3_2015 - Gazeta dla Lekarzy

Transkrypt

3_2015 - Gazeta dla Lekarzy
G
L
azeta
ekarzy
dl@
miesięcznik
Wywia
dl@
znik
miesięc
padek
iś
aj i dz
• Wczor
yny
medyc
• Lekarz
ISSN 208
ndacja
• Refu
iały
• Mater
yjne
edukac
w
cjentó
dla pa
4-5685
y przy
• Ciekaw
ISSN 2300-2170
• Na dyżurze,
po dyżurze
kuł
• Arty
owy
pogląd
listą
d z Nob
tem
pacjen
kces
a na su
• Mod
racja
• Emig
dzonka
• Powie
tów
pacjen
żurze
• Po dy
óże
• Podr
ec
2_marz
azeta
ekarzy
1_ 201
uj
Rozszyfr
receptę
dl@
GL
• Nowości
• Ludzie
miesięcznik
• Lekarz pacjentem
• Moim zdaniem
• Po dyżurze
• Kulinaria
• Podróże
• Podróże
3_2013_marzec
azeta
ekarzy
e
• Koty malowan
• Rozszyfruj
pacjenta
• Nowości
• Moim zd
aniem
• Wizerun
ek własn
u
• Historia w blask
klejnotów
• Królowie
i monarchowie
a
• Gra planszow
tylko dla
odważnych
Pi er w sz e
ur od zi ny
G
L
dl@
miesięcz
nik
y
• Artykuł
poglądow
y
3_2014_Ma
azeta
ekarzy
• Nasz jub
ileusz
• Na dyżu
rze
• Nietypo
we
doznan
ia
-5685
•
• Artykuł
poglądowy
GL
ości
• Now
ISSN 2084
• Kongresy
medyczne
ISSN 2084-5685
• Nowości
3_2015_marzec
• Rogaś
z Dolin
y
Rozkoszy
• Podróż
e
• Koty ma
lowane
Drugie
urodziny
Trzecie
urodziny!
rzec
Motto: Scribere necesse est, vivere non est
Czyli: Tylko to się naprawdę zdarzyło, co zostało zapisane*
*Przekład Tomasza Osoińskiego
Koleżanki i Koledzy,
W
ydawanie i redagowanie „Gazety dla Lekarzy” jest dla całego zespołu źródłem nieprzemijającej dumy i radości. Jesteśmy medium środowiskowym tworzonym przez
lekarzy, którzy poza osłuchiwaniem, opukiwaniem, wypisywaniem recept, przeprowadzaniem operacji, a także wypełnianiem narzuconych przez władzę publiczną obowiązków
bycia świadczeniodawcą ;)) chcą i potrafią pisać artykuły, fotografować, rysować. Wspierają
nas swymi talentami nasze rodziny. „Gazetę dla Lekarzy” tworzymy pro publico bono, ale
także dla własnej twórczej satysfakcji. Nie jesteśmy pismem nastawionym na działalność
komercyjną i cenimy sobie to, iż na naszych stronach nigdy nie gościły reklamy.
P
rzedstawiamy na łamach najnowsze doniesienia naukowe ze światowych serwisów
medycznych oraz kongresów naukowych dzięki uzyskiwanym akredytacjom od takich organizacji jak American Society of Clinical Oncology, American Heart Association,
American College of Cardiology, International Federation of Gynecology and Obstetrics
i wielu innych.
Wysoko sobie cenimy akredytacje takich instytucji jak Sejm RP, Komisja Europejska czy
Lymphoma Foundation. Współpraca z portalem www.konsylium24.pl, który niejednokrotnie wspierał nasze pomysły i akcje, jest zawsze inspirująca i ciekawa.
N
aszym rodzinom i bliskim, wszystkim innym osobom, instytucjom oraz organizacjom,
które przyczyniają się w różnoraki sposób do tworzenia naszego czasopisma, bardzo
serdecznie dziękuję za współdziałanie i wyrozumiałość.
P
Rys. Helena Kowalska
ostawa aktywności pro publico bono obejmuje nie tylko wydawanie „Gazety dla Lekarzy”. W miarę możliwości wspieramy znajdujących się w potrzebie lekarzy przez
użyczanie naszych łamów do przedstawienia problemów, z jakimi spotykają się koledzy
w życiu codziennym. Nawiązany niedawno kontakt z organizacją Lekarze bez Granic
pozwoli nam na rozszerzenie naszej lekarskiej aktywności o nowe obszary.
C
zytelnicy klikają na nasze strony na wszystkich kontynentach w 83 krajach. Jesteśmy
dumni z bycia gazetą bez granic, ponieważ cecha ta pozostaje w najściślejszym związku
z istotą zawodu lekarza polegającą na dzieleniu się swoją wiedzą i talentami z wszystkimi,
którzy tego potrzebują.
ISSN 2300-2170
Nr 3(46)_2015
Wydawca
Krystyna Knypl
Warszawa
Redakcja
Krystyna Knypl, redaktor naczelna
[email protected]
Mieczysław Knypl, sekretarz redakcji
[email protected]
Katarzyna Kowalska, z-ca sekretarza redakcji
Maciej Kowalski, redaktor działu zagranicznego
Kolegium redakcyjne: Alicja Barwicka, Aleksandra Sylwia Czerny, Krystyna Knypl, Mieczysław Knypl (przew.), Małgorzata Zarachowicz
Współpraca przy bieżącym numerze
Alicja Barwicka, Jagoda Czurak, Agnieszka
Pfeffer, Rafał Stadryniak, @Curcuma Zedoaria
Projekt graficzny i opracowanie
komputerowe Mieczysław Knypl
wiania recept i posiadających prawo wykonywania
zawodu lekarza.
Opinie wyrażone w artykułach publikowanych
w „Gazecie dla Lekarzy” są wyłącznie opiniami
ich autorów.
Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania
nadesłanych do publikacji tekstów, w tym skra„Gazeta dla Lekarzy” jest miesięcznikiem reda- cania, zmiany tytułów i dodawania śródtytułów.
gowanym przez lekarzy i członków ich rodzin,
przeznaczonym dla osób uprawnionych do wysta- Wszelkie prawa zastrzeżone.
www.gazeta-dla-lekarzy.com
Krystyna Knypl
Statut
„Gazety dla Lekarzy”
W numerze
I. Informacje wstępne
1. „Gazeta dla Lekarzy” jest czasopismem w rozumieniu ustawy
z 26 stycznia 1984 roku – prawo prasowe (Dz.U. z 1984 r. nr 5,
poz. 24 z późn. zmianami), zarejestrowanym w Sądzie Okręgowym w Warszawie 28 lutego 2012 r. w rejestrze dzienników
i czasopism (poz. PR17864).
2. „Gazeta dla Lekarzy” jest powszechnie dostępnym miesięcznikiem ogólnopolskim tworzonym przez lekarzy i członków
ich rodzin.
3. Wydawcą „Gazety dla Lekarzy” jest dr n. med. Krystyna Knypl,
zwana dalej Wydawcą.
4. „Gazeta dla Lekarzy” ma dwa kanały dystrybucji. Sygnowana
numerem ISSN 2300-2170 jest publikowana w internecie (www.
gazeta-dla-lekarzy.com), a sygnowana numerem ISSN 20845685 jest publikowana w wersji papierowej (odwzorowanej
w internecie w formacie PDF).Każdy drukowany numer jest
przekazywany przez Wydawcę do zbiorów Biblioteki Narodowej
(sygnatura P. 293987 A) w ramach egzemplarza obowiązkowego.
5. „Gazeta dla Lekarzy” posługuje się skrótem GdL.
6. „Gazeta dla Lekarzy” nie jest związana z żadną organizacją
polityczną, religijną ani żadnym samorządem terytorialnym
lub zawodowym.
II. Wizja i misja
1. Nadrzędnym celem redakcji „Gazety dla Lekarzy” jest tworzenie
opiniotwórczego medium środowiskowego i popularnonaukowego, adresowanego do czytelników w kraju i za granicą, przez
propagowanie misji lekarza, znaczenia postępu w medycynie
oraz roli promocji zdrowia.
2. „Gazeta dla Lekarzy” jest adresowana do lekarzy, zwłaszcza do
tych, którzy postrzegają medycynę jako sztukę, a swój zawód
jako powołanie.
3. Zamierzeniem „Gazety dla Lekarzy” jest ukazywanie wszystkich
aspektów funkcjonowania współczesnych systemów ochrony
zdrowia, ze zwróceniem szczególnej uwagi na zagrożenia dla
tradycyjnie rozumianego zawodu lekarza, płynące z instrumentalnego traktowania medycyny.
4. „Gazeta dla Lekarzy” ma inspirować do myślenia i wyciągania
wniosków.
III. Finansowanie
1. Zgodnie z art. 3 ust. 2 ustawy z 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie (Dz. U. z 2003 r.
nr 96, poz. 873) „Gazeta dla Lekarzy” nie jest jednostką sektora
finansów publicznych w rozumieniu przepisów o finansach
publicznych i nie działa w celu osiągnięcia zysku.
2. „Gazeta dla Lekarzy” jest finansowana wyłącznie z prywatnych
środków własnych Wydawcy.
3. Nie są przyjmowane darowizny ani dotacje.
4. Wydawca „Gazety dla Lekarzy” nie prowadzi działalności
gospodarczej, a czasopismo nie zamieszcza komercyjnych
reklam ani ogłoszeń.
5. Członkowie redakcji i autorzy pracują jako wolontariusze. Nie
są wypłacane wynagrodzenia członkom redakcji ani honoraria
autorom. Wszyscy działają pro publico bono – dla dobra ogółu,
ale i osobistej satysfakcji.
3
W numerze
Nowości ..................... 4, 5, 6, 7, 11, 20, 23, 26, 30, 33, 50
Kongresy medyczne
Rozmowy o przyszłości medycyny Krystyna Knypl ............. 8
Postęp w diagnostyce i leczeniu udarów mózgu
Krystyna Knypl ......................................................................... 10
Artykuł poglądowy
Orbitopatia tarczycowa, czyli choroba różnych lokalizacji
Alicja Barwicka ......................................................................... 12
Wstydliwy problem łóżkowy Krystyna Knypl ..................... 19
Podróże
Pokój hotelowy Krystyna Knypl ............................................ 21
Meksyk. Wielka konkwista Agnieszka Pfeffer ...................... 37
Na dyżurze, po dyżurze
Leczą y bawią Rafał Stadryniak = @Grypa ......................... 24
Powinno się, trzeba, zaleca się, należy…
Rafał Stadryniak = @Grypa .................................................... 27
Cuda, cuda, cuda Rafał Stadryniak = @Grypa ................... 31
Podróże małe i duże
Mój pierwszy raz z pendolino Jagoda Czurak .................... 34
Królowie i monarchowie
Królowa Śniegu @Curcuma Zedoaria ................................. 51
Informacja dla autorów materiałów
prasowych zamieszczanych w „Gazecie
dla Lekarzy” .................................................................... 54
19
8
24
34
21
27
31
37
3_2015
marzec
51
pressure through population-wide and individual (behavioural and pharmacological) interventions (4−6). For instance, a reduction in systolic blood pressure of
10 mmHg is associated with a 22% reduction in coronary heart disease and 41%
reduction in stroke in randomized trials (5), and a 41–46% reduction in cardiometabolic mortality (6) in epidemiological studies.
The global prevalence of raised blood pressure (defined as systolic and/or diastolic blood pressure ≥140/90 mmHg) in adults aged 18 years and over was around
Nowości
Nadmierne spożycie soli na świecie
Nadmierne spożycie soli,
czyli ponad 5 g na dobę, jest
jedną z głównych przyczyn
rosnącej częstości nadciśnienia tętniczego oraz schorzeń
układu sercowo-naczyniowego. Szacuje się, że w roku
2010 nadmierne spożycie soli
spowodowało 1,7 mln zgonów
w skali całego globu.
Średnie spożycie soli na
świecie szacowane jest na
10 g na dobę (co odpowiada
4 g jonu sodowego na dobę).
WHO rekomenduje zmniejszenie spożycia soli do mniej
niż 5 g na dobę (2 g jonu sodowego) w celu zapobiegania
rozwojowi
Fig. 6.1 Age-standardized prevalence of raised blood pressure in males aged 18 years and over (defined as systolic
and/or diastolic blood pressure equal to or above 140/90 mm Hg), comparable estimates, 2014
nadciśnienia
tętniczego
oraz udarom
mózgu. Ograniczenie spożycia soli jest
jedną z bardziej skutecznych oraz korzystnych pod
względem
Prevalence of raised blood pressure (%)*
Data not available
<25
finansowym
Not applicable
25–29.9
metod popra≥30
* systolic and/or diastolic blood pressure ≥140/90 mmHg.
wy zdrowia
Źródło: http://www.
ludności.
Tydzień Świadomości Solnej
worldactiononsalt.com/news/
W dniach od 16 do 22 mar- organizowany przez Word Ac67
saltnews/2015/146405.pdf (s.66)
ca 2015 roku obchodzony jest tion on Salt and Health. (K.K.)
WHO 2014, All rights reserved.
The designations employed and the presentation of the material in
this publication do not imply the expression of any opinion
whatsoever on the part of the World Health Organization concerning
the legal status of any country, territory, city or area or of its
authorities, or concerning the delimitation of its frontiers or
boundaries. Dotted and dashed lines on maps represent approximate
border lines for which there may not yet be full agreement.
Data Source: World Health Organization –
NCD RisC (NCD RISk factor Collaboration)
Map Production: Health Statistics and Information Systems (HSI)
World Health Organization
0
850
1’700
3’400 kilometers
Ekonomia polityczna zdrowia publicznego
Zdrowie publiczne to temat ze wszech miar polityczny – uważa Lawrence King,
profesor socjologii i ekonomii politycznej z Cambridge
University w Wielkiej Brytanii.
W doniesieniu opublikowanym na łamach „The Lancet”
pisze on, że przejście z ery
postkomunistycznej do ery
kapitalizmu w Europie Środkowo-Wschodniej przyczyniło
się do 7 mln przedwczesnych
zgonów. U podłoża tej epidemii leży radykalizm w procesach prywatyzacyjnych, co
objęło przede wszystkim osoby
w wieku produkcyjny. Badania
oparte są na szerokiej analizie
literatury fachowej dotyczącej
systemu ochrony zdrowia.
W artykule Impact case study. Political economy of public
health profesora L. Kinga wśród
cytowanej literatury znajdujemy dwukrotnie odniesienie do
artykułów redaktor naczelnej
GdL, o czym z przyjemnością
zawiadamiamy. Szczególnie
jesteśmy dumni z zacytowania
w opracowaniu fragmentu artykułu Krystyny Knypl z 2011
roku o następującym brzmieniu: Zalewa nas powielaczowe
prawo produkowane przez NFZ,
które obezwładnia lekarzy, szko-
dzi pacjentom i rozzuchwala
urzędników (http://www.oil.
org.pl/xml/nil/gazeta/numery/
n2011/n201112/n20111223).
Od napisania zacytowanych słów upłynęły cztery lata,
a wszystko na to wskazuje, że
powielaczowe prawo jeszcze
bardziej obezwładnia lekarzy,
szkodzi pacjentom i rozzuchwala urzędników.
Redakcja
Europejski Konsumencki Indeks
Zdrowia
Polski system ochrony
zdrowia wymaga naprawy!
W 2014 r. Polska zajęła
31 miejsce w Europejskim
Konsumenckim Indeksie
Zdrowia (Euro Health Consumer Index), uzyskując 511
punktów na 1000 możliwych
i pomimo utraty 10 punktów
utrzymała pozycję z roku 2013.
4
Ósme wydanie EHCI zostało ogłoszone w Brukseli
27 stycznia 2015 roku. Prowadzi
nadal Holandia z wynikiem 898
na 1000 punktów, wyprzedzając
Szwajcarię, Norwegię, Finlandię i Danię. Indeksem objęto
36 krajów oraz Szkocję. (K.K.)
Źródło: http://www.
healthpowerhouse.com
3_2015
marzec
Nowości
Nowe leki i nowe zastosowania w immunoonkologii
W ostatnich kilku dziesięcioleciach podstawę terapii nowotworów stanowiło leczenie chirurgiczne, radioterapia,
chemioterapia lub leczenie celowane. Jednak u wielu pacjentów z zaawansowaną chorobą
nowotworową wciąż nie udawało się uzyskać długotrwałego przeżycia lub zadowalającej jakości życia.
Immunoonkologia stara się
znaleźć rozwiązanie tego problemu medycznego. W dziedzinie tej stosuje się różne cząsteczki, których zadaniem jest
bezpośrednie oddziaływanie
na układ odpornościowy organizmu w celu zwalczenia choroby nowotworowej.
Niwolumab to eksperymentalny, całkowicie ludzki
inhibitor punktu kontrolnego PD-1 (ang. programmed
death-1), który wiąże się z receptorami punktu kontrolnego PD-1 ulegającymi ekspresji na powierzchni aktywowanych limfocytów T.
Obecnie realizowany jest
szeroko zakrojony program
prac rozwojowych, którego
celem jest ocena przydatności tego leku w leczeniu róż-
nych nowotworów złośliwych.
Program obejmuje ponad 35
badań, w których niwolumab
stosowany jest w monoterapii lub w leczeniu skojarzonym. Badania prowadzone są
na całym świecie i uczestniczy w nich ponad 7000 pacjentów. Wśród tych badań
znajduje się kilka potencjalnie rejestracyjnych. Dotyczą
one niedrobnokomórkowego raka płuca (NDRP), czerniaka, raka nerkowokomórkowego, nowotworów głowy
i szyi, glioblasoma (typ glejaka) i chłoniaka Hodgkina.
W maju 2014 r. FDA przyznała niwolumabowi pierwszy
status Breakthrough Therapy
we wskazaniu obejmującym leczenie chłoniaka Hodgkina po
niepowodzeniu autologicznego przeszczepu komórek macierzystych i leczenia brentuksymabem.
Elotuzumab to eksperymentalne przeciwciało skierowane przeciwko cząsteczce
aktywującej limfocyty sygnałowe (SLAMF7) – białku występującemu na powierzchni komórek szpiczakowych
i komórek NK (naturalny za-
bójca), komórek plazmatycznych i innych komórek układu odpornościowego, ale niewykrywalnemu w prawidłowych tkankach. Na podstawie aktualnych badań można stwierdzić, że elotuzumab
wykazuje różne działania po
przyłączeniu się do cząsteczki SLAMF7 na różnych typach
komórek. Ocenia się, czy elotuzumab jest w stanie selektywnie identyfikować i niszczyć komórki szpiczaka wykazujące ekspresję SLAMF7 zarówno w mechanizmie bezpośredniej aktywacji, jak i angażowania komórek NK.
Elotuzumab jest oceniany w skojarzeniu z lenalidomidem i deksametazonem
w niskiej dawce u pacjentów
z wcześniej nieleczonym szpiczakiem mnogim (badanie
ELOQUENT 1), a także w nawrotowym lub opornym na leczenie szpiczaku mnogim (badanie ELOQUENT 2). Lek ten
jest również oceniany w monoterapii w szpiczaku mnogim
z powolnym wzrostem, który
stanowi wczesną postać szpiczaka, a także w dodatkowych
badaniach oceniających sto-
sowanie elotuzumabu w skojarzeniu z różnymi schematami chemioterapii, które stosuje się w leczeniu szpiczaka
w różnych stadiach tej choroby.
W maju 2014 roku FDA
przyznał elotuzumabowi status Breakthrough Therapy
w leczeniu szpiczaka mnogiego w połączeniu z jednym
z często stosowanych schematów chemioterapii (lenalidomid w skojarzeniu z deksametazonem) u pacjentów,
którzy otrzymywali już wcześniej co najmniej jeden schemat leczenia.
Dazatynib został dopuszczony do obrotu przez FDA
w 2006 roku w trybie przyspieszonej procedury rejestracyjnej, w leczeniu dorosłych pacjentów z przewlekłą białaczką
szpikową z chromosomem Ph+
z opornością lub nietolerancją
na wcześniejsze leczenie obejmujące imatynib. Wówczas dazatynib został zarejestrowany
do stosowania u dorosłych pacjentów z ostrą białaczką limfoblastyczną (ALL) Ph+ opornych lub nietolerujących wcześniejszego leczenia. (K.K.)
Źródło: materiały prasowe
Przekażmy 1% na lekarskie dziecko!
Drodzy Czytelnicy, trwa przekazywanie 1% naszych podatków na szczytne
cele. Chcemy Was prosić, abyście po raz kolejny przekazali swój 1% na potrzeby rehabilitacji Michała Kozaneckiego, syna dr Ewy Dereszak-Kozaneckiej
(@edk na Konsylium24.pl), naszej znakomitej autorki, m.in. artykułów Lekarz
ma kota?, serii Koty malowane i innych.
Oto potrzebne informacje:
Fundacja Avalon Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym KRS 0000270809
koniecznie z dopiskiem: Kozanecki 889.
Numer konta fundacji 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001.
5
3_2015
marzec
Nowości
Materiały edukacyjne o chłoniakach
Na stronach internetowych
Lymphpoma Foundation pacjenci mogą znaleźć wiele
interesujących materiałów
edukacyjnych, przydatnych
także dla lekarzy. Fundacja
organizuje w Stanach Zjednoczonych wiele spotkań dla
pacjentów, podczas których
prezentowane są najnowsze
osiągnięcia naukowe w zakresie diagnostyki i leczenia
chłoniaków. Można także
dowiedzieć się o trwających
badaniach klinicznych nad
nowymi lekami.
Informacje o zakresie działań edukacyjnych są dostępne pod adresem http://www.
lymphoma.org/site/pp.asp?c=bkLTKaOQLmK8E&b=6298225,
natomiast pod adresem http://
www.lymphoma.org/site/pp.asp?c=bkLTKaO QL mK8E&b=6300123 można posłuchać
w języku angielskim webcastów z jednego z niedawno
odbytych sympozjów edukacyjnych dla pacjentów. (K.K.)
Źródło: http://www.lymphoma.
org/site/pp.asp?c=bkLTKaOQLmK8E&b=6296735
List do redakcji
Terapia protonowa – opinia specjalistów radioterapii
W ostatnich tygodniach w polskich mediach ukazało się
wiele doniesień dotyczących leczenia nowotworów złośliwych
przy użyciu protonów. Spowodowało to duże zainteresowanie
społeczne tą metodą. Ponieważ niektóre z tych doniesień niewłaściwie przedstawiają miejsce i rolę terapii protonowej w leczeniu
onkologicznym, pozwalamy sobie zabrać głos w tej sprawie.
Terapia protonowa jest formą radioterapii; różnica w stosunku
do obecnie stosowanych metod polega na tym, że zamiast fotonów lub elektronów wykorzystuje wiązkę protonów. Wskazania
do jej stosowania są takie same jak w wypadku innych form
radioterapii, w szczególności nie ma ona zastosowania w rozsianych nowotworach. Jest to względnie młoda forma leczenia,
więc doświadczenie w jej stosowaniu jest niewielkie. W kilku
rzadko występujących nowotworach jest to metoda z wyboru,
a w innych, zwłaszcza wieku dziecięcego, pozwala zmniejszyć
dawkę promieniowania w obrębie zdrowych narządów w porównaniu z tradycyjną radioterapią. U większości chorych na
nowotwory jej skuteczność wydaje się jednak podobna do
tradycyjnej radioterapii i nie została dotychczas zweryfikowana w porównawczych badaniach klinicznych. Radioterapia
protonowa jest przy tym metodą bardzo kosztowną i z tego
powodu wiele krajów, w tym znacznie zamożniejszych od Polski,
zrezygnowało z jej rozwijania.
W najbliższym czasie planowane jest uruchomienie w Krakowie pierwszego w Polsce ośrodka terapii protonami. Przyjmujemy
to z zadowoleniem, bowiem w ten sposób polscy chorzy będą
mogli skorzystać z tej metody w kraju, a lekarze i fizycy będą
zdobędą doświadczenie w jej stosowaniu. Konsultant krajowy
6
ds. radioterapii powołał zespół, który opracuje wskazania do
terapii protonowej w Polsce.
Prof. dr hab. Krzysztof Bujko, radioterapeuta
Centrum Onkologii – Instytut im. M. Skłodowskiej-Curie
w Warszawie
Dr hab. Rafał Dziadziuszko, prof. nadzw., radioterapeuta
Gdański Uniwersytet Medyczny
Dr hab.Iwona Gisterek, prof.nadzw., radioterapeuta
Międzynarodowe Centrum Onkoterapii w Koszalinie
Prof. dr hab. Jacek Jassem, radioterapeuta
Gdański Uniwersytet Medyczny
Prof. dr hab. Andrzej Kawecki, radioterapeuta
Centrum Onkologii – Instytut im. M. Skłodowskiej-Curie
w Warszawie
Prof. dr hab. Lucyna Kępka, radioterapeuta
SP ZOZ MSW z Warmińsko-Mazurskim Centrum Onkologii
w Olsztynie
Dr hab. Adam Maciejczyk, radioterapeuta
Dolnośląskie Centrum Onkologii we Wrocławiu
Dr hab. med. Sergiusz Nawrocki, prof. nadzw.
radioterapeuta
Śląski Uniwersytet Medyczny
Prof. dr hab. Janusz Skowronek, radioterapeuta
Wielkopolskie Centrum Onkologii
Dalsze informacje: dr hab. Rafał Dziadziuszko, prof. nadzw.,
konsultant krajowy w dziedzinie radioterapii onkologicznej,
Katedra i Klinika Onkologii i Radioterapii, Gdański Uniwersytet Medyczny, tel. 58 349 22 54; email: [email protected]
3_2015
marzec
Nowości
Schorzenia neurologiczne wyzwaniem dla Europy
Problemy narastają
Pierwszy wykład, wygłoszony
przez dr Mary Baker, byłą przewodniczącą Europejskiej Rady Mózgu,
poświęcony był zadaniom zdrowotnym i społecznym, jakie nas
czekają w nadchodzących latach.
W 30 krajach Europy w 2010 roku
wydatki związane z 19 chorobami mózgu wynosiły 798 mld euro,
podczas gdy w 2004 roku – 386
mld euro. Na kwoty te składają
się koszty medyczne bezpośrednie
(37%), koszty niemedyczne bezpośrednie (23%) oraz koszty
pośrednie (40%).
Świat się starzeje, ludzie żyją dłużej, nasila się migracja
ludności – wszystko to wpływa na stan zdrowia ludzi oraz
koszty leczenia. Tymczasem dostęp do leków jest nierów-
nomierny, a średni czas wizyty
u lekarza to zaledwie 12 minut.
Styl życia współczesnych ludzi
jest antyzdrowotny. Aż 60% budżetu National Health Service
pochłaniają choroby związane ze starzeniem się, seksem,
paleniem papierosów, narkomanią i otyłością. W świetle
tych danych Unia Europejska
duże znaczenie przywiązuje do
wszelkich rozwiązań związanych
z e-zdrowiem.
Dr Mary Baker zacytowała powiedzenie przypisywane Karolowi Darwinowi, że przetrwają nie najsilniejsi, ale ci, którzy najlepiej dostosują się do zmian.
Fot. Krystyna Knypl
Statystyczny obywatel naszego kraju wie stosunkowo wiele
o tych wyzwaniach dla systemu ochrony zdrowia, które stosunkowo często goszczą w świetle reflektorów. Leczenie chorób
serca oraz nowotworów zawsze spotyka się z zainteresowaniem.
Schorzenia neurologiczne nie mają takiej siły przebicia medialnego. Tymczasem Europejczykom grozi znieruchomienie
z powodu udarów mózgu, stwardnienia rozsianego, choroby
Alzheimera czy Parkinsona. Zagadnieniom tym poświęcona
była konferencja inaugurująca Strategię na rzecz profilaktyki
i zwalczania chorób mózgu. Brain Plan dla Polski, zorganizowana 25 lutego 2015 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Konferencja została objęta honorowym patronatem małżonki
prezydenta RP Anny Komorowskiej.
Ważna rada
Dr Mary Baker ma zawsze bardzo barwne wykłady,
ciekawie argumentuje, żywo gestykuluje, a do tego
jest fotogeniczną osobą. Nie inaczej było i tym razem.
Swój wykład zakończyła radą, by chronić, zachowywać,
rozwijać i pielęgnować nasz najbardziej podstawowy
zasób: mózg. Aby to osiągnąć, konieczne są:
# edukacja społeczeństwa na temat pielęgnowania
i rozwijania sprawności mózgu
# poprawa opieki nad osobami już dotkniętymi
chorobami mózgu
# zwiększenie inwestycji w badania nad chorobami mózgu.
Organizatorem konferencji była Fundacja Neuropozytywni.
Więcej: http://neuropozytywni.pl/.
Krystyna Knypl
Palenie papierosów przez rodziców wcześniaków czynnikiem ryzyka dla dzieci
Na łamach pisma „Pediatrics” ukazał się artykuł dr Sharon A. McGrath-Morrow i wsp.
z Johns Hopkins University
School of Medicine zatytułowany Day Care Increases the
Risk of Respiratory Morbidity in
Chronic Lung Disease of Prematurity, w którym przeanalizowano przyczyny częstszej zapadalności na infekcje wirusowe
górnych dróg oddechowych
wśród wcześniaków. Badaniem
objęto 111 dzieci poniżej 3. roku
7
życia, u których jako wcześniaków stwierdzono dysplazję
oskrzelowo-płucną. Analizowano różne czynniki mogące
mieć wpływ na zwiększoną
częstość infekcji wirusowych
u tych dzieci. Uwagę badaczy
zwróciła stosunkowo niska
częstość palenia papierosów
deklarowana przez rodziców.
W celu weryfikacji tych danych
przeprowadzono badanie próbek włosów dzieci. Okazało się,
że włosy aż 22% dzieci, których
rodzice deklarowali niepalenie
papierosów, zawierały nikotynę.
Dzieci narażone na bierne palenie aż 3,74-krotnie częściej były
przywożone do izby przyjęć
z nagłymi objawami ze strony
układu oddechowego. Ponadto
2,22-krotnie częściej zachodziła
w ich wypadku konieczność
podawania sterydów i 2,4-krotnie częściej – stosowania antybiotyków. Co więcej, dzieci
2,72-krotnie częściej cierpiały
na duszność i 3,22-krotnie
częściej wymagały leczenia
szpitalnego. Dzieci te w 50%
urodziły się z bardzo niską masą
urodzeniową, poniżej 1000 g.
Autorzy uważają, ze badanie
próbek włosów na zawartość nikotyny w wypadku dzieci z dysplazją oskrzelowo-płucną jest
nieinwazyjnym, wartościowym
i dokładnym testem. (K.K.)
Źródło: http://pediatrics.aappublications.org/content/126/4/632.
abstract?sid=2707227c-e965-419b-8f3b-04f6fb780884
3_2015
marzec
Kongresy medyczne
Kongres Innovative Medicine Initiative i Critical Path Institute
Rozmowy o przyszłości medycyny
Krystyna Knypl
N
adaktywna Big Pharma nie rzuca się na działania
na dużą skalę na rzecz zdrowia publicznego, bo
to zajęcie niewdzięczne, niskokosztowe i w dodatku
nie wiadomo komu posyłać faktury. Co więc pozostaje
rzutkim biznesmenom z branży farmaceutycznej? Odpowiedzią jest tytuł następnego akapitu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Insulina#mediaviewer/File:C._H._Best_
and_F._G._Banting_ca._1924.png
Leki biologiczne
Choć leki biologiczne kojarzone są z współczesnymi metodami leczenia, to za pierwszy preparat z tej
grupy farmakologicznej uważa się insulinę odkrytą przez
Federicka Bantinga i Charlesa Besta w 1922 roku. Banting
miał 32 lata, gdy otrzymał nagrodę i jest najmłodszym
laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny lub
fizjologii.
8
Leki biologiczne są dużą i zróżnicowaną grupą.
Mogą one naśladować funkcje prawidłowych białek
organizmu człowieka, wpływać na interakcje między różnymi biologicznie czynnymi cząsteczkami lub wpływać
na receptory. W niektórych wypadkach leki biologiczne
są odpowiednikami naturalnie występujących w organizmie substancji, takich jak insulina, erytropoetyna
czy czynnik wzrostu. W innych wypadkach są to specjalne substancje zaprojektowane po to, aby wpływać
na wewnątrzustrojowe procesy. Leki te wytwarzane
są metodami biotechnologicznymi wykorzystującymi
inżynierię genetyczną.
Główne grupy leków biologicznych to: przeciwciała monoklonalne (w nazwie mają przyrostek
-mab (od ang. Monoclonal AntiBodies), białka fuzyjne
(w nazwie mają przyrostek -cept) oraz rekombinowane białka ludzkie
(w nazwie mają przedrostek rh- lub rhu-). Terapie
lekami biologicznymi są
bardzo kosztowne, ich
generyczne odpowiedniki są nazywane lekami
biopodobnymi.
*Bethesda, grudzień 2014
3_2015
marzec
http://content.time.com/time/covers/0,16641,19230827,00.html
Kierunki rozwoju medycyny realizowane są przez poszukiwania nowoczesnych metod diagnostycznych, nieznanych dotychczas leków lub działań na rzecz poprawy
zdrowia publicznego. Przyglądając się metodom diagnostycznym można odnieść
wrażenie, że wszystkie dobre pomysły już przyszły ludziom do głowy. Ich ukoronowaniem jest rezonans magnetyczny czy pozytonowa emisyjna tomografia komputerowa. Listy metod farmakoterapii lekami chemicznymi także robią wrażenie katalogu
zamkniętego.
Kongresy medyczne
współpraca
Międzykontynentalna
Wśród różnych obszarów działania Unii Europejskiej przemysł farmaceutyczny odgrywa bardzo ważną
rolę. Prace nad rozwojem leków biologicznych to nie jest
zadanie dla badaczy z jednego kontynentu. Rozumieją to
doskonale przedstawiciele Innovative Medicine Institute
i już po raz drugi organizują europejsko-amerykańskie
spotkanie we współpracy z Critical Path Institute. Piękna
nazwa! Czy możliwe jest, abyśmy mieli w kraju Instytut
Ścieżki Krytycznej?
Critical Path Institute (C-Path) jest niezależną
organizacją non profit, powstałą w 2005 roku w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, wspieraną
z funduszy społeczności stanu Arizona, Science Foundation Arizona oraz agencji FDA. Zadaniem C-Path
jest wspieranie rozwoju nowych metod w medycynie.
Pracuje dla tej organizacji ponad 1000 naukowców
z instytutów naukowych, agencji rządowych, organizacji zrzeszających pacjentów oraz dziesiątki firm
farmaceutycznych. Więcej o tej ciekawej instytucji pod
linkami internetowymi:
http://www.fda.gov/downloads/ScienceResearch/SpecialTopics/CriticalPathInitiative/CriticalPathOpportunitiesReports/UCM113411.pdf
http://c-path.org/accelerating-the-development-ofdrugs-diagnostics-and-devices-partnerships-to-expandthe-precompetitive-space/
http://www.imi.europa.eu/content/c-path-imi-2014
http://c-path.org/wp-content/uploads/2013/09/2010PRO-Workshop-Woosley.pdf
http://c-path.org/wp-content/uploads/2013/09/2010PRO-Workshop-Coons.pdf
http://c-path.org/wp-content/uploads/2014/12/CPath-IMI-2nd-annual-meeting-Session-2.pdf
http://c-path.org/wp-content/uploads/2014/12/CPath-IMI-2nd-annual-meeting-Session-1.pdf.
Sympozjum IMI I C PATH
o współpracy nad lekami
biologicznymi
Nic więc dziwnego, że Innovative Medicine Initiative postanowiła przedyskutować z tak aktywnie
9
działającą instytucją jak Critical Path Institute kierunki
dalszego rozwoju farmakologii.
Podczas wspólnej konferencji, która odbyła się
w Bethesdzie, dyskutowano na kolejnych sesjach o partnerstwie różnych instytucji pracujących nad lekami
biologicznymi, bezpieczeństwie stosowania tych leków
i sposobach wymiany danych pomiędzy współpracującymi firmami.
Istotnym aspektem pracy nad lekami biologicznymi i w rezultacie ich zastosowania w praktyce
klinicznej jest ich bezpieczeństwo. Dotychczas znane
sposoby oceny bezpieczeństwa stosowania leków nie
są dostatecznie dokładne.
Wskaźniki monitorowania funkcji nerek wykazują ich uszkodzenie dość późno. Poziom poczciwej
kreatyniny wzrasta dopiero wtedy, gdy funkcja nerek
jest w 50-60% uszkodzona.
Więcej o poszukiwaniach nowych markerów
można przeczytać w pracy poglądowej dostępnej pod
linkiem http://www.diagnostykalaboratoryjna.eu/journal/DL_3_2013;239-245.pdf.
Z kolei wskaźniki uszkodzenia mięśni szkieletowych mają niską wrażliwość, są niespecyficzne, nie
pozwalają na przewidywanie ewentualnego uszkodzenia.
Podobnie ma się sprawa z uszkodzeniem wątroby w trakcie stosowania leków biologicznych. Nie ma wskaźników,
które pozwoliłyby ostrzec przez uszkodzeniem serca,
naczyń krwionośnych czy narządów płciowych.
Sporo uwagi poświęcono kosztom związanym
z poszukiwaniami nowych leków i przepisom regulującym ich stosowanie.
Przedzierając się przez kolejne slajdy i materiały wideo z konferencji, nabrałam podejrzenia, że
medycyna to niezwykle skomplikowana maszyneria
i nie całkiem wiadomo, kto nią kieruje. Ostatecznie
nabrałam niemiłego dla każdego absolwenta wydziału
lekarskiego podejrzenia, że nie są to lekarze. Od czasu
gdy wszyscy mają dostęp do wyszukiwarek internetowych, medycyna jest nie tylko wysoce dochodowa, ale
jeszcze lekka, łatwa i przyjemna dla… tych wszystkich,
którzy jej nie uprawiają.
Krystyna Knypl
3_2015
marzec
Kongresy medyczne
Postęp w diagnostyce i leczeniu
udarów mózgu
Krystyna Knypl
Mimo zdefiniowania czynników ryzyka oraz metod leczenia schorzeń układu sercowo-naczyniowego powikłania narządowe, takie jak zawał serca czy udar mózgu,
są ciągle zbyt częste. Problemy związane z zapobieganiem, leczeniem i rehabilitacją
osób po przebyciu udaru mózgu były tematem obrad International Stroke Conference w Nashville w dniach 11-13 lutego 2015 r. W dorocznym spotkaniu wzięło udział
ok. 5 tys. uczestników.
C
oraz lepsze serwisy internetowe dla mediów oraz
coraz większe koszty uczestnictwa on site, czyli na
miejscu, sprawiły, że i tę konferencję śledziliśmy z siedziby redakcji, w wariancie off site. Czego moglibyśmy
się spodziewać, gdybyśmy jednak pojechali do Nashville? Skoro Nashville, to obrady muszą się toczyć w Music
City Center. Jak wyglądają jego wnętrza, możemy zobaczyć pod adresem http://www.visitmusiccity.com/media/pr_mccapp14. Gdybyśmy przypadkiem poczuli się
zagubieni w tej wielkiej przestrzeni, pomoże nam specjalna aplikacja na smartfony, która doprowadzi nas do
sali obrad i nie pozwoli zboczyć na wagary.
Jak najprędzej do szpitala!
Wczesne wewnątrznaczyniowe usunięcie skrzepu połączone z leczeniem trombolitycznym znalazło
potwierdzenie w badaniach klinicznych EXTEND-IA,
ESCAPE i MR CLEAN jako metoda pozwalająca na uzyskanie lepszych rezultatów niż samo leczenie trombolityczne. Wewnątrznaczyniowe usuwanie skrzepu z następową trombolizą ma zastosowanie w ściśle określonym przedziale czasowym – do 4,5 godziny od wystąpienia pierwszych objawów udaru mózgu.
10
Nie tylko czas dotarcia do ośrodka specjalistycznego decyduje o przebiegu udaru. Z doniesienia zatytułowanego Dehydration linked to worsening stroke conditions autorstwa dr A. Hillis i wsp. dowiadujemy się, że
istotne znaczenie ma stan nawodnienia pacjenta. W grupie 168 pacjentów z niedokrwiennym udarem mózgu
powikłania wystąpiły u 42% tych, którzy byli odwodnieni i tylko u 17% prawidłowo nawodnionych.
Wielu pacjentów dociera do szpitala później, co
wyklucza zastosowanie optymalnych metod, a wtedy
stopień niepełnosprawności po udarze jest większy. Pacjenci cierpią z tego powodu na dodatkowe schorzenia,
a depresja jest jednym z częstszych następstw udaru
wywołującym kolejne zaburzenia. Zagadnieniu temu
było poświęcone doniesienie Depression predicts disturbed sleep among stroke survivors przedstawione przez dr
Smi Choi Kwon i wsp. Autorzy badali 282 pacjentów
po udarze mózgu pod kątem częstości występowania
zaburzeń snu. Okazało się, że aż 44% pacjentów po
trzech miesiącach po przebyciu udaru miało problemy
ze snem. Pojawiała się też senność w ciągu dnia. Depresja
i problemy ze snem w godzinach nocnych występowały
częściej u pacjentów, u których udar objął także korę
3_2015
marzec
Kongresy medyczne
mózgową. Natomiast senność w ciągu dnia dotyczyła
osób z udarami podkorowymi.
Udary mózgu mogą dotyczyć nie tylko osób
dorosłych, ale i dzieci oraz młodzieży. Z doniesienia
Parents experience post-traumatic stress disorder after
child’s stroke autorstwa dr K. Maletsky i wsp. dowiadujemy się, że dotknięte udarem dzieci lub młodzież
często reagują niepokojem. Natomiast ich rodzice mają
objawy zespołu stresu pourazowego (PTSD). Pojedyncze
objawy stwierdzono u 55% rodziców, natomiast u 24%
rodziców stwierdzono wszystkie objawy PTSD. U 22%
dzieci obserwowano podwyższony poziom niepokoju.
Na udar mózgu zachorowuje każdego roku w Stanach
Zjednoczonych około trzech tysięcy dzieci. Czynnikami
ryzyka udaru mózgu u dzieci są niedokrwistość sierpowatokrwinkowa (ang. sickle cell disease) oraz wrodzone
wady serca. Częściej chorują chłopcy.
Życie po udarze mózgu
Praca nad poprawą sprawności intelektualnej i ruchowej osób po udarze jest trudnym zadaniem zarówno
dla pacjenta, jak i rodziny, a także osób profesjonalnie
związanych z tym zagadnieniem. Poza tradycyjnymi
metodami rehabilitacji poszukuje się nowych sposobów.
Wiele nadziei ciągle niosą badania z wykorzystaniem komórek macierzystych. W doniesieniu Stem cell injections
may improve cognitive function after stroke dr Cynthia
Kenmuir i wsp. przedstawili wyniki wykorzystania
komórek macierzystych w leczeniu osób z przebytym
udarem mózgu. Zdarzenie nastąpiło od 6 do 60 miesięcy,
średnio 22 miesiące przed rozpoczęciem obserwacji.
W badaniu uczestniczyło 18 osób, które przebyły udar
niedokrwienny o umiarkowanym lub znacznym nasileniu. Pacjenci otrzymywali 2,5 mln, 5 mln lub 10 mln
dojrzałych komórek macierzystych. Badanie kontrolne
wykonano po 6 i 12 miesiącach od iniekcji. Jak piszą
autorzy doniesienia, „niektórzy pacjenci wykazywali
pewną poprawę w zakresie funkcji werbalnych”, a wyniki
zależały od lokalizacji udaru. Enigmatyczny opis rezultatów leczenia nasuwa refleksję, że komórki macierzyste
to ciągle więcej marzeń o sukcesie terapeutycznym niż
realnych sukcesów.
Nowości
Krystyna Knypl
Nowy czynnik ryzyka udaru mózgu
Nadużywanie alkoholu
w wieku średnim jest czynnikiem ryzyka udaru o większym negatywnym oddziaływaniu niż dotychczas znane
czynniki ryzyka schorzeń sercowo-naczyniowych, takie jak
wowano u osób pijących conadciśnienie tętnicze czy cu- dziennie więcej niż dwa drinki.
krzyca. Na podstawie analizy American Heart Association
ponad 11 tysięcy szwedzkich zaleca, aby mężczyźni nie spopacjentów ustalono, że nad- żywali więcej niż dwa drinki
używanie alkoholu zwiększa dziennie, a kobiety jeden drink
ryzyko udaru o 34%. Takie dziennie. Standardowy drink
podwyższone ryzyko obser- zawiera 14 g czystego alkoholu
(http://rethinkingdrinking.niaaa.
nih.gov/whatcountsdrink/whatsastandarddrink.asp). (K.K.)
Źródło: http://newsroom.heart.
org/news/heavy-drinking-in-middle-age-may-increase-strokerisk-more-than-traditionalfactors
Jeden drink napoju alkoholowego
355 ml
piwo
ok. 5%
alkoholu
11
=
240...270 ml
likier słodowy
ok. 7%
alkoholu
=
150 ml
= 90...120 ml
wino stołowe wino wzmacniane
(porto, sherry)
ok. 12%
alkoholu
ok. 17%
alkoholu
=
60...90 ml
likier
lub aperitif
ok. 24%
alkoholu
=
45 ml
brandy
ok. 40%
alkoholu
45 ml
trunki
wysokoprocentowe
(wódka, rum, whisky,
dżin, tequila)
=
ok. 40%
alkoholu
3_2015
marzec
Artykuł poglądowy
Orbitopatia tarczycowa,
czyli choroba różnych lokalizacji
Alicja Barwicka
Wśród schorzeń o podłożu autoimmunologicznym, w których manifestowane
są zmiany w narządzie wzroku, choroba Gravesa-Basedowa zajmuje szczególne
miejsce. Mowa tu o zespole objawów ze strony oczu wywołanych przez przewlekłe
autoimmunologiczne zapalenie tkanek miękkich oczodołu. O wystąpieniu
i rozwoju choroby decydują czynniki genetyczne, endogenne i środowiskowe.
C
o prawda etiologia zmian ocznych w przebiegu
choroby Gravesa-Basedowa nie jest do końca poznana, ale zdecydowanie podkreśla się jej autoimmunologiczny charakter. W piśmiennictwie funkcjonuje
wiele równoważnych określeń dla patologii ocznej (np.
orbitopatia lub oftalmopatia tarczycowa, oftalmopatia
Gravesa, oftalmopatia naciekowo-obrzękowa, wytrzeszcz
endokrynny), ale dotyczą one zawsze wytrzeszczu gałek
ocznych, retrakcji powiek, bólu gałek ocznych, zwłaszcza przy poruszaniu, często dwojenia, światłowstrętu,
przekrwienia i obrzęku spojówek oraz brzegów powiek.
W ciężkich postaciach oftalomapatii (występuje u około
5% pacjentów) zagrażających utratą widzenia dołączają
się zmiany w rogówce lub neuropatia nerwu wzrokowego.
Rozpoznanie proste tylko z pozoru
W chorobie Gravesa-Basedowa w większości
przypadków dochodzi do powiększenia tarczycy, czyli
powstania wola. Przyczyną jest aktywność przeciwciał
skierowanych na komórki gruczołu tarczowego. Wole
jest miękkie, zwykle bez wyczuwalnych zgrubień i guzków. Natomiast objawem pozatarczycowym choroby
występującym u 20-35% chorych jest wytrzeszcz gałek
ocznych. Znacznie rzadziej w chorobie Gravesa-Basedowa zmiany chorobowe manifestują się w postaci
obrzęku przedgoleniowego (dotyczy zaledwie 1-2%
pacjentów) oraz akropachii tarczycowej mającej postać
niebolesnego obrzęku palców rąk lub niekiedy stóp
z towarzyszącym podokostnowym zgrubieniem kości.
12
Częstość występowania akropachii ocenia się na 0,01%.
Zmiany oczodołowe są przede wszystkim obustronne,
chociaż w około 15% przypadków nasilenie reakcji
autoimmunologicznej w jednym oczodole jest większe,
co może dawać wrażenie wytrzeszczu jednostronnego.
Jednostronna postać choroby występuje tylko u 5%
chorych. Nasilenie wytrzeszczu może być różne, od
przypadków łagodnych do zaawansowanych. Zmiany
oczodołowe pojawiają się zwykle około 18 miesięcy
po ujawnieniu nadczynności tarczycy, ale mogą ją
wyprzedzić albo wystąpić nawet po pewnym czasie od
zakończenia skutecznego leczenia zmian w gruczole
tarczowym. Nie ma również prostej zależności w stosunku do hormonalnej aktywności tarczycy i mimo
iż wytrzeszcz towarzyszy najczęściej jej nadczynności,
może pojawić się w eutyreozie oraz w niedoczynności.
Jednakże postęp zmian w pozagałkowych strukturach
oczodołu ma zdecydowanie gorszy przebieg, jeśli poziom
hormonów tarczycy ulega częstym wahaniom.
Choroba występuje pięciokrotnie częściej u kobiet,
co może sugerować znaczenie estrogenów w etiopatogenezie, ale z kolei u chorujących mężczyzn częściej mamy
do czynienia z ciężkim przebiegiem, powikłanym uszkodzeniem rogówki lub neuropatią nerwu wzrokowego.
U obu płci zaostrzenie przebiegu oftalmopatii wzrasta
z wiekiem. Udowodnionym czynnikiem ryzyka jest palenie tytoniu, przy czym dotyczy to również osób, które
paliły wcześniej. Ciężkość przebiegu patologii oczodołowej zależy od liczby wypalanych dziennie papierosów,
3_2015
marzec
Artykuł poglądowy
a odpowiedź na leczenie u palaczy jest znacznie słabsza.
Uważa się, że negatywny wpływ palenia papierosów
może być efektem powstawania znacznej ilości wolnych
rodników tlenowych, następowego niedotlenienia tkanek,
nasilonej produkcji kwasu hialuronowego i intensywnych procesów adipogenezy. Innym udowodnionym
czynnikiem ryzyka rozwoju choroby jest wcześniejsza
terapia jodem radioaktywnym. W etiopatogenezie zwraca
się także uwagę na predyspozycje genetyczne związane
z obecnością odpowiednich antygenów zgodności tkankowej. Te najczęściej występujące u rasy białej noszą
symbole HLA-Dw3 i HLA-B8. Wykazano, że czynniki
genetyczne umiejscowione w obrębie układu HLA mogą
mieć wpływ na fenotyp choroby.
Czym się kończy reakcja
autoimmunologiczna?
Istnieje wspólny antygen, którym jest receptor
TSH zlokalizowany w komórkach nabłonka pęcherzykowego tarczycy oraz w fibroblastach oczodołu. To
przeciwko receptorom TSH skierowana jest produkcja
przeciwciał anty-TSH, których miano silnie koreluje
ze stopniem nasilenia zmian ocznych. W patogenezie
zmian ocznych udział mają trzy procesy: naciek, obrzęk
i włóknienie tkanek pozagałkowych. W rozwoju wytrzeszczu i powstawaniu wewnątrzoczodołowych nacieków podstawową rolę odgrywają przeciwciała reagujące
krzyżowo z antygenem reprezentowanym w komórkach
mięśni zewnętrznych gałki ocznej oraz w komórkach
tarczycy. Uważa się, że antygenem wspólnym dla tych
struktur jest receptor TSH (TSH-R) oraz tyreoglobulina
(Tg).W tkance łącznej pozagałkowej dochodzi do nacieku
pobudzonych komórek jednojądrowych (fibroblastów,
limfocytów, plazmocytów, mikrocytów), zwiększonego
uwalniania nasilających reakcję zapalną cytokin (INF-γ,
TNF-α, IL-5) oraz do nadmiernego gromadzenia wody.
W mięśniach okoruchowych zwiększa się ilość glikoaminoglikanów i narastają cechy stłuszczenia, w naciekach
rośnie ilość makrofagów i komórek tucznych, pojawia
się proliferacja tłuszczu oczodołowego, tkanki łącznej,
a następnie powstają pozapalne procesy włóknienia, co
uniemożliwia mięśniom wykonywanie ich funkcji. Rezultatem jest wzrost objętości tkanek miękkich oczodołu.
13
W wyniku obrzęku, a następnie stłuszczenia objętość
mięśni może wzrosnąć aż czterokrotnie! Powiększający
się obrzęk tkanek pozagałkowych powoduje nie tylko
pogarszanie się ruchomości mięśni okoruchowych,
ale też utrudnienie odpływu żylnego i limfatycznego,
wzrost ciśnienia wewnątrzgałkowego i przede wszystkim przesuwanie się gałki ocznej do przodu. Wynika
to z dysproporcji między prawidłową pojemnością
oczodołu a zwiększoną w trakcie wytrzeszczu objętością
tkanek stanowiących jego zawartość.
Choroba dwóch faz…
Choroba Gravesa-Basedowa charakteryzuje się
okresami zaostrzeń i remisji. W przebiegu klinicznym
oftalmopatii wyróżnia się dwie fazy. W fazie aktywnej,
trwającej przeciętnie od 6 miesięcy do 2 lat, postępuje
stan zapalny. Tu przebieg bywa bardzo różny i często,
zwłaszcza u młodych kobiet ma charakter łagodny,
przez co nie manifestuje się istotnymi zaburzeniami
mięśni gałkoruchowych, ograniczając się do niewielkiego wytrzeszczu i uporczywego przekrwienia spojówek.
Jednak w części przypadków, w szczególności u starszych
mężczyzn, zwłaszcza palących papierosy, obserwuje się
gwałtowne narastanie zmian naciekowych prowadzących
do zaburzenia ruchomości gałek ocznych, uciążliwego
dwojenia oraz ciężkiego uszkodzenia rogówki lub nerwu
wzrokowego. Trzeba podkreślić, że to właśnie grożące
utratą widzenia zajęcie rogówki i nerwu wzrokowego są
najcięższymi powikłaniami oftalmopatii i na ich uniknięcie skierowany jest przede wszystkim proces leczenia.
Z czasem faza aktywna przechodzi w fazę włóknienia
(nieaktywną), podczas której następuje pewna stabilizacja
w postępie choroby, ale proces stłuszczenia i włóknienia
nadal powoli zmniejsza pojemność oczodołu i ogranicza
ruchomość mięśni zewnętrznych oka.
…i wielu objawów
Chociaż najbardziej charakterystycznym objawem u osób z chorobą Gravesa-Basedowa jest wytrzeszcz,
to w obrazie klinicznym towarzyszy mu wiele innych
charakterystycznych cech. Najczęściej występującą
i najważniejszą z nich, mogącą także poprzedzać wystąpienie wytrzeszczu, jest retrakcja powieki górnej (objaw
3_2015
marzec
Artykuł poglądowy
Dalrymple’a) odsłaniająca 1-2 mm twardówki ponad
rogówką. Jest wynikiem wzmożonego napięcia układu
współczulnego i skurczu mięśnia oczodołowego Müllera, do czego z czasem dołącza się nacieczenie zapalne
i wtórnie włóknienie mięśnia dźwigacza powieki górnej.
Inne cechy charakteryzujące oftalmopatię tarczycową
występują w postaci objawów:
•Möbiusa – spowodowana osłabieniem mięśnia prostego
przyśrodkowego niedomoga konwergencji,
•von Graefego – asynergia gałkowo-powiekowa polegająca na „nienadążaniu” powieki górnej za ruchem
gałki w dół i będący uzupełnieniem objaw Popowa,
kiedy „nienadążająca” za gałką oczną powieka opada
zauważalnymi „skokami”,
•Stellwaga – rzadkie mruganie,
•Rosenbacha – drżenie zamkniętych powiek,
•Kochera – „przestraszony” wyraz twarzy,
•Jellinka – wzmożona pigmentacja powiek.
Pacjent z oftalmopatią tarczycową zgłasza zwykle ból za gałką i przy jej poruszaniu, miewa uporczywe
zaczerwienienie i obrzęk spojówek oraz brzegów powiek.
Dla oceny tempa progresji zmian istotne jest narastanie
stopnia wytrzeszczu, zwłaszcza jeśli wynosi >2 mm
w okresie 1-3 miesięcy. Równie groźne jest stwierdzenie
spadku ostrości wzroku, wzrostu wartości ciśnienia
wewnątrzgałkowego lub pogorszenia ruchomości gałek ocznych, zwłaszcza jeśli na skutek zajęcia mięśni
okoruchowych dołącza się dwojenie obrazu. Proces
chorobowy zwykle dotyczy przede wszystkim zajęcia
mięśnia prostego dolnego i przyśrodkowego bocznego.
Stawiamy ostateczne rozpoznanie
W badaniu okulistycznym nie może zabraknąć
oceny ostrości wzroku, pomiaru ciśnienia wewnątrzgałkowego, oceny szerokości szpar powiekowych,
ruchomości gałek ocznych z określeniem stopnia dwojenia, badania ośrodków optycznych ze szczególnym
uwzględnieniem stanu rogówki i soczewki, dna oczu
oraz pomiaru stopnia wytrzeszczu egzoftalmometrem
Hertla w odniesieniu do prawidłowej wartości osadzenia
gałek ocznych wobec ścian kostnych oczodołu, która
wynosi 19 mm u kobiet i 20 mm u mężczyzn. Dla oceny
funkcji nerwu wzrokowego niezbędna jest okresowa
14
kontrola pola widzenia i postrzegania barw, a w podejrzeniu neuropatii nerwu II badanie wzrokowych
potencjałów wywołanych. W postawieniu właściwego
rozpoznania i w precyzyjnym określeniu fazy choroby
ogromną wartość mają testy laboratoryjne i badania
obrazowe. Aktywność hormonalną tarczycy określają
badania poziomu trójjodotyroniny (T3), tyroksyny (T4)
i tyreotropiny (TSH). U pacjentów w eutyreozie poza
objawami klinicznymi wartość diagnostyczną może mieć
oznaczenie miana przeciwciał przeciwko receptorom
TSH, tyreoglobuliny lub peroksydazy tarczycowej. Według ostatnich doniesień w aktywnej fazie oftalmopatii
w surowicy krwi stwierdza się podwyższony poziom
przeciwciał skierowanych na mięśnie oka (kalsekwestryna) i błonę fibroblastów oczodołu (kolagen XII).
Pomocna w ustaleniu rozpoznania może być ponadto
ocena profilu cytokin we krwi oraz wydalania glikozoaminoglikanów z moczem. Podstawowymi badaniami
obrazowymi wykorzystywanymi w diagnostyce oftalmopatii tarczycowej są tomografia komputerowa i rezonans
magnetyczny. Pozwalają przede wszystkim uwidocznić
wrzecionowato pogrubiałe mięśnie zewnątrzgałkowe
z zaoszczędzeniem ich ścięgien, ocenić stopień wytrzeszczu, stan ciasnoty w szczycie oczodołu, przebieg
i kaliber żyły ocznej górnej oraz stan ścian kostnych
oczodołu. Te badania wraz z badaniem USG ułatwiają
ponadto różnicowanie z innymi schorzeniami oczodołu,
zwłaszcza w wypadku zmian jednostronnych.
Pomocne klasyfikacje
Mnogość objawów i różnorodny obraz przebiegu
choroby spowodowały konieczność usystematyzowania w zakresie oceny stopnia ciężkości samych zmian
ocznych i ustalenia klinicznego wskaźnika aktywności
choroby. Podstawową klasyfikację zmian ocznych
w chorobie Gravesa-Basedowa przedstawiło w 1969
roku Amerykańskie Towarzystwo Tyreologiczne. Opublikowano je jako system NO SPECS i oczywiście
później modyfikowano. Zarówno wersja wyjściowa,
jak i pierwsza uszczegółowiona przez Wernera i wsp. są
ciągle stosowane. Obejmują ocenę sześciu parametrów
zmian ocznych z uwzględnieniem stopnia ich nasilenia.
Badanie przeprowadza się dla każdego oka oddzielnie.
3_2015
marzec
Artykuł poglądowy
System NO SPECS
Klasa
Opis
0
No signs or symptoms – bez objawów klinicznych
i dolegliwości
1
Only signs – tylko oznaki
2
3
4
5
6
0
1
2
3
4
5
6
15
brak
objaw von Graefego, poszerzenie szpary
powiekowej, retrakcja powiek
Soft tissue involvement – zajęcie tkanek miękkich
obrzęk powiek i spojówek, zamglenie widzenia
1) 20-23 mm
Proptosis – wytrzeszcz
2) 24-27 mm
3) >27 mm
Extraocular muscle involvement – zajęcie mięśni zewn. oka ograniczenie ruchomości gałki, dwojenie
światłowstręt, ból, uczucie piasku, zapalenie
Corneal involvement – zajęcie rogówki
rogówki
spadek ostrości, ubytki w polu widzenia,
Sight loss – utrata wzroku
zaburzenie widzenia barw
Skala wg Wernera
Klasa
Objawy
Stopień i nasilenie dolegliwości i objawów
klinicznych
Bez dolegliwości i objawów klinicznych
Retrakcja powieki górnej, poszerzenie szpary
powiekowej i objaw von Graefego
Obrzęk powiek i spojówek, zamglenie widzenia
Zajęcie tkanek miękkich oczodołu:
0 – nieobecne
A – minimalne
B – średnio nasilone, umiarkowane
C – znacznie nasilone
Wytrzeszcz gałek ocznych:
0 – nieobecny
A – o 3-4 mm > normy (23-24 mm)
B – o 5-7 mm > normy (25-27 mm)
C – o 8 i więcej mm > normy (>27 mm)
Uszkodzenie rogówki:
0 – nieobecne
A – powierzchowne, punkcikowate zmiany
rogówkowe
B – owrzodzenie rogówki
C – martwica i perforacja rogówki
Ostrość wzroku (w modyfikacji Prummela):
0 – ostrość wzroku >0,67
A – ostrość wzroku 0,67-0,33 lub objawy
zastoju w tarczy nerwu wzrokowego,
lub ograniczenie pola widzenia
B – zmiany jak wyżej i/lub ostrość wzroku
0,32-0,1
C – ostrość wzroku <0,1
Innym sposobem klinicznej oceny progresji
zmian ocznych w przebiegu choroby Gravesa-Basedowa jest indeks oftalmopatii wg Donaldson i wsp.
oraz kliniczny wskaźnik aktywności choroby (clinical
activity score – CAS) autorstwa Mouritsa i wsp. (patrz
następna strona). Indeks oftalmopatii wg Donaldson
i wsp. zawiera ocenę pięciu kategorii zmian ocznych
w punktach od 1 do 3. Oblicza się go, dodając sumę
punktów ze wszystkich kategorii oddzielnie dla każdego
oka. Umożliwia to analizę dynamiki zmian ocznych
oraz ocenę wyników stosowanego leczenia. Z kolei
wskaźnik CAS jest oparty na objawach klinicznych
charakterystycznych dla stanu zapalnego (ból, zaczerwienienie, obrzęk i upośledzenie funkcji) wyrażonych
w skali od 1 do 10. Każdej z pozycji został przypisany
1 punkt, a wartość wskaźnika jest sumą tych punktów.
Wskaźnik CAS określa stopień aktywności procesu
zapalnego toczącego się w oczodole. O istnieniu aktywnej fazy procesu świadczy wartość CAS > 4. Ta
klasyfikacja ma także zastosowanie w prognozowaniu
efektów leczniczych.
Przedstawione tu klasyfikacje służą w szczególności określeniu wskazań do podjęcia leczenia
obrzękowo-naciekowej postaci choroby. Uważa się, że
takimi wskazaniami są:
•uzyskanie w skali Wernera co najmniej klasy 3C oraz 4
punktów w indeksie oftalmopatii wg Donaldson i wsp.,
•CAS ≥4 pkt.,
3_2015
marzec
Artykuł poglądowy
Indeks oftalmopatii wg Donaldson i wsp.
Tkanki miękkie oczodołu
Nieznaczne przekrwienie
spojówek, obrzęk powiek,
minimalne dolegliwości
Umiarkowane przekrwienie
spojówek, obrzęk powiek,
dolegliwości średnio nasilone
Znaczne przekrwienie
i obrzęk spojówek, duży
obrzęk powiek, ciężkie
dolegliwości
Wytrzeszcz
>20 mm
3-4
5-7
>8
Mięśnie okoruchowe
Rogówka
nieznaczne
sporadyczne dwojenie w skrajnym
punktowe
ustawieniu gałek ocznych
zmiany zapalne
częste dwojenie, umiarkowane
wyraźne nacieki
ograniczenie ruchomości gałek
zapalne
ocznych
stałe dwojenie, duże zaburzenia
ruchomości gałek ocznych
owrzodzenie
Ostrość
wzroku
Wynik
0,8-0,5
1
0,45-0,2
2
<0,2
3
Kliniczny wskaźnik aktywności choroby (clinical activity score – CAS) wg Mouritsa i wsp.
ból ponad gałką oczną lub za nią w okresie ostatnich 4 tygodni
ból przy próbie spojrzenia do góry, na bok lub ku dołowi w okresie ostatnich 4 tygodni
zaczerwienienie powiek
Zaczerwienienie
rozlane zaczerwienienie spojówki na obszarze przynajmniej jednego kwadrantu
obrzęk powiek
chemoza spojówek
Obrzęk
obrzęk mięska łzowego
progresja wytrzeszczu > 1 mm w ciągu 1-3 miesięcy
obniżenie ostrości wzroku o jedną lub więcej linii na tablicy Snellena w okresie 1-3 miesięcy
Upośledzenie funkcji
ograniczenie ruchomości gałek ocznych w każdym kierunku o 5 lub więcej stopni
10
w okresie 1-3 miesięcy
Ból
1
2
3
4
5
6
7
8
9
Klasyfikacja wg Bartaleny i wsp.
Objawy oftalmopatii
Łagodne
Umiarkowane
Nasilone
Wytrzeszcz
(mm)
19-20
21- 23
>23
Dwojenie
okresowo – tylko przy zmęczeniu
niestałe – przy spojrzeniu ku górze i/lub na boki
stałe – przy patrzeniu na wprost i/lub ku dołowi
•utrzymywanie się objawów < 18 miesięcy (dwojenie
< 6 miesięcy),
•gwałtowne narastanie objawów przez ostatnie 1-3
miesięcy,
•zwiększenie stopnia wytrzeszczu o >2 mm lub zmniejszenie ruchomości oczu o 5 stopni w którymkolwiek
kierunku,
•obniżenie ostrości wzroku o ≥ 1 linię na tablicy Snellena.
Istnieje jeszcze klasyfikacja Bartaleny i wsp.
oceniająca stopień zaawansowania oftalmopatii na
podstawie trzech parametrów: wytrzeszcz, dwojenie
i neuropatia nerwu II.
16
Neuropatia nerwu
wzrokowego
subkliniczna
ostrość wzroku 0,8-0,5
ostrość wzroku < 0,5
Trzeba nadmienić, że w tej ocenie przez subkliniczną neuropatię nerwu wzrokowego należy rozumieć
nieprawidłowy wynik wywołanych potencjałów wzrokowych przy prawidłowej lub nieznacznie obniżonej
ostrości wzroku.
Usystematyzowanie objawów z wykorzystaniem
klasyfikacji wg Bartaleny i wsp. pozwala na określenie
kryteriów rozpoznania zaawansowanej oftalmopatii i są to:
•występowanie jednego objawu nasilonego,
•występowanie dwóch objawów umiarkowanych,
•występowanie jednego objawu umiarkowanego +
+ objawów łagodnych.
3_2015
marzec
Artykuł poglądowy
Klasyfikacja wg Bartaleny i wsp. umożliwia
ponadto precyzyjną ocenę manifestacji klinicznej oftalmopatii tarczycowej. Wyróżniono 6 klas progresji
objawów klinicznych.
Klasy progresji objawów klinicznych
Klasa
1
2
3
4
5
6
Objawy kliniczne
objawy kliniczne wiążą się z retrakcją powieki
górnej i są spowodowane obrzękiem mięśnia
dźwigacza powieki górnej lub zwiększonym
napięciem układu współczulnego
zaznacza się obrzęk, przekrwienie
i zaczerwienienie spojówek oraz obrzęk
powiek
obserwuje się nadmierne wysunięcie gałek
ocznych poza brzegi kostne oczodołu
przez obrzęknięte tkanki miękkie oczodołu
(naturalna dekompresja)
zaznacza się uszkodzenie mięśni
gałkoruchowych, upośledzenie ich
ruchomości, dwojenie oraz przymusowe
ustawienie gałek ocznych
obserwuje się uszkodzenie rogówki (wtórnie
do wytrzeszczu i niedomykalności szpary
powiekowej), światłowstręt, ból i pogorszenie
widzenia
uszkodzenie nerwu wzrokowego będące
wynikiem upośledzonego ukrwienia
w mechanizmie ucisku przez powiększoną
masę mięśni okoruchowych oraz w wyniku
procesu autoimmunologicznego powoduje
istotne pogorszenie ostrości wzroku i zmiany
w polu widzenia
Leczenie na wiele sposobów
Złotym standardem obowiązującym w terapii
orbitopatii tarczycowej jest prowadzenie jej wspólnie
z lekarzem endokrynologiem. Oczywiście jak w każdym
innym wypadku proces leczenia musi być ustalony
indywidualnie i dostosowany do konkretnego stanu
klinicznego oraz tempa progresji zmian. Niewątpliwie
najtrudniejszą sprawą jest nie tylko doprowadzenie,
ale i utrzymanie stanu eutyreozy oraz wyeliminowanie
wahań poziomu wartości hormonów tarczycowych. Nie
do przecenienia jest również bezwzględne zaprzestanie
palenia papierosów. Dopiero na takiej stabilnej bazie
17
można opierać leczenie oftalmopatii, a jest ono długie,
wielopłaszczyznowe i niestety nie zawsze skuteczne.
Ponieważ najgroźniejsza dla narządu wzroku jest faza
aktywna schorzenia, gdyż wtórnie generuje powstanie
ciężkich włóknistych zmian w tkankach oczodołu, obowiązuje zasada, że w tym okresie intensywne działanie,
w tym w szczególności leczenie immunosupresyjne, jest
bezwzględnie konieczne. Aktualnie większość europejskich ośrodków rozpoczyna leczenie, opierając się na
kwestionariuszach oceny zakresu i postępu zmian wg
protokołu Eugogo opracowanego praz European Group
of Graves’ Orbitopathy. Bardzo przydatny dla monitorowania zmian chorobowych jest ponadto protokół VISA
(nazwa od Vision, Inflamation, Strabismus i Appearance).
Leki immunosupresyjne podawane są w dużych dawkach
ze stopniową ich redukcją. Oczywiście w tej fazie choroby jest także stosowana sterydoterapia, uważana jeszcze
niedawno za jedyne leczenie pierwszego rzutu. Z uwagi
na działania uboczne przy stosowaniu doustnym, sterydy
podawane są obecnie raczej dożylnie, w terapii pulsowej.
Tu także stosuje się w pierwszym okresie wysokie dawki
leków, stopniowo je redukując. Uzupełnieniem farmakoterapii jest radioterapia stosowana na szczyt oczodołu
z wykorzystaniem wiązki fotonowej akceleratora liniowego. Promieniowanie jonizujące wywołuje apoptozę
limfocytów oraz pobudzonych fibroblastów i dlatego
przeciwko tym właśnie komórkom odpowiadającym
za zapalny proces naciekowy skierowane są działania
radioterapii. Nie jest to leczenie łatwe technicznie, bo
skumulowanie wiązki promieniowania na bardzo małym
obszarze jakim jest szczyt oczodołu z równoczesnym
osłonięciem struktur gałki ocznej, a w szczególności
soczewki, stanowi nie lada wyzwanie.
Kolejną formą terapii zarezerwowaną raczej dla
nieaktywnej fazy choroby jest leczenie chirurgiczne (dekompresja oczodołu). Ten etap stosowany jest wówczas,
gdy zawiodło leczenie zachowawcze fazy aktywnej,
a istnieje ryzyko utraty widzenia wskutek neuropatii
nerwu wzrokowego lub ciężkiego uszkodzenia rogówki.
Zdarzają się jednak przypadki, w których narastanie
zmian jest tak gwałtowne, iż dekompresję oczodołu
ratującą gałkę trzeba przeprowadzić z pominięciem
wcześniejszego etapu leczenia zachowawczego. Zwykle
3_2015
marzec
Artykuł poglądowy
planowe postępowanie chirurgiczne przeprowadza się
w czasie, gdy oftalmopatia jest na tym samym, ustabilizowanym poziomie przez 6-9 miesięcy, przy czym
działania obejmują w kolejności: dekompresję oczodołu,
chirurgiczną korekcję mięśni gałkoruchowych (korekcję
zeza) oraz chirurgię powiek.
Wskazaniem do dekompresji oczodołu są:
uciskowa neuropatia nerwu wzrokowego, keratopatia,
nasilony wytrzeszcz (objawowy i kosmetyczny) oraz
stały ból w obrębie oczodołu. Odbarczenie wykonuje się
przez wycięcie tłuszczu okołostożkowego i/lub usunięcie
kostnych ścian oczodołu.
Dla osoby z oftalmopatią tarczycową poza kosmetycznym aspektem wytrzeszczu najgorzej znoszonym
objawem jest dwojenie, zwłaszcza przy spojrzeniu na
wprost i ku dołowi. Dlatego jeśli metody zachowawcze
(np. szkła pryzmatyczne, iniekcje toksyny botulinowej)
nie przynoszą istotnej poprawy, korekcja ustawienia gałki
ocznej poprzez zabieg na mięśniach prostych staje się często
jedynym rozwiązaniem. Niestety nie zawsze efekt jest zadowalający. W przebiegu oftalmopatii tarczycowej zez ma
charakter bliznowaty, nietowarzyszący i często pomimo
leczenia dwojenie się utrzymuje, jakkolwiek w mniejszym
zakresie i tylko w niektórych kierunkach spojrzenia.
Chirurgia powiek, a właściwie korekcja retrakcji
powiek wykonywana jest zazwyczaj dopiero po korekcji
zeza, gdyż cofnięcie dużych pionowych mięśni prostych
może tę retrakcję jeszcze pogorszyć. Nadrzędnym celem
jest tu zawsze uzyskanie pełnego zamknięcia szpary
powiekowej i ochrona rogówki.
Niezależnie od zalecanej kolejności wykonywania procedur chirurgicznych istnieją indywidualne
od niej odstępstwa. Przykładem może być uniknięcie
orbitotomii przez wykonanie niewielkiej korekty mięśnia
dźwigacza powieki górnej, albo uzyskanie osłony dla
rogówki dzięki odpowiednio wczesnej müllerectomii
i uzyskaniu obniżenia brzegu wolnego powieki górnej
nawet o 2 mm.
W procedurach chirurgicznych stosowanych w leczeniu orbitopatii tarczycowej trzeba się zawsze liczyć
z nietypowymi stosunkami anatomicznymi dotyczącymi
położenia mięśni gałkoruchowych o istotnie zwiększonej
objętości. Te zmienione warunki anatomiczne mają też
18
istotny wpływ na leczenie wtórnych okulistycznych następstw schorzenia. Tak jest np. z jaskrą, gdzie zwiększona
ciasnota oczodołowa prowadzi do wzrostu ciśnienia w żyłach nadtwardówkowych, co w połączeniu z uciskiem na
gałkę poszerzonych, zwłókniałych mięśni zewnętrznych
oka daje bardzo trudne do opanowania podniesienie
ciśnienia wewnątrzgałkowego i prowadzi do neuropatii
nerwu wzrokowego. Pogrubiałe mięśnie okoruchowe
przez mechaniczny ucisk mogą ponadto powodować
spłycenie kąta przesącza, ze wszystkimi tego następstwami. Nie można też pominąć wpływu często długotrwałej
kortykoterapii na powstanie zaćmy czy jaskry sterydowej.
Wytrzeszcz wytrzeszczowi
nierówny
Orbitopatia tarczycowa jest najczęstszą przyczyną
zarówno jednostronnego, jak i obustronnego wytrzeszczu u osób dorosłych. W każdym jednak przypadku
wytrzeszczu, a już koniecznie w procesie jednostronnym
należy wykluczyć inne przyczyny nadmiernego wysunięcia gałki ocznej, w tym między innymi zapalenie
tkanek oczodołu, przetokę szyjno-jamistą, zakrzep
zatoki jamistej, guzy limfatyczne, torbiele śluzowe, guzy
naciekające oczodół pierwotne i przerzutowe, żylaki
oczodołu, naczyniaka jamistego czy chorobę Pageta.
Pamiętajmy też o stanach mogących imitować wytrzeszcz,
jak opadnięcie jednostronne powieki czy jednostronne
zapadnięcie gałki ocznej.
#
Oftalmopatia tarczycowa jest chorobą ciężką,
trudno poddającą się leczeniu i mającą wpływ nie tylko
na narządy, w których manifestuje objawy, ale przez
defekt kosmetyczny także na sferę psychiczną pacjentów.
Dlatego nie można pominąć roli opieki psychologicznej
oraz rekonstrukcyjnych działań chirurgii kosmetycznej. Na razie nie potrafimy jeszcze stosować leczenia
w pełni przyczynowego, ale powoli wdrażane warianty
terapeutyczne polegające na stosowaniu czynników
immunomodulujących, a w przyszłości pewnie terapie
genowe pomogą nie tracić optymizmu.
Alicja Barwicka
okulistka
Piśmiennictwo u autorki
3_2015
marzec
Artykuł poglądowy
Wstydliwy
problem łóżkowy
Krystyna Knypl
Rys. Zen
Łóżko to ważne miejsce w życiu każdego
człowieka. Choć więcej energii i uwagi poświęcamy temu, co na jawie, to dobry sen
właśnie daje nam siłę do realizacji zadań
czekających na nas w rzeczywistości. Przygody łóżkowe kojarzone są zwykle jednoznacznie. Nie zawsze jednak i nie tylko to, co wszyscy mają na myśli, może nam przydarzyć się w łóżku. Jedną z niespodzianek łóżkowych jest spotkanie z nieproszonym
gościem.
J
est nim Cimex lectularius, czyli pluskwa domowa
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Pluskwa_domowa). Choć
pasożyt zwany jest domowym, częstym miejscem
jego bytowania są hotele (każdej kategorii!), obozy
i schroniska.
Szanse na spotkanie z pluskwą przejściowo zmalały, gdy zaczęto powszechnie stosować DDT. Jednak ze
względu na poważne działania niepożądane specyfik
wycofano z użytku, co pluskwy przyjęły z zadowoleniem
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dichlorodifenylotrichloroetan. Dodatkowo do namnażania się pluskiew przyczyniły
się migracje ludności.
Co mówi medycyna?
Temat jest poważny, traktowany serio przez
najlepsze amerykańskie pisma medyczne – dość przytoczyć artykuł Bed bugs (Cimex lectularius) and clinical
consequences of their bites autorstwa J. Goddarda i R. de
Shazo opublikowany w „Journal of American Medical
Association” (http://jama.jamanetwork.com/article.
aspx?articleid=183643).
Nieoczekiwane spotkanie pluskwą generuje następstwa dermatologiczne, psychologiczne, a w niektórych przypadkach – jak podaje fachowa literatura – nawet
psychiatryczne. Nic dziwnego, że skutki mogą być tak
19
poważne, skoro ten krwiopijca tak intensywnie wysysa
krew z niewinnej ofiary, że po „posiłku” zwiększa swoją
masę o 150-200%. Zwiększa się też długość pluskwy o 3050% w stosunku do wymiarów wyjściowych. Pomiędzy
aktami krwawej konsumpcji pluskwy bytują w meblach,
ubraniach, walizkach, materacach, książkach, jednym
słowem wszędzie.
Z przeglądu artykułu dowiadujemy się, że pluskwy mogą przenosić aż 40 chorób. Choć dowody
naukowe na przenoszenie poszczególnych schorzeń nie
zawsze spełniają standardy EBM, to wymienia się żółtą
febrę, gruźlicę, gorączkę nawracającą, trąd, filariozę,
leiszmaniozę, chorobę Chagasa, wzw typu B.
Najczęstsze zmiany skórne to swędząca wysypka
grudkowo-plamista, często z odczynem rumieniowym.
Wykwity mają wielkość od 2 do 5 mm. Niekiedy mogą
wystąpić zmiany o typie pokrzywki, zdarzają się wtórne
nadkażenia bakteryjne w obrębie wysypki. W literaturze spotyka się doniesienia o reakcja ogólnych
w następstwie pogryzienia przez pluskwy, takich jak
zaostrzenie przebiegu astmy, uogólniona pokrzywka,
a nawet reakcja anafilaktyczna. Opisywano także
obrzęk naczynioruchowy i przemijające niedokrwienie
mięśnia sercowego u mężczyzny pogryzionego przez
pluskwy.
3_2015
marzec
Artykuł poglądowy
Ważne odkrycie
Amerykańskie statystyki (http://www.wemjournal.
org/article/S1080-6032%2813%2900248-2/abstract)
podają, że aż 7-krotnie wzrosła liczba osób zgłaszających
się do szpitalnych oddziałów pomocy doraźnej z powodu pogryzienia przez pluskwy. Nic więc dziwnego,
że rozpoczęto poszukiwanie metod, które pomogłyby
skutecznie uwolnić się od nieproszonych lokatorów
zakradających się nocą do amerykańskich łóżek. Serwisy
prasowe podały w połowie stycznia 2015 r. informację,
że w nadchodzących miesiącach ludzie mają szansę na
uwolnienie się od tych spotkań i łóżkowych doznań.
Na łamach pisma „Angewandte Chemie” ukazał się artykuł Bed Bug aggregation pheromone finalny
identified autorstwa Regine Gries i wsp. Chemicy zidentyfikowali feromony przyciągające pluskwy. Nazwy
chemiczne tych związków są następujące: dimethyl
disulfide, dimethyl trisulfide, (E)-2 - hexenal, (E)-2-octenal, 2-hexanone.
Regine Gries użyczała własnej krwi do badań
nad zachowaniem pluskiew. Poza determinacją typową
dla każdego odkrywcy miała jeszcze to szczęście, że
ugryzienie przez pluskwy nie powodowało u niej reakcji
skórnych. Taki rodzaj odporności zdarza się stosunkowo
rzadko (fotografia zespołu naukowców: http://www.
sfu.ca/sfunews/stories/2014/sfu-scientists-help-put-bedbugs-to-bed-forever.html).
K. Reinhard i wsp. na łamach „Medical and Veterinary Entolomology” 2009, 23, 163–166 w artykule
Sensitivity to bites by the bedbug, Cimex lectularius piszą,
że zmiany na skórze po ugryzieniu przez pluskwę pojawiały się u 18 osób z 19 uczestniczących w eksperymencie
(http://www.readcube.com/articles/10.1111%2Fj.1365-2915.2008.00793.x?r3_referer=wol&tracking_action=preview_click&show_checkout=1). Przy powtarzanych ekspozycjach czas od ugryzienia przez pluskwę
do pojawienia się rekcji skórnej był coraz krótszy. Po
5 latach badań odkryto wymienione wyżej feromony.
Popularne źródła informacji
o pluskwach
http://www.bedbugregistry.com/ – pod tym adresem można sprawdzić, czy w hotelu może się zdarzyć
spotkanie z pluskwami
http://bedbugger.com/ – jeżeli spotkanie ma
nastąpić, warto poznać zwyczaje przeciwnika.
Krystyna Knypl
internista
Nowości
Troponina T i migotanie przedsionków a Highly Sensitive Assay and
Różne czynniki związane
z remodelingiem mięśnia
sercowego mogą powodować
uwalnianie troponin T, ale niewiele wiedziano o zachowaniu
się tego wskaźnika w okresie
poprzedzającym wystąpienie
napadu migotania przedsion- Incident Atrial Fibrillation in
ków.
a Prospective Cohort of AmbuDr Ayman A. Hussein i wsp. latory Older Adults. Zbadano
przeanalizowali to zagadnienie, 4262 osoby, po czym u 2871
a wyniki przedstawili w do- z nich kontynuowano okreniesieniu Serial Measures of sowe oznaczenia troponin T.
Cardiac Troponin-T Levels by Średni czas obserwacji pacjen-
tów wynosił 11,2 lat. Okazało
się, że wyższym stężeniom troponin T towarzyszą częstsze
napady migotania przedsionków. (K.K.)
Źródło: http://www.heartrhythmjournal.com/article/S15475271%2815%2900070-3/abstract
Jogging i długowieczność
Osoby aktywne fizycznie mają szansę żyć dłużej
w porównaniu z osobami
nieaktywnymi, co wykazano
w doniesieniu opublikowanym przez „Journal of the
American College of Cardiology”. Dr Peter Schnohr
20
i wsp. w artykule Dose of jogging and long-term mortality
The Copenhagen City Heart
Study przedstawili wyniki badań obejmujących 1098 osób
uprawiających jogging i 3950
osób nieuprawiających tej aktywności. Obserwacje prowa-
dzono przez 14 lat. W grupie
osób biegających przez 1-2,4 h
tygodniowo stwierdzono
niższą o 30% śmiertelność
w porównaniu z osobami
niebiegającymi. Optymalna
częstość biegania to 2 lub 3
razy w tygodniu. Z trzech
stopni intensywności joggingu – lekki, umiarkowany,
ciężki najbardziej korzystny
dla zdrowia okazał się jogging
o lekkim nasileniu. (K.K.)
Źródło: http://content.
onlinejacc.org/article.
aspx?articleID=2108914
3_2015
marzec
Podróże
Pokój hotelowy
Krystyna Knypl
Po artykule o wynalezieniu specyfiku przeciwko pluskwom (s. 19), z którymi mamy
największe szanse na spotkanie się w pokoju hotelowym, postanowiłam poszerzyć
tematykę hotelową o inne wątki.
M
oim najpoważniejszym dziennikarskim dziełem na
tematy hotelowe jest wpis zatytułowany Czym się
różni pokój double od
pokoju twin?: http://
www.photoblog.com/
mimax2/2011/04/03/,
który w ciągu trzech
lat doczekał się około 64 tysięcy odsłon.
Skoro temat cieszy się
tak dużym wzięciem,
to może wyjaśnijmy:
twin, czyli po angielsku podwójny, oznacza
pokój z dwoma łóżkami, natomiast pokój
double ma szerokie,
dwuosobowe łoże.
Jaki hotel wybrać?
Wszystko zależy od zasobności naszego portfela,
rodzaju wyjazdu i ewentualnych zadań, jakie stoją przed
nami w podróży. W ciągu minionych 15 lat, gdy dość
intensywnie podróżowałam po świecie, zdarzyło mi się
mieszkać w bardzo różnych obiektach hotelowych – od
skromnych hosteli po słynne wielogwiazdkowe obiekty.
Dziś, gdy działają portale służące do rezerwowania hoteli,
sprawa jest ułatwiona – możemy wirtualnie obejrzeć
obiekt, poczytać opinie użytkowników i zdecydować
o wyborze.
Najpopularniejszym portalem do rezerwacji
hoteli jest obecnie www.booking.com, hosteli www.
hostelbookers.com – oba portale mają strony w języku
polskim. Przygotowujemy więc wypukłą kartę kredytową
21
i surfujemy aż do wyszukania locum, które nam odpowiada. Pomocna może być lektura stron www.tripadvisor.
com, gdzie użytkownicy dzielą się wrażeniami z pobytu
w wybranych obiektach. Zawsze konieczne jest staranne
przeczytanie warunków rezerwacji.
Gdzie jest hotel?
Po wylądowaniu odbieramy walizkę i ruszamy
do miejsca naszego zakwaterowania. Jeśli taksówką, to
w zasadzie pół biedy – dowiezie nas, choć i to nie jest
regułą.
Ile będzie kosztowała taksówka, możemy niekiedy
dowiedzieć się podczas rezerwacji, zwłaszcza gdy jest to
taksówka współdzielona, a cena ryczałtowa. To dobre
rozwiązanie w Stanach Zjednoczonych. Gdy chcemy
podróżować taksówką indywidualną, jej koszt możemy
obliczyć pod adresem http://www.worldtaximeter.com/.
Zdarzyło mi się doświadczyć w Buenos Aires niemiłej próby wysadzenia mnie
w jakimś nieokreślonym punkcie miasta, który kierowca uznał
za docelowy. Może dlatego, że
taksówka świadczyła usługi
typu „przewóz osób” – była
jednak z licencjonowanej firmy prowadzącej również przewozy na trasie lotnisko-miasto.
Szczęśliwie miałam wydrukowany z www.googlemaps.com
widok miejsca, do którego chcę
dotrzeć i udało mi się przekonać kierowcę, że chodzi o inny
adres (http://www.photoblog.
com/mimax2/2008/07/03/
3_2015
marzec
Podróże
my-hostel-in-buenos-aires.
html). Bywa, że dojeżdżamy i... nigdzie nie widać
hostelu. Takie niełatwe
do zauważenia oznakowania, bo na ościeżach
lub wnęce bramy, mają
hostele w Hiszpanii: http://
www.photoblog.com/mimax2/2008/07/30/myhostel-in-barcelona.html
– hostel Girona, http://
www.photoblog.com/mimax2/2010/09/13/spacerujc-ulic-san-bernardow-madrycie.html – hostel
Abami II.
Gniazdko elektryczne
Gdy podróżujemy po Europie, używanie osobistego sprzętu elektrycznego w zasadzie nie stanowi
większego problemu, ale gdy ruszymy dalej w świat,
konieczne stają się przejściówki do gniazdka o odmiennej
konstrukcji. Dodatkowo pojawia się problem napięcia
w gniazdku. Europejskie 230 V nie jest powszechne
i w wielu krajach stosuje się 110 V. Ciekawe rozwiązanie
spotkałam w hotelu Ledra w Atenach, gdzie były gniazdka i na 110, i na 230 V. Niekiedy właściciele hotelu nie
przewidują, że gość będzie chciał cokolwiek przyłączyć
do prądu i bywa, że jedyne dostępne gniazdko znajdziemy
w łazience. Zawsze warto przeszukać wzrokiem listwy
przypodłogowe – tam czasem też znajduje się gniazdko.
Internet jest
niezbędny!
Internet jest jak tlen,
niezbędny do życia współczesnych organizmów.
Dlatego podczas rezerwowania sprawdzamy, czy
jest internet w hotelu i na
jakich warunkach można
z niego korzystać. Ogólna
reguła jest taka – im więcej
gwiazdek, tym dostęp do
internetu więcej kosztuje. W hostelach internet jest
bezpłatny, a w hotelach biznesowych każą sobie słono
płacić. W pięciogwiazdkowych obiektach żądanie 30
dolarów za dobę dostępu do internetu nie jest niczym
niezwykłym. Spotykanym rozwiązaniem jest bezpłatny
internet jedynie w hotelowym holu połączonym z kawiarnią – słowem jeszcze inna forma skłonienia gościa
do zostawienia dodatkowych pieniędzy w hotelu. Ogólnie na przestrzeni ostatnich 10 lat dostęp do internetu
bardzo się poprawił i z rozrzewnieniem wspominam
czasy, gdy w São Paulo biegałam do McDonalda, aby
po kupieniu zestawu śniadaniowego uzyskać dostęp do
internetu. Obcowanie z klawiatura brazylijską i lokalną
Intruz w pokoju hotelowym
Intruz w pokoju hotelowym może przybierać bardzo różną postać – bywa mały lub jest całkiem sporych
rozmiarów. Nieruchomy lub ruchliwy. Łatwy lub trudny
do usunięcia. Zawsze nieproszony i nieoczekiwany.
Rzadko kiedy można się go łatwo pozbyć. Osobliwym
intruzem w jednym z hoteli brukselskich były… poduszki. Na ich pokryciu była nadrukowana wyrazista
twarz kobiety, co sprawiało wrażenie, że w pokoju jest
obecny ktoś jeszcze. Po chwili przyglądania się temu
obliczu dostrzegłam drugą poduszkę… o nie, tego już
za wiele! Dwie obce kobiety w moim pokoju. Poduszki
wylądowały w szafie. ;))
Podobne odczucia miała inna z uczestniczek konferencji, bo na swoje wystąpienie przyniosła identyczną
poduszkę i położyła ją na mównicy, po czym zaczęła od
słów: Są dwie Giny, ta która stoi przed wami i ta, której
wizerunek z łzą jest na poduszce. Ta druga to Gina owładnięta bólem. Ponieważ konferencja była poświęcona
nowemu lekowi przeciwbólowemu, uznałam, że Gina
miała dobre wejście. Jest zresztą ciekawą prezenterką,
mówi ze swadą, walczy o prawa osób z fibromialgią.
Wystrój tego pokoju w Brukseli był nadmiernie
designerski, wszystko z pewnością świetnie prezentowało się na zdjęciach i wykresach, ale niepotrzebnie
22
wersją języka portugalskiego było nie lada zadaniem.
Miło powspominać!
3_2015
marzec
Podróże
absorbowało uwagę użytkownika. Poczynając od
ekspresu do kawy, który z trudem uruchomiłam, na
kranach kończąc.
Zagadki łazienkowe
Wyposażenie hydrauliczne jest zawsze dla mnie
największą zagadką w każdym hotelu od Hiltona poczynając, na skromnym hostelu w Puerto Iguazu kończąc.
http://www.photoblog.com/mimax2/2010/11/18/
theme-washbasins-in-different-countries.html
http://www.photoblog.com/mimax2/2010/12/05/
toilet-gallery-international-inspection.html
http://www.photoblog.com/mimax2/2010/12/06/
toilet-gallery-international-inspection-part-2.html.
Pochwała czajnika
Zawartość bagażu
to bardzo indywidualna
sprawa, w moim od pewnego czasu jest... czajnik,
tak! czajnik – ten który pokazuję na fotografii http://
www.photoblog.com/mimax2/2011/01/22/.
W amerykańskich hotelach standardowym wyposażeniem pokoi jest ekspres do kawy zwany coffeemakerem oraz codziennie uzupełniana porcja kilku torebek
kawy kofeinowej oraz bezkofeinowej do zaparzenia
w tym sympatycznym urządzeniu. Smakosze kawy
mogą wzdrygnąć się na określenie kawa amerykańska,
ale w gruncie rzeczy nie chodzi tu o smakowanie kawy, lecz o nawodnienie organizmu zmachanego zwiedzaniem i często
odwodnionego, bo ceny kawy na mieście
są zbyt drenujące dla kieszeni.
Gdy więc po dniu pełnym obrad
lub zwiedzania docieramy do hotelu, fajnie
jest ułożyć się na łóżku, włączyć komputer, zgrać zdjęcia z aparatu, napisać korespondencję
do rodziny, popijając przy tym kawę i chrupiąc jakieś
ciasteczka albo nawet pogryzając watowate bułeczki.
Coffeemakery spotyka się też w niektórych hotelach europejskich, zwłaszcza należących do znanych
amerykańskich sieci, ale w hostelach nie ma tych pożytecznych urządzeń. Tak samo nie ma ich w polskich
hotelach, nie bywają też w hotelach typu B&B (bed and
breakfast). W takiej sytuacji nieoceniony jest własny
sprzęt, a jeżeli jeszcze zabierzemy z domu yerba mate, to
już nic więcej do szczęścia zmęczonemu podróżnikowi
nie jest potrzebne...
http://www.photoblog.com/mimax2/2011/01/22/
pochwaa-czajnika-i-coffeemakera.html
Jeśli nie w pokoju hotelowym,
to gdzie?
Gdy klęska żywiołowa uniemożliwi nam dotarcie
do hotelu, możemy zanocować na lotnisku – pomocny
w tym będzie przewodnik po miejscach do spania na
lotniskach: http://www.sleepinginairports.net/index.htm.
Tekst i zdjęcia
Nowości
Krystyna Knypl
internista
Amerykański program rozwoju medycyny – Precision Medicine Initiative
Prezydent Barack Obama
w orędziu o stanie państwa wygłoszonym 20 stycznia 2015 r.
sporo uwagi poświęcił rozwojowi medycyny. W budżecie
przewidziano 215 milionów
dolarów na projekt The Precision Medicine Initiative, który
będzie powiązany z The Human Genome Project. Podział
23
funduszy: 130 mln dla National Institutes of Health (NIH),
70 mln dla National Cancer
Institute, 10 mln dla US Food
and Drug Administration
i 5 mln dla The Office of the
National Coordinator for Health Information Technology.
Przewiduje się prowadzenie badań na ogromnej grupie
pacjentów – przede wszystkim
w poszukiwaniu nowych danych o chorobach nowotworowych. NIH przeprowadzi 200
badań klinicznych, a w każdym z nich będzie uczestniczyło co najmniej 10 tysięcy
osób. Jednym z ważniejszych
kierunków badawczych będzie
farmakogenomika. (K.K.)
Źródło: http://www.whitehouse.
gov/the-press-office/2015/01/30/
fact-sheet-president-obama-sprecision-medicine-initiative
http://www.whitehouse.gov/
blog/2015/01/30/precision-medicine-initiative-data-driventreatments-unique-your-own-body
http://www.medscape.com/viewarticle/839015
3_2015
marzec
Na dyżurze, po dyżurze
Motto
Happiness was born a twin. (Lord George Gordon Noel Byron)
Leczą y bawią
Rys.
Rafał Stadryniak = @Grypa
Lekarze w powszechnym mniemaniu uchodzą za sztywnych nudziarzy zajętych zarabianiem pieniędzy na swoje luksusowe samochody i sztruksowe brązowe marynarki,
co nie jest całą prawdą.
Medycyna może być także wesoła. Wesoła dla lekarzy i wesoła dla pacjentów. Najlepiej gdyby działo się to jednocześnie.
Śmiech i zdrowie
Nasz Doktor był już na tyle zorientowany w oczekiwaniach gości przychodni, że nie próbował nawet
żartować, gdy nie wyczuwał nutki przyzwolenia, czyli
pewnego rodzaju chemii. W tym konkretnym przypadku chemii gospodarczej. A jak już żarty idą w ruch, to
i uleczalność wzrasta i wszystkie strony zadowolone.
Wilk z NFZ syty i owce całe.
Właśnie z gabinetu Doktora wyszła kolejna rozradowana pacjentka. „Co Doktor jej zrobił?”, pytały z niedowierzaniem pielęgniarki. „Przecież ona jest z dnia na
dzień bardziej chora, skrzywiona, skwaszona. Za to regularnie zjawia się w przychodni. Można zegarki regulować”.
Co zrobił, zaraz co zrobił. Nasz Doktor nie miał
wiele do powiedzenia, bo wiadomo, tajemnica lekarska, ale fakt faktem, że były żarty, śmiechy i tworzenie
wspólnego frontu przeciwko chorobie.
Jeszcze lepiej udało się stworzyć wspólny front,
a nawet dwa fronty z następną pacjentką. Wiadomo, że
była chora i zbolała, ale jeszcze nie całkiem chora i niezbyt zbolała. Nasz Doktor zauważył podczas badania, że
pacjentka występuje w jednym kolczyku. Czasem jest
to specjalny smaczek, ale nie tym razem. Tym razem
po prostu kolczyk się gdzieś urwał. Czujny Doktor
wypatrzył ozdobę za staniczkiem. W trakcie badania,
ma się rozumieć. Śmiechu było co nie miara.
Pierwsza pomoc, jak to w takich przypadkach,
została udzielona. Pielęgniarki twierdziły później, że zza
24
drzwi dobiegał wręcz nie śmiech, ale chichot. Doktor
radził zająć się statystyką i raportowaniem do centrali
zamiast podsłuchiwania, ale przez głowę przemknęła
mu kosztowna myśl, żeby wyciszyć drzwi.
Kontrol i śmiech
Dobra nowina o nowych sposobach leczenia
lotem błyskawicy obiegła okolicę i odbiła się od lokalnej
dyspozytury NFZ. Zgłaszały się pacjentki, jak to się mówi
beznadziejnie chore, i zawsze coś tam im się pomogło
albo coś tam się wytłumaczyło. Wiadomo bowiem nie
od dzisiaj, że choroba znana mniej boli.
Gorzej że NFZ zainteresował się praktykami
Doktora. Niby przypadkiem zjawiła się dawno nie
widziana kontrola z NFZ. Członkowie tego ciała mieli
w oczach mordercze błyski, a na twarzach wypisane
przesłanie: Teraz my ciebie wyleczymy!
Już drugiego dnia kontroli nastąpił przełom
i żeńską część superwizjerów nagle zaczęły śmieszyć
dykteryjki i drobne żarciki. Po prostu kobiety się odblokowały. Może też sprawdziła się stara taktyka, żeby
za bardzo nie przejmować się kontrolą, bo i czasu na to
nie było. Lepiej wyjść z założenia, że kontrola, tak jak
biegunka, czasem się trafia i zawsze musi coś znaleźć
i jakiś sztraf trzeba będzie zapłacić. Wcześniej funkcjonowało coś takiego jak fundusz na kary, ale centrala
tak rozwinęła możliwości nakładania mandatów, że
3_2015
marzec
Zen
Na dyżurze, po dyżurze
fundusz w obecnej wysokości nadawał się jedynie do
zafundowania wszystkim pączków w celu poprawy
humoru.
Nasz Doktor miał w zasadzie wszystko w porządku. Tablica ogłoszeń była czytelna. Protokoły z utylizacji
odpadów medycznych w porządku, a co do leków
ordynowanych niezgodnie z aktualnymi zasadami
refundacji (możliwość zmiany w przyszłym tygodniu)
Doktor zadeklarował, że chętnie zapłaci z tych pieniędzy, które zresztą dostaje właśnie z NFZ. Wzbudziło to
niekłamany entuzjazm wśród ciał kontrolujących. Nasz
Doktor zanotował sobie w pamięci, że samokrytyka
i skłonność do dobrowolnego poddania się karze jest
dobrze odbierana.
Na koniec zjedzono jeszcze wspólnie pączki
i pośmiano się z homeopatii, ponarzekano na pogodę
i skończyło się.
Było trochę radości jak starsza pani dowiedziawszy się, że to „kontrol z Kasy Chorych” uwija się
tak w przychodni, zaczęła głośno wychwalać. A szło to
mniej więcej tak: lekarze dobrzy, pielęgniarki jeszcze
lepsze i do tego miłe, igły zawsze naostrzone i drzwi
też nie skrzypią. Jak pacjentka przeszła do tej części
peanu, w której wychwala za tzw. przedłużanie leków
bez zbędnych ceregieli, Nasz Doktor dyskretnie ją
wyprosił. Nawet gdy wyszła, jeszcze jej usta chwaliły
przychodnię. Kontrolerki były pod wrażeniem, ale
niestety nie znalazły rubryki pod tytułem „Wrażenia
artystyczne z leczenia”, a poziomu satysfakcji nie badały.
Może z czasem Fundusz będzie lepiej płacił za leczenie
śmiechem i dobrym słowem, ale póki co śmiechemleczenie było nieoficjalną mutacją bardzo poważnej
medycyny oficjalnej.
Śmiech i śmierć
Nasz Doktor przypomniał sobie sławetne Imię
róży Umberto Eco, gdzie wielu mnichów przypłaciło
życiem styczność z dziełem Arystotelesa (nieznanym
wcześniej), a traktującym o śmiechu. Śmiech nie zmieścił
się w tradycyjnym uprawianiu filozofii, a ochrona przed
zepsuciem jakie powoduje zebrała obfite i krwawe żniwo
w książce. Zresztą aniołem zemsty okazał się ślepiec,
niesamowicie przebiegły.
25
Śmiech i uzdrawianie
W uprawianiu szlachetnej sztuki uzdrawiania
śmiech nie był zupełnie zakazany. Zalecali go wielcy
medycy. Chodziło o to, że śmiejąc się nie tylko dajemy
popracować przeponie w sposób zbawienny dla ustroju,
ale że wydzielają się mediatory. Okazało się, że nawet
wymuszony uśmiech czy zwykły półgębek wystarczają,
żeby pod wpływem usłużnych przekaźników zmieniło
się nasze nastawienie.
Może następnym etapem będzie wykonywanie
drobnych zabiegów chirurgicznych na mięśniach mimicznych twarzy, daj Boże, żeby na NFZ. Nieprzypadkowo
też pierwszym anestetykiem w nowszych czasach okazał
się gaz rozweselający.
Z tym dobrym humorem nie jest taka oczywista
sprawa. Między innymi dlatego, że Fundusz za to nie
płaci. O ileż ciekawiej byłoby, gdyby płacił. Już widzę te
rzesze młodych lekarek uczących się na pamięć fajnych
i dowcipnych otwarć dialogowych lub w najgorszym
wypadku monologowych. Już widzę te młode twarze
świeżo upieczonych lekarzy opowiadających pacjentom
dowcipy, dyskretnie zerkając w notatki.
Czasem zabawa nie jest oczywista ani obustronna.
Przychodzi np. pani i od progu woła:
– Doktorze, mam trzy życzenia, trzy życzenia!
A co to ja jestem złota rybka? – myśli Nasz Doktor,
ale czeka na ciąg dalszy.
– Więc morfologia, mocz, OB, cukier...
To już cztery, o ile umiem liczyć życzenia – myśli
Nasz Doktor, ale inercja i doświadczenie podpowiadają
mu, żeby nie przerywać.
– …i skierowanie do sanatorium i zaświadczenie
po socjal do pracy – pacjentka zdaje się ignorować
myśli Doktora.
Ale cóż, dzisiaj taki dzień, że życzenia się spełniają.
Pacjentka została oczarowana szybką i profesjonalną,
jak się wyraziła, obsługą i nie zawahała się sięgnąć po
tę dobrze zakamuflowaną pochwałę.
– Jak coś będę potrzebowała, to jeszcze przyjdę
– rzuciła na pożegnanie niby to groźbę.
Nasz Doktor miał tylko jedno życzenie – tak jak
złota rybka po pracy chciał złapać trochę tlenu.
3_2015
marzec
Na dyżurze, po dyżurze
Śmiech i łzy
Nowości
Nie zawsze jednak wszechświat spełnia nasze
oczekiwania. Po beztroskiej rozrywce, zabawie jest i czas
na gorzki uśmiech przez łzy.
Kolejny pacjent był jedyny w swoim rodzaju.
Pojawiał się podpity i w pełnym stroju kibica: czapka,
koszulka, szalik, gwizdek. Był jak kolorowy ptak w szarej
przychodnianej rzeczywistości.
Wcześniej, gdy zjawiał się w pełnym blasku klubowych akcesoriów, przechwalał się posiadaniem kobiety
w Anglii, która jest z nim w ciąży. Kobieta, nie Anglia.
Spodziewa się zatem potomka z podwójnym paszportem
i solidnego zasiłku.
Dzisiaj potrzebował kontynuacji leczenia. Był też
jakby bardziej trzeźwy niż zazwyczaj. Doktor w końcu
zorientował się, że nie wiadomo co słychać na Wyspach,
jak tam ciąża. Jak zwykle, gdy miał możliwość otrzymania informacji z pierwszej ręki, nie zawahał się spytać.
Kibic skrzywił się.
– A, pokazało się, że to nie ciąża, tylko marskość
wątroby, a już była prawie przed porodem… Teraz muszę
dostać jakąś grupę – ciągnął kibic – żeby iść do pracy.
Nasz Doktor nawet nie drgnął, słysząc kanoniczny paradoks polskiego rynku pracy. Gdzieś z tyłu
głowy zostawił też niedoszłą ciężarną, która została
w Anglii. Swoim gadzim medycznym mózgiem zanotował tylko, że takie rzeczy się zdarzają i nic nie
można na to poradzić.
Na dzisiaj już dosyć tych niespodzianek. Albo
nie, pani co gubi kolczyki w biustonoszu, mogłaby się
pojawić raz jeszcze…
Z niespodziankami i zabawą jest pewien nierozerwalny związek, ale rzadko dotyczy to medycyny.
Normalnie każdy dowcip polega z grubsza na zaskoczeniu słuchacza skojarzeniem, zmianą optyki, a czasem
grubym słowem. Czasem uporczywie powtarzana fraza
w końcu staje się śmieszna. Śmiejemy się jednak głównie
z zaskoczenia. Taka reakcja przystosowawcza. Śmiechem
oswaja się nagłą stratę, niemoc i bezradność. Obśmiany
i oswojony koszmar jest możliwy do zaakceptowania.
W medycynie ten patent jakby nie działa. Nowotwory
są nienazywane z imienia. Standardowo mówi się o tym,
„co chodzi tyłem”. Albo używa eufemizmów podsłuchanych w gabinecie lekarza, tak jakby mogło to coś pomóc.
„Plama na płucach, cysta na jajniku, zgrubienie
na kości…
Nie da się tego obśmiać.
Nasz Doktor właśnie kończył urzędowanie, gdy
razem z pojedynczym pukaniem, a właściwie pukając
w otwarte już drzwi, wpadła do gabinetu właścicielka
kolczyków i stanika.
– Panie Doktorze, taką mam do Doktora śmiałość.
Mam taką krostkę na plecach. Mógłby mi ją Doktor
wycisnąć?
Rafał Stadryniak
internista
PS Nasz Doktor właśnie postawił śmiałą, ale niezbyt oryginalną
tezę: tak jak w niektórych dziedzinach bez wódki nic się nie
uda, tak w lecznictwie bez uśmiechu, choćby wymuszonego,
skazani jesteśmy na klapę. I nie chodzi o to, że dowcip zastępuje
wódkę, bo nie zastępuje. Rozejrzyjmy się dokoła. Jeśli wśród
nas są jednostki lekarskie leczące na poważnie, należy dla ich
dobra skontaktować się z psychiatrą lub od razu z farmaceutą.
Wykorzystanie dużych baz danych w medycynie
Powszechne wyposażenie
placówek medycznych w komputery oraz dokumentacja
elektroniczna pozwoliły na
zgromadzenie bardzo dużych baz danych o pacjentach.
Jednak ich wykorzystanie do
praktyki medycznej to nieprosta sprawa. Ustalenie nowych
zależności, mechanizmów czy
26
znaczenia nietypowych obrazów chorobowych wymaga
opracowania tych baz danych.
American Society of Clinical
Oncology z niemiecką firmą
SAP produkującą oprogramowanie komputerowe do
zarządzania dużymi firmami
podjęły pracę nad wykorzystaniem zgromadzonych da-
nych klinicznych w praktyce.
W opracowaniu danych użyty
będzie system SAP HAHNA.
W pierwszym etapie będą
wykorzystane dane o leczeniu 500 tysięcy pacjentów ze
schorzeniami onkologicznymi.
Podczas uroczystości inaugurującej prace nad programem
podkreślano znaczenie opra-
cowania dużych baz danych
w praktyce klinicznej, zwłaszcza w kontekście tego, że osoby uczestniczące w badaniach
klinicznych stanowią zaledwie
3% populacji pacjentów. (K.K.)
Źródło: http://www.asco.org/
press-center/asco-teams-saphelp-transform-cancer-patientcare
3_2015
marzec
Na dyżurze, po dyżurze
Motto
Są dwa rodzaje robienia makijażu: z konieczności i dla przyjemności.
Powinno się , trzeba , zaleca się ,
należy…
Rafał Stadryniak = @Grypa
Nasz Doktor właśnie kończył przeglądanie kolejnego periodyku medycznego. Z każdej strony straszyły słowa ostateczne. W zaleceniach, standardach wszystko było
proste i jasne aż do bólu. Zwłaszcza dla prawników tropiących lekarskie potknięcia.
Musisz to, musisz tamto, a po trzech minutach należy wykonać jeszcze to i owo ze
względu na dopełnienie koniecznej staranności. To nieludzkie i praktycznie nieosiągalne w warunkach bojowych i dyżurowych, gdzie brakuje sił i środków, a materiał
ludzki zużywa się w zastraszającym tempie. Można to porównać do sowieckiej doktryny rozpoznania bojem, gdy wysyła się mięso armatnie na wabia, aż nieprzyjaciel
wystrzela się z nabojów.
W standardach zaś królowała doktryna amerykańska,
gdzie każdy wojak jest na wagę
złota, a sprzęt jakim jest obwieszony, wart fortunę.
A gdzie kraina łagodności – Nasz Doktor pytał sam siebie, nie mogąc doczekać się odpowiedzi. Czy źle by zabrzmiało
np. „spróbuj rozważyć” i „na
razie nie trzeba się śpieszyć,
wrócimy do tej sprawy jutro”?
Nasz Doktor był zdumiony bezwzględnością
języka medycyny. Język medycyny był zdecydowanie
niesłowiański, pełen twardych dźwięków w rytm karabinu maszynowego. Podawał suche zalecenia, wskazania
bezwzględne, prawdy ostateczne. Czy to na pewno ta
sama medycyna, nauka humanistyczna, o której pisano,
27
że widzi człowieka w chorym, który leczony jest przez
człowieka?
A gdzie zachęta, perswazja, obietnica nagrody?
Nasz Doktor zatrzymał się dłużej nad słowem
obietnica. Brzmiało bezpiecznie, elegancko, ale nie
ostatecznie.
Zamiast o obietnicach w miłości, które „mogą,
muszą i chcą być złamane”
(tu Doktor błysnął cytatem,
ale niestety nie pamiętał z czego) mówi się o sile zaleceń,
strategii, check-liście badań, które muszą być wykonane
przy przyjęciu i powtórzone w ciągu 3, 6, 12 godzin…
A gdyby nie tak obcesowo, tylko np. po dobroci,
z większą dozą refleksji, bez presji czasu i nastawienia
na efekt?
Rys. Zen
Bezwzględny
język medycyny
3_2015
marzec
Na dyżurze, po dyżurze
Nasz Doktor zamyślił się, bo akurat nie był
w pracy i miał czas się zamyślić. W pracy zamyślanie
jest wręcz niepożądane i może wprost spowodować
kwestionowanie procedur, negowanie sensu wypełniania dziwnych druczków, a to już zwyczajna anarchia.
Zaciągnął się myślami jak nałogowiec i przez krótką
chwilkę poczuł, że rozumie komfort palacza, który
smakuje dym i przez chwilę istnieje tylko on, papieros
i ta chwila. Niestety, chwila przemija i zostaje tylko
zapach spalenizny.
Podsumujmy, pomyślał Nasz Doktor, delektując
się samą możliwością rozważania problemu bez towarzyszącej presji i oczekiwań rodziny chorego, która
stoi murem u wezgłowia łóżka i bacznie przygląda się
poczynaniom lekarza. Więc podsumujmy, co jest istotą
medycyny: na pewno skuteczne pomaganie wg zatwierdzonych i sprawdzonych na dużych liczbach wzorów.
Tylko ten język, ten język… Instrukcje składania mebli
z Ikei zawierają więcej ciepła i tolerancji.
Nasz Doktor pamiętał nietrafione podręczniki
przybliżające tematykę seksualną, w których język techniczno-biurokratyczny mógł skuteczniej niż sex-repelenty
i nagłe pojawienie się ciekawskiej babci ostudzić nawet
najbardziej namiętne zapały.
Mówiło się tam językiem zgoła nieromantycznym,
sprowadzając przyjemne przecież zabiegi do jakichś etapów, które trwają tyle a tyle i kończą się tym czy tamtym.
Tu nagnieść, tam pociągnąć i najważniejsze: znaleźć
indywidualny kod, który trzeba jeszcze zapamiętać...
Nasz Doktor dobrze wiedział, że romantyzm
w medycynie i podręcznikach wychowania seksualnego
przeminął bezpowrotnie. Gdzież te pszczółki zapylające
rozchylające się kwiatostany, gdzie zachęty dla lekarzy
aby zaciekawić, oszołomić.
Wszędzie dominowała mowa oparta na faktach. Normą stało się podawanie 5-letniego przeżycia,
procentu nawrotów choroby w ciągu roku, a do tego
wszystkiego dołączano jeszcze formularz satysfakcji
pacjenta z leczenia.
To akurat rozumiem, pomyślał Nasz Doktor. Medycyna to nic przyjemnego, a pacjentowi czasem trzeba
wytłumaczyć jak dziecku, że amputacja kończyny była
konieczna i teraz powinien być zadowolony.
28
Na frasunek dobry trunek
Nasz Doktor snuł takie oto myśli niegodne absolwenta Akademii Medycznej i zajadał orzeszki ziemne,
które de facto wcale nie są żadnymi tam orzeszkami. Ale
spożywka to nie medycyna. Można wciskać każdy kit,
jak tłuszcz i wodę z saletrą w kiełbasę. Byleby przedtem
umyć ręce.
Z oparów wyrwał go znajomy głos kolegi Nieztycha, który najechał rodzinny azyl Doktora.
– Już weekend. Trzeba się napić. Powinniśmy
się trzymać ustalonych procedur. Tysiące medyków
z problemem alkoholowym nie na darmo przecierało
szlaki. I nie myśl tyle, bo widzę, że wzrok masz błędny
i zapewne nie myślisz trzeźwo.
– Bardzo jeszcze trzeźwo – odgryzł się Nasz Doktor,
ale pozostawał ciągle w stanie porażenia intelektualnego
po powitalnej mowie Nieztycha. Te same słowa, które
raziły ze stron podręcznika medycznego, nagle stały się
takie przyjazne, takie ciepłe. – A co będziemy dzisiaj
męczyć?
– Na dzisiaj mamy w programie produkt regionalny. – Tu Nieztych wyciągnął teatralnym gestem butelkę,
którą do tej pory tulił pod pachą. Zaprezentował ją jak
dumna matka pięciokilowego niemowlaka, delikatnie
kładąc ją na przedramieniu. – Pigwówka-nówka. Dostałem od wdzięcznej pacjentki. Już nie pamiętam, co jej
zrobiłem, ale na pewno była wdzięczna, skoro przyniosła.
– Może lepiej tak przypomnij sobie, z czym była.
– Nasz Doktor był zwolennikiem bhp zarówno w pacy,
jak i w domu, bo wiedział, że trzymanie się procedur
niejednemu ocaliło skórę, nawet jeśli nie chadzało się
po szczytach intelektu.
– Nie marudzimy, bo czas ucieka – Nieztych był
przyzwyczajony, że niektórzy osobnicy tak mają, że się
muszą trochę pokrygować, zanim ulegną. – A do tego
swojska kiełbasa prosto od myśliwego. Zero wody, dziczyzna w 50 procentach. Robił dla siebie, ale podzielił
się ze swoim ulubionym doktorem. Nawiasem mówiąc,
jak mnie tam wszyscy lubią. – Nieztychowi włączyło się
automatyczne chwalenie.
– A temu co zrobiłeś?
– W sumie nic. Zawiozłem go do szpitala. Miał wypadek na polowaniu. Siedział na niskiej ławeczce z innymi
3_2015
marzec
Na dyżurze, po dyżurze
cichociemnymi w strojach panter i spożywał, co
za niespodzianka, produkty regionalne. Obok
przycupnął taki kolega 100 plus kg i ławeczka
się zarwała, a on nie zdążył wyciągnąć spod
niej nóg. Oba podudzia w drzazgi połamane.
Powiedział, żebym zabrał sobie całą kiełbasę,
bo za bardzo pachnie czosnkiem, a teraz przed
operacją i tak nie będzie nic jadł.
Nasz Doktor przyjął te wyjaśnienia, które
musiały wystarczyć za metki i ulotki. Pomyślał
przy tym ciepło, że lekarz musi mieć również
zaufanie do pacjenta, a nie tylko pacjent do
lekarza.
Podbudowany takimi dowodami hojności czy wręcz rozrzutności ludzkiej Nasz
Doktor też zapragnął się popisać. Na jednej
nodze skoczył do barku i wyciągnął mieszankę
czekoladową.
Rys. Zen
– Cu-kie-recz-ki jak-by ma-lo-wa-ne
– zaczął zachwalać. – Ten od pani Jadzi, ten od Helenki,
ten pani Zofia przyniosła, jak zapadła na cukrzycę, a ten
to pan Tadeusz w największy mróz przyniósł w kieszeni,
żeby nie zamarzł.
Niezytch był lekko zbulwersowany, ale Nasz
Doktor uświadomił kolegę, że rodzinny nie dostaje
cukierków na wagę, tylko na sztuki – po jednym na
wizytę. I tyko wtedy jak naprawdę zasłuży.
Poza tym, gdy próbował nie przyjmować
słodkich pokus, pacjenci się obrażali. Nasz Doktor przypomniał sobie, że kiedyś dostał całą półkilogramową paczkę tofików. Pacjentka, oczywiście
z cukrzycą i z tych co „nic nie jedzą”, przyciśnięta
do muru w końcu przyznała, że lubi sobie zjeść takie
pół kilo cukru przed snem. Żeby nie spadł cukier
w nocy – dodała sprytnie. Nasz Doktor znał ten tok
myślenia, jednak zjedzenie pół kilo słodyczy na raz
i tak robiło wrażenie. Po przeprowadzeniu rozmowy
edukacyjno-dietetycznej pacjentka zrozumiała swój
błąd oraz wyjęła pudło tofików z torebki i zostawiła
na biurku. „To dla Doktora. Dzisiaj i tak już nie będę
jadła. Obrzydził mi Doktor.”
Nasz Doktor przyjął dar z pokorą. Może nie do
końca o to chodziło w edukacji, ale OK.
29
– No to jak już powiedziałem, weselmy się i radujmy się! – zakrzyknął dziarsko Nieztych, wznosząc
toast. A Doktor mu zawtórował:
– Za kasy fiskalne dla wszystkich. Niech nie będzie
tylko nasza krzywda!
Wiadomo, że pierwszą pięćdziesiątkę trzeba wypić
szybko. Tak szybko, żeby załadować następną na jednym
wdechu. Nasz Doktor nie pamiętał, gdzie to zapisano,
ale absolutnie daleki był od kwestionowania standardów.
Nagły przechył i szybki łyk, a potem do kiełbasy,
do kiełbasy, która leżała podziabana na talerzyku w zasięgu ręki. Niepisane standardy mówiły, żeby zagryźć
przepisowo swojszczyzną.
– O, cholera! – wyrwało się jednocześnie obu
smakoszom. Pigwówka okazała się 100% sokiem, w dodatku niemożliwie słodkim.
– A ja jej zaufałem – rozpaczał Nieztych. – Tak
jej dobrze z oczu patrzyło.
Ostatecznie mimo początkowego szoku Doktorzy
zjedli po pół kilo dzikiej kiełbasy od przetrąconego
myśliwego i wypili cały sok, który dziwnie dobrze komponował się z całością.
Ciekawe co powiedziałby na to Makłowicz, Okrasa, Paskal albo i sama Wachowicz?
3_2015
marzec
Na dyżurze, po dyżurze
Po konsumpcji doktorzy ustalili, że jednak
wszystko było bardzo dobre, ale na przyszłość należy
zakupić przyrząd do oceny zawartości alkoholu w płynie
i ewentualnie alkomat. Co do kiełbasy, zgodzono się,
że wystarczy wystrzegać się koloru zielonego i będzie
dobrze. Być może trzeba także propagować spożywanie
wędlin z sokiem zamiast wódki.
Cukierki zostały z powrotem odstawione na
honorowe miejsce w barku. Ich pora jeszcze nie nadeszła. A może przyjdą takie czasy, że pacjenci zażądają
ich zwrotu?
Absolut medyczny
Nasz Doktor już widział, jak Hipokrates uśmiecha się z obłoczka i kiwa ze zrozumieniem głową. Nic
dziwnego. W czasach gdy działał, cała medycyna była
właściwie dietą i etyką…
Efekt kontaktu z absolutem medycznym został
osiągnięty łatwo i przyjemnie, bez użycia innych niż
woda rozpuszczalników.
– Aha, trzeba jeszcze koniecznie podzielić się
z wszystkimi tym odkryciem kulinarnym, zanim wpadnie
na nie ktoś nieodpowiedzialny, niezwiązany z branżą –
podsumował Nasz Doktor.
Nasz Doktor i Nieztych żegnali się długo, dywagując o dopuszczeniu do swojego towarzystwa niepijących
niewiast. Zresztą te niepijące w środowisku pijących
i tak zachowują się jak po spożyciu, więc wszystko jedno.
– Musimy to powtórzyć. Następnym razem malinowe szaleństwo z kiszką pasztetową – Nieztych nawet
nie mrugnął okiem, układając plan na kolejny tydzień. Za
to prawie niedostrzegalnie drgnął mu kącik ust. – Tym
razem u mnie i bez żadnych cukierków – doprecyzował
ściszonym głosem. –Tylko nie mów nikomu, co pijemy
do kiełbasy. Będzie to wymagało dalszych badań, a póki
co, trzeba trzymać sprawę w ścisłej tajemnicy.
– Ma się rozumieć, w ścisłej tajemnicy – powtórzył
grobowym głosem Nasz Doktor.
Niestety, ani tydzień, ani dwa tygodnie później
nie znaleziono czasu, aby kontynuować szlachetny
eksperyment. W życiu tak bywa.
Sprawa jest wciąż otwarta.
Rafał Stadryniak
internista
Nowości
Medialne informacje o miejscach konferencji dla lekarzy nie są prawdziwe!
Wyjazd na konferencję do
Ameryki Południowej lub na
Karaiby to ulubiona sugestia
w wypowiedziach polityków
i innych nieprzyjaznych lekarzom osób. Jako medium
ceniące sobie skrupulatność
sprawdziliśmy, czy te po wielokroć powtarzane z przyganą
w głosie sugestie mają szansę
spotkać się z faktami. Według
www.allcongress.com tak często wymieniane kierunki to
zaledwie niewielki odsetek
wszystkich liczących się lokalizacji kongresów dla lekarzy.
Na ponad 900 konferencji jakie będą zorganizowane
w 2015 roku najwięcej przypada na zupełnie inne kierunki niż
te, o których mówią aktywiści
czarnego antylekarskiego PR.
Kontynentem na którym – 380. Na Karaiby przypada
odbywa się najwięcej kongre- zaledwie 20 konferencji, a na
sów jest Ameryka Północna – Amerykę Południową – tylko
483. Drugie miejsce to Europa 11 (dane z 1 lutego 2015). (K.K.)
Źródło: http://www.allcongress.com
30
3_2015
marzec
Na dyżurze, po dyżurze
O Jerum, jerum, jerum,
O guae mutatio rerum
(O biada, biada, biada,
jaka odmiana rzeczy)
– spopularyzowane jako refren pieśni studenckiej
Eugena Höflinga
Cuda, cuda, cuda
Nasz Doktor przeglądał roczniki statystyczne jak każdy Polak patriota u schyłku roku. Co prawda nie byliśmy już potęgą w produkcji wagonów, ale w paru
dziedzinach trzymaliśmy się mocno,
tuż za Chińczykami. Niestety w kwestii
dzietności plasowaliśmy się daleko za mieszkańcami Czarnego Lądu, a nawet za krajami, gdzie pigułkę anty i kawałek gumy wrzucano pierwszakowi do tornistra.
Będzie dostatniej!
Co robić, co robić? – dumał gorączkowo Nasz
Doktor, niepomny mimowolnego splagiatowania Nikodema Dyzmy. Odpowiedź przyszła niespodziewanie
i z całą mocą. Otóż w zaprzyjaźnionej aptece wszystkie
kobiety zaszły w ciążę jak na komendę, czym zestresowały
kierownika. Kierownik apteki, człowiek spokojny, ale to
go ruszyło. Nie żeby czuł się odpowiedzialny albo winny.
Chodziło o prozaiczny brak rąk do pracy. Wiadomo że
ciężarne mają mniej rąk do pracy.
Ciąża równa się zwolnienie L4. Jak która nie idzie
na zwolnienie, to nosi aureolę męczennicy.
Kierownik pozostawał niepocieszony. I nie pocieszył się biedak nawet dumną myślą, że oto kraj nasz
rośnie w siłę, a ludziom, być może, będzie się żyło dostatniej. W ogóle w skali mikro wielkie hasła wyglądają
bardzo mikro.
Kolega aptekarz był zrozpaczony, bo jedyny
pracownik, jaki mu pozostał, facet zresztą, dostał
31
brzydkiej wysypki i uciekł na zwolnienie. Podobno
to sam Doktor wypisał mu L4... Nasz Doktor przyciśnięty do muru przez dzietnego kierownika zasłaniał
się najpierw niepamięcią, ale potem wpadł na jeszcze
oryginalniejszy pomysł i zasłonił się tajemnicą lekarską.
Dobrze, że w tym zawodzie są jeszcze jakieś tajemnice...
Zestresowanego farmaceutę pocieszał za to tak, jak
tylko lekarz rodzinny pocieszyć potrafi. Mniej więcej
w tym stylu:
Nie bądź smutny, kolego. Twój zakład pracy
doznał szczególnej łaski i być może stanie się mekką
poszukujących grawitacji. Za drobną dopłatą zwiedzające
będą mogły udać się na zaplecze, żeby zobaczyć aptekę
od, że tak powiem, kuźni. Takie pielgrzymki mają zresztą
długą tradycję. Już w Rzymie kobiety potrzebujące zajść
w ciążę podróżowały do świątyń Izydy. Podobne placówki
znano również w świecie słowiańskim. A np. taka noc
Kupały była, powiedzmy, odpowiednikiem naszego
3_2015
marzec
Rys. Zen
Rafał Stadryniak = @Grypa
Na dyżurze, po dyżurze
in vitro, tylko szkła jeszcze nie znano… Nasz Doktor
rozkręcał się z opowiadaniem, był bowiem smakoszem
starożytności i nie doświadczył nigdy problemów z dzietnością pracowników. Pocieszał i pocieszał. Opowiadał
o cudach. O cudzie poczęcia i cudzie narodzin. O roli
i obowiązkach kierownika apteki.
Kolega jednak wolał pozostać niepocieszony.
Odszedł, mamrocząc coś o niewzruszonych palantach.
– Idź do Nieztycha, on jest wrażliwy, on to cię
zrozumie – rzucił za wychodzącym Nasz Doktor.
Niestety, kolega pokazał plecy, a za chwilę nawet
i to zniknęło.
Na trzeźwo trudno kogoś podnieść na duchu,
kombinował Nasz Doktor. W sumie mogło paść na
każdego. Polki czytają statystyki o obniżonej dzietności,
łapią się za głowę i nieszczęście dla pracodawcy gotowe.
Od ogółu do szczegółu
Myśli o dzietności nie mogą przesłonić zasadniczego celu medycyny rodzinnej, jakim jest przyjmowanie
pacjentów – zganił sam siebie Doktor i już po chwili
zagłębił się w niezbadane chaszcze problemów POZ.
Dzisiaj dominowała problematyka reumatologiczna. Starsze osoby miały reumatyzm i gośćce. Młodsze
opowiadały raczej o przeciążeniu, naderwaniu i bolesności miejscowej. Na co starsze – o boleniu i strzykaniu.
Na co młodsze – o zwolnieniu ze szkoły, z pracy i od
obowiązków domowych. A wszyscy chcieli papier, żeby
móc parkować na miejscu dla niepełnosprawnych i mieć
wreszcie jakąś przyjemność z choroby.
Nasz Doktor przypadkowo dobrze rozumiał te
wszystkie bóle stare i nowe, te kłucia, ciągnienia, mrowienia, prądy i drętwienia. Niestety, nic, co ludzkie, nie
jest nam obce, i pomyślał ciepło o autorze sentencji, który
prawie na pewno napisał ją natchniony swą fizycznością.
Doktor był czasem świadkiem cudu, gdy właściwie wysłuchana pacjentka pozbywała się większości
dolegliwości. Niektóre panie potrzebowały takiej wizyty
co dwa tygodnie, żeby doładować akumulatory i podzielić
się swoim ograniczeniem ruchu, niesprawnością, rezygnacją z wielu rzeczy. Przypominało to regularne wizyty
u kosmetyczki albo sesje czyszczenia rekina z pasożytów
przez małe rybki rafowe.
32
Panowie jeszcze inaczej reagowali na ograniczenia,
jakie nakładała choroba. Pewien zdesperowany wędkarz
połamał swój ukochany sprzęt, gdy do niego dotarło, że
już nigdy nie będzie łowił.
Kiedyś kolega lekarz rodzinny, również zagubiony w ogromie cierpień przeciętnych ludzi i nieznajdujący metod pomocy, podsunął Doktorowi teorię
tzw. obniżania standardów. Chodziło z grubsza o to,
że powoli i tak rezygnujemy z wielu rzeczy przez nasilającą się nieuchronnie niesprawności, pogorszenie
widzenia, słuchu, zanik mięśni i chęci. Problem jest
wtedy, gdy zupełnie nie akceptujemy zmian na gorsze.
Pojawia się jeszcze po drodze pytanie, czy zmiany te
są nieodwracalne.
I tutaj wkracza na scenę lekarz POZ, od którego
oczekuje się, że narobi masą zdjęć rtg, na których będzie
wszystko widoczne, udokumentowane i do tego przyda
się na komisję. W ogóle, gdyby nie komisje, to pracownie
radiologiczne balansowałyby na granicy plajty.
Obniżanie standardów jest bolesne i trudne.
Nasz Doktor obserwował przez lata pracy, jak pacjenci
radzą sobie z nieuchronnym ograniczaniem. Cuda się
nie zdarzały albo niknęły w ogromie cierpień.
To pestka!
Ostatnia w kolejce pacjentka miała najwięcej do
zaoferowania Doktorowi, bo oczywiście nieprawdą jest,
że to pacjenci korzystają z rodzinnego. Rodzinni też
mogą się wiele nauczyć od pacjentów. Wesoła staruszka
z licznymi bólami nie poddawała się zwątpieniu i daleko
jej było do zachowań rezygnacyjnych. Mimo podłej
pogody i licznych dolegliwości zawsze podjeżdżała
na rowerze. Rozmowa z nią była źródłem optymizmu
i wielu inspiracji lingwistycznych. Pacjentka jednym
tchem wymieniała posiadanie „cieśniny nadgarstka
i bólów zatoczki w czole”. Nie robiła również tajemnicy
z tego, że niedawno zerwało jej się sprzęgło, albo że się
zaziębiła i ma kaszel z głębin. W jej wypadku językiem
choroby były terminy marynistyczne.
Nasz Doktor robił się czujny przy takich pacjentkach-harcerkach, co to potrafią znosić cierpienia
w milczeniu i ukrywać je, „żeby nie denerwować rodziny
lub lekarza”.
3_2015
marzec
Na dyżurze, po dyżurze
Nowości
– To pestka, to pestka – pocieszała Doktora pacjentka, widząc jego niewyraźną minę, gdy okazało się,
że od dawna podkrwawia z przewodu pokarmowego.
Oczywiście Doktora też nie chciała denerwować. – To
pestka.
Ładna pestka, bił się z myślami Nasz Doktor, pomny przy okazji, że „pestkami” nazywano Pomocniczą
Służbę Kobiet w armii Andersa formowanej na Powołżu,
na nieludzkiej ziemi. To jednak nie pomagało w pracy.
W końcu „Pestka” jakoś dała się ubłagać na
hospitalizację, ale miała liczne wątpliwości.
– Jak tu zostawić dom, porzucić kota?
Dziwne, pomyślał Nasz Doktor, im kto mniej
chory, tym bardziej skłonny położyć się do szpitala. A tu
jeszcze wchodzi kwestia, kto zaopiekuje się pieskiem,
kotkiem, kto podleje kaktusa. Najniżej w hierarchii
plasowały się, nie wiedzieć czemu, rybki. Pacjentka,
którą Doktor nazywał po cichu „Pestką”, jeszcze się
zastanawiała.
– A kto będzie sprzątał?
– A nikt, jak nikt nie będzie brudził, to nikt nie
będzie sprzątał.
Pani „Pestka” nadal miała opory.
– A jak mnie nie przyjmną?
– Przyjmną, przyjmną, a jak nie, to najwyżej wróci
pani do kota i kaktusa. Ale jak zaproponują, żeby zostać,
to trzeba się zgodzić – podkreślił Nasz Doktor pomny
przypadków, gdy tego samego chorego wysyłał trzy razy,
bo na SORze lekarz dyżurny tak stawiał sprawę, że pacjent
wolał zostać ze swoimi kaktusami w domu, mimo że
przyjęcie było pilne. Do tego jeszcze za każdym razem
podpisywał oświadczenie, że jest rozumny i świadomy.
– Bo ja to tak bardzo bym nie chciała do szpitala
– starsza pani wciąż miała opory. – Sąsiadka dopiero co
umarła przed świętami na wewnętrznym.
– Lepiej iść do szpitala, niż żeby szpital przyszedł
po panią pod postacią karetki pogotowia – dociskał Nasz
Doktor. Pacjentka wydawała się coraz bardziej pogodzona
z myślą o zmianie i jej opór stopniowo topniał. Nasz
Doktor był dumny z siebie, gdyż postawienie diagnozy
było niczym wobec skomplikowanych zabiegów na
przekonaniach pacjentki.
Została
jeszcze kwestia
roweru, którym
wykrwawiona
i zanemizowana
chora przywiozła się do przychodni. Rower
Nasz Doktor
Rys. Zen
wziął na siebie.
Posłowie ,
czyli zajrzyjmy, co było potem
Jak to zwykle bywa w krótkim okresie, wszystko
dobrze się skończyło. (Wiadomo, że w długim okresie
wszystko źle się kończy). Pacjentka została przyjęta
i wyleczona.
Również historia z „Apteką Płodności” miała
happy end. Po niespodziewanych roztopach na frontowej
ścianie pokazało się w zaciekach święte oblicze, a apteka
stała się ulubionym miejscem spotkań towarzyskich
starszych pań z receptami. Tym samym zamiast mekką poszukujących płodności została obiektem niemal
kultowym dla seniorów. A to oni stanowią zdrową siłę
napędową apteki. Nastały czasy prosperity. Co prawda
sanepid usiłował walczyć z zaciekami, argumentując, że
mogą one wynikać z zaniedbań w sieci wodociągowej,
ale ostatecznie po serii protestów obywatelskich i opinii
konserwatora zabytków złożył broń. Tym bardziej, że
z dnia na dzień pojawiła się do kompletna aureola.
Z cudami jeszcze nikt nie wygrał.
Rafał Stadryniak
internista
Nowa forma wirusa HIV
Na Kubie odkryto nową,
nieopisywaną dotychczas formę wirusa HIV. Osoby zakażone bardzo szybko rozwijają
33
zespół nabytego niedoboru
odporności (AIDS), który
pojawia się w ciągu trzech
lat od styczności z wirusem.
Na łamach http://www.ebiomedicine.com/article/S23523964%2815%2900038-9/abstract opisano 73 pacjentów
zakażonych nową formą
wirusa.
Źródło: http://www.medicalnewstoday.com/articles/289477.php
3_2015
marzec
Claude Monet Dworzec Saint-Lazare
Stoi na stacji lokomotywa – któż nie zna tego wiersza. Po raz pierwszy wydano go
w 1938 roku, gdy lokomotywy pod pełną parą przecinały krajobrazy polskich (i nie
tylko) nizin i wzgórz, pól i lasów, dowożąc ludzi i ładunki z punktu A do punktu B.
Wielki parowóz we mnie, małej dziewczynce, budził niekłamany podziw. Gdy wjeżdżał w moim rodzinnym mieście na stację, nie tak piękną jak dworzec Saint Lazare,
przebijał swoim cielskiem obłok pary zupełnie niczym na obrazie Moneta. Zapach
smarów, sadzy, czerwone obręcze na kołach większych ode mnie, dźwięki wydawane
podczas postoju – to pamiętam. Nieopodal peronu, na którym stałam z rodzicami
i przyglądałam się czarnemu kolosowi, na specjalnym słupie był podwieszony pojemnik na wodę.
Mój pierwszy raz z pendolino
Jagoda Czurak
C
zęsto podróżowałam pociągiem w latach siedemdziesiątych. W czasie jednej z zim stulecia dojechałam do Warszawy z zimowych ferii w rodzinnych
stronach tylko dzięki pociągowi ciągniętemu przez
parowóz, załatwiony awaryjnie ze składu towarowego,
gdy zawiodły lokomotywy spalinowe. Parowozy we
wschodniej części Polski dożywały jeszcze swego kresu,
34
gdy zachodnią część kraju już opanowały składy elektryczne. Pamiętam wagony ze stopniem przez całą długość, z wejściami z zewnątrz do przedziałów, oraz okna,
których otwarcie regulowało się parcianym paskiem.
Superszybkim pociągiem jechałam na trasie
Szanghaj-Pekin w 2009 roku. Wygodne czteroosobowe
przedziały do leżenia, na stoliku termos z wrzątkiem,
3_2015
marzec
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e2/Claude_
Monet_-_The_Gare_Saint-Lazare%2C_Arrival_of_a_Train.jpg
Podróże małe i duże
Podróże małe i duże
torebki z herbatą, monitory z czterema filmami fabularnymi do wyboru (z czego dwa w wersji angielskiej).
No i był ekranik, na którym wyświetlała się prędkość
pociągu. Odległość 1300 km pokonaliśmy w ciągu około
8 godzin, nocą. Gdy budziłam się z drzemki, cyferki
ciągle pokazywały około 220 km/h. Nie odczuwało się
tej zawrotnej prędkości.
pendolino. Właściwie polska wersja pociągu nie powinna
nosić nazwy Pendolino, bo nie zamontowano systemu
wychylnego z uwagi na proste odcinki torów w Polsce.
No ale niech mu będzie. Pierwsze kursy wzbudziły takie
zainteresowanie, że zabrakło biletów z puli internetowej.
Ja odczekałam trochę. Kupiłam bilet w promocyjnej
cenie w zwykłej kasie przedsprzedaży. Jak się będzie
jechało tym „cudem”? Czy wśród podróżnych będą
grubasy jedzące, jak u Tuwima, tłuste kiełbasy? O tym,
że pociąg nie będzie przewoził armat czy fortepianów,
wiedziałam. 
jazd pociągu na stację nie wzbudza oczywiście
przerażenia jak na filmie braci Lumière, ale oczekujący podróżni pstrykają zdjęcia „dziobaka”. Widoki
za oknem – takie same jak pół roku temu, gdy jechałam
tą trasą: niezabudowane tereny, bliżej Krakowa pagórki. Fotele lotnicze 2 + 2, półki na bagaże nad oknami
i ciąg górnych świateł przypomina wnętrze samolotu.
Miejsca do siedzenia ciasne, miejsca na bagaże jest
W
Zrobiliśmy ogromny krok w kierunku nowoczesnych połączeń kolejowych i komfortu jazdy – pomyślałam, gdy uruchomiono połączenia „wahadełka”, czyli
35
3_2015
marzec
Podróże małe i duże
mało, osobny stojak nie załatwia sprawy. Za to przed
każdym pasażerem spory uchylny stolik, na którym
zmieści się i damska torebka, i laptop. Pod sufitem rząd
monitorów serwuje reklamę przewoźnika, udziela porad
kulinarnych, uczy kilku słówek angielskich, zapowiada
nowości kinowe. Damski głos po polsku i angielsku
informuje o tym, że podróżuje z nami osoba odpowiedzialna za czystość w wagonie, do której należy zgłaszać
nadmierne zabrudzenia. W wagonie Warsu stoliki do
konsumpcji na siedząco i blaty dla tych, którzy nie chcą
siadać. Blaty mają zaokrąglone brzegi (w tradycyjnych
wagonach metalowe okucia skutecznie zapobiegały
zsuwaniu się naczyń). Tutaj naklejono antypoślizgowe
podkładki, by płyny nie wylały się np. podczas nagłego
hamowania. Można też pobrać aplikację na telefon
i otrzymać posiłek do fotela, bez wstawania z miejsca.
Większość podróżnych mojego pociągu jednak jadła
zabrane z domu kanapki. Łza się w oku kręci. Gdzie
te kurczaki pieczone, gdzie jaja gotowane na twardo,
pomidory i herbata w termosie, bez których w dłuższą
podróż w latach 60. i 70. nikt nie wyruszał?
Bardzo estetyczne są przejścia między wagonami,
bez dodatkowych drzwi czy ruchomych platform, które
znam z tradycyjnych składów. W naszym wagonie były
wydzielone trzy czteroosobowe przedziały dla podróżnych z małymi dziećmi i kobiet w ciąży. W sąsiednim
wagonie pierwszej klasy układ siedzeń jest 1 + 2 w każdym rzędzie. Dwie toalety tak małe jak w samolocie, za
to była nawet suszarka do rąk, a funkcje przycisków do
dozowania mydła i wody dodatkowo opisano braillem.
Obszerna toaleta dla niepełnosprawnych. W składzie
jest też wagon, do którego można wjechać wózkiem
inwalidzkim. Maszynista ma fotel z zagłówkiem i panel
sterowania przed sobą. Skąd wiem? Bo mogłam zajrzeć
przez szybę.
Niestety taka szybka jazda nie trwała długo. W Kozłowie
o 10.25 zatrzymaliśmy się na 4 minuty. Po 10 minutach
kolejny postój. Do Krakowa docieramy o 11.12. Obsługa
pociągu „przeprasza podróżnych za wynikłe opóźnienie”.
Podróż z Dworca Centralnego trwała 2 godziny 37 minut, o 12 minut dłużej niż planowano. Przejechaliśmy
293 kilometry.
Wracamy wieczorem pociągiem ekspresowym
„Tatry”. W przedziale mamy tylko 6 foteli (w drugiej
klasie). Obsługa serwuje napoje „w cenie biletu”, tak
jak rano. Jest czysto. Do przedziału dociera stukot kół,
poziom hałasu jest wyższy niż w pendolino. Po 2 godzinach i 31 minutach, punktualnie, wjeżdżamy na Dworzec
Centralny. Planowany czas podróży ekspresem jest tylko
o 6 minut dłuższy niż „wahadełkiem”.
W tym miejscu moja relacja z pierwszej podróży
naszym superszybkim pociągiem powinna się zakończyć.
Coś mnie podkusiło jednak, by sprawdzić przebieg trasy
kolejowej Szanghaj-Pekin. Okazało się, że w 2010 roku
poprowadzono między tymi dwoma miastami nową
trasę kolejową, przebijając tunele i budując wiadukty.
Myślałam, że kupując „wahadełko” dogoniliśmy Chiny.
Nic bardziej mylnego. Teraz trasę 1300 km chińskie
superszybkie pociągi pokonują w niecałe 5 godzin.
Eksploatacyjna prędkość na tej nowej trasie to 300 km/h.
No cóż, nasza nowa kolej dalej tkwi w XX wieku.
Tekst i zdjęcia
Jagoda Czurak
ekonomistka z rodziny lekarskiej
17 stycznia 2015 r.
A
szczegółowo moja podróż wyglądała tak: pociąg
wyruszył z Warszawy Centralnej o 8.35. Jechał dość
wolno, nawet po wjeździe na Centralną Magistralę Kolejową. O 9.25 pierwszy postój. Skład wyraźnie przyspieszył
o 9.35. Sympatyczna pani z głośnika poinformowała, że
osiągnęliśmy maksymalną prędkość 200 km/h. Jest 9.55.
Nikt nie bije brawa. Nikt nie zdążył zapiąć pasów. 
36
3_2015
marzec
Podróże
Meksyk. Wielka konkwista
Agnieszka Pfeffer Część 1
Dzień 0.
Przylot do Cancun, miasta w stanie Jukatan, nocleg w hotelu przy głównej ulicy. Przylecieliśmy wieczorem,
a tu życie kwitnie. Jest okres świąt Bożego Narodzenia,
na ulicy, i w hotelu bardzo dużo miejscowych turystów.
W każdym hotelu, restauracji jest ubrane drzewko, nie
zawsze choinka, i znajduje się szopka. Nasza podróż
odbywa się śladami wielkiej konkwisty i inwazji Cortésa na Meksyk. Jedziemy drogą, którą Hernán Cortés
przebył z wojskiem i spowodował zagładę kultury ludów
Mezoameryki. Konkwista trwała od 1517 do 1524 r.
27.12.2014 – 12.01.2015
Dziwne, że z niewielką liczbą żołnierzy Cortés zdobył
tak wielkie terytorium i pokonał wielu Azteków, Majów, którzy stworzyli dobrze zorganizowane państwo.
Częściowo wynikło to z ich wierzeń, gdyż początkowo
Indianie uważali białych najeźdźców za wysłańców
bogów. Legenda aztecka mówiła np., że pewnego dnia
biały i brodaty bóg (Pierzasty wąż – Quetzalcoatl) powróci na statku do swego ludu. Konkwistador Hernán
Cortés, który pojawił się w państwie Azteków, właśnie
tak wyglądał, więc Monmtezuma II powitał go jak boga
i nie spodziewano się walki.
Dzień 1.
Zwiedzanie: Chichen Itza, siedziba Majów – piramida Kukulkan, Pierzastego Węża, ściana trupich czaszek,
świątynia tysiąca kolumn i świątynia wojowników, boisko
do gry w pelotę i obserwatorium astronomiczne. Niesłychana liczba turystów – Meksykanów, Amerykanów, Europejczyków. Wszędzie porozkładane kramy z pięknymi
maskami z drewna, ale również z kiczowatymi, bardzo kolorowymi pamiątkami. Często ze stoisk dobiega wołanie:
37
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
„U mnie taniej niż
w Biedronce!”. Gwar,
gorąco
i bardzo ciekawie.
Chichen Itza
była zbudowana w górach, wodę
czerpano
ze studni
krasowych
zwanych cenotami. Cenota to dziura w ziemi pełna
kryształowej wody z podziemnych rzek. Na terenie Chichen Itzy znajduje się cenota, ale woda jest w niej zanieczyszczona, podziemne rzeki wyschły i nie ma odnowy wody. Dlatego prawdopodobnie Majowie opuścili to miejsce.
Po zwiedzeniu piramid i obserwatorium przenosimy się na odświeżającą kąpiel do cenoty Ik Kil. Woda
jest tu słodka, chłodna i przezroczysta. Cenota jest
bardzo głęboka – ok. 50 m. Jemy tam obiad i ruszamy
38
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
w dalszą drogę do Izamal, aby zobaczyć
pierwsze wielkie sanktuarium powstałe na
piramidzie Majów – kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Jukatańskiej. Meksykanie otaczają Matkę Boską wielką czcią.
Figurka ma włosy i jest ubierana w różne
sukienki szyte ręcznie przez miejscowe
kobiety. Suknie, zazwyczaj białe, są pięknie
wyszywane. Na kościelnym terenie stoi
pomnik Jana Pawła II, papieża kochanego
przez Meksykanów.
Z krużganków kościoła widać
pomnik księdza, który wybudował to
39
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
sanktuarium, ale również walczył ze zwyczajami i bóstwami Majów. Najwięcej niszczył i karczował drzew
życia – arbol de la vita i jak na ironię losu vis a vis jego
pomnika pięknie rośnie dorodne drzewo życia.
Na uliczkach miasta czekają na turystów kolorowe
dorożki: białe, różowe, żółte. My jedziemy autobusem
do Meridy, miasta kolonialnego z pięknym rynkiem
(zocalo) i niską kolonialną zabudową wokół. Zocalo to
rynek z małym parkiem oraz pośrodku umieszczoną
sceną – altaną dla orkiestry. Altany były projektowane
przez samego Eiffela na życzenie żony Diego Juareza,
prezydenta Meksyku. Wokół zocalo są najważniejsze
budynki miasta. Zwiedzamy pałac gubernatora, gdzie
podziwiamy wspaniałe murale przedstawiające historię
Meksyku. Jest kukurydza, jaguar i Majowie, Zapotekowie.
Ponieważ to okres świąteczny, wszędzie dużo okolicznościowych dekoracji. Podczas zwiedzania dopadła nas
ulewa tropikalna. Hektolitry deszczu lały się z nieba...
Dzień 2.
Zwiedzamy
rezerwat przyrody
Celestun. Płyniemy
łódkami motorowymi po rzece Celestun.
Wokół bogactwo
ptactwa wodnego. Pelikany
białe, przepiękne różowe flamingi, dużo
czapli białych
i szarych oraz
kormoranów.
40
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
Oglądamy las namorzynowy, drzewa rosnące w wodzie,
na jednym z nich olbrzymie gniazdo termitów. Stąd
tylko dwie godziny autobusem nad zatokę Meksykańską,
jedziemy na plażę, przyjemna wioska rybacka, dużo
41
restauracji ze świeżymi owocami
morza i rybami. Tu też oferują
nam prawdziwe panamy, kapelusze ze słomki, które można zwinąć i włożyć do walizki. Kąpiel
w pięknej turkusowej i ciepłej
zatoce Meksykańskiej i w drogę
– do Uxmal. To miasto i centrum
religijne Majów. Zwiedzamy największą prekolumbijską budowlę
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
w Ameryce. Poszczególne budowle, którym odkrywcy
nadali nazwy: pałac Gubernatora, świątynia Wróżbity, Czworokąt Mniszek, są ustawione w czworokącie,
42
przypominając klasztor. Dalej piramidy, szkoła i boisko
do peloty. Na szczycie piramid znajdowały się ołtarze
i miejsca dla króla i jego świty.
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
Wierzenia Majów były bardzo krwawe, składano
w ofierze krew i serca wyrwane z żyjącego człowieka,
aby przebłagać boga deszczu. Deszcz oznaczał życie,
początek zasiewów, ale też zbieranie wody dla całego
miasta. W Uxmal nie było rzeki, a wodę zbierano w porze
deszczowej do podziemnych zbiorników, o które dbali
specjalnie wyznaczeni ludzie. Majowie organizowali
wyprawy wojenne, zwane kwiatowymi. Powracali z nich
z jeńcami, których serca składano w ofierze.
Pelota to była rytualna gra w piłkę, na śmierć
i życie. Polegała na odbijaniu piłki kauczukowej wielkości
strusiego jaja i przerzucaniu jej przez obręcz zawieszoną
na brzegu boiska. Odbijać można było biodrem, ramieniem, ale nie ręką ani nogą.
Majowie byli bardzo dobrze zorganizowanym
społeczeństwem, prowadzili wymianę handlową z innymi
plemionami, mieli swój wywiad, mieli też bardzo dobrych astrologów. Kurierzy przebiegali Meksyk wzdłuż
i wszerz, niosąc informacje. Co 10 minut docierał do
króla informator z innej części kraju. Majowie zajmowali
się astrologią w celu określenia pór roku oraz czasu –
wymyślili specjalny kalendarz. Najważniejsze było dobre
wyznaczenie pory deszczowej, bo ona przynosiła wodę
i decydowała o plonach kukurydzy.
Nocujemy w Campeche, stolicy stanu Campeche.
Kalendarz Azteków
Aztekowie, Majowie, Toltekowie
i inne ludy żyli wg kalendarza słonecznego (xiuhpohualli). To wielkie kamienne
koło jest pokazywane we wszystkich
strefach archeologicznych, a oryginalny
kamień słońca Piedra del Sol z XV w. n.e.
znajduje się w muzeum antropologicznym w stolicy kraju, Meksyku.
Rok składał się z 365 dni podzielonych na 18 miesięcy po 20 dni i 5 dni
dodatkowych nenotemi, które przynosiły
43
nieszczęście. Miesiące miały nazwy związane z rolnictwem, roślinami i pracami
w polu. Według kalendarza słonecznego
obchodzono święta i składano ofiary.
Ponieważ Aztekowie i Majowie byli
doskonałymi astronomami, mieli też
kalendarz wróżbiarski (tonalpohualh),
który służył do określania osobowości
ludzi urodzonych w poszczególnych
znakach. Kalendarz ten miał 260 dni
(tonalii) podzielonych na tygodnie, każ-
dy (trecenas) miał 13 dni oznaczonych
cyframi w cyklach po 20.
Zrównanie kalendarzy następowało
co 52 lata. Według wierzeń Azteków ten
dzień decydował o przyszłości świata.
Wtedy składano ofiary z serc ludzkich
i krwi, aby ocalić świat przed zagładą.
W 2000 r. nastąpiło kolejne zrównanie
obu kalendarzy, dlatego była taka panika
na świecie (mówiło się nawet o końcu
świata).
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
Dzień 3.
Zwiedzamy strefę archeologiczną Palenque w stanie
Ciapas. Wspaniale zachowane
piramidy
opuszczone z nieznanych powodów przez Indian już w 10 wieku
n.e. Miasto leży w górach. Palenque
długi czas było ukryte w dżun-
gli, miejscowa ludność nie zdradzała
archeologom penetrującym Meksyk,
że są tam piramidy. Zachowały się:
świątynia Inskrypcji, pałac królewski
z pokojami i korytarzami pokrytymi
44
płaskorzeźbami, świątynie Słońca i Księżyca. Tu nam
opowiedziano bardzo ładną legendę o powstaniu Słońca
i Księżyca. Dwóch bogów toczyło bój na śmierć i życie
i zostali zawieszeni na niebie, ale Księżyc był niesympatyczny i rzucono w niego królikiem, i od tego czasu
na Księżycu jest widoczny odcisk królika.
W trakcie zwiedzenia Palenque słyszeliśmy potworne wycie. Nie był to jaguar, którego można by się
spodziewać w dżungli, ale samiec małpki nazywanej
wyjcem.
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
Nocujemy w Palenque. To jedyna strefa, w pobliżu której przepływa rzeka.
Dzień 4.
Ruszamy raniutko, aby przed tłumem turystów zdążyć
do wodospadów Agua Azul
w parku narodowym. Jesteśmy w stanie Chiapas, gdzie
45
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
żyją Indianie popierający ruch zapatystów i często robią
zasadzki na przejeżdżających. Nas to także nie ominęło.
Stoimy w rządku innych aut, wokół osoby w kominiarkach, droga zatarasowana. Ruch, gwar, pojawiają się
sprzedawcy z tortillami, chipsami, bananami. Dzięki
zdolnościom interpersonalnym naszej przewodniczki
po godzinie negocjacji, zaopatrzeni w zaświadczenie,
że uiściliśmy opłatę, ruszamy do wodospadów Agua
Azul. Po kilku kilometrach jest następna blokada, ale
zaświadczenie wystarczyło, aby nas przepuszczono.
Indianie ze stanu Ciapas są bardzo dumni, honorowi,
ale nie otrzymują datacji od państwa. Zebrane w trakcie
blokad środki służą całej społeczności. Wybudowano
z nich m.in. szkołę.
Dokoła dżungla – selva. To ulubione miejsce
weekendowego wypoczynku Meksykanów. Wokół
46
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
lazurowej wody i przepięknych wodospadów rozłożyły
się kramy z jedzeniem i sokami. Wspaniałe, wyciskane
na miejscu soki z owoców, jakie można sobie wymarzyć.
Oprócz tego pierożki zwane tamales. Odświeżeni kąpielą w wodospadach jedziemy dalej przez góry Sierra
Madre de Ciapas do San Cristobal, położonego na
wysokości 2300 m n.p.m. Po drodze zatrzymujemy się
47
na plantacji kawy. Kawa bardzo dobra, mocna i czarna.
Krzewy kawy rosną na wzgórzach, z których rozciąga
się przepiękna perspektywa gór Sierra Madre de Ciapas. Na koniec dnia zwiedzamy miasto San Cristobal.
Miasto kolonialne, katedra barokowa, kościół Santo
Domingo. Na zocalo tłum mieszkańców odpoczywa,
bawią się duże rodziny z dziećmi, kawiarnie i restauracje
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
są pełne. Dzieci bawią się
balonami, takiej mnogości
balonów jeszcze nigdzie
nie widziałam. Dużo muzyki kreolskiej la marimba.
Nocleg w Tuxtla Gutierrez,
stolicy stanu Ciapas.
48
3_2015
marzec
Podróże Meksyk
Dzień 5
Płyniemy kanionem Sumidero na rzece Grijalva.
Zobaczyliśmy rezerwat, w którym na brzegach wylegiwały się krokodyle, na drzewach wygrzewały się iguany,
czepiaki – małpki biegały po koronach drzew, były też
wyjce. Ponadto dużo ptaków: czapli, sępiaków, pelikanów.
Spływ zaczęliśmy w Chiapas del Corso, motorówki podpływały do brzegów z wylegującymi się
krokodylami. Te gady zupełnie nas ignorowały, nawet
nie przerywały drzemki.
Ściany kanionu robiły się coraz wyższe i sięgnęły
1000 m n.p.m. W jednej z jaskiń kanionu znajduje się
kapliczka Matki Boskiej z Guadelupe przyozdobiona
kwiatami, okoliczni rybacy bardzo o nią dbają. Czas
Bożego Narodzenia, więc nie zabrakło choinki, ale
szczególnej. Przepiękny naturalny wodospad w kształcie
choinki – zielona choinka jak z obrazka, z kropelkami
49
wody i kolorowymi kwiatkami
jako ozdobami. Bardzo ciekawe zjawisko przyrodnicze. Jak
wszystko w Meksyku zwiedzanie
zakończyło się obiadem składającym się z zupy meksykańskiej
z kukurydzy, ryby i ryżu.
Nocleg w Tehuantepec
w hotelu przy autostradzie zwanej panamericana. Najbliższa
tablica informacyjna pokazuje
26 tys. km od Alaski do Ameryki
Południowej.
Cdn.
Tekst i zdjęcia
Agnieszka Pfeffer
farmaceutka z rodziny lekarskiej
3_2015
marzec
Nowości
Roszczenia NFZ wobec lekarza wystawiającego recepty pro auctore
i pro familiae były bezpodstawne!
Sąd Najwyższy opublikował uzasadnienie wyroku w sprawie
lekarza ukaranego przez NFZ za błędy w dokumentacji. Od mec.
Natalii Łojko otrzymaliśmy link do tekstu wyroku i uzasadnienia:
http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia3/I%20CSK%20
633-13-1.pdf (sygn. akt I CSK 633/13).
Z całego tekstu uzasadnienia uwadze polecamy
fragment dotyczący natury roszczenia NFZ
wobec lekarza
NFZ. Należy wobec tego powtórzyć, że żądanie w takiej sytuacji
refundacji od lekarza nie ma żadnej podstawy prawnej.”
Drugi bardzo ważny fragment dotyczy
prowadzenia dokumentacji wystawiania recept
pro auctore i pro familiae
„W rozpoznawanej sprawie mamy jednak do czynienia z jeszcze dalszym naruszeniem łączącej strony umowy. Jest bowiem
wysoce wątpliwie czy z przepisów prawa określających obowiązki
lekarza dotyczących prowadzenia dokumentacji medycznej wynika obowiązek prowadzenia takiej dokumentacji w przypadku
recept pro auctorem i pro familia. (...) Ponadto jak podkreślił
przedstawiciel Ministra Zdrowia w piśmie przedstawionym
Prezesowi Okręgowej Rady Lekarskiej z przepisów określających obowiązki lekarza w zakresie dokumentacji pacjenta nie
wynika, aby lekarz powinien prowadzić taką dokumentację
przy wystawianiu recept pro auctore i pro familia. Koniecznym
wobec tego jest ustalenie czy na podstawie właściwych przepisów,
obowiązujących w okresie kiedy u pozwanego przeprowadzona
była kontrola wypisywanych recept, można stwierdzić, że w przypadku zakwestionowanych recept pozwany był zobowiązany do
prowadzenia dokumentacji medycznej.”
„Tylko gdyby wadliwe prowadzenie dokumentacji medycznej
pozostawało w adekwatnym związku przyczynowym z wadliwym wystawieniem recept, a to w konsekwencji spowodowałoby,
że leki i świadczenia medyczne trafiły do osoby, która nie
jest uprawniona do uzyskania ich ze środków publicznych,
uzasadnione mogłoby stać się żądanie zwrotu refundacji od
lekarza, który dopuścił się nienależytego wykonania umowy
łączącej go z NFZ. Inna interpretacji postanowień umowy łączącej lekarza z NFZ, w szczególności żądanie zwrotu wartości
refundacji przepisanych przez lekarza leków tylko z powodu
stwierdzonych wad w dokumentacji medycznej prowadzonej
przez niego, nie znajduje żadnego uzasadnienia ani w literalnej
wykładni postanowień takiej umowy, ani nie wynika z celu
w jakim takie umowy są zawierane.
#
Bez wykazania, że leki i świadczenia medyczne, ze względu
Pisaliśmy o tej sprawie w listopadzie 2014 r.: http://gazetana nienależyte wykonanie umowy przez lekarza trafiły do osoby -dla-lekarzy.com/index.php/wazniejsze-nowosci/174-wygrananieuprawnionej do otrzymania ich ze środków publicznych, z-nfz-przed-sadem-najwyzszym-o-nienalezna-refundacje.
żądanie zwrotu kosztów refundacji przepisanych przez lekarza
Jeszcze raz serdecznie dziękujemy i gratulujemy mec. Naleków nie znajduje uzasadnienia.
talii Łojko, mec. Michałowi Osińskiemu i mec. Radosławowi
Skoro leki otrzymała osoba uprawniona do ich uzyskania Łopińskiemu, którzy prowadzili sprawę naszego kolegi lekarza
ze środków publicznych, to ich koszty obciążają z mocy prawa seniora pro publico bono. Redakcja
Donacja narządów w Polsce
Na łamach „Journal of on 31,9 pmp i jest to najwyższa
Transplantology” ukazał się wartość w skali kraju. Rówartykuł dr. Macieja Kosieradz- nież dość wysoki wskaźnik ma
kiego i wsp. Attitude of Heal- województwo wielkopolskie
thcare Professionals: A Major – 23,2 pmp. Najniższe wskaźLimiting Factor in Organ Dona- niki są w województwach potion from Brain-Dead Donors, łudniowo-wschodnich: od 4,3
omawiający regionalne zróż- do 6,3 pmp.
nicowanie donacji narządów
Autorzy publikacji, szukając
w Polsce. Obecny wskaźnik przyczyny tak istotnego zróżnidonacji narządów wynosi 16 cowania, przeprowadzili badapmp, ale jest zróżnicowany nie ankietowe z udziałem 587
w poszczególnych regionach lekarzy uczestniczących w stakraju. W województwie za- wianiu rozpoznania śmierci
chodniopomorskim wynosi pnia mózgu. Lekarze z terenów
50
o niskim wskaźniku donacji byli
dwukrotnie mniej
chętni do rozpoczynania procedur
diagnostycznych
śmierci pnia mózgu
w porównaniu z lekarzami z terenów
o wyższym wskaźniku donacji. (K.K.)
Źródło: http://
www.hindawi.
com/journals/
jtrans/2014/296912/
Uśredniony wskaźnik donacji narządów na milion
mieszkańców w poszczególnych regionach Polski
w latach 2007-2012
3_2015
marzec
Królowie i monarchowie
Królowa
Śniegu
@Curcuma Zedoaria
Rys. Zen
Było już bardzo
późno, prawie środek
nocy. Znużony naród
zapadał w sen. Nad
miastem i pałacem
narastała majestatyczna,
płochliwa cisza.
W komnacie
koronacyjnej płonęły
jeszcze świece. Na
kominku wesoło
trzaskały zimne ognie.
S
ala była ogromna. Wysoki sufit wsparty na czterech potężnych marmurowych kolumnach tonął
hen, w ciemności nocy. Rozbłyski światła wycinały
51
z mroku lśniące fragmenty biało-czarnej szachownicy
marmuru, czystej i zimnej jak lód. Pośrodku podłogi
stała, samotna jak wyspa na zimnym oceanie, złocona
3_2015
marzec
Królowie i monarchowie
rekamierka. Antyczny mebel z kaukaskiego orzecha,
tapicerowany adamaszkiem w biało-perłowe pasy. Obok,
niecierpliwie wzdychając, czekał delikatny nocny stoliczek z kryształową zastawą w błyszczących obejmach
z mrożonego srebra.
Drzwi komnaty otworzyły się z hukiem. Królowa
weszła do środka.
Och, jaka jestem zmęczona, pomyślała, z chęcią
się położę... Ciasny szafirowy kostium opinał gibkie ciało.
Musiała bardzo uważać, żeby nie uczynić żadnego nagłego ruchu, który mógłby narazić na szwank kunsztowne
dzieło francuskich krawców. Ostrożnie uplasowała się
na niewygodnym meblu. Wymuszał władczą pozycję
pleców i ramion, i pięknie eksponował jej kształtne stopy.
Te stopy, ach, te stopy… Lubiła pieścić wzrokiem
ich kształty, wymagała, by każdy przekaz medialny
kończył się najazdem kamery na czubki jej stóp, zawsze
obutych w nienaganne pantofelki.
Nie zamierzała powtórzyć błędów Kopciuszka.
Zrzucić pantofelki, czy nie zrzucić? Może lepiej
nie... Niebotycznie drogie delikatne szpilki od Louboutina
dodawały jej wdzięku i charakteru, przykuwały wzrok,
a właśnie o to przecież chodziło.
Palcami przeczesała krótką potarganą fryzurkę.
Ściągnęła okulary i rozmasowała nasadę nosa. Świat
uległ gwałtownej przemianie, jakby złagodniał. Muszę
kupić kontakty, pomyślała, nie mogę ulegać złudzeniom.
Usłyszała pukanie do drzwi…
– O, pani – wierny Krasnolud giął się w pokłonach
– imć Książę już jest.
– Dobrze – warknęła – każ mu czekać.
Tu wyjaśnimy naprędce, iż przyboczna gwardia
Królowej składała się prawie wyłącznie z dzielnych Krasnoludów. Były dość niskie, krzepkie, wierne i oszczędne
w słowach. Konsekwentnie i bez reszty milczały na każdy
temat. Szanowały ją, chroniły i pomagały. Bez zbędnego
gestu i bez marudzenia spełniały wszystkie jej zachcianki.
Dyskretnie wynosiły z sypialni ciała kolejnych przegranych
absztyfikantów.
Krasnoludy były szczęśliwe, że mają ją – Królową.
Jej zaś zadowolenia dostarczała myśl o karnej armii
gotowej do wszelkich posług.
52
– Wprowadzić!!! – krzyknęła.
Krasnoludy wepchnęły do środka przerażonego
Księcia.
Książę był naprawdę ledwo żywy ze strachu.
Wiele słyszał. Znał na pamięć wiele opowieści o swojej
Królowej. Słyszał je na co dzień i od święta. Na bazarze,
w restauracji czy w barze, przy piwie. A w resorcie?!
W resorcie tak się bano, że w ogóle nic nie mówiono. Ani o Królowej, ani o tym, o czym wiedział każdy
mieszkaniec Lodowej Republiki. Im bliżej pałacu, tym
większe panowało milczenie.
Padł na kolana.
Nie śmiał podnieść głowy, nie śmiał podnieść
na nią wzroku. Przez ściśniętą grozą krtań nie mógł
wykrztusić należnego powitania… Strach narastał, paraliżował myśli, gesty i członki… Przemógł się w końcu.
– Chwała ci, pani – powiedział.
Jego głos, przetaczający się w eterze jak grom,
brzmiał teraz słabo, cicho i piskliwie…
– A cóżeś ty taki słabowity? – zagaiła. – Wołałam
tu lwa, a myszkę mi dają. Pamiętaj, Książę – ja wymagam. Moi ludzie to ludzie władzy. Twardzi, nieugięci,
nieustępliwi. Mówiły mi Krasnoludy, że dzielnie walczysz z poddanymi. Łby ścinasz równo, serca zatrważasz, opór kruszysz. A tu, kurczaczek taki, cały drżysz.
Wstań i słuchaj – ciągnęła. Wytrwaj, a jeśli ustąpisz
choć o grosz – zetnę. Osobiście zaprowadzę na szafot.
Litości nie będzie!
– Nie ustąpię – bełkotał. – Nie ustąpię ani o grosz...
Osobiście dopilnuję, zmiażdżę, zetrę w proch… – pochlipywał. Przy tej kobiecie tracił całą pewność siebie.
Ale do czasu, pomyślał, nikt nie jest wieczny.
– Możesz podjeść i pocałować moją dłoń – zezwoliła.
– O, pani – wyrzęził – jestem najszczęśliwszym
z ludzi!
Patrzyła na niego uważnie. Jej stalowy rycerz.
Taki twardy, taki męski, zdecydowany.
I ona, sama bywała zaskoczona. Jej kariera potoczyła się tak szybko. Zaczynała jako zwykła Wróżka
Zębuszka. Nic wielkiego w świecie wielkiej polityki…
Wystarczyło być konsekwentną i wytrwałą i nie łakomić
się na łatwy żer. Ten oto mężczyzna też był taki. Też
3_2015
marzec
Królowie i monarchowie
miał plany i ambicje, widziała w jego oczach, jak bardzo
pragnie jej stanowiska.
Ujęła jego ramię w stalowym uścisku.
– Chodź – szepnęła – chodź do czerwonej komnaty.
Nie mógł już bardziej poblednąć. Słyszał wszak
o ścianach obijanych grubym pluszem, który tłumił
każdą skargę, każdy straszliwy jęk… Tak bardzo się bał.
Wlokła bezbronnego przez bezmiar marmurowej
posadzki wprost do czerwonych drzwi.
Wszystko wokół z nagła pociemniało.
– Otwórz – rozkazała.
pluszowej komnacie panował idealny ład. Wszystko było jak należy na swoim miejscu. Widać, że
gospodyni zadbała o każdy detal. Łańcuchy mocowane
do ścian, stalowe obroże, imadła do miażdżenia kończyn,
piły łańcuchowe, noże i widelce – błyszczały jak słońce.
Ułożone równo w praktycznym porządku czekały na
swój czas.
Szeregi biczy, rózg i szpicrut w karnych szeregach
zdobiły ściany. Praktyczna stalowa podłoga z obszernym
odpływem chłodziła zapędy i rozgorzałe emocje.
– O, pani – jęknął Książę. Czuł jak uchodzi zeń
życie, podczas kiedy ona wprawnie zakładała mu pęta…
– Nie bój się – szeptała – jesteś mi jeszcze potrzebny. Wiem jak bić, żeby śladów nie było…
Krótko po północy Krasnoludy wywlokły wycieńczonego Księcia na zamkowy plac. Ledwo zaczerpnął
świeżego powietrza w obolałe płuca, a już otoczyła go
armia wieściopisarzy…
– Był pan na dywaniku u Królowej? – pytali jeden
przez drugiego. – No i jak było? Coście ustalili? – pytali
natrętni jak osy.
Naprawdę nie chcielibyście wiedzieć, pomyślał.
– Wszystko w porządku! Królowa jest bardzo zadowolona z przebiegu rozmów. Nie ustąpimy ani o grosz!
Muszą państwo wiedzieć, że żaden samozwańczy smok,
nawet zielony, nie będzie pustoszył naszego królestwa!
@Curcuma_Zedoaria
psychiatra
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:27._Mujer_sentada.jpg?uselang=pl
W
swoich portretów. Uśmiechały się do niej i szeptały
czule. Naprawdę, czy ci wszyscy wielbiciele zbytnio jej
nie pochlebiali?
Usiadłszy na łożu, rozsunęła zasłony baldachimu.
Tak, to była jej dzisiejsza nagroda, najnowszy z serii
nowoczesnych portretów, słodki deser po pracowitym
dniu. Utkwiła wzrok w postaci z obrazu. Cała ja. Obym
tylko nie zapomniała jutro ściąć malarza, niech już nigdy
nikogo tak pięknie nie namaluje – pomyślała i zapadła
w słodki królewski sen…
K
rólowa tymczasem z wolna szykowała się do snu.
Pozbywszy się sztywnego pancerza prosto od francuskich krawców, przemierzała lekko znużona marmurową komnatę. W drodze do sypialni mijała setki
53
3_2015
marzec
Koty malowane
Informacja dla autorów
materiałów prasowych
zamieszczanych w „Gazecie dla Lekarzy”
1. Sprawy ogólne
1.1. Autorami materiałów prasowych zamieszczanych
w „Gazecie dla Lekarzy” są lekarze i członkowie ich
rodzin.
1.7. Publikacja artykułu następuje po zaakceptowaniu
przez autora wszystkich dokonanych przez redakcję
zmian.
1.1. Członkowie redakcji i autorzy pracują jako wolontariusze. Nie są wypłacane wynagrodzenia członkom
redakcji ani honoraria autorom materiałów prasowych. 1.8. Materiał prasowy może być opublikowany pod
imieniem i nazwiskiem autora lub pod pseudonimem.
W razie sygnowania materiału pseudonimem imię
i nazwisko autora pozostają do wyłącznej wiadomości
redakcji.
1.2. Za materiał prasowy uważa się tekst, fotografię,
rysunek, film, materiał dźwiękowy i inne efekty twórczości w rozumieniu ustawy o ochronie praw autorskich.
1.3. Redakcja przyjmuje materiały prasowe zarówno
zamówione, jak i niezamówione. Materiały anonimowe
nie są przyjmowane.
1.4. Redakcja zastrzega sobie prawo nieprzyjęcia materiału prasowego bez podania przyczyny.
1.5. Przesłany do redakcji materiał prasowy musi spełniać
podane dalej wymogi edytorskie.
1.6. Tekst przyjęty do publikacji podlega opracowaniu
redakcyjnemu, zarówno pod względem merytorycznym,
jak i poprawności językowej. Niejasności i wątpliwości
mogą być na bieżąco wyjaśniane z autorem. Redakcja
czasem zmienia tytuł artykułu, zwłaszcza jeżeli jest za
długi, dodaje nadtytuł (zwykle tożsamy z nazwą działu
GdL) oraz zazwyczaj dodaje śródtytuły. Końcowa postać
artykułu jest przedstawiana autorowi w postaci pliku
PDF przesłanego pocztą elektroniczną. Jeżeli na tym
etapie autor widzi konieczność wprowadzenia dużych
poprawek, po skontaktowaniu się z redakcją otrzyma
artykuł w formacie DOC do swobodnej edycji. Niedopuszczalne jest nanoszenie poprawek na pierwotnej
autorskiej wersji tekstu i przysyłanie jej do ponownego
opracowania redakcyjnego.
54
1.9. Redakcja zastrzega sobie prawo do opublikowania
materiału prasowego w terminie najbardziej dogodnym
dla „Gazety dla Lekarzy”.
1.10. Materiał prasowy zamieszczony w „Gazecie dla
Lekarzy” można opublikować w innym czasopiśmie
lub w internecie, informując o takim zamiarze redaktor naczelną lub sekretarza redakcji. O miejscu
pierwszej publikacji musi zostać poinformowana
redakcja kolejnej publikacji. Materiał kierowany do
kolejnej publikacji musi zawierać informację o miejscu
pierwotnej publikacji. Przy publikacji internetowej
(elektronicznej) musi zawierać link do pierwotnie
opublikowanego materiału z użyciem nazwy www.
gazeta-dla-lekarzy.com.
2. Odpowiedzialność
i prawa autorskie
2.1. Autor materiału prasowego opublikowanego w „Gazecie dla Lekarzy” ponosi odpowiedzialność za treści
w nim zawarte.
2.2. Prawa autorskie i majątkowe należą do autora materiału prasowego. Publikacja w „Gazecie dla Lekarzy”
odbywa się na zasadzie bezpłatnej licencji niewyłącznej.
3_2015
marzec
Informacja dla autorów materiałów prasowych
zamieszczanych w „Gazecie dla Lekarzy”
3. Status współpracownika
3.1. Po opublikowaniu w „Gazecie dla Lekarzy” trzech
artykułów autor zyskuje status współpracownika i może
otrzymać legitymację prasową „Gazety dla Lekarzy”
ważną przez rok.
3.2. Współpracownik, któremu redakcja wystawiła
legitymację prasową, może ponadto otrzymać oficjalne zlecenie na piśmie w celu uzyskania akredytacji na
konferencji naukowej lub kongresie. Wystawienie zlecenia jest jednoznaczne z zobowiązaniem się autora do
napisania sprawozdania w ciągu 30 dni od zakończenia
kongresu lub konferencji, z zamiarem opublikowania
go na łamach „Gazety dla Lekarzy”.
4. Wymogi edytorskie dotyczące
materiałów prasowych
4.1. Teksty
4.1.1. Redakcja przyjmuje teksty wyłącznie w formie
elektronicznej, zapisane w formacie jednego z popularnych edytorów komputerowych (najlepiej DOC, DOCX).
4.2.1.5. Ilustracje powinny być nadesłane jako samodzielne pliki graficzne.
4.2.2. Prawa autorskie
4.2.2.1. Redakcja preferuje ilustracje (fotografie, grafiki)
sporządzone osobiście przez autora artykułu (lepsza
ilustracja słabszej jakości, ale własna).
4.2.2.2. Przesłanie ilustracji do redakcji jest jednoznaczne z udzieleniem przez autora licencji na jej publikację
w „Gazecie dla Lekarzy”.
4.2.2.3. Jeżeli na ilustracji widoczne są osoby, do autora
artykułu należy uzyskanie zgody tych osób na opublikowanie ich wizerunku w „Gazecie dla Lekarzy”.
4.2.2.4. Jeżeli ilustracje zostały zaczerpnięte z internetu, najlepiej aby pochodziły z tzw. wolnych zasobów.
W przeciwnym razie autor artykułu jest zobowiązany do
uzyskania zgody autora ilustracji na jej opublikowanie
w „Gazecie dla Lekarzy”. Do każdej ilustracji należy
dołączyć jej adres internetowy.
5. Uwagi
4.1.2. Jeżeli tekst jest bogato ilustrowany, można w celach
informacyjnych osadzić w nim zmniejszone ilustracje.
5.1. W kwestiach nieporuszonych powyżej należy się kontaktować z redaktor naczelną lub sekretarzem redakcji.
4.2. Ilustracje
5.2. Preferowaną drogą kontaktu jest poczta elektroniczna.
4.2.1. Sprawy techniczne
4.2.1.1. Redakcja przyjmuje ilustracje
zarówno w formie elektronicznej, jak
i w postaci oryginałów do skanowania
(np. odbitek).
4.2.1.2. Ilustracje powinny być jak najlepszej jakości: ostre, nieporuszone, dobrze
naświetlone.
4.2.1.3. Fotografie z aparatu cyfrowego
powinny być nadesłane w oryginalnej
rozdzielczości, bez zmniejszania.
55
Rys. Zen
4.2.1.4. Ilustracje skanowane muszą być
wysokiej rozdzielczości (jak do druku
na papierze).
3_2015
marzec
ć
a
r
b
a
n
ę
i
s
My
nie damy olą uciekamy
s
d
e
z
Pr
e
p
a
c
s
E e Hidden
Th
Salt
Stop... Look...Choose...
B AoJption
O
DRO
WIE
EATZOUT
HEALTHILY
...the lower Dsalt
Don’t be afraid to askźfor
ró‘less
d e łsalt
s oplease!’
li
10th - 16th March 2014
World Salt
Tydzień Świadomości
Awareness Week Solnej
Charity registration number: 1098818
World
Salt
Światowy
Awareness Week
16-22 marca
16th -2015
22nd March 2015
Aby się dowiedzieć, jak odżywiać
się zdrowo, odwiedź
To learn more visit
To find out how to eat healthily visit
www.worldactiononsalt.com
www.worldactiononsalt.com
www.worldactiononsalt.com
Charity registration number: 1098818
U nis ialready
k a j inpthe
ozfood
a swe
o lbuy.
n i c z kow yc h
Most of the salt we eat
Check the food label and switch to less salt!