o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Ostatni Adam będzie wieczną inkorporacją człowieka w Osobę Syna
Bożego. Chrystologia kreacjonistyczna. 1° Listy Pawłowe (2). „Nowe
stworzenie jest to uporządkowana duchowo osoba ludzka, nowa społeczność
ludzi Bożych (Eklezja) i nowy kosmos, jakby pro-ludzki. Krzyż to niejako
„chrzest świata stworzonego”. Tutaj cały wszechświat i cała natura są ujęte
antropocentrycznie, a więc chrystocentrycznie (A. Vógtle, D. Sattler, Th.
Schneider, F. Mussner, E. Kopeć, J. Kudasiewicz, J. Kulisz, K. Góźdź, M.
Kowalczyk, B. Gacka). Ponieważ bowiem przez człowieka śmierć, przez
Człowieka też zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w
Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (1 Kor 15, 21-22; por. Rz 5, 14).
Stworzenie i zbawienie mają trzy wspólne „węgły” Adamowe” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 284/.
Pierwszy Adam, który miał Chrystusa za „modelarza” z prochu ziemi, był
przyczyną rozbicia i podziałów. Drugi Adam, który zjednoczył się z
człowiekiem już osobowo, jest zasadą procesu jednoczenia ludzkości z
Bogiem. Ostatni Adam będzie wieczną inkorporacją człowieka w Osobę Syna
Bożego: „Adam, pierwszy człowiek, stał się duszą żyjącą, a ostatni Adam
duchem ożywiającym” (1 Kor 15, 45; Cz. S. Bartnik)” /Tamże, s. 285.
+ Ostatni Adam stanie się duchem ożywiającym. „Nie wszystkie ciała są takie
same: inne są ciała ludzi, inne zwierząt, inne wreszcie ptaków i ryb. Są ciała
niebieskie i ziemskie, lecz inne jest piękno ciał niebieskich, inne – ziemskich.
Inny jest blask słońca, a inny – księżyca i gwiazd. Jedna gwiazda różni się
jasnością od drugiej. Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa
się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne –
powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało
zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie powstanie też
ciało niebieskie. Tak też jest napisane: Stał się pierwszy człowiek, Adam,
duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw
tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy
człowiek z ziemi – ziemski, drugi Człowiek – z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i
ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz
ziemskiego [człowieka], tak też nosić będziemy obraz [człowieka] niebieskiego.
Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i
że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne.
Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy
odmienieni. W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby
– zabrzmi bowiem trąba – umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy
odmienieni. Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w
niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność. A
kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co
śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa,
które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci
twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień? Ościeniem zaś śmierci
jest grzech, a siłą grzechu Prawo. Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam
odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Przeto, bracia moi
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem
Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu” „ (1 Kor
15, 39-58).
+ Ostatni Adam w teologii św. Pawła. Linia tradycyjna, starotestamentalna,
dotycząca postaci Adama w Nowym Testamencie podtrzymuje, że Bóg „z
jednego [człowieka] wyprowadził cały rodzaj ludzki” (Dz 17, 26) oraz, że
Adama i Ewa, pierwsza para ludzka, stanowią prototyp małżeństwa (Mt 19,
4-5, cytując Rdz 1, 27; 2, 24), którego głową jest Adam (1 Tm 2, 13-14). W
Ewangeliach Chrystus odnosi do siebie myśl, która pojawiła się w ostatnich
księgach ST. Mówiąc o swej misji, misji zbawienia świata, określa siebie jako
Syn Człowieczy. Teologia św. Pawła nie podjęła tego określenia, rozwinęła
jednak i uzasadniła samodzielnie typiczne przeciwstawienie Adama,
pierwszego człowieka, Chrystusowi (typologia biblijna). Przedstawia ona
Adama jako typ Chrystusa (Rz 5, 14), który nosi miano „nowego”,
„duchowego” lub „ostatniego” Adama, mimo że jest „pierworodnym wobec
każdego stworzenia” (Kol 1, 15) L. Stachowiak, Adam I-II, w: Encyklopedia
Katolicka, t. 1, Lublin 1989, kol. 67-70, kol. 69.
+ Ostatni arcykapłan sadokicki Alkimos (162-159) wyznawał etyczną
orientację judaizmu. „Jeszcze w III wieku arcykapłański ród Sadoka żył w
doskonałej harmonii z hellenistami. Wpływy greckie w Palestynie pogłębiały
się, gdy na początku II wieku kraj przeszedł pod rządy syryjskiej dynastii
Seleucydów. Konserwatyści coraz częściej zarzucają kapłanom z Jerozolimy
uleganie pogańskim zwyczajom. Wreszcie wybuchło powstanie machabejskie
(168-164 prz. Chr.) pod wodzą Matatiasza i jego synów. „Wtedy przyłączyło
się do nich zgromadzenie asydejczyków” (1 Mch 2, 42). Nazwa ta wskazuje na
organizację pobożnych (hasidim) Żydów, którzy później podzielą się na
faryzeuszów i esseńczyków. […] Istotną różnicę pomiędzy obydwoma
stronnictwami stanowił ich stosunek do Prawa Mojżeszowego i do narodu.
Stronnictwo faryzejskie i hasmonejskie (związane z dynastią; można
powiedzieć „narodowe”) uznało za prawo żydowskie nie tylko Pięcioksiąg lecz
także tradycje ustne. Esseńczycy natomiast uznali Torę za źródło
Objawienia” /A. Tronina, Do Hebrajczyków. Słowo zachęty na dni ostatnie,
Częstochowa 1998, s. 19/. „Jeśli przez Prawo rozumieć Objawienie, to „lud”
(‘am) Izraela oznacza wspólnotę realizująca Boże przykazania. Granice
pomiędzy Ludem Bożym a narodami (gojim) są wówczas natury duchowej,
etycznej. Taką koncepcję wyznawała gmina z Qumran, jak świadczy Reguła
Zrzeszenia (1 Q S 3,13-4, 26). Jeśli natomiast Torę utożsamiać z prawem
stanowionym, to Izrael jest wspólnotą czysto etniczną; jego stosunek do
innych narodów określają instytucje religijno-polityczne. Te dwie odmienne
koncepcje Prawa doprowadziły do ostatecznego rozłamu pomiędzy ruchem
esseńskim a faryzeizmem. Ostatni arcykapłan sadokicki, Alkimos (162-159)
wyznawał etyczną orientację judaizmu. Otwarty był przy tym na greckie
ideały wychowania, nie widząc w nich zagrożenia dla tożsamości narodowej
Izraela. Odmienne ideały wyznawali faryzeusze, popierając narodowe
stronnictwo hasmonejskie. Dla nich Prawo oznaczało skrupulatne
przestrzeganie rytualnych przepisów czystości, utrzymanie muru [wewnątrz
świątyni] dzielącego Żydów od pogan. […] Dopiero Chrystus obie wrogie
części ludzkości „uczynił jednością, bo zburzył dzielący je mur wrogości” (Ef
2, 14)” /Tamże, s. 20/. „Tymczasem stronnictwo hasmonejskie pozbawiło
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
sadokitów godności arcykapłańskiej. Urząd ten w roku 152 przejął oficjalnie
z rąk pogańskiego króla jeden z przywódców powstania, Jonatan (1 Mch 10,
20). Wprawdzie Machabeusze należeli do rodu kapłańskiego, ale nie byli
potomkami Sadoka. Połączenie w ich rękach władzy politycznej i religijnej
doprowadziło do rozłamu wśród kapłanów jerozolimskich. „nauczyciel
Sprawiedliwości” (arcykapłan Alkimos?), prześladowany przez bezbożnego
Kapłana” Jonatana, udał się na pustynię, stając się przywódcą esseńskiej
sekty. […] Współczesny badacz tych zagadnień, S. Mędala, stwierdza
pozytywną rolę essenizmu w przygotowaniu Izraela na przyjście Chrystusa.
[…] Odtąd ludem Bożym jest Kościół powszechny, złożony z Izraela i z pogan”
/Tamże, s. 21.
+ Ostatni arcykapłan sadokitów Oniasz III. „W czasach niewoli i po niewoli
teologia Świątyni, Góry Syjon i Nowej Jerozolimy rozwija się szczególnie. Są
to symbole prozopoicznej obecności Boga pośród ludu (por. Ez 40-48).
Dlatego wyraźniej rysuje się idea Mesjasza kapłańskiego (Ag 1, 1.14; 2, 2.4;
Za 4, 1-6.10-14; 6, 9-14). Mesjasz będzie związany z jakąś Żywą Świątynią
eschatologiczną. Będzie nawet – jak wspominaliśmy – dwóch Pomazańców:
Zorobabel, władca polityczny, oraz Jozue, syn Josadaka, arcykapłan (por.
też: Jr 33, 14-26). Z czasem Zorobabel znika jakoś ze sceny literackohistorycznej, a władza, także królewska, przechodzi w ręce najwyższego
kapłana. Ok. roku 400 dynastia królewska już nie odgrywa żadnej roli, na
czoło wychodzi Pomazaniec Arcykapłan. Była to pewna sakralizacja i
spirytualizacja idei mesjasza. Oczekiwanie mesjańskie odnosi się w zasadniczy sposób do Prawdziwego Arcykapłana (Za 3, 1-7). W historii Kodeksu
Kapłańskiego pod koniec V w. kapłaństwo urasta do podstawowej instytucji
historii Izraela. Z czasem funkcje arcykapłana na wzór Aarona (Wj 29, 38-42)
przejęli uczeni w Piśmie (Ezd 7, 12; Ne 8-10; Syr 39, 1-11). Arcykapłan
sadokitów, namaszczony jako kapłański mesjasz (ho hiereus ho Christos, Kpł
4, 3.5.16), pełni także funkcje królewskie. Arcykapłanowi jest również
przyobiecany „wieczny dom” (1 Sm 2, 35), a sadokitom „wieczne kapłaństwo”
(Wj 40, 15). A zatem jak u jahwistów dominowała idea króla, tak w
Priesterkodex autorzy eksponują „rodzinę arcykapłańską”. Zachodzi tu
przenikanie się prapierwotnych idei: patriarchy rodu, władcy i kapłana, co
uwidacznia się wyraźnie w przymierzach: z Noem (Rdz 6, 18), z Abrahamem
(Rdz 17, 7-19) oraz z kapłanem Pinchasem, synem Eleazara, wnuka Aarona:
„Oto ja zawieram z nim [Pinchasem] przymierze pokoju. Będzie to dla niego i
dla jego potomstwa po nim przymierze, które mu zapewni kapłaństwo na
wieki, ponieważ okazał się zazdrosny o swego Boga” (Lb 25, 12-13). Od
Pinchasa wywodzili się sadokici. Jednakże to historyczne oparcie dla idei
mesjasza arcykapłańskiego rozpadło się ok. roku 170 przed Chr., gdy Oniasz
III okazał się już ostatnim arcykapłanem sadokitów. Zresztą ogólnie instytucja arcykapłana zmarniała. Tak więc urzędy czysto historyczne: i królewski, i kapłański nie torowały drogi jednoznacznej, dokonywała się albo
sekularyzacja idei mesjasza, albo jej eschatologizacja” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 516.
+ Ostatni artysta o renesansowej jeszcze wszechstronności, rzadkiej już w
dobie baroku, Bernini działający w Rzymie. „Retorycznej definicji baroku
odpowiada malarstwo P. P. Rubensa (1577-1640) i rzeźba G. L. Berniniego
(1598-1680), dwóch najbardziej typowych przedstawicieli tego stylu w
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
krajach katolickich. W bogatym zakresie sztuki Rubensa, działającego
jednak nie tylko w rodzinnej Antwerpii, ale także we Włoszech (spędził tu 8
lat twórczej młodości), w Hiszpanii, Francji i Anglii, malarstwo religijne
zajmuje istotne miejsce. Łącząc tradycję sztuki wczesnoniderlandzkiej z
dorobkiem włoskiego renesansu i żywo interesując się starożytną rzeźbą,
Rubens stworzył własny styl malarski dojrzałego baroku, który szczególnie
doskonale nadawał się do tworzenia wielkich obrazów ołtarzowych dla
barokowych kościołów doby kontrreformacji w Belgii, z uwagi na
rozpadnięcie się dawnych Niderlandów na część północą – protestancką
(Holandia), i południową – katolicką (Belgia), bardzo programowo i bogato
dekorowanych. Wielkie Pokłony Trzech Króli, obrazy przedstawiające
Madonnę i duże grupy świętych łączą w sobie dojrzałość formy pochodzącą
od Rafaela i Michała Anioła z bogactwem dekoracyjnej kompozycji o
rodowodzie weneckim. Upadek potępionych aniołów (Monachium) jest
wspaniałym przetworzeniem motywu Sądu ostatecznego Michała Anioła,
rozwiniętym w duchu epoki, która zaczynała się już domyślać pojęcia
nieskończoności i odczuwać lęk przed nieogarniętą wielkością kosmosu (B.
Pascal). Bernini działający w Rzymie był bodaj ostatnim artystą o
renesansowej jeszcze wszechstronności, rzadkiej już w dobie baroku. Jako
architekt i rzeźbiarz, nadał ostateczne formy wnętrzu bazyliki św. Piotra w
Rzymie i ukształtował plac przed jej fasadą. Ustawiony w bazylice na
skrzyżowaniu naw potężny baldachim nad grobem św. Piotra posiada
spiralnie skręcone kolumny, które stały się typowym motywem dojrzałego i
późnego baroku. W apsydzie bazyliki tron św. Piotra podtrzymywany przez
ojców Kościoła unosi się w glorii obłoków i aniołów, która otacza gołębicę
(Ducha Świętego), jaśniejącą na tle owalnego okna. Ulubiona forma doby
baroku — owal — stała się też zasadniczym motywem eliptycznego układu
kolumnady na placu przed bazyliką. Ustawiona w poprzek urbanistycznej osi
elipsa otwiera się od frontu, ujawniając wspaniałą fasadę bazyliki.
Kolumnady, stojące w 4 rzędach, tworzą ograniczenie przestrzeni, lecz jej nie
zamykają. W miarę poruszania się widz dostrzega odstępy pomiędzy nimi:
kolumnada jest czymś ażurowym, zmiennym zarazem, bo zmienia swój
widok wraz z ruchem oglądającego. Niematerialność uzyskana bardzo
materialnymi środkami, subiektywizm (ruch widza warunkujący efekt
estetyczny), zmienność widoku – wszystko to są zasadnicze cechy sztuki
barokowej” /J. Białostocki, Barok, W sztuce sakralnej, w: Encyklopedia
katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985,
45-50, k. 48.
+ Ostatni baranek epoki Starego Przymierza, Chrystus. Ryba symbolem
chrześcijaństwa. „Może to jednak więcej niż przypadek, że określona na nowo
przez Mojżesza religia monoteistyczna wybrała na symbol zaczynającego się
od wiosennego nowiu roku żydowskiego młodego baranka (jagnię); jak
wiadomo, z żydowskim świętem paschy wiązało się jedzenie jagnięcia:
złożony w ofierze baranek miał symbolizować pojednanie i więź między
Bogiem w niebie i jego narodem na ziemi. W stuleciu, w którym Chrystus
głosił swoją naukę i za nią umarł, punkt równonocny wiosennej przesunął
się do nowego znaku zodiaku – Ryb. Z pewnością ryby już wcześniej
odgrywały pewną rolę w mitach i religiach, lecz „nagłe ożywienie symbolu i
jego identyfikacja z Chrystusem na samym początku istnienia Kościoła każe
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przypuszczać jeszcze inne źródło, a mianowicie astrologiczne”. Już przy
narodzeniu Chrystusa objawia się aspekt astrologiczny: trzej mędrcy ze
wschodu „ujrzeli bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przyszli oddać mu
pokłon” (Mt 2, 2). Ponieważ od Chrystusa zaczyna się nowa era, a on sam
uznany został za nowy eon „z jednej strony urodził się jako pierwsza ryba
epoki Ryb, z drugiej zaś” musiał umrzeć „jako ostatni baran” (jagnię) /C. G.
Jung, Aion. Untersuchung zur Symbolgeschichte, Zürich 1951, s. 113, 136/.
W okresie prześladowania chrześcijan ich tajnym znakiem rozpoznawczym
był wizerunek ryby, często nakreślony przelotnie na piasku lub murze.
Zapewne dopiero post factum zaczęto interpretować początkowe litery
greckiego słowa na oznaczenie ryby – ichtys – jako akrostych, tzn. skrót
pierwszych liter wyrazów Jesous Christos Theou Hyios Soter (Jezus Chrystus,
Syn Boży, Zbawiciel). Pierwszym pisarzem kościelnym piszącym po łacinie
był Tertulian (około 200), który unaocznił tajemnicę łaski chrztu w symbolu
ryby: „My zaś na podobieństwo naszej Ichtys Jezusa Chrystusa rodzimy się w
wodzie, i tylko pozostając w wodzie znajdziemy zbawienie” /M. Lurker,
Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski,
Znak, Kraków 1994, s. 134.
+ Ostatni bastion Republiki hiszpańskiej II roku 1934 Katalonia, cały kraj
jest poza republiką a tylko Katalonia jest jej wierna; Azaña M. Katalonia w
czerwcu 1934 roku przygotowywała się do obrony. Przemieniała się w
„niezwyciężoną twierdzę”. Tymczasem Azaña głosił, że Katalonia nie
protestuje przeciwko Hiszpanii, nie separuje się moralnie ani materialnie.
Protestuje ponieważ chce wypełnić republikański obowiązek, protestuje
przeciwko polityce obecnego rządu. Zapomniał, że w sierpniu 1932 roku
zamknął w więzieniu wojskowych, którzy w zorganizowany sposób
protestowali przeciwko ówczesnemu rządowi i chcieli go zmienić na inny,
pozostając wierni republice. Tu chodziło o coś więcej, o oderwanie się całej
Katalonii a nie tylko o zmianę rządu. Azaña uważał Katalonię za ostatni
bastion republiki, uważał, że teraz cały kraj jest poza republiką a tylko
Katalonia jest jej wierna. Tylko rząd kataloński jest wierny republice (J.
Arrarás, Historia de la segunda república española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1
Madrid 1964), Editora Nacional, Madrid 1970, s. 378). Wbrew faktom, w sam
raz dokładnie było odwrotnie. W roku 1936 znowu zmieni zdanie. Wspólne i
niezmienne jest przekonanie Azanii, że republika to lewica, natomiast
prawica jest z istoty sprzeczna z republiką. Socjaliści i republikanie chcieli
wykorzystać okazję do zniszczenia premiera Sampera i do rozwiązania
parlamentu. Większość parlamentarna opierała się temu zdecydowanie.
Rada ministrów 26 czerwca odrzuciła prawo reformy rolnej ogłoszone przez
kataloński sejm 12 czerwca. Rząd Republiki opowiedział się w ten sposób
wyraźnie za werdyktem Trybunału Gwarancji Konstytucyjnych. Polecono
opracowani nowego prawa, zgodnego z hiszpańską konstytucją. Orzeczenie
wywołało zdumienie Katalończyków. Azaña zakwalifikował orzeczenie rządu
jako „prawdziwy zamach stanu” /Tamże, s. 379/. Myślał zapewne, że w ten
sposób rząd państwa hiszpańskiego chciał stać się jednocześnie rządem
prowincji (Katalonii) stanowiącej część struktury państwa. Takich zamiarów
nie było a rząd państwa ma prawo zmieniać decyzje władz lokalnych, gdy te
nie są zgodne z konstytucją. Po stronie Katalończyków byli socjaliści.
Uważali oni, że rząd powinien uznać postanowienie katalońskiego
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
parlamentu. Calvo Sotelo oskarżył socjalistę Prieto, że namawiał pewnego
kapitana sił rządowych do przejścia na stronę armii katalońskiej. Kapitan
ten został więc przeniesiony z garnizonu barcelońskiego do Madrytu. Rząd
republiki planował postawić generała Franco na czele garnizonu armii
hiszpańskiej na terenie Katalonii /Tamże, s. 380.
+ Ostatni będą pierwaszymi, a pierwsi ostatnimi. Uzdrowienie moralne
miasteczka Shire idzie w parze we Władcy Pierścieni z dojrzewaniem Sama.
„Ma to sens, skoro, jak to ongiś napisał Tolkien (Listy, 355), fabuła dotyczy
„uszlachetnienia (czy też uświęcenia) tych, co są skromni”. Władca Pierścieni
jest opowieścią, w której „pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwaszymi”.
Hobbici są skromni, a Sam jest najskromniejszy spośród nich, jest służącym
bez pretensji i ambicji – może tylko z wyjątkiem marzenia o własnym
ogrodzie. Opuszczenie Shire z miłości do Froda wiąże się dlań z wielką ofiarą.
W pewnym sensie musi poświęcić też samo Shire, kiedy to w Zwierciadle
Galadrieli widzi zagrożenie, a mimo to decyduje się iść dalej. Gwiazdą
przewodnią jest mu wierność Frodowi. Nie obchodzą go plany Mędrców czy
los całego Śródziemna. Wie jedynie, że musi zrobić, co do niego należy, aby
dopomóc swemu panu, jakkolwiek beznadziejne wydawałoby się to zadanie.
W kluczowym momencie w Mordorze musi nieść Powiernika Pierścienia, a
nawet sam Pierścień. Przechodzi od niedojrzałej niewinności do niewinności
dojrzałej i w końcu w swoim własnym świecie (to jest: w Tolkienowskim
wewnętrznym świecie Shire) ogrodnik i uzdrowiciel ogrodów zostaje „królem”
– a w każdym razie burmistrzem. […] Gdy czyta się Władcę Pierścieni jako
opowieść przede wszystkim o Samie, staje się ona jeszcze bardziej opowieścią
o nas. Wszystkie ważne wydarzenia zaczynają się od Sama i na nim się
kończą. Sam, zaprzysiężony miłośnik opowieści o elfach i smokach,
przyłapany przez Gandalfa na podsłuchiwaniu pod oknem Froda w Bag End,
zostaje dosłownie wciągnięty za uszy w wir wydarzeń. I tak staje się
przedstawicielem nas wszystkich – moim i waszym, czytelników. Tak jak Sam
kochamy opowieści o elfach. Nas także „złapano za ucho” i przeciągnięto
przez próg w świat Misji, obiecano przemianę tego, co ziemskie, w to, co
czarodziejskie” /S. Caldecott, Przez Szczeliny Ognia. Chrześcijański heroizm
w Silmarillonie i Władcy Pierścieni, w: Tolkien. Księga pamiątkowa. Studia o
spuściźnie
literackiej,
red.
J.
Parce,
(Tolkien:
A
celebration,
HarperCollinsPublischers 1999), tłum. J. Kokot, Zysk i S-ka, Poznań 2003,
27-42, s. 39.
+ Ostatni będą pierwszymi „Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są
pierwsi, którzy będą ostatnimi. W tym czasie przyszli niektórzy faryzeusze i
rzekli Mu: Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić. Lecz On im
odpowiedział: Idźcie i powiedzcie temu lisowi: Oto wyrzucam złe duchy i
dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę u kresu. Jednak dziś,
jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął
poza Jerozolimą. Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz
tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci,
jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto dom wasz [tylko]
dla was pozostanie. Albowiem powiadam wam, nie ujrzycie Mnie, aż
<nadejdzie czas, gdy> powiecie: Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię
Pańskie” (Łk 13, 30-35).
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Ostatni będą pierwszymi. „Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do
gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej
winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku
bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie
słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i
dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał
innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?"
Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy".
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj
robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do
pierwszych"” (Mt 20, 1-8)
+ Ostatni będą pierwszymi. „Przyszli najęci około jedenastej godziny i
otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną;
lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi,
mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami,
którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich:
"Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną?
Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie.
Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz,
że ja jestem dobry?" Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».” (Mt
20, 9-16)
+ Ostatni będą pierwszymi. „Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy
wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?» Jezus zaś rzekł do nich:
«Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie
na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na
dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego
imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole,
stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Wielu zaś pierwszych będzie
ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.” (Mt 19, 27-30)
+ Ostatni byt duchowym w łańcuchu emanacji, Natura. „Salomon Ibn
Gabirol […] Powstanie świata ujmuje jako proces emanacji. Uznając czysto
duchową naturę Boga, nie może przyjąć, że rzeczy materialne powstają
bezpośrednio z Boga, zakłada więc istnienie duchowych pośredników. Z Boga
emanowane są zatem tylko byty duchowe: najpierw Inteligencja, z Inteligencji
Dusza, z Duszy wypływa Natura, na której kończy się ciąg bytów duchowych
w kosmosie. Z natury wyemanowane są sfery materialne świata. Siłą
powodująca emanację jest wola boska. […] u Ibn Gabirola wola boska jest
stale obecna w procesie tworzenia i dzięki temu Bóg może być określony nie
tylko jako autor wszystkiego, co stworzone w świecie, ale jako ten, który
wewnętrznie działa w rzeczywistości. Ten ostatni element przypisujący woli
boskiej rolę pierwiastka konstytuującego rzeczy, stanowi też odblask
panteizującej koncepcji, ale jest to panteizm nie naturalistyczny, redukujący
Boga do świata, lecz odwrotnie, uduchawiający świat i poddający go Bogu”
/Z. Kuksiewicz, Zarys filozofii średniowiecznej. Filozofia bizantyjska, krajów
zakaukaskich, słowiańska, arabska i żydowska, PWN, Warszawa 1982, wyd.
2, s. 657/. „wsławił się w dziejach myśli filozoficznej przyjęciem teorii materii
duchowej. […] Wszystkie byty poniżej Boga są złożone z materii i formy. Ale
przyjęta przez Ibn Gabirola koncepcja materii jest odmienna od
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Arystotelesowskiej. Zrywa ona nie tylko z prymitywnym pojęciem materii jako
czegoś solidnego i ukształtowanego, co już uczynił Arystoteles, ale zrywa też
z ujęciem jej jako substratu rzeczy materialnych. Materia pierwsza dla Ibn
Gabirola jest czymś, co jest wobec materialności i duchowości w pełni
obojętne, mogąc być substratem i duchowych. I materialnych bytów, z
materii uniwersalnej i formy uniwersalnej: z tej materii powstają inne
materie, a z formy – inne formy. Można więc powiedzieć, że tak jak materia
jej zawiera w sobie wszystkie materie, tak forma zawiera wszystkie formy,
będąc zbiornikiem form” /Tamże, s. 659/. „Znajdująca się poniżej Boga
Inteligencja złożona jest z materii i formy uniwersalnej zawierającej w sobie
wszystkie formy niższe. […] Poniżej Inteligencji znajduje się Dusza kosmiczna
oraz Natura złożona z materii i formy. […] same ciała nie mają możności
zmiany i ruchu, skoro się poruszają, to czynią to w wyniku wpływu wyższej
Inteligencji, jaką jest Natura” /Tamże, s. 661.
+ Ostatni cadyk wybitny: Jakub Icchak z Lublina, zwany Widzącym, należący
do trzeciego pokolenia (zm. 1815). Cadyk był człowiekiem sprawiedliwym, „w
swej sprawiedliwości wypróbowanym, sprawdzonym” (Martin Buber).
„Tajemnica osobistego doświadczenia Baal-Szem-Towa i jego oddziaływania
na innych ludzi jest zarazem tajemnicą ruchu chasydzkiego, który stąd się
wyłonił. […] O ile określenie „chasyd”-człowiek pobożny, a ściślej wierny
Przymierzu, odnosiło się do wszystkich członków ruchu, o tyle tytuł cadyka
przyznawany był tylko wybranym, którzy mocą swego doświadczenia byli
zdolni kierować wspólnotami i nieść wieloraka pomoc swym chasydom.
Charakterystyczne jest, że wszystkie opowieści chasydów dotyczą właśnie ich
cadyków, w których szukano najczystszej postaci pierwotnego doświadczenia
założyciela ruchu. Dzieje ruchu można przedstawić jako dzieje kolejnych
pokoleń cadyków. Okres żywiołowego rozwoju przypada na trzy pierwsze
pokolenia. W drugim pokoleniu, do którego należeli uczniowie Baal-SzemTowa, wyróżniał się rabbi Dow Ber z Międzyrzecza (zm. 1772), nazwany
Wielkim Magiem (kaznodzieja wędrownym). W przeciwieństwie do mistrza
polecił on spisywać swoje wypowiedzi i w ten sposób jego nauczanie,
przekazujące nauką założyciela, umożliwiło dalszą konsolidację ruchu. […]
Ostatnim wybitnym cadykiem był w trzecim pokoleniu Jakub Icchak z
Lublina, zwany Widzącym (zm. 1815)” /J. Bolewski, Nic jak Bóg. Postacie
iluminacji wschodu i zachodu, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1993, s.
128.
+ Ostatni czas Przed końcem świata nastąpi sytuacja, w której opowiadający
się za Chrystusem już tu na ziemi odpokutują popełnione zło. Być może
spotkanie z Chrystusem przy końcu świata będzie stanowić sytuację
analogiczną do czyśćca. Wobec tego można się zastanowić, czy będzie to
jakaś końcówka ziemskiego czasu, doczesnej historii, albo jakiś specjalny
pośredni etap, kiedy to obecny czas ziemski już nie będzie istniał, ale będzie
istniał jakiś specyficzny rodzaj czasu, czasu przejścia przez ogień,
oczyszczającego zetknięcia się z przychodzącym Panem? Może ostatni
moment, przed końcowym punktem będzie niesłychanie intensywny: za
chwilę koniec, ale teraz jeszcze można podjąć ostateczną decyzję, jeszcze
można stać się w pełni dojrzałym, dzięki bliskości Przychodzącego. Ale to
wszystko przed ostatnim punktem. Po jego przekroczeniu sytuacji
oczyszczenia już nie będzie. Dopóki trwa świat, zachodzi możliwość, że po
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
śmierci człowiek przejdzie przez stan oczyszczenia. Następuje wtedy
spotkanie z Chrystusem. Już wcześniej nastąpiło opowiedzenie sio za Nim,
już jest wolność od grzechu. Grzech przecież to odwrócenie się od Boga,
zerwanie przyjaznej relacji. W czyśćcu grzechu nie ma, człowiek całkowicie
jest po stronie Boga, zwrócony ku Niemu, w pełni jest Jego przyjacielem, jest
zbawiony, choć jeszcze nie w pełni chwały. Trwa proces oczyszczenia: w
bytowej strukturze osoby i w przestrzeni relacji międzyludzkich. Człowiek nie
istnieje w izolacji od innych. Nie można mówić o głębi osoby bez odniesienia
do innych. Struktura człowieka w czyśćcu oczyszcza się z osobistego braku
miłości i uwalnia od nienaprawionych relacji z innymi ludźmi. Proces
naprawy dokonuje się wielorako. Każdy człowiek w czyśćcu otrzymuje
wewnętrzne światło poznania swoich braków wobec Bożej miłości.
+ Ostatni dramat Wagnera Parsival Prapremiera w Bayreuth odbyła się 26
VII 1882. Bayreuth miasto w północnej Bawarii „(1969 - 63 000
mieszkańców, w tym ok. 30% katolików), założone w wieku XIII, znane z
letnich festiwali dramatów muzycznych Ryszarda Wagnera. Znaczenie
Bayreuth w kulturze ściśle związane jest z pobytem artysty i jego
działalnością w tym mieście (1872-82); staraniem Wagnera wybudowano
(1872-76) na zboczu w pobliżu Bayreuth gmach teatralny, zwany
Festspielhaus (wg planów Gottfrieda Sempera, 1803-79), przeznaczony do
wystawiania wyłącznie jego dramatów; amfiteatralna widownia (1645 miejsc),
według wzoru angielskiego architekta Edwarda Shepherda (1670-1747),
miała realizować wagnerowską ideę teatru powszechnego, bez podziału na
klasę miejsc; widownia ta stała się wzorem dla innych teatrów, a zarazem
nasunęła myśl urządzania przedstawień w ruinach teatrów antycznych.
Karierę artystyczną Bayreuth rozpoczęła 13 VIII 1876 premiera całej
tetralogii Pierścień Nibelunga; na wzór teatru greckiego poszczególne dramaty
pokazano w ciągu 4 kolejnych wieczorów. Po przerwie, 26 VII 1882 odbyła się
prapremiera Parsivala, ostatniego arcydzieła Wagnera; misterium to,
napisane wyłącznie dla teatru w Bayreuth, ma szczególną pozycję w rozwoju
światopoglądu autora (przejście od nietzscheańskiej idei nadczłowieka do idei
miłosierdzia). Do roku 1940 odbyło się 35 festiwali, a od 1951 odbywają się
co roku. Opiekę artystyczną nad festiwalami w Bayreuth przejęli potomkowie
Wagnera: syn Siegfried (1869-1930) oraz wnukowie Wieland (1917-66) i
Wolfgang (ur. 1919). Bayreuth zainaugurowało wielką reformę teatralną,
nawiązującą do teatru antycznego, a dążącą do stworzenia teatru
monumentalnego, totalnego; zrealizował tu Wagner myśl o doskonałym dziele
sztuki mogącym spełniać idee wszechczłowieczeństwa (sztuka jest religią,
artysta – kapłanem, gra złudzeń – wiarą słuchacza, a całe przedstawienie –
świętem); ideę bayreucką (twórca protestował przeciwko nazwaniu jej
wagnerianizmem) określa również dążenie do jedności duchowo-artystycznej
na scenie, która powinna sprzyjać włączaniu się widzów we wspólność uczuć
i dążeń (przezwyciężenie z jednej strony gwiazdorstwa scenicznego, z drugiej
– kształtowanie w widzu świadomości nowej misji teatru). Idea teatru
bezpłatnego (patronackiego) przetrwała w Bayreuth do roku 1882” /A.
Małysz, Bayreuth, w: Encyklopedia katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R.
Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, 125-126, k. 125.
+ Ostatni dzień roku 406. „Pewnego mroźnego dnia, ostatniego dnia grudnia
kończącego się roku, który my nazywamy rokiem 406, rzeka Ren zamarzła
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zupełnie, stwarzając naturalny most, na który czekały setki tysięcy
wygłodzonych mężczyzn, kobiet i dzieci. Byli to barbari – dla Rzymian
nieokreślona, splątana masa Odmieńców: osobników niegroźnych, trochę
kłopotliwych awanturników, z którymi nie ma się ochoty wchodzić w bliższe
kontakty, jednym słowem nie-Rzymian. […] moment bezruchu, ten względny
spokój przed pandemonium, które ma nastąpić” /Thomas Cahill, Jak
Irlandczycy ocalili cywilizację. Nieznana historia heroicznej roli Irlandii w
dziejach Europu po upadku Cesarstwa Rzymskiego, przeł. Anna Barańczak
(How the Irish Saved Civilization. The Untold Story of Irelands Heroic Role
from the Fall of Rome to the Rise of Medieval Europe, 1955), Media Rodzina of
Poznań 1999, s. 21/. “Augustyn, to nie chrześcijaństwo, lecz przesiąknięte
występkiem pogaństwo doprowadziło do upadku imperium. Dziewięć wieków
później, u progu renesansu, kiedy w całych Włoszech zacznie się
wydobywanie spod powierzchni ziemi imponujących osiągnięć rzymskich
inżynierów, budowniczych i rzeźbiarzy, pytanie o los gigantów kultury, którzy
te dzieła po sobie pozostawili, będzie na ustach wszystkich. Petrarka, poeta i
uczony z Toskanii słusznie uważany z ojca renesansowego humanizmu,
odkrywa na nowo pojecie „upadku”, za który winę składa, śladem
Augustyna, na wewnętrzne wady cesarstwa. Półtora wieku po nim, w epoce
już nie tak uduchowionej, a zdecydowanie bardziej cynicznej, Machiavelli
złoży winę na barbarzyńców. Kiedy w roku 1776 ukazał się pierwszy tom
Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego Edwarda Gibbona, wzbudził w Londynie
więcej żywego zainteresowania niż wieści z niespokojnych kolonii w Ameryce
Północnej” /ibidem, s. 23/. „jego koncepcja nie była niczym nowym, niewiele
różniła się od teorii pogańskiej, z która rozprawił się Augustyn ponad
trzynaście wieków wcześniej. […] zachłysnął się sceptycyzmem Woltera […]
Dziś można z pewnością stwierdzić, ze Rzym upadał stopniowo i że
Rzymianie przez wiele dziesięcioleci nie bardzo zdawali sobie sprawę z tego,
co się dzieje. Wydarzenia nad zamarzniętym Renem wskazują, na czym
polega ślepota Rzymian. Legioniści na rzymskim brzegu rzeki wiedzą, że
mają przewagę i ze zawsze będą ja mieli” /Ibidem, s. 24.
+ Ostatni dzień stworzenia, Wcielenie. Metoda teologiczna Jana Ewangelisty.
W odróżnieniu od synoptyków, którzy budują diachroniczną strukturę
orędzia Bożego, rozwijaną „w drodze”, Jan oferuje wizję synchroniczną,
skoncentrowaną na dwóch fundamentalnych ideach, jako dwóch ogniskach
elipsy, która w sumie daje nową syntezę historii zbawienia: dokończenie
dzieła stworzenia i nowe przymierze przypieczętowane krwią Baranka. Jan
jest teologiem wyrażeń syntetycznych i skondensowanych. Teologia jego jest
przeniknięta profetyczną mocą Ducha Świętego. W takim kontekście
kreślony jest projekt Boży dotyczący Człowieka-Boga, projekt, który kierował
całym dziełem stwórczym, i który ujawnił się w pełni „ostatniego dnia”, w
Jezusie. Chodzi o dzień szósty, w odniesieniu do opisu stworzenia człowieka
w księdze Rodzaju, w dniu szóstym. Dzień siódmy, dzień spoczynku Boga, to
Zmartwychwstanie Jezusa. Można też iść od Paschy ku początkom. Gdy
mówi się, że Stworzycielem jest Chrystus, trzeba jeszcze wypowiedzieć tę
prawdę dynamicznie, w kontekście historii Jezusa, zwieńczonej Paschą. W
projekcie stworzenia świata i człowieka jest zawarty Jezus, historia Jezusa,
pascha Jezusa. Momenty kluczowe, w których styka się wieczność z
doczesnością, spotykają się wzajemnie, jako „punkty osobliwe”, w których
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dokonuje się zwijanie czasu (przestrzeni, czasoprzestrzeni, materii), w Osobie
Syna Bożego. Świat jest stworzony przez Mesjasza-Króla, przez Jezusa
namaszczonego („ungit”; j. kataloński, czyli romański, wykształcony na
podłożu j. łacińskiego), który jest Synem Bożym, jednorodzonym („unigènit”)
/J. Rius-Camps, L’esdevenir de la teologia i del mètode teològic en els primers
autors de llengua grega, w: El método en teología, Actas del I Symposion de
Teología Histórica (29-31 mayo 1980), Valencia 1981, 31-92, s. 49.
+ Ostatni dzień święta „W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta,
Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy
we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody
żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli
otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był [dany], ponieważ
Jezus nie został jeszcze uwielbiony. A wśród słuchających Go tłumów
odezwały się głosy: Ten prawdziwie jest prorokiem. Inni mówili: To jest
Mesjasz. Ale – mówili drudzy – czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż Pismo
nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z
miasteczka Betlejem? I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu.
Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na
Niego ręki. Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli
do nich: Czemuście Go nie pojmali? Strażnicy odpowiedzieli: Nigdy jeszcze
nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia. Odpowiedzieli im
faryzeusze: Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub
faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest
przeklęty. Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który
przedtem przyszedł do Niego: Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go
wpierw przesłucha, i zbada, co czyni? Odpowiedzieli mu: Czy i ty jesteś z
Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei. I rozeszli się –
każdy do swego domu” (J 7, 37-53).
+ Ostatni dzień wywyższeniem człowieka sprawiedliwego. „Synu, jeżeli masz
zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój
serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do
Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij
wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź
wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu
utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu
zaufaj! Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania, nie zbaczajcie z
drogi, abyście nie upadli. Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie
przepadnie wasza zapłata. Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra,
wiecznego wesela i zmiłowania! Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie:
któż zaufał Panu, a został zawstydzony? Albo któż trwał w bojaźni Pańskiej i
był opuszczony? Albo któż wzywał Go, a On nim wzgardził? Dlatego że Pan
jest litościwy i miłosierny, odpuszcza grzechy i zbawia w czasie utrapienia.
Biada sercom tchórzliwym, rękom opuszczonym i grzesznikowi chodzącemu
dwiema ścieżkami. Biada sercu zniechęconemu: ponieważ nie ma ufności,
nie dozna opieki. Biada wam, którzy straciliście cierpliwość: cóż uczynicie,
kiedy Pan nawiedzi? Którzy się Pana boją, będą posłuszni Jego słowom, a
miłujący Go pójdą Jego drogami. Którzy się Pana boją, będą szukać Jego
upodobania, a miłujący Go w Prawie znajdą nasycenie. Którzy się Pana boją,
przygotują swe serca, a przed obliczem Jego uniżą swe dusze. Wpadnijmy
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
raczej w ręce Pana niż w ręce ludzi: jaka jest bowiem Jego wielkość, takie też
i miłosierdzie” (Syr 2, 1-18).
+ Ostatni elementu heurezy jest pierwszy w trybie genetycznym.
„Przechodząc do Arystotelesa, zdołamy nieco bliżej określić grecką
metodę analizy. Przytoczymy trzy miejsca z pism Stagiryty, w których
chodzi o analizę jako znaną już i stosowaną procedurę badawczą. I tak w
Etyce Nikomachejskiej (III 3), na podobieństwo analizy diagramów (figur
geometrycznych), pojmuje on deliberacje (namysł –
) jako
metodę rozstrzygania problemów praktycznych. Przedmiotem deliberacji
są działania praktyczne zależne od nas samych i możliwe do podjęcia w
konkretnych przypadkach. Namyślamy się nad środkami prowadzącymi
do określonego celu, tak długo: „dopóki nie dojdzie się do pierwszej
przyczyny, która w heurezie jest na końcu. Ten bowiem, kto się namyśla,
zdaje się badać i analizować na wspomniany sposób, jak przy analizie
diagramów (oczywiście nie każde badanie jest deliberacją, jak np.
badania matematyczne, każda zaś deliberacja jest badaniem). To zaś, co
ostatnie w analizie, pierwsze jest w genezie (EN 111 3,1112bl8-24)”.
Pomijając samą kwestię deliberacji, możemy z powyższego tekstu
wywnioskować, że analiza jest badaniem opartym na rozbiorze
diagramów; stanowi więc metodę heurystyczną prowadzącą do wykrycia
pierwszej przyczyny, czyli tego ostatniego elementu, który jest pierwszy w
trybie genetycznym, odpowiadającym tutaj syntezie” /M. Wesoły, Analiza w
greckiej geometrii i analityce Arystotelesa, w: Między matematyką a
przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii, Poznań 1999, 19-40, s. 29/.
+ Ostatni epizod Ewangelii dzieciństwa potwierdza słowami Jezusa prawdę,
że jego miejsce jest w świątyni: „Trzeba, abym był u Ojca” (Łk 2, 49). „Temat
chwały występuje jeszcze raz w zakończeniu Ewangelii dzieciństwa. Symeon
pozdrawia wnoszonego do świątyni Jezusa jako „Chwałę Izraela” (Łk 2, 32).
Jest to tytuł należny samemu Bogu. Chwała Jahwe, która opuściła świątynię
pozbawioną Arki Przymierza, powraca, gdy Maryja wnosi Jezusa do świątyni.
Symeon może już umrzeć (Łk 2, 26-29), może ujrzeć śmierć, gdyż ujrzał
„Chwałę”. Czasy się wypełniły. Maryja, Córka Syjonu eschatologicznego i
nowa Arka Przymierza, wypełnia swą misję: wnosi do świątyni Tego, którego
miejsce jest w świątyni. Sam Jezus potwierdza tę prawdę w ostatnim
epizodzie Ewangelii dzieciństwa, w scenie odnalezienia: „Trzeba, abym był u
Ojca” (Łk 2, 49)” /R. Laurentin, Matka Pana. Krótki traktat teologii maryjnej.
Wydanie Integralne, tł. Zygmunt Proczek MIC (Court traite sur la Vierge
Marie, Édition post-conciliaire, P. Lethielleux Editeur, Paris 1968 /wyd. 5/),
Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1989, s. 45/. „Często stawiano
pytanie, czy podczas zwiastowania Maryja zdawała sobie już sprawę, że
Chrystus jest Bogiem. Opierając się na tak zwanych „racjach stosowności”,
teologowie dawali odpowiedź twierdzącą. Egzegeci natomiast wskazywali na
brak podstaw tych racji w Ewangelii dzieciństwa. Aluzje biblijne znajdujące
się w dwóch pierwszych rozdziałach Ewangelii Łukasza, pozwalają jednak na
przeciwstawienie się tym zastrzeżeniom. Otóż wskazują one na przedziwne
utożsamienie Jezusa i Jahwe w słowach zwiastowania. Maryja – znająca
Pismo Święte i posługująca się jego językiem – była w stanie dostrzec tę
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
tożsamość. Tak więc wnioski egzegetów i teologów nie przeciwstawiają się
sobie, lecz są zbieżne. Zostały przezwyciężone obustronne ograniczenia:
wyłącznie historyzujące interpretacje egzegetów, stojących na pozycjach
walki antymodernistycznej, oraz sztuczne konstrukcje teologów na obrzeżu
Pisma Świętego” /Tamże, s. 46.
+ ostatni filozof wieku XVIII czyniącym refleksje nad opatrznością. Vico był
ostatnim filozofem wieku XVIII czyniącym refleksje nad opatrznością.
Zachwycił się renesansową ideą postępu, nie przestając być chrześcijaninem.
Tymczasem od Voltera do Hegla rozciąga się nurt racjonalistyczny,
odrzucający sens opatrzności. Od Hegla do Nietzshego się pogańskie
rozumienie historii. Na tej linii Burckhardt i Nietzsche kompletnie zatracili
zmysł chrześcijański. Takie jest już traktowanie historii, które reprezentują
Dilthey i Spengler. Sens chrześcijaństwa dostrzega, chociaż marginalnie,
Toynbee, ale bez refleksji nad opatrznością w stylu, który reprezentowali
Bossuet i Vico. H158 XIX
+ ostatni historyk nowożytny, który restaurował teorię prowidencjonalizmu
według schematu św. Augustyna. Tendencje dualistyczno-teokratyczne
historii. System najbardziej starożytny filozofii historii. Panował w pełni w
średniowieczu. Sformułował go klasycznie św. Augustyn. W tym ujęciu
naprzeciwko siebie znajdują się dwa imperia na ziemi i w niebie: imperium
Boga i imperium diabła. Bossuet (wiek XVII) był ostatnim nowożytnym
historykiem, który restaurował teorię prowidencjonalizmu według schematu
św. Augustyna. Pojawiała się wtedy koncepcja materialistyczna historii której
wydarzenia zachodziły według prawa mechanicznej regularności. Prawa
bytów nieożywionych dotyczą również człowieka, który jest maszyną, cząstką
kosmosu. H158 IX
+ Ostatni klasyk filozofii arabskiej na Wschodzie, Ibn Sina. „Al-Aszari,
działający w wieku X polemizuje z mutazylitami odrzucając wszelkie
pozytywne atrybuty boskie. […] Przedstawiciel aszaryckiego odcienia
sunnizmu al-Dzuwajni, żyjący w XI wieku, pogłębia analizy al- Aszariego w
sprawie atrybutów boskich, czerpiąc już z rozważań al-Kindiego oraz Ibn-Sin”
/Z. Kuksiewicz, Zarys filozofii średniowiecznej. Filozofia bizantyjska, krajów
zakaukaskich, słowiańska, arabska i żydowska, PWN, Warszawa 1982, wyd.
2, s. 581/. „dzieli atrybuty na dwie kategorie. Jedna kategorię stanowią
atrybuty zawierające się w istocie boskiej – tę kategorię wypełnia jedne
atrybut boski – mianowicie jego jedność. Drugą kategorię stanowią takie
atrybuty, które są dodane do istoty boskiej, ale należą one do kategorii modi,
czegoś pośredniego między istniejącym i nieistniejącym realnie: inaczej
mówiąc – są to takie atrybuty, które nie są ani bytami, ani niebytami”
/tamże, s. 582/. „Zagadnienie Boga podejmowane przez nurt filozoficzny
falasifa traktowane jest w odmienny sposób. […] podstawy rozwiązań są
wzięte z filozofii greckiej i hellenistycznej, a wywody czysto racjonalne są
niezależne od teologii i religii /mutazylici odwrotnie, chcieli pogodzić filozofię
z Koranem, a nie czynić refleksji całkowicie niezależnej/. Pierwszy z filozofów
arabskich, al-Kindi, jako centralne zagadnienie podejmuje problem jedności
Boga. […] Przypisuje więc Bogu, za neoplatonizmem, jedność absolutną
/Tamże, s. 583/. „Możemy jednak powiedzieć o Bogu, że jest inteligencją, że
poznaje. […] Skoro określił Boga jako inteligencję, musiał przyjąć, że Bóg
poznaje. Ale poznanie Boga dotyczy jedynie jego samego, jest więc
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
najdoskonalszym
poznaniem,
ponieważ
dotyczy
najdoskonalszego
przedmiotu Boga – samego Boga” /Tamże, s. 584/. „Najbardziej
rozbudowaną filozoficzną koncepcję Boga przedstawia Ibn Sina, ostatni z
wielkich klasyków filozofii arabskiej na Wschodzie. […] Bóg zaś jest bytem
koniecznym, to znaczy ma istotę zjednoczona z istnieniem” /Tamże, s. 585/.
„Ostatni wielki filozof arabski działający na Zachodzie, Ibn Ruszd […]
Odrzuca rozróżnienie bytu koniecznego i przypadkowego, odrzuca także
rozróżnienie istoty i istnienia” /Tamże, s. 586/. „Bóg jest dla ismailitów
czymś przepastnym, jest tajemnicą. […] Nie jest nawet ani bytem, ani niebytem. Jest ponad bytem i ponad „jednym” /Tamże, s. 588.
+ Ostatni konflikt świata to konflikt między cywilizacjami. „Fakt istnienia
cywilizacji Rosji dociera do świadomości sowietologów z dużą trudnością. Ale
nie tylko sowietologów. Duże kłopoty mieli z tym, i nadal mają, niemal
wszyscy autorzy zajmujący się wiedzą o cywilizacji. […] W opracowaniach
tym jeszcze gorzej niż sprawa istnienia cywilizacji Rosji wygląda sprawa
zdefiniowania jej tożsamości. Na ten temat nie ma właściwie nic? /K. Janusz,
Konfrontacje Rosja – Zachód. Zderzenie dwóch cywilizacji, Wydawnictwo
Antyk, Komorów 1997, s. 9/. „P. Huntington, The Clash od Civilisatuions?
(Zderzenie cywilizacji), 1993 […] wyróżnia siedem, względnie osiem cywilizacji
naczelnych. Są to: zachodnia, konfucjańska, japońska, islamska,
hinduistyczna,
słowiańsko-prawosławna
(„Slavic
Ortodox”),
latynoamerykańska i ew. afrykańska. Cywilizacja Rosji nie tylko więc tu
istnieje, ale zaliczona jest nawet do naczelnych. Co więcej, Huntington
próbuje zdefiniować jej tożsamość. Przytacza mianowicie w tym celu
następujący fragment z książki Archie Roosevelta „For Lust od Knowing”:
„Historia Rosji to w dużym stopniu historią pogranicznych starć pomiędzy
Słowianami i Turkic peoples, datujących się od początków rosyjskiego
państwa, a więc od przeszło tysiąca lat. W tej tysiącletniej konfrontacji
Słowian z ich wschodnimi sąsiadami leży klucz do zrozumienia nie tylko
historii Rosji, lecz też jej tożsamości. Aby zrozumieć Rosję dnia dzisiejszego
trzeba sobie uświadomić czym była owa ogromna Turkic ethnic group, której
dominacja nad Rosją trwała wieki”. Oczywiście owi „wschodni sąsiedzi” to
ludy mongolskie i (później) tatarskie. […] głównym akcentem publikacji
Huntingtona jest to, co sygnalizuje jej tytuł, a mianowicie teza o „zderzeniu
cywilizacji”. Czytamy więc tam m. in.: „Politykę globalną zdominują zderzenia
cywilizacji”. „Linie oddzielające cywilizacje staną się w przyszłości liniami
frontów walki”. „Konflikt miedzy cywilizacjami będzie ostatnią fazą rozwoju
konfliktu we współczesnym świecie” /Tamże, s. 10.
+ Ostatni krok argumentu kinetycznego za istnieniem Boga, „niebyt”
stworzony wpada w byt bytującego, a ostatecznie w Pierwszy Byt Poruszający
(ens primum movens). Argument kinetyczny za istnieniem Boga jest jednym z
argumentów św. Tomasza z Akwinu, które znane są jako „pięć dróg”. W
argumencie tym występują trzy punkty węzłowe. Jednym z nich (obok
struktury zmiany i niemożności cofania się w nieskończoność) jest Pierwszy
Poruszyciel, „Primus Movens”. „W ostatnim kroku „niebyt” stworzony wpada
w byt bytującego, a ostatecznie w Pierwszy Byt Poruszający (ens primum
movens). Wszakże Najwyższy Byt (Summum Ens) jest gdzieś dalej i wyżej niż
primus movens, który sugeruje błędnie trochę tę samą płaszczyznę bytu i
linię sekwencji. Nie jest to zwykły wniosek „więc” (ergo), lecz raczej
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zakończenie rozumowania i osiągnięcie „zrozumienia” (intellectio). Z kolei nie
jest to „tylko” rozumowanie i jedynie płaszczyzna samych pojęć. Oddaje to
porządek samego bytu. Kto by się ograniczył do samych pojęć, doszedłby
jedynie do pojęcia Pierwszego Poruszyciela (Primus Movens). Tymczasem ergo
w tym całym argumencie kończy rzeczywisty ruch, który był prawdziwie
„drogą”: od konkretnego poruszanego do bycia poruszanym, od tego zaś ku
wewnętrznej różnicy między rzeczywistością sprawiającą ruch a możnością
ruchu, od tej różnicy z kolei do relacji względem innego poruszającego”.
„Ostatecznie można powiedzieć, że istnieje łuk rozpięty między „ostatnim”
poruszanym a „pierwszym” Poruszającym (w sobie zaś Nie Poruszanym).
Poruszający i poruszany to nie tylko wytwór myśli, lecz zjawisko empiryczne.
Myśl odkrywa byt jako zawsze coś pierwszego w owym ruchu. Byt ma prymat
przed poznaniem. Pierwszy jednak Poruszyciel nie tkwi całkowicie w bycie.
Stąd byt skończony odsłania i rozjaśnia po części Byt Subsystentny i swoją
relację do niego. Pierwszy Poruszyciel jawi się jako immanentny w stosunku
do ciągu bytów, ale i zarazem transcendentny” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 104.
+ Ostatni krok w ciągu matematycznym nie istnieje, nie ma nieskończoności
aktualnej. „Jedną z największych zasług Arystotelesa dla filozofii matematyki
było jasne sformułowanie problemu nieskończoności. On to pierwszy
odróżnił dwa rodzaje nieskończoności w matematyce (Odróżnienie to wiąże
się z ogólnym rozróżnieniem pomiędzy bytem potencjalnym a bytem
aktualnym, które pełni istotną rolę w filozofii Arystotelesa): nieskończoność
potencjalną (czyli możliwość nieograniczonego przedłużania pewnego ciągu
czy procesu) i nieskończoność aktualną (czyli aktualnie istniejący obiekt
nieskończony). Dopuszczał przy tym istnienie tylko tej pierwszej twierdząc, że
nieskończoność aktualna jest w matematyce zbędna. Dopuszczał więc
możliwość nieograniczonego przedłużania ad infinitum dowolnego ciągu (na
przykład ciągu liczb naturalnych l, 2, 3,..., czy kolejnych podziałów danego
odcinka), nie dopuszczał jednak istnienia takiego ciągu w formie zakończonej
całości, którą można by traktować jako odrębny przedmiot (a więc nie
przyjmował na przykład istnienia tego, co nazwalibyśmy dzisiaj zbiorem liczb
naturalnych N). /R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 28/. Możliwość
wykonywania bez ograniczeń coraz to nowych, następnych kroków nie
gwarantuje i nie pociąga za sobą tego, że istnieje krok „ostatni”. To ujęcie
problemu nieskończoności (tzn. wyróżnienie nieskończoności aktualnej i
potencjalnej) okazało się bardzo wygodne i funkcjonuje do dzisiaj (por. w
szczególności rozważania Georga Cantora którego teoria zbiorów
nieskończonych stanowi chyba najcenniejszy wkład do matematycznej teorii
nieskończoności” /Tamże, s. 29.
+ Ostatni król Wizygotów Roderyk poniósł klęskę w bitwie nad Gaudalete.
Islam zalał Hiszpanię w wieku VIII. W roku 698 zdobyto bizantyjską
Kartaginę w północnej Afryce. W roku 711 dokonano najazdu na gocką
Hiszpanię. „W roku tym gubernator Ceuty, hrabia Don Julian, przyłączył się
do buntu przeciw wizygockiemu królowi Roderykowi i wezwał na pomoc
armię złożoną z siedmiu lub siedemnastu tysięcy północnoafrykańskich
Berberów pod wodzą Tarika. Roderyk był przekonany, że chodzi o wojsko
najemne” /C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot,
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 47/. „Obciążony balastem, jaki stanowiła
złota korona, ciężki płaszcz, staroświeckie klejnoty oraz wóz z kości słoniowej
ciągnięty przez dwa białe muły, Roderyk, ostatni król Wizygotów, nie był w
stanie powstrzymać Maurów nad Gaudalete i poniósł klęskę „po ośmiu
krwawych dniach” walki na brzegach tej rzeki. Znad Gaudalete Arabowie
szybko rozprzestrzenili się ku północy, po Toledo i Pireneje. Hiszpania Gotów
przestała istnieć. Islam miał przetrwać na Półwyspie Iberyjskim przez 800
lat. Początkowo muzułmanie napotkali słaby opór ze strony rozdrobnionych
sił chrześcijańskich. Posuwali się coraz dalej, aż w roku 732 pod Poitiers
powstrzymał ich Karol Młot; islam nie zawładnął resztą Europy. W samej
Hiszpanii, jak głosi tradycja, pochód Maurów zatrzymany został w bitwie pod
Cavadonga przez wodza asturyjskich partyzantów Pelagiusza. Właśnie wśród
górskich mgieł Asturii przetrwało ziarno chrześcijańskiego oporu i stąd
rozpoczęło się wielowiekowe odpieranie Maurów ku południowi. Ponad 700
lat, między rokiem 711 a 1492, Arabowie i chrześcijanie przyglądali się sobie
zza płynnej granicy, staczali bitwy, a także mieszali ze sobą, wymieniając
kulturę, krew i namiętności, wiedzę i język. Czasami chrześcijańskie wojska
zapuszczały się na południe do najdalej wysuniętych przyczółków Kastylii,
Odpierano je z powrotem na północ, dopóki Maurowie tworzyli potężne
państwo. Kiedy jednak muzułmanie popełnili błąd dopuszczając do rozpadu
kraju na maleńkie, rządzone przez koterie królestwa, chrześcijanie ruszyli na
południe po raz kolejny, zdobyli Toledo i w roku 1221 zadali Maurom
decydującą klęskę w bitwie pod Las Navas de Tolosa. Od tej chwili ostrze
chrześcijańskich zwycięstw nieprzerwanie wskazywało na południe, w stronę
ostatniego, osamotnionego królestwa Maurów w Granadzie” /Tamże, s. 48.
+ Ostatni król ziemi i dziejów Dawid wzniesie świątynię Bożą – miejsce
trwałego przebywania Boga wśród stworzeń. „Cztery oblicza prechrystologii
starotestamentalne / W literaturze starotestamentalnej i judaistycznej
termin „mesjasz” miał cztery podstawowe pola semantyczne: król, kapłan,
prorok i pośrednik niebieski. Trzy pierwsze oznaczały bardziej człowieka, a
czwarty – istotę boską. W sumie były to cztery niejako ikony prechrystologiczne. 1° Mesjasz królewski. Język mesjanologii musiał nawiązać
do języka bieżącego. A w tym języku szczególną pomocą objawieniu
zstępującemu służyła semantyka króla i królestwa – na świecie od tysięcy
lat, w Izraelu od czasu ich królestwa. 1) W sposób klasyczny obietnica
Mesjasza zawarta jest w zapowiedzi Natanaela z przełomu XI i X w. przed
Chr. w 2 Sm 7-9” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 508/. Według tej starej tradycji Dawid,
król Judy i Izraela, ok. 1010-970, jest adoptowany przez Boga, nie urodzony
przez Boga, jak w Egipcie (Ps 2; Ps 110), ma strzec prawa wobec biednych,
otrzymuje obietnicę pokonania wrogów, jego władza ma sięgać na cały świat
i z niego wyjdzie Potomek niezwykły. Pan utwierdzi tron jego królestwa na
wieki, na miejsce przymierza noachickiego (Noe) i synaickiego przyjdzie
przymierze Dawidowe. Dawid będzie miał coś z ostatniego króla ziemi i
dziejów, on wzniesie świątynię Bożą – miejsce trwałego przebywania Boga
wśród stworzeń (N. Fuglister, J. Łach, R. Rubinkiewicz, G. Witaszek, T.
Brzegowy). Była to wizja rzeczywistości, która z ziemskiej przechodziła w
duchową i ponadziemską, eschatologiczną. Za króla Salomona (970-931),
syna Dawida, powstała historia jahwistyczna, najstarsza warstwa literacka
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Pięcioksięgu, wiążąca teologię króla i królestwa z uniwersalną wizją świata.
Protoewangelia – „wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie [szatanie] a
niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci
głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15) - głosi jakieś przyszłe pokonanie
szatana i grzechu przez Potomka z Niewiasty (por. Ga 3, 19; 4, 4), który
przyjdzie zapewne po linii Dawida. Wulgata ma: „ona zmiażdży ci głowę”,
odnosząc to bardziej do Niewiasty (Matki Bożej). Dlatego toczą się od wieków
spory uczonych: „ono” czy „ona”. Oba sensy wiążą się jednak ściśle w całość
na tej zasadzie, że przez kobietę przyszedł grzech i ona przyczyni się w
pewien sposób do jego pokonania przez swego Potomka, czyli przez
człowieka, drugiego Adama. Jest ważne, że nie ma tu mowy o „Potomku”
mężczyzny – według ówczesnych sposobów mówienia, a więc jest miejsce na
Inicjatywę Bożą i Dziewictwo Maryi, co na owe czasy daje czysto prorocki i
natchniony charakter tekstu” /Tamże, s. 509.
+ Ostatni mistyk żydowski Opuszczenie przez Boga jest tajemnicą zbawczą.
Nawet tajemnicza dziedzina śmierci, ciemna i unicestwiająca życie krainy
„Szeolu”, okaże się ostatecznie domeną żywego Boga, Jego wiecznym
królowaniem, które w pełni objawi się w Jezusie i jego „przejściu” (Pascha)
przez śmierć do zmartwychwstania B2 124. We wstępie do swego pierwszego
wyboru opowieści Buber scharakteryzował chasydyzm jako „ostatni i
najwyższy zryw w łonie żydowskiego mistycyzmu”. Rabbi Nachman (17721810) był według niego „bodaj ostatnim żydowskim mistykiem” B2 125. Tło
tego ruchu stanowi związek z wcześniejszą tradycją talmudycznokabalistyczną w judaizmie oraz konkretna sytuacja żydów w XVII/XVIII w.
na polskich wówczas obszarach Podola i Ukrainy B2 126. Doświadczenie
mistyczne zjednoczenia z Bogiem i ze światem stanowiło rdzeń ruchu
chasydzkiego. Ruch ten odwoływał się do człowieka, który przeżył głęboko
tego typu doświadczenie i przekazał go swym następcom. „Był nim Izrael ben
Eliezer z Międzyborza (1700-1760). Przydomek Baal-Szem-Tow, pod którym
był on najczęściej wspominany i czczony, wskazywał na łączność z innymi
Baal-Szemami (panami Imienia), czyli ludźmi władającymi lub raczej
owładniętymi tajemnicą Boga i zdolnymi Jego mocą do uzdrawiającej pomocy
innym. Baal-Szem-Tow wyróżniał się na tym tle jako pan Dobrego Imienia, co
zdaniem Bubera należy odnieść do „dobrego imienia”, jakim cieszyła się w
oczach ludzi sama osoba ojca chsydyzmu” B2 127.
+ Ostatni myśliciel religijny zdolny sięgnąć w sens religii, Zdziechowski M.
bMądrość gromadzona przez wieki nie jest wykorzystywana. Doświadczenie
tradycji jest lekceważone. „Słusznie pisał Skoczyński, że problemów
poruszanych przez Zdziechowskiego nie podjęto i że w obecnej epoce warto
przemyśleć je na nowo. Przyznaję też dużo racji Czesławowi Miłoszowi,
według którego Zdziechowski był jednym z ostatnich prawdziwych myślicieli
religijnych, zdolnych sięgnąć w sens religii. Tym bardziej muszą zapytać się,
czy podana przez niego recepta na chorobę kultury zachodniej jest dzisiaj,
dzisiaj progu trzeciego tysiąclecia, skuteczna? W pismach polskiego
myśliciela znalazłem w zarodku idee, które w rozwiniętej postaci podbiły
umysły i panują dziś w salonach aintelektualnych. Mam na myśli choćby
przeciwstawienie sumienia i autorytetu; rozumienie wiary jako uczucia, a nie
aktu rozumowego; wagę przywiązywaną do czucia nieskończoności,
otwierającego człowiekowi drogę do Boga; doświadczenie absurdalności losu
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ludzkiego i zakwestionowanie klasycznej wizji rządów Opatrzności nad
światem. […] Być może nie wszystkie swoje wcześniejsze sądy podtrzymałby
on pod koniec życia” /P. Lisicki, Szantaż serca, „Fronda” 13/14 (1998) 228254, s. 230/. Zdziechowski był jednym z ostatnich prawdziwych myślicieli
religijnych, zdolnych sięgnąć w sens religii. „Największą chyba zasługą
polskiego myśliciela było rozpoznanie znaczenia komunizmu. W okresie gdy
wielu intelektualistów fascynowała nowa idea, autor W obliczu końca chłodno
pokazywał jej skutki. Nie potrafił usprawiedliwiać zbrodni przyszłym dobrem
ludzkości, czy też oporem sił starego porządku. Opisał ze szczegółami
zabójstwo rodziny cara, masowe morderstwa popełniane w zdobytych przez
bolszewików miastach, cały straszny system terroru. Uczynił jeszcze więcej.
Dostrzegał w człowieku-komuniście oblicze Antychrysta. Widział, że
bolszewizm ze swej zasady nie jest jedynie wypaczoną sprawiedliwością ani
masowym sentymentem, ani nienawiścią do wszystkiego, co wyższe,
szlachetne i dobre w tradycji. W stanie czystym, jak w okresie rządów
bolszewickich w Rosji czy Hiszpanii, reżim ten musiał przede wszystkim
zwracać się przeciw religii. Idea religijna bowiem – czego polski autor zawsze
zdawał się być świadomy – „mieści w sobie wszystkie inne”. Religia jest
źródłem kultury. Stosunek człowieka do Boga jest czymś podstawowym dla
naszej natury. Próba budowy kultury czy cywilizacji bezbożnej może się
powieść tylko pod jednym warunkiem: że będzie to zarazem cywilizacja
nieludzka. Stąd bolszewizm – jako zdeklarowany ateizm i wrogość wobec
Boga – stawał się w oczach Zdziechowskiego podstawowym objawieniem zła
metafizycznego w dziejach” /Tamże, s. 230.
+ Ostatni naród chrześcijański Ruś wezwany do pracy w winnicy pańskiej
dopiero w ostatniej godzinie dziejów. Bliskość końca świata odczuwana na
Rusi wieku XII. „Historiozoficzna interpretacja przypowieści o robotnikach
posłużyła Nestorowi jako eschatologiczna zachęta skierowana do nowo
nawróconych Rusinów. Trzeba się spieszyć z pracą w winnicy Pańskiej, gdyż
koniec świata jest bliski. Jest to w sumie wymowne świadectwo żywej
świadomości końca i zachęta do czujności. Ujawnia się w nim bez wątpienia
także mentalność neofitów wraz z ich gorliwością i naiwną często
niecierpliwością. W krajach o długiej tradycji chrześcijańskiej postawa ta
zatraca stopniowo swoje emocjonalne napięcie, świeżość i spontaniczność.
Na Rusi poczucie bliskości końca świata owocowało przekonaniem, iż jest
ona ostatnim ochrzczonym narodem chrześcijańskim, wezwanym do pracy w
winnicy pańskiej dopiero w ostatniej godzinie dziejów. W tej perspektywie,
wieki XII i XIII odczuwane były na Rusi jako schyłkowy okres ostatniego
tysiąclecia istnienia świata. Nastroje te sprzyjały zainteresowaniom wszelkimi
tekstami o charakterze eschatologicznym. Pokaźną ilość tych tekstów
stanowiły
przekłady
utworów
patrystycznych
lub
apokryficznych
odziedziczonych z Bizancjum, które w tym właśnie czasie pojawiły się na
Rusi. Do najbardziej poczytnych należały: Słowo o Chrystusie i Antychryście
św. Hipolita Rzymskiego (przekład z przełomu XII i XIII w.), Słowo na
przyjście pana, na koniec świata i przyjście Antychrysta św. Efrema
Syryjczyka (przełożone w XII w.), O panowaniu narodów Pseudo-Metodego z
Patary (apokryf znany na Rusi już w XI i XII w.), Słowo o drugim przyjściu
Chrystusa, o sądzie ostatecznym i przyszłej męce Pseudo-Palladiusza
Mnicha, Żywot św. Andrzeja Jurodiwego (Salosa), Żywot Bazylego Młodszego
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
oraz Wędrówki Bogurodzicy po miejscach męki. Przekłady te były na Rusi
ważnym przekaźnikiem bizantyjskiej tradycji eschatologicznej W. Hryniewicz,
Staroruska teologia paschalna w świetle pism św. Cyryla Turowskiego,
Verbinum, Warszawa 1993, s. 160.
+ Ostatni neoplatonik żydowski Józef ben Cadyk napisał dzieło o
problematyce filozoficzno-religijnej pt. Mikrokosmos. „Filozofia budowana na
podstawie treści Starego Testamentu stanowiła impuls dla rozwoju
średniowiecznej egzegezy żydowskiej. „Filozofom żydowskim tej epoki nie
chodziło wyłącznie o wykład egzegetyczny Biblii. Ich celem było raczej
uzgadnianie poglądów filozoficznych z treścią Pisma Świętego. Włączali więc
elementy Biblii do filozofii i odwrotnie w przekonaniu, że treści biblijne i
filozoficzne uzupełniają się i wzajemnie wyjaśniają” /S. Wielgus, Badania
nad Biblią w starożytności i w średniowieczu, TNKUL, Lublin 1990, s. 153/.
Była to swoista filozofia religii. Wśród jej zwolenników „należy wyróżnić tych,
którzy byli raczej związani z filozofią typu kalam, oraz tych, którzy w swojej
refleksji nawiązywali do neoplatonizmu czy do myśli arystotelesowskiej.
Żydowscy zwolennicy metody kalam, której celem było wyjaśnianie twierdzeń
z zakresu wiary objawionej za pomocą teorii filozoficznych i racjonalnych
dysput, rekrutowali się zwłaszcza spośród karaimów. W nurcie tym
pozostawali także: Chiwi z Balch, Dawid Almukamis (IX/X w.), a zwłaszcza
Saadia” /Tamże, s. 154/. „Nurt neoplatonizujący uczonych żydowskich
łączących filozofię z Objawieniem reprezentują: Abraham ibn Ezra; Salomon
ibn Gabirol (Awicebron, zm. 1058), autor dzieł o treści filozoficznej,
teologicznej, gramatycznej i poetyckiej; Bachja ibn Pakuda (zm. Ok. 1090),
dowodzący tezy religijne w sposób całkowicie racjonalny. Wiedza religijna jest
według niego uzyskiwana na trzech drogach: poprzez rozum, prawo
żydowskie oraz tradycję opartą na Prorokach; Józef ben Cadyk (zm. 1149),
ostatni z neoplatoników, napisał dzieło o problematyce filozoficzno-religijnej
pt. Mikrokosmos. „Swoje zainteresowania Józef koncentrował na człowieku,
którego traktował jako mikrokosmos. Problematyka religijna i filozoficzna są
ze sobą ściśle związane i wzajemnie się warunkują. Rozum ma służyć
Objawieniu, a Objawienie winno uzupełnić rozum” /Tamże, s. 155.
+ Ostatni obraz w Apokalipsie: Bóg Trójca. Świetlisty symbolizm Apokalipsy
przenika zakamarki Nowego Miasta i otacza je nimbem Bożej chwały. Chwała
Baranka jest identyczna z chwałą Boga (Ap 21, 21.23). Jest to odtworzony
raj. Zamiast drzewa życia, którego owoc był zakazany, jest tron Boga i
Baranka, z którego tryska woda życia, mieniąca się wszelkimi barwami
światła jak kryształ. Jest też nowe drzewo życia, nawodnione wodą życia,
którego owoc jest dany do spożycia, w obfitości. Istotne motywy Rdz 2, 10
poszerzone są tu przez wizje proroków (Ez 47, 1-12). Nie jest to zwykły
powrót do źródeł. Obiecany raj jest spełnieniem całej historii zbawienia
T31.12 93. Ostatnim obrazem ofiarowanym przez Apokalipsę jest Bóg Trójca.
Trzej pojawiają się razem, rozrywając wszelką spójność wizji. Ojciec i
Chrystus zajmują to samo miejsce na tronie boskości. Obaj są źródłem
potoku krystalicznie czystej wody, która posiada płodność Ducha Świętego.
Ojciec przenika całe miasto, Baranek oświeca je swoją nauką, Duch
nawadnia i sprawia nowe narodzenie we wszelkich zakamarkach życia.
Obraz Trójcy jest tu niesłychanie wywyższony. Ludzkość może żyć jedynie w
Bogu Trójjedynym. Księga zaczyna się od błogosławieństwa trynitarnego (Ap
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
1, 4-5) i kończy się, jako semicka inkluzja, innym obrazem trynitarnym.
Apokalipsa jest księgą Trójcy Świętej. Na końcu historii Trójca Święta jest
jedynym źródłem życia dla ludzkości. W ten sposób wypełniona zostaje
aspiracja Psalmu 36, 9-10. W Nowym Mieście nie będzie przekleństwa,
bowiem diabeł i śmierć znikną. Ludzie ujrzą oblicze Boże (Ap 22, 4). Bóg jest
utęsknioną przyszłością ludzkości, która stanie się wieczną teraźniejszością
T31.12 94.
+ Ostatni Ojciec Kościoła, Bernard z Clervoux. Średniowiecze rozwijało się
między VIII a XII wiekiem w dwóch nurtach. „Średniowiecze monastyczne,
chociaż dogłębnie zachodnie i dogłębnie łacińskie, wydaje się jednak bliższe
Wschodu niż to drugie średniowiecze, średniowiecze scholastyczne, kwitnące
obok niego w tym samym czasie i na tej samej glebie. Nie negujemy tu
bynajmniej, że scholastyka była prądem uprawnionym, i rzeczywistym
postępem myśli chrześcijańskiej; stwierdzamy po prostu współistnienie
dwóch nurtów średniowiecza. Kultura zaś, którą rozwijało średniowiecze
monastyczne, jest różna od tej, która się rozwinęła w środowiskach
szkolnych /J. Leclercq OSB, Miłość nauki a pragnienie Boga, tł. M.
Borkowska (L’amour des lettres et le désir de Dieu, Initiation aux auteurs
monastique du moyen age, Les éditions du Cerf, Paris 1990),Wydawnictwo
Benedyktynów, Kraków 1997, s. 133/. “Średniowiecze monastyczne jest z
istoty swojej patrystyczne, gdyż całe jest przeniknięte starożytnymi źródłami i
skoncentrowane na wielkich prawdach, którymi żyje chrześcijaństwo, a nie
rozproszone na problemy nieraz drugorzędne, nad którymi dyskutowano w
szkołach. Zwłaszcza zaś oparte jest o podstawy biblijne i o metodę egzegezy
podobną do metody uprawianej przez Ojców, oparta tak samo o
reminiscencję i o spontaniczne przypominanie tekstów czerpanych z samego
Pisma Świętego, ze wszystkimi konsekwencjami, które taka metoda za sobą
pociąga, w tym zaś zwłaszcza ze skłonnością do alegorii. Do tej asymilacji
przeszłości egipskiej mnisi wnieśli cechy psychiczne właściwe swojej epoce.
Ale podstawy, źródła, ogólna atmosfera, w której rozwijała się ich kultura,
były patrystyczne. Przedłużając kulturę patrystyczną na epokę różną od
epoki Ojców, stworzyli kulturę nową, oryginalną i tradycyjną zarazem,
zakorzenioną głęboko w kulturze pierwszych wieków chrześcijaństwa. Taki
na przykład św. Bernard, chociaż był reprezentantem tzw. „Nowej
wrażliwości” XI i XII wieku, a także, jak ktoś napisał, pierwszym wielkim
prozaikiem francuskim – był zarazem (jak go określił za humanistami XVI i
XVII wieku Ojciec św. Pius XII) „ostatnim z ojców”: ultimus inter Patris, sed
primis certe non impar. Otóż św. Bernard jest dzięki temu symbolem całego
swego duchowego świata, całej tej literatury, która jest przedłużeniem epoki
patrystycznej. Dom Morin świetnie rozumiał, że epoka patrystyczna trwała aż
do XII wieku, kiedy mówił o pewnym ówczesnym autorze, iż reprezentował on
kulturę patrystyczną w stadium jej schyłku. To ostatnie słowo oznacza tu
kres epoki; nie ma bynajmniej znaczenia pejoratywnego, skoro św. Bernard
w tej samej epoce jest „równy dawnym Ojcom”, primis certe non impar”
Tamże, s. 134.
+ Ostatni okop Watykanu upadł. Martínez Barrios kierujący Wielkim
Wschodem Hiszpańskim, do roku 1931 był wygnańcem we Francji. José López
y López, reprezentantujący Wielki Wschód Hiszpański na dorocznym
konwencie Wielkiego Wschodu Francji, wypowiedział się na jego temat w
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zakończeniu swojego przmówienia: „Republika pozwoliła mu na powrót do
Hiszpanii i dziś jest wielkim mistrzem Wielkiego Wschodu a jednocześnie
ministrem poczty i komunikacji […] monarchia w Hiszpanii skończyła się.
Republika hiszpańska będzie przykładem dla innych krajów Europy [...] tutaj
pracujecie od wielu lat nad utworzeniem jednego profilu nauczania w szkołach;
pierwszym krokiem republiki hiszpańskiej w jej konstytucji będzie
ustanowienie jednego rodzaju szkoły [...] Oddzielenie Kościoła od państwa jest
kwestią, która znajduje się w porządku dnia i mogę powiedzieć, że będzie
zrealizowane, nawet przeciwko ideom zachowawczym a nawet katolickim
premiera, który pomimo swej tolerancji, zdaje sobie sprawę, że Hiszpania idzie
w stronę lewicy, pomimo niezdecydowania niektórych członków rządu.
Watykan utracił ostatni okop, który posiadał na świecie” (E. Comin Colomer,
Lo que España debe a la masonería, Editora Nacional, Madrid 1952, s. 96).
+ Ostatni optymista Hegel pragnął zrozumieć chaotyczny świat. Dynamika
rozwoju struktur technicznych, produkcyjnych, handlowych, powiązana z
globalizacją, odpolitycznia duszę. Nowa organizacja świata powiązana jest z
metapolityką. Następuje amerykanizacja świata. Ocean z powieści Moby Dick
Melville’a zalewa całą ziemię. Amerykanizacja jest jedną z form ujednolicenia
świata /J. Fueyo, La vuelta de los Buddas, Organización Sala Editorial S.A.,
Madrid 1973, s. 515/. Świat nie jest wielką wioską, lecz jedną wielką
termitierą, uniwersalną fabryką. Dialektyka Hegla była logiką ostatniego
geniusza optymizmu, pragnącego zrozumieć chaotyczny świat. Produkcja
wolności była dla Hegla celem absolutnym historii uniwersalnej. Historię
rozumiał on jako symfonię nieskalanego ducha. Był idealistą /Tamże, s.
517/. Społeczeństwo, według filozofii społecznej, jest Drugą Naturą. Termin
ten odzwierciedla sferę idei, a nie sferę realności. Jest to teoria o
mechanicznych relacjach, funkcjonalnych, utylitarnych, ekonomicznych.
Relacje te są odczytywane ze statystyk a nie z realności. Jest to jakaś pseudo
ontologia wielkich cyfr, jakaś neomatematyka liczb wymyślonych /Tamże, s.
519/. Materializm dialektyczny nie jest nauką, jest alchemią. Dąży do
pogodzenia przeciwieństw, tak jak alchemia chce połączyć białe z czarnym.
Efektem jest blada ludzkość. Podobnie dzieje się też w Stanach
Zjednoczonych, gdzie następuje ucieczka ducha i duszy. Wszędzie mamy do
czynienia z heglowską syntezą, z nijakością /Tamże, s. 523/. Kluczem
przemian jest chaos ery wodnika. Biały Amerykanin jest człowiekiem
renesansu, którego celem jest metamorfoza, jest bytem alchemicznym, bytem
podwójnym, wynikiem działania kamienia filozoficznego. Czarny Amerykanin
nie wchodzi w proces metamorfozy, jest to jego słabość i jego moc /Tamże, s.
525/. Tworzy się synkretyzm metafizyczny, ogólna bladość. Skutkiem
zmieszania białego z czarnym powstaje szarość. W Stanach Zjednoczonych to
biali
ulegają
metamorfozie
pod
wpływem
kolorowych.
Powstają
anglosaksońskie Chiny, jakaś Amerazja /Tamże, s. 527.
+ Ostatni ośrodek koncyliaryzmu w Europie Akademia Krakowska złożyła
obediencję papieżowi Mikołajowi V dnia 3 V 1449. „Przekonaniu
społeczeństwa polskiego o słuszności postawy Soboru Bazylejskiego miały
służyć traktaty koncyliarystyczne, napisane na prośbę drugiego poselstwa
soborowego przez profesorów Akademii – B. Hesse, Wawrzyńca z Raciborza,
Jakuba z Paradyża, J. Elgota i Strzempińskiego, zredagowane następnie
przez Strzempińskiego w jeden dokument i jako oficjalna enuncjacja
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Akademii przesłane Soborowi; traktat ten uznano za najlepszą kodyfikację
zasad koncyliaryzmu. Wiernymi papieżowi Eugeniuszowi IV pozostali
natomiast biskup poznański Andrzej z Bnina i biskup chełmski J. Biskupiec
oraz podkanclerzy Lutek z Brzezia; 5 VII 1447 przyłączył się do obozu
papieskiego nowy król Kazimierz Jagiellończyk (uprzednio zwolennik
Soboru); motywem tej decyzji była chęć uzyskania ustępstw od papieża
Mikołaja V (otrzymał prawo nominacji na 90 beneficjów) i osłabienia
politycznego
znaczenia
biskupów
zwolenników
schizmy,
głównie
Oleśnickiego. W wyniku zmiany orientacji przez króla również episkopat
polski szybko przeszedł na stronę prawowitego papieża. Tylko przedstawiciele
Akademii trwali na poprzednim stanowisku mimo czterokrotnego wezwania
przez papieża do uległości; oświadczyli, że postępują zgodnie z sumieniem i
kierują się jedynie względami religijnymi, przekonani o słuszności zasad
wyłożonych w traktacie; możliwość ustąpienia uzależniali od przekonania ich
argumentami religijnymi, a nie politycznymi; nawet podporządkowanie się
uniwersytetów paryskiego, wiedeńskiego, kolońskiego i lipskiego, które już
wcześniej odstąpiły od Soboru Bazylejskiego (tylko erfurcki radził trwać przy
soborze), nie wpłynęło na zmianę ich stanowiska. Jeszcze po rozwiązaniu się
Soboru Bazylejskiego jego uczestnik Mikołaj z Działoszyna przywiózł z
Lozanny do Krakowa dekrety soborowe; Akademia Krakowska, jako ostatni
ośrodek koncyliaryzmu w Europie, złożyła 3 V 1449 obediencję papieżowi
Mikołajowi V. / III. Znaczenie. Rolę Soboru Bazylejskiego w dziejach Kościoła
ocenia się na ogół negatywnie; wywołał on schizmę, zmusił papieża do
ustępstw wobec władców świeckich, szczególnie w sprawie nominacji na
beneficja, co często umożliwiało kandydatom niegodnym zdobycie godności
kościelnych a w konsekwencji, wbrew założeniom Soboru, opóźniało reformę
Kościoła. Starcie jednak na Soborze Bazylejskim skrajnego koncyliaryzmu z
autorytetem papieża i pokojowa (po raz pierwszy) konfrontacja obydwu
postaw z husytyzmem wpłynęły pozytywnie na rozwój nauki teologicznej o
Kościele; m.in. z soborowych dyskusji z J. Rokycaną zrodził się Tractatus de
Ecclesia Jana z Dubrownika (U. Stojkovic), który pierwszy usiłował wykazać
prawdziwość Kościoła na podstawie jego znamion (via notarum).
Prawomocność dekretów początkowych XVI sesji uznawali w okresie Soboru
Trydenckiego liczni teologowie i kanoniści, m.in. kardynał S. Hozjusz;
gallikanie przyjmowali postanowienia wszystkich sesji Soboru Bazylejskiego;
obecnie za prawomocne uznaje się uchwały podjęte przed przeniesieniem
Soboru do Ferrary” /H. Januszewicz, H. Wojtyska, Bazyljski Sobór, w:
Encyklopedia katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski,
Lublin 1985, 129-132, k. 131.
+ Ostatni patrystyki łacińskiej wielki przedstawiciel Boecjusz. „Choć w nieco
mniejszym zakresie, był nim także dorobek BOECJUSZA, ostatniego z wielkich
przedstawicieli patrystyki łacińskiej. Jego dzieła do XII wieku stanowiły dla
Europy główne źródło wiedzy na temat nauki starożytnej, a nauczanie logiki
opierało się w większości na jego przekładach i komentarzach do
Arystotelesa. Zawdzięczamy mu między innymi podział filozofii na
teoretyczną (spekulatywną) oraz praktyczną. Do filozofii spekulatywnej
zaliczył: teologię, metafizykę, fizykę. Filozofię praktyczną natomiast tworzyły
etyka, polityka, ekonomika. On także przekazał potomnym starożytną
klasyfikację sztuk wyzwolonych (artes liberales, czyli właściwe ludziom
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wolnym, w odróżnieniu od artes mechanicae lub serviles, zastrzeżonych dla
niewolników). Sztuki wyzwolone porządkowano w dwóch grupach zwanych
trivium (gramatyka, retoryka, logika) i quadrivium (arytmetyka, astronomia,
geometria, muzyka). Wraz ze śmiercią Boecjusza († 525), zamknięciem
Akademii Platońskiej w 529 roku oraz działalnością św. Jana z Damaszku (I
poł. VIII w.) kończy się epoka patrystyczna. Nastaje dla kultury trudny czas
stagnacji i walki o ocalenie dziedzictwa starożytności. Walkę tę jako swoje
dziejowe posłannictwo będzie musiało podjąć wczesne średniowiecze” /M.
Kiwka, Rozumieć filozofię, atla 2, Wrocław 2007, s. 35.
+ Ostatni podręcznik teologii scholastycznej Sacrae Theologiae Summa,
realizujący wytyczne encykliki Humani generis Piusa XII z roku 1950, wydali
jezuici hiszpańscy. Trudna sytuacja Kościoła w Hiszpanii po zakończeniu
wojny domowej hiszpańskiej 1936-1939 wymagała nadzwyczajnej troski
duszpasterskiej. Jednym z ważniejszych działań były „Cursillos de
Cristianidad”, których miejscem powstania była wyspa Majorka (rok 1949).
Miały one realizować idee skrystalizowane podczas ogólnonarodowej
pielgrzymki do Santiago de Compostella w roku 1948. Celem ich była
rechrystianizacja Hiszpanii /E. Vilanova Bosch, La teología en España e los
últimos 50 años, „Revista Española de Teología 50 (1990) 385-433, s. 392/.
Początkowo krajem rządziła falanga, reprezentująca socjalizm narodowy,
nieprzychylna katolicyzmowi. W latach pięćdziesiątych rząd był tworzony z
członków Opus Dei, którzy wyprowadzili kraj na drogę wspaniałego rozwoju
gospodarczego. Stanowili oni rdzeń „trzeciej siły”, wobec falangi oraz nurtu
marksistowskiego. Konkordat Hiszpania podpisała dopiero 27 sierpnia 1953.
26 września zawiązała układ gospodarczo-militarny ze Stanami
Zjednoczonymi /Tamże, s. 393/. Hans Urs von Balthasar oskarżał Opus Dei
o integryzm (Integralismus, „Wort un Warheit” 8 (1963) 734-744).
Odpowiedział mu J. F. Coverdale, (Una respuesta a Von Balthasar, “Nuestro
Tiempo” 20 (1964) 488-490) /Tamże, s. 395/. Skutkiem wojny domowej oraz
izolacji Hiszpanii w latach późniejszych było osłabienie rozwoju teologii.
Tematycznie nastąpił powrót do wieku XVI, do czasów kontrreformacji. Był to
powrót do teologii barokowej, której anemię zdemaskowali teologowie
francuscy ze szkoły w Le Saulchoir (Chenu, Congar, Féret). Z tych lat nie
pojawia się ani jeden wybitny teolog Por. G. di Febo, Teresa d’Avila: un culto
Barroco nella Spagna franquista, Neapol 1988). W roku 1949 wydawnictwo
Editorial Católica zainicjowało serię pt. „Biblioteca de Autores Cristianos”
(BAC). W tej serii pojawia się dzieło jezuitów hiszpańskich tego okresu,
ostatni i najbardziej kompletny podręcznik teologii scholastycznej, Sacrae
Theologiae Summa, realizujący wytyczne encykliki Piusa XII z roku 1950
Humani generis. Ważnym czasopismem było „Razón y Fe”. Kościół był
atakowany przede wszystkim ze strony falangistów. Jezuici wrócili do
Hiszpanii w roku 1938 i utworzyli w Madrycie Universidad de Comillas oraz
kilka wydziałów teologicznych w różnych częściach kraju. Opus Dei
utworzyło Universidad de Navarra, którego tytuły naukowe otrzymały rangę
państwową w roku 1962 /Tamże, s. 399/. Następnie pojawiają się
czasopisma: „Revista Española de Teología” oraz „Estudios Bíblicos”.
Interesujące były studia nad pierwszymi wiekami chrześcijaństwa w
Hiszpanii (patrologowie: J. Vives, A. Orbe, I. Ortiz de Urbina). Rozwijała się
mariologia z nastawieniem apologetycznym, czasopisma „Estudios
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Marianos”(1942) oraz „Ephemerides Marilogicae” (1951). Teologowie
hiszpańscy byli w opozycji do francuskiej Nouvelle Théologie. Wyjątkiem był
profesor rzymskiego Gregorianum, Juan Alfaro /Tamże, s. 400.
+ Ostatni podryg nacjonalny. Narody umierają na białaczkę spowodowaną
przez ideę ludzkości, gdy orędzie humanizmu wygaszone zostaje w chaosie
„nowych czasów”, umierają na raka, poprzez wybuch życia, kiedy to orędzie
prowadzi do pojawienia się cywilizacji mechanicznej (nie organicznej).
Ostatnim podrygiem nacjonalnym, histerią duszy narodu w agonii, jest
walka o byt. To właśnie jest nacjonalizm. Nieszpory nacjonalistyczne
ekshumowanego przez Maurrasa narodu francuskiego ogłaszają paniczny
terror nacjonalizmu narodu schyłkowego, wobec jutrzenki narodowej ludów
młodych, niosących pochodnię historii. Czy tak będzie naprawdę? Tego nie
wiemy. Czy będzie Europa narodów, czy Ojczyzna europejska? Być może
będzie inny naród, nie europejski? Nieszpory nacjonalistyczne są straszne,
jak nieszpory sycylijskie. H9 238
+ Ostatni poeta średniowiecza angielskiego, Milton. „William John Corthrope,
autor monumentalnej History of English Poetry, nazwał Miltona największym
i zarazem ostatnim poetą średniowiecznej Anglii. Jest w tym określeniu nieco
przesady, choć tłumaczyłoby ono może, dlaczego w kręgu zainteresowań
Williama Bake’a, entuzjasty sztuki gotyckiej, tak wielka rolę odgrywa autor
Raju utraconego. Trudno zresztą mówić o bezpośrednich zależnościach.
Obydwu poetów łączy fascynacja biblijną Księgą Rodzaju, intryguje ich
zagadka odkupienia, grzechu, genezy zła. Milton wybiera interpretację
ortodoksyjną, choć Blake dostrzega w Raju utraconym także elementy poza
nią wybiegające. Niewątpliwą zasługę Miltona stanowi odkrycie
nieograniczonych możliwości hermetycznych tekstu biblijnego, ukazanie jego
niezmierzonej głębi i poetyckich walorów” /E. Kozubska, J. Tomkowski,
Mistyczny świat Williama Blake’a, Wydawnictwo warsztat Specjalny,
Milanówek 1993, s. 28/. „Niejednokrotnie też Raj utracony – obok ksiąg
starotestamentowych proroków i Ewangelii – okazują się kluczem
otwierającym Balke’owskie szyfry. Obaj poeci przedstawiają świat, w którym
trwa walka kosmicznych żywiołów i nieśmiertelnych mocy. […] Próba
zamknięcia poetyckiego dzieła Blake’a w ramach jakiegokolwiek prądu czy
epoki wydaje się przedsięwzięciem daremnym. Przekracza ono granice
literatury, stając się najważniejszym chyba ogniwem bogatej tradycji mistyki
angielskiej. Już wiek czternasty przynosi kilka godnych odnotowania w skali
europejskiej postaci, takich jak Julian z Norwich, Walter Hilton czy
anonimowy autor traktatu Chmura niewiedzy (Cloud of Unknowing). Działa
wówczas Richard Rolle, którego znawcy porównują nieraz z Blake’m. Dzieli
ich jednak nie tylko pięć bez mała stuleci, ale także stosunek do ascezy,
mimo że obaj zgodnie uznają miłość za warunek mistycznej iluminacji. […]
Wszyscy poszukują wiedzy drogą zapomnienia, marzą o powrocie do raju
niewinności. Chrystus staje się dla nich symbolem zwycięstwa nad śmiercią,
głoszą chwałę religii miłości i przebaczenia” /Tamże, s. 29.
+ Ostatni poruszany połączony z pierwszym Poruszającym łukiem
poruszycieli pośrednich. Argument kinetyczny za istnieniem Boga jest
jednym z argumentów św. Tomasza z Akwinu, które znane są jako „pięć
dróg”. W argumencie tym występują trzy punkty węzłowe. Jednym z nich
(obok struktury zmiany i niemożności cofania się w nieskończoność) jest
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Pierwszy Poruszyciel, „Primus Movens”. „W ostatnim kroku „niebyt”
stworzony wpada w byt bytującego, a ostatecznie w Pierwszy Byt Poruszający
(ens primum movens). Wszakże Najwyższy Byt (Summum Ens) jest gdzieś
dalej i wyżej niż primus movens, który sugeruje błędnie trochę tę samą
płaszczyznę bytu i linię sekwencji. Nie jest to zwykły wniosek „więc” (ergo),
lecz raczej zakończenie rozumowania i osiągnięcie „zrozumienia” (intellectio).
Z kolei nie jest to „tylko” rozumowanie i jedynie płaszczyzna samych pojęć.
Oddaje to porządek samego bytu. Kto by się ograniczył do samych pojęć,
doszedłby jedynie do pojęcia Pierwszego Poruszyciela (Primus Movens).
Tymczasem ergo w tym całym argumencie kończy rzeczywisty ruch, który był
prawdziwie „drogą”: od konkretnego poruszanego do bycia poruszanym, od
tego zaś ku wewnętrznej różnicy między rzeczywistością sprawiającą ruch a
możnością ruchu, od tej różnicy z kolei do relacji względem innego
poruszającego”. „Ostatecznie można powiedzieć, że istnieje łuk rozpięty
między „ostatnim” poruszanym a „pierwszym” Poruszającym (w sobie zaś Nie
Poruszanym). Poruszający i poruszany to nie tylko wytwór myśli, lecz
zjawisko empiryczne. Myśl odkrywa byt jako zawsze coś pierwszego w owym
ruchu. Byt ma prymat przed poznaniem. Pierwszy jednak Poruszyciel nie
tkwi całkowicie w bycie. Stąd byt skończony odsłania i rozjaśnia po części
Byt Subsystentny i swoją relację do niego. Pierwszy Poruszyciel jawi się jako
immanentny w stosunku do ciągu bytów, ale i zarazem transcendentny” /Cz.
S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 104.
+ Ostatni poziom rzeczywistości wirtualnej ujmowany jest w abstrakcji
pojęciowej. Recentywizm każde miejsce w czasoprzestrzeni traktuje jako
miejsce osobliwe, tzn. odtwarza (w znaczeniu ponowienia w loży istnienia
Natury) warunki, które istniały na początku świata. J. Bańka jest
przedstawicielem recentywizmu i przyjmuje przy okazji, ze świat ma
początek. Natomiast powtórzenie (nie ponowienie) możliwe jest tylko w sferze
idealności, ale nie w świecie realnym. Zdarzenia są pozytywne, w
teraźniejszości, i są ponawiane. Powtórzenia dotyczą zjawisk, czyli czegoś
negatywnego i dokonują się w ruchu wahadłowym: przeszłość – przyszłość.
Zjawisko stanowi tylko nanorys zdarzenia, jakiś ostatni poziom
rzeczywistości wirtualnej, ujmowany w abstrakcji pojęciowej. F15 25
+ Ostatni prorok Starego Testamentu Jan Chrzciciel Czynnik różnicujący
wspólnoty chrześcijańskie to między innymi (S. Mędala) relacja Jezusa do
Jana Chrzciciela. Jan Chrzciciel spowodował utworzenie nowego ruchu w
judaizmie i nowej wspólnoty. Pierwsza wspólnota chrześcijańska tworząca się
wokół Jezusa powstała spośród uczniów Jana Chrzciciela. Nawet ci
uczniowie Jezusa, którzy nie byli wcześniej uczniami Jana posiadali z nim
różnego rodzaju związki duchowe wraz z odpowiednio różnymi sposobami
myślenia. Marek traktuje go jako punkt wyjścia nowych czasów. Mateusz
przydziela mu rolę ostatniego proroka Starego Testamentu. Paweł zachowuje
milczenie na jego temat. Natomiast w kręgach, z których pochodzi czwarta
Ewangelia, Jan jest pierwszym wierzącym w Jezusa i to pierwszym, który
wyznaje odgórną chrystologię i przekazuje ją pierwszym uczniom Jezusa 04
16.
+ Ostatni prozaik rosyjski wieku XX wielki, Andriej Płatonow. „w imię wizji
zbiorowej racjonalności stać się miał wielkim wizjonerem kolektywnego
irracjonalizmu (i trans racjonalizmu) społecznego swojej epoki. W imię utopii
25
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
– emanatystycznym antyutopistą” /A. Pomorski, Duchowy Proletariusz.
Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIXXX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s.
28/. „Andriej Płatonow był ostatnim z wielkich prozaików rosyjskich XX
wieku (jeśli nie liczyć kosmopolity Nabokova). […] apokalipsa spełniająca się
już naocznie totalitarnym kataklizmem społecznym. […] normą
rzeczywistości cywilnej stała się odtąd rzeczywistość dotychczasowych
społeczno-politycznych ruchów totalitarnych, w postaci zorganizowanej
aktywnych w Rosji już od pierwszych lat wieku w różnorakich radykalnych
formach – począwszy od „socjalizmu policyjnego”, który niespodziewanie dla
swych urzędowych inspiratorów lawinowo rozrósł się w ruch masowy pod
wodzą Hapona, prowokując wybuch pierwszej rosyjskich rewolucji w 1905
roku; następnie różnych doktrynerskich i nie gardzących terrorem sekt
socjalizmu
państwowego
i
rewolucyjnego,
tj.
anarchistycznie
antypaństwowego, a na masowym (kilkaset organizacji terenowych) ruchu
faszystowskiej avant la lettre czarnej sotni” /Tamże, s. 29/. „Skłonność do
myślenia kategoriami utopii społecznych nie była cechą swoistą wyłącznie
ruchów rewolucyjnej lewicy. […] Ideologiczne fermenty budziły się z dna wraz
z emancypacją prowincjonalnej głubinki, nowoczesnego plebsu, dołów
socjalnych. Jakkolwiek wielka miała być późniejsza hekatomba ludobójstwa,
pretotalitarne ideologie już u zarania były ideologiami awansu społecznego.
[…] inżynierowie z zawodu, a zarazem twórcy celnych preorwellowskich
antyutopii: Zamiatin (My) i Płatonow (Jepifańskie śluzy), […] wyszli z
Woroneża ośrodka czarnoziemnej prowincji rosyjskiej […] Jak zwykle w tych
czasach duże węzły kolejowe, miasto to stanowiło rozsadnik nowej
inteligencji. Płatonow, syn robotnika kolejowego z Woroneża” /Tamże, s. 30.
+ Ostatni przewodnik Dantego w jego wędrówce po tamtym świecie, Bernard
z Clairvaux. „Średniowiecze łacińskie. „Kiedy Dante podążając w ślad za
Wergiliuszem rozpoczyna swoją wędrówkę poprzez Limbo, wyłania się z
mroku przestrzeń rozświetlona, w której przebywają poeci i filozofowie świata
starożytnego. Oto cztery czcigodne cienie wychodzą na spotkanie Wergilego”
/E. R. Curtius, Literatura europejska i łacińskie średniowiecze (Europäische
Literatur und lateinisches Mittelalter, A. Francke AG-Verlag, Bern 1948),
Kraków 1997, s. 22/. [Homer, Owidiusz i Lukan] „W czyśćcu do Dantego
przyłączył się jeszcze późnorzymski poeta Stacjusz. Ostatnim zaś
przewodnikiem Dantego w jego wędrówce po tamtym świecie był Bernard z
Clairvaux. Jego modlitwa do dziewicy Maryi sprawia, że Dante otrzymuje
wizję Boga, która stanowi zamknięcie ostatniej części poematu – Raju
(Paradiso). Dla skomponowania wszakże akordu początkowego potrzebował
Dante właśnie owej sceny spotkania z poetami starożytnymi, w której
przyjęty został niejako do ich grona. To oni właśnie musieli uprawomocnić
jego misję poetycką. Tych sześciu poetów (włączając do nich także Stacjusza)
zebranych w tym właśnie miejscu tworzy idealne towarzystwo: „świetną
szkołę” (la bella scuola) o ponadczasowym autorytecie, której członkowie są
wobec siebie równorzędni. Homer to tylko primus inter pares. Tych sześciu
poetów przedstawia w swoich osobach wybór ze starożytnego Parnasu.
Dante, gromadząc ich tutaj w jednym miejscu i tworząc z nich „szkołę”,
streszczał w ten sposób średniowieczne wyobrażenie o antyku. Homer jako
znakomity antenat był dla średniowiecza właściwie tylko wielkim imieniem,
26
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
albowiem starożytność, która była dostępna dla średniowiecza, to
starożytność łacińska. Ale imię pozostawało imieniem i musiało zostać w tym
miejscu wymienione. Bez Homera nie byłoby Eneidy; bez Odyseuszowego
zstąpienia do Hadesu nie byłoby Boskiej komedii. Dla całej późnej
starożytności, jak również i dla całego średniowiecza, Wergiliusz był tym, kim
tutaj jest dla Dantego: l’altissimo poeta. Tuż za nim na drugim miejscu
znalazł się Horacy jako reprezentant rzymskiej satyry” /Tamże, s. 23.
+ Ostatni radykał wiejski w Anglii, Cobbet. Anglia w dziełach Tolkiena to
zielona i miła ziemia Blake’a, uwolniona od panowania mrocznych,
szatańskich młynów. Chesterton wychwalał tę mityczną Anglię w wierszach,
esejach i powieściach. Tolkien stworzył swoją własną wersję w opisach Shire.
Shire wyraża ekonomiczne i polityczne ideały Kościoła, wyrażone przez Leona
XIII w encyklice Rerum novarum i Piusa XI w Quadragesimo Anno. Podobna
społeczność jawiła się dystrybucjonistom: Bellocowi i Chestertonowi (Charles
A. Coulombe). „Połączenie Shire z dystrybucjonizmem Chestertona i Bellona
przenosi rozważania o miejsce Tolkiena w katolickim odrodzeniu z
płaszczyzny filozoficznej na socjoekonomiczną. Na tym poziomie znajdujemy
wiele uderzających podobieństw między Chestretonem a Tolkienem,
szczególnie wspólna im obu awersję do miejskiego industrializmu, która
umieszcza ich w długiej tradycji jeremiad, poczynając od Blake’a i Cobbeta
niemal dwa stulecia wcześniej. Chesterton napisał studium o Blake’u i pełną
biografię „wielkiego Cobbeta”, ukazując go jako „jeźdźca hrabstw” i rzecznika
wywłaszczonej wiejskiej populacji Anglii, ostatniego wiejskiego radykała: „Po
nim radykalizm jest miejski, a toryzm podmiejski” /G. K. Chesterton, The
Victorian Age in Literature, Wiliams and Norgate, Londyn 1913, s. 16-17/.
[…] Chestertonowska wizja Anglii Cobbeta współgra z Tolkienowską wizją
Shire, które, jak pisał do swego wydawcy, „wzorowane jest na wiejskiej
Anglii, a nie na jakimkolwiek innym państwie na świecie” /J. R. R. Tolkien,
Listy, red. Humphrey Carpenter, tłum. Agnieszka Sylwanowicz, Zysk i S-ka
Wydawnictwo, Poznań, s. 374/” J. Pearce, Tolkien i katolickie odrodzenie w
literaturze, w: Tolkien. Księga pamiątkowa. Studia o spuściźnie literackiej,
red. J. Pearce, /Tolkien: A celebration, HarperCollinsPublishers 1999/, tłum.
J. Kokot, Zysk i S-ka, Poznań 2003, 102-118, s. 114.
+ Ostatni raz Kościół wypowiada słowa przebaczenia i rozgrzeszenia
Chrystusa nad chrześcijaninem wtedy, gdy on umiera. „Wierzymy w
prawdziwe zmartwychwstanie tego ciała, które teraz posiadamy. Składa się
jednak do grobu ciało zniszczalne, zmartwychwstanie ciało niezniszczalne,
„ciało duchowe” (1 Kor 15, 44)” (KKK 1017). „Na skutek grzechu
pierworodnego człowiek musi podlegać śmierci cielesnej, od której byłby
wolny, gdyby nie był zgrzeszył” (KKK 1018). „Jezus, Syn Boży, dobrowolnie
przeszedł dla nas przez cierpienie śmierci w całkowitym i dobrowolnym
poddaniu się woli Boga, swojego Ojca. Przez swoją Śmierć zwyciężył On
śmierć, otwierając w ten sposób wszystkim ludziom możliwość zbawienia”
(KKK 1019). „Chrześcijanin, który łączy własną śmierć ze śmiercią Jezusa,
widzi śmierć jako przyjście do Niego i jako wejście do życia wiecznego. Gdy
Kościół po raz ostatni wypowiedział nad umierającym chrześcijaninem słowa
przebaczenia i rozgrzeszenia Chrystusa, gdy naznaczył go po raz ostatni
umacniającym namaszczeniem i w Wiatyku dał mu Chrystusa jako pokarm
na drogę, mówi do niego ze spokojną pewnością: Duszo chrześcijańska, zejdź
27
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
z tego świata w imię Boga Ojca wszechmogącego, który cię stworzył; w imię
Jezusa Chrystusa, Syna Boga żywego, który za ciebie cierpiał; w imię Ducha
Świętego, który na ciebie zstąpił. Obyś dzisiaj spoczęła w pokoju i
zamieszkała na świętym Syjonie z Najświętszą Boga Rodzicielką, Maryją
Dziewicą, ze świętym Józefem i wszystkimi Aniołami i Świętymi Bożymi...
Polecam Cię wszechmogącemu Bogu i oddaję twojemu Stwórcy, abyś
powrócił do Tego, który Cię ukształtował z mułu ziemi. Gdy opuścisz to życie,
niech na twoje spotkanie wyjdzie Najświętsza Maryja Panna, Aniołowie i
wszyscy Święci... Obyś widział twarzą w twarz swojego Odkupiciela” (KKK
1020).
+ Ostatni raz w życiu doczesnym Samuel widział Saula w Gilgal. „Samuel
odrzekł: Czyż milsze są dla Pana całopalenia i ofiary krwawe od
posłuszeństwa głosowi Pana? Właśnie, lepsze jest posłuszeństwo od ofiary,
uległość - od tłuszczu baranów. Bo opór jest jak grzech wróżbiarstwa, a
krnąbrność jak złość bałwochwalstwa. Ponieważ wzgardziłeś nakazem Pana,
odrzucił cię On jako króla. Saul odrzekł na to Samuelowi: Popełniłem grzech:
Przekroczyłem nakaz Pana i twoje wskazania, bałem się bowiem ludu i
usłuchałem jego głosu. Ty jednak daruj moją winę i chodź ze mną, ażebym
oddał pokłon Panu. Na to Samuel odrzekł Saulowi: Nie pójdę z tobą, gdyż
odrzuciłeś słowo Pana i dlatego odrzucił cię Pan. Nie będziesz już królem nad
Izraelem. Kiedy Samuel odwrócił się, by odejść, Saul chwycił kraj jego
płaszcza, tak że go rozdarł. Wtedy rzekł do niego Samuel: Pan odebrał ci dziś
królestwo izraelskie, a powierzył je komu innemu, lepszemu od ciebie.
Chwała Izraela nie kłamie i nie żałuje, gdyż to nie człowiek, aby żałował.
Odpowiedział Saul: Zgrzeszyłem. Bądź jednak łaskaw teraz uszanować mię
wobec starszyzny mego ludu i wobec Izraela, wróć ze mną, abym oddał
pokłon Panu, Bogu twemu. Wrócił Samuel i szedł za Saulem. Saul oddał
pokłon Panu. Samuel dał potem rozkaz: Przyprowadźcie do mnie króla
Amalekitów – Agaga! Agag zbliżył się do niego chwiejnym krokiem i rzekł:
Naprawdę znikła u mnie gorycz śmierci. Samuel jednak powiedział: Jak
mieczem swym czyniłeś bezdzietnymi kobiety, także też niech będzie
bezdzietna wśród kobiet twoja matka! I Samuel kazał stracić Agaga przed
Panem w Gilgal. Następnie udał się Samuel do Rama, a Saul wrócił do swej
posiadłości w Gibea Saulowym. Odtąd już Samuel nie zobaczył Saula aż do
chwili swej śmierci. Smucił się jednak, iż Pan pożałował tego, że Saula
uczynił królem nad Izraelem” (1 Sm 15, 22-35).
+ Ostatni redaktor Księgi Rodzaju umieścił prahistorię kapłańską na
pierwszym miejscu, przed historią jahwistyczną. „Następnie wydaje się, że
tekst 1, 26-30 pierwotnie był fragmentem samoistnym, bardzo starym,
zawierającym w sobie ideę stworzenia człowieka przez Boga, obrazu Boga
(selem) i podobieństwa (demut) oraz określającym główne zadania człowieka.
Redaktor kapłański poprzedził ten fragment oryginalną kompozycją o
stworzeniu świata w postaci heksaemeronu, a następnie zakończył go
tekstem Rdz 1, 31 - 2, l-4a. W całości najstarszy wydaje się fragment w. 2930, zapewne starszy niż prahistoria jahwistyczna, oparty na tradycji ustnej i
chyba dlatego został przez redaktora Księgi Rodzaju umieszczony przed
opisem jahwistycznym. Jest tu bowiem przedstawiony prastary pogląd
sumeryjski z końca epoki zbieractwa i z początków ery rolnictwa, że człowiek
winien się żywić ziarnem (zbożem) i owocami drzew, właściwie bez pożerania
28
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zwierząt. Tym samym jest tu również nawiązanie do ideału wspólnoty życia
człowieka i zwierząt, choć rozróżnia się już zwierzęta udomowione i dzikie.
Prahistoria kapłańska jest dalej uzupełniona innymi tekstami kapłańskimi:
Rdz 5, 1-32; 6, 9 - 9,29; 10, 1-32; 11, 10-26. Ostatni redaktor Księgi Rodzaju
umieścił prahistorię kapłańską na pierwszym miejscu, przed historią
jahwistyczną, zapewne również z tego względu, że zawiera ona więcej
motywów kosmogenetycznych i wizję bardziej ogólną” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 264.
+ Ostatni redaktor tekstu o wskrzeszeniu Łazarza (J 11, 1-45) troszczy się
nie tyle o bieg narracji, ile raczej o wkomponowanie w nią słów
objawieniowych Jezusa. „Opis wskrzeszenia Łazarza zawiera kombinację
opowiadania z przekazem wypowiedzi Jezusa. Ostatni redaktor troszczy się
nie tyle o bieg narracji, ile raczej o wkomponowanie w nią słów
objawieniowych Jezusa. Podczas gdy otoczenie przywiązuje szczególną wagę
do spraw materialnych, empirycznych, słowa Jezusa są skierowane raczej w
kierunku
rzeczywistości
transcendentnych.
W
ujęciu
ewangelisty
nadprzyrodzona moc Jezusa objawia się w konkretnym wydarzeniu
empirycznym. Jest nim przede wszystkim sama obecność Jezusa na ziemi i
jego słowo. […] Szczytowa forma objawienia (treść znaku) mieści się w w. 25,
kiedy Jezus wypowiada: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem; kto wierzy
we mnie, nie umrze na wieki”. Jezus, będąc Synem Bożym, ma pełnię
atrybutów Bożych, jest On, z Bogiem, niewyczerpanym źródłem wszystkich
dóbr, jak życie i prawda. Jest On dla człowieka jedynym pośrednikiem. Gdy
Jezus objawia się u Jana jako „życie”, chodzi o życie wieczne. Wyrażenie
„życie wieczne” uwydatnia życie bez końca. Ale u Jana na pierwszym miejscu
chodzi o jakościowo odmienną egzystencję od egzystencji doczesnej. Tę
egzystencję wierzący otrzymuje już teraz przez wiarę. To życie przekracza
granice śmierci fizycznej. W ten sposób Jan godzi wiarę w aktualny udział w
zbawieniu z wiarą w życie po śmierci” /S. Mędala, Chrystologia Ewangelii św.
Jana, Kraków 1993, s. 230/. „Istnieją analogie między wiarą w życie wieczne
w Nowym Testamencie a wiarą w zmartwychwstanie w pewnych kręgach
żydowskich.
Istotnie
nowym
ujęciem
jest
wiara
w
dokonane
zmartwychwstanie
Jezusa,
które
stanowi
gwarancję
przyszłego
zmartwychwstania wiernych, a przez ich wewnętrzną więź z Chrystusem,
przetrwania tych więzi na zawsze. Na poziomie idei orędzie wyrażone w J 11
nie wnosi nic nowego w stosunku do innych pism Nowego testamentu. Już w
ewangeliach
synoptycznych
istnieje
związek
między
eschatologią
chrystologiczną a eschatologią naturalną, deistyczną. Np. według Mk 12, 2627 (i par.) Jezus oczekuje zmartwychwstania powszechnego na podstawie
stwierdzenia, że Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych. Nowość, czy raczej
oryginalność u Jana polega na formie ukazania związku między
zmartwychwstaniem Jezusa a zmartwychwstaniem wiernych” /Tamże, s.
231/.
+ Ostatni reprezentant Szkoły Antiocheńskiej Teodoret z Cyru. Ostatni z
wielkich reprezentantów Szkoły Antiocheńskiej. Jego komentarze miały
charakter ciągłych wykładów bądź formę questiones et responsiones
odnoszących się do szczegółowych problemów, które nasuwały się w związku
z lekturą tekstu biblijnego. Zamierzał on spuściznę Ojców Kościoła
przekazywać innym. Nie był kompilatorem, ani tym bardziej kopistą.
29
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Osobiście poszukiwał prawdziwy sens Pisma świętego. Troszczył się o prawdę
i ścisłość naukową. Zgodnie z zasadami środowiska antiocheńskiego, szukał
przede wszystkim sensu historycznego i literalnego w Biblii. Oprócz tego
jednak ukazywał też w Starym Testamencie typy, które zostały zrealizowane
w Nowym Przymierzu. Zamyka on aktywny okres patrystycznej egzegezy w
świecie hellenistycznym W044 55.
+ Ostatni rok przygotowania do Millenium, czyli rok 1999, był poświęcony
pierwszej osobie Trójcy Świętej. Przygotowanie Kościoła do jubileuszu dwóch
tysięcy lat od narodzin Chrystusa. Rok trzeci poświęcony był Osobie Boga
Ojca. Pierwszy rok nawoływał do umacniania wiary (1997, dedykowany
Chrystusowi) a drugi do umacniania nadziei /J. Ferrer Arellano, Los dos
manos del Padre. El doble movimiento de la alianza salvífica, en la misión
conjunta e inseparabile del Verbo y del Espíritu Santo, como „incarnatio in
fieri”, „Annales Theologici” 13 (1999) 3-70, s. 3/. Nadzieja zbawienia
dopełnionego na końcu czasów jest tematem roku 1998, który był
poświęcony Duchowi Świętemu budującemu królestwo Boże w czasie trwania
historii. Ostatni rok przygotowania do Millenium, czyli rok 1999, był
poświęcony pierwszej osobie Trójcy Świętej. Jego celem było poszerzenie
horyzontów wierzącego według wizji samego Jezusa Chrystusa, który mówił o
Ojcu niebieskim (por. Mt 5, 45) /Tamże, s. 4/. Zadanie trzechlecia
przygotowującego do Millenium polegało na odnowieniu nadziei w pełnej
realizacji zbawczego przeznaczenia Bożego, które jest nieustannym
„powrotem” do domu Ojca, aż do pełnego zjednoczenia się z Bogiem i z
synami Bożymi, obecnie rozproszonymi z powodu chaosu grzechów (por.
KKK 761). Dokonuje się to poprzez włączenie w podwójne posłanie Słowa i
Ducha Świętego. Wcielenie Słowa, które świętujemy na przełomie tysiącleci,
jest dziełem Ducha Świętego, jest kulminacją procesu, który je
przygotowywał i już w jakiś sposób antycypował. Proces ten zaczął się u wrót
Raju utraconego z powodu grzechu u początków ludzkości (Rdz 3, 15).
Proces ten obejmuje całą historię, która jest historią zbawienia i zakończy się
dopiero w eschatologicznym nadejściu spełnionego Królestwa, kiedy to Bóg
będzie, „w pełni Chrystusa” (Ef 1, 22-23), wszystkim we wszystkich. Pełnia
Chrystusa oznacza Kościół Słowa wcielonego, Jeruzalem niebieskie. Wszyscy
nieprzyjaciele będą położeni u stóp Chrystusa, mocą Ducha Świętego (1 Kor
15, 25 i n.) /Tamże, s. 5.
+ Ostatni scholastyk Franciszek Suarez. Renesans i Reformacja zdusiły
chrześcijaństwo średniowieczne, które dzięki jedności Kościoła i Imperium
gwarantowało prawdę i jej prawidłowe odczytywanie w konkretnej sytuacji.
Pojawienie się wielości Kościołów i państw, z których każde głosiło swoją
prawdę jako uniwersalną, zburzyło jedność eklezjalną i polityczną (P. Pace,
Los límites de la obediencia civil ene el Siglo de Oro: Francisco Suárez, w:
Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación del mensaje cristiano,
Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad de teología San
Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 341-350, s. 341).
Franciszek Suarez jest ostatnim scholastykiem, który ze względu na wpływ
na późniejszych filozofów może być jednocześnie uważany za jednego z
pierwszych myślicieli nowożytnych. Jedno z jego ostatnich dzieł,
opublikowane cztery lata przed jego śmiercią w Lizbonie, broniło prawa i
obowiązków katolików w Anglii. Suarez rozwija tam, aczkolwiek nie wprost,
30
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
teorię nieposłuszeństwa obywatelskiego, zakreślając jasno granice władzy i
obowiązków politycznych. Wszystko to, co przekracza te ograniczenia traci
pretensję do obowiązywania i obywatel jest wolny, a czasami nawet
zobowiązany, do nieposłuszeństwa Tamże, s. 342.
+ Ostatni scholastyk Suarez Franciszek, który ze względu na wpływ na
późniejszych filozofów może być jednocześnie uważany za jednego z
pierwszych myślicieli nowożytnych. Renesans i Reformacja zdusiły
chrześcijaństwo średniowieczne, które dzięki jedności Kościoła i Imperium
gwarantowało prawdę i jej prawidłowe odczytywanie w konkretnej sytuacji.
Pojawienie się wielości Kościołów i państw, z których każde głosiło swoją
prawdę jako uniwersalną, zburzyło jedność eklezjalną i polityczną (P. Pace,
Los límites de la obediencia civil en el Siglo de Oro: Francisco Suárez, w:
Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación del mensaje cristiano,
Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad de teología San
Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 341-350, s. 341).
Franciszek Suarez jest ostatnim scholastykiem, który ze względu na wpływ
na późniejszych filozofów może być jednocześnie uważany za jednego z
pierwszych myślicieli nowożytnych. Jedno z jego ostatnich dzieł,
opublikowane cztery lata przed jego śmiercią w Lizbonie, broniło prawa i
obowiązków katolików angielskich. Suarez rozwija tam, aczkolwiek nie
wprost, teorię nieposłuszeństwa obywatelskiego, zakreślając jasno granice
władzy i obowiązków politycznych. Wszystko to, co przekracza te
ograniczenia traci pretensję do obowiązywania i obywatel jest wolny, a
czasami nawet zobowiązany, do nieposłuszeństwa Tamże, s. 342. Rozwój
polityki, teologii i literatury hiszpańskiej wieku XVI sprawia, że trudno jest
interpretować ową epokę. Okazuje się, że nie ma głębokich studiów nad
wieloma wybitnymi teologami z tego okresu. Solidna biografia naukowa
Suareza powstała dopiero w roku 1917 (R. De Scorraille, El P. Francisco
Suárez, Barcelona: Subirana 1917). Przyczyną tego była m.in. obawa przed
popadnięciem w błędy teologiczne, które zarzucano Suarezowi już od
wczesnych lat jego życia. Przełożony generalny Towarzystwa jezusowego
krytycznie odnosił się do tego, że Suarez tworzył myśl autonomiczną wobec
św. Tomasza z Akwinu w dziele De auxiliis. Jego dzieło De Poenitentia
wywołało nawet reakcję Stolicy Apostolskiej, zwłaszcza kwestia udzielania
sakramentu pojednania na odległość. Dzieła teologiczne w Hiszpanii wieku
XVI mogły cenzurować następujące instytucje: Towarzystwo jezusowe,
Inkwizycja, biskup diecezjalny diecezji, w której była publikowana książka i
cenzura królewska. Ponadto kwestia granic obowiązków politycznych nie
była tylko zagadnieniem akademickim, lecz dotykała konkretnej praktyki.
Minął już czas zainteresowania nowo odkrytym przez Krzysztofa Kolumba
lądem, gdy na pierwszym miejscu były takie kwestie, jak ekspansja
europejska w Ameryce, czy władza papieża nad ludami pogańskimi. W wieku
XVI stopniowo na czoło wychodziła kwestia obowiązywania prawa i kryteriów
legitymizacji władzy publicznej Tamże, s. 343.
+ Ostatni sędzia rządzący Izraelem Prorok Samuel. Działalność Pawła w
Antiochii Pizydyjskiej wśród Żydów i pogan: „Odpłynąwszy z Pafos, Paweł i
jego towarzysze przybyli do Perge w Pamfilii, a Jan wrócił do Jerozolimy,
odłączywszy się od nich. Oni zaś przeszli przez Perge, dotarli do Antiochii
Pizydyjskiej, weszli w dzień sobotni do synagogi i usiedli. Po odczytaniu
31
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Prawa i Proroków przełożeni synagogi posłali do nich i powiedzieli:
Przemówcie, bracia, jeżeli macie jakieś słowo zachęty dla ludu. Wstał więc
Paweł i skinąwszy ręką, przemówił: Słuchajcie, Izraelici i wy, którzy boicie się
Boga! Bóg tego ludu izraelskiego wybrał ojców naszych i wywyższył lud na
obczyźnie w ziemi egipskiej i wyprowadził go z niej mocnym ramieniem.
Mniej więcej przez czterdzieści lat znosił cierpliwie ich obyczaje na pustyni. I
wytępiwszy siedem szczepów w ziemi Kanaan oddał im ziemię ich w
dziedzictwo, mniej więcej po czterystu pięćdziesięciu latach. I potem dał im
sędziów aż do proroka Samuela. Później poprosili o króla, i dał im Bóg na lat
czterdzieści Saula, syna Kisza z pokolenia Beniamina. Gdy zaś jego odrzucił,
powołał Dawida na ich króla, o którym też dał świadectwo w słowach:
Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka po mojej myśli, który we
wszystkim wypełni moją wolę. Z jego to potomstwa, stosownie do obietnicy,
wyprowadził Bóg Izraelowi Zbawiciela Jezusa. Przed Jego przyjściem Jan
głosił chrzest nawrócenia całemu ludowi izraelskiemu. A pod koniec swojej
działalności Jan mówił: „Ja nie jestem tym, za kogo mnie uważacie. Po mnie
przyjdzie Ten, któremu nie jestem godny rozwiązać sandałów na nogach” (Dz
13, 13-25).
+ Ostatni szczebel najniżej miejscem aniołów w sensie ścisłym, są nimi tylko
te byty, które poza tym nie posiadają żadnych innych właściwości. „Anioł u
Pseudo Dionizego oznacza funkcję a nie istotę szczególnych istot duchowych,
znajdujących się między Bogiem a ludźmi. Jest to zgodne z ogólnie przyjętym
rozumieniem tego terminu. Ontyczny rdzeń tych istot jest nieznany. Nie ma
też imienia, które by wskazywało na ich ontyczne wnętrze. Wiemy tylko, jakie
jest ich zadanie, jak jest ich funkcja wobec innych stworzeń. Termin anioł
wskazuje na posłanie w celu objawienia prawdy i wykonania konkretnego
zadania” /M. Korczyński, Teologia kosmiczna w pismach Pseudo Dionizego
Areopagity, Radom 1997, s. 76/. „Areopagita przyjmuje istnienie wielu sfer
anielskich. Wszystkie byty niebieskie mogą spełniać funkcję posłańców. W
sensie ścisłym aniołami są tylko byty na ostatnim szczeblu, znajdujące się
najniżej, które poza tym nie posiadają żadnych innych właściwości. Wszelkie
byty wyższe oprócz tego, że są aniołami (posłańcami) posiadają jeszcze inne,
wyższe właściwości, jako że są bliżej Boga, bardziej uczestniczą w Jego
blaskach przedwiecznych. Człowiek dzięki pośrednictwu istot niebieskich
może poznać Boże plany, zamiary i może w nich uczestniczyć. Pseudo
Dionizy Areopagita przypisuje aniołom funkcje Ducha Świętego. Działanie ich
nazywa się teofaniami, bo udzielają oni człowiekowi boskiego światła i
pewnej znajomości rzeczy boskich” /Tamże, s. 77/. „Aniołowie spełniają
funkcje pośredniczącą, która jest z istoty funkcją Ducha Świętego. Wejście
Anioła Gabriela do Maryi powoduje, że staje się ona „aniołem” czyli staje się
pośredniczką. Tak jak aniołowie działają w Duchu Świętym i w Nim są
pośrednikami, tak i Maryja działa w Nim, jako posłana dla spełnienia
szczególnej funkcji: bycia matką Syna Bożego. Tak oto Maryja jest
pośredniczką w Duchu Świętym. Dzięki aniołom, przy ich pomocy Bóg
wchodzi w historię człowieka, udziela mu się. Nauka Pseudo Dionizego o
aniołach przypomina Proklosową naukę o eonach. Tylko Bóg wie, kim oni są
i jakie funkcje spełniają. My wiemy tylko niewiele o ich funkcjach, a
właściwie nic o ich istocie. Bóg pozwala człowiekowi częściowo poznać
tajemnicę aniołów. „Człowiek z poznania hierarchii niebieskich odnosi wielką
32
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
korzyść, bo dzięki temu poznaniu wchodzi w świat duchowy, jest niejako
bliżej Boga” /Tamże, s. 78.
+ Ostatni szczebel ziemski poprzedzający spełnienie symbolizowany przez
szóstkę. „Kiedy zaznaczony przez strony świata wymiar przestrzenny czwórki
odnosi się do płaszczyzny, to sześć kierunków, czyli cztery strony świata oraz
góra i dół, sygnalizuje przestrzeń trójwymiarową. Ograniczony sześcioma
kwadratami sześcian jest symbolem tego, co stałe i niezmienne; wśród pięciu
platońskich brył reprezentuje ziemię. Dla Orygenesa, najbardziej znaczącego
teologa III wieku, sześcian był obrazem doskonałej trwałości. W Apokalipsie
niebiańskie Jeruzalem jawi się w kształcie kubicznym: „Miasto układa się w
czworobok (…) długość, szerokość i wysokość jego są równe” (Ap 21, 16)” /M.
Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum. R.
Wojnakowski, Kraków 1994, s. 176/. „W Starym Testamencie ważna jest
przede wszystkim sześciodniowa praca (po grecku hexaemeron), tzn.
stworzenie świata w ciągu sześciu dni; […] Szóstka jest ostatnim ziemskim
szczeblem poprzedzającym spełnienie” /Tamże, s. 177/. „Hebrajczycy i Grecy
lubowali się w przekładaniu liter na wartości liczbowe (zwanym gematria).
Tego rodzaju magia liczbowo-literowa oraz czerpane z niej proroctwa i
wyjaśnienie słów otwierały pole do wielkiej dowolności, pomimo to już
żydowski nauczyciel prawa Eliezer (I-II wiek) określił je jako możliwą drogę
interpretacji tekstów biblijnych. W alfabetach hebrajskim i greckim każda
litera miała dokładnie ustalone znaczenie” /Tamże, s. 182/. „Tego rodzaju
pomysłowa akrobatyka liczbowa, oparta na autentycznych symbolach
zaczerpniętych ze starożytności lub chrześcijaństwa, kontynuowana była w
muzyce barokowej, znajdując wyraz zwłaszcza w twórczości Jana Sebastiana
Bacha i kompozytorów z jego kręgu. Ktokolwiek słyszy tę muzykę, potrafi
wprawdzie dostrzec skomplikowaną „tkankę symboliczną”, lecz nie potrafi jej
przenikną; dla niego dzieło Bacha może stać się alegorią biblijnego
przesłania, lecz tkwiące w głębi liczby i związane z nimi prawdy i
prawidłowości pozostają przed nim ukryte. Nawet patrzy wnikliwych
studiach pełne odszyfrowanie jest często niemożliwe. Wokalną oraz
instrumentalną muzykę Bacha przenika kabalistyką liczbowa, która ma
wiązać wzajemnie ze sobą biblijny tekst i muzykę” /Tamże, s. 183.
+ Ostatni temat pisma podstawowego Ewangelii Jana to ukazanie Jezusa
jako prawdziwego króla Izraela. Ewangelia Jana w opisie męki składa się z
dwu warstw, Baum-Bodenbender R. Przedredakcyjna warstwa tradycji (A)
zawiera „chrystologię dostojeństwa” (Hoheits-Christologie). Jezus „nawet w
godzinie poniżenia jest przedstawiany w pełni dostojeństwa, jako
eschatologiczny Objawiciel i Świadek prawdy, jako Ten, który przychodzi ze
sfery Bożej, żeby ludziom zagubionym w tym świecie przynieść posłanie z
całkiem innego świata, świata prawdy, światła i życia [...] Ta jednolinijna, ale
podatna na niezrozumienie koncepcja chrystologiczna została przerobiona w
warstwie redakcyjnej (B) w taki sposób, aby uwydatnić, iż pełny godności
Objawiciel był również upokorzonym, sponiewieranym i cierpiącym
człowiekiem. Elementy te w warstwie redakcyjnej zostały wprowadzone z
tradycji synoptycznej (zwłaszcza J 18, 39 – 19, 6)” 04 44. W Kościele
Chrystusowym starsza warstwa stanowi fundament Tradycji Wschodniej a
nowa, redakcyjna stanowi fundament Tradycji Zachodniej. W. Wilkens
wysunął hipotezę, ze czwarta Ewangelia jest dziełem jednego autora pisanym
33
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
w trzech sukcesywnych redakcjach. U podstaw dzisiejszej Ewangelii Janowej
dostrzega on pismo podstawowe (Grundevangelium), które polegało na
antydoketycznym przedstawieniu znaków Jezusa i Jego męki. Ostatnim
tematem pisma podstawowego było ukazanie Jezusa jako prawdziwego króla
Izraela. Drugi etap to rozbudowa Ewangelii znaków przez włączenie mów
Jezusa. W tym stadium centrum Ewangelii stanowi krzyż Jezusa. Ostatnim
etapem był podział Ewangelii wokół święta Paschy. Schemat paschalny,
reorientacja paschalna łączy się z uwydatnieniem Jezusa jako baranka
paschalnego, przeniesieniem oczyszczenia świątyni na początek (2, 13-22),
namaszczeniem Jezusa (12, 1-7) i mową eucharystyczną (6, 51-58) 04 45.
+ Ostatni teolog Hiszpanii wizygockiej, Julian z Toledo. „W ciągu VI w.
kultura celtycka rozwijała się w zamkniętych dość hermetycznie centrach
klasztornych, ale już w wieku następnym zaczęły one promieniować, a Anglia
stał się terenem spotkania Celtów z wysłanymi przez Grzegorza Wielkiego
mnichami rzymskimi. W VI w. na Wyspach Brytyjskich istniały szkoły
zakonne w Conard (założył ją św. Winian, zm. 549), w angor (założona przez
Congalla, zm. 601), w Derry i w Iona (założona przez Kolumbana, zm. 597)”
/S. Wielgus, Badania nad Biblią w starożytności i w średniowieczu, TNKUL,
Lublin 1990, s. 279/. Hiszpania w drugiej połowie VII wieku, w tzw. epoce
poizydoriańskiej, rozwijała teologie w prężnych szkołach katedralnych, które
oddziaływały na cały kraj. „Do ważniejszych z tych szkół zaliczyć należy
szkołę w Saragossie, a zwłaszcza w Toledo, którą finansował sam król, a
prowadzili biskupi tego miasta, najpierw Eugeniusz (zm. 657), poeta i
muzyk, autor wielu dzieł poetyckich i hymnów potem Ildefons,
prawdopodobnie uczeń Izydora z Sewilli, jeden z twórców teologii opierającej
się na Piśmie Świętym i nauce Ojców Kościoła, wybitny mariolog, liturgista,
biograf, a także organizator życia religijnego w Hiszpanii, a w końcu Julian
(zm. 690) ze schrystianizowanej rodziny żydowskiej, uczeń biskupa
Eugeniusza, współorganizator czterech synodów toledańskich (681, 683,
684, 688), wszechstronnie wykształcony i ostatni teolog Hiszpanii
wizygockiej, jeden z twórców liturgii mozarabksiej i wybitny historyk”
/Tamże, s. 282.
+ Ostatni uczony uniwersalny Leibniz G. W. Synteza wiary i wiedzy podjęta
przez niego jest przykładem prawie powszechnego przekonania o jedności
wiary i wiedzy. Ateizm zakłada a priori, że Boga nie ma. Zakłada mianowicie,
że mógłby istnieć co najwyżej jakiś Bóg na miarę człowieka, który byłby
ogarnięty całkowicie rozumem ludzkim, czyli byłby zależny od człowieka, a
człowiek byłby ponad Bogiem. Istnienie innego Boga, ponad rozumem
ludzkim, ateizm z góry wyklucza, a następnie dowodzi, że nie ma też owego
hipotetycznego Boga niższego od rozumu ludzkiego. Ateizm jest z założenia
pokrętny i sprzeczny. Ateiści wykorzystuję w swych argumentacjach m. in.
sprawę Galileusza. Tymczasem Galileusz popełnił błąd metodologiczny,
określając zakres wypowiedzi teologicznych w świetle ówczesnego
przyrodoznawstwa. Popełnił nadużycie typowe dla ateistów, ograniczając
kwestie wiary tylko do zakresu ogarnianego przez nauki. Podobnie postąpił
Karol Darwin. „Nie tylko pogwałcenie granic między przyrodoznawstwem i
teologią prowadzi do rozłamu między Kościołem i nowożytną kulturą. Zanim
doszło do procesu Galileusza, istniało prawie powszechne przekonanie o
jedności wiary i wiedzy. Jego przykładem jest próba syntezy wiary i wiedzy
34
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
podjęta przez G. W. Leibniza (1646-1716), ostatniego z uniwersalnych
uczonych. Postęp w poznawaniu praw przyrody sprawił, że Bóg coraz mniej
był potrzebny do wyjaśniania tajemnic przyrody” /J. Szczurek, Trójjedyny.
Traktat o Bogu w Trójcy Świętej jedynym, Wydawnictwo Naukowe Papieskiej
Akademii teologicznej, Kraków 1999, s. 78/. Zawsze, do dziś w dialogu
rozumu z wiarą pomijany jest Bóg chrześcijan – Trójca Święta. Świadczy o
tym chociażby dylemat: świat stworzony z niczego albo z natury Boga. Nikt
się nie zastanawia nad tym, że zamysł Boży trzeba kojarzyć z życiem Osób
Bożych a nie szukać go w absolutnej prostocie bytowej natury Boga.
+ Ostatni w kolejności trynitarnej Duch Święty wobec świata jest najbliższy.
„Duch Święty charakteryzowany jest dwojako, w aspekcie biernym i
czynnym. Aspekt bierny widoczny jest w teologii zachodniej, zwłaszcza u św.
Tomasza z Akwinu. W tym ujęciu Ojciec i Syn tchną Ducha Świętego, czyli
wysyłają swoją energię personalną a trzecia osoba Trójcy jest konstytuowana
poprzez przyjmowanie tej energii (tchnienie bierne). W tym ujęciu linie sił
personalnego pola energetycznego wchodzą w tą osobę, przychodzą od Ojca i
Syna i wchodzą do jej wnętrza, są zwrócone ku jej centrum. Aspekt czynny,
aktywny widoczny jest w Piśmie Świętym, w tekście J 15, 26 (para tou Patros
ekporeuethai). Duch Święty przenika wnętrze Boga Ojca, wychodzi z wnętrza
Ojca, przechodzi przez Syna i w ten sposób sam konstytuuje siebie.
Odpowiednio linie sił zakorzenione są w pierwszej osobie Trójcy, przechodzą
przez wnętrze Syna i wchodzą do wnętrza trzeciej osoby Trójcy. W
odniesieniu do świata, poczynając od aktu stwórczego, aż do ostatecznej
pełni, Duch Święty spełnia rolę początku (uosobione absolutne Niepokalane
Poczęcie). W kolejności trynitarnej jest ostatni, wobec świata jest najbliższy,
wchodzi w świat bezpośrednio, dając Syna Bożego (Wcielenie dokonało się w
ten sposób, że Maryja Dziewica poczęła Jezusa w mocy Ducha Świętego) a
ostatecznie jednocząc świat z Ojcem. W ten sposób aktywnie doprowadza do
sytuacji ostatecznej, w której „On będzie Bogiem z nimi” /P. Liszka,
Wspólnota życia konsekrowanego owocem i narzędziem realizacji programu
Boga wobec świata wyrażonego formułą „On będzie Bogiem z nimi” (Ap 21,3),
„Życie konsekrowane 2 (2011), 16-25, s. 21. „Refleksje dotyczące budowania
wspólnoty przeważnie nie mają solidnego fundamentu teologicznego. W
każdym zagadnieniu trzeba korzystać z trynitologii, które ze swej strony
ciągle jest rozwijana. Niniejszy artykuł pogłębia refleksje nad Misterium
Trójcy w sposób personalistyczny podkreślając aspekt wspólnotowy. Na tym
fundamencie tworzone są myśli dotyczące budowania wspólnoty ludzkiej
przez Trójcę Świętą, z nachyleniem ku wspólnocie życia konsekrowanego.
Wspólnota chrześcijańska współpracuje z Bogiem Trójjedynym jako całość i
w poszczególnych osobach tworzących ją. W efekcie ukazana została
trynitarna realizacja powołania przez jednostki oraz przez całą wspólnotę”
/Tamże, s. 24/. „Zarysowana struktura personalistyczna może służyć jako
narzędzie, matryca, klucz metodologiczny, do głębszego rozwijania myśli
dotyczących równych zagadnień, w szczególności zagadnień związanych z
misterium wspólnoty ludzi powołanych do stanu życia konsekrowanego”
/Tamże, s. 25.
+ Ostatni wielki prozaik radziecki, Płatonow A. Śmierć przyjęła postać oficera
śledczego OGPU, Szywarowa, specjalisty od literatów […] notatka śledcza w
sprawie Płatonowa: […] „Za opublikowanie noweli Na dobre redakcja
35
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
czasopisma „Krasnaja Now” otrzymała naganę. Faktycznie dopiero po tym
Płatonowa poddano obróbce i zaprzestano drukować. Płatonow mówił
wówczas: „Wszystko mi jedno, co inni powiedzą. Pisałem tę nowelę dla
jednego człowieka (dla tow. Stalina), a ten człowiek ją przeczytał i właściwie
mi odpowiedział. Całą reszta mnie nie interesuje”. Stalin zdawał się podzielać
opinię o talencie pisarza, skoro z właściwą sobie subtelnością sądów
estetycznych i filozoficznych lekturę Na dobre skwitował dopiskiem na
marginesie: „Swołocz!” […] Zapewne w ramach zalecanej terapii w
charakterze „zakładnika” aresztowano i zesłano do obozu jedynego
szesnastoletniego wówczas syna Płatonowa, wymuszając na nim samo
obwiniające zeznania pod groźbą aresztowania rodziców. Zwolniono go po
kilku latach, już w śmiertelnym stadium gruźlicy. Zaraził nią ojca […] ta
sama choroba pochłonęła syna i ojca. Tak umarł w 1951 roku Andriej
Klimientow, którego pseudonim literacki – Płatonow – stał się drugim
nazwiskiem. Ostatni z wielkich prozaików radzieckich” /A. Pomorski,
Duchowy Proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i
rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja
Płatonowa), Warszawa 1996, s. 60.
+ Ostatni wiersz strofy pierwszej hymnu Veni Creator opiewa Ducha Świętego
jako Stworzyciela. „O Stworzycielu Duchu, przyjdź, nawiedź dusz wiernych
Tobie krąg. Niebieską łaskę zesłać racz Sercom, co dziełem są Twych rąk”.
„Struktura hymnu uwypukla zakończenie każdego wiersza, które melodia
wyśpiewuje jasno w sposób sylabiczny. Od pierwszej strofy wiemy jasno, o co
prosimy tymi czterema słowami: aby Duch nawiedził swą łaską nasze serca!
Trzeba to wyśpiewać bardzo wyraziście. Pomiędzy Wniebowstąpieniem a
Pięćdziesiątnicą Kościół śpiewa ten hymn, prosząc Boga o to, by go nawiedził
w pełni, dogłębnie, Duch Święty i by w ten sposób został on napełniony łaską
z wysoka – zgodnie z obietnicą daną przez Jezusa Apostołom (por. Łk 24, 49;
Dz 1, 8). Ale nawiedziny Ducha, podobnie jak „odwiedziny Słowa” o których
mówi św. Bernard w homiliach na Pieśń nad pieśniami, nie ograniczają się do
samych tylko celebracji końca okresu wielkanocnego; w każdej chwili Ojciec
posyła nam Ducha Świętego w swoim własnym imieniu (por. J 14, 26), aby
On działał w naszym konkretnym życiu (por. Rz 8, 14). Pierwszy i ostatni
wiersz tej strofy opiewa Ducha jako „Stworzyciela”. Wiadomo, że trzy Osoby
Boże, które są jednym Bogiem, „stwarzają wszystko. Św. Ireneusz, jeden z
pierwszych teologów Kościoła. pisał, że Słowo i Duch są „dwiema rękami”
Ojca, kształtującymi stworzenie, co stanowi pewien rodzaj komentarza do
zdania z Ps 33, 4 (32, 4 w Wulgacie): „Przez Słowo Pana powstały niebiosa i
wszystkie ich zastępy przez tchnienie ust jego”. Tchnienie się unosi i faluje
jak wiatr; dlatego tez Duch Święty bywa często przedstawiany jako gołębica.
Drugie zdanie całego Pisma świętego mówi, że „duch (wiatr) Boży unosił się
nad wodami” (Rdz 1, 23), co bywa niekiedy tłumaczone jako tchnienie Boga,
unoszące się nad wodą: tchnienie, które – by tak powiedzieć – okrywa lub
przykrywa wody, sprawiając, iż stają się one wodami, z których będzie mogło
wyłonić się życie. Gołębica, która wyfruwa z arki Noego po potopie,
obwieszcza także zwycięstwo życia nad wodami śmierci” /R. le Gall OSB,
Dwa hymny do Ducha Świętego: Veni, Creator Spiritus i Veni, Sancte Spiritus,
w: Duch Odnowiciel, Kolekcja Communio 12, Pallotinum, Poznań 1998, 383400, s. 390.
36
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Ostatni wróg Chrystusa śmierć zostanie pokonana na końcu. „Tymczasem
jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.
Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też
[dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w
Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności.
Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego
przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i
gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba bowiem, ażeby
królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni
wróg, zostanie pokonana śmierć. Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego.
Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego,
który mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i
sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg
był wszystkim we wszystkich. Bo inaczej czegoż dokonają ci, co przyjmują
chrzest za zmarłych? Jeżeli umarli w ogóle nie zmartwychwstają, to czemuż
za nich chrzest przyjmują? Po co też i my wystawiamy się na
niebezpieczeństwo każdej godziny? Zapewniam was, przez chlubę, jaką mam
z was w Jezusie Chrystusie, Panu naszym, że każdego dnia umieram. Jeżeli
tylko ze względu na ludzi potykałem się w Efezie z dzikimi zwierzętami, to cóż
mi stąd za pożytek? Skoro zmarli nie zmartwychwstają, to jedzmy i pijmy, bo
jutro pomrzemy. Nie łudźcie się! Wskutek złych rozmów psują się dobre
obyczaje Ocknijcie się naprawdę i przestańcie grzeszyć! Są bowiem wśród
was tacy, co nie uznają Boga. Ku waszemu zawstydzeniu to mówię! Lecz
powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O,
niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. To, co
zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym
ziarnem, na przykład pszenicznym lub jakimś innym. Bóg zaś takie daje mu
ciało, jakie zechciał; każdemu z nasion właściwe” (1 Kor 15, 20-38).
+ Ostatni wróg człowieka śmierć doczesna i cielesna (1 Kor 15, 26). „Śmierć
jest konsekwencją grzechu. Urząd Nauczycielski Kościoła, który autentycznie
interpretuje wypowiedzi Pisma świętego i Tradycji, naucza, że śmierć weszła
na świat z powodu grzechu człowieka (Sobór Trydencki: DH 1511). Chociaż
człowiek posiadał śmiertelną naturę, z woli Bożej miał nie umierać. Śmierć
była więc przeciwna zamysłom Boga Stwórcy, a weszła na świat jako
konsekwencja grzechu. „Śmierć cielesna, od której człowiek byłby wolny,
gdyby nie był zgrzeszył (KDK 18), jest ostatecznym wrogiem” (1 Kor 15, 26)
człowieka, który musi zostać zwyciężony (KKK 1008). Nauka KKK w punkcie
„umierania w Jezusie” zdaje się mieć trzy podstawowe niespójności czy brak
harmonii dogmatów: a) W supozycji śmierci cielesnej słowa „śmiercią
umrzesz” (Rdz 2, 17) musiałyby oznaczać śmierć fizyczną ciała jak i duszy”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 2000, s. 356/. „Moralność jako „drugie stworzenie” człowieka. b)
Stwórca nie mógł przeznaczać człowieka do nieśmiertelności fizycznej i
biologicznej, dając mu naturę, strukturę i formę w każdym elemencie
śmiertelną, natura byłaby sprzeczna wewnętrznie. c) Jeśli „ostatnim
wrogiem” (1 Kor 15, 26) ma być śmierć doczesna i cielesna, to zwycięstwo
nad nią oznaczałoby: – albo że śmierci cielesnej po odkupieniu już na ziemi
nie będzie, co nie jest prawdziwe, bo śmierć fizyczna panuje na świecie; –
albo że zwycięstwo nad śmiercią oznacza zmartwychwstanie ciała na sądzie
37
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ostatecznym, co zakłada śmierć na świecie jako coś naturalnego i zgodnego z
planem Bożym i wówczas zwycięstwo nad śmiercią ma charakter
pozahistoryczny, czysto nadprzyrodzony; pokonanie śmierci fizycznej przez
wskrzeszenie ciała potwierdza raczej naturalny charakter śmierci” /Tamże, s.
357.
+ Ostatni wróg Smok. Poemat Beowulf nie jest „poematem narracyjnym”. Nie
ma on „postępować”, w sposób stały czy zmienny. „Beowulf nie jest „eposem”
ani nawet wyolbrzymioną „dumą”. Żaden termin zapożyczony z literatury
greckiej lub innej nie opisuje go ściśle i nie ma powodu, dla którego miałoby
tak być. Jeśli już musimy znaleźć termin, najlepszym wydaje się „elegia”.
Jest to poemat heroiczno-elegijny; w pewnym sensie całość pierwszych 3136
wersów stanowi preludium do trenu [...], jednego z najbardziej
wzruszających, jakie kiedykolwiek napisano. Uniwersalne znaczenie nadane
losom bohatera nie jest umniejszone, ale uwydatnione przez to, że jego
ostatnim wrogiem nie jest jakiś szwedzki książę czy zdradziecki przyjaciel, ale
smok, twór wyobraźni, stworzony w tym właśnie celu. Dla zamierzonego
efektu jest to wręcz konieczne. [...] Jeśli właściwym końcem życia Beowulfa
jest smok [...]. Grendel jest najwłaściwszym jego początkiem. Jedne i drugi
są stworzeniami, feond mancynnes [wrogami człowieczymi], o podobnej
randze i pokrewnym znaczeniu. Zwycięstwo nad potworem słabszym i
bliższym człowiekowi zostaje przekreślone przez klęskę w starciu ze starszym
i pierwotniejszym. Pokonanie olbrzymów nadchodzi we właściwym momencie
życia: nie we wczesnej młodości [...] i to nie w późniejszym okresie pełni sił i
uznanej dzielności, ale w tej pierwszej chwili, zazwyczaj występującej we
wszystkich wielkich żywotach, gdy zaskoczeni ludzie podnoszą wzrok i widzą,
jak pojawia się nieoczekiwany bohater. Miejsce smoka także nie może być
inne – w dniu swej śmierci człowiek może tylko umrzeć” /J. R. R. Tolkien,
Potwory i krytycy i inne eseje, red. Ch. Tolkien, tł. T. A. Olszański (The
Monster and the Critics and Others Essays), wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2000,
s. 47.
+ Ostatni Wykonawca planu stworzenia Duch Święty Creator Spiritus. Świat
stworzony przez Trójcę Świętą zmierza do życia Trójcy Świętej. „Miłująca
troska Bożej Opatrzności staje się naszym udziałem przez krzyż Chrystusa w
który zostają zbawczo włączone wielkie i małe krzyże poszczególnych ludzi.
Ponadto Duch Boży, dany nam niejako za cenę Chrystusowego odejścia na
Golgocie, swoją przedziwną opatrznością nieustannie kieruje biegiem czasu i
odnawia oblicze ziemi, wspomagając w ten sposób historyczną ewolucję
świata, do której wielokrotnie odwołuje się Sobór watykański II w Konstytucji
duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym. Tak więc Duch Święty,
słusznie określany jako Creator Spiritus, jawi się „jako właściwy, ostatni
Wykonawca planu stworzenia, ten, który wykańcza zaczęte przez Syna dzieło
Objawienia, a tym samym jako dar podstawowy i przelew miłości między
Ojcem i Synem dla świata będącego stwórczym dziełem Ojca (…). To zaś
wylanie (przekazanie), jednoczącego Ojca i Syna, Ducha Świętego na świat
stworzony jest ostatecznym zespoleniem stworzenia z Trójcą Świętą: «my nie
otrzymaliśmy ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania
dobra, jakim nas obdarzył» (1 Kor 2, 12)” /H. U. von Balthasar, Trójca Święta
a stworzenie, w: Kosmos i człowiek, red. L. Balter, K. Czulak, P. Góralczyk,
„Kolekcja communio” 4, Poznań-Warszawa 1989, s. 29-30/. […]. Na tym –
38
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
według Jana Pawła II – polega sama istota tajemnicy przeznaczenia, w której
objawia się przedwieczna miłość Ojca: „z miłości przeznaczył nas dla siebie
jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa” (Ef 1, 4-5). W
przeznaczeniu zawiera się więc odwieczne powołanie człowieka do
uczestnictwa w samej Bożej naturze. Jest to powołanie do świętości przez
łaskę Bożego usynowienia: „abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego
obliczem” (Ef 1, 4). / W tym kontekście trzeba mówić o opatrzności ludzkiej,
co ciągle jeszcze nie znalazło zadowalającej pozycji w teologii” M. Kowalczyk
SAC, Opatrzność Boża w ujęciu personalistycznym, “Communio” 6 (2002)
117-129, s. 120.
+ Ostatni wysiłek egzegezy patrystycznej. Podręczniki, kateny i florilegia
prezentują ostatnie wysiłki egzegezy patrystycznej. Dawały wybór istotnego
materiału z obszernym komentarzem. Jednak ograniczały i ukierunkowały
przyszłe badania. Kateny są „odpowiedzialne” za zaginięcie wielu dzieł.
Uważano, że nie warto ich w całości przepisywać, skoro w katenach zawarto
to, co było w nich najważniejsze W044 28.
+ Ostatni z ludzi ma wartość absolutną. Humanitaryzm rosyjski wieku XIX.
„Uczucie ludzkości leżało u podstaw wszystkich rosyjskich ruchów
społecznych XIX wieku. Lecz to one doprowadziły do rewolucji
komunistycznej, która nie uznała tego uczucia za swoją inspirację.
Metafizyczna dialektykę humanizmu (celowo zachowuję ten dwuznaczny
termin) odsłonił Dostojewski. Z jego imieniem – podobnie jak z imieniem
Nietzschego – związany jest nie tylko rosyjski, lecz również powszechny
kryzys humanizmu. Dostojewski zrywa z idealistycznym humanizmem lat
40-tych, z Schillerem, z kultem tego, co „wzniosłe i piękne”, z
optymistycznymi koncepcjami natury ludzkiej, opowiada się za „realizmem
rzeczywistego życia”, za realizmem głębokim, odsłaniającym ukrytą głębię
natury ludzkiej ze wszystkimi jej sprzecznościami. Jego stosunek do
humanizmu (humanitaryzmu) był ambiwalentny. Z jednej strony,
Dostojewski przeniknięty jest do głębi dobrocią, jego współczucie nie zna
granic, doskonale rozumie bunt przeciw Bogu, wypływający z niemożności
znoszenia cierpień świata. W najbardziej upadłej istocie dostrzega obraz
ludzki tj. obraz Boży. Ostatni z ludzi ma dla niego wartość absolutną. Lecz, z
drugiej strony, demaskuje drogi humanistycznej autoafirmacji i wyprowadza
z niej ostateczne konsekwencje, które nazywa człekobóstwem. Odsłania się
dialektyka humanizmu jako dzieje człowieka w wolności, człowieka, który
wypadł z porządku świata, jawiącego się wiecznym” /Mikołaj Bierdiajew,
Rosyjska idea, wyd. 2, Warszawa 1999 (N.A. Bierdiajew, Russkaja Idieja.
Osnownyje probliemy russkoj mysli XIX i naczała XX wieka, Sud’ba Rassii,
Moskwa 1997), s. 95-96.
+ Ostatni z Ojców Bernard z Cleirvoux cytowany we florilegiach cysterskich.
Florilegium
rodzajem
literackim
rozwiniętym
przez
mnichów
średniowiecznych (4). Modlitewniki Jana z Fécamp są jednymi z
najpiękniejszych tekstów, stworzonych przez średniowiecze monastyczne.
Trudno w nich odróżnić, co jest od niego, a co jest z Ojców. „Po prawdzie,
wszystko jest od niego i wszystko jest od Ojców. Sam on stwierdza: Dicta
mea, dicta Patrum. Ale te teksty Ojców, zanim nam zostały podane, były
najpierw przeżywane w pełnym miłości i gorliwości czytaniu, które było
modlitwą. Z tej żarliwej lektury – lectionis igne – ożywionej przez tęsknotę do
39
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Boga, smakowanej in palato cordis, teksty te wyszły przetworzone,
wygładzone i wzbogacone o nową słodycz. Stały się zdatne do
natychmiastowego przyswojenia; nie wymagają już wysiłku, a tylko zgody.
Mogą być odtąd przedmiotem czytania podobnego do tego, które je zrodziło,
nacechowanego tym samym żarem miłości i równie częstego, nawet
regularnie powtarzanego: Saepius relegere, zalecał Alkuin. Cotidie recitare et
lecta frequenter in corde revolvere, radzi Jan z Fécamp. Uformowani do życia
modlitwy przez liturgię, w której Kościół podejmuje nieustannie te same
formuły, te same 150 psalmów – mnisi mogli czytać po wiele razy bez
znudzenia najpiękniejsze stronice Biblii czy Ojców. Florilegia, które łączyły
czytanie z modlitwą, dawały im formę rozmyślania szczególnie odpowiadająca
ich sercu: a to przez brak jakiejkolwiek metody. Łatwo więc zrozumieć, że
całe pokolenia kontemplatyków znajdowały w nich pokarm dla ducha i
przepisywały je bez końca, prawie nigdy zresztą nie znając autorów; to już
nie były słowa tego czy innego pisarza, to były anonimowe słowa Ojców
Kościoła, dicta Patrum. Wkrótce też, zwłaszcza w klasztorach cysterskich,
dodano wyjątki z pism „ostatnich z Ojców”, św. Bernarda” /J. Leclercq OSB,
Miłość nauki a pragnienie Boga, tł. M. Borkowska (L’amour des lettres et le
désir de Dieu, Initiation aux auteurs monastique du moyen age, Les éditions
du Cerf, Paris 1990), Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 1997, s. 222.
+ Ostatni z proroków Jan Chrzciciel. „Przyjście Syna Bożego na ziemię jest
tak wielkim wydarzeniem, że Bóg zechciał przygotowywać je w ciągu wieków.
Wszystkie obrzędy i ofiary, figury i symbole "Pierwszego Przymierza" Bóg
ukierunkował ku Chrystusowi; zapowiada Go przez usta proroków, których
posyła kolejno do Izraela. Budzi także w sercu pogan niejasne oczekiwanie
tego przyjścia.” (KKK 522). „Święty Jan Chrzciciel jest bezpośrednim
poprzednikiem Pana, posłanym, by przygotować Mu drogi. "Prorok
Najwyższego" (Łk 1, 76) przerasta wszystkich proroków, jest ostatnim z nich,
zapoczątkowuje Ewangelię, pozdrawia Chrystusa już w łonie matki i znajduje
radość jako "przyjaciel oblubieńca" (J 3, 29), nazywając Go Barankiem
Bożym, "który gładzi grzech świata" (J 1, 29). Poprzedzając Jezusa "w duchu
i mocy Eliasza" (Łk 1, 17), świadczy o Nim swoim przepowiadaniem, swoim
chrztem nawrócenia, a w końcu swoim męczeństwem.” (KKK 523).
+ Ostatni zakątek przyrody niewyzyskanej, która nie chce służyć aż do
wyniszczenia, góry. „po czasach łapczywej, ślepej i bezsensownej eksploatacji
natury nasza kultura zaczyna przechodzić mutację. Symptomy Najbardziej
znane, to różne ruchy ekologiczne, a także ogromna literatura, dotycząca
ochrony środowiska i ochrony przyrody. W tej perspektywie góry stają się
wielostronnym symbolem. Ostatni to niemal w Europie zakątek natury
niewyzyskanej, która nie chce służyć aż do wyniszczenia, przynosząc za to
wartości bezcenne: najpierw tę, że wierchy – i nasza wobec nich postawa –
dają nam wciąż od nowa wgląd w kultur, świadectwo jej skali, jej stylu, jej
jakości” /J. Woźniakowski, Góry Niewzruszone. O różnych wyobrażeniach
przyrody w dziejach nowożytnej kultury europejskiej, Znak, Kraków 1995, s.
8/. „Poprzednia nasza mutacja wobec natury, to romantyzm. Wciąż jeszcze
żyjemy w zaklętym kręgu jego myśli, jego form, profetycznych jego tęsknot i
fundamentalnych niezrównoważeń. Jakże dochodzi do takich mutacji?
Skromniej: jak doszło do mutacji romantycznej? Jeszcze o wiele skromniej:
jakie były przemiany naszego stosunku do gór, aby mogły one zjawić się w
40
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
samym sercu romantyzmu – z jednej strony jako cokół bohatera i zarazem
refleks jego ducha, z drugiej strony jako tajemniczy hieroglif Stwórcy? […]
zajmiemy się tu pewnymi postawami, to znaczy pewnymi sposobami
widzenia świata, które odczytać można w ujmowaniu przez kolejne
pokolenia, grupy społeczne, jednostki owego dziwnego przedmiotu, od
tysiącleci tożsamego, a przecież konstruowanego przez nas na tysiąc różnych
sposobów: gór” /Tamże, s. 9/. „klasyfikacje w naukach humanistycznych
mają wszelkie możliwe wady i tylko jedną zaletę. Nie są na ogół ani wyraźne,
ani wyczerpujące, ani rozłączne; są często sztuczne i równie często
konwencjonalne w sensie, że umawiamy się, by dla pewnych celów
posługiwać się w danej dziedzinie określoną, mniej lub więcej arbitralną
siatką klasyfikacyjną czy typologiczną. Niestety siatka owa zaczyna nieraz
wydawać się nam rzeczywista, czasem bardziej rzeczywista od faktów i
procesów, które usiłujemy w nią złowić. Tak rodzą się bajronowskie idola”
/Tamże, s. 10.
+ Ostatni zryw żydowskiego mesjanizmu chasydyzm 1750 roku. Szok
wywołany wygnaniem z Hiszpanii w r. 1492 spowodował odnowienie kabały i
mesjanizmu żydowskiego, do czego przyczynił się w wydatnym stopniu
Icchak Luria (1534-1572). „Mesjanizm Lurii skoncentrowany na
indywidualnym dążeniu jednostek do zbawienia przerodził się z czasem w
ruch społeczny. Szerokie kręgi diaspory żydowskiej ogarnął zwłaszcza ruch
mesjanistyczny, którego główną postacią był Sabataj Cwi (1626-1676). Pod
jego wpływem całe rzesze porzucały swój dobytek w przekonaniu o
bezpośredniej bliskości królestwa Bożego. Ale ten ostatni wielki ruch
mesjanistyczny w judaizmie, którego późniejszą pochodną był jeszcze ruch
Jakuba Franka (1726-1791), załamał się w sposób wyjątkowo żałosny, gdy
jego przywódca sam się ogłosił Mesjaszem, przechodząc w końcu na
mahometanizm. Właśnie w swoistej reakcji na szok wywołany tym
doświadczeniem Buber dostrzega jeden z istotnych korzeni chasydyzmu […]
W szczególności zaś na Ukrainie od czasów rzezi żydów, dokonywanych przez
Kozaków Chmielnickiego, panował nastrój głębokiej niepewności i rozpaczy,
do złudzenia przypominający stan umysłów, który po wygnaniu żydów z
Hiszpanii odmłodził kabałę. W tym właśnie kręgu rozprzestrzeniał się około
1750 r. chasydyzm jako ostatni i najważniejszy zryw żydowskiego
mesjanizmu, który przekształca kabałę z styl życia” B2 127.
+ Ostatnia akcja Zinowiewa Grigorija jako szefa sztabu generalnego rewolucji
światowej to powstanie październikowe w Niemczech w roku 1923. „Tak więc,
jak się wyraził Louis Rapoport, „tysiące żydowskich rewolucjonistów […] z
mesjańskim zapałem” stawało przy „dźwiganiu aparatu terroru” (L. Rapoport,
Hammer, Sichel, Davidstern, Berlin 1992, s. 59), to podsycany w ten sposób –
oczywiście niezamierzenie – antysemityzm miał jak najbardziej realne tło. […]
„Rasa, w której ręku znajduje się kierownictwo bolszewizmu, już w
przeszłości uciskała cały świat za pomocą swych pieniędzy i banków” (F.
Golczewski, Polnisch-jüdische Beziehungen 1881-1921, Wiesbaden 1981,
219, 239)” /J. Rogalla von Bieberstein, Mit „żydowskiego bolszewizmu”,
„Fronda” 13/14 (1998) 368-387, s. 379/. „Do chwili, gdy go zamordowano w
Berlinie w maju 1919 r., Leo Jogiches, sławiony przez Komintern w
nekrologu jako „człowiek, który pieczętował komunizm krwią” i „filar
Spartakusa”, był szefem organizacyjnym Komunistycznej Partii Niemiec
41
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
(KPD). Przy narodzinach tej partii rolę akuszera w rosyjskim mundurze i z
rosyjskimi pieniędzmi odgrywał zaufany człowiek Trockiego, Karol Radek.
Urodzony w Wilnie Jogiches, którego uważano za „następcę tronu w
socjaldemokracji rosyjskiej” (!), swą karierę socjalistyczna zaczął zapewne w
żydowskim Bundzie, który zorganizował kongres założycielski rosyjskiej
socjaldemokracji w 1898 r. w Mińsku. Wraz ze swą długoletnią towarzyszką
życia, Róża Luksemburg, Jogiches kierował konspiracyjnie z Niemiec
Socjaldemokracją Królestwa Polskiego i Litwy, która stała się jądrem Polskiej
Partii Komunistycznej. Członkiem tej partii był także żydowski intelektualista
Józef Unszlicht, który wraz z Feliksem Konem latem 1920 r. należał do
czteroosobowego „marionetkowego rządu z łaski Moskwy”, w 1921 r. został
wiceszefem Czeka, a w 1923 r. Komintern wyznaczył go na marionetkowego
przywódcę powstania październikowego w Niemczech. To przedsięwzięcie,
zdławione w zarodku przez Reichswehrę, było ostatnią wielką akcją Grigorija
Zinowiewa jako „szefa sztabu generalnego rewolucji światowej”. Podobnie jak
Radek i Unszlicht, również on został później zamordowany przez Stalina. […]
Stereotypy, których powstawaniu sprzyjały konkretne konstelacje
historyczne, w pewnym sensie się usamodzielniły i żyły dalej w głowach ludzi
własnym, demonicznym życiem” /Tamże, s. 381.
+ Ostatnia bezpłodna niewiasta Izraela, Elżbieta, została dana jako znak dla
Maryi – pierwszej Dziewicy chrześcijańskiej. Nie znała męża, a jednak stała
się Matką Mesjasza-Zbawiciela ludu. Tajemnica macierzyństwa bezpłodnej
kobiety znalazła w Maryi swe wypełnienie. Była i Dziewicą, i Matką. Zrodzony
z Niej Syn zbawił swój lud z grzechów. W tym kontekście widać, że dziewicze
poczęcie Jezusa nie jest epizodem wyizolowanym w dziejach zbawienia.
Można powiedzieć, że to jest zwykły sposób działania Boga w historii
zbawienia. Dziewicze poczęcie dobrze tkwi w ekonomii działania Boga. Jak
Maryja rozumiała i przeżywała swoje dziewictwo? Żeby można coś na ten
temat powiedzieć, trzeba wniknąć w sens odpowiedzi Maryi: ,,Na to Maryja
rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 35). Na
temat tego jednego wiersza napisano wiele dzieł; zaproponowano bardzo dużo
interpretacji. Św. Augustyn i niektórzy z Ojców Kościoła w pytaniu Maryi
dostrzegają ślub dziewictwa. Tak można by —według nich — sparafrazować
Jej odpowiedź: „...nie znam męża i nie chcę znać, ponieważ ślubowałam Bogu
czystość”. Augustyn mówi wprost: „Ona z pewnością nie powiedziałaby w ten
sposób, gdyby wcześniej nie ślubowała Bogu dziewictwa”. Augustyn
podkreśla całkowitą wolność Maryi w podjęciu tego ślubu J. Kudasiewicz,
Matka Odkupiciela, Kielce 1996, s. 42.
+ Ostatnia bitwa zachodu. Erlöser: Europejczycy zaprzepaścili wszystkie
rewolucje narodowe. Poświęcili wszelkie formuły internacjonalistyczne, aby
wreszcie odkryć historyczny organizm Ludzkości. Odrzucili ideologie, aby
odkryć godność człowieka, jako metafizycznej zasady absolutnej wszelkiego
sprawiedliwego porządku społecznego. Jednak eksportowali europejski tryb
życia, struktury i techniki, pozostawiając je bez duszy, gdyż utracili swoją.
Odkupienie europejskiej duszy i ziemi nie będzie ostatnią bitwą zachodu;
będzie pierwszą bitwą rekonkwisty. H9 153
+ Ostatnia chwila należy już do Boga Sąd szczegółowy. „Przez śmierć
człowiek całkowicie oddaje się w ręce Boga. Nie może się przed Nim dalej
ukrywać. A jednocześnie jego dusza odrywając się od ciała osiada na owej
42
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nieskończonej równinie, gdzie nie ma już nic oprócz jego i Boga. I oto staje
oko w oko ze zmartwychwstałym Panem.” (L. Boros, Istnienie wyzwolone,
Warszawa 1985, s. 95). Rozpoczyna się sąd. L. Boros niezbyt dokładnie
informuje, kiedy następuje decyzja ostateczna, prawdopodobnie w czasie
przejścia, kiedy już jest w takim stanie, że nie powróci do życia ziemskiego,
ale jeszcze człowiek nie przeszedł całkowicie do wieczności. Już widzi
Chrystusa, choć jeszcze nie znalazł się po drugiej stronie. Ostatnia chwila
należy już do Boga. Sama śmierć, przejście do wieczności sprawia tylko Bóg,
wobec totalnej bierności człowieka, który chce czy nie chce, stawiony zostaje
przed oblicze Boże. Po śmierci wszyscy staniemy przed trybunałem (2 Kor 5,
10; KK 48), po śmierci nie ma już możności zmiany decyzji, następuje
natomiast ocena życia ziemskiego. Sądzić nas będzie nasze sumienie (KDK
16, 17). Problem sądu poruszony jest w każdej religii. Na końcu świata
nastąpi sąd ostateczny, sąd nad złem. Dokona się po zmartwychwstaniu ciał,
kiedy to niektórzy powstaną „na zmartwychwstanie sądu” (J 5, 29; Mt 25,
46). Chrystus odda każdemu według tego, co uczynił (Ap 22,12-13). Sąd
szczegółowy następuje (Sobór Florencki, DS 1304 n) po śmierci, ostateczny
natomiast będzie związany z Paruzją. Nie są to dwa całkowicie odrębne fakty,
ale też nie zlewają się w jeden. Tworzą one dialektyczną jedność, misterium,
w którym jest miejsce dla każdej jednostki samej w sobie, dla całej ludzkości
i całego świata. Sądu należy oczekiwać z całą odpowiedzialnością, ale też z
ufnością (1 Tes 5, 3; Ga 5, 5; Kol 3, 4; 1 Kor 6, 1-5; Rz 8, 31-39; 1 P 1, 8 n; J
5, 24).
+ Ostatnia chwila życia czasem oświecenia, które pozwala w sposób wolny
wybrać Boga. „Kajetan pchnął naprzód reformę intelektualną i miał ogromny
wpływ na potomnych, szczególnie na tomistów. Znaczna część scholastyki
salamantyńskiej, nade wszystko dziewiętnastowieczny neotomizm, czerpała z
Kajetanowej lektury Tomasza z Akwinu” /J. I. Saranyana, Okres
scholastyczny, w: J. L. Illanes, J. I. Saranyana, Historia teologii, (Historia de
la Teología, wyd. 2, Madrid 1996), tł. P. Rak, red. nauk. T. Dzidek, wyd. M,
Kraków 1997, 27-236, s. 164/. Trzy najważniejsze tezy teologiczne Kajetana:
a) Formalny lub metafizyczny składnik osoby. „Wszystko, co znajduje się w
porządku substancji – powiada – jest substancją; wszystko, co znajduje się w
porządku przypadków, jest przypadkiem. Kres substancji, czyli jej
personalizacja, będzie zatem jakimś substancjalnym sposobem istnienie;
pozostanie w linii substancji, choć nie będzie już substancją w ścisłym
znaczeniu /Kajetan nie znał transcendentnego porządku istnienia (esse),
dlatego nie mógł rozwijać doktryny Tomasza z Akwinu; sądził raczej, że
istnienie (esse) ma charakter kategorialny (substancji jest substancją, a esse
przypadków jest przypadkiem, powie potem Domingo Báñez, komentując ten
aspekt doktryny Kajetana; Zob. E. Forment, Persona y modo sustancial,
Barcelona 1983; Id. Ser y persona, Barcelona 19832/. B) Wieczny los dzieci
zmarłych bez chrztu. Katolicy wierzą, iż po śmierci istnieje pewien interim,
okres, w którym dusza, oddzielona od ciała, twa poza nim. […] /Brak chrztu
u dorosłego człowieka nie stanowił problemu dla teologii katolickiej, gdyż
nigdy de facto nie umiera się w stanie grzechu pierworodnego. Każdy
człowiek, pobudzany aktualną łaską, ma w jakimś momencie swego życia
możliwość dokonania wyboru. Przeczenie temu równałoby się zanegowaniu
powszechności Bożego zamysłu zbawczego. Bóg udziela swej łaski drogami,
43
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
które dla nas pozostają nieznane?” /Tamże, s. 165/. „Według Kajetana dzieci
nie ochrzczone mają w ostatniej chwili swego życia specjalne «oświecenie»”,
które pozwala im w sposób wolny wybrać Boga. […] c) Dowód Pisma Świętego
w sprawie rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii” Tamże, s. 166.
+ Ostatnia chwila życia człowieka wyjawia, kim naprawdę jest, stąd
niemożność nazwania szczęśliwym kogokolwiek przed jego śmiercią.
„Niejeden wzbogacił się mozołem i swoją chciwością, a oto udział jego w
nagrodzie: gdy powie: Znalazłem odpoczynek i teraz mogę żyć z moich
dostatków – nie wie, ile czasu minie, a zostawi je innym i umrze. Trwaj w
przymierzu twoim i bądź mu oddany, a wypełniając je zestarzej się! Niech cię
w podziw nie wprawiają czyny grzesznika, ufaj Panu i wytrwaj w twym
trudzie, albowiem łatwą jest rzeczą w oczach Pana natychmiast i
niespodziewanie wzbogacić ubogiego. Błogosławieństwo Pana nagrodą
bogobojnych i prędko zakwitnie Jego błogosławieństwo. Nie mów: Czego
potrzebuję i jakie dobra mam mieć od tej chwili? Nie mów: Wystarczam sam
sobie i jakież zło może mnie obecnie spotkać? W czasie pomyślności
zapomina się o przykrościach, a w czasie przykrości nie pamięta się o
pomyślności. A dla Pana łatwą jest rzeczą w dzień śmierci oddać człowiekowi
według jego postępowania. Godzina nieszczęścia pokrywa zapomnieniem
dobrobyt, a przy końcu życia wychodzą na jaw sprawy człowieka. Przed
śmiercią nikogo nie nazywaj szczęśliwym, gdyż dopiero w ostatniej chwili
poznaje się męża. Nie wprowadzaj do domu swego każdego człowieka,
różnorodne są bowiem podstępy oszusta. Jak złowiona kuropatwa w klatce,
tak serce pysznego: jak szpieg wypatruje on słabe strony, podając dobre
rzeczy za złe, przygotowuje zasadzkę i najlepszym twym zaletom przygania.
Przez iskrę węgiel napełnia się ogniem, a człowiek niegodziwy czyha na krew.
Strzeż się człowieka złego, który knuje niegodziwości, by nie sprowadził na
ciebie hańby niezatartej. Przyjmij obcego do domu, a wtrąci cię w
zamieszanie i oddali cię od twoich najbliższych” (Syr 11, 18-34).
+ Ostatnia cząstka cielesna niepodzielna nie istnieje, byty dzielą się ciągle
bez końca; stąd ciągłość i podzielność ciał jednocześnie. „główne zagadnienia
struktury zasady materii podejmował nurt mutazylitów i aszarytów,
będących zwolennikami atomizmu. Byli oni zainteresowani nie tyle badaniem
przyrody, ile przede wszystkim obroną takiego obrazu rzeczywistości, który
przeciwstawiając się zasadom fizyki arystotelesowskiej stanowiącej podstawę
naturalistycznego determinizmu, Bogu pozostawiał inicjatywę kształtowania
świata. Wyłamuje się z tego religijnego zabarwienia atomizmu arabskiego
jedynie al-Razi, który akcentując atomizm nadaje mu zabarwienie
materialistyczne. Arystotelesowski obraz świata i arystotelesowskie zasady
budowy materii oraz kategorie są podstawa nurtu falasifa zarówno na
Wschodzie, jak i na zachodzie, ale już od wieku XI nurt ten na Wschodzie
ulega silnym wpływom orientalnym włączając takie pierwiastki do
arystotelesowskiego schematu jak animizm czy panteizm. Odrębnym
zupełnie przypadkiem jest teozofia światła as-Suhrawardiego, opierająca się
na
perskich
tradycjach
religijnych.
Pierwszym
wśród
myślicieli
muzułmańskich przyjmujących atomistyczną strukturę materii był
przedstawiciel mutazylitów Al-Allaf. Nie jest wiadome, z jakich źródeł
pochodzi jego wiedza o atomizmie, mogła ona być pochodzenia indyjskiego,
jako że Basra, w której działał, była jednym z miejsc, gdzie krzyżowały się
44
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wpływy indyjskie i arabskie. Mogła przyjść z Grecji, co jest o wiele bardziej
prawdopodobne, iż w tych czasach znane były już tłumaczenia na język
arabski tekstów greckich podających informacje o atomizmie, jak Placita
Philisopharum Plutarcha, Fizyka czy Metafizyka Arystotelesa. Podstawowym
elementem materii jest, zdaniem al-Allafa, atom – najmniejsza niepodzielna
cząstka materii” /Z. Kuksiewicz, Zarys filozofii średniowiecznej. Filozofia
bizantyjska, krajów zakaukaskich, słowiańska, arabska i żydowska, PWN,
Warszawa 1982, wyd. 2, s. 608/. „Atom nie posiada właściwości
poznawanych zmysłami, jak kolor, smak, czy też poznawanych umysłem, jak
życie czy wiedza lub poznanie. Co więcej, atom nie posiada też cech
przestrzennych, tzn. nie jest ujmowalny w kategorie wymiarów: to określenie
zbliża ujęcie atomu do ujęcia punktu. Atomistyczne ujęcie materii odrzuca
młodszy od al-Allafa mutazylita Ibrahim an-Nazzam, polemizujący z nim w
tej sprawie. Zauważa, iż ciała ulegają ciągłemu podziałowi, w którym nie ma
końca, więc nie można dotrzeć do ostatniej niepodzielnej cząstki cielesnej.
Stwierdza więc ciągłość i podzielność ciał” /Tamże, s. 609.
+ Ostatnia część historii 400 lat życia mesjasza doczesnego w pokoju i
radości, a potem nastąpi koniec tego świata (4 Ezd 1, 28-29). „Część rabinów
uczyła nawet, że „Chrystus” będzie poniżony, będzie cierpiał nieszczęścia
materialne, lecz zaświeci jak gwiazda w ciemnościach ogólnego upadku
moralnego, Jego zaś ukazanie się poprzedzą Eliasz i Mojżesz. Jednakże
targumy powracają zdecydowanie do tradycji Dawidowicza – Mesjasza
narodowego i ziemskiego. Będzie to człowiek, Żyd, święty rabbi, potężny
władca owych czasów „ochłody i pocieszenia” (Targum Jonatana 12, 42). W
tych ramach również mieści się nauka Zelotów („Gorliwców”), których obraz
wypaczył Józef Flawiusz jako ciemnych fanatyków politycznych. Walczyli oni
gorliwie także o Prawo Jahwe, świętość i doskonałość ludu Bożego.
Podkreślali więc elementy religijne, a w tym i eschatologiczne. Walkę o
wyzwolenie spod rzymskiego panowania łączyli z programem odrodzenia
religijnego. I w tym duchu występowali liczni „mesjasze”. W literaturze
apokaliptycznej dostrzegamy zaskakujący rozziew pomiędzy mesjanologią
doczesną a eschatologiczną. W żydowskich Księgach Sybillińskich jest
napisane, że gdy Rzym zdecyduje się zapanować nad Egiptem, to nadejdzie
najwyższe królestwo nieśmiertelnego Boga i przyjdzie Mesjasz jako Król,
panujący wiecznie nad wszystkimi ludami i nad całym światem (Or Sib 3,
46-62, za J. Frankowskim). Mesjasz będzie owym Lwem z pokolenia Judy,
który jednym słowem pokona orła rzymskiego (4 Ezdr 11, 37-38). Ma on żyć
w pokoju i radości przez 400 lat, a potem nastąpi koniec tego świata (4 Ezd
1, 28-29). Przyjście Mesjasza, królewskiego i kapłańskiego, łączą z końcem
dziejów ludzkich także 2 Barucha (35-40) oraz Henoch Hbr (83-90). Mówi się
ogólnie, że Mesjasz będzie znakiem wkroczenia Boga bezpośrednio w dzieje
świata. Nastąpi powszechny sąd nad światem, zniszczenie świata złych ludzi
i wskrzeszenie wszystkich sprawiedliwych. Mesjasz będzie osobą przemieniającą egzystencję ludzką - nieszczęśliwą w szczęśliwą. W rezultacie, według
wątku królewskiego, Mesjasz jest ujmowany nie metafizycznie, lecz
historiozbawczo. Królowanie Dawidowe oznacza tu przezwyciężenie zła
egzystencji doczesnej na sposób szczególnego związania ze zbawieniem,
przynoszącym Boga, dobro, prawdę, wolność oraz możność panowania nad
losami historii. Król i królestwo są mimo wszystko dla tematyki religijnej
45
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
językiem tylko metaforycznym lub symbolicznym” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 514.
+ Ostatnia dekada życia Rousseau Jana Jakuba „państwo przestało się nim
interesować, a jego głównymi wrogami stali się koledzy-intelektualiści,
szczególnie Wolter. Umarł w roku 1778, w przeddzień nowego przypływu
sławy, która sięgnęła wyżyn, gdy rewolucjoniści wzięli górę. […] był jednym z
największych malkontentów w historii literatury. Utrzymywał, że całe jego
życie to pasmo nędzy i prześladowań” /P. Johnson, Intelektualiści, przekł. A.
Piber, Editions Spotkania, Warszawa 1988, s. 17/. „Za użalaniem się nad
sobą krył się przytłaczający wszystko egoizm, […] Burke napisał: „Próżność
była wadą, którą miał w stopniu bliskim obłędu” /Tamże, s. 18/. „często
żywił urazę i przebiegle dochodził swych racji”, […] był pierwszym
intelektualistą, który wielokrotnie głosił się przyjacielem całej ludzkości. Ale
kochając ludzkość w ogólności, Rousseau wykształcił w sobie skłonność do
kłótni z poszczególnymi jej przedstawicielami. […] Będąc egoistą, Rousseau
skłaniał się do traktowania jednakowo wrogości wobec niego z wrogością do
prawdy i cnoty jako takich. […] był pierwszym intelektualistą systematycznie
wykorzystującym winę uprzywilejowanych. A czynił to ponadto w zupełnie
nowy sposób, okazując kult grubiaństwu. Był prototypem charakterystycznej
dla ery nowożytnej postaci młodego gniewnego. […] Był […] gburem i
prostakiem. […] Gdy sukces rozprawy odkrył przed nim ogromne możliwości
posługiwania się kartą Natury, Rousseau zmienił taktykę. Zamiast próbować
ukryć swoją gburowatość, on ją podkreślał, czyniąc z niej cnotę” /Tamże, s.
19/. „stał się […] upragnionym gościem salonów: błyskotliwym, wysoce
inteligentnym stworem natury lub Niedźwiedziem, jak lubili go nazywać.
Rousseau rozmyślnie podkreślał wagę uczucia miast konwenansu, raczej
odruch serca niż zwyczaje. […] był mistrzem autoreklamy: dziwactwa,
nieokrzesanie towarzyskie, krańcowość sądów, nawet jego spory przyciągały
dużą uwagę […] Większość ludzi jest oporna na działanie idei, zwłaszcza
nowych. Oczarowuje ich jednak charakter. Ekstrawagancka osobowość”
/Tamże, s. 20/. „uczynił cnotą niewdzięczność […] Dla niego nie była ona
wadą. Głosząc spontaniczność, był w rzeczywistości człowiekiem
wyrachowanym. […] zastawiał zawsze małe pułapki na ludzi” /Tamże, s. 21.
+ Ostatnia droga umocniona wiatykiem. „Wierzymy w prawdziwe
zmartwychwstanie tego ciała, które teraz posiadamy. Składa się jednak do
grobu ciało zniszczalne, zmartwychwstanie ciało niezniszczalne, „ciało
duchowe” (1 Kor 15, 44)” (KKK 1017). „Na skutek grzechu pierworodnego
człowiek musi podlegać śmierci cielesnej, od której byłby wolny, gdyby nie
był zgrzeszył” (KKK 1018). „Jezus, Syn Boży, dobrowolnie przeszedł dla nas
przez cierpienie śmierci w całkowitym i dobrowolnym poddaniu się woli
Boga, swojego Ojca. Przez swoją Śmierć zwyciężył On śmierć, otwierając w
ten sposób wszystkim ludziom możliwość zbawienia” (KKK 1019).
„Chrześcijanin, który łączy własną śmierć ze śmiercią Jezusa, widzi śmierć
jako przyjście do Niego i jako wejście do życia wiecznego. Gdy Kościół po raz
ostatni wypowiedział nad umierającym chrześcijaninem słowa przebaczenia i
rozgrzeszenia Chrystusa, gdy naznaczył go po raz ostatni umacniającym
namaszczeniem i w Wiatyku dał mu Chrystusa jako pokarm na drogę, mówi
do niego ze spokojną pewnością: Duszo chrześcijańska, zejdź z tego świata w
imię Boga Ojca wszechmogącego, który cię stworzył; w imię Jezusa
46
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Chrystusa, Syna Boga żywego, który za ciebie cierpiał; w imię Ducha
Świętego, który na ciebie zstąpił. Obyś dzisiaj spoczęła w pokoju i
zamieszkała na świętym Syjonie z Najświętszą Boga Rodzicielką, Maryją
Dziewicą, ze świętym Józefem i wszystkimi Aniołami i Świętymi Bożymi...
Polecam Cię wszechmogącemu Bogu i oddaję twojemu Stwórcy, abyś
powrócił do Tego, który Cię ukształtował z mułu ziemi. Gdy opuścisz to życie,
niech na twoje spotkanie wyjdzie Najświętsza Maryja Panna, Aniołowie i
wszyscy Święci... Obyś widział twarzą w twarz swojego Odkupiciela” (KKK
1020).
+ Ostatnia godzina nadeszła już. „Piszę do was, dzieci, że dostępujecie
odpuszczenia grzechów ze względu na Jego imię. Piszę do was, ojcowie, że
poznaliście Tego, który jest od początku. Piszę do was, młodzi, że
zwyciężyliście Złego. Napisałem do was, dzieci, że znacie Ojca, napisałem do
was, ojcowie, że poznaliście Tego, który jest od początku, napisałem do was,
młodzi, że jesteście mocni i że nauka Boża trwa w was, i zwyciężyliście Złego.
Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma
w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość
ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od
świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę
Bożą, ten trwa na wieki. Dzieci, jest już ostatnia godzina, i tak, jak
słyszeliście, Antychryst nadchodzi, bo oto teraz właśnie pojawiło się wielu
Antychrystów; stąd poznajemy, że już jest ostatnia godzina. Wyszli oni z nas,
lecz nie byli z nas; bo gdyby byli naszego ducha, pozostaliby z nami; a to
stało się po to, aby wyszło na jaw, że nie wszyscy są naszego ducha. Wy
natomiast macie namaszczenie od Świętego i wszyscy jesteście napełnieni
wiedzą. Ja wam nie pisałem, jakobyście nie znali prawdy, lecz że ją znacie i
że żadna fałszywa nauka z prawdy nie pochodzi. Któż zaś jest kłamcą, jeśli
nie ten, kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem? Ten właśnie jest
Antychrystem, który nie uznaje Ojca i Syna. Każdy, kto nie uznaje Syna, nie
ma też i Ojca, kto zaś uznaje Syna, ten ma i Ojca. Wy zaś zachowujecie w
sobie to, co słyszeliście od początku. Jeżeli będzie trwało w was to, co
słyszeliście od początku, to i wy będziecie trwać w Synu i w Ojcu. A obietnicą
tą, daną przez Niego samego, jest życie wieczne. To wszystko napisałem wam
o tych, którzy wprowadzają was w błąd. Co do was, to namaszczenie, które
otrzymaliście od Niego, trwa w was i nie potrzebujecie pouczenia od nikogo,
ponieważ Jego namaszczenie poucza was o wszystkim. Ono jest prawdziwe i
nie jest kłamstwem. Toteż trwajcie w nim tak, jak was nauczył. Teraz właśnie
trwajcie w Nim, dzieci, abyśmy, gdy się zjawi, mieli w Nim ufność i w dniu
Jego przyjścia nie doznali wstydu. Jeżeli wiecie, że jest sprawiedliwy, to
uznajcie również, że każdy, kto postępuje sprawiedliwie, pochodzi od Niego”
(1 J 2, 12-29).
+ Ostatnia godzina naznaczona pojawieniem się wielu antychrystów (1 J 2,
18). Relacja wolności ludzkiej do Opatrzności jest tym samym, co relacja
wolności ludzkiej do łaski. Człowiek ma wolność przyjęcia łaski, lub
odrzucenia jej. „Przed Heglem, u Ojców aż do Hegla, kres historii
przedstawiał się jakby naznaczony pewnym, lecz nieprzewidywalnym,
nadejściem Antychrysta /Por. np. Amos z Halberstadt, w: PL 177, 779. Św.
Bonawentura (Hexaemeron, XV) wykłada „dwanaście tajemnic” Antychrysta
(francuski przekład w: Les six jours de la création, Paris 1991, s. 337-351/.
47
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
W Piśmie Świętym Opatrzność jest przedstawiana nie jako nieodwracalna
maszyneria, którą ludzkie siły popychają naprzód aż do nadejścia królestwa,
lecz jako dramat, gdyż zawsze natrafia ona na opór: „Przeciwnik” (katechon –
2 Tes 2, 4) – to tajemnicze wyrażenie oznacza wolną siłę opóźniającą koniec
czasu i powstrzymującą jego doskonałe wypełnienie. Termin ten zakłada
możliwość złej wolności, opierającej się boskiej Opatrzności. Zobowiązuje nas
on do porzucenia perspektywy Hegla i Marksa, do myślenia o Opatrzności,
która nie byłaby zwykłą teodyceą rozwiniętą w historii. Eschatologia nie jest
czymś progresywnym: oznacza bezpośrednią bliskość naszego ostatecznego
celu. Właśnie dlatego, że królestwo jest bliskie, rozpętuje się przeciw niemu
opór wolności („pojawiło się wielu antychrystów; stąd poznajemy, że już jest
ostatnia godzina” – 1 J 2, 18). Dla chrześcijanina przyjście, ukrzyżowanie i
zmartwychwstanie Chrystusa są aktualne tu i teraz dzięki tej Obecności,
która ofiarowana jest naszej wolności do przyjęcia lub do odrzucenia. Lecz
czy ten koniec, zawsze niewidoczny a bliski, udaremnia odwoływanie się do
Opatrzności?
–
Nie,
jeśli
go
pomyślano
jako
bipolarność:
Chrystus/Antychryst; ten ostatni jest jak siła, która powstrzymuje koniec,
dopełnienie dobra lub zła absolutnego, utrzymanie w szachu w dramacie.
Tylko w ten sposób nie myli się Opatrzności z teleologią Hegla. Opatrzność
jest działaniem Ducha, łaski Bożej, na świat zupełnie inny od widocznego
układu rzeczy tego świata. Człowiek jest więc zaproszony do dyspozycyjności,
otwarcia się – mocą własnej decyzji – na boską decyzję łaski, która nie jest z
tego świata. Opatrzność, skonfrontowana z radykalnie wolnym złem, nie
odnosi się więc do systemu świata, lecz do ludzkiej wolności” /O. Boulnois,
Nasza koncepcja Boga i Opatrzności, „Communio” 6 (2002) 78-103, s. 97.
+ Ostatnia granica wszechświata, Jezus Chrystus. Stojący między
scholastyką a humanizmem Mikołaj z Kuzy uważa, że zwyczajny człowiek nie
może jednak osiągnąć w pełni boskiego ideału, podobnie jak wielokąt o
dowolnie wielkiej liczbie boków nigdy nie jest kołem. Jedynie w Boguczłowieku Jezusie Chrystusie urzeczywistnia się „niepodzielny Punkt”
boskiego koła; jest on „ostatnia granicą” i „dopełnieniem” ludzkości, a tym
samym całego wszechświata” /M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach,
kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Kraków 1994, s. 167/.
„Zamknięte, zaokrąglone ze wszystkich stron koło jest widzialnym
wyrażeniem tęsknoty człowieka do ujarzmienie chaosu oraz uświęcenia
czasu i przestrzeni, aby samemu stać się świętym, doskonałym i tym
sposobem osiągnąć zgodność z boskim porządkiem, z rządzącą
wszechświatem harmonią. Do obrazu koła należy środek, który wydłużając
się w oś świata łączy ze sobą wszystkie sfery bytu[…]” /Ibidem, s. 168/.
„Powstanie wyobrażeń liczbowych wiąże się ze zróżnicowaniem obrazu
świata, z podziałem czasu i przestrzeni. Spoczywający w sobie, jeszcze nie
rozwinięty praczas starożytni Egipcjanie opisywali za pomocą wyrażenia:
Zanim w tym kraju były dwie rzeczy”. Sama jedynka jako taka nie jest
jeszcze wcale liczbą; wszystkie liczby z niej się co prawda wywodzą, ona sama
jednak wyklucza wszelką różnorodność. Jedynka jest praźródłem
wszystkiego, wyrazem najwyższego bytu (summum esse), a w języku religii –
Boga. Mistyka żydowska, kabała, mówi o nieskończonej i bezgranicznej prajedności (En-Sof), która rozwija się w dziesięć sefirot (emanacji) i staje
stwórcą. Dziesięć archetypowych liczb (sofar znaczy „liczyć”) odpowiada
48
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
głównym siłom wszelkiego bytu. […] przypomnijmy również dawną chińską
filozofię, według której jedynka (Tay-yi) jest praprzyczyną bytu, tym, co było
na samym początku, z czego powstają dwa bieguny bytu (jin i jang), z nich
zaś pięć „stanów przemiany” (elementów), a z tych wreszcie „dziesięć tysięcy
rzeczy” (wan wu). Od dwójki zaczyna się przenikające całe stworzenie
bipolarne napięcie, które może być przeżywane zarówno jako przeciwieństwo,
jak i uzupełnienie” /Ibidem, s. 170.
+ Ostatnia instancja w sprawach cenzury kościelnej to kongregacje rzymskie,
zwłaszcza Kongregacja Inkwizycji i Kongregacja Indeksu. „Cenzura kościelna
(łac. censura egzamin, wyrok, sąd, ocena), urzędowa kontrola pism lub
książek pod względem ich zgodności z zasadami wiary i moralności. Prawo
kanoniczne wyróżnia cenzurę kościelną uprzednią – w odniesieniu do
książek i pism przed ich publikacją (nazwy tej użył 1848 po raz pierwszy
papież Pius IX), oraz następczą, czyli represyjną, dotyczącą książek i pism
opublikowanych; następstwem jej jest umieszczenie ich na indeksie ksiąg
zakazanych. / I. Dzieje – W pierwszych wiekach chrześcijaństwa pisarze
przesyłali swe dzieła do aprobaty władzy kościelnej; np. św. Ambroży – do
biskupa Sabina; Augustyn dziełko Libri quattuor contra duas epístolas
Pelagianorum – do papieża Bonifacego I. Do XIII wieku brak było jednak w tej
sprawie specjalnych przepisów. Po raz pierwszy prawo pisane zobowiązujące
oddawanie dzieł do cenzury kościelnej wprowadzono 1260 na kapitule
generalnej franciszkanów w odniesieniu do członków zakonu. Pierwszym
dokumentem normującym zagadnienie cenzury kościelnej w całym Kościele
zachodnim (w związku z wynalezieniem druku) była konstytucja Innocentego
VIII Inter multíplices z 17 XI 1487, w której papież nakazał pod kościelnymi
karami kontrolowanie wszystkich książek, traktatów i pism, bez względu na
tematykę, przez mistrza pałacu apostolskiego, a poza Rzymem przez
ordynariusza miejsca. Przepisy tej konstytucji powtórzył pod tym samym
tytułem papież Aleksander VI (1 VII 1501); papież Leon X na Soborze
Laterańskim V w nowej konstytucji apostolskiej Inter sollicitudines (4 V 1515)
nakazał zwiększenie liczby cenzorów, które to ustawy wprowadzono do prawa
partykularnego; w Polsce od 1532 cenzurę kościelną sprawowała Akademia
Krakowska. Sobór Trydencki w wydanym 8 IV 1546 Decretum de editione et
usu sacrorum librorum oraz 24 III 1564 De libris prohibitis regulae decem
podał szczegółową procedurę przeprowadzania cenzury kościelnej. Ostatnią
instancją w sprawach cenzury kościelnej były odtąd kongregacje rzymskie,
zwłaszcza Kongregacja Inkwizycji i Kongregacja Indeksu. Pełnej kodyfikacji i
reformy zasad cenzury kościelnej dokonał papież Leon XIII w konstytucji
Officiorum ac munerum z 25 I 1897, której przepisy przejął KPK (kan. 13851394). Reformę prawa kodeksowego odnośnie do cenzury kościelnej
przeprowadziła Kongregacja Doktryny Wiary dekretem De Ecclesiae pastorům
vigilantia circa libros z 19 III 1975” /H. Misztal, Cenzura kościelna, w:
Encyklopedia katolicka, T. III, red. R. Łukaszyk, L. Bieńkowski, F.
Gryglewicz, Lublin 1989, 2-4, k. 2.
+ Ostatnia instancja we wszelkich sporach w rodzie czy plemieniu arabskim,
naczelnik. „Plemiona posiadały zwykle wspólny teren – pastwiska, źródła
wody – wspólne trzody. Naczelnikiem rodu czy plemienia był sajjid lub
szajch, który cieszył się wielkim autorytetem i szacunkiem. Nie był on
żadnym władcą despotycznym, lecz „pierwszym wśród równych”. Wybierano
49
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
go spośród członków plemienia, biorąc pod uwagę jego mądrość i zalety
moralne. Taki sajjid („pan”, „szlachetny mąż”) powinien posiadać w
najwyższym stopniu zalety cenione przez dawnych Arabów, a więc dzielność i
rycerskość, wspaniałomyślność, gościnność, wierność i elokwencję. W
pełnieniu jego funkcji pomagała mu „rada starszych”. Naczelnik był ostatnią
instancją we wszelkich sporach. Stosując się do praw zwyczajowych pustyni.
Do pomocy miał zwykle jeszcze arbitra-sędziego, który był biegły w
znajomości tradycji i zwyczajów. Tradycje i zwyczaje beduińskie były
powszechnie przyjęte i w miastach, wśród ludzkości osiadłej, w Mekce, a
nawet w małych państewkach arabskich na północy, Lachmidów czy
Ghassanidów” /J. Bielawski, Klasyczna literatura arabska. Zarys, (wyd. 1 w
roku 1968), Warszawa 1995, s. 13/. „Od dawnych czasów, na wiele wieków
przed naszą erą, odbywały się wędrówki arabskich koczowników, głownie z
południa na północ. […] tradycja genealogii Arabów mówi, iż najczystsza
gałąź Arabów to Arabowie południa. Stamtąd to wędrowały od dawna liczne
plemiona ku północy i zapuszczały się daleko aż do Syrii i Mezopotamii, by
się tam na stałe zatrzymać. Z plemion południowych mieli pochodzić między
innymi mieszkańcy dwóch państewek arabskich na północy, Lachmidzi i
Ghassanidzi. […] najważniejsza część mieszkańców Arabii była w ciągłym
ruchu; zresztą ten stan rzeczy utrzymał się w Arabii prawie do dnia
dzisiejszego. Nomadyzm wycisnął swoje piętno na psychice i charakterze
Arabów. Temperament wojowników, zaciętych obrońców honoru i tradycji
plemiennych, jak i dóbr materialnych, partykularyzm indywidualny i
plemienny, spowodowany brakiem władzy centralnej, wielkie zamiłowanie do
wolności – to cechy charakterystyczne mieszkańca pustyni, niekiedy ze sobą
sprzeczne. Spotykamy więc u Beduinów szlachetność i gościnność, lecz
zarazem skłonność do gwałtu, do rabunkowych najazdów na pół rycerskich,
zwanych ghazawat, na sąsiednie plemiona” /Tamże, 14.
+ Ostatnia Inteligencja astralna przyczyną tego wszystkiego, co się dzieje w
świecie pod-księzycowym, Awicenna. Opatrzność Boża to troska Boga o
świat. „Opatrzność to jakaś opieka. Otóż opieka wymaga: 1. Pomysłu
prowadzenia do celu, co nosi nazwę: opatrzność i planowanie. 2. Wykonania
tegoż pomysłu, co nosi nazwę rządy. Pierwsze jest wieczne, drugie doczesne.
Opatrzność ma swą siedzibę w myśli; zakłada jednak chęć celu; nikt bowiem
nie nakazuje działać gwoli osiągnięcia celu, jeśli tego celu nie chce. […]
Nawet gdyby opatrzność na równi dotyczyła woli i myśli Boga, nie
przyniosłoby to uszczerbku dla Bożej niezłożoności, skoro […] w Bogu wola i
myśl stanowią jedno” [STh. I, q. 22, a. 1, ad 2-3. tekst polski: Św. Tomasz z
Akwinu, Suma Teologiczna, t. 2: O Bogu (tłum. O. Pius Bełch OP), Londyn
1975, s. 179]. „Pytanie: „czy Bóg sam troszczy się bezpośrednio o wszystkie
rzeczy” (a. 3: Utrum Deus inmediate omnibus provideat) było historycznie
aktualne w epoce Tomasza ze względu na wielki sukces filozofii Awicenny, na
jego szczególny „okazjonalizm”, który przypisuje ostatniej z Inteligencji
astralnych (Dator formatorum) czyli Inteligencji nieba księżycowego, całość
funkcji przyczynowych tego wszystkiego, co się dzieje w świecie podksięzycowym (jeszcze bardziej radykalny jest okazjonalizm innych autorów
tradycji arabskiej, jak choćby Awicebrona) [Zob. w tek kwestii: Św. Tomasz z
Akwinu, De magistro, Roma 1965: Introduzione (s. 9-40)]. Tomasz potwierdza
w tej kwestii, w ramach gubernatio, przyczynową godność (dignitas
50
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
causalitatis), zdolność do działania w świecie czasowym, którą przyznaje w
całym swoim dziele wszystkim stworzeniom” M. Cristiani, “Aeterni pia
providentia Regis” – Opatrzność a rozumienie świata: Pomiędzy filozofią a
chrześcijaństwem, „Communio” 6 (2002) 3-17, s. 14.
+ Ostatnia inteligencje stwarza świat materialny. „Gnostycka zasada,
polegająca na podkreśleniu przepaści między Bogiem i wszystkim poza nim,
wyraża się w filozofii ismailickiej w dość tradycyjny sposób. Na szczycie jest
Zasada stwórcza, która nie jest ani bytem, ani niebytem, nieokreślona,
nieosiągalna myślą, której nie można przypisać żadnych określeń, żadnych
atrybutów. Nie jest ani w czasie, ani nie w czasie. Zatem rozkaz „stań się”, od
którego zaczął stawać się byt, był przed bytem i czasem. Na podstawie
elementów filozofii neoplatońskiej, koncepcji pitagorejskich oraz religii
wschodnich opisuje się proces emanacji świata odbywającej się według
stopni hierarchicznych. Z zasady wyłania się Pierwsza inteligencja,
stanowiąca wynik objawienia Zasady. Z niej zostaje wyemanowana druga
inteligencja, a z dwóch inteligencji – trzecia, będąca prototypem człowieka –
Adamem niebieskim. Z niego wyłaniają się dalsze inteligencje, z których
ostatnia stwarza świat materialny. Stworzony w wyniku tego procesu, Adam
ziemski, przekazuje swoje poznanie ludziom – przekazuje je pierwszemu
imamowi, ten następnemu imamowi, i tak przekazywane jest ono od imama
do imama. Po śmierci, Adam ziemski powraca do świata niebieskiego,
zajmując miejsce dziewiątej inteligencji, czym zapoczątkowuje powrotny ruch
wszystkich inteligencji „w górę” – ku Zasadzie. Kresem wszechświata będzie
powrót do świata niebieskiego, a dzieje ludzkości są procesem powrotu do
świata ducha. Zakończą się one powrotem całej ludzkości do tego świata. Ta
koncepcja teozoficzna opracowana w ciągu X wieku uzyskała swoje pełne i
precyzyjne przedstawienie u Ahmeda Hamada ad-Din al-Karmaniego,
zmarłego ok. 1017 roku” /Z. Kuksiewicz, Zarys filozofii średniowiecznej.
Filozofia bizantyjska, krajów zakaukaskich, słowiańska, arabska i żydowska,
PWN, Warszawa 1982, wyd. 2, s. 524.
+ Ostatnia konfrontacja Jezusa z „Żydami” publiczna, dokonała się już na
płaszczyźnie dzieł Jezusowych. Formuła „ja jestem” w Ewangelii św. Jana
objawia Boskość Jezusa. „W J 10 następuje objawienie nowych funkcji „Ja
jestem” (bramą owiec, dobrym pasterzem) i ponowna, ostatnia konfrontacja
publiczna z „Żydami”, ale już na płaszczyźnie dzieł Jezusowych: relacja „Ja –
wy”, zostaje przemieszczona na relację „wy – dzieła” (erga). […] Od
wskrzeszenia Łazarza Jezus coraz częściej posługuje się w wypowiedziach
zaimkiem „Ja”, gdyż przemawia do swoich. Mimo to wypowiedzi Jezusa
stanowią dopiero przygotowanie do doświadczenia obecności Jezusa we
wspólnocie wierzących przez uczniów jako „Ja jestem” (13, 19). […] Zanim
nastąpi doświadczenie obecności Jezusa jako „Ja jestem”, uczniowie muszą
uwierzyć, że „Ja” Jezusa jest w Ojcu, a Ojciec w Nim. […] W 18, 37 w dialogu
Jezusa z Piłatem po raz pierwszy pojawia się relacja: „Ty – ja” i „Ja – ty” na
płaszczyźnie antropologicznej. Jest to pozytywna konfrontacja dwóch
reprezentantów władzy – władzy religijnej i władzy świeckiej, reprezentantów
dwóch dających się pogodzić systemów wartości. Obydwaj rozmówcy
reprezentują w ostateczności tę samą wolę kierującą losami świata. Tu Jezus
nie objawia swojego „Ja jestem”, lecz występuje jako Świadek dokonanego
51
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
objawienia w świecie żydowskim, ale wykluczonego przez Żydów z ich
systemu prawnego i religijnego” 04 132.
+ Ostatnia kontrofensywa żydowska w Aleksandrii miała miejsce w latach
115-117. Przyjaciel Heroda Wielkiego Klaudiusz, odnowił przywileje żydów
aleksandryjskich. Wraz z wybuchem powstania żydów w Palestynie w roku
66 grecy w Aleksandrii powstali przeciwko żydom. Bogaci żydzi przyjmowali
kulturę grecką (Arystobul, Aristeas, Filon). Po upadku Masady w roku 73
grupa żydów przybyła do Egiptu, nawołując do powstania przeciwko
Rzymowi, lecz bogaci żydzi z Aleksandrii wydali ich Rzymianom. W ten
sposób politéuma ich została uratowana przez likwidacją, aż do czasów
upadku powstania za rządów Trajana (115-117). Była to ostatnia
kontrofensywa w Aleksandrii. Wykorzystano wyjazd połowy rzymskiego
garnizonu na walkę z Partami w Mezopotamii. Żydzi szybko zdobyli miasto,
zawładnęli znaczną częścią Egiptu, Cyrenajki i Cypru. Skończyło się oto
„holokaustem” W042 95.
+ Ostatnia kontrofensywa żydowska w Aleksandrii miała miejsce w roku 115.
Klaudiusz przyjaciel Heroda Wielkiego, odnowił przywileje Żydów
aleksandryjskich. Z wybuchem powstania Żydów w Palestynie w roku 66
Grecy w Aleksandrii powstali przeciwko Żydom. Bogaci Żydzi przyjmowali
kulturę grecką (Arystobul, Aristeas, Filon). Po upadku Masady w roku 73
grupa Żydów przybyła do Egiptu, nawołując do powstania przeciwko
Rzymowi, lecz bogaci Żydzi z Aleksandrii wydali ich Rzymianom. W ten
sposób politéuma ich została uratowana przez likwidacją, aż do czasów
upadku powstania za rządów Trajana (115-117). Była to ostatnia
kontrofensywa w Aleksandrii. Wykorzystano wyjazd połowy rzymskiego
garnizonu na walkę z Partami w Mezopotamii. Żydzi szybko zdobyli miasto,
zawładnęli znaczną częścią Egiptu, Cyrenajki i Cypru. Skończyło się oto
„holokaustem” /R. Trevijano Etcheverría, Orígenes del cristianismo.
Transfondo judío del cristianismo primitivo, Ed. Publicaciones Universidad
Pontificia Salamanca, Salamanca 1995 s. 95/. Żydzi w Cyrenajce, w
powstaniu 115-117, spustoszyli kraj, a w końcu zostali pokonani.
Drugorzędną przyczyną powstania w roku 115 było to, że sytuacja prawna
Żydów w czasach rzymskich w Egipcie pogorszyła się, w odniesieniu do
czasów Ptolomeuszy. Pierwszorzędną przyczyną była ich nacjonalistyczna
religia. W obu stronach była niemiłosierna nienawiść. Żydzi ufali w szybkie
nadejście Królestwa Bożego. Uważali oni, że w wojnie Partów z Rzymem moc
Rzymska będzie zniszczona przez wojska ze wschodu. Historyk Jazon z
Cyreny opisuje sytuację Żydów w Cyrenajce, nawiązując do 2 Mch 2, 23.
Miasto Cyrena za czasów Augusta było miejscem napięć między jego greckimi
władzami a politéuma Żydowskim. Po roku 70 nie było aktów krwawej
przemocy przeciwko Żydom, ale były prześladowania, w wyniku których
zabrano majątki 3000 bogatym Żydom. Po upadku powstania w Palestynie,
po roku 70 przybyło do Cyrenajki wielu uciekinierów. Był wśród nich
Jonatan, zelota, który nakłaniał do rewolucyjnego powstania Żydów z
najuboższych warstw społecznych. Mamiąc obietnicą znaków i cudów
wyprowadził masy na pustynię, do walki z Rzymianami. Epizod ten naświetla
fragmenty Ewangelii św. Marka, Mk 13, 21-22 /Tamże, s. 96.
+ Ostatnia litera alfabetu symbolizuje koniec. Słowa pisane symbolizują
misterium boskie. „Dla Egipcjan hieroglify były „słowami boga”. U Germanów
52
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rycie znaków runicznych (gockie runa, „tajemnica”, spokrewnione z „raunen”
[„szeptać” /przyp. tłum./]) wiązało się ze specjalnymi czynnościami
magicznymi; wierzono, że w runie „tyr” immanentna jest cała potęga boga
wojny Tyra. Według helleńskich wierzeń ludowych siedem samogłosek
(greckiego alfabetu) miało być przyporządkowanych poszczególnym sferom
nieba oraz siedmiu planetom i tym samym wyrażać wszelkie siły Kosmosu;
greckie słowo stoicheion ma podwójne znaczenie: „litera” oraz „pierwiastek”.
Pierwsza i ostatnia litera są symbolicznym wyrazem początku i końca, a
także wszechogarniającej jedności; w Apokalipsie (1, 8) Bóg określa siebie
jako Alfę i Omegę – koniec czasów zmieni się w nowy początek, który będzie
zarazem dopełnieniem” /M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i
religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 85/. „W tradycyjnym
żydowskim ujęciu każde słowo z pięciu ksiąg Mojżesza było inspirowane
przez Boga; spisane ręcznie na zwoju pergaminu, nazywane są zbiorczo Tora,
tzn. „prawo”, „pouczenie”. Zwój Tory przechowywany jest w świętej skrzyni,
kultowym centrum synagogi. Ponieważ właśnie w judaizmie obowiązywał
zawsze surowy zakaz obrazowego przedstawiania Boga, szczególnego
znaczenia nabrały symbole, tak iż Leo Baeck, jeden z najznakomitszych
przedstawicieli żydowskiego życia intelektualnego, mógł napisać: „O tym, co
nieskończone i wieczne, o tym, co boskie, człowiek może mówić jedynie
przenośniami […] nawet gdy nauka dociera do swych najgłębszych źródeł,
pozostaje jej tylko to, co symboliczne” /Cytowane za E. W. Klimowsky,
Judentum, jüdische Religion, w: M. Lurker (wyd.), Wörterbuch der Symbolik;
M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum. R.
Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 88.
+ Ostatnia mata ozdobiona pętlami z jasnej purpury. „Przybytek wykonasz z
dziesięciu mat z cienkiego lnu skręconego, z purpury jasnej, purpury ciemnej
i karmazynu. Masz to wykonać w artystyczny sposób wraz z cherubami [na
nich]. Długość jednej maty ma wynosić dwadzieścia osiem łokci, szerokość
zaś – cztery łokcie. Ten sam wymiar [mają mieć] wszystkie maty. Pięć mat ma
być złączonych jedna z drugą, podobnie [i następne] pięć mat ma być
połączonych ze sobą. Na brzegu ostatniej ze złączonych mat zrobisz pętle z
jasnej purpury. Podobnie postąpisz z brzegiem tej maty, która będzie
ostatnią w drugim szeregu połączonych mat. Zrób też pięćdziesiąt pętli przy
tej pierwszej macie, a podobnie pięćdziesiąt pętli zrób na brzegu tej, która
[będzie ostatnia] w drugim szeregu połączonych mat. Odpowiadające sobie
pętle mają być umieszczone jedna naprzeciw drugiej. Potem wykonaj
pięćdziesiąt złotych haczyków. Za pomocą tych haczyków połącz odpowiednio
maty ze sobą, tak że Przybytek będzie stanowił jedną całość. Zrób też maty z
włosów kozich na pokrycie tego Przybytku; a wykonaj tych mat jedenaście.
Długość takiej maty [ma wynosić] trzydzieści łokci, a jej szerokość – cztery
łokcie. Ten sam wymiar ma mieć jedenaście mat. Połącz w jedną całość pięć
tych mat i w jedną całość sześć mat. Szóstą matę natomiast złożysz
podwójnie, na przedniej stronie Namiotu. Zrób też pięćdziesiąt pętli na
brzegu tej maty, która jest ostatnią ze złączonych, oraz pięćdziesiąt pętli na
brzegu [ostatniej] maty w drugim szeregu połączonych mat. Potem sporządź
pięćdziesiąt miedzianych haczyków. Te haczyki powkładaj do pętli; tak
połączysz to przykrycie w jedną całość. A część mat namiotowych, która
zbywa, [mianowicie] połowa maty, niech zwisa na tylnej stronie Przybytku.
53
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Łokieć pozostały z jednej i z drugiej strony mat namiotowych niech zwisa na
ścianach Przybytku, by go okrywać po obu stronach. Zrób ponadto
przykrycie na Namiot z czerwono wyprawionych skór baranich oraz
przykrycie ze skór borsuka na sam wierzch” (Wj 26, 1-14).
+ Ostatnia nadzieja formalistów Projekt grupy Bourbaki: dominuje
aksjomatyka, rygoryzm i elegancja; wykluczone są wykresy, przykłady i
szczegóły. „Bourbaki to pseudonim zmieniającej się grupy matematyków
francuskich, która w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat była zbiorowym
autorem szeregu monografii o podstawowych „strukturach” matematyki.
Projekt ten to jakby ostatnia nadzieja formalistów: dominuje aksjomatyka,
rygoryzm i elegancja; wykluczone są wykresy, przykłady i szczegóły” /J. D.
Barrow, Teorie wszystkiego. W poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia
(Theories of Everything. The Quest for Ultimate Explanation, Oxford University
Press, New York 1991), przeł. J. Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak,
Kraków 1995, s. 248/. „Chociaż dwa tuziny albo więcej tomów Bourbakiego
nie przedstawiało jakichś nowych matematycznych wyników, to pokazywały
one znane obszary przedmiotu w sposób nowy i abstrakcyjny. Są one
najbardziej podstawowymi podręcznikami dla wtajemniczonych. Nawet w
kręgach matematycznych Bourbaki ma krzykliwych krytyków, oskarżających
go o „scholastyczność” i „hiperaksjomatyczność”. Jeden ze zwolenników
projektu, Laurent Schwarz, tak próbuje uzasadnić to podejście i sposób, w
jaki odróżnia się od podejścia wynalazców nowych idei: «Są w zasadzie dwa
typy umysłów naukowych, z których żaden nie może być uważany za lepszy
od drugiego. Są tacy, którzy lubią subtelne szczegóły, i tacy, którzy
interesują się tylko wielkimi uogólnieniami (...) W rozwoju teorii
matematycznej na ogół grunt przeorany zostaje przez naukowców ze szkoły
„szczegółowej”, którzy podchodzą do problemów za pomocą nowych metod,
formułują ważne kwestie do rozstrzygnięcia i wytrwale poszukują rozwiązań,
bez względu na jakiekolwiek trudności. Gdy tylko ich zadanie zostanie
spełnione, do akcji wkraczają, wraz ze swoimi pomysłami, naukowcy z
zamiłowaniem do ogólności. Ci sortują i przesiewają, zachowując tylko
materiał istotny dla przyszłości matematyki. Ich praca jest bardziej pedagogiczna niż twórcza, a jednak jest równie istotna i trudna jak praca poprzedniej kategorii (...) Bourbaki należy do „ogólnej” szkoły myślenia». Niemniej
jednak, główny nurt matematyki zaczął się oddalać od górnych rejestrów
skrajnego formalizmu, kierując się z powrotem ku badaniom szczegółowych
problemów, szczególnie tych obejmujących chaotyczne zjawiska nieliniowe.
Zaczął również poszukiwać motywacji w świecie przyrody. Jest to powrót do
znakomitej tradycji, gdyż podobnie jak istnieją przykłady na to, że stara
matematyka okazała się odpowiednia do wprowadzenia nas w nową fizykę,
są też komplementarne przykłady na to, że nasze badanie świata fizycznego
było bodźcem do wynalezienia nowej matematyki” /Tamże, s. 249.
+ Ostatnia okazja do nawrócenia być może jest teraz. „I my zatem mając
dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, [a przede
wszystkim] grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w
wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze
przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano,
przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu
Boga. Zastanawiajcie się więc nad Tym, który ze strony grzeszników taką
54
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wielką wycierpiał wrogość przeciw sobie, abyście nie ustawali, złamani na
duchu. Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw
grzechowi, a zapomnieliście o upomnieniu, z jakim się zwraca do was, jako
do synów: Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy
On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego,
którego za syna przyjmuje. Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami
jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Jeśli
jesteście bez karania, którego uczestnikami stali się wszyscy, nie jesteście
synami, ale dziećmi nieprawymi. Zresztą, jeśliśmy cenili i szanowali ojców
naszych według ciała, mimo że nas karcili, czyż nie bardziej winniśmy
posłuszeństwo Ojcu dusz, a żyć będziemy? Tamci karcili nas według swej
woli na czas znikomych dni. Ten zaś czyni to dla naszego dobra, aby nas
uczynić uczestnikami swojej świętości. Wszelkie karcenie na razie nie wydaje
się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli,
błogi plon sprawiedliwości. Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana!
Proste czyńcie ślady nogami, aby kto chromy nie zbłądził, ale był raczej
uzdrowiony. Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego
nikt nie zobaczy Pana. Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby
jakiś korzeń gorzki, który rośnie w górę, nie spowodował zamieszania, a
przez to nie skalali się inni, i aby się nie znalazł jakiś rozpustnik i bezbożnik,
jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał swoje pierworodztwo. A wiecie, że
później, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie znalazł
bowiem miejsca na nawrócenie, choć go szukał ze łzami” (Hbr 12, 1-17).
+ Ostatnia okazja na nawrócenie jest w agonii, czyli w etapie ostatnim życia
człowieka przed śmiercią. Człowiek po śmierci istniejąc w nowy sposób
potrafi wejrzeć w przeszłość, w całe dzieje świata. Skoro żyje na sposób
bezczasowy, nie powinien odczuwać, że jest w tym nowym sposobie
bytowania od jakiegoś czasu, nie powinien mieć świadomości, że kiedyś był
początek pobytu w wieczności. Nie ma przedtem i potem, nie ma początku i
końca, jest wieczne teraz na sposób trwania Boga. Styk życia ziemskiego z
późniejszym wymyka się wszelkim obserwacjom, nie potrafimy go sobie
nawet w jakikolwiek sposób wyobrazić. To, co człowiek przeżywa w chwili
przejścia, co się z nim wtedy dzieje, sam moment wejścia w nowy etap
zupełnie nie zależy od niego. W tym momencie jest niemożliwa jakakolwiek
aktywność ze strony człowieka, pozostaje całkowicie bierny, nie ma żadnego
wpływu na to, co się z nim dzieje, nie potrafi w niczym przeszkodzić ani
pomóc, niczego w tym wydarzeniu zmienić. Moc wsysająca go w wieczność
działa bez jakiegokolwiek współdziałania ze strony człowieka. Nie jest
możliwe jakiekolwiek przygotowanie. Człowiek może przygotować się na
mężne znoszenie agonii, ale gdy jest w punkcie zerowym, pozostaje ogołocony
ze wszystkiego, również z tego, czego się kiedyś nauczył. Przebicie zasłony
odgraniczającej czas od istnienia bezczasowego następuje przy absolutnej
bierności człowieka, natomiast to, co się z nim stanie później zależy tylko od
niego, od jego woli. Człowiek jest bezsilny wobec wydarzenia śmierci,
jednakże decyduje o swoim przyszłym losie. Przygotowanie się do życia
wiecznego polega na nawiązaniu przyjacielskich relacji z Bogiem. Jeżeli
relacje te są ścisłe, pozostaną takie zarówno w chwili śmierci jak i później.
Jeżeli ktoś jest duchowo poza Bogiem, w stanie grzechu ciężkiego i tak
55
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
umrze, znajdzie się i na tamtym świecie w opozycji do Boga, w stanie
obcości.
+ Ostatnia pokusa restaurowania chrześcijaństwa znikającego ze sceny
dziejów, przez Hegla, za pomocą filozofii, Feuerbach L. Filozofia według Hegla
zmierza do zjednoczenia się człowieka z Bogiem, życia według Jego woli,
posiadania Jego Ducha. Filozofia jest teologią, zajmuje się Bogiem, jest
służbą Bożą. G. W. F. Hegel umieszcza się w tradycji średniowiecznej,
traktującej filozofię tylko jako narzędzie dla teologii, czy wręcz utożsamiającej
filozofię z teologią /V. Mancuso, Hegel: la salvezza trinitaria della historia, w:
P. Coda; A.Tapken (red.), La Trinità e il pensare. Figuri percorsi prospettive,
Città Nuova, Roma 1997, 21-43, s. 21. Jest to pierwszy rozdział publikacji
pt. Hegel teologo e l’imperdonabile assenza del «Principe di questo mondo»,
Piemme, casale Monferato 1996/. Cała późniejsza myśl nowożytna
nawiązywała do Hegla, popierając go lub krytykując. Wierni naśladowcy
zwani są prawicą heglowską, natomiast lewica heglowska dokonała inwersji
jego systemu, z idealistycznego na materialistyczny. V. Mancuso jest zdania,
że Hegel odbiega wyraźnie od nurtu myśli nowożytnej. Jest to radykalna
kontestacja oświecenia i romantyzmu. Jego system nie jest antropologiczny i
egzystencjalny, lecz „onto-teo-logiczny”. Według Ludwika Feuerbacha, jest to
ostatnia pokusa restaurowania, za pomocą filozofii, znikającego ze sceny
dziejów chrześcijaństwa /Tamże, s. 23/. Myśl Hegla wyraźnie sprzeciwia się
jego środowisku kulturowemu, walczy zarówno z oświeceniowym
racjonalizmem, jak też z romantycznym sentymentalizmem. Hegel jest
przeciwieństwem Kanta, zdecydowanym, zwolennikiem możliwości poznania
przez umysł ludzki całej rzeczywistości znajdującej się na zewnątrz, poza
umysłem ludzkim. Przynajmniej taka jest postawa Hegla w pismach
młodzieńczych /Tamże, s. 24/. Krytykując Oświecenie, Hegel nie wraca
jednak do metod stosowanych w teologii dogmatycznej wcześniejszej.
Przezwyciężenie oświeceniowego solipsyzmu otwiera człowieka na świat
/Tamże, s. 25/. Krytyka subiektywizmu powiązana jest z tworzeniem
systemu opartego na założeniach obiektywizmu. Jego zamiarem nie jest
poznanie człowieka, w jego wnętrzu, lecz poznanie Boga, który jest dla
człowieka kimś zewnętrznym, kimś innym /Tamże, s. 29/. Człowiek musi
wyjść z siebie, ze swojego egoizmu, dotrzeć do świata i do Boga, aby powrócić
do siebie ubogacony i w ten sposób zmierzać do swojej pełni.
+ Ostatnia prawda ewangeliczna w Ewangelii Jana (J 21, 25) powinna być
zawrotną hiperbolą. Pismo Święte pełne jest figur języka w ich
konwencjonalnych czy też retorycznych formach. „Ponieważ posługujemy się
czasem sformułowaniem „prawda ewangeliczna” na określenie kwintesencji
języka demotycznego lub prawdopodobnego faktu, interesującą będzie
uwaga, że ze wszystkich figur języka tą, która najbardziej wprost odchodzi od
przedstawienia faktów jest hiperbola, czyli celowa przesada, i że ostatnia
wypowiedziana „prawda ewangeliczna”, werset zamykający ewangelię Jana (J
21, 25), powinna być zawrotną hiperbolą: „Jest też jeszcze i innych wiele
rzeczy, które czynił Jezus; które gdyby miały być wszystkie z osobna spisane,
tuszę, iż i sam świat nie mógłby ogarnąć ksiąg, któryby napisane były”.
Sporo zdumiewająco gwałtownych hiperboli odnajdujemy też w
wypowiedziach Jezusa, na przykład gdy czytamy o połykanych czy
przechodzących przez ucho igielne wielbłądach, bądź też o ludziach
56
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
mających belkę w oku” W047 80. „Biblia pełna jest jawnych metafor typu tojest-to albo A-jest-B. Takie metafory są głęboko nielogiczne, jeśli nie antylogiczne: stwierdzają one, że dwie rzeczy są tą samą rzeczą pozostając
jednocześnie dwiema różnymi rzeczami, co jest absurdem. A jednak czytamy
w Księdze Rodzaju 49: „Isaszar jako osioł kościsty”; „Neftali jako łania
wypuszczona”, „Latorośl płodna Józef”. Ach tak, mówimy, ale to są „tylko”
przenośnie czy też ozdoby językowe; możemy je wręcz przywitać z ulgą jako
należące do fragmentu „czysto poetyckiego”, którego nie musimy traktować
zbyt poważnie. Możemy też rozciągnąć to poetyckie użycie metafory, żeby
ukryć np. określenie Heroda Agrypy przez Jezusa „tego lisa” (Łk 13, 32).
Potem jednak zauważamy, że Jezus czyni wiele metaforycznych uwag o sobie
samym: „Ja jestem bramą”; „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście
latoroślą”; „Ja jestem chlebem życia”; „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”.
Jak „poważnie” mamy traktować te stwierdzenia? Wydaje się, że on brał je
raczej na serio. Prawdą jest, że te metafory typu „ja” należą, […] do innej
klasy niż metafory z Rdz 49, ale mimo to pozostają metaforami. Najwyraźniej
musimy rozważyć możliwość, że metafora nie jest przypadkowym
ornamentem języka Biblii, ale jednym z jej podstawowych sposobów
myślenia” W047 81.
+ Ostatnia próba umysłu pogańskiego starożytnego, aby zwalczyć objawienie
i aby objaśnić cały fizyczny wszechświat wyłącznie przez niczym nie
wspomagany rozum, neoplatonizm. Po tym jak Platon i Arystoteles uwolnili
się od bogów, stoicyzm zdołał jednak ściągnąć ich z powrotem na ziemię.
Stało się to możliwe poprzez zjednoczenie fizycznego wszechświata z Zeusem.
Ale stoicki materializm i tradycyjny grecki dualizm i tak w żaden sposób nie
pasowały do chrześcijańskiego immaterializmu i żydowskiego kreacjonizmu.
Boecjusz zauważył, że podejście stoików i innych szkół eklektycznych epoki
cesarstwa stworzyło podwaliny dla porzucenia wcześniejszej filozofii
starożytnej oraz dla ponownego wchłonięcia jej przez grecką poezję i mit
/Boecjusz, O pocieszeniu jakie daje filozofia, tłum. W. Olszewski, Warszawa.
PWN 1962, s. 8/. Krótko mówiąc, filozofowie greccy nie mieli dotąd w swoim
arsenale żadnej poważniejszej broni, przy pomocy której mogliby się zmierzyć
z koncepcjami takimi jak choćby ta o stworzeniu świata przez osobowego,
wszechmocnego, wszechwiedzącego, miłosiernego Boga. A koncepcje takie
silnie działały na wielu starożytnych Greków, którzy przez długi czas
odczuwali w swoim życiu konflikt pomiędzy posłuszeństwem względem złych
bogów a ich własnymi sumieniami; pragnęli oni także, aby cały wszechświat
wytłumaczyć za pomocą jednej trwałej przyczyny. Biorąc to wszystko pod
uwagę, można sądzić, że neoplatonizm był ostatnią wielką próbą, jakiej
podjął się starożytny umysł pogański, aby zwalczyć objawienie i aby objaśnić
cały fizyczny wszechświat wyłącznie przez niczym nie wspomagany rozum.
Neoplatonizm to pewnego rodzaju filozoficzny protestantyzm. Reakcja
przeciwko śmierci czysto naturalnego rozumu, i jego reinkarnacja w jakimś
obcym świecie, wraz z jego własnymi całkowicie filozoficznymi pojęciami bytu
i poznania /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003 /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
57
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 71.
+ ostatnia próba wiary Maryi. „Przez całe Jej życie, aż do ostatniej próby, gdy
Jezus, Jej Syn, umierał na krzyżu, nie zachwiała się wiara Maryi. Maryja nie
przestała wierzyć "w wypełnienie się" słowa Bożego. Dlatego Kościół czci w
Maryi najczystsze wypełnienie wiary.” (KKK 149)
+ Ostatnia rewolucja narodowa. Erlöser: Piotr Wielki traktował Rosję jako
ogromną ziemię bez oblicza, ani wschodnią, ani zachodnią. Dlatego rewolucja
rosyjska jest ostatnią rewolucją narodową, i dlatego jest ostatnią rewolucją
reakcyjna. Rosja wie, że wygrywając wojnę straciła rewolucję. Rosja jest tylko
„status quo”, potężnym i nieruchomym obecnym, kulturowym blaskiem nie
posiadającym prawnej trwałości, którego jedynym polem realizacji jest
przestrzeń. H9 152.
+ Ostatnia rewolucja w dziejach Europy upadek Rzymu. Rewolucja tematem
przewijającym się przez całość twórczości Donoso Cortés w wielu
zabarwieniach i perspektywach. Interesuje go właściwie tylko znaczenie
rewolucji w perspektywie Opatrzności. Dostrzega nie tylko jej stronę
negatywna, lecz również pozytywną. W przemówieniu z roku 1829 (Discurso
de apertura del Colegio de Cáseres) rewolucja ukazana jest pozytywnie jako
początek nowego etapu w historii cywilizacji. Ostatnią tego rodzaju rewolucją
był upadek Rzymu. Innym razem (rok 1831) krytykuje rewolucją jako
przyczynę totalnego chaosu (Exposición al Rey don Fernando VII, en favor de
Juan José Carrasco). Swoje idee na ten temat wyłożył też w czasopiśmie „El
Porvenir”, założonym przez niego w roku 1837. Wartościowa jest rewolucja
tworzona według wszelkich zasad rozumu oraz wiary chrześcijańskiej, wtedy
wyraża i realizuje wartości chciane przez Opatrzność. Widoczny jest wtedy jej
opatrznościowy sens. Podobne poglądy wrażał J. B. Vico. Tworzona przez
niego teoria rewolucji zmienia się w taki sam sposób jak w ogóle jego sposób
myślenia. Gdy staje po stronie inteligencji przeciwko tyranii chwali
rewolucją, gdy poznaje jej zło – potępia (F. Suárez, Vida y Obra de Juan
Donoso Cortés, Pamplona 1997, 273i n.; J. M. Beneyto, Apocalipsis de la
modernidad. El decisionismo político de Donoso Cortés, Barcelona 1993, s.
96) /J. M. Magaz, Providencia e historia en Donoso Cortés (II), „Revista
Española de Teología” 59 (1999) 199-244, s. 206/. 15 stycznia 1845 wygłosił
przemówienie w sejmie w obronie Kościoła, domagając się należnej mu
niezależności (Discurso sobre dotación del culto y clero). Wiele razy Donoso
wiele razy osądza rewolucję jako dzieło szatana, ale innym razem traktuje ją
jako dzieło Opatrzności. W jakiś sposób jest sataniczna i opatrznościowa
jednocześnie. Punktem odniesienia jest męka i śmierć Jezusa, skutek
nienawiści szatana wobec Boga i ludzi, ale właśnie ta sytuacja została
przemieniona przez Jezusa w czyn odkupieńczy, zwyciężający szatana,
wprowadzający w świat zbawczą moc Boga. Rewolucja jest rebelią, jest
zbrodnią największą. Tajemnicą jest, w jaki sposób Opatrzność wykorzystuje
w swym planie zbawienia ludzkie zbrodnie, zło popełniane przez ludzi. Od
strony ludzi rewolucja, jak każda wojna jest złożona z czynów zbrodniczych i
z czynów heroicznych. Faktem historycznym jest, że pomimo wielkiego zła,
bilans jest po stronie dobra. Opatrzność pisze prosto na krzywych ścieżkach,
ostatecznie działa na korzyść cywilizacji również przez rewolucje. 4 marca
1847 wygłosił w sejmie przemowę pt. Discurso acerca de las relaciones de
58
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
España con otras potencias. Według niego, narody przechodzą przez trzy
epoki: rewolucja, epoka przejściowa przezwyciężania anarchii oraz epoka
normalna, w której nowa władza zdobywa swój autorytet i prowadzi
społeczeństwo ku przyszłości. Takie jest prawo dziejowe. Nowe sytuacje są
chciane przez Boga. Rewolucja zawsze jest ambiwalentna, piekielna i boska
zarazem. Precyzyjnie oddaje to formuła: jest dziełem piekła, ale jest
dopuszczona przez Boga/ Tamże, s. 207.
+ Ostatnia scena opowiadania Schulza B. Wiosna rozbija wszystkie
złudzenia: żadna wiosna nie jest ostateczna, żadna rewolucja –
permanentna. „Czas akcji [opowiadania Wiosna] jest właściwie parodią
Heglowskiego ducha dziejów. Rozwijanie się wiosny to próba permanentyzacji
rewolucji – zarówno w naturze, jak i w historii. Wiosna chce stać się „wiosną
ostateczną”, rewolucja chce ogłosić wieczne panowanie czerwieni, wolności,
fantazji. Ale ostatnia scena opowiadania rozbija wszystkie złudzenia: żadna
wiosna nie jest ostateczna, żadna rewolucja – permanentna. Dzieje mają swą
własną logikę, niedostępną ludzkiemu umysłowi, niedostępną maluczkim.
Historia wykorzystuje ich tylko w swym „niepojętym” procesie, ażeby później
odrzucić – już niepotrzebnych, „byłych” bohaterów. «W zaślepieniu moim
podjąłem się wykładu pisma, chciałem być tłumaczem woli boskiej, w
fałszywym natchnieniu chwytałem przemykające przez markownik ślepe
poszlaki i kontury. Łączyłem je niestety tylko w dowolną figurę. Narzuciłem
tej wiośnie moją reżyserię, podłożyłem pod jej nie objęty rozkwit własny
program i chciałem ją nagiąć, pokierować według własnych planów. [...]
Byłem snadź powołany tylko do zaminowania, zostałem napoczęty, a potem
porzucony. [...] Nikt nigdy nie zgłębił zamiarów boskich» [Wiosna, 264-265].
Wiosna, jedyne opowiadanie Schulza, które zahacza czas historyczny operuje
raczej emblematami, alegoriami Historii, nie wprowadzając właściwego czasu
chronologii. Czas ten jest tutaj jakby zacytowany, wpleciony w rzeczywistość
na zasadzie abstrakcyjnych odwołań do postaci i wydarzeń z historii
właściwej. Czas historii zostaje zobrazowany, sparodiowany i ostatecznie
rozpuszczony w chronicznym czasie mitu. Stąd też – otwarty charakter
Wiosny, dającej się interpretować w nieskończonych przymiarkach – jako
rewolucja, jako mityczne odnowienie świata, zrzucenie masek, wtargnięcie
poezji w rzeczywistość, otwarcie Księgi. Erozja czasu chronologicznego
wiedzie rzeczywistość w przestrzeń symbolizacji, wystawia ją na magiczne
działanie figur, metafor, obrazów. Rozszczepiona rzeczywistość zostaje
wystawiona na pastwę słowa” /K. Stala, Na marginesach rzeczywistości. O
paradoksach przedstawiania w twórczości Brunona Schulza, Instytut Badań
Literackich, Warszawa 1995, s. 143.
+ Ostatnia sylaba Alleluja w sekwencji zielonoświątkowej Veni, Sancte
Spiritus przedłużona na tyle, by diakon miał czas wspiąć się na stopnie
ambony. „Wraz z tą sekwencją na Pięćdziesiątnicę zmieniamy wiek i rodzaj
(względem hymnu Veni, Creator). Przechodzimy z IX aż do XIII wieku,
albowiem to, co się nazywa „złotą sekwencją”, przypisuje się powszechnie
Stefanowi Langtonowi, arcybiskupowi Canterbury i kardynałowi, zmarłemu
w 1228 roku, o wiele rzadziej natomiast cysterskiemu papieżowi
Innocentemu II, zmarłemu w 1216 roku. Można by przypuszczać, że papież
ten otrzymał od swojego dawnego kolegi ze studiów w Paryżu, którego sam
wyświęcił na biskupa w Viterbo (w 1207 r.), tę sekwencję, przyczyniając się
59
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
osobiście do jej rozpowszechnienia. Sekwencja różni się stylem od hymnu na
nieszpory; o ile bowiem hymn cechuje pewna dostojność i powaga, to
sekwencja jest z natury swej lekka i radosna. Śpiew ostatniej sylaby Alleluja
przedłuża się na tyle, by diakon miał czas wspiąć się na stopnie ambony;
niemniej ta rozbudowana melodia zwiodła prostych mnichów, którzy mieli
trudności z wytrzymaniem melizmatów lub neum (pneuma = „tchnienie”,
„oddech”, „dech”, „duch”), albowiem konieczny był oddech, aby móc je
wyśpiewać), zaczęli więc podkładać słowa pod nuty i to był właśnie początek
tego wpisywania słów („proza”), które uzupełniały („szły za” = sekwencja)
Alleluia. Pomiędzy IX a XII w. sekwencja odniosła znaczny sukces dzięki
kompozycjom Notkera, mnicha z Sankt-Gallen, zmarłego w 912 r., a także
Adama, kanonika ze św. Wiktora, Bretończyka zmarłego w opactwie
paryskim w 1192 roku. Mszał rzymski, będący owocem reformy liturgicznej
ostatniego Soboru, zachował z tej bogatej twórczości tylko cztery sekwencje:
Victimae paschali laudes na Wielkanoc, Veni Sanctae Spiritus w dzień
Pięćdziesiątnicy, Luda Sion na Boże Ciało i Stabat Mater w święto Siedmiu
Boleści Najśw. Maryi Panny” /R. le Gall OSB, Dwa hymny do Ducha
Świętego: Veni, Creator Spiritus i Veni, Sancte Spiritus, w: Duch Odnowiciel,
Kolekcja Communio 12, Pallotinum, Poznań 1998, 383-400s. 395.
+ Ostatnia szansa ludzkości całej będzie w dniu przyjścia Pana. „Aniołowi
Kościoła w Filadelfii napisz: To mówi Święty, Prawdomówny, Ten, co ma
klucz Dawida, Ten, co otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, co zamyka, a nikt
nie otwiera. Znam twoje czyny. Oto postawiłem jako dar przed tobą drzwi
otwarte, których nikt nie może zamknąć, bo ty chociaż moc masz znikomą,
zachowałeś moje słowo i nie zaparłeś się mego imienia. Oto Ja ci daję [ludzi]
z synagogi szatana, spośród tych, którzy mówią o sobie, że są Żydami – a nie
są nimi, lecz kłamią. Oto sprawię, iż przyjdą i padną na twarz przed twymi
stopami, a poznają, że Ja cię umiłowałem. Skoro zachowałeś nakaz mojej
wytrwałości i Ja cię zachowam od próby, która ma nadejść na cały obszar
zamieszkany, by wypróbować mieszkańców ziemi. Przyjdę niebawem:
Trzymaj, co masz, by nikt twego wieńca nie zabrał! Zwycięzcę uczynię filarem
w świątyni Boga mojego i już nie wyjdzie na zewnątrz. I na nim imię Boga
mojego napiszę i imię miasta Boga mojego, Nowego Jeruzalem, co z nieba
zstępuje od mego Boga, i moje nowe imię. Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co
mówi Duch do Kościołów. Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: To mówi
Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego: Znam
twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący!
A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych
ust. Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie
potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i
ślepy, i nagi. Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się
wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa
nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział. Ja wszystkich,
których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się! Oto stoję u
drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i
będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim
tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie. Kto ma
uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (Ap 3, 7-22).
60
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Ostatnia szansa ludzkości zagrożonej zagładą, mądrość pradawna
ezoteryczna. Czas zagrożeń i rozczarowań […] Ożywa nowa wiara w stare
moce. […] sterujemy nieuchronnie w nicość. W tej sytuacji ezoteryczna
wiedza – pradawna mądrość staje się ostatnią szansą zagrożonej zagładą
ludzkości. […] powrót do pięciu filarów cywilizacji zachodniej – astrologii,
alchemii, magii, tarota i kabały. Fascynacja ezoteryką staje się znakiem
czasów. Ta sama fala zainteresowań przywróciła uwadze szerszej
publiczności i zjawisko sekretnych stowarzyszeń – powierników owych
prastarych mądrości” /J. Golędzinowski, Jawne historie tajemnych
stowarzyszeń, „Poprzeczna Oficyna” 1990, s. 7/. „W skarbnicach myśli
ludzkiej niezwykle często powtarza się pewien motyw. Jest nim przekonanie
o istnieniu tajemnej tradycji nazywanej także Starożytną Mądrością,
Sekretną Doktryną i tuzinem innych określeń – tradycji, która tłumaczyć ma
Wielki Kosmiczny Plan i miejsce ludzkości w owym boskim schemacie. […] I
chociaż brak jest choćby dwóch identycznych interpretacji owej tajemnej
mądrości, to jest jednak pewna nić łącząca je wszystkie. Jest nią równie
częste przekonanie, że klucze do owej tajemnicy powierzone zostały jakiemuś
bractwu nadludzi” /Tamże, s. 11/. „P. B. Shelley, który z mistrza róży i
krzyża uczynił bohatera swego dzieła „Święty Irvyng Różokrzyżowiec”, […]
słowo „różokrzyżowiec” stanowi w zasadzie odpowiednik określenia „mag”, ale
ze szczególnym zastosowaniem wobec członków stowarzyszeń rozmaicie
nazywanych: Braćmi, Rycerzami Róży i Krzyża, Różanego Krzyża, a
oddającym się naukom tajemnym. […] Róża jako mistyczny symbol rozwoju,
piękna, milczenia i tajemnicy, jako europejski odpowiednik indyjskiego
kwiatu lotosu. Krzyż zaś jako emblemat wtajemniczenia, zbawienia, wreszcie
chrześcijaństwa, którego wyznawcami różokrzyżowcy bezsprzecznie byli [?]”
/Tamże, s. 12/. „Według innej interpretacji znak krzyża jest zestawieniem
dwóch linii, z których pozioma symbolizuje materię, a pionowa zstąpienie
ducha, całość zaś – życie. Wreszcie jeszcze inna teoria, łącząc, i słusznie,
działalność różokrzyżowców z alchemią, upatruje w róży i krzyżu symboli
czysto alchemicznych. Jest oczywiste, powiada się, że bracia róży i krzyża
zarówno swą nazwę jak i większość symboliki zapożyczyli z procesu
wytwarzania słynnego kamienia filozoficznego. […] był on niezbędny dla
osiągnięcia trzech celów alchemii: produkcji sztucznego złota, eliksiru
młodości i homunkulusa. Ponadto umożliwiał leczenie wszystkich chorób,
czynienie się niewidzialnym, fruwanie itd. Itp. W tym kontekście różą to nic
innego jak „materia prima” stanowiąca punkt wyjścia tajemniczego Procesu.
Krzyż zaś to acidum naturae czyli…ocet a raczej „nasz ocet”, „ocet mądrych”,
acidum universale – wiele mówiące w historii alchemii określenie dla
radykalnego rozpuszczalnika [chodzi o rozpuszczenie wiary katolickiej, aż do
zniknięcia] /tamże, s. 13.
+ ostatnia szansa powrotu do pełni pierwotnego zamysłu miłości, którego
początkiem było stworzenie. „Chrześcijańskie Objawienie to prawdziwy
drogowskaz dla człowieka, który podlega zarówno uwarunkowaniom
mentalności koncentrującej uwagę na subiektywnych doznaniach, jak i
ograniczeniom logiki technokratycznej; jest ostatnią daną przez Boga szansą
powrotu do pełni pierwotnego zamysłu miłości, którego początkiem było
stworzenie.” FR 15
61
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ ostatnia szansa powrotu do pełni pierwotnego zamysłu miłości, którego
początkiem było stworzenie. „Chrześcijańskie Objawienie to prawdziwy
drogowskaz dla człowieka, który podlega zarówno uwarunkowaniom
mentalności koncentrującej uwagę na subiektywnych doznaniach, jak i
ograniczeniom logiki technokratycznej; jest ostatnią daną przez Boga szansą
powrotu do pełni pierwotnego zamysłu miłości, którego początkiem było
stworzenie.” FR 15
+ Ostatnia ucieczka masowa od rozumu ku mistycyzmowi nastąpiła w latach
dwudziestych i trzydziestych XX wieku. „Świat stanął w obliczu paradoksu,
który może być zapowiedzią istotnego przełomu w dziejach ludzkości. Oto,
gdy tempo postępu naukowego i technicznego – esencji ery kosmicznej –
wzrasta
wykładniczo,
współczesny
człowiek
uczestniczy
w
bezprecedensowym odrodzeniu okultyzmu. […] Prymitywne praktyki
religijne, typowe niemal wyłącznie dla słabo rozwiniętych krajów Trzeciego
Świata, na Zachodzie zaś traktowane z lekceważeniem lub podejrzliwością,
znajdują dziś wszędzie miliony entuzjastów. Uległy osobliwej metamorfozie
okultyzm obdarzono przymiotem naukowości. Terminem „okultyzm”,
pochodzącym od łacińskiego słowa occultus «ukryty», tradycyjnie określano
starożytną wiedzę przekazywana z pokolenia na pokolenie, związaną z
tajemnymi siłami, do których osiągnięcia skrycie dążono lub którymi się
skrycie posługiwano. Lecz tendencje się zmieniły: popularny ostatnio nurt
okultyzmu wypłynął na światło dzienne, zyskując powszechną akceptację i
respekt. […] «Przedstawiciele kilku z największych korporacji w kraju, w tym
IBM, AT&T i General Motors, spotkali się tego lata [1988] w Nowym
Meksyku, aby rozważyć, w jaki sposób metafizyka, okultyzm i mistycyzm
hinduski mogą wspomóc ich w walce z konkurencją na rynkach światowych
[…] Zaczęła się Nowa Era, era zrozumienia i intelektualnego fermentu, o
znaczeniu dorównującym renesansowi» /R. Lindsey, artykuł w New York
Times, 1986/” /D. Hunt, T.A. McMahon, Ameryka nowy uczeń
czarnoksiężnika, Warszawa 1994, s. 7/. „Ostatnia tego rodzaju masowa
ucieczka od rozumu ku mistycyzmowi nastąpiła w latach dwudziestych i
trzydziestych XX wieku. Jest bardzo prawdopodobne, że wielkie odrodzenie
zainteresowań okultyzmem w zachodniej Europie, zwłaszcza w Austrii i
Niemczech, pomogło przygotować grunt pod społeczną akceptację faszyzmu”
/Tamże, s. 8/. „Wiara w okultyzm jest silniejsza niż kiedykolwiek” /Tamże, s.
10. „Tak jak mediumizm w ciągu całej swojej historii, tak i dziś
kanalizowanie staje się wyzwaniem dla zdrowego rozsądku. […] Zarówno
Freud, jak i Jung, aczkolwiek niechętnie, przyznawali mu walor
prawdziwości, ale i tajemniczości, podobnie jak Wiliam James” /Tamże, s.
13.
+ Ostatnia warstwa redakcyjna Ewangelii Jana apologetyczna zdecydowanie.
„Czwarta Ewangelia tak ujmuje chrystologię, aby ominąć apokaliptyczną
opozycję między Kościołem a cesarstwem. Główną uwagę nie kieruje jednak
na władzę rzymską, lecz na wierzących, aby im wyjaśnić powód
prześladowań, których stali się ofiarami. Dlatego czwarta Ewangelia zawiera
bardzo dyskretne aluzje do prześladowań. […] ewangelista pragnie uwydatnić
niewinność polityczną chrześcijan końca I w. oraz wskazać na oszczerstwa ze
strony władz żydowskich w stosunku do Jezusa i do chrześcijan przez co
zaczęli być traktowani jako politycznie niebezpieczni. […] tendencja
62
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
apologetyczna, obecna już w ewangeliach synoptycznych, silnie
wyakcentowała jest w ostatniej warstwie redakcyjnej czwartej Ewangelii,
która przypada na rządy Domicjana. Ewangelista pragnie wykazać, że
chrześcijanie motywują odrzucenie kultu cesarskiego nie politycznie, lecz
religijnie, i że Kościół i Rzym mogą znaleźć wspólną płaszczyznę
porozumienia. Wspólnota chrześcijańska nie dąży do wzniecania niepokojów
społecznych ani obalenia władzy politycznej, lecz chce pozostać wierna
swemu Mistrzowi. Dyskretna apologia chrześcijaństwa stanowi równocześnie
dyskretną krytykę absolutyzowania władzy cesarskiej (J 19, 10-12). Gdyż
władza Piłata, jak również władza cesarza, jest ostatecznie zależna od Boga.
Władza państwowa ma służyć, a nie domagać się służenia, ma pilnować
porządku publicznego, a nie podporządkowywać świat dla własnych celów.
Jeszcze silniejsza jest krytyka władz żydowskich, które nie tylko
podporządkowują sobie władzę cywilną dla własnych interesów, ale
wykorzystują władzę do skazania Jezusa na śmierć” /S. Mędala,
Chrystologia Ewangelii św. Jana, Kraków 1993, s. 145/. „Kult cesarski
bezpośrednio wiązał się ze sprawami wiary w Boga. Żydzi byli zwolnieni z
kultu cesarskiego. Kościół, po odłączeniu chrześcijan od judaizmu, musiał te
sprawy normować. Ale przeszkadzały mu w tym władze żydowskie donosami
i oskarżeniami wobec urzędników cesarskich. Wierność chrześcijan normom
Kościoła pobudzała patriotyzm lokalny do „nienawiści” wierzących w
Chrystusa. Wrogość Żydów w czwartej ewangelii w stosunku do wyznawców
Jezusa jest nie tyle wzorcem nienawiści świata, ile raczej jedną z form tej
nienawiści. Dla Jana konflikt z Żydami skończył się ze śmiercią Jezusa, ale
wywyższenie Syna Człowieczego jest punktem wyjścia nienawiści świata. […]
Ponieważ czwarta Ewangelia była redagowana przynajmniej w dwóch
etapach, dlatego sytuacja bezpośrednich adresatów nieco się zmieniła.
Ewangelista wyczuwał zmianę adresatów bezpośrednich, dlatego w ostatniej
redakcji kieruje orędzie nie tylko do konkretnych wspólnot chrześcijańskich
końca I w., ale nastawia tekst na potencjalnych odbiorców zwłaszcza ze
świata pogańskiego” /Tamże, s. 146.
+ Ostatnia warstwa redakcyjna tekstu J 1, 29-34 może być interpretowana w
sensie paschalnym. Znaczenie chrystologiczne wypowiedzi mesjańskich. „c)
Tytuł S y n B o ż y w kontekście chrztu Jezusa nie implikuje bezpośrednio
filiacji w sensie chrystologicznym, lecz w sensie mesjańskim. Ukazuje on
całkowicie zależność Jezusa od Boga, który powierza swą misję wybranej
istocie ludzkiej. Tym człowiekiem jest król z dynastii Dawida, który otrzymuje
od Boga protekcje dającą tytuł Syna Bożego (por. 2 Sam 7; 1 Krn 17; Ps 2, 7;
111). Mesjański tytuł Syna Bożego w wypowiedzi Jana Chrzciciela był jednak
reinterpretowany w sensie chrystologicznym, o czym świadczą lekcje
zamienne w starożytnych świadectwach tekstualnych. d) B a r a n e k B o ż
y stanowi w całej Biblii najoryginalniejszy tytuł mesjański. Istnieją dyskusje
wśród uczonych na temat jego sensu w kołach Jana Chrzciciela i w
reinterpretacji dokonanej przez czwartą Ewangelię. Można wyróżnić trzy
formy interpretacji tego tytułu: 1- Baranek paschalny lub baranek ofiarny.
Za takim znaczeniem, oprócz J 19, 14. 29. 36 przemawia także 1 P 1, 29. W
1, 51 motyw wywyższenia Syna Człowieczego wprowadza nas w kontekst
paschalny. Dlatego ten sam sens jest prawdopodobny na poziomie relektury
wypowiedzi Jana Chrzciciela i ostatniej warstwy redakcyjnej tekstu.
63
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Natomiast na poziomie wypowiedzi Jana Chrzciciela w kontekście
chrzcielnym tytuł baranek Boży ma sens mesjański. 2- Sługa Boży w świetle
1 P i Dz 8, 32, które łączą Jezusa ze Sługą Bożym z Iz 53” /S. Mędala,
Chrystologia Ewangelii św. Jana, Kraków 1993, s. 239/ „3- baranek Boży
jako symbol mesjasza triumfującego. Taką interpretację wysunął Brown i
Dodd w świetle tekstów apokaliptycznych. W apokaliptyce baranek jest
młodym barankiem jako symbol triumfu a nie jako sługa lub jako baranek
ofiarny. W Ap 7, 17 baranek (arnion) jest postacią mesjańską, pasterzem
obecnym przy tronie Boga. W Ap 17, 14 jest królewskim zwycięzcą. W
Testamencie Józefa 19, 8 występuje obraz baranka triumfującego. […] taki
punkt widzenia należy zwłaszcza przyjąć w wypowiedzi Jana Chrzciciela,
który w swym uczniu Jezusie uznaje mesjasza, uznaje go za baranka Bożego
– wyzwoliciela na wzór Mojżesza i królewskiego zwycięzcę na wzór Józefa z
Egiptu” /Tamże, s. 240.
+ Ostatnia wieża obronna wolności. Erlöser: Reakcja zachodnia. Demokracja
jest panowaniem ludu nad swoim przeznaczeniem. Jest to ostatnia wieża
obronna wolności. W niej jest wielkość, ale i bezwład zachodu. Naszym
mitem nie jest Zachód, gdyż Zachód to tylko zachowawczość, a nie
odkupienie. Zachodni obraz Uniwersum posiada perspektywę asymetryczną,
co determinuje strategię ograniczeń. Zachód widzi jasno niektóre punkty, ale
jest ślepy na całość. Reaguje na cząstkowe nieprawidłowości, ale pozwala się
wieść wielkim nurtom. Jego kurs jest kurem ku zatraceniu. Nie było
rewolucji zachodniej. H9 152.
+ Ostatnia wojna Hiszpanii roku 1898 z USA, którą prowadziła więcej na
morzu niż na lądzie, zakończona likwidacją ostatnich resztek hiszpańskiego
imperium kolonialnego. „Armia hiszpańska pod względem technicznym,
doświadczenia bojowego itd. nie znajdowała się do ostatnich czasów w stanie
zbyt świetnym. Ostatnia duża wojna, jaką Hiszpania prowadziła – więcej zresztą na morzu niż na lądzie – mianowicie wojna hiszpańsko – amerykańska
1898 roku, zakończona likwidacją ostatnich – poważnych resztek
hiszpańskiego imperium kolonialnego” /J. Giertych, Hiszpania Bohaterska,
Ossolineum Nowy Świat, Warszawa 1937, s. 308/. „była dużą kompromitacją militarną Hiszpanii. Od czasu tej wojny zaczęto w świecie tak podkpiwać
z armii i floty hiszpańskiej, jak się dziś podkpiwa z armii austriackiej. W
wojnie światowej armia hiszpańska nie brała udziału, nie korzystała więc z
jej doświadczeń. Wojna z powstańcami w Rifie (hiszpańskie Maroko) w r.
1925, początkowo pełna niepowodzeń, bardzo uciążliwa i krwawa, z jednej
strony wykazała braki armii hiszpańskiej, z drugiej jednak strony
zahartowała armię hiszpańską, wzbogaciła jej doświadczenie, wyrobiła w jej
szeregach garść wartościowych dowódców, wychowała niektóre formacje, np.
dała początek słynnemu, świetnemu „Tercio”. Wielkim wstrząsem był dla
armii hiszpańskiej upadek monarchii. Władze republikańskie przeprowadziły
w armii wielką „czystkę”, usuwając ogromną liczbę oficerów, usposobionych
monarchicznie, a przeważnie stanowiących najlepsze, najbardziej ideowe,
najbardziej wykształcone żywioły w korpusie oficerskim. Nawiasem mówiąc,
ci „młodzi emeryci” odegrali dużą rolę i w powstaniu, dostarczając mu części
wodzów (np. gen. Mola był przez czas pewien poza armią), oraz dostarczając
kadr oficerskich zwłaszcza milicjom partyjnym (np. requete). Obok tego,
rządy republikańskie, nie mając nawet po czystce zbytniego zaufania do
64
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
armii, będącej z samej swej istoty twierdzą ducha narodowego, świadomie
starały się ją osłabiać przez obcinanie jej budżetów. Armia hiszpańska nie
miała, nowoczesnego sprzętu, była niedostatecznie zmotoryzowana,
niedostatecznie zaopatrzona w lotnictwo itd. Powtórzyło się z nią to samo
zjawisko, co w wielu innych krajach, zwalczanych przez masonerię, że armia
nie posiadała tego wszystkiego, co do uczynienia z niej sprawnego narzędzia
obrony było jej potrzebne” /Tamże, s. 309/. „W dodatku armia hiszpańska
nie była wolna od choroby tajnych organizacji, bądź jawnie związanych z
lożami, bądź pośrednio i niedostrzegalnie od nich uzależnionych,
krzewiących się w jej łonie, co ją niewątpliwie osłabiało. Chodzą słuchy (nie
mam możności sprawdzić, czy jest w nich pierwiastek prawdy), że nawet
niektórzy z wodzów powstania należeli dawniej do wojskowych lóż
masońskich – i dopiero stosunkowo niedawno zerwali z niemi, stając się bez
zastrzeżeń wrogami masonerii” /Tamże, s. 310.
+ Ostatnia wola Jezusa zostawiona Apostołom tuż przed śmiercią jest
syntezą Jego Testamentu. Nowego Testamentu „Biblijne podstawy
ustanowienia anamnezy eucharystycznej jako pamiątki Paschy Chrystusa.
„To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22, 19; 1 Kor 11, 24 […]) – ta ostatnia
wola Jezusa, którą zostawił swoim Apostołom tuż przed śmiercią, jest
swoistą syntezą Jego Testamentu, Nowego Testamentu. (Por. W. Kasper,
Sakrament jedności. Eucharystia i Kościół, Kielce 2005, s. 84; tenże, Sługa
radości. Życie i posługa kapłańska, Kielce 2009, s. 124; R. Cantalamesa, To
jest Ciało moje. Eucharystia w świetle Adoro te devote i Ave verum, Kraków
2007, s. 45; Bóg Żywy. Katechizm Kościoła Prawosławnego, Kraków 2001, s.
347). Owo polecenie anamnezy eucharystycznej można w pełni właściwie
zrozumieć tylko w kontekście tradycji paschalnej, czy szerzej
starotestamentalnej, gdyż w takim kontekście te słowa wypowiadał Jezus (M.
Thurian, L’eucharistie, dz. cyt, s. 23; D. Kowalczyk, Od Paschy do
Eucharystii, „Życie Duchowe” 60/2009, s. 61). Choć Nowy Testament
podkreśla nowość i absolutną wyjątkowość ofiary Chrystusa wobec systemu
kultu Starego Przymierza, który był tylko „obrazem i cieniem” rzeczywistości
ustanowionej przez Chrystusa (Hbr 8, 1 – 10, 8), to jednak trzeba pamiętać,
że wedle słów samego Jezusa nie przyszedł On, aby znieść, ale wypełnić
Prawo i Proroków (Mt 5, 17). Kiedy więc Jezus ustanawia nowy ryt ofiarny –
Eucharystię, czyni to w ramach Żydowskiej liturgii paschalnej wykorzystując
jej symbolikę i zakorzenienie w historii zbawienia. Tylko odkrywając
bogactwo konotacji biblijnych pojęcia pamiątki (anamnesis), możemy
zrozumieć intencje Jezusa, który w czasie Ostatniej Wieczerzy ustanowił
obrzęd Eucharystii. Dlatego najpierw w tym rozdziale prześledzimy
kształtowanie się idei pamiątki – zikkaron w Życiu religijnym Żydów, a w
sposób szczególny zostanie omówione świętowanie Paschy, jako rytu
będącego bezpośrednim tłem wydarzenia Ostatniej Wieczerzy. Dalej zajmiemy
się dokładną analizą relacji Ostatniej Wieczerzy do Paschy Żydowskiej i
egzegezą fragmentów Nowego Testamentu mówiących o ustanowieniu
Eucharystii, by przedstawić nowotestamentalne rozumienie anamnezy” /J.
Froniewski, Teologia anamnezy eucharystycznej jako pamiątki uobecniającej
ofiarę Chrystusa i jej implikacje ekumeniczne (doktorat, rękopis), Wrocław
2010, s. 11.
65
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Ostatnia wola Jezusa, którą zostawił swoim Apostołom tuż przed śmiercią,
jest swoistą syntezą Jego Testamentu, Nowego Testamentu. „Biblijne
podstawy ustanowienia anamnezy eucharystycznej jako pamiątki Paschy
Chrystusa. „To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19; 1 Kor 11,24 – touto
poieite eis ten emen anamnesin) – ta ostatnia wola Jezusa, którą zostawił
swoim Apostołom tuż przed śmiercią, jest swoistą syntezą Jego Testamentu,
Nowego Testamentu. (Por. W. Kasper, Sakrament jedności. Eucharystia i
Kościół, Kielce 2005, s. 84; tenże, Sługa radości. Życie i posługa kapłańska,
Kielce 2009, s.124; R. Cantalamesa, To jest Ciało moje. Eucharystia w świetle
Adoro te devote i Ave verum, Kraków 2007, s. 45; Bóg Żywy. Katechizm
Kościoła Prawosławnego, Kraków 2001, s. 347). Owo polecenie anamnezy
eucharystycznej można w pełni właściwie zrozumieć tylko w kontekście
tradycji paschalnej, czy szerzej starotestamentalnej, gdyż w takim kontekście
te słowa wypowiadał Jezus. Choć Nowy Testament podkreśla nowość i
absolutną wyjątkowość ofiary Chrystusa wobec systemu kultu Starego
Przymierza, który był tylko „obrazem i cieniem” rzeczywistości ustanowionej
przez Chrystusa (Hbr 8,1 – 10,8), to jednak trzeba pamiętać, że wedle słów
samego Jezusa nie przyszedł On, aby znieść, ale wypełnić Prawo i Proroków
(Mt 5,17). Kiedy więc Jezus ustanawia nowy ryt ofiarny – Eucharystię, czyni
to w ramach Żydowskiej liturgii paschalnej wykorzystując jej symbolikę i
zakorzenienie w historii zbawienia. Tylko odkrywając bogactwo konotacji
biblijnych pojęcia pamiątki (anamnesis), możemy zrozumieć intencje Jezusa,
który w czasie Ostatniej Wieczerzy ustanowił obrzęd Eucharystii. [...]
kształtowanie się idei pamiątki – zikkaron w Życiu religijnym Żydów, [...]
świętowanie Paschy, jako rytu będącego bezpośrednim tłem wydarzenia
Ostatniej Wieczerzy. [...] relacja Ostatniej Wieczerzy do Paschy Żydowskiej
[...] egzegeza fragmentów Nowego Testamentu mówiących o ustanowieniu
Eucharystii” (M. Thurian, L’Eucharistie Pâque de l’Église, Paris 1964, s. 23;
D. Kowalczyk, Od Paschy do Eucharystii, Życie Duchowe 60/2009, s. 61)”
/J. Froniewski, Teologia anamnezy eucharystycznej jako pamiątki
uobecniającej ofiarę Chrystusa i jej implikacje ekumeniczne (doktorat,
rękopis), Wrocław 2010, s. 11.
+ Ostatnia wzmianka o Barnabie, jaką znajdujemy w Dziejach Apostolskich,
to Dekrety apostolskie, potwierdzające praktykę Barnaby i Pawła, przekazane
Kościołowi Antiochii. „Barnaba, podobnie jak Szaweł, osobiście nie znał
Jezusa, należąc do drugiego pokolenia chrześcijan. […] Obraz duchowości
Józefa-Barnaby w pełni wyraża ów przydomek nadany mu wcześniej przez
Apostołów. Aramejski zwrot Bar-Nebuah (dosł. „syn proroctwa”), lub raczej
Bar-Nahma, przetłumaczył Łukasz jako hyios parakleseos, „syn pocieszenia,
zachęty”, akcentując specyficzną cechę jego charakteru, jaką była zdolność
do umacniania wiary współbraci narażonej na ciągłe przeciwności” /A.
Tronina, Do Hebrajczyków. Słowo zachęty na dni ostatnie, Edycja Świętego
Pawła, Częstochowa 1998, s. 11/. „Ten sympatyczny lewita stał się
budowniczym mostów pomiędzy różnymi grupami „Hellenistów i Hebrajczyków” (Dz 6, 1), poczynając od Jerozolimy, […] „słowo zachęty (logos
parakleseos), […] parakalo prośby i zachęty, stanowi jeden z kluczowych terminów Listu, podobnie jak pochodny od niego rzeczownik paraklesis […] Ten
bliski kuzyn Barnaby, o podwójnym hebrajsko-greckim imieniu, to
późniejszy Ewangelista i bliski współpracownik św. Piotra w Rzymie (1 P 5,
66
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
13). Obaj apostołowie nie zdają sobie sprawy, że za parę lat ów młody
człowiek będzie przyczyną rozłamu ich wspólnej misji” /Tamże, s. 12/. „To
on w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej wygłosi „słowo zachęty” (Dz 13, 15),
przejmując kompetencję Barnaby. To pierwsze kazanie misyjne Pawła jest
dla nas ważne z kilku powodów. Pozwala ono porównać metodę argumentacji
i stosowanie Pisma Świętego w przepowiadaniu z tym, co znajdziemy później
w „słowie zachęty” skierowanym „do Hebrajczyków” (Hbr 13, 22). […] Dobra
Nowina będzie udziałem całego „Izraela Bożego” (Ga 6, 16): zarówno Żydów
jak i pogan, którzy przyjmując Chrystusa stają się prawdziwymi
„Hebrajczykami” /Tamże, s. 13/. „Misja wśród pogan stanie się też powodem
ostrego zatargu pomiędzy „żydującymi” z Judei a Pawłem i Barnabą […]
Dekrety apostolskie, potwierdzające praktykę Barnaby i Pawła, przekazano
Kościołowi Antiochii przez „przełożonych nad braćmi (hegoitmenous en tois
adelfois) […] Ostatnia wzmianka o Barnabie, jaką znajdujemy w Dziejach
Apostolskich” /tamże, s. 14/. „Barnaba nie uznawał podziału
rygorystycznego pomiędzy chrześcijanami pochodzenia żydowskiego i
pogańskiego. […] Więzy krwi okazały się więc silniejsze od lojalności wobec
przyjaciela. Paweł nie ma jednak tego za złe Barnabie; zresztą ich rozstanie
miało być błogosławione dla rozwoju misji chrześcijańskiej. Nieustępliwość
Pawła znalazła konieczne dopełnienie w wierności autorytetowi Piotra, jaką
potrafił okazać Barnaba” /Tamże, s. 15.
+ Ostatnia zmiana w życiu doczesnym człowieka śmierć, która już się
zaczęła, gdyż całe nasze życie upływa pod znakiem tej śmiertelności i
nietrwałości. Życie chrześcijańskie pojmuje św. Grzegorz Wielki jako życie
oderwania i pragnienia, oderwania od świata i pragnienia Boga. Sama taka
postawa już jest modlitwą, życiem modlitwy. Papież Grzegorz Wielki mówił o
nędzy człowieka, wynikającej z jego cielesnej natury, z grzechu
pierworodnego i z egoizmu. Głosił potrzebę zwalczania swego egoizmu: na
początku działania (poprzez oczyszczenie intencji), w trakcie działania i
nawet po nim. Opisywał on wzburzenie wynikające z grzechu, inquietudo,
czyli brak pokoju. Grzech wprowadza chaos, zmienność, niepewność.
Ostatnią zmianą będzie śmierć, która już się zaczęła, gdyż całe nasze życie
upływa pod znakiem tej śmiertelności i nietrwałości. Pierwszym skutkiem
doświadczenia ludzkiej nędzy dla chrześcijanina, który potrafi ja zrozumieć,
będzie pokora, czyli postawa oderwania się od świata, od siebie samych i od
naszego grzechu i uświadomienie sobie, jak bardzo potrzebujemy Boga. Stan
taki jest stanem skruchy, która ma dwa aspekty, jako że płynie z lęku albo
też z pragnienia Boga /J. Leclercq OSB, Miłość nauki a pragnienie Boga, tł.
M. Borkowska (L’amour des lettres et le désir de Dieu, Initiation aux auteurs
monastique du moyen age, Les éditions du Cerf, Paris 1990), Wydawnictwo
Benedyktynów, Kraków 1997, s. 39.
+ Ostatnie chwile ładu społecznego wykorzystywano na uczone debaty
łączące teologię z zainteresowaniami przyrodniczymi. „Nieco na marginesie
naszych rozważań wypadnie nam też wspomnieć o młodzieńczej fascynacji
Augustyna astronomią i o istotnym wpływie, jaki wywarło to na okoliczności
jego zwrócenia się do Kościoła katolickiego. Zaczniemy od niezwykle
pouczającego spotkania na samym początku V wieku katolickiego biskupa,
św. Augustyna, z pewnym dostojnikiem religii manichejskiej, konkurującej
wtedy z katolicyzmem. Ów kapłan nosił imię Feliks, a wydarzenie miało
67
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
miejsce w roku 404, a więc na sześć lat przed najazdem na Rzym
germańskich barbarzyńców pod wodzą Alaryka. Wtedy to, w roku 410,
stolica cesarstwa rzymskiego po raz pierwszy od ośmiuset lat została zdobyta
przez obcych najeźdźców” /A. Siemieniewski, Ścieżką nauki do Boga. Nauki
przyrodnicze i duchowość w starożytności i w średniowieczu, Wrocław 2009,
s. 112/ „W odległej od Rzymu Afryce Północnej w 404 roku nikt się nie
spodziewał, że w roku 430, gdy umierał biskup Augustyn, jego stolica
Hippona również będzie oblężona przez obce wojska, pochodzące z
germańskiego plemienia Wandalów. Choć z całą pewnością zmiany wisiały w
powietrzu (stolicę państwa dopiero co przeniesiono przecież z Rzymu do
Rawenny), to jednak nikt nie wyobrażał sobie rozmiarów nadciągającej
katastrofy politycznej. Ostatnie chwile społecznego ładu wykorzystywano
więc dobrze, między innymi na uczone debaty łączące teologię z
zainteresowaniami przyrodniczymi. We wstępie do zapisków z dialogu św.
Augustyna i Feliksa czytamy: „W szóstym roku konsulatu Augusta
Honoriusza, siedem dni przed idami grudniowymi”, czyli 7 grudnia 404 roku,
„Augustyn, biskup Kościoła katolickiego regionu Hippony” przemawiał na
zmianę „z manichejczykiem Feliksem”. Odbywała się więc debata teologiczna.
Przedmiotem dyskusji był problem, kto ma prawo uznawać się za
spadkobiercę Jezusa Chrystusa i Jego Apostołów: Kościół katolicki czy religia
manichejska?” /Tamże, s. 113.
+ Ostatnie czasy próbą wiary „Duch zaś otwarcie mówi, że w czasach
ostatnich niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym
i ku naukom demonów. [Stanie się to] przez takich, którzy obłudnie kłamią,
mają własne sumienie napiętnowane. Zabraniają oni wchodzić w związki
małżeńskie, [nakazują] powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył,
aby je przyjmowali z dziękczynieniem wierzący i ci, którzy poznali prawdę.
Ponieważ wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre, i niczego, co jest spożywane
z dziękczynieniem, nie należy odrzucać. Staje się bowiem poświęcone przez
słowo Boże i przez modlitwę. Przedkładając to braciom, będziesz dobrym
sługą Chrystusa Jezusa, karmionym słowami wiary i dobrej nauki, za którą
poszedłeś. Odrzucaj natomiast światowe i babskie baśnie! Sam zaś ćwicz się
w pobożności! Bo ćwiczenie cielesne nie na wiele się przyda; pobożność zaś
przydatna jest do wszystkiego, mając zapewnienie życia obecnego i tego,
które ma nadejść. Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego
uznania. Właśnie o to trudzimy się i walczymy, ponieważ złożyliśmy nadzieję
w Bogu żywym, który jest Zbawcą wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących. To
nakazuj i tego nauczaj! Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wieku, lecz
wzorem bądź dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w
czystości! Do czasu, aż przyjdę, przykładaj się do czytania, zachęcania,
nauki. Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, który został ci dany za sprawą
proroctwa i przez nałożenie rąk kolegium prezbiterów. W tych rzeczach się
ćwicz, cały im się oddaj, aby twój postęp widoczny był dla wszystkich.
Uważaj na siebie i na naukę, trwaj w nich! To bowiem czyniąc i siebie
samego zbawisz, i tych, którzy cię słuchają” (1 Tym 4, 1-16).
+ Ostatnie czasy terminem odnoszonym przez Sobór Chalcedoński do czasu
Wcielenia. „Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała pełnia i aby
przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą: przez Niego – i to, co na ziemi, i
to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża» (Kol 1,1368
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
14.19-20). Sobór Nicejski I, dochowując wierności Pismu Świętemu i
odrzucając błędne i zawężające interpretacje, zdefiniował uroczyście swoją
wiarę w «Jezusa Chrystusa, Syna Bożego jednorodzonego, zrodzonego z Ojca,
to znaczy z substancji Ojca, Boga z Boga, światłość ze światłości, Boga
prawdziwego z Boga prawdziwego, zrodzonego, nie stworzonego,
współistotnego Ojcu, przez którego wszystko zostało stworzone w niebie i na
ziemi; który dla nas i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba, przyjął ciało i
stał się człowiekiem, został umęczony, zmartwychwstał trzeciego dnia i
wstąpił do nieba; i przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych». Także
Sobór Chalcedoński, idąc za nauczaniem Ojców, wyznał, «że jest jeden i ten
sam Syn, Pan nasz Jezus Chrystus, doskonały w Bóstwie i doskonały w
człowieczeństwie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek (...), współistotny
Ojcu co do Bóstwa, współistotny nam co do człowieczeństwa (...). Przed
wiekami z Ojca zrodzony jako Bóg, w ostatnich zaś czasach dla nas i dla
naszego zbawienia narodził się jako człowiek z Maryi Dziewicy, Bożej
Rodzicielki». Dlatego Sobór Watykański II potwierdza, że Chrystus, «nowy
Adam», «obraz Boga niewidzialnego» (Kol 1, 15) «jest człowiekiem
doskonałym, który przywrócił synom Adama podobieństwo Boże,
zniekształcone od czasu pierwszego grzechu” (Dominus Jesus 10). Rzym, w
siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 6 sierpnia 2000 r., w Święto
Przemienienia Pańskiego.
+ Ostatnie dni rozpoczęły się od Jezusa Chrystusa. „Kiedy nadszedł wreszcie
dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu.
Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i
napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z
ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy
zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak
im Duch pozwalał mówić. Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze
wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się
tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku.
Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? – mówili pełni
zdumienia i podziwu. Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język
ojczysty? – Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei
oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii,
które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici,
Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie
dzieła Boże. Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: Co ma
znaczyć? – mówili jeden do drugiego. Upili się młodym winem – drwili inni.
Wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym
głosem: Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do
wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów. Ci ludzie nie są pijani, jak
przypuszczacie, bo jest dopiero trzecia godzina dnia, ale spełnia się
przepowiednia proroka Joela: W ostatnich dniach – mówi Bóg – wyleję Ducha
mojego na wszelkie ciało, i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze,
młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy – sny. Nawet na niewolników i
niewolnice moje wyleję w owych dniach Ducha mego, i będą prorokowali. I
sprawię dziwy na górze – na niebie, i znaki na dole – na ziemi. Krew i ogień, i
kłęby dymu, słońce zamieni się w ciemności, a księżyc w krew, zanim
69
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nadejdzie dzień Pański, wielki i wspaniały. Każdy, kto wzywać będzie imienia
Pańskiego, będzie zbawiony” (Dz 2, 1-21).
+ Ostatnie dni starego roku odpowiadały zestarzałemu, zużytemu czasowi, w
którym mnożą się moce chaosu, w którym błąkają się duchy i powracają
zmarli. Nowy rok świętowano jako powtórzenie kosmogonii, jako odnowę
świata
z
chaosu.
Prawdziwą
odnowę
dokonał
Jezus
swoim
zmartwychwstaniem. „Ostatnie dni starego roku odpowiadały zestarzałemu,
zużytemu czasowi, w którym mnożą się moce chaosu, w którym błąkają się
duchy i powracają zmarli. U niektórych ludów gaszono wszelkie ogniska, by
w Nowy Rok rozpalić je na nowo w rytualnym akcie; w Rzymie odbywało się
to 1 marca i było zadaniem najwyższego kapłana, pontifexa maximusa. W
ostatnich dniach starego roku babiloński król był poniżany w swego rodzaju
dramacie symbolicznym, musiał oddawać oznaki swej godności i był bity po
twarzy – wszystko to analogicznie do losu boga Marduka, który w tym czasie
„zamknięty był w górach”, tj. przebywał w królestwie śmierci. Z nowym
rokiem Marduk wraca i odnawia kosmiczny porządek, podobnie król
sprawuje znowu swój urząd. Na starożytnym Wschodzie (m.in. u
Babilończyków oraz Hetytów) walkę między starymi i nowymi mocami,
między ciemnością i światłem, potworami chaosu i bogami przedstawiały
ceremonialnie dwie grupy graczy. Wraz ze starym rokiem miały być także
zniszczone popełnione grzechy i zmyta wszelka nieczystość; ponowne
stworzenie czasu podsycało w człowieku nadzieję na nowe życie. Według
staroperskiego przekazu Mitra zawierał w Nowy Rok (nauroz) układ pomiędzy
światłem i ciemnością; kulminacyjnym punktem święta było rytualne zabicie
smoka przez króla; w tym dniu obiecywano sobie wreszcie ostateczne
wyzwolenie od starości i śmierci /G. Widengren, Die Religionen Irans,
Stuttgart 1965, s. 41, 49, 217; M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach,
kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 72.
+ Ostatnie dni szansą do nawrócenia się. Początek oczekiwania ustawia
człowieka w perspektywie długiego odcinka czasu, który trzeba wypełnić
dobrem. Gdy zbliża się Dzień, następuje obrachunek czasu minionego.
Poczucie bliskości u jednych powoduje pojawienie się ulgi i szczęścia, u
drugich niepokoju i przerażenia. Nawet wśród chrześcijan jest wielu takich,
którzy nie są przygotowani, którzy są dziećmi tego świata, chłodnymi,
lekkomyślnymi, uwikłanymi w więzy grzechu. Wielu chrześcijan jest jeszcze
zamkniętych na błogosławieństwa. Jeszcze nie otworzyli swego serca zbawcy.
„Nie mogą oni dłużej łudzić się, że w wyniku chrztu i w wyniku zewnętrznej
wspólnoty z kościołem są również spadkobiercami nieba. Nie mogą się dłużej
łudzić, ci chłodni, lekkomyślni tak zwani chrześcijanie, którzy prowadzą
grzeszne ziemskie życie zapominając o Bogu, wierząc mocno w zbawienie
jako w rzecz załatwioną przez Stwórcę” (Ks. Robert Spiske, Kazanie nr 102.
Na czwartą niedzielę Adwentu (prawdopodobnie czasy Kulturkamf, s. 1).
Ostatnie dni Adwentu są jeszcze szansą do nawrócenia się. Ci natomiast,
którzy są nawróceni powinni się z tego cieszyć. Tymczasem Sługa Boży
dostrzega brak radości, niezadowolenie i narzekanie. Są one znakiem braku
pełnego nawrócenia. Tacy ludzie od razu po wyjściu ze świątyni powracają do
spraw tego świata, do jego grzechów i niepokojów (Ks. Robert Spiske, Kazanie
nr 102. Na czwartą niedzielę Adwentu (prawdopodobnie czasy Kulturkamf, s.
6). Nawiązując do słów proroka Izajasza Robert Spiske stwierdza: „ w
70
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
naszych sercach znajduje się jeszcze wiele dolin i wąwozów wydrążonych
przez grzechy, w których się one nadal ukrywają i skąd na nowo się
wydobywają. […] Jest w nas jeszcze wiele surowości i zatwardziałości, tyle
nierówności i krzywych dróg, które torują drogę grzechom, wszystko to musi
być wyprostowane” (Tamże, s. 7). Chrześcijanin jest dzieckiem Bożym,
spadkobiercą nieba. Nad człowiekiem prawdziwie wierzącym jaśnieje
„gwiazda wiecznego pokoju, która promieniuje nad żłóbkiem Bożej dzieciny”
(s. 10). Sługa Boży zachęca: do przygotowania się na wielkie spotkanie, „by
Pan mieszkał w naszych sercach, gdy zabrzmi następnym razem wołanie
Kościoła do swoich wiernych, abyśmy narodzili się na nowo z Jezusem
Chrystusem”.
+ Ostatnie eksplozje gwiazd źródłem pierwiastków ważnych biologicznie,
takie jak węgiel, azot, tlen i fosfor. „Czymś całkiem innym są gwiazdy.
Gwiazda jest na tyle masywna, że ciśnienie grawitacyjne w jej środku
wyzwala temperatury wystarczające do spontanicznego zajścia jądrowych
reakcji. Po osiągnięciu temperatury zapłonu, reakcje jądrowe w środkowej
części gwiazdy wytwarzają strumień energii, który w końcu zostaje
wypromieniowany z jej powierzchni w postaci ciepła i światła” /J. D. Barrow,
Teorie wszystkiego. W poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia (Theories of
Everything. The Quest for Ultimate Explanation, Oxford University Press, New
York 1991), przeł. J. Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków
1995, s. 128/. „Gwiazda utrzymuje się w stanie ekwilibrium dzięki
równoważeniu się grawitacji i wewnętrznego ciśnienia gwiazdy. Równowaga
ta jest stabilna: niewielki wzrost siły grawitacyjnej doprowadzi bowiem do
nieco większego zagęszczenia w środku gwiazdy, co z kolei zwiększy szybkość
reakcji jądrowych, które wytworzą dodatkowe, skierowane na zewnątrz
ciśnienie. W ten sposób gwiazda szybko powróci do stanu równowagi. Fakt,
że tak wiele najbardziej ważnych tworów przyrody zawdzięcza swą wielkość i
globalną strukturę tajemniczym wartościom stałych przyrody, stawia naszą
egzystencję w nowym świetle. Możemy zobaczyć, że warunki konieczne do
naszego istnienia w krytyczny sposób zależą od wartości stałych. Na pierwszy
rzut oka może się wydać, że zmiana wartości jakiejś stałej spowoduje jedynie
jakąś zmianę wielkości wszystkich rzeczy, nie wpływając na istnienie atomów
i gwiazd. Taki pogląd jest jednak zbyt naiwny. Okazuje się, że są pewne
niezwykłe zależności między kombinacjami poszczególnych stałych przyrody:
zależności te muszą zachodzić, jeśli mamy istnieć. Gdyby wartość stałej
struktury subtelnej odbiegała od wartości rzeczywistej jedynie o około jeden
procent, całkiem inna byłaby struktura gwiazd. Co więcej, mamy poważne
racje, aby sądzić, że w takich okolicznościach byśmy nie istnieli i nie
rozważalibyśmy teraz takich zagadnień. Pierwiastki biologicznie ważne, takie
jak węgiel, azot, tlen i fosfor, powstają bowiem podczas ostatnich eksplozji w
śmiertelnych konwulsjach konających gwiazd. Rozsypują się następnie w
przestrzeń, potem zaś wchodzą w skład gwiazd, a w końcu również w skład
ludzi. Wydaje się, że węgiel, który jest pierwiastkiem niezwykle istotnym w
biologii (wierzymy, że jest konieczny do pojawienia się spontanicznej ewolucji
życia), powinien istnieć we Wszechświecie jedynie w śladowych ilościach.
Zamiast tego, znajdujemy go całkiem sporo. Oczekujemy bowiem, że w
wypadku wybuchowych reakcji jądrowych, które wytwarzają węgiel w
ostatnich fazach gwiezdnej ewolucji, szybkość produkcji węgla jest mała. W
71
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przyrodzie zachodzi jednak pewna szczególna koincydencja, która umożliwia
powstanie dużej ilości węgla” /Tamże, s. 129.
+ Ostatnie etapy sporów chrystologicznych „wizja tajemnicy wcielenia według
dwu wybitnych teologów Wschodu – Maksyma Wyznawcy (zm. 662) oraz
Jana z Damaszku (zm. 773). Uczestniczą oni w ostatnich etapach sporów
chrystologicznych.
Maksym
odnosi
ostateczne
zwycięstwo
nad
monoteletyzmem, a Jan wnosi twórczy wkład w spory z ikonoklazmem. Obaj
są spadkobiercami myśli wcześniejszych Ojców Wschodu, Maksym
genialnym
syntetykiem,
a
Jan
Damasceński
równie
genialnym
systematykiem” /E. Staniek, Tajemnica wcielenia w ujęciu Maksyma
Wyznawcy i Jana Damasceńskiego, „Vox Patrum” 20 (2000) t. 38-39, 333340, s. 333; Św. Jan Damasceński, Wykład wiary prawdziwej, tłum. B.
Wojkowski, warszawa 1969; Maksym Wyznawca, dzieła: Antologia życia
wewnętrznego, Dialog o życiu wewnętrznym, Księga miłości, Księga
oświeconych, Wykład Modlitwy pańskiej, List o miłości, tłum. A. Warkotsch,
Poznań 1982). „Maksym Wyznawca był geniuszem. Urs von Balthasar zwraca
uwagę na wielowymiarowość jego zainteresowań: filozof – dobry znawca
arystotelizmu, z wielkim dowartościowaniem realizmu jego teorii poznania;
świetny teolog biblijny – oczarowany Orygenesem; mistyk – ze szkoły
Grzegorza z Nyssy i Areopagity; surowy mnich – zachwycony Ewargiuszem;
człowiek Kościoła – wielki obrońca doktryny Chalcedonu i prymatu biskupa
Rzymu (Por. Urs von Balthasar, W pełni wiary, tłum. J. Fenrychowa, Kraków
1991). […] Kluczem do rozumienia nauki Maksyma jest jego podejście do
syntezy. On poszukiwał uniwersalnego wzoru do rozumienia wszystkiego,
tzn. zarówno wiedzy zdobytej przez człowieka, jak i objawionej przez Boga.
Synteza jest kluczem rozumienia wszechświata i sensu życia. Istotnym zaś
elementem jego syntezy są dwa twierdzenia. Pierwsze – w syntezie nie ma
żadnego mieszania, i drugie – w syntezie jest możliwe to, co jest niemożliwe,
czyli jest miejsce na paradoks. […] Synteza – według Maksyma – zmierza do
odkrycia i osiągnięcia pełni tożsamości wszystkich elementów, w niej żaden
element nic nie traci ze swej wartości. W syntezie nie powstaje nic nowego na
zasadzie procesu zniszczenia elementów wchodzących w syntezę. Ten
„materiał” dzięki syntezie zyskuje najwyższy stopień swej doskonałości.
Objawia on i osiąga swą doskonałość przez odniesienie do pozostałych
elementów. Taką syntezą jest ludzkie ciało, w którym każdy członek osiąga
swa doskonałość przez swe odniesienie do innych członków, a każdy narząd
im doskonalej spełnia rolę w całym ciele, tym bardziej odnajduje swą
tożsamość” /Tamże, s. 334.
+ Ostatnie królestwo islamskie w Hiszpanii Granada. Panowała nad
zmierzchem arabskiej Hiszpanii w latach 1248-1492. Tam zbudowano zamek
Alhambra, co oznacza Czerwona Twierdza. „Chyba tylko lud, który poznał
pragnienie pustyni, potrafił stworzyć tę niezwykłą oazę wody i cienia, ciąg
bram, łuków, sal i dziedzińców, które nadają Alhambrze posmak dystansu i
swobody zarazem, jakby wszystkie rozkosze świata tutaj, w zasięgu ręki
wyznaczyły sobie spotkanie. […] Poczucie, że schwytano cię do więzienia
słodkiego jak plaster miodu, z którego nikt nie chciałby uciec. […] W końcu
jednak dochodzimy do wniosku, że […] mają na celu jedno: chronić wodę,
schwytać kroplę płynu w dłoń, pieszczotliwie otoczyć tę cząstkę życia osłoną,
która jednak pozostaje otwarta. Nieporównywalne dziedzińce Alhambry są
72
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
świątyniami wody, […] serce Alhambry – baseny, fontanny, kanały – w
rzeczywistości jest pod ochroną wszystkich elementów czasu i przyrody,
współgrających, połączonych ze sobą światło i cienia, powietrza i ziemi,
słońca i księżyca. Nie tylko woda szemrze w ogrodach Alhambry. Jako ze
Koran zabrania przedstawiania człowieka w cielesnej postaci, pałac stał się
budowlą z pisma, obleczoną w literaturę postacią, która snuje opowieść i
intonuje poematy ze ścian pokrytych napisami” /C. Fuentes, Pogrzebane
zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 53/. „Rodzaj
niebiańskiego graffiti, w którym mięknie głos Boga i gdzie oddać się można
rozkoszom sztuki, nauki i miłości” /Tamże, s. 54.
+ Ostatnie księgi kanoniczne ST idealizują postać Adama. Adam, pierwszy
człowiek, stał się przedmiotem zainteresowania nurtu myśli eschatologicznej
i apokaliptycznej (1 Krn 1, 1; Mdr 9, 2; 10, 1-2). Prawdopodobnie istniał jakiś
wpływ spekulacji na temat praczłowieka, króla stworzenia, prowadzonych
także w środowiskach pozabiblijnych. Prorocy głosząc przyszłe odnowienie
ludzkości, nawiązywali do Adam, jako pierwotnego wzoru, według którego
należy wszystko na nowo odtworzyć. Celem ich było odtworzenie pierwotnej
harmonii i doskonałości w świecie. Tego rodzaju refleksja utworzyła z postaci
Adama doskonały wzór, który miał przyświecać ludziom w ich drodze do
przyszłej doskonałości. Postać Adama uległa idealizacji, co można dostrzec
wyraźnie w ostatnich księgach kanonicznych ST i w niekanonicznej
literaturze między testamentalnej (apokryfy). Nowe rozumienie pierwszego
człowieka określają takie pojęcia, jak Syn Człowieczy, „drugi Adam”, czy
„chwała Adama”. „Określeniom tym, używanym zarówno w sensie zbiorowym
jak indywidualnym, nadawano w różnych środowiskach teologicznych
odmienne znaczenia” L. Stachowiak, Adam I-II, w: Encyklopedia Katolicka,
t.1, Lublin 1989, kol. 67-70, kol. 69.
+ Ostatnie księgi Nowego Przymierza zawierają dojrzałą pneumatologię.
Kerygma chrześcijańska dotyczyła najpierw jedynie zmartwychwstałego
Pana. Pod wpływem światła Bożego w ostatniej fazie Objawienia Kościół
uzyskuje przeświadczenie o potrzebie, że trzeba głosić również osobę Ducha
Świętego, nie tylko świadczyć o działaniu Jego zbawczej mocy, ale też
nauczać o Kimś, kto jest trzecią Osobą Bożą. Dojrzała pneumatologia zawiera
się dopiero w ostatnich księgach Nowego Przymierza, zwłaszcza w Ewangelii
św. Jana. Jednak już Dzieje Apostolskie są nazywane „ewangelią Ducha”.
Prowadzi on Kościół, strzeże Go i rozwija. Napełnia biskupów, diakonów,
wszystkich chrześcijan, poczynając od nowo nawróconych. Posyła Apostołów
na misje, wyznacza im miejsca działania i zabrania głosić w innych (Dz 4,
8.31; 6, 3-5; 8, 4-8, 29; 10, 19.44-48; 15, 8-28; 16, 6-7) B1 210.
+ Ostatnie księgi Starego Testamentu Mądrość Boża ponad bytami
stworzonymi, ma cechy boskie i quasi-personalne. Termin eikón, obraz Ojca
w Chrystusie dla nas, nie jest tak mocny, jak termin morfe (Flp 2, 6),
wskazuje jednak na podobieństwo Syna Bożego do Ojca. Tekst Kol 1, 15
zbliża się w tym sensie do 2 Kor 4, 4, mówiący o tym, że dla żydów światło
Chrystusowe nie jest widocznie, światło Ewangelii chwały Chrystusa nie
jaśnieje (fotismos). Podobnie w Hbr 1, 3. Z tego wynika, że Chrystus jest
Osobą Bożą. We wcieleniu doskonale manifestuje Ojca. Obraz wskazuje na
źródłową relację Syna Bożego z Ojcem. W mentalności greckiej eikón
oznaczał oblicze zewnętrzne, podobieństwo formalne, natomiast dla
73
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Hebrajczyków odpowiedni termin hebrajski oznaczą uczestniczenie w esencji
i moc archetypu. Jest możliwe, że w tym słowie mieszają się różne wpływy
kulturowe, które nie mogą być rozpatrywane jako wyizolowane /C. Basevi,
La doctrina cristolócica del «himno» de Col 1, 15-20, “Scripta Theologica” 1999,
T. 31, z. 2, 317-344. s. 324/. Eikón zawiera prerogatywy, które judaizm
hellenistyczny, a w szczególności aleksandryjski, przyznawał Logosowi z
filozofii greckiej, zwłaszcza stoików i platoników, a także, podobnie jak
Hokmah, Mądrość Boża, uważany był za niezależną hipostazę /Ibidem, s.
325/. Judaizm hellenistyczny zajmował się Logosem w aspekcie istnienia,
personalności i natury. W Aleksandrii chciano w ten sposób interpretować
pisma platońskie na sposób monoteistyczny. Filon, najbardziej sławny
przedstawiciel platonizmu średniego, nie wyjaśnił, czy chodzi o właściwość
Boga, o stworzenie, czy o osobę boską odrębną. Ostatnie księgi Starego
Testamentu, odzwierciedlające świadomość religijną diaspory żydowskiej, nie
mówią o Logosie, tylko o Mądrości Bożej, która jest ponad bytami
stworzonymi, ma cechy boskie i quasi-personalne. W niektórych sektach
gnostyckich pojawia się imię Barbelo, jako boskość-matka, Mądrość
emanowana przez Boga. W każdym człowieku znajduje się iskra tego
boskiego eonu. Asceza wyzwala ją, aby mogła powrócić do Boga /Ibidem, s.
325, przypis 27/. Paweł kwestię terminologiczną odnoście do Chrystusa
rozwiązał inaczej, niż judaizm hellenistyczny. Syn Boży jest opisywany
terminami zaczerpniętymi z literatury mądrościowej: Prz 8, 22-25; Syr 24, 312; Mdr 7, 22-27. Termin obraz odnosi się nie tylko do Logosu i Mądrości
Bożej, lecz również do człowieczeństwa Chrystusa. Człowieczeństwo
Chrystusa jest obrazem jego boskości /Ibidem, s. 326.
+ Ostatnie lata życia Sołowjow W. miał dotkliwe odczucie końca historii. „już
w pierwszym swym dziele pleno titulo filozoficznym Sołowjow koniec dziejów
upatruje w powszechnej apokatastazie, czyli w osiągnięciu przez
wszechludzki organizm stadium nowego Adama, Człowieka Kosmicznego –
apokatastasis ton panton – w „królestwie duchów, złączonych
powszechnością ducha absolutnego” (por. A. Walicki, W kręgu
konserwatywnej utopii. Struktura i przemiany rosyjskiego słowianofilstwa,
Warszawa 1964, s. 453). Zdziechowski w dziele Pesymizm, romantyzm a
podstawy chrześcijaństwa wielokroć wskazuje na deterministyczne
ograniczenia wszelkiego panteizmu): «To, że Sołowjow w ostatnich latach
życia miał dotkliwe odczucie „końca historii”, i pogrążył się w rozważaniach o
Antychryście (który oddaje się w Opowieści o Antychryście i w Trzech
rozmowach), a najmniejszej mierze nie uchylało jego ogólno filozoficznego i
historiozoficznego determinizmu. W historii działa Sofia jako „ludzkość
idealna”; „swobodne poczynania poszczególnych osób” nie przesłaniają
działań Sofii. Ta bowiem jest prawdziwą siłą historii i kosmosu, a obecność
tej siły w procesie kosmicznym skłaniała myśl Sołowiowa ku
determinizmowi, z którego ciasnych więzów tym bardziej nie mógł się
uwolnić, że doznawał wyłącznie „wolność do zła” [dobro bowiem nie zakłada
wolnego wyboru, lecz determinuje go swą treścią nieskończenie pozytywną]»
(Z. Zienkowskij, Istorija russkoj filosofii, t. 2, cz. 1, Leningrad 1991, s. 66). Na
tym więc dopiero – by zakończyć deterministyczną dygresję – gruncie,
„socjalistycznym” i etycznym (etyka rozumnego dobra jest przecież wedle
myśliciela immanentnie deterministyczna, znanym nam sposobem występuje
74
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
więc jako czynnik ewolucji Człowieka i Ludzkości), wyrasta u Sołowjowa
postulatywna Novalisowska utopia „nowej formy” chrześcijaństwa, „religii
Ducha Świętego”, religijnej syntezy pozareligijnego doświadczenia filozofii,
nauki, współczesnych ruchów społecznych i ekonomicznych – tj. syntezy
wiary,
myśli
i
doświadczenia.
Odpowiednio
do
potrzeb
takiej
wszechogarniającej syntezy (u punktu wyjścia noszącej znamiona
historiozoficznej, quasi-socjalistycznej antyutopii w naszym rozumieniu)
Sołowjow w ślad za jenajskimi romantykami i ich rosyjskimi uczniami –
słowianofilami (Iwan Kirijewski) – wysuwa, ma się rozumieć, kardynalną ideę
integralnej, „całościowej wiedzy”, metafizyki wszechjedności, o silnym zresztą
hermetycznym zabarwieniu. […] w tej metafizycznej syntezie etyka jest
jednak pierwotna wobec teorii poznania, co już w czasach Sołowiowa budziło
zdziwienie heglowsko usposobionej krytyki” /A. Pomorski, Duchowy
proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego
komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa),
Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 93.
+ Ostatnie Listy Corpus paulinum wskazują na to, że rzeczywistość
charyzmatów jest istotna dla życia Kościoła. Charyzmaty marginalizowane są
przez św. Pawła w Flp i Kol. Intensywnie przedstawione są natomiast w
Liście do Efezjan i w Listach Pasterskich, które są prawdopodobnie deuteroPawłowe. „Ostatnie Listy należące do Corpus paulinum wskazują na to, że
rzeczywistość charyzmatów jest istotna dla życia Kościoła i tym akcentem
otwierają one refleksję Kościoła czasów apostolskich” G. Rafiński, Pawłowe
pojęcie charyzmatów, w: Duch Odnowiciel, Kolekcja Communio 12,
Pallotinum, Poznań 1998, 300-331, 326. „Na etapie powstania Listu do
Efezjan można mówić o „renesansie” charyzmatycznym w tym sensie, że
rzeczywistość charyzmatów jest postrzegana jako istotna dla życia Kościoła.
Charakterystyczne jest jednak to, że wszystkie dary wymienione w Liście do
Efezjan mają jakiś związek z elitą prowadzącą Kościół lokalny. Kluczowym
tekstem jest Ef 4, 7-13. […] Tekst Ef 4, 7-13, w którym wymienia się pięć
darów, wnosi nowe światło w pojmowanie istoty charyzmatów” Tamże, s.
327. W Listach do Tymoteusza „sposobem uzyskania charyzmatu są
święcenia: ryt nałożenia rąk przez „starszych”. Fundamentalne znaczenie we
wspólnocie mieli prorocy i „starsi” oraz „wyświęcony” przez nich
charyzmatyk. Charyzmatyk ten jest ponadto – jak wynika z 1 Tm 1, 6 –
przejawem więzi łączącej charyzmatyka z Pawłem, a zatem ma aspekt
„sukcesji apostolskiej”. Pojęcie charyzmatu nabiera więc na etapie powstania
obu Listów do Tymoteusza charakteru instytucjonalnego. Wnosi ostatni
akcent do pawłowego pojęcia charyzmatów” Tamże, s. 328.
+ Ostatnie miejsce wśród dyscyplin naukowych zajmuje poetyka, Tomasz z
Akwinu. Teologia scholastyczna nieufna wobec literatury pięknej.
„Stanowisko teologii scholastycznej nie było jednak do końca aż tak
jednoznaczne. Tomasz z Akwinu próbuje zaliczyć poezję i poetykę do nauk,
choć wyznacza im ostatnie miejsce wśród dyscyplin naukowych /Summa
theologica, I 1, 9 (cyt. za: A. Dunajski, Chrześcijańska interpretacja dziejów w
pismach Cypriana Norwida, Lublin 1985, s. 12)/. Określeni piękna w jego
Summie teologicznej nie wychodzi naprzeciw ówczesnemu zjawisku literatury
i sztuki /Jest to jedynie metafizyczna idea piękna, która nie uwzględnia w
żaden sposób, że sztukę i literaturę trzeba rozpatrywać nie tylko w aspekcie
75
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
piękna, lecz także poznania, przedstawiania i konkretyzacji (Por. K. Kurz,
Literatura i teologia dzisiaj, tłum. A. Miodońska-Susułowa, „Znak”, 26 (1974)
nr 9, s. 1111), ale jednocześnie ten sam Tomasz jest zwolennikiem tezy o
wspólnej naturze misterium i symboli – i na tej zasadzie uzasadnia istnienie
„literackich” metafor w Piśmie Świętym /Summa theologica, Ia-IIae, q. 101, a.
2 ad. 2; Por. (M.-D. Chenu, La littérature Comte „lieu” de la teologie”, „Revue
des sciences philosophiques et théologiques” 53 (1961) nr 1, s. 79).
Generalnie jednak kolejne fazy doskonalenia narzędzia analogii w tomizmie i
“ascetyzm filozoficzny” tego systemu wykluczają poetycki sposób
funkcjonowania języka w teologii, odrzucając jakikolwiek kompromis języka
spekulatywnego z poetyckim /(H. Seweryniak, W stronę teologii poetyckiej,
„Collegium Polonorum”, 6 (1982) t. VI, s. 114). Zdaniem P. Ricoeura, dziełem
tomizmu „było ustanowienie języka teologicznego na poziomie nauki, a co za
tym idzie, całkowite zerwanie z formami poetyckimi języka religijnego, także
za cenę rozłamu między nauką o Bogu a teologią biblijną” (P. Ricoeur, La
métaphore…, Paris 1975, s. 344; cyt. za H. Seweryniak, W stronę…, s. 114)/”
/J. Szymik, Teologia na początek wieku, Księgarnia św. Jacka i Apostolicum,
Katowice-Ząbki 2001, s. 282.
+ Ostatnie namaszczenie lepiej można nazwać „namaszczeniem chorych”.
„Obrzęd bierzmowania należy rozpatrzyć i w ten sposób ująć, aby się jasno
uwydatnił ścisły związek tego sakramentu z całym wtajemniczeniem
chrześcijańskim. Dlatego wypada, aby przyjęcie tego sakramentu
poprzedzało odnowienie przyrzeczeń, złożonych na chrzcie. Jeśli to dogodne,
bierzmowania można udzielać podczas Mszy świętej. Dla obrzędu poza Mszą
należy przygotować formułę wprowadzającą” (KL 71). „Obrzęd i formułę
sakramentu pokuty należy tak przejrzeć i ująć, aby jaśniej wyrażały naturę i
skutek tego sakramentu” (KL 72). „Ostatnie namaszczenie”, które także, i to
lepiej można nazwać „namaszczeniem chorych”, nie jest sakramentem
przeznaczonym tylko dla tych, którzy znajdują się ostatecznym
niebezpieczeństwie utraty życia. Odpowiednia zatem pora na przyjęcie tego
sakramentu jest już wówczas, gdy wiernym zaczyna grozić niebezpieczeństwo
śmierci z powodu choroby lub starości” (KL 73). „Oprócz oddzielnych
obrzędów namaszczenia chorych i Wiatyku trzeba ułożyć obrzęd ciągły w
którym namaszczenia udzielać się będzie choremu po spowiedzi, a przed
przyjęciem Wiatyku” (KL 74). „Liczbę namaszczeń należy stosować do
okoliczności, a modlitwy wchodzące w skład obrzędu namaszczenia chorych
tak przerobić, aby odpowiadały różnym stanom chorych, przyjmujących ten
sakrament” (KL 75). „Obrzęd święceń należy krytycznie opracować i co do
ceremonii, i co do tekstów. Przemówienie biskupa na początku każdego
święcenia lub konsekracji może być wygłoszone w języku ojczystym. Podczas
konsekracji biskupiej wszyscy obecni biskupi mogą wkładać ręce” (KL 76).
+ Ostatnie objawienie najwyższe montanizm, później islam. Jan
Damasceński Koran nie uważa za tekst objawiony. Mahomet nie był
zapowiadany przez proroków. Zapowiadali oni Mesjasza, którym był Jezus.
Przyrównywał islam do montanizmu, herezji z II wieku, która ogłaszała siebie
jako „nowe proroctwo”, ostatnie i najwyższe objawienie. W ten sposób
negowano Chrystusa jako ostatnie słowo objawienia /C. Pozo, La
interpretación del Islam como herejía cristiana y sus consecuencias históricas,
„Archivo Teológico Granadino 60 (1997) 5-24, s. 10/. Schemat filozofii
76
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
historii jest u montanistów trynitarny. Tak jak Nowe Przymierze zastąpiło
poprzednie, tak epoka Ducha Świętego zastępuje epokę Chrystusa. Twórca
tego ruchu, Montanus uważał siebie za personalną manifestację Ducha
Świętego, za Parakleta, którego obiecał zesłać Jezus. Montanista Tertulian
głosił, że prawo i prorocy są dzieciństwem ludu Bożego, chrześcijaństwo
młodością, a montanizm czasem dojrzałości. Montaniści głosili, że Duch
Święty powiedział więcej Montanusowi, niż Chrystus poprzez Ewangelię; nie
tylko więcej, ale wspanialej i głębiej /Tamże, s. 11/. Również w
średniowieczu pojawił się pogląd negujący Chrystusa jako ostatnie słowo
objawienia. Joachim de Fiore (zm. 1202) głosił bliskie nadejście epoki Ducha
Świętego. Trzy epoki porównywał do ziemi, wody i ognia. W ostatniej epoce
pojawi się Ewangelia wieczna o której mówi Ap 14, 6. Nastanie królestwo
Ducha Świętego. Woda słów Chrystusowych przemieni się w wino słów
duchowe. Pojawi się „inny Kościół”, niosący ewangelię duchową /Tamże, s.
12/. Ewangelia Chrystusa pozostanie, będzie miała takie znaczenie, jak
prolog w Ewangelii św. Jana [Trójca Święta została ujęta linearnie, jak u
Hegla. Tymczasem powinna być ujmowana a-czasowo, metafizycznie, z
podkreśleniem wspólnego wchodzenia w historię od początku czasu aż do
końca świata/. Św. Jan od Krzyża, komentując Hbr 1, 1-2, przypomniał, że
Jezus jest jedynym słowem Boga, a jego życie ziemskie – czyny i słowa – jest
szczytem objawienia, zwieńczeniem, poza którym już nie będzie żadnego
innego [Islam jest sprzeczny, traktując Jezusa ze czcią jako proroka i nie
przyjmując Jego słów, ani świadectwa czynów/. Mahomet jest zadziwiająco
podobny do herezjarchów chrześcijańskich negujących Chrystusa jako
ostanie słowo Objawienia. Mahomet przyjmował, że Jezus został posłany po
to, aby potwierdzić swoimi czynami zapowiedzi Pierwszego Przymierza (Tora),
ale sam był zapowiedzią najwyższego proroka, Mahometa (Ahmad, słowo to
ma wspólny korzeń ze słowem Muhammad i znaczy „najbardziej
wychwalany”. Koran 61, 6, mówiąc o spełnieniu obietnicy zesłania Ducha
Bożego i pełni objawienia, odnosi się do J 16, 17. Niektórzy teologowie
islamscy stosują w tym kontekście słowo περικλητός (wychwalany), zamiast
słowa (które według nich chrześcijanie zniekształcili) παράκλητος (adwokat).
Islam jest bliski montanizmowi /Tamże, s. 14.
+ Ostatnie objawienie publiczne, Paruzja (por. 1 Tym 6, 14 i Tt 2, 13). „Skoro
zaś już wielokrotnie i wielu sposobami Bóg mówił przez Proroków, „na koniec
w tych czasach przemówił do nas przez Syna” (por. Hbr 1, 1-2). Zesłał
bowiem Syna swego, czyli Słowo odwieczne, oświecającego wszystkich ludzi,
by zamieszkał wśród ludzi i opowiedział im tajemnice Boże (por. J 1, 1-18).
Jezus Chrystus więc, Słowo Wcielone, „człowiek do ludzi” posłany, „głosi
słowa Boże” (por. J 3, 34) i dopełnia dzieła zbawienia, które Ojciec powierzył
Mu do wykonania (por. J 5, 36; 17, 4). Dlatego Ten, którego gdy ktoś widzi,
widzi też i Ojca (por. J 14, 9), przez całą swoją obecność i okazanie się przez
słowa i czyny, przez znaki i cuda, zwłaszcza zaś przez śmierć swoją i pełne
chwały zmartwychwstanie, a wreszcie przez zesłanie Ducha prawdy,
objawienie doprowadził do końca i do doskonałości oraz świadectwem bożym
potwierdza, że Bóg jest z nami, by nas z mroków grzechu i śmierci wybawić i
wskrzesić do życia wiecznego. Ekonomia więc chrześcijańska, jako nowe i
ostateczne przymierze, nigdy nie ustanie i nie należy się już spodziewać
żadnego nowego objawienia publicznego przed chwalebnym ukazaniem się
77
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Pana naszego Jezusa Chrystusa (por. 1 Tym 6, 14 i Tt 2, 13)” (KO 4). „Bogu
objawiającemu należy okazać „posłuszeństwo wiary” (por. Rz 16, 26, por. Rz
1, 5; 2 Kor 10, 5-6), przez które człowiek z wolnej woli cały powierza się
Bogu, okazując „pełną uległość rozumu i woli wobec Boga objawiającego” i
dobrowolnie uznając objawienie przez Niego dane. By móc okazać taką wiarę,
trzeba mieć łaskę Bożą uprzedzającą i wspomagającą oraz pomoce
wewnętrzne Ducha Świętego, który by poruszał serca i do Boga zwracał,
otwierał oczy rozumu i udzielał „wszystkim słodyczy w uznawaniu i dawaniu
wiary prawdzie”. Aby zaś coraz głębsze było zrozumienie objawienia tenże
Duch święty darami swymi wiarę stale udoskonala” (KO 5).
+ Ostatnie odbicie rzeczywistości w podmiocie poznającym stanowi
świadomość. Akty świadomości jak też ich aktualny całokształt (suma,
wypadkowa) posiadają swoisty charakter poznawczy, który Karol Wojtyła
nazywa „świadomościowym”. Świadomością najczęściej nazywa się właśnie
ten całokształt aktów świadomości. Świadomość odzwierciedlająca (tj. w
funkcji odzwierciedlania) jawi się jako pochodna całego procesu czynnego
poznawania i poznawczego stosunku do przedmiotowej rzeczywistości, jakby
ostatnie jego odbicie w podmiocie poznającym. Takie odzwierciedlenie czy
odbicie jest możliwe tylko wtedy, gdy świadomości przyznamy swoistą
zdolność „prześwietlania” wszystkiego, co człowiekowi jest w jakikolwiek
sposób poznawczo dane. Owo prześwietlenie nie jest tym samym, co czynne
rozumienie przedmiotów i płynące stąd konstytuowanie ich znaczeń. Jest
ono raczej utrzymywaniem w świetle potrzebnym do tego, aby przedmioty i
ich znaczenia poznawcze mogły się odzwierciedlać w świadomości F6 81.
+ Ostatnie ogniwo cyklu autobiograficznego Rousseau J. J. pisał między
1776 a 1778 rokiem. „Marzenia samotnego wędrowca. Samotnik z Genewy
podsumował w tym utworze swoje życiowe doświadczenia. W parę miesięcy
po ukończeniu rękopisu Rousseau umarł w samotności i zapomnieniu. […]
Nowe marzenia samotnego wędrowca pisał Stempowski [Hostowiec] na cztery
lata przed wybuchem drugiej wojny światowej. […] Łączy je przede wszystkim
podobna metoda prowadzenia krytyki współczesności, a także wspólnota
pojmowania takich kategorii, jak: wolność, samotność, natura” /J.
Olejniczak, Arkadia i małe ojczyzny. Vincenz – Stempowski – Wittlin – Miłosz,
Oficyna literacka, Kraków 1992, s. 166/. Idealizacja obrazu Podola […]
podobnego czynnika idealizacji można się doszukać w obrazach
Huculszczyzny i okolic Berna.
[…] pojawiają się „Arkadie opisane w
niearkadyjski sposób”. […] Huculszczyzna pojawia się w eseju Nowe
marzenia samotnego wędrowca jako pozytywny – równoprawny z szeroko
pojętą Arkadyjską tradycją kultury śródziemnomorskiej – plan odniesienia
dla krytykowanej w nim współczesnej cywilizacji przemysłowej” /Tamże, s.
167/. „Cechami cywilizacji pasterskiej są – według Hostowca – zachowane w
nich zamkniętego typu gospodarowania, naturalny typ moralności,
przechowanie prostych obrzędów i obyczajów, stosunek człowieka do natury,
gościnność, stosowność zachowania i umiar jako cechy członka
społeczeństwa oraz inny stosunek do czasu. Wszystkie te cechy są pochodną
tego, iż cywilizacja pasterska zachowała w sobie pamięć wielu tysięcy lat
rozwoju kultury” /Tamże, s. 168/. „o ile w eseju W dolinie Dniestru Arkadia
jest precyzyjnie ulokowana w realiach bliższej ojczyzny pisarza, o tyle
Arkadia z Nowych marzeń samotnego wędrowca ma wymiar uniwersalny. […]
78
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Jest więc Arkadia w tym eseju raczej uniwersalna ideą, marzeniem ku
któremu w dziejach kultury ciągle zwracają się ludzie. […] Arkadyjski cykl
Stempowskiego zamyka Ziemia berneńska, esej napisany po francusku, już
po zakończeniu światowej wojny. Jej autorem jest już samotny emigrant
mieszkający w okolicach Berna, odnajdujący w kraju swego osiedlenia wiele
cech tożsamych z podolską Arkadią dzieciństwa i uniwersalną Arkadią
huculską” /Tamże, s. 169/. „Mit wcielił się w kształt studium topograficznohistoryczno-socjologicznego (Weintrab W.)” /Tamże, s. 170/. „jako kolejnej
wersji ucieczki Stempowskiego przed współczesnością. A jest to przecież
wyjściowy element struktury każdego spółczesnego literackiego obrazu
Arkadii, w którym negatywnemu obrazowi współczesności przeciwstawiony
jest idealny obraz przyszłości” /Tamże, s. 171.
+ Ostatnie ogniwo ewolucji przyrody, człowiek. Antropocentryzm ontologiczny
występuje również w filozofii przyrody. „Antropocentryzm ontologiczny
wystąpił również u niektórych przyrodników o orientacji filozoficznej (M.
Nonet, N. M. Bollem, T. H. Huxley, P. Teilhard de Chardin). Był on wynikiem
reakcji z jednej strony na poglądy antropocentryzmu naiwnego (człowiek
stanowi centrum świata ze względu na centralne położenie Ziemi), który
dominował do XVI-XVII wieku, a śladami swymi sięgnął do XIX wieku, z
drugiej strony na niepełne ujęcie człowieka, gdyż podkreślano tylko jego
indywidualność, a pominięto „fenomen ludzki”, rozparcelowano jego naturę,
zatracając jego integralność (jedni ujmowali go w aspekcie cielesny, drudzy w
duchowym). Integralny człowiek jako przedmiot i podmiot, według tego typu
antropocentryzmu, zajmuje w świecie pozycję biegunową, wyznacza główną
oś świata, nadaje sens historii, jest jednym bezwzględnym wskaźnikiem
ewolucji. Według Huxleya człowiek jest ostatnim ogniwem ewolucji przyrody.
Z wyjątkowej pozycji w rozwoju ewolucyjnym wynika jego zdolność
kierowania światem i przebiegiem ewolucji zgodnie z zamierzonym celem.
Myśl tę jeszcze dalej rozwinął Teilhard de Chardin dowodząc, że najpierw w
dziedzinie poznania człowiek stanowi centrum wszechświata, centrum
obserwacji, dostrzega siebie we wszystkim, następnie od strony bytowej stoi
on na szczycie wszechświata, jest „strzałą w locie”, która przez rozwój swej
psychiki potwierdza rzeczywistość i nadaje sens wznoszeniu się świadomości.
Jest to wynik własności biologicznych” /Z. Zięba, Antropocentryzm. I. W
filozofii, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z.
Sułowski, Lublin 1985, kol. 673-675, kol. 674.
+ Ostatnie ogniwo literackiej kultury renesansu w Polsce tworzą kaznodziejeliteraci doby potrydenckiej: Skarga, Wujek i Powodowski. Kaznodziejstwo
wieku XVI w Polsce dogmatyczno-apologetyczne. „Polemika teologiczna, a
ściślej interesująca dziś wyłącznie historyków myśli teologicznej, zazębiała
się z formą retoryczną wypowiedzi, zwłaszcza w strukturze kompozycji i
wysłowienia, stąd rozpatrywanie formy estetyczno-literackiej tych utworów w
oderwaniu od treści jest zajęciem mało przydatnym. Wiedza retoryczna
bowiem, w którą wszyscy piszący, zwłaszcza kaznodzieje pierwszego okresu
kontrreformacji, byli wyposażeni poprzez studia humanistyczne (krajowe i
zagraniczne), była całkowicie podporządkowana celom doktrynalnym.
Retoryka potrydencka była więc w pełnym tego słowa znaczeniu ancilla
theologiae, a dzięki jak gdyby schrystianizowaniu Cycerona czy Kwintyliana –
głównych w renesansie autorytetów retorycznych – przynosiła (w zależności
79
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
oczywiście od talentu poszczególnych jednostek) liczące się artystycznie
efekty literackie. To właśnie teraz, gdy estetyka renesansowego humanizmu
w literaturze świeckiej ewoluowała w kierunku manieryzmu i baroku, w
prozie kaznodziejskiej święciła swe największe tryumfy, doceniane zresztą
przez historyków literatury do dnia dzisiejszego. Nazwiska bowiem Skargi,
Wujka czy Powodowskiego – najwybitniejszych kaznodziejów-literatów doby
potrydenckiej, wymieniane są słusznie w podręcznikach historii literatury
jako ostatnie ogniwo literackiej kultury renesansu w Polsce, zazębiające się,
czy ściślej: zapowiadające pogranicze baroku /Jest rzeczą charakterystyczną,
że np. Skarga omawiany jest zarówno w dziale pisarzy renesansowych, jak i
barokowych; por. J. Ziomek, Renesans, Warszawa 1973, s. 329-338; Cz.
Hernas, Barok, Warszawa 1973, s. 142-152/. Dodać przy tym warto, że ten
właśnie okres w dziejach polskiego oratorstwa kościelnego jest stosunkowo
najlepiej zbadany przez historyków literatury na materiale tekstowym,
chociaż wiele szczegółowych sprawa i problemów oczekuje na wyjaśnienie
/Zob. K. Górski, Jakub Wujek jako pisarz, w: tenże, Z historii i teorii
literatury. Seria 1, Wrocław 1959/” M. Korolko, Między retoryką a teologią. O
kunszcie estetycznym staropolskich kazań (rekonesans), w: Proza polska w
kręgu religijnych inspiracji, red. M. Jasińska-Wojtkowska, Krzysztof Dybciak,
Lublin 1993, Towarzystwo Naukowe KUL, 41-71, s. 65.
+ Ostatnie ogniwo tradycji platońskiej, której początki sięgają Hermesa
Trismegistos; jest nim Ficino M. „Platonizm jest zwieńczeniem starożytnej
tradycji filozoficzno-religijnej. M. Ficino uważał tę tradycję za zgodną z
objawieniem chrześcijańskim. „Ciągłość tradycji platońskiej ma dla Ficina
podstawowe znaczenie. Tradycja ta wywodzi się od Hermesa Trismegistosa i
Zoroastra, i jest ona równie starożytna jak tradycja żydowska. Tak więc
tradycja religijna żydowska i chrześcijańska oraz hermetyczna i platońska są
całkowicie paralelne w dziejach ludzkości. Trwają one od okrytych mrokami
początków poprzez starożytność i średniowiecze aż do czasów współczesnych
tłumaczowi pism hermetycznych. Własne poglądy prezentuje Ficino jako
ostatnie ogniwo tradycji platońskiej, której początki sięgają Hermesa
Trismegistosa” /J. Czerkawski, Humanizm i scholastyka. Studia z dziejów
kultury filozoficznej w Polsce w XVI i XVII wieku, RWKUL, Lublin 1992, s.
119/. Neoplatonizm postficiniański włączył do odwiecznej tradycji
platońskiej Jana Dunsa Szkota i Henryka z Gandawy. „Arystotelizm
doceniany był w renesansie przez G. Pico della Mirandola. W przeciwieństwie
do Ficina, nie zamierzał on odnawiać filozofii platońskiej. Chciał on „pogodzić
platonizm z arystotelizmem oraz uzgodnić te doktryny z innymi szkołami
filozoficznymi. Jego słynne 900 tez oparte jest na bardzo różnorodnych
źródłach: Hermes, Zoroaster, Orfeusz, Pitagoras, Platon i Arystoteles oraz ich
greccy komentatorzy, Awicenna, Awerroes i inni myśliciele arabscy, św.
Tomasz, Duns Szkot i wielu innych przedstawicieli łacińskiego średniowiecza
oraz żydowska Kabała” /Tamże, s. 120/. „Poglądy Pica na religię inspirowane
są koncepcjami Ficina. Do ficiniańskiej tradycji prisca theologia dodaje on
Arystotelesa i jego komentatorów oraz żydowską kabałę. Uważa, że dzieła
kabalistyczne oparte są na tradycji współczesnej Biblii. W ten sposób
uzyskują autorytet paralelny do Biblii i pism hermetycznych. Pico kładzie
podwaliny pod rozległy nurt myśli szesnastowiecznej – połączony często z
80
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
hermetyzmem – nazywany „chrześcijańską kabałą” (J. Reuchelin, Idzi z
Viterbo)” /Tamże, s. 121.
+ Ostatnie państwo Mezoameryki starożytnej utworzyli Aztekowie, następcy
Tolteków. Stwórca życia ludzkiego, Quetzalcoatl, pierzasty wąż, który „jest
tematem wielu, często sprzecznych ze sobą legend, przedstawiany bywa jako
stwórca ludzkiego życia, powoli, z trudnością wyłaniającego się z chaosu i
lęku prapoczątków. Quetzalcoatl ofiarował ludziom narzędzia i umiejętności.
[…] Jego nauki określano tym samym słowem, co naród Tolteków:
Toltecayatl, czyli „całość Stworzenia”. Quetzalcoatl stał się herosem ducha
mezoamerykańskiej starożytności, tak jak Prometeusz był wyzwolicielem
człowieka za cenę własnej wolności. Quetzalcoatl wyzwolił świat przynosząc
mu światło wiedzy. Światło tak silne, że odwoływały się do niego wszystkie
państwa, które przejęły po Toltekach kulturalną schedę. Następcami
Tolteków, a zarazem twórcami ostatniego państwa starożytnej Mezoameryki
byli Aztekowie. Długi marsz Azteków z pustyń Ameryki Północnej, z Arizony i
Chihuahua ku centralnemu Meksykowi utrwalono w wizerunku orła
pożerającego węża na szczycie kaktusa nopal rosnącego na wyspie pośrodku
jeziora. […] Kiedy przybyli nam miejsce przeznaczenia, w roku 1325 założyli
na połączonych groblami wyspach na jeziorze miasto Tenochtitlán, a do
nazwy dodali przedrostek „México”, co znaczy, „pępek księżyca”. To
najstarsze żyjące do dziś miasto Ameryki. Jak mówią kroniki, wcześniejsi
mieszkańcy doliny środkowego Meksyku, potomkowie Tolteków. Pogardzali
Aztekami, mówiąc, że są „ludem przybyłym na ostatku”, „wyprzedzonym
przez wszystkich”, „tymi, których nikt nie chciał przyjąć”, „ludźmi bez
twarzy”. Ten brak własnego oblicza kontrastował z wyraźnie określonym
charakterem kultury Tolteków, plemienia Quetzalcoatla, które tajemniczo
znikło pozostawiając po sobie zdobycze kultury uznawane przez Indian za
najcenniejsze dziedzictwo. Słowo tolteca było synonimem określenia
„artysta”. Cywilizacja Tolteków, kultura wygnanego boga Quetzalcoatla,
stanowiła najbardziej pożądane bogactwo indiańskiego świata” C. Fuentes,
Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s.
92.
+ Ostatnie państwo przyjmujące chrzest z Bizancjum, Ruś. „większość
respondentów opowiadała […] się za nieosobowymi wyobrażeniami Boga.
Jest to zjawisko, jakie na przełomie ostatnich dwudziestu lat dokumentują
krajowe i międzynarodowe badania porównawcze (Por. J.A. van der Ven,
Współczesne
kontestacje
chrześcijaństwa.
Sekularyzacja
czy
desekularyzacja”, [w:] Chrześcijaństwo jutra. Materiały II Międzynarodowego
Kongresu Teologii Fundamentalnej, red. M. Rusecki, Lublin 2001, s. 193).
Wydaje się, ze pewnym sposobem zaradzenia temu negatywnemu zjawisku
aikoniczności Boga, jakie występuje we współczesnym chrześcijaństwie, jest
odwołanie się do świata ikon. Człowiek każdej epoki, a tym bardziej epoki
medialnej, potrzebuje zewnętrznych (materialnych) środków wyrazu dla
swojego wewnętrznego życia religijnego. […] ikona jest „sakramentalnym
uczestniczeniem istoty Boga”; jest ona miejscem, gdzie Bóg jest obecny.
Mówiąc poetycko – miejscem, w którym styka się niebo z ziemią. Ikona jest
oknem nieba. To teofania, gdzie objawia się Bóg człowiekowi. […] kiedy
powstawały i rozpowszechniały się pierwsze ikony, Kościół nie był
podzielony. Ruś, która przyjęła nową religię dopiero w 988 roku, była
81
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ostatnim państwem, które otrzymało chrzest z Bizancjum, zaś Kościół
bizantyjski był pierwotnie jedną z diecezji. A jego niezwykła sztuka stanowiła
zaledwie wspaniałą odmianę w ramach powszechnego nurtu artystycznego.
Ikony są więc kulturowym dziedzictwem całego świata chrześcijańskiego.
Przed schizmą, która w sposób tragiczny podzieliła Kościół w 1054 r. na
wschodni i zachodni, ikony istniały już co najmniej od czterech, a nawet
pięciu stuleci w całym chrześcijaństwie, od Syrii po Egipt, od bizantyjskiego
wschodu po karoliński Zachód (Por. O. Popova, E. Smirnova, P. Cortesi,
Ikony, Wyd. Arkady, Warszawa 1998, s. 7)” /A. A. Napiórkowski, Z historii
teologii świętych obrazów, w: Chrystus wybawiający. Teologia świętych
obrazów, red. A. A. Napiórkowski OSPPE, Wydawnictwo „M”, Kraków 2003,
11-25, s. 12/. „Ikona łączy bowiem w sobie tradycje tysiącletniej kultury i
głębokiej religijności cywilizacji przedchrześcijańskich. Artyści chrześcijańscy
pierwotnego Kościoła przyswoili sobie wzory, techniki, symbole i materiały od
stuleci stosowane w malarstwie ściennym, w mozaikowej dekoracji posadzek
czy w portretach grobowych. W chrześcijańskiej ikonie wyraźne jest
dziedzictwo tradycji malarstwa epoki późnego antyku, zwłaszcza portretu
rzymskiego, inspirującego się wzorami hellenistycznymi (Por. Tamże, s. 18)”
/Tamże, s. 13.
+ Ostatnie pismo Eriugeny Homilia do Prologu Ewangelii Jana. Człowiek
według Eriugeny wyposażony jest w zdolności intelektualne świadczące o
nieśmiertelności duszy. „Sztuki wyzwolone stanowią rodzaj infrastruktury
ludzkiego intelektu, która ma decydujący wpływ na to, jak człowiek myśli o
rzeczywistości. To właśnie przekonanie, że umysł ludzki wyposażony jest w
pewne a priori można odnaleźć zarówno we wczesnych dziełach Eriugeny, jak
w Annotationes in Martianum, jak i w tych najpóźniejszych – jak ostatnie jego
pisma Homilia do Prologu Ewangelii Jana. W komentarzu do Capelli Eriugena
twierdzi, że sztuki wyzwolone są człowiekowi wrodzone, natomiast w Homilii
powie, że człowiek jest zdolny do poznania zarówno rzeczywistości
duchowych, jak i Boga dzięki wszczepionemu światłu (insitum divinum
lumen)”. Sztuki wyzwolone według Eriugeny świadczą o nieśmiertelności
duszy. Są one drogą zdobywania wiedzy o świecie i o Bogu, „I dlatego
Eriugena w komentarzu do Pseudo-Dionizego nazywa je sacrae disciplinae.
Każda ze sztuk ujmując swój przedmiot z właściwego sobie punktu widzenia,
dostarczając specyficznej, szczegółowej wiedzy, zmierza ku źródłu wszelkiej
mądrości, którym jest Chrystus. Sztuki wyzwolone, jak wody niesione z
różnych źródeł, by złączyć się w korycie jednej rzeki, mają prowadzić do
prostoty wewnętrznej kontemplacji, mówiąc prościej, mają się zlewać w
teologii. W myśli Eriugeny sztukom wyzwolonym przypada zatem miejsce
szczególne. Opisują bowiem zarówno strukturę ludzkiego umysłu, jak i
strukturę rzeczywistości /A. Kijewska, Eriugena jako czołowy przedstawiciel
renesansu karolińskiego, w: Studia z filozoficznej tradycji chrześcijaństwa,
red. M. Manikowski, Filozofia XXVIII, Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego, Wrocław 1998, 111-132, s. 117.
+ Ostatnie pokolenia nie korzystały w życiu z dawnych mądrości, a w końcu
razem z wiarą w Boga zaginął także szacunek dla jego stworzenia.
„Uniwersalność symbolu drzewa/ W kwitnieniu i owocowaniu, w corocznym
umieraniu i odradzaniu się przeczuwano działanie wyższej potęgi, która była
dla człowieka nadzieją na przezwyciężenie śmierci” /M. Lurker, Przesłanie
82
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Kraków 1994,
s. 205/. „Niestety, ostatnie pokolenia nie korzystały w życiu z dawnych
mądrości, a w końcu razem z wiarą w Boga zaginął także szacunek dla jego
stworzenia. […] Zakorzenione w ziemi drzewo […] przez swoje coroczne
umieranie w postaci opadania liści oraz zmartwychwstawanie powtarza
kosmiczne dzianie się i tym sposobem jako drzewo świata samo staje się
obrazem kosmosu. […] drzewa świata w wierzeniach dawnych ludów należy
szukać pośrodku zodiaku; jego cień nie jest niczym innym jak osią
równonocy, a gałęzie obejmującej cały wszechświat korony kończą się w
dwunastu punktach podziału zwierzyńca niebieskiego” /Tamże, s. 206/.
„Kamienie szlachetne to nic innego, jak symbole kosmicznej natury świata.
Także rozpowszechniony aż po Chiny manicheizm zna drzewo z kamieni
szlachetnych, które służy do oznaczania królestwa światła; poza tym jest ono
symbolem Jezusa Zbawiciela, […] W wierzeniach wyznających lamaizm
Kałmuków drzewo życia zwane Zambu rośnie pośród jeziora wysoko w
górach: góra i drzewo tworzą razem oś świata, której środową częścią jest
(niebiańskie) jezioro. […] Związek między drzewem a świecznikiem znany jest
ze Starego Testamentu. […] Lampy świecznika to „oczy Pana, które
przypatrują się całej ziemi”. W symbolice staro orientalnej oko i gwiazda są
wymiennymi synonimami i organami światła;” /Tamże, s. 207/.
„rozpowszechnione w Egipcie przekonanie, że Słońce i Księżyc to oczy boga
nieba Horusa. Jako drzewo przystrojone lampami menora jest drzewem
kosmicznym, które rodzi gwiazdy. […] Lichtarze w kształcie drzewa znali
Etruskowie. […] Na podobieństwo owoców drzewa napotykamy znowu
gwiazdy na drzewach
wyobrażeniami planet u późnośredniowiecznych
alchemików. […] W pismach staroindyjskich wymienia się drzewo odwrócone
(arbor inversa): „gałęzie jego skierowane są w dół, u góry znajdują się
korzenie. Możliwe, że promienie umocowane są w nas” (Rigweda). Również
tutaj znajduje wyraz – w postaci promieni – natura świetlna, która może
przynieść człowiekowi zbawienie. W Upaniszadach jest to drzewo figowe
(Aśwattha), rozpościerające swoje gałęzie w dół niczym promienie słońca:
Korzenie w górze, gałęzie w dole, Tak stoi wieczne drzewo figowe” /Tamże, s.
208.
+ Ostatnie pokolenia zagubiły szacunek dla stworzeń. „Uniwersalność
symbolu drzewa/ W kwitnieniu i owocowaniu, w corocznym umieraniu i
odradzaniu się przeczuwano działanie wyższej potęgi, która była dla
człowieka nadzieją na przezwyciężenie śmierci” /M. Lurker, Przesłanie
symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Kraków 1994,
s. 205/. „Drzewo, przewyższające wszelkie istoty żywe, wydaje się łączyć ze
sobą niebo i ziemię; […] od drzewa grzechu pierworodnego przez drzewo
Chrystusowego krzyża aż po apokaliptyczne drzewo żywota. Niestety,
ostatnie pokolenia nie korzystały w życiu z dawnych mądrości, a w końcu
razem z wiarą zaginął także szacunek dla jego stworzenia. […] Zakorzenione
w ziemi drzewo wysysa z głębi ziemi wodę; wysuwając w górę gałęzie pobiera
ciepło słoneczne i światło, siłę ognia z nieba. Mając udział we wszystkich
elementach, kwitnąc i wydając owoce, przez swoje coroczne umieranie w
postaci opadania liści oraz zmartwychwstanie powtarza kosmiczne dzianie
się i tym sposobem jako drzewo świata samo staje się obrazem Kosmosu”
/Tamże, s. 206/. „Już w pewnym sumeryjskim rytualnym zaklęciu wymienia
83
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
się drzewo (zwane Kiskanu) „przypominające z wyglądu czysty lazuryt,
rozpościerające się ponad oceanem”, a więc również drzewo świata, którego
ramiona obejmują firmament (niebiański ocean). Kamienie szlachetne to nic
innego, jak symbole kosmicznej natury światła. Także rozpowszechniony aż
po Chiny manicheizm zna drzewo z kamieni szlachetnych, które służy do
oznaczania królestwa światła; poza tym jest ono symbolem Zbawiciela,
„wiecznie kwitnącego drzewa (…), które podtrzymując wszystko swoim
pniem, wypełnia świat”; […] Związek z oceanem lub jeziorem wskazuje na
drzewo kosmiczne, stojące pośród oceanu niebieskiego. […] W wierzeniach
wyznających lamaizm Kałmuków drzewo życia zwane Zambu rośnie pośród
jeziora wysoko w górach; góra i drzewo tworzą razem oś świata, której
środkową częścią jest (niebiańskie) jezioro. […] Związek między drzewem a
świecznikiem znany jest ze Starego Testamentu. W widzeniu proroka
Zachariasza (Zach 4, 2-3) pojawia się siedmioramienny świecznik (menora) w
połączeniu z dwiema oliwkami. Świeczniki w kształcie drzewa występują już
w sztuce starożydowskiej, choćby na malowidłach ściennych w synagodze w
Dura Europos. Lampy świecznika to „oczy Pana, które przypatrują się całej
ziemi”. W symbolice staroorientalnej oko i gwiazda są wymiennymi
synonimami i organami światła;” /Tamże, s. 207/. „rozpowszechnione w
Egipcie przekonanie, że Słońce i Księżyc to oczy boga nieba Horusa. Jako
drzewo przystrojone lampami menora jest drzewem kosmicznym, które rodzi
gwiazdy. Na podobieństwo owoców drzewa napotykamy znowu gwiazdy na
drzewach z wyobrażeniami planet u późnośredniowiecznych alchemików”
/Tamże, 208.
+ Ostatnie przejawy działań demonicznych na Ziemi już się rozpoczęły (2 Tes
2, 7). „Badacze UFO stawiają natchnienie Boże na równi z natchnionym
przez szatana automatycznym pismem spirytystów i nie umieją odróżnić
działań aniołów od pułapek diabła. „Obecnie rozumieją oni już (po długim
okresie, kiedy wśród naukowców królowały materialistyczne poglądy), że
istnieje świat niefizyczny, który jest całkowicie realny, a jeden z jego
przejawów dostrzegają w UFO. Jednakże dopóki podchodzą do tego świata
„naukowo”, bez problemu będzie można wprowadzić ich w błąd, podobnie jak
naiwnego „kontraktera”. Gdy próbują określić, kto lub co kryje się za UFO,
oraz jaki może być cel owych fenomenów, skazani są na najbardziej
absurdalne przypuszczenia […] Prawdziwej oceny zdarzeń związanych z UFO
można
dokonać
tylko
na
gruncie
objawienia
i
doświadczenia
chrześcijańskiego; jest ona dostępna jedynie pokornie wierzącemu
chrześcijaninowi, który ma zaufanie do owych źródeł […] Badacze UFO doszli
do wniosku, że badane przez nich zjawiska mają identyczny charakter, co
zjawiska, które zwykło się nazywać „demonicznymi”; jednakże tylko
chrześcijanin […] zdolny jest zrozumieć sens” /S. Rose (Ojciec Serafin), Znaki
z niebios. Ufo w perspektywie chrześcijańskiej, „Fronda” 13/14 (1998) 128163, s. 158/. UFO spowodowało zwiększenie gotowości recepcji świata
niewidzialnego. Człowiek współczesny, myślący materialistycznie, znowu
świadomy jest istnienia nieznanych sił. Badacze tego zjawiska stwierdzili, że
ród ludzki spotyka się z nową, nasiloną inwazją demonów. Siła
powstrzymująca do tej pory ostatnie i najstraszliwsze przejawy działań
demonicznych na Ziemi już „ustąpiła miejsca” (2 Tes 2, 7). „Być może jeszcze
nigdy od początku ery Chrystusowej diabły nie pojawiły się tak otwarcie i
84
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
powszechnie, jak obecnie. Teoria „gości z kosmosu” to tylko jedna z
propozycji, która próbuje narzucić ludziom myśl, że od tej pory „wyższe
istoty” wezmą na siebie przyszły los ludzkości. Po drugie: UFO to jeden z
najnowszych sposobów mediumicznych, za pomocą których diabeł werbuje
zwolenników swego okultystycznego świata. Są oni przerażającym
świadectwem tego, że człowiek stał się tak podatny na wpływy demoniczne,
jak nigdy wcześniej w czasach chrześcijańskich. W XIX w. zwykle wystarczyło
znaleźć ciemny pokój przeznaczony na seanse, by wejść w kontakt z
demonami, dziś natomiast wystarczy tylko spojrzeć w niebo (co prawda,
zwykle nocą)” /Tamże, s. 159.
+ Ostatnie pytanie teorii historycznej, systematyzujące. „Ostatnim pytaniem
jest pytanie systematyzujące: jakie prawidłowości ogólne zadziałały w toku
takiego czy innego rozwoju historycznego? Historyk posługuje się wiedzą
nomotetyczną, jeśli nie w obszarze wiązania luźnych faktów, to już na pewno
w sferze istot rzeczy i praw istnienia osobowego. Nie ma żadnej realności bez
odpowiadających jej, choćby tylko ogólnych, prawidłowości i regularności,
która decyduje o naukowości traktowania o niej. Wszelki czysty
fenomenalizm, empiriokrytycym i w ogóle nihilizm poznawczo-naukowy są
dla nauki samobójcze. W każdym razie aby postawić hipotezę czy stworzyć
teorię na temat przyczyn, genezy i kształtów np. Powstania Warszawskiego
lub „Solidarności”, trzeba mieć wizję ogólną, która dociera do prawidłowości i
bezkierunkowości dziejącego się zjawiska” /Cz. S. Bartnik, Historia i myśl,
Lublin 1995, s. 48/. „Do prawidłowości historyk dociera przede wszystkim
wtedy, gdy dokonuje ogólniejszej syntezy lub gdy posiłkuje się innymi
naukami, jak ekonomią polityczną, psychologią, socjologią, antropologią
ogólną, filozofią i innymi. A wreszcie nie należy zapominać, że praktycznie to
każdy historyk, choćby był z założenia faktografem lub deklarował absolutną
ucieczkę od wiedzy pozahistorycznej, stosuje znaczny zakres prawidłowości i
uogólnień odpowiadający jego kierunkowi myślenia, szkole i epoce” Tamże, s.
49.
+ Ostatnie rzeczy pojmowane mistyczne już na ziemi. Człowiek po upadku
nadal zachowuje pierwotny stan edeniczny, wobec tego eschatologia nie jest
czymś diametralnie nowym. Według Evdokimova eschatologia należy do
wymiarów czasu nierozłącznie związanych z biegiem dziejów. Czas nadal
posiada tam swoje znaczenie, a z drugiej strony możliwe jest już teraz
mistyczne pojmowanie rzeczy pierwszych i ostatnich. Królestwo Boże,
zapowiedziane, przychodzące, jest już w nas. Osiąganie raju polega na
ponownym odkryciu własnej świętości, która drzemie w człowieku (św.
Grzegorz z Nyssy). Anioł postawiony na straży przed bramą raju, odstępuje
od bram raju i drzewa życia, które staje się dostępne dla ludzi pod postacią
Eucharystii B10 25.
+ Ostatnie rzeczy to rozkład ciała, śmierć. „Tego, który się mści, spotka
zemsta Pana: On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci. Odpuść
przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone
grzechy. Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać
będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie
podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów?
Sam będąc ciałem trwa w nienawiści, któż więc odpokutuje za jego
przewinienia? Pamiętaj na ostatnie rzeczy i przestań nienawidzić; – na
85
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rozkład ciała, na śmierć, i trzymaj się przykazań! Pamiętaj na przykazania i
nie miej w nienawiści bliźniego, – na przymierze Najwyższego, i daruj obrazę!
Unikaj waśni, a umniejszysz grzechy, człowiek bowiem popędliwy wszczynać
będzie kłótnie. Grzesznik szerzy niezgodę między przyjaciółmi i rzuca
oszczerstwo między tych, co żyją w zgodzie. Jakie jest paliwo, tak się ogień
rozpala, jaka jest zapamiętałość w kłótni, tak się ona wzmaga; jaka siła
człowieka, taka będzie jego zapalczywość, i zależnie od zamożności, gniew
jego będzie rosnąć. Gwałtowna sprzeczka roznieca ogień, a gwałtowna
kłótnia wylewa krew. Jeśli dmuchać będziesz na iskrę – zapłonie, a jeśli
spluniesz na nią – zgaśnie, a jedno i drugie pochodzi z ust twoich.
Przeklinajcie potwarcę i dwujęzycznego: wielu bowiem zgubili żyjących w
zgodzie. Trzeci język wielu uczynił nieszczęśliwymi i skazał ich na tułaczkę
od narodu do narodu, zburzył miasta potężne i domy możnych obalił. Trzeci
język oddalił żony od mężów i pozbawił je owocu ich trudów. Kto nastawia
mu ucha, nie znajdzie spoczynku ani nie będzie mieszkał spokojnie.
Uderzenie rózgi wywołuje sińce, uderzenie języka łamie kości. Wielu padło od
ostrza miecza, ale nie tylu, co od języka. Szczęśliwy, kto przed nim był
zasłonięty, kto nie doświadczył jego złości, kto nie dźwigał jego jarzma i nie
był związany jego pętami. Jarzmo jego to jarzmo żelazne, a pęta jego – pęta z
brązu. Straszna jest śmierć, którą on sprowadził, nawet Szeol jest lepszy od
niego. Nie będzie on panował nad bogobojnymi i nie będą się palili w jego
płomieniu. Natomiast ci, którzy Pana porzucają, weń wpadną, zapali się w
nich i nie będzie wygaszony; jak lew będzie przeciw nim wysłany i rozszarpie
ich jak pantera. Uważaj! Otocz posiadłość swą płotem z cierni, srebro swoje i
złoto mocno zawiąż; słowom twoim spraw wagę i ciężarki, a ustom drzwi i
zasuwę! Uważaj, abyś się w nim nie potknął, i byś nie upadł przed tym, kto
ci gotuje zasadzkę. (Syr 28, 1-26).
+ Ostatnie słowa czczonej osoby przed jej śmiercią stanowi szatę przestróg w
Testamentach. Księga świateł niebieskich jest częścią Henocha Etiopskiego (I
Hen; punkty 72-82). Cytowana jest przez Księgę Jubileuszy (Jub). Pochodzi
prawdopodobnie z II w. przed Chrystusem. Wcześniejsza od Jub jest także
Księga snów (punkty 83-90), ale późniejsza od Księgi czuwających (punkty
6-36). Redaktor końcowy jest żydem mieszkającym w Palestynie i należy do
kręgu hasidim. Księga sekretów Henocha, zachowana jedynie w języku
słowiańskim (Henoch słowiański, 2 Hen) w dwóch recenzjach, jest dziełem
apokaliptycznym, które opisuje porwanie Henocha do nieba, gdzie poznaje on
sekrety kosmiczne, los człowieka po tym życiu, rolę duchów niecielesnych w
kierowaniu światem i przyszłość ludzkości po potopie. Wszystko to
przeplatane jest przepisami moralnymi i odpowiednimi radami. Wydaje się,
że recenzja krótsza jest dawniejsza, najdawniejszy jest rdzeń, który powstał
przed rokiem 70 po Chrystusie /R. Trevijano Etcheverría, Orígenes del
cristianismo. Transfondo judío del cristianismo primitivo, Ed. Publicaciones
Universidad Pontificia Salamanca, Salamanca 1995 s. 169/. Apokryfy pod
nazwą Testamenty inspirowane były motywami biblijnymi z Rdz 49 i Pp 33.
Są to Testamenty: Adama, Abrahama, Mojżesza, Izaaka, Jakuba, 12
Patriarchów, Salomona i Hioba. Pisma te oraz inne, o podobnej strukturze,
takie jak Wniebowstąpienie Mojżesza, a także mniejsze teksty podobne do
tekstów zawartych w większych kompozycjach, pozwalają przypuszczać
istnienie jakiegoś rodzaju literackiego testamentowego, czyli dyskursu
86
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pożegnalnego z własną, oryginalną strukturą. Przestrogi i wizje przyszłości są
wzmocnione poprzez ubranie ich w szatę ostatnich słów czczonej osoby przed
jej śmiercią. TestAd zawiera polecenia, które ojciec rodzaju ludzkiego
przekazał przed śmiercią swemu synowi Setowi. TestAbr opisuje rozmowę
patriarchy z archaniołem Michałem posłanym, aby zabrał jego duszę.
TestJob opisuje wytrwałość sprawiedliwego wobec ataków szatana. TestSal
wyjaśnia sposób, w jaki Salomon zmusił demony do pomocy w
konstruowaniu Świątyni. Ogólnie Testamenty są spójnym rodzajem
literackim, odpowiadającym jednocześnie haggadom jak i literaturze
apokaliptycznej /Tamże, s. 170.
+ Ostatnie słowa Elementy biografii hellenistycznych: „– Ostatnie słowa
(ultima verba). Przykładem biografia Herculesa według Seneki (Hercules Ota
V, 1472-1473). Ewangelie przekazują również w formie testamentu ostatnie
słowa Jezusa (Mk 15, 33n; Mt 27, 46; Łk 23, 46; J 19, 30). – Element
biograficzny określony przez K. Bergera jako Synkresis polegający na
zestawieniu i porównaniu dwóch bohaterów. Ten typ biografii prezentuje
zwłaszcza Plutarch w Vitae parallelae. Synkresis jest szczególnie widoczna w
zestawieniu Jezusa z Janem Chrzcicielem” 03 90.
+ Ostatnie słowa fragmentu poprzedzającego tekst wprowadzany powtórzane.
Ewangelista czasem wprowadzał niespodziewanie nową tematykę, co
naruszało integralność tekstu i powodowało przerwę prowadzonej myśli. Jest
to świadectwem, że korzystał on z wcześniej istniejącego źródła. Niekiedy
powrót do myśli pierwotnej polegał na powtórzeniu ostatnich słów fragmentu
poprzedzającego tekst wprowadzany. Przykładem wprowadzonego tekstu jest
w ewangelii Marka wyjaśnienie dotyczące rytualnego obmywania rąk (Mk 7,
2-4), po którym następuje kontrowersja Jezusa z faryzeuszami i uczonymi na
temat czystości rytualnej. Mateusz po kontrowersji Jezusa z faryzeuszami,
dotyczącej jego egzorcyzmów i taktyki złego ducha (Mt 12, 22-30) wprowadził
temat grzechów przeciw Duchowi Świętemu (Mt 12, 31nn), po czym powrócił
znowu do myśli o taktyce złego ducha (Mt 12, 43-45) 03 71.72.
+ Ostatnie słowa jednego zdania umieszczane na początku drugiego
Anadiploza (reduplicatio); jest to powtórzenie następujących po sobie słów
jako sposób rozwijania dalszego ciągu wypowiedzi. Figury poszerzające
stanowią jedną z trzech kategorii figur retorycznych (C. Ottmers). Do tej
kategorii zalicza się również takie, które powstają przez opuszczenie lub
skrócenie (detractio): elipsa (eclipsis, omissio) jest figurą retoryczną
polegającą na opuszczeniu jakiegoś wyrazu lub segmentu zdania, którego
należy się domyślić. Przykłady: „Paweł, niewolnik Chrystusa Jezusa,
powołany apostoł do [domyślnie: głoszenia] Ewangelii Boga, którą Bóg przed
tym zapowiedział przez swoich proroków w Pismach świętych [domyślnie: jest
to Ewangelia] o Jego Synu” (Rz 1, 1-3). „Łaska [domyślnie: niech będzie] ze
wszystkimi” (Ef 6, 24). „Wprawdzie także i pierwsze [domyślnie: Przymierze]
miało przepisy służby Bozej” (Hbr 9, 1). Zeugma (coniunctio) jest szczególnym
przypadkiem elipsy i polega na sprzęgnięciu przy pomocy jednego orzeczenia
szeregu zdań. Przykład: „Którzy ani z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża,
lecz z Boga się narodzili” (J 1, 13) /J. Czerski, Metody interpretacji Nowego
Testamentu, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego, Opolska
Biblioteka Teologiczna 21, Opole 1997, s. 161/. Figury poszerzające
stanowią jedną z trzech kategorii figur retorycznych (C. Ottmers). Do tej
87
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
kategorii należą: Powtórzenie (repetitio) tego samego słowa lub elementu
zdania. Świadczy o stanowczości, dosadności wypowiedzi. Podwojenie
(iteratio) tego samego słowa lub grupy słów. Anadiploza (reduplicatio) jest to
powtórzenie następujących po sobie słów jako sposób rozwijania dalszego
ciągu wypowiedzi. Ostatnie słowa jednego zdania umieszcza się na początku
drugiego. Anafora (relatio), czyli powtarzanie tego samego wyrazu na
początku kilku następujących po sobie segmentów zdania. Anastrofa
(reversio) jest to powtórzenie jakiegoś zdania lub słowa w odwrotnym szyku.
Epifora (conversio) to powtórzenie tego samego wyrazu lub zwrotu na końcu
kolejnych segmentów wypowiedzi. Paranomazja (annominatio, adnominatio,
denominatio) występuje w różnych odmianach. Najprostszym jej rodzajem
jest przeciwstawienie tych samych słów. Innym rodzajem paranomazji jest
połączenie dwóch różnych słów ze względu na wspólny dźwięk lub
zakończenie. Figura etymologiczna (figura etimologica)jest odmianą
paranomazji i polega na zastosowaniu w jednym wyrażeniu lub zdaniu słów,
które pochodzą etymologicznie od wspólnego rdzenia /Tamże, s. 162.
+ Ostatnie słowa Jezusa wypowiedziane bezpośrednio przed śmiercią: „Ojcze,
w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23, 46) powiązane są ze słowami
wypowiedzianymi na początku: „Powinienem być u mego Ojca” (Łk 2 49).
„Jezus wydaje się sprzeczny z samym sobą, gdy twierdzi, że powinien
przebywać „u swego Ojca”, czyli w świątyni, a potem wraca do Nazaretu, do
ojca przybranego (Łk 2,51). Ewangelia odnalezienia, tak jak i Ewangelia
zwiastowania nie jest zrozumiała dla tego, kto czyta ją tylko na płaszczyźnie
materialnego przekazu. Wyraża ona bowiem tajemnicę paschalną, którą św.
Łukasz z naciskiem chciał podkreślić. Dwunastoletni Jezus czyni prorocki
gest, który oznacza Jego powrót do Ojca. Dwadzieścia lat później sam
wyjaśnia znaczenie tego gestu w tym samym mieście Jeruzalem (Łk 2,
41.43.45) w święto Paschy (Łk 2, 41-42): „Powinienem być u mego Ojca” (Łk
2 49). Według św. Łukasza pierwsze słowo Chrystusa ma taki sam sens jak i
ostatnie, wypowiedziane bezpośrednio przed śmiercią: „Ojcze, w Twoje ręce
powierzam ducha mojego” (Łk 23, 46). Św. Łukasz wspomina o „trzech
dniach” rozłąki i poszukiwań Jezusa przez Maryję, gdyż wyrażają one trzy
dni śmierci, w których poszukiwały Go święte Niewiasty. Słowa, które Jezus
kieruje do swej Matki Maryi: „Czemuście mnie szukali?”, są podobne do tych,
które Jezus zmartwychwstały wypowiedział do Marii Magdaleny: „Dlaczego
szukacie żyjącego wśród umarłych?” (Łk 24, 6). Troskę Maryi (Łk 2, 48)
wyraża Łukasz bardzo mocnym słowem, którego używa gdzie indziej na
oznaczenie cierpień piekła (Łk 16, 24-25; por. Dz 20, 38), a to dlatego, że
dostrzega tu pierwsze spełnienie się proroctwa Symeona o „mieczu”, który
ma przeniknąć życie Maryi. To spełnienie się proroctwa jest kolejnym
proroctwem. Wypowiedź Łk 2, 35.48 oznacza coś więcej niż opis wydarzenia
z dzieciństwa: ukazuje śmiertelną trwogę męki, a w głębszym znaczeniu
tajemnicę powrotu do Ojca, po którym od tej pory trzeba będzie szukać
Chrystusa” /R. Laurentin, Matka Pana. Krótki traktat teologii maryjnej.
Wydanie Integralne, tł. Zygmunt Proczek MIC (Court traite sur la Vierge
Marie, Édition post-conciliaire, P. Lethielleux Editeur, Paris 1968 /wyd. 5/),
Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1989, s. 47-48.
+ Ostatnie słowa wierszy trzech pierwszych hymnu Veni Creator wyśpiewują
trzy Osoby Boskie. „On jest wodą żywą (por. J 4, 10-14), która Bóg wlewa w
88
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dusze: „Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego,
który został nam dany” (Rz 5, 5). W trzecim wierszu słyszy się szum wody,
kiedy melodia opada; wypływa ona z góry, a jej poziom wzrasta wraz z łaską:
Imple supérna gratia”. „Pocieszycielem jesteś zwan I najwyższego Boga dar.
Tyś namaszczeniem naszych dusz, Zdrój żywy, miłość, ognia żar”. „Ta strofa
wyśpiewuje imiona Ducha wlanego w nasze serca. Sam Jezus obwieszcza
przyjście Ducha jako Pocieszyciela (por. J 14, 26; 16, 7), tzn. jako
„Adwokata”. W rzeczy samej, grecki termin Paraclètos, podobnie jak łaciński
Advocatus, oznacza „tego, który został wezwany, aby być przy” kimś, aby go
bronić i mu towarzyszyć. Jest On darem Boga najwyższego. Św. Jan zespala
„dar Boży” z „wodą żywą”: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest
Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić» - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody
żywej” (J 4, 10). Woda wypływa jeszcze w trzecim wierszu, w którym się
wznosi także ogień miłości, zanim się rozleje w czwartym duchowe
namaszczenie. Duch jest tym właśnie „namaszczeniem (pochodzącym) od
Świętego”, które w nas przebywa i poucza nas o wszystkim (1 J 2, 20, 27)”
/R. le Gall OSB, Dwa hymny do Ducha Świętego: Veni, Creator Spiritus i Veni,
Sancte Spiritus, w: Duch Odnowiciel, Kolekcja Communio 12, Pallotinum,
Poznań 1998, 383-400, s. 391/. „Daj nam przez Ciebie Ojca znać; Daj, by i
Syn poznany był. I Ciebie, jedno tchnienie Dwóch, Niech wyznajemy z
wszystkich sił”. „Trzeci werset, który wyśpiewuje Ducha jako pochodzącego
od Ojca i Syna, mógłby stanowić wskazówkę historyczną co do czasu
powstania hymnu. Dopiero bowiem synod w Akwizgranie w 809 r.
proklamował naukę o Filioque, zgodnie z którą Duch pochodzi od Ojca i
Syna, co z wielkim trudem przyjmują Wschodniacy. W rzeczy samej chodzi o
sformułowanie raczej inne (odmienne) niż rozbieżne, albowiem właśnie od
Ojca Syn otrzymuje możność „tchnięcia” wraz z Nim tego Tchnienia Miłości
(Zob. J.-M. Garrigues, Le Filioque affranchi du „filioquisme”, „Irénikon” 2
(1996) 188-212). Te utriusque Spiritus potwierdzałoby w ten sposób
karolińskie pochodzenie Veni Creator (Por. P.-M. Gy, Le trésor des hymnes,
„La Mason-Dieu” 173 (1988) 25 n; S.-G. Pimont, Les hymnes du Bréviaire
Romain, t. III, Paris 1884, s. 129). Zauważmy na koniec, że doksologia
hymnu wyśpiewuje trzy Osoby Boskie w ostatnim słowie każdego z trzech
pierwszych wierszy: […]” /Tamże, s. 394/. „Wyznanie Trzech jest zbawienne
omni tempore, w każdym czasie i zawsze, a to dzięki Duchowi, który dokonuje
tego dzieła w nas” /Tamże, s. 395.
+ Ostatnie Słowo Boga do ludzi Przypowieści Jezusa przekazują nową treść
orędzia zbawienia, w odniesieniu do Tory uznawanej przez Żydów za ostatnie
Słowo Boga do ludzi. „Różnica nie polega, jak sądzi J. Duquesne /J.
Duquesne, Jésus, Paris 1994/, na konkretnym stylu, względnie prostocie,
Jezusa a wyrafinowanej „dialektyce” (…) doktrynalnej” rabinów. Większość
obrazów, względnie przypowieści, Jezusowych ma swój odpowiednik w
literaturze rabinistycznej, sam zaś Jezus jest o wiele bardziej doktrynalny niż
uczeni i mędrcy, dla których taka praktyka (halakhah) stanowiła bardzo
poważne zajęcie. Wprost przeciwnie, autorytet, z jakim Jezus przekazuje
swoje przesłanie, staje się dla nich problemem. Problemem, który właśnie
zamyka długie Kazanie na Górze, kiedy to Jezus wyraził samą istotę
ewangelicznej nowości w stosunku do judaizmu. Skąd zaczerpnął ten swój
autorytet, aby nadać tak radykalną interpretację żydowskiej Torze? I
89
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dlaczego mówi we własnym imieniu, nie opierając się na powadze uczonych,
czego się przecież uczono w szkołach rabinackich? Rabini musieli wciąż
przywoływać tradycję swoich poprzedników, aby na nich opierać własne
wyjaśnienia, które poddawano następnie uznaniu większości uczonych…Czy
uznano Go znów za Eliasza, tego eschatologicznego proroka, na którego
przyjście czekano z nadzieją, że rozstrzygnie kwestie niewyjaśnione? […]
Autor dobrze ukazuje, że przypowieści należy czytać z uwagi na ich „pointę”,
jak zwykło się mówić od J. Jeremiasza. Nie powinny one zamykać debaty,
lecz przeciwnie: otwierać ją na tajemnicę. Niekiedy zresztą towarzyszy im
wyjaśnienie samego Mistrza. Tym, którzy się Go pytali, dlaczego mówi w
przypowieściach, Jezus wyjaśnił, że czyni to w tym celu, ażeby „patrząc, nie
widzieli, a słysząc, nie słyszeli (…)”. W większości przypowieści wypowiadał
On swoje słowo, ale w miarę, jak byli oni zdolni je pojąć i usłyszeć” J.
Bernard, Czy można jeszcze napisać życiorys Jezusa, w: Tajemnica Trójcy
Świętej, Kolekcja „Communio” 13, Pallotinum 2000, 281-322, s. 303.
+ Ostatnie słowo historii objawienia Chrystus, odrzucił to Mahomet.
Montanizm wieku II przyjmował możliwość dalszego objawienia po
Chrystusie. Po epoce Ojca (Stary Testament) i epoce Syna (Nowy Testament)
nastała epoka Ducha Świętego, epoka wypełnienia, pełni. Montaniści głosili,
że Duch Święty powiedział przez Montanusa więcej niż Chrystus w
Ewangeliach. Nowa epoka przewyższa poprzednie stopniem objawienia /C.
Pozo, S.I., La interpretación del Islam como herejía cristiana y sus
consecuencias históricas, “Archivo Teológico Granadino” 60 (1997) 5-24, s.
11/. Joachim da Fiore (zm. 1202) porównywał trzy epoki symbolicznie do
ziemi, wody i ognia. W epoce ostatniej dana jest Ewangelia wieczna, o której
mówi Ap 14, 6. Rozpoczyna się Królestwo Ducha Świętego. Woda lektury
Ewangelii przemieniona zostanie w wino Ducha Świętego. W ten sposób
pojawi się „inny Kościół”, niosący Ewangelię duchową. Wartość Nowego
Testamentu jest niższa od wartości nowej Ewangelii duchowej /Tamże, s.
12/, tylko jako zapowiedź, jako Protoewangelia nowej Ewangelii duchowej.
Kościół tego rodzaju mrzonki zawsze odrzucał, głosząc centralną rolę
Chrystusa w dziejach zbawienia. Jan od Krzyża przypomniał, że Słowo
personalne Ojca (Logos) jest największym darem dla ludzi. Wszystko zostało
wypowiedziane w Słowie, czyli w Synu Bożym. /Jan od Krzyża bronił
ortodoksji przed zwolennikami ruchu los alumbrados/. Cándido Pozo uważa,
że podobnie jak Montanus, również Mahomet nie zamierzał zakładać nowej
religii, lecz tworzył coś podobnego do tych herezji chrześcijańskich, które
negują Chrystusa jako ostatnie słowo w historii objawienia. Akcentował
bardziej swoje środowisko kulturowe /Tamże, s. 13/. Bóg mówił do Żydów po
hebrajsku (Stary Testament), do Bizantyjczyków po grecku (Nowy
Testament), w końcu przez Mahometa mówi do Arabów po arabsku (Koran).
W ten sposób Mahomet jest kulminacją i celem historii zbawienia (Por. E.
Dermengheim, Mahomet et la tradition islamique, Paris 1957, s. 12-13, 2628; M.M. Moreno, L’Islamismo, Milano 1947, s. 21). Linię zbawienia
wyznaczają: Tora, Jezus i Mahomet /Tamże, s. 14.
+ Ostatnie słowo leksykonu biblijnego Xristus. „Piotr Kantor w dziedzinie
teologicznej leksykografii „zadziałał jako wzór do naśladowania przez takie
swoje dzieła, jak: De tropis loquendi (lub De tropis theologicus, lub De
contrarietatibus Scripturae), które stanowią próbę rozwiązania różnych
90
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
antynomii biblijnych; a zwłaszcza przez swoje Distinctiones, zwane także od
incipitu Summa Abel, które są alfabetycznie uporządkowanym zbiorem 1250
terminów, opatrzonych wyjaśnieniami o treści dogmatyczno-moralnej oraz
liturgicznej. Dzieło to znane było również pt. Expositiones vocabulorum
Bibliae secundum alphabetum. Pierwszym słowem w tym leksykonie jest imię
„Abel”, ostatnim zaś – „Xristus”. Summa Abel Kantora ocenione zostało przez
historyków (np. Grabmann, Rost) jako dzieło, które zainaugurowało
nowożytną biblijną leksykografię rzeczową / Egzegeza biblijna wieku XII/
„Alan z Lille (zm. ok. 1203) w swoim dziele Distinciones dictionum
theologicarum (inaczej Liber in distinctionibus dictionum theologicalium)
uporządkował alfabetycznie słownik wyrażeń biblijnych, a ściślej
teologicznych, mający służyć lepszemu zrozumieniu tekstów biblijnych. „Z
tego czasu pochodzi także zbiór Angelus, zawierający ok. 900 „dictiones”,
rozpowszechniony pod nazwiskiem Hrabana Maura. Autorem tego zbioru był
prawdopodobnie Garnier de Rochefort (zm. przez 1216). Bardzo duży
objętościowo był zbiór pt. Alphabetum autorstwa Piotra z Capua, doktora
paryskiego z początku XII wieku” /S. Wielgus, Badania nad Biblią w
starożytności i w średniowieczu, TNKUL, Lublin 1990, s. 199/. „Dzieła
zawierające zbiory exemplów są bardzo charakterystyczne dla średniowiecza.
Opowiadania, historie, bajki, przenośnie, moralitety i różne opisy służyły
kaznodziejom i uczonym jako argumentacja przy wykładzie doktrynalnym,
moralnym czy w ogóle religijnym. W tych wykładach można z reguły wyróżnić
trzy elementy: 1) Opowiadanie lub opis; 2) nauka moralna lub dogmatyczna;
3) Aplikacja do słuchacza” /Tamże, s. 201.
+ Ostatnie słowo narodów. H9 239 Rewanż Maurrasa polega na zmuszeniu
tych, którzy go osądzili, do kroczenia drogą wyznaczoną przez jego idee i do
tego, by stali się niewolnikami jego retoryki. Europa de Gaulle’a nie jest
Międzynarodówką, lecz jest oczekiwaniem innego Narodu. Europa nie jest
utopijną figurą, którą trzeba zrealizować w przyszłości, jest realnością
aktualną. H9 240
+ Ostatnie słowo nauki nie zostało jeszcze powiedziane. „Powieści Bolesława
Prusa / Istotna jest generalna rozprawa z prądami epoki i postawami
współczesnych, przygotowana przez Prusa od pewnego czasu w jego
utworach literackich i publicystyce. Nie odnajdują dla siebie miejsca we
współczesnym świecie bohaterowie Lalki; tu [powieść Emancypantki] – tonąc
wśród miałkich spraw i małych ludzi – z trudem przebija się ku jakiemuś
celowi istota zbyt szlachetna i – zbyt naiwna, by utrzymać się w światku, w
którym życie ją postawiło. Ułatwił jej to uczony, który pojął wszystkie błędy
ówczesnych systemów i stworzył sensowną kontrpropozycję. Wprowadzenie
postaci Dębickiego umożliwiło Prusowi ukazanie istoty niebezpieczeństw
tamtych czasów: pozytywizmu, materializmu i wszelkich prądów
„schyłkowych” /S. Fita, „pozytywista ewangeliczny”. Problematyka religijna
w twórczości Bolesława Prusa, w: Proza polska w kręgu religijnych inspiracji,
red. M. Jasińska-Wojtkowska, Krzysztof Dybciak, Lublin 1993, Towarzystwo
Naukowe KUL, 159-201, s. 184/. „Z filozofii pozytywnej mało treści, a dużo
śmiecia zostało w Warszawie – pisał Prus w Kronice tygodniowej pod koniec
1891 r. W opowiadaniu Z żywotów świętych zaś, napisanym w trakcie pracy
nad drugim tomem Emancypantki, każe narratorowi powątpiewać w
skuteczność „filozofii pozytywnej”, która nie potrafi uszlachetnić ani
91
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
uszczęśliwić ludzi. Z materializmem polemizował już wcześniej, a niemal w
przededniu rozpoczęcia pracy nad Emancypantkami coraz bardziej niepokoiło
go upowszechnianie się postaw skrajnie pesymistycznych. […] Kryzys
zaufania do nauki kazał przezwyciężać uczonemu, który też uzasadnia
naukowe podstawy wiary w Boga i nieśmiertelność. Pozytywizm nie był
ostatnim słowem nauki. Uczynił wiele zamętu, po którym muszą
uporządkować grunt uczeni o głębszym ukształceniu i szerszych
horyzontach. Tacy, których postawa cechuje się pewnością pokorą. Obok
uczonego może jednak stanąć święty, którego już wkrótce postawi Prus na
równi z największymi odkrywcami. Trzeba tylko – pisał w r. 1910 – ażeby ów
świat pozaziemski apostołowali nie płytcy dyletanci (…), lecz – albo święci,
albo – wysoce ukształceni przyrodoznawcy” (B. Prus, Kroniki, t. XX,
Warszawa 1960, s. 221)” /Tamże, s. 185.
+ Ostatnie słowo objawienia należy do Ducha Świętego, Joachim de Fiore.
Jan Damasceński Koran nie uważa za tekst objawiony. Mahomet nie był
zapowiadany przez proroków. Zapowiadali oni Mesjasza, którym był Jezus.
Przyrównywał islam do montanizmu, herezji z II wieku, która ogłaszała siebie
jako „nowe proroctwo”, ostatnie i najwyższe objawienie. W ten sposób
negowano Chrystusa jako ostatnie słowo objawienia /C. Pozo, La
interpretación del Islam como herejía cristiana y sus consecuencias históricas,
„Archivo Teológico Granadino 60 (1997) 5-24, s. 10/. Schemat filozofii
historii jest u montanistów trynitarny. Tak jak Nowe Przymierze zastąpiło
poprzednie, tak epoka Ducha Świętego zastępuje epokę Chrystusa. Twórca
tego ruchu, Montanus uważał siebie za personalną manifestację Ducha
Świętego, za Parakleta, którego obiecał zesłać Jezus. Montanista Tertulian
głosił, że prawo i prorocy są dzieciństwem ludu Bożego, chrześcijaństwo
młodością, a montanizm czasem dojrzałości. Montaniści głosili, że Duch
Święty powiedział więcej Montanusowi, niż Chrystus poprzez Ewangelię; nie
tylko więcej, ale wspanialej i głębiej /Tamże, s. 11/. Również w
średniowieczu pojawił się pogląd negujący Chrystusa jako ostatnie słowo
objawienia. Joachim de Fiore (zm. 1202) głosił bliskie nadejście epoki Ducha
Świętego. Trzy epoki porównywał do ziemi, wody i ognia. W ostatniej epoce
pojawi się Ewangelia wieczna o której mówi Ap 14, 6. Nastanie królestwo
Ducha Świętego. Woda słów Chrystusowych przemieni się w wino słów
duchowe. Pojawi się „inny Kościół”, niosący ewangelię duchową /Tamże, s.
12/. Ewangelia Chrystusa pozostanie, będzie miała takie znaczenie, jak
prolog w Ewangelii św. Jana [Trójca Święta została ujęta linearnie, jak u
Hegla. Tymczasem powinna być ujmowana a-czasowo, metafizycznie, z
podkreśleniem wspólnego wchodzenia w historię od początku czasu aż do
końca świata/. Św. Jan od Krzyża, komentując Hbr 1, 1-2, przypomniał, że
Jezus jest jedynym słowem Boga, a jego życie ziemskie – czyny i słowa – jest
szczytem objawienia, zwieńczeniem, poza którym już nie będzie żadnego
innego [Islam jest sprzeczny, traktując Jezusa ze czcią jako proroka i nie
przyjmując Jego słów, ani świadectwa czynów/. Mahomet jest zadziwiająco
podobny do herezjarchów chrześcijańskich negujących Chrystusa jako
ostanie słowo Objawienia. Mahomet przyjmował, że Jezus został posłany po
to, aby potwierdzić swoimi czynami zapowiedzi Pierwszego Przymierza (Tora),
ale sam był zapowiedzią najwyższego proroka, Mahometa (Ahmad, słowo to
ma wspólny korzeń ze słowem Muhammad i znaczy „najbardziej
92
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wychwalany”. Koran 61, 6, mówiąc o spełnieniu obietnicy zesłania Ducha
Bożego i pełni objawienia, odnosi się do J 16, 17. Niektórzy teologowie
islamscy stosują w tym kontekście słowo περικλητός (wychwalany), zamiast
słowa (które według nich chrześcijanie zniekształcili) παράκλητος (adwokat).
Islam jest bliski montanizmowi /Tamże, s. 14.
+ Ostatnie słowo poety. Pankracy używa wzgardliwej nazwy Chrystusa,
znanej z Ewangelii. Jako nowy niszczyciel chrystianizmu ginie z takim
samym okrzykiem w ustach, co kiedyś cesarz Julian Apostata. Przetworzenie
upadku Juliana Apostaty, związane z proroctwami biblijnymi o końcu świata
jest ostatnim słowem poety - myśliciela na temat przyszłości świata i praw,
które rządzą jego dziejami. Galileae vicisti!” (Irydion, s. 101-102). W105 216
+ Ostatnie stadium rozwoju wspólnot joannickich Listy Janowe.
Chrześcijaństwo głoszone przez św. Pawła ofiarowało sympatykom judaizmu
cos więcej. Bardziej uzasadniony monoteizm, bardziej wzniosłą etykę, pełnie
wyposażenia religijnego, bez obciążenia obrzezaniem, przepisami rytualnymi
i przepisami, które negatywnie wpływały na ich pozycję społeczną. Tym
samym jednak misja chrześcijańska pozbawiała żydów opieki ich
dotychczasowych patronów w społeczeństwie pogańskim. Domy, które były
oparciem dla judaizmu, stały się domami modlitwy dla chrześcijan. W
Listach pastoralnych tworzona jest eklezjologia-oíkos, skoncentrowana na
symbolu domu. Wydaje się, ze ta eklezjologia ogranicza się do środowiska
Syrii i Azji Mniejszej i tylko od roku 100 do wieku III. Ta eklezjologia po
odpowiednich modyfikacjach była jednym z fundamentów procesu
konstytuowania się episkopatu monarchicznego /R. Trevijano Etcheverría,
Orígenes del cristianismo. Transfondo judío del cristianismo primitivo, Ed.
Publicaciones Universidad Pontificia Salamanca, Salamanca 1995 s. 112113. Wspólnoty paulińskie były złożone w znaczenie mierze z pogan.
Wspólnoty joannickie tworzone były z judeochrześcijan, którzy lepiej
zachowywali w swej tradycji, dzięki żydowskim metodom zapamiętywania,
słowa i czyny Jezusa. W drugim etapie przychodzili żydzi przeciwni kultowi w
świątyni oraz nawróceni samarytanie. Dlatego chrystologia tych wspólnot
była bardziej wzniosła i silniejsze było poczucie oderwania się od judaizmu.
To z kolei otworzyło bramę dla pogan /Tamże, s. 116. Pisma joannickie nie
były tworzone w jednej szkole, lecz w wielu kręgach lub wspólnotach, zawsze
z bezpośrednim nawiązywaniem do słów i czynów Jezusa. Powstawały na
linii ewolucji refleksji teologicznej i charyzmatycznej działalności
profetycznej. Listy Janowe ukazują ostatnie stadium rozwoju wspólnot
joannickich, w którym pojawił się poważny kryzys – zarówno teologiczny jak i
eklezjalny, związany z opozycją gnostyczną, która pojawiła się w nurcie
tradycji św. Jana. Niektórzy gorliwi judeochrześcijanie nawiązywali do
kręgów judaizmu, w których prawa było zachowywane w stopniu najbardziej
radykalnym. Surowość i rygoryzm kojarzyli oni z postawą radykalizmu i ze
szczytem doskonałości. Jednak nie ma sprzeczności między samym
Jakubem a liderami misji do pogan. Dopiero po jego śmierci nastąpił podział
na „zwolenników Jakuba” i Wielki Kościół /Tamże, s. 117.
+ Ostatnie stadium rozwoju wspólnot joannickich ukazana w Listach
janowych. Pisma joannickie nie były tworzone w jednej szkole, lecz w wielu
kręgach lub wspólnotach, zawsze z bezpośrednim nawiązywaniem do słów i
czynów Jezusa. Powstawały na linii ewolucji refleksji teologicznej i
93
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
charyzmatycznej działalności profetycznej. Listy janowe ukazują ostatnie
stadium rozwoju wspólnot joannickich, w którym pojawił się poważny kryzys
– zarówno teologiczny jak i eklezjalny, związany z opozycją gnostyczną, która
pojawiła się w nurcie tradycji św. Jana W042 117.
+ ostatnie tajemnice otrzymywane w niebie, poprzez wstępowanie do Ducha.
Apokalipsy często przyjmowały formę testamentu (mowa pożegnalna) W tej
epoce testamenty otrzymały formę kompletnych ksiąg, np. Testament
Dwunastu
Patriarchów.
Drugą
cechą
charakterystyczną
jest
wniebowstąpienie. Ponieważ Duch już nie zstępował, dlatego trzeba było iść
do Niego, aby opisać i w ten sposób tworzyć historię, aby otrzymać
objawienie „ostatnich tajemnic”. O1 26
+ Ostatnie ukazanie się Jezusa kończy się nieodwracalnym wejściem Jego
człowieczeństwa do chwały Bożej. „Po rozmowie z nimi Pan Jezus został
wzięty do nieba” (Mk 16, 19). Ciało Chrystusa zostało uwielbione od chwili
Jego zmartwychwstania, jak
dowodzą tego nowe i nadprzyrodzone
właściwości, które posiada już na stałe. Jednak przez czterdzieści dni, gdy
Jezus jadł i pił ze swoimi uczniami oraz pouczał ich o Królestwie, Jego
chwała
pozostawała
jeszcze
zakryta
pod
postacią
zwyczajnego
człowieczeństwa. Ostatnie ukazanie się Jezusa kończy się nieodwracalnym
wejściem Jego człowieczeństwa do chwały Bożej, symbolizowanej przez obłok
i niebo, gdzie zasiada odtąd po prawicy Boga. W sposób zupełnie wyjątkowy i
jedyny ukaże się jeszcze Pawłowi „jako poronionemu płodowi” (1 Kor 15, 8) w
swoim ostatnim ukazaniu się. W którym ustanowi go apostołem” (KKK 659).
„Ukryty charakter chwały Zmartwychwstałego przejawia się w tym czasie w
Jego tajemniczych słowach skierowanych do Marii Magdaleny: „Jeszcze... nie
wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im:
«Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»„
(J 20, 17). Wskazuje to na różnicę między ukazywaniem się chwały
Chrystusa Zmartwychwstałego i chwały Chrystusa wywyższonego po prawicy
Ojca. Historyczne, a zarazem transcendentne wydarzenie Wniebowstąpienia
określa przejście z jednej chwały do drugiej” (KKK 660). „Ten ostatni etap
pozostaje ściśle związany z pierwszym, to znaczy ze zstąpieniem z nieba
zrealizowanym we Wcieleniu. Tylko Chrystus, Ten, który „wyszedł od Ojca”,
może „wrócić do Ojca”. „Nikt nie wstąpił do nieba oprócz Tego, który z nieba
zstąpił – Syna Człowieczego” (J 3, 13). Człowieczeństwo pozostawione swoim
własnym siłom nie ma dostępu do „domu Ojca” (J 14, 2), do życia i do
szczęścia Bożego. Jedynie Chrystus mógł otworzyć człowiekowi taki dostęp:
„Jako nasza Głowa wyprzedził nas do niebieskiej Ojczyzny, aby umocnić
naszą nadzieję, że jako członki Mistycznego Ciała również tam wejdziemy”
(KKK 661).
+ Ostatnie wieki ery pogańskiej zmieniały znaczenie terminu filozofia.
Starożytni Grecy zdołali – w mniejszym lub większym stopniu – wyzwolić
filozofię z rąk natchnionych teologów ówczesnej pogańskiej religii, jak
również określić jej tożsamość – lecz wyzwolenie to nie trwało długo.
Chrześcijaństwo nie zagościło jeszcze na dobre na Zachodzie, a Odyseja
filozofii znów zaczęła się jakby od nowa; tym razem pod niebem
chrześcijańskiego objawienia. Na tej nowej drodze życia niewygodnie było
filozofii z chrześcijaństwem, jak zresztą i vice versa. Małżeństwo, jakie miało
połączyć filozofię z chrystianizmem, nie było łatwe; komplikowały je
94
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dodatkowo zmiany, jakie zaszły w powszechnym rozumieniu terminu
„filozofia” na początku epoki hellenistycznej, jak również innowacje
znaczeniowe wniesione do jej pojęcia przez uczonych żydowskich i
chrześcijańskich na przestrzeni ostatnich wieków ery pogańskiej. Filozofii już
u samego jej zarania – jak również i potem w trakcie jej rozwoju –
nieodłącznie towarzyszył sceptycyzm. Starożytni Grecy, którzy pragnęli
uwolnić się od przesądów, magii i mitu, jakie właściwe były poznaniu
mityczno-poetycznemu, wkrótce znaleźli się w sytuacji, kiedy stracili
zaufanie również do sposobu rozumowania pierwszych fizyków – pojawili się
bowiem Parmenides, sofiści i Sokrates, którzy podważyli sens uprawiania
filozofii jako narzędzia do tłumaczenia świata fizycznego. To zaś, co uczynił
Platon – czyli położenie nacisku na przyczynowość formalną – dostarczyło co
prawda środków do rozwiązania niektórych problemów, z jakimi borykała się
starożytna fizyka w V wieku przed Chr., jednakże jego zapędy w stronę
immaterializmu (dematerializacja bogów i ludzkiej duszy) okazały się nazbyt
obce duchowi starożytnych Greków, przepełnionemu materializmem – nawet
najwspanialszy z uczniów Platona Arystoteles nie był w stanie skutecznie
zapobiec wzbierającemu sceptycyzmowi /P. A. Redpath, Odyseja mądrości.
Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From
Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V.,
Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 63-64.
+ Ostatnie wybory przedwojenne we Francji dowiodły wzrastających wpływów
lewicy. „wiek XIX najbardziej ustabilizowany i produktywny okres w całej
historii ludzkości” /P. Johnson, Historia świata od roku 1917 do lat 90-tych,
wyd. 2 Puls Publications Ltd, London 1992, s. 27/. „stary porządek świata –
jego rozkład zaczął się już przed wybuchem wojny. We Francji
antyklerykałowie pozostawali u władzy przez całą dekadę, a ostatnie
przedwojenne wybory dowiodły wzrastających wpływów lewicy. Wybory w
1912 r. w Niemczech uczyniły z socjalistów największą partię polityczną. […]
Przekonanie, że młodzi zostali bezlitośnie poświęceni w 1914 r. przez
samolubną i cyniczną epokę, jest mitem. […] Organizacje młodzieżowe były
fenomenem europejskim – zwłaszcza w Niemczech, gdzie 25 tys. członków
Wandervögel przemierzało kraj brzdąkając na gitarach, protestowało przeciw
zanieczyszczeniu oraz rozrostowi miast i potępiało wszystko, co stare. […] W
całej Europie socjologowie prowadzili żmudne badania, które miały
stwierdzić, co myślą i czego chcą młodzi. A młodzi chcieli oczywiście – wojny”
/Tamże, s. 28/. „Porzucili gitary i schwycili karabiny. […] Cały zapał do
dalszej wojny minął z zimą 1916-1917. W miarę jak walka przedłużała się
bez końca, wykrwawione i zniechęcone młode pokolenie zwracało się przeciw
generacji starszych z rozgoryczeniem i narastającym gniewem” /Tamże, s.
29/. „Wedle spisu powszechnego przeprowadzonego w 1897 r. w carskiej
Rosji, Rosjanie (Wielkorusini) stanowili tyko 43% całej ludności” /Tamże, s.
30/. „szereg tajnych porozumień […] W umowie asygnowanej 11 marca 1917
r. Francuzi uzyskali poparcie Rosjan dla swoich planów opanowania
Nadrenii, a w zamian za to pozostawili im wolną rękę wobec Polski” /Tamże,
s. 31/. „Epidemia grypy, która w latach 1918-1919 uśmierciła 40 mln ludzi
w Europie, Azji i Ameryce […] Przywódcy strajku powszechnego w Winnipeg
w Kanadzie oskarżeni zostali 17 czerwca 1919 r. (i w wyniku procesu
skazani) o spisek mający na celu obalenie rządów konstytucyjnych i
95
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wprowadzenie rad robotniczych na wzór sowietów. W Wielkiej Brytanii
starcia mające rozpocząć rewolucję wybuchły w Glasgow 31 stycznia 1919 r.”
/Tamże, s. 52.
+ Ostatnie wydarzenie dziejów Syna Bożego współbrzmi z wydarzeniem
końca świata. Egzystencja Logosu według Schellinga ma w sobie pięć
kategorii; 1) W swoim początku absolutnym logos istniał jako czysty byt
boski, bezimienny; 2) Słowo rozpoczyna swoją hipostatyzację w reprezentacji
boskiej, jako istnienie idealne; 3) W akcie stwórczym otrzymuje nowy sposób
istnienia, jako realna moc działająca w świecie. Początek dzieła stwórczego
jest konstytuowany przez pojawienie się konkretnej formy energii Logosu.
Syn Boży jest przed światem, nie jest stworzeniem. On jest sprawcą
stworzenia, w akcie pojawienia się jego konkretnej formy personalnej.
Oznacza to tym samym pojawienie się konkretnej energii personalnej Syna,
różnej od kształtu energii personalnej Ojca; 4) Syn włączył się w swojej nowej
realności w dzieje uniwersalnego upadku aniołów i ludzi, aby przynajmniej
ludzi przywrócić do jedności z Bogiem. Mówi o tym hymn chrystologiczny
Listu do Filipian; 5) Ostatnie wydarzenie dziejów Syna Bożego współbrzmi z
wydarzeniem końca świata. Słowo staje się takim samym Panem
Wszechbytu, jak Ojciec, oczywiście bez posiadania jakieś boskości
niezależnej od Ojca. Boskość jest nie tylko jakościowo, lecz również
numerycznie, jedna. / Schelling chciał powiązać misterium stworzenia
świata z misterium Trójcy Świętej. Poszedł zbyt daleko. [W trosce o
przezwyciężenie deizmu, a przede wszystkim manicheizmu, który odrzuca
jakąkolwiek więź świata z Bogiem, doszedł do identyfikowania. Krytykując
skrajny model myślenia rozdzielającego wszedł w myślenie mieszające.
Przejście w jedną lub drugą stronę dokonuje się bardzo łatwo. Oba modele
reprezentują myślenie uproszczone, płytkie, uciekają od modelu
integralnego]. Utworzył swoistą teogonię, o nastawieniu panteistycznym.
Kreatologia ortodoksyjna przyjmuje realne istnienie trzech osób boskich,
które wspólnie stwarzają świat, każda według swoich właściwości
personalnych. Schelling nie mówi o stworzeniu, lecz o gnostyckim
wyłanianiu się Syna Bożego wraz ze światem z głębi boskiej substancji. Bóg
zależny jest od świata, nie tylko od materialnego kosmosu, lecz również od
dziejów ludzi i aniołów. Upadek ich dotknął również Syna Bożego, w jego
człowieczeństwie /J. Cruz, El anonadamiento como acontecimiento ontológico
e histórico, „Scripta Theológica” 30 (1998/2) 613-627, s. 619/. Trzy osoby
boskie istnieją tylko jako trzy moce, trzy sposoby działania w świecie.
Pojawiają się wraz ze światem, rozwijają się, aby następnie zwinąć się.
Ostatecznie dokona się to w wydarzeniu końca świata. Nastąpi wtedy
zwinięcie radykalne, powrót do pierwotnej jedności, poprzez boskie zjawisko
perychorezy. Uniżenie Syna Bożego opisane w Flp 2 oznacza autentyczną
zmianę ontologiczna boskiego podmiotu. Syn zdecydował się porzucić
wszystko to, co miał najcenniejszego. Tymczasem, stając się człowiekiem, to
wszystko zachował. Ostatecznie Schelling nie przyjmuje istnienia trzech
realnych osób boskich. Syn Boży to człowiek, osoba ludzka. W Bogu istniał,
ale tylko jako zamysł, zamysł stworzenia świata, a przede wszystkim
człowieka /Tamże, s. 620.
+ Ostatnie zdarzenie historii dzieciństwa, Jezus i Jego rodzina raz jeszcze w
świątyni (por. Łk 2, 41-52). Zmagania Syna pociągają za sobą straszliwe
96
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
skutki również dla Matki: „A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw
wyszły zamysły serc wielu” (2, 35). Maryja staje się Matką Bolesną. Zgodnie z
całym założeniem Łukaszowej opowieści musimy również tutaj pamiętać o
tym, że autor nie tylko chce zwrócić uwagę na człowieczy rys Maryi i że nie
tylko ukazuje współczucie dla losu kobiety, której Syn ma być stracony, lecz
że również tutaj myśli o Kościele. W jego Dziejach Apostolskich znajdujemy
wzmiankę, że młoda gmina wiernych uchodzi za sektę, o której wiadomo, iż
„wszędzie spotyka się ze sprzeciwem” (Dz 28, 22). Pozostając w ścisłym
związku z prześladowanym i cierpiącym Panem, również ona jest
przedmiotem nienawiści, która Jego ściga. W im ściślejszej z Nim wspólnocie
ktoś pozostaje, tym bardziej cierpi pod krzyżem. Komuż zatem przychodzi
znieść więcej niż Matce Chrystusa. W ostatnim zdarzeniu z historii
dzieciństwa spotykamy Jezusa i Jego rodzinę raz jeszcze w świątyni (por. Łk
2, 41-52). Zamiarem ewangelisty jest tu wyraźne podkreślenie przynależności
Jezusa do Ojca. Niejako automatycznie stwarza to dystans wobec Józefa i
Maryi, odpowiadający mniej więcej temu, co jest powiedziane w perykopie o
krewnych. Zaraz powrócimy do niej jeszcze w wersji Łukaszowi. W scenie w
świątyni uderzający jest jednak akcent położony na osobę Maryi. Wyrzuty
czyni Jezusowi nie Ojciec, lecz Matka. „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto
ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (w. 48). Odpowiedź Jezusa
spotyka się znowu z niezrozumieniem, ale tylko o Matce powiedziane jest, że
„chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (w. 51) /W.
Beinert, Drogi i bezdroża mariologii, przeł. Juliusz Zychowicz, Wyd. Księży
Marianów, Warszawa 1993, s. 30.
97