dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK JOHN LENNON
Transkrypt
dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK JOHN LENNON
dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK JOHN LENNON LUCY IN THE SKY WITH DIAMONDS Przeł. Wojciech Mann JOHN LENNON LUCY IN THE SKY WITH DIAMONDS JOHN LENNON LUCY IN THE SKY WITH DIAMONDS Przeł. Stanisław Barańczak Pomyśl, że jesteś w łodzi na rzece Wśród mandarynkowych drzew pod pomarańczowym [niebem, Ktoś woła cię, leniwie odpowiadasz, To dziewczyna o kalejdoskopowych oczach. Picture yourself in a boat on a river With tangerine trees and marmalade skies Somebody calls you, you answer quite slowly A girl with kaleidoscope eyes Pomyśl, że płyniesz pod niebem z konfitur, Wśród chmur landrynkowych i ptaków, i drzew. Jakaś dziewczyna cię woła przez rzekę, Więc płyniesz na drugi jej brzeg. Cellophane flowers of yellow and green Towering over your head Look for the girl with the sun in her eyes And she’s gone Kwiat z celofanu, olbrzymi i pstry, Nad twoją głową się wzniósł. Szukasz słonecznej dziewczyny, lecz jej Nie ma już. Lucy in the Sky with Diamonds… Lucy in the Sky with Diamonds… Follow her down to a bridge by a fountain Where rocking horse people eat marshmallow pies Everyone smiles as you drift past the flowers That grow so incredibly high Idziesz w ślad za nią wzdłuż mostu, gdzie ludzie Ślazowe ciasteczka zjadają co sił. Wszyscy kołyszą się tu na biegunach, A kwiat już pod niebo się wzbił. Newspaper taxis appear on the shore Waiting to take you away Climb in the back with your head in the clouds And you're gone Rząd gazetowych taksówek na brzeg Zjechał, by zabrać cię gdzieś. Wchodzisz na dach z głową w chmurach i już Nie ma cię. Lucy in the Sky with Diamonds… Lucy in the Sky with Diamonds… Picture yourself on a train in a station With plasticine porters with looking glass ties Suddenly someone is there at the turnstile The girl with kaleidoscope eyes Pomyśl, że siedzisz na stacji, gdzie tragarz Ma nos z plasteliny i krawat ze szkła. Nagle ktoś woła cię znów: to dziewczyna Z oczami jak słońce i mgła. Żółte i zielone celofanowe kwiaty Masz wysoko nad głową. Szukaj dziewczyny ze słońcem w oczach, A jej już nie ma. Lucy w niebie z diamentami… Pójdź za nią do mostu przy fontannie, Gdzie ludzie na biegunach jedzą... [?] Wszyscy uśmiechają się, gdy przepływasz obok kwiatów, Które rosną tak niewiarygodnie wysokie. Taksówki z gazet pojawiają się na brzegu I czekają, by cię stąd zabrać. Wsiadaj z tyłu, z głową w chmurach I już cię nie ma. Lucy w niebie z diamentami… Pomyśl, że jesteś w pociągu na stacji Z plastelinowymi bagażowymi w lustrzanych krawatach. Ktoś nagle pojawia się w wejściu na peron, Dziewczyna o kalejdoskopowych oczach. 2003 Sgt Pepper’s Lonely Hearts Club Band, 1967 1972 dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK PAUL McCARTNEY WHEN I'M SIXTY-FOUR When I get older, losing my hair, Many years from now, Will you still be sending me a Valentine, Birthday greetings, bottle of wine? If I’d been out ‘till quarter to three, would you lock the door? Will you still need me, will you still feed me, When I’m sixty-four? You’ll be older, too. And if you say the word, I could stay with you. I could be handy, mending a fuse, When your lights have gone. You can knit a sweater by the fireside, Sunday mornings go for a ride. Doing the garden, digging the weeds, Who could ask for more? Will you still need me, will you still feed me, When I’m sixty four? Every summer we can rent a cottage in the Isle of Wight if it’s not to dear. We shall scrimp and save. Ah, grandchildren on your knee, Vera, Chuck, and Dave. Send me a postcard, drop me a line Stating point of view. Indicate precisely what you mean to say, Yours sincerely wasting away. Give me your answer, fill in a form, Mine forever more. Will you still need me, will you still feed me, When I’m sixty four? Sgt Pepper’s Lonely Hearts Club Band, 1967 dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK PAUL McCARTNEY LAT 63 Przeł. Stanisław Barańczak PAUL McCARTNEY WHEN I'M SIXTY-FOUR Przeł. Wojciech Mann Gdy mi się z wiekiem przerzedzi włos I rozchwieje ząb – Czy ci się nie znudzi taki stary koń, Czy nie stracisz sympatii doń? Gdy będę wracał nad ranem z knajp – Czy otworzysz drzwi Komuś, kto ma już skończone w maju Lat sześćdziesiąt trzy? Gdy będę starszy i łysszy też Tknięty już przez czas, Czy zaśpiewasz, żebym w zdrowiu żył sto lat, Kupisz wino albo i kwiat? Gdy się wypuszczę nocą na bal, Czy mnie wpuścisz i Będziesz mnie chciała i gotowała Jak za dawnych dni? Będziesz starsza też! Świat rzucę ci do stóp I, co chcesz, to bierz. Tobie też czas mnie Lecz jeśli tylko chcesz Nie opuszczę cię. Ja będę w domu naprawiał prąd, Albo nawet gaz, Ty tymczasem przy kominku będziesz szyć, Z wdziękiem gryząc oporną nić. Ogródek skopać, wyplenić chwast – Oko aż się skrzy Komuś kto ma już skończone w maju Lat sześćdziesiąt trzy! Mogę się przydać, gdy siądzie prąd Korek wkręcę i Przy kominku mi na drutach zrobisz coś, By w niedzielę na spacer wyjść. Skopać ogródek, wypielić coś, To wystarczy mi. Będziesz mnie chciała i gotowała Jak za dawnych dni? W lecie wynajmiemy domek gdzieś nad morzem albo Łódź nawet, jeśli nas Będzie na to stać! Dokoła wnuczków krąg: Jadzia, Zdziś i Staś. No a latem wynajmiemy domek W lesie, jeśli nas będzie na to stać, Wszystko drogie tak. I wnuki wokół nas: Zosia, Jaś i Staś. Przyślij pocztówkę, choć parę słów, Napisz, co i jak. Nie odwlekaj, chwyć długopis jeszcze dziś I wyraźną odpowiedź pisz: Czy za czterdzieści mniej więcej lat Los odmienisz zły Komuś, kto ma już skończone w maju Lat sześćdziesiąt trzy? Napisz, co myślisz, wyślij mi list, Czy jesteś na tak, Czy też może przypadkowo raczej nie, Z poważaniem, ukłony ślę, Proszę, weź pióro, wypełnij druk I odpowiedz, czy Będziesz mnie chciała i gotowała Jak za dawnych dni? Fioletowa krowa, 1993 Thurdsay Manniak, „Duży Format” 1 X 2009 dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK EMILY DICKINSON 766 EMILY DICKINSON 766 Przeł. Stanisław Barańczak My Faith is larger than the Hills – So when the Hills decay – My Faith must take the Purple Wheel To show the Sun the way – Większa od Gór jest moja Wiara – Gdy Góry staną się Prochem, Wiara podźwignie z Purpur Wschodu Słońce i wskaże mu drogę – ’Tis first He steps upon the Vane – And then – upon the Hill – And then abroad the World He go To do His Golden Will – Od Horyzontu wzwyż – po szczeblach Sosen i Wież – a potem Niech rusza ponad Świat i spełnia Swoje Zamiary Złote – And if His Yellow feet should miss – The Bird would not arise – The Flowers would slumber on their Stems – No Bells have Paradise – Gdyby zbłądziły Ciepłe Stopy – Ptak spałby w Gnieździe skulony – Kwiat nie rozchyliłby Płatków – Głucho milczałyby Dzwony – How dare I, therefore, stint a faith On which so vast depends – Lest Firmament should fail for me – The Rivet in the Bands Jakże bym śmiała skąpić Wiary, Od której tyle zawisło – To Nit spawający Obręcze – Bez nich Firmament by prysnął 1891 100 wierszy, 1990 dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK c. 1863 EMILY DICKINSON 670 1891 EMILY DICKINSON Przeł. Kazimiera Iłłakowiczówna One need not to be Chamber – to be Haunted – One need not be a House – The Brain has Corridors – surpassing Material Place – By straszyło, nie potrzeba komnat, nie musisz być wcale domem. Mózg twój posiada stosowniejsze korytarze nawiedzone. Far safer, of a Midnight Meeting External Ghost Than its interior Confronting – That Cooler Host. Bezpieczniej, gdy bije północ, napotkać widmo krwawe niźli we własnym wnętrzu tę bledszą zjawę. Far safer, through an Abbey gallop, The Stones a’chase – Than Unarmed, one’s a’self encounter – In lonesome Place – Bezpieczniej z głazami w opactwie wyścigi lotne wszcząć niźli w noc bezksiężycową z samym sobą się sprząc. Ourself behind ourself, concealed – Should startle most – Assassin hid in our Apartment Be Horror’s least. Morderca skryty w mieszkaniu nieraz mniej straszny niż zasłonięte starannie ja własne. The Body – borrows a Revolver – He bolts the Door – O’erlooking a superior spectre – Or More – Roztropny nosi rewolwer, rygle zasuwa, a nad ważniejszym upiorem nie czuwa dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK Poezje wybrane, 1975 I jestem różą. Wybór wierszy, 1998 EMILY DICKINSON 670 NIE TYLKO W KOMNATACH STRASZY Przeł. Ludmiła Marjańska Nie tylko w komnatach straszy – Nie trzeba wcale być gmachem – Korytarze w mózgu mogą większym Niż realne napawać strachem – I bezpieczniej zewnętrznego upiora Napotkać o północy – Niż chłodnemu gospodarzowi We wnętrzu spojrzeć w oczy – Bezpieczniej galopować przez Opactwo W pogoni grobów Niż bezbronnemu w samotni – Zderzyć się z sobą – Bardziej nami powinno wstrząsnąć Nasze ja – ukryte na dnie serca – Niż zaczajony w mieszkaniu Morderca. Człowiek pożycza rewolwer – Na rygle zasuwa bramy – Przeoczając groźniejsze widmo – W nim samym. dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK EMILY DICKINSON 670 Przeł. Stanisław Barańczak EMILY DICKINSON DEMONY Przeł. Maciek Maleńczuk Nie trzeba być Komnatą – aby w nas straszyło – Lub nawiedzonym Domem – Nie ma Wnętrz straszniejszych niż Mózgu Korytarze kryjome – nie trzeba być zamkiem by być nawiedzony nie trzeba być domem by gościć demony Ileż bezpieczniej – o Północy Ujrzeć Upiora przed sobą – Niż spojrzeć w twarz własnym – wewnętrznym – Pustkom i Chłodom. lepsze z duchem samotne spotkanie na piętrze niż własnego mózgu niegościnne wnętrze Prościej gnać przez widmowe Opactwo, Gdy hurgot Głazów nas goni – Niż stanąć z sobą do walki – Bez Broni – lepszy przez rynek galop pod gradem kamieni niż tak bezbronny stanąć na niczyjej ziemi Własne Ja – gdy się zaczai Za Samym Sobą – Przerazi bardziej niż Morderca W pokoju obok. ja w moim ja ukryte to potworność większa niż ukryty w mieszkaniu zwyczajny morderca Ciało – wyciąga Rewolwer – Drzwi ryglują trzęsące się ręce – Przeoczając potężniejsze Widmo – Lub nawet Więcej – ciało bierze rewolwer on rygluje drzwi nie widzi widma nad głową nic 100 wierszy, 1990 „bruLion” 1998 nr 1 dr Ewa Rajewska, O PRZEKŁADANIU PIOSENEK LOU REED PERFECT DAY Just a perfect day Drink sangria in the park And then later, when it gets dark, We’ll go home Just a perfect day Feed animals in the zoo Then later a movie too, And then home Oh it’s such a perfect day I’m glad I spent it with you Oh such a perfect day You just keep me hanging on You must keep me hanging on Just a perfect day Problems all left alone Weekenders on our own It’s such fun Just a perfect day You make me forget myself I thought I was someone else Someone good You’re going to reap just what you sow You’re going to reap just what you sow You’re going to reap just what you sow You’re going to reap just what you sow Transformer, 1972