Wolność i własność w Internecie

Transkrypt

Wolność i własność w Internecie
Wolność i własność w Internecie
Problem 1
Udostępnianie utworów chronionych prawem autorskim (np. muzyki w
formacie MP3 czy też filmów w MPG4 - DivX) w Internecie nikogo nie
krzywdzi, bo jest to swego rodzaju promowanie cudzej twórczości, a
zatem wręcz pomaga twórcom, a nie szkodzi. Tym bardziej, jeżeli
udostępnia się innym cudze utwory za darmo.
Faktycznie jedynie właściciel praw autorskich, zazwyczaj twórca lub
producent (wydawca), jest uprawniony do rozporządzania dziełem.
Wyłącznie on jest władny decydować, czy w ogóle chce promować swoje
dzieło (a wcale nie musi chcieć!) oraz w jaki sposób. Nie można, zatem,
usprawiedliwiać łamania cudzych praw autorskich do utworu przez tego
typu działanie. Nie należy zastanawiać się, czy działamy na cudzą
korzyść, czy nie, lecz zapytać autora lub producenta o zgodę.
Problem 2
Jeżeli nie pobieram opłat za ściąganie z mojego serwera utworów (plików
muzycznych, filmowych, programów), to moja działalność jest „legalna".
Nic bardziej mylnego! Jeżeli nie jesteśmy uprawnieni do rozporządzania utworem, i to w taki a nie inny sposób (w ewentualnej licencji musi
być dokładnie wyszczególnione pole eksploatacji utworu, która wyznacza
zakres prawa do korzystania z danego dzieła), nie możemy „sprzedawać"
ani nawet „rozdawać" chronionego utworu (patrz również „Problem 1").
Oczywiście, co innego, gdy „mamy" do utworu prawa, w szczególności,
gdy na przykład sami jesteśmy autorami (stworzyliśmy własną muzykę i
przenieśliśmy ją do MP3, umieściliśmy na stronie WWW zrobione przez
siebie fotografie w formie cyfrowej lub własne teksty).
Problem 3
Jeżeli wprowadzam do sieci muzykę, filmy, zdjęcia, programy lub inne
utwory chronione prawem autorskim - nagrane z płyty CD (DVD), którą
legalnie posiadam - nie łamie prawa autorskiego.
Posiadanie egzemplarza płyty CD (DVD) z muzyką czy też innymi
utworami prawnie chronionymi (również programami komputerowymi),
wcale nie oznacza „posiadania" samej muzyki. Możemy swobodnie
rozporządzać samą płytą, „fizycznym krążkiem" (np. ją odsprzedać). Nie
możemy natomiast udostępniać w sieci nagrań z tej płyty w taki sposób,
żeby każdy mógł je sobie „ściągać", jeżeli nie dostaliśmy zgody
właściciela praw autorskich na tego rodzaju rozpowszechnianie. Musi to
być zgoda na rozpowszechnianie w ogóle, a do tego zezwolenie na taki
właśnie, a nie inny sposób rozpowszechniania (czyli w Sieci).
Problem 4
Chociaż samo administrowanie serwerem z „nieautoryzowanymi" plikami
(np. MP3, „pirackimi" programami) jest nielegalne, to jest w porządku
prowadzenie serwisu z linkami do takich „nieautoryzowanych" plików. A
więc, jeżeli same nielegalne pliki nie są na moim serwerze, to moje
działanie jest legalne.
Znowu nic bardziej mylnego! Odpowiedzialność za naruszenie praw
autorskich nie jest ograniczona jedynie do osób, które bezpośrednio
stworzyły nielegalne pliki (np. zgrały muzykę do plików MP3) lub
nielegalnie wprowadziły je na swoje serwery. W polskim prawie istnieje
bowiem instytucja współsprawstwa, a także podżegania i pomocnictwa,
które powodują, że również linkowanie może zostać uznane za łamanie
praw autorskich. Nie ma przy tym znaczenia to, czy osoba linkująca
nielegalne utwory ma świadomość łamania prawa. Poza tym w grę mogą
wchodzić
przepisy
karne
dotyczące
podżegania
(łamania
prawa
autorskiego, poprzez publiczne wskazywanie linkami „miejsc" w sieci,
gdzie można uzyskać nieautoryzowane pliki).
Przykład
Ktoś „stawia" tzw. warezową (piracką) stronę WWW z nieautoryzowanymi
filmami (DivX, Avi itp.) i wideoklipami z telewizji, z tym, że sama strona
nie będzie zawierać tych materiałów, a jedynie linki do takich miejsc jak
iDrive czy Juston, gdzie na prywatnych kontach różnych osób są właśnie
wymienione filmy i programy.
Wyjaśnienie
W takich sytuacjach, wbrew złudzeniom niektórych, co sprytniejszych
operatorów nielegalnych stron WWW, nie pomogą stosowane dosyć
powszechnie na zachodnich stronach, notki mające uchylić właściciela
strony od odpowiedzialności za naruszanie prawa autorskiego.
Problem 5
Przeniesienie „nieautoryzowanych" plików na serwer położony za granicą
chroni mnie przed odpowiedzialnością.
Po pierwsze, polskie prawo będzie stosowane już wtedy, kiedy sam
uploading albo downloading będzie się odbywał w Polsce. Po drugie,
większość krajów ma podobne rozwiązania prawne. „Ucieczka" za granicę
nie załatwia więc sprawy.
Problem 6
Operator serwisu internetowego może oferować muzykę do downloadingu
bez zgody właścicieli praw autorskich, o ile, obok plików MP3 z muzyką do
ściągnięcia,
zamieści jedną
z notatek w rodzaju (dość
częste
w
anglojęzycznych serwisach z nieautoryzowanymi plikami MP3):
■ „Jeżeli ściągniesz ten plik, musisz w ciągu 24 godzin skasować go z
twardego dysku"
■ „Musisz już posiadać płytę CD z tym utworem, żeby legalnie ściągnąć
ten plik"
■ „Ten serwis jest jedynie dla celów promocyjnych"
■ „Proszę, wesprzyj artystę i kup to na CD".
Nie ma żadnego znaczenia prawnego, ile tego rodzaju notek i o jakiej
konkretnie
zostanie
treści
(w
zamierzeniu
zamieszczonych
w
„uchylających"
serwisie
odpowiedzialność)
internetowym
oferującym
„nieautoryzowane" pliki (np. MP3). Faktem jest, że każde reprodukowanie, oferowanie do dystrybucji lub rozpowszechnianie chronionych nagrań
- bez zgody autora lub innego właściciela praw autorskich - jest łamaniem
prawa autorskiego.
Problem 7
Jeżeli na WWW nie ma notki dotyczącej prawa autorskiego do utworów
MP3 tam zamieszczonych, to znaczy, że utwory te nie są chronione i
można je „ściągać".
Ochrona nie jest uzależniona od jakichkolwiek formalnych przesłanek
w postaci rejestracji czy notek autorskich. Jeżeli zatem utwór jest twórczy
i oryginalny, to musimy przyjąć automatycznie, że jest chroniony,
niezależnie, czy jest na ten temat jakakolwiek notka.