są takie miejsca... - Polska Misja Katolicka

Transkrypt

są takie miejsca... - Polska Misja Katolicka
449
1/26/09
8:36 PM
Page 1
POLSKA MISJA KATOLICKA w SZWAJCARII
DE LA PASTORALE CATHOLIQUE POLONAISE EN SUISSE
DER KATHOLISCHEN POLENSEELSORGE IN DER SCHWEIZ
DELLA PASTORALE CATTOLICA POLACCA IN SVIZZERA
NR 449
LUTY 2009
sà takie miejsca...
449
1/26/09
8:36 PM
Page 2
Msze Âwi´te w PMK luty 2009
AARAU – Kirchensaal, koÊció∏ Peter und Paul
Laurenzenvorstadt 80
3. niedziela – Msza Êw. o g. 17.00
BAZYLEA – koÊció∏ Sacré Coeur, Feierabendstr. 68
w ka˝dà niedziel´ – g. 11.45
BERNO – krypta w koÊciele Bruder Klaus,
Ostring, Segantinistrasse 26
2. 3. 4. niedziela – g. 11.30
oraz w ka˝dà 1. sobot´ miesiàca – g. 18.00
BIEL/BIENNE – kaplica Misji W∏oskiej
Murtenstr. 46
2. niedziela – g. 9.00
FRIBOURG – kaplica Saint-Hyacinthe
(Rue Botzet 8)
w ka˝dà niedziel´ – g. 19.30
GENEWA – koÊció∏ Êw. Teresy
12bis, Avenue Peschier
w ka˝dà niedziel´ – g. 12.00
Pierwszy piàtek miesiàca – adoracja
NajÊw. Sakramentu i spowiedê od g. 19.00
Msza Êw. – g. 19.30
GNADENTHAL – koÊció∏ Êw. Justy w Krankenheim
w ka˝dà niedziel´ – g. 10.30
w ka˝dà Êrod´ ró˝aniec – g. 19.30
Pierwszy piàtek miesiàca Msza Êw. – g. 19.30
LOZANNA – koÊció∏ Saint-Étienne, Route d`Oron 10
w ka˝dà niedziel´ – g. 17.00
Pierwszy piàtek miesiàca Msza Êw. – g. 19.30
LUCERNA – krypta St. Karl, Spitalstr. 93
3. i 4 niedziela miesiàca – g. 17.00
(g. 18.00 – w okresie letnim)
MARLY – kaplica PMK, Chemin des Falaises 12
Poniedzia∏ek – piàtek – g. 7.30 (fr.)
w ka˝dà niedziel´ – g. 9.30
MERENSCHWAND – St. Vitus
(Kanton Aargau, Dekanat Muri)
4. Niedziela – g. 11.30
NEUCH˙TEL – 85, Faubourg de I’Hôpital
2. i 4. niedziela – g. 10.00
SION – kaplica Sióstr Bo˝ej OpatrznoÊci,
6, rue de Gravelone
3. niedziela miesiàca – g. 17.00
ST. GALLEN – kaplica Herz Jesu przy Katedrze
4. niedziela – g. 9.30
WINTERTHUR – koÊció∏ St. Joseph, Negelseestr. 46
2. niedziela – g. 17.00
3. niedziela – g. 8.45
VEZIA – koÊció∏ przy wejÊciu do Parku Negroni
3. niedziela – g. 17.00
VISP – kaplica Paulusheim
1. niedziela – g. 19.30
ZUCHWIL – koÊció∏ parafialny St. Martin, Hauptstr.
1. niedziela miesiàca – g. 17.00
ZUG – kaplica SS. Klawerianek, Oswaldgasse 17,
1. niedziela miesiàca – g. 9.30
ZURYCH – koÊció∏ Herz Jesu, Zürich-Wiedikon,
Aemtlerstr./Gertrudstr.
w ka˝dà niedziel´ – g. 12.15
1. piàtek miesiàca – spowiedê od g. 18.30
(w dolnym koÊciele) i Msza Êw. – g. 19.30
(w j. niemieckim i polskim)
1. sobota miesiàca – Msza Êw. – g. 18.00
Na ok∏adce: Klasztor OO. Cystersów – Abbaye d’Hauterive w Posieux, w pobli˝u Fribourg’a/Szwajcaria.
Zdj´cie: ks. Grzegorz Piotrowski
2
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
449
1/26/09
8:36 PM
Page 3
Drodzy Czytelnicy!
Oto doczekaliśmy nowego Roku Pańskiego 2009! Powszechnie uznaje się to za coś oczywistego, coś, co nam się należy. Rzadko natomiast uświadamiamy sobie, że życie, czas tutaj na ziemi, jest darem od Wszechmogącego. Czytając niezwykle wzruszające świadectwo Pana Grzegorza Sudwoja, naszego
parafianina, uratowanego z katastrofy promu „Jan Heweliusz”,
docenimy bardziej ten wielki Boży dar. Niech lektura tego świadectwa obudzi w nas wdzięczność za dar życia i coraz większe
pragnienie dojrzalszego wykorzystania danego nam czasu.
Zanim nastał rok 2009, w Polskiej Misji Katolickiej
w Szwajcarii miały miejsce ważne wydarzenia. W Genewie
i Lozannie głębokie w treści rekolekcje wygłosił ksiądz biskup
Wacław Depo, ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej,
który przysłał do Misji dwóch kapłanów: ks. Artura Cząstkiewicza i ks. Grzegorza Piotrowskiego. W dniu 7 grudnia Ksiądz
Biskup udzielił sakramentu bierzmowania polskiej młodzieży
z całej Szwajcarii w kościele Saint-Étienne w Lozannie. Ta wyjątkowa uroczystość ukazała nam, jak wielką wartością jest
jedność Polaków, którzy przybyli z różnych regionów Szwajcarii. Fakt istnienia jednej Misji nikomu nie przeszkadzał,
a wręcz pomagał. Do niezwykłej atmosfery tego zdarzenia
przyczyniła się przede wszystkim młodzież, bardzo dobrze
przygotowana przez naszych kapłanów. Nie sposób nie wspomnieć wielkiej gościnności naszych parafian z Lozanny, którzy
przygotowali agapę – spotkanie przy stole. Cieszyliśmy się
z obecności znakomitych gości, a wśród nich dyrektora Migratio, Marco Schmida. Ośrodek Duszpasterski w Lozannie niewątpliwie należy do tych, które w ostatnim czasie poczyniły
największe postępy. Widać to w zaangażowaniu grupy liturgicznej i odpowiedzialności za liturgię, w organizacji uroczystości św. Mikołaja, w jasełkach przygotowanych przez pedagogów i dzieci z naszej szkoły. Cieszymy się, że rodzicom i nauczycielom zależy na pielęgnowaniu tradycji związanej ze
świętym Mikołajem, biskupem z Mirry, który uczy, w jaki sposób sprawiać ludziom radość, zwłaszcza tym najmniejszym.
Szczególnie jest to ważne w kantonach, gdzie kult świętych został całkowicie wyeliminowany.
W ostatnim czasie w wielu naszych ośrodkach miały miejsce spotkania opłatkowe. Stanowiły one wielkie wyzwanie organizacyjne, dlatego szczególne słowa uznania kieruję
do wszystkich, którzy czynnie zaangażowali się w ich przygotowanie w Aarau, Bazylei, Biel, Genewie, Gnadenthal, Lozannie, St. Gallen, Winterthurze, Zurychu, Vezii.
Z wielkim uznaniem i radością obserwuję rozwój ośrodka
Polskiej Misji Katolickiej w Aarau. Zaangażowanie w powstanie Ogniska Polonijnego niech będzie zachętą dla innych
ośrodków. Radzie duszpasterskiej naszej Misji w Aarau i całej
wspólnocie parafialnej życzę niesłabnącego zapału i konsekwencji.
W grudniu w siedzibie Polskiej Misji Katolickiej w Marly
gościliśmy panią dr Bożenę Adamczyk-Schmid, jedną z największych znawczyń twórczości Fryderyka Chopina. Na szczególną uwagę zasługuje wywiad, jaki z panią Adamczyk-Schmid
przeprowadziła pani Monika Panter, kustosz Archiwum Państwowego w Gdańsku, na temat prac dotyczących rodziny Bronarskich prowadzonych w archiwum Polskiej Misji Katolickiej.
W tym miejscu pragnę z całego serca podziękować Dyrekcji Archiwów Państwowych z Warszawy za przysłanie nam tak
znakomitych fachowców. Ufam, że uda nam się jeszcze
przed rokiem Chopinowskim przygotować choćby małą publikację, poświęconą profesorowi Ludwikowi Bronarskiemu, jednemu z najwybitniejszych badaczy muzyki Fryderyka Chopina.
Godny zainteresowania jest też artykuł dr Huberta Niewiadomskiego o niepokojących kontrowersjach wokół ubiegłorocznej Nagrody Nobla w związku z przemilczeniem zasług
profesora Nicola Cabibbo.
Drugiego lutego to w Kościele katolickim uroczystość Ofiarowania Pańskiego i zarazem dzień dziękczynienia za dar życia konsekrowanego. W ubiegłym roku przedstawiliśmy charyzmat i zaangażowanie polskich Sióstr Bożej Opatrzności
na ziemi szwajcarskiej. W tym roku prezentujemy artykuł
o Zgromadzeniu Sióstr Klawerianek, wśród których pracują
także siostry z Polski. Wszystkim siostrom zakonnym, zakonnikom, świeckim osobom konsekrowanym życzymy wiele radości z wypełniania woli Bożej na drodze swojego powołania.
Warto w tym dniu uświadomić sobie, że są takie miejsca,
do których od wieków zdążają ludzie w poszukiwaniu umocnienia duchowego. To właśnie dlatego zdjęcie na stronie tytułowej przedstawia słynny klasztor cystersów – Abbaye d'Hauterive w Posieux, założony w 1138 roku. Znajduje się on w odległości kilku kilometrów od Marly. Klasztor przetrwał różne
zawieruchy dziejowe, systemy polityczne, reformację. Do dziś
do opactwa Hauterive licznie przybywają zarówno duchowni,
jak i świeccy, pragnący przeżyć osobiste rekolekcje.
W dniu 18 stycznia obchodziliśmy w Kościele Światowy
Dzień Migranta. Z tej okazji prezentujemy wywiad z księdzem
biskupem Zygmuntem Zimowskim, delegatem KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji, w którym Ksiądz Biskup podsumowuje
rok swojej działalności na rzecz duszpasterstwa polonijnego.
W numerze marcowym „Wiadomości” zamieścimy szczegółowe podsumowanie sytuacji duszpasterskiej w ośrodkach
Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii.
Wszystkim ludziom dobrej woli, którzy wspierali wydawanie naszego miesięcznika, serdecznie dziękuję i proszę o dalszą pomoc. Warto zaznaczyć, że w marcu „Wiadomości” ukażą się po raz 450. Dlatego trzeba zrobić wszystko, aby nasze
pismo mogło być dalej wydawane i prezentowało coraz wyższy
poziom.
Wszystkim naszym Czytelnikom, Sympatykom i Ofiarodawcom życzę Bożego błogosławieństwa na rozpoczęty nowy
Rok Pański.
Ks. dr Sławomir Kawecki
Rektor Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
3
449
1/26/09
8:36 PM
Page 4
Z ˚YCIA KOÂCIO¸A
Troska KoÊcio∏a
o emigrantów
„Troska o emigrantów jest dla współczesnego Kościoła jednym z istotnych obszarów
nowej ewangelizacji”- podkreśla biskup Zygmunt Zimowski, delegat Konferencji Episkopatu Polski
ds. Duszpasterstwa Emigracji.
Poniżej publikujemy treść wywiadu, który ukazał się w miesięczniku „Msza Święta”.
Z biskupem Zimowskim rozmawia Leszek Wątróbski.
W styczniu obchodzimy uroczyÊcie Âwiatowy Dzieƒ Migranta. Czego on ma nas nauczyç? Na co zwróciç naszà uwag´?
Już po raz 95. będziemy przeżywać Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. Z tej okazji Benedykt XVI wystosował Orędzie, w którym przybliżył nam osobę św. Pawła jako gorliwego
Apostoła Narodów. Ukazał go również jako „człowieka trzech
kultur”, który stał się prawdziwym „misjonarzem migrantów”.
Św. Paweł będąc migrantem i wędrownym ambasadorem Jezusa Chrystusa, zachęcał każdego człowieka, aby stał się w Synu
Bożym „nowym stworzeniem” (2 Kor 5, 17).
Papież podkreśla, że również dzisiaj „trzeba głosić orędzie
zbawienia z takim samym nastawieniem jak to czynił Apostoł
Narodów, biorąc pod uwagę odmienne sytuacje społeczne
i kulturowe oraz szczególne trudności każdego, związane z jego życiem migranta i podróżującego”.
W tym głoszeniu Chrystusowego orędzia decydująca jest
miłość, której uczymy się uczestnicząc w Eucharystii.
Benedykt XVI prosi nas: „niech Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, który będzie obchodzony 18 stycznia 2009 r.,
stanie się dla wszystkich zachętą do tego, by żyć w pełni miłością braterską, nie wyróżniając nikogo ani nie dyskryminując,
w przekonaniu, że naszym bliźnim jest każdy, kto nas potrzebuje i komu możemy pomóc (por. Deus caritas est, 15). Niech
nauczanie i przykład św. Pawła, wielkiego i pokornego Apostoła i migranta, ewangelizatora narodów i kultur, pomoże nam
zrozumieć, że spełnienie uczynków miłości jest szczytem i syntezą całego życia chrześcijańskiego”.
Migracja nie jest zjawiskiem nowym. Jakie sà dziÊ jej przyczyny?
Decyzja pozostawienia dotychczasowego miejsca pobytu
i udania się – na stałe lub na dłuższy czas – do innego miejsca
nigdy nie powinna być decyzją lekkomyślną i nieroztropną.
Jest to część tzw. przesłanki antropologicznej dla wyjaśnienia
przyczyn współczesnej migracji. Oznacza to konkretnie, że
Kościół z całą powagą apeluje do wszystkich, szczególnie
do osób wierzących, aby dopiero po głębokim zastanowieniu,
prosząc o światło Ducha Świętego, podejmowali tak ważną decyzję, jaką jest bez wątpienia zmiana miejsca pobytu.
Oczywiście istnieją także wielorakie przyczyny zewnętrzne, które – z mniejszą lub większą siłą – wpływają dzisiaj
na setki czy wręcz miliony ludzi na całym świecie w tej sprawie. Do najbardziej tragicznych przyczyn zaliczamy wojny,
4
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
prześladowania, terror i wszelkiego rodzaju niesprawiedliwe
opresje oraz przymus, wywierany na jednostki, ich rodziny
i całe grupy społeczne. W okolicznościach zaś pokoju sytuacja
wygląda zdecydowanie inaczej. Pośród przyczyn migracji dominują wówczas względy ekonomiczne, naukowe, rodzinne,
zdrowotne i turystyczne.
Jak KoÊció∏ Katolicki opiekuje si´ emigrantami w krajach
ich nowego zamieszkania?
Nie będzie przesadą stwierdzić, iż lektura dokumentów
Kościoła na temat emigracji uświadamia nam, że troska o emigrantów w ich nowym miejscu pobytu jest „znakiem czasu”.
W tym określeniu: znaki czasu, kryje się przekonanie, iż Bóg
wciąż przemawia zarówno do poszczególnego człowieka
(w sumieniu), jak i do całej ludzkości. W służbie odwiecznej
Prawdzie, Kościół wsłuchuje się w ten głos Boga, czyli stara się
rozpoznać owe znaki, jakie sam Bóg przekazuje w określonym
odcinku ludzkiej historii. Im trafniej odczyta głos Boży, tym
skutecznej jest w stanie pomóc człowiekowi w jego drodze
do życia wiecznego. I właśnie troska o emigrantów jest dla
współczesnego Kościoła jednym z istotnych obszarów nowej
ewangelizacji.
Wielokrotnie Sługa Boży Jan Paweł II oraz obecny Ojciec
Święty Benedykt XVI zwracali uwagę na blaski i cienie życia
emigracyjnego jako wyzwania o charakterze duszpasterskim.
Powinniśmy być więc szczerze wdzięczni wszystkim – i duchownym i osobom świeckim – za ich ofiarne i wytrwałe poświęcenie się w pracy dla dobra emigrantów na całym świecie.
Korzystając z wielowiekowego doświadczenia, Kościół stara
się, aby zwłaszcza tzw. proces integracji dokonywał się w duchu wolności i wzajemnego szacunku tak, aby emigranci czuli
się w nowym środowisku przyjęci oraz uznani z ich kulturą
i tradycjami. Z drugiej strony, nic bardziej niż wolność oraz
świadomość, że jest się przyjętym, nie umocni w nich umiłowania ziemi i społeczeństwa, w którym się obecnie znajdują.
W ten sposób integracja staje się źródłem ubogacającym Kościół lokalny i cały Kościół Powszechny.
Jak KoÊció∏ Katolicki w Polsce opiekuje si´ polskimi emigrantami w krajach ich nowego zamieszkania?
W przyszłym roku upłynie dziesięć lat od zakończenia II Polskiego Synodu Plenarnego. Będzie to okazja do poszukiwania coraz skuteczniejszych sposobów wprowadzania
podjętych wówczas uchwał. Dotyczy to także recepcji specjal-
449
1/26/09
8:36 PM
Page 5
Z ˚YCIA KOÂCIO¸A
nego dokumentu synodalnego pt. „Duszpasterstwo polskie
za granicą”. Treść tego dokumentu potwierdza, że Kościół
w Polsce czuje się zobowiązany do troski o Polaków przebywających z dala od Ojczyzny. Chodzi o troskę na płaszczyźnie
wiary. Wynika to zresztą z samej natury misji Kościoła. Ale
przecież inne obszary życia emigracyjnego (np. historia, kultura, kwestie społeczne., itp.) nie są obce Kościołowi. Dlatego
nasi duszpasterze aktywnie włączają się w te sprawy, na ile jest
to uzasadnione racjami o charakterze duszpasterskim.
Chciałbym szczególnie podkreślić nadzieję, jaką Kościół
w Polsce wiąże z pielęgnowaniem w realiach życia emigracyjnego pobożności, przejawiającej się w polskiej obyczajowości.
Wokół roku liturgicznego mamy bowiem całe bogactwo takich
przejawów, na które zwrócił już uwagę wspomniany Synod:
Opłatek, Boże Groby, Święcone, Boże Ciało, nabożeństwa majowe, październikowe, pielgrzymki, Dzień Zaduszny. Ta obrzędowość i religijność bardzo łączy Polaków za granicą. Warto i trzeba to wszystko pielęgnować i roztropnie wprowadzać
w nią młode pokolenie. W ten sposób wiara w Chrystusa będzie stawała się coraz bardziej osobistym wyborem każdego
człowieka – bez względu na sprzyjające lub niesprzyjające warunki, w jakich przychodzi obecnie żyć naszym rodakom przebywającym z dala od Ojczyzny. Pragnę jeszcze podkreślić moment wiary i kultury. O tym bardzo często przypominał nam
je liczbę Polaków w USA na ok. 12 milionów. Polska grupa etniczna obejmuje niemal 4 procent całego społeczeństwa amerykańskiego i prawie 18 procent katolików w USA. Przy okazji tego typu wizyt spotykam się z Polonią i celebruję dla nich
Eucharystię, jak to miało miejsce ostatnio w Chicago w parafiach: św. Trójcy, św. Jacka i św. Ferdynanda. Spotkałem się
również z Francisem George'm oraz z około 60 kapłanami
pracującymi w parafiach polonijnych archidiecezji Chicago.
Większość z nich to kapłani urodzeni w Polsce. W rozmowach
z Polonią pojawiała się bardzo często prośba o gorliwych kapłanów z Polski, którzy podejmą współczesne wyzwania duszpasterskie z podobną gorliwością, jak czyniły to wcześniejsze
pokolenia kapłanów z ojczystego kraju. Byli to wspaniali duszpasterze, których imiona są wciąż wspominane, widnieją na tablicach pamiątkowych kościołów i domów parafialnych wzniesionych przed laty dzięki ich talentom organizacyjnym oraz
ofiarności wiernych.
Na terenie całych Stanów Zjednoczonych jest ok. 400 polskich parafii. Przed dwudziestu laty było ich 600. Przyczyną
zmniejszania liczby polskich parafii są zmiany w strukturze
społecznej polskiej emigracji.
Inną forma kontaktu z Polonią całego świata są moje „listy
pasterskie” kierowane do polskich parafii. Nazywam je Słowem Delegata KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji. Pierwszy
Chociaż Polonia w Szwajcarii nie była nigdy liczna,
to jednak stanowiła wielką siłę moralną
i dzięki temu była ważnym punktem odniesienia dla Ojczyzny i Europy.
Służyła zachowaniu i rozwijaniu ducha narodowego, patriotycznego,
spieszyła z wieloraką pomocą krajowi. Budziła sumienie polityczne
na świecie.
Jan Paweł II, Sion, 17. VI. 1984
Jan Paweł II, że siła Polonii płynie z jednego źródła, które ma
jakby dwa ramiona: z wiary w Boga oraz z ponad tysiącletniej
kultury zbudowanej na wierze w Jezusa Chrystusa, jedynego
Odkupiciela człowieka.
Jakie zadania stojà przed Ksi´dzem Biskupem jako Delegatem Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji?
Pierwszorzędnym zadaniem Delegata Konferencji Episkopatu Polski ds. duszpasterstwa Emigracji jest bezpośredni kontakt z Przedstawicielami Konferencji Biskupów ds. Migracji
i Różnorodności Kultur przy Episkopatach krajów, w których
są większe środowiska polonijne. Dotychczas spotkałem się
z trzema tego typu Przedstawicielami: w Szwajcarii, w Anglii
i ostatnio w Stanach Zjednoczonych. Przy tej okazji spotykam
się z Księżmi Rektorami Polskich Misji Katolickich, czy Komitetami Polskiego Apostolatu, które zajmują się koordynacją
duszpasterstwa polskiego w poszczególnych diecezjach, jak
np. w Stanach Zjednoczonych. Apostolat polski przy Konferencji Biskupów Katolickich w Stanach Zjednoczonych szacu-
list napisałem na Uroczystość królowej Polski, Patronki Emigracji i zatytułowałem go „Troska i odpowiedzialność”. Przypomniałem w nim Polonii o wierności Chrystusowi i Kościołowi na wzór Maryi, o rodzinie Bogiem silnej i o Eucharystii, która ma być sercem życia rodzinnego i społecznego. W drugim liście pasterskim o Krzyżu Chrystusa jako znaku chluby, wierności i zwycięstwa przypomniałem trzy wielkie wydarzenia w życiu Kościoła, które są istotne również dla Polonii: dwutysięczna rocznica urodzin św. Pawła, trzydziesta rocznica wyboru
Kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, oraz dziewięćdziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości. Kapłani pracujący
wśród Polonii i nasi Emigranci są bardzo wdzięczni za tę formę kontaktu. W roku 2009 pragnę jeszcze bardziej nawiązać
kontakt z Polonią z poszczególnych krajów. Mam na myśli
Niemcy, Francję, Irlandię i Wielką Brytanię. Przychodzi wiele
zaproszeń, których nie da się zrealizować w jednym roku. Nie
zapominam o Australii, Nowej Zelandii, jak również Ameryce
Łacińskiej, czy Afryce Południowej, jak również w krajach
skandynawskich.
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
5
449
1/26/09
8:36 PM
Page 6
Z POLSKI
6
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
449
1/26/09
8:36 PM
Page 7
ZE SZWAJCARII
Karol Szymanowski w Lozannie
„Muzyka jest sztukà najbardziej demokratycznà” – Karol Szymanowski
Dnia 15 stycznia 2009 Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej, pan
Jaros∏aw Starzyk, pani Silvia Zamora, przewodniczàca Miejskiego Wydzia∏u ds. Kultury reprezentujàca w∏adze miasta Lozanny oraz dyrektor
Konserwatorium Muzycznego w Lozannie, pan M. Pierre Wavre, dokonali ods∏oni´cia popiersia znanego polskiego muzyka, Karola Szymanowskiego, w holu g∏ównym lozaƒskiego konserwatorium.
Idea uhonorowania „drugiego po Chopinie” wielkiego polskiego pianisty i kompozytora zrodzi∏a si´ dwa lata temu, kiedy obchodziliÊmy 70.
rocznic´ jego Êmierci, a 2007 by∏ Rokiem Szymanowskiego. Wówczas
to pan Jerzy Starak, dyrektor polskiego przedsi´biorstwa CEO of Spectra Holding z siedzibà w Warszawie, polski patriota, którego syn studiowa∏ w Lozannie, ufundowa∏ popiersie Szymanowskiego. Rzeêb´ wykona∏a polska artystka Zofia Wolska. Przygotowania do niedawnej ceremonii rozpocz´∏y si´ jeszcze za kadencji poprzedniego ambasadora, pana Janusza Niesyto, i trwa∏y dwa lata. Zakoƒczone zosta∏y podnios∏à
uroczystoÊcià, której mieliÊmy przyjemnoÊç byç uczestnikami.
Karol Szymanowski zmar∏ 29 marca 1937 roku w Klince Signal
w Lozannie. Zbyt póêno rozpoznano zaawansowanà gruêlic´ i niestety
nawet najlepsi szwajcarscy specjaliÊci nie byli w stanie zapobiec
Êmierci kompozytora. W ten tragiczny sposób uczyni∏ z Lozanny miejsce swego ostatniego pobytu. Pogrzeb Szymanowskiego odby∏ si´
w lozaƒskiej katedrze Notre Dame du Valentin. Jego szczàtki przeniesione zosta∏y do Krypty Zas∏u˝onych na Ska∏ce w Krakowie.
Urodzony w 1882 roku w rodzinie muzycznej na Ukrainie, studia rozpoczà∏ w Warszawie, gdzie spotka∏ Artura Rubinsteina i Grzegorza Fitelberga, Paw∏a Kochaƒskiego, Stanis∏awa Ignacego Witkiewicza i Stefana
˚eromskiego. By∏ protagonistà „M∏odej Polski”. Za swój cel osobisty
przyjà∏ rozpowszechnianie na Êwiecie dzie∏ m∏odych polskich kompozytorów. Do rewolucji bolszewickiej 1917 roku podró˝owa∏ niczym kulturalny
ambasador Polski dajàc koncerty w salach w ca∏ej Europie. Z poczàtku
komponowa∏ symfonie pod znacznym wp∏ywem dzie∏ Ryszarda Straussa, swojego pierwszego mistrza, nast´pnie czerpa∏ wiele z modnego
wówczas stylu impresjonizmu rosyjskiego i francuskiego, a w szczególnoÊci z muzyki Klaudiusza Debussyego i Maurycego Ravela.
Po odzyskaniu przez Polsk´ niepodleg∏oÊci przebywa∏ w Warszawie
i w Tatrach. W latach 1926-1929 pe∏ni∏ funkcj´ pierwszego rektora
Warszawskiego Konserwatorium Muzycznego. Jego utwory z tego
okresu inspirowane sà folklorem podhalaƒskim i kujawskim. Zamieszka∏ w Zakopanem, lecz nadal niestrudzenie przemierza∏ kraje Europy,
koncertujàc z ogromnym sukcesem. Do jego najbardziej znanych dzie∏
nale˝à: „Mity” (1915), „Stabat Mater” (1926), opera „Król Roger”
(1926), balet „Harnasie” (1923-1931) oraz oko∏o dwustu kompozycji
na g∏os, koncertów skrzypcowych i na fortepian. Mazurki Szymanowskiego rozs∏awi∏ Ignacy Paderewski.
Tegoroczna uroczystoÊç mia∏a podnios∏y i patriotyczny charakter,
uÊwietniony obecnoÊcià przedstawicieli Ambasady Rzeczypospolitej
Polskiej w Bernie, Jaros∏awa Starzyka, Mieczys∏awa Soko∏owskiego,
Jaros∏awa Bajaczyka oraz Janusza Niesyto, ksi´dza rektora S∏awomira
Kaweckiego, przedstawicieli Polonii oraz wielu szwajcarskich melomanów. Liczna grupa polonijna, oko∏o 120 osób, wys∏ucha∏a przemówieƒ
wyjaÊniajàcych wag´ umieszczenia Êladu po Karolu Szymanowskim
w Lozannie i wk∏ad konkretnych osób w niniejsze dzie∏o. Nast´pnie Karol Juchniewicz, prawnuk Zofii Szymanowskiej, siostry kompozytora,
przytoczy∏ okolicznoÊci Êmierci
Szymanowskiego. Znane sà one
z przekazu obecnej przy ∏o˝u chorego jego siostry i stanowià
cz´Êç historii rodziny Szymanowskich. Z niecierpliwoÊcià czekaliÊmy by przemówi∏a muzyka.
Przy dêwi´kach utworów Ignacego Jana Paderewskiego, Karola
Szymanowskiego oraz Fryderyka
Chopina przenieÊliÊmy si´ do Ojczyzny, „do tych pól malowanych
zbo˝em rozmaitem, / wyz∏acanych pszenicà, posrebrzanych ˝ytem;”. Mistrzowskie wykonanie
utworów trzech wielkich polskich
kompozytorów zawdzi´czaliÊmy
Rafa∏owi Aleksandrowi ¸uszczewskiemu, utalentowanemu m∏odemu pianiÊcie, który niczym jego
trzej wielcy mistrzowie rozs∏awia imi´ Polski w Êwiecie. Wzruszenia
dostarczy∏ nam polonez A-Dur grany z zapierajàcà dech w piersiach
werwà i humorem. Rzadka to okazja, by w Konserwatorium Muzycznym w Lozannie zebra∏o si´ tylu Polaków s∏uchajàcych polskiej muzyki
w wykonaniu polskiego artysty.
Tego dnia pojawi∏ si´ w Lozannie jeszcze jeden pomnik polskoÊci,
obok m.in. auli im. Ignacego Paderewskiego, rzeêb Igora Mitoraja
w parku Olimpijskim, grobu Zygmunta Mi∏kowskiego na cmentarzu Bois de Vaux. Nie zapominajmy o tym, niech na naszej trasie spacerów,
mo˝e zakupów, nie zabraknie wspomnienia o Karolu Szymanowskim.
Zach´cam goràco, gdy˝ w∏aÊnie w Konserwatorium lozaƒskim (Rue de
la Grotte 2) znajduje si´ najpi´kniejszy taras widokowy Lozanny,
nad dachami miasta, gdzie mo˝na wypiç kaw´ i zadumaç si´ nad trudnymi losami Polaków emigrantów.
Joanna Kondracka
Osobom zainteresowanym twórczoÊcià Karola Szymanowskiego
i jego pobytem w Lozannie polecamy tekst Kazimierza Romana
Czekaja-Haaga, pt. Czy muzyka Szymanowskiego jest dziÊ bli˝sza
melomanom Unii Europejskiej. Próba analizy.
„WiadomoÊci”, nr 436/437, styczeƒ/luty 2008.
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
7
449
1/26/09
8:36 PM
Page 8
ZE SZWAJCARII
˚ycie konsekrowane
pos∏aniem misyjnym
Dzia∏alnoÊç Sióstr Klawerianek w Szwajcarii.
Ojciec Êwi´ty Jan Pawe∏ II w adhortacji Vita Consecrata podkreÊli∏
wa˝noÊç ˝ycia zakonnego, wskazujàc, ˝e osoby zakonne na mocy swojej konsekracji stanowià istotnà cz´Êç KoÊcio∏a. To zobowiàzuje je
do brania czynnego udzia∏u w dzia∏alnoÊci misyjnej KoÊcio∏a. „Na podobieƒstwo Jezusa, umi∏owanego Syna, „którego Ojciec poÊwi´ci∏ i pos∏a∏ na Êwiat” (J 10, 36), równie˝ ci, których Bóg powo∏uje, aby szli
za Nim, zostajà poÊwi´ceni i pos∏ani na Êwiat, by naÊladowaç Jego
przyk∏ad i kontynuowaç Jego misj´” (72).
W powo∏anie zakonne jest wpisane zadanie ca∏kowitego poÊwi´cenia si´ misji Chrystusa. Na mocy charyzmatu – daru Ducha Âwi´tego – ˝ycie konsekrowane staje si´ misjà, tak jak by∏o nià ca∏e ˝ycie Jezusa. Najwa˝niejszym zadaniem osób zakonnych jest uobecnianie
przez ich osobiste Êwiadectwo ˝ycia, obecnoÊci i dzia∏ania samego
Chrystusa w Êwiecie. Jest to wielkie wyzwanie i pierwszoplanowe zadanie ˝ycia osób konsekrowanych. Za∏o˝enie, ˝e im bardziej upodobniamy si´ do Chrystusa, tym bardziej czynimy Go obecnym i dzia∏ajàcym w Êwiecie, odnosi si´ do ka˝dego chrzeÊcijanina, a w sposób
szczególny do osób zakonnych. Mo˝na powiedzieç, ˝e wype∏niajà one
misj´ swojego ˝ycia na mocy samej konsekracji, dajàc jej Êwiadectwo
˝yciem zgodnym z programem swojego Instytutu. Cfr. VC 72.
Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Êw. Piotra Klawera realizujà swoja dzia∏alnoÊç misyjnà na ziemi szwajcarskiej od ponad stu lat.
Ciekawe sà poczàtki i historia tej dzia∏alnoÊci, która przynios∏a wiele dobrych owoców dla misji w Afryce, Azji i Ameryce ¸aciƒskiej, ale równie˝
dla pog∏´bienia wiary i ducha solidarnoÊci samych Szwajcarów. Na podstawie pism za∏o˝ycielki b∏. Marii Teresy Ledóchowskiej, jak i kronik publikowanych w czasopiÊmie „Echo aus Afrika”, mo˝na przeanalizowaç
i odczuç dynamik´ tego dzie∏a animacji misyjnej i pomocy misjom.
8
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
Oto w wielkim skrócie kilka informacji o Zgromadzeniu:
Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Êw. Piotra Klawera popularnie nazywane siostry klawerianki, zosta∏o za∏o˝one przez b∏. Mari´ Teres´ Ledóchowskà w 1894 roku w Salzburgu. Maria Teresa urodzi∏a si´ 29
kwietnia 1863 roku w Loosdorf (Austria). Jej ojciec, Antoni, Polak z rodu Ledóchowskich, poÊlubi∏ po Êmierci pierwszej ˝ony Szwajcark´
– Józefin´ Salis von Zizers. Ma∏a Maria Teresa mia∏a szcz´Êcie prze˝ycia szcz´Êliwego dzieciƒstwa w rodzinie o g∏´bokich tradycjach chrzeÊcijaƒskich. Jak to póêniej opisze, nauczy∏a sie od swoich rodziców, co
znaczy kochaç Boga, drugiego cz∏owieka, ojczyzn´ – jednym s∏owem,
co oznacza ˝yç po chrzeÊcijaƒsku. Swoje powo∏anie misyjne odkry∏a
w czasie pobytu na dworze ksià˝àt toskaƒskich w Salzburgu. Spotkanie z siostrami misjonarkami oraz odezwa kardyna∏a Lavigerie, zach´cajàca kobiety Europy do walki z niewolnictwem w Afryce, odegra∏y
decydujàcà rol´ w jej ˝yciu. Po spotkaniu z kardyna∏em Lavigerie w hotelu Axenstein ko∏o Brunnen LU 1 sierpnia 1889 roku, zdecydowa∏a, ˝e
ca∏kowicie poÊwi´ci si´ s∏u˝bie misjom. Pozostajàc wcià˝ na dworze,
∏àczy∏a obowiàzki damy dworu i, na ile to by∏o mo˝liwe, prowadzi∏a
dzia∏alnoÊç publicystycznà na rzecz misji w Afryce. Jej decyzja opuszczenia dworu w 1891 roku wywo∏a∏a oburzenie i zdziwienie wielu,
szczególnie jej najbli˝szych. Dla Marii Teresy istnia∏a ju˝ jednak tylko
jedna sprawa, którà uwa˝a∏a za najwa˝niejszà na Êwiecie – dzie∏o misyjne g∏oszenia ewangelii i praca dla zbawienia dusz, dla której chcia∏a ˝yç. Wyrazi∏a to równie˝ w dewizie, którà wybra∏a dla siebie i za∏o˝onego Zgromadzenia: „Z rzeczy boskich najbardziej boskà jest wspó∏praca nad zbawieniem dusz”.
Analizujàc koleje jej ˝ycia i perspektywy przysz∏oÊci, jakà mia∏a
przed sobà, oraz talentów, które mog∏y jà doprowadziç do s∏awy, nasuwa si´ uzasadnione pytanie: dlaczego ze wszystkiego zrezygnowa∏a? Co jà do tego sk∏oni∏o, by zaryzykowaç ca∏e swoje ˝ycie?
Ona sama daje nam odpowiedê na to pytanie w jednej z konferencji o dzia∏alnoÊci Sodalicji, wyg∏oszonej w 1897 roku: „mi∏oÊç do naszego Zbawcy, który przela∏ swojà Krew dla zbawienia wszystkich ludzi
bez wyjàtku i wspó∏czucie dla ludzi, którzy Go jeszcze nie znajà i ˝yjà
bez nadziei, sk∏oni∏y mnie do wydawania ma∏ego biuletynu „Echo
z Afryki”. To by∏ poczàtek, który z czasem wymaga∏ coraz wi´cej czasu
i wspó∏pracy innych”.
Maria Teresa szybko zrozumia∏a, ˝e zapoczàtkowane przez nià
dzie∏o powinno byç zaszczepione i rozwijane mo˝liwie wsz´dzie i powinno rozbudziç u europejskich katolików zainteresowanie i mi∏oÊç
do misji, jakà powierzy∏ im sam Chrystus: „Idêcie na ca∏y Êwiat i g∏oÊcie Ewangeli´”. W tym celu nie szcz´dzi∏a trudów. Dzi´ki jej ca∏kowitemu oddaniu, dzie∏o rozwija∏o doÊç szybko w Austrii, Polsce, Niemczech, Szwajcarii, W∏oszech, na W´grzech, we Francji, Hiszpanii.
Ze Szwajcarià b∏. Maria Teresa by∏a z∏àczona w sposób szczególny. Zna∏a ten kraj z opowiadaƒ i z przyk∏adu ˝ycia jej matki. Jak od ojca nauczy∏a si´ mi∏oÊci do ojczyzny i sztuki, tak matka przekaza∏a jej takie wartoÊci jak: umi∏owanie porzàdku, odpowiedzialnoÊç, sumiennoÊç, wiernoÊç, pracowitoÊç i mi∏oÊç bliêniego. Jako dama dworu wiele razy odwiedza∏a Szwajcari´ z arcyksi´˝nà Alicjà i jej dworem. Bardzo
wa˝nym ∏àcznikiem dla jej dzie∏a z narodem szwajcarskim by∏a osoba
449
1/26/09
8:36 PM
Page 9
ZE SZWAJCARII
jej pierwszej towarzyszki Melani von Ernst z Luzerny. Dzi´ki temu
od samego poczàtku mog∏a budziç w tym kraju zainteresowanie misjami i przekonaç katolików szwajcarskich do wspó∏pracy w jej dziele.
DoÊç szybko powstawa∏y filie i biura prowadzone przez osoby Êwieckie, które nale˝a∏y do Sodalicji Êw. Piotra Klawera (oficjalna nazwa
Zgromadzenia) w formie Cz∏onków zewn´trznych lub Zelatorów. Takie
centra filialne znajdowa∏y si´ w miastach: Zug, Fribourg, Lugano, Altdorf, Baden, Basel, Bern, Chiasso, Cugnasco, Willisau, Einsiedeln, Ennetbaden, Flums, Kaltbrunn, Locarno, Lungern, Luzern, Mendrisio,
Münster, Zürich, Rapperswil, Rorschach, St. Gallen, Sarnen, Schwyz,
Solothurn, Wil.
W roku 1905 w Zugu zosta∏ za∏o˝ony dom, w którym pracowa∏y
i pracujà do dziÊ siostry klawerianki. Ju˝ w 1907 mo˝na tam by∏o zobaczyç bogaty zbiór eksponatów afrykaƒskich, co da∏o poczàtek Muzeum
afrykaƒskiemu w dzisiejszym stanie. B∏ogos∏awiona Maria Teresa
w 1909 bierze udzia∏ w Katholikentag i wyg∏asza konferencj´ zatytu∏owanà „Dabei gewesen”, której przes∏anie i dziÊ jest bardzo aktualne.
W 1902 i 1905 roku korzysta z mo˝liwoÊci odwiedzenia Fribourga
i wyg∏asza tam seri´ konferencji. W 1917 udaje sie jej otworzyç fili´
we Fryburgu, która z czasem przekszta∏ci si´ w siedzib´ wspólnoty zakonnej pracujàcej tam do dziÊ.
Maria Teresa Ledóchowska zosta∏a nazwana „Matkà Afryki” za jej
mi∏oÊç i poÊwi´cenie dla misji. Dnia 19 paêdziernika 1975 roku papie˝a Paw∏a VI zaliczy∏ jà w poczet b∏ogos∏awionych, a rok póêniej zosta∏a og∏oszona patronkà Dzie∏a Wspó∏pracy Misyjnej w Polsce.
˚yciem, które poÊwi´ci∏y Bogu, siostry klawerianki kontynuujà
dzie∏o zapoczàtkowane przez b∏. Mari´ Teres´ Ledóchowskà. Na miar´
mo˝liwoÊci troszczà si´ o to, aby m∏ode wspólnoty katolickie w krajach
misyjnych mog∏y si´ rozwijaç i stawiaç czo∏o trudnoÊciom i nierzadko
przeÊladowaniom, aby kap∏ani mieli Êrodki do pracy duszpasterskiej,
katechiÊci mogli si´ kszta∏ciç, dzieci i rodziny otrzyma∏y przynajmniej
to, co najpotrzebniejsze do prze˝ycia. Wielkà zaletà narodu szwajcarskiego jest jego wra˝liwoÊç i poczucie solidarnoÊci z potrzebujàcymi.
Siostry Klawerianki pe∏nià dla wielu funkcj´ poÊredniczà pomi´dzy nimi i tymi, którzy sà zdani na ich pomoc. I tak powstaje wielka rodzina
misyjna ludzi, którzy kochajà Boga i cz∏owieka, a t´ mi∏oÊç okazujà
w sposób bardzo konkretny.
B∏. Maria Teresa mówi∏a z przekonaniem, ˝e „im wi´cej jakiÊ kraj
czyni dla misji, tym lepiej si´ w nim dzieje”. Niech te s∏owa zach´cà
i nas do solidarnoÊci z potrzebujàcymi i do osobistego w∏àczenia si´
w dzie∏o ewangelizacji Êwiata. Mo˝liwoÊci jest wiele, np.: modlitwa
za misje, abonament i lektura czasopism misyjnych, ofiarowanie cierpieƒ i codziennych trudów ˝ycia za tych, którzy g∏oszà Ewangeli´.
s. Elżbieta B. SSPC
Zainteresowani
historià i dzia∏alnoÊcià sióstr
klawerianek w Szwajcarii
mogà zasi´gnàç wi´cej
informacji na stronach
internetowych wspólnot
we Fryburgu:
www.pierre-claver.ch
i Zugu:
www.petrus-claver.ch,
lub nawiàzaç bezpoÊredni
kontakt z siostrami:
Tel. 041 711 04 17
– Zug;
Tel. 026 425 45 95
– Fribourg.
2 lutego
– dzieƒ dzi´kczynienia
za ˝ycie konsekrowane
Dzieƒ Skupienia w Chur
Âwi´to Ofiarowania Pana Jezusa jest w KoÊciele katolickim dniem dzi´kczynienia za ˝ycie
konsekrowane.
Ksiàdz biskup Vitus Huonder zaprasza
wszystkich wspó∏braci w kap∏aƒstwie oraz osoby ˝ycia konsekrowanego na Dzieƒ Skupienia
do Katedry w Chur dnia 2 lutego 2009 o godzinie 10.30.
W programie: Msza Êwi´ta, wspólny posi∏ek w seminarium duchownym, wyk∏ad ksi´dza
biskupa V. Huondera, po nim okazja do dyskusji, nast´pnie adoracja NajÊwi´tszego Sakramentu oraz nieszpory. Ksiàdz Biskup zach´ca
do odnowienia aktu poÊwi´cenia swojego ˝ycia Panu Bogu i do refleksji nad profesjà rad
ewangelicznych, dzi´ki której „charakterystyczne przymioty Jezusa – dziewictwo, ubóstwo
i pos∏uszeƒstwo – stajà si´ w pewien swoisty
i trwa∏y sposób widzialne w Êwiecie” (Vita Consecrata, 1).
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
9
449
1/26/09
8:36 PM
Page 10
Z ˚YCIA MISJI
Bazylea:
Andrzejki
Jesienna zabawa Andrzejkowa w Bazylei gromadzi rokrocznie wielką liczbę gości. Dobre przygotowanie, sprawne
prowadzenie oraz wyśmienite jedzenie i muzyka zjednują bazylejskiej imprezie coraz to nowych sympatyków. Tak też było
i w tym roku. Goście jak zwykle nie zawiedli. Reprezentowali
oni oprócz Bazylei i okolic praktycznie całą Szwajcarię, włączając Lozannę, Zurych, Sankt Galen, Baden, Gnadenthal,
Fribourg oraz niemiecki Freiburg. Wieczór uświetnili też swoją obecnością goście z Polski.
Miłą niespodzianką okazała się obecność przedstawiciela
Ambasady Polskiej w Bernie, Pana Marcina Króla wraz z małżonką, a także duszpasterza Ośrodka PMK w Bazylei, Ks.
Grzegorza Piotrowskiego. Na uroczystość przybył również Ks.
Jan Bernadic i Pan Rudolf Bruhin, Prezydent Rady Parafialnej
St. Anton, a zarazem Rycerz Jasnogórskiej Bogarodzicy.
Wzorem lat ubiegłych oprawa muzyczna całej imprezy została powierzona profesjonalistom. Zadbała o nią Pani Joanna
Schneiter, dobrze znana bywalcom bazylejskich Andrzejek,
wspomagana przez Pana Waldemara Kondraciuka. Muzyka
była wspaniała. Nogi same rwały się do tańca. W przerwach
pomiędzy blokami tanecznymi goście delektowali się specjałami przygotowanymi specjalnie na tę okazję. Dodatkowo, organizatorzy zaoferowali ciepły posiłek – staropolski krupnik
z kiełbasą – przygotowany przez Panią Annę Hoffmann. Duży
wkład w przygotowanie dekoracji sali, miał Pan Jan Pyszko,
który od kilku już lat wspomaga organizatorów. Jeżeli mowa
o wieczorze Andrzejkowym, nie może zabraknąć lania wosku
i innych zabaw charakterystycznych dla tego jedynego w swoim rodzaju wieczoru. Wosk rzeczywiście lał się szerokim strumieniem, a każdy ciekawy swojej przyszłości, mógł choć
10
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
na chwilę, przenieść się do krainy fantazji. Największą radość
z lania wosku mieli najmłodsi uczestnicy zabawy. Dzieci lały
wosk do foremek, z których po zastygnięciu wosku powstawały różnokształtne świeczki. Potem z pewnością stały się one
miłym dopełnieniem domowych adwentowych wianków. Kolejną atrakcją wieczoru był pokaz tanga argentyńskiego przygotowany przez Panią Claudię Yeboah i Pana Martina Schafnera, którzy na co dzień uczą w profesjonalnej szkole tańca w Bazylei (tel. 078 667 96 01). Ich występ został przez uczestników
zabawy nagrodzony gromkimi brawami. Tak więc, parafrazując słowa wieszcza, zabawa była, zabawa minęła, a nam się
zdawało, że orkiestra gra jeszcze, a to echo grało...
Organizatorami tegorocznej zabawy andrzejkowej byli:
Ewa i Iwo Gatlikowie, Anna Hoffmann, Jolanta i Antoni Kasprzakowie, Lech Klekot, Irena Kwolek, Monika Lampkowska, Stanisław Staszecki, Józef Strama, Thomas Schmidt. Organizatorzy pragną serdecznie podziękować wszystkim, którzy
w jakikolwiek sposób przyczynili się do przygotowania i przeprowadzenia całej imprezy.
Bazylea:
Pasterka
„Cicha noc, święta noc…” – słowa tej kolędy, znanej na całym świecie i śpiewanej zapewne we wszystkich językach, określają nastrój nocy z 24 na 25 grudnia 2008 roku w Bazylei.
Właśnie wtedy miała miejsce pierwsza Pasterka w języku polskim w tym ośrodku duszpasterskim Polskiej Misji Katolickiej
w Szwajcarii.
Dzięki zaangażowaniu wielu osób ta Msza Święta pozostanie na długo w pamięci jej uczestników. Przeżywaliśmy
Boże Narodzenie przy śpiewie i akompaniamencie naszych
artystów: Wojciecha Dyląga, Jacka Krośnickiego, Piotra Lityńskiego, Krzysztofa Dębickiego i Henryka Kalińskiego.
Dźwięki akordeonu, kontrabasu oraz gitary w połączeniu
z profesjonalnym głosem stworzyły nową w treści, a zarazem tradycyjną w wykonaniu, aranżację kolęd. Soliści i muzycy ubogacili liturgię śpiewem, natomiast Marcin Maj
i Iwo Gatlik zajęli się oprawą liturgiczną – serdecznie im
za to dziękujemy. W tę noc czuliśmy, że dokonuje się coś
szczególnego, że Bóg się rodzi dla naszego zbawienia.
W sercach pojawiła się nowa nadzieja. Przygotowywaliśmy
się do tej chwili przez cały adwent, uczestnicząc w rekolekcyjnym skupieniu oraz przez spowiedź.
Ksiądz Grzegorz Piotrowski rozpoczął Mszę Świętą wniesieniem do żłóbka „Dzieciątka” owiniętego w pieluszkę,
przy zapalonej świecy i śpiewie kolęd. W homilii wezwał
do głębokiego zaufania Jezusowi Chrystusowi, który stając się
Człowiekiem zmienił świat i ciągle go zmienia.
Głęboko przeżyliśmy tę nocną liturgię. Po Mszy Świętej zostaliśmy przy żłóbku, aby kolędować Jezusowi. Przyszliśmy jak
pasterze, przyprowadziła nas gwiazda, aby „czuwać nad Dzieciątka snem” w tę cichą i świętą noc.
449
1/26/09
8:36 PM
Page 11
Z ˚YCIA MISJI
Âwi´ty Miko∏aj w Genewie...
Genewa, 6.12.2008
Niecodziennym wydarzeniem w życiu Misji było spotkanie
dzieci z Genewy i Lozanny ze świętym Mikołajem. Każdy dobrze wie, że 6 grudnia Mikołaj przynosi dzieciom prezentyzwłaszcza tym grzecznym!
Radość z upominków i rodzinna atmosfera stworzyły prawdziwy duchowy klimat spotkania z postacią Świętego. Ksiądz
biskup Wacław Depo najpierw rozmawiał z dziećmi, które,
zgodnie ze zwyczajem, zaprezentowały swoje talenty artystyczne i oratorskie. Spotkanie odbyło się po Mszy św. rekolekcyjnej, w parafii Sacré-Coeur w Genewie, a wzięło w nim
udział 35 dzieci, które przybyły wraz ze swoimi rodzicami.
Następnie Ksiądz Biskup udał się na spotkanie z dziećmi z
Lozanny. Najpierw Msza św. i nauki rekolekcyjne, a później
spotkanie z Mikołajem – tego nie da się zapomnieć. Wiersze,
piosenki, program artystyczny przygotowany przez nauczycieli i uczniów Szkoły Polskiej w Lozannie wytworzyły atmosferę,
w której odczuwało się nadchodzące święta Narodzenia Pańskiego.
Słowa uznania należą się rodzicom i dobroczyńcom z Genewy i Lozanny, którzy pomogli świętemu Mikołajowi w przygotowaniu prezentów (niektórzy pracowali nawet przez całą noc!).
Bez ich zaangażowania i poświęcenia święty Mikołaj mógłby nie
zdążyć na czas, a w sumie czekało na niego aż 93 dzieci!
I na koniec, słowa jednego z rodziców: „W tym roku poczuliśmy z dziećmi tę wyjątkowość i świętość, jaką oprócz prezentów przynosi nam święty Mikołaj”.
To trzeba kontynuować. Do zobaczenia zatem za rok….
Urszula Chorążyk
... i Lozannie
Lozanna, 6.12.2008
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
11
449
1/26/09
8:36 PM
Page 12
Z ˚YCIA MISJI
Biel: Koncert kol´d i zabawa noworoczna
Rada Duszpasterska ośrodka w Biel należącego do Polskiej Misji Katolickiej zorganizowała 11 stycznia 2009 po raz
pierwszy koncert kolęd połączony z zabawą noworoczną.
Wspólne spotkanie rozpoczął przewodniczący Rady Zbigniew
Major dziękując wszystkim za przybycie, zachęcając również
do radosnego kolędowania i wspólnej zabawy, zaś ksiądz
Grzegorz Piotrkowski w imieniu swoim oraz Księdza Rektora
Polskiej Misji Katolickiej Sławomira Kaweckiego złożył życzenia noworoczne, wyrażając jednocześnie radość z inicjatywy
łączenia Polaków na ziemi helweckiej w duchu bożonarodzeniowym. O oprawę muzyczną zatroszczył się polski zespół
MUSIK EKSPRESS w składzie Waldemar i Halina Antczak,
który przybył do nas z Niemiec.
Prowadząca nasze spotkanie Halina Antczak (solistka zespołu) po powitaniu zaprosiła wszystkich na salę. Stojąc w półokręgu wspólnie śpiewaliśmy kolędy. Pomocą służył przygotowany wcześniej śpiewniczek. Głębsze przeżycie zapewnił
wstęp do każdej kolędy. Był to nie tylko czas śpiewania, ale
również czas modlitwy. Ksiądz Grzegorz wspólnie z najmłod-
szymi uczestnikami spotkania swoją bożonarodzeniową radość wyrazili nie tylko śpiewem, ale również tańcem.
Po tej części spotkania zasiedliśmy do stołów, racząc się
tym, co przygotowaliśmy z myślą o sobie i o innych. Spotkanie
przy stole było dobrą okazją do poznania się i rozmowy. Nasz
zespół nie pozwolił nam na zbyt długie biesiadowanie. Przeboje zarówno z polskich, jak i światowych list przebojów, porywały do tańca.
Spotkanie, dzięki wystrojowi sali, muzyce i smacznym potrawom, upłynęło w rodzinnej i świątecznej atmosferze. Szczególne podziękowanie należą się Ulrichowi i Halinie Wienhold
oraz Renacie Maurer, którzy zatroszczyli się o miejsce zabawy.
Zadbali również o to, aby naszym gościom z Niemiec niczego
nie brakowało.
Dziękując za obecność w spotkaniu – uczestniczyło w nim
około 70 osób – pragniemy zaprosić wszystkich Polaków
z Biel i okolic na Mszę św., która odbywa się w każdą drugą
niedzielę miesiąca we Włoskiej Misji Katolickiej o godz. 9.00,
a także do Berna, gdzie spotykamy się na Ostringu w kościele
Bruder Klaus w pierwszą sobotę miesiąca o godz. 18.00
i w każdą następną niedzielę o godz. 11.30.
Klub Polski w Bernie zaprasza na
Tradycyjny XIII Bal w Bernie Restauracja „Bären” Ostermundigen
Sobota, 14 lutego 2009, godzina 19.30
Zgłoszenia telefoniczne pod nr: 031 931 60 59
12
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
449
1/26/09
8:36 PM
Page 13
Z ˚YCIA MISJI
„A wiesz, Kajtek te˝ mówi po polsku”
czyli
Czy potrzebne sà Ogniska Polonijne w Szwajcarii
W Aarau nie ma polskiej szkoły. Od niedawna jest ośrodek
Polskiej Misji Katolickiej. Ostatnio zostaliśmy zapytani przez
Księdza Rektora, czy są u nas dzieci w wieku szkolnym i rodzice, którzy chcieliby je posłać do polskiej mini-szkoły.
Pozwolę sobie na osobistą odpowiedź: nasz syn ma 5 lat,
mówi po polsku i po niemiecku (nazwę tu tak dla uproszczenia miejscowy dialekt). Polski zna z domu, niemiecki ze żłobka, teraz też z przedszkola. Stosownie do wieku mówi dobrze
w obu językach. 5 lat to niewiele, 5 lat to cała historia...
W domu mówimy po polsku. Kajtek trafił do szwajcarskiego żłobka mając 10 miesięcy. Od tego momentu był konfrontowany na przemian z językiem polskim i niemieckim, z pewnością bywało mu czasami niełatwo. Pamiętamy wyjazd do Polski, gdy miał 3 lata: najpierw wielkie odkrycie: wszystkie dzieci w piaskownicy mówią po polsku! Potem po kilku tygodniach
trudno mu było znowu przyzwyczaić się do dialektu.
Dla mnie nie ma wątpliwości: miejscowy język będzie rósł
razem z dzieckiem, będzie dla niego – jeśli już nie jest – językiem podstawowym. A co z polskim? Tu jest nasze zadanie.
Już dziś, w domu, na co dzień. Najważniejsze to nadal z nim
po polsku rozmawiać, poprawiać go, tłumaczyć, podać polski
odpowiednik, kiedy wtrąca niemieckie słówka. Co poza tym?
Przez miniony rok Kajtek chodził do polskiej szkoły
przy Misji w Zurychu. Był na zajęciach może tylko z 10 razy,
ale nauczył się kilku piosenek, wierszyków, były rysunki i historie. I było to, co na wakacjach: dzieci mówiły po polsku! Cała
duża grupa. Mały widział i żył tym, że po polsku można też
śpiewać, bawić się, że polski w tym sensie nie różni się od niemieckiego. Cieszę się z nauczonych piosenek, mam jednak
wrażenie, że ten drugi aspekt był może nawet ważniejszy:
dziecko dostrzegło, że język polski to coś naturalnego, normal-
nego, to nie tylko egzotyka mamy i taty, ale rzeczywistość
wspólna dla wielu.
Wiedząc, jak trudno jest nauczyć się kolejnego języka, cenię to, że mój syn wzrasta z dwoma. Dziś dobrze się rozumiemy i chciałbym, by tak było też za 5, 10, 15 lat. Wspólny język
pomoże. Marzy mi się, aby Kajtek przeczytał „W pustyni
i w puszczy”... po polsku. Czy mu się będzie tak podobać jak
kiedyś mnie? Nie wiem. Życzę mu jak najlepszej szkoły, pamiętając skarb moich polskich nauczycieli, wielką przygodę szkoły nad Wisłą. W Szwajcarii jest kilka polskich szkół i wielu dobrych, oddanych nauczycieli. To dobrze, tam też powinniśmy
posyłać nasze dzieci.
Mam wrażenie, że dla tych w wieku od 4 do 7 lat idealne
jest coś na zasadzie ogniska. Spotkania powiedzmy co dwa tygodnie na 1 – 2 godziny. Wspólna zabawa, śpiew, stosowna
do wieku nauka i najważniejsze: wszystko po polsku. Tu nie
potrzeba wiele: potrzeba nauczycielki-przedszkolanki, trzeba
kilku, najlepiej kilkunastu zainteresowanych rodzin. Z pomocą Misji łatwiej jest o lokum, o religię. „Wspólnota Polska” deklaruje gotowość pomocy, inicjatywa oddolna jest jednak konieczna.
Może będzie nas w Aarau na takie ognisko stać. Polskie
dzieci tutaj są. Kiedy Kajtek miał 2 lata, były w żłobku dwie
starsze od niego dziewczynki mówiące po polsku. Pewnego razu słyszałem jak jedna mówiła do drugiej: „A wiesz, Kajtek też
mówi po polsku”. Ucieszyłem się, że malec wzbudza ich zainteresowanie i wiedziałem, co w nim takiego szczególnego: on
też mówi po polsku!
Suhr, listopad 2008, Marcin Sumiła
Lozanna:
Polska Szko∏a J´zyków Ojczystych
Aarau:
Spotkanie organizacyjne w sprawie
Ogniska Polonijnego przy PMK
Temat ogniska wywo∏a∏ w naszej okolicy du˝e zainteresowanie rodziców. ZnaleêliÊmy nawet sal´ na zaj´cia. Ogromnie cieszy te˝ fakt, ˝e
uda∏o nam si´ pozyskaç nauczycielk´ z bardzo dobrym zawodowym
przygotowaniem i wieloletnim doÊwiadczeniem. Oto wst´pne ustalenia: zaj´cia mogà si´ odbywaç w niedziel´ w dwóch grupach wiekowych: 3-4-latki przed Mszà Êw. (rozpocz´cie 16.00) i dzieci 5-8 lat
po Mszy Êw. (18.00). Osoby zainteresowane proszone sà o kontakt
z ks. Grzegorzem Piotrowskim lub Marcinem Sumi∏à
([email protected]).
Spotkanie organizacyjne rodziców z nauczycielkà, ksi´dzem i przewodniczàcym rady duszpasterskiej: 15 lutego 2009 po Mszy Êw. Poczàwszy od marca spotkania dwa razy w miesiàcu, w 2. i 3. niedziel´
miesiàca.
Zaj´cia odbywajà si´ w Êrody w salach przy koÊciele parafii Saint-Nicolas de Flüe w Lozannie od godz. 15.30 do 18.00.
Grupy wiekowe:
grupa najm∏odsza 3-4 latki
grupa starsza 5-6 latki
klasy I-III szko∏y podstawowej
klasy IV-VI szko∏y podstawowej
Program nauczania obejmuje realizacj´ materia∏u z j´zyka polskiego i historii, wzbogaconego o nauk´ geografii, zagadnienia z matematyki, muzyki oraz zaj´cia artystyczne.
Indywidualizujemy prac´ z dzieckiem poprzez dostosowanie wymagaƒ do mo˝liwoÊci i umiej´tnoÊci. Szko∏a zapewnia równie˝ lekcje
z religii (dla ch´tnych), w niedziel´ przed mszà Êwi´tà.
Zaj´cia w drugim semestrze rozpoczynajà si´ 04 lutego 2009
roku.
Dok∏adnych informacji udziela ks. Artur Czàstkiewicz
pod numerem telefonu 078 903 15 34
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
13
449
1/26/09
8:36 PM
Page 14
Z ˚YCIA MISJI
Genewa:
Chrzest Âwi´ty i wyznanie wiary
„Ja jestem Êwiat∏oÊcià Êwiata, kto idzie za Mnà, nie b´dzie chodzi∏ w ciemnoÊci, lecz b´dzie mia∏ Êwiat∏o ˝ycia.” J 8,12
W niedziel´, 11 stycznia br., podczas Mszy Âwi´tej, nasza wspólnota w Genewie by∏a Êwiadkiem dwóch radosnych wydarzeƒ. Pierwsze to chrzest Êwi´ty maleƒkiej Alicji Teresy, a drugie – wr´czenie
Êwiec chrzcielnych dzieciom, które w tym roku przystàpià do Pierwszej
Komunii oraz ich wyznanie wiary. Âwiece dzieci zap∏on´∏y ponownie
po oko∏o oÊmiu latach od ich chrztu. Zapalona Êwieca chrzcielna jest
symbolem obecnoÊci Chrystusa w ˝yciu ochrzczonego. ˚yczymy Alicji
Teresie oraz Ani, Agatce, Joasi, Jankowi, Marcinowi, Miko∏ajowi, Nataszy, Oli i Wojtkowi, aby w swoim ˝yciu wiarà rozpraszali wszelkie napotkane ciemnoÊci.
Elżbieta Chojnacka
Lozanna:
Sakrament bierzmowania dla m∏odzie˝y polskiej w Szwajcarii
„Pragniemy, aby Duch Âwi´ty, którego otrzymamy, umocni∏ nas do m´˝nego wyznawania wiary i do post´powania wed∏ug jej zasad… „– tymi s∏owami nasza m∏odzie˝ z Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii, zgromadzona 7
grudnia 2008 roku w Lozannie, modli∏a si´ o dary Ducha Âwi´tego. Sakrament
bierzmowania wprowadza pe∏ni´ w Misterium KoÊcio∏a. Do przyj´cia darów
Ducha Êw. m∏odzie˝ przygotowywa∏a si´ uczestniczàc w spotkaniach formacyjnych, konferencjach, s∏uchaniu i rozwa˝aniu s∏ów Pisma Âwi´tego oraz anga˝ujàc si´ w przygotowanie Eucharystii i cz´stsze praktykowanie sakramentu pokuty i pojednania. Sakrament dojrza∏oÊci chrzeÊcijaƒskiej przyj´∏o 32 osoby – w tym 15 z Zurichu, 7 z Lozanny, 6 z Berna oraz 4 z Bazylei.
Sakrament bierzmowania, w czasie którego kandydaci otrzymujà nowe
imi´, jest wa˝nym wydarzeniem na drodze chrzeÊcijaƒskiego ˝ycia m∏odych ludzi. Imi´ bowiem wyznacza cz∏owiekowi okreÊlone zadania do wype∏nienia
i jest zwiàzane z postacià Êwi´tego patrona. Dokonujàc wyboru, poszukiwali
osobowych wzorów poÊród Êwi´tych, aby poprzez pryzmat ich ˝ycia uczyç si´
ca∏kowitego zawierzenia Chrystusowi. Od nich wi´c b´dà mogli uczyç si´ wartoÊci prawdziwych i nieprzemijajàcych. Zanim jednak ka˝dy z m∏odych kandydatów us∏ysza∏: „przyjmij znami´ daru Ducha Âwi´tego”, wys∏ucha∏ s∏ów homilii ksi´dza biskupa Wac∏awa Depo. Ksiàdz Biskup, który przyby∏ specjalnie
z Polski, aby wyg∏osiç rekolekcje w Genewie i Lozannie oraz udzieliç sakramentu bierzmowania, poruszy∏ tematy dotyczàce Êwiadomego i pe∏nego uczestnictwa w ˝yciu KoÊcio∏a oraz odpowiedzialnoÊci za Jego przysz∏oÊç, która dokonuje si´ przy wspó∏pracy z Trzecià Osobà Trójcy Âwi´tej. Ukaza∏ równie˝ znaczenie odrodzenia religijnego w Duchu Âwi´tym, bo kiedy m∏ody cz∏owiek
wzrasta w wierze, równie˝ wzrasta ∏aska p∏ynàca z sakramentów. Osoba przyst´pujàca do sakramentu bierzmowania osiàga nie tylko wy˝szy poziom dojrza∏oÊci, ale w sposób pe∏ny i odpowiedzialny wchodzi w ˝ycie wspólnoty KoÊcio∏a. Biskup kierowa∏ s∏owa nie tylko do m∏odych, ale do wszystkich, którzy majà ich wspomagaç i utwierdzaç w wype∏nianiu chrzeÊcijaƒskiego obowiàzku.
W tym wa˝nym momencie kandydatom towarzyszyli rodzice, chrzestni
i przyjaciele. Nie da∏o si´ nie zauwa˝yç, ˝e by∏a to uroczystoÊç o charakterze
14
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
rodzinnym. Na uwag´ zas∏uguje równie˝ fakt, ˝e duszpasterze z poszczególnych oÊrodków Polskiej Misji Katolickiej wspierali m∏odzie˝ swojà obecnoÊcià
i modlitwà.
WÊród zaproszonych goÊci by∏ obecny dyrektor Migratio Pan Marco
Schmid, który jest odpowiedzialny za koordynacj´ duszpasterstwa obcokrajowców w Szwajcarii oraz proboszcz parafii St. Etienne ks. Joseph Nguyen Van
Sinh, z którego goÊcinnoÊci korzystamy, ilekroç tego potrzebujemy.
Po Eucharystii wszyscy uczestnicy uroczystoÊci udali si´ do sali parafialnej,
gdzie czeka∏ na nich pocz´stunek przygotowany przez rodziców bierzmowanej
m∏odzie˝y. Pragniemy podzi´kowaç wszystkim, którzy przyczynili si´ do przygotowania i organizacji tego wydarzenia. Szczególne podzi´kowanie sk∏adamy Panu Hubertowi Niewiadomskiemu, za przygotowanie liturgii od strony muzycznej.
Obok pielgrzymek do Einsiedeln i Gd. S. Bernard, bierzmowanie w Lozannie by∏o
jednym z najwa˝niejszych wydarzeƒ w ˝yciu Polonii szwajcarskiej w 2008 roku.
Urszula Chorążyk
Bazylea
Czapliƒski Miko∏aj, Debicki Bartek, Lityƒska Barbara, Sutor Dominik. Katecheta – Ks. Grzegorz Piotrowski
Berno
Burek Irena, Burek Urszula, Janicki Kamil, Janicki Marcin, Lubecki ¸ukasz, Lubecki Mateusz. Katecheta – Ks. Mariusz Graszk
Lozanna
Janus Julia, Janus Natalia, Grudziƒska Angelika, Alicia Kamhi, Moskwa Igor, Lasik Patryk, Szcz´sna Joanna. Katecheta – Ks. Artur
Czàstkiewicz
Zurych
Kosiewicz Emil, Kubacka Marta, Lewicki Micha∏, Mathis Anna, Niedzwiecki Maria Niedzwiecki Mateusz, Piotrowski Lidia Anna, Sitek Dominik, Sitek Olivia, Srebniak Patryk Jan, Sudwoj Micha∏, Troxler Laeticia, Wolan Sara. Katecheta – Ks. Krzysztof Zadarko
449
1/26/09
8:37 PM
Page 15
Z ˚YCIA MISJI
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
15
449
1/26/09
8:37 PM
Page 16
SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK
Spotkanie op∏atkowe w Zurychu
18 stycznia 2009
betlejemskiej nocy i jej blask w duszy wspó∏czesnego cz∏owieka. Kiedy
¸ukasz recytowa∏ „Pomódlmy si´ w Noc Betlejemskà” ksi´dza Jana
Twardowskiego, wzruszenia nie mo˝na by∏o opanowaç.
By∏y ˝yczenia wypowiadane w szczeroÊci serca i wiele wzajemnej
˝yczliwoÊci. Konsul Rzeczypospolitej Polski z Ambasady w Bernie Mie-
Przed „Op∏atkiem” Eucharystia. Sen Salomona, g∏os Pana Boga, powo∏anie …..
Ewangeliczna prawda o Bo˝ym Wcieleniu kolejny raz zgromadzi∏a
ludzi dobrej woli w koÊciele i sali parafii Herz Jesu w Zurychu. Ludzie
dobrej woli to organizatorzy i uczestnicy spotkania op∏atkowego, którzy
zrobili wszystko, aby powsta∏a niezapomniana atmosfera wokó∏ bia∏ego chleba i nowo narodzonego Syna Bo˝ego.
Za organami Anna Buczek Merz
GoÊç z Ambasady - Mieczys∏aw Soko∏owski, konsul RP w Bernie
Poruszy∏a nas prostota i ciep∏o s∏ów, kol´d, muzyki i wykonawców.
Mo˝na powiedzieç, ˝e by∏ to te˝ pi´kny koncert misyjnych talentów,
Êpiewajàcych w zespole, jak i solistów z recytatorami: Asia, Ela, Franio, Fryderyk, Irena, dwa Jasie, Jessica, dwie Julie, Justyna, Kornelia,
KrzyÊ, Kuba, ¸ukasz, Maksymilian, Martynka, Monika, Nastazja, Nina,
Olivia, Paula, Sebastian, Weronika i Wiktor.
Pó∏godzinny program medytacyjny o Bo˝ym Narodzeniu zosta∏ przygotowany przez Ma∏gorzat´ Milczuk, nauczycielk´ religii, z uczniami
czys∏aw Soko∏owski przemawiajàc w imieniu Ambasadora i wszystkich
pracowników Ambasady ˝yczy∏ nam na co dzieƒ wielu takich chwil
„pustyni”, gdy odnajduje si´ sens ˝ycia i samego Boga. By∏y ˝yczenia
ksi´dza Krzysztofa Zadarko, duszpasterza w Zurychu, przewodniczàcej
Rady OÊrodka Iwony Hoffmann-Srebniak i Antoniego Zgliƒskiego, prezesa Stowarzyszenia „Centrum”.
I niespodzianka: kol´dowanie zakoƒczy∏y dwie pastora∏ki autorstwa pani Anny Buczek Merz w w jej wykonaniu. Przy akompaniamencie córki Ireny i jej przyjació∏ki Moniki „Marzenie o Gwiazdce” i „Na Nowy Rok 2009” Êpiewali nie tylko mali artyÊci na scenie, ale ca∏a sala.
Wielkie s∏owa podzi´kowania nale˝à si´ Ma∏gorzacie Milczuk, Ewie
Skoczylas i kilku paniom za kulisami za prac´ z dzieçmi i przygotowanie ca∏ego programu, Marcinowi Veit za profesjonalne nag∏oÊnienie
i oÊwietlenie sceny i sali, Monice Ramba∏ ze wspó∏pracownikami
za dekoracj´ sceny oraz wielu innym wolontariuszom, którzy zadbali
o sprawnà organizacj´ kuchni, ciasta, przygotowanie, ozdobienie i posprzàtanie sali. Obok g∏´bokich Êwi´tych s∏ów tego popo∏udnia pozostanà w naszej pami´ci myÊli ks. Jana Twardowskiego:
„Oby się wszystkie trudne sprawy
Porozkręcały jak supełki
Własne ambicje i urazy
Zaczęły śmieszyć jak kukiełki”.
jf
O czym Ênià ludzie i czy s∏uchajà Bo˝ego g∏osu?
„sobotniej szko∏y” (zurychska filia Szko∏y przy Ambasadzie RP w Bernie)
oraz Szko∏y Niedzielnej Polskiej Misji Katolickiej w Zurychu. Pani Ma∏gosia i Tomasz Lenart wprowadzili przyby∏ych w polskà tradycj´ Êwi´towania Bo˝ego Narodzenia. Na scenie najm∏odsi z zespo∏u „Lasowiacy”
w Zurychu pod kierunkiem Ewy Skoczylas, ubrani w ludowe stroje krakowianek i krakowiaków, wykonywali „profesjonalnie” polskie kol´dy.
Teksty rozwa˝aƒ, g∏´bokie i chwytajàce za serce, ods∏ania∏y tajemnice
16
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
Sala by∏a pe∏na uczestników „Op∏atka”
449
1/26/09
8:37 PM
Page 17
SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK
JaÊ, Franio, Fryderyk, Jasiu: „Anio∏ powiedzia∏ pasterzom”
Wprowadzenie do Êpiewu kol´d i medytacji bo˝onarodzeniowych:
Ma∏gorzata Milczuk i Tomasz Lenart
„Cicha Noc”
Wszyscy byli zas∏uchani i zapatrzeni w kolejne ods∏ony Tajemnicy Wcielenia
„Nad darem dzieciàtka d∏ugo rozmyÊla∏am”: Asia, Olivia i Nina
„Gdy si´ Chrystus rodzi” w wykonaniu Nastazji i Kuby
„O maluÊki, maluÊki”: Maksymilian i Nastazja
Dzieci „Lasowiacy”
Jase∏ka wyzwalajà autentycznoÊç i otwierajà serce
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
17
449
1/26/09
8:37 PM
Page 18
SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK
Âwi´ty Miko∏aj w Zurychu
WÊród rzeszy naszych Êwi´tych or´downików w niebie mamy jednego, którego szczególnie ukocha∏y dzieci, a on ka˝dego roku, gdy zbli˝a si´ 6 grudnia, odwzajemnia to uczucie i zjawia si´ osobiÊcie, by obdarowaç tych, którzy ufajà bezgranicznie… majàcymi granice prezentami, które wywo∏ujà jednak graniczàcy z euforià entuzjazm!
Konsul RP w Bernie Mieczys∏aw Soko∏owski
„Co roku z owà radoÊcià …”: Martynka, Sebastian i Paula
Âwi´ty Miko∏aj, bo o nim przecie˝ mowa, zjawi∏ si´ w tym roku
w naszym koÊciele, w niezbyt dobrej formie fizycznej – co zrozumia∏e w koƒcu to Êwi´ty pracujàcy na dwie zmiany bez przerw, za to z workiem pe∏nym prezentów, co nie usz∏o uwadze dzieci, które – naturalnie! – zapewnia∏y, ˝e nie ma na Êwiecie drugich tak grzecznych, uczynnych i przyk∏adnych….
ny. Oby Êwiat∏o dobrych uczynków nie gas∏o przez ca∏y rok, a dobrotliwy Êwi´ty nie by∏ tylko Êwi´tym od jednego dnia! Czy gdzieÊ napisano,
˝e Êwi´ty Miko∏aj odpoczywa przez pozosta∏e 364 dni?
Agnieszka Suchta- Veit
Kol´dowanie zurychskiej scholi
Zawsze, kiedy myÊl´ o naszych spotkaniach ze Êpiewem liturgicznym, które od lutego 2008 roku prowadzi pani Sylwia Fehrepataky,
przychodzi mi na myÊl wiersz Kasprowicza „Modlitwa w´drownego
grajka”, gdzie to skrzypek z Bo˝ej ∏aski skar˝y si´ Bogu:
„Hej, Panie Boże, coś wielkim
Gazdą jest nad gazdami!
Po coś mi dał taką skrzypkę
Co jeno tumani i mami?”
Fina∏ programu na scenie: „W dzieƒ Bo˝ego Narodzenia, zawsze sk∏ada si´ ˝yczenia,
i my nasze te˝ sk∏adamy, wszystkim tu zebranym”
Dzieci nie k∏amià i Êwi´ty wie o tym doskonale, wi´c nie traci∏ czasu na dalsze zb´dne przes∏uchania i zaczà∏ rozdzielaç mi´dzy dzieci to,
co ze sobà przywióz∏, zaÊ doros∏ym dzieciom nie pozosta∏o nic innego
jak cieszyç si´ razem z m∏odszymi. UroczystoÊç Êwi´tego Miko∏aja
zbieg∏a si´ w tym roku z uroczystoÊcià Niepokalanego Pocz´cia NajÊwi´tszej Marii Panny, co symbolizowa∏y zapalone przez dzieci lampio-
˚yczenia sk∏adajà: Julia, Kornelia, Weronika, Paula i Ela
18
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
˚yczenia skupiajà uwag´
My, cz∏onkowie scholi, Êpiewacy z bo˝ej ∏aski, wiemy dobrze, ile
trudu kosztuje przygotowanie oprawy Mszy Êwi´tej, by pi´knym Êpiewem zbli˝aç do Boga. Dzi´ki uporowi naszej maestry i jej niezachwianej
wierze w nasze mo˝liwoÊci, wspomagani przez panià Ann´ Buczek-Merz mistrzowsko prowadzonymi organami, uda∏o nam si´ – ufamy
– zaÊpiewaç dwukrotnie na chwa∏´ Bogu i radoÊç wiernym. Z ogromnym wi´c entuzjazmem spotkaliÊmy si´ przy Êwiàtecznym stole, by po∏amaç si´ op∏atkiem, obdarowaç ˝yczeniami i nacieszyç Êpiewem polskich kol´d. Zawsze zaskakuje, ile artyzmu tkwi w nie szkolonych przecie˝ g∏osach, które potrafià oddaç liryzm pastora∏ki, nadaç odpowiedni
koloryt kol´dzie. JeÊli Bóg si´ uÊmiecha, to pewnie w takich chwilach,
kiedy z dr˝eniem strun g∏osowych zdobywajàc górne c, uÊwiadamiamy
sobie, ˝e sà na Êwiecie grajkowie pe∏ni szumniejszych liÊci, ale ∏ask´ naszych spotkaƒ z muzykà i Êpiewem otrzymaliÊmy w∏aÊnie my…
W imieniu cz∏onków scholi
Agnieszka Suchta- Veit
Autor zdjęć: Michał Wyczułkowski
449
1/26/09
8:37 PM
Page 19
SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK
Polski „op∏atek” w Winterthurze
Tegoroczne, tradycyjne spotkanie op∏atkowe Winterthurze okaza∏o
si´ bardzo udane.
Wspaniale zaprezentowa∏ si´ chór dzieci´cy „Lasowiacy” z Zurychu, przygotowany przez Ewà Skoczylas, a któremu akompaniowa∏a
Anna Buczek. Wykona∏ zadanie z brawurà, choç co m∏odsi cz∏onkowie
mieli trudnoÊci z wytrwaniem na podeÊcie – ch´tniej fikaliby kozio∏ki
czy bawili si´ w chowanego. Pani Buczek mile zaskoczy∏a zebranych
wykonaniem napisanej i skomponowanej przez siebie pastora∏ki.
Pani Ania Buczek-Merz z dzieçmi i uczestnikami spotkania wykonuje w∏asny
utwór - pastora∏k´ „Marzenia o Gwiazdce”
Od kilku sezonów taƒczàcym akompaniuje niezawodny p. Piotr Rzepczyk
Wymiar pastoralny spotkaniu nada∏ ksiàdz Krzysztof Zadarko, odczytujàc z Ewangelii Êw. Jana opowieÊç o wydarzeniu sprzed dwóch
tysi´cy lat i ˝yczàc zebranym, by czerpali radoÊç i si∏y z pos∏ania, które
nam wówczas Narodzony zostawi∏. Ksiàdz Zadarko bra∏ równie˝ czynny udzia∏ w przygotowaniu uroczystoÊci. Razem z prezesem miejscowego oÊrodka duszpasterskiego, Jerzym Stawarzem, powitali zebranych po polsku i niemiecku oraz przedstawili program imprezy.
Przy fortepianie Wiktor ¸uba
Wspólne Êpiewanie kol´d, ∏amanie si´ op∏atkiem, potem pocz´stunek i taƒce wype∏ni∏y zebranym mi∏y wieczór. Po zejÊciu „Lasowiaków” ze sceny, Piotr Rzepczyk przejà∏ inicjatyw´: akompaniowa∏ zebranym podczas Êpiewania kol´d i przygrywa∏ do taƒca.
O straw´ dla cia∏a zadba∏ zespó∏ pod kierownictwem Anny Dudkiewicz. Przygotowany przez nià bigos spotka∏ si´ z takim zainteresowaniem, ˝e nie dla wszystkich ch´tnych starczy∏o. By∏y te˝ i flaki. Apel
o przyniesienie na imprez´ ciast, sprawi∏, ˝e by∏ ich nadmiar. Barbara
Frank i Julia Lauber zorganizowa∏y tombol´, w której najatrakcyjniejszym fantem by∏ automat do parzenia kawy „Nespresso”.
Zespo∏em dekoratorów kierowa∏a Jolanta Krumplewska. Przygotowana przez t´ grup´ sala zapewni∏a zebranym nie tylko w mi∏y i ciep∏y
nastrój, ale okaza∏a si´ te˝ funkcjonalna. Oprócz osób ju˝ wymienionych,
czynny udzia∏ w przygotowaniu imprezy brali: Paulina Ewa Enderle, An-
Ks. Krzysztof Zadarko i Jerzy Stawarz, przewodniczàcy rady oÊrodka Polskiej Misji
Katolickiej w Winterthurze, witajà uczestników spotkania op∏atkowego
na Kaczor, Edward KiereÊ, Robert Lejman, Renata Lüthi, Bernadeta
Müller, Ewa Ospa, paƒstwo Anna i Jacek Opia∏a, Anna-Maria Pfleiderer,
Paulina Raczkowska oraz paƒstwo Marianna i Dionizy Simson.
Po wyst´pie mali chórzyÊci zjedli przygotowany dla nich osobno
posi∏ek, a energia uzyskana po jego spo˝yciu zosta∏a zu˝yta w holu
oÊrodka na hucznà zabaw´.
Czysty zysk z imprezy, o nieznanej dotàd wysokoÊci, zostanie rozdzielony przez komitet organizacyjny na zebraniu, które ma si´ odbyç 28 stycznia 2009 roku.
Organizatorzy sà przekonani, ˝e impreza by∏a udanym wk∏adem
w budowanie chrzeÊcijaƒskiej wspólnoty, gdy˝ pozwoli∏a bli˝ej poznaç
si´ ludziom, którzy do tej pory nie mieli okazji si´ spotkaç. Przyczyni∏a si´
tak˝e do zbli˝enia mi´dzy Polakami i Szwajcarami, jako ˝e wielu obecnych mówi∏o po niemiecku. Sami organizatorzy te˝ skorzystali, uczàc si´
dyskutowaç, organizowaç i realizowaç zadania we wspó∏pracy z innymi. Z owoców tej dzia∏alnoÊci przede wszystkim skorzystajà, jak zawsze
dotàd, potrzebujàce dzieci w Polsce.
ds
Autor zdjęć: Jean Marc Bossi
22 stycznia 2009 r. w Winterthurze odszedł do Pana
po wieczną nagrodę
prof. Zbigniew PLĄSKOWSKI
mąż, ojciec, wierny katolik, były internowany
I DG w Szwajcarii, kochający Polskę,
wybitny naukowiec ETH, wielka postać Polonii
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie,
A światłość wiekuista niechaj mu świeci!
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
19
449
1/26/09
8:37 PM
Page 20
SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK
Spotkanie op∏atkowe w Aarau
czyli ciàg dalszy Êwiàtecznych niespodzianek…
W Aarau dzia∏o si´ wiele w roku 2008, a poczàtek roku 2009 by∏
jeszcze bardziej intensywny. 18 stycznia 2009 mia∏o miejsce nasze
pierwsze spotkanie op∏atkowe. ZaprosiliÊmy Szwajcarów, tych z naszych rodzin i z lokalnego KoÊcio∏a: wszyscy tworzymy przecie˝ wielkà
rodzin´. Naszym celem by∏o równie˝ podzi´kowanie za otwarcie dla
nas pomieszczeƒ koÊcielnych – najpierw przy szpitalu kantonalnym,
a potem w koÊciele parafialnym Êw. Piotra i Paw∏a. Przygotowania
trwa∏y wiele tygodni i zaanga˝owa∏y wszystkich: çwiczyliÊmy Êpiew
kol´d, przygotowaliÊmy wspólnie liturgi´ z niemieckoj´zycznymi elementami. Krótko przed naszym spotkaniem intensywnie pracowaliÊmy
nad organizacjà ogniska polonijnego: trzeba by∏o znaleêç nauczycielk´,
dzieci, sal´ i … wszystko skoordynowaç. Uda∏o si´!
Ksiàdz Rektor przygotowa∏ ze swej strony wielki prezent, dla wielu upragnionà niespodziank´: podczas spotkania op∏atkowego mogliÊmy podaç do wiadomoÊci, ˝e od marca tego roku mo˝emy si´ spotykaç dwa razy w miesiàcu! Pi´kny dar dla nas, ale i odpowiedzialne zadanie dla m∏odej wspólnoty.
Spotkanie op∏atkowe odby∏o si´ w ciep∏ej, rodzinnej atmosferze.
Pojawi∏o si´ wielu Polaków, rodzin z dzieçmi. By∏a choinka, szopka, kol´dy, op∏atek, wigilijne potrawy. Szwajcarscy goÊcie dostali okolicznoÊciowy list od Ksi´dza Rektora i rady duszpasterskiej. Wszystko przebiega∏o zgodnie z planem; zasmuci∏a nas jedynie choroba naszego
duszpasterza, ksi´dza Grzegorza, tak bardzo zaanga˝owanego w przy-
Spotkanie op∏atkowe w Lozannie
„Szczególne wyrazy uznania nale˝à si´ ma∏ym aktorom,
a tak˝e ich paniom nauczycielkom…” – Lozanna, 18.01.2009
W dniu 18 stycznia w Lozannie mia∏o miejsce spotkanie op∏atkowe. Po uroczystej Mszy Êw. wszyscy udali si´ do sali katechetycznej,
gdzie obejrzeli jase∏ka przygotowane przez nauczycieli i uczniów naszej
szko∏y przy oÊrodku Polskiej Misji Katolickiej w Lozannie.
Szczególne wyrazy uznania nale˝à si´ ma∏ym aktorom, a tak˝e ich
paniom nauczycielkom:
Celinie Sopacie, Renacie Towpik, Urszuli Chorà˝yk oraz Monice
Staszewicz. Dzi´ki ich pasji i zaanga˝owaniu prze˝yliÊmy chwile niezapomnianych wzruszeƒ.
Po przedstawieniu uczestnicy spotkania podzielili si´ op∏atkiem
oraz z∏o˝yli sobie ˝yczenia.
Tradycyjnie nie zabrak∏o bardzo smacznego pocz´stunku przygotowanego przez rad´ parafialnà pod przewodnictwem Beaty Kamhi i rodziców z polskiej szko∏y. Sk∏adamy Bóg zap∏aç wszystkim osobom, które przyczyni∏y si´ do uÊwietnienia uroczystoÊci.
Wk
20
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
„Wszyscy tworzymy przecie˝ wielkà rodzin´…” – Aarau, 18.01.2009
gotowania. Pami´taliÊmy o nim w naszych modlitwach i ˝yczeniach,
ale i ucieszyliÊmy si´, gdy okaza∏o si´, ˝e zosta∏ nam przys∏any ksiàdz
Mariusz, który godnie go zastàpi∏.
˚yczenia, które sobie sk∏adaliÊmy, by∏y proste i standardowe,
choç bardzo szczere: Ksi´dzu Grzegorzowi ˝yczyliÊmy zdrowia, a nam
wszystkim umiej´tnoÊci w∏aÊciwego odnajdowania si´ w ka˝dej sytuacji. Za poÊrednictwem ksi´dza Mariusza dzi´kujemy naszym duszpasterzom za trosk´ o nas w nadziei, ˝e dar Waszej cz´stszej pos∏ugi,
dwóch Mszy Êw. w miesiàcu, wyda wspania∏e owoce.
Marcin Sumiła
Spotkanie op∏atkowe w Genewie
18 stycznia 2009 roku w sali parafialnej przy koÊciele Ste-Thér¯se
odby∏o si´ spotkanie op∏atkowe. Poprzedzi∏a je uroczysta Msza Êwi´ta.
W radosnej, wcià˝ Êwiàtecznej atmosferze licznie zgromadzeni Polacy oraz goÊcie szwajcarscy podzieli si´ op∏atkiem, z∏o˝yli sobie ˝yczenia i zasiedli do sto∏ów. Smaczny pocz´stunek zosta∏ przygotowany
przez cz∏onków genewskiej rady duszpasterskiej.
W czasie spotkania ksiàdz rektor S∏awomir Kawecki podzi´kowa∏
serdecznie ksi´dzu proboszczowi Bruno-Michel Moery i przewodniczàcej rady duszpasterskiej za umo˝liwienie Polakom regularnej pos∏ugi
duszpasterskiej w tym koÊciele i podkreÊli∏ bardzo dobre relacje, jakie
si´ wytworzy∏y mi´dzy naszymi wspólnotami.
Organizacjà tego niezapomnianego i owocnego spotkania zaj´∏a
si´ rada duszpasterska genewskiego oÊrodka Polskiej Misji Katolickiej,
za co sk∏adamy serdeczne Bóg zap∏aç.
Na stronie internetowej www.flickr.com/people/doganowscy/ mo˝na obejrzeç pi´kne zdj´cia, których autorem jest pan Wojciech Doganowski, oddajàce ciep∏à i rodzinnà atmosfer´ wspólnego Êwi´towania.
449
1/26/09
8:37 PM
Page 21
Z ˚YCIA MISJI
Marly: Z prac nad Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii
Dzi´ki staraniom rektora Polskiej Misji Katolickiej, ksi´dza dr S∏awomira Kaweckiego, i pomocy Naczelnej Dyrekcji Archiwów Paƒstwowych w minionym roku by∏y kontynuowane prace nad porzàdkowaniem i opracowywaniem zbiorów Archiwum Polskiej Misji Katolickiej
w Marly.
Kustosz Archiwum Paƒstwowego w Gdaƒsku, pani Monika Panter,
przez trzy miesiàce (od paêdziernika do grudnia 2008 r.) pracowa∏a
w Marly nad zabezpieczeniem jednego z najcenniejszych zespo∏ów archiwalnych przechowywanych w Archiwum – zespo∏u akt rodziny Bronarskich. Pani kustosz, która z wykszta∏cenia jest równie˝ muzykiem,
z wielkà pasjà zaj´∏a si´ dzia∏alnoÊcià naukowà Ludwika Bronarskiego,
badacza twórczoÊci Fryderyka Chopina.
O przebiegu tych prac informowaliÊmy szczegó∏owo w numerze 446 (listopadowym) oraz 447-448 (grudniowo-styczniowym) „WiadomoÊci”. W grudniu ubieg∏ego roku, w zwiàzku z opracowywaniem
êróde∏ do badaƒ nad twórczoÊcià Fryderyka Chopina, ksiàdz rektor S∏awomir Kawecki zaprosi∏ do Misji w Marly, panià dr Bo˝en´ Adamczyk-Schmid, pianistk´, muzykologa, jednà z najwi´kszych znawczyƒ twórczoÊci polskiego kompozytora. Pani Adamczyk-Schmid, obecnie mieszkajàca w Genewie, jest jednoczeÊnie kustoszem muzeum w Valldemosie na Majorce, gdzie zimà 1838/39 roku w klasztorze Royal Chartreuse przebywa∏ Fryderyk Chopin w towarzystwie George Sand.
Poni˝ej publikujemy treÊç rozmowy z panià dr Bo˝enà Adamczyk-Schmid, którà dla „WiadomoÊci” przeprowadzi∏a Monika Panter.
O fascynacji Chopinem,
pracà nad archiwaliami na Majorce oraz o znaczeniu Archiwum
Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii
dla kultury polskiej
– z panià dr Bo˝enà Adamczyk-Schmid rozmawia Monika Panter
dzinie. Sp´dzaliÊmy w zasadzie ca∏e lato
Witam Panià bardzo serdecznie.
Zaczynajàc nasze spotkanie, chciana Majorce. Naturalnie by∏am pod wielkim
∏am zapytaç o to, jak si´ zacz´∏a Pani
wra˝eniem gry Ma∏cu˝yƒskiego. By∏ to dla
przygoda z Chopinem?
mnie na pewno, i mo˝e jeszcze do dzisiaj
Bardzo mi mi∏o. Przede wszystkim
jest, jeden z najwspanialszych wykonawchcia∏am podzi´kowaç Ksi´dzu Rektoroców muzyki Chopina.
wi za zaproszenie do Marly oraz wyraziç
Wielu Polakom, zw∏aszcza
moje zadowolenie, ˝e mia∏am przyjempo obejrzeniu filmu „Chopin – pragnienoÊç spotkaç panià, pani Moniko. Jak mi
nie mi∏oÊci”, wyspa Majorka przede
wiadomo, w∏aÊciwie ju˝ rozpocz´∏a pani
wszystkim kojarzy si´ z Chopinem.
bardzo powa˝ne prace nad archiwaliami
Jak Pani tam trafi∏a i czym zaowocoznajdujàcymi si´ w Marly, w Szwajcarii.
wa∏ ten pobyt?
A moje zwiàzki z Chopinem? To jest
Jak dosz∏o do Majorki, jak dosz∏o
d∏uga historia. Jestem rozmi∏owana w nim
do
Chopina?
Mia∏am szcz´Êcie, ˝e mog∏am
Pani Bo˝ena Adamczyk-Schmid i pani Monika Panter
od dzieciƒstwa. Gra∏am na fortepianie
studiowaç we Francji ze wzgl´du na to, ˝e
w Marly w grudniu 2008 r.
od maleƒkoÊci, od 3 – 4 roku ˝ycia na pewmoja mama mia∏a rodzin´ we Francji.
no. Wzrasta∏am w rodzinie, która by∏a bardzo muzykalna i artystyczna. Skoƒczy∏am konserwatorium. Póêniej mia∏am wypadek i rozpocz´∏am
Tak˝e moja ca∏a edukacja, którà wynios∏am z domu, mia∏a na to studia muzykologiczne na Sorbonie. Ukoƒczy∏am je w Strasburgu.
na pewno ogromny wp∏yw.
Od samego poczàtku tematem moich prac naukowych by∏a przede
Jestem Polkà z paszportami zagranicznymi: francuskim oraz szwaj- wszystkim twórczoÊç Chopina. Mojà prac´ magisterskà, którà obronicarskim. Mieszkam w Szwajcarii na sta∏e.
∏am we Francji, poÊwi´ci∏am tematowi publikacji polskich muzykoloChopin by∏ moja pasjà. Naturalnie skoƒczy∏am studia pianistyczne. gów powojennych na temat Chopina i jego muzyki. Podj´te przez mnie
Gra∏am Chopina przez ca∏e ˝ycie. Koncertowa∏am. W pewnym okresie zagadnienie wzbudzi∏o du˝e zainteresowanie muzykologii francuskiej.
czasu wygra∏am konkurs dla m∏odzie˝y, który by∏ zorganizowany By∏a to jedna z pierwszych prac na ten temat.
w Warszawie. Wówczas pani profesor Halina Czerny – Stefaƒska by∏a
Pragn´∏am, aby zagraniczni muzykolodzy mogli jak najlepiej poznaç
w jury. Mia∏a ona naprawd´ ogromny wp∏yw na mojà gr´ i twierdzi∏a, prace polskich naukowców na temat twórczoÊci Chopina. Wydawa∏o
˝e mog∏abym zostaç wielkà pianistkà.
mi si´, i do tej pory myÊl´ podobnie, ˝e bez znajomoÊci naszej polskiej
Póêniej mia∏am równie˝ okazj´ wiele nauczyç si´ od Witolda Ma∏- kultury, bez znajomoÊci mo˝e nawet i j´zyka, bez znajomoÊci naszej hicu˝yƒskiego. Przyje˝d˝a∏ na Majork´ dos∏ownie co rok i dawa∏ koncerty. storii, bez znajomoÊci przed wszystkim historii epoki, w której ˝y∏ ChoTam mia∏ te˝ przyjaciela – Witolda Brzozowskiego – Polaka, doktora ae- pin, trudno interpretowaç jego muzyk´ i cokolwiek na ten temat g∏´biej
ronotyki, wspania∏ego cz∏owieka znanego na ca∏ym Êwiecie w tej dzie- napisaç.
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
21
449
1/26/09
8:37 PM
Page 22
Z ˚YCIA MISJI
To przynios∏o pewne rezultaty i wzbudzi∏o zainteresowanie m∏odych muzykologów muzykà Chopina. Praca moja zosta∏a bardzo dobrze
oceniona.
Póêniej zosta∏am wys∏ana przez Uniwersytet w Strasburgu na Majork´ do opracowania archiwów zwiàzanych z Chopinem. By∏am wtedy jedynym muzykologiem we Francji, który pos∏ugiwa∏ si´ j´zykiem
polskim. Ale mam nadziej´, ˝e nie tylko dlatego zosta∏am wybrana.
Po prostu by∏am nies∏ychanie zainteresowana tematem. WczeÊniej
zajmowa∏am si´ muzykà dawnà, studiowa∏am paleografi´ muzycznà,
muzyk´ Êredniowiecza i renesansu. Zresztà paleografia muzyczna przyda∏a mi si´ w studiach nad êród∏ami i r´kopisami Chopina. Na Majorce
zasta∏am wyjàtkowo trudnà sytuacj´. Kolekcja chopinowska znajdowa∏a si´ w Muzeum Chopina i George Sand. Nie wszystkie pamiàtki chopinowskie by∏y jednak wystawione. Niektóre znajdowa∏y si´ w archiwach prywatnych, niektóre w klasztorze, tak˝e w innych posiad∏oÊciach w∏aÊcicielki, w celi 2 i 3. Musia∏am wi´c pracowaç nocami,
wczeÊnie rano, w czasie sjesty Hiszpanów – w ten najwi´kszy upa∏,
˝eby maksymalnie wykorzystaç czas.
Ta praca nad archiwaliami w Valdemossie by∏a dla mnie nies∏ychanie interesujàca, przede wszystkim dlatego, ˝e by∏am zaskoczona ogromem zbioru muzycznych r´kopisów Chopina, jego listów, portretów, pamiàtek. Dziwi∏o mnie jak jest mo˝liwe, ˝e do tej pory ta kolekcja nie zosta∏a opracowana, zinwentaryzowana przez specjalistów
pe∏niàcych odpowiedzialne funkcje uniwersyteckie. By∏am wtedy m∏odà studentkà i bardzo mnie zaskoczy∏o, ˝e ta najwi´ksza na Êwiecie kolekcja nie zosta∏a opracowana. Z jakich powodów?
Zaj´∏am si´ wi´c tym. Naturalnie w mi´dzyczasie zacz´∏am równie˝ inwentaryzacj´ zbioru, która trwa∏a kilka lat. I jeszcze dzisiaj, gdy
jestem w Valdemossie, bardzo cz´sto zresztà, to odkrywam jakieÊ dokumenty, których nie znam, a pracuj´ tam przesz∏o 35 lat!
W jakim stopniu Pani badania wzbogaci∏y wiedz´ o Fryderyku Chopinie? Czy uda∏o si´ Pani trafiç na jakieÊ sensacyjne
odkrycia?
Wi´c opracowanie kolekcji na pewno wnios∏o wiele nowych nieznanych faktów do lepszego poznania twórczoÊci Chopina. Np. odkry∏am w niej r´kopis Chopina „Lento con grand espressione” cis-moll,
gdzie Chopin nie tylko, ˝e w swojej technice kompozytorskiej zawiera
pewne elementy reminiscencji utworów: jak melodia Chopina „˚yczenie”, koncert na fortepian, ale – co najbardziej mnie zaskoczy∏o – Chopin w tym r´kopisie jeÊli chodzi o technik´ kompozytorskà po raz
na pewno pierwszy u˝ywa polimetrii, tzn. jedna z ràk jest na 3/4 druga
na 4/4 – czyli opozycje w g∏osie górnym i dolnym, w prawej i lewej r´ce sà zupe∏nie w innych metrum; mimo wszystko ten utwór jest wspania∏y i na mnie zrobi∏ szalone wra˝enie. Chcia∏am go natychmiast opublikowaç. Niestety, spotka∏am si´ z nastawieniem negatywnym. Uwa˝ano ogólnie na sesjach muzykologicznych, ˝e Chopin na pewno si´ pomyli∏, ˝e to niemo˝liwe, ˝eby tego typu technika pianistyczna mog∏a ju˝
w tym czasie istnieç. A poza tym jesteÊmy wszyscy przyzwyczajeni
graç wersj´, która jest oparta na ró˝nych kopiach, ale nie na r´kopisie.
Wi´c paradoks: istnieje r´kopis Chopina, który jest realnie w kolekcji,
otwarty publicznie i … nie grywany przez pianistów.
To mnie zmobilizowa∏o do wa˝nej akcji. Zale˝a∏o mi, by polskim
muzykologom, polskiej publicznoÊci, polskim artystom-pianistom
w kraju, udost´pniç w miar´ mo˝liwoÊci w∏aÊnie te r´kopisy i te archiwalia. Nie wszyscy bowiem mogli sobie na to pozwoliç, by w tym czasie przyjechaç na Majork´, nie wszyscy mogli zwiedzaç to muzeum.
By∏y pewne wypadki, gdy ministerstwo delegowa∏o osoby do badaƒ
na Majorce. Niestety, nie zrealizowa∏y one za∏o˝onych prac naukowych
nad archiwaliami. Wi´c mojà inicjatywà by∏o, aby sprowadziç kolekcj´
chopinowskà do Polski.
Uda∏o mi si´ to podczas Konkursu Chopinowskiego w 1990 roku.
22
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
Najwa˝niejsze pamiàtki Chopinowskie z tej kolekcji, jak np. kamizelka
Chopina, grzebieƒ, szkatu∏ka, którà mu ofiarowa∏a George Sand, trafi∏y
do kraju.
W 1990 roku we wspó∏pracy z Towarzystwem Chopinowskim zorganizowa∏am wystaw´ pt. Podró˝ romantyczna Fryderyka Chopina i George Sand na Majork´. Na inauguracji jej obecna by∏a królowa
hiszpaƒska Zofia i królowa Fabiola z Belgii, a tak˝e liczni ambasadorowie i Êwiat artystyczny, ten, który si´ spotyka na konkursie chopinowskim co 5 lat.
Misjà i celem mego ˝ycia, by∏o to, aby Chopin zosta∏ jak najlepiej
poznany i temu poÊwi´ci∏am w zasadzie ca∏y mój czas. Nie mia∏am nigdy wi´kszego zaufania do wielkich autorytetów. Wykszta∏cenie prof.
Megiera, który by∏ jednym z najwspanialszych muzykologów na Êwiecie, ale ma∏o znanym, przekona∏o mnie, ˝e trzeba wszystko sprawdzaç,
kontrolowaç i ˝e nic nie mo˝e zastàpiç êróde∏, nawet najlepsze zdj´cie
i najlepsza kopia nie mo˝e zastàpiç orygina∏u r´kopisu kompozytora.
Ogromna iloÊç b∏´dów w ró˝nych wydawnictwach i tyle˝ nieporozumieƒ bierze si´ stàd, ˝e jest bardzo niewielu muzykologów – chopinologów, który zajmujà si´ êród∏ami.
Ale nie wiem, czy ten temat jest interesujàcy dla wszystkich, bo
o Chopina mog´ mówiç bardzo du˝o.
Chcia∏am skierowaç Pani rozwa˝ania na osob´ Ludwika
Bronarskeigo, którego akta znajdujà si´ w Archiwum Polskiej
Misji Katolickiej w Szwajcarii i wydaje si´, ˝e jest to najwi´kszy zbiór zwiàzany z tym muzykologiem. Mamy jego akta osobiste, materia∏y zwiàzane z jego twórczoÊcià. W zwiàzku z tym
chcia∏abym si´ dowiedzieç, jakie by∏o znaczenia pracy badawczej Ludwika Bronarskiego w rozwoju wiedzy zwiàzanej
z Chopinem oraz technik wykonawczych?
JeÊli chodzi o wydania chopinowskie to jest to temat nies∏ychanie
trudny do omówienia w kilku s∏owach. Postaram si´ mo˝e ograniczyç
do Pani pytania odnoÊnie muzykologa, pianisty, Polaka zamieszka∏ego
tutaj na ziemi szwajcarskiej i jego wyjàtkowej pracy, jeÊli chodzi o archiwalia i o dokumentacj´ dotyczàcà twórczoÊci Chopina.
Co najbardziej mnie zaskoczy∏o? Podobnie jak niegdyÊ do Valdemossy, przyjecha∏am dziÊ do Marly po rozmowie telefonicznej z panià.
Przyjecha∏am z ogromnym zainteresowaniem i jestem w tej chwili nies∏ychanie zaskoczona, bo nie spodziewa∏am si´, podobnie jak w Valdemossie, ˝e jest tutaj tyle cennych dokumentów, wa˝nych listów, r´kopisów dotyczàcych dzia∏alnoÊci Bronarskiego i innych muzykologów.
JeÊli chodzi o dzie∏o samego Chopina to naturalnie archiwalia tutejsze
sà tak wa˝ne i tak iloÊciowo du˝e, ˝e nie jestem w stanie wydaç g∏´bszej analizy dotyczàcej tego tematu, gdy˝ to wymaga pracy na kilka
miesi´cy, a mo˝e i wi´cej.
Dlaczego wydaje mi si´ to tak wa˝ne? Bronarski by∏ kimÊ, kto pracowa∏ w cieniu. By∏ to prawdziwy muzykolog z nies∏ychanie solidnym
wykszta∏ceniem. Jego wielkim atutem by∏o to, ˝e by∏ pianistà. Jest
wielu ró˝nych naukowców czy biografów, muzykologów, szopenologów, którzy nie potrafià jednej nuty zagraç na pianinie. Wydaje mi si´,
˝e w takiej sytuacji bardzo trudno wejÊç w temat.
Co wywar∏o na mnie wielkie wra˝enie, co udowodni∏o jeszcze bardziej, ˝e Bronarski podchodzi∏ do tematu w sposób bardzo naukowy,
powa˝ny i opiera∏ si´ na êród∏ach? Bardzo szybciutko, ju˝ po paru minutach przeglàdania dokumentacji, dzi´ki pani pomocy, pani Moniko,
dotar∏am do korespondencji Ludwika Bronarskiego z Arturem Hedleyem. A dlaczego mówi´ o Arturze Hedleyu? Jest to osoba ma∏o znana w kraju, natomiast w czasach powojennych by∏ on jednym z najwspanialszych chopinologów. Poza tym posia∏ najwi´kszà prywatnà
kolekcj´ r´kopisów muzycznych, wydawnictw oryginalnych, listów
Chopina i wszelkich innych pamiàtek. W tutejszych archiwaliach zachowa∏y si´ listy, które sà podstawà i êród∏em do tego, aby móc wy-
449
1/26/09
8:37 PM
Page 23
Z ˚YCIA MISJI
daç studium, opracowanie g∏´bsze, na temat sposobu, w jaki pracowa∏ Bronarski, na jakich êród∏ach si´ opiera∏ i do jakiego stopnia zna∏
temat w tamtych czasach.
A by∏y to czasy trudne z punktu widzenia historycznego i politycznego. Wiemy, jaka by∏a sytuacja kraju i jak trudno by∏o si´ kontaktowaç. Nie by∏o wtedy ani mo˝liwoÊci przes∏ania faksu, nie istnia∏ Internet ani inne nowoczesne technologie komunikacji. Dlatego jest szczególnie niesamowite, ˝e Bronarski móg∏ zdobyç tak nies∏ychanà i wspania∏à dokumentacj´. To by∏a szalona praca! Bronarski pisa∏ do kolekcjonerów, do bibliotek na ca∏ym Êwiecie. Mia∏ kontakty, podró˝owa∏ i robi∏ wszystko w celu poszukiwania êróde∏ i to by∏o podstawà jego dzia∏alnoÊci. Zdarza si´ to bardzo rzadko. Nawet dzisiaj niektóre wydawnictwa sà zupe∏nie nieudokumentowane r´kopisami.
Bronarski tak˝e bada∏, studiowa∏ wydania Chopina ju˝ istniejàce
i przyk∏adem takim jest edycja Edouarde'a Ganche'a (Oxford University
Press, Londyn, 1932), który by∏ Prezydentem Towarzystwa Chopinowskiego w Pary˝u. Ogromny autorytet, niepodwa˝alny. Okaza∏o si´, ˝e
zachowana jest ca∏a praca krytyczna Bronarskiego odnoÊnie tego wydania. Wszystkie poprawki, prawie w ka˝dym takcie, Êwiadczà o tym
jak Bronarski g∏´boko porównywa∏ r´kopisy z istniejàcymi wydaniami
przygotowujàc wydanie Paderewskiego. By∏ to w∏aÊciwie jedyny z muzykologów, który w tym czasie a˝ tak powa˝nie podszed∏ do tematu
i posiad∏ tak ogromnà jego znajomoÊç. Zbiór archiwaliów zachowanych
w Marly ukazuje ogrom pracy Bronarskiego, a przede wszystkim pog∏´bia wiadomoÊci o Chopinie, gdy˝ nie wszystko to, co si´ znajduje w Archiwum Polskiej Misji w Marly jest opublikowane. Mnóstwo materia∏ów, które zosta∏y opublikowane w komentarzach do wydania narodowego dzie∏ Chopina przygotowywanego przez Paderewskiego, niekoniecznie ujmuje ca∏à dokumentacj´, która do tego wydania doprowadzi∏a. I mo˝na wnioskowaç ogólnie z tej dokumentacji, ˝e wysi∏ek Bronarskiego by∏ ogromny, znajomoÊç tematu absolutnie nies∏ychana i mimo wyjàtkowo trudnej sytuacji, poÊwi´ci∏ w zasadzie swoje ˝ycie dla
sprawy chopinowskiej.
Bronarski mieszka∏ tutaj, w Szwajcarii, pracowa∏ w Szwajcarii
i mia∏ nies∏ychanie ogromny autorytet jako profesor na uniwersytecie
we Fribourgu. By∏ osobà niezwykle szanowanà, mimo ˝e w zasadzie
unika∏ wszelkiego ˝ycia towarzyskiego, a pozostawi∏ po sobie nies∏ychany dorobek w zakresie lepszej znajomoÊci Chopina.
Jest bardzo niewielu muzykologów, nawet jeszcze dzisiaj, którzy
zajmowali si´ êród∏ami. W pewnym okresie czasu pani Krystyna Kobylaƒska zajmowa∏a si´ êród∏ami chopinowskimi, póêniej prof. Józef Chomiƒski i pani Teresa Dalila Tur∏o, aktualnie pani Hanna Wróblewska
– Strauss i Zofia Hermann, które zajmujà si´ listami do wydania nowej
korespondencji Chopina. Ostatnio mia∏am okazj´ w∏aÊnie z tymi paniami pracowaç przez kilka tygodni w Valdemossie. Sà jeszcze w Valdemossie dwa nieznane listy Chopina, które nie znajdujà si´ w wydawnictwie Sydowa, ani ˝adnym innym. Ja je odkry∏am, po raz pierwszy
odczyta∏am, przet∏umaczy∏am, opublikowa∏am. I ciàgle jeszcze coÊ odkrywam. Tak wi´c praca nad archiwaliami nigdy si´ nie koƒczy.
Gratuluj´ ogromu wiedzy. Temat ten jest faktycznie bardzo
szeroki o czym Êwiadczy chocia˝by to, ˝e ju˝ na poczàtku swojej pracy badawczej nad Chopinem Ludwik Bronarski otrzyma∏
list, zachowany do dnia dzisiejszego w zasobie Archiwum,
z radà, by zajà∏ si´ innym tematem, gdy˝ o Chopinie wszystko
ju˝ powiedziano. A przecie˝ jeszcze po tym liÊcie Bronarski
wykona∏ wiele badaƒ, powsta∏y nowe opracowania i w∏aÊciwie te badania trwajà do dzisiaj.
Zmieniajàc nieco temat: Chcia∏am si´ teraz zapytaç, co Pani czuje znajdujàc w ró˝nych miejscach na ca∏ym Êwiecie pamiàtki zwiàzane z tak wielkim Polakiem, jakim by∏ Chopin?
Moje odczucia bywajà ró˝ne. Czasami trafia si´ na fa∏szywe r´ko-
pisy. Mia∏am taki przypadek w Buenos Aires. Przedstawiono mi r´kopis Chopina, nad którym kilka dni pracowa∏am, aby odczytaç go dog∏´bnie. Przekonywano mnie, i to dosyç znane osobistoÊci ze Êwiata
muzycznego – chopinowskiego, o wiarygodnoÊci r´kopisu. Niestety,
stwierdzi∏am, ˝e r´kopis ten by∏ falsyfikatem, doskonale podrobionym.
Wiec te rzeczy si´ ciàgle zdarzajà. Mam te˝ ÊwiadomoÊç tego, ˝e sà
jeszcze prywatne kolekcje, wi´ksze lub mniejsze, w wcià˝ nie opublikowane, niedost´pne dla ogó∏u, które znajdujà si´ albo w sejfach bankowych, albo w ró˝nych zbiorach rodzinnych. Dlaczego tak si´ sta∏o?
Dlatego, ˝e sytuacja którà mieliÊmy w kraju ze wzgl´du polityczno
– gospodarczego mobilizowa∏a albo zmusza∏a niektóre osoby do kontaktów z zagranicà, szczególnie, jeÊli chodzi o spadki. Historia r´kopisów Chopina jest niesamowicie skomplikowana. Rzàd równie˝ dba∏
o to, ˝eby uchroniç pamiàtki chopinowskie. Ma∏cu˝yƒski by∏ jednym
z tych, który sprowadzi∏ pamiàtki chopinowskie z Kanady do kraju.
Wcià˝ zdarzajà si´ aukcje na ca∏ym Êwiecie i do dziÊ jeszcze spotykamy na nich nawet r´kopisy, nie mówiàc o innych pamiàtkach po Chopinie. Tak˝e temat ten nie jest zamkni´ty. Nie myÊl´, ˝e to nastàpi
szybko. Zmierzam jednak do tego, by istniejàce archiwalia wykorzystywaç maksymalnie. Na przyk∏ad mieszkam w Szwajcarii tyle lat i nie
spodziewa∏am si´, ˝e spotkam tu tyle tak wa˝nej dokumentacji o Chopinie. Je˝d˝´ po ca∏ym Êwiecie, a tu niedaleko, kilkadziesiàt kilometrów od Genewy, gdzie mieszkam, w Marly, zosta∏am zaskoczona bogactwem dokumentacji, która si´ tutaj znajduje.
To wielka zas∏uga Bronarskiego, który poÊwi´ci∏ si´ Chopinowi
i odda∏ ca∏kowicie wydawnictwu. Trzeba przyznaç ˝e, jak na wszelkiego rodzaju trudnoÊci, jakie by∏y w tej epoce, wydawnictwo Paderewskiego jest wydaniem doskona∏ym. Dlaczego o tym mówi´? Notatki
Bronarskiego wskazujà na to, ˝e zna∏ on bardzo dobrze r´kopisy z kolekcji Artura Hedleya, które w tej chwili znajdujà si´ w muzeum w Valdemossie. Ale sà jeszcze pewne zagadki do rozwik∏ania. Arthur Hedley
posiada∏ w swojej kolekcji „Lento con Grand espressione”, w∏aÊnie to
z polimetrià, które wspomina∏am przez chwilà. Wiemy, ˝e Bronarski
wiedzia∏ o tym r´kopisie, bo wspomina to w komentarzu do wydania
Paderewskiego. Natomiast pozostaje zagadkà, dlaczego tego r´kopisu
nie wyda∏. R´kopis ten nie zosta∏ wydany w wydawnictwie Paderewskiego, choç Bronarski o nim wiedzia∏. Nie zwrócono na to uwagi i nikt
si´ tym nie zajmowa∏. Dopiero pianista Paul Badura-Skoda zwróci∏
uwag´ na kolekcj´ Hedleya, przyjecha∏ do Valdemossy i wyda∏ trzy
etiudy „La Metode le Mocheles” wg r´kopisów. Tak˝e nawet jeszcze
dzisiaj rzadko spotykajà si´ wydawcy, którzy opierajà si´ na r´kopisach.
Natomiast z ch´cià opierajà si´ na ró˝nego rodzaju wydawnictwach,
nie zawsze zag∏´biajàc si´ naprawd´ bardzo g∏´boko w temat. Przyznam, ˝e w Valdemossie te˝ jest ca∏a masa pianistów, muzykologów,
chopinologów, którzy nie zauwa˝ajà tych najwa˝niejszych rzeczy. Czy
to jest kwestia w tej chwili jakiejÊ tendencji? Nie wiem. MyÊl´ jednak,
˝e jest to ca∏kiem inny temat do dyskusji. Natomiast podkreÊlam
jeszcze raz, ˝e Archiwum w Marly ma ogromne znaczenie dla
naszej polskiej kultury. Archiwalia te sà konieczne do publikacji. Przynajmniej te najwa˝niejsze podstawowe êród∏a.
Miejmy nadziej´, ˝e dalsze dog∏´bne studia nad spuÊciznà
Bronarskich pozwolà rozwik∏aç ciekawe zagadki zwiàzane
z ˝yciem i twórczoÊcià Chopina. Dzi´kuj´ pani bardzo za wywiad. ˚ycz´ dalszych sukcesów w karierze zawodowej.
Dzi´kuj´, pani Moniko, a zakoƒcz´ naszà rozmow´ cytatem z archiwaliów, które znajdujà si´ w Misji Polskiej w Marly. Jest to wypowiedê Bronarskiego na temat wydawnictw, a szczególnie na temat
wydawnictwa Eduarda Gancha: „Mam wra˝enie, ˝e Ganch opiera si´
tylko na reprodukcji. Bardzo niepewnej i nie miarodajnej”. To Êwiadczy
o jego bardzo profesjonalnym, bardzo powa˝nym i wyjàtkowym podejÊciu do Chopina jako kompozytora i takim samym stosunku do êród∏a.
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
23
449
1/26/09
8:37 PM
Page 24
Z ˚YCIA MISJI
O. Józef I. M. Bocheƒski OP
Pomóc cierpiàcemu
Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: „Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz
Nauczyciela?” Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: „Nie bój się, wierz tylko!”. I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich:
„Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko
śpi”. I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli,
i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: „Talitha kum”, to znaczy: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!” Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła,
miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia.
Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść. (Mk 5, 35-43)
Dzisiejsza Ewangelia święta zawiera, Drodzy Bracia,
dwa opowiadania z życia Zbawiciela, obydwa tak piękne, że
nie wiadomo, które wybrać do rozważania. Pierwsze to historia uzdrowienia konającej córeczki księcia; drugie, wplecione
w nią, to opowiadanie o kobiecie cierpiącej na krwotok, która
dotknęła się z tyłu szat Jezusowych, a Pan, chociaż tłumy cisnęły się na niego ze wszech stron, odwrócił się i powiedział:
„Ktoś się mnie dotknął”…
Oto scena: Chrystus Pan spotkał był przed chwilą autora tej
Ewangelii św. Mateusza, znienawidzonego dawniej poborcę
celnego, i powiedział mu: „Pójdź za mną”. Mateusz rzucił
wszystko i posłuchał wezwania. W jego domu, ku oburzeniu
świętoszków, Syn Boży mówił do zebranych tłumów jedną
z tych swoich wiecznie żywych przypowieści: o radości dozwo-
24
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
lonej, o nowym winie i starych bukłakach. Zastajemy więc
Chrystusa Pana na pełnieniu jego najważniejszej pracy, na głoszeniu Nowego Przymierza. Jest otoczony ze wszystkich stron
przez tłumy. Znalazł dla swojego Kościoła nowego, wielkiego
apostoła i stawia pierwsze kroki w uczeniu go wiary i miłości,
które ten święty miał ponieść poprzez wszystkie części świata
i poprzez wieki w Ewangelii, którą nam zostawił. A jednak, gdy
człowiek cierpiący – wiemy z Ewangelii św. Marka, że nazywał
się Jair i był przełożonym bóżnicy – przyszedł Mu powiedzieć,
że jego dziecko potrzebuje pomocy, Chrystus Pan nie zasłonił
się olbrzymią doniosłością pracy, którą wykonywał. Nie powołał się na pierwszeństwo sprawy społecznej – najważniejszej
sprawy społecznej, jaką znały dzieje – tego nauczania, od którego zależeć miał los, szczęście i zbawienie setek milionów niezliczonych pokoleń i narodów. Pisze Ewangelia: „A wstawszy,
Jezus poszedł za nim i uczniowie Jego”. W drodze do domu Jaira zdarzyło się właśnie to spotkanie z chorą kobietą, o której
także opowiada nasza Ewangelia. Wiemy jeszcze ze świętego
Marka, że córka Jaira miała 12 lat, że to było dziecko. I ten sam
Ewangelista dodaje, że Jezus oddalił wszystkich, nawet Apostołów, aby pozostać sam z najbliższymi tylko uczniami, Piotrem
i Janem, jak gdyby nie chciał, by wiedziano o Jego uczynku.
W tym geście Syna Bożego, który przerywa najważniejsze
nawet zajęcie i idzie bez słowa, natychmiast, aby pomóc cierpiącemu, zawarta jest jedna z wielkich nauk dzisiejszej niedzieli. Jesteśmy i my, Drodzy Bracia, otoczeni zewsząd cierpieniem: każdy z nas ma swoje mniej lub więcej ważne sprawy,
każdy pracuje dla dobra społecznego, ale każdy z nas mógłby,
gdyby chciał, pomóc nieraz bliźniemu. Na pewno nikt z nas
nie może się zasłonić tak ważną sprawą, jaką była sprawa Syna Bożego. Wolno też sądzić, że jeśli On wstał natychmiast
i poszedł do domu Jaira, choć mógł był jednym słowem, jednym aktem swojej świętej woli przywrócić dziecku życie i zdrowie, nie opuszczając miejsca, w którym przebywał, to dlatego,
że chciał nam dać przykład.
Niech ten przykład i ta nauka nie będą nam dane daremnie. Cierpienie, które nas otacza, jest ogromne, staje się
w złych czasach, w których żyjemy, coraz większe, położenie
bliźnich naszych jest coraz boleśniejsze, nieszczęście rośnie
wokoło nas. W takich czasach, tym bardziej trzeba nam iść
za wzorem Chrystusa Pana z dzisiejszej Ewangelii. Bądźmy gotowi czynem, wysiłkiem, ofiarą z naszej strony nieść pomoc
tam, gdzie tylko ona jest potrzebna. Niech nic nie stanie
na przeszkodzie, gdy brat nasz jest w cierpieniu. „Po tym poznają – mówi Pan – żeście uczniami moimi, że się będziecie
wzajemnie miłowali”.
Niech czynna miłość bliźniego sprzęgnie nas w dniach nieszczęścia mocniej niż dotąd, niech sprawi, byśmy mogli w miarę naszych sił nieść ulgę i ochłodę cierpiącym wokoło nas braciom. Czynić tak, znaczy być chrześcijaninem. Możemy być
pewni, że Bóg, który wstał pospiesznie na prośbę cierpiącego
ojca, nie zapomni nam tego. Amen.
(09.11.1952)
Kazania i przemówienia, T. 1.
Wydawnictwo Salwator, Kraków 200.
449
1/26/09
8:37 PM
Page 25
Z ˚YCIA MISJI
Nagroda Nobla nie dla katolików?
Od wielu lat trwajà spekulacje nad upolitycznieniem i zdominowaniem przez Êrodowiska lewicowe
pokojowej i literackiej Nagrody Nobla. Do roku 2008
wydawa∏o si´, ˝e przynajmniej nie ma kontrowersji
wokó∏ laureatów reprezentujàcych nauki Êcis∏e. Niestety, nieprzyznanie nagrody profesorowi Nicola Cabibbo i odznaczenie jedynie kontynuatorów jego
prac, rzuci∏o cieƒ podejrzeƒ na obiektywizm cz∏onków Komitetu Noblowskiego.
By zrozumieç wag´ odkrycia profesora Nicola
Cabibbo, przeanalizujmy pokrótce, co wiemy obecnie
o podstawowych sk∏adnikach materii oraz nad czym
pracowa∏ prof. Nicola Cabibbo.
Fizyk´ mikroÊwiata, wed∏ug naszej dzisiejszej
wiedzy, opisuje teoria zwana Modelem Standardowym. Znana nam materia wszechÊwiata zbudowana
jest z trzech rodzin kwarków i odpowiadajàcych im
trzech generacji leptonów. Czàstki te uwidocznione
sà na poni˝szym diagramie w trzech pierwszych kolumnach od lewej strony. Z kwarków zbudowane sà
na przyk∏ad protony i neutrony, a najpopularniejszym
leptonem jest elektron. Model zak∏ada dodatkowo
istnienie czàstek odpowiedzialnych za interakcje
mi´dzy czàstkami budujàcymi materi´. Zwane sà
one bozonami poÊredniczàcymi i sà uwidocznione
w prawej kolumnie diagramu.
Dzi´ki fotonom (y) istniejà go∏ym okiem dostrzegalne oddzia∏ywania elektromagnetyczne. Gluony (g) – noÊniki oddzia∏ywaƒ silnych
– budujà z kwarków protony i neutrony, a z protonów i neutronów – jàdra atomowe. Bozony Z i W odpowiadajà za tzw. oddzia∏ywania s∏abe
– odpowiedzialne choçby za rozpady promieniotwórcze. To w∏aÊnie
prof. Cabibbo po∏o˝y∏ fundamenty pod zrozumienie procesów rzàdzàcych oddzia∏ywaniami s∏abymi.
W roku 1963 znane by∏y tylko kwarki u, d i s. Prace prof. Cabibbo zainspirowane by∏y pomiarami wykazujàcymi, ˝e prawdopodobieƒstwa
przejÊç (rozpadów) miedzy kwarkami (lub leptonami) nale˝àcymi do tej
samej generacji majà podobne wartoÊci, podczas gdy przejÊcie ze zmianà generacji (np. s _u) by∏o zdecydowanie mniej prawdopodobne. Nicola Cabibbo zaproponowa∏ wyjaÊnienie problemu w postaci macierzy mieszania obejmujàcej dwie generacje (I i II), która definiowana by∏a przez jeden wolny parametr – kàt Cabibbo, który zosta∏ wyznaczony doÊwiadczalnie i wynosi
. Teoria Cabibbo po∏o˝y∏a tym samym fundament
pod fizyk´ oddzia∏ywaƒ s∏abych i umo˝liwi∏a zbudowanie jej spójnej teorii.
Prace prof. Cabibbo by∏y nast´pnie kontynuowane przez Makoto
Kobayashi i Toshihide Maskawa. Uczeni ci pragn´li stworzyç teori´ ujmujàcà ∏amanie symetrii CP w oddzia∏ywaniach s∏abych, która wyjaÊnia∏aby drobne, ale bardzo istotne z punktu widzenia kosmologii, ró˝nice w zachowaniu materii i antymaterii. W tym celu rozszerzyli model
mieszania zaproponowany przez Cabibbo o kolejnà generacj´ kwarków, tym samym postulujàc istnienie III rodziny, która zosta∏a zaobserwowana doÊwiadczalnie dopiero w 1977 roku. Od inicja∏ów trzech
uczonych macierz mieszania nazywana jest dzisiaj macierzà CKM.
Ârodowisko fizyków zosta∏o niezwykle zaskoczone decyzjà Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk, która zdecydowa∏a przyznaç w roku 2008 Nagrod´ Nobla z fizyki jedynie panom Makoto Kobayashi i Toshihide Maskawie wraz z Yoichiro Nambu, pomijajàc tym samym pionierski wk∏ad profesora Cabibbo. O skali zdziwienia i zbulwersowania
Êwiadczà liczne wypowiedzi medialne i komentarze na forach interne-
towych. Przytocz´ kilka zamieszczonych pod artyku∏em w Nature z 7 paêdziernika 2008:
„Szwedzka Akademia zupe∏nie pomin´∏a prac´
wykonanà przez Nicola Cabibbo z Rzymu. Kàt Cabibbo zosta∏ wprowadzony ju˝ w 1963, o czym Êwiadczy równie˝ C w macierzy CKM, która jest rozszerzeniem jego teorii…”
„Jako fizyk zupe∏nie nie rozumiem rozumowania
prowadzonego do wykluczenia Nicola Cabibbo z nagrody, który by∏ przecie˝ ojcem mieszania kwarków…”
Szczególnie we W∏oszech decyzja spowodowa∏a
wielkie os∏upienie i zbulwersowanie. Roberto Petronzio, przewodniczàcy Narodowego Instytutu Fizyki Nuklearnej W∏och, Luciano Maiani, przewodniczàcy Narodowej Rady Badawczej, Enzo Boschi, przewodniczàcy Narodowego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii
oraz inne znakomitoÊci w∏oskiej nauki, podkreÊlili, ˝e
Nobel powinien zostaç przyznany w pierwszej kolejnoÊci lub nawet wy∏àcznie profesorowi Cabibbo.
„Nie jestem w stanie ukryç, ˝e ten niezwyk∏y wybór
nape∏nia mnie goryczà. Jedynà zas∏ugà panów Kobayashi i Maskawa jest uogólnienie, i do tego niezbyt
trudne, idei, której ojcem jest w∏oski fizyk Nicola Cabibbo, który samodzielnie pioniersko zrozumia∏ mechanizm mieszania kwarków, który nast´pnie zosta∏
∏atwo uogólniony przez zdobywców Nagrody” – powiedzia∏ Petronzio.
„Nie mo˝emy ukrywaç g∏´bokiego rozgoryczenia z powodu pomini´cia
Cabibbo” – stwierdzi∏ z kolei by∏y dyrektor oÊrodka CERN w Genewie
Luciano Maiani, obecny szef w∏oskiego Komitetu Badaƒ Naukowych.
Jego zdaniem profesor Cabibbo zosta∏ wr´cz „zignorowany”.
Wobec braku oficjalnego stanowiska komitetu noblowskiego,
mno˝à si´ pytania o przyczyny tak kontrowersyjnego wyboru. Czy mia∏o znaczenie, ˝e Cabibbo jest gorliwym katolikiem?
Nicola Cabibbo, by∏y profesor fizyki czàstek elementarnych na Uniwersytecie Rzymskim by∏ przewodniczàcym Narodowego Instytutu Fizyki Nuklearnej oraz Agencji Badaƒ i Rozwoju (ENEA). Od 1993 roku jest
równie˝ przewodniczàcym Papieskiej Akademii Nauk. I wiele wskazuje
na to, ˝e to w∏aÊnie przyczyna k∏opotów Cabibbo z Nagrodà Nobla.
Profesor Cabibibbo wielokrotnie zabiera∏ g∏os w sprawie rzekomego konfliktu mi´dzy wiarà a rozumem. „Roszczenie stworzenia fizyki
Pana Boga wydaje mi si´ bluênierstwem” – twierdzi w wywiadzie dla
dziennika w∏oskich przemys∏owców prezes Papieskiej Akademii Nauk.
„Mamy nadziej´, ˝e niebawem Komitet poda publicznie motywacje tego zaskakujàcego wyboru. JeÊli nie, wzmocni to pog∏oski, ˝e
po przyznaniu Nagrody Nobla Matce Teresie z Kalkuty, katolicy sà
a priori wy∏àczeni z zawodów” – mówi jeden z obroƒców w∏oskiego
naukowca, wyk∏adowca fizyki na europejskim Uniwersytecie w Rzymie, Fabio Malaspina. Na pytanie, dlaczego katolicy mieliby byç ofiarami dyskryminacji, Malaspina odpowiedzia∏: „Przyznanie nagrody Cabibbo pokaza∏aby, ˝e wielu ludzi wiary jest wielkimi naukowcami, a nauka
i wiara nie stojà wobec siebie w opozycji.”
Niestety, wielu fundamentalistycznym ateistom zale˝y na utrwalaniu w mediach i w spo∏eczeƒstwie przeciwnego, fa∏szywego przekonania, wedle którego wiara w Boga przyczynia si´ do wstecznictwa,
a nawet jest niebezpieczna. Jest tajemnicà poliszynela, ˝e to w∏aÊnie
dzi´ki aktywnoÊci tego typu ludzi, Benedykt XVI nie móg∏ ostatnio wyg∏osiç wyk∏adu na rzymskim uniwersytecie La Sapienza.
Hubert Niewiadomski
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
25
449
1/26/09
8:37 PM
Page 26
Z ˚YCIA MISJI
Rozmowa z Grzegorzem Sudwojem,
jednym z dziewi´ciu uratowanych z katastrofy promu „Jan Heweliusz”.
Po tym inaczej patrzy si´
NA ˚YCIE
Do tratwy dosta∏o si´ nas czternastu
Grzegorz Sudwoj (po prawej) z kapitanem niemieckiego statku ratunkowego Arkona”
Polski prom kolejowo-samochodowy „Jan Heweliusz”
wypłynął 13 stycznia 1993 o 23.30 ze Świnoujścia
do Ystad. Następnego dnia nad ranem, około 4.30,
na wysokości wyspy Rugia rozpoczęła się największa
katastrofa w historii polskiej floty handlowej. Zginęło 55 osób, w większości kierowcy TIR-ów. Grzegorz
Sudwoj, wówczas drugi elektryk na promie, mieszka
od kilku lat koło Winterthuru i pracuje w firmie produkującej silniki okrętowe. Po szesnastu latach opowiada „Wiadomościom” o tym wydarzeniu.
Kilka godzin rozmowy odsłania obraz piekła na morzu,
z którego wydostało się tylko dziewięć osób i otrzymało dar
nowego życia. Daleko od Bałtyku rozmawiamy o niektórych
szczegółach katastrofy. Pan Grzegorz często wraca do tematu
ratowników, o których w takich relacjach mówi się najmniej,
a nawet niestety czasami stronniczo (np. oskarżenie Niemców
i Duńczyków o niefachowo przeprowadzoną akcję). Tymczasem, gdyby nie te ekipy ratownicze, dzisiaj byśmy nie rozmawiali. Tym ludziom należy się nie tylko wdzięczność.
26
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
Obudziły mnie niepokojące przechyły promu. Marynarze
znają rytm kołysania swojego statku. Tym razem statek bardzo
powolnie powracał do pionu. Gdy rozległy się sygnały opuszczenia promu, zdążyłem tylko założyć dres na pidżamę i zostałem praktycznie wyrzucony z kabiny na korytarz przez 45stopniowy przechył. Udało mi się tylko zabrać z kabiny kamizelką
ratunkowa oraz kombinezon ratunkowy „Aquata”. Na zewnątrz szalał przerażający sztorm, huk wiatru i ciemności.
Na bardzo już pochylonym pokładzie znaleźliśmy ostatnią tratwę pneumatyczną. Zacząłem razem z kolegą zgrabiałymi rękami ciągnąć linkę operacyjną (36m), aby otworzyć tratwę. Był
to najdłuższy sznurek w moim życiu. Jednak w końcu tratwa
się otworzyła. Wciągnęliśmy nieprzytomnego lub już nieżyjącego pierwszego mechanika. W środku znalazło się nas czternastu. Nikt nie był w stanie zaciągnąć linek, aby zamknąć włazy
do tratwy. Znalazłem się przy jednym z dwu takich włazów.
Okropnie ściśnięci widzieliśmy jeszcze pogrążający się w wodzie dziób promu. Póki unosił się na wodzie był dla nas naturalną osłoną przed wiatrem i około sześciometrowymi falami.
Gdy zniknął pod wodą, rozpoczęło się najgorsze. Słyszałem,
jak wołali mnie po imieniu ludzie pływający na wodzie, bo
w tratwie mieliśmy światło i być może widzieli nasze twarze.
Ale my widzieliśmy w ciemnościach i w szalejących falach jedynie światełka na pływających kapokach. Widok jak na cmentarzu we Wszystkich Świętych. W tratwie było już pełno wody,
nie udało nam się zamknąć włazów. To zapewniało nam jakąś
stabilność na powierzchni. Kolega i ja próbowaliśmy się wychylić z tratwy, aby kogoś wciągnąć do środka. Nikogo nie udało się nawet dotknąć. Zauważyłem, że ktoś siedzący przede
mną (nieznany mi pasażer, kierowca TIR-a), ubrany jedynie
w bieliznę, jest już bardzo słaby. Położyłem jego głowę na moich kolanach, aby nie utonął. Starałem się go jakoś ogrzać moimi dłońmi. To jedyne, co mogłem zrobić. Niestety, jego organizm nie wytrzymał. Umierał milcząc, patrząc jedynie mi
w oczy i coraz słabiej trzymając się moich dłoni.
Huragan wył prawie do godziny ósmej. Większość ludzi zginęła z wychłodzenia (hipotermii) i uduszenia pyłem wodnym.
W pewnym momencie
wypad∏em z tratwy….
Na tratwie było okropnie ciasno, siedzieliśmy jedni na drugich. Zimno paraliżowało wszystko: myśl, ruchy, wzrok, całe
ciało i duszę. To jest prawie niemożliwe do wyobrażenia. Nic
się nie da wtedy robić, dłonie sztywnieją, nie można poruszyć
449
1/26/09
8:37 PM
Page 27
Z ˚YCIA MISJI
nawet palcem. Wymiotowaliśmy jedni na drugich. W miarę
upływu czasu kolejna osoba umierała z wycieńczenia. Fale załamywały się tworząc grzywy, tratwa wirowała w wodzie jak piłka. W jakimś momencie wypadłem z tratwy. Pierwsze wrażenie
– nie mam już szans na przeżycie. Nie da się pływać w takiej
wodzie. Czułem się niesiony jak mały korek w oceanie. Nic nie
widać, fale od czterech do sześciu metrów, oczy ma się kilka
centymetrów nad powierzchnią wody, jeśli taka powierzchnia
w tym stanie morza istnieje. Oddycha się pyłem wodnym, który
powoli i bezboleśnie wypełnia płuca zmniejszając ich objętość.
Oddech staje się krótki i człowiek się powoli dusi. Z całych sił
próbowałem utrzymać pozycję pionową w moim skafandrze,
ubranym tylko do pasa. Przyszła mi dziwna myśl do głowy, że
nawet nikt nie będzie wiedział, jak umierałem. Myśl o śmierci
była coraz bardziej natarczywa. Bardzo chciałem, żeby w takim
momencie ktoś przy mnie był. Nie widziałem tratwy. W zupełnie dla mnie do dziś niezrozumiały sposób uderzyłem się
w pewnej chwili o coś i znalazłem się niespodziewanie w... tratwie!, z nogami na zewnątrz. Ujrzałem nad sobą twarze kilku
zdziwionych osób. Ulga, szczęście i okropne zimno. Miałem
wrażenie, że jeszcze większe niż w wodzie. Potem przyszło otępienie i uczucie obojętności. Nie miałem żadnych głębokich czy
podniosłych myśli. Przybłąkało się jakieś dziwne wspomnienie
o stłuczonej butelce szamponu w łazience kabiny promu…,
dźwięk pozytywki z zabawki mojego syna …
Pojawili si´ ratownicy
Wreszcie pojawiły się jakieś światła reflektorów. Pierwsze
śmigłowce przyleciały po około dwóch godzinach od sygnałów
o katastrofie. Zobaczyliśmy linki ratunkowe, próby uchwycenia kogoś z nas. I nadzieja, że przeżyjemy.
Gdy po kilku latach rozmawiałem w Niemczech z jednym
z pilotów śmigłowca ratunkowego, mówił mi, że takie akcje są
bardzo niebezpieczne. Turbinowe silniki helikoptera mogą zassać wodę, która zamienia się w parę na łopatkach turbiny.
Może to doprowadzić do zniszczenia silników, a to oznacza
pewną śmierć załogi śmigłowca. Przy takiej pogodzie śmigłowiec nie może zejść niżej niż 6-10 metrów nad wodą. Z tej wysokości bardzo trudno podać linkę z uprzężą ratunkową
na rzucaną falami tratwę. W relacjach z tej akcji ratunkowej
znajdują się oskarżenia o nieudolność ratowników, ponieważ
w pewnym momencie karabinek linki opuszczonej z helikoptera zahaczył o inną tratwę, która wywróciła się dnem do góry
powodując śmierć dwóch moich kolegów. Niestety, to jest tragedia, nie da się wszystkiego przewidzieć. Nie dziwi to ludzi
znających morze, ale dla szukających sensacji stało się powodem do niesłusznych oskarżeń.
Łapaliśmy uprząż ratunkową podaną na linie ze śmigłowca. Jeden z kolegów przypadkowo został zaczepiony karabinkiem uprzęży. Załoga śmigłowca najwyraźniej sądziła, że jest
poprawnie przypięty i zaczęła go podnosić. Już przy samym
włazie helikoptera coś się urwało lub wypięła się klamra liny
i prawie już uratowany spadł z około 10m do wody. Potem
opowiadał, że w wodzie marzył tylko o tym, aby helikopter nie
odleciał. Tak się też stało, został uratowany.
Z powodu zimna bardzo bolała mnie głowa, dudniący odgłos śmigłowca potęgował ból uszu. Miałem wrażenie, ze ktoś
wbija mi w uszy gwóźdź. Śmigłowce po jakimś czasie odleciały. Ponad połowa z tych, którzy wsiedli do tratwy, leżała teraz
martwa.
„Arkona”
Budził się słoneczny dzień, wiatr trochę osłabł. Usłyszałem dźwięk silnika okrętowego. Zobaczyłem przez właz tratwy niebieskie światło. Myślałem, że to jakieś złudzenie.
Na morzu takiego światła przecież się nie używa. Myliłem
się. Przypłynęła niemiecka jednostka ratunkowa „Arkona”.
Kuter podchodził do nas kilka razy. Pierwszej rzuconej
rzutki nie mogłem złapać zgrabiałymi rękoma. Za drugim
razem się udało. Przyciągnęli nas do burty. Ale tratwa rzucała się na fali zupełnie inaczej niż znacznie przecież większy statek ratowniczy. Ratownicy z „Arkony” nie chcieli
przyjmować najsłabszych w pierwszej kolejności. Dali nam
znać, że zabierze ich helikopter. Chciałem skoczyć z tratwy
na siatkę ratunkowa. Wtedy po raz pierwszy się przeżegnałem, bo uświadomiłem sobie, że drętwymi rękoma nie mogę już nic zrobić, a to musi być skok mojego życia. Uda się
albo się nie uda. Tratwa jednak nagle odsunęła się od „Arkony”. Trzymając się jej drętwymi dłońmi zanurzony byłem
w wodzie. Nogi unosiły się na powierzchni. Niemcy wyciągali do mnie ręce, krzyczeli, ale nie mogli mnie dosięgnąć.
Niestety, byłem dla nich za nisko. Pojawiła się myśl o śmierci, zobaczyłem nawet siebie z pewnej perspektywy, jak walczę z tą siatką. Już nie miałem siły trzymać głowy do góry.
W jednym momencie woda podrzuciła mnie i uczepiłem się
nogami siatki. Ulga. Przyszła jakaś dziwna siła, która pomogła mi wciągnąć się do góry. Gdy znalazłem się na pokładzie zalała mnie woda. Fala przelewała się przez nadbudówkę „Arkony”. Bałem się, że mnie zmiecie z pokładu.
Niemcy walczyli o następnych. Jeden z ratowników zawlókł
mnie do nadbudówki.
Przybyły następne ekipy śmigłowców – Niemcy, Duńczycy,
jeszcze później Polacy. Poprawiła się pogoda. Ze śmigłowców
schodzili ratownicy na tratwy. Na jednym z polskich śmigłowców zepsuł się radiotelefon. A w akcji stwarzało to zagrożenie
dla innych śmigłowców z ekipami ratunkowymi, bo nie wiadomo, co taki helikopter zamierza robić. W drugim śmigłowcu
zepsuła się wciągarka liny ratowniczej. Ratownik musiał wchodzić po drabince, nie był w stanie wnieść nikogo do góry. Akcja trwała do godziny pierwszej.
Na „Arkonie” dotarłem do portu w Sassnitz, a dalej karetką do szpitala w Bergen (w Niemczech). Okropnie bolała mnie
głowa, reszty ciała po prostu nie czułem. Pojawiło się chyba
najpiękniejsze uczucie na świecie – włożyli mnie do ciepłego
łóżka. Dowiedziałem się, że uratowanych zostało dziewięć
osób. Nie mogłem uwierzyć. Myślałem, że pielęgniarka nie
mówi dobrze po angielsku i się pomyliła. W pewnym momencie rozczuliłem się, gdy usłyszałem za oknem szczekającego
psa. Jakie życie może być piękne…, a ja nigdy tego wcześniej
nie doceniałem.
Do szpitala w Bergen przyjechał odwiedzić nas polski konsul z Hamburga. Obiecał szybko załatwić tymczasowy paszport, ale poprosił, abyśmy … dostarczyli mu zdjęcia bez nakrycia głowy, z odsłoniętym lewym uchem…!
Przyszedł też nas odwiedzić burmistrz Bergen. Spod płaszcza wyciągnął butelkę whisky i szepnął do ucha, że to na drogę.... Zapytał, jak się czuję. Odpowiedziałem, że boli mnie głowa i straciłem okulary. Coś sobie zapisał i na odchodne powiedział, że wszystkie rachunki telefoniczne moich rozmów ze
szpitala pokryje miasto Bergen. Wkrótce przyszła okulistka
i po badaniach dostałem nowe okulary…
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
27
449
1/26/09
8:37 PM
Page 28
Z ˚YCIA MISJI
Zadzwoni∏em do domu
Tata zaniemówił. Potem się dowiedziałem, że mało brakowało a dostałby zawału serca. Żona już myślała, jak ubierze
mnie do trumny. Od tamtej pory szczególnie, gdy wspomina te
chwile, często powtarza myśl: niczego w życiu nie można zrobić na zapas: ani się najeść, ani wyspać, ani nawet kochać się
nie da na zapas. Już nic nie będzie z tego, co nas łączyło.
Wszystko odeszło.
Wyjeżdżając na statek, zawsze zostawiałem obrączkę
w domu. Po powrocie, żona bez słowa wsunęła mi ją na palec
i objęła mnie... Syn spał, miał wtedy kilka miesięcy.
Moja mama obudziła się w tragiczną noc około trzeciej lub
czwartej nad ranem. W tym czasie ja starałem się opuścić tonący już prom. W myślach nuciła, nie wiedząc dlaczego, maryjną pieśń, którą znała z dzieciństwa:
O, której berła ląd i morze słucha,
Jedyna moja po Bogu otucha,
O Gwiazdo morska, o święta Dziewico,
Nadziei moich niebieska kotwico!
Ciebie na pomoc błędny żeglarz wzywa,
Spojrzyj po jakim strasznym morzu pływa!
Jedni rozbici na dnie morskim giną,
Drudzy do Ciebie po ratunek płyną.
Szczęśliwi, którzy ominęli skały,
A przepłynąwszy pełne zdrady wały,
Na brzeg bezpieczny życie swe unoszą
I padłszy na twarz pomoc Twoją głoszą.
Noc mnie obeszła, biją zewsząd trwogi,
Już nie wiem, jakiej mam się trzymać drogi:
Lecz gdy Twe spuścisz na mą łódź promienie,
Świecić mi będą same nocne cienie.
O jakaż ufność w mym sercu się rodzi,
Że Cię zwać Matką, zwać synem się godzi,
Na srogich gniewach fal morskich popłynę,
Pewien Twej łaski wśród burzy nie zginę.
To był szok i nieopisana radość, gdy najbliżsi i znajomi dowiedzieli się, że żyję. Już w Polsce, na parkingu przy drodze
z Niemiec do Gdańska, właściciel baru, gdzie chcieliśmy coś
zjeść, dowiedział się, że jesteśmy uratowanymi z „Heweliu-
sza”. W przypływie radości i ogromnego wzruszenia zaoferował nam i wszystkim przypadkowo przebywającym tam wówczas gościom (głównie kierowcom TIR-ów) wszystko, na co
ktokolwiek miał ochotę.
Po katastrofie
Kilka lat po tragedii pojechałem do Niemiec, aby spotkać
się z ratownikami „Arkony”. Jednostka należy do stowarzyszenia ratowników morskich „Deutsche Gesellschaft zur Rettung
Schiffbrüchiger”, które utrzymuje się z dobrowolnych datków,
na dziś od ponad 300 000 ofiarodawców. Załoga ratowników
„Arkony” oprócz kapitana i mechanika to wolontariusze. Kapitan pamięta, jak leżałem (będąc juz wewnątrz) kurczowo
trzymając się nogi od stołu. Od niego dowiedziałem się też, że
podczas akcji zginął jeden z ratowników.
Niemieccy nurkowie penetrujący „Jana Heweliusza” wyłowili wiele przedmiotów, w tym, ku mojemu zdziwieniu, moją
torbę, a w niej m.in. moją książeczkę do nabożeństwa od I Komunii Świętej, jaką zawsze zabierałem ze sobą w podróż.
Po katastrofie długi czas śniło mi się, że ktoś mnie woła,
jakby echo wołających o pomoc i tonących ofiar w Bałtyku.
Do dziś mam kontakty z niektórymi z uratowanych. Ich losy
potoczyły się bardzo różnie. Jedni wrócili na morze, inni już
nie. Chciałem, będąc w Świnoujściu, wejść na prawie identyczny prom „Mikolaj Kopernik”. Biuro Armatora tak spiętrzyło
trudności, że zrezygnowałem. Słyszałem kiedyś o kierowcy
TIR-a, który nie zdążył na ten prom. Wściekły, przeklinał
wszystko, co można było, przez całą noc musiał zziębnięty
spać w kabinie ciężarówki. Gdy rano dowiedział się, że prom
zatonął, natychmiast pojechał taksówką do najbliższego kościoła w Świnoujściu. Modlił się leżąc krzyżem na podłodze …
Nabrałem wielkiego respektu do natury, szczególnie
do morza. Może zabrzmi to dziwnie, ale zachęcam syna, aby
wyjeżdżając zawsze miał przy sobie nóż, rękawice i sprawną
latarkę. Bóg się nami opiekuje, to pewne, ale trzeba mu to trochę ułatwić.
Po czymś takim inaczej patrzy się na życie. Wieczne też.
Jak zawsze wieczorem odmawiam litanię do Matki Bożej, nie
tylko w intencji dopłynięcia do portu.
Wspomnienia spisał: ks. Krzysztof Zadarko
„Arkona” w porcie
28
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
449
1/26/09
8:37 PM
Page 29
reklama
Biuro Reklamy
„WiadomoÊci PMK”
Grupa PK Sp. z o.o.
ul. Filomatów 43
04-116 Warszawa
tel. 22 810-21-99, 610-71-90
fax 22 810-21-98
Osoba kontaktowa:
Marek Betliƒski
Tel. 0-608 58 11 77
[email protected]
Zawody Polonijne
w Narciarstwie Alpejskim w Szwajcarii
pod patronatem
Konsula Honorowego RP
w Liechtensteinie,
Dr. Thomasa Zwiefelhofer
Zach´ceni udanà imprezà ubieg∏ej zimy Stowarzyszenie
„Centrum Spotkaƒ i Modlitwy PMK w Zurychu”
organizuje ponownie przy wsparciu Ambasady RP w Bernie
II Polonijne Zawody w Narciarstwie Alpejskim
Data: sobota 21 marca 2009 r.
Miejsce: Malbun (Liechtenstein)
Koszt: ok. 50 SFr. w tym karta dzienna na wszystkie wyciàgi
Termin zg∏oszeƒ: 31 stycznia 2009 r.
Mo˝liwoÊç noclegu przy wczeÊniejszym zg∏oszeniu:
– JH Schaan/Vaduz lub hotel w Malbun.
Zg∏oszenia i informacje: Email: [email protected]
Antoni Zgliƒski, tel. +41 (0) 56 4261427
[email protected]
Marek Duszyƒski tel. +41 (0) 44 3634635
[email protected]
WIADOMOÂCI
Miesi´cznik Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii
Adres redakcji: 12 Chemin des Falaises,
1723 Marly/Fribourg, Suisse.
Tel.: 026/436.44.59.
Fax: 026/436.44.72.
Konto poczt.: 17-976-7
e-mail: [email protected]
Abonament: dobrowolna ofiara
T¸UMACZENIA
J´zyki:
niemiecki, francuski, polski,
ukraiƒski, rosyjski
Dr. Phil. Marija Büchi-Glaeser
Solistrasse 9
CH-8180 Bulach
Natel 076 380 68 54;
Tel. 044 860 17 88; Fax. 044 860 17 89
E-mail: [email protected]
www.eet.ch
Redaktor naczelny: ks. dr S∏awomir Kawecki
Zast´pca redaktora naczelnego: ks. dr Krzysztof Zadarko
Zespó∏ redakcyjny: Beata Daniluk, Gra˝yna Górzna,
Teresa Osmecka, ks. Artur Czàstkiewicz
Sk∏ad komputerowy: Kryspin Waliszewski
Impression: Mission Catholique Polonaise 1723 Marly
Redakcja nie zwraca materia∏ów nie zamówionych
Za treÊç og∏oszeƒ odpowiada og∏aszajàcy.
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
29
449
1/26/09
8:37 PM
Page 30
reklama
30
WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009)
449
1/26/09
8:37 PM
Page 31
Gdzie byłbyś teraz,
gdybyś mógł latać?
449
1/26/09
8:38 PM
Page 32

Podobne dokumenty