Republika - Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera w
Transkrypt
Republika - Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera w
KULTURA POLITYKA Z e s z y t y N a u k o w e KULTURA POLITYKA 9 / 2 0 1 1 r e p u b l i k a Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera Kraków 2011 Publikacja wydana przy wsparciu Fundacji Konrada Adenauera REDAKTOR TOMU dr Rafał Prostak REDAKTOR NACZELNA dr Joanna Lubecka SEKRETARZE REDAKCJI Paulina Heizer dr Błażej Sajduk Konrad Szpak REDAKCJA dr Clarinda Calma, dr Aleksander Dańda, dr Rafał Prostak, dr Wojciech Michnik, dr Jolanta Rzegocka ADIUSTACJA I KOREKTA POLSKOJĘZYCZNA Magdalena Dobosz KOREKTA ANGLOJĘZYCZNA Katarzyna Błaszczyk OPRACOWANIE GRAFICZNE Michał Bator © Copyright by Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie i autorzy SPIS TREŚCI 11 Rafał Prostak Od redakcji 15 Rafał Prostak Republika amerykańska – nadzwyczaj żywotna utopia? 40 Arkadiusz Stempin Francuski republikanizm w płomieniach – zagrożenia i wyzwania przed współczesnym republikanizmem w Europie na przykładzie Francji 58 Arkadiusz Stempin Współczesny dryf niemieckiego republikanizmu 76 Aneta Pazik Charles’a Maurras’a krytyka republikanizmu 89 Teresa Bałuk-Ulewiczowa Wawrzyńca Grzymały Goślickiego traktat o Senatorze Doskonałym – angielski wgląd w XVI-wieczny model ustroju Rzeczypospolitej Obojga Narodów Wszelkie prawa zastrzeżone. Każda reprodukcja lub adaptacja całości bądź części niniejszej publikacji, niezależnie od zastosowanej techniki reprodukcji (drukarskiej, fotograficznej, komputerowej i in.), wymaga pisemnej zgody Wyższej Szkoły Europejskiej w Krakowie i autorów. ISSN 1899-4466 WYDAWCA Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera ul. Westerplatte 11, 31-033 Kraków tel.: (012) 683 24 00, fax: (012) 683 24 14 e-mail: [email protected] REDAKCJA e-mail: [email protected] strona internetowa: http//www.wse.krakow.pl/pl/Kultura_i_Polityka DRUK Drukarnia METAL DEKLARACJA O WERSJI PIERWOTNEJ: główną wersją „Kultury i Polityki” jest wersja papierowa. VARIA 109 Jarosław Stojek W kierunku Konsensu Pekińskiego? 130 Maciej Pach Sens i bezsens weta ustawodawczego w Konstytucji RP z 1997 roku w świetle konstytucyjnej regulacji pozycji ustrojowej prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. 157 Filip Pigan Nowa interpretacja Solidarności. Recenzja książki Pawła Rojka CONTENTS 11 Rafał Prostak Editorial Note 15 Rafał Prostak The American Republic – An Exceptionally Vital Utopia? 40 Arkadiusz Stempin French Republicanism on Fire – The Threats and Challenges for Contemporary European Republicanism – a Case Study of France 58 Arkadiusz Stempin Modern drift of German republicanism 76 Aneta Pazik Charles Maurras’ critique of republicanism 89 Teresa Bałuk-Ulewiczowa Goslicius’ Treatise of the Ideal Senator: The Englishman’s Epitome of Polish Republicanism MISCELLANEOUS 109 Jarosław Stojek Toward the Beijing Consensus? 130 Maciej Pach Sense and Nonsense of Presidential Veto in Polish Constitution of 1997 in Light of Constitutional Regulation of President’s Position 157 Filip Pigan The New Interpretation of Solidarity Movement INHALTSVERZEICHNIS 11 Rafał Prostak Einführung 15 Rafał Prostak Die amerikanische Republik – eine außerordentlich virulente Utopie? 40 Arkadiusz Stempin Der französiche Republikanismus in Flammen – Gefahren und Herausforderungen vor dem gegenwärtigen Republikanismus am Beispiel von Frankreich 58 Arkadiusz Stempin Das gegenwärtiges Driften des deutschen Republikanismus 76 Aneta Pazik Charles Maurras’ kritische Auseinandersetzung mit dem französischen Republikanismus 89 Teresa Bałuk-Ulewiczowa Wawrzyniec Grzymała Goślickis Abhandlung De optimo senatore – ein englischer Blick auf das Verfassungsmodell der polnisch-litauischen Adelsrepublik im 16. Jahrhundert RAFAŁ PROSTAK VERSCHIEDENES 109 Jarosław Stojek Das chinesische Modell der Nichteinmischung „Der Peking Konsens“ 130 Maciej Pach Sinn und Unsinn des Präsidentenvetos in der polnischen Verfassung von 1997 im Lichte der verfassungsmäßigen Bestimmung der Position des Staatspräsidenten der RP innerhalb des politischen Rechtssystems der Dritten Polnischen Republik 157 Filip Pigan Eine Neuinterpretation der „Solidarność” 10 K U L T U R A OD REDAKCJI Społeczeństwo obywatelskie, prawa i wolności obywatelskie, patriotyzm, cnoty obywatelskie, dobro wspólne, rządy przedstawicielskie, służba publiczna, suwerenność ludu, zgoda powszechna – te pojęcia są kluczowymi terminami współczesnego języka politycznego naszego kręgu kulturowego. Stanowią jednocześnie elementy zbioru, któremu na imię „republika”. Łacińska res publica ma swój odpowiednik w każdym z europejskich języków. Tradycja republikańska towarzyszy nam od antyku i bezsprzecznie jest jednym z najważniejszych składników dziedzictwa zachodniej cywilizacji. Pojęcie res publica stało się wręcz synonimem „dobrych rządów” (utożsamianym z grecką politeją) i nawet w realiach monarchii pozostawało w powszechnym użyciu (np. polska Rzeczpospolita Obojga Narodów czy angielskie common wealth). Studia nad republikanizmem są więc studiami nad zachodnim doświadczeniem ustrojowym, lecz są również studiami nad intelektualnymi poszukiwaniami idealnej lub możliwie najbliższej ideałowi formuły „dobrze urządzonego państwa”, które nie tylko pozostanie stabilne, ale dodatkowo zapewni pomyślność jego mieszkańcom. To pragnienie niejednokrotnie okazywało się utopią, często próby jego realizacji przynosiły niewymowne cierpienia, lecz jako niezaspokojone wciąż pobudzało i pobudza nas do refleksji, a także, co ważniejsze, do działania. Każda kolejna próba miała przezwyciężyć implementacyjne trudności poprzedniej i uchronić przed podzieleniem jej losu. Od Republiki Rzymskiej, przez włoskie republiki kupieckie, polską rzeczpospolitą szlachecką, doświadczenie republikańskiej Genewy Jana Kalwina, purytańską Anglię i Nową Anglię, projekt założycielski Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych, I Republikę Francuską, aż po współczesny republikanizm liberalnej demokracji rządów prawa. Lecz również od Utopii More’a (Morusa), przez Opis Rzeczypospolitej Christianopolitanii Andreae, Miasto Słońca Campanelli, Nową Atlantydę Bacona, Oceanę Harringtona, aż po Podróż do Ikarii Cabeta. P O L I T Y K A 11 OD REDAKCJI 12 Republika to nie tylko forma rządów. To również określona, obywatelska rzeczywistość społeczna, swoisty fenomen kulturowy opisywany chociażby, z tak niezwykłym kunsztem, przez Williama Szekspira w Kupcu weneckim. W zeszytach naukowych WSE podejmujemy tematy uniwersalne, ważne dla polskiej, ale i europejskiej, tudzież zachodniej tożsamości. Bezwzględnie do tematów takich należy republikanizm, dlatego też dziewiąty numer „Kultury i polityki” został poświęcony ogólnej refleksji nad fenomenem rządów republikańskich, a w szczególności ich współczesnych realizacji. Zbiór otwiera tekst Rafała Prostaka Republika amerykańska – nadzwyczaj żywotna utopia?, w którym autor podjął próbę uchwycenia istoty republikańskiego projektu twórców Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ów projekt przedstawiał się wielu światłym Europejczykom jako kolejna utopia, miraż, jako przejaw nierealizowalnej tęsknoty za stabilnymi rządami obywatelskimi. Ponad dwustuletnie doświadczenia republikanizmu amerykańskiego potwierdzają witalność konstrukcji wzniesionej przez Ojców Założycieli, co jednak nie przesądza o ewidentnej wyższości rozwiązań amerykańskich nad republikami, które przeminęły. Wszak rządy obywatelskie wielokrotnie trwały w Wenecji dłużej. Tak więc, czy republika amerykańska to jedynie kolejna obietnica (w swej istocie utopijna), czy też Amerykanie rzeczywiście zdołali zidentyfikować przyczyny słabości obywatelskich przedsięwzięć z przeszłości i skutecznie je przezwyciężyć? W naszym zbiorze znalazły się dwa teksty Arkadiusza Stempina. W pierwszym, zatytułowanym Francuski republikanizm w płomieniach – zagrożenia i wyzwania przed współczesnym republikanizmem w Europie na przykładzie Francji, autor poszukuje źródeł niepokojów społecznych we współczesnej Francji, zadając pytanie o granice inkluzji społecznej w rzeczywistości zdefiniowanej przez francuskie tradycje republikańskie. Choć rzecz dotyczy podmiotowo konkretnego państwa Unii Europejskiej, to przedmiot refleksji autora ma wymiar ogólnoeuropejski – czy deklarowana otwartość, pluralizm i tolerancja społeczno-polityczna republikańskich rządów rzeczywiście uwalnia nas od podziału na swoich, innych i obcych? Czy każdego, kto formalnie jest obywatelem naszej wspólnoty politycznej, jesteśmy gotowi postrzegać jako współobywatela? W swym drugim tekście pt. Współczesny dryf niemieckiego republikanizmu, Arkadiusz Stempin poddał analizie ewolucyjny charakter niemieckiego republikanizmu, którego główne linie rozwojowe, zdaniem autora, nakreślone zostały przy trzykrotnej implantacji republikańskiej idei, w okresie Wiosny Ludów, w Republice Weimarskiej i Republice Bońskiej – za każdym razem znajdujące swój symboliczny K U L T U R A OD REDAKCJI wyraz w przyjęciu trójkolorowej, czarno-czerwono-żółtej flagi. Ewolucji idei republikańskiej w Niemczech towarzyszyły istotne zmiany w języku polityki, w narracji o państwie, jego naturze, funkcjach i celach istnienia. Autor opisuje trzy fenomeny, stanowiące najsilniejsze dryfy współczesnego republikanizmu niemieckiego: 1) „komunitaryzm”; 2) zastąpienie pojęcia „republikanizm” terminem „demokracja”; oraz 3) wszechobecność ideologicznej konstrukcji „sprawiedliwości społecznej”. W tekście Anety Pazik zatytułowanym Charles’a Maurras’a krytyka republikanizmu czytelnik znajdzie rekonstrukcję antyrepublikańskiej argumentacji twórcy doktryny nacjonalizmu integralnego. W swym artykule autorka przeprowadziła wielopłaszczyznową analizę krytyki republikanizmu dokonanej przez Maurras’a w wymiarze 1) historycznym (w oparciu o tradycję republikańską we Francji), 2) organizacyjno-instytucjonalnym i 3) aksjologiczno-normatywnym. Zbiór tekstów na temat republikanizmu zamyka anglojęzyczny artykuł Teresy Bałuk-Ulewiczowej Goslicius’ Treatise of the Ideal Senator: The Englishman’s Epitome of Polish Republicanism. Jest to ważny głos w naszych rozważaniach na temat tradycji rządów obywatelskich, jako że autorka potwierdza uniwersalizm republikańskich tropów w przestrzeni kultury politycznej cywilizacji europejskiej, w której wzajemnie korzystamy nie tylko z praktyki, czyli doświadczeń ustrojowych, lecz poszukujemy również inspiracji ideologicznych poza granicami naszych własnych wspólnot politycznych. W swym tekście autorka wskazuje na udział traktatu Wawrzyńca Goślickiego De Optimo Senatore w rozwoju idei republikańskich na Wyspach Brytyjskich w XVI i XVII stuleciu. Pozwala nam to zaliczyć Goślickiego do grona współuczestniczących, przynajmniej pośrednio, w doktrynalnym przygotowaniu gruntu pod republikańską rewolucję w koloniach brytyjskich w Ameryce. Poza tekstami traktującymi o fenomenie republikanizmu w niniejszym numerze zamieściliśmy artykuł Jarosław Stojka, W kierunku Konsensu Pekińskiego?, w którym autor przedstawia nową ofertę Chińskiej Republiki Ludowej dla „rozwijającego się świata”, czyli alternatywną drogę wzrostu dla państw rozwijających się. Ta nowa „oferta” stała się istotnym elementem chińskiego soft-power w państwach Południa, co, jak stwierdza autor, tworzy sprzyjające warunki dla powstawania nowego porządku międzynarodowego. W artykule Macieja Pacha Sens i bezsens weta ustawodawczego w Konstytucji RP z 1997 roku w świetle konstytucyjnej regulacji pozycji ustrojowej Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej czytelnik znajdzie analizę historycznych, normatywnych i praktycznych aspektów weta ustawodawczego P O L I T Y K A 13 OD REDAKCJI ukształtowanego przez Konstytucję z 1997 roku. Zasadniczym celem artykułu jest weryfikacja zasadności funkcjonowania w polskim ustroju konstytucyjnym instytucji weta i ocena jej koherencji z generalnymi założeniami systemu rządów w Polsce, a także wpływu na jakość sprawowanego w Rzeczpospolitej procesu rządzenia. Przedstawione zostały argumenty „za” wetem ustawodawczym i „przeciw” i przeciw niemu, jednak w konkluzjach autor nie ucieka od wyrażenia własnego, jednoznacznego poglądu. Dziewiąty zeszyt „Kultury i Polityki” zamyka recenzja książki Pawła Rojka Semiotyka Solidarności. Analiza dyskursów PZPR i NSZZ Solidarność w 1981 roku, przygotowana przez Filipa Pigana. Rafał Prostak 14 REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? Rafał Prostak*1 REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? Streszczenie Opowieść o dobrze urządzonym państwie jest jedną z najważniejszych narracji cywilizacji zachodniej. Państwo Platona oraz zawarta w Księdze Rodzaju biblijna opowieść o wieży w Babelu wyznaczają jej początek. Starożytnym ideałem wspólnoty politycznej jest społeczna harmonia: pełna synchronizacja potrzeb, interesów i celów tworzących ją ludzi. Tak w swej istocie przedstawia się klasyczne wyobrażenie wzorcowej republiki. Ideał ten towarzyszy nam nieustannie. Kolejne porażki republikańskiej utopii stabilnych rządów obywatelskich, których uczestnicy podzielają jeden cel, jedną wizję dobra wspólnego i wspólnie identyfikują środki jego realizacji, skutecznie wzmacniały racje jej krytyków, odrzucających ideę rządów równych. Nowa nadzieja została rozbudzona w XVIII stuleciu przez Ojców Założycieli, twórców amerykańskiego eksperymentu republikańskiego, tworzonego z dala od Europy, lecz wspartego na jej dorobku intelektualnym i jej właściwych doświadczeniach ustrojowych. Projekt ten trwa już ponad dwa stulecia, będąc punktem odniesienia dla wszystkich demokracji parlamentarnych w starej Europie. Celem niniejszego artykułu jest próba uchwycenia fenomenu republikanizmu amerykańskiego oraz próba odpowiedzi na pytanie: czy mamy do czynienia z kolejną utopią rządów obywatelskich, czy też zdołaliśmy trwale pokonać ich fundamentalną słabość, czyli niestabilność? Słowa kluczowe republika, amerykański republikanizm, utopia, Ojcowie Założyciele * * Rafał Prostak – ur. 1973, politolog, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego (1997). Stopień doktora nauk politycznych uzyskany na Uniwersytecie Jagiellońskim (2002). Pracownik Katedry Międzynarodowych Stosunków Ekonomicznych i Politycznych Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. Autor artykułów z dziedziny wolności religijnej w Stanach Zjednoczonych i współczesnej amerykańskiej filozofii politycznej oraz monografii: Rzecz o sprawiedliwości. Komunitarystyczna krytyka współczesnego liberalizmu amerykańskiego, Kraków: Wydawnictwo UJ 2004. K U L T U R A P O L I T Y K A 15 RAFAŁ PROSTAK 16 1. W życiu państw i narodów bywają momenty, w których podejmowane są próby, by rozpocząć „wszystko od nowa”; w których polityczni wizjonerzy starają się wznieść konstrukcje odpowiadające potrzebie chwili i zdolne sprostać wyzwaniom przyszłości. Jest to moment niezwykły, a uczestniczącym w nim ludziom towarzyszy poczucie wyjątkowości; ekscytacja właściwa wrażeniu „pisania historii”. W takiej sytuacji amerykańscy Ojcowie Założyciele Stanów Zjednoczonych znaleźli się dwukrotnie. Po raz pierwszy w dniu uchwalenia Deklaracji Niepodległości, 4 lipca 1776 roku, gdy 13 kolonii w Ameryce wymówiło podległość monarchii brytyjskiej. Podstawową racją dla buntu była obrona wolności mieszkańców kolonii, czyli niezbywalnych praw Anglików (rights of Englishmen), którym przyszło mieszkać po drugiej stronie Atlantyku. Gwałcącym owe prawa był Parlament w Londynie i król Brytyjczyków, Jerzy III, których władza – kwestionując równą podmiotowość prawną mieszkańców Metropolii i kolonii amerykańskich – jak głosi Deklaracja, przerodziła się we władzę tyrańską, którą zobowiązani „prawem ludu” (the right of the people) byli zmuszeni odrzucić i ustanowić nową, gwarantującą ochronę jego „przyszłego bezpieczeństwa”. Tylko jeden rodzaj rządów człowieka nad człowiekiem jest uprawniony, mianowicie władza respektująca zasadę, że „wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście”. Wszelkie zakwestionowanie tej zasady przez władzę czyniącą sprawia, że staje się ona uzurpatorska. Druga okazja pojawiła się wraz z Konwencją Filadelfijską, trwającą od 25 maja do 17 września 1787 roku. Oto 55 delegatów 12 niezależnych państw-stanów zebrało się w filadelfijskim State House, by poprawić Artykuły Konfederacji1, umowę międzypaństwową, będącą podstawą prawną współpracy 13 byłych kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej. Doświadczenie nabyte w ciągu sześciu lat funkcjonowania Artykułów potwierdziło potrzebę reformy. Jedno państwo-stan, Rhode Island, odmówiło wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu i nie delegowało nikogo, kto mógłby je reprezentować. Większość uczestników Konwencji odebrało staranne wykształcenie, wszyscy posiadali bogate doświadczenie polityczne. Wśród nich 1 Artykuły Konfederacji – zasady ustrojowe Unii funkcjonujące od 1 marca 1781 roku do czasu wejścia w życie Konstytucji federalnej, powołujące luźną konfederację 13 suwerennych stanów, uznających władzę Kongresu Kontynentalnego podejmującego działania dla wspólnej obrony, wolności, bezpieczeństwa oraz dobra powszechnego („for their common defense, the security of their liberties, and their mutual and general welfare”, art. III), i składającego się z delegatów stanów równo reprezentowanych. K U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? znalazły się wyjątkowe osobowości, takie jak: George Washington z Wirginii, bohater wojny o niepodległość, a w przyszłości pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych; Alexander Hamilton z Nowego Jorku, adiutant Washingtona, który zostanie pierwszym ministrem skarbu, czy też James Madison z Wirginii, w przyszłości czwarty prezydent Stanów Zjednoczonych. Obecnych było również dwóch z pięciu członków komitetu powołanego przez Kongres Kontynentalny w celu zredagowania Deklaracji Niepodległości: Benjamin Franklin z Pensylwanii, filozof, wynalazca i dyplomata, oraz Roger Sherman z Connecticut, wybitny prawnik i polityk, w przyszłości ambasador Stanów Zjednoczonych w Paryżu. W tak szczególnych okolicznościach, w tak starannie dobranym, elitarnym towarzystwie odczuwa się pokusę, by dobitnie zaznaczyć swoją obecność. Pojawia się pragnienie, by przejść do historii jako kolejny Solon czy Likurg. W obliczu kryzysu ustrojowego grożącego rozpadem Unii powstaje przestrzeń dla kogoś, kto rozpoznając słabości Artykułów Konfederacji, gotów byłby zaproponować rozwiązania niezwykłe, bezprecedensowe, wolne od wad właściwych nie tylko Artykułom, lecz jakościowo przewyższające konstrukcje ustrojowe znane współczesnym. Takie pragnienie mogło towarzyszyć Madisonowi, autorowi reformy ustrojowej, którą historia zapamiętała jako Plan Wirginii. Ten wybitny intelektualista, znakomicie zaznajomiony z europejską historią państwa i prawa oraz europejską filozofią polityczną, niezwykle ambitny i cieszący się znacznym autorytetem nie tylko w swej rodzinnej Wirginii, ale i poza nią, stanął przed szansą stworzenia projektu ustroju, który byłby realizacją ideału republikańskiego – pełnego harmonii, kompletnego współuczestnictwa w budowie powszechnej pomyślności obywateli (patriotów odpowiedzialnych za dobro publiczne, miłujących swój kraj i współobywateli). Swoje koncepty, konkurujące z propozycjami Madisona, przedłożyli inni: William Paterson (Plan New Jersey), Alexander Hamilton (Plan Brytyjski) oraz Charles Pinckney (Plan Pinckneya). Gdy napięcie wynikające z rozbieżności interesów poszczególnych państw-stanów i silnego, emocjonalnego zaangażowania reprezentujących je delegatów osiągnęło punkt krytyczny, w obliczu ryzyka bezowocnego zakończenia obrad pojawiła się kompromisowa propozycja Rogera Shermana (tzw. Kompromis Connecticut lub Wielki Kompromis), realizująca większość rozwiązań Planu Wirginii. Ostateczna wersja dokumentu została poddana pod głosowanie 17 września i uzyskała aprobatę 39 delegatów, choć przyjęte rozwiązania żadnemu z nich nie jawiły się jako idealne. Kompromis zawsze P O L I T Y K A 17 RAFAŁ PROSTAK 18 budzi rezerwę wśród poszukujących „czystych form”. Nie było to wizjonerskie dzieło kolejnego Solona, lecz polityczne modus vivendi, efekt prawniczej ekwilibrystyki ważącej rozbieżne racje. Był to produkt jurystów i praktyków polityki, dobrze znających swe rzemiosło. W ten oto sposób przygotowano Konstytucję Stanów Zjednoczonych. To, że Stany Zjednoczone Ameryki zaadaptują republikańską formę rządów, było w zasadzie przesądzone. Król Jerzy III symbolizował opresyjną politykę metropolii wobec kolonii. Czy jednak doświadczenie republikańskie nie podpowiadało, że nadzieje na stabilne „rządy równych” są płonne? Antyczne demokracje uginały się pod ciężarem oszukańczych obietnic powszechnej szczęśliwości rozmaitych demagogów, którzy stawali się tyranami odbierającymi wolność obywatelom. Republika rzymska uległa samobójczemu urokowi Juliusza Cezara i Oktawiana Augusta. Purytańska republika w Anglii nie zdołała zapanować nad niepohamowaną ambicją Oliviera Cromwella. Kalwińska „republika świętych” w Genewie zaprowadziła na stos Miguela Serveta i pozbawiała podmiotowości politycznej „jawnogrzeszników”. Długa lista republikańskich niepowodzeń mogła w XVIII wieku skutecznie przeciwważyć siłę argumentów największych entuzjastów rządów obywatelskich. Nadzieją napełniać mógł jedynie przykład Wenecji, która cieszyła się republikańskim porządkiem już ponad tysiąc lat, choć i jej kres miał nadejść zanim przeminie pokolenie Ojców Założycieli. Czy można jednak porównywać małą kupiecką populację Wenecji, zamieszkującą niewielkie terytorium, z wielomilionową ludnością Stanów Zjednoczonych Ameryki? Doświadczenie uczyło, że w tak podzielonym społeczeństwie jak amerykańskie, niejednorodnym etnicznie i wyznaniowo, o różnym stosunku do niewolnictwa, o zaznaczającym się fundamentalnym podziale na Północ i Południe – jeśli chodzi o styl życia i ustrój społeczno-ekonomiczny – musiał, prędzej czy później, pojawić się tyran, który przyobieca jedność za cenę wolności. Na dworach europejskich wieszczono rychły koniec amerykańskiego eksperymentu, kolejnej niebezpiecznej utopii, którą od poprzednich różniło jedynie to, że nie zrodziła się w głowie jakiegoś genialnego wizjonera, lecz była efektem kolektywnie wypracowanego kompromisu. 2. Rozwój myśli społeczno-politycznej cywilizacji zachodniej to w znacznej mierze proces, w którym dojrzewają kolejne utopie, inspirujące wyobrażenia o właściwie uporządkowanych stosunkach społecznych, o sprawiedliwych strukturach politycznych, o uwolnieniu autentycznej natury człowieka. Utopia More’a, Opis Rzeczypospolitej Christianopolitanii Andreae, Miasto Słońca Campanelli, Nowa Atlantyda Bacona, Oceana Harringtona czy Podróż do Ikarii Cabeta to ważne pozycje w kanonie literatury naszego kręgu kulturowego. Literackie, K U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? eskapistyczne wizje z zasady pozostają projektami nierealizowalnymi, lecz zachodnia cywilizacja doświadczała również wielu prób urzeczywistnienia prospektywnych utopii. Poszukiwanie uniwersalnego prawa, którego odkrycie otwiera możliwość nastania powszechnego ładu i harmonii, doskonałej homeostazy, towarzyszy nam przynajmniej od Państwa Platona i prób realizacji jego wizji w Syrakuzach. Tęsknota za idealnym prawodawcą, ewentualnie rewolucyjnym ruchem społecznym, przekazywana jest kolejnym pokoleniom, by wspomnieć tylko „Harmonię” Owena czy Leninowski „Kraj Rad”. Jak zauważa Jerzy Szacki: Od czasów zamierzchłych znany jest mit wielkiego człowieka, władcy czy prawodawcy, który zmienia od podstaw stosunki zastane. Czasy nowsze przynoszą mit rewolucji jako cudownej przemiany społeczeństwa złego w doskonałe na mocy jednego jak gdyby aktu, nieomal z dnia na dzień. Ustanowione zostaną nowe prawa i oto nastanie wolność, równość i braterstwo, wszystko będzie lepsze i piękniejsze, znikną podziały między ludźmi i złe cechy ich charakterów, choroby i nieszczęścia, smutek i głupota, brzydota i niedostatek. Kwiaty będą piękniej pachniały i cały świat stanie się przyjazny człowiekowi (1988: 139–140). Tym samym utopia staje się orężem w walce politycznej, przenosząc marzenia, fantazje w świat praktycznego działania, fundamentalnie przeobrażając społeczeństwo. To, co odległe i niedostępne, wydaje się możliwe i osiągalne. W Filadelfii nie objawił się genialny prawodawca, ktoś podobny Utopusowi More’a. Tym niemniej 17 września 1787 roku był punktem zwrotnym rewolucji amerykańskiej – procesu budowy wytęsknionej republiki, mającej przełamać słabości wcześniej znanych realizacji tej formy ustrojowej. Czy więc amerykańskie „pisanie historii od nowa” było kolejną utopią? Odpowiedź na to pytanie wymaga terminologicznego uporządkowania i refleksji nad specyfiką rewolucji amerykańskiej. Pojęcie utopii zdefiniujmy, posługując się ustaleniami Karla Mannheima, który swą doskonałą rozprawę zatytułowaną Ideologia i utopia otwiera w następujący sposób: Utopijną jest taka świadomość, która nie pokrywa się z otaczającą ją „rzeczywistością”. Ta niezgodność objawia się zawsze w ten sam sposób, że taka świadomość w przeżywaniu, myśleniu i działaniu orientuje się na czynniki, których owa rzeczywistość nie zawiera. Nie każdą jednak niezgodną, transcendującą, konkretną i tym samym „obcą rzeczywistości” orientację będziemy uważać za utopijną. Utopijną będziemy nazywać tylko taką „transcendentną wobec rzeczywistości” orientację, która przechodząc do działania jednocześnie, częściowo lub całkowicie, rozsadzać będzie istniejący w danym czasie porządek bytu (1992: 159). P O L I T Y K A 19 RAFAŁ PROSTAK W dyskurs na temat utopii Mannheim wplata siostrzany fenomen, czyli ideologię. Różnica między utopią i ideologią sprowadza się do tego, że ta druga, transcendując rzeczywistość, orientując się na „czynniki obce rzeczywistości”, nie rozsadza bytu, a częstokroć wręcz go reprodukuje. Utopia dąży do zburzenia istniejącego porządku, w miejsce recepcji, refleksji i rekonstrukcji proponując dekonstrukcję. Ideologia jest zewnętrzna wobec rzeczywistości, utopia pragnie stać się rzeczywistością, czyli się urzeczywistnić. Ideologią będzie więc np. „obietnica raju w przestrzeni nierzeczywistej”, która może wzmacniać istniejący porządek społeczny, oparty na oczywistych nierównościach. Utopią będzie „budowa raju na Ziemi”, w którym oczywiste nierówności społeczne przestaną istnieć. Ideologia, pomimo że angażuje to, co transcendentne, pozostaje adekwatna względem rzeczywistości; utopia, dążąc do transformacji rzeczywistości, jest dla niej zabójcza. Ralf Dahrendorf wskazuje na pięć cech wspólnych wszelkim projektom utopijnym: 20 1)społeczeństwa przez nie budowane „funkcjonują poza czasem”, nie są zreformowaną kontynuacją jakiejś znanej rzeczywistości i nie są etapem w drodze do realizacji jakiegoś projektowanego świata, z zasady są zastygłe w bezruchu; 2)panuje w nich doskonała jednomyślność, absolutna zgoda powszechna co do wartości oraz sposobu aranżacji instytucji społecznych; 3)co wynika z poprzedniej cechy, społeczeństwa te nie są targane konfliktami wewnętrznymi. Utopie mogą zakładać podział kastowy, lecz nie znają podziału klasowego (walki klas w rozumieniu marksistowskim); 4)procesy zachodzące w społeczeństwie są realizacją wcześniej zaprojektowanego planu (całościowego projektu), brak miejsca na „niesterowalny” rozwój wydarzeń; 5)pozostają doskonale odizolowane od świata zewnętrznego (1968: 108–110). Z kolei Chad Walsh buduje model złożony z dziewięciu elementów, których obecność potwierdzimy w znanych nam utopiach: 1)człowiek jest zasadniczo dobry, jego wady nie są następstwem jego natury, ale niesprzyjających warunków życia; 2)człowiek jest istotą plastyczną i poddaje się zmianom; 3)nie istnieje żadna nieusuwalna sprzeczność pomiędzy pomyślnością jednostki a pomyślnością społeczeństwa; 4)człowiek jest istotą rozumną i rozwijającą swoją zdolność rozumienia świata, przez co możliwa jest likwidacja absurdów życia społecznego i nastanie w efekcie w pełni racjonalnego ładu; 5)przyszłość obejmuje ograniczoną liczbę możliwości, które dają się przewidzieć; 6)należy poszukiwać szczęścia na ziemi; 7)ludzie nie mogą odczuwać zmęczenia szczęściem; K U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? 8)możliwe są rządy sprawiedliwych władców lub takie ukształtowanie rządzących, by rządzili sprawiedliwie; 9)utopia nie jest zagrożeniem dla ludzkiej wolności, gdyż prawdziwa wolność w niej się właśnie urzeczywistnia (1962: 71–72). Myśl polityczna Ojców Założycieli wspierała się na trzech filarach: 1) tradycji republikańskiej; 2) angielskiej i szkockiej filozofii oświeceniowej; oraz 3) protestanckiej teologii. Pojawia się tutaj ważne pytanie: czy posiadając takie zaplecze, amerykański projekt ustrojowy był (jest) w swej naturze bliższy utopii czy ideologii? Trwałość republikanizmu amerykańskiego jest istotnym, choć nie decydującym argumentem na rzecz nieutopijności jego podstaw doktrynalnych. Załóżmy więc, że rzeczywiście mamy tu do czynienia z ideologią, a nie utopią w Mannheimowskim rozumieniu. Teza ta uwalnia kolejne pytania: co sprawiło, że republikanizm amerykański nie przerodził się w utopię? Poszukując odpowiedzi na te pytania, prześledźmy kolejno, w jaki sposób XVIII-wieczna Ameryka dokonała: a) rekonstrukcji tradycji republikańskiej; b) recepcji angielskiej i szkockiej filozofii oświeceniowej; oraz c) interpretacji protestanckiej teologii. Pomocne będzie również spojrzenie na amerykański republikanizm z wykorzystaniem modelów Dahrendorfa i Walsha. 3. Autentyczna fascynacja republikanizmem była częścią składową amerykańskiej kultury politycznej czasu rewolucji. Elity intelektualne byłych kolonii posługiwały się greką i łaciną, rozczytywały się w pismach Platona, Arystotelesa, Plutarcha, Cycerona, Liwiusza (również komentarze Machiavellego do jego historii Rzymu) oraz Polibiusza. Zangielszczone pojęcie łacińskiego terminu res publica, czyli commonwealth (pierwotnie common weal), było w powszechnym użyciu w zasadzie od początku osadnictwa angielskiego w Ameryce, zarówno w Wirginii, jak i w purytańskiej Nowej Anglii. Względna samorządność kolonii pozwalała na eksperymentowanie z republikańskimi mechanizmami. Republikańska apoteoza cnót obywatelskich znajdowała zrozumienie i pochwałę także wśród Ojców Założycieli, którzy, będąc dobrze zaznajomieni z grecką tradycją demokratyczną i rzymskim republikanizmem, swą uwagę koncentrowali przede wszystkim na przyczynach kryzysu i upadku rządów obywatelskich. Dlatego też ich ulubionymi autorami byli Plutarch, Polibiusz i Cyceron, wielcy pesymiści antyku, jak ich nazywa Stanisław Filipowicz (1997: 17). Przezwyciężenie słabości projektów antycznych i niedomagań republikańskich rządów średniowiecznej i nowożytnej Europy było warunkiem powodzenia amerykańskiego eksperymentu ustrojowego. Jego konstruktorzy, ujawniając pochodzenie swych republikańskich fascynacji, często przybierali znajomo brzmiące pseudonimy. W ten sposób w obiegu P O L I T Y K A 21 RAFAŁ PROSTAK 22 pojawiły się rozprawy polityczne sygnowane przez „Polibiusza”, „Brutusa”, „Katona”, „Cyncynatę” czy „Agrypę”. W rewolucyjnej Ameryce do udziału w debacie politycznej zaproszono starożytnych. Dla Aleksandra Hamiltona oraz Jamesa Madisona podstawową słabością znanych im rządów obywatelskich była złudna nadzieja osiągnięcia pełnej harmonii w republikańskim świecie. Pragnienie jednomyślności, niepodważalnej zgody powszechnej – wykraczającej poza podstawowe rozumienie rzeczy publicznych, czyli instytucji państwa, i obejmującej naturę dobra jako takiego, oraz pomyślności we wszelkich aspektach życia – było samobójcze. Dążenie do jedności za wszelką cenę, miast wygaszać konflikty, wzmacnia ich intensywność. Wystawia bowiem rządy obywatelskie na ryzyko nieustannych sporów, wykorzystywanych przez wrogów zewnętrznych, jak i na zagrożenie wewnętrzne – na poddanie się urokowi demagogów, obiecujących jedność za cenę rezygnacji z wolności. Antyczny ideał republikański, zestawiający równość ze sprawiedliwością, uzgadniający indywidualne szczęście (pomyślność pojedynczych jednostek) z dobrem wspólnym (pomyślność powszechna) pozostawał niespełnioną nadzieją ludzkości. Jeśli obietnicą rządów republikańskich jest zniesienie podziałów oraz jedność i harmonia, to nie można jej wypełnić bez utraty tego, co w republice jawiło się Ojcom Założycielom jako najbardziej wartościowe, czyli wolności. W Federaliście� Nr 10 Madison utrzymuje, że są tylko dwa sposoby na usunięcie przyczyn powstawania podziałów społecznych i fakcji, które się nimi żywią. Pierwszy sprowadza się do zduszenia wolności będacej żywiołem niezbędnym dla ich istnienia; drugim jest siłowe narzucenie wszystkim obywatelom jednakowych poglądów, takich samych pragnień, namiętności i interesów. W obu przypadkach republika ulega degradacji. Co więc Madison proponuje? Zaakceptować to, co nieuchronne. Społeczeństwa nie są w stanie osiągnąć pełnej harmonii rozumianej jako jednomyślność; absolutna jedność jest ułudą. Podziały społeczne, będące pożywką dla fakcji, czyli grup interesów, są trwałą cechą zbiorowisk ludzkich. Jeśli nie można usunąć przyczyn powstawania podziałów społecznych, trzeba szukać możliwości łagodzenia ich skutków. Należy skonstruować mechanizmy, dzięki którym będzie się równoważyć interesy, namiętności i pragnienia jednych interesami, namiętnościami oraz pragnieniami innych; należy także pozbawić tych, którzy są w większości, mocy odebrania tym, którzy są w mniejszości, możliwości zaspokojenia ich pragnień. W ten oto sposób pojawi się jedność – jedność szczególna, jedność polityczna, odróżniana od jednorodności. Będzie to jedność REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? w wielości, bazująca na równowadze. Nieprzypadkowo w godle Stanów Zjednoczonych znajdziemy łacińską maksymę E Pluribus Unum („w wielości jedno”). Jeśli amerykański reżim polityczny przedstawimy jako akrobatę spacerującego po linie, szukającego równowagi między wolnością i równością, to Konstytucja, czyli „ustawa zasadnicza” (supreme law of the land), będzie ową tyczką, która zapewnia ciału nieustannie poddawanemu podmuchom wiatru (sporom społecznym) konieczny balans. W republikańskim języku Ojców Założycieli naczelne miejsce zostało zarezerwowane dla wolności. To ją uczynili wartością fundamentalną, dobrem, którego świat polityki poszukuje, miarą wszechrzeczy w sferze publicznej. Jeśli klasycy chcieli znaleźć równowagę między równością i sprawiedliwością, to dla Amerykanów fundamentalną troską było nierozerwalne związanie równości z wolnością (Aniskovich 1989: 1331). Siła tego węzła jest tajemnicą trwałej republiki, gdyż, jak rozgłaszał „oczywistą prawdę” Jefferson w Deklaracji Niepodległości, „ludzie stworzeni są równi”, a „Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami” wolnościowymi. Zasadniczej rekonstrukcji poddano również pojęcie cnoty. Nie będzie to już dzielność cechująca prawego człowieka, gotowego przyjąć wyrzeczenia w imię przyjaźni do współobywateli i podporządkować swoje własne dobro dobru wspólnemu. Antyczna, heroiczna przyjaźń nie może być powszechnie urzeczywistniona. Republikańska antropologia okazuje się zanadto idealistyczna. Jeśli doświadczenie uczy, że to nasze namiętności, pragnienia i interesy mobilizują nas do działania, to jak budować rzeczywistość społeczną z pogwałceniem tej prawidłowości? W XVIII-wiecznej Ameryce zwykło się określać cnotą wszelkie te ludzkie namiętności, których zaspokajanie służy jednostce, przynosząc jednocześnie korzyść innym. Oto „my” nie wymaga rezygnacji z „ja”; to z wielu „ja” wyrasta „my”. W ten oto sposób republikańskie cnoty przywdziały indywidualistyczną szatę. Promowana jest ambicja, pracowitość, przedsiębiorczość, zaradność, samokształcenie i samodoskonalenie. Występkiem jest lenistwo, indolencja, przerzucanie na innych odpowiedzialności za swój własny dobrobyt2. Nowa identyfikacja ideału cnoty oparta jest na obserwacji człowieka, jakim on jest; nie są zaś one wyprowadzane z Arystotelesowskiego obrazu człowieka jakim byłby, gdyby zrealizował swój telos. Jeśli można powiedzieć coś pewnego o naturze człowieka, to będzie to uniwersalne pragnienie wolności i dobrobytu. W związku z tym, 2 Porównaj z katalogiem 13 cnót Benjamina Franklina (1960: 118–119). K U L T U R A P O L I T Y K A 23 RAFAŁ PROSTAK 24 cnotą obywatelską będzie publiczne zaangażowanie na rzecz obrony i rozwoju tychże; występkiem odwracanie wzroku od przejawów nadużycia władzy większości kosztem praw mniejszości. Szczególne znaczenie jest tu przypisywane świadomości obywatelskiej (edukacja obywatelska) i kontrolnej roli opinii publicznej (Aniskovich 1989: 1330). Podczas gdy konstytucyjne ramy stanowią formalne ograniczenia władzy większości w celu ochrony podstawowych praw wszystkich poddanych republikańskim rządom (skojarzenia ze status negativus Georga Jellinka), cnota obywatelska jest pozytywnym, uniwersalnym zobowiązaniem na rzecz artykulacji i skutecznego zabezpieczenia praw mniejszości. Przejawia się ona w publicznej aktywności (skojarzenia z Jellinkowskim status activus). Tam, gdzie prawo nie wystarcza lub błądzi, cnota obywatelska przychodzi z pomocą. 4. „Wiek świateł” kojarzy się kontynentalnym Europejczykom głównie z tryumfem racjonalizmu, z Kartezjańską wiarą w rozum dedukcyjny i idee wrodzone. Tymczasem Ojcowie Założyciele w większości z ostrożnością odnosili się do potęgi rozumu, unikając jak ognia pułapek, w które wpada każdy, kto podda się urokowi spekulacji towarzyszących odkrywaniu doskonałego świata, świata idei; konstruowaniu aksjomatów, których prawdziwości nie da się potwierdzić empirycznie. Intelektualnymi bohaterami twórców amerykańskiej republiki byli XVII- i XVIII-wieczni myśliciele, m.in. John Locke, David Hume, Francis Hutcheson, Algernon Sidney i James Harrington. Locke’owskie Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego były nieocenioną lekcją pokory dla Madisona i Hamiltona. To lektury filozofów szkockiego i angielskiego późnego baroku oraz oświecenia przekonały amerykańskich republikanów o konieczności odrzucenia metafizycznych dogmatów – których użyteczności nie sposób potwierdzić w doświadczeniu – jako fundamentu dobrze urządzonego państwa. Podążali za Hume’em, trzymając się konkretu, rzeczywistości namacalnej, unikając abstrakcyjnych pojęć, pustych spekulacji, nieprzydatnych nikomu sofizmatów. Zamiast odkrywać tajemnice idealnego świata, koncentrowali się na poznaniu rzeczywistości, w której byli zanurzeni. Poszukiwali wsparcia dla swych rozwiązań politycznych w mądrości potocznej, intuicji wspartej doświadczeniem, odrzucając ezoteryczną wiedzę o doskonałych formach bytu, odrzucając mądrość mędrca, który posiadł zdolność bezbłędnego odróżniania dobra od zła, słuszności od niesłuszności, sprawiedliwości od niesprawiedliwości; który wyzwoliwszy się z pospolitej małości, obcuje z uniwersaliami. Obca im była tęsknota za niepodważalnymi prawdami moralnymi, których wyznawanie sytuuje wyznawców wyżej od tych, którzy wiary w nie przyjąć K U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? nie chcą bowiem usprawiedliwiałaby ona prześladowania innowierców. Nie byli platońskimi mędrcami i odrzucali samą możliwość ich istnienia pośród przedstawicieli rodzaju ludzkiego, albowiem każdy pozornie „jasny” umysł niechybnie ulec musi podszeptom partykularnych pragnień oraz uprzedzeń. W Federaliście Nr 1 Hamilton apelował do współobywateli o umiar i tolerancję w następujących słowach: W pełni bowiem zdaję sobie sprawę, jak nieszlachetnie byłoby twierdzić, że opozycja jakiejkolwiek grupy ludzi przeniknięta jest bez różnicy duchem interesowności i ambicji z tego jedynie powodu, że stanowisko ich może skłaniać nas do podejrzeń. Uczciwość karze nam przyznać, że nawet tacy ludzie mogą działać pod wpływem prawych intencji, i nie należy wątpić, że opozycja ta, jaka już się ujawniła, i ta, jaka może się jeszcze pojawić, pochodzić będzie z czystych, a nawet godnych szacunku źródeł, z uczciwych błędów popełnionych przez umysły sprowadzone ze słusznej drogi przed przedwczesne zazdrości i obawy. Tak liczne w istocie i tak potężne są powody skłaniające do podejmowania stronniczych i niesłusznych sądów, że często widzimy, jak mądrzy i dobrzy ludzie opowiadają się tak po dobrej, jak i złej stronie w sprawach największej wagi dla społeczeństwa. Okoliczność ta, gdyby się nią odpowiednio zająć, dostarczyłaby lekcji umiarkowania tym, którzy zawsze i w każdym sporze najusilniej są przekonani o słuszności własnego stanowiska. Innego jeszcze powodu do ostrożności w tym względzie może dostarczyć obserwacja, że nie zawsze jesteśmy pewni, czy ci, co bronią prawdy, czynią to w oparciu o czystsze zasady niż ich przeciwnicy. Ambicja, chciwość, osobiste niechęci, partyjny sprzeciw i wiele innych motywów, nie bardziej nad te chwalebnych, może w równym stopniu wpływać na tych, co popierają dobrą sprawę, jak i na tych, co się jej przeciwstawiają. Gdyby nic nas nie skłaniało do umiarkowania, zrodziłby się najgorszy ze wszystkich duch nietolerancji, który zawsze przenikał partie polityczne. Zaś w polityce, jak i w religii, zdobywanie wyznawców ogniem i mieczem jest czystym nonsensem. I tu, i tam herezję trudno jest leczyć prześladowaniem (Osiatyński 1977: 368). Lektura Federalisty Nr 1 pozwala dostrzec intelektualne powinowactwo myśli politycznej Hamiltona z Hobbesowską oceną natury ludzkiej z jednej strony, i XX-wiecznym pragmatyzmem Johna Dewey’a z drugiej. Ojcowie Założyciele akceptowali „grawitacyjne” ograniczenia człowieczej natury, które uniemożliwiają rozumowi wznieść się tak wysoko, aby z wystarczającego oddalenia, z Boskiej perspektywy uchwycić pełen obraz spraw ludzkich. Ograniczenia te obciążają każdego, bez wyjątku, przez co dyktat – jedynie pozornie niepodważalnych – opinii „oświeconych” musi ustąpić miejsca dyskusji i uzgodnieniom. Konstrukcje polityczne powinny być więc efektem umowy, do której byłby skłonny przystąpić każdy, kto cechuje się podstawowym rozumieniem P O L I T Y K A 25 RAFAŁ PROSTAK spraw publicznych, albowiem rzeczpospolitą tworzą ludzie pospolici dla samych siebie. Uświadomienie sobie swoich ograniczeń jest punktem wyjścia dla pragnącego stawiać filary dobrze urządzonego państwa. Rząd obywatelski musi być zdolny opanować indywidualne ambicje, interesy i żądze. Doświadczenie pokoleń uczy, że skutecznym rozwiązaniem jest zrównoważenie ambicji, interesów, pragnień jednych ambicjami, interesami, pragnieniami innych. W ten oto sposób dojrzewały idee podziału władzy, kontroli i równoważenia wpływu jej poszczególnych ośrodków oraz federalizmu. Choć mają starożytne korzenie, to w pełni dane się im było rozwinąć dopiero w amerykańskim projekcie republikańskim. W Federaliście Nr 51 Madison przekonywał: 26 Ambicja musi się ścierać z ambicją (...) Gdyby ludzie byli aniołami, żadne rządy nie byłyby potrzebne. Gdyby zaś aniołowie rządzili ludźmi, nie byłaby potrzebna ani wewnętrzna, ani zewnętrzna kontrola nad rządami. W ustanowieniu rządu ludzkiego nad ludźmi wielka trudność polega na tym, że najpierw trzeba umożliwić nadzór nad rządzonymi, a następnie zobowiązać go do kontrolowania samego siebie (...). Taką politykę zastępowania słabości wyższych motywów sprzecznymi i rywalizującymi ze sobą interesami można dostrzec w całym porządku spraw ludzkich, czy to publicznych, czy to prywatnych. Widzimy ją wyjątkowo wyraźnie w podziale władzy, gdzie celem niezmiennym jest takie dzielenie i formowanie poszczególnych urzędów, aby mogły nawzajem siebie kontrolować – by prywatny interes każdej jednostki stał na straży praw publicznych. Te wynalazki roztropności nie mogą okazać się mniej potrzebne przy rozdziale najwyższych władz publicznych (Osiatyński 1977: 431). To roztropność stanowi źródło „rozumnego” porządku rzeczy, nie zaś ezoteryczny wgląd w charakterystykę bytów idealnych. Zasada ta dotyczy zwłaszcza spraw publicznych. Ojcowie Założyciele, podobnie jak Locke czy Hume, podążali za Sokratesem, wyznając, że pewni są jedynie tego, jak mało wiedzą i jak ograniczona jest ich zdolność poznania. 5. Również protestancka teologia i etyka dostarczyły ważnego wsparcia dla projektu politycznego Ojców Założycieli. Należy tu jednak zwrócić uwagę na ważny problem, który musiał wpierw zostać przełamany, by protestantyzm mógł wspomóc eksperyment ustrojowy Ojców Założycieli. Chodzi tu naturalnie o doświadczenie teokracji Massachusetts. W tej nowoangielskiej kolonii próbowano bowiem zbudować republikę świętych, utopijną konstrukcję na wzór „domu Bożego”, „nowe Jeruzalem”, „Miasto na Górze” z Ewangelii według K U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? św. Mateusza3. W Bostonie, podobnie jak w Genewie, uczniów Jana Kalwina zgubiła pycha. Jeśli człowiek jest słaby, grzeszny i nic doskonałego nie może wyjść spod jego rąk, to w jaki sposób może zbudować wspólnotę polityczną, w której brak będzie podziałów, zapanuje pełna harmonia „domu Bożego” – jedna wiara, jeden duch, jeden cel? Próba budowy ludzkimi rękami civitas Dei na tym świecie jest przejawem chełpliwości, jest ewidentnym grzechem synów Adama, którym wydaje się, że odziedziczyli po praojcu, notabene występkiem zdobytą, zdolność nieomylnego odróżniania dobra od zła. Teokracja Kolonii Zatoki Massachusetts – „eskapistyczna utopia ładu wiecznego”, by posłużyć się terminologią Szackiego – zapłaciła za swoją pychę wysoką cenę. Nie dość, że upadła po kilku dekadach, to dodatkowo jej negacja, czyli kolonia Rhode Island – założona przez banitę, Rogera Williamsa, kaznodzieję przepędzonego z utopijnej „republiki świętych” – była punktem odniesienia dla Ojców Założycieli. Promowane przez Williamsa oddzielenie Kościoła od państwa oraz szeroka tolerancja religijna współgrały z protestancką, indywidualistyczną teologią. Zwycięstwu wolności lepiej służyło ograniczenie wpływu polityki jedynie do sfery publicznej niż odczytywanie „Bożego planu” i szukanie dowodów Opatrzności Bożej w wykonaniu „świętych” z Bostonu. Kalwiński akcent położony na skorumpowaniu ludzkiej natury pobrzmiewał w ostrzeżeniach Ojców Założycieli przed oddaniem władzy pozornie jedynie doskonałym przedstawicielom rodzaju ludzkiego. Był to ważny element rozwijającej się w XVII i XVIII wieku w Ameryce republikańskiej, w swym charakterze, teologii politycznej. Jednocześnie protestancka etyka domagała się poszukiwania dowodów na działanie Bożej opieki w codziennych zmaganiach o poprawę indywidualnego życia, zarówno w wymiarze duchowym, jak i doczesnym. „Boże zaopatrzenie” wymaga aktywności korzystających z niego, w odwołaniu do ewangelicznej przypowieści o talentach4. Nieustanna melioracja, jako naczelna zasada purytańskiego programu etycznego, harmonijnie współbrzmiała z promowanymi przez Franklina cnotami samodoskonalenia, zaradności, pracowitości i przedsiębiorczości. 6. Zderzenie zrekonstruowanej tradycji myśli republikańskiej, filozofii anglosaskiego baroku i oświecenia oraz purytańskiej teologii na3 Mt 5, 13–14: „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze”. Wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wyd. III popr. 4 Mt 25, 14–30; Łk 19, 11–27. P O L I T Y K A 27 RAFAŁ PROSTAK 28 kreśliło zręby myśli politycznej Ojców Założycieli, którą można przedstawić w czterech podstawowych twierdzeniach: 1) prawdziwa mądrość rodzi się z doświadczenia, gdyż doświadczenie jest weryfikatorem mądrości. Rozum spekulatywny ustąpić powinien pola pragmatyzmowi; 2) doświadczenie uczy, że ludzki umysł nie jest w stanie zaprojektować ustroju, który przezwyciężyłby ludzkie słabości, zniósł podziały, różnice zdań i odmienność interesów; 3) żaden śmiertelnik nie jest w stanie posiąść takiej mądrości, dzięki której każdorazowo i w sposób pewny rozpozna prawdę, dobro i piękno; 4) wolność prowadzi do pluralizmu opinii, interesów, postaw i wartości. Wolność indywidualna jest wyzwaniem dla społecznej jedności. Powyższe twierdzenia prowadzą do naczelnego wniosku. Celem republikańskiego rządu jest: 1) mitygowanie destrukcyjnego wpływu podziałów społecznych, budowa „jedności w wielości”; oraz 2) zabezpieczenie wolności jednostek jemu poddanych. Środkiem do jego realizacji jest stworzenie mechanizmów prawnych, które: 1) zdołają zrównoważyć interesy poszczególnych grup społecznych; 2) uchronią tych, którzy są w mniejszości przed polityczną dogmatyzacją opinii większościowej; 3) uchronią prawa mniejszości przed negatywnym wpływem woli większości. Lecz samo prawo i instytucje polityczne nie wystarczą, by osiągnąć ten cel. Potrzebna jest również trwała dyspozycja moralna na rzecz obrony wolności przed nierozumnymi działaniami władz publicznych. Potrzebne jest powszechne zaszczepienie cnoty obywatelskiej. Wyposażeni we wnioski płynące z powyżej przeprowadzonej analizy powróćmy do oceny utopijnego (ideologicznego) charakteru amerykańskiego republikanizmu. Już pobieżne zestawienie wizji Ojców Założycieli z ustaleniami Mannheima pozwalają na sformułowanie wstępnej opinii. Choć ich projekt przekraczał XVIII-wieczną rzeczywistość polityczną (równościowy argument w Deklaracji Niepodległości oraz aksjomatyczna konstrukcja praw naturalnych), to nie utracił z nią kontaktu. Jeffersonowskie „prawdy oczywiste” nie rozsadzają bytu, lecz okazują się społecznie i politycznie użyteczne. Amerykański eksperyment był (jest) próbą ustanowienia „lepszego” porządku, co nie oznacza, że idealnego. Co więcej, wielokrotne uzupełnianie tekstu federalnej Konstytucji potwierdza, że nie jest to dzieło skończone. Niedoskonały człowiek buduje system społeczno-polityczny na miarę swej trwale niedoskonałej natury. Konstrukcja systemu zakłada jego nieustanną meliorację, adaptację do zmieniających się warunków, zaK U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? strzegając jednocześnie nienaruszalność jego pierwszej zasady – służby wolności i pomyślności podmiotów w nim funkcjonujących. Skoro tak, to amerykański projekt konstytucyjny wypełnia kryteria Mannheimowskiej ideologii, czyli nie jest utopią. Badanie z wykorzystaniem modelów Dahrendorfa i Walsha daje wynik negatywny. O nieutopijności republikanizmu amerykańskiego decydują: 1) jego „czasowo uwikłany”, melioracyjny charakter; a także 2) rywalizacyjna natura procesów politycznych (Dahrendorf); 3) dominacja racjonalizmu Sokratejskiego pośród jego twórców; 4) ograniczone zaufanie do elit politycznych; oraz 5) nieustanna, społeczna kontrola władzy w celu zabezpieczenia wolności rządzonych (Walsh). Podsumowując, krytyczna analiza potwierdza nieutopijny charakter eksperymentu ustrojowego Ojców Założycieli. Nie oznacza to jednak, że nie zawiera on elementów, które mogą się jawić jako posiadające taki potencjał. Stosunkowo łatwo przychodzi wskazanie przynajmniej dwóch. Znajdziemy je w tekście Deklaracji Niepodległości: 1) założenie o równości podmiotowej; oraz 2) o naturalnym prawie do poszukiwania szczęścia. Jeśli chodzi o równość podmiotową, rzecz dotyczy głównie konsekwencji płynących z założenia o równości ludzi w ich podstawowym bycie. Dążenie do jej praktycznej realizacji skłoniło Amerykanów do zniesienia przywilejów stanowych. Nie oznacza to jednak, że w republice amerykańskiej w XVIII wieku ideał równości politycznej został zrealizowany. Utrzymano bowiem wyborczy cenzus płci, rasy, majętności (podatek wyborczy), a w niektórych stanach również przynależności konfesyjnej. Formalnie równość wobec prawa została potwierdzona dopiero w 1868 roku, w XIV Poprawce do Konstytucji. Równość podmiotowa – a konkretnie określenie treści ukrywającej się za tym pojęciem i konsekwencje prawne z niej płynące – pozostaje jednym z najważniejszych wyzwań amerykańskiego republikanizmu. Postulat autentycznej równości podmiotowej nie musi być jednak traktowany jako z natury utopijny. Co więcej, jak przekonuje Mannheim, ideologie zasadzają się na „wyobrażeniach wobec rzeczywistości transcendentnych, które de facto nigdy nie osiągają realizacji zawartych w nich treści” (Mannheim 1992: 161). Treść kryjąca się za pojęciem równości podmiotowej jest „historycznie uwikłana”, podlega rozwojowi, zaś jej obecność w amerykańskim dyskursie politycznym w żadnym razie nie stanowi zagrożenia dla porządku konstytucyjnego, a wręcz przeciwnie – pozwala mu się rozwijać. W konsekwencji, przyjmując kryteria Mannheima, postulat autentycznej równości podmiotowej nie jest utopijny. P O L I T Y K A 29 RAFAŁ PROSTAK 30 Z kolei umieszczenie przez Jeffersona „prawa do ubiegania się o szczęście” (pursuit of happiness) w katalogu przyrodzonych i niezbywalnych praw człowieka przywodzi na myśl utopijny charakter stanu szczęśliwości, na co zwracał uwagę Walsh. Trzeba tu jednak uwzględnić intencje Jeffersona. Na prawo do poszukiwania szczęścia należy bowiem spoglądać, uwzględniając intelektualne inspiracje autora Deklaracji5. Jest ono rozszerzeniem Locke’owskiego przekonania o naturalnej ucieczce od niedoli i nędzy oraz konstrukcji prawa do własności prywatnej. Prawne gwarancje nienaruszalności własności prywatnej są podstawą nie tylko dobrobytu ekonomicznego jednostki, ale i jej wolności i bezpieczeństwa osobistego oraz możliwości samorealizacji6 – co Jefferson wyraził łącznie za pomocą pojęcia szczęścia (indywidualnej pomyślności). Prawo do poszukiwania szczęścia nie jest tożsame z prawem do szczęścia jako takiego – z uwagi na specyfikę ludzkiej natury możliwość osiągnięcia stanu permanentnej szczęśliwości jest słusznie uważane za chimerę, więc egzekucja tegoż jest niewykonalna i absurdalna. Indywidualne prawo do poszukiwania szczęścia może być co najwyżej prawem do poprawy jakości życia, do jego udoskonalenia. Podejmowanie starań o poprawę dobrobytu naturalnie wyklucza formalną realizację postulatu ustanowienia równości ekonomicznej, bez wątpienia utopijnego. 7. Deklaracja twórców Konstytucji, jakoby ich ustrojowy projekt dobrze urządzonej republiki nie dążył do poprawy ludzkiej natury, lecz się na niej wspierał, dostosowując nie tylko porządek polityczny, ale i katalog republikańskich cnót do realnych możliwości przeciętnych ludzi, nie zawsze brzmiała wiarygodnie w uszach obywateli nowego państwa. Nie wszyscy bowiem podzielali wiarę w powszechną zdolność ludzi do samodzielnego rządzenia. Krytyczną opinię wyrażał chociażby autor pamfletu politycznego Extract of a Letter from a Gentleman In Washington County to His Friend in Albany, opublikowanego w czasie Konwencji Filadelfijskiej, w którym znajdujemy sugestywnie wyrażone ostrzeżenie: 5 W Rozważaniach dotyczących ludzkiego rozumu Locke przekonywał, że „Natura dała człowiekowi pragnienie szczęścia oraz odrazę do niedoli i nędzy: są to rzeczywiście wrodzone zasady praktyczne, które – tak jak zasadom takim przystoi – działają nieustannie i wpływają na wszelkie nasze czynności. Można je zaobserwować u wszystkich, młodszych i starszych, stale i powszechnie” (Locke 1955: 60–61). 6 Związek ten elokwentnie przedstawił James Madison w tekście Własność i wolność, opublikowanym w „The National Gazette” z 29 marca 1792 roku; (por. Osiatyński 1977: 437–439). Być może Jeffersonowski pursuit of happieness można odczytywać za pomocą Arystotelesowskiej koncepcji eudajmonii, a więc nie tyle jako poszukiwanie szczęścia, co spełnienie; jako prowadzenie własnego ducha do telos, osiągnięcia pełni najwyższego dobra. K U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? Czy nie nadszedł czas… dla polityków, by zaczęli traktować ludzi takimi, jacy są, a nie takimi, jacy powinni się stać? – Jeśli się nie mylę, jest to skała, na której rozbiło się wielu z naszych najlepszych pisarzy politycznych. – Locke i wielu innych napisało wspaniałe traktaty na ten temat – niemal każdy podziwia teorię, lecz doświadczenie pokazuje, że może się ona ziścić jedynie w Utopii. Gdyby ludzie trwali w złotym wieku, żyliby szczęśliwie w takich systemach, a ludzie tacy jak Locke mogliby pomyślnie rozpowszechniać swe liberalne, wspaniałe opinie. – Ale „my jesteśmy, jacy jesteśmy”, z naturalną, grubiańską, ślepą i niekonsekwentną awersją do władzy – przychodzący na świat jak oślę (Hamburger 2000: 1242; tłum. własne). To pełne rezerwy spojrzenie na republikański eksperyment celuje w samo serce doktryny politycznej Ojców Założycieli, w ich antropologię, nazbyt idealistyczną w ocenie autora „Listu gentelmana z Washington County do przyjaciela z Albany” – bowiem urzeczywistnienie teorii Locke’a możliwe jest jedynie w utopii, w „świecie ludzi szczęśliwych”. Od momentu powstania konstytucyjnych władz, czyli od 4 marca 1789 roku, na europejskich dworach rozpoczyna się odliczanie czasu do upadku amerykańskiego mirażu, kolejnej, jak mniemano, republikańskiej utopii. Brak wiary w sukces rządów obywatelskich wzrósł wraz z przejęciem przez Bonapartego władzy dyktatorskiej w republikańskiej Francji. Thomas Jefferson w swoim inauguracyjnym przemówieniu prezydenckim z 4 marca 1801 roku próbował dać odpór tym, którzy nie wierzyli w powodzenie konceptu E Pluribus Unum. (…) Wiem w istocie, że pewni uczciwi ludzie żywią obawy, iż rząd republikański nie może być silny, że rząd nasz nie jest zatem dość silny. Lecz czy uczciwy patriota opuści rząd w pełnym toku pomyślnie przeprowadzanego eksperymentu, zapewniający nam jak dotąd siłę i wolność, z powodu niesprawdzonych i urojonych obaw, iż rządowi temu, będącemu największą nadzieją świata, może w pewnych okolicznościach zabraknąć energii do samoobrony? Wierzę, że nie. Sam zaś uważam rząd taki za najsilniejszy na świecie. Uważam, że jest to jedyny rząd, pod władzą którego każdy, na wezwanie prawa, pospieszy pod jego sztandar i przeciwstawi się naruszeniom porządku publicznego z taką samą stanowczością, jak gdyby bronił własnego dobra. Mówi się czasem, że człowieka nie można powierzyć jego własnym rządom. Czy można go zatem powierzyć rządom innych? Czy też znaleźliśmy aniołów, w postaci królów, by mogli nami rządzić? Niechaj historia odpowie na to pytanie (Osiatyński 1977: 209). Dla Jeffersona republikański rząd Stanów Zjednoczonych był nie tylko „pomyślnie przeprowadzanym eksperymentem”, ale i „największą nadzieją świata”, bowiem pragnienie wolności jest uniwersalne, a tylko rządy równych stwarzają szansę jej zachowania. Swoje przekonanie autor poddaje ocenie autorytatywnego sędziego – historii. P O L I T Y K A 31 RAFAŁ PROSTAK 32 Czy republikańskie rządy w tak heterogenicznym społeczeństwie jak amerykańskie mogą przetrwać? Największym wyzywaniem, testem typu „być albo nie być” była naturalnie wojna domowa 1861– 1865, najkrwawsza i najokrutniejsza, jakiej naród amerykański doświadczył. W ciągu zaledwie czterech lat w wyniku działań wojennych życie straciło ok. 620 tys. żołnierzy i cywilów, czyli co pięćdziesiąty Amerykanin. Dla nas, współczesnych Europejczyków, była to wojna o zniesienie instytucji niewolnictwa, ale w perspektywie ustrojowej co innego wysuwa się na pierwszy plan. W oczach mieszkających na Południu świadków tamtych wydarzeń przyczyny konfliktu przedstawiały się bowiem nieco inaczej. Oto zręczny polityk z Północy, z Illinois, nadzwyczajny mówca o nazwisku Lincoln, występuje z apelem o jedność narodu amerykańskiego. Mówi o tryumfie wolności i równości podmiotowej, czyli o osiągnięciu republikańskiego ideału, który zostanie urzeczywistniony wraz z wyzwoleniem czarnych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Przekonuje do udoskonalenia republiki, jednak wbrew woli istotnej części jej mieszkańców. Jak antyczny demagog wzywa do wyzwolenia jednych, narzucając innym obowiązek głębokiego przebudowania ich świata. 16 czerwca 1858 roku, walcząc o partyjną nominację w wyborach do Senatu, Lincoln wygłasza w Springfield pamiętne przemówienie: Panie Przewodniczący, panowie Delegaci! Jeśli zdamy sobie sprawę, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy, łatwiej będzie nam zdecydować, co i jak powinniśmy czynić. Mija piąty rok, od kiedy władzę objęli ludzie, którzy publicznie głosili i solennie obiecali, że położą kres konfliktom na tle niewolnictwa. Pod ich rządami konflikty te nie tylko nie zostały zażegnane, lecz stale przybierały na sile. Moim zdaniem nie znikną one, dopóki nie staniemy w obliczu kryzysu i nie przezwyciężymy go. Dom podzielony niezgodą nie może się ostać. Nie oczekuję, że Unia się rozwiąże – nie oczekuję, że dom upadnie – lecz oczekuję, że przestanie być podzielony (…) (Oates 1991: 198). Ewangeliczna figura „domu podzielonego”7 skutecznie pobudziła wyobraźnię słuchaczy i weszła na stałe do kanonu amerykańskiej retoryki politycznej. Gdy Lincoln zostanie wybrany na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, Amerykanie w stanach południowych, zatrwożeni pojawieniem się „rodzimego tyrana”, zdecydują się na opuszczenie Unii, na rebelię w obronie swoich swobód – racje dla jej wywołania znajdą m.in. w Jeffersonowskiej Deklaracji Niepodległości. Europejscy monarchowie odetchnęli z ulgą. To, co było tylko kwe7 Mt 12, 25: „Jezus, znając ich myśli, rzekł do nich: »Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, nie ostoi się«”. K U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? stią czasu, miało się wypełnić. Republikańskie złudzenie trzydziestomilionowego narodu gasło na ich oczach. Wybuch bratobójczej wojny potwierdzał, że projekt Ojców Założycieli wydawał się kolejną utopią, że stabilne rządy obywatelskie są mrzonką. A jednak Amerykanie zdołali ocalić Unię. Olbrzymim kosztem zjednoczono kraj. A co ważniejsze, Lincoln nie okazał się kolejnym Kypselosem, Hiparchosem z Aten, Cezarem, Cromwellem czy Bonapartem. Pozostał demokratą. Dla Południowców był jednak uosobieniem tyrana, który pozbawił ich prawa do samostanowienia, rzekomo w imię wolności i równości. W tym kontekście zrozumiały staje się histeryczny okrzyk jego zabójcy, Johna Wilkesa Bootha, fanatycznego zwolennika Południa, który, oddając śmiertelny strzał w kierunku prezydenta w teatrze Forda 14 kwietnia 1865 roku, miał przywołać słowa Brutusa, podobno wypowiedziane w chwili, gdy ten zatapiał sztylet w ciele Juliusza Cezara – Sic semper tyrannis! („Taki los zawsze spotyka tyranów”). Po wojnie secesyjnej podziały społeczne nie znikły; spory polityczne toczono po niej nie mniej intensywnie niż przed nią, ale wzrosła wiara, że można zachować jedność bez jednorodności. Od 1865 roku republika amerykańska nie stanęła w obliczu realnej groźby rozpadu. Choć społeczeństwo amerykańskie przeżywało kolejne kryzysy, większe i mniejsze, instytucje polityczne, niezdolne do ich trwałego rozwiązywania, rozwijały swą umiejętność skutecznego nimi zarządzania. 8. Poszukiwania republikańskiej idealnej harmonii, tęsknota za absolutną jednomyślnością towarzyszą nam od zawsze. Obraz idealnej republikańskiej zgody powszechnej znajdziemy chociażby w Genesis, gdzie w rozdz. 11, 1–9 trafiamy na opowieść o budowniczych miasta, którzy mają jeden język, jeden cel, jedno pragnienie – postawić wierzę, symbol ich siły, swoisty punkt orientacyjny dla nich i przyszłych pokoleń. W tekście biblijnym czytamy: Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa (…) I mówili jeden do drugiego: „Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu”. A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: „Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi”. A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: „Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!”. W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi. P O L I T Y K A 33 RAFAŁ PROSTAK 34 Autor tych słów sugeruje, że pomieszanie języków, rozbicie jedności budowniczych wieży było karą Bożą za brak pokory. Gdybyśmy jednak dokonali politologicznej interpretacji, otrzymamy zaskakujący efekt. Oto lud w Babelu posługuje się jednym językiem, czyli – stosując szerokie rozumienie języka – ma jeden ogląd rzeczywistości; jedno pragnienie, jeden cel, jedno marzenie, jedną opinię. Panuje tam pełna jednomyślność, ideał zgody powszechnej Jeana-Jacques’a Rousseau. Dzięki temu jest zdolny tworzyć rzeczy niezwykłe. Wznosi budowlę, z której architektonicznym rozmachem nic nie może się równać – ma sięgnąć samego nieba. A jednak doskonały plan perfekcyjnie zorganizowanego społeczeństwa nie zostanie zrealizowany. Tam, gdzie nie ma różnicy zdań, nie ma możliwości dokonywania wyboru, które stanowisko jest lepsze, a które gorsze. Tam, gdzie jest jeden cel, nie ma decyzji co do gradacji celów. Gdy tryumfuje absolutna jedność, umiera wolność. Wolność generuje podziały, spory, niezrozumienie. Jeśli zgodnie z Bożym zamysłem człowiek jest powołany do wolności, Jego interwencja w Babelu była nieuchronna. Pomieszanie języków to symbol uwolnienia indywidualnych preferencji, pragnień, opinii i interesów. Przeciwstawieniem dla wieży Babel jest „targowisko”, śródziemnomorski bazar, na którym spotykają się ludzie posługujący się różnymi językami, nie tylko w wąskim, ale i szerokim znaczeniu. Jedni próbują drogo sprzedać, inni chcą tanio kupić. Ktoś próbuje sprzedać dobry, choć nieco zużyty dywan; ktoś oferuje cudowną maść na wszelkie dolegliwości. W tłumie słychać jakieś spory polityczne, ktoś narzeka na władzę, ktoś na opozycję. Ktoś korzysta z okazji i próbuje w zamieszaniu ukraść portfel. Ktoś próbuje ewangelizować, ktoś zachwala doczesne uciechy w przystępnej cenie. W jednym miejscu czuć przyjemny zapach drożdżowego placka, a obok nieprzyjemną woń zepsutej ryby. „Wielość języków” utrudnia prowadzenie spokojnej rozmowy, za to uruchamia żywą gestykulację. Tak wygląda rzeczywistość społeczna. Spontanicznie rodzący się ład, w którym jednak bez problemu dostrzec można różnice interesów, gustów, opinii, wartości. Obserwator stojący z boku nie może się nadziwić, jak w takim tumulcie można funkcjonować. Przed oczami ma obrazek pozbawionych konturów postaci, nasycony niepoprawnie dobranymi barwami, będący co najwyżej marną imitacją francuskich impresjonistów. Widok, który się przed nim roztacza, w żaden sposób nie może konkurować z estetycznie pociągającym obrazem uporządkowanego świata mieszkańców Babelu, gdzie każdy dobrowolnie, ochoczo i z pełnym zaangażowaniem uczestniczy we wznoszeniu monumentalnej konstrukcji – wieży, która jest symbolem ich doskonałeK U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? go miasta, idealnego polis, czyli politeji, idealnej republiki – gdzie wszyscy są skoncentrowani wyłącznie na wielkim projekcie, oddani realizacji niemalże boskiego przedsięwzięcia. Ale taki jest właśnie żywioł polityki. Bo autentyczna polityka to poszukiwanie modus vivendi w tym, co wydaje się nieznośnym chaosem. Choć wiemy to już od dawna, to nieustannie tęsknimy za jednomyślnością, za utopią wieży Babel. W Polityce Arystoteles przestrzegał: Jeśli bowiem państwo pójdzie za daleko w kierunku jedności, to może przestać istnieć, albo też będzie wprawdzie istnieć, ale będąc tego stanu, w którym przestaje być państwem, będzie gorszym państwem. Jest to tak, jakby ktoś symfonię przekształcił na monotonię, a rytm zmienił w takt pojedynczy (Arystoteles 2003: 28). Absolutna jedność jest możliwa tylko tam, gdzie rozbrzmiewa samotny, pojedynczy ton. Polityka jest zaś melodią, choć w uszach wielu brzmiącą kakofonicznie. Warto zauważyć, że jednoczącemu powabowi wieży babilońskiej uległ również Benjamin Franklin. W czasie Konwencji Filadelfijskiej, 28 czerwca, poirytowany przeciągającymi się sporami prowokował uczestników obrad przesłaniem Psalmu 127 oraz opowieścią o wieży Babel, apelując o wspólną modlitwę w intencji pomyślnego finału. Franklin napominał: Panie Przewodniczący, żyję już wystarczająco długo i im dłużej żyję, tym więcej dostrzegam dowodów na potwierdzenie tej prawdy – że Bóg rządzi sprawami ludzkimi. Skoro nawet wróbel nie może sfrunąć na ziemię bez Jego wiedzy, to czy jest możliwe, aby imperium mogło powstać bez Jego pomocy? Panie Przewodniczący, jesteśmy nieustannie zapewniani przez Pismo Święte, że „jeśli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą”. Mocno w to wierzę; a wierzę również w to, iż bez Jego współudziału we wznoszeniu tej politycznej budowli powiedzie nam się nie lepiej niż budowniczym Wieży Babel. Podzielą nas małe, partykularne, lokalne interesy, nasze projekty zostaną przeklęte, a my sami staniemy się wyrzutkami i pośmiewiskiem dla przyszłych pokoleń. A co gorsza, rodzaj ludzki, doświadczony tym nieszczęsnym przykładem, straciwszy nadzieję na możliwość ustanowienia Rządów według Ludzkiej Mądrości, pozostawi sprawy przypadkowi, wojnie albo podbojowi (Isaacson 2003: 362–363; tłum. własne). Oczekiwano, że amerykańska wieża będzie trwalsza od biblijnego pierwowzoru, gdyż jej wznoszeniu miała towarzyszyć, jak ufał Franklin, Opatrzność Boża. Czy rzeczywiście Ojcowie Założyciele mieli do dyspozycji lepszy budulec i lepszy projekt konstrukcyjny, który nie „zostanie przeklęty”, który zdoła przezwyciężyć „małe, partykularne, lokalne P O L I T Y K A 35 RAFAŁ PROSTAK interesy”? Po ukończeniu prac Konwencji Franklin miał się zwrócić z satysfakcją do przewodniczącego obrad w następujący sposób: (…) Wątpię też, czy moglibyśmy zwołać jakąkolwiek inną konwencję zdolną do ustanowienia lepszej konstytucji, albowiem gdy zbiera się pewna liczba ludzi ze względu na wyższość ich łącznej wiedzy, zawsze zbierają się wraz z nim i wszystkie ich uprzedzenia, namiętności i błędy, ich miejscowe interesy i egoistyczne zapatrywania. Czyż od takiego zgromadzenia można oczekiwać rezultatu idealnego? Zdumiewa mnie zatem, Panie Przewodniczący, iż znajduję ten system bliski ideału, i myślę, że zdumieje to również naszych wrogów, którzy w zadufaniu spodziewają się wieści, że w nasze obrady wkradło się zamieszanie podobne temu, jakie ogarnęło budowniczych Wieży Babel, iż nasze Stany znalazły się o krok od rozłamu, tak że przy następnym spotkaniu ich reprezentanci skoczą sobie do gardeł. Aprobuję więc, Panie Przewodniczący, tę konstytucję, jako że nie oczekuję lepszej i jako że nie jestem pewien, czy ta właśnie nie jest najlepsza (…) (Osiatyński 1977: 127–128). 36 Franklinowska rekonstrukcja historii wieży Babel niezupełnie odpowiada biblijnemu przesłaniu. Pomieszanie języków nastąpiło na skutek Bożej interwencji, nie zaś w efekcie wewnętrznych podziałów. Lecz ta egzegetyczna nieścisłość nie rzutuje na wartość jego wypowiedzi. Jej istota zasadza się bowiem na przekonaniu, że „gdy zbiera się pewna liczba ludzi ze względu na wyższość ich łącznej wiedzy, zawsze zbierają się wraz z nim i wszystkie ich uprzedzenia, namiętności i błędy, ich miejscowe interesy i egoistyczne zapatrywania”, a mimo to potrafią stworzyć polityczną konstrukcję „bliską ideału” – nie idealną, lecz wystarczająco dobrą, by osiągnąć jedność pomimo wielości. * Różnica między świadomością ideologiczną i utopijną jest trudno uchwytna. „Przekraczanie rzeczywistości” zawsze będzie wyglądało na jej odrzucenie, jej dekonstrukcję, zdaniem głęboko w niej osadzonych. Amerykański projekt republikański mógł na dworach monarchów europejskich jawić się jako kolejna nierealna próba zaprowadzenia rządów równych; jako utopia, niechybnie skazana na porażkę. Rządy obywatelskie nie potrafią bowiem, jak sądzono, skutecznie zapanować nad nieusuwalnymi podziałami wewnętrznymi. Będą one wygrywane przez wrogów zewnętrznych lub też przez rodzimego demagoga, który, obiecując ich zniesienie, odbierze obywatelom skarb najcenniejszy – ich wolność. Jednak Ojcowie Założyciele, przekraczając monarchiczną rzeczywistość, nie zakwestionowali bytu. Nie dążyli do retrospektywnego wypełnienia antycznego ideału republikańskich rządów; nie K U L T U R A REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? parli też do osiągnięcia stanu idealnego, którego realizacja wymagałaby gruntownej przebudowy człowieka, jego „naprawy”. Wprost przeciwnie, poszukiwali formuły poprawnie urządzonego państwa, odzwierciedlającego ludzką naturę, organicznie niedoskonałą. W ten sposób zaszczepili swój projekt przeciwko popadnięciu w pułapkę utopii. Afirmacja związku wolności z podziałami społecznymi, krytyczna ocena ludzkiej natury i świadomość ograniczonej zdolności pojęcia spraw ludzkich i Boskich przełożyła się na: 1) ideę rządu ograniczonego; 2) wypracowanie systemu podzielonej władzy, wzajemnie się równoważącej i kontrolującej; 3) federacyjny ustrój terytorialny; 4) uznanie konieczności zabezpieczenia niezbywalnych praw mniejszości oraz 5) promocję tolerancji. Ocena, czy jest to surowica wystarczająco skuteczna i trwale uodparniająca, jest przywilejem historii, na której autorytatywny sąd powoływał się autor Deklaracji Niepodległości, bogato nasyconej ideami transcendującymi rzeczywistość znaną jemu współczesnym. Bibliografia Aniskovich, William A. (1989), In Defense of the Framers’ Intent: Civic Virtu, the Bill of Rights, and the Framers’ Science of Politics, „Virginia Law Review”, t. 75, nr 7. Arystoteles (2003), Polityka, tłum. L. Piotrowicz, [w:] Arystoteles. Dzieła wszystkie, t. 1, Warszawa: PWN. Dahrendorf, Ralf (1968), Out of Utopia. Toward a Reorientation of Sociological Analysis, [w:] Essays In the Theory of Society, Stanford: Stanford University Press. Filipowicz, Stanisław (1997). Pochwała rozumu i cnoty. Republikańskie credo Ameryki, Kraków: Znak. Franklin, Benjamin (1960), Żywot własny, tłum. J. Stawiński, Warszawa: PIW. Hamburger, Philip (2000), Liberality, „Texas Law Review”, t. 78, nr 6. Isaacson, Walter (red.) (2003), A Benjamin Franklin Reader, Nowy Jork: Simon & Schuster Paperbacks. Locke, John (1955), Rozważania dotyczące ludzkiego rozumu, tłum. B.J. Gawecki, t. 1, Warszawa: PWN. Mannheim, Karl (1992), Ideologia i utopia, Lublin: Wydawnictwo „Test”. Oates, Stephen B (1991), Lincoln, tłum. M. Ronikier, Warszawa: PIW. Osiatyński, Wiktor (1977), Wizje Stanów Zjednoczonych w pismach Ojców Założycieli, Warszawa: PIW. Szacki, Jerzy (1988), Spotkania z utopią, Warszawa: Iskry. Walsh, Chad (1962), From Utopia to Nightmare, Nowy Jork: Harper & Row. * P O L I T Y K A 37 RAFAŁ PROSTAK Rafał Prostak – born 1973, holds a Ph. D. in political science gainded from the Jagiellonian University. He currently works at the Faculty of International Economic and Political Relations at Tischner European University in Krakow and is the author of numerous articles on freedom of religion in the USA, contemporary American political philosophy, and a monograph entitled Rzecz o sprawiedliwości. Komunitarystyczna krytyka współczesnego liberalizmu amerykańskiego (A Communitarian critique of ‘A Theory of Justice’ by John Rawls. Virtue and the Common Goog in Contemporary American Liberalism), Wydawnictwo UJ, Kraków 2004. Abstract 38 The American Republic – An Exceptionally Vital Utopia? The story of a well-ordered state is one of the crucial narrations of the Western civilization. Platonic ‘Republic’ and the biblical story of the Tower of Babel are at its beginning. The ancient ideal of a political community is a harmonious society: full synchronization of needs, interests, and goals of people who constitute it. This, in essence, is a classical depiction of a perfect republic. This ideal has been with us ever since. Consecutive failures of those who had tried to fulfill the republican utopia of a stable civic government – where citizens share one goal, one vision of common good, and identify the way of its accomplishment in a similar way – led its critics to reject the very possibility of a government of equals. A new hope arose in the 18th century, thanks to the Founding Fathers, who were the creators of the American republican experiment – one that was erected far away from Europe but was based on her intellectual legacy and political experience. The American project has lasted for more than two centuries and it is now a referential point for all the modern parliamentary democracies in the old Europe. The aim of this article is to grasp the phenomenon of the American republicanism and to answer the following question: is it just another utopia of a civic government or did the Founding Fathers and their descendants finally manage to overcome its fundamental weakness of instability? REPUBLIKA AMERYKAŃSKA – NADZWYCZAJ ŻYWOTNA UTOPIA? nictwo UJ 2004 sowie zahlreicher Publikationen über die religiöse Freiheit in den USA und die gegenwärtige amerikanische politische Philosophie. Resümee Die amerikanische Republik eine außerordentlich virulente Utopie? Die Narration über den gut organisierten Staat gehört zu den Haupterzählungen in der abendländlichen Zivilisation. Den Anfang dieser Narration markieren Platnos Werk, Der Staat, und die alte biblische Geschichte aus dem Genesis Buch über das mythische Bauwerk, den Babelturm. Denn, in der antiken Welt galt die gesellschaftliche Harmonie als das soziale Ideal, unter dem man eine vollkommene Einheit von Bedürfnissen, Interessen und Zielen der Menschen verstand. Dieses Bild erstreckte sich auch auf den Begriff Republik, wo er bis heute als Staatsform seine Relevanz beibehielt. Die in den letzten 2000 Jahren erlittenen Niederlagen der republikanischen Idee, einer Utopie der demokratischen Regierungskunst, deren Verfechter das Gemeinwesen und das Gemeinwohl zum höchsten Gut erkoren hatten, verstärkten nur die Bedenken der Kritiker, welche der Ausrichtung des Gemeinwesens nach dem Gemeinwohl gegenüber skeptisch standen. Eine neue Hoffnung erwuchs im 18. Jahrhundert aus der Idee des republikanischen Modells der amerikanischen Gründungsväter, die fern vom Europa ein neues Projekt ins Leben riefen. Es schöpfte allerdings aus der europäischen Erfahrung und dem intellektuellen Gedankengut der Europäer. Unter amerikanischen Einfluss etablierte sich das republikanische Modell im alten Europa und überdauerte in Form repräsentativen Demokratie bis zum heutigen Tag. Der Artikel nimmt das amerikanische republikanische Modell unter die Lupe und versucht eine Antwort auf die Frage zu liefern: Handelt es sich dabei um eine weitere Utopie des republikanisch definierten Gesellschaftsvertrags oder aber ist es nun doch der Menschheit gelungen, alle der repräsentativen Demokratie anhafteten Schwächen, allen voran die Instabilität, auszumerzen. Schlüsselworte die Republik, das amerikanische republikanische Modell, Utopie, die amerikanischen Gründungsväter Keywords republic, American republicanism, utopia, the Founding Fathers * Rafał Prostak – geb. 1973, Politikwissenschaftler, MA (Universität zu Breslau – 1997), Dr. phil. (Jagiellonen Universität Krakau – 2002), wissenschaftlicher Mitarbeiter am Lehrstuhl für internationale ökonomische Beziehungen an der Tischner Hochschule Krakau. Autor der Monographie: Rzecz o sprawiedliwości. Komunitarystyczna krytyka współczesnego liberalizmu amerykańskiego, Kraków: Wydaw- K U L T U R A P O L I T Y K A 39 ARKADIUSZ STEMPIN Arkadiusz Stempin*1 FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA PRZED WSPÓŁCZESNYM REPUBLIKANIZMEM W EUROPIE NA PRZYKŁADZIE FRANCJI Streszczenie 40 Fala buntów, jaka w listopadzie 2005 roku w wybucha we francuskich Banlieues (gettach zamieszkałych przez migrantów) i przelała się dalej przez przedmieścia, wstrząsnęła francuskim modelem republikańskim. Inicjatorem zamieszek była bowiem osiedlona we Francji trzecia generacja Afrykańczyków z Maghrebu, która w świetle republikańskiego ideału à la française z definicji uchodzi za zintegrowaną część społeczeństwa. Artykuł dowodzi, że to dyskryminacja społeczna, masowe bezrobocie, nędzny poziom szkół, kulturalna degradacja oraz zamieszkiwanie w owych gettach jest przyczyną buntu, a klęska polityki integracyjnej wobec trzeciego pokolenia kolorowych migrantów stanowi niechybną porażkę obecnego modelu republikańskiego we Francji, opartego na sztywnej zasadzie równości. Słowa klucze Francja, republikanizm, zamieszki, listopad 2005, migracja, integracja * Dwutygodniowa fala buntów, jaka w listopadzie 2005 roku przelała się przez przedmieścia francuskich miast, wstrząsnęła francuskim modelem republikańskim. Inicjatorem zamieszek była bowiem osiedlona we Francji trzecia generacja Afrykańczyków z Maghrebu, która w świetle republikańskiego ideału à la française z definicji uchodzi za * Arkadiusz Stempin – dr hab., kierownik Katedry Integracji Europejskiej w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. Studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz germanistyczne i historyczne doktoranckie na Uniwersytecie Alberta-Ludwika we Freiburgu; doktor filozofii (2003, dysertacja: Początki procesu polsko-niemieckiego pojednania. MaximilianKoble-Werk, niem.), habilitacja (Freiburg 2008, Niemiecka polityka wobec Polski w latach I wojny światowej, niem.); od 2008 roku docent na Uniwersytecie we Freiburgu i w WSE. K U L T U R A FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA... zintegrowaną część społeczeństwa. Tymczasem młodzi wiekiem „synowie i córki Republiki”1, rodem z szarych blokowisk les banlieues2, wystąpili przeciwko niej, wznosząc na ulicach barykady, podpalając samochody, szkoły, ośrodki kultury oraz prowokując starcia uliczne z policją (Ireland 2005). Buntowali się przeciwko doświadczanej na co dzień nędzy, ich społecznemu wykluczeniu oraz rasizmowi, który przejawiał się w odmowie przyznania im statusu mniejszości etnicznej przez państwo, a także dyskryminacji społecznej przez francuskich współobywateli o europejskiej proweniencji. W istocie, protestujący „kolorowi” Francuzi: Algierczycy, Tunezyjczycy i Marokańczycy zostali zepchnięci do podklasy3, gdyż dotknięci są bezrobociem, niższym poziomem nauczania w szkole, gorszymi warunkami mieszkaniowymi oraz skazą odmienności w oczach europejskich współobywateli. W ten sposób rewolta z listopada 2005 roku zakwestionowała francuski model republikański zamknięty w haśle liberté, égalité, fraternité, zgodnie ze swoją wykładnią negujący samo istnienie trzeciej generacji marginalizowanych imigrantów. Konsekwentnie bowiem podejmowane przez państwo konstruktywne działania politykę integracyjną redukowały do subtelnych zabiegów, podkreślających przed eurofrancuską opinią publiczną zjawisko migracji jako źródło wzbogacenia nominalnie homogenicznego narodu. Najbardziej spektakularnego przykładu polityki integracyjnej w aksamitnych rękawiczkach w ostatnich latach dostarczył organizowany we Francji w 1998 roku Mundial, podczas którego équipe tricolore z dużą liczbą piłkarzy o emigranckich korzeniach, w tym z rodem z Algierii gwiazdą numer 1 Zinedine’em Zidane’em, zdobył tytuł mistrzowski4. 1 14 listopada 2005 roku prezydent Chirac zaklinał jedność narodu: „Pragnę dzieciom z problematycznych dzielnic powiedzieć, niezależnie jakiego są pochodzenia, że wszyscy są synami i córkami naszej republiki” („FAZ”, 15 listopada 2005). 2 les banlieues budowano w zawrotnym tempie w latach 60. i 70. na przedmieściach francuskich miast głównie dla licznych migrantów z krajów Maghrebu. Te straszące dziś szarością betonu, a przypominające polskie blokowiska z dekady Gomułki osiedla stanowiły wobec nędznych kwater robotniczych sprzed II wojny światowej prawdziwą miarę postępu. Wzorcowe les banlieues, Cite du Soleil wzniósł w Marsylii renomowany architekt Le Corbusier. 3 Termin „podklasy” dotyczy grupy należącej do marginesu społecznego i charakteryzującej się niskim wykształceniem, wysokim bezrobociem i długotrwałym wykluczeniem z rynku pracy, a często także bezdomnością (por. Wilson 1978). 4 Niestety, wbrew intencjom i staraniom politycznego establishmentu Republiki sam Mundial zademonstrował iluzoryczność sukcesu francuskiego modelu republikańskiego i jego „polityki integracyjnej” wobec trzeciego pokolenia emigrantów. Np. podczas meczu finałowego z Brazylią rzesze emigrantów z banlieues nie identyfikowały się z reprezentacją piłkarską Francji, demonstracyjnie zakładając brazylijskie koszulki finałowego przeciwnika (Merx 2006). W tym kontekście jeszcze większe fiasko republikańskiego ideału i aksamitnej polityki integracyjnej ujawniło się podczas meczu piłkarskiego Francja–Algieria, rozgrywanego 6 października 2001 roku w St. Denis, po raz pierwszy od uzyskania w 1962 roku niepodległości przez Algierię. Już sam P O L I T Y K A 41 ARKADIUSZ STEMPIN Francuski model republikański 42 W kontekście wielonarodowego i socjalnie zróżnicowanego społeczeństwa francuski republikanizm stanowi fundament i szkielet gmachu V Republiki. Opiera się ona na założeniu, że wszyscy jej obywatele siłą własnej woli akceptują te same wartości i przekonania, a swoją tożsamość narodową identyfikują z nadrzędną wobec niej państwowością (Renan 1882/1993: 290). Wywodząca się z Deklaracji z 1789 roku „równość, wolność, braterstwo” wszystkich ludzi jest naczelną zasadą francuskiego modelu republikańskiego, co znalazło odzwierciedlenie w preambule francuskiej Konstytucji. Jego antropologiczna wykładnia definiuje jednostkę jako niepowtarzalny fenomen, odrzucając jednak formy jej grupowej tożsamości religijnej, etnicznej czy rasowej (Buchheim 1977: 13). Dlatego też francuski model integrację kraju zapewnia na drodze stworzenia takiego społeczeństwa obywatelskiego, w którym poszczególne jednostki zostają spojone ideą jednego państwa, jednego narodu i jednego języka oraz symboliką narodową: hymnem, flagą, (Rulet 2002: 135; art. 2. Konstytucji)5. Jak pokazują empiryczne badania, dla współczesnych Francuzów europejskiego pochodzenia historia, kultura i język są elementami najsilniejszej integracji narodowej (Boutin 2009: 3)6. Koloryt etniczny czy społeczny tych jednostek, przynależność do kast czy grup traci na znaczeniu. Znalazło to swój spektakularny wy- fakt, że ówczesny mistrz świata (Francja) zgodził się wystąpić z mało renomowaną reprezentacją Algierii, był ukłonem pod jej adresem, świadcząc o politycznym wydźwięku spotkania, które ponadto otrzymało należną oprawę w postaci obecności na trybunach prominentnych polityków: socjalistycznego premiera Lionela Jospina, prezydenta Zgromadzenia Narodowego Raymonda Forniego, ministrów Jacka Langa i Elisabeth Guigou oraz komunistyczną minister sportu Marie-George Buffet. Mecz, który miał uhonorować mieszkających we Francji obywateli algierskiego pochodzenia, a po wydarzeniach Nine Eleven osłabić napięcie między islamską a chrześcijańską społecznością kraju i rozgraniczyć pojęcia islamu i radykalnego islamizmu, stał się areną niepohamowanej nienawiści młodych Algierczyków przeciwko Francji. Jej reprezentacja została najpierw wygwizdana podczas odegrania Marsylianki. Przy stanie 4:0 dla Francji spotkanie w 75 minucie przerwano, gdy na murawę wbiegli Algierczycy. Jeden z nich trafił minister sportu plastikową butelką (Brandt 2001). 5 Art. 2 Konstytucji mówi, że językiem Republiki jest francuski. Jej symbolami są kolory flagi narodowej: niebieski, biały, czerwony. Hymnem – Marsylianka. Dewizą – wolność, równość, braterstwo. Naczelną zasadą – rządy narodu, przez naród, dla jego dobra. W oryginale: „La langue de la République est le français. L’emblème national est le drapeau tricolore, bleu, blanc, rouge. L’hymne national est la Marseillaise. La devise de la République est Liberté, Égalité, Fraternité. Son principe est: gouvernement du peuple, par le peuple et pour le people”. 6 Francuska minister ds. budownictwa Christine Boutin wykazała w przeprowadzonych na zlecenie swojego ministerstwa badań, że za najważniejszy element unifikujący 46% Francuzów uważa kulturę, 38% wartości republikańskie, 30% język, a 24% historię. K U L T U R A FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA... raz w omijaniu kryterium etnicznego we wszystkich ujęciach statystycznych, uregulowanych ustawą z 6 stycznia 1978 roku. Drugim filarem, na którym wspiera się francuski model republikański, jest laicki charakter państwa7, wskutek czego także religia została wyeliminowana z repertuaru integracyjnego (por. Walther 2002). Państwo ogranicza się jedynie do zapewnienia swobody praktyk religijnych. W konsekwencji emigranci z Maghrebu muszą się pogodzić z faktem, że religia islamska nie należy do przestrzeni publicznej, lecz prywatnej. Wprowadzenie jednak 10 lutego 2004 roku przez parlament zakazu noszenia publicznie dużych rozmiarów symboli religijnych (chust) przez muzułmańskich studentów i uczniów, które są nie tylko znakiem identyfikacji z islamem, ale i sztandarem odseparowania się od większościowych grup niemuzułmańskich (Jessen,Wilamowitz-Moellendorff 2006: 10), podziałało na środowiska emigrantów jak płachta na byka, radykalizując nastroje w les banlieues8. Oficjalnie tocząca się debata na temat zakazu noszenia emblematów religijnych ukazała, jak silne jest pękniecie przechodzące przez serce V Republiki, gdyż pod drugiej stronie barykady, wśród europejskich Francuzów, zjednoczyła ona prawicowych gaullistów z komunistami. Katalizatorem centralnie sterowanej integracji i homogenizacji społeczeństwa jest natomiast w pierwszej kolejności świecka szkoła (przed zniesieniem powszechnej służby wojskowej zadanie to spełniała także armia), która ma otwierać przed każdym równe szanse, zapewniać awans socjalny (l’ascenceur social), niwelując różnice pochodzenia czy wyznania (Crevel, Wagner 2004: 2), a ostatecznie państwo opiekuńcze, niemal wszechobecne w przestrzeni publicznej, gwarantujące dalej ową równość szans. Szkoła jest ponadto tym miejscem, w którym w ramach nauki historii, języka i specjalnego przedmiotu éducation civique, juridictionelle et socjale kolejnym pokoleniom Francuzów wszczepia od czasów III Republiki republikańskie wzorce, ideał wspólnoty obywateli (Defer 2005: 5). 7 Określiła to ustawa o rozdziale państwa i Kościoła z 1905 roku (La Loi du 9 décembre 1905 concernant la séparation des Églises et de l’État 1905), jakkolwiek korzenie republikańskiego laicyzmu sięgają epoki oświecenia i słynnego wezwania Woltera Écrasez l’infame superstition! (Wyplenić ten nikczemny przesąd!), odnoszącego się do cenzury kościelnej (Chaunu 1989: 225–239). Napoleon konkordatem z 1801 roku odnowił alians państwa i Kościoła, który przetrwał do tzw. afery Dreyfusa. Republikanie stanęli po przeciwnej stronie barykady w stosunku do sojuszu prawicowych sił nacjonalistów, kościoła, armii i antysemitów, którzy wystąpili z oszczerstwami przeciwko żydowskiemu oficerowi (por. Bauberot 2004). 8 W sierpniu 2004 roku podczas wojny w Iraku zostali porwani dwaj francuscy dziennikarze Christian Chesnot i Georges Malbrunot. Porywacze z fundamentalistycznej islamskiej organizacji Islamska Armia w Iraku żądali zniesienia restrykcji. P O L I T Y K A 43 ARKADIUSZ STEMPIN Wyłączenie kryterium etnicznego przy definiowaniu pojęcia narodu wyznaczyło takie kontury polityce integracyjnej Francji, w ramach których szerokim łukiem omijać musiała integrację drugiego czy trzeciego pokolenia migrantów z Maghrebu. Tym bardziej że dzieci urodzone już na francuskiej ziemi automatycznie, zgodnie z obowiązującym od 1889 roku double droit du solz (podwójnym ius soli) nabywały obywatelstwo francuskie (Weil 1996: 79)9. Jednak wbrew temu założeniu rzeczywistemu wtopieniu się potomków migrantów w społeczeństwo francuskie a la citoyens français na przeszkodzie stanął ich kolor skóry, czyli etniczne, a zarazem społeczne pochodzenie. I to w dużo większym stopniu niż w przypadku pierwszej generacji migrantów. Republikańska integracja z okresu Les trentes glorieuses 44 Republikański model francuski nie ujawnił bowiem w tak ostrej formie swoich deficytów w obszarze integracji w pierwszych trzech dekadach powojennych. Zneutralizował je niebywały ekonomiczny rozwój kraju, który do historii przeszedł jako Les trentes glorieuses – „trzydzieści złotych lat”. Ten dynamiczny gospodarczy rozwój IV i V Republiki do kryzysu naftowego w 1974/75 roku10 (por. Fourastié 1979) charakteryzował się silnym interwencjonizmem państwa forsującego gigantisme industriel, czyli inicjowanie powstawania wielkich koncernów, z czym szedł w parze wzrost płac, zatrudnienia (Bieganski: 2007) i konsumpcji. Ludowa prawda rolników francuskich: „Kredyt to ropiejący wrzód na ciele gospodarki”, przeszła do lamusa (Mazover 2000: 433). Z kolei rozbudowa państwowych systemów socjalnych Sécurité Socjale nabrała takiego tempa, że socjolog T.H. Marshall wprowadził nową definicję obywatela państwa demokratycznego, któremu oprócz praw politycznych przysługują socjalne i ekonomiczne (por. Marshall 1965). Pierwsza fala migrantów z Maghrebu ściągnięta w latach 50. do pracy11, dyskontując koniunkturę gospodarczą, uczestniczyła, choć 9 We Francji obywatelstwo (nationalité) uzyskuje się od wprowadzenia przez Napoleona I kodeksu cywilnego (1803) na podstawie prawa ius sanguinis (dziedziczenia). A od 1889 roku także w oparciu o double droit du sol, zakładającego, że jedno z rodziców musiało urodzić się na terenie Francji. Automatyczne obywatelstwo uzyskuje więc urodzona we Francji trzecia generacja. 10 W latach kryzysu gospodarczego Francja za wzorem innych państw europejskich wstrzymała nawet werbunek zagranicznych robotników. 11 W 1962 roku napłynęła największa, prawie dwumilionowa fala migrantów z Algierii, nazwanych pies-noire (czarne stopy). Wśród nich znajdowało się ok. 100 000 tzw. Harkis, muzułmańskich K U L T U R A FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA... nie w tym samym stopniu co rodzimi Francuzi, we wzroście płac, standardu życiowego i poziomu kształcenia. Przez klasę polityczną i opinię publiczną była postrzegana głównie jako tania siła robocza, mająca przyczynić się do wzrostu dobrobytu kraju. W oczach Francuzów pochodzący z Algierii robotnicy firmy Renault ze względu na swoje pochodzenie cieszyli się najniższym statusem społecznym – ludzi przyuczonych do zawodu, niezależnie od kwalifikacji, wieku czy stażu pracy (Pitti 2007). Wybuch wojny w Algierii (1958–1962) jeszcze bardziej zmniejszył do nich zaufanie, a hotele i kawiarnie jako miejsca algierskiej agitacji dostały się pod argusowe oczy francuskiej policji (por. Berbagui 2005). Pomimo jednak rosnącej w latach 70. i 80. stygmatyzacji społecznej, wynikającej z odmienności kulturowej i kolonialnej przeszłości Francji, większość młodych mężczyzn, która pierwotnie przybyła z zamiarem powrotu do Maghrebu, osiadła na stałe, sprowadzając lub zakładając rodziny. Złowieszczą zapowiedzią ostrego konfliktu społecznego i nadchodzącej porażki republikańskiego modelu integracyjnego było pojawienie się w szeregach drugiej generacji migrantów, w latach 80., ruchu Beurs, dla którego uformowania katalizatorem stało się zastrzelenie młodego Maghrebczyka przez policję. Ruch występował pod hasłem Ne touche pas à mon pote. Zza kulis popierał go dyskretnie prezydent Mitterrand, zyskując dzięki temu aktywistów i wyborców dla Partii Socjalistycznej (Tränhardt: 89). Porażki republikańskiego modelu w integracji trzeciego pokolenia migrantów – dyskryminacja społeczna przyczyną ich społecznego upośledzenia Druga i trzecia generacja „kolorowych Francuzów” urodzonych już we Francji jest naznaczona nie tylko piętnem społecznej stygmatyzacji, ale i w przeciwieństwie do pierwszej generacji migrantów cierpi także z powodu dużo gorszej koniunktury gospodarczej, wzrostu bezrobocia i konkurencji na rynku pracy. To ostatnie zjawisko ma charakter strukturalny, globalny i wynika z pogorszenia się warunków zewnętrznych, dotykając także np. drugiego pokolenia migrantów haitańskich w USA. W tym sensie przynależność do drugiego pokolenia migrantów nie jest istotna (por. Perlman, Waldinger 1997). Ważna natomiast w przypadku drugiej lub trzeciej generacji migrantów we Algierczyków, którzy podczas wojny w Algierii walczyli po stronie francuskiej armii. Po wycofaniu się de Gaulle’a z Algierii większość Harkis została wymordowana, jedynie niewielka ich część emigrowała do Francji. Ich pozycja prawna była długo nieuregulowana. P O L I T Y K A 45 ARKADIUSZ STEMPIN 46 Francji jest proweniencja, status zawodowy i kulturowy ich ojców, gdyż jako niewykwalifikowani robotnicy lub teraz nawet bezrobotni, w większości żyjący w kulturowej próżni analfabeci, mają negatywny wpływ na ich orientację zawodową. Większość bowiem młodych chłopców odrzuca z góry powielanie profesji swoich ojców i perspektywę pracy w rzemiośle lub w fabryce. Wyższy status społeczny w ich przekonaniu zapewnia rola dealera „z dobrym samochodem, zegarkiem i markowymi ubraniami” niż przykładnego ucznia. Jednocześnie podważają oni treści przekazywane w ramach przedmiotów historii, biologii – jako niezgodne z nauka Koranu, podczas gdy ich koleżanki „z zapomnianych przez Republikę terytoriów” (Alain-Xavier Wurst 2005) bojkotują zajęcia sportowe. Przy takim podejściu nie dziwi, że aż 42% z nich przerywa edukację w szkole średniej, nie uzyskując dyplomu i zasilając armię bezrobotnych; w grupie 16–25-latków z Maghrebu problem dotyczy 40% (z Algierii i Maroka 26%, z Tunezji 22%) – przy 20% dla ich europejskich rówieśników (De Voretz, Zimmermann 2008: 28). Bowiem bez wykształcenia możliwość uzyskania pracy w skurczonym ze względu na związany z globalizacją spadek zatrudnienia, nisko płatnym sektorze jest nikła. Szansę zatrudnienia pomniejsza dodatkowo dyskryminacja społeczna, będąca zaprzeczeniem republikańskiego ideału integracji. Rdzenni Francuzi gardzą „kolorowymi” migrantami, o czym dobrze wiedzą włodarze V Republiki. Minister Azouz Begag powiedział w odniesieniu do rozruchów listopadowych: „Jeśli jest się Arabem lub Murzynem, nie jest łatwo znaleźć pracę, nawet jeśli dysponuje się dyplomem. Musimy przełamać resentymenty i uprzedzenia. To jest kolosalna praca” (Alain-Xavier Wurst 2005). W istocie wejście na rynek pracy absolwentów szkół średnich z drugiej czy trzeciej generacji północnoafrykańskiej (i czarno-afrykańskiej) jest dużo trudniejsze niż w przypadku ich europejskich rówieśników. Aż jedna trzecia pracodawców preferuje tych ostatnich, kierując się przy tym wyłącznie kryterium etnicznym, niezależnie od legitymowania się przez kandydatów uzyskanym dyplomem i wykształceniem (por. Silberman, Alba, Fourier 2007). Dotyczy to także absolwentek, podwójnie zdyskryminowanych przez francuskich pracodawców: ze względu na etniczne pochodzenie i płeć (por. Meurs, Pailhé 2010). Już same podania o pracę przysyłane przez młodych Afro-Francuzów są w firmach pięciokrotnie częściej odrzucane niż listy motywacyjne od ich rdzennie europejskich rówieśników. Figurujące na podaniu miejsce zamieszkania, jak choćby Castellane w Marsylii czy Aulnay-sous-Bois lub Clichy sous-Bois w Paryżu, bądź wiele przedmieść w departamencie Seine-Saint-Denis kojarzy się francuskiemu pracodawcy na tyle mocno z biednymi skupiskami K U L T U R A FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA... emigrantów, by jego podanie pięciokrotnie częściej odesłać z powrotem niż w przypadku nadawcy legitymującego się adresem z mieszczańskiej dzielnicy Maras, Faubourg Saint-Honore czy Faubourg Saint-Germain (Fauroux, Champigneulle 1988: 194). Gettoizacja zamieszkania kolorowych migrantów jest kolejnym przejawem klęski Republiki w zakresie integracji. Europejscy Francuzi już dawno opuścili popadające w ruinę blokowiska na przedmieściach, które stały się bastionami islamskiego komunitaryzmu z wyłącznie arabskimi sklepami, muzułmańskimi miejscami modlitwy, obowiązującym w modzie i w kontaktach międzypłciowych regulacjami religijnymi, antyzachodnimi i antyizraelskimi graffiti (Crevel, Wagner 2004: 6). Nic dziwnego, że dotknięci rzeczywistym społecznym upośledzeniem Afro-Francuzi dodatkowo na swój sposób odczuwają je również w innych, obiektywnie neutralnych sytuacjach. Bowiem fenomen subiektywnie postrzeganego upośledzenia występuje wśród migrantów wyjątkowo często (por. Lainé, Mahrez 2005). Potwierdza to minister Begag: „Mieszkańcy banlieues są wyjątkowo wrażliwi i czuli na swoim punkcie, ponieważ są na co dzień dyskryminowani. Kiedy się z nimi rozmawia, trzeba wyjątkowo starannie dobierać właściwe słowa”, (Alain-Xavier Wurst 2005). I tak Afro-Francuzi obwiniają szkoły i nauczycieli, że celowo nie przykładają się do kształcenia uczniów pochodzenia migracyjnego, obniżając poziom nauki, intencjonalnie programując dalsze społeczne upośledzenie swoich arabskich podopiecznych (por. Lagrange, Oberti 2006), albo postrzegają szkoły jako wyjątkowo perfidny instrument sprawowania kontroli nad nimi przez białych Francuzów (Crevel, Wagner 2004: 5). Z kolei w Żydach Afro-Francuzi dopatrują się grupy wyjątkowo uprzywilejowanej we Francji, wskazując na ustawy dotyczące karania antysemickich postaw, ochronę synagog, posiadanie przez społeczność żydowską szkół prywatnych na wysokim poziomie. Nasilenie się nastrojów antyżydowskich objawiło się wzrostem demonstracji, np. w 2003 roku zanotowano 125 zajść na tym tle (Crevel, Wagner 2004: 8). Wyzwania przed francuskim modelem republikańskim Skalę wyzwania, przed jakim stanął francuski model republikański, polegającego na dopasowaniu go do skrzeczącej rzeczywistości bez całkowitego podważania go, ilustruje dobrze spór, jaki od niemal 15 lat toczą między sobą dwaj prominentni członkowie Narodowego Instytutu nad Badaniami Demograficznymi (Institut national d’études démographiques). Sprowadza się on do kwestii, czy tabuizowane we P O L I T Y K A 47 ARKADIUSZ STEMPIN 48 Francji pytania o pochodzenie etniczne należy umieszczać w spisach narodowych – co jest wszak standardową praktyką w krajach anglosaskich (podobnie jak posługiwanie się pojęciem race relations) – oraz czy wolno wykorzystywać je w badaniach statystycznych. Jednak spór dawno opuścił ramy kontrowersji naukowej i przerodził się w oręż walki politycznej, prowadzonej na oczach całej francuskiej opinii publicznej. Stąd częściej rozpalał on polemicznymi wystąpieniami konferencyjnymi lub wypowiedziami dla mediów niż publikacjami naukowymi. Pierwsza z adwersarzy Michèle Tribalat w imię walki z dyskryminacją na tle etnicznym oraz w związku z postrzeganiem migrantów przez etnicznych Francuzów jako obcokrajowców, odważyła się sięgnąć w swoich badaniach po kryterium pochodzenia etnicznego, by sporządzając dokładne statystyki, uzyskać w ten sposób wiedzę i spożytkować ją w zwalczaniu negatywnych zjawisk (por. Tribalat 1995). Przeciwko temu zaprotestował gromko Hervé Le Bras, dopatrując się w eksponowaniu korzeni etnicznych podmywania normatywnej wartości i samej idei francuskiego modelu republikańskiego, sianiu rasizmu i ksenofobii, co miałoby być tylko wodą na młyn dla ultraprawicowych ksenofobów spod flagi Le Peina, szermujących w ostatnich dziesięcioleciach właśnie zagrożeniem ze strony migrantów (por. Le Bras 1998; 2009). Emocjom, które towarzyszą tej publicznej debacie, wyraz dała w ostatniej swojej publikacji Tribalat (2010), wzniecając przeciwko sobie święte oburzenie części nobliwego instytutu. Bojkotowana do teraz przez ową oburzoną grupę członków instytutu odważna socjolog nie wahała się włożyć kija w mrowisko, nawiązując także tytułem swojej publikacji do filmu Stanleya Kubricka z 1999 roku Oczy szeroko zamknięte, a mając na myśli wszystkich tych, którzy w imię politycznej poprawności odrzucają stosowaną przez nią kategorię źródeł ilościowych, popadając w iluzję wiedzy o imigrantach francuskich. Ignorowanie problemu integracyjnego drugiego i trzeciego pokolenia migrantów z Maghrebu dla samego tylko zachowania republikańskiego ideału byłoby polityczną głupotą, kolejną w jej marszu przez dzieje ludzkości (por. Tuchman 1984). Rozwiązanie tego dylematu jest jednak o tyle trudniejsze, że sama kwestia migracji jest tylko częścią większych perturbacji, jakie przechodzi francuskie społeczeństwo republikańskie, perturbacji wywołanych globalizacją, rozszerzeniem UE, co swój spektakularny wyraz znalazło podczas wyborów prezydenckich w 2002 roku, gdy do drugiej tury dotarł Jean Marie le Pens. Rozdźwięk między aspiracjami V Republiki, która nadal chce ucieleśniać uniwersalne wartości, a możliwościami ich realizacji, wi- K U L T U R A FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA... doczny wcześniej na arenie międzynarodowej, ujawnił się wraz z rozruchami listopadowymi w 2005 roku także na forum wewnętrznym. Polityczne próby uzdrowienia republikanizmu w jego newralgicznym punkcie, polityce integracyjnej, obnażają pewną dezorientację rządzącej w V Republice klasy politycznej. Nie decyduje się ona na przyjęcie jednej kuracji, tylko sięga po szeroki repertuar środków: od kontynuowania polityki w aksamitnych rękawiczkach12, poprzez politykę bata, do polityki marchewki. Ta pierwsza, rodowitym Francuzom subtelnie tkająca panoramę korzyści płynących dla Republiki ze zjawiska migracji oraz przedstawiająca wkład migrantów w kreowaniu francuskiej tożsamości, jednak zachowująca jednocześnie należną równowagę między dowartościowaniem migrantów a odmową ich etnicznego wyróżnienia, znalazła ujście w postaci utworzonego w październiku 2007 roku Narodowego Centrum Historii Emigracji (Cité nationale de l’histoire de l’immigration) (por. Neff 2011). Ale rysa na tej inicjatywie pojawiła się, kiedy pół roku wcześniej z komitetu członkowskiego muzeum wystąpiło ośmiu uczonych, którzy w ten sposób zaprotestowali przeciwko utworzeniu przez prezydenta Sarkozy’ego Ministerstwa Imigracji, Integracji, Narodowej Tożsamości i Wspólnego Rozwoju (Ministère de l’immigration, de l’intégration, de l’identité nationale et du codéveloppement), gdyż za fasadą inicjatywy dostrzegli „ślady nacjonalizmu, bazującego w latach kryzysów na tradycji nieufności wobec obcych” („Le Nouvel Observateur”, 18 maja 2007). Powagę podejrzenia przypieczętowało skierowanie do prezydenta petycji, którą podpisało 200 intelektualistów, w tym dwie osobistości świata nauki: Jacques Le Goff i Roger Charter („Republique des letters”, 22 czerwca 2007). Uzewnętrznił się tu w pierwszym rzędzie ogrom nieufności wobec firmującego przedsięwzięcie prezydenta. Wprawdzie Sarkozy paradoksalnie sam jest synem migrantów z Węgier, ale piastując urząd ministra spraw wewnętrznych, uczciwie zapracował na pomnikową opinię „jastrzębia”. Cokół pod swój pomnik wyrzeźbił w jesieni 2004 roku, kiedy po tragicznej śmierci 11-letniego chłopca, który padł ofiarą przemocy na przedmieściach Paryża, w dzielnicy Cité de la Courneuve, bez ogródek zapowiedział, „że wyczyści dzielnicę z motłochu odkurzaczem cyklonowym Kärchera”, co przy okazji wywołało gwałtowny protest największej firmy odkurzaczy w Niemczech13. Rzeczywiście, Ministerstwo Integracji ucieleśniło 12 Por. przypis 4. Na krytyczną reakcję firmy Kärcher podsekretarz stanu w MSW Fadela Amara odpowiedziała: „To jest reklama gratis, która potwierdza, że produkty są niezwykle skuteczne i wysokiej jakości”. Powyższy cytat oraz wypowiedź prezydenta Sarkozy’ego za: „Hamburger Abendblatt”, 15 marca 2007). 13 P O L I T Y K A 49 ARKADIUSZ STEMPIN 50 kwadraturę koła (i problemu), gdyż scala ono interesy gospodarcze kraju z przekonaniami humanistycznymi oraz wzmacnia integrację i francuską tożsamość narodową („Le Figaro”, 1 czerwca 2007). Syntezą tych ingrediencji mogło być tylko podgrzewanie francuskiej ksenofobii. Pierwszy minister Brice Hortefeux na dobry początek wydalił rzeszę 20 tysięcy nielegalnych imigrantów z kraju oraz deliberował nad wprowadzeniem testów na ojcostwo dla legalnie przybyłych, zamierzających ściągnąć swoje potomstwo do Francji. Urzędujący od 2009 roku jego następca Eric Besson przebił poprzednika regulacją umożliwiającą cofnięcie obywatelstwa imigrantom, którzy w ciągu 10 lat od uzyskania obywatelstwa dokonają czynnej napaści na policjanta. Mimo posiadania najlepszych kwalifikacji w postaci pochodzenia (urodzony w Maroku syn Libijki), nienagannego wizerunku (wiecznie zakłada niebieskie krawaty, korespondujące z kolorem jego oczu) oraz zapowiedzi, „że byłby szczęśliwy, gdyby jego resort stał się maszyną do robienia dobrych Francuzów”, przy czym nie poprzestał na gołych słowach, tylko w wieku 52 lat ożenił się z 24-letnią muzułmanką z Tunezji, Yasmine Torjman, dystansującą urodą samą Carlę Bruni, zyskał miano najbardziej nielubianego człowieka Francji (por. Gero von Randow 2010). Fasadowość inicjatywy Sarkozy’ego demaskowała wcześniejsza dość rygorystyczna ustawa z 24 czerwca 2006 roku, otwierająca szeroko drzwi przed napływem „oczekiwanych” migrantów, odpowiadających potrzebom rynku pracy. Upraszczała ona także procedury przyjmowania zagranicznych studentów. Równocześnie jednak zainicjowała ściganie fikcyjnych małżeństw i zaostrzyła przepisy prawne dotyczące sprowadzania rodzin do Francji, wprowadzając m.in. testy DNA. Umożliwiła wreszcie praktykę wydalania obcokrajowców (por. Neues Einwanderungs- und Integrationsgesetz 2006; Voretz, Zimmermann 2007: 29) Taki tenor ustawy oznaczał porażkę dotychczasowej republikańskiej polityki migracyjnej i sięgnięcie po politykę bata. Możliwe, że chciano w ten sposób zachować równowagę, gdyż nieco wcześniej, 31 marca 2006 roku, właśnie pod wrażeniem listopadowych zamieszek przeforsowano w parlamencie ustawę o tzw. wyrównywaniu szans (loi pour l‘égalité des chances). Zawierała ona szereg postanowień likwidujących dyskryminację na rynku pracy młodych ludzi pochodzenia migracyjnego. Najważniejsze z nich zezwalały na załączanie do listu motywacyjnego wysyłanego do firm zatrudniających poniżej 50 pracowników anonimowego życiorysu, bez zdjęcia, nazwiska, informacji o pochodzeniu etnicznym oraz adresu. Ustawa powoływała do życia również państwową agendę dla wyrównywania szans (Agence nationale pour la cohésion sociale et l‘égalité des chances, ANCSEC). K U L T U R A FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA... Ma ona możliwość interwencji prawnej w przypadkach naruszenia zasady równości przy zatrudnianiu. Aż 45,3% nadsyłanych do niej skarg dotyczy właśnie dyskryminacji na rynku pracy, wskazując przy tym w 39,6% na pochodzenie jako jej przyczynę (Voretz, Zimmermann 2007: 30). Wcielenie ustawy w życie napotkało jednak na spore trudności, będące papierkiem lakmusowym silnej polaryzacji społeczeństwa Republiki: migrantów z Maghrebu i rdzennych Francuzów oraz kostycznej obrony republikańskiej zasady nominalnej równości. Przeciwko prawu do anonimowości nadsyłanego życiorysu zaprotestowały liczne firmy, wskutek czego prawo zamrożono do końca 2009 roku. Po ciągnących się tygodniami targach z przedsiębiorcami przepadło także prawo migrantów do zawierania pierwszej umowy o pracę (Contrat première embauche). Na obszarze wyznaniowym V Republika z największą, pięciomilionową społecznością muzułmańską w UE staje w obliczu realnego niebezpieczeństwa jeszcze większej radykalizacji religijnej. Niewykluczony wydaje się scenariusz powstawania w les banlieues zamkniętych na wzór katolickich klasztorów muzułmańskich wspólnot, żyjących zgodnie z zaleceniami Proroka. Wobec tego zagrożenia Republika stara się wzmacniać środowiska umiarkowanych duchownych, czym kontynuuje właściwie wybraną już po zamachach 11 września na WTC w Nowym Jorku linię postępowania, która zaowocowała utworzeniem w 2003 roku Rady Islamskiej Conseil français du culte musulman. To naczelne przedstawicielstwo wszystkich żyjących we Francji muzułmanów ma reprezentować ich wobec rządu i odpowiadać za kształcenie nowych (umiarkowanych) imamów (kaznodziei). Tak przy okazji V Republika poradziła sobie z nieobecnością partnera do rozmów po muzułmańskiej stronie, spowodowaną brakiem w sunnickim islamie hierarchicznej struktury kleru. Jednak jak pokazały rozruchy listopadowe, ci giętcy teologowie islamscy, którzy w imieniu Koranu potępiali w listopadzie 2005 roku w czambuł kryminalne zachowania wyrostków, piętnowali niszczenie obcej własności, grozili palcem za handel narkotykami oraz próbowali pośredniczyć w starciach z policją, nie mają wśród nich większego autorytetu. Uchodzą raczej za kolaborantów V Republiki, albo jeszcze gorzej, za agentów represyjnego reżimu w Algierze (Scholl-Latour 2008: 187). Stojąc natomiast w obliczu fiaska w obszarze polityki urbanistycznej, która doprowadziła do spetryfikowania się muzułmańskich spauperyzowanych dzielnic, rząd centralny w Paryżu oraz samorządy w miastach omijają problem szerokim łukiem, nie podejmując działań w kierunku dwóch kluczowych rozwiązań: dywersyfikacji zamieszkiwania przestrzeni miejskich oraz poprawy warunków mieszkaniowych P O L I T Y K A 51 ARKADIUSZ STEMPIN 52 w muzułmańskich dzielnicach. Jedynie ustawa o wyrównywaniu szans, będąca kontynuacją zapoczątkowanej przez rząd Mitterranda w 1981 roku polityki wsparcia, głównie szkolnictwa, w dzielnicach zamieszkałych przez migrantów, zezwoliła na wytyczanie nowych stref specjalnych w miastach 14. Ustawa po pierwsze, umożliwiła zwalnianie z płacenia podatków przedsiębiorstwa działające w strefach specjalnych, jeżeli zdecydują się one wspierać finansowo młodzież od sześciu miesięcy pozostającą bez pracy i nielegitymującą się maturą. Po drugie, ustawa dała możliwość tworzenia klas przygotowujących do późniejszej nauki w elitarnych szkołach wyższych. Wydaje się, że w ratuszach miast francuskich zrozumiano, iż kluczowym powodem rebelianckich nastrojów jest słaby poziom szkolnictwa w dzielnicach migrantów. Samorządy realizują więc tzw. Plan Espoir Banlieues (plan nadziei na przedmieściach), zainicjowany jeszcze przed rozruchami. W jego ramach np. dowozi się dzieci i młodzież do szkół znajdujących się w lepszych dzielnicach 15. Ale tego, gdzie przebiegają granice swobody manewru i interwencji państwa w zwalczaniu rzeczywistej dyskryminacji społecznej i zarazem prób podważenia doktrynalnej republikańskiej zasady równości, doświadczyła krótko przed listopadowymi rozruchami w grudniu 2009 roku minister oświaty i nauki Valérie Pécresse. Zaproponowała ona wprowadzenie 30-procentowej kwoty stypendystów, tzw. boursiers16 do szkół wyższych (Grandes écoles). Propozycja ta napotkała w Conférence des Grandes Écoles (CGE), nobliwym bastionie przedstawicielstwa elitarnych szkół V Republiki, stanowczy opór. Szermujący argument brzmiał, że wprowadzenie kwoty naruszy konkursowe zasady przyjmowania kandydatów oraz obniży poziom nauczania (por. Böll-Stiftung 2010). Francuski republikanizm nie bardzo chce albo nie potrafi wyjść z gorsetu doktrynalnej równości i zaproponować dyskryminowanym grupom większych przywilejów w obszarze rynku pracy, szkolnictwa i kultury. Preferencje takie w oczach zawodowych republikanów naruszyłyby świętą zasadę równości obywateli. Tyle że trwanie przy do14 W reakcji na zamieszki w dzielnicach muzułmańskich z końca lat 70. rząd Mitterranda zainicjował program wytyczania tzw. ZEP (zones d’éducation prioritaire), charakteryzujących się dużą liczbą bezrobotnych migrantów (Donzelot 2006). Szkoły ZEP otrzymują dodatkowe środki od państwa na wyposażenie i opłacenie personelu oraz mają sporą autonomię wewnętrzną. W roku 2004 do szkół ZEP uczęszczało prawie 1,8 miliona uczniów (por. Toulemonde 2004). 15 Busing zainicjowano na początku 1970 roku w Charlotte, USA, by umozliwić wspólną naukę białym i czarnym dzieciom (por. Donzelot 2006). 16 Boursiers – uczniowie i studenci, którzy ze względu na niskie dochody rodziców otrzymują stypendia państwowe. K U L T U R A FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA... tychczasowym modelu jest prawnie abstrakcyjne, a politycznie cyniczne. Jedyną bowiem szansą dla marginalizowanych społecznie migrantów z francuskich przedmieść są właśnie programy społeczne nakierowane na wyrównanie szans, także w obszarze wyznaniowym. Drugi filar francuskiego republikanizmu, świeckość państwa, ogranicza wprawdzie pole manewru. Ale jeśli muzułmanie są zmuszeni do odbywania praktyk religijnych na podwórkach swoich gett czy w piwnicach domów, to jest to poniżające i podważa właśnie samą zasadę równości. Nie przeszkadza ona przecież w przyznawaniu subwencji państwowych prywatnym szkołom katolickim, w których elita V Republiki kształci swoje dzieci. By wygasić ogniska zapalne w les banlieues, republikanizm francuski musi jeszcze w większym stopniu państwową ręką wyrównać szanse swoich obywateli z „zapomnianych terytoriów Republiki”. Bibliografia Bauberot, Jean (2004), Laïcité 1905-2005, entre passion et raison, Paris: Le Seuil. Berbagui, Dalila (2005), Cafés et hôtels garnis „nord-africains” dans le département du Rhône, w: Philipp, Zessin, Review of “Les trentes glorieuses” – Wirtschaftlicher Boom, Fortschrittsoptimismus und gesellschaftlicher Aufbruch 1950-1975, [w:] H-Soz-u-Kult, H-Net Reviews, czerwiec. Bieganski, Stéphane (2007), The State, The Market and Big Buisiness: Rethinking French Interventionism in Industrials Affairs during the Late 1960’s (Referat wygłoszony podczas EBHA – 11 Conference, University of Geneva, 13–15 września 2007). Boutin, Christine (2009), Cohésion sociale, quelles valeurs pour la République?, http://www.slideshare.net/BlogChristineBoutin/cohsion-sociale-quelles-valeurspour-larpublique-presentation [dostęp: 18 stycznia 2009]. Böll-Stiftung (2010), Dossier Positive Maßnahmen. Von Antidiskriminierung zu Diversity, http://www.migration-boell.de/web/diversity/48_2672.asp [dostęp: 27 lipca 2011]. Brandt, Charles (2001), Kein Fest der Freundschaft. Frankreich: Ein abgebrochenes Fußballspiel gegen Algerien offenbarte gesellschaftliche Konflikte, http://www.jf-archiv.de/archiv01/431yy20.htm [dostęp: 27 lipca 2011]. Bras, Hervé, Le (1998), Le Démon des origines. Démographie et extrême droite, Paris: l‘Aube. Bras, Hervé, Le (2009), Le Retour de la race – Contre les «statistiques ethniques», avec Élisabeth Badinter et Collectif, Paris: l’Aube. Buchheim, Hans (1977), Grundgesetz und das Konzept des demokratischen Verfassungsstaates, Mainz. Champigneulle, Bernard (1988), Paris, München: Prestel Verlag. Chaunu, Pierre (1989), Cywilizacja wieku oświecenia, Warszawa: PIW. P O L I T Y K A 53 ARKADIUSZ STEMPIN 54 Crevel, Philippe; Wagner, Norbert (2004), Kommunitarismus in Frankreich. Ende des Integrationsmythos, [w:] Bericht der Konrad-Adenauer-Stiftung in Paris, Sankt Augustin: Konrad Adenauer Stiftung. Defer, Adeline (2005), Schule und nationale Identität in Frankreich, Münster: GRIN Verlag. Donzelot, Jaques (2006), Quand la ville se défait, Paris: Seuil. „FAZ” (15 listopada 2005), Chirac Rede. Frankreich in der Sinnkrise. Fourastié, Jean (1979), Les Trente Glorieuses, ou la révolution invisible de 1946 à 1975, Paris: Fayard. „Hamburger Abendblatt” (15 marca 2007), Kärcher protestiert gegen den Missbrauch des Firmennamens. Ireland, Doug (2005), Why is France burning?, http://www.zcommunications.org/ why-is-france-burning-by-doug-ireland [dostęp: 27 lipca 2011]. Jessen, Frank; Wilamowitz-Moellendorff, Ulrich, von (2006), Das Kopftuch – Entschleierung eines Symbols?, Sankt Augustin–Berlin: Konrad Adenauer Stiftung. Marshall, Class (1965), Citicenship and Social Development, New York: Doubleday. Mazover, Mark (2000), Dark Continent, Europe’s Twentieth Century, London 1998: Allen Lane: The Penguin Press, (niem. Berlin 2000: Alexander Fest Verlag). Merx, Andreas (2006), WM-Teams & Multikulturalität. Die WM der imaginären Gemeinschaften. Dossier der Heinrich Boehl Stiftung, http://www.migration-boell.de/ web/integration/47_644.asp [dostęp: 25 lipca 2011]. Meurs, Dominique; Pailhé, Ariane (2010), Position sur le marché du travail des descendants directs d’immigrés en France : les femmes doublement désavantagées?, [w:] Économie et Statistique, nr 431–432, s. 129–146. Meurs, Dominique; Pailhé, Arianne (2008), Töchter von französischen Einwanderern: Doppelte Ausgrenzung aus dem Arbeitsmarkt?, [w:] Travail, genre et sociétés, nr 20. La Loi du 9 décembre 1905 concernant la séparation des Églises et de l’État (1905), http://fr.wikisource.org/wiki/Loi_du_9_d%C3%A9cembre_1905_concernant_la_s%C3%A9paration_des_%C3%89glises_et_de_l%27%C3%89tat [dostęp: 27 lipca 2011]. Lagrange Hugues; Oberti Marco (2006), Emeutes et protestations. Une singularité française, Paris: Presses de Sciences Po. Lainé, Frédéric; Okba, Mahrez (2005), L’insertion des jeunes issus de l’immigration: de l’école au métier, [w:] Net.Doc, nr 15. „Le Nouvel Observateur” (18 maja 2007), Identité nationale: 8 universitaires démissionnent. „Le Figaro” (1 czerwca 2007), Gästebeitrag des Ministers für Immigration, Integration, nationale Identität und Ko-Entwicklung, Brice Hortefeux, in der Tageszeitung Le Figaro, [w:] Frankreich-Info (biuletyn wydany przez wydział prasowy ambasady Francji w Berlinie). Neef, Sonja (2011), A la plage du Musee: La Citee de l’Histoire nationale de I’mmigration, [w:] Les Cahiers du GEPE, nr 3 Hors champ (2011).Hors Champ (2011), Pour le lire : http://cahiersdugepe.fr/index1858.php [dostęp: 28 lipca 2011]. Neues Einwanderungs- und Integrationsgesetz (2006), [w:] Bulletin der Französischen Botschaft in Deutschland, 21 lipca. Pitti, Laure (2007), Carrières d’OS depuis 1945. Les Algériens à Renault-Billancourt., Paris: Éditions La Découverte. Randow, Gero, von (2010), Minister für Französich sein, „Die Zeit”, nr 3, 14 stycznia. K U L T U R A FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA... Raulet, Gérard (2002), Bürger, Citoyen. Zur Problematik der französischen Citoyenneté, [w:] Bernhard Krammann, ManfredSchmeling (red.), Unheimliche Ähnlichkeiten. Gesellschaft und Identität in Frankreich und Deutschland. Etranges ressemblances. Société et identité en France et en Allemagne (Frankreich Forum, Jahrbuch des Frankreichzentrum der Universität des Saarlandes, Band 3/1999–2000), Opladen: Leske & Budrich, s. 129–138. Renan, Ernst (1882), Was ist eine Nation?, [w:] Michael Jeismann; Henning Ritter (red.), Grenzfälle. Über neuen und alten Nationalismus (1993), Leipzig. „Republique des letters” (22 czerwca 2007), Les intellectuels se mobilisent contre le ministère de l‘Immigration et de l‘Identité nationale. Scholl-Latour, Peter (2008), Der Weg in den neuen Kalten Krieg, Berlin: Propyläen. Silberman, Roxane; Alba Richard; Fournier, Irène (2007), Segmented assimilation in France? Discrimination in the labour market against the second generation, „Ethnic and Racial Studies”, nr 30, s. 1–27. Toulemonde, Bernard (2004), La discrimination positive dan léducation, [w:] des ZEP à Sciences Po. Pouvoirs, nr 111, s. 87–99. Tränhardt, Dietrich (2005), Integration und institutionelle. Öffnung im Ländervergleich, „Terra cognita” nr 7, s. 88–93. Tribalat, Michèle (1995), Faire France: une grande enquête sur les immigrés et leurs enfants, Paris: La Découverte. Tribalat, Michèle (2010), Les yeux grands-fermés: l’immigration en France, Paris: Denoël. Tuchman, Barbara (1984), The March of Folly. From Troy to Vietnam, New York. Voretz, Don, de; Zimmermann, Klaus, F. (2007), Abschlusberichtz. Studie über die soziale Eingliederung und Arbeitsmarktintegration ethnischer Minderheiten, Forschungsinstitut zur Zukunft der Arbeit, Bonn. Walther, Rudolf (2002), Marianne und Madonna, „Die Zeit”, nr 51, 12 grudnia. Weil, Patrik (1996), Nationalities and Citizenship. The Lessons of the French Experience for Germany and Europe, [w:] Cesarani, David; Fulbrook, Mary, Citizenship, Nationality and Migration in Europe, London. Wilson, William, Julius (1978), The Declining Significance of Race, Blacks and changing American institutions, Chicago. Wurst, Alain-Xavier (2005), Heiße Nächte in Paris, „Die Zeit”, 4 listopada. * Arkadiusz Stempin – associate professor, head of the European Integration Department at Tischner European University. He studied History at Jagiellonian University and German Studies at the University of Freiburg, where he received his PhD (2003, dissertation: The origins of the reconciliation process between Poland and Germany. Maximilian-Koble-Werk), and post-doctoral degree (Freiburg 2008, German policy towards Poland during World War I). Since 2008 he has been working as an associate professor at the University of Freiburg and Tischner European University. P O L I T Y K A 55 ARKADIUSZ STEMPIN Abstract French Republicanism on Fire The Threats and Challenges for Contemporary European Republicanism a Case Study of France The wave of riots that hit the French banlieues (ghettoes inhabited by immigrants) in November 2005, and then spread even further, has shaken the French republican model. For the initiators of the riots were third-generation African migrants from the Maghreb, the ones that were supposed to be integrated with the rest of the society, according to the French republican ideal. The article argues that social discrimination, large-scale unemployment, poor level of education, cultural degradation and life in the aforementioned ghettoes were the cause of civil unrest and that the defeat of immigration policy towards third-generation coloured migrants is a failure of the current republican model in France which is based on a rigid equality principle. FRANCUSKI REPUBLIKANIZM W PŁOMIENIACH – ZAGROŻENIA I WYZWANIA... fensichtliche Scheitern der französischen Integrationspolitik in der dritten Generation der farbigen Immigranten kann als die Niederlage des gegenwärtigen republikanischen Modells in Frankreich gelten, das auf einem rigiden Verständnis von Gleichheit beruht. Schlüsselbegriffe Frankreich, das französische republikanische Modell, Republikanismus, Unruhen im November 2005, Migration, Integrationspolitik, die Banlieues. Keywords France, republicanism, riots, November 2005, migration, integration * 56 Arkadiusz Stempin – Dr. hab., seit 2009 Inhaber des Konrad Adenauer-Lehrstuhls für europäische Integration an der Tischner-Hochschule in Krakau und PD im Historischen Seminar der Albert-Ludwigs Universität Freiburg. Studium der Geschichte an der Jagiellonen Universität Krakau (MA), der Germanistik und Promotionsstudiengang an der Freiburger Universität. Dr. phil. 2003 Freiburg, Die Anfänge des Deutsch-polnischen Aussöhnungsprozesses. Das Maximilian Kolbe Werk, Habilitation 2008 Freiburg Die deutsche Besatzungspolitik in Polen im Ersten Weltkrieg. Weitere Publikationen betreffen die historische deutsch-polnische Verschränkung im 20. Jahrhunderts. 57 Resümee Der französiche Republikanismus in Flammen Gefahren und Herausforderungen vor dem gegenwärtigen Republikanismus am Beispiel von Frankreich Die Unruhen, die im November 2005 in den Banlieues (Wohnghettos) französischer Städte explodierten und die sich weiter durch deren Vororte ergossen haben, haben das gängige französische republikanische Modell tief erschüttert. Denn die Kravallen löste die zweite bzw. die dritte Generation der Immigranten aus dem Maghreb aus, d. h. die in Frankreich geborenen Kinder der Immigranten, die im Lichte des republikanischen Models „à la française“ als französische und durchaus integrierte Bürger mit französischem Pass gelten. In dem Artikel werden die Gründe und Ursachen für die gewaltigen Unruhen auf den sozialen Abstieg, Massenarbeitslosigkeit, soziale Diskriminierung, Schulmisere, kulturelle Verödung, und ghettoisiertes Wohnen der Immigranten zurückgeführt. Das ofK U L T U R A P O L I T Y K A ARKADIUSZ STEMPIN Arkadiusz Stempin*17 WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU Streszczenie Punktem wyjścia analizy jest ewolucyjny charakter niemieckiego republikanizmu, którego główne linie rozwojowe nakreślone zostały przy trzykrotnej implantacji republikańskiej idei w Niemczech, w okresie Wiosny Ludów, w Republice Weimarskiej i Republice Bońskiej – za każdym razem znajdujące swój symboliczny wyraz w przyjęciu trójkolorowej flagi czarno-czerwono-złotej. Oś analizy przebiega natomiast wzdłuż trzech fenomenów, stanowiących najsilniejsze dryfy współczesnego republikanizmu niemieckiego, noszonego prądem kryzysu państwa socjalnego: komunitaryzmu, wyparcia samego pojęcia republikanizmu z przestrzeni publicznej i zastąpienia go terminem „demokracja”, oraz niebywałego triumfu hasła „sprawiedliwość społeczna”. 58 Słowa kluczowe republikanizm, Wiosna Ludów, Republika Weimarska, Republika Bońska, komunitaryzm, sprawiedliwość społeczna * 1. Trójkolorowa flaga – symbol niemieckiego republikanizmu Najbardziej urodziwa i medialna twarz wszech czasów Republiki Federalnej Niemiec, Claudia Schiffer, jakby przeciwieństwo najsłynniejszej, Konrada Adenauera, naznaczonej wszak kamiennym wyrazem, przypominającym hebanowe oblicze Indianina ze sklepu z cygarami, nie zawahała się ani na chwilę, by w celach promocji RFN oblec się narodową, trójkolorową flagą z satyny. Emerytowana dziś supermodelka upodobniła się na chwilę do francuskiej Marianny z obrazu De* Arkadiusz Stempin – dr hab., kierownik Katedry Integracji Europejskiej w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. Studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz germanistyczne i historyczne doktoranckie na Uniwersytecie Alberta-Ludwika we Freiburgu; doktor filozofii (2003, dysertacja: Początki procesu polsko-niemieckiego pojednania. Maximilian--Koble-Werk, niem.), habilitacja (Freiburg 2008, Niemiecka polityka wobec Polski w latach I wojny światowej, niem.); od 2008 roku docent na Uniwersytecie we Freiburgu i w WSE. Większość jego publikacji jest poświęcona historycznemu sprzężeniu Niemiec i Polski w XX wieku. K U L T U R A WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU lacroix, ucieleśniając niczym na poły obnażony pierwowzór republikańską cnotę, tu – made in Germany. Ale też każdorazowy wybór republikańskiego modelu ustrojowego przez państwo niemieckie nie wyraził się symbolicznie tak jednoznacznie, jak właśnie w przyjęciu trójkolorowej czarno-czerwono-złotej flagi: najpierw przez Republikę Weimarską (1919), później przez Bońską Republikę Adenauera (1949) i wreszcie przez zjednoczone na naszych oczach RFN i NRD (1990). Symbolika republikańskiej, teutońskiej Trikolore nawiązuje do legendarnych mundurów Lützower Jäger (strzelców generała Adolfa Wilhelma von Lützow1), owych 3 tys. pruskich ochotników-patriotów, głównie studentów, którzy pod rozkazem swojego generała po klęsce Napoleona pod Moskwą (1812) wszczęli wojnę partyzancką przeciwko okupującemu kraj francuskiemu ciemięzcy. Wybór czarnego koloru na mundury strzelców miał prozaiczny powód. Tylko na czarno można było przefarbować zwykłe codzienne ubranie, obszyte później czerwoną lamówką i wyłożone złotymi guzikami z mosiądzu. Ta kolorystyka, naznaczona walką o wolne, demokratyczne Niemcy, rekurująca jednocześnie do trójkolorowej flagi Republiki francuskiej, miała już na zawsze ucieleśnić republikańskiego ducha niemieckiego. Tym bardziej, że po kongresie wiedeńskim niemieccy studenci wynieśli deutsches Dreifarb do rangi symbolu walki przeciwko restauracji i tyrańskim rządom Metternicha w Europie. „Czarne jarzmo niewoli, czerwona krew i złota wolność” – tak brzmiała popularna wykładnia kodu kolorów tworzących niemiecką flagę (por. Jahn 1995). Podczas frenetycznej demonstracji na zamku w Hambach, która w maju 1832 roku ściągnęła ze wszystkich krajów niemieckich 30 tys. zwolenników zjednoczonych i wolnych Niemiec, kupiec Johann Philipp Abresch umieścił na szczycie zamkowej wieży wykonany przez siebie satynowy czarno-czerwono-złoty sztandar, naznaczając go na „wieczne czasy” symboliką narodową (Süss 1956: 32). O tym, jakie miała ona w sobie pokłady magii i mocy, przekonały się wkrótce panujące w niemieckich państewkach koronowane głowy, mocno zatrwożone o własne przetrwanie na tronach. Bawarski król Ludwik I, który już w 1846 roku wyczuł nadciągający wstrząs republikański, zaproponował, by rewolucyjne wrzenie uśmierzyć przez przyjęcie w przyszłej konfederacji niemieckiej czarno-czerwono-złotej flagi. Tym rozsądnym postulatem podważył jakby mimochodem powszechne przekonanie o organicznym obłąkaniu rządzącej od nie1 Adolf Wilhelm von Lützow (1872–1834), pruski generał (por. Bauer 2000). P O L I T Y K A 59 ARKADIUSZ STEMPIN 60 mal tysiąca lat w Bawarii dynastii Wittelsbachów (Cars 1997: 27). Rzekomy neuropata Ludwik I Wittelsbach wykazał się większym rozumem i instynktem politycznym niż jego koronowany kolega w Berlinie. Popadający bowiem często w płacz i kończący swoje rzewne listy do rodziny siedmioma wykrzyknikami (Blasius 1992: 14, 55) król pruski Fryderyk Wilhelm IV najpierw siłą postanowił zdusić rewolucję na ulicach Berlina, rozkazując swoim żołnierzom, by nie tylko strzelali do demonstrantów, ale i usunęli z miasta ich trójkolorowe flagi. Dopiero gdy po kilku dniach znalazł się na łasce obywateli, przejrzał na oczy i wyjechał 21 marca 1848 roku ze swojej poczdamskiej rezydencji do Berlina, wyrażając w ten sposób poparcie dla najważniejszego postulatu rewolucjonistów – zjednoczenia Niemiec. Nie zapomniał przy tym, by założyć na ramię trójkolorową przepaskę i postarać się o towarzystwo członka gwardii obywatelskiej, niosącego u jego boku trójkolorowy sztandar niemiecki. Na drugi dzień oddał nawet hołd poległym na ulicach demonstrantom, których trumny owinięto w takie same flagi (Clark 209 : 421, 431). Jednak porażka rewolucji 1848 roku i skucie państw niemieckich dwie dekady później „żelazem i krwią” w II Rzeszę (cesarstwo) przez Bismarcka wyekspediowały ideę republikańską, a wraz z nią trójkolorową flagę (przynajmniej chwilowo) na śmietnik historii. Wolą Żelaznego Kanclerza sztandar nowej monarchii Hohenzollernów, aspirującej do pierwszego mocarstwa w świecie, składał się z biało-czarnej symboliki konserwatywnych, dumnych Prus, i czerwonych kolorów hanzeatyckiego Związku Północnego. Zrozumiałe staje się więc, że kiedy polityczni sukcesorzy upadłego w czeluściach I wojny światowej imperium Bismarcka rozpoczęli w 1918 roku wznosić gmach pierwszej w dziejach Niemiec republiki, oblekli ją trójkolorową flagą. Ale dzieliła ona los niestabilnej, zatrutej klimatem konfliktu między lewicą a prawicą Republiki Weimarskiej. Jej polityczni przeciwnicy z monarchistycznej prawicy wytargowali bowiem kompromis, który czarno-biało-czerwoną flagę cesarską pozwolił zachować na okrętach niemieckich. Spór o flagę toczył się zresztą przez cały okres istnienia Republiki Weimarskiej, generując niemałe paradoksy. I tak w poselstwach niemieckich za granicą łopotały obydwie flagi. W kraju natomiast w niektóre święta w ogóle ich nie wywieszano, ponieważ państwo nie mogło zagwarantować, że wszędzie na maszt zostaną wciągnięte właściwe flagi. W maju 1926 roku kolejny niestabilny rząd musiał nawet z powodu konfliktu o flagę poddać się do dymisji. Ostatecznie sporną flagę zwinął Hitler, zadając w 1933 roku decydujący cios republikańskiemu porządkowi w Niemczech. Tylko ze K U L T U R A WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU względu na starca Paula von Hindenburga, który uczynił go kanclerzem, wódz nowej tysiącletniej Rzeszy zezwolił na to, by oprócz sztandaru ze swastyką mogła powiewać czarno-biało-czerwona flaga. Dlatego dopiero wraz z pogrzebem Hindenburga w 1935 roku ściągnięto z masztów flagę Bismarcka. Kiedy już zaledwie 10 lat później Hitlera przygniotły gruzy jego tysiącletniej Rzeszy, Niemcy spontanicznie zaczęli wywieszać wśród ruin miast republikańską flagę. Trójkolorowa kokarda pojawiła się też na policyjnych czapkach. Ale nim ponownie stała się symbolem drugiej z rzędu Republiki niemieckiej, tym razem bońskiej Konrada Adenauera, musiała konkurować z flagą narzuconą przez zwycięskich aliantów. Ci bowiem, z nieufnością traktując jakąkolwiek symbolikę niemieckiej państwowości, zabronili w 1945 roku wywieszania trójkolorowego sztandaru. Wymuszona przez nich niebiesko-biało-czerwono-biała flaga, przypominająca starą flanelową pidżamę, została zapożyczona z międzynarodowego alfabetu flagowego, oznaczającego literę „C” (kapitulacja). Ale dla ojców założycieli Republiki Bońskiej w 1949 roku przyjęcie tradycyjnej flagi, konotującej republikańską wolność kraju, nie podlegało dyskusji. Od 3 października 1990 roku symbolizuje ona także jedność kraju, powiewając w wymiarach 6×10 m w sercu Berlina, nad placem Republiki przed siedzibą parlamentu. 2. Ewolucyjny charakter republikańskiej idei i jej praktycznego zastosowania w sztuce rządzenia Trzykrotnie wprowadzany w Niemczech republikanizm, podobnie zresztą jak sama idea (myśl) republikańska oraz praktyczne formy jej zastosowania w sztuce rządzenia w innych krajach nie miały w sobie nic z pomnikowej monumentalności i w ciągu dziejów podlegały ewolucji. Niezmienny pozostał jedynie rdzeń, zamknięty w sakralnym pojęciu res publica. Wywodząc się z cywilizacji rzymskiej, narzucał taką formę rządów, w której dla dobra publicznego władzę ustawodawczą i egzekutywę sprawowała wybierana reprezentacja społeczeństwa, przynależna do wspólnego państwa. Ale już przedstawienie bardziej panoramicznego obrazu republikanizmu wymaga znacznego uszczegółowienia. Okazuje się wtedy, że system republikański przekracza wąskie ramy demokratycznego rdzenia i rozszerza się na jedną z wielu interpretacji demokratycznego rządzenia – zależną od tradycji, myśli teoretycznej oraz historycznych uwarunkowań. Jeśli jeszcze w epoce renesansu republikanizm włoskich państewek, takich jak Wenecja, Genua, Siena nawiązywał do republikańP O L I T Y K A 61 ARKADIUSZ STEMPIN 62 skiego modelu antycznego Rzymu i wyrażał się podwójną wolnością żyjącego w wolnym kraju wolnego obywatela (Münkler 1999: 41), to republikanizm angielski (po wojnie domowej i ścięciu króla Karola) oraz polski (po pierwszej wolnej elekcji w 1573 roku) charakteryzowały się nieograniczoną swobodą praw obywateli (Anglia) czy szlachty (Polska). Z kolei zawierucha rewolucji francuskiej w 1789 roku i idea prawa naturalnego Jeana-Jacques’a Rousseau wygenerowały taki model republikanizmu, w którym naród preferował demokrację bezpośrednią, a swoją reprezentację wychowywał do cnotliwego sprawowania władzy. Kolejne fale rewolucyjne w 1830 i 1848 roku w ich sfrustrowanej francuskiej ojczyźnie, łącząc kwestię wprowadzenia nowego porządku społecznego z ustrojowym (rozszerzenie prawa wyborczego), podzieliły republikanów demarkacyjną linią na dwa zwalczające się na śmierć obozy. „Niech żyje republika!” – wykrzykiwał republikański rząd burżuazyjny po zdławieniu w czerwcu 1848 roku powstania radykalnych demokratów przeciwko Zgromadzeniu Narodowemu. „Republika nie żyje!”, pomstował zdziesiątkowany lud paryski. Rządząca burżuazja republikańska utrzymywała, że nieodzownym warunkiem istnienia republiki jest spokój i ład, „choćby oznaczał on ciszę cmentarza” (Liebfeld 1979: 95). Moc rewolucyjnej machiny znad Sekwany rozprzestrzeniła się na Niemcy. Tamtejsze dwa skrzydła republikańskie: radykalnych demokratów (proletariat przemysłowy i drobnomieszczaństwo) z rewolucyjnym programem społecznym, przypominającym credo jakobinów (Clark 2009: 428) i liberałów, czyli przede wszystkim zainteresowaną zjednoczeniem państw niemieckich w jeden organizm państwowy i zwróconą oczami w stronę oświeconej władzy monarchistycznej burżuazję (Davies 1998: 860), popieraną przez świat nauki, literatury i młodzież, skoczyły sobie do gardeł. Zakończyło się to drenażem samej idei republikańskiej. W efekcie końcowym próba przecięcia węzła gordyjskiego, splatającego porządek socjalny z ustrojowym, ze względu na słabość niemieckiego liberalizmu oraz jego silne inklinacje monarchistyczne przyniosła w sferze ideowej rozmycie republikańskiego pojęcia. Na scenie politycznej natomiast utorowała ona drogę Bismarckowi do zachowania porządku monarchistycznego, w atmosferze wzajemnej adoracji Żelaznego Kanclerza oraz pruskich junkrów i wojskowych2. Ale Bismarck, któremu przy jego aparycji było bardziej do twarzy w kirasjerskim hełmie 2 Radykalnym demokratom i liberałom nie udało się nawet wyłonić wspólnych kandydatów do Zgromadzenia Narodowego, co było tylko wodą na młyn dla konserwatystów i prawicowych liberałów (Vogelsang 1999: 154). K U L T U R A WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU niż z konstytucją w ręku, był tylko nieodrodnym synem szerokich rzesz monarchistów. Upatrywali oni w monarchii rękojmię bezstronnych rządów i przypisywali republice stronnicze faworyzowanie burżuazji. Niczym kalka powtórzył się ten wzór przy drugim podejściu do wprowadzenia republiki w Niemczech. Republikański front usiłował wprawdzie zainstalować republikanizm możliwy do przyjęcia przez jak najszersze grupy społeczne, w praktyce jednak Republika Weimarska była nawet „republiką bez republikanów” (Kotłowski 2008: 94). Republikańskie poglądy reprezentowała pierwotnie jedynie partia socjaldemokratyczna, dopiero później lewica liberalna i katolicka partia Centrum. Skrajna lewica natomiast dążyła do stworzenia republiki na wzór radziecki. Z kolei prawica celem swojej aktywności uczyniła jak najszybsze złożenie republiki do grobu. Na kapłana ceremonii pogrzebowej wybrała Hitlera. Jego klęska w 1945 roku otworzyła dla Republiki niemieckiej trzecią szansę zaistnienia. Roli jej biologicznego ojca podjął się wielki ocalony z katastrofy II wojny światowej – Konrad Adenauer, który w okresie Republiki Weimarskiej pełnił urząd burmistrza katolickiej Kolonii. Posługując się cynicznym sprytem, którego miał nieprzebrane zasoby, oraz odwołując się do etyki chrześcijańskiej i wolności jednostki do podejmowania inicjatyw w każdej dziedzinie życia, wprowadził taką wykładnię republikanizmu, która przywróciła Niemcom miejsce wśród cywilizowanych potęg świata. Wykładnia ta zasadzała się na dwóch filarach: demokracji i państwie socjalnym (socjalnej gospodarce rynkowej), trzeciej drodze między kapitalizmem z socjalizmem (Schüler 2000: 169). Demokratyczny kanon wyeksponował szczególnie indywidualne prawa jednostki, chroniące go przed ewentualną agresją ze strony państwa, co po doświadczeniach z III Rzeszą Hitlera było zrozumiałe. Ale największą zasługą Adenauera było wygaszenie ponad 100-letniego dualizmu w republikanizmie niemieckim przez „spacyfikowanie” lewicy. Zainstalowanie bowiem państwa socjalnego, w którym wszyscy obywatele otrzymali spory zestaw ubezpieczeń socjalnych i praw ekonomicznych, a świat pracy udział w ciałach decyzyjnych przedsiębiorstw (Mazover 2000: 410), spowodowało, że grunt pod nogami stracili nie tylko radykalni marksiści, ale i socjaldemokraci, tradycyjne, lewicowe flanki republikańskie. 60 lat od implantacji i 20 po zjednoczeniu republikanizm niemiecki najbardziej niesiony jest przez prądy globalizacji i utraty przez państwo narodowe dotychczasowych możliwości skutecznego oddziaływania na rzeczywistość, a w konsekwencji przez rosnące w obywatelach poczucie zagrożenia. Dryfuje on w trzech kierunkach: komunitaryzmu, P O L I T Y K A 63 ARKADIUSZ STEMPIN semantycznego zdominowania pojęcia republikanizmu przez termin „demokracja” w przestrzeni publicznej oraz nostalgii za sprawiedliwością, która urosła do naczelnej wartości republikańskiego społeczeństwa. 3. Komunitaryzm 64 Republikański komunitaryzm wyrósł na podglebiu politycznej filozofii Hanny Arendt, która wobec biologicznego zagrożenia ludzkości totalitaryzmem, wdrożonym w połowie XX wieku przez gangsterów politycznych wyjątkowego kalibru Hitlera i Stalina, zaproponowała przejęcie przez jednostkę własnej odpowiedzialności za kształtowanie wspólnego, publicznego dobra (Arendt 1992, 1993; Bonacker 2009: 177). Tocząca się z kolei w latach 80. i 90. debata o wulkanicznej niemal sile, w której szpady skrzyżowali zwolennicy liberalnego i komunitarnego społeczeństwa (Brink, Reijen 1995), dostarczyła teoretycznego fundamentu dla komunitarnych rozwiązań, znajdujących dziś zastosowanie w politycznej praktyce. Zapłonem debaty, a jednocześnie wehikułem komunitarnej idei w Niemczech, równym sile religijnego ferworu, było opublikowanie w 1990 roku nad Renem opus magnum Johna Rawlsa, pochylającego się w nim nad teorią sprawiedliwego społeczeństwa (por. Rawls 1971). Natomiast wodą na młyn dla intensywności debaty okazał się nieoczekiwany wybuch „jesieni ludów” na przełomie 1989 i 1990 roku w Europie Środkowo-Wschodniej (por. Ash 1990). Wyrosłe na kanwie zrywów społecznych szlagierowe pojęcia „społeczeństwa obywatelskiego” czy „obywatelskiego zaangażowania” (Habermas 1990: 11) uwypuklały zbawczą rolę, jaką na rzecz wspólnego dobra odgrywali aktywni obywatele, organizujący się w sektorze pozarządowym: w związkach samorządowych, lokalnych czy non governmental organizations – NGO ([por. Salamon, Anheier 1999). Towarzyszyło temu zamazanie się linii podziału między sferą publiczną a prywatną, kanoniczną wartością liberalnego społeczeństwa (Prostak 2009: 15), generując powstanie Private Public Partnership, kooperacyjnego melanżu administracji publicznej z prywatnym kapitałem (Gerstlberger, Schneider 2008). Obecny dryf niemieckiego republikanizmu w kierunku komunitaryzmu stanowi organiczną część globalnego trendu, polegającego na prywatyzacji dotychczasowych uprawnień państwa na skutek utraty przez niego środków i siły do dalszego sprawowania swojego monopolu (Schmidt 1994: 210). Zamknięty w pojęciu Denationalisation (niem. Entstaatlichung) (Ewald 2004: 53) proces obejmuje nawet tak strateK U L T U R A WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU giczne sfery, jak bezpieczeństwo zewnętrzne, w której np. prywatny przemysł wojskowy w krajach NATO wkracza na arenę polityczną jako niezależny aktor (Markusem 2002: 3; Metternich 2006), czy bezpieczeństwo wewnętrzne (Nietz 2000: 264). Chyba najbardziej spektakularnym przykładem prywatyzacji monopolu państwa w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego jest powstawanie jak grzyby po deszczu getad communities. Strzeżone osiedla bogatych obywateli, najliczniejsze w republikańskich państwach: USA, RPA czy Brazylii, chronione są przez prywatne policyjne formacje. Jak ongiś średniowieczni strażnicy z halabardą u bram miast strzegą one obecnie dostępu do ogrodzonych posiadłości zamożnych mieszkańców przed grasującymi bandami przestępczymi, kontrolując z bronią w ręku wejścia do nich (gate). Bogaci lokatorzy tych warowni, stanowiących niemal państwa w państwie, kwestionują w międzyczasie sens uiszczania podatków na rzecz państwa (Eppler 2001: 59; [por. Glasze, Webster, Frantz 2006). Tworzy się w ten sposób nowa ekskluzywna klasa mieszczańska. W Niemczech jej najbardziej charakterystyczną cechą jest (w przeciwieństwie do prawicowego mieszczaństwa z powojennej epoki Konrada Adenauera lat 50. czy 60. XX wieku) nie tylko prawicowe, ale i lewicowe pochodzenie. Neue Bürgerlichkeit rekrutuje się bowiem zarówno spośród wyborców prawicowej CDU/CSU, jak i lewicowej Partii Zielonych. Papierkiem lakmusowym tego fenomenu były kolejno: projekty utworzenia po wyborach do Bundestagu w 2005 roku koalicji jamajskiej (CDU/FDP/Zieloni), a po wyborach w Badenii-Wirtenbergii w 2006 roku koalicji CDU z Zielonymi oraz tegoroczne zwycięstwo tych ostatnich w wyborach do Landtagu w Stuttgarcie. Ideowo neue Bürgerlichkeit odwołuje się wprawdzie do konserwatywnych wartości moralnych z epoki Adenauera (Sekundärtugenden)3, oblekając je jednak aksjologicznym metysażem, czerpiącym równie chętnie ze skarbca cnót lewicowego pokolenia Bewegung – 68 (kontestacyjnego ruchu lewicowego 1968 roku), nadając sakralny charakter ochronie środowiska, optując za pacyfizmem i, co istotne, podkreślając rangę obywatelskiego (komunitarnego) zaangażowania w kształtowaniu przestrzeni publicznej (por. Sloterdijk 2009). Możliwe, że podparcie się przy tym ostatnim fenomenie przykładami potężnego obywatelskiego protestu zarówno przeciwko budowie w Stuttgarcie najno3 Honorowe miejsce na liście zajmują pilność, wierność, posłuszeństwo, zdyscyplinowanie, punktualność, niezawodność, zamiłowanie do porządku, uprzejmość, czystość. Pierwotnie wywodzą się one z pruskiego katalogu cnót. Konstytuowały one jednak powojenne społeczeństwo zachodnioniemieckie w jego drodze od klęski III Rzeszy do gospodarczego cudu i prosperity RFN (por. Münch 1984). P O L I T Y K A 65 ARKADIUSZ STEMPIN wocześniejszego dworca kolejowego na świecie4, jak i organizowaniu zimowej olimpiady w Monachium/Garmisch-Partenkirchen 20185 byłoby w tej egzemplifikacji drogą na skróty. Ale uzyskują one paradygmatyczne znaczenie na tle zaangażowania obywatelskiego, nadającego koloryt niemieckiemu republikanizmowi, które wyraża się w przynależności Niemców do 500 tys. związków sportowych, lokalno--miejskich, organizacji pozarządowych, inicjatyw obywatelskich czy grup samopomocy, zorientowanych w coraz mniejszym stopniu na pierwotną aktywność sportową czy religijną (chrześcijańską), a skupiających się na ochronie środowiska naturalnego, obronie praw kobiet i grup mniejszościowych (homoseksualnych), kruszeniu kopii o energię nuklearną i misjonarską działalność pacyfistyczną oraz pomocową na rzecz Trzeciego Świata (neue sozialen Bewegungen) (por. Rios 2009). Republikańskie społeczeństwo obywatelskie nie jest jednak w stanie udźwignąć ciężaru sterowania krajem, zastępując przy tym słabnące państwo. 4. Semantyczny triumf demokracji nad republikanizmem w przestrzeni publicznej i praktyce politycznej 66 Drugą tendencją niemieckiego republikanizmu jest wyraźny uwiąd samego pojęcia „republika” – będącego wszak członem oficjalnej nazwy państwa Bundesrepublik Deutschland (Republika Federalna Niemiec) – wraz z terminami pochodnymi, co rzutuje na praktykę polityczną w RFN. Zarówno wśród politycznego establishmentu, jak i w mediach niepodzielnie króluje pojęcie „demokracja”, będące syno4 Niezwykle ambitny i śmiały projekt Stuttgart 21 został w 2006 roku zatwierdzony przez krajowy parlament Badenii-Wirtenbergii. Przeciwko jego realizacji, opiewającej na ponad 4 mld euro, uformował się obywatelski sprzeciw, któremu przewodzi Aktionsbündnis gegen Stuttgart 21. Znalazł on ujście najpierw w wielotysięcznych demonstracjach ulicznych, później w zebraniu w stolicy kraju 61 tys. podpisów pod przeprowadzeniem referendum w tej sprawie, a ostatecznie we wstrzymaniu realizacji projektu oraz w tegorocznej porażce wyborczej rządzącej w Stuttgarcie CDU i przejęciu rządów przez Partię Zielonych. 5 W gminie Garmisch-Partenkirchen utworzył się niezwykle aktywny pułk przeciwników organizacji olimpiady, argumentujący, że niezbędne inwestycje naruszą ochronę środowiska. W przeprowadzonym w Garmisch-Partenkirchen w maju 2011 roku referendum 51% uprawnionych do głosowania wypowiedziało się pośrednio przeciwko olimpiadzie. W konsekwencji także Partia Zielonych opowiedziała się na swoim kongresie w tym samym roku przeciwko organizowaniu igrzysk zimowych. Jej przewodnicząca Claudia Roth wycofała się z komitetu organizacyjnego (por. Bürgerbegehren 2011). K U L T U R A WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU nimem dla republikańskiego organizmu państwowego. „Republikanizm” natomiast został zepchnięty na margines życia politycznego i stał się politycznym zawołaniem ultraprawicy, jego samookreśleniem, przyjętym jednakże niezwykle gładko, bez czkawki przez klasę polityczną i szeroką opinię publiczną (media). Parający się zawodowo polityką liderzy ultraprawicy mistyfikują „republikę” na narodowe sanktuarium-warownię, które trzeba chronić przed potopem migrantów, zakusami globalizacji i innymi kasandrycznymi zagrożeniami. Żonglując nimi i wzywając do natychmiastowego przegnania znad Renu pleniących się na potęgę od razu w chustach i turbanach na głowach muzułmanów, ultraprawica z republikańskim logo jest w stanie zmobilizować elektorat rzędu 14%, jak twierdzi szef najpoważniejszego instytutu demoskopii w Niemczech Manfred Güllner („ReuterDeutschland”, 2 września 2010), a co potwierdza naczelny politolog chadecji Gerd Langghuth z uniwersytetu bońskiego („Süddeutsche Zeitung”, 11 września 2010). Potencjał wyjściowy dla ultraprawicowej partii nie rekrutuje się wyłącznie z rozczarowanych polityką zaciskania socjalnego pasa Angeli Merkel 70-letnich katolickich frustratów (Stempin 2010: 77). Chętne do utworzenia republikańskiej partii byłyby dywizje dotychczasowych socjaldemokratycznych wyborców. Świadczy o tym fakt, że po publikacji książki w 2010 roku w RFN, autorstwa socjaldemokraty i czołowego bankiera niemieckiego w unii personalnej Theo Sarazzina, centrala partii zasypana została mailami, które, jak twierdził jej szef Sigmar Gabriel, w 90% identyfikowały się z rasistowskimi tezami socjaldemokratycznego bankiera („Basler Zeitung”, 1 września 2010). Do zasilenia formalnej partii republikańskiej gotowi są przede wszystkim hałaśliwi, organizujący koncerty i wydający pisma i płyty z rasistowską treścią skinheadzi oraz nielegalnie działające organizacje neofaszystowskie. Jeżeli do tej pory potencjał ten nie zaowocował utworzeniem silnej partii ultraprawicowej, to po pierwsze dlatego, że przeciwdziałał temu kompas politycznej poprawności Angeli Merkel i jej chadeckich hufców (wcześniej Helmuta Kohla i Gerharda Schroedera). Po drugie, republikańska ultraprawica cierpi na chroniczny brak charyzmatycznych przywódców w stylu Heidera, Le Pena czy Wildersa (Stempin 2011: 58). Trudno w tej chwili ocenić, jakie dalsze konsekwencje wywoła wyparcie pojęcia republikanizmu z politycznego słownika i zastąpienie go terminem „demokracja”. „Republikanizm” konkretyzuje bowiem amorficzną „demokrację”, ustalając precyzyjne reguły funkcjonowania systemu. P O L I T Y K A 67 ARKADIUSZ STEMPIN 5. Sprawiedliwość naczelną wartością republikańskiego społeczeństwa 68 Trzecią wyraźną tendencją obserwowaną w republikanizmie niemieckim po 2000 roku jest wykatapultowanie się z triady naczelnych wartości republikańskich wolności, sprawiedliwości i solidarności tej środkowej, która w postrzeganiu społecznym zajęła na pierwsze miejsce. Usunęła ona w cień wolność, wchłaniając w siebie sprawiedliwość. O nowej sprawiedliwości trąbią media (ARD Stadtgespräch, 5 kwietnia 2011)6, przywołuje ją z ambony przewodniczący episkopatu Niemiec arcybiskup Freiburga Robert Zollitsch (SWR Tagesgespräch, 31 grudnia 2009), nie mówiąc już o licznych artykułach w bulwarówkach czy w prasie opiniotwórczej. Sam naczelny liberał Republiki Federalnej Friedrich Merz, usunięty niczym komórka nowotworowa z mózgu CDU (z prezydium i funkcji szefa frakcji chadeckiej w parlamencie) przez Angelę Merkel, daje jednak narodowi na pożegnanie do ręki liberalną receptę na uzdrowienie, tytułując swoją książkę Odważyć się na więcej kapitalizmu. Ale nawet on poddaje się ogólnemu nastrojowi, uzupełniając swój podręcznik dla Republiki Federalnej podtytułem Drogi do sprawiedliwego społeczeństwa (Merz 2008). Skąd ta nostalgia za sprawiedliwością? Przyczyny są wielorakie. Okres po zjednoczeniu Niemiec, który zaspokoił potrzebę wolności, zbiegł się z kryzysem państwa socjalnego. Pogłębiało to przez dwie ostatnie dekady coraz bardziej różnice zamożności w społeczeństwie, i to w stopniu, o jakim nie śniło się żyjącym w RFN (od lat cudu gospodarczego) poprzednim dwóm pokoleniom. Bogaci stali się jeszcze bogatsi, biedni jeszcze biedniejsi (DIW-Studie 20107). „Podczas gdy bogaci wylatują na weekendowy shopping do Nowego Jorku i rzucają się w wir zakupów, nabywając markowe produkty, biedni kupują w dyskontach. Jeśli ci pierwsi przewożą swoje dzieci wanami z lekcji jazdy konnej na treningi tenisa, dzieci drugich spędzają całe dni przed tv” (ARD Stadtgespräch, 5 kwietnia 2011). Jednocześnie klasa średnia kurczy się, gdyż wielu jej członków znalazło się w gru6 Pierwszy program telewizji niemieckiej ARD wyemitował w ramach popularnego cyklu publicystycznego „Stadtgespräch” 5 kwietnia 2011 roku w porze wysokiej oglądalności debatę publiczną „Czy potrzebujemy więcej sprawiedliwości?”. 7 Tylko 60% mieszkańców RFN należy jeszcze do klasy średniej, której kryterium jest dochód brutto między 70 a 130% średniej krajowej, netto między 860 i 1.844 euro, co oznacza jej procentowy spadek z 66 do 60% w stosunku do roku 2000. Jest do dramatyczny spadek w tak krótkim okresie czasu. Jednocześnie z 18 do 22% zwiększyła się liczba gospodarstw z niskim dochodem. Sam najniższy dochód obniżył się z 680 do 645 euro. Natomiast przeciętna dochodów w grupie najlepiej zarabiających wzrosła z 2.400 na 2.700 euro. K U L T U R A WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU pie słabo zarabiających (por. DIW-Studie 2010). Drży więc ona przed zejściem w otchłań społecznego niebytu (por HASG 2008). Wcześniej była ona społecznie znacznie bardziej mobilna, rozszerzając się. Przykładowo lekarz żenił się z pielęgniarką, a adwokat z sekretarką, podczas gdy teraz lekarz żeni się z lekarką, a adwokat z adwokatką (ARD Stadtgespräch, 5 kwietnia 2011). Obecnie ten, kto nawet ciężko pracuje, nie jest zabezpieczony przed utratą pracy i socjalną degradacją. Kurczące się państwo socjalne nie zapewni już bowiem należnej poduszki socjalnej. Korowód obcinanych kolejno świadczeń socjalnych, od 13 pensji (Weihnachtsgehalt), poprzez dodatek do urlopu i ubezpieczenia zdrowotnego, aż po wprowadzenie w 2005 roku złowieszczego Hartz IV, zmniejszającego świadczenia dla bezrobotnych do poziomu wcześniejszego zasiłku (345 euro) oraz sprowadzający ich do „błagających o jałmużnę” „ludzi drugiej klasy” (Steiger 2008: 20), poszerzył znacznie obszary biedy w jednym z najbogatszych krajów świata (37 tys. dolarów na głowę – dla porównania w Polsce 8 tys.) (por. Welt in Zahlen 2008). Ale kryzys państwa socjalnego do spółki z globalizacją nie wyczerpuje wszystkich przyczyn nostalgii w Republice Federalnej za deficytowym poczuciem sprawiedliwości. Jeśli bowiem samotnie wychowująca jedno lub więcej dzieci matka stanowi wyjątkowo uprzywilejowany archetyp w grupie najbiedniejszych, bliskich nawet ubóstwa, to odpowiedzialność za to spada nie na przeklęty kapitalizm czy bezduszne państwo, ale na rozpowszechnienie się takiego modelu życia rodzinnego, w którym kobieta wychowuje dzieci samodzielnie, rozwody są na porządku dziennym, a liczba zawieranych małżeństw spada. Tęsknota za deficytową sprawiedliwością obecnego społeczeństwa republikańskiego ma wreszcie swoje źródła w dwóch psychologicznych przyczynach. Pierwsza z nich zasadza się na idealizowaniu złotego okresu państwa socjalnego z lat 50. i 60., czyli sprzed „epoki neoliberalnej”. Zapomina się wyjątkowo chętnie, że „cud gospodarczy”: powszechne przesiadanie się do volkswagena, nabywanie pralek, telewizorów, spędzanie wakacji najpierw na włoskiej Riwierze, a po upadku generała Franco w hiszpańskiej Andaluzji czy Katalonii szło w parze z zaciskaniem pasa w rodzinie niemal do talii osy, z pięciokrotnym obracaniem jednomarkówki w ręku przed jej wydaniem i z rzuceniem na szalę heroicznej cnoty oszczędności. Na śniadanie chleb smarowano masłem tak cienko, że prześwitywał, wieczorem na kolację z lodówki wyciągano już tylko margarynę. Ubrania noszono po starszych kuzynach (por. Nolte 2008). Dziś uchodzi to za przejaw ubóstwa, a podobnie jak w Polsce, kanapki z nutellą gniją w koszach na śmieci szkół państwowych czy prywatnych. P O L I T Y K A 69 ARKADIUSZ STEMPIN 70 Druga psychologiczna przyczyna odpowiedzialna za narastające poczucie głodu sprawiedliwości polega na powszechnym usamodzielnieniu się lęków przed groźbą bezrobocia i społecznej degradacji czy utratą oszczędności na tle omawianych wyżej realnych fenomenów; niebezpieczeństwem kryzysu państwa socjalnego i postępującego rozwarstwienia społeczeństwa. Kryzys finansowy po 2008 roku udowodnił istnienie takiej neurozy (DIW-Studie 2010). Silne lęki w społeczeństwie wyjątkowo zgrabnie dyskontuje skrajnie lewicowa partia Die Linke. Wprawdzie to charyzmatyczny lider Oskar Lafontaine otworzył pierwotnie postkomunistycznej partii z byłej NRD drogę do zachodnich landów, ale to jej sukcesy wyborcze po wybuchu kryzysu w 2008 roku8 są papierkiem lakmusowym na istnienie socjalnych lęków i tęsknoty za stabilizacją, w której pojęciu sprawiedliwości przypada kluczowe znaczenie. Przy czym przesunął się jej akcent znaczeniowy. Wyraża ona teraz przede wszystkim sprawiedliwość socjalną, postulującą zaprowadzenie socjalnej równości, która mechanicznie zmiotłaby z powierzchni ziemi podział na bogatych i biednych. Ta postawa, generująca złudne oczekiwania i przynosząca kaskadę kolejnych rozczarowań na skutek braku spełnienia się socjalnej równości, uwidacznia się najbardziej na kanwie debaty publicznej, która toczy się wokół zagadnienia edukacji szkolnej. W RFN bowiem szanse na zdobycie lepszego, wyższego wykształcenia w gimnazjach czy na uniwersytetach zależą w dużym stopniu od pochodzenia społecznego. Liczba gimnazjalistów z rodzin akademickich czy legitymujących się wysokim dochodem jest czterokrotnie wyższa od gimnazjalistów z rodzin robotniczych lub o niskim dochodzie. Na studia uniwersyteckie decyduje się natomiast tylko 6 na 100 gimnazjalistów z rodzin robotniczych przy 49 z rodzin o wysokich dochodach lub wykształceniu akademickim (APuZ 44–45/2006). Przy niekwestionowanym postulacie wyrównywania szans w debacie jednak pobrzmiewają głosy moralnego oburzenia na to, że dom rodzinny z akademickim tłem wyposaża dzieci w kompetencje przewyższające te, jakie mają ich rówieśnicy z rodzin robotniczych. Z powyższej analizy wynika, że główny dryf współczesnego niemieckiego republikanizmu jest niesiony prądem kryzysu państwa socjalnego. Ale pojawiły się już inne prądy, które w niedalekiej przyszłości 8 Jeśli do kryzysu poparcie w zachodnich landach dla postkomunistów było śladowe i oscylowało wokół 1%, to po kryzysie 2008 roku przekroczyli oni w wyborach do landtagów 5-procentowy próg wyborczy. Największy sukces odnieśli w Zagłębiu Saary, zdobywając 21%. W Dolnej Saksonii osiągnęli 7,1%, w Hamburgu 6,4%, w Szlezwiku Holsztynie 6%, w Hesji 5,4%, w Nadrenii Połnocnej Westfalii 5,6%. Progu wyborczego nie przekroczyli jedynie w katolickiej Bawarii (4,4%) (Wahlen in Deutschland 2010). K U L T U R A WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU zmienią kierunek, a zarazem wywrą wpływ na obraz niemieckiego republikanizmu: scedowanie politycznych uprawnień z Berlina do Brukseli, uzyskanie silnego wpływu przez grupy lobbystyczne na politykę, czy kształtowanie jej pod presją badań opinii publicznej i ram wyznaczonych mediokracją. Bibliografia ARD (5 kwietnia 2011), Brauchen wir mehr Gerechtigkeit? [w:] ARD-Mediathek, http://www.ardmediathek.de/ard/servlet/content/3517136?documentId=688 2860 [dostęp: 18 sierpnia 2011]. APuZ (44–45/2006): Bildung und Herkunft, [w:] Aus Politik und Zeitgeschichte. Arendt, Hannah (1992), Vita activa oder Vom tätigen Leben, München: Piper. Arendt, Hannah (1993), Was ist Politik? Fragmente aus dem Nachlass, München– –Zürich: Pipier. Ash, Timothy Garton (1990), Wiosna obywateli. Rewolucja 1989 widziana w Warszawie, Budapeszcie, Berlinie i Pradze, Londyn: Polonia. Bauer, Frank (2000), Horrido Lützow! Geschichte und Tradition des Lützower Freikorps, München: Schild-Verlag. „Basler Zeitung” (1 września 2010), [w:] Unterstützende mails für Sarrazin, http:// bazonline.ch/ausland/europa/Unterstuetzende-Mails-fuer-Sarrazin/story/2499 6587 [dostęp: 18 sierpnia 2011]. Blasius, Dirk (1992), Friedrich Wilhelm IV 1795-1861. Psychopatologie und Geschichte, Göttingen: Vandenhoeck & Ruprecht. Bonacker, Thorsten (2009), Die politische Theorie des freiheitlichen Republikanismus. Hannah Arendt, [w:] Schaal, Gary S.; Brodocz, André, Politische Theorien der Gegenwart, t. 2, Wiesbaden: Verlag für Sozialwissenschaften, s. 177–214. Brink, B. van der; Reijen, W. van (1995), Bürgergesellschaft, Recht und Demokratie, Frankfurt a/M: Suhrkamp. Bürgerbegehren (2011), Bürgerbegehren auf br-online.de [dostęp: 18 sierpnia 2011]. Cars, Jean des (1997), Ludwik II Bawarski, Warszawa: PIW. Clark, Christopher (2009), Prusy. Powstanie i upadek. 1600-1947, Warszawa: Bellona. Davies, Norman (1998), Europa. Rozprawa historyka z historią, Kraków: Znak. DIW-Studie (2010), [w:] Goegel, Jan; Goring, Martin; Hausermann, Hartmut Wochenbericht des Deutschen Instituts für Wirtschaftsforschung, nr 24, Berlin, http://www.diw.de/documents/publikationen/73/diw_01.c.357505.de/10-24-1. pdf [dostęp: 18 sierpnia 2011]. Gerstlberger, Wolfgang; Schneider, Karsten (2008), Öffentlich Private Partnerschaften. Zwischenbilanz, empirische Befunde und Ausblick; Berlin: Editon Sigma. Glasze, Georg; Webster, Chris; Frantz, Klaus (2006), Private Cities. Global and Local Prespectives. Studies in Human Geography, London–New York: Routledge. Eppler, Erhard (2001), Weder Krieg, noch Frieden, „Der Spiegel”, nr 41, s. 56–59. P O L I T Y K A 71 ARKADIUSZ STEMPIN 72 Ewald, Isabelle (2004): Privatisierung staatlicher Aufgaben, Brühl: Fachhochsch. des Bundes für Öffentliche Verwaltung. Habermas, Jürgen (1990), Strukturwandel der Öffentlichkeit, Frankfurt a/M: Suhrkamp. HASG (2008), Lengfeld, Holger; Hirschle, Jochen, Die Angst der Mittelschicht vor dem Abstieg, [w:] Haagener Arbeitsberichte zur Soziologischen Gegenwartsdiagnose, nr 7, Institut für Soziologie, Soziologische Gegenwartsdiagnosen, Universität Hagen, http://www.fernuni-hagen.de/imperia/md/content/soziologie/soz4/ hasg_7.pdf [dostęp: 18 sierpnia 2011]. Jahn, Günter (1995), Die Studentenzeit des Unitisten F.L. Jahn und ihre Bedeutung für die Vor- und Frühgeschichte der Burschenschaft 1796–1819, [w:] Christian Hünemörder, Günter Cerwinka (red.), Darstellungen und Quellen zur Geschichte der deutschen Einheitsbewegung im neunzehnten und zwanzigsten Jahrhundert. Herausgegeben im Auftrag der Gesellschaft für burschenschaftliche Geschichtsforschung, t. 15, Heidelberg. Kotłowski, Tadeusz (2008), Niemcy 1890–1945, Kraków: Avalon. Liebfeld, Alfred (1979), Napoleon III, Warszawa: PIW. Markusen, Ann (2003), The Case Against Privatizing National Security, [w:] Gouvernance, nr 16, New York, s. 471–501. Merz, Friedrich (2008), Mehr Kapitalismus wagen. Wege zu einer gerechten Gesellschaft, München: Piper Verlag. Metternich, Dominik, von Wolff (2006), Privatisierung militärischer Aufgaben und parlamentarische Kontrolle Vergleich Deutschland und USA (praca doktorska przedłożona na wydziale filozoficznym der Heinrich-Heine-Universität Düsseldorf), http://d-nb.info/987602098/34 [dostęp: 18 sierpnia 2011]. Münch, Paul (1984), Ordnung, Fleiß und Sparsamkeit. Texte und Dokumente zur Entstehung der „bürgerlichen Tugenden”, München: DTV-Verlag. Münkler, Herfried (1999), Republikanismus in der italienischen Renaissance, [w:] Traditionen der Republik – Wege der Demokratie, Bern, s. 41–71. Nitz, Gerhard (2000), Private und Öffentliche Sicherheit, Berlin: Duncker & Humblot. Nolte, Paul (2008), Abschied von Gerechtigkeit, „FAZ”, 8 grudnia. Prostak, Rafał (2009): Polityka liberalna i religia. Refleksje nad rozumem publicznym Johna Rawlsa i koncepcjami pokrewnymi, „Kultura i Polityka”, nr 6, WSE Kraków, s. 14–31. Rawls, John (1971), A Theory of Justice, Harvard: The Belknap Press of Harvard University Press. Rios, Ana (2009), Vereine in Deutschland, „Planet Wissen”, 1 czerwca, http://www. planet-wissen.de/politik_geschichte/organisationen/rotes_kreuz/vereine in_ deutschland.jsp [dostęp: 18 sierpnia 2011]. „Reuter-Deutschland” (2 września 2010), [w:] Bürger fremdeln mit Migrationspolitik der Parteien, http://de.reuters.com/article/domesticNews/idDEBEE6810E120100902 [dostęp: 18 sierpnia 2011]. Salamon, Lester M.; Anheier, Helmut K.; List, Regina; Toepler, Stefan; Sokolowski, S. Wojciech (1999): Global Civil Society. Dimensions of the Nonprofit Sector, The Johns Hopkins Comparative Nonprofit Sector Project, The Johns Hopkins Center for Civil Society Studies, Baltimore. K U L T U R A WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU Sarrazin, Theo (2010), Deutschland schafft sich ab, Wie wir unser Land aufs Spiel setzen, Stuttgart: Deutsche Verlags-Anstalt. Schmidt, Reiner (1994): Die Privatisierung öffentlicher Aufgaben als Problem des Staats- und Verwaltungsrechts, [w:] Stanisław Biernat, Reinhard Hendler, Friedrich Schoch, Andrzej Wasilewski (red.), Grundfragen des Verwaltungsrechts und der Privatisierung, s. 210 i nast. Schüler, Alfred (2000), Soziale Marktwirtschaft und Dritte Wege. [w:] ORDO – Jahrbuch für die Ordnung von Wirtschaft und Gesellschaft, t 51, Stuttgart: Lucius & Lucius, s. 169–202. Sloterdijk, Peter (2009): Aufbruch der Leistungsträger Zeitdiagnostische Bemerkungen, [w:] Cicero, November. Steiger, Martin (2008), Hartz IV Hetze, [w:] „Blätter für deutsche und internationale Politik”, nr 10, s. 17–20. Stempin, Arkadiusz (2010), Kryzys chadeckiego konserwatyzmu ery Angeli Merkel, „Kultura i Polityka”, nr 8, WSE Kraków, s. 73–90. Stempin, Arkadiusz (2011), Długi cień Hitlera, „Znak”, nr 2, s. 54–56. „Süddeutsche Zeitung” (11 września 2010), Potenzial für eine neue Partei am rechten Rand, http://www.sueddeutsche.de/politik/rueckzug-von-steinbach-potenzialfuer-eine-neue-partei-am-rechten-rand-1.998596 [dostęp: 18 sierpnia 2011]. Süss, Edgar (1956), Die Pfälzer im „Schwarzen Buch”. Ein personengeschichtlicher Beitrag zur Geschichte des Hambacher Festes, des frühen pfälzischen und deutschen Liberalismus. Heidelberger Veröffentlichungen zur Landesgeschichte und Landeskunde, nr 3, Heidelberg: Verlag Winter. SWR-Tagesgespräch (31 grudnia 2009), SWR Tagesgespräch mit Erzbischof Robert Zollitsch zu Solidarität und Gerechtigkeit in der Gesellschaft, [w:] Südwest Rundfunk 2 – Interviews, http://www.podcast.de/episode/145 0543/SWRTagesgespr%C3%A4ch_mit_Erzbischof_Robert_Zollitsch_zu _Solidarit%C3%A4t_und_Gerechtigkeit_in_der_Gesellschaft [dostęp: 18 sierpnia 2011]. Vogelsang, Reinhard (1999), Minden-Ravensberg im Vormärz und in der Revolution von 1848-49, [w:] Reininghaus Die Revolution 1848/49 in Westfalen und Lippe, Schriften der Historischen Kommission für Westfalen, t. 16, Münster, s. 141–169. Wahlen in Deutschland (2011), http://www.election.de/cgi-bin/content.pl?url=ltw_wahl.html [dostęp: 19 sierpnia 2011]. Welt in Zahlen (2008), http://www.welt-in-zahlen.de/laendervergleich.phtml?indicator=55 [dostęp: 18 sierpnia 2011]. * Arkadiusz Stempin – associate professor, head of the European Integration Department at Tischner European University. He studied History at Jagiellonian University and German Studies at the University of Freiburg, where he received his PhD (2003, dissertation: The origins of the reconciliation process between Poland and Germany. Maximilian-Koble-Werk), and post-doctoral degree (Freiburg 2008, German policy towards Poland during World War I). Since 2008 he has been working as an associate professor at the University of Freiburg and Tischner European University. P O L I T Y K A 73 ARKADIUSZ STEMPIN Abstract WSPÓŁCZESNY DRYF NIEMIECKIEGO REPUBLIKANIZMU Schlüsselbegriffe Modern drift of German republicanism The starting point of the analysis is the evolutionary nature of the German republicanism whose main paths to development were traced thanks to the implantation of the republican idea, which occurred thrice in German history – during the Revolutions of 1848, the Weimar Republic and the Federal Republic of Germany. Each time the symbolism was to be found in the acquisition of the black, red, and gold tricolour flag. The analysis touches on three phenomena which are the strongest currents of the modern German republicanism that are carried by the crisis of a welfare state: communitarianism, the replacement of the term “republicanism” for “democracy”, and an incredible triumph of the social justice slogan. Republikanismus, Kommuniatrismus, Völker Frühling, die Weimarer Republik, die Bonner Republik, Demokratie, soziale Gerechtigkeit, deutsche Bundesfahne Keywords Republicanism, Revolutions of 1848, Weimar Republic, Bonn Republic, communitarianism, social justice * 74 Arkadiusz Stempin – Dr. hab., seit 2009 Inhaber des Konrad Adenauer-Lehrstuhls für europäische Integration an der Tischner-Hochschule in Krakau und PD im Historischen Seminar der Albert-Ludwigs Universität Freiburg. Studium der Geschichte an der Jagiellonen Universität Krakau (MA), der Germanistik und Promotionsstudiengang an der Freiburger Universität. Dr. phil. 2003 Freiburg, Die Anfänge des Deutsch-polnischen Aussöhnungsprozesses. Das Maximilian Kolbe Werk, Habilitation 2008 Freiburg Die deutsche Besatzungspolitik in Polen im Ersten Weltkrieg. Weitere Publikationen betreffen die historische deutsch-polnische Verschränkung im 20. Jahrhunderts. 75 Resümee Das gegenwärtiges Driften des deutschen Republikanismus Die Analyse geht von einem evolutionären Charakter des deutschen Republikanismus’ aus. Dessen drei Hauptentwicklungsstränge, die drei Mal in der deutschen Geschichte ersonnen und umgesetzt worden sind, nämlich in der Zeit des Frühlings der Völker 1848, der Weimarer Republik 1919 und der Bonner Republik 1949, und die jedes Mal in der Annahme von Schwarz-Rot-Gold als Bundesfahne symbolisch gipfelten, werden hier skizziert. Im Zentrum der Analyse stehen drei Erscheinungen, die das Driften des gegenwärtigen deutschen Republikanismus’ charakterisieren, getragen durch die Krise des Sozialstaates: der Kommunitarismus, das Verdrängen des Begriffs Republikanismus, der durch das Zauberwort Demokratie ersetzt wurde, und der Triumph der sozialen Gerechtigkeit als wichtigster republikanischer Grundsatz. K U L T U R A P O L I T Y K A ANETA PAZIK CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU Aneta Pazik*9 * CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU Wstęp Streszczenie 76 Charles Maurras to twórca i przywódca „l’Action Française”, monarchicznego i kontrrewolucyjnego ruchu politycznego. Jest również autorem doktryny nacjonalizmu integralnego. Działalność Maurras’a i „l’Action Française” przypadła na szczególny okres w historii politycznej Francji. Po przegranej we wrześniu 1870 roku bitwie pod Sedanem, której skutkiem była klęska w toczonej wówczas wojnie z Prusami, a także utrata Alzacji i Lotaryngii na rzecz jej wschodniego sąsiada, Francja przyjęła ustrój republikański. We francuskim społeczeństwie doszło wówczas do polaryzacji poglądów w oparciu o dychotomię: monarchizm – republikanizm. Konflikt ten pogłębiła tzw. afera Dreyfusa. Charles Maurras uważał, że państwo o ustroju republikańskim jest słabe, pozbawione możliwości realizacji racji stanu, a także działania ponad partiami politycznymi, przywiązanymi do swoich partykularnych interesów. Wskazywał przy tym, że „zarówno rozum, jak i doświadczenie” udowadniają, że rząd republikański nie jest w stanie kierować francuskim interesem narodowym. Powołując się na Jacques’a Bainville’a, stwierdzał, że republikańska forma rządów (bez względu na jej charakter występujący w historii politycznej Francji) była czynnikiem zagrażającym istnieniu państwa – poprzez wzmacnianie jedności niemieckiej. W artykule została przeprowadzona wielopłaszczyznowa analiza krytyki republikanizmu dokonana przez Charles’a Maurras’a: w wymiarze historycznym (w oparciu o tradycję republikańską we Francji), organizacyjno-instytucjonalnym i aksjologiczno-normatywnym. Słowa kluczowe Charles Maurras, Francja, republikanizm, republika, III Republika Francuska, krytyka, monarchia, „l’Action Française”, kontrrewolucjonizm, rządy, władza, system polityczny * Aneta Pazik – ur. 1984, absolwentka europeistyki i stosunków międzynarodowych, dokto- rantka w Instytucie Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, studiowała również w ramach programu Erasmus w l’Institut d’Etudes Politiques w Bordeaux. Jej zainteresowania naukowe obejmują francuską myśl polityczną na przełomie XIX i XX wieku, historię polityczną Francji od 1870 roku. Bada politykę europejską gen. de Gaulle’a (w kontekście realizmu politycznego), a także problem pojednania w relacjach francusko-niemieckich po zakończeniu II wojny światowej. K U L T U R A Działalność Charles’a Maurras’a (1868–1952) przypadła na szczególny okres w historii ewolucji systemu politycznego Francji. Były to lata, w których doszło do konsolidacji ustroju republikańskiego. W 1870 roku Francja, która jest nazywana „laboratorium form ustrojowych” (Biskupski 1963: 9), odrzuciła definitywnie ustrój monarchiczny. Niemniej jednak, jeszcze w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku miał miejsce spór pomiędzy monarchistami a republikanami, w który zaangażował się również Maurras. Charles Maurras był rojalistą i autorem koncepcji nacjonalizmu integralnego. W centrum tej koncepcji znajdował się naród i jego interes, który miał być realizowany przez władzę działającą jednak niezależnie od narodu. Jej celem było utrzymanie narodowej integralności, a także wzmacnianie siły państwa (Snyder 2009: 52). W swoich poglądach politycznych sięgał do francuskich tradycjonalistów: Ernesta Renana, Hippolyte’a Taine’a, Josepha de Maistre’a (Wilson 1968: 366). Jego krytyka republikanizmu miała charakter systemowy, zwracał uwagę na poszczególne elementy systemu, przede wszystkim zaś na instytucje oraz normy i wartości. W niniejszym artykule pojęcie republiki ma dwa znaczenia: abstrakcyjne i partykularne (historyczne). Ujęcie abstrakcyjne wiąże się z analizą na płaszczyźnie aksjologiczno-normatywnej i instytucjonalnej. Krytyka partykularna ma z kolei wymiar a posteriori, historyczny, uwzględniający szczególne aspekty ewolucji republikanizmu francuskiego, w tym również jego genezę, w której znaczące miejsce zajmowała rewolucja francuska. Ujęcie to będzie również powiązane z krytyką w wymiarze abstrakcyjnym, ponieważ w znacznym stopniu Maurras, konstruując swoją negatywną ocenę republikanizmu, oparł się na doświadczeniach III Republiki. W swojej krytyce wyszedł z przekonania o III Republice jako państwie słabym. Przy czym uwzględniając relatywność tego pojęcia, mierzył słabość poprzez odniesienie do potencjału i polityki siły prowadzonej przez przywódców wschodniego sąsiada Francji – zjednoczonych Niemiec, a także Anglii. Większość swoich poglądów Maurras przedstawił na łamach „Akcji Francuskiej” („l’Action Française”), dziennika wydawanego w latach 1899–1944, związanego z ruchem Komitetu Akcji Francuskiej. W pierwszych dwóch dekadach XX wieku ruch ten miał swoich zwoP O L I T Y K A 77 ANETA PAZIK lenników wśród armii, szlachty, środowiska związanego z Kościołem rzymskokatolickim, klasy średniej. W okresie od 1910 do ekskomunikowania ruchu w 1926 roku przez papieża Piusa XI cieszył się stosunkowo dużą popularnością, a liczba jego członków wynosiła 30–40 tys. Komitet Akcji Francuskiej miał charakter antyparlamentarny, monarchistyczny, nacjonalistyczny, antysemicki (Perry 2008: 781). Krytyka III Republiki a jej geneza i miejsce na międzynarodowej scenie politycznej na przełomie XIX i XX wieku 78 III Republika, utworzona na gruzach II Cesarstwa Francuskiego, szybko okazała się państwem słabym, targanym wewnętrznymi sprzecznościami. W 1925 roku Maurras rozróżnił trzy okresy wyznaczające ewolucję demokratyzmu parlamentarnego we Francji: do końca XIX wieku, lata 1900–1912, lata 1913–1925. Pierwszy z nich charakteryzował się jeszcze obecnością pierwiastków monarchicznych, które odzwierciedlały hasła militaryzmu i konieczności odzyskania Alzacji i Lotaryngii utraconych w wyniku wojny z Prusami w 1871 roku. Miały one być stopniowo jednak marginalizowane przez tzw. logikę republikańską, która doprowadziła do zmniejszenia znaczenia wojska, floty, policji państwowej i państwa jako takiego, a także zastąpienia narodu w centralnym miejscu porządku aksjologicznego pojęciem ludzkości. Zwiększeniu znaczenia tej logiki republikańskiej miał towarzyszyć odwrót od rewanżyzmu, utworzenie antyangielskiej koalicji wspólnie przez Francję, Rosję i Niemcy. W okresie 1900–1912 priorytetem elit politycznych zdaniem Maurras’a było działanie na rzecz utworzenia republiki w formie czystej demokracji. Lata po 1912 roku stanowiły już tylko wyraz pogłębiającej się katastrofy na skutek działań podjętych wcześniej (Maurras 1925: 16–17). W swoim utworze „Kiel et Tanger” Maurras dokonał rozróżnienia między francuską republiką konserwatywną (1895–1898) i republiką ekstremalnej lewicy (1898–1905). Przy czym wskazał, że ta pierwsza miała w zdecydowanie większym stopniu przyczynić się do klęski Francji na międzynarodowej scenie politycznej. W republice konserwatywnej widział tym większe zagrożenie niż w przypadku republiki ekstremalnej lewicy, że wykorzystywała ona hasła ojczyzny, wiążąc je z założeniami republikańskimi (Maurras 1910: XII). Symbolami porażek francuskiej republiki miały być dwa wydarzenia: klęska pod Faszodą w 1898 roku w konflikcie kolonialnym z Anglikami i wydarzenia w Tangerze w 1905 roku, w wyniku których K U L T U R A CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU francuski minister spraw zagranicznych, Théophile Delcassé musiał podać się do dymisji pod naciskiem Niemiec. Na podstawie analizy ówczesnych wydarzeń, Maurras sformułował oskarżenia w kierunku III Republiki o upadek potęgi kolonialnej i morskiej Francji, lokując kraj między dwoma wrogimi jej mocarstwami – Anglią i Niemcami, które uzyskały możliwość wpływu na sprawy wewnętrzne Francji. Maurras krytykował nieefektywność rządów republikańskich poprzez odniesienie do silnej władzy w Niemczech, sprawowanej przez cesarza Wilhelma II (i do początku lat 70. przez kanclerza Ottona von Bismarcka), co według niego miało doprowadzić do wasalizacji Francji (1910: 19). Osłabienie pozycji Francji wobec Anglii i Niemiec miało również w opinii Maurras’a pogłębić stanowisko republikanów w związku z tzw. aferą Dreyfusa, która podzieliła francuskie społeczeństwo na zwolenników prymatu praw człowieka i obywatela oraz zwolenników prymatu racji stanu. Maurras uważał, że kwestia prawnego i etycznego wyjaśnienia jednostkowej winy była problemem o znaczeniu drugorzędnym. Bardziej istotny był dla niego fakt przekazania działań antyszpiegowskich organom sprawiedliwości i policji, a także wytworzenie przekonania wśród agentów z zewnątrz, że Francja nie strzeże swoich tajnych informacji, co w efekcie mogło zagrażać bezpieczeństwu republiki i zostać wykorzystane przez inne państwa przeciwko Francji (1925: 59). Co więcej, sprawa Dreyfusa wymierzona była w jego opinii w integralność francuskiej armii, jedynej francuskiej instytucji będącej w stanie doprowadzić do odzyskania utraconych ziem (McClelland 1996: 756). Maurras, analizując przyczyny słabości Francji na przełomie XIX i XX wieku, odwołał się do genezy ustroju republikańskiego we Francji, który został ukonstytuowany w wyniku rewolucji francuskiej z 1789 roku. Mimo postulowanych haseł, rewolucja ta nie doprowadziła do diametralnej zmiany porządku. Co więcej, Maurras uważał, że w zasadzie jego wprowadzenie na wzór przedstawiany przez rewolucjonistów, zgodnie z zasadami Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, było niemożliwe (Segard 1919: 107–108). Jednocześnie Maurras wyraził swój podziw dla rozwiązań instytucjonalnych starej Francji sprzed 1789 roku – opartej o świadomość zbiorową, „monarchicznej, hierarchicznej, socjalistycznej”, wyznającej tradycyjny katolicyzm, której konstytucje miały wynikać z tworzących ją „ras i terytoriów” (Sutton 1982: 53). I to ona stanowiła w jego myśli program pozytywny oparty o dążenie do przywrócenia l’ancien régime’u. P O L I T Y K A 79 ANETA PAZIK Krytyka republikanizmu na płaszczyźnie organizacyjno-instytucjonalnej 80 Maurras podjął krytykę republikańskich instytucji politycznych, a także organizacji administracji państwowej – w wymiarze horyzontalnym i wertykalnym. Uważał, że instytucje przypisane republikańskiemu systemowi politycznemu łudzą ludzi (Maurras 1910: X), a politycy, wchodzący w posiadanie odpowiednich instrumentów, wpływają na opinię publiczną, manipulując nią, w celu osiągnięcia swoich doraźnych interesów (Maurras 1925: LIV). Szczególnie negatywnie odniósł się Maurras do partii politycznych, traktując ich działania jako wyraz partykularnych interesów, dzielących kraj, destabilizujących jedność narodu, a tym samym – potęgujących słabość państwa. Przez pryzmat partii politycznych definiował pojęcie „prawdziwej republiki” – zdominowanej przez interesy, emocje, wolę partii określających interes ludu francuskiego i „swój interes narodowy”. Walka pomiędzy partiami, stanowiąca immanentny element ustroju republikańskiego, determinowała według Maurras’a koncentrację przywódców politycznych na bezpośrednim celu, jakim jest zdobycie władzy. Maurras określał pejoratywnie walkę wyborczą, jako „grę wyborczą” (le jeu électoral), czy też „małą wojnę domową” (la petite guerre civile). Sama natura instytucji republikańskich, opierających się z zasady na konfrontacji, miała osłabiać państwo i ograniczać możliwości działania osób nim rządzących. Poprzez taką konstrukcję instytucjonalną, republikańska scena polityczna stawała się w opinii Maurras’a miejscem, gdzie nie liczyło się dobro najwyższe, a uwzględniana była jedynie perspektywa politycznych potrzeb partii i ambicji poszczególnych jednostek. Tylko trwanie w czasie, ciągłość i działanie zgodnie z duchem przyszłości, charakterystyczne według Maurras’a dla monarchii i arystokracji, mogło zapewnić odpowiednie warunki formułowania dalekosiężnych, strategicznych celów politycznych, a także ich realizację (szybciej lub wolniej) – przez konsekwencję następujących po sobie działań, a także zgodność współistniejących obok siebie służb administracyjnych. Maurras zarzucał republikańskim instytucjom politycznym uległość (une docilité) względem mocarstw. Powoływał się przy tym na przykład nie tylko Francji, ale również Polski (Maurras 1925: 52). W tym kontekście Maurras analizował relacje Francji z carską Rosją, uważając tę drugą za kraj przewyższający swoim potencjałem III Republikę. Maurras z lekceważeniem wypowiadał się o możliwościach K U L T U R A CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU wpływu Francji na sprawy wewnętrzne Rosji. Uważał, że Francja, na skutek republikańskich mechanizmów rządzenia, straciła swoje możliwości organizatorskie, a Rosja – scentralizowana, niepodzielna – może prowadzić politykę podporządkowywania sobie ogarniętej anarchią i zdestabilizowanej Francji (Maurras 1910: 16–17). Tę negatywną z punktu widzenia interesów Francji sytuację analizował nie tylko w kontekście relacji na szczeblu politycznym środowiska międzynarodowego. Stwierdził, że podporządkowanie III Republiki carowi będzie oznaczało „oddanie najstarszej córy cywilizacji pod opiekę na wpół nieokrzesanego cesarstwa” (Maurras 1910: 12). Sięgając do doświadczeń francuskich, zwłaszcza z okresu ostatnich dekad XIX wieku i pierwszych dziesięcioleci XX wieku, posługiwał się pojęciem inercji (l’inertion) na określenie mało efektywnego sposobu funkcjonowania republikańskich instytucji. Inercja, „pogrążenie we śnie”, jak pisał, wiązały się przede wszystkim z zewnętrzną polityką francuską, a ich skutkiem miała być wyniszczająca kraj I wojna światowa. Przyczynami politycznego bezwładu miało być skoncentrowanie na polityce wewnętrznej, w tym przede wszystkim na próbie wyeliminowania konkurencji przez rządzące partie polityczne, a także zawiązywanie aliansów z mocarstwami, z którymi Francja miała rozbieżne interesy. Maurras (1925: 17) przypisywał republikańskiemu parlamentowi anarchiczność, określając tę instytucję jako arenę walki każdego z każdym. O ile jednak w polityce wewnętrznej dominowała w republice walka, o tyle w przypadku polityki zagranicznej Maurras krytykował rządy III Republiki za rezygnację ze stosowania siły, czy też groźby jej użycia w imię sojuszy w stosunkach międzynarodowych, a także ich bierność wobec zagrożeń wynikających z wydarzeń w innych krajach, zwłaszcza zaś w Niemczech i w Turcji (rewolucja młodoturecka). Brak inicjatyw miał według Maurras’a (1925: XVIII) doprowadzić do uprzedmiotowienia Francji na międzynarodowej scenie politycznej. W tym kontekście zarzucał również rządom zastąpienie suwerenności narodowej (la souveraineté nationale) suwerennością ludową (la souveraineté populaire), co miało oznaczać narzucenie władzy z zewnątrz, realizację polityki zgodnie z interesami innych państw. Instytucje republikańskie miały mieć w opinii Maurras’a (1910: 289) negatywny wpływ na stan państwa zwłaszcza w sytuacjach podejmowania deklaracji o rozpoczęciu działań wojennych. Stwierdzał, że w tym przypadku należy wyeliminować wszelkie pierwiastki demokratyczne, republikańskie i parlamentarne w państwie, gdyż tylko w ten sposób zostanie mu zapewniona niezależność, którą definiował P O L I T Y K A 81 ANETA PAZIK 82 w kategoriach absolutnych. Niezależność ta mogła być zagwarantowana tylko poprzez restaurację niepodzielnej władzy sprawowanej przez szefa państwa, niezależnego suwerena. Maurras (1910: 195) krytykował również sposób faktyczny funkcjonowania instytucji republikańskich. Powołując się na przykład Francji, ukazywał pewne możliwości degeneracji systemu politycznego. O komitetach parlamentarnych mówił, że stały się igraszką, „zabawą cygar i obiadów”. W kontekście struktury organizacyjnej kraju wskazywał z kolei na negatywne konsekwencje wynikające z silnej centralizacji Francji, co nastąpiło w 1789 roku na podstawie przyjętych wówczas reform, które w miejsce dotychczasowych prowincji wprowadziły 81 departamentów. Według Maurras’a, celem przyjętej wówczas struktury administracyjnej państwa było doprowadzenie do rzeczywistego podporządkowania jednostek terytorialnych republikańskiej władzy w Paryżu oraz wyeliminowania lokalnego patriotyzmu wśród obywateli. Wprowadzona reforma nie miała wymiaru tylko i wyłącznie nomenklaturowego, ale miała uczynić z mieszkańców Francji obywateli republiki bez lokalnych afiliacji. Powołał się przy tym na przykład prowincji Roussillon, której znaczenie historyczne miało przywoływać inne, szersze konotacje niż utworzonego w jej miejsce departamentu Pirenejów Wschodnich. Co więcej, uważał, że reforma administracyjna uczyniła urzędników, jak np. prefektów mianowanych przez Ministra Spraw Wewnętrznych, ściśle podporządkowanych władzy centralnej, a nie dystryktom, za których nadzór byli odpowiedzialni (Whitridge 1926: 22). Krytyka republikanizmu na płaszczyźnie aksjologiczno-normatywnej Maurras, krytykując republikę w wymiarze abstrakcyjnym, oparł się również na argumentach o charakterze aksjologicznym i normatywnym. Przy czym mają one często charakter opozycji binarnych względem wartości pozytywnych reprezentowanych przez monarchię. Maurras negatywnie oceniał priorytety, wartości realizowane w republice, które wyznaczały również pewne cele polityczne. W jego opinii najważniejszym z nich miało być „przetrwanie”, które przyjęło postać zasady o znaczeniu fundamentalnym, konstytuującym działania podmiotów politycznych. Jej nadrzędność miała powodować, że pozostałe zasady republikańskie mogły być łamane, jeśli tylko stawały K U L T U R A CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU w opozycji wobec niej. Jako przykład Maurras (1910: 278) podał decyzję Waldeck-Rousseau, premiera w latach 1899–1902, „o zatrzymaniu i aresztowaniu 75 osób tylko na podstawie podejrzenia o nie popieranie Dreyfusa lub dreyfusistów”. W kontekście wartości elementem szczególnie krytykowanym przez Maurras’a był indywidualizm, który postrzegał jako źródło dwóch ideowych podstaw republiki – romantyzmu i rewolucjonizmu. Maurras odrzucał indywidualizm, uważając, że nadmiernie akcentuje on znaczenie godności i samej jednostki, co jego zdaniem miało z kolei negatywne konsekwencje dla porządku społecznego i politycznego, którego jednostka była zaledwie zwykłą częścią (Sutton 1982: 1). Maurras (1910: 45) marginalizował prawa człowieka i obywatela, określając je jako „chimeryczne”. W nawiązaniu do tzw. afery Dreyfusa i podniesionego wówczas na forum publicznym problemu relacji państwo – jednostka, przypisywał III Republice zasadę „rewolucyjnego indywidualizmu”. Zgodnie z nią, państwo kierujące się kryterium wolności, ograniczając swoje działania w zakresie ingerencji w życie jednostek, pozbywało się istotnych narzędzi umożliwiających kształtowanie siły państwa i jego pozycji na arenie międzynarodowej. Tymczasem to racja stanu (Raison d’Etat) miała stanowić prymat w życiu politycznym i być punktem odniesienia dla podejmowanych przez rządzących działań (Maurras 1918: 13). Krytyka republikanizmu Maurras’a w sferze aksjologiczno-normatywnej miała również charakter antyegalitarny. Zasada równości, stanowiąca fundament republiki, w jego opinii była niezgodna z naturą ludzi i rzeczy. Uważał, że instytucje państwowe powinny zapewnić ochronę słabszych, a nie ich marginalizację, do czego niechybnie sprowadzało zrównanie wszystkich w prawach i obowiązkach, ze względu na naturalne nierówności (Segard 1919: 107–108). Wartości stanowiące fundament republiki, takie jak indywidualizm, prawa człowieka prawa obywatela, czy też równość i szeroko pojęta wolność, według Maurras’a miały pochodzenie obce (Sutton 1982: 4). Parlament III Republiki był obiektem krytyki Maurras’a również ze względu na charakter wartości, którym podporządkowane zostało jego funkcjonowanie. W tym kontekście krytykował przede wszystkim wartości liberalne, wskazując jednocześnie na ich anglosaskie pochodzenie. Tak skonstruowana hierarchia wartości w III Republice miała stanowić kolejny dowód na brak trwałych, fundamentalnych zasad w kształtowaniu polityki przez rząd republikański. Parlament francuski, stawiający wyżej interes liberalizmu od interesu Francji, w opinii Maurras’a (1910: 143–144) doprowadzał do obniżenia znaczenia P O L I T Y K A 83 ANETA PAZIK 84 Francji w jej relacjach z Anglią, a nawet – do jej podporządkowania. Ta subordynacja miała jednak wymiar nie tylko stricte polityczny, ale w szerszym sensie – duchowy. Była upokorzeniem francuskiej myśli politycznej, a przyczynić się do tego miała Republika radykałów, która „Przywróciła stare odczucia podporządkowania angielskiej mądrości, tak podziwianej przez Volataire’a, Rousseau i Monteskiusza, upokorzenie dosyć niebezpieczne, rodzaj nieświadomej, ale formalnej zdrady, która została wyryta w sercach jej przywódców”(1910: 144). Republikanizm zwłaszcza w kraju o silnie scentralizowanej strukturze (tak jak Francja) miał być szczególnie podatny na przyjmowanie wpływów ideowych nieznanych narodowej tradycji. Idee te miały zostać przejęte przez republikański rząd, a następnie być rozpowszechniane przez niego na trzy sposoby: poprzez wykorzystanie postaw antyklerykalnych, szkolnictwo podstawowe i średnie, retorykę polityczną (Thibaudet 1920: 117–118). Maurras (1921) uważał, że antyklerykalizm był powiązany z protestantyzmem, a także judaizmem i masonizmem – pozostającymi w historycznej, moralnej i społecznej opozycji wobec katolicyzmu. Ta przeciwstawność miała mieć swoje źródła w okresie jeszcze sprzed rewolucji francuskiej, w okresie reformacji. Jego zdaniem rok 1789 tę rozbieżność uwidocznił, a porozumienia przyjęte w 1848 roku w wyniku rewolucji lutowej wprowadziły do porządku politycznego Francji nowy, obcy element, pogłębiający rozdźwięk między republiką a kościołem katolickim – liberalizm, głoszony również przez katolików, którego podstawy miały mieć charakter judeo-protestancki. Z antyklerykalizmem wiązał się istotny instrument realizacji władzy opartej na ideach niefrancuskiego pochodzenia. Według Maurras’a w trakcie tworzenia systemu edukacji, opartego o te wartości zewnętrzne, personel (zarówno nauczycieli, jak i dyrektorów placówek edukacyjnych na trzech poziomach kształcenia) pozyskano spośród protestantów, następnie postawiono ich na czele wpływowych katedr we francuskich ośrodkach naukowo-badawczych, a także publikowano podręczniki propagujące owe idee (Thibaudet 1920: 118). W odniesieniu do trzeciego sposobu ugruntowania znaczenia obcych elementów we Francji, miała nim być stosowana przez elity polityczne retoryka. Maurras stwierdzał, że w republice wpływ mają „gaduły” (les bavards) i „mówcy” (les parleurs), kształtujący opinie i postawy w społeczeństwie, jednocześnie doprowadzając do marginalizacji czynników merytorycznych w ocenie ich działalności (Thibaudet 1920: 30). K U L T U R A CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU Zakończenie Maurras (1910: XVI) uważał, że nie ma dobrej republiki demokratycznej. W tym celu powoływał się na przykłady kryzysu Polskiej Rzeczpospolitej, republiki ateńskiej, a także III Republiki Francuskiej w latach 1871 i 1895. Przedstawiając krytykę republikanizmu, równolegle formułował postulat silnej władzy skupionej w jednym ręku, nawiązującej do francuskiej tradycji politycznej – monarchii. Instytucje republikańskie, pogrążone w anarchii, zdestabilizowane, podporządkowane politycznie i duchowo mocarstwom, z którymi Francja w historii rywalizowała, pogrążały kraj. Jedynym wyjściem z tej trudnej sytuacji było, według Maurras’a, przywrócenie dyktatury administracyjnej. Szczególny nacisk kładł na oddzielenie mechanizmów republikańskich od trzech ministerstw: spraw zagranicznych, wojny i marynarki, których rola była kluczowa, gdyż zarządzały najważniejszymi interesami ojczyzny. Wymagały one ciągłości, oderwania od bieżących, krótkofalowych interesów partii politycznych, tak aby mogły być skutecznie realizowane (Maurras 1910: 196–197). Jego kontrowersyjne przekonania zostały w pewnym stopniu wykorzystane w przygotowaniu projektu konstytucji V Republiki Francuskiej w 1958 roku. Pomysłodawca tych rozwiązań instytucjonalnych, gen. Charles de Gaulle, podzielał niektóre z poglądów Maurras’a (Jackson 2003: 66), zwłaszcza te dotyczące funkcjonowania partii politycznych, a także ich negatywnego wpływu na pozycję państwa na arenie międzynarodowej. W opinii de Gaulle’a instytucją republikańską, która miała stanowić miejsce konfrontowania partykularnych interesów politycznych partii, była zwłaszcza izba niższa parlamentu. W związku z czym rozwiązania przyjęte w konstytucji miały na celu ograniczenie jej kompetencji, a zwiększenie zakresu praw i odpowiedzialności ze strony egzekutywy – szczególnie zaś uprawnień prezydenta, który przyjął rolę arbitra narodu. Należy jednak podkreślić, że mimo iż można zauważyć pewne podobieństwa w poglądach na temat roli państwa u Maurras’a i de Gaulle’a, nie można stwierdzić, że de Gaulle popierał Maurras’a i jego działalność polityczną. Przykładem tego są diametralnie odrębne drogi, jakie wybrali po wybuchu II wojny światowej i utworzeniu Państwa Francuskiego w 1940 roku. Ocenę republikanizmu u Maurras’a można analizować na kilku płaszczyznach, co zostało zaprezentowane w niniejszym artykule. Jego skrajne poglądy, negujące w sposób absolutny ówczesny porządek polityczny we Francji, trudno uznać w obecnych warunkach za pewien program pozytywny. Jego postulaty opierające się na apoteozie P O L I T Y K A 85 ANETA PAZIK dziedzicznej monarchii, zapewniającej ciągłość interesów państwa i ich konsekwentną realizację, a także jedność narodu, we współczesnych realiach mogą spotkać się z dużą dozą sceptycyzmu. Niemniej jednak, jego wyraziste poglądy na republikanizm, traktowany w kategoriach abstrakcyjnych, ponad rzeczywistością Francji z przełomu XIX i XX wieku, w sposób nieraz przerysowany pokazują wady jednego z najbardziej rozpowszechnionych ustrojów politycznych na świecie. CHARLES’A MAURRAS’A KRYTYKA REPUBLIKANIZMU tiques in Bordeaux in the framework of the Erasmus programme. Her academic interests encompass French political thought at the turn of XIXth and XXth century, French political history since 1870. She makes a research on Charles de Gaulle’s European policy (in the context of political realism), as well as on a problem of reconciliation in the bilateral relations between France and Germany after the Second World War Abstract Bibliografia 86 Biskupski, Kazimierz (1963), Założenia ustrojowe współczesnej Francji, Warszawa: Wydawnictwo PWN. Jackson, Julian (2003), Charles de Gaulle, London: House Publishing. Maurras, Charles (1910), Kiel et Tanger, Paris: Nouvelle Librairie Nationale. Maurras, Charles (1918), La blessure intérieure, Paris: Nouvelle Librairie Nationale. Maurras, Charles (1921), La démocratie religieuse, http://maurras.net/textes/100. html [dostęp: 16 maja 2011]. Maurras, Charles (1925), Enquête sur la monarchie, Paris: Nouvelle Librairie Nationale. McClelland, John S. (1996), A History of Western Political Thought, London: Routledge. Perry, Marvin, i in. (2006), Western Civilization: Ideas, Politics and Society, Belmont: Wadsworth Publishing. Segard, Achille (1919), Charles Maurras et les idées royalistes, Paris: Arthème Fayard & Cie Editeurs. Snyder, Louis L. (2009), The New Nationalism, New York: Transaction Publishers. Sutton, Michael (1982), Nationalism, Positivism and Catholicism. The Politics of Charles Maurras and French Catholics 1890-1914, Cambridge: Cambridge University Press. Thibaudet, Albert (1920), Les idées de Charles Maurras, Paris: La Nouvelle Revue Française. Whitridge, Arnold (1926), Charles Maurras, „The North American Revue”, t. 223, nr 831, s. 333–344. Wilson, Stephen (1968) History and Traditionalism: Maurras and the Action Française, „Journal of the History of Ideas”, t. 29, nr 3, s. 365–380. * Aneta Pazik – born in 1984, graduated from European Studies and International Relations. Currently she is a PhD candidate at the Institute of European Studies of Jagiellonian University. She studied also at l’Institut d’Etudes Poli- K U L T U R A Charles Maurras’ critique of republicanism Charles Maurras was a creator and a leader of the “French Action”, monarchist and counter-revolutionary political movement. He was also an author of the conception of “integral nationalism”. Activity of the movement coincided with the particular period in the evolution of French political system. After a lost battle at Sedan in September 1870, which resulted in a French defeat in a war with Prussia and annexation of Alsace and Northern Lorraine to Germany, France adopted a republican political system. At that time, the political views of French society were polarized on the basis of a dichotomy: monarchism – republicanism. The conflict was reinforced due to Dreyfus affair. Charles Maurras reckoned that republican political system determines the frailty of State’s institutions, as they are incapable of acting in accordance with French national interest. Referring to Jacques Bainville, he considered the republican form of governance as a menace to the existence of the State – through strengthening the German unity. In the article, the Maurras’ critique of republicanism is considered in multiple aspects: historical (on the basis of the French republican tradition), institutional and axiological. Keywords Charles Maurras, France, republicanism, republic, French Third Republic, critique, monarchy, Action Française, government, political system. * Aneta Puzik (geb. 1984), Studium der internationalen Beziehungen und der Europäistik an der Jagiellonen Universität sowie im Institut’Etudes Politiques in Bordeaux (als Erasmusstipendiatin); Doktorandin im Institut der Europäistik der Jagiellonen Universität. Der Forschungsschwerpunkt liegt auf der politischen Geschichte Frankreich ab 1870, und der Geschichte der politischen Ideen in Frankreich im 19. und 20. Jh. Zur Zeit forscht sie über de Gaulles europäische Politik (im Kontext des politischen Realismus) und die deutsch-französische Aussöhnung nach dem 2. Weltkrieg P O L I T Y K A 87 ANETA PAZIK Teresa Bałuk-Ulewiczowa*10 Resümee 88 WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM... Charles Maurras’ kritische Auseinandersetzung mit dem französischen Republikanismus Charles Maurras war Mitbegründer und Anführer die Ligue d‘Action française, einer monarchistisch und nationalistisch sowie militant organisierten, katholischen, deutschfeindlich und antisemitisch orientierten Bewegung. Er verschrieb sich ganz der Ideologie des integralen Nationalismus. Sein Wirken und die unter seiner Ägide agierende d‘Action française fiel in eine besondere Zeit in der Geschichte Frankreichs. Nach der Niederlage in der Schlacht bei Sedan 1870 und folglich im deutsch-französischen Krieg, was von Frankreich erzwang, das Elsass und Lothringen zugunsten des Nachbarn im Osten abzutreten, wurde die dritte Republik eingeführt. Doch in der französischen Gesellschaft kam es zu einer tiefen Spaltung, die sich zusätzlich aus der sog. Dreyfus-Affäre speiste. Auf beiden Seiten der Barrikade standen Republikaner und Monarchisten. Charles Maurras ging davon aus, dass ein republikanischer Staat schwach ist, seine Interessen nicht durchsetzen könne und dem Parteidenken verhaftet bleibe, da er sich von den Parteien nicht abzuheben vermöchte. Ferner verwies er auch darauf, dass „sowohl die Ratio als auch die Erfahrung“ zu genüge belegen, dass eine republikanische Regierung die Politik betreibt, welche den französischen Interessen zuwiderläuft. Indem er auf Jacques Bainville rekurrierte, klassifizierte er das republikanische System ab (und zwar unabhängig davon, wann es als Phänomen die französische Geschichte durchzog), da es sich immer zu einer Bedrohung für die eigene staatliche Existenz entpuppte und die deutsche Einheit förderte. Der Artikel setzt sich mit der Kritik des republikanischen Regierungsmodells aus der Feder von Charles Maurras auseinander, und berücksichtigt dabei die historischen (in Anlehnung an die republikanische Tradition in Frankreich), organisation-institutionellen und normativ-axiologischen Perspektiven. Schlüsselbegriffe Charles Maurras, Frankreich, Republikanismus, Republik, die Dritte Republik, politische Kritik, die Monarchie, Ligue d‘Action française, die Regierungskunst, die Macht, politisches System. GOSLICIUS’ TREATISE OF THE IDEAL SENATOR: THE ENGLISHMAN’S EPITOME OF POLISH REPUBLICANISM Abstract In 1919 the historian of Polish science and education Stanisław Kot wrote that in the English constitutional conflict between Royalists and Roundheads in the first half of the seventeenth century, played out not only on the battlefields but also in the war of the pamphlets, participants used to turn to Continental examples for viable models of the constitutional form of the state they were advocating. According to Kot, Poland and the Scandinavian countries were cited as working models of the elective, limited monarchy by proponents of republicanism, while the supporters of absolute monarchy tried to refute their arguments and show that the constitutional arrangements operating in these countries were in fact no different from the “traditional” monarchy. The sixteenth-century treatise De Optimo Senatore by Laurentius Grimalius Goslicius was a special instrument for the pens and ink of the two sides in the English controversy. First published in its original Latin in Venice in 1568, the work must have reached England pretty soon, since we know of two surviving manuscript translations of it into English dated to the 1580s. One of them was published as The Counsellor in 1598. A knowledge of this book persisted in the political awareness of its English readers for the next six decades at least; it appears to have been referred to in the growing climate of political antagonism. After the Restoration in 1660 it was republished in a plagiarised version which in effect produced a completely reversed picture of Goslicius’ original postulates without quoting his name or the source of the text. Although this was by no means the end of the Ideal Senator’s singular career in the political culture of English-speaking countries, and Goslicius went on to earn another English translation in the eighteenth century and thereafter enjoy a peculiar afterlife in the United States in the twentieth century, the early stages of the book’s presence in England are a fascinating focus for research on English-Polish cultural relations and republican ideas in the sixteenth and seventeenth centuries. * Teresa Bałuk-Ulewiczowa – a freelance translator and a retired staff member of the Institute of English Philology at the Jagiellonian University (Kraków), where she worked from 1979 to 2011. Her academic interests are Renaissance studies, translation studies (especially untranslatability) and the history of political ideas. K U L T U R A P O L I T Y K A 89 TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA Keywords Laurentius Grimalius Goslicius – De Optimo Senatore – reception of literary translation – political theory of the mixed state – 16th-century English and Polish republicanism * 90 In 1919 the historian of Polish science and education Stanisław Kot wrote that in the English constitutional conflict between Royalists and Roundheads in the first half of the seventeenth century, played out not only on the battlefields but also in the war of the pamphlets, participants used to turn to Continental examples for viable models of the constitutional form of the state they were advocating. According to Kot, Poland and the Scandinavian countries were cited as working models of the elective, limited monarchy by proponents of republicanism, while the supporters of absolute monarchy tried to refute their arguments and show that the constitutional arrangements operating in these countries were in fact no different from the “traditional” monarchy (Kot 173-174). The sixteenth-century political treatise De Optimo Senatore by Laurentius Grimalius Goslicius was a special instrument for the pens and ink of the two sides in the English controversy. First published in its original Latin in Venice in 1568, the work must have reached England pretty soon, since we know of two surviving manuscript translations of it into English dated to the 1580s. One of them was published as The Counsellor in 1598. A knowledge of this book persisted in the political awareness of its English readers for the next six decades at least; it appears to have been referred to in the growing climate of political antagonism. After the Restoration in 1660 it was republished in a plagiarised version which in effect produced a completely reversed picture of Goslicius’ original postulates without quoting his name or the source of the text (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 216-222). Although this was by no means the end of the Ideal Senator’s singular career in the political culture of English-speaking countries, and Goslicius went on to earn another English translation in the eighteenth century and thereafter enjoy a peculiar afterlife in the United States in the twentieth century, the early stages of the book’s presence in England are a fascinating focus for research on English-Polish cultural relations and republican ideas in the sixteenth and seventeenth centuries. That Goslicius’ treatise could earn a commensurate degree of popularity in England pretty soon after its publication may be attributed K U L T U R A WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM... to a number of crucial factors. First of all, it was written in Latin, the lingua franca of the times, and certainly the language of international communication in academic and political discourse. Otherwise it could not have been translated, and still less read, by English recipients. However, the question remains to what extent it could have been fully understood by its English readers, since in fact the Neo-Latin of the Early Modern period was not a homogeneous language, but rather a set of endemic, local varieties of the Latin descended from Antiquity, which were used in the diverse parts of Europe for specific communicative needs. If those needs happened to be defined by local realities, the chances were that prospective recipients in other parts of the Latinate world would fail to grasp the full meaning of the words they were reading, which related to phenomena unfamiliar to them and offered no clues to their correct decipherment (Bałuk-Ulewiczowa 2007). Relatively few readers could afford to verify the sense of what they read through the direct experience of foreign travel. This fact accounts for some of the more intriguing aspects of Goslicius’ reception in sixteenth- and seventeenth-century England. Goslicius applied his learning and literary talent in an erudite Latinity addressed to two distinct communities of readers. One comprised his own countrymen: his treatise was a political statement on the current situation in his own country. As his very title indicates, he was an advocate for the senators of Poland, embroiled at the time in a constitutional struggle with the lower house of the Polish parliament – and losing the battle (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 62-66). The subtle critical remarks he made in the context of Polish domestic affairs were no doubt lost on foreign readers. But at the same time he was also writing for an international readership, whom he gave a sparkling eulogy of his native land and its political and constitutional system. The reason why he could hope to attract the attention of an international readership was that he committed the treatise to print in a well-known Venetian publishing house while on an academic peregrination to the Italian universities, notably Padua and Bologna, then trysting-places for the international exchange of scholarship and political ideas. His gambit worked admirably as regards English readers. By 1593 De Optimo Senatore was being referenced as a familiar book in a thoroughly English context by the Elizabethan controversialist Gabriel Harvey: They complaine of corruptions; and worthily, where corruptions encroche (I am no patron of corruptions): but what a surging sea of corruptions would overflow within few years, in case the sword of so great and ample autoritie, as that P O L I T Y K A 91 TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA in Ierusalem most capitall, or this in Geneva most redoubted, were put into the hand of so little capacitie in government, so little Discretion in Discipline, so little iudgement in causes, so little moderation in living, so little constancie in saying, or dooing, so little gravitie in behaviour, or so little whatsoever should procure reverence in a Magistrate, or establish good order in a Commonwealth. Travaile through ten thousand Parishes in England, and when you have taken a favourable vew of their substantiallest, and sufficientest Aldermen, tell me in good sooth, what a comely showe they would make in a Consistorie; or with how solemne a presence they would furnish a Councell Table. I believe, Grimaldus did little thinke of any such Senatours, when he writ de Optimo Senatore; or did Doctour Bartholmew Philip in his Perfect Counsellor, ever dreame of any such Counsellours. (Harvey 114; see Bałuk-Ulewiczowa 2009: 16-17, 147) Harvey’s antagonist Thomas Nashe seems to have returned the volley in an ironic tit-for-tat penned in 1596: …I answer nothing else but that he is idle and newfangled, beginning many new things but soon weary of them ere he be half entered, and that he hath too much acquaintance in London ever to do any good, being like a courtesan than can deny no man, or a grave commonwealth’s senator that thinks he is not born for himself alone, but, as old Laertes in Homer’s Odyssaea, Dum reliqua omnia curabat, seipsum negligebat, caring for all other things else, sets his own estate at six and seven. (Nashe 1596: 12; see Bałuk-Ulewiczowa 2009: 16-17 ) 92 Gabriel Harvey was a Cambridge University man, matriculated at Christ’s College and later a fellow of Pembroke College (1570), Trinity Hall (1578), and elected Master of Trinity Hall in 1585. He earned his Master of Arts from Pembroke in 1573 and his Bachelor of Laws degree from Trinity Hall in 1585 (see his biography in Venn and Venn’s Alumni Canatbrigienses; Stern 1). All the indications are that Robert Chester, the first English translator of Goslicius we know of, was a Cambridge undergraduate reading Laws when he set about the translation (Venn and Venn 1913: 146) But before we probe the background of Goslicius’ path to English readers, a brief synopsis of the book and its contents needs to be given, in order to show why it could have interested Elizabethan Englishmen. De Optimo Senatore is essentially a mirror-book or speculum, in other words a paraenetic composition instructing the prospective public servant how to develop the virtues and skills necessary for political activity. It belongs to an ancient tradition of works on the education and personal development of the prime personages in the state – kings and princes, and later their servants and ministers, senators ambassadors etc.. The paraenetic formula was a convenient instrument for the conveyance and eulogy of its author’s (or patron’s) political creed. K U L T U R A WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM... It also carried an authorial concept of the kind of education a prince or governor required, which offered another opportunity for an ideological statement. In the Renaissance the political virtues presented were drawn from the classical authors, chiefly Aristotle, Plato, and Cicero, but their hierarchical configuration again displayed the author’s political preferences (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 25-47). This class of literature was extremely popular in Elizabethan England, and consisted not only of native works, but more importantly and preponderantly of specula by Continental authors and their translations (Kelso 53-54, 165). Goslicius’ mirror of the Ideal Senator extols the constitutional system of its author’s country, and more particularly its king and senators. Poland is presented emphatically as a Respublica Mixta – a mixed state, consisting of a King, a Senate, and the People represented by the lower house of its parliament. Goslicius’ mixed state is a blend of monarchy, aristocracy, and democracy. Of these three components honorific and practical prominence is accorded to the aristocratic Senate: while the King is the head of the state, his Senators are the Heart that gives life to the entire body politic and enables the Head to implement his royal decisions. Goslicius is incontrovertibly critical of the aspirations (pretensions) of the democratic element to a greater share in the government of the state, and in this he is acting as spokesman for the Polish Senate (especially the Catholic bishops who were its top-ranking members) in its contention with the Sejm or lower house representing the szlachta (nobility and gentry) for more power. Whereas this reference to the domestic power struggle would probably have been too subtle for foreign readers unfamiliar with developments on the Polish political scene and would have been missed, the striking feature that must inevitably have caught the eye of English readers would have been Goslicius’ presentation of the Mixed State – a manifestation of what Markku Peltonen calls “sixteenth-century republicanism” (Peltonen 49 ff.). The concept of the Mixed State went back to classical antiquity and the writings of Plato and Aristotle, but more particularly to Polybius, who demonstrated the practice of a form of government composed of a combination of monarchical, aristocratic and democratic elements on the example of Rome. It was by no means a new idea. Yet in an age when despotic absolutism was on the rise in many parts of Europe it was an attractive, and sometimes illicit subject for political discussion. It absorbed the attention of the best legal experts in Elizabeth’s England, and also of some of her closest ministers, officially upholders of their queen’s unquestionable monarchical power. Sir Thomas P O L I T Y K A 93 TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM... Smith, the most eminent English lawyer of the time and one of Elizabeth’s most trusted servants, wrote the following on the Mixed State in Book 1, Chapter 6 of his compendium De Republica Anglorum: the international community congregating in the Italian universities. It is noteworthy that when Goslicius describes the systems of government in the diverse contemporary states his information for England in his year of publication, 1568, is absolutely accurate: he writes of a council of fifteen, the correct number of privy counsellors for that year (Pulman 17, 23, 31, 45). Personal contacts have always played a paramount role as paths of academic inspiration. Perhaps it was no coincidence that like Gabriel Harvey, Sir Thomas Smith had been educated at Cambridge as well and was the University’s first Regius Professor of Civil Law. He and Harvey both came from Saffron Walden (see their respective biographies in Venn and Venn, Alumni Cantabrigienses). Another sign of what may perhaps have been an instance of readership on a basis of more or less direct personal contact is the mention of Goslicius’ work in The Blessednes of Brytaine, a poem to celebrate the beginning of the thirtieth year of the Queen’s reign (November 1587) by Maurice Kyffin, the secretary of the alchemist John Dee who accompanied Dee on his European travels including a stay in Poland. In the poem, which was published in 1587, Kyffin puts a quotation from Goslicius’ original Latin into a marginal note: That common wealthes or governements are not most commonly simple but mixt. Now although the governements of common wealthes be thus divided into three, and cutting ech into two, so into sixe: yet you must not take that ye shall finde any common wealth or governement simple, pure and absolute in his sort and kinde, but as wise men have divided for understandinges sake and fantasied iiij. simple bodies which they call elementes, as fire, ayre, water, earth, and in a mans bodie foure complexions or temperatures, as cholericke, sanguine, phlegmatique, and melancolique: not that ye shall finde the one utterly perfect without mixtion of the other, for that nature almost will not suffer, but understanding doth discerne ech nature as in his sinceritie: so seldome or never shall you finde any common wealthe or governement which is absolutely and sincerely made of the one above named, but alwayes mixed with an other, and hath the name of that which is more and overruleth alwayes or for the most part the other. 94 His book went on to give a detailed, laudatory description of the English administrative and judicial system and became the standard source of reference on the legal and administrative constitution of “The Commonwealth of Englande.” It is not surprising, then, that English readers should have been interested in the treatise on the Perfect Counsellor by Goslicius, who propounded the following political doctrine: Polibius extolleth the Romane state, because it consisted of the King, the Nobilitie, and the people; supposing that the king for feare of the people, coulde not become insolente, and the people durste not disobeye him, in respecte of the Senate. Which forme of commonweale was with good reason accounted most iust. For as perfect harmonie is compounded, of treble, meane, and base tewnes: even so a good commonweale, and the surest agreement amongest men, is (as Cicero saith) made by mixture of the best, the meane, and the base people. We are also of opinion, that commonweale is perfect, which containeth good and vertuous subiectes, and is gouerned by a king, a Senate, and consent of the people; wishing the King should obserue his lawes, and doe those thinges which be honourable, and agreeable to the aduise of his councell. (The Counsellor 18-19) There were further important connections between Thomas Smith and Goslicius: both had studied Law in the cosmopolitan university milieu of Padua, and both penned works on the law and their respective commonwealths in the 1560s. Indeed, they must both have utilised their period of scholarship in Italy not only to acquire booklearning, but also for personal intellectual exchange with members of K U L T U R A The royal increase of Armour, & Artillery, by her Maiestie for the defence of the Realme. Flix est ea Resp. quæ tempore pacis, Bella tractat. Laur. Grimal. de optimo Senatore fol. 71. The fact that a sentence from Goslicius is cited almost as a proverb alongside other maxims taken from the Bible and the classical authors and referred to in the margins is telling evidence of the authority and international status De Optimo Senatore must have acquired by 1587. Actually Kyffin omitted the word enim from the original sentence (probably to fit the quote into the marginalia and adapt it to the context), but got the folio number right, and therefore seems to have had a copy of De Optimo Senatore at hand when composing or editing his text for publication. The poem is preceded by a letter dedicatory to the Earl of Essex, which throws more light on Goslicius’ status as an author with English readers. Many other parts of this fairly short poem contain echoes of topics treated by Goslicius, so we may speculate that Kyffin used De Optimo Senatore as a handy reference for ideas and subject-matter to produce his panegyric of Queen Elizabeth. We know of at least two English translations of De Optimo Senatore made before 1587. Both survive in manuscript form, and one of them was published over a decade later under the title The Counsellor. The first comprises an Englished version of the first book of Goslicius’ P O L I T Y K A 95 96 TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM... treatise entitled The first book of Lawrentius Grimalius Goslicius of the best Senator and was done by a Robert Chester. The manuscript is preserved in the British Library collection (Ms. Add. 18613). It is dedicated to Justice Thomas Meade of Elmdon in Essex, a member of the Middle Temple who sat on the bench of the Court of Common Pleas from 1577 until his death in 1585. These dates tell us that the translation must have been done not later than 1585, and perhaps the reason why Robert Chester, who was only beginning in translation, as he tells us in the letter to Meade, did not go on to translate the second book of Goslicius’ treatise was that his prospective patron died before he could finish it. The information is also a strong indication that the Robert Chester in question was a Cambridge undergraduate at the time, and came from Royston, a small town not far from Justice Meade’s country residence (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 132-138). Perhaps he was hoping his near-neighbour would help him start out on a career in London. Robert Chester of Royston did eventually become a member of the Middle Temple, but not before 1599. The other evidence for this identification of Robert Chester is a series of signatures in puerile hands on the first and last pages of the manuscript, of several individuals surnamed Thorold, Welby, Hammond, Langton and Cotton – names of gentry families living in Lincolnshire, many members of which were Cambridge students. In particular, the name “William Thorold” occurs six times. The nature of the signatures suggests that they might have been made by boys who used the manuscript in their education. The William Thorold in question might perhaps have been Sir William Thorold, First Baronet of Marston in Lincolnshire (1591-1678), MP for Grantham and Sheriff of Lincolnshire, who fought on the Royalist side in the constitutional conflict (for his biography see Hughes online). The alternative Robert Chester whose candidacy for the status of Goslicius’ translator has been considered indirectly and rejected is none other than the Robert Chester who contributed a poem entitled Love’s Martyr or Rosalins Complaint to a collective volume of poetry under the same title (1601) which included Shakespeare’s Phoenix and the Turtle and poems by Ben Jonson, George Chapman and John Marston, “Vatum Chorus” and “Ignoto.” The suggestion would have been tantalising if proved correct, in view of the hypothesis that De Optimo Senatore (or more accurately its English translation The Counsellor) was one of Shakespeare’s sources for Hamlet. However, the evidence recorded in the documentary sources is far more in favour of Robert Chester the country gentleman from Essex, rather than Robert Chester the poet, being the juvenile translator of Goslicius; not getting this identification wrong is an indispensable condition for a reliable appraisal of Goslicius’ early reception in England (Grosart’s Introduction VIII in Chester 1878; Brown XLVII–LII). Robert Chester’s rendering of Goslicius’ exquisite Latin may indeed be labelled a juvenile undertaking in terms of quality of translation, with numerous errors of style and cultural misnomers. No attempt is made to translate any of the passages of poetry Goslicius quotes from the Classics, which is another indication against the identification of the translator with the poet. Nonetheless, this translation offers an invaluable insight from the point of view of Goslicius’ reception, showing that by the first half of the 1580s the distribution of the treatise was widespread enough for an amateur translator to have access to it. If the Royston identification of Robert Chester is correct, then his translation would corroborate the Cambridge connection observed in the Gabriel Harvey reference and suspected for other members of the university lawyers’ milieu. But scholars and lawyers were not the only professional groups in England preoccupied with treatises on the Ideal Prince and his Ideal Servant. Another group, closely allied to them, were those directly engaged in the administration of the state – the political leaders: the Queen’s ministers and their subordinates. Indeed, we could venture to say that as the reign progressed and the problem of succession became more and more of an imminent reality, this group was compelled to search for a remedy to avert the approaching crisis, and in the course of finding a solution observed the situation in other countries in similar predicaments and looked for advice in the political literature. Such inquiries had to be carried out confidentially, in spite of and because of the royal clampdown on “idle prattle” imposed on all of Elizabeth’s subjects, not excluding members of parliament like Peter Wentworth who suffered dire consequences for bringing the matter up in the parliamentary debating chamber (Neale 36). It is not surprising, then, that from the 1570s on the Queen’s chief advisers like William Cecil, Lord Burghley and later his son Robert Cecil, as well as their political adversary Robert Devereux, Earl of Essex, should have been interested in what was going on in Poland-Lithuania, where the prospect of the extinction of the dynasty and a royal election loomed on the horizon. Goslicius’ treatise appeared just four years before the demise of the last Jagiellonian king, and elective monarchy was one of the issues it addressed. As an analogous situation developed in England and reached its finale in the 1600s, a de facto royal “election,” carried out not publicly but furtively by a hermetic caucus of the most powerful ministers, is what ensued when James Stuart of K U L T U R A P O L I T Y K A 97 TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM... Scotland was “invited” to take the crown of England. The entire process, which had been maturing for several years (or even decades) before fruition in 1603, had entailed an important subsidiary effect: the rise in the political status and power of the Queen’s principal ministers, the Cecils and their rival Essex. So it was no wonder that they were interested in books which described and eulogised the Counsellor, and indeed themselves (Burghley, Robert Cecil, Francis Walsingham, Essex , Sir John Fortescue etc.) wrote (or had written in their name) books of advice on political behaviour addressed to their sons and heirs (see Kelso’s bibliographical list, e.g. nos. 203, 362). This is surely one of the factors attending the phenomenon that Peltonen calls “English sixteenth-century republicanism”, and it may be traced in the documents left by its chief agents. In 1592, for instance, Robert Beale, one of Walsingham’s assistants and a clerk to the Privy Council, wrote in his Treatise on the Office of a Councellor and Principall Secretary to Her Majesty: The second is a much longer section from Book Two (Robert Chester’s version did not get this far, or at least is not extant), and it concerns the hierarchy of the Roman Catholic Church, its claim to direct apostolic succession and right to play an important part in temporal affairs and the government of the secular state. Here Goslicius was again referring to developments in his home country, where the offensive of the mid-1560s launched against the Senate by the lower house of Sejm was at its keenest against the bishops, who took precedence over the secular senators. The English parliamentary debates of the early 1590s concerning the right of bishops to hold ecclesiastical courts and exercise judicial power over Puritans echoed the situation in Poland three decades earlier, when among the other reforms they were pressing for, Polish Protestant deputies to Sejm had conducted a campaign against the Catholic bishops and their jurisdiction over Non-Catholics. Goslicius’ defence of the status of the Roman Catholic bishops had been an answer to their accusations (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 80-82, 86, 102-103). Remarkably, not the whole of the passage was removed in the translation: out of 50 sentences in Goslicius’ original text, 29 were completely omitted from The Counsellor, 2 were omitted partially, and 1 paraphrased or mistranslated in both the manuscript copy and the printed edition (see the tables with a comparison of the original Latin text and its translation in L1598, with commentary, Bałuk-Ulewiczowa 2009: 141-146). On the removal of the material overtly relating to the Roman Catholic Church the sentences that were left in the translation, either fully or in part, acquired a different meaning. They could be used as a justification for an established national church and its contribution to the secular business of the state. If the dates 9th April and 23rd May 1584 at the end of Books One and Two respectively in the Ogden Manuscript are trustworthy (and we have no reason to query this, even though the date on the title page and other items in the volume is 1587), then we can say that the translation was done in the period when Presbyterian attacks against the Church of England were on the rise, and that this translation of Goslicius’ treatise could have served as a staid response to the Martin Marprelate controversy which would erupt in 1588, more serene than the vitriolic, rather ribald pamphlets commissioned by Elizabeth’s government in reaction to the attack and written by controversialist authors like Thomas Nashe. The dates recorded in the Ogden Manuscript fit the compilation of The Counsellor smoothly in with the appointment of John Whitgift to Canterbury (August 1583) and his campaign against the Puritan onslaught. Whoever edited the missing Imprimis, my meaning is not to speake anie thinge of such qualities as are fit to be in one that should be a Prince’s Secretarie or Councellor. That argument hath been handled by others; and whom her M[jes]tie shall call to that place my simple Judgment must thinke sufficientlie qualified. (quoted after Read, I, 423-424) 98 These remarks will serve as a preliminary to the discussion of The Counsellor, the second English translation of Goslicius’ treatise, and an inquiry into the parties that could have been interested in its original creation and subsequent publication over a decade later. There is a cogent reason to suspect that The Counsellor, both in its original form extant in the transcript known as the Ogden Manuscript and dated 1584, as well as in the printed version of 1598 (and subsequently re-circulated with a new title page bearing the date 1607), was a translation of Goslicius’ treatise made for the chief political administrators of Elizabeth’s state (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 139-156, especially 149-156). That reason is the significant degree of pre-censoring of the text to be translated, that is the omission of certain key passages in Goslicius’ discourse. This could only have been done by a far more sophisticated editor or translator than the student Robert Chester, working for one or several of the top political figures in the country. The subjects of the passages which were cut out of the translation relate to two publicly inadmissible issues: the first is Goslicius’ declaration of a preference for elective over hereditary monarchy, expressed in a sentence in Book One which Robert Chester had failed to notice as dangerous material and had simple-mindedly translated. K U L T U R A P O L I T Y K A 99 100 TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM... sentences out of the passage must have been not only very well-versed in the theological controversies of the day, able to recognise Goslicius’ application of arguments drawn from the official documents of the Council of Trent (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 146-147), but also familiar with the subtleties of the relationship between church and state that Elizabeth and her secular and ecclesiastical servants were interested in establishing and preserving. Incidentally, John Whitgift was another Cambridge man: Professor of Divinity as of 1563, Master of Pembroke Hall and later of Trinity, and Vice-Chancellor in 1570. He was also the Queen’s chaplain and a privy counsellor. And he was the first Archbishop of Canterbury to acquire the right to exercise censorship over all materials going to print (Strype 120-129). It is in this light that we should view the entry of The Counsellor, the translation of Goslicius’ De Optimo Senatore, in the register of the Stationers’ Company, on 6th March 1598: ing the public speech of complaint delivered by Ambassador Paweł Działyński representing the King of Poland and the City of Gdańsk and the Queen’s vitriolic impromptu reaction to it in Latin (BałukUlewiczowa 2009: 151-156). The Counsellor, replete with the remarkable inscription To the honour of the Polonian Empyre on its title page and a translation of the original letter of dedication to a long-deceased Polish monarch, was part of a campaign of reconciliation launched by Elizabeth’s astute ministers to repair diplomatic relations between England and Poland-Lithuania following the “unfortunate” incident. One passage from the record of the Queen’s words of vituperation is highly relevant in the context of Goslicius’ reception in England prior to publication in 1598. In a spate of volatile indignation, she uttered the following ironic observation, showing that she was aware of Goslicius’ book on the Ideal Counsellor – perhaps she had read it herself, too? – and more importantly, that she associated its political message with the Polish Ambassador who, she now felt, had grievously offended her sovereign majesty before a large assembly of her subjects: 6 Marcji [. . . ] William Blackman Entred for his copie under the handes of my Lord. The Busshop of LONDON and master man, A book Intituled The Counsellor wherein the duty of Magistrates, the happie life of Subiectes and the Felicities of the Common Weales are Discoursed. vi d. (Arber III, 105) Registration meant that the book had been submitted to the censorship authorities, represented by the Bishop of London and the Warden of the Stationers’ Company, and had been passed as fit for publication and distribution. The published version which subsequently came out was essentially the text of the Ogden Manuscript, with a few minor editorial adjustments and most emphatically with the same omissions and departures from Goslicius’ Latin original. It was registered for William Blackman, a stationer who was just beginning a career in the book trade and whose name never occurred in the documents of the Stationers’ Company thereafter. On the other hand, the book’s printer, Richard Bradocke (or Braddock), and Nicholas Lyng (or Ling), the stationer who took over the rights to it from Blackman and whose initials appear on the title page of copies in the re-issue of 1607, went on to hold prominent positions in their profession and both were in fact associated with the publication of Shakespearean texts (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 150-151). As I explain elsewhere, the 1598 publication must be regarded as an aftereffect of the diplomatic fracas at Elizabeth’s court in the summer of 1597 involv- K U L T U R A Quod ad te attinet, tu mihi videris Libros multos perlegisse, Libros tamen Principum ne attigisse, sed prorsus ignorare quid inter Reges conveniat. [As regards yourself, you seem to me to have read many books, but never to have come across the books of princes, and you are totally ignorant of how to behave when acting on behalf of kings before other kings.] (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 153) In her spontaneous outburst of irony Elizabeth voiced her rejection of the concept of the mixed state represented by Poland-Lithuania and described in Goslicius’ book. At the same time she showed how wellknown the work had become at court and the extent of its reception by the English social elite. In this sense her words of indignation and recognition would be reflected by the compliment made to Goslicius in 1600 by the Polish writer and diplomat Varsevicius (Krzysztof Warszewicki), who patently wrote them on the wave of the diplomatic campaign launched by Elizabeth’s ministers: Unus ille de optimo Senatore liber tuus, quantam non modo tibi, sed et cunctae genti nostrae conciliaverit gloriam, arbitror dubitare neminem; cum sincere quidam mihi dixerit, nullius libentius, quam tuum illum librum in Anglia te[ne] ri in manibus hominum de optimo Senatore [On receiving reliable information from someone that in England there is no other book more popular with readers but your own De Optimo Senatore, I think no-one will doubt how much glory De Optimo Senatore will bring not only you but also all of our nation . . .] (Bałuk-Ulewiczowa 2009: 15, 156) P O L I T Y K A 101 TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA Source Materials 102 Laurentii Grimalii Goslicii DE OPTIMO SENATORE LIBRI DVO. In quibus Magistratuum officia, Ciuium uita beata, Rerumpublicarum foelicitas explicantur. Opus plane aureum, summorum Philosophorum et Legislatorum doctrina refertum, Omnibus Respu. rite administrare cupientibus, non modo utile, sed apprime necessarium. Accessit locuples rerum toto Opere memorabilium Index. CUM PRIVILEGIO. VENETIIS, Apud Iordanum Zilettum, MDLXVIII. Chester, Robert. The first book of Lawrentius Grimalius Goslicius of the best Senator. British Library, Ms. Add. 18613. The Counsellor. Wherin the Offi ces off Magistrates, The happie life of Subiects & the felicitie off common weales is discoursed: Written by L. G. Goslicius of Polonia. [4 lines erased: ? Written in the . . .(?) by Laurentius Grimalius (?)] Anno 1587 (dates at end of Book I and II respectively: FINIS LIBRI PRIMI APRILIS ixo Anno 1584; Finis Maij xxiij Anno Dńi 1584) – Ms. Ogden 14, C.K. Ogden Library, University College Special Collections – The Ogden Manuscript. The COVNSELLOR. Exactly pourtraited in two Bookes. WHEREIN THE OFFICES OF Magistrates, The happie life of Subiectes, and the felicitie of Common-weales is pleasantly and pithily discoursed. A GOLDEN WORKE, REPLENISHED with the chiefe Learning of the most excellent Philosophers and Lawgiuers, and not onely profitable, but verie necessarie for all those that be admitted to the administration of a well-gouerned Common-weale. Written in Latin, By LAVRENTIVS GRIMALDVS, and consecrated to the honour of the Polonian Empyre. Newlie translated into English. London, Imprinted by Richard Bradocke, Anno Salutis Humanae M.D.XC.VIII. Works Cited Arber, E. (ed.) (1875-1877). A transcript of the registers of the Company of Stationers of London, 1554-1620. Vols. I-V. London and Birmingham. Bałuk-Ulewiczowa, T. (2007). Cross-cultural communication breakdown: a 16thcentury case study. In: Cognition in Language. Volume in Honour of Professor Elżbieta Tabakowska. Eds. Władysław Chłopicki, Andrzej Pawelec, Agnieszka Pokojska. Kraków: Tertium, 275–289. Bałuk-Ulewiczowa, T. (2009). Goslicius’ Ideal senator and his cultural impact over the centuries: Shakespearean Reflections. Polska Akademia Umiejętności. Rozprawy Wydziału Filologicznego LXXVIII. Kraków: PAU and UJ. Brown, C. (ed.) (1914). Poems by Sir John Salisbury and Robert Chester. London: Early English Text Society. Chester, R. (1878). Love’s martyr, or, Rosalins complaint (1601) with its supplement, Diverse poeticall essaies on the turtle and phoenix by Shakspere, Ben Jonson, George Chapman, John Marston . . .. Ed. Alexander Ballogh Grosart. Sine loco [London]: Trübner for the New Shakspere Society. Online: http://phoenixandturtle.net/loves_martyr.htm (last accessed 134 October 2011). K U L T U R A WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM... Harvey, G. (1593). Pierces Supererogation, or a new prayse of the olde asse. London: John Wolfe, Hughes, A. Godiva rides again – on Front Street?. http://www.tbhs./hughes/godiva.html Accessed 14 October 2011. Kelso, R. (1929). The doctrine of the English gentleman in the sixteenth century. University of Illinois Studies in Language and Literature 14. Urbana: University of Illinois Press. Kot, S. (1919). Rzeczpospolita Polska w literaturze politycznej zachodu. Kraków: Krakowska Spółka Wydawnicza. Kyffin, M. (1587). The blessednes of Brytaine, or a celebration of the Queenes holyday . . . London: John Windet. Online in a 19th-century reprint: http://ezproxy.villanova.edu/login?URL=http://gateway.proquest.com/openurl?ctx_ver=Z39.882003&res_id=xri:eebo&rft_val_fmt=&rft_id=xri:eebo:image:8603 (last accessed 14 October 2011) Nashe, T. (1596). Have with you to Saffron Walden, or, Gabriel Harvey’s hunt is up. London: Printed by John Danter, Online: http://www.luminarium.org/renlit/ nashebib.htm (ed. Nina Green), (accessed 14 October 2011). Neale, J.E. (1924). Peter Wentworth. The English Historical Review 39 (53), 36-54; 175-205. Online http://www.oxford-shakespeare.com./nashe.html (accessed 14 October 2011). Peltonen, M. (1995). Classical humanism and republicanism in English political thought, 1570–1640. Cambridge: Cambridge University Press. Pulman, M. B. (1971). The Elizabethan Privy Council in the fifteen-seventies. Berkeley, Los Angeles, & London: University of California Press. Read, C. (1925). Mr. Secretary Walsingham and the policy of Queen Elizabeth I. Oxford: Clarendon Press. Smith, T. (1583). De Republica Anglorum. . . . London: Printed by Henrie Midleton for Gregorie Seton. (Written 1566). Online: http:// www.constitution.org/eng/ repang_tit.jpg (accessed 14 October 2011). Stern, V. F. (1972). The Bibliotheca of Gabriel Harvey. Renaissance Quarterly 25(1), 1-62. Strype, J. (1822). The life and acts of John Whitgift, D.D. Oxford: The Clarendon Press, (4 vols.); see especially Book IV, Chapter VIII, p. 120-129 http://www. archive.org/stream/lifeandactsjohn01strygoog#page/n140/mode/2up - http:// www.archive.org/stream/lifeandactsjohn01strygoog#page/n148/mode/2up (accessed 14 October 2011). Venn, J. & Venn, J. A. (1913). The book of matriculations and degrees in the University of Cambridge from 1544 to 1659. Cambridge: Cambridge University Press. Venn, J. & Venn, J. A. (1922–1958). Alumni Cantabrigienses, Cambridge: Cambridge University Press, 10 vols. * P O L I T Y K A 103 TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA Teresa Bałuk-Ulewiczowa – tłumacz, emerytowany pracownik Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (1979-2011). Naukowo zajmuje się badaniami nad renesansem, teorią przekładu (zwłaszcza zagadnieniem nieprzekładalności) oraz historią doktryn politycznych. Abstrakt 104 Wawrzyńca Grzymały Goślickiego traktat o Senatorze Doskonałym – angielski wgląd w XVI-wieczny model ustroju Rzeczypospolitej Obojga Narodów W 1919 roku historyk polskiej nauki i edukacji Stanisław Kot pisał, iż w angielskim konflikcie konstytucyjnym z pierwszej połowy XVII wieku – rozgrywającym się nie tylko na polach bitew, ale również i w wojnie na pamflety pomiędzy zwolennikami parlamentu, okrągłymi głowami a zwolennikami króla, kawalerami – strony konfliktu zwykły zwracać się do europejskich przykładów możliwych modeli ustroju państwa, za którymi się opowiadały. Według Kota Polska i kraje skandynawskie były przytaczane przez zwolenników republikanizmu jako sprawnie funkcjonujące modele ustroju monarchii elekcyjnej i ograniczonej, z kolei zwolennicy monarchii absolutnej usiłowali obalić ich argumenty i wykazać, że rozwiązania konstytucyjne stosowane w tych państwach w rzeczywistości nie różnią się wcale od formy monarchii „tradycyjnej”. XVI-wieczny traktat De optimo senatore autorstwa Wawrzyńca Goślickiego okazał się być specjalnym narzędziem dla pisarzy po obu stronach konfliktu. Wydane po raz pierwszy po łacinie w Wenecji w 1568 roku dzieło to musiało dotrzeć do Anglii dość wcześnie, ponieważ wiadomo nam, że zachowały się dwa tłumaczenia tego manuskryptu na język angielski – datowane są one na lata 80. XVI wieku. Jeden z nich został wydany w 1598 roku jako The Counsellor. Znajomość tej książki utrzymywała się w świadomości politycznej jej angielskich czytelników przynajmniej przez kolejne 60 lat; wydaje się, że odnoszono się do niej w atmosferze narastających antagonizmów politycznych. Po Restauracji Stuartów w 1660 roku traktat został opublikowany po raz kolejny, tym razem w splagiatowanej wersji, która w rezultacie przedstawia zupełnie inny obraz oryginalnych postulatów Goślickiego, nie przytaczając jego nazwiska ani źródła tekstu. Pomimo że nie oznaczało to wcale końca kariery rozprawy O senatorze doskonałym w kulturze politycznej krajów anglojęzycznych – Goślicki doczekał się kolejnego angielskiego przekładu w XVIII wieku, w związku z czym doświadczył swoistego życia po śmierci w Stanach Zjednoczonych w XX wieku – początkowe etapy obecności tej książki w Anglii stanowią fascynujący przedmiot badań na temat relacji kulturowych i wymiany idei republikańskich pomiędzy Anglią a Polską w XVI i XVII wieku. Słowa kluczowe Wawrzyniec Goślicki, De Optimo Senatore, recepcja przekładu literackiego, teoria polityczna państwa o ustroju mieszanym, XVI-wieczny republikanizm w Polsce i w Anglii K U L T U R A WAWRZYŃCA GRZYMAŁY GOŚLICKIEGO TRAKTAT O SENATORZE DOSKONAŁYM... * Teresa Bałuk-Ulewiczowa ist freie Übersetzerin und pensionierte Mitarbeiterin (1979–2011) des Instituts für Englische Philologie an der Jagiellonen Universität Krakau. Der Schwerpunkt ihrer Forschung gilt der Renaissance-Epoche, den Übersetzungstheorien, (insbesondere der Unübersetzbarkeit) und der Geschichte der politischen Ideen. Resümee Wawrzyniec Grzymała Goślickis Abhandlung De optimo senatore – ein englischer Blick auf das Verfassungsmodell der polnisch-litauischen Adelsrepublik im 16. Jahrhundert 1919 schrieb Stanislaw Kot, ein hervorragender polnischer Kulturhistoriker mit einem Faible für die Geschichte der polnischen Wissenschaft und Bildung, dass der englische konstitutionelle Konflikt zwischen Royalisten und Roundheads aus der ersten Hälfte des 17. Jahrhunderts nicht nur auf den Schlachtfeldern sondern auch mit dem Feder in der Publizistik ausgefochten worden war – als ein Krieg der Pamphlete, deren Autoren eine Lanze für die tragfähigen staatspolitischen Modelle in Europa brachen, in denen die Verfassung als Staatsform eingeführt worden war. Kot zufolge galten Polen und die skandinavischen Länder in den Augen der Anhänger des Republikanismus’ als flagrante Beispiele für die eingeschränkte Monarchie, während die Verfechter der monarchistischen Staatsform die Argumente ihrer Gegner zu widerlegen und nachzuweisen versuchten, dass sich in jenen Ländern die verfassungsmäßige Ordnung von der „traditionellen“ Monarchie kaum unterscheidet habe. Die aus dem 16. Jahrhundert stammende Abhandlung De Optimo Senatore von Laurentius Grimalius Goslicius (Goślicki) wurde durch die beiden Seiten in der englischen Kontroverse gerne aufgegriffen und in der eigenen Sache in zahlreichen Publikationen zitiert. In seiner originellen lateinischen Fassung wurde sie zunächst im Jahre 1568 in Venedig veröffentlicht. Doch ziemlich rasch muss sie nach England gelangt sein, da man zwei Manuskripte, bereits auf die 1580-er Jahre datiert und ins Englische übersetzt, kennt. Eins von ihnen erschien im Jahre 1598 unter dem Tittel Der Berater. Die dort gebündelten Ideen entfalteten auf das politische Bewusstwein seiner Leser, mindestens für die nächsten sechs Jahrzehnte, ihre Wirkung – dazu in der Atmosphäre des zunehmenden Antagonismus. Nach der Restauration im Jahre 1660 wurde das Buch in einer Plagiat-Version neu aufgelegt, welche die ursprünglichen Ideen von Goslicius, ohne Angabe seines Namens und der Herkunft des Textes, in das Gegenteil verkehrte. Dies markierte keinesfalls das Ende der einzigartigen Karriere von De Optimo Senatore in der politischen Kultur der englischsprachigen Länder. Das Werk wurde im 18. Jahrhundert nochmals ins Englische übersetzt, um im 20. Jahrhundert in den USA wieder seine Wiedergeburt zu feiern. Die ersten Phasen der Präsenz des Buches in England fungieren allerdings als eine faszinierende Periode für die Erforschung der englisch-polnischen kulturellen Beziehungen und der republikanischen Ideen des 16. und des 17. Jahrhunderts. P O L I T Y K A 105 TERESA BAŁUK-ULEWICZOWA Schlüsselbegriffe Laurentius Grimalius Goslicius, De Optimo Senatore, Rezeption der literarischen Übersetzung, politische Staatstheorien betreffend die gemischte Staatsform (respublica mixta), das englische und polnische Republikanismus des 16. Jahrhunderts VARIA 106 K U L T U R A P O L I T Y K A W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? Jarosław Stojek*11 W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? Streszczenie Artykuł zawiera analizę koncepcji Konsensu Pekińskiego. Termin ten po raz pierwszy został zaproponowany w 2004 roku przez Joshuę Coopera Ramo jako alternatywna droga postępu dla państw rozwijających się. Od tego czasu pojęcie to zaczęło być rozmaicie postrzegane, szczególnie jako połączenie chińskiego modelu rozwoju z nowym modelem kooperacji, jaki Pekin oferuje „rozwijającemu się światu”. Chiny stosują różnorodne narzędzia, by zwiększyć swój wpływ w państwach Południa, wliczając bodźce ekonomiczne, dyplomacje, preferencyjne pożyczki i umorzenie długu czy wielostronne mechanizmy współpracy – różnego rodzaju reżimy. Poza tym Pekin stworzył kilka regionalnych organizacji (z których Stany Zjednoczone zostały wykluczone), by rozszerzyć swój wpływ i promować bezpieczeństwo na wielu płaszczyznach. Tworzy to wysoce sprzyjające warunki dla powstawania nowego porządku międzynarodowego. Słowa kluczowe 109 chiński model rozwoju, Konsens Pekiński, Chiny * Wkraczając w nową erę, możemy zaobserwować wzrost Chin, który stanowi poważne wyzwanie dla Stanów Zjednoczonych, nie pod względem siły militarnej, bądź odnośnie do aspektu akumulacji rezerw walutowych, ale raczej ze względu na katalizator globalnego przesunięcia od modelu liberalnej demokracji w kierunku nowego kapitalizmu, który daje możliwość rozwoju bez wartości i norm zachodniego liberalizmu (Halper 2010: 251). Kiedy w 1989 roku wraz z murem berlińskim legł w gruzach komunizm, Francis Fukuyama ogłosił w autorskim eseju opublikowanym w „The National Interest” koniec historii. Odwołując się do nauk przyrodniczych oraz do filozofii Hegla i Nietzschego, przedstawił on tezę, zgodnie z którą historia w pewnym sensie zakończyła się wraz * Jarosław Stojek – ur. 1986, absolwent kulturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim i stosunków międzynarodowych w Wyższej Szkole Europejskiej, stypendysta obu tych uczelni, autor tekstów na temat współczesnych Chin. Zainteresowania badawcze: prognozowanie, polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych i Chin, region Azji i Pacyfiku. K U L T U R A P O L I T Y K A JAROSŁAW STOJEK 110 z upadkiem komunizmu. Od tego momentu według niego nastąpić miał kres konfliktów między wielkimi systemami politycznymi, a wszystkie społeczeństwa od tej pory powinny dążyć do modelu liberalnej demokracji jako najlepszego z możliwych. Jednak brak wymiernych efektów programów dostosowania strukturalnego nakreślonych przez MFW i Bank Światowy w postaci rozwiązania problemów ubóstwa, nierównomiernej dystrybucji dochodów czy powolnego wzrostu gospodarczego w państwach słabo rozwiniętych1 powoduje, iż coraz częściej spoglądają one w kierunku modelu wypracowanego przez Państwo Środka. Chińska droga wzrostu w połączeniu z nowym modelem kooperacji, jaki oferuje Pekin, coraz częściej jawi się w krajach rozwijających się jako najbardziej atrakcyjna politycznoekonomiczna ścieżka rozwoju. Ten „Konsens Pekiński”, jak go niektórzy eksperci stosunków międzynarodowych określają, w dobie największego od 1929 roku globalnego kryzysu gospodarczego stanowi strategiczne wyzwanie dla państw Zachodu. Dyskredytuje i utrudnia bowiem działania Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, których pomoc rozwojowa jest udzielana w zamian za postęp w takich sprawach, jak demokratyzacja, przestrzeganie praw człowieka, wdrażanie neoliberalnych reform gospodarczych zgodnych z zachodnim modelem rozwoju czy przeprowadzenie reform w sferze ochrony środowiska. Słynny slogan używany przez Margaret Thatcher „There Is No Alternative”, odnoszący się do poglądu, że nie istnieje żadna alternatywa dla neoliberalnego porządku, może nie być już tak oczywisty. Chińska droga rozwoju a Beijing Consensus W grudniu 2011 roku minie dokładnie 33 lata od podjęcia przez Państwo Środka reform, które doprowadziły do szybkiego rozwoju i bezprecedensowego wzrostu znaczenia tego kraju. Z państwa zacofanego, będącego w stagnacji strukturalnej od XVIII wieku, marginalizowanego w stosunkach międzynarodowych, Chiny stały się jednym z najpoważniejszych graczy na arenie międzynarodowej. Przez ostatnich 30 lat gospodarka chińska rozwijała się w tempie ponad 9% rocznie, zwiększając własne PKB dwukrotnie tylko w ostatnich pięciu latach. Jednak z punktu widzenia państw rozwijających się, istotniejsze jest znaczne zmniejszenie się ubóstwa. Według Banku Światowe1 Jak podaje Randall Peerenboom (2007: 12), w 2000 roku 54 kraje, w których zastosowano programy dostosowania strukturalnego, zubożała w stosunku do 1990 roku. K U L T U R A W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? go reformy gospodarcze w Chinach spowodowały zmniejszenie liczby osób żyjących za mniej niż 1,25 USD (według PPP) dziennie z 39,3% w 1981 roku do 4% w 2005 roku. Oznacza to, że liczba ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie spadła w tym czasie z ok. 430 mln do nieco ponad 50 mln. W dodatku współczynnik piśmiennictwa w Chinach zwiększył się z 66% w 1982 roku do 94% w 2009 roku (World Bank 2010). Modernizacyjny sukces Chin spowodował wzrost debat ekspertów na temat przyczyn jego osiągnięcia. Niektórzy twierdzą, że rozwój ekonomiczny Chin jest efektem liberalizacji jej gospodarki, systematycznie przeprowadzanych reform nakierowanych na stabilny rozwój, i odróżniają je tym samym od tzw. terapii szokowej proponowanej przez zachodnie instytucje. Inni natomiast dostrzegają sukces nie tylko w przyjęciu wolnorynkowych rozwiązań, ale przede wszystkim w silnej władzy, która nakreśla strategie rozwoju i ma możliwości przeprowadzania zrównoważonych reform. Model, który przyjęły Chiny, możemy zdefiniować jako połączenie półautorytarnej władzy z globalizacją zarządzaną (kontrolowaną). Oznacza to, że państwo otwiera się na globalizację, ale na swoich warunkach, tylko w wybranych obszarach, przyjmując selektywnie zasady wolnorynkowej gry. Jednocześnie nie rezygnuje z możliwości kontroli nad obiegiem kapitału i nad działaniami inwestorów zagranicznych. Chińska ścieżka rozwoju niekiedy jest również określana jako Beijing Consensus w opozycji do pojęcia Washington Consensus, czyli neoliberalnego modelu proponowanego przez międzynarodowe instytucje finansowe krajom zadłużonym i słabiej rozwiniętym, chcącym wyciągnąć korzyści z globalizacji. Termin „Konsens Pekiński” po raz pierwszy został zaproponowany przez Joshuę Coopera Ramo (2004: 2), który na łamach „Foreign Policy” opublikował esej The Beijing Consensus: Notes on the New Physics of Chinese Power. Artykuł ten stał się podstawą do szerszego dyskursu na temat chińskiej drogi rozwoju. Ramo przedstawił Konsens Pekiński jako alternatywny model rozwoju wobec Konsensu Waszyngtońskiego, który pozwala krajom słabo rozwiniętym decydować o ustroju politycznym i kierunku własnego wzrostu. „Consensus Waszyngtoński pozostawił (…) ślad zniszczenia ekonomicznego i negatywnych wrażeń na świecie. Chińskie nowe podejście do rozwoju jest (…) bardziej elastyczne, nie przyjmujące jednego zunifikowanego rozwiązania dla różnych uwarunkowań, tak jak to czyni porozumienie waszyngtońskie, zaprojektowane w celu ochrony interesów Stanów Zjednoczonych” (Ramo 2004: 3–5). Autor eseju wyróżnia takie elementy, jak: nacisk położony na innowację, sprawiedliwy i zrównoważony rozwój, a także świadomość wagi niezależnoP O L I T Y K A 111 JAROSŁAW STOJEK 112 ści i autodeterminacji w podejmowaniu decyzji, jako wyznaczniki Konsensu Pekińskiego. Według niego kryteria te powinny stać się punktem wyjścia dla państw Południa w ich dalszej modernizacji (Ramo 2004: 11–12). Model rozwijany przez Państwo Środka napotyka na silną krytykę ze strony różnych środowisk naukowych, wysuwających szereg argumentów, które ich zdaniem świadczą z jednej strony o kruchości systemu społeczno-ekonomicznego proponowanego przez Chiny, z drugiej o niemożności jego zastosowania w państwach trzecich. Po pierwsze, jak wskazuje Scott Kennedy (2008: 13) w artykule The Myth of the Beijing Consensus, od początku reform mamy do czynienia z pogłębieniem stratyfikacji społecznej między obszarami wiejskimi a miejskimi. Stosunek dochodu per capita w miastach i na obszarach wiejskich wynosi 3,33:1 (por. Colley 2009). Zbliżona dysproporcja w dochodach występuje między prowincjami wschodnimi a centralno-zachodnimi. Jest to jeden z głównych powodów licznych protestów społecznych, których tylko w 2004 roku było 74 tys. – wzrost w porównaniu z 2003 rokiem o 16 tys. (por. Pan 2005). Po drugie, Pekin boryka się z takimi problemami, jak korupcja, wysoka konsumpcja energii i zasobów oraz zbyt duża orientacja na eksport. Po trzecie, degradacja środowiska jest najpoważniejszym wyzwaniem, przed jakim stoją Chiny na początku XXI wieku. W 2007 roku stały się one największym emitentem dwutlenku węgla, wydzielając 7,5 gigaton CO2 do atmosfery, co stanowiło 80-procentowy wzrost w porównaniu z 1990 rokiem. Ponadto 16 z 20 najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie znajduje się właśnie w Chinach. 1/3 powierzchni państwa objęta jest opadami kwaśnych deszczy, a ok. 25% społeczeństwa nie ma dostępu do czystej wody pitnej (China’s Green Revolution, 2009: 29–37). Po czwarte, na chiński sukces wpływ mają unikalne warunki, które stanowią istotne ograniczenie w eksporcie chińskiego modelu do takich regionów, jak Ameryka Łacińska czy Afryka Subsaharyjska. Z tych najważniejszych należałoby wymienić czynnik demograficzny, położenie geograficzne i bliskość Hongkongu, kulturę oraz rolę licznej diaspory chińskiej w zakresie napływu BIZ do Chin. Niektórzy argumentują również, iż legitymizacja dla KPCh wynika ze zdolności zapewnienia wysokiego wzrostu gospodarczego. Brak takiej zdolności w związku z np. zawirowaniami międzynarodowymi spowoduje szybki upadek KPCh (Li i in., 2009: 5). Trzeba jednak zwrócić uwagę, że większość wskazanych powyżej ograniczeń chińskiego modelu wynika z typowych problemów procesu rozwoju. Strukturalnie chińska gospodarka ciągle jest zacofana, K U L T U R A W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? problem w tym, że rozwój w Chinach ma charakter „wyspowy”. Jak zwraca uwagę Mark Leonard (2010: 9) w książce What Does China Think, Chińczycy poddają swój rozkwit nieustannej refleksji i krytyce, uwzględniając na każdym etapie wewnętrzne oraz zewnętrzne uwarunkowania. Polityczna stabilność Pekinu daje możliwość przeprowadzenia wszystkich założonych wcześniej reform. Chiński system autorytarny, który w swoich reformach politycznych wzoruje się na Singapurze (gdzie „miękki” system autorytarny skutecznie się sprawdza) i Korei Południowej., stanowi także przykład, że w dzisiejszym świecie autorytaryzm może funkcjonować i być trwałym modelem rządów nawet w przypadku przyspieszonej modernizacji i integracji z globalną gospodarką. John Naisbitt (2010: 29, 41) w swojej książce China’s Megatrends. The 8 Pillars Of A New Society stawia tezę, że Chiny wprowadzają w życie bezprecedensowy eksperyment konstrukcji nowego systemu społeczno-ekonomicznego. Autor nazywa go demokracją wertykalną, w której silna władza centralna służy do tego, by usankcjonować proces nieustannych reform i zagwarantować jedność społeczeństwa i państwa poprzez wzmocnienie tożsamości kulturowej oraz wprowadzenie koncepcji harmonijnego rozwoju. Od kilkunastu lat mówi się o przegrzaniu chińskiej gospodarki. Jeszcze dwa lata temu ekonomiści przewidywali, że kryzys gospodarczy doprowadzi do katastrofy w Chinach z racji zmniejszenia popytu na chińską produkcję. Wbrew jednak powszechnej opinii, Państwo Środka nie jest już fabryką świata, lecz laboratorium przyszłości, gdzie tworzy się kapitalizm poprzemysłowy, w którym istotną rolę będzie odgrywać innowacja. Zwrot ku innowacyjności Państwo Środka, które w dalszym ciągu kojarzone jest w krajach rozwiniętych z wyzyskiem pracowników i powielaniem zagranicznych rozwiązań, od wielu lat systematycznie konstruuje podstawy nowoczesnej gospodarki. Innowacyjność będzie jej istotną siłą. Świadczy o tym liczba przyznawanych w Chinach w ostatnich latach patentów, a także aktywna polityka rządu wspierająca i uniezależniająca innowacyjność od koncernów zagranicznych, przeznaczająca środki na R&D i rozwój czystych technologii. Chińskie władze inwestują rów- P O L I T Y K A 113 JAROSŁAW STOJEK 114 nież w uniwersytety i ściągają chińskich naukowców wykształconych za granicą, proponując im konkurencyjne warunki pracy. Od połowy lat 80. w celu poprawy konkurencyjności ChRL formułowała serię narodowych programów dotyczących badań naukowo-technicznych. Kluczowe programy, które miały szczególny wpływ na rozwój R&D w Chinach to Państwowy Plan Rozwoju Badań Wysoko Zaawansowanych Technologii zainicjowany w 1986 roku, nazywany planem „863”, oraz Państwowy Plan Ważnych Badań Podstawowych realizowany od 1997 roku, w skrócie plan „937”. W 2006 roku została przyjęta Narodowa Strategia Rozwoju Wiedzy i Technologii na lata 2006– –2020 wyznaczająca ogólne cele oraz priorytety naukowe na kolejne lata. Ramowy plan identyfikuje kluczowe obszary w nauce i technice, m.in. zakłada dynamiczne działania w sferze nano- i biotechnologii, inżynierii materiałowej i genetycznej, badań nad komórkami macierzystymi, optoelektronice, budowę kolei szybkich prędkości czy dynamiczne wdrażanie czystych technologii. Zgodnie z założeniami Chiny do 2020 roku staną się jedną z najbardziej innowacyjnych gospodarek świata (Serger, Brednie 2007: 146–150). Z dorocznego raportu innowacyjności Innovation Union Scoreboard (2011: 18) sporządzonego przez Komisję Europejską widać, że w kluczowych obszarach, takich jak wydatki firm na badania i rozwój czy liczba wniosków patentowych zgłaszanych w trybie Patent Co-operation Treaty – PCT (zgłoszenie w trybie PCT oznacza, że wnioskodawca zabiega o objęcie ochroną wynalazku w co najmniej trzech krajach), Państwo Środka rozwija się dynamiczniej niż państwa Unii. Chiny rozwijają się szybciej aniżeli Unia Europejska w ośmiu obszarach, odwrotna sytuacja ma miejsce jedynie w przypadku dwóch wskaźników – wydatków publicznych na R&D i cytowalności prac naukowych. Jednym z podstawowych wyznaczników charakteryzujących poziom innowacyjności gospodarki są nakłady na działalność badawczo-rozwojową. Ze statystyk OECD (2011: 23-24) wynika, iż w 2008 roku światowe wydatki na badania i rozwój (B+R) osiągnęły kwotę 935 mld USD, z czego 42,5% tej sumy przypadło na Stany Zjednoczone, 15,9% na Japonię, a 13,1% na Chiny. Jednocześnie możemy zaobserwować dwie istotne tendencje w ostatniej dekadzie: nieznaczny wzrost ponoszonych wydatków na R&D przez państwa wysoko rozwinięte i gwałtowny ich wzrost w gospodarkach wschodzących. Pomimo przeznaczenia przez USA ponad 370 mld USD na R&D w 2008 roku, całkowity wzrost wydatków na ten cel między 1997 a 2007 rokiem zwiększył się średnio o jedyne 3,4% rocznie. Podobnie w Japonii, która w tym samym okresie zwiększała roczne nakłady na badania i roz- K U L T U R A W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? wój o 3%. Z drugiej strony, tylko między 1998 a 2008 rokiem odnotowano w Chinach ponad 135-procentowy wzrost nakładów na R&D (z 0,65% PKB do 1,55% PKB), co stanowiło największy wzrost w danym okresie ze wszystkich państw (OECD 2011: 25). Według Battelle Memorial Institute Chiny w 2011 roku wydadzą 153,7 mld USD na B+R, wyprzedzając drugą pod tym względem Japonię. W dalszym ciągu jest to jednak dwukrotnie mniej niż nakłady ponoszone na ten cel przez Stany Zjednoczone (por. Naik 2010). Istotnymi miernikami efektów działalności innowacyjnej są także statystyki dotyczące aplikacji patentowych. Według raportów WIPO (World Intellectual Property Organization) ich liczba systematycznie wzrasta i tylko w 2008 roku suma wynalazków zgłoszonych do ochrony w Chińskim Urzędzie Patentowym wyniosła ponad 289 tys. Państwo Środka w światowym rankingu ustępuje jedynie Stanom Zjednoczonym i Japonii. Jednocześnie stale wzrasta liczba patentów zgłaszanych przez rezydentów (ponad 67% w 2008 roku), co wskazuje na duży potencjał innowacyjny (World Intellectual Property Indicators 2011: 40). Co ważniejsze, rośnie liczba międzynarodowych zgłoszeń patentowych PCT. W 2010 roku takich wniosków było ponad 164 tys., z czego Chińczycy złożyli 12 295 aplikacji w trybie PTC, notując wzrost o 55,6% w porównaniu z 2009 rokiem, wyprzedzając Koreę Południową i ustępując jedynie USA, Japonii i Niemcom (PCT Yearly Review... 2011: 13–14). Z dziesięciu największych firm składających aplikacje PTC w 2010 roku dwie pochodziły z Chin – ZTE Corporation, znajdująca się na drugim miejscu, i Huawei Technologies Co. Ltd., plasująca się na czwartej pozycji (PCT Yearly Review... 2011: 21). Warto także zwrócić uwagę na statystyki dotyczące liczby wydawanych artykułów naukowych w krajowych i zagranicznych czasopismach. Zgodnie z informacjami zawartymi w bazie danych Web of Science liczba publikacji naukowych wydawanych przez Chińczyków wzrosła z niespełna 20 tys. w 1998 roku do ponad 112 tys. w 2008 roku, i stanowiła 12% ogólnej liczby światowych publikacji w 2008 roku, ustępując jedynie Stanom Zjednoczonym. Badania chińskie koncentrują się na naukach ścisłych i technologiach głównie z dziedziny chemii i fizyki oraz materiałoznawstwa i biologii molekularnej. Liczba chińskich publikacji z zakresu materiałoznawstwa wynosi obecnie ponad 20%, co daje Chinom pierwszą lokatę. Drugie miejsce zajmują w dziedzinie chemii, trzecie fizyki, czwarte matematyki (Adams i in. 2009: 5–6). Tabela 1. pokazuje znaczącą zmianę udziału chińskich publikacji w światowej liczbie wydawanych artykułów naukowych w 10 istotnych kategoriach dla współczesnej gospodarki. P O L I T Y K A 115 JAROSŁAW STOJEK Tabela 1. Udział chińskich publikacji naukowych na świecie w wybranych kategoriach 1999-2003 Kategoria 116 2004-2008 Ranking W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? Zgodnie z analizą przeprowadzoną przez Pew Environment Group za 2010 rok światowe inwestycje związane z czystą energią zwiększyły się do poziomu 243 mld USD i były większe o 30% w porównaniu z rokiem ubiegłym. Liderem od dwóch lat pozostają Chiny, które w 2010 roku przeznaczyły ponad 54 mld USD na inwestycje związane z czystą energią. Odnawialne źródła energii (z wyłączeniem dużych elektrowni wodnych) dostarczyły Chinom w 2010 roku 103 GW mocy elektrycznej (106% wzrostu w ciągu pięciu ostatnich lat), niemal dwukrotnie więcej niż drugie w zestawieniu Stany Zjednoczone (Who’s Winning The Clean… 2011: 11–13). Niemal 45 GW dostarczają zainstalowane elektrownie wiatrowe, co stanowi istotny wzrost w porównaniu z 2008 rokiem, w którym energia wiatrowa dostarczyła 12,2 GW. Równocześnie Chiny są liderem pod względem produkcji paneli słonecznych i turbin wiatrowych, z niemal 50% udziałem w światowym rynku (por. Empowering China’s Green Growth 2011). ilość udział (%) ilość udział (%) udział zmiana Materiałoznawstwo 20 847 12,2 48 210 20,83 1 12 Chemia 44 573 9,29 99 206 16,90 2 15 Fizyka 31 103 7,97 66 153 14,16 3 17 Matematyka 7 321 7,37 16 029 12,82 4 16 Inżynieria 19 343 6,42 43 162 10,92 5 14 Informatyka 3 943 4,54 16 009 10,66 6 4 Geodezja 5 322 4,95 12 673 9,30 7 11 Farmakologia i Toksykologia 2 259 3,11 6 614 7,28 8 7 Państwo Wartość inwestycji w 2010 roku (mld USD) Wartość inwestycji w 2009 roku (mld USD) Środowisko/Ekologia 3 171 3,26 9 032 6,85 9 8 Chiny 54,4 39,1 Niemcy 41,2 20,6 USA 34,0 22,5 Włochy 13,9 6,2 Pozostałe kraje UE 13,4 13,3 Brazylia 7,6 7,7 Kanada 5,6 3,5 Hiszpania 4,9 10,5 Francja 4,0 3,2 Indie 4,0 3,2 Tabela 2. Dziesięć czołowych państw inwestujących w czyste technologie (2009, 2010) Źródło: J. Adams, Ch. King, N. Ma, The New Geography of science: Research and Collaboration in China, Thomson Reuters, November 2009, s. 6. Lider zielonej rewolucji Słusznie dostrzega się katastrofalny stan środowiska w Chinach, należy jednak także zauważyć, że Państwo Środka zaczyna wdrażać coraz aktywniejszą politykę ekologiczną. Od początku XXI wieku Pekin rozpoczął realizację ambitnego planu mającego na celu zwiększenie udziału w gospodarce czystych technologii, aby zbalansować środowiskowe koszty związane z modernizacją państwa. 14 marca 2011 roku rząd chiński zaadaptował nowy XII Plan Rozwoju na lata 2011–2015. Projekt zakłada zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii w całkowitej konsumpcji z 8,3% obecnie do 11,4% w 2015 roku, by osiągnąć poziom 15% w 2020 roku. Równocześnie plan przewiduje zmniejszenie energochłonności gospodarki o 16% i redukcję emisji CO2 w porównaniu z 2005 rokiem o 17%. Aby zrealizować zakładane cele, Pekin zamierza przeznaczyć w ciągu pięciu lat ponad 460 mld USD na projekty związane z ochroną środowiska (Casey, Koleski 2011: 3–11). K U L T U R A Źródło: Who’s Winning The Clean Energy Race? 2010 Edition: G-20 Investment Powering Forward, Pew Environment Group, Philadelphia 2011, s. 11. P O L I T Y K A 117 JAROSŁAW STOJEK 118 Obecnie Chiny nie chcą opierać swojego rozwoju gospodarczego jedynie na produktach o niskim stopniu przetworzenia, ale zamierzają tworzyć innowacyjne produkty o wysokiej jakości. Zaczęto doceniać rolę innowacji i podejmować wiele działań w celu zwiększenia zdolności innowacyjnych. W wielu kluczowych obszarach dla współczesnej gospodarki w technologii Chińczycy uzyskali poziom światowy. W takich dziedzinach, jak: elektronika, systemy kolejowe, samochody elektryczne, telekomunikacja, energetyka, przemysł lotniczy chińskie koncerny mają zamiar odgrywać rolę liderów. W kolejnych latach szybki rozwój będzie przeżywał sektor naukowy związany z rolnictwem oraz biotechnologia i genetyka. Trzeba również pamiętać, że Chiny są największym dostawcą minerałów ziem rzadkich – surowców XXI wieku, niezbędnych chociażby do produkcji akumulatorów elektrycznych, wytwarzania zaawansowanej elektroniki i turbin wiatrowych. W 2010 roku udział Chin w eksporcie tych minerałów stanowił 97% eksportu światowego. Stany Zjednoczone prognozują, iż zajmie im przynajmniej 15 lat, zanim uniezależnią się od przynajmniej pięciu minerałów, które w 98% znajdują się w posiadaniu Państwa Środka. W 2006 roku Chiny narzuciły jednak 15-procentowy i 25-procentowy podatek od eksportu na wybrane minerały ziem rzadkich, a w 2010 roku Pekin ograniczył eksport tych materiałów o 9,3% w stosunku do 2009 roku (Freeman 2011: 5). Wynika to przede wszystkim ze wzrostu zapotrzebowania na rzeczone minerały u rodzimych producentów nowych technologii. Jednocześnie na chiński model gospodarczy, postrzegany jako możliwa alternatywa wobec zachodniego wzorca, trzeba patrzeć nie przez pryzmat dokonywanych reform czy wytycznych, ale raczej jak na zbiór ogólnych i elastycznych zasad pomocnych w doborze własnej drogi. Xin Li, Kjeld Erik Brødsgaard i Michael Jacobsen (2009: 8–21) przedstawiają 10 takich zasad: 1) Przyjęcie socjalistycznej gospodarki rynkowej – połączenie wolnorynkowego kapitalizmu z właściwym oddziaływaniem władzy na gospodarkę, która wyraża się w chińskich planach pięcioletnich. Ostatni kryzys gospodarczy, który wymusił wprowadzenie przez USA planu ratunkowego na kwotę ponad 700 mld USD, pokazuje, że mechanizmy planowania rynku są konieczne a całkowita liberalizacja niesie za sobą poważne ryzyko. 2) Korzystanie z najlepszych doświadczeń innych krajów przy jednoczesnym dostosowaniu ich do własnych realiów społeczno-kulturowych. Nie należy więc w całości przyjmować gotowych wzorców, gdyż warunki rozwoju każdego z państw są zgoła odmienne. K U L T U R A W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? 3) W przeciwieństwie do „szokowej terapii” proponowanej przez porozumienie waszyngtońskie, stopniowa implementacja reform według skali istotności i trudności przy jednoczesnym działaniu na rzecz zwiększenia i poprawy społecznego podziału pracy. 4) Każde państwo powinno mieć prawo wyboru własnej strategii rozwoju, zaś państwa wysoko uprzemysłowione nie powinny im narzucać własnej wizji, mającej chronić głównie ich interesy. 5) Stabilne środowisko polityczne, które jest kryterium wstępnym do rozwoju gospodarczego – miękka władza autorytarna daje taką podstawę. 6) Niezależność w podejmowaniu decyzji. 7) Stałe unowocześnianie przemysłu. 8) Rozwijanie własnego systemu innowacji w oparciu o edukację i rozwój nowych technologii. 9) Rozważna liberalizacja finansowa. Zbyt szybka liberalizacja prowadzi do działań spekulantów i niespodziewanych kryzysów, takich jak: kryzys zadłużeniowy państw latynoamerykańskich w latach 80. i 90. XX wieku, kryzys azjatycki w 1997 roku czy kryzys w Rosji w 1998 roku. 10) Rozwijanie „harmonijnego społeczeństwa”. W przeciwieństwie do porozumienia waszyngtońskiego chińska droga rozwoju uznaje, że każdy kraj stoi w obliczu wyjątkowego zestawu wyzwań i dlatego wymaga unikalnych rozwiązań. Zachodnie programy dostosowawcze są właściwe dla państw, które mają dobrą kondycję gospodarczą, zaś chiński model daje państwom słabo rozwiniętym podstawę dojścia do sytuacji, w której programy te będą miały rację bytu. Intensyfikacja współpracy z państwami rozwijającymi się Na Konsens Pekiński trzeba jednak patrzeć nieco szerzej. Składa się na niego nie tylko efektywny model rozwoju gospodarczego, ale również – czy przede wszystkim – nowy model kooperacji, jaki Chiny oferują państwom rozwijającym się. Opiera się ona na pomocy finansowej, nieskrępowanej warunkowością oraz na regułach wyrosłych na konferencji w Bandungu (1955): pokojowej koegzystencji, wzajemnej równości i współpracy bazującej na obopólnych korzyściach (polityka win-win), poszanowania integralności terytorialnej i suwerenności państw, nieingerencji w wewnętrzne sprawy państw. Właśnie ten element Konsensu, jak się wydaje, może stanowić największe zagro- P O L I T Y K A 119 JAROSŁAW STOJEK żenie dla Zachodu. W jednym z artykułów, który ukazał się m.in. na łamach „People’s Daily”, premier Wen Jiabao (2007) argumentował: Na arenie międzynarodowej powinniśmy popierać pokój, rozwój i współpracę (…) Chiny sprzeciwiają się hegemoni i polityce siły; powinniśmy żyć w przyjaźni ze wszystkimi państwami na podstawie pięciu zasad pokojowej koegzystencji i traktować wszystkie państwa w sposób równy. To znaczy, że powinniśmy dążyć do osiągnięcia sprawiedliwości w międzynarodowych stosunkach politycznych i ekonomicznych, które powinny być oparte na równości, szacunku i wzajemnych korzyściach, które prowadzą do budowy harmonijnego świata. 120 Preferencyjne pożyczki i linie kredytowe udzielane głównie na realizację projektów infrastrukturalnych, nieuwarunkowane przeprowadzeniem reform zgodnych z oczekiwaniami Pekinu, szkolenia kadr przez chińskich specjalistów w połączeniu z polityką „nieingerencji” i szacunku dla systemu politycznego danego państwa skutecznie trafia do państw Południa. Tym samym, skutecznie dyskredytuje i utrudnia politykę MFW, Banku Światowego i tradycyjnych donatorów, których pomoc prorozwojowa uzależniona jest od postępu w takich kwestiach, jak: przestrzeganie praw człowieka, demokratyzacja czy wdrażanie zasad gospodarki wolnorynkowej. „Nadchodzi nowy wielki gracz mający potencjał zmiany krajobrazu zagranicznej pomocy rozwojowej” (Arrghi, Lu 2010: 31). W ten sposób wyraził opinię jeden z dyrektorów Azjatyckiego Banku Rozwoju tuż po udzieleniu przez Pekin w 2006 roku linii kredytowej Filipinom w wysokości 6 mld USD. Przy tym kwota 200 mln USD, zaoferowana przez Bank Światowy i ADB, wydaje się co najmniej niewielka (Arrghi, Lu 2010: 31–32). Dodatkowo budowa przez Chiny wielu obiektów pożytku publicznego, takich jak stadiony, szpitale, szkoły, wodociągi, centra kulturalne czy infrastruktura transportowa, przynoszą natychmiastowe korzyści dla miejscowej ludności. Chiny jednocześnie nie chcą być identyfikowane jako „darczyńca”, który jest jednym z członków bogatej elity udzielającej pomocy, chcą być raczej postrzegane jako państwo, które rozumie problem ubóstwa i podkreśla solidarność oraz równość w ramach wzajemnej współpracy. Wkrótce po 2000 roku takie państwa, jak Rosja, Serbia, Boliwia, Tajlandia, Argentyna, Brazylia oraz Indonezja postanowiły wcześniej spłacić swój dług wobec MFW, by być wolnym od zasad nałożonych przez te organy międzynarodowe (por. Gresh 2008). Jednocześnie wiele państw afrykańskich na czele z DRK, Sudanem czy Kenią odrzuciło pomoc MFW, stwierdzając, iż nie są w stanie przeprowadzić kosztownych reform zaleconych przez Fundusz, a które są podstawą otrzymania kolejnych transz pieniężnych. Taka tendencja jest coraz bardziej powszechna – jak podaje K U L T U R A W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? Mark Weisbrot (2007), wartość udzielonych pożyczek przez Fundusz zmniejszył się z kwoty 150 mld USD w 2003 roku do 17 mld USD w 2007 roku. Dla wielu państw Południa to preferencyjne pożyczki udzielane głównie przez Chiński Bank Exim, a nie przez MFW stanowią dziś podstawę dla ich rozwoju. Warto wspomnieć, iż tylko między 2001 a 2008 rokiem pomoc ekonomiczna Pekinu dla Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji Południowo-Wschodniej objęła zasięgiem 62 państwa (Lum 2009: 6). W ciągu pięciu lat Chiny zwiększyły pomoc ekonomiczną dla tych regionów ponad dwudziestokrotnie (Lum 2009: 3). W 2009 i 2010 roku Chiński Bank Exportu i Importu oraz Chiński Bank Rozwoju udzielił firmom i rządom państw rozwijających się kredytów na łączną kwotę 110 mld USD, co przewyższa kwotę udzieloną w analogicznym okresie przez Bank Światowy. Chiny stały się tym samym głównym kredytodawcą na świecie (por. Czerwińska 2011). Po dekadzie negocjacji w lutym 2009 roku osiągnięto porozumienie między państwami ASEAN a Chinami, Japonią i Koreą Południową w sprawie stworzenia „regionalnej rezerwy walutowej” pod nazwą Chang Mai Initiative Multilateralization (CMIM). Inicjatywa powstała w odpowiedzi na azjatycki kryzys finansowy z 1997 roku i weszła w życie po długich negocjacjach 24 marca 2010 roku. Ma ona na celu zapewnienie regionalnej stabilności finansowej poprzez udzielanie niskoprocentowych pożyczek państwom mającym krótkotrwałe trudności z płynnością finansową. Całkowity pakiet rezerwy to 120 mld USD, a największy wkład wnoszą Chiny i Japonia – po 38,5 mld USD (Wen, Murph, 2010: 1–3). CMIM może stanowić poważną regionalną alternatywę dla MFW. Pragmatyczne i nieideologiczne podejście Państwa Środka do bilateralnych relacji stanowi alternatywę dla wielu państw, które do tej pory znajdowały się w orbicie wpływów Stanów Zjednoczonych. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, iż Pekin szczególnie wzmacnia współpracę typu win-win w krajach, w których obustronne relacje z USA uległy osłabieniu, tak jak w przypadku Filipin, Kambodży, Wenezueli czy Uzbekistanu (Kurlantzick 2006a: 3). Ciekawym przykładem są tu Filipiny, sojusznik Stanów Zjednoczonych, które znajdują się w zasięgu wpływów USA od zakończenia wojny hiszpańsko-amerykańskiej w 1898 roku. Po tym jak relacje między G.W. Bushem a prezydentem Filipin Glorią Macapagal-Arroyo uległy ochłodzeniu w wyniku wycofania w 2004 roku wojsk filipińskich z Iraku, relacje chińsko-filipińskie nabrały nowej dynamiki. W 2006 roku pomoc Państwa Środka dla Filipin była czterokrotnie wyższa niż udzielona w tym samym okresie przez Stany Zjednoczone. W styczniu 2007 roku premier Chin i prezydent Filipin podpisali 20 porozumień zawierających projekty P O L I T Y K A 121 JAROSŁAW STOJEK 122 budowy infrastruktury, pomoc w rozwoju wsi i niskoprocentowe pożyczki na rozwój filipińskiej gospodarki. Liczne wizyty Arroyo w Chinach oraz wydatna pomoc Pekinu dla Manili w 2009 roku po najgorszej powodzi, jaka nawiedziła Filipiny od ponad 40 lat, jeszcze pogłębia wpływ Pekinu na wyspie kosztem Stanów Zjednoczonych (Bower 2010: 6). Wzrost zaangażowania ChRL w państwach Południa przekłada się na liczbę głosów popierających chińskie inicjatywy i chroniących chińskie interesy zarówno w regionalnych, jak i globalnych instytucjach. Możemy to zaobserwować m.in. na forum ONZ, w ramach rundy negocjacyjnej WTO czy w G-20. Dobry przykład stanowi blokada przez Chiny Japonii starającej się o stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, czy formalnych wniosków Tajwanu o przyjęcie go do różnych agend ONZ. W 2007 roku dzięki głosom sprzeciwu państw Ameryki Łacińskiej i Afryki Tajwan nie został przyjęty do WHO (Halper 2010: 110). Zacieśnienie współpracy z państwami rozwijającymi się pozwala także Pekinowi podejmować istotne regionalne inicjatywy, wykluczające Stany Zjednoczone i ich największych sojuszników, a są to: Forum Współpracy dla Azji Wschodniej i Ameryki Łacińskiej (FOCALAE), Sino-Afrykańskie Forum Współpracy (FOCAC), Szczyt Azji Wschodniej (EAS), Szanghajska Organizacja Współpracy (SCO), formalna współpraca państw BRICS czy deklaracja utworzenia do 2020 roku Wspólnoty ASEAN (ASEAN Community), tzw. Azjatyckiej UE. Szczególnie ważny jest tu obszar Azji Wschodniej, gdzie Chiny poprzez regionalny aktywizm chcą zapewnić długoterminowe cele własnej polityki bezpieczeństwa. Joseph Nye (2005) tak skomentował pierwszy szczyt EAS, który odbył się w 2005 roku: „Brak Stanów Zjednoczonych na liście gości był zauważalny, kiedy państwa od Australii po Indie zebrały się w Malezji na pierwszym Szczycie Azji Wschodniej. Spotkanie to jest pierwszym krokiem w kierunku długofalowych ambicji Chin, by zbudować nową regionalną strukturę władzy pod nazwą Wspólnoty Wschodnioazjatyckiej, która wyklucza Stany Zjednoczone”. Większe oddziaływanie Pekinu w regionie może w przyszłości mieć poważne konsekwencje dla polityki Stanów Zjednoczonych. Joshua Kurlantzick (2006b: 274) ostrzega wręcz: „Chiny mogą dążyć do zminimalizowania oddziaływania USA w regionie, by utworzyć własną strefę wpływów, rodzaj Chińskiej Doktryny Monroe dla Azji Południowo-Wschodniej.” Idąc za tym tokiem myślenia, regionalne poparcie dla Stanów Zjednoczonych w razie możliwego konfliktu byłoby minimalne, a formalne porozumienia mogłyby ulec destrukcji. W dodatku ustanowiona 1 stycznia 2010 roku największa na świecie strefa wolnego handlu między Chinami a państwami ASEAN, która w przybliżeniu obejmuje K U L T U R A W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? 1,8 mld ludzi, pomaga jeszcze wydatniej zacieśnić wzajemne relacje ekonomiczne, zabezpieczyć żywotną dla bezpieczeństwa Chin cieśninę Malakka oraz uzyskać większy dostęp do źródeł naturalnych. Pozostając w obrębie Azji Wschodniej, należy zwrócić uwagę na realizację przez Pekin dyrektywy „zjednywania serc i umysłów rodaków z Tajwanu”, która stosuje „miękkie” środki dla zjednoczenia z Tajpej. Warto wymienić takie działania, jak nadanie rolnym produktom z Tajwanu preferencyjnego statusu, którego efektem jest np. bezcłowy import owoców z wyspy na kontynent. Właśnie proniepodległościowy elektorat Demokratycznej Partii Postępu w większości zajmuje się rolnictwem (Lin 2006: 98–100). Kolejnym istotnym posunięciem było ogłoszenie, że studenci z Tajwanu będą płacić takie samo czesne za naukę, jak studenci z Chin kontynentalnych. Inne ważne działania to: otwarcie dużej linii kredytowej dla tajwańskich przedsiębiorców i rolników, uruchomienie bezpośrednich połączeń lotniczych oraz morskiego transportu ładunkowego, spotkania na najwyższym szczeblu z przedstawicielami Kuomintagu czy zwiększenie ilości turystów podróżujących na Tajwan (Glaser 2010: 1–3). Te działania są o tyle istotne, iż status quo Tajwanu pozwala na zabezpieczenie interesów USA w regionie i dalszą długoletnią przewagę militarną. Zatem nawet niewielka zmiana w dwustronnej polityce Republiki Chińskiej na Tajwanie i ChRL może mieć poważne konsekwencje dla dominacji Stanów Zjednoczonych w tej części świata. Niepokojący dla USA może być wybór w 2008 roku prochińskiego prezydenta Tajwanu Ma Ying Jeou, zwolennika ścisłej kooperacji tajwańsko-chińskiej. Również istotnym aspektem są silne powiązania handlowo-kapitałowe wyspy z Pekinem. Tylko między 2001 a 2010 rokiem nastąpił wzrost wzajemnej wymiany handlowej z 31,5 do 110 mld USD, przy czym Tajwan zanotował tylko w 2010 roku ponad 40 mld USD (z wyłączeniem Hongkongu) nadwyżki w handlu z Chinami (por. The World Factbook 2010). W dodatku 29 czerwca 2010 roku podpisano porozumienie ramowe o współpracy gospodarczej (Economic Cooperation Framework Agreement – ECFA), co jeszcze bardziej zwiększy uzależnienie gospodarcze Tajwanu od Chin (por. Szczudlik-Tatar 2010). Tajwan, który ze względu na swoje strategiczne położenie stanowi ważne ogniwo zarówno w chińskiej, jak i amerykańskiej strategii bezpieczeństwa, jest kluczowy dla przyszłej sytuacji na tym terenie. „Jedne Chiny” stanowiłyby, dzięki połączonym zasobom, poważne zagrożenie dla amerykańskiej polityki zagranicznej w regionie, a zarazem mogłyby zmienić układ sił w Azji Południowo-Wschodniej na korzyść Chin. Aktywna polityka dyplomatyczna Chin przyczynia się także do wzrostu powiązań ekonomicznych z państwami rozwijającymi się, co ma P O L I T Y K A 123 JAROSŁAW STOJEK bezpośrednie i pośrednie skutki dla amerykańskich interesów. Państwo Środka utrzymuje bowiem deficyt handlowy z większością krajów rozwijających się, stając się najważniejszym rynkiem, a zarazem lokomotywą dla ich wzrostu gospodarczego. Jest to wyjątkowa wartość, gdyż powoduje poniekąd uzależnienie ich gospodarek od wymiany handlowej z Chinami, co z kolei wpływa na odcinanie się od inicjatyw, które mogłyby spowodować pogorszenie relacji z Państwem Środka. Trzeba mieć na uwadze, iż prowadzona polityka Chin w państwach rozwijających się ma na celu co najmniej 50-letnią strategię działania w tym regionie. Świadczy o tym chociażby tocząca się w Chinach dyskusja na temat propozycji ekonomisty Xu Shanda (2009: 14–20) wykorzystania części rezerw walutowych do sfinansowania największego na świecie programu pomocy rozwojowej w formie preferencyjnych pożyczek, promowanego pod hasłem Harmonious World Plan. Głównym odbiorcą miałyby być państwa słabo rozwinięte i gospodarki wschodzące z Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, aby przeciwdziałać skutkom ich kryzysu gospodarczego. Według założeń specjalny fundusz miałby wartość 500 mld USD, z czego tylko 20% byłaby udzielana w dolarach, a pozostała część w yuanach (ok. 2,7 bilionów Renminbi) dla promocji chińskiej waluty w rozliczeniach międzynarodowych. 124 Kryzys ekonomiczny katalizatorem globalnego przesunięcia? Kryzys finansowy wymusił na Chinach dywersyfikację rynków zbytu na rynki Południa, a jednocześnie był katalizatorem wzmocnienia konsumpcji wewnętrznej, jak również stanowił przyczynę wzrostu pozycji chińskich międzynarodowych korporacji, rozwoju innowacyjności i czystych technologii oraz zwiększenia pozycji jako międzynarodowego wierzyciela. Niektórzy obserwatorzy, jak chociażby Michael D. Swaine (2011: 1–4), wskazują również, iż kryzys stał się przyczyną zmiany podejścia Chin do polityki zagranicznej. Z określonego przez Deng Xiaopinga państwa o „niskim profilu” wyrosły Chiny na bardziej pewnego, asertywnego gracza na arenie międzynarodowej, promującego własne normy i kierunki działań w wielu obszarach. Świadczą o tym, jak wskazuje Swaine: kwestionowanie dolara jako międzynarodowej rezerwy walutowej, zwiększenie oddziaływania Pekinu w światowych organizacjach międzynarodowych, odrzucenie politycznego i militarnego oddziaływania USA wzdłuż chińskiej morskiej strefy wpływów czy promocja własnych rdzennych interesów na arenie międzynarodowej. O rosnącej w Chinach intelektualnej dyskusji na temat „rdzennych inK U L T U R A W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? teresów” świadczy liczba ukazujących się na łamach „People’s Daily” artykułów z odniesieniem core interests. W 2003 roku ukazały się jedynie trzy takie artykuły, natomiast ich suma wzrosła do 260 w 2009 i 325 w 2010 roku (Swaine 2011: 3). Podczas spotkania Hu Jintao z najbardziej wpływowymi chińskimi oficjelami i dyplomatami w połowie 2009 roku prezydent artykułował: „musimy postarać się uczynić nasz kraj na arenie międzynarodowej bardziej wpływowy politycznie, bardziej konkurencyjny ekonomicznie i zapewnić Chinom bardziej przyjazny image z większym moralnym odwołaniem” (Chin, Thakur 2010: 212). Henry Kissinger na ostatnich stronach swojej najnowszej książki On Chin próbuje podjąć dyskusję na temat przyszłych relacji chińskoamerykańskich. Kissinger zaleca Stanom Zjednoczonym unikanie prób narzucania Pekinowi czegokolwiek siłą, i podkreśla, że wspólny rozwój z Chinami to jedyna szansa na uniknięcie „pojedynku stulecia”. Kampania na rzecz zachowania amerykańskich wpływów w Azji jest konieczna, ale nie powinna być postrzegana jako budowana na potędze militarnej USA. Kissinger nalega, by państwa w oparciu o wspólne interesy stworzyły „bardziej wszechstronną strukturę” na wzór społeczności atlantyckiej (por. Frankel 2011). Wydaje się jednak, że dopóki chińscy liderzy będą postrzegać długotrwałą dominację USA, dopóty będą unikać kontestowania przywódczej roli Stanów Zjednoczonych i kontynuować obecną politykę zagraniczną. W 2006 roku chiński ekonomista Wang Yiwei pytał: „Jak możemy uchronić Stany Zjednoczone przed zbyt szybkim upadkiem?” (Glaser 2009: 5). Chińczycy zdają sobie bowiem sprawę, iż długo jeszcze nie będą mogli rozwijać się bez ścisłej współpracy z USA. Ekonomiczne więzi ze Stanami Zjednoczonymi i Europą Zachodnią są bardzo głębokie; ta współzależność (Chiny uzyskują wysokie nadwyżki handlowe z USA, a Waszyngton dzięki skupowaniu obligacji skarbowych przez Chiny może finansować potężny deficyt budżetowy) sprawia, iż chińscy liderzy nie będą szukać konfrontacyjnej retoryki z USA. Godziłaby ona w ich własne interesy i prawdopodobnie cofnęła modernizacyjne wysiłki Chin z ostatnich lat. Co więcej, zależy im na tym, aby to Stany Zjednoczone ponosiły koszty światowego bezpieczeństwa. Liderzy chińscy biorą jednak pod uwagę zmniejszenie relatywnej siły USA na świecie i wzrost innych potęg na arenie międzynarodowej. Obecny kryzys finansowy i zaangażowanie USA w Iraku i Afganistanie może prowadzić do przyspieszenia tej tendencji (Glaser 2011: 4). Istotne jest to, jak długo Pekin będzie uznawać obecny stan i czy (kiedy) będzie chciał doprowadzić do zmiany systemu międzynarodowego. Chińscy stratedzy analizują międzynarodową sytuację, aby zarejestrować najdrobniejsze zmiany w globalnym bilansie władzy. PeP O L I T Y K A 125 JAROSŁAW STOJEK kin zdaje sobie sprawę, że jest daleko za USA, jeśli chodzi o większość wyznaczników siły państwa. Ponadto wewnętrzne wyzwania – dysproporcje w dochodach, degradacja środowiska, pustynnienie terenów północno-zachodnich czy korupcja – sprawiają, że Chiny jeszcze długo nie doprowadzą do konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi. * Bibliografia 126 Adams, Jonathan; King, Christopher; Ma, Nan (2009), The New Geography of science: Research and Collaboration in China, Thomson Reuters, London. Arrighi, Giovanni; Lu, Zhang (2010), Beyond the Washington Consensus: A New Bandung?, Baltimore: Penn State University Press. Bower, Ernest Z., (2010), China’s Activities in Southeast Asia and Implications for U.S Interest, Washington D.C.: CSIS. Casey, Joseph; Koleski, Katherine (2011), Backgrounder: China’s 12th Five-Year Plan, Washington D.C: U.S.–China Economic & Security Review Commission. Chin, Greorgy; Thakur, Ramesh (2010), Will China Change the Rules of Global Order?, „The Washington Quarterly”, Washington D.C.: CSIS. (2009), McKinsey&Company, San Francisco. Colley, Chris (2009), China’s reforms at 30 and the “Beijing Consensus”, „Pambazuka News”, Issue 417, http://pambazuka.org/en/category/africa_china/53757 [dostęp: 20 kwietnia 2011]. Czerwińska, Dorota (2011), Chiny pożyczyły więcej krajom rozwijającym się niż Bank Światowy, „Rzeczpospolita”, 18 stycznia, http://www.rp.pl/artykul/595966. html [dostęp: 30 marca 2011]. Empowering China’s Green Growth (2011), Washington D.C.: The World Bank, http://www.worldbank.org/en/news/2011/05/31/empowering-chinas-green-growth [dostęp: 16 lipca 2011]. Frankel, Max (2011), Henry Kissinger On China, „The New York Times”, 13 maja, http://www.nytimes.com/2011/05/15/books/review/book-review-on-china-byhenry-kissinger.html?_r=2&pagewanted=all [dostęp: 20 czerwca 2011]. Freeman, Jr., Charles W. (2011), Can China Defy The Laws Of Innovation Gravity?, [w:] Freeman Report, Washington D.C.: CSIS. Glaser, Bonnie S. (2009), Chinese Perceptions of U.S. Decline and Power, The Jamestown Foundation, „China Brief ”, t. 9, Issue 14. Glaser, Bonnie S. (2010), Building Trust Across the Taiwan Strait. A Role for Military Confidence-building Measures, Washington D.C.: CSIS. Glaser, Bonnie S. (2011), A Shifting Balance. Chinese Assessments of U.S Power, [w:] Craig S. Cohen (red.), Capacity and Resolve. Foreign Assessments Of U.S. Power, Washington D.C.: CSIS, s. 3–19. Gresh, Alain (2008), Understanding the Beijing Consensus, „Le Monde diplomatique”, nr 12, http://mondediplo.com/2008/11/03beijingconsensus [dostęp: 13 marca 2011]. Halper, Stefan (2010), The Beijng Consensus. How China’s Authoritarian Model will Dominate The Twenty – First Century, New York: Basic Books. K U L T U R A W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? Innovation Union Scoreboard (2011), European Commission, Brussels. Kennedy, Scott (2008), The Myth of the Beijing Consensus, Bloomington: Indiana University Press. Kurlantzick, Joshua (2006a), China’s Charm: Implication of China Soft Power, Carnegie Endowment for International Policy, „Policy Brief ”, nr 47. Kurlantzick, Joshua (2006b), China’s Charm Offensive in Southeast Asia, „Current History”, t. 105, Issue 692, s. 270–276. Leonard, Mark (2010), Zrozumieć Chiny, tłum. A. Kostarczyk, Warszawa: Media Lazar. Li, Xin; Brødsgaard, K., Erik; Jacobsen, Michael (2009), Redefining Beijing Consensus: Ten general principles, „Copenhagen Discussion Papers”, nr 29. Lin, Chong-Pin (2006), Formująca się wielka strategia Chin. Ku dominacji w Azji Wschodniej, ale bez walki, „Azja-Pacyfik”, nr 9, s. 79–100. Lum, Thomas (2009), China’s Assistance and Government-Sponsored Investment Activities in Africa, Latin America, and Southeast Asia, Congressional Research Service Report, Washington D.C.: Library of Congress Naik, Gautam (2010), China Surpasses Japan in R&D as Powers Shift, „The Wall Street Journal”, 13 grudnia, http://online.wsj.com/article/SB10001424052748703 734204576019713917682354.html [dostęp: 15 lipca 2011]. Naisbitt, John and Doris (2010), China’s Megatrends The 8 Pillars of a New Society, New York: Harper Business. Nye, S., Joseph (2005), The Rise of China’s Soft Power, „Wall Street Journal Asia”, 29 grudnia, http://belfercenter.ksg.harvard.edu/publication/1499/rise_of_chinas_soft_p ower.html?breadcrumb=%2Fpublication%2F1499%2Frise_of_ chinas_soft_power [dostęp: 20 marca 2011]. OECD Since, Technology and Industry Outlook 2010 (2011), Paris: OECD. Pan, Esther (2005), China’s Angry Peasants, Washington D.C.: CFR, http://www. cfr.org/china/chinas-angry-peasants/p9425 [dostęp: 20 lipca 2011]. PCT Yearly Review: The International Patent System in 2010 (2011), Geneva: WIPO. Peerenboom, Randall (2007), China Modernizes: threat to the West or model for the rest?, New York: Oxford University Press. Ramo, Joshua Cooper (2004), The Beijing Consensus: Notes on the New Physics of Chinese Power, London: Foreign Policy Centre, http://fpc.org.uk/fsblob/244.pdf [dostęp: 20 kwietnia 2011]. Rosen, Daniel H.; Wang, Zhi (2010), Deepening China-Taiwan Relations through the Economic Cooperation Framework Agreement, Peterson Institute for Economics, „Policy Brief ”, nr 10–16, s. 1–3. Serger, S., Sylvia; Brednie, Magnus (2007) China’s Fifteen –Year Plan for Science and Technology: An Assessment, „Asia Policy”, nr 4, s. 135–164. Swaine, Michael D. (2011), China’s Assertive Behavior–Part One: On “Core Interests”, „China Leadership Monitor”, nr 34, Stanford. Szczudlik-Tatar, Justyna (2010), Economic Cooperation Framework Agreement between China and Taiwan, „Bulletin”, PISM, nr 101. The World Factbook (2010), Washington D.C.: CIA, https://www.cia.gov/index.html [dostęp: 20 czerwca 2011]. Weisbrot, Mark (2007), IMF Misses Epoch-Making Changes in the Global Economy, „International Herald Tribune”, 19 października, http://www.heraldtribune. com/apps/pbcs.dll/search [dostęp: 10 stycznia 2010]. P O L I T Y K A 127 JAROSŁAW STOJEK Wen, J., Yuan; Murphy, Melissa (2010), Regional Monetary Cooperation in East Asia. Should the United States Be Concerned?, Washington D.C.: CSIS. Wen, Jiabao (2007), Our Historical Tasks at the Primary Stage of Socialism and Several Issues Concerning China’s Foreign Policy, „People’s Daily”, 7 marca, http://english.peopledaily.com.cn/200703/07/eng20070307_355104.html [dostęp: 20 marca 2011]. Who’s Winning The Clean Energy Race? 2010 Edition: G-20 Investment Powering Forward (2011), Pew Environment Group, Philadelphia. World Bank, http://data.worldbank.org/country/china [dostęp: 16 lipca 2011]. World Intellectual Property Indicators (2011), Geneva: WIPO. Xu, Shanda (2009), Flash ‘Marshall Plan’ With Chinese Characteristics, „Beijing Review”, nr 29, s. 13–25. * Jarosław Stojek – born 1986, a graduate student in Cultural Studies at Jagiellonian University and in International Relations at Tischner European University; a scholarship holder at both universities. An author of the articles about modern China. His research interests include: prognostication, foreign policy of both the U.S. and China, Asia-Pacific Region. 128 Abstract Toward the Beijing Consensus? This article analyses the concept of a Beijing Consensus. The notion was originally coined by Joshua Cooper Ramo in 2004 as an alternative approach to the economic development of the countries of the South. Since then, the term Beijing Consensus has taken on a life of its own, particularly both as the Chinese model of development and the Chinese cooperative engagement in the so-called “developing world” begin to test the power of the U.S. in new ways. Beijing uses a variety of tools to increase its influence in the countries of the South that include economic incentives, diplomacy, concessionary loans and debt relief, multilateral participation. Moreover, Beijing has also created new regional organisations (from which the United States are excluded) to expand its regional influence and promote the multilateral security. This is creating highly favorable conditions for the emergence of a new international order. W KIERUNKU KONSENSU PEKIŃSKIEGO? Tischner Hochschule Krakau, Stipendiat der Jagiellonen Universität und der Tischner Hochschule Krakau; zahlreiche Publikationen zum Thema China und dessen Agieren in der gegenwärtigen Welt. Weitere Schwerpunkte liegen im Bereich politischer Prognosen und der Außenpolitik der USA, Chinas sowie des gesamten pazifischen Raums. Resümee Das chinesische Modell der Nichteinmischung „Der Peking Konsens“ Die Arbeit behandelt die politische Konzeption, die sich bereits den historischen Namen „der Peking Konsens“ erworben hat. Der Begriff, der erstmal 2004 von Joshue Cooper Ramo verwendet wurde, bezeichnet eine eigenständige Entwicklungsstrategie, die für viele Staaten der Peripherie einen Anziehungspunkt bildet. Seitdem legte man in der Wissenschaft den Begriff sehr unterschiedlich aus. Doch die gängige Auslegung versteht darunter einen Mix, in dem der chinesische, eigenständige Entwicklungspfad mit dem Kooperationsmodell, das China den Entwicklungsländer anbietet, einhergeht. China verwendet ein umfangreiches Instrumentarium, um ihre soft power in der Peripherie der Welt zu steigern. Hierzu zählen wirtschaftliche Anreize, die Vermittlung der chinesischen Diplomatie, die Anwendung von Propaganda, der Ankauf von Staatsanleihen, die Vergabe von Krediten und der Erlass von Schulden sowie multilaterale Kooperation. Obendrein rief China ein paar regional Organisationen ins Leben, von denen die Mitgliedschaft der USA von Anfang an ausgeschlossen war, um seinen Einfluss in der Region zu steigern und die multilaterale Sicherheit zu gewährleisten. All diese Maßnahme bilden einen besonders günstigen Nährboden für die Entstehung einer neuen internationalen Ordnung. Schlüsselbegriffe das chinesische Entwicklungsmodell, „der Peking Konsens“, China Keywords Chinese Model of Development, Beijing Consensus, China. Jaroslaw Stojek geb. 1886, schloss das Studium der Kulturwissenschaft an der Jagiellonen Universität Krakau und der internationalen Beziehungen an der K U L T U R A P O L I T Y K A 129 MACIEJ PACH Maciej Pach*2 weta w kształcie nadanym przez art. 122 ust. 5. Ostatnia część artykułu zawiera konfrontację dotychczasowej praktyki stosowania weta z zamiarami ustrojodawcy. Przeanalizowane zostały uzasadnienia najważniejszych wniosków o ponowne rozpatrzenie ustawy, szczególnie tych nieodrzuconych. Niekiedy bowiem działanie prezydenta wywoływało dalekosiężne skutki dla kierunków rozwoju państwa polskiego, co wydaje się wskazywać na znacznie większą niż zamierzona, praktyczną rolę omawianej instytucji. SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU W ŚWIETLE KONSTYTUCYJNEJ REGULACJI POZYCJI USTROJOWEJ PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Słowa kluczowe weto ustawodawcze, weto zawieszające, prezydent, rząd, system rządów, system parlamentarny Streszczenie 130 SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... Artykuł zawiera analizę instytucji weta ustawodawczego w formie nadanej przez aktualnie obowiązującą Konstytucję RP. Zgodnie z art. 122 ust. 5 prezydent RP może z umotywowanym wnioskiem przekazać ustawę Sejmowi do ponownego rozpatrzenia. Dla ponownego uchwalenia ustawy niezbędne jest poparcie większości 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Spełnienie tego warunku przez izbę niższą polskiego parlamentu częstokroć okazywało się nieosiągalne. W instytucji weta prezydent RP otrzymał jedno z nielicznych uprawnień umożliwiających głębokie oddziaływanie na politykę państwa. Weto stanowi jego prerogatywę, więc dla swojej skuteczności prawnej nie wymaga kontrasygnaty premiera. Prezydentura to jedna z najważniejszych instytucji republiki, zaś prawo weta stanowi w znacznej mierze o sposobie jej sprawowania. Zasadniczym celem artykułu jest weryfikacja zasadności funkcjonowania w polskim ustroju konstytucyjnym instytucji weta i ocena jej koherencji z generalnymi założeniami systemu rządów w Polsce, a także wpływu na jakość sprawowanego w naszym państwie procesu rządzenia. Przedstawione zostały argumenty „za” wetem ustawodawczym i „przeciw” niemu, jednak w konkluzjach autor nie ucieka od wyrażenia własnego, jednoznacznego poglądu. W artykule analizie poddano aspekty historyczne, normatywne i praktyczne weta ustawodawczego ukształtowanego przez Konstytucję z 1997 roku Wykorzystano także elementy prawnoporównawcze. W skrócie przedstawiona została regulacja prezydentury wyłaniająca się z całokształtu przepisów ustawy zasadniczej. Umożliwia to charakterystykę instytucji weta przez pryzmat ogólnego stanowiska ustrojowego głowy państwa, a zwłaszcza funkcji prezydenta określonych w art. 126. Przytoczone zostało uzasadnienie wprowadzenia do tekstu Konstytucji * 1. Tendencje zmian stanowiska ustrojowego prezydenta w okresie III RP Rozwój historyczny instytucji głowy państwa w III RP potoczył się od silnej prezydentury w kierunku stopniowego jej osłabiania. Restytuowany nowelizacją Konstytucji PRL z 7 kwietnia 1989 roku – z myślą o powierzeniu go gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu1 – urząd prezydencki od razu otrzymał bardzo silną pozycję w strukturze władz państwa. Wyrażono nawet pogląd, że wówczas „Prezydent uzyskał najdalej idące uprawnienia w dotychczasowej historii tego organu”2 (Sarnecki 2000: 23). Z kolei wybrany w pierwszych powszechnych wyborach Lech Wałęsa starał się co prawda maksymalnie zwiększać swoje wpływy, ale pozycja ustrojowa określona przez Małą Konstytucję z 1992 roku była już nieco słabsza niż poprzednio3. Mimo to rola prezydentury wciąż przedstawiała się jako znacząca. Konstytucja ta nazwała prezydenta expressis verbis organem władzy wykonawczej i powierzyła mu szereg uprawnień arbitra politycznego, „czuwającego nad prawidłowością funkcjonowania (...) władz, mającego w związku z tym istotne i samodzielne kompetencje” (Sarnecki 2000: 25–26). Przyznając zaś prezydentowi „ogólne kierownictwo” w określonych dziedzi1 * Maciej Pach – ur. 1987, absolwent stosunków międzynarodowych (Wyższa Szkoła Europejska im. ks. J. Tischnera), student V roku prawa (Uniwersytet Jagielloński). Członek Klubu Jagiellońskiego, gdzie pracuje w katedrze „Warsztaty Analiz Ustrojowych”. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół zagadnień prawa konstytucyjnego i problematyki niemieckiej. Publikował w „Kulturze i Polityce” i w „Pressjach”. Jest dziennikarzem działu „Żużel” portalu NiceSport.pl. K U L T U R A Miał on sprawować kontrolę polityczną nad tempem przemian prawnoustrojowych. W praktyce zachowywał jednak powściągliwość, nie wykorzystując znacznej władzy, w którą go wyposażono (Borkowski 1997: 81–82). 2 Prezydent cieszył się nawet – nieznanym już później – prawem zwracania się do Sejmu o odwołanie premiera, samemu pozostając nieodpowiedzialnym politycznie (Sarnecki 2000: 24). 3 Zwrócić tutaj trzeba uwagę np. na skrócenie o rok kadencji oraz urzeczywistnienie instytucji kontrasygnaty i uczynienie jej zasadą działania prezydenta, choć od zasady tej istniał szereg wyjątków (Sarnecki 2000: 26). P O L I T Y K A 131 MACIEJ PACH 132 nach, stworzyła piastunowi tego urzędu szerokie pole manewru na obszarze rywalizacji z rządem (por. Borkowski 1997: 75)4. W relacjach z parlamentem ważnym instrumentem w ręku głowy państwa była możliwość kierowania wniosków do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z Konstytucją nawet tych ustaw, w przypadku których zastosowane weto ustawodawcze okazało się nieskuteczne5. Na relacje z Sejmem rzutowały też znacząco regulacje dotyczące okoliczności rozwiązywania go przez prezydenta, co było dopuszczalne w trzech sytuacjach, a w jednej stanowiło obowiązek głowy państwa6. Doświadczenia prezydentury Lecha Wałęsy w sposób kluczowy zaważyły na decyzji o głębokim osłabieniu pozycji ustrojowej sprawowanego przezeń urzędu (por. Witkowski 2007: 325), co nastąpiło w Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku7. Zrezygnowano w niej z nieprecyzyjnego, a przez to bardzo pojemnego sformułowania o „ogólnym kierownictwie” prezydenta w określonych dziedzinach (Borkowski 1997: 75) oraz ustanowiono domniemanie kompetencji Rady Ministrów (art. 146 nowej konstytucji). Zniesiono obowiązek opiniowania przez prezydenta obsady stanowisk trzech ministrów (Mojak 1997: 68), określono tylko dwie przesłanki skrócenia kadencji (już nie rozwiązania!) parlamentu (Kierończyk 1998: 178)8, wprowadzono alternatywność stosowania weta ustawodawczego i wniosku do TK o zbadanie zgodności ustawy z Konstytucją (Mojak 1997: 67). Pozbawiono prezyden- 4 Prezydent nadal posiadał też wpływ na obsadę personalną rządu, choć ograniczony do trzech resortów: MSZ, MON i MSW. Praktyka wykorzystywania przez Wałęsę obowiązku opiniowania kandydatur na te funkcje doprowadziła do wątpliwego na gruncie samej Konstytucji przekształcenia wymienionych urzędów w „resorty prezydenckie” (Kierończyk 1998: 183). 5 Lech Wałęsa skorzystał z tego prawa trzy razy, a w 1994 roku doszło do aż trzykrotnej próby zablokowania wejścia w życie tej samej ustawy: najpierw poprzez weto, następnie wniosek do TK w trybie kontroli prewencyjnej, wreszcie wniosek do TK o kontrolę następczą (Ciapała 1997: 48–49). 6 Przesłanki fakultatywnego rozwiązania: nieuchwalenie w terminie budżetu (art. 21 ust. 4 m.k.), niekonstruktywne wotum nieufności (art. 66 ust. 5), niepowołanie Rady Ministrów w czwartej konstytucyjnej procedurze (art. 62 zd. 1). Przesłanka obligatoryjnego rozwiązania: nieuchwalenie wotum zaufania lub konstruktywnego wotum nieufności dla rządu „prezydenckiego” (art. 62 in fine) (Kierończyk 1998: 178). 7 Wprawdzie wśród członków Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego nastąpiła „ewolucja poglądów” – od planów skonstruowania „słabej” prezydentury, gdy istniało jeszcze ryzyko ponownego wyborczego zwycięstwa historycznego lidera „Solidarności”, do reorientacji w kierunku wzmocnienia statusu głowy państwa po sukcesie Aleksandra Kwaśniewskiego (Mojak 1997: 69; Witkowski 2007: 327) – na to wzmocnienie było już jednak za późno (Garlicki 2009: 26). 8 Przesłanka obligatoryjnego skrócenia kadencji: niepowołanie rządu w trzeciej procedurze konstytucyjnej (art. 155 ust. 2 Konstytucji RP). Przesłanka fakultatywnego skrócenia kadencji: nieprzedstawienie prezydentowi do podpisu ustawy budżetowej w ciągu 4 miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi jej projektu (art. 225). K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... ta prawa zawetowania ustawy budżetowej i ustawy o zmianie Konstytucji RP (Ciapała 1997: 36), obniżono też próg większości wymaganej do przełamania weta z 2/3 do 3/5 w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów (Ciapała 1997: 36 oraz np. Kierończyk 1998: 181). 2. Charakterystyka ustrojowa instytucji prezydenta RP w świetle przepisów Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku Nie sposób analizować instytucji weta ustawodawczego bez krótkiego choćby przedstawienia tła jej funkcjonowania, a zwłaszcza ogólnej charakterystyki stanowiska prezydenta w obecnej ustawie zasadniczej. I tak, Konstytucja z 1997 roku wprowadziła w dominującej mierze parlamentarno-gabinetowy system rządów, z osłabioną w porównaniu z wcześniejszymi regulacjami pozycją prezydenta, zachowując jednak kilka elementów, które mogą stanowić dla poszczególnych osób sprawujących ten urząd pretekst do podejmowania prób rozbudowy swojej ustrojowej roli. Celnie konstatuje Ryszard Mojak, że powszechna i bezpośrednia elekcja prezydencka w Polsce „wnosi niewątpliwie element prezydencjalizmu (…) do konstrukcji zasadniczo parlamentarnego systemu rządów” (Mojak 2007: 76–77)9. Elekcję tę przywrócono w 1990 roku, zwiększając spójność unormowań konstytucyjnych, skoro prezydent pozostawał wówczas wielce wpływowym uczestnikiem procesu politycznego. Utrzymanie powszechnych wyborów w obecnej Konstytucji należy natomiast tłumaczyć głównie obawami przed odebraniem społeczeństwu „nabytych” uprawnień wyborczych (Borkowski 1997: 81, 83; Kierończyk 1998: 172). Miażdżącej krytyce poddaje tę decyzję Zbigniew Witkowski, podkreślając powstałą w ten sposób niespójność z pozostałymi regulacjami dotyczącymi prezydenta (Witkowski 2009: 359; podobnie Mojak 1997: 59). Z krytyką tą wypada się zgodzić, zwłaszcza że zdolnościami profetycznymi wykazał się Przemysław Kierończyk, przewidując już w 1998 roku przyszłe uzasadnianie przez piastunów urzędu prezydenckiego swojej „ekspansywności” 9 Nie sam jednak sposób wyboru prezydenta rozstrzyga o zaklasyfikowaniu systemu rządów. Jarosław Szymanek wskazuje na kluczowe znaczenie sprzężenia pomiędzy sposobem wyboru a posiadanymi kompetencjami, gdyż „(…) sam jedynie powszechny wybór prezydenta, per se będący największym odstępstwem od modelu rządów parlamentarnych, nie jest w żadnym razie wystarczającą podstawą do uznania półprezydencjalizmu. Aby jakikolwiek system można było kwalifikować jako system mieszany (półprezydencki), musi (…) istnieć powiązanie wszystkich cech tego systemu, a nie jedynie wybiórcze selekcjonowanie tylko niektórych, bez tworzenia spójnej logicznie całości” (Szymanek 2007: 60). P O L I T Y K A 133 MACIEJ PACH 134 właśnie posiadaniem silnej legitymacji społecznej (Kierończyk 1998: 172–173). Zwraca się też uwagę, że decydując się na powszechne wybory prezydenckie, stworzono w społeczeństwie błędne wrażenie omnipotencji głowy państwa (por. Witkowski 2007: 336). Skonfrontowanie legitymacji z funkcjami, zadaniami i kompetencjami, które realizuje prezydent RP, potwierdza słuszność opinii o niespójności rozwiązań konstytucyjnych. Wprawdzie lektura art. 10 ust. 2 Konstytucji sugeruje równorzędność Rady Ministrów i głowy państwa w ramach dwuczłonowej egzekutywy, jednak w literaturze uważa się, iż ten przepis odbiega od ustrojowej rzeczywistości i stanowi poważny mankament ustawy zasadniczej. Z jednej strony wskazuje się na znikomość uprawnień wykonawczych prezydenta (Borkowski 1997: 75)10, z drugiej na fakt, że polska prezydentura obejmuje szereg istotnych aspektów innych niż tylko wykonawczy11. Przepis ten powiela niestety niedociągnięcia swojego odpowiednika z Małej Konstytucji12. Z uwagi na treść art. 10 ust. 2 prezydent stanowi więc człon władzy wykonawczej, ale art. 146 ustanawia wyraźną przewagę Rady Ministrów. To rząd „prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej” (ust. 1) i to do niego „należą sprawy polityki państwa niezastrzeżone dla innych organów państwowych i samorządu terytorialnego” (ust. 2). Wszelkie nieprzypisane innym organom władzy kompetencje wykonuje Rada Ministrów. To domniemanie kompetencji musi być odczytywane jako daleko idące wzmocnienie Rady Ministrów, także w relacjach z głową państwa (por. Banaszak 2009: 695). Już ten jeden kluczowy przepis ustawy zasadniczej uwierzytelnia tezę o rządzie jako podstawowym organie egzekutywy (Kierończyk 1998: 169). Potwierdza ją też wynikający z art. 144 ust. 2 obowiązek kontrasygnaty aktów urzędowych prezydenta przez premiera, spod którego wyjęte są tylko wyliczone enumeratywnie w ust. 3 prerogatywy głowy państwa. To zarazem jeden z dowodów na funkcjonowanie w Polsce systemu parlamentarno-gabinetowego13. W tym modelu ustrojowym 10 Tomasz Borkowski wolałby widzieć prezydenta jako li tylko organ „czwartej władzy” – władzy arbitrażu politycznego, co pozwoliłoby uniknąć wynikających z aktualnego brzmienia art. 10 ust. 2 „interpretacyjnych nadużyć” (Borkowski 1997: 77–78). 11 Krzysztof Wojtyczek wyróżnia trzy podstawowe funkcje prezydenta: reprezentacyjną i symboliczną, arbitrażu oraz wykonawczą; ostatnie dwie „zazębiają” się (Wojtyczek 2005: 348–351). 12 Na marginesie prowadzonych tu rozważań warto nadmienić, że i przekonanie o dualizmie polskiej egzekutywy nie znajduje potwierdzenia nie tylko w praktyce ustrojowej, ale i w analizie przepisów, skoro już w samej Konstytucji można odnaleźć kompetencje wykonawcze Narodowego Banku Polskiego i jego organów oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (por. Wojtyczek 2001). 13 Co prawda obszerność katalogu prerogatyw (ustawa zasadnicza wymienia ich 30, podczas gdy Mała Konstytucja 20) kwalifikuje się jako jedno z odstępstw od generalnie parlamentarno-gabinetowego charakteru polskiego systemu rządów (Borkowski 1997: 83), jednak z aprobatą powitać wypada opinię Anny Rakowskiej, dystansującej się od tezy o uzyskaniu w ten sposób znacznej K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... politykę państwa prowadzi rząd i to również on, a nie prezydent, ponosi odpowiedzialność parlamentarną z tego tytułu14. Doniosłe znaczenie dla zarysowania normatywnego obrazu polskiej prezydentury ma art. 126, formułujący funkcje i zadania prezydenta RP. Zgodnie z ust. 1, określającym ogólnie charakter urzędu, jest on „najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej” i „gwarantem ciągłości władzy państwowej”. Zadania głowy państwa wymienione zostały natomiast w ust. 2. Zaliczają się do nich: czuwanie nad przestrzeganiem Konstytucji, stanie na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium. Prezydent dla realizacji swoich funkcji i zadań posługiwać się musi zawartymi w Konstytucji i ustawach kompetencjami; sam analizowany tutaj przepis nie ustanawia jeszcze konkretnych kompetencji (Sarnecki 1999: 2–3; Mojak 1997: 55–56; Banaszak 2009: 644). Dziedzinami, w których prezydent RP posiada umocowane konstytucyjnie ważne uprawnienia, są sprawy zagraniczne i polityki obronnej, ale i w tym obszarze nie ma on możliwości funkcjonowania samodzielnego, za każdym razem będąc zobowiązanym (przez art. 133 i 134 oraz stanowiącą o „współdziałaniu władz” preambułę) do kooperacji z organami rządu. Dyrektywa „współdziałania władz” godna jest w tym miejscu minimalnego choćby komentarza, przytacza się ją bowiem nieraz w kontekście postanowień Konstytucji kształtujących relacje prezydenta z rządem, ale i z parlamentem (por. Piotrowski 2007: 118), ma więc ona znaczenie także dla ujęcia w odpowiednim świetle instytucji weta ustawodawczego. Praktyka prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego w okresie kierowania Radą Ministrów przez Jerzego Buzka, a jeszcze dobitniej Lecha Kaczyńskiego w trakcie rządów Donalda Tuska, pokazała, że doniosłe zasady konstytucyjne nie stanowią dla polskich elit państwowych przeszkody w walce z politycznymi oponentami. Przykładowo wyraźnie rosła częstotliwość posługiwania się przez prezydentów wetem i wnioskami do TK w okresach równoległego funkcjonowania reprezentujących inne obozy premierów (Zakrzewski 2010: 104). Również współdziałanie wewnątrz egzekutywy szwankowało15. samodzielności przez prezydenta RP i zwracającej uwagę, że korzystanie przez niego z szeregu prerogatyw wymaga współdziałania z innymi organami lub wręcz ich inicjatywy (Rakowska 2010: 87; podobnie Witkowski 2007: 340–341). 14 Inną typową cechą tego systemu, która ma równoważyć uprawnienia legislatywy, jest przyznanie rządowi prawa inicjatywy ustawodawczej, co umożliwia realizację zadań przypisanych mu jako wiodącemu organowi dualistycznej egzekutywy (por. Bankowicz 2006: 65). 15 Warto w tym miejscu przypomnieć spór kompetencyjny pomiędzy Donaldem Tuskiem a Lechem Kaczyńskim o to, kto powinien reprezentować Polskę na posiedzeniu Rady Europejskiej, rozstrzygnięty przez Trybunał Konstytucyjny postanowieniem z 20 maja 2009 roku, sygn. P O L I T Y K A 135 MACIEJ PACH 136 Stworzenie „eklektycznego” i „niespójnego” systemu rządów, mogącego prowadzić do „poważnych kryzysów politycznych i sporów kompetencyjnych” (Banaszak 2006: 9) część doktryny trafnie ocenia ze sporą dozą krytycyzmu, wszak niekonsekwencja ustrojodawcy obniża sprawność realizacji procesu rządzenia w Polsce. Obecnie prezydent „nie ma kompetencji umożliwiających mu samodzielne prowadzenie polityki państwa w określonych dziedzinach. Posiadane kompetencje mogą natomiast być wykorzystywane w celu blokowania działań rządu” (Wojtyczek 2001: 57). Polska głowa państwa cieszy się nieodpowiedzialnością polityczną sensu stricto16, może za to skutecznie spowalniać czy nawet paraliżować poczynania konkurencyjnego ośrodka władzy, jakim jest rząd17. Negatywny wymiar uprawnień prezydenckich w relacjach z Radą Ministrów (weto ustawodawcze, wnioski do TK) dominuje nad instrumentami pozytywnymi, takimi jak – zresztą zaskakujące w ustroju parlamentarno-gabinetowym (Kierończyk 1998: 180) – prawo inicjatywy ustawodawczej czy instytucja Rady Gabinetowej. Dodajmy, że uprawnienia pozytywne w razie współistnienia organów egzekutywy o odmiennej proweniencji politycznej również mogą przerodzić się w instrumenty konfliktowe. Wskazuje się np. na ryzyko uchwalania prezydenckich inicjatyw w opozycji do rządu mniejszościowego (Banaszak 2006: 15), a praktyka zwoływania przez Lecha Kaczyńskiego posiedzeń Rady Gabinetowej ujawniła, że i ta instytucja może służyć podnoszeniu temperatury sporu politycznego. Popieranie istnienia takich „twardych” instrumentów z zakresu „hamulców i równowagi” jak weto ustawodawcze uzasadniane bywa często ustrojową rolą prezydenta jako arbitra politycznego. W literaturze znaleźć można jednak rozróżnienie pomiędzy modelem arbitraKpt 2/08 (OTK ZU nr 5/A/2009, poz. 78). Rację ma więc Jerzy Ciapała, pisząc, że współpraca prezydenta z rządem w dziedzinie polityki zagranicznej nieraz nabiera cech „nihilizmu konstytucyjnego”, polegającego (jak zdaje się sugerować) na ignorowaniu nakazu kooperacji, ale równie trafnie konstatuje on, że samo założenie takiej współpracy jest „dość idealistyczne” (Ciapała 2008: 42). Wiąże się ono z wynikającą z art. 10 zasadą podziału i równowagi władz. Zdaniem niektórych twórców Konstytucji musi ona implikować współpracę poszczególnych organów państwowych (Pułło 1998: 39). Takie podejście, jako niewynikające z rozwoju idei podziału władzy, ostro skrytykował Andrzej Pułło, stwierdzając kategorycznie, że ideę tę „wyrażać mogą tylko trzy wyrazy: rozdzielenie, hamowanie i równoważenie”, a „dodanie do tego współpracy eliminuje pierwsze i najważniejsze słowo” (Pułło 1998: 40). 16 Za odpowiedzialność polityczną sensu largo uważam weryfikację wyborczą w razie ubiegania się o reelekcję. 17 Paweł Sarnecki celnie ujmuje ten paradoks w następującą formułę: „mając prawo weta, prezydent ma wpływ, ale nie odpowiada, rząd nie ma wpływu, a odpowiada” (cyt. za Witkowski 2007: 328). K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... żu „władczego” a arbitrażu „autorytetu” (Witkowski 2007: 332–333). Wzorcowym reprezentantem tego pierwszego jest prezydent V Republiki Francuskiej, natomiast Włochy, Niemcy czy Polskę zalicza się raczej do państw realizujących co do zasady drugi wariant, polegający na preferowaniu przez prezydenta-arbitra „miękkich” środków, takich jak „autorytet, mediacja, perswazja, doradztwo” (Witkowski 2007: 333 i cytowana tam literatura). O ile bowiem prezydent francuski wyposażony jest w szereg narzędzi ustrojowych, umożliwiających mu aktywny wpływ na bieżącą politykę, o tyle w pozostałych trzech wymienionych państwach już tak nie jest (Witkowski 2007: 331). Przeciwnie, uważa się, że polski prezydent „jako arbiter nie powinien mieszać się do polityki prowadzonej przez rząd, jego zadaniem nie jest rozwiązywanie bieżących problemów gospodarczych i społecznych” (Wojtyczek 2005: 350). Prezydent-arbiter w polskim modelu powinien skupić się na realizowaniu funkcji i zadań określonych w art. 126 i tylko dla ochrony wymienionych w tym przepisie wartości jego ingerencje w kwestie prowadzenia polityki znajdują uzasadnienie (Wojtyczek 2005: 349–350). Warto zadać sobie pytanie, na ile polska praktyka ustrojowa wskazuje na korzystanie przez prezydentów z prawa weta ustawodawczego w celu wypełnienia roli „aktywnego obrońcy konstytucji” (Witkowski 2007: 332), i do jakiego stopnia zachowywali oni (typową dla prezydenta włoskiego) neutralność polityczną (Witkowski 2007: 331). Zwolennicy obowiązujących regulacji twierdzą, że Konstytucja jest dobra, tylko politycy nie dorastają do jej wymogów. Wydaje się jednak, że zwłaszcza w państwie o tak słabo rozwiniętej kulturze politycznej jak polska młoda demokracja uchwalenie ustawy zasadniczej nieograniczającej w żaden sposób negatywnego wpływu czynników behawioralnych stanowiło błąd. Na tym etapie rozwoju państwowości to raczej Konstytucja powinna być dostosowana do poziomu kultury politycznej elit rządzących niż na odwrót. Ściślej, w obliczu lekceważenia przez polityków konstytucyjnych norm programowych, ilość tego typu norm, a co za tym idzie – „luzów decyzyjnych” – należy ograniczać. Można zaklinać rzeczywistość, jak uczyniono, prezentując naiwną wiarę we współdziałanie władz, ale złych praktyk tą drogą zmienić nie sposób. Z goryczą trzeba przyznać rację Wiktorowi Osiatyńskiemu, który w trakcie debaty w Komisji Konstytucyjnej, protestując przeciwko tworzeniu ustawy zasadniczej w oparciu o wiarę we współdziałanie władz, uznał, że może i byłoby to możliwe „na Samoa czy Hawajach, ale nie w Polsce” (cyt. za Pułło 1998: 40). P O L I T Y K A 137 MACIEJ PACH 3. Weto ustawodawcze w Konstytucji z 2 kwietnia 1997 roku w kontekście prawnoporównawczym oraz na tle wcześniejszych regulacji polskich 138 Zgodnie z art. 122 ust. 5 Konstytucji prezydent RP, o ile nie skorzystał z możliwości stworzonej przez art. 122 ust. 3 (wniosek do TK), „może z umotywowanym wnioskiem przekazać ustawę Sejmowi do ponownego rozpatrzenia” (jest to weto całkowite, a nie selektywne, co wyklucza zakwestionowanie tylko wybranych przepisów). Na podjęcie decyzji prezydent ma 21 dni, co oznacza skrócenie terminu w porównaniu z Małą Konstytucją (Garlicki 2001: 10). Art. 224 ust. 1 expressis verbis wyłącza z zakresu weta prezydenckiego ustawę budżetową i ustawę o prowizorium budżetowym, natomiast art. 235 czyni to implicite w odniesieniu do ustawy o zmianie Konstytucji (np. Garlicki 2001: 10). Wprawdzie wyrażony został pogląd, że ograniczenie w swobodzie posługiwania się wetem stanowić powinny dla prezydenta określone w art. 126 funkcje i zadania, w związku z czym „szczegółowe kompetencje może on spełniać jedynie dla osiągnięcia wskazanych tu celów”, zaś „wykorzystywanie kompetencji (…) w innym celu niż dla realizacji tych ogólnie ujętych zadań (…) byłoby niedopuszczalne” (Sarnecki 1999: 3), jednak zaobserwować można dość powszechny opór doktryny wobec takiego podejścia (np. Chorążewska 2008: 229; Wojtyczek 2005: 347; Zakrzewski 2010: 101). Najciekawszą krytykę przeprowadza Leszek Garlicki, wykorzystując argumenty z zakresu wykładni systemowej przepisów Konstytucji (wskazując, że art. 122 ust. 5 przyznający prezydentowi prawo weta został wyodrębniony z rozdziału o głowie państwa, a więc i oddzielony od art. 126) oraz z wnioskowania a contrario. Garlicki zauważa, że skoro sama ustawa zasadnicza przewiduje explicite materialne wyjątki od prawa stosowania weta, to nie można doszukiwać się jego dalszych, niewyrażonych wprost ograniczeń (Garlicki 2001: 12). Faktycznie, cenny pogląd Pawła Sarneckiego, podzielany też przez Jerzego Ciapałę (Ciapała 2008: 36) należy raczej potraktować jako wskazówkę dla prezydentów, jak korzystać z prawa weta w sposób niezaburzający harmonii systemu rządów, niż jako wiążącą wykładnię art. 122 ust. 5. Warto wreszcie odnotować uzasadniony m.in. praktyką ustrojową sprzeciw Garlickiego wobec prób zawężania dopuszczalnego zakresu materialnego weta do wątpliwości natury pozaprawnej. Prezydenci często bowiem, motywując zwrot ustawy do parlamentu, posługiwali się równolegle zarówno argumentami politycznymi, jak i prawnymi (Garlicki 2001: 11, 12–13). K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... Jeżeli Sejm uchwali zawetowaną ustawę ponownie, prezydent nie ma już pola manewru. W takiej sytuacji Konstytucja obliguje go do podpisania i zarządzenia publikacji ustawy (inaczej niż w okresie obowiązywania Małej Konstytucji nie może on wówczas skierować wniosku do TK). Aby tak się stało, niezbędne jest poparcie 3/5 głosujących w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Ustrojodawca zdecydował się na wybór takiej właśnie większości kwalifikowanej nie bez wahań (por. Chorążewska 2008: 225–226). Początkowo rozważano większość 2/3 (identyczną jak w małej konstytucji i w znowelizowanej w 1989 roku Konstytucji z 1952 roku), ale w obawie przed reelekcją Lecha Wałęsy Komisja Konstytucyjna skłoniła się w stronę większości bezwzględnej, następnie (po porażce wyborczej Wałęsy) powracając do koncepcji 2/3, ostatecznie zaś decydując się na rozwiązanie pośrednie, czyli 3/5. W kontekście większości niezbędnej do przełamywania weta ustawodawczego na świecie występują trzy rozwiązania: weto absolutne, tzn. niepodlegające odrzuceniu (teoretycznie występuje ono w Zjednoczonym Królestwie18), weto zawieszające obalane przez parlament po spełnieniu szczególnych wymogów proceduralnych – albo większością bezwzględną całkowitej liczby deputowanych (Finlandia do 2000 roku, Grecja, Portugalia, Bułgaria, Czechy), albo większością kwalifikowaną 2/3 głosów (USA, Rosja, Ukraina), co jednak stanowi rzadkość – oraz weto zawieszające odrzucane zwykłą większością głosów, występujące w takich państwach, jak: Indie, Włochy, Węgry, Francja, Rumunia, Estonia, Litwa, Słowacja (Garlicki 2001: 7–8). W wielu krajach (Austria, Szwajcaria, Hiszpania, Irlandia, Japonia, Chorwacja, Słowenia) w ogóle brak weta ustawodawczego (Garlicki 2001: 8). W Niemczech weto nie istnieje, jednak w trakcie tzw. sporządzania (Bożek 2007: 166–181), czy też, jak chcą inni, „wygotowywania” ustawy (Szmyt 1993: 215–227) prezydent kontroluje konstytucyjność przedstawionego mu aktu prawnego i może odmówić jego podpisania. Takie rozwiązanie stanowi wskazówkę, że możliwe jest w zbliżonym do polskiego systemie rządów pełnienie przez głowę państwa funkcji strażnika Konstytucji bez nadmiernych ingerencji w proces ustawodawczy. Uprawnienie to jest środkiem prawnym mniej radykalnym od weta czy wniosku do sądu konstytucyjnego, a mimo to może odgrywać istotną rolę (Zakrzewski 2010: 91–92), zarazem nie destabilizując funkcjonowania systemu politycznego. 18 Jednak po raz ostatni zostało zastosowane w 1707 roku (Gdulewicz, Kręcisz 2007: 36). P O L I T Y K A 139 MACIEJ PACH 140 Nawet pobieżny przegląd rozwiązań stosowanych w różnych państwach uprawnia do wyciągnięcia wniosku, że nie zawsze występuje korelacja: silny prezydent – trudne do przełamania weto. Istotnie, taka sytuacja ma miejsce np. w USA czy Rosji, ale już przykłady Francji, Rumunii czy Finlandii (do 2000 roku), a więc ustrojów kwalifikowanych jako semiprezydenckie, nie potwierdzają konieczności istnienia takiej zależności. Wyeksponować warto przypadek francuski, gdzie potężny prezydent posiada prawo weta ustawodawczego, jednak parlament może uchwalić ustawę ponownie większością zwykłą. Sprzeciw głowy państwa wymaga dla swej skuteczności kontrasygnaty. Ustawa trafia z powrotem do parlamentu wyłącznie za zgodą premiera, nie dziwi więc fakt, że jak dotąd w historii V Republiki Francuskiej nastąpiło to zaledwie kilkakrotnie (Jakubiak 2010: 42). W ten sposób weto staje się instrumentem, którym prezydent może de facto wesprzeć rząd w razie uchwalenia przez parlament niepożądanej z punktu widzenia premiera ustawy19, choć niektórzy podważają sens istnienia tej instytucji w obliczu i tak bardzo silnej pozycji rządu w postępowaniu legislacyjnym (por. Sarnecki 2005: 303). Okazuje się tym samym, że weto może być czynnikiem równoważenia egzekutywy i legislatywy, a nie – jak w Polsce – walki wewnętrznej w łonie zantagonizowanej władzy wykonawczej. Wprawdzie zdaniem części doktryny polskie weto może posłużyć prezydentowi również do arbitrażu między rządem a parlamentem i zostać zainspirowane przez gabinet (Chorążewska 2008: 228 i przywoływana tam praca Marii Kruk), ale tego rodzaju przypadki zdarzają się sporadycznie20. Także historia ustroju II RP unaocznia, że silna prezydentura niekoniecznie oznaczać musi wyposażenie głowy państwa w trudne do odrzucenia weto ustawodawcze. W myśl postanowień Konstytucji kwietniowej z 1935 roku niemal wszechwładny i niepodlegający politycznej odpowiedzialności prezydent dysponował wprawdzie możliwością zwrotu ustawy parlamentowi z żądaniem ponownego jej rozpatrzenia, jednak weto było oddalane większością ustawowej liczby posłów i senatorów (Garlicki 2001: 8). Na dodatek posługiwanie się 19 Warto zwrócić uwagę, że obwarowanie skuteczności weta ustawodawczego wymogiem uzyskania kontrasygnaty osłabia pozycję francuskiego prezydenta w okresach „kohabitacji”. Weto we Francji nie posiada więc charakteru instytucji prawnej wzmacniającej status głowy państwa w ramach dwuczłonowej egzekutywy. 20 Przypadek taki miał miejsce w 2005 roku, w okresie funkcjonowania mniejszościowego rządu Marka Belki. Wówczas z prośbą do prezydenta o zawetowanie ustawy wystąpił Minister Finansów (Chorążewska 2008: 237). K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... nim opatrzono wymogiem uzyskania kontrasygnaty premiera i właściwego ministra, co skądinąd kłóciło się wyraźnie z koncepcją szerokich prerogatyw głowy państwa zrealizowaną w tej Konstytucji (Ciapała 1997: 36). W pełni spójna była za to w tym zakresie Konstytucja marcowa z 1921 roku, w której prezydent posiadał bardzo ograniczoną pozycję ustrojową i w związku z tym nie otrzymał uprawnienia do kwestionowania efektów prac ustawodawczych parlamentu. Bezspornie za koherentne należy też uznać postanowienia noweli konstytucyjnej z 1989 roku i Małej Konstytucji z 1992 roku, w których cechujący się znaczącą rangą ustrojową prezydent uzyskał możliwość wetowania ustaw, inaczej niż obecnie w żaden sposób nieograniczoną przedmiotowo. W świetle całokształtu ówczesnych regulacji statusu głowy państwa nawet ustanowienie trudnej do osiągnięcia w parlamencie większości kwalifikowanej 2/3 głosujących ocenić wolno jako usprawiedliwione. Problematyczne natomiast wydaje się minimalne zaledwie obniżenie tej większości (do poziomu 3/5 głosujących) w aktualnie obowiązującej Konstytucji RP, skoro równocześnie wyraźnie zredukowano pozycję ustrojową prezydenta. Zaprezentowany przegląd rozwiązań konstytucyjnych stosowanych na świecie i w historii Polski uprawnia bowiem do wniosku, że o ile w przypadku silnej prezydentury występują dwa podejścia (weto „twarde” lub „miękkie”), o tyle w razie opowiedzenia się przez ustrojodawcę za ograniczonym stanowiskiem ustrojowym prezydenta nie spotyka się równoczesnego przypisywania mu prawa weta gwarantującego przewagę w sytuacji konfliktu z parlamentem. Niemal powszechnie (np. Balicki 1999: 45; Borkowski 1997: 79; Garlicki 2001: 11; Sarnecki 2000: 89; Więckowska 2003: 37; Wojtyczek 2005: 355; Zakrzewski 2010: 101) podzielany jest w literaturze pogląd o prawie weta ustawodawczego jako prerogatywie głowy państwa, oparty na katalogu prerogatyw zawartym w art. 144 ust. 3 pkt 6, gdzie wymieniona też została „odmowa podpisania ustawy”. Jerzy Ciapała zwraca jednak uwagę, że to sformułowanie odnosi się do sytuacji z art. 122 ust. 4 zd. 1, a więc następstw orzeczenia przez TK o niezgodności ustawy z Konstytucją, natomiast w art. 122 ust. 5 ustrojodawca przyznał prezydentowi możliwość „przekazania ustawy Sejmowi z umotywowanym wnioskiem do ponownego rozpatrzenia” (Ciapała 2008: 36). Wprawdzie autor ten racjonalnie konstatuje, że wykorzystująca tę niekonsekwencję terminologiczną wykładnia „antyprezydencka” (odmawiająca traktowania prawa weta jako prerogatywy) byłaby bardzo ryzykowna, jednak warto pochwalić wnioskodawców P O L I T Y K A 141 MACIEJ PACH 142 projektu ustawy o zmianie Konstytucji RP za propozycję wyraźnego dopisania do katalogu prerogatyw „wniosku do Sejmu o ponowne rozpatrzenie ustawy”21. Ewentualna realizacja tego postulatu zlikwiduje konieczność rozszerzającej wykładni pojęcia „odmowa podpisania ustawy” (por. Garlicki 2001: 11). Uzasadniony wydaje się pogląd Ryszarda Balickiego, że w obliczu poważnych trudności w funkcjonowaniu koalicji rządowej, jakie wywołuje praktyka stosowania przez prezydenta weta ustawodawczego (a wynikających z konieczności uzyskania poparcia przynajmniej części parlamentarnej opozycji dla jego przełamania, co zwykle jest właściwie niewykonalne), należałoby objąć ten instrument ustrojowy wymogiem kontrasygnaty przez premiera (por. Balicki 1999: 52–53). Część doktryny popiera taki postulat (Zakrzewski 2010: 107; Ciapała 1997: 50–51), inni jej przedstawiciele odnoszą się do niego sceptycznie (Chorążewska 2008: 229), ale zgodzić się należy ze zwolennikami tego pomysłu, że jego realizacja stworzyłaby praktykę stosowania weta tylko w wyjątkowych wypadkach, co z kolei przekształciłoby je w instrument równoważenia władz (Ciapała 1997: 51). I choć przesadny jest pogląd (Stembrowicz 1982: 250) o niezgodności a limine instytucji weta ustawodawczego z zasadą podziału władzy, to w przypadku wszelkich wariantów ustroju parlamentarnego zasadzie tej towarzyszyć przecież powinna zasada równowagi. Konieczność zaś przełamywania weta prezydenckiego wysoką większością kwalifikowaną utrudnia jej urzeczywistnianie. Propozycja kontrasygnowania wniosków o ponowne rozpatrzenie ustawy warta jest więc uwzględnienia, choć innym rozwiązaniem może być obniżenie wymaganej do ponownego uchwalenia ustawy większości. Kończąc analizę prawną omawianej instytucji ustrojowej, należy jeszcze podkreślić, że wniosek prezydenta musi zostać uzasadniony. Nie sposób jednak zgodzić się z tezą, że „zamieszczanie przez głowę państwa w uzasadnieniach wniosków (…) dogłębnej analizy przedstawianych do podpisu regulacji prawnych (…) stało się zwyczajem konstytucyjnym” (Więckowska 2003: 54). Trudno mówić o zwyczaju, bo sam przepis explicite formułuje wymóg umotywowania weta. Nie zawsze też analizy te były „dogłębne” – obok obszernie uargumentowanych zdarzały się i lakoniczne (por. Sejm RP III kadencji, druk nr 3365). 21 Poselski projekt ustawy o zmianie Konstytucji RP (Sejm RP VI kadencji, druk nr 2989), art. 1 pkt 13 lit. a. K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... 4. Praktyka stosowania weta ustawodawczego od 1997 roku Analiza instytucji weta ustawodawczego w oderwaniu od praktyki jej wykorzystywania uniemożliwiałaby sformułowanie konkluzji co do zasadności jej utrzymania bądź wyeliminowania z Konstytucji. Należy więc w tym miejscu dokonać skrótowego choćby przeglądu argumentacji, którą posługiwali się kolejni prezydenci, motywując wnioski o ponowne rozpatrzenie ustawy, a także zweryfikować skuteczność tych wniosków. W polskiej literaturze odnaleźć można taki przegląd w odniesieniu do prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego (Więckowska 2003, także Chorążewska 200822). Powtarzanie go mijałoby się z celem, natomiast warto przytoczyć konkluzje autorki i ustosunkować się do nich w oparciu o dokładniejsze zbadanie niektórych decyzji ówczesnej głowy państwa. Analiza wet ustawodawczych zastosowanych przez Aleksandra Kwaśniewskiego zdaniem Anny Chorążewskiej pozwala na wyróżnienie trzech głównych powodów posługiwania się tym narzędziem ustrojowym: 1) naruszenie przez ustawę podstawowych zasad konstytucyjnych; 2) naruszenie konstytucyjnego trybu uchwalania ustaw; 3) niebezpieczeństwo wywołania przez ustawę niekorzystnych skutków prawnych, ekonomicznych lub społecznych (Chorążewska 2008: 238). Autorka zauważa, że w ramach tej ostatniej grupy można wyodrębnić troskę o bezpieczeństwo finansów publicznych, gdyż w aż 13 z 33 wniosków o ponowne rozpatrzenie ustawy prezydent uzasadniał weto nadmiernym obciążeniem budżetu państwa (Chorążewska 2008: 238–239). W istocie, przynajmniej w sferze deklaracji, Aleksander Kwaśniewski kierował się przedstawionymi powyżej motywami. W bardzo wielu wnioskach o ponowne rozpatrzenie ustawy zamieszczone zostały rozmaite argumenty natury prawnokonstytucyjnej (z dwóch pierwszych wskazanych przez Chorążewską grup), co prezydent uzasadniał swoją rolą strażnika Konstytucji RP, nieraz wykorzystując przy tym tezy z orzecznictwa TK. Występowały one albo samodzielnie, albo równolegle z argumentami politycznymi, ekonomicznymi czy społecznymi. Czy jednak ocena autorki („Stosunkowo niewielka liczba prezydenckich wniosków o ponowne rozpatrzenie ustaw pozwala twierdzić, iż głowa państwa nie starała się być konkurencyjnym w stosunku do rządu ośrodkiem władzy, realizującym własną politykę” – Chorążewska 2008: 238) jest trafna? Wydaje się, że bardzo odbiega 22 Jest to ta sama autorka po zmianie stanu cywilnego. Publikacja z 2008 roku, w przeciwieństwie do wcześniejszej, obejmuje cały okres sprawowania urzędu prezydenckiego przez Aleksandra Kwaśniewskiego. P O L I T Y K A 143 MACIEJ PACH 144 ona od faktów, a sprzeciw wobec tej oceny można uzasadnić treścią poszczególnych wniosków prezydenckich. Tytułem przykładu warto tu przytoczyć weto (Sejm RP III kadencji, druk nr 152) do ustawy z dnia 11 grudnia 1997 roku o zmianie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, którą uchwalono z inicjatywy rządu AWS-UW. Prezydent w wąskim zakresie motywował swój protest racjami natury prawnej (zresztą ujętymi nad wyraz ogólnikowo), koncentrując się na wyrażeniu odmiennego od twórców ustawy stosunku do nauczania w szkołach przedmiotu „wiedza o życiu seksualnym człowieka”. W przeciwieństwie do rządu i parlamentu Aleksander Kwaśniewski opowiedział się za obligatoryjnym nauczaniem tego przedmiotu, uznając to za konieczność w obliczu restrykcyjności polskiego prawa antyaborcyjnego, wymuszającego niejako odpowiedzialną edukację seksualną. Uprawnione zatem jest stwierdzenie, że prezydent zaproponował opozycyjną wobec rządu linię polityczną. Ciekawy przykład weta o charakterze ściśle politycznym stanowi wniosek o ponowne rozpatrzenie (Sejm RP III kadencji, druk nr 465) ustawy z dnia 1 lipca 1998 roku o wprowadzeniu zasadniczego trójstopniowego podziału terytorialnego państwa, w którym ostrze krytyki prezydenta skierowane zostało przeciwko decyzji rządu Jerzego Buzka o wprowadzeniu podziału Polski na 15 województw. Według Aleksandra Kwaśniewskiego województw powinno być 17, ponieważ pokrzywdzono region staropolski i środkowopomorski. Co ciekawe, pierwotnie prezydent popierał zamysł utworzenia mniejszej ich liczby, ale zmienił zdanie, zapewne pod wpływem masowych protestów mieszkańców tych miast, które utracić miały status wojewódzkich (por. Dudek 2004: 458–459). Prezydent dość karkołomnie starał się kamuflować wrażenie kierowania się przesłankami populistycznymi, zarzucając ustawie naruszenie ogólnych norm programowych Konstytucji oraz sprzeniewierzenie się postanowieniom ratyfikowanej przez Polskę umowy międzynarodowej, która nakazuje każdą zmianę granic jednostek podziału terytorialnego konsultować z mieszkańcami. Trzeba jednak podkreślić, że wszelkie konsultacje społeczne mają charakter wyłącznie opiniodawczy, a nie rozstrzygający, i organy państwowe, podejmując decyzje, nie muszą kierować się ich wynikami, nawet jeśli oczekuje tego od nich prezydent RP. Bodaj najbardziej brzemiennym w skutki okazało się weto (Sejm RP III kadencji, druk nr 1538) do przygotowanej przez Ministra Finansów ustawy z dnia 20 listopada 1999 roku o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz o zmianie niektórych innych ustaw. Nie udało się go przełamać, przez co uniemożliwiona została K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... poważna reforma podatkowa (por. szerzej Baczyński 1999), a wydaje się, że argumenty natury konstytucyjnej miały na celu jedynie formalne przesłonięcie rozstrzygnięcia o charakterze wybitnie politycznym. Aleksander Kwaśniewski posłużył się tym razem wszystkimi trzema rodzajami racji wyróżnionymi przez Annę Chorążewską. Zarzucił ustawie, że „została przyjęta z pogwałceniem rzetelnej procedury legislacyjnej”, czego koronnym dowodem miało być wykorzystanie przez posła koalicji rządowej instytucji wniosku mniejszości „w celu niedopuszczenia do rozpatrzenia przez Sejm stanowiska opozycji” (Sejm RP III kadencji, druk nr 1538: 2). Jakkolwiek zgodzić się można, że stosowanie tego typu „kruczków” regulaminowych budzi zastrzeżenia natury etycznej, to jednak nie sposób twierdzić, że prawo zezwala na posługiwanie się wspomnianą instytucją prawną wyłącznie posłom określonych, opozycyjnych klubów parlamentarnych. Ten zarzut sprawia więc wrażenie niezbyt przekonującego, podobnie jak teza o naruszeniu przez ustawę ogólnych zasad konstytucyjnych, takich jak zasada sprawiedliwości społecznej czy zasada demokratycznego państwa prawnego. Zwłaszcza co do tej pierwszej prezydent dokonał nad wyraz rozszerzającej ją wykładni, wykorzystującej nawet odwołanie do preambuły Konstytucji RP, której normatywny charakter bywa kwestionowany. Argumentację zamykała zaś populistyczna teza o uprzywilejowaniu przez ustawę bogatszych Polaków, która wskazuje na zupełnie odmienną od rządu wizję systemu podatkowego. Weta do innych ustaw miały dowodzić np. troski prezydenta o zapobieżenie powstaniu poczucia krzywdy wśród obywateli (por. Więckowska 2003: 47) lub zamiaru uniknięcia „nieuzasadnionej likwidacji spółdzielni, motywowanej tylko chęcią pozyskania przez grupę członków mienia spółdzielni” (Sejm RP III kadencji, druk nr 3437: 2). Wprawdzie tego rodzaju argumenty natury politycznej (często zresztą demagogiczne) Aleksander Kwaśniewski przeplatał wielokrotnie zarzutami niezgodności ustaw z Konstytucją, jednak na ogół stosował przy tym wykładnię rozszerzającą takich zasad, jak: demokratyczne państwo prawne, sprawiedliwość społeczna, równość wobec prawa. Znamienne, że prezydent decydował się na weto również w tych sytuacjach, gdy jego wątpliwości przybierały wymiar wyłącznie prawny, choć mógł przecież skorzystać z możliwości uruchomienia kontroli prewencyjnej przed TK. Wolno powątpiewać, czy Kwaśniewski słusznie chciał uniknąć angażowania TK do wypowiadania się ponownie „w tej samej sprawie” (Chorążewska 2008: 238), zwłaszcza że często sprawy prima facie zbliżone Trybunał rozstrzyga w odmienny sposób. Realizacja funkcji strażnika Konstytucji przez prezydenta niekiedy przybierała groteskowy charakter – weto (Sejm RP III kadencji, druk P O L I T Y K A 145 MACIEJ PACH 146 nr 2546) do ustawy z dnia 21 grudnia 2000 roku o urzędzie Prezesa Głównego Urzędu Administracji Publicznej opierało się na zarzucie przekazania prezesowi Rady Ministrów zadań z zakresu działu „administracja publiczna”, co – w obliczu braku instytucji indywidualnego wotum nieufności wobec premiera – uniemożliwiało parlamentarną kontrolę nad nim. W tym kontekście wskazać trzeba na art. 147 ust. 3 Konstytucji, umożliwiający expressis verbis premierowi i wicepremierowi pełnienie funkcji ministra. Zarzut sformułowany przez prezydenta polegał więc na podważeniu spójności poszczególnych przepisów Konstytucji, a może nawet na zasugerowaniu, że istnieje jakaś ich hierarchia, co jest nieprawdą. Tego rodzaju potknięcia głowy państwa nakazują zastanowić się nad predyspozycjami piastunów tego urzędu do realizowania funkcji strażnika Konstytucji. Zastrzeżenia budzi też zdiagnozowane przez Annę Więckowską rozszerzenie wykładni art. 126 ustawy zasadniczej o funkcję „strażnika bezpieczeństwa finansowego państwa”. Czy prezydent, wetując aż 13 z 33 ustaw z powodów natury finansowej, nie usiłował przy okazji zaingerować w sprawy zastrzeżone do wyłącznej kompetencji Rady Ministrów, skoro to ona została konstytucyjnie umocowana do kierowania wykonaniem budżetu (art. 146 ust. 4 pkt 6 in principio)? Skuteczność weta należy oceniać przez pryzmat liczby ustaw ponownie uchwalonych przez parlament (Glajcar 2006: 91). Stosowanie weta przez Aleksandra Kwaśniewskiego było w takim razie narzędziem niezwykle skutecznym, skoro spośród 33 zgłoszonych przezeń wniosków tylko w 3 przypadkach Sejmowi udało się ustawę po raz drugi uchwalić (por. Zakrzewski 2010: 104). Dla Anny Chorążewskiej zaledwie trzykrotne przełamanie weta stanowi dowód na powściągliwość prezydenta w korzystaniu z tego instrumentu prawnego (Chorążewska 2008: 238). Odmiennie ocenia problem Piotr Zakrzewski, akcentując kluczowe znaczenie niektórych zawetowanych ustaw i odnotowując zdecydowany wzrost aktywności „hamującej” prezydenta w okresie po utracie władzy przez bliski mu SLD na rzecz koalicji partii centroprawicowych (por. Zakrzewski 2010: 104). Również Rafał Glajcar zauważa wyraźnie zwyżkową tendencję do wetowania w trakcie „kohabitacji” (Glajcar 2006: 91). O ile jednak 5 z 33 wet Aleksandra Kwaśniewskiego odnosiło się do ustaw uchwalonych w trakcie rządów lewicy, o tyle Lech Kaczyński tylko raz skorzystał z posiadanego uprawnienia w czasie, gdy władzę sprawowało Prawo i Sprawiedliwość, natomiast aż 18-krotnie w latach 2007–2010, gdy prezesem Rady Ministrów był Donald Tusk (Zakrzewski K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... 2010: 105)23. Tragicznie zmarły pod Smoleńskiem prezydent zachowywał się de facto jak patron opozycji, wielokrotnie podkreślając w publicznych wystąpieniach osiągnięcia rządu kierowanego przez jego brata Jarosława Kaczyńskiego i krytykując politykę Donalda Tuska. Praktyka wykorzystywania prawa weta ustawodawczego w tym okresie wskazuje na aspiracje prezydenta do roli konkurencyjnego względem rządu czynnika politycznego. Modelowo potwierdza tę tezę motywacja zaprezentowana przez głowę państwa w związku z wetem (Sejm RP VI kadencji, druk nr 2340) do ustawy z dnia 28 sierpnia 2009 roku o zmianie ustawy o prokuraturze oraz niektórych innych ustaw, z której wyraźnie wynika (mimo obecności również zastrzeżeń prawnych) zasadniczo opozycyjna wobec rządu prezydencka wizja ustroju prokuratury. Prezydent w szczególności sprzeciwił się rozdzieleniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, co w jego przekonaniu znacząco ograniczało możliwość prowadzenia skutecznej polityki karnej przez Radę Ministrów, a więc i wykonywania konstytucyjnego zadania zapewniania bezpieczeństwa wewnętrznego państwa i porządku publicznego (art. 146 ust. 4 pkt 7). Zatem prezydent oprotestował już samo podstawowe założenie reformy, kontestując przyjętą przez rząd i zaaprobowaną przez parlament strategię realizacji wspomnianego zadania obciążającego Radę Ministrów. Antagonistyczne względem rządu i jego zaplecza parlamentarnego podejście zaprezentował też Lech Kaczyński, wetując 3 z 6 ustaw tworzących tzw. pakiet zdrowotny. Jeszcze przed ich uchwaleniem prezydent, powtarzając, że „w sprawach służby zdrowia jest socjalistą”, krytykował wolnorynkowe propozycje koalicji PO-PSL. W uzasadnieniu weta (Sejm RP VI kadencji, druk nr 1436) do ustawy z dnia 6 listopada 2008 roku o zakładach opieki zdrowotnej odnajdujemy liczne sformułowania mające eksponować wrażliwość społeczną głowy państwa24, choć argumentację oparto także m.in. na zarzucie naruszenia konstytucyjnego obowiązku zapewnienia równego dostępu do świadczeń publicznej opieki zdrowotnej (Sejm RP VI kadencji, druk nr 1436: 7–8). Przykład sprzeciwu motywowanego głównie ra23 Warto dodać na marginesie, że 19 razy prezydent składał wnioski do TK uruchamiające prewencyjną kontrolę konstytucyjności ustaw. W latach 2005–2007 nigdy nie korzystał z tego uprawnienia. Dla porównania Aleksander Kwaśniewski zastosował art. 122 ust. 3 Konstytucji RP 13-krotnie w okresie funkcjonowania rządu Jerzego Buzka i 9 razy w kadencji 2001–2005, gdy urząd premiera pełnili Leszek Miller i Marek Belka (Zakrzewski 2010: 104–105). 24 Np. „Ochrona zdrowia jest (…) ostatnią dziedziną życia społecznego, w której mogłyby obowiązywać zasady wolnego rynku, gdzie nie można wykluczyć sytuacji, iż zdrowie stałoby się swoistego rodzaju towarem, a pacjent postrzegany byłby jako potencjalne źródło zysku”. P O L I T Y K A 147 MACIEJ PACH 148 cjami społecznymi stanowi też słynne weto (Sejm RP VI kadencji, druk nr 1475) do ustawy z dnia 6 listopada 2008 roku o emeryturach pomostowych, które jednak okazało się nieskuteczne25. Przejawem sprzecznej z duchem Konstytucji tendencyjności prezydenta było weto (Sejm RP VI kadencji, druk nr 531) do ustawy z dnia 25 kwietnia 2008 roku o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji oraz niektórych innych ustaw. Czytamy w jego uzasadnieniu m.in., że „dążenie do zmiany zasad obsady personalnej stanowisk związanych z oddziaływaniem na funkcjonowanie radiofonii i telewizji nie powinno stanowić przedmiotu regulacji ustawowej samoistnej, to jest dokonywanej w oderwaniu od projektowanej reformy systemu” (Sejm RP VI kadencji, druk nr 531: 1) oraz że „ustawa (…) nie gwarantuje »odpartyjnienia« Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz nie wzmacnia jej autorytetu” (Sejm RP VI kadencji, druk nr 531: 1–2). Nie miejsce tu na ocenę trafności tych uwag, trzeba jednak przypomnieć, że Lech Kaczyński podpisał w V kadencji Sejmu ustawę z dnia 29 grudnia 2005 roku o przekształceniach i zmianach w podziale zadań i kompetencji organów państwowych właściwych w sprawach łączności, radiofonii i telewizji, na mocy której zredukowano liczebność KRRiT i postanowiono o wygaszeniu kadencji dotychczasowych jej członków. Dzięki tej ustawie umożliwiono wprowadzenie „swoich” przedstawicieli do KRRiT przez PiS, LPR i Samoobronę, co stanowiło główny powód jej uchwalenia. Zawetowanie ustawy uchwalonej pod auspicjami rządu Donalda Tuska z powodów, które powinny były stać się przesłankami sprzeciwu także wobec ustawy z 2005 roku, dowodzi trafności opinii o Lechu Kaczyńskim jako „jednym z najważniejszych, aczkolwiek nieformalnych wyrazicieli woli opozycji” (Zakrzewski 2010: 105). Interesujące natomiast, że w razie wątpliwości wyłącznie konstytucyjnej natury prezydent Kaczyński decydował się zazwyczaj na składanie wniosków do TK (por. Zakrzewski 2010: 105), realizując wysuwany niekiedy w doktrynie postulat (por. Ciapała 1997: 45–46; Zakrzewski 2010: 106), aby w takich przypadkach preferować tę właśnie instytucję jako właściwszą metodę urzeczywistniania funkcji strażnika Konstytucji. Trzeba jednak zadać pytanie (analogiczne zresztą i w odniesieniu do weta), dlaczego w latach 2005–2007 w ogóle się nią nie posługiwał. Prezydent powinien permanentnie stać na straży po25 Prezydent zaniepokojony był znacznym ograniczeniem kręgu uprawnionych do otrzymywania emerytur pomostowych, iluzorycznymi, jego zdaniem, obietnicami uruchomienia programów profilaktycznych dla osób pozbawionych prawa do tego rodzaju emerytury, a także brakiem porozumienia ze związkami zawodowymi. K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... stanowień Konstytucji, a nie tylko w okresach współistnienia z premierem reprezentującym odmienny światopogląd. Jak dotąd Bronisław Komorowski, sprawując urząd prezydenta RP od 15 miesięcy, jedynie dwukrotnie skorzystał z prawa weta (Sejm RP VI kadencji, druk nr 4001 i druk nr 4623). Jest jeszcze zbyt wcześnie na sformułowanie ostatecznych uogólnień co do praktyki obecnej głowy państwa w zakresie omawianej tu problematyki. Dotychczasowe wnioski o ponowne rozpatrzenie dotyczyły: ustawy z dnia 25 lutego 2011 roku o utworzeniu Akademii Lotniczej w Dęblinie oraz ustawy z dnia 1 lipca 2011 roku o nasiennictwie. Obie te ustawy trudno uznać za fundamentalne dla rozwoju państwa, jednak warto podkreślić, że mimo harmonijnej, co do zasady, współpracy Komorowskiego z gabinetem Donalda Tuska, zdarzają się sytuacje, gdy głowa państwa wywodząca się z tego samego co aktualny premier środowiska politycznego gotowa jest oprotestować nieodpowiadające jej propozycje parlamentu. Przykład weta blokującego utworzenie uczelni w Dęblinie może wskazywać, że szczególną niezależność prezydent Komorowski zamierza prezentować w dziedzinie, w której sam, jako były szef MON, ma doświadczenie rządowe. Weto motywowane było bowiem odmienną od zaproponowanej przez Sejm i Senat prezydencką koncepcją rozwoju wojskowego szkolnictwa wyższego. Z kolei weto do ustawy o nasiennictwie Komorowski uzasadnił przede wszystkim wadliwym sposobem implementacji prawa unijnego w zakresie roślin modyfikowanych genetycznie (tzw. GMO) oraz niejasnością szeregu jej przepisów. Oba weta okazały się skuteczne – pierwszego Sejm nie zdołał „przełamać”, natomiast drugim nie zdążył zająć się przed końcem kadencji. 5. Konkluzje Jak wykazała praktyka ustrojowa, nie można zgodzić się z Anną Więckowską piszącą o „bezzasadności określania prezydenckiego prawa odmowy podpisania ustawy mianem weta politycznego” (Więckowska 2003: 54). Przedstawiona w niniejszym artykule analiza wybranych uzasadnień do prezydenckich wniosków pokazuje, że kwestie stricte polityczne nieraz stanowiły zasadniczy motyw decyzji głowy państwa. Jeszcze częściej zaś prezydenci przytaczali racje o charakterze prawnokonstytucyjnym głównie jako pretekst do zdezawuowania ustaw, które nie odpowiadały im z powodów czysto politycznych. Posługując się instytucją weta, Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński usiłowali niekiedy tylko korygować politykę rządu, ale w niektórych przypadkach wyraźnie utrudniali jej prowadzenie, stając się konkurencyjP O L I T Y K A 149 MACIEJ PACH 150 nym organem egzekutywy, co jest sprzeczne z ideą prezydenta-arbitra. W okresach współistnienia z rządami o bliskiej im tożsamości politycznej prezydenci bądź to dalece redukowali aktywność (Kwaśniewski), bądź zupełnie dezaktywowali się na polu stania na straży Konstytucji RP (czego istotną formą jest przecież korzystanie z prawa weta i wnioskowania do TK). Taka sytuacja uprawnia do stwierdzenia okresowego przynajmniej występowania w Polsce karykatury arbitrażu politycznego. Skądinąd funkcję obrońcy ustawy zasadniczej (i arbitra) prezydent RP znacznie lepiej mógłby realizować, ograniczając się do kierowania wniosków do Trybunału Konstytucyjnego, którego sędziowie posiadają odpowiednie gwarancje niezależności, a przede wszystkim wysokie kwalifikacje prawnicze, umożliwiające im rzetelniejszą ocenę konstytucyjności przepisów prawa. Warto podkreślić, że znaczna część wniosków prezydenckich do TK wcale nie kończyła się orzeczeniami o niezgodności ustaw z Konstytucją RP – z 13 wniosków Aleksandra Kwaśniewskiego z okresu rządów Jerzego Buzka zaledwie jeden raz (!) sędziowie podzielili w pełni wątpliwości prezydenta, sześciokrotnie orzekli o częściowej zgodności przepisów z Konstytucją i również sześć razy o zgodności (Zakrzewski 2010: 104). Orzeczenia TK nie potwierdzają więc zbyt często obaw głowy państwa; przypuszczalnie podobnie byłoby z niejednym motywowanym przesłankami prawnymi wetem, gdyby Trybunał mógł przeanalizować zawartą w nim argumentację. Taki obraz rzeczywistości skłania do rezygnacji z instytucji weta zawieszającego, które w praktyce wielokrotnie okazywało się wetem absolutnym (za rządów Jerzego Buzka tylko jedną z 28 zakwestionowanych ustaw – o IPN – udało się Sejmowi uchwalić ponownie!). Intencją ustrojodawcy było wprowadzenie do polskiego systemu rządów elementu skłaniającego parlament do ponownej refleksji nad kontrowersyjnymi ustawami. Tymczasem w obecnym kształcie, gdy już weto w ogóle jest wykorzystywane, mamy do czynienia nie z instrumentem wywoływania refleksji, tylko z „twardym” narzędziem prowadzenia polityki w opozycji do podstawowego organu egzekutywy, jakim jest rząd. Tym samym Rada Ministrów, na której spoczywa realna odpowiedzialność za sprawy państwowe, napotyka na poważne utrudnienie we wdrażaniu założonego przez siebie programu politycznego. Alternatywę dla zniesienia instytucji weta stanowi obniżenie wymaganej do jego przełamania większości do poziomu większości bezwzględnej. Propozycja taka pojawiła się w doktrynie i została uzasadniona intencją zwiększenia możliwości reformatorskich rządu (Balicki 2010: 345–346). Dla realizacji swojego programu rząd nie będzie już bowiem musiał zabiegać o poparcie części opozycji, na które nie może K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... liczyć bez „poniesienia wysokiej ceny politycznej, określanej nie zawsze według jasnych i czytelnych zasad” (Balicki 2010: 346). Pomysł wydaje się warty rozważenia, podobnie jak i wcześniejszy postulat tego samego autora, dotyczący uzależnienia skuteczności prawnej weta od uzyskania kontrasygnaty premiera. W takiej sytuacji weto nabrałoby wprawdzie niewielkiego znaczenia ustrojowego, jednak stałoby się faktycznie czynnikiem wywoływania refleksji, a nie blokadą w tworzeniu prawa, nie tracąc przy tym zalety, jaką stanowi możliwość zapoznania się przez społeczeństwo z różnymi spojrzeniami na dany problem (por. Balicki 1999: 45). Trzeci wariant to wprowadzenie możliwości okresowego (np. sześciomiesięcznego) wyłączenia, np. na wniosek premiera za zgodą Senatu, korzystania przez prezydenta z prawa weta podczas danej kadencji parlamentu, przy zachowaniu prawa inicjowania prewencyjnej kontroli konstytucyjności uchwalonych wtedy ustaw (por. szerzej Pach 2010: 115–116). Opisana w niniejszym artykule niespójność polskiego systemu rządów, której jednym z dwóch (obok powszechności elekcji prezydenta) głównych przejawów jest kompetencja głowy państwa do wetowania ustaw, powstała, jak się wydaje, w rezultacie myślenia abstrahującego od realizmu politycznego. W pracach nad Konstytucją powszechny był wśród ekspertów idealizm, wyrażający się np. założeniem, że politycy dostosują się do postawionych im w ustawie zasadniczej wymogów współpracy ponad partyjnymi podziałami. Praktyka uzmysłowiła zresztą politykom, że generowanie konfliktów może im przysporzyć poparcia wśród elektoratu, czego dowodem jest trwająca ewolucja polskiego systemu partyjnego w stronę dwubiegunowości. Dlatego niewielkie są szanse na uchwalenie w nadchodzących latach zmian w Konstytucji zbliżających nasz system rządów jeszcze bardziej do modelu kanclerskiego, czego domaga się część reprezentantów doktryny (por. Balicki 2010: 342; Banaszak 2011: 33; Szmyt 2011: 130–131; Skotnicki 2011: 111; por. też Zubik 2011: 142 i per facta concludentia Witkowski 2007: 343), a co uczyniłoby Rzeczpospolitą państwem konstytucyjnie dobrze urządzonym, posiadającym ustrój klarowny i harmonijny. Bibliografia Baczyński, Jerzy (1999), Wet za wet, „Polityka”, nr 49, s. 15 Balicki, Ryszard (1999), Weto prezydenckie jako element postępowania legislacyjnego, „Przegląd Sejmowy”, nr 3, s. 42–53. P O L I T Y K A 151 MACIEJ PACH 152 Balicki, Ryszard (2010), Relacje między organami władzy wykonawczej – na drodze do systemu kanclerskiego?, [w:] Bogusław Banaszak, Mariusz Jabłoński (red.), Konieczne i pożądane zmiany Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r., Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, s. 329–353. Banaszak, Bogusław (2006), Egzekutywa w Polsce – stan obecny i uwagi de lege fundamentali ferenda, „Przegląd Sejmowy”, nr 3, s. 9–27. Banaszak, Bogusław (2009), Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, Warszawa: C.H. Beck Banaszak, Bogusław (2011), Odpowiedź na Ankietę konstytucyjną, [w:] Bogusław Banaszak, Jarosław Zbieranek (red.), Ankieta konstytucyjna, Warszawa: Instytut Spraw Publicznych, s. 23–39. Bankowicz, Marek (2006), Demokracja. Zasady, procedury, instytucje, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Borkowski, Tomasz (1997), System rządów w nowej Konstytucji, „Państwo i Prawo”, z. 11–12, s. 71–85. Chorążewska, Anna (2008), Model prezydentury w praktyce politycznej po wejściu w życie Konstytucji RP z 1997 r., Warszawa: Wydawnictwo Sejmowe. Ciapała, Jerzy (1997), Udział Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w ustawodawstwie, „Przegląd Sejmowy”, nr 3, s. 34–51. Ciapała, Jerzy (2008), Charakter kompetencji Prezydenta RP. Uwagi w kontekście kompetencji w zakresie powoływania sędziów, „Przegląd Sejmowy”, nr 4, s. 31–45. Dudek, Antoni (2004), Pierwsze lata III Rzeczypospolitej. 1989-2001, Kraków: Wydawnictwo „Arcana”. Garlicki, Leszek (2001), Komentarz do artykułu 122, [w:] Leszek Garlicki (red.), Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, t. 2, Warszawa: Wydawnictwo Sejmowe, s. 1–30. Garlicki, Leszek (2009), Polskie prawo konstytucyjne. Zarys wykładu, Warszawa: Liber. Gdulewicz, Ewa; Kręcisz, Wojciech (2007), Ustrój polityczny Wielkiej Brytanii, [w:] Wiesław Skrzydło (red.), Ustroje państw współczesnych, t. 1, Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, s. 9–53. Glajcar, Rafał (2006), Relacje prezydenta z organami władzy ustawodawczej, [w:] Rafał Glajcar, Marek Migalski (red.), Prezydent w Polsce po 1989 r. Studium politologiczne, Warszawa: Wydawnictwo Sejmowe, s. 59–103. Jakubiak, Łukasz (2010), Koabitacja w systemie politycznym V Republiki Francuskiej, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kierończyk, Przemysław (1998), Regulacja instytucji Prezydenta RP w nowej Konstytucji RP, „Gdańskie Studia Prawnicze”, t. 3, s. 167–191. Mojak, Ryszard (1997), Pozycja ustrojowa Prezydenta RP w świetle nowej Konstytucji, „Państwo i Prawo”, z. 11–12, s. 54–70. Mojak, Ryszard (2007), Parlament a rząd w ustroju Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej, Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Pach, Maciej (2010), Możliwości i celowość recepcji na grunt polski współczesnych niemieckich regulacji prawnokonstytucyjnych w zakresie władzy wykonawczej, „Kultura i Polityka”, nr 8, s. 107–120. Piotrowski, Ryszard (2007), Zasada podziału władz w Konstytucji RP, „Przegląd Sejmowy”, nr 4, s. 113–126. K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... Pułło, Andrzej (1998), Zasada podziału i równoważenia władz (Podstawowe dylematy debaty konstytucyjnej), „Gdańskie Studia Prawnicze”, t. 3, s. 31–41. Rakowska, Anna (2010), Prerogatywy Prezydenta RP w Konstytucji z 2 kwietnia 1997 r., [w:] Tadeusz Mołdawa, Jarosław Szymanek (red.), Instytucja prezydenta. Zagadnienia teorii i praktyki na tle doświadczeń polskich oraz wybranych państw obcych, Warszawa: Dom Wydawniczy „Elipsa”, s. 65–87. Sarnecki, Paweł (1999), Komentarz do artykułu 126, [w:] Leszek Garlicki (red.), Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, t. 1, Warszawa: Wydawnictwo Sejmowe, s. 1–16. Sarnecki, Paweł (2000), Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz do przepisów, Zakamycze: Kantor Wydawniczy „Zakamycze”. Sarnecki, Paweł (2005), Ustroje konstytucyjne państw współczesnych, Zakamycze: Kantor Wydawniczy „Zakamycze”. Skotnicki, Krzysztof (2011), Odpowiedź na Ankietę konstytucyjną, [w:] Bogusław Banaszak, Jarosław Zbieranek (red.), Ankieta konstytucyjna, Warszawa: Instytut Spraw Publicznych, s. 103–116. Stembrowicz, Jerzy (1982), Rząd w systemie parlamentarnym, Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Szmyt, Andrzej (1993), Stanowienie ustaw w RFN. Rozwiązania proceduralno-organizacyjne w prawie konstytucyjnym, Gdańsk: Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego Szmyt, Andrzej (2011), Odpowiedź na Ankietę konstytucyjną, [w:] Bogusław Banaszak, Jarosław Zbieranek (red.), Ankieta konstytucyjna, Warszawa: Instytut Spraw Publicznych, s. 117–135. Szymanek, Jarosław (2007), Racjonalizacja parlamentarnego systemu rządów, „Przegląd Sejmowy”, nr 1, s. 35–64. Więckowska, Anna (2003), Weto Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w praktyce politycznej po wejściu w życie nowej Konstytucji, „Przegląd Sejmowy”, nr 6, s. 35–54. Witkowski, Zbigniew (2007), Model prezydentury polskiej w Konstytucji z 1997 r. w porównaniu z rozwiązaniami Francji, Niemiec i Włoch, [w:] Ewa Gdulewicz, Halina Zięba-Załucka (red.), Dziesięć lat Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Rzeszów: Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, s. 325–343. Witkowski, Zbigniew (2009), Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, [w:] Zbigniew Witkowski (red.), Prawo konstytucyjne, Toruń: Wydawnictwo „Dom Organizatora”, s. 349–412. Wojtyczek, Krzysztof (2001), Władza wykonawcza w Polsce: dualistyczna czy wieloczłonowa?, „Państwo i Prawo”, z. 12, s. 54–66. Wojtyczek, Krzysztof (2005), Prezydent Rzeczypospolitej, [w:] Paweł Sarnecki (red.), Prawo konstytucyjne RP, Kraków: C.H. Beck, s. 341–369. Zakrzewski, Piotr (2010), Kompetencje prezydenta o charakterze hamującym w procesie ustawodawczym (na przykładzie polskich rozwiązań ustrojowych), [w:] Tadeusz Mołdawa, Jarosław Szymanek (red.), Instytucja prezydenta. Zagadnienia teorii i praktyki na tle doświadczeń polskich oraz wybranych państw obcych, Warszawa: Dom Wydawniczy „Elipsa”, s. 88–107. Zubik, Marek (2011), Odpowiedź na Ankietę konstytucyjną, [w:] Bogusław Banaszak, Jarosław Zbieranek (red.), Ankieta konstytucyjna, Warszawa: Instytut Spraw Publicznych, s. 137–145. P O L I T Y K A 153 MACIEJ PACH Druki sejmowe Sejm RP III kadencji, druk nr 152. Sejm RP III kadencji, druk nr 465. Sejm RP III kadencji, druk nr 1538. Sejm RP III kadencji, druk nr 2546. Sejm RP III kadencji, druk nr 3365. Sejm RP III kadencji, druk nr 3437. Sejm RP VI kadencji, druk nr 531. Sejm RP VI kadencji, druk nr 1436. Sejm RP VI kadencji, druk nr 1475. Sejm RP VI kadencji, druk nr 2340. Sejm RP VI kadencji, druk nr 2989 (Poselski projekt ustawy o zmianie Konstytucji RP). Sejm RP VI kadencji, druk nr 4001. Sejm RP VI kadencji, druk nr 4623. * 154 Maciej Pach – born 1987, a graduate student of International Relations at Tischner European University and a fifth-year Law student at Jagiellonian University. He is a member of the Jagiellonian Club, where he works in the “Workshops of the Analyses of the Political Systems” department. His research interests include constitutional law and German issues. He has published articles in “Kultura i Polityka” and in “Pressje”. He is a speedway journalist for NiceSport.pl. Abstract Sense and Nonsense of Presidential Veto in Polish Constitution of 1997 in Light of Constitutional Regulation of President’s Position The article provides an analysis of the institution of the presidential veto shaped by the current Polish Constitution. According to its article 122 passage 5, the President can, given reasons, return an unsigned statute to the Sejm in order to have it reconsidered. The Sejm overrides the veto by a three-fifths majority in the presence of no less than a half of the statutory number of MPs. As the practice showed, fulfilment of this condition by the lower chamber of the Polish parliament was very often impossible. The veto is only one of a few instruments constitutionally given to the Polish President which enable him to have a profound influence on the state’s policy. As a presidential prerogative, the veto does not need to be countersigned by the Prime Minister. Presidency is one of the most important republican institutions and it is also strongly shaped by regulating and practising the use of veto. The main aim of the article is to verify the point of veto’s existence and to evaluate its coherence with the key features of the Polish constitutional system which is, generally, a parliamentary system with a dual executive consisting of a strong cabinet and a weaker president. The matter of what kind of an impact exerts the veto on the process of governing in Poland is also analysed. Arguments “for” and “against” veto are K U L T U R A SENS I BEZSENS WETA USTAWODAWCZEGO W KONSTYTUCJI RP Z 1997 ROKU... provided. However, in the summary the author does not shy from presenting his own, clear opinion on the issue. The analysis includes historical, normative and practical aspects of the presidential veto in the Polish Constitution of 1997 and it uses comparative elements, too. General regulation of the Polish presidency is also briefly presented. Thanks to this the article offers a description of the institution of the veto in the light of the general President’s position, especially in the light of the presidential functions mentioned in the art. 126 of the Constitution. Moreover, the reasons for introducing veto (and for shaping it as in the art. 122 pass. 5) into the Constitution of 1997 are explained. The last part of the article is devoted to the comparison of the practice of vetoing with the purposes of the Constitution’s authors. The official motivation of the most important presidential vetoes is analysed – especially of those which were not overridden. In such cases veto sometimes triggered far-reaching effects for the directions of the development of the Polish state. This, in turn, shows that the role of this institution is much more significant than anticipated by the Constitution’s authors. Keywords presidential veto, suspensory veto, president, government, system of government, parliamentary system. * Maciej Pach – geb. 1987, Absolvent der Master in Internationale Beziehungen an der Europa-Tischner-Hochschule Krakau, Jurastudent im zehnten Semester an der Jagiellonen Universität Krakau, Mitglied des Jagiellonen-Klubs, eines wissenschaftlichen Zirkels in Krakau. Autor zahlreicher politikwissenschaftlichen Analysen Seine Forschungsinteressen liegen im Bereich der Verfassungsrechts und deutscher Politik. Resume Sinn und Unsinn des Präsidentenvetos in der polnischen Verfassung von 1997 im Lichte der verfassungsmäßigen Bestimmung der Position des Staatspräsidenten der RP innerhalb des politischen Rechtssystems der Dritten Polnischen Republik Der Artikel setzt sich mit einem der wesentlichen Befugnisse des polnischen Staatspräsidenten, bestimmt durch den Artikel 122, Absatz 5 der Verfassung vom April 1997, auseinander. Ihm zufolge darf der Staatspräsident ein Veto gegen einen vom Parlament eingebrachten Gesetzentwurf einlegen, das wieder nur mit drei Fünftel aller Stimmen – wobei mindestens die Hälfte der Abgeordneten (230) abstimmen muss -, zurückgewiesen werden kann. In der politischen Praxis scheiterte jedoch der polnische Sejm an der Erfüllung dieser Bedingung. Mit dem Veto, einem der wenigen legislativen Befugnisse, P O L I T Y K A 155 MACIEJ PACH 156 die dem Staatspräsidenten zustehen, kann er Entscheidungen des Sejm in die gewünschte Richtung lenken und den Kurs der Regierung mitbestimmen. Das Präsidenten-Veto entstammt somit organisch dem Machtbereich des Staatsoberhauptes und bedarf es für die Rechtswirksamkeit seiner Entscheidung keiner Gegenzeichnung des Regierungschefs. Im Amt des Staatspräsidenten erfährt somit das gegenwärtige politische System in Polen einen der seinen Hauptfeiler, während das Präsidenten-Veto wesentlich über die Art der Ausführung dessen Amtes bestimmt. Das Hauptanliegen des Artikels besteht darin, das Funktionieren des Präsidenten-Vetos im polnischen Rechtssystem einer kritischen Analyse zu unterziehen, die Kompatibilität des Präsidenten-Veto mit den Prämissen des polnischen Regierungssystems zu überprüfen sowie den Einfluss auf die Qualität der Regierungskunst in Polen zu bestimmen. Es wurden alle Argumente für und gegen die Beibehaltung des Veto mitberücksichtigt, wobei sich der Autor einer eindeutigen Stellungsnahme nicht entzieht. In die Analyse wurden alle historischen, normativen und praktischen Aspekte herangezogen. Auch ein Exkurs auf das Gebiet der juristischen Komparatistik wurde vorgenommen, um die verfassungsmäßige Stellung des Staatspräsidenten im gesamten Rechtssystem einzuordnen und vor diesem Hintergrund, insbesondere jedoch im Zusammenhang mit dem Artikel 126 der Verfassung das Präsidenten-Veto unter die Lupe zu nehmen. Angeführt wurde die Begründung für die Einführung des Veto in die Verfassung, gemäß des Artikels 122, Absatz 5 des Grundgesetzes. Im letzten Abschnitt des Artikels wurde die Intention, von deren sich der Gesetzgeber bei der Einführung des Veto in die Verfassung leiten ließ mit der politischen Praxis gegenüber gestellt. Wobei der Schwerpunkt liegt auf der Analyse der wichtigsten Falle, bei denen das Veto zur Anwendung kam. Denn nicht selten entfaltete der Eingriff des Staatspräsidenten große Wirkung auf die politische Entwicklung des Staates, weit über die dem Präsidenten-Veto durch den Gesetzgeber angedachte Rolle. Schlüsselbegriffe das Präsidenten-Veto, der Staatspräsident, die Regierung, das parlamentarische System, das politische Rechtssyste NOWA INTERPRETACJA SOLIDARNOŚCI, RECENZJA KSIĄŻKI PAWŁA ROJKA Filip Pigan*26 NOWA INTERPRETACJA SOLIDARNOŚCI (PAWEŁ ROJEK, SEMIOTYKA SOLIDARNOŚCI. ANALIZA DYSKURSÓW PZPR I NSZZ SOLIDARNOŚĆ W 1981 ROKU, NOMOS, KRAKÓW 2009, STRON 264) Ostatnimi czasy na polskim rynku wydawniczym w związku z 30. rocznicą powstania Solidarności pojawiło się sporo pozycji poświęconych jej fenomenowi. Z tej mnogości tytułów wyróżnia się książka Pawła Rojka zatytułowana Semiotyka Solidarności. Analiza dyskursów PZPR i NSZZ Solidarność w 1981 roku, która ukazała się w 2009 roku. W moim przekonaniu jest ona ważną i ciekawą propozycją nowatorskiego podejścia do zagadnienia Solidarności od strony analizy wytworzonych przezeń jak i przez stronę komunistyczną dokumentów. Autor podjął się próby znalezienia odpowiedzi na pytanie o „charakter »solidarnościowego« rozumu; tego, czy był on dogmatyczny, ideologiczny i obcy zachodniemu sposobowi myślenia, czy też odwrotnie – tolerancyjny, dopuszczający wiele punktów widzenia i zakorzeniony w europejskiej tradycji” (Rojek 2009: 11). Rojek, sięgając po narzędzia, które do badania dziejów Rosji zastosowała tartusko-moskiewska szkoła semiotyki, idąc śladem Piotra D. Uspienskiego i Jurija Łotmana, porównuje oficjalne dokumenty, z których pierwsze pochodzą z IX Nadzwyczajnego Zjazdu PZPR (Warszawa 14–20 lipca 1981), drugie zaś są rezultatem I Krajowego Zjazdu Delegatów Solidarności (Gdańsk, 5–10 września i 26 września – 7 października 1981). Stara się w ten sposób wykazać, że nieprawdziwa jest teza formułowana przez niektórych wpływowych socjologów, w tym przez Jadwigę Staniszkis czy Sergiusza Kowalskiego, jakoby dyskurs Solidarności, podobnie jak ów PZPR-u, miał charakter binarny, a więc był aprioryczny, zamknięty na inne punkty widzenia i proponował czarno-białą wizję rzeczywistości. Rojek stawia własną tezę, opartą na semiotycznej analizie wspomnianych dokumentów i stara się dowieść, że dyskurs Solidarności był ternarny, czyli nastawiony na modelowanie rzeczywistości, * Filip Pigan – ur. 1985, absolwent politologii w Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz student filozofii w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego. K U L T U R A P O L I T Y K A 157 FILIP PIGAN 158 nie zaś na przystosowanie jej do siebie, otwarty na inne punkty widzenia, i w końcu dopuszczał neutralne wizje świata, gdyż te w żaden sposób nie zagrażały jego spójności. W moim przekonaniu książka Rojka jest ważna i choć nie jest ona całkowicie wolna od kwestii, których sposób przedstawienia przez autora może wydać się kontrowersyjny dla niektórych czytelników, to jednak warto, aby sięgnęło po nią jak najwięcej osób z kilku zasadniczych powodów, z których najważniejsze postaram się tu przybliżyć. Po pierwsze dlatego, że autor podejmuje się analizy niezwykle ważnego w historii Polski wydarzenia, chodzi bowiem o dyskurs Solidarności i robi to w całkowicie nowy i inspirujący sposób, dotąd przez nikogo, przynajmniej w polskiej nauce, niezaproponowany. Jednocześnie jak przystało na rzetelną pracę naukową, niczego nie można zarzucić jej metodologii. Rojek każdy z rozdziałów poprzedza krótkim i jasnym komentarzem, informując czytelnika o swoich założeniach i tezach, których prawdziwości będzie starał się dowieść na kolejnych stronach. Ale na szczęście dla odbiorcy język wywodu nie jest suchy i ponad miarę teoretyczny, jak u niektórych naukowców, tak więc każdy, kto jest choć trochę zaznajomiony z tekstami naukowymi, nie powinien mieć trudności z przyswojeniem sobie treści książki. Jednocześnie wszystkie te zagadnienia, które dla czytelnika niemającego wcześniej styczności z semiotyczną teorią kultury mogą się wydać nazbyt trudne, są wyjaśnione w sposób przystępny i zilustrowane przykładami z historii. Zaletą książki jest również erudycja jej autora, swobodnie poruszającego się pomiędzy rozmaitymi zagadnieniami z pogranicza teorii języka, sowietologii, politologii czy socjologii, przy czym nie ma w jego rozważaniach ani grama czczych popisów mających co najwyżej oczarować czytelnika. Zamiast tego znajdziemy ciekawą próbę wpisania dyskursu Solidarności w szerszy niż tylko językowy czy historyczny kontekst, a autor swój wywód prowadzi w sposób klarowny, opierając go na bogatej lekturze klasyków sowietologii z Andrzejem Walickim i Józefem A. Bocheńskim na czele. Ponadto szczególnie interesujące, z racji możliwości włączenia ich do analizy dzisiejszego dyskursu politycznego w Polsce, wydają się zwłaszcza te fragmenty książki, gdzie Rojek, inspirując się pracami Michała Głowińskiego poświęconymi komunistycznej nowomowie, dowodzi jej binarnego charakteru. W ten sam sposób można by zbadać teksty pojawiające się w różniących się światopoglądowo polskich mediach, a także publiczny dyskurs dwóch dominujących na polskiej scenie politycznej partii, i zastanowić się, czy rozpad niedoszłej koalicji PiS i PO był nieunikniony. Warto by też zapytać, czy genezy konfliktu pomiędzy obiema wywodzącymi się K U L T U R A NOWA INTERPRETACJA SOLIDARNOŚCI, RECENZJA KSIĄŻKI PAWŁA ROJKA z Solidarności partiami nie należy doszukiwać się w zmianie charakteru solidarnościowego dyskursu po wprowadzeniu stanu wojennego i zaostrzeniu stanowiska demokratycznej opozycji względem zmierzającej do konfrontacji władzy komunistycznej. Ale jak już wspomniałem wcześniej, czytelnik odnajdzie w książce Rojka również fragmenty mogące wzbudzić w nim sprzeciw wobec wniosków wyciągniętych przez autora. Pierwszym i bodajże najbardziej kontrowersyjnym stwierdzeniem jest teza, że system komunistyczny do samego końca, a więc do roku 1989, miał w Polsce charakter totalitarny, ponieważ opierał się na totalitarnej ideologii (Rojek 2009: 20). Co prawda sam autor zauważa, że stawiając w ten sposób problem, dokonuje nieuprawnionego zrównania czasów stalinowskiego terroru, gdy wydawano bezprawne wyroki na żołnierzy niepodległościowego podziemia, z względnie łagodnymi czasami schyłku komunizmu pod koniec lat 80., kiedy w najgorszym razie za czynne wystąpienie przeciw władzy komunistycznej groziło więzienie. Taka jest niestety cena, jaką przyszło autorowi zapłacić za posłużenie się wyłącznie analizą oficjalnych dokumentów, abstrahując od faktycznych działań władzy oraz nie podejmując się sprawdzenia, jak naprawdę oceniali rzeczywistość w sierpniu 1980 roku działacze Solidarności i członkowie PZPR. W tym miejscu ujawnia się główna słabość metody zaproponowanej przez Rojka, która niestety pozostaje ślepa na zasadnicze różnice pomiędzy totalitaryzmem a autorytaryzmem. Stąd warto zadać autorowi pytanie, czy wobec takiej jej ułomności nie należy posłużyć się inną, być może bardziej tradycyjną, ale niezamazującą nawet nieumyślnie ich odmiennego charakteru. Metoda stosowana przez autora niewiele mówi czytelnikowi o charakterze systemu komunistycznego i dynamice przeobrażeń, którym ów system bez wątpienia ulegał, gdyż rejestruje ona zachodzące w nim zmiany dopiero w momencie jego całkowitego upadku. Równie dyskusyjna wydaje mi się teza Rojka o niemożliwości uniknięcia konfliktu pomiędzy Solidarnością i partią komunistyczną. Zapewne rację ma autor, pisząc, że takie wnioski wypływają nieuchronnie z semiotycznej analizy dyskursów, z których jeden, solidarnościowy, miał charakter ternarny, drugi natomiast, a więc PZPR – binarny. Ale czy takie podejście do mechanizmów kierujących wydarzeniami społecznymi nie jest zbyt upraszczające i czy nie kwestionuje wpływu ludzi na przebieg dotyczących ich zdarzeń, przerzucając gros odpowiedzialności na stronę abstrakcyjnego konfliktu dyskursu binarnego z ternanarnym? Zapewne każdy, kto kiedykolwiek zastanawiał się nad dziedzictwem Solidarności, tego niezwykłego ruchu stawiającego polskie doświadczenia z sierpnia 1980 roku w jednym szeregu obok doświadczeń P O L I T Y K A 159 FILIP PIGAN 160 innych światowych rewolucji, choćby francuskiej i amerykańskiej, zadał sobie również pytanie, dlaczego w wolnej już Polsce po roku 1989 doszło do zinstrumentalizowania jej spuścizny, a Solidarność rozumiana jako zjednoczony ruch na rzecz dobra wspólnego, obejmującego takie wartości, jak wolność i poszanowanie godności człowieka, w sposób niezwykle brutalny podzieliła się, zaś jej dziedzictwo nigdy w pełni nie stało się kamieniem węgielnym nowego porządku w kraju. Ciekawą tezę w kontekście rozmaitych interpretacji tego co wydarzyło się wewnątrz Solidarności, a także z głoszonymi przez nią ideami po upadku systemu komunistycznego, daje autor w zakończeniu swojej książki. Ponownie sięgając po narzędzia semiotycznej teorii kultury, staje on na stanowisku, że struktura dyskursu politycznego środowisk wywodzących się z Solidarności uległa nieczęsto spotkanej zmianie, przestała być ternarna, a stała się binarna. Namacalnym zaś przejawem owej zmiany jest zdaniem Rojka stosunek „polskiego liberalizmu”, przez który rozumie on środowiska skupione wokół Unii Demokratycznej oraz „Gazety Wyborczej” do takich zagadnień, jak miejsce wartości w sferze publicznej, w tym religii, czy też przekonanie, że kapitalizm jest realizacją dziejowego celu (Rojek 2009: 228–229). A z faktu, że były to opiniotwórcze środowiska, zwłaszcza w pierwszych latach formowania się III Rzeczypospolitej, wynikły istotne konsekwencje dla tak kluczowych zagadnień, jak modernizacja Polski, kształt i znaczenie debaty publicznej oraz dychotomiczny charakter dyskursu publicznego. Szkoda tylko, że autor nie znalazł więcej czasu i miejsca, by rozwinąć swoje tezy z zakończenia książki, wykraczające poza główny jej temat, a odnoszące się do już aktualnej sytuacji na polskiej scenie politycznej. Można mieć tylko nadzieję, że podejmie się on tego zadania w kolejnej publikacji. Warto przeczytać książkę Rojka choćby w celu poznania zupełnie nowego podejścia do ważnego w kontekście polskiego życia politycznego zagadnienia dyskursu Solidarności. Ale przede wszystkim jest ona inspirującym i ciekawym głosem burzącym utrwalone schematy myślenia o niezwykłym wydarzeniu z sierpnia 1980 roku. Jej dodatkową zaletą, przeważającą nad nielicznymi słabościami, jest pokazanie relacji pomiędzy wspomnianym momentem z historii Polski, a czasami obecnymi, oraz danie do ręki innym badaczom narzędzi mogących posłużyć do stworzenia podobnych, równie ciekawych analiz wydarzeń historycznych. Gorąco polecam. K U L T U R A NOWA INTERPRETACJA SOLIDARNOŚCI, RECENZJA KSIĄŻKI PAWŁA ROJKA * Filip Pigan – born 1985, is a graduate student of the the Faculty of International and Political Studies at Jagiellonian University and a student in philosophy at Jagiellonian University. The New Interpretation of Solidarity Movement Filip Pigan – geb. 1985, der Magister-Abschluss Politikwissenschaft am Institut für Internationale Beziehungen der Jagiellonen Universität Krakau, zur Zeit studiert Philosophie an der philosophischen Fakultät der Jagiellonen Universität Krakau. Eine Neuinterpretation der “Solidarność” 161 P O L I T Y K A Fundacja Konrada Adenauera jest niemiecką fundacją polityczną zbliżoną ideowo do Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Powstała w 1956 roku, a od 1964 roku nosi imię pierwszego federalnego kanclerza Niemiec, Konrada Adenauera, symbolu demokratycznej odbudowy Niemiec, oparcia polityki zagranicznej na transatlantyckiej wspólnocie wartości, wizji zjednoczonej Europy i polityce państwa w duchu społecznej gospodarki rynkowej. Międzynarodową działalnością dzięki pracy 70 biur i prowadzonym w ponad 120 krajach projektom Fundacja przyczynia się do rozwoju demokracji, państwa prawa i społecznej gospodarki rynkowej na świecie, wspierając dialog w polityce wewnętrznej i międzynarodowej oraz porozumienie między kulturami i religiami. Fundacja Konrada Adenauera w Polsce, jako pierwsza niemiecka fundacja polityczna, otworzyła swoje biuro 10 listopada 1989 roku w uznaniu dla walki Polaków o wolność, demokrację i prawa człowieka, która doprowadziła do obalenia dyktatury komunistycznej oraz zakończenia podziału Europy, w tym również Niemiec. Zadaniem Fundacji było wówczas wspieranie Polski w staraniach o członkostwo w NATO i Unii Europejskiej. Dziś Fundacja w Polsce wspiera budowę społeczeństwa obywatelskiego, rozwój systemu partyjnego, dialog międzypartyjny i sprawnie działający system społeczny i gospodarczy, kontynuację procesu integracji europejskiej i dbałość o dobre stosunki Polski i Niemiec. Podejmuje debatę z perspektywy chrześcijańskiej demokracji na temat wartości w społeczeństwie i roli Kościoła, polityki wschodniej UE i polityki bezpieczeństwa, tworzenia społecznej gospodarki rynkowej i efektywnej administracji państwowej. Do działalności w Polsce należy edukacja polityczna poprzez organizację seminariów, konferencji i debat, które Fundacja przygotowuje sama lub we współpracy z partnerami z Polski. Uzupełnieniem projektów Fundacji Konrada Adenauera są stypendia, programy studyjne oraz publikacje wydawane lub dotowane przez Fundację. Fundacja Konrada Adenauera w Polsce ul. Dąbrowskiego 56 02–561 Warszawa www. kas.de, www.kas.pl