Janusz K. Głowacki O przestrzeni nie tylko fizycznej

Transkrypt

Janusz K. Głowacki O przestrzeni nie tylko fizycznej
Janusz K. Głowacki
O przestrzeni nie tylko fizycznej
pamięci Janiny Ładnowskiej
Niezwykła wystawa Roberta Rabiegi prezentowana w Atlasie Sztuki w Łodzi jest formą pewnej
retrospektywy jego twórczości malarskiej. Składają się na nią obrazy powstałe w ostatnich
latach oraz prace najnowsze, malowane specjalnie z myślą o tej prezentacji. Tak więc nie
jest to retrospektywa rozumiana w potocznie przyjętym sensie tego terminu, prezentująca
najciekawsze prace z minionego okresu. Raczej należy rozumieć ją jako podsumowanie i w miarę
wyczerpującą - na ten czas - deklarację ideową autora. I to zarówno w zakresie intelektualnych
zainteresowań światopoglądowych, jak i sensu sztuki; jej rozumienia i uprawiania.
Dotychczasowe, poszczególne indywidualne wystawy Rabiegi, mimo spójnej ekspozycji,
dawały jedynie sygnały jego postawy. Można je było jednak czytać rozmaicie, nie do końca
docierając do rzeczywistości tego malarstwa. Na przykład jako jeszcze jedną próbę abstrakcji
geometrycznej, wykorzystującej doświadczenia racjonalnej, konstruktywistycznej kompozycji,
op-artu, wizualizmu... I wszystko pozornie się zgadza. Wszystko to jest w jego obrazach.
Robert Rabiega jest absolwentem łódzkiej ASP, w obiegowej opinii zdominowanej myśleniem
postkonstruktywistycznym. Uczniem Jacka Bigoszewskiego, werbalizującym swoje powinowactwo z malarstwem Andrzeja Łobodzińskiego i Stefana Gierowskiego. Przez lata uprawiał
- z doskonałymi rezultatami - sztukę projektowania gra�cznego. Rabiega to także znakomity
warsztatowo malarz, potra�ący z wyjątkową wirtuozerią operować kompozycją, wydobywać
niezwykle precyzyjnie zależności przestrzenne i kolorystyczne dzięki znajomości zagadnień optyki, wzajemnej relacji barw widma, jak i operowania walorem jednej z nich. Malarz wydawałoby
się ukształtowany i okrzepły.
Jednocześnie - i to wyróżniało jego sztukę - zawsze było w tych obrazach coś niepokojącego,
coś co kazało domyślać się głębszego sensu tych perfekcyjnych abstrakcji geometrycznych.
Uznanie i szacunek jaki Rabiega żywi dla malarstwa Jerzego Nowosielskiego, naprowadza nas
na inny trop, jakim porusza się on w swojej pracy twórczej. Jak klasyczni ikonopiscy pracuje
w skupieniu i pełnej koncentracji, traktując malowanie jako formę medytacji - modlitwy w poszukiwaniu ładu i rządzącego nim porządku. Malowanie jest formą aktywnego życia, a więc
ciągłym procesem.
Niezwykła przestrzeń galerii Atlas Sztuki stała się dla Roberta Rabiegi wyzwaniem, a jednocześnie obietnicą realizacji pełnej wypowiedzi artystycznej. W polskiej praktyce wystawienniczej rzadko która galeria stwarza artyście tak niezwykłą możliwość. Robert Rabiega podjął to
wyzwanie.
Postanowił zatytułować swoją wystawę Studium przestrzeni, podobnie jak wszystkie obrazy. Temat znany od dawna i wydawałoby się od pierwszego polskiego environment - właśnie
pt. Studium przestrzeni - Wojciecha Fangora i Stanisława Zamecznika z 1958 roku, trudno tu
jest powiedzieć coś nowego. Myślę jednak, że to skromność i brak potrzeby dointerpretowywania tworzonych prac kazała Rabiedze poprzestać na tym lapidarnym określeniu zamierzonej
prezentacji.
Podobnie jak Fangor i Zamecznik, Rabiega również zaprojektował rodzaj environment. Istnieje jednak pomiędzy tymi dwoma projektami zasadnicza różnica. O ile Fangor i Zamecznik
„wzięli na warsztat” rzeczywistą przestrzeń Salonu Nowej Kultury w Warszawie, o tyle Rabiega
dwie przestrzenie Atlasa Sztuki potraktował jako dwa uzupełniające się modele przestrzeni,
przestrzeni zarazem uniwersalnej i mentalnej. W jednej prezentuje obrazy „białe”, w drugiej
ich przeciwieństwo - obrazy „czarne”. Ma to swój sens plastyczny, ale jednocześnie zawiera
głębsze konotacje natury światopoglądowej. Obie serie obrazów są jedynie sugestiami pojmowania przestrzeni w szerszym kontekście niż tylko aspekt prostych analiz przestrzeni widzi-
2
alnej, a mianowicie w kontekście astrofizyki, którą autor fascynuje się od lat. W Atlasie Sztuki powstały dwie przeciwstawne sfery. W centrum każdej z nich Rabiega umieścił - jak je
nazwał - „bramy”: kilkumetrowej wysokości układy barwnych obrazów scalone w jeden obiekt.
Zarys ich kompozycji tworzy rodzaj mandorli otaczającej centrum, niczym sacrum otoczone
nimbem świętości. W jednym z nich owo centrum wypełnia złota płaszczyzna. Monochromia
sfer, barwność sugerowanych mandorli, złoto centrum-sacrum tworzy zupełnie nowy kontekst
proponowanego studium przestrzeni.
I tym gestem Rabiega w sposób zdecydowany określa - dotąd jakby nieśmiało sugerowany
- swój światopogląd intelektualny i artystyczny.
Z jednej strony perfekcyjna, abstrakcyjna kompozycja obrazu wynikająca z przeświadczenia,
iż fizycznie i mentalnie obraz jest suwerennym bytem samym w sobie - tradycja myśli
Strzemińskiego. Z drugiej, podobnie jak inni wielcy łódzcy uczniowie-odstępcy Strzemińskiego,
Fijałkowski i Starczewski, przekonanie, że każda forma tego suwerennego bytu jest znakiem
niosącym określone treści, a więc całość obrazu jest skończoną, integralną i suwerenną
wypowiedzią, wartością samą w sobie, swoim własnym kosmosem.
Pozostawanie poza głównym nurtem sztuki dzisiaj, w czasach gdy stara się ona być przede
wszystkim społecznie zaangażowaną publicystyką, gdzie dzieło pełni rolę rzeczywiście tylko
i wyłącznie ilustracji treści zewnętrznych, to postawa bardzo odważna. Utopia i filozofowanie
„wyszły z mody”, a tylko nieliczni, jak chyba właśnie Rabiega, sztukę rozumieją po heglowsku,
jako epifanię. Wprawdzie, zdaniem Hegla - o czym obszernie mówi francuski historyk, Alain
Besançon - sztuka już w jego epoce „była sprawą przeszłości, gdyż umarła wiara, z której sztuka wyrosła, to jednak kontynuując swój ciągły ruch ku uduchowieniu rozwiewa się, ustępując
miejsca filozofii”.
Hegel przewidywał cztery drogi, jakimi będzie musiała pójść sztuka w przyszłości. Nie
rozpatrując szczegółowo trafności tych prognoz w kontekście dziejów sztuki pomiędzy Heglem
a sztuką współczesną, która notabene porzuciła nawet etap filozofowania, zawłaszczając obszary nauk socjologicznych, można stwierdzić, iż teza o rozwoju sztuki tożsamej z rozwojem
idei Boga była jak najbardziej słuszna. Współczesny laicyzm życia i sztuki jest tego wymownym
dowodem. W niczym oczywiście nie przesądza to o wartości sztuki współczesnej, ale znakomicie ilustruje, jak dalece zmieniły się kryteria pojmowania genezy i funkcji sztuki. I tylko dla
niektórych, takich jak m.in. Rabiega, uprawianie sztuki jest ciągłą drogą poszukiwania i próbą
odnajdywania absolutu-sacrum.
Jedną z przewidywanych przez Hegla dróg jest „sztuka symboliczna, która osiąga efekt dzięki
analogii między formą a treścią”. Artysta, według skądinąd wielkiego przeciwnika Hegla, czyli Schopenhauera, „naturalny filozof” ma wizję innego niż iluzoryczny świata, jaki zdolny jest
kontemplować zwyczajny człowiek. Taką właśnie, myślę, wizję prezentuje nam Robert Rabiega
swoim Studium przestrzeni w Atlasie Sztuki.
Byłoby niezwykle interesującym doświadczeniem z punku widzenia sztuki, sztuki architektury,
ale i szerokiego aspektu kultury współczesnej w ogóle, pozwolić Robertowi Rabiedze na realizację
innej jego wizji, pozostającej dzisiaj, niestety, w sferze utopijnego projektu zanotowanego na
małym arkuszu papieru, ale bardzo dokładnie przemyślanego. To wizja, „świątyni”, w której
przeczucie sacrum wiąże się - na miarę gotyckich katedr - z modelem świata opartym na tezach
współczesnej astrofizyki. Niezwykłe połączenie, chciałoby się powiedzieć, mistyki i elitarnego
racjonalizmu współczesnych badaczy wszechświata.
Pozorna anachroniczność sztuki Roberta Rabiegi dotyka niezwykle istotnych problemów
naszej współczesności, rzadko poruszanych przez zarówno tych „wielkich”, jak i „maluczkich”.
3
Problematyki godzenia wiary i nauk empirycznych. I jest to jakieś signum temporis naszych
czasów, w których specjalizacja w poszczególnych, wybranych wąskich dziedzinach nie pozostawia czasu i energii na ich światopoglądową syntezę.
Sztuka Rabiegi nie rości sobie prawa do tworzenia w oparciu o zdobycze współczesnej nauki uniwersalnego modelu świata. Tworzony przez jego obrazy makrokosmos działa bardziej na
zasadzie impulsów i tworzenia atmosfery, ukierunkowywania naszych własnych poszukiwań
rozstrzygnięć z zakresu epistemologii i ontologii zakładając istnienie nadrzędnej zasady sprawczej. Dowodem jej istnienia jest kosmiczny porządek, który trwa mimo trudnych dla nas do
pojęcia zjawisk, jak np. zakrzywienie czasoprzestrzeni, czy tzw. „czarne dziury”. I o tym właśnie
przekonują nas „studia przestrzeni” Roberta Rabiegi.
Janusz K. Głowacki, historyk sztuki, krytyk, twórca i dyrektor Łódź Biennale, współtwórca Galerii 86.
4

Podobne dokumenty