Miłość warunkiem łaski - Stowarzyszenie Sathya Sai
Transkrypt
Miłość warunkiem łaski - Stowarzyszenie Sathya Sai
Miłość warunkiem łaski Dyskurs Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony w dniu 23.02.1971 r. z okazji święta Mahaśiwaratri Pod wpływem promieni wschodzącego słońca pąki kwiatów rozkwitają pięknem i zapachem. Dzisiaj słońce obudzi drzemiącą w was boskość, aby rozkwitła aromatem, czystością i tęsknotą za świętością. O świcie ziemia i niebo przybierają złoty odcień. Ten widok przypomina hiranjagarbhę - złoty zalążek, z którego zanim nastał czas, wyłoniło się całe stworzenie. Zgodnie z tradycją tego kraju dzisiejszy dzień od niepamiętnych czasów czczony jest jako święty. Obecnie ludzie chętnie słuchają opowieści o Mahaśiwaratri i powtarzają je jak papugi. A tak naprawdę chodzi o to, żebyście w tym wyjątkowym dniu doświadczyli Boga. Ci, których świadomość do tego dojrzała, przekonali się, że praktyka postu i nocnego czuwania podczas Mahaśiwaratri gwarantuje takie doznanie. Ale takich jest niewielu, a nawet i oni nie są w stanie opisać doznawanej ekstazy. Dlatego ludzie kwestionują potrzebę obchodzenia świąt i stosowania właściwych duchowych praktyk. W tym kraju zobaczycie świątynie pełne ludzi, którzy głośno śpiewają bhadżany i żarliwie się modlą. Spotkacie wielu panditów, którzy pięknie mówią o Bogu. Patrząc na nich odniesiecie wrażenie, że Indie to święty kraj, którego mieszkańcy z prawdziwą determinacją dążą do Boga. Tymczasem to tylko puste rytuały, formy bez treści, pielgrzymki odbywane na pokaz. Ci wszyscy "pobożni" są bardziej zainteresowani zakupami, zarówno w sklepach, jak i w świątyniach, niż porzuceniem swych grzesznych nawyków i przywiązań. Nie pojmują prawdy o Bogu, ani też nie dążą do zrozumienia, które trzeba okupić trudną praktyką dyscypliny. Bez intelektualnego zrozumienia wszystkie śluby, posty czy nocne czuwania to jedynie czcza rutyna, substytuty, mechaniczne czynności, które są stratą czasu i energii. Podczas Mahaśiwaratri najważniejsze jest, byście uświadomili sobie potrzebę zrozumienia, ponieważ ta wyjątkowa noc powinna zakończyć się brzaskiem oświecenia. Powinniście uświadomić sobie, że natura żyje i wydaje się wieczna, ponieważ stanowi odzwierciedlenie Boga, który jako jedyny jest życiem i wiecznością. To w Jego blasku natura faluje w życiodajnym tańcu, celowym i zorganizowanym. Bez boskiej siły sprawczej natura byłaby martwa. To, co przejawione, odzwierciedla to, co nieprzejawione, rzeczywiste. Nawet Iśwara jest tylko odbiciem brahmana - kosmicznej świadomości. Święto Śiwaratri powinno zainspirować was do uświadomienia sobie tej prawdy i do życia w jej świetle. Łaski Boga nie można zaskarbić sobie ćwiczeniami w retoryce, pozycjami jogi, czy ascetycznym wyrzeczeniem. Tu niezbędna jest miłość; miłość bezwarunkowa, która nie oczekuje nagrody ani nie targuje się, lecz spontanicznie płynie ku boskiemu źródłu wszechogarniającej miłości. Jedynie ona pokonuje wszelkie przeszkody, nawet najtrudniejsze. Nie ma siły bardziej skutecznej niż czystość, szczęścia wyższego niż miłość, radości bardziej odświeżającej niż radość oddania się Bogu, zwycięstwa bardziej chwalebnego niż poddanie się Mu. Wedanta naucza, że błogość jest owocem boskiej miłości. Ta szkoła filozofii indyjskiej często bywa niewłaściwie rozumiana. Ludzie kojarzą nauki Wedanty z koniecznością studiowania grubych ksiąg, z ćwiczeniami oddechu, albo też z nakazem wyrzeczenia się wszystkiego i prowadzenia tułaczego życia bez domu czy środków na utrzymanie. Tymczasem Wedanta uczy, jak żyć w prawdzie, prawości i spokoju. Prawdziwe przesłanie Wedanty zostało zafałszowane przez różnych fanatyków i kiepskich interpretatorów, którzy wieloznacznie tłumaczyli podstawowe tezy tej szkoły filozoficznej, w wyniku czego sami pogubili się w gąszczu niewłaściwych interpretacji. Wprowadzili zamęt tam, gdzie wszystko było klarowne, i dlatego ludzie zatracili wiarę w duchową mądrość. Wedanta to filozofia miłości. Miłość nie wybiera według kasty, wyznania, pozycji czy inteligencji. Ona płynie spontanicznie i nigdy nie liczy kosztów, gdyż taka jest jej natura. Miłość znajduje wyschnięte nieużytki, po czym skwapliwie nawadnia je i użyźnia. Jeśli w ludzkim sercu napotyka próżnię, bez wahania wypełnia ją. Miłość zawsze daje w nadmiarze, nie posługuje się podstępem, kłamstwem ani pochlebstwem, nie zna fałszu ani strachu, zawsze płynie ku Bogu, przeczuwając Jego obecność w ludzkim sercu. Dlatego też w każdej osobie poszukuje Boga, zagląda w najgłębsze zakamarki serca, żeby odkryć to szczególne miejsce Jego pobytu i tam rozkwitnąć. Taka jest prawdziwa miłość. Miłość płynąca ku przedmiotom tego świata to tylko doczesne pragnienie; dlatego najważniejszy jest kierunek, jaki obiera. Taka miłość zanika, jeśli nie znajduje spełnienia swych oczekiwań. Miłość do zysku umiera pod wpływem straty. Miłość uwarunkowana poczuciem zadowolenia z przedmiotów doczesnego świata usycha, gdyż jej korzenie podcina poczucie niezadowolenia. Nawet gdyby spotkało was tysiąc rozczarowań, nie pozwólcie zgasnąć miłości. Skierujcie ją w stronę źródła miłości, a zarazem w stronę jej najwyższego celu, czyli ku Bogu. W obliczu przeszkód mocno trzymajcie się Boga, nawet gdyby zwodziły was niezliczone pokusy. Pamiętajcie, że tak jak po upałach przychodzi pora deszczowa, po każdej burzy nastaje spokój. Miłość sprawia, że każda czynność przynosi radość i spokój. Miłość uwzniośla nawet najgorszych. Kochajcie siebie, ponieważ w każdym z was żyje Bóg; kochajcie innych, ponieważ to Bóg mówi i działa przez nich. Świadomość, że wszystkich inspiruje Bóg to fundament, na którym możecie zbudować szczęście. Wszyscy - jest was tu kilka tysięcy - siedzicie teraz przede mną pewni, że jesteście mi oddani, że wasze serca biją miłością i uwielbieniem. Przekładacie palcami paciorki różańca, powtarzacie moje imię, wykonujecie różne praktyki oddechowe, ćwiczycie najtrudniejsze pozycje ciała, ale jeśli nie będzie w was bezinteresownej miłości i szacunku do innych, jeśli nie wzniesiecie się ponad miłość egoistyczną, będziecie tylko ubliżać świętej tradycji tego kraju. Namiętność, gniew i pragnienia degradują wasze człowieczeństwo. Ich źródłem jest nienawiść, chciwość, złe intencje lub zazdrość, które zneutralizować może jedynie miłość. Jeśli uważacie mnie - ucieleśnienie miłości - za swój najcenniejszy skarb, dlaczego pozwalacie, aby w waszych sercach panowały nienawiść, niezgoda, strach i wątpliwość? Dlaczego czynicie ze swych serc wulkany okrucieństwa i niegodziwości, skoro moglibyście uczynić z nich zielone doliny pachnących kwiatów? Jeśli jest w was strach, spotykacie się z reakcją na strach. Jeśli jest w was nienawiść, zewsząd otaczają was symptomy nienawiści. Całe otoczenie odbija ku wam takie uczucia, jakie nosicie w swych sercach: jad bhawam tat bhawati - stajesz się takim, jakie są twoje uczucia. To umysł buduje lub niszczy. Oskarżając innych, oskarżacie własną niegodziwość, bowiem w innych widzicie własne wady. Nikt nie ma prawa sądzić drugiego człowieka, ponieważ osądzając go, osądza samego siebie. Zapytacie zapewne, jak to możliwe, że człowiek postępuje niegodnie, skoro jego ciało stanowi świątynię Boga. Otóż wiedzcie, że chociaż czyjeś słowa mogą być ordynarne, a zachowanie oburzające, to mimo wszystko przejawia się w nim Bóg. Człowiek nie jest ciałem o określonej twarzy i imieniu, nie jest osobowością, na którą składają się emocje i uczucia, nie jest umysłem, który osądza i wyciąga wnioski. Człowiek jest atmą, boską świadomością przejawiającą się jako indywidualna jaźń. Indywidualna jaźń ma się tak do boskiej jaźni, jak fala do oceanu. Indywidualna jaźń jest tak samo czysta, spokojna, świetlista i wszechobecna jak boska jaźń. Jeśli będziecie postrzegać innych w ten sposób, wasze umysły uwolnią się od wszelkich uprzedzeń. Wszystkie "ja" są tym samym, ponieważ każde z nich zawdzięcza swoje istnienie, świadomość i zdolność doznawania szczęśliwości temu samemu boskiemu pierwiastkowi. Skoro nie potraficie rozpoznać odbicia Boga w zwierciadłach otaczających was ludzi, skoro nie potraficie darzyć czcią Jego obrazów, które widzicie wszędzie wokół, jak możecie uważać się za oddanych Bogu będącemu ich niewidzialnym źródłem? Rozpoznajcie istotę ukrytą w niedoskonałych obrazach - oto praktyka, jaką wam zalecam. Z okazji różnych świąt spotykacie się i dzielicie prasadam, śpiewacie pieśni głoszące chwałę Boga, ale wiedzcie, że wszystkie te wasze starania idą na marne, jeśli nie wykonujecie prawdziwej duchowej praktyki i nie wierzycie w jej efekty. Otwierajcie serca, poszerzajcie pole widzenia, niech wasze poczucie braterstwa zatacza coraz szersze kręgi, darzcie czcią i miłością coraz więcej osób. Prawdziwa mądrość to współodczuwanie ze wszystkimi istotami. Współodczuwając, "wchodzicie" do czyjegoś serca, a wówczas naprawdę rozumiecie, przekraczacie bariery pozorów i próżności, konwenansów i zwyczajów, dobrych manier i ogłady, za którymi ludzie zwykle ukrywają przed światem swoje porażki i niewiedzę. Prawdziwa mądrość to umiejętność rozpoznania jedności w różnorodności ról. Uważacie Śiwaratri za wyjątkowe święto i wielkie wydarzenie, ponieważ w tym dniu z mojego ciała wyłania się lingam. Legenda głosi, że tej nocy lingam narodził się z Śiwy, a śastry podają, że nawet Brahma i Wisznu nie byli w stanie pojąć jego istoty. Niektórzy mierni znawcy świętych pism twierdzą, że Mahaśiwaratri to noc narodzin Śiwy, jak gdyby podlegał On narodzinom lub śmierci! Inni utrzymują, że w tym szczególnym dniu Śiwa rozpoczął swe ascetyczne praktyki, a jeszcze inni, że tego dnia je zakończył! Wszystkie te legendy degradują Boga do poziomu człowieka. Człowiek je tworzy, aby na swój sposób określić własną relację z Bogiem, na przykład czuć się Jego służącym lub niewolnikiem! Tymczasem relacja człowieka z Bogiem powinna uwznioślać, zarówno ludzkie wyobrażenie Boga, jak też Boga zamieszkującego jego wnętrze, a nie deprecjonować oba te aspekty boskości. Zatem nie przypisujcie Bogu żadnych niskich pragnień ani ambicji, które czają się w was. Bóg jest wszechmocny, wszechobecny, wszechwiedzący; tymczasem człowiek sądzi, że oddaje Mu należytą cześć, spędzając zaledwie kilka minut na dobę przed Jego posągiem! To jest absurd. Prawdziwe oddanie Bogu to wielbienie Go każdym oddechem w każdej chwili. Jesteście Mu oddani wówczas, gdy nie żywicie żadnej innej myśli oprócz myśli o Nim, nie macie żadnego innego celu poza tym, żeby rozpoznać Jego wolę i realizować ją każdym swoim czynem. Musicie oddać się Bogu bez reszty. Udając się w podróż oddajecie kluczyki samochodu kierowcy, a sami wygodnie siadacie na tylnym siedzeniu. Nie myślicie o tym, jakie kłopoty mogą zdarzyć się w drodze; czujecie się bezpieczni, ponieważ powierzyliście swe życie szoferowi - jego rękom, inteligencji, przytomności umysłu i umiejętnościom. Jednak nie każdy potrafi tak komfortowo podróżować, bowiem niektórym przeszkadza ego. Tacy pasażerowie nieustannie napominają kierowcę, zwracają mu uwagę, trącają go, komentują stan techniczny samochodu i drogi. Swoim zachowaniem rozpraszają jego uwagę i odbierają mu poczucie pewności, przez co narażają się na wypadek. Żeby podróżować bezpiecznie, trzeba wiary i spokoju umysłu. Wyobraźcie sobie, że życie jest samochodem, ludzkie serce - kluczykami, a Bóg - kierowcą. By uwolnić się od zmartwień i szczęśliwie dotrzeć do celu, wystarczy powierzyć Mu samochód i kluczyki. Twierdzicie, że jesteście mi oddani. Sądzicie, że oddaliście mi wszystko - ciało, umysł i wszystko, co posiadacie! Tymczasem nieustannie słyszę: "Ja to zrobiłem", "Ja tak czuję", "Ja tak myślę", "To mi się podoba", "Tamto mi się nie podoba", itp. "Ja" nadal dominuje i pragnie pochwały lub hołdu! Zatem kłamstwem jest twierdzenie, że jesteście mi oddani; to fałsz. Szafujecie słowem "oddanie", nie pojmując jego znaczenia i wartości; okłamujecie tych, którzy nie zgłębili treści tego słowa. Jak możecie oddać coś, nad czym nie panujecie? Jesteście niewolnikami swoich umysłów, namiętności, uprzedzeń, a twierdzicie, że oddaliście Bogu wszystkie swoje myśli i plany. Skoro nie potraficie wydostać się z matni umysłu i wyrwać ze szponów namiętności, jak możecie twierdzić, że jesteście mi oddani? Nie potrzebuję takiego bohaterstwa, takiego poświęcenia, takiego oddania, jakim teraz chcielibyście się pochwalić. Nie wymagam takich deklaracji. Wystarczy, jeśli uwierzycie, że Bóg jest wszechobecny, a wy nie jesteście od Niego oddzieleni. Zatem, co chcecie oddać i komu? Przemyślcie to i zrozumcie. Przybyliście tu z różnych stron świata. Żeby dostąpić łaski, ponieśliście wiele trudów, niewygód, pokonaliście liczne przeszkody. Dla każdego z was była to lekcja miłości, tolerancji, wytrwałości i cierpliwości. To drzemiąca w was miłość pozwoliła wam doświadczać tu radości i pokoju. To miłość czyni człowieka oddanym Bogu. Choćbyście wszem i wobec demonstrowali swoją religijność, jeśli w waszych sercach nie ma miłości, nie jesteście oddani Bogu. Jeśli sądzicie, że śluby, posty, celebracje, modlitwy lub kwiaty zapewnią wam Jego łaskę, jesteście w błędzie. Warunkiem koniecznym dostąpienia łaski jest miłość. Gita naucza, że trzeba uwolnić się od wszelkiej nienawiści, ale to jeszcze nie wszystko. Ściana nie ma w sobie nienawiści do nikogo - i cóż z tego? Czy mielibyście stać się tacy jak ściana? Nie. Musicie kochać aktywnie, to znaczy działać pod wpływem miłości. Jedynie miłością wyrażającą się w działaniu możecie zaskarbić sobie łaskę, której tak bardzo pragniecie. tłum. Ewa Serwańska współpr.: Izabela Szaniawska [Źródło: Sathya Sai Speaks, 1971-1972, t. XI , s. 73-97, Sri Sathya Sai Books&Publications Trust, Prasanthi Nilayam. - Wydanie polskie: Boski cud stworzenia, str. 137-144, Stowarzyszenie Sathya Sai, Wrocław 2001]