ten najcenniejszy dar
Transkrypt
ten najcenniejszy dar
Ellen G.White Duch Proroctwa Tom IV Wielki Bój pomiędzy Chrystusem a Szatanem od zniszczenia Jeruzalem do końca boju Pacific Press. Oakland, Cal. Review and Herald. Battle Creek, Mich. 1884 Filadelfia -2009- Tytuł oryginału: The Spirit of Prophecy The Great Controversy between Christ and Satan from the Destruction of Jerusalem to the End of the Controversy, vol. IV Reprodukcja z faksymiliów: Echoes from the Past 890 Hitching Post Road Grant Pass, OR 97526 USA Wydawnictwo: Filadelfia e-mail: [email protected] www.filadelfiamedia.com 2 Od wydawcy Wielki Bój to fundamentalne dzieło Ducha Proroczego. Ukazuje strategię diabła i jego ziemskich agentów. Przedstawiamy czytelnikowi w języku polskim pierwsze, oryginalne wydanie z 1884 roku. Późniejsze wydania różnią się od oryginału. Dlatego dziękujemy Bogu, że pomógł, aby ta książka się ukazała. Każdy sam będzie mógł zapoznać się z tym ważnym, autentycznym poselstwem. Każdy też sam będzie musiał odpowiedzieć na pytanie – Dlaczego oryginał odbiega od wersji późniejszych? Jest tylko jedno wytłumaczenie. Wielki Bój ukazuje strategię sług szatana. Dlatego stara się on, aby dzieło to zniweczyć. Każdy, kto pilnie bada wolę Bożą, nie będzie pozostawał w ciemności. Zrozumie niebezpieczeństwa, które na nas czekają i będzie na nie przygotowany. Wielki Bój ma pomóc w tym przygotowaniu na przyjście Pańskie. Dlatego jest tak ważne, aby zrozumieć poselstwo zawarte w tej książce. Oby każdy z nas korzystał z tych rad. Jest to wydanie z zachowaniem najdrobniejszych szczegółów oryginału, porównanego z faksymile pierwszego wydania z 1884 roku. 3 Przedmowa Z wielką przyjemnością wydajemy tę książkę, tom IV z serii „Wielki Bój pomiędzy Chrystusem a Szatanem”. Tom I rozpoczyna się z upadkiem Szatana, obejmuje historię Starego Testamentu. Tom II zawiera życie Jezusa, a tom III – życie apostołów, a ten tom daje pierwszy szkic wielkiego proroctwa naszego Pana (który w skrócie obejmuje cały okres rozproszenia), zawiera historię zboru w jego walce aż do jego ostatecznego zbawienia, obszernie opisuje triumf ludu Boga, zniszczenie Szatana i wszystkich jego zwolenników, a także odnowienie ziemi, które kończy straszny bój pomiędzy Synem Boga i mocami ciemności. Pomijając Biblię, seria ta przedstawia najcudowniejszą i wielce interesującą historię świata, od pojawienia się grzechu do kompletnego odnowienia wszystkich spraw, która kiedykolwiek była publikowana. Jako że końcowe wydarzenia okresu rozproszenia są najbardziej istotne – zniszczenie Szatana i wszystkich podtrzymujących jego dzieło, objawienie się przychodzącej chwały, co jest nieporównywalne z jakimkolwiek wydarzeniem poprzedzającym – tak i zawartość tej książki jest, w wielu względach, bardziej interesująca niż tomów ją poprzedzających. Końcowe rozdziały są najbardziej przejmujące. Ale będą najbardziej docenione przez tych, którzy czytają wszystkie cztery tomy w połączeniu. Możemy powiedzieć rozczarowanym tym, iż ten tom nie został wydany wcześniej, że wierzymy, iż zwłoka była opatrznościowa, jako że książka zawiera sprawy wielkiej wagi i znaczenia, które nie mogłyby być zawarte, gdyby wydanie nastąpiło wcześniej. Wciąż ten tom także nie daje wszystkiego, co pisarz musiał przedstawić odnośnie końcowych scen tego rozproszenia. Niektóre sprawy, które nie mogły wejść do tego dzieła (ograniczona przestrzeń) będą opublikowane oddzielnie. Tak jak jest, książka jest obszerniejsza, niż zamierzano Mamy wiarę, że miłosierny Ojciec jest uprzejmy udzielić swemu oczekującemu ludowi światła i instrukcji, których szczególnie potrzebuje w niebezpieczeństwach ostatnich dni. Bóg jest chętny dać Swego Ducha tym, którzy go proszą, tym, którzy wołają do 4 niego w prawdzie. Wierzymy, że pisarz otrzymał oświecenie Świętego Ducha w przygotowaniu tych stron, przedstawiając nam naturę wielkiego boju pomiędzy Chrystusem a Szatanem, abyśmy mogli być ostrzeżeni przed pułapkami wroga i przygotowani na dziedzictwo świętych w światłości. Mimo że wiele tematów tu przedstawionych ma cudowną głębię – w odniesieniu do „głębi spraw Boga” – są przekazane językiem łatwym do zrozumienia. A my jesteśmy szczęśliwi wiedząc, że czytanie tych dzieł prowadzi do większej miłości do Świętych Pism, do czci dla Boga łaski, w którym są wszelkie skarby mądrości i poznania. Aby tom ten mógł dać błogosławieństwo wszystkim, którzy go czytają, i przybliżyć ich do chwały Najwyższego, jest gorliwą modlitwą Wydawców 5 SPIS TREŚCI Rozdział I Zniszczenie Jerozolimy Oblężenie i zniszczenie przepowiedziane przez Jezusa – Boża łaska dla Izraela – Jego miłość odrzucona – Jerozolima symbolem świata – Porównanie pierwszej i drugiej świątyni – Podwójne proroctwo – Chrystus ostrzega swych naśladowców – Sygnał do walki – Siła obrony Jeruzalem – Proroctwo Micheasza o jego zniszczeniu – Sądy opóźnione – Boża miłosierdzie pogardzone – Walka i rozlew krwi – Zapowiedzi nieszczęść – Ucieczka Chrystian – Oblężenie przez Tytusa – Głód i cierpienie – Próba oszczędzenia świątyni – Sanktuarium w płomieniach – Świątynia i miasto zniszczone – Mieszkańcy zabici lub wygnani – Symbol przyszłego sądu. 17-38 Rozdział II Prześladowanie w pierwszych stuleciach Męczennicy pod pogaństwem – Katakumby schroniskiem – Wiara i wytrwanie pierwszych Chrystian – Czas pokoju – Związek Chrystianizmu z pogaństwem – Ożywienie prześladowań – Dlaczego Ewangelia powoduje walkę. 39-50 Rozdział III Kościół Rzymski Przepowiednia powstania papiestwa – Do kogo należy oskarżenie o herezję? – Biblia zakazana – Drugie przykazanie odrzucone – Czwarte przykazanie zmienione – Wczesny zbór honorował Sabat – Niedziela stopniowo wprowadzana – Ostateczne podniesienie do wyróżnienia – Ustanowienie papiestwa – Początek ciemnych wieków – Narastanie przesądów – Panowanie nieprawości – Powszechna supremacja przyznana papieżowi – Nieomylny kościół – Papież domaga się władzy nad cywilnymi władcami – Pogańska filozofia – Jej wpływ wcześnie odrzucony w zborze – Papieskie błędy – Inkwizycja – Papieskie rządy nad światem – Rezultaty zakazania Pism. 51-65 6 Rozdział IV Waldensi Chrystianie w ciemnych wiekach – Ich nieznana historia – Pierwotny Chrystianizm w Wielkiej Brytanii – Rzymscy misjonarze – Zbory zniszczone lub zmuszone do podporządkowania się Rzymowi – Chrystianie w innych krajach – Zbory w Piemoncie zmuszone do pokłonu papiestwu – Protestujący uciekają w góry – Waldensi posiadają Biblię – Szkolenie młodych – Znajomości Pism – Zbór w Alpach – Przepisywanie Pism – Młodzież w szkołach w wielkich miastach – Misjonarze w przebraniu – Rozszerzanie ich pracy – Niewola Rzymu – Ewangelia tajnie odsłaniana – Krucjaty przeciwko Waldensom – Papieska bulla zniszczenia – Stałość cierpiących – Ziarno zasiane dla reformacji. 66-84 Rozdział V Wcześni reformatorzy Boża troska o swoje Słowo – Prawdziwa wiara ożywiona – Jutrzenka reformacji – Zdolności i wykształcenie Wycliffe’a – Jego studium Biblii – Opiera się Rzymowi – Oskarżony o herezję – Papiestwo osłabione przez podziały – Wycliffe tłumaczy Pisma – Kapłani wyrzekają się Rzymu – Rozwój Ewangelii – Wycliffe umiera w pokoju – Jan Hus – Sobór w Konstancji – Spalony na stosie – Sen prorocki – Hieronim Męczennik – Druk Pism – Drzemka wieków przerwana. 85-93 Rozdział VI Zerwanie Lutra z Rzymem Luter człowiekiem na swój czas – Wczesne życie – Surowa dyscyplina – Na uniwersytecie – Odkrycie Biblii – Przekonanie o grzechu – Wstąpienie do zakonu – Przykuta Biblia – Ordynacja kapłańska – Wezwanie do Wittenbergi – Podróż do Rzymu – Papieska ohyda – Sprawiedliwość przez wiarę – Uczyniony Doktorem Teologii – Zobowiązanie do nauczania Pism – Handel Rzymu w łasce Boga – Tezy przeciwko odpustom – Luter w Augsburgu – Intrygi na rzecz jego zniszczenia – Fryderyk Saksoński jego opieku7 nem – Luter ekskomunikowany – We wszystkich wiekach prawda pobudza opozycję. 94-118 Rozdział VII Luter przed sejmem Karol V i wysłannicy Rzymu – Żądanie egzekucji Lutra – Legat papieski – Jego mowa przeciwko Lutrowi – Prezentacja papieskich nadużyć – Reformator wezwany do Wormacji – Zdrada papistów – Luter przed sejmem – Zwycięstwo dla Prawdy – Jego długie wystąpienie – Odmowa wycofania się – Jego odwaga i stałość – Posłanie Cesarza – Intrygi papistów – Dążenia do kompromisu – Luter trzyma się Biblii – Wyjazd z Wormacji – Potępiony i poza prawem – Więzień w Wartburgu – Praca w niewoli – Plany opatrzności. 119-143 Rozdział VIII Postęp Reformacji Efekt zniknięcia Lutra – Reformacja zyskuje grunt – Nieprawdziwi prorocy – Biblia odłożona na bok – Reformacja na krawędzi ruiny – Luter powraca do Wittenbergi – Boże Słowo standardem wiary – Fanatyzm powstrzymany – Jego późniejsze ożywienie – Rewolucyjne nauki – Walka i przelew Krwi – Reformacja oskarżona – Luter broni Ewangelii – Przekład Biblii – Rozszerzanie się prawdziwej wiary. 144-155 Rozdział IX Protest książąt Sejm w Spirze – Ciemny dzień Reformacji – Przesłanie Cesarskie – Religijna tolerancja zakazana – Książęta odmawiają rezygnacji z wolności religijnej – Protest – Zasady protestu – Niebezpieczeństwo dla protestantów – Melanchton i Grynaus – Ostrzeżenie wysłane przez niebo – Sejm w Augsburgu – Protestanckie wyznanie – Wiara i odwaga książąt – Wyznanie odczytane przed Cesarzem – Chwalebne zwycięstwo – Boża troska o swe sługi – Modlitwa o siłę dla reformatorów. 156-169 8 Rozdział X Późniejsi Reformatorzy Tyndale przekłada Biblię – Opozycja wobec jego pracy – Ucieka do Niemiec – Druk Nowego Testamentu – Powrót do Anglii w ukryciu – Uwięzienie i męczeństwo Tyndale’a – John Knox – Latimer broni Biblii – Barnes i Frith – Ridleys i Cranmer – Prześladowanie przez kościół w Anglii – Rozwój Ewangelii – John Bunyan – Baxter, Flavel, Alleine – Efekty ich pracy – Whitefield i bracia Wesley – Wczesne doświadczenie – Moc i sukces ich służby – Metodyści wyszydzani i prześladowani – John Wesley chroniony przez Anioła – Obalenie oskarżeń przeciw Metodyzmowi – Kolejna grupa reformatorów – Niesprawiedliwie potraktowani przez historyków – Carlstadt – Świadectwo Johna Fritha – Prześladowanie Johna Traska – Pani Trask uwięziona – Jej jedyne uchybienie – Pierwsi zachowujący Sabat w Ameryce – Baptyści dnia Siódmego – Starszy J.W.Morton – Postęp reformy. 172-182 Rozdział XI Dwóch Świadków Stary i Nowy Testament świadkami – W ciemności 1260 lat – Rzym wprowadza fałszywych świadków – Wojna przeciwko Biblii – Masakra w dniu św. Bartłomieja – Ateizm zwycięża – Rewolucja francuska – Biblia wywyższona. 188-193 Rozdział XII Bóg honoruje pokornych Chrystianie zaprzestają reformy – Szatan psuje prawdy Biblii – Przyjście Jezusa zbliża się – Ostrzeżenie ma być dane – Ogłoszenie pierwszego adwentu – Kapłani i przywódcy w ciemnościach – Światło udzielone pokornym ludziom – Końcowe sceny objawione Janowi – Ostrzeżenie nie powierzone religijnym przywódcom. 194-201 9 Rozdział XIII William Miller Uczciwy badacz prawdy – Jego nawrócenie – Biblia własnym interpretatorem – Proroctwa mogą być zrozumiałe – Powód bliskiego przyjścia Chrystusa – Lata studiów – Rozpoczęcie pracy publicznej – Bóg ostrzega świat o nadchodzących sądach – Potop przykładem – Objawienie nie jest zapieczętowaną księgą – Świat sprzeciwia się reformatorom – Luter przykładem – Także Whitefield i Wesleyowie – Dlaczego nauka o drugim przyjściu jest niemile widziana – Opozycja wobec Millera i jego pracy – Jego praca błogosławieństwem dla świata. 202-221 Rozdział XIV Poselstwo pierwszego anioła Wypełnienie proroctwa – Ostrzeżenie o światowym zasięgu – Praca w Ameryce – Potęga poselstwa – Uroczyste dzieło przygotowania – Opozycja wobec wiary – Cenne doświadczenie – Rozczarowanie – Hipokryzja objawiona – Bóg podtrzymuje swój lud. 222-229 Rozdział XV Poselstwo drugiego anioła Odrzucenie pierwszego poselstwa – Nastanie ciemności – Zlekceważenie światła zatwardza serce – „Babilon upadł” – Wyznanie religii popularnej – Związek ze światem – Fałszywe doktryny w kościele. 230-240 Rozdział XVI Czas oczekiwania Koniec roku 1843 – Okres wątpliwości i niepokoju – Proroctwo Habakuka – Czas oczekiwania ukazany – Słowa pociechy Ezechiela – Przypowieść o dziesięciu pannach – Pojawienie się fanatyzmu – Wpływ niezrównoważonych, połowicznie nawróconych osób – Podobnie w czasach Pawła, Lutra i Wesleyów – Adwentyści zjednoczeni. 241-247 10 Rozdział XVII Zew o północy Odkrycie właściwego czasu – „Spójrzcie, Oblubieniec nadchodzi” – Poselstwo idzie z mocą – Ilustracja wkroczenia Chrystusa do Jerozolimy – Uroczyste badanie serc – Fanatyzm znika – Święty wpływ towarzyszący pracy – Upływ czasu – Szyderstwo niepobożnych – Gorzkie rozczarowanie – Podobne rozczarowanie podczas śmierci Jezusa – Słowa pocieszenia Pawła. 248-257 Rozdział XVIII Świątynia Okres 2300 dni – Założenie, że ziemia jest Świątynią – Błędna interpretacja proroctwa – Obliczenie okresów proroczych poprawione – Co jest Świątynią? – Świadectwo Pism – Ziemska świątynia obrazem niebiańskiej – Służba żydowska – Dzień pojednania – Służba Chrystusa – Sąd śledczy. 258-267 Rozdział XIX Otwarte i zamknięte drzwi Zamknięte drzwi wyjaśnione – Zmiana służby Zbawiciela – Znajomość jego pracy podstawą – Światło wycofane od tych, co je odrzucają – Chrystus wciąż wstawia się za grzesznikami. 268-272 Rozdział XX Poselstwo trzeciego anioła Czas jego ogłoszenia – Zmiana służby Chrystusa – Boże Prawo w arce – Czwarte przykazanie nie zmienione – Dlaczego trzecie poselstwo powoduje sprzeciw – Wyjaśnienie symboli – Prawdziwy zbór – Pogaństwo i papiestwo – Kolejna moc – Jej pokojowe powstanie – Uprzejme wyznanie – Duch prześladowczy – Znak władzy Rzymu – Uroczyste ostrzeżenie – Reforma Sabatu przepowiedziana przez Izajasza – Pieczęć Bożego prawa – Sabat święcony w każdym wieku. 273-286 11 Rozdział XXI Trzecie poselstwo odrzucone Światowe zwyczaje przeciw prawdzie – Biblia jedynym przewodnikiem dla Chrystian – Adwentyści odrzucają poselstwo – Sprzeczne poglądy na proroctwa – Ustanowienie czasu błędem – Ważne upomnienie – Dlaczego przyjście Chrystusa jest odwleczone? – Obowiązek tych, co słyszą Boże poselstwa. 287-293 Rozdział XXII Współczesne przebudzenie Ich efekty niezadowalające – Religia wyobraźni – Miłośnicy przyjemności – Chrystianie we wszystkich denominacjach – Intensywne ożywienie w przyszłości – Charakter współczesnych ożywień – Natura nawrócenia – Przekonanie o grzechu – Wiara w Chrystusa – Uświęcenie, Prawdziwe i fałszywe teorie – Boże prawo standardem świętości – Prawdziwe uświęcenie wzrasta – Pokora i cichość owocami Ducha – Uświęcenie zawiera wstrzemięźliwość – Chrystiański przywilej – Wielka potrzeba zboru. 294-306 Rozdział XXIII Sąd śledczy Otwarcie sądu – Chrystus obrońcą – Księgi zapisu – Każdy przypadek zbadany – Ostatni akt pośrednictwa – Rozległość pracy – Usprawiedliwienie Zbawiciela – Nasz codzienny zapis – Przygotowanie na sąd – Przypadki żywych wkrótce będą się decydować. 307-315 Rozdział XXIV Pochodzenia zła Grzech niewyjaśnialny – Lucyfer przed swym upadkiem – Jego mądrość i zaszczyty – Wywyższenie siebie – Odrzucenie ostrzeżeń – Oskarżenia wobec Chrystusa – Samousprawiedliwienie – Rewolta i wypędzenie – Duch buntu wśród ludzi – Nienawiść napomnianych – Szatan oskarża Boga o niesprawiedliwość – Upadek człowieka – Pojednanie – Objawienie Bożej miłości – Ziemska służba Chrystusa – Charakter Szatana zdemaskowany – Boża spra12 wiedliwość wywyższona – Nie ma powodu do istnienia grzechu. 316-323 Rozdział XXV Wrogość pomiędzy człowiekiem i Szatanem Pierwsze proroctwo – Grzesznik w harmonii z Szatanem – Boża łaska tworzy nieprzyjaźń – Dlaczego świat nienawidzi Chrystusa – Jego nienawiść wobec jego naśladowców – Dlaczego opór wobec Szatana jest tak słaby – Obojętność Chrystian na jego zagrożenie – Szatan pracuje w przebraniu – Jego bezsenna aktywność – Niebezpieczeństwo związków z niepobożnymi – Salomon jako przykład – Efekt poufałości z grzechem – Ostatni konflikt – Chrystus pomocnikiem swych naśladowców. 324-330 Rozdział XXVI Działanie złych duchów Istnienie Szatana – Świadectwo Pism – Upadli aniołowie – Ich inteligencja i subtelność – Moc Szatana nad ludźmi – Demony z Gadary – Liczba złych duchów – Chrystus wypędza demony – Przedmiot cudu – Inne ilustracje – Duch przepowiadania – Dlaczego Szatan zaprzecza swej egzystencji – Niepobożni narażeni na działanie złych aniołów – Bóg ochrania swój lud. 331-336 Rozdział XXVII Pułapki Szatana Rada dla jego aniołów – Trzymanie umysłów w ciemności – Oddzielenie ludzi od Chrystusa – Pielęgnowanie światowości i dumy – Zachęta do pożądliwości – Wprowadzenie fałszywych nauczycieli – Podsycanie samolubstwa i wrogości – Jak plany Szatana są wykonywane – Jego obecność w religijnych zgromadzeniach – Zapobiega by ludzie słuchali Słowa Boga – Pomocnicy Szatana – Oskarżyciel braci – Bajeczne interpretacje Pism – Błędny liberalizm – „Nauka tak fałszywie zwana” – Zwodnicze doktryny – Spirytyzm – Niewiara w preegzystencję Chrystusa – Nieistnienie Szatana – Przyjście Chrystusa w śmierci – Cuda niemożliwe – Odrzu13 cone prawdy – Niebezpieczeństwo pielęgnowania wątpliwości – Użycie pokusy. 337-350 Rozdział XXVIII Pierwsze wielkie zwiedzenie Kusiciel w Edenie – Plan pokonania człowieka – Niewiara w Boże ostrzeżenie – Śmierć karą za przestępstwo prawa – Nieśmiertelność darem Boga – Szatańskie zwiedzenie – Życie w nieposłuszeństwie – Wprowadzenie nauki o wiecznych mękach – Złe przedstawienie Bożego charakteru – Okrucieństwo jest szatańskie Bóg nie ma rozkoszy w torturach – Teoria wiecznych mąk powoduje bunt – Przyczyna niewierności – Uniwersalizm przeciwnym błędem – Uniwersalistyczne kazanie – Los Ammona – Skrzywienie Pism – Zbawienie jest warunkowe – Źli nie mogą radować się niebem – Boże miłosierdzie w ich zniszczeniu – Świadomość martwych złudzeniem – Czego uczy Biblia – Sąd i zmartwychwstanie. 351-369 Rozdział XXIX Spirytyzm Naturalna nieśmiertelność jego podstawą – Materializacja fałszerstwa – Herezje uczone przez duchy – Duchowe objawienia nie są rezultatem oszustwa – Nawrót starożytnego czarnoksięstwa – Przystosowanie by zwieść wszystkie grupy – Wytworne i intelektualne aspekty – Większe formy spirytyzmu – Żadnej różnicy pomiędzy sprawiedliwością a grzechem – Biblia odrzucona – Godzina pokusy – Schronienie kłamców oczyszczone. 370-379 Rozdział XXX Charakter i cele papiestwa Romanizm zdobywa łaskę – Zaniechanie wczesnego okrucieństwa – Roszczenia do nieomylności – Prawdziwi Chrystianie w kościele rzymskim – Katolicyzm w przeciwieństwie do ewangelii – Jego moc wzrasta w tym kraju – Kwestia pojęcia – Pompa i blask jego nabożeństw – Porównanie kościoła żydowskiego i rzymskiego – Boży charakter źle reprezentowany – Kontrast pomiędzy Chry14 stusem i papieżem – Kościół rzymski nie zmieniony – Protestanci zaślepieni jego fałszywym miłosierdziem – Sekret rzymskiej potęgi – Jak okres intelektualnej światłości jest korzystny dla jego sukcesu – Protestanci idą śladami papistów – Ruch niedzielny – Jak zaczęto na początku zachowywać niedzielę – Pierwsze prawo niedzielne to pogański pomnik – Termin „Dzień Pański” – Środki do narzucenia Niedzieli – Brak autorytetu Pism – Zwój z nieba – Śmiałe fałszerstwo – Udawane cuda – Znaczące wyznanie – Zbór w Abisynii – Wrogość Rzymu wobec prawdziwego Sabatu – Historia z przeszłości się powtórzy – Papiestwo wzmacnia swe siły – Cel Romanistów. 380-397 Rozdział XXXI Nadchodzący konflikt Boża przychylność wobec tego kraju – Jego błogosławieństwa odpłacone niewdzięcznością – Zagrażający konflikt – Siły działające przeciwko prawdzie i sprawiedliwości – Zwycięstwo sceptycyzmu – Wzrastająca pogarda dla Pism – Filozoficzne bałwochwalstwo – Rezultaty odrzucenia Bożego Prawa – Reforma wstrzemięźliwości i Ruch Niedzielny – Spirytyzm zmienia swe formy – Akceptowany przez papistów i protestantów – Szatańska moc kontrolująca żywioły – Straszne klęski – Lud Boży oskarżony o tworzenie problemów narodu – Wolność świadomości nieposzanowana – Rzymska tyrania odrodzona – Nasz kraj w niebezpieczeństwie. 398-410 Rozdział XXXII Pisma Strażnikiem Aktywność szatana – Ostatnie wielkie zwiedzenie – Biblia odkrywcą błędu – Zrozumienie proroctw podstawą – Niebezpieczeństwo podążania za ludzkimi liderami – Żydzi przykładem – Nieznajomość Biblii jest grzechem – Jak zrozumieć Pisma – Pokorny i chętny do nauki duch – Dlaczego teolodzy tak często błądzą – Konieczność modlitwy – Nowoczesna niewiara – Każdy charakter będzie doświadczony – Kto zniesie próbę? 411-420 15 Rozdział XXXIII Głośny zew Potężny anioł – Zastosowanie poselstwa – Światło dla wszystkich poszukujących go – Reformatorzy w wiekach przeszłych – Głoszenie trzeciego poselstwa – Efekt ostrzeżenia – Opozycja poszerza poznanie prawdy – Ambasadorzy Chrystusa nie pozostają cicho – Boża opatrzność w narodowych radach – Końcowa praca – Rozszerzona na cały świat – Moc i chwała – Owoce misyjnych wysiłków. 421-430 Rozdział XXXIV Czas trwogi Zakończenie służby Chrystusa – Lud Boży w cierpieniach i nieszczęściu – Obraz z czasów trwogi Jakuba – Noc zmagania się Jakuba – Wiara i pokuta zwycięża – Bóg nie może wybaczyć zła – Jego miłosierdzie dla pokutujących – Moc natarczywej modlitwy – Prorocze nieszczęście – Niszcząca moc złych aniołów – Fałszywi Chrystusowie – Szatan wciela się w odkupiciela świata – Religijne i świeckie władze połączone przeciwko ludowi Bożemu – Dekret, że mogą być skazani na śmierć – Góry schronieniem – Uwięzienie i niewola – Bóg nie zapomni o swych sługach – Krzyk w dzień i noc – Aniołowie strzegą sprawiedliwych – Ich pojawienie się w ludzkiej postaci – Boża obietnica dla jego ludu. 431-451 Rozdział XXXV Lud Boży uwolniony Zjednoczenie złych by ich zniszczyć – Atak w nocy – Nienaturalne ciemności – Tęcza Bożej chwały – Niebiańskie głosy – Słońce pojawia się o północy – Głos Boga – Potężne trzęsienie – Chwianie się posad – Szczególne zmartwychwstanie – Dzień Boga – Obraz proroczy – Gwiazda nadziei – Pieśń wiary – Tablice Dekalogu odsłonięte w Niebie – Wiecznie istniejące przymierze – Lud Boży uwielbiony – Znak Syna Człowieczego – Przyjście Chrystusa w chwale – Ujrzą Go ci, co Go przebili – Źli uciekają do skał i gór – Martwi Sprawiedliwi wywołani – Wznoszenie do mia16 sta Boga – Nagroda sprawiedliwych – Spotkanie dwóch Adamów – Eden przywrócony. 452-469 Rozdział XXXVI Spustoszenie ziemi Boże sądy nad złymi – Ich skarby zmiecione – Fałszywi nauczyciele zdemaskowani – Wściekłość tłumów – Walka i destrukcja – Ziemia zniszczona – Więzienie dla szatana – Dzieło sądu. 470-475 Rozdział XXXVII Bój zakończony Powrót Chrystusa na ziemię – Źli martwi wywołani – Zstąpienie Nowego Jeruzalem – Ostatnia walka Szatana o panowanie – Zbiera swe siły – Potężny zastęp – Święte miasto otoczone – Chrystus „na tronie swej chwały” – Poddani jego królestwa – Ostateczne ukoronowanie – Osądzenie złych – Księgi zapisu otwarte – Panoramiczny obraz – Sceny zbawienia – Krzyż Kalwarii – Rezultaty buntu – Szatan uznaje Bożą sprawiedliwość – Jego upór w buncie – Ogień zniszczenia – Szatan i jego zastępy pochłonięte – Ziemia odnowiona – Dom zbawionych – Hymn Wszechświata. 476-492 (Numeracja stron w spisie treści według oryginału; oryginalne numery stron podane są w tekście w nawiasach kwadratowych.) 17 Wielki Bój Rozdział I Zniszczenie Jerozolimy „Albowiem przyjdą na cię dni, gdy cię otoczą nieprzyjaciele twoi wałem, i oblegą cię, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią, i dzieci twoje w tobie, a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu, dlatego, żeś nie poznało czasu nawiedzenia twego.”1 Ze szczytu góry Oliwnej Jezus spogląda na Jerozolimę. Jasna i spokojna jest scena, rozciągająca się przed nim. Pośród ogrodów i winnic i zielonych zboczy, pokrytych namiotami pielgrzymów, wznoszą się tarasowate wzgórza, okazałe pałace, masywne przedmurza stolicy Izraela. Córa Syonu wydaje się mówić w swej dumie „Jestem królową i nie ujrzę smutku”, tak teraz piękna, uważająca się za bezpieczną w Bożej łasce, jak kiedyś, przed wiekami, śpiewał królewski pieśniarz, „Pięknie położona, radością całej ziemi jest Góra Syjon” „Miasto wielkiego Króla”2. W pełni są widoczne wspaniałe budynki świątyni. Promienie zachodzącego słońca rozjaśniają śnieżną biel jej marmurowych ścian i świecą ze złotej bramy, i wieży, [0] i wierzchołka. „Doskonale piękna” stoi duma narodu żydowskiego. Jakie dziecko Izraela mogłoby patrzeć na ten widok bez dreszczu radości i podziwu! Ale daleko inne myśli zajmują umysł Jezusa. „A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, płakał nad niem.”3 Pośród powszechnej radości triumfalnego wjazdu, gdy falują gałązki palmowe, gdy wesołe hosanna budzi echo wśród wzgórz, a tysiące głosów uznają go za króla, Zbawca świata przygnieciony jest nagłym i tajemniczym smutkiem. On, Syn Boga, Obiecany Izraela, którego moc zwyciężyła śmierć i wywołała niewolników z grobu, jest w łzach, nie w zwykłym zmartwieniu, ale w intensywnej, nie do stłumienia agonii. 1 Łuk. 19;43.44 Ps. 48;2 3 Łuk. 19;41 2 18 Płakał nie nad sobą, chociaż dobrze wiedział, dokąd jego stopy zmierzają. Przed nim leżało Getsemane. Niedaleko było miejsce ukrzyżowania. Nad drogą, którą wkrótce miał kroczyć, musi zapaść groza wielkiej ciemności, jako że powinien uczynić swą duszę ofiarą za grzech. Jednak to nie rozważanie tych scen rzuciło cień na niego w tej godzinie radości. Żadne przewidywania jego własnej nadludzkiej męki nie zachmurzyły tego niesamolubnego ducha. Płakał nad przeznaczeniem tysięcy w Jerozolimie – z powodu ślepoty i braku pokuty, tych których przyszedł błogosławić i zbawić. Historia tysięcy lat uprzywilejowania i błogosławieństwa, użyczonych ludowi żydowskiemu, była odsłonięta oku Jezusa. Pan uczynił Syjon swym świętym mieszkaniem. Tam prorocy odpieczętowywali swe zwoje i wypowiadali swe ostrzeżenia. Tam [0] kapłani falowali swymi kadzielnicami, codziennie ofiarując krew zabijanych baranków, ukazujących oczekiwanego Baranka Boga. Tam Jehowa mieszkał w widzialnej chwale, w szekinie ponad ubłagalnią. Tam spoczywała podstawa tej mistycznej drabiny łączącej ziemię z Niebem; tej drabiny, po której wstępowali i zstępowali aniołowie Boga, otwierając światu drogę do najświętszego ze wszystkich miejsc. Gdyby Izrael jako naród zachował swą podległość Niebu, Jerozolima ostałaby się na zawsze wybraną stolicą Boga. Ale historia tego obdarzonego łaską narodu była zapisem sprzeniewierzenia i rebelii. Opierali się łasce Nieba, gardząc swoimi przywilejami, lekceważąc swe możliwości. Pośród zapomnienia i odstępstwa, Bóg postępował z Izraelem jak miłujący ojciec postępuje z buntowniczym synem, upominając, ostrzegając, karząc, wciąż mówiąc w czułym bólu rodzicielskiej duszy. Jakże mogę cię opuścić? Kiedy skargi, błaganie i nagana zawiodły, Bóg wysłał do swego ludu najlepszy dar Nieba; co więcej, wylał im całe Niebo w tym jednym darze. Od trzech lat Syn Boga pukał do wrót niepokutującego miasta. Przybył do swej winnicy, szukając owocu. Izrael był jak winorośl przeszczepiona z Egiptu do przychylnej gleby. Okopywał swą winorośl, porządkował i pielęgnował ją. Był niestrudzony w swych wysiłkach, by ocalić tę winorośl, którą sam zasadził. Przez trzy lata 19 Pan światłości i chwały przechadzał się pośród swego ludu. Uzdrawiał chorych; pocieszał smucących się; wzbudzał martwych; wypowiadał wybaczenie i pokój pokutującym. Zbierał wokół siebie słabych i [0] zmęczonych, bezradnych i pognębionych, rozszerzając na wszystkich, bez względu dla wieku czy charakteru, zaproszenie miłosierdzia: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie” 4 Nie bacząc na obojętność i pogardę, wytrwale kontynuował swą służbę miłości. Żadna zmarszczka na brwiach nie odrzucała błagającego. Sam poddany niedostatkowi i wyrzutom, żył rozsiewając błogosławieństwa na swej drodze, błagając ludzi, by akceptowali dar życia. Fale miłosierdzia, odbijając się od upartych serc, powracały jako przypływ niezmordowanej miłości. Ale Izrael odwrócił się od swego najlepszego przyjaciela i jedynego pomocnika. Błagania jego miłości zostały wzgardzone, jego rady odtrącone, jego ostrzeżenia wyszydzone. Godzina łaski i zwłoki szybko mijała, kielich Bożego, długo powstrzymywanego gniewu był prawie pełen. Chmura gniewu gromadzona przez wieki odstępstwa i buntu prawie pękała nad winnym ludem, a Ten który jedynie mógł ich zbawić od nadchodzącego przeznaczenia, był zlekceważony, znieważony, odrzucony i miał być wkrótce ukrzyżowany. Kiedy Jezus miał zawisnąć na krzyżu Kalwarii, czas Izraela jako wybranego i błogosławionego przez Boga ludu miał się skończyć. Strata nawet jednej duszy jest nieszczęściem w porównaniu z zyskiem świata tonącego w tym, co jest bez znaczenia, a gdy Chrystus spoglądał na Jerozolimę, przeznaczenie całego miasta, całego narodu było przed nim; to miasto, ten naród, kiedyś wybrany przez Boga. – jego szczególny skarb. Prorocy płakali nad odstępstwem Izraela. Jeremiasz chciał by jego oczy były fontanną łez, aby mógł „płakać dzień i noc z powodu [0] zabicia córki jego ludu”. Co zatem było zmartwieniem Tego, którego prorocze spojrzenie obejmowało nie lata, ale wieki? Zauważa niszczącego anioła, unoszącego się nad starożytną metropolią patriarchów i proroków. Z grzbietu góry Oliwnej, tego same4 Mat. 11;28 20 go miejsca później zajętego przez Tytusa i jego armię, patrzy poprzez dolinę na święte komnaty i portyki, ze łzami w oczach widzi, w strasznej perspektywie, mury otoczone przez obce wojska. Słyszy odgłosy oddziałów ruszających do bitwy. Słyszy głosy matek i dzieci wołających o chleb w oblężonym mieście. Widzi jego święty i piękny dom, jego pałace i wieże oddane we władanie płomieniom, widzi tam, gdzie kiedyś stały, tylko kupę tlących się ruin. Spogląda przez wieki i widzi lud przymierza rozproszony w każdym kraju, jak wraki na opustoszałym brzegu. Wgląda w doczesną odpłatę, mającą spaść na jej dzieci, ale najpierw piją z kielicha gniewu, który na ostatecznym Sądzie muszą osuszyć do dna. Boska litość, tęskniąca miłość znajduje wyraz w żałobnych słowach. „O Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroki i które kamienujesz te, którzy do ciebie byli posyłani, ilekroć chciałem zgromadzić dzieci twoje, tak jako zgromadza kokosz kurczęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście?”5 O ty, narodzie obdarzony łaską ponad wszystkie inne, gdybyś znał czas swego nawiedzenia i sprawy, które należą do twego pokoju! Zostawiłem anioła sprawiedliwości, wzywałem ciebie do skruchy, ale wszystko na próżno. To nie tylko sługom, przedstawicielom i prorokom odmawiałeś i [0] odrzucałeś, ale Świętego Izraela, twego Zbawiciela. Jeśli ty zostałeś zniszczony, ty sam jesteś odpowiedzialny. „Do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot.” Jezus widział w Jerozolimie symbol świata zatwardziałego w niewierze i buncie, pędzącego na spotkanie odwetowych wyroków Boga. Cierpienia upadłej rasy, napierające na jego duszę, wymuszały z jego ust ten nadmierny, gorzki płacz. Widział zapis grzechu zaznaczony w ludzkiej nędzy, we łzach i krwi, jego serce było poruszone nieskończoną litością dla dotkniętych i cierpiących na ziemi; pragnął ulżyć wszystkim. Ale wiedział, że nawet jego ręka nie mogła odwrócić przypływającej fali ludzkiego nieszczęścia; niewielu chciało szukać ich jedynego źródła pomocy. Był chętny, aby cierpieć i umrzeć, doprowadzając zbawienie do ich zasięgu, lecz niewielu przychodziło do niego, aby mogli mieć życie. 5 Mat. 23;37 21 Majestat Nieba we łzach! Syn nieskończonego Boga zatroskany na duchu, pochylony w męce. Scena napełniła całe Niebo zdumieniem. Ta scena ukazuje nam przemożną grzeszność grzechu, pokazuje, jak ciężkim zadaniem jest, nawet dla nieskończonej mocy, zbawić winnego od konsekwencji przestępstwa prawa Boga. Jezus, sięgając spojrzeniem do ostatniego pokolenia, ujrzał świat wplątany w zwiedzenie podobne do tego, które spowodowało zniszczenie Jerozolimy. Wielkim grzechem Żydów było ich odrzucenie Chrystusa; wielkim grzechem chrystiańskiego świata będzie ich odrzucenie prawa Boga, podstawy jego rządów w Niebie i na ziemi. Przepisy Jehowy zostały pogardzone i uznane za nic. Miliony w niewoli grzechu, niewolnicy Szatana, przeznaczeni na poniesienie drugiej śmierci, odmówią słuchania słów prawdy w dniu ich nawiedzenia. Straszna ślepota! zadziwiający brak rozsądku! [0] Dwa dni przed paschą, kiedy Chrystus ostatni raz odszedł ze świątyni, po obnażeniu hipokryzji żydowskich przywódców, ponownie udał się ze swymi uczniami na Górę Oliwną, usiadł z nimi na trawiastym zboczu, wystającym ponad miasto. Jeszcze raz przyjrzał się jego murom, jego wieżom i pałacom. Jeszcze raz ujrzał świątynię w jej oślepiającym splendorze, diadem piękności koronujący świętą górę. Tysiąc lat wcześniej psalmista powiększył Bożą łaskę dla Izraela, czyniąc jego święty dom swoim miejscem zamieszkania. „W Salemie jest przybytek jego, a mieszkanie jego na Syjonie.”6 „Wybrał pokolenie Judy, górę Syjon, którą umiłował. Zbudował swą świątynię jak wysokie pałace.”7 Pierwsza świątynia została wzniesiona w najbardziej pomyślnym okresie historii Izraela. Ogromne zasoby skarbów zostały w tym celu zebrane przez króla Dawida, a plany jej budowy uczyniono pod boskim natchnieniem. Salomon, najmądrzejszy z władców Izraela, dokończył dzieła. Świątynia ta była najwspanialszą budowlą, jaką świat kiedykolwiek widział. Jednak Pan oświadczył przez proroka Aggieusza o drugiej świątyni. „Chwała następnego domu będzie większa niż poprzedniego.” „Wstrząsnę wszystkie narody, Pragnienie wszyst6 Ps. 76;2 Ps. 78;68.69 7 22 kich ludzi nadejdzie, i napełnię ten dom chwałą, powiedział Pan zastępów.”8 Po zniszczeniu świątyni przez Nabuchodonozora, została ona odbudowana około pięćset lat przed narodzeniem Chrystusa, przez lud, który powrócił z trwającej życie niewoli do zrujnowanego i prawie [0] opustoszałego kraju. Byli wśród nich sędziwi ludzie, którzy widzieli chwałę świątyni Salomona, którzy płakali nad założeniem nowej budowli, która musi być tak mniejsza od poprzedniej. Uczucie, które przeważyło, jest przekonywująco opisane przez proroka: „Któż między wami powstał, co widział ten dom w sławie pierwszej jego? Jaki wy teraz widzicie? Izali nie jest przeciwko onemu jako na oczach waszych?”9 Wtedy była dana obietnica, że chwała drugiego domu będzie większa od poprzedniego. Ale druga świątynia nie dorównywała pierwszej w jej wspaniałości, ani nie była poświęcona przez te widoczne znaki boskiej obecności, które należały do pierwszej świątyni. Nie było objawienia nadnaturalnej mocy, by zaznaczyć jej przeznaczenie. Nie widziano obłoku chwały, który by napełniał nowo wzniesioną świątynię. Ogień z Nieba nie zstąpił, by pochłonąć ofiarę na jej ołtarzu. Szekina dłużej nie zamieszkiwała pomiędzy cherubinami w najświętszym miejscu; arka, ubłagalnia i tablice świadectwa nie znajdowały się wewnątrz. Nie brzmiał żaden głos z Nieba, aby oznajmić pytającemu kapłanowi wolę Jehowy. Przez stulecia Żydzi na próżno dążyli, by pokazać, w czym obietnica Boga, dana przez Aggieusza, została wypełniona; jednak duma i niewiara zaślepiła ich umysły przed prawdziwym zrozumieniem słów proroka. Druga świątynia nie była uhonorowana obłokiem chwały Jehowy, lecz żywą obecnością Tego, w którym mieszka pełnia Bóstwa cieleśnie – który był Bogiem objawionym w ciele. „Pragnienie wszystkich narodów” rzeczywiście pojawiło się w swej [0] świątyni, kiedy Człowiek z Nazaretu nauczał i uzdrawiał w świętych sieniach. W obecności Chrystusa, i tylko w tym, druga świątynia przewyższała w chwale pierwszą. Ale Izrael 8 Agg. 2;9.7 Agg. 2;3 9 23 usunął z niej proponowany dar Nieba. Z pokornym Nauczycielem, który tego dnia wyszedł z jej bramy, chwała na zawsze odeszła ze świątyni. Właśnie wtedy wypełniły się słowa Zbawcy: „Oto wasz dom, pusty zostanie”10. Uczniowie napełnieni byli strachem i zdziwieniem, gdy Jezus przepowiedział zburzenie świątyni, i pragnęli pełniej zrozumieć znaczenie jego słów. Bogactwo, praca, architektoniczne zdolności były przez więcej niż 40 lat chętnie wydawane, by powiększyć jej splendor. Herod Wielki hojnie wydawał na nią tak rzymskie dobra, jak i żydowski skarb, a nawet cesarz świata wzbogacił ją swymi darami. Masywne bloki białego marmuru o prawie bajecznym rozmiarze, sprowadzone z Rzymu w tym celu, tworzyły część jej konstrukcji, i to na nie zwrócili uwagę swego Mistrza uczniowie, mówiąc: „Nauczycielu, patrz jakie to kamienie i jakie budowania!”11 Na te słowa Jezus uczynił uroczystą i przerażającą odpowiedź, „Zaprawdę powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by tu nie był rozwalony.”12 Ze zniszczeniem Jerozolimy uczniowie skojarzyli wypadki związane z osobistym przyjściem Chrystusa w doczesnej chwale, by zająć tron wszechświatowego imperium, by ukarać niepokutujących Żydów i uwolnić naród od rzymskiego jarzma. [0] Pan powiedział im, że przyjdzie po raz drugi. Od tej chwili na wspomnienie o sądach nad Jerozolimą, ich umysły powracały do tego przyjścia, a gdy zebrali się wokół Zbawcy na Górze Oliwnej, zapytali „Powiedz nam, kiedy się to stanie i co za znak przyjścia twego i dokonania świata?”13 Przyszłość była miłosiernie zasłonięta przed uczniami. Gdyby mieli w tym czasie pełne zrozumienie dwóch strasznych wydarzeń – cierpień i śmierci Odkupiciela oraz zniszczenia ich miasta i świątyni – zostaliby sparaliżowani strachem. Chrystus przedstawił im zarys ważnych wydarzeń, wychodzących na jaw przed końcem 10 Mat. 23;28 Marek 13;1 12 Mat. 24;2 13 Mat. 24;3 11 24 czasu. Jego słowa nie były wtedy w pełni zrozumiane; ale ich znaczenie miało być odsłonięte wtedy, gdy jego lud będzie potrzebował nauk tam zawartych. Proroctwo, które on wypowiedział, miało podwójne znaczenie; zapowiadając zniszczenie Jerozolimy, zarysowało także grozę ostatniego wielkiego dnia. Jezus powiedział słuchającym uczniom o sądach, które miały spaść na odstępczy Izrael, oraz szczególnie o odwetowej zemście, która przyjdzie na nich za ich odrzucenie i ukrzyżowanie Mesjasza. Nieomylne znaki poprzedzą to kulminacyjne wydarzenie. Straszna godzina nadejdzie nagle i szybko. A Zbawca ostrzegł swych naśladowców: „Przetoż gdy ujrzycie obrzydliwość spustoszenia, opowiedzianą przez Daniela proroka, stojącą na miejscu świętem (kto czyta niechaj uważa), tedy ci, co będą w ziemi judzkiej, niech uciekają na góry.”14 Kiedy bałwochwalcze zasady [0] Rzymian zostaną ustanowione na świętym miejscu, kiedy rozszerzą się daleko poza mury miasta, wtedy naśladowcy Chrystusa mieli znaleźć bezpieczeństwo w ucieczce. Gdy ostrzegawczy znak będzie widziany, sąd nastąpi tak szybko, że ci, co będą chcieli uciekać, nie mogą zwlekać. Ten kto przypadkowo będzie na szczycie domu, nie będzie mógł zejść na dół przez swój dom na ulicę, ale musi spieszyć z dachu na dach aż osiągnie mury miasta i będzie ocalony „Tak jakby przez ogień”. Ci, co pracowali na polach lub w winnicach, nie mogą tracić czasu na powrót po wierzchnie szaty odłożone na bok, gdy trudzili się w upale dnia. Nie mogą wahać się ani przez moment, aby nie byli wciągnięci w powszechne zniszczenie. Za rządów Heroda Jerozolima nie tylko była wielce upiększona, ale wzniesienie wież, murów i fortec, dodane do jej naturalnej potęgi usytuowania, czyniło ją ewidentnie niepokonaną. Ten, kto w tym czasie przepowiadałby publicznie jej zniszczenie, byłby, podobnie jak Noe w swych dniach, nazwany szalonym alarmistą. Ale Chrystus powiedział: „Niebiosa i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą.”15 Z powodu jej grzechów gniew został ogłoszony przeciw Jerozolimie, a jej uparta niewiara czyniła jej los pewnym. 14 Mat. 24;15-16 Mat. 24;35 15 25 Pan oświadczył przez proroka Micheasza: „Słuchajcież już tego przedniejsi w domu Jakóbowym i wodzowie domu Izraelskiego, którzy macie sąd w obrzydliwości, a co jest sprawiedliwego podwracacie. Każdy buduje Syon krwią, a Jeruzalem nieprawością. Przedniejsi jego sądzą według darów, kapłani jego [0] za zapłatą uczą, a prorocy jego za pieniądze prorokują, a przecie na Panu polegają mówiąc: Izali nie jest Pan w pośrodku nas? Nie przyjdzieć na nas nic złego.”16 Jak dokładnie słowa te opisały zepsucie i samosprawiedliwość mieszkańców Jerozolimy! Żądając sztywnego zachowania prawa Boga, jednocześnie przestępowali wszystkie jego zasady. Nienawidzili Chrystusa, ponieważ jego czystość i świętość objawiała ich nieprawość, oskarżali go o bycie przyczyną wszystkich problemów, które przychodziły na nich w konsekwencji ich grzechów. Chociaż wiedzieli, że jest bezgrzeszny, twierdzili, że jego śmierć jest konieczna dla ich bezpieczeństwa jako narodu. „Jeśli zostawimy go w spokoju”, mówili żydowscy przywódcy, „wszyscy uwierzą w Niego i przyjdą Rzymianie i zabiorą nam świątynię i naród.”17 Gdyby Chrystus został poświęcony, mogliby stać się jeszcze silniejszym, bardziej zjednoczonym ludem. Takie snuli rozważania i zgodzili się z decyzją arcykapłana, że lepiej będzie umrzeć jednemu człowiekowi, niż cały naród miałby zginąć. Tak żydowscy przywódcy „napełnili Syon krwią a Jeruzalem nieprawością”. Pomimo tego, że zabili swego Zbawiciela, gdyż ganił ich grzechy, ich poczucie własnej sprawiedliwości było tak duże, iż uważali siebie za wybrany przez Boga lud, oczekując na to, że Pan uwolni ich od wrogów. „Przetóż”, kontynuował prorok, „Syon dla was jako pole poorane będzie, a Jeruzalem w gromadę gruzu obrócone będzie, a góra domu Bożego w wysokie lasy.”18 Przez 40 lat po tym, jak los Jerozolimy [0] został osobiście przez Chrystusa ogłoszony, Pan opóźniał swe sądy nad miastem i narodem. Cudowna była cierpliwość Boga wobec odrzucających jego ewangelię i morderców jego Syna. Przypowieść o drzewie nie 16 Mich. 3;9-11 Jan 11;48 18 Mich. 3;12 17 26 dającym owoców ukazuje Boże potępienie wobec żydowskiego narodu. Rozkaz brzmiał: „Wytnijcie je, bo przeczże tę ziemię próżno zastępuje”19, ale boskie miłosierdzie oszczędziło je jeszcze trochę dłużej. Wciąż było wielu spośród Żydów, którzy byli nieświadomi charakteru i pracy Chrystusa. Ale dzieci nie cieszyły się sposobnościami ani nie przyjęły światła, którym ich rodzice wzgardzili. Przez głoszenie apostołów i ich bliskich Bóg spowodował, że światło zaświeciło nad nimi, mogli ujrzeć jak proroctwo się wypełniło, nie tylko w narodzinach i życiu Chrystusa, ale w jego śmierci i zmartwychwstaniu. Dzieci nie były potępione za grzechy rodziców, ale kiedy z poznaniem całego światła danego ich rodzicom, dzieci odrzuciły dodatkowe, łaskawie im udzielone światło, stały się uczestnikami grzechów rodziców i wypełniały miarę ich nieprawości. Cierpliwość Boga względem Jerozolimy jedynie utwierdzała Żydów w ich upartym braku skruchy. W swej nienawiści i okrucieństwie wobec uczniów Jezusa odrzucili ostatnią ofertę miłosierdzia. Wtedy Bóg wycofał swą ochronę względem nich, usunął swą moc powstrzymującą Szatana i jego aniołów, a naród został pozostawiony pod kontrolą przywódcy, którego wybrał. Jego dzieci wzgardziły łaską Chrystusa, która mogła uzdolnić ich do ujarzmienia [0] ich złych skłonności, i teraz one zostały zwycięzcami. Szatan pobudził najsroższe i najbardziej poniżające pasje duszy. Ludzie nie myśleli; byli poza rozsądkiem, kontrolowani przez impulsy i ślepy gniew. Stali się szatańscy w swoim okrucieństwie. W rodzinie i w narodzie, tak wśród najwyższych, jak i najniższych grup, była podejrzliwość, gniew, nienawiść, walka, bunt, morderstwo. Nigdzie nie było bezpiecznie. Przyjaciele i krewni zdradzali się wzajemnie. Rodzice zabijali swoje dzieci, a dzieci swych rodziców. Przywódcy ludu nie mieli siły, by panować nad sobą. Niekontrolowane namiętności uczyniły ich tyranami. Żydzi zaakceptowali fałszywe świadectwo, by potępić niewinnego Syna Boga. Teraz fałszywe oskarżenia uczyniły ich własne życie niepewnym. Poprzez swoje czyny długo mówili: „Niech będzie daleki od oblicza 19 Łuk. 13;7 27 naszego święty Izraelski.”20 Teraz ich pragnienie zostało spełnione. Bojaźń Boga już ich dłużej nie niepokoiła. Szatan był na czele narodu, a najwyższe cywilne i religijne władze były pod jego panowaniem. Przywódcy przeciwstawnych partii czasami jednoczyli się, by grabić i torturować swe nieszczęśliwe ofiary, a potem napadali na wojska drugich i mordowali bez litości. Nawet świętość świątyni nie mogła powstrzymać ich strasznej srogości. Wyznawcy byli rzucani przed ołtarz, a świątynia była zanieczyszczona ciałami zabitych. I jeszcze w ślepym i bluźnierczym uprzedzeniu wykonawcy tego diabelskiego dzieła publicznie oświadczyli, że nie obawiają się, aby Jerozolima mogła być zniszczona, gdyż jest Bożym miastem. [0] By mocniej ustanowić swą władzę, przekupywali fałszywych proroków, by głosili, nawet kiedy rzymskie legiony oblegały świątynię, żeby lud czekał na uwolnienie od Boga. Do końca tłumy mocno wierzyły, że Najwyższy wstawi się, by pokonać ich przeciwników. Ale Izrael wzgardził boską opieką i teraz nie miał żadnej ochrony. Nieszczęsna Jerozolima! Rozerwana wewnętrznymi niezgodami, pełna krwi swych dzieci, zabijających się nawzajem, z czerwonymi ulicami, podczas gdy obce armie niszczyły jej fortyfikacje i zabijały jej wojowników. Wszystkie przepowiednie, dane przez Chrystusa odnośnie zniszczenia Jerozolimy, wypełniły się co do litery. Żydzi doświadczyli prawdy jego słów ostrzeżenia. „Jakimi środkami wy mierzycie, tak będzie i wam odmierzone.” Znaki i cuda pojawiały się, przepowiadając nieszczęście i przekleństwo. Kometa, podobna do ognistego miecza, przez rok wisiała nad miastem. Nienaturalne światło było widziane, jak unosi się nad świątynią. Na chmurach były namalowane rydwany, zbierające się do bitwy. Tajemnicze głosy na dziedzińcu świątynnym wypowiadały ostrzegawcze słowa: „Uciekajmy stąd.” Wschodnia brama wewnętrznego dziedzińca, wykonana z brązu, tak ciężka, że z trudnością mogła być zamknięta przez dwudziestu mężczyzn, z 20 Iz. 30;11 28 ryglami umocowanymi głęboko w solidnym chodniku, była widziana o północy otwarta przez siebie samą. Przez siedem lat człowiek kontynuował przechadzanie się ulicami Jerozolimy, ogłaszając nieszczęścia, które miały spaść na miasto. Dzień i noc wyśpiewywał. „Głos ze wschodu, głos z zachodu, [0] głos od czterech wiatrów, głos przeciwko Jerozolimie i świątyni, głos przeciwko panu młodemu i pannie młodej, i głos przeciwko całemu ludowi.” Ta dziwna istota była więziona i biczowana, ale żadna skarga nie wyszła z jego ust. Lżony i obrażany, odpowiadał jedynie: „Biada Jerozolimie, biada, biada jej mieszkańcom.” Jego ostrzegawczy krzyk trwał nieprzerwanie aż do śmierci w oblężeniu, które przepowiedział. Ani jeden Chrystianin nie zginął podczas zniszczenia Jerozolimy. Chrystus dał swym uczniom ostrzeżenie i wszyscy, którzy wierzyli jego słowom, wyglądali obiecanego znaku. Po tym, jak Rzymianie otoczyli miasto, nieoczekiwanie wycofali swoje siły, w okresie, kiedy wszystko wydawało się być korzystne dla bezzwłocznego ataku. W opatrzności Boga obiecany sygnał był tak dany oczekującym Chrystianom, którzy bez chwili zwłoki uciekli w bezpieczne miejsce – do miasta schronienia Pella, w Perei, za Jordanem. Straszne były klęski, które spadły na Jerozolimę w trakcie oblężenia miasta przez Tytusa. Ostatni desperacki atak miał miejsce w czasie paschy, kiedy miliony Żydów zgromadziły się wewnątrz jej murów, by celebrować narodowe święto. Zapasy żywności, ostrożnie zachowywane, byłyby wystarczające, by zaspokoić potrzeby mieszkańców przez lata, zostały jednak uprzednio zniszczone przez zazdrość i zemstę rywalizujących frakcji, tak że teraz doświadczyli wszelkiej grozy głodowania. Miara pszenicy była sprzedawana za talent. Wielka liczba ludności wymykała się w nocy, aby swój uśmierzyć głód poprzez jedzenie ziół i dzikich roślin, rosnących [0] poza murami miejskimi, chociaż często byli wykrywani i karani torturami i śmiercią. Niektórzy gryźli rzemienie swych tarcz i sandałów. Najbardziej nieludzkie tortury były zadawane przez tych, co mieli władzę, by zmusić odczuwający niedostatek lud, aby oddał ostatnie skąpe środki, które mógłby ukry29 wać. Te okrucieństwa były często praktykowane przez ludzi, którzy sami byli dobrze nakarmieni, a pragnęli tylko zwiększyć zapasy na przyszłość. Tysiące zginęły od głodu i zarazy. Naturalne uczucia wydawały się być całkowicie zniszczone. Dzieci można było widzieć, jak wydzierają pożywienie z ust swych sędziwych rodziców. Pytanie proroka, „Czy może zapomnieć kobieta o swym ssącym dziecku?”21, otrzymało odpowiedź w murach tego potępionego miasta. „Ręce niewiast miłosiernych warzyły synów swych, aby im byli za pokarm w potarciu córki ludu mego.”22 Przywódcy rzymscy dążyli do sterroryzowania Żydów, by zmusić ich do poddania. Opierający się więźniowie byli lżeni, torturowani i krzyżowani przed murami miasta. Setki były codziennie uśmiercane w ten sposób, a straszne dzieło trwało, aż wzdłuż doliny Jehosafat i na Kalwarii wzniesiono tak dużo krzyży, że ledwo było trochę miejsca, by poruszać się wśród nich. Tak strasznie została spełniona bluźniercza modlitwa wypowiedziana 40 lat wcześniej „Jego krew na nas i na nasze dzieci”23. Tytus chętnie położyłby kres strasznej scenie, by w ten sposób oszczędzić Jerozolimie pełni [0] jej przekleństwa. Był przepełniony grozą, gdy ujrzał ciała martwych, leżące stosami w dolinach. Jak w transie spoglądał z grzbietu Góry Oliwnej na wspaniałą świątynię, dając polecenie, aby nawet jeden jej kamień nie został dotknięty. Przed próbą zajęcia tej fortecy uczynił gorący apel do przywódców żydowskich, aby nie zmuszali go do zanieczyszczenia świętego miejsca krwią. Gdyby wyszli i walczyli w jakimś innym miejscu, żaden Rzymianin nie pogwałciłby świętości świątyni. Józef osobiście, najbardziej wymownym apelem, błagał ich o poddanie się, aby ocalili siebie, swe miasto i swe miejsce kultu. Ale odpowiedzią na jego słowa były gorzkie przekleństwa. Strzały posypały się na niego, ich ostatniego ludzkiego rozjemcę, gdy stał prosząc ich. Żydzi odrzucili błagania Syna Boga, a teraz poważny wyrzut i błaganie tylko uczyniły ich bardziej zdeterminowanymi, by 21 Izaj. 49;15 Tren Jer. 4;10 23 Mat. 27;25 22 30 opierać się do końca. Próżne były wysiłki Tytusa, by ocalić świątynię; Ktoś większy od niego oświadczył, że ani jeden kamień nie zostanie na drugim. Ślepy upór przywódców żydowskich i nienawistne zbrodnie popełnione w oblężonym mieście pobudziły grozę i oburzenie Rzymian, i Tytus w końcu zdecydował się zdobyć świątynię szturmem. Zdecydowany był jednak, by, jeśli to możliwe, uchronić ją od zniszczenia. Ale jego rozkazy nie zostały wysłuchane. Gdy udał się w nocy na spoczynek do swego namiotu, Żydzi nagle wypadli ze świątyni, atakując żołnierzy na zewnątrz. W walce pochodnia została wrzucona przez żołnierza do wejścia w ganku i zaraz pomieszczenia wokół świętego domu stanęły w płomieniach. Tytus pośpieszył do tego miejsca, [0] otoczony swymi dowódcami i legionistami, rozkazując żołnierzom stłumienie płomieni. Jego słowa nie zostały wysłuchane. Żołnierze w furii miotali płonące głownie do pomieszczeń przylegających do świątyni, a potem swoimi mieczami zabijali wielką liczbę tych, co znaleźli tam schronienie. Krew płynęła w świątyni jak woda. Tysiące Żydów zginęły. Ponad zgiełkiem bitwy były słyszane głosy wykrzykujących „Ichabod!” – chwała odeszła. Ogień nie osiągnął jeszcze świętego domu, gdy Tytus wkroczył i widząc jego nieprześcigniony splendor, został pobudzony, by uczynić ostatni wysiłek dla jego zachowania. Ale w jego obecności żołnierz rzucił płonącą pochodnię pomiędzy mocowania drzwi i nagle płomienie wybuchły wewnątrz sanktuarium. Gdy czerwony blask odsłonił mury świętego miejsca, pobłyskujące złotem, szaleństwo ogarnęło żołnierzy. Popędzeni pragnieniem grabieży i napełnieni wściekłością z powodu oporu Żydów, byli poza kontrolą. Wzniosłe i masywne budowle, koronujące Górę Moria, znalazły się w płomieniach. Wieże świątynne tworzyły słupy ognia i dymu. Gdy straszna burza przetoczyła się, pożerając wszystko przed sobą, cały szczyt wzgórza zajaśniał jak wulkan. Pomieszane z rykiem ognia, okrzykami żołnierzy i łoskotem upadających budynków, słyszane były szalone, rozdzierające serca okrzyki starych i młodych, kapłanów i przywódców. Góry wydawały się oddawać je echem. Straszliwy blask pożaru rozjaśniał otaczające okolice, a 31 lud zebrał się na wzgórzach i ze zgrozą wpatrywał się w tę scenę. [0] Po zniszczeniu świątyni całe miasto wkrótce wpadło w ręce Rzymian. Przywódcy Żydów porzucili swe nie do zdobycia wieże, Tytus znalazł je opuszczone. Wpatrywał się w nie ze zdumieniem i oświadczył, że Bóg oddał je w jego ręce, gdyż żadne urządzenie, jakie by nie było potężne, nie mogło przemóc tych zdumiewających flanek. Tak miasto, jak i świątynia, były zniszczone do swych fundamentów, a ziemia, na której święty budynek stał, została „zaorana na pole”. Więcej niż milion ludzi zostało zabitych; ci, co przeżyli, zostali wywiezieni jako jeńcy, sprzedani jako niewolnicy, wleczeni do Rzymu, by zaszczycić triumf zdobywców, rzucani dzikim zwierzętom w amfiteatrach lub rozrzuceni jako bezdomni włóczędzy po ziemi. Żydzi wykuli swe własne kajdany; sprowadzili na siebie obłok zemsty. W całkowitym zniszczeniu, które spadło na nich jako na naród, i we wszystkich nieszczęściach, które podążały za nimi podczas rozproszenia, zbierali tylko żniwo, które ich własne ręce zasiały. Ich cierpienia są często przedstawiane jako kara sprowadzona na nich bezpośrednim dekretem Boga. To jest plan, poprzez który wielki zwodziciel dąży do zakrycia swego własnego dzieła. Przez uparte odrzucanie boskiej miłości i miłosierdzia Żydzi spowodowali, że Boża ochrona została wycofana od nich, a Szatanowi pozwolono rządzić nimi zgodnie ze swoją wolą. Straszne okrucieństwa przeprowadzone w zniszczeniu Jerozolimy są demonstracją mściwej mocy Szatana nad tymi, którzy poddają się pod jego kontrolę. Nie potrafimy pojąć, jak wiele zawdzięczamy Chrystusowi [0] za pokój i ochronę, którą się cieszymy. Jest to powstrzymująca moc Boga, która chroni ludzkość przed popadnięciem w pełni pod kontrolę Szatana. Nieposłuszni i niewdzięczni mają wielki powód do wdzięczności za Boże miłosierdzie i cierpliwość w trzymaniu pod kontrolą okrutnej, złośliwej mocy złego. Ale kiedy ludzie przekraczają granice boskiej pobłażliwości, przeszkoda zostaje usunięta. Bóg nie staje się dla grzesznika wykonawcą wyroku przeciwko przestępstwu; ale pozostawia odrzucających Jego miłosierdzie, by zbierali to, co zasiali. Każdy odrzucony promień światła, 32 każde ostrzeżenie pogardzone lub zlekceważone, każda pobłażana pasja, każde przestępstwo prawa Boga jest zasianym ziarnem, które daje nieomylnie żniwo. Duch Boga, uporczywie odrzucany, jest w końcu wycofany od grzesznika i nie istnieje wtedy żadna siła, by kontrolować złe pasje duszy, żadna ochrona przed złością i wrogością Szatana. Zniszczenie Jerozolimy jest strasznym i uroczystym ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy lekceważą oferty boskiej łaski i odrzucają wstawiennictwa boskiego miłosierdzia. Nigdy nie dano bardziej zdecydowanego świadectwa Bożego gniewu do grzechu i faktu, że pewna kara spadnie na winnych. Proroctwo Zbawcy odnośnie sądów, nawiedzających Jerozolimę, ma kolejne wypełnienie, przy którym ta straszna scena była ledwie małym cieniem. Drugie przyjście Syna Boga jest przepowiedziane ustami, które nie czynią błędu: „Tedy będą narzekać wszystkie pokolenia ziemi, i ujrzą Syna człowieczego przychodzącego na obłokach niebieskich z mocą i chwałą wielką. I pośle [0] anioły Swoje z trąbą głosu wielkiego i zgromadzą wybrane jego od czterech wiatrów, od krajów niebios aż do kraju ich.”24 „Wtedy ci, co nie słuchają ewangelii będą pochłonięci ogniem jego ust, i zniszczeni jasnością jego chwały.”25 Niech ludzie strzegą się, aby nie zaniedbywać lekcji, przekazanej im w słowach Chrystusa. Oświadczył On, że przyjdzie drugi raz, by zabrać wiernych do siebie oraz dokonać pomsty na tych, co odrzucają jego miłosierdzie. Tak jak ostrzegał uczniów o zniszczeniu Jerozolimy, dając im znak zbliżającej się ruiny, aby mogli uciec, tak i ostrzegł swój lud o dniu końcowego zniszczenia, dając im znaki jego nadejścia, aby wszyscy, co tego chcą, mogli uciec od nadchodzącego gniewu. Ci, co dostrzegają obiecane znaki „niech wiedzą, że jest blisko, tuż u drzwi”. „Baczcie zatem”, mówią słowa jego napomnienia, „jeśli nie będziecie czuwać, przyjdę do was jak złodziej w nocy.” Świat nie jest bardziej gotowy teraz, by zaufać ostrzeżeniu, niż byli Żydzi w dniach naszego Zbawcy. Przychodząc w swoim czasie, koniec nadejdzie nieoczekiwanie dla niepobożnych. Kiedy 24 Mat. 24;30.31 2Tes. 2;8 25 33 życie przemija niezmiennym rytmem; kiedy ludzie są zaabsorbowani przyjemnością, biznesem, handlem, zdobywaniem pieniędzy, kiedy przywódcy religijni powiększają światowy postęp i oświecenie, a ludzie są uśpieni fałszywym bezpieczeństwem – wtedy, jak złodziej o północy okrada niestrzeżone domostwo, tak nagłe zniszczenie przyjdzie na beztroskich i niepobożnych, „i nie będą mieli ucieczki”. [0] Rozdział II Prześladowania w pierwszych stuleciach Kiedy Jezus objawił swym uczniom los Jerozolimy i sceny drugiego przyjścia, przepowiedział także doświadczenie swego ludu z czasu kiedy on będzie wzięty od nich, do swego powrotu w mocy i chwale, by ich uwolnić. Z Góry Oliwnej Zbawiciel zauważył burze, spadające na zbór apostolski, a badając głębiej przyszłość, jego oko odkryło srogie, pustoszące burze, które miały dotknąć jego naśladowców w nadchodzących wiekach ciemności i prześladowania. W kilku zwięzłych wypowiedziach o strasznym znaczeniu przepowiedział, co rządcy tego świata uczynią zborowi Boga. Naśladowcy Chrystusa muszą kroczyć tą samą ścieżką upokorzenia, wymówki i cierpienia, którą kroczył ich Mistrz. Wrogość, która wybuchła przeciwko Odkupicielowi świata, będzie objawiona przeciwko wszystkim, którzy uwierzą w jego imię. Historia wczesnego zboru świadczy o wypełnieniu słów Zbawiciela. Moce ziemi i piekła zwarły szyki przeciwko Chrystusowi w osobie jego naśladowców. Pogaństwo przewidziało, że ewangelia zatriumfuje, że jego świątynie i ołtarze zostaną zniszczone, zatem zebrało swe siły, by zniszczyć Chrystianizm. Ognie prześladowań [0] zostały rozpalone. Chrystianie byli wyrywani ze swoich posiadłości, wywlekani ze swych domów. „Wytrwali w licznych zmaganiach z utrapieniami.” „Doświadczali okrutnych szyderstw i biczowań, a co więcej, kajdan i więzień.”26 Wielka liczba przypie26 Heb. 11;36 34 czętowała swoje świadectwo krwią. Szlachetni i niewolnicy, bogaci i biedni, uczeni i prości, byli tak samo zabijani bez litości. Gdziekolwiek naśladowcy Chrystusa znaleźli schronienie, tam polowano na nich, jak zwierzęta na ofiarę. Byli zmuszeni do szukania ukrycia w pustych i samotnych miejscach. „Pozbawieni środków do życia, umartwieni, umęczeni, dla których świat nie miał wartości, wędrowali po pustyniach, górach, po pieczarach i jaskiniach ziemi.”27 Podziemne wykopaliska połączone z miastem Rzym dawały schronienie dla tysięcy. Długie galerie były drążone w ziemi i skale, by dostarczyć materiału dla dużych budowli stolicy, a ciemna i zawiła sieć przejść rozchodziła się na mile poza mury. W tych podziemnych miejscach wielu naśladowców Chrystusa, kiedy stali się podejrzani i wyjęci spod prawa, znalazło dom; tu także byli grzebani ich martwi. Gdy Dawca życia wzbudzi tych, co toczyli dobry bój, wielu męczenników dla sprawy Chrystusa wyjdzie z tych mrocznych jaskiń. Pod najsroższymi prześladowaniami ci świadkowie Jezusa zachowywali swą wiarę nieskalaną. Chociaż pozbawieni wszelkiej wygody, odłączeni słonecznego światła, uczynili swój dom w ciemnym, ale przyjaznym łonie ziemi, bez skargi. Ze słowami wiary, cierpliwości, nadziei, zachęcali [0] jedni drugich, by znosić niedostatek i nieszczęście. Strata każdego ziemskiego błogosławieństwa nie mogła zmusić ich do wyrzeczenia się ich wiary w Chrystusa. Procesy i prześladowania były działaniami doprowadzającymi ich jedynie bliżej do spoczynku i nagrody. Przywoływali do umysłów słowa swego Mistrza, aby kiedy byli prześladowani dla sprawy Chrystusa, ogarniało ich niezmierne zadowolenie, gdyż wielka będzie ich nagroda w Niebie; tak samo prorocy byli prześladowani przed nimi. Jak Boży słudzy w przeszłości byli „torturowani nie oczekując uwolnienia, po to by mogli otrzymać lepsze zmartwychwstanie”28. Cieszyli się, że zostali uznani za godnych cierpienia dla prawdy, a pieśni triumfu wznosiły się pośród trzaskających płomieni. Spoglądając wiarą do góry, widzieli Chrystusa i aniołów pochylających się nad miejscem wal27 Heb. 11;37,38 Hebr. 11;35 28 35 ki z Nieba, patrzących na nich z najgłębszym zainteresowaniem, dostrzegających ich stałość z aprobatą. Głos zstąpił do nich od tronu Boga. „Bądźcie wierni aż do śmierci, a Ja wam dam koronę żywota.”29 Próżne były wysiłki szatana, by zniszczyć zbór Chrystusa przemocą. Wielki bój, w którym uczniowie Jezusa oddawali swoje życie, nie zakończył się, gdy ci wierni nosiciele zasad polegli na swych posterunkach. Przez porażkę zwyciężali. Boży pracownicy byli zabijani, ale jego praca stale szła naprzód. Ewangelia stale się rozszerzała, a liczba jej zwolenników rosła. Przenikała do obszarów niedostępnych, nawet do orłów Rzymu. Robiąc wyrzuty pogańskim władcom, którzy dążyli do prześladowań, pewien Chrystianin powiedział: [0] „Możecie męczyć, gnębić nas i dręczyć. Wasze zło wystawia nasze słabości na próbę, ale wasze okrucieństwo nie przyniesie wam korzyści. To jest tylko silniejsze zaproszenie, by przyprowadzić innych do naszego przekonania. Im bardziej jesteśmy poniżani, tym bardziej się rozwijamy. Krew Chrystian jest nasieniem.” Tysiące były więzione i zabijane, ale inni wyrastali, by zapełnić ich miejsca. A ci, co byli męczeni za swoją wiarę, byli pewni Chrystusa i zaliczeni przez niego jako zwycięzcy. Stoczyli dobry bój i mieli otrzymać koronę chwały, kiedy Chrystus przyjdzie. Cierpienia, które znosili, doprowadzały Chrystian bliżej do siebie i do ich Zbawiciela. Ich żywy przykład i poświadczenie śmierci były stałym świadectwem dla prawdy; i najmniej oczekiwanie poddani Szatana opuszczali jego służbę i zaciągali się pod banderę Chrystusa. Szatan zatem uczynił plany, by walczyć z większym skutkiem przeciwko rządowi Boga, poprzez umieszczenie swej flagi w zborze Chrystian. Jeśli naśladowcy Chrystusa mogliby być zwiedzeni i doprowadzeni do niepodobania się Bogu, wtedy ich siła, męstwo, trwałość upadłyby, a oni staliby się łatwą ofiarą. Wielki przeciwnik teraz dążył, by zdobyć chytrością to, czego nie udało się mu zapewnić siłą. Prześladowanie ustało, a w za29 Obj. 2;10 36 mian zostało zastąpione niebezpiecznymi przynętami doczesnej pomyślności i światowego szacunku. Bałwochwalcy zostali doprowadzeni, by przyjąć częściowo chrystiańską wiarę, odrzucając inne podstawowe prawdy. Wyznali, że przyjmują Jezusa jako Syna Boga i wierzą w jego śmierć i zmartwychwstanie, ale nie mieli przekonania o grzechu oraz [0] nie czuli potrzeby skruchy czy przemiany serca. Z pewnymi ustępstwami ze swej strony proponowali, aby Chrystianie poczynili ustępstwa, by wszyscy mogli się zjednoczyć na płaszczyźnie wiary w Chrystusa. Teraz zbór był w straszliwym niebezpieczeństwie. Więzienie, tortury, ogień i miecz były błogosławieństwem w porównaniu z tą sytuacją. Niektórzy z Chrystian stali mocno, deklarując, że nie uczynią żadnego kompromisu. Inni uzasadniali, że gdyby ustąpili lub zmienili trochę cechy swej wiary, jednocząc się z tymi, co zaakceptowali częściowo Chrystianizm, mogliby spowodować ich pełne nawrócenie. To był czas wielkiej męki dla wiernych naśladowców Chrystusa. Pod płaszczem udawanego Chrystianizmu Szatan wślizgnął się do zboru, niszcząc jego wiarę, odwracając umysły od słowa prawdy. W końcu większa część Chrystian zaniżyła swoje zasady i nastąpił związek pomiędzy Chrystianizmem a pogaństwem. Chociaż czciciele bożków wyznawali, że są nawróceni i zjednoczeni ze zborem, wciąż trzymali się swego bałwochwalstwa, jedynie zmieniając przedmioty kultu na obrazy Jezusa, a nawet Marii i świętych. Zgniłe drożdże bałwochwalstwa wkroczyły w ten sposób do zboru, kontynuując swą zgubną pracę; zepsute nauki, przesądne obrzędy, bałwochwalcze ceremonie zostały wcielone do ich wiary i kultu. Gdy naśladowcy Chrystusa zjednoczyli się z bałwochwalcami, religia Chrystiańska stała się zepsuta, a zbór stracił swą czystość i moc. Byli jednak niektórzy, którzy nie zostali zwiedzeni przez te oszustwa. Wciąż podtrzymywali swą wierność wobec Autora prawdy i czcili tylko Boga. [0] Były zawsze dwie grupy pośród tych, którzy wyznają, że są naśladowcami Chrystusa. Podczas gdy jedna grupa studiuje życie Zbawcy, gorliwie pragnąc poprawienia swych wad i dostosowania się do Wzoru, druga unika prostych, praktycznych prawd, które ob37 nażają jej błędy. Nawet w swym najlepszym stanie, zbór nie składał się całkowicie z prawdziwych, czystych i szczerych. Nasz Zbawiciel uczył, że ci, co umyślnie pobłażają grzechowi, nie powinni być przyjmowani w zborze, jednakże łączył się z tymi ludźmi, co mieli braki charakteru, udzielając im korzyści wynikających z jego nauk i przykładu, aby mogli mieć możliwość zobaczenia i naprawienia swych błędów. Wśród dwunastu apostołów był zdrajca. Judasz został zaakceptowany nie z powodu swych wad charakteru, ale pomimo ich. Był związany z uczniami, aby poprzez nauki i przykład Chrystusa mógł nauczyć się, co tworzy chrystiański charakter, aby tak został doprowadzony do ujrzenia swych błędów, by pokutował i poprzez pomoc boskiej łaski, oczyścił duszę „w posłuszeństwie prawdzie”. Ale Judasz nie chodził w świetle, któremu tak łaskawie pozwolono, by świeciło na niego. Poprzez pobłażanie grzechowi zaprosił pokusy Szatana. Jego złe cechy charakteru zaczęły dominować. Oddał swój umysł pod kontrolę mocy ciemności, stawał się zły, gdy jego uchybienia ganiono i w ten sposób dopuścił się strasznej zbrodni zdrady swego Mistrza. W podobny sposób czynią wszyscy, co lubią zło: pod pozorem wyznania pobożności nienawidzą tych, którzy mącą ich pokój poprzez potępianie ich drogi grzechu. Kiedy korzystna okoliczność na to pozwala, podobnie jak Judasz, zdradzą tych, co dla ich dobra ganili ich. [0] Apostołowie spotkali w zborze tych, co wyznając pobożność, w skrytości pielęgnowali nieprawość. Ananiasz i Safira grali rolę zwodzicieli, udających, że czynią całą ofiarę dla Boga, podczas gdy pożądliwie zachowali część dla siebie. Duch prawdy objawił apostołom prawdziwy charakter tych oszustów, a sądy Boga na zawsze oczyściły zbór z tej wstrętnej plamy na jego czystości. Ten znaczący dowód umiejętności odróżniania Ducha Chrystusa w zborze był groźbą dla hipokrytów i czyniących zło. Dłużej nie mogli pozostawać w związku z tymi, którzy byli, w zwyczaju i usposobieniu, stałymi reprezentantami Chrystusa; a gdy próby i prześladowania przyszły na jego naśladowców, tylko ci, co byli chętni oddać wszystko dla sprawy prawdy, pragnęli pozostać jego uczniami. W ten sposób tak długo, jak trwały prześladowania, zbór pozostawał względnie czysty. Ale jak tylko ustały, przybyło nawróconych, 38 którzy byli mniej szczerzy i poświęceni, i droga została otwarta, by Szatan otrzymał wsparcie. Ale nie ma żadnego związku pomiędzy Księciem światłości a księciem ciemności i nie może być związku pomiędzy ich naśladowcami. Kiedy Chrystianie zgodzili się na zjednoczenie z tymi, co byli tylko połowicznie nawróconymi z pogaństwa, wkroczyli na drogę, która stale oddalała ich od prawdy. Szatan triumfował, że udało mu się zwieść tak dużą liczbę naśladowców Chrystusa. Skierował wtedy swą moc, aby pełniej nimi kierować i zainspirował ich, by prześladowali tych, co pozostali wierni Bogu. Nikt nie mógł tak dobrze zrozumieć, jak sprzeciwiać się prawdziwej chrystiańskiej wierze, jak ci, co kiedyś byli jej [0] obrońcami; i ci odstępczy Chrystianie, jednocząc się ze swoimi na wpół pogańskimi towarzyszami, skierowali wojnę przeciwko najbardziej podstawowym zasadom nauk Chrystusa. To wymagało zdesperowanego wysiłku tych, którzy chcieliby być wierni, by mocno oprzeć się zwiedzeniom i obrzydliwościom, które były zamaskowane pod świątobliwymi szatami i wkroczyły do zboru. Biblia nie była akceptowana jako zasada wiary. Nauka o religijnej wolności była określana herezją, a jej zwolennicy byli nienawidzeni i wyjmowani spod prawa. Po długim i surowym konflikcie, garstka wiernych zdecydowała się zerwać wszelki związek z odstępczym kościołem, jeśli ten nadal odmawiał uwolnienia się od fałszu i bałwochwalstwa. Widzieli, że oddzielenie było absolutną koniecznością, jeśliby mieli być posłuszni słowu Boga. Nie ośmielili się tolerować błędów fatalnych dla ich własnych dusz, aby nie ustanowić przykładu, który zagroziłby wierze ich dzieci i dzieci ich dzieci. By zapewnić pokój i jedność, byli gotowi uczynić każde ustępstwo, zgodne z wiernością Bogu; ale czuli, że nawet pokój byłby zbyt drogo sprzedany jako ofiara zasady. Jeśli jedność mogła być zapewniona jedynie przez kompromis wobec prawdy i sprawiedliwości, zatem niech będzie spór, a nawet wojna. Byłoby dobrze dla zboru i świata, gdyby zasady pobudzające te niewzruszone dusze ożyły w sercach ludu wyznającego Boga. Jest niepokojąca obojętność względem nauk, które są filarami 39 chrystiańskiej wiary. Pogląd zyskuje grunt, że mimo wszystko nie mają one życiowej wagi. To zepsucie jest wzmacniane rękami agentów Szatana, tak że [0] te fałszywe teorie i fatalne złudzenia, za które wierni w wiekach przeszłych narażali swe życie, by im się opierać i je obnażać, są obecnie przyjmowane z przychylnością przez tysiące twierdzących, że są naśladowcami Chrystusa. Wcześni Chrystianie byli rzeczywiście szczególnym ludem. Ich nienaganne zachowanie i niezachwiana wiara były stałym wyrzutem, który mącił pokój grzeszników. Chociaż liczebnie było ich niewielu, bez bogactwa, pozycji czy honorowych tytułów, byli zgrozą dla czyniących zło, gdziekolwiek ich charaktery i nauki były znane. Zatem byli znienawidzeni przez złych, tak jak Abel był znienawidzony przez niedobrego Kaina. Z tego samego powodu, dla którego Kain zabił Abla, ci, co odrzucą ograniczenia Ducha świętego, poprowadzą na śmierć Boży lud. Z tego samego powodu Żydzi odrzucili i ukrzyżowali Zbawiciela – ponieważ czystość i świętość jego charakteru była stałym wyrzutem dla ich samolubstwa i zepsucia. Od dni Chrystusa aż do teraz, jego wierni uczniowie wzbudzają nienawiść i opozycję tych, którzy miłują i podążają drogą grzechu. Jak zatem ewangelia może być nazwana przesłaniem pokoju? Gdy Izajasz przepowiedział narodziny Mesjasza, przypisał mu tytuł „Księcia pokoju”. Gdy aniołowie ogłaszali pasterzom, że Chrystus się narodził, śpiewali nad równinami Betlejemu „Chwała Bogu na wysokościach, a pokój na ziemi ludziom dobrej woli”30. Jest widoczna sprzeczność pomiędzy tymi proroczymi oświadczeniami, a słowami Chrystusa „Nie przynoszę pokoju, ale miecz”31. Ale właściwie zrozumiane, te dwie myśli są w doskonałej harmonii. Ewangelia jest poselstwem pokoju, [0] Chrystianizm jest systemem, który, jeśli przyjmujemy i jesteśmy mu posłuszni, rozlewa pokój, harmonię, szczęście na ziemi. Religia Chrystusa zjednoczy w ścisłe braterstwo wszystkich, którzy akceptują jej nauki. Misją Jezusa było pojednanie człowieka z Bogiem, a w ten sposób i z 30 Łuk. 2;14 Mat. 10;34 31 40 bliźnim. Ale świat w całości jest pod kontrolą Szatana, największego wroga Chrystusa. Ewangelia prezentuje im zasady życia, które są całkowicie w sprzeczności z ich zwyczajami i pragnieniami, dlatego buntują się przeciwko niej. Nienawidzą czystości, która objawia i potępia ich grzechy, i prześladują oraz niszczą tych, którzy narzucają im święte i sprawiedliwe dążenia. W tym sensie – ponieważ przynosi wywyższone prawdy, powodujące nienawiść i walkę – ewangelia jest nazwana mieczem. Tajemnicza opatrzność, która pozwala sprawiedliwym cierpieć prześladowania z ręki złych, była przyczyną kłopotliwego położenia wielu tych, co są słabi w wierze. Niektórzy są nawet gotowi odrzucić ich ufność w Boga, ponieważ toleruje pomyślność najpodlejszych z ludzi, podczas gdy najlepsi i najczystsi cierpią i męczą się pod ich okrutną mocą. Jak, pytają, Ten, który jest sprawiedliwy i miłosierny, który ma także nieskończoną moc, może tolerować taką niesprawiedliwość i prześladowanie? To nie jest kwestia dla nas. Bóg dał nam wystarczające dowody swej miłości, a my mamy nie wątpić w jego dobroć, ponieważ nie możemy zrozumieć dzieła jego opatrzności. Zbawiciel powiedział do uczniów, przepowiadając wątpliwości, które mogą przygnieść ich dusze w dniach próby i ciemności: „Pamiętajcie to, co wam mówię, sługa nie jest większy od swego pana. Jeśli prześladowali mnie, będą także [0] prześladować was.”32 Jezus cierpiał dla nas więcej, niż ktokolwiek z jego naśladowców mógł wycierpieć od okrucieństwa złych ludzi. Ci, co są powołani do znoszenia tortur i męczeństwa, tylko podążają śladami Bożego drogiego Syna. „Pan nie jest powolny co do Swej obietnicy.” 33 On nie zapomina ani nie zaniedbuje swych dzieci; ale pozwala, aby źli objawili swój prawdziwy charakter, aby nikt, kto pragnie czynić jego wolę, nie był zwiedziony co do nich. I znowu sprawiedliwi dostają się do pieca umartwienia, aby mogli być oczyszczeni, aby ich przykład mógł przekonać innych o realności ich wiary i pobożności, a także by ich konsekwentny kurs mógł potępić niedobrych i niewierzących. 32 Jan 15;20 2Piotr 3;9 33 41 Bóg dozwala, by źli prosperowali, by objawili swoją wrogość przeciwko niemu, aby się wtedy wypełniła miara ich nieprawości, aby wszyscy mogli ujrzeć jego sprawiedliwość i miłosierdzie w ich całkowitym zniszczeniu. Dzień jego pomsty szybko się zbliża, kiedy wszyscy przestępcy jego prawa i prześladowcy jego ludu spotkają się ze sprawiedliwą odpłatą za swoje czyny; kiedy każdy czyn okrucieństwa lub prześladowania wiernych Boga będzie ukarany, jak gdyby został uczyniony osobiście Chrystusowi. Jest jeszcze inne, ważniejsze pytanie, które powinno zwrócić uwagę dzisiejszych zborów. Apostoł Paweł oświadcza: „Wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą.”34 Dlaczego zatem te prześladowania wydają się być w wielkim stopniu uśpione? Jedynym powodem jest zbór, który dopasował się do światowego standardu, [0] nie budzi zatem opozycji. Religijny prąd naszych dni nie ma czystego i świętego charakteru, który charakteryzował chrystiańską wiarę w dniach Chrystusa i jego apostołów. Tak jest tylko z powodu ducha kompromisu z grzechem, z powodu tego, że wielkie prawdy słowa Boga są z taką obojętnością traktowane, ponieważ jest tak mało żywej pobożności w zborze, ponieważ Chrystianizm ewidentnie połączył się ze światem. Niech tylko ożyje wiara i moc wczesnego zboru, a duch prześladowania będzie odnowiony, a ognie prześladowań ponownie zostaną rozniecone. [0] Rozdział III Kościół rzymski Apostoł Paweł w swym drugim liście do Tesaloniczan przepowiedział wielkie odstępstwo, które w efekcie ustanowi władzę papieską. Oświadczył, że dzień Chrystusa nie przyjdzie, „ażby pierwej przyszło odstąpienie i byłby objawiony człowiek on grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi nad to wszystko, co się zowie Bogiem, albo co ma boską cześć, tak iż on w kościele 34 2Tym. 3;12 42 Bożym jako Bóg usiądzie, udawając się za Boga.” Co więcej, apostoł ostrzega swych braci, że „tajemnica nieprawości już się sprawuje”35. On już tak wcześnie widział, że do zboru wkradają się błędy, które przygotują drogę do rozwoju papiestwa. Krok po kroku, najpierw w ukryciu i ciszy, potem bardziej otwarcie, wzrastała w sile i zdobywała kontrolę nad umysłami ludzi tajemnica nieprawości, która wprowadziła swe zwodnicze i bluźniercze dzieło. Prawie niepostrzeżenie zwyczaje pogaństwa znalazły drogę do chrystiańskiego zboru. Duch kompromisu i dostosowania się powstrzymywany był w okresie srogich prześladowań, które zbór cierpiał od pogan. Ale gdy prześladowania skończyły się i Chrystianizm wkroczył do komnat [0] i pałaców królewskich, odłożył pokorną prostotę Chrystusa i jego apostołów na rzec napuszoności i dumy pogańskich kapłanów i przywódców; a w miejsce wymagań Boga wstawiano ludzkie teorie i tradycje. Nominalne nawrócenie Konstantyna na początku czwartego wieku spowodowało wielką radość: i świat odziany w szaty sprawiedliwości wkroczył do zboru. Teraz praca zepsucia szybko postępowała. Pogaństwo, które wydawało się zanikać, stało się zwycięzcą. Jego duch kontrolował zbór. Jego doktryny, ceremonie i przesądy zostały wcielone do wiary i kultu wyznających, że są naśladowcami Chrystusa. Kompromis między pogaństwem a Chrystianizmem był rezultatem powstania człowieka grzechu, przepowiedzianego w proroctwie jako sprzeciwiającego się i wywyższającego siebie ponad Boga. Gigantyczny system fałszywej religii jest mistrzostwem szatańskiej mocy – pomnikiem jego wysiłków, by usiąść osobiście na tronie, by rządzić ziemią, zgodnie ze swoją wolą. Szatan kiedyś usiłował doprowadzić do kompromisu z Chrystusem. Przyszedł do Syna Boga na pustyni pokuszenia i pokazując mu wszystkie królestwa świata i ich chwałę, oferował oddanie wszystkiego w jego ręce, jeśli uzna supremację księcia ciemności. Chrystus zganił zarozumiałego kusiciela, zmuszając go do odejścia. Ale Szatan uzyskał większy sukces, prezentując te same po35 2Tes. 2;3.4.7 43 kusy człowiekowi. By zapewnić sobie światowe korzyści i zaszczyty, zbór został doprowadzony do szukania łaski i wsparcia wielkich ludzi na ziemi, w ten sposób odrzucając Chrystusa, został skłoniony [0] do poddania się zależności od przedstawiciela Szatana – biskupa Rzymu. Jest jedną z głównych nauk Rzymu, że papież jest widzialną głową uniwersalnego kościoła Chrystusa, wyposażoną w najwyższą władzę nad biskupami i księżmi we wszystkich częściach świata. Co więcej papież przywłaszczył sobie prawdziwe tytuły Bóstwa. Tytułuje siebie „Panem Bogiem Papieżem”, przyjmując nieomylność, żądając, by wszyscy ludzie składali mu hołd. W ten sposób żądania szatana na pustyni pokuszenia są ciągle przez niego wysuwane poprzez kościół Rzymski, a ogromna liczba ludzi jest gotowa oddać mu hołd. Ale ci, co boją się i szanują Boga, przyjmą tę pychę sięgającą Nieba tak, jak Chrystus przyjął zabiegi podstępnego wroga. „Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i jemu samemu służyć będziesz.”36 Bóg nigdy nie uczynił aluzji w swoim słowie, by wyznaczyć jakiegokolwiek człowieka głową kościoła. Doktryna papieskiej supremacji jest całkowitym przeciwieństwem nauk Pism. Papież nie może mieć władzy nad zborem Chrystusa inaczej jak przez uzurpację. Zwolennicy Rzymu upierali się w oskarżaniu protestantów o herezję i samowolne oddzielenie się od prawdziwego kościoła. Ale te oskarżenia dotyczą raczej ich. Oni są tymi, którzy opuścili banderę Chrystusa, odstępując od wiary raz powierzonej świętym. Szatan dobrze wiedział, że Święte Pisma czynią człowieka zdolnym do rozpoznania jego zwiedzeń i powstrzymania jego mocy. Przez to słowo nawet Zbawca świata oparł się jego atakom. Przy każdym ataku [0] Chrystus przedstawił tarczę wiecznej prawdy, mówiąc: „Jest napisane”. Na każdą sugestię przeciwnika przeciwstawiał mądrość i moc słowa. Szatan, by utrzymywać swoje panowanie nad ludźmi i ustanowić władzę papieskiego uzurpatora, musi zachowywać ich w nieznajomości Pism. Biblia wywyższa 36 Łuk. 4;8 44 Boga i ustawia ograniczonego człowieka we właściwym miejscu, zatem jej święte prawdy muszą być ukryte i zakazane. Ta logika została przyjęta przez Kościół Rzymski. Przez setki lat rozpowszechnianie Biblii było zakazane. Ludziom zabroniono jej czytania lub posiadania w domach, upoważniając kapłanów i prałatów do interpretacji jej nauk by podtrzymać ich pretensje. W ten sposób papież stał się prawie powszechnie uważany za wiceregenta Boga na ziemi, wyposażonego w najwyższy autorytet nad kościołem i państwem. Gdy odkrywca błędów był odsunięty, Szatan pracował zgodnie ze swą wolą. Proroctwo deklaruje, że papiestwo „zamierzało zmienić czasy i prawa”.37 To nie działo się szybko. By dać nawróconym z pogaństwa substytut dla czczenia bożków, przyjmując jednocześnie nominalną akceptację Chrystianizmu, stopniowo wprowadzono kult obrazów i relikwii do chrystiańskiej obrzędowości. Dekret soboru powszechnego w końcu ustanowił system papieskiego bałwochwalstwa. By dopełnić dzieła świętokradztwa, Rzym arogancko wykreślił z prawa Boga drugie przykazanie, zakazujące kultu obrazów, oraz podzielił dziesiąte przykazanie, aby zachować pełną liczbę. [0] Duch ustępstwa na rzecz pogaństwa otworzył drogę do stałego, dalszego nieposzanowania autorytetu Nieba. Szatan wtrącił się także do czwartego przykazania, próbując usunąć starodawny Sabat, dzień, który Bóg pobłogosławił i uświęcił, w jego miejscu wywyższając święto zachowane przez pogan jako „czcigodny dzień słońca”. Ta zmiana nie była na początku czyniona otwarcie. W pierwszych wiekach prawdziwy Sabat był zachowywany przez wszystkich Chrystian. Byli zazdrośni o honor Boga, wierząc, że jego prawo jest niezmienne, gorliwie strzegąc świętości jego prawideł. Ale z wielką subtelnością Szatan działał przez swoich przedstawicieli by osiągnąć swój cel. W ten sposób uwaga ludu została zwrócona na niedzielę, uczyniono ją świętem, by uhonorować zmartwychwstanie Chrystusa. Odbywały się w ten dzień religijne nabożeństwa, uznano ją za dzień wypoczynku, ale Sabat wciąż był zachowywany jako święty. 37 Dan. 7;25 45 Konstantyn, będąc wciąż poganinem, wydał dekret wprowadzający powszechne zachowywanie niedzieli jako publiczne święto w imperium rzymskim. Po jego nawróceniu, pozostawał niewzruszonym adwokatem niedzieli, a jego pogański edykt był narzucony siłą w interesie jego nowej wiary. Ale cześć okazana temu dniowi nie była jeszcze wystarczająca, by powstrzymać Chrystian od czczenia prawdziwego Sabatu jako świętości Pana. Musiano podjąć kolejny krok; fałszywy Sabat musiał być wywyższony na równi z prawdziwym. Kilka lat po wydaniu dekretu Konstantyna, biskup Rzymu nadał niedzieli tytuł dnia Pańskiego. Tak ludzie byli stopniowo doprowadzani do uznania jej za posiadającą stopień świętości. Ale pierwotny Sabat wciąż był zachowany. [0] Arcyzwodziciel nie zakończył swej pracy. Postanowił zebrać chrystiański świat pod swoim sztandarem i używać swej potęgi przez swego wiceregenta, dumnego pontyffa, który rościł sobie pretensje, by być przedstawicielem Chrystusa. Przez wpół nawróconych pogan, ambitnych prałatów, miłujących świat członków zboru wykonał swój cel. Od czasu do czasu zbierały się duże sobory, na które dygnitarze kościoła byli zwoływani z całego świata. Prawie każda rada prowadziła do obniżenia rangi Sabatu ustanowionego przez Boga, podczas gdy niedziela była stale wywyższana. Tak pogańskie święto w końcu zostało uhonorowane jako boska instytucja, podczas gdy biblijny Sabat został ogłoszony reliktem judaizmu, a ci, co go zachowywali, byli wyklinani. Wielki odstępca postępował w wywyższeniu siebie „ponad wszystko co zwie się Bogiem albo ma boską cześć”38. Ośmielił się zmienić jedyny przepis boskiego prawa, który nieomylnie wskazywał całej ludzkości na prawdziwego i żywego Boga. W czwartym przykazaniu Bóg jest objawiony jako Stwórca niebios i ziemi, aby w ten sposób został odróżniony od wszelkich fałszywych bóstw. Jako pamiątka dzieła stworzenia, siódmy dzień został uświęcony jako dzień odpoczynku dla człowieka. Został zaplanowany, by zachować żywego Boga na zawsze przed umysłami ludzi jako źródło istnienia i obiekt szacunku i kultu. Szatan usiłuje odwrócić ludzi od 38 2Tes. 2;4 46 ich podległości Bogu, od okazywania posłuszeństwa jego prawu; zatem kieruje swe wysiłki szczególnie przeciwko temu przykazaniu, które ukazuje Boga jako Stwórcę. [0] Protestanci teraz usilnie podkreślają, że zmartwychwstanie Chrystusa w niedzielę uczyniło ją chrystiańskim Sabatem. Ale brak na to dowodu z Pism. Nie taki honor został oddany temu dniowi przez Chrystusa lub jego apostołów. Zachowanie niedzieli jako chrystiańskiej instytucji ma swe pochodzenie w „tajemnicy nieprawości”, która już za czasów Pawła rozpoczęła swe dzieło. Gdzie i kiedy Pan adoptował to dziecko papiestwa? Jaki ważny powód może być dany na zmianę odnośnie której Pisma milczą? W szóstym wieku papiestwo było już silnie umocnione. Siedziba władzy była ustanowiona w cesarskim mieście, a biskup Rzymu oświadczył, że jest głową całego kościoła. Pogaństwo zrobiło miejsce dla papieża. Smok dał bestii „moc swoją i stolicę swoją i władzę wielką”39. I tak rozpoczęło się 1260 lat papieskich prześladowań przepowiedzianych w proroctwach Daniela i Jana40. Chrystianie byli zmuszeni do wyboru: albo zrezygnują z czystości i zaakceptują papieskie ceremonie i kult, albo spędzą swe życie w ciemnicy, lub będą cierpieć śmierć poprzez tortury, spalenie czy ścięcie. Teraz wypełniły się słowa Jezusa: „A będziecie też wydani od rodziców i od braci i od krewnych i od przyjaciół i zabiją niektórych z was. I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego.”41 Prześladowania spadły na wiernych z wściekłością większą niż kiedykolwiek wcześniej, a świat stał się wielkim polem bitwy. Przez setki lat zbór Chrystusa znajdował schronienie w izolacji i ciemności. Tak mówił prorok: „A niewiasta uciekła na pustynię, gdzie [0] ma miejsce od Boga zgotowane, aby ją tam żywiono przez dni tysiąc dwieście i sześćdziesiąt.”42 Dojście kościoła Rzymskiego do władzy oznaczało początek ciemnych wieków. W miarę wzrostu jego siły ciemności się pogłębiały. Wiara była przeniesiona z Chrystusa, prawdziwego funda39 Obj. 13;2 Dan. 7;25, Obj. 13;5-7 41 Łuk. 21;16-17 42 Obj. 12;6 40 47 mentu, na papieża Rzymu. Zamiast ufności, że Syn Boga przebacza grzechy i daje wieczne zbawienie, ludzie spoglądali na papieża, na księży i prałatów, na których przekazał autorytet. Byli pouczani, że papież był ich pośrednikiem, że nikt nie mógł zbliżyć się do Boga jak tylko przez niego, i co więcej, że on dla nich zajmuje miejsce Boga, a co rozumie się samo przez się, mają być bez zastrzeżeń posłuszni. Odstępstwo od jego wymagań było wystarczającym powodem do najsroższego ukarania ciał i dusz winowajców. W ten sposób umysły ludzi zostały odwrócone od Boga ku upadłym błądzącym, okrutnym ludziom, co więcej, osobiście ku księciu ciemności, który rządził poprzez nich. Grzech został ubrany w strój świętości. Gdy Pisma są zakazywane i człowiek zaczyna uważać się za najwyższego, dochodzimy jedynie do oszustwa, zwiedzenia, poniżającej nieprawości. Z wywyższeniem ludzkich praw i tradycji zostało objawione zepsucie, którego efektem było odrzucenie prawa Boga. To były dni niebezpieczeństwa dla zboru Chrystusa. Wierni nosiciele zasad byli doprawdy nieliczni. Chociaż prawda nie została pozostawiona bez świadków, w tych czasach wydawało się, że błąd i przesąd [0] całkowicie zwyciężą, a prawdziwa religia będzie usunięta z ziemi. Ewangelia zginęła z oczu, ale formy religii zostały pomnożone, a ludzi obciążono rygorystycznymi wymaganiami. Byli uczeni nie tylko, by patrzeć na papieża jako ich pośrednika, ale zaufania, że ich własne czyny odkupiają grzech. Długie pielgrzymki, akty pokuty, kult relikwii, wznoszenie kościołów, sanktuariów i ołtarzy, płacenie dużych sum na kościół – te oraz wiele podobnych czynów było konieczne, aby uśmierzyć gniew Boga lub zapewnić sobie jego łaskę, tak jak gdyby Bóg był podobny ludziom, złoszcząc się o błahostki, a uspokajając przez dary czy czyny pokuty! Pomimo powszechnego zapanowania zła, nawet wśród liderów kościoła rzymskiego, jego wpływ wydawał się stale rosnąć. Około końca ósmego wieku papiści uznali, że w pierwszych wiekach kościoła biskupi Rzymu posiadali taką samą duchową władzę, którą teraz sobie rościli. By wprowadzić to roszczenie, musiano znaleźć potwierdzenie, że to stanowisko ma autorytet, a to chęt48 nie zostało podpowiedziane przez ojca kłamstwa. Stare pisma były sfałszowane przez zakonników. Dekrety soborów, o których nie słyszano wcześniej, ustanowiły powszechną supremację papieża od najwcześniejszych czasów. A kościół, który odrzucił prawdę, chciwie akceptował te oszustwa. Niewielu wiernych, budujących na prawdziwym fundamencie, było zakłopotanych i powstrzymanych, gdy śmieci fałszywych nauk przeszkadzały w pracy. Ale jak budujący mury Jerozolimy w czasach Nehemiasza, niektórzy byli gotowi powiedzieć: „Zwątlała siła noszącego, [0] a gruzu jeszcze wiele, a my nie będziemy mogli budować muru.”43 Znużeni stałym zmaganiem się z prześladowaniem, oszustwem, nieprawością i każdą inną przeszkodą, którą Szatan mógł wymyśleć, by zahamować ich rozwój, niektórzy z wiernych budowniczych zniechęcili się; i dla sprawy pokoju i bezpieczeństwa swej własności i życia odwrócili się od prawdziwego fundamentu. Inni, nieustraszeni opozycją swych wrogów, bez bojaźni oświadczyli : „Nie obawiaj się ich, pamiętaj o Panu, który jest wielki i straszny”44, i postępowali dalej, każdy ze swym mieczem przy boku. Ten sam duch nienawiści i sprzeciwu wobec prawdy inspirował wrogów Boga w każdym wieku, i ta sama czujność i wierność była wymagana u jego sług. Słowa Chrystusa do pierwszych uczniów odnoszą się tak samo do jego naśladowców przy końcu czasów: „A co wam mówię, wszystkim mówię: Czuwajcie.”45 Ciemności wydawały się być coraz gęstsze. Kult obrazów stał się bardziej powszechny. Palono świece przed obrazami, ofiarowano im modlitwy. Zapanowały najbardziej absurdalne i przesądne zwyczaje. Umysły ludzi były tak całkowicie kontrolowane przez przesąd, że rozum stracił swoją władzę. Kiedy księża i biskupi sami umiłowali przyjemności, byli zmysłowi i zepsuci, można było oczekiwać od ludzi pod ich przewodnictwem, iż tylko pogrążą się w ciemności i zepsuciu. 43 Neh. 4;10 Neh. 4;14 45 Mar. 13;37 44 49 Kolejny krok papieskiej pychy podjęto, gdy w jedenastym wieku papież Grzegorz VII ogłosił kościół rzymski doskonałym. [0] Wśród twierdzeń, które wysunął, było jedno, mówiące, że kościół nigdy nie omylił się ani nigdy się nie omyli, zgodnie z Pismami. Ale Pisma nie potwierdzają tego twierdzenia. Dumny pontyff następnie zażądał władzy, by usuwać cesarzy, oraz oświadczył, że żadne zdanie, które on ogłosi, nie może być zmienione przez nikogo, ale jego uprawnieniem jest zmienić decyzje wszystkich innych osób. Uderzającą ilustracją tyrańskiego charakteru tego adwokata nieomylności było potraktowanie króla niemieckiego Henryka IV. Za przypuszczalne nieposzanowanie władzy papieża monarcha ten został ekskomunikowany i zdetronizowany. Aby zawrzeć pokój z Rzymem, Henryk przebył Alpy w środku zimy, by upokorzyć się przed papieżem. Po osiągnięciu zamku, gdzie znajdował się Grzegorz, był poprowadzony bez swej straży na zewnętrzny dziedziniec i tam na srogim, zimnym wietrze, z odkrytą głową i gołymi stopami, nędznie odziany, oczekiwał na zezwolenie papieskie by stanąć przed nim. Dopiero po trzech dniach postu i spowiedzi pontyff raczył mu wybaczyć. Nawet wtedy było to tylko pod warunkiem, że władca powinien oczekiwać na zezwolenie papieża przed przyjęciem oznak władcy lub by móc sprawować władzę królewską. A Grzegorz, wywyższony swym sukcesem, chwalił się, że jego obowiązkiem jest „kruszyć dumę królów”. Jakże uderzający kontrast pomiędzy przemożną dumą wyniosłego pontyffa a łagodnością oraz delikatnością Chrystusa, który przedstawiał siebie jako [0] pukającego do drzwi serca o zezwolenie, aby mógł wejść, by przynieść przebaczenie i pokój, który pouczał uczniów: „Ktokolwiek chce być waszym panem, niech będzie waszym sługą.”46 Kolejne wieki świadczyły o stałym wzroście błędu w naukach wypływających z Rzymu. Nawet przed ustanowieniem papiestwa nauki pogańskich filozofów zwracały uwagę i wywierały wpływ w kościele. Wielu wyznających nawrócenie wciąż trzymało 46 Mat. 20;27 50 się zasad swej pogańskiej filozofii, nie tylko nadal je studiując dla siebie, ale nalegając na innych, by przyjmowali je jako środki rozszerzania ich wpływu pośród pogan. Tak poważne błędy wkroczyły do chrystiańskiej wiary. Najważniejszy z nich, to wiara w ludzką naturalną nieśmiertelność i świadomość w śmierci. Ta doktryna położyła fundament, na którym Rzym ustanowił wzywanie świętych i adorację dziewicy Marii. Z tego źródła wyrasta także herezja o wiecznej męce dla końcowego oczyszczenia, która wcześnie została wcielona do papieskiej wiary. Wtedy została przygotowana droga do wprowadzenia jeszcze jednego wynalazku pogaństwa, który Rzym nazwał czyśćcem, by zastraszyć łatwowierne i przesądne tłumy. Poprzez tę herezję potwierdzone jest istnienie miejsca męki, w którym dusze tych, co nie zasłużyły na wieczne potępienie, muszą cierpieć karę za swe grzechy, a z tego miejsca, uwolnieni od nieczystości, są dopuszczeni do Nieba. Jeszcze jeden wymysł był potrzebny, by dać możność [0] Rzymowi wykorzystania obaw i wad swych zwolenników. Zastosowano naukę o odpustach. Pełne przebaczenie grzechów, przeszłych, obecnych i przyszłych oraz uwolnienie od wszelkiego bólu i nałożonych kar było obiecane tym wszystkim, którzy zaciągną się do wojen pontyffa o rozszerzenie jego doczesnego panowania, by karać jego wrogów lub niszczyć tych, co ośmielili się zaprzeczyć jego duchowej supremacji. Ludzie byli także uczeni, że płacenie pieniędzy na rzecz kościoła może ich uwolnić od grzechu, a także uwolnić dusze zmarłych przyjaciół, które trwały w ogniach męki. Takimi sposobami Rzym napełniał swe kufry, podtrzymując wspaniałość, luksus oraz szereg pseudoprzedstawicieli Tego, który nie miał gdzie położyć swej głowy. Biblijny obrzęd Wieczerzy Pańskiej został wyparty przez bałwochwalczą ofiarę mszy. Papiescy kapłani udawali w swych bezsensownych obrzędach, że zamieniają zwykły chleb i wino w rzeczywiste ciało i krew Chrystusa. Z bluźnierczym roszczeniem otwarcie oświadczyli, że mają moc „stworzenia ich Stwórcy”. Od wszystkich Chrystian wymagano, pod karą śmierci, otwartego wy51 znawania wiary w tę straszną, obrażającą Niebo herezję. Ci, co tego odmawiali, ginęli w płomieniach. W trzynastym wieku ustanowiono najstraszniejsze z wszystkich narzędzi papiestwa – Inkwizycję. Książę ciemności współpracował z przywódcami hierarchii papieskiej. W ich tajnych radach Szatan i jego aniołowie przewodzili, a niewidzialny anioł Boga pomiędzy nimi czynił wstrząsający zapis ich nieprawych dekretów, zapisując historię czynów zbyt strasznych, by przedstawić je ludzkim [0] oczom. „Babilon Wielki” był „pijany krwią świętych”. Poszarpane ciała milionów męczenników wołały do Boga o pomstę nad tę odstępczą mocą. Papiestwo stało się światowym despotą. Królowie i cesarze słuchali dekretów rzymskiego pontyffa. Losy ludów, tak doczesne, jak i wieczne, wydawały się być pod jego kontrolą. Przez setki lat nauki Rzymu były szeroko i niezaprzeczalnie przyjmowane, jego obrzędy wykonywane z czcią, jego święta powszechnie obchodzone. Jego księża byli czczeni i chętnie wspierani. Nigdy później kościół rzymski nie osiągnął większego dostojeństwa, wspaniałości i władzy. Południe papiestwa było dla świata moralną północą. Pisma Święte były prawie nieznane, nie tylko ludowi, ale i kapłanom. Jak faryzeusze w przeszłości, papiescy przywódcy nienawidzili światła, które mogło objawić ich grzechy. Boże prawo, standard sprawiedliwości, było odrzucone, a oni mieli władzę bez ograniczeń, praktykując błędy bez żadnej przeszkody. Pycha, skąpstwo i rozpusta dominowały. Ludzie nie cofali się przed żadną zbrodnią, dzięki której mogli zdobyć bogactwo lub pozycję. Pałace papieży i prałatów były pełne scen najpodlejszej rozpusty. Niektórzy z panujących pontyffów byli winni zbrodni tak wywołujących sprzeciw, że świeccy władcy dążyli do usunięcia tych dygnitarzy kościoła, jako potworów zbyt podłych, by można ich było tolerować na tronie. Przez wieki nie było rozwoju nauki, sztuki, cywilizacji. Moralny i intelektualny paraliż spoczął na chrystiańskim świecie. W stanie świata pod panowaniem Rzymu [0] znalazły straszne i uderzające wypełnienie słowa proroka Ozeasza: „Lud mój wygładzony będzie dla nieumiejętności, a ponieważeś ty odrzucił 52 umiejętność, i Ja też ciebie odrzucę.” „A iżeś zapomniał zakonu Boga twego, Ja też zapomnę na synów twoich.” „Nie masz prawdy, ani żadnego miłosierdzia, ani znajomości Bożej na ziemi. Krzywoprzysięstwo i kłamstwem, i mężobójstwem, i złodziejstwem, i cudzołóstwem wylewali z brzegów, a mężobójstwo mężobójstwo ścigało.”47 Takie były efekty zakazywania Słowa Boga. [0] Rozdział IV Waldensi Pośród mroku, który spowijał ziemię przez długi okres papieskiej supremacji, światło prawdy nie mogło być całkowicie wygaszone. W każdym wieku byli świadkowie Boga – ludzie, którzy pielęgnowali wiarę w Chrystusa jako jedynego pośrednika między Bogiem a człowiekiem, którzy zachowywali Biblię jako jedyną zasadę życia, którzy święcili prawdziwy Sabat. Jak wiele świat zawdzięcza tym ludziom, potomność nigdy tego nie będzie wiedzieć. Byli tępieni jako heretycy, kwestionowano ich motywy, spotwarzano ich charaktery, ich pisma zakazywano, fałszowano, niszczono. Ale oni trwali mocno, z wieku na wiek, zachowując swą wiarę w czystości, jako święte dziedzictwo dla przyszłych generacji. Historia Bożego, wiernego ludu przez setki lat po tym, jak Rzym sięgnął po władzę, jest znana tylko Niebu. Nie mogą oni być zaznaczeni w ludzkich zapisach, jedynie wzmianki o ich istnieniu są do znalezienia w osądach i oskarżeniach ich prześladowców. Było to polityką Rzymu, by zatrzeć każdy rys odstępstwa od jego nauk i dekretów. Wszystko, co heretyckie, czy osoby, czy pisma, było niszczone. Pojedyncze wyrazy wątpliwości, kwestionowanie 47 Ozeasz 4;6.1.2 53 autorytetu papieskich dogmatów, było wystarczające, by kosztowało to życie bogatych czy biednych, wysoko postawionych czy nisko. Rzym dążył [0] także do zniszczenia każdego zapisu swego okrucieństwa wobec odstępców. Papieskie sobory wydawały dekrety, że książki i pisma zawierające takie zapisy powinny być spalone. Przed wynalezieniem druku książek było niewiele, w formie niekorzystnej do zachowania, zatem łatwo było zwolennikom Rzymu wypełnić swój cel. Żaden zbór w granicach rzymskiej jurysdykcji nie był pozostawiony na długo z niezmąconą radością wolności sumień. Jak tylko papiestwo zyskało władzę, by wyciągać swe ręce, aby zniszczyć wszystkich, którzy odmówili uznania jego władzy, zbory jeden po drugim poddawały się pod jego panowanie. W Wielkiej Brytanii pierwotny Chrystianizm bardzo wcześnie zapuścił korzenie. Wierni ludzie głosili ewangelię w tym kraju z wielką gorliwością i sukcesem. Wśród wiodących ewangelistów był ten, co zachowywał biblijny Sabat, i tak prawda znalazła drogę do ludu, dla którego pracował. Od końca szóstego wieku wysyłano misjonarzy z Rzymu do Anglii, by nawrócić barbarzyńskich Saksończyków. Zmuszano wiele tysięcy do wyznawania rzymskiej wiary, ale jak ta praca się rozrastała, papiescy przywódcy i nawróceni przez nich spotykali pierwotnych Chrystian. Zobaczono uderzający kontrast. Ci pierwsi byli prości, pokorni, zgodni z Pismem w charakterze, naukach i zwyczajach, podczas gdy drudzy okazywali przesądy, pompę, arogancję papiestwa. Emisariusze Rzymu żądali, by te chrystiańskie zbory uznały supremację suwerennego pontyffa. Bretończycy w cichości odpowiedzieli, że pragną miłować wszystkich ludzi, ale papież nie był upoważniony do panowania w zborze, a oni [0] mogliby okazać mu tylko to poddanie, które jest należne każdemu naśladowcy Chrystusa. Powtórzono wysiłki, by zapewnić ich podległość Rzymowi; ale ci pokorni Chrystianie, zdumieni dumą objawioną przez jego apostołów, stale powtarzali, że nie znają innego Pana oprócz Chrystusa. Teraz prawdziwy duch papiestwa został objawiony. Rzymski przywódca powiedział: „Jeśli nie przyjmiecie braci, którzy przynoszą wam pokój, przyjmiecie wrogów, którzy przyniosą wam wojnę. Jeśli nie zjednoczy54 cie się z nami w pokazywaniu Saksończykowi drogi życia, otrzymacie od nich uderzenie śmierci.” To nie były próżne groźby. Wojna, intrygi, oszustwo zostały użyte przeciwko tym świadkom biblijnej wiary, aż zbory w Brytanii zostały zniszczone lub zmuszone do poddania się autorytetowi papieża. Na ziemiach poza jurysdykcją Rzymu istniały przez wiele wieków grupy Chrystian, które pozostały prawie w całości wolne od papieskiego zepsucia. Otoczone pogaństwem, po upływie wieków zostały dotknięte jego błędami, ale trwały w szacunku dla Biblii jako jedynej zasady wiary i przyjmowały wiele jej prawd. Ci Chrystianie wierzyli w wieczność prawa Boga, zachowywali Sabat czwartego przykazania. Zbory mające to w swej wierze i praktyce istniały w centralnej Afryce i wśród Ormian w Azji. Ale z tych, co opierali się bezprawnej ingerencji papieskiej władzy, waldensi wytrwali największe boje. Przez wieki zbory w Piemoncie zachowywały swą niezależność, ale w końcu przyszedł czas, gdy Rzym zażądał ich podporządkowania. Po bezskutecznych zmaganiach z jego tyranią, przywódcy tych zborów [0] niechętnie uznali wyższość mocy, przed którą wydawał się schylać cały świat. Znaczna liczba jednakże odmówiła poddania się autorytetowi papieża i prałatów. Byli zdecydowani podtrzymać swą podległość wobec Boga, zachowując czystość i prostotę swej wiary. Doszło do rozłamu. Niektórzy ze sprzeciwiających się przekroczyli Alpy i ponieśli zasady wiary do obcych państw. Inni ukrywali się w najbardziej oddalonych dolinach pośród gór, podtrzymując wolność służenia Bogu. Religijna wiara waldensów była zbudowana na pisanym słowie Boga, na prawdziwym systemie Chrystianizmu, co pozostawało w znaczącym kontraście do błędów Rzymu. Ale ci pasterze i winiarze w swych ciemnych miejscach ucieczki, ukryci przed światem, nie osiągnęli prawdy samodzielnie, w opozycji do dogmatów i herezji odstępczego kościoła. To nie była nowo przyjęta wiara. Ich religijne wierzenia były odziedziczone po ojcach. Oni trwali w wierze apostolskiego zboru, „wierze raz powierzonej świętym”. Wśród głównych przyczyn, które doprowadziły do oddzielenia prawdziwego zboru od Rzymu, była zaciekła nienawiść tego 55 ostatniego do biblijnego Sabatu. Jak przewidziało proroctwo, moc papieska strąciła prawdę na ziemię. Prawo Boga zostało zdeptane, podczas gdy tradycje i zwyczaje ludzkie wywyższone. Zbory, będące pod rządami papiestwa, były szybko zmuszane do czczenia niedzieli jako dnia świętego. Pośród przeważającego błędu i przesądu wielu nawet spośród prawdziwego ludu Boga stało się tak zbitych z tropu, że kiedy [0] nawet zachowywali Sabat, powstrzymywali się od pracy także w niedzielę. Ale to nie satysfakcjonowało papieskich przywódców. Żądali nie tylko święcenia niedzieli, ale i profanacji Sabatu, wypowiadali się jak najostrzej przeciwko tym, co ośmielali się okazać szacunek do niego. Tylko uciekając od mocy Rzymu, ktokolwiek mógł być posłuszny Bożemu prawu w pokoju. Waldensi byli pierwszymi z wszystkich ludzi w Europie, którzy mieli przekład Pism. Setki lat przed Reformacją posiadali całą Biblię w manuskrypcie, w swym rodzinnym języku. Mieli niesfałszowaną prawdę, co uczyniło ich specjalnym obiektem nienawiści i prześladowania. Głosili, że kościół rzymski jest odstępczym Babilonem z Apokalipsy, i pod groźbą utraty życia wytrwale opierali się jego zepsuciu. Niektórzy pod naciskiem długotrwałych prześladowań ustąpili w wierze, po trosze odstępując w istotnych zasadach, ale inni twardo zachowywali prawdę. Przez wieki ciemności i odstępstwa waldensi sprzeciwiali się supremacji Rzymu, odrzucając czczenie obrazów jako bałwochwalstwo i zachowując prawdziwy Sabat. Pod najsroższymi burzami opozycji podtrzymywali swoją wiarę. Przebijani dzidą gwardzistów, paleni na rzymskim stosie, trwali niezachwianie przy Bożym Słowie i jego honorze. Nie porzucili ani odrobiny prawdy. Poza wzniosłymi osłonami gór, we wszystkich wiekach będącymi przystanią dla prześladowanych i niszczonych – waldensi znaleźli schronienie. Tu lampa prawdy płonęła przez długą noc, która [0] zstąpiła na Chrystianizm. Tutaj przez tysiąc lat zachowywali swą starodawną wiarę. Bóg dostarczył dla swego ludu świątynię ogromnej wspaniałości, dopasowując potężne prawdy, powierzone ich zaufaniu. Dla tych wiernych wygnańców góry były symbolem nienaruszalnej 56 sprawiedliwości Jehowy. Kierowały swe dzieci do szczytów, wznoszących się nad nimi w niezmiernym majestacie, mówiących im o Tym, w którym nie ma zmienności czy cienia odmiany, którego słowo ma być traktowane jak wieczne wzgórza. Bóg utwierdził mocno góry i opasał je potężnie, że żadne ramię, oprócz nieskończonej mocy, nie mogło ich poruszyć z miejsca. W podobny sposób ustanowił swe prawo, fundament swych rządów w Niebie i na ziemi. Ramię człowieka może dosięgnąć jego bliźnich i zniszczyć ich życie, ale to ramię nie jest gotowe wyrwać góry z ich posad i rzucić je do morza, tak samo, jak nie może zmienić jednego przepisu prawa Jehowy lub wymazać jednej z jego obietnic wobec tych, co czynią jego wolę. W swej wierności do jego prawa Boży słudzy powinni być tak mocni, jak niezmienne wzgórza. Góry opasujące ich nisko położone doliny były stałym świadectwem Bożej twórczej mocy, nigdy nie opadającym zapewnieniem jego ochronnej troski. Ci pielgrzymi uczyli się miłości wobec cichych symboli obecności Jehowy. Nie pobłażali szemraniu z powodu trudności ich losu, nigdy nie byli sami pośród górskich samotni. Dziękowali Bogu, że wyposażył ich w schronienie przed gniewem i okrucieństwem ludzi. Cieszyli się swą wolnością w oddawaniu Mu czci. Często, gdy byli ścigani przez swych [0] wrogów, potęga gór dawała pewną ochronę. Z wielu wyniosłych skał wyśpiewywali chwałę Bogu, a armie Rzymu nie mogły uciszyć ich pieśni dziękczynienia. Czysta, prosta i żarliwa była pobożność tych naśladowców Chrystusa. Zasady wiary cenili ponad domy, ziemię, przyjaciół, krewnych, nawet ponad własne życie. Dążyli z żarliwością, by te zasady wycisnąć na sercach młodzieży. Od najwcześniejszego dzieciństwa młodzież była pouczana z Pism, uczono o świętym szacunku do wymagań prawa Boga. Kopie Biblii były rzadkością, zatem cenne słowa były powierzone pamięci. Wielu było zdolnych do powtórzenia obszernych partii Starego i Nowego Testamentu. Myśli Boga towarzyszyły tak wzniosłej scenerii natury, jak i skromnym błogosławieństwom codziennego życia. Małe dzieci uczyły się patrzeć z wdzięcznością na Boga jako dawcę każdej łaski i każdej pociechy. 57 Rodzice, choć czuli i przywiązani, kochali swe dzieci zbyt mądrze, by przyzwyczajać je do samopobłażania. Przed nimi było życie próby i trudności, być może i męczeńska śmierć. Byli od dzieciństwa uczeni, by znosić trudy, kontrolować się, by działać i myśleć samodzielnie. Bardzo wcześnie uczono ich ponoszenia odpowiedzialności, kontrolowania swej mowy, zrozumienia mądrości milczenia. Jedno niedyskretne słowo, które trafiłoby do uszu ich wrogów, mogłoby zaszkodzić nie tylko życiu mówcy, ale życiu setek jego braci; gdyż jak wilki polujące na ofiarę, wrogowie prawdy ścigali tych, co ośmielali się żądać wolności religijnej wiary. [0] Waldensi poświęcili swą światową pomyślność dla sprawy prawdy i z wytrwałą cierpliwością trudzili się o swój chleb. Każda piędź uprawnej ziemi wśród gór była troskliwie wykorzystana; doliny i mniej żyzne stoki wzgórza były wykorzystywane dla ich dochodu. Gospodarność i surowe samozaparcie kształtowały część wychowania, jakie dzieci otrzymywały jako ich jedyny spadek. Były uczone, że Bóg planuje, aby byli zdyscyplinowani, że ich potrzeby mogą być zaspokojone jedynie osobistą pracą, przewidywaniem, troską i wiarą. Proces ten był pracochłonny i męczący, ale dla zdrowia właśnie tego człowiek potrzebuje w swym upadłym stanie: szkoły, którą Bóg przeznaczył dla jego nauki i rozwoju. Podczas gdy młodzież była przyzwyczajona do trudów i wysiłków, kultura intelektu nie była zaniedbywana. Byli pouczani, że wszystkie ich siły należą do Boga, że to wszystko było dla doskonalenia i rozwoju w jego służbie. Zbór w Alpach w swej czystości i prostocie był podobny do zboru w pierwszych wiekach. Pasterze trzody prowadzili to, co im powierzono, do źródła żywych wód – do Słowa Boga. Na trawiastych zboczach dolin lub ukrytych dolinach wśród wzgórz ludzie zbierali się wokół sług Chrystusa, by słuchać słów prawdy. Tu młodzież otrzymywała wskazówki. Biblia była ich podręcznikiem. Studiowali i zapamiętywali słowa Świętych Pism. Znaczna część ich czasu była spędzana na kopiowaniu Pism. Niektóre rękopisy zawierały całą Biblię, inne jedynie krótkie, wybrane partie, [0] do których dodawano proste wyjaśnienie tekstu przez tych, co byli zdolni objaśniać Pisma. W ten sposób wydobywane 58 były skarby prawdy, tak długo ukrywane przez tych, którzy dążyli do wywyższenia siebie ponad Boga. Przez cierpliwą, niezmordowaną pracę, czasami w głębokich, ciemnych jaskiniach ziemi, przy świetle pochodni, przepisywano Święte Pisma, wiersz po wierszu, rozdział po rozdziale. Tak praca postępowała, objawiając wolę Boga, świecącą jak czyste złoto, jakże o wiele jaśniejsza, czystsza, potężniejsza z powodu doświadczeń ponoszonych dla jej sprawy, co mogli ocenić jedynie ci, którzy byli zaangażowani w tę pracę. Aniołowie z Nieba otaczali tych wiernych pracowników. Szatan nalegał na papieskich biskupów i prałatów, by pogrzebali słowo prawdy pod śmieciami błędu, herezji, przesądu; ale w najcudowniejszy sposób była ona zachowana niezepsutą, przez wszystkie wieki ciemności. To miało pieczęć nie człowieka, ale piętno Boga. Ludzie byli niezmordowani w swych wysiłkach, by zaciemnić proste, jasne znaczenie Pism, czyniąc je sprzecznym ze swoim własnym świadectwem, ale jak arka na falującej głębi, Słowo Boga przewyższało sztormy zagrażające zniszczeniem. Tak jak kopalnia ma bogate pokłady złota i srebra ukryte pod powierzchnią, tak że wszyscy muszą kopać, aby odkryć jej cenne zasoby, tak święte Pisma mają skarby prawdy, które są objawione tylko gorliwym, pokornym, pełnym modlitwy badaczom. Bóg zaplanował, by Biblia była podręcznikiem dla całej ludzkości, w dzieciństwie, młodości, dojrzałości, by była studiowana cały czas. Dał swe słowo ludziom jako objawienie siebie. [0] Każda nowa objawiona prawda jest świeżym ukazaniem charakteru jej Autora. Studium Pism jest środkiem o boskim naznaczeniu, by doprowadzić ludzi do bliższego związku z ich Stwórcą i dać im jaśniejsze poznanie jego woli. To jest środek komunikacji pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Gdy młodzież waldensów spędzała część czasu w swych szkołach w górach, niektórzy z nich byli wysyłani, by poszerzyć swe wykształcenie w dużych miastach, gdzie mogli mieć szersze możliwości myślenia i obserwacji, niż w swych odosobnionych domach. Młodzież tam wysyłana była wystawiana na pokusy, doświadczała zła, była otoczona przez złych aniołów Szatana, nalega59 jących, by przyjęli najbardziej subtelne herezje i najbardziej niebezpieczne zwiedzenia. Ale ich wychowanie od dzieciństwa przygotowało ich charaktery na to wszystko. W szkołach, do których chodzili, nie mogli wchodzić w zażyłość z nikim. Ich ubrania były tak przygotowane, aby ukryć ich największy skarb – cenne manuskrypty Pism. Te owoce miesięcy i lat trudu nosili ze sobą i kiedykolwiek to było możliwe bez wzbudzenia podejrzenia, ostrożnie kładli jakiś fragment na drodze tych, których serca wydawały się być otwarte na przyjęcie ich. Już na kolanach matek młodzież waldensów była przygotowywana do tego celu; rozumieli swą pracę, wiernie ją wykonując. Nawróceni do prawdziwej wiary, byli najlepszymi w tych instytucjach nauczania; często ich zasady przenikały całą szkołę, a papiescy przywódcy nie mogli przez najdokładniejsze śledztwo znaleźć, gdzie tak zwana niszcząca herezja ma swe źródło. [0] Waldensi czuli, że Bóg wymaga od nich więcej, niż tylko zachowywania prawdy w swych górach, że spoczęła na nich uroczysta odpowiedzialność, by ich światło zaświeciło tym, co byli w ciemnościach, że przez potężną moc Bożego słowa mieli łamać niewolę narzuconą przez Rzym. Mieli takie prawo, że wszyscy, którzy wkraczali na drogę służby, powinni przed obowiązkami w zborze rodzinnym pracować trzy lata na polu misyjnym. Gdy ręce mężów Boga były kładzione na ich głowy, młodzież widziała przez sobą nie widok ziemskiego bogactwa czy chwały, ale prawdopodobnie los męczennika. Misjonarze rozpoczynali swoją pracę na równinach i w dolinach, u stóp swoich gór, pracując dwójkami, tak jak Jezus wysyłał swych uczniów. Ci współpracownicy nie byli zawsze razem, ale spotykali się często na modlitwę i naradę, tak umacniając jeden drugiego w wierze. Poznanie natury ich misji byłoby jej pewną porażką, zatem ukrywali jej prawdziwy charakter pod maską świeckiego zajęcia, najczęściej handlowca lub domokrążcy. Oferowali na sprzedaż jedwab, biżuterię i inne wartościowe artykuły, byli przyjmowani jako handlarze tam, gdzie nie przyjęto by ich jako misjonarzy. Ich serca były wzniesione do Boga po mądrość, by przedstawić skarb cenniejszy od złota i klejnotów. Nosili ze sobą fragmenty świętych 60 Pism, ukryte w odzieży lub towarze, a gdziekolwiek mogli czynić to bezpiecznie, zwracali uwagę mieszkańców na te manuskrypty. Gdy widzieli wzbudzone zainteresowanie, zostawiali jakiś fragment jako dar. [0] Boso i w szorstkich szatach, ci misjonarze przemierzali duże miasta i prowincje położone daleko od ich rodzinnych dolin. Wszędzie rozsiewali cenne ziarno. Zbory wyrastały na ich drodze, a krew męczenników świadczyła o prawdzie. Dzień Boga objawi bogate żniwo dusz, pozyskanych przez wysiłki tych wiernych ludzi. Zakryte i ciche, Słowo Boga znajdywało swoją drogę wśród Chrystian, spotykając się z dobrym odbiorem w domach i sercach ludzi. Dla waldensów Pisma były nie tylko zapisem Bożego postępowania z ludźmi w przeszłości, ale i objawieniem odpowiedzialności i obowiązków obecności, odsłonięciem niebezpieczeństw i chwały przyszłości. Wierzyli, że koniec wszystkich rzeczy nie jest daleki; a gdy studiowali Biblię z modlitwą i łzami, byli głęboko dotknięci cennymi wypowiedziami, a także obowiązkiem zaznajomienia innych ze zbawiającymi prawdami. Widzieli plan zbawienia jasno ukazany w Słowie Boga, znajdując ulgę, nadzieję, pokój w wierze w Jezusa. Gdy światło oświecało ich zrozumienie i wypełniało ich serca zadowoleniem, pragnęli wylać jego promienie na tych, co byli w ciemnościach papieskiego błędu. Widzieli, że pod przewodnictwem papieża i kapłanów tłumy na próżno dążyły do otrzymania przebaczenia poprzez umartwienie ciał za grzechy swych dusz. Uczeni ufności, że dobre uczynki zbawią ich, zawsze patrzyli na siebie, ich umysły zajmowały się ich grzesznym stanem, widzieli siebie wystawionymi na gniew Boga, cierpieli na duszy i ciele, [0] nie znajdując ulgi. W ten sposób sumienne dusze były związane doktrynami Rzymu. Tysiące opuszczały przyjaciół i rodziny, spędzając swe życie w prostych celach. Przez często powtarzane posty, okrutne biczowania, północne czuwania, leżenie przez wiele godzin na chłodzie, wilgotne kamienie w mrocznych mieszkaniach, długie pielgrzymki, upokarzające pokuty i straszne tortury. Wielu na próżno szukało pokoju sumienia. Dręczeni poczuciem grzechu, nawiedzani strachem o gniew Bożej 61 zemsty, cierpieli aż do wycieńczenia sił, bez jednego promienia światła czy nadziei, utopieni w grobie. Waldensi pragnęli dać tym głodującym duszom chleb żywota, ukazać im poselstwo pokoju w obietnicach Boga, wykazać im, że Chrystus jest jedyną nadzieją zbawienia. Naukę, że dobre uczynki mogą być zadośćuczynieniem za przestępstwo Bożego prawa, uważali za opartą na fałszu. Opieranie się na ludzkich zasługach zagradza widok na nieskończoną miłość Chrystusa. Jezus umarł jako ofiara za ludzi, gdyż nie mogą oni uczynić nic, by zarekomendować się Bogu. Zasługi ukrzyżowanego i wzbudzonego Zbawcy są fundamentem chrystiańskiej wiary. Połączenie duszy z Chrystusem przez wiarę jest rzeczywistością, tak bliskie, jak członek dla ciała lub jak gałąź dla winorośli. Nauki papieży i księży prowadziły ludzi do patrzenia na charakter Boży, a nawet Chrystusa, jako surowy, mroczny i niedostępny. Zbawiciel świata był przedstawiany jako tak dalece pozbawiony wszelkiej sympatii dla ludzi w ich upadłym stanie, że trzeba było wzywać pośrednictwa kapłanów i świętych. Jakże ci, [0] których umysły były oświecone słowem Boga, pragnęli ukazać tym duszom Jezusa jako ich współczującego, miłującego Zbawiciela, stojącego z wyciągniętymi ramionami, zapraszającego wszystkich, by przyszli do niego z ich brzemieniem grzechu, troskami i słabościami. Pragnęli usunąć przeszkody, które Szatan zostawił, aby ci ludzie nie mogli widzieć tych obietnic i przychodzić prosto do Boga, wyznając swe grzechy, uzyskując przebaczenie i łaskę. Gorliwie Vadois prowadził działalność misyjną, odsłaniając pragnącym umysłom cenne prawdy ewangelii. Ostrożnie produkował troskliwie zapisane części Słowa Boga. Było jego największą radością dawać nadzieję sumiennym, dotkniętym grzechem duszom, które mogły widzieć jedynie Boga zemsty, czekającego na wymierzenie sprawiedliwości. Z drżącymi ustami i pełnymi łez oczyma, często na zgiętych kolanach, otwierał braciom cenne obietnice, ukazujące grzesznikowi jedyną nadzieję. W ten sposób światło prawdy penetrowało wiele zaciemnionych umysłów, rozpraszając chmury ciemności, aż Słońce Sprawiedliwości zaświeciło w sercu ozdrowieńczymi promieniami. Niektóre części Pisma 62 były czytane stale, słuchacz pragnął, by były często powtarzane, jak gdyby chciał się upewnić, że słyszy dobrze. Szczególnie powtarzano słowa wielce upragnione: „Krew Jezusa Chrystusa, Jego Syna, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.”48 „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak i Syn człowieczy musi być wywyższony, aby ktokolwiek wierzy w niego, nie zginął, ale miał życie wieczne.”49 Wielu nie było zwiedzionych rozkazami Rzymu. Widzieli, jak próżne jest pośrednictwo człowieka [0] czy aniołów na rzecz grzesznika. Gdy prawdziwe światło spływało na ich umysły, wykrzykiwali z radością: „Chrystus jest moim kapłanem, Jego krew jest mą ofiarą, Jego ołtarz jest moim wyznawaniem.” Oddają się całkowicie zasługom Jezusa, powtarzając słowa: „Bez wiary nie można podobać się Bogu.”50 „Nie ma żadnego innego imienia pod niebem danego pośród ludzi, przez które bylibyśmy zbawieni.”51 Pewność miłości Zbawiciela wydawała się zbyt wielka dla niektórych z tych biednych, sponiewieranych przez burze dusz. Tak wielka była przynoszona ulga, taka powódź światła spływała na nich, że wydawało im się, iż zostali przeniesieni do Nieba. Z ufnością oddawali swe ręce w ręce Chrystusa, ich stopy umacniały się na Skale Wieków. Cały strach przed śmiercią odszedł. Mogli teraz pożądać więzienia czy stosu, jeśli mogliby uczcić w ten sposób imię ich Odkupiciela. W sekretnych miejscach słowo Boga było tak zanoszone i czytane, czasami pojedynczej duszy, czasami małej grupie, pragnącej światła i prawdy. Często całą noc spędzano w ten sposób. Tak wielkie było pragnienie i uwielbienie słuchaczy, że posłaniec miłosierdzia nierzadko był zmuszony przerwać czytanie, aż rozum mógł objąć wiadomości o zbawieniu. Często wypowiadano takie słowa: „Czy Bóg rzeczywiście przyjmuje moją ofiarę? Czy uśmiecha się do mnie? Czy przebaczy mi?” Odpowiedź brzmiała: 48 1Jan 1;7 Jan 3;14.15 50 Hebr. 11;6 51 Dz.Ap. 4;12 49 63 „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a ja wam sprawię odpocznienie.”52 Wiara chwytała się obietnic, a przyjemną odpowiedzią było: „Nie mamy już długiej pielgrzymki przed sobą, nie ma [0] bolesnych podróży do świętych sanktuariów. Mogę przyjść do Jezusa taki jakim jestem, grzeszny i nieświęty, a On nie odtrąci modlitwy skruchy. Twoje grzechy będą wybaczone. Moje, nawet moje mogą być wybaczone.” Przypływ świętej radości napełniał serce, a imię Jezusa było uwielbione chwałą i dziękczynieniem. Te szczęśliwe dusze powracały do swych domów, by rozprzestrzenić światłość, by powtarzać innym, tak jak mogły, swoje nowe doświadczenie; że znaleźli prawdziwą i żywą Drogę. Była dziwna i uroczysta moc w słowach Pism, która mówiła prosto do serc tych, co pragnęli prawdy. To był głos Boga i to dawało przekonanie tym, co słuchali. Posłaniec prawdy udawał się swoją drogą, ale jego okazanie pokory, szczerości, gorliwości i głębi łaski było tematem częstych wspomnień. W wielu przypadkach jego słuchacze nie pytali, skąd przychodzi czy dokąd idzie. Byli pod tak wielkim wpływem, najpierw zaskoczeni, a potem wdzięczni i radośni, że nie myśleli o tym, by go spytać. Gdy nalegali, by towarzyszył im w ich domach, odpowiadał, że musi odwiedzić zagubioną owcę ze stada. Czy mógł być aniołem z Nieba? – pytali. W wielu przypadkach posłaniec prawdy nie był więcej widziany. Udawał się do innych krajów albo spędzał swe życie w nieznanej ciemnicy, lub być może jego kości bielały tam, gdzie świadczył dla prawdy. Ale słowa, które zostawił za sobą, nie mogły ulec zniszczeniu. Wykonywały swoją pracę w sercach ludzi; błogosławione efekty będą w pełni widziane tylko na Sądzie. [0] Misjonarze waldensów najeżdżali królestwo Szatana, a moce ciemności były pobudzone do większej czujności. Każdy wysiłek, by głosić prawdę, obserwowany był przez księcia zła, a on pobudzał gniew swych agentów. Przywódcy papiescy widzieli zapowiedź niebezpieczeństwa dla ich sprawy, spowodowanego pracą 52 Matt. 11;28 64 tych pokornych wędrowców. Gdyby pozwolono, aby światło prawdy świeciło bez przeszkód, odsłoniłoby ciężkie chmury błędu, które otaczały ludzi; skierowałoby umysły ludzi tylko do Boga i zniszczyłoby w końcu supremację Rzymu. Szczera egzystencja tego ludu, zachowanie wiary starodawnego zboru, były stałym świadectwem odstępstwa Rzymu, a zatem pobudzały najbardziej ostrą nienawiść i prześladowanie. Ich odmowa odrzucenia Pism była obrazą, której Rzym nie mógł tolerować. Zdecydowano się wyniszczyć ich z oblicza ziemi. Rozpoczęły się teraz najstraszniejsze krucjaty przeciwko ludowi Bożemu w ich górskich domach. Inkwizytorzy trafili na ich ślad i scena, gdy niewinny Abel upadł przed morderczym Kainem, była często powtarzana. Przez cały czas ich płodny kraj pustoszał, ich mieszkania i kaplice niszczono, tak że tam, gdzie były kwitnące pola i domy niewinnych, pracowitych ludzi, pozostało tylko pustkowie. Gdy drapieżna bestia wpadła w większą furię, zasmakowawszy krwi, wtedy gniew papistów był pobudzany jeszcze bardziej przez cierpienia ich ofiar. Wielu z tych świadków czystej prawdy było ściganych w górach, polowano na nich w dolinach, gdzie się ukrywali, w potężnych lasach i na wierzchołkach skał. [0] Nic nie można było zarzucić, jeśli chodzi o moralny charakter prześladowanych. Nawet ich wrogowie oświadczali, że są pokojowym, spokojnym, pobożnym ludem. Ich wielkim wykroczeniem było to, że nie chcieli czcić Boga zgodnie z wolą papieża. Z powodu tej zbrodni spadało na nich każde upokorzenie, lżenie, tortury, które ludzie lub demony mogli wymyślić. Kiedy Rzym raz zdecydował się wyniszczyć znienawidzoną sektę, papież wydał bullę, potępiającą ich jako heretyków, przeznaczając ich na wymordowanie. Nie oskarżano ich o próżniactwo, nieuczciwość, nieporządek, ale oświadczano, że ukazują pobożność i świętość, która zwodzi „owce od prawdziwej owczarni”. Zatem papież rozkazał, „by zła i wstrętna sekta podstępnych ludzi, jeśli odmówi wyrzeczenia się, była zniszczona jak jadowite węże”. Czy ten wyniosły potentat oczekiwał, że te słowa spotka znowu? Czy wiedział, że zostały zarejestrowane w księgach Nieba, by spo65 tkał się z nimi na Sądzie? „Cokolwiekeście uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych,” powiedział Jezus, „mnieście uczynili.”53 Ta bulla zachęcała wszystkich katolików, by podjęli krucjatę przeciwko heretykom. Aby pobudzić ich do tego okrutnego dzieła, uwalniało to ich od wszystkich kościelnych obciążeń i kar, zwalniało tych, co przyłączą się do krucjaty, od wszelkich przysiąg, które podjęli, legalizowało ich prawo do każdej własności, którą mogli nielegalnie zdobyć, obiecywało przebaczenie wszystkich ich grzechów, by mogli zabijać heretyków. Anulowano wszelkie układy na rzecz Vadois, rozkazano, aby domownicy ich opuścili, zakazano wszelkiej [0] pomocy wszystkim osobom, upoważniono wszystkie osoby, by zajmowały ich własności. Jakże jasno ten dokument odsłania kierującego ducha, kryjącego się za tym! To ryk smoka, a nie głos Chrystusa, jest w nim słyszany. Liderzy papiescy nie dostosowali swych charakterów do wielkiego wzoru Bożego prawa, ale stworzyli wzór odpowiedni dla nich i byli zdecydowani zmusić wszystkich, by dostosowali się do niego, gdyż Rzym tak chce. Wprowadzono ustawowo największe tragedie. Zepsuci i bluźnierczy kapłani oraz papieże czynili pracę, którą Szatan im wyznaczył. Miłosierdzie nie miało miejsca w ich naturach. Ten sam duch, który ukrzyżował Chrystusa i zabijał apostołów, ten sam, który pobudzał spragnionego krwi Nerona przeciwko wiernym w jego epoce, pracował, by wykorzenić z ziemi tych, którzy umiłowali Boga. Prześladowania, spadające przez wiele wieków, ten bojący się Boga lud znosił z cierpliwością i wytrwałością, która uhonorowała ich Odkupiciela. Pomimo krucjat przeciwko nim oraz nieludzkiej rzezi, której zostali poddani, nadal wysyłali swych misjonarzy, by rozsiewać cenną prawdę. Polowano na nich, ale krew wylana dawała nasienie, którego owoce nie zostały zmarnowane. Tak waldensi świadczyli o Bogu stulecia przed narodzeniem Lutra. Rozrzuceni po wielu krajach, uprawiali nasienie reformacji, która rozpoczęła się w czasach Wycliffe’a, a rozszerzyła i pogłębiła za 53 Mat. 25;40 66 czasów Lutra, a ma być doprowadzona do końca czasów przez tych, co także są chętni cierpieć wszystko dla „Słowa Bożego i świadectwa Jezusa Chrystusa”54. [0] Rozdział V Wcześni reformatorzy Wojna prowadzona z Biblią była tak zajadła, że czasami istniało zaledwie kilka kopii; lecz Bóg nie dopuścił, by jego słowo zostało całkowicie zniszczone. Jego prawdy nie miały być na zawsze ukryte. Mógł z łatwością uwolnić słowa życia, tak jak potrafił otworzyć drzwi więzienne i odryglować żelazne wrota, by uwolnić swe sługi. W różnych krajach Europy ludzie byli poruszeni Duchem Boga, by szukać prawdy, jak ukrytego skarbu. Prowadzeni przez opatrzność do Świętych Pism, studiowali święte strony z wielkim zainteresowaniem. Byli chętni zaakceptować światło za wszelką cenę. Chociaż nie widzieli wszystkiego jasno, byli zdolni przyjąć wiele długo zakrytych prawd. Jako posłowie wysyłani przez Niebo ruszali naprzód, rozrywając łańcuchy błędu i przesądu, wzywając tych, co byli tak długo zniewoleni, by powstali i doświadczyli swej wolności. Za wyjątkiem waldensów, słowo Boga było przez wieki zamknięte w językach znanych jedynie przez uczonych, ale nadszedł czas tłumaczenia Pism, dania ich ludziom w różnych krajach w ich rodzimych językach. Świat wychodził z północy. Godziny ciemności mijały [0] i w wielu krajach pojawiły się oznaki nadchodzącego brzasku. W czternastym wieku w Anglii powstała „jutrzenka Reformacji”. John Wycliffe był zwiastunem reformy, nie tylko w Anglii, 54 Obj. 1;9 67 ale w całym chrystiańskim świecie. Był on przodkiem purytan, jego era była oazą na pustyni. Wycliffe otrzymał hojne wykształcenie, a bojaźń Pana była dla niego początkiem mądrości. Został zauważony na uczelni z powodu swej żarliwej pobożności, jak również nadzwyczajnych talentów i jasnego nauczania. Był wykształcony w prawie cywilnym i kanonicznym, dążył do zapoznania się z każdą dziedziną wiedzy. W jego późniejszej pracy wartość wczesnej dyscypliny była widoczna. Władając mieczem Ducha, był także zaznajomiony z praktyką szkół. To połączenie umiejętności zyskało mu respekt wszystkich stronnictw. Jego naśladowcy z satysfakcją widzieli, że ich nauczyciel był największym wśród mędrców i doktorów swego czasu. Pan uznał za stosowne powierzyć dzieło reformy temu, którego intelektualne zdolności dawały charakter i dostojeństwo dla jego dzieła. To uciszało głos pogardy i powstrzymywało przeciwników prawdy od prób dyskredytowania jego sprawy przez wyszydzanie niewiedzy jej obrońcy. Gdy Wycliffe prowadził nauczanie w szkołach, rozpoczął studium Pism. Każdy temat, na który zwrócił uwagę, miał zwyczaj badać gruntownie, i podobnie postępował z Biblią. Tu czuł wielką potrzebę, której ani studia scholastyczne, ani nauki kościoła nie mogły zaspokoić. [0] W Pismach znalazł to, czego wcześniej szukał na próżno. Ujrzał tu objawiony plan zbawienia, a Chrystusa uznał za jedynego obrońcę człowieka. Zobaczył, że Rzym odrzucił biblijne ścieżki dla ludzkich tradycji. Oddał się służbie Chrystusa i zdecydował głosić prawdy, które odkrył. Rozpoczął z wielką ostrożnością, ale gdy spostrzegł jaśniej błędy papiestwa, jeszcze gorliwiej uczył zasad wiary. Jego znajomość teologii, badawczy umysł, czystość życia, nieskrępowana odwaga i prawość zdobyły mu powszechne zaufanie i szacunek. Był zdolnym i gorliwym nauczycielem, elokwentnym głosicielem, a jego codzienne życie było demonstracją prawd, które głosił. Oskarżył kler o odrzucenie Świętych Pism, żądając, by autorytet Biblii został przywrócony w kościele. Wielu ludzi było niezadowolonych ze swej poprzedniej wiary, gdy zobaczyli nieprawość przeważającą w kościele rzymskim, powitali więc z nieukrywaną radością praw68 dy odsłonięte w tych dyskusjach; ale papiescy przywódcy zionęli wściekłością, gdy zobaczyli, że ten reformator zdobył wpływ większy niż ich własny. Wycliffe był jasnym myślicielem i gorliwym odkrywcą błędu, występując odważnie przeciwko wielu nadużyciom, sankcjonowanym przez autorytet Rzymu. W ten sposób sprowadził na siebie wrogość papieża i jego popleczników. Powtarzano wysiłki, by potępić i zgładzić go za herezję, ale Bóg dał mu przychylność książąt, którzy stanęli w jego obronie. [0] Będąc już kapelanem królewskim, zajął śmiałe stanowisko przeciwko płaceniu danin, których papież żądał od angielskiego monarchy, oświadczając, że papieskie żądanie panowania nad świeckimi władcami jest sprzeczne tak z rozumem, jak i objawieniem. Kilka lat później mądrze bronił praw angielskiej korony przeciwko bezprawnemu narzucaniu rzymskiej władzy. Lud i szlachta Anglii poparli go, więc jego wrogowie nie mogli przeciwko niemu nic zdziałać. W jednym przypadku, gdy został doprowadzony na sąd przed synod biskupi, lud otoczył budynek, gdzie się synod zebrał, i wkraczając stanął pomiędzy nim a wszystkimi pragnącymi jego krzywdy. W tym czasie w kościele rozpoczęła się walka spowodowana sprzecznymi roszczeniami dwóch rywalizujących papieży. Każdy wyznawał nieomylność, żądając posłuszeństwa. Każdy wzywał wiernych, by pomogli mu w wojnie z drugim, wzmacniając swe żądania strasznymi klątwami przeciwko swym przeciwnikom, obiecując nagrody w Niebie swoim poplecznikom. To wydarzenie wielce osłabiło siłę papiestwa, chroniąc Wycliffe’a od dalszych prześladowań. Bóg zachował swego sługę do znacznie ważniejszej pracy. Wycliffe, jak jego Mistrz, głosił ewangelię biednym. Jako profesor teologii przedstawiał prawdę studentom będącym pod jego opieką, otrzymując tytuł „Doktora Ewangelii”. W swej parafii przemawiał do ludu jako przyjaciel i pastor. Ale największą pracą jego życia było przetłumaczenie Pism na język angielski. To było pierwsze całkowite angielskie tłumaczenie. Sztuka drukowania była jeszcze nieznana, [0] powielenie kopii było powolną i męczącą pracą, ale zostało to uczynione i lud 69 w Anglii otrzymał Biblię w swym własnym języku. W ten sposób światło Bożego słowa zaczęło rozlewać swe jasne promienie w ciemnościach. Boska ręka przygotowywała drogę dla Wielkiej Reformacji. Apel do ludzkiego rozumu pobudzał ich z biernego podporządkowania papieskim dogmatom. Pisma zostały przyjęte z przychylnością przez wyższe klasy, które w tym wieku jedynie posiadały umiejętność czytania i pisania. Wycliffe teraz uczył ważnych nauk protestantyzmu – zbawienia przez wiarę w Chrystusa oraz jedynej nieomylności Pism. Wielu kapłanów przyłączyło się do niego w rozpowszechnianiu Biblii i głoszeniu ewangelii, a efekt tych wysiłków i pism Wycliffe’a był tak wielki, że nowa wiara została zaakceptowana przez blisko połowę ludu w Anglii. Królestwo ciemności chwiało się. Żebrzący mnisi, od których roiło się w Anglii, słuchali w gniewie i zdumieniu jego odważnych, elokwentnych wypowiedzi. Nienawiść Rzymu rozpaliła się z większą intensywnością, znowu spiskując, by uciszyć głos reformatora. Ale Pan chronił swą tarczą posłańca prawdy. Wysiłki jego wrogów, by zatrzymać jego pracę i zniszczyć jego życie były podobnie nieudane i w swym 61 roku życia umarł w pokoju w zaszczytnej służbie ołtarza. Nauki, których nauczał Wycliffe przez jakiś czas rozprzestrzeniały się, ale wkrótce bezlitosna burza prześladowań spadła na tych, co ośmielali się zaakceptować Biblię jako przewodnik i zasadę. Męczennik powstawał za męczennikiem. Obrońcy [0] prawdy, wyjmowani spod prawa i torturowani, mogli jedynie wydać swe okrzyki cierpienia do ucha Pana Zastępów. Ścigani reformatorzy znaleźli schronienie wśród niższych klas, głosząc w tajnych miejscach, ukrywając się w pieczarach i jaskiniach. Wielu lollardów zaniosło nieustraszone świadectwo prawdy w potężnych lochach i wieżach. Papiści chybili celu za życia Wycliffe’a i ich nienawiść nie mogła być zaspokojona, gdy jego ciało spoczywało spokojnie w grobie. Ponad 40 lat po jego śmierci jego kości zostały odkryte i publicznie spalone, a popiół wrzucono do pobliskiego strumienia. „Strumień” – mówi dawny pisarz – „zaniósł jego prochy do Avon, 70 Avon do Severn, Severn do małych mórz, a te do wielkiego oceanu, i tak prochy Wycliffe’a są symbolem jego nauki, która teraz rozprzestrzenia się na cały świat.” W niewielkim stopniu jego wrogowie zrozumieli znaczenie swego złośliwego czynu. To poprzez pisma Wycliffe’a Jan Hus z Czech został doprowadzony do wyrzeczenia się wielu błędów Rzymu i wkroczenia na drogę reformy. Jak Wycliffe, tak Hus był szlachetnym Chrystianinem, człowiekiem uczonym i całkowicie poświęconym prawdzie. Jego odwoływanie się do Pism oraz odważne obnażanie skandalicznego i niemoralnego życia kleru pobudziło szerokie zainteresowanie, a tysiące z zadowoleniem przyjmowały czystszą wiarę. To pobudziło złość papieża i prałatów, kapłanów i mnichów, i Hus został wezwany, by zjawić się przed soborem w Konstancji, aby odpowiedzieć na oskarżenie o herezję. Glejt bezpieczeństwa został mu udzielony przez niemieckiego [0] cesarza, w związku z czym z przybyciem do Konstacji został osobiście zapewniony przez papieża, że żadna niesprawiedliwość go nie spotka. W krótkim czasie jednak został aresztowany na rozkaz papieża i kardynałów, i wrzucony do wstrętnego lochu. Niektórzy ze szlachty i ludu Czech wystosowali do soboru żarliwy protest przeciwko temu przestępstwu. Cesarz, który nie chciał zezwolić na pogwałcenie glejtu, sprzeciwił się takiemu postępowaniu. Ale wrogowie reformatora byli złośliwi i nieustępliwi. Zaapelowali do uprzedzeń cesarza, do jego obaw i troskliwości o kościół. Wysunęli poważne argumenty, by udowodnić, że był całkowicie wolny od zobowiązań wobec heretyka, że sobór, będący nad cesarzem, uwalnia go z jego słowa. W ten sposób zwyciężyli. Po długim sądzie, na którym mocno podtrzymywał prawdę, wezwano Husa, by wybrał odwołanie swych nauk albo śmierć. Wybrał los męczennika; najpierw zobaczył swe książki w płomieniach, potem sam został spalony na stosie. W obecności zgromadzonych dygnitarzy kościoła i państwa sługa Boga wyraził uroczysty i wierny protest przeciwko zepsuciu papieskiej hierarchii. Jego egzekucja, bezwstydnie gwałcąca najbardziej uroczyste i publiczne obietnice ochrony, pokazała całemu światu perfidne okrucieństwo 71 Rzymu. Wrogowie prawdy, chociaż tego nie wiedzieli, posunęli dalej do przodu sprawę, którą na próżno chcieli zniszczyć. Z mroków swej ciemnicy Jan Hus przewidział zwycięstwo prawdziwej wiary. Powracając w swych [0] snach do skromnego probostwa, gdzie głosił ewangelię, zobaczył papieża i jego biskupów zacierających obrazy Chrystusa, które on namalował na ścianach swej kaplicy. Widok ten spowodował w nim wielkie przygnębienie, ale następnego dnia napełniony został radością, gdy zauważył wielu artystów wielce zaangażowanych w przywracanie postaci do pierwotnego stanu w większej liczbie i jaśniejszych kolorach. Gdy ich praca została zakończona, malarze wykrzyknęli do ogromnego, otaczającego ich tłumu: „Teraz niech papieże i biskupi przychodzą. Już nigdy nie zetrą ich więcej!” Reformator, relacjonując swój sen, powiedział: „Jestem pewny, że obraz Chrystusa nigdy nie będzie zatarty. Oni pragnęli go zniszczyć, ale będzie wymalowany we wszystkich sercach przez znacznie lepszych kaznodziejów niż ja.” Wkrótce po śmierci Husa, jego wierny przyjaciel Hieronim, człowiek tak samo żarliwej pobożności i większej wiedzy, został także potępiony i spotkał go podobny los. Tak zginęli wierni Boży, nosiciele światła. Ale światło prawdy, którą głosili, światło ich bohaterskiego przykładu – nie mogło być zgaszone. Tak jak ludzie mogliby próbować zawrócić słońce ze swego kursu lub zapobiec, by nastąpił brzask tego dnia, który wtedy zapanował nad światem. Pomimo szału prześladowań spokojni, poświęceni, gorliwi, cierpliwi protestowali przeciwko przeważającej korupcji religijnej wiary, postępującej po śmierci Wycliffe’a. Jak wierzący w czasach apostolskich, wielu chętnie poświęciło swoje światowe posiadłości dla sprawy Chrystusa. Ci, którym dane było mieszkać w swych domach, chętnie przyjmowali braci wygnanych z domów [0] i od krewnych. Kiedy także byli wyganiani, przyjmowali los wypędzonych, ciesząc się, że zostało im dane cierpieć dla sprawy prawdy. Usilne wysiłki podejmowano, by wzmocnić i rozszerzyć potęgę papiestwa, ale podczas gdy papieże stale oświadczali, że są przedstawicielami Chrystusa, ich życie było tak zepsute, że aż wstrętne dla ludu. Dzięki wynalazkowi druku Pisma krążyły sze72 rzej, a wielu zobaczyło, że nauki papieskie nie miały poparcia słowa Boga. Kiedy jeden świadek został zmuszony do wypuszczenia pochodni prawdy z ręki, inny ją przejmował, z nieustraszoną odwagą trzymając ją wysoko. Walka ta otwarła drogę do wyzwolenia nie tylko jednostek i zborów, ale i narodów. Poprzez wir stuleci ludzie wyciągali swe ręce, by uchwycić dłonie lollardów w czasach Wycliffe’a. Luter rozpoczął reformację w Niemczech; Kalwin gosił ewangelię we Francji, a Zwingli w Szwajcarii. Świat zbudził się z wielowiekowej drzemki, a z kraju do kraju brzmiały magiczne słowa: „Wolność Religijna”. [0] Rozdział VI Zerwanie Lutra z Rzymem Najważniejszym spośród tych, co zostali wezwani do wyprowadzenia zboru z ciemności papiestwa do światłości czystszej wiary, był Marcin Luter. Żarliwy, płomienny, poświęcony, nie znający strachu oprócz bojaźni Boga, nie uznający żadnego fundamentu religijnej wiary, jak tylko Święte Pisma, Luter był człowiekiem na swój czas, przez którego Bóg wykonał wielkie dzieło reformacji zboru i rozjaśnienia świata. Jak pierwsi heroldowie ewangelii, Luter wyrósł wśród ubóstwa. Wczesne lata spędzał w skromnym domu niemieckiego wieśniaka. Przez codzienny trud górnika jego ojciec zarabiał środki na jego wykształcenie. Chciał, aby został prawnikiem, ale Bóg zaplanował uczynić go budowniczym w wielkiej świątyni, powstającej tak wolno przez wieki. Trud, niedostatek, surowa dyscyplina były szkołą, w której Nieskończona Mądrość przygotowała Lutra do tak ważnej misji jego życia. Ojciec Lutra był człowiekiem silnego i aktywnego umysłu, wielkiej siły charakteru, uczciwym, zdecydowanym, szczerym. Miał wielką świadomość obowiązku, dopuszczając do konsekwencji takiego stanowiska. Jego nieskazitelny, dobry zmysł prowadził do traktowania systemu zakonów z nieufnością. Był wielce niezadowolony, [0] gdy Luter, bez jego zgody, wstąpił do zakonu, i do73 piero po dwóch latach pojednał się z synem, i nawet wtedy nie zmienił poglądów. Rodzice Lutra okazali wielką troskę odnośnie wychowania i kształcenia swych dzieci. Usiłowali nauczyć ich znajomości Boga i praktykowania chrystiańskich cnót. Modlitwa ojca często była słyszana przez syna, aby dziecko mogło pamiętać imię Pana, aby pomóc w przyswojeniu jego prawdy. Każda okazja kształcenia moralnej i intelektualnej kultury, na którą zezwalało ich życie trudu, była gorliwie wykorzystywana przez rodziców. Ich wysiłki były żarliwe i wytrwałe, by przygotować dzieci do życia pobożności i użyteczności. Mając silny i stały charakter, czasami okazywali zbyt wielką surowość, ale reformator, świadomy tego, że w niektórych kwestiach się mylili, znajdował w ich dyscyplinie więcej aprobaty niż potępienia. W szkole, gdzie został wysłany we wczesnym wieku, Luter był traktowany szorstko, a nawet stosowano tam przemoc. Ubóstwo rodziców było tak wielkie, że czasami był zmuszony zdobyć pożywienie, śpiewając od domu do domu, a często cierpiał głód. Mroczne, przesądne poglądy na religię, które wtedy panowały, napełniły go bojaźnią. Kładł się w nocy ze smutnym sercem, wypatrując z drżeniem ciemnej przyszłości, a w stałej trwodze myślał o Bogu jako o surowym, nieustępliwym sędzi, jako o okrutnym tyranie raczej, niż uprzejmym niebiańskim Ojcu. Jednak pomimo tak wielu i tak wielkich zniechęceń, [0] Luter dążył rozsądnie naprzód ku wyższym zasadom moralnej i intelektualnej wielkości, które był zdecydowany osiągnąć. Był spragniony poznania, a najgorliwszy i praktyczny charakter jego umysłu prowadził go do pragnienia rzeczy solidnych i użytecznych, a nie na pokaz i sztucznych. Gdy w wieku 19 lat wstąpił na uniwersytet w Erfurcie, jego sytuacja była korzystniejsza, a widoki jaśniejsze, niż w latach wcześniejszych. Jego rodzice przez oszczędność i pracowitość osiągnęli zamożność i byli zdolni wspierać go wszelką niezbędną pomocą. A wpływ jego rozsądnych przyjaciół zmniejszył mroczne skutki wczesnego kształcenia. Teraz pilnie zaczął studiować najlepszych autorów, wzbogacając swe zrozumienie o najbardziej wartościowe myśli, czyniąc mądrość 74 mędrców swoją własną. Trwała pamięć, żywa wyobraźnia, silna władza umysłowa, pełna energii pilność w studiowaniu wkrótce dały mu najprzedniejsze miejsce wśród towarzyszy. Bojaźń Pana mieszkała w sercu Lutra, czyniąc go zdolnym do podtrzymywania stałości celu, prowadząc do głębokiej pokory wobec Boga. Miał poczucie swej zależności od boskiej pomocy, nie zapominał, by każdy dzień rozpoczynać od modlitwy, a jego serce stale wyrażało prośbę o prowadzenie i wsparcie. „Dobrze się modlić” – często mawiał – „to więcej jak połowa studiów.” Pewnego dnia przeglądając książki w bibliotece uniwersytetu, Luter odkrył łacińską Biblię. Wcześniej słyszał fragmenty ewangelii i listów podczas publicznych nabożeństw, myśląc, że to całość słowa Bożego. Teraz po raz pierwszy [0] spojrzał na całą Biblię. Z mieszaniną strachu i podziwu przewracał święte strony; z przyspieszonym pulsem i drżącym sercem czytał osobiście słowa żywota, zatrzymując się tu i tam, wykrzykując: „Och, gdyby Bóg dał mi taką księgę na własność!” Aniołowie z Nieba byli u jego boku, a promienie światła od tronu Boga objawiały skarby prawdy dla jego zrozumienia. Bał się obrazić Boga, ale teraz, z głębokim przekonaniem o swoim grzesznym stanie, polegał na nim jak nigdy przedtem. Żarliwe pragnienie uwolnienia się od grzechu i zdobycia pokoju z Bogiem doprowadziło go w końcu do wstąpienia do klasztoru i poświęcenia się zakonnemu życiu. Tam polecano mu najciężej harować i chodzić po prośbie od domu do domu. Był w wieku, kiedy szacunek i uznanie są najgorliwiej upragnione, a te poślednie zajęcia mocno uśmiercały jego naturalne uczucia; lecz z cierpliwością znosił te upokorzenia, wierząc, że jest to konieczne z powodu jego grzechów. Każda wolną od codziennych obowiązków chwilę wykorzystywał na studiowanie, okradając się ze snu, żałując nawet chwil przeznaczanych na skromne posiłki. Ponad wszystko zasmakował w studiowaniu Słowa Bożego. Znalazł Biblię przytwierdzoną łańcuchem w sali zebrań, do której często wracał. Gdy jego poczucie grzeszności rosło, dążył własnymi uczynkami do otrzymania przebaczenia i pokoju. Prowadził najbardziej rygorystyczne życie, dą75 żąc do ukrzyżowania ciała postem, czuwaniem, biczowaniem. Nie ominął żadnej ofiary, by stać się świętym i zdobyć Niebo. W rezultacie tej bolesnej dyscypliny [0] stracił siły, cierpiał na omdlenia, skutków których nigdy już się nie pozbył w pełni. Ale we wszystkich tych wysiłkach jego dusza nie znalazła ulgi. W końcu doszedł na skraj rozpaczy. Gdy Lutrowi wydawało się, że wszystko stracone, Bóg wzbudził mu przyjaciela i pomocnika. Pobożny Staupitz odkrył słowo Boga przed umysłem Lutra, odsunął jego uwagę z siebie, przerwał rozmyślanie o nieskończonej karze za gwałcenie Bożego prawa, a zwrócił uwagę na Jezusa, jego wybaczającego grzechy Zbawiciela. „Zamiast torturować się z powodu swych grzechów, oddaj się w ramiona twego Odkupiciela. Zaufaj Mu – w sprawiedliwość jego życia – w pojednanie jego śmierci. Słuchaj Syna Boga. Stał się człowiekiem, by dać ci pewność boskiej łaski. Spójrz na tego, kto pierwszy ciebie umiłował.” Tak mówił posłaniec miłosierdzia. Jego słowa wywarły wielkie wrażenie na umyśle Lutra. Po wielu walkach z długo pielęgnowanymi błędami był zdolny uchwycić się prawdy i pokój zstąpił na jego stroskaną duszę. Luter został wyświęcony jako kapłan i powołany z klasztoru na profesora na uniwersytecie w Wittenberdze. Tutaj zaangażował się w studium Biblii w oryginalnych językach. Zaczął wykłady z Biblii; księga Psalmów, Ewangelie, Listy zostały otwarte dla zrozumienia tłumów cieszących się słuchaczy. Staupitz, przyjaciel i zwierzchnik, namówił go do głoszenia słowa Boga. Luter wahał się, czując się niegodnym, by mówić do ludu zamiast Chrystusa. Dopiero po długiej walce poddał się za namową [0] przyjaciół. Był znawcą Pism, a łaska Boga spoczywała na nim. Jego elokwencja podbijała słuchaczy; jasność i moc, z którą prezentował prawdę, przekonywała ich rozum, a jego głęboki żar dotykał ich serc. Luter był nadal prawdziwym synem papieskiego kościoła i nie do pomyślenia było, aby coś zmienił. W opatrzności Boga postanowił odwiedzić Rzym. Udał się tam pieszo, znajdując po drodze schronienie w klasztorach. W klasztorze we Włoszech napełnił się zdziwieniem, widząc splendor apartamentów, bogactwo ubioru, 76 luksus stołów, a wszędzie ekstrawagancję. Z bolesnym niepokojem skonfrontował te sceny ze swoim życiem, pełnym samozaparcia i trudu. Jego umysł został zmącony. W końcu zobaczył w oddali miasto na siedmiu pagórkach. Z głębokim wzruszeniem padł na ziemię, wykrzykując: „Święty Rzymie, pozdrawiam ciebie!” Wkroczył do miasta, odwiedzając kościoły, słuchając cudownych opowieści powtarzanych przez kapłanów i mnichów, uczestnicząc we wszystkich koniecznych ceremoniach. Wszędzie widział sceny napełniające go zdziwieniem i zgrozą. Zobaczył nieprawość pomiędzy wszystkimi grupami kapłanów. Słyszał nieprzyzwoite dowcipy z ust prałatów, był pełen zgrozy, widząc straszliwą profanację wszędzie, nawet podczas mszy. Obracając się pomiędzy mnichami i mieszczanami, ujrzał rozrzutność i rozpustę. Gdziekolwiek się obrócił, znajdował profanację w świętych miejscach. „To niewiarygodne,” – pisał – „jakie grzechy i okropności mają miejsce w Rzymie. Gdyby istniało piekło, z pewnością Rzym byłby na nim zbudowany. To jest otchłań, gdzie wszystkie grzechy są gromadzone.” [0] Papież obiecał odpust każdemu, kto na kolanach wstąpi po schodach Piotra. Luter pewnego dnia właśnie to czynił, gdy nagle usłyszał jak grzmot, głos mówiący do niego: „Sprawiedliwy będzie żył z wiary!” Powstał na nogi pełen wstydu i strachu, uciekając z miejsca swego szalonego czynu. Ten tekst nigdy nie stracił wpływu na jego duszę. Od tego czasu ujrzał jaśniej niż kiedykolwiek złudzenie ufności w ludzkie czyny dla zbawienia oraz konieczność stałej wiary w zasługi Chrystusa. Jego oczy zostały otwarte i nigdy nie zostały zamknięte na szatańskie zwiedzenia papiestwa. Kiedy odwrócił twarz od Rzymu, odwrócił także serce; od tego czasu rozdział ten wzrastał, aż zerwał wszelkie stosunki z kościołem papieskim. Po powrocie z Rzymu Luter otrzymał na Uniwersytecie w Wittenberdze stopień doktora teologii. Teraz był wolny, aby poświęcić się, jak nigdy przedtem, Pismom, które tak umiłował. Podjął uroczyste zobowiązanie, by studiować uważnie i głosić wiernie słowo Boga, bez nauczania doktryn papieskich przez wszystkie dni swego życia. Nie był już dłużej tylko zakonnikiem lub profesorem, 77 ale upoważnionym zwiastunem Biblii. Został powołany jako pasterz, by karmić stado Boga, głodne i spragnione prawdy. Z mocą oświadczył, że Chrystianie powinni przyjąć tylko takie nauki, które opierają się na autorytecie Świętych Pism. Te słowa uderzyły w fundament papieskiej supremacji. Zawierały istotną zasadę Reformacji. Luter widział niebezpieczeństwo wywyższenia ludzkich teorii [0] ponad słowo Boga. Nieustraszenie zaatakował spekulatywną niewierność scholastyków, sprzeciwił się filozofii i teologii, które tak długo miały kontrolujący wpływ na lud. Obnażył takie studia jako nie tylko bezwartościowe, ale i zgubne, dążąc do zwrócenia umysłów swych słuchaczy z sofistyki filozofów i teologów na wieczne prawdy, przekazane przez proroków i apostołów. Poselstwo, które niósł gorliwym tłumom, spragnionym jego słów, było cenne. Nigdy wcześniej nie przekazywano im takich nauk. Radosne wiadomości o miłości Zbawiciela, pewność przebaczenia i pokoju przez jego pojednawczą krew, cieszyły ich serca, inspirując do nieśmiertelnej nadziei. W Wittenberdze zapalono światło, którego promienie rozeszły się ku najdalszym częściom ziemi, które będą wzrastały w jasności aż do końca czasów. Lecz światło i ciemność nie mogą harmonizować ze sobą. Pomiędzy prawdą a błędem istnieje konflikt nie do powstrzymania. Podtrzymywać i bronić jednego, oznacza atakować i odrzucać drugie. Nasz Zbawiciel osobiście oświadczył: „Nie przyszedłem dawać pokój, ale miecz.”55 Luter kilka lat po rozpoczęciu Reformacji powiedział: „Bóg nie prowadzi, ale pcha mnie naprzód. Nie jestem panem swych czynów. Mógłbym z zadowoleniem żyć w spoczynku, ale zostałem rzucony pomiędzy wrzawę i rewolucję.” Teraz był bliski wkroczenia na drogę rywalizacji. Kościół rzymski uczynił handel łaską Boga. Stoły zbierających pieniądze ustawiono obok ołtarzy, a powietrze rozbrzmiewało [0] okrzykami kupujących i sprzedających. Z powodu rosnących funduszy na budowanie kościoła św. Piotra w Rzymie, odpusty za grzechy były publicznie oferowane na sprzedaż za autorytetem pa55 Mat. 10;34 78 pieża. Za cenę zbrodni miała być wzniesiona świątynia dla oddawania kultu Bogu – kamień węgielny został położony za cenę nieprawości. Ale te właśnie środki gromadzone przez Rzym prowokowały najbardziej śmiertelny atak na jego władzę i wielkość. To właśnie pobudziło najbardziej zdeterminowanych i zwycięskich wrogów papiestwa, doprowadziło do walki, która wstrząsnęła papieskim tronem aż do podstaw, utrąciło potrójną koronę na głowie pontyffa. Oficjalnie wyznaczony do przeprowadzenia sprzedaży odpustów w Niemczech – Tetzel – miał na sumieniu udowodnione najbardziej podstawowe wykroczenia przeciwko społeczeństwu i prawu Boga; ale uciekając od kary za swe zbrodnie został zatrudniony jako najemnik do realizacji pozbawionych skrupułów projektów rzymskiego kościoła. Z wielką bezczelnością powtarzał najbardziej błyskotliwe fałszerstwa, relacjonował cudowne opowieści, by zwieść ciemny, łatwowierny i przesądny lud. Gdyby mieli słowo Boga, nie byliby tak zwiedzeni. To właśnie fakt, że Biblia była im zabrana, trzymał ich pod kontrolą papiestwa, by byli ulegli mocy i bogactwu jego ambitnych przywódców. Gdy Tetzel wkraczał do miasta, posłaniec szedł przed nim, ogłaszając: „Łaska Boga i świętego ojca jest w waszych bramach.” A lud witał bluźnierczego pretendenta, jak gdyby Bóg osobiście zstąpił z Nieba do niego. Nikczemny [0] ruch rozpoczął się w kościele, a Tetzel spoza kazalnicy wychwalał odpusty jako najcenniejszy dar Boga. Oświadczył, że dzięki jego dowodom przebaczenia wszystkie grzechy, które kupujący następnie popełni, będą mu wybaczone, tak że nawet skrucha nie jest niezbędna. Co więcej, zapewniał swych słuchaczy, że odpusty miały moc zbawienia nie tylko żywych, ale i martwych; że w tym momencie, kiedy pieniądze zadźwięczą o dno jego skrzyni, dusza, na rzecz której się zapłaciło, będzie uwolniona z czyśćca i znajdzie się w Niebie. Kiedy Szymon Mag zaoferował kupno mocy czynienia cudów przez apostołów, Piotr mu odpowiedział: „Pieniądze twoje niech z tobą będą na zginienie, żeś mniemał, że dar Boży miał być 79 za pieniądze nabywany!”56 Ale oferta Tetzela była chwytana przez żądne tysiące. Złoto i srebro wpływało do jego skarbca. Zbawienie, które można było kupić za pieniądze, było łatwiejsze do otrzymania, niż to, które wymagało skruchy, wiary i pilnych wysiłków, by oprzeć się i zwyciężyć grzech. Nauce o odpustach sprzeciwiało się wielu uczonych i pobożnych mężów w kościele rzymskim, wielu nie wierzyło w coś tak sprzecznego z rozumem i objawieniem. Ale żaden biskup nie ośmielił się podnieść głosu przeciwko dumie i zepsuciu tego nieprawego ruchu. Umysły ludzi stawały się zmącone i niespokojne, wielu gorliwie pytało, czy Bóg nie mógłby poprzez jakieś narzędzia oczyścić swój kościół. [0] Luter, chociaż był wciąż zdecydowanym papistą, był pełen zgrozy wobec bluźnierczych twierdzeń handlarzy odpustów. Wiele osób z jego parafii zakupiło dowody przebaczenia, wkrótce też zaczęli przychodzić do swego pastora, wyznając różne grzechy i oczekując odpuszczenia, nie dlatego, że wyrażali skruchę i pragnęli reformy, ale na gruncie odpustu. Luter odmówił im odpuszczenia, ostrzegając, że jeśli nie wyrażą skruchy i nie zreformują swego życia, muszą zginąć w swych grzechach. W wielkim kłopocie szukali Tetzela, informując go, że augustiański mnich potraktował jego wywody z pogardą. Zakonnik wpadł w szał. Wypowiedział najbardziej straszne przekleństwa, zapalił ogień na publicznym skwerze, oświadczając, że ma rozkazy od papieża, by spalić heretyków, którzy ośmielają się sprzeciwić jego najświętszym odpustom. Luter teraz odważnie przystąpił do dzieła jako mistrz prawdy. Jego głos był słyszany z kazalnicy, pełen żarliwego, uroczystego ostrzeżenia. Ukazał ludowi odrażający charakter grzechu, ucząc ich, że jest niemożliwe, by człowiek własnymi czynami zmniejszył winę lub uniknął kary. Nic innego oprócz skruchy wobec Boga oraz wiary w Chrystusa nie może zbawić grzesznika. Łaska Chrystusa nie może być kupowana; to jest wolny dar. Radził ludziom, by nie kupować odpustów, ale patrzeć z wiarą na ukrzyżowanego Zbawiciela. Zwrócił uwagę na swe własne bolesne doświadczenie 56 Dz.Ap. 8;20 80 próżnego szukania przez upokorzenie i pokutę pewności zbawienia, zapewniając swych słuchaczy, że tylko odwrócenie uwagi od siebie i uwierzenie w Chrystusa dało mu pokój i radość. [0] Gdy Tetzel dalej prowadził swój handel i wygłaszał niepobożne poglądy, Luter zdecydował się na bardziej skuteczny protest przeciwko tym wyraźnym nadużyciom. Dzień wszystkich świętych był ważny w Wittenberdze. Kosztowne relikwie kościoła były wtedy wystawiane na pokaz, przebaczenie grzechów było obiecane wszystkim, co odwiedzą kościół i uczynią wyznanie. Zatem ludzie w tym dniu w wielkiej liczbie udawali się w to miejsce. W dzień poprzedzający święto Luter odważnie wszedł do kościoła, do którego tłumy wyznawców właśnie się udawały, i przybił do drzwi 95 tez przeciwko nauce o odpustach. Tych tez był gotów osobiście bronić wobec wszystkich oponentów. Jego tezy zwróciły powszechną uwagę. Były czytane i powtarzane wszędzie. Na uniwersytecie i w całym mieście powstało wielkie podniecenie. Przez te tezy Luter ukazywał, że moc użyczenia przebaczenia grzechu i odpuszczenia kary nigdy nie została udzielona papieżowi czy jakiemukolwiek człowiekowi. Cały plan był farsą – sztuką wyciągania pieniędzy przez bazowanie na przesądach ludzi – był to plan Szatana, by zniszczyć dusze wszystkich polegających na tych kłamliwych roszczeniach. Jasno także było pokazane, że ewangelia Chrystusa jest najwartościowszym skarbem kościoła, że łaska Boga w niej ukazana jest darem, chętnie udzielanym wszystkim, co pragną tego przez skruchę i wiarę. Tezy Lutra wywołały dyskusję, ale nikt nie ośmielił się podjąć wyzwania. Kwestie, które poruszył, w ciągu kilku dni obiegły całe Niemcy, a w kilka tygodni zabrzmiały [0] w całym chrystiańskim świecie. Wielu poświęconych wyznawców Rzymu, którzy widzieli i płakali nad straszną nieprawością panującą w kościele, ale nie wiedzieli, jak zahamować jej rozwój, przeczytało te tezy z wielką radością, widząc w nich głos Boga. Czuli, że Pan łaskawie podniósł swą rękę, by zahamować szybko następujący przypływ zepsucia, wychodzący z Rzymu. Książęta i urzędnicy skrycie cieszyli się, że arogancka moc, od której nie było odwołania, otrzymała policzek. 81 Ale miłujące grzech i przesądne tłumy były przerażone, gdy sofistyka łagodząca ich obawy została odsunięta. Sprytni kaznodzieje, którym przerwano dzieło usankcjonowanej zbrodni, widząc, że ich zyski są zagrożone, byli wściekli, gromadząc się w podtrzymywaniu swych roszczeń. Reformator spotkał się z ostrymi oskarżeniami. Niektórzy oskarżali go, że działa szybko i pod wpływem emocji. Inni oskarżali go o uprzedzenie, oświadczając, że nie jest kierowany przez Boga, ale działa pod wpływem dumy i chęci zdobycia uznania. „Któż nie wie,” – odpowiedział – „że jednostka rzadko może wprowadzić nową ideę bez posiadania czegoś na kształt dumy, bez bycia oskarżonym o wywoływanie kłótni? Dlaczego Chrystus i wszyscy męczennicy byli uśmiercani? – Ponieważ wydawali się dumnymi osobami, pogardzającymi mądrością czasów, w których żyli, ponieważ przynosili nowe prawdy bez uprzedniego konsultowania swych wyroczni ze starymi opiniami.” Oświadczył także: „To, co czynię, nie jest spowodowane rozsądkiem ludzkim, ale radą Boga. Jeśli dzieło jest Boga, któż może je powstrzymać? [0] A jeśli nie, któż może je ruszyć naprzód? Nie moja wola, nie ich, nie nasza, ale twoja wola, święty Ojcze, który mieszkasz w Niebie!” Chociaż Luter został poruszony Duchem Boga, by zacząć swoje dzieło, nie mógł iść do przodu bez ostrych konfliktów. Zarzuty jego wrogów, ich fałszywe przedstawienie jego celów, niesprawiedliwe i złośliwe ukazywanie jego charakteru i motywów spadły na niego jak przygniatająca powódź, a nie były bezskuteczne. Ufał, że przywódcy kościoła i filozofowie narodu chętnie połączą się z nim w próbach reformy. Słowa zachęty od osób o wysokiej pozycji napełniały go radością i nadzieją. Przewidywał jaśniejszy poranek dla kościoła. Ale zachęcanie zamieniało się w wyrzuty i potępienie. Wielu dygnitarzy, tak kościoła, jak i państwa, było przekonanych o prawdziwości jego tez; ale wkrótce spostrzegli, że przyjęcie tych prawd pociągnęłoby za sobą wielki zmiany. Oświecenie i zreformowanie ludu faktycznie podkopałoby papieski autorytet, zatrzymując tysiące strumyków wpływających teraz do jego skarbca, w wielkim stopniu ucinając ekstrawagancję i luksus przywódców Rzymu. Co więcej, uczenie ludzi, by myśleli i działali jak 82 rozumne istoty, patrzące tylko na Chrystusa, jedynego, który może zbawić, zburzyłoby tron pontyffa, niszcząc także ich własny autorytet. Z tego to powodu odmówili uznania się poddanymi Bogu, zwracając się przeciwko Chrystusowi i prawdzie, poprzez swoją opozycję wobec człowieka, którego wysłał, by ich oświecić. [0] Luter zadrżał, gdy spojrzał na siebie – jeden człowiek, sprzeciwiający się najpotężniejszym mocom ziemi. Czasami wątpił, czy rzeczywiście jest prowadzony przez Boga, by stanąć przeciwko autorytetowi kościoła. „Kim byłem”, pisał, „by się sprzeciwić majestatowi papieża, przed którym królowie ziemi i cały świat drżał?” „Nikt nie wie, co wycierpiałem w tych pierwszych dwóch latach, w jakim przygnębieniu, a nawet rozpaczy, pogrążyłem się.” Ale nie pozostawiono go, by całkowicie się zniechęcił. Kiedy ludzkie oparcie zawiodło, spojrzał jedynie na Boga, ucząc się, że może opierać się na idealnym bezpieczeństwie w tych wszechpotężnych ramionach. Do przyjaciela Reformacji Luter pisał: „Nie możemy osiągnąć zrozumienia Pisma tylko przez studium czy moc intelektu. Zatem twoim pierwszym obowiązkiem musi być rozpoczęcie z modlitwą. Błagaj Pana, by raczył użyczyć ci w swym bogatym miłosierdziu właściwego zrozumienia jego słowa. Nie ma innego interpretatora słowa, jak tylko sam Autor tego słowa.” Powiedział nawet: „Wszyscy będą wyuczeni przez Boga. Nie miej nadziei w twoim studiowaniu czy mocy intelektu, ale po prostu zaufaj Bogu, w przewodnictwo jego Ducha. Wierz temu, kto doświadczył tego.” Tu jest lekcja o życiowej wadze dla tych, którzy czują, że Bóg powołał ich, by przedstawiali innym uroczyste prawdy na ten czas. Te prawdy pobudzają wrogość Szatana oraz ludzi lubiących bajki, które on wymyślił. W konflikcie z mocami zła potrzeba czegoś więcej, niż intelekt i ludzka mądrość. Kiedy wrogowie apelowali do zwyczaju i tradycji [0] lub do twierdzeń i autorytetu papieża, Luter występował wobec nich tylko z Biblią. Tu były argumenty, na które nie mogli odpowiedzieć, zatem niewolnicy formalizmu i przesądu czynili wrzawę o jego krew, tak jak Żydzi o krew Chrystusa. „On jest heretykiem”, wołali rzymscy gorliwcy, „to grzech pozwolić mu, by żył jeszcze godzinę 83 dłużej, na szafot z nim od razu!” Ale Luter nie padł ofiarą ich furii. Bóg miał dla niego pracę do wykonania i aniołowie Nieba zostali wysłani, by chronić go. Wielu jednakże z tych, którzy otrzymali od Lutra cenne światło, stało się obiektami gniewu Szatana, by dla sprawy prawdy nieustraszenie cierpieć tortury i śmierć. Nauki Lutra przyciągały uwagę myślących umysłów w całych Niemczech. Z jego kazań i pism wypływały promienie światła, które budziły i oświecały tysiące. Żywa wiara zajęła miejsce martwego formalizmu, w którym kościół był tak długo trzymany. Ludzie codziennie tracili ufność w przesądy Rzymu. Bariery uprzedzenia ustąpiły. Słowo Boga, za pomocą którego Luter badał każdą naukę i twierdzenie, było jak miecz obosieczny, tnący drogę do ludzkich serc. Wszędzie budziło się pragnienie duchowego wzrostu. Wszędzie był taki głód i pragnienie sprawiedliwości, jak nigdy wcześniej przez wieki. Oczy ludu, tak długo skierowane na ludzkie obrzędy i ludzkich pośredników, były teraz zwrócone, w skrusze i wierze, na Chrystusa ukrzyżowanego. [0] Szeroko rozwijające się zainteresowanie pobudziło jeszcze większe obawy przywódców papieskich. Luter otrzymał wezwanie do Rzymu, by odpowiedzieć na oskarżenie o herezję. Zarządzenie to napełniło jego przyjaciół zgrozą. Bardzo dobrze znali niebezpieczeństwo, jakie groziło mu w tym zepsutym mieście, zwykle pijanym krwią męczenników Jezusa. Sprzeciwili się jego wyjazdowi do Rzymu, prosząc, aby przyjął badanie w Niemczech. Takie zarządzenie w końcu zrealizowano i legat papieski został wyznaczony do wysłuchania tej sprawy. W instrukcjach, przekazanych przez pontyffa temu urzędnikowi, oświadczono, że Luter został właśnie uznany za heretyka. Legat był zatem zobowiązany do sądownego ścigania i doprowadzenia go do uległości bez zwłoki. Gdyby pozostał nieustraszony, a legat nie zyskałby władzy nad jego osobą, był władny wyjąć go spod prawa w całych Niemczech, a także wyłączyć, wykląć i ekskomunikować wszystkich, co przyłączyli się do niego. Co więcej, papież zobowiązał swego legata, by całkowicie wykorzenił zarazę herezji, by ekskomunikował każdego, dowolnego dostojnika w kościele i państwie, za wyjątkiem 84 cesarza, który zaniedbałby pojmania Lutra i jego sprzymierzeńców, uwalniając ich od zemsty Rzymu. Tu objawiony jest prawdziwy duch papiestwa.. Ani jeden ślad zasad chrystiańskich czy nawet zwykłej sprawiedliwości nie jest widziany w całym dokumencie. Luter był daleko od Rzymu, nie miał możliwości wyjaśnienia czy obrony swego stanowiska, jednak zanim jego przypadek został zbadany, ogłoszono go heretykiem i tego samego dnia napiętnowano, oskarżono, osądzono, potępiono, a wszystko to przez [0] samozwańczego świętego ojca, jedynego zwierzchnika, nieomylny autorytet kościoła i państwa. Jako miejsce sądu wyznaczono Augsburg i reformator szedł pieszo, by wykonać tę podróż. Poważne obawy towarzyszyły tej podróży. Jasne było zagrożenie, że ktoś może czaić się i zamordować podczas podróży, więc przyjaciele błagali go, by nie ryzykował. Nawet błagali, by opuścił Wittenbergę na pewien czas, znajdując schronienie u tych, co z zadowoleniem by go chronili. Ale nie opuścił miejsca, na którym Bóg go postawił. Musi wiernie podtrzymywać prawdę, pomimo bijących w niego burz. Jego mową było: „Jestem jak Jeremiasz, mąż walki i rywalizacji, im więcej mi grożą, tym większą mam radość… Właśnie rozerwali na kawałki mój honor i dobre imię. Wszystko, co mam, to moje nędzne ciało, niech je wezmą, mogą skrócić moje życie o kilka godzin. Ale co do duszy, to nie mogą tego uczynić. Ten, kto podjął się nieść słowo Chrystusa światu, musi oczekiwać śmierci w każdej godzinie.” Wiadomość o przybyciu Lutra do Augsburga dała legatowi papieskiemu wielką satysfakcję. Kłopotliwy heretyk, który pobudził uwagę całego świata, wydawał się teraz być w mocy Rzymu. Legat był zdecydowany nie dopuścić, by odjechał z tego miasta tak jak przybył. Reformator nie zapewnił sobie glejtu bezpieczeństwa. Przyjaciele nalegali, by nie pojawiał się bez niego przed legatem, sami się podjęli otrzymania go od cesarza. Legat zamierzał [0] zmusić Lutra, jeśli to możliwe, do odwołania, a jeśli się to nie uda, do przesłania go do Rzymu, by podzielił los Husa i Hieronima. Dlatego poprzez swych agentów usiłował skłonić Lutra do zjawienia się bez glejtu bezpieczeństwa, ufając w jego miłosierdzie. Reformator stanowczo unikał tego. Dopiero, gdy otrzymał dokument, 85 zapewniający mu ochronę cesarza, zjawił się przed papieskim ambasadorem. Co do taktyki, to przedstawiciele Rzymu zdecydowali się zwyciężyć Lutra poprzez okazanie łagodności. Legat w rozmowach z nim okazywał wielką przyjaźń, ale żądał, aby Luter podporządkował się niezaprzeczalnie autorytetowi kościoła, przyjmując każdy punkt bez rozważania czy wątpliwości. Nie potrafił właściwie ocenić charakteru osoby, z którą miał do czynienia. Luter w odpowiedzi wyraził szacunek dla kościoła, swe pragnienie prawdy, gotowość odpowiedzenia na wszystkie zarzuty co do jego nauki oraz podporządkowania swych doktryn decyzji pewnych głównych uniwersytetów. Ale jednocześnie zaprotestował przeciwko działaniu kardynała, mającemu na celu odwołanie jego nauk bez udowodnienia mu błędu. Jedyną odpowiedzią było „Odwołaj, odwołaj”. Reformator pokazał, że jego stanowisko poparte było przez Pisma i zdecydowanie oświadczył, że nie może wyrzec się prawdy. Gdy prałat wyczuł, że wnioskowanie Lutra było nie do podważenia, stracił całą samokontrolę i w szale zaczął krzyczeć: „Odwołaj, gdyż jeśli nie uczynisz tego, to wyślę ciebie do Rzymu przed sędziów, którzy rozpoznają twój przypadek. Ekskomunikuję ciebie [0] i wszystkich twoich zwolenników, wszystkich, co się z tobą zgadzają; wyrzucę ich z kościoła.” A w końcu oświadczył tonem pełnym złości i wyniosłości: „Odwołaj, albo więcej nie wracaj.” Reformator wyszedł wraz z przyjaciółmi, zostawiając kardynała i jego pomocników patrzących jeden na drugiego w pełnym zamieszaniu wobec nieoczekiwanego rezultatu konferencji. Wysiłki Lutra w tym przypadku nie były bez dobrych rezultatów. Duże zgromadzenie miało okazję porównać dwóch ludzi, ocenić dla siebie ducha okazywanego przez nich, jak również siłę i prawdziwość ich stanowisk. Jakiż znaczny był to kontrast! Reformator, prosty, pokorny, zdecydowany, stojący w mocy Boga, mający przy sobie prawdę; przedstawiciel papieża, samolubny, despotyczny, wyniosły, nierozsądny, nie miał nawet jednego argumentu 86 z Pism, a jednak gwałtownie krzyczał: „Odwołaj, albo będziesz wysłany do Rzymu dla ukarania.” Pomimo, że Luter zaopatrzył się w glejt, Rzymianie intrygowali, by go pojmać i uwięzić. Przyjaciele nalegali, że jego dalszy pobyt jest nieużyteczny, więc powinien wrócić do Wittenbergi bez zwłoki, by zachować całkowitą ostrożność, ukrywając jego zamiary. Dlatego opuścił Augsburg przed świtem, na koniu, w towarzystwie jedynie przewodnika, użyczonego przez radę miejską. Z wielu przeczuciami tajnie rozpoczął drogę przez ciemne i ciche ulice miasta. Wrogowie, czujni i okrutni, planowali jego zniszczenie. Czy ucieknie od pułapek przygotowanych dla niego? To były chwile [0] niepokoju i gorliwej modlitwy. Dotarł do małych wrót w murach miasta. Otwarto mu i wraz z przewodnikiem minął je bez przeszkód. Wkrótce znalazł się daleko poza granicami miasta. Szatan i jego emisariusze byli pobici. Człowiek, który, jak sądzili, jest w ich mocy, uciekł niczym ptak z pułapki. Na wieść o wyjeździe Lutra legata opanowało zdziwienie i złość. Oczekiwał wielkiego zaszczytu dla swej mądrości i zdecydowania w postępowaniu z tym mącicielem kościoła, ale jego nadzieja była płonna. Wyraził swój gniew w liście do Fryderyka, elektora saskiego, gorzko oskarżając Lutra, żądając, by Fryderyk wysłał reformatora do Rzymu lub wygnał go z Saksonii. W odpowiedzi Luter żądał, by legat lub papież pokazali mu jego błędy na podstawie Pism i zobowiązał się w najbardziej uroczysty sposób do wyrzeczenia się nauk, jeśli ukaże się ich sprzeczność ze słowem Boga. Wyraził swoją wdzięczność Bogu, że uznał go godnym cierpienia w tak świętej sprawie. Te słowa zrobiły wielkie wrażenie na elektorze, który postanowił zostać protektorem Lutra. Odmówił wysłania go do Rzymu czy wygnania ze swego terytorium. Elektor widział ogólny upadek barier moralnych w społeczeństwie. Potrzebna była wielka praca reformy. Skomplikowane i drogie przedsięwzięcia, aby powstrzymać i karać zbrodnię nie byłyby potrzebne, gdyby ludzie uznali i byli posłuszni żądaniom Boga i nakazom [0] oświeconego sumienia. Widział, że Luter 87 działał w tej właśnie sprawie, potajemnie ciesząc się, że lepszy wpływ był odczuwany w kościele. Widział także, że jako profesor uniwersytetu Luter odnosił oczywisty sukces. Ze wszystkich stron Niemiec studenci tłumnie przybywali do Wittenbergi, by słuchać jego nauk. Młodzieńcy, przybywający do miasta po raz pierwszy, podnosili swe ręce ku niebu, dziękując Bogu, że sprawił, iż światło prawdy świeciło z tego miejsca, jak w przeszłych wiekach z Jerozolimy. Luter był jeszcze tylko częściowo nawrócony z błędów rzymskiego kościoła. Gdy porównywał święte przemowy z dekretami papieskimi i konstytucjami, był przepełniony zdumieniem. „Czytam” – pisał – „dekrety papieży i… nie wiem, czy papież jest osobiście antychrystem, czy jego apostołem tak wprowadzanym w błąd, że nawet krzyżuje Chrystusa w nich.” Tak, w tym czasie Luter był wciąż zwolennikiem kościoła rzymskiego i nie myślał o zerwaniu społeczności z nim. Pisma reformatora i jego nauka dotarły do każdego narodu w chrystiańskim świecie. Dzieło dotarło do Szwajcarii i Holandii. Kopie jego pism znajdowały drogę do Francji i Hiszpanii. W Anglii jego nauki zostały przyjęte jako słowo żywota. Do Belgii i Włoch prawda dotarła także. Tysiące zostały zbudzone ze śmiertelnego odrętwienia do radości i nadziei życia wiary. Rzym był coraz bardziej doprowadzony do rozpaczy atakami Lutra i potajemnie ogłoszono [0] przez niektórych jego fanatycznych wrogów, że ten, kto odbierze mu życie, zostanie bez grzechu. Pewnego dnia obcy, z pistoletem ukrytym pod ubraniem, zbliżył się do reformatora, pytając, dlaczego idzie sam. „Jestem w rękach Boga,” – odpowiedział Luter – „On jest moją pomocą i tarczą. Cóż człowiek może mi uczynić?” Usłyszawszy te słowa, obcy pobladł i uciekł, jakby sprzed obecności aniołów z Nieba. Rzym był zdecydowany zniszczyć Lutra; ale Bóg był jego ochroną. Jego nauki były słyszane wszędzie – na zebraniach, w chatach, w zamkach szlachty, na uniwersytetach, w pałacach królewskich, a szlachetni ludzie powstawali wszędzie, by wspierać jego działania. 88 W apelu do cesarza i szlachty w Niemczech na rzecz reformy Chrystianizmu, Luter napisał o papieżu: „To potworne, widzieć tego, co nazywa się zastępcą Chrystusa, dysponującego przepychem, z którym nie może porównać się żaden cesarz. Czy to jest reprezentowanie biednego i cichego Jezusa lub pokornego Piotra? Papież jest panem świata, jak mówią. Ale Chrystus, którego zastępcą ośmiela się być, powiedział: »Moje królestwo nie jest z tego świata.« Czy posiadłości zastępcy mogą przewyższać te, które należą do jego zwierzchnika?” Napisał o uniwersytetach tak: „Obawiam się wielce, że uniwersytety będą wielkimi wrotami, prowadzącymi do piekła, jeśli pilnie nie zatroszczą się, by wyjaśniać Święte Pisma i wyryć je w sercach młodzieży. Radzę, by nikt nie oddawał dziecka tam, gdzie Święte Pisma nie są uznane za zasadę życia. Każda instytucja, gdzie słowo Boga nie jest pilnie studiowane, musi być zepsuta.” [0] Ten apel szybko obiegł Niemcy, wywierając potężny wpływ na ludzi. Cały naród został pobudzony, by stanąć przy zasadach reformy. Przeciwnicy Lutra, płonący pragnieniem zemsty, nalegali, by papież podjął zdecydowane działania przeciwko niemu. Wydano dekret, że jego nauki powinny być natychmiast potępione. Udzielono reformatorowi i jego sprzymierzeńcom 60 dni, po których, jeśli nie odwołają nauk, będą wszyscy ekskomunikowani. Był to straszny kryzys dla Reformacji. Przez wieki rzymskie ekskomunikowanie szybko kończyło się śmiercią. Luter nie był nieświadom burzy, gromadzącej się nad nim, ale trwał mocno, ufając, że Chrystus będzie jego wsparciem i tarczą. Z wiarą męczennika i odwagą napisał: „Co może się zdarzyć, nie wiem i nie martwię się.” „Jakikolwiek cios może mnie dosięgnąć, nie obawiam się. Nawet liść nie spada wbrew woli naszego Ojca, jakże więc bardziej troszczy się o nas! To nie wielka sprawa umrzeć dla Słowa, od czasu, gdy Słowo stało się ciałem dla nas i samo umarło. Jeśli umieramy z nim, będziemy żyć z nim, a przechodząc przez to, przez co on przeszedł przed nami, będziemy tam, gdzie on, mieszkając z nim na zawsze.” 89 Kiedy bulla papieska dotarła do Lutra, powiedział: „Pogardzam nią i odrzucam jako bezbożną i fałszywą. To sam Chrystus jest potępiony w niej.” „Wysławiam możliwość cierpienia dla najlepszej sprawy. Właśnie czuję większą wolność, gdyż wiem teraz, że papież jest antychrystem, a jego tron jest osobistym tronem Szatana.” [0] Ale słowo pontyffa z Rzymu nadal miało moc. Więzienie, tortury, miecz były bronią, zmuszającą do poddania się. Wszystko wskazywało na to, że dzieło reformatora będzie zakończone. Słabi i przesądni drżeli przed dekretem papieża i mimo powszechnej sympatii dla Lutra, wielu uważało, że życie jest zbyt drogie, by zbyt nim ryzykować dla sprawy reformacji. Ale Luter posunął się do publicznego spalenia papieskiej bulli, wraz z kanonem praw, dekretów i pewnych pism, podtrzymujących moc papieską. Przez ten czyn odważnie zaświadczył o swym ostatecznym odłączeniu od kościoła rzymskiego. Zaakceptował ekskomunikę i ogłosił światu, że między nim a papieżem musi być wojna. Największa rywalizacja nadeszła teraz w pełni. Wkrótce potem wydano nową bullę i ekskomunika, którą grożono, została ostatecznie ogłoszona przeciwko reformatorowi i wszystkim, którzy przyjmą jego nauki. Sprzeciw jest w dużej mierze przeciwko wszystkim, których Bóg zatrudnia do przedstawiania prawd, specjalnie odnoszących się do ich czasów. To była prawda na czas obecny – prawda w tym czasie o szczególnej wadze – w dniach Lutra, jest też prawdą na czas obecny dla zboru dzisiaj. Prawda ta nie jest bardziej upragniona przez większość dzisiaj, niż była przez papistów, którzy sprzeciwiali się Lutrowi. Jest takie same usposobienie do akceptacji teorii i tradycji ludzkich co do słowa Boga, jak w wiekach przeszłych. Ci, co przedstawiają prawdę na ten czas, nie powinni oczekiwać, że będą przyjęci z większą przychylnością, niż wcześniejsi reformatorzy. Wielki bój między prawdą a błędem, między Chrystusem z Szatanem wzrasta w intensywności aż do końca historii tego świata. [0] 90 Rozdział VII Luter przed sejmem Nowy cesarz, Karol V, wstąpił na tron Niemiec, i wysłannicy Rzymu pospieszyli z gratulacjami oraz by nakłonić monarchę do użycia swej mocy przeciwko reformacji. Z drugiej strony, elektor Saksonii, któremu Karol w wielkim stopniu zawdzięczał koronę, prosił go, by nie podejmował żadnych kroków przeciwko Lutrowi, zanim go nie wysłucha. W ten sposób władca znalazł się w wielkim zakłopotaniu i rozterce. Papiści zadowoliliby się jedynie cesarskim edyktem, skazującym Lutra na śmierć. Elektor zdecydowanie oświadczył, że ani jego majestat władzy, ani nic innego, co go spotka, nie spowoduje, by odrzucił pisma Lutra; poprosił zatem, by doktor Luter otrzymał glejt bezpieczeństwa, aby mógł osobiście odpowiedzieć przed trybunałem uczonych, pobożnych, bezstronnych sędziów. Uwaga wszystkich została skierowana teraz na zgromadzenie stanów niemieckich, zwołane w Wormacji wkrótce po wstąpieniu Karola na tron cesarski. Były ważne polityczne kwestie i sprawy do rozważania przez radę narodową, [0] co wydawało się być trochę w kontraście ze sprawą mnicha z Wittenbergi. Karol uprzednio polecił elektorowi, by przybył na sejm z Lutrem, zapewniając go, że reformator będzie chroniony przed wszelką przemocą i umożliwi się mu swobodną rozmowę z jednym przeciwnikiem, by przedyskutować rozważane punkty. Luter obawiał się zjawić przed cesarzem. Jego zdrowie w tym czasie znacznie podupadło, ale napisał do elektora: „Jeśli nie mógłbym wykonać podróży do Wormacji w dobrym zdrowiu. będę tam zawieziony tak chory, jak jestem. Od czasu, gdy cesarz zawezwał mnie, nie mogę wątpić, że to jest osobiste wezwanie Boga. Jeśli zamierzają użyć przemocy wobec mnie, tak jak to prawdopodobnie uczynią, gdyż z pewnością nie ma wątpliwości, że chcą, abym zjawił się przed nimi, ja kładę sprawę w ręce Pańskie. Wciąż żyje i panuje ten, który zachował trzech Żydów w ognistym piecu. Jeśli nie jest jego wolą, by mnie ocalić, moje życie nie ma znaczenia. Troszczmy się 91 tylko o ewangelię, by nie była wystawiana na pogardę niepobożnych, i wylejmy raczej naszą krew, niż pozwólmy im na tryumf. Któż powie, czy moje życie albo śmierć bardziej przyczynią się do zbawienia mych braci? Nie oczekujcie ode mnie ucieczki czy odwołania. Uciec nie mogę, jeszcze mniej odwołać.” Gdy zaczęły krążyć w Wormacji wiadomości, że Luter zjawi się przed sejmem, pojawiła się wielka ekscytacja. Aleander, legat papieski, któremu jego sprawa była szczególnie powierzona, został zaalarmowany i wpadł w szał. Widział, że efekt może być katastrofalny dla sprawy papieskiej. Urządzać badanie w [0] sprawie, w której papież wydał właśnie wyrok potępienia, było rzuceniem pogardy na autorytet niepodzielnego pontyffa. Co więcej, bał się, że elokwencja i potężne argumenty tego człowieka mogły zwrócić wielu z książąt przeciwko sprawie papieża. Zatem w najgwałtowniejszy sposób zaprotestował przed Karolem przeciwko pojawieniu się Lutra w Wormacji. Ostrzegał, błagał, groził, aż cesarz napisał do elektora, że jeśli Luter nie odwoła, musi pozostać w Wittenberdze. Niezadowolony ze zwycięstwa, Aleander pracował z całą mocą i podstępem, by doprowadzić do potępienia Lutra. Z uporem godnym lepszej sprawy zwracał uwagę książąt, prałatów i innych członków zgromadzenia, oskarżając reformatora o bunt, rebelię, niepobożność, bluźnierstwo. Ale gwałtowność i pasja ukazywane przez legata jasno objawiały, że działał raczej pod wpływem nienawiści i zemsty, niż gorliwości dla religii. Na zgromadzeniu przeważało odczucie, że Luter jest niewinny. Ze zdwojoną gorliwością Aleander nalegał na cesarza, by wykonał obowiązek nakładany przez papieskie edykty. Przekonany w końcu tą natarczywością, Karol wezwał legata, by przedstawił sprawę przed sejmem. Rzym miał kilku adwokatów, bardziej odpowiednich z racji usposobienia i wykształcenia, by bronić tej sprawy. Przyjaciele reformatora patrzyli w przyszłość z niepokojem o efekty przemowy Aleandra. Panowało niemałe podniecenie, gdy legat [0] z wielką dostojnością i pompą zjawił się przed zgromadzeniem narodowym. Wielu przywoływało do umysłu scenę sądu naszego Zbawcy, gdy 92 Annasz i Kajfasz przed sądem Piłata zażądali śmierci dla tego, który „deprawuje ludzi”. Z całą mocą wykształcenia i elokwencji Aleander walczył z prawdą. Oskarżenie po oskarżeniu wytaczał przeciwko Lutrowi jako wrogowi kościoła i państwa, żywych i umarłych, kapłaństwa i świeckich, tak zgromadzeń, jak i osób prywatnych w Chrystianizmie. „Błędy Lutra wystarczają,” – oświadczył – „by usprawiedliwić spalenie stu tysięcy heretyków.” W konkluzji dążył do rzucenia pogardy na zwolenników wiary reformatorskiej: „Kim są ci wszyscy luteranie? Błazeński motłoch zuchwałych uczniaków, zepsuci kapłani, rozpustni mnichowie, ciemni prawnicy, zdegradowana szlachta oraz zwykły lud, który zwiedli i zdeprawowali. Jakże większa jest katolicka wiara, w liczbie, inteligencji, sile. Jednomyślny dekret tego ważnego zgromadzenia otworzy oczy prostym, pokaże nieświadomym ich niebezpieczeństwo, utwierdzi chwiejnych, wzmocni osłabionych.” Taką bronią byli oskarżani obrońcy prawdy we wszystkich wiekach. Te same argumenty są wciąż używane wobec tych, co ośmielą się przedstawiać w przeciwieństwie do zasiedziałych błędów, proste i dokładne nauki Bożego słowa. „Kim są ci głosiciele nowych nauk?” wykrzykują ci, co pragną powszechnej religii. „To nieuki, garstka, najbiedniejsi. Twierdzą, że mają prawdę i są wybranym ludem Boga. Są [0] ciemni i zwiedzeni. Jakże większa jest liczebność i wpływ naszych denominacji! Jak dużo wielkich i uczonych ludzi mamy w naszych kościołach! Jak wielka moc jest po naszej stronie!” To są argumenty, mające duży wpływ na świat, ale nie są bardziej przekonujące teraz, niż za dni reformatora. Reformacja nie skończyła się, jak wielu twierdzi, za czasów Lutra. Będzie trwała aż do zakończenia historii świata. Luter uczynił wielkie dzieło, by odbić innym światło, któremu Bóg zezwolił świecić na niego, ale nie otrzymał całego światła, które miało być dane światu. Od tego czasu do dziś nowe światło stale świeciło z Pism, a nowe prawdy były stale odkrywane. Ta przemowa legata wywarła duże wrażenie na sejmie. Luter był nieobecny z jasnymi i przekonywającymi prawdami Słowa Bożego, by zwyciężyć papieskiego mistrza. Nikt nie uczynił próby 93 obrony reformatora. Objawiało się powszechne dążenie do wykorzenienia luterańskiej herezji z cesarstwa. Rzym cieszył się najbardziej sposobną możliwością obrony swej sprawy. Przemawiali jego najpotężniejsi mówcy. Wszystko, co można było powiedzieć dla jego wywyższenia, powiedziano. Ale oczywiste zwycięstwo było sygnałem porażki. Od tej pory kontrast pomiędzy prawdą a błędem mógł być jaśniej widziany, gdyż doszło do otwartej bitwy. Nigdy od tego dnia Rzym nie był już tak bezpieczny. Większość zgromadzenia była gotowa poświęcić Lutra żądaniom papieża, ale wielu [0] z nich widziało i opłakiwało istniejącą w kościele deprawację, pragnąc stłumienia nadużyć, jakie cierpiał lud niemiecki w konsekwencji zepsucia Rzymu i jego żądzy zysku. Legat przedstawił papieskie rządy w najbardziej korzystnym świetle. Teraz Pan zadziałał na członka sejmu, by dać prawdziwy zarys papieskiej tyranii. Ze szlachetnym zdecydowaniem książę Jerzy z Saksonii powstał w tym książęcym zgromadzeniu, wyszczególniając ze straszliwą dokładnością zwiedzenia i nadużycia papiestwa oraz ich straszne rezultaty. Na zakończenie powiedział: „Tu jest ledwie kilka nadużyć, które wołają do Rzymu o naprawę. Cały wstyd jest odłożony i tylko do jednego się nieprzerwanie dąży: pieniędzy! coraz więcej pieniędzy! tak, że ci ludzie, których obowiązkiem jest uczyć prawdy, nie wypowiadają nic innego, jak fałsz, i są nie tylko tolerowani, ale i nagradzani, gdyż im większe ich kłamstwa, tym większe ich zyski. To jest wstrętne źródło, z którego tak bardzo zgniłe strumienie wypływają na wszystkie strony. Rozpusta i skąpstwo idą ręka w rękę. Co więcej, ten skandal, spowodowany przez kapłanów, zanurza tak wiele biednych dusz w wieczną zgubę. Zatem całkowita reforma musi być dokonana.” Bardziej odważne i zdecydowane objawienia papieskich nadużyć mógł dać jedynie Luter osobiście; a fakt, że mówca był zdecydowanym wrogiem reformatora, dawał większy wpływ jego słowom. Gdyby oczy zgromadzenia były otwarte, zauważyliby aniołów Boga pośrodku nich, rozlewających promienie światła, pokonujące ciemność błędu, otwierające umysły i serca na przyjęcie [0] prawdy. To była moc Boga prawdy i mądrości, która kontrolo94 wała nawet przeciwników Reformacji, tak przygotowując drogę dla wykonania wielkiego dzieła. Marcin Luter nie był obecny, ale głos Większego od Lutra był słyszany w zgromadzeniu. Rada teraz zażądała pojawienia się reformatora przed nią. Pomimo błagań, protestów i gróźb Aleandra, cesarz w końcu zgodził się i Luter został wezwany do stawienia się przed sejmem. Z wezwaniem został przekazany glejt bezpieczeństwa, zapewniający jego powrót w bezpieczne miejsce. Zostało do zaniesione do Wittenbergi przez posłańca, któremu nakazano zaprowadzić go do Wormacji. Przyjaciele Lutra byli przerażeni i zrozpaczeni. Znając uprzedzenie i wrogość wobec niego, obawiali się, że nawet glejt nie będzie respektowany i błagali, by nie wystawiał życia na niebezpieczeństwo. Odpowiedział: „Papiści nie mają życzenia widzieć mnie w Wormacji, ale pragną mego potępienia i śmierci. Ale to nie jest ważne. Módlcie się nie o mnie, ale o Słowo Boga… Chrystus da mi swego Ducha, by zwyciężyć te sługi Szatana. Pogardzam nimi, jak tylko żyję; zwyciężę ich moją śmiercią. Są zajęci w Wormacji, by zmusić mnie do odwołania. Moje odwołanie będzie takie: Powiedziałem kiedyś, że papież jest zastępcą Chrystusa, teraz mówię, że jest przeciwnikiem Pana, apostołem diabła.” Luter nie miał dokonać tej niebezpiecznej podróży sam. Oprócz cesarskiego posłańca zdecydowało się mu towarzyszyć trzech z jego najwierniejszych przyjaciół. Mnóstwo studentów i obywateli, dla których ewangelia była [0] cenna, pożegnało go z płaczem, gdy odjeżdżał. W ten sposób reformator i jego towarzysze opuścili Wittenbergę. W podróży ujrzeli, że umysły ludu były ściśnięte mrocznymi uprzedzeniami. W niektórych miastach żadnych powitań im nie czyniono. Gdy zatrzymali się na noc, przyjazny kapłan wyraził obawy poprzez ukazanie Lutrowi portretu włoskiego reformatora, który jako męczennik ucierpiał dla sprawy prawdy. Następnego dnia dowiedzieli się, że pisma Lutra zostały potępione w Wormacji. Cesarscy posłowie ogłosili jego dekret, żądając, by wszyscy ludzie przynieśli zakazane pisma do magistratów. Zaniepokojony posłaniec spytał reformatora, czy nadal pragnie podróżować. Odpo95 wiedział: „Pójdę naprzód, chociażbym miał zakaz wstępu do każdego miasta.” W Erfurcie Lutra przyjęto z honorem. Otoczony przez pełne podziwu tłumy wkroczył do miasta, gdzie wcześniej często żebrał o kawałek chleba. Nalegano, by przemówił. Choć było mu to zakazane, przewodnik zgodził się, a mnich, którego obowiązkiem było kiedyś zamykać wrota i zamiatać kurz, teraz wstąpił na kazalnicę, zaś ludzie słuchali jego słów jak oczarowani. Chleb żywota został podany tym głodującym duszom. Chrystus został wywyższony ponad papieży, legatów, cesarzy, królów. Luter nie nawiązał do własnej niebezpiecznej sytuacji. Nie dążył do tego, by uczynić się obiektem myśli czy sympatii. W rozważaniu o Chrystusie stracił z oczu siebie. Ukrył się za Człowiekiem z Kalwarii, dążąc jedynie do ukazania Jezusa jako Odkupiciela grzeszników. [0] Gdy reformator postępował w swej podróży, wszędzie okazywano mu wielkie zainteresowanie. Gorliwy tłum gromadził się wokół niego, przyjazne głosy ostrzegały go przed zamierzeniami zwolenników Rzymu. „Będziesz żywcem spalony,” – mówili – „a twoje ciało obróci się w popiół, tak jak było z Janem Husem.” Luter odpowiedział: „Chociaż rozpaliliby ogień na całej drodze z Wormacji do Wittenbergi, a płomienie wzbijałyby się do nieba, pójdę tam w imieniu Pana i stanę przed nimi; wejdę w paszczę behemota i połamię jego zęby, wyznając Pana Jezusa Chrystusa.” Wiadomości o jego zbliżaniu się do Wormacji wywołały wielkie poruszenie. Przyjaciele drżeli o jego bezpieczeństwo, wrogowie obawiali się sukcesu swej sprawy. Czyniono gorliwe wysiłki, by odradzić mu wjazd do miasta. Papiści dążyli do tego, by przebywał w zamku przyjaznego mu rycerza, gdzie, jak oświadczyli, wszystkie trudności mogłyby być pokojowo rozstrzygnięte. Obrońcy prawdy dążyli do pobudzenia jego obaw przez opisanie niebezpieczeństw mu grożących. Wszystkie ich wysiłki chybiły. Luter niewzruszony oświadczył: „Chociaż byłoby w Wormacji tyle diabłów, ile dachówek na dachu, i tak wjadę.” W trakcie przybycia do Wormacji tłum, który otoczył bramy, by go powitać, był nawet liczniejszy, niż podczas publicznego wjazdu cesarza. Poruszenie było ogromne, a spośród tłumu prze96 raźliwy i żałosny głos zaintonował pieśń żałobną jako ostrzeżenie dla Lutra odnośnie losu, który go czeka. „Bóg będzie moją obroną” powiedział, gdy opuścił swój powóz. Cesarz bezpośrednio zwołał swą radę, [0] by rozważyć, jakie stanowisko zająć wobec Lutra. Jeden z biskupów, nieugięty papista, oświadczył: „Długo rozważaliśmy tę sprawę. Niech wasza wysokość pozbędzie się tego człowieka od razu. Czyż Siegesmund nie zaprowadził Jana Husa na stos? Nie jesteśmy zobowiązani dawać ani respektować glejtu bezpieczeństwa wobec heretyka.” „Nie,” – powiedział cesarz – „musimy dopełnić obietnicy.” Zadecydowano zatem, że reformator będzie wysłuchany. Całe miasto było żądne widzieć tego niepospolitego człowieka, który cieszył się zaledwie kilkoma godzinami odpoczynku, gdy szlachta, rycerze, kapłani i mieszczanie zebrali się wokół niego. Nawet wrogowie zauważyli jego zdecydowanie, odważne zachowanie, uprzejmy i radosny wyraz twarzy, uroczyste wywyższenie i głęboką żarliwość, dające jego słowom nieodpartą moc. Niektórzy byli przekonani, że boski wpływ mu towarzyszył, inni mówili, jak faryzeusze o Chrystusie: „On ma diabła.” Następnego dnia Luter został wezwany, by uczestniczyć w sejmie. Urzędnik cesarski został wyznaczony, by zaprowadzić go do sali audiencji, ale trudno mu było dotrzeć na miejsce. Każda ulica była zatłoczona widzami, pragnącymi widzieć mnicha, który ośmielił się oprzeć autorytetowi papieża. Gdy był bliski wkroczenia do swych sędziów, stary generał, bohater wielu bitew, powiedział do niego przyjaźnie: „Biedny mnichu! biedny mnichu! udajesz się zająć miejsce szlachetniejsze, niż ja czy inni dowódcy kiedykolwiek mieliśmy w swych najbardziej krwawych bitwach. Ale jeśli twoja sprawa jest słuszna, a ty jesteś tego pewny, idź naprzód w imię Boże i nie bój się niczego! On nie zapomni o tobie.” [0] W końcu Luter stanął przed radą. Cesarz zajmował tron. Był otoczony najbardziej znaczącymi osobami w cesarstwie. Nigdy żaden człowiek nie zjawił się w obecności bardziej imponującego zgromadzenia, zanim Marcin Luter miał odpowiadać za swą wiarę. 97 Fakt pojawienia się był sygnałem zwycięstwa dla prawdy. Ten człowiek, którego papież potępił, powinien być osądzony przez inny trybunał, co faktycznie przeczyło najwyższemu autorytetowi pontyffa. Reformator, skazany na banicję, odrzucony od ludzkiej społeczności przez papieża, otrzymał zapewnienie o ochronie, zezwolono mu mówić przed najwyższymi dostojnikami narodu. Rzym rozkazał mu być cicho, ale miał właśnie mówić w obecności tysięcy z całego chrystiańskiego świata. W obecności tak potężnego i utytułowanego zgromadzenia nisko urodzony reformator wydawał się być przestraszony i zakłopotany. Kilku książąt, obserwując jego uczucia, zbliżyło się, i jeden z nich wyszeptał: „Nie bój się tych, co mogą zabić ciało, ale nie mogą zabić duszy.” Inny dodał: „Kiedy zaprowadzą was przed rządców i królów dla mej sprawy, będzie wam dane przez Ducha waszego Ojca, co macie mówić.” Tak słowa Chrystusa były przekazane przez wielkich mężów tego świata, by wzmocnić jego sługę w godzinie próby. Luter został zaprowadzony na miejsce prosto przed cesarskim tronem. Głęboka cisza spoczęła nad zatłoczonym zgromadzeniem. Wtedy urzędnik cesarski powstał i wskazując na zbiór pism Lutra, zwrócił się, by reformator odpowiedział na dwa pytania: czy przyznaje, że są to jego pisma, i [0] czy odwołuje poglądy, które w nich zawarł. Luter odparł, że co do pierwszego pytania, to uznaje te książki za swoje. „Co do drugiego,” – powiedział – „to jest sprawa dotycząca wiary, zbawienia dusz i słowa Boga, które jest największym i najcenniejszym skarbem na Niebie i na ziemi, więc to byłoby lekkomyślne i niebezpieczne odpowiadać bez zastanowienia. Mogę powiedzieć mniej, niż okoliczności wymagają, lub więcej, niż żąda prawda, w tym przypadku wpadłbym pod osąd Chrystusa: »Ktokolwiek zaprze się mnie przed ludźmi, tego i ja zaprę się przed moim Ojcem w Niebie.« Z tego powodu błagam wasz cesarski majestat, by udzielił mi czasu, abym mógł odpowiedzieć bez obrazy słowa Boga.” Czyniąc tę prośbę, Luter postąpił mądrze. Jego stanowisko przekonało zgromadzenie, że nie działał pod wpływem uczuć czy impulsu. Taki spokój i samoopanowanie, nieoczekiwane u tego, 98 kto był znany jako zuchwały i bezkompromisowy, dodało mu mocy, czyniąc go później zdolnym do odpowiedzi z roztropnością i zdecydowaniem, mądrością, dostojeństwem, które zaskoczyło jego przeciwników, ganiąc ich butę i pychę. Następnego dnia miał się zjawić, by dać swą drugą odpowiedź. Przez chwilę jego serce zadrżało, gdy zauważył siły użyte przeciwko prawdzie. Jego wiara zachwiała się, gdy wydawało się, że wrogowie rosną przed nim, a moce ciemności zwyciężają. Chmury zebrały się wokół niego, wydawało się, że oddzielają go od Boga. Pragnął zapewnienia, że Pan zastępów będzie z nim. [0] W męce ducha upadł twarzą na ziemię i wylał łamiący serce płacz, którego nikt oprócz Boga nie może w pełni zrozumieć. W bezradności jego dusza spoczęła na Chrystusie, potężnym wyzwolicielu. Nie dla swego bezpieczeństwa, ale dla zwycięstwa prawdy; zmagał się z Bogiem i zwyciężył. Był wzmocniony zapewnieniem, że nie zjawi się sam przed radą. Pokój wrócił do jego duszy, cieszył się, że mu zezwolono wywyższyć i bronić słowa Boga przed przywódcami narodu. Wszechmądra opatrzność pozwoliła Lutrowi uświadomić niebezpieczeństwo, aby nie ufał w swe własne siły i mądrość, aby w zarozumiałości nie popadł w niebezpieczeństwo. Bóg przygotował swego sługę na wielkie dzieło. Gdy czas jego wystąpienia się zbliżał, Luter podszedł do stołu, na którym leżały Święte Pisma; kładąc lewą rękę na świętym tomie i wznosząc prawą dłoń do Nieba, ślubował odnosić się stale do ewangelii i wyznawać chętnie swą wiarę, nawet gdyby miał przypieczętować świadectwo swą krwią. Gdy został ponownie zawezwany przed oblicze sejmu, jego twarz nie ukazywała ani śladu obawy czy zmieszania. Cichy, pełen pokoju, ale wielce odważny i szlachetny, stanął jako Boży świadek wśród wielkich na ziemi. Urzędnik cesarski teraz poprosił o jego decyzję, czy chce odwołać swe nauki. Luter odpowiedział w podobnym, pokornym tonie, bez pasji czy agresji. Jego zachowanie było pełne respektu i uniżone, ale okazywał ufność i radość, która zaskoczyła zgromadzenie. [0] Oświadczył, że jego opublikowane dzieła nie miały jednakowego charakteru. W niektórych pisał o wierze i dobrych uczyn99 kach, i nawet jego wrogowie uznali je za nieszkodliwe i korzystne. Odrzucić je, znaczyło potępić prawdy, które uznawały wszystkie grupy. Druga grupa zawierała pisma eksponujące zepsucie i nadużycia papiestwa. Odwołanie tych prac byłoby wzmocnieniem tyranii Rzymu, otwarłoby szerzej drzwi przed wieloma wielkimi bezbożnościami. W trzeciej grupie zaatakował jednostki, które broniły istniejącego zła. Odnośnie tych chętnie przyznał, że był bardziej gwałtowny, niż wypadało. Nie uważał się za wolnego od błędu; ale nawet tych pism nie mógł odwołać, gdyż taki uczynek rozzuchwaliłby wrogów prawdy, którzy wykorzystaliby wtedy okazję, by niszczyć lud Boży z jeszcze większym okrucieństwem. „Ale ja jestem człowiekiem, nie Bogiem,” – kontynuował – „będę bronił siebie tak jak Chrystus, który wypowiedział: »Jeśli powiedziałem źle, udowodnijcie mi zło«. Przez miłosierdzie Boga, błagam waszą cesarską mość, lub kogokolwiek, kto to może być, by udowodnił mi z pism proroków, że jestem w błędzie. Jak tylko będę przekonany, natychmiast odwołam wszystkie moje błędy, będę pierwszym, który wrzuci moje książki w ogień. To, co właśnie powiedziałem, pokaże, że rozważam i badam niebezpieczeństwa, na które się wystawiłem; ale będąc dalekim od przerażenia się tym, cieszę się ogromnie, widząc ewangelię dzisiaj, która jak dawniej powoduje problemy i różnice. To jest charakter, przeznaczenie Bożego słowa. Chrystus powiedział: »Nie przynoszę pokoju, ale miecz«. Bóg jest cudowny i straszny w swych [0] radach. Bądźmy ostrożni, abyśmy w swych działaniach przeciwko niezgodzie nie zostali znalezieni jako walczący ze świętym słowem Boga, abyśmy nie ściągnęli na swe głowy strasznego potopu nie dających się rozwikłać niebezpieczeństw, obecnego nieszczęścia i wiecznego spustoszenia… Mógłbym cytować przykłady z Bożych mów. Mógłbym mówić o faraonach, królach Babilonu czy Izraela, którzy nigdy nie doprowadziliby się do ruiny, gdyby okazali się bardziej rozsądni, nie wprowadzając własnego autorytetu. Bóg »ponad górami, a one o tym nie wiedzą«.” Luter mówił po niemiecku, został więc poproszony, by powiedział te same słowa po łacinie. Chociaż wyczerpany poprzednim wysiłkiem, zgodził się i ponownie rozwinął przemowę, z tą 100 samą jasnością i energią, jak poprzednio. Boża opatrzność kierowała sprawą. Umysły wielu książąt były tak zaślepione błędem i przesądem, że za pierwszym razem nie ujrzeli siły rozumowania Lutra, ale powtórzenie dało im możliwość jasnego pojęcia prezentowanej kwestii. Ci, co uparcie zamykali swe oczy na światło i zdecydowali się, że prawda ich nie przekonuje, byli rozgniewani mocą słów Lutra. Gdy skończył mowę, przewodniczący sejmu powiedział gniewnie: „Nie odpowiedziałeś na pytanie. Wymagamy jasnej i wyraźnej odpowiedzi. Czy odwołujesz, czy nie?” Reformator odpowiedział: „Jeśli najbardziej spokojny majestat i książęta wymagają prostej odpowiedzi, daję ją tak: Jeśli nie zostanę przekonany przez dowody z Pism lub przez oczywisty dowód (gdyż nie wierzę [0] papieżom ani soborom, od czasu, jak często się mylą i są sprzeczne względem siebie), nie mogę wybrać nic oprócz polegania na Słowie Boga, które włada moją świadomością. To nie jest możliwe, nie zrobię żadnego odwołania, gdyż nie byłoby ani bezpieczne, ani uczciwe działać sprzecznie ze świadomością. Takie jest moje stanowisko. Nie mogę uczynić inaczej. Bóg będzie moją pomocą! Amen.” Tak ten sprawiedliwy mąż stanął na pewnym fundamencie słowa Boga. Światło Nieba rozjaśniało jego oblicze. Jego wielkość i czystość charakteru, jego pokój i radość serca były widoczne dla wszystkich, gdy świadczył przeciwko mocy błędu, dawał wyraz wyższości wiary, która zwycięża świat. Całe zgromadzenie przez chwilę było niewymownie zdumione. Sam cesarz i wielu z książąt zostało dotkniętych podziwem. Żołnierze Rzymu byli najgorsi; ich sprawa pojawiła się w najbardziej niekorzystnym świetle. Dążyli do utrzymania swej potęgi, nie przez odniesienie się do Pism, ale przez ucieczkę do gróźb, jako niezawodnego argumentu Rzymu. Przewodniczący sejmu powiedział: „Jeśli nie odwołasz, cesarz i stany cesarstwa udadzą się, by rozważyć, jak postąpić z upartym heretykiem.” Przyjaciele Lutra, którzy z wielką radością słuchali tej szlachetnej obrony, zadrżeli na te słowa, ale doktor odpowiedział ła101 godnie: „Może Bóg będzie moim pomocnikiem, bo ja nie mogę nic odwołać.” Nieugięty jak skała, podczas gdy najsroższe fale światowej potęgi uderzały na próżno w niego. Prosta energia jego słów, nieustraszone zachowanie, [0] spokój, wymowny wzrok, niezmienna determinacja wyrażona w każdym słowie i czynie, wywarły wielkie wrażenie na zgromadzeniu. Było oczywiste, że nie można go nakłonić ani obietnicą, ani groźbą, by poddał się rozkazowi Rzymu. Papiescy liderzy byli zmartwieni, że ich moc, która przyprawiała królów i szlachtę o drżenie, została tak pogardzona przez skromnego mnicha; pragnęli, by poczuł ich gniew poprzez tortury aż do śmierci. Ale Luter, rozumiejąc swoje zagrożenie, mówił do wszystkich z chrystiańskią godnością i spokojem. Jego słowo było wolne od dumy, pasji czy niewłaściwego zrozumienia. Stracił siebie z widoku, a także wielkich ludzi go otaczających, czując tylko, że był w obecności Jedynego nieskończenie przewyższającego papieży, prałatów, królów, cesarzy. Chrystus przemawiał przez świadectwo Lutra z mocą i wspaniałością inspirującą chwilowo tak wrogów, jak i przyjaciół strachem i podziwem. Duch Boga był obecny na tej radzie, działając na serca przywódców cesarstwa. Kilku z książąt otwarcie uznało sprawiedliwość sprawy Lutra. Wielu zostało przekonanych do prawdy, ale u niektórych wrażenie to nie było trwałe. Była też grupa, która w tym czasie nie wyrażała swych przekonań, ale badając osobiście Pisma, w przyszłości opowiedziała się z wielką odwagą za Reformacją. Elektor Fryderyk patrzył z niepokojem na pojawienie się Lutra przed sejmem i z wielkimi emocjami słuchał jego przemowy. Cieszył się z odwagi doktora, niewzruszoności i samoopanowania, był dumny, będąc jego protektorem. [0] Kontrastował z tymi, którzy byli jego przeciwnikami. Ujrzał, że mądrość papieży, królów, prałatów został rozbita przez moc prawdy. Papiestwo doznało porażki, która będzie odczuwana przez wszystkie narody we wszystkich wiekach. Gdy legat spostrzegł efekt przemowy Lutra, wystraszył się jak nigdy przedtem, o bezpieczeństwo rzymskiej potęgi, podejmu102 jąc każdy środek, jaki mógłby spowodować odrzucenie reformatora. Z całą elokwencją i umiejętnością dyplomacji, dla których został tak znacznie wyróżniony, przedstawił młodemu cesarzowi szaleństwo i niebezpieczeństwo poświęcenia w sprawie nic nie znaczącego mnicha przyjaźni i wsparcia potężnego Rzymu. Jego słowa nie pozostały bez efektu. W dzień po odpowiedzi Lutra Karol V zaprezentował przed sejmem orędzie, ogłaszające jego zdecydowanie w kontynuowaniu polityki swych poprzedników, którzy zachowywali i chronili wiarę katolicką. Od momentu odmowy Lutra wyrzeczenia się błędów, przeciwko niemu i herezjom, których uczył, powinny zostać zastosowane najbardziej energiczne środki. Pomimo wszystko glejt, który otrzymał, musi być respektowany i zanim postępowanie przeciwko niemu zostanie rozpoczęte, musi mieć możliwość powrotu do domu w bezpieczeństwie. „Jestem zdecydowany postąpić śladami moich poprzedników” – napisał monarcha. Zdecydował, że nie zstąpi z drogi zwyczaju, omijając nawet drogę prawdy i sprawiedliwości. Ponieważ jego ojcowie tak czynili, on także poprze papiestwo, z całym jego okrucieństwem i zepsuciem. Taką przyjął pozycję, odrzucając przyjęcie światła, mogącego posunąć naprzód [0] to, co przyjęli jego ojcowie, lub wykonać obowiązki, których oni nie wykonali. Uważał, że zmiana religijnych poglądów nie pasowała do godności królewskiej. Jest dziś wielu, którzy trzymają się kurczowo tradycji i zwyczajów ojców. Gdy Pan wysyła im dodatkowe światło, odrzucają jego akceptację, ponieważ nie zostało udzielone ojcom i nie było przez nich przyjęte. Nie jesteśmy w punkcie, w którym byli nasi ojcowie, wynikające z tego obowiązki i odpowiedzialności nie są takie same, jak ich. Nie będziemy przyjęci przez Boga, patrząc na przykład naszych ojców, by określać nasze obowiązki, zamiast badać słowo prawdy dla siebie. Nasza odpowiedzialność jest większa niż naszych przodków, jesteśmy odpowiedzialni za światło, które oni otrzymali, a które zostało nam przekazane jako dziedzictwo, jesteśmy odpowiedzialni także za dodatkowe światło, które teraz świeci na nas ze słowa Boga. 103 Chrystus powiedział do niewierzących Żydów: „Gdybym nie przyszedł i nie powiedział im, nie mieliby grzechu, ale teraz nie mają wymówki za swoje grzechy.”57 Ta sama boska moc mówiła przez Lutra do cesarza i książąt Niemiec. A gdy światło zaświeciło ze słowa Bożego, jego Duch ujął się po raz ostatni za wieloma z tego zgromadzenia. Jak Piłat, wieki wcześniej, pozwolił, by duma i popularność zamknęły mu serce przed słowami Odkupiciela; jak chwiejny Felix, nakazujący posłańcowi prawdy „odejdź teraz, gdy będzie sposobna chwila, wezwę ciebie”; jak dumny Agryppa, [0] wyznający „prawie przekonałeś mnie do chrześcijaństwa”, odwracając się od wysłanego przez Niebo posłannictwa – podobnie uczynił Karol V, poddając się nakazom światowej dumy i polityki, decydując się odrzucić światło prawdy. Wielu zwolenników Rzymu żądało, by glejt bezpieczeństwa dla Lutra nie był respektowany. „Ren” – powiedzieli – „powinien przyjąć jego popioły, tak jak było z Janem Husem wiek temu.” Pogłoski o planach przeciwko Lutrowi krążyły szeroko, powodując wielkie poruszenie w mieście. Reformator miał wielu przyjaciół, którzy znając zdradzieckie okrucieństwo Rzymu przeciwko wszystkim, którzy ośmielili się obnażyć jego nadużycia, uznali, że nie można go poświęcić. Setki szlachty zobowiązały się do ochrony jego osoby. Niemało otwarcie uznało cesarski edykt za przejaw poddania się kontrolującej sile Rzymu. Na wrotach domów i publicznych placach zawieszano afisze, jedne potępiające, inne popierające Lutra. Na jednym z nich napisano znaczące słowa mądrego człowieka: „Biada ci kraju, gdy król jest dzieckiem.” Powszechny entuzjazm dla Lutra w całych Niemczech przekonał tak cesarza, jak i sejm, że jakakolwiek niesprawiedliwość względem niego zagroziłaby pokojowi cesarstwa, a nawet stabilności tronu. Fryderyk Saski zachował wystudiowaną rezerwę, ostrożnie ukrywając swe prawdziwe uczucia przed reformatorem, podczas gdy w tym samym czasie strzegł go z niezmąconą czujnością, obserwując wszystkie jego ruchy i jego wrogów także. Ale było wielu, którzy nie próbowali ukryć swej sympatii. [0] Książęta, ryce57 Jan15;22 104 rze, szlachta, duchowni, zwykli ludzie otaczali mieszkanie Lutra, wchodząc i patrząc na niego, jakby był kimś więcej, niż człowiekiem. Nawet ci, co wierzyli, że jest w błędzie, nie mogli powstrzymać się od podziwu dla szlachetności duszy, prowadzącej go do wystawienia życia na niebezpieczeństwo raczej niż pogwałcenia swego sumienia. Czyniono żarliwe wysiłki, by otrzymać zgodę Lutra na kompromis z Rzymem. Szlachta i książęta przedstawiali mu, że jeśli będzie się upierał, zachowując swój osąd przeciwko kościołowi i soborom, będzie wkrótce wypędzony z cesarstwa i nie znajdzie obrony. Na ten apel Luter odpowiedział: „Niemożliwe jest głosić ewangelię Chrystusa bez obrazy. Dlaczego zatem strach o bezpieczeństwo miałby mnie oddzielić od Pana i boskiego słowa, które jedynie jest prawdą. Nie, ja zrezygnuję raczej z mego ciała, krwi i życia.” Ponownie nalegano, by poddał się osądowi cesarza, wtedy by nie musiał się niczego obawiać. „Zgodzę się” – mówił w odpowiedzi – „z całego serca, by cesarz, książęta, a nawet najskromniejszy Chrystianin, zbadali i osądzili moje pisma, ale tylko pod jednym warunkiem, że wezmą słowo Boże jako swego przewodnika. Ludzie nie mają nic innego, jak tylko się poddać posłusznie jego naukom. Moje sumienie opiera się na tym słowie, a ja jestem przedmiotem jego autorytetu.” Na inny apel powiedział: „Zgadzam się stracić mój glejt, zrezygnować ze swej osoby i życia na rozkaz cesarza, ale ze słowa Boga nigdy.” Oświadczył, że chętnie podda się decyzji soboru powszechnego, ale tylko pod jednym warunkiem: [0] że sobór będzie decydować zgodnie z Pismami. Tak, że i przyjaciele, i wrogowie byli w końcu przekonani, że dalsze wysiłki na rzecz pojednania byłyby bezużyteczne. Gdyby reformator uległ w jednym punkcie, Szatan i jego zastępy zwyciężyliby. Ale jego niezachwiana stałość była środkiem do wyzwolenia kościoła i rozpoczęcia nowej i lepszej ery. Wpływ tego jednego człowieka, który ośmielił się myśleć i działać samodzielnie w sprawach religijnych, miał oddziaływać na kościół i świat nie tylko w jego czasach, ale i we wszystkich przyszłych ge105 neracjach. Jego stałość i wierność wzmacnia wszystkich, aż do końca czasów, tych, którzy przechodzą podobne doświadczenie. Moc i majestat Boga stoją wysoko ponad rady ludzi, ponad potężną moc szatana. Lutrowi wkrótce polecono przez autorytet cesarza, by wrócił do domu; wiedział, że ta wiadomość sprowadzi rychłe potępienie. Groźne chmury zawisły nad jego drogą, ale gdy opuszczał Wormację, serce miał pełne radości i chwały. „Szatan” – powiedział – „wspiera cytadelę papieża, ale Chrystus uczynił w niej wielki wyłom, a diabeł został zmuszony do przyznania, że Chrystus jest potężniejszy od niego.” W tej drodze reformator otrzymał najbardziej pochlebiające uwagi od wszystkich grup społecznych. Dygnitarze kościoła witali mnicha, na którym spoczywało przekleństwo papieża, a świeccy urzędnicy honorowali człowieka, będącego pod klątwą cesarstwa. Niedługo trwała jego nieobecność w Wormacji, gdy papiści wymogli na cesarzu wydanie edyktu przeciwko niemu. W tym edykcie Luter został określony jako „Szatan osobiście ukryty za postacią [0] człowieka w kapturze mnicha.” Polecono, że kiedy tylko glejt przestanie obowiązywać, mają być podjęte środki, by jego działalność powstrzymać. Wszystkim zakazano udzielać mu schronienia, pożywienia czy picia, pomocy lub słowem czy czynem, publicznie czy prywatnie wspierać czy pomagać. Ma być pojmany, gdziekolwiek się znajdzie, i przekazany władzom. Jego zwolennicy także mają być uwięzieni, a ich własność skonfiskowana. Jego pisma mają być zniszczone, a w końcu wszyscy, którzy ośmielą się działać sprzecznie wobec tego dekretu, zostaną potępieni. Cesarz powiedział, a sejm usankcjonował dekret. Przedstawiciele Rzymu triumfowali. Teraz uznali, że los reformacji jest przesądzony. Bóg dał drogę ucieczki Swemu słudze w tej godzinie niebezpieczeństwa. Czujne oko podążało za ruchami Lutra, a szczere i szlachetne serce rozmyślało nad pomocą. Było oczywiste, że Rzym zadowoli się tylko jego śmiercią. Jedynie w ukryciu będzie zachowany od paszczy lwa. Bóg dał mądrość Fryderykowi Saskiemu, by wymyślił plan uratowania reformatora. We współpracy ze swymi 106 przyjaciółmi elektor przeprowadził swój plan, a Luter został skutecznie ukryty przed przyjaciółmi i wrogami. W drodze do domu został pojmany, oddzielony od osób towarzyszących i pospiesznie przewieziony lasami do zamku w Wartburgu, samotnej górskiej twierdzy. Porwanie i ukrycie było dokonane w takiej tajemnicy, że nawet sam Fryderyk przez długi czas nie wiedział, czy plan się powiódł. Ta niewiedza nie była bezcelowa; tak długo, jak elektor nie wiedział, gdzie jest Luter, nie mógł nic ujawnić. Zadowolił się tym, [0] że reformator jest bezpieczny i tą wiadomością był ucieszony. Wiosna, lato, jesień minęły, przyszła zima, a Luter był wciąż więźniem. Aleander i jego pomocnicy cieszyli się, że światło ewangelii wydawało się zanikać. Ale zamiast tego reformator napełniał swą lampę w składnicy prawdy, by świecić we właściwym czasie z większą jasnością. W przyjaznym bezpieczeństwie Wartburga Luter przez pewien czas cieszył się z uwolnienia od gorąca i trudów walki. Ale długo nie mógł znaleźć satysfakcji w ciszy i odpoczynku. Przyzwyczajony do życia w aktywności i ostrym konflikcie, cierpiał, będąc nieaktywnym. W tych dniach samotności stan kościoła urósł przed nim, i krzyczał w rozpaczy. „Niestety, nie ma nikogo w tym ostatnim czasie Jego gniewu by stanąć jak skała przed Panem i zbawić Izraela!” Ponownie, skierował myśli na siebie, bojąc się aby nie został oskarżony o tchórzostwo w wycofaniu się ze sporu. Miał do siebie wyrzuty za ociężałość i samopobłażanie. Niemniej w tym samym czasie każdego dnia czynił więcej niż to mogło się wydawać możliwe. Jego pióro nigdy nie było bezczynne. Podczas gdy jego wrodzy chełpili się, że został uciszony, zdumieli się i zakłopotali się na namacalny dowód, że jest wciąż aktywny. Szereg traktatów, autorstwa jego pióra, krążyło po Niemcach. Wykonał także najbardziej ważne dzieło dla swych rodaków, tłumacząc Nowy Testament na język niemiecki. Ze swego skalistego Patmos kontynuował przez prawie cały rok głoszenie ewangelii, ganiąc grzechy i błędy jemu współczesnych czasów. [0] Ale to nie było tylko by uchować Lutra od gniewu jego wrogów, ani też by dać mu chwilę spokoju dla wykonania tych ważnych prac, że Bóg wycofał Swego sługę ze sceny publicznego ży107 cia. Były jeszcze bardziej cenne rezultaty. W samotności i ciemności swej górskiej kwatery Luter został odsunięty od ziemskiego wsparcia, od ludzkiej chwały. W ten sposób oszczędzono mu dumy i ufności we własne siły, które często powoduje sukces. W cierpieniu i pokorze był przygotowany, by ponownie i bezpiecznie wchodzić na oślepiające szczyty, na które został tak nagle wyniesiony. Gdy ludzie cieszą się wolnością, którą przynosi im prawda, skłaniają się do wychwalania tych, którym Bóg powierzył łamanie łańcuchów błędu i przesądu. Szatan dąży, by odwrócić ludzkie myśli i uczucia od Boga, kierując ich na ludzkie czynniki; by honorować narzędzie a ignorować Rękę, która kieruje wszystkimi przypadkami opatrzności. Zbyt często religijni liderzy, którzy są tak chwaleni i szanowani, tracą z widoku swą zależność od Boga, dochodząc do polegania na sobie. W efekcie dążą do kontrolowania umysłów i świadomości ludzi, którzy się skłaniają do szukania w nich przewodnictwa zamiast patrzeć na słowo Boga. Dzieło reformy jest często opóźniane, ponieważ takiemu duchowi poddają się ci, co ją wspierają. Od tego niebezpieczeństwa Bóg strzegł sprawę Reformacji. Pragnął, by dzieło to zostało ukształtowane przez Boga, nie człowieka. Oczy ludzkie były zwrócone na Lutra jako na wyjaśniającego prawdę; został usunięty z wszystkich oczu by mogły być skierowane na wiecznego Autora prawdy. [0] Rozdział VIII Postęp Reformacji Tajemnicze zniknięcie Lutra wywołało konsternację w całych Niemczech. Pytania o niego słyszano wszędzie. Nawet wrogowie byli bardziej poruszeni jego nieobecnością, niż mogliby być obecnością. Krążyły najdziwniejsze pogłoski, wielu wierzyło, że został zamordowany. Była wielka rozpacz nie tylko wśród otwartych przyjaciół, ale wśród tysięcy, którzy nie tak otwarcie zajmowali stanowisko za Reformacją. Wielu związało się uroczystą przysięgą by pomścić jego śmierć. 108 Zwolennicy Rzymu ze zgrozą widzieli jaki sprzeciw powstał przeciwko nim. Chociaż z początku triumfowali z powodu spodziewanej śmierci Lutra, teraz pragnęli ukryć się od gniewu ludu. Ci, co byli źli na niego gdy był na wolności, teraz napełnili się strachem, gdy był w niewoli. „Tylko jedno może nas wyplątać z tego” powiedział jeden, „zapalić nasze pochodnie i iść szukać na ziemi Lutra, aż oddamy go narodowi, który chce go mieć”. Edykt cesarski wydawał się być bez mocy. Papiescy legaci byli napełnieni oburzeniem, gdy widzieli, że wzbudza daleko mniejszą uwagę od losu Lutra. [0] Wiadomości, że był bezpieczny, nawet jako więzień, uspokoiły obawy ludu, ale nadal wzbudzał entuzjazm i przychylność. Jego pisma były czytane z większą gorliwością niż kiedykolwiek wcześniej. Coraz więcej przyłączało się do sprawy odważnego człowieka, który mając tak nierówne szanse, bronił słowa Boga. Reformacja stale zyskiwała na sile. Nasienie, które zasiał Luter, kiełkowało wszędzie. Jego nieobecność dokonała dzieła, którego obecność nie mogła dokonać. Inni pracownicy poczuli teraz nową odpowiedzialność, kiedy zabrakło ich wielkiego przywódcy. Z nową wiarą i gorliwością ruszyli, by czynić wszystko co jest w ich mocy, aby praca tak szlachetnie rozpoczęta, nie została zatrzymana. Ale Szatan nie był bezczynny. Próbował tego, co czynił z każdym ruchem reformatorskim – zwieść i zniszczyć lud, by dać im w ręce fałszerstwo w miejsce prawdziwego dzieła. Jak byli fałszywi mesjasze w pierwszym wieku chrystiańskiego zboru, tak teraz powstali fałszywi prorocy w szesnastym wieku. Kilku ludzi, głęboko dotkniętych ekscytacją w świecie religijnym, wmówiło sobie, że mają specjalne objawienia z Nieba, oświadczając, że mają boskie powiernictwo by dopełnić Reformacji, którą Luter ledwo rozpoczął. Tak naprawdę, roztrwonili rzeczywistą pracę, którą on rozpoczął. Odrzucili fundamentalną zasadę Reformacji – Słowo Boga jest samowystarczalną zasadą wiary i praktyki – zastępując ten bezbłędny przewodnik zmiennymi, niepewnymi zasadami ich własnych odczuć [0] i wrażeń. Poprzez ten czyn odłożenia na bok wielkiego detektora błędu i fałszu, została 109 otwarta droga dla Szatana, by kontrolował umysły tak jak mu się podoba. Jeden z tych proroków oświadczył, że został pouczony przez anioła Gabriela. Student, który przyłączył się do niego zrezygnował ze studiów, oświadczając, że otrzymał od Boga osobiście zdolność objaśniania Pism. Inni, o naturalnych skłonnościach do fanatyzmu, przyłączali się do nich. Postępowanie tych entuzjastów stworzyło niemałe poruszenie. Głoszenie Lutra pobudzało ludzi wszędzie, by poczuli potrzebę reform, a teraz niektóre uczciwe osoby były wprowadzone w błąd przez roszczenia nowych proroków. Liderzy ruchu udali się do Wittenbergi i przedstawili swe roszczenia Melanchtonowi i jego współpracownikom. Powiedzieli: „Jesteśmy wysłani przez Boga, by uczyć lud. Otrzymaliśmy osobiście od Boga specjalne objawienia, wiemy zatem co się stanie. Jesteśmy apostołami i prorokami, apelujemy do doktora Lutra z tą prawdą którą mówimy.” Reformatorzy byli zdziwieni i zakłopotani. To było coś, czego wcześniej nie spotkali, nie wiedzieli więc jak postąpić. Melanchton powiedział: „To są rzeczywiście nienaturalne duchy w tych ludziach, ale jakie duchy? Z jednej strony strzeżmy się od tłumienia Ducha Boga, ale z drugiej od zwiedzenia ducha Szatana.” Owoc nowej nauki wkrótce stał się oczywisty. Umysły ludu zostały odwrócone od [0] słowa Boga lub zdecydowanie uprzedziły się do niego. Szkoły popadły w zamieszanie. Studenci, odrzucając wszelkie ograniczenia, zaniechali studiów. Ludzie, którzy uznali się za kompetentnych, by ożywić i kontrolować dzieło Reformacji, odnieśli sukces jedynie w doprowadzeniu jej do ruiny. Przedstawiciele Rzymu teraz odzyskali ufność, wykrzykując radośnie: „Jeszcze jeden wysiłek i wszystko będzie nasze.” Luter w Wartburgu słysząc co się dzieje, powiedział z wielkim niepokojem: „zawsze oczekiwałem, że Szatan ześle nam tę plagę”. Pojął prawdziwy charakter tych udających proroków i dostrzegł niebezpieczeństwo grożące sprawie prawdy. Opozycja papieża i cesarza nie spowodowała u niego tak wielkiego zamieszania i nieszczęścia, jak to, czego obecnie doświadczył. Z przyjaciół 110 Reformacji powstali jej najwięksi wrogowie. Rzeczywiste prawdy, które przyniosły pokój do jego zmartwionego serca spowodowały teraz rozłam w zborze. W dziele reformy Luter był ponaglany przez Ducha Boga daleko poza tym, co sam planował. Nie miał zamiaru zająć takiej pozycji lub czynić tak radykalnych zmian. Był ledwie instrumentem w rękach nieskończonej siły. Często drżał o rezultaty swej pracy. Raz powiedział: „Gdybym wiedział, że moja nauka skrzywdzi jedną ludzką istotę, nieważne jak biedną i nieznaną – która nie wiedziałaby, że to jest prawdziwa ewangelia – wolałbym stanąć dziesięć razy przed śmiercią, niż nie odwołać tego.” A teraz całe miasto, i to takie, jak Wittenberga, [0] tonęło w zamieszaniu. Doktryny nauczane przez Lutra nie spowodowały tego zła, ale w Niemczech jego wrogowie oskarżali go o to. W gorzkości duszy czasem zadawał pytanie: „Czy taki ma być koniec wielkiego dzieła reformacji?” Znowu, gdy zmagał się z Bogiem w modlitwie, pokój wpłynął do jego serca. „Dzieło nie jest moje, ale twoje własne” – powiedział; „Ty nie ścierpisz, aby zostało zniszczone przez przesąd czy fanatyzm.” Ale myśl pozostawania dłużej poza konfliktem w takim kryzysie była nie do zniesienia. Zdecydował się wrócić do Wittenbergi. Bez zwłoki udał się w niebezpieczną podróż. Był w cesarstwie skazany na banicję. Wrogowie mieli swobodę, by zabrać mu życie; przyjaciołom zakazano pomocy i udzielania schronienia. Rząd cesarski podjął najbardziej zdecydowane środki przeciwko jego sprzymierzeńcom. Ale Luter ujrzał, że dzieło ewangelii było zagrożone, i w imieniu Pana ruszył naprzód raz jeszcze do bitwy o prawdę. Z wielką uwagą i pokorą, ale zdecydowanie i stanowczo, wkroczył do pracy. „Przez słowo” – powiedział – „musimy odrzucić i wypędzić to, co zdobyło miejsce i wpływ przemocą. Nie ucieknę się do siły przeciwko przesądnym i niewierzącym.” „Nie prowadźmy do przymusu. Ja pracowałem dla wolności sumienia. Wolność jest prawdziwą esencją wiary.” Wkraczając na kazalnicę z wielką mądrością i łagodnością pouczał, napominał, czynił naga111 ny, a mocą ewangelii przywracał sprowadzony na manowce lud na drogę prawdy. Luter nie pragnął wkroczyć na drogę fanatyków, [0] których kurs wyprodukował tak wielkie zło. Wiedział, że to ludzie gwałtownego i pełnego przemocy usposobienia, świadczący, że mają szczególne oświecenie z Nieba, ale nie znoszący najmniejszego sprzeciwu czy nawet najbardziej uprzejmego upomnienia. Przywłaszczając sobie najwyższy autorytet, żądali od każdego, by bez wątpliwości uznali ich roszczenia. Jak tylko poprosili o rozmowę z nimi, zgodził się na spotkanie z nimi; z takim sukcesem obnażył ich zamiary, że oszuści natychmiast opuścili Wittenbergę. Fanatyzm został ujarzmiony na pewien czas, ale kilka lat później wybuchł z większą gwałtownością i straszniejszymi efektami. Luter odnośnie przywódców tego ruchu powiedział: „Dla nich Pismo Święte było tylko martwym listem, a zaczęli wszyscy krzyczeć Duch! Duch! Ale z największą pewnością nie pójdę tam gdzie ich duch prowadzi ich. Może Bóg w swym miłosierdziu zachowa mnie od zboru, w którym są tylko święci. Ja chcę być we wspólnocie z pokornymi, słabymi, chorymi, którzy znają i czują swe grzechy, którzy wzdychają i wołają stale do Boga z głębi swych serc, by otrzymać jego pociechę i wsparcie”. Tomasz Munzer, najbardziej aktywny z fanatyków, był człowiekiem znacznych zdolności, które, właściwie pokierowane, uzdolniłyby go do czynienia dobra, ale nie nauczył się podstawowych zasad prawdziwej religii. Wmówił sobie, że został powołany przez Boga do reformy świata, zapominając, jak wielu innych entuzjastów, że reformę powinien zacząć od siebie. Miał ambicję uzyskać pozycję i wpływ, niechętny by być drugim, nawet za Lutrem. Oskarżył [0] reformatorów, że ustanawiając swą zależność od Pism tylko, wprowadzają odmianę papiestwa. Uznał się za powołanego przez Boga, by wyleczyć zło, a objawienia Ducha były środkami do wykonania tego dzieła; że ten, kto ma Ducha, posiada prawdziwą wiarę, chociażby nigdy nie widział pisanego słowa. Fanatyczni nauczyciele poddali się rządom uczuć, nazywając każdy wymysł mózgu głosem Boga, w efekcie doszli do wielkiej skrajności. Niektórzy nawet spalili swe Biblie, krzycząc: „Litera 112 zabija, ale Duch ożywia.” Ludzie z natury kochają cuda oraz to, co pochlebia ich próżności, dlatego wielu było gotowych zaakceptować nauki Munzera. Wkrótce oskarżył cały publiczny porządek, twierdząc, że posłuszeństwo książętom to próba służenia Bogu i Belialowi. Umysły ludzi, właśnie gotowe do odrzucenia jarzma papiestwa, były także zniecierpliwione ograniczeniami władzy cywilnej. Rewolucyjne nauki Munzera, roszczące sobie boską aprobatę, prowadziły ich do wyzwolenia się spod wszelkiej kontroli, dając upływ uprzedzeniom i namiętnościom. Nastąpiły najstraszniejsze sceny buntu i walki, a pola Niemiec nasączyły się krwią. Męka duszy, którą Luter tak długo doświadczał w swej izbie w Erfurcie, teraz spoczęła na nim z podwójną mocą, gdy ujrzał rezultaty fanatyzmu, który zaciążył na Reformacji. Papiescy książęta oświadczyli, a wielu uwierzyło, że nauki Lutra spowodowały bunt. Chociaż to oskarżenie nie miało najmniejszych podstaw, spowodowało u reformatora ogromne [0] przygnębienie. W ten sposób dzieło Nieba zostało zdegradowane przez połączenie z najpodlejszym fanatyzmem, co wydało się dla niego nie do zniesienia. Z drugiej strony liderzy rewolty nienawidzili Lutra, ponieważ nie tylko sprzeciwiał się ich naukom, ale przeczył ich roszczeniom o boską inspirację, oraz uznał ich buntownikami przeciwko władzom cywilnym. W zamian za to ogłosili go podłym oszustem. Wydawało się, że sprowadził na siebie wrogość tak książąt, jak i ludu. Zwolennicy Rzymu tryumfowali, oczekując, że będą świadkami szybkiego upadku Reformacji; ganili Lutra nawet za błędy, z którymi najżarliwiej walczył. Grupa fanatyków, fałszywie twierdząca, że byli traktowani z wielką niesprawiedliwością, odniosła sukces, zyskując sympatię dużych rzesz ludu, i jak często bywa z tymi co zajęli złe stanowiska, uznano ich za męczenników. W ten sposób ci, co czynili każdy wysiłek, by sprzeciwić się Reformacji, otrzymywali litość i współczucie, jako ofiary okrucieństwa i przemocy. Było to dzieło szatana, ożywiane przez takiego samego ducha buntu, który został pierwszy raz okazany w Niebie. Szatan stale usiłuje zwieść ludzi, doprowadzając do tego, by grzech nazywali sprawiedliwością, a sprawiedliwość grzechem. 113 Jakże pełna sukcesu jest ta praca! Jakże często nagany i wyrzuty są rzucane na wierne sługi Boże, ponieważ stoją nieustraszeni w obronie prawdy! Ludziom, którzy są tylko agentami Szatana, pochlebia się i chwali ich, a nawet traktuje jak męczenników, podczas gdy ci, co powinni być szanowani i wspierani za swą wierność Bogu, są pozostawieni w samotności, z podejrzeniami i nieufnością. [0] Fałszywa świętość, podrobione uświęcenie wciąż wykonują swoje dzieło zwiedzenia. Pod różnymi postaciami ukazują tego samego ducha, jak w dniach Lutra, odwracając umysły od Pism, prowadząc ludzi do podążania raczej za ich własnymi uczuciami i wrażeniami, niż do poddania się posłuszeństwu prawa Boga. Rzucenie nagany na czystość i prawdę to jeden z najskuteczniejszych planów Szatana. Nieustraszenie Luter bronił ewangelii przed atakami z każdej strony. Słowo Boga samo dostarczało potężnej broni w każdym konflikcie. Ze słowem walczył przeciwko uzurpowanej władzy papieża, z racjonalistyczną filozofią scholastyków, stojąc także mocno jak skała przeciw fanatyzmowi, który chciał się sprzymierzyć z Reformacją. Każdy z tych przeciwnych elementów na swój sposób odrzucał Pisma Święte, wywyższając ludzką mądrość jako źródło religijnej prawdy i wiedzy. Racjonalizm czyni bóstwem rozum, traktując go jako kryterium dla religii. Rzym, czyniąc suwerennego pontyffa inspiracją, zstępującą nieprzerwaną linią od apostołów, niezmienną przez cały czas, daje szeroką możliwość dla każdego rodzaju ekstrawagancji i zepsucia, ukrytych pod świętością apostolskiej misji. Inspiracja głoszona przez Munzera i jego towarzyszy pochodziła nie z wyższego źródła, ale tylko kaprysów wyobraźni, a jej wpływ obalał każdy autorytet, ludzki czy boski. Prawdziwy Chrystianizm przyjmuje słowo Boga jako wielki skarbiec natchnionej prawdy oraz test wszelkiej inspiracji. Po powrocie z Wartburga Luter dokończył [0] tłumaczenie Nowego Testamentu, i ewangelia została wkrótce dana ludowi Niemiec w jego własnym języku. To tłumaczenie zostało przyjęte z wielką radością przez wszystkich co umiłowali prawdę, ale z szy114 derstwem odrzucone przez tych, którzy wybrali ludzkie tradycje i przykazania człowieka. Kapłani zostali poruszeni na myśl, że zwykły lud będzie teraz zdolny dyskutować z nimi o przepisach słowa Bożego, a ich własna niewiedza będzie objawiona. Broń ich cielesnego rozumowania była bezsilna przeciwko mieczowi Ducha. Rzym zaangażował cały swój autorytet, by zapobiec obiegowi Pism, ale dekrety, klątwy, tortury były próżne. Im bardziej potępiał i zakazywał Biblii, tym większe było dążenie ludu by poznać to, czego rzeczywiście naucza. Ci, co potrafili czytać, gorliwie studiowali słowo Boga dla siebie. Krążyło wśród nich, było stale czytane i powtarzane, tak długo bez zadowolenia, aż powierzono całe fragmenty pamięci. Widząc przychylność, z jaką przyjęto Nowy Testament, Luter natychmiast rozpoczął tłumaczenie Starego, publikując w częściach, jak tylko je ukończył. Pisma Lutra były witane tak samo w mieście, jak i na wioskach. W nocy nauczyciele szkół wiejskich czytali je głośno małym grupom zebranym przy ogniskach domowych. Z każdą próbą trochę dusz przekonywało się do prawdy, a przyjmując słowo z zadowoleniem, przekazywali dobre nowiny innym. Słowo natchnione sprawdzało się: „Przyjęcie twych słów daje światłość, daje zrozumienie [0] prostaczkom.”58 Studium Pism czyniło potężną zmianę w umysłach i sercach ludu. Papieski rząd nałożył na swych poddanych żelazne jarzmo, trzymając ich w niewiedzy i degradacji. Przesądne zachowywanie form było skrupulatnie podtrzymywane, ale w całej tej służbie serce i intelekt miały niewielki udział. Głoszenie Lutra przywracało proste prawdy Bożego słowa, a słowo to, oddane w ręce prostego ludu, pobudziło jego drzemiące siły nie tylko oczyszczające i uszlachetniające duchową naturę, ale udzielające nowej siły i żywotności intelektowi. Ludzie wszystkich kręgów społecznych byli widziani z Bibliami w swych rękach, jak bronili nauk Reformacji. Papiści, którzy pozostawili studium Pism kapłanom i mnichom, teraz wzywali ich, by ruszyli naprzód i odrzucali nowe nauki. Ale nie znając Pism 58 Ps. 119. 130. 115 i mocy Boga, kapłani i zakonnicy byli całkowicie pobici przez tych, których określili jako nieuczonych i heretyków. „Nieszczęśliwie”, powiedział katolicki pisarz, „Luter przekonał swych naśladowców, że ich wiara powinna być budowana tylko na mowach Świętych Pism.” Tłumy zbierały się, by słuchać prawdy bronionej przez ludzi o małym wykształceniu, a nawet dyskutowano przez nich z uczonymi i elokwentnymi teologami. Pełna wstydu ignorancja tych wielkich ludzi była widoczna, gdy ich argumenty spotykały się z prostymi naukami Słowa Bożego. Kobiety i dzieci, rzemieślnicy i żołnierze mieli lepszą znajomość Pism niż uczeni doktorzy czy kapłani. [0] Gdy rzymski kler zobaczył, że ich zgromadzenia się zmniejszają, odwołali się do pomocy władz miejskich, by dowolnymi środkami, które mają w mocy, przyprowadzić z powrotem swych słuchaczy. Ale ludzie znaleźli w nowych naukach to, co zaspokajało potrzeby ich duszy i odwrócili się od tych, którzy tak długo karmili ich bezwartościowymi plewami przesądnych obrzędów i ludzkich tradycji. Gdy pobudzono prześladowania przeciwko nauczycielom prawdy, zwrócili uwagę na słowo Chrystusa: „Gdy prześladować was będą w jednym mieście, uciekajcie do drugiego.”59 Światło docierało wszędzie. Zbiegowie mogli gdzieś znaleźć gościnne drzwi otwarte dla nich, i tam pozostając głosili Chrystusa, czasami w kościele, lub jeśli im odmówiono tego przywileju, w prywatnych domach lub na świeżym powietrzu. Gdziekolwiek mogli zyskać posłuch, była poświęcona świątynia. Prawda, głoszona z taką energią i pewnością, rozwijała się z nieodpartą mocą. Na próżno kościelne i cywilne władze wzywały do zniszczenia herezji. Na próżno uciekały się do więzienia, torturowania, palenia, ścinania. Tysiące wierzących zapieczętowało swą wiarę krwią, a mimo to dzieło szło naprzód. Prześladowania prowadziły tylko do rozszerzenia się prawdy; a fanatyzm, który Szatan usiłował dołączyć do nich, uczynił jedynie jaśniejszy kontrast pomiędzy dziełem szatana a dziełem Boga. [0] 59 Mat. 10;23. 116 Rozdział IX Protest książąt Jedno z najszlachetniejszych świadectw jakie kiedykolwiek wypowiedziano na rzecz Reformacji, to protest chrystiańskich książąt niemieckich na Sejmie w Spirze. Odwaga, wiara, niewzruszoność tych mężów Boga zdobyła dla następnych wieków wolność myśli i sumienia. Ich protest dał kościołowi reformowanemu nazwę Protestanci; ich zasady są prawdziwą esencją protestantyzmu. Ciemny i groźny okres nadchodził dla Reformacji. Na moment religijna tolerancja zwyciężyła w cesarskim imperium; Boża opatrzność trzymała sprzeciwiających się pod kontrolą, aby ewangelia mogła otrzymać mocniejsze podstawy; ale Rzym wezwał wszelkie siły, by zmiażdżyć prawdę. W Spirze papiści otwarcie okazali swoją wrogość wobec reformatorów i wszystkich wobec nich przychylnych. Melanchton powiedział: „Jesteście płaczącymi i prześladowanymi na ziemi, ale Chrystus spojrzy na swój biedny lud i zachowa go.” Ewangeliczni książęta mieli podczas uczestnictwa w sejmie zakazane nawet głoszenie ewangelii w swych mieszkaniach. Ale lud Spiry pragnął Słowa Boga i pomimo zakazu tysiące zgromadziły się na porannych nabożeństwach, stale odbywających się w kaplicy elektora Saksonii. [0] To przyspieszyło kryzys. Ogłoszono w Sejmie cesarskie posłanie, że rezolucja dająca wolność świadomości spowodowała wielki nieporządek i cesarz ją anulował. Ten arbitralny akt pobudził oburzenie i zaalarmował ewangelicznych Chrystian. Jeden powiedział: „Chrystus znowu wpadł w ręce Annasza i Kajfasza.” Zwolennicy Rzymu stali się 117 bardziej gwałtowni. Papieski bigot oświadczył: „Turkowie są lepsi niż luteranie, gdyż Turkowie zachowują post, a luteranie gwałcą go. Jeśli mamy wybierać pomiędzy Świętymi Pismami Boga, a starymi błędami kościoła, powinniśmy odrzucić to pierwsze.” Melanchton powiedział: „Każdego dnia w pełnym zgromadzeniu, Faber rzuca nowy kamień przeciwko Ewangelikom.” Religijna tolerancja była legalnie postanowiona i ewangeliczne stany postanowiły sprzeciwić się przeciwko gwałceniu ich praw. Luter ciągle na banicji nałożonej edyktem w Wormacji, nie mógł być obecny w Spirze, ale jego miejsce było zajęte przez współpracowników i książąt, których Bóg powołał do obrony swej sprawy w tym niebezpieczeństwie. Szlachetny Fryderyk Saksoński, poprzedni protektor Lutra, został odsunięty przez śmierć, ale książę Jan, jego brat, który odziedziczył tron, radośnie powitał Reformację, i jako książę pokoju, ukazał wielką energię i odwagę, we wszystkich sprawach odnoszących się do wiary. Kapłani zażądali, aby stany, które zaakceptowały Reformację poddały się absolutnie rzymskiemu prawodawstwu. Reformatorzy z drugiej strony, zażądali wolności, którą poprzednio [0] otrzymali. Nie mogli się zgodzić by Rzym znowu przejął kontrolę nad tymi narodami, które z tak wielką radością przyjęły Słowo Boga. Sejm w końcu ustalił, że tam, gdzie Reformacja nie była wprowadzona, edykt wormacki powinien być rygorystycznie egzekwowany, a w ewangelicznych stanach, gdzie mogłoby dojść do buntu, nie powinna być wprowadzona żadna nowa reforma, nie powinno się głosić sprzecznych kwestii, odprawianie mszy nie powinno być zabronione, a żadnemu rzymskiemu katolikowi nie powinno się pozwolić na przyjęcie luteranizmu. Gdyby ten dekret stał się prawem, Reformacja nigdy nie mogłaby być rozszerzona tam, gdzie jeszcze nie dosięgła, ani ustanowiona na mocniejszych podstawach tam, gdzie już istniała. Wolność słowa byłaby zakazana. Nawrócenia nie byłyby dozwolone. I pod te ograniczenia i zakazy zwolennicy Reformacji mieli się od razu poddać. Nadzieje świata wydawały się zanikać. Przywrócenie papieskiej hierarchii w nieunikniony sposób spowodowałoby oży118 wienie dawnych nadużyć, a zaraz znalazłaby się okazja do zniszczenia pracy już nadszarpniętej fanatyzmem i rozłamami. Gdy strona ewangeliczna zebrała się na konsultacje, jedni na drugich spoglądali w bladym przerażeniu. Jeden drugiemu zadawał pytanie: „Co robić?” Potężne rozkazy dla świata były prawie gotowe. Gdyby ci ludzie byli prowadzeni przez ambicję lub samolubstwo, zaakceptowaliby dekret. Sami z pewnością mieliby swobodę zachowywania wiary. Czy powinni się tym zadowolić? Czy powinni [0] rzucić się w konflikt by walczyć o wolność sumienia dla całego świata? Czy wystawić się na zemstę Rzymu? Nigdy nie byli w sytuacji tak ich doświadczającej, ale wyszli z próby z niesplamionymi zasadami. Gdy mgła spowijająca ich umysły odeszła, ujrzeli jaki byłby efekt tego dekretu. Czy powinni użyczyć swego wpływu by przywrócić stosy i tortury? Czy powinni sprzeciwić się rozwojowi prawdy – sprzeciwić się Duchowi Boga w jego pracy powoływania ludzi dla Chrystusa? Czy mogli odmówić posłuszeństwa poleceniu Zbawcy? „Idźcie na cały świat i głoście ewangelię każdemu stworzeniu.” 60 Czy powinni zgodzić się aby ci, co pragną wyrzec się błędu, nie mieli tego przywileju? Wchodząc do królestwa Nieba samemu, kłaść przeszkody na drodze tak, aby inni nie mogli wejść? Raczej poświęciliby swe posiadłości, swe tytuły, swe własne życie. „Odrzućmy ten dekret” – oświadczyli książęta. „W sprawach sumienia większość nie ma władzy.” Delegaci oświadczyli, że Niemcy przyjęli dekret o tolerancji z racji pokoju, który on daje, i że zmienianie napełniłoby cesarstwo podziałami i niepokojami. „Sejm jest niekompetentny” – powiedzieli – „uczynić więcej ponad zachowanie wolności sumienia, aż do spotkania rady.” Chronić wolność sumienia to obowiązek państwa, i to jest granica jego władzy w sprawach religii. Każdy świecki rząd, który próbuje regulować lub zmuszać do religijnych zasad na mocy władzy cywilnej, poświęca [0] prawdziwą zasadę, o którą ewangeliccy Chrystianie tak szlachetnie walczyli. 60 Mar. 16; 15. 119 Papiści byli zdecydowani obalić tych, co ośmielili się im stanąć na przeszkodzie. Zaczęli czynić dążenia, by spowodować podziały wśród popierających Reformację, i zastraszyć tych, którzy jeszcze nie opowiedzieli się otwarcie po jej stronie. Książęta zostali w końcu wezwani przed Sejm. Prosili o zwłokę, ale na próżno. Ci, co wciąż odmawiali poświęcenia wolności sumienia i prawa do indywidualnego osądu, wiedzieli dobrze, że ich stanowisko oznaczało dla nich w przyszłości krytykę, potępienie, prześladowanie. Jeden z reformatorów powiedział: „Musimy zaprzeć się słowa Boga albo być spaleni”. Król Ferdynand, przedstawiciel cesarza w Sejmie, zobaczył, że dekret może spowodować poważne podziały, jeśli książęta nie zostaną skłonieni do akceptacji i popierania go. Zatem wypróbował sztuki perswazji, wiedząc, że zastosowanie przemocy wobec takich ludzi może spowodować ich większą determinację. Prosił, by zaakceptowali dekret, zapewniając, że taki czyn będzie wielce zadawalający dla cesarza. Ale ci wierni mężowie uznali autorytet ponad ziemskimi władcami, odpowiadając spokojnie: „Będziemy słuchali cesarza we wszystkim, co może się przyczynić do zachowania pokoju i honoru Boga.” W obecności Sejmu król w końcu oświadczył elektorowi i jego przyjaciołom, że pozostaje im jedyny kurs – podporządkować się większości. Po takiej rozmowie wyszedł ze zgromadzenia, nie dając w ten sposób reformatorom możliwości rozważenia lub odpowiedzi. Na próżno wysłali posłańców, błagając go [0] o powrót. Na ich wystąpienia odpowiedział tylko: „To jest postanowienie, pozostaje tylko podporządkowanie się.” Grupa cesarska była przekonana, że książęta chrystiańscy przyjmą Święte Pisma jako wyższe od ludzkich nauk i wymagań, wiedzieli, że akceptacja tej zasady obaliłaby prawdopodobnie papiestwo. Ale pochlebiali sobie, że Reformacja jest słaba, a cesarz i papież silni. Gdyby reformatorzy uczynili ciało swoją siłą, byliby bezsilni, tak jak papiści przypuszczali. Ale chociaż nieliczni w odróżnieniu od Rzymu, mieli swą siłę. Odwołali się od decyzji Sejmu do słowa Boga, a od cesarza Niemców, do Króla królów i Pana panów. 120 Gdy Ferdynand odrzucił wzgląd na ich przekonania, książęta zdecydowali się nie mieć względu na jego nieobecność, ale przedstawili protest przed zgromadzeniem bez zwłoki. Zatem przygotowano i przedstawiono Sejmowi uroczystą deklarację: „Protestujemy przed obecnymi, przed Bogiem, naszym jedynym Stwórcą, Obrońcą, Odkupicielem i Zbawicielem, który pewnego dnia będzie naszym Sędzią, jak również przed wszystkimi ludźmi i całym stworzeniem, że my, dla nas i dla naszego ludu, nigdy nie zgodzimy się ani nie poprzemy w żaden sposób czegokolwiek, co jest proponowane w dekrecie, a w czymś sprzeczne z Bogiem, Jego słowem, naszą słuszną świadomością lub ze zbawieniem naszych dusz… Nie możemy przyjąć, że kiedy Wszechpotężny Bóg wzywa człowieka do jego poznania, ten ośmiela się nie przyjmować tej Boskiej wiedzy… Nie ma prawdziwej nauki, jeśli nie jest [0] zgodna ze słowem Boga. Pan zakazuje nauczania każdej innej wiary. Pisma Święte, wyjaśniając się same, jeden tekst przez inne, jaśniejsze teksty, są wszystkim co jest niezbędne dla Chrystianina, łatwe do zrozumienia i przyjęcia do świadomości. Przyjmujemy zatem przez łaskę boską zachowywanie czystego głoszenia tylko Bożego słowa, tak jak to jest w Pismach Starego i Nowego Testamentu, bez dodawania do nich niczego. To słowo jest jedyną prawdą. Jest pewną zasadą wszelkiej nauki i życia, nigdy nie może upaść czy nas zwieść. Ten, kto buduje na tym fundamencie, wytrzyma wszelkie moce piekła, a wszystkie marności, stawiane przeciwko niemu, upadną przed obliczem Boga. Odrzucamy zatem jarzmo, które jest nakładane na nas.” To uczyniło wielkie wrażenie w Sejmie. Większość była pełna zdumienia, zaniepokojona zuchwałością protestujących. Przyszłość wydawała się dla nich burzliwa i niepewna. Rozłamy, walki, rozlew krwi wydawały się nieuniknione. Ale reformatorzy, pewni słuszności swej sprawy, polegający na ramieniu Wszechpotężnego, byli pełni odwagi i stałości. Protest odmówił cywilnym władzom prawa do regulowania prawem spraw między duszą a Bogiem, oświadczając z prorokami i apostołami: „Powinniśmy słuchać Boga raczej niż ludzi.” Odrzucał także arbitralną władzę kościoła, ustanawiając nieomylną zasadę, 121 że wszystkie ludzkie nauki powinny być poddane wypowiedziom Boga. Protestujący odrzucili jarzmo ludzkiej supremacji, wywyższając Chrystusa jako zwierzchnika w kościele, a jego słowo za kazalnicę. Siła świadomości była [0] ustanowiona ponad państwo, autorytet Świętych Pism ponad widzialny kościół. Korona Chrystusa została wywyższona ponad papieską tiarę i diadem cesarski. Protestujący całkowicie wyrazili swe prawo do swobodnego wypowiadania swych przekonań o prawdzie. Nie tylko wierzyli i byli posłuszni, ale uczyli tego, co słowo Boga przedstawia, zaprzeczając prawu księży czy urzędników do przeszkadzania w tym. Protest w Spirze był uroczystym świadectwem przeciwko nietolerancji religijnej, zapewnieniem prawa wszystkich ludzi do kultu zgodnie z nakazami ich własnych sumień. Deklarację wykonano. Została zapisana w pamięci tysięcy, zarejestrowano ją w księgach Nieba, gdzie żaden człowiek nie mógł jej wymazać. Całe ewangeliczne Niemcy, przyjęły protest jako wyznanie wiary. Wszędzie ludzie widzieli w tej deklaracji obietnicę nowej i lepszej epoki. Jeden z książąt powiedział do protestujących w Spirze. „Może Wszechpotężny, który dał wam ten dar by wyznać to energicznie, swobodnie i nieustraszenie, zachowa was w tej chrystiańskiej stałości aż do wieczności.” Gdyby Reformacja, po osiągnięciu pewnego sukcesu, zgodziła się dostosować, by uzyskać przychylność świata, byłaby nieszczera wobec Boga i siebie, zapewniając sobie zniszczenie. Doświadczenie tych wczesnych reformatorów zawiera naukę dla następnych wieków. Sposób działania Szatana przeciwko Bogu i jego słowu nie zmienił się, nadal jest tak samo przeciwny wobec Pism uczynionych przewodnikiem życia, jak w szesnastym wieku. W naszym czasie ma miejsce wielkie odstępstwo od jego nauk i przepisów, i istnieje potrzeba powrotu [0] do wielkiej protestanckiej zasady – Biblia i tylko Biblia jako jedyna zasada wiary i obowiązku. Szatan wciąż działa wszystkimi środkami, które może kontrolować, by zniszczyć religijną wolność. Moc antychrystiańska, którą protestujący w Spirze odrzucili, obecnie z odnowioną energią dąży do ponownego ustalenia straconej supremacji. Takie same niewzruszone 122 poleganie na słowie Boga, jakie ukazano podczas kryzysu Reformacji, jest jedyną nadzieją reformy dziś. Tam pojawiły się oznaki niebezpieczeństwa dla protestantów. Ale były też znaki, że boska ręka została wyciągnięta, by chronić wiernych. Właśnie wtedy Melanchton sprawił, że jego przyjaciel Grynaus szybko udał się ulicami Spiru nad Ren, nalegając, by przebył rzekę bez zwłoki. Grynaus w zdumieniu pragnął poznać przyczynę tak nagłej ucieczki. Melanchton powiedział: „Stary człowiek o poważnym i uroczystym wyglądzie, którego nie znam, pojawił się przede mną, mówiąc: Za chwilę urzędnicy sądowi zostaną wysłani przez Ferdynanda, by aresztować Grynausa.” Nad brzegiem Renu Melanchton czekał, aż wody oddzielą umiłowanego przyjaciela od tych, co czyhali na jego życie. Gdy w końcu zobaczył go na drugiej stronie, powiedział: „Został wyrwany z okrutnych szczęk tych, co pragną niewinnej krwi.” Grynaus, będąc znajomym jednego z głównych papieskich uczonych, został wstrząśnięty jednym z kazań, więc podszedł do niego, błagając aby dłużej nie walczył z prawdą. Papista ukrył swój gniew ale od razu udał się do króla, otrzymując od niego zezwolenie na aresztowanie [0] protestującego. Gdy Melanchton powrócił do domu został poinformowany, że po jego wyjściu urzędnicy ścigający Grynausa przeszukali dom gruntownie. Uwierzył nawet, że Pan ocalił przyjaciela, wysyłając świętego anioła, by go ostrzegł. Reformacja została wielce wywyższona przed potężnymi ziemi. Ewangelicznym książętom odmówiono posłuchu u króla Ferdynanda, ale udzielono im możliwości, by przedstawili swą sprawę w obecności cesarza i zgromadzonych dygnitarzy kościoła i państwa. By uspokoić podziały wstrząsające cesarstwem, Karol V zwołał Sejm w Augsburgu, ogłaszając zamiary osobistego przewodniczenia. Tam też protestanccy liderzy zostali wezwani. Wielkie niebezpieczeństwo zagroziło reformacji, ale jej obrońcy stale ufali Bogu, zobowiązując się do wierności ewangelii. Zdecydowali się przygotować oświadczenie swych poglądów w systematycznej formie, z dowodami z Pism, by przedstawić przed Sejmem. Zadanie to powierzono Lutrowi, Melanchtonowi i ich współpracownikom. Wyznanie tak przygotowane zostało zaakcep123 towane przez protestantów jako ukazanie ich wiary, a zgromadzeni umieścili swe nazwiska na ważnym dokumencie. To był uroczysty, pełen próby czas. Reformatorzy byli zatroskani, że ich sprawa nie powinna być pomieszana z politycznymi sprawami, czuli, że Reformacja nie powinna doświadczać innego wpływu, niż tego, który wynika ze słowa Boga. Gdy chrystiańscy książęta wystąpili by podpisać Wyznanie, Melanchton wmieszał się, mówiąc: „To jest sprawa [0] teologów i kaznodziejów, by proponować te sprawy, a autorytet potężnych tego świata jest zarezerwowany dla innych spraw.” „Bóg zakazuje,” – odpowiedział Jan z Saksonii – „byś mnie wyłączył. Postanowiłem czynić mój obowiązek bez obawy o moją koronę. Pragnę wyznać Pana. Moje szaty i kapelusz elekcyjny nie są tak cenne dla mnie jak krzyż Jezusa Chrystusa.” Mówiąc to, podpisał się swym nazwiskiem. Inny książę mówił biorąc pióro: „Jeśli honor mojego Pana Jezusa Chrystusa wymaga tego, jestem gotów oddać moje dobra i życie.” „Raczej wyrzeknę się mych poddanych i Państwa, raczej zrezygnuję z kraju mych ojców, z domu,” kontynuował, „niż przyjmę inną naukę niż zawartą w tym Wyznaniu.” Taka była wiara i odwaga tych mężów Boga. Nadszedł wyznaczony czas by zjawić się przed cesarzem. Karol V, siedząc na swym tronie, otoczony elektorami i książętami, dał audiencję protestującym reformatorom. Wyznanie ich wiary zostało przeczytane. W tym wspaniałym zgromadzeniu prawdy ewangelii zostały jasno ukazane, podobnie jak i wyliczono błędy kościoła papieskiego. Ogłoszono ten dzień „największym dniem Reformacji i jednym z najbardziej chwalebnych dni w historii Chrystianizmu i świata”. Niewiele lat minęło od czasu, gdy mnich z Wittenbergi stanął samotnie w Wormacji przed narodowym zgromadzeniem. Teraz wraz z nim byli najszlachetniejsi i najpotężniejsi książęta cesarstwa. Lutrowi zakazano pojawienia się w Augsburgu, ale był obecny słowami i modlitwami. „Jestem rozradowany,” [0] pisał, „że dożyłem tej godziny, w której Chrystus został publicznie wywyższony przez tak poważnych wyznawców, w tak chwalebnym zgromadzeniu. To jest wypełnienie słów Pisma: »Dam o Tobie świadectwo w obecności królów.«” 124 W dniach Pawła ewangelia, za którą został uwięziony, była w ten sposób przedstawiona książętom i dostojnikom cesarskiego miasta. Z tego powodu, z którego cesarz zakazał, by była głoszona z kazalnicy, była głoszona w pałacu; to, co wielu uważało nawet za niewłaściwe do słuchania przez niewolników, było słuchane z podziwem przez panów i przywódców cesarstwa. „Królowie i wielcy stanowili audytorium, koronowani książęta byli kaznodziejami, kazanie było królewską prawdą Boga.” „Od ery apostolskiej”, mówi pisarz, „nigdy nie było większego wydarzenia czy wspanialszego wyznania Jezusa Chrystusa.” „Wszystko, co powiedzieli luteranie, jest prawdą, a my nie możemy zaprzeczyć temu”, oświadczył papieski biskup. „Czy możecie z istotnych powodów obalić Wyznanie uczynione przez elektora i jego sprzymierzeńców,” spytano innego, doktora, Ecka. „Nie za pomocą pism apostołów i proroków” – brzmiała odpowiedź – „ale za pomocą Ojców i soborów możemy.” „Rozumiem zatem,” odpowiedział pytający, „że luteranie mają na obronę Pisma, a my nie.” Niektórzy z niemieckich książąt zostali zdobyci dla wiary zreformowanej. Cesarz sam oświadczył, że protestanckie pisma były tylko prawdą. Wyznanie zostało przetłumaczone na wiele języków, krążyło po całej Europie, zostało zaakceptowane przez miliony w postępujących pokoleniach jako wyrażenie ich wiary. [0] Wierni budowniczowie Boży nie trudzili się sami. Gdy „zwierzchności, moce i złe duchy na wysokich miejscach” złączyły się przeciwko nim, Pan nie zapomniał o swym ludzie. Gdyby ich oczy mogły być otwarte, zobaczyliby wyraźny dowód Boskiej obecności i pomocy, jaka została użyczona prorokom starożytności. Gdy sługa Eliasza wskazał swemu panu na wrogą armię ich otaczającą, odcinającą wszelkie możliwości ucieczki, prorok modlił się: „Panie, proszę Ciebie, otwórz jego oczy, aby mógł ujrzeć.”61 I góra napełniła się rydwanami i rumakami ognistymi, armią Nieba, chroniącą męża Boga. Tak aniołowie strzegli pracowników w dziele Reformacji. Bóg rozkazał swym sługom budować i żadna przeciwna siła nie mogła odciągnąć ich od murów. 61 2 Król. 6;17. 125 Ze skrytego miejsca modlitwy przyszła moc, która wstrząsnęła światem w Wielkiej Reformacji. Tam, w świętym spokoju słudzy Pańscy postawili swe stopy na skale jego obietnic. Podczas zmagań w Augsburgu Luter nie chybił w poświęceniu trzech godzin każdego dnia na modlitwę, które wziął z części dnia najbardziej korzystnego dla studium. W prywatności swej izby, był słyszany, jak wylewał duszę przed Bogiem w słowach pełnych uwielbienia, obawy, nadziei, jakby rozmawiał z przyjacielem. „Wiem, że jesteś naszym Ojcem i Bogiem,” – powiedział – „że rozpędzisz prześladowców twych dzieci; bo ty osobiście jesteś zagrożony z nami. Cała sprawa jest twoja, jedynie przez twój nakaz przykładamy ręce do tego. Broń nas zatem, Ojcze!” Do Melanchtona, przygniecionego [0] brzemieniem niepokoju i trwogi, napisał: „Łaska i pokój w Chrystusie! W Chrystusie, mówię, a nie w świecie. Amen! Nienawidzę coraz bardziej tych skrajnych trosk, które ciebie pochłaniają. Jeśli sprawa jest zła, zaniechaj, jeśli jest słuszna czyż nie powinniśmy wierzyć w obietnicę Tego, który nakazuje nam spać bez obawy?” „Chrystusa nie będzie brakować w dziele sprawiedliwości i prawdy. On żyje, panuje, co za obawy zatem możemy mieć?” Bóg słuchał wołania swych sług. Dał książętom i kaznodziejom łaskę i odwagę, by zachowywali prawdę, przeciwko rządom ciemności tego świata. Pan powiedział: „Spójrzcie, kładę na Syonie kamień węgielny, wyborny, cenny, a ten kto uwierzy w Niego, nie zachwieje się.”62 Protestanccy reformatorzy budowali na Chrystusie, a wrota piekieł nie mogły ich przemóc! [0] Rozdział X Późniejsi Reformatorzy Gdy Luter otwierał zamkniętą Biblię ludowi Niemiec, Tyndale został pobudzony przez Ducha Boga do tego samego w Anglii. Był pilnym studentem Pism, nieustraszenie głosił swe przeko62 1 Piotr 2;6. 126 nania o prawdzie, żądając by wszystkie nauki przeszły przez test Bożego słowa. Jego gorliwość mogła jedynie pobudzić sprzeciw papistów. Uczony katolicki doktor, który zaangażował się w spór z nim oświadczył: „Byłoby lepiej dla nas być bez Bożego prawa niż bez papieża.” Tyndale odpowiedział: „Sprzeciwiam się papieżowi i wszystkim jego prawom, a jeśli Bóg oszczędzi moje życie na kilka lat, sprawię, że chłopiec, który ciągnie pług, będzie wiedział więcej z Pism niż ty.” Cel, który zaczął go cieszyć – dać ludowi Pisma Nowego Testamentu w jego własnym języku – został teraz utwierdzony i od razu zabrał się do pracy. Opuścił dom z obawy przed prześladowaniami i udał się do Londynu, gdzie przez pewien czas pracował bez przeszkód. Ale ponownie przemoc papistów zmusiła go do ucieczki. Cała Anglia wydawała się zamknięta przed nim, postanowił więc szukać schronienia w Niemczech! Tutaj zaczął druk angielskiego Nowego Testamentu. [0] Dwukrotnie praca była przerywana, ale gdy zakazano mu drukowania w jednym mieście, udał się do drugiego. W końcu udał się do Wormacji, gdzie kilka lat wcześniej Luter bronił ewangelii przed Sejmem. W tym starym mieście było wielu przyjaciół Reformacji, a Tyndale kontynuował dzieło bez dalszych przeszkód. Trzy tysiące kopii Nowego Testamentu wkrótce zostało ukończone i następne wydanie wyszło tego samego roku. Z wielką żarliwością i wytrwałością kontynuował swą pracę. Pomimo, że władze angielskie strzegły swych portów z największą czujnością, słowo Boga na różne tajne sposoby docierało do Londynu, a stamtąd krążyło po kraju. Papiści próbowali tłumić prawdę, ale na próżno. Biskup Durham pewnego razu kupił u sprzedawcy będącego przyjacielem Tyndale’a cały nakład Biblii, myśląc, że niszcząc je wielce zaszkodzi sprawie. Ale przeciwnie, pieniądze tak zdobyte, zostały użyte na zakup materiału do druku nowego i lepszego wydania, które inaczej nie mogłoby być wydrukowane. Kiedy Tyndale później został więźniem, oferowano mu wolność w zamian za wyjawienie nazwisk tych, którzy pomagali mu ponieść koszty druku Biblii. Odpowiedział, że biskup Durham dał więcej 127 pieniędzy niż jakakolwiek inna osoba; gdyż płacąc dużą cenę za książki, dodał mu sił do kontynuowania z wielką odwagą. Tyndale został zdradzony i oddany w ręce wrogów, cierpiąc uwięzienie przez wiele miesięcy. W końcu dał świadectwo swej wiary przez [0] śmierć męczennika, ale broń, którą przygotował uzdolniła innych żołnierzy do walki przez wszystkie wieki aż do naszych czasów. W Szkocji ewangelia znalazła mistrza w osobie Jana Knoxa. Ten prawdziwego serca reformator nie bał się ludzi. Ognie męczeństwa, rozpalone wokół niego, zwiększały tylko jego gorliwość. Gdy siekiera kata spoczywała groźnie nad jego głową, on stał na ziemi, zadając silne uderzenia prawą i lewą ręką, by zniszczyć bałwochwalstwo. Tak wykonał swój zamiar, modląc się i tocząc walki dla Pana, aż Szkocja była wolna. W Anglii Latimer utrzymywał z kazalnicy, że Biblia powinna być czytana w języku ludu. „Autorem Świętych Pism,” powiedział, „jest osobiście Bóg, i to Pismo ma udział w mocy i wieczności swego Autora. Ani król, ani cesarz nie może nie słuchać go. Strzeżmy się bocznych dróg ludzkiej tradycji, pełnych kamieni, śmieci, wyrwanych z korzeniami drzew. Podążajmy prostą drogą słowa. Nie odnosi się do tego, co ojcowie uczynili, ale raczej do tego, co powinni czynić”. Barnes i Frith, wierni przyjaciele Tyndale’a powstali, by bronić prawdy. Dołączyli Ridleyowie i Cranmer. Ci liderzy angielskiej Reformacji byli mężami uczonymi, a większość z nich była wielce szanowana za gorliwość i pobożność we wspólnocie rzymskiej. Ich opozycja wobec papiestwa była rezultatem ich poznania jego błędów przez święte spojrzenie. Ich znajomość tajemnic Babilonu dała większą moc ich świadectwu przeciwko niemu. [0] „Czy wiesz,” powiedział Latimer, „kto jest najpilniejszym biskupem w Anglii? Widzę, że słuchasz, aż go nazwę. Powiem ci. To diabeł. Zawsze jest zajęty; nigdy nie znajdziesz go bezczynnym. Wezwij go, kiedy chcesz, on jest zawsze w domu, zawsze przy pracy. Nigdy nie znajdziesz go ospałym, gwarantuję ci. Gdzie diabeł jest mieszkańcem, tam nie ma ksiąg, ale są świece; nie ma Biblii, ale są różańce; nie ma światła ewangelii, ale są światła świec wo128 skowych, nawet w południe; na bruk z krzyżem Chrystusa, w górę z sakiewką za czyściec; nie ma ubierania nagich, biednych, słabych, za to zdobienie obrazów i wesołe ozdoby z kamienia i drzewa; nie ma Boga i jego najświętszego słowa, ale w górę tradycje, ludzkie rady, ślepy papież. O, gdyby nasi prałaci byli tak pilni w sianiu ziarna dobrej nauki, jak Szatan w sianiu chwastów i perzu”. Wielką zasadą zachowywaną przez Tyndale’a, Fritha, Latimera i Ridleyów był boski autorytet i całkowite poleganie na Świętych Pismach. Odrzucili uzurpowany autorytet papieży, soborów, ojców, królów, rządzący świadomością w sprawach wiary religijnej. Biblia była ich zasadą, do niej odnosili wszelkie nauki i poglądy. Wiara w Boga i jego słowo podtrzymywała tych świętych mężów, gdy oddawali swe życie na stosie. „Bądźcie dobrej myśli,” zwracał się Latimer do swych współtowarzyszy męczeństwa, gdy płomienie uciszały ich głosy, „będziemy tego dnia świecić jak świece w Anglii i wierzę, że dzięki Bożej łasce nigdy nie zgasną.” [0] Kościół Anglii, podążając krokami Rzymu, prześladował odstępców od ustanowionej wiary. W XVII wieku tysiące pobożnych pastorów były wypędzane ze swych stanowisk. Ludziom zakazywano uczestnictwa w religijnych zgromadzeniach, z wyjątkiem sankcjonowanych przez kościół, pod karą wielkich grzywien, uwięzienia, wypędzenia. Te wierne dusze, które nie zrezygnowały ze zbierania się, by wielbić Boga, zmuszane były zbierać się w ciemnych alejach, na mrocznych poddaszach, a niekiedy w lasach o północy. W ochronnych głębiach lasu, w świątyniach przez Boga zbudowanych, te rozproszone i prześladowane dzieci Pana gromadziły się, by wylewać swe dusze w modlitwie i uwielbieniu. Ale pomimo ich wszelkiej ostrożności, wielu cierpiało za swoją wiarę. Więzienia były przepełnione. Rodziny rozbite. Wielu wypędzono do obcych krajów. Ale Bóg był ze swym ludem, a prześladowania nie mogły uciszyć ich świadectwa. Wielu udało się przez ocean do Ameryki, tutaj kładąc fundamenty cywilnej i religijnej wolności, będącej osłoną i chwałą naszego kraju. 129 Tak jak w czasach apostolskich, prześladowania przyczyniły się raczej do rozszerzenia ewangelii. We wstrętnych lochach, stłoczony ze zbrodniarzami i rozpustnikami, Jan Bunyan oddychał prawdziwą atmosferą Nieba, tam napisał też cudowną alegorię podróży pielgrzyma z kraju zniszczenia do niebiańskiego miasta. Przez dwieście lat ten głos z więzienia Bedford przemawiał z przerażającą mocą do serc ludzkich. „Wędrówka pielgrzyma”, „Obfita łaska dla przywódcy grzeszników” Bunyana prowadziły wiele stóp na drogę życia. [0] Baxter, Flavel, Alleine, oraz inni mężowie pełni talentu, wykształcenia, głębokiego chrystiańskiego doświadczenia, stanęli w odważnej obronie „wiary raz przekazanej świętym”. Praca wykonana przez tych ludzi, wyjętych spod prawa i skazanych na wygnanie przez władców tego świata, nigdy nie zginie. „Źródło życia” i „Metoda Łaski” Flavela nauczyły tysiące jak powierzyć swe dusze Chrystusowi. „Zreformowany Pastor” Baxtera był błogosławieństwem dla wielu tych, co pragną ożywienia dzieła Boga, a jego „Wieczny spoczynek świętych” wykonał swoją pracę w prowadzeniu dusz „do odpocznienia, które pozostaje dla ludu Bożego”. Sto lat później, w okresie wielkich duchowych ciemności, Whitefield i Wesleyowie pojawili się jako nosiciele światła dla Boga. Pod rządami panującego kościoła lud Anglii popadł w stan religijnego upadku, prawie nie różniącego się od pogaństwa. Przyrodzona religia była ulubionym studium kapłaństwa, składając się w większości z ich teologii. Klasy wyższe szyderczo śmiały się z pobożności, pochlebiając sobie być ponad wszystko co nazywali fanatyzmem. Niższe klasy były w wielkiej niewiedzy, pozostawione w złu, podczas gdy kościół nie miał odwagi ani wiary by dłużej popierać upadającą sprawę prawdy. Whitefield i Wesleyowie byli przygotowani do swej pracy przez długie i wyraźne osobiste przekonanie o ich własnym upadłym stanie; i tak mogli być zdolnymi znieść trudności jako dobrzy żołnierze Chrystusa, byli poddani srogiej próbie szyderstwa, wyśmiewania, prześladowania, tak na uniwersytecie, jak i wtedy, gdy zaczęli swą służbę. Oni i kilku innych, [0] co sympatyzowali z nimi, byli pogardliwie zwani metodystami przez swych niezboż130 nych kolegów-studentów – nazwą obecnie uznaną za zaszczytną dla jednej z największych denominacji w Anglii i Ameryce. Byli członkami kościoła w Anglii i mocno związani z jego formami kultu, ale Pan przedstawił im w swym słowie wyższy standard. Duch Święty naglił ich, by głosili Chrystusa ukrzyżowanego. Moc Najwyższego towarzyszyła ich pracy. Tysiące były przekonane i prawdziwie nawrócone. Było konieczne, aby te owce chronić przed drapieżnymi wilkami. Wesley nie myślał o utworzeniu nowej denominacji, ale zorganizował ich pod nazwą Związek Metodystów. Tajemnicza i ciężka była opozycja, z którą spotkali się ci kaznodzieje ze strony panującego kościoła; ale Bóg w swej mądrości panował nad wydarzeniami, by rozpocząć reformę, kiedy to miało nastąpić. Gdyby rozpoczęła się całkowicie poza kościołem, nie dokonałaby tak potrzebnego dzieła. Jako że przebudzeni głosiciele byli członkami kościoła i pracowali w jego obrębie, tam gdzie mieli sposobność, prawda weszła tam, gdzie inaczej drzwi byłyby zamknięte. Niektórzy z kleru zostali pobudzeni ze swej moralnej zapaści, stając się gorliwymi kaznodziejami w swych probostwach. Kościoły zżarte formalizmem zostały pobudzone do życia. Ludzie o różnych darach wykonywali wyznaczoną im pracę. Nie byli zgodni w każdym punkcie nauki, ale wszyscy byli poruszeni przez Ducha Boga, [0] i zjednoczeni w absorbującym ich celu zdobywania dusz dla Chrystusa. Różnice pomiędzy Whitefieldem a Wesleyami zagroziły w pewnym momencie wyobcowaniem, ale gdy uczyli się pokory w szkole Chrystusa, wzajemna miłość i pobłażliwość pojednały ich. Nie mieli czasu na dysputy, gdy błąd i nieprawość panowały wszędzie wokół, a grzesznicy popadali w ruinę. Pracowali i modlili się razem, a ich przyjaźń umacniała się, aż zaczęli siać ziarna ewangelii na jednym polu. Słudzy Boży stąpali nierówną ścieżką. Ludzie wpływu i nauki zaangażowali swe siły przeciwko nim. Po pewnym czasie wielu z duchowieństwa okazywało zdecydowaną wrogość, a drzwi kościołów zostały zamknięte przed czystą wiarą i tymi, co ją głosili. Działanie kleru, który oskarżał ich z kazalnic, pobudził ciemność, ignorancję, nieprawość. Stale John Wesley uciekał od śmierci dzię131 ki cudom Bożym. Kiedy gniew tłumu został pobudzony przeciwko niemu, anioł w ludzkiej postaci szedł u jego boku, motłoch się wycofał, a sługa Chrystusa wyszedł bezpiecznie z miejsca zagrożenia. Metodyści w tych wczesnych dniach – zarówno ludzie, jak i kaznodzieje – cierpieli szyderstwa i prześladowania, tak od członków zboru, jak i od osób jawnie niereligijnych, które były pobudzone ich fałszywą reprezentacją. Zostali doprowadzeni przed oblicze sprawiedliwości tylko z nazwy, bo sprawiedliwości nie było w tym czasie. Często cierpieli przemoc od swych prześladowców. Tłum szedł od domu do domu, niszcząc meble i wyposażenie, rabując, co tylko [0] znalazł, brutalnie znieważając mężczyzn, kobiety i dzieci. W niektórych przypadkach czyniono publiczne wezwania, by ci, co pragną, asystowali w wybijaniu szyb i rabowaniu domów Metodystów. Te otwarte gwałcenie wszystkich praw, tak ludzkich, jak i boskich, było dozwolone bez konsekwencji. Systematyczne prześladowanie było prowadzone przeciwko ludziom, których jedyną winą było to, że pragną by grzesznicy odwrócili swe stopy z ścieżki zniszczenia na drogę świętości. Jan Wesley odnośnie oskarżeń przeciwko jemu i jego towarzyszy, powiedział: „Niektórzy twierdzą, że nauki tych ludzi są fałszywe, błędne, entuzjastyczne; że są nowe i nieznane od dawna, że są szarlatanerią, fanatykami, prostakami. Całe to oskarżenie zostało ucięte w korzeniach przez pokazanie, że każda część tej nauki jest prostą doktryną Pisma, integrowaną przez nasz własny zbór. Zatem nie może być fałszywa czy błędna, gdyż Pisma wskazują, że jest prawdziwa.” „Inni twierdzą, że te nauki są zbyt surowe, czynią drogę do Nieba zbyt wąską; a jest to naprawdę jedyny prawdziwy zarzut, jaki był uczyniony i skrycie ukazywany przez tysiące ludzi pod różnymi postaciami. Ale czy czyni to drogę do Nieba bardziej wąską niż uczynił ją nasz Pan i apostołowie? Czy jest ich nauka bardziej trudna od tej w Biblii? Rozważcie tylko kilka prostych tekstów: »Będziesz miłował Pana Boga twego; z całego serca twego, i z całej duszy twojej, i z całej siły twojej, i całego umysłu twego, a bliźniego twego jak siebie samego.«63 [0] »Z każdego nie63 Łuk. 10;27. 132 użytecznego słowa, które ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu.«64 »Zatem czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, czyńcie to na chwałę Bożą.«65 „Jeśli ich nauka jest surowsza od tej, należy się nagana, ale wiecie, że tak nie jest. A kto może być o jedną kreseczkę mniej dokładny bez zniszczenia słowa Boga? Czy jakiś sługa tajemnic Boga może być uznany za wiernego, jeśli zmienia jakąkolwiek część świętego depozytu? – Nie; nic nie może być usunięte, nie można niczego złagodzić, jest zmuszony ogłosić to wszystkim ludziom, nie mogę dostosować Pism do waszego gustu. Musicie to przyjąć albo zginąć na zawsze. Powszechnie się mówi, że są niemiłosierni! Czy tak? W jakim aspekcie? Czy nie karmią głodnych i nie ubierają nagich? Nie, to nie oto chodzi, w tym nie uchybiają, ale są tak niemiłosierni w osądzie, uważają, że nikt nie może być zbawiony z tych, co idą własną drogą.” Jakie podobne argumenty wysuwa się przeciwko tym, co przedstawiają prawdy słowa Bożego stosowne do swych czasów. Wśród reformatorów zboru zaszczytne miejsce powinno być dane tym, co wywyższają prawdę powszechnie ignorowaną nawet przez protestantów – tych, co podkreślają ważność czwartego przykazania, obowiązującą moc Biblijnego Sabatu. Gdy Reformacja wymiotła ciemności spoczywające na całym Chrystianizmie, zwolennicy Sabatu zostali ujrzani w wielu krajach. Żadna grupa Chrystian nie była traktowana z [0] większą niesprawiedliwością przez popularnych historyków, niż ci, co honorowali Sabat. Czyniono z nich pół-Żydów, oskarżając ich o przesądy i fanatyzm. Argumenty, które prezentowali z Pism na poparcie swej wiary, spotykały się z argumentami wciąż spotykanymi, z okrzykami: „Ojcowie, Ojcowie! stara tradycja, autorytet kościoła!” Luter i jego współpracownicy wykonali szlachetną pracę dla Boga, ale wychodząc z kościoła rzymskiego, sami wierzyli i bronili jego doktryn, zatem nie można było oczekiwać, że rozpoznają wszystkie błędy. Ich dziełem było zerwać kajdany Rzymu, dać Biblię światu; ale były ważne prawdy, których nie udało im się od64 65 Mat. 12;36. 1 Kor. 20;31. 133 kryć, wielkie błędy, których się nie wyrzekli. Większość z nich dalej zachowywała niedzielę z innymi papieskimi świętami. Oczywiście nie uznali, że to ma boski autorytet, ale wierzyli, że powinna być zachowywana jako powszechnie akceptowany dzień kultu. Byli jednak niektórzy pośród nich, którzy uznawali Sabat czwartego przykazania. Taka była wiara i praktyka Carlstadta, inni przyłączyli się do niego. John Frith, który pomagał Tyndale’owi w przekładzie Pism, który cierpiał męczeństwo z powodu swej wiary, tak wyraził swe poglądy co do Sabatu: „Żydzi mieli słowo Boga na potwierdzenie soboty, gdyż to jest siódmy dzień, a mieli nakazane zachowywać dzień siódmy uroczystym. A my nie mamy słowa Boga, ale raczej jest przeciwne nam, bo my nie zachowujemy, tak jak Żydzi, siódmego dnia, ale pierwszy, który nie jest nakazany Bożym prawem. [0] Sto lat potem John Trask uznał ważność prawdziwego Sabatu, zatrudniając głos i pióro w jego obronie. Wkrótce został wezwany przed prześladowczą moc kościoła w Anglii. Oświadczył, że Pisma wystarczają jako przewodnik religijnej wiary, twierdząc, że władze cywilne nie powinny kontrolować sumienia w sprawach dotyczących zbawienia. Został postawiony przed sądem, przed niesławnym trybunałem Izby Gmin, gdzie doszło do długiej dyskusji odnośnie zachowywania Sabatu. Trask nie odstąpił od nakazów i przykazań Boga, by słuchać przykazań ludzkich. Został więc potępiony, ustawiony pod pręgierzem, publicznie biczowany w stopy, a w końcu uwięziony. Ten okrutny wyrok został wykonany, a po pewnym czasie jego duch został złamany. Cierpiał w więzieniu przez rok, a potem odwołał. O, gdyby zniósł to, zdobyłby koronę męczennika! Żona Traska także zachowywała Sabat. Została uznana, nawet przez wrogów, za kobietę wielu cnót, godną naśladowania przez wszystkich Chrystian. Była nauczycielką uznanej wspaniałości, znaną z troski o biednych. „Tu” – powiedzieli jej wrogowie – „wyznała, że postępując zgodnie z sumieniem, tak jak wierzy, musi pewnego dnia stanąć przed sądem za to, co uczyniła w ciele. Zatem postanowiła postępować według najbezpieczniejszej zasady, przeciwko swym prywatnym interesom.” Oświadczono zatem, że posiadała ducha dziwnego, niespotykanego uporu w poleganiu na 134 własnych opiniach, który ją niszczył. Naprawdę [0] wybrała posłuszeństwo słowu Boga, a nie tradycji ludzkiej. W końcu ta szlachetna kobieta została pojmana i wtrącona do więzienia. Oskarżono ją o to, że uczyła tylko pięć dni w tygodniu, a w sobotę odpoczywała, dając poznać, że jest posłuszna czwartemu przykazaniu. Nie została oskarżona o zbrodnię; motyw jej działania był jedynym gruntem oskarżenia. Prześladowcy często ją odwiedzali, próbując użyć najbardziej nikczemnych argumentów, by zmusić ją do wyrzeczenia się wiary. W odpowiedzi prosiła ich, by pokazali jej w Pismach, że jest w błędzie, nalegała, że jeśli niedziela jest rzeczywiście świętym dniem, to fakt ten musi być odnotowany w słowie Boga. Ale na próżno prosiła o biblijne świadectwo. Była napominana, by złagodziła swe poglądy i wierzyła w to, co kościół uzna za słuszne. Odmówiła sprzedania wolności poprzez wyrzeczenie się prawdy. Obietnice Boga podtrzymywały jej wiarę. „Nic się nie bój tego, co masz cierpieć. Oto wrzuci dyjabeł niektórych z was do więzienia, abyście byli doświadczeni; …Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota.”66 Przez blisko szesnaście lat ta słaba kobieta pozostawała więźniem, w niedostatku i wielkim cierpieniu. Księga Boga może zaświadczyć jedynie, co wycierpiała przez te ciężkie lata. Wiernie świadczyła dla prawdy, jej cierpliwość i wytrwałość nie upadły, aż została uwolniona przez śmierć. Jej nazwisko zostało wymazane na ziemi jako złe, ale jest honorowane w niebiańskich zapisach. Została zaliczona pomiędzy tych, co byli ścigani, prześladowani, [0] wypędzani, więzieni, męczeni, „Świat ich nie był godzien.” „A oni będą moją własnością w dniu, który ja przygotuję.” Bóg w swej opatrzności zachował historię niewielu, którzy cierpieli dla swego posłuszeństwa czwartemu przykazaniu; ale było wielu, o których świat nic nie wie, którzy dla tej samej prawdy cierpieli prześladowania i męczeństwo. Ci, co prześladowali tych naśladowców Chrystusa, nazywali się protestantami, ale odrzucili fundamentalną zasadę protestantyzmu – Biblię i tylko Biblię 66 Obj. 2;10. 135 jako jedyną zasadę wiary i praktyki. Świadectwo Pism odrzucili z pogardą. Ten duch wciąż żyje i będzie rosnąć coraz bardziej, gdy zbliżamy się do końca świata. Ci, co honorują biblijny Sabat, są uznawani za samowolnych i upartych przez ogromną rzeszę Chrystianizmu, a nie jesteśmy daleko od czasu, gdy duch prześladowania będzie im okazany. W siedemnastym wieku było kilkanaście zborów wyznających Sabat w Anglii, były setki zwolenników Sabatu, rozproszonych po całym kraju. Przez ich dzieło ta prawda została wcześnie zaszczepiona w Ameryce. Mniej niż pół wieku po lądowaniu pielgrzymów w Plymouth, zwolennicy Sabatu z Londynu wysłali jednego ze swoich, by podniósł zasadę Sabatu w nowym świecie. To jest pole misyjne, mówiące, że dziesięć przykazań, objawionych na górze Synaj, ma charakter moralny i niezmienny, oraz że [0] jest moc antychrystiańska, która zamyśla zmienić czasy i prawa, tak jak zmienili Sabat z siódmego na pierwszy dzień. W Newport, R.J., kilku członków kościoła przyjęło te poglądy, pozostając przez kilka lat w kościele, z którym byli poprzednio związani. W końcu powstały trudności pomiędzy zwolennikami Sabatu i zachowującymi niedzielę, ci pierwsi zostali więc zmuszeni do opuszczenia kościoła, tak by mogli cieszyć się pokojem zachowywania świętego dnia Bożego. Wkrótce potem utworzyli organizację, tworząc w ten sposób pierwszy w Ameryce zbór zwolenników Sabatu. Pochlebiali sobie, że mogą zachowywać czwarte przykazanie i pozostawać w związku z zachowującymi w niedzielę. Było błogosławieństwem dla nich i następnych pokoleń, że taki związek nie może istnieć; gdyby był kontynuowany, światło Bożego świętego Sabatu zanikłoby w ciemnościach. Kilka lat potem utworzono zbór w New Jersey. Gorliwy zwolennik niedzieli ganiąc osobę za pracę w tym dniu, został poproszony o potwierdzenie swych zasad z Pism. Badając to, uznał jednak, że boskie polecenie mówi o zachowywaniu siódmego dnia, i natychmiast to przyjął. Dzięki jego pracy powstał zbór zachowujących Sabat. Od tego czasu dzieło stopniowo rozszerzało się, aż tysiące zaczęły zachowywać Sabat. Wśród Baptystów dnia Siódmego w 136 tym kraju byli ludzie znacznego talentu, wiedzy i pobożności. Wykonali wielką i dobrą pracę, przez dwieście lat broniąc dawnego Sabatu. [0] W obecnym wieku niewielu zajęło szlachetniejsze stanowisko wobec tej prawdy, niż uczynił to starszy J.W.Morton, którego praca i pisma na rzecz Sabatu wielu doprowadziły do jego zachowywania. Został wysłany jako misjonarz do Haiti przez Reformowanych Prezbiterian. Dostał w swe ręce publikacje Sabatarian, i po uważnym zbadaniu, uznał, że czwarte przykazanie wymaga zachowywania Sabatu dnia siódmego. Bez zważania na swój interes, natychmiast postanowił być posłusznym Bogu. Wrócił do domu, dał poznać swoją wiarę, został oskarżony o herezję, wypędzony z Reformowanych Prezbiterian bez pozwolenia na przedstawienie dowodów swego stanowiska. Postępowanie Synodu Prezbiterian, potępiającego starszego Mortona bez udzielenia mu głosu, jest dowodem ducha nietolerancji, który wciąż istnieje nawet wśród tych, co uważają się za protestanckich reformatorów. Nieskończony Bóg, który ma tron w niebiosach, zstępuje, by zniżyć się do swego ludu: „Chodźcie i prawujmy się razem”67, ale próżni, błądzący ludzie dumnie odmawiają racji swym braciom. Są gotowi osądzić każdego, kto przyjmuje jakiekolwiek światło, którego sami nie przyjęli – jak gdyby Bóg zobowiązał się nie dawać więcej światła niż dał im. To jest kurs przyjmowany przez oponentów prawdy w każdym wieku. Zapominają o oświadczeniu Pism. „Światło objawia się sprawiedliwym.”68 „Ścieżka sprawiedliwych jest jak jaśniejące światło, które świeci, coraz mocniej, aż do dnia doskonałości.”69 Jest smutną sprawą, gdy ludzie twierdzący, że są reformatorami, przerywają ją. [0] Gdyby Chrystianie ostrożnie i z modlitwą porównywali swe poglądy z Pismami, odkładając na bok całą dumę z poznania i pragnienie panowania, strumień światła byłby wylany na zbory, teraz błąkające się wśród ciemności błędu. Tyle tylko, ile lud wytrzyma, Pan objawi im ich błędy w naukach i ich defekty charakteru. We 67 Iz. 1;18. Ps. 97;11. 69 Przyp. 4;18. 68 137 wszystkich wiekach wzbudzał on ludzi i uzdalniał ich do specjalnego dzieła, które było potrzebne w danym czasie. Ale żadnemu z nich nie powierzono całego światła, które miało być dane światu. Mądrość nie zmarła razem z nimi. Nie było wolą Boga, aby dzieło reformy było przerwane ze śmiercią Lutra, nie było jego wolą, aby ze śmiercią Wesleyów chrystiańska wiara stała się stereotypowa. Dzieło reformy jest progresywne. Naprzód, to polecenie naszego wielkiego przywódcy – naprzód do zwycięstwa. Nie będziemy zaakceptowani i uznani przez Boga, czyniąc to samo co robili nasi ojcowie. Nie mamy zajmować pozycji, które oni zajmowali w odsłanianiu prawdy. Aby uzyskać akceptację i łaskę jak oni, musimy udoskonalić światło, które spływa na nas, jak i to, które spływało na nich, musimy działać tak jak oni, gdyby żyli w naszych czasach. Luter i Wesleyowie byli reformatorami w swoich czasach. Naszym obowiązkiem jest kontynuować dzieło reformy. Jeśli zaniedbamy troski o światło, stanie się ciemnością, a stopień ciemności będzie proporcjonalny do odrzuconego światła. Prorok Boga oświadcza, że w ostatnich dniach wiedza będzie wzrastała. Nowe prawdy będą objawione pokornemu badaczowi. Nauki [0] Bożego słowa mają być uwolnione od błędów i przesądów, którymi są obciążone. Nauki, nie mające sankcji Pism, były powszechnie nauczane, a wielu szczerych przyjęło je; ale kiedy prawda jest objawiana, jej zaakceptowanie staje się obowiązkiem każdego. Ci, co pozwalają by światowe sprawy, pragnienie popularności, czy duma opinii oddzieliły ich od prawdy, muszą zdać rachunek Bogu za ich zaniedbanie. [0] Rozdział XI Dwóch Świadków Niszczenie Pism pod dominacją Rzymu, straszne rezultaty tego niszczenia, końcowe wywyższanie słowa Boga są obszernie zilustrowane prorockim piórem. Janowi, wygnańcowi na samotnej 138 wyspie Patmos dano widzenie o 1260 latach, podczas których noc papieska miała dozwolone, by deptać słowo Boże i niszczyć jego lud. Anioł Pański powiedział: „Święte miasto [prawdziwy zbór] będzie deptane stopami przez 42 miesiące. I dam moc moim dwu świadkom i będą prorokować 1260 dni, ubrani we włosiennice.”70 Okresy tutaj wspomniane są takie same, podobnie reprezentują czas, w którym Boży wierni świadkowie będą pozostawać w ukryciu. Dwóch świadków reprezentuje Stary i Nowy Testament. Obaj są ważnymi świadkami pochodzenia i wieczności prawa Bożego. Obaj są także świadkami planu zbawienia. Obrzędy, ofiary i proroctwa Starego Testamentu wskazywały na Zbawcę, który przyjdzie. Ewangelie i listy Nowego Testamentu opowiadają o Zbawcy, który przyszedł dokładnie tak, jak przepowiedziały to obrzędy i proroctwa. [0] „Oni to są dwoma drzewami oliwnymi, dwoma świecznikami, które stoją przed Panem ziemi.”71 Psalmista mówi: „Słowo twoje jest pochodnią nogom moim, światłością, ścieżką moją.”72 Moc papieska dążyła do ukrycia przed ludem słowa prawdy, ustanawiając dla nich fałszywych świadków, przeciwnym ich świadectwu. Gdy Biblia była zakazana przez władze religijne i świeckie; kiedy jej świadectwo zostało zmienione i czyniono każdy wysiłek, by ludzie i demony odwróciły umysły ludu od niego; kiedy ci, co ośmielają się głosić jej święte prawdy, byli ścigani, zdradzani, torturowani, grzebani w ciemnych celach i męczeni dla swej wiary lub zmuszeni do ucieczki w górskie ostępy i do pieczar czy jaskiń ziemi – wtedy rzeczywiście wierni świadkowie prorokowali w włosiennicach. Ale ludzie nie mogli bezkarnie deptać słowa Boga. Pan oświadczył o swych dwóch świadkach, „A jeśli ktoś chce im wyrządzić szkodę, ogień bucha z ich ust i pożera ich wrogów, tak musi zginąć każdy, kto by chciał im wyrządzić krzywdę.”73 Zna70 Obj. 11;2 – 3. Obj. 11;4. 72 Ps. 119;105. 73 Obj. 11;5. 71 139 czenie tych strasznych słów jest objaśnione w końcowym rozdziale księgi Objawienia: „Co do mnie, to świadczę każdemu, który słucha słów proroctwa tej księgi: Jeżeli ktoś dołoży coś do nich, dołoży mu Bóg plag opisanych w tej księdze: A jeżeli ktoś ujmie ze słów tej księgi proroctwa, ujmie Bóg z działu jego drzewa żywota i ze świętego miasta, opisanych w tej księdze.”74 [0] Takie są ostrzeżenia, które Bóg dał, by ostrzec ludzi przed zmienianiem w jakikolwiek sposób tego, co objawił lub nakazał. Te uroczyste stwierdzenia stosują się do wszystkich, którzy przez swój wpływ prowadzą ludzi do lekceważenia prawa Boga. Powinni przyczyniać się do strachu i drżenia tych, co lekceważąco twierdzą, że to jest nieważne, czy słuchamy Bożego prawa, czy nie. Wszyscy co wywyższają swe własne opinie ponad pisane słowo, wszyscy co chcą zmieniać proste znaczenie Pism by dostosować je dla swej wygody lub dla sprawy dostosowania do świata, biorą na siebie straszną odpowiedzialność. Pisane słowo, prawo Boga, zmierzy charakter każdego człowieka, potępiając wszystkich, którzy ten nieomylny test nazwą nieistotnym. Pomimo tego, że Pańscy świadkowie ubrani byli we włosiennicę, dalej prorokowali przez cały okres 1260 lat. W najciemniejszych czasach byli wierni ludzie, którzy umiłowali słowo Boże i byli zazdrośni o jego honor. Tym lojalnym sługom dano mądrość, moc i władzę głoszenia jego prawdy podczas tego całego okresu. „A gdy już złożą swoje świadectwo, zwierzę wychodzące z otchłani stoczy z nim bój i zwycięży, i zabije ich. A ich trupy będą leżeć na ulicach wielkiego miasta, które w przenośni nazywa się Sodomą i Egiptem, gdzie też Pan ich został ukrzyżowany.”75 Te przypadki miały więc miejsce blisko końca tego czasu, w którym świadkowie składali świadectwo we włosiennicy. Za pośrednictwem papiestwa Szatan [0] długo kontrolował moce rządzące kościołem i państwem. Straszne rezultaty były szczególnie widziane w krajach, które odrzuciły światło reformacji. Istniał w nich stan moralnego upadku i zepsucia, podobny do warunków w 74 75 Obj. 22;18 – 19. Obj. 11;7 – 8. 140 Sodomie tuż przed jej zniszczeniem, oraz do bałwochwalstwa i duchowych ciemności, które zapanowały w Egipcie w dniach Mojżesza. W żadnym kraju duch wrogości wobec Chrystusa i prawdy nie został bardziej zdecydowanie objawiony, jak w przewrotnej i bezbożnej Francji. Nigdzie ewangelia nie spotkała bardziej gorzkiej i okrutnej opozycji. Na ulicach Paryża Chrystus rzeczywiście został ukrzyżowany w osobie jego świętych. Świat wciąż przywołuje do pamięci wstrząsające grozą okrucieństwem sceny najbardziej tchórzliwej i okrutnej rzezi, masakry w dniu św. Bartłomieja. Król Francji, podjudzony przez rzymskich kapłanów i prałatów, zezwolił na okrutne dzieło. Dzwon pałacowy o północy dał sygnał rozpoczęcia rzezi. Tysiące protestantów spokojnie spały w swych domach, ufając honorowi swego króla, gdy byli wyciągani bez ostrzeżenia i mordowani z zimną krwią. Szatan, w osobie rzymskich gorliwców, działał na próżno. Tak jak Chrystus był niewidzialnym przywódcą ludu w egipskiej niewoli, tak Szatan był niewidzialnym przywódcą swych poddanych w strasznym dziele wielokrotnego męczeństwa. Przez trzy dni trwała rzeź zginęło ponad trzydzieści tysięcy. Ten rezultat sprawił wielką radość zastępom ciemności. Pontyff rzymski w diabolicznej radości ogłosił święto w swoich dominiach, by uczcić to wydarzenie. [0] Ten sam panujący duch, który pobudził do masakry w dniu św. Bartłomieja, prowadził także do scen rewolucji francuskiej. Szatan wydawał się tryumfować. Pomimo pracy reformatorów odniósł sukces, doprowadzając ogromne rzesze do ignorancji odnośnie Boga i jego słowa. Teraz objawił się w nowej masce. We Francji powstała ateistyczna moc, otwarcie deklarująca wojnę przeciwko autorytetowi Nieba. Ludzie odrzucili wszelkie hamulce. Prawo Boga zdeptano pod nogami. Ci, co zaangażowali się w największe bluźnierstwo sięgające Nieba i czynili najbardziej wstrętną nieprawość, byli najbardziej wywyższeni. Rozpusta została usankcjonowana prawnie. Wydawało się, że profanacja i zepsucie opanowały ziemię. W tym wszystkim najwyższy hołd oddawano Szatanowi, podczas gdy Chrystus, w swej prawdzie, czystości i niesa141 molubnej miłości został ukrzyżowany. Biblię publicznie spalono. Sabat odrzucono. Rzymianie czcili kult obrazów; teraz boskie honory oddawano najgorszym obiektom. Pracę, którą rozpoczęło papiestwo, dokończył ateizm. Pierwsze odsunęło od ludzi prawdy z Biblii; drugi uczył, by odrzucić Biblię i jej Autora. Ziarno zasiane przez kapłanów i prałatów wydało swój zły owoc. Straszny był stan niewiernej Francji. Słowo prawdy leżało martwe na jej ulicach, a ci, co nienawidzili ograniczeń i poleceń Bożego prawa, tryumfowali. Ale przestępstwo i bunt przyniosło pewny rezultat. Nieszczęsna Francja zebrała w postaci krwi ziarno, które zasiała. Wojna przeciwko Biblii i prawu Boga wygnała pokój i szczęście z serc i domów ludzkich. [0] Nikt nie był bezpieczny; tryumfujący dziś był podejrzany i potępiony jutro. Przemoc i terror rządziły całkowicie. Ziemia była wypełniona zbrodniami zbyt strasznymi, by pióro to opisało. Wierni Boży świadkowie niedługo pozostali niemi. „Wstąpił w nich duch żywota z Boga i stanęli na nogi swoje i strach wielki padł na tych, którzy na nich patrzyli.” 76 Świat stanął przerażony wobec potworności winy, wypływającej z odrzucenia Świętych Pism, i ludzie z zadowoleniem wrócili raz jeszcze do wiary w Boga i jego Słowo. Odnośnie dwóch świadków prorok oświadcza dalej: „I usłyszeli głos donośny z nieba mówiący do nich: Wstąpcie tutaj: I wstąpili do nieba w obłoku, nieprzyjaciele zaś ich patrzyli na nich.”77 Od czasu Rewolucji Francuskiej słowo Boga zostało uhonorowane jak nigdy. Biblia została przetłumaczona na prawie każdy język, jakim mówią ludzie, i dotarła do prawie każdej części globu. Po wrzuceniu do piekła została w rzeczywistości wywyższona do nieba. [0] 76 77 Obj. 11;11. Obj. 11;12. 142 Rozdział XII Bóg honoruje pokornych Ci, co przyjęli wielkie błogosławieństwa Reformacji, nie poszli naprzód drogą, na którą tak szlachetnie wkroczył Luter. Garstka wiernych ludzi powstawała od czasu do czasu, by proklamować nową prawdę, by eksponować długo pielęgnowane błędy; ale większość, jak Żydzi za Chrystusa lub papiści w czasach Lutra, była zadowolona z wiary ojców i żyła tak, jak oni. Religia zatem ponownie zdegenerowała się w formalizm, a błędy i przesądy, które odrzuconoby gdyby zbór trwał w podążaniu w świetle Bożego słowa, pozostały i były hołubione. Tak duch inspirowany przez Reformację stopniowo umierał, aż zaistniała prawie tak wielka potrzeba reformy w zborach protestanckich, jak było to w kościele rzymskim za Lutra. Istniała taka sama duchowa martwota, ten sam szacunek dla ludzkich opinii, ten sam duch światowości, ten sam substytut ludzkich teorii, zastępujących nauki Bożego słowa. Duma i ekstrawagancja były ukryte pod maską religii. Zbory stały się zepsute poprzez zjednoczenie się ze światem. Tak zdegradowano wielkie zasady, dla których Luter i jego współpracownicy cierpieli tak wiele. [0] Gdy Szatan zobaczył, że przegrał w niszczeniu prawdy prześladowaniami, znowu uciekł się do takiego samego planu kompromisu, który doprowadził do wielkiego odstępstwa i utworzenia kościoła rzymskiego. Pobudził Chrystian, by sprzymierzyli się teraz nie z poganami, ale z tymi, którzy czcząc boga tego świata, naprawdę pokazują, że są bałwochwalcami! Szatan nie mógł dłużej trzymać Biblii z dała od ludzi, gdyż była dostępna dla wszystkich. Ale poprowadził tysiące, by zaakceptowali fałszywe interpretacje i nieprawdziwe teorie, bez badania Pism i uczenia się prawdy dla siebie. Zepsuł nauki Biblii, a tradycje, które miliony doprowadziły do ruiny, zapuściły głębokie korzenie. Kościół podtrzymywał i bronił tych tradycji, zamiast walczyć o wiarę raz powierzoną świętym. 143 W pełnej nieświadomości swego stanu i niebezpieczeństwa, kościół zaczął się szybko jednoczyć ze światem w najbardziej uroczystym i ważnym momencie ziemskiej historii – w okresie objawienia Syna Człowieczego. Właśnie pojawiły się znaki, które Chrystus osobiście obiecał – słońce zakryte ciemnością w dzień i księżyc w nocy – świadczyły o jego bliskim przyjściu. Gdy Jezus wskazywał swym naśladowcom na te znaki, przepowiedział także stan światowości i sprzeniewierzenia, ostrzegając o konsekwencjach dla tych, co odrzucili obudzenie ze swego beztroskiego zaślepienia: „Masz imię, że żyjesz a jesteś umarły.” „Jeśli tedy nie będziesz pokutował, przyjdę jak złodziej, a nie dowiesz się o której godzinie cię zastanę.”78 [0] Ten, który zna koniec na początku, który inspirował proroków i apostołów, by opisali przyszłą historię zborów i narodów, był bliski wykonania kolejnej reformy, podobnej do tej z czasów Lutra. Pan wzbudził ludzi, by badali jego słowo, by doświadczali podstaw, na których był zbudowany chrystiański świat, by zadali uroczyste pytanie: Co jest prawdą? Czy budujemy na skale czy na sypiącym się piasku? Bóg widział, że wielu z wyznającego go ludu nie budowało dla wieczności; w swej trosce i miłości był gotów wysyłać poselstwo ostrzeżenia by pobudzić ich z odrętwienia, by przygotować ich na przyjście ich Pana. Ostrzeżenie to nie zostało powierzone uczonym doktorom teologii czy popularnym kaznodziejom ewangelii. Gdyby byli wiernymi strażnikami, pilnie i z modlitwą badającymi Pisma, poznaliby porę nocną; proroctwa Daniela i Jana objawiłyby im wielkie wydarzenia, które wkrótce nastąpią. Gdyby wiernie podążali za światłem już danym, gwiazda niebiańskiego blasku byłaby wysłana, by przywieść ich do całej prawdy. W czasach pierwszego przyjścia Chrystusa, kapłani i uczeni świętego miasta, którym powierzono wyrocznie Boga, powinni rozpoznać znaki czasu, głosząc przyjście Obiecanego. Proroctwo Micheasza określało jego miejsce narodzin.79 Daniel wyznaczył 78 79 Obj. 3;1. 3. Mich. 5;2. 144 czas jego przyjścia.80 Bóg powierzył te proroctwa żydowskim przywódcom; zatem byli bez wymówki, jeśli nie wiedzieli i nie głosili ludowi, [0] że przyjście Mesjasza było bliskie. Ich niewiedza była rezultatem grzesznego zaniedbania. Bóg nie wysyła swych posłańców do pałaców królów, do zgromadzeń filozofów, czy do szkół rabinów, by poznali cudowny fakt, że Zbawiciel ludzi był bliski przyjścia na świat. Żydzi budowali pomniki dla zabijanych proroków Boga, podczas gdy poprzez poddanie się wielkim ludziom ziemi składali hołd sługom Szatana. Pochłonięci swymi ambitnymi walkami o miejsce i władzę wśród ludzi, stracili z oczu boskie honory. jakie mógł im dać Król Nieba. Z jakże głębokim i pełnym szacunku zainteresowaniem starsi Izraela powinni studiować miejsce, czas, okoliczności największego wydarzenia w historii świata – przyjścia Syna Człowieczego, by dokonać zbawienia człowieka! O, dlaczego ludzie nie czuwali i czekali, aby mogli być pierwszymi, którzy powitają Odkupiciela świata! Ale w Betlejem dwóch zmęczonych podróżników ze wzgórz Nazaretu przeszło przez całą wąską uliczkę, aż na wschodnie krańce miasteczka, na próżno szukając miejsca odpoczynku i schronienia na noc. Żadne drzwi nie otwarły się, by ich przyjąć. Znaleźli w końcu schronienie w nędznej zagrodzie dla bydła, tam też Zbawiciel świata został urodzony. Niebiańscy aniołowie widzieli chwałę, którą Syn Boga dzielił z Ojcem, zanim świat powstał, spoglądali z wielkim zainteresowaniem na jego pojawienie się na ziemi, jako na wypadek dający największą radość wszystkim ludziom. Aniołowie zostali wyznaczeni, by zanieść radosne wiadomości tym, co byli przygotowani, [0] by je przyjąć i którzy radośnie oznajmiali to mieszkańcom ziemi. Chrystus zniżył się, by przyjąć na siebie ludzką naturę; miał ponieść nieskończone brzemię nieszczęścia, gdy oddał swą duszę jako ofiarę za grzech; aniołowie pragnęli mieć udział w jego upokorzeniu, by Syn Najwyższego mógł objawić się przed ludźmi z dostojeństwem i chwałą stosowną do swego charakteru. Czy wiel- 80 Dan. 9;25. 145 cy ludzie ziemi zgromadzą się w stolicy Izraela, by powitać jego nadejście? Czy legiony aniołów przedstawią go oczekującym? Anioł odwiedził ziemię, by widzieć, kto jest przygotowany, by powitać Jezusa. Ale nie ujrzał żadnych oznak oczekiwania. Nie słyszał głosu chwały i tryumfu, że okres przyjścia Mesjasza jest bliski. Anioł krążył przez jakiś czas nad wybranym miastem i świątynią gdzie boska obecność była okazywana przez wieki, ale nawet tu była taka sama obojętność. Kapłani, pełni napuszenia i dumy, ofiarują zanieczyszczone ofiary w świątyni. Faryzeusze mocnym głosem przemawiają do ludu lub czynią zuchwałe modlitwy na rogach ulicy. Nie ma dowodu oczekiwania Chrystusa ani przygotowań na Księcia życia. W zdumieniu niebiański posłaniec był gotów wracać do Nieba, z pełnymi wstydu wieściami, gdy ujrzał grupę pasterzy, strzegących stada owiec w nocy, wpatrzonych w gwieździste niebiosa, rozważających proroctwo o Mesjaszu przychodzącym na ziemię, pragnących przybycia Odkupiciela świata. Tu jest grupa, której można było powierzyć niebiańską wiadomość. Nagle anioł Pański zjawił się, ogłaszając dobrą nowinę o wielkiej radości. Niebiańska [0] chwała spłynęła na równinę, a niezliczona grupa aniołów pokazała się, jakby radość była zbyt wielka, by ją jeden posłaniec przynosił z Nieba, mnóstwo głosów rozlegało się w hymnie, który wszystkie narody zbawione będą śpiewać pewnego dnia: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój, ludziom dobrej woli.” Och, jaką lekcją jest ta cudowna historia o Betlejem. Jakże gani naszą niewiarę, dumę, poleganie na sobie. Jak ostrzega nas, byśmy byli świadomi, aby nasza kryminalna obojętność nie spowodowała nierozpoznania znaków czasu, czyli dnia naszego nawiedzenia. To dla „tych, którzy szukają Go,” ten Chrystus „drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tych, co Go oczekują”81. Jezus wysyła swojemu ludowi poselstwo ostrzeżenia, by przygotować go na swe przyjście. Prorokowi Janowi pokazano końcową pracę w wielkim planie ludzkiego odkupienia. Spostrzegł 81 Hebr. 9;28. 146 jak anioł leciał „przez środek nieba, który miał ewangelię wieczną aby ją zwiastował mieszkańcom ziemi i wszystkim narodom i plemionom i językom i ludom, który mówił donośnym głosem. Bójcie się Boga i oddajcie pokłon temu, który stworzył niebo i ziemię, i morze i źródła wód.”82 Anioł, przedstawiony w proroctwie jako ogłaszający poselstwo, symbolizuje grupę wiernych ludzi, którzy posłuszni wezwaniom Ducha Bożego i naukom jego słowa, ogłoszą to ostrzeżenie mieszkańcom ziemi. To poselstwo nie było powierzone religijnym liderom ludu. [0] Upadli w zachowaniu swego związku z Bogiem odrzucili światło z Nieba; nie byli w wielkiej liczbie opisanej przez Pawła: „Wy zaś bracia nie jesteście w ciemności, aby was ten dzień jak złodziej zaskoczył. Wy wszyscy bowiem synami światłości jesteście i synami dnia. Nie należymy do nocy ani do ciemności”.83 Strażnicy na murach Syjonu powinni pierwsi uchwycić wiadomość o przyjściu Zbawcy, pierwsi zwrócić swe głosy ku głoszeniu bliskości tego wydarzenia, pierwsi, by ostrzegać lud, aby się przygotował na jego przyjście. Ale poszli na łatwiznę, śpiąc w poczuciu pokoju i bezpieczeństwa, podczas gdy lud spał w swych grzechach. Jezus widział swój zbór jako gołe drzewo figowe, pokryte pretensjonalnie liśćmi, ale pozbawione cennego owocu. Zachowywali zuchwale formy religii, podczas gdy duch prawdziwej pokory, skruchy i wiary – który jedynie mógł spowodować służbę akceptowaną przez Boga – był nieobecny. Zamiast darów Ducha, objawiała się duma, formalizm, próżna chwała, samolubstwo, przemoc. Sprzeniewierzony zbór zamknął swe oczy na znaki czasu. Bóg nie porzucił ich ani nie pozwolił, by jego wierność zawiodła, ale oni odstąpili od niego, oddzielili się od jego miłości. Gdy odmówili dostosowania się do warunków, jego obietnice się dla nich nie wypełniły. Miłość do Jezusa i wiara w jego przyjście zamarły. Taki jest pewny rezultat zaniedbania doceniania i wzmacniania światła i przywilejów, których Bóg użycza. Jeżeli zbór nie będzie podążał 82 83 Obj. 14;6. 7. 1 Tes 5;4. 5. 147 za widoczną opatrznością, akceptując każdy promień światła, wykonując każdy [0] objawiony obowiązek, religia niechybnie zdegeneruje się do zachowywania form, a duch witalnej pobożności zniknie. Ta prawda jest stale objawiana w historii zboru. Bóg wymaga od swego ludu czynów wiary i posłuszeństwa odpowiadających udzielonym błogosławieństwom i przywilejom. Posłuszeństwo wymaga ofiary i podjęcia krzyża; i dlatego właśnie tak wielu wyznających, że są naśladowcami Chrystusa, odmawia przyjęcia światła z Nieba, i jak Żydzi w przeszłości, nie zna czasu swego nawiedzenia.84 Z powodu ich dumy i niewiary Pan ominął ich i objawił swą prawdę ludziom pokornie żyjącym, którzy zwrócili uwagę na całe otrzymane światło. [0] Rozdział XIII William Miller Prosty, uczciwego serca farmer, doprowadzony do wątpliwości w boski autorytet Pism, jednak szczerze pragnący poznania prawdy, został człowiekiem wybranym przez Boga by ogłosić bliskość drugiego przyjścia Chrystusa. Jak wielu wiernych reformatorów, William Miller we wczesnym życiu walczył z ubóstwem, ucząc się wielkiej lekcji energiczności i samozaparcia. Umysł miał aktywny i dobrze wykształcony, miał wielkie pragnienie wiedzy. Chociaż nie cieszył się korzyściami uczelnianej edukacji, jego miłość do studiowania i zwyczaj uważnego myślenia i otwartego krytycyzmu, uczyniły go człowiekiem o wyraźnym osądzie i rozległych horyzontach. Posiadał nienaganny charakter moralny i godną zazdrości reputację, powszechnie szanowany za czystość, oszczędność, dobroczynność. W dzieciństwie był obiektem religijnych doświadczeń; ale we wczesnej dojrzałości przebywał prawie wyłącznie w towarzystwie deistów, został doprowadzony do przyjęcia ich odczuć, co trwało prawie dwanaście lat. W wieku 34 lat jednakże Duch Świę84 Łuk. 19;44. 148 ty pobudził w jego sercu uczucie stanu grzesznika. Nie znalazł w swej poprzedniej wierze pewności szczęścia poza grobem. [0] Przyszłość była ciemna i mroczna. Odnosząc się do swych uczuć w tym czasie powiedział: „Unicestwienie to zimna i mrożąca myśl oraz pewność zniszczenia wszystkich. Niebiosa były jak mosiądz nad moją głową, a ziemia jak żelazo pod stopami. Wieczność – czym była? A śmierć – dlaczego istniała? Im bardziej rozumowałem, tym dalszy byłem od objawienia. Im bardziej myślałem, tym bardziej rozpadały się moje wnioski. Próbowałem powstrzymać myślenie, ale moje myśli były poza kontrolą. Byłem naprawdę nieszczęśliwy, ale nie rozumiałem przyczyny. Narzekałem i skarżyłem się, ale nie wiedziałem na kogo. Wiedziałem, że było źle, ale nie wiedziałem, gdzie i jak znaleźć to, co dobre. Płakałem, ale bez nadziei.” W tym stanie trwał przez kilka miesięcy. „Nagle” – mówi – „charakter Zbawiciela wielce odbił się na mym umyśle. Wydawało się, że mógł być istotą tak dobrą i współczującą, jako że sam wykupił nasze przestępstwa, aby uchronić nas od cierpienia kary za grzech. Od razu poczułem, jak wspaniałą istotą musi być, wyobrażałem sobie, że mogę rzucić się w ramiona i zaufać miłosierdziu takiej osoby. Ale pojawiało się pytanie: Jak udowodnić, że ktoś taki istnieje? Oprócz Biblii nie znalazłem żadnego dowodu istnienia takiego Zbawcy czy przyszłego stanu.” Ujrzałem, że Biblia dała taki obraz Zbawcy, jakiego potrzebowałem; byłem w zakłopotaniu znajdując, jak nienatchniona książka może rozwinąć zasady tak doskonale dostosowane do potrzeb upadłego świata. Byłem zmuszony uznać, że Pisma muszą być [0] objawieniem od Boga. Stały się moją rozkoszą, a w Jezusie znalazłem przyjaciela. Zbawca stał się dla mnie najważniejszy spośród dziesięciu tysięcy, a Pisma, które wcześniej były dla mnie ciemne i sprzeczne, stały się lampą moich stóp i światłem mej drogi. Mój umysł uspokoił się i był zadowolony. Znalazłem Pana Boga jako Skałę pośród oceanu życia. Biblia stała się teraz moim głównym studium i mogę rzeczywiście powiedzieć, że badałem ją z wielką radością. Zobaczyłem, że połowy nigdy mi nie czytano. Dziwiłem się, dlaczego nie widziałem jej piękna i chwały wcze149 śniej, że kiedykolwiek mogłem ją odrzucać. Znalazłem objawione wszystko, czego moje serce mogło pragnąć, środek na każdą chorobę duszy. Straciłem całkowicie chęć do czytania innych rzeczy, poddając serce by otrzymać mądrość od Boga.” Publicznie wyznał teraz wiarę w religię, którą pogardzał. Ale jego niewierni koledzy nie byli chętni do odrzucenia wszystkich tych argumentów, których często używał przeciwko boskiemu autorytetowi Pism. Nie był przygotowany, by im odpowiadać, ale rozumiał, że jeśli Biblia jest objawieniem od Boga, musi być spójna w sobie; że została dana dla ludzkiej nauki, że musi być dostosowana do jego zrozumienia. Zdecydował się studiować Pisma dla siebie, upewniając się, że każda widoczna sprzeczność nie może nie harmonizować z całością. Dążąc do odłożenia wszystkich przyjętych wcześniej opinii i stosowania komentarzy, porównywał pismo z pismem, za pomocą marginalnych odnośników i konkordacji. Prowadził studium w regularny i metodyczny sposób, rozpoczynając [0] od Genesis, czytając wiersz po wierszu, szedł do przodu nie wcześniej, aż pojął znaczenie wierszy i uwolnił się od zakłopotania. Gdy znajdował coś niezrozumiałego, miał w zwyczaju porównywać to z każdym tekstem, który wydawał się mieć odniesienie do rozważanej sprawy. Każde słowo znajdowało swoje miejsce w temacie tekstu, a jeśli jego pogląd harmonizował z każdym badanym urywkiem, przestawało to sprawiać trudności. Tak więc, kiedy tylko spotykał fragment trudny do zrozumienia, znajdował wyjaśnienie w innej części Pism. Gdy studiował z żarliwą modlitwą o boskie oświecenie, to, co wcześniej było ciemne dla jego zrozumienia, stawało się jasne. Doświadczył prawdy słów psalmisty: „Początek słów twoich oświeca i daje rozum prostakom.”85 Po dwóch latach uważnych studiów był w pełni zadowolony, że Biblia jest swym własnym interpretatorem, że jest systemem objawionych prawd, tak jasno i prosto danych aby ostrzec człowieka, nawet głupca, że nie musi w niej błądzić gdyż „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne dla nauki, do wykrywania błę85 Ps. 119;130. 150 dów do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości.”86 Że „Proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym.” 87 Że jest napisane: „dla naszego pouczenia, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism mogli mieć nadzieję.”88 Z wielkim zainteresowaniem studiował księgi Daniela [0] i Objawienie, stosując te same zasady interpretacji, jak w innych pismach i znajdując ku swej wielkiej radości, że prorocze symbole mogą być zrozumiałe. Aniołowie z Nieba prowadzili jego umysł i otwierali dla jego zrozumienia proroctwa zawsze będące dla ludu Bożego ciemnością. Ogniwo po ogniwie w łańcuchu prawdy nagradzało jego wysiłki, krok po kroku przechodził przez wielkie linie prorocze, aż doszedł do uroczystej konkluzji, że za kilka lat Syn Boga przyjdzie po raz drugi, w mocy i chwale, i że wypadki powiązane z jego przyjściem i końcem czasu łaski będą miały miejsce około roku 1843.∗ Głęboko poruszony tymi ważnymi prawdami czuł, że jest jego obowiązkiem dać światu ostrzeżenie. Spodziewał się sprzeciwu ze strony niezbożnych, ale ufał, że wszyscy Chrystianie będą się cieszyć nadzieją spotkania Zbawiciela, o którym twierdzili, że go kochają. Jego jedyną obawą było to, że w wielkiej radości chwalebnego uwolnienia, tak bliskiego w realizacji, wielu może przyjąć naukę bez dostatecznego zbadania Pism, by objawiło swe prawdy. Zatem wahał się z przedstawieniem ich, aby, jeśli jest w błędzie, nie zwiódł innych. Dzięki temu dokonał przeglądu dowodów popierających wnioski, do których doszedł, rozważając starannie każdą trudność, która była w jego umyśle. Uznał, że wątpliwości znikły przed światłem Bożego słowa, jak mgła przed promieniami słońca. Tak spędził pięć lat życia, w pełni przekonany o słuszności swego stanowiska. [0] 86 2 Tym. 3;16. 2 Piotr 1;21. 88 Rzym. 15;4. Wyjaśnienie stanowiska i rozczarowania W.Millera – patrz Dodatek, uwaga 1. 87 151 Teraz obowiązek zapoznania innych z tym, w co wierzył, był tak jasno nazwany w Pismach, że spoczął na nim z nową siłą. „Gdy zajmowałem się swoimi sprawami,” powiedział, „stale brzmiało w moich uszach: idź i powiedz światu o niebezpieczeństwie. Stale pojawiał się ten tekst: »Gdybym ja tedy rzekł niezbożnemu: Niezbożniku! śmiercią umrzesz, a ty byś mu tego nie powiedział, przestrzegając niezbożnika od drogi jego; tenci niezbożnik dla nieprawości swojej umrze; ale krwi jego z ręki twojej szukać będę. Ale jeślibyś ty przestrzegł niezbożnego od drogi swojej, onci dla nieprawości swojej umrze, ale ty duszę swoją wybawisz!«89 Czułem, że jeśli źli zostaną skutecznie ostrzeżeni, wielu z nich będzie pokutować, a jeśli nie zostaną ostrzeżeni, ich krew spocznie na mych rękach.” Rozpoczął przedstawiać swe poglądy prywatnie, kiedy tylko miał możliwość, modląc się, by jakiś kaznodzieja poczuł ich moc i poświęcił się ich głoszeniu. Ale nie mógł odpędzić przekonania, że ma osobisty obowiązek do wykonania w dawaniu ostrzeżenia. Stale powracały do jego umysłu te słowa: „Idź i powiedz to światu, ich krwi zażądam z twoich rąk.” Czekał dziewięć lat, to brzemię stale przygniatało jego duszę, aż w roku 1831 po raz pierwszy publicznie dał dowody swej wiary. Jak Elizeusz został powołany od swych wołów na polu, by przyjąć płaszcz poświęcenia na urząd proroka, tak samo W.Miller został wezwany do opuszczenia swego gospodarstwa i objawienia ludowi tajemnic [0] królestwa Boga. Z drżeniem przystąpił do swej pracy, prowadząc swych słuchaczy krok po kroku przez okresy prorocze do drugiego pojawienia się Chrystusa. Z każdą próbą zyskiwał moc i odwagę, gdy widział ogromne zainteresowanie pobudzane jego słowami. Chociaż miał niewiele wykształcenia szkolnego, stał się mądry, ponieważ łączył się ze Źródłem mądrości. Posiadał silne siły umysłowe, połączone z prawdziwą dobrocią serca, chrystiańskią pokorą, spokojem, samokontrolą. Był człowiekiem nieskazitelnej wartości, który mógł budzić tylko szacunek tam, gdzie czystość 89 Ez. 33;8. 9. 152 charakteru i moralna wielkość były doceniane. Był uważny i uprzejmy dla wszystkich, chętny do słuchania opinii innych, do oszacowania ich argumentów. Bez pasji czy podniecenia badał wszystkie teorie i nauki poprzez słowo Boga, a jego jasne rozumowanie, rozległa znajomość Pism umożliwiły mu unikanie błędu i obnażanie fałszerstwa. Pan, w swym wielkim miłosierdziu, nie sprowadza wyroków na ziemię bez ostrzeżenia jej mieszkańców ustami swych sług. Prorok Amos mówi: „Zaprawdę Pan Bóg nie czyni niczego, jeśli nie objawi swych planów swym sługom prorokom.”90 Kiedy nieprawość świata przedpotopowego pobudziła go, aby sprowadzić potop na ziemię, najpierw dał im poznać swój plan, aby mieli możliwość zawrócić ze swych złych dróg. Przez sto dwadzieścia lat brzmiało w ich uszach ostrzeżenie, by pokutowali, aby gniew Boga nie objawił się w ich zniszczeniu. Ale [0] poselstwo to wydało im się czczą opowiastką i nie wierzyli w nie. Od niewiary przeszli do szyderstwa i pogardy, wyszydzając ostrzeżenie jako nieprawdopodobne i niegodne ich uwagi. Zuchwali w swej nieprawości, wyszydzali posłańca Boga, dającego światło swym wrogom, a nawet oskarżyli go o uprzedzenie. Jak jeden człowiek ośmiela się stanąć przeciwko wszystkim wielkim mężom ziemi? Jeśli poselstwo Noego było prawdą dlaczego cały świat nie widział i nie wierzył? Twierdzenia jednego człowieka przeciwko mądrości tysięcy! Nie mogli zaufać ostrzeżeniu ani szukać schronienia w arce. Szydercy wskazywali na dzieła natury – niezmienne następowanie pór, niebieskie niebo, które nigdy nie wydawało deszczu, zielone pola zroszone miękką rosą w nocy – krzycząc: „Czyż on nie mówi bajek?” W pogardzie głosili o kaznodziei sprawiedliwości, że jest szalonym entuzjastą; że oni będą trwać coraz mocniej w swym dążeniu do przyjemności, krocząc złymi drogami bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Ale ich niewiara nie powstrzymała przepowiedzianego wydarzenia. Bóg długo znosił ich nikczemność, dając wielkie możliwości do skruchy, ale w wyznaczonym czasie jego sądy nawiedziły odrzucających jego miłosierdzie. 90 Amos 3;7. 153 Chrystus oświadczył, że będzie istnieć podobna niewiara odnośnie jego drugiego przyjścia. Jak lud za dni Noego, „nie wiedział nic aż powódź przyszła i zabrała wszystkich”, tak według słów Zbawiciela „będzie i z przyjściem Syna człowieczego”91. Kiedy lud wyznający Boga jednoczy się ze światem, żyjąc tak jak on, łącząc się z nim [0] w zakazanych przyjemnościach; kiedy luksus świata staje się luksusem kościoła, kiedy dzwony weselne dzwonią i wszyscy spoglądają naprzód, na wiele lat światowej pomyślności – wtedy nagle, jak błysk błyskawicy z niebios, przyjdzie koniec ich jasnych perspektyw i zwodniczych nadziei. Tak jak Bóg wysłał swego sługę, by ostrzegł świat o nadchodzącej powodzi, tak wysłał wybranych posłańców by dać poznać bliskość dnia ostatecznego sądu. Ale jak współcześni Noemu śmiali się szyderczo z przepowiedni samotnego kaznodziei sprawiedliwości, tak samo wielu w czasach Millera potraktowało jego słowa ostrzeżenia. W swej pracy dla protestanckich kościołów W.Miller i jego towarzysze spotkali ducha nienawiści i opozycji, trochę mniej gorzkiego od tego, którego Luter doświadczył ze strony Rzymu. Poprzez papistów w czasach Lutra i protestantów w czasach Millera bajki, fałszywe teorie, ludzkie formy i zwyczaje były przyjęte i honorowane w miejsce nauk słowa prawdy. W XVI wieku kościół rzymski odsunął Pisma od ludu; w XIX wieku, kiedy Biblia dotarła wszędzie jak liście jesienią, protestanckie kościoły uczyły, że ważna część świętego słowa – ta która daje prawdę szczególnie stosowną na nasz czas – jest zapieczętowana i nie może być zrozumiana. Kaznodzieje i lud głosili, że proroctwa Daniela i Jana są zbiorem tajemnic, których nikt nie potrafi zrozumieć czy wyjaśnić. Ale prawdziwy tytuł księgi Objawienia przeciwstawia się tym roszczeniom. „Objawienie Jezusa Chrystusa, które [0] dał mu Bóg, aby ukazał swoim sługom rzeczy, które muszą się stać wkrótce, i wysłał oraz dał to poznać za pośrednictwem swego anioła swemu słudze Janowi, który dał zapis słowa Boga i świadectwa Jezusa 91 Mat. 24;39. 154 Chrystusa, wszystkich rzeczy, które oglądał. Błogosławiony ten, który czyta, i ci którzy słuchają słów proroctwa i zachowują to, co w nich jest napisane, czas bowiem jest bliski.”92 Prorok mówi: „Błogosławiony ten, który czyta”, są zatem tacy, co nie będą czytać, błogosławieństwa są nie dla nich. „I ci, którzy słuchają”, są także tacy, którzy odmówią słuchania wszystkiego, co ma związek z proroctwami, błogosławieństwo nie jest dla tej grupy. „I zachowują to, co jest zapisane w nich” – wielu odmówi przyjęcia ostrzeżeń i uwag zawartych w Objawieniu. Żadna z tych grup nie może otrzymać obiecanego błogosławieństwa. Wszyscy, co wyszydzają tematy proroctw, co kpią z symboli uroczyście tu przekazanych, wszyscy, co odmawiają reformowania swego życia i przygotowania na przyjście Syna Człowieczego, będą bez wymówki. Biorąc pod uwagę świadectwo Natchnienia, jakże kaznodzieje ośmielają się uczyć, że Objawienie jest tajemnicą będącą poza ludzkim zrozumieniem? Jest to tajemnica objawiona, księga otwarta. Studium Objawienia kieruje umysły do proroctw Daniela, a oba prezentują najważniejszą naukę daną przez Boga ludziom, odnoszącą się do wypadków mających miejsce w końcu historii świata. Janowi zostały otwarte sceny o głębokim i przerażającym znaczeniu w doświadczeniach zboru. Widział sytuację, niebezpieczeństwa, konflikty i ostateczne uwolnienie [0] ludu Bożego. Zapisuje końcowe poselstwa, które są zebraniem żniw na ziemi, albo jako zboża do niebieskiego spichlerza, albo jako plewy dla płomieni w dniu ostatecznym. Tematy o wielkim znaczeniu zostały mu objawione specjalnie dla ostatniego zboru, aby ci, co chcą odwrócić się od błędu ku prawdzie, mogli być pouczeni o niebezpieczeństwach i konfliktach przed nimi. Nikt nie musi być w ciemności odnośnie tego, co przyjdzie na ziemię. Dlaczego zatem istnieje ta powszechna ignorancja odnośnie ważnej części Świętych Pism? Dlaczego ogólna niechęć do badania ich nauk? To jest rezultat wyszukanego wysiłku księcia ciemności, by zakryć przed ludźmi to, co objawia jego zwiedzenia. Z 92 Obj. 1;1 – 3. 155 tego powodu Chrystus Objawiciel przepowiedział walkę, która zostanie wszczęta przeciwko studium Objawienia, ogłaszając błogosławieństwo wszystkim, którzy będą czytać, słuchać i zachowywać słowa proroctwa. Ci, co wierzyli, że ruch adwentowy był od Boga, poszli tak jak Luter i jego współpracownicy, ze swymi Bibliami w rękach, by z nieustraszoną stałością spotkać opozycję wielkich nauczycieli świata. Wielu, u których ludzie szukali instrukcji w boskich sprawach, udowodniło nieznajomość tak Pism jak i mocy Boga. Ale ich ignorancja powodowała jeszcze większą determinację, nie mogli podtrzymać swych pozycji Pismami, zatem uciekali się do mów i nauk ludzkich, do tradycji Ojców. Ale słowo Boga było tylko jedynym świadectwem akceptowanym przez obrońców prawdy. „Biblia i [0] tylko Biblia” – to było ich maksymą. Słabość wszystkich argumentów, wytaczanych przeciwko nim, objawiła Adwentystom siłę fundamentu, na którym stali. Jednocześnie rozgniewało to ich oponentów, którzy nie mając mocniejszej broni, uciekali się do osobistych obraz. Wielcy doktorzy teologii szyderczo śmiali się z Millera, jako nieuczonego i słabego przeciwnika. Ponieważ wyjaśniał widzenia Daniela i Jana, został określony jako człowiek o dziwacznych pomysłach, który uczynił widzenia i sny swoim hobby. Najprostsze oświadczenia o faktach biblijnych, które nie mogły być kontrowersyjne, zostały połączone z okrzykiem herezja, niewiedza, głupota, zuchwałość. Wiele kościołów było otwartych dla wrogów adwentowej wiary, zamykając się na jej przyjaciół. Uczucia wyrażone przez doktora Ecka odnośnie Lutra były takie same, jak te, które inspirowały kaznodziejów i lud by odrzucić wysłuchanie Adwentystów. Mnich papieski powiedział: „Jestem zdziwiony pokorą i skromnością z jaką szanowny doktor (Luter) przeciwstawia się samotnie opozycji tak wielu wybitnych Ojców, potwierdzając w ten sposób większą wiedzę w tych sprawach od suwerennych pontyffów, soborów, doktorów i uniwersytetów.” „Byłoby bez wątpienia dziwnym, jeśliby Bóg ukrył prawdę przed tak wieloma świętymi i męczennikami, aż do przybycia szanownego ojca.” Tak samo myśleli wielcy i mędrcy w dniach Noego, tak samo argumentowali opo156 nenci Millera, tak stale argumentują ci, co sprzeciwiają się głoszeniu adwentowej wiary i przykazań Boga. Gdy Luter został oskarżony o głoszenie opowiastek, oświadczył: „To nie opowiastki głoszę. [0] Ale twierdzę, że nauki chrystiańskie zostały stracone z widoku przez tych, którzy mieli szczególny obowiązek je zachowywać: przez uczonych, przez biskupów. Zaprawdę nie wątpię, że prawda wciąż jest i mieszka w niewielu sercach.” „Biedni mężowie i proste dzieci w tych dniach rozumieją więcej o Jezusie Chrystusie niż papież, biskupi czy doktorzy.” Gdy Miller został oskarżony o okazywanie pogardy doktorom teologii, wskazał na słowo Boga jako standard, przez który muszą być zbadane wszystkie nauki i teorie; a widząc, że ma prawdę u swego boku, kontynuował pracę bez obaw. W każdym wieku Bóg powoływał swe sługi, by podnosiły swe głosy przeciwko dominującym błędom i grzechom tłumów. Noe był powołany, by stać samotnie i ostrzegać świat przedpotopowy. Mojżesz i Aaron byli sami wobec króla i książąt, magów, i mędrców, tłumów w Egipcie. Eliasz był sam, gdy świadczył przeciwko upadłemu królowi i sprzeniewierzonemu ludowi. Daniel i jego koledzy stali samotnie przeciwko dekretom potężnych monarchów. Większość zwykle stoi po stronie błędu i fałszu. Fakt, że doktorzy teologii mieli świat po swej stronie nie dowodzi, że byli oni po stronie prawdy i Boga. Szeroka brama i szeroka droga przyciąga tłumy, podczas gdy wąska brama i wąska droga są poszukiwane tylko przez niewielu. Gdyby kaznodzieje i lud rzeczywiście pragnęli poznania prawdy, zwracając na naukę o Adwencie gorliwą, pełną modlitwy uwagę, której wymaga jej ważność, ujrzeliby, że znajduje się w harmonii [0] z Pismami. Gdyby połączyli się z jej obrońcami w pracy, nastąpiłoby takie ożywienie dzieła Boga, jakiego świat nigdy nie doświadczył. Tak jak Whitefield i Wesleyowie byli ponaglani przez Ducha Świętego, by obudzić formalne i miłujące świat kościoły w swym czasie, tak był pobudzony Miller, by głosić przyjście Chrystusa i potrzebę dzieła przygotowania. Jego jedyną bronią było otwarcie światu „pewnego słowa proroctwa, na które jeśli zwrócicie uwagę,” mówi apostoł Piotr, „będziecie jak światłość w 157 ciemnościach”93. Pragnął przekazać te prawdy ludowi nie w szorstki sposób, lecz łagodniej i z większą perswazją niż u innych reformatorów. Opozycja, którą spotkał, była bardzo podobna do tej, którą doświadczyli Wesley i jego współpracownicy. Niech popularne kościoły w dniu dzisiejszym pamiętają, że ludzie, których pamięć zachowują z takim szacunkiem, znosili taką samą nienawiść, szyderstwo, obrazę od prasy i z kazalnic, z jaką spotkał się Miller. Dlaczego nauka i głoszenie o drugim przyjściu Chrystusa była tak obraźliwa dla kościołów? Kiedy Jezus dał poznać swym uczniom, że musi od nich odejść, powiedział: „Idę przygotować miejsce dla was, a jeśli pójdę i przygotuję miejsce dla was, przyjdę znowu i wezmę was z sobą, abyście i wy byli tam gdzie Ja jestem.”94 Gdy wznosił się z Góry Oliwnej, współczujący Zbawiciel, uprzedzając samotność i smutek swych naśladowców, polecił aniołom, by dodali im otuchy zapewnieniem, [0] że przyjdzie znowu osobiście, tak jak udał się do nieba. Gdy uczniowie stali wpatrzeni uważnie w górę by uchwycić ostatni promień tego, którego miłowali, ich uwaga była przerwana słowami. „Mężowie Galilei, dlaczego patrzycie w niebo? Ten Jezus, który został zabrany od was do nieba, przyjdzie tak samo jak widzicie Go idącego do nieba.”95 Nadzieja została łagodnie odnowiona przez wiadomość od anioła. Uczniowie „wrócili do Jerozolimy z wielką radością trwając w świątyni, wielbiąc i chwaląc Boga”96. Oni nie cieszyli się, ponieważ Jezus został od nich oddzielony i zostali opuszczeni, by walczyć z próbami i pokusami świata, ale z powodu anielskiego zapewnienia, że przyjdzie znowu. Ci, co rzeczywiście kochają Zbawcę, mogą się tylko pozdrawiać z radością poselstwa znalezionego w Słowie Boga, że Ten, w którym są ich nadzieje na życie wieczne, przychodzi znowu, nie po to, by był pogardzony, znieważony i odrzucony jak za pierwszym przyjściem, ale w mocy i chwale, by odkupić swój lud. Ogłoszenie 93 2 Piotr 1;19. Jan 14;2 – 3. 95 Dzieje 1;11. 96 Łuk. 24;52. 53. 94 158 przyjścia Chrystusa powinno teraz być takie, jak aniołowie przekazali pasterzom z Betlejem, dobrą nowiną o wielkiej radości. Nie może być bardziej jednoznacznego dowodu, że kościoły odeszły od Boga, niż irytacja i wrogość pobudzona przez to poselstwo wysłane przez Niebo. To ci, co nie kochają Zbawiciela, pragną, by pozostał z dala, i tacy z gorliwością przyjmą świadectwo przyniesione przez niewierne sługi: „Mój Pan zwleka z przyjściem.”97 Gdy odrzucają [0] badanie Pism, by uczyć się, czy tak się rzeczy mają, chwytają się każdej bajki, by odsunąć przyjście Chrystusa w odległą przyszłość, lub czynią je duchowym, wypełnieniem podczas zniszczenia Jerozolimy, lub mającym miejsce podczas śmierci. Miller stale podkreślał, że jeśli jego nauka jest fałszywa, powinno mu się pokazać błąd z Pism. W odezwie do Chrystian wszystkich denominacji napisał: „W co wierzymy, jeśli nie w to, co jest zalecone przez słowo Boże, które wy sami uważacie za jedyną zasadę wiary i praktyki? Co uczyniliśmy, że macie takie straszne oskarżenia przeciwko nam z kazalnic i w prasie, dając sobie prawo by nas (Adwentystów) wyłączać z kościołów i wspólnot? Jeśli jesteśmy w błędzie, pouczcie, gdzie ten błąd jest. Pokażcie ze słowa Boga, że jesteśmy w błędzie; mamy dość szydzenia, to nigdy nas nie przekona, że jesteśmy w błędzie, tylko słowo Boga może zmienić nasze poglądy. Nasze wnioski były kształtowane rozważnie i z modlitwą, gdy widzieliśmy dowody z Pism.” W późniejszym czasie oświadczył: „Szczerze zbadałem sprzeciwy przeciwstawione tym poglądom, ale nie widzę argumentów opartych na Pismach, które moim zdaniem unieważniają moje stanowisko. Nie mogę zatem, świadomy tego, odstąpić od szukania mego Pana, od napominania mych bliźnich, gdy mam do tego okazję, by byli gotowi na to wydarzenie.” W liście do przyjaciela i współpracownika wyraził się tak: „Nie widzę tego, abym szkodził mym współpracownikom, [0] nawet zakładając, że wydarzenia nie będą miały miejsca w wyznaczonym czasie, gdyż jest poleceniem naszego Zbawiciela by szu97 Mat. 24;48. 159 kać tego, wyglądać, oczekiwać, być gotowym. Zatem jeśli mógłbym jakimiś środkami, w zgodzie z Bożym słowem, przekonać ludzi by wierzyli w ukrzyżowanego, powstałego i przychodzącego Zbawcę, uznałbym to za wieczne dobro i szczęście. Nie jestem daleki od niepokojenia naszych kościołów, kaznodziejów, wydawców religijnych, lub od odejścia od najlepszych biblijnych komentarzy lub zasad, które były zalecane przy studium Pism. Ale nawet do dziś moi przeciwnicy nie byli zdolni pokazać, gdzie odstąpiłem od jakiejkolwiek zasady nałożonej przez naszych starych, standardowych pisarzy protestanckiej wiary. Ja jedynie interpretuję Biblię zgodnie z jej prawidłami.” Zamiast argumentów z Pism oponenci adwentowej wiary wybrali szyderstwo i kpinę. Beztroscy i niepobożni, rozzuchwaleni pozycją religijnych przywódców, uciekli się do obraźliwych epitetów, podłych i bluźnierczych dowcipów, w swych wysiłkach, by sprowadzić nieprzychylność na Millera i jego dzieło. Siwy człowiek, który zostawił wygodny dom, podróżując na własny koszt z miasta do miasta, z miasteczka do wsi, nieprzerwanie trudząc się, by zanieść światu uroczyste poselstwo o bliskości Sądu, został ogłoszony szydercą, fanatykiem, kłamcą, spekulującym łotrem. Czas, środki i talenty zostały zaangażowane w fałszywe przedstawienie i zniesławienie Adwentystów, w pobudzenie uprzedzeń do nich, w podtrzymywanie ich w społecznej pogardzie. Kaznodzieje zajmowali się zbieraniem krzywdzących raportów, absurdów i złośliwych [0] wymysłów oraz wypowiadaniem ich z kazalnic. Czyniono gorliwe wysiłki, by odciągnąć umysły ludu od tematu drugiego przyjścia. Ale dążąc do zniszczenia Adwentyzmu, popularni kaznodzieje przekreślali wiarę w słowo Boga. Studiowanie proroctwa w związku z przyjściem Chrystusa i końcem świata wydawało się być grzechem, czymś, czego ci ludzie powinni się wstydzić. Ta nauka czyniła ludzi niewierzącymi, a wielu zaczęło oddawać się swym niepobożnym pożądliwościom. Wtedy autorzy zła oskarżyli o to wszystko Adwentystów. Wesleyowie spotkali się z podobnymi oskarżeniami wygodnych, bezbożnych kaznodziejów, którzy stale przeszkadzali im w pracy, dążąc do zniszczenia ich wpływu. Zostali uznani za niemiło160 siernych, oskarżeni o dumę i próżność, gdyż nie oddawali hołdu popularnym kaznodziejom w swoim czasie. Oskarżono ich o sceptycyzm, nieporządek, pogardę autorytetu. Jan Wesley nieustraszenie odrzucał te oskarżenia tych, którzy je tworzyli, pokazując im, że sami są odpowiedzialni za wiele zła, o które oskarżali Metodystów. W podobny sposób obalono wiele oskarżeń przeciwko Adwentyzmowi. Wielki bój pomiędzy prawdą i błędem trwa z wieku na wiek, od upadku człowieka. Bóg i aniołowie oraz ci, co jednoczą się z nimi, zapraszają i skłaniają ludzi do skruchy i świętości, i Nieba; podczas gdy szatan i jego aniołowie oraz ludzie inspirowani przez nich sprzeciwiają się każdej próbie, by dać korzyść i zbawienie upadłej [0] rasie. Miller przeszkadzał królestwu Szatana i arcywróg dążył nie tylko do przeciwstawienia się wpływowi poselstwa, ale do zniszczenia samego posłańca. Gdy Ojciec Miller dawał praktyczne zastosowanie prawdy Pism do serc swych słuchaczy, szał zdeklarowanych Chrystian został pobudzony przeciwko niemu, tak jak gniew Żydów był wzbudzony przeciwko Chrystusowi i jego apostołom. Członkowie zboru podburzali niższe klasy i w kilku przypadkach wrogowie intrygowali, by odebrać mu życie, tak że był zmuszony opuścić miejsce zebrań. Ale święci aniołowie byli w tłumie, a jeden z nich, pod postacią ludzką, wziął ramię sługi Pana i przeprowadził go bezpiecznie ze złego tłumu. Jego praca nie była jeszcze wykonana, a szatan i jego emisariusze rozczarowali się w swym planie. Porównując swe własne oczekiwania co do efektów głoszenia ze sposobem, w jaki zostało to przyjęte przez świat religijny, Miller powiedział: „To prawda, ale nic dziwnego, gdy stajemy się zaznajomieni ze stanem i zepsuciem w obecnym czasie,… że spotkałem się z wielką opozycją z kazalnic i religijnej prasy wyznaniowej; byłem narzędziem, przez głoszenie nauki adwentowej, całkowicie obnażającej, że niemało naszych teologicznych nauczycieli jest skrycie niewierzącymi. Nie mogę przez moment uwierzyć, że zaprzeczenie zmartwychwstania ciała lub powrotu Chrystusa na ziemię, lub dnia sądu w przyszłości, jest mniejszą niewiernością niż ta, która była w dniach niewiernej Francji; a przecież czy nie 161 wiadomo, że te sprawy stały się normalnym faktem głoszonym zza kazalnic i przez prasę? A czyż nie są to kwestie publicznie kwestionowane [0] z naszych kazalnic i przez pisarzy i wydawców prasy publicznej? Naprawdę trafiliśmy na dziwne czasy. Oczekiwałem, że nauka o rychłym przyjściu Chrystusa spotka się z opozycją niewiernych, bluźnierców, pijaków, hazardzistów i tym podobnych, ale nie oczekiwałem, że kaznodzieje ewangelii i profesorowie religii zjednoczą się z ludźmi powyższego typu, na zgromadzeniach i w miejscach publicznych, szydząc z uroczystej nauki o drugim adwencie. Wielu nie będących profesorami religii potwierdziło mi te fakty, mówiąc, co widzieli i czuli, jak krew mrozi się w żyłach na ten widok. Takie są niektóre efekty głoszenia tej uroczystej i poruszającej duszę nauki pośród faryzeuszy dnia dzisiejszego. Czy jest możliwe, aby tacy kaznodzieje i członkowie byli posłuszni Bogu, czekając i modląc się o jego chwalebne pojawienie, podczas gdy łączą się z tymi szydercami w nieświętych i niezbożnych uwagach? Jeśli Chrystus przyjdzie, gdzie oni się pokażą? Co za straszny rachunek spotka ich w tej okropnej godzinie!” Wielu Bożych sług cierpi opozycję i wyrzuty od swych współczesnych. Teraz, jak w czasach naszego Zbawiciela, ludzie budują pomniki i hymny chwały martwym prorokom, podczas gdy prześladują żywych posłańców Najwyższego. Miller był pogardzany i nienawidzony przez niepobożnych i niewierzących, ale jego wpływ i praca były błogosławieństwem dla świata. Pod wpływem jego kazań tysiące grzeszników się nawracały, sprzeniewierzeni powracali, tłumy były prowadzone do studium Pism i znalezienia w nich piękna i chwały wcześniej nie znanych. [0] Rozdział XIV Poselstwo pierwszego anioła 162 Proroctwo poselstwa pierwszego anioła, ukazane w Objawieniu czternastego rozdziału, znalazło swe wypełnienie w ruchu Adwentowym w latach 1840-44. Tak w Europie, jak i Ameryce ludzie wiary i modlitwy byli głęboko poruszeni, gdy ich uwaga została zwrócona na proroctwa, a badając inspirowany zapis, ujrzeli przekonywujący dowód, że koniec wszystkich rzeczy jest bliski. Duch Boga ponaglał jego sługi, by dawali ostrzeżenie. Daleko i szeroko rozwijało się poselstwo ewangelii wiecznej: „Bójcie się Boga i oddajcie Mu chwałę, gdyż godzina Jego sądu nadchodzi.”98 Gdziekolwiek docierali misjonarze, były wysyłane radosne wieści o szybkim powrocie Chrystusa. W różnych krajach znajdowano odosobnione grupy Chrystian, które samotnie, przez studium Pism, dochodziły do wiary, że przyjście Zbawcy jest bliskie. W niektórych częściach Europy, gdzie prawa były tak surowe, że zakazywano głoszenia nauki Adwentowej, małe dzieci były pobudzane, by ją głosić, a wielu słuchało uroczystego ostrzeżenia. Millerowi i jego współpracownikom dane było głosić poselstwo w Ameryce, a światło zapalone ich pracą świeciło w odległych krajach. Świadectwo [0] Pism, wskazujące na przyjście Chrystusa w 1843 roku, budziło szerokie zainteresowanie. Wielu zostało przekonanych, że argumenty z proroczych okresów były prawidłowe i poświęcając swą chwałę opinii, radośnie przyjmowali prawdę. Niektórzy kaznodzieje odkładali swe sekciarskie poglądy i uczucia, pozostawiali swe pensje i zbory, jednocząc się w głoszeniu przyjścia Jezusa. Ale było tylko niewielu kaznodziejów, którzy przyjmowali to poselstwo; zatem zostało ono powierzone głównie pokornym świeckim osobom. Farmerzy zostawiali swe pola, mechanicy swe narzędzia, handlowcy swoje interesy, ludzie wykształceni swe pozycje, a jeszcze liczba robotników była mała w porównaniu z dziełem do wykonania. Stan niezbożnego kościoła i świata, pogrążonych w nieprawości, był ciężarem dla dusz prawdziwych strażników, chętnie zatem znosili trud, niedostatek, cierpienie, aby tylko mogli wezwać ludzi do skruchy ku zbawieniu. Chociaż Sza- 98 Obj. 14;7. 163 tan przeszkadzał, praca stale postępowała, a prawda o Adwencie była przyjmowana przez wiele tysięcy. Wszędzie słyszano poruszające świadectwa ostrzegające grzeszników, tak ze świata jak i członków kościoła, by uciekali od gniewu, który nadchodzi. Jak Jan Chrzciciel, poprzednik Chrystusa, mówcy przykładali siekierę do korzeni drzewa, ponaglając wszystkich, by przynosili owoce skruchy. Ich poruszające apele stanowiły znaczny kontrast z zapewnieniami o pokoju i bezpieczeństwie słyszanymi z popularnych kazalnic, a gdzie tylko głoszono poselstwo, tam ludzie byli poruszeni. Proste, dokładne świadectwo Pism głoszone w mocy Ducha Świętego, dawało siłę przekonania, któremu niewielu było w stanie [0] całkowicie się oprzeć. Profesorowie religii byli poruszeni z ich fałszywego bezpieczeństwa. Zobaczyli swe sprzeniewierzenie, światowość i niewiarę, dumę i samolubstwo. Wielu szukało Pana ze skruchą i pokorą. Uczucia, które tak długo kierowano na ziemskie sprawy, teraz zwróciły się ku niebu. Duch Boga spoczął na nich, ze zmiękczonymi i ujarzmionymi sercami przyłączali się do wyraźnego okrzyku: „Bójcie się Boga i oddajcie mu chwałę, bo godzina jego sądu nadchodzi.” Grzesznicy pytali ze łzami: „Co muszę zrobić, by być zbawionym?” Ci, których życie splamione zostało nieuczciwością, byli niespokojni, aby czynić odnowę. Wszyscy, którzy znaleźli pokój w Chrystusie, pragnęli widzieć innych, jak dzielą się błogosławieństwem. Serca rodziców były zwrócone na dzieci, a serca dzieci do ich rodziców. Bariery dumy i rezerwy znikły. Czyniono wyznania z głębi serca, członkowie domów pracowali dla zbawienia najbliższych i najdroższych. Często słyszano odgłosy żarliwego wstawiennictwa. Wszędzie były dusze, które w głębokim bólu wstawiały się do Boga. Wielu zmagało się całą noc w modlitwie o pewność, że ich grzechy były wybaczone, lub o nawrócenie krewnych czy sąsiadów. Ta żarliwa, zdecydowana wiara osiągnęła swój cel. Gdyby lud Boga trwał w tak natarczywej modlitwie, nalegając ze swymi prośbami na tron miłosierdzia, posiadałby daleko bogatsze doświadczenie niż ma teraz. Jest zbyt mało modlitwy, zbyt mało prawdziwego przekonania o grzechu; a brak żywej wiary po164 zostawia wielu bez łaski tak bogato dostarczanej przez naszego łaskawego Odkupiciela. [0] Wszystkie grupy ludzi tłoczyły się na zgromadzeniach Adwentystów. Bogaci i biedni, wysoko postawieni i nisko, z różnych powodów pragnęli słuchać nauki o drugim przyjściu. Pan trzymał ducha sprzeciwu pod kontrolą, podczas gdy jego słudzy wyjaśniali dowody swej wiary. Czasami narzędzie było słabe, ale Duch Boga dawał moc jego prawdzie. Obecność świętych aniołów była wyczuwana na tych zgromadzeniach, i wielu codziennie dołączało do wierzących. Gdy dowody rychłego powrotu Chrystusa były powtarzane, duże tłumy słuchaczy w całkowitej ciszy słuchały uroczystych słów: Niebo i ziemia wydawały się zbliżać do siebie. Moc Boga była wyczuwana w starych i młodych oraz w średnim wieku. Ludzie wracali do domów z chwałą na ustach i radosny dźwięk rozlegał się wśród nocy. Nikt, kto uczestniczył w tych nabożeństwach, nigdy nie zapomniał scen najgłębszej uwagi. Głoszenie, że Chrystus przyjdzie w określonym czasie, wywołało wielki sprzeciw ze strony wielu, ze wszystkich grup, od kaznodziejów z kazalnic po najbardziej bezmyślnych, nie bojących się Nieba grzeszników. „Żaden człowiek nie zna dnia ani godziny”∗ – było słyszane tak od pełnych hipokryzji kaznodziejów, jak i zuchwałych szyderców. Zamknęli swe uszy na jasne i harmonijne wyjaśnienia tekstu przez tych, którzy prowadzili do końca okresów prorockich i do znaków, które Chrystus osobiście przepowiedział jako sygnały swego przyjścia. Wielu wyznających miłość dla Zbawcy ogłosiło, że nie sprzeciwiają się głoszeniu jego przyjścia, ale są tylko przeciwko określaniu czasu. Ale wszystko widzące oko Boże czyta w ich sercach. [0] Nie chcieli słuchać o przyjściu Chrystusa, by osądził świat w sprawiedliwości. Byli niewierzącymi sługami, ich czyny nie znosiły kontroli badającego serca Boga, bali się więc spotkać swego Pana. Jak Żydzi w czasie pierwszego przyjścia Chrystusa, nie byli przygotowani, by powitać Jezusa. Szatan i jego aniołowie tryumfowali i czynili złośliwe uwagi w Patrz Dodatek, uwaga 2. 165 obliczu Chrystusa i świętymi aniołów, że lud, który go wyznaje, tak mało go kocha, że nie pragnie jego pojawienia. Niewierni strażnicy przeszkadzali w postępie dzieła Boga. Gdy lud był pobudzony, zaczynając badać drogę zbawienia, ci liderzy wkroczyli pomiędzy nich a prawdę, dążąc do uspokojenia ich obaw przez fałszywe interpretacje Słowa Boga. W tej pracy Szatan i niepoświęceni kaznodzieje zjednoczyli się, krzycząc „Pokój, pokój”, kiedy Bóg nie zapowiedział pokoju. Jak faryzeusze w dniach Chrystusa, wielu samemu odrzuciło wejście do królestwa Nieba, a tym, co tam wchodzili, przeszkadzali. Krew tych dusz będzie spoczywać na ich dłoniach. Gdziekolwiek poselstwo prawdy było głoszone, najbardziej pokorni i poświęceni w kościołach byli pierwsi do przyjęcia go. Ci, co studiowali Biblię dla siebie, nie mogli nie widzieć niebiblijnego charakteru popularnych poglądów na proroctwo, i gdziekolwiek lud nie był zwiedziony przez wysiłki kleru, by niewłaściwie głosić i sfałszować wiarę, gdziekolwiek badano Pisma osobiście, nauka Adwentowa potrzebowała tylko porównania z Pismami, by dowieść swego boskiego autorytetu. [0] Wielu było prześladowanych przez swych niewierzących braci. By zachować swą pozycję w kościele, niektórzy zgadzali się być cicho co do swej nadziei, ale inni czuli, że lojalność wobec Boga zakazuje im ukrywania prawd, które powierzono ich zaufaniu. Niemało zostało odłączonych od członkostwa w kościele, nie z innej przyczyny, jak tylko z wyrażenia wiary w powrót Chrystusa. Bardzo cenne dla tych, co przechodzili próbę wiary, były słowa proroka: „Powiedzieli wasi bracia, którzy was nienawidzą, którzy wypędzają was z powodu mojego imienia, mówiąc: Niech Pan objawi Swoją chwałę, abyśmy mogli oglądać waszą radość. Lecz oni będą zawstydzeni.”99 Aniołowie Boga obserwowali z największym zainteresowaniem rezultaty ostrzeżenia. Gdy kościoły jako ciało odrzuciły poselstwo, aniołowie odwrócili się od nich w smutku. Ale było jeszcze wielu w kościołach, którzy nie przeszli testu odnośnie nauki adwentowej. Wielu było zwiedzionych przez mężów, żony, rodzi99 Iz. 66;5. 166 ców, dzieci, uczono ich, że to grzech słuchać takich herezji, jakich uczyli Adwentyści. Aniołom nakazano strzec wiernie tych dusz, gdyż kolejne światło miało jeszcze świecić na nich od tronu Boga. Z niewymownym pragnieniem ci, co przyjęli poselstwo, oczekiwali na powrót swego Zbawiciela. Czas, kiedy oczekiwali, by go spotkać, był tuż. Zbliżali się do tej godziny ze spokojną uroczystością. Spoczywali w słodkim związku z Bogiem, w gorliwości o pokój, który miał być ich w jasności, która nastąpi. Nikt, kto oczekiwał tej [0] nadziei i ufał, nie zapomni tych cennych godzin oczekiwania. Światowe zajęcia były dla większości odłożone na bok na kilka tygodni. Wierzący ostrożnie badali każdą myśl i uczucie swych serc, jakby byli na łożu śmierci, i w kilka godzin mieli zamknąć oczy na ziemskie widoki. Nie czyniono „szat na wzniesienie do nieba”∗, ale wszyscy czuli potrzebę wewnętrznego dowodu, że byli przygotowani na spotkanie Zbawcy; ich białymi szatami była czystość duszy – charakter oczyszczony od grzechu przez pojednawczą krew Chrystusa. Bóg zaplanował, by wypróbować swój lud. Jego ręka zakryła błąd w rozpoznaniu proroczego okresu∗. Adwentyści, ani ich najbardziej uczeni oponenci, nie odkryli błędu. Ci drudzy powiedzieli: „Wasze rozpoznanie prorockich okresów jest prawidłowe. Jakieś wielkie wydarzenie jest bliskie, ale nie takie, które przepowiada Miller, to przemiana świata a nie drugie przyjście Chrystusa.” Czas oczekiwania minął, a Chrystus nie pojawił się, by uwolnić swój lud. Ci, co mieli szczerą wiarę i miłość, oczekując swego Zbawcy, doświadczyli gorzkiego rozczarowania. Ale Pan osiągnął swój cel, sprawdził serca tych, co głosili, że czekają na jego zjawienie się. Było pośród nich wielu, którzy zostali pobudzeni przez nic innego, jak strach. Ich wyznanie wiary nie dotknęło ich serc i życia. Kiedy oczekiwane wydarzenie nie nadeszło, oświadczyli, że nie są rozczarowani, że nigdy nie wierzyli, że Chrystus [0] przyjdzie. Byli pośród pierwszych do szydzenia ze smutku prawdziwie wierzących. Patrz Dodatek, uwaga 3. Patrz Dodatek, uwaga 1. ∗ 167 Ale Jezus i cały niebiański zastęp patrzył z miłością i sympatią na doświadczonych i rozczarowanych wiernych. Gdyby mogła być odsłonięta zasłona świata widzialnego i niewidzialnego, widzieliby aniołów zbliżających się do tych niewzruszonych dusz, chroniących ich przed atakami Szatana. [0] Rozdział XV Poselstwo drugiego anioła Kościoły, które odmówiły przyjęcia poselstwa pierwszego anioła, odrzuciły światło z Nieba. To poselstwo zostało wysłane w miłosierdziu, by pobudzić je, aby ujrzały swój prawdziwy stan światowości i sprzeniewierzenia, aby dążyły do przygotowania się na spotkanie swego Pana. Bóg zawsze wymagał od swego ludu, by pozostawał oddzielony od świata, aby nie był nęcony łączeniem się z nim. Uwolnił Izraelitów z niewoli w Egipcie, gdyż nie chciał, by zepsuli się bałwochwalstwem, którym byli otoczeni. Dzieci tego świata są dziećmi ciemności. Ich wiara nie jest skierowana na Słońce Sprawiedliwości, ale jest skoncentrowana na nich samych i na skarbach ziemi. Zaślepieni bożkiem tego świata, nie mają właściwego pojęcia o chwale i majestacie prawdziwego Boga. Gdy cieszą się jego darami, zapominają o żądaniach Dawcy. Tacy wybierają chodzenie w ciemności i są prowadzeni przez księcia mocy ciemności. Nie kochają i nie cieszą się boskimi sprawami, ponieważ nie rozpoznają ich wartości i dobroci. Oddzielili się od światła Boga, a ich zrozumienie staje się tak poplątane odnośnie tego, co jest sprawiedliwe, prawdziwe, święte, że [0] sprawy Ducha Boga są dla nich głupstwem. Poselstwo pierwszego anioła było dane, aby oddzielić zbór Chrystusa od psującego wpływu świata. Ale dla tłumów, nawet zdeklarowanych Chrystian, więzi łączące ich z ziemią były silniejsze niż atrakcje nieba. Wybrali słuchanie głosu światowej mądrości, odwracając się od badającego serca poselstwa prawdy. 168 Piotr, którego pisma były inspirowane przez Ducha Świętego, opisał sposób, w który poselstwo o drugim przyjściu Chrystusa będzie przyjęte: „W dniach ostatecznych przyjdą szydercy z drwinami, którzy będą postępować według swych własnych pożądliwości. I mówić, gdzież jest przyobiecane przyjście Jego? Dokąd bowiem zasnęli ojcowie, wszystko tak trwa, jak było od początku stworzenia. Tego zaiste umyślnie wiedzieć nie chcą, że się niebiosa dawno stały i ziemia z wody i w wodzie stanęła przez słowo Boże, dlatego on pierwszy świat wodą będąc zatopiony zginął. Lecz te niebiosa, które są i ziemia temże słowom odłożone są i zachowane ogniowi na dzień sądu i zatracenia niepobożnych ludzi.”100 Ci, co zginęli w wodach potopu, mieli możliwości ucieczki. Na wszystkich nalegano, aby znaleźli schronienie w arce, ale tłumy odmówiły zwrócenia uwagi na ostrzeżenie. Tak więc gdy poselstwo pierwszego anioła zostało dane, wszyscy, którzy słuchali, zostali zaproszeni, by je przyjąć i dzielić się błogosławieństwem jego akceptacji; ale wielu szydziło i odrzuciło wezwanie. Jeden wrócił na swą farmę, [0] inny do swego handlu, nie troszcząc się o żadną z tych spraw. Natchnienie mówi nam, że kiedy ludzie przed potopem odrzucili słowa Noego, Duch Boga przestał na nich działać. Zatem kiedy ludzie teraz pogardzają ostrzeżeniami, które Bóg w miłosierdziu wysyła im, jego Duch po czasie przestaje pobudzać przekonanie w ich sercach. Bóg daje światło, by je miłować i słuchać, a nie pogardzać i odrzucać. Światło, które on wysyła, staje się ciemnością dla tych, co go nie szanują. Gdy Duch Boga przestaje odbijać prawdę w sercach ludzi, całe słuchanie jest na próżno, podobnie jak i całe głoszenie. Gdy kościoły wzgardziły radą Boga przez odrzucenie poselstwa adwentowego, Pan je odrzucił. Pierwszy anioł był zastąpiony drugim, głoszącym: „Upadł, upadł Babilon, wielkie miasto, ponieważ poił wszystkie narody winem szaleńczej rozpusty.”101 To poselstwo było rozumiane przez Adwentystów jako głoszenie moralnego upadku kościołów w konsekwencji ich odrzucenia pierwsze100 101 2 Piotr 3;3 – 7. Obj. 14;8. 169 go poselstwa. Ogłoszenie „Babilon upadł” zostało dane latem 1844, a w efekcie około 50 tysięcy opuściło te zbory. Termin „Babilon”, pochodzący od „Babel”, a oznaczający pomieszanie, stosuje się w Pismach do różnych form fałszywej czy odstępczej religii. Ale poselstwo ogłaszające upadek Babilonu musi stosować się do pewnego religijnego ciała, które kiedyś było czyste, a stało się zepsute. To nie może być kościół rzymski, gdyż ten kościół jest w upadłym stanie przez wiele wieków. Ale jakże odpowiedni [0] obraz jest zastosowany do kościołów protestanckich, wszystkich głoszących, że biorą swe nauki z Biblii, ale podzielonych na prawie niezliczone sekty. Jedność, o którą Chrystus modlił się, nie istnieje. Zamiast jednego Pana, jednej wiary, jednego chrztu, są niezliczone sprzeczne kreda i teorie. Religijna wiara wydaje się być taka pomieszana i niezgodna, że świat nie wie, w co wierzyć jako prawdę. Boga nie ma w tym wszystkim; to jest dzieło ludzkie – praca szatana. W objawieniu 17 Babilon jest przedstawiony przez kobietę, obraz której jest użyty w Pismach jako symbol zboru. Czysta kobieta reprezentuje czysty zbór, a upadła kobieta odstępczy zbór. Babilon jest nazywany ladacznicą; a prorok ujrzał ją pijaną krwią świętych i męczenników. Babilon tak opisany przedstawia Rzym, odstępczy kościół, który tak okrutnie prześladował naśladowców Chrystusa. Ale ladacznica Babilon jest matką córek, które podążają jej przykładem zepsucia. Tak są przedstawione te kościoły, które skłaniają się do nauk i tradycji Rzymu, podążając za jego światowymi zwyczajami, a których upadek jest ogłoszony w poselstwie drugiego anioła. Bliski związek zboru z Chrystusem jest przedstawiony pod postacią małżeństwa. Pan połączył swój lud z sobą przez uroczyste przymierze, obiecując być ich Bogiem, a oni zobowiązali się być jego i tylko jego. Paweł powiedział, zwracając się do zboru: „Zaręczyłem was z jedynym mężem aby stawić przed Chrystusem dziewicę czystą.”102 Ale kiedy jej ufność i uczucia [0] odwróciły się od niego, dążąc do próżności, pozwalając by miłość światowych rze102 2 Kor. 11;2. 170 czy oddzieliła ją od Boga, zaprzepaściła przywileje zawarte w tym szczególnym i świętym związku. Przez apostoła Jakuba ci, co upodabniają się do świata są nazywani „cudzołożnikami i cudzołożnicami”103. Wyznanie religijne stało się popularne w świecie. Przywódcy, politycy, prawnicy, doktorzy, handlowcy przystępują do kościoła jako do środka zapewniającego szacunek i zaufanie społeczeństwa, wspomagającego ich własne światowe interesy. W ten sposób dążą do zakrycia wszystkich swych nieprawych spraw pod wyznaniem Chrystianizmu. Różne ciała religijne są wzmacniane przez bogactwo i wpływ tych ochrzczonych światowców, jeszcze bardziej dążąc do popularności i poparcia. Wspaniałe kościoły, ozdobione w najbardziej ekstrawagancki sposób, są wznoszone na popularnych ulicach. Wyznawcy zdobią się w kosztowne i modne okrycia. Wysokie pensje są płacone utalentowanym kaznodziejom by zabawić i przyciągnąć ludzi. Ich kazania nie mają dotykać powszechnych grzechów, ale być łagodne i uprzejme dla wytwornych uszu. Tak ci wytworni grzesznicy są rejestrowani w kościelnych zapisach, a popularne grzechy są ukryte pod pozorem pobożności. Bóg spogląda na te upadłe ciała, nazywając je córkami ladacznicy. By uzyskać łaskę i wsparcie wielkich ludzi ziemi, łamią swe uroczyste ślubowanie podległości i wierności wobec Króla Nieba. Wielki grzech, wytoczony przeciwko Babilonowi, to fakt, że „napoił wszystkie narody winem szaleńczej rozpusty”. Ten kielich zatrucia, [0] który przedstawia światu, oznacza fałszywe nauki, które akceptuje w swego efekcie nieprawego związku z wielkimi ziemi. Przyjaźń ze światem niszczy jego wiarę, w rezultacie sam wywiera niszczący wpływ na świat przez naukę zasad, które są przeciwne do najprostszych wypowiedzi słowa Boga. Najważniejszą z tych fałszywych nauk jest ta o doczesnym milenium – tysiąc lat duchowego pokoju i pomyślności, w którym to czasie świat ma być nawrócony przed przyjściem Chrystusa. Ten syreni śpiew ukołysał tysiące dusz do snu nad otchłanią wiecznej ruiny. 103 Jak. 4;4. 171 Nauka o naturalnej nieśmiertelności duszy otwiera drogę do zręcznej pracy Szatana poprzez nowoczesny spirytyzm, a oprócz błędów Rzymu, czyśćca, modlitw za zmarłych, wezwania świętych, itd., które pochodzą z tego samego źródła, prowadzi wielu protestantów do odrzucenia zmartwychwstania i Sądu, dając powstanie buntowniczej herezji o wiecznej męce czy niebezpiecznych zwiedzeniach uniwersalizmu. Jeszcze bardziej niebezpieczne i powszechne są przypuszczenia, że prawo Boga było zniesione na krzyżu, że pierwszy dzień tygodnia jest teraz świętym dniem, w zamian za Sabat czwartego przykazania. Gdy wierni nauczyciele ukazują słowo Boga, zaraz powstają ludzie uczeni, kaznodzieje wyznający zrozumienie Pism, którzy ogłaszają czystą naukę herezją, odwracając tak badających od prawdy. Czyż nie jest to właśnie beznadziejne zatruwanie [0] winem Babilonu, bez którego tłumy mogłyby być przekonane i nawrócone przez proste, ostre prawdy słowa Boga? Grzech niepokutowania świata leży u drzwi zboru. Bóg wysłał swym wyznawcom poselstwo, które naprawiałoby zło, oddzielające ich od jego łaski. Stan jedności, wiary i miłości, powstał wśród tych, którzy z każdej denominacji chrystiańskiej przyjęli adwentową naukę; a gdyby kościoły powszechnie przyjęły tę samą prawdę, nastąpiłyby takie same błogosławione rezultaty. Ale Babilon szyderczo odrzucił ostatnie środki, które Niebo miało w rezerwie, by go uzdrowić, i z większą gorliwością zwrócił się do szukania przyjaźni ze światem. Ci, co głosili pierwsze poselstwo, nie mieli na celu ani nie oczekiwali spowodowania podziałów w kościołach lub tworzenia oddzielnych organizacji. „W całej mojej pracy,” powiedział Miller, „nigdy nie pragnąłem ani nie myślałem o ustanowieniu jakiegoś oddzielnego ruchu od istniejących denominacji, lub skorzystaniu z jednej kosztem drugiej. Myślałem o korzyści wszystkich. Przypuszczając, że wszyscy Chrystianie będą cieszyć się widokiem przyjścia Chrystusa, oraz że ci, co nie myślą tak jak ja i nie mogą mniej kochać tych, co przyjmują tę naukę, nie wyobrażałem sobie jakiejkolwiek potrzeby oddzielnych zgromadzeń. Mym całym ce172 lem było pragnienie nawracania dusz do Boga, by ukazać światu nadchodzący Sąd i nakłaniać swych towarzyszy do przygotowania serc, które uczyni ich zdolnymi do spotkania ich Boga w pokoju. Ogromna większość tych, co byli nawróceni w wyniku mej pracy, należała [0] do różnych istniejących kościołów. Gdy jednostki przychodziły do mnie, by pytać o swoje obowiązki, zawsze mówiłem im, by szli tam, gdzie czują się jak w domu, i nigdy nie faworyzowałem jednej denominacji w moich radach dla nich.” Przez pewien czas wiele kościołów przyjmowało jego działania, ale gdy zdecydowały się działać przeciwko prawdzie adwentowej, zapragnęły stłumić wszelką agitację w tym celu. Ci, co przyjęli naukę, znaleźli się w wielkiej próbie i kłopocie. Kochali swe zbory i nie chcieli z nich odejść, ale gdy byli wyszydzani i prześladowani, odebrano im przywilej mówienia o swej nadziei albo uczestniczenia w głoszeniu o przyjściu Pańskim, wielu w końcu powstało i odrzuciło jarzmo nałożone na nich. W dniach Reformacji łagodny i pobożny Melanchton oświadczył: „Nie ma żadnego innego kościoła, oprócz zgromadzenia, które ma słowo Boga i jest oczyszczone poprzez nie.” Adwentyści, widząc, że kościoły odrzuciły świadectwo słowa Boga, nie mogli dłużej uznawać ich za ustanowiony zbór Chrystusa, „filar i podstawę prawdy”, i gdy zaczęto głosić poselstwo „Upadł Babilon”, poczuli się usprawiedliwieni w odłączeniu się od poprzednich związków. Od odrzucenia pierwszego poselstwa w kościołach nastąpiła smutna zmiana. Gdy prawda jest wzgardzona, przyjmuje się i miłuje błąd. Miłość dla Boga i wiara w jego słowo chłodną. Kościoły zasmuciły Ducha Pana i w dużej mierze został wycofany. Słowa proroka Ezechiela mają straszliwe zastosowanie: [0] „Synu człowieczy! ci mężowie złożyli plugawe bałwany swoje do serca swego, a nieprawość, która im jest ku obrażeniu, położyli przed twarzą swoją; mniemaszże, iż mię uprzejmie pytają o radę? Ja Pan sam dam odpowiedź stosownie do liczby jego bałwanów.”104 Ludzie nie mogą nie kłaniać się bożkom z drzewa czy kamienia, ale wszyscy, 104 Ez. 14;3. 4. 173 co kochają sprawy świata i mają upodobanie w niesprawiedliwości, ustawiają bożki we własnych sercach. Większość zdeklarowanych Chrystian służy innym bogom oprócz Pana. Duma i luksus są umiłowane, bożki są ustawiane w świątyni, a jej święte miejsca zanieczyszczone. W przeszłości Pan oświadczył swym sługom odnośnie Izraela: „Zwodzicielami są wodzowie tego ludu, a prowadzeni przez nich zostaną pochłonięci.”105 „Prorocy prorokują kłamstwo, a kapłani nauczają według własnego widzimisię, mój zaś lud kocha się w tym, lecz co poczniecie, gdy to się skończy? Gdyż od najmłodszego do najstarszego wszyscy oni myślą o wyzysku, zarówno prorok jak i kapłan, wszyscy popełniają oszustwo.”106 Zbór żydowski, kiedyś tak wysoce w łaskach u Pana, stał się zdumieniem i wyrzutem przez zaniedbywanie ulepszania błogosławieństw im użyczonych. Duma i niewiara doprowadziła ich do ruiny. Ale te pisma stosują się nie tylko do starożytnego Izraela. Przedstawiony jest tu charakter i stan wielu nominalnych kościołów chrystiańskich. Chociaż posiadały daleko większe błogosławieństwa niż użyczono Żydom, podążają krokami tego ludu; a im większe światło i przywileje użyczane, [0] tym większa wina tych, co zezwolili odejść im bez doskonalenia. Obraz, który apostoł Paweł zarysował odnośnie ludu wyznającego Boga w ostatnich dniach, jest smutnym, ale wiernym zarysowaniem popularnych kościołów naszych czasów, „którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem tej mocy, miłujący więcej rozkoszy niż Boga.” „Samolubni, chciwi, pyszni, zuchwali”107 – takie są niektóre określenia z ciemnego spisu, który dał. A w widoku częstych i zdumiewających objawień zbrodni, nawet pośród tych, co kierują świętymi sprawami, kto ośmieli się utrzymywać, że jest chociaż jeden grzech wymieniony przez apostoła, który nie objawia się w wyznaniu chrystiańskim? 105 Izaj. 9;16. Jer. 5;31. 107 2 Tym. 3;2 – 7. 106 174 „Cóż wspólnego ma sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Co wspólnego ma Chrystus z Belialem?” „Jaki układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg, zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, i będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wynijdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nie dotykajcie się nieczystego, a ja was przyjmę i będę za Ojca, a wy będziecie moimi córkami i synami.”108 Podczas ogłoszenia poselstwa pierwszego anioła lud Boga był w Babilonie, a wielu prawdziwych Chrystian nadal można znaleźć w jego wspólnocie. Niemało z tych, co nigdy nie widzieli specjalnych prawd na ten czas, jest niezadowolonych ze swej obecnej sytuacji i pragnie jaśniejszego światła. Oni szukają na próżno [0] obrazu Chrystusa w kościele. Gdy kościoły odstępują coraz bardziej od prawdy, łącząc się bliżej ze światem, nadchodzi czas, aby ci, co boją się i honorują Boga, więcej nie pozostawali w związku z nimi. Ci, co „wierzą nie w prawdę, ale mają przyjemność w niesprawiedliwości” będą pozostawieni, by przyjęli „silne zwiedzenie” i „uwierzyli kłamstwu”109. Wtedy duch prześladowania znowu się objawi. Ale światło prawdy będzie świecić na serca wszystkich, którzy są otwarci na przyjęcie go, i wszystkie dzieci Pańskie, wciąż w Babilonie, zwrócą uwagę na wezwanie „Wynijdź z niego, ludu mój”. [0] Rozdział XVI Czas oczekiwania 108 109 2 Kor. 6;14 – 18. 2 Tes. 2;11. 12. 175 Gdy rok 1843∗ przeminął całkowicie niezaznaczony przyjściem Jezusa, ci, którzy oczekiwali z wiarą na jego pojawienie, byli pewien czas pozostawieni w wątpliwościach i zakłopotaniu. Ale pomimo ich rozczarowania wielu trwało przy badaniu Pism, dokładnie przeglądając ponownie dowody swej wiary, uważnie studiując proroctwa, by otrzymać dalsze światło. Świadectwo Biblii, wspierające ich stanowisko, wydało się być jasne i jednoznaczne. Znaki nieomylnie wskazywały, że przyjście Chrystusa jest bliskie. Wierzący nie mogli wyjaśnić swego rozczarowania, ale mieli pewność, że Bóg prowadził ich w przeszłym doświadczeniu. Ich wiara została wielce wzmocniona przez dokładne i silne dowody pism, które ustanawiały czas zwłoki. Już w 1842 roku Duch Boga poruszył Charlesa Fitcha, by obmyślił prorocką kartę, powszechnie uznawaną przez Adwentystów jako wypełnienie polecenia danego przez proroka Habakuka, „zapisz widzenie i wyjaśnij je na tablicach”. Nikt jednakże wtedy nie widział czasu zwłoki, który był w tym samym proroctwie. Po rozczarowaniu pełne [0] znaczenie Pisma stało się oczywiste. Tak mówi prorok. „Zapisz to, co widziałeś i wyryj to na tablicach, aby to można było szybko przeczytać. Gdyż widzenie dotyczy oznaczonego czasu i wypełni się niezwłocznie. Jeżeli się odwleka wyczekuj go, gdyż na pewno się spełni.”110 Część proroctwa Ezechiela także była źródłem dużej mocy i pociechy dla wierzących: „Stało się zaś słowo Pańskie do mnie mówiąc: Synu człowieczy! cóż to za przypowieść u was o ziemi Izraelskiej, iż mówicie: Przedłużą się dni, a z tego widzenia nic nie będzie? Dlatego mów do nich: Tak mówi Wszechmogący Pan: Skończę z tą przypowieścią i już jej nie będą powtarzali w Izraelu. A raczej nie mów do nich tak: Bliskie są dni, kiedy spełni się każde widzenie, Pan nie będzie już pośród domu Izraelskiego, żadnego fałszywego widzenia i żadnej złudnej wróżby. Gdyż Ja Pan wypowiem słowo. A co wypowiem, to się stanie i już się nie odstanie. Oto dom Izraelski mówi: widzenie, które ten ogląda, dotyczy różnych dni, o dalszych czasach on prorokuje. Dlatego powiedz im: Patrz Dodatek, uwaga 4. Hab. 2;2. 3. 110 176 Tak mówi Wszechmogący Pan, żadne słowo, które ja wypowiadam już się nie odstanie.”111 Oczekujący cieszyli się, że Ten, który zna koniec na początku, spogląda w dół poprzez wieki i przewidując ich rozczarowanie, dał im słowa odwagi i nadziei. Gdyby nie mieli takich fragmentów Pism pokazujących, że są na słusznej drodze, ich wiara upadłaby w godzinie próby. W przypowieści o dziesięciu pannach (Mat. 25) doświadczenie Adwentystów jest zilustrowane przez [0] zwyczaje wschodniego małżeństwa. „Królestwo niebios będzie podobne dziesięciu panien, które wzięły swe lampy i poszły na spotkanie oblubieńca. Ale gdy oblubieniec zwlekał, wszystkie zasnęły.” Szeroko rozwijający się ruch, proklamujący pierwsze poselstwo, odpowiadał dziesięciu pannom, ale gdy minął oczekiwany czas, nastąpiła zwłoka, przedstawiona przez spóźniającego się oblubieńca. Gdy czas nakreślony upłynął, prawdziwi wierzący byli nadal zjednoczeni w wierze, że koniec wszystkich rzeczy jest bliski, ale wkrótce stało się oczywiste, że się zawiedli, że ich gorliwość i poświęcenie przeszły w stan ukazany w przypowieści jako drzemka panien podczas czasu zwłoki. W tym to czasie zaczął się objawiać fanatyzm. Niektórzy uważający się za gorliwych wyznawców odrzucili słowo Boga jako jedyny nieomylny przewodnik i twierdząc, że są prowadzeni przez Ducha, poddali się pod kontrolę własnych uczuć, wrażeń i wyobrażeń. Niektórzy okazywali ślepą i zakłamaną gorliwość, oskarżając wszystkich, którzy nie podążają ich kursem. Ich fanatyczne pomysły i doświadczenia nie spotkały się z sympatią wielkiego ciała Adwentystów, ale pomimo tego posłużyły do ganienia dzieła prawdy. Szatan dążył tymi środkami do sprzeciwiania się i zniszczenia dzieła Boga. Ludzie byli wielce pobudzeni ruchem adwentowym, tysiące grzeszników było nawracanych, wierni ludzie oddawali się dziełu głoszenia prawdy, nawet w czasie zwłoki. Książę zła [0] stracił swych poddanych, a by sprowadzić zarzuty na sprawę Boga, dążył do zwiedzenia tych, którzy wyznawali wiarę, i kie111 Ez. 12;21 – 25. 27. 28. 177 rował ich ku krańcowości. Wtedy jego agenci byli gotowi uchwycić się każdego błędu, każdego uchybienia, każdego nie zaistniałego czynu, przedstawiając to ludowi w najbardziej przesadzony sposób, by uczynić Adwentystów i ich wiarę wstrętną. Im większa liczba tych, których mógł zgromadzić, by wyznawali adwentową wiarę, podczas gdy jego moc kontrolowała ich serca, tym większą miałby korzyść przez zwrócenie na nich uwagi, jako reprezentantów całego ciała wierzących. Szatan jest oskarżycielem braci i to jego duch inspiruje ludzi, by szukali błędów i wad ludu Pańskiego, by zwracano na nie uwagę, podczas gdy jego dobre czyny mijają bez wspomnienia. Jest stale aktywny, gdy Bóg działa dla zbawienia dusz. Gdy synowie Boga przychodzą, by stanąć przed Panem, Szatan przychodzi także z nimi. W każdym ożywieniu jest gotowy wprowadzić tych, co są nieuświęceni w sercu i niezrównoważeni na umyśle. Gdy akceptują niektóre punkty prawdy i zajmują miejsce wśród wierzących, działa przez nich, by wprowadzić teorie, które zwiodą nieczujnych. Żaden człowiek nie jest prawdziwym Chrystianinem dlatego, że znajduje się w towarzystwie dzieci Boga, nawet w domu modlitwy i wokół stołu Pana. Szatan jest często tam przy najbardziej uroczystych wydarzeniach w postaci tych, których może użyć jako swych agentów. Wielki zwodziciel uczyni wszystko, by zyskać sojuszników. Ale gdyby oświadczył, że jest nawrócony i chciał wejść, jeśli to możliwe, do Nieba, i [0] łączności z aniołami, to nie zostałby zmieniony na charakterze. Gdyby prawdziwi wyznawcy pochylili się w uwielbieniu przed swym Stwórcą, on intrygowałby przeciwko Bożej sprawie i ludowi, obmyślając środki, by usidlić dusze, rozważając najskuteczniejsze sposoby siania kąkolu. Szatan walczy o każdy cal ziemi, po której lud Boży postępuje w swej podróży do niebiańskiego miasta. W całej historii zboru żadna reformacja nie postępowała naprzód bez napotkania poważnych przeszkód. Tak było za dni Pawła. Gdzie tylko apostołowie wznosili zbór, byli niektórzy, co wyznawali, że przyjęli wiarę, ale przynosili herezje, które, jeśli zostały przyjęte, odpędzały miłość prawdy. Luter cierpiał wielkie kłopoty i nieszczęścia z powodu 178 działalności fanatyków, którzy twierdzili, że Bóg mówi prosto przez nich, którzy wynosili swe własne pomysły i opinie ponad świadectwo Pism. Wielu mających braki w wierze i doświadczeniu, ale posiadających wiele samopobłażania, którzy kochali słuchać i opowiadać nowości, było mamionych przez roszczenia nowych nauczycieli, przyłączając się do agentów Szatana w swym dziele niszczenia tego, w czym Bóg pobudził Lutra do budowania. Także Wesleyowie oraz inni, którzy dali błogosławieństwo światu swym wpływem i wiarą, spotykali na każdym kroku podstępy Szatana w pobudzaniu nadgorliwych, niezrównoważonych, nieuświęconych, w fanatyzm wszelkiego rodzaju. Miller nie sympatyzował z tymi, których wpływy prowadziły do fanatyzmu. Oświadczył za Marcinem Lutrem, że każdy duch powinien być badany przez słowo [0] Boga. „Diabeł ma w dzisiejszych czasach wielką władzę nad umysłami niektórych. A jak poznamy, jakiego ducha oni są? Biblia odpowiada: po owocach ich poznacie.” „Wiele duchów występuje na świecie, a my mamy polecone, by próbować duchy. Duch, który nie prowadzi nas do życia trzeźwego, prawego, dobrego w obecnym świecie, nie jest duchem Chrystusa. Jestem coraz bardziej przekonany, że Szatan wielce działa w tych dzikich ruchach.” „Wielu spośród nas, udających w pełni uświęconych, podąża tradycjami ludzkimi i w widoczny sposób jest ignorantami prawdy, jak inni, którzy nie mają takich roszczeń i nie są w połowie tak skromni. Duch błędu będzie nas prowadził od prawdy, a Duch Boga – do prawdy. Ale mówię wam, że człowiek może być w błędzie, a myśleć, że ma prawdę. Co wtedy? Odpowiadamy: Duch i słowo są w zgodzie. Jeśli człowiek ocenia siebie poprzez słowo Boga, znajduje doskonałą harmonię w całym słowie, wtedy musi wierzyć, że ma prawdę, ale gdy odkrywa, że duch przez którego jest prowadzony, jest w niezgodzie z Bożym prawem czy księgą, wtedy niech idzie ostrożnie, aby nie dostał się w sidła diabła.” „Często spotykałem więcej dowodów wewnętrznej pobożności z uprzejmego spojrzenia, mokrego policzka, przyjemnych wypowiedzi, niż całego tego hałasu w Chrystianizmie.” Wrogowie Reformacji oskarżyli o wszelkie zło fanatyzmu tych, którzy gorliwie pracowali przeciwko temu fanatyzmowi. Po179 dobny kurs przyjęli oponenci ruchu adwentowego. Nieusatysfakcjonowani fałszowaniem i przesadnym ukazywaniem błędów ekstremistów i fanatyków, [0] rozpowszechniali niepochlebne raporty, nie mające najdrobniejszego podobieństwa do prawdy. Te osoby były pobudzane przez uprzedzenie i nienawiść. Ich pokój był naruszany głoszeniem Chrystusa u drzwi. Obawiali się, że to mogła być prawda, jednak mieli nadzieję, że tak nie będzie i to była ich tajemnica walki przeciwko Adwentystom i ich wierze. Fakt, że kilku fanatyków działało w szeregach Adwentystów, jest nie większym dowodem, że ruch nie był od Boga, niż obecność zwodzicieli i fanatyków w zborze w czasach Pawła i Lutra; nie jest to wystarczająca wymówka, by zdyskredytować czy wyszydzać ich pracę. Niech lud Boga obudzi się ze snu, rozpocznie gorliwie dzieło skruchy i reformy, niech bada Pismo, by uczyć się prawdy, która jest w Jezusie, niech całkowicie poświęci się Bogu, a nie będzie trzeba czekać na dowody, że Szatan wciąż jest aktywny i czujny. Z wszelkim możliwym zwiedzeniem objawi swą moc, wzywając do pomocy wszystkich upadłych aniołów swego państwa. To nie głoszenie adwentowego poselstwa stworzyło fanatyzm i podziały. To pojawiło się latem 1844 roku, gdy Adwentyści byli w wątpliwościach i kłopocie co do swej faktycznej sytuacji. Głoszenie pierwszego poselstwa w 1843 roku, zew o północy w 1844 prowadziły prosto do stłumienia fanatyzmu i odstępstwa. Ci, co brali udział w tych poważnych ruchach, byli w harmonii; ich serca były napełnione miłością wzajemną oraz dla Jezusa, którego oczekiwali wkrótce ujrzeć. Jedna wiara, jedna błogosławiona nadzieja kierowała ich ponad kontrolę każdego ludzkiego wpływu, dostarczając tarczy przeciwko atakom szatana. [0] Rozdział XVII Zew o północy „A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły. Wtem o północy powstał krzyk: Oto oblubie- 180 niec, wynijdźcie na spotkanie. Wówczas ocknęły się wszystkie panny i oporządziły swoje lampy.”112 Latem 1844 Adwentyści odkryli błąd w swym wcześniejszym rozpoznaniu czasów proroczych, wprowadzając właściwą korektę. Uważano, że okres 2300 dni z Dan. 8;14, który, jak wszyscy wierzyli, sięgał drugiego przyjścia Chrystusa, kończy się wiosną 1844 roku, ale było teraz widziane, że sięga jesieni tego roku∗, a umysły Adwentystów były skierowane na ten punkt, tak jak na pojawienie się Pana. Ogłoszenie poselstwa na ten czas było kolejnym krokiem w wypełnieniu przypowieści o małżeństwie, którego zastosowanie do doświadczeń Adwentystów było jasno widoczne. Tak jak w przypowieści rozległ się o północy krzyk, ogłaszający zbliżanie się oblubieńca, tak i w wypełnieniu pomiędzy wiosną 1844, którą pierwotnie uznano za koniec 2300 dni, i jesienią 1844, który to okres został uznany następnie [0] za rzeczywisty koniec, podniósł się okrzyk słowami z Pism: „Zobaczcie, Oblubieniec nadchodzi, wyjdźcie na spotkanie z nim.” Jak fala przypływu, cały ruch zafalował po kraju. Od miasta do miasta, od wsi do wsi, a także do odległych krajów, aż oczekujący lud Boga był w pełni pobudzony. Przed tym głoszeniem fanatyzm zniknął jak wczesny mróz przed powstającym słońcem. Wierzący jeszcze raz ustalali swe stanowiska, a nadzieja i odwaga ożywiły ich serca. Dzieło było wolne od tych krańcowości, które są zawsze okazywane, gdzie jest ludzkie podniecenie bez kontrolującego wpływu słowa i Ducha Boga. Było podobne w charakterze do tych okresów pokory i powrotu do Pana, kiedy wśród dawnego Izraela występowały poselstwa nagany od jego sług. Przynosiło charakterystykę, która znaczyła dzieła Boga w każdym wieku. Było mało ekstatycznej radości, ale raczej głębokie badanie serca, wyznawanie grzechu, wyrzeczenie się świata. Przygotowanie na spotkanie Pana było brzemieniem dręczących się duchów. Była wytrwała modlitwa i całkowite poświęcenie Bogu. Opisując tę pracę, Miller powiedział: „Nie ma wielkiego okazywania radości; odłożono ją na przyszłe wydarzenia, kiedy całe 112 Mat. 25;5. 7. Patrz Dodatek, uwaga 1. 181 Niebo i ziemia będą się cieszyć razem niewymowną radością i pełną chwały. Nie było okrzyków, zarezerwowano je także na okrzyk z Niebo. Śpiewacy milczą; czekają, by się przyłączyć do anielskich zastępów chóru z Nieba. Żadne argumenty nie są używane czy potrzebne, wszyscy wydają się być przekonani, że mają prawdę. Nie ma zderzenia uczuć; wszyscy są jednego serca i jednego umysłu.” [0] Z wszystkich wielkich religijnych ruchów od czasów apostołów żaden nie był bardziej wolny od ludzkiej niedoskonałości i sztuczek Szatana, jak ten jesienią 1844. Nawet teraz, po upływie 40 lat, wszyscy, co uczestniczyli w tym ruchu i stali mocno na gruncie prawdy, wciąż czują święty wpływ tej błogosławionej pracy i mają świadectwo, że to było z Boga. Na wezwanie „Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie” oczekujący „powstali i oporządzili swe lampy”; studiowali słowo Boga z intensywnością wcześniej nie znaną. Wysłano aniołów z Nieba by pobudzili zniechęconych, przygotowując ich na przyjęcie poselstwa. Praca nie opierała się na mądrości i nauce ludzkiej, ale na mocy Boga. To nie byli najbardziej utalentowani, ale najbardziej pokorni i poświęceni, którzy pierwsi usłuchali i byli posłuszni wezwaniu. Farmerzy opuszczali swe zbiory na polach, mechanicy odkładali narzędzia, ze łzami i radością wychodzili dawać ostrzeżenie. Ci, co poprzednio przewodzili ruchowi, byli ostatni, by się przyłączyć do tego ruchu. Kościoły generalnie zamknęły swe drzwi przed nimi, a duża grupa, mająca żywe świadectwo, odsunęła się od związku z nimi. W opatrzności Boga ten krzyk połączył się z poselstwem drugiego anioła, dając moc tej pracy. Zew o północy nie był tak mocno oparty na argumentach, chociaż dowód z Pisma był jasny i niezbity. Przyszedł z wymuszającą siłą poruszającą duszę. Nie było wątpliwości, kwestionowania. Z okazji triumfującego wjazdu Chrystusa [0] do Jerozolimy lud był zgromadzony z wszystkich części kraju, by obchodzić święto; zgromadził się na Górze Oliwnej, a gdy dołączył się do tłumu eskortującego Jezusa, przyjął natchnienie chwili, krzycząc: „Błogosławiony ten, który przychodzi w imieniu Pańskim.”113 W po113 Mat. 21;9. 182 dobny sposób czynili niewierni, którzy gromadzili się na adwentowych zgromadzeniach – niektórzy z ciekawości, inni tylko by szydzić – czuli przekonywującą moc towarzyszącą poselstwu, „Zobacz, Oblubieniec nadchodzi!” W tym czasie była wiara przynosząca odpowiedzi na modlitwy – wiara, która miała wzgląd na nagrodę. Jak strugi deszczu na spragnioną ziemię, Duch łaski zstępował na gorliwych poszukiwaczy. Ci, co oczekiwali, by wkrótce stanąć twarzą w twarz ze swym Odkupicielem, czuli uroczystą radość, której nie sposób wyrazić. Zmiękczająca, ujarzmiająca moc Świętego Ducha topiła serca, jak fala za falą chwały Boga rozpływała się nad wiernymi, wierzącymi. Ostrożnie i uroczyście ci, co przyjęli poselstwo, zbliżali się do czasu, kiedy mieli nadzieję spotkać swego Pana. Każdego poranka czuli, że ich obowiązkiem jest zapewnić sobie dowód akceptacji przez Boga. Ich serca były ściśle zjednoczone, modlili się wiele ze sobą i za siebie. Często spotykali się razem w ustronnych miejscach, by mieć wspólnotę z Bogiem, a głos wstawiennictwa wznosił się do Nieba z pól i gajów. Pewność aprobaty Zbawiciela była im bardziej niezbędna od codziennego pożywienia, a jeśli chmura [0] zaciemniała ich umysły, nie spoczęli aż jej nie odgonili. Gdy poczuli świadectwo przebaczającej łaski, pragnęli ujrzeć Tego kogo ich dusze umiłowały. Ale znowu ich przeznaczeniem było rozczarowanie. Czas oczekiwania minął, a ich Zbawca się nie pojawił. Z niezmąconą ufnością wypatrywali jego przyjścia, a teraz poczuli się jak Maria, która przychodząc do grobu Zbawiciela i znajdując go pustym, wykrzyknęła z płaczem: „Wzięli mojego Pana i nie wiem, gdzie go położyli.”114 Poczucie strachu, obawa, że poselstwo mogło być prawdą, przez pewien czas służyły jako przestroga dla niewierzącego świata. Po upłynięciu czasu od razu nie znikła; nie ośmielano się tryumfować nad rozczarowanymi, ale gdy znaki gniewu Bożego nie były widziane, otrząsnęli się ze swych obaw, podjęli wyrzuty i wyszy114 Jan 20;13. 183 dzanie. Duża grupa wyznających, że wierzą w rychły powrót Pana, wyrzekła się swej wiary. Niektórzy, co mieli dużą ufność, byli tak głęboko zranieni w swej dumie, że chcieli uciec ze świata. Jak Jonasz, oskarżyli Boga, wybierając raczej śmierć niż życie. Ci, co opierali swoją wiarę na opiniach innych, a nie na słowie Boga, byli teraz gotowi znowu zmienić swoje poglądy. Szydercy zdobyli dla swych szeregów słabych i tchórzliwych, a wszyscy połączyli się w świadczeniu, że nie może być więcej obaw i oczekiwania. Czas upłynął, Pan nie przyszedł, a świat może pozostać ten sam przez tysiące lat. [0] Żarliwi, szczerzy wierzący zrezygnowali z wszystkiego dla Chrystusa i uczestniczyli w jego obecności, jak nigdy wcześniej. Dali, zgodnie ze swą wiarą, ostatnie ostrzeżenie światu, oczekując, że wkrótce znajdą się w towarzystwie swego boskiego Mistrza i niebiańskich aniołów, wycofali się w wielkiej mierze z niewierzących tłumów. Z intensywnym pragnieniem modlili się: „Przyjdź Panie Jezu, przyjdź szybko.” Ale on nie przyszedł. Teraz podjęli znowu ciężkie brzemię życiowych trosk i kłopotów, by znosić wyrzuty i szyderstwa kpiącego świata, co było rzeczywiście straszną próbą wiary i cierpliwości. Jednak to rozczarowanie nie było tak wielkie jak to, którego doświadczyli uczniowie w czasach pierwszego przyjścia Chrystusa. Gdy Jezus wjeżdżał tryumfalnie do Jerozolimy, jego naśladowcy wierzyli, że był bliski wstąpienia na tron Dawida, uwalniając Izrael od jego prześladowców. Z wielkimi nadziejami i radosnymi oczekiwaniami współzawodniczyli ze sobą w oddawaniu honorów swemu Królowi. Wielu rozpościerało swe wierzchnie szaty jak dywan na jego drodze lub rozsypywało przed nim gałęzie palmowe pełne liści. W swej entuzjastycznej radości połączyli się w radosnym okrzyku: „Hosanna Synowi Dawida!” Kiedy faryzeusze przeszkadzali i gniewali się z powodu tego wybuchu radości, pragnąc, by Jezus swych uczniów uciszył, ten odpowiedział: „Jeśli ci będą milczeć, kamienie krzyczeć będą.”115 Proroctwo musi być wypełnione. Uczniowie wykonywali cel Boga, a jednak mieli prze115 Łuk. 19;40. 184 znaczone gorzkie rozczarowanie. Minęło zaledwie kilka dni, gdy doświadczyli pełnej agonii śmierci Zbawiciela i złożyli go w grobie. [0] Ich oczekiwania nie zostały zrealizowane w najmniejszym szczególe, a nadzieje umarły z Jezusem. Dopóki ich Pan nie powstał tryumfalnie z grobu, nie mogli spostrzec, że wszystko było przepowiedziane przez proroctwo, że „Chrystus musi cierpieć i powstać znowu ze śmierci”116. W podobny sposób proroctwo wypełniło się w poselstwie pierwszego i drugiego anioła. Były dane we właściwym czasie, wykonując pracę, którą Bóg zaplanował by dokonać przez nie. Świat spoglądał, oczekując, że jeśli czas minie i Chrystus się nie pojawi, to cały system Adwentyzmu upadnie. Ale gdy wielu pod silną pokusą odrzuciło wiarę, byli i tacy, co trwali mocno. Nie mogli odkryć błędu w swym rozpoznaniu okresów proroczych. Najzdolniejsi z ich oponentów nie byli w stanie podważyć ich stanowiska. Rzeczywiście, nie doszło do oczekiwanego wydarzenia, ale nawet to nie mogło wstrząsnąć ich wiarą w słowo Boga. Gdy Jonasz ogłosił na ulicach Niniwy, że w ciągu 40 dni miasto będzie zniszczone, Pan zaakceptował skruchę Niniwczyków, przedłużając czas próby; tak więc poselstwo Jonasza pochodziło od Boga, a Niniwa była doświadczona zgodnie z jego wolą. Adwentyści wierzyli, że Bóg w podobny sposób prowadził ich, by ostrzec świat o nadchodzącym Sądzie, i pomimo swego rozczarowania czuli pewność, że osiągnęli najważniejszy kryzys. Przypowieść o złym zarządcy uważano za mającą zastosowanie do tych, co pragnęli odsunąć przyjście Pana: „Jeśliby ów zły sługa [0] powiedział w sercu swoim, Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić współsługi swoje, jeść i pić z pijanicami, przyjdzie Pan sługi onego w dniu, w którym tego nie wyczekuje i o godzinie, której nie zna; I odłączy go, a część jego położy z obłudnikami…”117 Uczucia tych, co trzymali się mocno adwentowej prawdy, są wyrażone w słowach Millera: „Gdybym żył ponownie, z tym samym dowodem, który miałem, by być uczciwym wobec 116 117 Dz. Ap. 17;3. Mat. 24;48 – 51. 185 Boga i ludzi, uczyniłbym to samo co uczyniłem.” „Mam nadzieję, że oczyściłem moje szaty od krwi dusz; czuję, że tak daleko jak to możliwe, uwolniłem się od winy ich potępienia. I chociaż byłem dwa razy rozczarowany,” napisał ten mąż Boga, „nie odpadłem i nie zniechęciłem się.” „Moja nadzieja w przyjście Jezusa jest tak silna, jak zawsze. Robiłem tylko to, co czułem po latach trzeźwego rozważania, że jest moim uroczystym obowiązkiem do wykonania. Jeśli zbłądziłem to było to po stronie dobroczynności, miłości do mych towarzyszy i mojego przekonania o obowiązku wobec Boga. Wiem jedno, nie głosiłem niczego w co nie wierzyłem, a Boża ręka była ze mną, jego moc objawiła się w dziele, czyniąc wiele dobrego. Wiele tysięcy z wszystkich ludzi studiowało Pisma z modlitwą w tym czasie; i tymi środkami przez wiarę i obmycie krwią Chrystusa, nastąpiło pojednanie z Bogiem.” „Nigdy nie zalecałem się o uśmiech dumnych, ani nie cofnąłem się gdy świat się burzył. Nie będę kupował jego przychylności, ani [0] nie zrezygnuję z obowiązku unikania ich nienawiści. Nigdy nie będę oddawał mego życia w ich ręce, ani wycofywał się, mam nadzieję stracić to, co Bóg w swej opatrzności rozkazał. Bóg nie zapomniał o swym ludzie; jego Duch nadal przebywał z tymi co nie odrzucali pośpiesznie światła, które otrzymali, i nie oskarżali ruchu adwentowego. Apostoł Paweł, spoglądając przez wieki, napisał słowa zachęty i ostrzeżenia dla próbowanych, oczekujących na ten kryzys: „Przetoż nie odrzucajcie ufności waszej, która ma wielką zapłatę. Albowiem cierpliwości wam potrzeba abyście wolę Bożą czyniąc, odnieśli obietnicę. Boć jeszcze bardzo, bardzo maluczko, a oto ten, który ma przyjść, przyjdzie, a nie omieszka. A sprawiedliwy z wiary żyć będzie; a jeźliby się kto schraniał, nie kocha się w nim dusza moja. Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się schraniają ku zginieniu, ale z tych, którzy wierzą w pozyskanie duszy.”118 Ludzie, do których to pisał, byli w niebezpieczeństwie rozbicia swej wiary. Czynili wolę Boga, podążając za kierownictwem jego Ducha i jego słowa, ale nie mogli pojąć jego celu w przeszłym 118 Żyd. 10;35 – 39. 186 doświadczeniu, ani rozpoznać drogi, jaka jest przed nimi, byli zatem kuszeni, czy Bóg rzeczywiście ich prowadzi. Do tego czasu szczególnie stosowały się słowa: „A sprawiedliwy z wiary żyć będzie.” Gdy jasne światło zewu o północy zaświeciło na ich drodze i ujrzeli odpieczętowane proroctwa, gdy szybko wypełniały się znaki mówiące, że przyjście Chrystusa było bliskie, Adwentyści wędrowali [0] spojrzeniem. Ale teraz przygięci rozwianymi nadziejami mogli wytrwać tylko przez wiarę w Boga i jego słowo. Szydzący świat mówił: „Zostaliście zwiedzeni. Zaniechajcie wiary, uznajcie, że ruch adwentowy pochodził od Szatana.” Lecz słowo Boże mówi: „Jeśli ktoś odstąpił, moja dusza nie będzie miała w nim upodobania.” Odrzucenie teraz ich wiary i zaprzeczenie mocy Ducha Świętego, który towarzyszył poselstwu, byłoby cofnięciem się na zgubę. Byli zachęceni do wytrwałości słowami Pawła. „Nie porzucaj teraz swej wiary”, „potrzeba ci cierpliwości”, „gdyż jeszcze chwila i ten, który ma przyjść przyjdzie, nie omieszka”. Ich jedynym bezpiecznym kursem było cieszyć się światłem, które właśnie otrzymali od Boga, polegać twardo na jego obietnicach, trwać w badaniu Pism i cierpliwie czekać i czuwać, by przyjąć dalsze światło. [0] Rozdział XVIII Świątynia Pismo, które ponad wszystko było fundamentem i centralnym filarem adwentowej wiary, świadczyło „Aż do dwóch tysięcy trzystu wieczorów i poranków, wtedy świątynia będzie oczyszczona.”119 To były słowa znane wszystkim wierzącym w rychły powrót Pana. Przez tysiące ust to proroctwo było radośnie powtarzane jako maksyma ich wiary. Wszyscy czuli, że od wypadków tam zawartych zależały najjaśniejsze oczekiwania i najpiękniejsze nadzieje. Pokazano, że te prorocze dni kończą się jesienią 1844 roku. Zgodnie z resztą chrystiańskiego świata, Adwentyści utrzymywali 119 Dan. 8;14. 187 wtedy, że ziemia lub jej pewna część jest świątynią, a oczyszczenie świątyni jest oczyszczeniem ziemi, ogniem ostatniego, wielkiego dnia. Rozumieli, że to nastąpi przy drugim przyjściu Chrystusa. Stąd wniosek, że Chrystus powróci na ziemię w 1844 roku. Ale czas wyznaczony minął, a Pan nie pojawił się. Wierzący wiedzieli, że słowo Boże nie może zawieść; ich interpretacja proroctwa musi być niewłaściwa, ale gdzie był błąd? Wielu pośpiesznie [0] ucięło knot trudności zaprzeczając, że 2300 dni kończy się w 1844 roku. Nie było żadnego powodu do takiego stanowiska, za wyjątkiem tego, że Chrystus nie przyszedł w oczekiwanym terminie. Argumentowali, że jeśli dni prorocze kończą się w 1844 roku, Chrystus powinien przyjść, by oczyścić świątynię poprzez oczyszczenie ziemi ogniem, a ponieważ tak się nie stało, dni te nie mogły się skończyć. Akceptacja tych wniosków oznaczała wyrzeczenie się poprzednio uznawanych proroczych okresów, stawiając całą kwestię w zamieszaniu. To było rozmyślne poddanie pozycji, które osiągnięto przez gorliwe pełne modlitwy, studium Pism, przez umysły oświecone Duchem Boga, i serca płonące tego żywą siłą; pozycji, które wytrwały najbardziej badawczy krytycyzm i najbardziej gorzką opozycję popularnych religioznawców i pełnych światowej mądrości ludzi, które stały mocno przeciwko połączonym siłom nauki i elokwencji, przeciwko dążeniom i rozumieniom wydającym się poważnymi i podstawowymi. A cała ta ofiara była uczyniona po to, by podtrzymywać teorię, że ziemia jest świątynią. Bóg prowadził swój lud w wielkim ruchu adwentowym, jego moc i chwała towarzyszyły dziełu, i nie pozwolił by skończyło się w ciemności i rozczarowaniu, by ganiono go za fanatyczne i fałszywe poruszenie. Nie pozostawiłby swego słowa w wątpliwościach i niepewności. Chociaż większość Adwentystów zrezygnowała ze swych wcześniejszych obliczeń okresów proroczych, konsekwentnie przecząc słuszności ruchu bazującego na nich, [0] garstka była niechętna by, wyrzec się punktów wiary i doświadczenia, które były podparte przez Pisma i specjalne świadectwo Ducha Boga. Wierzyli, że przyjęli czyste zasady interpretacji w swym studiowaniu Pism, że ich obowiązkiem było mocno stać przy praw188 dach dopiero co pozyskanych, wciąż podążając tym samym kursem biblijnych badań. Z gorliwą modlitwą przeglądali swe stanowisko i studiowali Pisma, by odkryć swój błąd. Gdy nie mogli zobaczyć błędu w wyjaśnieniu proroczych okresów, zostali doprowadzeni, by bardziej dokładnie zbadać temat świątyni.∗ W swych badaniach poznali, że ziemska świątynia, którą zbudował Mojżesz na polecenie Boga, zgodnie ze wzorem pokazanym mu na górze, była „obrazem odnoszącym się do czasu teraźniejszego, kiedy składane bywają dary i ofiary”, że jej dwa święte miejsca były „odbiciem rzeczy niebiańskich”, że Chrystus, nasz wielki Arcykapłan, jest „sługą świątyni i prawdziwego przybytku, który zbudował Pan a nie człowiek”, że „Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękoma, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się wstawiać teraz za nami przed obliczem Boga”120. Świątynia w Niebie, w której Jezus służy na naszą korzyść, jest wielkim oryginałem, którego ziemską kopią była świątynia zbudowana przez Mojżesza. Bóg położył swego Ducha na budowniczych ziemskiej świątyni. Zdolności artystyczne podczas jej budowy były objawieniem boskiej mądrości. Ściany miały wygląd masywnego złota, odbijając w każdym kierunku [0] światło siedmiu lamp złotego świecznika. Stół z chlebami pokładnymi i ołtarz kadzenia błyszczały jak płonące złoto. Okazała zasłona tworząca sufit, wyszywana postaciami niebieskich purpurowych i szkarłatnych aniołów, dodawała piękna scenerii. Za drugą zasłoną była święta szekina, widzialne objawienie chwały Bożej, przed którą nikt oprócz arcykapłana nie mógł stanąć i żyć. Nieskończony splendor tego ziemskiego przybytku odbijał dla ludzkiego spojrzenia chwałę niebiańskiej świątyni, gdzie Chrystus, nasz poprzednik, służy dla nas przed tronem Boga. Tak jak świątynia ziemska miała dwa przedziały: święte i najświętsze, tak samo są dwa święte miejsca w świątyni w Niebie. A arka zawierająca prawo Boga, ołtarz kadzenia i inne narzędzia służby, znajdujące się w świątyni na dole, mają także swe odpo Patrz Dodatek, uwaga 5. Żyd. 9;9, 23: 8;2: 9;24. 120 189 wiedniki w świątyni na górze. W świętej wizji apostoł Jan uzyskał wejście do Nieba, gdzie ujrzał świecznik i ołtarz kadzenia, a gdy „świątynia Boża została otwarta” ujrzał także „arkę jego przymierza”121. Ci, co szukali prawdy, znaleźli niezaprzeczalny dowód istnienia świątyni w Niebie. Mojżesz uczynił ziemską świątynię na wzór, który mu został pokazany. Paweł oświadcza, że ten wzór był prawdziwą świątynią, która jest w Niebie. Jan zaświadcza, że widział ją w Niebie. W świątyni w Niebie, miejscu zamieszkania Boga, jego tron jest utwierdzony w sprawiedliwości i sądzie. W najświętszym jest jego prawo, wielka [0] zasada prawości, przez którą cała ludzkość jest testowana. Arka zawierająca tablice prawa jest przykryta ubłagalnią, przed którą Chrystus wstawia swą krew na rzecz grzesznika. W ten sposób jest przestawiony związek sprawiedliwości i miłosierdzia w planie ludzkiego odkupienia. Ten związek tylko nieskończona mądrość mogła obmyślić i nieskończona moc wykonać; to związek napełniający całe Niebo podziwem i uwielbieniem. Cherubin w świątyni ziemskiej, spoglądający z szacunkiem na ubłagalnię, przedstawia zainteresowanie, z jakim niebiańskie zastępy rozważają dzieło zbawienia. To jest tajemnica miłosierdzia, w którą i aniołowie pragną wejrzeć – że Bóg może być sprawiedliwy, usprawiedliwiając żałującego grzesznika i odnawiając swój związek z upadłą rasą; że Chrystus może powstrzymać niezliczone tłumy od otchłani ruiny i ubrać je w niesplamione szaty swej własnej sprawiedliwości, by przyłączyć do aniołów, którzy nigdy nie upadli, i by zamieszkali na zawsze w obecności Boga. Na zakończenie 2300 dni, w 1844 roku, żadna świątynia nie istniała na ziemi od wielu stuleci, zatem świątynia w Niebie musi być jedyną, do której odnosi się oświadczenie „Aż do 2300 dni, wtedy świątynia będzie oczyszczona.” Ale jak mogła świątynia w Niebie wymagać oczyszczenia? Zwracając się znowu do Pism, studenci proroctwa poznali, że oczyszczenie nie było usunięciem fizycznych nieczystości, gdyż to było dokonane krwią, musi więc to 121 Obj. 4;5: 8;3: 11;19. 190 odnosić się do oczyszczenia z grzechu. Tak też mówi apostoł: „Jest więc rzeczą konieczną, aby odbicia rzeczy niebieskich były oczyszczane tymi [0] sposobami, same zaś rzeczy niebieskie lepszymi ofiarami, aniżeli te.”122 Do otrzymania dalszego poznania oczyszczenia, o którym mówi proroctwo, niezbędne było zrozumienie służby w świątyni niebiańskiej. To mogło być poznane tylko ze służby w ziemskiej świątyni, gdyż Paweł oświadcza, że kapłani, którzy służyli, „byli przykładem i cieniem rzeczy niebieskich”123. Służba w świątyni ziemskiej składała się z dwóch części: kapłani służyli dziennie w miejscu świętym, podczas gdy raz w roku arcykapłan wykonywał specjalne dzieło pojednania w najświętszym miejscu, aby oczyścić świątynię. Dzień po dniu żałujący grzesznik przynosił swą ofiarę do drzwi przybytku, a kładąc swą rękę na głowie ofiary, wyznawał swe grzechy, co obrazowało przenoszenie ich na niewinną ofiarę. Zwierze było zabijane, a krew czy mięso było przenoszone przez kapłana do świętego. Tak więc grzech, w sposób obrazowy, przechodził na świątynię. Ta praca była wykonywana cały rok. Ciągłe przenoszenie grzechów na świątynię wymagało dalszej pracy, aby je usunąć. 10 dnia siódmego miesiąca arcykapłan wchodził do wewnętrznego pomieszczenia, czyli najświętszego, gdzie nie mógł wchodzić pod karą śmierci w żadnym innym czasie, Oczyszczenie świątyni kończyło całoroczną służbę. W wielki dzień pojednania [0] przynoszono do drzwi przybytku dwa kozły, rzucając na nie losy – „jeden był dla Pana, drugi na wygnanie”. Kozioł, na którego padł los dla Pana był zabijany jako ofiara za grzech dla ludu. Kapłan przenosił jego krew za kurtynę, kropiąc na ubłagalnię i przed nią. „Tak dokona przebłagania za świątynię z powodu nieczystości synów Izraelskich, i od przestępstw ich, i od wszystkich grzechów ich; toż też uczyni namiotowi zgromadzenia, który jest między nimi, w pośrodku nieczystót ich.”124 122 Żyd. 9;23. Żyd. 8;5. 124 3 Mojż. 16;8. 16. 123 191 „A włożywszy Aaron obie ręce swe na głowę kozła żywego, wyznawać będzie nad nim wszystkie nieprawości synów Izraelskich, i wszystkie przestępstwa ich ze wszystkimi grzechami ich, a włoży je na głowę kozła onego, i wypuści go przez człowieka na to obranego na puszczę. A tak poniesie on kozieł na sobie wszystkie nieprawości ich do ziemi pustej; i wypuści kozła onego na pustynię”.125 Kozioł przeznaczony na wygnanie nie wchodził więcej do obozu Izraela, a człowiek, który go prowadził, musiał przed powrotem do obozu umyć się i swe szaty wodą. Cała ceremonia była zaplanowana tak, by odcisnąć na Izraelitach świętość Boga i jego wstręt do grzechu oraz, co więcej, pokazać im, że nie mogą wejść w kontakt z grzechem bez zanieczyszczenia się. Wymagano, by każdy człowiek doświadczył swej duszy, gdy następowało to dzieło pojednania. Wszystkie sprawy odkładano na bok, a całe zgromadzenie Izraela spędzało dzień w uroczystym upokorzeniu się przed Bogiem, z modlitwą, postem i głębokim badaniu serc. [0] Ważne prawdy odnośnie pojednania mogą być wyciągnięte ze służby typicznej. Na rzecz grzesznika akceptowano substytuty; ale grzech nie był kasowany krwią ofiary. Dano środki, którymi przenoszono go do świątyni. Przez ofiarę krwi grzesznik uznawał autorytet prawa, wyznając swoją winę w przestępstwie oraz pragnienie wybaczenia przez wiarę w Odkupiciela, który przyjdzie; ale nie był jeszcze całkowicie zwolniony z potępienia prawa. W dniu pojednania arcykapłan składał ofiarę za zgromadzenie, wchodził do najświętszego z krwią tej ogólnej ofiary i kropił nią ubłagalnię, dokładnie nad prawem, by zadośćuczynić jego żądaniom. Potem, w charakterze pośrednika, brał grzechy na siebie, wynosząc je ze świątyni. Kładąc ręce na głowę kozła przeznaczonego na wygnanie, wyznawał nad nim wszystkie te grzechy, obrazowo przenosząc je z siebie na kozła. Kozioł ponosił je i były uznane za na zawsze oddzielone od ludu. Taka była służba wykonywana „dla wzoru i cienia spraw niebiańskich”. A co było czynione we wzorze służby ziemskiej, jest 125 3 Mojż. 16;21. 22. 192 czynione w rzeczywistości w służbie niebiańskiej. Po swym wstąpieniu nasz Zbawiciel rozpoczął pracę jako nasz arcykapłan. Paweł mówi: „Albowiem Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami, która jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby się teraz wstawiać za nami przed obliczem Boga.”126 W zgodzie ze służbą typową zaczął swoją służbę w [0] w świętym, a w końcu proroczych dni w 1844, tak jak przepowiedział to Daniel prorok, wszedł do najświętszego, by wykonać ostatnią część swej uroczystej pracy – oczyszczenia świątyni. Jak grzechy ludzi były dawniej przenoszone obrazowo do ziemskiej świątyni przez krew ofiary za grzechy, tak nasze grzechy są w rzeczywistości przenoszone do świątyni niebiańskiej przez krew Chrystusa. A jak obrazowe oczyszczenie ziemskie było wykonane przez usunięcie grzechów, którymi była zanieczyszczona, tak i obecne oczyszczenie niebiańskiej ma być wykonane przez usunięcie, czy wymazanie, grzechów tam zapisanych. To wymaga zbadania ksiąg zapisu, by określić kto, przez skruchę za grzech i wiarę w Chrystusa, jest uprawniony do korzystania z jego pojednania. Oczyszczenie świątyni pociąga zatem dzieło Sądu śledczego. Ta praca musi być wykonana przed przyjściem Chrystusa, by zbawić swój lud, bo gdy on przychodzi, jego nagroda jest z nim, by dać ją każdemu człowiekowi zgodnie z jego uczynkami.127 Tak ci, co podążali za postępującym światłem proroczego słowa, widzieli, że zamiast przyjść na ziemię w końcu 2300 dni w 1844, Chrystus wszedł wtedy do najświętszego w niebiańskiej świątyni, do obecności Boga, by wykonać końcową pracę pojednania, przygotowanie na jego powrót. Widziano także, że podczas gdy ofiara za grzech wskazywała na Chrystusa jako pośrednika, to kozioł przeznaczony na wygnanie przedstawiał Szatana, autora grzechu, na którego grzechy prawdziwie [0] pokutujących będą w końcu włożone. Gdy arcykapłan, przez zasługę krwi ofiary za grzech, usuwał grzechy ze świątyni, wkładał je na kozła na wygnanie. Gdy Chrystus, przez zasługę 126 127 Żyd. 9;24. Obj. 22;12. 193 swej własnej krwi, usuwa grzechy swego ludu z niebiańskiej świątyni w końcu swej służby, włoży je na Szatana, który podczas wykonania wyroku musi ponieść końcową karę. Kozioł na wygnanie był wyprowadzany na ziemię niezamieszkałą, aby nigdy nie powrócić do zgromadzenia Izraela. Tak i Szatan będzie na zawsze wygnany od obecności Boga i jego ludu, będzie wymazany z istnienia w końcowym zniszczeniu grzechu i grzeszników. [0] Rozdział XIX Otwarte i zamknięte drzwi Temat świątyni był kluczem otwierającym tajemnicę rozczarowania, pokazując że Bóg prowadził swój lud w wielkim adwentowym ruchu. Otwierał dla widoku kompletny system prawdy, połączony i harmonijny, objawiający obecny obowiązek pracy, tak jak to ukazano w świetle pozycji i dzieła ludu Bożego. Po upłynięciu czasu oczekiwania, w 1844 roku, Adwentyści wciąż wierzyli, że powrót Zbawiciela będzie bardzo bliski; podtrzymywali, że osiągnęli ważny kryzys, i że dzieło Chrystusa jako orędownika ludzi przed Bogiem zakończyło się. Dając ostrzeżenie o bliskości Sądu, czuli, że ich praca dla świata została wykonana, że zdjęli swój ciężar z duszy dla zbawienia grzeszników, podczas gdy zuchwałe i bluźniercze szyderstwa niezbożnych, wydawały się być dla nich dowodem, że Duch Boga został wycofany od tych, co odrzucają jego miłosierdzie. Wszystko to podtrzymywało ich w wierze, że czas łaski został zakończony lub, jak to wyrażali, „drzwi łaski zostały zamknięte”.∗ Ale jaśniejsze światło przyszło wraz z badaniem kwestii świątyni. Teraz widziano zastosowanie tych słów Chrystusa z Objawienia skierowanych do zboru w tym czasie. „To [0] mówi święty, prawdziwy, ten który ma klucze Dawida. Ten, który otwiera, a nikt nie zawiera, i zawiera, a nikt nie otwiera. Znam uczynki twoje; otom wystawił przed tobą drzwi otworzone, a żaden nie może ich Patrz Dodatek, uwaga 6. 194 zamknąć; bo acz masz nie wielką moc, przecięś zachował słowa moje, i nie zaprzałeś się imienia mego.”128 Tutaj ukazane są tak otwarte, jak i zamknięte drzwi. W końcu proroczych 2300 dni, w 1844, Chrystus zmienił swą służbę z miejsca świętego na najświętsze. Gdy w służbie w świątyni ziemskiej arcykapłan w dniu pojednania wchodził do najświętszego, drzwi świętego miejsca były zamknięte, a drzwi najświętszego były otwarte. Zatem Chrystus przeszedł ze świętego do najświętszego niebiańskiej świątyni, drzwi, czyli służba w poprzednim przedziale skończyła się, a drzwi, czyli służba w drugim była otwarta. Chrystus skończył jedną część swej pracy jako nasz pośrednik, zaczynając drugą część tej pracy, ale wciąż wstawia swą krew przed Ojcem na rzecz grzeszników. „Spójrz,” mówi „dałem ci otwarte drzwi, i żaden człowiek nie może ich zamknąć.” Ci, co wiarą podążają za Jezusem w wielkim dziele pojednania, otrzymują dla siebie korzyści z jego mediacji; ale ci, co odrzucają światło, które ujawnia jego służbę, nie odnoszą z tego korzyści. Żydzi, którzy odrzucili światło dane podczas pierwszego przyjścia Chrystusa, odrzucając wiarę w niego jako Zbawiciela świata, nie mogą otrzymać przez niego przebaczenia. Gdy Jezus, wznosząc się, wkroczył ze swą własną krwią do świątyni niebiańskiej, by zlać na swych uczniów błogosławieństwa swego pośrednictwa, Żydzi zostali pozostawieni w całkowitej ciemności, by trwać [0] w swych bezużytecznych ofiarach i darach. Służba typów i cieni skończyła się. Drzwi, przez które ludzie mieli wcześniej dostęp do Boga, nie były dłużej otwarte. Żydzi odrzucili szukanie go w jedyny możliwy sposób, przez który mogli go znaleźć – poprzez służbę w świątyni w Niebie. Zatem nie znaleźli łączności z Bogiem. Dla nich drzwi zostały zamknięte. Nie mieli poznania Chrystusa, jako prawdziwej ofiary i jedynego pośrednika przed Bogiem; dlatego nie mogli otrzymać korzyści z jego wstawiennictwa. Stan niewierzących Żydów ilustruje stan beztroskich i niewierzących spośród wyznających Chrystianizm, którzy są chętnymi ignorantami odnośnie dzieła naszego miłosiernego Arcykapła128 Obj. 3;7. 8. 195 na. W służbie typowej, gdy arcykapłan wchodził do najświętszego, cały Izrael musiał zebrać się wokół świątyni i w uroczysty sposób upokorzyć swe dusze przed Bogiem, aby mógł otrzymać przebaczenie grzechów, aby nie odcięto ich od zgromadzenia. Jakże znacznie ważniejsze jest, by w tym niecieniowym dniu pojednania zrozumieć pracę naszego Arcykapłana i poznać jakie obowiązki na nas spoczywają. Ludzie nie mogą bezkarnie odrzucać ostrzeżeń, które Bóg im posyła w miłosierdziu. W dniach Noego wysłano poselstwo z Nieba, a ich zbawienie zależało od sposobu, w jaki ludzie potraktują poselstwo. Ponieważ odrzucili ostrzeżenie, Duch Boga został wycofany od grzesznej rasy, i zginęli w wodach powodzi. W czasach Abrahama, miłosierdzie przestało chronić winnych mieszkańców Sodomy, i wszyscy [0] oprócz Lota i jego żony oraz dwóch córek, zostali pochłonięci przez ogień zesłany z nieba. Podobnie z czasami Chrystusa. Syn Boga oświadczył niewierzącym Żydom tamtego pokolenia: „Oto wam dom wasz pusty zostanie.”129 Spoglądając na ostatnie dni, ta sama nieskończona moc oświadcza odnośnie tych, co „nie przyjęli umiłowania prawdy, aby mogli być zbawieni”. „I dlatego zsyła na nich Bóg ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu. Aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli upodobanie w nieprawości.”130 Gdy odrzucają nauki jego słowa, Bóg wycofuje swego Ducha, pozostawiając ich zwiedzeniom, które umiłowali. Ale Chrystus wciąż wstawia się na rzecz ludzkości i światło będzie dane tym, co go szukają. Chociaż Adwentyści na początku tego nie rozumieli, później stało się oczywiste, gdy Pisma, ukazujące ich prawdziwą sytuację, zaczęły być otwierane przed nimi. Po upływie czasu w roku 1844 nastąpił okres wielkiej próby dla tych, co wciąż zachowywali wiarę adwentową. Ich jedynym wsparciem, tak daleko jak mogli utwierdzić się w swej pozycji, było światło, które kierowało ich umysły do świątyni powyżej. Jak stwierdzono, Adwentyści byli przez krótki czas zjednoczeni w wierze, że drzwi miłosierdzia zostały zamknięte. Stanowiska tego 129 130 Mat. 23;28. 2 Tes. 2;10 – 12. 196 wkrótce zaniechano. Niektórzy wyrzekli się swej wiary w ich wcześniejsze rozpoznanie proroczych okresów, przypisując ludzkim czy szatańskim agencjom potężny wpływ Ducha Świętego, który towarzyszył ruchowi adwentowemu. Inna grupa mocno utrzymywała, że Pan prowadził ich w ich przeszłych doświadczeniach, [0] a gdy oczekiwali, wyglądali i modlili się, by poznać wolę Boga, ujrzeli, że ich wielki Arcykapłan wszedł do kolejnej pracy w swej służbie, i podążając za nim wiarą, zostali doprowadzeni do zrozumienia także końcowego dzieła zboru i byli przygotowani, by przyjąć i dać światu ostrzeżenie trzeciego anioła z Objawienia 14. [0] Rozdział XX Poselstwo trzeciego anioła Gdy Chrystus wkroczył do miejsca najświętszego w niebiańskiej świątyni, by wykonać końcowe dzieło pojednania, powierzył swym sługom ostatnie poselstwo miłosierdzia, by dać je światu. Takie jest ostrzeżenie dane przez trzeciego anioła z Objawienia 14. Bezpośrednio po jego ogłoszeniu Syn człowieczy jest widziany przez proroka, jak przychodzi w chwale, by zebrać żniwo na ziemi. Jak przepowiedziano w Pismach, służba Chrystusa w miejscu najświętszym zaczęła się na zakończenie dni proroczych w 1844. Do tego czasu mają zastosowanie słowa Objawiciela: „Świątynia Boża została otwarta w niebie i była widziana w jego przybytku arka jego świadectwa.”131 Arka Bożego świadectwa jest w drugim przedziale świątyni. Gdy Chrystus tam wkroczył, by służyć na rzecz grzesznika, wewnętrzny przybytek został otwarty i pokazała się arka Boga. Tym, którzy przez wiarę widzieli Zbawiciela w jego pracy wstawienniczej, objawione zostały Boży majestat i moc. Gdy orszak jego chwały napełnił przybytek, światło z najświętszego spoczęło na jego oczekującym ludzie na ziemi. 131 Obj. 11;19. 197 Przez wiarę podążali za Arcykapłanem ze świętego do najświętszego i ujrzeli go, jak wstawia [0] swą krew przed arką Boga. W tej świętej arce jest prawo Ojca, to samo, które wypowiedział Bóg osobiście pośród grzmotów na Synaju, a napisane jego własnym palcem na tablicach kamiennych. Żadne przykazanie nie zostało zniesione; ani jota, ani kreska nie zmieniona. Gdy Bóg dał Mojżeszowi kopię swego prawa, zachował oryginał w świątyni powyżej. Badając jego święte prawidła, poszukiwacze prawdy znaleźli, w samym łonie dekalogu, czwarte przykazanie, tak jak pierwotnie je głoszono: „Pamiętaj na dzień Sabatu, abyś go święcił. Sześć dni robić będziesz, i wykonasz wszystką robotę swoją, ale dnia siódmego jest Sabat Pana twojego Boga, w tym dniu nie będziesz czynił żadnej pracy, ani ty, ani twój syn, ani twoja córka ani sługa, ani twoja służebnica, ani twoje bydło, ani obcy w twoim domu, bo w sześciu dniach stworzył Pan niebo i ziemię, morze, i wszystko co w nich się znajduje i odpoczął dnia siódmego i wtedy Pan błogosławił dzień Sabatu i poświęcił go.”132 Duch Boga pobudził serca tych studentów jego słowa. Wywarł na nich przekonanie, że w niewiedzy przestępowali czwarte przykazanie, poprzez brak szacunku dla dnia odpocznienia Stwórcy. Zaczęli badać powody zachowywania pierwszego dnia w zamian za dzień, który Bóg poświęcił. Nie mogli znaleźć dowodu w Pismach, że czwarte przykazanie zostało zniesione, ani że Sabat został zniesiony: błogosławieństwo, które pierwotnie poświęciło siódmy dzień, nigdy nie zostało usunięte. Uczciwie dążyli do poznania i czynienia woli Bożej, [0] i teraz, gdy ujrzeli siebie jako przestępców jego prawa, smutek napełnił ich serca. Od razu udowodnili swą lojalność wobec Boga przez zachowywanie jego Sabatu świętym. Dużo gorliwych wysiłków uczyniono by obalić ich wiarę. Nikt nie mógł odrzucić tego, że jeśli świątynia ziemska była obrazem lub odbiciem niebiańskiej, to prawo złożone w arce na ziemi było dokładnym odpisem prawa w arce w Niebie, i że przyjęcie prawdy o niebiańskiej świątyni pociąga uznanie wymagań Bożego 132 2 Mojż. 20;8 – 11. 198 prawa oraz obowiązywania Sabatu czwartego przykazania. Tu leżał sekret ostrej i zdecydowanej opozycji do harmonijnego ukazania Pism, które ukazywały służbę Chrystusa w niebiańskiej świątyni. Jakże mocno ludzie próbowali zamknąć te drzwi, które Bóg otworzył i otworzyć te, które zamknął. Ale „Ten, który otwiera, i żaden człowiek nie może zamknąć”, oświadczył: „Spójrz, zostawiłem ci otwarte drzwi i żaden człowiek nie może ich zamknąć.” 133 Chrystus otworzył drzwi, czyli służbę, w najświętszym miejscu, światło świeciło z otwartych drzwi świątyni w Niebie, a czwarte przykazanie było pokazane jako wchodzące w skład prawa w arce, co Bóg ustanowił, nikt nie może znieść. Ci, co zaakceptowali światło odnośnie pośrednictwa Chrystusa i wieczności prawa Boga, ujrzeli, że te prawdy zostały ujawnione w trzecim poselstwie.∗ Anioł oświadcza: „Tu są ci, co zachowują przykazania [0] Boga i wiarę Jezusa.” To oświadczenie jest poprzedzone przez uroczyste i straszne ostrzeżenie: „Jeśli kto odda pokłon zwierzęciu i jego posągowi, i przyjmie znamię na swoje czoło lub na swoją rękę, to i on pić będzie samo czyste wino gniewu Bożego z kielicha jego gniewu.”134 Interpretacja zastosowanych symboli była niezbędna, by zrozumieć to poselstwo. Co było przedstawione poprzez bestię, obraz i znak? Ponownie ci, co szukali prawdy, wrócili do studium proroctw. W księdze Objawienia, pod symbolami wielkiego czerwonego smoka, bestii podobnej do lamparta oraz bestii z rogami jak baranek135 są pokazane ziemskie rządy, szczególnie zaangażowane w łamaniu Bożego prawa i prześladowaniu jego ludu. Ich wojna jest prowadzona do końca czasów. Lud Boga, symbolizowany przez świętą kobietę i jej dzieci, jest w zdecydowanej mniejszości. W ostatnich dniach istnieje tylko resztka. Jan mówi o nich jako tych, co „zachowują przykazania Boga i mają świadectwo Jezusa Chrystusa”136. 133 Obj. 3;7 – 8. Patrz Dodatek, uwaga 7. 134 Obj. 14;9. 10. 135 Obj. 13;13. 136 Obj. 12;17. 199 Przez wielkie moce kontrolowane przez pogaństwo i papiestwo, symbolizowane przez smoka i zwierzę podobne do lamparta, Szatan przez wiele wieków niszczył wiernych świadków Bożych. Pod panowaniem Rzymu byli torturowani i zabijani przez ponad tysiąc lat, ale papiestwo w końcu zostało pozbawione swej mocy i zmuszone do zaniechania prześladowań137. W tym czasie prorok ujrzał nową potęgę, która powstała, reprezentowaną przez [0] bestię z rogami jak baranek. Wygląd tej bestii i sposób jej powstania wydaje się wskazywać, że moc, która ją reprezentuje jest niepodobna do ukazanych przez poprzednie symbole. Wielkie królestwa rządzące światem otrzymały swoje panowanie przez podbój czy rewolucję, zostały więc przedstawione prorokowi Danielowi jako drapieżniki, powstające wtedy, gdy „cztery wiatry niebios poruszyły wielkie morze”138. Ale zwierzę z rogami jak baranek jest widziane, jak „wychodzi z ziemi”139, co oznacza, że zamiast pokonania innych potęg by powstać, naród tu reprezentowany powstał na terytorium wcześniej nie zajętym, wzrastając stopniowo i pokojowo. Mamy tu uderzający obraz powstania i wzrostu naszego własnego narodu. Rogi podobne do baranka, oznaki łagodności i niewinności, dobrze przedstawiają charakter naszego narodu, wyrażony w jego dwu fundamentalnych zasadach: republikanizmu i protestantyzmu. Chrystiańscy wygnańcy, którzy pierwsi uciekli do Ameryki, szukali azylu od prześladowań królewskich, nietolerancji kapłanów, będąc zdecydowanymi wprowadzić rząd oparty na szerokim fundamencie cywilnej i religijnej wolności. Te zasady są sekretem naszej potęgi i pomyślności jako narodu. Miliony z innych krajów szukały naszych wybrzeży i powstały Stany Zjednoczone, by zająć miejsce pośród najpotężniejszych narodów na ziemi. Ale ostre rysy prorockiego ołówka odkrywają zmianę w tej pokojowej scenie. Bestia z rogami jak baranek przemawia głosem smoka i „wykonuje wszelką władzę pierwszego zwierzęcia przed [0] nim”. Duch prześladowań, objawiony przez pogaństwo i papiestwo, ma być ponownie objawiony. Proroctwo oświadcza, że ta 137 Obj. 13;3. 10. Dan. 7;2. 139 Obj.13;11. 138 200 moc będzie mówiła: „tym, którzy mieszkają na ziemi, aby uczynić obraz zwierzęcia”140. Obraz jest zrobiony z pierwszego lub podobnego do lamparta zwierzęcia, który jest tym ukazanym w poselstwie trójanielskim. Ta pierwsza bestia jest reprezentowana przez kościół rzymski, ciało kościelne przybrane w cywilną władzę, mające autorytet karania odstępców. Obraz bestii reprezentuje inne religijne ciało przybrane w podobną moc. Stworzenie tego obrazu jest działaniem bestii, której pokojowe powstanie i łagodne oświadczenie uderzająco pasują do Stanów Zjednoczonych. Tutaj ma być znaleziony obraz papiestwa. Gdy kościoły naszego kraju zjednoczą się w takich punktach wiary, które są dla nich wspólne, zaczną wpływać na państwo, by wprowadziło ich dekrety i popierało ich instytucje, a wtedy protestancka Ameryka ukształtuje obraz rzymskiej hierarchii. Wtedy prawdziwy zbór zostanie zaatakowany prześladowaniami, tak jak lud Boży w przeszłości. Prawie każdy wiek daje przykłady, jak wielką obłudę i złośliwość można czynić pod pozorem służby Bogu, by chronić prawa kościoła i państwa. Protestanckie kościoły, które podążały krokami Rzymu poprzez tworzenie przymierza ze światowymi władzami, okazały podobne pragnienie ograniczenia wolności sumienia. W XVII wieku tysiące nieuległych kaznodziei cierpiało pod rządami Kościoła Angielskiego. Prześladowania zawsze podążały za religijnymi skłonnościami części świeckich rządów. [0] Bestia z rogami jak baranek rozkazuje „wszystkim, małym i wielkim, bogatym i biednym, wolnym i niewolnikom, by przyjęli znamię na swą prawą rękę lub na czoło, aby żaden człowiek nie mógł sprzedawać ani kupować, jeśli nie ma znamienia, to jest imienia zwierzęcia, lub liczby jego imienia”141. To jest znak, odnośnie którego trzeci anioł wypowiada ostrzeżenie. To znak pierwszej bestii lub papiestwa, należy zatem go szukać wśród wyróżnionej charakterystyki tej mocy. Prorok Daniel oświadczył, że kościół rzymski, symbolizowany przez mały róg, zamyślał zmienić czasy i pra- 140 141 Obj. 13;14. Obj. 13;16-17. 201 wa142, a Paweł nazywa to człowiekiem grzechu143, który wywyższa się ponad Boga; tylko przez zmianę Bożego prawa papiestwo może się wywyższyć ponad Boga; ktokolwiek rozmyślnie zachowałby prawo tak zmienione, oddawałby najwyższy honor tej mocy, przez którą zmiana została dokonała. Taki akt posłuszeństwa prawom papieskim byłby znakiem podległości papieżowi w miejsce Boga. Papiestwo zamierzało zmienić prawo Boga. Drugie przykazanie, zakazujące kultu obrazów, zostało wyrzucone z prawa, a czwarte przykazanie zostało tak zmienione, że daje prawo zachowywania jako Sabat pierwszego dnia, zamiast siódmego. Ale papiści twierdzą, dając powód do ominięcia drugiego przykazania, że jest ono niepotrzebne, zawiera się bowiem w pierwszym, że podają prawo dokładnie tak, jak Bóg zaplanował, by było rozumiane. To nie może być zmiana przepowiedziana przez proroka. Intencjonalna, rozmyślna zmiana jest tu ukazana: „Będzie zamyślał zmienić czasy [0] i prawa.” Zmiana czwartego przykazania dokładnie wypełnia to proroctwo. Dla tej zmiany uznano, że jedyny autorytet ma kościół. Tu właśnie papieska potęga jawnie staje ponad Boga. Pogląd często wysuwany, że Chrystus zmienił Sabat, jest odpierany jego własnymi słowami. W kazaniu na górze oświadczył: „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązywać zakon czy proroków, nie przyszedłem rozwiązywać, lecz wypełnić. Zaprawdę powiadam wam, dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie, ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych, i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w Królestwie Niebios, a ktokolwiek by czynił i nauczał, ten będzie nazywany wielkim w Królestwie Niebios.”144 Rzymscy katolicy uznają, że zmiana Sabatu była uczyniona przez ich kościół; cytują tę zmianę jako dowód autorytetu kościoła do ustanawiania boskich spraw, oświadczając też, że protestanci, zachowując tak zmieniony Sabat, uznają ich władzę. Kościół rzymski nie zrezygnuje z prawa do supremacji, a kiedy świat i prote142 Dan. 7;25. 2Tes. 2;3,4 144 Mat. 5;17 – 19. 143 202 stanckie kościoły akceptują sabat stworzony przez ten kościół, odrzucając Sabat biblijny, faktycznie potwierdzają to roszczenie. Mogą sięgać po autorytet apostołów i Ojców dla tej zmiany, ale tak czyniąc, ignorują prawdziwą zasadę oddzielającą ich od Rzymu – że :Biblia i tylko Biblia jest religią protestantów”. Papiści mogą widzieć, że zwodzą siebie, chętnie zamykając oczy na [0] fakty w tej kwestii. Gdy instytucja niedzieli zyskuje przychylność, cieszą się, czując pewność, że cały protestancki świat stanie pod sztandarem Rzymu. Czwarte przykazanie, które Rzym usiłował odłożyć na bok, jest jedynym prawidłem dekalogu, które ukazuje Boga jako Stwórcę niebios i ziemi, odróżniając w ten sposób prawdziwego Boga od innych fałszywych bogów. Sabat został ustanowiony, by przypominać dzieło stworzenia, kierując umysły do prawdziwego i żywego Boga. Fakt jego twórczej mocy jest cytowany przez Pisma jako dowód, że Bóg Izraela jest ponad bóstwa pogańskie. Gdyby Sabat był zawsze zachowywany, ludzkie myśli i uczucia byłyby prowadzone do ich Stwórcy, jako przedmiotu szacunku i kultu, i nigdy nie byłoby bałwochwalcy, ateisty, niewierzącego. Ta instytucja, wskazująca na Boga jako Stwórcę, jest znakiem jego prawowitej władzy nad istotami, które stworzył. Zmiana Sabatu jest znakiem lub znamieniem władzy kościoła rzymskiego. Ci, co rozumiejąc wymagania czwartego przykazania, wybierają służenie fałszywemu w miejsce prawdziwego Sabatu, składają tak hołd mocy, która jedynie tego nakazuje. Zmiana w czwartym przykazaniu jest zmianą wykazaną w proroctwie, a zachowanie fałszywego Sabatu jest przyjęciem znamienia. Chrystianie przeszłych pokoleń zachowywali pierwszy dzień myśląc, że zachowują biblijny Sabat, i jest dzisiaj w kościołach wielu szczerze wierzących, że niedziela jest Sabatem boskiego [0] naznaczenia. Żaden z nich nie przyjął znaku bestii. Są prawdziwi Chrystianie w każdym kościele, nie wyłączając wspólnoty rzymskokatolickiej. Test w tej kwestii nie nadszedł, aż zachowanie niedzieli nie będzie wymuszane prawem, a świat nie zostanie oświecony odnośnie ważności prawdziwego Sabatu. Zanim dekret nie zostanie jasno ustanowiony przed ludem i nie zostaną doprowadzeni do wyboru pomiędzy przykaza203 niami Boga a ludzkimi, ci, co trwają w przestępowaniu prawa nie przyjmują znaku bestii. Najstraszniejsza groźba, kiedykolwiek adresowana do śmiertelników, jest zawarta w poselstwie trzeciego anioła. To musi być strasznym grzechem, który ściąga gniew Boga nie połączony z miłosierdziem. Ludzie nie są pozostawieni w ciemnościach odnośnie tej ważnej kwestii; ostrzeżenie przeciwko temu grzechowi będzie dane światu przed nadejściem Bożych sądów, aby wszyscy mogli wiedzieć, do czego są nakłaniani, i mieli możliwość uchronić się. W tym wielkim sporze dojrzewają dwie znaczne, przeciwne grupy. Jedna grupa „służy bestii i jej obrazowi i przyjmuje jej znak”, w ten sposób ściągając na siebie straszne sądy, którymi grozi trzeci anioł. Druga grupa w znacznym kontraście do świata „zachowuje przykazania Boże i wiarę Jezusa”145. Chociaż moce ziemskie wzywają swe siły, by zmuszać „wszystkich, małych i wielkich, bogatych i biednych, wolnych i niewolników”, by przyjęli znak bestii, to lud Boga nie przyjmie go. Prorok z Patmos widział „ich, że dokonali zwycięstwa nad [0] bestią, jej obrazem, nad jej znamieniem i nad liczbą jej imienia, stojąc nad morzem ze szkła i mając harfy Boże”146, śpiewając pieśń Mojżesza i Baranka. Takie były ważne prawdy, które otwarto przed tymi, co przyjęli poselstwo trzeciego anioła. Gdy dokonali przeglądu swych doświadczeń z pierwszego ogłoszenia drugiego przyjścia do upływu czasu w 1844 roku, ujrzeli swe rozczarowanie wyjaśnione, a nadzieja i radość znowu ożywiła ich serca. Światło ze świątyni oświecało przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, i wiedzieli, że Bóg prowadzi ich swą nieomylną opatrznością. Teraz z nową odwagą i mocniejszą wiarą połączyli się w dawaniu ostrzeżenia trzeciego anioła. Dzieło reformy Sabatu do wykonania w ostatnich dniach jest jasno ukazane w proroctwie Izajasza. „Tak mówi Pan: Przestrzegajcie prawa i kierujcie się sprawiedliwością, gdyż bliskie jest nadejście mojego zbawienia i objawienie się mojej sprawiedliwości. Szczęśliwy człowiek, który to czyni, i syn człowieczy, który się 145 146 Obj. 14;9. 12. Obj. 15;2. 204 tego trzyma, który przestrzega Sabatu nie bezczeszcząc, i który strzeże swej ręki, aby nie czyniła nic złego.” „Cudzoziemców zaś, którzy przystali do Pana, aby Mu służyć i aby miłować imię Pana, być jego sługami, wszystkich, którzy przestrzegają Sabatu nie bezczeszcząc go i trzymają się mojego przymierza, sprowadzę na moją świętą górę i sprawię im radość w moim domu modlitwy.”147 Te słowa mają zastosowanie w wieku chrystiańskim, jak to jest pokazane w kontekście: „Pan Bóg, który zbiera ostatki Izraela, powiedział. Jeszcze zgromadzę innych [0] do niego, poza tymi, którzy są już zgromadzeni.”148 Tutaj jest zarysowane zebranie pogan przez ewangelię. Dla tych, którzy wtedy uszanują Sabat, wygłoszone jest błogosławieństwo. Tak zachowywanie czwartego przykazania wykracza poza ukrzyżowanie, zmartwychwstanie i wzniesienie się Chrystusa, do czasu, gdy jego słudzy będą głosić wszystkim narodom poselstwa o dobrej nowinie. Pan nakazuje przez tego samego proroka: „Zabezpieczę świadectwo, zapieczętuję naukę w moich uczniach.”149 Pieczęć Bożego prawa znajduje się w czwartym przykazaniu. Tylko ono, z wszystkich dziesięciu, ukazuje tak imię, jak i tytuł Dawcy prawa. Mówi, że jest on Stwórcą niebios i ziemi, w ten sposób pokazując jego żądanie szacunku i czczenia ponad wszystko inne. Oprócz tego przepisu nie ma w dekalogu niczego, co okazywałoby, czyim autorytetem prawo jest dane. Gdy Sabat został zmieniony przez moc papieską, pieczęć została zdjęta z prawa. Uczniowie Jezusa są powołani do jej odnowienia, przez wywyższenie Sabatu czwartego przykazania, do jego właściwej pozycji jako pamiątki Stwórcy i jako znaku jego autorytetu. „Do zakonu i do świadectwa.” Gdy obfitują przeciwne nauki i teorie, prawo Boga jest jedynym nieomylnym wzorem dla wszystkich opinii, nauk i teorii. Prorok mówi: „Co do zakonu i do świadectwa; ale jeśli nie chcą, niechże mówią według słowa tego, w którym niemasz żadnej zorzy.”150 147 Izaj. 56;1. 2. 6. 7. Iz. 56;8. 149 Iz. 8;16. 150 Iz. 8;20. 148 205 Znowu rozkaz jest dany: „Wołaj na całe gardło, nie powściągaj się, podnieść jak trąba swój głos i wspominaj mojemu ludowi jego przestępstwa, a domowi Jakuba [0] jego grzechy.”151 To nie jest świat złych, ale ci, których Pan określa jako „mój lud”, mają być zganieni za swe przestępstwa. Dalej oświadcza: „Wprawdzie szukają mnie dzień w dzień i pragną poznać moje drogi, jakby byli narodem, który pełnił sprawiedliwość i nie zaniedbał praw swojego Boga.”152 Tutaj mamy ukazaną grupę myślącą, że jest sprawiedliwa, ukazującą wielkie zainteresowanie w służbie Bogu; ale surowa i uroczysta nagana Badacza serc udowadnia im deptanie świętych przepisów. Prorok tak ukazuje nakaz, który został zaniechany: „Twoi słudzy odbudują prastare gruzy, podźwigniesz fundamenty poprzednich pokoleń i nazwą cię naprawiaczem wyłomów, odnowicielem ścieżek, aby w nich można było mieszkać. Jeśli powstrzymasz swoją nogę od bezczeszczenia sabatu, aby załatwić swoje sprawy w moim świętym dniu, i będziesz nazywał sabat rozkoszą, a dzień poświęcony Panu godny czci, i uczcisz go nie odbywając w nim podróży, nie załatwiając swoich spraw, i nie prowadząc pustej rozmowy. Wtedy będziesz się rozkoszował Panem.”153 To proroctwo także ma zastosowanie w naszych czasach. Wyłom został uczyniony w prawie Boga, gdy Sabat został zmieniony przez rzymską moc. Ale przyszedł czas, by ta boska instytucja została odnowiona. Wyłom ma być naprawiony, a fundament wielu pokoleń odbudowany. Ze szczególną dokładnością Sabat może być nazwany fundamentem wielu pokoleń. Poświęcony przez odpoczynek Stwórcy i błogosławieństwo, był zachowywany przez Adama w jego niewinności w świętym Edenie; przez upadłego Adama [0] ale pokutującego, gdy został wygnany ze swej szczęśliwej posiadłości. Był zachowywany przez wszystkich patriarchów, od Abla, przez sprawiedliwego Noego, przez Abrahama, do Jakuba. Gdy wybrany lud był w niewoli w Egipcie, wielu wśród powszechnego bałwochwalstwa 151 Iz. 58;1. 2. Iz. 58;1. 2. 153 Iz. 58;12.13. 152 206 zatraciło poznanie Bożego prawa; ale gdy Pan uwolnił Izrael, ogłosił swe prawo ze straszną wspaniałością zgromadzonemu tłumowi, aby mogli poznać jego wolę, aby bali się go i słuchali na zawsze. Od tego dnia do dziś poznanie Bożego prawa było zachowywane na ziemi, a Sabat czwartego przykazania był zachowywany. Chociaż człowiek grzechu odniósł sukces w deptaniu Sabatu pod stopami, nawet w okresie jego supremacji były ukryte w tajnych miejscach wierne dusze, które honorowały dzień odpoczynku Stwórcy. Od Reformacji, w każdym pokoleniu istnieli świadkowie Boga, by wywyższać standard starodawnego Sabatu. Chociaż często pośród nagan i prześladowań, jednak zanosili stale świadectwo o tej prawdzie. Od 1844, w wypełnieniu proroctwa poselstwa trzeciego anioła, uwaga świata była zwrócona na prawdziwy Sabat, a stale wzrastała liczba powracających do zachowywania Bożego świętego dnia. [0] Rozdział XXI Trzecie poselstwo odrzucone Gdy ci, co pierwsi przyjęli poselstwo trzeciego anioła, zobaczyli piękno i harmonię systemu prawdy, tak otwartego dla ich zrozumienia, zapragnęli, aby światło, które wydawało im się tak cenne mogło być udzielone wszystkim Chrystianom; nie mogli inaczej myśleć jak tylko wierzyć, że będzie radośnie zaakceptowane. Ale prawdy, które ustawiły ich w przeciwności do świata, nie zostały powitane przez wielu, którzy twierdzili, że są naśladowcami Chrystusa. Posłuszeństwo czwartemu przykazaniu wymagało ofiary, przed którą większość, nawet Adwentystów, cofnęła się. Gdy wymagania odnośnie Sabatu zostały przedstawione, wielu cierpiących nagany i prześladowanie za wiarę adwentową, zaczęło myśleć z punktu widzenia świata. Mówili: „Zawsze zachowywaliśmy niedzielę, nasi ojcowie ją zachowywali, wielu dobrych i pobożnych ludzi umarło szczęśliwie, zachowując ją. Jeśli mieli 207 rację, to my też. Zachowywanie tego nowego Sabatu odsunęłoby nas od łączności ze światem, nie mielibyśmy wpływu na niego. Jaką może mała grupka zachowująca siódmy dzień mieć nadzieję na przeciwstawienie się całemu światu zachowującemu niedzielę?” Poprzez podobne argumenty Żydzi usiłowali usprawiedliwić swe odrzucenie Chrystusa. [0] Ich ojcowie byli przyjęci przez Boga ofiarując swe poświęcone ofiary, dlaczego by zatem dzieci nie znalazły zbawienia, podążając tym samym kursem? Tak samo w czasach Lutra rozumowali papiści, że prawdziwi Chrystianie umierali w katolickiej wierze, zatem religia ta była wystarczająca do zbawienia. Takie myślenie stanowi skuteczną barierę przed wszelkim postępem w religijnej wierze i praktyce. Wielu podkreślało, że zachowanie niedzieli było ustanowioną nauką i powszechnym zwyczajem kościoła przez wiele stuleci. Przeciwko temu argumentowi ukazywano, że Sabat i jego zachowywanie były bardziej stare i rozpowszechnione, nawet tak dawne jak sam świat, mając sankcję tak aniołów, jak i Boga. Gdy fundamenty ziemi były zakładane, gdy gwiazdy poranne razem zaśpiewały, a wszyscy synowie Boga wykrzyknęli radośnie, wtedy został położony fundament Sabatu154. Ta instytucja wymaga zatem naszego szacunku; została ustanowiona nie przez ludzki autorytet i opiera się nie na ludzkiej tradycji: została ustanowiona przez Starożytnego i nakazana przez jego wieczne słowo. Gdy uwaga ludzi została zwrócona na kwestię reformy Sabatu, popularni kaznodzieje przekręcali słowo Boga, tak interpretując jego świadectwo, aby jak najbardziej uspokoić badające umysły. A ci, co nie badali Pism osobiście, byli zadowoleni, akceptując konkluzje kaznodziejów. Argumentami, sofistyką, tradycją ojców, autorytetem kościoła, oponenci dążyli do odrzucenia prawdy. Jej adwokaci zwrócili się do swych Biblii, by bronić [0] ważności czwartego przykazania. Pokorni ludzie, uzbrojeni jedynie w słowo prawdy, spotkali się i wytrwali ataki ludzi uczonych. Z zaskoczeniem i gniewem popularni kaznodzieje stwierdzali, że są bezsilni 154 Job. 38-6. 7. Gen 2;1-3. 208 ze swą elokwentną sofistyką przeciwko prostemu, szczeremu rozumowaniu ludzi, którzy mieli niewielkie wykształcenie szkolne. Nie mając świadectwa Pism na swoją korzyść, wielu z niezmordowanym uporem pytało – zapominając, że takie samo rozumowanie kierowano przeciwko Chrystusowi i jego apostołom – „Dlaczego nasi wielcy mężowie nie rozumieją kwestii Sabatu? Tylko niewielu wierzy tak jak wy, a nawet ci są osobami niewykształconymi. Nie możecie zatem mieć racji, a ci wszyscy uczeni ludzie w świecie być w błędzie.” By obalić takie argumenty, konieczne jest tylko zacytowania nauk Pism i historii postępowania Pana ze swym ludem we wszystkich wiekach. Bóg działa przez tych, którzy słuchają i są posłuszni jego głosowi, tych, którzy będą mówić, jeśli zajdzie potrzeba, niepopularne prawdy, tych, którzy nie boją się ganić powszechnych grzechów. Powodem, dla którego on częściej nie wybiera ludzi uczonych i na wysokich stanowiskach, jest ich ufność we własne pomysły, teorie i systemy teologiczne, nie czują potrzeby bycia uczonym przez Boga. Tylko ci, co mają osobisty związek ze Źródłem mądrości, są zdolni rozumieć lub wyjaśniać Pisma. Ludzie mający niewielkie wykształcenie szkolne są powołani do głoszenia prawdy nie dlatego, że są nieuczeni, ale dlatego, że nie są zbyt samowystarczalni by nie byli uczeni przez Boga. Uczą się w szkole Chrystusa, a ich pokora i posłuszeństwo czynią ich wielkimi. Powierzając im [0] poznanie swej prawdy, Bóg nadaje im zaszczyt, w porównaniu z którym ziemski zaszczyt i ludzka wielkość toną w małym znaczeniu. Gdy większość Adwentystów odrzuciła prawdy odnośnie świątyni i prawa Boga, wielu także wyrzekło się wiary w ruch adwentowy, przyjmując nieważne i sprzeczne poglądy na proroctwa odnoszące się do tego dzieła. Niektórzy byli doprowadzeni do błędu w ponownym ustanawianiu czasu. Światło trzeciego poselstwa świeciło im, że żaden okres proroczy nie rozciąga się do przyjścia Chrystusa, a dokładny czas jego przyjścia nie jest przepowiedziany. Lecz odwracając się od światła, trwali w ustanawianiu raz za razem czasu przyjścia Pana, często ulegając rozczarowaniu. 209 Gdy zbór w Tesalonikach przyjął błędne poglądy dotyczące przyjścia Chrystusa, apostoł Paweł radził im, by ostrożnie zbadali swe nadzieje i przepowiednie przez słowo Boga. Skierował ich do proroctw, objawiających wydarzenia mające miejsce zanim Chrystus przyjdzie, pokazując, że nie mają podstaw oczekiwać go w swych dniach. „Niech żaden człowiek nie zwiedzie was w jakikolwiek sposób”, brzmiały słowa jego ostrzeżenia. Gdyby pobłażali oczekiwaniom, nie mającym uzasadnienia w Pismach, zostaliby doprowadzeni do podjęcia błędnego kursu działania; rozczarowanie wystawiłoby ich na szyderstwo niewierzących, a oni byliby w niebezpieczeństwie zniechęcenia, co kusiłoby do zwątpienia w prawdy podstawowe dla ich zbawienia. Napomnienie apostoła wobec Tesaloniczan zawiera ważną lekcję dla tych, co żyją w ostatnich dniach. Wielu Adwentystów czuło, że jeśli nie poprą swej wiary określeniem [0] czasu przyjścia Pańskiego, nie będą mogli być gorliwi i pilni w dziele przygotowania. Ale gdy ich nadzieje są stale pobudzane jedynie po to, by zostały zniszczone, ich wiara otrzymuje taki wstrząs, że bycie pod wrażeniem wielkich prawd proroctwa staje się dla nich prawie niemożliwe. Im częściej ustala się określony czas drugiego przyjścia, im bardziej powszechnie jest to nauczane, tym lepiej służy to celom Szatana. Gdy czas mija, pobudza szyderstwo i pogardę dla jej adwokatów, w ten sposób rzucając wyrzuty przeciw ruchowi ustanawiającemu prawdziwy czas 1843 czy 1844 roku. Ci, co upierają się w tym błędzie, będą uporczywie patrzeć w końcu na datę zbyt daleką w przyszłości odnośnie przyjścia Chrystusa. Tak zostaną doprowadzeni do spoczynku w fałszywym bezpieczeństwie, a wielu nie odkryje zwiedzenia, aż będzie za późno. Historia starożytnego Izraela jest uderzającą ilustracją przeszłych doświadczeń ciała Adwentystów. Bóg prowadzi swój lud w ruchu adwentowym, tak jak wyprowadził dzieci Izraela z Egiptu. W wielkim rozczarowaniu ich wiara była testowana, tak jak wiara Hebrajczyków nad Morzem Czerwonym. Gdyby wciąż ufali prowadzącej ręce, która była z nimi w ich przeszłym doświadczeniu, widzieliby zbawienie Boga. Gdyby wszyscy, co pracowali razem w dziele w 1844 roku, przyjęli poselstwo trzeciego anioła i głosili je 210 w mocy Ducha Świętego, Pan współpracowałby potężnie z ich wysiłkami. Powódź światła zostałaby zlana na świat. Lata wcześniej mieszkańcy ziemi zostaliby ostrzeżeni, końcowe dzieło byłoby wykonane, a Chrystus przyszedłby, by zbawić Swój lud. [0] Nie było wolą Boga, by Izrael wędrował czterdzieści lat po pustyni; pragnął prowadzić ich bezpośrednio do ziemi Kanaan, osiedlając ich tam jako święty, szczęśliwy lud. Ale „nie weszli tam z powodu niedowiarstwa”155. Z powodu swojego sprzeniewierzenia i odstępstwa zginęli na pustyni, a inni zostali wzbudzeni, by wejść do ziemi obiecanej. Podobnie, nie było wolą Boga, aby przyjście Chrystusa było tak długo opóźniane, a jego lud pozostawał tak wiele lat w tym świecie grzechu i smutku. Ale niewiara oddzieliła ich od Boga. Gdy odrzucili czynienie dzieła, które im wyznaczył, inni zostali wzbudzeni, by głosić poselstwo. W miłosierdziu do świata Jezus opóźnia swe przyjście, aby grzesznicy mogli mieć możliwość usłyszenia ostrzeżenia i znalezienia w nim schronienia przed gniewem Boga, który będzie wylany. Dziś, jak w wiekach poprzednich, prezentowanie prawdy, która gani błędy i grzechy tego czasu, będzie wywoływało burzę opozycji. „Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków.” 156 Ci, co nie mogą podtrzymywać swej pozycji przez Pisma, uporczywie określają, że mają poparcie we wszystkich przypadkach i że złośliwym duchem atakują charakter i motywy tych, co stoją w obronie niepopularnej prawdy. Pomimo rzeczywistej niewiary co do pewnego słowa proroctwa, objawiają całkowitą łatwowierność w akceptowaniu każdej sprawy niszczącej chrystiańskią czystość tych, co ośmielają się ganić modne grzechy. Ten duch będzie wzrastał coraz bardziej, gdy zbliżamy się do końca czasów. [0] A co jest naszym obowiązkiem odnośnie tego? Powinniśmy dojść do wniosku, że prawda nie powinna być przedstawiana, jeśli jej efektem jest tak częste pobudzenie ludzi do unikania czy odrzucania jej wymagań? – Nie; nie mamy więcej powodów do cofania świadec155 156 Żyd. 3;19. Jan 3;20. 211 twa słowa Bożego dlatego, że pobudza to opozycję, niż miał Marcin Luter. Luter mówił o sobie, że był ponaglany, popędzany przez Ducha Boga, by walczyć przeciwko złu swych czasów, a w ten sam sposób muszą pracować ci, co stale prowadzą dzieło reformy. Do tych sług Boga w obecnym czasie adresowane jest polecenie: „Podnieś swój głos jako trąba i pokaż mojemu ludowi ich przestępstwa, a domowi Jakubowemu ich grzechy.” Prawdziwi naśladowcy Chrystusa nie oczekują, by prawda stała się popularna. Będąc przekonanymi o swym obowiązku, rozmyślnie przyjmują krzyż, w ten sposób usuwając największą przeszkodę w przyjęciu prawdy – jedyny argument, którego jej obrońcy nigdy nie będą w stanie odrzucić. To słabi nieskuteczni słudzy tego świata, którzy myślą że godne pochwały jest nie mieć żadnych zasad w sprawach religijnych. Powinniśmy wybierać prawe dlatego, że jest prawe, a konsekwencję pozostawić Bogu. Wobec ludzi zasady, wiary, odwagi, świat jest zadłużony z powodu ich wielkich reform. Przez takich ludzi dzieło reformy na obecny czas musi być niesione. Tak mówi Pan: „Słuchajcie mnie, wy, którzy znacie sprawiedliwość, ty, ludu, w którego sercu jest zakon, nie bójcie się licznego ludu i nie lękajcie się ich pośmiewiska. Bo jak szatę pożre ich mól i jak wełny pogryzie ich robak, lecz moja sprawiedliwość będzie trwać wiecznie, a moje zbawienie z pokolenia na pokolenie.”157 [0] Rozdział XXII Współczesne przebudzenia Prawdziwy charakter i tendencje współczesnych przebudzeń pobudziły nie mniejszy niepokój w rozważnych umysłach we wszystkich denominacjach. Wiele z tych przebudzeń, które zdarzyły się podczas ostatnich 40 lat, nie dały dowodu pracy Ducha Boga. Światło rozpalone na pewien czas wkrótce zgasło, pozosta157 Iz. 51;7,8 212 wiając ciemność gęstszą niż wcześniej. Popularne ożywienia są zbyt często niesione przez apele do wyobraźni, przez pobudzanie emocji, przez schlebianie miłości do tego, co nowe i zadziwiające. Nawróceni tak pozyskani nie mają większego pragnienia słuchania prawd Biblii, większego zainteresowania świadectwem proroków i apostołów niż mają czytelnicy powieści. Jeśli nabożeństwo religijne nie ma trochę sensacyjnego charakteru, nie jest dla nich atrakcją. Przesłanie, które nie apeluje do roznamiętnionego umysłu, nie budzi odpowiedzi. Proste ostrzeżenia Bożego słowa, kierowane prosto do ich spraw wiecznych, spadają jak na uszy martwych. Nawróceni nie są odrodzeni na sercu czy zmienieni na charakterze. Nie wyrzekają się swej dumy i miłości świata. Nie są bardziej chętni, by zaprzeć się siebie, podjąć krzyż i podążać za cichym i miłym Jezusem, niż przed swoim nawróceniem. W szczerym ożywieniu, gdy Duch Boga przekonuje [0] sumienie, żarliwie niespokojne pytanie będzie słyszane: „Co muszę zrobić by być zbawionym?” A to nie jest tylko na dzień. Dla każdej naprawdę nawróconej duszy stosunek do Boga i spraw wiecznych będzie wielkim tematem życia. Ale gdzie w popularnych kościołach dnia dzisiejszego jest głębokie przekonanie o grzechu? Gdzie jest duch poświęcenia się Bogu? Duch, który kontroluje świat, rządzi w kościele. Religia stała się rozrywką niewiernych i sceptyków, ponieważ tak wielu tych, którzy noszą jej imię, jest ignorantami w jej zasadach. Moc pobożności prawie odeszła od kościołów. Związek serca z Chrystusem jest teraz rzadką rzeczą. Większość członków kościoła nie zna więzi, która łączy ich z zorganizowanym ciałem wyznających Chrystian. Wszędzie przeważa umiłowanie przyjemności i pragnienie ekscytacji. Pikniki, kościelne przedstawienia, kościelne jarmarki, piękne domy, osobista wystawność zagłuszyły myśli o Bogu. Ziemia i dobra, i światowe zajęcia opanowują umysł, a rzeczy o wiecznym zainteresowaniu nie otrzymują prawie żadnej uwagi. Miłośnicy przyjemności mogą mieć swe nazwiska w zapisach zborowych, zajmować wysokie stanowiska jako mądrzy tego świata, ale nie mają związku z Chrystusem z Kalwarii. Apostoł Paweł opisuje tę grupę jako „miłujących przyjemności raczej niż 213 Boga, mających kształt pobożności, ale zapierających się tej mocy”. Odnośnie nich mówi „z takim nie przestawaj”158. Nie bądź przez nich zwiedziony, nie naśladuj ich praktyk. Pomimo szeroko rozpowszechnionego upadku wiary i pobożności w kościołach, Pan wciąż ma [0] uczciwe dzieci wśród nich, i zanim jego sądy nawiedzą ziemię, wielu kaznodziejów i członków zboru oddzieli się od tych ciał, z radością przyjmując specjalne prawdy na ten czas. Wróg dusz pragnie przeszkodzić w tej pracy i zanim czas nadejdzie na ten ruch, wzbudzi coś, co będzie wyglądać na wielkie religijne ożywienie w kościołach. Będą radować się, że Bóg cudownie działa między nimi, podczas gdy dzieło jest innego ducha. Pod religijną maską szatan rozszerzy swój wpływ nad ziemią. Ma nadzieję zwieść wielu, prowadząc ich do myślenia, że Bóg wciąż jest ze zborami. Wiele przebudzeń, które miały miejsce od 1844 roku w zborach, które odrzuciły adwentową prawdę, jest podobnych w charakterze do tych najbardziej rozległych ruchów, których doświadczymy w przyszłości. Objawiana ekscytacja jest dobrze dostosowana do tego, by zwieść nieświadomych, ale nie muszą być zwiedzeni. W świetle Bożego słowa nietrudno jest określić naturę tych ruchów religijnych. Historia Bożego postępowania ze swym ludem w przeszłości świadczy, że jego Duch nie będzie wylany na tych, którzy zaniedbują lub sprzeciwiają się ostrzeżeniom wysyłanym przez jego sługi. A zasada, którą Chrystus dał osobiście, „po owocach ich poznacie”, jest dowodem, że ruchy te nie są dziełem Ducha Boga. Nauka Pism o nawróceniu została prawie całkowicie stracona z oczu. Chrystus oświadczył Nikodemowi: „Jeśli człowiek nie narodzi się na nowo, nie ujrzy królestwa Bożego.” Serce musi być odnowione boską łaską, człowiek musi mieć całkowicie nowe życie z wysokości, gdyż inaczej jego wyżywanie pobożności nie daje żadnego pożytku. [0] Apostoł Paweł, odnosząc się do swego doświadczenia, przedstawia ważną prawdę odnośnie dzieła, jakie musi być wykonywane 158 2Tym. 3; 4-5. 214 w nawróceniu. Mówi – „I ja żyłem kiedyś bez zakonu” – nie czuł potępienia, „ale gdy przykazanie przyszło”, gdy prawo Boga nalegało na jego sumienie, „grzech ożył i umarłem”159. Wtedy ujrzał siebie jako grzesznika potępianego przez boskie prawo. Zauważ, że to Paweł umarł, a nie prawo. Mówi dalej: „nie poznałbym grzechu, gdyby nie zakon, i o pożądliwości nie wiedziałbym, gdyby zakon nie mówił, nie pożądaj”160. „Przykazanie, które miało mu być ku żywotowi, było ku śmierci.”161 Prawo, obiecujące życie posłusznemu, ogłasza śmierć dla przestępcy. „Zatem,” mówi, „prawo jest święte, i przykazania święte, sprawiedliwe i dobre.”162 Jakże wielki jest kontrast pomiędzy tymi słowami Pawła a tymi, które dzisiaj pochodzą z wielu kazalnic. Ludzie są uczeni, że posłuszeństwo Bożemu prawu nie jest konieczne do zbawienia; że muszą tylko wierzyć w Jezusa, a będą bezpieczni. Bez prawa ludzie nie mają przekonania o grzechu, nie czują potrzeby skruchy. Nie widzą swego straconego stanu, jako gwałcicieli Bożego prawa, nie czują potrzeby pojednawczej krwi Chrystusa jako ich jedynej nadziei zbawienia. Prawo Boga jest środkiem każdego szczerego nawrócenia. Nie może być prawdziwej pokuty bez przekonania o grzechu. Pisma świadczą, że „grzech jest przestępstwem prawa”163, i że „przez prawo jest poznanie grzechu”164. Aby widzieć swą [0] winę, grzesznik musi doświadczyć swego charakteru przez Boży wielki standard sprawiedliwości. By odkryć swe defekty, musi spojrzeć do lustra boskich zasad. Ale gdy prawo odsłania jego grzechy, nie dostarcza lekarstwa. Tylko ewangelia Chrystusa może ofiarować przebaczenie. Aby uzyskać przebaczenie, grzesznik musi doświadczyć skruchy wobec Boga, którego prawo zostało przekroczone, oraz wiary w Chrystusa, w jego pojednawczą ofiarę. Bez prawdziwej skruchy nie może być prawdziwego nawrócenia. Wielu jest tu 159 Rzym. 7;9. Rzym. 7;7. 161 Rzym. 7;10. 162 Rzym. 7;12. 163 1 Jan 3;4. 164 Rzym. 3;20. 160 215 zwiedzionych, zbyt często ich całe doświadczenie okazuje się być zwiedzeniem. Dlatego tak wielu przyłączających się do zboru nigdy nie przyłączyło się do Chrystusa. „Cielesny umysł jest wrogi wobec Boga, gdyż nie jest i nigdy nie może być poddany prawu Bożemu.”165 W nowonarodzeniu serce jest odnowione boską łaską i doprowadzone do harmonii z Bogiem, gdy poddaje się jego prawu. Gdy ta potężna zmiana następuje w grzeszniku, przechodzi ze śmierci do życia, z grzechu do świętości, z przestępstwa i buntu do posłuszeństwa i lojalności. Stare życie oddzielenia od Boga skończyło się, zaczęło się nowe życie, pojednania, wiary i miłości. Wtedy „sprawiedliwość prawa będzie wypełniać nas, którzy nie chodzimy według ciała, ale według Ducha”166. Doktryna uświęcenia czy doskonałej świętości, która zajmuje dzisiaj znaczne miejsce w niektórych religijnych ruchach, należy do przyczyn, dla których współczesne ożywienia są nieskuteczne. Prawdziwe uświęcenie jest nauką biblijną. Apostoł Paweł oświadcza zborowi w Tesalonikach: „To jest wolą Bożą, [0] Wasze uświęcenie.”167 I ponownie się modlił. „A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście naszego Pana Jezusa Chrystusa.”168 Lecz uświęcenie obecnie tak szeroko podtrzymywane, nie jest tym ukazanym w Pismach. Jest fałsz w teorii, niebezpieczny w praktycznych skutkach. Broni nauki, że prawo Boga jest dręczącym jarzmem, że przez wiarę w Chrystusa ludzie są zwolnieni od wszystkich powinności w zachowywaniu przykazań jego Ojca. Biblijne uświęcenie jest dostosowaniem do woli Boga, osiąganym przez okazanie posłuszeństwa jego prawu, przez wiarę w jego Syna. Nasz Zbawca modlił się za swych uczniów: „Poświęć ich przez swą prawdę. Twoje słowo jest prawdą.”169 Nie ma szczerego uświęcenia jak tyl165 Rzym. 8;7. Rzym. 8;4. 167 1 Tes. 4;3. 168 1 Tes. 5;23. 169 Jan 17;17. 166 216 ko przez posłuszeństwo prawdzie, a Psalmista mówi: „Twoje prawo jest prawdą.”170 Prawo Boga jest jedynym standardem moralnej doskonałości. To prawo zostało unaocznione przykładem życia Chrystusa. On mówi: „Ja przestrzegałem przykazań Ojca mego.”171 A apostoł Jan potwierdza. „Ten, kto mówi, że mieszka w Nim, powinien chodzić, tak jak On chodził.” I znowu: „Na tym polega miłość ku Bogu, że zachowujemy Jego przykazania.”172 Ci, co kochają Boga, będą kochali także jego przykazania. Naprawdę uświęcone serce jest w harmonii z boskimi prawidłami gdyż są „święte, sprawiedliwe i dobre”. Tylko wtedy, gdy odkładamy prawo Boże na bok, ludzie nie mają standardu prawości, żaden środek nie odkryje [0] grzechu, a wtedy błądzący śmiertelnicy mogą rościć pretensje do doskonałej świętości. Ale niech nikt nie zwodzi siebie wiarą, że Bóg będzie akceptował i błogosławił im, podczas gdy oni chętnie będą gwałcić jedno z jego wymagań. Poddanie się znanemu grzechowi ucisza dający świadectwo głos Ducha i oddziela duszę od Boga. Jezus nie może mieszkać w sercu, które nie szanuje boskiego prawa. Bóg uszanuje tylko tych, co uszanują jego. „Każdy, kto popełnia grzech, zakon przestępuje, bo grzech jest przestępstwem zakonu.” „Każdy, kto w nim mieszka, nie grzeszy, każdy, kto grzeszy, nie widział go ani go nie poznał.”173 Chociaż Jan w swych listach tak w pełni traktuje o miłości, nie waha się odkryć prawdziwego charakteru tej grupy, która rości sobie pretensje do uświęcenia, podczas gdy żyje w przestępstwie prawa Bożego. „Kto mówi: znam Go, a przykazań jego nie zachowuje, kłamcą jest i prawdy w nim nie ma.”174 Wielu wierzy, że uświęcenie będzie dokonane szybko. „Tylko wierzcie, a błogosławieństwo jest wasze” – mówią. Żaden dalszy wysiłek ze strony tego, co otrzymał, nie jest wymagany. Ale Biblia uczy, że uświęcenie jest stopniowe. Chrystianin będzie czuł 170 Ps. 119;142. Jan 15;10. 172 1 Jan 2;6. 5;3. 173 1 Jan 3;4.6. 174 1 Jan. 2;4. 171 217 bodźce grzechu, ale stale będzie walczył przeciwko nim. Tu jest potrzebna pomoc Chrystusa. Ludzka słabość jednoczy się z boską siłą i w wierze wykrzykuje: „Ale Bogu niech będą dzięki, który nam daje zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.”175 Paweł napomina swych braci: „Z bojaźnią i drżeniem zbawienie swoje [0] sprawujcie.”176 A odnośnie siebie oświadcza: „Zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie.”177 Sukcesywne kroki w osiągnięciu biblijnego uświęcenia są ukazane nam w słowach Piotra: „Ku temu tedy samemu wszelkiej pilności przykładając, przydajcie do wiary waszej cnotę, a do cnoty umiejętność, a do umiejętności powściągliwość, a do powściągliwości cierpliwość, a do cierpliwości pobożność; A do pobożności braterską miłość, a do miłości braterskiej łaskę.” „Przetoż, bracia! raczej się starajcie, abyście powołanie i wybranie wasze mocne czynili; albowiem to czyniąc, nigdy się nie potknięcie.”178 To jest codzienna praca, trwająca tak długo, jak życie. Podrobione uświęcenie niesie ze sobą zuchwałego, samousprawiedliwiającego ducha, który jest obcy dla religii Biblii. Cichość i pokora są owocami Ducha. Prorok Daniel był przykładem prawdziwego uświęcenia. Jego długie życie było wypełnione szlachetną służbą dla jego Mistrza. Był człowiekiem wielce umiłowanym179 przez Niebo i użyczono mu takich zaszczytów, jakie rzadko się łaskawie udziela śmiertelnikom. Ale czystość charakteru i niezachwiana wierność były równe tylko jego pokorze i skrusze. Zamiast twierdzić, że jest czysty i święty, ten szanowny prorok identyfikował się z naprawdę grzesznym Izraelem, prosząc przed Bogiem na rzecz jego ludu. „Nie dla naszej sprawiedliwości zanosimy nasze błaganie przed Twoje oblicze, lecz dla obfitego Twojego miłosierdzia.” I „Zgrzeszyliśmy, bezbożnie postępowaliśmy”, „z powodu naszych grzechów i naszych win, Jeruzalem i twój lud znosi 175 1 Kor. 15;57. Fil. 2;12. 177 Fil. 3;14. 178 2 Piotr 1;5 – 7. 10. 179 Dan. 10;11. 176 218 zniewagi od wszystkich”. [0] Oświadcza: „Modliłem się i wyznałem swój grzech, grzech mojego ludu.”180 A gdy później Syn Boga zjawił się w odpowiedzi na jego modlitwy, by dać mu wskazówkę, oświadcza: „Twarz moja zmieniła się nie do poznania i nie miałem żadnej siły.”181 Ci, co naprawdę szukają doskonałego chrystiańskiego charakteru, nigdy nie będą pobłażali myśli, że są bezgrzeszni. Im bardziej ich umysły zatrzymują się na charakterze Chrystusa, im bliżej podejdą do jego boskiego obrazu, tym jaśniej ujrzą jego niesplamioną doskonałość i głębiej będą czuli własną słabość i wady. Ci, co twierdzą, że są bez grzechu, dają dowód, że są daleko od świętości. Dzieje się tak, gdyż nie mają prawdziwego poznania Chrystusa, aby mogli patrzeć na siebie jako odbicie jego obrazu. Im większa odległość pomiędzy nimi a ich Zbawicielem, tym bardziej sprawiedliwi wydają się w swych własnych oczach. Uświęcenie ukazane w Pismach obejmuje całe istnienie – ducha, duszę i ciało. Paweł modlił się za Tesaloniczan, aby „cały duch i ciało, i dusza zostały zachowane bez nagany na przyjście naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Ponownie pisze do wierzących: „Błagam zatem was bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście zachowywali wasze ciała żywą ofiarą, świętą, przyjętą przez Boga.”182 Żydzi mieli nakazane, aby ofiarować Bogu tylko takie zwierzęta, które były wolne od choroby i skazy. Tak i od Chrystian wymaga się, aby zachowywali wszelkie swe siły w możliwie jak najlepszym stanie dla służby Panu. Piotr mówi: „Powstrzymujcie się od wszelkich pożądliwości cielesnych, [0] które walczą przeciwko duszy.”183 Słowo Boga będzie czyniło tylko słabe wrażenie na tych, których zdolności są sparaliżowane przez wszelkie grzeszne przyjemności. Serce nie może być poświęcone Bogu, gdy pobłaża się zwierzęcym apetytom i pasjom kosztem zdrowia i życia. Paweł pisze do Koryntian: „Oczyśćcie się z wszelkiej nieczystości 180 Dan. 9;18. 15. 16. 20. Dan. 10;8. 182 Rzym. 10;1. 183 1Piotr 2;11. 181 219 ciała i ducha, doskonaląc świętość w bojaźni Bożej.”184 A z owocami ducha, „miłością, radością, pokojem, cierpliwością, łagodnością, dobrocią, wiarą, cichością” – umieszcza wstrzemięźliwość.185 Pomimo tych natchnionych deklaracji, jakże wielu wyznających Chrystian osłabia swe siły, podążając za zyskiem czy kultem mody; jakże wielu poniża swe człowieczeństwo podobne do Boga przez żarłoczność, picie wina czy zakazane przyjemności. A zbór, zamiast je ganić, zbyt często zachęca do zła przez pobudzanie apetytów, pragnienie zysków, umiłowanie przyjemności, by roztrwonić swe skarby, gdyż miłość do Chrystusa jest zbyt słaba, by je zgromadzić. Gdyby Jezus wkroczył do zborów dzisiaj i zauważył uroczystości, i nieświęty ruch, czyniony w imię religii, czyż nie wygoniłby tych świętokradców, jak wypędził wymieniających pieniądze w świątyni? Apostoł Jakub oświadcza, że mądrość z góry jest „po pierwsze czysta”. Gdyby spotkał tych, co biorą cenne imię Jezusa na usta zanieczyszczone tytoniem, których oddech i postać są splamione jego wstrętnym odorem, którzy zanieczyszczają powietrze nieba i zmuszają wszystkich wokół nich, by wdychali truciznę – czy apostoł wszedłby w kontakt z praktykami [0] tak sprzecznymi z czystością ewangelii, czy nie określiłby tego jako „ziemskie, zmysłowe, diabelskie”? Niewolnicy tytoniu, żądający błogosławieństwa całkowitego uświęcenia, mówią o swojej nadziei na Niebo, ale Boże słowo prosto oświadcza, że „nie wejdzie do niego nic nieczystego”186. „Albo czy nie wiecie, że wasze ciało jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i nie należycie też do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym.” 187 Ten, którego ciało jest świątynią Ducha Świętego, nie będzie zniewolony przez zgubny zwyczaj. Jego siły należą do Chrystusa, który kupił go za cenę krwi. Jest własnością Pańską. Jakże może być niewinny, trwoniąc powierzo184 2 Kor. 7;1. Gal. 5; 22.23. 186 Obj. 21;27. 187 1 Kor. 6; 19.20. 185 220 ny kapitał? Zdeklarowani Chrystianie rocznie wydają ogromne sumy na niszczące i zgubne pożądliwości, podczas gdy dusze giną z braku słowa życia. Bóg jest okradany w dziesięcinach i ofiarach, podczas gdy oni ofiarują na ołtarz więcej niszczących pożądliwości, niż dają, by wesprzeć biednych czy pomóc ewangelii. Gdyby wszyscy, którzy twierdzą, że są naśladowcami Chrystusa, byli rzeczywiście uświęceni, każdy strumień niepotrzebnego wydatku wróciłby do Pańskiej skarbnicy, a Chrystianie daliby przykład wstrzemięźliwości, samozaparcia, samopoświęcenia. Wtedy byliby światłością świata. Świat oddaje się samopobłażaniu. Pożądliwość ciała, pożądliwość oczu, pycha życiowa kontrolują masy ludzi. Ale naśladowcy Chrystusa mają świętsze powołanie. „Wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nie dotykajcie [0] się nieczystego. A ja przyjmę was i będę wam za Ojca, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący.”188 Jest przywilejem i obowiązkiem każdego Chrystianina zachowywać bliski związek z Chrystusem i mieć bogate doświadczenie w sprawach Boga. Wtedy jego życie będzie owocować w dobre czyny. Gdy czytamy o życiu ludzi odznaczających się swoją pobożnością, często uważamy ich doświadczenia i osiągnięcia za będące poza naszym zasięgiem. Ale tak nie jest. Jezus powiedział: „W tym będzie uwielbiony Ojciec mój, kiedy obfity owoc przyniesiecie…” „…jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, jeśli nie będzie trwała w winnej macicy, także ani wy, jeśli we mnie mieszkać nie będziecie.” „…kto mieszka we mnie a ja w nim, ten przynosi wiele owocu.”189 Prorocy i apostołowie nie doskonalili chrystiańskiego charakteru poprzez cud. Używali środków, które Bóg umieścił w ich zasięgu, a wszyscy, co podejmą podobny wysiłek, zapewnią sobie podobny rezultat. Paweł zwrócił się do swych braci w Koryncie, jako do „uświęconych w Chrystusie Jezusie”, i dziękował Bogu, że we wszystkim byli ubogaceni przez niego, „we wszelkim słowie po188 189 2 Kor. 6;17 – 18. Jan 15;8. 4. 5. 221 znania”, tak że nie brakowało im żadnego daru łaski190. W swym liście do Kolosan ukazuje chwalebne przywileje darowane dzieciom Boga. Apostoł mówi: „Nie przestajemy się modlić za was i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu, abyście postępowali w sposób godny Pana, ku zupełnemu Jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznawaniu Boga, utwierdzeni wszelką mocą według [0] potęgi chwały Jego, ku wszelkiej cierpliwości i wytrwałości, z radością.”191 Takie są owoce biblijnego uświęcenia. Odrzucając na bok wymagania prawa Boga, kościół stracił z oczu błogosławieństwa ewangelii. Biblijne nawrócenie i uświęcenie – radykalna zmiana serca i przemiana charakteru – jest dzisiaj wielką potrzebą zboru. Ożywienia, w których ludzie stają się członkami zboru bez rzeczywistego przekonania o grzechu, bez skruchy, bez uznania wymagań prawa Boga, są przyczyną słabości zboru oraz przeszkodą dla świata. [0] Rozdział XXIII Sąd śledczy „A gdy patrzyłem,” mówi prorok Daniel, „postawiono trony i usiadł Sędziwy, Jego szata jak śnieg, a włosy na głowie czyste jak wełna, Jego tron jak płomienie ogniste, a jego koło jako ogień płonący. Rzeka ognista płynąc wychodziła od oblicza jego. Tysiąc tysięcy służyło mu, a dziesięćkroć tysiąc tysięcy stało przed nim; sąd zasiadł, a księgi otworzone były… Widziałem też w widzeniu nocnym, a oto przychodził w obłokach niebieskich podobny Synowi człowieczemu, a przyszedł aż do Starodawnego, i przywiedziono go przed obliczność jego. I dał mu władzę, i cześć, i królestwo, aby mu wszyscy ludzie, narody i języki służyli; władza jego władzą 190 191 1 Kor. 1;2. 5. 7. Kol. 1;9 – 11. 222 wieczną, która nie będzie odjęta, a królestwo jego, które nie będzie skażone.”192 Tak zostało przedstawione w wizji proroka otwarcie Sądu śledczego. Przyjście Chrystusa tutaj nie jest opisem jego drugiego przyjścia na ziemię. Przychodzi do Sędziwego w Niebie, by otrzymać panowanie, chwałę, królestwo, które będą mu dane na koniec jego pracy pojednawczej. To jest to przejście, a nie jego [0] drugie przybycie na ziemię, przepowiedziane w proroctwie na zakończenie się okresu 2300 dni w roku 1844. W towarzystwie gromady niebiańskich aniołów nasz wielki Arcykapłan wkracza do najświętszego i tam pojawia się w obecności Boga, by uczestniczyć w ostatnich czynach swej służby na rzecz człowieka – by dokonać dzieła Sądu śledczego i uczynić pojednanie dla wszystkich, którzy są pokazani jak uprawnieni do jego korzyści. „Martwi zostali osądzeni”, mówi Jan, „z tych rzeczy, które były zapisane w księgach, zgodnie ze swymi czynami.”193 Aniołowie Boga prowadzili wierny zapis życia wszystkich i są oni osądzeni zgodnie ze swymi czynami. Widząc ten Sąd, Piotr napomniał mężów Izraela: „Przetoż pokutujcie, a nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze. Gdyby przyszły czasy ochłody od obliczności Pańskiej, a posłałby onego, który wam opowiedziany jest, Jezusa Chrystusa. Który zaiste niebiosa ma objąć aż do czasu naprawienia wszystkich świętych swoich proroków od wieków.”194 Chrystus osobiście oświadcza; „Kto zwycięży, ten będzie obleczony w szaty białe, i nie wymażę imienia jego z ksiąg żywota, ale wyznam imię jego przed obliczem Ojca mojego i przed Aniołami jego.”195 I znowu powiedział do uczniów: „Każdego tedy, któryby mię wyznał przed ludźmi, wyznam go Ja też przed Ojcem moim, który jest w niebiesiech; a ktoby się mnie zaparł przed ludźmi, zaprę się go i Ja przed Ojcem moim, który jest w niebiesiech.”196 [0] 192 Dan. 7;9 – 14. Obj. 20;12. 194 Dzieje 3;19 – 21. 195 Obj. 3;5. 196 Mat. 10;32. 33. 193 223 Życie wszystkich, którzy wierzyli w Jezusa, przechodzi w uroczystym przeglądzie przed Bogiem. Począwszy od tych, co pierwsi żyli na ziemi, nasz Adwokat bada przypadki każdego kolejnego pokolenia, kończąc na żywych. Każde nazwisko jest wspominane, każdy przypadek dokładnie zbadany. Są przyjęci i odrzuceni. Z pokolenia na pokolenie wszyscy, co rzeczywiście żałowali za grzechy i wiarą uznali krew Chrystusa za swą pojednawczą ofiarę, otrzymali przebaczenie zapisane przy ich nazwiskach w księgach Nieba i w końcowym dziele Sądu ich grzechy są wymazane, a sami są uznani za wartych wiecznego życia. Największe zainteresowanie, z jakim ludzie śledzą decyzje w ziemskich trybunałach, ledwie oddaje zainteresowanie przejawiane w sądach niebiańskich, gdy imiona znajdujące się w księdze żywota pojawiają się przed Sędzią całej ziemi. Boski Wstawiennik przedstawia obronę, że wszyscy pośród upadłych synów ludzkich, którzy zwyciężyli przez wiarę w jego krew, mają przebaczone swe przestępstwa, że będą przywróceni do ich domu w Edenie i ukoronowani jako współdziedzice, wraz z nim, „pierwszej posiadłości”197. Szatan, w swych wysiłkach, by zwieść i skusić naszą rasę, pomyślał, by udaremnić boski plan w dziele stworzenia człowieka; ale Chrystus teraz prosi, aby ten plan był taki, jakby człowiek nigdy nie upadł. Prosi za swój lud nie tylko o wybaczenie i usprawiedliwienie, pełne i całkowite, ale i o udział w jego chwale i miejsce na jego tronie. Gdy Jezus wstawia się za odbiorcami swej łaski, Szatan oskarża ich przed Bogiem jako przestępców. [0] Wielki zwodziciel dąży do wprowadzenia ich w sceptycyzm, by spowodować stratę ufności do Boga, by oddzielić ich od jego miłości, by złamali jego prawo. Teraz ukazuje ich ułomne charaktery, ich niepodobieństwo do Chrystusa, którym znieważają swego Odkupiciela, na wszystkie grzechy, którymi ich kusił, by się im poddali, i z tego powodu twierdzi, że są jego poddanymi. Jezus nie usprawiedliwia ich grzechów, ale ukazuje ich skruchę i wiarę, prosząc o wybaczenie dla nich, zwraca swe zranione 197 Mich. 4;8. 224 ręce do Ojca i świętych aniołów, mówiąc: „Znam ich po imieniu, pogrzebałem ich swymi dłońmi. Ofiarą miłą Bogu jest duch skruszony. Sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże.”198 Oskarżycielowi swego ludu oświadcza: „Niech cię zgromi Pan, szatanie, który obrał Jeruzalem, czyż nie jest ono głownią wyrwaną z ognia.”199 Chrystus umieści swój własny znak na swych wiernych, aby móc przedstawić ich swemu Ojcu jako „chwalebny zbór, bez skazy, zmarszczki czy podobnych rzeczy”. Ich imiona będą zarejestrowane w księdze życia, o nich jest napisane: „Będą podążać za mną w bieli, gdyż są tego godni.” Ci, co należą i są zaaprobowani przez Boga, nie są dlatego rozpoznani i honorowani przez świat. Prawdziwe imiona, które znajdują się na ustach Jezusa jako należące do jego własnych synów i córek, współdziedziców z Królem chwały, honorowane wśród niebiańskich aniołów, są często tymi, o których niezbożni mówią z pogardą i szyderstwem. Wytrwałe dusze, które Jezus z rozkoszą honoruje, są dla jego sprawy [0] zniesławiane, więzione, wyszydzane, ścigane i zabijane. Boży lud musi żyć wiarą. Musi spoglądać daleko naprzód i wybierać boskie zaszczyty i nagrodę ponad każdy ziemski zysk czy preferencję. Gdy czas łaski trwa, muszą oczekiwać, że świat nie pozna ich, „ponieważ nie poznał Jego”. Wielcy i mali, wysokiego i niskiego stanu, bogaci i biedni są osądzeni, „z tych rzeczy zapisanych w księgach, zgodnie ze swymi czynami”. Dzień po dniu, aż do wieczności, zapisy te obciążają księgi Nieba. Słowa raz wypowiedziane i czyny raz dokonane nie mogą być nigdy odwołane. Aniołowie Boga rejestrują dobro i zło. Największy zdobywca na ziemi nie może odwołać zapisu nawet jednego dnia. Nasze czyny, słowa, nawet nasze najbardziej skryte motywy, wszystko to ma swą wagę w decydowaniu o naszym przeznaczeniu do pomyślności czy nieszczęścia. Chociaż mogą być zapomniane przez nas, będą przynosić swe świadectwo do usprawiedliwienia lub potępienia. Pojawią się przed nami na Sądzie. 198 199 Ps. 51;17. Zach. 3;2. 225 Użycie każdego talentu będzie skrupulatnie zbadane. Czy powiększaliśmy kapitał powierzony przez Boga? Czy Pan podczas swego przyjścia otrzyma swoją własność z procentami? Żadna wartość nie równa się zwykłemu wyznaniu wiary w Chrystusa; nic nie jest policzone jako szczere oprócz miłości pokazanej w czynach. Tak jak zarysy twarzy są odbite z cudowną dokładnością w zdjęciu artysty, tak i charakter jest wiernie zarysowany w księgach powyżej. Gdyby Chrystianie byli tak troskliwi, aby stanąć nienagannymi w niebiańskich zapisach, jak są przedstawiani bez skazy na obrazie, jakże inaczej wyglądałaby historia ich życia. [0] Gdyby zasłona dzieląca świat widzialny i niewidzialny została odsłonięta, i dzieci ludzkie ujrzałyby anioła zapisującego każde słowo i czyn, by spotkać się z nimi znowu na Sądzie, jakże wiele słów codziennie wypowiedzianych pozostałoby niewypowiedzianymi, jakże wiele czynów pozostałoby niedokonanymi. Kiedy wszystkie szczegóły życia pojawiają się w księgach nigdy nie zawierających fałszu, wielu stwierdzi zbyt późno, że zapis świadczy przeciwko nim. Ich ukryte samolubstwo zostanie objawione. Tam jest zapis niewypełnionych obowiązków wobec bliskich oraz zapomnienie o wymaganiach Zbawiciela. Tam ujrzą, jak często dawali Szatanowi czas, myśli i siłę, należące do Chrystusa. Smutny jest zapis, który aniołowie niosą do Nieba. Inteligentne istoty, zdeklarowani naśladowcy Chrystusa, są pochłonięci osiągnięciem ziemskich majętności lub radością z ziemskich przyjemności. Pieniądze, czas, siły są poświęcane na pokaz i samopobłażanie, ale niewiele czasu poświęca się modlitwie, badaniu Pism, upokarzaniu duszy i wyznaniu grzechu. Szatan wymyśla nieskończone plany, by zająć nasze umysły, aby nie zajmowały się rzeczywistą pracą, z którą powinniśmy być najlepiej zaznajomieni. Arcyzwodziciel nienawidzi wielkich prawd, które ukazują pojednawczą ofiarę i wszechpotężnego Pośrednika. Wie, że jego los zależy od odwracania umysłów od Jezusa i jego prawdy. Ci, co chcieliby dzielić korzyści wstawiennictwa Zbawiciela, nie powinni zezwalać, aby cokolwiek zakłóciło ich obowiązek do226 skonałej świętości w bojaźni Boga. Godziny tak oddane na przyjemności, modę, czy [0] poszukiwanie zysku, powinny być teraz poświęcane gorliwemu, pełnemu modlitwy studium słowa prawdy. Temat świątyni i Sądu śledczego powinien być jasno zrozumiany przez lud Boży. Wszyscy potrzebują poznania osobistego, pozycji i dzieła ich wielkiego Arcykapłana. Inaczej doświadczenie wiary istotnej na ten czas, oraz zajęcie pozycji, którą Bóg dla nich zaplanował do wykonania, będzie niemożliwe. Mamy nieść świadectwo wielkich prawd, które Bóg nam powierzył. Świątynia w Niebie jest prawdziwym centrum dzieła Chrystusa na rzecz ludzi. Dotyczy to każdej duszy żyjącej na ziemi. Otwiera nam widok na plan zbawienia, prowadząc do prawdziwego końca czasów, ujawniając tryumfalny wynik walki sprawiedliwości z grzechem. Jest sprawą najwyższej wagi, aby wszyscy, co otrzymali światło, tak starzy, jak i młodzi, gruntownie badali te tematy, aby byli zdolni dać odpowiedź każdemu, który spyta ich o powody nadziei, która jest w nich. Wstawiennictwo Chrystusa na rzecz człowieka w świątyni powyżej jest esencją planu zbawienia, tak jak było to z jego śmiercią na krzyżu. Przez swą śmierć rozpoczął pracę, dla dokończenia której wstąpił do Nieba po swoim zmartwychwstaniu. Musimy z wiarą wkroczyć za zasłonę, „dokąd poprzednik wszedł za nas”. Tam odbite jest światło płynące z krzyża Kalwarii. Tam możemy uzyskać jaśniejszy wgląd do tajemnic odkupienia. Zbawienie człowieka jest wykonane nieskończonym wysiłkiem Nieba; ofiara uczyniona jest równa największym wymaganiom złamanego prawa Boga. Jezus otwarł [0] drogę do tronu Ojca, a przez jego pośrednictwo szczere pragnienie wszystkich, którzy przychodzą do niego w wierze, może być przedstawione przed Bogiem. „Kto ukrywa występki, nie ma powodzenia, lecz kto je porzuca, dostępuje miłosierdzia.”200 Gdyby ci, co ukrywają i usprawiedliwiają swe wady widzieli, jak szatan cieszy się tym, jak docina Chrystusowi i świętym aniołom, czym prędzej wyznali swe grzechy i odrzuciliby je. Szatan stale dąży do tego, by zwieść na200 Przyp. 2;8. 13. 227 śladowców Chrystusa swą zgubną sofistyką, aby ich wadliwe cechy charakteru wydały się im niemożliwe do pokonania. Ale Jezus zwraca na ich korzyść swe zranione ręce, swe poranione ciało, i oświadcza wszystkim, którzy podążają za Nim: „Moja łaska jest dla ciebie wystarczająca.” „Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca a znajdziecie ukojenie dla dusz swoich.”201 Niech nikt zatem nie uznaje swych wad za niemożliwe do przezwyciężenia. Bóg da wiarę i łaskę, by je pokonać. Wszyscy, którzy pragną, by ich imiona pozostały w księdze żywota, powinni teraz, w niewielu pozostających dniach łaski, upokorzyć swe dusze przed Bogiem w smutku za grzechy i w prawdziwej pokucie. Musi nastąpić głębokie, szczere badanie serca. Lekki, frywolny duch, któremu pobłaża większość z wyznających Chrystianizm, musi być odrzucony. Gorliwy wysiłek jest przed wszystkimi, którzy pragną ujarzmić złe skłonności walczące o panowanie. Uroczyste są sceny powiązania z końcowym dziełem pojednania. Ważne są sprawy z [0] tym powiązane. Sąd teraz odbywa się w świątyni w górze. 40 lat trwa ta praca. Wkrótce – nikt nie wie jak szybko – rozpocznie się rozpatrywanie przypadków żywych. W strasznej obecności Boga nasze życia znajdą się pod badaniem. W tym czasie nade wszystko wypadałoby, aby każda dusza miała wzgląd na napomnienie Zbawcy: „Strzeżcie się i módlcie bo nie wiecie kiedy nadejdzie czas.” „Baczcie, czuwajcie, nie wiecie bowiem, kiedy ten czas nastanie. Czuwajcie zatem… aby, gdy przyjdzie, nie zastał was śpiącymi.”202 „Jeśli nie będziesz czujny, przyjdę jako złodziej, a nie dowiesz się, o której godzinie cię zastanę.”203 Jakże niebezpieczny jest stan tych, którzy zmęczeni swym czuwaniem zwracają się ku atrakcjom świata. Gdy ludzie biznesu angażują się w pościg za zyskiem, gdy miłośnicy przyjemności oddają się pobłażaniu, a córki 201 Mat. 11;29. 30. Mar. 13.33,35,36. 203 Obj. 3;3. 202 228 mody starają się o swe ozdoby – to w tej właśnie chwili Sędzia całej ziemi ogłosi wyrok. „Zostałeś zważony i znaleziony lekkim.” Każda dusza, przyjmująca imię Chrystusa, będzie miała zaocznie rozważoną sprawę w niebiańskim trybunale. Przed nami tydzień sądu, a decyzja odnośnie każdego wypadku będzie ostateczna. [0] Rozdział XXIV Pochodzenie zła Dla wielu umysłów pochodzenie zła i powód jego istnienia są źródłem wielkiego zakłopotania. W swym zainteresowaniu tymi kwestiami lekceważą prawdy prosto objawione w słowie Bożym i będące podstawą zbawienia; a fakt, że Pisma nie dostarczają wyjaśnień, jest używany przez nich jako wymówka do odrzucenia słów Świętych Pism. Wyjaśnienie pochodzenia grzechu lub podanie przyczyny jego zaistnienia jest niemożliwe. Jest on intruzem, którego istnienia nie sposób wyjaśnić. Jest tajemniczy, niewyjaśnialny, usprawiedliwianie go znaczy bronienie. Gdyby był usprawiedliwiony, gdyby pokazać przyczynę jego egzystencji, oznaczałoby to przerwanie grzechu. Nasza jedyna definicja grzechu to ta dana w słowie Boga, to jest „przestępstwo prawa”. Grzech pochodzi od tego, kto następny po Chrystusie, stał najwyżej w łasce Boga, miał największą moc i chwałę wśród mieszkańców Nieba. Przed swym upadkiem Lucyfer był okrywającym cherubem, świętym i nie zdeformowanym. Prorok Boga oświadcza: „Nienagannym byłeś w swoim postępowaniu aż do dnia, gdy znaleziono w tobie nieprawość.”204 Pokój i radość, w doskonałym poddaniu się woli Nieba, istniały wśród anielskich zastępów. Miłość do Boga [0] była najwyższa, bezstronna miłość jednych ku drugim. Taki stan istniał na wieki przed pojawieniem się grzechu. Ale ten szczęśliwy stan uległ zmianie. Prorok mówi, zwracając się do księcia zła: „Twoje serce było wyniosłe z powodu twojej 204 Ez. 28;15. 229 piękności, na złeś używał mądrości swojej dla jasności twojej.”205 Chociaż Bóg stworzył Lucyfera szlachetnym i pięknym, i udzielił mu najwyższego honoru wśród zastępu aniołów, to jednak nie postawił go poza możliwością zła. Było w mocy Szatana, czy wybierze to, czy zniszczy te dary. Mógł pozostać w łasce u Boga, ukochany i zaszczycony przez cały tłum aniołów, przewodzić w swej wywyższonej pozycji, ze szlachetną niesamolubną troską, doświadczając swych szlachetnych sił, by błogosławić innym i wywyższać swego Stwórcę. Ale po trochu zaczął szukać swego własnego zaszczytu, używać swych sił do zwrócenia uwagi i zdobycia chwały dla siebie. Także stopniowo prowadził aniołów, którymi rządził, by mu służyli, zamiast poświęcać swe wszystkie siły w służbie ich Stwórcy. To postępowanie zepsuło jego własną wyobraźnię oraz tych, co oddali się niezaprzeczalnie pod jego władzę. Niebiańskie rady upomniały Lucyfera, by zmienił obrany przez siebie kurs. Syn Boga ostrzegł go i błagał, by nie ryzykował znieważenia swego Stwórcy i sprowadzenia na siebie ruiny. Ale zamiast poddania się, Szatan przedstawił tym, co go kochali, że został źle osądzony, że jego dostojeństwo nie było respektowane, że jego wolność została naruszona. [0] To, że Chrystus uznał go za potrzebującego poprawy, że próbował zająć pozycję zwierzchnika, pobudziło w nim ducha oporu, i oskarżył Syna Boga, że zaplanował upokorzyć go przed aniołami. Przez złe przedstawienie słów Chrystusa, przez poniżenie i proste fałszerstwo, Szatan zdobył sympatię aniołów pod swą kontrolą i zjednoczyli się oni z nim w buncie przeciwko władzy Nieba. Do końca odmawiał uznania, że jego postępowanie zasługuje na naganę. Gdy konsekwencje jego niechęci stały się oczywiste, i postanowiono, że z wszystkimi sympatykami musi być na zawsze wygnany od pozostawania w radosnym stanie, arcyzwodziciel zrzucił całą winę na Chrystusa. Szatan i jego zwolennicy jednym chórem oświadczyli, że gdyby ich nie ganiono, do buntu nigdy by nie doszło, czyniąc w ten sposób Chrystusa odpowiedzialnym za ich kurs. Uparci i wyzywający w swej nielojalności, na próżno sta205 Ez. 28;17. 230 rali się obalić rządy Boże, bluźnierczo twierdząc, że stali się niewinnymi ofiarami mocy prześladowczej, a w końcu arcybuntownika z wszystkimi sympatykami wygnano z Nieba. Bunt w Niebie był napędzany tym samym duchem, który inspiruje bunt na ziemi. Szatan nadal prowadzi wobec ludzi tę samą politykę, którą zastosował wobec aniołów. Jego duch panuje teraz nad dziećmi nieposłuszeństwa. Istnieje stała nienawiść do nagany, skłonność do buntu przeciwko niej. Gdy Bóg wysyła do czynicieli zła poselstwo ostrzeżenia i poprawy, szatan pobudza do usprawiedliwiania się, do szukania sympatii u innych. [0] Zamiast zmiany swego złego postępowania okazali wielkie oburzenie przeciwko dającemu napomnienie, jak gdyby on był przyczyną trudności. Od dni sprawiedliwego Abla do naszych czasów taki jest duch objawiany wobec tych, co ośmielają się potępić grzech. Szatan wzbudził sympatię dla siebie poprzez ukazanie, że Bóg postąpił z nim niesprawiedliwie, udzielając najwyższego zaszczytu Chrystusowi. Zanim ogłoszono mu wypędzenie z Nieba, ukazano z przekonywującą jasnością jego zło, dano mu możliwość wyznania swego grzechu oraz poddania się władzy Boga jako sprawiedliwej i prawej. Ale postanowił całkowicie zaryzykować. By podtrzymać swe oskarżenie o niesprawiedliwości Boga wobec niego, uciekł się do sfałszowania nawet słów i czynów Stworzyciela. W tym przez pewien czas odniósł sukces; cieszył się z uzurpowanej wyższości w tym względzie, wobec aniołów w Niebie, a nawet wobec Boga osobiście. Podczas gdy Szatan może zatrudnić oszustwo i sofistykę do swych celów, Bóg nie może kłamać; gdy Lucyfer, jak wąż, może wybrać skryty kurs, zwodzenie, wikłanie, ślizganie się, by się skryć, Bóg porusza się jedynie po dokładnej prostej linii. Szatan mógł ukryć się pod płaszczem oszustwa i przez pewien czas nie było możliwości zerwania zakrycia, aby ukryta deformacja jego charakteru była widziana. Musiał dopiero obnażyć się w okrutnych, chytrych, złych czynach. Nie został od razu zdetronizowany, gdy po raz pierwszy odważył się pobłażać duchowi niezadowolenia i niesubordynacji. A nawet gdy zaczął przedstawiać swe fałszywe [0] roszczenia i kłamliwe oświadczenia przed lojalnymi aniołami. Długo pozosta231 wał w Niebie. Stale ofiarowano mu przebaczenie, pod warunkiem skruchy i podporządkowania się. Te wysiłki, które tylko Bóg mógł uczynić, miały przekonać go o błędzie, przywrócić go na drogę uczciwości. Bóg musi zachować porządek w niebiosach, a gdyby Lucyfer chętnie powrócił na drogę posłuszeństwa, pokory i lojalności, byłby przywrócony na swój urząd okrywającego cherubina. Ale uparcie usprawiedliwiał swoje postępowanie, podtrzymując, że nie potrzebuje skruchy, stało się więc konieczne dla Pana Nieba, by wywyższyć swą sprawiedliwość i honor swego tronu, a szatan i wszyscy, co z nim sympatyzowali zostali wyrzuceni. Przez takie samo zafałszowanie charakteru Boga, jak to uczynił w niebie, przez uznanie go za okrutnego i tyrańskiego, szatan skłonił człowieka do grzechu. Postępując tak do dzisiaj, oświadczył, że Boże niesprawiedliwe ograniczenia doprowadziły do upadku człowieka, tak jak doprowadziły do jego buntu. Ale Odwieczny sam ogłasza swój charakter: „Pan Bóg łaskawy i miłosierny, obfity w dobroć i prawdę, zachowujący miłosierdzie dla tysięcy, przebaczający nieprawość i przestępstwo i grzech, nie pozostający w żadnym razie bez kary.”206 W wygnaniu Szatana z Nieba Bóg objawił swą sprawiedliwość, zachowując honor swego tronu. Ale kiedy człowiek zgrzeszył, ulegając zwiedzeniom tego odstępczego ducha, Bóg dał dowód swej miłości, wydając swego jednorodzonego [0] Syna, by umarł za upadłą rasę. W pojednaniu charakter Boga jest objawiony. Potężny argument krzyża demonstruje całemu uniwersum, ze Bóg nie był w niemądry sposób odpowiedzialny za drogę grzechu, którą wybrał Lucyfer, że nie było to arbitralne wycofanie boskiej łaski, ani ułomności w boskich rządach, które zainspirowały w nim ducha buntu. W walce pomiędzy Chrystusem a szatanem, podczas ziemskiej służby Zbawiciela, charakter wielkiego zwodziciela został zdemaskowany. Nic nie mogło tak skutecznie wykorzenić szatana z umysłów i uczuć niebiańskich aniołów i całego lojalnego uniwersum, jak jego okrutna wojna z Odkupicielem świata. Zuchwałe 206 2Moj. 34; 6.7. 232 bluźnierstwo jego żądania, że Chrystus powinien oddać mu hołd, jego zarozumiała zuchwałość w przenoszeniu go na szczyt góry i na wierzchołek świątyni, podstępny zamiar zdrady w naleganiu, by rzucił się z zawrotnej wysokości, niezmordowana złość, by polować na niego z miejsca na miejsce, inspirowanie serc kapłanów i ludu, by odrzucili jego miłość, a w końcu by podnieśli okrzyk: „Ukrzyżuj go, ukrzyżuj go!” – wszystko to pobudziło zdumienie i oburzenie wszechświata. To szatan podpowiadał, by świat odrzucił Chrystusa. Książę zła wytężał wszystkie swe siły i umiejętności, by zniszczyć Jezusa, bo zobaczył, że miłosierdzie i miłość Zbawcy, jego współczucie i pełna zrozumienia czułość, przedstawiają światu charakter Boga. Szatan walczył z każdym stwierdzeniem Syna Boga, zatrudniając ludzi jako swych agentów, by napełnili życie Zbawcy cierpieniem i smutkiem. Sofistyka i fałsz, przez które pragnął [0] przeszkodzić pracy Jezusa, nienawiść objawiona przez dzieci nieposłuszeństwa, jego okrutne oskarżenia przeciwko Temu, którego życie było jedną bezprzykładną dobrocią, a wszystko wyrastało z głęboko zakorzenionej zemsty. Rozbudzane ognie zazdrości i złości, nienawiści i zemsty wybuchły na Kalwarii przeciwko Synowi Boga, podczas gdy całe Niebo wpatrywało się w tę scenę z milczącą grozą. Gdy wielka ofiara została złożona, Chrystus wstąpił na wysokości, odmawiając uwielbienia aniołów, aż nie wykona swego postanowienia: „Chcę aby ci, których mi dałeś byli ze mną, gdzie ja jestem.”207 Wtedy z niewyobrażalną miłością i mocą przyszła odpowiedź od tronu Ojca. „Niechże mu oddadzą pokłon wszyscy aniołowie Boży.”208 Żadna plama nie spoczęła na Jezusie. Jego upokorzenie skończyło się, ofiara została dokonana, dano mu imię, które jest ponad wszystkie imiona. Teraz wina Szatana ukazała się bez jakiejkolwiek wymówki. Jego kłamliwe oskarżenia przeciwko boskiemu charakterowi i rządom pojawiły się w prawdziwym świetle. Oskarżył Boga o dążenie wyłącznie do wywyższenia siebie w żądaniu poddania i posłuszeństwa swych stworzeń, oświadczył, że Stwórca, wymagając samoza207 208 1 Jan 17;24. Żyd. 1;6. 233 parcia od innych, sam nie praktykuje samozaparcia ani nie ponosi ofiary. Teraz ujrzano, że dla zbawienia upadłej i grzesznej rasy Rządca wszechświata uczynił największą ofiarę, jaką Bóg może uczynić. Widziano także, że Lucyfer, otwierając drzwi dla wejścia grzechu, przez swe pragnienie honoru i supremacji, zmusił Chrystusa, po to by zniszczyć grzech, do upokorzenia się i posłuszeństwa aż do śmierci. [0] Bóg objawił swój wstręt do zasad buntu. Całe Niebo widziało jego objawioną sprawiedliwość, tak w potępieniu Szatana, jak i w odkupieniu ludzi. Lucyfer oświadczył, że Boże prawo ma taki charakter, że kara nie może być darowana, a zatem każdy przestępca musi być na zawsze oddzielony od łaski Stwórcy. Stwierdził, że grzeszna rasa zalazła się poza zbawieniem, jest zatem jego prawną zdobyczą. Ale śmierć Chrystusa była argumentem na rzecz ludzkości, którego nie można już było obalić. Cierpiał karę na podstawie prawa. Bóg był sprawiedliwy, dopuszczając, by jego gniew spoczął na Tym, kto był równy jemu, a człowiek został uwolniony, by zaakceptować sprawiedliwość Chrystusa, aby przez życie pokuty i pokory zwyciężyć, tak jak Syn Boga zwyciężył moc szatana. Boże prawo jest w pełni wywyższone. Jest sprawiedliwy, jest usprawiedliwiającym wszystkich wierzących w Jezusa. Nic innego, oprócz planu pojednania, nie mogło przekonać całe uniwersum o Bożej sprawiedliwości. W końcowym wykonaniu sądu będzie widziane, że dla grzechu nie ma żadnej wymówki. Gdy sędzia całej ziemi zada pytanie Szatanowi: „Dlaczego zbuntowałeś się przeciwko mnie, okradając mnie z poddanych mego królestwa?”, twórca zła nie będzie miał wymówki. Każde usta będą zamknięte, a całe zastępy buntu będą milczeć przed wielkim trybunałem. [0] Rozdział XXV Wrogość pomiędzy człowiekiem a szatanem 234 „Nieprzyjaźń też położę między tobą i między niewiastą, i między nasieniem twojem, i między nasieniem jej; to potrze tobie głowę, a ty mu potrzesz piętę.”209 Boski wyrok, wypowiedziany przeciwko szatanowi po upadku człowieka, był także proroctwem, obejmującym wszystkie wieki aż do końca czasów, rzucającym cień na wielki bój, w który zaangażują się wszystkie rasy ludzkie, żyjące na ziemi. Bóg oświadcza: „ustanowię wrogość”. Ta wrogość nie jest naturalnie utrzymywana. Gdy człowiek przekroczył boskie prawo, jego natura stała się zła, był w zgodzie, a nie w sprzeczności z Szatanem. Nie istnieje naturalna wrogość pomiędzy grzesznym człowiekiem a twórcą grzechu. Obaj stali się źli przez odstępstwo. Odstępca nigdy nie ustaje, zanim nie uzyska przychylności i wsparcia przez nakłanianie innych do podążania jego przykładem. Z tego powodu upadli aniołowie i źli ludzie jednoczą się w zdesperowanym towarzystwie. Gdyby Bóg się szczególnie nie wstawiał, Szatan i człowiek wkroczyliby w sojusz przeciwko Niebu; i zamiast wrogości wobec szatana, cała rodzina ludzka połączyłaby się w opozycji wobec Boga. [0] Szatan kusił człowieka do grzechu, tak jak spowodował bunt aniołów, aby mieć pewną współpracę w swej walce przeciwko Niebu. Nie było rozłamu pomiędzy nim a upadłymi aniołami co do ich nienawiści do Chrystusa; mimo że w innych punktach była niezgoda, mocno zjednoczyli się w sprzeciwie wobec władzy Rządcy wszechświata. Ale kiedy Szatan usłyszał oświadczenie, że zaistnieje wrogość pomiędzy nim a niewiastą, pomiędzy jego a jej nasieniem, poznał, że jego wysiłki, by zniszczyć ludzką naturę będą przerwane; że za pomocą pewnych środków, człowiek będzie zdolny do oparcia się jego mocy. Łaska, którą Chrystus wszczepia do duszy tworzy wrogość wobec szatana. Bez tej nawracającej łaski i odnawiającej mocy człowiek trwałby w niewoli szatana, jako sługa zawsze gotowy do czynienia jego poleceń. Ale nowa zasada w duszy tworzy konflikt tam, gdzie dotychczas był pokój. Moc, którą Chrystus udziela, czy209 Gen. 3;15. 235 ni człowieka zdolnym do oparcia się tyranowi i uzurpatorowi. Ktokolwiek jest widziany, jak czuje wstręt do grzechu zamiast umiłowania go, ktokolwiek opiera się i pokonuje namiętności, które w nim drzemią, rozwija zasadę pochodzącą w całości z góry. Antagonizm, który istnieje pomiędzy duchem Chrystusa a duchem Szatana, był najbardziej uderzająco uwidoczniony w przyjęciu Jezusa przez świat. Żydzi zostali doprowadzeni do odrzucenia go nie dlatego, że przybył bez światowego bogactwa, przepychu, wielkości. Ujrzeli, że posiadał moc, która może z nawiązką rekompensować brak tych zewnętrznych korzyści. Ale czystość i świętość Chrystusa pobudzała przeciwko niemu nienawiść niepobożnych. [0] Jego życie samozaparcia i bezgrzesznego poświęcenia było stałym wyrzutem dla dumnych, zmysłowych ludzi. To właśnie pobudziło wrogość przeciwko Synowi Boga. Szatan i źli aniołowie połączyli się ze złymi ludźmi. Wszystkie siły odstępstwa konspirowały przeciwko mistrzowi prawdy. Ta sama wrogość jest okazywana naśladowcom Chrystusa, jaka była objawiana wobec ich Mistrza. Ktokolwiek widzi wstrętny charakter grzechu i w mocy z wysokości opiera się pokusie, będzie z pewnością wzbudzał gniew Szatana i jego poddanych. Nienawiść do czystych zasad prawdy oraz ganienie i prześladowanie jej obrońców będzie istnieć tak długo, jak istnieć będzie grzech i grzesznicy. Następcy Chrystusa i słudzy Szatana nie mogą żyć w harmonii. „Aleć wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą.”210 Agenci Szatana stale pracują pod jego kierownictwem, by ustanowić jego władzę i zbudować jego królestwo przeciwne rządom Boga. Do końca będą dążyć do tego, by zwieść naśladowców Chrystusa i przyciągać ich pod swoją zależność. Jak ich przywódca, niszczą i przekręcają Pisma, by osiągnąć ten cel. Jak Szatan dążył do rzucenia potwarzy na Boga, tak jego agenci dążą do spotwarzania ludu Bożego. Duch, który doprowadził do śmierci Chrystusa, pobudza złych do niszczenia jego naśladowców. Wszystko to zostało zarysowane w tym pierwszym proroctwie. „Położę nieprzy210 2 Tym. 3;12. 236 jaźń pomiędzy tobą a niewiastą, pomiędzy twoim i jej nasieniem.” Taka jest praca, która będzie prowadzona w wielkim boju pomiędzy Chrystusem a szatanem aż do końca czasu. [0] Szatan wytęża wszystkie swe siły i rzuca całą swą moc do walki. Dlaczego nie spotyka większego oporu? Dlaczego żołnierze Chrystusa są tak śpiący i obojętni? Ponieważ nie uświadamiają sobie niebezpieczeństwa. Jest bardzo mała wrogość przeciwko szatanowi i jego dziełom, ponieważ panuje tak wielka ignorancja co do jego potęgi i złości oraz wielkiego zasięgu jego walki przeciw Chrystusowi i jego zborowi. Tłumy są uśpione w tej kwestii. Nie wiedzą, że ich wróg jest potężnym generałem, który kontroluje umysły złych aniołów, że ma dojrzałe plany i zręczne działania w walce przeciwko Chrystusowi, by zapobiec zbawieniu dusz. Wśród wyznających Chrystianizm, nawet wśród kaznodziejów ewangelii, rzadko słychać odnoszenie się do szatana z wyjątkiem może przypadkowych wzmianek z kazalnicy. Pomijając dowody jego stałej aktywności i sukcesu, zaniedbują wiele ostrzeżeń o jego subtelności; wydaje się, że ignorują jego rzeczywiste istnienie. Podczas gdy ludzie są ignorantami co do jego planów, ten czujny wróg jest na ich drodze cały czas. Jest intruzem w każdej części domu, na każdej ulicy naszych miast, w kościołach, w zgromadzeniach, w izbach sprawiedliwości, przyczyniając kłopotów, zwodząc, kusząc, wszędzie rujnując dusze i ciała mężczyzn, kobiet i dzieci, rozbijając rodziny, siejąc nienawiść, rywalizację, walkę, bunt, morderstwo. A chrystiański świat wydaje się uznawać te rzeczy za spowodowane przez Boga; takie, które muszą istnieć. Szatan stale dąży do tego, by pokonać lud Boga przez łamanie barier, które [0] oddzielają go od świata. Starożytny Izrael został wciągnięty w grzech, gdy oddał się zakazanym związkom z poganami. W podobny sposób błądzi współczesny Izrael. „Bóg świata tego zaślepił umysły niewierzących, aby im nie świeciło światło ewangelii o chwale Chrystusa, który jest obrazem Boga.”211 Wszyscy, którzy nie są zdecydowanymi naśladowcami Chrystusa, są sługami szatana. W nieodnowionym sercu jest miłość do grze211 2 Kor. 4;4. 237 chu, skłonność do oddawania się mu i usprawiedliwiania. W odnowionym sercu jest nienawiść do grzechu, zdecydowany opór przeciwko niemu. Gdy Chrystianie wybierają towarzystwo niepobożnych i niewierzących, wystawiają się na pokusę. Szatan ukrywa się z widoku, skrycie zawiązując im swój bandaż na oczy. Nie mogą ujrzeć, że takie towarzystwo jest pomyślane, by czynić im szkodę, a cały czas upodabniając się do świata, charakterem, słowami, czynami stają się coraz bardziej ślepi. Poufałość z grzechem w nieunikniony sposób powoduje, że staje się on mniej wstrętny. Ten, kto wybiera towarzystwo sług szatana, wkrótce przestanie się bać swego mistrza. Kusiciel często działa z największym sukcesem przez tych, którzy są najmniej uważani za będących pod jego kontrolą. Przeważa opinia u wielu, że wszyscy, co wyglądają na grzecznych i wytwornych, muszą w pewnym sensie mieć związek z Chrystusem. Nigdy nie było większego błędu. Te cechy powinny zdobić charakter wszystkich Chrystian, aby mogli wywierać potężny wpływ na rzecz prawdziwej religii; ale muszą być poświęceni Bogu, w przeciwnym razie są mocą do zła. [0] Wielu uprzejmych i inteligentnych, którzy nie wytrzymaliby tego, co powszechnie nazywa się czynem niemoralnym, jest tylko ogładzonymi narzędziami w rękach szatana. Wewnętrzny, zwodniczy charakter ich wpływu i przykładu czyni ich bardziej niebezpiecznymi wrogami sprawy Chrystusa niż tych, co są nieatrakcyjni, ordynarni, szorstcy, zdegenerowani. Przez żarliwą modlitwę i poleganie na Bogu Salomon otrzymał mądrość, która pobudziła zdziwienie i podziw całego świata. Ale gdy odwrócił się od Źródła swej siły i zaczął polegać na sobie, padł ofiarą pokusy. Wtedy cudowne moce udzielone najmądrzejszemu z królów uczyniły go bardziej skutecznym agentem przeciwnika dusz. Gdy Szatan stale dąży do zaślepienia umysłów, niech Chrystianie nigdy nie zapominają, że walczą nie z krwią i ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władzami tego 238 świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich212. Natchnione ostrzeżenie rozlega się poprzez wieki, aż do naszych czasów: „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie; przeciwnik wasz, dyjabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając, kogo by pożarł.”213 „Przyodziejcie całą zbroję Bożą abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi.”214 Od dni Adama do naszego czasu, nasz wielki wróg doświadczał swej mocy w prześladowaniu i niszczeniu. Teraz przygotowuje się do swej ostatniej kampanii przeciwko zborowi. Wszyscy, co chcą podążać za Jezusem, wejdą w konflikt z tym niestrudzonym wrogiem. [0] Im bardziej Chrystianin naśladuje boski Wzór, z tym większą pewnością będzie czynić się obiektem ataków Szatana. Wszyscy aktywnie zaangażowani w sprawę Boga, dążąc do odsłonięcia zwiedzeń złego i przedstawienia Chrystusa ludziom, będą zdolni przyłączyć się do świadectwa Pawła, w którym mówi o służbie dla Pana, z całą pokorą umysłu, z wieloma łzami i pokusami. Szatan atakował Chrystusa swymi najsroższymi i najsubtelniejszymi pokusami, ale został odrzucony w każdym konflikcie. Te bitwy były staczane na naszą korzyść, te zwycięstwa czynią możliwym, abyśmy i my zwyciężyli. Chrystus da siłę wszystkim, którzy jej pragną. Żaden człowiek bez swej własnej zgody nie może być pokonany przez Szatana. Kusiciel nie ma mocy kontrolować wolę lub zmusić duszę do grzechu. Może gnębić, ale nie potrafi zanieczyścić. Może spowodować mękę, ale nie zanieczyszczenie. Fakt, że Chrystus zwyciężył, powinien inspirować jego naśladowców, by z odwagą toczyli mężną walkę z grzechem i Szatanem. [0] Rozdział XXVI Działanie złych duchów 212 Efez. 6;12. 1 Piotr 5;8. 214 Efez. 6;11. 213 239 Istnienie szatana i działanie złych duchów to fakty w pełni potwierdzone tak przez Stary, jak i Nowy Testament. Od dni Adama do Mojżesza, przez wszystkie następne wieki do Jana, ostatniego pisarza Ewangelii, szatan uznany jest za aktywny osobowy czynnik, za twórcę zła, wroga Boga i człowieka. Jest prawdą, że wyobraźnia i przesąd dodały swe własne kolory do tych faktów, wiążąc je z legendami i tradycjami pogan, Żydów, a nawet Chrystian, ale tak jak to objawia słowo Boga, ma to krańcową wagę i znaczenie. Związek widzialnego i niewidzialnego świata, służba aniołów Boga, działanie złych aniołów są nieodłącznie wplecione w ludzką historię. Powiedziano nam o upadku aniołów od swej czystości, o Lucyferze, ich przywódcy, inicjatorze buntu, o ich konfederacji i rządach, o różnych poleceniach, o wielkiej inteligencji i subtelności, o ich złowrogich planach przeciwko niewinności i szczęściu ludzi. Powiedziano nam, o Potężniejszym od upadłego wroga – Tym, przez którego władza szatańskiej mocy jest ograniczona i kontrolowana; powiedziano nam także o karze przygotowanej dla twórcy nieprawości. [0] W okresie, kiedy Chrystus był na ziemi, złe duchy objawiały swą moc w najbardziej uderzający sposób. Dlaczego tak się stało? – Chrystus przyszedł by wykonać plan obmyślony dla ludzkiego zbawienia, Szatan zatem dążył do potwierdzenia swego prawa do kontroli świata. Odniósł sukces, wprowadzając bałwochwalstwo na całej ziemi z wyjątkiem Palestyny. Do jedynego kraju nie w pełni poddanego panowaniu kusiciela, Chrystus przyszedł, by zlać na lud światło Nieba. Tutaj dwie rywalizujące siły walczyły o panowanie. Jezus rozciągnął swe pełne miłości ramiona, zapraszając wszystkich, co chcieliby znaleźć przebaczenie i pokój w nim. Zastępy ciemności zrozumiały, że jeśli jego misja zakończy się sukcesem, ich rządy będą bliskie końca. Szatan wpadł we wściekłość jak związany lew, wyzywająco ukazując swą moc tak nad ciałami, jak i duszami ludzi. Fakt, że ludzie byli opanowani przez demony, jest jasno ukazany w Nowym Testamencie. Osoby tak dotknięte nie cierpiały tylko chorób spowodowanych naturalnymi przyczynami. Chrystus 240 miał doskonałe zrozumienie, z czym miał do czynienia, rozpoznając dokładnie obecność i działanie złych duchów. Uderzający przykład ich liczby, mocy, złości, a także mocy i miłosierdzia Chrystusa mamy w Pismach odnośnie uzdrowienia opętanych w Gadarze. Ci nieszczęśliwi maniacy, gardzący wszelkimi ograniczeniami, poskręcani, pieniący się, pełni szału, napełniali powietrze swymi krzykami, czyniąc gwałt sobie i zagrażając wszystkim, którzy zbliżali się do nich. Ich krwawiące i zniekształcone ciała, niepokojone umysły ukazują widok bardzo miły [0] księciu ciemności. Jeden z demonów kontrolujących cierpiących oświadczył: „Mam na imię Legion, gdyż nas jest wielu.”215 W armii rzymskiej legion liczył 3-5 tysięcy mężczyzn. Zastępy szatańskie także są zorganizowane w oddziały, a pojedynczy oddział, do którego demony należały, liczył nie mniej niż legion. Na rozkaz Jezusa złe duchy opuściły swe ofiary, pozostawiając je spokojnie siedzącymi u stóp Zbawcy, poddanymi, łagodnymi, inteligentnymi. Ale demonom zezwolono wejść do stada świń, które popędziły do morza, a dla mieszkańców Gadary ich strata przeważyła błogosławieństwa, których udzielał Chrystus, i boski Uzdrowiciel został poproszony o odejście. To był rezultat planu Szatana. Przez rzucenie winy na Jezusa pobudził samolubne obawy ludu, zapobiegając temu, by słuchali jego słów. Szatan stale oskarża Chrystian o to, że są przyczyną zguby, złego losu, cierpienia, zamiast pozwolić, by zarzuty spoczęły na swoim miejscu – na nim i jego agentach. Ale dążenia Chrystusa nie były udaremnione. Pozwolił, by złe duchy zniszczyły stado świń, aby zganić tych Żydów, którzy przez hodowlę tych nieczystych zwierząt dla zysku, przestępowali nakaz Boga. Gdyby Chrystus nie kontrolował demonów, utopiłyby w morzu nie tylko świnie, ale także pasterzy i właścicieli. Uratowani właściciele oraz stróże byli dłużni wobec jego miłosiernego wstawiennictwa o ich uwolnienie. Co więcej, ta scena została dopuszczona, aby uczniowie [0] mogli doświadczyć okrutnej mocy Szatana tak nad ludźmi, jak i zwierzętami. Zbawiciel pragnął, by 215 Mar. 5;9. 241 jego naśladowcy mieli wiedzę o wrogu, z którym mieli się spotkać, aby mogli pozostać niezwiedzeni jak i niepokonani przez jego wymysły. Było także jego wolą, aby lud tego regionu ujrzał jego moc łamania niewoli Szatana i uwalniania jego niewolników. I chociaż sam Jezus odszedł, mężczyźni tak cudownie uwolnieni pozostali, by świadczyć o miłosierdziu ich Dobroczyńcy. Inne przykłady podobnej natury są zapisane w Pismach. Córka syrofenickiej kobiety była boleśnie dotknięta przez diabła, którego Jezus wyrzucił swym słowem216. Pewien „opanowany przez diabła, ślepy i głuchy”217; młodzieniec, który miał niemego ducha, często „miotającego w ogień i do wody aby go zniszczyć”218; maniak męczony „duchem nieczystego demona”219, niepokojącego odpoczynek Sabatu w synagodze w Kapernaum, wszyscy zostali uzdrowieni przez współczującego Zbawiciela. W prawie każdym przypadku Chrystus zwracał się do demonów jako do inteligentnych istot, rozkazując im wyjść z ofiary i nie dręczyć jej więcej. Wyznawcy w Kapernaum, widząc jego potężną moc, „byli zdumieni i rozmawiali pomiędzy sobą”, mówiąc: „Cóż to za słowo, że w autorytecie i mocy rozkazuje nieczystym duchom a one odchodzą.” Ci, co posiadali demony, są zwykle przedstawieni jako będący w stanie wielkiego cierpienia, chociaż były wyjątki od tej zasady. Z powodu posiadania [0] nadnaturalnej mocy niektórzy cieszyli się szatańskim wpływem. Ci oczywiście nie mieli konfliktu z demonami. Do tej grupy należeli ci, co posiadali ducha przepowiadania – Szymon Mag, Elimas czarnoksiężnik, i wieszczka podążająca za Pawłem i Sylasem w Fillippi. Nikt nie był w większym zagrożeniu wpływem złych duchów, niż są ci, co pomimo prostego i obszernego świadectwa Pism zaprzeczają istnieniu i działalności diabła i jego aniołów. Tak długo, jak jesteśmy w niewiedzy odnośnie ich podstępów, mają prawie niewyobrażalną przewagę; wielu poddaje się ich sugestiom, myśląc, że podążają za nakazami swej własnej mądrości. Dlatego 216 Mar. 7;26 – 30. Mat. 12;22. 218 Mar. 9;17 – 27. 219 Łuk. 4;33 – 36. 217 242 gdy zbliżamy się do końca czasu, kiedy szatan działa z największą mocą, by zwodzić i niszczyć, wszędzie rozsiewają wiarę w to, że nie istnieje. Jest jego polityką ukrycie siebie i swojego sposobu działania. Niczego ten wielki oszust nie boi się tak bardzo, jak tego, że poznamy jego plany. By lepiej ukryć swój rzeczywisty charakter i plany, doprowadził do tego, że jego istnienie nie pobudza nic innego jak szyderstwo lub pogardę. Jest bardzo zadowolony, gdy przedstawia się go jako śmieszną lub wstrętną postać, zniekształconego, na wpół zwierzę i na wpół człowieka. Jest zadowolony, słysząc, że ci, którzy uważają się za inteligentnych i dobrze zorientowanych, używają jego imienia w żartach i szyderstwie. Jest tak dlatego, ponieważ maskuje się z taką zręcznością, że często słuchać pytanie: „Czy taka istota rzeczywiście istnieje?” Jest dowodem jego sukcesu, że teorie kłamliwe wobec najprostszego [0] świadectwa Pism są tak powszechnie przyjmowane w świecie religijnym. A jest tak dlatego, że Szatan może najłatwiej kontrolować umysły tych, co nie są świadomi jego wpływu, kiedy słowo Boga daje nam tak wiele przykładów jego złośliwej pracy, odsłaniając przed nami jego tajemne siły, w ten sposób strzegąc nas od jego ataków. Moc i złość szatana oraz jego zastępów powinna być dla nas ostrzeżeniem, abyśmy mogli znaleźć schronienie i ratunek w najwyższej mocy naszego Zbawiciela. Troskliwe zabezpieczamy nasze domy w zasuwy i zamki, by chronić własność i życie od złych ludzi, ale rzadko myślimy o złych aniołach, którzy stale szukają dostępu do nas i przeciwko którym nie mamy sposobu obrony. Gdy pozwolimy, mogą zaniepokoić nasze umysły, wprowadzać w chorobę, męczyć nasze ciała, niszczyć majętności i życia. Ich jedyne upodobanie jest w nędzy i zniszczeniu. Straszny jest stan tych, którzy opierają się boskim nakazom i oddają szatańskim pokusom, aż Bóg opuści ich i odda kontroli złych duchów. Ale ci, co podążają za Chrystusem, są zawsze bezpieczni pod jego opieką. Aniołowie, którzy przewyższają ich mocą, są wysyłani z Nieba dla ich obrony. Źli nie mogą przedrzeć się przez ich straż, którą Bóg roztoczył wokół swego ludu. [0] 243 Rozdział XXVII Pułapki szatana Gdy lud Boga zbliża się do niebezpieczeństw ostatnich dni, szatan podejmuje gorliwą naradę ze swymi aniołami, aby mieć najbardziej skuteczny plan pokonania ich wiary. Widzi, że popularne kościoły są ukołysane do snu jego zwodniczą mocą. Przez miłą sofistykę i kłamliwe cuda stale trzyma je pod swą kontrolą. Zatem kieruje swych aniołów, by zakładali sidła specjalnie na tych, co wyczekują drugiego przyjścia Chrystusa i dążą do zachowywania wszystkich przykazań Boga. Mówi wielki zwodziciel: „Musimy obserwować tych, którzy kierują uwagę ludu na Sabat Jehowy; będą prowadzić wielu, by ujrzeli wymagania prawa Boga; a to samo światło, które objawia prawdziwy Sabat, objawia także służbę Jezusa w świątyni niebiańskiej, pokazuje, że trwa teraz ostatnia część dzieła dla ludzkiego zbawienia. Trzymajmy umysły ludzi w ciemnościach aż do zakończenia tej pracy, a zdobędziemy świat i zbór także. Sabat jest wielką kwestią decydującą o przeznaczeniu dusz. Musimy wywyższać Sabat naszego stworzenia. Spowodowaliśmy, że został zaakceptowany tak przez ludzi światowych, jak i członków zboru; teraz więc zbór musi być doprowadzony do jedności ze światem [0] i otrzymać jego wsparcie. Musimy działać przez znaki i cuda, by zaślepić ich oczy na prawdę, prowadzić ich do odrzucenia rozsądku i bojaźni Boga, by podążali za zwyczajem i tradycją. Będę wpływał na popularnych kaznodziejów, by odwrócili uwagę swych słuchaczy od przykazań Boga. Tam, gdzie Pisma mówią o doskonałym prawie wolności, będę przedstawiał je jako jarzmo niewoli. Lud akceptuje wyjaśnienia Pism przez swoich kaznodziejów, a nie bada dla siebie. Zatem działając przez kaznodziejów, mogę kontrolować lud zgodnie z mą wolą. Ale naszą podstawową kwestią jest uciszyć tę sektę zachowujących Sabat. Musimy pobudzić powszechną niechęć wobec 244 nich. Będziemy przyciągać wielkich i mądrych światowych ludzi na naszą stronę, poddając ich pod naszą władzę, by wypełniali nasze cele, wtedy Sabat, który ja ustanowiłem, będzie wymuszony prawami najbardziej surowymi i dokładnymi. Ci, co nie będą ich słuchali, zostaną wypędzeni z miast i wsi, by cierpieli głód i niedostatek. Gdy już zdobędziemy władzę, pokażemy, co możemy uczynić tym, co nie będą chcieli odstąpić od swego poddania się Bogu. Prowadzimy kościół rzymski, by nakładał więzienie, tortury, śmierć na tych, co odmówili poddania się jego dekretom, a teraz łączymy protestanckie kościoły i świat do jedności silnym ramieniem naszej mocy, a w końcu wydamy prawo do zabijania wszystkich co nie poddadzą się naszemu autorytetowi. Gdy śmierć będzie karą za gwałcenie naszego Sabatu, wtedy wielu, co dziś są razem z zachowującymi przykazania, przejdzie na naszą stronę. [0] Ale zanim zastosujemy te krańcowe środki, musimy wytężyć całą naszą mądrość i subtelność, by zwieść i usidlić tych, co czczą prawdziwy Sabat. Możemy oddzielić wielu od Chrystusa przez światowość, pożądliwość i dumę. Mogą myśleć o sobie, że są bezpieczni, gdyż wierzą w prawdę, ale zaspokajają apetyt czy niższe namiętności, które zakłócają osąd i niszczą zdolność rozróżnienia, przyczyniając się do ich upadku. Chodźmy, niech właściciele ziemi i pieniędzy zachłysną się troskami tego życia. Ukażmy im świat w najbardziej atrakcyjnym świetle, tak ażeby tam składali swe skarby, skoncentrujmy ich uczucia na ziemskich sprawach. Musimy czynić wszystko, by przeszkodzić tym, którzy pracują w Bożej sprawie w zdobyciu środków, których mogą użyć przeciwko nam. Zachowajmy pieniądze w naszych szeregach. Im więcej środków będą posiadali, tym większą szkodę uczynią naszemu królestwu przez odbieranie nam poddanych. Niech troszczą się więcej o pieniądze niż budowanie królestwa Chrystusowego i rozpowszechnianie prawd, których nienawidzimy, gdyż wiemy, że każda samolubna, pożądliwa osoba dostanie się pod naszą władzę, w końcu będzie oddzielona od Bożego ludu. Wśród tych, którzy mają formę pobożności, a nie znają mocy, możemy zyskać wielu, którzy inaczej czyniliby nam dużo 245 szkody. Miłośnicy przyjemności będą bardziej naszymi najskuteczniejszymi pomocnikami niż miłośnicy Boga. Ci, co należą do tej grupy, są zdolni i inteligentni, będą służyć jako przynęta, by pociągnąć innych w nasze sidła. Wielu nie będzie się bało ich wpływu, ponieważ wyznają tą samą religię. W ten sposób doprowadzimy ich do wniosku, że wymagania Chrystusa są mniej ważne niż oni myśleli, że przez dostosowanie się [0] do świata będą wywierać większy wpływ na ludzi światowych. W ten sposób oddzielą się od Chrystusa; wtedy nie będą mieli siły, by oprzeć się naszej mocy, wkrótce będą gotowi szydzić ze swej poprzedniej gorliwości i poświęcenia. Aż wielki rozstrzygający podmuch nie zniszczy ich, nasze wysiłki przeciwko zachowującym przykazania muszą być niestrudzone. Musimy być obecni na wszystkich ich zgromadzeniach. Na ich dużych spotkaniach nasza sprawa będzie cierpiała szczególnie, dlatego musimy działać z wielką czujnością, zatrudniając wszystkie nasze zwodnicze umiejętności, by zapobiec słuchaniu przez dusze prawdy, by wywierała na nich wpływ. Będę miał na moim gruncie jako agentów ludzi o fałszywych naukach pomieszanych z prawdą, by zwodzić dusze. Będę miał także niewierzących, wyrażających wątpliwości w Pańskie poselstwa ostrzeżenia dla zboru. Gdyby ludzie czytali i wierzyli w te napomnienia, nasza nadzieja na pokonanie ich byłaby niewielka. Ale jeśli możemy odwrócić ich uwagę od tych ostrzeżeń, pozostaną ignorantami co do naszej mocy i zręczności, a my zapewnimy sobie, że w końcu będą w naszych szeregach. Bóg nie pozwoli, by jego słowa były lekceważone bez kary. Jeśli zwiedziemy ludzi przez pewien czas, Boże miłosierdzie będzie wycofane, a on odda ich pod naszą pełną kontrolę. Musimy spowodować podziały i rozłamy. Musimy zniszczyć ich troskę o swe własne dusze, doprowadzając ich do wzajemnego krytykowania, osądzania, oskarżania i potępiania, do pielęgnowania samolubstwa i wrogości. Z powodu tych grzechów Bóg wygnał nas sprzed swej obecności, a wszystkich, co podążają naszym przykładem spotka podobny los.” [0] 246 Pisma pokazują, że w jednym przypadku, gdy aniołowie Boga przyszli przed Pana, Szatan także przyszedł wśród nich, nie by pokłonić się Wiecznemu Królowi, ale trwać w swych złośliwych planach przeciwko sprawiedliwym. Z taką samą uwagą jest obecny, gdy ludzie zbierają się, by oddawać cześć Bogu. Chociaż ukryty przed widokiem, pracuje z pełną pilnością, by kontrolować umysły wyznawców. Jak zręczny generał wykonuje swe plany. Gdy widzi, że posłaniec Boga bada Pisma, zwraca uwagę na temat, który ma być prezentowany ludowi. Wtedy zatrudnia całą przebiegłość i spryt, by tak kontrolować okoliczności, aby poselstwo nie dotarło do tego, kto jest w zwiedzeniu w danym punkcie. Ten, kto najbardziej potrzebuje ostrzeżenia, będzie zajęty interesem wymagającym jego obecności, lub poprzez inne środki uniemożliwi się mu słuchania słów, które mogłyby być dla niego wonnością życia ku życiu. Stale szatan widzi sługi Pańskie obciążone duchowymi ciemnościami, otaczającymi lud. Słyszy ich żarliwe modlitwy o boską łaskę i moc przerwania czaru obojętności, beztroski, braku aktywności. Wtedy z odnowioną gorliwością stosuje swe zdolności. Kusi ludzi, by zaspokajali apetyt lub oddali się innej formie samopobłażania, w ten sposób paraliżując swą uczuciowość, tak że nie będą mogli słyszeć tego, czego najbardziej potrzebują się nauczyć. Szatan dobrze wie, że wszyscy których może prowadzić do zaniedbania modlitwy i badania Pism, będą pokonani jego atakami. Zatem wymyśla każdy możliwy plan, by opanować umysł. [0] Zawsze istniała grupa wyznających pobożność, którzy zamiast podążać za poznaniem prawdy, czynili swą religią poszukiwanie jakichś uchybień w charakterze lub błędów w wierze tych, z którymi się nie zgadzają. Tacy są prawą ręką Szatana. Oskarżycieli braci nie jest mało; są zawsze aktywni, kiedy Bóg działa, a jego słudzy oddają mu prawdziwy hołd. Kładą fałszywe kolory na słowa i czyny tych, co kochają i są posłuszni prawdzie. Będą przedstawiać najgorliwsze, żarliwe, pełne samozaparcia sługi Chrystusa jako zwiedzionych lub zwodzicieli. Ich dziełem jest fałszywie przedstawiać motywy każdego prawdziwego i szlachetnego czynu, by rozpowszechniać insynuacje i pobudzać podejrzenie w umy247 słach niedoświadczonych. W każdy zwodniczy sposób będą szukali przyczyny, aby to, co jest czyste i sprawiedliwe, zostało uznane za złe i zwodzące. W tej pracy agenci Szatana mają swego mistrza i jego aniołów do pomocy. Ale nikt nie musi być zwiedziony odnośnie nich. Można łatwo widzieć, czyimi są dziećmi, czyim przykładem podążają, czyje dzieło wykonują. „Po owocach ich poznacie.”220 Są bardzo podobni do szatana, złośliwego oszczercy, oskarżyciela braci. Jest planem szatana, by wprowadzić do zboru nieszczerych, nieodnowionych, którzy będą zachęcać wątpliwościami i niewiarą, przeszkadzać wszystkim, co pragną widzieć postęp dzieła Bożego i postępować z nim. Wielu nie mających realnej wiary w Boga czy jego słowo przyjmuje pewne zasady wiary, stając się Chrystianami; w ten sposób stają się zdolni do wprowadzenia swych błędów jako nauki Pism. [0] Stanowisko, że nieważne jest, w co ludzie wierzą, to jedno z najskuteczniejszych zwiedzeń Szatana. Wie, że prawda przyjęta w jej miłości uświęca duszę przyjmującego; zatem stale dąży do wprowadzenia fałszywych teorii, baśni, innej ewangelii. Od początku słudzy Boga walczyli przeciwko fałszywym nauczycielom, nie tylko jako nieprawym mężom, ale jako propagatorom fałszu fatalnego dla duszy. Eliasz, Jeremiasz, Paweł zdecydowanie i nieustraszenie sprzeciwiali się tym, co odwracali ludzi od słowa Boga. Liberalizm, który uznaje dokładną religijną wiarę za nieważną, nie znalazł łaski u tych świętych obrońców prawdy. Niejasne, pełne fantazji interpretacje Pism oraz wiele sprzecznych teorii odnośnie religijnej wiary, które znalazły się w chrystiańskim świecie, są dziełem naszego wielkiego przeciwnika, by tak zamącić umysły, aby nie mogły rozpoznać prawdy. A niezgoda i podział, który istnieje pomiędzy kościołami chrystiańskimi, są w dużej mierze zależne od przeważającego zwyczaju naciągania Pism dla poparcia ulubionej teorii. Zamiast uważnego badania Słowa Bożego z pokorą serca, by zyskać poznanie jego woli, wielu dąży jedynie do odkrycia czegoś nowego lub oryginalnego. 220 Mat. 7; 16. 248 Aby podtrzymać błędne nauki lub niechrystiańskie praktyki, chwytają się urywków Pism oddzielonych od kontekstu, cytowania być może połowy pojedynczego wiersza, aby udowodnić swój pogląd, podczas gdy pozostała część mogłaby pokazać znaczenie całkiem odmienne. Z przebiegłością węża przyjęli dla siebie nie mające związku wypowiedzi [0] stworzone, by podtrzymać ich cielesne pragnienia. Tak wielu samowolnie niszczy słowo Boga. Inni, posiadający aktywną wyobraźnię, chwytają się obrazów i symboli z Pisma Świętego, interpretując je według swego kaprysu, z niewielkim względem na świadectwo Pism jako własnego interpretatora, a potem przedstawiają swe kaprysy jako nauki Bożego słowa. Gdziekolwiek studium Pism jest czynione bez pełnego modlitwy, pokornego, chętnego do nauki ducha, najprostsze i najoczywistsze prawdy, tak jak i najtrudniejsze, będą wyrwane z prawdziwego kontekstu. Przywódcy papiescy wybierają takie fragmenty Pism, jakie najlepiej służą ich celowi, interpretując je dla swej korzyści, a potem prezentując ludowi; zakazują, aby sam miał przywilej studiowania Biblii, by zrozumiał osobiście jej święte prawdy. Jeśli cała Biblia nie jest dana do czytania ludowi, to lepiej dla nich byłoby, aby jej nie mieli wcale. Biblia została zaplanowana jako przewodnik dla wszystkich, by zaznajomili się z wolą swego Stwórcy. Bóg dał człowiekowi pewne słowo proroctwa, aniołowie, a nawet Chrystus osobiście, przyszli, by zaznajomić Jana i Daniela ze sprawami, które wkrótce mają nadejść. Te istotne sprawy dotyczące naszego zbawienia nie zostały okryte tajemnicą. Nie zostały objawione w taki sposób, by wprawić w kłopot i błąd uczciwego badacza prawdy. Pan przez proroka Habakuka powiedział: „Zapisz to, co widziałeś i wyrysuj to na tablicach, aby to można szybko przeczytać,”221 Słowo Boga jest jasne dla wszystkich, co studiują je z pełnym modlitwy sercem. Każda szczerze uczciwa dusza [0] dojdzie do światła prawdy. „Światło świeci dla sprawiedliwego.”222 Żaden zbór nie może 221 222 Abak. 2; 2.3. Ps. 97;11. 249 wzrastać w świętości, jeśli jego członkowie nie szukają gorliwie prawdy jak ukrytego skarbu. Poprzez hasło wolności ludzie są zaślepieni pomysłami ich przeciwnika, podczas gdy on cały czas pracuje wytrwale, by osiągnąć swój cel. Gdy sukcesywnie dodaje do słowa prawdy ludzkie spekulacje, prawo Boga jest odkładane na bok, a zbory są w niewoli grzechu, twierdząc że są wolne. Dla wielu badania naukowe stały się przekleństwem, ich ograniczone umysły są zbyt słabe, aby zachowały równowagę. Nie mogą zharmonizować swych poglądów nauki z oświadczeniami Biblii, myślą więc, że Biblia ma być kontrolowana przez ich standard „nauki fałszywie tak zwanej”. Tacy błądzą w wierze i są zwiedzeni przez diabła. Ludzie dążą do bycia mądrzejszymi od ich Stwórcy, ludzka filozofia próbuje zbadać i wyjaśnić tajemnice, które nigdy nie będą objaśnione, przez wieki wieczne. Gdyby ludzie tylko badali i rozumieli, co Bóg objawił o sobie i swoich celach, otrzymaliby taki widok chwały, majestatu i potęgi Jehowy, że zrozumieliby, jak są mali, byliby zadowoleni z tego, co zostało objawione im i ich dzieciom. Jest wielkim sukcesem szatańskiego zwiedzenia, że kontroluje umysły ludzi tak, by badali i snuli przypuszczenia, by poznać to, czego Bóg nie uczynił jawnym, czego nie zamierza, abyśmy zrozumieli. [0] Dlatego właśnie Lucyfer osobiście został wyrzucony z nieba. Był niezadowolony, ponieważ wszystkie tajniki Bożych planów nie zostały mu powierzone, i całkowicie zlekceważył to, co było objawione odnośnie jego pracy na wzniosłym stanowisku, jakie mu wyznaczono. Przez pobudzenie tego samego niezadowolenia wśród aniołów pod jego przewodnictwem spowodował ich upadek. Teraz dąży do tego, by napełnić umysły ludzi takim samym duchem, doprowadzając ich do nieposłuszeństwa dokładnym przykazaniom Boga. Ci, co są niechętni zaakceptować proste, ostre prawdy Biblii, stale szukają miłych bajek, które będą uspokajać ich świadomość. Im mniej duchowe, dające samozaparcie i upokorzenie zasady są przedstawiane, z tym większą przychylnością są przyjmowane. Takie osoby degradują siły intelektualne, by służyły ich cielesnym 250 pragnieniom. Zbyt mądrzy w swym własnym pojęciu, by badać Słowo Boga ze skruszoną duszą i żarliwą modlitwą o boskie przewodnictwo, nie mają tarczy przed zwiedzeniem. Szatan jest gotów zaspokoić pragnienie serca, dając swe zwiedzenia w miejsce prawdy. Tak właśnie papiestwo zyskało swą władzę nad umysłami ludzi; a poprzez odrzucenie prawdy, gdyż wymaga to przyjęcia krzyża, protestanci podążają tą samą drogą. Wszyscy, co lekceważą słowo Boga dla wygody i polityki, aby nie różnić się od świata, będą pozostawieni, by przyjąć potępieńczą herezję w miejsce prawdy religijnej. Apostoł Paweł mówi o tych, co nie przyjęli miłości prawdy, że nie mogli być zbawieni. Mówi o nich: „I dlatego zsyła na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu, aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, [0] lecz znaleźli upodobanie w nieprawości.”223 Z takim ostrzeżeniem przed nami wypada strzec się tego, jakie nauki przyjmujemy. Każda zwodnicza forma błędu będzie akceptowana przez tych, co chętnie odrzucają prawdę. Szatan ma przygotowane różne zwiedzenia, by osiągnąć różne umysły i niektórzy, co patrzą ze zgrozą na jedno zwiedzenie, z ochotą przyjmują inne. Pośród najbardziej efektywnych środków wielkiego zwodziciela są zwodnicze nauki i kłamliwe cuda spirytyzmu. Ukryty jako anioł światła rozwija swoje sieci tam, gdzie się tego najmniej oczekuje. Gdyby tylko ludzie studiowali słowo Boga z żarliwą modlitwą, aby mogli zrozumieć jego nauki, nie byliby pozostawieni w ciemności, by przyjąć fałszywe nauki. Ale gdy odrzucą prawdę, padną ofiarą tych zwiedzeń. Kolejna niebezpieczna herezja to nauka zaprzeczająca boskości Chrystusa. Ludzie nie mający wypróbowanego poznania Jezusa będą przyjmować pozór wielkiej mądrości, jakby ich osąd był poza dyskusją, zuchwale oświadczając, że Syn Boga nie miał egzystencji poprzedzającej jego pierwsze przyjście na świat. To stanowisko jasno jest przeciwne najprostszym stwierdzeniom naszego Zbawcy o sobie, ale jednak zyskuje przychylność wielkiej grupy ludzi twierdzących, że wierzą w Pisma. Dyskusja z takimi osobami jest 223 2 Tes. 2; 11-12. 251 szaleństwem. Żaden argument, jakkolwiek oczywisty, nie przekona tych, co odrzucają proste świadectwo Syna Boga. „Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, nie może ich poznać, [0] gdyż należy duchowo je rozsądzać.”224 Ci, co uporczywie skłaniają się ku takim błędom, dają dowód swej własnej nieznajomości Boga i jego Syna. Kolejnym subtelnym i złośliwym błędem jest szeroko rozpowszechniona wiara, że Szatan nie istnieje jako istota osobowa, że imię, użyte w Pismach, reprezentuje tylko złe myśli i pragnienia. Nauczanie tak szeroko słyszane z popularnych kazalnic, że drugie przyjście Chrystusa jest jego przyjściem do każdej jednostki po śmierci, to wymysł dla odwrócenia umysłów ludzi od jego osobistego przyjścia w obłokach nieba. Przez lata Szatan tak właśnie mówił. „Spójrzcie, on jest w tajemnych miejscach”; a wiele dusz było zgubionych, akceptując to zwiedzenie. Dalej idąc, światowa mądrość uczy, że modlitwa nie jest istotna. Ludzie nauki twierdzą, że nie może być rzeczywistej odpowiedzi na modlitwę, że byłoby to pogwałceniem prawa, cudem, a cuda nie istnieją. Wszechświat, mówią, jest rządzony ustalonymi prawami, a Bóg osobiście nie robi nic przeciwnego do tych praw. W ten sposób przedstawiają Boga jako związanego swym własnym prawem; jak gdyby działanie boskich praw mogło ograniczać boską wolność. Takie nauczanie jest przeciwne świadectwu Pism. Czyż Chrystus i jego apostołowie nie czynili cudów? Ten sam współczujący Zbawca żyje dzisiaj, jest chętny słuchać modlitwy wiary, jakby przebywał widzialnie pośród ludu. To, co ziemskie, współpracuje z nadziemskim. Jest częścią Bożego planu, udzielanie w odpowiedzi na modlitwę wiary tego, czego by nie użyczył, gdybyśmy tak nie prosili. Niezliczone są fałszywe nauki, fantastyczne [0] pomysły istniejące w kościołach chrystiańskich. Jest niemożliwym oszacować złe efekty jednego z drogowskazów ustanowionych przez słowo Boga. Tylko niewielu, co zaryzykuje czynienia tego, powstrzyma się od odrzucenia pojedynczej prawdy. Większość trwa w odrzuca224 1Kor. 2;14. 252 niu zasad na bok, jedna po drugiej, aż stają się faktycznie niewierzącymi. A to jest cel, do którego dąży szatan. Niczego tak nie pragnie, jak zniszczyć zaufanie do Boga i jego słowa. Szatan stoi na czele wielkiej armii wątpiących, działa z całej mocy, by zdobyć dusze do swoich szeregów. Stało się modne, by wątpić. Wielu wydaje się myśleć, że cnotą jest stanie po jednej stronie z niewiarą, sceptycyzmem, niewiernością. Ale pod pozorem szczerości i pokory można zauważyć, że takie osoby są pobudzane przez ufność w siebie i dumę. To straszna rzecz, stracić wiarę w Boga i jego słowo. Niewiara się powiększa, gdy ją pobudzamy. Niebezpieczne jest nawet jednorazowe wypowiedzenie wątpliwości, ziarno raz zasiane daje żniwo tego właśnie rodzaju. Szatan będzie żerował na tym w każdej chwili. Ci, co pozwalają sobie rozmawiać o swych wątpliwościach, zobaczą, że stale się wzmacniają. Bóg nigdy nie usuwa każdej okazji do wątpliwości. Nigdy nie uczyni cudu, by usunąć niewiarę, gdy dał wystarczający dowód dla wiary. Bóg patrzy z niezadowoleniem na ufających sobie i niewierzących, którzy zawsze wątpią w jego obietnice i nie wierzą w zapewnienia o jego łasce. Są nieproduktywnymi drzewami, rozpościerającymi swe ciemne gałęzie daleko i szeroko, zasłaniając światło słoneczne [0] innym roślinom, sprawiając, że niszczeją i umierając z powodu chłodnego cienia. Dzieło życia tych osób objawi się jako nigdy nie kończące się świadectwo przeciwko nim. Sieją ziarno zwątpienia i sceptycyzmu, aby dać niechybne żniwo. Naśladowcy Chrystusa wiedzą niewiele o intrygach, które Szatan i jego zastępy tworzą przeciwko nim. Ale Ten, który siedzi w niebiosach, będzie wykorzystywał te wszystkie plany do wykonania swych głębokich planów. Pan pozwala, by jego lud był poddany srogim próbom pokusy nie dlatego, że znajduje przyjemność w ich nieszczęściach i cierpieniu, ale dlatego, że jest to konieczne do ich ostatecznego zwycięstwa. Nie może uporczywie chronić ich swą własną chwałą przed pokuszeniem, gdyż prawdziwym celem próby jest przygotowanie na oparcie się wszystkim pokusom zła. Szatan jest dobrze świadomy, że najsłabsza dusza mieszkająca w Chrystusie jest poza zasięgiem zastępów ciemności, że obja253 wiając się otwarcie, spotka się z oporem. Zatem dąży do odciągnięcia żołnierzy krzyża od ich silnych umocnień, czekając w zasadzce ze swymi siłami, gotów zniszczyć wszystko, co pojawi się na jego gruncie. Żaden człowiek nie jest bezpieczny bez modlitwy przez godzinę czy dzień. Szczególnie powinniśmy błagać Pana o mądrość, by zrozumieć jego słowo. Szatan jest ekspertem w cytowaniu Pism, dając swe własne interpretacje do fragmentów, poprzez które ma nadzieję spowodować nasz upadek. Powinniśmy studiować Biblię z pokorą serca, nigdy nie tracąc z oczu naszej zależności od Boga. Musimy stale strzec się wymysłów Szatana, powinniśmy modlić się stale z wiarą, „abyśmy nie popadli w pokuszenie”. [0] Rozdział XXVIII Pierwsze wielkie zwiedzenie Od najwcześniejszej historii człowieka Szatan rozpoczął swe wysiłki, by zwodzić naszą rasę. Ten, który pobudził rebelię w Niebie, pragnął doprowadzić całe stworzenie do zjednoczenia się z nim w jego wojnie przeciwko rządom Boga. Jego złość i zazdrość zostały pobudzone, gdy spojrzał na piękny dom przygotowany dla szczęśliwej, świętej pary i od razu rozpoczął swe plany, by spowodować ich upadek. Gdyby objawił się w swym prawdziwym charakterze, od razu zostałby odrzucony, gdyż Adam i Ewa byliby ostrzeżeni przed tym niebezpiecznym wrogiem; lecz pracował w ciemności, ukrywając swój cel, tak że mógł skuteczniej wykonać swój zamiar. Używając jako swe medium węża, wtedy stworzenia o fascynującym wyglądzie, zwrócił się osobiście do Ewy: „Czy Bóg rzeczywiście powiedział: Nie będziecie jedli z każdego drzewa w ogrodzie?”225 Gdyby Ewa powstrzymała się od wdawania się w sprzeczkę z kusicielem, byłaby bezpieczna, ale ona zaryzykowała rozmowę z nim, stając się ofiarą jego podstępów. W taki sposób 225 1 Mojż. 3;1. 254 wielu jest stale pokonywanych. Wątpią i spierają się odnośnie wymagań Boga zamiast słuchać boskich poleceń, akceptując ludzkie teorie, które skrywają plany Szatana. [0] „I rzekła niewiasta do węża: Z owocu drzewa sadu tego spożywamy; ale z owocu drzewa, które jest pośród sadu, rzekł Bóg: Nie będziecie jedli z niego, ani się go dotykać będziecie, bycie snać nie pomarli. I rzekł wąż do niewiasty: Żadnym sposobem śmiercią nie pomrzecie; ale wie Bóg, że któregokolwiek dnia z niego jeść będziecie, otworzą się oczy wasze; a będziecie jako bogowie, znający dobre i złe.”226 Ewa poddała się pokusie, a poprzez jej wpływ Adam także został zwiedziony. Zaakceptowali słowa węża, że Bóg nie przywiązuje wagi do tego, co powiedział; nie uwierzyli swemu Stwórcy, wyobrażając sobie, że ogranicza ich wolność, że mogli otrzymać wielkie światło i wolność poprzez przestępstwo jego prawa. Ale czy Adam po zgrzeszeniu zrozumiał znaczenie słów: „W tym dniu, w którym zjesz z pewnością umrzesz”? Czy zrozumiał to, w co Szatan chciał, by uwierzył, że będzie wprowadzony w wyższy stan egzystencji? Wtedy rzeczywiście byłoby to wielkim dobrem zyskanym przez przestępstwo, a szatan udowodniłby, że jest dobroczyńcą ludzkości. Ale Adam nie pojął tak boskiej wypowiedzi. Bóg oświadczył, że karą za grzech będzie ludzki powrót do ziemi, skąd został wzięty. „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.”227 Słowa szatana „Twoje oczy będą otwarte” dowodziły prawdy tylko w tym znaczeniu. Gdy Adam i Ewa okazali nieposłuszeństwo Bogu, ich oczy zostały otwarte, by ujrzeli swój szalony czyn; nie znali zła i zasmakowali gorzkiego owocu przestępstwa. Nieśmiertelność została obiecana pod warunkiem [0] posłuszeństwa wymaganiom Boga. To zostało stracone z powodu nieposłuszeństwa i Adam stał się poddanym śmierci. Nie mógł przekazać swemu potomstwu tego, czego nie posiadał; i nie byłoby nadziei dla upadłej rasy, gdyby Bóg poprzez ofiarę swego Syna nie doprowadził nieśmiertelności w ich zasięg. „Zapłatą za grzech jest 226 227 1 Mojż. 3;2 – 5. Gen. 3;19. 255 śmierć, ale darem Bożym jest życie wieczne przez Jezusa Chrystusa naszego Pana.”228 Tego nie można otrzymać w żaden inny sposób. Ale każdy człowiek może posiąść te bezcenne błogosławieństwa, jeśli będzie w zgodzie z tymi warunkami. „Tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci i nieśmiertelności, da żywot wieczny.”229 Tym, który obiecał Adamowi życie w nieposłuszeństwie, był wielki oszust. Pierwsze kazanie wygłoszone kiedykolwiek o nieśmiertelności duszy było mową węża do Ewy w Edenie – „Z pewnością nie umrzesz”; a to oświadczenie, opierające się tylko na autorytecie Szatana, odbija się echem z chrystiańskich kazalnic, przyjmowane przez większość ludzkości tak chętnie, jak tego chcieli słuchać pierwsi rodzice. Boskie zdanie: „Dusza, która grzeszy, umrze”230, jest zamienione na to, że dusza, która zgrzeszy, nie umrze, ale żyje wiecznie. Nie możemy nadziwić się, jak ta dziwna fantazja czyni człowieka tak łatwowiernym wobec słów szatana i tak niewierzącym w słowa Boga. Owoc z drzewa żywota daje moc życia wiecznego. Gdyby człowiekowi po jego upadku zezwolono na swobodny dostęp do drzewa, żyłby na wieki, i w ten sposób grzech stałby się nieśmiertelny. [0] Ale płomienisty miecz został umieszczony „by zagradzać drogę do drzewa żywota”, i nikomu z rodziny Adama nie pozwolono przekroczyć tej bariery i mieć udziału w owocu dającym życie. Zatem nie ma nieśmiertelnego grzesznika. Ale po upadku szatan nakazał swym aniołom, aby uczyniły specjalny wysiłek, by pielęgnować wiarę w ludzką nieśmiertelność, a gdy skłonili ludzi, aby przyjęli ten błąd, doprowadzili ich do wniosku, że grzesznik mógłby żyć w wiecznym nieszczęściu. Teraz książę ciemności poprzez swych agentów przedstawia Boga jako mściwego tyrana, oświadczającego, że zanurza w piekle wszystkich ludzi, którzy mu się nie podobają, aby poczuli jego gniew; a gdy cierpią niewypowiedzianą mękę, smażąc się w wiecznych płomieniach, ich Stwórca spogląda na nich z satysfakcją 228 Rzym. 6;23. Rzym. 2;7. 230 Ez. 18;20. 229 256 Tak arcyoskarżyciel ubiera w swe własne cechy Stwórcę i Dobroczyńcę ludzkości. Okrucieństwo jest szatańskie. Bóg jest miłością, a wszystko, co stworzył było czyste, święte, piękne, aż grzech został wprowadzony przez pierwszy wielki bunt. Szatan osobiście jest wrogiem, który kusi człowieka do grzechu, a potem niszczy, jeśli może, a gdy zdobędzie na pewno swą ofiarę, triumfuje na widok ruiny, którą uczynił. Gdyby na to pozwolono, zagarnąłby całą ludzką rasę w swoją sieć. Gdyby boska moc się nie wmieszała, żaden z synów i córek Adama nie uchroniłby się. Dąży do pokonania ludzi i dzisiaj, tak jak pokonał naszych pierwszych rodziców, poprzez zburzenie ich zaufania w ich Stwórcę i prowadzenie ich do wątpliwości w mądrość jego rządu i sprawiedliwość jego praw. Szatan i jego emisariusze przedstawiają Boga jako [0] gorszego niż oni sami, aby usprawiedliwić swą własną złość i bunt. Wielki zwodziciel dąży do przeniesienia swego strasznego okrucieństwa charakteru na naszego niebiańskiego Ojca, aby mieć powód, by pokazać się jako wielce skrzywdzony, ponieważ nie poddał się niesprawiedliwemu władcy. Ukazuje światu wolność, jaką mogą się cieszyć pod jego łagodnym panowaniem, w kontraście do niewoli nakładanej przez srogie dekrety Jehowy. W ten sposób odnosi sukces, nęcąc dusze, by odeszły od swej podległości wobec Boga. Jakże wstrętna wobec uczucia miłości i miłosierdzia, a nawet wobec naszego poczucia sprawiedliwości, jest nauka o tym, że źli martwi są męczeni ogniem i siarką w wiecznie płonącym piekle, by za grzechy krótkiego życia na ziemi cierpieć tortury tak długo, jak będzie żył Bóg, A jednak ta nauka powszechnie wkroczyła do wiary Chrystianizmu. Uczony doktor teologii mówi: „Widok mąk piekielnych będzie pobudzać szczęście świętych na zawsze. Gdy widzą innych, którzy mają tę samą naturę i są urodzeni w tych samych warunkach, pogrążonych w takim nieszczęściu, a oni są tak wyróżnieni, to daje im poczucie jak są szczęśliwi.” Inny używa tych słów: „Gdy dekret potępienia jest wiecznie wykonywany w naczyniach gniewu, dym ich męki będzie się wiecznie wznosił do naczyń miłosierdzia, które, zamiast podzielać los tych nieszczęśników, będą mówić: »Amen, Alleluja, chwała Panu«.” 257 Gdzie na stronach Bożego słowa są wyrażone takie uczucia? Ci, co je przedstawiają mogą być uczonymi, a nawet uczciwymi ludźmi, ale są uśpieni sofistyką Szatana. On prowadzi ich do fałszywego objaśnienia [0] mocnych wypowiedzi Pisma, dając językowi odcień goryczy i złośliwości, należący do niego, a nie do naszego Stwórcy. Co Bóg zyskałby na tym, gdybyśmy przyjęli, że rozkoszuje się widokiem nieprzerwanych tortur, że raczy się jękami, okrzykami i złorzeczeniami cierpiących istot, trzymanych w płomieniach piekła? Czy te straszne dźwięki mogą być muzyką dla ucha Nieskończonej Miłości? Czy jest możliwe, by zadawanie nieskończonego nieszczęścia złym ukazywało Bożą nienawiść do grzechu, jako do zła rujnującego pokój i porządek wszechświata? Och, co za straszne bluźnierstwo! Jak gdyby Boża nienawiść do grzechu była powodem do uwiecznienia grzechu. Gdyż w zgodzie z przyjętą teologią, stałe tortury bez nadziei na miłosierdzie doprowadzają do szaleństwa nieszczęśliwe ofiary, a gdy wylewają swój gniew w przekleństwach i bluźnierstwach, jest to wiecznym argumentem, by obciążać ich karą. Boża chwała nie jest powiększana poprzez uwiecznienie tak stale narastającego grzechu przez nieskończone wieki. Oszacowanie zła, jakie czyni herezja o wiecznej męce, jest poza mocą ludzkiego umysłu. Religia Biblii, pełna miłości i dobroci, obfitująca we współczucie, jest zaciemniona przez sąd przybrany w grozę. Gdy rozważamy, w jak fałszywych kolorach Szatan odmalowuje charakter Boga, czy możemy dziwić się, że naszego miłosiernego Stwórcy boją się, obawiają, a nawet nienawidzą? Przerażające poglądy o Bogu, które rozprzestrzeniają się po świecie poprzez nauki z kazalnic, czynią tysiące, a nawet miliony, sceptykami i niewierzącymi. [0] Teoria wiecznych mąk jest jedną z fałszywych doktryn, które tworzą wino obrzydliwości Babilonu, którym upija wszystkie narody. Że kaznodzieje Chrystusa zaakceptowali tą herezję i głoszą ją ze świętych miejsc, jest rzeczywiście tajemnicą. Przyjęli to od Rzymu, tak jak przyjęli fałszywy Sabat. Zaprawdę było to nauczane przez wielkich i dobrych mężów; ale światło tego tematu nie 258 doszło do nich tak jak przychodzi do nas. Są odpowiedzialni tylko za światło, które im świeciło w ich czasach; my jesteśmy odpowiedzialni za to, które świeci w naszych dniach. Jeśli odwracamy się od świadectwa Bożego słowa i akceptujemy fałszywe nauki, ponieważ nasi ojcowie ich uczyli, wpadamy pod potępienie wygłoszone nad Babilonem, pijemy z wina jego obrzydliwości. Duża grupa, dla których nauka o wiecznych mękach jest przyczyną buntu, wpada w błąd przeciwny. Widząc, że Pisma przedstawiają Boga jako pełnego miłości i współczucia, nie mogą uwierzyć, że zaplanował on, by jego stworzenia płonęły w ogniach wiecznie rozpalonego piekła. Lecz podtrzymując, że dusza jest z natury nieśmiertelna, nie widzą alternatywy, jak tylko wnioskowanie, że w końcu cała ludzkość będzie zbawiona. Wielu uważa groźby Biblii za zaplanowane tylko jakoby strachem doprowadzić ludzi do posłuszeństwa, a nie że zostaną faktycznie wypełnione. W ten sposób grzesznik może żyć w samolubnej przyjemności, nie zwracając uwagi na wymagania Boga, aby w końcu otrzymać jego łaskę. Taka nauka, opierająca się na Bożym miłosierdziu, ale ignorująca sprawiedliwość, jest miła cielesnemu sercu, rozzuchwalając złych w ich nieprawości. By pokazać, jak wierzący w uniwersalne zbawienie naginają [0] Pisma, by podtrzymać ich niszczące duszę dogmaty, pomocne tu są tylko ich własne wypowiedzi. Na pogrzebie niereligijnego młodego człowieka, który został nagle zabity w wypadku, uniwersalistyczny kaznodzieja wybrał tekst z Pism dotyczący Dawida: „Gdyż pocieszył się już po śmierci Amnona.”231 „Jestem często pytany,” powiedział mówca, „jaki będzie los tych, co opuszczają świat w grzechu, umierając być może w stanie upojenia alkoholem, umierając ze szkarłatnymi plamami zbrodni niezmytymi z ich szat, lub umierają jak ten młody człowiek, nigdy nie wyznając ani nie ciesząc się doświadczeniem religijnym. Jesteśmy zadowoleni z Pism; dają nam odpowiedź, rozwiązując ten straszny problem. Amnon był krańcowo grzeszny, nie pokutował, pił, podczas picia zginął. Dawid był prorokiem Boga, musiał wie231 2 Sam. 13;39. 259 dzieć, czy będzie Amnonowi dobrze, czy źle w świecie, który przyjdzie. Jakie było pragnienie jego serca? – Dusza króla Dawida pragnęła iść do Absaloma, był pocieszony odnośnie Amnona widząc że nie żyje. A jaki wniosek może być wyciągnięty z tego? Czyż nie to, że nieskończone cierpienia nie towarzyszyły jego religijnej wierze? – Tak pojmujemy i tu odkrywamy zwycięski argument, by poprzeć bardziej przyjemną i jaśniejszą i bardziej dobroczynną hipotezę ostatecznej uniwersalnej czystości i pokoju. Był pocieszony widząc, że syn jest martwy. Dlaczego? – Ponieważ okiem proroctwa mógł widzieć chwalebną przyszłość i widzieć syna odsuniętego od wszelkich pokus, uwolnionego od [0] niewoli i oczyszczonego od zepsucia grzechem, i będzie dostatecznie święty i uświęcony, dopuszczony do zgromadzenia wywyższonych i cieszących się duchów. Jego jedyną pociechą było to, że odchodząc od obecnego stanu grzechu i cierpienia, jego ukochany syn odszedł tam, gdzie najwznioślejsze tchnienia Świętego Ducha mogą być rozlane na jego zaciemnioną duszę, gdzie jego umysłowi będzie odsłonięta mądrość Nieba i słodkie zachwyty nieśmiertelnej miłości, by tak przygotowany z uświęconą naturą cieszył się odpoczynkiem i towarzystwem niebiańskiego dziedzictwa. Z tych myśli możemy zrozumieć, że wiara w zbawienie niebios nie zależy od niczego, co możemy zrobić w tym życiu, ani od obecnego stanu serca, ani obecnej wiary, czy obecnego wyznania religijnego.” Tak ten zdeklarowany kaznodzieja Chrystusa uciekł się do fałszerstwa wypowiedzianego przez węża w Edenie. – „Z pewnością nie umrzesz”. „W dniu, w którym zjesz, otworzą się wasze oczy i będziecie jak bogowie.” Najgorsi grzesznicy – morderca, złodziej i cudzołożnik – po śmierci będą gotowi, by wkroczyć do nieśmiertelnej radości. A z czego ten niszczyciel Pism wyciągnął swój wniosek? Z pojedynczego zdania, wyrażającego poddanie się Dawida zrządzeniu Opatrzności. Jego dusza „pragnęła widzieć Absaloma, gdyż był pocieszony co do Amnona, wiedząc, że jest martwy”. Gorzkie uczucia jego nieszczęścia zostały zmiękczone czasem, jego myśli 260 odwróciły się od martwego ku żywemu synowi, który sam uciekł z obawy o sprawiedliwą karę za jego zbrodnię. A to jest [0] dowodem, że kazirodczy, pijący Amnon został zaraz po śmierci przetransportowany do radosnych przybytków, by być oczyszczonym i przygotowanym na towarzystwo bezgrzesznych aniołów! W rzeczy samej przyjemna bajka, dobrze dostosowana do zaspokojenia cielesnych serc. To jest osobista, szatańska nauka, czyniąca jego dzieło efektywnym. Czyż powinniśmy się dziwić, że przy takich naukach nieprawość rośnie? Jeśli nie ma potrzeby, gorliwego dążenia do wiary raz powierzonej świętym? Kurs, którym podąża ten jeden fałszywy nauczyciel, ilustruje także kurs wielu innych. Kilka słów Pism oddzielonych od kontekstu, które w wielu przypadkach pokazują znaczenie dokładnie przeciwne do jego interpretacji. W ten sposób wyrwane urywki są przekręcane i używane jako dowód nauk nie mających podstaw w słowie Boga. Świadectwo cytowane jako dowód, że pijak Amnon jest w Niebie, jest jedynie wnioskiem dokładnie przeczącym prostym i pewnym wypowiedziom Pisma, że żaden pijak nie odziedziczy królestwa Boga. Tak wątpiący, niewierzący i sceptycy obracają prawdę w kłamstwo. A tłumy są zwiedzione ich sofistyką i śpią w kołysce cielesnego bezpieczeństwa. Jeżeli dusze wszystkich ludzi idą prosto do Nieba w chwili śmierci, to możemy pożądać śmierci raczej niż życia. Wielu było poprzez taką wiarę doprowadzonych do położenia końca swej egzystencji. Przeciążonym troską, problemami, rozczarowaniem, wydało się łatwym myśleć o przerwaniu oddechu życia, by być uniesionym w błogość wiecznego świata. Bóg dał w swym słowie obfity dowód, że ukaże przestępców swego prawa. Daje świadectwo [0] nawiedzenia swymi sądami aniołów, którzy nie zachowali swego pierwszego stanu, na mieszkańców przedpotopowego świata, na lud Sodomy, na niewierzący Izrael. Ta historia jest zapisana ku naszej przestrodze. Rozważmy, co Biblia naucza o niezbożnych i nie pokutujących, których uniwersaliści umieszczają w Niebie, jako świętych, szczęśliwych aniołów. 261 „…Jam jest Alfa i Omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywej.” Ta obietnica jest tylko dla tych, co pragną. Nikt oprócz tego, co czuje potrzebę wody żywota i szuka jej aż do straty wszystkich innych rzeczy, jej nie otrzyma. „Kto zwycięży, odziedziczy wszystko, i będę mu Bogiem, a on mi będzie synem.”232 Tutaj także warunki są wymienione. By odziedziczyć te rzeczy, musimy oprzeć się grzechowi i go przezwyciężyć. „Bo to wiecie, iż żaden wszetecznik, albo nieczysty, albo łakomca nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusowym i Bożym.”233 „Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego żaden nie ujrzy Pana.”234 „Błogosławieni, którzy czynią przykazania jego, aby mieli prawo do drzewa żywota, i aby weszli bramami do miasta. A na dworze będą psy, i czarownicy, i wszetecznicy, i mężobójcy, i bałwochwalcy, i każdy, który miłuje i czyni kłamstwo.”235 Bóg daje ludziom oświadczenie o swym charakterze: „Pan, Pan Bóg miłosierny i litościwy, a nierychły do gniewu, a obfity w miłosierdziu i w prawdzie. Zachowujący miłosierdzie nad tysiącami, gładzący nieprawość i przestępstwo [0] i grzech, nie usprawiedliwiający winnego, nawiedzając nieprawość ojcowską w synach i w synach synów ich do trzeciego i do czwartego pokolenia.”236 Moc i autorytet boskiego rządu będzie użyta, by stłumić bunt, ale manifestacja odwetowej sprawiedliwości będzie w doskonałej zgodności z charakterem Boga jako miłosiernej, cierpliwej, życzliwej istoty. Bóg nie wpływa siłą na wolę czy osąd nikogo. Nie ma przyjemności w niewolniczym posłuszeństwie. Pragnie aby stworzenia jego ręki kochały go, gdyż on jest wart miłości. Chciałby, aby byli mu posłuszni, ponieważ inteligentnie doceniają jego mądrość, sprawiedliwość, życzliwość. A wszyscy, co mają właściwe pojęcie 232 Obj. 21;6. 7. Efez. 5;5. 234 Żyd. 12;14. 235 Obj. 22;14. 15. 236 2 Mojż. 34;6. 7. 233 262 o tych cechach, będą go kochali, ponieważ są przyciągani do niego w podziwie dla jego cech. Zasady uprzejmości, miłosierdzia i miłości, nauczane i ukazywane przez naszego Zbawcę, są kopią woli i charakteru Boga. Chrystus oświadczył, że on nie uczył niczego innego, jak tego, co otrzymał od swego Ojca. Zasady boskich rządów są w doskonałej harmonii z przepisem Zbawiciela: „Miłujcie swych wrogów”. Bóg wykonuje sprawiedliwość nad złymi dla dobra wszechświata, a nawet tych, na których jego sądy spadają. Uczyniłby ich szczęśliwymi, gdyby mógł to uczynić zgodnie z prawami swych rządów i sprawiedliwości jego charakteru. Otacza ich znakami swej miłości, udzielając im poznania swego prawa, i podąża za nimi z ofertą swego miłosierdzia; ale pogardzają jego miłością, czynią próżnym jego prawo, odrzucają jego miłosierdzie. Stale otrzymując jego dary znieważają Dawcę, [0] nienawidzą Boga, ponieważ wiedzą, że brzydzi się ich grzechami. Pan znosi długo ich przewrotność, ale decydująca godzina wkrótce nadejdzie, kiedy ich los się zdecyduje. Czy połączy zatem tych buntowników z sobą? Czy zmusi ich do czynienia swej woli? Ci, co wybrali Szatana na swego przywódcę i byli kontrolowani przez jego moc, nie są przygotowani, by wejść do obecności Boga. Duma, rozwiązłość, zwodniczość, okrucieństwo stały się trwałymi cechami ich charakterów. Czy mogą wejść do Nieba, by zamieszkać na zawsze z tymi, którymi pogardzali i nienawidzili na ziemi? Prawda nigdy nie będzie w zgodzie z kłamcą, pokora nigdy nie zadowoli samowywyższających się i dumnych, czystość nie akceptuje zepsucia, bezinteresowna miłość nie jest atrakcyjna dla samolubstwa. Przeznaczenie złych jest ustalone w ich własnym wyborze. Ich wyłączenie z Nieba jest dobrowolne, jest sprawiedliwe. Jak wody powodzi, ognie wielkiego dnia oświadczają Boży werdykt, że źli są nieuleczalni. Nie mają skłonności, by poddać się boskiemu autorytetowi. Ich wola była doświadczona w buncie; a gdy życie się skończyło, jest za późno, by zwrócić strumień ich myśli w przeciwnym kierunku – zbyt późno, by zwrócić od przestępstwa ku posłuszeństwu, od nienawiści ku miłości. 263 W miłosierdziu dla świata Bóg zniweczył złych mieszkańców za czasów Noego. W miłosierdziu zniszczył zepsutych mieszkańców Sodomy. Przez zwodniczą moc Szatana wykonawcy nieprawości otrzymują sympatię i podziw i w ten sposób stale prowadzą innych do rebelii. Tak było za dni Noego, jak i w czasach Adama i Lota; tak samo jest w naszym [0] czasie. Jest miłosierdziem dla wszechświata, że Boża wola w końcu zniszczy odrzucających jego łaskę. Ale nauka o nigdy nie kończących się mękach nie ma oparcia w Biblii. Jan w Objawieniu, opisując przyszłą radość i chwałę odkupionych, deklaruje, że słyszał każdy głos w Niebie i na ziemi, i pod ziemią, oddający chwałę Bogu. Nie będzie straconych istot w piekle, by mieszać głosy ich okrzyków z pieśniami zbawionych. „Zapłatą za grzech jest śmierć, ale dar Łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.”237 Podczas gdy życie jest dziedzictwem sprawiedliwych, śmierć jest udziałem złych. Kara ta grozi nie tylko cielesną śmiercią, bo wszyscy muszą to znieść. To jest druga śmierć, przeciwieństwo wiecznego życia. Bóg nie może zbawić grzesznika w jego grzechach; lecz oświadcza, że źli, cierpiąc karę za swoją winę, będą w końcu, jak gdyby ich nie było. Natchniony pisarz mówił: „Jeszcze trochę, a nie będzie niezbożnego, spojrzysz na jego miejsce, a już go nie będzie.”238 W konsekwencji grzechu Adama śmierć przeszła na ludzkość. Wszyscy tak samo wstępują do grobu. Ale dzięki środkom planu zbawienia wszyscy powstaną ze swoich grobów. Wtedy ci, co nie zapewnili sobie przebaczenia swych grzechów, muszą otrzymać karę za przestępstwo. Cierpią kary różne w trwaniu i intensywności, zgodnie ze swymi czynami, ale ostatecznie kończą się one drugą śmiercią. Pokryci hańbą utoną w beznadziejnym, wiecznym zapomnieniu. U podstaw fundamentalnego błędu o naturalnej nieśmiertelności spoczywa nauka o świadomości w śmierci, nauka, [0] podobnie jak ta o wiecznych mękach, sprzeczna z pouczeniami Pism, 237 238 Rzym. 6;23. Ps. 37; 10. 264 nakazami rozumu i naszych uczuć humanitaryzmu. Zgodnie z powszechną wiarą, odkupieni w Niebie wiedzą wszystko, co się dzieje na ziemi, szczególnie o życiu przyjaciół, których tam zostawili. Ale jak to może być źródłem szczęścia dla zmarłych, gdy znają problemy żywych, doświadczają grzechów dokonywanych przez ich umiłowanych, widzą, jak cierpią wszystkie smutki, rozczarowania, mękę życia? Jak bardzo w błogości Nieba byliby uradowani przez tych, co unoszą się nad ich przyjaciółmi na ziemi? Jakże w pełni buntownicza jest wiara, że skoro tylko oddech opuszcza ciało, dusza niepokutującego pogrąża się w płomieniach piekła! W jaką głębię męki muszą być zatopieni ci, co widzą, jak ich przyjaciele udają się do grobów nieprzygotowani, by otrzymać wieczne przekleństwo i grzech! Wielu wpadło w chorobę przez tą męczącą myśl. Co mówią Pisma odnośnie tych spraw? Dawid oświadcza, że człowiek nie jest świadomy w śmierci. „Gdy opuszcza go duch, wraca do prochu swego, w tymże dniu giną wszystkie zmysły jego.”239 Salomon daje to samo świadectwo: „Wiedzą bowiem żywi, że muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą.” „Zarówno ich miłość, jak i nienawiść, a także ich gorliwość dawno przeminęły, i nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje pod słońcem” „Bo w krainie umarłych, do której idziesz, nie ma ani działania ani zmysłów, ani poznania, ani mądrości.”240 Gdy w odpowiedzi na jego modlitwę życie Ezechiasza zostało przedłużone o piętnaście lat, wdzięczny król oddał [0] Bogu chwałę za jego wielkie miłosierdzie. W pieśni mówi, dlaczego tak się cieszy: „Nie wszyscy w krainie umarłych bowiem cię wysławiają, nie chwali ciebie śmierć, nie okazują twojej wierności ci, którzy wstępują do grobu. Żywy, tylko żywy wysławia ciebie, jako dzisiaj, ojciec dzieciom ogłasza twoją wierność.”241 Popularna teologia przedstawia sprawiedliwych martwych, jakby byli w Niebie, wkraczając w błogość, chwaląc Boga nieśmiertelnym językiem, ale Ezechiasz nie miał tak chwalebnego widoku śmierci. Z jego słowa239 Ps. 146;4. Kaz. Sal. 9;5. 6. 10. 241 Iz. 38;18. 19. 240 265 mi zgadza się świadectwo Psalmisty, „Albowiem w śmierci niemasz pamiątki o tobie, a w grobie któż cię wyznawać będzie?” „Umarli nie będą chwalili Pana, ani nikt z tych, co zstępują do miejsca milczenia.”242 Piotr przemawiając w Duchu Świętym w dniu Pięćdziesiątnicy, powiedział: „Mężowie bracia! mogę bezpiecznie mówić do was o patryjarsze Dawidzie, żeć umarł i pogrzebiony jest, a grób jego jest u nas aż do dnia dzisiejszego… Albowiem Dawid nie wstąpił do nieba.”243 Fakt, że Dawid pozostaje w grobie aż do zmartwychwstania, udowadnia, że sprawiedliwi nie idą do Nieba po śmierci. To się dzieje jedynie poprzez zmartwychwstanie, przez zasługę faktu, że Chrystus powstał, że Dawid może w końcu usiąść po prawicy Boga. Paweł oświadcza: „Albowiem jeżeli umarli nie bywają wzbudzeni, i Chrystus nie jest wzbudzony. A jeśli Chrystus nie jest wzbudzony, daremna jest wiara wasza, i jesteście w grzechach waszych. Zatem i ci poginęli, którzy zasnęli w Chrystusie.” 244 Jeśli przez cztery tysiące lat sprawiedliwi szli [0] prosto do Nieba po śmierci, jak można o nich mówić, że zginą, nawet jeśli by nigdy nie było zmartwychwstania? Gdy był bliski opuszczenia swych uczniów, Jezus nie powiedział im, że wkrótce przyjdą do niego. „Idę przygotować miejsce dla was,” powiedział, „a jeśli pójdę i przygotuję to miejsce dla was, wrócę znowu i wezmę was ze sobą.”245A Paweł mówi nam dalej, że: „Sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej, zstąpi z nieba, wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie. Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi pochwyceni będziemy w obłokach na powitanie, na spotkanie Pana i tak zawsze będziemy z Panem.” I dodaje: „Pocieszajcie się nawzajem tymi słowy.”246 Jakże wielki kontrast między tymi słowami pociechy a poprzednio cytowanymi przez kaznodzieję. Drudzy po242 Ps. 6;6. 115;17. Dz. Ap. 2;29. 34. 244 1 Kor. 15;16 – 18. 245 Jan 14; 2.3. 246 1 Tes. 4; 16-18. 243 266 cieszali osieroconych przyjaciół pewnością, że jakkolwiek grzeszny mógłby być martwy, będzie przyjęty pośród aniołów tak szybko, jak tylko odda swój oddech życia. Paweł wskazuje braciom na przyszłe przyjście Pana, gdy pęta grobu zostaną zrzucone, a „martwi w Chrystusie” powstaną do życia wiecznego. Zanim ktokolwiek może wkroczyć na błogosławiony dwór, jego sprawa musi być zbadana, a charakter i czyny muszą przejść przegląd przed Bogiem. Wszyscy będą osądzeni zgodnie ze sprawami zapisanymi w księgach, zostaną nagrodzeni według swych czynów. Ten Sąd nie odbywa się po śmierci. Zauważ słowa Pawła: „Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie [0] przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych.”247Apostoł tutaj prosto ukazuje pewien określony czas w przyszłości, wyznaczony na Sąd świata. Juda odnosi się do tego samego okresu: „A także Aniołów, którzy nie zachowali pierwszego stanu swego, ale opuścili mieszkanie swoje na sąd dnia wielkiego związkami wiecznymi pod chmurą zachował.” I znowu cytuje słowa Enocha: „Oto Pan idzie ze świętymi tysiącami swoimi, aby uczynił sąd wszystkim, i karał wszystkich niezbożników między nimi ze wszystkich niepobożności ich.”248 Jan oświadcza, że „widział umarłych wielkich i małych stojących przed Bogiem, a księgi zostały otwarte, a martwi zostali osądzeni według tych rzeczy, które zostały zapisane w księgach”249. Ale jeśli martwi właśnie cieszą się błogością Nieba lub wiją w płomieniach piekła, to po co przyszły Sąd? Nauki słowa Bożego w tych ważnych kwestiach nie są zaciemnione ani sprzeczne, mogą być zrozumiałe przez zwykłe umysły. Ale jaki szczery umysł może widzieć mądrość i sprawiedliwość w obecnej teorii? Czy sprawiedliwi po zbadaniu ich przypadków na Sądzie otrzymają pochwałę: „To dobrze zrobione, dobry i wierny sługo, wejdź do radości swego Pana”, kiedy mieszkają w jego obecności, przez długie wieki 247 Dz. Ap. 17-31. Juda 6. 14. 15. 249 Obj. 20-12. 248 267 być może? Czy źli będą wezwani z miejsca męki, by otrzymać wyrok od Sędziego całej ziemi. „Odejdźcie przeklęci w ogień wieczny”? Cóż za uroczyste szyderstwo! Bezwstydne kwestionowanie mądrości i sprawiedliwości Boga! [0] Nigdzie w świętych Pismach nie znajdujemy oświadczenia, że sprawiedliwi idą po nagrodę, a źli po karę, przy śmierci. Patriarchowie i prorocy nie pozostawili takiego zapewnienia. Chrystus i jego apostołowie nie uczynili o tym wzmianki. Biblia jasno naucza, że martwi nie idą od razu do Nieba. Są przedstawiani jako śpiący aż do zmartwychwstania. W tym rzeczywistym dniu, kiedy to srebrna struna jest przerwana, a złota czara rozbita, ludzkie myśli giną. Ci, którzy leżą w grobie, są cisi. Nie wiedzą już niczego, co się dzieje pod słońcem. Błogosławiony odpoczynek dla utrudzonych sprawiedliwych. Czas, czy długi czy krótki, będzie dla nich momentem. Śpią, ale zostaną zbudzeni przez trąbę Boga do chwalebnej nieśmiertelności. Gdy są wywołani ze swego głębokiego snu, zaczynają myśleć o tym, co zostało przerwane. Ostatnim wrażeniem był dreszcz śmierci, ostatnią myślą, że wpadli pod władzę grobu. Gdy powstają z grobu, ich pierwszą radosną myślą będzie echo tryumfalnego krzyku: „O śmierci, gdzie twoje żądło? o grobie, gdzie twoje zwycięstwo?” [0] Rozdział XXIX Spirytyzm Nauka o naturalnej nieśmiertelności przygotowała drogę nowoczesnemu spirytyzmowi. Jeśli martwi są dopuszczeni do towarzystwa Boga i świętych aniołów, uprzywilejowani wiedzą daleko przekraczającą to, co posiadali wcześniej, dlaczego mieliby nie powrócić na ziemię, by oświecać i pouczać żywych? Jak mogą ci, co wierzą w ludzką świadomość po śmierci, odrzucić to, co przychodzi do nich jako boskie światło przekazane przez uwielbione duchy? Tutaj jest kanał uznany za święty, przez który Szatan działa dla wykonania swych celów. Upadli aniołowie, którzy wykonują 268 jego polecenie, pojawiają się jako posłańcy z duchowego świata. Uznając komunikowanie się martwych z żywymi, Szatan używa swego czarującego wpływu na ich umysły. Ma on moc, by nawet pokazać ludziom postacie ich przyjaciół, którzy odeszli. Zwiedzenie jest doskonałe, znajomy widok, słowa, ton są podrabiane z cudowną dokładnością. Wielu jest pocieszonych zapewnieniem, że ich ukochani cieszą się błogością Nieba; i bez podejrzenia niebezpieczeństwa daje posłuch zwodniczym duchom i naukom diabelskim. Gdy są prowadzeni, by uwierzyć, że martwi faktycznie wracają, aby komunikować się z nimi, Szatan [0] powoduje pojawienie się tych, co odeszli do grobu nie przygotowani. Twierdzą, że są szczęśliwi w Niebie, a nawet zajmują tam wysokie stanowiska; w ten sposób szeroko nauczany jest błąd, że nie ma różnicy pomiędzy sprawiedliwymi a złymi. Udawani goście ze świata duchów czasami wypowiadają uwagi i ostrzeżenia, które okazują się prawdziwe. A gdy zaufanie jest już zdobyte, przedstawiają nauki, które dokładnie niszczą wiarę w Pisma. Okazując głębokie zainteresowanie dobrobytem swych przyjaciół na ziemi, przemycają najbardziej niebezpieczne błędy. Fakt, że czasami przekazują trochę prawd, że są czasami zdolni do przepowiedzenia przyszłych wypadków, daje ich oświadczeniom pozór zaufania; a fałszywe nauki są akceptowane przez tłumy chętnie i uznawane za niezaprzeczalne, jak gdyby były najbardziej świętymi prawdami Biblii. Prawo Boga jest odkładane na bok, Duch łaski pogardzany, krew przymierza uznana za rzecz nieświętą. Duchy zaprzeczają boskości Chrystusa, a nawet Stwórcę kładą na tym samym poziomie, co siebie. W ten sposób pod nowym przebraniem wielki buntownik wciąż prowadzi walkę przeciwko Bogu, rozpoczętą w Niebie i przez blisko sześć tysięcy lat kontynuowaną na ziemi. Wielu dąży do tego, by sprawozdania duchowych objawień uznać w całości za oszustwo i zwiedzenie czynione poprzez medium. Ale podczas gdy prawdą jest, że efekty oszustwa często są odbierane jako prawdziwe objawienia, zdarzają się także wyraźne przedstawienia nadnaturalnej mocy. Tajemnicze stukania, od których nowoczesny spirytyzm się rozpoczął, nie były rezultatem 269 ludzkich sztuczek [0] czy przebiegłości, ale bezpośrednią pracą złych aniołów, które w ten sposób wprowadziły jedno z najbardziej skutecznych niszczących duszę zwiedzeń. Wielu będzie złapanych w sidła przez wiarę, że spirytyzm jest tylko ludzkim oszustwem; kiedy staną twarzą w twarz z objawieniami, których nie można będzie uznać za nic innego, jak nadnaturalne, i będą zwiedzeni, uznając je za wielką moc Boga. Te osoby pomijają świadectwo Pism odnośnie cudów czynionych przez Szatana i jego agentów. To z szatańską pomocą magicy faraona byli zdolni do podrabiania dzieła Boga. Apostoł Jan, opisując moc czyniącą cuda, która objawi się w dniach ostatnich, pisze: „I czyni wielkie cuda, tak że i ogień z nieba spuszcza na ziemię na oczach ludzi. Zwodzi mieszkańców ziemi przez cuda, jakie dano jej czynić.”250 Nie tylko oszustwa są tu przedstawione. Ludzie są zwiedzeni przez cuda, które agenci Szatana mają moc czynić, a nie udają, że czynią. Prawdziwe czary są obecnie w pogardzie. Twierdzenia, że ludzie mogą rozmawiać ze złymi duchami, są uznawane za przesąd z Ciemnych Wieków. Ale spirytyzm, którego liczba zwolenników wynosi setki tysięcy, a nawet miliony, który znalazł drogę do kręgów naukowych, a nawet zaatakował kościoły i znalazł przychylność w ciałach ustawodawczych i na dworach królów – to olbrzymie zwiedzenie jest niczym innym jak ożywieniem w nowej postaci czarów potępianych i zakazanych w starożytności. [0] Szatan zwodzi ludzi teraz, tak jak zwiódł Ewę w Edenie, przez pobudzanie pragnienia otrzymania zakazanej wiedzy. „Będziecie jak bogowie,” oświadcza, „znający dobro i zło”. Ale mądrość, którą udziela spirytyzm, jest opisana przez apostoła Jakuba jako: „zstępująca nie z wysokości, ale ziemska, zmysłowa, diabelska”251 Książe ciemności ma mistrzowski umysł i zręcznie dostosowuje swe pokusy do ludzi każdego rodzaju, warunków życia i kultury. Działa z całą „zwodniczością niesprawiedliwości”, aby zy250 251 Obj. 13;13. 14. Jak. 3-15. 270 skać kontrolę nad dziećmi ludzkimi; ale może wykonać swój cel tylko gdy chętnie poddają się jego pokusom. Ci, co oddają się pod jego moc przez pobłażanie złym cechom charakteru, niewiele wiedzą, gdzie ich droga się skończy. Kusiciel dokonuje w nich ruiny, a potem zatrudnia ich, by rujnowali innych. Do tych, co uważają się za wykształconych i wytwornych, Szatan dociera osobiście przez pobudzenie wyobraźni do wzniosłych lotów w zakazane obszary, prowadząc ich do tak wielkiej pychy ze swej nadzwyczajnej mądrości, że w sercach pogardzają Wiecznym. Tej grupie wielki zwodziciel przedstawia spirytyzm w najbardziej wyrafinowanej i intelektualnej postaci, w ten sposób z sukcesem chwyta wielu w swe sidła. Ten, który mógł objawić się ubrany w jasność niebiańskich serafinów przed Chrystusem na pustyni pokuszenia, przychodzi do ludzi w najbardziej atrakcyjny sposób, jako anioł światłości. Apeluje do rozumu poprzez przedstawienie wzniosłych tematów, rozkoszuje fantazję zdumiewającymi [0] scenami, zdobywa uczucia elokwentnym przedstawieniem miłości i dobroczynności. To potężna istota, potrafiąca wziąć Zbawiciela świata na szczyt niezmiernie wysokiej góry i ukazać mu wszystkie królestwa ziemi oraz ich chwałę, będzie prezentować swe pokusy ludziom w sposób niszczący zmysły wszystkich, którzy nie są chronieni boską mocą. Dla samopobłażających, miłośników przyjemności, zmysłowych są dostosowane wyższe formy spirytyzmu, a tłumy gorliwie akceptują nauki, które pozostawiają im wolność podążania za skłonnościami cielesnego serca. Szatan studiuje każdą wskazówkę odnoszącą się do ułomności ludzkiej natury, zauważa grzechy, który każda jednostka jest skłonna popełniać i wtedy troszczy się, by nie brakowało możliwości do zaspokajania tendencji do zła. Kusi ludzi, by przekraczali to, co jest nakazane prawem, powodując poprzez niewstrzemiężliwość osłabienie sił fizycznych, umysłowych i moralnych. Niszczył i niszczy tysiące przez pobłażanie namiętnościom, zezwierzęcając całą naturę człowieka. Kiedy ludzie są prowadzeni by uwierzyć, że pragnienie jest najwyższym prawem, że można czynić niedozwolone rzeczy, że człowiek odpowiada jedynie za siebie, któż może się dziwić że zepsucie i nieprawość mnożą 271 się wszędzie? Cugle samokontroli są odłożone na rzecz pożądliwości, siły umysłu i duszy są podporządkowane zwierzęcym skłonnościom, a Szatan tryumfująco łapie w swe sieci tysiące tych, co mówią, że są naśladowcami Chrystusa. Ale nikt nie musi być zwiedziony przez kłamliwe roszczenia spirytyzmu. Bóg dał światu wystarczające światło, by uczynić człowieka zdolnym do odkrycia pułapki. Gdyby nie było [0] innego dowodu, powinno wystarczyć dla Chrystianina, że duchy nie czynią różnicy pomiędzy sprawiedliwością a grzechem, pomiędzy najszlachetniejszymi i najczystszymi z apostołów Chrystusa a najbardziej zepsutymi sługami Szatana. Przez ukazywanie najpodlejszych ludzi jakoby byli w Niebie wysoko wywyższeni, Szatan faktycznie oświadcza światu: nieważne, jaki zły jesteś, nieistotne czy wierzysz w Boga i Biblię, czy nie. Żyj, jak ci się podoba, Niebo jest twoim domem. Co więcej, apostołowie przedstawieni przez te kłamliwe duchy są ukazani jako pełni sprzeczności, gdy pisali pod dyktando Świętego Ducha będąc na ziemi. Zaprzeczają boskiemu pochodzeniu Biblii, odrywając fundament chrystiańskiej nadziei oraz odrzucając światło ukazujące drogę do Nieba. Szatan sprawia, że świat wierzy, iż Biblia jest tylko fikcją lub co najwyżej książką odpowiednią dla dzieciństwa rasy, a teraz ledwie szanowaną lub odrzucaną jako przestarzała. Aby zająć miejsce słowa Boga, podtrzymuje te duchowe objawienia. To jest kanał pod jego całkowitą kontrolą, poprzez te środki może sprawić, że świat wierzy w to, co chce. Księgę istniejącą po to, by sądzić go i jego naśladowców, odsuwa w cień, tak jak tego chce, Zbawcę świata czyni nikim innym, jak zwykłym człowiekiem. I tak jak rzymska straż, która strzegła grobu Jezusa i rozpowszechniła kłamliwy raport włożony w ich usta przez kapłanów i starszych, by zaprzeczyć jego zmartwychwstaniu, tak i wierzący w duchowe objawienia próbują ukazać, że nie ma nic cudownego w okolicznościach życia naszego Zbawcy. Po takim usiłowaniu odsunięcia Jezusa [0] w cień, zwracają uwagę ku swym własnym cudom, twierdząc, że daleko przewyższają dzieła Chrystusa. 272 Prorok Izajasz mówi: „A tak jeśli by wam rzekli: dowiadujcie się od czarowników i od wieszczków, którzy szepcą i markocą, rzeczcie: izali się nie ma dowiadywać lud u Boga swego? Azasz umarłych miasto żywych radzić się ma? do zakonu raczej i do świadectwa; ale jeśli nie chcą, niechże mówią według słowa tego, w którym nie masz żadnej zorzy.” 252 Gdyby ludzie byli chętni do przyjęcia prawdy tak jasno ukazanej w Pismach, że martwi nie wiedzą niczego, widzieliby, że roszczenia i manifestacje spirytyzmu to dzieło Szatana czynione z mocą i znakami i kłamliwymi cudami. Ale zamiast poddawać się niedozwolonym praktykom tak zgodnym z cielesnym sercem i odrzucić grzechy, które kochają, tłumy zamykają swe oczy na światło i przechodzą obok, nie bacząc na ostrzeżenia, podczas gdy Szatan nastawia swe pułapki wokół nich, aż stają się jego ofiarami. „Ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić,” zatem „zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu.”253 Ci, co sprzeciwiają się naukom spirytyzmu, są atakowani nie tylko przez ludzi, ale przez Szatana i jego aniołów. Wkroczyli do walki przeciwko zwierzchnościom i mocom, i złym duchom na wysokościach. Szatan nie odda ani cala gruntu, chyba że będzie usuwany przez moc niebiańskich posłańców. Lud Boży powinien być zdolny spotkać go, tak jak uczynił to Zbawca, ze słowami: „Jest napisane.” Szatan może obecnie cytować Pismo tak jak za dni [0] Chrystusa i będzie przekręcał jego nauki, żeby podeprzeć swe zwiedzenia. Ale proste oświadczenia Biblii dostarczą potężnej broni w każdym konflikcie. Ci, którzy chcą w tym czasie niebezpieczeństw zwyciężyć, muszą zrozumieć świadectwo Pism odnośnie natury człowieka i stanu martwych, gdyż w niedalekiej przyszłości wielu będzie nawiedzonych przez duchy diabłów ucieleśniających ukochanych krewnych czy przyjaciół głoszących najbardziej niebezpieczne herezje. Ci goście będą apelować do naszych najdelikatniejszych uczuć, będą czynić cuda, by podeprzeć swe pretensje. Musimy być 252 253 Iz. 8;19. 20. 2 Tes. 2;10. 11. 273 przygotowani, by spotkać ich z prawdą Biblii, że martwi nie wiedzą o niczym, że ci, co się tak pojawiają to duchy diabłów. Właśnie przed nami jest „godzina próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi”254. Wszyscy, których wiara nie jest silnie oparta na słowie Boga, będą zwiedzeni i pokonani. Ale dla tych, co gorliwie szukają poznania prawdy, czynią, co mogą, by przygotować się na nadchodzący konflikt, Bóg prawdy będzie pewną obroną. „Ponieważ zachowałeś Moje słowo ja także zachowam ciebie” – to jest obietnica Zbawcy. Wolałby wysłać każdego anioła z Nieba, by chronić swój lud, niż zostawić jedną duszę, która ufając mu zostałaby pokonana przez szatana. Prorok Izajasz ukazuje nam widok straszliwego zwiedzenia, które przyjdzie na złych, powodując, że poczują się zabezpieczeni od sądów Boga. „Zawarliśmy przymierze ze śmiercią i z krwią umarłych mamy umowę, więc gdy nadejdzie klęska potopu, nie dosięgnie nas, [0] gdyż kłamstwo uczyniliśmy naszym schronieniem i ukryliśmy się pod fałszem.”255 W grupie tutaj opisanej zawarci są ci, co w swoim upartym braku skruchy pocieszają się zapewnieniem, że nie ma kary dla grzesznika, że cała ludzkość, nieważne jak zepsuta, będzie wywyższona do Nieba, by stać się jak aniołowie Boga. Ale jeszcze bardziej wyraźne jest to ludzkie przymierze ze śmiercią i porozumienie z piekłem, które wyrzeka się prawd, jakich Niebo dostarczyło dla obrony sprawiedliwych w godzinie pokuszenia, akceptując schronienie w kłamstwach, które szatan ofiaruje w zamian – zwodnicze roszczenia spirytyzmu. Zadziwiająca, nie do wyrażenia jest ślepota ludzi obecnej generacji. Tysiące odrzucają słowo Boga jako niewarte wiary, z gorliwą ufnością przyjmując zwiedzenia Szatana. Sceptycy i szydercy z wielkim wrzaskiem ogłaszają zacofanie tych, co przyznają się do wiary proroków i apostołów, i zabawiają się wyszydzaniem poważnych oświadczeń Pism odnośnie Chrystusa i planu zbawienia oraz odwetu, który nawiedzi odrzucających prawdę. Czują wielką litość dla umysłów tak ciasnych, słabych, przesądnych, by uznać wymagania Boga i są posłuszne żądaniom jego prawa. Objawiają 254 255 Obj. 3;10. Iz.28;15 274 taką pewność, jak gdyby rzeczywiście uczynili przymierze ze śmiercią i porozumienie z piekłem – jak gdyby wznieśli niemożliwą do zdobycia, nie do przeniknięcia barierę między sobą a zemstą Boga. Nic nie może pobudzić ich obaw. W takiej pełni oddali się kusicielowi, [0] tak blisko są z nim zjednoczeni, tak całkowicie napełnili się jego duchem, że nie mają siły ani ochoty wyrwać się z tej pułapki. Długo przygotowywał się szatan na swój ostateczny wysiłek, by zwieść świat. Fundament tego dzieła został położony przez danie zapewnienia Ewie w Edenie: „Z pewnością nie umrzecie. W dniu kiedy zjecie z drzewa, wasze oczy zostaną otwarte i będziecie jak bogowie znający dobro i zło.” Krok po kroku przygotowywał drogę dla swego arcydzieła zwiedzenia w rozwoju spirytyzmu. Nie osiągnął jeszcze pełnego wypełnienia swych planów, ale to się stanie w ostatniej resztce czasu, a świat dostanie się w objęcia tego zwiedzenia. Szybko zostanie ukołysany w fatalne poczucie bezpieczeństwa, aby być zbudzonym jedynie przez wylanie gniewu Boga. Mówi Pan Bóg: „I uczynię prawo miarą, a sprawiedliwość wagą, lecz schronienie kłamstwa zmiecie grad, a kryjówkę zaleją wody. I wasze przymierze ze śmiercią zostanie zerwane, a wasza umowa z krainą umarłych nie ostoi się. Gdy nadejdzie klęska potopu, zostaniecie zdeptani.” 256 [0 256 Iz. 28;17.18 275 276