Anna Lipiak czaruje grą - wywiad
Transkrypt
Anna Lipiak czaruje grą - wywiad
Anna Lipiak czaruje grą - wywiad Napisano dnia: 2015-07-13 09:42:49 Anna Lipiak to młoda i obiecująca pianistka. Pochodzi ze Zgorzelca i to właśnie tu stawiała pierwsze muzyczne kroki. Jest laureatką wielu konkursów pianistycznych. "Jej grę cechował piękny dźwięk, kontrola pedalizacji i frazowania, poczucie bezpieczeństwa oraz naturalna, poetycka muzykalność" – to jedna z recenzji, jaką otrzymała zgorzelczanka od Giornale di Brescia. Już niedługo Anna zaprezentuje się przed zgorzelecką publicznością. Redakcja dziennika powiatzgorzelecki.info: Kto zaszczepił w Tobie miłość do muzyki? Anna Lipiak: Od dziecka uwielbiałam śpiewać piosenki, a kiedy słyszałam dźwięki muzyki poruszałam palcami po stole. Miałam wtedy 5 lat i rodzice zdecydowali zapisać mnie do ogniska muzycznego, a od 6. roku życia do szkoły muzycznej. Początkowo część mojej rodziny uważała, że jestem za mała i tylko się zniechęcę, ale gram do dziś i nie zamierzam tego nigdy zmieniać. Ale miłość i pasja pojawiły się wraz z początkiem nauki u mojego pierwszego nauczyciela, mgr Cezarego Kłosa. To właśnie On pokazał, że muzyka może być najważniejsza w moim życiu i może być ze mną zawsze, Ona mnie nie opuści. Jak wspominasz lata spędzone w zgorzeleckiej szkole muzycznej? Szkoła muzyczna na zawsze będzie w moim sercu - domem, a ludzie w nim rodziną. Wspominam ten czas jako piękny, pełen radości, wspaniałych ludzi i jako miejsce gdzie zawsze chciało się wracać. Pomimo tego, że przecież szkoła to też duży obowiązek i bywałam bardzo zmęczona, ale co dziwne innymi zajęciami, nigdy szkołą muzyczną. Ale to trzeba kochać, uczy na pewno obowiązkowości i mądrego gospodarowania czasem. Ale jestem szczęśliwa, że dane mi było być w takiej klasie fortepianu, u Pana Kłosa, gdzie wspominam wspaniałe cykliczne popisy klasowe - przynajmniej 2 razy w roku, kiedy nawet Profesor grał. Czyje utwory lubisz najbardziej grać? Niektórzy pianiści, mają już dość grania standardowego repertuaru i sięgają po utwory praktycznie już dziś zapomniane… Jaką drogą Ty podążasz? Jeśli chodzi o repertuar w jakim czuję się najlepiej, to nie jest to odpowiedź tak oczywista. To tak jakby zapytać człowieka w jakim nastroju czuje się najlepiej, a przecież bywają rożne. Myślę, że z muzyką jest podobnie. Uwielbiam chyba najbardziej kompozytorów epoki romantyzmu: Schumann, Rachmaninow i oczywiście Chopin, choć jego muzyka do grania jest najtrudniejsza. Nie można zapominać o Bachu, od którego wszystko, co genialne się rozpoczęło, to jak modlitwa do Boga, świętość. A kiedy chcę znów być dzieckiem gram Mozarta, u niego nie da się nie cieszyć tą muzyką. Sama też komponujesz? Niestety nie komponuję. Mój tato, kiedy pisze jakiś wiersz mówi, że to natchnienie tworzy - nie człowiek. Mnie Bóg nie ofiarował tej zdolności. Nie chciałabym robić czegoś na siłę, nie słyszę głosu w mojej głowie. Jest tylu geniuszy, po co próbować dosięgnąć ich weny. Moja misja jest inna. Niedługo zaprezentujesz się przed zgorzelecką publicznością. Jakiego repertuaru możemy się spodziewać? W Zgorzelcu zagram 2 koncerty, 17 lipca i 7 sierpnia. Podczas koncertów usłyszymy utwory Fryderyka Chopina, wielbiącego go wielkiego romantyka niemieckiego - Roberta Schumanna oraz kompozytorów wielkiej szkoły rosyjskiej Aleksandra Skriabina oraz Sergiusza Rachmaninowa. Obecnie studiujesz i mieszkasz w Katowicach. Chętnie wracasz do Zgorzelca? Drobne sprostowanie mieszkam i studiuje w Cieszynie, znajduje się tam Instytut Muzyki, Wydział Artystyczny Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Tłumaczenie, gdzie jest miejsce mojego studiowania oraz co ważniejsze, dlaczego właśnie tam jest dłuższą opowieścią, bo nie jest to droga jakiej można by się spodziewać, ale żaden z Wielkich nie szedł wydeptaną ścieżką. Zgorzelec to mój dom, zawsze chętnie tu wracam - do rodziny i przyjaciół. Jednak czasem jest to trudne, od Cieszyna, to jednak daleko a ja czasu mam coraz mniej. Jakie są Twoje plany na przyszłość? W tym roku zamierzam ukończyć studia magisterskie w Cieszynie, a później zdać na uczelnie muzyczną do Wiednia, Berlina lub Hannoveru. Za rok zobaczymy gdzie będę. A w dalekiej przyszłości mam nadzieję grać jeszcze więcej koncertów, uczyć, bo przecież taka jest misja i mieszkać w drewnianym domku w górach, co jest moim marzeniem. Szkoliłaś się pod okiem wielu wybitnych pianistów i pedagogów. Z kim najlepiej Ci się współpracowało i dlaczego? Od 2010 roku uczę się u Grzegorza Niemczuka i ta współpraca przyniosła niezwykłe efekty i na przestrzeni ostatnich lat rzeczywiście dokonałam ogromnego postępu przez dobrze ukierunkowaną pracę, co jest też widoczne w osiągnięciach w ostatnich latach. Ale dużo jeździłam i na różnych kursach udało mi się pracować z artystami wybitnymi. Bardzo duży wpływ miał na mniej Aleksey Orlovetsky z Sankt Petersburga, jedyny asystent pianisty legendy Grigory Sokolova. Jego pojęcie muzyki i piękna to coś, co pozwala otworzyć się i przełamać jakiekolwiek granice materii. Kolejny człowiek wybitny to Boris Petrushansky aktualnie wykładający w Imoli we Włoszech (najbardziej znana uczelnia we Włoszech). On pokazał mi przede wszystkim jak ważny jest śpiew w muzyce, to właśnie jest najbardziej naturalna droga, by pojąć jak jakaś fraza muzyczna powinna brzmieć najpiękniej. Instynktownie człowiek rozumie muzykę. Bardzo cenię też prof. Katarzynę Popową- Zydroń (jeden z absolwentów Rafał Blechacz - zwyciężył XV Konkurs Chopinowski w Warszawie w 2005 r.) za jej wiedzę i zrozumienie muzyki. To postać bardzo inspirująca. No i oczywiście prof. Andrzej Jasiński (nauczyciel Krystiana Zimermana), przed którego doświadczeniem i wiedzą chylę czoła, taki człowiek trafia w sedno z uwagami, czasem wystarczy jedna prosta, by pojąć istotę. Pamiętam jak grałam kiedyś dla niego Mazurki Chopina z op. 24 (te same, które robił z Krystianem Zimermanem, który potem wygrał Konkurs Chopinowski otrzymując szereg nagród pozaregulaminowych), nie mogłam wyczuć idealnego rytmu, kazał mi bujać się w prawo i lewo na krześle, i to zaczęło być idealne. Dziękujemy za rozmowę. Dziękuję. Fot.: archiwum prywatne Anny Lipiak