Minimal Differences - Polskie Radio Białystok
Transkrypt
Minimal Differences - Polskie Radio Białystok
Minimal Differences Denise Carvalho „Powiemy, że różnica jest »mediatyzowana«, o ile podporządkowuje się ją poczwórnemu korzeniowi tożsamości i przeciwieństwa, analogii i podobieństwa”i. Gilles Deleuze Zgodnie z twierdzeniem Giorgio Agambena, problem, z którym boryka się każde państwo, polega na konieczności samodefinicji na podstawie różnych form tożsamości, bez względu na to, czy jest to tożsamość ogólna czy jednolita, konkretna czy zróżnicowana. Jest to zawsze jakiś rodzaj tożsamości. Brak tożsamości stanowi dla państwa zagrożenie. Jak dalej twierdzi filozof, państwo nie może w żaden sposób tolerować społeczności tworzonych przez jednostki bez potwierdzonej tożsamości. Innymi słowy, nie mogą do niego współnależeć osoby bez jakiejkolwiek reprezentowalnej kondycji tego przynależenia (nawet na poziomie prostego założenia czy presupozycji). Powyższa koncepcja bardzo dobrze oddaje region byłego bloku wschodniego w Europie w zakresie jego statusu przynależenia do Europy Środkowej. Poszczególne tożsamości ulegają tu ujednoliceniu w wyniku obecnej centralności, która stanowi replikę emblematycznej centralności charakteryzującej światową gospodarkę. „Europa Środkowa” jest preferowanym przez byłe „wschodnie” kraje europejskie hasłem parasolem, które obejmuje państwa według kryterium członkostwa, a nie położenia geograficznego. Jakkolwiek zwane „środkowoeuropejskimi”, takie kraje, jak Polska, Czechy, Estonia, Słowenia czy Słowacja, pozostają nadal na peryferiach Europy kontynentalnej, w swych granicach charakteryzując się olbrzymimi różnicami w zakresie języka, religii, pochodzenia etnicznego, gospodarki czy polityki. Te różnice stają się ironicznie „minimalne” w świetle nowych wyzwań gospodarczych, dzięki którym państwa te potrafią utrzymać się w nowej światowej ekonomii. Ten „paragraf 22” stawia Europejczyków tego regionu przed koniecznością postrzegania siebie jako stereotypu „inności”, jako wirtualnych rzeczywistości, jako inności wewnętrznej, jako współistnienia dwóch równoległych światów, pomimo że tylko jeden z nich jest tym prawdziwym. Na przestrzeni wieków społeczeństwa postkolonialne decydowały się na przyjęcie tego właśnie stereotypu, mając jednocześnie nadzieję go zniszczyć; jedynie poprzez „bycie” mogłyby położyć kres swym połowicznym tożsamościom, które sytuują je gdzieś między kolonizatorem a skolonizowanym. „Minimal Differences” jest analizą obu aspektów tej ironicznej autodefinicji: z jednej strony przyjęcie „centralności” doprowadziło do utraty przywilejów wynikających z przewrotowości, oporu, buntu, byłego stanu charakteryzującego się zróżnicowaniem i innością; z drugiej strony pozostaje wspomnienie o sobie, autostereotyp będący równoległą rzeczywistością, jak fantomowe bóle po odjętej kończynie, która nadal boli i swędzi, pomimo że już jej nie ma. W pracy wideo Pawła Althamera Teledysk dwa pokolenia poznańskiej młodzieży wyrażają swe opinie na temat dorastania w Polsce po roku 1989, ujawniając przy tym sprzeczności co do postrzegania tożsamości czy społecznych oczekiwań. Podczas gdy młodsza część nastolatków skanduje „nie mam swego ego, nie mam tożsamości”, przyjmując postawę płytkiego nihilizmu typowego dla kina hollywoodzkiego, starsza grupa młodzieży ujawnia bardziej konserwatywną wizję przyszłości, mierzoną nadzieją zarządzania i chęcią przynależenia. Ta podzielona tożsamość wskazuje na istnienie rozbieżności społecznych charakteryzujących warunki centralności państwa, które pozostaje cokolwiek na peryferiach. Kwestie stereotypów są także rozpatrywane przez Katarzynę Kozyrę w pracy wideo pt. The Midget Gallery buys artworks, pokazanej na targach sztuki w Bazylei w 2007 roku. Widzimy tu fikcyjną galerię karłów, która czyni starania zakupu dzieł sztuki ze słynnych galerii wystawiających się w Bazylei. Kupowanie sztuki – które jednocześnie jest tu działaniem artystycznym – wskazuje, jak bardzo sztuka stała się równoznaczna z jej rynkiem. Odnajdujemy tu także sugestię istnienia paraleli pomiędzy sztuką jako spektaklem a sztuką jako towarem, jak również odniesienia do kwestii traktowania artystów jako wyrobników oraz braku lokalnych mecenasów sztuki w dobie coraz bogatszego rynku międzynarodowego. Szybko działające mechanizmy rynkowe wysysają sztukę dobrą, zaś zła podkreśla jedynie izolacjonistyczne tendencje nadal istniejące w Europie Środkowej, ujawniając rosnący niepokój współczesnych artystów, których los zależy od tego, co jest w danym momencie na rynku modne i co da się dobrze sprzedać. Pozostaje zatem pytanie o przyszłość sztuki znaczącej, która została stworzona w poprzednich dziesięcioleciach, sztuki, która jest niezwykle ważna, a która nadal pozostaje nieodkryta. W 2009 r. w artykule dla pisma „Flash Art” krytyk sztuki i kurator Jakub Banasiak wysnuł analogię pomiędzy okresem przejściowym w Europie Środkowej (1981–1989) a ekonomiką sztuki współczesnej, twierdząc, że okres bieżący to stan „pomiędzy” – czas, kiedy nie do końca ukonstytuowało się nowe, a stare żyje nadal. Na potwierdzenie swej tezy o wzrastającej powszechności sztuki współczesnej Banasiak przywołał przykłady inwestowania w nowe miejsca prezentacji sztuki w Polsce (Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki czasu” w Toruniu, WRO Art Center we Wrocławiu, ms2 w Łodzi czy nowy gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, którego otwarcie planowane jest na 2015 r.). Jednocześnie polskie publiczne (finansowane z budżetu państwa) instytucje artystyczne zmuszone są godzić się z wynagrodzeniami przynajmniej dziesięciokrotnie niższymi niż na Zachodzie, zmagać się z nadmierną biurokracją, zastojem i archaicznym modelem zarządzania oraz uzależnieniem finansowym od struktur politycznych. Banasiak dodaje, że pomimo znaczących zmian kultura i zwyczaje pracy ugruntowane w byłym systemie są nadal żywe w instytucjach publicznych w Polsce, w których nadal żądzą kuratorskie stereotypy. W przypadku tych artystów, którzy odnieśli sukces i z powodzeniem zadomowili się w światowym obiegu sztuki, polskie struktury artystyczne jedynie korzystają z ich osiągnięć, same nie generując żadnych. Banasiak twierdzi też, że obecnie nowe globalne konteksty w sztuce współczesnej są dostępne dla młodych artystów, którzy mają szanse pracy i funkcjonowania na rynku światowym – sytuacja kompletnie odmienna od tej z lat 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy to młodzi artyści zdani byli na mozolne przekształcanie rynku lokalnego. Praca wideo Marka Wasilewskiego Opór (2009) mówi o tym, z jaką łatwością stereotypy mogą przerodzić się w stygmatyzowanie i przemoc. Film pokazuje poznański marsz z 2005 r. na rzecz równouprawnienia gejów, lesbijek i mniejszości narodowych w Polsce, który na skutek decyzji prezydenta miasta został zablokowany przez policję i zakończył się aresztowaniem ponad 60 uczestników. Niespełna miesiąc później Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu orzekł, iż decyzja prezydenta o zakazie organizacji marszu była niezgodna z prawem. W filmie Wasilewskiego oglądamy marsz z punktu widzenia sprzeciwiających się imprezie grup skinheadów i pseudokibiców piłki nożnej, którzy rzucają w maszerujących jajkami i kamieniami, jednocześnie śpiewając antysemickie teksty na melodię „Guantanamera”. Artysta w swojej pracy zastępuje skinheadów i kiboli trzema pięknymi cheerleaderkami, a następnie filmuje tę samą ulicę, na której odbył się marsz, przyglądając się reakcjom przechodniów, którzy okazują się zgadzać ze stereotypami wyznawanymi przez subkulturę futbolową. Według Jacques’a Rancière’a działanie jest fikcją, która umożliwia zmianę. Filozof twierdzi, że dzieje się tak za sprawą konfrontacji słów wypowiedzianych tu i teraz na temat tego, co było, oraz rzeczywistości, która jest tu materialnie obecna i nieobecna. Film wideo Slavena Tolja Patriota (2007 r.) stanowi dokumentację jego performance’u, który odbył się w trakcie wystawy indywidualnej artysty w Galerii Nova w Zagrzebiu. Do dźwięków hymnu chorwackiego Tolj wykonuje szereg gestów salutowania, wśród których możemy rozpoznać styl faszystowski, styl oddziałów partyzanckich, styl wojska jugosłowiańskiego oraz styl armii Chorwacji. Wielokrotne powtarzanie gestów w tej samej kolejności powoduje, że z czasem różnice między nimi tracą znaczenie, uwypukla się za to ich podobieństwo. To podobieństwo jest aluzją do ścisłego powinowactwa pomiędzy różnicą a powtórzeniem, elementem znaczonym a znaczącym, przetwarzając całą sferę znaczeniową w sferę czystych pozorów, obrazów, które nie są niczym więcej jak obrazami pozbawionymi rozpoznawalności, niemniej skutecznie istniejącymi w kontekście swych historii. Jacques Derrida nawiązuje do poezji Mallarmégo, wskazując na ‘słowo’, którego cząstki wynikające z rozkładu lub reinterpretacji nie są nigdy rozpoznawalne w swej jednostkowej obecności, ale które zawsze nawiązują do swej własnej strategii, nigdy poza nią nie wychodząc. R.E.P. (Rewolucyjna Przestrzeń Eksperymentalna) to ukraińska grupa artystyczna powstała w czasie pomarańczowej rewolucji w 2004 r. Pierwotnie funkcjonująca jako pracownia 20 młodych artystów w ramach rezydencji artystycznej w Centrum Sztuki Współczesnej przy Uniwersytecie Narodowym (NaUKMA) w Kijowie, R.E.P. zaczęła wspólną działalność artystyczną w 2006 r. jako kolektyw 6 artystów. Wcześniejsze performanse R.E.P.-u przybliżały działalność grupy do aktywizmu politycznego, ujawniającego konkretne polityczne opinie. Ostatnio działania R.E.P.-u oscylują pomiędzy performatywnymi ingerencjami w przestrzeń publiczną a instalacjami w galeriach. Praca Patriotyzm (2007–2009) jest swoistym alfabetem znaków, które podobnie do esperanto, miałyby stanowić uniwersalny język. Jego słownik jest zbiorem symboli graficznych, które wyraźnie naruszają strategie medialne, tworząc zabawne, a zarazem wywrotowe hasła. Łącząc ze sobą różne logotypy, hasła te mogą przybierać wymowę dwuznacznie ironiczną, wyprowadzając narodowe klisze poza granice własnego kraju. Jakkolwiek technika używana przez artystów nawiązuje do czasów sowieckiej propagandy, intencje R.E.P.-u są bardziej eksperymentatorskie niż ideowe, oferując wielość znaczeń, przez co prowadzą do naruszenia utartych klisz i redefinicji systemów kulturowych i językowych. Ów leksykon znaków ma charakter organiczny i nawiązuje do codziennych czynności i sytuacji, wynikając bezpośrednio z doświadczeń artystów z ich manifestacji politycznych na ulicach i placach Kijowa. Hasła takie jak „Duchowość dla wszystkich” czy „Każdy jest artystą” stanowią jednocześnie nawiązanie do słynnego hasła Josepha Beuysa, przez co artyści starają się podkreślić nadutopijne przesłanie i uruchomić bardziej interaktywny i twórczy dialog z językiem. Film Hamlet (2002) autorstwa Supergrupy Azzorro (2002) jest performatywnym przedstawieniem ironii zawartej w dramacie Szekspira, skierowanym na krytykę instytucji sztuki. Prezentując zestaw chaotycznych gestów i gadaniny jako reakcję na tekst tragedii, praca komentuje problem niedostępności tradycyjnego języka angielskiego, szczególnie dla osób, dla których język ten nie jest mową ojczystą. W filmie wykorzystano eksperymentalne zastosowanie ciała jako języka. Artyści podejmują próbę zsynchronizowania swych ruchów z oryginalną ścieżką dźwiękową, dubbingując niejako angielskie słowa swymi ciałami. Przypomina to slapstickową komedię, w której wszystkie stereotypy na własny temat wykorzystane są w celu skrytykowania status quo. Kwestia „pasowania” jako potwierdzenia akceptacji jest sprawą niejednoznaczną i złożoną wśród byłych państw bloku wschodniego w odniesieniu do ugruntowanych słowników i wartości kulturalnych Europy Środkowej. Koncepcja języka może przybierać formy od uogólnionej po konkretną. W sensie ogólnym język może definiować lud, naród, czyli dialekt subkultury może zmienić kulturę dominującą i redefiniować jej język. Języka konkretnego zaś trzeba się nauczyć, by móc poruszać się w jego obszarze subiektywności. Przedstawiciele Europy Środkowej muszą więc teraz znaleźć sposób na zebranie swych różnorodnych kultur i języków, by móc efektywnie zaprojektować wspólny status i tożsamość, jednocześnie zachowując różnice kulturowe, gospodarcze i polityczne. Pomimo że komunizm już Polsce nie grozi, pozostałości architektury tamtego okresu nadal ironicznie przywołują jego obecność. Osiedle XXX-lecia PRL Julity Wójcik (2007) to zrobiona szydełkiem makieta osiedla mieszkaniowego w Żarnowcu w województwie pomorskim. Żarnowiec był ikonicznym projektem inwestycyjnym obejmującym elektrownię jądrową wraz z zapleczem mieszkalnym dla przyszłych pracowników. Elektrownia nigdy nie została ukończona w wyniku, między innymi, protestów po katastrofie w Czarnobylu, jednak Spółdzielnia Energetyków zbudowała osiedle kilku bloków z wielkiej płyty, które w przeciwieństwie do elektrowni nadal istnieją i są zamieszkane. Odniesienie do nieistniejącej elektrowni jądrowej jest szczególnie ironiczne w kontekście umowy zawartej ostatnio przez Polskę ze Stanami Zjednoczonymi. Po przystąpieniu Polski do NATO w 1999 r., a potem do Unii Europejskiej w 2004 r., Polska i USA rozpoczęły współpracę przy budowie systemu obrony antyrakietowej, co jest przez Rosjan postrzegane nie tylko jako zagrożenie dla Rosji, ale i dla stosunków amerykańsko-rosyjskich. Intencją artystki jest wyrażenie sprzeciwu wobec komunizmu poprzez odwzorowanie szydełkiem owych ikon architektury komunistycznej, i zdestabilizowanie w ten sposób przesłania tego systemu za pomocą bardzo kobiecego, rytualnego i zwinnego medium. Jej praca jest również komentarzem na temat języka feministycznego z czasów przed, w trakcie oraz po epoce komunizmu. Jeszcze bardziej poruszające jest wprowadzenie przez Wójcik tej z pozoru banalnej ekspresji jako krytycznego komentarza wobec ironii historii. Równie “rękodzielnicza” jest praca Jiří’ego Černický’ego Pincushions (2004), wskazująca, że znaczące przesłania mogą kryć się pod najprostszymi formami. Mamy tu do czynienia z instalacją złożoną z szeregu małych tekstylnych obiektów wykonanych techniką patchworku, które natychmiast wywołują skojarzenia z rękodziełem bądź obiektami rytualnymi, jak choćby laleczkami voodoo. Zabawne i stereotypowe, obiekty te pozbawione są cech fetysza, stwarzając pozory zwyczajnych zachowań i postaci: klęczącej ukraińskiej kobiety żebrzącej na ulicy, ojca śpieszącego się do pracy z aktówką w ręce, matki piorącej i prasującej ubrania lub gotującej obiad, sąsiada sikającego w krzakach nieopodal lub rozwalonego przez telewizorem z piwem w dłoni, kolejnego sąsiada naprawiającego samochód itd. Te banalne scenki ukazują codzienne czynności zwyczajnych ludzi, niemniej są również kojarzone z gospodarczą konsumpcją; są stereotypami ukazanymi jako różne tożsamości, wzajemnie od siebie uzależnione w procesie konsumpcji. Są stemplami odbitymi na fetyszu, jakim jest towar. Czarno-biała praca wideo Anny Molskiej pt. Tanagram (2006–2007) przedstawia dwóch młodych mężczyzn przesuwających wielkie geometryczne elementy układanki w minimalistycznej przestrzeni białego pomieszczenia. Zgodnie z regułami starej chińskiej zabawy, do której nawiązuje tytuł pracy, gracze mają do dyspozycji siedem części, które mają ułożyć w siedem różnych figur. Układanka ta przywodzi na myśl systemy nauczania matematyki, w których wysiłek nauki jest ukryty dzięki zabawie wynikającej z uczestnictwa w grze. Praca Molskiej stanowi jednocześnie komentarz do jej podróży do Ohio oraz wpływów kultury na tworzenie sztuki. Zastosowane przez artystkę ideologie konstruktywistów, wypowiedziane z amerykańskiej perspektywy historii sztuki, wydają się oferować mieszane przesłania. Efekt opozycji wywołany przez czarne geometryczne obiekty skontrastowane z minimalistyczną białą przestrzenią stanowi ironiczne odniesienie do suprematycznej czystości za pośrednictwem Czarnego kwadratu Malewicza, tymczasem podkład muzyczny, złożony z rosyjskiej muzyki ludowej i pieśni w wykonaniu Chóru Armii Czerwonej, wydaje się kpić z konstruktywistycznych ideałów czasów radzieckich. Młodzi mężczyźni występujący w filmie, ubrani w obcisłe i seksowne zgeometryzowane stroje wojowników, są głównie przyjemną strawą dla oka, szczególnie w kontraście do ich rwącego się i niezrozumiałego dialogu. Ich fizyczność wobec prowadzonej rozmowy jest aluzją do sztuczności i banalności współczesnej kultury w przeciwieństwie do ideologicznych przesłań konstruktywizmu. W wypadku zarówno Wójcik, jak i Molskiej, sztuka wydaje się mieszać ideologie z trywialnymi czynnościami dnia codziennego, co być może stanowi wyraz nostalgii za pełnym znaczenia brakiem znaczenia, który, jakkolwiek był stanem nienormalnym, to funkcjonował w czasach komunizmu. To jest właśnie to, co sztuka współczesna z Europy Środkowej na wiele sposobów zachowała: znaczący brak znaczenia, który odbiega od normy. Film wideo i seria wydruków Vesny Bukovec pt. Sztuka współczesna dla rodziców (2002) stawia ową ideę znaczącego braku sensu na nogi: sztuka staje się tu tak znacząca jak nowa ideologia, której nauczyć się muszą rodzice i przedstawiciele starszych pokoleń. W swojej pracy artystka jest jednocześnie narratorem, śledczym i władcą. Bukovec tworzy reguły rozumienia bądź niezrozumienia sztuki, stosując metody dydaktyczne, wśród których niezrozumienie sztuki jest najbardziej skutecznym sposobem jej zrozumienia. Warto zauważyć, że komunikacja sztuki współczesnej jest jej najbardziej wartościowym narzędziem zachowania językowej autonomii od rynku sztuki, który redukuje idee do poziomu przedmiotów pożądania lub strategii marketingowych. Historyczna trajektoria sztuki wyprowadziła ją ze stanu bycia obiektem mediacji pomiędzy pięknem a funkcją do statusu przedmiotu języka; od podmiotu do przedmiotu. Sztuka stała się rzecznikiem wymierającego dialektu intelektu w globalnym świecie, w którym niegdysiejsze elity zostały zmarginalizowane. W dzisiejszej rzeczywistości konsumpcjonizmu przedmiot sztuki współczesnej jest martwym językiem, ale jego podmiot pozostaje raczej żywy. Ale jak wyjaśnić rodzicom i laikom z mainstreamu, że to koncepcja obiektu sztuki jest nadal tym, co powoduje, że istnieje on w obiegu gospodarczym? Jest to zadanie ustawiczne. Praca Vesny Bukovec jest także o trudnościach z porozumiewaniem się na najbardziej podstawowych poziomach, w tym wypadku przedstawionych równolegle z poziomem stereotypów w Europie Środkowej. Artystka próbuje wytłumaczyć swoim rodzicom w sposób bezpośredni, jakie są najważniejsze kwestie cechujące sztukę współczesną, przedstawiając ją od strony rynku, historii, instytucji, szperając wśród tekstów, imając się zadań, które okazują się dość trudne. Dydaktyzm, którego sztuka współczesna unika, paradoksalnie okazuje się być najlepszym narzędziem pomocnym w dojściu do wspólnego zdania. Przepraszam (2005) to film wideo Oskara Dawickiego po raz pierwszy pokazany w ramach indywidualnej wystawy artysty w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie. Na filmie widzimy Dawickiego tonącego we łzach i przepraszającego za zmarnowaną i przynoszącą mu wstyd wystawę. Sztuka apologetyki jest ironicznym komentarzem na temat relacji pomiędzy ginącym obiektem trwałości w sztuce współczesnej a rozczarowaną instytucją sztuki, szczególnie w odniesieniu do jej widzów i członków, których należy edukować, by mogli tego rodzaju działalność artystyczną pojąć. Kolejnym artystą korzystającym z ironii jest Martin Zet. Jego performance, z którego pochodzi film Egalité (2008), polegał na ustawieniu grupy losowo wybranych ochotników na książkach, krzesłach, pudłach – tak by oczy ich wszystkich znajdowały się na tej samej wysokości. Jest to ironiczny komentarz na temat komunistycznej idei równości. Artysta jednocześnie twierdzi, że dobra zabawa przy realizacji performance’u jest niezbędnym warunkiem jego pomyślności. Zabawa i rozrywka były w czasach komunistycznych uważane za strategie zakłócania, stąd też były reglamentowane. A zabawa może być też mściwa, destrukcyjna i rewolucyjna. Fotografie Ostateczne wyzwolenie 1 i Ostateczne wyzwolenie 2 Zbigniewa Libery były po raz pierwszy opublikowane w tygodniku „Przekrój” w 2003 r. Prace te są kontynuacją Pozytywów, cyklu inscenizowanych zdjęć, w których oryginalni bohaterowie wraz z przesłaniem są zastąpieni improwizowanymi odpowiednikami. We wszystkich tych pracach Libera próbuje ingerować w kwestie traumy, jako że, jak sam twierdzi: „Mamy zawsze do czynienia z zapamiętanymi widokami rzeczy, nie z rzeczami samymi w sobie. Chciałem użyć tego mechanizmu widzenia i pamiętania, dotknąć fenomenu powidoków pamięci. Te fotografie [Pozytywy] w istocie tak właśnie odbieramy – poprzez niewinne sceny przebijają flashbacki tych oryginalnych, okrutnych zdjęć. Owe »negatywy« wybrałem z własnej pamięci, ze zdjęć zapamiętanych z dzieciństwa”ii. Artysta odziera swoje zdjęcia z oczekiwanego przesłania, zastępując je synonimicznymi obrazami, które nie mogą zostać nazwane, tworząc homonimy. Jako że oba obrazy mają te same tytuły, ale inne definicje, tworzą paradoks, w którym wszystkie obiekty należą i nie należą do jednej klasy, co jest, według Alaina Badiou, wyjęte spod władzy języka. W naszym społeczeństwie rzeczy nazywanych, wszystko, czego nazwać się nie da, staje się niezauważalne, niejęzykowe, zatem nieistniejące. Jeżeli nie jesteśmy w stanie usunąć tożsamości, które są wpisane przez osąd, bądź które są wyszczególnione ze względu na swe grożące przesłanie, pozostają one niedefiniowalne. Z drugiej zaś strony istnieje wiele definiowalnych tożsamości, które posiadają wyraźną funkcję w grze politycznej. Są to outsiderzy, ale nieprzekraczający granic, potencjalne puste tablice gotowe do zapisania, wolne rodniki w dobie tożsamościowych przetasowań. Giorgio Agamben pisze, że „pojęcie zewnętrza w wielu językach europejskich wyrażane jest przez słowo oznaczające »u drzwi« [...]. Na zewnątrz nie jest jakąś inną przestrzenią, przylegającą do danej przestrzeni, jest raczej przejściem, zewnętrznością, która daje do niej dostęp – jednym słowem jej obliczem, jej eidos”iii. To oblicze staje się właśnie tą tożsamością, która powoduje wysiedlenie owych outsiderów w ramach możliwych przetasowań organicznych dystrybucji w geopolitycznych ramach. Joanna Malinowska i Christian Tomaszewski kwestionują istnienie przestrzeni ideologicznych za pomocą fikcji złożonej z rozmaitych społecznych wyobrażeń. W pracy Mother Earth Sister Moon (2009) artyści badają, jak sowieckie reżimy byłego bloku wschodniego wyobrażały sobie przyszłość. W tym celu analizują modę i elementy stylistyczne szerokiego spektrum zjawisk, w tym radzieckiego programu kosmicznego, filmu i literatury science fiction oraz kultów, jakie narosły wokół tajemniczej katastrofy tunguskiej na Syberii w roku 1908. Mamy tutaj do czynienia ze sztuką, która podważa ideologie poprzez manipulowanie ich pozorami. Ideologia, jak twierdzi Slavoj Žižek, jest przecież niczym więcej jak formą pozorów, formalnym zniekształceniem/wyparciem nie-ideologii. „Ideologiczność” wynika z wyartykułowania formy, sposobu, w jaki ta chęć jest sfunkcjonalizowana na rzecz uzasadnienia konkretnego pojęcia kapitalistycznego wykorzystywania. Różnice z pewnością mogą uzasadnić biegunową odmienność, nadać ważność konfliktom i usprawiedliwiać rewolucje. Świat bez różnic rozpływa się w neutralności, poddaje się nihilizmowi. Polityka i sztuka tworzą różnice, odwołując się do wezwania Nietzschego do „koniecznych destrukcji”. Polityk jednoczenie zaprzecza różnicom i je podtrzymuje, jako że właśnie dzięki tej dwoistości historia może stać się strategicznym narzędziem w manipulowaniu i uprawomocnianiu władzy. Artysta redefiniuje znaczenie różnicy poprzez niszczenie zakamuflowanej identyczności, poprzez ujawnianie prawd. Jak twierdzi Gilles Deleuze, nie ma prawdy, która nie „fałszowałaby” ugruntowanych idei. translated from English: Ewa Kanigowska-Gedroyć i Gilles Deleuze, Różnica i powtórzenie, tłum. B. Banasiak, K. Matuszewski, Warszawa 1997, s. 65. ii Zbigniew Libera – prace, „raster” online, http://www.raster.art.pl/galeria/artysci/libera/prace.htm oraz http://www.raster.art.pl/galeria/artysci/libera/pozytywy/libera_pozytywy.htm (przyp. red.) iii Giorgio Agamben, Wspólnota, która nadchodzi, tłum. Sławomir Królak, Warszawa 2008, s. 74.