są takie miejsca... - Polska Misja Katolicka
Transkrypt
są takie miejsca... - Polska Misja Katolicka
449 1/26/09 8:36 PM Page 1 POLSKA MISJA KATOLICKA w SZWAJCARII DE LA PASTORALE CATHOLIQUE POLONAISE EN SUISSE DER KATHOLISCHEN POLENSEELSORGE IN DER SCHWEIZ DELLA PASTORALE CATTOLICA POLACCA IN SVIZZERA NR 449 LUTY 2009 sà takie miejsca... 449 1/26/09 8:36 PM Page 2 Msze Âwi´te w PMK luty 2009 AARAU – Kirchensaal, koÊció∏ Peter und Paul Laurenzenvorstadt 80 3. niedziela – Msza Êw. o g. 17.00 BAZYLEA – koÊció∏ Sacré Coeur, Feierabendstr. 68 w ka˝dà niedziel´ – g. 11.45 BERNO – krypta w koÊciele Bruder Klaus, Ostring, Segantinistrasse 26 2. 3. 4. niedziela – g. 11.30 oraz w ka˝dà 1. sobot´ miesiàca – g. 18.00 BIEL/BIENNE – kaplica Misji W∏oskiej Murtenstr. 46 2. niedziela – g. 9.00 FRIBOURG – kaplica Saint-Hyacinthe (Rue Botzet 8) w ka˝dà niedziel´ – g. 19.30 GENEWA – koÊció∏ Êw. Teresy 12bis, Avenue Peschier w ka˝dà niedziel´ – g. 12.00 Pierwszy piàtek miesiàca – adoracja NajÊw. Sakramentu i spowiedê od g. 19.00 Msza Êw. – g. 19.30 GNADENTHAL – koÊció∏ Êw. Justy w Krankenheim w ka˝dà niedziel´ – g. 10.30 w ka˝dà Êrod´ ró˝aniec – g. 19.30 Pierwszy piàtek miesiàca Msza Êw. – g. 19.30 LOZANNA – koÊció∏ Saint-Étienne, Route d`Oron 10 w ka˝dà niedziel´ – g. 17.00 Pierwszy piàtek miesiàca Msza Êw. – g. 19.30 LUCERNA – krypta St. Karl, Spitalstr. 93 3. i 4 niedziela miesiàca – g. 17.00 (g. 18.00 – w okresie letnim) MARLY – kaplica PMK, Chemin des Falaises 12 Poniedzia∏ek – piàtek – g. 7.30 (fr.) w ka˝dà niedziel´ – g. 9.30 MERENSCHWAND – St. Vitus (Kanton Aargau, Dekanat Muri) 4. Niedziela – g. 11.30 NEUCH˙TEL – 85, Faubourg de I’Hôpital 2. i 4. niedziela – g. 10.00 SION – kaplica Sióstr Bo˝ej OpatrznoÊci, 6, rue de Gravelone 3. niedziela miesiàca – g. 17.00 ST. GALLEN – kaplica Herz Jesu przy Katedrze 4. niedziela – g. 9.30 WINTERTHUR – koÊció∏ St. Joseph, Negelseestr. 46 2. niedziela – g. 17.00 3. niedziela – g. 8.45 VEZIA – koÊció∏ przy wejÊciu do Parku Negroni 3. niedziela – g. 17.00 VISP – kaplica Paulusheim 1. niedziela – g. 19.30 ZUCHWIL – koÊció∏ parafialny St. Martin, Hauptstr. 1. niedziela miesiàca – g. 17.00 ZUG – kaplica SS. Klawerianek, Oswaldgasse 17, 1. niedziela miesiàca – g. 9.30 ZURYCH – koÊció∏ Herz Jesu, Zürich-Wiedikon, Aemtlerstr./Gertrudstr. w ka˝dà niedziel´ – g. 12.15 1. piàtek miesiàca – spowiedê od g. 18.30 (w dolnym koÊciele) i Msza Êw. – g. 19.30 (w j. niemieckim i polskim) 1. sobota miesiàca – Msza Êw. – g. 18.00 Na ok∏adce: Klasztor OO. Cystersów – Abbaye d’Hauterive w Posieux, w pobli˝u Fribourg’a/Szwajcaria. Zdj´cie: ks. Grzegorz Piotrowski 2 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 449 1/26/09 8:36 PM Page 3 Drodzy Czytelnicy! Oto doczekaliśmy nowego Roku Pańskiego 2009! Powszechnie uznaje się to za coś oczywistego, coś, co nam się należy. Rzadko natomiast uświadamiamy sobie, że życie, czas tutaj na ziemi, jest darem od Wszechmogącego. Czytając niezwykle wzruszające świadectwo Pana Grzegorza Sudwoja, naszego parafianina, uratowanego z katastrofy promu „Jan Heweliusz”, docenimy bardziej ten wielki Boży dar. Niech lektura tego świadectwa obudzi w nas wdzięczność za dar życia i coraz większe pragnienie dojrzalszego wykorzystania danego nam czasu. Zanim nastał rok 2009, w Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii miały miejsce ważne wydarzenia. W Genewie i Lozannie głębokie w treści rekolekcje wygłosił ksiądz biskup Wacław Depo, ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej, który przysłał do Misji dwóch kapłanów: ks. Artura Cząstkiewicza i ks. Grzegorza Piotrowskiego. W dniu 7 grudnia Ksiądz Biskup udzielił sakramentu bierzmowania polskiej młodzieży z całej Szwajcarii w kościele Saint-Étienne w Lozannie. Ta wyjątkowa uroczystość ukazała nam, jak wielką wartością jest jedność Polaków, którzy przybyli z różnych regionów Szwajcarii. Fakt istnienia jednej Misji nikomu nie przeszkadzał, a wręcz pomagał. Do niezwykłej atmosfery tego zdarzenia przyczyniła się przede wszystkim młodzież, bardzo dobrze przygotowana przez naszych kapłanów. Nie sposób nie wspomnieć wielkiej gościnności naszych parafian z Lozanny, którzy przygotowali agapę – spotkanie przy stole. Cieszyliśmy się z obecności znakomitych gości, a wśród nich dyrektora Migratio, Marco Schmida. Ośrodek Duszpasterski w Lozannie niewątpliwie należy do tych, które w ostatnim czasie poczyniły największe postępy. Widać to w zaangażowaniu grupy liturgicznej i odpowiedzialności za liturgię, w organizacji uroczystości św. Mikołaja, w jasełkach przygotowanych przez pedagogów i dzieci z naszej szkoły. Cieszymy się, że rodzicom i nauczycielom zależy na pielęgnowaniu tradycji związanej ze świętym Mikołajem, biskupem z Mirry, który uczy, w jaki sposób sprawiać ludziom radość, zwłaszcza tym najmniejszym. Szczególnie jest to ważne w kantonach, gdzie kult świętych został całkowicie wyeliminowany. W ostatnim czasie w wielu naszych ośrodkach miały miejsce spotkania opłatkowe. Stanowiły one wielkie wyzwanie organizacyjne, dlatego szczególne słowa uznania kieruję do wszystkich, którzy czynnie zaangażowali się w ich przygotowanie w Aarau, Bazylei, Biel, Genewie, Gnadenthal, Lozannie, St. Gallen, Winterthurze, Zurychu, Vezii. Z wielkim uznaniem i radością obserwuję rozwój ośrodka Polskiej Misji Katolickiej w Aarau. Zaangażowanie w powstanie Ogniska Polonijnego niech będzie zachętą dla innych ośrodków. Radzie duszpasterskiej naszej Misji w Aarau i całej wspólnocie parafialnej życzę niesłabnącego zapału i konsekwencji. W grudniu w siedzibie Polskiej Misji Katolickiej w Marly gościliśmy panią dr Bożenę Adamczyk-Schmid, jedną z największych znawczyń twórczości Fryderyka Chopina. Na szczególną uwagę zasługuje wywiad, jaki z panią Adamczyk-Schmid przeprowadziła pani Monika Panter, kustosz Archiwum Państwowego w Gdańsku, na temat prac dotyczących rodziny Bronarskich prowadzonych w archiwum Polskiej Misji Katolickiej. W tym miejscu pragnę z całego serca podziękować Dyrekcji Archiwów Państwowych z Warszawy za przysłanie nam tak znakomitych fachowców. Ufam, że uda nam się jeszcze przed rokiem Chopinowskim przygotować choćby małą publikację, poświęconą profesorowi Ludwikowi Bronarskiemu, jednemu z najwybitniejszych badaczy muzyki Fryderyka Chopina. Godny zainteresowania jest też artykuł dr Huberta Niewiadomskiego o niepokojących kontrowersjach wokół ubiegłorocznej Nagrody Nobla w związku z przemilczeniem zasług profesora Nicola Cabibbo. Drugiego lutego to w Kościele katolickim uroczystość Ofiarowania Pańskiego i zarazem dzień dziękczynienia za dar życia konsekrowanego. W ubiegłym roku przedstawiliśmy charyzmat i zaangażowanie polskich Sióstr Bożej Opatrzności na ziemi szwajcarskiej. W tym roku prezentujemy artykuł o Zgromadzeniu Sióstr Klawerianek, wśród których pracują także siostry z Polski. Wszystkim siostrom zakonnym, zakonnikom, świeckim osobom konsekrowanym życzymy wiele radości z wypełniania woli Bożej na drodze swojego powołania. Warto w tym dniu uświadomić sobie, że są takie miejsca, do których od wieków zdążają ludzie w poszukiwaniu umocnienia duchowego. To właśnie dlatego zdjęcie na stronie tytułowej przedstawia słynny klasztor cystersów – Abbaye d'Hauterive w Posieux, założony w 1138 roku. Znajduje się on w odległości kilku kilometrów od Marly. Klasztor przetrwał różne zawieruchy dziejowe, systemy polityczne, reformację. Do dziś do opactwa Hauterive licznie przybywają zarówno duchowni, jak i świeccy, pragnący przeżyć osobiste rekolekcje. W dniu 18 stycznia obchodziliśmy w Kościele Światowy Dzień Migranta. Z tej okazji prezentujemy wywiad z księdzem biskupem Zygmuntem Zimowskim, delegatem KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji, w którym Ksiądz Biskup podsumowuje rok swojej działalności na rzecz duszpasterstwa polonijnego. W numerze marcowym „Wiadomości” zamieścimy szczegółowe podsumowanie sytuacji duszpasterskiej w ośrodkach Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii. Wszystkim ludziom dobrej woli, którzy wspierali wydawanie naszego miesięcznika, serdecznie dziękuję i proszę o dalszą pomoc. Warto zaznaczyć, że w marcu „Wiadomości” ukażą się po raz 450. Dlatego trzeba zrobić wszystko, aby nasze pismo mogło być dalej wydawane i prezentowało coraz wyższy poziom. Wszystkim naszym Czytelnikom, Sympatykom i Ofiarodawcom życzę Bożego błogosławieństwa na rozpoczęty nowy Rok Pański. Ks. dr Sławomir Kawecki Rektor Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 3 449 1/26/09 8:36 PM Page 4 Z ˚YCIA KOÂCIO¸A Troska KoÊcio∏a o emigrantów „Troska o emigrantów jest dla współczesnego Kościoła jednym z istotnych obszarów nowej ewangelizacji”- podkreśla biskup Zygmunt Zimowski, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji. Poniżej publikujemy treść wywiadu, który ukazał się w miesięczniku „Msza Święta”. Z biskupem Zimowskim rozmawia Leszek Wątróbski. W styczniu obchodzimy uroczyÊcie Âwiatowy Dzieƒ Migranta. Czego on ma nas nauczyç? Na co zwróciç naszà uwag´? Już po raz 95. będziemy przeżywać Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. Z tej okazji Benedykt XVI wystosował Orędzie, w którym przybliżył nam osobę św. Pawła jako gorliwego Apostoła Narodów. Ukazał go również jako „człowieka trzech kultur”, który stał się prawdziwym „misjonarzem migrantów”. Św. Paweł będąc migrantem i wędrownym ambasadorem Jezusa Chrystusa, zachęcał każdego człowieka, aby stał się w Synu Bożym „nowym stworzeniem” (2 Kor 5, 17). Papież podkreśla, że również dzisiaj „trzeba głosić orędzie zbawienia z takim samym nastawieniem jak to czynił Apostoł Narodów, biorąc pod uwagę odmienne sytuacje społeczne i kulturowe oraz szczególne trudności każdego, związane z jego życiem migranta i podróżującego”. W tym głoszeniu Chrystusowego orędzia decydująca jest miłość, której uczymy się uczestnicząc w Eucharystii. Benedykt XVI prosi nas: „niech Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, który będzie obchodzony 18 stycznia 2009 r., stanie się dla wszystkich zachętą do tego, by żyć w pełni miłością braterską, nie wyróżniając nikogo ani nie dyskryminując, w przekonaniu, że naszym bliźnim jest każdy, kto nas potrzebuje i komu możemy pomóc (por. Deus caritas est, 15). Niech nauczanie i przykład św. Pawła, wielkiego i pokornego Apostoła i migranta, ewangelizatora narodów i kultur, pomoże nam zrozumieć, że spełnienie uczynków miłości jest szczytem i syntezą całego życia chrześcijańskiego”. Migracja nie jest zjawiskiem nowym. Jakie sà dziÊ jej przyczyny? Decyzja pozostawienia dotychczasowego miejsca pobytu i udania się – na stałe lub na dłuższy czas – do innego miejsca nigdy nie powinna być decyzją lekkomyślną i nieroztropną. Jest to część tzw. przesłanki antropologicznej dla wyjaśnienia przyczyn współczesnej migracji. Oznacza to konkretnie, że Kościół z całą powagą apeluje do wszystkich, szczególnie do osób wierzących, aby dopiero po głębokim zastanowieniu, prosząc o światło Ducha Świętego, podejmowali tak ważną decyzję, jaką jest bez wątpienia zmiana miejsca pobytu. Oczywiście istnieją także wielorakie przyczyny zewnętrzne, które – z mniejszą lub większą siłą – wpływają dzisiaj na setki czy wręcz miliony ludzi na całym świecie w tej sprawie. Do najbardziej tragicznych przyczyn zaliczamy wojny, 4 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) prześladowania, terror i wszelkiego rodzaju niesprawiedliwe opresje oraz przymus, wywierany na jednostki, ich rodziny i całe grupy społeczne. W okolicznościach zaś pokoju sytuacja wygląda zdecydowanie inaczej. Pośród przyczyn migracji dominują wówczas względy ekonomiczne, naukowe, rodzinne, zdrowotne i turystyczne. Jak KoÊció∏ Katolicki opiekuje si´ emigrantami w krajach ich nowego zamieszkania? Nie będzie przesadą stwierdzić, iż lektura dokumentów Kościoła na temat emigracji uświadamia nam, że troska o emigrantów w ich nowym miejscu pobytu jest „znakiem czasu”. W tym określeniu: znaki czasu, kryje się przekonanie, iż Bóg wciąż przemawia zarówno do poszczególnego człowieka (w sumieniu), jak i do całej ludzkości. W służbie odwiecznej Prawdzie, Kościół wsłuchuje się w ten głos Boga, czyli stara się rozpoznać owe znaki, jakie sam Bóg przekazuje w określonym odcinku ludzkiej historii. Im trafniej odczyta głos Boży, tym skutecznej jest w stanie pomóc człowiekowi w jego drodze do życia wiecznego. I właśnie troska o emigrantów jest dla współczesnego Kościoła jednym z istotnych obszarów nowej ewangelizacji. Wielokrotnie Sługa Boży Jan Paweł II oraz obecny Ojciec Święty Benedykt XVI zwracali uwagę na blaski i cienie życia emigracyjnego jako wyzwania o charakterze duszpasterskim. Powinniśmy być więc szczerze wdzięczni wszystkim – i duchownym i osobom świeckim – za ich ofiarne i wytrwałe poświęcenie się w pracy dla dobra emigrantów na całym świecie. Korzystając z wielowiekowego doświadczenia, Kościół stara się, aby zwłaszcza tzw. proces integracji dokonywał się w duchu wolności i wzajemnego szacunku tak, aby emigranci czuli się w nowym środowisku przyjęci oraz uznani z ich kulturą i tradycjami. Z drugiej strony, nic bardziej niż wolność oraz świadomość, że jest się przyjętym, nie umocni w nich umiłowania ziemi i społeczeństwa, w którym się obecnie znajdują. W ten sposób integracja staje się źródłem ubogacającym Kościół lokalny i cały Kościół Powszechny. Jak KoÊció∏ Katolicki w Polsce opiekuje si´ polskimi emigrantami w krajach ich nowego zamieszkania? W przyszłym roku upłynie dziesięć lat od zakończenia II Polskiego Synodu Plenarnego. Będzie to okazja do poszukiwania coraz skuteczniejszych sposobów wprowadzania podjętych wówczas uchwał. Dotyczy to także recepcji specjal- 449 1/26/09 8:36 PM Page 5 Z ˚YCIA KOÂCIO¸A nego dokumentu synodalnego pt. „Duszpasterstwo polskie za granicą”. Treść tego dokumentu potwierdza, że Kościół w Polsce czuje się zobowiązany do troski o Polaków przebywających z dala od Ojczyzny. Chodzi o troskę na płaszczyźnie wiary. Wynika to zresztą z samej natury misji Kościoła. Ale przecież inne obszary życia emigracyjnego (np. historia, kultura, kwestie społeczne., itp.) nie są obce Kościołowi. Dlatego nasi duszpasterze aktywnie włączają się w te sprawy, na ile jest to uzasadnione racjami o charakterze duszpasterskim. Chciałbym szczególnie podkreślić nadzieję, jaką Kościół w Polsce wiąże z pielęgnowaniem w realiach życia emigracyjnego pobożności, przejawiającej się w polskiej obyczajowości. Wokół roku liturgicznego mamy bowiem całe bogactwo takich przejawów, na które zwrócił już uwagę wspomniany Synod: Opłatek, Boże Groby, Święcone, Boże Ciało, nabożeństwa majowe, październikowe, pielgrzymki, Dzień Zaduszny. Ta obrzędowość i religijność bardzo łączy Polaków za granicą. Warto i trzeba to wszystko pielęgnować i roztropnie wprowadzać w nią młode pokolenie. W ten sposób wiara w Chrystusa będzie stawała się coraz bardziej osobistym wyborem każdego człowieka – bez względu na sprzyjające lub niesprzyjające warunki, w jakich przychodzi obecnie żyć naszym rodakom przebywającym z dala od Ojczyzny. Pragnę jeszcze podkreślić moment wiary i kultury. O tym bardzo często przypominał nam je liczbę Polaków w USA na ok. 12 milionów. Polska grupa etniczna obejmuje niemal 4 procent całego społeczeństwa amerykańskiego i prawie 18 procent katolików w USA. Przy okazji tego typu wizyt spotykam się z Polonią i celebruję dla nich Eucharystię, jak to miało miejsce ostatnio w Chicago w parafiach: św. Trójcy, św. Jacka i św. Ferdynanda. Spotkałem się również z Francisem George'm oraz z około 60 kapłanami pracującymi w parafiach polonijnych archidiecezji Chicago. Większość z nich to kapłani urodzeni w Polsce. W rozmowach z Polonią pojawiała się bardzo często prośba o gorliwych kapłanów z Polski, którzy podejmą współczesne wyzwania duszpasterskie z podobną gorliwością, jak czyniły to wcześniejsze pokolenia kapłanów z ojczystego kraju. Byli to wspaniali duszpasterze, których imiona są wciąż wspominane, widnieją na tablicach pamiątkowych kościołów i domów parafialnych wzniesionych przed laty dzięki ich talentom organizacyjnym oraz ofiarności wiernych. Na terenie całych Stanów Zjednoczonych jest ok. 400 polskich parafii. Przed dwudziestu laty było ich 600. Przyczyną zmniejszania liczby polskich parafii są zmiany w strukturze społecznej polskiej emigracji. Inną forma kontaktu z Polonią całego świata są moje „listy pasterskie” kierowane do polskich parafii. Nazywam je Słowem Delegata KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji. Pierwszy Chociaż Polonia w Szwajcarii nie była nigdy liczna, to jednak stanowiła wielką siłę moralną i dzięki temu była ważnym punktem odniesienia dla Ojczyzny i Europy. Służyła zachowaniu i rozwijaniu ducha narodowego, patriotycznego, spieszyła z wieloraką pomocą krajowi. Budziła sumienie polityczne na świecie. Jan Paweł II, Sion, 17. VI. 1984 Jan Paweł II, że siła Polonii płynie z jednego źródła, które ma jakby dwa ramiona: z wiary w Boga oraz z ponad tysiącletniej kultury zbudowanej na wierze w Jezusa Chrystusa, jedynego Odkupiciela człowieka. Jakie zadania stojà przed Ksi´dzem Biskupem jako Delegatem Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji? Pierwszorzędnym zadaniem Delegata Konferencji Episkopatu Polski ds. duszpasterstwa Emigracji jest bezpośredni kontakt z Przedstawicielami Konferencji Biskupów ds. Migracji i Różnorodności Kultur przy Episkopatach krajów, w których są większe środowiska polonijne. Dotychczas spotkałem się z trzema tego typu Przedstawicielami: w Szwajcarii, w Anglii i ostatnio w Stanach Zjednoczonych. Przy tej okazji spotykam się z Księżmi Rektorami Polskich Misji Katolickich, czy Komitetami Polskiego Apostolatu, które zajmują się koordynacją duszpasterstwa polskiego w poszczególnych diecezjach, jak np. w Stanach Zjednoczonych. Apostolat polski przy Konferencji Biskupów Katolickich w Stanach Zjednoczonych szacu- list napisałem na Uroczystość królowej Polski, Patronki Emigracji i zatytułowałem go „Troska i odpowiedzialność”. Przypomniałem w nim Polonii o wierności Chrystusowi i Kościołowi na wzór Maryi, o rodzinie Bogiem silnej i o Eucharystii, która ma być sercem życia rodzinnego i społecznego. W drugim liście pasterskim o Krzyżu Chrystusa jako znaku chluby, wierności i zwycięstwa przypomniałem trzy wielkie wydarzenia w życiu Kościoła, które są istotne również dla Polonii: dwutysięczna rocznica urodzin św. Pawła, trzydziesta rocznica wyboru Kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, oraz dziewięćdziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości. Kapłani pracujący wśród Polonii i nasi Emigranci są bardzo wdzięczni za tę formę kontaktu. W roku 2009 pragnę jeszcze bardziej nawiązać kontakt z Polonią z poszczególnych krajów. Mam na myśli Niemcy, Francję, Irlandię i Wielką Brytanię. Przychodzi wiele zaproszeń, których nie da się zrealizować w jednym roku. Nie zapominam o Australii, Nowej Zelandii, jak również Ameryce Łacińskiej, czy Afryce Południowej, jak również w krajach skandynawskich. WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 5 449 1/26/09 8:36 PM Page 6 Z POLSKI 6 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 449 1/26/09 8:36 PM Page 7 ZE SZWAJCARII Karol Szymanowski w Lozannie „Muzyka jest sztukà najbardziej demokratycznà” – Karol Szymanowski Dnia 15 stycznia 2009 Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej, pan Jaros∏aw Starzyk, pani Silvia Zamora, przewodniczàca Miejskiego Wydzia∏u ds. Kultury reprezentujàca w∏adze miasta Lozanny oraz dyrektor Konserwatorium Muzycznego w Lozannie, pan M. Pierre Wavre, dokonali ods∏oni´cia popiersia znanego polskiego muzyka, Karola Szymanowskiego, w holu g∏ównym lozaƒskiego konserwatorium. Idea uhonorowania „drugiego po Chopinie” wielkiego polskiego pianisty i kompozytora zrodzi∏a si´ dwa lata temu, kiedy obchodziliÊmy 70. rocznic´ jego Êmierci, a 2007 by∏ Rokiem Szymanowskiego. Wówczas to pan Jerzy Starak, dyrektor polskiego przedsi´biorstwa CEO of Spectra Holding z siedzibà w Warszawie, polski patriota, którego syn studiowa∏ w Lozannie, ufundowa∏ popiersie Szymanowskiego. Rzeêb´ wykona∏a polska artystka Zofia Wolska. Przygotowania do niedawnej ceremonii rozpocz´∏y si´ jeszcze za kadencji poprzedniego ambasadora, pana Janusza Niesyto, i trwa∏y dwa lata. Zakoƒczone zosta∏y podnios∏à uroczystoÊcià, której mieliÊmy przyjemnoÊç byç uczestnikami. Karol Szymanowski zmar∏ 29 marca 1937 roku w Klince Signal w Lozannie. Zbyt póêno rozpoznano zaawansowanà gruêlic´ i niestety nawet najlepsi szwajcarscy specjaliÊci nie byli w stanie zapobiec Êmierci kompozytora. W ten tragiczny sposób uczyni∏ z Lozanny miejsce swego ostatniego pobytu. Pogrzeb Szymanowskiego odby∏ si´ w lozaƒskiej katedrze Notre Dame du Valentin. Jego szczàtki przeniesione zosta∏y do Krypty Zas∏u˝onych na Ska∏ce w Krakowie. Urodzony w 1882 roku w rodzinie muzycznej na Ukrainie, studia rozpoczà∏ w Warszawie, gdzie spotka∏ Artura Rubinsteina i Grzegorza Fitelberga, Paw∏a Kochaƒskiego, Stanis∏awa Ignacego Witkiewicza i Stefana ˚eromskiego. By∏ protagonistà „M∏odej Polski”. Za swój cel osobisty przyjà∏ rozpowszechnianie na Êwiecie dzie∏ m∏odych polskich kompozytorów. Do rewolucji bolszewickiej 1917 roku podró˝owa∏ niczym kulturalny ambasador Polski dajàc koncerty w salach w ca∏ej Europie. Z poczàtku komponowa∏ symfonie pod znacznym wp∏ywem dzie∏ Ryszarda Straussa, swojego pierwszego mistrza, nast´pnie czerpa∏ wiele z modnego wówczas stylu impresjonizmu rosyjskiego i francuskiego, a w szczególnoÊci z muzyki Klaudiusza Debussyego i Maurycego Ravela. Po odzyskaniu przez Polsk´ niepodleg∏oÊci przebywa∏ w Warszawie i w Tatrach. W latach 1926-1929 pe∏ni∏ funkcj´ pierwszego rektora Warszawskiego Konserwatorium Muzycznego. Jego utwory z tego okresu inspirowane sà folklorem podhalaƒskim i kujawskim. Zamieszka∏ w Zakopanem, lecz nadal niestrudzenie przemierza∏ kraje Europy, koncertujàc z ogromnym sukcesem. Do jego najbardziej znanych dzie∏ nale˝à: „Mity” (1915), „Stabat Mater” (1926), opera „Król Roger” (1926), balet „Harnasie” (1923-1931) oraz oko∏o dwustu kompozycji na g∏os, koncertów skrzypcowych i na fortepian. Mazurki Szymanowskiego rozs∏awi∏ Ignacy Paderewski. Tegoroczna uroczystoÊç mia∏a podnios∏y i patriotyczny charakter, uÊwietniony obecnoÊcià przedstawicieli Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Bernie, Jaros∏awa Starzyka, Mieczys∏awa Soko∏owskiego, Jaros∏awa Bajaczyka oraz Janusza Niesyto, ksi´dza rektora S∏awomira Kaweckiego, przedstawicieli Polonii oraz wielu szwajcarskich melomanów. Liczna grupa polonijna, oko∏o 120 osób, wys∏ucha∏a przemówieƒ wyjaÊniajàcych wag´ umieszczenia Êladu po Karolu Szymanowskim w Lozannie i wk∏ad konkretnych osób w niniejsze dzie∏o. Nast´pnie Karol Juchniewicz, prawnuk Zofii Szymanowskiej, siostry kompozytora, przytoczy∏ okolicznoÊci Êmierci Szymanowskiego. Znane sà one z przekazu obecnej przy ∏o˝u chorego jego siostry i stanowià cz´Êç historii rodziny Szymanowskich. Z niecierpliwoÊcià czekaliÊmy by przemówi∏a muzyka. Przy dêwi´kach utworów Ignacego Jana Paderewskiego, Karola Szymanowskiego oraz Fryderyka Chopina przenieÊliÊmy si´ do Ojczyzny, „do tych pól malowanych zbo˝em rozmaitem, / wyz∏acanych pszenicà, posrebrzanych ˝ytem;”. Mistrzowskie wykonanie utworów trzech wielkich polskich kompozytorów zawdzi´czaliÊmy Rafa∏owi Aleksandrowi ¸uszczewskiemu, utalentowanemu m∏odemu pianiÊcie, który niczym jego trzej wielcy mistrzowie rozs∏awia imi´ Polski w Êwiecie. Wzruszenia dostarczy∏ nam polonez A-Dur grany z zapierajàcà dech w piersiach werwà i humorem. Rzadka to okazja, by w Konserwatorium Muzycznym w Lozannie zebra∏o si´ tylu Polaków s∏uchajàcych polskiej muzyki w wykonaniu polskiego artysty. Tego dnia pojawi∏ si´ w Lozannie jeszcze jeden pomnik polskoÊci, obok m.in. auli im. Ignacego Paderewskiego, rzeêb Igora Mitoraja w parku Olimpijskim, grobu Zygmunta Mi∏kowskiego na cmentarzu Bois de Vaux. Nie zapominajmy o tym, niech na naszej trasie spacerów, mo˝e zakupów, nie zabraknie wspomnienia o Karolu Szymanowskim. Zach´cam goràco, gdy˝ w∏aÊnie w Konserwatorium lozaƒskim (Rue de la Grotte 2) znajduje si´ najpi´kniejszy taras widokowy Lozanny, nad dachami miasta, gdzie mo˝na wypiç kaw´ i zadumaç si´ nad trudnymi losami Polaków emigrantów. Joanna Kondracka Osobom zainteresowanym twórczoÊcià Karola Szymanowskiego i jego pobytem w Lozannie polecamy tekst Kazimierza Romana Czekaja-Haaga, pt. Czy muzyka Szymanowskiego jest dziÊ bli˝sza melomanom Unii Europejskiej. Próba analizy. „WiadomoÊci”, nr 436/437, styczeƒ/luty 2008. WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 7 449 1/26/09 8:36 PM Page 8 ZE SZWAJCARII ˚ycie konsekrowane pos∏aniem misyjnym Dzia∏alnoÊç Sióstr Klawerianek w Szwajcarii. Ojciec Êwi´ty Jan Pawe∏ II w adhortacji Vita Consecrata podkreÊli∏ wa˝noÊç ˝ycia zakonnego, wskazujàc, ˝e osoby zakonne na mocy swojej konsekracji stanowià istotnà cz´Êç KoÊcio∏a. To zobowiàzuje je do brania czynnego udzia∏u w dzia∏alnoÊci misyjnej KoÊcio∏a. „Na podobieƒstwo Jezusa, umi∏owanego Syna, „którego Ojciec poÊwi´ci∏ i pos∏a∏ na Êwiat” (J 10, 36), równie˝ ci, których Bóg powo∏uje, aby szli za Nim, zostajà poÊwi´ceni i pos∏ani na Êwiat, by naÊladowaç Jego przyk∏ad i kontynuowaç Jego misj´” (72). W powo∏anie zakonne jest wpisane zadanie ca∏kowitego poÊwi´cenia si´ misji Chrystusa. Na mocy charyzmatu – daru Ducha Âwi´tego – ˝ycie konsekrowane staje si´ misjà, tak jak by∏o nià ca∏e ˝ycie Jezusa. Najwa˝niejszym zadaniem osób zakonnych jest uobecnianie przez ich osobiste Êwiadectwo ˝ycia, obecnoÊci i dzia∏ania samego Chrystusa w Êwiecie. Jest to wielkie wyzwanie i pierwszoplanowe zadanie ˝ycia osób konsekrowanych. Za∏o˝enie, ˝e im bardziej upodobniamy si´ do Chrystusa, tym bardziej czynimy Go obecnym i dzia∏ajàcym w Êwiecie, odnosi si´ do ka˝dego chrzeÊcijanina, a w sposób szczególny do osób zakonnych. Mo˝na powiedzieç, ˝e wype∏niajà one misj´ swojego ˝ycia na mocy samej konsekracji, dajàc jej Êwiadectwo ˝yciem zgodnym z programem swojego Instytutu. Cfr. VC 72. Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Êw. Piotra Klawera realizujà swoja dzia∏alnoÊç misyjnà na ziemi szwajcarskiej od ponad stu lat. Ciekawe sà poczàtki i historia tej dzia∏alnoÊci, która przynios∏a wiele dobrych owoców dla misji w Afryce, Azji i Ameryce ¸aciƒskiej, ale równie˝ dla pog∏´bienia wiary i ducha solidarnoÊci samych Szwajcarów. Na podstawie pism za∏o˝ycielki b∏. Marii Teresy Ledóchowskiej, jak i kronik publikowanych w czasopiÊmie „Echo aus Afrika”, mo˝na przeanalizowaç i odczuç dynamik´ tego dzie∏a animacji misyjnej i pomocy misjom. 8 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) Oto w wielkim skrócie kilka informacji o Zgromadzeniu: Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Êw. Piotra Klawera popularnie nazywane siostry klawerianki, zosta∏o za∏o˝one przez b∏. Mari´ Teres´ Ledóchowskà w 1894 roku w Salzburgu. Maria Teresa urodzi∏a si´ 29 kwietnia 1863 roku w Loosdorf (Austria). Jej ojciec, Antoni, Polak z rodu Ledóchowskich, poÊlubi∏ po Êmierci pierwszej ˝ony Szwajcark´ – Józefin´ Salis von Zizers. Ma∏a Maria Teresa mia∏a szcz´Êcie prze˝ycia szcz´Êliwego dzieciƒstwa w rodzinie o g∏´bokich tradycjach chrzeÊcijaƒskich. Jak to póêniej opisze, nauczy∏a sie od swoich rodziców, co znaczy kochaç Boga, drugiego cz∏owieka, ojczyzn´ – jednym s∏owem, co oznacza ˝yç po chrzeÊcijaƒsku. Swoje powo∏anie misyjne odkry∏a w czasie pobytu na dworze ksià˝àt toskaƒskich w Salzburgu. Spotkanie z siostrami misjonarkami oraz odezwa kardyna∏a Lavigerie, zach´cajàca kobiety Europy do walki z niewolnictwem w Afryce, odegra∏y decydujàcà rol´ w jej ˝yciu. Po spotkaniu z kardyna∏em Lavigerie w hotelu Axenstein ko∏o Brunnen LU 1 sierpnia 1889 roku, zdecydowa∏a, ˝e ca∏kowicie poÊwi´ci si´ s∏u˝bie misjom. Pozostajàc wcià˝ na dworze, ∏àczy∏a obowiàzki damy dworu i, na ile to by∏o mo˝liwe, prowadzi∏a dzia∏alnoÊç publicystycznà na rzecz misji w Afryce. Jej decyzja opuszczenia dworu w 1891 roku wywo∏a∏a oburzenie i zdziwienie wielu, szczególnie jej najbli˝szych. Dla Marii Teresy istnia∏a ju˝ jednak tylko jedna sprawa, którà uwa˝a∏a za najwa˝niejszà na Êwiecie – dzie∏o misyjne g∏oszenia ewangelii i praca dla zbawienia dusz, dla której chcia∏a ˝yç. Wyrazi∏a to równie˝ w dewizie, którà wybra∏a dla siebie i za∏o˝onego Zgromadzenia: „Z rzeczy boskich najbardziej boskà jest wspó∏praca nad zbawieniem dusz”. Analizujàc koleje jej ˝ycia i perspektywy przysz∏oÊci, jakà mia∏a przed sobà, oraz talentów, które mog∏y jà doprowadziç do s∏awy, nasuwa si´ uzasadnione pytanie: dlaczego ze wszystkiego zrezygnowa∏a? Co jà do tego sk∏oni∏o, by zaryzykowaç ca∏e swoje ˝ycie? Ona sama daje nam odpowiedê na to pytanie w jednej z konferencji o dzia∏alnoÊci Sodalicji, wyg∏oszonej w 1897 roku: „mi∏oÊç do naszego Zbawcy, który przela∏ swojà Krew dla zbawienia wszystkich ludzi bez wyjàtku i wspó∏czucie dla ludzi, którzy Go jeszcze nie znajà i ˝yjà bez nadziei, sk∏oni∏y mnie do wydawania ma∏ego biuletynu „Echo z Afryki”. To by∏ poczàtek, który z czasem wymaga∏ coraz wi´cej czasu i wspó∏pracy innych”. Maria Teresa szybko zrozumia∏a, ˝e zapoczàtkowane przez nià dzie∏o powinno byç zaszczepione i rozwijane mo˝liwie wsz´dzie i powinno rozbudziç u europejskich katolików zainteresowanie i mi∏oÊç do misji, jakà powierzy∏ im sam Chrystus: „Idêcie na ca∏y Êwiat i g∏oÊcie Ewangeli´”. W tym celu nie szcz´dzi∏a trudów. Dzi´ki jej ca∏kowitemu oddaniu, dzie∏o rozwija∏o doÊç szybko w Austrii, Polsce, Niemczech, Szwajcarii, W∏oszech, na W´grzech, we Francji, Hiszpanii. Ze Szwajcarià b∏. Maria Teresa by∏a z∏àczona w sposób szczególny. Zna∏a ten kraj z opowiadaƒ i z przyk∏adu ˝ycia jej matki. Jak od ojca nauczy∏a si´ mi∏oÊci do ojczyzny i sztuki, tak matka przekaza∏a jej takie wartoÊci jak: umi∏owanie porzàdku, odpowiedzialnoÊç, sumiennoÊç, wiernoÊç, pracowitoÊç i mi∏oÊç bliêniego. Jako dama dworu wiele razy odwiedza∏a Szwajcari´ z arcyksi´˝nà Alicjà i jej dworem. Bardzo wa˝nym ∏àcznikiem dla jej dzie∏a z narodem szwajcarskim by∏a osoba 449 1/26/09 8:36 PM Page 9 ZE SZWAJCARII jej pierwszej towarzyszki Melani von Ernst z Luzerny. Dzi´ki temu od samego poczàtku mog∏a budziç w tym kraju zainteresowanie misjami i przekonaç katolików szwajcarskich do wspó∏pracy w jej dziele. DoÊç szybko powstawa∏y filie i biura prowadzone przez osoby Êwieckie, które nale˝a∏y do Sodalicji Êw. Piotra Klawera (oficjalna nazwa Zgromadzenia) w formie Cz∏onków zewn´trznych lub Zelatorów. Takie centra filialne znajdowa∏y si´ w miastach: Zug, Fribourg, Lugano, Altdorf, Baden, Basel, Bern, Chiasso, Cugnasco, Willisau, Einsiedeln, Ennetbaden, Flums, Kaltbrunn, Locarno, Lungern, Luzern, Mendrisio, Münster, Zürich, Rapperswil, Rorschach, St. Gallen, Sarnen, Schwyz, Solothurn, Wil. W roku 1905 w Zugu zosta∏ za∏o˝ony dom, w którym pracowa∏y i pracujà do dziÊ siostry klawerianki. Ju˝ w 1907 mo˝na tam by∏o zobaczyç bogaty zbiór eksponatów afrykaƒskich, co da∏o poczàtek Muzeum afrykaƒskiemu w dzisiejszym stanie. B∏ogos∏awiona Maria Teresa w 1909 bierze udzia∏ w Katholikentag i wyg∏asza konferencj´ zatytu∏owanà „Dabei gewesen”, której przes∏anie i dziÊ jest bardzo aktualne. W 1902 i 1905 roku korzysta z mo˝liwoÊci odwiedzenia Fribourga i wyg∏asza tam seri´ konferencji. W 1917 udaje sie jej otworzyç fili´ we Fryburgu, która z czasem przekszta∏ci si´ w siedzib´ wspólnoty zakonnej pracujàcej tam do dziÊ. Maria Teresa Ledóchowska zosta∏a nazwana „Matkà Afryki” za jej mi∏oÊç i poÊwi´cenie dla misji. Dnia 19 paêdziernika 1975 roku papie˝a Paw∏a VI zaliczy∏ jà w poczet b∏ogos∏awionych, a rok póêniej zosta∏a og∏oszona patronkà Dzie∏a Wspó∏pracy Misyjnej w Polsce. ˚yciem, które poÊwi´ci∏y Bogu, siostry klawerianki kontynuujà dzie∏o zapoczàtkowane przez b∏. Mari´ Teres´ Ledóchowskà. Na miar´ mo˝liwoÊci troszczà si´ o to, aby m∏ode wspólnoty katolickie w krajach misyjnych mog∏y si´ rozwijaç i stawiaç czo∏o trudnoÊciom i nierzadko przeÊladowaniom, aby kap∏ani mieli Êrodki do pracy duszpasterskiej, katechiÊci mogli si´ kszta∏ciç, dzieci i rodziny otrzyma∏y przynajmniej to, co najpotrzebniejsze do prze˝ycia. Wielkà zaletà narodu szwajcarskiego jest jego wra˝liwoÊç i poczucie solidarnoÊci z potrzebujàcymi. Siostry Klawerianki pe∏nià dla wielu funkcj´ poÊredniczà pomi´dzy nimi i tymi, którzy sà zdani na ich pomoc. I tak powstaje wielka rodzina misyjna ludzi, którzy kochajà Boga i cz∏owieka, a t´ mi∏oÊç okazujà w sposób bardzo konkretny. B∏. Maria Teresa mówi∏a z przekonaniem, ˝e „im wi´cej jakiÊ kraj czyni dla misji, tym lepiej si´ w nim dzieje”. Niech te s∏owa zach´cà i nas do solidarnoÊci z potrzebujàcymi i do osobistego w∏àczenia si´ w dzie∏o ewangelizacji Êwiata. Mo˝liwoÊci jest wiele, np.: modlitwa za misje, abonament i lektura czasopism misyjnych, ofiarowanie cierpieƒ i codziennych trudów ˝ycia za tych, którzy g∏oszà Ewangeli´. s. Elżbieta B. SSPC Zainteresowani historià i dzia∏alnoÊcià sióstr klawerianek w Szwajcarii mogà zasi´gnàç wi´cej informacji na stronach internetowych wspólnot we Fryburgu: www.pierre-claver.ch i Zugu: www.petrus-claver.ch, lub nawiàzaç bezpoÊredni kontakt z siostrami: Tel. 041 711 04 17 – Zug; Tel. 026 425 45 95 – Fribourg. 2 lutego – dzieƒ dzi´kczynienia za ˝ycie konsekrowane Dzieƒ Skupienia w Chur Âwi´to Ofiarowania Pana Jezusa jest w KoÊciele katolickim dniem dzi´kczynienia za ˝ycie konsekrowane. Ksiàdz biskup Vitus Huonder zaprasza wszystkich wspó∏braci w kap∏aƒstwie oraz osoby ˝ycia konsekrowanego na Dzieƒ Skupienia do Katedry w Chur dnia 2 lutego 2009 o godzinie 10.30. W programie: Msza Êwi´ta, wspólny posi∏ek w seminarium duchownym, wyk∏ad ksi´dza biskupa V. Huondera, po nim okazja do dyskusji, nast´pnie adoracja NajÊwi´tszego Sakramentu oraz nieszpory. Ksiàdz Biskup zach´ca do odnowienia aktu poÊwi´cenia swojego ˝ycia Panu Bogu i do refleksji nad profesjà rad ewangelicznych, dzi´ki której „charakterystyczne przymioty Jezusa – dziewictwo, ubóstwo i pos∏uszeƒstwo – stajà si´ w pewien swoisty i trwa∏y sposób widzialne w Êwiecie” (Vita Consecrata, 1). WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 9 449 1/26/09 8:36 PM Page 10 Z ˚YCIA MISJI Bazylea: Andrzejki Jesienna zabawa Andrzejkowa w Bazylei gromadzi rokrocznie wielką liczbę gości. Dobre przygotowanie, sprawne prowadzenie oraz wyśmienite jedzenie i muzyka zjednują bazylejskiej imprezie coraz to nowych sympatyków. Tak też było i w tym roku. Goście jak zwykle nie zawiedli. Reprezentowali oni oprócz Bazylei i okolic praktycznie całą Szwajcarię, włączając Lozannę, Zurych, Sankt Galen, Baden, Gnadenthal, Fribourg oraz niemiecki Freiburg. Wieczór uświetnili też swoją obecnością goście z Polski. Miłą niespodzianką okazała się obecność przedstawiciela Ambasady Polskiej w Bernie, Pana Marcina Króla wraz z małżonką, a także duszpasterza Ośrodka PMK w Bazylei, Ks. Grzegorza Piotrowskiego. Na uroczystość przybył również Ks. Jan Bernadic i Pan Rudolf Bruhin, Prezydent Rady Parafialnej St. Anton, a zarazem Rycerz Jasnogórskiej Bogarodzicy. Wzorem lat ubiegłych oprawa muzyczna całej imprezy została powierzona profesjonalistom. Zadbała o nią Pani Joanna Schneiter, dobrze znana bywalcom bazylejskich Andrzejek, wspomagana przez Pana Waldemara Kondraciuka. Muzyka była wspaniała. Nogi same rwały się do tańca. W przerwach pomiędzy blokami tanecznymi goście delektowali się specjałami przygotowanymi specjalnie na tę okazję. Dodatkowo, organizatorzy zaoferowali ciepły posiłek – staropolski krupnik z kiełbasą – przygotowany przez Panią Annę Hoffmann. Duży wkład w przygotowanie dekoracji sali, miał Pan Jan Pyszko, który od kilku już lat wspomaga organizatorów. Jeżeli mowa o wieczorze Andrzejkowym, nie może zabraknąć lania wosku i innych zabaw charakterystycznych dla tego jedynego w swoim rodzaju wieczoru. Wosk rzeczywiście lał się szerokim strumieniem, a każdy ciekawy swojej przyszłości, mógł choć 10 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) na chwilę, przenieść się do krainy fantazji. Największą radość z lania wosku mieli najmłodsi uczestnicy zabawy. Dzieci lały wosk do foremek, z których po zastygnięciu wosku powstawały różnokształtne świeczki. Potem z pewnością stały się one miłym dopełnieniem domowych adwentowych wianków. Kolejną atrakcją wieczoru był pokaz tanga argentyńskiego przygotowany przez Panią Claudię Yeboah i Pana Martina Schafnera, którzy na co dzień uczą w profesjonalnej szkole tańca w Bazylei (tel. 078 667 96 01). Ich występ został przez uczestników zabawy nagrodzony gromkimi brawami. Tak więc, parafrazując słowa wieszcza, zabawa była, zabawa minęła, a nam się zdawało, że orkiestra gra jeszcze, a to echo grało... Organizatorami tegorocznej zabawy andrzejkowej byli: Ewa i Iwo Gatlikowie, Anna Hoffmann, Jolanta i Antoni Kasprzakowie, Lech Klekot, Irena Kwolek, Monika Lampkowska, Stanisław Staszecki, Józef Strama, Thomas Schmidt. Organizatorzy pragną serdecznie podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do przygotowania i przeprowadzenia całej imprezy. Bazylea: Pasterka „Cicha noc, święta noc…” – słowa tej kolędy, znanej na całym świecie i śpiewanej zapewne we wszystkich językach, określają nastrój nocy z 24 na 25 grudnia 2008 roku w Bazylei. Właśnie wtedy miała miejsce pierwsza Pasterka w języku polskim w tym ośrodku duszpasterskim Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii. Dzięki zaangażowaniu wielu osób ta Msza Święta pozostanie na długo w pamięci jej uczestników. Przeżywaliśmy Boże Narodzenie przy śpiewie i akompaniamencie naszych artystów: Wojciecha Dyląga, Jacka Krośnickiego, Piotra Lityńskiego, Krzysztofa Dębickiego i Henryka Kalińskiego. Dźwięki akordeonu, kontrabasu oraz gitary w połączeniu z profesjonalnym głosem stworzyły nową w treści, a zarazem tradycyjną w wykonaniu, aranżację kolęd. Soliści i muzycy ubogacili liturgię śpiewem, natomiast Marcin Maj i Iwo Gatlik zajęli się oprawą liturgiczną – serdecznie im za to dziękujemy. W tę noc czuliśmy, że dokonuje się coś szczególnego, że Bóg się rodzi dla naszego zbawienia. W sercach pojawiła się nowa nadzieja. Przygotowywaliśmy się do tej chwili przez cały adwent, uczestnicząc w rekolekcyjnym skupieniu oraz przez spowiedź. Ksiądz Grzegorz Piotrowski rozpoczął Mszę Świętą wniesieniem do żłóbka „Dzieciątka” owiniętego w pieluszkę, przy zapalonej świecy i śpiewie kolęd. W homilii wezwał do głębokiego zaufania Jezusowi Chrystusowi, który stając się Człowiekiem zmienił świat i ciągle go zmienia. Głęboko przeżyliśmy tę nocną liturgię. Po Mszy Świętej zostaliśmy przy żłóbku, aby kolędować Jezusowi. Przyszliśmy jak pasterze, przyprowadziła nas gwiazda, aby „czuwać nad Dzieciątka snem” w tę cichą i świętą noc. 449 1/26/09 8:36 PM Page 11 Z ˚YCIA MISJI Âwi´ty Miko∏aj w Genewie... Genewa, 6.12.2008 Niecodziennym wydarzeniem w życiu Misji było spotkanie dzieci z Genewy i Lozanny ze świętym Mikołajem. Każdy dobrze wie, że 6 grudnia Mikołaj przynosi dzieciom prezentyzwłaszcza tym grzecznym! Radość z upominków i rodzinna atmosfera stworzyły prawdziwy duchowy klimat spotkania z postacią Świętego. Ksiądz biskup Wacław Depo najpierw rozmawiał z dziećmi, które, zgodnie ze zwyczajem, zaprezentowały swoje talenty artystyczne i oratorskie. Spotkanie odbyło się po Mszy św. rekolekcyjnej, w parafii Sacré-Coeur w Genewie, a wzięło w nim udział 35 dzieci, które przybyły wraz ze swoimi rodzicami. Następnie Ksiądz Biskup udał się na spotkanie z dziećmi z Lozanny. Najpierw Msza św. i nauki rekolekcyjne, a później spotkanie z Mikołajem – tego nie da się zapomnieć. Wiersze, piosenki, program artystyczny przygotowany przez nauczycieli i uczniów Szkoły Polskiej w Lozannie wytworzyły atmosferę, w której odczuwało się nadchodzące święta Narodzenia Pańskiego. Słowa uznania należą się rodzicom i dobroczyńcom z Genewy i Lozanny, którzy pomogli świętemu Mikołajowi w przygotowaniu prezentów (niektórzy pracowali nawet przez całą noc!). Bez ich zaangażowania i poświęcenia święty Mikołaj mógłby nie zdążyć na czas, a w sumie czekało na niego aż 93 dzieci! I na koniec, słowa jednego z rodziców: „W tym roku poczuliśmy z dziećmi tę wyjątkowość i świętość, jaką oprócz prezentów przynosi nam święty Mikołaj”. To trzeba kontynuować. Do zobaczenia zatem za rok…. Urszula Chorążyk ... i Lozannie Lozanna, 6.12.2008 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 11 449 1/26/09 8:36 PM Page 12 Z ˚YCIA MISJI Biel: Koncert kol´d i zabawa noworoczna Rada Duszpasterska ośrodka w Biel należącego do Polskiej Misji Katolickiej zorganizowała 11 stycznia 2009 po raz pierwszy koncert kolęd połączony z zabawą noworoczną. Wspólne spotkanie rozpoczął przewodniczący Rady Zbigniew Major dziękując wszystkim za przybycie, zachęcając również do radosnego kolędowania i wspólnej zabawy, zaś ksiądz Grzegorz Piotrkowski w imieniu swoim oraz Księdza Rektora Polskiej Misji Katolickiej Sławomira Kaweckiego złożył życzenia noworoczne, wyrażając jednocześnie radość z inicjatywy łączenia Polaków na ziemi helweckiej w duchu bożonarodzeniowym. O oprawę muzyczną zatroszczył się polski zespół MUSIK EKSPRESS w składzie Waldemar i Halina Antczak, który przybył do nas z Niemiec. Prowadząca nasze spotkanie Halina Antczak (solistka zespołu) po powitaniu zaprosiła wszystkich na salę. Stojąc w półokręgu wspólnie śpiewaliśmy kolędy. Pomocą służył przygotowany wcześniej śpiewniczek. Głębsze przeżycie zapewnił wstęp do każdej kolędy. Był to nie tylko czas śpiewania, ale również czas modlitwy. Ksiądz Grzegorz wspólnie z najmłod- szymi uczestnikami spotkania swoją bożonarodzeniową radość wyrazili nie tylko śpiewem, ale również tańcem. Po tej części spotkania zasiedliśmy do stołów, racząc się tym, co przygotowaliśmy z myślą o sobie i o innych. Spotkanie przy stole było dobrą okazją do poznania się i rozmowy. Nasz zespół nie pozwolił nam na zbyt długie biesiadowanie. Przeboje zarówno z polskich, jak i światowych list przebojów, porywały do tańca. Spotkanie, dzięki wystrojowi sali, muzyce i smacznym potrawom, upłynęło w rodzinnej i świątecznej atmosferze. Szczególne podziękowanie należą się Ulrichowi i Halinie Wienhold oraz Renacie Maurer, którzy zatroszczyli się o miejsce zabawy. Zadbali również o to, aby naszym gościom z Niemiec niczego nie brakowało. Dziękując za obecność w spotkaniu – uczestniczyło w nim około 70 osób – pragniemy zaprosić wszystkich Polaków z Biel i okolic na Mszę św., która odbywa się w każdą drugą niedzielę miesiąca we Włoskiej Misji Katolickiej o godz. 9.00, a także do Berna, gdzie spotykamy się na Ostringu w kościele Bruder Klaus w pierwszą sobotę miesiąca o godz. 18.00 i w każdą następną niedzielę o godz. 11.30. Klub Polski w Bernie zaprasza na Tradycyjny XIII Bal w Bernie Restauracja „Bären” Ostermundigen Sobota, 14 lutego 2009, godzina 19.30 Zgłoszenia telefoniczne pod nr: 031 931 60 59 12 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 449 1/26/09 8:36 PM Page 13 Z ˚YCIA MISJI „A wiesz, Kajtek te˝ mówi po polsku” czyli Czy potrzebne sà Ogniska Polonijne w Szwajcarii W Aarau nie ma polskiej szkoły. Od niedawna jest ośrodek Polskiej Misji Katolickiej. Ostatnio zostaliśmy zapytani przez Księdza Rektora, czy są u nas dzieci w wieku szkolnym i rodzice, którzy chcieliby je posłać do polskiej mini-szkoły. Pozwolę sobie na osobistą odpowiedź: nasz syn ma 5 lat, mówi po polsku i po niemiecku (nazwę tu tak dla uproszczenia miejscowy dialekt). Polski zna z domu, niemiecki ze żłobka, teraz też z przedszkola. Stosownie do wieku mówi dobrze w obu językach. 5 lat to niewiele, 5 lat to cała historia... W domu mówimy po polsku. Kajtek trafił do szwajcarskiego żłobka mając 10 miesięcy. Od tego momentu był konfrontowany na przemian z językiem polskim i niemieckim, z pewnością bywało mu czasami niełatwo. Pamiętamy wyjazd do Polski, gdy miał 3 lata: najpierw wielkie odkrycie: wszystkie dzieci w piaskownicy mówią po polsku! Potem po kilku tygodniach trudno mu było znowu przyzwyczaić się do dialektu. Dla mnie nie ma wątpliwości: miejscowy język będzie rósł razem z dzieckiem, będzie dla niego – jeśli już nie jest – językiem podstawowym. A co z polskim? Tu jest nasze zadanie. Już dziś, w domu, na co dzień. Najważniejsze to nadal z nim po polsku rozmawiać, poprawiać go, tłumaczyć, podać polski odpowiednik, kiedy wtrąca niemieckie słówka. Co poza tym? Przez miniony rok Kajtek chodził do polskiej szkoły przy Misji w Zurychu. Był na zajęciach może tylko z 10 razy, ale nauczył się kilku piosenek, wierszyków, były rysunki i historie. I było to, co na wakacjach: dzieci mówiły po polsku! Cała duża grupa. Mały widział i żył tym, że po polsku można też śpiewać, bawić się, że polski w tym sensie nie różni się od niemieckiego. Cieszę się z nauczonych piosenek, mam jednak wrażenie, że ten drugi aspekt był może nawet ważniejszy: dziecko dostrzegło, że język polski to coś naturalnego, normal- nego, to nie tylko egzotyka mamy i taty, ale rzeczywistość wspólna dla wielu. Wiedząc, jak trudno jest nauczyć się kolejnego języka, cenię to, że mój syn wzrasta z dwoma. Dziś dobrze się rozumiemy i chciałbym, by tak było też za 5, 10, 15 lat. Wspólny język pomoże. Marzy mi się, aby Kajtek przeczytał „W pustyni i w puszczy”... po polsku. Czy mu się będzie tak podobać jak kiedyś mnie? Nie wiem. Życzę mu jak najlepszej szkoły, pamiętając skarb moich polskich nauczycieli, wielką przygodę szkoły nad Wisłą. W Szwajcarii jest kilka polskich szkół i wielu dobrych, oddanych nauczycieli. To dobrze, tam też powinniśmy posyłać nasze dzieci. Mam wrażenie, że dla tych w wieku od 4 do 7 lat idealne jest coś na zasadzie ogniska. Spotkania powiedzmy co dwa tygodnie na 1 – 2 godziny. Wspólna zabawa, śpiew, stosowna do wieku nauka i najważniejsze: wszystko po polsku. Tu nie potrzeba wiele: potrzeba nauczycielki-przedszkolanki, trzeba kilku, najlepiej kilkunastu zainteresowanych rodzin. Z pomocą Misji łatwiej jest o lokum, o religię. „Wspólnota Polska” deklaruje gotowość pomocy, inicjatywa oddolna jest jednak konieczna. Może będzie nas w Aarau na takie ognisko stać. Polskie dzieci tutaj są. Kiedy Kajtek miał 2 lata, były w żłobku dwie starsze od niego dziewczynki mówiące po polsku. Pewnego razu słyszałem jak jedna mówiła do drugiej: „A wiesz, Kajtek też mówi po polsku”. Ucieszyłem się, że malec wzbudza ich zainteresowanie i wiedziałem, co w nim takiego szczególnego: on też mówi po polsku! Suhr, listopad 2008, Marcin Sumiła Lozanna: Polska Szko∏a J´zyków Ojczystych Aarau: Spotkanie organizacyjne w sprawie Ogniska Polonijnego przy PMK Temat ogniska wywo∏a∏ w naszej okolicy du˝e zainteresowanie rodziców. ZnaleêliÊmy nawet sal´ na zaj´cia. Ogromnie cieszy te˝ fakt, ˝e uda∏o nam si´ pozyskaç nauczycielk´ z bardzo dobrym zawodowym przygotowaniem i wieloletnim doÊwiadczeniem. Oto wst´pne ustalenia: zaj´cia mogà si´ odbywaç w niedziel´ w dwóch grupach wiekowych: 3-4-latki przed Mszà Êw. (rozpocz´cie 16.00) i dzieci 5-8 lat po Mszy Êw. (18.00). Osoby zainteresowane proszone sà o kontakt z ks. Grzegorzem Piotrowskim lub Marcinem Sumi∏à ([email protected]). Spotkanie organizacyjne rodziców z nauczycielkà, ksi´dzem i przewodniczàcym rady duszpasterskiej: 15 lutego 2009 po Mszy Êw. Poczàwszy od marca spotkania dwa razy w miesiàcu, w 2. i 3. niedziel´ miesiàca. Zaj´cia odbywajà si´ w Êrody w salach przy koÊciele parafii Saint-Nicolas de Flüe w Lozannie od godz. 15.30 do 18.00. Grupy wiekowe: grupa najm∏odsza 3-4 latki grupa starsza 5-6 latki klasy I-III szko∏y podstawowej klasy IV-VI szko∏y podstawowej Program nauczania obejmuje realizacj´ materia∏u z j´zyka polskiego i historii, wzbogaconego o nauk´ geografii, zagadnienia z matematyki, muzyki oraz zaj´cia artystyczne. Indywidualizujemy prac´ z dzieckiem poprzez dostosowanie wymagaƒ do mo˝liwoÊci i umiej´tnoÊci. Szko∏a zapewnia równie˝ lekcje z religii (dla ch´tnych), w niedziel´ przed mszà Êwi´tà. Zaj´cia w drugim semestrze rozpoczynajà si´ 04 lutego 2009 roku. Dok∏adnych informacji udziela ks. Artur Czàstkiewicz pod numerem telefonu 078 903 15 34 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 13 449 1/26/09 8:36 PM Page 14 Z ˚YCIA MISJI Genewa: Chrzest Âwi´ty i wyznanie wiary „Ja jestem Êwiat∏oÊcià Êwiata, kto idzie za Mnà, nie b´dzie chodzi∏ w ciemnoÊci, lecz b´dzie mia∏ Êwiat∏o ˝ycia.” J 8,12 W niedziel´, 11 stycznia br., podczas Mszy Âwi´tej, nasza wspólnota w Genewie by∏a Êwiadkiem dwóch radosnych wydarzeƒ. Pierwsze to chrzest Êwi´ty maleƒkiej Alicji Teresy, a drugie – wr´czenie Êwiec chrzcielnych dzieciom, które w tym roku przystàpià do Pierwszej Komunii oraz ich wyznanie wiary. Âwiece dzieci zap∏on´∏y ponownie po oko∏o oÊmiu latach od ich chrztu. Zapalona Êwieca chrzcielna jest symbolem obecnoÊci Chrystusa w ˝yciu ochrzczonego. ˚yczymy Alicji Teresie oraz Ani, Agatce, Joasi, Jankowi, Marcinowi, Miko∏ajowi, Nataszy, Oli i Wojtkowi, aby w swoim ˝yciu wiarà rozpraszali wszelkie napotkane ciemnoÊci. Elżbieta Chojnacka Lozanna: Sakrament bierzmowania dla m∏odzie˝y polskiej w Szwajcarii „Pragniemy, aby Duch Âwi´ty, którego otrzymamy, umocni∏ nas do m´˝nego wyznawania wiary i do post´powania wed∏ug jej zasad… „– tymi s∏owami nasza m∏odzie˝ z Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii, zgromadzona 7 grudnia 2008 roku w Lozannie, modli∏a si´ o dary Ducha Âwi´tego. Sakrament bierzmowania wprowadza pe∏ni´ w Misterium KoÊcio∏a. Do przyj´cia darów Ducha Êw. m∏odzie˝ przygotowywa∏a si´ uczestniczàc w spotkaniach formacyjnych, konferencjach, s∏uchaniu i rozwa˝aniu s∏ów Pisma Âwi´tego oraz anga˝ujàc si´ w przygotowanie Eucharystii i cz´stsze praktykowanie sakramentu pokuty i pojednania. Sakrament dojrza∏oÊci chrzeÊcijaƒskiej przyj´∏o 32 osoby – w tym 15 z Zurichu, 7 z Lozanny, 6 z Berna oraz 4 z Bazylei. Sakrament bierzmowania, w czasie którego kandydaci otrzymujà nowe imi´, jest wa˝nym wydarzeniem na drodze chrzeÊcijaƒskiego ˝ycia m∏odych ludzi. Imi´ bowiem wyznacza cz∏owiekowi okreÊlone zadania do wype∏nienia i jest zwiàzane z postacià Êwi´tego patrona. Dokonujàc wyboru, poszukiwali osobowych wzorów poÊród Êwi´tych, aby poprzez pryzmat ich ˝ycia uczyç si´ ca∏kowitego zawierzenia Chrystusowi. Od nich wi´c b´dà mogli uczyç si´ wartoÊci prawdziwych i nieprzemijajàcych. Zanim jednak ka˝dy z m∏odych kandydatów us∏ysza∏: „przyjmij znami´ daru Ducha Âwi´tego”, wys∏ucha∏ s∏ów homilii ksi´dza biskupa Wac∏awa Depo. Ksiàdz Biskup, który przyby∏ specjalnie z Polski, aby wyg∏osiç rekolekcje w Genewie i Lozannie oraz udzieliç sakramentu bierzmowania, poruszy∏ tematy dotyczàce Êwiadomego i pe∏nego uczestnictwa w ˝yciu KoÊcio∏a oraz odpowiedzialnoÊci za Jego przysz∏oÊç, która dokonuje si´ przy wspó∏pracy z Trzecià Osobà Trójcy Âwi´tej. Ukaza∏ równie˝ znaczenie odrodzenia religijnego w Duchu Âwi´tym, bo kiedy m∏ody cz∏owiek wzrasta w wierze, równie˝ wzrasta ∏aska p∏ynàca z sakramentów. Osoba przyst´pujàca do sakramentu bierzmowania osiàga nie tylko wy˝szy poziom dojrza∏oÊci, ale w sposób pe∏ny i odpowiedzialny wchodzi w ˝ycie wspólnoty KoÊcio∏a. Biskup kierowa∏ s∏owa nie tylko do m∏odych, ale do wszystkich, którzy majà ich wspomagaç i utwierdzaç w wype∏nianiu chrzeÊcijaƒskiego obowiàzku. W tym wa˝nym momencie kandydatom towarzyszyli rodzice, chrzestni i przyjaciele. Nie da∏o si´ nie zauwa˝yç, ˝e by∏a to uroczystoÊç o charakterze 14 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) rodzinnym. Na uwag´ zas∏uguje równie˝ fakt, ˝e duszpasterze z poszczególnych oÊrodków Polskiej Misji Katolickiej wspierali m∏odzie˝ swojà obecnoÊcià i modlitwà. WÊród zaproszonych goÊci by∏ obecny dyrektor Migratio Pan Marco Schmid, który jest odpowiedzialny za koordynacj´ duszpasterstwa obcokrajowców w Szwajcarii oraz proboszcz parafii St. Etienne ks. Joseph Nguyen Van Sinh, z którego goÊcinnoÊci korzystamy, ilekroç tego potrzebujemy. Po Eucharystii wszyscy uczestnicy uroczystoÊci udali si´ do sali parafialnej, gdzie czeka∏ na nich pocz´stunek przygotowany przez rodziców bierzmowanej m∏odzie˝y. Pragniemy podzi´kowaç wszystkim, którzy przyczynili si´ do przygotowania i organizacji tego wydarzenia. Szczególne podzi´kowanie sk∏adamy Panu Hubertowi Niewiadomskiemu, za przygotowanie liturgii od strony muzycznej. Obok pielgrzymek do Einsiedeln i Gd. S. Bernard, bierzmowanie w Lozannie by∏o jednym z najwa˝niejszych wydarzeƒ w ˝yciu Polonii szwajcarskiej w 2008 roku. Urszula Chorążyk Bazylea Czapliƒski Miko∏aj, Debicki Bartek, Lityƒska Barbara, Sutor Dominik. Katecheta – Ks. Grzegorz Piotrowski Berno Burek Irena, Burek Urszula, Janicki Kamil, Janicki Marcin, Lubecki ¸ukasz, Lubecki Mateusz. Katecheta – Ks. Mariusz Graszk Lozanna Janus Julia, Janus Natalia, Grudziƒska Angelika, Alicia Kamhi, Moskwa Igor, Lasik Patryk, Szcz´sna Joanna. Katecheta – Ks. Artur Czàstkiewicz Zurych Kosiewicz Emil, Kubacka Marta, Lewicki Micha∏, Mathis Anna, Niedzwiecki Maria Niedzwiecki Mateusz, Piotrowski Lidia Anna, Sitek Dominik, Sitek Olivia, Srebniak Patryk Jan, Sudwoj Micha∏, Troxler Laeticia, Wolan Sara. Katecheta – Ks. Krzysztof Zadarko 449 1/26/09 8:37 PM Page 15 Z ˚YCIA MISJI WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 15 449 1/26/09 8:37 PM Page 16 SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK Spotkanie op∏atkowe w Zurychu 18 stycznia 2009 betlejemskiej nocy i jej blask w duszy wspó∏czesnego cz∏owieka. Kiedy ¸ukasz recytowa∏ „Pomódlmy si´ w Noc Betlejemskà” ksi´dza Jana Twardowskiego, wzruszenia nie mo˝na by∏o opanowaç. By∏y ˝yczenia wypowiadane w szczeroÊci serca i wiele wzajemnej ˝yczliwoÊci. Konsul Rzeczypospolitej Polski z Ambasady w Bernie Mie- Przed „Op∏atkiem” Eucharystia. Sen Salomona, g∏os Pana Boga, powo∏anie ….. Ewangeliczna prawda o Bo˝ym Wcieleniu kolejny raz zgromadzi∏a ludzi dobrej woli w koÊciele i sali parafii Herz Jesu w Zurychu. Ludzie dobrej woli to organizatorzy i uczestnicy spotkania op∏atkowego, którzy zrobili wszystko, aby powsta∏a niezapomniana atmosfera wokó∏ bia∏ego chleba i nowo narodzonego Syna Bo˝ego. Za organami Anna Buczek Merz GoÊç z Ambasady - Mieczys∏aw Soko∏owski, konsul RP w Bernie Poruszy∏a nas prostota i ciep∏o s∏ów, kol´d, muzyki i wykonawców. Mo˝na powiedzieç, ˝e by∏ to te˝ pi´kny koncert misyjnych talentów, Êpiewajàcych w zespole, jak i solistów z recytatorami: Asia, Ela, Franio, Fryderyk, Irena, dwa Jasie, Jessica, dwie Julie, Justyna, Kornelia, KrzyÊ, Kuba, ¸ukasz, Maksymilian, Martynka, Monika, Nastazja, Nina, Olivia, Paula, Sebastian, Weronika i Wiktor. Pó∏godzinny program medytacyjny o Bo˝ym Narodzeniu zosta∏ przygotowany przez Ma∏gorzat´ Milczuk, nauczycielk´ religii, z uczniami czys∏aw Soko∏owski przemawiajàc w imieniu Ambasadora i wszystkich pracowników Ambasady ˝yczy∏ nam na co dzieƒ wielu takich chwil „pustyni”, gdy odnajduje si´ sens ˝ycia i samego Boga. By∏y ˝yczenia ksi´dza Krzysztofa Zadarko, duszpasterza w Zurychu, przewodniczàcej Rady OÊrodka Iwony Hoffmann-Srebniak i Antoniego Zgliƒskiego, prezesa Stowarzyszenia „Centrum”. I niespodzianka: kol´dowanie zakoƒczy∏y dwie pastora∏ki autorstwa pani Anny Buczek Merz w w jej wykonaniu. Przy akompaniamencie córki Ireny i jej przyjació∏ki Moniki „Marzenie o Gwiazdce” i „Na Nowy Rok 2009” Êpiewali nie tylko mali artyÊci na scenie, ale ca∏a sala. Wielkie s∏owa podzi´kowania nale˝à si´ Ma∏gorzacie Milczuk, Ewie Skoczylas i kilku paniom za kulisami za prac´ z dzieçmi i przygotowanie ca∏ego programu, Marcinowi Veit za profesjonalne nag∏oÊnienie i oÊwietlenie sceny i sali, Monice Ramba∏ ze wspó∏pracownikami za dekoracj´ sceny oraz wielu innym wolontariuszom, którzy zadbali o sprawnà organizacj´ kuchni, ciasta, przygotowanie, ozdobienie i posprzàtanie sali. Obok g∏´bokich Êwi´tych s∏ów tego popo∏udnia pozostanà w naszej pami´ci myÊli ks. Jana Twardowskiego: „Oby się wszystkie trudne sprawy Porozkręcały jak supełki Własne ambicje i urazy Zaczęły śmieszyć jak kukiełki”. jf O czym Ênià ludzie i czy s∏uchajà Bo˝ego g∏osu? „sobotniej szko∏y” (zurychska filia Szko∏y przy Ambasadzie RP w Bernie) oraz Szko∏y Niedzielnej Polskiej Misji Katolickiej w Zurychu. Pani Ma∏gosia i Tomasz Lenart wprowadzili przyby∏ych w polskà tradycj´ Êwi´towania Bo˝ego Narodzenia. Na scenie najm∏odsi z zespo∏u „Lasowiacy” w Zurychu pod kierunkiem Ewy Skoczylas, ubrani w ludowe stroje krakowianek i krakowiaków, wykonywali „profesjonalnie” polskie kol´dy. Teksty rozwa˝aƒ, g∏´bokie i chwytajàce za serce, ods∏ania∏y tajemnice 16 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) Sala by∏a pe∏na uczestników „Op∏atka” 449 1/26/09 8:37 PM Page 17 SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK JaÊ, Franio, Fryderyk, Jasiu: „Anio∏ powiedzia∏ pasterzom” Wprowadzenie do Êpiewu kol´d i medytacji bo˝onarodzeniowych: Ma∏gorzata Milczuk i Tomasz Lenart „Cicha Noc” Wszyscy byli zas∏uchani i zapatrzeni w kolejne ods∏ony Tajemnicy Wcielenia „Nad darem dzieciàtka d∏ugo rozmyÊla∏am”: Asia, Olivia i Nina „Gdy si´ Chrystus rodzi” w wykonaniu Nastazji i Kuby „O maluÊki, maluÊki”: Maksymilian i Nastazja Dzieci „Lasowiacy” Jase∏ka wyzwalajà autentycznoÊç i otwierajà serce WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 17 449 1/26/09 8:37 PM Page 18 SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK Âwi´ty Miko∏aj w Zurychu WÊród rzeszy naszych Êwi´tych or´downików w niebie mamy jednego, którego szczególnie ukocha∏y dzieci, a on ka˝dego roku, gdy zbli˝a si´ 6 grudnia, odwzajemnia to uczucie i zjawia si´ osobiÊcie, by obdarowaç tych, którzy ufajà bezgranicznie… majàcymi granice prezentami, które wywo∏ujà jednak graniczàcy z euforià entuzjazm! Konsul RP w Bernie Mieczys∏aw Soko∏owski „Co roku z owà radoÊcià …”: Martynka, Sebastian i Paula Âwi´ty Miko∏aj, bo o nim przecie˝ mowa, zjawi∏ si´ w tym roku w naszym koÊciele, w niezbyt dobrej formie fizycznej – co zrozumia∏e w koƒcu to Êwi´ty pracujàcy na dwie zmiany bez przerw, za to z workiem pe∏nym prezentów, co nie usz∏o uwadze dzieci, które – naturalnie! – zapewnia∏y, ˝e nie ma na Êwiecie drugich tak grzecznych, uczynnych i przyk∏adnych…. ny. Oby Êwiat∏o dobrych uczynków nie gas∏o przez ca∏y rok, a dobrotliwy Êwi´ty nie by∏ tylko Êwi´tym od jednego dnia! Czy gdzieÊ napisano, ˝e Êwi´ty Miko∏aj odpoczywa przez pozosta∏e 364 dni? Agnieszka Suchta- Veit Kol´dowanie zurychskiej scholi Zawsze, kiedy myÊl´ o naszych spotkaniach ze Êpiewem liturgicznym, które od lutego 2008 roku prowadzi pani Sylwia Fehrepataky, przychodzi mi na myÊl wiersz Kasprowicza „Modlitwa w´drownego grajka”, gdzie to skrzypek z Bo˝ej ∏aski skar˝y si´ Bogu: „Hej, Panie Boże, coś wielkim Gazdą jest nad gazdami! Po coś mi dał taką skrzypkę Co jeno tumani i mami?” Fina∏ programu na scenie: „W dzieƒ Bo˝ego Narodzenia, zawsze sk∏ada si´ ˝yczenia, i my nasze te˝ sk∏adamy, wszystkim tu zebranym” Dzieci nie k∏amià i Êwi´ty wie o tym doskonale, wi´c nie traci∏ czasu na dalsze zb´dne przes∏uchania i zaczà∏ rozdzielaç mi´dzy dzieci to, co ze sobà przywióz∏, zaÊ doros∏ym dzieciom nie pozosta∏o nic innego jak cieszyç si´ razem z m∏odszymi. UroczystoÊç Êwi´tego Miko∏aja zbieg∏a si´ w tym roku z uroczystoÊcià Niepokalanego Pocz´cia NajÊwi´tszej Marii Panny, co symbolizowa∏y zapalone przez dzieci lampio- ˚yczenia sk∏adajà: Julia, Kornelia, Weronika, Paula i Ela 18 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) ˚yczenia skupiajà uwag´ My, cz∏onkowie scholi, Êpiewacy z bo˝ej ∏aski, wiemy dobrze, ile trudu kosztuje przygotowanie oprawy Mszy Êwi´tej, by pi´knym Êpiewem zbli˝aç do Boga. Dzi´ki uporowi naszej maestry i jej niezachwianej wierze w nasze mo˝liwoÊci, wspomagani przez panià Ann´ Buczek-Merz mistrzowsko prowadzonymi organami, uda∏o nam si´ – ufamy – zaÊpiewaç dwukrotnie na chwa∏´ Bogu i radoÊç wiernym. Z ogromnym wi´c entuzjazmem spotkaliÊmy si´ przy Êwiàtecznym stole, by po∏amaç si´ op∏atkiem, obdarowaç ˝yczeniami i nacieszyç Êpiewem polskich kol´d. Zawsze zaskakuje, ile artyzmu tkwi w nie szkolonych przecie˝ g∏osach, które potrafià oddaç liryzm pastora∏ki, nadaç odpowiedni koloryt kol´dzie. JeÊli Bóg si´ uÊmiecha, to pewnie w takich chwilach, kiedy z dr˝eniem strun g∏osowych zdobywajàc górne c, uÊwiadamiamy sobie, ˝e sà na Êwiecie grajkowie pe∏ni szumniejszych liÊci, ale ∏ask´ naszych spotkaƒ z muzykà i Êpiewem otrzymaliÊmy w∏aÊnie my… W imieniu cz∏onków scholi Agnieszka Suchta- Veit Autor zdjęć: Michał Wyczułkowski 449 1/26/09 8:37 PM Page 19 SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK Polski „op∏atek” w Winterthurze Tegoroczne, tradycyjne spotkanie op∏atkowe Winterthurze okaza∏o si´ bardzo udane. Wspaniale zaprezentowa∏ si´ chór dzieci´cy „Lasowiacy” z Zurychu, przygotowany przez Ewà Skoczylas, a któremu akompaniowa∏a Anna Buczek. Wykona∏ zadanie z brawurà, choç co m∏odsi cz∏onkowie mieli trudnoÊci z wytrwaniem na podeÊcie – ch´tniej fikaliby kozio∏ki czy bawili si´ w chowanego. Pani Buczek mile zaskoczy∏a zebranych wykonaniem napisanej i skomponowanej przez siebie pastora∏ki. Pani Ania Buczek-Merz z dzieçmi i uczestnikami spotkania wykonuje w∏asny utwór - pastora∏k´ „Marzenia o Gwiazdce” Od kilku sezonów taƒczàcym akompaniuje niezawodny p. Piotr Rzepczyk Wymiar pastoralny spotkaniu nada∏ ksiàdz Krzysztof Zadarko, odczytujàc z Ewangelii Êw. Jana opowieÊç o wydarzeniu sprzed dwóch tysi´cy lat i ˝yczàc zebranym, by czerpali radoÊç i si∏y z pos∏ania, które nam wówczas Narodzony zostawi∏. Ksiàdz Zadarko bra∏ równie˝ czynny udzia∏ w przygotowaniu uroczystoÊci. Razem z prezesem miejscowego oÊrodka duszpasterskiego, Jerzym Stawarzem, powitali zebranych po polsku i niemiecku oraz przedstawili program imprezy. Przy fortepianie Wiktor ¸uba Wspólne Êpiewanie kol´d, ∏amanie si´ op∏atkiem, potem pocz´stunek i taƒce wype∏ni∏y zebranym mi∏y wieczór. Po zejÊciu „Lasowiaków” ze sceny, Piotr Rzepczyk przejà∏ inicjatyw´: akompaniowa∏ zebranym podczas Êpiewania kol´d i przygrywa∏ do taƒca. O straw´ dla cia∏a zadba∏ zespó∏ pod kierownictwem Anny Dudkiewicz. Przygotowany przez nià bigos spotka∏ si´ z takim zainteresowaniem, ˝e nie dla wszystkich ch´tnych starczy∏o. By∏y te˝ i flaki. Apel o przyniesienie na imprez´ ciast, sprawi∏, ˝e by∏ ich nadmiar. Barbara Frank i Julia Lauber zorganizowa∏y tombol´, w której najatrakcyjniejszym fantem by∏ automat do parzenia kawy „Nespresso”. Zespo∏em dekoratorów kierowa∏a Jolanta Krumplewska. Przygotowana przez t´ grup´ sala zapewni∏a zebranym nie tylko w mi∏y i ciep∏y nastrój, ale okaza∏a si´ te˝ funkcjonalna. Oprócz osób ju˝ wymienionych, czynny udzia∏ w przygotowaniu imprezy brali: Paulina Ewa Enderle, An- Ks. Krzysztof Zadarko i Jerzy Stawarz, przewodniczàcy rady oÊrodka Polskiej Misji Katolickiej w Winterthurze, witajà uczestników spotkania op∏atkowego na Kaczor, Edward KiereÊ, Robert Lejman, Renata Lüthi, Bernadeta Müller, Ewa Ospa, paƒstwo Anna i Jacek Opia∏a, Anna-Maria Pfleiderer, Paulina Raczkowska oraz paƒstwo Marianna i Dionizy Simson. Po wyst´pie mali chórzyÊci zjedli przygotowany dla nich osobno posi∏ek, a energia uzyskana po jego spo˝yciu zosta∏a zu˝yta w holu oÊrodka na hucznà zabaw´. Czysty zysk z imprezy, o nieznanej dotàd wysokoÊci, zostanie rozdzielony przez komitet organizacyjny na zebraniu, które ma si´ odbyç 28 stycznia 2009 roku. Organizatorzy sà przekonani, ˝e impreza by∏a udanym wk∏adem w budowanie chrzeÊcijaƒskiej wspólnoty, gdy˝ pozwoli∏a bli˝ej poznaç si´ ludziom, którzy do tej pory nie mieli okazji si´ spotkaç. Przyczyni∏a si´ tak˝e do zbli˝enia mi´dzy Polakami i Szwajcarami, jako ˝e wielu obecnych mówi∏o po niemiecku. Sami organizatorzy te˝ skorzystali, uczàc si´ dyskutowaç, organizowaç i realizowaç zadania we wspó∏pracy z innymi. Z owoców tej dzia∏alnoÊci przede wszystkim skorzystajà, jak zawsze dotàd, potrzebujàce dzieci w Polsce. ds Autor zdjęć: Jean Marc Bossi 22 stycznia 2009 r. w Winterthurze odszedł do Pana po wieczną nagrodę prof. Zbigniew PLĄSKOWSKI mąż, ojciec, wierny katolik, były internowany I DG w Szwajcarii, kochający Polskę, wybitny naukowiec ETH, wielka postać Polonii Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, A światłość wiekuista niechaj mu świeci! WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 19 449 1/26/09 8:37 PM Page 20 SPOTKANIA OP¸ATKOWE W ÂRODOWISKACH PMK Spotkanie op∏atkowe w Aarau czyli ciàg dalszy Êwiàtecznych niespodzianek… W Aarau dzia∏o si´ wiele w roku 2008, a poczàtek roku 2009 by∏ jeszcze bardziej intensywny. 18 stycznia 2009 mia∏o miejsce nasze pierwsze spotkanie op∏atkowe. ZaprosiliÊmy Szwajcarów, tych z naszych rodzin i z lokalnego KoÊcio∏a: wszyscy tworzymy przecie˝ wielkà rodzin´. Naszym celem by∏o równie˝ podzi´kowanie za otwarcie dla nas pomieszczeƒ koÊcielnych – najpierw przy szpitalu kantonalnym, a potem w koÊciele parafialnym Êw. Piotra i Paw∏a. Przygotowania trwa∏y wiele tygodni i zaanga˝owa∏y wszystkich: çwiczyliÊmy Êpiew kol´d, przygotowaliÊmy wspólnie liturgi´ z niemieckoj´zycznymi elementami. Krótko przed naszym spotkaniem intensywnie pracowaliÊmy nad organizacjà ogniska polonijnego: trzeba by∏o znaleêç nauczycielk´, dzieci, sal´ i … wszystko skoordynowaç. Uda∏o si´! Ksiàdz Rektor przygotowa∏ ze swej strony wielki prezent, dla wielu upragnionà niespodziank´: podczas spotkania op∏atkowego mogliÊmy podaç do wiadomoÊci, ˝e od marca tego roku mo˝emy si´ spotykaç dwa razy w miesiàcu! Pi´kny dar dla nas, ale i odpowiedzialne zadanie dla m∏odej wspólnoty. Spotkanie op∏atkowe odby∏o si´ w ciep∏ej, rodzinnej atmosferze. Pojawi∏o si´ wielu Polaków, rodzin z dzieçmi. By∏a choinka, szopka, kol´dy, op∏atek, wigilijne potrawy. Szwajcarscy goÊcie dostali okolicznoÊciowy list od Ksi´dza Rektora i rady duszpasterskiej. Wszystko przebiega∏o zgodnie z planem; zasmuci∏a nas jedynie choroba naszego duszpasterza, ksi´dza Grzegorza, tak bardzo zaanga˝owanego w przy- Spotkanie op∏atkowe w Lozannie „Szczególne wyrazy uznania nale˝à si´ ma∏ym aktorom, a tak˝e ich paniom nauczycielkom…” – Lozanna, 18.01.2009 W dniu 18 stycznia w Lozannie mia∏o miejsce spotkanie op∏atkowe. Po uroczystej Mszy Êw. wszyscy udali si´ do sali katechetycznej, gdzie obejrzeli jase∏ka przygotowane przez nauczycieli i uczniów naszej szko∏y przy oÊrodku Polskiej Misji Katolickiej w Lozannie. Szczególne wyrazy uznania nale˝à si´ ma∏ym aktorom, a tak˝e ich paniom nauczycielkom: Celinie Sopacie, Renacie Towpik, Urszuli Chorà˝yk oraz Monice Staszewicz. Dzi´ki ich pasji i zaanga˝owaniu prze˝yliÊmy chwile niezapomnianych wzruszeƒ. Po przedstawieniu uczestnicy spotkania podzielili si´ op∏atkiem oraz z∏o˝yli sobie ˝yczenia. Tradycyjnie nie zabrak∏o bardzo smacznego pocz´stunku przygotowanego przez rad´ parafialnà pod przewodnictwem Beaty Kamhi i rodziców z polskiej szko∏y. Sk∏adamy Bóg zap∏aç wszystkim osobom, które przyczyni∏y si´ do uÊwietnienia uroczystoÊci. Wk 20 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) „Wszyscy tworzymy przecie˝ wielkà rodzin´…” – Aarau, 18.01.2009 gotowania. Pami´taliÊmy o nim w naszych modlitwach i ˝yczeniach, ale i ucieszyliÊmy si´, gdy okaza∏o si´, ˝e zosta∏ nam przys∏any ksiàdz Mariusz, który godnie go zastàpi∏. ˚yczenia, które sobie sk∏adaliÊmy, by∏y proste i standardowe, choç bardzo szczere: Ksi´dzu Grzegorzowi ˝yczyliÊmy zdrowia, a nam wszystkim umiej´tnoÊci w∏aÊciwego odnajdowania si´ w ka˝dej sytuacji. Za poÊrednictwem ksi´dza Mariusza dzi´kujemy naszym duszpasterzom za trosk´ o nas w nadziei, ˝e dar Waszej cz´stszej pos∏ugi, dwóch Mszy Êw. w miesiàcu, wyda wspania∏e owoce. Marcin Sumiła Spotkanie op∏atkowe w Genewie 18 stycznia 2009 roku w sali parafialnej przy koÊciele Ste-Thér¯se odby∏o si´ spotkanie op∏atkowe. Poprzedzi∏a je uroczysta Msza Êwi´ta. W radosnej, wcià˝ Êwiàtecznej atmosferze licznie zgromadzeni Polacy oraz goÊcie szwajcarscy podzieli si´ op∏atkiem, z∏o˝yli sobie ˝yczenia i zasiedli do sto∏ów. Smaczny pocz´stunek zosta∏ przygotowany przez cz∏onków genewskiej rady duszpasterskiej. W czasie spotkania ksiàdz rektor S∏awomir Kawecki podzi´kowa∏ serdecznie ksi´dzu proboszczowi Bruno-Michel Moery i przewodniczàcej rady duszpasterskiej za umo˝liwienie Polakom regularnej pos∏ugi duszpasterskiej w tym koÊciele i podkreÊli∏ bardzo dobre relacje, jakie si´ wytworzy∏y mi´dzy naszymi wspólnotami. Organizacjà tego niezapomnianego i owocnego spotkania zaj´∏a si´ rada duszpasterska genewskiego oÊrodka Polskiej Misji Katolickiej, za co sk∏adamy serdeczne Bóg zap∏aç. Na stronie internetowej www.flickr.com/people/doganowscy/ mo˝na obejrzeç pi´kne zdj´cia, których autorem jest pan Wojciech Doganowski, oddajàce ciep∏à i rodzinnà atmosfer´ wspólnego Êwi´towania. 449 1/26/09 8:37 PM Page 21 Z ˚YCIA MISJI Marly: Z prac nad Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii Dzi´ki staraniom rektora Polskiej Misji Katolickiej, ksi´dza dr S∏awomira Kaweckiego, i pomocy Naczelnej Dyrekcji Archiwów Paƒstwowych w minionym roku by∏y kontynuowane prace nad porzàdkowaniem i opracowywaniem zbiorów Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Marly. Kustosz Archiwum Paƒstwowego w Gdaƒsku, pani Monika Panter, przez trzy miesiàce (od paêdziernika do grudnia 2008 r.) pracowa∏a w Marly nad zabezpieczeniem jednego z najcenniejszych zespo∏ów archiwalnych przechowywanych w Archiwum – zespo∏u akt rodziny Bronarskich. Pani kustosz, która z wykszta∏cenia jest równie˝ muzykiem, z wielkà pasjà zaj´∏a si´ dzia∏alnoÊcià naukowà Ludwika Bronarskiego, badacza twórczoÊci Fryderyka Chopina. O przebiegu tych prac informowaliÊmy szczegó∏owo w numerze 446 (listopadowym) oraz 447-448 (grudniowo-styczniowym) „WiadomoÊci”. W grudniu ubieg∏ego roku, w zwiàzku z opracowywaniem êróde∏ do badaƒ nad twórczoÊcià Fryderyka Chopina, ksiàdz rektor S∏awomir Kawecki zaprosi∏ do Misji w Marly, panià dr Bo˝en´ Adamczyk-Schmid, pianistk´, muzykologa, jednà z najwi´kszych znawczyƒ twórczoÊci polskiego kompozytora. Pani Adamczyk-Schmid, obecnie mieszkajàca w Genewie, jest jednoczeÊnie kustoszem muzeum w Valldemosie na Majorce, gdzie zimà 1838/39 roku w klasztorze Royal Chartreuse przebywa∏ Fryderyk Chopin w towarzystwie George Sand. Poni˝ej publikujemy treÊç rozmowy z panià dr Bo˝enà Adamczyk-Schmid, którà dla „WiadomoÊci” przeprowadzi∏a Monika Panter. O fascynacji Chopinem, pracà nad archiwaliami na Majorce oraz o znaczeniu Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii dla kultury polskiej – z panià dr Bo˝enà Adamczyk-Schmid rozmawia Monika Panter dzinie. Sp´dzaliÊmy w zasadzie ca∏e lato Witam Panià bardzo serdecznie. Zaczynajàc nasze spotkanie, chciana Majorce. Naturalnie by∏am pod wielkim ∏am zapytaç o to, jak si´ zacz´∏a Pani wra˝eniem gry Ma∏cu˝yƒskiego. By∏ to dla przygoda z Chopinem? mnie na pewno, i mo˝e jeszcze do dzisiaj Bardzo mi mi∏o. Przede wszystkim jest, jeden z najwspanialszych wykonawchcia∏am podzi´kowaç Ksi´dzu Rektoroców muzyki Chopina. wi za zaproszenie do Marly oraz wyraziç Wielu Polakom, zw∏aszcza moje zadowolenie, ˝e mia∏am przyjempo obejrzeniu filmu „Chopin – pragnienoÊç spotkaç panià, pani Moniko. Jak mi nie mi∏oÊci”, wyspa Majorka przede wiadomo, w∏aÊciwie ju˝ rozpocz´∏a pani wszystkim kojarzy si´ z Chopinem. bardzo powa˝ne prace nad archiwaliami Jak Pani tam trafi∏a i czym zaowocoznajdujàcymi si´ w Marly, w Szwajcarii. wa∏ ten pobyt? A moje zwiàzki z Chopinem? To jest Jak dosz∏o do Majorki, jak dosz∏o d∏uga historia. Jestem rozmi∏owana w nim do Chopina? Mia∏am szcz´Êcie, ˝e mog∏am Pani Bo˝ena Adamczyk-Schmid i pani Monika Panter od dzieciƒstwa. Gra∏am na fortepianie studiowaç we Francji ze wzgl´du na to, ˝e w Marly w grudniu 2008 r. od maleƒkoÊci, od 3 – 4 roku ˝ycia na pewmoja mama mia∏a rodzin´ we Francji. no. Wzrasta∏am w rodzinie, która by∏a bardzo muzykalna i artystyczna. Skoƒczy∏am konserwatorium. Póêniej mia∏am wypadek i rozpocz´∏am Tak˝e moja ca∏a edukacja, którà wynios∏am z domu, mia∏a na to studia muzykologiczne na Sorbonie. Ukoƒczy∏am je w Strasburgu. na pewno ogromny wp∏yw. Od samego poczàtku tematem moich prac naukowych by∏a przede Jestem Polkà z paszportami zagranicznymi: francuskim oraz szwaj- wszystkim twórczoÊç Chopina. Mojà prac´ magisterskà, którà obronicarskim. Mieszkam w Szwajcarii na sta∏e. ∏am we Francji, poÊwi´ci∏am tematowi publikacji polskich muzykoloChopin by∏ moja pasjà. Naturalnie skoƒczy∏am studia pianistyczne. gów powojennych na temat Chopina i jego muzyki. Podj´te przez mnie Gra∏am Chopina przez ca∏e ˝ycie. Koncertowa∏am. W pewnym okresie zagadnienie wzbudzi∏o du˝e zainteresowanie muzykologii francuskiej. czasu wygra∏am konkurs dla m∏odzie˝y, który by∏ zorganizowany By∏a to jedna z pierwszych prac na ten temat. w Warszawie. Wówczas pani profesor Halina Czerny – Stefaƒska by∏a Pragn´∏am, aby zagraniczni muzykolodzy mogli jak najlepiej poznaç w jury. Mia∏a ona naprawd´ ogromny wp∏yw na mojà gr´ i twierdzi∏a, prace polskich naukowców na temat twórczoÊci Chopina. Wydawa∏o ˝e mog∏abym zostaç wielkà pianistkà. mi si´, i do tej pory myÊl´ podobnie, ˝e bez znajomoÊci naszej polskiej Póêniej mia∏am równie˝ okazj´ wiele nauczyç si´ od Witolda Ma∏- kultury, bez znajomoÊci mo˝e nawet i j´zyka, bez znajomoÊci naszej hicu˝yƒskiego. Przyje˝d˝a∏ na Majork´ dos∏ownie co rok i dawa∏ koncerty. storii, bez znajomoÊci przed wszystkim historii epoki, w której ˝y∏ ChoTam mia∏ te˝ przyjaciela – Witolda Brzozowskiego – Polaka, doktora ae- pin, trudno interpretowaç jego muzyk´ i cokolwiek na ten temat g∏´biej ronotyki, wspania∏ego cz∏owieka znanego na ca∏ym Êwiecie w tej dzie- napisaç. WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 21 449 1/26/09 8:37 PM Page 22 Z ˚YCIA MISJI To przynios∏o pewne rezultaty i wzbudzi∏o zainteresowanie m∏odych muzykologów muzykà Chopina. Praca moja zosta∏a bardzo dobrze oceniona. Póêniej zosta∏am wys∏ana przez Uniwersytet w Strasburgu na Majork´ do opracowania archiwów zwiàzanych z Chopinem. By∏am wtedy jedynym muzykologiem we Francji, który pos∏ugiwa∏ si´ j´zykiem polskim. Ale mam nadziej´, ˝e nie tylko dlatego zosta∏am wybrana. Po prostu by∏am nies∏ychanie zainteresowana tematem. WczeÊniej zajmowa∏am si´ muzykà dawnà, studiowa∏am paleografi´ muzycznà, muzyk´ Êredniowiecza i renesansu. Zresztà paleografia muzyczna przyda∏a mi si´ w studiach nad êród∏ami i r´kopisami Chopina. Na Majorce zasta∏am wyjàtkowo trudnà sytuacj´. Kolekcja chopinowska znajdowa∏a si´ w Muzeum Chopina i George Sand. Nie wszystkie pamiàtki chopinowskie by∏y jednak wystawione. Niektóre znajdowa∏y si´ w archiwach prywatnych, niektóre w klasztorze, tak˝e w innych posiad∏oÊciach w∏aÊcicielki, w celi 2 i 3. Musia∏am wi´c pracowaç nocami, wczeÊnie rano, w czasie sjesty Hiszpanów – w ten najwi´kszy upa∏, ˝eby maksymalnie wykorzystaç czas. Ta praca nad archiwaliami w Valdemossie by∏a dla mnie nies∏ychanie interesujàca, przede wszystkim dlatego, ˝e by∏am zaskoczona ogromem zbioru muzycznych r´kopisów Chopina, jego listów, portretów, pamiàtek. Dziwi∏o mnie jak jest mo˝liwe, ˝e do tej pory ta kolekcja nie zosta∏a opracowana, zinwentaryzowana przez specjalistów pe∏niàcych odpowiedzialne funkcje uniwersyteckie. By∏am wtedy m∏odà studentkà i bardzo mnie zaskoczy∏o, ˝e ta najwi´ksza na Êwiecie kolekcja nie zosta∏a opracowana. Z jakich powodów? Zaj´∏am si´ wi´c tym. Naturalnie w mi´dzyczasie zacz´∏am równie˝ inwentaryzacj´ zbioru, która trwa∏a kilka lat. I jeszcze dzisiaj, gdy jestem w Valdemossie, bardzo cz´sto zresztà, to odkrywam jakieÊ dokumenty, których nie znam, a pracuj´ tam przesz∏o 35 lat! W jakim stopniu Pani badania wzbogaci∏y wiedz´ o Fryderyku Chopinie? Czy uda∏o si´ Pani trafiç na jakieÊ sensacyjne odkrycia? Wi´c opracowanie kolekcji na pewno wnios∏o wiele nowych nieznanych faktów do lepszego poznania twórczoÊci Chopina. Np. odkry∏am w niej r´kopis Chopina „Lento con grand espressione” cis-moll, gdzie Chopin nie tylko, ˝e w swojej technice kompozytorskiej zawiera pewne elementy reminiscencji utworów: jak melodia Chopina „˚yczenie”, koncert na fortepian, ale – co najbardziej mnie zaskoczy∏o – Chopin w tym r´kopisie jeÊli chodzi o technik´ kompozytorskà po raz na pewno pierwszy u˝ywa polimetrii, tzn. jedna z ràk jest na 3/4 druga na 4/4 – czyli opozycje w g∏osie górnym i dolnym, w prawej i lewej r´ce sà zupe∏nie w innych metrum; mimo wszystko ten utwór jest wspania∏y i na mnie zrobi∏ szalone wra˝enie. Chcia∏am go natychmiast opublikowaç. Niestety, spotka∏am si´ z nastawieniem negatywnym. Uwa˝ano ogólnie na sesjach muzykologicznych, ˝e Chopin na pewno si´ pomyli∏, ˝e to niemo˝liwe, ˝eby tego typu technika pianistyczna mog∏a ju˝ w tym czasie istnieç. A poza tym jesteÊmy wszyscy przyzwyczajeni graç wersj´, która jest oparta na ró˝nych kopiach, ale nie na r´kopisie. Wi´c paradoks: istnieje r´kopis Chopina, który jest realnie w kolekcji, otwarty publicznie i … nie grywany przez pianistów. To mnie zmobilizowa∏o do wa˝nej akcji. Zale˝a∏o mi, by polskim muzykologom, polskiej publicznoÊci, polskim artystom-pianistom w kraju, udost´pniç w miar´ mo˝liwoÊci w∏aÊnie te r´kopisy i te archiwalia. Nie wszyscy bowiem mogli sobie na to pozwoliç, by w tym czasie przyjechaç na Majork´, nie wszyscy mogli zwiedzaç to muzeum. By∏y pewne wypadki, gdy ministerstwo delegowa∏o osoby do badaƒ na Majorce. Niestety, nie zrealizowa∏y one za∏o˝onych prac naukowych nad archiwaliami. Wi´c mojà inicjatywà by∏o, aby sprowadziç kolekcj´ chopinowskà do Polski. Uda∏o mi si´ to podczas Konkursu Chopinowskiego w 1990 roku. 22 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) Najwa˝niejsze pamiàtki Chopinowskie z tej kolekcji, jak np. kamizelka Chopina, grzebieƒ, szkatu∏ka, którà mu ofiarowa∏a George Sand, trafi∏y do kraju. W 1990 roku we wspó∏pracy z Towarzystwem Chopinowskim zorganizowa∏am wystaw´ pt. Podró˝ romantyczna Fryderyka Chopina i George Sand na Majork´. Na inauguracji jej obecna by∏a królowa hiszpaƒska Zofia i królowa Fabiola z Belgii, a tak˝e liczni ambasadorowie i Êwiat artystyczny, ten, który si´ spotyka na konkursie chopinowskim co 5 lat. Misjà i celem mego ˝ycia, by∏o to, aby Chopin zosta∏ jak najlepiej poznany i temu poÊwi´ci∏am w zasadzie ca∏y mój czas. Nie mia∏am nigdy wi´kszego zaufania do wielkich autorytetów. Wykszta∏cenie prof. Megiera, który by∏ jednym z najwspanialszych muzykologów na Êwiecie, ale ma∏o znanym, przekona∏o mnie, ˝e trzeba wszystko sprawdzaç, kontrolowaç i ˝e nic nie mo˝e zastàpiç êróde∏, nawet najlepsze zdj´cie i najlepsza kopia nie mo˝e zastàpiç orygina∏u r´kopisu kompozytora. Ogromna iloÊç b∏´dów w ró˝nych wydawnictwach i tyle˝ nieporozumieƒ bierze si´ stàd, ˝e jest bardzo niewielu muzykologów – chopinologów, który zajmujà si´ êród∏ami. Ale nie wiem, czy ten temat jest interesujàcy dla wszystkich, bo o Chopina mog´ mówiç bardzo du˝o. Chcia∏am skierowaç Pani rozwa˝ania na osob´ Ludwika Bronarskeigo, którego akta znajdujà si´ w Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii i wydaje si´, ˝e jest to najwi´kszy zbiór zwiàzany z tym muzykologiem. Mamy jego akta osobiste, materia∏y zwiàzane z jego twórczoÊcià. W zwiàzku z tym chcia∏abym si´ dowiedzieç, jakie by∏o znaczenia pracy badawczej Ludwika Bronarskiego w rozwoju wiedzy zwiàzanej z Chopinem oraz technik wykonawczych? JeÊli chodzi o wydania chopinowskie to jest to temat nies∏ychanie trudny do omówienia w kilku s∏owach. Postaram si´ mo˝e ograniczyç do Pani pytania odnoÊnie muzykologa, pianisty, Polaka zamieszka∏ego tutaj na ziemi szwajcarskiej i jego wyjàtkowej pracy, jeÊli chodzi o archiwalia i o dokumentacj´ dotyczàcà twórczoÊci Chopina. Co najbardziej mnie zaskoczy∏o? Podobnie jak niegdyÊ do Valdemossy, przyjecha∏am dziÊ do Marly po rozmowie telefonicznej z panià. Przyjecha∏am z ogromnym zainteresowaniem i jestem w tej chwili nies∏ychanie zaskoczona, bo nie spodziewa∏am si´, podobnie jak w Valdemossie, ˝e jest tutaj tyle cennych dokumentów, wa˝nych listów, r´kopisów dotyczàcych dzia∏alnoÊci Bronarskiego i innych muzykologów. JeÊli chodzi o dzie∏o samego Chopina to naturalnie archiwalia tutejsze sà tak wa˝ne i tak iloÊciowo du˝e, ˝e nie jestem w stanie wydaç g∏´bszej analizy dotyczàcej tego tematu, gdy˝ to wymaga pracy na kilka miesi´cy, a mo˝e i wi´cej. Dlaczego wydaje mi si´ to tak wa˝ne? Bronarski by∏ kimÊ, kto pracowa∏ w cieniu. By∏ to prawdziwy muzykolog z nies∏ychanie solidnym wykszta∏ceniem. Jego wielkim atutem by∏o to, ˝e by∏ pianistà. Jest wielu ró˝nych naukowców czy biografów, muzykologów, szopenologów, którzy nie potrafià jednej nuty zagraç na pianinie. Wydaje mi si´, ˝e w takiej sytuacji bardzo trudno wejÊç w temat. Co wywar∏o na mnie wielkie wra˝enie, co udowodni∏o jeszcze bardziej, ˝e Bronarski podchodzi∏ do tematu w sposób bardzo naukowy, powa˝ny i opiera∏ si´ na êród∏ach? Bardzo szybciutko, ju˝ po paru minutach przeglàdania dokumentacji, dzi´ki pani pomocy, pani Moniko, dotar∏am do korespondencji Ludwika Bronarskiego z Arturem Hedleyem. A dlaczego mówi´ o Arturze Hedleyu? Jest to osoba ma∏o znana w kraju, natomiast w czasach powojennych by∏ on jednym z najwspanialszych chopinologów. Poza tym posia∏ najwi´kszà prywatnà kolekcj´ r´kopisów muzycznych, wydawnictw oryginalnych, listów Chopina i wszelkich innych pamiàtek. W tutejszych archiwaliach zachowa∏y si´ listy, które sà podstawà i êród∏em do tego, aby móc wy- 449 1/26/09 8:37 PM Page 23 Z ˚YCIA MISJI daç studium, opracowanie g∏´bsze, na temat sposobu, w jaki pracowa∏ Bronarski, na jakich êród∏ach si´ opiera∏ i do jakiego stopnia zna∏ temat w tamtych czasach. A by∏y to czasy trudne z punktu widzenia historycznego i politycznego. Wiemy, jaka by∏a sytuacja kraju i jak trudno by∏o si´ kontaktowaç. Nie by∏o wtedy ani mo˝liwoÊci przes∏ania faksu, nie istnia∏ Internet ani inne nowoczesne technologie komunikacji. Dlatego jest szczególnie niesamowite, ˝e Bronarski móg∏ zdobyç tak nies∏ychanà i wspania∏à dokumentacj´. To by∏a szalona praca! Bronarski pisa∏ do kolekcjonerów, do bibliotek na ca∏ym Êwiecie. Mia∏ kontakty, podró˝owa∏ i robi∏ wszystko w celu poszukiwania êróde∏ i to by∏o podstawà jego dzia∏alnoÊci. Zdarza si´ to bardzo rzadko. Nawet dzisiaj niektóre wydawnictwa sà zupe∏nie nieudokumentowane r´kopisami. Bronarski tak˝e bada∏, studiowa∏ wydania Chopina ju˝ istniejàce i przyk∏adem takim jest edycja Edouarde'a Ganche'a (Oxford University Press, Londyn, 1932), który by∏ Prezydentem Towarzystwa Chopinowskiego w Pary˝u. Ogromny autorytet, niepodwa˝alny. Okaza∏o si´, ˝e zachowana jest ca∏a praca krytyczna Bronarskiego odnoÊnie tego wydania. Wszystkie poprawki, prawie w ka˝dym takcie, Êwiadczà o tym jak Bronarski g∏´boko porównywa∏ r´kopisy z istniejàcymi wydaniami przygotowujàc wydanie Paderewskiego. By∏ to w∏aÊciwie jedyny z muzykologów, który w tym czasie a˝ tak powa˝nie podszed∏ do tematu i posiad∏ tak ogromnà jego znajomoÊç. Zbiór archiwaliów zachowanych w Marly ukazuje ogrom pracy Bronarskiego, a przede wszystkim pog∏´bia wiadomoÊci o Chopinie, gdy˝ nie wszystko to, co si´ znajduje w Archiwum Polskiej Misji w Marly jest opublikowane. Mnóstwo materia∏ów, które zosta∏y opublikowane w komentarzach do wydania narodowego dzie∏ Chopina przygotowywanego przez Paderewskiego, niekoniecznie ujmuje ca∏à dokumentacj´, która do tego wydania doprowadzi∏a. I mo˝na wnioskowaç ogólnie z tej dokumentacji, ˝e wysi∏ek Bronarskiego by∏ ogromny, znajomoÊç tematu absolutnie nies∏ychana i mimo wyjàtkowo trudnej sytuacji, poÊwi´ci∏ w zasadzie swoje ˝ycie dla sprawy chopinowskiej. Bronarski mieszka∏ tutaj, w Szwajcarii, pracowa∏ w Szwajcarii i mia∏ nies∏ychanie ogromny autorytet jako profesor na uniwersytecie we Fribourgu. By∏ osobà niezwykle szanowanà, mimo ˝e w zasadzie unika∏ wszelkiego ˝ycia towarzyskiego, a pozostawi∏ po sobie nies∏ychany dorobek w zakresie lepszej znajomoÊci Chopina. Jest bardzo niewielu muzykologów, nawet jeszcze dzisiaj, którzy zajmowali si´ êród∏ami. W pewnym okresie czasu pani Krystyna Kobylaƒska zajmowa∏a si´ êród∏ami chopinowskimi, póêniej prof. Józef Chomiƒski i pani Teresa Dalila Tur∏o, aktualnie pani Hanna Wróblewska – Strauss i Zofia Hermann, które zajmujà si´ listami do wydania nowej korespondencji Chopina. Ostatnio mia∏am okazj´ w∏aÊnie z tymi paniami pracowaç przez kilka tygodni w Valdemossie. Sà jeszcze w Valdemossie dwa nieznane listy Chopina, które nie znajdujà si´ w wydawnictwie Sydowa, ani ˝adnym innym. Ja je odkry∏am, po raz pierwszy odczyta∏am, przet∏umaczy∏am, opublikowa∏am. I ciàgle jeszcze coÊ odkrywam. Tak wi´c praca nad archiwaliami nigdy si´ nie koƒczy. Gratuluj´ ogromu wiedzy. Temat ten jest faktycznie bardzo szeroki o czym Êwiadczy chocia˝by to, ˝e ju˝ na poczàtku swojej pracy badawczej nad Chopinem Ludwik Bronarski otrzyma∏ list, zachowany do dnia dzisiejszego w zasobie Archiwum, z radà, by zajà∏ si´ innym tematem, gdy˝ o Chopinie wszystko ju˝ powiedziano. A przecie˝ jeszcze po tym liÊcie Bronarski wykona∏ wiele badaƒ, powsta∏y nowe opracowania i w∏aÊciwie te badania trwajà do dzisiaj. Zmieniajàc nieco temat: Chcia∏am si´ teraz zapytaç, co Pani czuje znajdujàc w ró˝nych miejscach na ca∏ym Êwiecie pamiàtki zwiàzane z tak wielkim Polakiem, jakim by∏ Chopin? Moje odczucia bywajà ró˝ne. Czasami trafia si´ na fa∏szywe r´ko- pisy. Mia∏am taki przypadek w Buenos Aires. Przedstawiono mi r´kopis Chopina, nad którym kilka dni pracowa∏am, aby odczytaç go dog∏´bnie. Przekonywano mnie, i to dosyç znane osobistoÊci ze Êwiata muzycznego – chopinowskiego, o wiarygodnoÊci r´kopisu. Niestety, stwierdzi∏am, ˝e r´kopis ten by∏ falsyfikatem, doskonale podrobionym. Wiec te rzeczy si´ ciàgle zdarzajà. Mam te˝ ÊwiadomoÊç tego, ˝e sà jeszcze prywatne kolekcje, wi´ksze lub mniejsze, w wcià˝ nie opublikowane, niedost´pne dla ogó∏u, które znajdujà si´ albo w sejfach bankowych, albo w ró˝nych zbiorach rodzinnych. Dlaczego tak si´ sta∏o? Dlatego, ˝e sytuacja którà mieliÊmy w kraju ze wzgl´du polityczno – gospodarczego mobilizowa∏a albo zmusza∏a niektóre osoby do kontaktów z zagranicà, szczególnie, jeÊli chodzi o spadki. Historia r´kopisów Chopina jest niesamowicie skomplikowana. Rzàd równie˝ dba∏ o to, ˝eby uchroniç pamiàtki chopinowskie. Ma∏cu˝yƒski by∏ jednym z tych, który sprowadzi∏ pamiàtki chopinowskie z Kanady do kraju. Wcià˝ zdarzajà si´ aukcje na ca∏ym Êwiecie i do dziÊ jeszcze spotykamy na nich nawet r´kopisy, nie mówiàc o innych pamiàtkach po Chopinie. Tak˝e temat ten nie jest zamkni´ty. Nie myÊl´, ˝e to nastàpi szybko. Zmierzam jednak do tego, by istniejàce archiwalia wykorzystywaç maksymalnie. Na przyk∏ad mieszkam w Szwajcarii tyle lat i nie spodziewa∏am si´, ˝e spotkam tu tyle tak wa˝nej dokumentacji o Chopinie. Je˝d˝´ po ca∏ym Êwiecie, a tu niedaleko, kilkadziesiàt kilometrów od Genewy, gdzie mieszkam, w Marly, zosta∏am zaskoczona bogactwem dokumentacji, która si´ tutaj znajduje. To wielka zas∏uga Bronarskiego, który poÊwi´ci∏ si´ Chopinowi i odda∏ ca∏kowicie wydawnictwu. Trzeba przyznaç ˝e, jak na wszelkiego rodzaju trudnoÊci, jakie by∏y w tej epoce, wydawnictwo Paderewskiego jest wydaniem doskona∏ym. Dlaczego o tym mówi´? Notatki Bronarskiego wskazujà na to, ˝e zna∏ on bardzo dobrze r´kopisy z kolekcji Artura Hedleya, które w tej chwili znajdujà si´ w muzeum w Valdemossie. Ale sà jeszcze pewne zagadki do rozwik∏ania. Arthur Hedley posiada∏ w swojej kolekcji „Lento con Grand espressione”, w∏aÊnie to z polimetrià, które wspomina∏am przez chwilà. Wiemy, ˝e Bronarski wiedzia∏ o tym r´kopisie, bo wspomina to w komentarzu do wydania Paderewskiego. Natomiast pozostaje zagadkà, dlaczego tego r´kopisu nie wyda∏. R´kopis ten nie zosta∏ wydany w wydawnictwie Paderewskiego, choç Bronarski o nim wiedzia∏. Nie zwrócono na to uwagi i nikt si´ tym nie zajmowa∏. Dopiero pianista Paul Badura-Skoda zwróci∏ uwag´ na kolekcj´ Hedleya, przyjecha∏ do Valdemossy i wyda∏ trzy etiudy „La Metode le Mocheles” wg r´kopisów. Tak˝e nawet jeszcze dzisiaj rzadko spotykajà si´ wydawcy, którzy opierajà si´ na r´kopisach. Natomiast z ch´cià opierajà si´ na ró˝nego rodzaju wydawnictwach, nie zawsze zag∏´biajàc si´ naprawd´ bardzo g∏´boko w temat. Przyznam, ˝e w Valdemossie te˝ jest ca∏a masa pianistów, muzykologów, chopinologów, którzy nie zauwa˝ajà tych najwa˝niejszych rzeczy. Czy to jest kwestia w tej chwili jakiejÊ tendencji? Nie wiem. MyÊl´ jednak, ˝e jest to ca∏kiem inny temat do dyskusji. Natomiast podkreÊlam jeszcze raz, ˝e Archiwum w Marly ma ogromne znaczenie dla naszej polskiej kultury. Archiwalia te sà konieczne do publikacji. Przynajmniej te najwa˝niejsze podstawowe êród∏a. Miejmy nadziej´, ˝e dalsze dog∏´bne studia nad spuÊciznà Bronarskich pozwolà rozwik∏aç ciekawe zagadki zwiàzane z ˝yciem i twórczoÊcià Chopina. Dzi´kuj´ pani bardzo za wywiad. ˚ycz´ dalszych sukcesów w karierze zawodowej. Dzi´kuj´, pani Moniko, a zakoƒcz´ naszà rozmow´ cytatem z archiwaliów, które znajdujà si´ w Misji Polskiej w Marly. Jest to wypowiedê Bronarskiego na temat wydawnictw, a szczególnie na temat wydawnictwa Eduarda Gancha: „Mam wra˝enie, ˝e Ganch opiera si´ tylko na reprodukcji. Bardzo niepewnej i nie miarodajnej”. To Êwiadczy o jego bardzo profesjonalnym, bardzo powa˝nym i wyjàtkowym podejÊciu do Chopina jako kompozytora i takim samym stosunku do êród∏a. WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 23 449 1/26/09 8:37 PM Page 24 Z ˚YCIA MISJI O. Józef I. M. Bocheƒski OP Pomóc cierpiàcemu Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: „Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?” Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: „Nie bój się, wierz tylko!”. I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: „Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi”. I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: „Talitha kum”, to znaczy: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!” Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść. (Mk 5, 35-43) Dzisiejsza Ewangelia święta zawiera, Drodzy Bracia, dwa opowiadania z życia Zbawiciela, obydwa tak piękne, że nie wiadomo, które wybrać do rozważania. Pierwsze to historia uzdrowienia konającej córeczki księcia; drugie, wplecione w nią, to opowiadanie o kobiecie cierpiącej na krwotok, która dotknęła się z tyłu szat Jezusowych, a Pan, chociaż tłumy cisnęły się na niego ze wszech stron, odwrócił się i powiedział: „Ktoś się mnie dotknął”… Oto scena: Chrystus Pan spotkał był przed chwilą autora tej Ewangelii św. Mateusza, znienawidzonego dawniej poborcę celnego, i powiedział mu: „Pójdź za mną”. Mateusz rzucił wszystko i posłuchał wezwania. W jego domu, ku oburzeniu świętoszków, Syn Boży mówił do zebranych tłumów jedną z tych swoich wiecznie żywych przypowieści: o radości dozwo- 24 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) lonej, o nowym winie i starych bukłakach. Zastajemy więc Chrystusa Pana na pełnieniu jego najważniejszej pracy, na głoszeniu Nowego Przymierza. Jest otoczony ze wszystkich stron przez tłumy. Znalazł dla swojego Kościoła nowego, wielkiego apostoła i stawia pierwsze kroki w uczeniu go wiary i miłości, które ten święty miał ponieść poprzez wszystkie części świata i poprzez wieki w Ewangelii, którą nam zostawił. A jednak, gdy człowiek cierpiący – wiemy z Ewangelii św. Marka, że nazywał się Jair i był przełożonym bóżnicy – przyszedł Mu powiedzieć, że jego dziecko potrzebuje pomocy, Chrystus Pan nie zasłonił się olbrzymią doniosłością pracy, którą wykonywał. Nie powołał się na pierwszeństwo sprawy społecznej – najważniejszej sprawy społecznej, jaką znały dzieje – tego nauczania, od którego zależeć miał los, szczęście i zbawienie setek milionów niezliczonych pokoleń i narodów. Pisze Ewangelia: „A wstawszy, Jezus poszedł za nim i uczniowie Jego”. W drodze do domu Jaira zdarzyło się właśnie to spotkanie z chorą kobietą, o której także opowiada nasza Ewangelia. Wiemy jeszcze ze świętego Marka, że córka Jaira miała 12 lat, że to było dziecko. I ten sam Ewangelista dodaje, że Jezus oddalił wszystkich, nawet Apostołów, aby pozostać sam z najbliższymi tylko uczniami, Piotrem i Janem, jak gdyby nie chciał, by wiedziano o Jego uczynku. W tym geście Syna Bożego, który przerywa najważniejsze nawet zajęcie i idzie bez słowa, natychmiast, aby pomóc cierpiącemu, zawarta jest jedna z wielkich nauk dzisiejszej niedzieli. Jesteśmy i my, Drodzy Bracia, otoczeni zewsząd cierpieniem: każdy z nas ma swoje mniej lub więcej ważne sprawy, każdy pracuje dla dobra społecznego, ale każdy z nas mógłby, gdyby chciał, pomóc nieraz bliźniemu. Na pewno nikt z nas nie może się zasłonić tak ważną sprawą, jaką była sprawa Syna Bożego. Wolno też sądzić, że jeśli On wstał natychmiast i poszedł do domu Jaira, choć mógł był jednym słowem, jednym aktem swojej świętej woli przywrócić dziecku życie i zdrowie, nie opuszczając miejsca, w którym przebywał, to dlatego, że chciał nam dać przykład. Niech ten przykład i ta nauka nie będą nam dane daremnie. Cierpienie, które nas otacza, jest ogromne, staje się w złych czasach, w których żyjemy, coraz większe, położenie bliźnich naszych jest coraz boleśniejsze, nieszczęście rośnie wokoło nas. W takich czasach, tym bardziej trzeba nam iść za wzorem Chrystusa Pana z dzisiejszej Ewangelii. Bądźmy gotowi czynem, wysiłkiem, ofiarą z naszej strony nieść pomoc tam, gdzie tylko ona jest potrzebna. Niech nic nie stanie na przeszkodzie, gdy brat nasz jest w cierpieniu. „Po tym poznają – mówi Pan – żeście uczniami moimi, że się będziecie wzajemnie miłowali”. Niech czynna miłość bliźniego sprzęgnie nas w dniach nieszczęścia mocniej niż dotąd, niech sprawi, byśmy mogli w miarę naszych sił nieść ulgę i ochłodę cierpiącym wokoło nas braciom. Czynić tak, znaczy być chrześcijaninem. Możemy być pewni, że Bóg, który wstał pospiesznie na prośbę cierpiącego ojca, nie zapomni nam tego. Amen. (09.11.1952) Kazania i przemówienia, T. 1. Wydawnictwo Salwator, Kraków 200. 449 1/26/09 8:37 PM Page 25 Z ˚YCIA MISJI Nagroda Nobla nie dla katolików? Od wielu lat trwajà spekulacje nad upolitycznieniem i zdominowaniem przez Êrodowiska lewicowe pokojowej i literackiej Nagrody Nobla. Do roku 2008 wydawa∏o si´, ˝e przynajmniej nie ma kontrowersji wokó∏ laureatów reprezentujàcych nauki Êcis∏e. Niestety, nieprzyznanie nagrody profesorowi Nicola Cabibbo i odznaczenie jedynie kontynuatorów jego prac, rzuci∏o cieƒ podejrzeƒ na obiektywizm cz∏onków Komitetu Noblowskiego. By zrozumieç wag´ odkrycia profesora Nicola Cabibbo, przeanalizujmy pokrótce, co wiemy obecnie o podstawowych sk∏adnikach materii oraz nad czym pracowa∏ prof. Nicola Cabibbo. Fizyk´ mikroÊwiata, wed∏ug naszej dzisiejszej wiedzy, opisuje teoria zwana Modelem Standardowym. Znana nam materia wszechÊwiata zbudowana jest z trzech rodzin kwarków i odpowiadajàcych im trzech generacji leptonów. Czàstki te uwidocznione sà na poni˝szym diagramie w trzech pierwszych kolumnach od lewej strony. Z kwarków zbudowane sà na przyk∏ad protony i neutrony, a najpopularniejszym leptonem jest elektron. Model zak∏ada dodatkowo istnienie czàstek odpowiedzialnych za interakcje mi´dzy czàstkami budujàcymi materi´. Zwane sà one bozonami poÊredniczàcymi i sà uwidocznione w prawej kolumnie diagramu. Dzi´ki fotonom (y) istniejà go∏ym okiem dostrzegalne oddzia∏ywania elektromagnetyczne. Gluony (g) – noÊniki oddzia∏ywaƒ silnych – budujà z kwarków protony i neutrony, a z protonów i neutronów – jàdra atomowe. Bozony Z i W odpowiadajà za tzw. oddzia∏ywania s∏abe – odpowiedzialne choçby za rozpady promieniotwórcze. To w∏aÊnie prof. Cabibbo po∏o˝y∏ fundamenty pod zrozumienie procesów rzàdzàcych oddzia∏ywaniami s∏abymi. W roku 1963 znane by∏y tylko kwarki u, d i s. Prace prof. Cabibbo zainspirowane by∏y pomiarami wykazujàcymi, ˝e prawdopodobieƒstwa przejÊç (rozpadów) miedzy kwarkami (lub leptonami) nale˝àcymi do tej samej generacji majà podobne wartoÊci, podczas gdy przejÊcie ze zmianà generacji (np. s _u) by∏o zdecydowanie mniej prawdopodobne. Nicola Cabibbo zaproponowa∏ wyjaÊnienie problemu w postaci macierzy mieszania obejmujàcej dwie generacje (I i II), która definiowana by∏a przez jeden wolny parametr – kàt Cabibbo, który zosta∏ wyznaczony doÊwiadczalnie i wynosi . Teoria Cabibbo po∏o˝y∏a tym samym fundament pod fizyk´ oddzia∏ywaƒ s∏abych i umo˝liwi∏a zbudowanie jej spójnej teorii. Prace prof. Cabibbo by∏y nast´pnie kontynuowane przez Makoto Kobayashi i Toshihide Maskawa. Uczeni ci pragn´li stworzyç teori´ ujmujàcà ∏amanie symetrii CP w oddzia∏ywaniach s∏abych, która wyjaÊnia∏aby drobne, ale bardzo istotne z punktu widzenia kosmologii, ró˝nice w zachowaniu materii i antymaterii. W tym celu rozszerzyli model mieszania zaproponowany przez Cabibbo o kolejnà generacj´ kwarków, tym samym postulujàc istnienie III rodziny, która zosta∏a zaobserwowana doÊwiadczalnie dopiero w 1977 roku. Od inicja∏ów trzech uczonych macierz mieszania nazywana jest dzisiaj macierzà CKM. Ârodowisko fizyków zosta∏o niezwykle zaskoczone decyzjà Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk, która zdecydowa∏a przyznaç w roku 2008 Nagrod´ Nobla z fizyki jedynie panom Makoto Kobayashi i Toshihide Maskawie wraz z Yoichiro Nambu, pomijajàc tym samym pionierski wk∏ad profesora Cabibbo. O skali zdziwienia i zbulwersowania Êwiadczà liczne wypowiedzi medialne i komentarze na forach interne- towych. Przytocz´ kilka zamieszczonych pod artyku∏em w Nature z 7 paêdziernika 2008: „Szwedzka Akademia zupe∏nie pomin´∏a prac´ wykonanà przez Nicola Cabibbo z Rzymu. Kàt Cabibbo zosta∏ wprowadzony ju˝ w 1963, o czym Êwiadczy równie˝ C w macierzy CKM, która jest rozszerzeniem jego teorii…” „Jako fizyk zupe∏nie nie rozumiem rozumowania prowadzonego do wykluczenia Nicola Cabibbo z nagrody, który by∏ przecie˝ ojcem mieszania kwarków…” Szczególnie we W∏oszech decyzja spowodowa∏a wielkie os∏upienie i zbulwersowanie. Roberto Petronzio, przewodniczàcy Narodowego Instytutu Fizyki Nuklearnej W∏och, Luciano Maiani, przewodniczàcy Narodowej Rady Badawczej, Enzo Boschi, przewodniczàcy Narodowego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii oraz inne znakomitoÊci w∏oskiej nauki, podkreÊlili, ˝e Nobel powinien zostaç przyznany w pierwszej kolejnoÊci lub nawet wy∏àcznie profesorowi Cabibbo. „Nie jestem w stanie ukryç, ˝e ten niezwyk∏y wybór nape∏nia mnie goryczà. Jedynà zas∏ugà panów Kobayashi i Maskawa jest uogólnienie, i do tego niezbyt trudne, idei, której ojcem jest w∏oski fizyk Nicola Cabibbo, który samodzielnie pioniersko zrozumia∏ mechanizm mieszania kwarków, który nast´pnie zosta∏ ∏atwo uogólniony przez zdobywców Nagrody” – powiedzia∏ Petronzio. „Nie mo˝emy ukrywaç g∏´bokiego rozgoryczenia z powodu pomini´cia Cabibbo” – stwierdzi∏ z kolei by∏y dyrektor oÊrodka CERN w Genewie Luciano Maiani, obecny szef w∏oskiego Komitetu Badaƒ Naukowych. Jego zdaniem profesor Cabibbo zosta∏ wr´cz „zignorowany”. Wobec braku oficjalnego stanowiska komitetu noblowskiego, mno˝à si´ pytania o przyczyny tak kontrowersyjnego wyboru. Czy mia∏o znaczenie, ˝e Cabibbo jest gorliwym katolikiem? Nicola Cabibbo, by∏y profesor fizyki czàstek elementarnych na Uniwersytecie Rzymskim by∏ przewodniczàcym Narodowego Instytutu Fizyki Nuklearnej oraz Agencji Badaƒ i Rozwoju (ENEA). Od 1993 roku jest równie˝ przewodniczàcym Papieskiej Akademii Nauk. I wiele wskazuje na to, ˝e to w∏aÊnie przyczyna k∏opotów Cabibbo z Nagrodà Nobla. Profesor Cabibibbo wielokrotnie zabiera∏ g∏os w sprawie rzekomego konfliktu mi´dzy wiarà a rozumem. „Roszczenie stworzenia fizyki Pana Boga wydaje mi si´ bluênierstwem” – twierdzi w wywiadzie dla dziennika w∏oskich przemys∏owców prezes Papieskiej Akademii Nauk. „Mamy nadziej´, ˝e niebawem Komitet poda publicznie motywacje tego zaskakujàcego wyboru. JeÊli nie, wzmocni to pog∏oski, ˝e po przyznaniu Nagrody Nobla Matce Teresie z Kalkuty, katolicy sà a priori wy∏àczeni z zawodów” – mówi jeden z obroƒców w∏oskiego naukowca, wyk∏adowca fizyki na europejskim Uniwersytecie w Rzymie, Fabio Malaspina. Na pytanie, dlaczego katolicy mieliby byç ofiarami dyskryminacji, Malaspina odpowiedzia∏: „Przyznanie nagrody Cabibbo pokaza∏aby, ˝e wielu ludzi wiary jest wielkimi naukowcami, a nauka i wiara nie stojà wobec siebie w opozycji.” Niestety, wielu fundamentalistycznym ateistom zale˝y na utrwalaniu w mediach i w spo∏eczeƒstwie przeciwnego, fa∏szywego przekonania, wedle którego wiara w Boga przyczynia si´ do wstecznictwa, a nawet jest niebezpieczna. Jest tajemnicà poliszynela, ˝e to w∏aÊnie dzi´ki aktywnoÊci tego typu ludzi, Benedykt XVI nie móg∏ ostatnio wyg∏osiç wyk∏adu na rzymskim uniwersytecie La Sapienza. Hubert Niewiadomski WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 25 449 1/26/09 8:37 PM Page 26 Z ˚YCIA MISJI Rozmowa z Grzegorzem Sudwojem, jednym z dziewi´ciu uratowanych z katastrofy promu „Jan Heweliusz”. Po tym inaczej patrzy si´ NA ˚YCIE Do tratwy dosta∏o si´ nas czternastu Grzegorz Sudwoj (po prawej) z kapitanem niemieckiego statku ratunkowego Arkona” Polski prom kolejowo-samochodowy „Jan Heweliusz” wypłynął 13 stycznia 1993 o 23.30 ze Świnoujścia do Ystad. Następnego dnia nad ranem, około 4.30, na wysokości wyspy Rugia rozpoczęła się największa katastrofa w historii polskiej floty handlowej. Zginęło 55 osób, w większości kierowcy TIR-ów. Grzegorz Sudwoj, wówczas drugi elektryk na promie, mieszka od kilku lat koło Winterthuru i pracuje w firmie produkującej silniki okrętowe. Po szesnastu latach opowiada „Wiadomościom” o tym wydarzeniu. Kilka godzin rozmowy odsłania obraz piekła na morzu, z którego wydostało się tylko dziewięć osób i otrzymało dar nowego życia. Daleko od Bałtyku rozmawiamy o niektórych szczegółach katastrofy. Pan Grzegorz często wraca do tematu ratowników, o których w takich relacjach mówi się najmniej, a nawet niestety czasami stronniczo (np. oskarżenie Niemców i Duńczyków o niefachowo przeprowadzoną akcję). Tymczasem, gdyby nie te ekipy ratownicze, dzisiaj byśmy nie rozmawiali. Tym ludziom należy się nie tylko wdzięczność. 26 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) Obudziły mnie niepokojące przechyły promu. Marynarze znają rytm kołysania swojego statku. Tym razem statek bardzo powolnie powracał do pionu. Gdy rozległy się sygnały opuszczenia promu, zdążyłem tylko założyć dres na pidżamę i zostałem praktycznie wyrzucony z kabiny na korytarz przez 45stopniowy przechył. Udało mi się tylko zabrać z kabiny kamizelką ratunkowa oraz kombinezon ratunkowy „Aquata”. Na zewnątrz szalał przerażający sztorm, huk wiatru i ciemności. Na bardzo już pochylonym pokładzie znaleźliśmy ostatnią tratwę pneumatyczną. Zacząłem razem z kolegą zgrabiałymi rękami ciągnąć linkę operacyjną (36m), aby otworzyć tratwę. Był to najdłuższy sznurek w moim życiu. Jednak w końcu tratwa się otworzyła. Wciągnęliśmy nieprzytomnego lub już nieżyjącego pierwszego mechanika. W środku znalazło się nas czternastu. Nikt nie był w stanie zaciągnąć linek, aby zamknąć włazy do tratwy. Znalazłem się przy jednym z dwu takich włazów. Okropnie ściśnięci widzieliśmy jeszcze pogrążający się w wodzie dziób promu. Póki unosił się na wodzie był dla nas naturalną osłoną przed wiatrem i około sześciometrowymi falami. Gdy zniknął pod wodą, rozpoczęło się najgorsze. Słyszałem, jak wołali mnie po imieniu ludzie pływający na wodzie, bo w tratwie mieliśmy światło i być może widzieli nasze twarze. Ale my widzieliśmy w ciemnościach i w szalejących falach jedynie światełka na pływających kapokach. Widok jak na cmentarzu we Wszystkich Świętych. W tratwie było już pełno wody, nie udało nam się zamknąć włazów. To zapewniało nam jakąś stabilność na powierzchni. Kolega i ja próbowaliśmy się wychylić z tratwy, aby kogoś wciągnąć do środka. Nikogo nie udało się nawet dotknąć. Zauważyłem, że ktoś siedzący przede mną (nieznany mi pasażer, kierowca TIR-a), ubrany jedynie w bieliznę, jest już bardzo słaby. Położyłem jego głowę na moich kolanach, aby nie utonął. Starałem się go jakoś ogrzać moimi dłońmi. To jedyne, co mogłem zrobić. Niestety, jego organizm nie wytrzymał. Umierał milcząc, patrząc jedynie mi w oczy i coraz słabiej trzymając się moich dłoni. Huragan wył prawie do godziny ósmej. Większość ludzi zginęła z wychłodzenia (hipotermii) i uduszenia pyłem wodnym. W pewnym momencie wypad∏em z tratwy…. Na tratwie było okropnie ciasno, siedzieliśmy jedni na drugich. Zimno paraliżowało wszystko: myśl, ruchy, wzrok, całe ciało i duszę. To jest prawie niemożliwe do wyobrażenia. Nic się nie da wtedy robić, dłonie sztywnieją, nie można poruszyć 449 1/26/09 8:37 PM Page 27 Z ˚YCIA MISJI nawet palcem. Wymiotowaliśmy jedni na drugich. W miarę upływu czasu kolejna osoba umierała z wycieńczenia. Fale załamywały się tworząc grzywy, tratwa wirowała w wodzie jak piłka. W jakimś momencie wypadłem z tratwy. Pierwsze wrażenie – nie mam już szans na przeżycie. Nie da się pływać w takiej wodzie. Czułem się niesiony jak mały korek w oceanie. Nic nie widać, fale od czterech do sześciu metrów, oczy ma się kilka centymetrów nad powierzchnią wody, jeśli taka powierzchnia w tym stanie morza istnieje. Oddycha się pyłem wodnym, który powoli i bezboleśnie wypełnia płuca zmniejszając ich objętość. Oddech staje się krótki i człowiek się powoli dusi. Z całych sił próbowałem utrzymać pozycję pionową w moim skafandrze, ubranym tylko do pasa. Przyszła mi dziwna myśl do głowy, że nawet nikt nie będzie wiedział, jak umierałem. Myśl o śmierci była coraz bardziej natarczywa. Bardzo chciałem, żeby w takim momencie ktoś przy mnie był. Nie widziałem tratwy. W zupełnie dla mnie do dziś niezrozumiały sposób uderzyłem się w pewnej chwili o coś i znalazłem się niespodziewanie w... tratwie!, z nogami na zewnątrz. Ujrzałem nad sobą twarze kilku zdziwionych osób. Ulga, szczęście i okropne zimno. Miałem wrażenie, że jeszcze większe niż w wodzie. Potem przyszło otępienie i uczucie obojętności. Nie miałem żadnych głębokich czy podniosłych myśli. Przybłąkało się jakieś dziwne wspomnienie o stłuczonej butelce szamponu w łazience kabiny promu…, dźwięk pozytywki z zabawki mojego syna … Pojawili si´ ratownicy Wreszcie pojawiły się jakieś światła reflektorów. Pierwsze śmigłowce przyleciały po około dwóch godzinach od sygnałów o katastrofie. Zobaczyliśmy linki ratunkowe, próby uchwycenia kogoś z nas. I nadzieja, że przeżyjemy. Gdy po kilku latach rozmawiałem w Niemczech z jednym z pilotów śmigłowca ratunkowego, mówił mi, że takie akcje są bardzo niebezpieczne. Turbinowe silniki helikoptera mogą zassać wodę, która zamienia się w parę na łopatkach turbiny. Może to doprowadzić do zniszczenia silników, a to oznacza pewną śmierć załogi śmigłowca. Przy takiej pogodzie śmigłowiec nie może zejść niżej niż 6-10 metrów nad wodą. Z tej wysokości bardzo trudno podać linkę z uprzężą ratunkową na rzucaną falami tratwę. W relacjach z tej akcji ratunkowej znajdują się oskarżenia o nieudolność ratowników, ponieważ w pewnym momencie karabinek linki opuszczonej z helikoptera zahaczył o inną tratwę, która wywróciła się dnem do góry powodując śmierć dwóch moich kolegów. Niestety, to jest tragedia, nie da się wszystkiego przewidzieć. Nie dziwi to ludzi znających morze, ale dla szukających sensacji stało się powodem do niesłusznych oskarżeń. Łapaliśmy uprząż ratunkową podaną na linie ze śmigłowca. Jeden z kolegów przypadkowo został zaczepiony karabinkiem uprzęży. Załoga śmigłowca najwyraźniej sądziła, że jest poprawnie przypięty i zaczęła go podnosić. Już przy samym włazie helikoptera coś się urwało lub wypięła się klamra liny i prawie już uratowany spadł z około 10m do wody. Potem opowiadał, że w wodzie marzył tylko o tym, aby helikopter nie odleciał. Tak się też stało, został uratowany. Z powodu zimna bardzo bolała mnie głowa, dudniący odgłos śmigłowca potęgował ból uszu. Miałem wrażenie, ze ktoś wbija mi w uszy gwóźdź. Śmigłowce po jakimś czasie odleciały. Ponad połowa z tych, którzy wsiedli do tratwy, leżała teraz martwa. „Arkona” Budził się słoneczny dzień, wiatr trochę osłabł. Usłyszałem dźwięk silnika okrętowego. Zobaczyłem przez właz tratwy niebieskie światło. Myślałem, że to jakieś złudzenie. Na morzu takiego światła przecież się nie używa. Myliłem się. Przypłynęła niemiecka jednostka ratunkowa „Arkona”. Kuter podchodził do nas kilka razy. Pierwszej rzuconej rzutki nie mogłem złapać zgrabiałymi rękoma. Za drugim razem się udało. Przyciągnęli nas do burty. Ale tratwa rzucała się na fali zupełnie inaczej niż znacznie przecież większy statek ratowniczy. Ratownicy z „Arkony” nie chcieli przyjmować najsłabszych w pierwszej kolejności. Dali nam znać, że zabierze ich helikopter. Chciałem skoczyć z tratwy na siatkę ratunkowa. Wtedy po raz pierwszy się przeżegnałem, bo uświadomiłem sobie, że drętwymi rękoma nie mogę już nic zrobić, a to musi być skok mojego życia. Uda się albo się nie uda. Tratwa jednak nagle odsunęła się od „Arkony”. Trzymając się jej drętwymi dłońmi zanurzony byłem w wodzie. Nogi unosiły się na powierzchni. Niemcy wyciągali do mnie ręce, krzyczeli, ale nie mogli mnie dosięgnąć. Niestety, byłem dla nich za nisko. Pojawiła się myśl o śmierci, zobaczyłem nawet siebie z pewnej perspektywy, jak walczę z tą siatką. Już nie miałem siły trzymać głowy do góry. W jednym momencie woda podrzuciła mnie i uczepiłem się nogami siatki. Ulga. Przyszła jakaś dziwna siła, która pomogła mi wciągnąć się do góry. Gdy znalazłem się na pokładzie zalała mnie woda. Fala przelewała się przez nadbudówkę „Arkony”. Bałem się, że mnie zmiecie z pokładu. Niemcy walczyli o następnych. Jeden z ratowników zawlókł mnie do nadbudówki. Przybyły następne ekipy śmigłowców – Niemcy, Duńczycy, jeszcze później Polacy. Poprawiła się pogoda. Ze śmigłowców schodzili ratownicy na tratwy. Na jednym z polskich śmigłowców zepsuł się radiotelefon. A w akcji stwarzało to zagrożenie dla innych śmigłowców z ekipami ratunkowymi, bo nie wiadomo, co taki helikopter zamierza robić. W drugim śmigłowcu zepsuła się wciągarka liny ratowniczej. Ratownik musiał wchodzić po drabince, nie był w stanie wnieść nikogo do góry. Akcja trwała do godziny pierwszej. Na „Arkonie” dotarłem do portu w Sassnitz, a dalej karetką do szpitala w Bergen (w Niemczech). Okropnie bolała mnie głowa, reszty ciała po prostu nie czułem. Pojawiło się chyba najpiękniejsze uczucie na świecie – włożyli mnie do ciepłego łóżka. Dowiedziałem się, że uratowanych zostało dziewięć osób. Nie mogłem uwierzyć. Myślałem, że pielęgniarka nie mówi dobrze po angielsku i się pomyliła. W pewnym momencie rozczuliłem się, gdy usłyszałem za oknem szczekającego psa. Jakie życie może być piękne…, a ja nigdy tego wcześniej nie doceniałem. Do szpitala w Bergen przyjechał odwiedzić nas polski konsul z Hamburga. Obiecał szybko załatwić tymczasowy paszport, ale poprosił, abyśmy … dostarczyli mu zdjęcia bez nakrycia głowy, z odsłoniętym lewym uchem…! Przyszedł też nas odwiedzić burmistrz Bergen. Spod płaszcza wyciągnął butelkę whisky i szepnął do ucha, że to na drogę.... Zapytał, jak się czuję. Odpowiedziałem, że boli mnie głowa i straciłem okulary. Coś sobie zapisał i na odchodne powiedział, że wszystkie rachunki telefoniczne moich rozmów ze szpitala pokryje miasto Bergen. Wkrótce przyszła okulistka i po badaniach dostałem nowe okulary… WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 27 449 1/26/09 8:37 PM Page 28 Z ˚YCIA MISJI Zadzwoni∏em do domu Tata zaniemówił. Potem się dowiedziałem, że mało brakowało a dostałby zawału serca. Żona już myślała, jak ubierze mnie do trumny. Od tamtej pory szczególnie, gdy wspomina te chwile, często powtarza myśl: niczego w życiu nie można zrobić na zapas: ani się najeść, ani wyspać, ani nawet kochać się nie da na zapas. Już nic nie będzie z tego, co nas łączyło. Wszystko odeszło. Wyjeżdżając na statek, zawsze zostawiałem obrączkę w domu. Po powrocie, żona bez słowa wsunęła mi ją na palec i objęła mnie... Syn spał, miał wtedy kilka miesięcy. Moja mama obudziła się w tragiczną noc około trzeciej lub czwartej nad ranem. W tym czasie ja starałem się opuścić tonący już prom. W myślach nuciła, nie wiedząc dlaczego, maryjną pieśń, którą znała z dzieciństwa: O, której berła ląd i morze słucha, Jedyna moja po Bogu otucha, O Gwiazdo morska, o święta Dziewico, Nadziei moich niebieska kotwico! Ciebie na pomoc błędny żeglarz wzywa, Spojrzyj po jakim strasznym morzu pływa! Jedni rozbici na dnie morskim giną, Drudzy do Ciebie po ratunek płyną. Szczęśliwi, którzy ominęli skały, A przepłynąwszy pełne zdrady wały, Na brzeg bezpieczny życie swe unoszą I padłszy na twarz pomoc Twoją głoszą. Noc mnie obeszła, biją zewsząd trwogi, Już nie wiem, jakiej mam się trzymać drogi: Lecz gdy Twe spuścisz na mą łódź promienie, Świecić mi będą same nocne cienie. O jakaż ufność w mym sercu się rodzi, Że Cię zwać Matką, zwać synem się godzi, Na srogich gniewach fal morskich popłynę, Pewien Twej łaski wśród burzy nie zginę. To był szok i nieopisana radość, gdy najbliżsi i znajomi dowiedzieli się, że żyję. Już w Polsce, na parkingu przy drodze z Niemiec do Gdańska, właściciel baru, gdzie chcieliśmy coś zjeść, dowiedział się, że jesteśmy uratowanymi z „Heweliu- sza”. W przypływie radości i ogromnego wzruszenia zaoferował nam i wszystkim przypadkowo przebywającym tam wówczas gościom (głównie kierowcom TIR-ów) wszystko, na co ktokolwiek miał ochotę. Po katastrofie Kilka lat po tragedii pojechałem do Niemiec, aby spotkać się z ratownikami „Arkony”. Jednostka należy do stowarzyszenia ratowników morskich „Deutsche Gesellschaft zur Rettung Schiffbrüchiger”, które utrzymuje się z dobrowolnych datków, na dziś od ponad 300 000 ofiarodawców. Załoga ratowników „Arkony” oprócz kapitana i mechanika to wolontariusze. Kapitan pamięta, jak leżałem (będąc juz wewnątrz) kurczowo trzymając się nogi od stołu. Od niego dowiedziałem się też, że podczas akcji zginął jeden z ratowników. Niemieccy nurkowie penetrujący „Jana Heweliusza” wyłowili wiele przedmiotów, w tym, ku mojemu zdziwieniu, moją torbę, a w niej m.in. moją książeczkę do nabożeństwa od I Komunii Świętej, jaką zawsze zabierałem ze sobą w podróż. Po katastrofie długi czas śniło mi się, że ktoś mnie woła, jakby echo wołających o pomoc i tonących ofiar w Bałtyku. Do dziś mam kontakty z niektórymi z uratowanych. Ich losy potoczyły się bardzo różnie. Jedni wrócili na morze, inni już nie. Chciałem, będąc w Świnoujściu, wejść na prawie identyczny prom „Mikolaj Kopernik”. Biuro Armatora tak spiętrzyło trudności, że zrezygnowałem. Słyszałem kiedyś o kierowcy TIR-a, który nie zdążył na ten prom. Wściekły, przeklinał wszystko, co można było, przez całą noc musiał zziębnięty spać w kabinie ciężarówki. Gdy rano dowiedział się, że prom zatonął, natychmiast pojechał taksówką do najbliższego kościoła w Świnoujściu. Modlił się leżąc krzyżem na podłodze … Nabrałem wielkiego respektu do natury, szczególnie do morza. Może zabrzmi to dziwnie, ale zachęcam syna, aby wyjeżdżając zawsze miał przy sobie nóż, rękawice i sprawną latarkę. Bóg się nami opiekuje, to pewne, ale trzeba mu to trochę ułatwić. Po czymś takim inaczej patrzy się na życie. Wieczne też. Jak zawsze wieczorem odmawiam litanię do Matki Bożej, nie tylko w intencji dopłynięcia do portu. Wspomnienia spisał: ks. Krzysztof Zadarko „Arkona” w porcie 28 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 449 1/26/09 8:37 PM Page 29 reklama Biuro Reklamy „WiadomoÊci PMK” Grupa PK Sp. z o.o. ul. Filomatów 43 04-116 Warszawa tel. 22 810-21-99, 610-71-90 fax 22 810-21-98 Osoba kontaktowa: Marek Betliƒski Tel. 0-608 58 11 77 [email protected] Zawody Polonijne w Narciarstwie Alpejskim w Szwajcarii pod patronatem Konsula Honorowego RP w Liechtensteinie, Dr. Thomasa Zwiefelhofer Zach´ceni udanà imprezà ubieg∏ej zimy Stowarzyszenie „Centrum Spotkaƒ i Modlitwy PMK w Zurychu” organizuje ponownie przy wsparciu Ambasady RP w Bernie II Polonijne Zawody w Narciarstwie Alpejskim Data: sobota 21 marca 2009 r. Miejsce: Malbun (Liechtenstein) Koszt: ok. 50 SFr. w tym karta dzienna na wszystkie wyciàgi Termin zg∏oszeƒ: 31 stycznia 2009 r. Mo˝liwoÊç noclegu przy wczeÊniejszym zg∏oszeniu: – JH Schaan/Vaduz lub hotel w Malbun. Zg∏oszenia i informacje: Email: [email protected] Antoni Zgliƒski, tel. +41 (0) 56 4261427 [email protected] Marek Duszyƒski tel. +41 (0) 44 3634635 [email protected] WIADOMOÂCI Miesi´cznik Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii Adres redakcji: 12 Chemin des Falaises, 1723 Marly/Fribourg, Suisse. Tel.: 026/436.44.59. Fax: 026/436.44.72. Konto poczt.: 17-976-7 e-mail: [email protected] Abonament: dobrowolna ofiara T¸UMACZENIA J´zyki: niemiecki, francuski, polski, ukraiƒski, rosyjski Dr. Phil. Marija Büchi-Glaeser Solistrasse 9 CH-8180 Bulach Natel 076 380 68 54; Tel. 044 860 17 88; Fax. 044 860 17 89 E-mail: [email protected] www.eet.ch Redaktor naczelny: ks. dr S∏awomir Kawecki Zast´pca redaktora naczelnego: ks. dr Krzysztof Zadarko Zespó∏ redakcyjny: Beata Daniluk, Gra˝yna Górzna, Teresa Osmecka, ks. Artur Czàstkiewicz Sk∏ad komputerowy: Kryspin Waliszewski Impression: Mission Catholique Polonaise 1723 Marly Redakcja nie zwraca materia∏ów nie zamówionych Za treÊç og∏oszeƒ odpowiada og∏aszajàcy. WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 29 449 1/26/09 8:37 PM Page 30 reklama 30 WIADOMOÂCI – NR 449 (LUTY 2009) 449 1/26/09 8:37 PM Page 31 Gdzie byłbyś teraz, gdybyś mógł latać? 449 1/26/09 8:38 PM Page 32