Czerwiec 2016 - Parafia św.Teresy od Dzieciątka Jezus
Transkrypt
Czerwiec 2016 - Parafia św.Teresy od Dzieciątka Jezus
SIEDLCE CZERWIEC nr 6 (217) 2016 Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia Czym miłosierdzie NIE jest Idź na pielgrzymkę Bezpieczne wakacje Jaś Pociecha w Przedszkolu STRONA 3 STRONA 10 STRONA 19 STRONA 23 Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy Parafianie! Drodzy Goście! Oddajemy w Wasze ręce przedwakacyjny numer naszego parafialnego pisma. Na okładce uśmiecha się do nas nasz Neoprezbiter o. Tomasz Szura. Myślę że wielu z nas ucieszyło się tym, że został on wyświęcony na kapłana. Znaliśmy go przecież jako diakona posługującego w naszej parafii. Cieszymy się też bierzmowaniem naszej młodzieży. Długo na ten dzień czekali i gorliwie się do niego przygotowywali. (Przynajmniej mam taką nadzieję). Radością napełniają nas też zbliżające się wakacje. Oby to był dla nas pobożnie spędzony czas, w którym odpoczniemy od codzienności i nabierzemy siły. Temat numeru to miłosierdzie. Serce Jezusa jest pełne cierpliwości i miłosierdzia dla nas grzeszników. Czy w Roku Miłosierdzia zastanawiałeś się, czym tak naprawdę jest owo „Miłosierdzie” i poprzez co się ono wyraża? Zachęcam do refleksji nad tym tematem, wspomaganej poprzez lekturę „Posłańca”! O. Krzysztof Machelski OMI – Opiekun Redakcji Posłańca św. Teresy Św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza UROKI TEGO ŚWIATA ,,Dobry Bóg dał mi łaskę poznania świata na tyle, bym mogła nim wzgardzić i oddalić się od niego. Mogę powiedzieć, że nastąpiło to podczas mego pobytu w Alencon, kiedy to zaczęłam po raz pierwszy wchodzić w świat. Wszystko wokół mnie tchnęło radością i szczęściem; przyjmowano mnie, dopieszczano, podziwiano; jednym słowem, moje życie w ciągu tych piętnastu dni było usłane kwiatami… Przyznaję, że takie życie miało dla mnie pewien urok. Ma słuszność Księgo Mądrości, gdy mówi: >>Urok marności tego świata uwodzi umysł nawet daleki od złego<< ”. Jak jest z twoim poznawaniem uroków tego świata? Czy poznawanie ich nie zwodzi cię i nie oddala od Boga? Cyt. z książki „Dzieje Duszy Św. Teresy od Dzieciątka Jezus”. Wyd. K.B. Asystowałem przy zawarciu ślubu - tradycyjnie w sobotę. Młoda Para przepięknie ubrana. Pani Młoda w białej sukni. Pan Młody w garniturze i śnieżnobiałej koszuli z muszką. Wygląd – powiedziałbym – niezwykły. Przecież to ten – jak mówią – najważniejszy, jedyny, najpiękniejszy dzień w życiu. W niedzielę, następnego dnia, widzę ich na Mszy św. w kościele. Ona w bluzce. On w koszulce polo. Ale to nieistotne. Najważniejsze, że swojej wiary i miłości do Boga nie zawiesili na wieszaku wraz z weselnymi ubraniami. „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nada2 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Wieszak zapałki 13 NIEDZIELA ZWYKŁA – C Łk 9,51-62 ; Ps 16 „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”. je się do królestwa Bożego” – mówi Jezus. Zapaleńcy – tak kiedyś mówiło się o młodych ludziach, pełnych ideałów i pomysłów, którym niestraszne były żadne przeciwności. Prosto dążyli do celu. Co pozostało z Twoich ideałów? Z lat młodzieńczych, kiedy wydawało Ci się, że przed Tobą cały świat? A czy Bóg w tych planach był obecny? A może już się wypaliłeś? Siostro i Bracie, nie zawieszajmy na haku, po przyjściu z kościoła, swoich wartości chrześcijańskich, aby każdy po naszych uczynkach mógł poznać, że należymy do Chrystusa; że nie tyl- ko chodzimy do kościoła, ale że żyjemy Bogiem na co dzień. W Ewangelii, Apostołowie Jakub i Jan, chcieli spalić tych, którzy nie zgodzili się przyjąć Jezusa. Kiedyś odwiedzałem chorych. Osiemdziesięcioletnia pani Janinka nie umiała zapalić świec. Zapałki wziąłem ja i udało się za pierwszym razem. A pani Janinka: „Od razu widać, co święta ręka, to święta”. Uśmiechnąłem się rozbawiony. Niech ten cały świat spłonie w ogniu Bożej miłości. Siostro i Bracie – pędź po „zapałki”. o. Krzysztof Pabian OMI na podstawie tego, co się wie lub czuje. „Kocham wszystkich ludzi i życzę im jak najlepiej. Nie mogę patrzeć na ludzkie cierpienie. Na widok biednych dzieci ogarnia mnie wielki żal. Chciałbym je przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze”. Niestety, przeżywanie nawet najgłębszych uczuć bez wprowadzanie ich w czyn nie jest miłosierdziem i nie daje Panu Bogu możliwości obdarowania nas łaskami. 2. Miłosierdzie nie przestaje by ć sprawiedliwe Na pierwszy rzut oka, miłosierdzie nad tym, który nas zranił i rezygnacja z wyciągania konsekwencji, wydają się niesprawiedliwe. Można myśleć, że jeśli poczułby skutki swoich błędów, to przynajmniej czegoś by się nauczył. Tego typu spojrzenie towarzyszy ludziom, którzy patrzą na życie w kategoriach „tu i teraz”. Chrześcijanin widzi dalej. Wie, że wszystko będzie dopełnione na Sądzie Ostatecznym. Wtedy zło zostanie nazwane złem, a dobro dobrem. Zło zostanie wypalone, a dobro uwypuklone. Miłosierdzie nie jest półprawdą. Jest nie przekreślaniem człowieka i pozostawieniem mu z naszej strony otwartej drogi do Boga. To nasza zgoda, aby Bóg, który wie najlepiej, sam zdecydował. Czym miłosierdzie NIE jest „Im większy grzesznik, tym ma większe prawa do miłosierdzia Mojego. ... Kto ufa miłosierdziu Mojemu, nie zginie, bo wszystkie sprawy jego Moimi są, a nieprzyjaciele rozbiją się u stóp podnóżka Mojego” (Dz 723) Być może znasz wiele wypowiedzi utrzymanych w tym tonie: „Pan Bóg jest miłosierny, czyli wszystko akceptuje, i dlatego nie możemy nikogo i niczego krytykować. Każdy ma swoją osobistą drogę do nieba, trzeba ją szanować. Poza tym, czyż chrześcijaństwo nie jest religią miłości? Więc nie mów tak głośno, że aborcja jest zabiciem człowieka, bo to sprawia przykrość osobom, które dokonały aborcji lub chcą jej dokonać. Mówienie przykrej prawdy jest niemiłosierne”. Jak nie dać się wciągnąć w te mani- pulacje i odważnie bronić zdrowej nauki o Bożym Miłosierdziu? 1. Miłosierdzie nie jest tylko współczuciem Samo uczucie żalu na widok ludzkiego cierpienia nie jest jeszcze miłosierdziem. Czy słyszał ktoś o „myślach miłosiernych”? Dopiero przekształcenie tych emocji w konkretne działanie, staje się czynem miłosierdzia. Czynem względem duszy lub ciała. Jedną z ludzkich słabości jest budowanie opinii o sobie samym 3. Miłosierdzie nie jest akceptacją zła Miłosierdzie nie jest pobłażliwością i rezygnacją z prawdy. Nie ma nic wspólnego z poprawnością polityczną. Przemilczanie prawdy o tym, co jest dobre, a co złe, jest przeciwne miłosierdziu i prowadzi do błędów. Nieupominanie grzesznika, gdy jesteśmy za niego odpowiedzialni (np. rodzice względem swoich dzieci, kapłan względem swoich wiernych), jest grzechem przeciwko miłosierdziu i przeciwko sprawiedliwości. Wielu usprawiedliwia swoje złe życie tym, że Bóg i tak kocha nas takich, jacy jesteśmy. To prawda. Zapominają jednak, że Bóg szanuje naszą wolność i nie zrobi nic wbrew nam. Ofiarowuje nam swoje miłosierdzie, ale dopóki na nie nie odpowiemy, nie dajemy Mu „pozwolenia” na działanie. Głoszenie miłosierdzia bez konieczności odrzucenia grzechu jest pułapką, która ludzi małej wiary utwierdza w przekonaniu, że można grzeszyć, bo Bóg i tak wszystko wybaczy. Niestety jest to grzech przeciwko Duchowi Świętemu i nie zostanie odpuszczony. Pamiętaj o słowach św. Augustyna: „Bóg, który stworzył cię bez ciebie, nie zbawi cię bez ciebie”. Mariusz Nowak POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 3 Czy jest ktoś na świecie…? Jak wielka to miłość, skoro nie czeka na rozkazy Z Mamą bezpiecznie Czy jest ktoś na świecie, kto myśli o kimś innym bardziej niż o sobie? – takie pytanie zadałam pewnej osobie. Ale zacznijmy, od Ewangelii. W ostatnią sobotę maja wysłuchaliśmy fragmentu Ewangelii o setniku. Aby przybliżyć bardziej osobę setnika kilka słów na temat armii rzymskiej. Otóż armia rzymska za czasów cesarzy była podzielona na legiony. Legion liczył 6000 żołnierzy i składał się z dziesięciu kohort, a każda z nich z trzech manipułów. Manipuł dzielił się na dwie centurie (oddział stu ludzi, setka żołnierzy), którymi dowodzili centurioni, czyli setnicy. Setnik był dowódcą oddziału wojskowego. Jeśli wydał któremuś z nich rozkaz, wiedział, że żołnierz rozkaz wykona. Mówił: Idź, chodź, czyń – wydawał polecenia, które oni wypełniali. A jeśliby nie wydał rozkazu, czy wtedy też żołnierze wykonaliby wszystko jak należy. Czy sami z dobrej woli spełnialiby obowiązki, które do nich należały? Czy raczej czekaliby na rozkaz? Co takiego musi mieć człowiek, czy może, jaki musi być, aby zrobić coś dla kogoś, bez danego mu rozkazu, nakazu czy prośby? Musi kochać!!! Tak, jest ktoś, kto myśli bardziej o innych niż o sobie – to Mama. Jej nikt nie musi nakazywać, aby wstała wcześnie i jeśli trzeba zrobiła zakupy, a później przygotowała śniadanie dla dzieci. Ona nie czeka, aż ktoś ją poprosi, aby poszła po lekarstwo dla chorego dziecka, czuwała nocą, mierzyła gorączkę, robiła zimne okłady i nie spała czuwając przy nim. Nikt jej nie musi zapraszać do modlitwy w intencji dzieci, ona każdego dnia oddaje je Najlepszemu Opieku- Egzamin Od września grupa młodzieży przygotowywała się w naszej parafii do przyjęcia sakramentu bierzmowania. W czwar4 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY tek, drugiego czerwca, odbył się egzamin, mający na celu zweryfikowanie naszej wiedzy. Egzaminowało nas dwóch księ- nowi. Mama nie czeka, aż ktoś nią pokieruje, wskaże, co ma w tym dniu zrobić. Ona bez żadnych rozkazów sprząta, gotuje, pierze, prasuje, naszywa łaty na przedarte spodnie, umie „zagoić ranę” na stłuczonym kolanie, sprawdza zeszyty i spakowane plecaki. Ona kocha!!! To jest prawdziwa miłość, która nie czeka na rozkazy. Uczmy się od niej takiej właśnie miłości do Pana Boga. Jeśli idę do kościoła, to nie dlatego, że taka jest tradycja, żeby ludzie widzieli, tak na wszelki wypadek, bo różnie w życiu bywa… Jeśli przyjmuję Komunię św. to nie dlatego, że chcę, aby mówili o mnie, że jestem dobra, żeby mnie chwalili, ale robię to wszystko z miłości do Jezusa. To dla Niego idę do kościoła, bo chcę się z nim spotkać, a Komunię św. przyjmuję, bo chcę w swoim sercu mieć Jezusa. Taka bezinteresowna miłość. Czy nie taką miłością obdarza nas Pan Bóg każdego dnia? Elżbieta Ługowska ży. Przede mną były jeszcze dwie grupy, więc gdy tylko ci wyszli, zaczęliśmy ich wypytywać, jak było. Praktycznie każdy odniósł inne wrażenia – jedni straszyli, że kilka osób będzie się poprawiać, inni, że nie ma się czego bać. Postanowiłam zaufać tym drugim i sobie; do salki weszłam bez nerwów. Korzystając z okazji, spojrzałam po twarzach pozostałych kandydatów. Niektórzy byli rzeczywiście zdenerwowani, co było też słychać, gdy mówili. Ojciec zaczął nas odpytywać. Nie zdążyłam się nawet „rozkręcić” (odpowiedziałam na dosłownie jedno pytanie), gdy ksiądz pozwolił mi usiąść. Inni nie mieli tyle szczęścia. Myślę, że nie tyle, co nie znali odpowiedzi, ile bardzo się stresowali i nie umieli pozbierać myśli. Aż przykro było patrzeć na tych, którzy będą musieli się jednak poprawiać. Cieszę się. Egzamin mam za sobą, choć tak naprawdę nie wymagał on ode mnie dużych przygotowań i wielkiego stresu. Julka Hierarchia wartości Każdy z nas jest inny, każdy ma inne cele i marzenia. Nie ma ludzi lepszych i gorszych. Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Ojca. Każdy z nas ma w swoim życiu pewną hierarchię wartości. Dla jednego najważniejsza jest miłość, dla innego przyjaźń czy zdrowie. Niezależnie czy jesteś duży czy mały, gruby czy chudy, to właśnie ty sam, tak, właśnie ty, ustalasz swoją hierarchię wartości. Każda wartość w życiu człowieka jest tak samo ważna. Każdy z nas jest inny, każdy ma inne cele i marzenia. Nie mówmy, że ktoś jest od nas gorszy, bo ma inne priorytety, inne wartości. Nie ma ludzi lepszych i gorszych. Jesteśmy równi. Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Ojca. Miłość to najprawdopodobniej najważ- niejsza wartość dla większości ludzi. Nikt nie lubi być samotny, każdy potrzebuje bratniej duszy, osoby, która go wysłucha i pomoże w ciężkich chwilach. Miłość to uczucie trudne do określenia i nie do końca zrozumiałe. Każdy z nas ma kogoś, kogo darzy miłością i nieważne, czy jest to miłość oblubieńcza, braterska, przyjacielska czy rodzicielska. Miłość to miłość. Każdy może kochać niezależnie od wieku. Nie kierujmy się stereotypami, że młodzi nie potrafią kochać, popatrz na siebie, spójrz w głąb swojego serca i pomyśl, czy naprawdę umiesz kochać? Morze i łza W szkołach, w czasach socjalizmu, obowiązkowym językiem był język rosyjski. Nie uczyliśmy się go chętnie, ale pamiętam, że nauczycielka przed, albo po wakacjach, pytała: Gdzie byłeś? Gdzie będziesz? Wtedy większość z nas – aby wypracowanie było bardziej obszerne – pisało po rosyjsku, że najpierw pojedziemy nad morze (na wzmorie), a potem w góry ( w gory) i kilka zdań udało się sklecić. Oczywiście koledzy przesiedzieli wakacje w mieście; kilku udało się wyjechać na kolonie, ale wypracowanie było zaliczone. Kiedy zdaje się jakiś język obcy, np. język francuski, na pytanie na przykład: Czy jesteś za uprzemysłowieniem świata, czy nie, aby nie utonąć w ubóstwie słów, pisze się, czy mówi, że z jednej strony (d`un cote)…, ale z drugiej strony (d`un autre cote)… itd. I zazwyczaj się zdaje, nawet gdybyś w swoim wypracowaniu był za postawieniem fabryki azbestu pod własnym oknem. Przed nami wakacje, urlopy. Wielu z nas wyjedzie w ciekawe miejsca, a po- Czy jestem w stanie poświęcić się dla osoby, którą kocham? Jeśli ją kocham zrobię dla niej wszystko, jej szczęście będzie ważniejsze od mojego. Nie wstydźmy się miłości - jest to najpiękniejszy dar, jakim możemy obdarzyć drugą osobę. Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą… Kolejną ważną wartością w życiu człowieka jest przyjaźń. I nieważne czy masz 5, 10,20 czy 60 lat, pragniesz mieć swojego przyjaciela blisko siebie. Jest dla ciebie kimś ważnym, kimś, bez kogo nie wyobrażasz sobie życia. Pomyśl, czy ty sam dbasz o swoją przyjaźń. Przyjaźń trzeba pielęgnować, kiedy pojawia się problem, trzeba go rozwiązać, a nie udawać, że nic się nie stało. Nie tędy droga.. A co możemy powiedzieć na temat wierności? Czy warto umieścić ją w naszej hierarchii? Myślę, że każdy ceni sobie wierność i to nie tylko w związku. Cenimy sobie zaufanie. Nie lubimy być oszukiwani. Lepsza najgorsza prawda niż piękne kłamstwo. Bądźmy wierni, nie bawmy się uczuciami innych. Nikt, absolutnie nikt nie ma prawa ranić drugiej osoby. Przyjrzyjmy się teraz kwestii wiary. Jaką rolę w życiu współczesnego człowieka odgrywa Bóg? Jaką rolę w Twoim życiu pełni Bóg? Nie wstydzisz się Jego? Umiesz przyznać się do swojej wiary? Czy boisz się, żeby przypadkiem kolega cię nie wyśmiał, kiedy co niedziela chodzisz do kościoła. Nie patrz na to, co powiedzą inni. Rób to, co czujesz, że powinieneś robić. Bóg nigdy nie pozwoli cię skrzywdzić. Myślę, że każdy z nas już teraz ma ukształtowaną hierarchię wartości. Ale może warto zastanowić się, czy aby na pewno ułożyłem ją w dobrej kolejności. Może warto spojrzeć w głąb swojego serca…. Weronika Nieścior tem po powrocie będzie opowiadać, że było cudnie: kraj, miejscowość, plaża, wycieczki, las…, ale jedzenie było do niczego, pełno kleszczy itd. Nie zawsze wszystko się podoba i odpowiada. Większość jednak pozostanie w domach, gdzie mieszka. Szczęśliwsi wyjadą na działkę. Życzyłbym każdemu, żeby umiał być zadowolony z tego, gdzie będzie. I przyjdzie też kiedyś czas, gdy stając przed Bogiem będziesz może kombinował: Z jednej strony byłem słaby, grzeszny…, ale z drugiej starałem się kochać. Nie wymyślaj, nie graj na czas, tylko pędź do Jezusa, rzuć się na szyję. A łza, nawet ta do środka słona jak morze, w którym pływałeś, powie Jezusowi wszystko. Słonecznych, Bożych, wakacji, urlopów, odpoczynku Wszystkim życzę. o. Krzysztof Pabian OMI POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 5 Anioł umierających „Jeśli kiedykolwiek będę świętą – na pewno będę świętą od «ciemności». Będę ciągle nieobecna w Niebie – aby zapalać światło tym, którzy są w ciemności na ziemi”. Matka Teresa z Kalkuty Matka Teresa – właściwie Agnes Gonxha Bojaxhiu- urodziła się 26 sierpnia 1910 roku w Skopje ( dzisiejsza Macedonia) w rodzinie albańskiej. Ojciec - potomek dużej, zamożnej rodziny z albańskiego miasta Prizren w Kosowie o tradycjach kupieckich, sam kupiec i przedsiębiorca budowlany, przeniósł się do Skopje - ośrodka handlowego - i zakupił dom. Podróżował w interesach po całej Europie. Zasiadał w radzie miejskiej, wspierał rozwój teatru, sztuk pięknych oraz miejscowy Kościół katolicki, angażował się politycznie na rzecz niepodległej Albanii. Był bardzo towarzyski, jego dom był zawsze pełen różnego rodzaju gości, od biskupa Skopje po miejscowych biedaków. Żywo interesował się wychowaniem i kształceniem swoich dzieci. Niekiedy bywał surowy i miał wobec nich wysokie wymagania. Matka Drane miała bardzo tradycyjne poglądy na rolę kobiety w rodzinie. „Gdy ojciec pracował, matka zajmowała się domem - gotowała, cerowała, szyła, ale kiedy wracał, wszelka praca ustawała. Matka wkładała czystą suknię, czesała się i upewniała, że dzieci są umyte i schludne, gotowe, by go powitać. Podzielała i dopełniała podejście męża do kwestii posiadania. Szyła, haftowała i sprzedawała ubrania nie tylko po to, by zaspokoić materialne potrzeby swojej rodziny, ale tak6 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY że uboższych od siebie. Bardzo wierząca, uczyła dzieci wiary i czynnej miłości, życia chrześcijańskiego popartego czynami miłosierdzia. Była kobietą o silnym charakterze - po śmierci męża została w trudnej sytuacji, ale przy pomocy 15-letniej, starszej córki Agi potrafiła uporać się z problemami. Nadal troszczyła się także o ubogich, których często zapraszała do rodzinnego stołu. W rodzinie był jeszcze starszy od Agnieszki o trzy lata brat Lazer. Choć dom rodziny Bojaxhiu byl zawsze otwarty dla wszystkich, niezmiennie szczególną serdeczność okazywał ubogim. Ojciec pouczał: „moje dzieci, nie bierzcie do ust nawet kęsa, jeśli wcześniej nie podzielicie się z innymi”. Brat Lazer wspominał Agnes jako dziecko posłuszne i bardzo zdolne, od najmłodszych lat chętnie uczestniczące w nabożeństwach. „Była lubianym dzieckiem o ujmującym poczuciu humoru. Uczyła się najpierw w szkole przyklasztornej, potem jednak wstąpiła do szkoły państwowej”. Umiała grać na mandolinie i była ogólnie muzykalna - śpiewała z siostrą w chórze parafialnym przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Była świetną organizatorką i siłą napędową wszelkich akcji. Odkryła też w sobie dar przekazywania wiedzy innym. Kochała poezję i sama też pisała, a jej dwa felietony ukazały się w miejscowej gazecie. Myślała o karierze literackiej lub muzycznej. Zawsze była dość chorowita i miała słabe płuca. Po wyjeździe z domu w 1928 r. nigdy już nie zobaczyła się z mamą i siostrą, które zamieszkały w Tiranie odciętej po wojnie od wolnego świata przez komunistyczny reżim. Brat Lazer wyemigrował z żoną i córką do Włoch. W 1970 r. Matka Teresa otrzymała list od siostry Agi z Albanii, że mama czuje się źle i że żyje im się bardzo ciężko. Matka Teresa próbowała spotkać się z nimi. W Rzymie zwróciła się do ambasady albańskiej o pozwolenie opuszczenia przez nie Albanii. Nie dostały jednak wiz wyjazdowych. Chciała pojechać do Albanii, ale dano jej do zrozumienia, że jeśli tam przyjedzie, to już nie wyjedzie. W 1972 r. otrzymała w Kalkucie wiadomość o śmierci mamy. Siostra żyła rok dłużej, brat zmarł we Włoszech w 1981 r. Matka zawsze powtarzała dzieciom: „Gdy czynicie coś dobrego, róbcie to bez hałasu, jakbyście wrzucały kamyk do morza.” Swoje powołanie odczuła bardzo wcześnie bo mając 12 lat jednak wstąpić do zakonu mogła mając lat 18. Pojechała pociągiem do Rathfarnham obok Dublina do macierzystego domu Sióstr Misjonarek Naszej Pani z Loretto (tam nauczyła się języka angielskiego). Składając pierwsze śluby zakonne w 1931 roku przyjęła imię Maria Teresa od Dzieciątka Jezus ku czci dla Św. Teresy z Lisieux. Została wysłana przez przełożonych do Indii gdzie pracowała jako nauczycielka geografii i historii w przyklasztornej szkole Loretanek w zamożnej dzielnicy Kalkuty. Uczyła też w szkole z internatem dla dziewcząt z rozbitych rodzin i sierot, tu zobaczyła biedę i głód. Lubiła swoją pracę, a ją lubiły jej uczennice. 24 maja 1937 roku złożyła śluby wieczyste – ubóstwa, posłuszeństwa i czystości. W czasie wojny została dyrektorką szkoły. W 1943 roku Indie ogarnął głód, w Bengalu zmarło 5 milionów osób. Do bombardowanej Kalkuty wciąż napływali uchodźcy. Szkoły były wykorzystywane jako szpitale. Loretanki zajmowały się coraz liczniejszymi rannymi i chorymi. Hindusi walczyli o uwolnienie spod panowania brytyjskiego, na ulicach Kalkuty trwały walki. Siostra Teresa, mimo niebezpieczeństw, często opuszczała mury klasztoru, by zdobyć pożywienie dla uczniów i innych przebywających w szkole. Wkrótce zachorowała na gruźlicę. Nie była w stanie dalej pracować w szkole i została wysłana do miejscowości Darjeeling u podnóża Himalajów. Kiedy 10 września 1946 roku jechała pociągiem do Darjeeling przeżyła coś, co potem nazwała „ powołaniem w powołaniu” . Usłyszała wyraźnie wewnętrzny głos by porzucić wszystko i naśladując Jezusa zamieszkać na ulicach Kalkuty razem z nędzarzami, by im służyć. Jedyne co mogła zrobić, to odpowiedzieć „TAK”. Wiedziała, że jest to wola Boga i musi ją wypełnić. Nie miała wątpliwości, że było to jego działanie. „Miałam opuścić klasztor i pomagać biednym, żyjąc pośród nich, lecz dotrzymać ślubów; założyć nowe zgromadzenie pracując w duchu ubóstwa i radości na rzecz najbiedniejszych z biednych, mieszkających w dzielnicach nędzy. To był Jego rozkaz. Wiedziałam do kogo należę ale nie wiedziałam jak się do tego zabrać.” W październiku wróciła do sióstr, ale myśl o opuszczeniu klasztoru jej nie odstępowała. Jednak arcybiskup odmówił zgody na opuszczenie klasztoru, twierdząc, że jeśli to sprawa Boża to przetrwa próbę czasu. Musiała czekać 2 lata w lutym 1948 roku przesłano prośbę do Rzymu i w lipcu otrzymała zgodę na opuszczenie klasztoru na rok. Kupiła na bazarze 3 białe sari obrzeżone niebieskimi paskami, uszyte z najtańszej tkaniny ( niebieskie paski podobały jej się bo błękit jest kolorem Najświętszej Maryi Panny). Udała się na kurs pielęgniarstwa do sióstr misji medycznej przy Szpitalu Świętej Rodziny. Pierwszym jej domem był mały pokoik przy domu Św. Józefa, prowadzonym przez Małe Siostry Ubogie stąd wychodziła do slumsów. Najpierw założyła szkołę dla biedoty, uczyła na podwórku 21 uczniów pisząc patykiem po błocie. Myła te dzieci, odwiedzała chorych. Ludzie zaczęli jej pomagać jak mogli, ale wciąż była sama. Był to trudny dla niej okres. Wynajęła dwie rudery, jedną na szkołę, drugą na schronienie dla chorych i konających. W marcu 1949 roku dołączyły do niej dwie pierwsze współtowarzyszki, wywodzące się z dawnych uczennic. Mottem stały się słowa zaczerpnięte z Ewangelii Św. Mateusza: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Matka Teresa spisała Regułę gdzie podstawą była modlitwa i praca i w 1950 roku Papież Pius XII zatwierdził Zgromadzenie Misjonarek Miłości. „Osoby wstępujące do niniejszego instytutu postanawiają poświęcić się niestrudzonemu wyszukiwaniu w miastach i wioskach, nawet w najnędzniej szych okolicach, ludzi najuboższych, opuszczo- nych, chorych, kalekich, umierających; wytrwałej trosce o nich i nauczaniu wiary chrześcijańskiej, jak też żarliwym staraniom, by ich nawrócić i uświęcić (...). Także wykonywaniu innych podobnych prac i posług apostolskich, jakkolwiek niskie czy skromne mogłyby się one wydawać” (fragment dekretu Stolicy Apostolskiej, powołującego zgromadzenie). Przez dziesięć lat siostry działały tylko w diecezji kalkuckiej otwierając: - Dom Czystego Serca dla Umierających – gdzie udzielano wszelkiej możliwej pomocy względnie stwarzano warunki aby Ci który żyli jak zwierzęta mogli odejść z godnością. - Dom dla Dzieci Opuszczonych, które misjonarki znajdowały na ulicy, czasami przynosili je sami rodzice. Dzieci otrzymywały wykształcenie, były finansowane przez bogatszych, część była adoptowana. - Przychodnię dla Trędowatych, których w owym czasie było 30000. Siostry założyły Miasto Pokoju gdzie trędowaci mogli żyć z rodzinami. „Kiedy dotykam ich cuchnących ran, wiem, że dotykam samego Chrystusa, Tego, którego przyjmuj ę w Komunii świętej pod postacią chleba. Świadomość ta dodaje mi wiele sil. Jestem przekonana, że nie mogłabym czynić tego wszystkiego, co czynię, jeżeli nie wierzyłabym, że dotykam samego Jezusa ukrytego pod postacią człowieka trędowatego”. W 1965 roku Papież Paweł VI nadał Zgromadzeniu Prawa Papieskie, co umożliwiło działalność na całym świecie. Działalność Sióstr bardzo szybko się rozprzestrzeniała. Tylko w 1983 roku matka Teresa otrzymała ponad sto próśb o otwarcie domów. W 1985 roku otworzyła w Nowym Jorku hospicjum DAR MIŁOŚCI dla mężczyzn chorych na AIDS – Trąd Zachodu. W Kalkucie odwiedzało ją mnóstwo sławnych osób między innymi Królowa Elżbieta II, Księżna Diana. W Jerozolimie spotkała się z Jasirem Arafatem, który zaprosił misjonarki do otwarcia Domów dla Umierających w Betlejem i Palestynie. Zaszczyty przyjmowała z głębokim poczuciem, że nie jest ich godna, podkreślając, że czyni to tylko w imieniu ubogich. Nie przypisywała sobie żadnych zasług, powtarzając: „Ja niczego nie robię. To Bóg czyni wszystko. To On posługuje się moim ubóstwem, aby ukazać swoje wielkie bogactwo; moim życiem, aby obdarzać swoim Życiem i swoją wielką Miłością”. Mówiła zawsze prosto, wszystkich, wielkich i małych traktowała w ten sam sposób, bo dla niej wszyscy byli równi wobec Boga. Z biegiem lat Matka Teresa była coraz słabsza, cierpiała na malarię. Nieraz zdarzały jej się urazy tuż przed wyruszeniem w podróż, co odbierała zawsze jako wynagradzającą łaskę Bożą i składała swój ból Bogu w ofierze. Od 1981 roku funkcjonowała z rozrusznikiem serca ale nigdy nie chciała ograniczyć pracy i podróży, mówiła: „Odpocznę w niebie, bo tu jest jeszcze wiele do zrobienia”. Ciągle rosła liczba chętnych przystąpienia do Zgromadzenia. W 1990 roku z Misjonarkami współpracowało, w różnym wymiarze 3 000 000 osób. Często powtarzała: „Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga”. Matka Teresa z Kalkuty zmarła 5 września 1997 roku. 5 września 2016 roku Matka Teresa z Kalkuty zostanie ogłoszona ŚWIĘTĄ, ale ona była przecież już Świętą za życia. Otrzymała za swoją działalność wiele nagród w tym Pokojową Nagrodę Nobla. Wszystkie medale i nagrody trzymała w tekturowym pudełku w swojej ciemnej skromnej celi. Była podziwiana przez wszystkich tego Świata, a Ona czyniła tylko to co nakazał Chrystus. Czy to takie trudne, udało się to przecież zwykłej-niezwykłej dziewczynie z albańskiej wioski. Matka Teresa przyznała się do ciemności w jej duszy. Przez 50 lat tęskniła za Bogiem, za jakąkolwiek oznaką jego bliskości. Mimo to działała tak pięknie pokazując jego miłość do człowieka. Jak wielkie musiało być to spotykanie z Jego Osobą podczas podróży do Darjeeling kiedy otrzymała polecenie rozpoczęcia Swojej Działalności, że wystarczyło na całe życie. Choć bardzo trudno było przyjąć Matce Teresie bolesny stan swej duszy, choć wbrew nadziei szukała pocieszenia i ukojenia, to jednak przeczuwała sens swego bezmiernego cierpienia. W ten sposób Jezus zapraszał ją do uczestnictwa w Jego wyrzeczeniu się wszystkiego, całkowitym oddaniu się do dyspozycji Ojcu oraz „tajemniczej” tęsknocie za Nim. Jak Jezusowe doświadczenie opuszczenia Go przez Ojca było dźwiganiem udręki, cierpienia i nieprawości całej ludzkości, tak Matka Teresa dźwigała te same udręki, cierpienia i nieprawości swoich ubogich. To dzięki osobistemu cierpieniu rozumiała ich i współczuła im jak nikt inny. Po opublikowaniu prywatnych listów Matki Teresy, poprzez które uczyniła i nas świadkami swej bolesnej POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 7 tajemnicy, rozumiemy lepiej źródło niezwykłej skuteczności jej posługi i dynamizmu jej apostolskiego dzieła. «Owocem ciszy jest modlitwa; owocem modlitwy jest wiara; owocem wiary jest miłość; owocem miłości jest służba; owocem służby jest pokój». Jeszcze ulubione modlitwy Matki Teresy: Promienie miłości Bożej Pomóż mi rozsiewać Twoją woń, o Jezu. Wszędzie tam, dokąd pójdę, napełnij moją duszę Twoim Duchem i Twoim życiem. Stań się Panem mojego istnienia w sposób tak całkowity, by całe moje życie promieniowało Twoim życiem. Aby każda dusza, do której się zbliżam, mogła odczuwać Twoją obecność we mnie. Aby patrząc na mnie, nie widziała mnie, ale Ciebie we mnie. Pozostań we mnie. Dzięki temu będę jaśnieć Twoim blaskiem i będę mogła stać się światłem dla innych. Poślij mi kogoś spragnionego miłości Panie, gdy jestem głodna, przyślij mi kogoś, kto potrzebuje pożywienia; gdy chce mi się pić, przyślij mi kogoś spragnionego; gdy jest mi zimno, przyślij mi kogoś do ogrzania; gdy odczuwam przykrości, ofiaruj mi kogoś do pocieszania; gdy mój krzyż staje się ciężki, pozwól mi dzielić krzyż innej osoby; gdy jestem biedna, skieruj mnie do kogoś, kto jest w potrzebie; gdy nie mam czasu, daj mi kogoś, kogo mogłabym wesprzeć przez chwilę; gdy jestem upokorzona, spraw, bym miała kogoś, kogo mogłabym pochwalić; gdy jestem zniechęcona, przyślij mi kogoś, komu mogłabym dodać otuchy; gdy potrzebuję zrozumienia u innych, daj mi kogoś, kto czeka na moją wyrozumiałość; gdy potrzebuję, by ktoś zajął się mną, przyślij mi kogoś, kim ja mogłabym się zająć; gdy myślę tylko o sobie samej, zwróć moją uwagę na kogoś innego. Uczyń nas, Panie, godnymi służenia naszym braciom, którzy na całym świecie żyją i umierają biedni i wygłodniali. Daj im dzisiaj, posługując się naszymi rękoma, ich chleb powszedni. Daj im za pośrednictwem naszej wyrozumiałej miłości pokój i radość. Panie, czy chcesz moich rąk? Panie, czy chcesz moich rąk, by spędzić ten dzień pomagając biednym i chorym, którzy ich potrzebują? Panie, daję Ci dzisiaj moje ręce. Panie, czy potrzebujesz moich nóg, aby spędzić ten dzień odwiedzając tych, którzy potrzebują przyjaciela? Panie, dzisiaj oddaję Ci moje nogi. Panie, czy chcesz mego głosu, aby spędzić ten dzień na rozmowie z tymi, którzy potrzebują słów miłości? Panie, dzisiaj daję Ci mój głos. Panie, czy potrzebujesz mojego serca, aby spędzić ten dzień kochając każdego człowieka tylko dlatego, że jest człowiekiem? Panie, dzisiaj daję Ci moje serce. Ewa Adaszewska MŁODZIEŻ NA AMBONIE Wyobraź sobie pewną historię… Idziesz ulicą i widzisz człowieka rozglądającego się wokół. Wygląda, jakby się zgubił, nie wiedział, gdzie jest. - Może pomóc? – pytasz bardziej z ciekawości niż z ludzkiej uprzejmości, gdyż człowiek, którego zaczepiłeś, ubrany jest jedynie w prześcieradło. Człowiek odwraca ku Tobie głowę i dopiero teraz Go poznajesz… - Który mamy rok synu? - 2016 – odpowiadasz wciąż nie wierząc w to, co widzisz. Bezwiednie wyciągasz rękę w stronę twarzy mężczyzny, ale On przechwytuje ją Swoją dziurawą dłonią. – Jezu, to naprawę Ty? Co tu robisz? Jak to możliwe, że Cię widzę? - Widzą mnie tylko Ci, co szczerze wierzą. Siedzę tu kilka godzin. Wcześniej byłem w kilku innych państwach, w Ameryce i Afryce, ale nikt do mnie nie podszedł, nikt mnie nie widział… Przysłał mnie Ojciec – kontynuował Jezus, jakby odczytując kłębiące się w głowie Twoje myśli. - Źle się dzieje. Moja obecność tu jest dla ludzkości ostatnią szansą. Jeśli nie przekonam Was do zmiany postępowania, ludzkość z całym tym światem zostanie zgładzona. Jesteś moim jedynym Apostołem. Ojciec powiedział: „Uczeń znajdzie swego Mistrza. Razem będą nauczać.” Ruszajmy więc. Szkoda czasu! - Chwila! Chwila! – Wołasz za odchodzącym już Jezusem. – Z całym szacunkiem, Jezu, ale chyba nie chcesz wyjść do ludzi w tym prześcieradle? Już się ściem8 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY nia. Chodź, zjemy kolację, prześpimy się, a ratowaniem świata zajmiemy się jutro. W swoim skromnym mieszkaniu przygotowujesz kolację. Następnego dnia dajesz mu swój najlepszy garnitur, koszulę i buty. - Od czego zaczniemy? – pytasz, patrząc wyczekująco na Jezusa. - Ty mi powiedz. To twój świat, twoje życie. Chwilę drapiesz się po głowie, aż w końcu wpadasz na genialny pomysł. Prowadzisz Jezusa do swojej parafii, małego kameralnego kościółka. Przedstawiasz go swojemu proboszczowi, który daje mu czarną koszulę z koloratką oraz sutannę. I tak wraz z Jezusem objeżdżasz całą Polskę, następnie Europę a na końcu świat, nauczając w świątyniach…. A teraz wyobraź sobie, że człowiek którego spotykasz wygląda tak: Czy nadal zadałbyś pierwsze pytanie „Może pomóc?”… Agata Leszczyńska Czuwanie na Jasnej Górze Byście świecili blaskiem chwały Jezusa… Jak co roku w maju nasza Wspólnota brała udział w Ogólnopolskim Czuwaniu Odnowy w Duchu św. Było to już XXI czuwanie w Częstochowie, które rozpoczęło się w piątek 20 maja o godz. 9.30 w hali sportowej. W tym dniu zebrali się z całej Polski opiekunowie, liderzy i animatorzy wspólnot. Wysłuchaliśmy trzech konferencji. W tym roku prelegenci skupiali się na temacie Miłosierdzia Bożego, np. temat drugiej konferencji brzmiał: „Jeden Duch, a różne oblicza miłosierdzia”. Bardzo ciekawa i dynamiczna była trzecia część programu, którą prowadzili Joanna i Norbert Dawidczykowie, szczególnie wezwani do posługi na rzecz rodzin. Mówili oni o małżeńskim wzrastaniu, duchowym przebudzeniu małżeństw i popierali swe wypowiedzi świadectwami wypowiadanymi przez inne małżeństwa. Ta formacja obejmuje tzw. małżeństwa odnowowe, których jest coraz więcej we wspólnotach. Biorą one udział w przeznaczonych dla nich rekolekcjach, kursach, skupieniach, a nawet w studiach podyplomowych. Takie małżeństwa jednoczy silna wiara i nadzieja, że nic ich rodzinom nie grozi. Bardzo chcielibyśmy, żeby i w naszej wspólnocie znala- zły się także rodziny, małżeństwa, a więc zapraszamy!. W piątek czuwanie zakończyło się apelem transmitowanym z Kaplicy Jasnogórskiej W drugim dniu czuwania, które odbyło się na jasnogórskim placu, wzięli udział już wszyscy członkowie Wspólnot Odnowy w Duchu św. z całego kraju. Nasza parafia jechała wspólnie z parafią pw. Jana Pawła II. W tym dniu wysłuchaliśmy również konferencji. I tak np. ks. Mariusz Rosik wygłosił konferencję „Miłosierni jako Ojciec”, a M. Wojciechowska konferencję „Miłosierdzie – nowe tak Jezusowi”. Modlitwę o uzdrowienie prowadził ks. Andrzej Grefkowicz. Zarówno w pierwszym jak i w drugim dniu najważniejszym momentem naszego czuwania była Eucharystia. Na koniec chcielibyśmy podzielić się przesłaniami i proroctwami, które usłyszeliśmy podczas tegorocznego czuwania: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni dostąpią miłosierdzia. Aby nasze oczy były miłosierne, aby nasze serca były wrażliwe i kochające, aby nasze ręce były miłosierne i czyniły dobro” „Mamy nieść radość i rozdawać pocieszenie” „Rozpaliłem was ogniem swej miłości, abyście szli do tych, do których was posyłam. Powołuję was do mojej szczególnej służby. Ja was posyłam, jako dobry pasterz, nie bójcie się wilków. Jesteście mocni Moją mocą, którą wlewam w wasze serca” Dziękujemy Panu Bogu za bogaty program i wspaniałą pogodę. Radość naszego czuwania powiększyło spotkanie z naszymi poprzednimi opiekunami: o. Krzysztofem Wolnikiem OMI i o. Sławomirem Stawickim OMI. Animatorzy 25-lecie Caritas Diecezji Siedleckiej 22 maja odbyła się uroczysta gala z okazji świętowania 25-lecia Caritas Diecezji Siedleckiej. Jubileusz to wspaniała okazja, by podziękować wolontariuszom Caritas, którzy są współpracownikami w miłości codziennej. Ks. Marek Bieńkowski – dyrektor Caritas podkreślił, że bez zaangażowania ludzi dobrej woli tj. wolontariuszy i darczyńców nie uda- łoby się dokonać tak wielu dzieł przez te 25 lat. Dlatego też podziękowania popłynęły do najstarszych parafialnych zespołów Caritas działających w Siedlcach tj. przy parafii św. Teresy, św. Józefa, Bożego Ciała, Ducha św., św. Stanisława oraz św. Maksymiliana Marii Kolbego. Przedstawiciele parafialnych zespołów otrzymali dyplomy uznania i podziękowanie za wieloletnią pracę oraz piękne wiązanki kwiatów przygotowane przez florystów z Centrum Integracji Społecznej. Teresa Lipka POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 9 Kto rok temu wyszedł na pielgrzymkę, nie żałował wcale Każdy skrawek trasy ma swój urok Idź na pielgrzymkę! Od 2 do 15 sierpnia wyrusza z naszej parafii grupa pielgrzymkowa nr 4 na Jasną Górę. Dlaczego warto iść? CHOĆBY DLATEGO Po pierwsze: Intencja! Każdy z nas ma jakieś intencje, w których się modli. Jest za co Bogu dziękować i jest też o co prosić. Złącz tę intencję z trudem pielgrzymowania do Matki Jezusa! Po drugie: Kościół! Jesteśmy Kościołem pielgrzymującym. Idziemy do Nieba. Owce za Pasterzem Jezusem Chrystusem. Pielgrzymka doskonale to obrazuje. Pozwala doświadczyć wspólnoty. Pomaga zrozumieć, że każdy obok, to mój brat i moja siostra. Nawet jak go nie lubię, albo nie znam – Bóg postawił mi go na drodze. Po trzecie: Przygoda! Najpiękniejsze przygody są wtedy, gdy zorientujemy się, że to, co się dzieje, przestaje podlegać naszej kontroli. Kto wie, czy w tym roku przyjdą do Ciebie mrówki do namiotu, zleje Cię deszcz, gdy nie będziesz na to przygotowany, czy też będziesz przeżywał kryzys w chwili, gdy innym będzie się doskonale szło? 10 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Po czwarte: Tanio! Ktoś wydaje kupę pieniędzy, aby wypocząć na plaży za granicą, a gdy wraca zauważa, że nie tego szukał. Na pielgrzymce jest odwrotnie. Nawet gdy nie ma się na wpisowe, można znaleźć sponsora i ufać Opatrzności Bożej, że nie zginę. A gdy się wraca, to ma się poczucie, że nie zmarnowało się swojego urlopu. Po piąte: Szansa na zbliżenie się do Boga! Niejeden już na pielgrzymce wyspowiadał się po latach, uwierzył, czy też podjął decyzję, rozeznając ją w Duchu Świętym. Po szóste: Przez 14 dni nie gra się na komputerze! Jeśli jesteś rodzicem, to zabierz swoje dzieci na pielgrzymkę. Zobaczą, że można dwa tygodnie żyć bez gier. W dzisiejszych czasach są tacy, co w to nie wierzą. Po siódme: Patriotyzm! Jesteś Polakiem? Znasz swój kraj? Pielgrzymi szlak to doskonałe miejsce, aby poznać Polskę od podszewki: każdą dziurę w drodze, wioski, kapliczki laski i piaski… Po ósme: Słońce! Wszelkiego rodzaju depresje łapią się człowieka, gdy nie ma słońca. Nasza cywilizacja coraz bardziej przesiaduje w biurowcach i domach. Tu odwrotnie: idziemy, a słońce nad nami. Po dziewiąte: Słowo Boże! Choć pielgrzymka jest sama w sobie już modlitwą, to jednak oprócz tego każdego dnia słucha się Słowa Bożego: na Eucharystiach, katechezach i świadectwach. Po dziesiąte: Spotkania z wartościowymi ludźmi! Na pielgrzymkę idą ludzie, którzy chcą coś w sobie zmienić, chcą pracować nad sobą itd. Czy to nie jest okazja do tego, by tu właśnie poznać kolegów? A kto wie? Może na pielgrzymce właśnie znajdziesz swojego przyszłego męża lub przyszłą żonę? Zapisy w poniedziałek 1 sierpnia. Szczegóły w ogłoszeniach parafialnych w lipcu. o. Krzysztof Machelski OMI Starszych pielgrzymów nie trzeba przekonywać by ruszyć w drogę Wieczorne podsumowanie dnia Wszystkim, którzy wyraźniej chcą widzieć Boże działanie w ich życiu, polecam praktykę wieczornego podsumowania dnia. Te kilkach chwil zastanowienia się nad minionym dniem, mogą okazać się skutecznym narzędziem w codziennej pracy nad sobą. W poprzednich numerach „Posłańca świętej Teresy” zachęcałem do praktyki porannego rozważania fragmentu Pisma Świętego i odmawiania południowej modlitwy „Anioł Pański”. Dziś proponuję zatrzymanie się nad wieczornym rachunkiem sumienia. Zamyka on i podsumowuje cały dzień pracy nad sobą. Wieczorne podsumowanie dnia jest dla mnie próbą spokojnego spojrzenia na to, co dziś się wydarzyło. Już bez emocji, które być może utrudniały obiektywną ocenę sytuacji, bez pośpiechu i osób, które mnie obserwowały. Teraz tylko Jezus i ja. Najwięcej owoców daje spojrzenie oczami Jezusa: „Panie Jezu, co chcesz mi powiedzieć przez dzisiejsze sytuacje? Co Ty byś zrobił na moim miejscu? Co Ci się nie podobało, nad czym powinienem jutro pracować? Z czego jesteś zadowolony i uwa- żasz, że powinienem dalej rozwijać?” Pytania te, na pozór ogólne, w odniesieniu do konkretnej sytuacji z dnia, potrafią szeroko otworzyć oczy i zobaczyć ją w pełni. Uważam te pytania: „Panie Jezu, jak Ty to widzisz? Co Ty byś zrobił na moim miejscu?” za bardzo pomocne. Wiele razy przyłapywałem się na tym, że analizowałem swoje intencje i zachowania, delikatnie sobie pobłażając i usprawiedliwiając. Ważną sprawą jest też, aby nie tylko stwierdzać fakty, że coś się źle zrobiło, ale przede wszystkim szukać powodów. Bardziej obrazowo - nie skupiać się na usuwaniu pajęczyny, ale na znalezieniu pająka. To pozwala w krótkim czasie wychwycić funkcjonujące w nas mechanizmy obronne i zranienia. Na początku można popełnić błąd i skupiać się tylko na tym, co było złe w ciągu dnia. To oczywiście jest tylko po- łowa prawdy o mnie i o Jezusie. Druga połowa jest taka, że posiadam dobre cechy i powinienem je rozwijać. Umiejętność dostrzeżenia ich i przyjęcia nadaje kierunek pracy nad sobą. Fałszywa pokora i ukrywanie talentów, to duże zaniedbanie, które spowalnia rozwój duchowy. Ważną sprawą jest również świadomość, że Jezus jest ze mną w ciągu dnia, pomaga mi i trzeba się uczyć to dostrzegać. Pewność, że właśnie teraz On jest obok mnie i czuwa, daje dużo spokoju i sił do podejmowania trudnych zadań. Na to wieczorne podsumowanie dnia można patrzeć również pod kątem postanowienia z porannego rozmyślania. Jak udało mi się je wypełnić, czy miałem z tym jakieś problemy? Czy słowo, które Pan Jezus do mnie skierował towarzyszyło mi w ciągu dnia? Przyznam, że dawniej prowadziłem notatki z takich podsumowań. Były one wielką pomocą w przygotowaniach do spowiedzi. Poza tym utrwalają one te wszystkie, często ulotne, myśli i spostrzeżenia. Czytając je natomiast po pewnym czasie można dostrzec zmiany i etapy, które się przeszło. Najtrudniejsza jest systematyczność. Można położyć się do łóżka i, choć już wszyscy śpią, spróbować spojrzeć na siebie w minionym dniu. Oczu lepiej nie zamykać, bo można zasnąć. Na końcu, niezależnie od tego, jak bardzo się narozrabiało, warto wzbudzić postawę wdzięczności i można spokojnie zasnąć. Mariusz Nowak POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 11 boże ciało Procesja ulicami osiedla 12 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 200 lat Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 13 14 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY festyn rodzinny w naszej parafii POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 15 przedszkole - ochronka 50 urodziny o. Franciszka 16 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY bierzmowanie w naszej parafii POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 17 Czym skorupka za młodu nasiąknie RZECZ O CIERPLIOŚCI Mój trzyletni syn wszystko chce mieć na „już”. Nie interesuje go kolejka na huśtawkę. Wymaga ode mnie włączenia bajki właśnie „teraz”, a nie „za chwilę”. Twoje dziecko też tak ma? Sprawdź, jak możesz pomóc mu zrozumieć, że czasem musi poczekać. UCZ TROSKI O INNYCH Podczas świąt i urodzin, starsze dziecko można uczyć, że jest gospodarzem. Zaproszeni to goście, którym należą się specjalne prawa i przywileje pierwszeństwa. Daj mu odczuć, jak wielką satysfakcję daje świadomość, że inni czują się u niego dobrze. BĄDŹ RODZICEM KONSEKWENTNYM Jeśli zaplanujecie niedzielną wprawę do parku, to nie zmieniajcie terminu na sobotę, tylko dlatego, że maluch marudzi. Wiem, że niekiedy chciałoby się dziecku oszczędzić trudnych lekcji, ale litowanie się nad nim niczego go nie nauczy. ZAPOWIADAJ PLANY DŁUGOTERMINOWE Informuj dziecko, że coś będzie miało miejsce np. za tydzień. Będzie to okazją do cierpliwego oczekiwania na to wydarzenie. Niecierpliwość dziecka może być siłą napędową do rozwoju talentów. Dajmy na to, w następną sobotę przyjedzie babcia. Czas oczekiwania można zagospodarować na przygotowanie rysunków, piosenek i wierszyków dla babci. Ważne jednak, aby to, na co dziecko czeka, faktycznie nastąpiło. Nauka cierpliwości, pomimo że niełatwa, konieczna jest już od początku. Dla nas dorosłych to oczywiste: starszej osobie trzeba ustąpić miejsca, matkę z dzieckiem przepuścić, a na brak kolejek u lekarza nie ma co liczyć... Dziecko tego nie rozumie. Jeszcze do niedawna świat kręcił się tylko dookoła niego. Teraz, aby mieć się z kim bawić, musi współpracować z konkurencją. Dla niektórych maluchów to bardzo trudne i potrzebne jest mu twoje wsparcie. WYMAGAJ KOŃCZENIA ROZPOCZĘTYCH PRAC Jeśli ogląda bajkę, niech obejrzy do końca. Nie spełniaj od razu życzenia włączenia innej. Wyjaśnij, że warto wytrwać do końca, bo zakończenie może być zaskakujące. Jeśli rozpocznie układanie puzzli, niech posprząta, zanim przejdzie do kolejnej zabawy. Kończenie tego, co się zaczęło, wyrabia nawyk porządku i nie pozwala na bylejakość. Festyn jak młode kobietki i oddać swoje włosy naszym dzielnym kaesmowiczkom, które robiły piękne fryzury. Nasz festyn urozmaiciła Straż Pożarna i Pogotowie Ratunkowe. Można było wejść do środka karetki czy wozu strażackiego i zaspokoić swoją ciekawość, przyciskając różne guziki, a także poznać podstawy pierwszej pomocy. O dziwo, dzieci wiedzą w tej dziedzinie więcej niż niejeden dorosły. Nie zabrakło także prezenterii, w której każdy los wygrywał, ani pysznych kiełbasek pieczonych na 22 maja odbył się piąty już Festyn Rodzinny przy naszej parafii organizowany prze nasz oddział KSM-u. Jak co roku nie zabrakło atrakcji dla małych i starszych dzieci. Każdy znalazł coś dla siebie. Dzieci mogły kolorować obrazki, pomalować swoje buźki i przemienić się w ulubioną postać z bajki, zrobić zdjęcia, a dziewczynki mogły poczuć się 18 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY ZAWSZE POCHWAL WYSIŁEK Nawet, jeśli było trudno, pamiętaj, aby pochwalić za trud włożony w oczekiwanie. To motywuje dziecko i potwierdza mu, że cierpliwość jest czymś cennym. W swych działaniach nie zapominaj o naturalnych potrzebach dziecka, jego temperamencie i problemach ze skupieniem uwagi. Energiczne i ciekawe świata dziecko na pewno będzie miało z tym większe kłopoty, niż malec spokojny, bardziej zamknięty w sobie. Im szybciej jednak dziecko zacznie uczyć się cierpliwości, tym szybciej zdobędzie sympatię kolegów z piaskownicy. Mariusz Nowak grilu. Każde dziecko mogło zostawić swój ślad, wpisując się na wielką kartę papieru. Na koniec imprezy przyjechała policja, ale nie po to, aby zaprowadzić spokój, lecz by znakować rowery. Kolejka chętnych ustawiła się przez całą długość placu za salkami tak, że panowie policjanci musieli wezwać posiłki Festyn uznajemy za udany tym bardziej, że nie padało, a patrząc na poprzednie festyny, deszcz można było uznać już za tradycję. KSM Bezpieczne wakacje Z nudy rodzą się najgorsze pomysły W trakcie corocznych apeli dotyczących bezpieczeństwa w trakcie wakacji przypomina nam się przede wszystkim, byśmy: nie pływali na niestrzeżonych kąpieliskach, nie wchodzili do wody zaraz po posiłku, nie zbaczali ze szlaków górskich i tym podobne. Jednak myślę, że na młodzież w naszym wieku czyhają równie groźne (a nawet groźniejsze) niebezpieczeństwa. Mówię tu przede wszystkim o wszelkiego rodzaju używkach i wpływie rówieśników oraz starszych kolegów na nas. Im jesteśmy starsi, tym bardziej mamy potrzebę spotykania się w dużych gronach znajomych i imprezowaniu wspólnie. Alkohol, choć dozwolony od 18 roku życia, jest tak naprawdę łatwo dostępny i nie ma co się oszukiwać, że coraz młodsze dzieciaki sięgają po niego. Wierzę, że w naszej szkole są abstynenci i tu pojawia się prośba do nich - bądźcie mądrzy nie tylko za siebie, ale i za swoich kolegów. Jeśli nie da się powstrzymać ich od picia, próbujcie powstrzymać ich od robienia głupot. Alkohol zaburza percepcję i koncentrację, więc nawet wyśmienity pływak może się utopić na głębokości półtora metra. Jednym z najgorszych pomysłów jest wsiadanie do samochodu z pijanym kierowcą. Znamy wypadki, które powinny być dla nas największą przestrogą. Jeśli zdarzy się sytuacja, że jest problem z powrotem po zakrapianej imprezie, lepiej jest narazić się na gniew rodziców i poprosić ich o przyjazd, niż ryzykować zdrowie i życie. Jeszcze groźniejsze od alkoholu mogą być narkotyki. W wakacje często pojawiają się koledzy, którzy proponują nam pierwszego skręta, a my boimy się im odmówić, bo przecież można wyjść na frajera. Po kilku jointach przychodzi ochota na twardsze narkotyki, młodzi eksperymentują, chcą „spróbować czegoś nowego”. Obecnie największe zagrożenie noszą za sobą dopalacze. NIGDY, ale to NIGDY nie mamy pewności, co bierzemy i jak to na nas zadziała. Można sobie wmawiać, że od jednego razu się nie uzależni. Ale czy ktoś z nas tak naprawdę wie, co wsypano do woreczka, który kupiliśmy od zakapturzonego Seby pod blokiem? Zamiast kupować dopalacze, równie dobrze można zagrać w rosyjską ruletkę. Ryzyko jest takie same. Wymienione wcześniej substancje nakręcają nas, do pokazania, jacy to my nie jesteśmy. Jeszcze lepiej, gdy w pobliżu jest publika, która zagrzewa takiego zawodnika, uwiecznia go na nagraniach, żeby było co pokazać po wakacjach. W każdej grupie są tacy sprytni kolesie, którzy namawiają innych do ryzyka, „bo co, nie dasz rady?”, a sami umywają ręce od sprawy. Namawiają do alkoholu, ”bo co, ze mną się nie napijesz?”. Takim ludziom zależy na rozrywce kosz- tem innych. To tyczy się szczególnie gimnazjalistów, którzy kończą szkołę i chcą już w czasie wakacji zyskać sławę wśród licealistów, z którymi będą się spotykać na co dzień za dwa miesiące. Tym całym „złym towarzystwem” mogą być nawet uczniowie renomowanych szkół, z poważanych, wcale nie patologicznych rodzin. Nie wolno dawać się zwodzić obietnicy poklasku, chwili zabawy, gdyż nie zawsze jesteśmy tak sprytni, jak nasi manipulatorzy i możemy nie wyjść z sytuacji bez szwanku. Nie tylko przyjaźń z nowymi ludźmi może okazać się niebezpieczna, ta sama zasada tyczy się wakacyjnej miłości. Dziewczyny często dają się zwieść amantowi, który obiecuje im gwiazdkę z nieba. W zamian są gotowe ofiarować więcej, niż tak naprawdę chcą i są gotowe dać. Jeśli chłopak namawia cię do współżycia, a ty tego nie chcesz, nie ulegaj żadnym namowom. Jeżeli zaczną się one nasilać, zwyczajnie zerwij znajomość. Nikt nie ma prawa wymagać od nas nie wiadomo czego na dowód przyjaźni czy miłości. Nowy znajomy albo chłopak potrzebuje takich dowodów? Najwidoczniej nie jest wart twojego czasu i starań. Antidotum na te zagrożenia jest spędzanie czasu z prawdziwymi przyjaciółmi i rodziną. Z nudy rodzą się najgorsze pomysły, więc korzystajmy z wszelkich form aktywności, jakie oferuje nam nasze miasto, sąsiedztwo czy osiedle. Nie warto udawać, że umiemy podejmować rozważne decyzje, bo to nie jest ten etap rozwoju mentalnego. Korzystajmy więc z wakacji zachowując przy tym zdrowy rozsądek. Julka POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 19 Pod dobrym aniołem Aniele Boży, stróżu mój... Pamiętasz pierwszą modlitwę, jakiej nauczyła Cię mama? Pamiętasz obrazek wiszący na Twoim łóżkiem w pierwszych latach Twojego życia? Nie bez przyczyny była to modlitwa i obrazek przedstawiający Anioła Stróża. Anioł – Twój pocieszyciel, orędownik, Twoja tarcza. W końcu, „jak trwoga, to do Stróża…” Pismo Święte nie wskazuje dokładnego czasu stworzenia aniołów. Bibliści jednak uważają, że anioły powstały wraz z rozdzieleniem światła od ciemności – wszak nie posiadają własnych ciał, są tylko świetlistymi duchami. Na co można liczyć od Anioła Stróża? Na tyle samo co od świętych i o odrobinę więcej. Anioł może się mo20 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY dlić wstawienniczo w Twojej intencji. Zaniesie również Twe modły wprost przed oblicze Boga. Jednak oprócz tego będzie Cię również bronić przez złym. Zarówno przez złymi uczynkami jak i przed niepożądanymi wydarzeniami. W jaki sposób? Często mówi się o czymś takim jak intuicja, szósty zmysł. To właśnie poprzez tego typu impulsy Aniołowie Stróżowie starają się chronić nas pod swoimi skrzydłami. Od nas tylko zależy, czy posłuchamy przestrogi naszego Opiekuna, czy i tak wszystko zrobimy po swojemu… Anioł Stróż jest stworzeniem cierpliwym i pełnym wiary, i choćbyś nie wiem jak bardzo zbaczał ze ścieżki, On nigdy nie przestanie o Ciebie walczyć. Należy jednak pamiętać, by nie nadwyrężać Jego opieki. Fakt, iż Anioł Stróż z miłości do Boga i człowieka nigdy nie wyprze się raz wybranego podopiecznego nie oznacza, że możemy wystawiać Go na wieczne próby. Wszak Jego zdolności i skuteczność są wtedy większe, gdy Anioł nie jest obarczony ciągłą interwencją. Swego czasu leciał w kinach film „Noe: Wybrany przez Boga”. Film średnio wart polecenia, ale jeden wątek utkwił mi w pamięci. Wątek kamiennych potworów, których wszyscy ludzie się bali. Słuchając ich historii okazało się, że były to anioły uwięzione w ziemskiej, kamiennej skorupie. Aniołowie będąc jeszcze w niebie widzieli los człowieka, chcieli mu pomóc. Zeszli więc, mimo zakazu Boga na ziemię, by podpowiedzieć człowiekowi jak żyć, by żyło mu się lżej. Niestety rozgniewany Bóg ukarał nieposłusznych Aniołów, a ich metafizyczne, duchowe ciało spowite zostało pyłem i kamieniami ziemi. Aniołowie nie mogli już unieść się ku niebu. Dopiero kiedy poświęcili swoje kamienne życie ratując Noego i jego Arkę, otrzymały przebaczenie Boga i wolność. Nie traktuj Swojego Anioła Stróża jak chodzącej tarczy. Anioł nie jest w stanie uchronić Cię od wszystkiego złego. Pamiętaj, jak bardzo osłabiasz Swojego Obrońcę po raz kolejny wystawiając Go na próbę. Nie pozwól, aby jego skrzydła rok po roku stawały się cięższe, przyprószone pyłem Twoich grzechów i kamieniami Twych przewinień. Oby tylko w odpowiednim czasie starczyło mu sił na walkę życia – walkę z Aniołem Śmierci… Agata Leszczyńska Czerwiec Z Twego serca najbardziej życionośny miesiąc. Pełen ciepła, wzrastania, umacniania życia. Spraw więc, bym w dni czerwcowe Twoim sercem przesiąkł. Bym jak owoc dojrzewał, tuląc los w Twych niciach. Stefan Todorski Dzieciom najłatwiej być sobą Bądź sobą, nie musisz udawać kogoś innego Ten drugi brzeg wydaje Ci się zawsze piękniejszy Dlaczego spoglądasz zawsze w tę drugą stronę? Dlaczego ciągle myślisz, że inni mają więcej szczęścia? Tak łatwo twierdzisz, że innym się powodzi o wiele lepiej... Ten drugi brzeg wydaje Ci się zawsze piękniejszy. Może dlatego, że jest od Ciebie oddalony, a Ty patrzysz, jak skamieniały, zauroczony tym pięknym widokiem. Czy przyszło Ci kiedyś na myśl, że na tym drugim brzegu inni także na Ciebie patrzą i sądzą, że to Ty masz więcej szczęścia? Oni też zauważają wyłącznie Twoją lukrowaną stronę. Mniejszych i większych trosk, i kłopotów nie znają. Szczęście nie leży na drugim brzegu... bo Twoje szczęście znajduje się w Tobie... Bądź sobą, nie musisz udawać, nie musisz prężyć się przede mną - powiedział Pan Jezus - Znam Cię od dawna, od pierwszego dnia twojego życia. Każdy z nas chce być lepszy w oczach innych, niż jest w rzeczywistości. Nie chce się skompromitować w oczach sąsiadów, współpracowników, przyjaciół, dzieci itd. Prawie pięćdziesiąt lat temu Seweryn Krajewski skomponował i wykonał z zespołem Czerwone Gitary piosenkę z następującym tekstem, który jest aktualny do dzisiaj i pasuje jak ulał, a mianowicie: „Nie zadzieraj nosa, nie rób takiej miny, nie udawaj Greka, zmień się lepiej zmień!”. Bądź sobą. Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś, Nie udawaj osoby mądrzejszej niż jesteś. Inni wyczują, że nie wierzysz w to, co mówisz. Aby być wiarygodnym dla innych, a szczególnie dla dzieci, staraj się być sobą, osobą czasami niedoskonałą, bo przecież nie ma osób doskonałych, jeżeli będziesz pokazywać, że jesteś doskonały, to Twoje dziecko będzie powielać Twoje „zapędy”, żyjąc w przekonaniu, iż to jedyna słuszna droga, może dojść do tego, że będzie z Tobą rywalizować w byciu doskonałym. Mów po prostu: „Nie wiem”, kiedy czegoś nie wiesz i pamiętaj, że pierwszym stopniem wiedzy jest przyznanie się do niewiedzy. Nikt z nas nie jest omnibusem, nikt z nas nie może powiedzieć: „Wiem wszystko”. Wszystko wie tylko Bóg! Jeżeli nasz współmałżonek będzie ciągle słyszał: „Ja wiem lepiej , ty na niczym się nie znasz”, to będzie starał się coraz mniej czasu spędzać z nami, będzie uciekał od toksycznej osoby, mogąc wpadać w różne nałogi. Z kolei dzieci słysząc, jak jedno z rodziców tak mówi, przestaje mieć szacunek do rodzica, o którym tak mówimy. Swoją postawą jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za dzieci, ale i za współmałżonka, oraz za drugiego człowieka (w pracy, na ulicy). Nie kieruj się swoim EGO, aby udowodnić sobie i innym, że jesteś super. Jean Vanier, założyciel wspólnoty z osobami niepełnosprawnymi „Arka”, powiedział: „Nie wolno nam płakać nad naszą niedoskonałością. Nie jesteśmy osądzani za to, że czegoś nam brakuje. Nasz Bóg wie, że pod wieloma względami jesteśmy chromi i na pół ślepi. Nigdy nie zwyciężymy na olimpiadzie ludzkości w biegu za doskonałością.” Irena Piekart POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 21 Mimo wielu obowiązków, tata zawsze znalazł czas na zabawę i wygłupy Mój bohater Był dla mnie jak ten książę z bajki, rycerz na białym koniu. Najważniejszy mężczyzna mojego życia Poznaliśmy się w zimną listopadową noc. Było już po północy, kiedy zadzwonił telefon. „Już jest” – usłyszał w słuchawce. Mimo późnej pory i niskiej temperatury niczym rycerz w lśniącej zbroi wyruszył na spotkanie swej księżniczki. W rodzinie krąży anegdota, że aby dojść na umówione miejsce, miał przejść na drugą stronę muru. Niestety dziura, która dzień wcześniej w murze była, została zalepiona. Pod ciężarem dwóch osób (wszak rycerz zawsze ma przy sobie giermka) mokry jeszcze beton zawalił się. I tak oto, pragnąc zobaczyć swą najmłodszą latorośl, mój tata rozwalił mur Tata był dla mnie jak ten książę z bajki - rycerz na białym rumaku. Najważniejszy mężczyzna mojego życia. Nauczył mnie tysiąca pożytecznych i niepożytecznych rzeczy. Do najważniejszych 22 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY należy oczywiście jazda na rowerze, która, wstyd się przyznawać, szła mi bardzo opornie. Po kolejnej przebieżce „z kijem”, tata odkręcił boczne kółeczka i w przypływie złości warknął: „Pojedziesz albo nie pojedziesz. Twoja sprawa.” Z przera- żenia wsiadłam na rower i pojechałam. Tata pokazał mi, jak postawić nogi na sufit (nie swoje, tylko krzesła oczywiście) i często dawał koncerty gry na zębach. Był moim pierwszym nauczycielem tańca. Nauczył mnie także jak wbić gwóźdź w ścianę, jak uciąć deskę piłą ręczną, jak skosić trawę, przyciąć żywopłot, zorganizować grządki warzywne. Nauczył, że do karoserii samochodowej należy używać tylko szczotki drewnianej z naturalnym włosiem. Pokazał, jak sprawdzić zużycie opon itd, itp… Ostatnią, najważniejszą lekcję życia dał mi bezwiednie. Pokazał mi, żeby walczyć do końca. Do ostatniej kropli potu i krwi. I choć już nigdy nie nauczy mnie gwizdać na palcach, jak kiedyś obiecał, ani nie poinstruuje, jak wywiercić wiertarką dziurę w ścianie, to jestem szczęśliwa. Miałam wspaniałego, kochającego ojca, pełnego wad i zalet, spełniającego swą ojcowską powinność tak dobrze, jak tylko potrafił. Bóg dał nam wystarczająco dużo czasu. Czasu na poznanie siebie, na zbliżenie się do siebie i na pokochanie siebie; w końcu na wyznanie: „Kocham się tato” wypowiedziane kiedyś, bezmyślnie, jako dziecko w ramach podziękowania za zabawkę, i teraz jako osoba dorosła, w 100% zdająca sobie sprawę z powagi tych słów. Mogłoby się teraz rzec: „Śpieszmy się kochać ludzi…” Nieee… moi drodzy… Wcale się nie śpieszmy. A po śmierci swojego bliskiego kochasz mniej? Śpiesz się mówić mu „KOCHAM”, bo może być za późno… Isaak Netwon powiedział, że „ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów”. Zwracam się z apelem do każdej córki i każdego syna czytającego ten tekst, do każdego ojca, jak również do szczęściarzy pełniących obie te funkcje jednocześnie: każda wspólna przygoda z tatą to jeden wspólnie zbudowany most przybliżający nas do siebie. A co z murami? Bierzcie przykład z mojego taty – zamiast je budować, burzcie je Agata Leszczyńska MYŚLI ŚW. JANA PAWŁA II „Drodzy młodzi, wyjdźcie naprzeciw Jezusowi Zbawicielowi! Miłujcie Go i adorujcie w Eucharystii! On jest obecny we Mszy świętej, która sakramentalnie uobecnia Ofiarę Krzyża. Chrystus przychodzi do nas w komunii świętej i jest obecny w tabernakulach naszych kościołów, bo jest naszym Przyjacielem, zwłaszcza was, młodych, tak bardzo potrzebujących zaufania i miłości.” św. Jan Paweł II Orszak Jaś Pociecha w Przedszkolu Małe i duże owce w orszaku Dnia 18 maja 2016 dzieci uczęszczające do Przedszkola - Ochronka razem z rodzicami i pracownikami uczestniczyli w niezwykłym spotkaniu z Jasiem Pociechą. Gość przedszkola przyjechał z Warszawy na zaproszenie Sióstr, aby wraz z dziećmi animować dramę, której tematem przewodnim było Miłosierdzie Boże. Od wczesnych godzin przedpołudniowych przedszkolaki pod kierunkiem Jasia przygotowywały przedstawienie: omawiały treści, poznawały swoje role i oswajały się z rekwizytami. Scenariusz opierał się na przypowieściach o Miłosiernym Samarytaninie, Dobrym Pasterzu oraz Orędziu Bożego Miłosierdzia przekazanym przez św. s. Faustynę Kowalską. Zebranych w sali parafialnej rodziców powitał orszak małych, ubranych w długie, białe tuniki „owieczek” prowadzonych przez Dobrego Pasterza. Do zabawy zostały zaangażowane także „ duże owce”. Rodzice mieli okazję doświadczyć trudu poszukiwania swojej małej owieczki, która oddaliła się od stada i zagubiła wśród skał-krzesełek, byli opatrywani przez Małego Samarytanina, bandażującego obolałe ręce i naklejającego kolorowe plasterki, wzięli także udział w królewskich ucztach - takiej na niby i prawdziwej, przygotowanej przez mamy i babcie. Na mnie osobiści największe wrażenie wywarła scena obrazująca promienie Bożego Miłosierdzia. Z dwóch bel delikatnego, przezroczystego szyfonu w kolorach czerwonym i niebieskim popłynęły przez całą salę olbrzymie, niekończące się wstęgi „łaski”. Zachwycone dzieci biegały i skakały radośnie w ich cieniu do dźwięków pieśni „Błogosławieni miłosierni..”. Nawet te mniej odważne maluchy nie potrzebowały już palca w buzi, aby poczuć się bezpiecznie i swobodnie. Pomyślałam, że ten obraz doskonale oddaje zamysł Pana Boga, który przez Jezusa Miłosiernego zsyła nam hojnie strumienie łaski i zachęca, abyśmy z nich czerpali wolność, siłę i odwagę. Tylko czy my, duże dzieci, potrafimy się nimi zachwycić i zanurzyć w nich z ufnością nasze „małe, wielkie nieszczęścia”? Spotkanie zakończyło się wspólnym świętowaniem i tańcami lednickimi. Z niecierpliwością oczekujemy kolejnej wizyty Jasia Pociechy w naszej Ochronce. Monika N. s. Michalina z dziećmi POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 23 Człowiek narzędziem Bożego Miłosierdzia „Dziewczynki z zapałkami” są wśród nas Pewnego letniego dnia spotkałam na swojej drodze „dziewczynkę z zapałkami”. Była parę lat starsza od tej z Andersenowskiej baśni i nie sprzedawała zapałek, lecz… wygrzebywała ze śmietnika resztki pożywienia. A wszystko to działo się, niczym w filmie, na skrzyżowaniu głównych ulic naszego miasta. Widok był dla mnie o tyle zaskakujący, że nastolatka była dobrze i gustownie ubrana. Przechodnie, których wówczas – o popołudniowej porze – wcale nie było mało, mi- jali ją obojętnie, nie zauważając tego, co się dzieje. Natomiast mnie bardzo zainteresowała – a co więcej – „poraziła” ta niezwykle dziwna scena. Podeszłam do tej dziewczyny i zapytałam, czemu grzebie w śmietniku. Odpowiedziała, że jest głodna. Niewiele myśląc, dałam jej kilka złotych, aby kupiła sobie coś do jedzenia. Spojrzała zdumiona, mówiąc, że nie może przyjąć ode mnie tych pieniędzy, bo nie będzie w stanie ich oddać. Powiedziałam, że nie musi oddawać i jednocześnie zapytałam, czy ma rodzinę. Odpowiedziała twierdząco, lecz zaznaczyła, że są jakieś problemy. Wzruszające było podziękowanie z jej strony wyrażone słowami, których prawdę mówiąc się nie spodziewałam: „Niech Bóg ma panią w swojej opiece”. Gdy odeszłam już od niej i skierowałam się w swoją stronę, jeszcze przez jakiś czas obserwowałam ją, idącą w kierunku dworca kolejowego. Zobaczyłam, jak zatrzymuje się przy stoisku i kupuje opakowanie ciastek oraz jogurt. Potem siada na ławce i zaczyna konsumować to, co kupiła. Wtedy byłam już pewna, że ten drobny gest pomocy z mojej strony wobec nieznajomej, miał sens. Po raz kolejny zrozumiałam, że jeśli pozwolimy Panu Bogu, aby uczynił z nas narzędzie Swego Miłosierdzia, będziemy coraz bardziej otwarci na potrzeby drugiego człowieka. Hanna Protasewicz Zakupy Chłopak jednak czuł, że zrobił źle Michał wrócił do domu zmęczony, zapocony, brudny... ale oczy jego iskrzyły radością. Dosłownie pół godziny wcześniej z kolegami ze swojej ulicy pokonał w meczu piłkarskim rywali z sąsiedniego osiedla.. Pokonał, bo jedną z trzech zdobytych bramek strzelił samodzielnie, a przy dwóch pozostałych dzielnie asystował. No, nareszcie jesteś – powitała go nieco poirytowana mama. - Mam nadzieję, że przynajmniej przyniosłeś chleb i masło. Dopiero w tym momencie chłopiec przypomniał sobie, że rano mama wręczyła mu dwadzieścia złotych i poprosiła, aby zrobił zakupy, kiedy będzie wracał do domu po lekcjach. Po lekcjach jednak odbył się mecz... i to tak ważny. Przepraszam, mamusiu. - Nie mogłem odmówić gry. Zaraz do sklepu pobiegnę. Do sklepu pójdę ja – już całkiem ciepło oświadczyła matka. - Zwróć mi tylko pieniądze i biegnij do łazienki., bo wyglądasz i pachniesz nie najpiękniej. Tak, dobrze – zgodził się natychmiast syn sięgając ręką do kieszeni spodni. Kieszeń okazała się pusta. Puste były też inne kieszenie. Michał zadrżał. Całe 24 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY dwadzieścia złotych – pomyślał. Wiedział, że nawet dla mamy jest to kwota spora. Zwłaszcza teraz, kiedy mamusia próbowała oszczędzić trochę pieniędzy na jakiś skromny, wakacyjny wypoczynek. Chyba zgubiłem te pieniądze. Nie wiem – wyjąkał ze strachem. - A o zakupach naprawdę zapomniałem. * * * Dalsza część dnia i wieczór nie były przyjemne. Nie dlatego, że mama się gniewała. Mama dość szybko machnęła na tę stratę ręką i nawet powiedziała, aby Michaś przestał się martwić. Chłopiec jednak czuł, że zrobił źle. Chciał szczerze przeprosić... i matkę... i Pana Boga. Był bowiem przekonany, że popełnił grzech zaniedbania i nieposłuszeństwa. Pora na zaśnięcie minęła dawno, ale myśli o stracie pieniędzy i niespełnieniu prośby wręcz pchały się do głowy.- Pomodlę się. Jeszcze raz powiem Panu Bogu: przepraszam – postanowił w myśli Michał i odruchowo sięgnął ręką po medalik, aby go ucałować. Dłoń przebiegła po piersi, ale nie napotkała łańcuszka. - Nie ma. Meda- Znaleziona zguba lika też nie ma. W tym momencie myśli w głowie chłopca zaczęły się wręcz piętrzyć. - Gdzie jest medalik? - pytał półgłosem próbując koncentrować się maksymalnie. - No, tak. Przecież zdjąłem go z szyi, aby przypadkiem podczas gry się nie zerwał i włożyłem do zasuwanej na suwak kieszonki w spodenkach sportowych. Przypomniawszy sobie to zdarzenie uśmiechnął się i w tej samej niemal chwili wstał, poszedł do łazienki i rozsunął suwak w leżących tam spodenkach. Włożył dłoń do kieszeni. W palcach poruszył się metalowy przedmiot i zwitek papieru. Dwudziestozłotowy zwitek na chleb i masło. Stefan Todorski REBUS ŚMIEJ SIĘ Z NAMI MOTTO - Jakie jest motto lekarza pogotowia ratunkowego? - Im później przyjedziesz, tym trafniejsza diagnoza… PREZENT - Coś taka wkurzona? - Mężowi na urodziny kołowrotek do wędki kupiłam. - No to się chyba ucieszył? Twój stary przecież co weekend z kolegami na ryby jeździ. Nie spodobał mu się? - Gorzej. Zapytał, co to jest. TELEFON ZAUFANIA - Halo, czy to telefon zaufania dla kobiet? - Tak. - Proszę mi powiedzieć: sprzęgło z lewej czy z prawej strony jest? WYNIKI - Panie doktorze, jak tam moje wyniki? - Może pan brać kredyt. - Ale ja nie mam z czego spłacać! - Nie będzie pan musiał… DYMISJA Dyrektor oznajmia sekretarce: - Podaję się do dymisji, pani Krysiu. - Mój Boże! - załamuje się sekretarka. - A kto ma przyjść na pana miejsce? - Kto? Z pewnością jakiś bałwan! - Mój Boże! - załamuje ręce sekretarka. - Znowu? MYŚLENIE O ŻONIE LAUREACI KRZYŻÓWKI: Natalka Gala kl. 1g, Ernest Wadaszko kl. 1a, Bartłomiej Wójcik kl. 1c Idzie facet ulicą. Z naprzeciwka – piękna dziewczyna. Ona mija go, a facet myśli; - Ech, żeby moja żona miała takie nogi… Za jakiś czas z bocznej ulicy wychodzi inna kobieta. - Ech, żeby moja żona miała taki biust… Przychodzi do domu, żona otwiera drzwi; - Wyobraź sobie, kochanie, całą drogę do domu tylko o tobie myślałem! Przyg. B.P. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 25 POS£ANIEC ŒWIÊTEJ TERESY Miesiêcznik Parafialny - ukazuje siê od 1998 r. Redakcja: o. Krzysztof Machelski OMI - Opiekun Redakcji, o. Franciszek Bok OMI, o. Krzysztof Pabian OMI, o. Karol Bucholc OMI, Elżbieta £ugowska - redaktor naczelna, Ewa Adaszewska, Stefania Hêciak, Dominik Karwowski, Bogdan Kozio³, Agata Leszczyńska, Mariusz Nowak, Ewa Pankiewicz, Irena Piekart, Barbara Piwowarczyk, Miros³awa Postrzygacz, Hanna Protasewicz, Natalia Radkowska - przedstawiciel KSM, Aleksandra Skibniewska, Stefan Todorski Korekta: Irena Piekart, Miros³awa Postrzygacz Foto: Krzysztof Skibniewski, Aleksandra Stefaniak, Waldemar Stefaniak DTP: [email protected] Druk: NOWATOR Adres: Redakcja „Pos³añca œw. Teresy” Parafia Rzymskokatolicka p.w. Œw. Teresy od Dzieci¹tka Jezus 08-110 SIEDLCE ul. Garwoliñska 19 e-mail: [email protected] MSZE ŒWIÊTE: KANCELARIA CZYNNA: ch , tel. 25 643 56 97 wew. 21 tel. 730 256 123 Parafia Rzymskokatolicka p.w. œw.Teresy Bank PKO SA I O w Siedlcach 801240 2685 1111 0000 3656 2097 26 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY SAKRAMENT CHRZTU Sakrament Chrztu św. odbywa się zasadniczo w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca (lub tylko w jedną z nich) w czasie Mszy św. o godz. 12:00 oraz w Boże Narodzenie i Wielkanoc godz. 14:00. Chrzest zgłasza się przy- najmniej tydzień wcześniej. Zgłaszający chrzest przynosi ze sobą: metrykę urodzenia dziecka, dokument ślubu kościelnego jego rodziców, dane personalne rodziców chrzestnych (imię, nazwisko, datę urodzenia, wyznanie, miejsce zamieszkania i zaświadczenie, że dana osoba może być ojcem lub matką chrzestną), oraz poświadczenie udziału w czterech katechezach rodziców i chrzestnych. Spotkanie organizacyjne odbywa się w sobotę przed niedzielą chrztów o godz.19.00. Przypominamy, że ci, którzy nie przyjęli sakramentu bierzmowania, lub żyją w związku niesakramentalnym, nie mogą być rodzicami chrzestnymi. SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA Narzeczeni zgłaszają się do kancelarii parafialnej na trzy miesiące przed planowanym ślubem, w celu spisania protokołu przedślubnego. Przynoszą ze sobą dowody osobiste, metryki chrztu z aktualną datą i z adnotacją o bierzmowaniu, świadectwa ukończenia religii z ostatniej klasy oraz poświadczenie udziału w ośmiu katechezach przedmałżeńskich. W trakcie przygotowań narzeczeni są zobowiązani do uczestnictwa w dniu skupienia, który odbywa się w naszej parafii, w drugą niedzielę każdego miesiąca (początek o godz. 14.00 oraz do kursu prze małżeńskiego w parafii Bożego Ciała w pierwszy lub trzeci wtorek miesiąca (początek o godz. 16.30). Po zgłoszeniu się do kancelarii narzeczeni muszą udać się do USC, właściwego ze względu na zamieszkanie jednej ze stron, w celu dokonania formalności wynikających z prawa świeckiego. USC wyda narzeczonym zaświadczenie (3 egz. o tym, że mają oni prawo zawrzeć małżeństwo wg prawa polskiego (zaświadczenie jest ważne 3 miesiące od daty wydania), które należy dostarczyć do kancelarii parafii, gdzie będzie zawierane małżeństwo. SAKRAMENT CHORYCH W nagłych przypadkach należy wezwać kapłana o każdej porze. Odwiedziny chorych i osób w podeszłym wieku odbywają się w pierwsze piątki miesiąca, lub w inne wyznaczone dni, od godz. 9.00. Chorych należy zgłosić w kancelarii lub zakrystii, podając dokładny adres zamieszkania. 29.05 – Wyjazd na regionalne spotkanie Przyjaciół Misji w Kodniu. 22.05 – O godz. 9.00 odprawiona została msza św. w intencji o urodzaje dla Żelkowa Kolonii a o godz. 14.00 procesja. Również o 14.00 odbyła się procesja w Żelkowie Swobodzie i na ul. Garwolińskiej. 22.05 – Po mszy św. o godz. 10.30 odbył się Festyn Rodzinny. 26.05 – Po mszy św. o godz. 12.00 ulicami parafii przeszła procesja z Najświętszym Sakramentem. 28.05 – W Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze diakon Tomasz Szura OMI przyjął święcenia kapłańskie. 5.06 – Z okazji kolejnego Dnia Dziękczynienia przed kościołem była zbiórka na Świątynię Opatrzności Bożej w Warszawie 11.06 – O godz. 9.30 w auli domu parafialnego kandydaci do bierzmowania przeżywali dzień skupienia. 12.06 – Słowo Boże przez całą niedzielę głosił Neoprezbiter o. Tomasz Szura OMI. Po każdej mszy udzielał błogosławieństwa prymicyjnego. 16.06 – O godz. 18.00 odprawiona została uroczysta Msza św. pod przewodnictwem ks. Biskupa Piotra Sawczuka, na której nasza młodzież przystąpiła do Sakramentu Bierzmowania. 17.06 – O godz. 19.30 był ostatni przed wakacjami „Wieczór Miłosierdzia”. 19.06 – Słowo Boże w naszej parafii wygłosił o. Maciej Drzewiczak OMI oraz udzielił uroczystego błogosławieństwa po każdej Mszy św. 19.06 – Po Mszy św. o godz. 10. 30 odbył się piknik integracyjny „Mgiełka”. 25.06 – Odbył się „Bajkowy koncert” zorganizowany przez młodzież KSM-u. Sakrament chrztu przyjęli: Miłosz Wojciechowski, Natalia Bobryk, Aleksandra Borkowska, Franciszek Paprocki, Franciszek Borkowski, Adam Jasiński, Alicja Saks, Jakub Cześniak, Franciszek Mirosław Milczarczyk, Maja Gochnio, Natalia Stolc, Gabriela Barczak, Zofia Kroś, Adam Szeląg, Aleksander Zbucki, Kuba Jurczak, Tomasz Sienicki, Gabriel Dominik Siedlecki, Ada Komar, Michał Błaszczak, Kacper Niedziółka, Adam Nowosielski, Bartosz Nowosielski, Antoni Tomasz Ajecki, Alicja Walczak, Antoni Ignacy Sułkowski, Hanna Jastrzębska, Xavier Thomas Stachowski, Viktoria Agnes Stachowska, Zuzanna Matejko, Oliwia Gil Sakrament Małżeństwa zawarli: Małgorzata Czarnecka i Michał Stanisławowski, Dagmara Firasiewicz i Adrian Narojek, Sylwia Steciuk i Tomasz Kuc, Malwina Kaczkiewicz i Kamil Tomas, Wioletta Woźna i Paweł Kiełb, Sylwia Pazdyka i Przemysław Prochenka, Paulina Zacharczuk i Sebastian Antosiewicz, Monika Kalinowska i Maciej Figurski, Urszula Kryśko i Michał Boberc Polecamy modlitwie zmarłych: Zbigniew Ługowski (l.67) 6 lat kapłaństwa o. Karola Bucholca OMI o. Maciej Drzewiczak OMI POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 27 msza prymicyjna o. Tomasza Szury OMI zwycięzcy turnieju piłki nożnej imieniny katechetki Bogumiły Próchniak 28 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY