Strona 1 z 2 Jan Majcher, inżynier projektu Skanska 2013-05
Transkrypt
Strona 1 z 2 Jan Majcher, inżynier projektu Skanska 2013-05
Jan Majcher, inżynier projektu Skanska Strona 1 z 2 Jan Majcher, inżynier projektu Skanska Jan Majcher, inżynier projektu Skanska zobacz raz jeszcze Fot. Krzysztof Koch / Agencja Ga W branży pracuje od 2004 roku. W Skanskiej od 2008 roku, budował między innymi MTU w Jasionce. Jako inżynier projektu zajmuje się zaopatrywaniem budów w materiały i usługi, to on odpowiada za to, by wszystko było na czas. Trzeba mieć dobrze dopracowany i przemyślany harmonogram, bo ilość prac jest tak duża, że wszystko musi być przygotowane i zaplanowane, by o niczym nie zapomnieć - mówi. Kompleks dla Uniwersytetu Rzeszowskiego to największa budowa, za jaką dotąd odpowiadał. Trwała 28 miesięcy. Żaden obiekt, przy którym dotąd pracowałem, nie był takim wyzwaniem. To był chrzest bojowy i świetna szkoła - mówi. http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/2029020,34962,12736680,,3.html?ftst=1 2013-05-23 Jan Majcher, inżynier projektu Skanska Strona 2 z 2 Fot. Krzysztof Koch / Agencja Ga Wyzwania, jakie postawiła przed nim ta inwestycja, nie kończyły się na precyzyjnie zaplanowanym harmonogramie, zgraniu dostaw materiałów i podwykonawców. W projekcie budynku została zaplanowana aula w wiszącej kapsule. - Do jej wykonania konieczne było przygotowanie szalunku, czyli specjalnej formy, do której należało wlać beton, aby powstała kapsuła - opowiada. Problem polegał na tym, że nie mogła tego zrobić firma, która zwykle się takimi pracami zajmuje. - Szalunek musiał zostać zaprojektowany i wybudowany pod tę kapsułę, musiał być wykonany specjalnie do tego celu - wyjaśnia Majcher. Skanskiej udało się znaleźć firmę, która się tego zadania podjęła, i to niedaleko Rzeszowa, w Niechobrzu. To przedsiębiorstwo Sawe, które projektuje nietypowe przykrycia budynków czy na przykład obiektów w stadninach koni. - Teraz korzysta się z systemowych szalunków - do stalowej ramy przybita jest sklejka. Takie szalunki są używane wielokrotnie, a my musieliśmy naszą kulę wybijać z desek, wykonać pracę, której już dziś się nie wykonuje. Szalowaliśmy tę konstrukcję tak, jak to się robiło kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. A gdy już mieliśmy kształt szalunków, złączenie ich w jedną całość też było dużą sztuką. Potem pozostała już kwestia wlania betonu - wyjaśnia Majcher. Prace trwały półtora miesiąca. Niemałym wyzwaniem był też świetlik w kształcie fali nad holem głównym. Tu trudność także spowodowana była nietypową krzywoliniową konstrukcją. - Każdy punkt tego świetlika jest na innym poziomie. Pomiędzy najniższym a najwyższym punktem jest kilka metrów różnicy - wyjaśnia Majcher. - Musieliśmy wykonać bardzo dokładny projekt podwykonawczy przed zamówieniem szyb świetlika i ram aluminiowych, a później wpasować szkło w poszczególne elementy - opowiada. Na tym jednak nie koniec trudności. 90 procent szyb zostało zamówionych według projektu, ale ostatnie pola były domawiane na końcu, po zebraniu wymiarów z natury. - Musieliśmy więc wejść na dach, zebrać wymiary i dopiero wtedy domówić ostatnie szyby, bo wszystko musiało grać co do milimetra - słyszymy od inżynieria projektu. Podkreśla on jednak, że ta praca przyniosła jemu i jego zespołowi dużo satysfakcji. - Przechodzę koło uniwersytetu z dumą, mając świadomość, że wniosłem duży wkład w wybudowanie tego kompleksu. Jeśli chodzi o skalę i trudność obiektu, taka budowa szybko się nie powtórzy - mówi. zobacz raz jeszcze Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/2029020,34962,12736680,,3.html?ftst=1 2013-05-23