Rok założenia: 2000 Rocznik XIV nr 2 (XXVII)

Transkrypt

Rok założenia: 2000 Rocznik XIV nr 2 (XXVII)
OGÓLNOPOLSKIE NAUKOWE PISMO BIBLIOTEKOZNAWCZE I BIBLIOLOGICZNE
Rok założenia: 2000
Rocznik XIV nr 2 (XXVII)
OGÓLNOPOLSKIE NAUKOWE PISMO BIBLIOTEKOZNAWCZE I BIBLIOLOGICZNE
Rok założenia: 2000
Rocznik XIV nr 2 (XXVII)
CENZURA, HISTORIA, KSIĄŻKA
Białystok 2013
BIBLIOTEKARZ PODLASKI.
OGÓLNOPOLSKIE NAUKOWE PISMO BIBLIOTEKOZNAWCZE
Redakcja
- Jarosław Ławski
- Jan Leończuk
- Ewa Kołomecka
- Grzegorz Kowalski
- Daniel Znamierowski
- dr Łukasz Zabielski
- dr Mariya Bracka
- dr Helena Bilutenko
- dr Halina Turkiewicz
- mgr Leokadija Kairelienė
– KBF „Wschód – Zachód” Uniwersytet w Białymstoku – Red. naczelny
– Książnica Podlaska – Z-ca Red. naczelnego
– Książnica Podlaska – Z-ca Red. naczelnego
– Książnica Podlaska – Sekretarz Redakcji
– Książnica Podlaska – Redaktor techniczny
– Książnica Podlaska, Białystok
– Uniwersytet im. T. Szewczenki, Kijów, Ukraina
– Uniwersytet im. J. Kupały, Grodno, Białoruś
– Uniwersytet Edukologiczny, Wilno, Litwa
– Biblioteka im. Wróblewskich Litewskiej Akademii Nauk, Wilno, Litwa
Redaktorzy tematyczni
- Bibliotekoznawstwo
- Nauki o literaturze
- Historia
- Recenzje, kronika
– mgr Ewa Kołomecka, Książnica Podlaska
– prof. Jarosław Ławski, KBF „Wschód – Zachód” Uniwersytet w Białymstoku
– dr Andrzej Smolarczyk, Politechnika Białostocka
– mgr Grzegorz Kowalski, Książnica Podlaska
Redakcja językowa:
- Język polski
- Język angielski
– dr Anetta Strawińska, Uniwersytet w Białymstoku
– dr Jacek Partyka, Uniwersytet w Białymstoku
RADA NAUKOWA
- prof. Anna Sitarska
- prof. Andrzej Baranow
- dr hab. Piotr Chomik
- prof. Małgorzata Komza
- dr hab. Urszula Kowalczuk
- prof. Natalia Malutina
- prof. Swietłana Musijenko
- dr Sigitas Narbutas
- dr Daiva Narbutienė
- dr Zhivka Vasielieva Radeva
- prof. Rościsław Radyszewski
- prof. Jadwiga Sadowska
- prof. Włodzimierz Szturc
– Książnica Podlaska – PRZEWODNICZĄCA
– Uniwersytet Edukologiczny, Wilno, Litwa
– Instytut Historii Uniwersytetu w Białymstoku
– Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa, Uniwersytet Wrocławski
– Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Warszawski
– Uniwersytet im. Miecznikowa, Odessa, Ukraina
– Uniwersytet im. J. Kupały, Grodno, Białoruś
– Biblioteka im. Wróblewskich Litewskiej Akademii Nauk, Wilno, Litwa
– Biblioteka im. Wróblewskich Litewskiej Akademii Nauk, Wilno, Litwa
– Katedra Bibliotekoznawstwa, Wielkie Trnowo, Bułgaria
– Uniwersytet im. T. Szewczenki, Kijów, Ukraina
– Katedra Bibliotekoznawstwa Uniwersytet w Białymstoku
– Uniwersytet Jagielloński, Kraków
Członkowie Rady naukowej
- dr hab. Dmitriy Karnaukhov
- dr Andrea de Carlo
- dr Irena Ciborowska-Rymarowicz
– Recenzenci zagraniczni
– Uniwersytet Pedagogiczny w Nowosybirsku, Rosja
– Università degli Studi di Napoli „L’Orientale”, Włochy
– Biblioteka Narodowa Ukrainy im. W. Wernadskiego
Półrocznik, nakład 300 egz.
ISSN 1640-7806
Adres redakcji
KSIĄŻNICA PODLASKA
im. Łukasza Górnickiego
ul. Kilińskiego 16, 15-089 Białystok
[email protected]
bibliotekarzpodlaski.ksiaznicapodlaska.pl
Skład i druk
Agencja Reklamowa TOP
ul. Toruńska 148, 87-800 Włocławek
tel. 54 423 20 40
e-mail: [email protected]
RECENZENCI NAUKOWI NUMERU
– dr hab. Małgorzata Komza, prof. UWr
(Uniwersytet Wrocławski)
– dr hab. Agnieszka Czajkowska, prof. AJD
(Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie)
Nr 27/2013
7
Spis treści
Nauka o książce i bibliotece
Małgorzata Korczyńska-Derkacz
Ideologiczne aspekty kształtowania zasobów bibliotek szkolnych
i pedagogicznych w Polsce w okresie powojennym (1946–1955) . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
Jadwiga Sadowska
Cenzura PRL i czytelnicy wobec twórczości Marii Rodziewiczówny . . . . . . . . . . . . . . . 24
Andrzej Smolarczyk
Biblioteki i czytelnie oświatowe w województwie poleskim w latach 1919-1939 . . . . . . 37
Grzegorz Trościński
„Icones Mortis” – emblematy Georgiusa Aemiliusa i Hansa Holbeina w nieznanym
polskim przekazie z XVIII wieku. Z dziejów toposu tańca śmierci w Polsce . . . . . . . . . 51
Konteksty literaturoznawcze i historyczne
Natalia Sowtys
Pisana po polsku literatura ukraińska w kontekście fenomenu kulturowego
polsko-ukraińskiego pogranicza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104
Halina Krukowska
Cykliczność „Sonetów krymskich” Adama Mickiewicza w świetle Gastona Bachelarda
koncepcji czasu poetyckiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 114
Wiesław Wróbel
Ile loży masońskiej w „loży masońskiej”? Uzupełnienia do historii budynku
przy ul. Kilińskiego 16 – siedziby Książnicy Podlaskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127
Wspomnienia i pożegnania
Dariusz Kulesza
Dziennikarz z etycznym zmysłem. Przygotowanie do opisania twórczości
Wiesława Szymańskiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145
8
Recenzje, omówienia, sprawozdania naukowe
Lilia Kowkiel, Greta Lemanaitė-Deprati
Tadeusz Wróblewski: życie i dzieło. Nowe ujęcia
[rec. Tadas Vrublevskis: mintys ir darbai: [bibliografijos rodyklė] / sudarė Bronislava
Kisielienė. Vilnius : Lietuvos mokslų akademijos Vrublevskių biblioteka,
2012. – 260 s.] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 173
Halina Krukowska
Proza polsko-ukraińskiego pogranicza w romantyzmie – nowe ujęcie
[rec. M. Bracka, Proza polska 40-80-tych lat XIX wieku.
Mit – historia – wartości, Kijów 2013] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 186
Wojciech Kalinowski
Nowe książki o Stefanie Grabińskim – osiągnięcia i kontrowersje
[rec. E. Krzyńska-Nawrocka, Ciemne terytoria. Człowiek i świat w prozie Stefana
Grabińskiego, Kraków 2012; K. Trzeciak, Figury pożądania, figury pisania
w wybranych nowelach Stefana Grabińskiego, Przemyśl 2012] . . . . . . . . . . . . . . . . . . 190
Izabela Szymańska
Polskie starodruki w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Odessie
[rec. Katalog: opr. G. W. Wielikodnaja, O. L. Liaszenko; red. M. O. Podriezowaja;
red. nauk., wstęp prof. dr hab. W. Walecki; Odessa: Odeski Uniwersytet Narodowy,
2012. - 380 s.: tekst ukr., pol.] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 196
Lidia Gerc, Grzegorz Kowalski
„Obraz historyczno-statystyczny Wiednia” Księcia Edwarda Lubomirskiego
(1796–1823) – Perspektywy edycji krytycznej dzieła. Seminarium naukowe,
Wiedeń 26 VI 2013 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 201
Kazimierz Bogusz, Łukasz Zabielski
Sprawozdanie z I Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Wielokulturowy
świat Sigfrieda Lenza”, Ełk 11-12 października 2013 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 206
Noty o autorach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 211
Nr 27/2013
9
Table of contests
Book and Library Science
Małgorzata Korczyńska-Derkacz
The role of ideology in creating collections of school and pedagogical
libraries in post-war Poland (1946-1955) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
Jadwiga Sadowska
The attitude of censorship in the People’s Republic of Poland towards
Maria Rodziewiczówna’s oeuvre . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
Andrzej Smolarczyk
Libraries and educational reading rooms in Polesie province in 1919-1939 . . . . . . . . . 37
Grzegorz Trościński
„Icones Mortis” – Emblems of Georgius Aemilius and Hans Holbein
in a recently discovered eighteenth-century polish source.
History of the dance of death topos in Poland . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51
Literary and Historical Contexts of Book Science
Natalia Sowtys
Ukrainian literature written in Polish in the context
of the Polish-Ukrainian borderlines . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104
Halina Krukowska
The cyclical nature of Adam Mickiewicz’s „The Crimean Sonnets”
in the light of Gaston Bachelard’s concept of poetic time . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 114
Wiesław Wróbel
How much of masonic lodge in the ‘masonic lodge’? A footnote to the history
of Książnica Podlaska’s premises – 16 Kilińskiego Street . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127
Obituaries
Dariusz Kulesza
A journalist with a flair for ethics. An introduction
to Wiesław Szymański’s oeuvre’s description . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145
10
Reviews, Notes, Varia
Lilia Kowkiel, Greta Lemanaitė-Deprati
Tadeusz Wróblewski: life and output. New depictions
[Tadas Vrublevskis: mintys ir darbai: [bibliografijos rodyklė] /
sudarė Bronislava Kisielienė. Vilnius : Lietuvos mokslų akademijos
Vrublevskių biblioteka, 2012. – 260 s.] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 173
Halina Krukowska
The Prose of the Polish-Ukrainian Borderlands during Romanticism:
A Re-Consideration [M. Bracka, The Polish Prose from 1840s to 1880s.
Myth – History – Values, Kiev 2013] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 186
Wojciech Kalinowski
New Books on Stefan Grabiński – Achievements and Controversies
[E. Krzyńska-Nawrocka, Dark Territories. Man and the World
in Stefan Grabiński’s Prose, Kraków 2012; K. Trzeciak, Figures of Desire,
Figures of Writing in Stefan Grabiński’s Selected Novellas, Przemyśl 2012] . . . . . . . 190
Izabela Szymańska
[Catalogue: prepared by G. W. Wielikodnaja, O. L. Liaszenko;
edited by M. O. Podriezowaja; scholarly edition and introduction
by Professor W. Walecki; Odessa: The Odessa National University 2012.
380 pp. Text in Ukrainian and Polish] . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 196
Lidia Gerc, Grzegorz Kowalski
Prince Edward Lubomirski’s „Historical and Statistical Description
of Vienna” – Perspectives on a Critical Edition of His Works. A Seminar.
Vienna, 26 June 2013 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 201
Kazimierz Bogusz, Łukasz Zabielski
A Report on the First International Conference “A Multicultural World
of Sigfried Lenz”. Ełk, 11 and 12 October 2013 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 206
Notes on the authors . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 211
Józef Grycz, Z dziejów i techniki książki – okładka wydania z 1951 roku (Wrocław)
NAUKA O KSIĄŻCE I BIBLIOTECE
Małgorzata Korczyńska-Derkacz
Uniwersytet Wrocławski
IDEOLOGICZNE ASPEKTY KSZTAŁTOWANIA
ZASOBÓW BIBLIOTEK SZKOLNYCH
I PEDAGOGICZNYCH W POLSCE W OKRESIE
POWOJENNYM (1946–1955)
W maju 1952 roku odbyła się w Warszawie Ogólnopolska Narada Bibliotekarzy, zorganizowana z dużym rozmachem, adresowana do bibliotekarzy, pisarzy, wydawców, działaczy organizacji masowych – łącznie wzięło w niej udział
650 uczestników1. W trakcie wystąpień podkreślano, że „[…] praca bibliotekarza,
kształtowanie światopoglądu mas przy pomocy słowa drukowanego, nabiera w Polsce Ludowej szczególnego znaczenia”, a bibliotekarz musi być świadomym „pracownikiem politycznym, jego działalność na odcinku zagadnień kulturalnych jest
zarazem działalnością służącą przebudowie politycznej i gospodarczej Polski”2.
Przeświadczenie o sile podejmowanych przez władzę ludową działań zmierzających do likwidacji analfabetyzmu i przemian społeczno-gospodarczych za
pomocą odpowiedniej lektury było w tym momencie już bardzo ugruntowane,
a sprzyjały temu sprawnie realizowane od początku 1946 roku zadania w zakresie
bibliotekarstwa. Obejmowały one:
1.Zabezpieczenie zbiorów pozostałych po wojnie (tzw. zbiory opuszczone
i porzucone) oraz rewindykację zbiorów wywiezionych przez okupanta
(m.in. działalność resortów Rządu Lubelskiego: Informacji i Propagandy,
Kultury i Sztuki, Rolnictwa i Reform Rolnych oraz Resortu Oświaty, którego okólnik skierowany w listopadzie 1944 r. do Kuratoriów Okręgów
Szkolnych ustalał zasady zabezpieczania opuszczonych księgozbiorów
i bibliotek).
2.Uregulowanie podstaw prawnych przez wydanie ustawy bibliotecznej i zarządzeń wykonawczych („Dekret o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi” z 17 kwietnia 1946 roku).
Zagadnienia czytelnictwa w Polsce Ludowej. Ogólnokrajowa Narada Bibliotekarzy maj 1952 r., Warszawa
1952, s. 15.
1
Tamże, s. 9.
2
14
IDEOLOGICZNE ASPEKTY KSZTAŁTOWANIA ZASOBÓW BIBLIOTEK...
3.Odbudowę zniszczonych bibliotek, organizację państwowej administracji
bibliotecznej (powołanie w marcu 1946 roku Naczelnej Dyrekcji Bibliotek
przy Ministerstwie Oświaty)3.
4.Wyszkolenie kadr bibliotekarskich (kursy organizowane przez Ministerstwo Oświaty i utworzenie w maju 1945 roku Katedry Bibliotekoznawstwa
na Uniwersytecie Łódzkim).
5.Oczyszczanie księgozbiorów z książek „wrogich postępowi i deprawujących czytelnika”.
6.Zorganizowanie czytelnictwa masowego (m.in. poprzez powołanie Komitetu Upowszechnienia Kultury w 1948 roku).
Szczególnie dużo uwagi władze państwowe poświęcały sprawnemu organizowaniu bibliotek szkolnych i pedagogicznych, które miały bezpośredni (poza
domem rodzinnym) wpływ na młodego czytelnika. Według dokumentów archiwalnych Wydziału Oświaty przy KC PZPR, w 1951 roku działało już 17 wojewódzkich
bibliotek pedagogicznych4 oraz 192 powiatowe biblioteki pedagogiczne zorganizowane przez Wydział Bibliotek Szkolnych i Pedagogicznych Ministerstwa Oświaty
– sieć bibliotek szkolnych pokrywała się z siecią szkół podstawowych, licealnych,
ogólnokształcących i pedagogicznych, z braku odpowiednich funduszy nie pokrywała się z siecią szkół podstawowych dla pracujących i przedszkoli. W 1952 roku
czynnych było na terenie Polski 29 tysięcy bibliotek w szkołach różnego typu, których księgozbiory szacowano na łączną sumę 14 milionów woluminów5.
Organizacja zbiorów bibliotek szkolnych i pedagogicznych po wojnie
W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości książki do powstających
bibliotek były pozyskiwane z różnych źródeł. Pewien procent stanowiły ocalałe
zbiory przedwojenne, dary osób prywatnych przekazywane podczas Dni Oświaty, Książki i Prasy oraz zakupy dokonywane przez szkoły z posiadanych środków
według własnej polityki gromadzenia. Selekcje księgozbiorów bibliotecznych, jakie
rozpoczęły się na terenie całego kraju już w 1946 roku miały początkowo charakter
tzw. melioracji zbiorów – działalności koniecznej do prawidłowego funkcjonowania
każdej biblioteki. Ten porządkujący charakter działań selekcyjnych, został stosunkowo szybko zastąpiony „oczyszczaniem bibliotek” z książek niewygodnych z ideologicznego punktu widzenia. We wspomnianej notatce Wydziału Oświaty KC
PZPR czytamy:
Szerzej na ten temat zob. J. Grycz, Polska polityka biblioteczna w latach powojennych, w: Z zagadnień teorii
i praktyki bibliotekarskiej. Studia poświęcone pamięci Józefa Grycza, Wrocław 1961, s. 71-85.
3
W 1944 roku powstały biblioteki pedagogiczne w Białymstoku i w Lublinie; w 1945 r. w Toruniu, w Kielcach,
w Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Rzeszowie i w Warszawie; w 1946 r. w Olsztynie, Gdańsku, Katowicach,
Szczecinie i we Wrocławiu; w 1951 roku w Koszalinie, w Opolu i w Zielnej Górze.
4
Notatka w sprawie pracy bibliotek szkolnych [6 maja 1952], Ośw/20/WO/52. Archiwum Akt Nowych (dalej:
AAN). Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Komitet Centralny. Wydział Oświaty. Biblioteki i Czytelnictwo sygn. 237/XVIII-228, k 22.
5
Nr 27/2013
Małgorzata Korczyńska-Derkacz
15
Od roku 1946 referat bibliotek6 prowadzi centralny zakup książek dla bibliotek7.
Formalnie praca referatu polegała na przygotowaniu zamówień i rozdzielników.
W praktyce nie osiągano zamierzonych wyników, ponieważ terenowe Wydziały Oświaty dysponujące kredytami nie uwzględniały często projektów referatu,
szczególnie oddziały szkół średnich prowadziły własną politykę zakupu. […]
Pod względem jakości księgozbioru najgorszy jest stan w szkolnictwie średnim, w wielu wypadkach słaby w bibliotekach pedagogicznych, znacznie lepszy
w szkołach podstawowych, choć i tu można znaleźć jeszcze wiele egzemplarzy
Awantury o Basię – Makuszyńskiego, Serce – Amicisa, Duch puszczy Anczyca
itp.…8
Działająca w ramach Ministerstwa Oświaty Naczelna Dyrekcja Bibliotek
(NDB) z Józefem Gryczem na czele, zwróciła się w 1948 roku do Wydziału Ocen
z projektem opiniowania książek zakwalifikowanych do bibliotek przez przedwojenne Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Rok później zaproponowano ewidencję książek znajdujących się w bibliotekach szkolnych, a nieocenianych jeszcze po wojnie. Odpowiednie zarządzenie ukazało się w 1949 roku (Dz.
Urz. Min. Ośw. 1949 r., Nr 7 p. 134). Należy dodać, że zgodnie z postanowieniami
„Dekretu o bibliotekach i opiece nad zbiorami bibliotecznymi” wszystkie biblioteki,
z wyjątkiem bibliotek wyliczonych w § 1 punkt 2 rozporządzania Ministra Oświaty
z dnia 24 stycznia 1948 roku (Dz. Urz. R.P. z 1948 r. , Nr 5, poz. 38), a więc także
biblioteki szkolne wszystkich typów i stopni podlegały restrykcyjnie przestrzeganemu obowiązkowi rejestracji. Józef Grycz skierował do Kuratoriów Okręgów Szkolnych pismo, w którym pisał:
W momencie powstania Rządu Lubelskiego w 1944 roku powołano w jego strukturach między innymi Resort
Oświaty, który wraz z przekształceniem się PKWN w Rząd Tymczasowy 31.12.1944 roku został zmieniony na Ministerstwo Oświaty. W lutym 1945 roku powstał w Ministerstwie Wydział Bibliotek (zmieniony
zarządzeniem ministra Czesława Wycecha z 12 marca 1946 roku w Naczelną Dyrekcję Bibliotek). Sprawy
bibliotek szkolnych należały do Referatu bibliotek szkolnych, w którym zajmowano się: organizacją i zarządzaniem siecią bibliotek w szkołach powszechnych, średnich, ogólnokształcących i zawodowych, bibliotekami międzyszkolnymi oraz kształceniem nauczycieli; nadzorem (w porozumieniu z referatem bibliotek
powszechnych) działów dziecięcych i młodzieżowych w publicznych bibliotekach powszechnych, czytelnictwem dzieci i młodzieży oraz przysposobieniem jej do korzystania z książki i biblioteki; wychowawczym współdziałaniem bibliotek szkolnych z postępami nauczania w szkole; sprawami doboru i dokształcania nauczycieli jako pracowników bibliotecznych; opiniowaniem planów budżetowych bibliotek szkolnych.
W strukturze Ministerstwa istniały też Referaty: ogólno-organizacyjny, bibliotek powszechnych, bibliotek
naukowych.
6
Centralny zakup książek, o którym tu mowa, prowadzony był dla szkół podstawowych. Biblioteki liceów
pedagogicznych zostały nim objęte od 1949 roku; biblioteki szkół licealnych doraźnie od 1950 roku, a systematycznie rok później, kiedy wszystkie kredyty zostały scentralizowane w Wydziale Bibliotek. Centralny
zakup książek miał największy wpływ na zasób księgozbiorów bibliotek wiejskich odbudowywanych po wojnie niemal w całości z tego właśnie źródła. Zob. Notatka służbowa w sprawie doboru książek w bibliotekach
szkolnych. AAN. Ministerstwo Oświaty, sygn. 7049, k. 145.
7
Notatka w sprawie pracy bibliotek szkolnych [6 maja 1952], dz. cyt. Wymienione w cytacie książki znajdowały się na listach selekcyjnych. Więcej na temat selekcji zob. M. Korczyńska-Derkacz, Książki szkodliwe
politycznie, czyli akcja „oczyszczania” księgozbiorów bibliotek szkolnych, pedagogicznych i publicznych
w latach 1947–1956, w: Niewygodne dla władzy. Ograniczenia wolności słowa na ziemiach polskich w XIX
i XX wieku. Zbiór studiów pod red. D. Degen i J. Gzelli, Toruń 2010, s. 333-356.
8
16
IDEOLOGICZNE ASPEKTY KSZTAŁTOWANIA ZASOBÓW BIBLIOTEK...
Ministerstwo kładzie nacisk na konieczność bezwzględnego wyegzekwowania
[podkreśl. zgodnie z oryginałem] obowiązku zgłoszenia wszystkich bibliotek do
rejestracji. W wypadku nieusprawiedliwionego zaniechania rejestracji biblioteki należy porozumieć się z władzami administracji ogólnej pierwszej instancji
i w całej rozciągłości stosować przepisy art. 16 dekretu z dnia 17 kwietnia 1946
r. o bibliotekach […], który za uchylanie się od obowiązku rejestracji bibliotek
przewiduje karę aresztu do 2 miesięcy lub grzywny do 20.000 zł, albo obie te
kary łącznie.9
W 1950 roku NDB przygotowała do druku spis książek ocenionych już przez
Ministerstwo w celu przeprowadzenia selekcji pozytywnej, jednak druk tego katalogu został wstrzymany w odbitkach szczotkowych. W kolejnych latach, 1951–1952,
biblioteki szkolne zostały objęte selekcją prowadzoną przez Ministerstwo w ramach
krajowej selekcji bibliotecznej, w oparciu o przygotowany spis liczący 1682 tytuły
książek podlegających niezwłocznemu wycofaniu, 239 tytułów zdezaktualizowanych i 563 tytułów pozycji dla dzieci i młodzieży. Przeprowadzone przez Ministerstwo Oświaty kontrole terenowe wskazywały, że z powodu braku dostatecznej
liczby wyżej wymienionych katalogów (po 2 egz. na szkołę), selekcje zostały przeprowadzone niestarannie (2% zamiast 10% zbiorów)10 i często nie uwzględniały
wniosków samych szkół o usunięcie wytypowanych przez nie książek.
Dokumentami stanowiącymi o zasadach doboru książek do bibliotek szkolnych
były instrukcje oraz wytyczne uznające decyzje Ministerstwa Oświaty za jedyną
podstawę takich działań: Instrukcja o organizacji i prowadzeniu bibliotek szkół powszechnych (Dz. Urz. Min. Oświaty 1947, Nr 9, poz. 227); Instrukcja o przeinwentaryzowaniu bibliotek szkolnych (Dz. Urz. Min. Oświaty 1947, Nr 8); Wytyczne do
pracy bibliotek szkolnych (Dz. Urz. Min. Oświaty nr 12 z 1953, Nr 12, poz. 98)11.
Należy też wspomnieć o przygotowanym przez NDB Projekcie Biblioteki Pedagogicznej z 1946 roku, który – choć nie został ogłoszony przez Ministerstwo Oświaty zarządzeniem wykonawczym i nie miał mocy prawnej – stał się
na kilka następnych lat zbiorem wytycznych istotnych w działalności bibliotek
pedagogicznych12.
Kryteria gromadzenia księgozbiorów w bibliotekach szkolnych
Wymienione wyżej dokumenty, oprócz spraw organizacyjnych, określały
także strukturę zbiorów bibliotecznych, w skład której wchodzić miały:
„1) lektura podstawowa, 2) lektura uzupełniająca, 3) wydawnictwa polityczno
-społeczne, uwzględniające potrzeby nauczycieli i uczniów, związane z samokształceniem, programem nauki o konstytucji czy programami prac ZMP i organizacji
9
Pismo Naczelnego Dyrektora Bibliotek Józefa Grycza do Kuratoriów Okręgów Szkolnych z dnia 25 marca
1948 r. w sprawie rejestracji bibliotek Nr NDB/P-1453/48. Archiwum Państwowe we Wrocławiu. Inspektorat
Szkolny pow. Wrocław, sygn. 40, k. 128.
10
Notatka służbowa w sprawie doboru książek w bibliotekach szkolnych. AAN. Ministerstwo Oświaty, sygn.
7049, k. 146.
Tamże, k. 145-149.
11
12
K. Atamańczuk, Pedagogiczne biblioteki wobec tradycji i współczesności oświatowej, Elbląg 1989, s. 6-7.
Nr 27/2013
Małgorzata Korczyńska-Derkacz
17
harcerskiej, 4) literatura popularnonaukowa dla uczniów oraz poważniejsze podręczniki naukowe, potrzebne nauczycielowi do przygotowania się do lekcji, 5) podstawowe wydawnictwa ogólnoinformacyjne, 6) z literatury pięknej dzieła klasyków
polskich i obcych i najwartościowsze pod względem wychowawczym i artystycznym bieżące pozycje literatury dla dzieci i młodzieży, mobilizujące uczniów do
aktywnego udziału w realizacji zadań szkoły, 7) najniezbędniejsze w codziennej
pracy zawodowej nauczycieli książki pedagogiczne i metodyczne”13.
Odnosząc się do ówczesnych wytycznych i zarządzeń trzeba pamiętać, że rola
bibliotek powszechnych w ogóle, a bibliotek szkolnych i pedagogicznych zwłaszcza,
była w interesującym nas okresie postrzegana zgoła inaczej, niż to jest dzisiaj. Siedem wymienionych wyżej punktów odnosiło się do książek wspomagających realizację procesu dydaktycznego i celów wychowawczych określonych w programach
nauczania – programy te ulegały zmianom dyktowanym przez ówczesną sytuację
oraz przez wskazania partii i rządu, a te z kolei znajdowały swoje odzwierciedlenie
w Regulaminie Komisji doboru i selekcji książek w bibliotekach szkolnych i pedagogicznych podległych Ministerstwu Oświaty. Regulamin przewidywał powołanie
czterech zespołów do spraw:
1.literatury dla dzieci i młodzieży oraz nauki o literaturze,
2.literatury popularno-naukowej z zakresu nauk
matematyczno-przyrodniczych,
3.literatury historycznej, polityczno-społecznej i gospodarczej,
4.literatury z dziedziny oświaty, wychowania i nauczania.
Oceniając poszczególne dzieła znajdujące się w księgozbiorach bibliotek
szkolnych, Komisja miała się kierować:
1) wartością ideowo-wychowawczą książki,
2) przydatnością dla celów dydaktyczno-wychowawczych,
3) wartością językową i artystyczno-literacką.
Uchwalony wniosek Komisji miał zawierać jedną z czterech propozycji:
„a) pozostawienie książki w bibliotece szkolnej określonego typu szkoły, b)
określenie, czy książka pozostaje do wyczytania [zaczytania] czy tylko do użytku
nauczyciela, c) czy książka zasługuje na wznowienie, d) w razie propozycji wycofania należy określić, czy oddać książkę na makulaturę, czy też przesunąć do innych
zbiorów bibliotecznych i t. p.” 14.
Kształtowanie naukowego, materialistycznego poglądu na świat stało się
więc zagadnieniem pierwszoplanowym w pracy nie tylko nauczyciela, ale także
bibliotekarza. Jak zatem miała wyglądać jego praca w bibliotece szkolnej i jego
wkład w realizację tak ważnego, z punktu widzenia władz, zadania? W Archiwum
Państwowym we Wrocławiu, w zespole akt Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej we Wrocławiu, znajdują się dwa referaty autorstwa Adama Fiutowskiego, dyrektora Centralnej Biblioteki Pedagogicznej we Wrocławiu (1950–1963). Dają one
wyobrażenie o pożądanym kierunku pracy bibliotekarzy w bibliotekach szkolnych
Notatka służbowa w sprawie doboru książek…, dz. cyt., k. 145.
13
14
Regulamin Komisji doboru i selekcji książek w bibliotekach szkolnych i pedagogicznych podległych Ministerstwu Oświaty. AAN. Ministerstwo Oświaty. Gabinet Ministra, sygn. 77, k. 28-29.
18
IDEOLOGICZNE ASPEKTY KSZTAŁTOWANIA ZASOBÓW BIBLIOTEK...
i pedagogicznych. W pierwszym dokumencie, odnoszącym się do bibliotek szkolnych, pisał on:
Światopogląd naukowy kształtuje się u wychowanka stopniowo, kształtuje się
w procesie dydaktyczno-wychowawczym w ciągu szeregu lat. Za pomocą materiału naukowego i przy pomocy lektury naukowej i popularno-naukowej, odpowiednio i celowo, planowo dobranej literatury pięknej kształtujemy u naszego
wychowanka świecki światopogląd, wyrabiamy w nim te sądy i przekonania,
które są podstawą naukowego światopoglądu. Moim zdaniem nie będzie źle, jeśli
doprowadzimy do tego, że dopiero absolwent szkoły stopnia licealnego, wstępujący na wyższe studia będzie miał pełny naukowy pogląd, pogląd materialistyczny,
ugruntowany na naukowych podstawach. Przechodzimy teraz do zagadnienia ściślejszego, do rozważenia, jaką rolę spełniać winna biblioteka przy kształtowaniu
światopoglądu, w jaki sposób ona może pomagać. […] orężem w walce o naukowy pogląd na świat w ręku bibliotekarza jest księgozbiór biblioteki. Bibliotekarz
musi czuwać, aby w jego zbiorze znalazły się pozycje wydawnicze, które mają
wartość światopoglądową. Dotyczy to zarówno wydawnictw zwartych jak i artykułów czasopism […]. Młodzież wyższych klas, klas licealnych może czytać
z powodzeniem książkę: Cunow H.- Pochodzenie religii i wiary w Boga (tłum.
z niemieckiego Z. Mierzyńskiego). Książka ta daje krótki szkic dziejów religioznawstwa. Albo książkę podobnej treści: Z. Mierzyński: Jak człowiek stworzył
Boga (wyj. str. 22 o cudach, str. 24 – cuda w Grecji). Książka Mierzyńskiego
zawiera przystępny i treściwy zarys rozwoju wierzeń religijnych poczynając od
magii, czarnoksięstwa, poprzez animizm aż do monoteizmu żydowskiego, chrześcijańskiego, mahometańskiego. Albo książka Żelisławskiego Bohaterowie i męczennicy nauki głosi kult wolności myśli i kult postępu. Zawiera sylwetki postaci,
ludzi genialnych, wielkich myślicieli i odkrywców, którzy musieli się ugiąć przed
wszechpotężnymi władcami ciemnoty w okresie, gdy panowały mroki średniowiecza […].15
W dalszej części tekstu, autor poleca książki przyrodnicze, o budowie materii, wskazuje także artykuły publikowane na łamach „Głosu Nauczycielskiego”,
„Życia Szkoły”, „Nowych Dróg”, „Wiedzy i Życia”. Kontynuując dodaje:
Ale zbiór książek i artykułów mających wartość światopoglądową, to dopiero
warsztat pracy nauczyciela-bibliotekarza. Księgozbiór, nawet najlepszy jest bezużyteczny, jeżeli nie umie się go wykorzystać, udostępnić. Bibliotekarz powinien
tu stosować te formy udostępniania, które dadzą najlepszy skutek. Np.
Wystawy [wszystkie podkreśl. A.F.] połączone z referowaniem pozycji o wartości
światopoglądowej i odczytaniem najciekawszych fragmentów.
Dyskusja nad książką szczególnie wartościową,
Plakaty biblioteczne z wyszczególnieniem najbardziej cennych pozycji.
Głośne czytanie fragmentów najbardziej przemawiających do intelektu i uczucia
czytelników.
Zestawy bibliograficzne i katalogi albumowe zawierające pozycje wydawnicze szczególnie wartościowe z punktu widzenia kształtowania naukowego
15
A. Fiutowski, Rola bibliotek szkolnych w kształtowaniu naukowego poglądu na świat. Archiwum Państwowe
we Wrocławiu. Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka we Wrocławiu, sygn. 205, s. 5.
Nr 27/2013
Małgorzata Korczyńska-Derkacz
19
światopoglądu. […] Jak widzimy bibliotekarz szkolny ma różne możliwości
współpracy z gronem nauczycieli i wychowawców na odcinku kształtowania naukowego światopoglądu. Polska Ludowa przywiązuje do tej sprawy dużą wagę,
czego wyrazem jest przemówienie min. Oświaty Witolda Jarosińskiego16 wygłoszone w maju ub. roku [1952] na IV Krajowym Zjeździe ZZNP. Minister Jarosiński powiedział: <Nauczycielstwo stanowi czołowy hufiec w walce z ciemnotą
i zacofaniem…> W realizacji tego zadania postawionego wobec szkoły i nauczycielstwa rola bibliotekarza szkolnego jest szczególnie ważna.17
Sformułowane przez autora wytyczne zapewne były wdrażane w kierowanej
przez niego Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej we Wrocławiu, ale nie tylko,
bowiem bibliotekom wojewódzkim podlegały biblioteki powiatowe, które niejako
„z urzędu” stosowały się do zaleceń płynących z góry.
Dobór książek do bibliotek pedagogicznych
Drugi dokument tego samego autora, dotyczy doboru książek do Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej we Wrocławiu18 i jest zgodny z celem tej placówki
określonym w jej statucie. Paragraf 5 statutu stwierdza, że najważniejszym zadaniem jest:
a)kształtowanie światopoglądu naukowego oraz podnoszenie poziomu ideologicznego i zawodowego nauczycieli i innych pracowników oświatowych,
oparte na zasadach marksizmu-leninizmu i pedagogiki socjalistycznej,
b)umożliwienie prac naukowo-badawczych z zakresu oświaty i wychowania,
c)poradnictwo i instruowanie bibliotekarzy bibliotek posiadających księgozbiór z zakresu oświaty i wychowania.19
Omawiając niezbędne w bibliotece pedagogicznej działy piśmiennictwa
autor stwierdza, że powinny to być przede wszystkim dzieła treści ideologicznej
[podkreśl. w cytatach – A.F.]. Pisze:
[…] oprócz książek mam na myśli także czasopisma treści społeczno-politycznej,
ilustracje i wykresy przedstawiające osiągnięcia krajów typu socjalistycznego,
karykatury (!) polityczne, śpiewniki z nutami pieśni rewolucyjnych i pieśni aktualnych (np. pieśni o pokoju, o planie 6-letnim) itp. Niektóre książki tu zaliczone
stanowią niejako żelazny kapitał biblioteki posiadający trwałą, nigdy nie przemijającą wartość. Są to dzieła klasyków marksizmu-leninizmu, zaliczam do nich
także książki i podręczniki z zakresu ekonomii politycznej. Inne z tego działu
naświetlają aktualne wydarzenia.[…] mam tu na myśli takie wydarzenia jak 10ta rocznica powstania PPR albo Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej
albo 19-ty Zjazd KPZR. Te i inne zdarzenia stają się przez dłuższy czas ośrodkiem zainteresowania szerokich kół czytelników. […] Pedagogiczna Biblioteka
16
Witold Jarosiński – minister oświaty od 20 lipca 1950 r. do 1956 r.
A. Fiutowski, Rola bibliotek szkolnych w kształtowaniu naukowego…, s. 7.
17
18
Tenże, Dobór książek w bibliotekach pedagogicznych. Archiwum Państwowe we Wrocławiu. Pedagogiczna
Biblioteka Wojewódzka we Wrocławiu, sygn. 206, s. 1-7.
19
Tamże, s. 2.
20
IDEOLOGICZNE ASPEKTY KSZTAŁTOWANIA ZASOBÓW BIBLIOTEK...
Wojewódzka musi orientować się w tym, co się dzieje na odcinku polityki krajowej i międzynarodowej i wcześnie zapewnić sobie nabycie tych wydawnictw
w potrzebnej ilości egzemplarzy. […] Drugi dział stanowią książki i czasopisma
niezbędne lub przydatne dla nauczycieli i innych oświatowców w ich pracy zawodowej […] Kierownik działu kompletowania księgozbioru powinien orientować
się w treści programów […] pamiętać o tym, że […] zachodzą [w nich] częste
zmiany, nieraz nawet bardzo poważne (np. wprowadzenie nauki o konstytucji
jako osobnego przedmiotu).20
Kolejne wymienione przez autora działy, to dzieła z pedagogiki ogólnej
i dyscyplin pokrewnych (metodyka poszczególnych przedmiotów, psychologia),
podręczniki szkolne i literatura piękna (utwory „autorów polskich i obcych związane tematycznie z aktualnymi zagadnieniami i mające wartość ideowo-wychowawczą”), czasopisma i podręczniki związane z pracą administracji szkolnej (Dziennik
Urzędowy Ministerstwa Oświaty, Dziennik Ustaw, Monitor itp.), wreszcie pozycje
związane z pracą biblioteki: „Przewodnik Bibliograficzny”, „Nowe Książki”, „Bibliotekarz”, „Poradnik Bibliotekarza”, „Bibliografia Zawartości Czasopism”, tablice
UKD, komplet skryptów wydany przez Związek Bibliotekarzy oraz „najważniejsze
wydawnictwa dotyczące książki, pracy z książką i pracy z czytelnikiem”21.
Adam Fiutowski kończy swój referat wytycznymi szczegółowymi jeszcze raz
podkreślając, że kompletowanie księgozbioru musi się opierać na wyznaczonym
programie. Ale zaraz dodaje, że program musi realizować cele ideowo-wychowawcze. Realizuje je nauczyciel dbając to, by wychować uczniów na
[…] aktywnych obywateli, świadomych swych obowiązków wobec ludowej Ojczyzny, oddanych pracy nad jej umocnieniem, czujnym wobec wroga klasowego
i gotowych do największych ofiar w jej obronie, dumnych z jej osiągnięć, znających postępowe tradycje narodowe i otaczających czcią bohaterów walk o wyzwolenie społeczne i narodowe […] budzenie solidarności z obozem postępu
wałczącym pod przewodnictwem Związku Radzieckiego o pokój przeciw imperializmowi niosącemu narodom ucisk, wojnę i nędzę, budzenie miłości i szacunku
dla Związku Radzieckiego jako kraju z nami zaprzyjaźnionego, kraju zwycięskiego socjalizmu, wzoru dla wszystkich krajów i narodów, wyrabianie przekonania
o wyższości gospodarki uspołecznionej krajów typu socjalistycznego nad gospodarka kapitalistyczną opartą na wyzysku i krzywdzie społecznej. 22
Takie były cele wytyczone przez programy nauczania w szkołach lat 50.
A środki do ich realizacji? Dyrektor Biblioteki Pedagogicznej we Wrocławiu stwierdzał dalej:
[…] w naszych bibliotekach będziemy kompletowali książki, które kształtują
światopogląd naukowy, to znaczy takie, które głoszą postęp, walkę z ciemnotą,
zacofaniem, kołtuństwem, zabobonami, które zwalczają pseudonaukowe teorie
20
Tamże.
Tamże, s. 4.
21
22
Tamże, s. 6.
Nr 27/2013
Małgorzata Korczyńska-Derkacz
21
będące na usługach obozu imperialistycznego, które rozwijają kult dla bohaterów walki o postęp i sprawiedliwość. […] będziemy gromadzili książki, które
wychowują w moralności socjalistycznej, w patriotyzmie ludowym i internacjonalizmie. Będą to takie książki, które wskazują przykłady przywódców I Proletariatu, bohaterów Komuny Paryskiej, nieugiętych antyfaszystów niemieckich,
francuskich komunistów, nieustraszonych bojowników wielkiej wojny narodowej
Związku Radzieckiego, Chin Ludowych, Wietnamu i Korei. Będą to takie książki, które uczą nienawiści do podżegaczy wojennych niosących narodom zagładę.
Będziemy kompletowali książki, które obrazują wspaniałe budowle komunizmu
w Związku Radzieckim i nasze osiągnięcia będące wynikiem realizacji planu
6-letniego, takie książki, które wychowują w socjalistycznym stosunku do pracy,
które opowiadają o przodownikach pracy i racjonalizatorach. Krótko: Będziemy
kompletowali takie książki, które będą dla nauczyciela orężem w walce o wychowanie nowego człowieka, uświadomionego i aktywnego obywatela Polski
socjalistycznej.23
Myślę, że wielu czytelników zastanawia się w tym momencie nad tym, o jakie
konkretne tytuły chodziło. Odpowiedź znajdziemy w tekście „Komunikatu w sprawie centralnego zakupu książek do bibliotek szkolnych” ogłoszonym w Dzienniku
Urzędowym Ministerstwa Oświaty z 1953 r., w którym Samodzielny Wydział Bibliotek Szkolnych i Pedagogicznych24 informował o skierowaniu do szkół między
innymi następujących pozycji: J. Andrzejewski, Partia i twórczość pisarza, S. Babajewski, Kawaler Złotej Gwiazdy, B. Baranowski, Powstania chłopskie, A. Bek,
Szosa Wołokołamska, J. Broniewska, O człowieku, który się kulom nie kłaniał, B.
Czeszko, Pokolenie, Z. Dall, Kultura fizyczna i sport w ZSRR, J. Dziarnowska, Miasto nowych ludzi, F. Dzierżyński, Pamiętnik więźnia, P. Elsztein, Elementarz młodego lotnika, A. Fadiejew, Młoda gwardia, J. P. Frołow, Od instynktu do rozumu, D.
Furmanow, Czapajew, J. German, Opowiadania o Feliksie Dzierżyńskim, F. N. Gonobolin, Osobowość nauczyciela radzieckiego, M. Gorkiego, Matka i Jak uczyłem
się, A. Ulianow, Dzieciństwo i lata młodzieńcze Lenina, M. Zadornow, Daleki kraj.
Podsumowując wspomnianą Ogólnopolską Naradę Bibliotekarzy, Włodzimierz Sokorski – ówczesny wiceminister Kultury i Sztuki – powiedział:
My sobie zdajemy sprawę z braków CUW [Centralnego Urzędu Wydawnictw],
[…] i mamy sygnały z terenu świadczące o tym, iż czytelnik domaga się od nas
książki bardziej wszechstronnej, bardziej prostej, odpowiadającej na konkretne zagadnienia techniczne, rolnicze itd., że czytelnik domaga się od nas książki
dla młodzieży bardziej bliskiej zagadnieniom, interesom i sprawom młodzieży,
książki o przygodach, książki, która by rozwijała fantazje młodzieży. […] Zdajemy sobie sprawę, że problem ideologicznego, politycznego wychowania młodzieży jest zasadniczym, bezspornym zagadnieniem. Potrzebne są książki, które
na płaszczyźnie rozwijania wszechstronnych zainteresowań czytelnika trafiają do
czytelnika od strony jego potrzeb, zainteresowań człowieka, który chce mieć odpowiedź na pytania nie tylko dotyczące racjonalizacji pracy, współzawodnictwa,
23
Tamże.
24
Komunikat w sprawie centralnego zakupu książek do bibliotek szkolnych. Dz. Urz. M. Ośw. 1953, Nr 15, poz.
128.
22
IDEOLOGICZNE ASPEKTY KSZTAŁTOWANIA ZASOBÓW BIBLIOTEK...
czy zagadnień produkcyjnych, czy wreszcie zagadnień ściśle politycznych, ale te
zagadnienia chce widzieć w codziennym życiu, w codziennych troskach, w codziennych radościach, przygodach, fantazjach, w zagadnieniach życia rodzinnego- słowem w całym bogactwie życia człowieka. […] my często nie mamy tego
wyczucia, jeżeli chodzi o książkę radziecką i książkę marksistowską, jak również
współczesną beletrystykę. Bardzo łatwo przez nieumiejętne dawkowanie umiemy
odtrącić czytelnika i pchnąć go do szukania książek poza nami”.25
Trudno nie zgodzić się z ministrem. Jego sugestie potwierdzały badania czytelnictwa dzieci i młodzieży prowadzone tuż po wojnie przez Biuro Badań Czytelnictwa Spółdzielni Wydawniczo-Oświatowej „Czytelnik”, Państwowy Instytut
Książki i indywidualnych bibliotekarzy26. Jednak ich wyniki nie potwierdzały realizowanej przez państwo polityki wydawniczej, co w efekcie spowodowało likwidację instytucji prowadzących niezależne badania czytelnicze27.
Bibliografia
Archiwum Akt Nowych. Ministerstwo Oświaty. Gabinet Ministra, sygn. 77.
Archiwum Akt Nowych. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Komitet Centralny. Wydział Oświaty. Biblioteki i Czytelnictwo, sygn. 237/XVIII-228.
Archiwum Państwowe we Wrocławiu. Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka we
Wrocławiu, sygn. 205.
Korczyńska-Derkacz Małgorzata, Książki szkodliwe politycznie, czyli akcja
„oczyszczania” księgozbiorów bibliotek szkolnych, pedagogicznych i publicznych
w latach 1947-1956. W: Niewygodne dla władzy. Ograniczenia wolności słowa na
ziemiach polskich w XIX i XX wieku. Zbiór studiów pod red. Doroty Degen i Jacka
Gzelli, Toruń 2010, s. 333-356.
Korczyńska-Derkacz Małgorzata, Badania czytelnictwa w Polsce w latach 19451950. Między potrzebami czytelniczymi a oczekiwaniami władzy. W: Czytanie,
czytelnictwo, czytelnik. Pod red. Anny Żbikowskiej-Migoń przy współudziale
Agnieszki Łuszpak, Wrocław : Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego 2011,
s. 323-336.
W. Sokorski, Podsumowanie obrad, w: Zagadnienia czytelnictwa…, dz. cyt., s. 195-199.
25
Por. F. Bielak, Znaczenie badań nad czytelnictwem w pracy szkolnej i w pracach polonistów w szczególności, w: Badanie czytelnictwa [Łódź 1947], s. 24-25; A. Mikucka, Czytelnictwo i zainteresowania czytelnicze
młodzieży szkół średnich ogólnokształcących, tamże, s. 63-105; taż, Zainteresowania czytelnicze młodzieży,
„Bibliotekarz” 1946, R.13, nr 4, s. 79-83; Z. Makowiecka, Czytelnictwo dzieci w świetle ankiety P.I.K., „Bibliotekarz” 1949, R.16, nr 3-4, s. 50-54; F. Neubert, O zainteresowaniach czytelniczych dzieci warszawskich,
„Bibliotekarz” 1948, R.15, nr 6/7, s. 98-99; I. Nagórska, Z badań nad czytelnictwem w Łodzi, „Bibliotekarz”
1948, R.15, nr 6-7, s-93-98; nr 8-9, s. 122-128.
26
27
Więcej na temat badań czytelniczych po wojnie zob. M. Korczyńska-Derkacz, Badania czytelnictwa w Polsce
w latach 1945 – 1950. Między potrzebami czytelniczymi a oczekiwaniami władzy, w: Czytanie, czytelnictwo,
czytelnik, pod red. A. Żbikowskiej-Migoń przy współudziale A. Łuszpak, Wrocław 2011, s. 323-336.
Nr 27/2013
Małgorzata Korczyńska-Derkacz
23
Zagadnienia czytelnictwa w Polsce Ludowej. Ogólnokrajowa Narada Bibliotekarzy
maj 1952 r., Warszawa 1952.
THE ROLE OF IDEOLOGY IN CREATING
COLLECTIONS OF SCHOOL AND PEDAGOGICAL
LIBRARIES IN POST-WAR POLAND (1946-1955)
The article shows rules and criteria for creating collections of school and pedagogical libraries in the first post-war decade in Poland. The scholarly basis for such a
study were documents from The State Archive in Warsaw and The Archive of New
Acts in Warsaw that, at the time, were addressed to librarians. The documents emphasized the role of books and libraries in shaping the minds of children and young
people in accordance with Marxist ideology and materialistic world view.
Key words: Polish library collections, libraries, pedagogy, marxism
Jadwiga Sadowska
Uniwersytet w Białymstoku
CENZURA PRL I CZYTELNICY WOBEC TWÓRCZOŚCI
MARII RODZIEWICZÓWNY
Oficjalna cenzura państwowa w Polsce reprezentowana przez Główny Urząd
Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (GUKPPiW) trwała prawie pół wieku, od
1945 do 1989 roku. Jej działania skupiały się głównie na prewencji, tj. ingerencji
w teksty dopuszczane do publikacji, całkowitym zakazie publikowania określonych dzieł lub całej twórczości autora oraz wyrażaniu/niewyrażaniu pozwolenia
na rozpowszechnianie druków w kraju (debit), zwłaszcza wydanych za granicą. Ale
przedmiotem zainteresowania GUKPPiW były również książki opublikowane i rozpowszechnione (cenzura post factum), znajdujące się w różnego typu bibliotekach,
wydane przed wojną lub bezpośrednio po niej (do 1948 roku) w prywatnych oficynach (na przykład Gebethnera i Wolffa, Arcta, Mortkowicza, Wegnera, Księgarni św. Wojciecha, Krakowskiego Towarzystwa Wydawniczego, Wydawnictwa
Polskiego)1.
Chodziło o jak najszybsze wycofanie z bibliotek dzieł o niewłaściwej, z punktu widzenia GUKPPiW, tematyce, dotyczącej m.in. historii Polski, niezgodnych
z oficjalnym kierunkiem władz, naświetleniu spraw narodowych, społecznych
i politycznych. Proces weryfikowania książek w bibliotekach rozpoczął się bardzo
wcześnie. Już w listopadzie 1945 roku GUKPPiW przesłał okólnik do kierowników
Wojewódzkich Biur Kontroli Prasy (nr 33 z 6.11.1945 roku), w którym pisano: „Centralne Biuro Kontroli Prasy poleca wszystkim wojewódzkim inspektorom bibliotek lub pracownikom kierującym tym działem przesyłać miesięczne sprawozdanie
pracy pełnomocników powiatowych z dziedziny kontroli bibliotek. Sprawozdania
powinny zawierać wykaz kontrolowanych bibliotek, liczbę książek usuniętych oraz
wykaz książek zakwestionowanych w każdym powiecie. C.B.K.P. przypomina, że
książek zakwestionowanych poza wykazami Centrali nie wolno z bibliotek wycofywać bez porozumienia się z Centralą”2.
Współpracujące z GUKPPiW organa administracyjne – Naczelna Dyrekcja
Bibliotek w Ministerstwie Oświaty, a następnie Centralny Zarząd Bibliotek w Ministerstwie Kultury i Sztuki – powoływały komisje oceny/selekcji księgozbiorów
oraz komisje zakupów książek, które nie tylko dokonywały przeglądów księgozbiorów bibliotek szkolnych i publicznych, ale jednocześnie ich opinie decydowały
O selekcjonowaniu księgozbiorów bibliotek zob.: M. Korczyńska-Derkacz, Książki szkodliwe politycznie,
czyli akcja „oczyszczania” księgozbiorów bibliotek szkolnych, pedagogicznych i publicznych w latach 1947 –
1956, w: Niewygodne dla władzy. Ograniczenia wolności słowa na ziemiach polskich w XIX i XX wieku, zbiór
studiów pod red. D. Degen i J. Gzelli, Toruń 2010, s. 333-356.
1
Biblioteka Narodowa. Zakład Dokumentacji Księgoznawczej, Teka Dokumentacyjna (TD) 490/3; również
w Archiwum Akt Nowych (AAN). Ministerstwo Oświaty. Naczelna Dyrekcja Bibliotek. Wydział
Czytelnictwa, sygn. 6979.
2
Nr 27/2013
Jadwiga Sadowska
25
o przyszłym wznowieniu danej książki. Oficjalną zgodę na druk wydawał GUKPPiW, o czym było informowane wydawnictwo. Od 1947 roku Ministerstwo Oświaty
zaczęło przygotowywać wykazy autorów, których książki należało niezwłocznie
usunąć z bibliotek, zwłaszcza szkolnych i publicznych3. Pierwsze wykazy zawierały
nakaz wycofania z bibliotek wszystkich dzieł między innymj: Zofii Kossak-Szczuckiej, Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego, Kamila Giżyckiego, Jędrzeja Giertycha, Ferdynanda Goetla, Antoniego-Grzymały Siedleckiego, Teodora Jeske-Choińskiego, Władysława Anczyca.
Działające komisje oceny/selekcji księgozbiorów kwalifikowały książki
następująco:
a)wycofać wszystkie wydania danego autora lub danego tytułu;
b)przenieść książkę do działu prohibita, tj. umieścić w specjalnym magazynie książek zakazanych w bibliotece, wycofać z katalogu karty katalogowe lub specjalnie je oznaczyć, a następnie książki przekazać we wskazane
miejsce (w przypadku bibliotek szkolnych do Kuratorium Okręgu Szkolnego), czyli praktycznie usunąć z księgozbioru biblioteki;
c)przenieść książkę do księgozbioru zarezerwowanego, tj. księgozbioru wydzielonego w bibliotece, o ograniczonym dostępie; księgozbiór ten mógł
być wykorzystany do celów naukowych. Oznaczało to pełną kontrolę osób,
bowiem musiały one wykazać się koniecznością skorzystania z danej
książki do celów naukowych, tj. dostarczyć odpowiednią opinię z instytucji, w której pracowały i określić cel, ze względu na który chcą z niej
skorzystać;
d)zatrzymać książkę w bibliotece „do zaczytania”. Wyrażenie to oznaczało,
że książka pozostanie w bibliotece do czasu, gdy zniszczy się fizycznie,
natomiast nie będzie już wznawiana;
e)przenieść książkę do większej biblioteki (miejskiej) i udostępniać czytelnikom bardziej „wyrobionym” politycznie i społecznie. Dotyczyło to
w większości książek naukowych i popularnonaukowych wycofywanych
z bibliotek gminnych i małomiasteczkowych;
f)pozostawić książkę w bibliotece;
g)wznowić książkę, czasem z sugestią wprowadzenia zmian w tekście lub we
wstępie/przedmowie.
Akcję „oczyszczania” księgozbiorów przeprowadzono w latach 1949 i 1950.
Usunięto wówczas 1120 tytułów książek. Uznano jednak, że akcja nie została zakończona oraz nie wszędzie praca została przeprowadzona dokładnie i „biblioteki
w dalszym ciągu są zaśmiecane książkami wątpliwej wartości pochodzącymi z różnych darów”. Dlatego przygotowano nowe wykazy tytułów, zawierające łącznie
z poprzednimi 2474 pozycje4.
Zbiorczy wykaz książek do niezwłocznego wycofania w 1951 roku zawierał 2482 tytuły. Został opublikowany
na podstawie dokumentów archiwalnych przez prof. Zbigniewa Żmigrodzkiego w 2002 r. : [Cenzura PRL] :
wykaz książek podlegających niezwłocznemu wycofaniu 1 X 1951 r., Wrocław 2002.
3
Notatka w sprawie oczyszczania bibliotek [22.02.1952], AAN. PZPR KC. Wydział Oświaty. Oczyszczanie
bibliotek, sygn. 237/XVIII-229, k. 19-21.
4
26 CENZURA PRL I CZYTELNICY WOBEC TWÓRCZOŚCI MARII RODZIEWICZÓWNY
Kontroli podlegały dzieła wybranych autorów, wszystkie lektury szkolne,
podręczniki szkolne i akademickie. Akcja „oczyszczania” księgozbiorów bibliotek
z dzieł autorów „ideologicznie szkodliwych” rozwijała się szczególnie intensywnie
w latach w 1949–1954. Jedną z autorek cieszących się zainteresowaniem czytelników, której dzieła oceniały komisje selekcyjne, była Maria Rodziewiczówna (1863
– 1944). Jej powieści i opowiadania wydawane przed wojną traktowane były przez
nowe władze jako książki szkodliwe społecznie i politycznie, nieprawomyślne, bowiem ich tematyka, podobnie jak życie autorki, były związane z Kresami Wschodnimi Polski, zajętymi po wojnie przez Związek Radziecki.
Opinie ministerialnych komisji oceny księgozbiorów bibliotecznych
W 1951 roku sprawy czytelnictwa przeniesione zostały z Ministerstwa
Oświaty do Ministerstwa Kultury i Sztuki. Wzorem lat ubiegłych co rok powoływano komisje oceny (praktycznie selekcji, a potem także ujednoliconych zakupów
książek dla bibliotek) księgozbiorów bibliotek publicznych. Podstawą prawną były
zarządzenia Ministra Kultury i Sztuki oraz Uchwała Rady Ministrów z 24 stycznia
1951 roku. Komisje działały w trzech zespołach: a) dla beletrystyki, b) dla literatury
dla dzieci i młodzieży; c) dla literatury polityczno-społecznej i popularnonaukowej.
Do ich zadań należała „ocena struktury księgozbiorów w bibliotekach powszechnych, opiniowanie zasad selekcji księgozbiorów oraz opiniowanie poszczególnych
książek, jeśli budzą wątpliwość co do ich wartości politycznej, literackiej lub naukowej” 5. Każda książka otrzymywała dwie recenzje, a w przypadkach niejednoznacznych – trzecią. Jedną z takich Komisji powołano w 1954 roku, zarządzeniem nr 34
z dnia 12 marca 1954. W jej skład weszli: Zbigniew Wasilewski (krytyk literacki
w „Przeglądzie Kulturalnym” i „Nowej Kulturze”), Henryka Broniatowska (zastępca redaktora naczelnego w Naszej Księgarni), Maria Janion (IBL PAN), Janina
Dziarnowska (pisarka), Władysław Janczewski (pracownik Wydziału Ocen w Ministerstwie Oświaty), Krystyna Remerowa (pracowniczka Biblioteki Narodowej, od
1955 r. kierowniczka Instytutu Książki i Czytelnictwa), Helena Zatorska (redaktor
w MON), Helena Adamczewska (pracowniczka Ośrodka Metodycznego Zarządu
Świetlic), Marta Czekańska (pracowniczka Centralnego Zarządu Bibliotek w Ministerstwie Kultury i Sztuki)6. Komisje mogły również korzystać z pomocy rzeczoznawców. Rolę taką pełnili pracownicy naukowi (choćby dr Kazimierz Budzyk
z IBL PAN) lub pisarze (w tym Józef Hen, Monika Warneńska).
A oto, jakie opinie wydawały Komisje o poszczególnych książkach Rodziewiczówny, według Protokołu z dnia 15 maja 1953 roku7:
Zarządzenie nr 34 Ministra Kultury i Sztuki z dnia 12 marca 1954 r. w sprawie powołania Komisji Oceny
Księgozbiorów w Bibliotekach Publicznych. AAN. Ministerstwo Kultury i Sztuki. Centralny Zarząd
Bibliotek, sygn. 167, k. 1-2; Regulamin Komisji Oceny Księgozbiorów w Bibliotekach Publicznych. Tamże,
k. 3-4; Członkowie Komisji Oceny Księgozbiorów w Bibliotekach Publicznych. Tamże, k. 6.
Na podstawie protokołów posiedzeń Komisji można odtworzyć skład Komisji w poprzednich latach. Jej
członkami byli: Janina Błażewicz, Henryka Broniatowska, Marta Czekańska, Barbara Gronowska, Maria
Gutry, Wanda Markowska, Jadwiga Lubodziecka, Maria Janion, Władysław Janczewski, Ewa Pawlikowska.
Protokół z posiedzenia Komisji Selekcji Książek w Bibliotekach Publicznych przy Centralnym Zarządzie
Bibliotek, które odbyło się dnia 15 maja 1953 r. o godz. 17. AAN. Ministerstwo Kultury i Sztuki. Centralny
5
6
7
Nr 27/2013
Jadwiga Sadowska
27
Straszny dziadunio – „przesunąć do księgozbioru zarezerwowanego”;
Dewajtis – „przesunąć do księgozbioru zarezerwowanego”;
Wrzos – „przesunąć do księgozbioru zarezerwowanego”;
Lato leśnych ludzi – „pozostawić w bibliotekach do zaczytania”;
Macierz – „pozostawić w bibliotekach”.
Na posiedzeniu Komisji w dniu 5 października 1953 roku8 analizowano kolejne tytuły
Rodziewiczówny:
Anima Vilis – „Ze względu na pewne jej wartości poznawcze i wychowawcze
książkę można zostawić w bibliotekach do zaczytania”;
Atma – „Książkę ze względu na wykład reakcyjnej ideologii przesunąć do księgozbiorów zarezerwowanych”;
Jaskółczym szlakiem – „Ze względu na pewien krytycyzm społeczny i wartości
wychowawcze, książkę można pozostawić w bibliotekach”;
Jerychonka – „Książka nie zawiera elementów wrogich, można ją zostawić do
zaczytania”;
Joan VIII 1-12 – „Ze względu na demaskatorski charakter ustroju kapitalistycznego można ją zalecić do szerokiego upowszechnienia, a nawet należałoby ją
wznowić”;
Kądziel – „Ze względu na szkodliwą ideologię należy przesunąć do księgozbiorów zarezerwow[anych]”;
Szary proch – „Książkę ze względu na minimalizm pozytywnego programu
i brak głębszych akcentów krytycznych można pozostawić w bibliotekach jedynie
do zaczytania”.
Kolejny raz posiedzenie Komisji odbyło się 9 grudnia1953 roku9, na którym oceniano
książki:
Czarny chleb – „Ze względu na szkodliwą ideologię książki (antyrewolucyjną, antyrobotniczą) należy ją przesunąć do księgozbiorów zarezerwowanych do badań
naukowych”;
Gniazdo Białozora – „Ze względu na wyraźne akcenty narastającej faszyzacji
autorki, na wrogi stosunek do ZSRR i ludności ukraińskiej książkę należy jaknajszybciej (!) przenieść do działu prohibita”;
Hrywda – „Książka zawiera duże wartości poznawcze, jednak silnie zaznaczony
naturalizm w opisach wsi poleskiej przeznacza ją dla czytelnika bardziej wyrobionego. Przenieść do dużych bibliotek”;
Zarząd Bibliotek, sygn. 166, k. 9.
Protokół z posiedzenia Komisji Selekcji Książek w Bibliotekach Publicznych, które odbyło się dnia 5.X.
1953 o godz. 17 w Centralnym Zarządzie Bibliotek. AAN. Ministerstwo Kultury i Sztuki. Centralny Zarząd
Bibliotek, sygn. 166, k. 11.
Protokół z posiedzenia Komisji Selekcji Książek w Bibliotekach Publicznych, które odbyło się dnia 9 XII
1953 r. o godz. 17 w Centralnym Zarządzie Bibliotek. AAN. Ministerstwo Kultury i Sztuki. Centralny Zarząd
Bibliotek, sygn. 166, k. 13-14.
8
9
28 CENZURA PRL I CZYTELNICY WOBEC TWÓRCZOŚCI MARII RODZIEWICZÓWNY
Na wyżynach – „Książka potępia walkę klasową, propaguje mdłą filantropię i serwilizm. Przenieść do księgozbiorów zarezerwowanych”;
Niedobitowski z granicznego bastionu – „Ze względu na wybitnie reakcyjny, antyradziecki charakter powieści, należy ją przenieść do prohibita”;
Ona – „Powieść nieszkodliwa ideowo, ale nie wnosi też żadnych wartości poznawczych ani wychowawczych i dlatego nadaje się do zaczytania”;
Rupiecie – „Ze względu na dwa opowiadania: Rupiecie propagujące hasła solidaryzmu klasowego i filantropii oraz Lamus, potępiające rewolucyjne dążenia młodzieży książkę należy przesunąć do księgozbiorów zarezerwowanych”.
W 1954 roku Komisja kontynuowała ocenę twórczości Rodziewiczówny. W protokole
z 5 maja 1954 roku zapisano10:
Farsa panny Heni – „Książkę usunąć z księgozbiorów ze względu na niski poziom
literacki i możliwość jej złego oddziaływania wychowawczego”;
Czahary – „Ze względu na sprzeczne zdania recenzentów wstrzymano decyzję co
do dalszych losów książki”;
Nieoswojone ptaki – „Książka może pozostać w bibliotekach do zaczytania. Nie
jest ona szkodliwą. Zaletą jest naświetlenie stosunków społecznych, powodujących poniżenie kobiety. Wadą natomiast jest wyprowadzenie z tego niewłaściwych wniosków”;
Na fali – „Książka może pozostać w bibliotekach do zaczytania. Brak akcentów szkodliwych, ale brak równocześnie głębszych wartości wychowawczych
i artystycznych”;
Czarny bóg – „Książkę należy usunąć z bibliotek ze względu na fałszywe naświetlenie i pomieszanie pojęcia nihilizmu z ruchem rewolucyjnym”;
Na następnym posiedzeniu, które odbyło się 3 czerwca 1954 roku11 Komisja oceniała
kolejne dzieła:
Róże panny Róży i nowele Lutnia, Finek i Duglas, Kos z sapieżanki, Wyczyn wigilijny – […]. „Książkę należy usunąć z bibliotek z uwagi na paszkwilancki charakter niektórych opowiadań”;
Kwiat lotosu – „Książkę należy usunąć z bibliotek ze względu na wpływy filozofii
Nietzschego. Powieść jest nasycona katastrofizmem i nihilizmem. Brak wszelkiego realizmu;
Barbara Tryżnianka – „Książkę można pozostawić w bibliotekach ze względu
na interesującą fabułę i brak akcentów szkodliwych ideologicznie. Można by się
zastanowić nad wnioskiem o jej wznowienie”;
Magnat – „Książka może pozostać w bibliotekach ze względu na jej demaskatorski charakter oblicza polskiej magnaterii – mimo braku wartości literackich”;
10
11
Protokół z posiedzenia Komisji Oceny Księgozbiorów w Powszechnych Bibliotekach Publicznych, które
odbyło się dnia 5.V.1954 r. w lokalu Centralnego Zarządu Bibliotek o godz. 17. AAN, Ministerstwo Kultury
i Sztuki. Centralny Zarząd Bibliotek. Oczyszczanie księgozbiorów, sygn. 167, k. 10-11.
Protokół z posiedzenia Komisji Oceny Księgozbiorów w Powszechnych Bibliotekach Publicznych, które
odbyło się dnia 3.VI.1954 r. w lokalu Biblioteki Narodowej o godz. 17. Tamże, k. 14-15.
Nr 27/2013
Jadwiga Sadowska
29
Błękitni – „Książkę można pozostawić w bibliotekach do zaczytania ze względu
na wymowę oskarżycielską przeciw arystokracji polskiej – mimo jej płytkiego
sentymentalizmu i arealistyczne zakończenie”;
Barcikowscy – „Książkę należy wycofać z bibliotek ze względu na akcenty szowinistyczne, oraz propagowanie idei organicznej wrogości dwóch narodów polskiego i rosyjskiego”;
Pożary i zgliszcza – „Książkę należy wycofać z bibliotek ze względu na fałszywe oświetlenie Powstania Styczniowego, oraz ze względu na brak wartości
literackich”;
Czahary – „Dodatkowa recenzja ob. Janion. Ustalono, że książka może pozostać
do zaczytania ze względu na interesującą fabułę”;
Klejnot – „Książkę można pozostawić w bibliotekach do zaczytania ze względu
na nieszkodliwość przy równoczesnych wartościach literackich”;
Ragnarök – „Książka może pozostać do zaczytania. Jest ona dość pożyteczna w swoim krytycyzmie społecznym, ale niebezpieczna w katastroficznym
nihilizmie”;
Byli i będą – „Książkę należy usunąć z bibliotek ze względu na wrogi stosunek do
ludności białoruskiej oraz wyraźny antysemityzm i nacjonalizm”.
Komisje oceniły 34 książki autorki, uznając, że w bibliotekach mogą pozostać
następujące tytuły: Macierz, Jaskółczym szlakiem, Joan VIII 1-12, Barbara Tryżnianka oraz Magnat. Przez pewien czas, do „zaczytania”, mogły pozostać tytuły:
Błękitni, Jerychonka, Lato leśnych ludzi, Klejnot, Na fali, Nieoswojone ptaki, Ona,
Ragnarök, Szary proch. Pozostałe książki należało usunąć jako prohibita (Gniazdo
Białozora, Niedobitowski z granicznego bastionu) lub utrudnić do nich dostęp, przesuwając je do księgozbiorów zarezerwowanych lub większych bibliotek.
W ocenie władz, autorka niewłaściwie naświetlała sytuację społeczną ludności białoruskiej, litewskiej, ukraińskiej, rosyjskiej zamieszkującej tereny kresowe,
w jej książkach dopatrywano się nacjonalizmu, szowinizmu, faszyzmu i reakcyjnej,
wrogiej postawy wobec Związku Radzieckiego. Dlatego książki Rodziewiczówny
uznawano za niebezpieczne, choć czytelnicy byli nimi zainteresowani, bowiem
jej twórczość kojarzyła się z polskością, patriotyzmem, tradycją kultury szlacheckiej, zawierała też wątki sentymentalno-liryczne. Powieści Rodziewiczówny były
cenione w takim samym stopniu, jak powieści historyczne Kraszewskiego czy
Sienkiewicza.
Zainteresowania czytelnicze twórczością Rodziewiczówny
W maju 1947 roku Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik” zorganizowała
w Warszawie konferencję, podczas której Aniela Mikucka, kierująca Biurem Badania Czytelnictwa (BBCz) przedstawiła wyniki badań nad zainteresowaniami
czytelniczymi młodzieży szkół średnich, gimnazjów i liceów ogólnokształcących.
Badania te BBCz „Czytelnik” przeprowadziło jesienią 1945 roku w Warszawie,
30 CENZURA PRL I CZYTELNICY WOBEC TWÓRCZOŚCI MARII RODZIEWICZÓWNY
Łodzi, Krakowie i Katowicach (łącznie z Chorzowem). Uzyskano 5648 odpowiedzi
z 18 szkół. Ankiety wykazały, że największą popularnością cieszyły się książki
Henryka Sienkiewicza, Bolesława Prusa, Adama Mickiewicza. Czwarte miejsce,
szczególnie w odpowiedziach dziewcząt, zajmowała twórczość Marii Rodziewiczówny. Najchętniej czytanymi książkami tej autorki były Dewajtis i Lato leśnych
ludzi. Zdaniem Mikuckiej, popularność tę tłumaczyć należało brakiem na rynku
wyspecjalizowanej powieści dla dziewcząt12.
W latach 1945 – 1947 przeprowadzono badania czytelnicze wśród pracowników umysłowych, robotników i osób uczących się, korzystających z I Miejskiej
Wypożyczalni książek dla dorosłych w Łodzi. W wyniku analizy 550 ankiet i bezpośrednich rozmów z czytelnikami ustalono listę najchętniej czytanych pisarzy,
która pokrywała się z wynikami BBCz „Czytelnika”. Tu także twórczość Rodziewiczówny ze 188 wskazaniami znalazła się na czwartym miejscu, po Sienkiewiczu (294 wskazania), Prusie (258), Żeromskim (230)13.
W 1947 roku w Łodzi przeanalizowano zainteresowania czytelników bibliotek publicznych. Na podstawie analizy 7000 kart czytelniczych stwierdzono,
że dorośli, a zwłaszcza uczące się robotnice, najchętniej wypożyczają dzieła Marii
Rodziewiczówny, Gabrieli Zapolskiej, Elizy Orzeszkowej, Selmy Lagerlöf, Józefa
Ignacego Kraszewskiego, Heleny Mniszkówny14.
Wysokie miejsce twórczości Rodziewiczówny trzeba wiązać z jej popularnością w okresie międzywojennym. Dostrzegała to Aniela Mikucka, która stwierdzała, że ulubieni autorzy i ich książki podane w ankietach przez czytelników: „Będą
się utrzymywać tak długo, dopóki nie przyjdą książki nowe, dorównujące dawniejszym, albo też dopóki wychowanie czytelnicze nie wykształci nowych zainteresowań i nowych potrzeb”15.
Po 25 latach, w 1972 roku, w ogólnopolskich badaniach czytelniczych na
osobach powyżej 15 lat, wśród wskazanych 10 najpoczytniejszych autorów (polskich i obcych) Rodziewiczówna znalazła się na stosunkowo wysokim, dziewiątym miejscu, po Sienkiewiczu, Kraszewskim, Żeromskim, Prusie, Mickiewiczu,
Orzeszkowej, Konopnickiej, Hemingwayu16. Dodajmy, że książki Rodziewiczówny
nie były lekturami szkolnymi, w przeciwieństwie do autorów wyprzedzających ją,
rzadko też były wznawiane.
W podobnych badaniach z roku 199217 książki Rodziewiczówny znalazły się
na drugim miejscu po Sienkiewiczu:
•Henryk Sienkiewicz (8% wskazań),
•Maria Rodziewiczówna (7%),
•Robert Ludlum (5%),
12
Zob. M. Korczyńska-Derkacz, Badania czytelnictwa w Polsce w latach 1945–1950. Między potrzebami
czytelniczymi a oczekiwaniami władzy, w: Czytanie, czytelnictwo, czytelnik, pod red. A. Żbikowskiej-Migoń
przy współudziale A. Łuszpak, Wrocław 2011, s. 324.
Tamże.
13
Tamże, s. 325.
14
15
16
Tamże, s. 325.
K. Wolff, Książka w życiu i kulturze współczesnej młodzieży wiejskiej, Warszawa 1988, s. 101.
G. Straus, K. Wolff, Czytanie i kupowanie książek w Polsce w 1994 r. (raport z badań), Warszawa 1996, s. 54.
17
Nr 27/2013
Jadwiga Sadowska
31
•Hedwig Courts-Mahler (4%),
•Józef Ignacy Kraszewski (4%),
•Stanisława Fleszarowa-Muskat (4%),
•Alistair MacLean (3%),
•Frederic Forsythe (3%),
•Ken Follet (3%),
•Stefan Żeromski (3%).
Miejsce Rodziewiczówny przed współczesnymi popularnymi pisarzami zagranicznymi, jak też znanymi polskimi, należy uznać to za niewątpliwy sukces autorki po latach cenzury wydawniczej. Zapewne istotny wpływ na ten wynik miało
kilkadziesiąt wydań jej książek w latach 1990 – 1991, tj. bezpośrednio po zniesieniu
cenzury.
W badaniach z 1994 roku Rodziewiczówna znalazła się na trzecim miejscu,
po Sienkiewiczu i Mickiewiczu, przed Kraszewskim, Ludlumem, Żeromskim, Prusem i Margaret Mitchell18.
Twórczość Rodziewiczówny cenili też polscy emigranci. Na przykład w bibliotekach Związku Polaków w Niemczech książki Marii Rodziewiczówny były
czytane na równi z dziełami Sienkiewicza, Kraszewskiego, Kossak-Szczuckiej19.
Ceniono jej powieści przede wszystkim za polskość i patriotyzm. W sprawozdaniach z działalności Związku pisano: „Wiecznie żywy jest Sienkiewicz z Ogniem
i mieczem, z Potopem, Panem Wołodyjowskim i z Quo vadis, dalej Reymont z Chłopami, Morcinek z Wyrąbanym chodnikiem i Czarną Julką, Rodziewiczówna z całością swych powieści, Kraszewski ze Starą baśnią, z Brühlem, Hrabiną Cosel,
Chatą za wsią […]”20.
Wydania powojenne dzieł Rodziewiczówny
Opinie ministerialnych komisji oceniających miały wpływ na plany wydawnicze i politykę wydawniczą wobec twórczości Marii Rodziewiczówny. Tak więc,
w okresie Polski Ludowej, tj. od 1944 do 1990 roku dzieła Rodziewiczówny były
wznawiane nieproporcjonalnie rzadko w stosunku do zainteresowań czytelniczych, zwłaszcza w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W latach osiemdziesiątych, jeszcze przed oficjalnym zniesieniem cenzury, ukazały się takie dzieła, jak: Straszny dziadunio (1984), Czahary (1985), Szary proch (1986), Joan VIII
1-12 (1987), Macierz (1987), Kądziel (1988), Jerychonka (1988), Ragnarök (1988).
Po zniesieniu cenzury ukazały się wszystkie tytuły, także te mniej znane, jak na
przykład: Hrywda, Jaskółczym szlakiem, Czarny chleb, Jazon Bobrowski, Florian
z Wielkiej Hłuszy, Rupiecie, Ona, Złota dola. Najczęściej wydawane tytuły to: Lato
leśnych ludzi (22 wydania), Dewajtis (18 wydań), Między ustami a brzegiem pucharu (16 wydań) i Wrzos (15 wydań).
18
Tamże, s. 54.
19
J. Wróblewski, Rola książki polskiej w działalności Związku Polaków w Niemczech po drugiej wojnie
światowej, „Roczniki Biblioteczne” 1988, R. 32, z. 2, s. 150-153.
20
Tamże, s. 156-157.
32 CENZURA PRL I CZYTELNICY WOBEC TWÓRCZOŚCI MARII RODZIEWICZÓWNY
Ogółem w latach 1944 – 1990 ukazały się 92 wydania wybranych tytułów
autorki. (Porównywalnie wielkości wydań w tym samym okresie mieli tacy autorzy, jak: Konstanty I. Gałczyński – 86, Jan Grabowski – 86, Jadwiga Korczakowska
– 87, Hanna Łochocka – 91, Zbigniew Nienacki – 90). W podziale na poszczególne
okresy wygląda to następująco:
w latach 1944–1955 ukazało się 18 wydań,
•1956-1965 – 26 wydań,
•1966-1975 – 7 wydań,
•1976-1985 – 9 wydań,
•1986-1990 – 32 wydania.
Trzeba podkreślić, że gdy tylko zniknęły przeszkody cenzuralne, wydawcy
natychmiast odpowiedzieli na potrzeby czytelników. W jednym tylko 1991 roku
ukazało się aż 49 wydań książek autorki. Była to najwyższa liczba wydań jednego
autora w Polsce, świadcząca o zapotrzebowaniu czytelniczym. Na drugim miejscu
znalazła się cenzurowana wcześniej niemiecka powieściopisarka Hedwig Courts
-Mahler – 40 wydań i dopiero na trzecim miejscu Henryk Sienkiewicz – 37 wydań21.
W dekadzie 1986–1995 ukazało się 95 wydań książek autorki. Po nasyceniu rynku
na początku lat dziewięćdziesiątych, w okresie 1996–2005 ukazało się tylko 17 wydań Rodziewiczówny, a w latach 2006–2010 – 14.
Na podstawie „Ruchu Wydawniczego w Liczbach” można stwierdzić, że
w okresie 1944–2011 Maria Rodziewiczówna miała 195 wydań swoich dzieł22, wyprzedzając między innymi. Wojciecha Żukrowskiego – 179 wydań, Marię Dąbrowską – 170 wydań, Czesława Miłosza – 169 wydań, Melchiora Wańkowicza – 146,
Zofię Nałkowską – 144 wydania.
Warto też zauważyć, że rok 2012 przyniósł ponowny wzrost zainteresowania
twórczością Rodziewiczówny – ukazało się 26 wydań jej dzieł. W sumie, w okresie
powojennym wydawano 221 razy książki Marii Rodziewiczówny, z czego ponad
połowę (129) po zniesieniu cenzury, przy czym różnica zasadnicza między okresem
PRL i wolnego rynku sprowadzała się do ograniczonego repertuaru wydawniczego
w tym pierwszym okresie i pełnego zakresu tytułów w ostatnich dwóch dekadach.
„Ruch Wydawniczy w Liczbach” 2011 R. 57, tabele: 44: Tytuły i nakłady dzieł niektórych pisarzy polskich;
46: Dzieła polskiej literatury pięknej najczęściej wydawane. Dostępny w Internecie http://www.bn.org.pl/
zasoby-cyfrowe-i-linki/elektroniczne-publikacje-bn/ruch-wydawniczy-w-liczbach
21
22
Liczba ta może być w rzeczywistości nawet nieco wyższa ze względu na opóźnienia w nadsyłaniu egzemplarza
obowiązkowego do Biblioteki Narodowej przez wydawców.
Nr 27/2013
Jadwiga Sadowska
Fragment protokołu z posiedzenia Komisji Oceny Księgozbiorów
w Powszechnych Bibliotekach Publicznych
33
34 CENZURA PRL I CZYTELNICY WOBEC TWÓRCZOŚCI MARII RODZIEWICZÓWNY
Fragment protokołu z posiedzenia Komisji Oceny Księgozbiorów
w Powszechnych Bibliotekach Publicznych
Nr 27/2013
Jadwiga Sadowska
35
Bibliografia
Archiwum Akt Nowych. Ministerstwo Kultury i Sztuki. Centralny Zarząd Bibliotek, sygn. 166, 167.
Archiwum Akt Nowych. PZPR. KC. Wydział Oświaty. Oczyszczanie bibliotek,
sygn. 237/XVIII-229.
Korczyńska-Derkacz Małgorzata, Badania czytelnictwa w Polsce w latach 1945–
1950. Między potrzebami czytelniczymi a oczekiwaniami władzy. W: Czytanie,
czytelnictwo, czytelnik, pod red. Anny Żbikowskiej-Migoń przy współudziale
Agnieszki Łuszpak, Wrocław : Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego 2011,
s. 323-336.
„Ruch Wydawniczy w Liczbach” 2011 R. 57, tabele: 44: Tytuły i nakłady dzieł
niektórych pisarzy polskich; 46: Dzieła polskiej literatury pięknej najczęściej
wydawane. Dostępny w Internecie http://www.bn.org.pl/zasoby-cyfrowe-i-linki/
elektroniczne-publikacje-bn/ruch-wydawniczy-w-liczbach.
Straus Grażyna, Wolff Katarzyna, Czytanie i kupowanie książek w Polsce w 1994 r.
(raport z badań), Warszawa : BN 1996.
Wolff Katarzyna, Książka w życiu i kulturze współczesnej młodzieży wiejskiej, Warszawa : BN 1988.
Wróblewski Jan, Rola książki polskiej w działalności Związku Polaków w Niemczech po drugiej wojnie światowej, „Roczniki Biblioteczne” 1988, R. 32, z. 2, s.
141-176.
THE ATTITUDE OF CENSORSHIP IN THE PEOPLE’S
REPUBLIC OF POLAND TOWARDS MARIA
RODZIEWICZÓWNA’S OEUVRE
The article shows archival documents from the period 1945-1954 related to the official policy assumed by so-called selecting committees of public libraries towards
Maria Rodziewiczówna’s oeuvre. Rodziewiczówna’s literature was closely connected with the tradition of gentry and folk culture in the Eastern Borderlands. After
WWII, when the area was annexed by the Soviet Union, the writer’s books – because of their subject matter – came to be considered as ideologically pernicious: nationalistic, chauvinistic, anti-Soviet, anti-revolutionary, and even fascist or nihilistic.
After such an assessment, more than half of the writer’s oeuvre was ordered to be
withdrawn from libraries.
Drawing on readers’ surveys organized in the 1940s, 1970s and 1990s, the article also presents general interest in Rodziewiczówna’s books. On the basis of the
36 CENZURA PRL I CZYTELNICY WOBEC TWÓRCZOŚCI MARII RODZIEWICZÓWNY
statistical yearbook “Ruch Wydawniczy w Liczbach”, it gives exact figures concerning the editions of the writer’s books in post-war Poland.
Key words: Maria Rodziewiczówna, history of readership, censorship, communism, the People’s Republic of Poland
Andrzej Smolarczyk
Politechnika Białostocka
BIBLIOTEKI I CZYTELNIE OŚWIATOWE
W WOJEWÓDZTWIE POLESKIM
W LATACH 1919–1939
Książka była elementarnym środkiem wszelkiej działalności oświatowej.
Umożliwiała uzupełnienie wiedzy ogólnej i fachowej, udostępniała kulturę, przekazywała określone wartości wychowawcze oraz zapobiegała analfabetyzmowi
wtórnemu. Bez wątpienia książka była fundamentem, na którym wspierała się działalność wszystkich form oświaty pozaszkolnej. Była szczególnie cennym środkiem
dydaktycznym na Polesiu, gdzie występował ogromny deficyt bazy materialnej niezbędnej do funkcjonowania jakiejkolwiek działalności oświatowo-kulturalnej. Na
początku lat dwudziestych władze oświatowe, samorządy i instytucje społeczne
zajęły się organizowaniem bibliotek i propagowaniem czytelnictwa1.
Władze państwowe traktowały biblioteki i czytelnie jako ośrodki, „które
utrwalałby nie tylko ideę państwowości polskiej, lecz równocześnie budziły sumienia polskie i polskość, przytłumioną przez dawny rząd carski, szerzyły oświatę
i kulturę polską, jednocząc wszystkich ludzi dobrej woli, pracujących i chcących
pracować dla Polski na Kresach nawiązując do świetlanej tradycji polskiej”2. Władze terenowe i centralne traktowały biblioteki jako „fundament pracy przy szerzeniu i pogłębianiu kultury polskiej”3.
„Głód książki” był szczególnie dotkliwy w województwie poleskim. Jedyną
szansą na rozbudowę bibliotek na Polesiu było przekazanie części księgozbiorów
z terenów Polski centralnej i południowej. W 1922 roku rozpoczęła się ogólnopolska akcja zbierania książek i przekazywania ich zaniedbanym województwom
kresowym. Największa pomoc została skierowana do terenów najbardziej pod tym
względem zaniedbanych, czyli na Polesie, a zwłaszcza do powiatów nadgranicznych województwa poleskiego. Uczestnictwo w akcji propagowano również wśród
mieszkańców województwa poleskiego. „Głos Poleski” na swych łamach zachęcał
wszystkich mieszkańców Polesia do zbiórki zbędnych książek znajdujących się
w domowych biblioteczkach w celu wsparcia tworzonej biblioteki publicznej w Stolinie. Antoni Żmijewski w artykule Apel do społeczeństwa – O książkę polską na
Polesiu zachęcał:
J. Sutyła, Miejsce kształcenia dorosłych w systemie oświatowym II Rzeczypospolitej, Ossolineum 1982, s. 25.
1
Państwowe Archiwum Obwodu Brzeskiego w Brześciu [PAOB], sygn. f. 59, o. 3, d. 1216, k. 182, Pismo Przewodniczącego Wydziału Powiatowego w Stołpcach do Kuratora Okręgu Szkolnego Poleskiego z dnia 28 maja
1923 r.
2
Tamże.
3
38
BIBLIOTEKI I CZYTELNIE OŚWIATOWE W WOJEWÓDZTWIE POLESKIM...
Zapewne wiele osób i rodzin posiada przeczytane zbędne książki polskie, leżące
u nich bez użytku. Czyż nie lepiej byłoby dać możliwość korzystania z nich szerszemu ogółowi, ofiarowując je do biblioteki publicznej? To samo dotyczy wszelkich innych rzeczy związanych z szerzeniem kultury, jak to pomoce szkolne i naukowe, portrety wybitnych pisarzy i działaczy narodowych. Ofiary pieniężne tak
niezbędne na zakup książek są również przyjmowane4.
Miał być to początek inicjatywy polegającej na rozbudowie sieci bibliotek
powszechnych i publicznych w powiatach wschodnich Polesia. S y t u a c j ę b i b l i o t e k a r s t w a o k r e ś l a n o j a k o t r a g i c z n ą , więc początkowo planowano jedynie zorganizować biblioteki publiczne w większych miasteczkach powiatu
łuninieckiego i stolińskiego5.
Duży wkład w podniesienie czytelnictwa i stanu materialnego bibliotek
w województwie poleskim wniosło Polskie Towarzystwo Opieki nad Kresami.
W swym statucie Towarzystwo jako jeden z najważniejszych celów stawiało sobie
„budzenie czytelnictwa i rozpowszechnianie książki polskiej wśród ludności ziem
wschodnich”6. Włączając się w ogólnokrajową akcję rozbudowy bibliotek w województwach kresowych Polskie Towarzystwo Opieki nad Kresami przekazało 100
bibliotek dzieląc je między wszystkie inspektoraty szkolne wchodzące w skład
Okręgu Szkolnego Poleskiego [OSP].
Polskie Towarzystwo Opieki nad Kresami wraz z władzami szkolnymi dokonały podziału darowanych bibliotek pomiędzy poszczególne miasteczka i wsie.
Przekazano trzy rodzaje bibliotek: duże, miejskie i wiejskie. W każdej bibliotece
znajdował się odpowiedni zbiór książek, dostosowany do danego środowiska lokalnego. Do bibliotek dołączono statut biblioteki i katalogi. Książki oprawiono
i umieszczano je w przygotowanych do tego szafkach7.
28 czerwca 1925 roku odbyła się w Warszawie uroczystość poświęcenia
przekazywanych bibliotek. Przybyła na tę ceremonię delegacja z województwa
poleskiego. W dniu 5 lipca 1925 roku do Brześcia przyjechał pociąg z Warszawy
wiozący biblioteki dla Polesia. Wyładowano tu biblioteki przeznaczone dla powiatów: brzeskiego, kobryńskiego, drohickiego i prużańskiego. W Brześciu przeładowano również książki dla powiatów: kosowskiego, baranowickiego, stołpeckiego,
nieświeskiego, a następnie wysłano je do Baranowicz. Następnego dnia pociąg
pojechał do Pińska, gdzie wyładowano biblioteki przeznaczone dla powiatów:
pińskiego, łuninieckiego, stolińskiego, sarneńskiego i koszyrskiego8. Książki przejmowali inspektorzy szkolni w porozumieniu ze starostami i rozsyłali je do miejsc
przeznaczenia. W celu kierowania całą akcją został utworzony Okręgowy Komitet
Opiekuńczy w Brześciu. Kuratorium OSB wyznaczyło inspektorów szkolnych na
opiekunów powiatowych przekazanych bibliotek. Inspektorzy zostali zobowiązani
Apel do społeczeństwa – O książkę polską na Polesiu, „Gazeta Poleska”, 2 lipca 1922 r., nr 27, s. 5.
4
Tamże.
5
PAOB, sygn. f. 59, o. 3, d. 1310, k. 86, Pismo zastępcy kuratora OSP Jana Bobki do inspektorów szkolnych
OSP z dnia 20 czerwca 1925 r.
6
Tamże.
7
PAOB, sygn. f. 59, o. 3, d. 1304, k. 46-47, Pismo Polskiego Towarzystwa Opieki nad Kresami do KOSP
w Brześciu z dnia 4 czerwca 1925 r.
8
Nr 27/2013
Andrzej Smolarczyk
Dane spisu powszechnego 1921 – województwo poleskie
(strona ze Statystyki Polski, t. XXII, Warszawa 1926)
39
40
BIBLIOTEKI I CZYTELNIE OŚWIATOWE W WOJEWÓDZTWIE POLESKIM...
do wyznaczenia bibliotekarzy i przekazania lokali w celu zorganizowania bibliotek. Inspektorzy musieli wysłać do Warszawy pokwitowania z odbioru bibliotek
oraz zaopiekować się bibliotekami w dalszym ich funkcjonowaniu i nabywać nowe
książki. W miesiącu czerwcu składali coroczne sprawozdania ze stanu bibliotek9.
Polskie Towarzystwo Opieki nad Kresami zastrzegało się wielokrotnie, że
to ono jest właścicielem wszystkich bibliotek i ten stan nie ulegnie zmianie. Prezes
Towarzystwa Jan Marweg pisał do zastępcy kuratora Jana Bobki:
podkreślam jeszcze raz, że wszystkie biblioteki są i pozostaną własnością Polskiego Towarzystwa Opieki nad Kresami, a poszczególni bibliotekarze i instytucje
zawiadują bibliotekami z mandatu naszego Towarzystwa. Szczegółowy statut jest
załączony do każdej biblioteki, katalogi rejonowe otrzymują wszyscy opiekunowie powiatowi, a ogólny reprezentant komitetu Opiekuńczego w Brześciu10.
W latach 1924–1927 Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego [MWRiOP] zaopatrzyło większość szkół powszechnych na Polesiu w biblioteki szkolne. Z bibliotek tych korzystali również dorośli. Biblioteki w ciągu następnych lat nie były zaopatrywane w nowe pozycje. Na początku lat trzydziestych
stan książek w tych bibliotekach był fatalny i pogarszał się z roku na rok. Wartość
księgozbioru stała się niewielka. „Książki zostały przez dziatwę szkolną i dorosłych
wielokrotnie przeczytane lub wysłuchane, zamienić ich między poszczególnymi
szkołami nie można, bo zostały wpisane do inwentarza. Nawet nie miałoby to celu,
bo zawartość każdej biblioteki jest identyczna”11. Po ośmiu latach używania większość książek została zniszczonych, a same biblioteki zostały zdekompletowane.
Biblioteki znajdujące się w rękach organizacji społecznych były to przeważnie małe
księgozbiory, głównie o tematyce rolniczej. Na olbrzymi teren województwa poleskiego było ich stanowczo za mało12.
Biblioteki powstawały również przy większych komisariatach policji. Były
one zakupywane przez żołnierzy i udostępniane za opłatą osobom zewnętrznym.
Wartość takich bibliotek dla celów oświatowych był niewielka, a pod względem wychowawczym nawet szkodliwa. Najczęściej zakupywano do nich książki o tematyce
sensacyjnej i erotycznej13.
W roku szkolnym 1933/1934 Kuratorium Okręgu Szkolnego Brzeskiego
[KOSB] rozpoczęło na Polesiu wprowadzanie na szeroką skalę akcji bibliotecznej.
Impulsem dla całej akcji było wydanie przez MWRiOP w 1932 roku publikacji Biblioteki oświatowe w Polsce. Z zestawienia tego wynikało, że na jeden tom książki polskiej w województwie poleskim przypadało 19 mieszkańców, gdy przeciętna
dla całej Polski wynosiła 5 mieszkańców. W poszczególnych powiatach sytuacja
Pismo zastępcy kuratora OSP Jana Bobki…, dz. cyt., k 38.
9
10
11
Pismo Polskiego Towarzystwa Opieki nad Kresami…, dz. cyt., k. 46v.-47.
PAOB, sygn. f. 59, o. 3, d. 1267, k. 9, Sprawozdanie Inspektora Oświaty Pozaszkolnej Tomasza Grunwalda
z działalności oświatowej w roku szkolnym 1931/1932.
12
Sprawozdanie Kuratorium z oświaty pozaszkolnej w r. 1931/1932, s. 353, w: Dziennik Urzędowy Kuratorium
Okręgu Szkolnego Brzeskiego [DzUKOSB] za rok 1933.
Sprawozdanie Inspektora Oświaty Pozaszkolnej Tomasza Grunwalda…, dz. cyt., k. 9.
13
Nr 27/2013
Andrzej Smolarczyk
41
przedstawiała się znacznie gorzej: koszyrskim i kobryńskim – 28, stolińskim –
40, drohickim – 43, w powiecie brzeskim aż 414 mieszkańców14. Władze szkolne
w Brześciu postanowiły tak niekorzystną sytuację w stanie ilościowym i jakościowym zmienić na korzystniejszą. W Kuratorium opracowano szczegółowy plan rozbudowy sieci bibliotek na Polesiu i poprawy księgozbiorów poleskich15.
Ogólna liczba bibliotek polskich w 1929 roku wynosiła około 230. Znajdowało się w nich około 150 tys. książek. Funkcjonowały również biblioteki niepolskie –
około 130 placówek, w których zgromadzono bez mała 120 tys. tomów. Wśród nich
najwięcej było bibliotek żydowskich – około 80 bibliotek z około 110 tys. książek.
Bibliotek ukraińskich, białoruskich i rosyjskich było łącznie około 50 i gromadziły
one niewiele ponad 9 tys. tomów.
Właścicielami bibliotek były przeważnie organizacje społeczno-oświatowe.
W rękach samorządów znajdowały się tylko nieliczne biblioteki stałe w większych
miastach i biblioteki ruchome. Udział samorządów nie osiągał nawet 20% ogólnej
liczby książek w Okręgu, Inspektoraty Szkolne posiadały jedynie 4% ogólnej liczby
tomów16.
Na podstawie spisu z czerwca 1934 roku dokonano zestawienia bibliotek
i czytelnictwa z roku szkolnego 1933/1934. w Okręgu Szkolnym Brzeskim [OSB].
Według danych liczba bibliotek wynosiła bez mała 700, w których zgromadzono
ponad 260 tys. książek. Ponad 200 tys. tomów stanowiły książki polskie, ponad 60
tys. tom. książki niepolskie. W okresie lat 1929–1924 nastąpił spadek liczby książek
o około 5 tys., przy jednoczesnym spadku stanu liczbowego bibliotek niepolskich
o blisko 60 tys. tomów17. Wyraźny spadek stanu posiadania bibliotek niepolskim
należy łączyć bezpośrednio z likwidacją przez władze polskie placówek Towarzystwa Szkoły Białoruskiej [TSB] i „Proświty”. Zniszczony został dorobek biblioteczny mniejszości białoruskiej i ukraińskiej oskarżanych o propagowanie w swych
czytelniach i placówkach kulturalno-oświatowych wpływów komunistycznych.
Władzom polskim zależało jedynie na rozwoju polskiego bibliotekarstwa. Likwidacja bibliotek mniejszości narodowych była władzom wyraźnie na rękę.
14
J. Stopa, Trzylecie wysiłku o dobrą książkę w Okręgu Szkolnym Brzeskim, s. 13, w: DzUKOSB za rok 1937; E.
Masojada, Z działalności oświatowo-pozaszkolnej w Okręgu Szkolnym Brzeskim, s. 11, w: DzUKOSB za rok
1937.
15
16
PAOB, sygn. f. 59, o. 3-3v. d. 1244, k. 55., Akcja biblioteczna KOSB.
Plan akcji bibliotecznej streszczał się w następujących punktach: 1) Stopniowe zwiększenie ilościowego stanu
posiadania przez nabywanie nowych książek (książki musiały być dobierane na zasadzie właściwego doboru treściowego – uwzględniającego wytyczne kuratorium i najpilniejsze potrzeby społeczności poleskiej);
2) Finanse akcji bibliotecznej zostały oparte na funduszach samorządowych, przy wsparciu władz szkolnych;
3) Utworzenie we wszystkich powiatach województwa poleskiego central bibliotek ruchomych, opracowanych według wzorów Poradni Bibliotecznej Związku Bibliotekarzy Polskich. Opiekę nad nimi mieli sprawować Inspektorzy Szkolni; 4) Organizowanie stałych bibliotek miejskich i gminnych w ośrodkach, gdzie ich
jeszcze nie było; 5) Scalanie mniejszych bibliotek i włączanie ich do central powiatowych; 6) Formowanie
kompletów ruchomych przy większych bibliotekach miejskich i gminnych w celu obsłużenia nimi najbliższych terenów; 7) Opracowanie sieci bibliotek stałych i ruchomych; 8) Propagowanie „zdrowej” i pożytecznej
książki; 9) Połączenie prac bibliotecznych z innymi formami oświatowymi; 10) Konkursy dobrego czytania,
kształcenie zespołowe i indywidualne; 11) Dokształcanie pracowników bibliotecznych; 12) Sporządzenie
w roku 1933/1934 dokładnej ewidencji bibliotek na terenie województwa poleskiego.
J. Stopa, dz. cyt., s. 13-14.
Tamże, s. 14.
17
42
BIBLIOTEKI I CZYTELNIE OŚWIATOWE W WOJEWÓDZTWIE POLESKIM...
Zmiany te wpłynęły na poprawę statystyk czytelnictwa i stanu bibliotecznego. W OSB liczba mieszkańców przypadająca na jeden tom spadła z 14 do 11.
W poszczególnych powiatach wahania sięgały od 9 do 36. Wśród blisko 700 bibliotek – 400 były to placówki stałe, 300 ruchome. Liczba czytelników wynosiła
w całym okręgu jedynie 1.3% ogółu mieszkańców. Przeprowadzono zmasowaną
akcję propagandową promującą czytelnictwo i zaangażowanie społeczne w pozyskiwaniu środków na funkcjonowanie bibliotek (organizacja central powiatowych,
zakup książek). Do akcji bibliotecznej przystąpiło 10 powiatów. Z województwa poleskiego: brzeski, stoliński, drohicki, łuniniecki, kobryński, koszyrski (z województwa białostockiego: białostocki, bielski, wysoko mazowiecki, sokólski). Samorządy
wniosły środki finansowe o wysokości 7.600 zł, z czego samorządy poleskie aż 6.100
zł. (samorządy białostockie – 1.500 zł.). Przy dotacji MWRiOP wynoszącej 7.500 zł
środki finansowa przeznaczone na pierwszy rok akcji bibliotecznej wynosiły około 15.000 zł. Za zebrane środki zakupiono ponad 5 tys. tomów oraz zaopatrzono
13 central powiatowych w materiały zapasowe, stanowiące 3 tys. tomów. Ponadto
skompletowano 64 osiemdziesięciotomowe komplety ruchome. Podział kompletów
nastąpił proporcjonalnie do wniesionego wkładu. Obwody, które nie brały udziału
w akcji otrzymały po jednym komplecie ruchomym.
W roku następnym 1935/1936 do akcji bibliotecznej włączyły się wszystkie
powiaty OSB przy wsparciu wojewody poleskiego i białostockiego oraz przewodniczących wydziałów powiatowych wszystkich 17 powiatów. Samorządy zebrały
około 27 tys. zł (nie licząc Białegostoku – zebrał 24 tys. zł) i razem z subsydium
ministerstwa wynoszącym ponad 9 tys. zł zebrano łącznie ponad 36 tys. zł. Za uzyskane środki zakupiono ponad 11 tys. książek oraz wyposażenie niezbędne do funkcjonowania bibliotek (szafki, katalogi, księgi inwentarzowe). Równocześnie z opracowaniem nowych kompletów dokonano w bibliotekach selekcji starych książek.
Usunięto około 13 tys. książek zużytych. Największa wymiana książek dotyczyła
kompletów ruchomych.
W tym samym czasie akcję biblioteczną prowadziły również we własnym
zakresie Powiatowe Centrale Biblioteczne i nauczycielstwo. Dzięki tej działalności pozostającej poza scentralizowaną inicjatywą KOSB udało się wzbogacić stan
bibliotek na Polesiu i Białostocczyźnie o kilka tysięcy książek. Powiatowe Centrale Biblioteczne prowadziły również akcją komasacyjną polegającą na włączaniu
do Central Powiatowych na prawach depozytu bibliotek stałych i kompletów ruchomych różnych instytucji społeczno-oświatowych. Bibliotek będące własnością
Polskiej Macierzy Szkolnej [PMS], Polskiego Towarzystwa Opieki nad Kresami
i Towarzystwa Rozwoju Ziem Wschodnich pozostawały własnością prywatną i nie
długo opierały się włączeniu do Powiatowych Centrali Bibliotek Ruchomych18. Celem przedsięwzięcia było scentralizowanie wszystkich rozproszonych na terenach
powiatów biblioteczek w celu ich racjonalnego wykorzystania. Dla skutecznego
wykonania tego zadania opracowano sieć biblioteczną we wszystkich powiatach
OKSB19.
18
PAOB, sygn. 59, o. 3, d. 1227, k. 11, Sprawa danych liczbowych o stanie bibliotek samorządowych w Inspektoracie Szkolnym Stolińskim z dnia 7 maja 1935 r.
19
J. Stopa, dz. cyt., s. 14-15.
Liczba bibliotek
ruchomych
Liczba central
Liczba bibliotek
ruchomych
Liczba central
Ogółem
Brześć miasto
10
3
Brześć powiat
32
1
6
Drohiczyn
63
42
5
Kamień
20
9
3
Koszyrski
Kobryń
19
6
6
Kosów Poleski
32
8
7
Łuniniec
43
10
1
Pińsk miasto
Pińsk powiat
79
10
Prużana
42
19
Stolin
52
19
21
woj. poleskie
z miastami
392
124
52
wydzielonymi
woj. poleskie
bez miast
382
124
49
wydzielonych
Źródło: PAOB, sygn. f. 59, o. 3, d. 1244, k. 67.
Miasto
wydzielone
Powiat
Liczba bibliotek
Centrale powiatowych bibliotek
ruchomych
Samorządowe
Społeczne
Biblioteki stałe
6
7
16
22
12
14
12
133
128
2
1
10
57
9
83
81
Samorządowe
5
23
16
Społeczne
2
2
-
Ogółem
63610
91336
6315
6512
6320
14986
4374
9189
11052
4971
12740
6967
7910
W bibliotekach samorządowych
15526
21995
1436
2958
1151
2921
1379
903
2629
6469
336
1813
48084
69341
4879
3554
5169
14986
1453
7810
10149
2342
6271
6631
6097
W bibliotekach społecznych
Liczba tomów
52224
75430
5455
6512
6320
10466
4374
7736
6698
4344
12740
5372
5413
polskich
Tabela 1. Zestawienie liczbowe bibliotek oświatowych w województwie poleskim w roku 1933/1934
niepolskich
11386
15906
860
4520
1453
4354
627
1595
2497
Czytelnicy
9852
14915
658
1238
783
brak
1365
629
1723
385
4963
1365
1706
Wypożyczenia
113729
88604
107164
31803
152512
108000
124325
95032
47812
166135
96935
Liczba mieszkańców
124194 1084239
167478 1163854
10306
14495
1770
brak
5053
13057
18575
29572
43284
14916
16450
Liczba mieszkańców na jeden tom
polski
20.7
15.4
21
13.6
17
3
34
14
18.5
22
3.7
31
18
Obrót książki
1.96
1.8
1.4
2.3
0.28
brak
1.1
1.4
1.6
5.9
3.4
2.1
2
Procent ludności korzystający
z bibliotek
0.9
1.3
0.57
1.3
0.73
brak
0.88
0.58
1.3
0.4
10.3
0.82
1.7
Nr 27/2013
Andrzej Smolarczyk
43
44
BIBLIOTEKI I CZYTELNIE OŚWIATOWE W WOJEWÓDZTWIE POLESKIM...
Powyższa tabela (Tabela 1.) przedstawia zestawienie liczbowe bibliotek
oświatowych w województwie poleskim w roku szkolnym 1933/1934 – w roku rozpoczęcia akcji bibliotecznej. Na terenie całego województwa czynnych było 392
biblioteki oświatowe. Największą liczbę bibliotek na swoim terenie posiadały powiaty: piński – 79 i drohicki – 63. Najmniejszą zaś powiaty: kobryński – 19 i koszyrski – 20. Bibliotek stałych na terenie województwa funkcjonowało łącznie 216
(83 – samorządowe i 133 – społeczne).
Najlepsza sytuacja pod względem liczebności bibliotek stałych była w powiatach: pińskim – 69 (57 – biblioteki samorządowe, 12 – biblioteki społeczne) oraz
łuninieckim (10 bibliotek samorządowych, 22 – biblioteki społeczne). Tragicznie
sytuacja przedstawiała się w powiatach: kobryńskim – 7 (wszystkie społeczne) i koszyrski – 8 (2 samorządowe, 6 społeczne). Bibliotek ruchomych na terenie Polesia
funkcjonowało 176 (124 samorządowych i 52 ruchomych). Największą liczbę bibliotek ruchomych posiadał powiat drohicki (44 samorządowe, 5 ruchomych) oraz powiat stoliński (19 samorządowych i 21 ruchomych). Również w statystyce bibliotek
ruchomych powiaty: kobryński i koszyrski prezentowały się najgorzej: kobryński –
12 (samorządowych 6, społecznych 6) i koszyrski – 12 (samorządowych 9, społecznych 3). W powiatach kobryńskim i koszyrskim sytuacja przedstawiała się fatalnie
również w pozostałych zestawieniach statystycznych przedstawionych w zestawieniu (Tabela 1.). Biblioteki w tych powiatach posiadały najmniejszą liczbę książek
w swych zbiorach (kobryński około 5.5 tys., koszyrski około 4.4 tys.). W powiecie
koszyrskim zaledwie 385 osób korzystało z bibliotek, co stanowiło 0.4% ogółu ludności. W powiecie kobryńskim w bibliotekach zarejestrowano 860 czytelników, co
stanowiło zaledwie 0.57% wszystkich mieszkańców.
W całym województwie poleskim stan ilościowy i jakościowy czytelnictwa przedstawiał się niewiele lepiej. Na ogólną liczbę około 1.164 tys. mieszkańców
jedynie 15 tys. było zarejestrowanych w bibliotekach jako czytelnicy (tylko 1.3 %
ogółu ludności wypożyczało książki z bibliotek). Na jedną książkę polską przypadało zaledwie 15.4 mieszkańców województwa poleskiego.
1
1
1
1
1
1
1
9
9
56
22
26
85
10
52
39
78
487
476
ogółem
1
1
liczba central
1
63
55
liczba bibliotek ruchomych
232
232
18
10
36
22
15
34
41
38
18
liczba central
15
15
1
2
3
5
1
1
2
liczba bibliotek ruchomych
182
182
2
38
30
21
34
11
20
26
9
10
2
1
-
3
1
2
1
samorządowe
53
63
4
12
11
10
2
10
1
3
10
51
59
4
14
11
7
3
3
4
1
4
8
w bibliotekach samorządowych
ogółem
4578
8284
14623
17866
3441
12182
13419
3684
polskich
w bibliotekach społecznych
863
3684
-
4574
7304 11070 1074
6307 7127 900
niepolskich
1440 3138 4578
1245 7039 8284
4566 10057 14623 - 17866 10162 7704
1305 2136 3441
2695 9487 12182
2720 10699 8009 5410
2821
4574 4574
12144 4840
8027 1720
ogółem
703
1936
2566
680
1261
1752
2077
1383
629
2956
1628
czytelnicy
453
723
1715
536
717
920
1055
629
1674
866
w bibliotekach samorządowych
11
80382 23352 57030 72998 9678 16262 8659
14 102822 27926 74896 87734 15088 17571 9288
3
7
-
1
3
liczba tomów
wypożyczenia
w bibliotekach samorządowych
ogółem
w bibliotekach społecznych
4018
1219
obrót książki
liczba mieszkańców na jeden tom polski
24.9
10
7.4
3.1
44.2
8.9
15.5
1.5
3.4
2.4
0.33
2.5
4.1
1.5
0.6
2.3
2.1
2.1
0.8
1.6
1.6
94663 25.7 1.4 1.4
48609 10.6 4.6 1.3
167542 15.1 1.2 1.7
96882 13.5 2.6 1.6
liczba mieszkańców
7102 2752 4350 114171
28464 5455 23009 83604
35252 15290 20062 108546
6120
6120 31803
8840 3760 5080 152416
50816 14816 36000 108762
20290 6025 14265 124463
5537
5676
8753
Procent ludności korzystający z bibliotek
7603 192424 74010 118414 1051053 14.42 2.4 1.54
8283 218968 94434 124534 1131459 12.89 2.1 1.5
250
1213
851
680
725
1035
1157
328
20424 20424
1282 14810 9134
762 21513 12760
Andrzej Smolarczyk
Źródło: PAOB, sygn. f. 59, o. 3, d. 1244, k. 66.
Brześć miasto
Brześć powiat
Drohiczyn
Kamień
Koszyrski
Kobryń
Kosów Poleski
Łuniniec
Pińsk miasto
Pińsk powiat
Prużana
Stolin
woj. poleskie
z miastami
wydzielonymi
woj. poleskie
bez miast
wydzielonych
miasto
wydzielone
powiat
w tym
polskie
samorządowe społeczne
społeczne
bibliotek stałe
inne
liczba bibliotek
centrale powiatowych
bibliotek ruchomych
w bibliotekach społecznych
Tabela 2. Zestawienie liczbowe bibliotek oświatowych w województwie poleskim w roku 1935/1936
Nr 27/2013
45
46
BIBLIOTEKI I CZYTELNIE OŚWIATOWE W WOJEWÓDZTWIE POLESKIM...
Dane z roku 1935/1936 zawarte w powyższym zestawieniu (Tabela 2.) pozwalają określić wyniki rozpoczętej w roku szkolny 1933/1934 akcji bibliotecznej
w województwie poleskim. W ciągu dwóch lat liczba bibliotek wzrosła o 95 (z 392
w roku szkolny 1933/1934 do 487 w roku 1935/1936). Jeżeli przy wprowadzaniu
akcji bibliotecznej nie było na Polesiu nawet jednej Powiatowej Centrali Bibliotecznej, to w roku 1935/1936 było ich już 24 (samorządowych – 9, społecznych – 15).
W każdym powiecie województwa była choć jedna Powiatowa Centrala Biblioteczna – samorządowa lub społeczna. W najbardziej w tym względzie zaniedbanych powiatach kobryńskim i kosowskim sytuacja uległa częściowej poprawie. W powiecie
kobryńskim liczba bibliotek wzrosła jedynie o 3 (z 19 w roku szkolny 1933/1934
do 22 w roku 1935/1936). Był to wzrost bardzo nieznaczny i faktycznie iluzoryczny,
bo wzrosła o 6 liczba bibliotek ruchomych, a spadła o 3 liczba bibliotek stałych.
W powiecie koszyrskim natomiast nastąpił wzrost liczby bibliotek o 36 (z 20 w roku
szkolny 1933/1934 do 56 w roku 1935/1936). Tak duży wzrost bibliotek dotyczył
bibliotek ruchomych. Ich liczba wzrosła o 40 (z 12 w roku szkolny 1933/1934 do
52 w roku 1935/1936). Liczba bibliotek stałych natomiast spadła z 8 do 4. Dane te
świadczą, iż celem akcji było dotarcie do jak największej liczby czytelników w jak
najkrótszym czasie. Umożliwiały to biblioteki ruchome, z których mogło korzystać
więcej ludzi. Były to jednak działania doraźne, które nie rozwiązywały problemu
w dłuższym wymiarze czasowym.
Liczba tomów zgromadzonych w bibliotekach na Polesiu wzrosła w ciągu
tych dwóch lat o ponad 10 tysięcy. Nie była to liczba imponująca, ale należy dodać,
iż wymieniono w tym okresie znaczną liczbę książek ogromnie zniszczonych na
nowe (czego nie możemy zauważyć w danych statystycznych). Na ogólną liczbę
książek zgromadzonych w bibliotekach poleskich w roku szkolnym 1933/1934 wynoszących około 90 tys. – około 75 tys. były to pozycje napisane w języku polskim,
a około 16 tys. napisanych w językach mniejszości narodowych. Nie były to liczby
imponujące. Z tych dysproporcji możemy zorientować się jak wyglądała skuteczność akcji polonizatorskiej na Polesiu (ludność polska stanowiła około 14,5% ogółu
ludności). W roku szkolnym 1934/1935 na ponad 100 tys. książek znajdujących się
w bibliotekach poleskich około 88 tys. książek były to książki polskie, książek niepolskich był niewiele ponad 15 tys. W ciągu dwóch lat stan księgozbioru polskiego
poprawił się o około 12 tys., a stan księgozbioru niepolskiego zmniejszył się o około
1 tys. Systematyczne zwiększanie się księgozbioru polskiego, przy jednoczesnym
pomniejszaniu się księgozbioru niepolskiego potwierdza tezę, iż akcja biblioteczna jako jedna z form oświaty pozaszkolnej była wykorzystywana do ograniczania
wpływów kulturalnych mniejszości narodowych i jednoczesnego wzmacniania polskości na Polesiu.
Dzięki wprowadzeniu akcji bibliotecznej liczba czytelników w województwie
poleskim zwiększyła się o 2.5 tys. (z około 15 tys. w roku szkolny 1933/1934 do ponad 17.5 tys. w roku 1935/1936). Powiększanie księgozbiorów poprawiło nieznacznie statystykę w spadku liczby mieszkańców przypadających na jedną książkę, spadła ona do 12.9 (z 15.4 w roku szkolnym 1933/1934). Procent ludności korzystającej
z czytelnictwa na Polesiu dalej był bardzo niski i wynosił 1.5 % ogółu mieszkańców.
Nr 27/2013
Andrzej Smolarczyk
47
Tabela 3. Biblioteki oświatowe i czytelnictwo (biblioteki i książki według obwodów) w województwie poleskim w latach 1930/1931, 1933/1934 – 1936/1937
1930/1931
1933/1934
1934/1935
1935/1936
1936/1937
Biblioteki Tomy Biblioteki Tomy Biblioteki Tomy Biblioteki Tomy Biblioteki Tomy
brzeski
46
34.881
42
19.707
88
21.574
64
17.792 108 41.342
drohicki
22
6.792
63
7.910
89
9.490
55
8.927
79
10.876
koszyrski
12
4.916
20
4.971
40
6.203
56
3.684
65
8.341
kobryński
23
7.357
19
6.315
22
6.585
22
4.578
37
6.618
kosowski
9
2.331
32
6.512
42
8.316
26
8.284
60
11.631
łuniniecki
29
10.322
43
6.320
57
7.440
85
14.623
61
9.697
piński
15
16.734
79
19.360
88
20.701
62
28.011
87
31.099
prużański
11
7.992
42
9.189
45
9.269
39
12.182
47
11.638
stoliński
9
6.994
52
11.052
69
12.312
78
18.829
97
15.160
Woj. poleskie 176 98.249 392 91.336 540 101.890 487 117.910 641 146.402
Obwody
Źródło: DzUKOSB za rok 1937, s. 473.
Rozwój bazy bibliotecznej w województwie poleskim w latach 1930/1931 –
1936/1937 przedstawia powyższe zestawienie (Tabela 3.). Liczba bibliotek oświatowych w latach 1930/1931 – 1936/1937 (okres 7 lat) wzrosła o 465 (ze 176 w roku
1930/1931 do 641 w roku 1936/1937). Był to wzrost o ponad 360%. Liczba tomów
w poleskich bibliotekach zwiększyła się w tym okresie o niecałe 50 tys. pozycji
(z ponad 98 tys. w roku 1930/1931 do ponad 146 tys. w 1936/1937). Księgozbiór
zgromadzony w bibliotekach poleskich zwiększył się w tym okresie jedynie o 50%.
Możemy to zjawisko wyjaśnić podziałem istniejących bibliotek stałych na mniejsze biblioteki ruchome oraz zjawiskiem wymiany książek zniszczonych na nowe,
a było to zjawisko masowe. Wyraźnie powyższe zjawisko występowało w latach
1930/1931 – 1933/1934, gdy liczba bibliotek zwiększyła się o 216, przy jednoczesnym zmniejszeniem się księgozbioru bibliotek o około 7 tys. tomów.
Najlepsze rezultaty w rozbudowie sieci bibliotecznej i powiększaniu zasobów
bibliotecznych posiadał powiat stoliński. W latach 1930/1931 – 1936/1937 liczba bibliotek w powiecie powiększyła się o 88 placówek (z 9 do 97). Natomiast liczba
książek w bibliotekach stolińskich powiększyła się o ponad 8 tys. (z około 7 tys. do
ponad 15 tys.). Najgorzej sytuacja wyglądała w powiecie kobryńskim, gdzie postępy
w akcji bibliotecznej były zdecydowanie najniższe. W omawianym okresie liczba
bibliotek w powiecie zwiększyła się zaledwie o 14 (z 23 do 37), a liczba książek
zmniejszyła się nawet.
48
BIBLIOTEKI I CZYTELNIE OŚWIATOWE W WOJEWÓDZTWIE POLESKIM...
Tabela 4. Budżety samorządowe na akcję biblioteczną w województwie poleskim w latach 1933/1934
– 1937/1938
Zrealizowano w złotych
Obwód
1933/1934
1934/1935
brzeski
drohicki
koszyrski
kobryński
kosowski
łuniniecki
piński
prużański
stoliński
Woj. poleskie
Źródło: DzUKOSB za rok 1937, s. 470.
2.000
400
300
400
2.000
1.000
6.100
1935/1936
1936/1937
3.974
750
346
905
967
1.585
1.519
854
1.000
11.900
6.037
1.150
250
1.452
189
2.289
1.466
949
250
14.032
Preliminowano
na 1937/1938
4.350
1.500
250
3.510
695
2.140
1.000
1.700
500
15.645
Dane zawarte w powyższym zestawieniu (Tabela 4.) ukazują budżety samorządowe przeznaczone na akcję biblioteczną w województwie poleskim w latach
1933/1934 – 1937/1938. Nakłady corocznie systematycznie wzrastały. Największe
nakłady na akcję biblioteczną poniosły samorządy w powiecie (obwodzie) brzeskim. Wielkość nakładów samorządowych przekładała się automatycznie na liczbę zakupywanych książek i rozbudowę zaplecza bibliotecznego. Powiaty kosowski i kobryński miały najsłabiej rozbudowaną sieć biblioteczną w województwie
poleskim, ale jak widać w powyższym zestawieniu samorządy w tych powiatach
przeznaczały niskie budżety na rozwój całego przedsięwzięcia. W kwotach przeznaczonych na rozwój akcji bibliotecznej w poszczególnych powiatach ujawnia się
zamierzona polityka odgórna. W wydatkach preliminowanych na rok 1937/1938 widać to najwyraźniej. W powiatach gdzie rozbudowa sieci bibliotecznej następowała
najszybciej (stoliński, piński, drohicki) wydatki ulegają zmniejszeniu. W powiatach, gdzie rezultaty akcji bibliotecznej były najmniejsze, wyraźnie widoczne staje
się zwiększenie wydatków samorządów mających wyrównać dysproporcje choćby
w ramach województwa poleskiego (kobryński, kosowski).
Tabela 5. Powiatowe centrale bibliotek ruchomych w województwie poleskim w latach 1932/1933
– 1937/1938
Rok
Centrale
1932/1933
1933/1934
1934/1935
1935/1936
1936/1937
1937/1938
9
9
9
9
9
Własne
Liczba
51
195
232
299
420
Tomy
4.360
11.681
17.989
24.783
29.946
Depozytowe
Liczba
Tomy
65
3.170
87
5.560
103
8.725
125
9.162
Źródło: DzUKOSB za rok 1937, s. 473; Polski stan posiadania na Polesiu; Brześć 1939.
Nr 27/2013
Andrzej Smolarczyk
49
Akcja biblioteczna miała za zadanie zniwelować ogromne braki występujące
w stanie czytelnictwa na Polesiu. Niewielkie środki finansowe, jakimi dysponowały
samorządy poleskie, oraz skromna dotacja ministerialna nie pozwalały na wielkie
inwestycje budowlane i zakup dużej liczby książek. Cała więc inicjatywa została
zbudowana głównie na bibliotekach ruchomych, które były zdecydowanie mniejsze
od bibliotek stałych, jednocześnie bardziej ekonomiczne i praktyczne. Powyższe
zestawienie (Tabela 5.) ukazuje żywiołowość rozwoju bibliotek ruchomych w województwie poleskim w latach 1933/1934 – 1937/1938. W roku szkolnym 1933/1934
na Polesiu funkcjonowało jedynie 51 bibliotek ruchomych, w których udostępniano
czytelnikom niewiele ponad 4 tys. książek. Od tego momentu rozpoczęła się intensywna rozbudowa struktury bibliotek ruchomych. W ciągu jednego roku liczba
bibliotek ruchomych w województwie powiększyła się o 209 i wynosiła 260 (195
własnych i 65 depozytowych) – był to wzrost czterokrotny. Liczba książek w bibliotekach ruchomych podniosła się w ciągu jednego roku do około 15 tys. (ponad
czterokrotnie). W roku 1937/1938 łączna liczba bibliotek ruchomych wynosiła 545
(420 własnych i 125 depozytowych), w których zgromadzono około 40 tys. tomów.
Biblioteki ruchome stanowiły własność MWRiOP. Księgozbiór bibliotek ruchomych był oddawany lokalnym władzom oświatowym w bezterminowe użytkowanie po wniesieniu przez nie kwoty równej połowie wartości księgozbioru. Biblioteki ruchome miały być udostępniane bezpłatnie (lub za małą opłatą na dalszy
rozwój księgozbioru) jak najszerszym warstwom ludności miejscowej. Kierownik
Centrali Bibliotecznej oraz lokalni bibliotekarze zobowiązani byli do prowadzenia ścisłej statystyki czytelników i ruchu książek. Do 1 stycznia każdego roku za
pośrednictwem inspektora szkolnego musiały spłynąć do Kuratorium OSB sprawozdania z działalności poszczególnych bibliotek. Opracowanie ogólne wysyłano
do MWRiOP. W razie nieprzestrzegania regulaminu lub braku inicjatywy Ministerstwo miało prawo za zwrotem wniesionej kwoty wycofać księgozbiór biblioteki
ruchomej i przenieść go w inne miejsce20.
Literatura:
Apel do społeczeństwa – O książkę polską na Polesiu, „Gazeta Poleska”, 2 lipca
1922 r., nr 27.
E. Masojada, Z działalności oświatowo-pozaszkolnej w Okręgu Szkolnym Brzeskim,
w: Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Brzeskiego za rok 1937.
Państwowe Archiwum Obwodu Brzeskiego w Brześciu, sygn. f. 59, o. 3, d. 1216,
k. 182, Pismo Przewodniczącego Wydziału Powiatowego w Stołpcach do Kuratora
Okręgu Szkolnego Poleskiego z dnia 28 maja 1923 r.
Państwowe Archiwum Obwodu Brzeskiego w Brześciu, sygn. 59, o. 3, d. 1216, k.
186, Regulamin Biblioteki Ruchomej.
20
PAOB, sygn. 59, o. 3, d. 1216, k. 186, Regulamin Biblioteki Ruchomej.
50
BIBLIOTEKI I CZYTELNIE OŚWIATOWE W WOJEWÓDZTWIE POLESKIM...
Państwowe Archiwum Obwodu Brzeskiego w Brześciu, sygn. 59, o. 3, d. 1227, k.
11, Sprawa danych liczbowych o stanie bibliotek samorządowych w Inspektoracie
Szkolnym Stolińskim z dnia 7 maja 1935 r.
Państwowe Archiwum Obwodu Brzeskiego w Brześciu, sygn. f. 59, o. 3-3v. d. 1244,
k. 55., Akcja biblioteczna KOSB.
Państwowe Archiwum Obwodu Brzeskiego w Brześciu, sygn. f. 59, o. 3, d. 1267, k.
9, Sprawozdanie Inspektora Oświaty Pozaszkolnej Tomasza Grunwalda z działalności oświatowej w roku szkolnym 1931/1932.
Państwowe Archiwum Obwodu Brzeskiego w Brześciu, sygn. f. 59, o. 3, d. 1304, k.
46-47, Pismo Polskiego Towarzystwa Opieki nad Kresami do KOSP w Brześciu z
dnia 4 czerwca 1925 r.
Państwowe Archiwum Obwodu Brzeskiego w Brześciu, sygn. f. 59, o. 3, d. 1310, k.
86, Pismo zastępcy kuratora OSP Jana Bobki do inspektorów szkolnych OSP z dnia
20 czerwca 1925 r.
Sprawozdanie Kuratorium z oświaty pozaszkolnej w r. 1931/1932, s. 353, w: Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Brzeskiego za rok 1933.
J. Stopa, Trzylecie wysiłku o dobrą książkę w Okręgu Szkolnym Brzeskim, w: Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Brzeskiego za rok 1937.
J. Sutyła, Miejsce kształcenia dorosłych w systemie oświatowym II Rzeczypospolitej, Wrocław 1982.
LIBRARIES AND EDUCATIONAL READING ROOMS
IN POLESIE PROVINCE IN 1919-1939
The article looks at the development of readership and educational activities in libraries and reading rooms in Polesie in 1919-1939, i.e. at the time when lack of
book collections was one of the biggest problems in education. The problem, let us
add, which affected other provinces in the Eastern borderlands as well. Among intervening measures taken at the time there were: book-collecting campaigns all over
Poland, promotion of readership, development of library network (both public and
private), and launching the Polish Society for the Eastern Borderlands.
Key words: readership, Polish libraries, education, Polesie, the interwar period, the
Eastern borderlands.
Grzegorz Trościński
Uniwersytet Rzeszowski
ICONES MORTIS – EMBLEMATY GEORGIUSA
AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA W NIEZNANYM
POLSKIM PRZEKAZIE Z XVIII WIEKU.
Z DZIEJÓW TOPOSU TAŃCA ŚMIERCI W POLSCE
W księgozbiorze Biblioteki Diecezjalnej w Sandomierzu (dawnej Bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego) w dziale starych druków pod sygnaturą
30796 przechowywany jest nieznany badaczom i nienotowany w naukowych źródłach czy bibliografiach egzemplarz emblematycznego druku Icones Mortis duodecim imaginibus praeter priores, totidemque inscriptionibus, praeter epigrammata e
Gallicis a Georgio Aemylio in Latinum versa, cumulatae, wydany w Lyonie przez
Jana Frelloniusa w 1547 roku1. Dzieło, będące owocem pracy malarsko-literackiej,
zawiera zbiór wybranych drzeworytów Hansa Holbeina Młodszego należących do
słynnego cyklu Tańca śmierci z 1525 roku2 oraz łacińskie epigramaty towarzyszące
obrazom. Icones Mortis wydane zostały po raz pierwszy w Lyonie w 1538 roku
(Les simulachres et historiees faces de la Mort, autant elegamment pourtraictes que
artificiellement imaginees) z epigramatami w języku francuskim autorstwa Gillesa
Corrozeta, które w następnym wydaniu z roku 1542, również w Lyonie (edytorami
byli Jan i Francois Frellon), przetłumaczone zostały przez Georgiusa Aemiliusa na
łacinę; od tej edycji zaczyna się niebywała kariera zbioru3, trwająca do XVIII wieku, obejmująca również tłumaczenia na inne języki europejskie4.
Zbiór z 1547 roku zawiera 53 ryciny i tematycznie należy do popularnych
w późnym średniowieczu i pierwszych dziesięcioleciach XVI stulecia wyobrażeń
danse macabre5. Kompozycja zbioru prezentuje czytelny program ideowy, a zo Razem z wymienionym dziełem wydrukowane zostały: 1. Medicina animae, tam iis, qui firma, quam qui adversa corporis valetudine praediti sunt […] maxime necessaria; 2. Ratio et methodus consolandi periculose
decumbentes; 3. Caecilius Ciprianus episcopus Carthaginensis et martyris, Sermo de mortalitate; 4. Oratio
ad Deum, apud aegrotum, dum invisitur dicenda; 5. Oratio ad Christum, in gravi morbo dicenda; 6. Ioannes
Chrysostomos, De patientia et consummatione huius seculi, de secundo Adventu Domini […], sermo.
1
Hans Holbein Młodszy stworzył trzy cykle drzeworytów poświęconych tematyce wanitatywnej: Alfabet
śmierci (Mały Alfabet z 1520 roku i Duży Alfabet z 1521) oraz Taniec Śmierci, nad którym pracował, jak
przypuszcza się, od 1523 do 1524 czy nawet do 1525 roku. Taniec śmierci w pierwszym wydaniu obejmował
40 drzeworytów.
2
Kolejne wydania pochodzą z 1545 (Lyon), 1547 (Lyon), 1554 (Bazylea), 1574 (Kolonia), 1654 (Antwerpia).
3
M. Praz, Studies in Seventeenth-Century Imagery, Roma 1964, s. 326. Niemiecka wersja zatytułowana Todtentanz durch alle Stendt der Menschen […] mit schönen Figuren und guten Reimen gezieret z rycinami
opartymi na drzeworytach Holbeinowskich powstała już w 1579 roku i wydana została w Wiedniu ( Zob. J.
Pelc, Słowo i obraz na pograniczu literatury i sztuk plastycznych, Kraków 2002, s. 99-100).
4
Najstarszy Taniec Śmierci z Klein-Basel pochodzi z 1312 roku. Jednak najsłynniejsze było malowidło w krużgankach Cmentarza Niewiniątek w Paryżu, zaginione w XVII wieku. Pod Tańcem Śmierci znajdowały się
5
52 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
rientowana została na przedstawienie historii ludzkości w perspektywie vanitas.
Pierwszy drzeworyt zatytułowany Creatio mundi6 ilustruje nie tylko stworzenie
człowieka w ogóle; nawiązaniem do drugiego opisu z Księgi Rodzaju eksponuje powołanie do życia niewiasty z Adamowej kości i jej rolę w upadku pierwszych ludzi.
Wydaje się, że wybór takiego przedstawienia stworzenia świata jest zamierzony,
ponieważ kolejna rycina nosząca tytuł Peccatum prezentuje grzech pierworodny
– niewiasta kuszona jest przez węża, a świadectwem złamanego zakazu jest podawane Adamowi na dłoni jabłko7. Narodziny niewiasty z kości mężczyzny pozostają
w logicznym związku z pierwszymi czterema rycinami, których celem jest wierne
i jednoznaczne zilustrowanie narodzin śmierci jako następstwa ludzkiej winy.
Toteż trzeci drzeworyt zatytułowany Mors obrazuje wygnanie z Edenu, czyli skutki grzechu pierworodnego łącznie z narodzinami śmierci, której wizerunek
wanitatywne sentencje. Przypuszcza się, że drzeworyty wykorzystane przez Guyota Marchanta w pierwszym
wydaniu La Danse macabre z 1428 roku wzorowane były na przedstawieniu z 1424 z Cmentarza Niewiniątek.
Początkowo w Tańcu Śmierci postacią główną jest zmarły – transi, toteż właściwie jest to taniec zmarłych.
Oglądający widzi siebie w perspektywie vanitas. Na takie ukształtowanie przedstawienia miała niezaprzeczalny wpływ popularna od XIII wieku przypowieść o Trzech zmarłych i trzech żywych. Dopiero około 1500
roku pojawia się w sztuce wyrazista alegoria śmierci – ludzki szkielet, niebędący już sobowtórem zmarłego
lub nieokreślonym zmarłym, a personifikacją, która już w takim kształcie występuje w cyklach Hansa Holbeina, o ile to właśnie nie on jest jej twórcą (J. Huizinga, Jesień średniowiecza, tłum. T. Brzostowski, wstęp
H. Barycz, posłowie S. Herbst, Warszawa 1992, s. 175-177; Ph. Ariès, Człowiek i śmierć, tłum. E. Bąkowska,
Warszawa 1992, s. 116-122). „Początkowo taniec śmierci to […] wspólny pląs, później krąg taneczny stopniowo rozpada się na pary i osiąga znakomitą, w pewnym sensie ostateczną, redakcję z ręki Hansa Holbeina
Młodszego, który do szczytu doprowadził indywidualizację epizodów i odrębną charakterystykę poszczególnych postaci reprezentujących zawody, stany, szczeble hierarchii społecznej. Tym razem jest to już nie
pośmiertny obraz człowieka, nie trup, lecz szkielet, personifikacja śmierci jako niszczącej siły, działającej
intencjonalnie” (J. Białostocki, Płeć śmierci, Gdańsk 2007, s. 50). Opinia o nowatorstwie ujęcia Holbeinowskiego przyjęła się dziś powszechnie, choć badacze wskazują bezpośrednie związki tego autora z wcześniejszymi dziełami interesującego nas zagadnienia. Z połowy XV wieku pochodzi poemat zatytułowany Le Mors
de la pomme, którego autor mógł inspirować się obrazami i wierszami tanecznego koła zmarłych z klasztoru
w Amiens z około 1450 roku. Śmierć przedstawiona została w ferworze pracy: między innymi uśmierca
papieża pośród jego dworu, rycerza w czasie bitwy. Ujęcie to przypomina Godzinki Simona Vostre’a z 1512
roku. E. Mâle sądzi, że Holbein znał wymienione dzieła. „Jego wielki taniec śmierci oddala się bowiem od
rzeczywistości klasycznego stereotypu i stanowi nie tyle taniec, ile serię nakładających się na siebie scenek
rodzajowych – jakie znalazły się już przedtem w Le Mors de la pomme i Godzinkach Simona Vostre’a – i innych, które wymyślił: Śmierć pomagająca Adamowi orać ziemię, towarzysząca w przechadzce cesarzowej,
krocząca obok oracza i poganiająca konie” (J. Delumeau, Grzech i strach. Poczucie winy w kulturze Zachodu
XIII-XVIII wieku, tłum. A. Szymanowski, Warszawa 1994, s. 119). W tym kontekście łatwo dostrzec podkreślane przez badaczy zdumiewające nowatorstwo polskiego literackiego danse macabre – Rozmowy Mistrza
Polikarpa ze Śmiercią, gdzie Śmierć tradycyjnie przedstawiona została jako transi, czyli zgodnie z wczesnymi wyobrażeniami, ale i nowocześnie, gdyż w serii rodzajowych scen.
Posiada on pewną skazę, która w późniejszych wydaniach została usunięta. Przez środek ryciny biegnie
pionowo jasna rysa przechodząca przez twarz Boga Ojca i łono Adama, które w sandomierskim egzemplarzu
zostało cnotliwie i zapewne w szczerym zgorszeniu zamalowane tym samym atramentem, którym napisane
zostały polskie tłumaczenia łacińskich epigramatów. Wyobrażenie stworzenia niewiasty z kości mężczyzny
przypomina wykorzystywane w inkunabułach drzeworyty, przykładem Supplementum chronicarum Jakuba
Filipa de Bergamo wydany w Wenecji 15 lutego 1492 roku.
6
Na tej rycinie również wstydliwe części ciała zostały ukryte – Adamowe przyrodzenie zamalowano, Ewie zaś
dorysowano na biodrach przepaskę. Ocenzurowany został również kolejny, trzeci drzeworyt. Odstąpiono od
nielogicznych korekt przy następnych rycinach, ale one przedstawiają pierwszych ludzi już ubranych. Cenzor
nie zauważył, że nagość postaci korespondowała z biblijnym brakiem wstydu w pierwotnym stanie szczęścia;
pojawił się on jako jeden ze skutków grzechu pierworodnego, co ubiorem zasygnalizował Holbein, dbając
o logiczną spójność wierną Biblii.
7
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
53
został tu po raz pierwszy zaprezentowany, dodatkowo w konwencji ludycznej z instrumentem w ręku, na którym przygrywa uciekającym w przerażeniu ludziom.
Taniec Śmierci nie może obejść się bez muzyki, a prawda o ludzkim życiu bez
przenikliwej ironii. Groza i wesołość, strach i kpina – silna kontrastowość widoczna
w cyklu Holbeina zawładnie światem ludzi zdominowanym przez śmierć, kontrującą ich życiowe plany, wkraczającą nieoczekiwanie in medias res, by wymierzyć
kres; to również źródło dramaturgii Holbeinowskich przedstawień. Od tego obrazu
śmierć towarzyszyć będzie człowiekowi w omawianym cyklu nieustannie8, co ilustrują ryciny prezentujące ludzi różnych stanów w jej towarzystwie, o czym dalej.
Tymczasem czwarty drzeworyt (tylko pierwsze cztery ilustracje posiadają
tytuły oprócz umieszczonych w nagłówkach cytatów z Pisma Świętego) zatytułowany Maledictio ilustruje kolejne skutki grzechu – rodzenie dzieci przez niewiastę
oraz ciężką pracę mężczyzny. Cykl wieńczy przestawienie Sądu Ostatecznego (jako
przedostatnie), na którym nie ma wizerunku śmierci, co również jest biblijnie i teologicznie poprawne. W ten sposób przedstawione zostały w lapidarnym skrócie
dzieje ludzkości, zredukowane do śmierci, wanitatywnego memento. Początkowi
i końcowi patronuje Bóg, środkowemu biegowi życia i dziejów człowieka – Śmierć
oraz towarzyszący jej na kilku rycinach Diabeł. Całość cyklu zamknięta została
obrazem z wizerunkiem herbu śmierci, choć wymowa iconu pozwala interpretować to przedstawienie jako nagrobek śmierci, co jest uzasadnione w kontekście
wcześniejszego wyobrażenia Sądu Ostatecznego, na którym śmierć została pokonana. Za takim traktowaniem iconu przemawia niszczenie klepsydry przez śmierć
przy pomocy kamienia trzymanego w jej szkieletowych rękach – jest to wyraźny
znak końca czasu (wcześniej klepsydra była nieodłącznym rekwizytem wszystkich
przedstawień w obrębie Holbeinowskiego danse macabre).
Cztery początkowe i dwie ostatnie ryciny tworzą ideową i kompozycyjną
ramę dla rozbudowanego Tańca Śmierci9. Poszczególne obrazy przedstawiają, można już rzec tradycyjnie, osoby różnego stanu i kondycji w towarzystwie Śmierci
– szkieletu ludzkiego. Postacie uszeregowane zostały hierarchicznie i właśnie taki
układ podkreśla egalitaryzm doświadczenia śmierci. Kolejno przedstawieni zostali: papież, cesarz, król, kardynał, cesarzowa, królowa, biskup, książę, opat, ksieni,
szlachcic, kanonik, sędzia, prawnik, senator, kaznodzieja, ksiądz, mnich, mniszka,
staruszka, lekarz, astrolog, bogacz, kupiec, żeglarze, rycerz, hrabia, starzec, hrabina, szlachcianka, panna (księżna), handlarz, rolnik-oracz, dziecko, żołnierz, gracz,
pijak, głupiec, rabuś, ślepiec, woźnica, żebrak10. Wystąpiła w Holbeinowym Tań W obrębie mortualnego tematu zostały umieszczone ryciny nieprzedstawiające śmierci, a włączone do cyklu
po zilustrowaniu uśmiercanych ludzi wszelkiego stanu i kondycji. Należą do nich najbardziej emblematyczne
ogniwa – rycina przedstawiająca Amora ze strzałą i tarczą oraz trzy ilustracje z dziećmi: jadącymi na kijach
i wracających z polowania (Dzieci I), niosącymi dziecko i winne grona (Dzieci II), trzymającymi rycerskie
rekwizyty (Dzieci III).
8
Jest on również ideą przewodnią Alfabetu śmierci. Przedstawienia tego chronologicznie wcześniejszego cyklu
korespondują z kilkoma wyobrażeniami omawianego.
9
10
Pierwsze Tańce Śmierci przedstawiały tylko mężczyzn, co wynikało z przewagi piastowanych przez nich
funkcji i godności. W następnym etapie wprowadzono również kobiety w odpowiednich wariantach do męskich postaci, z dodaniem okresów życia i stanów fizycznych. Guyot Marchant wydawca La Danse macabre
(1485 rok) w kontynuacji swego dzieła wydał Taniec Śmierci kobiet, do którego wiersze napisał Martial d’Auvergne. Od tego momentu idea równości wszystkich wobec śmierci wyrażona została w sposób pełny, a zatem
54 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
cu Śmierci plejada alegorycznych postaci znanych z wcześniejszych przedstawień
danse macabre, jak również rodzącej się i zdobywającej popularność emblematyki.
Również rekwizyty towarzyszące postaciom nie są zupełną nowością.
Taniec śmierci wpisany w genezyjsko-eschatologiczną ramę realizuje przynajmniej trzystopniowy program. Po pierwsze, ma wywołać strach przed śmiercią,
którego źródłem jest świadomość jej powszechności. Po drugie, ukazując nagłe,
nieoczekiwane wkroczenie Śmierci w ludzkie życie, ma uzmysłowić niebezpieczeństwo potępienia, w momencie, kiedy rachunek z Bogiem jest nieuregulowany. Po
trzecie, wzbudzić troskę o właściwe przygotowanie człowieka do śmierci, przewartościować wartości doczesne.
W ten sposób splecione zostały podstawowe wanitatywne wątki: danse macabre, ars moriendi, contemptus mundi oraz vado mori.
Nie można pominąć w tym miejscu ryciny piątej, pełniącej w cyklu ważną
funkcję. Przedstawia jedynie grające na siedmiu trąbach i innych instrumentach
szkielety. Motta towarzyszące rycinie pochodzą z Księgi Rodzaju oraz z Apokalipsy św. Jana, czyli odsyłają do skojarzeń z totalną zagładą ludzkości, na początku
jej dziejów w czasie potopu i końcu – w związku z otwarciem siódmej pieczęci
i wizjami siedmiu trąb. To kolejna rama, określmy ją mianem gniewu Bożego, wydobywająca nie tylko memento zagłady, sądu, ale przede wszystkim eksponująca
grzech i karę za jego popełnianie, toteż niektórym personifikacjom, szczególnie
grzeszników, towarzyszy wizerunek diabła. Przypomnienie minionej zagłady potopu i przyszłej, apokaliptycznej służy potęgowaniu strachu. Śmierć nie jest wystarczającą przestrogą w opamiętaniu grzeszników, silniej oddziaływać mogą jedynie
sąd Boży i potępienie. Na pierwszym planie przedstawiony został szkielet bijący
z ekspresją w dwa kotły, wygrywający złowrogi rytm do tańca śmierci11.
Cykl Holbeina i Aemiliusa w pełni podporządkowany został idei Tańca
Śmierci oraz wyznacznikom konstytuującym ten uniwersalny topos. Struktura plastyczno-literacka nawiązuje, choć już w nowoczesnym emblematycznym kształcie,
do synkretycznego przekazu obrazowo-słownego, wszak najstarszym drukowanym
Tańcom Śmierci towarzyszyły sentencje. „Literackie i plastyczne Tańce Śmierci –
jak zauważa Danuta Künstler-Langner – wygenerowały pewien określony model
tematyczno-formalny reju śmierci, składający się zarówno z obrazu śmierci, nawołującej ludzi do balu (groteskowo rozbawionej i uzbrojonej), a równocześnie
dydaktycznie jednoznaczny i uniwersalny (J. Huizinga, dz. cyt., s. 177-178). Początkowo liczba postaci wynosiła dwadzieścia cztery, szybko jednak rozrosła się do czterdziestu (u Holbeina czterdzieści dwie postacie).
Stefan Vrtel-Wierczyński ustalił na podstawie Tańca Śmierci z kościoła Panny Marii w Lubece określoną
kolejność: papież, cesarz, cesarzowa, kardynał, król, biskup, książę, opat, rycerz, mnich, burmistrz, kanonik, szlachcic, lekarz, lichwiarz, kapelan, wójt, zakrystian, kupiec, pustelnik, chłop, młodzieniec, dziewica,
dziecko (Wstęp, w: Średniowieczna poezja polska świecka, wstęp i oprac. S. Vrtel-Wierczyński, Wrocław
1952, s. XXXIV).
11
Przedstawienia danse macabre już w swych początkach wykorzystywały rekwizyty muzyczne. W Tańcach
Śmierci z La Chaise-Dieu, Lubeki i Berlina zmarły muzykant umieszczony został pod amboną kaznodziei,
z kolei w przedstawieniach z Bazylei ożywione transi grają na piszczałce i bębenku na progu kostnicy.
W Blockbuch z 1465 roku zmarły gra na dudach, natomiast w Blockbuch z około 1485 roku z Ulm lub Heidelbergu przedstawiona została orkiestra składająca się z jednego trębacza i trzech grających na piszczałkach.
W edycji Guyota Marchanta z 1486 roku znaleźli się zmarli grający na dudach, pozytywie, piszczałkach
i harfie. Jednocześnie dmący w piszczałkę wali w bęben (J. Delumeau, dz. cyt., s. 113-114).
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
55
z wyliczenia ludzi różnych stanów i zawodów – tancerzy widowiska. Ten wyznacznik tematyczno-formalny okazuje się stałą, półgotową strukturą o treściach uniwersalnych (archetyp śmierci rodzaju ludzkiego), obecną w Tańcach Śmierci i tworzącą
rdzeń strukturalny toposu Tańca Śmierci. Taniec ten, bujnie krzewiący się w okresie
od średniowiecza do baroku i później, stworzył konkretną formację toposową, wywołującą klimat lęku przed śmiercią, czekającą na każdego człowieka, a zarazem
dążącą do amplifikacji idei vanitas i memento mori”12.
Icones mortis posiadają typową dla emblematów trzyczęściową konstrukcję.
Lemmatami są cytaty z Pisma Świętego, zarówno ze Starego, jak i Nowego Testamentu. Pod rycinami umieszczone zostały łacińskie epigramaty cztero- lub sześciowersowe, opisujące i komentujące z tendencją do uogólnień wyobrażenia iconu.
Posiadają one wszelkie cechy subskrypcji13. Icones mortis z 1547 roku musiały być
traktowane jako emblematy, ponieważ dołączono do nich cztery przedstawienia
Amora i dzieci w identycznej oprawie inskrypcji i subskrypcji. Poza tym nie można
nie zauważyć, że w latach od wydania omawianego dzieła po raz pierwszy, czyli
z subskrypcjami w wersji francuskojęzycznej, do edycji z roku 1547, ukazywały się
zdumiewające dzieła niezwykłego prawnika Andrea Alciatusa. Pierwsze wydanie
Emblematum libellus, najprawdopodobniej bez wiedzy autora, miało miejsce w Augsburgu w 1531 roku w drukarni Heinricha Steynera, który zamówił ryciny u Jörga
Breu (104 emblematy z 98 drzeworytami). Kolejne, tym razem autoryzowane, ukazało się w Paryżu w 1534 roku (reedycja: Paryż 1542), edytowane przez Chrétiena
Wechela z drzeworytami Merkurego Jollata (113 emblematów).
Już w 1536 roku Jean le Fevre przetłumaczył zbiór na francuski (Livret des
emblemes), a Wolfgang Hunger – na niemiecki w 1542 (Das Buechle der verschroten). W 1546 roku w weneckiej oficynie Alda Manuzia synowie słynnego drukarza
wypuścili spod prasy drukarskiej Alciatusową Książeczkę emblematów z 86 nowymi utworami i 84 drzeworytami14. Tak więc przed edycją Icones Mortis z 1547
roku ukazało się sześć wydań Alciatusowego bestseleru – wymowne świadectwo
nowych potrzeb i gustów. Jeśli w pierwszym wydaniu panował (przynajmniej czę12
D. Künstler-Langner, Idea vanitas, jej tradycje i toposy w poezji polskiego baroku, Toruń 1996, s. 49, zob.
rozdz. Tańce Śmierci, s. 45-52.
Pamiętać należy, że „epigramaty renesansowe tworzyły czasem złożone kompozycje. Już wczesny renesans
znał dobrze krótkie zazwyczaj wiersze „na obraz” (in imaginem), pisywane jako swoisty literacki komentarz
do portretów konkretnych osób czy uogólnionych postaci (np. uczonego, żołnierza, wodza, monarchy). Z czasem (już około poł. XVI w.) jako osobny gatunek wykształciły się wydawane często lub pozostające tylko
w rękopisach serie takich „wizerunków”, z łacińska zwanych icones lub imagines, których pełna konstrukcja
składała się: 1) z ryciny przedstawiającej konkretną postać czy uogólniony portret przedstawiciela danej profesji; 2) sentencji, określającej konstytutywne cechy (cechę) owej postaci; 3) wiersza, zazwyczaj krótkiego,
epigramu […], nawiązującego do sentencji, określającej pełniej ową postać, dającej „pisany” (obok „malowanego”) portret. W podobny sposób epigramy na godła herbowe stawały się częścią stemmatów, a związane
z rycinami emblematycznymi, częścią emblematów, a także popularnych w ówczesnej Europie cyklów ilustrowanych bajek” (J. Pelc, Epigramat, w: Słownik literatury staropolskiej. Średniowiecze – Renesans – Barok, pod red. T. Michałowskiej, przy udziale B. Otwinowskiej i E. Sarnowskiej-Temeriusz, Wrocław 1990,
s. 169-170). Omawiany cykl, mimo zbieżności w tytule ze wskazanymi przez Janusza Pelca icones/imagines
traktujemy jako zbiór emblematyczny.
13
14
M. Praz, dz. cyt., s. 248-252; J. Pelc, Obraz – słowo – znak. Studium o emblematach w literaturze staropolskiej, Wrocław 1973, s. 18; R. Krzywy, Wstęp, w: A. Alciatus, Emblematum libellus. Książeczka emblematów,
tłum. A. Dawidziuk, B. Dziadkiewicz, E. Kustroń-Zaniewska pod kierunkiem M. Mejora, wstęp i oprac. R.
Krzywy, Warszawa 2002, s. VIII.
56 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
ściowo) kompozycyjny chaos, to już w drugim, dokonanym pod okiem autora, układ
całości był przejrzysty, a każdy emblemat znajdował się na oddzielnej stronie. Taki
właśnie układ posiadają Icones Mortis: jedna strona – jeden emblemat, co wyraźnie
świadczy o nowych, jeśli idzie o typ druku, tendencjach. Nie nagromadzenie treści
jest priorytetem, a przestrzenne i pełne szacunku dla nowego typu przekazu rozplanowanie karty, sprzyjające traktowaniu każdego utworu jak odrębnego przedmiotu
lektury, medytacji.
Egzemplarz będący w posiadaniu Biblioteki Diecezjalnej w Sandomierzu
znajdował się wcześniej w konwencie OO. Reformatów w Stobnicy (dziś Stopnica)15, o czym informuje pomieszczona na górnym marginesie karty tytułowej nota
proweniencyjna, innych bardziej szczegółowych brak. Druk jest kompletny, bez
uszkodzeń, posiada naniesioną paginację ołówkową w prawych górnych rogach kart
recto, jest ona jednak kilkakrotnie pomylona (pominięcie w numeracji kilku kart).
Na karcie pierwszej dodanej w czasie oprawiania druku wpisane zostało w XVII
wieku łacińskie elogium będące jednocześnie technopaegium w formie krzyża lub
krzyżyka z zawieszką w kształcie litery „O”. Na końcu druku po napisie identyfikacyjnym drukarza: „Lugduni, excudebat Ioannis Frellonius, 1547” – na kilku kartach
dodanych w czasie oprawy druku wpisane zostały tym samym pismem co elogium
łacińskie sentencje z różnych ksiąg biblijnych opatrzone nagłówkiem: „Sententis ex
Sacra Scriptura”. Przy kilku emblematach umieszczone zostały odręczne napisy
w języku hebrajskim. Do jednego z nich przetłumaczonego na język polski odnosi
się dopisana polskojęzyczna subskrypcja emblematu.
Jednak najbardziej interesującymi rękopiśmiennymi zapiskami są epigramaty
w języku polskim. Pełnią rolę subskrypcji, a zapisane zostały pod łacińskim tekstem
podpisu, na dolnym marginesie; zdarza się, że dokończenie subskrypcji znajduje się
na tej samej stronie na bocznych marginesach. Na 53 łacińskie epigramaty, utworów
polskich jest 32. Towarzyszą następującym emblematom: Creatio mundi, Peccatum,
Mors, Maledictio, zagłada (szkielety dmące w trąby), papież, cesarz, król, kardynał,
cesarzowa, królowa, biskup, książę, opat, ksieni, kanonik – prałat, senator, kaznodzieja, ksiądz, mnich, mniszka, staruszka, lekarz, astrolog, bogacz, kupiec, księżna,
handlarz, gracz, Amor, dzieci I, Sąd Ostateczny. Wierszowany wstęp Ad lectorem
christianum, epigramma nie został spolszczony. Przeważają utwory czterowersowe
(18), obok dwuwersowych (4), sześciowersowych (6) i ośmiowersowych (4). W jednym przypadku przy rycinie przedstawiającej Amora subskrypcja jest podwójna,
jednak nie mamy do czynienia z częstą w emblematyce wariantywnością subskrypcji. Polskie wiersze prezentują różny stopień wierności względem łacińskich epigramatów. Oprócz swobodnych parafraz znalazły się również utwory oryginalne.
Autorstwo epigramatów, jak również dokładny czas ich powstania pozostają
nieustalone. Nie wiadomo, do kogo personalnie należał egzemplarz, kiedy trafił do
Biblioteki Seminarium Duchownego w Sandomierzu, gdyż stopniccy reformaci nie
zostali skasowani, a główny trzon księgozbioru sandomierskiej książnicy stanowiły
15
Konwent Reformatów w Stopnicy ufundowany został przez Krzysztofa Ossolińskiego wojewodę sandomierskiego i jego żonę Zofię w 1639 roku. Reformaci stopniccy oparli się kasatom w czasie zaborów. 7 listopada
1944 roku klasztor wysadzony został w powietrze przez Niemców. Przypuszcza się, że było to miejsce pochówku Jana Chryzostoma Paska i matki pamiętnikarza.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
57
biblioteki klasztorne przejęte po kasatach16. Można przypuszczać, że książka trafiła
najpierw do konwentu Reformatów w Sandomierzu, a po ich kasacie wraz z resztą księgozbioru do nowopowstałej biblioteki seminaryjnej. Charakter pisma może
wskazywać na połowę lub drugą połowę XVIII wieku. Przypuszczenie to zdaje
się potwierdzać również leksyka tekstów. Przykładem sformułowanie użyte w epigramacie umieszczonym pod ryciną przedstawiającą cesarza: „nie dać jej biletu”
(o Śmierci), które skłania do przypuszczeń, że utwory mogły powstać w czasie popularności biletów wizytowych, czyli w drugiej połowie XVIII wieku lub w późnych czasach saskich. Pewnym tropem pozwalającym dookreślić czas powstania cyklu i podjąć kwestię autorstwa jest wymienienie nazwiska Małyszko w subskrypcji
pod ryciną przedstawiającą Kardynała:
Przyszła do kardynała Śmierć z brodą kosmatą,
Zdejmuje mu kapelusz, bo minęło lato.
„Sam nie wiem, gdzie mam mieszkać na tę zimę”.
„Mości księże Małyszko, ja Waćpana przyjmę”17.
Wymienioną osobą jest najprawdopodobniej Tomasz Aleksander Małyszko
(urodzony około 1721 – zmarł w Przemyślu 17 V 1801 roku), kanonik przemyski,
doktor filozofii, historyk, doktor obojga praw. Studiował w Akademii Krakowskiej,
w której uzyskał stopień bakałarza i doktora filozofii w 1738 roku. Od 1745 do 1751
roku nauczał kolejno gramatyki, poetyki, retoryki i dialektyki w Szkołach Nowodworskich, gdzie w roku 1747 wystawił własnego autorstwa sztukę (Perseus monstruorum domitor…, Kraków 1747), w której pod alegorią Perseusza przedstawił
Chrystusa Zbawiciela18. Od 1755 był nauczycielem języka hebrajskiego na Wydziale
Teologicznym Akademii Krakowskiej19, do 1785 roku sprawował funkcję proboszcza parafii Siepraw, od 1760 pełnił urząd kaznodziei zwyczajnego w katedrze przemyskiej20. Wymieniony został jako jeden z kaznodziejów wygłaszających kazanie
po uroczystych nieszporach 8 września 1763 roku w dniu koronacji figury Matki
Boskiej Rzeszowskiej w kościele bernardynów21.
Można przyjąć, że trzeci wers zacytowanego wyżej utworu jako elegijna wypowiedziana pierwszoosobowo skarga na niepewność życia w podeszłym wieku22
16
W. Wójcik, Włączenie zbiorów poklasztornych do Biblioteki Seminarium Duchownego w Sandomierzu, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne”, Lublin 1960, t. I, z. 2, s. 50-65.
Icones Mortis…, k. A7 recto.
17
18
B. Brzuszek OFM, Małyszko Tomasz Aleksander, w: Słownik polskich teologów katolickich, pod red. H. E.
Wyczawskiego OFM, Warszawa 1982; Informacje o Małyszce przekazał niewiele po jego śmierci: Hieronim
Juszyński w Dykcjonarzu poetów polskich (Kraków 1820, t. 1, s. 277); również Encyklopedia Orgelbrandta,
t. 17, s. 906.
19
B. Brzuszek, dz. cyt.; A. Jocher, Obraz bibliograficzno-historyczny literatury i nauk w Polsce od wprowadzenia do niej druku po rok 1830 włącznie, t. 1, Wilno 1840, s. 338.
20
B. Brzuszek, dz. cyt.
Addytament albo opisanie krótkie koronacyi cudownej statui Matki Boskiej Maryi na lewej ręce piastującej
Jezusa, a w prawej berło od lat 250 cudami sławnej w kościele rzeszowskim WW. OO. Bernardynów prowincyi
ruskiej Roku Pańskiego 1763 dnia 8 września odprawionej, b.m., 1763, k. 1-2.; Zob. J. Rusecki OFM, Z dziejów
kultu bernardyńskiego sanktuarium maryjnego w Rzeszowie, „W nurcie franciszkańskim” 2008, nr 17.
21
22
Lato to tradycyjnie wiek dojrzały, zima to starość. Zob. T. Kostkiewiczowa, Oświeceniowe wiersze o porach
58 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
(możliwe, że dotyczy jakiejś trudnej sytuacji boleśnie dotykającej autora tych słów
w starości) posiada sankcję autobiograficzną, wówczas ironiczną odpowiedź „gościnnej” Śmierci zwracającej się do autora wyznania i wymieniającej jego nazwisko
należy odczytywać autoironicznie. W ten sposób w korowód tańca śmierci włączony został przez siebie autor – widz i uczestnik piszący swe utwory w poczuciu
nieuchronnego kresu życia.
Wspomniano wyżej, że przy kilku emblematach zostały umieszczone rękopiśmienne zapiski w języku hebrajskim. Niektóre z nich przetłumaczył autor omawianych tekstów, co czyni prawdopodobnym autorstwo Małyszki jako wykładowcy
języka hebrajskiego. Nie bez związku pozostają przywołane konteksty biograficzne
– autorstwo dramatu i nauczanie przez Małyszkę poetyki (prezentowane niżej utwory wykazują doskonałą znajomość autora w zakresie poetyki epigramatu). Wskazany twórca wykazywał zainteresowanie i obeznanie w emblematach. Był autorem
emblematycznej subskrypcji będącej opisem obrazu – symbolu w wydanym po 15
listopada 1738 roku druku Akademii Krakowskiej zatytułowanym Ingressus ad Capitolium laureati honoris VIII. VV. DD. primae laureae candidatorum, dum […] per
[…] Laurentium Sałtszewicz […] artium et philosophiae baccalaurei ritu solenni
applaudente magnorum hospitum frequentia pronuntianentur […] a Thoma Małyszko, eiusdem laureae candidato stylo poetico descriptus23, jak również wierszy
stemmatycznych24.
Nietypowe ujawnienie autorstwa przez Tomasza Aleksandra Małyszkę przywodzi na myśl Taniec Śmierci z Berna, namalowany przez Niklasa Manuela Deutscha w latach 1516–1520, na którym „malarz podpisał swoje dzieło i przedstawił
sam siebie z pędzlem, paletą i laską do opierania ręki. Jest w trakcie wykańczania
swojej pracy. Szkielet z klepsydrą gotuje się, by mu przerwać”25. Nie jesteśmy chyba skłonni uważać, że niedopisanie w odnalezionym egzemplarzu wszystkich subskrypcji związane jest ze skorzystaniem przez autora z włożonego w usta Śmierci
zaproszenia?
roku wobec dziedzictwa Jana Kochanowskiego, „Pamiętnik Literacki” 1980, z. 4; T. Kostkiewiczowa, Poetyka i poezja, Warszawa 1982, s. 406-407; G. Trościński, Barokowe wiersze o porach roku, „Studia Filologiczne” 2001, z. 2, s. 165-175.
23
P. Buchwald-Pelcowa, Emblematy w drukach polskich i Polski dotyczących XVI-XVIII wieku. Bibliografia,
Wrocław 1981, s. 193-194. Zob. tamże, s. 191.
24
Bibliografia Estreichera rejestruje kilka druków Małyszki: Cherubin ecclesiae militanti praesidia ferens,
Kraków 1750; Kazanie na dzień i święto S. Stanisława Kostki Societatis Iesu, Przemyśl 1769; Kazanie podczas Aktu koronacji Statui Cudownej Matki Boskiej w Rzeszowie, Kraków 1763; Kazanie na pogrzebie Jana
Czarnowskiego, Przemyśl 1765; Kazanie pogrzebowe podczas trzydniowych exekwii za duszę S. P. Jaśnie
Wielmożnego Jmci Pana Jana z Charczowa Charczewskiego, Przemyśl 1765; Kazanie pogrzebowe nieznośny
w wielu stanach żal i szkodę przez Jaśnie Wielmożnej Jejmości Pani Anny z Potockich Mniszkowej, Przemyśl
1758; Kazanie pogrzebowe po pracach J. O. Junoszy spoczynku na tronie chwały wiecznej życzące. Podczas
solennych exekwii z rozkazu pasterskiego odprawionych za duszę Ś. P. J. O. Księcia Andrzeja Stanisława
Kostki na Załuskach Załuskiego, Przemyśl 1759; Perseus monstrorum domitor sub allegoria Christus dominus totius Eregi victor, humani generis salvator, Kraków 1747; Questio iuridicia de iure patronatus, Kraków
1750; Questio physica de causis ex Aristotelis desumpta, Kraków 1751 (t. XXII, s. 102-104). Związki autora
z Przemyślem czy ogólnie dawnym województwem ruskim może potwierdzać nazwa kresowego instrumentu
– bandurka, która użyta została w jednym z epigramatów.
J. Delumeau, dz. cyt., s. 120.
25
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
59
Tytułowe obrazy śmierci należy rozumieć dwojako. Po pierwsze, jako obrazy
uśmiercania ludzi różnego stanu i kondycji, co wynika z programu danse macabre
oraz, po drugie, jako konterfekty Śmierci – personifikacji pojęcia, działającej i prezentującej się bohaterom ryciny i odbiorcy emblematów w różnych odsłonach swych
codziennych zajęć od początku po kres. Przyjrzyjmy się obrazowi Śmierci, jaki
wyłania się z polskich subskrypcji. Cechuje ją, podobnie jak w Uwagach śmierci
niechybnej Józefa Baki, „sportowa sprawność psychomotoryczna” – jak celnie określił zjawisko Aleksander Nawarecki26. Ukazana została przede wszystkim w intensywnym działaniu, co ilustrują zastosowane czasowniki. Śmierć: przychodzi, staje,
wchodzi, zdejmuje, oblicza, straszy, bierze, gwałci, zadaje gwałt, mocno trzyma,
gasi gromnicę, dogania, dusi, a jeśli zaprasza, to ironicznie i szyderczo. Zachowuje
się drapieżnie – rozdrapuje swoimi pazurami, ale też groteskowo: bierze za łeb, wali
w kark, zrzuca z góry (będzie o tym mowa poniżej). Jest dobrze wyćwiczonym instrumentalistą, gdyż: gra na zdrowie w chwili zagłady ludzkości, a w opisie śmierci
hazardzisty instrumentem, na którym gra Śmierć jest człowiek:
Śmierć gra na garle, a gracz głowę zdziera,
Niechże nie mówią, że Śmierć nie przebiera.
W garle organki grają, w nosie śwista,
Nie potrafiłby lepiej organista27.
Dopełnieniem wizerunku Śmierci są wynalazcze peryfrastyczne określenia,
podkreślające i bliskość Śmierci, jej szkieletowaty wygląd28 – „kościany kochanek”,
i płeć – „staruszka z kostnicy”, „madmosel z kostnicy”. Występuje również w przebraniu, na przykład błazna, który straszy panny dworskie. Śmierć w różnych przebraniach występuje w cyklu danse macabre Daniela Chodowieckiego oraz wcześniejszych anonimowych cyklach – „śmierć przebrana nie przestaje być śmiercią.
Gdy się bawi, to zabawa prędzej czy później okaże się grą w zabijanego”29. Kojarzona jest również z przewrotnym losem, Fortuną, gdyż za sprawą śmierci następują
nieoczekiwane przemiany, szczęście zmienia się w nieszczęście, jak w epigramacie
poświęconym pannom i zalotnikowi, który niespodziewanie „Będzie miał pogrzeb,
co miał mieć wesele”.
Opisywany zbiór thanatologicznych emblematów wpisuje się w tradycję literacką oraz ikonograficzną danse macabre w literaturze i sztuce polskiej, krańcowo
reprezentowaną przez Rozmowę Mistrza Polikarpa ze Śmiercią30 z lat sześćdzie A. Nawarecki, Umieranka księdza Baki, „Pamiętnik Literacki” 1983, z. 1, s. 12.
26
27
Icones Mortis…, k. C7 recto.
28
29
W poezji barokowej, szczególnie w epigramatach, fraszkach tradycyjne wyobrażenie śmierci w postaci szkieletu stawało się celem żartów, czego przykład odnaleźć można w zbiorze Stanisława Serafina Jagodyńskiego.
W utworze Śmierć posłużył się poeta następującym „kanibalistycznym” konceptem:
Nie dziw, iż tak łakomie na ludzie Śmierć zjadła,
Ano i siebie samą do kości objadła.
(S. S. Jagodyński, Dworzanki, Kraków 1621, k. D3 recto).
A. Nawarecki, dz. cyt., s. 13.
M. Włodarski, Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią, w: Lektury polonistyczne. Średniowiecze – Renesans – Barok, pod red. A. Borowskiego i J. S. Gruchały, t. 2, Kraków 1997, s. 64-70, rozdz. Danse macabre.
30
60 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
siątych XV wieku i zbiór dwunastu rycin Tańca Śmierci Daniela Chodowieckiego
z 1791 roku. Reprezentatywność w sztukach wizualnych, wobec braku świadectw
średniowiecznych i renesansowych, zyskują dzieła pochodzące dopiero z XVII
i XVIII stulecia, kiedy temat danse macabre przeżywa odrodzenie wraz z innymi
toposami wanitatywnymi średniowiecza31. Druga połowa XVII wieku i pierwsze
dziesięciolecia XVIII są w tym względzie okresem najbardziej twórczym. Z tego
czasu pochodzi najsłynniejszy Taniec Śmierci z krakowskiego Kościoła OO. Bernardynów, płaskorzeźby z kaplicy Dobrej Śmierci w kościele parafialnym w Tarłowie, malowidła z kościoła farnego w Krośnie, klasztorze Bernardynów w Kalwarii
Zebrzydowskiej, kościele św. Katarzyny (augustianów) w Krakowie32.
Dynamice rozwoju Tańca Śmierci w sztukach plastycznych odpowiadają liczne literackie adaptacje: od Sępowego Napisu na statuę abo na obraz Śmierci, sowizdrzalskiego utworu Nędza z Biedą z Polski idą, cykle nagrobków, przez Pamiątkę
[…] ześcia […] Seweryna Kochowskiego Wespazjana Kochowskiego, Pieśń XXXV
O śmierci Wacława Potockiego, Świat po części przejzrzany Daniela Bratkowskiego,
do poezji Dominika Rudnickiego (Nim nastąpią mary, chwyć się, stary, czary) czy
arcydzieła tego tematu – Uwag śmierci niechybnej Józefa Baki. Trwałość motywu
była rezultatem przechowywania reminiscencji danse macabre przez popularne,
M. Prejs, Poezja późnego baroku. Główne kierunki przemian, Warszawa 1989, s. 193-235, rozdz. W kręgu
tradycji gotyckich. „W poezji późnego baroku motyw tańca śmierci pojawia się bardzo często. Odnaleźć go
możemy w Echu pierwszym z poematu Klemensa Bolesławiusza, w twórczości Baki i Drużbackiej, w utworze Juniewicza, a także w kilku wierszach Dominika Rudnickiego. […] Podejmując ten motyw, poeci późnego
baroku kształtują go jednak na swój sposób, a mianowicie dążą do niezwykle silnego zderzenia przeciwstawnych emocji, najczęściej grozy i humoru” (tamże, s. 212).
31
32
Tradycja plastycznych wyobrażeń Tańca Śmierci w Polsce jest dość bogata i choć nie dysponujemy dziełami
z XV czy XVI wieku, to braki te rekompensują wizerunki powstałe od połowy XVII wieku do stulecia XX.
Najstarszymi realizacjami tematu danse macabre są dekoracje stiukowe Kaplicy Pana Jezusa przy kościele
parafialnym w Tarłowie z połowy XVII wieku oraz Koło śmierci z kościoła św. Katarzyny (augustianów)
w Krakowie pochodzące z tego samego okresu. Pierwszy przedstawia reprezentantów etapów życia ludzkiego (dziecko, młodzieniec, mężczyzna dojrzały, starzec) oraz żebraka, pątnika, szlachciców i magnata,
drugi – koło, w którego szprychach znajdują się nakrycia głowy ludzi różnych stanów oraz czaszki. W wizerunkach Tańca Śmierci wyodrębnia się grupa przedstawień bernardyńskich, dla których pierwowzorem
jest obraz z kościoła Bernardynów w Krakowie wiszący w kaplicy św. Anny namalowany w drugiej połowie
XVII wieku. Przedstawia dwa Tańce Śmierci: w środkowej części w kole na przemian ze szkieletami tańczą kobiety, na zewnątrz kręgu w medalionach zrealizowany został w czternastu epizodach Taniec Śmierci
mężczyzn. Obraz ten wydał kilka naśladownictw bezpośrednich i pośrednich. Należą do nich Tańce Śmierci
z kościoła w miejscowości Święta Anna, namalowany w 1769 roku obraz z kościoła w Kalwarii Zebrzydowskiej, XIX wieczny Taniec Śmierci z kościoła Bernardynów na Czerniakowie w Warszawie i pochodzący
z okresu przedwojennego Taniec Śmierci z Kalwarii Pacławskiej. Marek Prejs traktuje te przedstawienia jako
„gadające obrazy”, a ich długą tradycję umieszcza w obrębie folkloru zakonnego (M. Prejs, Oralność i mnemonika. Późny barok w kulturze polskiej, Warszawa 2009, s. 35-51, rozdz. „Gadające obrazy”). Popularność
danse macabre w bernardyńskim kręgu podtrzymywana była również przez piśmiennictwo, o ile nie od
niego właśnie rozpoczęła się kariera tego motywu. Wątek Tańca Śmierci odnaleźć można w wierszu na Dzień
Zaduszny Władysława z Gielniowa zatytułowanym Metra in Die Animarum (inc. Iam pueri videant loca
penarum metuenda), w którym „końcowa część utworu, nawiązując do motywu danse macabre, ukazuje powszechność i pewność umierania oraz równość wszystkich wobec śmierci. Jawi się obraz Śmierci, która nie
zważając na stan, godność i wiek ludzi, wykonuje swoją pracę: „atakuje królów” (invadit reges), „przyzywa
mistrzów” (vocat magistros), „zabiera kapłanów, rzemieślników i mnichów” (summit pontifices ac artifices
monachosque), „rani prałatów” (ledit prelatos), „usuwa dziewczęta i chłopców” (pueros tollitque puellas),
„odbiera niemowlęta” (accipit infantes), „porywa mędrców i głupców” (stultos rapit atque sapientes)” (M.
Włodarski, Wstęp, w: Średniowieczna poezja łacińska w Polsce, oprac. M. Włodarski, Wrocław 2007, BN I,
nr 310, s. XL).
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
61
rozpowszechnione w kancjonałach drukowanych i rękopiśmiennych poetyckich sylwach, katolickie pieśni o śmierci33.
Ciągłość tradycji kulturowych efektów danse macabre nie oznacza jednak powtarzania do znudzenia tych samych środków, gdyż po pewnym czasie skamieliny
wyobrażeń, stając się obiegowym banałem, przestałyby pełnić swą ideową funkcję.
O ile ikonografia Tańców Śmierci, wdziewając sarmacki strój, pozostała w pewnych
schematach nienaruszona, o tyle literatura poszukiwała nowych środków wyrazu,
eksperymentowała na materiale zapoznanym i kreowała nowe jakości, wykorzystując skrót, jaki daje dobrze znana wszystkim konwencja, by komunikować się
z odbiorcą, bez tłumaczenia mu punktu wyjścia dla tworzonych wariacji. Marek
Prejs widzi w wykorzystaniu wielorakich tradycji gotyckich w twórczości poetów
późnego baroku i czasów saskich, między innymi Tańca Śmierci, sposób przebudowy wzorca kultury polegający między innymi na swobodnym przekształcaniu
średniowiecznych toposów w chwili, kiedy powaga modeli kontreformacyjnych nie
była zagrożona przez śmiech, karykaturę, groteskę, hiperbolizację topicznych elementów doprowadzoną do granic absurdu34.
Taniec Śmierci w ujęciu poetów saskich służył kreowaniu wyrazistych efektów estetycznych, tworzyli oni żartobliwy dystans, karykaturą modyfikowali topiczne schematy, tworząc wersje parodystyczne, potęgowali naturalizm przedstawienia
w poczuciu fascynacji możliwościami niebanalnej kreacji35. Takie eksperymenty,
obserwowane w twórczości Elżbiety Drużbackiej, Dominika Rudnickiego i innych,
ujawniły się skrajnie twórczo w poezji Józefa Baki, którego Uwagi śmierci niechybnej są jakby żartobliwym przetworzeniem gotyckiego motywu tańca śmierci.
[…] Punktem wyjścia jest nie tyle konkretne zjawisko, co pewna tradycja kulturowa, którą poeta podejmuje, ale jednocześnie w dużym stopniu przekształca. Jest to
dialog, który nawiązuje wrażliwość ludzi pierwszej połowy XVIII wieku z estetyką, charakterystyczną dla sztuki gotyckiej. […] Poeci czasów saskich […] często
eksponowali sam proces twórczego przekształcania tradycji przejętych ze sztuki
gotyckiej. Byli nią zafascynowani jako stylem o niesłychanie silnych napięciach
emocjonalnych, gdzie zatarta została granica między pięknem a potwornością. Te
elementy interesowały ich zdecydowanie najbardziej i dlatego w wybiórczy sposób
wypreparowali je z tradycji średniowiecznej, po czym włączali w większe struktury
o barokowym lub nawet rokokowym charakterze, przystosowując jednocześnie do
potrzeb ‘poezji emocji’36.
Autor odnalezionego Tańca Śmierci, korzystając z gotowej struktury Holbeinowskiego cyklu, miał ułatwioną pracę. Nie kreował podstawowych struktur,
organizujących formalnie jego emblematyczne subskrypcje, związanych z dziejami ludzkości, narodzinami grzechu i śmierci, sposobów jej personifikacji. Gotowe
wizualnie scenki rodzajowe ilustrujące umieranie jako nieoczekiwane działanie
33
Zob. A. Nowicka-Jeżowa, Pieśni czasu śmierci. Studium z historii duchowości XVI-XVII wieku, Lublin 1992,
s. 355-389, rozdz. Policarpus redivivus. Medytacja eschatologiczna w katolickich pieśniach o śmierci i jej
średniowieczne dziedzictwo.
34
35
M. Prejs, Poezja późnego baroku, s. 228-236.
Tamże.
36
Tamże, s. 230, 234-235.
62 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Śmierci wymagały jedynie opisu, wymyślenia wypowiedzi bohaterów, puenty. Nie
wiemy, w jakim celu powstały dopisane do rycin utwory. Czy tworzył je autor dla
siebie, towarzyskiego kręgu (może należałoby je traktować jako facecje z profesorskiego kręgu Akademii Krakowskiej), czy z myślą o druku. Przeczyłyby temu:
umieszczenie nazwiska Małyszko w jednym z utworów, co niweczy uniwersalizm
toposu Tańca Śmierci, burzy niewzruszoną strukturę ogólności typów ludzkich,
stanów, zawodów oraz niekompletność podpisów, chociaż z drugiej strony teksty
dopisane zostały do kompletnej ramy, a więc do scen stworzenia człowieka i sądu
ostatecznego. Z pewnością odnalezione emblematy są zaskakującym komentarzem
literackim do tekstu kultury średniowiecznej.
Wybór Holbeinowskiego przedstawienia świadczy o wspólnych autorowi
i kulturowej formacji czasów saskich zainteresowaniach średniowiecznymi wzorcami nie tylko danse macabre, ale również memento mori, czyli wątków pochodnych najszerszej znaczeniowo idei vanitas vanitatum. W każdym przecież wypadku
wybór podstawy inspiracji, literackiej adaptacji nie jest przypadkowy, a jeśli nie
w pełni uświadamiany, to przynajmniej intuicyjnie akceptowany jako wynik intelektualno-estetycznej formacji autora, zazwyczaj korespondującej z duchem epoki
lub pragmatyzmem dydaktycznym, perswazyjnym. To sprawia, że w jednych schematach poeta czuje się twórczy, inne odrzuca. Wykorzystanie Holbeinowskiego
danse macabre świadczy o atrakcyjności średniowiecznego toposu, skoro właśnie
w takiej konwencji wyobrażenia został zaktualizowany. Tym samym tropem podąży w sztuce plastycznej Daniel Chodowiecki, jego cykl jest zamknięciem pewnego
etapu adaptacji Tańca Śmierci w kulturze polskiej, to ostatni akord średniowiecznego naturalizmu i grozy śmierci, w przededniu epoki zupełnie inaczej wykorzystującej gotyckie toposy, tematy, wątki. Zdaje się, że podobną funkcję spełnia również
odnaleziony cykl, wieńczy on formację kulturową znaczoną upodobaniem do średniowiecznych tematów mortualnych wykorzystywanych do groteskowego podsumowania człowieczej kondycji w rozstrojonych czasach saskich.
Skłonność do posługiwania się konceptem, dwuznacznością, paradoksem,
układami antytetycznymi, peryfrazą, inwersją, paronomazją poświadcza żywe
przywiązanie autora do barokowej poetyki. Operowanie grozą umierania oraz groteskową karnawalizacją tematu śmierci wskazuje na związki z literackimi, czy ogólnie, kulturowymi, konwencjami czasów saskich, bo choć groteskowe ujęcia tematu
śmierci pojawiły się w polskiej literaturze dużo wcześniej37, to właściwie późny
barok rozwinął je i spopularyzował38. Alina Nowicka-Jeżowa zauważyła, że „Dowcipy ‘thanatologiczne’, częste w utworach pisarzy sarmackich, zmierzają w kierunku groteskowej interpretacji tematu, kształtującej się przez całe stulecie baroku,
a tryumfującej w czasach saskich”39. „Zwycięski pochód groteski w literaturze
37
Zob. A. Nowicka-Jeżowa, Sarmaci i śmierć. O staropolskiej poezji żałobnej, Warszawa 1992, s. 138-152,
190-204; D. Chemperek, Groteska i śmierć: „Nagrobki zbieranej drużyny” Szymona Szymonowica, „Ruch
Literacki” 1999, R. XL, z. 3, s. 289-296.
„Elementy groteski w tekstach traktujących o śmierci […] nie są nowością. Natomiast wyjaskrawienie ich,
ostre skontrastowanie z grozą tematu jest dziełem pisarzy saskich” (M. Eustachiewicz, Twórczość Dominika
Rudnickiego, Wrocław 1966, s. 135).
38
39
A. Nowicka-Jeżowa, dz. cyt., s. 196-197.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
63
eschatologicznej polskiego baroku”40 trwa w czasach saskich, a dowodzi tego twórczość Hilariona Falęckiego, Elżbiety Drużbackiej, Józefa Baki41, Dominika Rudnickiego, Franciszka Alojzego Łoskiego, Karola Mikołaja Juniewicza.
Najlepszym przykładem groteskowej realizacji tematu w omawianym cyklu
jest subskrypcja znajdująca się pod ryciną przedstawiającą śmierć staruszki, której
towarzyszą dwa szkielety: statyczny prowadzący staruszkę za sobą – tworzy paralelnie symetryczny do niej układ oraz dynamiczny – w układzie kontrastowym.
Podwójność ta, symbolizująca przewrotność Śmierci, znalazła odbicie w dwuczęściowej strukturze epigramatu:
Czas dawno wyszedł, klepsydra stłuczona,
Baba nieżywa, lecz nie przewrócona.
Babę w kark walnąć albo z góry zrucić,
Łatwo się musi babusia wywrócić42.
Autor wprowadził ironiczne zderzenia tematu i zastosowanego słownictwa,
groteskę osiągnął w różnorodny sposób. Przede wszystkim tradycyjnie, czyli kreując obrazy działań Śmierci nielicujące z jej powagą, ani tematem, który urzeczywistnia, po drugie, stosując słownictwo potoczne brutalizujące działania Śmierci
i prymitywizujące jej „żarty” rodem z jarmarcznej farsy, po trzecie, trywializuje jej
Tamże, s. 203.
40
41
Antoni Czyż zauważa wyjątkowe miejsce Uwag śmierci niechybnej Józefa Baki wśród staropolskiej twórczości groteskowej. Podsumowując swe rozważania, pisze: „Na tle staropolskiej twórczości groteskowej Uwagi
śmierci niechybnej zajmują miejsce szczególne. Są przy tym nader znamienne dla swego czasu. Literatura
groteskowa rozwija się bowiem w tych epokach, które cechuje kryzys wartości i niewiara w możliwość poznania i opisania rzeczywistości. […] Następuje […] w okresie baroku destrukcja symbolu świata ukształtowanego w renesansie. Nie budzi też ufności natura. Poszukiwanie nowych form wyrazu poetyckiego, znamienne dla baroku, to dramatyczne zgłębianie sensu świata. Dominuje przekonanie, iż został on ukształtowany przez sprzeczności. Postawę taką odnajdujemy w poezji barokowej. Obok ubóstwienia artysty (poeta
creat Sarbiewskiego) i – z takiejże postawy wyrosłej – groteski mamy, jak u Baki, katastroficzne potępienie
istoty ludzkiej. Niewątpliwie groteska jako świat fantastyczny, jako kreacja, jako nowa Natura stanowi pośród sprzeczności literatury barokowej zjawisko szczególnie interesujące” (A. Czyż, Groteska w poezji księdza Baki, „Przegląd Humanistyczny” 1981, nr 3, s. 157). Badacz pisze: „Sytuując Uwagi śmierci niechybnej
w obrębie literatury (pozornie) stosownej i (pozornie) moralistycznej przecina zarazem Baka wszelkie więzy,
które łączyłyby go z normą klasycyzmu. Groteska ułatwia to. A także przywołane i sparodiowane konwencje
retoryki. […] Świat jawnej groteski jest wojujący i buntowniczy” (A. Czyż, Ja i Bóg. Poezja metafizyczna
późnego baroku, Wrocław 1988, s. 91, rozdz. Baka: poezja kiczu).
Icones Mortis…, k. B7 recto. W epigramatyce barokowej odnaleźć można fraszki, które w rubaszny sposób,
niejako oswajająco, realizują temat śmierci starca. Przykładu dostarcza utwór Wespazjana Kochowskiego Na
obraz śmierci, będący konceptycznym żartem związanym z ikonograficznym wyobrażeniem śmierci:
Czem śmierć w jednej łopatę, w drugiej kosę nosi
Ręce? – Młodych, jak trwalszych, tym żelazem kosi,
Zgrzybiałego zaś starca jeno trochę muśnie
W zadek łopatą, prędko jako mucha uśnie.
(W. Kochowski, Na obraz śmierci, w: tenże, Epigramata polskie, po naszemu fraszki, wyd. J. K. Turowski,
Kraków 1859, s. 5-6). Taneczny wir danse macabre porywa starca w wierszu Dominika Rudnickiego Starość
czasem radość. W tejże materii:
Dalej w nogi! Śmierć się goni,
A flaszka zanadrzem dzwoni.
Hup stary hup…Hup stary hup hup.
(Cyt. za: M. Prejs, Poezja późnego baroku, s. 230).
42
64 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
postać, sprowadzając do niewybrednych frantowskich figli podszytych ironią. W tej
funkcji użyty został deminutyw, tworzący kontrastowe układy: czułości i brutalności. Spieszczenie jednak nie łagodzi napięć, brzmi groźnie i potęguje dramatyzm
sceny, jest leksykalnym znakiem paradoksu Śmierci, która pieszczotliwie czyni
swą powinność. Bezbronność i wiek ofiary wystawione zostały na bezwzględne
pastwienie się Śmierci, która po sztubackim żarcie powraca do swej zdystansowanej względem człowieka pozy. Zastosowaniem zdrobnienia w szyderczo-ironicznej
funkcji autor osiągnął zdumiewający efekt bolesnego emocjonalnego ścierpnięcia,
w błyskawicznym tempie zburzył groteskowo-farsowy nastrój i wprowadził grozę, by wybrzmiało w znieruchomiałym zdumieniu wywołanego kontrastu memento
mori. Groteskowość osiągnął autor poprzez heterogeniczność elementów składowych konstruowanego obrazu i zaproponował własną interpretację iconu.
Epigramat nie jest dosłowną deskrypcją obrazu, zostały w nim wyrażone
niewpisane w podstawowy plan iconu sensy, które zdecydowały o zamierzonym,
trywialnym doborze słownictwa. Taki sposób budowania znaczeń oddaje właściwą
funkcję elementów składowych emblematu. Nie mają się one semantycznie dublować, a dopełniać, tworząc sens najpełniejszy, niemożliwy do wyrażenia samodzielnie przez icon lub subskrypcję43.
Podstawową dominantą, zarówno dla Holbeina, jak i naszego autora, jest kontrast, ale jest to kontrastowość, w obu wypadkach, innego rodzaju. Rycina Holbeina
przedstawia staruszkę i Śmierć uderzającą swą ofiarę w kark, ale nie jest to wyobrażenie groteskowe, raczej wywołujące przerażenie, grozę. Dynamizm gestów
Śmierci i bierność ofiary u Holbeina jest pochodną średniowiecznych przedstawień
towarzyszących literackim opisom i malarskim ujęciom tematu Pasji Chrystusa,
w których statyczna postać Jezusa skontrastowana była zazwyczaj z dynamiką
działań oprawców, jak na przykład w Rozmyślaniach dominikańskich czy pasyjnych
fragmentach Rozmyślania przemyskiego (przykładem Czcienie o tem, jako miły Krystus był jęt i związan barzo trudno) oraz w przedstawieniu koronowania cierniem na
malowidłach tylnej części skrzydeł tryptyku z Tarczku. Taki kontrast towarzyszący
rycinie Holbeina podkreśla gwałtowność działania Śmierci i wzbudza współczucie
dla ofiary, tym samym współczucie dla samego siebie, bardziej smutek wynikający z niemożności uniknięcia nieuniknionego. Natomiast w subskrypcji emblematu
zastosowane a omówione wyżej kontrasty eksponują charakter cynicznej Śmierci,
podkreślają jej bezwzględność, eksponują naigrywanie się z ofiary, a jednocześnie
przez wywołany efekt groteskowości ujmują jej powagi.
Ironia, którą posłużył się autor, znajduje swój wyraz zazwyczaj w puencie
utworów. Służy dowcipnemu (z perspektywy Śmierci) podsumowaniu przedstawionej sytuacji na rycinie i dopełnieniu sensów w subskrypcji. Zaprawiona kpiną lub
sarkazmem demaskuje ludzki grzech, jak w epigramacie napisanym pod ilustracją,
„Sztuka emblematu powstała po to, aby móc przekazać (w teorii, w praktyce było z tym różnie) treści tak
ważne i skomplikowane, że „w pojedynkę” sam przekaz słowny, czy sam przekaz ikonograficzny po prostu
by im nie podołał. Dopiero solidarna (choć różnorodna) współpraca tych kanałów porozumiewania się jest
w stanie tę treść ukonstytuować. Ma ona zresztą charakter pewnej wypadkowej, toteż w przypadku dobrego
emblematu nie ma pełnej odpowiedniości treściowej pomiędzy inskrypcją, ryciną i subskrypcją. Dopiero
wzajemna gra znaczeniowa tych części wytwarza ostateczny sens, który nigdy nie da się sprowadzić ani do
samego obrazu, ani do samego słowa” (M. Prejs, Oralność i mnemonika, s. 35).
43
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
65
na której Śmierć przerywa życie modlącej się zakonnicy w obecności siedzącego na
łożu kochanka z lutnią:
Wszedł po kryjomu gach do zakonnice,
Śmierć na modlitwie gasi jej gromnice.
Siedzi w łóżku jej, na bandurce brząka.
Znać się tak lepiej mówiła koronka 44.
Nie wszystkie jednak emblematyczne podpisy operują subtelnymi chwytami ironii i sarkazmu. W cyklu znalazło się kilka utworów, w których żart opiera
się nie tyle na obscenizmach, ile przy ich towarzyszeniu na dosadnym wyrażaniu
człowieczej kondycji, wyborów przez niego dokonywanych, życiowych postaw. Rubaszność (choć zaznaczyć trzeba, że ograniczająca się do nazewnictwa potocznego pewnej części tylnej człowieczego ciała) zdradza powinowactwa ze staropolską
facecjonistyką, fraszkopisarstwem, w których rygory stosowności od dawna były
rozluźnione, ale też utwory takie pisane były z myślą o innym adresacie – „dobrym
towarzyszom k woli”. Przykładem subskrypcje pod rycinami śmierci astrologa
i hazardzisty:
Astrolog patrzy koło jak niebieskie miele,
Głowa w czapce, myśl w niebie a dupa w popiele45.
Czart się już cieszy, że gracz duszą piernie,
Bo judzenie przy kartach rozdeno niezmiernie46.
Jeśli nawet w kanonach niestosowności dopuszczalne było w omawianym
zbiorze użycie rubasznego słowa w subskrypcji pod ryciną przedstawiającą astrologa (kompromitowanego w czasach oświecenia i negatywnie ocenianego przez Kościół) czy gracza, to niedopuszczalne z wielu względów było posłużenie się nim
w kontekście Sądu Ostatecznego. Autor rozumiał stosowność regestrów języka,
dlatego stonował kaznodziejskie pouczenie słownictwem, w jego poczuciu, eufemistycznym. Oto jak pouczająco odniósł się do iconu pod ryciną Sądu Ostatecznego:
Sąd boski odkryje, co przewrotnie się działo,
Jako się twarz od Boga często odwracało.
Tak było dawniej zrobić: niźli trąba zbudzi
Gębą do Pana Boga, a zadkiem do ludzi47.
Na szczęście opisana wyżej konceptyczna „wynalazczość” nie została przez
autora do końca wyeksploatowana, toteż nie brak jest w zbiorze subskrypcji, dla których ryciny są tylko punktem wyjścia do tworzenia znaczeń odmiennych od wymowy iconu, ilustrowanych treści, a wykazujących pewną elegancję słowną. Przykładem emblemat pierwszy całego cyklu noszący tytuł Creatio mundi przedstawiający,
44
45
Icones Mortis…, k. B6 verso.
Tamże, k. B8 recto.
46
47
Tamże, k. C7 recto.
Tamże, k. D4 verso.
66 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
co już zostało wyżej powiedziane, Boga Ojca w kreacji antropomorficznej stwarzającego z Adamowej kości niewiastę. Subskrypcja odnosi się do treści przedstawionych na rycinie, jednak autor szybko odszedł od tematu i zaproponował jego
interpretację:
Ciała stworzenie na uwagę weźcie,
Które stworzone dwa razy w niewieście.
Mężczyzna – z ziemi, kobieta – już z ciała,
Piękniejsze dzieło i struktura cała.
Co przetopione lub też przerobieńsze,
To ma spojenie słabsze, lecz piękniejsze48.
Utwór zdradza tendencje do ujęć typowych dla konceptycznego epigramatu.
Początkowy zwrot do potencjalnego odbiorcy jest zachętą podjęcia rozważań na
temat ciała i jego stworzenia. Ze względu na stereotypowość skojarzeń wanitatywnych towarzyszących temu zagadnieniu w dotychczasowej kulturze literackiej, zarówno wysokiej, jak i popularnej, czytelnik przygotowany jest na typowe rozwiązania, na przykład: ciało – nieprzyjaciel człowieka, znak marności, tragiczny dualizm
duszy i ciała itp. Tymczasem autor wiedzie odbiorcę za swoim tokiem rozumowania
i podsuwa mu doprecyzowanie tematu stworzenia ciała, jako powołanego do istnienia w powłoce kobiecej, z naciskiem na powtórne stworzenie. Puenta utworu
o typowej konceptycznej strukturze, będąca zgrabnym komplementem pod adresem kobiet, odsłania, nie bez zaskoczenia, kierunek autorskich asocjacji, dość odległych od wymowy Holbeinowskiej ryciny. Autor zaproponował czytelnikowi grę
w skojarzenia. W pierwszych wersach wskazał temat, a następnie indywidualnie go
rozwinął, wykorzystując analogie między tworzeniem określonych kształtów z naturalnego surowca, przetapianiem mniej wartościowego przedmiotu, by powołać do
życia desygnat szczególnej wagi i urody, a stworzeniem kobiety z ciała mężczyzny.
Konceptyczna struktura utworu wynikała zapewne z trwałości barokowych mód,
oczywiście popartych teoretycznymi rozważaniami i ustaleniami (teoria acutum
Macieja Kazimierza Sarbiewskiego), ale czynnikiem sprzyjającym były również
dystynktywne cechy epigramatu wyrażające się w tendencjach do takiego konstruowania toku wypowiedzi, by przygotowywał zdumiewające, błyskotliwe zakończenie, przyjmujące postać przysłowiowego uogólnienia, sentencji, żartu49. Zarówno
układ treściowy, tok znaczeń, jak i zakończenie zorientowane były na efekt zaskoczenia odbiorcy, co właśnie obserwować można w przywołanym wyżej utworze.
Wiele epigramatów skonstruowanych zostało z wydatnym ciążeniem ku puencie. Dbałość autora o efekt zaskoczenia towarzyszący wielu utworom, wyraża
się w różnorodnych zabiegach; niekiedy przybiera formę zaprzeczenia wyrażonych
w epigramacie sensów, by ponownie, bazując na skojarzeniach kulturowych, odwołać pozorne zaprzeczenie. Autor stwarza więc piętrowe struktury czytelniczego zdumienia. Podejmuje z odbiorcą ryzykowną grę, dyskretnie stymulując jego
48
Tamże, k. A3 recto.
J. Pelc, Epigramat, w: Słownik literatury staropolskiej, s. 168.
49
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
67
percepcję. Przykładem subskrypcja pod ryciną przedstawiającą Śmierć, która czyha
na głoszącego kazanie predykanta:
Predykant ludziom fałsze opowiada,
Ale go czeka za to wieczna biada,
Mówi, że słońce świeci, a tu ciemno,
Za słodkie miody daje żółć daremno.
Mówią, predykant, że jest zwodźca, zbrodzień,
A to człek godny, dawno śmierci godzien50.
Strategia zaskoczenia czytelnika realizowana jest od pierwszych wersów
utworu. Wyrażenie negatywnej opinii o kaznodziei ugruntowało w odbiorcy przekonanie, że ma do czynienia z antyklerykalną filipiką. Leksykalnymi znakami krytycyzmu są słowa ze sfery negatywnej: fałsz, zwodziciel, zbrodniarz oraz antytezy:
światła i ciemności, miodu i żółci. „Wieczna biada” – tradycyjna peryfraza potępienia przywołana została jako zapłata za kaznodziejską działalność. Puenta wprowadza dwustopniowe zaskoczenie. Pozytywna ocena przeczy budowanym wcześniej
sensom, sprzeciwia się powszechnej opinii – to pierwszy stopień niezgodności, drugi, wyraża się w grze słownej: człek godny – śmierci godzien, którą można by odczytać jako deklarację niewinności kaznodziei (godzien jest śmierci jako człowiek
do niej przygotowany). Jednak puenta posiada, zdaje się, przewrotną, ukrytą dezaprobatę. Używanie nazwy „predykant” zamiast „kaznodzieja” wskazuje, że nazwa
odnosi się do predykantów, czyli kaznodziejów protestanckich nauczających prawd
wiary zgodnie z katechizmem Marcina Lutra. W tej sytuacji gra słowna odsłania
antyprotestancką postawę katolickiego autora.
Wśród epigramatów zdarzają się również takie utwory, w których gry słowne pełnią najważniejszą rolę. Sytuacja zobrazowana na rycinie zostaje wówczas
w subskrypcji nie tyle sprawozdawczo opowiedziana, co opowiedziana dowcipnie
z wykorzystaniem podobieństwa brzmieniowego i semantycznego użytych słów.
Przykładem epigramat towarzyszący śmierci ksieni oparty na grze słownej, której
podstawą jest paronomazja. Pięciokrotnemu użyciu słowa towarzyszy zmiana znaczenia, a także funkcji gramatycznej:
Wołają po klasztorze: „gwałtu” – zakonnice,
Że gwałtu narobiła staruszka z kosnice.
Biegną jak na gwałt do swojego dzwona.
Wielki to był gwałt, bo ksieni zgwałcona51.
Wśród omawianych emblematów można wyróżnić kilka grup, biorąc pod
uwagę charakter subskrypcji i zawarte w niej odniesienia do ryciny. Autor zaproponował różnorodny sposób opracowania iconu i tym samym całościowej interpretacji
emblematu. Pierwszą grupę tworzą subskrypcje opisujące rycinę w sposób dosłowny. Nie posiadają wówczas charakteru konceptycznego, inwencja autora ogranicza
50
Icones Mortis…, k. B5 recto.
Tamże, k. B2 recto.
51
68 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
się do rymowania. Zaznaczyć warto, że jest to najmniej liczna grupa epigramatów
i należą do niej utwory dwuwersowe. Drugą – tworzą subskrypcje, w których sytuacja przedstawiona na rycinie została opowiedziana i podsumowana wanitatywną
lub moralną refleksją. Trzecią – wiersze, dla których rycina jest punktem wyjścia
w tworzeniu konceptycznych rozwiązań; w nich wynalazczość autorska jest najpełniejsza. Nieliczną grupę obejmują subskrypcje komentujące napisy hebrajskie
umieszczone przy lemmatach. Mają one wówczas podwójne odniesienie: do ryciny
i komentowanego napisu, który autor przetłumaczył.
Interesującym problemem w omawianym zbiorze jest również sytuacja komunikacyjna towarzysząca emblematom i wynikający stąd odmienny podział subskrypcji. Wiele z nich ma formę narracyjną, inne dialogową, zdarzają się również
formy mieszane narracyjno-dialogowe. W sytuacji, gdy mamy do czynienia z deskrypcją ryciny, narracją opowiadającą sytuację przedstawioną malarsko, autor
przejmuje rolę komunikacyjną obrazu, objaśnia jego „mowę”, wyręczając odbiorcę
i jednocześnie nie dopuszczając go do współuczestnictwa w komunikacie między
autorem ryciny a widzem wyręczanym w tym momencie przez autora subskrypcji.
Kiedy natomiast bohaterowie ryciny rozmawiają ze sobą, wówczas mająca postać
dialogu subskrypcja jest dosłowną konkretyzacją sytuacji komunikacyjnej. Wraz
z ryciną staje się formą mówioną, przypominającą, oczywiście mutatis mutandis,
poetykę komiksu. Dopisanie potencjalnych wypowiedzi urealnia ikonograficzną
sytuację, odbiorca staje wobec zatrzymanego kadru fabularnego przedstawienia,
współuczestniczy jako podsłuchujący mowę świata i zaświatów; świata, do którego
nie należy jako widz, i zaświatów, do których należeć będzie jako istota śmiertelna.
Inną jeszcze sytuację komunikacyjną spotykamy wówczas, gdy autor – komentator i moralizator, prowadzi dialog z osobami przedstawionymi na rycinie
i występującymi w subskrypcji, zwraca się do nich bezpośrednio, na przykład do
króla, sług cesarskich, księcia, panny kładącej się do łóżka, diabła, czasem stwarza
sytuacje mowy pozornie zależnej i wówczas zatarte zostają granice między wypowiedzią bohatera ryciny, a narratorem. Funkcja takich zwrotów jest różna. Służą
pouczeniu, napomnieniu, ale przede wszystkim są sposobem ujawniania głębszej
wiedzy autora-narratora, który występuje z innej niż adresaci pozycji. Przewagę
daje mu wiedza religijna i specyficzny dystans wobec przedstawianej na rycinie sytuacji uśmiercania. Narrator włącza się w ostatnim momencie życia bohaterów jako
głos osoby, która przejęta jest życiem z myślą o śmierci. Dochodzą wówczas do głosu idee ars bene moriendi. Odmienną sytuację komunikacyjną napotyka czytelnik,
kiedy sam staje się adresatem wypowiedzi autora. Przykładem podpis pod ryciną
przedstawiającą śmierć kupca:
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
69
Jeszcze nie rozpakował towarów z Angliji,
Nie widział sukna ani materyi,
A Śmierć go za łeb bierze od pieniędzy,
Kupcze łakomy, pójdź do wiecznej nędzy.
Otóż patrzajcie, jak to kupiec głupi,
Co nie targował, to tam darmo kupi.
Wziął diaboł kupca, wszystko postradane,
Serce przy suknach nieodpakowane52.
Autor, niczym katecheta, zwraca się do czytelnika subskrypcji, jak opowiadacz, który przedstawił domyślną konkretyzację ryciny, kieruje słowa pouczenia
do oglądających. Jest on zatem interpretatorem iconu, udziela niby głosu jednemu
z bohaterów, symulując swój zwrot do kupca, poucza również odbiorcę.
Odnaleziony zbiór emblematów drukowanych poniżej jest godzien odnotowania przynajmniej z kilku względów. Poświadcza zainteresowanie emblematyką
w XVIII wieku, a więc w okresie, kiedy minęły czasy jej świetności i popularności,
chociaż pamiętać należy, że upodobanie do widowisk emblematycznych, uświetniania strukturą emblematyczną uroczystości publicznych trwa po kres Rzeczypospolitej. Poza tym jest to jedyne świadectwo zainteresowania cyklem Tańca Śmierci
Hansa Holbeina Młodszego i Georgiusa Aemiliusa na terenie polskiej literatury,
świadectwo późne, jednak równie ważne ze względu na szeroko zakrojony ideowy
program danse macabre i przypuszczalne autorstwo Tomasza Aleksandra Małyszki.
Omówione epigramaty ukazują żywe przywiązanie autora do barokowej poetyki konceptyzmu, groteskowych ujęć tematu śmierci, tak charakterystycznych dla
czasów późnego baroku i doby saskiej, ale jednocześnie udowadniają obeznanie
autora w zasadach poetyki określonego gatunku. Będąc komentarzem do średniowiecznej tradycji Tańca Śmierci, podejmują niekiedy polemikę ze stereotypowymi
ujęciami wanitatywnymi, poszerzają repertuar skojarzeń mortualnych.
52
Tamże, k. C1 recto.
70 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
CREATIO MUNDI
Formavit Dominus Deus hominem de limo terrae,
ad imaginem suam creavit illum, masculum et foeminam, creavit eos.
Gen. I; II
Ciała stworzenie na uwagę weźcie,
Które stworzone dwa razy w niewieście.
Mężczyzna – z ziemi, kobieta – już z ciała,
Piękniejsze dzieło i struktura cała.
Co przetopione lub też przerobieńsze,
To ma spojenie słabsze, lecz piękniejsze.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
PECCATUM
Quia audisti vocem uxoris tuae et comedisti de ligno,
ex quo praeceperam tibi, ne comederes, etc.
Gen. III.
Jabłko jest małe, a jak wielka kara,
Którą ściągnęła pierwsza ludzi para.
71
72 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
MORS
Emisit eum Dominus Deus de paradiso voluptatis,
ut operaretur terram, de qua sumptus est.
Gen. III.
Zapłakać przyjdzie na matkę, na ojca,
Co są wygnani z boskiego ogrojca.
Żeście zstąpili z przykazów gościńca,
Idźcie precz za to z rajskiego zwierzyńca.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
MALEDICTIO
Maledicta terra in opere tuo, in laboribus comedes cunctis diebus vitae tuae,
donec revertaris, etc.
Gen. III.
Ewa ssać daje dziecięciu swych piersi,
A Adam z Śmiercią kijem w ziemi wierci.
73
74 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Vae, vae, vae habitantibus in terra.
Apoc. VIII.
Cuncta, in quibus spiraculum vitae est, mortua sunt.
Gen. VII.
Śmierć gra na zdrowie, ludzie wodę piją,
Trza stąd uciekać, kiedy w trąby biją.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Moriatur Sacerdos magnus.
Iosue XX.
Et episcopatum eius accipiat alter.
Psal. CVIII.
Śmierć przyszła śmiało, nie tracąc rezonu,
Stanęła blisko papieskiego tronu.
Cóż tobie honor wieki długie wróży,
Kiedy umiera sam namiestnik boży?
75
76 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Dispone domui tuae, morieris enim tu, et non vives.
Isaiae XXXVIII.
Ibi morieris, et ibi erit currus gloriae tuae.
Isaiae XXII.
Z głowy cesarskiej zdejmuje ciężary
I na żałobne położy ją mary.
Słudzy niepilni, nie wiecie sekretu:
Nie puścić Śmierci – nie dać jej biletu.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Sicut et Rex hodie est et eras morietur:
nemo enim ex regibus aliud habuit.
Eccle. X.
Król podparł boki, siedzi jako dzbanek,
Aż go częstuje kościany kochanek.
Twoje herbowne oblicza lilije,
Bo jutro gnije ten, co dzisiaj pije.
77
78 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Vae qui iustificatis impium pro muneribus,
et iustitiam iusti aufertis ab eo.
Isaiae V.
Przyszła do kardynała śmierć z brodą kosmatą,
Zdejmuje mu kapelusz, bo minęło lato.
„Sam nie wiem, gdzie mam mieszkać na tę zimę”.
„Mości księże Małyszko, ja Waćpana przyjmę”.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Gradientes in superbia potest Deus humiliare.
Danie. IV.
Idzie królowa jejmość z wielką pychą,
Trafiła na grób i paradę lichą.
Za nic manele, za nic i bluzgiery,
Trzeba przyoblec się w żałobne kiery.
79
80 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Mulieres opulentae surgite, et audire vocem meam:
Post dies, et annum, et vos conturbemini.
Isaiae XXXII.
Śmierć panny straszy w błazeńskiej opończy.
Błazeńskie życie błazeńsko się kończy.
Broni zalotnik swojej madmosele,
Będzie miał pogrzeb, co miał mieć wesele.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Percutiam pastorem, et dispergentur oves gregis.
Mat. XXVI. Mar. XIV.
Śmierć zobaczyła, że już pasterz stary
Nie może zganiać owiec do koszary.
Już mu czas przyszedł, który wszystko garnie,
Bierze go więc Śmierć na księżą owczarnie.
81
82 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Princeps induetur moeroe.
Et quiescere faciam superbiam potentium.
Ezechie. VII.
Książę się dziwi, że jego purpury
Śmierć rozdrapuje swoimi pazury.
Mój miły książę, daj jej swą purpurę,
A tego się chroń, byś miał całą skórę.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Ipse morietur, quia non habuit disciplinam,
et in multitudine stultitiae suae decipietur.
Prover. V.
Śmierć ad exemptas weszła za klauzurę,
Bierze opata i wraz kurwaturę.
Jak na nieszczęście opata tuczono,
Weszła przez furtę, znać jej nie strzeżono.
Gniewa się opat brzuchaty i tłusty,
Ale Śmierć sprawi żakom mięsopusty.
Mają bankiety, stare wina piją,
Pójdą do grobu na anatomiją.
83
84 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Laudavi magis mortuos, quam viventes.
Eccle. IV.
Wołają po klasztorze: „gwałtu” – zakonnice.
Że gwałtu narobiła staruszka z kosnice.
Biegną jak na gwałt do swojego dzwona.
Wielki to był gwałt, bo ksieni zgwałcona.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Ecce appropinquat hora.
Mat. XXVI.
Idzie do chóru prałat w popielicy,
Wyszła do niego madmosel z kosnicy.
Masz proszku we szkle ostatnią uncyją,
Wróć się, zastąpi inszy prezencyją.
85
86 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Qui obturat aurem suam ad clamorem pauperis,
et ipse clamabit, et non exaudietur.
Prover. XXI.
Głos ubogiego, co wleci do ucha,
Wnet go Łakomstwo i Diabeł wydmucha.
Ręki na płaszczu, Diabła na ramieniu
Nie czuje. Rzeczesz, bogacz w zachwyceniu.
„Czego chcesz, idź precz, przerywasz mi sprawę”.
„Jeść chcę, suknia zła i portki dziurawe”.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Vae qui dicitis malum bonum et bonum malum:
ponentes tenebras lucem et lucem tenebras;
ponentes amarum in dulce et dulce in amarum.
Isaiae V.
Predykant ludziom fałsze opowiada,
Ale go czeka za to wielka biada.
Mówi, że słońce świeci, a tu ciemno,
Za słodkie miody daje żółć daremno.
Mówią, predykant, że jest zwodźca, zbrodzień,
A to człek godny, dawno śmierci godzien.
87
88 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Sum quidem et ego mortalis homo.
Sap. VII.
„Da mi pokój, ja mam chorych wiele,
mam nabożeństwo odprawiać w kościele”.
„Trza i tobie Boga, i o toś go prosił,
Abyś oglądał, któregoś tu nosił”.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Sedentes in tenebris et in umbra mortis:
vinctos in mendicitate.
Psal. CVI.
„Puść mnie, ja idę do swego klasztora
Z karboną z kwesty do księdza przeora,
Muszę się sprawić z polowania mego”.
Śmierć mówi: „Pójdź do starszego sędziego”.
89
90 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Est via, quae videtur homini iusta:
novissima autem eius deducunt hominem ad mortem.
Prover. IV.
Wszedł po kryjomu gach do zakonnice,
Śmierć na modlitwie gasi jej gromnice.
Siedzi w łóżku jej, na bandurce brząka.
Znać się tak lepiej mówiła koronka.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Melior est mors, quam vita.
Eccle. XXX.
Czas dawno wyszedł, klepsydra stłuczona,
Baba nieżywa, lecz nie przewrócona.
Babę w kark walnąć albo z góry zrucić,
Łatwo się musi babusia wywrócić.
91
92 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Medice, cura te ipsum.
Luce. IV.
Wiemy to dobrze, że masz, mój panie doktorze,
Krople w flaszkach, w papierkach proszki, zioła w likrze.
Masz chorego starego, ma pulsy w rękawie,
Ale i ty niedługo posiedzisz na ławie.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
93
Indica mihi si nostri anima.
Sciebas quod nasciturus esses et numerum dierum tuorum noveras?
Iob XXXVIII.
Astrolog patrzy koło jak niebieskie miele,
Głowa w czapce, myśl w niebie, a dupa w popiele.
Weź cyrkiel, miarę, a rozmierz granice,
Wiele masz kroków do farnej >kosnice53<.
Zębów niewiele, szkoda już gęby zamykać,
Jakby chciał gwiazdy, jak pirogi łykać.
W rękopisie jest „kościoła”. Wprowadzono hipotetyczną lekcję „kosnice” ze względu na rym i występowanie
tego słowa w drukowanym cyklu.
53
94 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Stulte, hac nocte repetunt animam tuam:
et quae parasti, cuius erunt?
Luce. XII.
Siedzi za stołem między szkatułami,
Jakoby mędrzec między doktorami.
Gdyby był mądry, szukałby pomocy,
A głupią duszę wydrą mu tej nocy.
Bierze pieniądze niźli tego błazna
Śmierć pierwej, dusza znać, że mało ważna.
A co zostało, zabierze, kto inny.
Nie chciał dać ciepło, to musi dać zimny.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Qui congregat thesauros lingua mendacii, vanus et excors est,
et impingetur ad laqueos mortis.
Proverb. XXI.
Jeszcze nie rozpakował towarów z Angliji,
Nie widział sukna ani materyi,
A Śmierć go za łeb bierze od pieniędzy,
Kupcze łakomy, pójdź do wiecznej nędzy.
Otóż patrzajcie, jak to kupiec głupi,
Co nie targował, to tam darmo kupi.
Wziął diaboł kupca, wszystko postradane,
Serce przy suknach nieodpakowane.
95
96 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
De lectulo, super quem ascendisti, non descendes, sed morte morieris.
IV Reg. I.
Kładzie na miękkie łóżko panienka swe ciało
I twardej Śmierci tam się też leżeć zachciało.
Udusiła panienkę, bierze na Sąd Boży
Spod pierzyny, kotary i spod saskiej loży.
Darmo niebogo dufasz w lata młode,
Śmierć cię pochłonie, jak młodą jagodę.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Venite ad me omnes, qui laboratis et onerati estis.
Matth. XI.
Znać, że pracował, że często wtykana
Szabla przerosła pochwy do Szatana.
Już też nie będzie obraz po dwa grosa,
Kiedy zabrała nam Śmierć Bokonosa.
97
98 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Quid prodest homini, si universum mundum lucretur,
animae autem suae detrimentum patiatur?
Mat. XVI.
Śmierć gra na garle, a gracz głowę zdziera.
Niechże nie mówią, że śmierć nie przebiera.
W garle organki grają, w nosie śwista,
Nie potrafiłby lepiej organista.
Czart się już cieszy, że gracz duszą piernie,
Bo judzenie przy kartach rozdeno niezmiernie.
Czarcie, daj pokój, to gracz zawołany,
Jak wygra niebo, toś ty jest przegrany.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Confodietur iaculis.
Exod. XIX.
Syn to żołnierski bierze się do broni,
Że konia nie ma, śmierć go wnet dogoni.
99
100 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Luterski jest chłopiec54.
Pisze ojciec Marchian55, że luterski chłopiec.
Nie wiem, po czym go poznał ten tak mądry ojciec.
Wiemy, że nieżydowski, bo nieobrzezany.
Znać dlatego luterski, że jest bez sutanny.
Emblemat ten jest wariantem poprzedniego. Napis: „Luterski jest chłopiec” to tłumaczenie rękopiśmiennego
napisu hebrajskiego.
54
55
Może „Marchiar”.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
Pueri in ligno corruunt.
Thren. V.
Tym kijem jeżdżą, którym matka bije –
Nieujeżdżone i dzieci, i kije.
101
102 „ICONES MORTIS” – EMBLEMATY GEORGIUSA AEMILIUSA I HANSA HOLBEINA...
Omnes stabimus ante tribunal.
Rom. XIV.
Vigilate et orate, quia nescitis qua hora venturus sit Dominus.
Mat. XXIV.
Sąd boski odkryje, co przewrotnie się działo,
Jako się twarz od Boga często odwracało.
Tak było dawniej zrobić: niźli trąba zbudzi
Gębą do Pana Boga, a zadkiem do ludzi.
Nr 27/2013
Grzegorz Trościński
103
Bibliografia
Ariès Ph., Człowiek i śmierć, tłum. E. Bąkowska, Warszawa 1992.
Delumeau J., Grzech i strach. Poczucie winy w kulturze Zachodu XIII–XVIII wieku,
tłum. A. Szymanowski, Warszawa 1994.
Huizinga J., Jesień średniowiecza, tłum. T. Brzostowski, wstęp H. Barycz, posłowie
S. Herbst, Warszawa 1992.
Krzywy R., Wstęp, w: A. Alciatus, Emblematum libellus. Książeczka emblematów,
tłum. A. Dawidziuk, B. Dziadkiewicz, E. Kustroń-Zaniewska, pod kierunkiem M.
Mejora, wstęp i oprac. R. Krzywy, Warszawa 2002.
Künstler-Langner D., Idea vanitas, jej tradycje i toposy w poezji polskiego baroku,
Toruń 1996.
Nowicka-Jeżowa A., Pieśni czasu śmierci. Studium z historii duchowości XVI–XVII
wieku, Lublin 1992.
Nowicka-Jeżowa A., Sarmaci i śmierć. O staropolskiej poezji żałobnej, Warszawa
1992.
Pelc J., Słowo i obraz na pograniczu literatury i sztuk plastycznych, Kraków 2002.
Prejs M., Oralność i mnemonika. Późny barok w kulturze polskiej, Warszawa 2009.
Prejs M., Poezja późnego baroku. Główne kierunki przemian, Warszawa 1989.
ICONES MORTIS - EMBLEMS OF GEORGIUS AEMILIUS
AND HANS HOLBEIN IN A RECENTLY DISCOVERED
EIGHTEENTH-CENTURY POLISH SOURCE. HISTORY
OF THE DANCE OF DEATH TOPOS IN POLAND
The article looks at a newly discovered set of poetic inscriptions handwritten on the
pages of Georgius Aemilius’ and Hans Holbein’s emblematic work Icones Mortis…
published in Lyon in 1547. The original print is deposited at the Diocesan Library
in Sandomierz. The thirty-two ‘extras’ in Polish were in all probability added in the
second half of the eighteenth century by, as the author of the article assumes, Tomasz Aleksander Małyszka. The texts constitute a missing link between old Polish
realizations of the danse macabre motif and Daniel Chodowiecki’s cycle composed
during the period of Polish Enlightenment. The article analyses the image of death
and its grotesque elements that were so characteristic of the late Baroque. The discovered set of poetic inscriptions confirms that emblems were quite popular in the
second half of the eighteenth century; what is more, it is the only example in old
Polish literature of a creative dialogue with Aemilius Holbein’s Renaissance work
Key words: monuments of literature, emblems, images of Death, motif of danse macabre
KONTEKSTY
LITERATUROZNAWCZE I HISTORYCZNE
Natalia Sowtys
Narodowy Uniwersytet im. Tarasa Szewczenki w Kijowie, Ukraina
PISANA PO POLSKU LITERATURA UKRAIŃSKA
W KONTEKŚCIE FENOMENU KULTUROWEGO
POLSKO-UKRAIŃSKIEGO POGRANICZA
W badaniach nad historią literatury ukraińskiej na różnych etapach jej rozwoju, a także współcześnie ważne miejsce zajmuje problem bilingwizmu literatury1.
Na specjalną uwagę i omówienie zasługują polskojęzyczne utwory pisarzy ukraińskich, które na stałe weszły do historii literatury i należą w tym samym stopniu
zarówno do kultury ukraińskiej, jak i do polskiej. Ukraińscy twórcy literatury pisanej po polsku pochodzili z polsko-ukraińskiego pogranicza – swoistego fenomenu
kulturowego, wyznaniowego i językowego.
Zarówno ukraińscy, jak i polscy badacze poświęcili wiele uwagi charakterystyce utworów poszczególnych pisarzy, jednak w najnowszych opracowaniach
historii literatury ukraińskiej oraz polskiej brakuje odrębnych studiów na temat literatury ukraińskiej uprawianej po polsku.
Problemowi wyboru języka polskiego jako języka twórczości pisarzy XIX
wieku poświęcono dotychczas niewiele miejsca w studiach naukowych, dlatego też
wymaga on odrębnego omówienia.
Do najważniejszych prac literaturoznawczych analizujących polskojęzyczną
literaturę ukraińską należy monografia Ryszarda Łużnego2 charakteryzująca literaturę pisarzy Akademii Kijowsko-Mohylańskiej oraz monografia Rostysława Radyszewskiego, który jako pierwszy w literaturoznawstwie ukraińskim opracował
dorobek najwczejśnieszego ugrupowania literackiego pogranicza polsko-ukraińskiego – pisarzy okresu renesansu oraz baroku3. Rostysław Radyszewski słusznie
zwrócił uwagę na ahistoryczność stosowanych kryteriów określania przynależności
Zob. książkę: A. Korniejenko, Ukraiński modernizm. Próba periodyzacji procesu historycznoliterackiego,
Kraków 1997.
1
R. Łużny, Pisarze kręgu Akademii Kijowsko-Mohylańskiej a literatura polska. Z dziejów związków
kulturalnych polsko-wschodniosłowiańskich XVI-XVIII w., Kraków 1966.
2
R. Radyszewski, Polskojęzyczna poezja ukraińska od końca XVI do początku XVIII w., cz. I, Kraków 1996.
3
Nr 27/2013
Natalia Sowtys
105
pisarza do tej czy innej kultury na podstawie jego wyznania. Badacze ukraińscy
przyporządkowywali do kultury ukraińskiej tylko pisarzy wyznania prawosławnego, wskutek czego poza obszarem badawczym pozostała duża część piśmiennictwa
XVI-XVIII w.
Kolejnym ważnym zagadnieniem dotyczącym literatury pogranicza pozostaje kwestia języka. Po unii lubelskiej język polski staje się na pograniczu językiem
oświaty, nauki, literatury, a także wzorem wedle którego starano się doskonalić
własny język literacki. Wielu ukraińskich polemistów pisało swe traktaty zarówno w języku rusko-cerkiewnosłowiańskim, jak i w języku polskim, m.in. Melecjusz Smotrycki, Kasjan Sakowicz, Dymitr Tuptało. Dwujęzyczność stanowiła
normę dla ówczesnego pisarza ukraińskiego. Rostysław Radyszewski podkreślał:
„Język polski organicznie łączył się w poezji ukraińskiego baroku z patriotyzmem,
elementymi mentalności narodowej, historią i religijnością Ukraińców – i nie ma
w tym nic nienaturalnego bądz paradoksalnego”4. Jako przykład Rostysław Radyszewski podaje przekonanie Łazarza Baranowicza o prawie każdego poety do indywidualnego wyboru języka swoich wypowiedzi:
Proszę, przebacz mnie, Polaku,
Jeżeli tu nie masz smaku...
Wolność mają Poetowie
Jako w Bajkach tak i w mowie...
Że twój język i w Rusinie
Ciesz się cny Polaku, słynie...5
Szczególne miejsce zajmuje twórczość pisarzy, piszących często w dwóch,
a nawet trzech językach (w polskim, ukraińskim i łacińskim): Mikołaj Sęp-Szarzyński, Jan Szczęsny Herburt, Józef Wereszczyński, Szymon Szymonowic i bracia
Zimorowicze. Literatura ta wyeksponowała nie tylko niezwykłą urodę krajobrazu,
lecz przede wszystkim skonkretyzowała szereg wartości kulturowych, tworzących
fenomen kresowy. Inspiratorem „roksolańskiego” nurtu w literaturze był Stanisław
Orzechowski. Ważną rolę na pograniczu odgrywali twórcy: Jerzy z Drohobycza,
Paweł z Krosna, Grzegorz z Sambora, Jan Dąbrowski i Sebastian Klonowic, który w swoim poemacie Roksolania wprowadził i utrwalił przejętą z kronik nazwę
określającą ruski naród i jego ziemię – Roxolania, Roxolanus, tożsamą z Ruthenia,
Ruthenus.
Twórczość pisarzy kresowego pochodzenia przyczyniła się do wprowadzenia elementów kresowych do polszczyzny. Pod względem tematycznym większość
ukrainizmów nawiązuje do całokształtu stosunków społecznych, politycznych,
ekonomicznych na ziemiach ruskich w Rzeczypospolitej i poza nią, wchodzi też
w zakres kultury materialnej tych terenów. W tekstach są to zapożyczenia rzeczowe, związane z tematyką kresową. Do utworów nie związanych z tematyką ruską
i miejscowym kolorytem są wprowadzane nieświadomie jako składnik języka pisarza bądź świadomie dla zblizenia do języka potocznego. W języku ogólnopolskim
R. Radyszewski, dz. cyt., s.12-13.
4
R. Radyszewski, dz. cyt., s. 13.
5
106
PISANA PO POLSKU LITERATURA UKRAIŃSKA W KONTEKŚCIE FENOMENU...
utrzymały się głównie te wyrazy, które pisarze czerpali z języka potocznego i które
się u wielu z nich powtarzają.
Tradycja pisania po polsku w poezji staroukraińskiej kontynuowana była
i w późniejszych wiekach: w pierwszej połowie XVIII wieku w największej prawosławnej uczelni – Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, która wciąż określana
była mianem „polsko-słowiańsko-łacińska”, profesorowie Ławrentij Gorka, Mytrofan Dowgalewski, Jerzy Konisski, Mychajło Kozaczyński pisali zarówno w języku ukraińskim, jak i w języku polskim. Tendencje owe wywarły wpływ na epokę
romantyzmu, na piśmiennictwo polskie, które odzwierciedla długotrwały kontakt
dwu kultur, oraz przyczyniły się do zaistnienia w literaturze polskiej „szkoły ukraińskiej”, do której należeli: Antoni Malczewski, Seweryn Goszczyński, Aleksander Groza, Józef Bohdan Zaleski, Michał Grabowski, Tymko Padurra oraz ich naśladowcy6. Dwujęzyczna, polsko-ukraińska twórczość poetów, takich jak na przykład
Tymka Padurry, Lwa Eugeniusza Węglińskiego czeka wciąż na dokładniejsze opracowanie7. Dla współczesnego czytelnika ukraińskiego utwory Lwa Eugeniusza Węglińskiego w zapisie cyrylicznym zostały wydane w 2011 roku, a utwory Tymka Padurry – w 2012 roku dzięki staraniom profesora Rostysława Radyszewskiego8.
Warto wspomnieć o współpracy pisarzy polskiej grupy „Ziewonia” (August Bielowski, Lucjan Siemieński, Seweryn Goszczyński, Dominik Magnuszewski i in.) oraz ugrupowania utworzonego we Lwowie noszącego miano „ruskiej trójcy” (Markijan Szaszkiewicz, Iwan Wagilewicz, Jakiw Hołowacki), przedmiotem
zainteresowań których była kultura ludowa i folklor ukraiński. Wśród historyków
literatury Iwan Wagilewicz był pierwszym, który zaakceptował wielojęzyczność
literatury ukraińskiej i w 1843 roku napisał pracę Pisarze polscy Rusini; tekst po
raz pierwszy został wydany z rękopisu dzięki staraniom Południowo-Wschodniego
Instytutu Naukowego w Przemyślu w 1996 roku.
Po ukazie carskim z 1876 roku zabraniającym używania w szkołach języka ukraińskiego, drukowania wszelkich ukraińskich książek i czasopism, centrum
naukowe i kulturalne zostaje przeniesione na terytorium zaboru austriackiego do
Lwowa, gdzie większość inteligencji ukraińskiej znała dobrze język polski i czytała
literaturę polską w oryginale. Zainteresowanie literaturą polską wywołało potrzebę
tłumaczenia polskich dzieł literackich na język ukraiński. Utwory Adama Mickiewicza zostały przetłumaczone przez Pantelejmona Kulisza, Aleksandra Nawrockiego, Mychajła Staryckiego, w syberyjskim więzieniu Piotr Grabowski tłumaczył
Marię Konopnicką i Adama Asnyka, a także napisał wiersz do polskiego przyjaciela
Wacława Sieroszewskiego z nadzieją na pojednanie i współpracę narodów. Łesia
Ukrainka przetłumaczyła wybrane utwory Marii Konopnickiej.
Ważną rolę w stosunkach literackich polsko-ukraińskich odegrał Iwan Franko – pisarz, uczony, działacz polityczny. Bibliografia tego pisarza wynosi około 5
„Szkoła ukraińska” w romantyzmie polskim. Szkice polsko-ukraińskie, red. S. Makowski, U. Makowska
M. Nesteruk, Warszawa 2009. Р. Радишевський, «Українська» та «польська» школи в літературі українсько-польського пограниччя, w: Київські полоністичні студії: зб. наук. праць, Р. Радишевський [ред.],
Київ 2005, Т. VII, s. 7-30.
6
Zob. M. Kwapiszewski, Późny romantyzm i Ukraina: z dziejów motywu i życia literackiego, Warszawa 2006.
7
L.E. Węgliński, Poezje wybrane w języku ukraińskim, red. R. Radyszewski, Kijów 2011. T. Padurra, Utwory
wybrane, red. R. Radyszewski, Kijów 2012.
8
Nr 27/2013
Natalia Sowtys
Iwan Franko, fotografia, 1886
107
108
PISANA PO POLSKU LITERATURA UKRAIŃSKA W KONTEKŚCIE FENOMENU...
Taras Szewczenko, Autoportret, 1840
Nr 27/2013
Natalia Sowtys
109
tys. dzieł, wśród których ok. tysiąca stanowią pozycje polskojęzyczne. Liczne artykuły prasowe poświęcił on „szkole ukraińskiej”, rozwojowi literatury polskiej XVI
i XVII wieku, pisał po polsku wiersze, powieści Lelum Polelum, Dla domowego
ogniska, nowele, prace krytyczne i naukowe z dziedziny literatury, folkloru, tłumaczył na język polski literaturę zachodnioeuropejską.
Z perspektywy współczesnych badań historycznoliterackich rozumiemy, że
gdyby Іwan Franko zdecydował się napisać wszystkie swoje utwory w języku polskim, a za nim podążyłaby cała twórcza elita Ukrainy Zachodniej, to język ukraiński zostałby de facto zepchnięty do poziomu dialektu (ze względu na skomplikowaną sytuację językową na wschodzie Ukrainy).
Wybór języka polskiego przez ukraińskich pisarzy ХІХ wieku pochodzących
z pogranicza polsko-ukraińskiego wywoływał różne, sprzeczne opinie, a z pozycji
współczesnej filologii przeważnie otrzymuje krytyczne oceny.
W tym kontekście aktualny wydaje się problem „apostaty językowego”. Termin
ten po raz pierwszy wprowadził wybitny ukraiński językoznawca Aleksander Potebnia w swojej recenzji na księgę Jakiwa Gołowackiego Pieśni Rusi Galickiej i Węgierskiej9. Kategorię „apostaty językowego” bardzo trudno zdefiniować, ponieważ dotyczy ona wielu sfer życia nosicieli języka i można ją interpretować z pozycji różnych
dyscyplin naukowych: psychologii, etnografii, filozofii, lingwokulturologii itp.
Za człowieka o odmiennych poglądach można uważać wybitnego germanistę z Danii Rasmusa Raska – jednego z prekursorów językoznawstwa historyczno
-porównawczego. Wszystkie swoje studia naukowe napisał on w języku duńskim
i tylko dlatego nie był w porę zauważony w językoznawstwie europejskim (chociaż
Rasmus Rask pisał i rozmawiał 30 językami). Na pytanie, dlaczego nie pisze swoich prac w języku niemieckim, angielskim albo francuskim, co umożliwołoby mu
zdobycie popularności w Europie, Rasmus Rask odpowiedział, że „każdy człowiek
powinien być oddany swojej ojczyźnie, i całe dobro, które może stworzyć, powinno
należeć wyłącznie do ojczystej ziemi”10.
Tak więc, decyzja pisarza o rezygnacji z języka ojczystego – niezależnie od
motywacji – często napiętnowana jest mianem moralnej zdrady.
Wybór przez pisarzy ukraińskich języka polskiego jako jednego z języków
swojej twórczości literackiej, części lub nawet wszystkich utwórów, wymaga uzasadnienia, a także i usprawiedliwienia. Juliusz Nowak-Dłużewski wielokrotnie
podkreślał, że literatura piękna jest nie tylko faktem estetycznym, ale i społecznym, więc bardzo ważne jest badanie konkretnych warunków i podłoża powstania
utworów przy jednoczesnym uwzględnieniu atmosfery duchowej, historii i miejscowych tradycji, w których wychowywał się autor. W swoich rozprawach o twórczości
i osobliwościach języka regionalnego pisarzy pochodzących z terenów południowo-wschodnich Rzeczypospolitej badacz świadomie podkreślał zdanie o rusko
-polskim etnograficznym i kulturowym aliażu, charakterystycznym dla pogranicza,
А.А. Потебня, Рецензия на сборник „Народные песни Галицкой и Угорской Руси, собранные Я.Ф. Головацким”, w: Эстетика и поэтика, Москва 1976, с. 226-252.
9
10
Ю.К. Кузьменко, Лингвистические концепции Расмуса Раска, w: Понимание историзма и развития в
языкознании первой половины XIX века, Ленинград 1984, с.17-18.
110
PISANA PO POLSKU LITERATURA UKRAIŃSKA W KONTEKŚCIE FENOMENU...
a oddźwierciedlającym się w piśmiennictwie zabarwionym miejscowym kolorytem
i patriotyzmem11.
Nie ulega zatem wątpliwości potrzeba uwzględnienia w biografii językowej
i indywidualnych przekonań poszczególnych twórców, ale też osadzenia ich w kontekście epoki historycznej i sytuacji socjalno-politycznej.
„Nowa literatura” na ziemiach zachodnich Ukrainy nie miała niestety sprzyjających warunków do rozwoju: po ostatnim rozbiorze Rzeczypospolitej w 1795
roku wspomniane terytorium przeszło pod panowanie Austro-Węgier (Zakarpacie,
Galicja część Podola Zachodniego i Bukowina) oraz Imperium Rosyjskiego (większa część Podola, Wołyń z Polesiem). W składzie tych państw ziemie ukraińskie
stały się prawdziwymi koloniami, w których językowi i ukraińskiej kulturze narodowej zostały narzucone poważne ograniczenia, a nierzadko były one po prostu prześladowane. Ponadto typ świadomości gente Ruthenus natione Polonus nie
był indywidualnym przejawem zdrady, a zjawiskiem masowym wśród szlachty
ukraińskiej. W Rzeczypospolitej stereotyp gente Ruthenus natione Polonus raczej
oznaczał kompromis socjalny – terytorialno-narodowy patriotyzm (język i wiara
przodków, sentyment do miejsca urodzenia, kraju) oraz patriotyzm polityczny polegający na podstawie przynależności do organizmu politycznego – państwa, któremu
szlachcic powinien był służyć (niezależnie od tego, czy zostało ono personifikowane
w postaci właściciela, czy stanowi formę nowoczesną – abstrakcyjną).
Pod koniec XIX wieku grupa gente Ruthenus natione Polonus stopniowo
utraciła tę pierwotną patriotyczno-twórczą jedność i praktycznie przekształciła się
w narzędzie polityków. Osoby z dwustopniową świadomością narodową w ciągu
jednego pokolenia zostały podzielone między nowopowstałymi ugrupowaniami
narodowo-politycznymi. Rehabilitując się przed potomnymi grupę gente Ruthenus
natione Polonus Wacław Lipiński podkreślał niejednoznaczny i skomplikowany
charakter elit narodowych w warunkach bezpaństwowości12. Ostateczna desakralizacja pojęcia „wspólnej” ojczyzny jak rozumieli je „Rusini narodowości polskiej”
odbyła się na początku wieku XX w związku z dążeniem inteligencji galicyjskiej
do nowych określeń etnosu: zamiast „Ruś”, „Rusini” zaczęto używać – „Ukraina”,
„Ukraińcy”. Inicjatorami tego ruchu byli sami „Rusini narodowości polskiej”, którzy w taki sposób mieli nadzieję zmniejszyć wpływy rosyjskie i zachować Ruś
w ramach polskiej tradycji politycznej i kulturowej.
Fenomen gente Ruthenus natione Polonus, który powstał na pograniczu jako
mentalny kompromis narodu ze sformowaną świadomością etniczną, lecz bez państwowości politycznej, jest jednym z możliwych wariantów często powtarzanego
w historii zjawiska, nie ograniczonego ani terytorialnie, ani chronologicznie. Paralele znajdujemy nawet wśród współczesnej ukraińskiej inteligencji – gente Rutheni
natione Rossici.
Poddając analizie dylemat językowy, który miał miejsce przed rozpoczęciem
działalności literackiej przez Mikołaja Gogola, daje Larysa Masenko odpowiedź
J. Nowak-Dłużewski, Stanisław Orzechowski – pisarz nieznany, w: Z historii polskiej literatury i kultury,
Warszawa 1967, s. 37-46.
11
12
T. Chynczewska-Hennel, N. Jakowenko, Społeczeństwo – religia – kultura, w: Między sobą. Szkice historyczne polsko-ukraińskie, Lublin 2000, s. 114-118.
Nr 27/2013
Natalia Sowtys
111
argumentującą wybór języka rosyjskiego jako języka jego twórczości13. Oceniając
ten wybór z pozycji współczesnego poziomu wiedzy lingwistycznej Larysa Masenko pisze, że uzasadnieniem nie jest subiektywny czynnik większego oddania
pisarza językowi rosyjskiemu, a bardziej obiektywne warunki panujące w tym czasie. Należy pamiętać, że na początku XIX wieku, kiedy społeczeństwo ukraińskie
poddane wielowiekowej asymilacji czyniło pierwsze próby kształtowania nowego
języka literackiego, to ogólny język rosyjski przeszedł już prawie dwustuletni okres
swego kształtowania i faktycznie był już w jego fazie końcowej14. Podobnie było
z językiem polskim, który w XVIII wieku osiągnął taki poziom integracji i unifikacji, tak uniezależnił się od dialektów, że potrafił żyć i rozwijać się według własnych
tendencji wewnątrzsystemowych, mimo politycznej dezintegracji terytorialnej.
W tym czasie na Ukrainie miała miejsce sytuacja diametralnie odmienna –
okres zagrożenia autonomii kraju, prowincjonalizacja, polonizacja oraz rusyfikacja,
stwarzające poważne przeszkody na drodze kształtowania się ogólnonarodowego
ukraińskiego języka literackiego. Wspomniane przyczyny nie mogły nie zahamować procesu jego kształtowania, a funkcjonalna niekompletność języka ograniczała
bazę wejściową. Larysa Masenko zaznacza, że w związku z tym, że zabytki pisane
doby staroruskiej przeszły na własność języka rosyjskiego, a stare języki literackie funkcjonujące na Ukrainie w XVI-XVII wieku, – słowiano-ruski (forma zukrainizowana języka cerkiewnosłowiańskiego) і prosty (książkowy język ukraiński)
– wyszły z użycia, nowoukraiński język literacki mógł bazować tylko na źródłach
niepisanych – żywy język ludowy i folklor15. Przewagę nad wszystkimi innymi
twórcami słowa tego okresu zdobywa tylko język geniusza, Tarasa Szewczenki, który czerpał z żywej mowy ludowej, nie ograniczając się przy tym do jednej gwary,
jak to nieraz bywa u wielkich nawet pisarzy. Język jego twórczości nosi charakter
wielogwarowy, a przez to w istocie ponadgwarowy, ogólnoukraiński.
Stąd przed wieloma pisarzami z pogranicza powstawał dylemat, czy pisać
w języku polskim (z czasem – w rosyjskim), który posiadał ustalone normy gramatyczne i wystarczający zasób leksykalny, czy wykorzystywać w swojej twórczości
ukraiński język gwarowy.
Stosunki literackie i językowe na pograniczu wyrosły z koegzystencji dwóch
silnych żywiołów – polskiego i ukraińskiego, zamieszkujących przez wieki jeden
obszar geograficzny. W tej atmosferze wytwarzały się formy narodowościowej, kulturowej i językowej symbiozy. Przewagę i potęgę wykazywały elementy rodzime,
a dominacja jednego nad drugim zależała od warunków politycznych. W piśmiennictwie pogranicza ważną rolę odgrywa język polski używany jako język wypowiedzi literackiej. Polskojęzyczna tradycja na Ukrainie przetrwała od XVI do końca
XIX wieku, chociaż język ukraiński zdobywał coraz większe znaczenie.
Podsumowując, należy podkreślić, że literatura ukraińska pisana po polsku
była silnie związana z poezją i folklorem w języku ukraińskim, z drugiej zaś strony
z literaturą polską jako elementem sarmackiej wspólnoty. Ze względu na osobliwości fenomenu pogranicza, zróżnicowanego etnicznie i wyznaniowo, dwujęzyczna
Por. A. Szeptycki, Ukraina wobec Rosji: studium zależności, Warszawa 2013.
13
Л.Т. Масенко, Мова і політика, Київ: Соняшник 2004, c. 34-45.
14
15
Л.Т. Масенко, dz. cyt., c. 45-47.
112
PISANA PO POLSKU LITERATURA UKRAIŃSKA W KONTEKŚCIE FENOMENU...
twórczość pisarzy należy do dwóch kultur, w tym samym stopniu do ukraińskiej
i do polskiej.
Literatura
Antoniemu Malczewskiemu w 170. Rocznicę pierwszej edycji „Marii”, pod red. H.
Krukowskiej, Naukowa Seria Wydawnicza „Czarny Romantyzm”, Białystok 1997.
Ateny. Rzym. Bizancjum. Mity Środziemnomorza w kulturze XIX i XX wieku, red. J.
Ławski, K. Korotkich, Seria „Antyk Romantyków”, Białystok 2008.
Bizancjum. Prawosławie. Romantyzm. Tradycja wschodnia w literaturze XIX i XX
wieku, red. J. Ławski, K. Korotkich, Seria „Antyk Romantyków”, Białystok 2004.
Chynczewska-Hennel T., Jakowenko N., Społeczeństwo – religia – kultura, w: Między sobą. Szkice historyczne polsko-ukraińskie, Lublin 2000, s. 114-118.
Korniejenko A., Ukraiński modernizm. Próba periodyzacji procesu historycznoliterackiego, Kraków 1997.
Kwapiszewski M., Późny romantyzm i Ukraina. Z dziejów motywu i życia literackiego, Warszawa 2006.
Łużny R., Pisarze kręgu Akademii Kijowsko-Mohylańskiej a literatura polska.
Z dziejów związków kulturalnych polsko-wschodniosłowiańskich XVI-XVIII w.,
Kraków 1966.
Nowak-Dłużewski J., Stanisław Orzechowski – pisarz nieznany, w: Z historii polskiej literatury i kultury, Warszawa 1967, s. 37-46.
Padurra T., Utwory wybrane, red. R. Radyszewski, Kijów 2012. Radyszewski R.,
Polskojęzyczna poezja ukraińska od końca XVI do początku XVIII w., cz I, Kraków
1996.
Słowacki i Ukraina, red. M. Woźniakiewicz-Dziadosz, Lublin 2003.
Sobol W., Tragizm w barokowej historiografii ukraińskiej, w: Problemy tragedii
i tragizmu. Studia i szkice, red. H. Krukowska, J. Ławski, Białystok 2005.
Szeptycki A., Ukraina wobec Rosji: studium zależności, Warszawa 2013.
„Szkoła ukraińska” w romantyzmie polskim. Szkice polsko-ukraińskie, red. S. Makowski, U. Makowska, M. Nesteruk, Warszawa 2009.
Węgliński L. E., Poezje wybrane w języku ukraińskim, red. R. Radyszewski, Kijów
2011.
Кузьменко Ю. К., Лингвистические концепции Расмуса Раска, w: Понимание
историзма и развития в языкознании первой половины XIX века, Ленинград
1984, с.17-18.
Масенко Л.Т., Мова і політика, Київ: Соняшник 2004, c. 34-45.
Nr 27/2013
Natalia Sowtys
113
Потебня А.А., Рецензия на сборник „Народные песни Галицкой и Угорской
Руси, собранные Я.Ф. Головацким”, w: Эстетика и поэтика, Москва 1976, с.
226-252.
Р. Радишевський, «Українська» та «польська» школи в літературі українсько
-польського пограниччя, w: Київські полоністичні студії: зб. наук. праць, red.
Р. Радишевський, Київ 2005, Т. VII, c. 7-30.
UKRAINIAN LITERATURE WRITTEN IN POLISH
IN THE CONTEXT OF THE POLISH-UKRAINIAN
BORDERLANDS
The article reviews the peculiarities of the origin and development of Ukrainian
literature written in Polish. Literary works of authors from the Ukrainian-Polish
borderlands of the ХVІ-ХVІII centuries are also taken into consideration. The particular attention is paid to the literary works of the ХІХ century Polish language
writers who were preoccupied with sociopolitical and linguistic-cultural transformations. The article clearly demonstrates that the bilingual borderlands literature
belongs both to Ukrainian and Polish culture.
Key words: borderlands, bilingualism, Polish-language, literary language.
Halina Krukowska
Uniwersytet w Białymstoku
CYKLICZNOŚĆ SONETÓW KRYMSKICH ADAMA
MICKIEWICZA W ŚWIETLE GASTONA BACHELARDA
KONCEPCJI CZASU POETYCKIEGO
1.
Problem cyklicznej kompozycji Sonetów krymskich niejednokrotnie był już
przedmiotem zainteresowania historyków literatury1. Bardzo różne interpretacyjne uzasadnienia takiej budowy utworu Mickiewicza zaproponowali oni w swoich
pracach. Jednakże pozostaje nadal otwarte pytanie o jej istotę i funkcję, ponieważ
trudno byłoby wskazać tekst, w którym została udzielona w pełni satysfakcjonująca
na nie odpowiedź. W niniejszym szkicu staram się ustosunkować do tych badaczy,
którzy wyprowadzają cykliczność Sonetów krymskich z destrukcji klasycystycznego poematu opisowego, a więc łączą z ewolucją tego gatunku. Najwięcej rozpraw
o historycznoliterackim charakterze temu problemowi poświęcił Ireneusz Opacki.
Wielokrotnie powracał w nich do tezy, że „cykl Mickiewiczowski jest kompozycją
zasadzającą się na wysnuciu wniosków z (…) materii rozmaitości” poematu opisowego, która poemat ten w gruncie rzeczy rozbijała2. Mickiewicz, twierdził Opacki,
ten poemat rozbił do końca, ujawnił nawet jego ukrytą fragmentaryczność. Tym
samym „przemienił w cykl fragmentów osobnych”, którym nadał wykończony
kształt sonetowy, czyli inaczej mówiąc poeta poematową ciągłość zamienił w ciągłość cykliczną3. Zdaniem Opackiego, takie posunięcie Mickiewicza zostało oparte
„na podstawowych dla poematu opisowego czynnikach: zwiedzanym krajobrazie
i ›czującym narratorze wędrowniku‹, błądzącym wśród tego krajobrazu i pod jego
wpływem rozmyślającym”4.
Do grona badaczy przekonanych, że poemat opisowy stanowi bezpośrednią tradycję literacką utworu Mickiewicza, należał także Piotr Żbikowski. Wiele
uwagi poświęcił on w swoich pracach strukturze gatunkowej poematu opisowego5. W jego przekonaniu „proces ewolucji i ważnych przemian w polskiej liryce
Por. W. Wantuch, O poetyce cyklu lirycznego, w: Miejsca wspólne. Szkice o komunikacji literackiej i artystycznej, red. E. Balcerzan, S. Wysłouch, Warszawa 1985. Z ostatnich prac należy wymienić artykuły R. Fiegutha, J. Lyszczyny i K. Lukas, w: Polski cykl liryczny, pod red. K. Jakowskiej i D. Kuleszy, Białystok 2008.
1
I. Opacki, Z zagadnień cyklu sonetowego w polskim romantyzmie, w: A. Opacka, I. Opacki, Ruch konwencji.
Szkice o poezji romantycznej, Katowice 1975, s. 68-69.
2
Tamże, s. 69.
3
Tamże.
4
Por. P. Żbikowski, Opisy przyrody w poezji Niemcewicza z początków XIX wieku jako zwiastuny literackiego
przełomu, w: Julian Ursyn Niemcewicz, pisarz, historyk, świadek epoki, pod red. J. Wójcickiego, Warszawa
2002.
5
Nr 27/2013
Halina Krukowska
115
opisowej zakończył się wydaniem w roku 1826 Sonetów krymskich”, które uważał
za pierwszy i najważniejszy etap tej tendencji6. Żbikowski podzielał przeświadczenie Opackiego, że u genezy cykliczności Sonetów krymskich leżał rozpad poetyckich struktur deskrypcyjnych. Mickiewicz, według tych historyków literatury, nie
odrzucił, ale rozwinął możliwości zawarte w ramach poematu opisowego. Podobne
zdania przedstawiał w swoich tekstach Maciejewski. W opinii tego badacza, istnieją uchwytne podobieństwa między sposobem przedstawiania świata w poematach
opisowych, a jego prezentacją w Sonetach, które w przeważającym swoim zrębie są
liryką opisową7. Maciejewski uważał Mickiewicza za poetę, którego rewelatorstwo
ujawniło się w wywalczeniu formy sonetu dla poezji opisowej, oraz za twórcę poematu opisowego jako lirycznego cyklu8.
Przeświadczeń badawczych Maciejewskiego nie podzieliła Alina Witkowska.
Zarzuciła mu przesadne potraktowanie poematu opisowego jako zjawiska otwierającego szereg rewelacji poetyckich XIX stulecia. Przede wszystkim Sonetów
krymskich. Zdaniem uczonej, Maciejewski wyciągnął skrajne wnioski z obserwacji struktury klasycystycznego poematu opisowego i dlatego twierdził, niesłusznie, że opis w tym gatunku uzyskał już funkcję autonomiczną, to znaczy przestał
być podporządkowany szerszym jego strukturom narracyjnym. Tym samym, jak
sądził, opis stał się czynnikiem organizującym nową jakość artystyczną, czyli opisowość sonetu romantycznego9. Jednocześnie Witkowska zasugerowała, że bliższy
uchwycenia niewątpliwych, choć nieprostych, związków między poezją opisową
a Sonetami był jednak Ireneusz Opacki. Zauważmy, że badaczka w zasadzie, choć
niezupełnie, podzieliła pogląd wymienionych wyżej historyków literatury na temat
związków poematu opisowego z sonetami.
Na początku niniejszego szkicu została przytoczona dłuższa wypowiedź
Opackiego ze względu na zawarte w niej kategoryczne stwierdzenie, że cykl krymski Mickiewicza jest ostateczną konsekwencją swobodnej budowy poematów deskrypcyjnych. Badacz uważał nawet, że w toku dalszej ewolucji, za sprawą cyklu,
dokonuje się „wtórne sfragmentaryzowanie poematu romantycznego, posiadającego
już i tak kompozycję silnie ulirycznioną, ciążącą ku układowi serii monologów”10.
Dla uwydatnienia zdecydowanego stanowiska autora, dotyczącego powiązań poematu opisowego i sonetowego cyklu, przytoczę jeszcze jeden fragment jego wypowiedzi, zawierający jednoznacznie sformułowany wniosek: „Mickiewicz rozpoczął
w polskim romantyzmie drogę cyklu sonetowego, na której ujawniła się największa jego nowość: c y k l s o n e t o w y j a k o r o z b i c i e t r a d y c y j n e j
f o r m y p o e m a t o w e j ” 11.
Por. tamże, s. 198.
6
Por. M. Maciejewski, Od erudycji do poznania. Z dziejów romantycznej liryki opisowej, „Roczniki
Humanistyczne”, R. 14, 1966, z. 1.
7
Por. M. Maciejewski, Mickiewiczowskie „czucia wieczności” (czas i przestrzeń w liryce lozańskiej), w: Poetyka, gatunek – obraz. W kręgu poezji romantycznej, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1977, s. 78.
8
A. Witkowska, „Tysiąc wierszy o sadzeniu grochu”, w: Studia z teorii i historii poezji, red. M. Głowiński, S.
II, Wrocław – Warszawa – Kraków 1970, s. 63-64, przypis.
9
10
11
Por. I . Opacki, Z zagadnień cyklu sonetowego w polskim romantyzmie, w: Odwrócona elegia. O przenikaniu
się postaci gatunkowych w poezji, Katowice 1999, s. 144.
I. Opacki, Z zagadnień cyklu sonetowego w polskim romantyzmie, w: A. Opacka, I. Opacki, Ruch konwencji.
116
CYKLICZNOŚĆ „SONETÓW KRYMSKICH” ADAMA MICKIEWICZA W ŚWIETLE...
Strona tytułowa wydania Sonetów Adama Mickiewicza, Moskwa 1826
Nr 27/2013
Halina Krukowska
Walenty Wańkowicz, Portret Adama Mickiewicza na Judahu skale, 1827–1828
117
118
CYKLICZNOŚĆ „SONETÓW KRYMSKICH” ADAMA MICKIEWICZA W ŚWIETLE...
Zupełnie przeciwny punkt widzenia w tej materii przedstawił Wacław Kubacki w książce Z Mickiewiczem na Krymie. Stwierdził zdecydowanie, że p o e m a t
opisowy jako gatunek literacki nie jest protoplastą
S o n e t ó w k r y m s k i c h 12. Utworu Mickiewicza nie można ujmować jako następstwa rozbicia formy poematowej. I w ogóle poemat opisowy, podkreśla Kubacki,
nie ma nic wspólnego z formą sonetu. Wyprowadzanie cykliczności Sonetów krymskich z destrukcji poematu opisowego nie zawiera, jego zdaniem, dostatecznego
uzasadnienia merytorycznego. Kubacki ocenia jako niehistoryczne, dowolne i błędne stanowisko Mariana Maciejewskiego. Wytyka badaczowi, że nie zatroszczył się
o „zbadanie historycznoliterackich przesłanek wielkiej rewolucji w poezji”13, rewolucji, jakiej oczywiście dokonali romantycy, zwłaszcza romantycy niemieccy.
2.
Spór tak wybitnych historyków literatury o bezpośrednią tradycję Sonetów
krymskich wymusza przypomnienie w tym szkicu najbardziej zasadniczych wyznaczników struktury gatunkowej poematów opisowych. Najpierw naszej uwadze
narzuca się rozciągnięta ich struktura linearna. Nie da się zaprzeczyć, że czytelnik
dzisiejszy niechętnie zabiera się do lektury takich utworów, przede wszystkim ze
względu na zawarte w nich długie opisy. Teksty reprezentujące w naszej literaturze
poematy opisowe, wydają się nam raczej zręcznym wierszowaniem niż poezją, tak
jak ją rozumiemy od czasu „wielkiej rewolucji” romantycznej. Co by nie powiedzieć
na ich obronę14, dla nas dziś są to utwory nudne. Do tego gatunku można odnieść sąd
Marty Piwińskiej, jaki wypowiedziała po lekturze dorobku Tymona Zaborowskiego, a więc i jego poematu bohaterskiego Zdobycie Kijowa. Uznała, że jest to „nuda
straszna”15. Nawet cenioną przez Mickiewicza Zofiówkę Stanisława Trembeckiego
uważamy w dużych jej fragmentach za nudę może nie tak straszną, ale jednak nudę.
Aby się o tym przekonać, należałoby przytoczyć kilkadziesiąt wersów tego
poematu opisowego lub przywołać inne poematy opisowe, na przykład Puławy Juliana Ursyna Niemcewicza czy Okolice Krakowa Franciszka Wężyka. Należy podkreślić, że poematy opisowe mają swoje miejsce w historii polskiej literatury, ale
coraz bardziej ulegają czytelniczemu i badawczemu zapomnieniu. Być może, przyczyna tego stanu rzeczy ukrywa się w fakcie, że poematy opisowe, mimo wszystko,
jako forma literacka zostały stworzone, w znaczącym stopniu, zgodnie z postulatami estetycznymi i światopoglądowymi, zawartymi w Sztuce rymotwórczej Franciszka Ksawerego Dmochowskiego:
Szkice o poezji romantycznej, Katowice 1975, s. 70, podkr. – H. K.
12
W. Kubacki, Z Mickiewiczem na Krymie, Warszawa 1977, s. 33, podkr. – H. K.
Tamże.
13
Por. P. Żbikowski, Opisy przyrody w poezji Niemcewicza z początków XIX wieku…
14
15
M. Piwińska, Tymon Zaborowski – cóż po pisaniu, jeśli można umrzeć z miłości, w: Zapomniane wielkości
romantyzmu. Pokłosie sesji, red. Z. Trojanowiczowa, Z. Przychodniak, Poznań 1995, s. 90.
Nr 27/2013
Halina Krukowska
119
Jak do obrazu różne potrzeba mieć farby,
Tak, żeby dobrze pisać, zebrać nauk skarby (…)
A więc trzeba się uczyć. I we dnie, i w nocy
Wertować mądre pisma, w nich pewnej pomocy
Szukać do dzieła swego16.
Wprzęgnięcie do wierszowania, nazwanego tu d o b r y m p i s a n i e m ,
wiedzy, skarbów nauki, mądrych pism, skutkowało mnożeniem jednopłaszczyznowych, pod względem semantycznym, wersów. Dobre pisanie oznaczało też pożyteczne pisanie, a więc nie mogło abstrahować od strony użytkowej i walorów dydaktycznych przedstawianej, o p i s y w a n e j rzeczywistości, cechującej się swoiście
rozumianą estetyką, czyli pięknem. Siłą rzeczy, tak rozumiane źródła klasycystycznej poezji opisowej powodowały, że sprowadzała się ona do sprawnego, linearnie
rozciągniętego opisywania. Tę skłonność opisową klasyków wykpił Mickiewicz
w słynnej i krótkiej frazie, zawartej w III cz. Dziadów: „Opiewa tysiąc wierszy
o sadzeniu grochu”17.
Struktura gatunkowa poematów opisowych była konsekwencją literacką
pewnych założeń metafizycznych, głoszących p r y m a t b y t u , co oznaczało,
że byt sam w sobie ma wartość, ponieważ istnieje, a istnieje dlatego, że ma wartość. Było to przeświadczenie ontologiczne, charakterystyczne dla metafizyki kartezjańskiej, której zwolennikami jak sądzimy, byli autorzy poematów opisowych.
Przeświadczenie o prymacie bytu powodowało ujmowanie wszystkiego, co istnieje,
w p o r z ą d k u p r z e d m i o t o w y m . Pierwszeństwo bytu zapewniało bezpieczne „opisywanie”, gdyż prawa bytu, natury były jednocześnie prawami rozumu.
Nie narracja, nie opowiadanie, ale właśnie opisywanie, „t r z y m a n i e s i ę
p r z e d m i o t u ” było zasadniczą determinantą struktury gatunkowej poematu
opisowego.
Dla takiego typu ontologii była charakterystyczna też świadomość czasu jako
ciągłego, płynącego w jednym kierunku i obiektywnego. Jak wiadomo, życie ludzkie zawsze narzuca wrażenie trwania w takim sensie, że niby stanowi ono jednorodny strumień, płynący wzdłuż czasu zegarowego, nieprzerwanego, c i ą g ł e g o ,
który ma swoje „od” i swoje „do”. Długość linearna poematu opisowego była następstwem takiego rozumienia czasu, takiej jego świadomości. Czas, właśnie linearny, poziomy musiał być w poematach szczelnie wypełniany przez opisy rzeczy,
sytuacji, zdarzeń, świadczących przede wszystkim o tym, że byt jest uporządkowany, dobry i piękny. Wydaje się, iż zasadniczą intencją poznawczą twórców poematów opisowych było przedstawianie, w ich mniemaniu, bytu niejako wzmacnianego
w j e g o p r z e d m i o t o w o ś c i , a więc w jego ontologicznej bytowości.
3.
Cykliczność Sonetów krymskich interpretowana przez wymienionych wyżej
historyków literatury jako następstwo destrukcji poematu opisowego, mogła być
16
F. K. Dmochowski, Sztuka rymotwórcza, oprac. S. Pietraszko, Wrocław 1956, BN I, nr 158, s. 132-133.
A. Mickiewicz, Dziady, oprac. M. Cieśla-Korytowska, Kraków 1998, s. 259.
17
120
CYKLICZNOŚĆ „SONETÓW KRYMSKICH” ADAMA MICKIEWICZA W ŚWIETLE...
konsekwencją ich rozumienia czasu. Chodzi o to, że, co do istoty czasu, podzielali
oni chyba przekonania bliskie twórcom tego gatunku, a więc uważali, iż czas jest
ciągły. Jakby nie nachodziła tych badaczy myśl, że utwór Mickiewicza może wyrastać z innego odczucia czasu i tym samym pozostaje daleko od przedmiotowego
opisywania. Nie sądzę, aby rację miał Maciejewski, że Mickiewicz wywalczył formę sonetu dla romantycznej poezji opisowej. Przywoływani tu uczeni sprawiają
wrażenie, jakby nie mogli się oderwać od słowa „o p i s o w e j ”18.
Sformułujmy w tym miejscu zasadnicze pytanie, czy rzeczywiście Sonety
krymskie są romantyczną poezją opisową, w takim znaczeniu, w jakim je rozumieli
historycy literatury? A więc, według nich, Sonety to poezja, wprawdzie może i daleka, ale jednak krewna klasycystycznego poematu opisowego, ulęgła się, jak to
ujmował Opacki, z jego r o z b i c i a , z jego strukturalnej destrukcji.
Odpowiedź na to pytanie domaga się zastanowienia najpierw nad związkami, powiązaniami poezji i opisu czy opisowości. Najbardziej przekonujące rozważania na ten temat zawdzięczamy znakomitemu filozofowi poezji, Gastonowi Bachelardowi. Z jego książki Wyobraźnia poetycka zacytujmy następujący fragment:
„Czysta poezja nie może podejmować funkcji opisowych, funkcji przypisywanych
przestrzeni zaludnionej pięknymi przedmiotami. Jej czyste przedmioty muszą w y k r a c z a ć p o z a p r a w a p r z e d s t a w i e n i a ”19. Kiedy poezja podejmuje
funkcje opisowe, podobnie jak muzyka funkcje programowe, staje się mniej niż
poezją, traci na swej poetyckości, bo popada nieraz w płaski linearyzm, nazywany
niekiedy „zarazą opisową”. Mickiewiczowski Pan Tadeusz to zupełnie inna sprawa20. Szybki zmierzch poematu opisowego potwierdzałby sąd Bachelarda, że podejmowanie funkcji opisowych, tak zwane przedmiotowe przedstawianie, jest obce
poezji jako takiej. Jak wiadomo, poezja opisowa na szczęście nie była najistotniejszym celem romantyzmu. Mickiewicz jako autor Sonetów krymskich daleko wykroczył poza „prawa przedstawienia”. W tym utworze odkrywamy wiele sygnałów,
potwierdzających, że jego zamierzenia jako poety romantycznego są o wiele znaczniejsze, wyższe niż tylko liryczne opisywanie.
Mickiewicz rzucił swego bohatera na zdradliwe morze i postawił nad przepaścią. Gdzie tu miejsce dla bezpiecznego poematowego opisu?
18
Oczywiście mogłabym długo wymieniać rozmaite stanowiska badawcze, choć wydaje się, iż badacz po długich
poszukiwaniach interpretacyjnych ma prawo do syntetycznego, uogólniającego sądu. Zob. między innymi
publikacje: J. Brzozowski, Odczytywanie znaczeń. Studia o poezji Mickiewicza, Łódź 1997; B. Dopart, Poezja
transcendentalna „Sonetów krymskich”, w: tegoż, Mickiewiczowski romantyzm przedlistopadowy, Kraków
1992; W. Kubacki, Z Mickiewiczem na Krymie, Warszawa 1977; D. T. Lebioda, Mickiewicz. Wyobraźnia
i żywioł, Bydgoszcz 1996; M. Maciejewski, Od erudycji do poznania. Z dziejów romantycznej liryki
opisowej, „Roczniki Humanistyczne KUL” 1966, z. 1; St. Makowski, Świat „Sonetów krymskich” Adama
Mickiewicza, Warszawa 1969; H. Meyer, Pamięć, wędrówka i przymus powtarzania w Mickiewiczowskich
„Sonetach krymskich”, „Ogród” 2003, nr 1-2; I. Opacki, Człowiek w sonetach przełomu, w: tenże, „W środku
niebokręga”. Poezja romantycznych przełomów, Katowice 1995; M. Stanisz, Wczesnoromantyczne spory
o poezję, Kraków 1998; M. Śliwiński, Subiektywizm w „Sonetach krymskich”, w: tegoż, Mickiewiczowski
romantyzm przedlistopadowy, Kraków 1992; A. Witkowska, „Sławianie, my lubim sielanki”, Warszawa
1998; Cz. Zgorzelski, Pielgrzym w „krainie dostatków i krasy”, w: tegoż, Obserwacje, Warszawa 1993.
19
G. Bachelard, Wyobraźnia poetycka, wybór H. Chudak, przeł. H. Chudak, A. Tatarkiewicz, Warszawa 1975,
s. 209 i inne.
20
Por. H. Krukowska, „Pan Tadeusz” jako poezja czysta, w: Mickiewicz. W 190-lecie urodzin. Materiały z sesji
naukowej Białystok 2-4 grudnia 1988, red. H. Krukowska, Białystok 1993.
Nr 27/2013
Halina Krukowska
121
Romantyzm jest daleki od przedmiotowego poznania. Najważniejsze dla tej
epoki, dla jej poezji pozostaje d o ś w i a d c z e n i e p o d m i o t o w o ś c i . Poeci
romantyczni zajrzeli w tę przepaść i to w sposób zasadniczy odróżnia ich od autorów poematów opisowych, właśnie ta przepaść, zrywająca ciągłość między poznaniem przedmiotowym a doświadczeniem egzystencjalnym. Aby wyrazić istotę tego
zerwania, sięgnijmy po sformułowania Władysława Stróżewskiego. Jego zdaniem,
doświadczenie podmiotowości prowadzi do fundamentalnego przeżycia, dającego
się streścić w stwierdzeniu j e s t e m . „Doświadczenie podmiotowości jest więc
ostatecznie doświadczeniem istnienia”21. Stróżewski uwydatnia, że owo J e s t e m
jest tutaj najważniejsze i nie może być zastąpione żadnym innym czasownikiem.
Swoją niezgłębioną pojemnością semantyczną przekracza te wszystkie treści, które
przyzwyczailiśmy się łączyć z rzeczownikiem – indywidualizm.
Kubacki w swej książce, a zwłaszcza w jej rozdziale Poetyka „Sonetów krymskich”, przekonująco scharakteryzował rewolucyjne wyznaczniki utworu Mickiewicza. Uważał, że Sonety krymskie reprezentują w pełni „romantyczny sposób
tworzenia”, który według Fryderyka Schlegla, „jest czymś więcej niż sposobem”,
bo „jak gdyby samą strukturą poetycką”. W pewnym sensie, według tego teoretyka, „wszelka poezja jest albo powinna być romantyczna”22. Sonety krymskie należą
do „wielkiej poezji”, wcielającej romantyczny sposób tworzenia. Mają swój własny
styl, własny, nie wywiedziony z rozbicia poematu opisowego, r o m a n t y c z n y
l i r y z m , swoją Mickiewiczowską genezę.
4.
Przejdźmy teraz, po naszkicowaniu tych ogólnych przeświadczeń, do bardziej konkretnych rozważań, związanych z problemem cykliczności Sonetów krymskich. Wydaje się uzasadnione spojrzenie na ten utwór z szerszej perspektywy, jaką
wyznacza historia poezji, ujawniająca, jak wraz z upływem czasu zmieniała się
struktura linearna tekstów poetyckich. Nietrudno zauważyć, że poezja staje się coraz mniej wierszowaniem, rymotwórstwem, rozgadaniem werbalnym, przedstawianiem czy opisywaniem. Inaczej ujmując ten proces, należy uwydatnić wyzwalanie
się, wyrywanie się poezji z wymiaru linearnego, coraz bardziej skracanego i ograniczanego. Jak wiadomo, poezja współczesna dokonała tak skrajnego wyeliminowania linearności, że wers został w niej sprowadzony do jednej zgłoski.
Kiedy Mickiewicz tworzył Sonety krymskie, zauważalny był już postępujący
kryzys linearności. Zmiany, jakie dokonywały się w strukturze linearnej tekstów
poetyckich, możemy zilustrować na przykładzie takiego gatunku jak powieść poetycka. Ze względu na bliskość czasową z Sonetami może ona rzucić nieco światła na ich cykliczność. Zmierzch powieści poetyckiej i krótkotrwałe jej istnienie
w historii literatury były konsekwencją niemożności pogodzenia przedmiotowej,
zdarzeniowej i opisowej linearności, którą nazwijmy ogólnie prozaicznością, z jakością nową, romantyczną, jej przeciwstawną, czyli p o e t y c k o ś c i ą , której
W. Stróżewski, W kręgu wartości, Kraków 1992, s. 103 i inne.
21
22
F. Schlegel, Fragmenty z Athenäum, w: Manifesty romantyzmu 1790–1830. Anglia, Niemcy, Francja, wybór
tekstów i oprac. A. Kowalczykowa, Warszawa 1975, s. 143.
122
CYKLICZNOŚĆ „SONETÓW KRYMSKICH” ADAMA MICKIEWICZA W ŚWIETLE...
istotę usiłowali zgłębić przede wszystkim romantycy niemieccy23. W rezultacie tego
niepowodzenia następowały w tekście poetyckim zmiany, przesunięcia pomiędzy
jego wymiarem linearnym a wertykalnym, na korzyść tego drugiego. Niepowtarzalne miejsce w poezji polskiej, i pod tym względem, przyznano Marii Antoniego
Malczewskiego. Z niezwykłym wyczuciem estetycznym poeta potraktował wymiar
linearny swego utworu, burząc jego ciągłość, przerywając lub zupełnie zawieszając.
Linearność przedstawieniowa, zdarzeniowa została przez Malczewskiego podporządkowana bardzo widocznie wymiarowi wertykalnemu. Autor Marii często też
zawiesza powiązania zewnętrzne i na poziomie składni, i na poziomie kompozycji,
co oznacza, że styl jego utworu wyrasta, użyjmy w tym miejscu terminologii Bachelarda, z c z a s u p i o n o w e g o , który, jego zdaniem, jest właściwy poezji
jako takiej24.
Malczewski często oczyszcza Marię z progresji czasu, który nie płynie, ale
„zatrzymuje się” i tym samym wertykalizuje jej świat przedstawiony. Poeta skupia
się więc tylko na szczytowych momentach akcji, których powiązania są ukryte i tym
sposobem czyni zdarzeniowość, czyli akcję i fabułę swego utworu, służebną wobec
jakości poetyckich, niesionych przez wymiar pionowy. W dążeniu Malczewskiego
do wyrażenia tylko tego, co w e g z y s t e n c j i j e s t i s t o t n e , s z c z y t o w e , n a j g ł ę b s z e , oczyszczone z linearności, z czasu poziomego objawia
się najczystsza romantyczność Marii, czyli przede wszystkim jej metafizyczność25.
Główną troską Malczewskiego jako poety romantycznego jest pomniejszanie
wymiaru poziomego, linearnego, ziemskiego i ukierunkowanie ku nieskończoności,
czyli ku sferze pozawerbalnej, „pionowej”. Poniżej przywołamy te miejsca tekstu
Marii, które uwidaczniają, jak jej poetyckość wyrasta z wymiaru pionowego. Oczywiście, mamy na myśli te wersy utworu, w których pojawiają się słynne przysłówki
Malczewskiego niosące najsilniejszą ekspresję: „I pusto –”, „I cicho –”, „smutno –”,
„tęskno –”, „I głucho –”. Semantykę tych przysłówków wzmacniają, przedłużają
pauzy, oznaczone myślnikami. Jak cisza w muzyce, tak one w tekście Marii są ekspresyjnym, bezmownym ich dopełnieniem.
Należy podkreślić, że na tle bohaterskich, klasycystycznych poematów wierszowanych, uważanych zwykle przez historyków literatury za jej bezpośrednią tradycję, Maria jest w pełni romantyczną powieścią poetycką, zrywającą ciągłość z tą
tradycją. Nie można nie wspomnieć, że Malczewski daleko odchodzi też, jeżeli idzie
o e k s p o n o w a n i e c z a s u , w y m i a r u p i o n o w e g o , od powieści
George’a Byrona, z których formalnie, ale nie duchowo wyrasta. Myślimy, że podobnie Sonety krymskie Mickiewicza nie kontynuują tradycji poematu opisowego
i tym samym są nową jakością poetycką, w pełni romantyczną.
23
Por. C. Dahlhaus, Idea muzyki absolutnej, przekł. A. Buchner, Kraków 1988, s. 17 i inne.
24
Por. G. Bachelard, Chwila poetycka i chwila metafizyczna, przekł. H. Chudak, „Poezja” 1977, nr 1.
Por. H. Krukowska, Składnia poetycka Malczewskiego, w: Antoniemu Malczewskiemu w 170 rocznicę pierwszej edycji „Marii”. Materiały sesji naukowej Białystok 5-7 V 1995, pod red. H. Krukowskiej, Białystok 1997.
25
Nr 27/2013
Halina Krukowska
123
5.
Przejdźmy więc do kolejnego, i zasadniczego w tym szkicu, pytania, jak
Mickiewicz, czyniąc gruntem obrazowym swego utworu p r z e s t r z e ń Krymu, uniknął poematowej, przedmiotowej opisowości i jej następstwa – linearności,
rozmywającej zwykle to, co z poezji czyni poezję, czyli jej poetyckość. Według
znakomitego jej znawcy, Bachelarda, nadmiar przestrzeni dławi nie mniej niż jej
niedostatek 26. Przypomnijmy jeszcze raz, że Sonety krymskie powstawały w czasie
trwającego w poezji kryzysu linearności. Przykładem najjaskrawszym tego kryzysu jest właśnie poemat opisowy, rozpad jego struktury i wyłanianie się w jej ramach
co bardziej lirycznych fragmentów27, które rzekomo inspirowały Mickiewicza.
Pierwszym i najbardziej zasadnym sposobem uniknięcia przez poetę opisowości, siłą rzeczy związanej z przestrzenią, był wybór przez niego sonetu jako
f o r m y z i s t o t y k r ó t k i e j . W słynnym szkicu Chwila poetycka i chwila
metafizyczna Bachelard nazwał poezję m e t a f i z y k ą m i g a w k o w ą , ponieważ „w k r ó t k i m p o e m a c i e musi jednocześnie dać obraz świata i wyjawić tajemnicę duszy, stworzyć istotę i przedmioty”28. W zasadzie tę formułę można
odnieść do Mickiewiczowskich sonetów, bo każdy z nich jest takim k r ó t k i m
p o e m a t e m . Właśnie, chcemy podkreślić, że k r ó t k o ś ć pozostaje w ścisłym
związku z problemem cykliczności. Nie linearność, ale p o w t a r z a l n o ś ć ,
n a s t ę p s t w o k r ó t k i e j f o r m y sonetu, trudnej w porównaniu z ciągłym
poematem29, było rewelatorstwem Mickiewicza, niezwykle trafnym artystycznie
rozwiązaniem w odniesieniu do przestrzeni.
Mamy więc w Sonetach krymskich nie konwencjonalny związek przestrzeni
i opisu linearnego, ale krótki poemat, coraz unicestwiający, przerywający ciągłość
czasu. Każdy prawdziwy poeta, tak sądzi Bachelard, stara się niszczyć ciągłość
czasu, niszczyć linearność. Jego zdaniem, ewolucja poezji nie wiąże się z czasem
zegarowym, powszechnym, obiektywnym, dlatego, że jest integralnie związana
z czasem nieciągłym, ujawniającym czas pionowy, czas wytryskujący z twórczej
chwili poetyckiej. Autor Wyobraźni poetyckiej przestrzegał poetów przed niebezpieczeństwem rozrzedzania „pionowej chwili”, jej rozmywaniem, osłabianiem, rozpraszaniem zawartej w niej skondensowanej mocy poetyckiej. Jeżeli poeta ulegnie
tej szkodliwej dla poetyckości tendencji, to tworzy tylko „prozę, myśl objaśnioną,
odtwarza tylko życie p o t o c z n e , p e ł z a j ą c e , l i n e a r n e ”30. Celem poezji
jest „pionowość, głębia, wysokość, chwila ustabilizowana, mająca perspektywę
metafizyczną”31.
Bachelard często zwracał uwagę w swoich tekstach, dotyczących istoty poezji,
że d o ś w i a d c z a ć naszego s t a w a n i a s i ę możemy jedynie p i o n o w o ,
G. Bachelard, Wyobraźnia poetycka…, s. 294.
26
27
I. Opacki pisał o tym w wymienionych wyżej artykułach.
28
29
G. Bachelard, Chwila poetycka i chwila metafizyczna, podkr. – H. K.
Adama Mickiewicza wspomnienia i myśli, oprac. S. Pigoń, Warszawa 1958 („Sonety trudne w porównaniu
z ciągłym poematem”), s. 73.
G. Bachelard, Chwila poetycka, podkr. – H. K.
30
Tamże.
31
124
CYKLICZNOŚĆ „SONETÓW KRYMSKICH” ADAMA MICKIEWICZA W ŚWIETLE...
doznając chwil o zróżnicowanej intensywności, ponieważ ludzkie bycie zmniejsza
swą moc lub natęża. T e g o r o d z a j u d o ś w i a d c z e n i a n i e s p o s ó b
o p i s a ć . Istnieje więc czas poetycki, pionowy jako konieczny warunek, wprost
niezbędny imperatyw prawdziwego p o z n a n i a p o e t y c k i e g o . Należy tu
mocny akcent położyć na słowie „p o e t y c k i e g o ”. Każdy prawdziwy poeta poszukuje, wręcz czeka na takie poznanie, na swoją pionową chwilę poetycką, która
umożliwi mu doświadczenie głębi egzystencjalnej i metafizycznej, dotknięcie tajemnicy ontologicznej. Niezmiernie istotny jest fakt, że bohater Sonetów krymskich
porzucił zgiełk świata. W miejscach Krymu, gdzie się zatrzymuje, nie ma ludzi.
A zatem staje s a m o t n y wobec bytu i własnej egzystencji. Tym samym zapewnia
swemu aktowi poznawczemu głębokość, czystość i unika jego rozproszenia.
Kompozycja cykliczna Sonetów krymskich jest konsekwencją tak rozumianego poznania poetyckiego jako wykwitu czasu pionowego. Należy podkreślić, że
wymogiem poznania poetyckiego, jak i każdego innego poznania, jest konieczność
zatrzymania się, inaczej możemy je nazwać głębokim skupieniem. Cechą poznania
poetyckiego jest więc unikanie ciągłego ruchu naprzód. C y k l i c z n o ś ć S o n e t ó w k r y m s k i c h n i e b i e r z e s i ę z t a k i e g o r u c h u . Według Opackiego, Mickiewicz „ciągłość poematową zamienił na ciągłość cykliczną”.
Jednakże w świetle koncepcji czasu poetyckiego cykl Mickiewiczowski n i e j e s t
s t r u k t u r ą c i ą g ł ą . Cykliczność tworzą momenty pionowe, odcinki krótkiego czasu, sonety, które, oczywiście siłą rzeczy, mają swoją minilinearność, ale zawsze podporządkowaną pionowości, sygnalizującej wyższe znaczenia. Uwidacznia
ten fakt także składnia wewnątrzsonetowa i jej zderzenie z porządkiem wersowym.
Należy zauważyć, że krótka Mickiewiczowska forma sonetowa odznacza się
też niezwykłą równowagą pionu i poziomu, czasu pionowego i linearnego, inaczej
mówiąc melodii i akordu, zwykle dynamizującego, upionowującego całą strukturę
„krótkiego poematu”, akordu umieszczonego przez poetę najczęściej w finalnych
jego wersach.
Cykliczność należy traktować jako najbardziej widoczny zabieg upionowienia Sonetów. To pionowość, czyli powtarzalność krótkiej formy determinuje ich
kompozycję. Kolejność krótkiej formy nie należy interpretować jako ciągłości. Powtarzalność krótkiej formy tę ciągłość przecież rozrywa na szereg odcinków skondensowanego czasu.
Celem Mickiewicza jako autora Sonetów krymskich nie było przedstawianie
przestrzeni Krymu, ale za pośrednictwem jej miejsc, jej fragmentów przede wszystkim sugerowanie wyższych znaczeń, które możemy ująć syntetycznie w słowie
g ł ę b i a . Głębia jest przecież czymś innym niż przestrzeń. To g ł ę b i a b y t u
i g ł ę b i a o w e g o j e s t e m . Tytuły niektórych sonetów wskazują konkretne
miejsca Krymu, miejsca owego poznawczego zatrzymania się, które jakby wyjęte
zostają z czasu linearnego, z ruchu naprzód, sygnalizują Mickiewiczowską strefę
głębi… Każdy sonet migawkowo wskazuje obrazy przestrzeni, które Mickiewicz
obdarza wyższymi, „pionowymi”, nieraz wzniosłymi znaczeniami, to znaczy dokonuje ich romantyzowania, można powiedzieć – uduchowienia, bez którego nie ma
romantyzmu. I romantyzmu nie było w poemacie opisowym.
Nr 27/2013
Halina Krukowska
125
Nie było głębi ciszy kosmicznej, ciszy morskiej, bólu egzystencjalnego, nie
było metafizyki. Nie było przepaści, głębiny morskiej, nie było „truny, konchy
wieczności”, „otchłani chaosu”, nie było tajemnicy bytu i naszego jestem. Nie są to
doświadczenia, które można opisać narzędziami poetyckimi poematu opisowego.
Nie ma więc ciągłości linearnej, a jest przepaść. Tak daleko są Sonety krymskie od
poematu opisowego.
6.
Przesłanie poznawcze Sonetów krymskich ukryte, zaszyfrowane w ich kompozycji cyklicznej jest konsekwencją zasadniczej dla nich symboliki drogi. Podkreślam, nie podróży, nie wędrówki, ale właśnie drogi. Władysław Stróżewski swoją
książkę Istnienie i wartość rozpoczął od syntetycznego naszkicowania symboliki
drogi. Uwydatniając jej wagę w procesie ludzkiego poszukiwania prawdy o egzystencji, wymienił najpierw filozofów, w których pismach „trwałe miejsce zajmuje
metafora drogi”32, a więc – Parmenidesa, Platona, św. Tomasza, Gabriela Marcela, Martina Heideggera i innych. Trudno, wprost niemożliwością byłoby wymienić
poetów czy twórców literatury, którzy również zgłębiali tę symbolikę. Szkicowo
ujmując, droga symbolizuje poszukujące dążenie. Istnieją drogi pewne, bezpieczne,
ale i groźne, na których czujemy się niepewni i błądzimy. Droga, zaznacza Stróżewski, odkrywa, otwiera. Czasem trzeba się na niej zatrzymać i patrzeć, pomyśleć,
rozważyć, medytować. Droga symbolizuje te ludzkie doświadczenia egzystencjalne
i metafizyczne, których w porządku przedmiotowym nie można opisać. Wystarczy
wymienić jeden z najgłębszych sonetów Mickiewiczowskich: Droga nad przepaścią w Czufut-Kale.
Właśnie tak symbolicznie rozumiana droga nadaje jedność kompozycji cyklicznej Sonetów krymskich.
Bibliografia
Bachelard G., Wyobraźnia poetycka, przeł. H. Chudak, A. Tatarkiewicz, Warszawa 1975;
1997;
Brzozowski J., Odczytywanie znaczeń. Studia o poezji Mickiewicza, Łódź
Dopart B., Poezja transcendentalna „Sonetów krymskich”, w: tegoż, Mickiewiczowski romantyzm przedlistopadowy, Kraków 1992;
Kubacki W., Z Mickiewiczem na Krymie, Warszawa 1977;
Lebioda D. T., Mickiewicz. Wyobraźnia i żywioł, Bydgoszcz 1996;
Maciejewski M., Od erudycji do poznania. Z dziejów romantycznej liryki opisowej, „Roczniki Humanistyczne KUL” 1966, z. 1;
Por. W. Stróżewski, Istnienie i wartość, Kraków 1982.
32
126
CYKLICZNOŚĆ „SONETÓW KRYMSKICH” ADAMA MICKIEWICZA W ŚWIETLE...
Maciejewski M., Poetyka, gatunek, obraz. W kręgu poezji romantycznej,
Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1977;
1969;
Makowski St., Świat „Sonetów krymskich” Adama Mickiewicza, Warszawa
Meyer H., Pamięć, wędrówka, i przymus powtarzania w Mickiewiczowskich
„Sonetach krymskich”, „Ogród” 2003, nr 1-2;
Mickiewicz. W 190-lecie urodzin. Materiały z sesji naukowej Białystok 2-4
grudnia 1988, red. H. Krukowska, Białystok 1993.
Opacki I., Człowiek w sonetach przełomu, w: tenże, „W środku niebokręga”.
Poezja romantycznych przełomów, Katowice 1995;
Polski cykl liryczny, red. K. Jakowska, D. Kulesza, Białystok 2008;
Stanisz M., Wczesnoromantyczne spory o poezję, Kraków 1998;
Stróżewski W., Istnienie i wartość, Kraków 1982;
Śliwiński M., Subiektywizm w „Sonetach krymskich”, w: tegoż, Mickiewiczowski romantyzm przedlistopadowy, Kraków 1992;
Witkowska A., „Sławianie, my lubim sielanki”, Warszawa 1998;
Zgorzelski Cz., Pielgrzym w „krainie dostatków i krasy”, w: tegoż, Obserwacje, Warszawa 1993.
THE CYCLICAL NATURE OF ADAM MICKIEWICZ’S
THE CRIMEAN SONNETS IN THE LIGHT OF GASTON
BACHELARD’S CONCEPT OF POETIC TIME
The article arranges in order and discusses all critical studies on Adam Mickiewicz’s
The Crimean Sonnets published so far, highlighting various, often controversial opinions. Drawing on Gaston Bachelard’s concept of poetic time, the author proposes
her own methodological approach to the work of the great Polish Romantic poet.
What is given prominence in her critical analysis is the relation between poetry (and
poetic mood) and description (descriptiveness) – the problem particularly significant in the context of The Crimean Sonnets. Taking issue with the scholars who read
Mickiewicz’s sonnets as a form of descriptive text, the author – following Bachelard
– presents the cycle as an example of pure poetry that avoids descriptive functions.
Key words: Polish Romanticism, Crimea, poetic imagination, sonnet, Adam Mickiewicz, Gaston Bachelard
Wiesław Wróbel
Biblioteka Uniwersytecka im. Jerzego Giedroycia w Białymstoku
ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”?
UZUPEŁNIENIA DO HISTORII BUDYNKU
PRZY UL. KILIŃSKIEGO 16
– SIEDZIBY KSIĄŻNICY PODLASKIEJ
Historia Książnicy Podlaskiej stanowiła już wielokrotnie przedmiot mniej
lub bardziej wnikliwych opracowań pióra zarówno historyków, jak i bibliotekarzy.
Ponad sto lat funkcjonowania tej istotnej placówki kulturalnej zostało prześledzonych w miarę pełnym stopniu, poczynając od najstarszych „protobibliotek” białostockich, a kończąc na najnowszych dziejach Książnicy Podlaskiej1. We wszystkich
pracach przedmiotem badań była zawsze sama instytucja, jej działalność, personel
i zgromadzony zasób, nikogo natomiast nie zainteresowały dzieje budynków, w których mieściły się jej siedziby na różnych etapach istnienia. Od momentu utworzenia
Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białymstoku w 1919 roku do dnia dzisiejszego
znajdowała się ona pod trzema różnymi adresami: początkowo w latach 1919–1941
w kamienicy przy Rynku Kościuszki 1, następnie od 1944 do 1956 roku w domu
przy ul. Orzeszkowej 15, wreszcie od 1957 roku do chwili obecnej w budynku przy
ul. Kilińskiego 16.
Dom przy ul. Kilińskiego 16 to jeden z najstarszych zabytków w mieście
i jednocześnie jeden z najbardziej rozpoznawalnych, co wynika nie tylko z charakterystycznej architektury budynku i jego lokalizacji w ścisłym centrum miasta. Większość białostoczan kojarzy go przede wszystkim jako dawną siedzibę loży
masońskiej. Na temat powstania i pierwszych lat istnienia tego budynku napisano
już stosunkowo dużo2. Stosunkowo, ponieważ w znacznej mierze opracowania te
1
Na tym polu najszerszą działalność naukową rozwinęła Zofia Sokół. Wśród jej najważniejszych prac należy
wymienić: Miejska Biblioteka Publiczna w Białymstoku, „Gazeta Białostocka” 10.07.1964 nr 163, s. 4; Pół
wieku Biblioteki (w Białymstoku), „Kontrasty” 1971, nr 5, s. 16-17; Miejska Biblioteka Publiczna w Białymstoku (1918–1939), „Rocznik Białostocki”, t. XVIII, Białystok 1993, s. 283-307; Dzieje bibliotek w Białymstoku
(od XVIII do 1939 r.), Białystok 1999. Tematyka historii Książnicy Podlaskiej poruszana była również w różnych opracowaniach: W. Malewski, Dwadzieścia lat działalności bibliotek publicznych Białostocczyzny,
„Rocznik Białostocki”, t. V, Białystok 1964, s. 307-320; A. Moćko, Odbudowa Biblioteki Miejskiej w Białymstoku po II wojnie światowej, „Bibliotekarz Podlaski” 2001, nr 3, s. 48-56; T. Kruszewska, Biblioteka Publiczna w Białymstoku przed odzyskaniem niepodległości w 1919 r., „Bibliotekarz Podlaski” 2003, nr 6, s. 64-84;
taż, Miejska Biblioteka Publiczna w Białymstoku w okresie międzywojennym, „Bibliotekarz Podlaski” 2003,
nr 7, s. 76-88; K. Leśniak, Początki powojennej działalności Miejskiej Biblioteki Publicznej w Białymstoku
(1944–1946), „Studia Podlaskie” t. XIII, 2003, s. 167-182; tekst z okazji setnego jubileuszu istnienia biblioteki
miejskiej: T. Kruszewska, Rys historyczny, „Bibliotekarz Podlaski” 2010, nr 20, s. 3-6.
2
H. Wilk, Loża masońska, „Gazeta Białostocka”, 25.03.1973, nr 84, s. 6; L. Hass, Wolnomularstwo w Białymstoku w XVIII i w pierwszych dziesięcioleciach XIX w., w: Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku,
t. IV, pod red. H. Majeckiego, Białystok 1985, s. 93-111; T. Mikulicz, Jak to w Białymstoku z masonami było,
„Kurier Poranny. Obserwator”, nr 143, 2009, s. 24-25; M. Dolistowska, W poszukiwaniu tożsamości miasta.
128 ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”? UZUPEŁNIENIA DO HISTORII...
omawiały dzieje ruchu wolnomularskiego w Białymstoku, natomiast dom przy ul.
Kilińskiego 16 traktowano marginalnie, identyfikując go w jednoznaczny sposób
z siedzibą utworzonej w 1804 roku miejscowej loży „Złoty Pierścień”. W historiografii nadal przewijają się hipotezy mówiące o fakcie jego budowy w latach ok.
1803–1806 i oddaniu do użytku przypuszczalnie na inauguracyjne spotkanie białostockiej loży, które odbyło się 2 lutego 1806 roku3
Odnalezienie nieznanych dotąd źródeł archiwalnych, przechowywanych
w Archiwum i Muzeum Archidiecezjalnym w Białymstoku, rzuciło nowe światło
na okoliczności budowy opisywanego domu oraz na początkowe lata jego istnienia.
Treść dokumentów przewartościowała dotychczasowe ustalenia historyków oraz
podała w wątpliwość powszechnie obowiązujące twierdzenie o „masońskiej” genezie budynku. Analiza zebranych informacji pozwoliła na ponowną rekonstrukcję
najwcześniejszych dziejów obiektu, wzbogacając jednocześnie dotychczasowy zasób wiedzy na temat jego przeszłości4.
Pałacowa wozownia
Nieruchomość przy ul. Kilińskiego 16 należała początkowo do miejscowej
parafii katolickiej, której erekcja i pierwiastkowe uposażenie nastąpiło przed 1553
roku5. Działka wchodziła w skład własności plebańskiej, rozciągającej się wokół kościoła farnego wzniesionego staraniem Piotra Wiesiołowskiego i jego syna, Krzysztofa, w latach 1617–1626. Taki stan własności gruntu utrzymał się do 1806 roku,
pomimo faktu, że już w 1770 roku przestrzeń użytkowaną uprzednio jako ogród6
wykorzystał Jan Klemens Branicki, ówczesny właściciel miasta, do zbudowania na
niej pałacowej wozowni. Budynek miał stanowić uzupełnienie północnej pierzei
ulicy łączącej rynek z pałacem, zabudowanej już wcześniej takimi obiektami dworskimi jak ujeżdżalnia czy szkoła baletowa7. Inwentarz miasta z 1771 roku wspomniał, że wozownia została wzniesiona z cegły na rzucie wydłużonego prostokąta
i była nakryta pulpitowym dachem ukrytym za attyką. Do jej wnętrza prowadziło
Architektura i urbanistyka Białegostoku w latach 1795–1939, Białystok 2009, s. 49-51. W pracach omawiających dzieje wolnomularstwa w Polsce i Rosji oraz pod zaborami, jak i w monografiach Białegostoku, miejscowa loża „zum goldenen Ring” opisywana była bardzo zdawkowo.
M. Dolistowska, W poszukiwaniu tożsamości…, s. 51.
3
Niniejszy artykuł stanowi uzupełnienie i rozwinięcie zagadnień omówionych w rozprawie o dziejach domu
przy ul. Kilińskiego 16 w Białymstoku: W. Wróbel, Nie tylko „loża masońska”… O dziejach domu przy ul.
Kilińskiego 16 w Białymstoku, „Biuletyn Konserwatorski Województwa Podlaskiego”, t. 19, 2013 (w druku).
O najnowszych ustaleniach dotyczących omawianego budynku odnosi się także artykuł: T. Mikulicz, Dom
nie tylko masonów, „Kurier Poranny. Obserwator”, nr 17, 2013, s. 12.
4
T. Krahel, Od parafii do stolicy metropolii. Z kościelnych dziejów Białegostoku, „Białostocczyzna” 1999, nr 1,
s. 31-32; T. Krahel, Zarys dziejów parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku, w: Bazylika katedralna w Białymstoku. Księga jubileuszowa z okazji 100-lecia poświęcenia kościoła Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku (1905 – 17 IX – 2005), pod red. T. Krahela, Białystok 2005, s. 11-13.
5
Teren późniejszej posesji przy ul. Kilińskiego 16 po raz pierwszy odnotowano na tzw. Plan du Chateau…,
sporządzonym przed 1770 r. Pozwala on stwierdzić, że początkowo obszar ten zajmowany był przez ogrody
plebańskie.
6
A. Sztachelska-Kokoczka, „Ulica z Rynku do pałacu idąca”, „Białostocczyzna” 1998, nr 4, s. 13; A. Sztachelska-Kokoczka, Białystok za pałacową bramą, Białystok 2009, s. 67.
7
Nr 27/2013
Wiesław Wróbel
129
dziewięć podwójnych wrót8. W czasie realizacji inwestycji przez Branickiego doszło najprawdopodobniej do wytyczenia granic omawianej nieruchomości, o czym
świadczy plan miasta z 1799 roku, na którym odnotowano odgraniczenie od reszty jurydyki probostwa katolickiego obszaru ze stojącą frontem do ulicy wozownią
i zlokalizowanego za nią placu9.
Funkcje dworskie wozownia spełniała do 1796 roku, kiedy to w wyniku III
traktatu rozbiorowego Rzeczypospolitej Białystok wszedł w skład państwa pruskiego i stał się siedzibą Kamery Wojny i Domen – instytucji zarządzającej jednym
z dwóch departamentów prowincji Prusy Nowowschodnie. Jako że Białystok nigdy
nie posiadał odpowiedniego zaplecza niezbędnego do funkcjonowania rozbudowanej administracji państwowej, urzędy władz zaborczych instalowano w budynkach
dworskich, dzierżawionych od Izabeli Branickiej, właścicielki miasta i wdowy po
hetmanie Janie Klemensie. W gronie tym znalazła się także wozownia, która razem
ze stojącą obok ujeżdżalnią została oddana w użytkowanie Prusakom.
Już w 1796 roku nowi gospodarze podjęli decyzję o przebudowie obydwu
obiektów na potrzeby rejencji, czyli sądu pierwszej instancji. Izabela Branicka nie
wyraziła jednak zgody na planowaną budowę10, dlatego sprawę odłożono w czasie,
a wozownia wraz z ujeżdżalnią pozostały w niezmienionym stanie do pierwszych
lat XIX stulecia. W 1803 roku, nieco ponad rok po kupnie Białegostoku przez króla
pruskiego od wdowy po Janie Klemensie Branickim i jego bezpośrednich spadkobierców, ponownie powrócono do pomysłów inwestycyjnych związanych z nowym gmachem rejencji, tym razem jednak dotyczyły one tylko dawnej ujeżdżalni.
Sporządzone przy tej okazji rysunki techniczne i plany sytuacyjne odnotowują, że
od zachodu do ujeżdżalni wciąż przylegała wozownia stojąca na terenie ogrodów
proboszczowskich11.
Kontrakt dzierżawny z 6 lutego 1806 roku
Jak wspomniałem, stan własnościowy gruntu, na którym stoi obecna siedziba Książnicy Podlaskiej, uległ zmianie dopiero w 1806 roku. Stało się to na mocy
kontraktu dzierżawnego, zawartego 9 lutego 1806 roku między białostockim probostwem katolickim a sekretarzem Kamery Wojny i Domen, Samuelem Chrystianem
Hoenigkem.
Na wstępie warto kilka zdań poświęcić osobie dzierżawcy kościelnego placu.
Z różnych źródeł wiadomo, że Samuel urodził się w 1767 roku jako syn pastora
Daniela12. Studiował na Uniwersytecie w Królewcu, a gdy w 1796 roku rozpoczęto
organizację w Białymstoku Kamery Wojny i Domen, wszedł w skład specjalnej
Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie [dalej: AGAD], Archiwum Roskie, sygn. 82, k. 109v-110.
8
Plan opublikowany w: A. Dobroński, Białystok. Historia miasta, Białystok 2001.
9
10
11
Archiwum Państwowe w Białymstoku [dalej: APB], Kamera Wojny i Domen w Białymstoku, sygn. 405, k.
18-18v.
APB, Kamera Wojny i Domen w Białymstoku, sygn. 405, k. 147, 147a.
12
W formularzowym opisie nauczycieli białostockiego gimnazjum z 1815 r. określono Samuela Chrystiana
Hoenigkego jako mającego 48 lat syna pastora: Litewskie Państwowe Archiwum Historyczne w Wilnie [dalej:
LPAH w Wilnie], f. 567, op. 2, d. 492, k. 14v-15.
130 ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”? UZUPEŁNIENIA DO HISTORII...
komisji powołanej w tym celu przez króla pruskiego, obejmując stanowisko sekretarza. W ciągu dekady funkcjonowania administracji pruskiej w Białymstoku należał
również do Komisji Do Spraw Podatkowych13, musiał być więc człowiekiem zamożnym i wysoko postawionym w urzędniczej hierarchii. Wydaje się, że pozycja oraz
zamożność Hoenigkego zdecydowały o tym, że to właśnie on na przełomie 1805
i 1806 roku zainteresował się omawianym gruntem kościelnym jako przestrzenią
odpowiednią do przeprowadzenia inwestycji budowlanej.
Okoliczności, w których doszło do zawarcia aktu dzierżawy między probostwem a sekretarzem Kamery, wyjaśnia dokument odnaleziony w zbiorach Archiwum i Muzeum Archidiecezjalnego w Białymstoku14. Data zawarcia kontraktu – 9
lutego 1806 roku – nie była przypadkowa. Tuż przed tym dniem Izabela Branicka podjęła decyzję o sprowadzeniu do miasta Księży Misjonarzy św. Wincentego
à Paulo i przekazania pod ich zarząd białostockiego kościoła i parafii15. Intromisję
zakonników poprzedziły specjalne przygotowania. W lutym 1806 roku do Białegostoku, do miejscowego proboszcza, ks. Sebastiana Łapinkiewicza, przybyli biskup
wigierski Jan Klemens Gołaszewski oraz wizytator generalny zakonu misjonarzy
ks. Józef Jakubowski. Spotkanie i konferencja w sprawie sprowadzenia Księży Misjonarzy miała miejsce 8 lutego w klasztorze Sióstr Miłosierdzia. Jak dowiadujemy
się ze specjalnego protokołu dołączonego do aktu dzierżawy omawianego gruntu,
zebranym w klasztorze duchownym przedłożono pismo Kamery Wojny i Domen
z dnia 29 stycznia 1806 roku, w którym sekretarz tego urzędu, Samuel Chrystian
Hoenigke, prosił o wydzierżawienie mu gruntu kościelnego „na pobudowanie domu
gościnnego”.
Po rozpatrzeniu podania postanowiono oddać petentowi w dzierżawę przedmiotowy plac, stwierdzając jednocześnie, że „przez odstąpienie w mowie będącego
placu dogodziłoby się publiczności, gdyż w tym miejscu właśnie potrzeba publicznego domu, a na to nie masz tak stosownego i dobrze położonego placu”. Po przedstawieniu zamierzeń budowlanych Hoenigkego trzej księża zgłosili wątpliwości,
czy okazały dom gościnny nie przysłoni ustawionego w tyle posesji budynku plebanii. W protokole odnotowano jednak, że duchowni po dokładnym zbadaniu sprawy
przekonali się co do niesłuszności swych podejrzeń. Ponadto wśród argumentów
przemawiających za koniecznością oddania gruntu w dzierżawę znalazł się fakt,
że „Hoenigke podeymuie się za odstąpienie tego placu dwa razy większy iak to jest
zwyczajem opłacać czynsz, i nawet go podwyższyć, jeśli w dobrach skarbowych
podwyższonym zostanie z dzierżaw wieczystych (erbpacht), co byłoby z dobrem
A. Małek, Kamera Wojny i Domen Departamentu Białostockiego Nowych Prus Wschodnich 1796–1807. Monografia zespołu archiwalnego, Warszawa 2007, s. 118, 165.
13
Kopia kontraktu (tłumaczenie z j. niemieckiego) znajduje się w specjalnej księdze zbiorczej kontraktów białostockiej parafii, sporządzonej w 1845 r. (Archiwum i Muzeum Archidiecezjalne w Białymstoku [dalej:
AMAB], Archiwum parafii Farnej w Białymstoku, b. sygn.).
14
15
J. Giżycki, Księża misjonarze w Zasławiu i Białymstoku, Kraków 1913, s. 15-16. 17 sierpnia 1806 r. Izabela
Branicka zapisała sumę 48 tys. zł, z której 5% miało co roku być przeznaczone na utrzymanie nowego zgromadzenia w Białymstoku. Datę tę należałoby uznać za oficjalne potwierdzenie objęcia parafii przez Księży
Misjonarzy. Por. K. A. Jabłoński, Biały i czerwony. Kościoły białostockiej parafii farnej, red. i oprac. A. Szot,
Białystok 2008, s. 90.
Nr 27/2013
Wiesław Wróbel
131
Kościoła”. W konsekwencji trzej duchowni przedstawili swą gotowość „do zawarcia
w tym względzie z Hoenigkiem kontraktu” na wieczystą dzierżawę placu.
Kontrakt, podpisany przez obie strony 9 lutego 1806 roku, składa się z 12 paragrafów. Na mocy tego dokumentu „x. Łapinkiewicz ustępuje w imieniu tutejszego
katolickiego kościoła plac położony przy domie regencyjnym16 na mappie litt[erami]
G, d, C, L, D, B, e, f, X, Y oznaczony, zawierający w sobie powierzchni około 90
reńskich prętów kwadratowych, sekretarzowi kamery, Krystianowi Samuelowi Hoenikiemu, w wieczystą dzierżawę od 1 marca r. b. i zezwala zatem na to, ażeby na
takowe prawo wieczystey dzierżawy osobna księga hipoteczna sporządzoną była”.
Paragraf 3 nakładał na dzierżawcę obowiązek budowy muru ograniczającego plac
Hoenigkego od reszty gruntów kościelnych. Ogrodzenie miało mieć wysokość 8
stóp i ciągnąć się najpierw w linii prostej od ulicy w stronę oficyny plebańskiej,
następnie zaś skręcać na wschód na wysokości owej oficyny i biec do granicy sąsiedniej posesji zajmowanej przez rejencję. Ten odcinek muru miał sięgać tylko do
poziomu okien oficyny, a resztę jego wysokości miały uzupełniać drewniane sztachetki. Kolejny paragraf dotyczył konieczności budowy bramy wjazdowej na teren posesji Hoenigkego. Następne punkty kontraktu omawiały kwestie finansowe,
z których najważniejsze dotyczyły wysokości czynszu – ustalono go początkowo na
40 zł rocznie, z możliwością podwyższenia w przypadku ogólnych zmian w wysokości czynszów dzierżaw wieczystych z dóbr skarbowych. Przedostatni paragraf,
11, informował, że „ponieważ podług nastałych dnia wczorajszego [tj. 8 lutego] postanowień, na miejscu dotychczasowych xięży, będzie tu ufundowanem zgromadzenie xx. Missionarzy, zatem oświadcza zaraz generalny wizytator tego zgromadzenia x. Jakubowski, że takowy kontrakt między x. proboszczem Łapinkiewiczem
w imieniu kościoła z sekretarzem Hoenike zawarty imieniem zgromadzenia xx.
Missionarzy akceptuie w całey iego treści”. Natomiast ostatni paragraf potwierdzał
akceptację całego kontraktu przez biskupa wigierskiego ks. Gołaszewskiego.
Możemy domyślać się, że zgodnie z treścią kontraktu Samuel Chrystian Hoenigke rozpoczął dzierżawienie gruntu kościelnego z dniem 1 marca 1806 roku.
Datę tę należałoby przyjąć także jako datę graniczą, po której nowy właściciel przystąpił do realizacji swych zamierzeń – rozebrał pałacową wozownię i w jej miejscu
rozpoczął wznosić planowany dom gościnny. Tego typu inwestycja w ówczesnych
realiach nie była niczym wyjątkowym. Białystok w tym czasie wciąż w znacznej
mierze zabudowany był skromnymi, drewnianymi domami, z których tylko te zlokalizowane przy rynku i głównych ulicach posiadały murowane szczyty. Statystyka
pruska z 1799 roku podawała, że miasto liczyło wówczas 474 domy, z czego 28 przeznaczono na urzędy17. Oczywiście, z czasów hetmańskiego Białegostoku zachowało
się kilka większych budynków gościnnych, tzw. austerii wjezdnych, głównie przy
rynku, ale najwidoczniej i one nie wystarczały (lub nie spełniały standardów) przybywającym do miasta w coraz większych ilościach urzędnikom pruskim, petentom,
kupcom, handlarzom, wojskowym i innym osobom potrzebującym tymczasowego lokum. Działalność budowlana władz pruskich po 1802 roku skupiona była na
wznoszeniu niezbędnych gmachów użyteczności publicznej, zaś nowo osiedleni
16
Dom regencyjny, czyli rejencja (sąd pierwszej instancji) działająca w sąsiednim budynku dawnej ujeżdżalni.
J. Wąsicki, Pruskie opisy miast polskich z końca XVIII wieku. Departament białostocki, Poznań 1964, s. 51.
17
132 ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”? UZUPEŁNIENIA DO HISTORII...
Kopia kontraktu (1. str.) zawartego 9 lutego 1806 r. między białostocką parafią katolicką a Samuelem Chrystianem Hoenigke, sekretarzem Kamery Wojny i Domen, na dzierżawę gruntu pod
budowę domu gościnnego (źródło: AAB, Parafia Wniebowzięcia NMP w Białymstoku, Umowy
i kontrakty kościoła białostockiego z XIX w., b. sygn.).
Nr 27/2013
Wiesław Wróbel
133
w mieście pracownicy urzędów kameralnych skupowali działki, zwłaszcza przy ul.
Lipowej i ul. Bojarskiej, i budowali na nich nowe, okazałe domy murowane, których dotychczas brakowało18 (w czym wydatnie pomagała im administracja pruska,
udzielając pożyczek).
Działalność Chrystiana Samuela Hoenigkego wpisuje się w ten schemat, przy
czym warto podkreślić odmienny od pozostałych, inwestycyjny charakter całego
przedsięwzięcia. Dom gościnny miał przede wszystkim przynosić dochód jego właścicielowi z wynajmu pomieszczeń. Takie przeznaczenie tłumaczy jednocześnie
okazałość budynku, który śmiało można zaliczyć do największych obiektów w ówczesnym Białymstoku.
Czy na pewno „loża masońska”?
Odnalezione źródła archiwalne udowadniają, że domu przy ul. Kilińskiego
16 nie budowano jako siedziby loży masońskiej, co przeczy jego ogólnie przyjętej
atrybutacji. W konsekwencji należy odrzucić twierdzenia, że obiekt ten wzniesiono
na potrzeby miejscowych wolnomularzy i jednocześnie podać w wątpliwość możliwość odbywania się w nim spotkań tej organizacji w okresie zaboru pruskiego, tj.
do lipca 1807 roku. Wiemy teraz z pewnością, że spotkanie inauguracyjne „Złotego
Pierścienia” miało miejsce 2 lutego 1806 roku, czyli na tydzień przed spisaniem
kontraktu dzierżawnego i na długo przed rozpoczęciem jakichkolwiek prac budowlanych. Co więcej, Samuel Chrystian Hoenigke nie był członkiem białostockiej loży
i nie brał udziału w jej pierwszej sesji19.
O ile wznoszenie obiektu rozpoczęło się dopiero po 1 marca 1806 roku, o tyle
nie mamy pewności, kiedy (i czy w ogóle) go ukończono. Istnieją przesłanki, że budowa przeciągnęła się do 1807 roku, a wydarzenia z lipca tego roku – pokój w Tylży,
przejęcie Białegostoku przez Rosję i likwidacja pruskiej administracji państwowej
– spowodowały trudności w dokończeniu inwestycji. Degradacja Hoenigkego wywołana utratą posady sekretarza Kamery Wojny i Domen pociągnęła za sobą także
znaczne jego zubożenie, co potwierdzają późniejsze losy domu przy ul. Kilińskiego
16 (o czym dalej). W rezultacie zabrakło także funduszy na prace budowlane, a dom
gościnny w 1825 roku nie był nadal „zreperowany oprócz kilku stancji”20. Jeszcze
w 1932 roku Falk Kempner, sędziwy właściciel nieruchomości, wspominał w jednej
z relacji, że dom „był ok. 1810 r. kupiony przez Kopela Halperna w stanie niezupełnie wykończonym na pierwszym piętrze”21. Stąd prosta droga do wniosku, że sesje
loży masońskiej „Złoty Pierścień” nie mogły odbywać się w niewykończonym jeszcze budynku, ani tym bardziej na jego poddaszu – jak próbował to udowodnić Jan
Glinka, analizując architekturę obiektu w 1932 roku22 Przedłużenie okresu budowy
18
M. Dolistowska, W poszukiwaniu tożsamości…, s. 33-47.
19
L. Hass, Wolnomularstwo w Białymstoku…, s. 108-109.
20
Inwentarz miasta Białegostoku z 1825 r. za: A. Dobroński, Białystok w latach 1796–1864, w: Historia Białegostoku, red. A. Dobroński, Białystok 2012, s. 255.
Narodowy Instytut Dziedzictwa [dalej: NID], Teki Glinki, teka nr 206, k. 23-23v.
21
22
Oględziny domu przy ul. Kilińskiego 16 przeprowadzone w 1932 r. zostały przedstawione przez Jana Glinkę w formie referatu sporządzonego w 1947 r. na potrzeby przygotowywanej dokumentacji projektowej
134 ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”? UZUPEŁNIENIA DO HISTORII...
domu gościnnego poza granicę wyznaczoną przez zmiany polityczne z połowy 1807
roku było najpewniej przyczyną, dla której uzyskał on charakterystyczny dwuspadowy dach, będący wyjątkiem na tle jednolitych architektonicznie budynków wznoszonych w latach 1796–1807 (praktycznie wszystkie posiadały cechę wyróżniającą
w postaci dachów naczółkowych)23.
Jak wspomniałem wyżej, po przyłączeniu Białostocczyzny w lipcu 1807 roku
do Rosji i ewakuacji władz pruskich Hoenigke pozostał na miejscu. Nie mamy jednak pewności, czy wszedł do nowych struktur administracyjnych obwodu białostockiego. Wydaje się, że tak się nie stało, chociaż skromny zasób źródłowy z tego
okresu nie pozwala na postawienie jednoznacznego wniosku. Po kilkuletniej nieobecności, Hoenigke pojawia się w źródłach historycznych 1 września 1813 roku
jako nauczyciel języka niemieckiego w miejscowym gimnazjum. Objęcie tej posady
wiązało się niewątpliwie z trudnościami, na jakie napotkała szkoła po wydarzeniach
z lat 1812–1813 (wkroczenie korpusu gen. Reyniera, utworzenie Rządu Tymczasowego, a następnie municypalności, ponowne zajęcie Białegostoku przez Rosjan)24.
Być może Hoenigke przejął stanowisko wakujące po odejściu dotychczasowych
nauczycieli języka niemieckiego: Fryderyka Trahndorfa lub Joachima Zimmermana25. W placówce, która przeniosła się do gmachu dawnej pruskiej Deputacji Ceł
i Akcyz na rogu ul. Bojarskiej i Młynowej (dziś skrzyżowanie ul. Warszawskiej
i Pałacowej), pracował przez kolejnych kilka lat, jako że wymieniają go źródła z lat
1814–1816. Warto dodać, że w tym czasie był wciąż kawalerem26.
Z analizy różnych materiałów archiwalnych można wnioskować, że po 1816
roku Hoenigke opuszczał Białystok na dłuższe okresy, być może nawet wyjechał
z niego na stałe. Wiadomo, że we wrześniu 1817 roku zajmowaną dotychczas przez
niego posadę nauczyciela języka niemieckiego przejął Józef Michalski27. Wydaje
się, że kierunkiem podróży lub przeprowadzki Hoenigkego było Wilno. Fakt jego
częstych pobytów w tym mieście poświadcza wydanie w 1818 roku broszury jego
autorstwa, zatytułowanej Cantate zur ersten Jahresfeyer der erneuerten Stiftung der
g. und v. St. Johannis zum guten Hirten, im Oriente zu Wilna28 . Udowadnia ona jednocześnie, że Hoenigke stał się członkiem reaktywowanej 8 lutego 1817 roku wileńskiej symbolicznej loży masońskiej „Dobry Pasterz” (zum guten Hirten)29, podległej
odbudowy zabytku. Kopia maszynopisu znajduje się w zbiorach Joanny Łempickiej, przechowywanych jako
depozyt w Muzeum Historycznym w Białymstoku. Za wskazanie mi tego maszynopisu składam serdeczne
podziękowania Sebastianowi Wichrowi.
23
M. Dolistowska, W poszukiwaniu tożsamości…, s. 59.
24
J. Trynkowski, Gimnazjum. Z dziejów Gimnazjum Białostockiego (1777) 1802–1915, Białystok 2002, s. 59-61.
Fryderyk Trahndorf opuścił Białystok 3 grudnia 1812 r., natomiast Joachim Zimmerman w lutym 1813 r. rozchorował się tak dalece, że nie mógł wypełniać swych obowiązków (J. Trynkowski, Gimnazjum…, s. 61-63).
25
LPAH w Wilnie, f. 567, op. 2, d. 417, k. 43v; tamże, f. 567, op. 2, d. 492, k. 14v-15; J. Trynkowski, Nauczyciele
gimnazjum w latach 1807–1834, w: Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku, t. V, pod red. H. Majeckiego, Białystok 2001, s. 66.
26
27
J. Trynkowski, Nauczyciele gimnazjum Białostockiego…, s. 77-78; Wykład materyi na publiczny popis
uczniow Gymnazjum Białostockiego […] Roku 1818 w dniach ostatnich czerwca podanych, Białystok [1818],
s. 34.
28
29
Broszurę wymienia J. Trynkowski, Nauczyciele gimnazjum Białostockiego…, s. 66.
Loże symboliczne, składające się z trzech stopni: ucznia, czeladnika i mistrza, nazywane były także lożami
Nr 27/2013
Wiesław Wróbel
135
Kopia kontraktu (2. str.) zawartego 9 lutego 1806 r. między białostocką parafią katolicką a Samuelem Chrystianem Hoenigke, sekretarzem Kamery Wojny i Domen, na dzierżawę gruntu pod
budowę domu gościnnego (źródło: AAB, Parafia Wniebowzięcia NMP w Białymstoku, Umowy
i kontrakty kościoła białostockiego z XIX w., b. sygn.).
136 ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”? UZUPEŁNIENIA DO HISTORII...
pod prowincjonalną lożę „Doskonała Jedność”. Była to loża złożona przede wszystkim z Niemców i pracująca w języku niemieckim30. W kolejnych latach Hoenigke
dołączył także do innych wileńskich lóż pod nazwami „Szkoła Sokratesa” (otworzona 14 lutego 1818 roku) i „Orzeł Słowiański” (otworzona w lipcu 1819 roku)31; był
jednocześnie członkiem honorowym nieświeżskiej loży „Szczęśliwe Oswobodzenie”32. Ponadto w 1820 roku pełnił funkcję sekretarza języka niemieckiego w loży
prowincjonalnej „Doskonała Jedność”, a w 1821 roku namiestnika mistrza katedry
„Dobrego Pasterza”33.
Wszystko to potwierdza, że co najmniej od 1817 roku Hoenigke stał się aktywnym adeptem „sztuki królewskiej”. Zapewne więc to włączenie się w działalność masonerii w latach 1818–1821 spowodowało, że białostoczanie zaczęli utożsamiać jego
okazały dom z lożą masońską. Istnieje również możliwość, że reaktywowana w Białymstoku w 1818 roku organizacja wolnomularska „Złoty Pierścień”, podległa pod petersburską Wielką Lożę „Astreja”, przyjęła za swoją siedzibę lub miejsce spotkań dom
Hoenigkego. Natomiast nie ma żadnych śladów uczestnictwa jego właściciela w pracach reaktywowanej loży34. Brak źródeł historycznych uniemożliwia jednak stwierdzenie, czy w pokojach tego budynku rzeczywiście odbyło się w latach 1818–1821
jakiekolwiek zebranie tajnej organizacji masońskiej. Tym bardziej, że – jak już zostało
zauważone – dom nie był przed 1825 roku gotowy na piętrze, zaś Hoenigke przebywał
poza Białymstokiem przez dłuższe okresy. Być może to właśnie przynależność do
wileńskich organizacji masońskich stanowiła jeden z powodów, dla których Hoenigke
opuścił miasto po 1816 roku. Brakuje jednak większej ilości szczegółów mogących
rozwiać wciąż pokaźną ilość wątpliwości związanych z osobą właściciela domu przy
ul. Kilińskiego 16. Wiadomo jednak, że zmarł pod koniec 1821 lub na początku 1822
roku. W chwili śmierci Hoenigke miał około 55 lat.
Skomplikowane losy domu w latach 1807–1826
Losy Samuela Chrystiana Hoenigkego po 1807 roku miały znaczący wpływ
na dzieje samego budynku przy ul. Kilińskiego 16. Choć braki źródłowe nie dają
pełnego obrazu sytuacji, z różnych spraw toczących się na początku lat 20. XIX wieku możemy wnioskować, że były sekretarz pruskiej Kamery nie radził sobie zbyt
dobrze w nowej rzeczywistości politycznej i społecznej, ukształtowanej w wyniku
postanowień tylżyckich traktatów pokojowych z 1807 roku. Głównym determinantem złej sytuacji Hoenigkego była utrata wysokiej pozycji w urzędniczej hierarchii
na rzecz gorzej płatnych posad – jak już wspomniałem, od 1813 roku pełnił funkcję
św. Jana – na cześć patrona, który miał być posłany od Wielkiego Budowniczego Świata Jehowy dla oświecenia całej ludzkości (S. Małachowski-Łempicki, Wykaz polskich lóż wolnomularskich oraz ich członków
w latach 1738–1821 poprzedzony zarysem historji wolnomularstwa polskiego i ustroju Wielkiego Wschodu
Narodowego Polskiego, Kraków 1929, s. 12).
S. Małachowski-Łempicki, Wolnomularstwo na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego 1776–
1822. Dzieje i materiały, Wilno 1830, s. 46.
30
Daty założenia wileńskich lóż masońskich za: S. Małachowski-Łempicki, Wolnomularstwo…, s. 37-39, 46, 55.
31
S. Małachowski-Łempicki, Wykaz polskich lóż wolnomularskich…, s. 104.
32
33
S. Małachowski-Łempicki, Wolnomularstwo…, s. 39, 46.
34
Tamże, s. 59; L. Hass, Wolnomularstwo w Białymstoku…, s. 103-106, 109-111.
Nr 27/2013
Wiesław Wróbel
137
nauczyciela języka niemieckiego w miejscowym gimnazjum35. Pociągnęło to za
sobą zmniejszenie dochodów, a więc i środków finansowych niezbędnych do dokończenia budowy domu gościnnego. Stan ten poświadcza przede wszystkim fakt, że
dzierżawca zaprzestał płacić właścicielowi gruntu (probostwu katolickiemu) czynsz
ustalony w kontrakcie z 1806 roku – opłacał go jedynie przez kilka pierwszych lat
po zawarciu umowy36.
Ponadto w źródłach pojawiają się informacje, że przed 1819 rokiem Hoenigke
popadł w długi, biorąc pod zastaw nieruchomości pożyczki od nieznanego bliżej
grona zamożniejszych osób. Wiadomo, że jednym z wierzycieli był cudzoziemiec,
Józef d’Ornani, który straciwszy nadzieję na odzyskanie długu, zrezygnował ze
swoich roszczeń w 1819 roku37. Warto odnotować, że inwentarz miasta z 1825 roku
wymienia go jako właściciela posesji sąsiadującej z domem Hoenigkego, pod późniejszym adresem Kilińskiego 12. D’Ornani z zawodu był cukiernikiem, a w jego
murowanym domu pomieszczenia dzierżawił najbogatszy kupiec w mieście, Izaak
Zabłudowski38. Oprócz zaprzestania płacenia czynszu, Hoenigke przez ponad 14 lat
nie wywiązał się z jednego z ważniejszych punktów umowy – budowy muru odgradzającego dzierżawiony plac od reszty gruntów probostwa oraz odrębnej bramy
wjazdowej na posesję.
Roszczenia probostwa katolickiego wobec Hoenigkego były rozpatrywane
w lipcu 1819 roku przez Rząd Obwodowy Białostocki. Zachowane źródła nie odnotowują pełnego tła sprawy, dotyczyła ona jednak próby wymuszenia na nieobecnym
w mieście dzierżawcy zapłacenia zaległego czynszu i wywiązania się z obowiązku budowy muru z bramą. Wówczas postanowiono wstrzymać się z decyzją do
powrotu Hoenigkego do Białegostoku i zasugerowano jednocześnie, aby ówczesny
proboszcz, ks. Jerzy Józefowicz, wypełnianie postanowień kontraktu przeniósł na
35
J. Trynkowski, Nauczyciele gimnazjum Białostockiego…, s. 50, stwierdza: „szkoły omawianego okresu (nie
tylko białostocka) miały znaczne trudności z pozyskaniem dobrych nauczycieli języków obcych, co było
związane m.in. z tym, że ich wynagrodzenie, niższe od wynagrodzenia pozostałych nauczycieli czyniło ten
rodzaj pracy mało atrakcyjnym [...]. Często zatrudniano ludzi, dla których wykładany język był językiem
ojczystym, nie zawsze jednak mieli oni odpowiednie do tego zawodu przygotowanie”.
36
37
Ks. Kazimierz Kubeszowski stwierdził w jednym z listów skierowanych w 1821 roku do białostockiego proboszcza, że „pomieniony czynsz-grunt nie może zalegać od 1806 r. W tym roku zaczęto ową kamienicę
murować. Hipoteczny dokument już później jest zrobiony i wydany. Pamiętam takoż, że JP Hoenigke parę
razy takowy czynsz opłacił, jak wiele razy – nie pamiętam. Trzeba więc zajrzeć do regestrów oprawnych,
moją ręką pisanych, tam musi być zapisane, co kiedy odebrałem”. W innym miejscu dodawał: „nie mogę się
przekonać aby ta należność zalegała od 1806 r. – podałem do rządu od 1808 r., to nadto, bo zdaje mi się do
1810 roku będzie opłacona”.
Wspomina o tym Rząd Obwodowy Białostocki w piśmie z 28 lipca 1819 roku do proboszcza, ks. Jerzego
Józefowicza: „można by było zobowiązać kredytorów do płacenia czynszu i wystawienia parkanu z wrotami,
teraz i sami kredytorowie zrzekają się reparacji domu i jeden z nich Ornani odstąpił swej pretensji” – AMAB,
Akta Archidiakonatu Białostockiego, Księga zaleceń i różnych komunikacji, czynionych przez JW. ks. Archidiakona Kubeszowskiego obwodu białostockiego od roku 1817 do roku 1822 sporządzona, b. sygn., k. 164.
A. Dobroński, Białystok w latach 1796–1864, w: Historia Białegostoku, red. A. Dobroński, Białystok 2012, s.
251, 253. O Józefie d’Ornanim wspomina również Zbigniew Romaniuk w kontekście akcji usunięcia popieranego przez białostockich Żydów burmistrza Bernekera w 1824 r. D’Ornani miał z kilkoma innymi osobami
napisać list do księcia Konstantego z prośbą o odwołanie nowego burmistrza i wydanie zakazu udziału Żydów
w wyborach samorządowych. W konsekwencji przeprowadzono dochodzenie, które wykazało fakt podrobienia podpisów przez organizatorów protestu (Z. Romaniuk, Żydzi białostoccy do 1915 r., w: Studia i materiały
do dziejów miasta Białegostoku, t. V, pod red. H. Majeckiego, Białystok 2001, s. 157).
38
138 ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”? UZUPEŁNIENIA DO HISTORII...
wszystkich wierzycieli byłego pruskiego sekretarza. Okazało się bowiem, że nieobecność Hoenigkego w mieście, przypuszczalnie powodowana także niemożnością spłaty należności, dała pożyczkodawcom asumpt do przejęcia po 1816 roku
opuszczonej nieruchomości.
Losy budynku przypieczętowała bezpotomna śmierć byłego pruskiego sekretarza. Już w grudniu 1821 roku ks. Jerzy Józefowicz czynił starania u archidiakona
ks. Kazimierza Kubeszowskiego, aby ten ponownie przedłożył Rządowi Obwodowemu sprawę odzyskania zaległego czynszu dzierżawnego. W lutym 1822 roku
władze obwodowe stwierdziły jednak, że dom gościnny Hoenigkego został „na
satysfakcję kredytów przeznaczony do sprzedania z publicznej licytacji w Sądzie
Sierocym Białostockim39 odbywać się mającej”. Rząd Obwodowy nakazał więc tzw.
strapczemu (prokuratorowi rządowemu), aby ten w przypadku przeprowadzenia licytacji przez Sąd Sierocy miał na uwadze fakt, że w pierwszej kolejności należy
zaspokoić pretensje probostwa o zaległy czynsz i jednocześnie uświadomić ewentualnych kupców domu, że będą oni zobowiązani do płacenia corocznej tenuty dzierżawnej właścicielowi gruntu40.
Nie posiadamy akt Sądu Sierocego, które mogłyby zobrazować dokładny
przebieg aukcji. Mamy pewność, że takowa się odbyła, ale jej rezultaty znane są
jedynie z późniejszych dokumentów pochodzących z lat 1825–1826. Prowadzona
wówczas korespondencja pomiędzy archidiakonem białostockim, ks. Kazimierzem Kubeszowskim, a proboszczem i superiorem zgromadzenia Księży Misjonarzy, ks. Jerzym Józefowiczem, odnotowuje pewne istotne fakty związane z działaniami Sądu Sierocego względem majątku pozostałego po Samuelu Chrystianie
Hoenigkem. Zwycięzcą licytacji przeprowadzonej najpewniej w 1823 roku został
miejscowy Żyd, kupiec pierwszej gildii, Icek Zabłudowski (zm. 1865). Zaoferował
on najwyższą sumę, wynoszącą 7300 rubli. Jednakże z powodu nieprawidłowości
i podejrzenia „ustawienia” całej aukcji, do Białostockiego Rządu Obwodowego trafiła natychmiast skarga Księży Misjonarzy, zaniesiona do urzędu przez prokuratora
zgromadzenia, ks. Gertwittę. Na tej podstawie władze obwodowe przeprowadziły odpowiednie dochodzenie, które pozwoliło ustalić szereg poważnych uchybień
w całej procedurze licytacji.
Dokument datowany na 16 kwietnia 1824 roku wymieniał trzy najważniejsze
zarzuty wobec sądu. Po pierwsze „przy opublikowaniu targów na przedaż domu
Heynike dla zaspokojenia jego kredytorów, [Sąd Sierocy] nie dał baczności, że ten
dom postawiony na gruncie kościelnym należącym do ks. misjonarzów za opłatą arendy i za różnymi innymi warunkami, z których żaden przez Heynike niespełniony, i nie umieścił tego obowiązku w ugodzie dla nabywców sporządzonej,
dla wypełniania kontraktu Heynike”. Po drugie okazało się, że sąd odwlekał sprawę licytacji, a kiedy już do niej doszło, nie tylko nie uzyskał na nią zgody Rządu
39
Sąd Sierocy to instytucja powołana w 1775 r. przy miejskich magistratach, której głównym celem było sprawowanie opieki nad majątkami mieszczan, kupców i rzemieślników pozostałymi po ich bezpotomnej śmierci,
rozsądzająca kwestie kurateli nad małoletnimi potomkami lub spory wynikłe z podziału nieruchomości między spadkobierców.
AMAB, Akta Archidiakonatu Białostockiego, Księga zaleceń i różnych komunikacji, czynionych przez JW.
ks. Archidiakona Kubeszowskiego obwodu białostockiego od roku 1817 do roku 1822 sporządzona, b. sygn.,
k. 73, 144, 163-163v.
40
Nr 27/2013
Wiesław Wróbel
139
Obwodowego, ale przeprowadził ją bez uprzedniego publicznego ogłoszenia. Zdaniem władz obwodowych spowodowało to, że „o tych samowolnych terminach na
targi wiedział tylko kupiec pierwszej gildyi Icko Zabłudowski i cztery czy pięć
innych Żydów przez niego pewno wezwanych, tylko dla pozoru na licytację, a prawdziwi kredytorowie nie wiedząc o targach, nie mogli na nich znajdować się”. Wreszcie po trzecie, „ostateczna cena pozostała na pomienionym Zabłudowskim 7300
rubli zupełnie nie odpowiada wartości domu w zmianie będącego, który oceniony
w samych materiałach nie podlegających spaleniu się 7000 rubli i to bardzo nisko,
i nie odpowiada dziesięcioletniej masie pobieranej z niego arendy”.
Argumenty związane z tak istotnymi uchybieniami wpłynęły na podjęcie decyzji o konieczności wyznaczenia kolejnej licytacji nieruchomości byłego pruskiego
sekretarza Hoenigkego. Rezolucję Rządu Obwodowego przesłano do Rządzącego
Senatu, ale sprawa najwidoczniej „ugrzęzła” w rosyjskiej administracji na przeszło
dwa lata. Senat ogłosił dekret dopiero 13 lipca 1826 roku. Przychylał się w nim do
stanowiska Rządu Obwodowego z 1824 roku i nakazał mu przeprowadzić ponowną
licytację. Kopię dekretu ks. Kazimierz Kubeszowski przesłał białostockiemu proboszczowi 26 września 1826 roku41.
Na temat daty przeprowadzenia i przebiegu powtórnej licytacji również
brakuje precyzyjniejszych informacji. Możemy przyjąć, że odbyła się ona jeszcze
w drugiej połowie 1826 roku. Nabywcą budynku, zajmowanego obecnie przez
Książnicę Podlaską, był Żyd Kopel Halpern42.
Epilog – Kopel Halpern, Kempnerowie, Bejla Szocher i Książnica Podlaska (1826–1957)
Kopel Halpern, syn rabina Geszela Halperna, nie był przypadkowym zwycięzcą aukcji z 1826 roku, bowiem jego żoną była Fejga Zabłudowska, córka Dawida a siostra Icka Zabłudowskiego, pierwszego nabywcy domu Hoenigkego w 1823
roku.
Według danych z 1848 roku, Halpern i Zabłudowski należeli do najbogatszych białostoczan klasyfikujących się do pierwszej gildii kupieckiej (tzn. o najwyższych dochodach)43. Icek Zabłudowski dorobił się swojej fortuny na handlu drewnem, które skupował w Białowieży, a następnie eksportował poza granice Rosji.
Natomiast jego szwagier, Kopel Halpern, był inżynierem na usługach rządu, uczestnicząc m.in. w budowie twierdzy brzeskiej w latach 1836–1842, kościoła parafialnego i licznych domów w Brześciu. Co więcej, był budowniczym ufundowanej przez
Icka Zabłudowskiego w 1834 roku synagogi w Białymstoku przy ul. Żydowskiej
(tzw. Chóralna)44. Wspólnotę rodzinną i biznesową Zabłudowskich i Halpernów
41
AMAB, Akta Archidiakonatu Białostockiego, Pisma archidiakona białostockiego do superiora białostockiego 1824–1827, b. sygn., k. 180-181v.
A. Dobroński, Białystok w latach 1796–1864, w: Historia Białegostoku, red. nauk. A. Dobroński, Białystok
2012, s. 251.
42
43
Z. Romaniuk, Żydzi białostoccy…, s. 159.
44
A. S. Herszberg, Pinkos Bialystok, t. 1, Nowy Jork 1949, s. 141-143 oraz przyp. 1 na s. 141 (tłumaczenie
tekstu z języka hebrajskiego na język angielski: http://www.jewishgen.org/Yizkor/Bialystok/bia1_141.
html#f1 [dostęp: 11.02.2014 r.]). Por. także: J. Szczygieł-Rogowska, Haskala w Białymstoku, w: Białystok
140 ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”? UZUPEŁNIENIA DO HISTORII...
potwierdza fakt, że byli oni współwłaścicielami białostockich domów pod późniejszymi adresami ul. Kilińskiego 14 i Rynek Kościuszki 1 (domy dziś już nie istnieją).
Sam Halpern miał pod koniec życia przeprowadzić się z Białegostoku do Brześcia.
Kopel Halpern zmarł w 1856 roku, dwa lata po śmierci swej żony, Fejgi. Pozostawił po sobie liczne grono potomków, w tym Dawida, twórcę pierwszego banku
w Kownie i Benjamina, zięcia Małki Rejzli Bloch, prowadzącego w Białymstoku
fabrykę włókienniczą45, którzy odziedziczyli okazałe majątki w Brześciu, Grodnie
i Białymstoku (m.in. sklepy przy ratuszu, miejsca w synagogach oraz dwa domy).
Dopiero w styczniu 1872 roku rodzeństwo pozostałe po śmierci Kopela dokonało
sądowego podziału spadkobranego majątku. W tym celu przygotowano obszerny
dokument, potwierdzony przez Sąd Okręgowy w Grodnie 21 lutego 1872 roku46. Na
jego mocy dom byłego pruskiego sekretarza wraz z całą posesją, oficyną47 i zabudową gospodarczą stał się własnością jedynej córki Kopela i Fejgi Halpernów – Szejny
Małki, żony rabina Dawida Kempnera, pochodzącego z Królestwa Polskiego znanego w Białymstoku działacza ruchu Haskali, autora rozprawy Pokolenia Judy (hebr.
L’Mateh Yehuda), który początkowo zajmował się prowadzeniem fabryki włókienniczej, później zaś stał się dostawcą żywności dla wojska rosyjskiego48.
W 1872 roku sporządzono także szczegółowy opis budynku przy ul. Kilińskiego 16. Miał on wymiary: długość 46 arszynów (32,5 m) i szerokość z jednej
strony 21,5 (15 m), a z drugiej 23,5 arszyna (16,5 m). Od frontu w narożnikach domu
znajdowały się dwa murowane ganki. Na parterze funkcjonowały dwie wielkie sale,
siedem pokoi, dwie kuchnie i trzy korytarze, natomiast na drugim piętrze – jedna
wielka sala, jedenaście pokoi, trzy kuchnie i trzy korytarze. Poddasze składało się
z trzech pokoi. Podpiwniczenie pełniło zarówno funkcje mieszkalne, jak i gospodarcze – w suterynie wyliczano siedem pokoi, dwie kuchnie oraz trzy korytarze,
natomiast część gospodarcza dzieliła się na trzy większe pomieszczenia z murowanymi sklepieniami.
Sądowy opis wyliczał też wyposażenie domu. Na wszystkich piętrach i w suterynie stały trzy piece holenderskie z białych kafli, dziewiętnaście zwykłych pieców z szarych kafli, dziewięć pieców chlebowych i sześć palenisk angielskich. Okna
budynku w większości posiadały okiennice. Dziewiętnaście okien miało osiem
kwater, dziesięć po sześć kwater, cztery po dwie kwatery; dwa okna były w całości
przeszklone. Do tej liczby włączono także dwa okna weneckie o szesnastu kwaterach i trzy o dwunastu kwaterach. Suterynę w przyziemiu od frontu oświetlało
Mayn Heym, pod red. D. Boćkowskiego, Białystok 2014, s. 105 (błędna identyfikacja osoby Kopela Halperna
i jego powiązań rodzinnych z Ickiem Zabłudowskim).
45
Tamże, s. 143 (tłumaczenie tekstu z języka hebrajskiego na język angielski: http://www.jewishgen.org/
Yizkor/Bialystok/bia1_141.html#f1 [dostęp: 11.02.2014 r.]).
46
47
APB, Starszy Notariusz Sądu Okręgowego w Grodnie, sygn. 1, k. 93-98; tamże, sygn. 16, k. 363-376.
W jednym z budynków na terenie posesji działał od 1832 r. prywatny dom modlitwy rodziny Halpernów,
a następnie Kempnerów (NID, Teki Glinki, teka nr 206, k. 23v; M. Dolistowska, W poszukiwaniu tożsamości…,
s. 212).
48
A. S. Herszberg, Pinkos Bialystok, t. 1, s. 143 (tłumaczenie tekstu z języka hebrajskiego na język angielski:
http://www.jewishgen.org/Yizkor/Bialystok/bia1_141.html#f1 [dostęp: 11.02.2014 r.]); A. S. Herszber, Pinkos
Bialystok, t. 2, Nowy Jork 1949, s. 33 (tłumaczenie tekstu z języka hebrajskiego na język angielski: http://
www.jewishgen.org/yizkor/bialystok/bia2_028.html [dostęp: 11.02.2014 r.]).
Nr 27/2013
Wiesław Wróbel
141
Znaki i pieczęcie lóż masońskich z terenu dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, do których
w latach 1817–1821 należał Samuel Chrystian Hoenigke: 1) Doskonała Jedność, 2) Dobry Pasterz na
Wschodzie, 3) Szkoła Sokratesa, 4) Słowiański Orzeł i 5) Szczęśliwe Oswobodzenie
(źródło: S. Małachowski-Łempicki, Wolnomularstwo na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa
Litewskiego 1776–1822. Dzieje i materiały, Wilno 1930).
142 ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”? UZUPEŁNIENIA DO HISTORII...
sześć półokrągłych okien, a z tyłu tylko cztery. W całym budynku drzwi dwuskrzydłowych było piętnaście, z których sześć miało świetliki, natomiast zwykłych,
jednoskrzydłowych aż siedemdziesiąt jeden. Wszystkie miały żelazne francuskie
okowy. Komórek gospodarczych było dziesięć oraz dwie „kłodówki”. W części pomieszczeń znajdowały się sztukateryjne sufity, podłogi wszędzie wyłożono deskami
– tylko w jednym pokoju był parkiet49.
W 1897 roku prawa do nieruchomości otrzymał syn Szejny Małki i Dawida,
Falk Kempner, znany w Białymstoku bankier, finansista i działacz społeczny. To
w jego domu, określanym przed 1915 rokiem jako „dom Kempnera przy ul. Niemieckiej”, powstałe w 1907 roku Towarzystwo Otwierania i Utrzymywania Bibliotek w Białymstoku otworzyło czytelnię i wypożyczalnię – pierwszą w mieście bibliotekę publiczną. Dopiero w 1930 roku Kempner wyzbył się majątku na rzecz Bejli
Szocher, która była jego właścicielką do lipca 1941 roku.
Po przeprowadzonej w latach 1948–1956 odbudowie ze zniszczeń wojennych,
w murach blisko 150-letniego domu gościnnego wzniesionego staraniem pruskiego
sekretarza Samuela Chrystiana Hoenigke zainstalowała się Miejska i Wojewódzka
Biblioteka Publiczna, od 2000 roku nosząca miano Książnicy Podlaskiej. Stan ten
trwa do dziś.
Literatura:
Dobroński A., Białystok w latach 1796–1864, w: Historia Białegostoku, pod
red. A. Dobrońskiego, Białystok 2012.
Dobroński A., Białystok. Historia miasta, Białystok 2001.
Dolistowska M., W poszukiwaniu tożsamości miasta. Architektura i urbanistyka Białegostoku w latach 1795–1939, Białystok 2009.
Giżycki J., Księża misjonarze w Zasławiu i Białymstoku, Kraków 1913.
Hass L., Wolnomularstwo w Białymstoku w XVIII i w pierwszych dziesięcioleciach XIX w., w: Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku, t. IV, pod red.
H. Majeckiego, Białystok 1985.
Herszberg A. S., Pinkos Bialystok, t. 1, Nowy Jork 1949.
Jabłoński K.A., Biały i czerwony. Kościoły białostockiej parafii farnej, red.
i oprac. A. Szot, Białystok 2008.
Krahel T., Od parafii do stolicy metropolii. Z kościelnych dziejów Białegostoku, „Białostocczyzna” 1999, nr 1.
Krahel T., Zarys dziejów parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
w Białymstoku, w: Bazylika katedralna w Białymstoku. Księga jubileuszowa z okazji 100-lecia poświęcenia kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku (1905 – 17 IX – 2005), pod red. T. Krahela, Białystok 2005.
APB, Starszy Notariusz Sądu Okręgowego w Grodnie, sygn. 16, k. 392-393v.
49
Nr 27/2013
Wiesław Wróbel
143
Kruszewska T., Biblioteka Publiczna w Białymstoku przed odzyskaniem niepodległości w 1919 r., „Bibliotekarz Podlaski” 2003, nr 6.
Kruszewska T., Miejska Biblioteka Publiczna w Białymstoku w okresie międzywojennym, „Bibliotekarz Podlaski” 2003, nr 7.
Kruszewska T., Rys historyczny, „Bibliotekarz Podlaski” 2010, nr 20.
Leśniak K., Początki powojennej działalności Miejskiej Biblioteki Publicznej
w Białymstoku (1944–1946), „Studia Podlaskie” t. XIII, 2003.
Malewski W., Dwadzieścia lat działalności bibliotek publicznych Białostocczyzny, „Rocznik Białostocki”, t. V, Białystok 1964.
Małachowski-Łempicki S., Wolnomularstwo na ziemiach dawnego Wielkiego
Księstwa Litewskiego 1776–1822. Dzieje i materiały, Wilno 1830.
Małek A., Kamera Wojny i Domen Departamentu Białostockiego Nowych
Prus Wschodnich 1796–1807. Monografia zespołu archiwalnego, Warszawa 2007.
Mikulicz T., Jak to w Białymstoku z masonami było, „Kurier Poranny. Obserwator”, nr 143, 2009.
Moćko A., Odbudowa Biblioteki Miejskiej w Białymstoku po II wojnie światowej, „Bibliotekarz Podlaski” 2001, nr 3.
Sztachelska-Kokoczka A., „Ulica z Rynku do pałacu idąca”, „Białostocczyzna” 1998, nr 4.
Sztachelska-Kokoczka A., Białystok za pałacową bramą, Białystok 2009.
Trynkowski J., Gimnazjum. Z dziejów Gimnazjum Białostockiego (1777)
1802–1915, Białystok 2002.
Wąsicki J., Pruskie opisy miast polskich z końca XVIII wieku. Departament
białostocki, Poznań 1964.
Wilk H., Loża masońska, „Gazeta Białostocka” 25.03.1973, nr 84.
HOW MUCH OF MASONIC LODGE
IN THE ‘MASONIC LODGE’? A FOOTNOTE TO THE
HISTORY OF KSIĄŻNICA PODLASKA’S PREMISES
– 16 KILIŃSKIEGO STREET
The author presents the history of one of Białystok’s most characteristic buildings – Książnica Podlaska’s premises, 16 Kilińskiego Street. The article reviews the
building’s rich documentation, its fascinating history, and – most importantly - it
revises some popular fallacies: for example, the claim that the building used to be the
144 ILE LOŻY MASOŃSKIEJ W „LOŻY MASOŃSKIEJ”? UZUPEŁNIENIA DO HISTORII...
Masonic Lodge’s premises. In his examination, the author draws on the tradition of
historical investigation, contemporary regionalism and theory of geopoetics.
Key words: Białystok, architecture, history, regionalism, Książnica Podlaska,
freemasonry
WSPOMNIENIA I POŻEGNANIA
Dariusz Kulesza
Uniwersytet w Białymstoku
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM.
PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA TWÓRCZOŚCI
WIESŁAWA SZYMAŃSKIEGO
Anna Markowa zmarła latem 2008 roku1, Janusz Niczyporowicz jesienią roku
2009, a Eugeniusz Szulborski dwa lata później. 17 lutego 2013 roku to data śmierci
Sokrata Janowicza. W nocy z 26 na 27 lutego tego samego roku odszedł Wiesław
Szymański. Nie ma powodu, by pozwalać sobie na dramatyczne komentarze, dotyczące wymienionych i niewymienionych śmierci, związanych z literaturą regionu.
Lepiej zastanowić się nad tym, jak należałoby naszkicować portret podmiotu dzieł
wszystkich Markowej, Niczyporowicza czy Szulborskiego2. Badania nad twórczością Sokrata Janowicza trwają3. Ja chciałbym poczynić przygotowania do opisu nie
tylko literackiego dorobku Wiesława Szymańskiego. Nie chodzi mi o przedsięwzięcie okolicznościowe czy kurtuazyjne. Jak w wypadku każdej twórczości, interesuje
mnie całość i niezmienność: pisarstwo autora Witraża Wileńskiego jako wielopostaciowa, ale jednorodna wypowiedź, nadrzędna wobec wszelkich, potencjalnych
przełomów, zmian czy ewolucji. Literacka całość, za którą wciąż stoi ta sama osoba.
Plan ten to poznawcze maksimum. Można traktować go jak nieosiągalny ideał, wyznaczający cel i organizujący lekturę. Ważne jest każde ustalenie zbliżające
do syntetycznego opisu. Każda kategoria skuteczna z analityczno-interpretacyjnego
punktu widzenia. Każdy ślad, zarówno dotyczący kontekstu historycznoliterackiego, jak i definiującego kwestie związane z poetyką. Każda zmiana, pozwalająca
pytać o ciągłość. Każdy, na przykład genologiczny fragment twórczości, wywołujący kwestię ponadgatunkowej całości. Typ wyobraźni? Rodzaj strategii? Tak, nawet
Pamiętali o tym Dorota Sokołowska i Wiesław Szymański, przygotowując 2. wydanie rozmów z pisarzami
zatytułowanych W przestrzeniach słowa, czyli zdobywcy i tułacze (Białystok 2008). W tej edycji, w odróżnieniu od pierwszej z roku 2006, rozmowa z Anną Markową, przeprowadzona przez Szymańskiego, została
umieszczona jako pierwsza.
1
Zob. M. Czermińska, Hipoteza autorstwa (O podmiocie dzieł wszystkich jednego autora), w: Ja, autor. O sytuacji podmiotu w polskiej literaturze współczesnej, red. D. Śnieżko, Warszawa 1996.
2
Dwa przykłady. Pierwszy: poświęcony Sokratowi Janowiczowi, opublikowany niewiele przed jego śmiercią „Annus Albaruthenicus 2012”. Drugi: przygotowywana na Wydziale Filologicznym UwB przez Zespół
Promocji Miasta i Regionu oraz Katedrę Kultury Białoruskiej książka zatytułowana Pisarz transgraniczny.
Studia o Sokracie Janowiczu.
3
146
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
Fotografia Wiesława Szymańskiego
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
147
jeśli te kwestie przywołują „prehistoryczne” czasy krakowskiej szkoły wyobraźniowej czy opisywania polskiej poezji praktykowanego przez Edwarda Balcerzana.
Wszystko, co może być użyteczne w identyfikowaniu podmiotu dzieł wszystkich
Wiesława Szymańskiego i dzieł tych tożsamości. Wszystko, ponieważ deklarowana
przez Rolanda Bartha w 1968 roku „śmierć autora”4 trudna jest dzisiaj do obrony,
a dekonstrukcja jako zasada lektury budzi wątpliwości nawet wśród postmodernistów, czego szczególnie ważnym przykładem wydaje się książka Slavoja Žižka
Kruchy absolut. Czyli dlaczego warto walczyć o chrześcijańskie dziedzictwo5.
Porządki albo poezja
Najprostszym, niekoniecznie czysto zewnętrznym sposobem przygotowywania twórczości do syntetycznego opisu, są porządki o charakterze genologicznym.
Wydaje się, że Wiesław Szymański był przede wszystkim poetą. Pierwsze
wiersze publikował już jako osiemnastolatek. Kolejne tomiki wydawał przez całe
życie, za niektóre z nich odbierając literackie nagrody, przede wszystkim Nagrodę Literacką Prezydenta Miasta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego. Od
początku lat 90. redagował Pocztę Literacką, jedną z najpopularniejszych audycji
Polskiego Radia Białystok. Jako dziennikarz zajmujący się tak zwaną problematyką
kulturalną, szczególnie wiele czasu poświęcał poezji. Bywał działaczem, animatorem i sędzią literackiego, ale zwłaszcza poetyckiego życia naszego regionu. Był
działaczem jako prezes Oddziału Białostockiego Związku Literatów Polskich. Animatorem (nie sędzią) jako juror konkursów literackich, zwłaszcza organizowanego
przez Janusza Taranienkę w białostockim Młodzieżowym Domu Kultury konkursu
„O Srebrne Pióro MDK”, który od 2013 roku, od siódmej edycji, nosi imię Wiesława
Szymańskiego. Sędzią (oraz animatorem) jako współredaktor almanachu „Epea”
oraz Świętojańskiej Serii Poetyckiej II, a także jako przewodniczący działającej
przy Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku Komisji do spraw przyznawania
stypendiów osobom zajmującym się twórczością artystyczną, upowszechnianiem
i ochroną dóbr kultury.
Był też wydawcą. Przede wszystkim swoich własnych tekstów, chociaż do
legendy przeszedł fakt opublikowania dowcipów dotyczących Lecha Wałęsy. Podobno było to najbardziej dochodowe przedsięwzięcie oficyny ASSUNTA, której
nazwa nierozerwalnie związana jest z imieniem żony poety6.
Wydaje się, że Wiesław Szymański był przede wszystkim poetą. Właśnie.
Wydaje się. Wymienione w tej sprawie argumenty nie są zbyt wiarygodne. Więcej mówią o aktywności autora Podróży na Wschód, niż o wyjątkowym znaczeniu
Zob. R. Barth, Śmierć autora, przeł. M. P. Markowski, „Teksty Drugie” 1999, nr ½. Pierwodruk: 1968.
4
Zob. S. Žižek, Kruchy absolut. Czyli dlaczego warto walczyć o chrześcijańskie dziedzictwo, przeł. M. Kropiwnicki, wstęp J. Kutyła, posł. A. Ostolski, Warszawa 2009. Pierwodruk oryginału: 2000. Szerzej o znaczeniu tej książki dla współczesnych przeobrażeń postmodernizmu piszę w artykule Genologiczna historia
literatury polskiej XX i XXI wieku, stanowiącym część przygotowywanej do druku zbiorowej monografii
zatytułowanej Tradycja i przyszłość genologii.
5
Przedostatni akapit Skrawków brzmi tak: „Dzięki Joanno – Assunto, że jesteś ze mną. Dziękuję Wam, Przyjaciele, że jesteście”. W. Szymański, Skrawki: styczeń – grudzień, Szczecin 2010, s. 155. Assunta znaczy
wniebowzięta.
6
148
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
poezji w jego dorobku. Wiesław Szymański przede wszystkim pisał wiersze. Przede
wszystkim, ponieważ ani jego proza, ani twórczość, przyjmijmy, dramatopisarska,
nie są równie dobrze znane, co jednak nie rozstrzyga kwestii ich literackiej wartości. Tym bardziej, że w ostatnich latach życia szczególne ważne dla Szymańskiego było opublikowanie sylwicznych Skrawków, które sam autor – sądząc z tytułów
rozdziałów i fragmentów tej prozy – umieszczał w kontekście notatek7, żartobliwie
traktowanego pamiętnika8, dziennika podróży9, dziennika10 i kronik11, korzystając
w tekście nie tylko z pierwszo, ale także z trzecioosobowej narracji12, umieszczając
w nim między innymi prasówkę13, niedokończony, wielowariantowy scenariusz14
i wiele znaczący rekwizyt: notes15. A co z dramatem? Wiesław Szymański uczęszczał niegdyś na zajęcia z tak zwanego kreatywnego pisania do samego Ingmara
Villqista. Jego sceniczne teksty były nagradzane, realizowane w Polskim Radiu
i wystawiane na Scenie Szkolnej Akademii Teatralnej w Białymstoku, ale zawierający je zbiór I po balu – jedną z najważniejszych książek Szymańskiego – opatrzono
podtytułem „słuchowiska radiowe”.
Wiesław Szymański był przede wszystkim poetą, ponieważ jego pierwsza
książka, poemat Witraż Wileński opublikowany w 1991 roku, okazała się nie tylko
znakomitym debiutem, ale także najważniejszym punktem odniesienia dla wszystkiego, co autor Rymów pluralisty... wydał później. Zdawał sobie z tego sprawę sam
Szymański, podejmując kilka prób kontynuowania czy odwoływania się do tego,
co w Witrażu... najlepsze. Świadczą o tym takie tomy jak Icones barbarae, Podróż
na Wschód, a nawet Dzień nie odchodzi, noc nie chce przyjść..., chociaż ta ostatnia
książka to również przykład pewnej ryzykownej skłonności, której białostocki poeta niekiedy ulegał. Przyjdzie mi jeszcze o tym pisać, ale chodzi o dopasowywanie
się do okoliczności, umiejętność rozpoznania i korzystania z „wydawniczego kontekstu”. Rzecz w tym, że tomik Dzień nie odchodzi, noc nie chce przyjść... ukazał
się w redagowanej przez Jana Czykwina i Jana Leończuka Świętojańskiej Serii Poetyckiej i nosi na sobie ślady poetyki uprawianej oraz aprobowanej przez Dyrektora
Książnicy Podlaskiej, autora Zapiśników, ale przede wszystkim wyjątkowego poetę:
Jana Leończuka.
Najważniejszy jest jednak Witraż... Już przed laty należałem do tych, którzy
rozpoznali ten tekst jako wybitny. Niezupełnie prowokacyjnie umieściłem go wśród
dwóch wyjątkowych (czytaj: najlepszych), białostockich książek poetyckich16. Oto
moje argumenty z tamtych lat.
Zob. tamże, s. 62.
7
Zob. tamże, s. 69.
8
Zob. tamże, s. 56.
9
10
11
Zob. tamże, s. 94
Zob. tamże, s. 81.
12
Zob. np. fragment zatytułowany Ksiądz Henryk. Tamże, s. 26-27.
Zob. tamże, s. 109.
13
Zob. tamże, s. 131.
14
15
16
Zob. tamże, s. 56.
Zob. D. Kulesza, The best. Magazyn białostockiej twórczości literackiej, w: tegoż, Pożegnanie z miastem.
Szkice, artykuły, recenzje nie tylko o książkach, Białystok 2006.
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
149
Witraż Wileński albo powrót do przeszłości
Z witrażowej rozmaitości chcę wydobyć i zanalizować jeden tylko aspekt.
Niektórzy nazywają go sakralnym, inni religijnym, chrześcijańskim czy nawet katolickim. Zdaję sobie sprawę z jednostronności takiego wyboru. Nie zamierzam też
bronić tezy, że to właśnie sacrum gwarantuje całość witraża Wiesława Szymańskiego. Chcę jedynie zająć się sakralną zawartością tomu, dostrzegalną przy pierwszym
kontakcie z tekstem, nie obarczoną zawczasu nadrzędnym znaczeniem, ale istotną
dla tematyki oraz artystycznej organizacji książki.
Witraż, o czym wie także Jurek Owsiak, pozwala budować całość z kawałków kolorowego szkła, które oglądane poza uporządkowaniem ołowianych ramek,
mogą zdawać się w swojej rozmaitości niedopasowane. W poemacie Szymańskiego najważniejsze jest jednak dopasowanie wewnętrzne, osobiste, ujawnione wobec
tekstowego Przyjaciela. Podróż podmiotu lirycznego sprzyja kreacji, która w przestrzeni faktów, obiektów, osób jest fragmentaryczna, ale zdolna z poszczególnych
doznań, spotkań i wrażeń budować kompletne uczucie, emocjonalny obraz poznawanego miejsca, miasta, Wilna.
Ta witrażowa strategia poetycka w konfrontacji z Wileńszczyzną nie może
obyć się bez szkieł, na których bez trudu rozpoznaje się krzyż, kielich goryczy lub
pozbawiony serca, kaleki dzwon kościoła – tragicznie niemy dzwon na trwogę. Wymienione rekwizyty nadają doświadczeniom Wileńszczyzny wymiar Pasyjny. Pisanie o tym wprost skazuje na nieustanne, niemożliwe do wytrzymania potykanie
się o najświętsze słowa i najtragiczniejsze prawdy. Dlatego tak wiele jest w witrażu
pękniętych szkieł, które odbijając cierpienie ziemi i ludzi, pokazują je przez pryzmat martyrologii świątyń.
Zagłada miejsc sakralizujących przestrzeń, zagłada kościołów pokazana jest
w perspektywie religijnej (wręcz teologicznej) i artystycznej (architektonicznej,
malarskiej, rzeźbiarskiej). W ten sposób Szymański uobecnia kompletną rzeczywistość świątyń z ich sakralnością odnajdywaną w przenikających się znakach Boga
i człowieka.
Teologia Witraża... wskazuje dowód nieistnienia Boga.
Boga nie ma
bo czyż On
gdyby istniał
pozwoliłby na coś takiego
Bóg, którego „nie ma”, pozwolił na „strupiałe freski” kościoła „katowane
przez lata gołębim łajnem”, na posągi służące eksperymentom jakiegoś Mengele
„w gumiakach i kufajce”. Wobec totalnej desakralizacji nie ma sensu traktować
nieistnienia Boga wyłącznie w kategoriach artystycznego chwytu. Bóg naprawdę
jest tu nieobecny, bo czyż On, gdyby istniał...
Boga nie ma. Są jednak:
150
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
piszczele i czerep zakonnika
którego
po trzech wiekach katakumb
zwykła łopata
wyniosła na ołtarz
śmierdzącej rynsztokiem ulicy
prosto w 1987 rok
Trudno o bardziej sarkastyczny obraz świętego, ale on – Boży człowiek – (w
odróżnieniu od swojego Pana) jednak jest. Szymański nie tworzy teologii negatywnej, antyteologii, nie posługuje się rozsakralizowującą demonstracją. Pisząc: „Boga
nie ma”, pokazując dewastację świątyń, ujawnia pełną bólu, dramatyczną reakcję na
wileński stan rzeczy Anno Domini 1987. Podmiot liryczny poematu tym intensywniej przeczy istnieniu Boga, im bardziej Mu wierzy (wierzył). To wiara upomina
się o świętość kościoła, człowieka i niemożliwą do pogodzenia z zagładą świątyń
obecność Boga. To ona nie potrafi się pogodzić z tym, co zaszło.
Taki komentarz ogranicza adres Witraża... do tych, dla których Bóg jest (na
pewno stawia ich w sytuacji uprzywilejowanej). Dlatego chcę zwrócić uwagę na
konfrontowanie przez Szymańskiego dewastowanych kościołów Wileńszczyzny z
paryską Notre Dame, florencką Santa Maria del Fiore, Luwrem, Ermitażem, Colosseum czy Mona Lizą i Nike z Samotraki, na pojawiający się w poemacie, uniwersalizujący go kontekst arcydzieł światowej sztuki.
Sacrum Witraża Wileńskiego to nie tylko rekwizyty i świątynie pozbawione
Boga (jeszcze jeden aspekt Bożego nieistnienia), to także Biblia (wiersz V poematu
podejmuje ryzyko wpisania wielojęzycznej rzeczywistości Wilna w Pawłowy Hymn
o Miłości z Pierwszego Listu do Koryntian), to biblijne postaci: zatrzymany na granicy za przemyt nadziei Jezus oraz Judasz.
Przestrzeń Witraża... zamknięta jest przed Chrystusem. On nie przyjdzie.
Przychodzą Judasze. Nawiedzają kościół świętych Piotra i Pawła „z wiarą że Noe
ich weźmie do Arki”, jednak:
zlęknieni cienia przerażeni kroku
przed trzecim kurem wychodzą ukradkiem
Judasze przychodzą też do poetów (wiersz XXIX). Ruch, w którym są pokazywani, zwielokrotnia ich obecność. Przychodzą „kilka razy w tygodniu”, „przychodzą (...) od brzasku do zmroku”. Łatwo skojarzyć to z przychodzeniem o świcie
(rewizja, aresztowanie), ale istotniejsza wydaje mi się związana z powtarzalnością
przychodzenia, patologiczna normalność Judaszowej nadobecności.
Tytułowy Witraż Wileński to, patrząc z ulicy, schowany za szybą obraz Matki
Boskiej Ostrobramskiej, który bezpośrednio w poemacie się nie pojawia. Ten brak
nie oznacza nieobecności. Szymański pokazuje Wilno tak, jakby było ono oglądane przez Ostrobramski wizerunek. Obecność cudownego obrazu pośredniczy, jest
sakralnym i aksjologicznym filtrem, zasadniczym punktem odniesienia dla wileńskiego świata.
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
151
Tyle o sakralności witraża. Czas na „morał”. Problem nie polega na tym, że
Wiesław Szymański, zarzuciwszy wzniosłe serio, pisuje książki w rodzaju Rymów
pluralisty czy Limeryków. Dużo bardziej niepokoi mnie zadaniowość jego poezji.
Wiersze Szymańskiego najczęściej wyglądają tak, jakby powstawały z poczucia
obowiązku (siadam i piszę, bo dobrze byłoby znów coś opublikować). Podróż na
Wschód? Proszę bardzo, świetny temat. Pojechałem, zobaczyłem, dodam coś o Kazaneckim, może będzie nagroda. (Kiedy Wiesław Szymański podczas jakiejś literackiej imprezy zapytał mnie o ten tomik, zdążyłem jedynie powiedzieć, że pewnie
pisał go na kolanie.) Dedykacje? Czemu nie. Co za problem przypisać tekst osobie.
Mam pomysł, więc będzie książka. (Wiem o co najmniej kilku spośród obdarowanych, którzy nie potrafili odkryć związku między sobą i dedykowanym im tekstem.)
Nawet Icones barbarae, choć najlepsze po Witrażu..., sprawiają wrażenie wykonanej z namaszczeniem i przejęciem, ale wyłącznie pracy domowej. Tylko wileński
poemat został napisany w taki sposób, że trudno mu cokolwiek zarzucić. To nie jest
poetyckie zadanie odrobione po egzotycznej podróży, to szok zanotowany z dyscypliną, która nie studzi emocji, to naprawdę przejmujące świadectwo dramatycznej
konfrontacji ze złem niszczącym wszelkie wartości.
Wyjątkowość Witraża Wileńskiego polega na tym, że nie został napisany
dlatego, ponieważ w planach Wiesława Szymańskiego przyszedł czas na kolejną
książkę.
Po Witrażu... albo Icones barbarae
Dzisiaj przyszedł czas na weryfikację tego, co o Witrażu Wileńskim i innych
tekstach Wiesława Szymańskiego pisałem wiele lat temu17.
Moja opinia o poemacie nie uległa zmianie. Czas tej poezji nie szkodzi. Wracając do niej dzisiaj, chciałbym zwrócić uwagę na to, co Małgorzata Czermińska
nazywa szukaniem w utworze śladu osoby, śladu podmiotu dzieł wszystkich Wiesława Szymańskiego18. Ostrożnie z wszelkim biografizmem i genetyzmem, ale
wiem, że autor poematu pojechał do Wilna nieobciążony, niezdeterminowany żadnymi osobistymi czy rodzinnymi związkami z tym miastem. Trudno nazwać jego
wyprawę turystyczną, ale Szymański napisał Witraż Wileński tak, jakby nie był
przygotowany na to, co za wschodnią granicą Polski zobaczył. Można potraktować
tę sytuację jako znakomity zabieg eksponujący rozmiary desakralizacji świętego,
ostrobramskiego Wilna, ale dla mnie nie jest to wyłącznie sprawa kunsztu poety.
Nie jest, ponieważ tego rodzaju rozwiązanie nigdy w tekstach Wiesława Szymańskiego nie zostało równie skutecznie powtórzone, chociaż zdarzały się w tej twórczości tematy równie dramatyczne. W Witrażu... doszło do najwiarygodniejszego,
najbardziej bolesnego zderzenia osoby (bo przecież nie podmiotu lirycznego) z realnym problemem, z desakralizowanym, sowietyzowanym Wilnem, ze światem,
któremu odebrano tożsamość, narzucając siłą nową: pozbawioną wartości i sensu,
zdegradowaną. Szymański zapisał przerażenie związane z uświadomieniem sobie
tego stanu rzeczy. Uświadomił sobie, bo zobaczył. Jak św. Tomasz.
Wiele, ponieważ tekst The best... został po raz pierwszy opublikowany w 2001 roku.
17
18
Zob. przypis 2.
152
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
O patrzeniu przez witraż pisałem. Teraz dodam tylko, że relacja Szymańskiego jest cenna swą wstrzemięźliwością, którą w jego wypadku trudno nazwać
inaczej niż dziennikarską. Wstrzemięźliwością, która niczego nie studzi, która pozwala patrzeć na to, czego wolałoby się nie widzieć. I jeszcze ten aspekt kulturowy.
W połączeniu z dziennikarskim wyczuleniem na rzeczywistość – najważniejszy.
Szymański nie metaforyzuje Wilna, jego opowieść o dewastacji miasta i ludzi nie
jest budowana z metaforycznego tworzywa słów, ale z wymienianych przeze mnie
przed laty znaków kultury. Warto tylko pamiętać, że należy do nich nie tylko Luwr
czy Florencja, ale także Judasz. Czy jego nadobecność nie jest związana z nieobecnością Boga?
Witraż Wileński to znakomity utwór. Jego siła jest rezultatem zderzenia kogoś kto widzi, czuje i stara się rozumieć rzeczywistość niemożliwą do akceptacji.
Szymańskiemu udało się w tym poemacie wykreować wiarygodną postawę wobec
dramatu i dzięki temu dramat ten przejmująco opisać.
Niewątpliwa wartość Witraża... utrudnia docenienie innych książek Wiesława Szymańskiego. Dzisiaj nie byłbym już tak surowy jak kiedyś, ale problem zadaniowości, pisania z narzuconego samemu sobie poczucia obowiązku, wciąż wraca
w moim myśleniu o dorobku autora Miejsc. Jakby po Wilnie z jesieni 1987 roku już
nic nie poruszyło go równie mocno, jakby – o czym łatwiej pisać – nigdy później nie
udało mu się równie wiarygodnie swego poruszenia zapisać. A przecież próbował.
Świadczą o tym takie tomy jak Icones barbarae, Podróż na Wschód, a może nawet
Dzień nie odchodzi, noc nie chce przyjść... Jest w wymienionych książkach świadomie podjęty trud, by fenomen Witraża Wileńskiego powtórzyć.
święty Jerzy marznie w uszy
i dłonie
smok szczęka zębami
dziś w Białymstoku minus dziewiętnaście –
szron maluje po swojemu
święte miejsca bez farby
a zmartwychwstały Chrystus
patrzy
nie wiem Panie
czy prosić o wybaczenie
czy o łaskę
ale jeśli Ciebie stąd nie zabiorę
zamarzniesz na blachę
Matko Boska Kazańska
z przerażeniem w oczach
chroni się pod sztuczne futro
dobra Pani
przebacz
Ciebie też stąd zabiorę
bo kto to widział
byś opierając się o napoczętą butelkę
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
153
spirytusu Royal
słuchała tego rynsztoku
święty Teofan poturbowany
ze świeżą blizną z podróży
wyciąga dłoń
ojczulku wybacz
Ciebie nie ocalę
nie wykupię
z niewoli bazarowego szejka
gdzieś między Moskwą a Wiedniem
nie mogę –
zabrakło srebrników19
Tomik Icones barbarae ukazał się w 1994 roku, tym samym, w którym Wiesław Szymański wydał pierwszą, książkową edycję Witraża Wileńskiego20. Istotniejsze niż to marketingowe podobieństwo jest to, że oba tomy trudno czytać bez
uwzględnienia jednego aspektu: sakralnego, z pominięciem zbrodni desakralizacji.
W obu zbiorach posiada ona realny kontekst historyczny i polityczny. Nie jest wolna
od wymiaru aksjologicznego, etycznego i egzystencjalnego, ale szukając w notujących ją tekstach śladu osoby, łatwo natrafić na pewne różnice.
Osoba jest wciąż jedna i ta sama, ale jej zachowanie się zmieniło. W Witrażu... dominował strach dyscyplinowany przez odwołania do trwałych znaków kultury. Przerażenie dziennikarza, który przybywa, by zobaczyć, zrozumieć i opisać.
W tomie Icones barbarae przerażenia jest mniej. Oswajają je nie tyle znaki kultury,
ile kultura osoby ratującej ikony z rąk barbarzyńców. Tutaj dramat sprawia wrażenie rzeczywistości, którą można opanować: złej, okrutnej, zdesakralizowanej, ale
przybywającej z zewnątrz, z innego, obcego świata, zza wschodniej granicy. Nie
naszej, nie mojej. Cudzej. Wędrującej dalej, na Zachód. Nawet na białostockim bazarze możemy się czuć od niej wolni. Jesteśmy tylko przystankiem w peregrynacji
zła, które – tragiczny paradoks – przemieszcza się ze Wschodu do Paryża i Wiednia
na deskach świętych ikon.
Poeta i dziennikarz albo od początku
Jeszcze coś w sprawie różnic między Witrażem... i tomem Icones barbarae:
dziennikarstwo, bycie dziennikarzem. Paradoksalnie wypada konfrontacja tej roli
z obiema książkami. Sama rola pojawia się nie tylko ze względu na wykonywany
przez Wiesława Szymańskiego zawód, ale przede wszystkim z powodu znaczenia
rzeczywistości w jego tekstach i sposobu, w jaki jest ona tam traktowana. I to od
samego początku, od juweniliów, czyli od Tadeusza Różewicza, Stanisława Grochowiaka, Nowej Fali, ale także od Nowej Prywatności.
19
W. Szymański, II: święty Jerzy marznie w uszy..., w: tegoż, Icones barbarae, posł. W. Smaszcz, Białystok
1994, s. 9-10.
20
Edycja Witraża... z 1991 roku miała charakter broszurowy.
154
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
Według Grochowiaka, pierwszą falą realizmu w polskiej, powojennej poezji
były wiersze Różewicza21. Realizm oznaczał wtedy nastawienie na opis rzeczywistości, którą wówczas – jak na lirykę bezpośrednią przystało – był przede wszystkim człowiek: zdewastowany przez wojnę, znany z wypisów szkolnych Ocalony.
Persona ta pojawia się także w juweniliach Szymańskiego, naznaczona nie tylko nazwiskiem Różewicza, ale także kontekstem popaździernikowo-nowofalowym, czyli
podwójnym a nawet potrójnym znamieniem etycznym22. Różewicz był (i pozostał)
etyczny jako ktoś piszący Prawdę i jako poeta oceniający rzeczywistość z etycznego
punktu widzenia. To truizm znany z lektury nie tylko Niepokoju albo Czerwonej rękawiczki, ale także takich książek jak Kup kota w worku (2008) czy To i owo (2012).
Październik 1956 roku to zarówno etyczny bunt Andrzeja Bursy, jak i budowany na
Prawdzie turpizm Grochowiaka. W Ocalonym, wierszu typowym dla juweniliów
Szymańskiego, łatwo odnaleźć Bursę zbuntowanego według klasycznych reguł Alberta Camusa23. Grochowiak pojawia się wymieniony z nazwiska w utworze Sen24,
ale wydaje się, że akurat ten poeta Października czytany jest przez autora Witraża
Wileńskiego raczej jako niekonwencjonalny, a nawet zabawny esteta i niewątpliwy
mistrz liryki erotycznej niż etyczny buntownik. Nawet to, co drastyczne (czytaj
turpistyczne) pojawia się u Szymańskiego bardziej w konwencji nowofalowej, gazetowej szarości niż zgodnie z regułami wyznaczonymi przez wiersze Grochowiaka.
A jeśli Nowa Fala to nie tylko zindoktrynowane i indoktrynujące gazety25, ale także
wspólny oddech26 wszystkich indoktrynowanych, znak nowofalowej jedności społeczeństwa funkcjonującego w zmistyfikowanej rzeczywistości PRL-u. Rzeczywistości, której demistyfikacja to najważniejszy, obywatelski, motywowany etycznie
obowiązek każdego wiarygodnego poety.
Generacyjnie rzecz biorąc, Wiesław Szymański, rocznik 1957, najbliżej
miał do pokolenia Nowej Prywatności27, opozycyjnego wobec politycznego zaangażowania Nowej Fali, upominającego się o „czystą” sztukę i „czystą” poezję.
Tego rodzaju postawa nie była jednak do pogodzenia z tym, co Szymański od
samego początku pisał. Jego mistrzem pozostawał Różewicz, rocznik 1921, jako
ktoś, kto zmienił oblicze polskiej, powojennej poezji, podporządkowując ją rzeczywistości, równocześnie uzależniając rzeczywistość od etycznego osądu pisarzy. Etos poety z Białegostoku współtworzył też Październik, moment wyzwolenia naszej literatury nie tylko z tego, co socrealistyczne (degradujące pisanie do
Zob. S. Grochowiak, Turpizm – realizm – mistycyzm, „Współczesność” 1963, nr 2. Przedruk: Debiuty poetyckie 1944 – 1960. Wiersze, autointerpretacje, opinie krytyczne, wybór i opracowanie J. Kajtoch, J. Skórnicki,
Warszawa 1972.
21
22
23
Zob. W. Szymański, Ocalony, w: tegoż, Wiersze, posł. T. Zaniewska, Białystok 2003, s. 17.
„Mam dwadzieścia jeden lat / (...) // usta krwawiące / od całowania klamek / (...) // uszy odmrożone / od czapkowania / (...) // i ze / skopanym niczym grządka tyłkiem / śnię co noc / pośladki Wenus z Milo // 1978”. W.
Szymański, Ocalony, dz. cyt.
24
Zob. W. Szymański, Sen, w: tegoż, Wiersze, dz. cyt., s. 23.
Zob. W. Szymański, Apokalipsa, w: tamże, s. 8 [oraz] tegoż, Jeżeli kiedyś..., w: tamże, s. 10.
25
Zob. W. Szymański, Miejsce na przecinek, w: tamże, s. 7 [oraz] tegoż, Zamykam..., w: tamże, s. 14.
26
Nie ma powodu, by podawać pozycje dotyczące twórczości T. Różewicza, poetów Października czy Nowej
Fali. W sprawie Nowej Prywatności zob. D. Kulesza, Nowa Prywatność, w: tegoż, Z historią literatury w tle.
Daty, osoby, miejsce, Białystok 2011.
27
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
155
funkcji ideologicznie utylitarnych), ale także ku temu, co wyobraźniowe, a w każdym razie niezależne, pozwalające twórcom wybierać, czemu ich książki mają
służyć. Uzależniona od rzeczywistości i etycznej perspektywy, wolna od służby
narzuconym panom poezja Wiesława Szymańskiego skazana była na związki
z Nową Falą, z poetami urodzonym po wojnie, a w każdym razie wychowanymi
w PRL-u, rocznik – przyjmijmy – 194528, którzy sami określali siebie jako nowych
romantyków, poświęcających swoje pisanie społecznej służbie.
Na marginesie wypada tylko wspomnieć, że brak identyfikacji Szymańskiego
z czysto estetycznymi, autotelicznymi założeniami Nowej Prywatności nie uwolnił
jego tekstów, zwłaszcza juweniliów, od śladów tej formacji. Widać to najwyraźniej w Próbie poematu29, utworze przywołującym gatunek lubiany nie tylko przez
Orientację Poetycką Hybrydy, ale także przez Nową Prywatność, gatunek naznaczony natarczywą anaforycznością, nawiązującą do znanej nie tylko z teoretycznych wypowiedzi Juliana Przybosia metafory rozkwitającej.
Rzeczywistość i etyka. Plus literatura, której wartość mierzona była funkcjonalnością. Z etycznego punktu widzenia. Literatura zakwestionowana w swej
odwiecznej postaci, ugruntowanej – także antytetycznie – wobec Dobra, Piękna
i Prawdy, ale bezradnej wobec historii, wobec II wojny światowej (Różewicz), literatura budowana po socrealizmie od początku, od fundamentu, od Prawdy (Październik), literatura podporządkowana demistyfikującej rzeczywistość służbie (Nowa
Fala). W każdym z wymienionych wypadków to nie literatura jest najważniejsza.
Zawsze jest coś, co ją zmienia i podporządkowuje: rzeczywistość. Taką literaturę znał i swoim pisaniem akceptował Wiesław Szymański. Funkcjonalny charakter pisania zrealizował, pozwalając wejść w swoją poezję, prozę i dramat temu, co
dziennikarskie, czyli wymagające istotnych społecznie, zadaniowo traktowanych
faktów, ocenianych według etycznej miary przez zaangażowanego twórcę. Tak
moim zdaniem wygląda dziennikarsko-etyczna strategia autora Witraża Wileńskiego, decydująca i o wyborze podejmowanych przez niego tematów, i o sposobie pisania. Z czasem bywa ona prywatyzowana: umieszczana w kontekście coraz bardziej
intymnych tekstów poetyckiej czy prozatorskiej natury, ale wciąż dominuje. Wyjątkiem mogą wydawać się erotyki, ale nawet one nie są od tej dziennikarsko-etycznej
strategii wolne.
Etyczny wymiar, etyczny zmysł zapisywany, realizowany w tekstach Wiesława Szymańskiego wyrasta z etycznej postawy Tadeusza Różewicza, zarówno
wobec rzeczywistości, jak i wobec literatury, z buntu polskiego, literackiego Października, z nowego wcielenia romantycznego, etosu, realizowanego przez poetów
Nowej Fali. Bardzo prosto i trafnie – szerzej – wyraża go fragment notatki zapisanej
przez autora Witraża... na czwartej stronie okładki tomiku Poczta literacka Radia
Białystok:
Najmłodszy autor Poczty miał 9 lat, najstarszy – 78. Obaj tak samo przeżywali swój debiut. Są w przesyłkach od Was, drodzy Słuchacze, piękne, dojrzałe
28
29
Biorą pod uwagę wielką piątkę Nowej Fali, tylko A. Zagajewski urodził się w 1945 r., S. Barańczak i J. Kornhauser to rocznik 1946, R. Krynicki 1943, a K. Karasek przyszedł na świat już w 1937 r.
Zob. W. Szymański, Próba poematu, w: tegoż, Wiersze, dz. cyt., s. 26-28.
156
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
wiersze, są i teksty, którym do poezji nieco dalej. Łączy nas jedno – umiłowanie
Słowa i wiara, że dzięki Słowu świat i my sami możemy być lepsi.
Tej wiary nie może zabraknąć. Ona stanowi sens pisania [podkr. – D.K.]30.
Tyle o dziennikarsko-etycznych podstawach poezji Wiesława Szymańskiego.
Teraz można już zadać pytanie dotyczące dziennikarskiego aspektu dwóch najważniejszych tomów jego wierszy: Gdzie jest więcej rzeczywistości: w Witrażu... czy
w tomie Icones barbarae? Albo: ostrożniej i zasadniej: jak w każdym z nich realizowana jest rola bycia dziennikarzem? Dziennikarz z książki Icones barbarae na
białostockim bazarze znalazł międzynarodowy temat: nielegalny handel ikonami.
Zrealizował go w sposób interwencyjno-liryczny, ratując święte obrazy przed barbarzyńcami, konfrontując z martyrologią ikon i narodem zbrodni31 heroiczną postawę bezradnego poety-dziennikarza, który ocala więcej niż może32. To jest przejmujące, ale na poziomie faktów, z których to pisanie wynika, a nie z punktu widzenia
samego pisania. Mówiąc inaczej: rzeczywistości tu bardzo dużo, ale świadomy jej
dziennikarz pisze tak, jakby nie potrafił się zdecydować na sposób przeniesienia
jej ze sfery faktów w sferę literatury. W konsekwencji pojawia się i liryczny reportaż, i liryczne wyznanie, liryczne oskarżenie i liryczny, międzynarodowy symultanizm33. Sama liryczność książki jednak nie scala, nie czyni z niej poematu.
Dziennikarz przegrywa z rzeczywistością. Sięgając po lirykę, nie staje się poetą.
Pozostaje sobą, niespełnionym.
W Witrażu... rzeczywistości jest jakby mniej. Ukrywa i ocala, transformuje
i wyraża ją kultura. Nie ma to jednak nic wspólnego z ucieczką od tego, co rzeczywiste. Wprost przeciwnie. Filtr kultury nie tylko oswaja przerażenie pojawiające
się w kontakcie z rzeczywistością, ale – przede wszystkim – pozwala ją opisać,
nadaje jej kształt czytelny dla innych. Przerażający. Na tym polega poetyckie dziennikarstwo Wiesława Szymańskiego. Budowane ze zderzenia z rzeczywistością,
bolesnego, zapisywanego w komunikatywny i poruszający sposób, naznaczonego
konsekwentnie realizowaną, autoteliczną strategią poetycką. Tylko tyle i aż tyle. Po
prostu dziennikarstwo najwyższej, lirycznej próby. Pełne etycznego zaangażowania
w rzeczywistość. Niemożliwą ani do przeoczenia, ani do przyjęcia.
Dziennikarskie problemy albo Podróż na Wschód
Zadaniowość? Kiedy Wiesław Szymański jechał na Wschód w połowie lat
90. ubiegłego wieku, miał za sobą i ze sobą doświadczenie zapisane w Witrażu...
Z tego punktu widzenia Podróż... jest sequelem wileńskiego poematu, chociaż nie
Poczta literacka Radia Białystok, pod red. W. Szymańskiego, Białystok 1996.
30
Początek wiersza V: „ludu z ostępów świata zebrany / narodzie zbrodni / narodzie kary / najpierw nam niosłeś
/ czerwień sztandarów / skąpaną w kłamstwie / mrozami skutą // później nam niosłeś / (...) / stukot wagonów
śmiercią przeszytych / (...) / i strzał w tył głowy”. I jego zakończenie: „więc nie przebaczam / bo pamiętam //
a przed Najświętszą / choć kradziona / przyklękam”. W. Szymański, V: ludu z ostępów świata zebrany..., w:
tegoż, Icones barbarae, dz. cyt., s. 19, 20.
31
W wierszu XVIII Szymański pisze: „idzie do mnie / las ikon / (...) / osacza / żebrząc pomocy / a ja mogę tylko /
wiersz // święty Andrzeju Rublow / dlaczego tylko tyle...”. W. Szymański, XVIII: idzie do mnie..., w: tamże, s. 56.
32
33
Zob. W. Szymański, XX: wiesz Michele – powiedział Jean zostawiając za drzwiami Paryż, w: tamże, s. 59-60.
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
157
tylko Wilna dotyczy. Jest poetyckim zadaniem do wykonania. Weryfikacją tego,
co zdarzyło się pod Ostrą Bramą w roku 1987. Uzasadnioną i pożądaną. Mimo to
Podróż na Wschód porusza mniej niż Witraż Wileński. Nie zamierzam jednak badać
czytelniczych reakcji na obie książki, ani oskarżać Podróży... o wtórność wobec
Witraża... Bardziej interesują mnie różnice między tomem z roku 1996 i wileńskim
poematem. Różnice istotne, chociaż obraz Wschodu i Wilna – z perspektywy obu
tekstów – pozornie nie uległ zmianie.
Podróż na Wschód otwiera miłosny Prolog: „najdroższa / przywiozę Ci z podróży / gałązkę jodły syberyjskiej”34, tekst wyznaczający trudną do zbagatelizowania, nową perspektywę patrzenia na rzeczywistość, coraz ważniejszą w poezji
Szymańskiego: prywatną, osobistą, rodzinną. Dopiero po tym wierszu pojawia się
Wilno, dziesięć lat później, miasto, w którym niezmiennie królują, a w każdym razie
pozostają obecni Judasze. Ciekawsze niż niezmienność wydają się jednak zmiany
zapisane w takich tekstach jak Pod Celą Konrada, Przed portretem Mickiewicza czy
Podsłuchane w Muzeum Mickiewicza.
Wilno z połowy lat 90. jest miastem uprzątniętym. Do porządku doprowadzono ulice, kościoły i pomniki. Przedmiotem poszukiwań, albo tylko zwiedzania, staje się romantyczna przeszłość: tradycja, etos, literatura. Tylko czy można ją
dzisiaj odzyskać? A jeśli tak, to czy użyteczne byłoby zastosowanie tej przeszłości
w tak zwanej praktyce życia społecznego XXI wieku?
W Witrażu..., to, co święte, czyli naznaczone wartością i sensem, było zniszczone, w tomie Icones barbarae stanowiło przedmiot handlu, w Podróży na Wschód
problem ze świętością – narodową, romantyczną, polską – polega na tym, że trudno
w nią uwierzyć, ponieważ została zamknięta w przeszłości i skazana na teraźniejszą
bezużyteczność. Jałowa? Nie, raczej poddana przez współczesnych neutralizującej
obróbce, umuzealniona, zneutralizowana i zdegradowana. Co gorsza, nikt nie jest
za to odpowiedzialny. Dzień dzisiejszy nie zostawia przecież czasu na zajmowanie
się przeszłością, na próby zrozumienia jej, na branie jej pod uwagę. Pytając Mickiewicza o zdanie, sami sobie udzielamy odpowiedzi, mówiąc o płaszczu Konrada jak
o Złotym Runie – mitologicznym rekwizycie, świadku literackiej nierzeczywistości, znaku zbędności, iluzji lub niewydarzonych marzeń.
Kultura była w Witrażu... naturalnym kontekstem desakralizowanych świątyń. W tomie Icones barbarae to, co święte – ikony – stawało się kulturalnym towarem. W Podróży... kultura to fikcja, zwłaszcza wtedy, gdy – jak etyczny filtr – bywa
konfrontowana z Litwą, Wschodem, Polską i Europą połowy lat 90. XX wieku. Kultura to fikcja, ponieważ zdeterminowana przez amoralną politykę rzeczywistość nie
bierze jej pod uwagę. Co najwyżej stosuje ją jak figowy liść, zasłaniający decydujące
nie tylko o funkcjonowaniu Wschodu zdrady i kłamstwa.
Dużo w tym obrazie pesymizmu, dużo więcej niż zjadliwej (auto)ironii. Dużo
resentymentu, który niezbyt zmysłowi etycznemu służy. Tak jak niezbyt dobrze
komponuje się z poezją. Raczej z dziennikarstwem, już nie tyle lirycznym, ile publicystycznym. W konsekwencji to, co wydawało się uzasadnionym zadaniem poetyckim, staje się obciążającą tom zadaniowością, nastawieniem na przeprowadzenie
tego, co zostało zaplanowane, ale raczej pod presją wykorzystania okazji (wyjazd)
34
W. Szymański, Prolog, w: tegoż, Podróż na Wschód, Białystok 1996, s. 7.
158
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
i słuszności formułowanych ocen, niż ze względu na etycznie motywowane, osobiste doświadczenie, szukające adekwatnych środków lirycznego wyrazu.
Coraz więcej zadań albo następne tomiki
Trylogia poetycka Witraż Wileński, Icones barbarae i Podróż na Wschód, trylogia wschodnia, to najważniejsza część lirycznego dorobku Wiesława Szymańskiego. Żaden z pozostałych tomików, ani ich sekwencja, nie dotyczą równie wyrazistego, wielkiego i konsekwentnie realizowanego tematu, wobec którego zastosowano
oryginalny, adekwatny i żywy, zmieniający się, czyli (nie zawsze szczęśliwie) modyfikowany język poetycki. Właśnie w tych trzech książkach Szymański zostawił
swoją najlepszą poezję, mierzącą się z historią i świętością, człowiekiem i kulturą.
Etycznie maksymalistyczną, przywołującą Dobro i Zło. Poezję z punktu widzenia
Białegostoku pogranicznie lokalną i kulturowo bezbrzeżną, uniwersalną. Ważną
i potrzebną, choć niedoskonałą, bo skażoną resentymentami i publicystyką, w zbyt
dużym stopniu uwzględniającą zobowiązania i zadania pozaestetycznej natury.
A czasem bywało dziwniej. Jeszcze przed Podróżą na Wschód Wiesław Szymański opublikował Dedykacje. Z perspektywy narastania niepokojących tendencji, ta książka ważna jest jako przykład zadaniowości najmniej przekonującej, bo
można ją sprowadzić do pomysłu: zrobię tomiki z wierszy dedykowanych różnym
osobom. Podobnie, czyli nie najlepiej, jest z zadaniowością takich tomów jak Dzień
nie odchodzi, noc nie chce przyjść..., Niska 13 B czy Miejsca. W pierwszym wypadku – jak wstępnie sygnalizowałem – (Dzień...) łatwo ograniczyć lekturę do odnajdywania podobieństw z poetyką Świętojańskiej Serii Poetyckiej, a w praktyce
z wierszami jej twórcy, Jana Leończuka. Niska 13 B wygląda z tej perspektywy
jako zadanie zapisania przestrzeni antytetycznej wobec wyżyn okupowanych przez
Szymańskiego w Witrażu... czy Podróży na Wschód (nie dość, że nisko, to jeszcze
numer 13, w dodatku z literą B35). Miejsca to też poetyckie zadanie z przestrzeni, ale
nie tyle „podrzędnej”, ile prywatnej.
Najważniejszym problemem zadaniowości, zlecenia narzuconego samemu sobie, jest to, że uwalnia ona twórcę od świadomego budowania jego artystycznej tożsamości i polega na regularnej, częstej, niemal corocznej realizacji standardowych
pomysłów na kolejne książki. Trzy tomiki nie zostały wpisane w ten porządek. Dwa
z nich to twórczość przez wielu deprecjonowana, marginalizowana (moim zdaniem
niesłusznie), po prostu rozrywkowa. Najpierw, w 1994 roku, ukazały się Rymy pluralisty (z komentarzem A.D. 1994), w roku 2000 Wiesław Szymański opublikował
Limeryki. Tomik trzeci to Wiersze nowe z 1998 roku, o tyle niezadaniowy, o ile samym
tytułem pozwalający na zupełną kompozycyjną dowolność tworzących go wierszy36.
35
Na stronach internetowych Radia Białystok można wysłuchać audycji Doroty Sokołowskiej Niska 13 B. Jest
to spotkanie z Wiesławem Szymańskim, który mówi o autentyczności tytułowego adresu (sprawdziłem, chodzi o białostockie osiedle Słoneczny Stok) i o spotkaniach, które tam się odbywały. Spotkaniach przyjaciół
rozliczających się z przeszłości, ale także z planów na przyszłość, bo Niska to – według poety – także miejsce
między tym, co było i tym, na co czekamy. Miejsce w przestrzeni każdego miasta, miejsce w każdym z nas.
36
Drobiazg o charakterze edytorskim: w zbiorowym wydaniu Wierszy tomik Wiersze nowe został rozpisany na
Wiersze z Małszewa i Wiersze nowe. Jeszcze coś na marginesie tej informacji: tekst Nad rzeką w Chomontowcach z Wierszy nowych został ponownie opublikowany w tomiku Miejsca. Bez zmian.
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
159
Zwracając uwagę na zadaniowy charakter poezji Szymańskiego, warto jednak
zachować ostrożność, ponieważ tego rodzaju perspektywa może być fałszywą konsekwencją lektury trylogii wschodniej: największego zadania realizowanego przez poetę.
Zadania, rozpoczętego przez wybitny poemat, a skończonego wciąż jeszcze ważną, ale
już nie tak przekonującą Podróżą... Problem polega na tym, że już począwszy od tomu
Icones barbarae pojawia się rozziew między wielkością przedsięwzięcia i jego realizacją. Stąd negatywne wrażenie, syndrom zadaniowości, problem projektowany na
kolejne tomiki. A przecież można czytać je zupełnie inaczej, niekoniecznie z punktu
widzenia swoistej nadaktywności twórczej, którą dałoby się określić mianem kierowanego etycznym zmysłem, dziennikarskiego głodu rzeczywistości, głodu definiującego
się w zdaniu: mam pomysł, czyli zadanie i zaraz je zrealizuję, zaraz je zapiszę.
Ku prywatności albo coraz bardziej lirycznie
Najlepszym wierszem Dedykacji wydaje się być otwierające tom, dedykowane Zbigniewowi Herbertowi Zaproszenie.
rozpalam ogień
przyjdź do mnie
kamieniami lęku obłożyłem palenisko
dołóż swój
siadam naprzeciw płomienia
rozgrzewam dłonie
miecz zakopałem
przyjdź do mnie
zakop łuk i tarczę
ogrzej twarz
przyjdź
usiądź naprzeciw płomienia
porozmawiajmy
o ciszy trawy
i locie ptaka
rozpalam ogień
przyjdź do mnie
mój wrogu
z wczoraj
dziś
i jutro37
37
W. Szymański, Zaproszenie, w: tegoż, Dedykacje, posł. W. Smaszcz, Białystok 1995 s. 5. Ten sam tekst
w cytowanym już, zbiorowym tomie zatytułowanym Wiersze, zapisany został nieco inaczej: każdy wers rozpoczyna wielka litera.
160
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
Jeśli Herbertowi dedykowany został ten wiersz, to wezwanie „Przyjdź do
mnie” może być traktowane jako skierowane do niego. Ale autor Pana Cogito jako
wróg („Mój wrogu”)? Czyżby był to tekst polemizujący z wielkim poetą? Dobrze,
że takie pytania można Zaproszeniu stawiać, ale trudno uzyskać na nie twierdzącą odpowiedź. Wróg jest wrogiem, a Herbert staje się ważny jako ktoś, kto uczy
sposobu, w jaki powinniśmy go traktować. Tylko czy jeden z rozmówców Jacka
Trznadla, współtworzących pamiętną Hańbę domową38, nie pełni w polskiej poezji
roli surowego sędziego i bezwzględnego prokuratora, oskarżającego nie tylko pisarzy, którzy legitymizowali socrealizm, ale każdego, kto uczęszcza na przyspieszone
kursy padania przed losem na kolana39? Czyżby Wiesław Szymański pisał jednak
przeciw Herbertowi? Taka wątpliwość może się pojawić, jeśli czytelnik nie weźmie
pod uwagę rzeczywistej treści rozmowy Trznadel – Herbert, a przede wszystkim
wówczas, gdy zbagatelizuje jasne deklaracje poety, eseisty i mitoznawcy, dotyczące
bycia po stronie tych, którzy przegrali, a w każdym razie skazani zostali na klęskę,
niesławę i zapomnienie40.
Zaproszenie to wiersz fantastycznie odpowiadający dorobkowi i osobie Zbigniewa Herberta. Wieloznaczny, znakomicie pasujący do tego, co o ironii autora
Raportu z oblężonego miasta... pisał wiele lat temu Stanisław Barańczak41. Istotny
z punktu widzenia stanu i sporów polskiej poezji, w ogóle polskiej literatury, także
tej najnowszej, publikowanej po roku 1989. Inne wiersze tomu nie są aż tak dobre.
Szymański naśladuje (na przykład Nikosa Chadzinikolau42 czy Jana Leończuka43),
polemizuje (na przykład z Jerzym Binkowskim44) i wyraża uszanowanie (na przykład Profesorowi Andrzejowi Strumiłło45), ale wciąż bardziej realizuje zadanie, niż
staje się świadomym swojej tożsamości poetą.
Dedykacje mają dla mnie wartość jako książka przejściowa, pozwalająca
Szymańskiemu oddalić się od strefy wzniosłego, martyrologicznie i narodowo naznaczonego sacrum w stronę prywatności, osobności i liryczności, coraz dalej od
eksponowania zmysłu etycznego, z coraz większym otwarciem na zmysł liryczny.
Kolejnym krokiem na tej drodze był tomik Dzień nie odchodzi, noc nie chce
przyjść... Już liryczny w intencji, ale wciąż jeszcze zadaniowo zależny nie tylko
od poezji Jana Leończuka (redaktora Świętojańskiej Serii Poetyckiej, w której
książkę opublikowano), ale także od konwencjonalnych rozwiązań typowych dla
Zob. Zbigniew Herbert: Wypluć z siebie wszystko, w: J. Trznadel, Hańba domowa. Rozmowy z pisarzami,
wyd. nowe, rozszerzone, Lublin 1990. Pierwodruk: Paryż 1986.
38
39
Zob. Z. Herbert, Pan Cogito o postawie wyprostowanej, w: tegoż, Pan Cogito, Warszawa 1974.
Tylko trzy przykłady różnych gatunkowo tekstów i książek, w których Herbert ujawnia się nie jako prokurator, ale konsekwentny obrońca najsłabszych i najbardziej pokrzywdzonych, pokonanych. 1. Życiorys, w: Z.
Herbert, Rovigo, Wrocław 1992. 2. Sprawa Samos, w: tegoż, Labirynt nad morzem, Warszawa 2000. 3. Ten
obrzydliwy Tersytes, w: tegoż, Król mrówek. Prywatna mitologia, Kraków 2001.
40
41
Zob. S. Barańczak, Cnota, nadzieja, ironia (Zbigniew Herbert: „Pan Cogito o cnocie”), w: tegoż, Tablica
z Macondo. Osiemnaście prób wytłumaczenia, po co i dlaczego się pisze, Londyn 1990.
Zob. W. Szymański, Naśladowanie z Nikosa, w: tegoż, Dedykacje, dz. cyt., s. 17.
42
Zob. W. Szymański, Końcowy przystanek, w: tamże, s. 48.
43
44
45
Zob. W. Szymański, Zdziwienie, w: tamże, s. 38.
Zob. W. Szymański, Psalm gołdapski, w: tamże, s. 24.
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
161
poezji lirycznej. Wiesław Szymański cierpi46 i sakralizuje47. Głośno, mocno, używając pierwszej osoby liczby pojedynczej, powtórzę: konwencjonalnie. Ćwicząc
się w lirycznym wierszu, stosując go najkonsekwentniej w erotykach, odchodzi coraz dalej od wielkich, dziennikarskich tematów, od tego, co wspólne i społecznie
istotne. Pisze poezję miłosną. Najlepszą – moim zdaniem – wówczas, gdy łączy się
w niej miłość z sacrum48. Mniej przekonującą, gdy materializującą to, co miłosne,
dosadną49.
Wiersze nowe wydane rok po tomie Dzień nie odchodzi, noc nie chce
przyjść... naprawdę są nowe. I coraz bardziej prywatne, liryczne. Szymański żegna
się w nich z Wilnem50, którego miejsce zajmują Chomontowce – przestrzeń prywatna i rodzinna, schronienie, odgrywające coraz ważniejszą rolę w pisaniu Wiesława
Szymańskiego.
Od siedliska Chomontowce bardzo już blisko do Niskiej 13 B i do Miejsc.
O pierwszej z wymienionych książek Dorocie Sokołowskiej opowiadał sam autor51, dookreślając Niską, wyjaśniając ją. Z perspektywy czytelnika to realne, poetyckie miejsce wydaje się dziwne głównie z powodu swej niejednorodności. Jest
w nim nowofalowy ślad poematów w rodzaju Sztucznego oddychania Stanisława
Barańczka52, jest nawiązujące nie tylko do Dedykacji naśladowanie Ernesta Brylla,
poety bardzo często bywającego niegdyś w Białymstoku53, pojawia się publicystyka (AIDS, wąglik), której nie warto lokalizować. Najważniejsza jest jednak liryka
i związane z nią schronienie, czyli Zakon Kawalerów Niskich54.
Wiesław Szymański staje się dziennikarzem nastawionym na rzeczywistość
prywatną, rodzinną, osobną – liryczną. Najważniejszą rolę odgrywa w niej żona
poety, Joanna. Obok niej pojawiają się najbliżsi: dzieci, rodzice (przede wszystkim
ojciec) i przyjaciele, coraz częściej goście domu w Chomontowcach. Oto azyl, którego skuteczność wyznaczają osoby i miejsca, w których się z nimi przebywa.
Śledząc zmiany zachodzące w poezji Wiesława Szymańskiego trudno nie
odnieść wrażenia, że całą swoją energię poświęcił on na budowanie życia albo bezpiecznego schronienia przed nim dla siebie i swoich najbliższych. To było najważniejsze także z punktu widzenia pisanej przez niego poezji, która w takiej sytuacji nie mogła być przedmiotem konsekwentnego modelowania jako wartość sama
w sobie. Ona raczej funkcjonowała w charakterze budulca służącego konstruowaniu
bezpiecznego domu. Także (zwłaszcza?) tego w Chomontowcach.
O niepisaniu dziennika latem 1980 roku Szymański w Skrawkach opowiada
tak:
46
47
Zob. W. Szymański, dzień nie odchodzi..., w: tegoż, Dzień nie odchodzi, noc nie chce przyjść..., Białystok
1997, s. 5.
Zob. W. Szymański, z dłoni..., w: tamże, s. 32.
48
Zob. W. Szymański, zwiastujesz..., w: tamże, s. 10.
Zob. W. Szymański, wargami..., w: tamże, s. 9.
49
50
Zob. W. Szymański, III. Pożegnanie Wilna, w: tegoż, Wiersze nowe, Białystok 1998, s. 34.
Zob. przypis 35.
51
52
Zob. S. Barańczak, Sztuczne oddychanie, wyd. 2, popr., Kraków 1980.
Zob. W. Szymański, A gdyby się tak, w: tegoż, Niska 13 B, posł. J. Leończuk, Białystok 2001, s. 63-64.
53
Zob. W. Szymański, Zakon Kawalerów Niskich, w: tamże, s. 59-61.
54
162
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
Dlaczego nie przyszło mi wówczas do głowy prowadzić dziennik? Przecież wiedziałem i o Lublinie, i o Gdańsku, i o Szczecinie. Byłem członkiem pierwszej
Solidarności. Pamiętam ten gorący lipiec i sierpień. Byliśmy z J. miesiąc po ślubie, pod koniec lipca odebraliśmy klucze od własnego mieszkania, zaczynaliśmy
układać życie.
Może dlatego...55
Krążą legendy o miłości Państwa Szymańskich: Joanny i Wiesława, ale nawet
wyłącznie z punktu widzenie lektury tego, co autor Miejsc napisał, warto zaryzykować opinię, że udało im się życie ułożyć. Udało im się je zbudować. Mimo to,
a może tylko niezależnie od tego, największe wrażenie wciąż robią na mnie nie tyle
skierowane do żony erotyki Szymańskiego, ile jego teksty poświęcone ojcu. Pierwszy pojawił się już w juweniliach56, jeden z ostatnich, a może ostatni, został opublikowany w Miejscach, nosi tytuł Z punktu widzenia ołówka, ale opowiada świat
z perspektywy pisania oraz ojca, który był i tego, którym stał się jego syn57:
(...)
zapomniałem jak się ostrzy ołówek
a przecież tyle razy widziałem
jak robił to ojciec
zgarbiony przy kaflowym piecu
(...)
zapomniałem jak się ostrzy ołówek
a ojciec robił to tak spokojnie
siedząc przy uchylonych drzwiczkach
rozgrzanego do rumieńca kafli
fizycznego pieca – pociągał raz po raz
śmierdzącego tanizną sporta
i wysłużonym scyzorykiem z ułamanym
czubkiem ostrza zamieniał zwykły ołówek
w czarodziejską różdżkę
miałem ich wiele – ale już nigdy potem
żaden
– nawet z Zurychu czy Nowego Jorku
nie był tak wyostrzony
pieca już nie ma
55
W. Szymański, Skrawki..., dz. cyt., s. 94.
56
Zob. W. Szymański, Ojcu w dniu urodzin, w: tegoż, Wiersze, dz. cyt., s. 11.
Dla ścisłości: wiersz Z punktu widzenia ołówka nie zawiera informacji na temat syna, który stał się ojcem. Ojcostwo syna pełniącego w tym tekście funkcję podmiotu mówiącego to kwestia kontekstu tworzonego przez
tomik Miejsca. Zwłaszcza przez takie liryki jak Aleja w parku czy Miejsca zakorzenienia, do których jeszcze
wrócę. Na marginesie: do tomiku dołączona jest płyta CD zawierająca cztery etiudy filmowe zrealizowane
przez Wojciecha Koronkiewicza. Każda z nich to wiersz czytany przez Wiesława Szymańskiego. Oprócz
Z punktu widzenia ołówka, Alei w parku i Miejsc zakorzenienia poeta przedstawia jeszcze jeden tekst: Próbę
wyobraźni w miejscu do tego nieodpowiednim, także z tomu Miejsca.
57
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
163
– biel kafli uniósł w chmury wiatr
nie ma ojca
armia ołówków pręży się w szeregu
gotowa na podbój słowa
a ja nie potrafię ich wyostrzyć – zapomniałem
a gdyby zostawić je tak
doskonałe w niezaostrzeniu – nie dać tej armii
rozkazu – mógłbym ocalić przed zapisaniem
tysiące słów
tyle jest jeszcze do zapomnienia
tyle słów do ocalenia
przez niezapisanie
odłożyć do bezpamięci
błysk małego nożyka do jarzyn
i pójść na grób ojca – jeszcze od niedawna
widziałem go z mojego balkonu
ale las krzyży wyrósł szybciej
niż cmentarz brzóz po drugiej stronie ulicy
pójść – żeby nie zapomnieć
fizycznego pieca
śmierdzących sportów
i płaczącego w chlewiku sąsiada –
tak jak zapomniałem ułożenie dłoni
przy ostrzeniu ołówka
żeby pamiętać zapach świeżej choinki
refren kolędy
rytm serca
znak krzyża
to nie grafitowe łzy
znaczą kroplami moją ścieżkę
to krew z rozciętego palca
– ale z punktu widzenia ołówka
nie ma to żadnego znaczenia58
Ten wiersz to najlepszy przykład lirycznego dziennikarstwa, którym w ostatnich tomikach stała się poezja Wiesława Szymańskiego.
Dramaty albo słuchowiska radiowe
Dzień po śmierci autora Witraża Wileńskiego Polskie Radio Białystok nadało
audycję Doroty Sokołowskiej z cyklu W przestrzeniach słowa59. Nosi ona tytuł Za
Zob. W. Szymański, Z punktu widzenia ołówka, w: tegoż, Miejsca, Białystok 2006, s. 9-11.
58
59
Zob. przypis 1.
164
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
kurtyną słowa. Wiesław Szymański. Zrealizował ją Mariusz Woroniewski. Trwa 16
minut i dwanaście sekund. Nagrana została w teatrze.
Teksty zebrane w książce I po balu są czymś więcej niż słuchowiskami radiowymi. To dramaty. Niezbyt przekonuje mnie sylwestrowo-alkoholowa, publicystyczna, niewątpliwie efektowna oniryczność nagrodzonego w Ogólnopolskim
Konkursie na Słuchowisko Radiowe tekstu tytułowego. Doceniam równie atrakcyjne, chociaż wtórne na przykład wobec październikowego teatru Andrzeja Bursy
Białe światło śniegu. Wolę emocjonalną intensywność dokumentujących powojenną przeszłość takich tekstów jak Ojciec czy Ite missa est. Podziwiam balansowanie
na granicy między dokumentem i groteską w Grzechu. Z przejęciem czytałem przypominający mi reportaże Wojciecha Tochmana monolog Zdążyć przed mrokiem.
Ale najlepsze w tej ważnej książce są trzy ostatnie teksty: Nora i Estera, Partyzant
oraz Gwiazda zaranna. Podtytuły określają je jako słuchowiska dokumentalne i rzeczywiście, chociaż Wiesław Szymański spełnił się w nich jako dramaturg, każda
ze sztuk znakomita w lekturze i świetnie nadająca się na antenę, miałaby zapewne
problemy ze sceniczną realizacją. Z drugiej strony, czy polski teatr nie dysponuje
najlepszymi inscenizatorami na świecie? A pisząc bardziej serio, Szymański jako
dramaturg największe wrażenie robi wtedy, gdy korzysta ze swoich dziennikarskich
umiejętności i talentów: szukając tworzywa w rzeczywistości, obsługując ją z pieczołowitością i wstrzemięźliwością dokumentalisty, który ma dość odwagi, by skutecznie porządkować fakty. Przyznaję, raz, w finale 11 sceny Partyzanta, napisałem
ołówkiem na marginesie: za długie, ale ta notatka nie zmienia wysokiej oceny całej
książki, a zwłaszcza trzech jej ostatnich tekstów, w których Szymański ujawnił bardzo cenny z punktu widzenia jego literackiego dorobku, dziennikarski talent, tym
razem zastosowany z oględnie ujawnianym zmysłem etycznym, co tylko podnosi
wartość Nory i Estery, Partyzanta oraz Gwiazdy zarannej.
Coś jeszcze. Wiesław Szymański wydawał swoje książki w Białymstoku.
Tylko Skrawki z 2010 roku ukazały się poza naszym miastem, w Szczecinie. Oczywiście, dla powstania Witraża Wileńskiego, tomu Icones barbarae czy Podróży na
Wschód miało znaczenie to, że Szymański był z Białegostoku i w nim mieszkał, ale
jeśli ktokolwiek chciałby szukać miejskiej czy regionalnej lokalności w jego dorobku, to znajdzie ją przede wszystkim w Norze i Esterze, Partyzancie i Gwieździe
zarannej. Przede wszystkim nie znaczy wyłącznie. I nie chodzi mi o konkretność
adresu Niska 13 czy o Chomontowce. Najcenniejszy poetycko staje się Białystok
wówczas, gdy Szymański pokazuje go jako miasto swojej rodziny60. Bezcenny objawia się w dedykowanym córce wierszu Miejsce zakorzenienia61. Ale to osobny
temat.
Słuchowiskiem radiowym, a dokładniej radiowym słuchowiskiem poetyckim, jest Madonna w gazetę zawinięta. Wiesław Szymański przygotował tę audycję
na podstawie wierszy z tomiku Icones barbarae. Występują w niej Izabela Wilczewska, Krzysztof Bitdorf, Ryszard Doliński i Krzysztof Pilat. Realizacja akustyczna Zdzisław Wasilewski. Całość trwa 29 minut i 24 sekundy. Słuchowisko oraz
Zob. W. Szymański, Aleja w parku, w: tegoż, Miejsca, dz. cyt., s. 7-8.
60
61
Zob. W. Szymański, Miejsce zakorzenienia, w: tamże, s. 37.
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
165
informacje na jego temat można znaleźć na stronach internetowych Polskiego Radia
Białystok.
Skrawki albo frustracja
O Skrawkach już wspominałem i wolałbym do tej książki nie wracać. Tym
bardziej, że obszernie napisał o niej Janusz Taranienko, tytułując swoją recenzję
Dziennikarstwo i literatura62, czyli w sposób wywołujący te kwestie, które także
w moim pisaniu o twórczości autora Witraża Wileńskiego wydają się najistotniejsze.
Pamiętam, jak Wiesław Szymański liczył na tę książkę. Chciał wywołać nią
skandal, ale nie obyczajowy, tylko – przyjmijmy – intelektualny, dotyczący naszego bycia w świecie, a dokładniej naszego bycia wobec kultury ze współczesnością
skonfrontowanej albo po prostu na współczesność (białostocką, polską, globalną,
ponowoczesną i popkulturalną) skazanej. Dlatego tyle w tej książce Różewicza,
Herberta, Szymborskiej czy Herlinga-Grudzińskiego. Tyle ataków na nas, dla nas.
Na polityków albo organizatorów zbiorowej wyobraźni, Polaków i pisarzy. Jak wtedy, gdy Szymański wytyka Michnikowi zmianę opinii na temat autora Innego Świata63, gdy pisze o „debilstwie” naszego społeczeństwa64 i pyta Tadeusza Różewicza:
„Mistrzu – czy naprawdę nie inspiruje Ciebie już nic innego, tylko jakiś pieprzony
radioślinotok?”65.
Skandalu oczywiście nie było. Pozostała widoczna w Skrawkach frustracja,
którą brak szerokiej reakcji na książkę mógł tylko spotęgować, frustracja głodnego
rzeczywistości dziennikarza, opisującego świat z perspektywy etycznego zmysłu.
Varia albo nie tylko Poczta Literacka
Największą popularność przyniosła Wiesławowi Szymańskiemu Poczta Literacka, audycja prowadzona przez niego od początku lat 90., w której omawiał przysyłane do Radia Białystok teksty (głównie wiersze). Do dzisiaj spotykam – przede
wszystkim wśród studentów – tych, którzy swój literacki debiut zawdzięczają „Panu
Wiesławowi” i niezmiernie są mu za to wdzięczni. Za to i za sposób, w jaki traktował ich pisanie oraz ich samych: ciepły, życzliwy, wiarygodnie krytyczny.
Już nie przygotowania, a opisania twórczości Wiesława Szymańskiego wymaga uwzględnienia jego pracy w Polskim Radiu Białystok, przede wszystkim
w Redakcji Programów Kulturalnych. Nie potrafię tego ogarnąć, ponieważ Szymański jako dziennikarz radiowy robił wszystko: nagrywał, komentował, prowadził audycje, przeprowadzał wywiady, tworzył słuchowiska radiowe. Bardzo wiele
62
Zob. J. Taranienko, Dziennikarstwo i literatura, „Gazeta Wyborcza Białystok” z 29.10.2010, s. 6.
63
Zob. W. Szymański, Skrawki, dz. cyt., s. 109.
Zob. tamże, s. 82. Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na pewien kompozycyjny defekt Skrawków. HerlingGrudziński zmarł 4 lipca 2000 roku. O zbieraniu podpisów pod kandydaturą prezydencką autora Wieży po
jego śmierci – jako przykładzie „debilstwa” społeczeństwa (s. 82) – Szymański pisze w Kronikach sierpniowych, czyli w uzasadnionym miejscu. Problem w tym, że dopiero prawie trzydzieści stronic później pojawia
się zdanie „W Neapolu zmarł Gustaw Herling-Grudziński”. (s. 109), a po nim reakcje na ten fakt. Między
innymi A. Michnika.
64
Tamże, s. 98.
65
166
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
(najwięcej?) na ten temat wie Dorota Sokołowska, szefowa Redakcji Programów
Kulturalnych Radia Białystok. Na szczęście nie tylko ona. Dzięki temu 15 września
2013 roku w białostockiej Alei Bluesa odsłonięto tabliczkę poświęconą Wiesławowi
Szymańskiemu, jednemu z najskuteczniejszych propagatorów tego rodzaju muzyki
w naszym mieście. A organizowany przez Janusza Taranienkę w białostockim MDK
-u, w ramach prowadzonej tam przez niego Pracowni Literatury, konkurs „O Srebrne Pióro” od 2013 roku, o czym wspominałem, nosi imię Wiesława Szymańskiego.
Kontekst popularności autora Miejsc pozwala bezpiecznie, a przynajmniej
bezpieczniej pisać o tych jego książkach, które do tej pory pominąłem. Nie jest to
twórczość wstydliwa, wprost przeciwnie.
Rymy pluralisty... to zabawna, zaangażowana i nie tylko lokalnie istotna, choć
związana z Białymstokiem, wierszowana publicystyka rozrywkowa. Egzemplarz,
który otrzymałem od Wiesława Szymańskiego, zawiera następującą dedykację:
Z uporem godnym jakiegoś maniaka
Powtarzam: – Do d... poezja taka!
(A może nie?!)66
Na pewno nie do d... Trudno bezkrytycznie tęsknić za takimi powojennymi
pismami satyrycznymi jak „Karuzela” czy „Szpilki”, ale można sięgnąć jeśli nie do
tradycji oświeceniowych, to na pewno do dwudziestolecia międzywojennego, by
przypomnieć sobie o tym, że także najwybitniejsi poeci, między innymi skamandryci, pisywali teksty przeznaczone i dla kabaretów, i do periodyków niekoniecznie
tak ważnych, bo przecież nie zawsze poważnych, jak „Wiadomości Literackie”. Mówiąc wprost, Wiesław Szymański posiadał talent satyryczny nie tylko na miarę dobrego satyrycznego pisma, ale także na miarę popularnych niegdyś noworocznych
szopek. Z drugiej strony trudno pominąć fakt, że niezbyt ten talent szanował, bagatelizując Rymy pluralisty... nie tylko poprzez wpisaną do nich dedykację, ale przede
wszystkim za sprawą niefrasobliwości, a nawet nonszalancji w traktowaniu tekstów,
które powinny być podporządkowane przynajmniej takiej formalnej dyscyplinie jak
późniejsze o sześć lat Limeryki.
Jestem nie tylko przekonany o tym, że Rymowanki dla dużych dzieci... Wisławy Szymborskiej to najlepsza polska powojenna poezja rozrywkowa, ale także
o tym, że zapisane w Rymowankach... poczucie humoru naszej noblistki ma decydujące znaczenie dla tożsamości jej poezji67. Nie sądzę, by tak samo było w przypadku dorobku Wiesława Szymańskiego, ale jego limeryki są nie tylko obsceniczne,
co niektórych razi, ale przede wszystkim spełniają wszystkie wymagania gatunku.
Owszem, można odnieść wrażenie, że dla autora najważniejsza jest w tej książeczce zabawa, oczywiście literacka (choć także obsceniczna), a wymagająca forma
66
Wykropkowanie pochodzi od Autora dedykacji, a nie od właściciela tomiku.
Zainteresowanych tą tylko pozornie kontrowersyjną tezą odsyłam do swojego tekstu Śmierć i sztuka przy
kawiarnianym stoliku. O kilku wierszach Wisławy Szymborskiej, w: D. Kulesza, Z historią literatury w tle...
dz. cyt. Sugerowany tekst kończy się cytatem ze Skrawków W. Szymańskiego. Zob. też W. Szymborska, Błysk
rewolwru, wstęp i kom. nauk. B. Maj, wyb., red. i przypisy M. Rusinek i S. Kudas, Warszawa 2013.
67
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
167
limeryku – uprawianego także przez autorkę tomiku Tutaj – to tylko wymówka,
zapewniająca rozbrykanemu poecie bezkarność.
Dużo poważniej wyglądają felietony radiowe Wiesława Szymańskiego z lat
1980–2005, zebrane w książce Mam do powiedzenia... Nie jest to suwerenna proza,
a raczej wybór z twórczości doraźnej, motywowanej potrzebami anteny („A może
byś o tym napisał ze dwie minuty?”68). Tego rodzaju dziennikarstwo nie staje się
literaturą, ale spełnia inną, bardzo ważną rolę: rejestruje rzeczywistość. Dlatego
w Mam do powiedzenia... najważniejsze są fakty, głównie te drobne, zapomniane,
decydujące o codziennym życiu Polaków (i białostoczan) w okresie wielkich przemian związanych z Sierpniem `80, grudniem `81 czy czerwcem 1989 roku. I nie
chodzi wyłącznie o rzeczywisty brak papieru toaletowego69 czy nielegalny handel
wódką70, ale także o słynną, kontrowersyjną wtedy, a dzisiaj dla wielu zapewne już
tylko tajemniczą „kuroniówkę”71.
Jeszcze tylko dwa drobiazgi. Wiesław Szymański pisywał teksty piosenek
i wiersze dla dzieci. Informacje na ten temat znaleźć można na okładkach jego książek i na stronach internetowych Polskiego Radia Białystok. Mi udało się tylko dotrzeć do płyty niespokrewnionego z poetą Pawła S. Szymańskiego Niecierpliwość,
na której znajduje się pięć śpiewanych wierszy autora Witraża... Na koniec niespodzianka. Dzięki uprzejmości Janusza Taranienki przeczytałem i obejrzałem komiks,
którego współautorem jest Wiesław Szymański. Całość w formacie A4 nosi tytuł
Wirus, ma charakter przygodowo-fantastycznonaukowy i jest adresowana przede
wszystkim do młodego czytelnika. Rysunki: Dymitr Grozdew. Tekst: Wesley Tarr,
czyli Wiesław Szymański i Janusz Taranienko. Wydawca: Zakłady Wydawnicze
„Versus” Dariusza Boguskiego i nieznana mi firma „Rober”. Rok wydania: 1990.
Autor albo finał
Hipoteza autorstwa? Ślady pisarza? A może osobiste wspomnienie? Co wyeksponować w finale tekstu będącego przygotowaniem do opisania twórczości Wiesława Szymańskiego, całej, a więc wymagającej ujęcia syntetyzującego, które może
(moim zdaniem powinno) uwzględniać scalającą i organizującą rolę (role?) samego
autora? Czy lepiej szukać ewolucji w naznaczonych śladami pisarza tekstach, czy
stałej struktury, pozwalającej rozpoznać tę samą osobę w utworach niezmiennie pozostających pod jej wpływem? Moja hipoteza autora, który pozostawił swoje ślady
w tekstach sygnowanych nazwiskiem Wiesław Szymański72 próbuje łączyć ujęcie
ewolucyjne ze strukturalizującym i w największym skrócie wygląda tak.
Wiesława Szymańskiego jako autora tekstów literackich w największym
stopniu określa rola dziennikarza, rozumiana jako konsekwentne, realizowane we
wszystkich rodzajach literackich nastawienie na rzeczywistość, a nie na symulakry.
68
69
W. Szymański, Od Autora, w: tegoż, Mam do powiedzenia... Felietony radiowe z lat 1980–2005 (wybór),
Białystok 2005, s. 5.
Zob. W. Szymański, O papierze toaletowym, w: tamże, s. 19-20.
Zob. W. Szymański, Marian i Larysa, w: tamże, s. 23-24.
70
71
Zob. W. Szymański, Smak „kuroniówki”, w: tamże, s. 84-97.
72
Wesleya Tarra z komiksu Wirus nie biorę pod uwagę.
168
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
Ta dyspozycja jest stała. Zmienia się natomiast aspekt rzeczywistości dominującej
w tekstach poety i miara używana przez niego do jej opisywania. Od samego początku, od juweniliów, Szymański zainteresowany był rzeczywistością społeczną,
naszym zbiorowym funkcjonowaniem w świecie, którego opresyjność ma źródła
historyczno-polityczne, wynikające z wojennych, a zwłaszcza powojennych doświadczeń Polski, którym kształt nadała dla Szymańskiego poezja Różewicza, Października i Nowej Fali. Rzeczywistość społeczna najpierw konkretyzuje się w jego
wierszach, przybierając – przede wszystkim w tak zwanej trylogii wschodniej (Witraż..., Icones..., Podróż...) – postać aksjologicznie nieobojętną, z jednej strony sakralną, a z drugiej, komplementarnej, narodową i polską. Znaki tej rzeczywistości
są równie konwencjonalne jak martyrologicznie-heroiczny sposób ich tekstowej
konkretyzacji. Wyjątkowością naznacza je kresowa, północno-wschodnia, pograniczna lokalność, której centrum stanowi nie tyle litewskie, ile polskie Wilno.
Zapisywanie tej specyficznej rzeczywistości wręcz wymaga zastosowania
kryterium etycznego lub, mówiąc inaczej, z perspektywy twórcy, znakomicie służy jej zmysł etyczny autora. Szymański posługuje się nim skutecznie. Najbardziej
wiarygodnie w Witrażu...
Z czasem rzeczywistość zapisywana w poezji Wiesława Szymańskiego staje
się coraz mniej społeczna, a coraz bardziej prywatna, rodzinna i osobista. Prezentowanie jej wciąż odwołuje się do konkretnych miejsc, wydarzeń i osób, ale wraz
z narastaniem żywiołu liryki, rola etycznego zmysłu porządkującego to, co zapisywane, maleje. W każdym razie zmienia się jego funkcjonowanie: z będącego udziałem partykularnej wspólnoty73 kryterium stosowanego wobec świata staje się on
wewnętrzną miarą coraz bardziej intymnych doświadczeń.
Wiesław Szymański zdaje się odchodzić od tego, co społeczne ku temu, co
prywatne, od perspektywy etycznej ku lirycznej. Prawidłowość ta w ciekawy sposób dotyczy dramatów nazywanych słuchowiskami radiowymi. Tam Szymański
ujawnia się jako dziennikarz skłonny do literackich efektów, ale także jako twórca
wierny rzeczywistości społecznego doświadczenia. Rzeczywistości pokazywanej
w sposób, którego wiarygodności służy perspektywa o tyle liryczna, o ile osobista,
nawet intymna, a w każdym razie wolna od natarczywości wartościujących schematów, będących niekiedy skutkiem niekontrolowanego ulegania zmysłowi etycznemu.
Konsekwencje zmian zachodzących w twórczości Szymańskiego dotyczą
nie tylko tekstów dramaturgicznych, ale także poetyckich, ponieważ prywatność
i liryczność tej poezji nie oznacza zamknięcia jej na rzeczywistość zewnętrzną, na
przykład lokalną, białostocką. Jednak wyraźniej widać to w zamykających dorobek
Wiesława Szymańskiego Skrawkach. Ta proza tak bardzo autobiograficzna jak tylko pozwala na to jej sylwiczność, zapisuje dużo więcej niż rodzinno-przyjacielskie
spotkania w Chomontowcach. Ona wedle lirycznych reguł notuje frustrację jako
bolesną konsekwencję nad(?)używania zmysłu etycznego wobec rzeczywistości,
która skazana się wydaje na to, co zewnętrzne: socjologiczne i polityczne, ale także
kulturalne i — najszerzej — cywilizacyjne.
Wiesław Szymański to noworomantyczny (w rozumieniu Nowej Fali) wieszcz,
który, żeby było ciekawiej, swoją rolę zaangażowanego etycznie w rzeczywistość
Wspólnoty nie tylko narodowej, ale także kulturalnej i cywilizacyjnej: zachodniej.
73
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
Wiesław Szymański, Wiersze nowe, Białystok 1998 - okładka
169
170
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
dziennikarza przejął głównie od Tadeusza Różewicza, kogoś, kto najpierw zapisał
prawdę powojennego świata, a teraz, na progu XXI wieku – punkt dojścia? – upomina się o stosowanie swoich tekstów w powszechnej, społecznej edukacji. Autor
Witraża... pisał tak, jakby chciał nas zmienić, czyli ocalić przed desakralizacją, rozumianą jako eliminowanie z rzeczywistości sensu, a w konsekwencji i wartości.
Realizując swoje posłannictwo, grzązł niekiedy w doraźną zadaniowość, ale najważniejsze i tak okazało się budowanie własnego, małżeńskiego, rodzinnego domu.
Zapraszał do niego przyjaciół, ale świata nigdy się z tej prywatnej przestrzeni nie
pozbył. Do samego końca, do sylwicznych Skrawków pozostał literackim dziennikarzem, coraz bardziej sfrustrowanym, ale wciąż śledzącym wszystko to, co działo
się globalnie, a nie tylko w Chomontowcach: nad polsko-białoruską granicą.
Ten obraz autora proponuję na podstawie wierszy, utworów dramaturgicznych
i Skrawków. Piosenki, wiersze dla dzieci czy komiks nie zostały w nim uwzględnione. Potraktowałem je jako twórczość przygodną, trzeciorzędną. Felietony radiowe
są dla mnie ważne jako teksty dziennikarskie, tak samo jest w wypadku publicystycznych Rymów pluralisty... A Limeryki? Cóż, Wiesław Szymański miał nie tylko
nadużywaną niekiedy lekkość wierszowania, ale także – dużo chyba cenniejsze –
poczucie humoru. Zazwyczaj wytrawne jak wino, na którym się znał. Każdy, kto
spędził z nim odpowiednio dużo czasu, mógł się o tym przekonać.
Twórczość Wiesława Szymańskiego
Tomiki poezji:
Witraż Wileński. Wiersze, posłowie Jan Leończuk, Białystok 1994, Agencja
Wydawnicza ASSUNTA. Pierwodruk: 1991, Wojewódzki Dom Kultury.
Icones barbarae, posłowie Waldemar Smaszcz, Białystok 1994, Agencja
Wydawnicza ASSUNTA.
Rymy pluralisty (z komentarzem A.D. 1994), Białystok 1994, Agencja Wydawnicza ASSUNTA.
Dedykacje, posłowie Waldemar Smaszcz, Białystok 1995, Agencja Wydawnicza ASSUNTA.
Podróż na Wschód, Białystok 1996, Agencja Wydawnicza ASSUNTA.
Dzień nie odchodzi, noc nie chce przyjść..., Świętojańska Seria Poetycka
pod redakcją Jana Czykwina i Jana Leończuka, Białystok 1997, Związek
Literatów Polskich. Oddział w Białymstoku, APHU „MAZD”.
Wiersze nowe, Białystok 1998, Agencja Wydawnicza ASSUNTA.
Limeryki, ilustrowała Małgorzata Wojewódzka, Białystok 2000, Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Łukasza Górnickiego.
Niska 13 B, posłowie Jan Leończuk, Białystok 2001, Książnica Podlaska
im. Łukasza Górnickiego.
Miejsca, Wydawnictwo PRYMAT, Białystok 2006.
Nr 27/2013
Dariusz Kulesza
171
Wydania zbiorowe:
Wiersze, posłowie Teresa Zaniewska, Białystok 2003, Książnica Podlaska
im. Łukasza Górnickiego.
Proza
Skrawki: styczeń — grudzień, Szczecin 2010, Wydawnictwo FORMA, Stowarzyszenie OFFicyna.
Dramat
I po balu... Słuchowiska radiowe, Białystok 2000, Agencja Wydawnicza
ASSUNTA.
Inne (wybór)
Wirus, rysunki: Dymitr Grozdew, tekst: Wesley Tarr (Wiesław Szymański i Janusz Taranienko), Białystok 1990, Zakłady Wydawnicze VERSUS,
ROBER.
Poczta Literacka, pod red. Dariusza Kuleszy i Wiesława Szymańskiego,
Białystok 1991, Wydawnictwo VOX, Polskie Radio Białystok.
Poczta literacka Radia Białystok, pod red. Wiesława Szymańskiego, Białystok 1996. Polskie Radio Białystok.
Mam do powiedzenia... Felietony radiowe z lat 1980-2005. Wybór, Białystok 2005, Wydawnictwo PRYMAT, Polskie Radio Białystok.
Miastopisanie. Tom powstały po warsztatach poetyckich „to miasto” odczytywanie-zapisywanie”, red. Ewa Nofikow, Ewa Perpelica, Wiesław
Szymański, Białystok 2007, Burzyński i Kuczyński.
W przestrzeniach słowa, czyli zdobywcy i tułacze. Rozmowy z pisarzami,
pod redakcją Doroty Sokołowskiej i Wiesława Szymańskiego, Białystok
2006, Wydawnictwo PRYMAT, Polskie Radio Białystok. Wydanie 2.,
zmienione: 2008.
Tygiel Doliny Bugu, fotografie Małgorzata Borawska i inni, tekst Wiesław
Szymański, Drohiczyn: Stowarzyszenie LGD „Tygiel Doliny Bugu”, Suwałki: Wydawnictwo OMEGA, 2008.
Białystok poetycki 2011, red. Konrad Sikora, Wiesław Szymański, Janusz
Taranienko, Białystok 2011, Fundacja M.I.A.S.T.O.
Bibliografia
Czermińska M., Hipoteza autorstwa (O podmiocie dzieł wszystkich jednego autora),
w: Ja, autor. O sytuacji podmiotu w polskiej literaturze współczesnej, red. D. Śnieżko, Warszawa 1996, Wyd. Naukowe „Semper”.
172
DZIENNIKARZ Z ETYCZNYM ZMYSŁEM. PRZYGOTOWANIE DO OPISANIA...
Kulesza D., The best. Magazyn białostockiej twórczości literackiej, w: tegoż, Pożegnanie z miastem. Szkice, artykuły, recenzje nie tylko o książkach, Białystok 2006,
Wydawnictwo Uniwersyteckie Trans Humana.
Odpoczywam od poezji, z Wiesławem Szymańskim rozmawia Krystyna Konecka,
„Gazeta Współczesna” 1999, nr 244, dod. „O książkach”, s. I.
Smaszcz W, „Wszystko co mam to blask i cień..., w: Zbliżenia. Portrety białostockich pisarzy, część druga, Białystok 1995, Wojewódzka Biblioteka Publiczna im.
Łukasza Górnickiego w Białymstoku.
Sokołowska D., Kiedy Wiesiek spał, inni o nim śnili, „Gazeta Współczesna” 2013, nr
163, dod. „Tydzień”, s. 8-9.
Szymańska I., Skrawki życia poety. Spotkania z Wiesławem Szymańskim, „Głos Bibliotek Publicznych Województwa Podlaskiego” 2011, nr 2, s. 41-44.
Szymański W., Listy z Białego, „Epea”, t. 10 (2011), s. 83-87.
Szymański W., W obronie słowa przed skansenem, w: Warto zapytać o kulturę, red.
i posł. K. Czyżewski, Białystok — Sejny 2005, Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, „Pogranicze”.
Taranienko J., Dziennikarstwo i literatura, „Gazeta Wyborcza Białystok” 2010, nr
254, s. 6.
Zaniewska T., Między uderzeniem zegara a zachodem słońca, w: W. Szymański,
Wiersze, Białystok 2003, Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego.
A JOURNALIST WITH A FLAIR FOR ETHICS.
AN INTRODUCTION TO WIESŁAW SZYMAŃSKI’S
OEUVRE’S DESCRIPTION
The article looks at the biography and works of Wiesław Szymański, a late poet,
prose writer and radio journalist from Białystok. The author presents Szymański’s
works in a chronological order, highlighting their main problems and classifying
them genealogically. Far from being a scholarly review, the article assumes a personal, subjective perspective on the journalist (whom the author knew personally).
Szymański is depicted as a versatile and ambiguous figure: the man who published
ten volumes of poetry, one volume of prose, one volume of theatre plays; the editor
of numerous publications; and the author of radio programmes dedicated to culture.
Key words: Wiesław Szymański, biography, oeuvre, radio journalism
RECENZJE, OMÓWIENIA
SPRAWOZDANIA NAUKOWE
Lilia Kowkiel
Uniwersytet Jagielloński
Greta Lemanaitė-Deprati
Uniwersytet Jagielloński
TADEUSZ WRÓBLEWSKI: ŻYCIE I DZIEŁO.
NOWE UJĘCIA
[rec. Tadas Vrublevskis: mintys ir darbai: (bibliografijos rodyklė);
Sudarė Bronislava Kisielienė. Vilnius: Lietuvos mokslų akademijos
Vrublevskių biblioteka, 2012. – 260 s.]
W 2012 roku Biblioteka Litewskiej Akademii Nauk im. Wróblewskich uroczyście obchodziła stulecie swojej działalności. W ramach wydarzeń jubileuszowych
odbyła się międzynarodowa konferencja naukowa, przygotowano wystawę, ukazał
się szereg publikacji. Warto przypomnieć, że kilka lat temu, latem 2009 roku, istnienie znanej i cenionej w środowisku naukowym biblioteki było poważnie zagrożone,
pojawiły się plany likwidacji placówki i rozproszenia jej zbiorów. W krótkim czasie
w niesprzyjającym okresie wakacyjnym zorganizowano akcję zbierania podpisów
przeciwko likwidacji książnicy. W obronie biblioteki wystąpiło prawie 5 tys. osób,
przede wszystkim przedstawicieli środowisk intelektualnych Litwy i Polski. Dzięki
aktywności społecznej biblioteka nie tylko przetrwała, lecz wkrótce – w marcu 2010
roku – w oficjalnej nazwie placówki pojawiło się nazwisko jej założyciela. Dlatego też ukazanie się w roku jubileuszowym pracy pod tytułem Tadas Vrublevskis:
mintys ir darbai: [bibliografijos rodyklė] (Tadeusz Wróblewski: myśli i czyny: [spis
bibliograficzny]) można odczytać jako kolejne działanie na rzecz popularyzacji zasłużonego dla wileńskiego świata nauki i kultury mecenasa i społecznika.
Ze względu na język litewski publikacji warto dokładniej omówić jej zawartość. Książka ma nietypowy układ, składa się z dwóch zasadniczych części.
Pierwsza obejmuje cztery artykuły naukowe, omawiające różnorodną aktywność
słynnego wileńskiego adwokata, polityka i bibliofila. Druga część zawiera bibliografię osobową o charakterze mieszanym podmiotowo-przedmiotowym. Składa się
z wykazu publikacji autorstwa Tadeusza Wróblewskiego (48 pozycji), publikacji
z nim związanych, jak również rejestru materiału ikonograficznego, dotyczącego
174
TADEUSZ WRÓBLEWSKI: ŻYCIE I DZIEŁO.
Tadeusz Wróblewski (Tadas Vrublevskis), fotografia
Nr 27/2013
Lilia Kowkiel, Greta Lemanaitė-Deprati
175
Wróblewskiego. Razem 1130 pozycji za lata 1895–2010 w językach polskim, litewskim, rosyjskim, białoruskim. Pomocnym dla czytelnika może być znajdujący się
na końcu książki wykaz skrótów oraz indeks osobowy. Zamieszczony w publikacji
materiał ilustracyjny stanowią zdjęcia z albumów rodzinnych Wróblewskich, faksymile dokumentów osobistych, strony tytułowe ważniejszych publikacji.
Przedstawione w pierwszej części artykuły litewskich autorów prezentują
słabo jak dotąd zbadane strony działalności Tadeusza Wróblewskiego. Wszyscy autorzy skupiają się raczej na aspektach litewskich jego aktywności. Najobszerniejszy objętościowo jest artykuł Dariusa Staliūnasa Tado Vrublevskio politinės minties
bruožai (Charakterystyka myśli politycznej Tadeusza Wróblewskiego). Zdaniem
autora, fakt, że od samego początku powstania ruchu krajowców, którego najbardziej aktywnymi zwolennikami byli Ludwik Abramowicz, Michał Römer oraz
Tadeusz Wróblewski, nie zdołano wyraźnie sformułować programu politycznego,
stanowi ważny powód, by dokładniej przyjrzeć się ewolucji myśli politycznej niektórych działaczy. W tym celu autor wykorzystał ówczesne periodyki, wspomnienia, jak też bogaty materiał epistolograficzny. Wszystko to przyczyniło się do dokonania wnikliwej analizy ewolucji poglądów polityczno-ideologicznych Tadeusza
Wróblewskiego.
Omawiany artykuł składa się z kilku części. W pierwszej, opatrzonej cytatem
jeszcze nie żyjesz życiem społeczeństwa, nie poznałeś jeszcze jego trosk ani nadziei..., badacz prezentuje okres dzieciństwa oraz młodości Tadeusza Wróblewskiego, ze szczególną uwagą uwypuklając te czynniki, które miały największy wpływ
na kształtowanie się jego poglądów. W tym celu Darius Staliūnas opisuje atmosferę,
jaka panowała po powstaniu 1863 roku, bowiem tego czasu sięgają pierwsze wspomnienia Tadeusza Wróblewskiego. Autor podkreśla, że represje, aresztowania, zsyłki nie mogły nie pozostawić śladu w dziecięcej wyobraźni. Potwierdzeniem tego
są słowa Wróblewskiego, zawarte w liście do matki, gdzie on pisze, że prawdziwej,
beztroskiej, wesołej młodości nigdy nie miał. Darius Staliūnas przypomina, że Tadeusz Wróblewski wychowywał się w rodzinie, w której tradycje demokratyczne
były pielęgnowane od zawsze. Wymienia pradziadka, Maurycego Beniowskiego,
który brał udział w wojnach niepodległościowych w USA, dziadka, Bartłomieja
Beniowskiego – powstańca z 1831 roku, ojca, Eustachego Wróblewskiego, który
należał do Bractwa Cyryla i Metodego na Uniwersytecie Kijowskim, wujka, Waleriana Wróblewskiego, który przewodniczył najdłużej stawiającemu opór oddziałowi powstańców w 1863 roku. W nieodłącznym od wiary duchu patriotycznym
Tadeusza Wróblewskiego wychowywała matka, która w hierarchii priorytetów
obok Ojczyzny na równi stawiała rodzinę i humanizm, podkreślała też znaczenie
ofiarnej pracy na rzecz społeczeństwa, którego częścią się jest. Zdaniem Staliūnasa,
wyraźny wpływ na kształtowanie się poglądów Tadeusza Wróblewskiego wywarło
gimnazjum, gdzie utrzymywał on bliski kontakt z kręgiem rewolucyjnym, był pod
silnym wpływem demokratów rosyjskich.
W drugiej części artykułu, zatytułowanej Inteligent, uczony podejmuje próbę
zaprezentowania Tadeusza Wróblewskiego jako typowego ówczesnego inteligenta.
Staliūnas twierdzi, że jedno z najważniejszych miejsc w hierarchii wartości Tadeusza Wróblewskiego zajmuje moralność oraz potrzeba spłacenia długu. Zdaniem
176
TADEUSZ WRÓBLEWSKI: ŻYCIE I DZIEŁO.
autora, Wróblewski rozumiał, że wykształcenie zdobył między innymi kosztem wysiłku zwykłego ludu. Poczucie obowiązku spłacenia tego długu wpłynęło na wybór
zawodu. Początkowo wzorem ojca miał zostać lekarzem. Jednak czas, spędzony
w więzieniu oraz na zesłaniu, wpłynął na zmianę decyzji i wybór studiów prawniczych. Jak sądzi Darius Staliūnas, głównym powodem był pomysł, że poznanie
sytuacji prawnej niższych warstw społecznych mogło ułatwić obronę ludzi, którzy
z braku wykształcenia nie byli w stanie samodzielnie chronić własnych interesów.
W rozważaniach Tadeusza Wróblewskiego da się zaobserwować typowe cechy inteligenta tamtych czasów – kult pracy, potrzebę podnoszenia kwalifikacji zawodowych oraz negatywny pogląd na gromadzenie wartości materialnych. Według
ówczesnych zasad, inteligent nie miał prawa żyć lepiej od tych, czyich interesów
bronił. Zdaniem autora, taki pogląd poniekąd zaważył na tym, że Tadeusz Wróblewski nigdy nie założył rodziny.
W trzeciej, najobszerniejszej części artykułu, zatytułowanej Obywatel
Wielkiego Księstwa Litewskiego, Darius Staliūnas podejmuje próbę rekonstrukcji
ewolucji myśli politycznej Tadeusza Wróblewskiego. W tym celu część ta została
podzielona na kilka rozdziałów. W pierwszym z nich, zatytułowanym „Po stronie
pokrzywdzonych”, podstawowym źródłem są listy Wróblewskiego pisane z więzienia i zesłania do rodziców i brata, Augustyna. Aczkolwiek dominujące miejsce w listach tych zajmuje czynnik społeczny, jednak nie zagłusza on troski autora o losy ojczyzny. Staliūnas przypuszcza, że chociaż Wróblewski wyznaje, że
cierpienia nauczyła go Polska, na myśli jednak ma państwo polsko-litewskie, które
dla Wróblewskiego stanowiło organizm niepodzielny. W poglądach Tadeusza Wróblewskiego nie znajdziemy objawów kosmopolityzmu, przeważa tu obrona interesów narodowościowych, która jednak nie powinna przekształcić się w narodowy
egoizm. Zdaniem Staliūnasa, na taki sposób myślenia Wróblewskiego mogła wywrzeć wpływ obecność w miejscach jego zesłania osób różnych narodowości. Interesującym dla polskiego czytelnika wydaje się twierdzenie o tym, że mimo tego, iż
Tadeusz Wróblewski wychowywał się w środowisku pielęgnującym kulturę i język
polski, w jakimś stopniu musiał znać też język litewski. Świadczą o tym skierowane
do rodziców prośby o przysłanie dzieł autorów litewskich – Krystiana Donelaitisa
i Petrasa Vileišisa.
Staliūnas zastanawia się nad okolicznościami, które spowodowały, że Tadeusz Wróblewski w 1905 roku znalazł się w kręgu krajowców. Zdaniem Autora, na
taką decyzję ogromny wpływ miały ruchy odrodzenia narodowego Białorusinów
i Litwinów. Badacz zwraca uwagę na odmienne od innych krajowców traktowanie
przez Tadeusza Wróblewskiego pojęcia narodu. Autor twierdzi, że dla Wróblewskiego najważniejsza była świadomość narodowa, a nie czynniki historyczne, geograficzne czy kulturowe. Te ostatnie mają wyraźne wymiary stałe, tym samym nie
stwarzają powodów do jednoczenia się Europy, natomiast świadomość narodowa,
jak podkreślał Wróblewski, jest nacechowana ciągłą dynamiką. Takiej postawy
Wróblewski trzymał się do końca życia.
W drugim rozdziale trzeciej części pt. W stronę koncepcji krajowej Darius
Staliūnas zaznacza, że podobnie jak powstały w 1905 roku ruch krajowców nie miał
ustalonej jednolitej ideologii, podobnie też koncepcja krajowości Wróblewskiego
Nr 27/2013
Lilia Kowkiel, Greta Lemanaitė-Deprati
177
miała wiele cech, które dokładnie zostały przedstawione w jego broszurze pt. Naród
i samookreślenie narodowe. Tadeusz Wróblewski propaguje w niej idee korporacji
narodowych, które zdaniem Staliūnasa nie wydają się utopijne, jeżeli porówna się
je z modelami proponowanymi przez nacjonalistów (naród oparty na wspólnotach
kulturowych) i krajowców (model państwa obywatelskiego). Autor sugeruje, że synteza obu modeli, jaką proponował Wróblewski, pozwoliłaby mu pozbyć się dylematów między miłością do Polski a Litwy historycznej. Mimo tego, że koncepcja ta
z czasem została nieznacznie skorygowana, Wróblewski ostatecznie jej nie odrzucał, trzymał się zdania, że rozwój państw nowoczesnych ostatecznie doprowadzi do
ustroju federacyjnego z terytorium od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego.
W trzecim rozdziale, Praca u podstaw narodu, Darius Staliūnas zwraca uwagę czytelnika na fakt, że w latach młodzieńczych Tadeusz Wróblewski miał negatywny stosunek do systemu wartości oraz zachowań warstwy szlacheckiej, do której
sam też należał. Młodość jego przypadła na okres pozytywizmu, którego przyszły
adwokat jednak nie przyswoił. Wyjątek, zdaniem autora, stanowi najważniejsza zasada mówiąca o tym, że tylko poprzez oświatę społeczeństwa, podnoszenie jego
poziomu kulturalnego, możliwe są zasadnicze zmiany. Przypuszczalnie właśnie
to było powodem, że Wróblewski brał aktywny udział w działalności organizacji
oświatowych, wygłaszał na tajnych kursach odczyty z historii Polski, z zakresu prawa oraz literatury. Autor artykułu zwraca uwagę, że po roku 1905, kiedy pojawia się
coraz więcej konfliktów na tle narodowościowym, Wróblewski nie może pogodzić
się ze wzrostem nastrojów nacjonalistycznych wśród społeczności polskiej oraz żydowskiej i trzyma się z dala od polityki. Staliūnas twierdzi, że Tadeusz Wróblewski
do ostatnich lat swojego życia był przekonany, że rozwój oświaty oraz podnoszenie świadomości obywatelskiej i politycznej może doprowadzić do koegzystencji
wszystkich społeczności etnokulturowych w kraju.
We wstępie ostatniego, czwartego rozdziału trzeciej części, Tadeusz Wróblewski jako polityk, Badacz omawia działalność Wróblewskiego przed rokiem 1905,
jego związki z warszawską grupą „Proletariat”. Darius Staliūnas przytacza interesujące wspomnienia Aleksandra Lednickiego o udziale Tadeusza Wróblewskiego
w kongresach anarchistów w Hiszpanii i Francji na przełomie XIX i XX wieku oraz
domniemania o zamiarach wstąpienia do zakonu jezuitów. Następnie skupia się na
wileńskim okresie działalności Wróblewskiego, pisze o tym, że zaraz po przybyciu
do Wilna zakłada on lożę neoszubrawców, w zebraniach której brali udział również
endecy. W tym samym czasie Wróblewski rozpoczyna współpracę z działaczami
litewskimi, utrzymuje ścisłe kontakty z biskupami wileńskimi, w jego otoczeniu
pojawia się całe spektrum działaczy politycznych. Zdaniem Staliūnasa, właśnie ta
różnorodność spowodowała, że żadna partia polityczna nie darzyła Wróblewskiego
zaufaniem. Dalej, mówiąc o pojawieniu się w historiografii litewskiej twierdzenia,
że jakoby podczas zjazdu przedstawicieli ziem ruskich Tadeusz Wróblewski wypowiadał się za autonomią Litwy w składzie Polski, autor artykułu obala tę hipotezę,
twierdząc, że jak dotąd nie znaleziono w źródłach potwierdzenia tego czynu.
Osobny rozdział w działalności Wróblewskiego zajmują lata I wojny światowej. Wtedy bardzo ściśle współpracował on z działaczami litewskimi i równocześnie współdziałał z różnymi polskimi organizacjami politycznymi. Sformułował
178
TADEUSZ WRÓBLEWSKI: ŻYCIE I DZIEŁO.
kierunek działania litewskich Polaków, mówiąc, że powinni oni uznać niezależność
Litwy, dołączyć się do tworzenia państwa litewskiego i pozbyć się hegemonii oraz
nacjonalizmów, kierować się przede wszystkim interesem kraju.
Jak twierdzi Staliūnas, jeden z najciekawszych okresów w życiu Wróblewskiego zaczyna się po roku 1919, kiedy Armia Czerwona wkracza do Wilna. Wtedy
Tadeusz Wróblewski obejmuje urząd Radcy Prawnego Rządu, Dyrektora Archiwum Państwowego oraz zostaje redaktorem dekretów. Zdaniem Staliūnasa, takie
stanowisko było dla Wróblewskiego nadzwyczaj korzystne, bowiem mógł on zawczasu dowiadywać się o planowanych represjach i podejmować starania, aby im
zapobiegać.
Na zakończenie autor podkreśla, że dla Wróblewskiego najważniejszym miejscem duchowym było Wilno. Tadeusz Wróblewski był tak samo nieodłączny od
Wilna, jak Wilno od Tadeusza Wróblewskiego.
Autorem następnego artykułu Tado Vrublevskio ryšiai su lietuvių visuomenės
veikėjais (Kontakty Tadeusza Wróblewskiego z przedstawicielami społeczności litewskiej) jest Juozas Marcinkevičius. Na początku badacz zwraca uwagę na fakt,
że dotychczas nie ukazała się żadna praca poświęcona związkom Wróblewskiego
z przedstawicielami społeczności litewskiej w Wilnie. Podstawowym źródłem, na
którym Juozas Marcinkevičius opiera swoje badania, jest archiwum osobiste Wróblewskiego, w głównej mierze składające się z listów oraz prowadzonych przez niego jako adwokata spraw sądowych. Po powrocie w 1891 roku z Rosji do Wilna
Wróblewski znalazł tu niemałe grono inteligencji litewskiej, które szczególnie powiększyło się w latach 1905–1907 w wyniku zmian politycznych. Po raz pierwszy
Wróblewski zetknął się ze społeczeństwem litewskim badając sprawę rzezi w Krożach. Zdaniem Juozasa Marcinkevičiusa Tadeusz Wróblewski zinterpretował to wydarzenie jako jutrzenkę odrodzenia narodowego Litwinów.
Jako jedną z pierwszych osób, która pomogła Wróblewskiemu zrozumieć zawiłości litewskiego ruchu odrodzenia narodowego, Marcinkevičius wymienia Jonasa Vileišisa. Był to absolwent prawa Uniwersytetu Petersburskiego, który pracował
jako pomocnik adwokata. Następnie pojawiają się nazwiska Augustinasa Janulaitisa, Mykolasa Biržiški, Michała Römera. W jednym z listów adresowanym do Tadeusza Wróblewskiego przez A. Janulaitisa, A. Janulaitienė, J. Šaulysa, A. Rimkę
widnieje podpis „starzy przyjaciele z miasta Giedymina”.
W dalszej części artykułu Juozas Marcinkevičius omawia prowadzone przez
Wróblewskiego sprawy polityczne, których liczba znacznie wzrosła w 1905 roku
w związku ze wzmożonymi represjami. Autor wyraża opinię, że to wówczas Wróblewski stał się wyjątkowo popularny wśród wilnian jako adwokat, co miało wpływ
na silne poparcie przez społeczność litewską kandydatury adwokata w wyborach
do Dumy Państwowej. J. Marcinkevičius zwraca uwagę, że nie nadążając z prowadzeniem wszystkich spraw politycznych, Wróblewski często zwracał się o pomoc
do kolegów Litwinów, wiele spraw prowadził nieodpłatnie, prawie każdą prowadzoną sprawę przeżywał osobiście oraz wspierał poszkodowanych na różne sposoby. Rozgłos o prowadzącym sprawy polityczne adwokacie docierał również do
miast w Rosji, gdzie studiowała młodzież litewska. Zapraszano Wróblewskiego do
udziału w dyskusjach na temat stosunków polsko-litewskich. Politycy-Litwini też
Nr 27/2013
Lilia Kowkiel, Greta Lemanaitė-Deprati
179
niejednokrotnie zasięgali rady Tadeusza Wróblewskiego w sprawach związanych
z polityczną przyszłością Litwy. Tadeusz Wróblewski brał aktywny udział w omówieniu i przygotowaniu projektu Hymansa, pod pseudonimem Juodvarnis (Kruk)
przygotował broszurę Uwagi o projekcie P. Hymansa. Wówczas od rządu polskiego
otrzymał propozycję objęcia urzędu Ministra Sprawiedliwości, jednak, nie chcąc
opuszczać Wilna, odmówił.
Następnie uczony szczegółowo opisuję sprawę związaną z Mikolasem
Biržišką, który za umieszczenie artykułu w dzienniku „Straż Litwy” został oskarżony o bluźnierstwo. Groziła mu kara 4 lat ciężkich robót. Na rozprawę sądową
przybyło wiele znanych adwokatów również z Polski. Tadeusz Wróblewski w swojej
mowie obronnej udowodnił, że treść artykułu nie miała nic wspólnego z „bluźnierstwem wobec świętych”. Zdaniem J. Marcinkevičiusa, ta obrona dla Wróblewskiego
była sprawą honoru nie tylko jako adwokata, ale też jako człowieka prawego.
Po oficjalnym przyłączeniu Wilna do Polski Wróblewski dalej zajmował się
sprawami Litwinów. Autor opisuje słynną sprawę z 1924 roku, w której Litwinów
oskarżono za nielegalne prowadzenie litewskich szkół podstawowych w Gierwiatach, Gałczunach, Mockach, Gilunach i innych miejscowościach. W wyniku tej
sprawy Wróblewski napisał i wydał broszurę O szkołach „tajnych”, w której zwracał uwagę rządu na to, że w państwie polskim nadal stosowany jest artykuł kodeksu
karnego z czasów Rosji carskiej, na podstawie którego w Imperium Rosyjskim były
prześladowane szkoły polskie. Jednak teraz artykuł ten stosowany jest wobec „szkół
oraz nauczycieli mniejszości narodowych”.
Juozas Marcinkevičius wspomina też o spotkaniach „przy czarnej kawie”,
podczas których była podawana czarna kawa i czarny chleb. Wśród uczestników
tych spotkań wymienia takich działaczy, jak Mykolas Biržiška, Jonas Vileišis, Augustinas Janulaitis, Danielius Alseika, Andrius Randamonis, ksiądz Petras Kraujalis i innych przedstawicieli inteligencji litewskiej. Autor wspomina, że Wróblewski
również był regularnie zapraszany na spotkania inteligencji litewskiej, brał udział
w organizowanych przez nich imprezach. W 1922 roku na wniosek J. Basanavičiusa Wróblewski zostaje wybrany na honorowego członka Litewskiego Towarzystwa
Naukowego i już na drugi dzień po ogłoszeniu tej decyzji wygłasza referat pod tytułem Topografia starego Wilna, w którym udowadnia litewskie pochodzenie nazw
większej części dzielnic Wilna.
Jeszcze przed I wojną światową Wróblewski skierował do Litewskiego Towarzystwa Naukowego propozycję połączenia bibliotek Towarzystwa i Wróblewskich.
Zdaniem Marcinkevičiusa, jedną z przyczyn, z powodu których zamiar nie doszedł
do skutku, był brak potrzebnych do realizacji przedsięwzięcia środków ze strony
Litewskiego Towarzystwa Naukowego. Jako drugi powód podaje obawy inteligencji
polskiej, że Wróblewski przekaże swoje zbiory Litwinom, wobec czego należy je
ratować na rzecz państwa polskiego. Zgodnie jednak z wolą Wróblewskiego, cała
biblioteka i zbiory muzealne zostały przekazane mieszkańcom Wilna bez względu na przynależność narodową, z wyraźnym zastrzeżeniem, że zbiory te nigdy nie
zostaną wywiezione z Wilna, stolicy dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, za
obywatela którego całe życie uważał się Wróblewski. Po śmierci Wróblewskiego
180
TADEUSZ WRÓBLEWSKI: ŻYCIE I DZIEŁO.
w organizacji uroczystości pogrzebowych bardzo aktywny udział brała również
społeczność litewska.
Artykuł swój Juozas Marcinkevičius kończy refleksją, iż mało prawdopodobna wydaje się koncepcja, iż Tadeusz Wróblewski wszedł w bliższe stosunki z Litwinami dopiero po I wojnie światowej i tylko dlatego, że władza polska jemu,
znanemu adwokatowi i wybitnemu prawnikowi, nie zaproponowała prowadzenia
Katedry Prawa na Uniwersytecie Stefana Batorego. Jak wynika z artykułu, związki
Wróblewskiego z przedstawicielami inteligencji litewskiej były datowane o wiele
wcześniej. Natomiast przywiązanie Wróblewskiego do Litwy i Litwinów ukształtowało przeświadczenie, że jest on obywatelem Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Trzeci artykuł, autorstwa Danutė Labanauskienė, nosi tytuł Tado Vrublevskio
rankraščių kolekcijos (Kolekcje rękopisów Tadeusza Wróblewskiego). Już na wstępie autorka zwraca uwagę na fakt, że nie zważając na to, iż Tadeusz Wróblewski
znany jest jako kolekcjoner książek naukowych, albumów, dawnych wydawnictw
periodycznych, zbiorów numizmatycznych oraz innych obiektów, jego obszerna kolekcja rękopisów jak dotąd nie została dokładnie zbadana. Na podstawie źródeł archiwalnych oraz ówczesnych wspomnień Danutė Labanauskienė stara się przyjrzeć
temu, w jaki sposób były gromadzone najcenniejsze zbiory, co one zawierały i co
zachowało się do dnia dzisiejszego.
Jak wiadomo, po przybyciu z Petersburga do Wilna Wróblewski odziedziczył wraz z mieszkaniem rodziców księgozbiór, który mieścił się w dwóch wielkich
szafach. Autorka zwraca uwagę na to, że poza powiększaniem kolekcji książek, Tadeusz Wróblewski dużo uwagi i czasu poświęcał też gromadzeniu rękopisów. Były
to dokumenty z dworów, niepublikowane dzieła naukowe oraz literackie. Część rękopisów kupował razem ze zbiorami książek, opłacając nabytki z własnej pensji
adwokackiej, a czasem z oszczędności rodziców. Część otrzymywał w darze lub
w depozyt. Takim sposobem nabył bibliotekę Henryka Platera z Pustyni, Józefa
Ciechanowicza oraz wiele innych cennych dokumentów. W 1911 roku od Józefa Bielińskiego nabył przez długie lata kompletowaną bibliotekę i zbiór rękopisów. Wiele dokumentów z tej kolekcji miało bezpośredni związek z historią Uniwersytetu
Wileńskiego.
Szeroki krąg znajomości Tadeusza Wróblewskiego, tolerancyjne podejście
do spraw narodowościowych, pielęgnowanie kultury europejskiej – wszystkie te
czynniki, zdaniem autorki, sprawiały, że Wróblewski posiadał wielu wpływowych
przyjaciół wśród naukowców, artystów, intelektualistów ówczesnego Wilna. Wynikiem czego 30 października 1912 roku zostało założone Towarzystwo „Biblioteka
imienia Eustachego i Emilii Wróblewskich”. W „Kurierze Litewskim” (nr 23) z 1
lutego 1913 roku Michał Brensztejn zamieścił obszerne sprawozdanie o nabytych
przez Towarzystwo rękopisach. Oddzielne egzemplarze lub całe kolekcje przekazali
Towarzystwu m.in. profesor Uniwersytetu Wileńskiego Walerian Górski, hrabiowie
Eustachy i Tadeusz Tyszkiewiczowie oraz inni. W sprawozdaniach z lat 1913–1917
odnotowuje się, że najwięcej książek i rękopisów bibliotece przekazali Ludwik Abramowicz, Michał Brensztejn, dr Józef Bieliński, Michał Węsławski, dr Dmochowski.
W dalszej części artykułu Danutė Labanauskienė odnotowuje, że w okresie I wojny światowej działalność Towarzystwa nieco osłabła. Po odnowieniu
Nr 27/2013
Lilia Kowkiel, Greta Lemanaitė-Deprati
Biblioteka im. Wróblewskich, Wilno
181
182
TADEUSZ WRÓBLEWSKI: ŻYCIE I DZIEŁO.
działalności Towarzystwa zbiory wzbogacone zostały o dokumenty pochodzące z archiwów dworów Buchowieckich, Radziwiłłów, Łopacińskich, Tyszkiewiczów oraz
innych. W ostatnim sporządzonym przez Tadeusza Wróblewskiego sprawozdaniu
z 1 stycznia 1925 roku kolekcja rękopisów została podzielona na osobne grupy: rękopisy, listy, akty, pergaminy, rękopiśmienne plany oraz mapy. Autorka zwraca uwagę, że Wróblewski własnoręcznie opisywał, katalogował, inwentaryzował wszystkie
dokumenty. Brakowało środków na opłacenie ewentualnych pomocników, bowiem
wszystkie pieniądze zostały przeznaczone na zakup działki pod budowę gmachu
biblioteki. Autorce udało się ustalić tylko jedną osobę, która pracowała jako pomoc
biblioteczno-archiwalna. Była to Teresa Zakrzewska, o której nie posiadamy więcej
wiadomości.
Sporo uwagi w artykule Danutė Labanauskienė poświęca omówieniu zbiorów
stworzonych przez Wróblewskiego. Najobszerniejszym z nich jest zbiór oznaczony
sygnaturą F 155. Zawiera on rękopisy związane z działalnością Wróblewskiego jako
prawnika, autografy, akta prowadzonych przez niego spraw sądowych. W zbiorze
oznaczonym sygnaturą F 20 znajdują się ułożone w porządku chronologicznym
różnorodne pojedyncze lub niepełne archiwalia pochodzące z dworów litewskich,
sporządzone w językach łacińskim, polskim, rosyjskim, litewskim, francuskim
i niemieckim. Autorka zwraca uwagę na to, że w tej kolekcji znajduje się również
znaczna ilość dokumentów związanych z Wilnem, jego mieszkańcami, cechami
rzemieślniczymi, domami, działkami, są też dokumenty powiązane z Uniwersytetem Wileńskim, sprawami oświatowymi.
Kolejny zbiór ogólny, oznaczony sygnaturą F 9, Tadeusz Wróblewski kompletował według kolejności otrzymywanych materiałów. Znajdują się tu między innymi rękopisy pochodzące z XVI–XIX wieku zebrane przez Józefa Bielińskiego,
a związane z Uniwersytetem Wileńskim. Zbiór ten jest nadzwyczaj szczegółowo
opisany w językach polskim, rosyjskim i litewskim.
Zdaniem Labanauskienė, najbardziej interesujący ze wszystkich wymienionych kolekcji jest zbiór oznaczony sygnaturą F 7, a przez Tadeusza Wróblewskiego nazwany Kolekcją autografów. Zawiera 2275 jednostek pochodzących z lat
1626–1925. Znajdziemy tu m.in. korespondencję Stanisława Bonifacego Jundziłła,
działaczy litewskich Mikołaja Akielewicza, Macieja Wołonczewskiego, Jonasa Basanvičiusa, Jana Baudouina de Courtenay, Joachima Lelewela, Marcina Poczobutta-Odlanickiego oraz wielu innych wybitnych osobistości ze świata nauki i kultury.
W zbiór ten została włączona imponująca kolekcja materiałów epistolarnych rodu
Wróblewskich. Danutė Labanauskienė podkreśla, że niedostępne przez wiele dziesięcioleci dokumenty ostatecznie zostały bardzo skrupulatnie opracowane i udostępnione badaczom.
Autorka artykułu zaznacza, że aczkolwiek wszystkie rękopisy za życia Wróblewskiego były przechowywane w jego prywatnym mieszkaniu, to zgodnie z jego
ostatnią wolą cała biblioteka po śmierci właściciela miała być przekazana pod opiekę państwa z zastrzeżeniem jednego warunku, że zbiory te nigdy nie zostaną wywiezione z Wilna i będą udostępniane każdemu, niezależnie od jego pochodzenia
czy narodowości.
Nr 27/2013
Lilia Kowkiel, Greta Lemanaitė-Deprati
183
Artykuł swój Danutė Labanauskienė kończy refleksją o tym, że dla wielkiego bibliofila i kolekcjonera, jakim był Wróblewski, nigdy nie miała znaczenia ani
wielkość kolekcji ani też przyszły zysk z posiadanych zbiorów. Kolekcjonowaniem
Tadeusz Wróblewski zajmował się myśląc nie o sobie, lecz o innych, przeznaczał
swoje nabytki dla społeczności Wilna oraz Litwy. Autorka podkreśla, że książki
czy rękopisy dla Wróblewskiego nie były wyłącznie źródłem głębokiej wiedzy, ale
przede wszystkim najbliższymi przyjaciółmi, których umiał dobierać i doceniać.
Ostatni artykuł w omawianym zbiorze został napisany przez Sigitasa Jegelevičiusa i nosi tytuł Tado Vrublevskio požiūris į Lietuvos kultūros paveldo apsaugą
(Stosunek Tadeusza Wróblewskiego do dóbr dziedzictwa kulturowego Litwy). Autor
podkreśla, że nie tylko wspaniałe zbiory biblioteczne świadczą o zaangażowaniu
Wróblewskiego w ochronę dóbr dziedzictwa narodowego. Sigitas Jegelevičius naświetla mniej znane aspekty działalność Wróblewskiego w tej dziedzinie, szczególnie w początkowym okresie powstawania młodego państwa litewskiego. Wówczas
Litewska Rada (Lietuvos Taryba) podjęła się organizacji administracji, wśród innych została utworzona Komisja Porządkowania Archiwów i Akt, w której Tadeusz
Wróblewski brał aktywny udział jako znawca w zakresie muzealnictwa, a w szczególności archiwistyki.
Sigitas Jegelevičius zwraca uwagę na to, że przedstawiciele mniejszości polskiej na Litwie zignorowali działalność Taryby. Tymczasem Tadeusz Wróblewski
odpowiedział na propozycję Taryby i brał aktywny udział w pracach utworzonej
przez administrację litewską komisji. Zdaniem autora, zaangażowanie Wróblewskiego w omawianą działalność nabiera szczególnego znaczenia wobec faktu, że
w tym samym czasie w Wilnie zaczyna działać Wacław Gizbert-Studnicki, którego
najważniejszym zadaniem było przeniesienie archiwów wileńskich do Polski. Tadeusz Wróblewski uważał, iż wszystkie pochodzące z Litwy archiwalia należą do
państwa litewskiego i powinny tu pozostać.
W dalszej części artykułu Autor przypomina, że kiedy Wilno znalazło się pod
rządami bolszewików, mimo zmiany sytuacji politycznej, problem ochrony archiwów, bibliotek i muzeów nie zniknął, a opiekę nad nimi pozostawiono tym samym
osobom, które były wcześniej powołane do tej pracy przez Tarybę. Jonas Basanavičius zajmował się muzeami, natomiast Wróblewskiemu pozostawiono organizację systemu archiwalnego i zabezpieczenie archiwów. Jegelevičius zaznacza, że dla
nowo utworzonego archiwum przydzielone zostały pomieszczenia byłego klasztoru
bernardynów, zaś staraniem Wróblewskiego do magazynów zdeponowano wiele
cennych zespołów archiwalnych. Autor podkreśla, że w warunkach powszechnie
panującego chaosu i braku zabezpieczeń Wróblewski zdołał wykonać ogromną pracę na rzecz zachowania cennych zbiorów.
Jak podkreśla Jegelevičius, nie ulega wątpliwości, że Wróblewski miał swój
nieoceniony wkład jako prawnik w przygotowanie dekretu O centralizacji archiwów. Jest to dokument posiadający ogromną wartość, na jego podstawie zostało
utworzone Centralne Archiwum Historyczne Litwy.
Działalność Wróblewskiego w zakresie ochrony dóbr litewskiego dziedzictwa narodowego została przerwana po dołączeniu Wilna do Polski. Nowe władze
nie darzyły Wróblewskiego zaufaniem, zarzucając mu współpracę z Tarybą. Jednak
184
TADEUSZ WRÓBLEWSKI: ŻYCIE I DZIEŁO.
zdaniem Sigitasa Jegelevičiusa, Tadeusz Wróblewski angażował się w ochronę
dóbr dziedzictwa kulturowego nie z pobudek politycznych, lecz dążąc do ocalenia
i ochrony tego, co jeszcze było możliwe. Kończy swój artykuł wyraźną sugestią, że
nie ma najmniejszej wątpliwości, iż zasługi Wróblewskiego w dziedzinie tworzenia
współczesnej archiwistyki na Litwie są nieocenione.
Druga część publikacji poświęconej Tadeuszowi Wróblewskiemu – to prawie dwustustronicowe zestawienie bibliograficzne. Liczący 1130 pozycji spis zawdzięczamy starannej pracy Bronislavy Kisielienė, która wykorzystała materiały
przechowywane w bibliotekach Litwy, Polski oraz Rosji. Większość wymienionych
w wykazie publikacji została zweryfikowana de visu, prawie każdej pozycji towarzyszy krótka adnotacja.
Pierwsza część bibliografii zawiera wykaz prac autorstwa Tadeusza Wróblewskiego. Wyróżniono tu 8 książek oraz 40 artykułów, są to druki z lat 1885–
1925. Wszystkie pozycje książkowe ukazały się w języku polskim, natomiast pozostałe, pomniejsze publikacje ukazały się w kilku językach, którymi na co dzień
posługiwało się wielonarodowe społeczeństwo ziem byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Spotykamy artykuły, notatki, recenzje w językach polskim, litewskim,
rosyjskim, białoruskim. Tematyka autorskich publikacji Wróblewskiego dotyczy
ówczesnego ustawodawstwa, spraw mniejszości narodowych, aktywności w okresie kandydowania do Dumy Państwowej, pracy adwokackiej. Warto zwrócić uwagę
na to, że Wróblewski podpisywał swoje książki, broszury i artykuły nie tylko własnym imieniem i nazwiskiem, wykorzystywał też pseudonimy – Juodvarnis (Kruk),
T. Woronicz, T. Kornowicz.
Druga część – osobowa bibliografia przedmiotowa licząca 1058 pozycji – posiada rozbudowany układ działowy, wewnątrz każdego działu publikacje są prezentowane w układzie chronologicznym. Wykaz literatury o Wróblewskim zaczyna
się od działu Teisės žinovas. Advokatas (Specjalista w zakresie prawa. Adwokat).
Wewnątrz zostały wyróżnione poddziały Politinės ir baudžiamosios bylos (Sprawy
karne i polityczne) oraz Spaudos bylos (Sprawy związane z prasą).
Najbardziej rozbudowany dział nosi nazwę Visuomenės ir politinis veikėjas
(Działacz społeczny i polityczny) i składa się z następujących poddziałów: Kandidatas į Valstybės Dūmą (Kandydat do Dumy Państwowej), Kraštiečių (krajovcų)
sąjūdžio dalyvis (Uczestnik ruchu krajowców), Lietuvių mokslo draugijos narys
(Członek Litewskiego Towarzystwa Naukowego) oraz Masonų ložės narys (Członek
loży masońskiej).
Dział zatytułowany Bibliofilas (Bibliofil) rejestruje rozproszone w licznych
źródłach drukowanych informacje o zainteresowaniach bibliofilskich Tadeusza
Wróblewskiego, jego aktywności w zakresie gromadzenia i popularyzacji zbiorów,
o losach słynnej wileńskiej książnicy, jej cenniejszych kolekcjach i obiektach. Drobne wzmianki prasowe związane z działalnością zawodową głównego bohatera oraz
jego publikacjach spotykamy w dziale Skelbimai. Žinutės (Ogłoszenia. Wiadomości). Informacje o cenionym adwokacie i fundatorze biblioteki znacząco poszerza
dział Tadas Wróblewskis mokslo darbuose, publicistikoje, atsiminimuose (Tadeusz
Wróblewski w literaturze naukowej, publicystyce, wspomnieniach).
Nr 27/2013
Lilia Kowkiel, Greta Lemanaitė-Deprati
185
Trzecia część – Ikonografia – zawiera wskazówki o 24 publikowanych podobiznach wileńskiego prawnika i bibliofila oraz miejscach z nim związanych.
Zgromadzone i opatrzone adnotacjami ponad tysiąc pozycji w kilku językach za ponad stuletni okres (1895–2010) świadczy o wielkim nakładzie pracy Bronislavy Kisielienė z Działu Informacji Naukowej Biblioteki Litewskiej Akademii
Nauk im. Wróblewskich. Tym bardziej zaskakuje fakt pominięcia w zestawieniu bibliograficznym prac autorów białoruskich, przede wszystkim historyka Aliaksandra
Smalianczuka, który wielokrotnie odwołuje się do postaci Tadeusza Wróblewskiego
jako jednego z ideologów ruchu krajowców (Смалянчук А. Паміж краёвасцю і
нацыянальнай ідэяй. Польскі рух на беларускіх і літоўскіх землях. Гродна, 2001
(wyd. 2, dopracowane: Спб.: Неўскі прасцяг, 2004); Смалянчук А. Краёвасць у
беларускай і літоўскай гісторыі, „Беларускі гістарычны агляд”, Т. 4, сшытак
1-2 (6-7), 1997, с. 56-67; Смалянчук А. Беларускі нацыянальны рух і краёвая
ідэя, „Białoruskie Zeszyty Historyczne” 2000, nr 14, s. 45-53).
Prezentowana praca ukazała się nakładem Biblioteki Litewskiej Akademii
Nauk im. Wróblewskich dzięki wsparciu Rady Naukowej Litwy oraz Ministerstwa
Kultury Litwy. Warto zaznaczyć, że życie i działalności Tadeusza Wróblewskiego wciąż czekają na solidne opracowanie monograficzne. Można tylko spodziewać
się, że omawiana publikacja przybliży realizację tego postulatu, tym bardziej, że
w wileńskiej bibliotece noszącej imię Tadeusza Wróblewskiego zachowało się jego
archiwum osobiste.
Halina Krukowska
Uniwersytet w Białymstoku
PROZA POLSKO-UKRAIŃSKIEGO POGRANICZA W
ROMANTYZMIE – NOWE UJĘCIE
[rec. M. Bracka, Proza polska 40-80-tych lat XIX wieku. Mit – historia
– wartości, Kijów 2013, ss. 360]
[rec. М. Брацка, Польська проза 40-80-их років ХІХ століття: міф
– історія – цінності, Київ: «талком», 2013, – 360 с.]
Recenzowana monografia Maryi Brackiej jest wynikiem wieloletniej pracy
nad literaturą Kresów Południowo-Wschodnich albo, używając terminologii Autorki, pogranicza polsko-ukraińskiego XIX wieku, wpisuje się tym samym w szereg
prac polonistów ukraińskich – Rostysława Radyszewskiego, Wołodymyra Jerszowa, Lecha Sychomłynowa i innych1, sukcesywnie prowadzących badania nad spuścizną wspomnianego pogranicza różnych okresów. W kontekście powstałych dotąd
opracowań książka Maryi Brackiej okazuje się nowatorska ze względu na obiekt
badań oraz zastosowane tu strategie badawcze. Podjęła się badaczka dość trudnego
zadania przeanalizowania i reinterpretacji twórczości pisarzy pogranicza połowy
i drugiej połowy XIX wieku, sytuujących się na skrzyżowaniu różnych kultur (polskiej i ukraińskiej) i łączących tendencje artystyczne romantyzmu i pozytywizmu.
Jak zaznacza we Wstępie, „[...] kresowe teksty literackie prezentują szereg idei, wyobrażeń, mitów, ściśle związanych z życiem społeczeństwa polskiego na ziemiach
ukraińskich. Są one przesycone ideologią, korelującą z interesami tej wspólnoty
i dającą się wytłumaczyć potrzebą jeszcze silniejszej integracji, niż w etnicznym
centrum Polski, w celu zachowania tożsamości narodowej i przeciwstawienia się
polityce wynarodowienia prowadzonej przez zaborców. Uwidacznia się w nich zderzenie i połączenie elementów różnych kultur i tradycji (zachodniej i wschodniej),
budujące polifonię i relacje dialogiczne, a jednocześnie wyłaniają się antagonizmy
społeczne, etniczne, religijne”2.
Autorka pragnie przypomnieć i na trwałe wpisać w kanon literatury pogranicza tego okresu mało znane i zapomniane nazwiska pisarzy XIX wieku, słabo
przyciągające uwagę dzisiaj w polskich badaniach literaturoznawczych – Piotra
Р. Радишевський, Українсько-польське пограниччя: сарматизм, бароко, діалог культур. Серія „Київські полоністичні студії”, т. XIV, Київ 2009; В. Єршов, Польська мемуаристична література Правобережної України доби романтизму, Житомир 2010; О. Сухомлинов, Етнокультурний дискурс у літературі польсько-українського пограниччя ХХ століття, Донецьк 2012. W tym kontekście ważne są
także prace składające się na zbiór: „Українська школа” в літературі та культурі українсько-польського
пограниччя. Серія „Київські полоністичні студії”, т. VII, Київ 2005.
1
2
М. Брацка, Польська проза 40-80-их років ХІХ століття: міф – історія – цінності, Київ 2013, c. 5–6.
Nr 27/2013
Halina Krukowska
187
Bykowskiego, Michała Czajkowskiego, Michała Grabowskiego, Zenona Fisza, Teodora Tomasza Jeża, Antoniego Marcinkowskiego, braci Walerego i Władysława Łozińskich, Paulina Święcickiego, Jana Zachariasiewicza. Jak widać, obiektem analizy
Badaczki jest literatura, która powstała na terenie Prawobrzeżnej Ukrainy i Galicji,
czyli w różnych wówczas warunkach geopolitycznych. To pociąga za sobą pewne
trudności w poszukiwaniu i wyborze styków i przecięć, z którymi jednak Autorka
dość szczęśliwie się uporała. Wykonała postawione zadanie interpretacyjne dzięki
wyodrębnieniu występujących zarówno w literaturze prawobrzeżnej, jak i galicyjskiej specyficznych ujęć mitu, historii, etniczności oraz wartości.
Ważną warstwę świata przedstawionego utworów pogranicza polsko-ukraińskiego buduje mit, co zostało przedstawione w pierwszym rozdziale monografii.
Odwołując się do poglądów wybitnych badaczy istoty mitu (E. Cassirera, N. Fraya,
R. Barthesa, M. Eliadego i innych), Autorka traktuje go jako pewien egzystencjalny
model świata, jako wspólny twór pewnego określonego społeczeństwa, przechowywany w pamięci zbiorowej, formę odbicia rzeczywistości, typ myślenia o świecie,
czasie, przestrzeni, historii. Takie rozumienie mitu pozwala jej zróżnicować mit
w literaturze pogranicza polsko-ukraińskiego i wyodrębnić dwie jego postaci – jako
archaicznego światopoglądu, obrazu świata zakodowanego w świadomości ludzkiej
oraz zdolności tejże świadomości do reprodukowania sensów mitycznych.
Pierwsze wcielenie mitu Badaczka określiła mianem mitu lokalnego, argumentując rezygnację z powszechnych w polskiej i ukraińskiej literaturze przedmiotu określeń „mit polskiej Ukrainy”, „mit Ukrainy”, „mit polsko-ukraiński”3.
Lokalny ów mit znajduje swoje odzwierciedlenie w specyficznej czasoprzestrzeni,
współistnieniu sacrum i profanum oraz dychotomiczności kosmosu (arkadyjskości
i infernalności). Drugie wcielenie, elementy którego są bardzo często utożsamiane
z pierwszym, ujawnia się w szeregu mitów ideologicznych, tworzonych przez pisarzy w związku z poszukiwaniem dróg odbudowy państwa – Rzeczypospolitej
– i niemożnością realizacji tej idei. Autorka wyodrębniła i głęboko przeanalizowała
mit jagielloński, który przekształcił się później w obraz polonocentrycznych idei,
mit wojskowej jedności szlachecko-kozackiej oraz solidarności stanowej i etnicznej.
Słusznie zresztą zwraca ona uwagę na fakt, że bardzo często mit lokalny i ideologiczny współwystępują w tekstach literackich, zwłaszcza utworach Michała Czajkowskiego, Michała Grabowskiego, Teodora Tomasza Jeża, Walerego Łozińskiego.
Mit w twórczości pisarzy pogranicza polsko-ukraińskiego zostaje ściśle powiązany z historią. Zresztą właśnie interpretacje polskiej historii w XIX wieku uzyskały najbardziej mitotwórczy charakter, głównie na wspomnianym pograniczu,
które niejako w dwójnasób odczuwało potrzebę odnowienia poczucia historycznej
sprawiedliwości. Stąd w drugim rozdziale monografii Maryi Brackiej pojawia się
analiza wizji artystycznych najważniejszych epokowych wydarzeń historycznych
XVIII i XIX wieku oraz ich ładunku historiozoficznego, wcieleń idei politycznych
w treści artystyczne, ideologicznej interpretacji współczesnych autorom wydarzeń
historycznych i społecznych.
Zob. Antoniemu Malczewskiemu w 170. rocznicę pierwszej edycji „Marii”, red. H. Krukowska, Białystok
1997; Bizancjum. Prawosławie. Romantyzm. Tradycja wschodnia w kulturze XIX i XX wieku, red. J. Ławski,
K. Korotkich, Białystok 2004; H. Krukowska, Noc romantyczna. Mickiewicz, Malczewski, Goszczyński.
Interpretacje, wyd. 2, Gdańsk 2010.
3
188
PROZA POLSKO-UKRAIŃSKIEGO POGRANICZA W ROMANTYZMIE
Dokonuje się tu przeglądu popularnych na pograniczu gatunków prozy historycznej, tworzonych przez wspomnianych Czajkowskiego, Grabowskiego, Jeża,
a także Piotra Bykowskiego. Podejmuje też Badaczka próbę opisu „konceptu porażki” w twórczości Paulina Święcickiego, którego podstawą stało się traumatyczne dla
wielu Polaków doświadczenie porażki powstania styczniowego. Szczególnie ważny
wydaje się podrozdział poświęcony formom pamięci w spuściźnie literackiej pisarzy pogranicza, ponieważ kumuluje wiedzę o strategiach narracyjnych przechowywania i przekazywania potomnym pamięci historycznej.
Nie sposób nie zgodzić się z Autorką, że w kontekście kategorii mitu i historii,
mitologizowania historii na pograniczu polsko-ukraińskim niezwykle ważną rolę
odgrywa bohater etniczny. Przynależność etniczna generalnie staje się tu kodem
w komunikacji międzyludzkiej. Właśnie dlatego kolejny rozdział monografii prezentuje badania nad etnicznością, która jest kategorią różnicującą i klasyfikującą,
porządkującą wiedzę mieszkańców lokalnego świata. Ważne dla badaczy polskich
koncepcje zaproponowane przez Badaczkę ukraińską zawiera analiza zróżnicowanego obrazu etnicznego przedstawiciela narodu polskiego posiadającego także cechy
stereotypu. Jak sie wydaje, o wiele bardziej obiektywny jest opis, image Kozaka /
Ukraińca stworzonego przez polskich pisarzy, lecz dokonany z pozycji ukraińskich.
Badaczka proponuje także zweryfikować obraz władzy, czyli przedstawicieli narodów rosyjskiego i austriackiego, które choć, rzecz jasna, przeważnie są negatywne,
posiadają pewne cechy świadczące o niechęci autorów do stereotypizacji tych obrazów i jednoznacznego kojarzenia z siłą zaborczą (Święcicki, Zachariasiewicz).
Ciekawie przedstawia się także interpretacja postaci „obcych” – Tatarów, Cyganów, poniekąd Żydów, choć Żyd w sytuacji pogranicza kulturowego przemieszcza
się raczej na pozycję „innego”, jest „obcy” kulturowo, ale dzięki swojej stałej obecności i uczestnictwu w życiu lokalnego społeczeństwa zaskarbia sobie u niego prawo
do tolerancji. Warto nadmienić w tym kontekście, że obiektem badań Autorki stała się
ważna dla wskazanego wątku powieść W przededniu Zachariasiewicza, która jeszcze
przed ukazaniem się Żyda Józefa Kraszewskiego poruszała kwestię żydowską.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt zasygnalizowany w tytule monografii Brackiej, który logicznie wynika z rozważań mieszczących się w poprzednich rozdziałach. Autorka wyraża przekonanie, że proces tworzenia mitu, wizji artystycznej historii, obrazu sąsiedniego narodu zależy od postaw aksjologicznych
pisarzy, ich postrzegania fundamentalnych wartości prawdy, dobra i piękna oraz
rozumienia funkcji wartości narodowych.
Niestety, świat przedstawiony większości analizowanych utworów świadczy
o rządzących nim antywartościach, o rozpowszechnieniu się społecznej i historycznej
krzywdy i zła. Poszukiwania prawdy osobistej wiążą się z potrzebą ciągłego udowodniania własnej godności ludzkiej, wyrażania cichej niezgody, z jednej strony, albo dopuszczenia się przemocy na bliźnim, z drugiej. Autorka próbuje zinterpretować prawdę
także w wymiarze zbiorowym – prawdę pewnego narodu w udziale w tzw. świętych
wojnach (Koliszczyzna z poświęconymi nożami), w stosunkach między grupami społecznymi i etnicznymi (relacje polsko-ukraińskie). Wnioski przedłożone w tym rozdziale są czasem przygnębiające, nie zawsze wydają się oczywiste z polskiego punktu
widzenia, lecz po dokładniejszym zbadaniu okazują się w pewnym stopniu zasadne.
Nr 27/2013
Halina Krukowska
189
Obok tych ogólnoludzkich pojęć aksjologicznych w tekstach analizowanych
utworów manifestują się także wartości narodowe, wśród których Autorka wyodrębnia i opisuje wspólną historię, tradycję (tu: bizantyjską!) oraz język. Idea patrii
– wspólnej ojczyzny i historii, współwystępowanie zachodniej i wschodniej tradycji
religijnej, języka polskiego i ukraińskiego to elementy budujące tożsamość społeczeństwa pogranicza polsko-ukraińskiego, której elementem konstytuującym jest
stała – twórcza, a nie tylko rodząca konflikty – obecność kultury ukraińskiej.
Mariya Bracka, odwołując się do założeń studiów postkolonialnych (choć bez
dogmatyzmu), przeprowadziła analizę, która dała jej możliwość pokazania istoty
procesów mitotwórczych i konkretnych przejawów mitu, powiązania mitu i historii,
zapisu mitycznej historii; zbadania wyróżników etniczności jako czynnika różnicującego bohaterów i opisania obrazów etnicznych przedstawicieli wielokulturowego
społeczeństwa pogranicza; określenia wartości zapisanych przez autorów w tekstach artystycznych, co z kolei dało jej podstawę do tego, by mówić o odrębnej subkulturze opisanego pogranicza. Jak stwierdziła, „pojawienie się analizowanej literatury w czasoprzestrzeni XIX wieku i na byłych ziemiach Rzeczypospolitej, gdzie
dominowała »wysoka« polska kultura, w sytuacji wielokulturowości i romantycznej fascynacji pierwotnością, naturalnością sprzyjającą zwróceniu się ku »niskiej«
kulturze ukraińskiej, uzasadnia tezę o utworzeniu się swoistej hybrydy kulturowej
– subkultury pogranicza, a w jej ramach literatury4. Ostatnia aktualizuje ważne
dla polskiego dyskursu politycznego i społecznego problemy, lecz rozwiązuje je
przy pomocy lokalnych narzędzi: w ideologicznie poprawny sposób buduje narrację
o ważnych dla tego świata wydarzeniach historycznych i współczesnych, wydobywa z miejscowej pamięci zbiorowej potrzebnych »swoich« bohaterów, mających
także znaczenie dla autochtonów, budując odpowiednie mity i system wartości”5.
Badaczka przekonywująco udowodniła, że wartość spuścizny pisarzy pogranicza polega na tym, że odzwierciedla ona proces komunikacji i współoddziaływania kultur, grup etnicznych i mentalności oraz wypracowania odrębnego kodu
kulturowego, osobnych mitów, symboli, wyobrażeń, pojęć, lokalnej ideologii. Recenzowana monografia jest zatem pracą o charakterze interdyscyplinarnym, która
przede wszystkim ukazuje specyfikę i kierunki rozwoju prozy pogranicza polsko
-ukraińskiego połowy i drugiej połowy XIX wieku.
Można wyrazić nadzieję, że w przyszłości Badaczka podejmie analizę poruszanej tu problematyki także w szerszym kontekście pogranicznej (a dla wielu
Polaków: kresowej!) duchowości. Od ethnosu – z jego symboliką i mitami, tradycją
czy tradycjami – wiedzie prosta droga do wymiaru, który pokazuje kulturę jako teofanię. Taką sferą – pomimo historycznych obciążeń, krzywd, konfliktów – jest także
pogranicze polsko-ukraińskie. Książka kijowskiej badaczki z Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki to znakomity, pogłębiony i wyważony, rzec by można: roztropny
krok ku przyszłej syntezie historycznoliterackiej polsko-ukraińskiego terytorium,
tak bogatego i kulturotwórczego.
Z podobną sytuacją, co należy zaakcentować, mamy do czynienia na pograniczu polsko-litewskim,
w Inflantach. Zob. B. Cywiński, Szańce kultur. Szkice z dziejów narodów Europy Wschodniej, Warszawa
2013.
4
5
М. Брацка, Польська проза 40-80-их років ХІХ століття: міф – історія – цінності, dz. cyt., s. 305
Wojciech Kalinowski
Uniwersytet w Białymstoku
NOWE KSIĄŻKI O STEFANIE GRABIŃSKIM –
OSIĄGNIĘCIA I KONTROWERSJE
[rec. E. Krzyńska-Nawrocka, Ciemne terytoria. Człowiek i świat w prozie Stefana Grabińskiego, Kraków 2012; K. Trzeciak, Figury pożądania, figury pisania
w wybranych nowelach Stefana Grabińskiego, Przemyśl 2012]
Na skrzydłach popularności tematyki grozy/horroru/niesamowitości od kilku
lat unosi się Stefan Grabiński − polski mistrz literatury fantastycznej, znany między innymi z cyklu nowel kolejowych Demon ruchu. Obok licznych współczesnych
wznowień jego utworów, zarówno tych, dzięki którym uzyskał sławę, jak i tych
mniej udanych, nieraz rozrzuconych po czasopismach i pozostających na marginesie tej enigmatycznej twórczości, pojawiają się również nowe opracowania tejże,
udowadniając, że w materii „fantastycznej” jest wiele „białych plam”, czy niejasności, które można wywołać, przybliżyć i uzupełnić.
W roku 2012 na rynku wydawniczym pojawiły się dwie godne uwagi pozycje, poświęcone w całości twórczości Stefana Grabińskiego. W Krakowie ukazała
się obszerna, licząca ponad trzysta stron, mająca aspiracje stania się uwspółcześnioną monografią autora Salamandry, praca badawcza autorstwa pani Elizy Krzyńskiej-Nawrockiej zatytułowana Ciemne terytoria, opatrzona podtytułem Człowiek
i świat w prozie Stefana Grabińskiego. Z kolei w oddalonym o 250 kilometrów Przemyślu, staraniami Towarzystwa Przyjaciół Nauk, światło dzienne ujrzała licząca
ponad 130 stron książka pani Katarzyny Trzeciak zatytułowana Figury pożądania,
figury pisania w wybranych nowelach Stefana Grabińskiego.
Pierwsza ze wspomnianych książek jest skróconą wersją rozprawy doktorskiej, której głównym zamierzeniem miała być „próba reinterpretacji tej [Grabińskiego − W.K.] twórczości, z uwzględnieniem jej dotychczasowych recepcji i wskazaniem nowych możliwości lekturowych. Rozważania w niej zawarte skupiają się
wokół koncepcji człowieka i świata, którą w sposób najpełniejszy stworzył Grabiński w swojej prozie”1.
Rozległy tekst podzielony został na części według dobranego i przemyślanego klucza antynomicznych zestawień: cielesność − duchowość, istnienie − nieistnienie, rzeczywistość − nierzeczywistość itd. Układ pracy przypomina znaną
wszystkim miłośnikom twórczości autora Demona ruchu archaiczną już nieco monografię Artura Hutnikiewicza, która była pierwszą (i jak dotąd jedyną) próbą ujęcia
całości zjawiska literackiego, jakim był Grabiński.
E. Krzyńska-Nawrocka, Wstęp, w: tejże, Ciemne terytoria. Człowiek i świat w prozie Stefana Grabińskiego,
Kraków 2012, s. 6.
1
Nr 27/2013
Wojciech Kalinowski
191
Opracowanie Elizy Krzyńskiej-Nawrockiej próbuje uzupełnić tę lukę. Badaczka nie ogranicza się do fragmentów czy pojedynczych tekstów, prowadząc swoją
narrację w porządku tematycznym, ze skrupulatnością odnotowując poszczególne
„ujawniania” się określonych zagadnień we wszystkich tekstach, również tych mniej
znanych. To wszystko opatrzone zostało mnogością cytatów, przywołań, komentarzy.
Czy warto więc tę książkę polecić fanom Grabińskiego? Na pierwszy rzut
oka − tak, po bliższym zapoznaniu się z treścią − już niekoniecznie. Problem pojawia się już przy próbie odpowiedzi na pytanie: do kogo ta pozycja jest adresowana? Czy do każdego czytelnika, do miłośnika fantastyki, czy może jedynie do
nielicznych zwolenników twórczości Grabińskiego? O ile osoba z pierwszej grupy
może poczuć się przytłoczona mnogością zawartych w niej faktów, które z trudem
przyswoi, o tyle każdy miłośnik prozy Grabińskiego wyjdzie z przygody z książką
raczej zdegustowany.
Książka jest po prostu napisana źle. Nie chodzi tutaj o układ prezentowanych
treści, ale sposób komunikacji z odbiorcą. Czyta się ją z trudem i z nudą. Nie wnosi
nic nowego, czego nie wiedziałby przeciętny miłośnik Grabińskiego, a błędy językowe rażą w opracowaniu, które chce być współczesną monografią autora Demona
ruchu. Już zdecydowanie lepiej przeczytać pracę Hutnikiewicza, która może i trąci
myszką, ale jest skończoną i dopracowaną koncepcją spotkania z delikatną materią fantastyki. Autorka wylicza poszczególne elementy świata przedstawionego, ale
czyni to w sposób zbyt mechaniczny i zbyt drobiazgowy. Twórczość Grabińskiego
zostaje „rozkawałkowana” i zmierzona, ale brak konstruktywnych, nowatorskich
wniosków, które z takiego „badania” mają płynąć. Naprawdę trudno jest przebrnąć
przez nią w całości, mimo tego, że rozdziały są dość krótkie i w założeniach miały
sprzyjać lepszemu odbiorowi treści.
Druga ze wspomnianych pozycji zajmuje się Grabińskim w zupełnie inny
sposób. Tu badaniom poddanych zostało jedynie kilka utworów Grabińskiego −
w głównej mierze pozostających poza głównym nurtem. Andrzej Zawadzki w recenzji tej pracy podkreślił, że „(…) autorka łączy sprawność w operowaniu trudnymi pojęciami i kategoriami filozoficznymi z umiejętnością wniknięcia w tkankę
tekstów i bogactwo ich znaczeń”2.
W przypadku noweli Na wzgórzu róż Badaczka proponuje całkowicie nowe
odczytanie tekstu. Ma być ono oparte w głównej mierze o retorykę Erosa i erotykę
Tanatosa, co sugeruje istnienie pewnej grupy powiązań między pragnieniem miłości a eksterioryzacją śmierci. Autorka z wyjątkową erudycją prowadzi nas przez
labirynt różnorodnych, ale popartych rzetelną wiedzą koncepcji, które umożliwiają
odkrycie w rozebranym na części tekście nowych znaczeń. Nowela w ujęciu Badaczki okazuje się idealnym zobrazowaniem pragnienia pożądania, które nierozerwalnie złączone ze śmiercią, zdaje się jednocześnie autonomiczną siłą kreującą
rzeczywistość.
W proponowanym toku interpretacji pojawiają się znane symbole, takie jak
słońce, róże czy symbolika muru, aby w ujęciu Trzeciak nabrać głębokiej, mrocznej
treści, której reminiscencje odnajdziemy w innych utworach pisarza z Galicji. Jak
Z Recenzji dr. hab. Andrzeja Zawadzkiego, w: Katarzyna Trzeciak, Figury pożądania, figury pisania w wybranych nowelach Stefana Grabińskiego, Przemyśl 2012.
2
192
NOWE KSIĄŻKI O STEFANIE GRABIŃSKIM – OSIĄGNIĘCIA I KONTROWERSJE
Stefan Grabiński w roku 1919 (ze zbiorów Joanny Staręgi)
Nr 27/2013
Wojciech Kalinowski
Stefan Grabiński, fotografia
193
194
NOWE KSIĄŻKI O STEFANIE GRABIŃSKIM – OSIĄGNIĘCIA I KONTROWERSJE
podsumowuje autorka: „(…) Na wzgórzu róż jest zapisem procesu dochodzenia podmiotu do odkrycia swojego pragnienia jako pożądania erotyzmu śmierci”3.
Rozwinięciem tematyki pożądania śmierci ma być utwór Grabińskiego Tajemnica hrabiego Maspery, który Autorka stara się odczytać na zupełnie innym,
nieproponowanym dotychczas poziomie. Sparafrazowanie tytułu powieści Milana
Kundery w podtytule rozdziału poświęconego tekstowi Grabińskiego również nie
wydaje się przypadkowe: oba teksty traktują o ludzkiej egzystencji, realizującej się
na wielorakich płaszczyznach: śmierci i życia, ciała i duszy, ale przede wszystkim
− miłości i śmierci. Prowadzona z wielkim wyczuciem narracja rozwija przed nami
niezwykłe bogactwo treści, kryjące się w tym niepozornym dziele. Miłość hrabiego
do żony okazuje się w gruncie rzeczy świętokradczym pożądaniem świętości, odbiciem najmroczniejszych tajników ludzkiej duszy, uczuciem fatalnym. Okraszone
bogatą literaturą przedmiotu rozważania pozwalają spojrzeć na tekst z różnych perspektyw. Autorka znajduje w nim swobodne reminiscencje teorii markiza de Sade
czy klasyka perwersji − Leopolda von Sacher-Masocha.
Enigmatyczny tytuł kolejnego rozdziału, ujęty w formie pewnej gry językowej, sugeruje, że Badaczka do kolejnego tekstu Grabińskiego również podejdzie
w sposób nieszablonowy, łamiący ustalone tropy interpretacyjne. Podzwonne wypartego, wyparte Podzwonne to rozdział poświęcony noweli, która w dotychczasowym ujęciu, zarówno w warstwie językowej, jak i konstrukcyjnej, nie przedstawiała wartości. W opracowaniu pani Trzeciak Podzwonne nagle zyskuje blask,
zostaje odświeżone, a następnie zinterpretowane z użyciem zaskakujących, unowocześnionych, ale i dość kontrowersyjnych kluczy: homoerotyzmu, tożsamości płci
i świadomości, kobiecości, okraszonych ponadludzkim zapisem pożądania. Tak
o Grabińskim nie pisał nikt wcześniej. To wszystko zostało ponadto wzbogacone
szerokim spektrum odniesień do innych tekstów kultury i literatury, ze szczególnym uwzględnieniem dorobku antycznego i wpływu typowej dla tego okresu symboliki z dziedziny: sztuki (funkcjonowanie rzeźby) i filozofii (Platon).
Dziedzina to prawdopodobnie jeden z najczęściej przywoływanych tekstów
Grabińskiego, który obok cyklu nowel „kolejowych” zadecydował o rozpoznawalności fantasty. Ale tym razem tekst zostaje zinterpretowany, ujęty w ramy „nowoczesnej” metodologii, stając się ukoronowaniem pielgrzymek Katarzyny Trzeciak
w głąb świata wyobraźni Grabińskiego. Badaczka w rozdziale Poza zasadą języka
proponuje niezwykłą podróż, która prowadzi w miejsca graniczne, które od zawsze
były materią rozważań lwowskiego pisarza. Słowo − myśl, pasja tworzenia − możliwości eksterioryzacji myśli, pragnienie doskonałości − ograniczenia zmysłowości
− to zagadnienia typowe dla Grabińskiego, a w tekście Trzeciak zostają ponownie
przywołane i opatrzone rzetelnym komentarzem.
Książka Katarzyny Trzeciak rzuca nowe światło na twórczość Stefana Grabińskiego. Warto o niej wspomnieć, gdyż odkrywa naprawdę interesujący świat autorskiej wyobraźni w tych utworach, które nie cieszyły się dotąd popularnością.
To niezwykle ważne, gdyż niejako daje „zielone światło” do głębszej analizy innych utworów pisarza, zwłaszcza tych spoza głównego nurtu. Trzeciak przełamuje
K. Trzeciak, Tajemnica hrabiego Maspery, czyli nieznośna bliskość popędu, w: tejże, Figury pożądania,
figury pisania w wybranych nowelach Stefana Grabińskiego, Przemyśl 2012, s. 35.
3
Nr 27/2013
Wojciech Kalinowski
195
funkcjonujące dotychczas „szufladkowanie” Grabińskiego, nie wspominając ani
słowem o kolejowych fascynacjach polskiego mistrza grozy. Tym, co szczególnie ją
zajmuje, jest figura pożądania, które zostaje „wpisane” w proces tworzenia dzieła.
Obie wspomniane książki są dowodem na to, że twórczość Grabińskiego
przeżywa swój renesans. W ciągu trzech ostatnich lat w księgarniach pojawiło się
około kilkunastu pozycji nawiązujących do Grabińskiego, ale − jak widać z powyższych refleksji − prezentują one różny poziom i nie zawsze są godne uwagi, mimo
atrakcyjnej, przyciągającej wzrok okładki czy enigmatycznego tytułu. Wydaje się,
że nazwisko „Grabiński” działa trochę jak magnes czy wabik, który skutecznie zachęci do kupna.
Czy warto więc przeczytać obie książki? Książkę Katarzyny Trzeciak polecam zdecydowanie, natomiast zakup pozycji Elizy Krzyńskiej-Nawrockiej jedynie
sugeruję. Pierwsza z nich to prawdziwa literacka uczta, doprawiona doskonale, zaspokająca nawet najwybredniejsze gusta i oczekiwania, którą kontempluje się lekko
i z przyjemnością. Druga z pozycji wypada blado − a w porównaniu do bogactwa
wrażeń, które sugeruje „pożądanie”, to jedynie „zjadliwa”, ciężkostrawna porcja
historycznoliterackiego mięsiwa, które nie dość, że smakuje dość podejrzanie, to
jeszcze odbić się potem może „literacką” czkawką.
Izabela Szymańska
Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego
POLSKIE STARODRUKI W ZBIORACH BIBLIOTEKI
UNIWERSYTECKIEJ W ODESSIE
[rec. Katalog: opr. G. W. Wielikodnaja, O. L. Liaszenko; red. M. O. Podriezowaja; red. nauk., wstęp prof. dr hab. W. Walecki; Odessa: Odeski Uniwersytet Narodowy, 2012. - 380 s.: tekst ukr., pol.]
W 2012 roku ukazał się katalog starodruków znajdujących się w zbiorach
Biblioteki Naukowej Odeskiego Uniwersytetu Narodowego im. I. I. Miecznikowa.
W zbiorach biblioteki przechowywanych jest ponad 4 mln. woluminów i wydań
periodycznych.
W 1865 roku ukazem cara Aleksandra II został utworzony w Odessie Imperatorski Uniwersytet Noworosyjski. Początek uczelni dała szkoła średnia tzw. Liceum Richelieu. To właśnie zbiory biblioteki liceum stały się podstawą stworzenia
biblioteki uniwersyteckiej. W jej zasobach znalazły się między innymi: starodruki
ze zbiorów Wileńskiej Biblioteki Akademii Medyczno-Chirurgicznej, starodruki
z prywatnej kolekcji Jana Śniadeckiego, księgozbiór slawisty prof. Wiktora Iwanowicza Grygorowicza. Były to wydania polskie głównie z zakresu matematyki,
fizyki, pedagogiki, przekłady literatury antycznej, filologii słowiańskiej itp. Zbiory
biblioteki uzupełniano kolejnymi zakupami o:
•bibliotekę polskiego slawisty, etnografa i bibliografa Andrzeja Franciszka
Kucharskiego,
•bibliotekę polskiego bibliofila i znawcy historii prawa Romualda Hubego,
•bibliotekę hrabiów Woroncowych z majoratu Woroncowych w Odessie.
Po 1919 roku biblioteka otrzymała księgi kolekcjonera i działacza społecznego, Konrada Berezowskiego, a w latach 30. XX wieku została uzupełniona księgami
z kolekcji uczestnika powstania styczniowego, Karola Sosnowskiego.
Obecnie w zbiorach Biblioteki Naukowej Odeskiego Uniwersytetu Narodowego znajduje się ok. 399 tytułów polskich ksiąg z XVI–XVIII wieku oraz ok.
607 egzemplarzy wydań periodycznych. Największą część kolekcji stanowią druki
XVIII-wieczne. Najstarszą polską książką w zbiorach jest dzieło Stanisława Orzechowskiego, polskiego publicysty i historyka z XVI wieku, Kazania pogrzebowe
Stanisława Orzechowskiego [...] przy pogrzebie Zygmunta Jagiellona [Zygmunta
Starego] króla polskiego, wydane po łacinie w Krakowie w 1548 roku. Warto byłoby wspomnieć jeszcze jeden ciekawy starodruk – egzemplarz Biblii Radziwiłłowskiej. Wydana w 1563 roku w Brześciu nakładem Mikołaja Radziwiłła Czarnego.
Zapisy własnościowe księgi świadczą o tym, że należała ona m.in. do Juliana Ursyna Niemcewicza. Następnie trafiła do biblioteki hrabiów Woroncowych, z którą
została zakupiona do zbiorów biblioteki Uniwersytetu w Odessie.
Nr 27/2013
Izabela Szymańska
197
Pierwsze zalążki pomysłu wydania katalogu pojawiły się na konferencji naukowej Książka w Rosji, która odbyła się w 2004 roku w Sankt Petersburgu. Spotkali się na niej „starodrucznicy” z Rosji, w tym: Irina Leonidowa Wielikodnaja
oraz bibliografowie z Krakowa, tacy jak: prof. dr hab. Wacław Walecki. Kolejnym
krokiem stał się projekt Libri Exulati, którego efektem był cykl międzynarodowych
konferencji naukowych, zorganizowanych przez Centrum Badawcze Bibliografii
Polskiej Estreicherów w Krakowie przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Konferencje poświęcone zostały kwestiom związanym z naukowym katalogowaniem starodruków polskich, znajdujących się w państwowych bibliotekach Rosji, Litwy, Ukrainy i Białorusi. Stały się też impulsem do rozeznania,
jakie polskie starodruki, w jakich ilościach i w jakim stanie opracowania znajdują
się w bibliotekach na Wschodzie. W rezultacie okazały się także przyczynkiem do
sporządzenia odpowiednich katalogów. Wydany w 2012 roku odeski katalog starodruków polskich jest pierwszym materialnym rezultatem projektu Libri Exulati.
Katalog zawiera opis zbioru starodruków polskich przechowywanych w Bibliotece Naukowej Odeskiego Uniwersytetu Narodowego im. I. I. Miecznikowa.
Są to starodruki wydane w języku polskim, wydrukowane na terytorium Polski
w różnych okresach istnienia państwa polskiego. Kolekcja zawiera: źródła polskiej
i litewskiej historii, historii prawa – przede wszystkim kodeksy i akty prawne, literaturę teologiczną, liturgiczną i dotyczącą dziejów kościoła, opracowania z historii
powszechnej, dzieła z zakresu filologii słowiańskiej i polskiej, pedagogiki, filozofii,
matematyki, fizyki i medycyny.
Opisy bibliograficzne katalogu opracowano według zasad instrukcji Zasady przygotowywania opisów bibliograficznych starodruków (Moskwa 2007) oraz
zgodnie z międzynarodowym standardem Międzynarodowy Standard Opisów Bibliograficznych dla Starodruków (Antykwariusz).
Hasła autorskie oraz tytułowe ułożone są w jednym porządku alfabetycznym.
Każdy opis katalogu zawiera: numer porządkowy woluminu, nazwisko i imię autora, daty jego życia, tytuł dzieła, informacje o innych utworach występujących
w klocku introligatorskim (oprócz podstawowego), wiadomości o osobach biorących udział w przygotowaniu druku (tłumacz, redaktor), adres wydawniczy (miejsce wydania, drukarz i/lub wydawca, rok wydania), format (według złożeń arkusza), objętość druku (ilość stron lub kart), odnośniki bibliograficzne i dodatkowe
informacje. Tytuły podawane są w oryginalnym zapisie, jak również zachowana jest
oryginalna interpunkcja. Dodatkowo, w dalszej części opisu podane zostały: krótkie wiadomości o edycji i charakterystycznych cechach danego egzemplarza, omyłki w paginacji, sygnatury, stopień zachowania księgi, informacje o marginaliach
i notatkach użytkowników, notatki proweniencyjne (zapisy własnościowe, dedykacje, ekslibrisy, pieczątki i inne zapisy), opis oprawy (datowanie, materiał, elementy
zdobnicze, uszkodzenia).
Na końcu opisu podano sygnaturę biblioteczną. Katalog zawiera także indeksy: alfabetyczny tytułów, geograficzny, chronologiczny, drukarzy i wydawców (ułożony według miast), proweniencji. Zamieszczono też spis zastosowanych skrótów
198
POLSKIE STARODRUKI W ZBIORACH BIBLIOTEKI UNIWERSYTECKIEJ
Okładka Katalogu polskich starodruków, wydanego w Odessie
Nr 27/2013
Izabela Szymańska
199
i spis skrótów cytowanych źródeł. Uzupełniono katalog materiałem ilustracyjnym.
Są to zdjęcia przykładowych starodruków – kart tytułowych, stronic druków i rycin.
Starodruki służą wszechstronnym badaniom naukowym: historycznym, literackim, kulturowym, społecznym i wielu innym. Autorzy opracowania katalogu
polskich starodruków postawili przed sobą zadanie zapoznania badaczy z zasobem
kolekcji poloników Biblioteki Naukowej Odeskiego Uniwersytetu Narodowego. Cel
został całkowicie osiągnięty. Autorom opracowania i redaktorom udało się w sposób jasny i przejrzysty zapoznać czytelnika ze wspomnianą wyżej kolekcją. Układ
katalogu w porządku alfabetycznym daje możliwość szybkiego dotarcia do poszukiwanego starodruku. Zamieszczenie tytułów druków w języku oryginalnym, jak
również dwujęzycznego wstępu i słowa od redaktorów umożliwia korzystanie z katalogu również bez znajomości języka ukraińskiego. Bardzo szczegółowe informacje dodatkowe, które zawierają opisy bibliograficzne katalogu pozwolą zaoszczędzić badaczom sporych wydatków związanych z odbyciem kwerendy w odeskiej
bibliotece. Niektóre z tych informacji, jak np. znaki proweniencyjne, informacje
o miejscu wydania, informacje o wydawcy, ekslibrisy, pieczątki, dedykacje, zapewne dostarczą wielu wiadomości źródłowych bez konieczności osobistego przeglądania ksiąg. Dużym atutem katalogu okazały się indeksy.
Umieszczenie aż czterech różnych indeksów w publikacji wymagało wielu
dodatkowych nakładów pracy. Jednakże jest to bardzo duże udogodnienie dla osób
korzystających z niego. Na szczególną uwagę zasługuje indeks drukarzy i wydawców skonstruowany alfabetycznie według miast. Jest to ważne źródło informacji dla
osób zajmujących się proweniencją wydawniczą polskich starodruków czy historią
i działalnością poszczególnych drukarni lub drukarzy. Podobnie zresztą indeks proweniencji daje ciekawy materiał źródłowy o księgozbiorach instytucji i osób prywatnych. Ciekawym uzupełnieniem jest materiał ilustracyjny wybranych starodruków. Zamieszczone zostały zdjęcia: kart tytułowych, poszczególnych stron, znaków
własnościowych, ekslibrisów, ilustracji.
Nie jest on może zbyt obszerny, ale stanowi interesujące urozmaicenie, pozostawiając niestety pewien niedosyt. Jedynym mankamentem katalogu jest forma
jego wydania. Zbyt mały margines wewnętrzny powoduje pewien problem w czytaniu. Brak możliwości odpowiedniego rozłożenia książki sprawia trudność w odczytywaniu tekstu, a szczególnie końcówek poszczególnych wersów. Również okładka
wydaje się nieodpowiednia dla tego typu publikacji. Wykonana z miękkiego papieru, bez dodatkowych wzmocnień i zabezpieczeń po dłuższym i intensywnym
korzystaniu ulegnie zniszczeniu.
Polonika w zbiorach bibliotek na Wschodzie wciąż są tematem wymagającym
dalszych badań. Pojawia się coraz więcej opracowań i katalogów przybliżających
zasoby wschodnich bibliotek. Stanowi to duże ułatwienie i bardzo dobre narzędzie
w pracach badawczych polskich naukowców. Szczególnie w pracach młodych i niezbyt doświadczonych badaczy okazuje się nieocenionym instrumentem. Każdy,
kto planuje kwerendę, szczególnie na Wschodzie, musi przygotować sobie narzędzia, jakimi będzie się posługiwał podczas pracy. Niezmiernie ważne okazują się
właśnie wszelkiego rodzaju katalogi poloników w zbiorach bibliotek za granicami
kraju. Dokładnie takim narzędziem i pomocą naukową stał się katalog – Polskie
200
POLSKIE STARODRUKI W ZBIORACH BIBLIOTEKI UNIWERSYTECKIEJ
starodruki w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej wydany przez Odeski Uniwersytet Narodowy w Odessie w 2012 roku. Ogrom pracy i rzetelność danych, jakie zostały włożone w trud opracowania katalogu, będą bez wątpienia cennym źródłem.
Wszelkie zawarte w nim informacje na pewno posłużą polskim badaczom i staną się
pomocą w ich pracy naukowej.
Myślę, że zawartość i treść katalogu stanowi dużą rekompensatę kilku mankamentów formy wydania publikacji. Uważam, że stał się on ważnym wkładem
w poznanie zagadnienia starodruków polskich przechowywanych w bibliotekach
Ukrainy. Jest bardzo dobrym źródłem do badań dla językoznawców, bibliografów,
bibliotekoznawców, ale również historyków. To pozycja godna polecenia polskim
badaczom, a w szczególności młodym naukowcom. Stanowić będzie na pewno
przydatne narzędzie w ich pracy.
Katalog wydany został drukiem, jednakże można z niego skorzystać również
w wersji elektronicznej, która została zamieszczona na stronie Biblioteki Naukowej
Odeskiego Uniwersytetu Narodowego im. I. I. Miecznikowa pod adresem http://
liber.onu.edu.ua/pdf/polski_starodr.pdf.
Generalnie, samo wydanie opiniowanego katalogu należy uznać za ważne
wydarzenie naukowe, szczególnie dla badaczy staropolskiego dziedzictwa naszej
kultury.
Lidia Gerc
Stacja PAN w Wiedniu
Grzegorz Kowalski
Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego
OBRAZ HISTORYCZNO-STATYSTYCZNY WIEDNIA
KSIĘCIA EDWARDA LUBOMIRSKIEGO (1796–1823)
– PERSPEKTYWY EDYCJI KRYTYCZNEJ DZIEŁA,
SEMINARIUM NAUKOWE,
WIEDEŃ 26 VI 2013
Dnia 26 czerwca 2013 roku odbyło się w Stacji Naukowej Polskiej Akademii
Nauk w Wiedniu seminarium naukowe poświęcone jednemu z najbardziej zapomnianych, najsłabiej poznanych pisarzy polskich początku XIX wieku, Edwardowi
księciu Lubomirskiemu (1796–1823). Był on, jak wynika z dotychczasowych ustaleń, pierwszym na ziemiach polskich romantykiem.
Edward książę Lubomirski – dyplomata, filantrop, pisarz – długo pozostawał
w Polsce pisarzem zapomnianym. Jak wynika z najnowszych badań, był on prekursorem romantyzmu w Polsce, a nawet, rzec można, pierwszym polskim romantykiem. Co więcej, gorąco propagował wzorce estetyczne i ideowe rodem z Niemiec,
Anglii i Austrii, państw, których kulturę poznał przebywając w nich w charakterze
dyplomaty. Służbę pełnił też w Wiedniu, gdzie zapewne na jednej ze scen teatralnych tego miasta zobaczył Fausta Augusta E. F. Klingemanna, którego potem przełożył na język polski. Głównym jednak owocem pobytu w stolicy Austrii jest prekursorski i poruszający: Obraz historyczno-statystyczny Wiednia (napisany w 1815
roku, opublikowany w 1821). Książka utrzymana jest w duchu ówczesnej epoki,
przy napisaniu której autor odwoływał się do jeszcze niezidentyfikowanych źródeł
(m.in. przy opisie okolicznych miejscowości), jednak sposób w jaki autor postrzega
i opisuje ludzi oraz ich obyczajowość jest jak na tę epokę niezwykły.
Obraz… jest wielkiej wartości dziełem przedstawiającym obszernie i wielostronnie Wiedeń, wiedeńczyków, kulturę austriacką i niemiecką, obyczajowość
i mentalność Austriaków. Seminarium w Stacji PAN odbyło się przede wszystkim
w związku z rozpoczęciem w 2013 roku edycji Dzieł zebranych Edwarda księcia
Lubomirskiego (jako tom I ukaże się jego przekład Fausta Klingemanna) oraz
przygotowaniami do krytycznej edycji Obrazu Wiednia.
Seminarium „Obraz historyczno-statystyczny Wiednia księcia Edwarda Lubomirskiego – perspektywy edycji krytycznej dzieła” przygotowały wspólnie Stacja Naukowa PAN w Wiedniu, Katedra Badań Filologicznych „Wschód – Zachód”
działająca na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu w Białymstoku oraz Instytut
Slawistyki Uniwersytetu Wiedeńskiego. Przygotowania koordynowali w ramach
202
„OBRAZ HISTORYCZNO-STATYSTYCZNY WIEDNIA” KSIĘCIA...
tego projektu: prof. Bogusław Dybaś (Stacja PAN), prof. Jarosław Ławski (KBF
„Wschód – Zachód”) i prof. Alois Woldan (Uniwersytet Wiedeński). Tematykę spotkania określono następująco:
•Lubomirski i jego misja dyplomatyczna w Wiedniu.
•Projekt naukowej edycji Obrazu Wiednia i Dzieł zebranych Lubomirskiego.
•Wiedeń w opisie Lubomirskiego: miasto, ludzie, cywilizacja, życie
towarzyskie.
•Literatura i kultura stolicy Austrii w Obrazie.
•Wiedeńczyk w oczach Polaka.
•Elementy kultury i literatury niemieckiej w Obrazie Wiednia.
•Obraz Lubomirskiego na tle innych wizerunków Wiednia z tego czasu.
•Gatunkowy kształt dzieła.
•Dzieje recepcji (zapomnienia) Obrazu Wiednia.
Ten bogaty w wydarzenia dzień rozpoczął się o godz. 10:00 w Bibliotece Stacji PAN, gdzie zgromadzonych powitał prof. Bogusław Dybaś. Program przewidywał najpierw krótkie wystąpienia, które wygłosili:
•prof. dr hab. Jarosław Ławski (Uniwersytet w Białymstoku);
Pierwszy polski romantyk i jego opis Wiednia. Problemy edycji dzieła,
•prof. dr hab. Alois Woldan (Universität Wien, Institut für Slawistik);
Wiedeń Lubomirskiego
•prof. dr hab. Bogusław Dybaś (Stacja Naukowa PAN w Wiedniu);
Kontekst historyczny dzieła Lubomirskiego
•dr Anna Janicka (Uniwersytet w Białymstoku);
Obraz kobiety i mężczyzny w dziele Lubomirskiego – w perspektywie socjologicznej i feministycznej
•dr hab. Marta Kopij-Weiβ (Uniwersytet Wrocławski, Instytut Filologii
Germańskiej);
Edward Lubomirski w polsko-niemieckim dyskursie romantycznym
•mgr Grzegorz Kowalski (Uniwersytet w Białymstoku).
„Obraz historyczno-statystyczny Wiednia” Edwarda Lubomirskiego
w kontekście dziewiętnastowiecznych przemian podróżopisarstwa
Po tej części rozpoczęła się żywa dyskusja z udziałem prelegentów, a także
pracowników Stacji PAN: dr Anny Ziemlewskiej (Wicedyrektor Stacji), mgr Lidii
Gerc (Biblioteka Stacji), mgr Agnieszki Ilskiej i mgr Irmgard Nöbauer (Stacja PAN).
Szczególny charakter tej części spotkania nadała obecność uczonych z Wiednia, tamtejszych bibliotekarzy, między innymi: niezależnego historyka dra Tomasza Szuberta,
mgr Joanny Ziemskiej, tłumaczki, prezesa Klubu Profesorów przy Stacji, mgr Evy
Hüttl-Hubert, eksperta Grupy Słowiańskiej i Wschodnioeuropejskiej Austriackiej Biblioteki Narodowej, dra Hansa Bisanza, emerytowanego pracownika Wien Museum,
prof. Aloisa Woldana z Instytutu Slawistyki Uniwersytetu Wiedeńskiego.
Tematem dyskusji były perspektywy edycji krytycznej opus magnum Lubomirskiego, tj. Obrazu Wiednia, który to projekt przedstawił prof. Ławski, zaznaczając, iż będzie on częścią 5- lub 6-tomowej edycji Pism zebranych pisarza. Pod koniec 2015 roku w białostockiej Naukowej Serii Wydawniczej „Czarny Romantyzm”
Nr 27/2013
Lidia Gerc, Grzegorz Kowalski
Edward Lubomirski, Obraz historyczno-statystyczny Wiednia, Warszawa 1821
– strona tytułowa.
203
204
„OBRAZ HISTORYCZNO-STATYSTYCZNY WIEDNIA” KSIĘCIA...
ukaże się pierwszy tom Pism zebranych, zawierający edycję Fausta A. E. F. Klingemanna, którego na scenie wiedeńskiego teatru widział poeta, a potem przełożył
na polski, poprzedzając swą translację obszernym wstępem, w którym przedłożył
projekt narodowej literatury polskiej. Miałaby ona – szczególnie dramat i teatr – zerwać z wzorami klasycyzmu francuskiego i oprzeć się na wczesnym romantyzmie
niemieckim (Jean-Paul, Schleglowie, Klingemann, mity i baśnie).
W czasie Seminarium dyskutowano jednak przede wszystkim nad następującymi zagadnieniami: sposobem edycji Obrazu Wiednia, znaczeniem wyrażenia „historyczno-statystyczny” w tytule dzieła, szczegółami osobowości wiedeńczyków,
odnotowanymi przez Polaka, oryginalnością i konwencjonalnością utworu, zachowaniem lub nie archaicznego kształtu językowego i ortograficznego tekstu, pobycie
poety na misji dyplomatycznej w Wiedniu w czasie Kongresu Wiedeńskiego.
W związku ze zbliżającą się 200. rocznicą Kongresu prof. Dybaś i prof. Woldan zgłosili inicjatywę przybliżenia wiedeńskiemu środowisku naukowemu sylwetki i dzieła Lubomirskiego przez przełożenie na język niemiecki ostatniego rozdziału
Obrazu, poświęconego krytycznemu oglądowi i relacji z Kongresu Wiedeńskiego.
Nadto w „Roczniku Stacji PAN” ukazał się artykuł po niemiecku prof. Ławskiego
Książę Edward Lubomirski i literackie owoce jego pobytu w Wiedniu. Publikacje
mają być częścią przygotowań Stacji PAN do obchodów rocznicy Kongresu Wiedeńskiego w Wiedniu. Wszystko wskazuje na to, że projekt przekładowy zostanie
zrealizowany dzięki Stacji PAN w Wiedniu już w 2014 roku.
Wieczorem natomiast w cyklu Copernicus-Vorlesunen, w Sali Jana III Sobieskiego w Stacji PAN (Boerhaavegasse 25), odbył się wykład publiczny prof. Jarosława
Ławskiego Fürst Edward Lubomirski und die literarischen Früchte seines Aufenthalts
in Wien. Prelegent mówił o dramatycznej biografii księcia, który, poznawszy wielkie
stolice Europy, napisawszy cztery ważne dzieła, zginął nonsensownie w pojedynku:
Można zapytać więc – dlaczego jest to osobowość interesująca dziś? Dlaczego
powinniśmy podjąć wysiłek poznania i życia, i poglądów, i dzieł księcia? Dlaczego jest to – jak twierdzę z pełnym przekonaniem – pisarz ważny dla Polaków,
Austriaków i Niemców, a może nawet Rosjan? Odpowiedź jest skomplikowana,
gdyż dla każdej ze stron kulturowego dialogu – Austriaków, Polaków i Niemców
– Lubomirski jest kimś innym:
– Dla Polaków jest zapomnianym, dziś odkrywanym, pierwszym pisarzem polskiego romantyzmu – najważniejszej epoki w historii literatury polskiej.
Jej początek datuje się w Polsce zgodnie na rok 1822, kiedy Adam Mickiewicz
wydał I tom Poezji. Tymczasem – i jest to rewelacyjne – Lubomirski w roku 1819
opublikował przekład tragedii niemieckiego pisarza, Augusta E. F. Klingemanna
(później zasłynął w Niemczech tym, że jako pierwszy wystawił w Brunszwiku
Fausta Goethego) zatytułowanej Faust. Poprzedził go 30-stronicową Przedmową,
w której zawarł projekt polskiego dramatu narodowego opartego nie na wzorach
francuskiego klasycyzmu, lecz na wzorcach niemieckiego dramatu wczesnoromantycznego, na mitach i legendach. Faktu tego nie odnotowuje dziś w Polsce
żadna historia literatury.
– Dla Austriaków Lubomirski powinien być autorem fascynującego, 500-stronicowego Obrazu historyczno-statystycznego Wiednia, w którym krytycznym
Nr 27/2013
Lidia Gerc, Grzegorz Kowalski
205
i pełnym fascynacji okiem opisał Wiedeń, wiedeńczyków i Austriaków. Co ważne, jest to świadectwo naocznego świadka Kongresu Wiedeńskiego (1814–1815),
co podkreśla tytuł dzieła Lubomirskiego: Obraz… Wiednia. Oryginalnie 1815
roku wystawiony. 200. rocznica zakończenia tego wydarzenia ważnego dla całej
Europy powinna przybliżyć także sylwetkę 19-letniego rosyjskiego dyplomaty.
W Rosji pamiętają historycy i dyplomaci sylwetkę Ministra Spraw Zagranicznych
cara Aleksandra I – księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Myślę, że także dziś
świadectwo innego polskiego dyplomaty w służbie rosyjskiej mogłoby być interesujące dla Rosjan.
– Wreszcie dla Niemców Lubomirski musi być ciekawym pisarzem jako autor
przekładu Fausta Klingemanna, ale także jeden z pierwszych Polaków, który
w Obrazie Wiednia wykazał znajomość wczesnego niemieckiego romantyzmu,
tzw. kręgu jenajskiego (Tieck, bracia Schleglowie, Wackenroder). To właśnie Lubomirski był jednym z ważnych pomostów polsko-niemieckiego transferu kulturowego na początku XIX wieku i epoki romantyzmu (Polacy interesowali się nie
tylko, jak się uważa, Schillerem, Goethem i Herderem).
Jak sądzę, przywołanie tu, w Wiedniu, w przeddzień rocznicy Kongresu Wiedeńskiego postaci Lubomirskiego jest szczególnie ważne. Wydaje się, że spojrzenie
na transfer wartości kulturowych, estetycznych, idei między Austrią a Polską,
Polską a Niemcami jest uproszczone. Wskazuje się bowiem na te idee i wartości,
wzorce estetyczne, które były przekazywane z Austrii i Niemiec do kultury polskiej. Warto pamiętać i o tym, że oba kraje były przedmiotem pogłębionej, krytycznej, daleko wychodzącej poza narodowe stereotypy refleksji przedstawicieli
kultury polskiej, takich jak książę Lubomirski1.
W czasie dyskusji po wykładzie pytano o powody zapomnienia Lubomirskiego. Austriaccy słuchacze skłonni byli przypisać je komunizmowi w Polsce, Polacy
wskazywali raczej na przeoczenie historyków literatury. Zainteresowanie wzbudziły kwestie religijne w przekładzie Fausta Klingemanna – protestanta, którego
dokonał Lubomirski – katolik. Wreszcie spierano się o powody, dla których pisarz
opublikował Obraz Wiednia anonimowo. Wskazywano na drażliwe kwestie polityczne, ale i drastyczne szczegóły obyczajowości Wiedeńczyków opisane w utworze
(prostytucja, świat zabawy, obyczaje miłosne, obraz kochliwej wiedenki). Wieczór
zamknął występ wiedeńskich muzyków i koktajl, w czasie którego w swobodnej
atmosferze kontynuowano dyskusję.
Seminarium wszyscy jego uczestnicy zgodnie uznali za sukces. Warto podkreślić udział w nim przedstawicieli takich instytucji, jak Biblioteka Narodowa Austrii, ale i jak Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku. Do
Wiednia na tę okazję specjalnie przyjechała dr hab. Marta Kopij-Weiβ, profesor
Uniwersytetu Wrocławskiego, germanistka, obecnie profesor gościnny w Moguncji.
Zdaniem wszystkich uczestników Seminarium badania nad Lubomirskim i edycją
Obrazu historyczno-statystycznego Wiednia oraz kolejnymi tomami Pism zebranych winny być kontynuowane przez zespół o charakterze interdyscyplinarnym,
w skład którego weszliby historycy, poloniści, germaniści, badacze obyczaju i językoznawcy z Polski, Austrii i Niemiec.
J. Ławski, Fürst Edward Lubomirski und die literarischen Früchte seines Aufenthakts in Wien, w: „Jahrbuch
des Wissenschaftlischen Zentrums der Polnischen Akademie der Wissenschaften in Wien”, Bd. 4, Wien 2013.
1
Kazimierz Bogusz
Muzeum Historyczne w Ełku
Łukasz Zabielski
Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego
I MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA NAUKOWA
„WIELOKULTUROWY ŚWIAT SIEGFRIEDA LENZA.
HISTORIA – WSPÓŁCZESNOŚĆ – INTERPRETACJE”,
EŁK 11-12 X 2013
W dniach 11–12 października 2013 roku odbyło się w Ełku spotkanie znawców i miłośników twórczości jednego z najwybitniejszych – obok między innymi takich twórców, jak Heinrich Böll czy Günter Grass – współczesnych pisarzy
niemieckich.
Miejsce Konferencji jest nieprzypadkowe. Lenz urodził się 17 marca 1926
roku w Ełku (Lyck), czyli mieście do 1945 roku terytorialnie przynależącym (układ
poczdamski) do Prus Wschodnich. Tu był wychowywany: pierwotnie przez rodziców, a po rozpadzie ich małżeństwa, przez babcię. W Ełku zdobył też podstawowe
wykształcenie, kontynuując następnie edukację w szkole z internatem w Kappeln
w Szlezwiku-Holsztynie.
W 1939 roku, podobnie jak wielu jego rówieśników, stał się członkiem Hitlerjugend. Po ukończeniu szkoły rozpoczął służbę wojskową w marynarce wojennej
(Kriegsmarine), z której zdezerterował krótko przed zakończeniem II wojny światowej. W trakcie ucieczki został schwytany i osadzony w obozie jenieckim w Szlezwiku-Holsztynie. Pracował wówczas jako tłumacz przy komisji zwalniającej jeńców
wojennych do cywila. Po uwolnieniu w 1945 roku rozpoczął studia na Uniwersytecie w Hamburgu, gdzie studiował filozofię, anglistykę i historię literatury. Naukę
wkrótce jednak porzucił na rzecz pracy w tygodniku „Die Welt”. Debiutem literackim pisarza jest powieść Es Waren Habichte in der Luft (1951), prawdziwy rozgłos
przyniósł mu tom opowiadań mazurskich Słodkie Sulejki (1955).
Wkrótce do działalności literackiej dołączyła aktywność polityczna. W latach 1965 i 1969 Lenz wraz z Günterem Grassem zaangażował się w kampanię
wyborczą po stronie socjaldemokratów. Pokłosiem tych zainteresowań stała się powieść Muzeum ziemi ojczystej (1978). Lenz jest wielokrotnie nagradzanym autorem,
między innymi za powieści: Najszczęśliwsza rodzina miesiąca, Einstein przepływa
Łabę pod Hamburgiem, Biuro rzeczy znalezionych. Najważniejsze wyróżnienia to:
Nagroda im. Gerharda Hauptmanna, Nagroda im. Tomasza Manna, Pokojowa Nagroda Księgarzy Niemieckich, Nagroda im. Goethego Miasta Frankfurt nad Menem, Nagroda im. Lwa Kopelewa.
Nr 27/2013
Kazimierz Bogusz, Łukasz Zabielski
207
I Międzynarodowa Konferencja Naukowa „Wielokulturowy świat Siegfrieda
Lenza. Historia – Współczesność – Interpretacje” [I. Internationale Konferenz „Die
multikulturelle Welt von Siegfried Lenz. Geschichte – Gegenwart – Interpretationen] to naukowy hołd oddany autorowi Muzeum ziemi ojczystej. Do grona organizatorów Konferencji należą: Urząd Miasta Ełku, Katedra Badań Filologicznych
„Wschód – Zachód” Uniwersytetu w Białymstoku, Miejska Biblioteka Publiczna
im. Zofii Nasierowskiej w Ełku, Muzeum Historyczne w Ełku. Patronat Honorowy
objęli Tomasz Andrukiewicz, Prezydent Miasta Ełku oraz Polskie Stowarzyszenie
Komparatystyki Literackiej.
Podczas Konferencji poruszono takie tematy, jak: związki pisarza z Ełkiem,
Mazurami, kulturą polską; biografia Lenza, jego dzieło literackie, Ełk i Mazury
jako przestrzeń przenikania się kultur, religii, tradycji – literacki obraz wielokulturowości u Lenza; Muzeum ziemi ojczystej – idee i estetyka dzieła prozy niemieckiej;
Lenz a inni pisarze mazurscy; Lenz w przestrzeni XX-wiecznej kultury i literatury
niemieckiej; recepcja Lenza w Polsce i na świecie; pisarze niemieccy i polscy o Ełku
i Mazurach; językowy i estetyczny kształt wielokulturowości w dziełach Lenza i innych pisarzy.
Konferencję poprzedziła 10 października [Jazz Club „Papaja”, godz. 19.00]
dyskusja skupiona wokół Pytania o mazurską tożsamość, którą moderował profesor
Jerzy Kałążny z Poznania. Zagajenia wygłosili uczeni: Hubert Orłowski, Zbigniew
Chojnowski, Leszek Żyliński, Rafał Żytyniec, a głos zabrali Iwona Drażba, Ryszard
Chodźko, Jarosław Ławski. Wśród imprez towarzyszących Konferencji znalazł się
również wieczór autorski [MBP im. Z. Nasierowskiej w Ełku, 11 X, godz. 18.00] profesora Andreasa Kelletata z Moguncji, poprowadzony przez doktora Przemysława
Chojnowskiego przy wsparciu tłumacza, doktora Rafała Żytyńca. Uczestnicy Konferencji mieli też okazję zwiedzenia Ełku z przewodnikiem, prowadzącym ich śladami XIX-wiecznego Ełku, krzyżackich i XX-wiecznych pamiątek historycznych.
Obrady plenarne [Ełckie Centrum Kultury, godz. 9.30] rozpoczął Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Konferencji, prof. dr hab. Jarosław Ławski
z Katedry Badań Filologicznych „Wschód – Zachód” Uniwersytetu w Białymstoku,
który przekazał listy od dziekana Wydziału Filologicznego UwB, prof. Bogusława
Nowowiejskiego, oraz Posła na Sejm RP, pana Andrzeja Orzechowskiego. Następnie gości przywitali: Tomasz Andrukiewicz, Prezydent Miasta Ełku, Iwona Drażba,
Dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zofii Nasierowskiej w Ełku oraz Kazimierz Bogusza, Dyrektor Muzeum Historycznego w Ełku.
Część zasadnicza sesji rozpoczęła się od referatu profesora Huberta Orłowskiego z Instytutu Zachodniego w Poznaniu (Siegfried Lenz wobec dyskursu deprywacyjnego). Jako kolejni wystąpili: prof. Mirosław Ossowski z Uniwersytetu
w Gdańsku (Przedwojenne miasto powiatowe na Mazurach w literaturze niemieckiej), prof. Zbigniew Chojnowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie (Recepcja Siegfrieda Lenza w Polsce) oraz prof. Andreas F. Kelletat z Uniwersytetu w Moguncji w Niemczech (Der gute Mann aus Lyck. Erinnerung an eine
Lenz-Lektion der 60er Jahre).
W czasie kolejnego spotkania plenarnego głos zabrali: dr Andrzej Denka
z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (Czy pisarz może być «człowiekiem
208
I MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA NAUKOWA „WIELOKULTUROWY...
Siegfried Lenz w roku 1969 (autor fotografii – Lothar Schaack)
Nr 27/2013
Kazimierz Bogusz, Łukasz Zabielski
209
politycznym»? O zaangażowaniu i kilku podstawowych rozróżnieniach w świecie
Siegfrieda Lenza), mgr Konrad Łyjak z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej
w Lublinie („Heimatmuseum” Siegfrieda Lenza oraz „Jokhnen oder Wie Lange
fährt man von Ostpreußen nach Deutschland” Arno Surminskiego – podobieństwa
i różnice), dr Katarzyna Norkowska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu
(Mazurski kilim Siegfrieda Lenza) oraz dr Ewy Płomińska-Krawiec z Uniwersytetu
Adama Mickiewicza w Poznaniu („Muzeum ziemi ojczystej” Siegfrieda Lenza, czyli
o tkaniu tożsamości).
Po południu pierwszego dnia konferencji odbyły się również trzecie obrady
plenarne, podczas których referaty wygłosili: mgr Michael Sobczak z Uniwersytetu
Jagiellońskiego w Krakowie („[…] środkiem świeżego śladu sań przez nasz stary
las”. O problemie anonimowości zła w mazurskim opowiadaniu Siegfrieda Lenza
„Gelegenheit zum Verzicht”), Christiane Freudenstein-Arnold z Getyngi (Siegfried
Lenz und seine sich verändernde Stellung im deutschen Literaturbetrieb. Die Lenz
-Rezeption in der Zeitschrift «Test+Kritik», im Kritischen Lexikon zur deutschsprachigen Gegenwartsliteratur und in Kindelrs Literatur Lexikon”), dr Magdalena
Żółtowska-Sikora („Słodkie Sulejki” Lenza w kontekście mazurskich «opowieści
uciesznych») oraz mgr Aleksandra Burdziej z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
w Toruniu (Wschodniopruski Heimat w oczach niemieckich wnuków: Petra Reski
i jej powieść „Daleki kraj”).
Drugi dzień konferencji w historycznej, z początku XX wieku, sali obrad
w Urzędzie Miejskim w Ełku [ul. Piłsudskiego 4] rozpoczął się od referatu prof.
Jerzego Kałążnego z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (Dyskretne wyznanie wiary w literaturę. Na marginesie tomu opowiadań Siegfrieda Lenza „Die
Maske”). Kolejne prelekcje wygłosili: Winfried Lipscher, teolog i tłumacz, emerytowany radca Ambasady Niemiec w Warszawie (Sulejki były wszędzie), prof. Ewelina Kamińska z Uniwersytetu Szczecińskiego (Obrazy z Mazur we współczesnej niemieckiej literaturze dla młodzieży) oraz prof. Krystyna Szcześniak z Uniwersytetu
Gdańskiego (Świat roślinny zapisany w „Słodkich Sulejkach” Lenza).
Dr Ryszard Chodźko z Uniwersytetu w Białymstoku (Powojenne pejzaże
świadomości w „Zapiskach spekulanta” Siegfrieda Lenza) otworzył ostatnią część
obrad plenarnych. W tej części można było usłyszeć referaty: dr Magdaleny Kardach z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (Centrum – Peryferie. Prusy
Wschodnie pomiędzy dwoma dyskursami), dr Anny Gajdis z Uniwersytetu Wrocławskiego („Küste im Fernglas” w kontekście estetycznego dyskursu spojrzenia
w literaturze niemieckiej XIX i XX wieku), dra Andrzeja Filipowicza z Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie (Więzy krwi i wody. „Kąpiel we Wszscińsku”
Siegfrieda Lenza i „Szwabska kąpiel” Herty Müller), a także mgr Kamili Gieby
z Uniwersytetu Zielonogórskiego (Dwa obrazy wielokulturowości Mazur. „Muzeum
ziemi ojczystej” Siegfrieda Lenza i „Trud ziemi nowej” Eugeniusza Paukszty – szkic
porównawczy).
Wygłoszone podczas konferencji referaty zostaną opublikowane w punktowanej, recenzowanej monografii zbiorowej Wielokulturowy świat Siegfrieda Lenza,
która ukaże się w Naukowej Serii Wydawniczej „Colloquia Orientalia Bialostocensia”. W Komitecie Naukowym Konferencji zasiadali znani naukowcy i pisarze,
210
I MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA NAUKOWA „WIELOKULTUROWY...
w tym: reżyser Janusz Majewski, pisarz Michał Olszewski, literaturoznawca ks. dr
Jerzy Sikora, prof. Hubert Orłowski, prof. Jerzy Kałążny, pisarz Ryszard Chodźko
i prof. Zbigniew Chojnowski. W czasie sesji odbyła się promocja drugiego wydania
Słodkich Sulejek Lenza przygotowana przez panią Kornelię Kurowską ze Stowarzyszenia „Borussia”. Warto zaznaczyć udział niemieckich gości Konferencji, prof.
Andreasa Kelletata i pani Christiane Freudenstein-Arnold, których referaty wzbudziły dyskusję, a w przypadku wypowiedzi pana Winfrieda Lipschera także żywy
oddźwięk publiczności zgromadzonej w ełckim Ratuszu. Obradom przysłuchiwał
się pan Tadeusz Willan, przedstawiciel mazurskich Niemców.
Warto podkreślić oprawę graficzną sesji [piękny Program i plakat przygotowane przez Cezarego Wendę], a także oryginalną inaugurację sesji, w czasie której
wyświetlono film z uroczystości wręczenia Lenzowi Honorowego Obywatelstwa
Ełku w 2011 roku. Na zakończenie obrad jej uczestnicy o godz. 17.00 spotkali się
na ognisku w Ełckim Centrum Edukacji Ekologicznej, położonym nad Jeziorem
Ełckim.
Konferencję o wybitnym pisarzu niemieckim z dawnych Prus Wschodnich –
pierwszą w Polsce – przygotowało środowisko ełckich miłośników nauki i kultury
z Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Z. Nasierowskiej i Muzeum Historycznego
(Iwona Drażba, Kazimierz Bogusz, Rafał Żytyniec, Cezary Wenda) we współpracy
– zgodnej, znakomitej – z białostockim środowiskiem naukowym Książnicy Podlaskiej (mgr Grzegorz Kowalski był Sekretarzem Konferencji) i Wydziału Filologicznego Uniwersytetu w Białymstoku (Jarosław Ławski, Anna Janicka, Łukasz
Zabielski, Elwira Tomczyk).
Zasługą Urzędu Miasta Ełku i Prezydenta Miasta Tomasza Andrukiewicza
pozostaje niewątpliwie sfinansowanie tego przedsięwzięcia naukowego, wsparcie go
także organizacyjne. Należy z najwyższym uznaniem przyjąć taką formę mecenatu
samorządowego Władz prężnie rozwijającego się Ełku. Miasta o tradycji historycznej sięgającej XIV wieku.
Konferencje w zgodnej opinii gości i organizatorów uznano za naukowy i organizacyjny sukces. Sformułowano też wniosek, iż podobne naukowe spotkania
powinny być w Ełku kontynuowane z udziałem naukowców z całego regionu: Ełku,
Białegostoku, Olsztyna, ale też krajów ościennych.
NOTY O AUTORACH
Kazimierz Bogusz – mgr, Dyrektor Muzeum Historycznego w Ełku, ur. w 1979 r.
w Dąbrowie Białostockiej, historyk i socjolog, absolwent Wydziału HistorycznoSocjologicznego Uniwersytetu w Białymstoku oraz Podyplomowego Studium Muzealniczego przy Instytucie Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego.
Lidia Gerc – mgr, pracowniczka naukowa Stacji Naukowej Polskiej Akademii
Nauk w Wiedniu.
Wojciech Kalinowski – dr nauk humanistycznych, polonista i anglista. Doktorant
w Katedrze Badań Filologicznych „Wschód – Zachód” Instytutu Filologii Polskiej
Uniwersytetu w Białymstoku. Autor pracy: Echa filozofii genezyjskiej w twórczości
Stefana Grabińskiego. Współorganizator międzynarodowych konferencji naukowych: „Piękno Słowackiego” (2009), „Stefan Żeromski i tradycje inteligencji polskiej. Idee – estetyka – język” (2011); „Pogranicza, kresy, wschód a idee Europy”
(2011) oraz „Józef Ignacy Kraszewski 1812–2012. Pisarz – Myśliciel – Autorytet”
(2012). Napisał pracę doktorską o nowelistyce Stefana Grabińskiego.
Małgorzata Korczyńska-Derkacz – dr hab., adiunkt w Instytucie Informacji
Naukowej i Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego. Interesuje się prasoznawstwem, działalnością wydawniczą towarzystw naukowych, współczesnym
rynkiem wydawniczym publikacji naukowych, historią bibliotekarstwa polskiego
w okresie powojennym.
Grzegorz Kowalski – mgr, absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie w Białymstoku. Pracownik naukowy Książnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego. Interesuje się wyobraźnią literacką, romantyzmem polskim i europejskim, historią mitu
i religii oraz ich związkami z literaturą. Autor książki Duch w osobie. Bohater w
dramatach Juliusza Słowackiego (Białystok 2012). Przygotowuje pracę doktorską o
życiu i twórczości Władysława Słowackiego.
Lilia Kowkiel – dr nauk humanistycznych, pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim w Centrum Badawczym Bibliografii Polskiej Estreicherów na stanowisku
specjalisty.
Halina Krukowska – dr hab., emerytowana prof. Uniwersytetu w Białymstoku.
Autorka artykułów o twórczości polskich romantyków, inicjatorka i wieloletnia
Redaktorka Naczelna Naukowej Serii Wydawniczej „Czarny Romantyzm”, autorka książki Noc romantyczna. Mickiewicz, Malczewski, Goszczyński. Interpretacje,
Gdańsk 2011.
212
Dariusz Kulesza – dr hab., prof. Uniwersytetu w Białymstoku, kierownik Zakładu
Literatury Międzywojennej i Współczesnej na Wydziale Filologicznym UwB. Autor
monografii naukowej Dwie prawdy. Zofia Kossak i Tadeusz Borowski wobec obrazu
wojny w polskiej prozie lat 1944–1948.
Greta Lemanaitė-Deprati – mgr, absolwentka bibliotekoznawstwa Uniwersytetu
Wileńskiego, doktorantka Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, wykładowczyni języka litewskiego i kultury Litwy w Jagiellońskim Centrum Językowym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jadwiga Sadowska, dr hab., prof. UwB, absolwentka polonistyki Uniwersytetu
Warszawskiego i Studiów Doktoranckich na Wydziale Neofilologii UW. Pracowniczka Biblioteki Narodowej (1974–2007), kierownik Instytutu Bibliograficznego
(1993–2007), w latach 2005–2012 zatrudniona na stanowisku profesora w Instytucie
Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego, od 2008
r. również profesor Uniwersytetu w Białymstoku, kierownik Zakładu Informacji
Naukowej i Bibliotekoznawstwa UwB. Autorka ponad 200 publikacji z zakresu języków informacyjno-wyszukiwawczych, bibliografii, organizacji i zarządzania w
bibliotekach, rynku wydawniczego.
Andrzej Smolarczyk – dr nauk humanistycznych, historyk, pracuje na Wydziale
Zarządzania Politechniki Białostockiej w Katedrze Ekonomii i Nauk Społecznych.
Natalia Sowtys – dr, pracowniczka naukowa Uniwersytetu Narodowego im. Tarsa Szewczenki w Kijowie oraz Katedry Języków Indoeuropejskich w Narodowym
Uniwersytecie „Akademia Ostrogska”. W swojej pracy naukowej zajmuje się między innymi polsko-ukraińskimi stosunkami językowymi, współczesnym językiem
polskim, historią języka polskiego.
Izabela Szymańska – mgr, absolwentka historii na Uniwersytecie w Białymstoku, przygotowuje rozprawę doktorską pod kierunkiem dr hab. Józefa Maroszka,
prof. UwB, pt. Hrabstwo Zabłudowskie od 1599 r. do 1815 r. Krąg dzierżawców,
administratorów, urzędników. Przewodniczka terenowa po województwie podlaskim, instruktorka przewodnictwa, instruktorka krajoznawstwa regionu, członkini Regionalnego Oddziału PTTK, Białostockiego Towarzystwa Naukowego oraz
Towarzystwa Przyjaciół Ziemii Jurowieckiej. Współautorka (z Anetą Średzińską)
monografii naukowej Pałac Branickich. Historia i wnętrza, Białystok 2011. Pracowniczka Książnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku.
Grzegorz Trościński – dr, literaturoznawca, adiunkt w Zakładzie Literatury Staropolskiej i Polskiego Oświecenia IFP Uniwersytetu Rzeszowskiego. Absolwent filologii polskiej w UMCS w Lublinie. Autor książki o twórczości poetyckiej Stanisława
Herakliusza Lubomirskiego (Wczasy wielkiego człowieka. Studium o poezji Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, Sandomierz 2005), artykułów poświeconych literaturze staropolskiej, w tym przede wszystkim barokowej i poezji czasów saskich,
Nr 27/2013
213
edycji Krótkich prawideł o robieniu kazań Józefa Morelowskiego. Współredagował
książki poświęcone poezji okolicznościowej: Poezja okolicznościowa lat 1730–1830
w Polsce. W kręgu spraw publicznych i narodowych oraz Poezja okolicznościowa
lat 1730–1830 w Polsce. W kręgu spraw prywatnych i środowiskowych. Publikował
w „Pamiętniku Literackim”, „Ruchu Literackim” i „Napisie”.
Wiesław Wróbel – mgr, absolwent historii na Uniwersytecie w Białymstoku, pracownik Biblioteki Uniwersyteckiej im. Jerzego Giedroycia w Białymstoku, autor
prac naukowych, m.in.: Działalność Stefana Mikołaja Branickiego h. Gryf w Białymstoku w latach 1689–1709 (2008), Badania historyczne i architektoniczne domu
Wellerów przy ul. Sienkiewicza 63 w Białymstoku (2009), Opieka patronacka rodów
Paców i Branickich nad klasztorem dominikanów w Choroszczy (2009); współautor
monografii Kościół i parafia pw. Bożego Ciała w Surażu. Monografia historyczna
do 1939 r. (Suraż 2010).
Łukasz Zabielski – dr nauk humanistycznych, absolwent filologii polskiej i historii
na Uniwersytecie w Białymstoku. Obronił doktorat w Instytucie Filologii Polskiej
UwB na temat: Kajetan Koźmian w oczach wielkich romantyków polskich. Współorganizator Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Stefan Żeromski i tradycje
inteligencji polskiej. Idee – estetyka – język” (2011), Międzynarodowej Konferencji
Naukowej „Pogranicza, Kresy, Wschód a idee Europy” (2011) oraz Jubileuszowej
Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Józef Ignacy Kraszewski 1812–2012. Pisarz – Myśliciel – Autorytet” (2012). Pracownik Książnicy Podlaskiej im. Łukasza
Górnickiego w Białymstoku.

Podobne dokumenty