Obroża Elektryczna czy Elektroniczna Obroża - Sport

Transkrypt

Obroża Elektryczna czy Elektroniczna Obroża - Sport
Nazywajmy rzeczy po imieniu…
Męczenie psów czy wspaniała pomoc szkoleniowa?
Obroża Elektryczna czy Elektroniczna Obroża Szkoleniowa…
Myślę, że cały ten strach i opory, by jej użyć wynika z samej (przyjętej powszechnie między
ludźmi) nazwy „obroża elektryczna” – przy czym sama nazwa elektroniczna obroża do szkolenia już
nie jest pomocą do dręczenia, prawda?
Jest to obroża wysyłająca psu elektrowstrząsy, które są niezmiernie bolesne i pies potem woli
posłuchać niż być męczony i karcony??? Czy może jest to obroża, która za pomocą impulsu
dźwiękowego, ewentualnie elektrycznego ma zwrócić uwagę psa w tej odpowiedniej chwili,
że właśnie wtedy robi cos źle i bardzo skutecznie mu wyjaśnić, czego nie wolno...
Nie chcę tu analizować, w jaki sposób działa obroża (zostawiam to fachowcom). Chcę tylko
wyrazić swoje zadowolenie i wesprzeć też tę pomoc do tresury. Wiec jeśli ten artykuł pomoże choćby
jednemu człowiekowi w decyzji o kupnie obroży elektronicznej i rozpoczęciu trenowania ze swoim
psem, to spełni swój cel…
Jestem właścicielką trzyletniego labradora. Teddy to wspaniały pies - pieszczoch, uwielbiam
go i on to wie. Nie przyłożyłam się zbytnio do szczenięcego wychowania, bo te psie oczy…
Konsekwencja nie jest moją mocną stroną…
Chodziliśmy razem wprawdzie regularnie na szkolenie, ale te nasze ćwiczenia nie
wychodziły. Komendy instruktora typu - kiedy pies wam ucieknie, to musicie go „dogonić
i nakrzyczeć” – hmmm no nie wiem, nim tego psa dogonię, to się zadyszę, a kiedy już dobiegnę
do niego cała zdyszana, to mam jeszcze na niego nawrzeszczeć? Nie jestem typem, który na kogoś
wrzeszczy (a już na pewno nie na swego pieszczocha). A gdybym była, to nie starczyłoby tchu. ☺
Najczęściej gdy dobiegłam do psa, to on już zdążył znaleźć jakąś zabawę – dogonił tę suczkę, za którą
tak gnał itp. A wy macie dobiec do niego i nawrzeszczeć? Za co? Wy chyba wiecie, za co, ale czy on
to wie??
Pomimo tych początkowych porażek nadal chodziliśmy ćwiczyć, choć było to dla mnie
męczarnią. Na komendę „do mnie“ w ogóle nie reagował i z radością poświęcał się węszeniu lub
czemukolwiek innemu. Próbowałam lekcji prywatnych, ale ciągle przy byle okazji uciekał
za czymkolwiek, co się poruszyło. Doświadczony treser prawdopodobnie wyuczyłby psa, ale chyba
nie miałoby to sensu. Nawet po świetnym i długim szkoleniu, pod moja niekonsekwentną opieką
po pewnym czasie znów efektu szkolenia by nie było, ponieważ nie jestem dla psa żadnym
autorytetem. (jak już jesteśmy przy nazywaniu rzeczy po imieniu – czy autorytet jest strachem przed
karą fizyczną, która ma nastąpić???)
Więc może dla mnie rozwiązaniem byłaby ta elektroniczna obroża, ponieważ kupuje się ją dla psów
nie do opanowania…
Ale ja o obroży elektronicznej nie chciałam w ogóle słyszeć! Nie będę karać swojego psa za błędy,
które to JA sama popełniłam podczas wychowaniu! Nie ma mowy!!
Teddy mnie w domu zawsze słuchał na słowo i jest to ten najbardziej fantastyczny pies
na świecie (tak jak każdy pies swojego pana). Tyle że gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz, następowała
przemiana i nagle był niesamowicie krnąbrny, szalony, nieokiełzany, ciągnący - stawał się po prostu
psem, który miał zupełnie gdzieś to, ze na drugim końcu smyczy powiewa gdzieś jego „pańcia”.
Strona 1 z 3
www.sport-dog.pl
Więc wyglądało to tak, że najpierw biegł Teddy, potem przewijało się pięć metrów smyczy i na jej
końcu bohatersko fruwałam ja. Zawsze mnie tak ładnie wyprowadzał. Jedyną szansa było trzymać
się go, biec za nim na pole i tam go puścić. Ale to oznaczało ciągle mieć się na baczności i rozglądać
się czy gdzieś nie wybiegnie przypadkowo jakiś pies czy nie pojawi się człowiek lub cokolwiek –
pewnie wiecie o co chodzi ☺. Po prostu – wyprowadzanie psa dla mnie zdecydowanie nie było
przyjemnym wzbogaceniem dnia, lecz raczej złem koniecznym ☺.
Wieczne problemy z plecami przez to ciągłe przeciąganie się z psem. Gdy już mnie pewnego
dnia tak pięknie wyprowadził, że nabawiłam się kontuzji biodra, powiedziałam sobie, że tak już dalej
być nie może. Tylko, że trzyletniego psa nie sposób zmienić, skoro sami popsuliście jego
wychowanie. Trudno, trzeba było wypróbować „elektryczną obrożę do torturowania psów”.
Najpierw więc poszukałam informacji w internecie (przyznaję się, że byłam najzwyczajniej w świecie
głupia i niedoinformowana – i dlatego się o tym tu rozpisuję - chciałabym po prostu tylko pomóc
komuś innemu, aby się nie bał obroży.)
Doklikałam się aż do pana Jiřego Ščučki – napisano, ze to konsultant, więc zdecydowałam
się, że z nim przekonsultuję swoją decyzję o zakupie obroży. Myślę, że jeszcze pamięta,
jak niepewnie do niego dzwoniłam i z rozpaczą pytałam, czy to jeszcze w ogóle ma jakikolwiek sens.
Dodał mi otuchy (ale oczywiście, mówiłam sobie, że on ma interes, by to sprzedać) i w kilka dni
później pojechałam do niego po obrożę… Nie wyglądał jak tyran zwierząt, ale raczej jako ktoś,
kto psy rozumie i komu na nich zależy. Aktywował mi obrożę. Wszystko wyjaśnił i umówiliśmy się
za tydzień na pierwsze ćwiczenie. Byłam bardzo ciekawa, jak to cudo będzie działało – do tej pory
miałam bowiem zakaz zastosowania obroży na psie. (Tydzień chodził z wyłączona obrożą – by się do
niej przyzwyczaił by kojarzył noszenie obroży z miłym dla siebie wyprowadzaniem.)
(Nie wolno mi było jej wypróbować na psie, ale mogłam na sobie. Więc założyłam ją na udo – ale
będąc tchórzem...przez dżinsy – pierwszego impulsu wcale nie poczułam. Nawet potem sprawdzając
bezpośrednio na skórze – jedynki po prostu nie czuć. To mnie uspokoiło, że coś takiego psa nie
usmaży, ponieważ nawet dwójka prawie nie jest odczuwalna. A ja sobie wyobrażałam jaki to musi
być ból – po tym wszystkim, co o obrożach słyszałam.)
Wróćmy do pierwszego dnia na szkoleniu u pana Ščučky…
Nie wierzyłam własnym oczom – ta moja psina naprawdę (po kilku impulsach) zgodziła się
na zamianę ról. Choć się do tego nie palił i starał się (jak zawsze) udawać, że mnie niestety nie słyszy.
Nagle powoli to ja zaczęłam być górą i zdobywać kontrolę nad sytuacją… cudowne uczucie ☺ (czy
nie ma czegoś podobnego do tresury ludzi - znam kilku adeptów ☺)
Do usmażenia psa z nadmiaru impulsów więc nie doszło – nie otrzymał ich w końcu aż tak
dużo. Jak mówię – bardzo szybko wszystko zrozumiał. Zmiana była widoczna (i wcale nie
przesadzam) już po pierwszej godzinie. Bardzo doceniam profesjonalne podejście pana Ščučki –
ćwiczy mnie, komendy wydaje mi - psu z kolei tylko ja wydaję polecenia, więc pies uważa, że to ja
sprawuje kontrolę nad sytuacją. Dzięki temu wraz z brakiem instruktora nie znika posłuszeństwo.
Już po ok. miesiącu szkolenia Teddy był zupełnie inny! Już mnie nie ciągnie według swojego
widzimisię, ale spokojnie siada i czeka przy bramce ☺. Skuteczność była niesamowita i podczas
naszej ostatniej lekcji dostałam nadzwyczajny prezent – po raz pierwszy tego swojego wiecznie
uciekającego psa miałam „luzem” puszczonego i to poza miejscem ćwiczeń… (wcześniej chyba ze sto
razy pytałam pana Ščučki jak szybko potrafi biegać, ponieważ byłam przekonana, że Teddy
„da dyla”...) .
Strona 2 z 3
www.sport-dog.pl
Ale po spuszczeniu ze smyczy do żadnej ucieczki nie doszło… Teddy szedł zupełnie
przyzwoicie kilka metrów przed nami i na komendę „do mnie” każdorazowo przychodził ☺.
(Ale chwila – uwaga dla wszystkich w dalszym ciągu nieprzekonanych – nie oznacza to, że był nonstop pod prądem i wciąż otrzymywał impulsy… on już tak „działa” i bez obroży!) Chciałabym zatem
w tym miejscu bardzo podziękować panu Ščučka za to, że dokonał niemożliwego ☺ - mam
wytresowanego psa, chętnie słuchającego, który z niecierpliwością wyczekuje każdej komendy –
powstała między nami niesamowita relacja, wreszcie się rozumiemy i wyprowadzanie to dla nas
radość! Tak więc DZIĘKI, DZIĘKI, DZIĘKI i już się cieszymy na kolejne ćwiczenia, czego nowego
tym razem się nauczymy.
Elektroniczna obroża szkoleniowa to niesamowita sprawa! Mój trzyletni labrador, który
dyrygował rodziną i przy każdej okazji zwiewał by zbadać okolicę, jest jak gdyby to nie był on... kto
tego nie doświadczył, ten nie uwierzy, dlatego o tym piszę ☺
Sprawcie sobie obrożę i wypróbujcie. Ale podkreślam – trzeba się nauczyć jąwłaściwie stosować. Jeśli
kupicie sobie obrożę i zaraz od pierwszego dnia będziecie nonsensownie ładować w psa impulsy,
to… to rozmowa na zupełnie inne tematy. Ale gdy by nie ludzie, którzy kupią sobie obrożę,
niewłaściwie używają i psa faktycznie męczą, nie byłoby też żadnej dyskusji – czy obroża
elektroniczna TAK czy NIE… Ponieważ, gdyby każdy stosował ją właściwie – nie byłoby mowy
o powodach, przez które nie należałoby jej stosować...
Lucie Vaverová (Praga)
Strona 3 z 3
www.sport-dog.pl