generał zasługuje na pomnik!
Transkrypt
generał zasługuje na pomnik!
Listopad 2008 www.gwir.pl G³os Weterana i Rezerwisty SŁOWO PREZESA GENERAŁ ZASŁUGUJE NA POMNIK! Od wielu tygodni skrupulatnie studiuję prasowe doniesienia oraz doraźne komentarze pojawiające się w mediach, dotyczące procesu sądowego Pana Generała Wojciecha Jaruzelskiego. Nie są one niczym innym niż konfrontacją długoletniego doświadczenia życiowego z realiami dnia dzisiejszego. Wyrażając szacunek dla odważnych (w sprawie generała Jaruzelskiego wyrażenie opinii jest odwagą), proponuję pewną klasyfikację dotychczasowych wypowiedzi. – Emocjonalne: najbardziej barwne, niekoniecznie poparte gruntowną wiedzą; – polityczne: o wymiarze bazarowej ceny pietruszki, przewidywalne i uzasadnione. Polityczna młodzieży popełniasz błąd. Przed Tobą osądy kolejnych pokoleń. Postaraj się myśleć samodzielnie i mam nadzieję, racjonalnie, w kategorii państwa, a także znaczących środowisk, niekoniecznie partyjnych; – racjonalne: wszechstronnie przemyślane, uwzględniające ówczesną sytuację w Polsce i na arenie międzynarodowej. UCHWAŁA Członkowie Koła nr 12 Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego w Gdyni na zebraniu 18 września 2008 r. jednogłośnie przyjęli uchwałę o stanowczym proteście przeciwko postawieniu przed sądem członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego pod politycznym, podłym zarzutem kierowania organizacją przestępczą o charakterze zbrojnym. Dziś stawiane jest oskarżenie pod adresem członków WRON, jutro oskarżenie o przynależności do organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym będzie mogło być postawione wszystkim żołnierzom służącym w wojsku w czasie stanu wojennego. Oświadczamy z całą mocą, że nigdy nie byliśmy bandytami, a generał Jaruzelski nie był naszym hersztem. Stawianie mu takiego zarzutu jest zwykłą podłością, wymyśloną przez polityków prawicowych, a realizowaną przez Instytut Pamięci Narodowej. Apelujemy do Zarządu Głównego Związku aby wszystkimi dostępnymi środkami walczył o dobre imię żołnierzy, w tym LWP. Prezes Koła Można podjąć próbę określenia kolejnej kategorii, może dwóch, ale nie na potrzeby tego tekstu. Dlatego dla jego przejrzystości – odłóżmy ten problem. Według mnie i większości moich kolegów, generał Jaruzelski zasługuje na pomnik. Pomnik wystawiony za życia. W historycznym wymiarze Polski Wojciech Jaruzelski jest i będzie znaczącą postacią – o czym świadczy wyrażony (w różnych formach) szacunek ze strony Papieża - Polaka, a także świadka i współtwórcę historii Polski drugiej połowy XX wieku – Lecha Wałęsę. Doraźne interesy polityczne przegrają w wymiarze historycznym. Zwłaszcza że stoją za nimi politycy o nie najwyższych kwalifikacjach, mający wsparcie „usłużnych” o wątpliwych walorach etycznych. Wrzawa trwa. Bohaterowie są powszechnie znani. Wrzawa będzie trwać zgodnie z zapotrzebowaniem i poglądami wichrzycieli – według zasady: im dłużej, tym lepiej. Jej adresatami są dwa najmłodsze pokolenia: nasze dzieci i wnuki. Myślę, że będąc świadkami tamtych czasów (owych wydarzeń), mamy coś do powiedzenia. Nasz autorytet w rodzinie nie pozostaje bez znaczenia. Będziemy nośnikami rzetelnej informacji. Tym bardziej że trudno jej się doszukać w najnowszych podręcznikach historii. Na temat stanu wojennego napisano wiele. Część opracowań podpisały osoby z profesorskimi tytułami. Efektownie opisano i skomentowano negatywne skutki stanu wojennego. To prawda, były takowe! Przy tym w śladowym wymiarze pisze się o jego pozytywnych reperkusjach. Prawda, takie też były! Powód? Brak odwagi? Brak wiedzy? Odświętnie i na roboczo, także przy każdej innej okazji podkreśla się liczbę ofiar stanu wojennego. Zgoda! Pamiętajmy o tym! Upamiętniajmy ofiary! Ale dlaczego brak rzetelnych informacji (powszechnie dostępnych) na temat ofiar okresu ustrojowej transformacji, na temat jego innych negatywnych skutków. Mam nadzieję, że tego typu wiedza będzie w przyszłości powszechnie dostępna. Szanowny Panie Generale Wojciechu Jaruzelski! Wypowiadając się jako prezes Zarządu Głównego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego i mając na uwadze moje z Panemrozmowy, pragnę zapewnić Pana o naszym największym szacunku. Szanowny Generale, Pan już wygrał! Tylko „mali” tego dzisiaj nie potrafią lub nie chcą zrozumieć. Adam RĘBACZ PRZED VIII ZJAZDEM ZBŻZiORWP Obecnie nikogo w naszym środowisku nie trzeba przekonywać że już od wielu lat sytuacja w Związku z roku na rok staje się coraz trudniejsza. Wśród najważniejszych przyczyn tego stanu rzeczy należy wymienić warunki polityczno-społeczne oraz zróżnicowany poziom działalności zarządów poszczególnych ogniw organizacyjnych naszego środowiska. Na warunki polityczno-społeczne decydujący wpływ ma stosunek elit politycznych polskiej prawicy do byłych żołnierzy zawodowych i naszego Związku, który został wyraźnie wyrażony w oskarżeniu byłego prezydenta RP gen. Wojciecha Jaruzelskiego – frontowego żołnierza, Sybiraka i Polaka, patriotę – przez prokuratora IPN o „kierowanie zorganizowanym związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym”. W ten sposób wszyscy byli żołnierze zawodowi LWP zostali zaliczeni do „związku przestępczego”. To niespotykane na świecie i wyjątkowe kuriozum. Ponadto ów stosunek do nas przewija się w podejmowaniu licznych działań zmierzających do dzielenia kom- batantów na gorszych i lepszych oraz w deprecjonowaniu wysiłku zbrojnego Wojska Polskiego i na froncie wschodnim w czasie II wojny światowej. Najdobitniej wyraził to członek PiS prezydent Łodzi pan Jerzy Kropiwnicki, który na uroczystym spotkaniu z okazji Święta Zwycięstwa, zorganizowanym przez Zarząd Wojewódzki ZBŻZiORWP i Urząd Marszałkowski, powiedział m.in., że złej sprawie służyliśmy. Co się zaś tyczy zróżnicowanego poziomu działalności związkowych ogniw to trzeba ogromnej pracy organizacyjnej i wyjątkowej aktywności, aby ów poziom „wyrównać” i to w górę. Widocznie tego działania zabrakło. Dlatego świadomość przyczyn trudności Związku, zwłaszcza uwarunkowań politycznych, w jakich nam przyszło pracować społecznie w ZBŻZiORWP, musi nam towarzyszyć podczas akcji sprawozdawczo-wyborczej. Trzeba wypracować zupełnie nowy pod względem treści i formy styl pracy we wszystkich ogniwach organizacyjnych Związku. Za dużo jest bowiem formalizmu w naszej działalności. Często do- brze prowadzona dokumentacja jest ważniejsza od trudnej, ale praktycznej, skutecznej działalności. Jednym z najważniejszych zadań Związku zawartych w statucie jest nie tylko troska, ale także aktywne działanie na rzecz obrony godności i honoru byłych żołnierzy zawodowych (wszystkich). Tymczasem staliśmy się w tej dziedzinie organizacją wyjątkowo mało aktywną. Organizacją nie tylko apartyjną, ale także apolityczną. Związek – mam tu na uwadze Zarząd Główny i zarządy wojewódzkie – nie prezentuje oficjalnego stanowiska w kluczowych sprawach życia politycznego i społecznego w kraju, dotyczących zwłaszcza naszego środowiska. W tej sytuacji trudno się dziwić, że zwalniani z wojska w stan spoczynku oficerowie, chorążowie i podoficerowie poszukują innych organizacji, ponieważ nasz Związek ma im niewiele do zaproponowania. Do jego władz jest wybierana głównie „stara” wiara, która pełni swoje obowiązki przez wiele lat i z każdym rokiem coraz gorzej. Byłych żołnierzy zawodowych zawsze interesują problemy G³os Weterana i Rezerwisty socjalno-zdrowotne i emerytalnorentowe, na które Związek nie ma praktycznie żadnego wpływu. A nawet jeżeli podają jakieś propozycje, nie są brane przez władze pod uwagę. Coraz więcej rodzin emeryckich z naszego środowiska żyje na granicy lub poniżej minimum socjalnego i potrzebuje pomocy. Natomiast Związek ma coraz mniejsze Listopad 2008 możliwości udzielania jej. Zatem trzeba objąć te rodziny pomocą ze strony naszej Fundacji, a także przez Zarząd Główny i zarządy wojewódzkie, a nawet koła. Fundacja Emerytów i Rencistów Wojskowych wspólnie z Zarządem Głównym i zarządami wojewódzkimi powinna poznać sytuację w poszczególnych środowiskach tak, aby pomoc trafiała tam, gdzie www.gwir.pl rzeczywiście jest potrzebna. Nie powinna przy tym – moim zdaniem – aż po trzy apele wkładać do każdego numeru „GWiR”, bo to chyba kosztuje. Formy i zakres działalności proobronnej Związku powinny być określone wspólnie z MON, który powinien ją przynajmniej częściowo finansować. Tak mi się przynajmniej wydaje. Chodzi także o wymiar tej działalności. Trzeba również pomyśleć o zainteresowaniu działalnością społeczną. Uważam, że należy organizować oddzielne dla nich koła z takim programem, który autentycznie zainteresuje. Szczególną uwagę należy zwracać zwłaszcza tam, gdzie zostały zlikwidowane jednostki wojskowe i całe garnizony. Marian ANYSZ NIE TYLKO JEDEN DOM WETERANA Po długim namyśle postanowiłem zabrać głos w sprawie utworzenia domu weterana. Będąc ponad 10 lat temu z żoną w Krynicy Górskiej, zauważyłem, jak niszczeje przedwojenny wojskowy budynek sanatoryjny, na którym już zaczęły rosnąć drzewa. W czasie dyskusji z kuracjuszami na temat tego budynku doszliśmy do pewnych wniosków i dokonaliśmy ustaleń. Tak się złożyło, że wśród nas byli reprezentanci większości dużych garnizonów z całego kraju. Jako mieszkańcy tych garnizonów, udaliśmy się do komendanta Szpitala Sanatoryjnego w Krynicy Górskiej z następującą propozycją: po powrocie z Krynicy Górskiej podejmujemy działania, aby wspólnym wysiłkiem kadry zawodowej i rezerwistów zaadaptować wspomniany budynek na dom weterana. Komendant oświadczył, że całym sercem jest za tym, aby nie uległ on zniszczeniu. Po powrocie z Krynicy udałem się do gen. bryg. rez. M. Mazura – prezesa Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP we Wrocławiu, który kategorycznie sprzeciwił się temu. Nie podejmując przy tym żadnej dyskusji na ten temat. Jak wiemy, we władaniu Agencji Mienia Wojskowego we Wrocławiu było sporo budynków, które łatwo i tanio można było wykorzystać na dom weterana. Gdy skontaktowałem się z kolegami, którzy byli razem ze mną w sanatorium, okazało się, że oni również nie uzyskali poparcia dla naszego pomysłu w swoich miejscowościach. W ten sposób nasza inicjatywa rozeszła się po kościach. Obecnie budynek, o którym była mowa, został wyremontowany, prawdopodobnie przez HONOR I ODPOWIEDZIALNOŚĆ Powoli zbliżamy się do końca obecnej kadencji. Przed nami kolejny etap pracy. Już teraz zastanawiamy się nad treścią dokumentów programowych, które niebawem uchwalimy w kołach, a także na szczeblu wojewódzkim i krajowym. Zapewne wiele spraw musimy podjąć, a niektóre z nich na nowo zdefiniować tak, by z pełną odpowiedzialnością wykonać uchwalone zadania. W sferze działań społecznych ważną kwestią jest honor i wartości związane z tym pojęciem. Zastanówmy się, czym tak naprawdę jest dzisiaj honor? Czy nie jest nadużyciem mówienie o nim w odniesieniu do zawodów sportowych, niektórych działań społeczno-politycznych itp.? Honor to z racji naszych specyficznych doświadczeń historycznych pojęcie szczególnie bliskie Polakom. Wieloletnie badania potwierdzają fakt, że głównym elementem konstytucyjnym obraz przeszłości w świadomości historycznej społeczeństwa są tradycje walk zbrojnych, dzieje naszego oręża, czyny bojowe i wielkie dokonania na polach bitew. Tradycje oręża należą więc do zbioru najwyżej cenionych i powszechnie uznawanych wartości patriotycznych, związanych także z honorem. Na przestrzeni wieków słowo to nie zawsze oznaczało to samo. Nieco inne cechy określały człowieka honoru w różnych okresach naszych dziejów. Inaczej postrzegamy go w czasach pokoju i demokracji. Nasze ojczyste dzieje, naznaczone ciągłą walką o niepodległość, związały ściśle pojęcie honoru z obroną ojczyzny i narodowego bytu. Wiele pokoleń Polaków oddało za ojczyznę życie, przelało swą krew. Kiedyś od ludzi honoru żądano przede wszystkim największej ofiary, dzisiaj człowiek honoru to ten, który sprzyja jednoczeniu się świata i troszczy się o nasze wspólne dobro. Nie ulega wątpliwości, że jeśli chcemy uchodzić za ludzi honoru, powinniśmy dbać o środowisko naturalne. Nie należy szukać ludzi honoru tylko wśród tych, którzy zapłacili najwyższą cenę, lecz także wśród osób, które potrafią zachować się honorowo – przyzwoicie w życiu codziennym. Człowiek honoru to właściciel przedsiębiorstwa, który potrafi zadbać o swój zakład, o jego rozwój, o pracowników. To także członek naszego Związku, który dba o to, by systematycznie i bezpiecznie rozwijała się nasza związkowa działalność we wszystkich jej sferach, a zwłaszcza w dziedzinie socjalno-zdrowotnej, wyrazem braku honoru jest natomiast brak troski o przyjaciół i kolegów. Człowiek honoru to także ten, który kształtuje rzeczywistość dla dobra koła i jego członków. To wreszcie każdy działacz społeczny, który odpowiedzialnie wykonuje powierzone mu obowiązki. Pamiętajmy, że honor nie jest dany raz na zawsze. To ciągła, mozolna i codzienna praca z poczuciem odpowiedzialności. Odpowiedzialności dobrze rozumianej i urzeczywistnianej – podstawy naszych sukcesów. Mówimy, że brak odpowiedzialności to nasza choroba narodowa. To prawda. Mówiąc o naszych działaniach, o naszej pracy, możemy stwierdzić, że niczego chyba jednak w strukturach Związku nie brakuje tak bardzo jak poczucia odpowiedzialności. Uczyńmy zatem wszystko, aby honor i odpowiedzialność Związku utrwaliły się w naszych nowych programowych dokumentach przyjętych na kolejną kadencję. Józef LELITO Włochów, i im wydzierżawiony. Jak wieść niesie, górną część tego budynku zajmuje ksiądz prałat... Podsumowując, można stwierdzić, że kadra zawodowa i rezerwy sprzed 1939 r. była bardziej nastawiona prospołecznie i gotowa do niesienia pomocy słabszym kolegom niż my dzisiaj. Nie będę wymieniał ośrodków wczasowych i szpitali, które z ich inicjatywy powstały. Przepraszam, ale my dzisiaj jesteśmy dobrzy w politykowaniu. W niesieniu pomocy innym mamy mierne wyniki. Ze swej strony deklaruję, na ile zdrowie mi pozwoli, że będę namawiał kolegów, aby zorganizować nie tylko jeden dom weterana, ale więcej. Mając w tym względzie dobre rozeznanie, sądzę, że możemy spotkać się z trudnościami prawie nie do pokonania. Obym się mylił. Czesław ŚWIĄTECKI INTERPELACJA NR 2159 do ministra finansów w sprawie nieopodatkowania darowizn na rzecz organizacji pozarządowych Szanowny Panie Ministrze! Od czasu wejścia w życie w 2004 r. nowej ustawy o VAT nie ma możliwości nieodpłatnego przekazywania przez przedsiębiorstwa darowizn rzeczowych na rzecz organizacji pozarządowych. Jest to problem podnoszony przez wielu polityków od czasu jego powstania. Jednym z bardziej znanych przypadków jest sprawa piekarza, który wskutek swoje swojej dobroczynności polegającej na nieodpłatnym przekazywaniu pieczywa przedszkolom został doprowadzony do bankructwa karą nałożoną przez urząd skarbowy. Sądzę, że należy wziąć w tym przypadku pod uwagę fakt, iż dotyczy to organizacji III sektora, które są podstawą funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego i w większości działają non profit. Natomiast przytoczony przypadek niemal wymusza pytanie. Czy jako państwo możemy pobierać podatek od bezpłatnego dokarmiania głodnych dzieci? Czy jako ludzie jesteśmy zdolni do utrzymania sytuacji, w której zgodnie z prawem wycofany ze sprzedaży chleb należy utylizować zamiast nakarmić głodne dzieci? Według wielu opinii, a także stanowiska Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej z 2005 r., kwestia opodatkowania darowizn jest regulowana ustawodawstwem krajowym, a nie ogólnymi przepisami dyrektywy, co oznacza, że decyzje w tej kwestii możemy podejmować samodzielnie, nie naruszając generalnych zasad neutralności i powszechności poboru podatku VAT. W związku z powyższym pytam Pana Ministra: Czy istnieje możliwość zwolnienia darczyńców z podatku od towarów i usług VAT? Poseł Mariusz GRAD www.gwir.pl JAK OKREŚLIĆ ZASŁUGI W „GWiR” nr 9 z września 2008 roku ukazał się artykuł pt.: „Ostatnia droga byłego żołnierza”, autorstwa kolegi Bolesława Janukowicza. Autor przedstawił w nim problemy związane z funkcjonowaniem niektórych cmentarzy komunalnych oraz z pogrzebami organizowanymi z asystą honorową w Warszawie. Omówił również zasady postępowania w przypadku śmierci byłego żołnierza zawodowego. Są to informacje ważne, przekazane jasno, zrozumiale, za co autorowi należą się słowa uznania. Ale jest w artykule akapit, którego treść została ujęta zbyt górnolotnie. Chodzi o następujące zagadnienie – cytuję za autorem: „skład wojskowej asysty honorowej zależny jest od zasług zmarłego żołnierza oraz aktualnych możliwości Batalionu Reprezentacyjnego WP (zazwyczaj ograniczonych)”. No właśnie – „zasługi zmarłego żołnierza”. Ale o jakie to zasługi autorowi chodzi, bo nic więcej nie pisze na ten temat. Czy o: – osiągnięcia w służbie zawodowej, w rezerwie, w pracy społecznej czy pracy w ZBŻZiORWP; – dokonania szczególne w misjach pokojowych; – sukcesy w rozminowywaniu kraju, w budownictwie na rzecz MON lub gospodarki narodowej; – cenne opracowania, książki o tematyce związanej z obronnością kraju. A może jeszcze o coś innego. To, co napisałem, to są tylko moje domysły, które mogą być zupełnie błędne. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą do autora artykułu, aby wyjaśnił nam o jakie to zasługi chodzi. Jak i kto je określa, weryfikuje i przekazuje do DGW. Jaki wpływ na to ma rodzina zmarłego lub upoważniony przez nią organizator pogrzebu. Jak ma w tej sprawie postępować? Według mnie problem jest istotny, a wyjaśniając go, dajemy „odpór” wszelkim domysłom i posądzeniom. Szanownego pana Redaktora Naczelnego „GWiR” uprzejmie proszę o zamieszczenie w miesięczniku mego pytania oraz odpowiedzi na nie autora artykułu, a przede wszystkim o pośredniczenie w tej dyskusji. Władysław PIEKARCZYK Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty Prenumerata „GWiR” Rachunek „sumienia” na przykładzie Organizacji Mazowieckiej Zgodnie z planem posiedzeń Prezydium ZWM ZBŻZiORWP na 2008 r. pragnę przedstawić Szanownym Czytelnikom półroczną analizę poczytności naszego miesięcznika nr 7/2008 w porównaniu do nr 1/2008 opracowaną na podstawie danych: – prenumeracie indywidualnej, rozprowadzanej pocztą, uzyskanych od ZG; – prenumeracie zbiorowej i sprzedaży indywidualnej, prowadzonej przez Biuro ZG; – prenumeracie zbiorowej i sprzedaży indywidualnej, prowadzenie przez Sekretariat ZWM; – liczebności członków Związku w kołach, jakie zostały podane w ich sprawozdaniach rocznych na dzień 31 grudnia 2007 r. W Organizacji Mazowieckiej rozprowadzono ogółem, z wyłączeniem instytucji, organizacji społecznych i VIP-ów, 457 egz. nr 7/2008 naszego miesięcznika, tj. o 27 egz. więcej aniżeli nr 1/2008. Stanowi to wzrost o 6,3%. Do najlepszych pod względem poczytności kół należały: – Koła nr 15, 17, 34, 41, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadał na 2 członków; – Koło nr 49, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadał na 3 członków; – Koła nr 1, 5, 49, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadał na 4 członków; – oraz Koła nr 2, 6, 12, 39, 53, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadał na 5 członków. Spośród tej grupy kół na szczególne wyróżnienie zasługują dwa koła: Koło nr 15, które zwiększyło liczbę prenumerowanych i zakupywanych egz. miesięcznika z 10 (nr 1/2008) do 32 (nr 7/2008) tj. o 320% oraz Koło nr 34, które zwiększyło liczbę prenumerowanych i zakupywanych egz. miesięcznika z 7 (nr 1/2008) do 16 (nr 7/2008), tj. o 267%. Do grupy Kół, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadał od 6 do 10 członków należało 18 Kół, tj. Koła: 4, 7, 9, 11, 13, 19, 22, 23, 28, 30, 31, 33, 35, 36, 38, 54, 64 i 77. W grupie tych Kół wystąpiły zarówno tendencje pozytywne, jak i negatywne. Pozytywne w Kole nr 35, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadł na 7 członków (poprzednio 17) oraz w Kole nr 4, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadł na 10 członków (poprzednio 16). Negatywne w Kole nr 11, gdzie 1 egz. miesięcznika przypadł na 7 członków (poprzednio 4). Jest grupa 25 Kół, gdzie 1 egz. miesięcznika przypada na 11 do 50 członków Koła. Są jednak Koła w których członkowie nie prenumerują w ogóle. Tendencja ta utrzymuje się w tej ostatniej grupie kół od wielu lat. Do tej grupy należą Koła nr: 26, 45, 47, 57, 66 i 67. Uważam, że jest to temat do przemyślenia dla niejednego prezesa i sekretarza Koła w województwie mazowieckim. Panowie, termin prenumeraty na 2009 r. kończy się! Opracował: Mirosław DĄBRZALSKI Pełnomocnik ZWM ZBŻZIORWP ds. „Głosu Weterana i Rezerwisty” NOWE WYZWANIA NIE BÓJMY SIĘ INTERNETU! Wrażenia oraz wnioski wynikające z pierwszych dwóch miesięcy z funkcjonowania na temat portalu internetowego „Głosu Weterana i Rezerwisty” skłoniły mnie do napisania kilku zdań. Dla młodego pokolenia, komputer i internet to „chleb powszedni”. Dlatego pragnę zwrócić się do pokolenia „tzw. leśnych dziadków”, dla których komputer i internet jest czasami „zakazany”. Dlaczego? Otóż dlatego, że boom technologiczny bardzo mocno pogłębił przepaść międzypokoleniową. Skutkiem takiego stanu rzeczy jest niewątpliwie marginalizacja osób starszych. Został odwrócony edukacyjny porządek dziejów, bo młodzi uczą starszych a nie odwrotnie. Stąd też upadek autorytetów i odwrócenie się młodzieży w stronę przeważnie komercyjnych idoli. Ktoś kto nie wygląda jak z reklamy nie może być autorytetem. Młodzi nie wyobrażają sobie, że osoba starsza może nauczyć ich czegoś pożytecznego. Dlatego też staruszkowie czują się niejednokrotnie bardzo osamotnieni. Zajmującę się od wielu lat problematyką szkoleniowo-edukacyjną i spotykam (oraz spotykam) wiele osób starszych, emerytów, rencistów, osoby pracujące, u których chęć do tego, aby się nauczyć czegoś nowego jest ogromna. Pomimo barier czasowych, zdrowotnych, wiekowych, społecznych, fizycznych czy psychicznych osoby te konsekwentnie chodzą na kurs i z uporem zmagają się z nieposłuszną myszką, z kursorem, który gdzieś uciekał, z klikaniem na linki, które nie chciały się otwierać. Najbardziej cieszą, zarówno mnie jak i moich uczniów, sytuacje, kiedy coś się udawało, kiedy założyliśmy własne konto mailowe, kiedy nauczyliśmy się załączać pliki, uruchamiać różne programy. Do wszystkiego dochodziliśmy wspólnie powoli, małymi kroczkami, najbardziej wytrwali wyrażali chęć powtórzenia kursu, utrwalenia sobie wiedzy. Dzisiaj dużo się mówi o uczeniu się przez całe życie (ang. long life learning), które traktuje się jako znak czasu, wymóg, nowy trend w edukacji. Niewątpliwie jest to naturalny życiowy proces wiążący się z potrzebą osiągnięć. To przełamywanie oporu, wewnętrznych psychicznych barier, bo kiedy coś nam się udaje czujemy się młodsi, albo zwyczajnie szczęśliwsi. Nauka nowych umiejętności G³os Weterana i Rezerwisty Listopad 2008 uszczęśliwia, tkwienie w martwym punkcie, obojętność na to, co dzieje się wokół grozi apatią, a w konsekwencji depresją. Dlatego podejmuję hasło, aby wszyscy członkowie oraz sympatycy naszego Związku włączyli się do akcji szkoleń z zakresu nauki obsługi komputera i internetu, które pragniemy zorganizować na łamach czasopisma oraz portalu „Głos Weterana i Rezerwisty”. Komputer oraz internet, to wspaniałe urządzenia, które pozwalają się komunikować na różne sposoby ze światem. Mimo wszystko, nie można zapomnieć o tradycyjnych metodach komunikacji. Nie wyobrażam sobie nie pisać listów długopisem, czy nie wysyłać okazjonalnych kartek urodzinowych, lub imieninowych. Podjęcie tego zadania, to ogromna satysfakcja. Możemy udowodnić, że wiek nie jest barierą, że można pokonać swoje słabości i wiele się nauczyć i dzięki internetowi dorównać młodzieży. Mam nadzieję, że wielu z nas przystąpić do tej akcji. A więc zaczynajmy. Krok pierwszy – odpowiedź na pytanie: Co musimy posiadać aby „wejść” do internetu? Odpowiedź: Musimy posiadać przede wszystkim zestaw komputerowy (stacjonarny lub przenośny -zwany laptopem) oraz zainstalowany w domu telefon. Dotyczy to połączeń przewodowych, chociaż coraz bliższy jest moment, że łączność z internetem będzie tylko bezprzewodowa. W warunkach domowych, aby podłączyć swój komputer do sieci internet i uzyskać dostęp do tysięcy serwisów informacyjnych (tzw. serwerów WWW), musimy posiadać dodatkowo modem. Modem jest specjalną przystawką do komputera, która pozwala, m.in. wysyłać wiadomość, przesłać pliki komputerowe i połączyć się z siecią internet. Krok drugi: Jaki trzeba mieć komputer aby „wejść” do internetu? Każdego dnia słyszymy o kolejnych nowinkach technicznych w branży komputerowej. Kuszeni megahercami, prędkością pracy (reklamą bądź promocją) – dajemy się nabrać na zakup nowego komputera w sklepie. Czy tak naprawdę potrzebny nam nowy superkomputer? Podstawowe parametry jakimi można opisać komputer, to typ i prędkość procesora, wielkość pamięci operacyjnej RAM, prze- List otwarty www.gwir.pl pustowość magistrali danych, typ i prędkość (oraz ilość pamięci) karty graficznej, pojemność twardego dysku. Są jeszcze inne, ale te nam w zupełności wystarczą. Wiele osób kupuje nowy komputer, nie zastanawiając się, czy potrzebują szybszej maszyny. Pomijam tutaj graczy, osoby przetwarzające skomplikowaną grafikę, itp. Mówię o przeciętnym „Iksińskim” – wstającym rano, pijącym kawę i przeglądającym strony internetowe, sprawdzającym pocztę. Nasz „Zieliński”, tak naprawdę nie robi nic poza tym, ale skuszony reklamą kupił wypasioną maszynę dla gracza. Procesor w jego komputerze nudzi się straszliwie. Zadziałała magia megaherca. Tymczasem dla Iksińskiego w zupełności wystarczy komputer z procesorem Pentium III i prędkości około 1 GHz. Do tego około 512MB pamięci RAM. No tak, tylko skąd wziąć taki sprzęt? Nikt go już nie produkuje. Okazuje się, że jednak można go kupić i to za całkiem rozsądne pieniądze. To sprzęt poleasingowy. Wiele firm ze względu na rozmaite przepisy podatkowe – dokonuje wymiany parku maszynowego tuż po zakończeniu jego amortyzacji. Najczęściej można kupić poleasingowe komputery które mają 2-3 lata. Boom na takie komputery zaczął się wraz z wstąpieniem naszego kraju do Unii Europejskiej. To stamtąd pochodzą niemal wszystkie. Ktoś powie – eeee, używane, zaraz się popsuje. Awarię może mieć, również nowy sprzęt. A co ciekawe – sprzęt poleasingowy ma rękojmię sprzedawcy (czasem również gwarancję) – sprzedażą zajmują się bowiem polskie firmy, które sprowadzają takie komputery. Dlatego w tej dziedzinie pragniemy również Państwu pomóc. Kończąc pragnę stwierdzić, że internet staje się coraz popularniejszy, coraz mniej osób ogląda telewizję, czy słucha radia. Medium jakim jest internet staje się coraz silniejsze i z dnia na dzień wzrasta jego potencjał marketingowy. Kwestią czasu jest to, że ludzie wszystko będą mieli w internecie, nie będą musieli czekać na wieczorne wiadomości, ponieważ w każdej chwili będą mogli włączyć komputer i wiadomości przeczytać. Kwestią czasu jest to, że internet stanie się jedynym potężnym i liczącym się medium na świecie. Powodów, dla których tak po prostu stać się musi, nie trzeba wymieniać. Dlatego włączmy się do coraz liczniejszej grupy internautów. – Serdecznie zapraszamy! Miłosz BIAŁY w obronie generała Nie! – nienawiści i zakłamaniu historii Są wartości w tradycji naszego narodu o szczególnym znaczeniu moralnym. To one były motywem walki i czynu wielu pokoleń Polaków w trudnych latach naszej przeszłości. Tymi wartościami jest patriotyzm, umiłowanie Ojczyzny i żołnierski honor. A, niestety, są ugrupowania i politycy, którzy upowszechniają krzywdzące oceny o kombatantach, żołnierzach LWP walczących na froncie wschodnim ze śmiertelnym wrogiem. Dziś wysuwane są zarzuty, iż walczyli oni, ba, byli na usługach obcego mocarstwa, w imię interesów nie naszych, nie polskich. Czyżby czynny udział żołnierzy w odbudowie Polski z ruin i popiołów też miał służyć nie nam, ludziom zamieszkałym między Bugiem i Odrą? Pomawianie nas, wielu żołnierskich pokoleń, o brak patriotyzmu jest po prostu haniebne. Bo przecież wciąż służymy Polsce; tak było zawsze, w czasie wojny i po wojnie. Nasz imperatyw i nasze motywacje do czynnego udziału w działalności społecznej to właśnie wyraz żołnierskiego honoru, którego nam nikt nigdy nie może odebrać. Wymownym przykładem manipulacji historią i podsycanej nienawiści jest trwający proces przeciwko Generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu i innym żołnierzom LWP. Nie bacząc na prawdę, już historyczną, ówczesne uwarunkowania polityczne, sytuację w kraju, realne zagrożenia dla bytu narodowego, widmo wojny domowej i interwencji armii Układu Warszawskiego, postawiono zarzut kierowania zorganizowanym związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym. Nie bierze się pod uwagę faktu, że znaczący procent Polaków uważa, że stan wojenny w zaistniałej sytuacji był op- tymalnym rozwiązaniem ratującym nas, Polaków, przed tragedią narodową o wielowymiarowych konsekwencjach światowych. Ci, którzy wykazują taką zapiekłą nienawiść do autorów stanu wojennego, godzącą także w wartości chrześcijańskie, nie przyjmują do wiadomości, że stan wojenny być może wielu z nich uratował przed najgorszym, co mogło ich spotkać. Zamiast zająć się dziś rozwiązywaniem wielu palących spraw społeczno-gospodarczych i problemami polskiej biedy, zajmują się trudną przeszłością i to w sposób wybiórczy, selektywny, chcąc ją pisać na nowo. Nie trzeba być jej znawcą, by dostrzec tendencyjność i manipulację historią. Przemilcza się przykładowo zbrodnie popełnione w imieniu II Rzeczypospolitej. Znany jest fakt zbrodni na żołnierzach GL w lipcu 1943 roku pod Borowem. Zginęło wówczas 17 osób zaproszonych rzekomo na rozmowy w sprawie wspólnej walki z okupantem hitlerowskim. A robotnicy i chłopi polegli od kul wojska i policji w latach 1923-1938? Blisko cztery tysiące więźniów politycznych, w tym z Centrolewu, skazanych w tzw. procesie brzeskim, do dziś nie może doczekać się rehabilitacji. Panowie bracia! Wasze bojowe, ideologiczne hufce wylewają z siebie potoki nienawiści do tych, którym dane było pracować i służyć Polsce w latach 1944-1989, uznawanej niemal przez cały świat. Ruszyli też na pomoc w tych niecnych działaniach również ci, którzy sprawują władzę. Na wielu z nich głosowaliśmy w ostatnich wyborach do Sejmu. Przykre to, ale prawdziwe. Im też trudno przyjąć do wiadomości i zrozumieć, że Generał Jaruzelski był inicjatorem Okrągłego Stołu. To On, Jego determi- www.gwir.pl Listopad 2008 nacja i patriotyzm, stworzył przesłanki wkroczenia Polski na drogę demokratycznych przemian umożliwiających później integrację ze strukturami europejskimi. Gdyby nie Jego usilne zabiegi i wola, mogły być podjęte groźne, dramatyczne działania obfitujące w rozlew bratniej krwi. Zemsta i nienawiść to jakże niskie pobudki będące cechą ludzi małych. Nie będzie zgody tysięcy kombatantów, żołnierzy LWP, weteranów walki o wolną Polskę i tych wszystkich weteranów pracy, którzy niemal od podstaw budowali wiele polskich miast i wznosili zakłady, fabryki, jakich w Polsce przedwrześniowej w ogóle nie było, a dziś kolejne rządy je prywatyzują. Na poniżanie ludzi honoru, naszego G³os Weterana i Rezerwisty honoru, godności Generała Jaruzelskiego, który miał żołnierską odwagę podjąć trudną decyzję. Była to decyzja słuszna, tym razem przed szkodą, ratująca kraj, naszą Ojczyznę, Polskę, przed zagładą. Ten proces, naszym zdaniem, zapisze się w historii jako akt hańby tych, którzy go inspirowali. Uczestnicy spotkania zorganizowanego z okazji 65. rocznicy bitwy pod Lenino Wrocław, 10 października 2008 roku Żołnierski protest W środowiskach masowego przekazu, a szczególnie w ostatnich dniach, dużo się mówi i pisze o wydarzeniach stanu wojennego z 13 grudnia 1981 r. stosując różną interpretację. Ale to, co miało miejsce w „Kropce nad i” w TVN24 w rozmowie z p. Moniką Olejnik wobec wielomilionowej rzeszy telewidzów przechodzi ludzkie pojęcie. Dotyczy to rzecznika praw obywatelskich pana Janusza Kochanowskiego, który to nazwał pana generała Wojciecha Jaruzelskiego zbrodniarzem (sic!) żądając natychmiastowego wymiaru kary i degradacji do stopnia szeregowego. I zresztą nie tylko on. Przecież i pan Janusz Kurtyka – prezes IPN, mający w okresie stanu wojennego zaledwie 21 lat, wypowiadał się na łamach „Super Expressu” nawołując do rozliczenia zbrodniarzy. Te wypowiedzi są nie tylko i haniebne, ale sugerujące sądowi, jaki powinien być wyrok. My, członkowie (w tym i kombatanci) Koła nr 15 Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego w Warszawie jesteśmy tym oburzeni i wstrząśnięci. Pan Kochanowski zajmuje wysokie stanowisko zaufania społecznego i nie powinien w żadnym wypadku w wystąpieniach oficjalnych wydawać „prywatnych” sądów choćby po to, aby przypodobać się jakiejś opcji politycznej. Jeżeli pełni się funkcję z mandatu społecznego należy zachować dystans i umiar oraz pamiętać o tym, co powiedziało się obejmując to zaszczytne stanowisko – bezstronność. Uważamy, że kiedy mają miejsce tak haniebne wypowiedzi, krzywdzące zasłużonych ludzi nie wolno nam milczeć. Oto przed składem sędziowskim, który byłby odpowiedni do osądzania pospolitych kryminalistów, tłumaczy się dzisiaj pierwszy prezydent demokratycznej, wolnej Rzeczypospolitej Polskiej – pan gen. Wojciech Jaruzelski, oskarżony wraz z innymi byłymi generałami i politykami okresu PRL-u o wprowadzenie przed 27 laty stanu wojennego. Jest to bezprecedensowe wydarzenie, przynoszące Polsce wstyd, bowiem sędziwy, schorowany człowiek, z godnością polskiego oficera STANOWISKO Koła nr 6 im. Żołnierzy 2 Armii WP Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego przy Dowództwie Garnizonu Warszawa z dnia 9 października 2008 r. W przeddzień (24.09.08r.) drugiego dnia procesu tzw. autorów stanu wojennego, czołowi politycy Platformy Obywatelskiej (Zbigniew Chlebowski i Sebastian Karpiniuk) podczas telewizyjnej konferencji prasowej (TVN-24) poinformowali polskie społeczeństwo, że złożyli do marszałka Sejmu projekt ustawy dotyczącej radykalnego obniżenia emerytur byłym funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa i oficerom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, wymieniając generałów: Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka, Floriana Siwickiego i Tadeusza Tuczapskiego. Zarówno wspomniany projekt ustawy PO, jak i akt oskarżenia sporządzony przez prokuratora z Instytutu Pamięci Narodowej z inicjatywy Prawa i Sprawiedliwości, który został odczytany w Sądzie Okręgowym w Warszawie 12 września br. dotyczy wszystkich członków WRON, w tym również byłego dowódcy związku taktycznego (Zgrupowania Jednostek Zabezpieczenia Ministerstwa Obrony Narodowej), w którym służyliśmy, a obecnie członka naszego Koła pułkownika Tadeusza Makarewicza. Co prawda płk Makarewicz aktem oskarżenia tzw. autorów stanu wojennego nie został objęty, ale wiemy, że nasz serdeczny Przyjaciel i Kolega przeżywa ten fakt podobnie, jak Jego przełożeni siedzący dzisiaj na ławie oskarżo- znosi upokorzenie ze strony tych, którzy ani jednej kropli krwi nie przelali za Polskę. Zastanówmy się, co by się stało, gdyby przed Bożym Narodzeniem 1981 roku Polskę rozjechały czołgi radzieckie, enerdowskie i czeskie? Nie oszukujmy się, my żołnierze pełniący służbę w tym czasie mieliśmy pełną świadomość, że te armie tylko na to czekały. To, że nie doszło do tej tragedii zawdzięczamy decyzji pana gen. Jaruzelskiego, który w sposób właściwy dokonał przegrupowania naszych wojsk na terenie kraju, dając do zrozumienia naszym sąsiadom, że ich interwencja jest zbędna, a tym samym nie dopuścił do powtórki historii węgierskiej i czeskiej. Chyba sobie nie trudno wyobrazić, że gdyby doszło do starcia ze sobą tych sił zginęłoby nie dziewięciu Polaków, ale dziesiątki żołnierzy i cywilów. Dlatego wstrzymajmy się z obraźliwymi epitetami i przedwczesnym osądem. Bądźmy cierpliwi i wysłuchajmy tego, co ma do powiedzenia pan gen. Jaruzelski i pozostali członkowie WRON-u oraz na decyzję niezawisłego sądu. Członkowie Koła nr 15 ZBŻZiOR WP w Warszawie nych. Natomiast projekt ustawy PO dotyczy Pana Makarewicza z tego tytułu, że był członkiem WRON. Wiemy, że Pan Panie Pułkowniku ciężko, bo podwójnie, te fakty przeżywa. Współczujemy Panu, jesteśmy z Panem, będziemy nadal Pana wspierać. Jesteśmy zdania, że wspólnie ten stres pokonamy łagodniej, chociaż jesteśmy świadomi, że nie będzie to takie łatwe. Warto w tym miejscu podkreślić, że projekt ustawy PO nie tylko dotyczy członków WRON, ale także – co ujawnił poseł Janusz Zemke (,,Trybuna’’ nr 228 z 29 września br.), który go czytał – mają zamiar radykalnie obniżyć emerytury m. in. byłym funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa i byłym żołnierzom Zwiadu Wojsk Ochrony Pogranicza, Wojskowej Służby Wewnętrznej, Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz innym służbom Sił Zbrojnych prowadzącym działania operacyjno-rozpoznawcze lub dochodzeniowo-śledcze itp. W konsekwencji zapisów tego projektu ustawy bardzo dużo osób, które pobierają dziś emerytury mundurowe mogłyby otrzymywać świadczenia w wysokości 300 zł. brutto miesięcznie. Jest to prymitywna zemsta polityczna prawicy, małych ludzi, którzy licytują się kto więcej przyłoży ,,komuchom’’ (chociaż wówczas takich nie było, był tylko realny socjalizm), kto zaskoczy i zaszokuje polskie społeczeństwo, wyborców itd. Mamy nadzieję, że zasady cywilizacyjne współczesnego świata: nie ma odpowiedzialności zbiorowej i prawo nie działa wstecz oraz artykuł 2. Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, który brzmi:,, Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej’’, przemówią do rozumu naszym prześladowcom. Trzeba zaznaczyć, że wredny atak na Generała Jaruzelskiego i członków WRON oraz pozostałych byłych żołnierzy zawodowych spotyka się z negatywnym odbiorem G³os Weterana i Rezerwisty Listopad 2008 znaczącej części naszego społeczeństwa. Byli żołnierze zawodowi, absolwenci Podoficerskiej Szkoły Zawodowej im. Rodziny Nalazków w Elblągu wysłali ,,List otwarty do posłów i senatorów Platformy Obywatelskiej’’, członkowie Prezydium Zarządu Głównego Związku Żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego opublikowali w ,,Trybunie’’ nr 231 z 2 października br. list pt: ,,Nie dzielcie żołnierzy’’, Zarząd naszego Koła skierował do ,,Trybuny’’ w dniu 2.10.08r. i ,,Przeglądu’’ w dniu 6.10.08 r. z prośbą o umieszczenie słów otuchy dla gen. Jaruzelskiego i członków WRON. Trzeba dodać, że Generała bronią były prezydent Aleksander Kwaśniewski na łamach ,,Przeglądu’’ nr 41 z 12 października 2008 r. i redaktor naczelny tego tygodnika Jerzy Domański i wielu czytelników indywidualnych ,,Trybuny’’ i ,,Przeglądu’’ oraz Sergio Romano (były ambasador Włoch w Moskwie i czołowy publicysta polityczny) w ,,Corriere della Sera’’, Jaś Gawroński (włoski eurodeputowany i były rzecznik premiera Włoch) i Joachin Navarro- www.gwir.pl Valls (rzecznik prasowy Jana Pawła II) na łamach tej samej gazety oraz Arne Jorgens (były sekretarz generalny Norweskiej Partii Komunistycznej) na łamach ,,Aftenposten’’. Panie Pułkowniku, jak Pan widzi członków WRON nie tylko my bronimy, ale również znaczący ludzie Europy. Bądźmy dobrej myśli, nie uda się nieudacznikom od nierozwiązywania nabrzmiałych problemów społecznych i gospodarczych zafałszować historii i życiorysów członków WRON. Oni tymi aktami chcą przykryć tę nieudoloność i odciągnąć uwagę ludzi od spraw ważnych. Będziemy Was bronić cywilizacyjnymi metodami na tyle, na ile nas tylko będzie stać. Bądźmy dobrej myśli Panie Pułkowniku. Życzymy Panu i Pańskiej rodzinie wytrwałości i dobrego zdrowia. A w przeddzień 65 rocznicy Bitwy pod Lenino dziękujemy Panu za skuteczną walkę z okupantem hitlerowskim na całym szlaku bojowym od Mierei do Łaby. Z ŻYCIA ZWIĄZKU Długo oczekiwane spotkanie z gen. dyw. Adamem Rębaczem, prezesem Zarządu Głównego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP, odbyło się 18 września 2008 r. w Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Krakowie. Uczestniczyli w nim członkowie Prezydium Zarządu Wojewódzkiego, prezesi kół ZBŻZiORWP oraz kilku kombatantów. Spotkanie prowadził kol. Zdzisław Zwierzyna, prezes krakowskiej organizacji, który w serdecznych słowach powitał gen. A. Rębacza oraz przybyłego na spotkanie płk. dypl. Krzysztofa Kondrata, szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Krakowie. Prezes Zarządu Głównego rozpoczął spotkanie od przywitania się ze wszystkimi uczestnikami. Zapoznał ich z zasadniczymi zagadnieniami, nad którymi pracuje obecnie ZG, a także z problematyką związaną z bieżącą działalnością naszej organizacji. Stwierdził, że spotkania i rozmowy z członkami Związku w terenie są ogromnie ważne. Pozwalają bowiem zapoznać się z warunkami oraz z problemami, z jakimi borykają się zarządy terenowe, a także wyrobić sobie zdanie o całokształcie działalności naszego stowarzyszenia. Podkreślił, że ważnym przedsięwzięciem było podpisanie porozumienia o współpracy między Ministrem Obrony Narodowej i Związkiem Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP. Poza tym świadczy o tym, że obecne kierownictwo MON przywiązuje dużą wagę do wspólnych działań dotyczących obronności państwa, a także zrozumienie dla społecznej pracy naszej organizacji. Dużo uwagi poświęcił problematyce socjalno-zdrowotnej. W tej kwestii wyraził zadowolenie, obecne bowiem kierownictwo MON jest przychylnie ustosunkowane do naszej organizacji, a to pozwala na pełną realizację statutowych postanowień. Ponadto, ważny jest fakt, że odpowiednie resorty wysyłają do naszego Związku (jako jedynej tego typu organizacji) do konsultacji projekty inicjatyw organizacyjnych i legislacyjnych, dotyczących środowisk byłych żołnierzy zawodowych i ich rodzin. Istotnym zadaniem ZG jest dążenie do zmiany niekorzystnej dla nas ustawy emerytalno-rentowej oraz zniesienia ograniczeń związanych z możliwością dodatkowego zarobkowania. Na powyższy temat prezes wystąpił do marszałka sejmu i właściwych ministrów. Przypomniał, że obecnie średnia emerytura wynosi ponad 2400 złotych, a renta inwalidzka ponad 2300 złotych. Dla zwolnionych przed 31 grudniem 1998 roku świadczenia te są mniejsze o 416 złotych w stosunku do zwolnionych po 1 styczniu 1999 roku. Mitem są powtarzane często w środowisku cywilnym, informacje o wysokich emeryturach i rentach kadry zawodowej. Z podsumowania 2007 roku wynika, że mimo ubożenia emerytów i rencistów nie są w pełni wykorzystywane fundusze, jakim dysponuje WBE na zapomogi. Nie dotyczy to Krakowa. Najgorzej przedstawia się sytuacja w służbie zdrowia. Świadczy o tym utrudniony dostęp do lekarza pierwszego kontaktu i specjalisty, długi okres oczekiwania na leczenie sanatoryjne i często brak środków finansowych na wykupienie ciągle drożejących lekarstw. Nieco lepiej funkcjonuje opieka paliatywna. W ubiegłym roku objęto nią prawie 1 200 osób. Przygotowywane jest rozporządzenie MON w sprawie pomocy socjalnej – w związku z tym będą nowe zasady przyznawania pomocy specjalnej. Poza tym zostanie zwięk- szony fundusz z 0,5 do 0,6%. Podejmowane są prace w celu przywrócenia do działania komisji socjalnych przy WBE. Zgodnie z życzeniem naszych członków jest rozpatrywana możliwość zorganizowania domu pomocy społecznej i pozyskania w tym celu stosownych obiektów. Nie stwierdza ono większych problemów mieszkaniowych oraz we współpracy z WAM. Ważną rolę odgrywa działalność organizacji pożytku publicznego w tym Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym. Nie bez znaczenia są zwiększające się wpłaty dokonywane z odpisów 1% od podatku. Korzystną funkcję spełni fundusz przyznawany przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Zarówno MON, jak i MPiPS uważają, że jesteśmy organizacją wiarygodną, a zatem nie widzą przeszkód w przydzielaniu środków na naszą działalność. www.gwir.pl Dla zwiększenia efektywności działania nasza organizacja powinna podjąć współpracę z innymi organizacjami pożytku publicznego działającymi na różnych szczeblach. We współpracy z organami administracji publicznej i specjalnej nie ma większych problemów. Celowe jest jednak dalsze rozwijanie tej współpracy, zwłaszcza z dowództwami jednostek i instytucji wojskowych, a także organizacjami pozarządowymi. Na zakończenie obszernego wystąpienia generał zaapelował o właściwe organizowanie zebrań sprawozdawczo-wyborczych i typowanie chętnych do pracy społecznej oraz odpowiedzialnych kandydatów do władz związkowych. Wśród wypowiedzi i pytań zgłaszanych przez uczestników spotkania, m.in. kolegów: Zdzisława Zwierzyny, Wilhelma Palarskiego, Jana Grzybka, Andrzeja Ledkiewicza, Henryka Mientkiewicza i Jana Kopera, dominowały sprawy dotyczące: zmiany statutu Związku, emerytur i rent, trudności z organizowaniem pogrzebów, małej liczby członków naszych Związku we władzach terenowych, odpłatności za korzystanie z pomieszczeń, mianowania na wyższe stopnie wojskowe, medali za zasługi dla Związku oraz sporadycznego udziału członków ZG w zebraniach i spotkaniach organizacji terenowych. Na wszystkie pytania i poruszane problemy dostojny gość udzielił wyczerpujących odpowiedzi. Oto w dużym skrócie ich treść: – nad zmianą statutu Związku pracuje specjalna komisja powołana w Zarządzie Głównym ZBŻZiORWP; – w sprawie emerytur i rent wystąpiono z wnioskiem o zmianę ustawy i wprowadzenie zasad rewaloryzacji płacowej; – trudności w organizowaniu pogrzebów zgodnie z ceremoniałem wojskowym, są związane z uzawodowieniem jednostek wojskowych i w związku z tym, brakiem możliwości wystawiania asyst honorowych i orkiestr przez komendy garnizonu; – kandydatów do władz terenowej administracji publicznej, należy uzgadniać ze wszystkimi organizacjami służb mundurowych. W ZG dąży się do zorganizowania federacji służb mundurowych, która będzie miała większe możliwości oddziaływania w wielu sprawach dotyczących naszego środowiska; – sprawy opłat za korzystanie z pomieszczeń należy uzgadniać z rejonowymi zarządami infrastruktury i wojewódzkimi sztabami wojskowymi; – w sprawie mianowań na wyższe stopnie wojskowe wiążąca jest decyzja Trybunału Konstytucyjnego. W tym przypadku musi nastąpić zmiana ustawy emerytalnej; – w sprawie rewaloryzacji emerytur i rent, wiążąca jest decyzja Trybunału Konstytucyjnego. W tym przypadku, musi być zmiana ustawy emerytalnej; – odnośnie do przygotowania medali ze wstążkami, będą uwzględnione propozycje członków; – na spotkania w terenie ZG otrzymał ostatnio 192 zaproszenia. Nie jesteśmy w stanie wszędzie pojechać. Ponadto brakuje środków finansowych na przejazdy. Na spotkaniu gen. Rębacz omówił szczegółowo problematykę interesującą związkowców. Krakowska organizacja jest w pełni usatysfakcjonowana spotkaniem. Serdecznie dziękuje p. Prezesowi za przybycie, udzielenie wyczerpujących informacji o działalności Związku oraz życzy realizacji zamierzeń zaplanowanych przez ZG ZBŻZiORWP. Zdzisław KICA Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty WE WROCŁAWIU POWSTAŁO NOWE KOŁO NASZEGO ZWIĄZKU W październiku br. z inicjatywy znanych społeczników, członka Prezydium Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP st. chor. sztab. (r) Adama Chodaczyńskiego oraz mjr (r) Mieczysława Łukaszuka i Adama Wojtaszewskiego, powstało we Wrocławiu nowe Koło Związku przyjmujące nazwę „Koło Środowiskowe Gaj”. Koło liczy „na otwarciu” czternastu członków. Wybrano skład Zarządu, którego prezesem został st. chor. sztab. (r) Adam Wojtaszewski, a członkami mjr (r) Kazimierz Zagrodnik i st. chor. sztab. (r) Mirosław Jurkiewicz. Koło urzęduje w siedzibie Rady Osiedla Gaj przy ul. Krynickiej we Wrocławiu. Działalność będzie ukierunkowane na współpracę z organizacjami i środowiskiem byłych żołnierzy zawodowych, przede wszystkim w dzielnicach Huby, Tarnogaj i Gaj. Zarząd Koła jest pełen atrakcyjnych inicjatyw, m.in. będzie organizować przedsięwzięcie o charakterze informacyjno-intelektualnym, kulturalnym, turystycznym i sportowo-rekreacyjnym, nie zapominając o pomocy socjalno-zdrowotnej dla potrzebujących. Do końca bieżącego roku, przewiduje się podwojenie liczby członków Koła. Zarządowi „Koła Środowiskowego GAJ” wszyscy członkowie Wrocławskiej Organizacji Związku życzą sukcesów w realizacji tak pięknych zamierzeń na rzecz naszego środowiska byłych żołnierzy zawodowych Mieczysław PUDELEWICZ W Krakowie już wybory w Kołach Zgodnie z § 57 Statutu Związku w Kole nr 7 ZBŻZiORWP działającym przy WKU KrakówPodgórze, odbyło się zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Jego celem był wybór nowego zarządu oraz innych organów związkowych zgodnie ze statutem. Oprócz stałych członków w zebraniu uczestniczyli goście: prezes Zarządu Wojewódzkiego mjr rez. Zbigniew Zwierzyna i ppłk Jarosław Żebrowski – wojskowy komendant uzupełnień Kraków-Podgórze. Zebranych powitał ustępujący prezes Zarządu kol. Włodzimierz Wielogórski, który dokonał podsumowania działalności Koła w okresie ostatnich 4 lat. Na zakończenie podziękował za dobrą współpracę i zaufanie. Złożył również serdeczne życzenia owocnych obrad i sukcesów dla przyszłych, nowo wybranych członków Koła. W części oficjalnej mjr rez. Zbigniew Zwierzyna dokonał uroczystego wręczenie odznaczeń i wyróżnień zasłużonym członkom Koła, a ppłk Jarosław Żebrowski przedstawił planowane zmiany w ustawie o powszechnym obowiązku służby czynnej RP oraz przepisach o zasadach zaopatrzenia żołnierzy służby czynnej, żołnierzy rezerwy i ich rodzin. Po części oficjalnej rozpoczęły się wybory. Przewodniczącym zebrania Na zebraniu wyjazdowym w Modlinie Koło nr 39 ZBŻZiORWP w Warszawie, w ramach ogólnego zebrania, zorganizowało wyjazdowe spotkanie do Muzeum Kampanii został kol. Jerzy Sendra. Na protokolanta wskazano kol. Stanisława Cichosza. Po przedstawieniu przez prowadzącego zebrania statutowych zasad oraz programu wyborów rozpoczął się wybór kandydatów do zarządu i poszczególnych komisji. Powołane komisje ukonstytuowały się i rozpoczęły swoją działalność. Nowo wybrani członkowie władz Koła nr 7 Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP przy WKU Kraków-Podgórze prezes Zarządu Koła – kpt. rez. Zbigniew Hetmańczyk, zastępca prezesa Zarządu – ppłk rez. Jerzy Sendra, sekretarza Koła – st. sierż. sztab. rez. Stanisław Cichosz, skarbnik – Antoni Socha, przewodniczący Komisji Rewizyjnej – płk rez. Jerzy Rogowski, zastępca przewodniczącego Komisji Rewizyjnej – płk rez. Michał Hahenszmidt, sekretarz Komisji Rewizyjnej – kol. Barbara Lankhamer. W głosowaniu wyłoniono również kandydatów na wojewódzki zjazd delegatów Związku; Włodzimierza Wielogórskiego, Zbigniewa Hetmańczyka i Zdzisława Czepczarza. Przewodniczący Komisji Uchwał i Wniosków kol. Jana Kijora odczytał treść uchwały, w której zawarto założenia i wskazówki do działalności nowo wybranego Zarządu Koła nr 7. Uchwała została przyjęta jednogłośnie. Na zakończenie zebrania nowo wybrany prezes Zarządu kol. Hetmańczyk podziękował wszystkim zebranym za zaufanie, a przewodniczącemu zebrania za sprawne jego prowadzenie. Zobowiązał się wykonać wszystkie zadania wynikające z uchwały oraz statutu. Stanisław CICHOSZ Wrześniowej i Twierdzy Modlin. W wyjeździe wzięło udział 45 członków Koła (komplet miejsc w autokarze). Podczas jazdy autokarem prezes Koła płk Jan Gazarkiewicz serdecznie powitał uczestników wycieczki i wyraził satysfakcję z tak licznego udziału kolegów. Przedstawił też bieżące dokonania Zarządu Koła. W drodze do Modlina, autokar zajechał do Kazunia. Tutaj dzięki dowódcy 2 Mazowieckiej Brygady Saperów, płk. Waldemara G³os Weterana i Rezerwisty Zakrzewskiego, zorganizowano pokaz nowoczesnego sprzętu saperskiego znajdującego się na wyposażeniu Brygady. Pokazano m.in.: robot inspektor - urządzenie do rozpoznawania, przenoszenia, neutralizacji ładunków niebezpiecznych; trał przeciwminowy lekki „Bożena” - przeznaczony do powierzchniowego oczyszczania z min w warunkach bojowych i pokojowych; transporter rozpoznania inżynieryjnego TRI - umożliwia rozpoznanie pól minowych, przeszkód wodnych i rejonów przepraw; ubranie EOD-8 - przeznaczone do zapewnienia ochrony osobistej służbom pirotechnicznym, w czasie wykonywania czynności związanych z neutralizacją bomb oraz ładunków wybuchowych; wykrywacz metali HS-3 „Smentek”. Ogromnym zainteresowaniem „starych wiarusów” cieszył się pokaz tresury plutonu psów, przeznaczonych do wyszukiwania materiałów wybuchowych w pojazdach, bagażach i pomieszczeniach. Duże wrażenie i podziw wywołał pokaz praktyczny przeszukiwania. Każde wykrycie materiału wybuchowego przez psa nagrodzone zostało rzęsistymi brawami widzów i „łakociami” przez ich treserów. W Brygadzie jest pluton psów - 16 sztuk. Warto dodać, że aktualnie 3 psy pełnią służbę bojową w Afganistanie. w Kazuniu do uczestników wycieczki dołączył płk Władysław Wyruch, twórca i dyrektor Muzeum Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin. Wykorzystując czas przejazdu z Kazunia do Modlina w bardzo ciekawy sposób opowiedział o historii Modlina i jego bohaterach. Do budowy twierdzy „Modlin” przystąpiono w 1807 r. na polecenie Napoleona Bonapartego, który przebywał w tym rejonie w listopadzie 1806 r. w pościgu za armią prusko-rosyjską. W czasie II wojny światowej, załoga Modlina nawiązała styczność z nieprzyjacielem 11 września 1939 r. Od tej chwili Twierdza była bezustannie bombardowana przez artylerię i lotnictwo. Pełniący obowiązki dowódcy Modlina gen. Wiktor Thomme, podjął 29 września decyzję o kapitulacji. Uznał, że dalsza obrona jest bezcelowa zarówno z braku amunicji, żywności, wody jak i głównie wobec świadomości, że nastąpiła całkowita klęska armii polskiej i opanowanie całego kraju przez Listopad 2008 nieprzyjaciela. W obronie Modlina zginęło 1700 żołnierzy, z czego 700 żołnierzy spoczywa na Powązkach, 600 na cmentarzu w Zakroczymiu i około 400 na innych cmentarzach. Zwiedzanie Twierdzy rozpoczęto od cmentarza założonego jeszcze w okresie wojen napoleońskich. Jest on też miejscem pochówku żołnierzy I i II wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej. Jest tutaj pochowanych też 2 500 żołnierzy niemieckich. Jest też miejscem wiecznego spoczynku pierwszego polskiego komendanta Modlina płk. Edwarda Malewicza. Był on komendantem w latach 1918-1924. W następnej kolejności zwiedzano: koszary obronne (długość ok. 2 500 m), stanowisko dowodzenia obroną Modlina w 1939 r. redutę „Napoleona”, prochownię z 1900 r., tzw. bloki carskie, i cel wycieczki - Muzeum Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin. Muzeum mieści się w bardzo ciekawym miejscu – w działobitni gen. Dohna z 1830 r. Warto odnotować, że Muzeum powstało tylko dzięki grupie miłośników historii, a w szczególności jego dyrektorowi płk. Władysławowi Wyruchowi, który jest osobą nietuzinkową. W Muzeum można zobaczyć eksponaty będące świadectwem militarnych dziejów 1939 r., uzbrojenie i sprzęt wszystkich rodzajów wojsk, mundury, ekwipunek żołnierski, sztandary, ordery, odznaczenia, mapy, plany itp. Jedną salę poświęcono gen. Wiktorowi Thomme - dowódcy obrony Modlina we wrześniu 1939 r. Dwie sale przeznaczone na plansze z przebiegiem Kampanii Wrześniowej, oraz prezentujące w gablotach uzbrojenie polskie, niemieckie i radzieckie. W jednej z sal znajduje się najcenniejszy eksponat Muzeum - polski ckm. wz. 30 „Brohwing” z celownikiem do zwalczania celów powietrznych. Zwiedzanie muzeum zakończyło się wpisem do księgi pamiątkowej i podpisami wszystkich uczestników. Prezes Koła w serdecznych słowach podziękował płk. Władysławowi Wyruchowi za zaproszenie i osobiste zaangażowanie się, aby o ogóle przyjazd członków Koła do Kazunia i Modlina mógł się odbyć. Dzięki przyjazdowi do Twierdzy Modlin pierwsi mogliśmy poznać ślady innej historii, odległej, ale jakże kształtującą społeczną pamięć o przeszłości Turniej w Piątnicy Na strzelnicy w podłomżyńskiej Piątnicy odbył się Turniej Strzelecki o Puchar Prezesa Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP z okazji Święta Wojsk Lądowych. O historycznej dacie 12 września 1683 roku wspomniał prezes Koła nr 2 mjr rez. Ryszard Matuszewski. W turnieju uczestniczyło 60 osób. Drużynowo I miejsce zajęli członkowie Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Policyjnych z Łomży, II miejsce zdobyło Koło nr 2, a III – Koło nr 1 ZBŻZiORWP z Łomży, IV natomiast zdobyło Koło nr 3 w Zambrowie. www.gwir.pl oraz świadomość historyczną, dumę i godność narodową. Dziękując, wręczył płk. Wyruchowi książkę wraz z dedykacją od Koła nr 39. Udając się do autokaru uczestnicy wycieczki dzielili się swoimi wrażeniami i uwagami. Ktoś powiedział, że tu jeszcze kilka lat temu tętniło żołnierskie życie. Stacjonowało kilkadziesiąt jednostek wojskowych różnych formacji lądowych i lotniczych. A teraz wokół panuje cisza, zamiast śpiewu wojska słychać szum drzew. Opuszczając Modlin autokar zwolnił na wysokości pomnika odsłoniętego w 1957 r. z napisem: „Bohaterskim obrońcom Twierdzy Modlin poległym za wolność Ojczyzny w 1939 r. ...”. W drodze powrotnej do Warszawy autokar zawiózł jeszcze raz uczestników wycieczki do Kazunia. Tym razem na smaczną żołnierską grochówkę i piwo z beczki. Ponieważ dopisała pogoda całą imprezę zorganizowano na świeżym powietrzu. Odpowiednio rozstawione stoły, wokół piękna zieleń, cicha muzyka, wytworzyły miły nastrój. Ożywione rozmowy trwały długo, wszyscy byli w doskonałych humorach. Wielu kolegów, m.in.: płk Jerzy Bielecki, płk Waldemar Głowacki, płk Wit Lewandowski ujawniło swój talent wokalno-muzyczny. Płk Ignacy Wojtak pięknie recytował wiersze za co dostał owacje na stojąco. Wszyscy uczestnicy byli jednomyślni, że był to doskonały pomysł, zorganizowania wyjazdowego wrześniowego spotkania, co poświadczyli obecni sympatycy naszego Związku pani Beta i Dariusz Wrzoskowie. Powstało pytanie: gdzie pojedziemy na następne zebranie w terenie? Feliks KLEPACZKA www.gwir.pl Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty BYLIŚMY W KIELCACH Staraniem prezesa Koła im. gen. Zbigniewa Ohanowicza płk. mgr. inż. Adolfa Sitarza oraz dzięki pomocy dowódcy 2 WOG płk. dypl. S. Berezy (transport) została zorganizowana dla członków ZBŻZiORWP wycieczka na XVI Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach. W Dniu Sił Zbrojnych mogliśmy zapoznać się z aktualną ofertą – nowościami w dziedzinie sprzętu i wyposażenia wojskowego oraz z najnowszymi trendami w uzbrojeniu sił zbrojnych. Oglądaliśmy m.in. rozkładanie 20-metrowego przewoźnego mostu do przeprawy wozów i pojazdów gąsienicowych przez przeszkody wodne. Należy podkreślić, że są to trzecie pod względem wielkości targi w Europie po paryskich i londyńskich. Uczestniczyło w nich ponad 250 polskich przedsiębiorstw i instytutów naukowych oraz ponad 90 zagranicznych z dwudziestu kilku krajów Europy oraz USA i Brazylii. Jako byli żołnierze zawodowi mogliśmy porównać, jaki postęp nastąpił w technice wojskowej w porównaniu z tą, jaką posługiwaliśmy się w czasie służby, np. w pułku zmechanizowa- nym, czołgów albo w artylerii – obecnie samobieżnej. Jak unowocześniło się rozpoznanie dowodzenie na polu walki i jaki postęp dokonał w logistyce wojskowej czy zabezpieczeniu medycznym. Po drodze zachwyciliśmy się walorami Ziemi Świętokrzyskiej. Z inicjatywy kierownika wycieczki płk Sitarza z zebranego funduszu wycieczkowego wsparliśmy m.in. fundusz „GWiR”. Zachwycony uczestnik Mieczysław PIOTROWICZ Foto: Roman TETER Prezes Koła Stanisław Łutczyn robi to tak Nad rozwijaniem działalności Koła nr 2 ZBŻZiORWP przy 21 RWT w Rzeszowie czuwa st. chor. sztab. rez. mgr Stanisław Łutczyn. Wspiera ją swą aktywnością na co dzień. W latach 2005-2008 praca Koła przebiegała rytmicznie. Duże słowa uznania należą się wszystkim członkom Zarządu Koła i nie tylko. Pozwolę sobie wymienić kilka nazwisk: Halina Bartuś, Krystyna Świerczek, Teresa Kołodziej, Regina Krajewska, Kazimierz Konik, Ryszard Żołnierczyk, Józef Litwa, Adolf Hus, Piotr Kocioł, Remigiusz Turek, Kazimierz Gatlik, Eugeniusz Pałys, Stanisław Lasek, Karol Różański, Stefan Mazur, Jerzy Limar, Józef Gwozdek, Edward Biernasiewicz, Ryszard Brzychcy, Jan Dyjak, Roman Rumak, Stanisław Zyzak, Czesław Niemiec i wielu, wielu innych. Osoby, które wymieniłem, wniosły duży wkład w działalność społeczną Koła nr 2. Jest w nim tyle przyjaźni, koleżeństwa. Wydawana jest gazetka ,,Wiarus”, w której są zamieszczane informacje dotyczące pracy zarządu oraz zebrań, a także poruszane zagadnienia związane z działalnością naszego stowarzyszenia. Koło liczy obec- nie72 członków. Za dużą aktywność w społecznej działalności koledzy byli wyróżniani dyplomami przez Zarząd Wojewódzki w Rzeszowie i Zarząd Koła. Zarząd Koła w uroczysty sposób honorował jubilatów obchodzących okrągłe rocznice urodzin. Prezes Koła mgr Stanisław Łutczyn składał życzenia imieninowe i urodzinowe, wręczał dyplomy. Obecnie zmieniono formę honorowania – wysłane są laurki pocztą do domu. Jeżeli chodzi o stan finansów to składki członkowskie są opłacane przez większość kolegów w pierwszych miesiącach danego roku. Z dużą troską podchodzi się do kwestii prenumeraty ,,Głosu Weterana i Rezerwisty”. W roku 2009 prenumerata naszego pięknego i bardzo ciekawego miesięcznika na pewno się zwiększy dzięki wspaniałym Indywidualnie najlepszym strzelcem został Jan Kowalski (Koło nr 1), II miejsce zajął Stanisław Koński (również z Koła nr 1), a III miejsce Ryszard Matuszewski (Koło nr 2). Zwycięzcy otrzymali dyplomu i puchary. Prezes Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP w Łomży płk rez. Leon Wagner podziękował ppłk. rez. Ludwikowi Zalewskiemu za nieodpłatne udostępnienie strzelnicy, dowódcy zaś miejscowej jednostki wojskowej ppłk. Wojciechowi Zielkowskiemu za obsługę i przeprowadzenie strzelania przez kadrę jednostki. Zwycięzcom i pozostałym uczestnikom strzelania złożył gratulacje i podziękował za przybycie. Wacław OSTROWSKI działaczom jakich mamy tylko w Rzeszowie! Wspomnę, że środki uzyskane ze składek, pozwalają na planowanie działalności rekreacyjno-wypoczynkowej, rozwijanie działalności związkowej oraz patriotyczno-obronno-sportowej a także socjalno-zdrowotną. „Zadania wynikające przed oddolnym szczeblem, jakim jest koło, wykonaliśmy należycie” – powiedział prezes Stanisław Łutczyn za zakończenie zebrania. Mieczysław KOWAL Współpraca kół Szanowne koleżanki i koledzy! Życie nasze przemija, wykorzystajmy więc dobrodziejstwa, które daje nam nasza przynależność do Związku. Razem jest nas więcej niż członków partii politycznych. Jeżeli będziemy dążyć do kreowania lepszego, bogatszego życia, nasza praca przyniesie odpowiednie efekty. W większym stopniu powinniśmy skupić się na poznaniu naszych koleżanek i kolegów z innych bratnich kół Związku. Ściślejsza współpraca kół wzbogaci nasze życie, pojawią się nowe doznania i emocje. Wszystko zależy od naszych chęci i możliwości. Dlatego w kołach, w których nie wypracowano tej formy działania, może G³os Weterana i Rezerwisty warto podczas zebrań poruszyć problematykę współpracy macierzystego koła z innymi kołami Związku. W czasie swobodnej dyskusji zarządy kół poznają poglądy i oczekiwania koleżanek i kolegów. Zostaną wstępnie ustalone zasady współpracy oraz sposoby i cele, które chcemy osiągnąć. Współpraca kół powinna być prowadzona systematycznie. Niestety, część z nas ma z nią okazjonalnie do czynienia. Nie powinno się bagatelizować tej dziedziny pracy naszych kół, nie marginalizuje się bowiem bogatej i pełniejszej własnej egzystencji, dzięki rozwijaniu kontaktów międzyludzkich. Efektem współpracy kół będzie integracja naszego Związku, a także rozwój w sferze kultury i turystyki. Bliższe będą więzi międzyludzkie. Szanowne koleżanki i koledzy! Obiekty w naszym mieście często nam powszechnieją, lecz dla osób z innej miejscowości mogą być fascynujące i godne poznania. Na obchody Listopad 2008 dni miasta, ciekawe wystawy zapraszamy członków naszego Związku z innych terenów. Nie wszyscy chętnie pojadą na koncert czy sztukę teatralną do sąsiedniej miejscowości lecz na pewno zachęci ich do tego spotkanie z członkami Związku działającymi w tym grodzie. Jeżeli w takich kontaktach będą uczestniczyć grupy kilkuosobowe, to warto tę współpracę organizować. Będąc wojskowymi, stanowimy pewną hermetyczną społeczność w miejscu zamieszkania. W miastach, gdzie działa kilka kół Związku, niech nasza współpraca wyłoni mistrzów strzeleckich, szachowych itp. naszej małej wojskowej wspólnoty. Dzięki współdziałaniu kół zyskają nasze rodziny, a nawet najmłodsi – wnukowie, np. na zwykłe zawody latawcowe chętnie pójdą z dziadkami. Mamy w swym gronie przedstawicieli szlachetnych zawodów, np. lekarzy, prawników itd. Pomogą nam oni w procesie integracji, wspierając www.gwir.pl nasz kolektyw profesjonalnie. Musimy pamiętać również o sposobach wzajemnego komunikowania się. Nie bagatelizujmy Internetu. Zamieszczanie informacji o swojej działalności ułatwi nam wzajemny kontakt i ściślejszą współpracę. Szanowni Państwo, a może warto tworzyć „koła partnerskie” w różnych częściach Polski, oddalone od siebie. Zaowocowałoby to osobistymi relacjami, a w przyszłości spotkaniami i odwiedzinami członków tych kół. Czytelnicy „Głosu Weterana i Rezerwisty” chwalebne i godne naśladowania przykłady współpracy kół czasem poznają dzięki naszemu miesięcznikowi. Sądzę, że wyrażam opinię nas wszystkich, serdecznie dziękując zarządom; głównemu, wojewódzkim i rejonowym oraz Redakcji „GWiR” za prowadzenie polityki integracji kół Związku. Waldemar PANERT LUDZIE ZWIĄZKU 100-LATEK Z BIAŁEJ PODLASKIEJ Porucznik Aleksander Smoleński, mieszkaniec Białej Podlaskiej, członek Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP, obchodził swoje setne urodziny. Uroczystość zgromadziła nie tylko rodzinę. Byli również przyjaciele, władze miasta na czele wiceprezydentem Waldemarem Godlewskim, a także członkowie Prezydium Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP z prezesem mjr. Aleksandrem Kamińskim. W imieniu wojska i Związku Jubilatowi złożył życzenia komendant WKU ppłk Zbigniew Bojko. Były upominki i kwiaty. Aleksander Smoleński należy do najstarszego pokolenia kombatantów na południowym Podlasiu i – co z podziwem trzeba przyznać – jest wciąż w dobrej formie. Urodził się 28 maja 1908 r. w Krasnymstawie. Wychowywał w Janowie Lubelskim. Później wraz z rodzicami przeniósł się do Kodnia, z tych bowiem stron pochodziła jego matka. Stąd też został powołany do służby wojskowej. Pełnił ją w 83 Pułku Piechoty w Kobryniu na Polesiu. Po odbyciu służby rekruckiej został skierowany do szkoły podoficerskiej, którą ukończył w stopniu kaprala. Ukończył także Dywizyjny Kurs Instruktorski dla Podoficerów Zawodowych. Do wybuchu wojny pełnił funkcję dowódcy drużyny ckm w macierzystym 83 Pułku Piechoty. W czasie okupacji zamieszkał z rodziną w Białej Podlaskiej. Wstąpił do konspiracyjnego oddziału Armii Krajowej, który działał na odcinku kolejowym od Terespola do Siedlec. Dowodził nim wachmistrz Franciszek Torba – były żandarm 34 Pułku Piechoty w Białej Podlaskiej. 1944 r., kiedy na południowym Podlasiu zaczęło tworzyć się Wojsko Polskie, Aleksander Smoleński wstąpił do 2 Armii. W jej szeregach przeszedł cały szlak bojowy z rejonu Łukowa do miejscowości Bautzen w Niemczech (Budziszyn). Pełnił wówczas funkcję dowódcy plutonu w stopniu starszego sierżanta. Od 1947 r. przez 12 lat pracował na stacji meteorologicznej na bialskim lotnisku. Po jej likwidacji znalazł zatrudnienie na kolei w Małaszewiczach. W 1978 r. przeszedł na emeryturę. Porucznik A. Smoleński ma wiele medali i odznaczeń. Najważniejsze z nich to Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz złoty medal „Za Zasługi dla Obronności Kraju”. Mimo sędziwego wieku bierze udział w ważniejszych uroczystościach kombatanckich i państwowych. Bolesław ŁUGOWSKI SZANOWNY JUBILAT PŁK TADEUSZ PAWŁOWSKI Płk mgr Tadeusz Pawłowski urodził się 75 lat temu 1 listopada 1933 r. w Lubichowie, województwie pomorskim w rodzinie z wojskowymi tradycjami. Ojciec Klemens Pawłowski – podoficer zawodowy, służył w przedwojennej Straży Granicznej, jego brat Jan – mjr dypl. – był oficerem zawodowym II RP. Trzej synowie Klemensa kontynuowali tradycje: Tadeusz – płk mgr., Janusz – plut. podchor. OSK – odszedł do rezerwy w 1957 r. w wyniku redukcji sił zbrojnych oraz Edward – płk prof. dr hab. służył w WP do 1991 r. Dwaj synowie Tadeusza (trzecie pokolenie) poszli śladami dziadka i ojca – również zostali oficerami Wojska Polskiego. Klemens Pawłowski w 1939 r. dostał się do niewoli niemieckiej. W listopadzie 1942 r. po zdecydowanej odmowie podpisania 10 folkslisty zostaje zamordowany w obozie koncentracyjnym Oranienburg. Tadeusz jako 18-latek zdecydował się ochotniczo wstąpić do wojska. Wybrał OSK w Poznaniu. Po zdaniu egzaminów wstępnych 26 września 1951 r. został podchorążym Oficerskiej Szkoły Kwatermistrzowskiej, którą ukończył 6 września 1953 r. w stopniu podporucznika. Zawodową służbę wojskową pełnił 1951-1992, zajmując stanowiska w pionie kwatermistrzowskim: był szefem zaopatrzenia żywnościowego w jednostkach, w tym 73 pz w Gubinie, szefem Wydziału Żywnościowego w Centralnym Szpitalu Klinicznym Wojskowej Akademii Medycznej w Warszawie oraz inspektorem i kierownikiem Zespołu Kwatermistrzowskiego w Departamencie Kontroli MON. W 1972 r. ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Pułkownik w 1992 r. wstąpił do ZBŻZiORWP. 1992-1996 pełnił obowiązki prezesa Koła nr 44 przy Departamencie Kontroli MON. W IV kadencji był jednocześnie członkiem Zarządu Wojewódzkiego zaś w V i VI kadencji (1997-2005) sprawował funkcję prezesa Zarządu Województwa Mazowieckiego ZBŻZiORWP. W działalności społecznej okazał się również dobrym organizatorem zamierzeń społeczno- Listopad 2008 www.gwir.pl związkowych. Zainicjował ufundowanie dla ZW w Warszawie sztandaru z orłem w koronie i napisem BÓG HONOR OJCZYZNA. 26 kwietnia 2000 r. sztandar ten wręczył prezesowi osobiście Minister Obrony Narodowej – dr Janusz Onyszkiewicz. Zdaniem pułkownika, Związkowi łatwiej jest propagować idee i walczyć o wprowadzenie ich w czyn, a także kultywować tradycje oręża polskiego, właśnie pod takimi symbolami. W okresie jego prezesury wznowiono nawiązywanie bezpośrednich kontaktów z szefami instytucji administracji państwowej, samorządowej i wojskowej w G³os Weterana i Rezerwisty stolicy i województwie mazowieckim. W V kadencji (1997-2001) był również członkiem Prezydium ZG ZBŻZiORWP. Nadal udziela się społecznie, jest wiceprezesem Fundacji i Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym. Córki: Wiesława i Anna oraz synowie: Tadeusz Janusz i Marek Edward – wszyscy ukończyli studia wyższe. Doczekał się siedmioro wnuków. Pierwsza żona Teresa Pawłowska (49 l.) w 1987 r. zmarła nagle. Ponowny związek małżeński zawarł 13 października 1990 r. z Elżbietą Tatarską – lekarzem medycyny. Za działalność służbową płk Tadeusz Pawłowski został odznaczony m.in.: Krzyżem Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wyróżniony: odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”, wpisem do Honorowej Księgi Zasłużonych dla Organizacji Mazowieckiej i Honorowej Księgi Zasłużonych dla Związku. 23 marca 2005 r. przyznano mu tytuł: „Honorowy Prezes Zarządu Wojewódzkiego”. Wszystkiego najlepszego Drogi Jubilacie! Stefan Antoni JAKUBOWSKI Piękny jubileusz białostocczanina 23 lipca 2008 r. w 95. rocznicę urodzin por. Sergiusza Gierasimiuka – kombatanta i weterana służby granicznej – delegacja w składzie: prezes Koła nr 1 ppłk Antoni Mieleszko członek Zarządu Koła nr 1 mł. chor. Krystyna Jakimiuk – i kpt. Rafał Okruszko z Wydziału Prezydialnego Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej odwiedzili jubilata. Były serdeczne życzenia od Zarządu Koła i komendanta Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej w Białymstoku. Porucznik Sergiusz Gierasimiuk urodził się 23 lipca 1913 r. Służbę wojskową pełnił w 1 Dywizjonie Kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza w m. Niemirków. Następnie był starszym ułanem w szwadronie kawalerii w Czortkowie, a od 1936 roku służyli w Hoszczy na Wołyniu w Brygadzie KOP „Podole”. Brał udział w wojnie obronnej 1939 roku. Po zakończeniu II wojny światowej podjął pracę w PKP w Białymstoku. W firmie tej przepracował ponad 40 lat, skąd odszedł na zasłużoną emeryturę. Obecnie jest aktywnym działaczem Koła nr 1, do którego należą byli żołnierze: Korpusu Ochrony Pogranicza, Wojsk Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej – trzy pokolenia żołnierzy chroniących północno-wschodnią granicę Polski. W dniu 95. urodzin w domu Jubilata spotkali się również żołnierze trzech pokoleń: KOP reprezentował por. Sergiusz Gierasimiuk, WOP – ppłk Antoni Mieleszko i mjr Wiesław Wierciński, a SG mł. chor. Krystyna Jakimiuk i kpt. Rafał Okruszko. Spotkanie upłynęło w serdecznej, rodzinnej atmosferze. Antoni MIELESZKO Kandydat na Człowieka Roku Związku z Lipiec Reymontowskich Jerzy Murgrabia – ppłk rez. Wojska Polskiego, członek Koła nr 2 w Skierniewicach, był bohaterem dnia w Lipcach Reymontowskich. Muzealnik-pasjonat, jak mówi młodzież: pozytywnie zakręcony. „Zakręcił’ także syna Tadeusza, który po ojcu ma tę samą pasję. Z Urszulą Murgrabia znalazł się również na liście sponsorów. 20-lecie 11 G³os Weterana i Rezerwisty Muzeum Czynu Zbrojnego było okazją do zorganizowania 4 października 2008 r. konferencji i wystawy, oczywiście przy wsparciu licznych sponsorów oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wygłoszono cztery referaty, rozpoczęła dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Rekreacji Elżbieta Nowak, która ukazała „Historię i działalność Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipcach Reymontowskich”, a Jerzy Murgrabia w referacie skupił się na „Mieszkańcach gminy Lipce Reymontowskie w walce o niepodległość”. Kolejny referent omówił „Rolę lokalnych muzeów w kształtowaniu świadomości historycznej i narodowej”. Koncert Kapeli Ludowej „Borynioki” zakończył tę część interesującego spotkania. Ostatni referat pt. „25-lecie Towarzystwa Przyjaciół Lipiec Reymontowskich i jego rola w ochronie lokalnych miejsc pamięci narodowej” wygłosił Tadeusz Pintara. Zachwyt uczestników konferencji widowisko Amatorskiego Zespołu Re- Listopad 2008 gionalnego im. Władysława St. Reymonta „Wesele Boryny”. Stroje, wykonanie tańców i pieśni wzbudzało w nas wzruszenie i zdziwienie, że zespół amatorski może tak profesjonalnie zaprezentować sztukę. Kto w widowisku jest Boryną? …Oczywiście – pułkownik Jerzy Murgrabia!!! Godny podziwu człowiek. Może koledzy ze ZBŻZiORWP w Skierniewicach zaproponują jego kandydaturę do tytułu „Człowieka Związku Roku 2008”. W Muzeum Czynu Zbrojnego Jerzy Murgrabia zgromadził około 5 tysięcy eksponatów, biblioteka liczy przeszło 3 tys. tomów, są dokumenty, mapy, fotografie i pocztówki związanych z historią Lipiec Reymontowskich, powiatu skierniewickiego i okolic. Muzeum szczyci się cennymi eksponatami, w tym z powstania styczniowego 1963 r., są tam mundury, pamiątki osobiste po marszałkach Józefie Piłsudskim i Edwardzie Rydzu-Śmigłym, płaszcz Michała Roli-Żymierskiego. W nim doku- www.gwir.pl mentuje się dzieje wojskowe powiatu od XV wieku do czasów współczesnych. Wystawa stała rozmieszczona jest w trzech salach; Muzeum posiada bibliotekę i archiwum oraz dwie ekspozycje plenerowe sprzętu ciężkiego. Atrakcją były pojazdy wojskowe z okresu II wojny światowej i powojennego. Musztra bojowa działonu artylerii przeciwpancernej z 1939 r. była rekonstruowana przez grupę zapalonych miłośników barwy i broni. Tłumnie było przy sprzęcie, który o dziwo ruszył na paradę o własnych siłach. Redakcja dziękuje kolegom Tadeuszowi Krzemińskiemu i Juliuszowi Kojło-Wołkowieckiemu, którzy nas o tej konferencji zawiadomili. Przy okazji zapoznaliśmy się z działaniami samorządowców: mgr. inż. Jerzym Czerwińskim - wójtem Gminy Lipce Reymontowskie, mgr Danutą Łaską – przewodniczącą gminnej rady, mgr. Jarosławem Lińskim wicestarostą. Tekst i foto J. Reinert. LISTY Priorytet Tak, będzie BANK INFORMACJI Pan Władysław Jandeczko z Przemyśla pyta redakcję, czy nie można by wprowadzić w „GWiR” rubryki „BANK INFORMACJI”. Odpowiadamy, że swego czasu prowadziliśmy takie okienko z propo- 12 zycjami matrymonialnymi włącznie. Krótko, bo zabrakło chętnych. Dziś temat wraca, o czym świadczy również e-meil pani Mili, która chce urządzić swojemu tacie pożegnanie z mundurem, tylko nie zna tradycji i aktualnych przepisów. Z kolei pan Tadeusz Łapa z Poznania poszukuje kolegi z lat 50tych – Stanisława Poznańskiego byłego podchorążego OSWKwat. w Poznaniu, który ponoć pełnił służbę w Marynarce Wojennej. Takie prośby Czytelników postaramy się spełniać w miarę możliwości. Redakcja www.gwir.pl Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty forum Na temat tarczy rakietowej W tej sprawie muszę zabrać głos, jest to moim obowiązkiem. Mieszkam tu i stąd pochodzę, to jest z miejsca, gdzie ma być budowana baza antyrakietowa. Już w 1951 roku byłem w Redzikowie (wówczas Rędzikowo) w batalionie zaopatrzenia, kiedy było budowane nowoczesne lotnisko z całą infrastrukturą niezbędną do prawidłowego funkcjonowania jednostki bojowej jaką był pułk lotnictwa myśliwskiego. Przybył z Krakowa jesienią 1952 roku. Zdolny do wykonania każdego zadania. Powstało wówczas osiedle mieszkaniowe z zapleczem zaopatrzeniowym, zdrowotnym, oświatowym, kulturalnym i sportowym. To znaczy, że było przedszkole, szkoła, klub garnizonowy, a w nim kino, restauracja, biblioteka, teatrzyk dla dzieci, prężnie działało Koło Rodzin Wojskowych. Tam dostałem pierwsze mieszkanie, tam urodziły się moje dzieci, tam chodziły do przedszkola, stamtąd poszły do szkoły i na studia. Osiedle w Redzikowie tętniło życiem w pełnym tego słowa znaczeniu. To była zintegrowana społeczność rodzin wojskowych i pracowników wojska. A teraz – NIC. Jest tam NIC. A co będzie? Wiemy, co tam ma być. Ale czy będzie na pewno i co, tego jeszcze nie wiemy. W sprawie tarczy premier Donald Tusk był w Redzikowie. Rozmawiał z mieszkańcami. Wysłuchał kilka gorzkich słów od nich. Podczas spotkania z mieszkańcami Słupska powiedział: „w przypadku jakiegokolwiek ataku wojennego Słupsk będzie najbezpieczniejszym miejsce w Polsce”. A ja, Edward Bobiński twierdzę wręcz przeciwnie: w przypadku jakiegokolwiek ataku wojennego z kierunku wschód – zachód Słupsk i Redzikowo z całą pewnością będą najniebezpieczniejszym miejscem w Polsce, a nawet w Europie. Zatem pytanie do Pana Premiera. Dlaczego na Polskę miałby być skierowany jakikolwiek atak wojenny? Czy jesteśmy komuś cokolwiek winni? Nie ma żadnych uzasadnionych powodów, by na terytorium Polski, pod nosem wielkiego sąsiada, montować tarczę, ponieważ będzie ona chronić Amerykę (USA). Jeżeli stanie się już nieszczęście, to Panie Premierze, pierwsze uderzenie nastąpi w tarczę, czyli w NAS. To my przecież stoimy na przeszkodzie, bo nasza baza antyrakietowa, jak stwierdził, będąc w Polsce, minister spraw zagranicznych Rosji, jest integralną częścią systemu wojennego USA. Tak więc uderzenie w najbliżej usytuowane bazy wojenne dokonane zostanie w NAS: w Polskę i w Czechy. A pociski rakietowe Patriot, które również nasz rząd zamierza nam sprowadzić, zamiast nas chronić, staną się powodem międzynarodowego konfliktu i pretekstem do ataku na nasz kraj. Jedna z brytyjskich gazet napisała, że Polska w 100% stoi wobec groźby wojskowego ataku nuklearnego. Stanisław BOBIŃSKI WYPĘDZENI! ciężka praca”. Ileż to strzałów musieli dać! Jednak, jak na Niemców przystało, nie byli rozrzutni. Oszczędzali amunicję nie dobijając jeszcze żyjących – i tak przecież musieli przenieś się w zaświaty, wrzuceni do byle jakich dołków i przysypani cienką warstwą ziemi. Niektórzy z mieszkańców miasteczka widzieli, że ruszała się jeszcze przez kilka dni. Prawdziwa MAKABRA! Wyrobiska, o których mowa, były dość duże. Trzeba było je zapełnić, bo „Ordnung mus sein!”. Zwieziono więc Żydów z dość odległego Motola! Motol! To było kiedyś małe miasteczko, zamieszkałe przeważnie przez Żydów. Urodził się tam pierwszy prezydent Izraela – Chaim Wejcman (1874-1952). Stąd pochodzili przodkowie innych przywódców Izraela – premierów: Goldy Meir i Ischaka Rabina oraz prezydenta Ezera Wejcmana. Tak to napracowali się u nas w Polsce ziomkowie pani Eriki! Przejdą wieki i lata przeminą, a ślady tej „niewolniczej pracy” ziomków pani Eriki nie przeminą! I jeszcze jedno! Tym razem pytanie, po co rozpętaliście, tę wojnę? Przecież wojna jest jak woda: jednemu ujmie – drugiemu doda! Tak jednak naprawdę, to nam, Polakom, nic nie dodała. My też zostaliśmy wypędzeni1 Świat naszego dzieciństwa, naszych ojców i dziadków zabrano nam! Pozostał tam, w tych naszych stronach ojczystych! Na ziemiach odzyskanych bardzo długo czuliśmy się przybyszami! No tak! Teraz wiemy, że wojnę rozpętali Niemcy, ale boję się, że jak dalej będziemy siedzieli cicho, to nasi wnukowie, a może nawet i dzieci zaczną się uczyć z nowych podręczników, że to POLSKA NAPADŁA NA NIEMCY, rozpoczynając II wojnę światową! To Polska gnębiła Niemców w czasie ich niewolniczej pracy u Polaków! Obym był złym prorokiem! Michał ANISZEWSKI Z mediów dowiadujemy się, że miliony wypędzonych Niemców przed wypędzeniem musiały świadczyć przymusową pracę! Europa Wschodnia była dla nich „gigantycznym rejonem niewolnictwa!”. Tak oświadczyła szefowa BDV Frau Erika Steinbach! Oświadczyła to w czasie obchodzonych „Dni Stron Ojczystych”. No tak! W tym rejonie, gdzie mieszkałem w czasie okupacji niemieckiej, w tych moich STRONACH OJCZYSTYCH niemieccy żołdacy napracowali się solidnie! Byli naprawdę „niewolnikami” rozkazów swoich dowódców, przeważnie spod znaku SS i gestapo! U nas na Polesiu, w pobliżu Janowa Poleskiego w wyrobiskach po żwirze i piasku zamordowali ponad tysiąc chrześcijan i trzy tysiące Żydów! Była to naprawdę „bardzo ZAGROŻENIA I SZANSE POLSKI XXI WIEKU Analizując sytuację geopolityczną we współczesnym świecie można dojść do wniosku, że mało prawdopodobny jest wybuch wojny na globalną skalę z użyciem broni jądrowej. Częstym zjawiskiem są natomiast lokalne konflikty zbrojne i wojny oraz ataki terrorystyczne o różnej skali. Samobójcze zamachy dokonywane różnymi metodami mogą stanowić bardzo prawdopodobną i najbardziej niebezpieczną formę zagrożenia, również dla naszego kraju. Zmasowany atak terrorystyczny 11 września 2001 r., na precyzyjnie wyselekcjonowane obiekty w USA (Nowy Jork, Waszyngton), później w Madrycie, Londynie i w Rosji świadczą o tym, że z terroryzmem politycznym musimy liczyć się zawsze i wszędzie. Żadne państwo nie ma możliwości zapewnienia 100% bezpieczeństwa swoim obywatelom. Wymaga to ciągłego doskonalenia systemu bezpieczeństwa narodowego, struktur obronności i prawa oraz systematycznego szkolenia obywatelskiego, a także współdziałania w wymiarze międzynarodowym, zwłaszcza w ramach NATO. Na pewno nie służy naszej wiarygodności ciągłe od 1990 r. – manipulowanie przy służbach specjal- nych. Stanowią one, podobnie jak wojsko, dobro narodowe – to na pewno nie jest prywatna działka pana Macierewicza. 1. Polska od 1794 r. do 1989 r. na skutek rażących zaniedbań w sferze szeroko pojętej polityki obronnej, a zwłaszcza gospodarczej, utraciła niepodległość, a przy tym prawie 20 milionów obywateli oraz większość majątku narodowego i dóbr kultury. Przez prawie 200 lat polski naród był skazany na poniżenie, biedę, emigrację oraz opóźnienia cywilizacyjne w stosunku do Zachodniej Europy. Również dzisiaj zdolna młodzieży i naukowcy pracują 13 G³os Weterana i Rezerwisty w bogatszych państwach Europy i USA, zmniejszając nasz potencjał gospodarczy, intelektualny i militarny. Dzisiaj prawie 200 tys. polskich dzieci to „eurosieroty” wychowywane przez dziadków, wujków, a nawet sąsiadów. Dlaczego co roku tak wielu ludzi ginie lub zostaje trwale okaleczonych na polskich drogach i w zakładach pracy. W każdym roku tracimy prawie 10-tysięczne miasto. 2. Słabość intelektualna elit politycznych i wojskowych, słabość instytucji państwa i prawa, skłonność do anarchii, grabież majątku narodowego – to współczesne oblicze Polski. Żyjemy od afery do afery. Brak sukcesów oraz wiara w układy sojusznicze powoduje, że Polacy nie zawsze wierzą w silne państwo. Nie mamy uznanych autorytetów, które są źródłem optymizmu, patriotyzmu. Nie są wdrażane skuteczne ustawy zapewniające likwidację biurokracji i korupcji. Dzisiaj w piłce nożnej, jutro w innej dziedzinie. A ile jeszcze nie wykryto. Populizm wyborczy, interes poszczególnych partii politycznych powoduje, że nie rozwiązano w Rzeczypospolitej wielu problemów w sferze ochrony zdrowia, edukacji i nowoczesnego systemu obronnego. Polska musi wykorzystać swoją wielką szansę przyspieszenia gospodarczego, zdobyć uznanie i szacunek w Europie i na świecie. 3. Położenie w korytarzu azjatycko-europejskim, „karpacko-bałtyckim przeciągu wojny” przez ponad tysiąc lat boleśnie doświadczało Polskę. Mamy szansę stać się głównym „skrzyżowaniem dróg” Europy, inwestując w autostrady, porty lotnicze i morskie, w nowoczesną infrastrukturę kolejową i energetyczną. Możemy stać się silnym i potrzebnym Unii Europejskiej, bezpiecznym i przewidywalnym państwem. Państwem, w którym opłaci się inwestować. To najpewniejszy, bo europejski weksel bezpieczeństwa. 4. Ekologia to ciągłe dbanie o czyste powietrze, wodę i glebę. Systematycznie Listopad 2008 zwiększająca się liczba lokalnych oczyszczalni ścieków i zbiorników wodnych. W Małopolsce zbudowano pięć dużych zbiorników wodnych, szósty w Świnnej Porębie (15 rok w budowie). Specjaliści oceniają, że powinno powstać około 90 małych i średnich zbiorników. Modernizacji wymaga prawie 1,5 tysiąca kilometrów wałów przeciwpowodziowych. Dopiero wtedy można Małopolskę zaliczyć do województw poprawnie gospodarujących działem wodnym w okresie suszy i powodzi. Nie możemy bezkrytycznie przenosić gotowych rozwiązań z Zachodu, modyfikowanych genetycznie nasion, odmian roślin bez gruntownego zbadania ich przez naszych uczonych. Ekologiczna żywność to wielka szansa dla polskiego rolnictwa. Tej idei może służyć promocja naszej zdrowej żywności. Nie zawsze możemy pochwalić się zamiłowaniem do czystości i porządku, wystarczy spojrzeć przez okno pociągu lub wybrać się na grzyby do najbliższego lasu. 5. Ciągłe doskonalenie systemu wojskowego – to konieczność. Konkretnie – należy podjąć działania w dziedzinie kierowania obronnością oraz doskonalenia sił zbrojnych i struktur układu pozamilitarnego (Policja, Straż Graniczna, instytucje bezpieczeństwa państwa, PSP), a także organizacji pozarządowych: OSP, ZHP, aeroklubu, PCK i inne. Wojsko Polskie przechodzące w bliskiej perspektywie na ochotniczą służbę zawodową, liczące 120-150 tys. żołnierzy, musi mieć wsparcie (w czasie kryzysu i wojny) w postaci naszej obrony terytorialnej. Wynika to z polskiej racji stanu, naszej narodowej zdolności do improwizacji, umiejętności walki z silniejszym przeciwnikiem, często w warunkach okupacji. W ponadtysiącletniej historii Polska, mimo ogromnych strat, zwłaszcza wśród młodzieży i inteligencji, w kulturze i majątku narodowym, powróciła na mapę Europy jako wolne państwo. Za spóźnione decyzje płaci się niezwykle drogo. Stowarzyszenia 14 www.gwir.pl Marszałek Rydz-Śmigły decyzję o powołaniu podziemnej organizacji wojskowej Służba Zwycięstwa Polski podjął 16 września 1939 r. Rozkaz do Warszawy dotarł drogą lotniczą w nocy z 26 na 27 września 1939 r. Kilka lat bez wyobraźni, nie dostrzegając zagrożenia, przespano. Współcześnie do zadań OT mogą należeć: – obrona ważnych obiektów, takich jak: zapory, mosty, ważne zakłady, lotniska, porty itd.; – działania przeciwdywersyjne; – .w rejonie włamania się przeciwnika natychmiastowe podjęcie zorganizowanych działań partyzanckich (nieregularnych). Wojska OT powinne być rozwinięte w czasie pokoju w każdym województwie (w granicach 5-10%), jako np.: jednostki szkolne, skadrowane. Mogą szybko podjąć działania humanitarne, zwłaszcza w czasie klęsk żywiołowych, kataklizmów, epidemii itd., o charakterze ratowniczym czy porządkowo-ochronnym. W strefie przygranicznej mogą udzielić pomocy sąsiadom. Można podjąć próbę połączenia pięknych tradycji pułków piechoty, kawalerii, lotnictwa i saperów II Rzeczypospolitej – w konkretnych powiatach i województwach – z zadaniami wojsk obrony terytorialnej. Wojsko Polskie zawsze było potężną siłą narodowo i państwotwórczą. Dużo lepiej zorganizować zawczasu system obrony, wtedy również odstrasza. Potencjalny agresor musi liczyć się, że może, zajmując nasze terytorium, ponieść ogromne straty, uwikłać się – jak uczy historia Polski – w długotrwały konflikt co uczyni agresję nieopłacalną. Zawsze musimy wszystkie żywotne siły Rzeczypospolitej właściwie przygotować do obrony naszego państwa. Doskonale czynią to państwa bogate i silne ekonomicznie: USA, Francja, Szwecja, Japonia. Uczmy się więc od bogatszych, silniejszych i mądrzejszych, a nie na własnych błędach. Andrzej MARCINIAK www.gwir.pl Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty STOWARZYSZENIA EMERYTÓW I RENCISTÓW ZWIERAJĄ SZEREGI 17 września 2008 roku doszło do ważnego spotkania przedstawicieli Zarządu Głównego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego (ZG ZBŻZiORWP) oraz Zarządu Głównego Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Policyjnych (ZG SEiRP). ZBŻZiORWP reprezentowali gen. dyw. rez. Adam Rębacz – prezes, płk w st. spocz. Jan Gazarkiewicz, płk w st. spocz. Aleksander Kubacki – wiceprezesi i płk w st. spocz. Jan Kacprzak - sekretarz generalny Zarządu Głównego. Ze strony SEiRP w spotkaniu uczestniczyli Zdzisław Czarnecki – prezes i Henryk Grobelny – wiceprezes. Spotkanie to było od dawna oczekiwane przez członków naszych obu Stowarzyszeń. Na szczeblu zarządów rejonowych i wojewódzkich obu organizacji podpisano stosowne porozumienia. Finał tych oddolnych tendencji dokonał się w Zarządzie Głównym ZBŻZiORWP. Wynikiem spotkania przedstawicieli naszego Związku i Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Policyjnych był list sygnowany do Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Pana Bronisława Komorowskiego podpisany przez prezesów Adama Rębacza i Zdzisława Czarneckiego. W rozmowach uczestniczył również płk rez. Zdzisław Cieciura – przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Byłych Żołnierzy Zawodowych. Gen. Rębacz zwrócił uwagę na fakty: uczestnictwa 700 wolontariuszy w programie opieki specjalnej (paliatywnej); posiadania przez „Głos Weterana i Rezerwistów” w terenie już ponad stu korespondentów, którzy na adres redakcji przesyłają materiały tradycyjnie i przez pocztę elektroniczną. Ta ostatnia forma komunikowania staje się coraz bardziej popularna. Wskazał także, iż liczba ludzi w stowarzyszeniach od 2005 r. zmalała z 6 do 4 mln (o dwa miliony). Bywa, że są powoływane stowarzyszone grupy dla realizacji jednostkowego zadania. Nasz Związek jednak ma ważniejsze zadania, chociażby popularyzacji tradycji oręża i Wojska Polskiego, zapewnianie na miarę naszych możliwości opieki specjalnej i paliatywnej. To m.in. jest nasza powinność. Mamy także dużą determinację w działalności o kolejny dom „Weterana”. Generał w tym względzie zaproponował obecnym prezesom SEiRP wspólną realizację tego zadania. Poinformował o trwających negocjacjach, przewidywanych kosztach i ...konkurencji w pozyskaniu obiektu pod „Dom Weterana”. Prezes Czarnecki reprezentujący Stowarzyszenie Emerytów i Rencistów Policyjnych zapoznał ZBŻZiORWP ze składem środowiska Stowarzyszenia. Należą do niego byli: policjanci, milicjanci, funkcjonariusze służby bezpieczeństwa, WOP i BOR. Należy do niego 23 tysiące członków. Struktura jest trójszczeblowa; zarząd główny, zarządy wojewódzkie i powiatowe. W zamyśle jest POROZUMIENIE się między sobą na szczeblu zarządów głównych, zwarcie szeregów w celu obrony praw emerytów obu stowarzyszeń, a także zmianę wielu niekorzystnych rozwiązań zwłaszcza w ustawach emerytalnych, ochrona godności żołnierzy i funkcjonariuszy. Dlatego bardzo poważnie rozpatruje się zagadnienie powołania Federacji, jednoczących wszystkie środowiska służb mundurowych, wspólne występowanie z inicjatywami do najwyższych konstytucyjnych władz RP. Wiceprezes ZG SEiRP Henryk Grobelny powiedział: Tylko Jedność i Siła Wszystkich Stowarzyszeń Mundurowych, (to doświadczenie niemieckich stowarzyszeń mundurowych -przekazane nam spotkaniach z nimi) - może zmienić postrzeganie nas przez polityków. Mogę wskazać także, że niemieckie związki mundurowe opiniują ustawy i rozporządzenia ich dotyczące. Bez ich opinii rząd nie przekazuje ich do parlamentu. Dzisiaj, co prawda, jesteśmy wysłuchiwani, lecz nie mamy tej siły, co Niemcy. Nasi emeryci i renciści są za połączeniem wysiłków wszystkich stowarzyszeń oraz związków zawodowych. Nasze problemy są takie same jak związków i stowarzyszeń żołnierskich. Naszym stowarzyszonym musimy dać wyraźny sygnał o usilnym dążeniu do rewaloryzacji obecnych emerytur, a także zmiany waloryzacji na płacową. Należy skupić się na obronie praw bytowych. Wiemy z naszego doświadczenia jak podzielono emerytów według portfeli, zmiennych co roku. Prezes SEiRP Czarnecki przedstawił także problem powołania wspólnych komisji dla obu środowisk. Zmiany wymaga także możliwość przejścia na emeryturę cywilną, gdy jest korzystniejsza, zwłaszcza tych mundurowych, którzy mają niepełną wysługę emerytalną i to z nie swojej winy oraz z niskich stanowisk służbowych. Dobrym przykładem tworzenia w parlamencie własnego lobby są strażacy. Dlatego powinni być z nami w powoływanej federacji środowisk mundurowych. Ważkim problemem jest wspólny MODEL DOSTĘPU KOBIET DO STOWARZYSZEŃ MUNDUROWYCH. Ten problem w ZBŻZiORWP powinien być dyskutowany w kampanii wyborczej i zjazdowej. Na VIII Zjeździe ta sprawa znajdzie chyba rozwiązanie. Jerzy REINERT Uhonorowanie Szkoły w Zdzieszowicach 1 września 2008 r. podczas wojewódzkiej inauguracji roku szkolnego w Publicznym Gimnazjum im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Zdzieszowicach sztandar Publicznej Szkoły Podstawo- 15 G³os Weterana i Rezerwisty Listopad 2008 www.gwir.pl wej nr 1 im. Janusza Korczaka został udekorowany przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa złotym medalem „Za Opiekę nad Miejscami Pamięci Narodowej”. Srebrną odznakę „Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej przyznano pani Wioletcie Dziwak. Dyrekcja, grono pedagogiczne, uczniowie oraz rodzice składają serdeczne podziękowania Kołu Miejsko-Gminnemu Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych, które wnioskowało o tak zaszczytne wyróżnienie szkoły. Justyn GARBACZ było takie wojsko PAMIĘTAJ, ŻE MIAŁEŚ HONOR, BYĆ NALAZKIEM I Ogólnopolski Zjazd Absolwentów Podoficerskiej Szkoły Zawodowej im. Rodziny Nalazków odbył się w Elblągu 30 i 31 sierpnia br. w murach byłej naszej kochanej szkoły. Od ostatniej zbiórki – kiedy to rozwiązano szkołę, minęły 33 lata. I teraz znowu na placu alarmowym stanęliśmy w ordynku jej byli absolwenci. Wielka szkoda, że ją rozwiązano, nie tylko dla nas ale i dla całych Sił Zbrojnych WP. Szkoła istniała w latach 1960-1975. Niektórzy byli jeszcze dziećmi, gdy wstąpili do PSz. Stanęło nas w szyku 301 osób. Minutą ciszy uczciliśmy zmarłych dowódców i wychowawców. Zwłaszcza pierwszego komendanta – płk. dypl. Konrada Krajewskiego, późniejszego generała WP. Pierwsze cztery wypysty szkoły, to trzyletni cykl szkolenia. I tak jeden dzień zajęcia wojskowe, następny – ławy szkoły średniej. W latach późniejszych zrezygnowano ze szkoły średniej. Szkoła przeszła wówczas na cykl dwuletni. Uznano chyba, że podoficerowi zawodowemu nie potrzebna jest szkoła średnia. Tak rozumowali – wówczas wyżsi przełożeńi. Na sygnał trąbki stanęli na zbiórce starsi już panowie. Sylwetki już nie te, co kiedyś, gdy byliśmy wzorem dla uczelni wojskowych na defiladach w Warszawie. Ale, krok defiladowy pozostał. Podczas przemarszu, oklaskiwali nas nasi przełożeni z lat szkolnych. M.in. płk. rez. Jan Sobiak. Naszą uroczystość zaszczycił dowódca 16 Dywizji Zmechanizowanej gen. dyw. Wiesław Michnowicz oraz mieszkańcy Elbląga. Słowa uznania kieruję do organizatorów spotkania – absolwentów PSZ, na czele z kolegą Antonim Słabą, Florianem Cimoszczykiem i Marianem Petersem. Właśnie ta grupa kolegów podjęła się zadania zorganizowania spotkania, na które czekaliśmy latami z utęsknieniem. Chwała im za to!!! Nasza szkoła wykształciła wielu dowódców. W 1960 r. liczyła cztery kompanie elewów i jedną muzyczną. Jednym z absolwentów jest pancerniak – płk dypl. rez. Zbigniew Owczarek. Obecnie jest członkiem Zarządu Głównego ZBŻZiORWP (rocznik 60-63). Służbę rozpoczął jako kapral zawodowy, na stanowisku dowódcy plutonu czołgów w Opolu i tam zakończył służbę jako zastępca dowódcy dywizji ds. liniowych. Dziś nadal jest pełen werwy. Tak trzymać – Zbyszku! Kolejny Zjazd odbędzie się z okazji 50lecia powstania PSZ w maju 2010 r. ZAPRZSZAMY KOLEGÓW I SYMPATYKÓW, BO WARTO! Władysław JANDECZKO PAMIĘĆ O 11 PUŁKU UTRWALONA 16 Decyzją centralnych władz wojskowych jesienią 1950 r. do opuszczonych od ponad 5 lat trzech kompleksów koszarowych w Krośnie Odrzańskim, położonych przy ulicach Piastów i Obrońców Stalingradu został przeniesiony Sztab 4 Dywizji Piechoty im. płk. J. Kilińskiego oraz podległe mu oddziały i pododdziały. Największą liczebnie jednostką był 11 Pułk Piechoty stacjonujący w Lesznie, który do kompleksu koszarowego przy ul. Piastów 10 przybył po kilkumiesięcznym szkoleniu poligonowym w Wędrzynie. Wcześniej stacjonował w garnizonach Kalisz i Leszno. Od początku 1951 r. żołnierze pułku przystąpili do intensywnego szkolenia oraz włączyli się aktywnie do prac na rzecz społeczeństwa nadodrzań- skiego grodu, głównie do odgruzowywania ze zniszczeń wojennych i zagospodarowywanie placów i ulic lewobrzeżnej części miasta. W 1957 r. pułk otrzymał sztandar ufundowany przez społeczeństwo Krosna Odrz.. Uroczystość miała bardzo podniosły charakter, o czym do dzisiaj wspominają jej uczestniczy. Trwałymi dokonaniami żołnierzy 11 pp, przekształconego w 1966 r. w pułk zmechanizowany, są m.in.: amfiteatr, płyta boiska sportowego czy przebudowa ul. Poznańskiej. Brali oni również udział w zwalczaniu klęsk żywiołowych na terenie miasta, gminy czy powiatu oraz w rozbudowie obiektów przemysłowych. Pułk, którego szlak bojowy wiódł od Kijancy sformowany został bowiem w 1944 r. na Ukrainie) przez Lublin – Warszawę – Wał Pomorski – Kołobrzeg do Kietz nad Łabą, został rozwiązany w 1989 r. W czasie walk frontowych zasłużył się w walkach o przełamanie Wału Pomorskiego, zdobycie Wałcza i Złotowa, za co został wyróżniony zaszczytnym mianem „Złotowski”. Przez prawie 40 lat istnienia pułku w Krośnie Odrzańskim odbywało w nim służbę zasadniczą kilkadziesiąt tysięcy mężczyzn, pracowało kilka tysięcy żołnierzy zawodowych i pracowników wojska. Zaszczytem była służba w 11 Pułku, o czym mówią wszyscy (zapominając o pocie wylanym na placu koszarowym czy poligonach – wszak była to żołnierska szkoła życia), i wspomnieniami wracają do lat spędzonych www.gwir.pl w nadodrzańskim grodzie. Spośród oficerów pułku wielu dosłużyło się stopni generalskich, a były minister obrony narodowej admirał Piotr Kołodzieczyk mile wspomina kilkumiesięczny pobyt w pułku podczas przygotowań do służby w misji pokojowej na Bliskim Wschodzie. Za ofiarną działalność na rzecz obronności kraju, uzyskiwanie ponadprzeciętnych wyników w szkoleniu oraz współpracę z władzami regionu 11 Pułku Piechoty (póź- Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty niej Zmechanizowany) był wielokrotnie wyróżniany przez najwyższe władze państwowe, ministra obrony narodowej i władze cywilne nie tylko regionu lubuskiego. Wymiernym dowodem pamięci o pułku jest nazwanie jego imieniem placu koszarowego, który dziś jest najpiękniejszym miejscem w mieście. Uchwałę Rady Miejskiej w tej sprawie zaakceptowała większość mieszkańców miasta. Wszak będzie to trwały znak pamięci o jednostce i ludziach, którzy dobrze zapisali się w annałach wojska, regionu i miasta, a teren, który przez lata był codziennym miejscem żołnierskiej miejscem, będzie wspaniałym miejscem rekreacji dla osób w różnym wieku – upragnioną wizytówką miasta, które z wojskiem jest związane od dawna. Józef CIEŚLAK POLIGONY W LATACH 1950-1957 Któż nie pamięta sześciomiesięcznych poligonów organizowanych w latach 1950-1957. Pewnym przygotowaniem do tego przedsięwzięcia szkoleniowego było wyprowadzanie na okres miesiąca wojsk na poligony dywizyjne w latach 1948-1949. Nasuwa się pytanie, czy była to specyfika naszego wojska? Otóż nie. Tak działała większość armii państw europejskich. We wszystkich krajach po demobilizacji wojsk powstawały doskonalsze struktury organizacyjne oraz tworzono nowe rodzaje wojsk (u nas dywizje pancerne i zmechanizowane oraz oddziały wojsk specjalnych), które mogły się rozwinąć jedynie w warunkach zbliżonych do wojennych, a więc na poligonach. Dla celów szkoleniowych szybko rozwijającego się Wojska Polskiego powstały liczne poligony. Wymienię tylko niektóre. I tak, korpuśne: Wędrzyn, Biedrusko oraz Drawsko (największy w Europie), dywizyjne: Dęba, Muszaki, Czerwony Bór, Orzysz, Szprotawa, Żagań oraz rodzajów wojsk: Grupa (wojska chemiczne), Wicko Morskie (artyleria przeciwlotnicza) oraz Muszaki (wspólnie z 15 DZ ćwiczyły wojska lotnicze – zrzucanie bomb). Duży wpływ na szkolenie wojsk miała decyzja ministra obrony narodowej (maj – październik). Charakteryzowało się ono dużą intensywnością i kompleksowością (strzelania szkolne i bojowe, ćwiczenia taktycznie specjalistyczne, wychowanie fizyczne i sport). Szkolenie kończyło się ćwiczeniami prowadzonymi na szczeblu dywizji ze strzelaniem bojowym oraz podsumowaniem dokonywanym przez dowódców okręgów wojskowych i uroczystym powrotem wojsk do garnizonów. W tym czasie na poligonach odbywały się także szkolenia specjalistyczne w ramach tzw. zgrupowań: strzelców wyborowych, pododdziałów rozpoznawczych, łącznoś- ciowców, artylerzystów, saperów, chemików, przeciwlotników. Była to efektowna forma szkolenia, zapewniająca zarówno dobre wyszkolenie, jak racjonalne wykorzystanie środków szkoleniowych (amunicji, środków pozorowania). Na jednym z poligonów w styczniu 1955 r. przeprowadzono po raz pierwszy ćwiczenia, w których założono użycie przez potencjalnego przeciwnika broni atomowej. Organizatorem i kierownikiem tych ćwiczeń był Sztab Generalny WP, a uczestniczyły w nim dowództwa wszystkich okręgów wojskowych i rodzajów sił zbrojnych z oznaczonymi wojskami. Ważnym etapem w szkoleniu sił zbrojnych był rok 1957. Zakończono wówczas doskonalenie metod, rozbudowano bazę szkoleniową w garnizonach oraz zrezygnowano z udziału jednostek w wielomiesięcznych obozach ćwiczebnych. Zadania, których nie można było wykonać w garnizonie, realizowano na poligonach. Pobyt na poligonie trwał teraz tylko miesiąc w okresie letnim. Tylko jednostki pancerne i artyleryjskie miały dodatkowo w okresie zimowym miesięczne szkolenie poligonowe. Rozmieszczenie kadry zawodowej i żołnierzy służby czynnej na poligonie było różne. Zależało przede wszystkim od warunków. W pierwszym okresie jednostki przebywały w terenie dziewiczym (las, nieużytki rolne, często daleko do wiosek). Rozpoczynano do ustawiania namiotów (nie było ich za wiele) dla kadry zawodowej i obsługi kancelaryjnej kopano ziemianki, budowano stołówki, porządkowano rejon rozmieszczenia jednostek i pododdziałów. Z czasem ziemianki przeistaczały się nawet w przyjazne „pokoje”. Kadra zawodowa taką organizację szkolenia wojsk oceniała na ogół negatywnie. Większość stanowili bowiem ludzie młodzi, KARTKI Z ŻOŁNIERSKIEGO PAMIĘTNIKA Tak odpalaliśmy rakiety Dowiedziałem się, że Wojsko Polskie ma zestawy rakietowe dalekiego zasięgu S-200 WEGA, ale praktycznie nie można ich odpalać z powodu braku dużego poligonu dla rakiet o zasięgu 255 km. Tak się składa, że w latach 70-tych byłem świadkiem strzelań rakietowych WP w Kazachstanie i maczałem w tym ręce. Pierwszy raz wyjechałem na poligon transportem z jednostką rakietową ze Skwierzyny, której dowódcą był uroczy oficer płk dypl. Mieczysław Kaletka. Podróż trawła tydzień – od niedzieli do niedzieli: Nasz transport był samowystarczalny, mieliśmy wszystko swoje: sprzęt rakietowy, samochody, kuchnię i bufet. Oprócz sprzętu technicznego w drogę ruszyło 240 szerego- obarczeni często rodziną, małymi dziećmi. Część rodzin przebywała na poligonach. Budowano całe osiedla drewnianych domków jednorodzinnych. Część kadry wynajmowała pokoje u gospodarzy w okolicznych wioskach. Dzisiaj można to określić mianem początków agroturystyki. Na przykład w rejonie poligonu Węgrzyn liczba mieszkańców niektórych wiosek zwiększała się wówczas 6-7-krotnie. Pobyt kadry, żołnierzy i ich rodzin starano się uatrakcyjnić organizując imprezy sportowe, w tym masowe zdobywanie odznaki „Sprawny do pracy i obrony”, jak również występy wojskowych zespołów artystycznych. Ponadto Organizacja Rodzin Wojskowych, wspólnie z poszczególnymi dowódcami, organizowała imprezy rozrywkowe o charakterze estradowym. Ogólnie należy jednak stwierdzić, że sytuacja rodzin wojskowych była trudna (ze względu na pracę zawodową żon, kształcenie dzieci itp.). Poligony wojskowe. Minęły czasy, gdy podczas ćwiczeń maszerowały korpusy, pułki i oddziały, a dywizje pancerne i zmechanizowane pokonywały kilometry. Zmieniło się pole walki, sztuka wojenna i operacyjna oraz taktyka. A jednak, moim zdaniem, poligon zostanie na długo tym pierwszym, prawdopodobnym polem walki. I na koniec jeszcze jedna uwaga. Przez ostatnie dwa wieki na stosunkowo małym, piaszczystym poligonie rembertowskim (koło Warszawy) tysiące żołnierzy różnych narodowości (rosyjskiej, kozackiej, węgierskiej, niemieckiej i polskiej) w czasie ćwiczeń zraszało te piaski własnym potem. I dlatego mówi się o nim jako o kopalni soli. Smutne to, lecz wymowne. Hieronim KMIECIAK *) J. Babula: Wojsko Polskie 1945-1989. wych-rakietowców pod opieką kadry. Była także orkiestra, która na każdym postoju wychodziła na platformę i rżnęła przeboje, które wówczas były zabronione w ZSRR. Transport, oprócz platform, składał się z wagonów sypialnych. Dla oficerów starszył były „miekije kape” po trzech w przedziale, dla oficerów młodszych, chorążych i podoficerów zawodowych – „srednije kape” po czterech w przedziale, dla szeregowych zaś „twiordyje kape” po sześciu w przedziale. Jechaliśmy w mundurach, kadra w tropikach, szeregowi w mundurach polowych, co wzbudzało sensację. Większość obywateli ZSRR pytała nas: 17 G³os Weterana i Rezerwisty „A wy, kto, Niemcy, Czechy, Więgry? ‘Niet, my Polaki, a Polsza eto samosiejnaja republika”. To kakij, czort was zdzies prynios na naszu ziemlu”? „My człony Warszawskogo Dogowora i my pojeźdźajem na bojowyje ucienia”. Po przekroczeniu granicy transport zatrzymał się na małej stacyjce, gdzie nastąpiła odprawa celna. Do dowódcy transportu zgłosił się pogranicznik w stopniu starszego lejtnanta z kilkoma szeregowcami. Żołnierze chodzili po wagonach, zaglądali pod nie i sprawdzali samochody, ale tylko te, które nie były zaplombowane. Do dyżurki udał się płk Mieczysław Kaletka z teczką na rozmowę z pogranicznikiem. Trwała około trzydziestu minut. Po wyjściu z dyżurki z pustymi rękami pułkownik zarządził zbiórkę kadry i żołnierzy służby czynnej. Stan jednostki został sprawdzony według listy. Paszportów nie mieliśmy, tylko legitymacje wojskowe. Pogranicznik liczył nas jak baby jajka na targu. Wydawało mi się, że trochę zaszkodziła mu zawartość teczki płk. Kaletki, bo był bardzo wesoły i liczył nas trzykrotnie. W końcu powiedział” „nu, puskaj budziet”. Po odprawie transport ruszył do Brześcia. Na miejscu oficer łącznikowy st. lejt. „Wania” wtajemniczony powiedział nam, że przeładowanie sprzętu i zmiana wagonów na wagony o szerszym rozstawie kół potrwa około czterech godzin. Po czterech godzinach weszliśmy do przedziałów w radzieckich wagonach. Różniły się tym od polskich, że okna otwierały się tylko na 1/3, ubikacje były bez wody, mydła i papieru toaletowego, a na każdym postoju zamykała je obsługa. Na każdy wagon sypialny była jedna „żeleznodrożniczka”, której obowiązkiem było utrzymywanie czystości w całym wagonie oraz nadzorowanie lodówki i głośników. Żadne z tych zadań nie było możliwe do wykonania, ponieważ lodówki były niesprawne, głośniki również. Połowa okiem była zablokowana, a o toaletach już wcześniej wspomniałem. Wyżywienie było wyjątkowo smaczne i obfite. Składało się z dodatku zagranicznego, poligonowego i kadrowego. Cała obsługa pociągu – dziesięć pracowniczek kolei. Transport zatrzymał się w Homlu („Gomlu”). Poszliśmy wówczas w miasto. Na ulicy zatrzymał nas starszy pan o nienagannych manierach i z wyrzutem powiedział; „Panowie oficerowie, co ta komuna z was zrobiła. Wyglądacie jak szmatławce a nie oficerowie, gdzie czapki rogatywki, buty oficerki, szable, ostrogi” itd. na koniec się przedstawił – był to rotmistrz dyplomowany, obecnie obywatel ZSRR. Do Polski nie wyjechał, ponieważ urodził się tu, na tych terenach, które w dalszym ciągu uważał za polskie. Postanowił, że tu musi umrzeć. Po chwili weszliśmy do dużego sklepu, sprzedawczynie były zachwycone naszymi mundurami i za wszelką cenę chciały kupić nasze płaszcze ortalionowe. Był lipiec, gdy wyjeżdżaliśmy z Warszawy, temperatura 27ºC. W miarę jak zbliżaliśmy się do Kazachstanu, temperatura była coraz wyższa z każdym dniem, połowa okien zablokowana. W wagonach panował zaduch 18 Listopad 2008 www.gwir.pl Grupa kontrolna w stepie (autor pierwszy z prawej) i było gorąco. Temperatura dochodziła do 50ºC. Na końcowym przystanku rozładowaliśmy transport i na kołach dojechaliśmy do 79 płaszczatki, czyli do miejsca postoju. Rozbito namioty dla żołnierzy służby zasadniczej i kadry. Ja również zamieszkałem w namiocie. Po raz pierwszy podziwiałem prawdziwy step, widziałem wielbłądy, a upał, dochodził do 50ºC, noce były chłodne. Widoczność nieograniczona, na horyzoncie żadnego drzewa. Sucha trawa pękała pod nogami. Żyły tu osły stepowe, susły, żmije miedzianki i skorpiony. W stepie są wypasane owce, kozy, krowy i wielbłądy. Wszystkie zwierzęta były bardzo chude. W sumie uczestniczyłem w czterech ćwiczeniach na poligonie, połączonych ze startem rakiet bojowych 8K-11. Pierwszą podróż odbyłem transportem kolejowym, drugą i trzecią samolotem i czwartą pociągiem. W przypadku podróży pociągiem lub samolotem zawsze była przesiadka w Moskwie i koniec podróży w Wołgogradzie: na lotnisku lub dworcu kolejowym. Podróże były tak planowane, że zarówno w Wołogradzie, jak w Moskwie mieliśmy przynajmniej jeden dzień na zwiedzanie i zakup upominków. Z lotniska w Wołgogradzie byliśmy przewożeni w step śmigłowce. Kiedyś zdarzyła się zabawna historia. Śmigłowiec z naszą grupą kontrolną wylądował w stepie. Żołnierze z obsługi rozwinęli czerwony chodnik pod same jego drzwi. Gdy drzwi się otworzyły, zobaczyli, że to nie gen. Jaruzelski przybył. Wyrwali więc chodnik nam spod nóg. Podczas mojego pierwszego pobytu na poligonie w 1969 r. Komenda Poligony zorganizowała nam wycieczkę do Wołgogradu. W planie było zwiedzanie: Kurhanu Mamaja, Traktornego Zawoda, Gidroelektro Stacji i Domu Pawłowa. Nasz przewodnik płk Stanisław Pyrżak z SWRiArt. zie zapoznał nas z planem wycieczki i nie poinformował, gdzie mają zgłosić się ci, którzy się zagapili. Wysiedliśmy z autokaru przed główną ścianą Kurhanu i wszyscy poszli w górę do stóp pomnika „Mać Radnaja”. Zgubiłem się, ale wszystko skończyło się szczęśliwie. Ciężko się mieszkało pod namiotami w stepie. Już od rana olbrzymie słońce wisiało na niebie i niemiłosiernie grzało w porze obiadowej. Temperatura dochodziła do 50ºC. W czasie mojego czterokrotnego pobytu w stepie nigdy nie padał deszcz. Niekiedy była burza i czarne chmury zwiastowały deszcz. Niestety spadło kilka kropel i znowu było czyste niebo i słońce. Wchodziłem w skład Centralnej Grupy Kontrolnej. Sprawdzałem napełnianie nosiciela rakiety paliwem i utleniaczem. Była to szczególnie trudna profesja i niebezpieczna. Trudna dlatego, że przez cały czas trwania napełniania musiałem być w stroju ochronnym i masce przeciwgazowej przy temperaturze powietrza 50ºC, pod odzieżą ochronną była woda. Niebezpieczne natomiast ze względu na ogromną toksyczność paliwa i utleniacza, przede wszystkim paliwa rozruchowego. 0,001 miligrama na metr sześcienny powietrza jest dawką śmiertelną.. Grupa kontrolna kontrolowała jeszcze trzy zespoły: układ napędowy, kierowania, montaż głowicy bojowej. Podczas pracy bojowej współpracowaliśmy z odpowiednią Grupą Armii Radzieckiej. Na początku było zawsze spotkanie zapoznawcze i omówienie warunków współpracy. Na zakończenie jednego ze spotkań szef grupy radzieckiej ppłk Sokołow oświadczył, że Grupa jest niepaląca i niepijąca, co było dla nas zaskoczeniem. Trzecią podróż na poligon rakietowy do ZSRR odbyłem pociągiem wraz z całą grupą oficerów z Szefostwa Wojsk Rakietowych i Artylerii. Wyjechaliśmy pociągiem „Polonez” z Dworca Gdańskiego po obiedzie. W Moskwie na Dworcu Białoruskim byliśmy około jedenastej następnego dnia. W Brześciu pociąg wjechał na peron odpraw celnych. Po obu stronach wzdłuż całego pociągu stali w rozkroku pogranicznicy z psami. Na moment przypomniał mi się film „Ostatni etap”. Była tam identyczna scena wjazdu pociągu do Oświęcimia. Drzwi do przedziału otworzyły się z trzaskiem i zamiast: „Dzień dobry”, usłyszeliśmy: „jest pasporta?”. Po przylocie na miejsce postoju dowiedzieliśmy się, że na start rakiet przybędzie gen. Wojciech Jaruzelski wraz ze świtą i kroniką filmową. Po raz pierwszy miały wystartować dwie rakiety. Prawdopodobnie dlatego, że były już stare i nie dało się już przedłużyć ich okresu gwarancji. Była niedziela. Cała świta zebrała się w „komandnym punkcie”. Stanowiska starto- www.gwir.pl we były oddalone o jakieś pięćset metrów. Rakiety, były odpalane nie z wyrzutni, lecz z pulpitu wynośnego umieszczonego w bunkrze. Operatorzy ustawili kamery generalicja została uzbrojona w lornetki. Stojąc w „komandnym punkcie” utkwili wzrok w tachometrze, który odliczał czas do startu rakiety ustawionych w pozycji pionowej na stołach startowych. W pewnym momencie wskazówka tachometru wskazała „Pusk” – wokół rakiet ukazał się dym i ogień. Wystartowały pionowo, jednak jedna z nich na pewnej wysokości (trudno powiedzieć, ile metrów nad ziemią) gwałtownie zmieniła Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty pozycję na poziomą i poleciała w step. Druga rakieta przemieszczała się zgodnie z programem. Przez sześć sekund leciała pionowo, następnie włączył się program i zaczęła się pochylać by zniknąć za horyzontem. Powstała ogromna konsternacja. Mieliśmy pietra, bo byliśmy odpowiedzialni za przygotowanie rakiet do startu. Oczy generała były skierowane na nas. Radziecka grupa awaryjna wyjechała w kierunku przypuszczalnego miejsca upadku rakiety. Do czasu jej powrotu panowała cisza. Wszyscy czekali na oficjalny komunikat. A komunikat był taki: „Pogotowka do puska wypołniona otliczno, nu bywajet tiochnika, może otkazać prawilne rabotu”. Później nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zacięły się stery gazowe umieszczone w dyszy silnika rakietowego. Mój ostatni czwarty wyjazd na poligon rakietowy w ZSRR odbył się samolotem pasażerskim. Zarówno podróż jak i pobyt na poligonie przebiegała normalnie, bez jakichkolwiek sensacji godnych uwagi. W lutym 1974 roku znalazłem się w Pułku Artylerii Przeciwlotniczej na stanowisku zastępcy dowódcy pułku ds. technicznych w Szczecinie, to już osobna historia. Ryszard SZULC tradycje Suma przeciwlotnicza 80 + 9 = 90 Z okazji 90. rocznicy funkcjonowania obrony przeciwlotniczej w Polskich Siłach Zbrojnych 4 września 2008 r. odprawiona została w Koszalinie suma w intencji przeciwlotników. Jednemu z kolegów przeciwlotników po tej sumie coś zaświtało w głowie i ostro zaprotestował: „Ta suma jest niepoprawna! Dziewięć lat temu brałem udział w obchodach 80. rocznicy powstania wojsk obrony przeciwlotniczej. Po upływie 9 lat jestem uczestnikiem 90 lat obrony przeciwlotniczej. Coś tu, kurtka na wacie, nie gra?” Na to zareplikował drugi: „Ta suma jest poprawna! W 1999 roku byłeś Kolego na uroczystości 80 lat artylerii przeciwlotniczej. Dla artylerii przeciwlotniczej zegar zaczął cykać wraz z przybyciem z armią Hallera baterii armat przeciwlotniczych kalibru 85 mm w 1919 roku. Natomiast dla obrony przeciwlotniczej – od wprowadzenia alarmu ostrzegawczego na komendę: >>Lotnik! Kryj się!<<, która dla przeciwlotników stała się alarmem bojowym. Zakłada się, że żołnierzom Polskich Sił Zbrojnych komenda ta znana była od zarania ich powstania w 1918 roku. Wcześniej do obrony przeciwlotniczej powstała obrona przeciwbalonowa. Z armat artylerii polowej strzelano do balonów na uwięzi, z których prowadzono rozpoznanie pola walki oraz kierowano ogniem artylerii. Balony na uwięzi stosowano także w obro- nie przeciwlotniczej. A tak w ogóle, Kolego, to w zakresie terminologii przeciwlotniczej należałoby zastosować coś w rodzaju antykwariatu i sprzedać trochę staroci. W czasach zmiany wojsk lotniczych na siły powietrzne naszpikowane elektroniką pokładową do nawigacji, prowadzenia rozpoznania, do celowania i kierowania uzbrojeniem pokładowym oraz obezwładniania środków obrony przeciwlotniczej – nie można bawić się wyłącznie w ogniowe środki walki z napadem powietrznym. W czasach kosmicznego rozpoznania Ziemi i kierowania z kosmosu systemami zbudowanymi na niej nie można tkwić w starociach. Można chyba pomyśleć o obronie przeciwelektronicznej. Po czym dochować trzeba wierności barwom przeciwlotniczej broni. Są to kolory żółty i zielony”. Protest i replikę zanotował Kazimierz DOBROSZ Święto 8 Dywizji Piechoty Z okazji święta 8 Dywizji Stowarzyszenie Żołnierzy 8 Dywizji im. Bartosza Głowackiego w Koszalinie zorganizowało uroczyste obchody 64. rocznicy sformowania tej jednostki. Odsłonięto pamiątkową tablicę w hołdzie żołnierzom pododdziałów rozpoznania dywizji. Podczas uroczystości przeprowadzonej zgodnie z ceremoniałem wojskowym meldunek przyjął gen. bryg. Henryk Skarżyński – były dowódca 8 Dywizji. Po odegraniu hymnu państwowego i wciągnięciu flagi państwowej, prezes Stowarzyszenia płk Włodzimierz Warchalski powitał zaproszonych gości. Na uroczystość przybyli z różnych miast Polski byli żołnierze 8. Dywizji, przybyły delegacje władz samorządowych Koszalina i Kołobrzegu oraz burmistrz Mord, miejsca formowania dywizji, Andrzej Piotrowski wraz z przewodniczącym Rady Miejskiej Markiem Danielakiem, a także młodzież z klasy wojskowej z Trzebiatowa i Gościna oraz delegacja Stowarzyszenia Czeskich i Słowackich Artylerzystów: płk rez. Bratislav Parma i mjr rez. Jiri Janousek. Odsłonięcia pamiątkowej tablicy dokonał ppłk Marek Świerczyński, dowódca 5 Batalionu Rozpoznania, w asyście gen. bryg. Henryka Skarżyńskiego, mjr. dypl. Mariusza Olczyka i mjr. w st. spocz. Włodzimierza Hedeszyńskiego. Historię pododdziałów rozpoznania 8 Dywizji przedstawił ppłk Marek Świerczyński. Z okazji święta dywizji został wykonany okolicznościowy medal. Wręczono go m.in.: płk dypl. Andrzejowi Cyganowi – dowódcy 8 Batalionu Rozpoznawczego w Lęborku, Zbigniewowi Zalewskiemu - dowódcy 8 Pułku Przeciwlotniczego, Andrzejowi Piotrowskiemu – burmistrzowi Mord, Markowi Danielakowi – przewod- 19 G³os Weterana i Rezerwisty Listopad 2008 niczącemu Rady Miejskiej Mord. Dzięki doskonale układającej się współpracy z dowódcą koszalińskiego 8 Pułku Przeciwlotniczego płk. dypl. Zbigniewem Zalewskim uczestnicy uroczystości mogli obejrzeć sprzęt bojowy pułku, zjeść smakowitą grochówkę oraz zwiedzić izbę tradycji 8 Dywizji. Uroczystość uświetnił występ chóru „Frontowe drogi”, pod kierowanego przez Stanisława Krótkiego, który wykonał kilka piosenek żołnierskich. www.gwir.pl Następnie uczestnicy uroczystości spotkali się w WDW Barka w Ustroniu Morskim, gdzie odbyło się zebranie członków Stowarzyszenia. Zostali do niego przyjęci: Andrzej Piotrowski i Marek Danielak, którzy zapewnili o pomocy w organizowaniu obchodów 65. rocznicy formowania 8 Dywizji w 2009 r. Wybrano Komitet Organizacyjny obchodów tej rocznicy. Wieczorem rozpoczęło się VII Koleżeńskie Spotkanie Żołnierzy 8 Dywizji, wypełnione wspomnieniami koleżeńskimi rozmowami. Tekst i zdjęcia Wiktor KAMIŃSKI Rakietowe spotkanie We wrześniu 2007 r. byli artylerzyścirakietowcy WP spotkali się po raz pierwszy w Toruniu, na drugie umówili się w 2008 r. również we wrześniu ale w Bolesławcu. Właśnie w tym roku przypadła 45. rocznica pierwszego startu rakiet w Kazachstanie 18 Brygady Rakiet Operacyjno-Taktycznych, która stacjonowała w Bolesławcu. Żołnierzami, którzy dostąpili zaszczytu inauguracyjnego odpalenia rakiet, byli oficerowie: por. Michał Nispoń – dowódca baterii startowej, por. Ryszard Brzozowski – oficer ogniowy i ppor. 20 Edward Stasiak – operator. Start oceniono bardzo dobrze. Uczestnicy drugiego spotkania artylerzystów – rakietowców, przybyli do Bolesławca z Wrocławia, Warszawy, Orzysza, Torunia, Bydgoszczy, Choszczna, Łomży i innych miejscowości kraju. Gościem honorowym spotkania był dowódca 18 BROT w latach 1973-1975, późniejszy dowódca Artylerii ŚOW i zastępca dowódcy tego okręgu – gen. bryg. Antoni Skibiński. Obecni byli rakietowcy: gen. bryg. Alfons Kupis i gen. bryg. Marian Oleksiak oraz ponad stu uczestników i gości zaproszonych wraz z władzami naszego regionu. Ważnym akcentem spotkania rakietowców było uroczyste odsłonięcie tablicy pamiątkowej poświęconej pamięci byłych żołnierzy 18 Brygady Rakiet i 18 Pułku Rakiet. Prace z tym związane wykonała grupa byłych żołnierzy brygady pod kierownictwem płk. rez. Jana Pipały. Głównym sponsorem był por. rez. Jan Cołokidzi, członek ZBŻZiORWP. www.gwir.pl Uczestnicy spotkania wysłuchali krótkiej historii 18 BROT i 19 Pułku Rakiet, informacji o Bolesławcu i regionie oraz informacji o 23 Śląskiej Brygadzie Artylerii. Spotkanie i odsłonięcie tablicy odbyło się na terenie 23 Brygady, którą obecnie dowodzi płk Roman Kłosiński. Spotkanie rakietowców zorganizował komitet organizacyjny pod przewodnictwem niżej podpisanego. Zasadnicze zadania Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty realizowali: płk rez. Władysław Jędryczka, płk rez. Stanisław Chwojnicki, płk rez. Henryk Szopa, ppłk rez. Kazimierz Mańkowski, mjr rez. Wiesław Łysakowski i ppłk rez. Henryk Żukowski. Ogromnej pomocy udzielił nam dowódca 23 Śl. BA. oraz oficerowie: mjr Jerzy Juchaniuk, kpt. Remigiusz Kwieciński i kpt. Robert Lisiak. Znaczne wsparcie uzyskaliśmy od władz powiatu i miasta. Po krótkim zwiedzaniu miasta, jego zabytków oraz Zakładu Ceramicznego „Manufaktura”, punktem kulminacyjnym było spotkanie towarzyskie, które upłynęło na rozmowach, wspomnieniach i refleksjach osobistych, którym nie było końca. Następne spotkanie za rok. Obiecał je zorganizować gen. bryg. Marian Oleksiak w Choszcznie. Hieronim KOSIOR 35 LAT NA STRAŻY POLSKIEGO WYBRZEŻA 65 Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej został powołany rozkazem dowódcy 2 Korpusu OPK 24 sierpnia 1972 roku, wchodząc organizacyjnie w skład 4 Brygady Rakietowej im. Obrońców Wybrzeża. Pierwszym i zarazem długoletnim dowódcą dywizjonu OP był płk dypl. mgr Wiesław Kozikowski. Dywizjon został wyposażony w przeciwlotniczy zestaw rakietowy krótkiego zasięgu S-125 Newa, który w kolejnych latach był modernizowany, zwiększając swoje możliwości bojowe. W grudniu 2001 roku rozwiązano brygadę, która w tym czasie nosiła nazwę: 4 Gdyńska Brygada Rakietowa Obrony Powietrznej. Po rozwiązaniu macierzystej brygady 65 Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej został włączony organizacyjnie w skład 3 Warszawskiej Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej i przeniesiony z dotychczasowego miejsca stacjonowania na Rozewiu do obiektów w Gdyni-Grabówku po byłej 4 GBROP. W swej 35 letniej działalności dywizjon wykonywał strzelania na pustynnym poligonie w Kazachstanie oraz na poligonie krajowym w Ustce. Brał także udział w ćwiczeniach organizowanych w strukturach NATO. Dla uczczenia jubileuszu 35-lecia dowódca dywizjonu ppłk mgr inż. Marek Kuchnowski zaprosił na uroczyste jego obchody kadrę, żołnierzy i pracowników oraz wszystkich tych, których losy były związane z tą jednostką wojskową. Wśród zaproszonych gości znaleźli się byli żołnierze zawodowi wywodzący się ze struktur 4 Gdyńskiej Brygady Rakietowej OP, skupieni w Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego. Uroczystość jubileuszu odbyła się w dniu 21 sierpnia 2008 roku w obiektach stacjonowania dywizjonu. Uroczystą mszę świętą celebrował kapelan dywizjonu ks. płk mgr Roman Dziadosz. Odbył się uroczysty apel, pokaz sprzętu oraz obiad. Jubileusz zaszczycili swoją obecnością: szef wojsk obrony przeciwlotniczej sił powietrznych płk dypl. Jan Gabryś, dowódca 3 Warszawskiej Brygady Rakietowej OP gen. bryg. Ryszard Szulich wraz z małżonką, dowódca 61 Brygady Rakietowej OP płk dypl. Andrzej Kubiak, byli dowódcy dywizjonu oraz małżonka pierwszego dowódcy śp. płk dypl. mgr. Wiesława Kozikowskiego, który tworzył tę jednostkę. Na uroczystość przybyli również szefowie wojskowych instytucji, przedstawiciele Urzędu Miasta Gdynia i Stoczni „Nauta”. Dla nas, byłych żołnierzy zawodowych, 65 Dywizjon Rakietowy jest podstawą naszej działalności. Na uroczystym apelu podczas pożegnania sztandaru i rozwiązania 4 Gdyńskiej Brygady Rakietowej OP w 2001 roku, zwróciłem się do dowódcy dywizjonu o przyjęcie patronatu nad naszym kołem. Wręczając dowódcy medal 20-lecia ZBŻZiORWP, powiedziałem: „Niech ten napis >>Zawsze Wierni Ojczyźnie<< przypomina, że są tu starsi koledzy, którzy swój los związali na dobre i złe z 4 Gdyńską Brygadą Rakietową Obrony Powietrznej”. Okres kilkuletniej naszej działalności potwierdził nasze oczekiwania. Patronat nad Kołem nr 4 ZBŻZiORWP sprawuje dowódca 65 Dywizjonu Rakietowego OP, który udziela nam wszechstronnej pomocy. Jest także częstym gościem na koleżeńskich spotkaniach. Koło korzysta z pomieszczenia biurowego, kasyna i sali kinowej, a przy szczególnych okazjach z sali tradycji. Na stronie internetowej dywizjonu znalazło się również miejsce na przedstawienie aktualnych wydarzeń z działalności Koła nr 4 ZBŻZiORWP im. 4 Gdyńskiej Brygady Rakietowej OP. Z okazji jubileuszu delegacja Zarządu Koła złożyła dowódcy dywizjonu serdeczne życzenia, sukcesów w służbie i życiu osobistym dla dobra naszej Ojczyzny. Gdy spoglądamy na okres 35. lat istnienia dywizjonu, dla nas, byłych żołnierzy zawodowych, jest wielką satysfakcją, że nasi następcy to osoby wykształcone, o wielkiej kulturze osobistej i takcie. Te czynniki decydują, że nasza współpraca układa się pomyślnie. Uczestnictwo w tej wspaniałej uroczystości potwierdziło, że jesteśmy cząstką żołnierskiej wspólnoty, która swój los na zawsze związała z losem Ojczyzny. Władysław ŻMIJEWSKI W ŁOMŻY – LEKCJA POLSKOŚCI W 88. rocznicę cudu nad Wisłą i bohaterskiej obrony Łomży podczas wojny 1920 r. w ramach Święta Wojska Polskiego oraz Święta 1 Łomżyńskiego Batalionu Remontowego w dniach 13-15 sierpnia odbyło się wiele uroczystości. Rozpoczęło je spotkanie prezydenta Łomży z kadrą zawodową Wojska Polskiego miejscowego garnizonu oraz przedstawicielami organizacji kombatanckich. Uczestniczyli w nim prezes Zarządu Rejonowego ZBŻZiORWP płk mgr Leon Wagner oraz członek Zarządu chor. sztab. rez. Stanisław Żukowski. Na łomżyńskim cmentarzu, liczącym ponad dwieście lat, zorganizowano uroczysty capstrzyk i apel poległych. Zapalono znicze i złożono kwiaty na żołnierskich mogiłach. 14 sierpnia odbyła się uroczysta zbiórka kadry i pracowników wojska 1 Łomżyńskiego Batalionu Remontowego, w której uczestniczyli zaproszeni goście: ks. biskup Tadeusz Bronakowski, były szef Wojewódzkiego 21 G³os Weterana i Rezerwisty Sztabu Wojskowego płk Józef Piotrowski, byli dowódcy tej jednostki wojskowej oraz przedstawiciele władz samorządowych województwa podlaskiego i Łomży. Brał w niej również udział żołnierz 33 pp, uczestnik wojny obronnej 1939 r. na ziemi łomżyńskiej, sympatyk ZBŻZiORWP 92-letni por. Kazimierz Bazydło. Licznie przybyli mieszkańcy Łomży, w tym młodzież i kombatanci. Odczytano rozkazy przełożonych o awansach kadry, o odznaczeniach i nagrodach. Dowódca jednostki ppłk Wojciech Zielkowski podziękował gościom za przybycie na uroczyste święto żołnierzy. Przedstawił historię 33 pp, którego tradycje kontynuuje dyslokowany w Łomży batalion. Podziękował kadrze i pracownikom za rzetelne wykonywanie swoich obowiązków oraz życzył wszelkiej pomyślności. Prezydent Łomży Jerzy Brzeziński jego współorganizator uroczystości również złożył życzenia żołnierzom. W swoim Listopad 2008 przemówieniu podkreślił, że radość z odzyskania niepodległości motywowała do heroizmu i poświęcenia w walce z bolszewizmem. Żołnierze batalionu zapasowego 33 pp, broniąc fortów pod Łomżą, wykazywali się męstwem. Wielu poświęciło życie w obronie ojczyzny. Powstrzymując przez kilka dni nawałę bolszewików, którzy parli na Warszawę, umożliwili głównym siłom przygotowanie obrony. To było wspaniała lekcja polskości. W dalszej części uroczystości złożono kwiaty i zapalono znicze pod pomnikiem Żołnierzy 33 Pułku Piechoty walczącym i poległym w obronie ojczyzny. W Klubie Garnizonowym odbyło się spotkanie żołnierskich pokoleń. Lampką szampana wzniesiono toast za pomyślność uczestników spotkania i ich rodzin. W Święto Wojska Polskiego 15 sierpnia odbyła się uroczysta zbiórka pocztów sztandarowych: urzędu miasta, kombatantów, www.gwir.pl weteranów i harcerzy na placu Jana Pawła II. Złożono kwiaty pod obeliskiem 33 pp, a w łomżyńskiej katedrze została odprawiona msza święta w intencji ojczyzny. W uroczystościach tych licznie brali udział członkowie łomżyńskiego ogniwa Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego. I ja też wszędzie byłem, a com uznał za stosowne, na tej kartce utrwaliłem. Wacław OSTROWSKI Fot. Andrzej SZOSZYŃSki W GIMANAZJUM IM. WŁADYSŁAWA JAGIEŁŁY W ŁODZI PAMIĘTAJĄ 22 Historia Teatru Szkolnego jest bardzo długa. Wiele razy się zmieniał i zmienia nadal. Jeśli się bliżej przyjrzeć teatrom szkolnym, to można znaleźć w ich działalności wiele przejawów patriotyzmu, tak potrzebnego dziś Polsce. 5 Gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły dostrzegło tę potrzebę. Napisaniem scenariusza i wystawieniem sztuki pt.: „Zwykły bohater” zajęła się nauczycielka pani mgr Tamara Potasiak. Jest to sztuka dotycząca okresu II wojny światowej, mówiąca o tych często bezimiennych bohaterach z tamtych lat, o żołnierzach ruchu oporu Armii Krajowej. Postanowiono ocalić od zapomnienia ich działania, smutki, radości, odnoszone zwycięstwa i ponoszone klęski. Podstawą scenariusza był wywiad z żołnierzem ZWZ Armii Krajowej mjr. Eugeniuszem Stefankiewiczem ps. Jastrząb, członkiem ZBŻZiORWP oraz ZKRPiBWP – prezesem Koła nr 1 w Łodzi-Widzewie, dziś 84-letnim weteranem. Trzeba pamiętać, że naocznych świadków owych tragicznych czasów jest coraz mniej. Wkrótce pozostaną po nich tylko książki, sztuki teatralne, filmy i ludzka pamięć. Dlatego tak ważne jest mówienie o nich młodemu pokoleniu. Dla uzmysłowienia sobie zjawiska podam liczby dotyczące powstania stycz- niowego: w 1919 roku weteranów tego wojny, pedagog pracujący w tej szkole mgr powstania żyło 4500, a już w 1939 roku Karolina Morawska. Szkoła pamięta o żołpozostało ich tylko 36. nierzach września, o żołnierzach Polskich Sił Lekcja historii w postaci sztuki granej Zbrojnych na Zachodzie idących od Narwiku, przez uczniów gimnazjum była przeżyciem Monte Cassino i Tobruku, a także znak Oki, szczególnym, niezapomnianym zarówno spod Lenino, znad Nysy i z Kołobrzegu – ku dla grającego, jak i widza. Autorka sztuki w wolnej Polsce. Obchody ważnych świąt czy trzech aktach zadbała o realia i autentycz- rocznic mają stałe miejsce w planach szkoły. ność. Inna nauczycielka – pani mgr Barbara Jest nadzieja, że uda się ocalić od zapomnieKotynia skutecznie ją w tych działaniach nia to, że Polska poniosła największe ofiary, wspierała. Aktorami w tej sztuce byli ucz- aby stać się WOLNYM KRAJEM. Jest naniowie gimnazjaliści z klasy IIIB: Magdalena dzieja, że czyny OJCÓW – żołnierzy II wojny Matynia, Agata Słyścio, Klaudia Wienczak, Światowej Nie ULEGNĄ ZPOMNIENIU. Monika Wacławek, Wojciech Szulczewski, Eugeniusz STEFANKIEWICZ Szymon Serwiński, Joanna Pietrzyk, Michał Karlikowski, Natan Raksa, Maciej Walczak, Jakub Baranowski i Dominik Lenart. Pomocy w wyKpt. w st. spocz. Deonizy Magastawieniu sztuki dzio jest wolontariuszem w księgoudzieliła pani dy- wości Zarządu Głównego przy ul. 11 rektor szkoły mgr Listopada w Warszawie. Kapitan co Barbara Zielińska roku właśnie przy tej ulicy przeżywa oraz Rada Pedago- rocznicę Niepodległości Polski w spogiczna. Łącznikiem sób szczególny. Będąc mieszkańcem między kombatan- stolicy jest również często obecny tami a szkołą jest na Białorusi w Woronianach koło wnuczka weterana Ostrowca, gdzie obok grobów jego Syn Małej Ojczyzny www.gwir.pl Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty historia POLSKIE MIEJSCA PAMIĘCI NA TERENIE BYŁEJ NRD (cz. I) W dniach 22-26 kwietnia br. odbył się w Kiekrzu koło Poznania w Ośrodku Wypoczynkowym Sił Powietrznych WP, jubileuszowy X Sejmik Korespondentów i Współtwórców „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Program sejmiku przewidywał wycieczkę do Berlina oraz zwiedzanie w Poczdamie pałacu (Cecilienhof. Jest to ostatni pałac zbudowany przez Hohenzollernów w latach 1913-1917 w stylu angielskiego dworku), jako rezydencja następcy tronu Wilhelma i jego żony Cecylii. W pałacu tym odbyła się w 1945 r. konferencja poczdamska. Podczas pobytu w Berlinie złożyliśmy kwiaty pod pomnikiem Żołnierza Polskiego w parku Friedrichshain. Jest on dziełem artystów rzeźbiarzy Zofii Wolskiej i Tadeusza Łodziana z Polski oraz Arndta Wittiga i Güentera Merkla z NRD. Został odsłonięty 14 maja 1972 r. w obecności przedstawicieli najwyższych władz państwowych obu krajów. Po obejrzeniu Cecilienhof w drodze do pomnika Żołnierza Polskiego byliśmy gośćmi Związku Rezerwistów Niemieckiej Bundeswehry. Podczas spotkania przewodniczący tego Związku Ernst Reinhard Beck – poseł CDU przedstawił informację o tej organizacji. Związek liczy około 100 tysięcy członków. Jego reprezentanci uczestniczą w różnych zagranicznych misjach. Ważnym zadaniem Związku jest sprawowanie opieki nas rezerwistami potrzebującymi pomocy oraz ich rodzinami. Jest ich około 130 tysięcy. W strukturze Związku jest około 2400 kół. Bieżącą działalnością organizacji kieruje 300 pracowników w ramach zarządów krajowych. Związek utrzymuje ścisłą więź z takimi organizacjami jak; CIOR, AESOR i Inicjatywa GAMMING. Ponadto współpracuje z władzami terenowymi i szczebla rządowego, włącznie z prezydentem. W ramach prowadzonych szkoleń przeszkolono 230 tys. rezerwistów do pełnienia określonych funkcji w razie potrzeby m.in. w operacjach połączonych. W tym celu 35 tys. jest w stałej gotowości, a około 70 tys. Przygo- rodziców, spoczywają żołnierze WP polegli w 1920 r. Im poświęcił całą swoją działalność społeczną zbierając środki finansowe na renowację grobów i nie tylko. Darowizny od polskich sponsorów przekazuje również polskiej mniejszości narodowej. Jego staraniem zorganizowane zostały w Polsce letnie kolonie dla dzieci polskich rodzin z białoruskiego Ostrowca. Największą satysfakcję przynosi kapitanowi ufundowana przez niego tablica na cmentarzu w Woronianach, upamiętniająca poległych tam w 1920 r. żołnierzy WP. Dobrze wiedzieć, że uwiecznił ich na zawsze syn Małej Ojczyzny kpt. Deonizy Magadzio z Warszawy. (A.W.) towanych do wykonywania zadań stabilizacyjnych w różnych Misjach Zagranicznych. Związek podlega transformacji odpowiednio do zadań Bundeswehry, na które mają wpływ: – nowa polityka bezpieczeństwa; – nowe formy konfliktów; – nowe zadania armii. – postęp techniczny i technologiczny. Wspomniany pomnik upamiętnia ruch patriotyczny i rewolucyjny po obu stronach Odry i Nysy Łużyckiej. Jest także wyrazem hołdu złożonego setkom tysięcy Polaków, którzy w latach faszystowskiej dyktatury stracili życie w obozach koncentracyjnych i jenieckich, na polach bitew lub wykonując przymusową pracę na terenie byłej Trzeciej Rzeszy. Jest jednocześnie głównym miejscem poświęconym pamięci Polaków, których prochy spoczywają na terenie byłej NRD. Głównym, ale nie jedynym w Berlinie. Pozostałe, a jest ich osiemnaście, znajdują się na cmentarzach komunalnych, w kwaterach ofiar faszyzmu. W Berlinie w 1944 r. przebywało około 313 tys. przymusowych robotników z 16 państw, w tym ponad 20 tysięcy Polaków. W nowej dzielnicy Marzahn, we wspólnej mogile przy Wiesenburgerweg, wśród prochów 400 robotników przymusowych z całej Europy, spoczywa 83 Polaków, w tym 28 kobiet i troje dzieci. Na cmentarzu XII w Buch – w dzielnicy Pankow – przy Schwanebecker Chaussee znajdują się groby 102 Polaków, w tym 23 kobiet i 10 dzieci. W dzielnicy Treptow są polskie groby na dwóch cmentarzach: przy Kiefholzstasse 221/222 spoczywa 154 robotników przymusowych, w tym 54 kobiety oraz 372 polskich więźniów z obozu koncentracyjnego w Sachsenhauusen, a na cmentarzu przy Schoenefeelder Chausssee wśród 1284 więźniów Sachsenhausen spoczywa nie ustalona dokładnie liczba Polaków – jeńców wojennych i robotników. Brak również dokładnych danych dotyczących Polaków pochowanych na cmentarzu St. Hedwig (św. Jadwigi) przy Berliner Str. w dzielnicy Weisensee. Spośród spoczywających tam ofiar faszyzmu zdołano zidentyfikować 30 Polaków, w tym 6 kobiet i 3 dzieci. To są największe w Berlinie miejsca wiecznego spoczynku naszych rodaków, którzy w latach 1939-1945 z różnych powodów zmarli w Berlinie i zostali pochowani. Łączna ich liczba wynosi 794. W podberlińskim miasteczku – osiedlu Hohen Neuendorf, położonym za północnymi rogatkami Berlina, znajduje się także pomnik Żołnierza Polskiego. W walkach o tą miejscowość 22 kwietnia 1945 r. zginęło 11 polskich piechurów z 1 Armii WP. Miejscowi antyfaszyści przenieśli po wojnie ciała poległych Polaków na miejscowy cmentarz. 33 lata później miejscowe społeczeństwo ufundowało polskim żołnierzom piękny pomnik według projektu prof. Jana Chmielewskiego, w oprawie architektonicznej inż. Alberta Rosnera. Praca budowlano-montażowe wykonała polska załoga siłowni z m. Jänschwaalde. Uroczyste odsłonięcie pomnika nastąpiło 11 października 1978 r. w przeddzień 35. rocznicy powstania ludowego Wojska Polskiego – Hohen Neuendorf był w czasie operacji berlińskiej jednym z etapów szlaku bojowego 1 Armii Wojska Polskiego, posuwającej się w kierunku Łaby. Trwający 17 dni zwycięski marsz na zachód, po sforsowaniu 16 kwietnia 1945 r. Odry na odcinku między Siekierkami i Gozdowicami, przyczynił się do wyzwolenia więźniów obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen (o czym więcej w następnym odcinku) oraz zamknięcia od zachodu kotła berlińskiego i odparcia kontrataków grupy północnej wojsk hitlerowskich spieszących na pomoc okrążonemu Berlinowi. Pozostało tu wiele mogił polskich żołnierzy. Operacja berlińska kosztowała kilka tysięcy polskich istnień, w tym stu przy zdobywaniu Berlina. W szturmie na stolicę III Rzeszy jednostki 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Większość poległych ekshumowano po wojnie i przeniesiono na cmentarz w Siekierkach. Polski wkład w wyzwalanie tej części Niemiec spod faszyzmu, udział 1 Armii WP w walkach Frontu Białoruskiego – zostały uczczone pomnikami, obeliskami i tablicami pamiątkowymi. Więcej na ten temat w następnych odcinkach. Jerzy JACKIEWICZ wstępie minutą NOWY ZARZĄD ZWIĄZKU ciszyNauczczono pamięć zmarłych kolegów INWALIDÓW WOJENNYCH – dotychczasowego prezesa oddziału WłaW SKIERNIEWICKIM dysława Jasińskiego Po upływie kadencji, zgodnie ze statusem, odbyły się wybory do Zarządu Oddziału ZIWiW. Słowo wstępne wygłosił wiceprezes oddziału płk Józef Trzak. Powitał gości na czele z prezydentem miasta Leszkiem Trębskim i delegacją Zarządu Okręgu ZIWiW w Warszawie. Zarząd Główny Związku reprezentował mjr inż. Franciszek Opolski. i płk. Władysława Kutra. Zgodnie z procedurami regulaminowymi wybrano przewodniczącego zebrania, którym został Maciej Szpon. Następnie zasłużonych działaczy Związku uhonorowano odznaczeniami i wyróżnieniami. Za dobrą współpracę podziękowano: prezesowi Zarządu Okręgu ZIW Jerzemu Jasińskiemu i Adamowi Lewandowskiemu. Srebrną honorową odznaką ZIWiW zostali odzna- 23 G³os Weterana i Rezerwisty czeni: Stanisław Góralczyk, Apolonia Grzejszczak, Walenty Iwaszkiewicz, Wincenty Ładyński, Bolesław Melon, Anna Nagórska, Adam Sitkiewicz, Zenon Sobolewski, Jan Supeł i Feliks Wierzbicki. Podkreślając historyczne znaczenie Związku oraz czyn zbrojny jego członków w latach wojny, w pięknych słowach podziękowanie Zarządowi Oddziału oraz gratulacje odznaczonym złożył prezydent miasta Leszek Trębski i przedstawiciel Zarządu Okręgu ZIWiW w Warszawie Adam Lewandowski. Sprawozdanie z działalności Zarządu Oddziału w minionym okresie złożyli: wicepre- Listopad 2008 zes płk Józef Trzak oraz przewodniczący Komisji Rewizyjnej Mieczysław Bim. Sprawozdanie przyjęto bez uwag. Wyrazy uznania za dobrą pracę w działalności społecznej ustępującemu zarządowi złożył przewodniczący Komisji Rewizyjnej Zarządu Głównego mjr inż. Franciszek Opolski, podkreślając jednocześnie znaczenie walki frontowej żołnierza o wyzwolenie ojczyzny oraz potrzebę obrony praw członków Związku. Do tego niezbędni są ludzie poważni i rozważni. Kierując się tymi słowami, do Zarządu Oddziału wybrano: Macieja Szpona (prezes zarządu), Zygmunta Kowalskiego www.gwir.pl (sekretarz), Barbarę Kamecką (skarbnik) Józefa Trzaka i Juliusza Kojło-Wołkowieckiego (członkowie zarządu). W skład Komisji Rewizyjnej weszli: Mieczysław Bim – przewodniczący, Mieczysław Skiba i Halina Rydzik – członkowie. Delegatem na zjazd okręgowy został wybrany Maciej Szpon. Zjazd wyborczy zakończyło złożenie kwiatów pod obeliskiem upamiętniającym żołnierzy poległych w latach wojny. Należy bowiem zachować w pamięci czyny żołnierza polskiego na polu walki – inaczej nic nie zrozumiemy z własnej historii. Juliusz KOJŁO-WOŁKOWIECKI Z cyklu najmłodsi żołnierze II wojny światowej Frontowa droga przewodniczącego Synów Pułku Miał 15 lat, gdy został partyzantem 27 Wołyńskiej Dywizji AK. Józefa Czerwińskiego rzuciły do lasu z rodzinnego Włodzimierza niezwykłe okoliczności. Wojenny los nie oszczędził mu dramatycznych przeżyć. W partyzanckich ugrupowaniach walczył z nacjonalistami ukraińskimi i oddziałami Wehrmachtu. Razem z innymi towarzyszami broni przedzierał się przez pierścień okrążenia, pokonując bagnistą i zdradliwą Prypeć, w której zginęły dziesiątki jego kolegów. Podobnie jest podczas pokonywania pola minowego. Po przebiciu się przez linię frontu wstąpił do 1 Armii WP. Był już doświadczonym żołnierzem. Przeżycia komandora profesora dr. hab. Józefa Czerwińskiego to jeden z tysięcy życiorysów jego rówieśników, których młodość przypadła na lata wojny, stawiając przed nimi wymagania ponad ich wiek i siły. Jego frontowa droga nie była prosta ani ława, zwłaszcza w ówczesnej skomplikowanej sytuacji politycznej i narodowej. Z tych przeżyć zebrało się materiału na dwie ciekawe książki. Był dobrym obserwatorem życia. Bardzo przeżywał tragiczny wrzesień 1939 r., wejście Sowietów i wywózki na Sybir. W okresie wojny szybciej się dojrzewa. I tak było z Józkiem. Zrozumiał wiele, a patrząc na zbrodnie dokonywane na polskiej ludności, w tym na jego rodzinie, przekonał się, że nie można stać biernie. W styczniu 1944 r. nadszedł odpowiedni moment – starszy kolega Kazik Danilewicz wciągnął go do partyzantki. Przyjął pseudonim „Zawisza”. Przydzielono go do pierwszego plutonu ppor. „Wilka” (Michała Bubiłka), 4 Kompanii ppor. „Czesława”, 3 Batalionu ppor. „Lecha” (Jerzy Krasowski), 23 Pułku dowodzonego przez kapitana Kazimierza Rzeniaka ps. „Garda”. Spotkał tu wielu kolegów z Włodzimierza. Prowadzili walkę z ukraińskimi nacjonalistami i Niemcami, często współpracując z radziecką partyzantką. Najpierw musiał zdobyć broń, nauczyć się z nią obchodzić, celnie strzelać, chodzić na wypady i pełnić wartę często o głodzie, a w razie potrzeby być także woźnicą. Jednym słowem, ciężka żołnierska dola. Umiejętności żołnierskie nabywało się w walce, a to kosztowało niekiedy życie. W lutym jego kompania znalazła się w punkcie koncentracji pułku „Osnowa” w rejonie Bielina i Sielisk. W krótkim wspomnieniu nie sposób opisać czterech miesięcy partyzanckich zmagań i bojowego szlaku od Bugu do Berlina. Czytelników odsyłam do książki pt.: „Z wołyńskich lasów na berliński trakt”. W celu realizacji planu „Burza”, oddziały partyzanckie zgrupowano między Włodzimierzem a Kowlem, nadając im nazwę 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Zgrupowanie liczyło ponad 6 tysięcy ludzi, jednak rozwój wydarzeń nie pozwolił na wykonanie planu. Pododdziały rozlokowane we wsiach chroniły jednocześnie polską ludność. Na tym terenie partyzanci zawsze mieli do czynienia co najmniej z dwoma wrogami. Niemcy atakowali poszczególne bazy z różnych kierunków dużymi siłami. Do pierwszego starcia 24 doszło w okolicach Bielina i Edwardopola. Walka trwała kilka godzin. W ciągu kilku tygodni uciążliwych walk Niemcy powoli otaczali teren zgrupowania. Po czteromiesięcznych ciężkich walkach w okrążeniu znalazła się cała dywizja wraz z radzieckim 54 Pułkiem Kawalerii. Próby przebicia kończyły się dużymi stratami. Tak było koło stacji Jagodzin, gdzie Niemcy wprowadzili pociąg pancerny i czołgi. Pod koniec kwietnia zgrupowanie liczyło już tylko kilkaset ludzi – część przeszła na Lubelszczyznę, wielu zginęło, dużo było rannych, a część dostała się do niewoli. „Zawisza” wraz z grupą około 550 polskich partyzantów i 150 radzieckich przedzierał się przez bagniste i biedne Polesie. Był głodny. Jak inni żuł skórę słoniny. Łapcie i onuce miał przegniłe. Szli przeważnie nocą przez uroczyska, aż 27 maja dotarli do Prypeci. Tu rozegrał się kolejny dramat. Przekraczając linię frontu na rzece dostali się pod krzyżowy ogień. Z tyłu strzelali Niemcy, a zza Prypeci Rosjanie. Biegli, pokonując zasieki i rowy melioracyjne. Szeroką rzekę pokonywali wpław. Wielu utonęło. Józek, już starszy strzelec, płynął, pozbywając się okrycia i broni. Na upragnionym brzegu wpadł na pole minowe. Biegł po śladach poprzednika i udało mu się dotrzeć do radzieckich okopów. W ziemiance dostał ubranie i jedzenie. Na pierwszej zbiórce stanęło ich około trzystu, połowa poległa lub pochłonęła ją Prypeć. Po kilku dniach przewieziono ich do Kiwerc. Nastąpił czas przemyśleń i wyboru. Idąc do leśnego oddziału wiedział, że będzie walczył z wrogiem o Polskę. I to mu wystarczyło. Złożył przysięgę i został przydzielony do 2 Pułku 1 Dywizji. Służył w 2 Batalionu w kompanii moździerzy. W lipcu przekroczył Bug, 2 sierpnia był już nad Wisłą. Przeszedł przeszkolenie w batalionie szkolnym. Dostał przydział do pododdziału ochrony sztabu. 17 stycznia 1945 r. brał udział w wyzwalaniu Warszawy, a 20 ruszył z całą Dywizją przez Inowrocław i Bydgoszcz na Wał Pomorski. Po ciężkich walkach konwojował jeńców jadąc na zdobycznym koniu. Do Siekierek dotarł 13 kwietnia jako celowniczy rusznicy przeciwpancernej. Brał udział w forsowaniu Starej Odry i przez Oranienburg dotarł do Berlina. Na zdobycznym rowerze do Łaby jednak nie dojechał. Kolejny etap to szkoła oficerska w Łodzi, awans na sierżanta i przydział na praktykę do 26 Pułku w Jarosławiu. W lipcu 1946 r. promocja. Otrzymał wówczas zegarek z dedykacją Naczelnego Dowódcy WP oraz srebrny medal „Zasłużonym na Polu Chwały”. Dostał przydział do 12 Dywizji Piechoty w Szczecinie. Uzupełnił wykształcenie. Powtórny przydział w Bieszczady. Powojenne lata to służba na coraz wyższych stanowiskach, ukończenie uczelni, doktorat, habilitacja i profesura. Od wielu lat komandor Józef Czerwiński jest przewodniczącym Krajowej Rady Środowiska Synów Pułku i Środowiska Warszawskiego Synów Pułku. Odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Partyzanckim, Orderem Uśmiechu i wieloma innymi. Maciej MAKSYMOWICZ Listopad 2008 www.gwir.pl G³os Weterana i Rezerwisty Felieton historyczny Wybijanie się na niepodległość Odzyskanie przez Polaków własnej państwowości w 1918 roku oznaczało zarazem początek znojnego procesu wybijania się Polski na pełną niepodległość, który realnie trwał ľ XX wieku. Obejmował złożone pod względem kulturowym procesy scaleniowe. Ustalenie ówczesnych granic. II Rzeczpospolita była krajem o nierównomiernym gospodarczym rozwoju, państwem o znacznych mniejszościach narodowościowych. Wyrażały one duże tendencje do irredenty. Roszczenia terytorialne wobec odrodzonej Polski wnosiły Niemcy i ZSRR. Trzeba było temu sprostać. Polska między obu wojnami światowymi była w szczególnie trudnej sytuacji międzynarodowej; była przedmiotem gry politycznej silniejszych od niej państw. Przez jej terytorium biegły przeciwstawne drogi ekspansji, które przejawiły się podczas II wojny światowej: nazistowsko-niemieckiej w kierunku wschodnim i radzieckiej – rewolucyjnej w kierunku zachodnim. Mimo wielorakich politycznych problemów towarzyszących temu procesowi: społecznych, narodowościowych, przewrotu majowego, kwestii terytorialnych, Polacy II RP zrobili wiele w umacnianiu niepodległości – o ponadczasowym dla narodu znaczeniu; Nie starczyło czasu i sił. Był to – mimo wszystko ich okres heroiczny! Stwarzał on Polakom przesłania godnych postaw podczas II wojny światowej; udziału w niej, realizmu i racjonalizmu ich większości, w osiągnięciu dla Pol- ski w jej ludowym okresie optymalnych efektów tej wojny. Ustroje zaś i systemy przemijają – narody trwają. Polityczne spory miedzy Polakami na tle oceny II RP oraz wojny, przeciwstawne koncepcje wizji jej systemu przez zwolenników lewicy i prawicy, charakteru przemian ustrojowych, powodowały w ludowej Polsce; działania opozycyjne wobec jej władz, walki bratobójcze, łamanie praw, stan wojenny; Wiązały się z tym po obu stronach adwersarzy dramaty i tragedie ludzkie. Postrzegać je też trzeba by, jako koszty przyczyn i skutków II wojny światowej; i tej zimnej po niej niezależnej od Polski. Krytyczne, ale obiektywne oceny niedobrych politycznie i moralnie praktyk w okresie II RP czy PRL, nie powinny podważać rzeczywistych osiągnięć Polski w całym okresie trwania jej złożonego procesu wybijania się na niepodległość. Urealniające tę niepodległość przesłania, o nadrzędnym dla bytu narodu znaczeniu, przetrwały od 1918 roku do końca istnienia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. W złożonych uwarunkowaniach międzynarodowych i wewnętrznych Polacy uwieńczyli ten proces narodowym sukcesem pokojowych przemian ustrojowych, ukształtowaniem się III RP. Potrzeba szerszej refleksji Oczywiście nie wszystko co złe było w ludowej Polsce być musiało, ale podobnie choć różnie i w II RP. Nie ma idealnych Pamięć i wdzięczność! Tradycyjnie 1 listopada rozjaśniają się światłem zniczy wszystkie polskie cmentarze. Odwiedzamy je całymi rodzinami, aby oddać hołd bliskim i znajomym, którzy od nas odeszli. W te dwa listopadowe dni wszystkie drogi prowadzą na cmentarze. Nie tylko zresztą na mogiły bliskich, ale także do miejsc narodowej pamięci. Życzliwy los sprawił, iż będąc uczestnikiem IX Sejmiku Korespondentów i Współtwórców „Głosu Weterana i Rezerwisty”, Solina – Lwów w dniach 10-12 maja 2007 r., miałem okazję uczestniczyć w jednodniowej wycieczce do Lwowa – miasta szczególnie bli- państw; ustroje i systemy przemijają, narody je przeżywają Przyczyny zła i winy bywają też wielostronne. Jest wiele prawdy w tym, że każdy naród ma takie rządy na jakie zasługuje i na jakie go stać; To bardzo złożone kulturowo, socjologicznie i politycznie sprawy. PRL też była taka, jaką przez R. Dmowskiego być mogła w istniejących uwarunkowaniach wewnętrznych i międzynarodowych. Z historii trzeba wyciągać sprawiedliwie, racjonalne i realistyczne wnioski, stawiać oceny, ale nie dla pamiętliwości, lecz narodowej zgody Polaków; dla, ich dobra współcześnie i wobec wyzwań przyszłości. Naród chcący żyć w swoim państwie musi mieć przede wszystkim własne miejsce na ziemi. Położenie i wielkość obszarowa współczesnej Polski, uzyskana sprawiedliwie w następstwie wywołanej przez nazistowskie Niemcy wojny; utrwalona w jej ludowym okresie, tworzą w środkowej części Europy istotny terytorialny czynnik równowagi geopolitycznej; ważny dla pokoju i bezpieczeństwa Polski! Także czas i przemijanie tworzą mimo wszystko podłoże dobrosąsiedzkich stosunków z Niemcami. Polska – usytuowana korzystnie terytorialnie i swą obszarową wielkością, liczebności narodu, jest obiektywnie znaczącym członkiem Unii Europejskiej. Od Polaków, zależy i zależeć będzie jej w Unii tej znaczenie – narodowa z tego satysfakcja. Dr Zbigniew A. CIEĆKOWSKI skiego sercu każdego Polaka. Zwiedzanie Lwowa rozpoczęliśmy właśnie od Cmentarza Łyczakowskiego i Orląt Lwowskich, które są jednym z najważniejszych polskich nekropolii i odbiciem dawnego Lwowa, panteonem polskiej chwały – miejscem spoczynku wybitnych polskich artystów, uczonych i żołnierzy. Bez wątpienia, obok warszawskich Powązek, cmentarza Rakowickiego w Krakowie, wileńskiej Rossy i zakopiańskiego cmentarza na Pęksowym Brzysku, jest jednym z najważniejszych narodowych nekropoli a zarazem najstarszym cmentarzem Europy. Założono go w 1786 roku – na mocy decyzji władz galicyjskich. Dla porównania słynny paryski cmentarz Pere-Lachaise powstał w 1804 roku, a cmentarz Powązkowski w 1790 roku. Na 42 ha Cmentarz Łyczakowski mieści około 300 tys. mogił, 2 tys. grobowców oraz 500 pomników. Nie ukrywam, że do dziś pozostaję pod wielkim wrażeniem mojego tam pobytu. Polskim turystom Łyczaków kojarzy się przede wszystkim z panteonem wybitnych rodaków, takich jak: Jan Nepomucen Kamiński, Artur Grottger, Stefan Banach, Zygmunt Kętrzyński, Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska, czy Władysław Bełza. W 1990 roku oficjalnie uznano nekropolię Łyczakowską za zabytek o wy- 25 G³os Weterana i Rezerwisty Listopad 2008 jątkowych wartościach historyczno-kulturowych, a opiekę nad nią przejęło państwo. Integralną częścią łyczakowskiej nekropolii jest Cmentarz Orląt Lwowskich w czasach władzy radzieckiej systematycznie niszczony i dewastowany. Spoczywa na nim 3 tys. polskich żołnierzy, w tym wielu studentów i uczniów, którzy zginęli w walkach polsko – ukraińskich o Lwów w latach 1918-1919 i w czasie wojny polsko-sowieckiej w 1920 roku. Najmłodszy z nich miał 7 lat, 117 było trzynastolatkami. W walkach zginęło 439 „Orląt Lwowskich”. Ratowanie cmentarza zaczęło się w 1989 roku, przy współudziale Polaków zamieszkałych we Lwowie odsłonięto 300 mogił. W końcu maja 2005 roku doszło do kompromisu i zaakceptowano polski napis na głównej płycie nekropolii : „Tu leży żołnierz Polski poległy za ojczyznę”. Jerzy BŁAWAT W Nowinach Horynieckich pamiętają Do pięknej i przebogatej historii w „patriotyzm i wiarę” mieszkańców Nowin Horynieckich, która jedną z dat sięga roku 1809 i księcia Józefa Poniatowskiego, jest data dzisiejsza. Podczas powstania styczniowego u miejscowej ludności powstańcy znajdowali żywność i schronienie. Dalsze zmagania to I wojna światowa. Niedaleko od tego miejsca jest cmentarz Trzech Armii Zaborczych. Według opinii historyków pochowani są tam Polacy, z uwagi na to, że wszyscy trzej zaborcy przymusowo wcielali Polaków do swojej armii. Rok 1939 – II wojna światowa – pod miejscowością Nowiny Horynieckie zakończyła swój szlak bojowy 55 Dywizja Piechoty pod dowództwem płk. Stanisława Kolabińskiego. Rok 1944 maj – wieś zostaje spalona przez wojska niemieckie, miesiąc sierpień – wieś palona przez bojówki UPA i mordowano mieszkańców. Po sierpniowej tragedii 1944 roku niektórzy mieszkańcy powracają w 1948 roku, pozostali zamieszkują w Piastowie koło Baszni Dolnej i Młodowie koło Lubaczowa. Sierpień 2006 r. – za zgodą i poparciem ówczesnego wójta gminy Horyniec-Zdrój pana Edwarda Rogali, pana Jana Rejmana – prezesa gminnego Koła Stowarzyszenia Spadkobierców Polskich Kombatantów II wojny światowej oraz staraniem Stowarzyszenia Rozwoju Nowin Horynieckich z prezesem panem prof. dr. hab. Antonim Palińskim na czele zostaje wmurowany i poświęcony akt erekcyjny pod budowę Pomnika i Pamiątkowej Tablicy, w tym samym czasie wieś Nowiny Horynieckie za swój patriotyzm zostaje odznaczona Honorową Odznaką Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych. Odznaczenie zostało nadane dzięki staraniom Stowarzyszenia Spadkobierców Polskich Kombatantów II wojny światowej, szczególnie prezesa Zarządu Głównego pana płk. WP Tadeusza Kowalczyka. 7 września 2008 r. odsłonięcie tablicy pamiątkowej „Dla upamiętnienia ofiar mordu i w trosce o ciągłość historii: historii zaznaczonej bólem, cierpieniem, krwią i krzyżem”, ufundowanej przez Radę Gminy Horyniec-Zdrój za urzędowania wójta gminy pana Ryszarda Urbana. Poświęcenie tablicy dokonał proboszcz Patafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w HoryńcuZdroju ks. ojciec Waldemar Czerwonka. Dziękujemy współorganizatorom naszego Stowarzyszenia za pomoc w organizowaniu tego przedsięwzięcia. Dla pani Agnieszki Knobel sekretarza ZG i całej jej rodziny, którą to zawierucha wojenna pozostawiła poza granicami naszego kraju – w Kanadzie – powiedział ks. W. Czerwonka. Serdeczne podziękowanie wyrażono delegacji WP z panem pułkownikiem Stanisławem Kalskim – prezesem FPEMiRW, panem pułkownikiem Janem Gazarkiewiczem wiceprezesem ZG ZBŻZiORWP. Panu generałowi Szklarskiemu za jego szlak bojowy, który to rozpoczął w dalekich lasach Sybiru oraz pani gen. Adamowi Rębaczowi – prezesowi ZG ZBŻZiORWP. Wszyscy tu zgromadzeni wraz z panem starostą lubaczowskim Józefem Michalikiem życzą wszystkiego najlepszego. Tadeusz ANTONIK 26 www.gwir.pl weterani a świat KL Warschau Mam takie szczęście, że na bardzo interesującej konferencji prasowej 1 września z Normanem Daviesem spotykam dwie panie, z których jedną znam jeszcze z USA. To pani Mira Modelska-Creech, tłumaczka z polskiego na angielski i rosyjski – i odwrotnie. Jest ona także dziennikarką i kuzynką nieżyjącego od 1962 roku generała Izydora Modelskiego. Generał, wiceminister obrony w rządzie Władysława Sikorskiego w Londynie i generał do zleceń Naczelnego Wodza, zadziwił wszystkich, kiedy zaraz po wojnie zgodził się zostać attaché wojskowym w Waszyngtonie polskiego rządu w Warszawie, czyli tego „komunistycznego”. Nie trwało to długo (1945-47), ale taki fakt zaistniał. Drugą panią była sędzia, Maria Trzcińska, autorka pasjonującej książki, którą mi, z piękną dedykacją, ofiarowała. Serdecznie dziękuję! Książka nosi tytuł „KL Warschau – Obóz zagłady dla Polaków” (PEWEN – Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom, 2007). Jest to historia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Warszawie, działającego na podstawie tzw. „planu Pabsta” jeszcze z lutego 1940 roku. Plan ten zakładał kompletną likwidację Warszawy jako stolicy Polski i zbudowanie na jej miejscu „Die neue deutsche Stadt Warschau („nowego niemieckiego miasta Warschau”) dla niemieckiej elity. Plan ten realizowano w okresie od października 1942 roku do lipca 1944, a więc do okresu bezpośrednio przed wybuchem Powstania Warszawskiego. W tym czasie wymordowano w KL Warschau 200 tysięcy Polaków, co działo się drogą masowych rozstrzeliwań i przy użyciu komór gazowych i krematoriów. Może ktoś zapytać, dlaczego tam mało o KL Warschau wiemy? Najpierw powiedzmy, że Maria Trzcińska zajmuje się tą sprawą od 1974 roku jako sędzia Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, a od 1999 roku jako historyk. Można założyć, że o KL Warschau wie wszystko, co o nim w ogóle wiedzieć można. Gdzie leżał KL Warschau? Składał się z pięciu Lagrów. Jeden Lager mieścił się na Kole, dwa Lagry – w okolicach dworca PKP Warszawa Zachodnia (założono je na jesieni 1942 roku). Następne dwa Lagry powstały w zlikwidowanym Getcie, przy ulicach Gęsiej, i Bonifraterskiej (te założone zostały w 1943 roku po upadku Powstania w Getcie). Tu uwaga! Ci, którzy kwestionowali w ogóle istnienie KL Warschau, twierdzili, że sama ta liczba „pięć” potwierdzała, iż KL Warschau jako JEDNEGO obozu w Warszawie nie było. Że, owszem, mogły być oddzielne miejsca kaźni, ale że nie był to taki obóz jak np. Auschwitz. Tymczasem sami Niemcy traktowali KL Warschau jako jedność. Istnieje np. dokument z tekstem przysięgi Fritza Schustera, członka kompanii wartowniczej SS-KL WARSCHAU (nie inaczej) następującej treści: „Przysięgam Ci, Adolfie Hitlerze jako Wodzowi i Kanclerzowi Rzeszy Niemieckiej, wierność i męstwo, ślubuję Ci i wyznaczonym przez Ciebie Przełożonym posłuszeństwo aż do śmierci. Tak mi Boże dopomóż”. Innym potwierdzeniem tego, że KL Warschau był jednym kompleksem, było istnienie w nim komór gazowych i krematoriów. I tak, w Lagrze Warszawa Zachodnia działały komory gazowe w tunelu biegnącym wzdłuż ul. Bema, a w Lagrze przy ul. Gęsiej były 3 czynne krematoria i 2 nowo zbudowane. Wreszcie wszystkie obiekty obozu były połączone kolejką wąskotorową, znowu tworząc z KL Warschau jedną całość. Dlaczego więc dziś tak mało się wie o KL Warschau? Zaraz po wojnie nie mówiło się o tym, ponieważ obóz ten wykorzystywany był przez NKWD do więzienia Polaków nie pogodzonych z sowietyzacją Polski. Po 1989 roku, Sejm RP, 27 lipca 2001, przyjął uchwałę w Sprawie Upamiętnienia Ofiar Konzentrationslager Warschau. A już wcześniej, 13 czerwca 1999 roku, kamień węgielny pod pomnik Ofiar KL Warschau poświęcił Jan Paweł II. Dziś, po 9 latach od tego aktu, pomnika wciąż nie ma, bo trudna, może nawet ciernista, wiedzie ku niemu droga. Ale pomnik na pewno będzie. A wtedy sam Jan Paweł II udzieli mu z nieba błogosławieństwa. Zygmunt BRONIAREK www.gwir.pl Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty O dwóch (i nie tylko) takich, co… Łączą ich podobne cechy charakteru: pasja, zamiłowanie, niesamowita wręcz cierpliwość i wytrwałość przy realizacji założonych celów. Tak się ostatnio złożyło, że przypadkowo, w niedługich odstępach czasu, spotkaliśmy ich kilku. Przed dwoma laty płk rez. dr Władysław Wyruch, autor książek z historii wojskowości, wpadł na pomysł zorganizowania na terenie słynnej twierdzy modlińskiej Muzeum Kampanii Wrześniowej. Bowiem właśnie tu, we wrześniu 1939 r. trwała przez dwa tygodnie jej bohaterska obrona. Twierdzę oblegały przeważające siły niemieckie. Obrońcy skapitulowali dopiero po kapitulacji Warszawy, kiedy dalszy opór stał się już bezcelowy. Modlińska twierdza, to zabytkowy obiekt, jakich w Europie jest bodajże już tylko kilka. Pierwsze fortyfikacje były tu już wznoszone w czasie potopu szwedzkiego. Budowę stałej twierdzy rozpoczęto z rozkazu Napoleona w 1806 r. Stoi tu w dobrym stanie budynek koszarowy z czasów carskich, który mógł pomieścić ponad 30 tys. żołnierzy. I pomyśleć, że niedługo tylu żołnierzy będzie wynosiła czwarta część naszego wojska. No, ale dziś siła armii nie zależy przecież od wielkości jej stanu osobowego. Słowem, cały obiekt aż się prosił, by właśnie tu zorganizowano coś, co mogło by służyć zachowaniu pamięci. I o tym pomyślał płk. Wuruch. To mu zapewne nie dawało spokoju w czasach, gdy podobne obiekty wystawiane są na sprzedaż. Ale płk Wyruch cierpliwością i uporczywością wyprosił kilka pomieszczeń, gdzie z pomocą zaangażowanych wolontariuszy, miłośników militariów i historii wojskowości, założono muzeum. I jak ktoś już skomentował: „…tę placówkę ceni bardziej niż inne, podobne publiczne instytucje, bowiem ta powstała bez państwowej złotówki”. Obecnie w twierdzy nie ma już ani jednego żołnierza. Wiele obiektów zostało opuszczonych, stało się celem nieodwracalnej dewastacji. Rozpoczęła się kradzież oryginalnych elementów pancernych i pozostałości wyposażenia. A jak taki sprzęt, różne detale i pamiątki ratować przed zniszczeniem? Płk Wyruch i jego koledzy zbierają, co można, przywożą, oczyszczają, prezentują w muzealnej ekspozycji. I kolejny przykład. Ppłk Jerzy Murgrabia urodzony we wsi Drzewce, niedaleko Lipiec Reymontowskich. Od najmłodszych lat interesował się historią swej Małej Ojczyzny, walką jej mieszkańców o niepodległość. Zbierał też pamiątki z okresu ostatniej wojny i lat dawniejszych. Z czasem parotysięczna kolekcja nie mieściła się już w niewielkim pokoiku rodzinnego domu. Nie było też warunków do jej prezentacji. Ale ludzie chętnie odwiedzali te wzruszające mini muzeum. Starania podjęte przez kolekcjonera, ażeby zbiory znalazły się w odpowiednim pomieszczeniu, w Skierniewicach, mieście garnizonowym, zakończy- ły się niepowodzeniem. Stąd też nasz kolekcjoner przedstawił władzom gminy Lipce Reymontowskie propozycję utworzenia muzeum. Przekonywał, że będzie prezentowało również udział mieszkańców gminy i okolic w walce o niepodległość. Tu pomysł przyjęto z zainteresowaniem i zrozumieniem. Akurat miał być zwolniony stary, niemal zabytkowy, drewniany, parterowy budynek Urzędu Gminy, a samorządowa władza miała się przenieść do nowego obiektu. I tak, w 1986 r. kolekcjoner odwiedził wielu miejscowych kombatantów, którzy przekazywali swe pamiątki do przyszłego muzeum. Zbiory się powiększały. Dziś, Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipcach, po dwudziestu latach swej działalności, ma już kilka tysięcy eksponatów, dokumentów, książek. Organizuje też okolicznościowe wystawy czasowe, sesje naukowe, jak tę ostatnią z okazji XX-lecia działalności muzeum. I dobrze się stało, że w kącie sali, gdzie miała miejsce sesja udzielono też gościny Włodzimierzowi Soszyńskiemu, kolekcjonerowi militariów który przyjechał z Sulejówka pod Warszawą. Gdy miał pięć lat znalazł jakiś stary hełm wojskowy i lufę od pepeszy. I od tego się zaczęło. Kolekcjoner prezentował tu tylko część swych zbiorów w zaprojektowanych przez siebie estetycznych gablotach, objaśniał zainteresowanym ich pochodzenie, okoliczności, które pozwoliły mu je zdobyć itp. Mówił, że ma też siebie prawie tysiąc różnych pamiątek związanych z osobą marszałka Piłsudskiego. Także w tym dniu do Lipiec zjechało kilkunastu właścicieli różnych zabytkowych pojazdów militarnych. Budziły ciekawość i wielką sensację. Czego tu nie było? Była tankietka na wyposażeniu Wojska Polskiego sprzed 1939, która cudem gdzieś się zachowała, a miłośnik takich pamiątek, sprawił, że porusza się dzielnie na własnych gąsienicach. Niestety karabin maszynowy, może i dobrze, nie działa. Aż spod Katowic przyjechała armata z zaprzęgiem konnym, ciągniony przez trójkę zgrabnych rumaków. Był też wyciągnięty gdzieś z rzeki niemiecki samochód dowódcy i nawet niemiecki pa. I tylko właściciele tego sprzętu wiedzą ile wyrzeczeń, ile czasu, a często i konfliktów rodzinnych, wymagało doprowadzenie go do stanu używalności. Każdy taki eksponat to też historia pracy i starań jego właścicieli. Była więc defilada tego sprzętu wokół stawu w centrum Lipiec, uwiecznionego w reymontowskich Chłopach. A widząc zainteresowanie tym wszystkim miejscowej młodzieży, można być pewnym, że pomoże to ich wychowawcom na lekcjach historii. Warto więc takich pasjonatów pokazywać, warto o nich pisać, a piękne przykłady i doświadczenia upowszechniać. To dzięki nim wiele cennych, narodowych pamiątek nie zaginie. Cezariusz PAPIERNIK Z ¿a³obnej karty Œpieszmy siê kochaæ ludzi tak szybko odchodz¹... Ks. Jan Twardowski Płk Aleksander URBANOWSKI – wspaniały prezes z Białegostoku Urodził się 8 grudnia 1919 r. na Ziemi Łomżyńskiej. Zmarł 16 października 2008 r. Lata pokoju spędził w rodzinnym domu. W 1940 r. wraz z rodziną został aresztowany i zesłany do obozu w rejonie Archangielska , gdzie niewolniczo pracował przy wyrębie lasu. 15 sierpnia 1943 r. jako ochotnik został żołnierzem 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. W bitwie pod Lenino uczestniczył jako podchorąży Oficerskiej Szkoły Piechoty w Riazaniu. Po ukończeniu szkoły oficerskiej został skierowany do 7 Pułku Piechoty 3 DP. Jako dowódca plutonu w składzie 7 Pułku walczył na przyczółku Czerniakowskim wspólnie z powstańcami warszawskimi. Od 11 stycznia 1945 r. jako dowódca 4. Kompanii Strzeleckiej 7 pp walczył o przełamanie Wału Pomorskiego i brał udział w szturmie na Kołobrzeg, gdzie został ciężko ranny. Koniec wojny zastał Go w wojskowym szpitalu polowym. Po zakończeniu II wojny światowej pozostał w zawodowej służbie wojskowej. W 1945 r. ukończył kurs w Akademii Wojskowej w Jugosławii, po którym został skierowany do II Oddziału WOP. W latach 1946-1947 w Bieszczadach brał udział w walkach z UPA w składzie 39 Pułku Piechoty jako oficer zwiadu. Dowodził batalionem w 16 Pułku Piechoty 18 DP oraz 54 Pułku Piechoty 15 DP. W latach 1952-1954 był st. wykładowcą w Oficerskiej Szkole Inżynieryjnej we Wrocławiu. W latach 1954-1956 był zastępcą dowódcy ds. liniowych 91 Pułku Piechoty 29 DP. W latach 1956-1974 ze względu na stan zdrowia został skierowany do administracji wojskowej. Z zawodowej służby wojskowej odszedł w 1974 r. W 1981 r. został współorganizatorem Związku. Na I Zjeździe ZBŻZ został wybrany wiceprezesem ZW w Białymstoku. Funkcję tę pełnił do 1992 r. Na IV Wojewódzkim Zjeździe ZBŻZ został prezesem zarządu wojewódzkiego, obowiązki te pełnił do ostatnich dni. Był również prezesem ZO ZKRPiBWP w Białymstoku oraz aktywnie działał w Związku Sybiraków. Odznaczony wieloma odznaczeniami bojowymi, w tym najbardziej cenił sobie order Virtuti Militari i Warszawski Krzyż Powstańczy. Posiadał również liczne odznaczenia państwowe, resortowe, samorządowe i stowarzyszeniowe. Wpisany do księgi honorowej Zarządu Głównego. Pochowany 20 października na Cmentarzu Miejskim w Białymstoku. Uroczystości pogrzebowe odbyły się zgodnie z ceremoniałem wojskowym z udziałem: kilkunastu pocztów sztandarowych z jednostek wojskowych i stowarzyszeń, władz samorządowych i związków służb mundurowych oraz młodzieży szkolnej. W imieniu Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych Mowę pożegnalną wygłosił gen. dyw. Adam Rębacz 27 G³os Weterana i Rezerwisty i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego płk. Aleksandra Urbanowskiego pożegnał prezes Zarządu Głównego gen. dyw. Adam Rębacz. Tekst -Z. Mirowski, foto – A. Turecki Płk Jan GARBICZ (13.07. 1922-10.09.2008) urodził się w Madenicach koło Drohobycza w woj. lwowskim. W 1939 r. ukończył gimnazjum w Drohobyczu i zdał egzamin do liceum pedagogicznego w Samborze. Po zaborze ziem przez Związek Radziecki pracował jako księgowy w zarządzie dróg, a w okresie okupacji niemieckiej został skierowany na roboty przymusowe do kamieniołomów, a następnie kopalni gazu ziemnego. We wrześniu 1944 r. został powołany do 2 Pułku Łączności WP, w walkach brał udział jako dowódca drużyny radiotechnicznej, We wrześniu 1945 r. został skierowany do Oficerskiej Szkoły Łączności w Sieradzu, w 1947 r. jako podporucznik został dowódcą plutonu łączności w 55 Pułku Artylerii Lekkiej. W 1949 r. został przeniesiony do Zarządu Łączności Sztabu Generalnego WP, następnie Szefostwa Wojsk Łączności MON, gdzie służył aż do przejścia na emeryturę ze stanowiska zastępcy szefa oddziału. Ukończył również roczne kursy doskonalenia w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie i Akademii Łączności w Leningradzie. Odznaczony Brązowym i Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, medalami „Zwycięstwa i Wolności”, „Za Udział w Walkach o Berlin” oraz wieloma innymi medalami resortowymi MON i łączności, a także stowarzyszeniowymi. Ceniony i niezawodny kolega, przez dwie kadencje w latach 1981-1988 był członkiem Zarządu Koła nr 41 ZBŻZiORWP w Warszawie, w 1988 r. wyróżniony honorową odznaką „Za Zasługi dla ZBŻZ”. Pochowany z honorami wojskowymi na Cmentarzu Południowym w Warszawie-Antoninowie. Z.M. Kmdr ppor. Henryk SOLECKI (1.12.1929-10.07.2008), w 1948 wstąpił na ochotnika do Marynarki Wojennej. Po przeszkoleniu w Szkole Specjalistów Morskich służył w latach 1949-1950 na ORP „Błyskawica” jako maszynista. W 1950 rozpoczął naukę w Oficerskiej Szkoły Marynarki, po jej ukończeniu służbę pełnił w Brygadzie OWR – Głównej Bazy, w 3 Brygadzie Kutrów Torpedowych, w Ośrodku Szkolenia Nurków i Płetwonurków WP – jako st. Wykładowca. W 1969 r. odszedł z zawodowej służby wojskowej ze względu na stan zdrowia. Po zakończeniu służby wojskowej działał do 1992 r. w LOK i w Kole Oficerów Rezerwy w Morskim Porcie Handlowym, gdzie prowadził sekcje szkoleniową i strzelecką. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, medalami „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny” oraz „Za Zasługi dla Obronności Kraju”. Od 1983 r. był członkiem Koła nr 12 w Gdyni, przez dwie kadencje był członkiem Zarządu Koła. Prezes Koła St. chor. Kazimierz KOWALEWSKI (31.10.1934-3.01.2008) służbę w Wojsku Polskim pełnił przez 30 lat, w tym ostatnie 15 lat w jednostce inżynieryjno-budowlanej jako szef kompanii. Cechowała Go skromność, uczciwość i rzetelność w służbie. Od 1981 r. był członkiem Związku w Kole nr 5 w Pile, przez dwie kadencje był sekretarzem Zarządu Koła, a jedną wiceprezesem. Był stałym prenume- 28 Listopad 2008 ratorem i wiernym Czytelnikiem „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, resortowymi oraz samorządowymi i stowarzyszeniowymi. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Pile. Pożegnał Go w imieniu kolegów Koła Jerzy Zapałowski. Jerzy Bukowski Kmdr Zbigniew KOWALSKI (16.07.1912-1.05.2008). Urodził się w m. Szepetówka na Wołyniu w rodzinie ziemiańskiej. Do Wojska Polskiego wstąpił w 1930 r., ukończył Podoficerską Szkołę Marynarki Wojennej i Kurs Oficerów Artylerii Morskiej. W 1939 r. był I oficerem artylerii na ORP „Wicher”. Po jego zatopieniu brał udział w lądowej obronie Helu. 2 października dostał się do niewoli niemieckiej, gdzie przebywał do końca wojny. Po wojnie służbę pełnił w Dowództwie Marynarki Wojennej. W 1946 r. został zastępcą atasze morskiego w Londynie. W 1948 r. został dowódcą Dywizjonu Ścigaczy, a następnie wykładowcą artylerii morskiej i wiedzy okrętowej w Oficerskiej Szkole Marynarki Wojennej. W 1951 r. został zwolniony z wojska w ramach czystek politycznych. Po zwolnieniu pracował w Stoczni Remontowej, Państwowej Szkole Morskiej, pływał na jednostkach PŻM. Był pracownikiem Gdańskiego Urzędu Morskiego oraz współtwórcą Polskiego Ratownictwa Okrętowego. Działał w Kole nr 40 w Gdyni, dzielił się swoimi doświadczeniami z Kolegami w Kole. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, resortowymi oraz stowarzyszeniowymi i resortowymi. Pochowany 7. maja 2008 r. z honorami wojskowymi na cmentarzu w Gdyni-Redłowie. Henryk Szubert Płk Włodzimierz TOBIJAŃSKI (18.03.192520.01.2008) urodził się w Ząbkowicach Będzińskich. Od 1945 do 1977 r. służbę wojskową pełnił jako topograf w jednostkach wojskowych i jako długoletni wykładowca w Oficerskiej i Wyższej Szkole Artylerii w Toruniu. Po zakończeniu służby wojskowej działał społecznie. Był członkiem zarządów: koła, rejonowego, wojewódzkiego i głównego. Korespondent „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, medalem „Weterana Walk o Niepodległość” oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, resortowymi, a także samorządowymi i wszystkimi odznakami i medalami ZBŻZiORWP. Pogrzeb odbył się z licznym udziałem kolegów z Koła nr 1 przy WKU w Bielsku-Białej, kompanii honorowej, pocztów sztandarowych i orkiestry wojskowej. Marian Kałoń Kpt. mgr inż. Andrzej LISZKOWSKI (8.06.1926-31.01.2008). W styczniu 1940 r. został wraz rodzicami wywieziony z Poznania do Nowego Targu w tzw. Generalnym Gubernatorstwie. W kwietniu 1945 r. powrócił wraz z rodziną do Poznania, w którym to w 1949 r. uzyskał świadectwo dojrzałości i tytuł technika-elektryka. W tym samym roku rozpoczął studia w Kompanii Akademickiej na Politechnice Gdańskiej. Po ukończeniu II roku studiów został przeniesiony do Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie w której to w 1953 r. uzyskał dyplom inż. łączności w zakresie łączności radiowej. Po ukończeniu WAT służbę pełnił w 16 Pułku Łączności Wojsk OPL OK. W www.gwir.pl 1955 r. został awansowany do stopnia kapitana. W wyniku orzeczenia komisji lekarskiej w 1956 r. odszedł z zawodowej służby wojskowej. Kolejno pracował w Przemysłowym Instytucie Telekomunikacji, Zarządzie Ruchu Lotniczego i Lotnisk Komunikacyjnych, od 1965 do 1994 r. w Centrum Naukowo-Technicznym Kolejnictwa. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, srebrnym medalem „Za Zasługi dla Transportu”. W grudniu 1999 r. wstąpił do Koła nr 23 ZBŻZiORWP w Warszawie. Pochowany z honorami wojskowymi na cmentarzu w Poznaniu. Robert Włodarczyk Płk Konstanty SAŁKIEWICZ (21.11.19162.02.2008). Służbę wojskową rozpoczął w II RP jako podoficer artylerii 3 Pułku Artylerii Ciężkiej w Wilnie. We wrześniu 1939 r. brał udział w Wojnie Obronnej, uczestniczył w bitwie nad Bzurą. Swój szlak bojowy we wrześniu zakończył w Kryłowie nad Bugiem. Ponownie wcielony do Wojska Polskiego w grudniu 1944 r. Z 36 Pułkiem Piechoty uczestniczył w walkach 2 AWP do 5 maja 1945 r. Od czerwca 1945 do grudnia 1946 r. uczestniczył w walkach z UPA. Oficerską Szkołę Piechoty ukończył w Lublinie. Do rezerwy odszedł w 1972 r. ze stanowiska zastępcy szefa PSzW w Nowej Rudzie. W cywilu przez wiele lat pracował jako specjalista ds. obronnych w PSS „Społem”. Od 1963 r. należał do ZBoWiD. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, wieloma medalami bojowymi, państwowymi, resortowymi oraz samorządowymi i stowarzyszeniowymi. W ZBŻZiORWP od 1982 r. Był członkiem Koła nr 4 w Kłodzku. Jan Szewczyk St. chor. sztab. Zygmunt MUSZALSKI (6.02.1937-5.02.2008), prezes Koła w Witkowie. Urodził się Rabinowie w woj. kujawskopomorskim. Absolwent technikum mechanicznego, służbę zasadniczą odbył w TOSWL w Oleśnicy. Dalszą służbę pełnił w 7 Pułku Lotnictwa Bombowego w Powidzu, następnie w 7 Pułku Lotnictwa Bombowo-Rozpoznawczego do grudnia 1984 r. jako technik. Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, medalami „Za Zasługi dla Obronności” i „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny” oraz wieloma innymi odznaczeniami samorządowymi „Za Zasługi dla Województwa Konińskiego” i stowarzyszeniowymi LOK, a także ZBŻZiORWP. W Zarządzie Rejonowym był przewodniczącym Komisji Rewizyjnej. W pogrzebie udział wzięła Rodzina, kompania honorowa z 33 Bazy Lotniczej w Powidzu z szefem sztabu Bazy ppłk. Miłończykiem , delegacja Urzędu Miasta i Gminy Witkowo z burmistrzem Krzysztofem Szkudlarkiem i wiceburmistrzem Marianem Gadzińskim, delegacja z Zarządu Rejonowego z Konina z kol. Grodeckim i Łętowkim, delegacje z Witkowa, Gniezna, Powidza, Wrześni i Strzałkowa. W imieniu kolegów z Koła nr 2 w Witkowie Zygmunta Muszalskiego pożegnał płk w st. spocz. Władysław Podeszwicki. Edmund Rybarczyk Mjr Józef GRUSZKA (16.03. 1932-1.03.2008). Służbę wojskową rozpoczął w 1952 r. jako podchorąży w Technicznej Szkole Wojsk Lotniczych w Zamościu. Dalszą służbę pełnił na różnych stanowiskach w wojskach lotniczych, ostatnio w pionie mobilizacyjnym. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu www.gwir.pl Odrodzenia Polski. Do rezerwy odszedł w 1988 r. po 36 latach służby wojskowej. Był członkiem Koła nr 2 w Radomiu. Pochowany zgodnie z ceremoniałem wojskowym na cmentarzu w kwaterze wojskowej w Radomiu. Jan Musiał Ppłk Tadeusz SPIŻEWSKI (10.04.1926-5.01.2008). Urodził się w Żelechowie Wielkim w woj. lwowskim. W 1942 r. został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec i tam pracował aż do wyzwolenia. W 1947 r. został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej w 23 Pułku Artylerii Lekkiej w Bielsku-Białej, a po jej zakończeniu pozostał w służbie zawodowej jako szef baterii. Po ukończeniu kursu podoficerów zawodowych w Toruniu został dowódcą plutonu. W 1953 r. ukończył kurs chorążych w Olsztynie, po którym powrócił do Bielska-Białej w stopniu chorążego i został oficerem personalnym jednostki. Awansując został wyznaczony na pom. szefa sztabu w 23 Dywizjonie Artylerii Armat. W 1980 r. przeszedł na emeryturę i włączył do pracy społecznej w OC oraz ZBŻZ. Za pracę w Kole nr 3 i Zarządzie Rejonowym ZBŻZiORWP w Bielsku-Białej został wpisany do księgi honorowej ZR. Wyróżniony odznakami „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”, medalami pamiątkowymi 15. i 25-lecia Związku. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz licznymi medalami państwowymi i resortowymi. Pochowany zgodnie z ceremoniałem wojskowym na cmentarzu w Bielsku-Białej. Pożegnany przez Rodzinę, przyjaciół, kolegów. W imieniu Koła nr 3 pożegnał Go płk Leon Sztwiernia. Kazimierz Komenda Ppłk Henryk KUBICA (22.05.1930-10.01.2008) urodził się na Kujawach. Jako dziecko był zmuszany do pracy przymusowej na rzecz okupanta niemieckiego. W 2000 r. założył Stowarzyszenie Polskie Dzieci Wojny – został prezesem oddziału giżyckiego. Zabiegał o poprawę warunków życia starszych już dziś osób, w dzieciństwie zmuszanych do niewolniczej pracy. Służbę wojskowa rozpoczął w 68 Pułku Artylerii Haubic w 1950 r., a po roku rozpoczął naukę w Oficerskiej Szkole Łączności, którą ukończył w 1954 r. Dalszą służbę pełnił w 15 Brygadzie Artylerii Armat (przemianowanej w 1968 r. na 1 Mazurską Brygadę Artylerii Armat) w Węgorzewie i w 29 Brygadzie Artylerii Haubic w Bemowie-Piskim. Służbę wojskową zakończył na stanowisku szefa łączności brygady. W 1985 r. odszedł do rezerwy. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma medalami resortowymi. W 1986 r. został członkiem Koła nr 21 Związku. Pochowany zgodnie z ceremoniałem wojskowym na Cmentarzu Komunalnym w Olsztynie. W uroczystościach pożegnania udział wzięły delegacje Garnizonów Węgorzewo i Olsztyn, 1 MBAA, Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Polskie Dzieci Wojny, Koła Myśliwych „Zbik” z Węgorzewa, Zarządu Wojewódzkiego i Koła nr 21 ZBŻZiORWP oraz Rodzina, przyjaciele i sąsiedzi zmarłego. Czesław Kaszuba Mjr Jarosław TREFOŃ (27.01.193421.01.2008). Urodził się w Dąbrowie Górniczej. W 1954 r. wstąpił do Oficerskiej Szkoły Wojsk Ochrony Pogranicza, którą ukończył w 1957 r. w Sudeckiej Brygadzie WOP na strażnicy w Zieleńcu (batalion Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty – Duszniki Zdrój) rozpoczął służbę zawodową. W 1970 r. został pom. szefa Wydziału Operacyjnego w Sudeckiej Brygadzie WOP w Kłodzku. Po 33 latach służby odszedł na emeryturę. W 1986 r. został członkiem Koła ZBŻZ. Odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz licznymi medalami resortów obrony narodowej oraz spraw wewnętrznych. W rezerwie pracował na różnych stanowiskach ds. obronności w zakładach przemysłowych. Pozostawił w smutku żonę Annę, córkę Beatę i wnuczkę Anię. Pożegnał Go w imieniu kolegów sekretarz Świętokrzyskiego Zarządu Wojewódzkiego i prezes Koła nr 10 ZBŻZiORWP. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Cedzynie koło Kielc. Czesław Gajda St. sierż. sztab. Kazimierz DUDKIEWICZ (6.02.1926-10.01.2008) urodził się w Sławkowie. Ukończył Podoficerską Szkołę Sanitarną. Służbę pełnił w Centrum Wyszkolenia Sanitarnego WP, Wojskowym Centrum Wyszkolenia Medycznego, Wojskowej Akademii Medycznej i Szpitalu Klinicznym WAM w Łodzi w latach 1949-1978 w służbach kwatermistrzowskich. Był członkiem ZBŻZiORWP w Kole nr 2. Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma medalami resortowymi. Antoni Nikiel Ppłk Zdzisław STAROSTA (15.04.1936-9.08.2008) urodził się w Dusznikach Wielkopolskich. Służbę wojskową rozpoczął w 1954 r. jako podchorąży Oficerskiej Szkoły Łączności w Zegrzu. Po jej ukończeniu został dowódcą plutonu w 10 Pułku Łączności we Wrocławiu, następnie szefem służb technicznych pułku. W 1976 r. ukończył wyższe studia przy WSOWŁ w Zegrzu. Po jej ukończeniu został szefem łączności w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu. W 1980 r. został przeniesiony do Sztabu Śląskiego Okręgu Wojskowego. Na stanowisko st. oficera łączności. Po zwolnieniu z zawodowej służby wojskowej w 1990 r. pracował w Obronie Cywilnej w zakładach Telekomunikacji TP S.A. we Wrocławiu. Był członkiem Światowego Związku Polskich Żołnierzy Łączności, oddziale wrocławskim był skarbnikiem. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma medalami resortowymi ON i łączności. Pochowany z pełnym ceremoniałem wojskowym na cmentarzu osobo wickim we Wrocławiu. Arkadiusz Ożarowski Płk Marian SZUMLAS (30.01.19244.02.2008) urodził się w Sosnowcu. Służbę wojskową rozpoczął w maju 1945 r. w 8 Zapasowym Pułku w Rzeszowie. Po ukończeniu szkoły oficerskiej zawodową służbę wojskową pełnił w 53 Pułku Piechoty w Ostródzie, następnie jako zastępca w batalionie łączności w Krakowie oraz 120 Pułku Artylerii Ciężkiej. Od 1952 r. służbę pełnił w organach administracji wojskowej jako szef wydziału w WKR w Rzeszowie. W 1956 r. w Jaśle - został komendantem WKR, w PSzW pełnił obowiązki zastępcy komendanta, a po kolejnej reorganizacji został komendantem WKU. W 1980 r. odszedł na emeryturę. Podwładni i przełożeni pamiętali Go jako zaangażowanego służbie, uczciwego i sprawiedliwego o bardzo wysokiej kulturze osobistej. W 1981 r. został współzałożycielem Koła nr 2 ZBŻZ w Jaśle i jego pierwszym prezesem oraz członkiem Zarządu Wojewódzkiego w Krośnie. W ZKRPiBWP i LOK pełnił odpowiedzialne funkcje, aż do ostatnich chwil swego życia. Cieszył się uznaniem nie tylko środowiska wojskowego, ale całej społeczności Ziemi Jasielskiej. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, licznymi medalami resortowymi i stowarzyszeniowymi. Wyróżniony odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZ” oraz medalami 20. i 25-lecia Związku. Spoczął na cmentarzu w Jaśle. Pozostawił w smutku Rodzinę, kolegów, znajomych i współtowarzyszy broni. „Nad Tobą darń mogiły Nasz Druhu z dawnych lat Kto znał Cię, ten Cię kochał Kto wspomniał – był Ci rad” Z. Czernicki Ppłk Jan KUPCZYK ur.14.06.1928r. w Zakrzyniu i zm. 29.06.2008r. po ciężkiej i długiej chorobie. Całe swoje dorosłe życie związał z mundurem i służbą wojskową, którą rozpoczął w 1950 roku. Przeszedł wszystkie szczeble kariery zawodowej od szeregowca do podpułkownika. Zawodową służbę rozpoczął w 73 pułku czołgów w Gubinie na stanowisku st. pomocnika ds. remontu i eksploatacji czołgów po zakończonych studiach w Wojskowej Akademii Technicznej. Wniósł wiele nowatorskich rozwiązań w zakresie obsługi pojazdów kołowych i wozów bojowych. W 1970 roku w dowód uznania skierowany do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Pancernych w Poznaniu na stanowisko wykładowcy w Cyklu Eksploatacji i Remontu. Był pracowitym, wymagającym i pryncypialnym. Przeznaczał dużo czasu dla podwładnych, udzielając im rady i wskazówki w zakresie rozwiązywania problemów służbowych i osobistych. Organizował i udoskonalał infrastrukturę techniczną i dydaktyczną w cyklach: eksploatacji i remontu a następnie w ogólnokształcącym. Wychował wiele pokoleń: podoficerów, chorążych i oficerów – dowódców i specjalistów wojsk pancernych, dla których Jego pryncypia, stanowią kierunek i drogowskaz w pracy, służbie i życiu prywatnym. Wielokrotnie wyróżniony odznaczeniami państwowymi i resortowymi, w tym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Poza służbą, człowiek prawy, uczciwy, koleżeński i towarzyski. Społecznie aktywnie uczestniczył m.in. w odbudowie Zamku Sułkowskich w Rydzynie – obecnie siedzibie Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Polskich. Pochowany z asystą wojskowa i pocztem sztandarowym Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w Poznaniu na cmentarzu Miłostowskim. W imieniu kolegów pożegnanie wygłosił ppłk Piotr Sylwesiuk, składając jednocześnie wyrazy współczucia i kondolencji najbliższej rodzinie. Zygmunt Maciejny Podpułkownik Jan KAZULA /22.12.1930 – 19.08.2008/ służbę wojskową rozpoczął w 1950 roku jako podchorąży Oficerskiej Szkoły KBW w Legnicy. Po promocji skierowany został do jednostki wojskowej w Jeleniej Górze. Po reorganizacji jednostek KBW dalszą służbę pełnił w Sudeckiej Brygadzie Wojsk Ochrony Pogranicza w Kłodzku w pionie kulturalno – oświatowym. W roku 1967 odbył roczny kurs doskonalenia oficerów w Warszawie. Zostaje mianowany w 1972 roku na stanowisko zastępcy 29 G³os Weterana i Rezerwisty komendanta Szkoły Podoficerów WOP w Kłodzku. Pełnił tą funkcję osiągając szereg sukcesów szkoleniowych do czasu przeniesienia tej szkoły do innej miejscowości. Wraca ponownie do służby w pionie kulturalno – oświatowym na stanowisko starszego instruktora. Funkcję tą pełnił aż do czasu przejścia w roku 1987 w stan spoczynku. Był oficerem bardzo szanowanym i lubianym, zwłaszcza przez kolegów i podwładnych, o czym z żalem do dziś wspominają Jego przyjaciele i koledzy. Po zakończonej służbie zaraz podjął pracę społeczną, między innymi w ZBŻZ i OR WP gdzie pełnił szereg odpowiedzialnych funkcji. W latach 1990 – 1998 był zastępcą prezesa Zarządu Rejonowego i koła nr 3 w Kłodzku. Za całokształt służby zawodowej oraz pracę społeczną był wielokrotnie wyróżniany odznaczeniami państwowymi, wojskowymi i organizacyjnymi, w tym Krzyżem Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wpisem do Księgi Honorowej Zarządu Rejonowego ZBŻZ i OR WP w Kłodzku.Uroczystości pogrzebowe odbyły się z ceremoniałem wojskowym na Cmentarzu Komunalnym w Kłodzku w obecności licznego grona przyjaciół i kolegów w imieniu których pożegnał Go prezes Zarządu Rejonowego płk w st.spocz. Kazimierz Korecki. płk w st.spocz. Andrzej Machlowski EPITAFIUM DLA PUŁKOWNIKA DUSZEWSKIEGO Ppłk Władysław Duszewski urodzony w 1928 r. odszedł na wieczną wartę 28 marca 2003 r. i został pożegnany z honorami wojskowymi, zgodnie z życzeniem na Cmentarzu Komunalnym Południowym w Antoninowie, kilkanaście kilometrów od swojej ulubionej działki w ogrodzie „Prażynka”. Jest nieprzerwanie z rodziną, sąsiadami, widzimy go, jak się krząta koło swojego domku, rozmawia z żoną... W 5. rocznicę śmierci pułkownika, byłego żołnierza zawodowego Centralnego Węzła Łączności MON, szefa sztabu warsztatów, pragniemy przypomnieć, że był Sybirakiem przez. Importowany z rodziną sposób z Zaostrowiecza pow. Nieśwież, po długiej podróży w nieludzkich warunkach znalazł się w Krasnojarskim Kraju. Z miejscowości Tulczet Abańskiego nie wolno było się oddalać, praca w Sowchozie trwała od 6.00 rano do wieczora, jednorazowy posiłek składał się z pół litra zupy i 300 gram chleba. Młody chłopiec Władek musiał wykonywać wszystkie prace gospodarskie a zimą rąbał drzewa w tajdze. Młodsi bracia zabrani zostali do rosyjskiego sierocińca, gdzie zachorował i zmarł Edward. Potem po odmowie przyjęcia obywatelstwa sowieckiego, Duszewscy pracowali w kopalni złota, aż do roku 1943, kiedy powstał Związek Patriotów Polskich, mimo młodego wieku Władysław został jego członkiem. Duszewscy zostali znów wywiezieni do Zaporoża i zapędzeni do pracy w fabryce. Do Polski, jako repatrianci wrócili dopiero w lutym 1946 roku, by rozpocząć nowe życie w Ośnie Lubuskim. Władysław związał się na zawsze z wojskiem. Zapominając o represjach pełnił wzorowo służbę, ukończył przeszkolenia i kursy, awansował, zyskując sobie opinię dobrego kolegi, uczynnego dla wszystkich człowieka. Nieuleczalna choroba dopadła go w 75 roku życia. Będziemy o Tobie zawsze pamiętać! Przechodniu, jeśli na cmentarzu w Antoninowie twoją uwagę zwróci nagrobek marmurowy z motto: „Lecz Wy, coście mnie znali w podaniach przekażcie, żem dla Ojczyzny terał swoje lata młode”, to jest to właśnie grób pułkownika Duszewskiego. Żona Maria i grono przyjaciół 30 Listopad 2008 www.gwir.pl zdrowie CHOROBY GÓRNYCH DRÓG ODDECHOWYCH i jak je zwalczać Lato się skończyło, rozpoczął się okres huśtawek jesienno – zimowych przeplatanych słońcem, wiatrem, deszczem, mżawkami. Nieprzyjazne temperatury, brak słońca, chlapa i wilgoć potrafi osłabić nasz organizm, a liczne bakterie i wirusy mogą zainfekować nasz organizm, gdyby nie nasz układ odpornościowy. Zadaniem prawidłowo działającego układu odpornościowego człowieka jest między innymi ochrona przed licznymi chorobami. Jeśli układ ten jest osłabiony np. w okresie jesienno – zimowym, kiedy łatwo jest o przemoczenie (zwłaszcza nóg), byle przemarznięcie, chorobotwórcze drobnoustroje dostają się do organizmu z łatwością. System odpornościowy nie jest wtedy w stanie zwalczyć infekcji i człowiek zaczyna chorować. Jakie zagrożenia czekają w tym okresie? A więc przede wszystkim przeziębienia, zapalenia górnych dróg oddechowych pod różną postacią od nieżytu nosa, gardła, kataru, zapalenia migdałków aż do zapalenia oskrzeli i płuc. Przeziębienie – inaczej zapalenie górnych dróg oddechowych wywołane przez wirusy i bakterie żyjące w naszym otoczeniu. Zakażamy się przez kontakt z osobą wcześniej zainfekowaną i kaszlącą. Typowymi objawami przeziębienia są zatykający nos, katar, ból głowy i gardła. Gorączka rzadko występuje i nie jest wysoka, nie ma też bólów mięśni i głowy. Przeziębienie można spokojnie leczyć samemu domowymi sposobami. Jeżeli jednak po 3 – 4 dniach nie ma poprawy, a wystąpiły dodatkowe objawy to trzeba iść do lekarza. W leczeniu kataru można zastosować środki farmakologiczne jak również można leczyć sposobem domowym. Z leków farmakologicznych dostępnych bez recepty to Oxolin, Betadrin WZF, Xylogel, Xylometazolin. Substancje te stosowane miejscowo na błonę śluzową ułatwiają odpływ wydzieliny z zatok obocznych nosa, poprawiają drożność przewodów nosowych, zmniejszają obrzęk i zwężają naczynia krwionośne. W leczeniu kataru można zastosować także sposoby domowe jak np. płukanie nosa z dodatkiem soli kuchennej (niepełna łyżeczka soli na szklankę wody), gorące kąpiele (zwłaszcza stóp), inhalacje z wykorzystaniem ziół, rumianku, majeranku, kwiatu z bzu czarnego, lipy. Do naczynia z wrzącą wodą dodaje się około 2 łyżeczek wybranego zioła następnie naczynie przykrywa się talerzykiem na kilka minut i po tym czasie wdycha się przez nos unoszącą się parę aż do ostudzenia naparu. Ponadto należy pić dużo płynów i odpoczywać z głową uniesioną wysoko – ułatwia oddychanie i zapobiegnie spływaniu wydzieliny do gardła. Ból gardła i kaszel – gardło jest częścią składową górnych dróg oddechowych dlatego w przebiegu wirusowej infekcji w tym w przeziębieniu dochodzi do jego stanu zapalnego. Infekcja gardła rozpoczyna się najczęściej od uczucia drapania, pieczenia w gardle, pojawia się ból przy połykaniu oraz wrażenie zalegania ciała obcego. Błona śluzowa gardła staje się zaczerwienione, dochodzi do jej przekrwienia. Jednocześnie może pojawić się chrypka oraz kaszel, który jest mechanizmem obronnym dróg oddechowych. Dzięki kaszlowi wirusy, bakterie, szczątki złuszczonych komórek oraz wszelkie zanieczyszczenia są usuwane z tchawicy, oskrzeli oraz płuc. Nie oznacza to, że kaszel jest jedynie pożytecznym objawem. Ze względu na podobne objawy w pierwszym stadium choroby przeziębienie mylone jest często ze znacznie poważniejszą w przebiegu i skutkach grypą. Grypa – charakteryzuje się wysoką temperaturą ciała (39 – 400C) rozpoczyna się błyskawicznie nawet w ciągu kilku godzin. Grypa rozpoczyna się wysoką temperaturą, bólami mięśni, łamaniem w stawach, bólem głowy, może wystąpić katar i kaszel. Grypa trwa od kilku do kilkunastu dni i może być przyczyną powikłań pogrypowych takich jak: zapalenie oskrzeli, płuc, mięśnia sercowego, mózgu. Grypy nie należy leczyć samemu! W obu przypadkach należy położyć się do łóżka. W ten sposób dajemy naszemu organizmowi skuteczne wsparcie w walce z infekcją. Unikajmy też bakteryjnych powikłań, których leczenie trwa znacznie dłużej. Nie wolno grypy czy przeziębienia przechodzić, gdyż może to skończyć się osłabieniem mięśnia sercowego, zapalenia zatok, płuc, ucha środkowego i innymi komplikacjami. Katar – chorobotwórcze wirusy atakują w pierwszej kolejności błonę śluzową nosa. Powoduje to przekrwienie śluzówki, obrzęk, nadmierne wytwarzanie płynnej wydzieliny. Jest to najbardziej uciążliwy objaw przeziębienia. Katar trwa od kilku do kilkunastu dni, tworzymy mu swędzenie w nosie, kichanie, uczucie tzw. zatkania nosa. Gęsta wydzielina zalegająca w drogach oddechowych podczas przeziębienia utrudnia pracę rzęsek, którymi wyścielone jest gardło a w konsekwencji także swobodne oddychanie. W tym przypadku pomocne są syropy wykrztuśne, które oczyszczają je z patogennych mikroorganizmów. Ból gardła oraz kaszel można złagodzić płucząc gardło ciepłą wodą z dodatkiem soli kuchennej (1g soli na 100 ml wody) lub naparem z ziół szałwii, tymianku, podbiału. Powszechnie znanym sposobem na pozbycie się powyższych dolegliwości jest picie syropu z cebuli, ciepłego mleka z miodem i rozdrobnionym czosnkiem. Syrop z cebuli i czosnku można przyrządzić bardzo szybko: kroimy cebulę w plastry, układamy w warstwy, posypujemy www.gwir.pl rozdrobnionym czosnkiem i cukrem. Po dwóch godzinach mamy syrop, który ma właściwości bakteriobójcze. Ból głowy i mięśni – ból głowy często towarzyszy infekcji wirusowej. Spowodowany jest gorączką oraz katarem. Głowa staje się ciężka i ciepła, temperatura ciała wzrasta. Jeśli temperatura wzrasta do 380C i więcej dobrze jest zastosować leki obniżające gorączkę tj. Araltec 300 mg, Paracetamol, Apap. Leki te mają działanie przeciwbólowe, przeciwgorączkowe i przeciwzapalne, są dostępne bez recepty. Tabletki te w małym stopniu drażnią błonę śluzową żołądka. Jeśli temperatura ciała nie przekroczy 380C można zastosować zimne okłady na głowę. Znanym specyfikiem jest także wyciąg z kwiatostanu lipy, który posiada łagodne działanie napotne. Ból mięśni i stawów – ból mięśniowostawowy to objaw stanu zapalnego. Dolegliwość ta występuje powszechnie w przebiegu infekcji wirusowych. Nieprzyjemne uczucie bólu spowodowane jest podrażnieniem błon komórkowych. Na wskutek tego podrażnienia organizm człowieka wydziela hormon prostoglandynę – pobudzający receptory bólowe. Dochodzi do rozszerzenia naczyń krwionośnych i obrzęku tkanek. Bóle tego rodzaju można zwalczać przyjmując tradycyjne środki zawierające Paracetamol, Ibuprofen, Aspirynę czy Asaltec. Oprócz wspomnianych leków przeciwbólowych w ostatnich latach zaleca się przyjmowanie leków przeciwhistaminowych, powszechnie stosowanych w chorobach alergicznych. Jednak oprócz tych właściwości mają możliwości blokowania wydzielania histaminy, czyli substancji odpowiedzialnej za występowanie reakcji alergicznych, wykazują także Listopad 2008 G³os Weterana i Rezerwisty działania przeciwzapalne. Powszechnie zalecanym lekiem jest Alertec WZF. Bolesne miejsca mięśni i stawów smarować olejkiem kamforowym bądź maścią rozgrzewającą. Aby w okresie choroby wzmocnić odporność należy dużo pić wody mineralnej, soków, herbaty z lipy, czarnego bzu, rumianku – mają właściwości obniżania gorączki. Oprócz wymienionych sposobów leczenia często medycyna ludowa zaleca dla tych chorych, którzy nie mogą brać leków farmaceutycznych następujące sposoby leczenia: ─ po każdym posiłku zjeść 2-3 łyżki chrzanu ─ wdychać mocno rozgrzane krople miętowe ─ robić inhalacje z rumianku ─ używać chusteczek nasączonych olejkami (miętowy, eukaliptusowy, goździkowy) ─ smarować klatkę piersiową balsamami, olejkami np. sosnowym, eukaliptusowym. Podsumowanie Przeziębienie jest chorobą, którą można wyleczyć samodzielnie. Aby nie chorować długo i nie doprowadzić do niebezpiecznych powikłań należy przez kilka dni pozostać w domu w łóżku. PAMIĘTAJMY! Jeśli domowe sposoby leczenia przeziębienia nie skutkują lub objawy nasilają się wskazana jest wizyta u lekarza. Przedłużająca się infekcja może bowiem doprowadzić do groźnych powikłań – zapalenia oskrzeli a nawet zapalenia płuc. Lek.med. Piotr Białokozowicz Strach chorować W służbie zdrowia dzieją się rzeczy niewyobrażalne dla nas, pacjentów – emerytów i rencistów wojskowych. Parlamentarzyści przyjęli ustawę o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym – o Narodowym Funduszu Zdrowia. Do 1999 r. funkcjonowała wojskowa służba zdrowia. Z perspektywy lat można stwierdzić, że działała dobrze. Ale gdy za leczenie wzięli się politycy, mamy to, co mamy. Po kolei. Z dniem 1 stycznia 1999 r. powstało szesnaście regionalnych kas chorych oraz Branżowa Kasa Chorych dla Służb Mundurowych (miała skupiać około 2,9 mln członków). Po kilku miesiącach okazało się, że jest w niej 2 mln 450 tys. osób, z tego 760 tys. z MON,. 869 tys. z MSWiA oraz 850 tys. z PKP (najbardziej zaniedbanej i zadłużonej). W pierwszych miesiącach działalności łączne dochody Branżowej Kasy Chorych stanowiły tylko 83% planowanych. Doszło do administracyjnego sterowania nią przez MZiOS. Utworzenie Narodowego Funduszu Zdrowia miało zweryfikować opinie o jakości wojskowego lecznictwa. Powołanie z dniem 1 stycznia 2003 r. NFZ to ciąg dalszy leczenia chorych przez polityków. Równocześnie za zmianami systemowymi dokonywanymi w całej służbie zdrowia następowała reorganizacja wojskowych placówek. Iluzoryczne stało się prawo wyboru przychodni, lekarza pierwszego kontaktu bądź lekarza domowego czy też szpitala. Reprezentacje służb mundurowych we władzach MFZ była za mała, jej głos nie był słyszalny. Okazało się, że do specjalistów trzeba czekać po trzy, cztery miesiące, a do szpitala od sześciu miesięcy do roku. O kolejności nie decydowała diagnoza lekarza wskazująca na konieczność pilnego leczenia, lecz prawo rynku. Emeryci i renciści wojskowi napotykali różne trudności w postaci rozporządzeń i zaczęli ponosić koszty leczenia. Obecnie strach chorować. Trudno przewidzieć, co przyniesie przyszłość. Rodzi się przy tym pytanie, kto ponosi odpowiedzialność za zniszczenie wojskowego systemu lecznictwa? Witold MAMEŁA kĄcik poezji pod redakcj¹ Antoniego RYPU£Y Jesienny spacer Las jesienią jest piękny Kolorowe liście go zdobią Pajączki plotą swe sieci w gałązkach kolorowych. Las zakwitł jesienią dla mnie tego roku Kiedy próbowałam dotrzymać tobie kroku. Kolorowy motyl latał nam nad głową Szkoda, że tego piękna inni zobaczyć nie mogą Kiedy przyjdzie czas znowu pójdziemy ta drogą. Marzena DOMAŃSKA-BOCHEN LIŚCI-OPAD lecą rude i złote kołują na wietrze szeleszczą pod nogami czasza nieba bezdenna słońce bledsze i bledsze „babie lato” żeglując połyskuje srebrzyście drzewa w przepysznych szatach od króla bardziej królewskie kroczą majestatycznie na jednaj nodze nad widnokręgiem chmura nabrzmiała zimnym deszczem... za dzień, dwa ziemię pochwycą mrozu kleszcze... Wiesława MACIEJAK NASZA OJCZYZNA Wszystko co kwitnie i rośnie dokoła, Te piękne lasy i ziemia żyzna, Echo co polskim głosem woła, To piękna nasza Ojczyzna. Rzeki ochrzczone polskim imieniem, Na polach zbóż rozległe łany, Wszystko co tutaj jawi się stworzeniem, To nasza Polska – nasz kraj kochany. Kiedy rozglądniesz się dookoła, Spotkasz się z Orła Białego znakiem, Głośno i dumnie wtedy zawołasz, Jestem twym synem Ojczyzno! Polakiem! *** JESIENNE LIŚCIE Jesienią tracą barwę swoją... Już nie są zielone. Trzęsą się na drzewach – spadają, Pokrywają trawę, A drzewa tracą koronę. Bez liści nagie drzewa szkielety Są takie chude... Pod drzewami liście szeleszczą; Żółte, czerwonawe, rude. I coraz więcej ich się gromadzi Ścielą się dywanem wokoło, Tylko wiatr sobie radzi, Tańczy z nimi wesoło. Zawiruje, zahuśta, Dmuchnie silnie, lub muśnie, Przed burzą cisza nastaje głucha I deszcz po liściach chluśnie. Julian Jan ZDERSKI 31 G³os Weterana i Rezerwisty Listopad 2008 www.gwir.pl POZIOMO: 4) część mowy; 9) krajobraz; 10) topola biała; 11) instytucja główna, kierownicza; 12) gumidraga, guma tragantowa; 18) panorama, pejzaż; 22) znak biblioteczny w formie małej winiety; 23) przyrząd optyczny; 24) dokonuje przeróbki utworu literackiego; 26) gatunek kiełbasy; 31) nauczycielka języka polskiego; 32) środek przeciwskurczowy; 37) wysoko kwalifikowany materiał siewny; 38) wielbicielka; 39) chustka noszona na szyi. PIONOWO: 1) ruch wojska; 2) stanie pociągu, samochodu; 3) Indianin z Ameryki Pd.; 4) kwietnik; 5) tkanina z Torunia; 6) potajemne porozumienie; 7) rodzinne miasto Kazimierza Pułaskiego; 8) jednostka masy; 13) roślina oleista; 14) mała gęś; 15) może być paproci; 16) magmowa skała głębinowa; 17) artysta uprawiający sztukę abstrakcyjną; 18) pośrednictwo handlowe; 19) gwiazda w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy; 20) galla, język kuszycki; 21) Pola, aktorka polska; 25) żywica tropikalna; 27) szal futrzany; 28) ptak o upierzeniu popielato-szarym; 29) żony lwów; 30) łańcuch górski z Morskim Okiem; 32) bohater utworu literackiego; 33) roślina zarodnikowa występująca w lasach; 34) człowiek chory psychicznie; 35) założyciel dynastii książąt Normandii; 36) indyjski poemat bohaterski. Litery z pól ponumerowanych w prawych dolnych narożnikach czytane w kolejności od 1 do 23, utworzą rozwiązanie – powiedzenie Alberta Camusa. 32 krzyŻówka z dzikiem 11/2008 Rozwiązanie krzyżówki z nr 9/2008 Brzmiało: „Nie łatwo walczyć z naturą”. Niestety, krzyżówkowicze napisali, że „nie trudno”, ale i ich wzięliśmy pod uwagę losując nagrody. Tym razem piątka szczęśliwców to: Ryszard Gałwa – Koszalin, Edmund Jabłonecki – Szczecin, Kazimierz Kotowicz – Śrem, Krzysztof Kurpias – Tarnobrzeg, Janina Wachwicz – Koszalin. Zbliża się koniec roku więc postaramy się wszystkie aktualne i zaległe nagrody książkowe wysłać przed powitaniem Nowego Roku. „Głos Weterana i Rezerwisty” ukazuje się od 14 stycznia 2000 r. Wcześniej: „Głos Weterana” – kwartalnik od 16 stycznia 1990 do grudnia 1994 r. Od kwietnia 1995 r. – miesięcznik „Głos Weterana”. REDAKCJA ul. Żwirki i Wigury 105, 00-912 Warszawa, Urząd Pocztowy Warszawa 69; tel/faks: 022 (6)82 40 28; 022 (6)82 50 98 e-mail: [email protected] Redaktor naczelny: Antoni Witkowski, tel./faks: 022 (6)82 40 28; 022 (6)82 50 98 Zastępcy redaktora naczelnego: Jerzy Reinert, tel.: 022 (6)82 40 28, wydanie elektroniczne: Miłosz Biały, tel.: 022 (6)82 40 28 Skład: Henryka Janicka; łamanie: Elżbieta Kuźmińska, opracowanie stylistyczne: Katarzyna Kocoń. RADA REDAKCYJNA Zygmunt Broniarek, Zbigniew Ciećkowski – przewodniczący, Stanisława Garbalińska, Stefan Jakubowski – zastępca przewodniczącego, sekretarz, Jan Machno, Stanisław Markiel, Bogdan Miller, Mieczysław Mikrut, Zbigniew Moszumański, Mieczysław Pudelewicz, Wiesław Pietrzak, Grzegorz Sikorski, Władysław Żmijewski. WYDAWCA ZARZĄD GŁÓWNY ZWIĄZKU BYŁYCH ŻOŁNIERZY ZAWODOWYCH I OFICERÓW REZERWY WP Adres: ul. 11 Listopada 17/19 bl. 1, 03-446 Warszawa www.zbzzorwp.wp.mil.pl; e-mail: [email protected] Prezes: Adam Rębacz, tel. 022 (6)87 24 69 Sekretarz generalny ZG: Jan Kacprzak, tel. 022 (6)87 22 28 Dyrektor Biura ZG: Stanisław Kordowski, 022 (6)87 24 70 Wiceprezesi: ds. socjalno-zdrowotnych, Aleksander Kubacki, tel. 022 (6)87 24 73 ds. obronności: Jan Gazarkiewicz, tel. 022 (6)87 23 77 ds. społecznych: Kazimierz Kolasa, tel. 022 (6)87 24 73 Konto bankowe: PEKAO S.A. Oddział w Warszawie; ul.Targowa 81, 03-408 Warszawa; nr: 45 1240 6104 1111 0000 4784 5055 PRENUMERATA Stanisław Kordowski, tel. 022 (6)87 24 70, ul. 11 Listopada 17/19, 03-446 Warszawa Miesięcznik można zaprenumerować zbiorowo za pośrednictwem zarządów wojewódzkich, rejonowych, kół oraz indywidualnie Zasady prenumeraty „GWiR” można prenumerować w określinych terminach: Prenumerata roczna - do końca listopada roku poprzedzającego Prenumerata kwartalna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 kwartał - do końca lutego, maja, sierpnia na następne kwartały Prenumerata półroczna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 pórocze - do końca maja na 2 półrocze Opłaty wynoszą: - w prenumeracie indywidualnej 1 egz. miesięcznie 5,00 zł - w prenumeracie zbiorowej 4,50 zł 1 egz. 2 egz. 3 egzemplarze i więcej Kwartalnie 15,00 zł 30,00 zł 40,50 zł + 13,50 zł za każdy następny egz. Półrocznie 30,00 zł 60,00 zł 81,00 zł + 27,00 zł za każdy następny egz. Rocznie 60,00 zł 120,00 zł 162,00 zł + 54,00 zł za każdy następny egz. DRUKARNIA Offsetowa KRA-BOX, 04-762, ul. Mrówcza 94 b. tel/faks: 022 615 21 61, e-mail: [email protected]