Talizmany "przekleństwa" - Radio Maryja

Transkrypt

Talizmany "przekleństwa" - Radio Maryja
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=933
2006-09-03
Talizmany "przekleństwa",
czyli kontrinicjacja dla każdego
Talizmany i amulety Biblia traktuje z najwyższą powagą jak swoiste i realne symbole pewnego rodzaju
"religijnych ślubów", które noszone intymnie na sercu, ręce czy palcu odnoszą się jednak do niewłaściwego
boga. Dla chrześcijanina ochrzczonego jest to więc religijna zdrada, obrażanie Boga żywego, kontrinicjacja.
Nie jest to zatem rozrywka czy zabawa, ale oznacza mniej lub bardziej poważne, choć nierzadko permanentne
zaprzeczanie własnej inicjacji chrzcielnej, które może być niebezpieczne dla zbawienia wiecznego. Także
dlatego, że niechybnie przyciągnie zwodnicze siły zła, które są bardzo zainteresowane tym, by człowiek
zagubił właściwą drogę do wieczności.
Powinniśmy więc reagować, bo zniewalające siły, szerzące iluzje zwodniczych nadziei szczęścia, ukrywają
się za "pozytywnymi" maskami uspokajającej ignorancji religijnej. Używają przy tym mass mediów i osób
publicznych, by propagować błędy i grzechy. Sprawia to, że zdrada i nieposłuszeństwo Bogu prawdziwemu
szerzą się masowo, jako propozycja "kontrinicjacji dla każdego".
Pierścień Atlantów, czyli historia pewnego upadku
Kupując chleb, widzę u sprzedawcy znajomy talizman, który niedawno widziałem u taksówkarza, urzędniczki
na poczcie i biznesmena w pociągu, który zabawiał się drogim laptopem. Skąd ta masowa plaga? Wynika to
także z faktu, że sprzedawcy talizmanu, nazwanego "pierścieniem Atlantów", propagują sugestywnie podaną
ideologię. Dlaczego Atlantów? Chodzi tu przecież o mityczną Atlantydę, której mieszkańcy dysponowali
rzekomo nadzwyczajnym poznaniem paranormalnym i nadludzką mocą.
Legenda Atlantydy jest fundamentem ideologicznym, na którym opierają się wszystkie tajne towarzystwa (M.
Hall). Ale czy tylko o legendę chodzi? Uderzające są bowiem podobieństwa między zagładą Atlantydy a
biblijną opowieścią o Noe i potopie. Wizja biblijna zgadza się w wielu ważnych szczegółach z wizją Platona,
który wprowadza temat Atlantydy do kultury zachodniej. Tę zgodność potwierdza I. Donnelly, wybitny
autorytet w sprawach Atlantydy. Wydaje się, że tu chodzi o to samo wydarzenie ujęte nie tylko z różnej, ale
symetrycznie przeciwstawnej perspektywy. Z biblijnego punktu widzenia jej zniszczenie przez potop było
koniecznością, ponieważ jej mieszkańcy ulegli duchowemu i moralnemu zepsuciu, o czym pisał właśnie
Platon. Pycha i dążenie do magicznej mocy i potęgi ostatecznie przyniosły Atlantom "przekleństwo" jako
www.radiomaryja.pl
Strona 1/9
skutek grzechu bałwochwalstwa. W tym sensie Atlantyda jest symetrycznym przeciwieństwem Ziemi
Obiecanej, podobnie jak Egipt: obydwie krainy są preferowane w tradycji wolnomularskiej. Chodzi tu więc o
ideologiczną podstawę "kontrinicjacji dla każdego".
Zobaczmy, co głosi jednak ideologia dotycząca samego pierścienia, ujęta w języku pseudonaukowej
nowomowy. Oto tajemniczy pierścień, wykonany z asuańskiej kamionki, który znalazł rzekomo w końcu XIX
stulecia w grobowcu, w Dolinie Królów, egiptolog markiz d'Agrain. Odziedziczył go André de Balizal,
radiesteta i pionier badań nad "falami form", który odkrył rzekomo zadziwiające właściwości pierścienia.
Ideolodzy w swej zwodniczej propagandzie twierdzą jednak, że de Balizal nie dotarł do sedna tajemnicy, która
zapewnia posiadaczowi pierścienia "niewytłumaczalną nietykalność", chroniąc go przed każdą "niewidzialną
agresją" pochodzącą z zewnątrz. Szereg doświadczeń miało rzekomo upewnić Balizala, że siłą sprawczą są i
w tym wypadku "fale kształtu". Owe fale, emitowane przez pewne uprzywilejowane formy, mogą rzekomo
stworzyć barierę ochronną nie do pokonania. Taka bariera może zatrzymać lub zneutralizować wszystkie
oddziaływania "negatywne" mogące zakłócić atmosferę domu, mieszkania, firmy czy równowagę (zdrowie,
powodzenie, szczęście) przebywającej tam osoby.
Ponadto, według tych ideologicznych kłamstw, pierścień Atlantów noszony na palcu zapewnia ochronę
osobistą właścicielowi, a umieszczony w formie rozwiniętej w mieszkaniu ochrania jego domowników oraz
całe mieszkanie, jednocześnie wykazuje wspaniałe właściwości jako "odpromiennik szkodliwego
promieniowania", propagowany przez radiestetów. Mamy tu więc przykład połączenia ezoteryzmu czy
okultyzmu z radiestezją, co w radiestezji i bioenergoterapii jest zresztą zjawiskiem powszechnym. Występuje
tu pomieszanie porządku duchowego z materialnym czy energetycznym, w propagowanej dziś powszechnie
ideologii "panenergetyzmu". Mamy tu też pomieszanie religii z nauką lub raczej - z czym mamy częściej do
czynienia - wsparcie magii pseudonauką (więcej na ten temat zob. A. Posacki, Popularyzacja jogi i hinduizmu
a globalny antychrystianizm, "Nasz Dziennik" 19-20 sierpnia 2006 r.)
Twierdzi się w tym kontekście, że kapłani faraonów, jako spadkobiercy mitycznych sekretów Atlantów, znali
niesłychanie tajemnicze metody, jakie awangardowa nauka nowoczesna zaczyna dzisiaj dopiero na nowo
odkrywać za pomocą innych sposobów. Podsumowując temat, można stwierdzić, że skuteczność działania
pierścienia objawia się w trzech dziedzinach:
pierwsza to ta, że pierścień chroni jego posiadacza przed niebezpieczeństwami i uodparnia na wszelkiego
rodzaju "negatywne" wpływy;
drugą właściwością pierścienia jest jego zdolność uzdrawiania, czyli przywracania pewnych funkcji, które
uległy zaburzeniom, a jednocześnie likwidowania fizycznego bólu;
trzecia właściwość to rzekomo ta, że osoba będąca w jego posiadaniu staje się wrażliwa na pewne przesłania,
których nigdy nie mogłaby odczuć w inny sposób.
www.radiomaryja.pl
Strona 2/9
W innym ujęciu okultystycznej propagandy twierdzi się także, że pierścień Atlantów tworzy wokół ciała
"energetyczną tarczę ochronną", a osoby noszące ten pierścień są mniej wrażliwe na choroby i czują się
znacznie lepiej. Pierścień może być noszony na dowolnym palcu każdej ręki, nie należy go odstępować innej
osobie, gdyż od początku jest związany z właścicielem. Pierścień ten jest miejscem i formułą jednego z
najbardziej zadziwiających cudów fizyki mikrowibracji: cudem, którego "fale kształtu" są "niewidzialnymi
agentami". Tak więc pierścień Atlantów zapewnia człowiekowi pełną izolację wobec wszystkich
zewnętrznych, "negatywnych" wpływów i uważany jest - jak podkreśla ideologiczna ulotka - za
"najpotężniejszą podporę telepatii". Służy więc także rozwojowi zdolności paranormalnych, co upodabnia go
w tym względzie do siddhajogi, jaką jest Transcendentalna Medytacja (więcej o tym zob. A. Posacki,
Transcendentalna Medytacja jako bałwochwalstwo, "Nasz Dziennik", 5-6 sierpnia 2006 r.).
Pierścień Archontów, czyli niebezpieczna kontrola
To wszystko są zatem cechy przypisywane boskiej Wszechmocy. Przeniesienie jednak tych atrybutów na
zwykły przedmiot jest zwykłym logicznym i teologicznym błędem. Nie przeczę, że takie doświadczenia są
możliwe. W takim sensie powyższy opis nie jest czystym kłamstwem. Kto jednak w takim kontekście
telepatycznie przemawia do człowieka? Kto go chroni czy uzdrawia w taki opisany wyżej sposób? Czy Bóg?
Według Objawienia chrześcijańskiego, na pewno nie Bóg, ale raczej diabeł. Dlaczego? Ano z tej racji, że
mamy tu do czynienia z typowym amuletem czy talizmanem. Z powyższego opisu wynika, że pierścień
Atlantów jest jednocześnie jednym i drugim. O co tu naprawdę chodzi?
Swoisty kult amuletów rozwinięty był szczególnie we wspomnianym już Egipcie (np. kawałki papirusu z
tajemniczymi znakami, liczbami i rysunkami). Amulet (łac. amuletum, arab. humulet) to przedmiot
posiadający - w przekonaniu wielu ludzi - tajemniczą, magiczną siłę ochraniającą właściciela przed złem. Jeśli
nadto przynosi on szczęście i pomoc w przedsięwzięciach, nosi nazwę "talizmanu". Fetysze jako amulety i
talizmany były masowo używane u pogan, szczególnie u Chaldejczyków i Asyryjczyków, skąd zostały
zapożyczone także przez Żydów. Stary Testament zabraniał jednak wszelkiego rodzaju magii, w tym również
używania amuletów (Wj 22, 28; Kpł 20, 27; Pwt 18, 10-11). Lecz mimo to były one w użyciu u Izraelitów
(Rdz 35, 4; Ps 3, 18). Z punktu widzenia prawa Bożego, proroków i autora biblijnego jest to wyraz
bałwochwalstwa, czyli idolatrii, którą Biblia porównuje do prostytucji lub cudzołóstwa z obcymi bogami.
Idolatria idzie w parze ze "zdemonizowaniem", czyli z obecnością i działaniem złych duchów. Jak stwierdza
wielki znawca duchowości L. Bouyer, na temat równoważności bałwochwalstwa i kultu demonów należałoby
cytować całą patrystykę. Wymieńmy przynajmniej dwóch autorów tak krańcowo różnych Ojców Kościoła,
tworzących spektrum całego horyzontu (a jednak w tej kwestii tak bardzo ze sobą zgodnych): Klemensa
Aleksandryjskiego w jego "Protreptikos", rozdz. 3, i Tertuliana w "De praescriptione", rozdz. 40. Również
www.radiomaryja.pl
Strona 3/9
zgadza się z nimi św. Justyn (1 Apol. 66 i Dial. cum Tryphone, 70) i wszyscy inni Ojcowie Kościoła.
Widzimy więc, że talizmany w Biblii i w przekazie wszystkich Ojców Kościoła traktowane są jako
autentyczne źródła mocy, ale też właśnie z tego powodu odrzucone są w najradykalniejszy sposób. Szatan
przywołany przez amulet czy talizman sprzyja chwilowo, by głębiej wciągnąć i zniszczyć. Dlatego "rzeczy
idolatryczne" nie mogą być noszone. Zły duch jest także "niewidzialnym agentem" i źródłem "energii", czyli
realnej mocy. Nie można jednak czerpać z diabelskich mocy, nie zdradzając jednocześnie Boga, który pragnie,
by Mu zaufano bezgranicznie. Nie można - jak naucza św. Paweł - "pić z kielicha Pana i z kielicha demonów"
(1 Kor 10, 21). Tylko prawdziwa wiara zbawia. W przeciwnym razie uprawiamy bałwochwalstwo i utrwalamy
anty-zbawienie, czemu służy "talizmaniczna" kontrinicjacja. Noszenie talizmanów, amuletów na ręku, szyi
czy sercu oznacza tę intymną więź z duchami, a nawet ją pieczętuje.
Katoliku, który jesteś ochrzczony, zastanów się, jakiej mocy zaufałeś. Talizmany czy amulety, noszone na
sercu czy na palcu, mówią wymownie o Twojej duszy (są to miejsca osobowej intymności), a także mówią
innym ludziom, komu zaufałeś (w tym sensie jest to także grzeszne "antyświadectwo"). Jakiej mocy zaufałeś,
taka Cię będzie prowadzić i "chronić". Czy jednak złe duchy, małpując Boga, nie czynią wszystkiego, by
doprowadzić człowieka do upadku i zagłady? Jest to bałwochwalstwo wynoszone na pokaz i spektakularna
zdrada własnej inicjacji chrzcielnej.
Dlatego - i tym bardziej że kumuluje się w ideologii amuletów i talizmanów wiele błędów i grzechów noszenie ich nie tylko nie pomoże, ale może (czy nawet musi) zaszkodzić. Zaszkodzić w wymiarze duchowym
(przynieść "szkodę na duszy" - Mt 16, 26) i ostatecznie przynieść nieszczęścia w wymiarze materialnym,
egzystencjalnym, życiowym, rodzinnym. Świadczy o tym zarówno duszpasterska praktyka, jak i analiza samej
"talizmanicznej" ideologii, wspartej dodatkowo ideologią Atlantydy, którą się także - jakby przy okazji propaguje. Atlantyda to przecież "ziemia obiecana" i ideał dla wszystkich okultystów i wolnomularzy. Pisał o
niej okultysta R. Steiner, twórca antropozofii, który nakazał nauczać o niej w szkołach waldorfskich. Także
naziści prowadzili na tym polu określone badania. O Atlantach wspomina Platon, ale zauważa, że zginęli
przez pychę, czyli - mówiąc językiem psychologii - przez zbyt "wysoką samoocenę". Czyżby nieprzypadkowo
pierścień Atlantów rozdawano na jednym ze zjazdów psychologów?
Gnostycy, propagowani dzisiaj przez popkulturę ("Kod Leonarda da Vinci"), z racji swoich grzechów czuli
się wewnętrznie kontrolowani przez złe istoty czy duchy, które nazywali Archontami. Jeśli nawet Atlanci
istnieli, to stali za nimi gnostyccy Archonci, czyli piekielne duchy, kontrolujące ludzi (prezentujące się dziś
najczęściej w kluczu "myślenia pozytywnego"), które mają wobec nich własne plany, niezgodne z Bożym
planem zbawienia. Ukrywają jednak swoje prawdziwe intencje.
Jeśli twierdzi się, że pierścień ze znakiem Atlantów został przekazany ludzkości przez wyżej rozwiniętą
cywilizację, to podobnie zwodnicze (choć "pozytywne") obietnice przekazuje świat duchów, także w formie
www.radiomaryja.pl
Strona 4/9
niektórych manifestacji UFO, które też kontaktuje się telepatycznie ze swoimi "wybrańcami". Ale jak
wykazują badania chrześcijańskich ufologów, UFO jako niezidentyfikowane zjawisko może mieć też naturę
okultystyczną, za czym także mogą stać złe duchy (więcej o tym zob. A. Posacki, Spór o duchy, "Nasz
Dziennik", 31 X-1 XI 2005).
Nie daj się więc oszukać. Tylko Bóg może zapewnić Ci ochronę, jeśli się do Niego nie tylko zwrócisz, ale
przede wszystkim nawrócisz. Wszystkie talizmany i amulety - w tym także ich współczesne formy, jak
pierścień Atlantów - proponują to samo, co stare księgi czarnej magii i średniowieczne pakty z szatanem:
sukces "za wszelką cenę" czy szczęście "poza Bogiem", które muszą mieć znamiona "przekleństwa", w
biblijnym znaczeniu tego słowa. Noszenie amuletu i talizmanu to bowiem szczątkowy rytuał magiczny,
uproszczony ryt inicjacyjny, zredukowana forma bałwochwalczego i demonicznego kultu. Amulety były
używane w formie sznurów, półksiężyca, kółka do nosa, bransolet, flaszeczek na wonności czy łańcuszków u
nóg, ale też właśnie pierścieni i wstążek (Iz 3, 18-23; Ez 13, 20; Sdz 8, 21). W Księdze Ezechiela znajdujemy
oskarżenie wobec prorokujących bez Bożego upoważnienia kobiet, które na pewno zajmowały się
przepowiadaniem przyszłości, używając wstążek (wokół ramion czy na czole) jako amuletów (Ez 13, 17-23).
Piekielna nitka
To, co w Biblii występuje jako magiczna wstążka, propagowane jest w interpretacji ezoterycznej jako nitka
będąca jednocześnie amuletem i talizmanem. Chodzi o czerwoną nitkę, czyli rozpoznawalny na całym świecie
emblemat stowarzyszenia kabalistów, uważanego przez samych Żydów za sektę, co jeśli wziąć pod uwagę
metody socjotechniczne stosowane przez Kabbalah Centre, jest uzasadnione. Centrum Kabbalah jest
organizacją non profit o charakterze edukacyjnym, z siecią 50 oddziałów na całym świecie. W Polsce Centrum
działa od 2004 roku jako Fundacja Centrum Kabbalah. Światowa centrala znajduje się w Kalifornii, koło
Beverly Hills. To w Hollywood pseudokabaliści zrobili w latach 90. prawdziwą furorę i tam zdobyli światowy
rozgłos. Według niektórych badaczy, działacze Centrum osiągnęli to poprzez psychomanipulację. Centrum
oferuje np. darmowy wykład, obiecując, że na kolejnych, już płatnych, kursanci otrzymają wiedzę o
tajemnicach wszechświata, swoistą "instrukcję obsługi wszechświata". Miało to formę łańcuszkową - kolejne,
coraz bardziej zaawansowane kursy miały zapewnić lepszą wiedzę. Są to metody socjotechniczne, by
uzależniać ludzi i wyłudzać od nich pieniądze. Uczestnicy kursów są też nierzadko namawiani wprost do
darowizn na rzecz sekty. Centrum Kabbalah posługuje się często osobami znanymi z mediów, takimi jak
piosenkarki: Madonna, Maryla Rodowicz czy znana pływaczka Otylia Jędrzejczak. Dzięki nim mogą
pozyskiwać całe rzesze zwykłych ludzi. Kabała to mistyczno-ezoteryczna oraz nieliteralna interpretacja Tory,
czyli Pięciu Ksiąg Mojżesza, które są przedefiniowane w nieco okultystycznym sensie. Dzisiejsza moda na
kabałę to jej wersja "pop religii", która nie ma wiele wspólnego z prawdziwą kabałą. Jest to już całkiem
www.radiomaryja.pl
Strona 5/9
zwyczajne i zarazem mocno zradykalizowane "myślenie magiczne", które manipuluje pojęciem Boga oraz
ludźmi. Centrum naucza i daje porady na każdy w zasadzie temat. Radzi, jak leczyć choroby, jak znaleźć
idealnego partnera i zrozumieć zagadki tego świata. Zaawansowani kursanci studiują czarną magię i
astrologię. Do pseudokabalistów przychodzą także ciężko chorzy. Dowiadują się, że ratunek tkwi w piciu
"Kabbalah Water", wody mineralnej "błogosławionej" przez lidera ruchu (w Londynie jej butelkę można
kupić za 15 funtów). Dla ortodoksyjnych Żydów takie nachalne oszustwa i prymitywna magia są nie do
przyjęcia. Największy autorytet prawdziwej kabały, chasydzki rabin z Jerozolimy Adin Steisaltz, mówi, że
owa "pop kabała" ma się do mistyki żydowskiej mniej więcej tak jak pornografia do prawdziwej miłości.
Zdaniem innego rabina Ariela Bar Tazdoka, to nie jest prawdziwa kabała, tylko mieszanka mistyki New Age,
popularnej psychologii i żydowskiej tradycji.
Na polskim rynku ukazała się właśnie książka "Bóg używa szminki", autorstwa Karen Berg. Jest to typowe
dla New Age mylenie duchowości z materią. Jej wydawca - wspomniana Fundacja Centrum Kabbalah reklamuje ją jako "pierwszy przewodnik po duchowym wszechświecie", który "wyjaśnia, jaki jest prawdziwy
cel życia człowieka", uczy, "jak kierować swoim życiem, aby być szczęśliwym", i jest publikacją "dla osób,
które szukają odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania".
Wróćmy jednak do czerwonej nitki. "Technologie świata fizycznego oraz technologie świata duchowego
działają na podobnych zasadach", czytamy w książce Yehudy Berga, reklamującej czerwoną nitkę jako
"technologię dla duszy" (s. 55). Jest to kolejny przykład bezprawnej i bluźnierczej "materializacji
duchowości". Nitka wiąże nas jednak z siłami piekła, ale nie dlatego, że czerwony kolor to także ogień
piekielny. To, co w Biblii było opisane, ale zakazane, podchwycono w interpretacjach ezoterycznych Biblii
jako coś pozytywnego. Dlatego w nitce nie ma i być nie może żadnej ochrony. Jest natomiast symboliczna
pieczęć parareligijnej przynależności, symbol idolatrycznej kontrinicjacji, ukryte przywoływanie demonów.
Dlatego, podobnie jak pierścień Atlantów, czerwona nitka zamiast "chronić", według zasad teologii - opartej
na Objawieniu i autorytecie Ojców Kościoła - przyniesie "przekleństwo", czyli śmierć ducha, nieszczęścia i
życiowe kłamstwo.
Wynika to jasno z bałwochwalczej ideologii, która zachęca do grzesznego myślenia, opartego w istocie na
manipulacji Bogiem. Kolejny przedstawiciel rodziny Bergów, liderów Centrum Kabbalah, Michael Berg w
książce "Upodabnianie się do Boga", udowadnia, że możemy łatwo i bezboleśnie upodobnić się do Boga. Jest
to "naturalny proces, a nie religijne nawrócenie. To naturalna przemiana, zachodząca w naszej duszy, nie
mająca nic wspólnego z religią, moralnością czy zdobyciem miejsca w raju dobrymi uczynkami. To
przemiana zrodzona z najstarszej z nauk o prawdzie, Kabbalah, nie będącej religią, ale raczej techniką, która
religię poprzedzała" (s. 22). Jest to myślenie bałwochwalcze i bluźniercze, ze wszystkimi tego negatywnymi i
niebezpiecznymi konsekwencjami.
www.radiomaryja.pl
Strona 6/9
Na ludziach znajdujących się w dramatycznej sytuacji życiowej często żerują różne sekty. "Oferują
człowiekowi chwilową pociechę i wsparcie psychiczne, by po chwili uzależnić i czerpać korzyści materialne"
- mówi dominikanin o. Tomasz Alexiewicz, prezes Fundacji Przeciwdziałania Uzależnieniom "Dominik".
Radzi on, by w trudnych chwilach szukać wsparcia u mądrych ludzi i brać odpowiedzialność za własne życie
bez uciekania się do magii, bo "czerwona wstążeczka niczego za nas nie załatwi". W trudnej sytuacji swego
życia takiej jednak pokusie - z nieświadomości - uległa pod wpływem namowy innych Otylia Jędrzejczak. Jest
to naprawdę zły przykład dla milionów kochających ją szczerze ludzi. Dlatego w jakimś momencie o.
Alexiewicz zaapelował do Otylii: - "Otylio, kochana! Nie oceniam Cię, ale czerwona wstążeczka nie jest Ci
potrzebna. Jeśli zdobędziesz złoty medal, wiele osób uwierzy, że to ona ci pomogła. Zawierz na nowo Bogu.
Odprawię dziś Mszę św. w intencji Twojej i Twojego brata Szymona" - dodał o. Alexiewicz.
Nie chodzi jednak o to, że nitka nie pomoże. To za mało powiedziane. Ona zaszkodzi i temu, co jej używa i
innym - przez zły przykład. Trzeba nazwać rzecz po imieniu. Przypomnijmy więc tekst biblijny, który nazywa
rzecz po imieniu w analogicznej sprawie: "A ty, synu człowieczy, zwróć swoje oblicze ku córkom twojego
narodu, samorzutnie głoszącym przepowiednie, i prorokuj przeciwko nim! Powiesz: Tak mówi Pan Bóg:
Biada tym, które szyją wstążki na wszystkie przeguby rąk i sporządzają zasłony wszelkiego kształtu na głowy,
by usidlać dusze. Łowicie dusze ludu mego, a własne dusze przy życiu chcecie zachować? (...) Przeto tak
mówi Pan Bóg: Oto wystąpię przeciwko wstążkom, którymi usidlacie dusze jak ptaki. Pozrywam je z ramion
waszych i dusze przez was usidlone wypuszczę na wolność" (Ez 13, 17-20).
Grzech najbardziej niebezpieczny
Zbierzmy dane teologiczne, by dotarło do nas znaczenie problemu. W Biblii występuje grecki termin
"hieromata eidolon", który można tłumaczyć jako "rzeczy bóstw pogańskich" lub - mówiąc bardziej lapidarnie
- "przedmioty idolatryczne". Są to bliżej nieokreślone przedmioty zabrane przez niektórych Żydów z jakiejś
pogańskiej świątyni w Jamni (2 Mch 12, 40a; por. 12, 8; 1 Mch 5, 58-59). Autor tekstu biblijnego
przypomina, że ich noszenie było naganne z punktu widzenia Prawa Mojżeszowego (por. Pwt 7, 24-25) i stało
się powodem ich śmierci w walce (2 Mch 12, 40b). Należałoby dodać, że wina poległych leżałyby w tym, że
nie zniszczyli oni tych przedmiotów, lecz zabrali je ze sobą (ks. R. Pindel).
Interesujące jest, że cytowany tekst nie mówi wprost, że traktowali oni te rzeczy jako amulety, ale już samo
ich posiadanie, a nawet traktowanie ich jak wyłącznie wartość materialną przyniosło im nieszczęście w postaci
śmierci. Ich śmierć była więc wyrazem "przekleństwa" na skutek grzechu idolatrii, którego się dopuścili.
Społeczność żydowska jednak była przekonana, że zagraża im - właśnie z tej racji - o wiele większe
nieszczęście. Ludziom, którym żal było tych żołnierzy, zaczęli się gorliwie modlić za ich zbawienie, ponieważ
uważali (a było to przekonanie dosyć powszechne), iż zagraża im utrata zbawienia wiecznego. Znamienne
www.radiomaryja.pl
Strona 7/9
jest, że właśnie w takim kontekście zrodziła się teologia czyśćca, jak pisze ks. kard. J. Ratzinger w swoim,
przetłumaczonym na wiele języków, traktacie o eschatologii, dotyczącym spraw ostatecznych.
U każdego ze zmarłych znaleziono "przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamni, chociaż Prawo tego
Żydom zakazuje" (2 Mch 12, 40a). Owe "rzeczy poświęcone bóstwom z Jamni" to zapewne amulety,
związane z bóstwami Jamni, z Dagonem. "Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni z tej właśnie
przyczyny zginęli" (2 Mch 12, 40b). Było to silne i wspólne przekonanie wspólnoty wierzących, będącej jakby
"pra-wspólnotą" chrześcijańskiego Kościoła. Z tego powodu została za nich złożona ofiara, która miała
zmazać ich winy. Jest to najstarsza wypowiedź traktująca o możliwości darowania kary za winy ludziom już
zmarłym ze względu na przyszłe zmartwychwstanie (ks. A. Jankowski OSB).
Widzimy, jak poważny jest - według Biblii - grzech bałwochwalstwa, wyrażony nawet w "zwykłym" (czyli
nawet nie do końca świadomym) noszeniu amuletów czy talizmanów. W ten sposób rozumiane
bałwochwalstwo, dalekie od próżnego kultu czy zabawy, nabiera przerażającej realności. Według L. Bouyera,
nie jest ono męczącym snem, jest prawdziwym objawieniem: objawieniem diabła i jego aniołów jako tych,
którzy stali się panami tego świata. Jeśli to objawienie jest kłamliwe, ponieważ nadaje pozory bycia Bogiem
tym, którzy nie są bogami, lecz stworzeniami, to kłamstwo to jest najwyższym sukcesem ich buntu i wskazuje
wystarczająco jasno, jaką skuteczną moc zdobyli tu, na ziemi: zajmują oto w oczach innych stworzeń miejsce
Stwórcy.
Jeśli bałwan, kawałek drzewa, ułamek kamienia lub metalu nie jest niczym sam w sobie, to kult, który mu
ktoś oddaje, pochodzi - według św. Pawła - wprost od demona. Nie są to według niego próżne sny, że
Artemida podobnie jak Baal lub Asztarte są "fałszywymi bogami", czyli upadłymi aniołami, lecz obdarzonymi
tu, na ziemi, od chwili ich i naszego upadku aż nazbyt rzeczywistą mocą zła. Także w rytach pogańskich widzi
św. Paweł prawdziwą wspólnotę z demonami (1 Kor 10, 20). Przez nią podtrzymuje człowiek sam w swojej
karygodnej ślepocie władzę, której im udzielił nad sobą przez swe nieposłuszeństwo. W zamian za to potrafią
one jeszcze ściślej związać go przez zwodnicze zadowolenie.
W tych warunkach zrozumiałe jest - według Bouyera - że chrześcijanie w starożytności nie widzieli w
bałwochwalstwie grzechu jednego spośród wielu. Bałwochwalstwo jest grzechem par excellence. Nawet
grzech pierworodny był już sam w sobie całkowitym złem bałwochwalstwa; zawierało się w nim bowiem
przyznanie pierwszeństwa raczej sugestiom diabelskim niż wezwaniu Boskiemu. Dlatego amulety i talizmany
jako "bałwochwalstwo łatwo dostępne" czy "kontrinicjacja dla każdego" były tak ostro, stanowczo i
nieustępliwie zwalczane przez Kościół. Przeciw wierze w amulety i talizmany Kościół katolicki występował
na synodach w Laodycei (344-363 r.), Akwizgranie (789 r.) i we Frankfurcie nad Menem (794 r.). Stąd,
wierny tej tradycji, Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina, że jest "naganne noszenie amuletów"
(2117), co dotyczy oczywiście także talizmanów.
www.radiomaryja.pl
Strona 8/9
ks. Aleksander Posacki SJ
www.radiomaryja.pl
Strona 9/9