Spis treści

Transkrypt

Spis treści
Trzy głe˛bokie oddechy
7
Spis treści
Słowo wstępne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9
Mark Victor Hansen
Podziękowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15
Zmarszczka . . . . . . . . . . . . .
Podrzucić cię, synku? . . . . . . .
Pierwszy oddech . . . . . . . . .
Ześrodkowanie . . . . . . . . . .
Nauczyciel w przebraniu . . . .
Drugi oddech . . . . . . . . . . .
Możliwość . . . . . . . . . . . . . .
Trzeci oddech . . . . . . . . . . .
Tajemnica . . . . . . . . . . . . . .
Dziennik . . . . . . . . . . . . . . .
Praktyka, praktyka, i jeszcze raz
Posłowie . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . .
. . . . . .
. . . . . .
. . . . . .
. . . . . .
. . . . . .
. . . . . .
. . . . . .
. . . . . .
. . . . . .
praktyka
. . . . . .
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
. 17
. 25
. 31
. 41
. 53
. 61
. 71
. 77
. 89
. 95
105
111
O autorze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115
www.mtbiznes.pl
Trzy głe˛bokie oddechy
9
Słowo wstępne
Ś
wiatowa Organizacja Zdrowia określiła stres mianem
powszechnej epidemii. Badania wskazują, że od siedemdziesięciu pięciu do dziewięćdziesięciu procent wszystkich
wizyt u lekarza pierwszego kontaktu ma związek z dolegliwościami, których powodem jest stres! Sam stres związany
z wykonywaniem pracy kosztuje fortunę. Według raportu
Amerykańskiego Instytutu Stresu, firmy w Stanach Zjednoczonych płacą za takie problemy trzysta miliardów dolarów
rocznie, a w przyszłości kwota ta prawdopodobnie jeszcze
wzrośnie.
Według naukowców stres pojawia się wtedy, gdy następuje
znacząca zmiana w stanie naszego umysłu lub ciała albo
w środowisku, w którym żyjemy. Jego źródła mogą być
zarówno pozytywne, jak i negatywne – wyjazd na wakacje
czy kłótnia z kolegą, zakup nowego domu czy spóźnienie
na spotkanie. Spójrzmy prawdzie w oczy! W naszym
nieustannie zmieniającym się, coraz bardziej skomplikowanym świecie z jego nadmiarem informacji, nowymi
technologiami, brakiem czasu i trudnymi relacjami międzyludzkimi stresu nie da się uniknąć. Jednak, jak zobaczysz
www.mtbiznes.pl
10
Trzy głe˛bokie oddechy
w tej przypowieści o człowieku, którego złożoność świata
doprowadza do szaleństwa, zawsze mamy wybór. Możemy
pozwolić, by stres stopniowo niszczył nasz umysł i ciało,
wiodąc nas prosto do gabinetu lekarskiego, albo też dostrzec
w nim okazję do osiągnięcia większej mądrości, siły i elastyczności, podobnie jak robi to wytrawny sportowiec, który
poddaje swoje ciało codziennym ćwiczeniom.
A skoro już wiemy, że mamy wybór, kierunek działania
staje się jasny: zdrowie, nie choroba, radość, nie frustracja.
Trwające trzydzieści lat badanie przeprowadzone na John
Hopkins University na tysiącu osób wykazało, że ludzie,
których codzienny stres denerwuje, trzy razy częściej ulegają
zawałowi serca i sześć razy częściej udarowi, niż ci, którzy
przyjmują życie ze spokojem. Jak mówi Epiktet: „Człowieka
nie nękają same zdarzenia, ale to, w jaki sposób je przyjmuje”.
Jak więc możemy poradzić sobie z życiem pełnym stresu?
Wiemy, że sam rozum tu nie wystarczy, w stan zdenerwowania
angażuje się bowiem całe nasze jestestwo: emocje, ciało,
umysł, dusza. Tak więc wybór musi dotyczyć wszystkich tych
elementów, całej naszej istoty.
I tu pojawia się Tom Crum.
Po raz pierwszy dowiedziałem się o jego istnieniu,
wysłuchawszy wykładu, który wygłosił w National Speakers
Association. Niepowtarzalny, błyskotliwy sposób rozumowania, energiczne pokazy aikido oraz klarowność intencji Toma
wprawiły moją duszę w zachwyt. Uznałem, że ten człowiek
odmieni świat i że poświęcił się czynieniu dobra. Wiem, że
był ochroniarzem, mentorem i najlepszym przyjacielem
piosenkarza Johna Denvera. Natychmiast zostałem jego fanem,
przyjacielem, uczniem i czytelnikiem wszystkiego, co napisał.
www.mtbiznes.pl
Trzy głe˛bokie oddechy
11
Tom prowadzi seminaria, jest znawcą aikido i autorem
dwóch książek: The Magic of Conflict i Journey to Center.
Pomaga ludziom zyskać holistyczne nastawienie do życia,
które pozwala zmienić stres w siłę i poczucie celu.
Aikido to japońska sztuka samoobrony koncentrująca się
na energii przeciwnika w taki sposób, by jego atak stał się
nieszkodliwy, nie czyniąc przy tym nikomu krzywdy, nawet
jemu samemu. „Jeśli ktoś ma zamiar cię uderzyć – naucza
Tom – nie próbuj blokować uderzenia, używasz bowiem
wtedy oporu – swojej własnej siły przeciwko atakującemu.
To stwarza sytuację zwycięzca–przegrany”. I pokazuje ludziom,
jak usunąć się na bok, wykonując ruch obrotowy, i jak
wykorzystać energię atakującego, by go powalić lub zastosować technikę neutralizującą. Klucz do sukcesu, jak
naucza Tom, stanowi umiejętność skoncentrowania się
i szerszego spojrzenia na potrzeby obu stron konfliktu, dzięki
czemu można przejść na wyższy poziom, gdzie znajdują się
prawdziwe rozwiązania. Często słyszałem jak mówi: „Nie
przyszłoby ci do głowy stanąć na wprost pędzącego pociągu.
Kiedy ktoś idzie na ciebie w gniewie, zrób krok w bok
i spróbuj zorientować się, skąd pochodzi energia”. To jedna
z zasad jego magicznego podejścia do konfliktu, którym
podzielił się z tysiącami ludzi na całym świecie. Konflikt sam
w sobie nie jest zły – to okazja do poszukiwania naszego
wyższego ja, przypomnienie, by go szukać.
Mój pierwszy prawdziwy kontakt z Tomem polegał na
udziale w jego programie „Magia szusowania na nartach”.
Ponieważ mieszka w Aspen, w stanie Kolorado, stosuje swoją
technikę „magia konfliktu” w tym sporcie. Uczy, że zarówno
jazda na nartach jak i na snowbordzie może stać się okazją do
przejścia na wyższy poziom, nawet bez wyciągu krzesełwww.mtbiznes.pl
12
Trzy głe˛bokie oddechy
kowego. W czasie szusowania uczysz się stawiać czoło
trudnym sytuacjom (takim jak burzliwa pogoda, zlodowaciały
śnieg, wynajęty sprzęt) i zmieniać je we wspaniałą rozrywkę.
Tom zachęca do określenia własnych kryteriów sukcesu: jest
świetnie, ponieważ się uczysz albo dlatego, że masz przy
sobie przyjaciół, a może po prostu dlatego, że oddychasz.
Uwielbiam narty, ale byłem bardzo ostrożny i jako początkujący
narciarz ograniczałem się do jazdy na oślich łączkach. Tom
uświadomił mi, że w tym sporcie chodzi o wykorzystanie
energii. „Dokąd płynie energia tam na górze?” – miał zwyczaj
pytać. „W dół zbocza” – odpowiadał zwykle zagadnięty. „No
to tam musisz wysłać swoją energię. Jeśli skierujesz się w dół,
ale twoja energia będzie cię powstrzymywać, będziesz walczył
z górą. Przestań to robić i stań się nią. Zrelaksuj się i poddaj
się energii góry”. Tom nauczył mnie wdychać powietrze, gdy
zbliżam się do zakrętu, i wydychać je tuż za nim. Ogarnęło
mnie zdumienie, jak łatwo mi się zjeżdża, gdy koncentruję się
na oddechu, a nie na technice jazdy.
Tom zwykł mawiać: „Tylko wtedy, gdy nauczysz się
rozumieć energię wokół siebie, nauczysz się tańczyć z życiem”.
Jego podejście jest tak ożywcze, że nie tylko zacząłem lepiej
jeździć na nartach, ale ulepszyłem swoje życie. Tom jest
jednym z najlepszych na świecie doradców w sprawach
życiowych. Co ranka prowadził nas przez medytację, stretching
i specjalne ćwiczenia, które sprawiały, że czuliśmy się
pobudzeni, żywi, energiczni, podekscytowani i gotowi do
jazdy na nartach, czy wręcz do stawienia czoła coraz większym
wyzwaniom tego świata.
Uwielbiałem jeździć na nartach z Tomem i innymi uczniami.
Odczuwałem szczerą radość i stałem się namiętnym narciarzem. Tak naprawdę pojąłem wielkość tego człowieka,
www.mtbiznes.pl
Trzy głe˛bokie oddechy
13
gdy upadł na kijek od nart i złamał sobie żebro. Powiedział
nam, co się stało i że go boli, ale jeździł dalej i uczył nas do
końca dnia. Jednym z jego uczniów był lekarz z Honolulu
stosujący akupunkturę. Tom zaprosił nas na wieczór do
swojego domu.
Wizyta w domu Toma otwiera człowiekowi oczy. Budynek
ma kilka poziomów, ale nie ma w nim schodów z piętra na
piętro, a tylko liny, drabiny i kładki. Tom i jego żona budowali
go z myślą o swoim potomstwie. To prawdziwy raj dla
dzieciaków i dla dorosłych, którzy tak jak ja, w gruncie rzeczy
nigdy nie przestali być dziećmi.
Po kolacji lekarz z Honolulu zajął się żebrem gospodarza
domu, stosując akupunkturę, która zapoczątkowała proces
leczenia. Byłem zachwycony widząc tak szybkie rezultaty.
Następnego ranka Tom uczył nas aikido, przy czym poruszał
się i jeździł na nartach tak, jakby nic się nie stało. Tom jest
jednym z moich bohaterów. Naprawdę wiedzie takie
nieskonfliktowane życie, o jakim opowiada.
Przypowieść Toma, którą trzymasz w rękach, pokazuje,
jak radzić sobie ze współczesną epidemią stresu i jak
przezwyciężać stres. Nie jest to jednak książka ze wskazówkami.
Zwykłe rady, takie jak „odżywiaj się lepiej”, „popraw proporcje
między pracą i odpoczynkiem”, „ustal swoje priorytety”,
„ćwicz regularnie” czy „uzdrów relacje międzyludzkie”, nie
wystarczą. Ludzie są zasypywani dobrymi radami swoich
przyjaciół i poradami drukowanymi w kolorowych magazynach, muszą też odpierać ogień zaporowy reklam telewizyjnych, które usiłują im coś sprzedać. Nie dostrzegają już, że
możliwość nieprzerwanego spełnienia to rzeczywistość, którą
można włączyć do swojej codzienności dzięki odpowiedniemu
treningowi.
www.mtbiznes.pl
14
Trzy głe˛bokie oddechy
Książka Toma Trzy głębokie oddechy dostarcza tego, co
nauka uważa za rozstrzygający warunek radzenia sobie ze
stresem: poczucia kontroli nad własnymi reakcjami na życiowe
sytuacje. A co najlepsze, jego metoda nie wymaga dużo czasu,
można ją stosować absolutnie wszędzie i jest skuteczna.
Trzy głębokie oddechy są zwodniczo proste. Prostota nie
jest równoznaczna z powierzchownością, nie oznacza też
natychmiastowego sukcesu. To, że uczę się dobrze jeździć na
nartach, nie daje mi natychmiastowego dostępu do najbardziej
stromych stoków. Ale, jak pokazuje nam natura, prostota
i skuteczność idą ramię w ramię, a świadomość, ześrodkowanie
i brak skomplikowania są po prostu piękne.
Kiedy zacząłem czytać Trzy głębokie oddechy, od razu
wiedziałem, że zawarta w tej książce filozofia to cudowna
strategia, która pomoże mi znaleźć wyższe rejestry, skoncentrować się na duszy i pokazać to, co we mnie najlepsze.
Przeczytaj tę wspaniałą opowieść o przemianie Angusa,
egocentrycznego pracoholika, człowieka typu A, któremu
tunelowe widzenie nie pozwalało dostrzec szerszej perspektywy. W drodze do pracy, w domu – gdziekolwiek – możesz uczyć
się stosować Trzy głębokie oddechy Toma, by się otworzyć na
innych i porozumiewać się z nimi, a nie rywalizować. Polubisz
sam siebie, tak jak polubią cię otaczający cię ludzie.
Mark Victor Hansen
www.mtbiznes.pl
Trzy głe˛bokie oddechy
15
Podziękowania
M
arkowi Victorowi Hansenowi, który poświęcił czas na
wspieranie tej pracy i napisanie wstępu mimo wypełnionego harmonogramu, zgodnie z którym produkuje jeden
bestseller za drugim.
Kenowi Blanchardowi za skuteczną zachętę w odpowiedniej
chwili, bym przyłożył pióro do papieru.
Marcie Lawrence za jej intuicję oraz zrozumienie i za to, że
w trakcie pisania stała się dla mnie prawdziwym kumplem.
Judy Warner, która zawsze jest tam, gdzie jej potrzebuję, robi
to, co trzeba, bez względu na to, jak dużo jest pracy i jaka jest
trudna, a która jeszcze znajduje czas na pełną współczucia
pomoc otaczającym ją ludziom.
Doktorowi Halowi Bidlackowi, alias „Alexandrowi Hamiltonowi”, którego poczucie humoru i kreatywność zawsze
podnoszą mnie na duchu, gdy siedzę w pisarskich okopach.
www.mtbiznes.pl
16
Trzy głe˛bokie oddechy
Koichi Tohei oraz Rodowi Kobayashi za wprowadzenie
aikido do mojego życia.
Steve’owi Piersantiemu, Jeevanowi Sivasubramaniamowi
i pozostałym członkom zespołu wydawnictwa Berret-Koehler
Publishers, za pokazanie mi, jak powinny wyglądać doskonałe
relacje między autorem i wydawcą.
Aliemu Crumowi, który zaszczycił mnie talentem i chęcią
kontynuowania tej pracy. I wszystkim tym, którzy dostarczyli
mi wartościowych informacji: B.J. Adamsowi, Amandzie
Boxnauer, Rio de la Vista, Richardowi Diehlowi (akupunkturzyście, o którym mowa we wstępie), Karmen Lee Dobslaff,
Glennowi Duttonowi, Grahamowi Morrellowi, Judy Ringer,
Ellen Stapenhorst oraz Kristen Usich.
I Cathy Crum, mojej błyskotliwej redaktorce i najlepszej
w świecie przyjaciółce. Jej niezachwianą miłość i wsparcie
widać we wszystkich jej sugestiach i poprawkach każdego
tekstu, jaki kiedykolwiek napisałem.
www.mtbiznes.pl
Trzy głe˛bokie oddechy
17
✧
Zmarszczka
P
rawdopodobnie nigdy by nie spojrzał na swoje odbicie
w lustrze, gdyby nie słowa córki. Zrobiłby to, co zawsze:
poszedłby na dół, usiadł przy komputerze i zaczął się zmagać
z terminami i problemami. Ale dziś wieczór, utulając Sierrę
do snu, Angus zauważył, że dziewczynka przygląda mu się
uważnie.
– Dlaczego masz taką dużą kreskę na twarzy, tatusiu?
– Jaką kreskę?
– O tutaj – powiedziała i powiodła paluszkiem po linii na
jego czole między oczyma.
– Chyba dlatego, że za bardzo się martwię – odparł Angus
zgodnie z prawdą.
– I co z nią zrobisz? – dopytywała się córka.
– Jeszcze nie wiem.
Pocałował ją na dobranoc i wyciągnął rękę do lampki,
chcąc ją zgasić.
– Kiedy czegoś nie wiem, pytam o radę mojego nauczyciela.
– Dobry pomysł, Sierro. A teraz śpij – powiedział i zamknął
drzwi do jej sypialni.
www.mtbiznes.pl
18
Trzy głe˛bokie oddechy
– Mój nauczyciel mówi, że odpowiedzi zawsze są – usłyszał
jej głos. – Musisz ich tylko poszukać.
I właśnie wtedy zobaczył swoje odbicie w lustrze wiszącym
w holu. Spojrzało na niego niewzruszone.
Spoza profesjonalnego wyglądu i doskonale prezentującego się garnituru, dobrze wyprasowanej koszuli i jedwabnego krawata wyzierało coś, co się Angusowi nie
spodobało. Coś denerwującego, jak prowadzenie samochodu
z uszkodzonymi hamulcami. Słuchawki od komórki nadal
dyndały mu na szyi, zapewniając połączenie, ale z czym?
Skupił wzrok na swoich zmęczonych oczach i zmarszczce
na czole. A więc taki jest wynik zabiegania o sukces.
Oparł obie ręce na stoliczku pod lustrem, by dokładniej
się sobie przyjrzeć. Fakt, ma dobrą pracę, kochającą
żonę, cudowną ośmioletnią córeczkę, ładny dom. Czyż
nie powinien być szczęśliwy? Skąd więc to poczucie
przygnębienia i co kryje się za tą smutną, zdezorientowaną
twarzą?
To, co widział, nie wyglądało wcale na osobę, którą
pragnął być. Poprzez kompetentne, biznesowe opakowanie
zobaczył zestresowanego, cierpiącego na wieczny brak czasu
człowieka, którym się stał.
I co masz zamiar z tym zrobić? – pomyślał. Lustro,
zgodnie z filozofią zen, odesłało my tylko obraz jego
zagubienia.
Zadzwoniła komórka Angusa, ale tym razem nie zareagował.
Rzeczywiście jestem połączony! Palmtop, komórka,
internet, faks, pięćset kanałów w kablówce – cały ten
cybernetyczny koszmar! Można by pomyśleć, że jeśli ktoś
w ogóle ma dostęp do odpowiedzi, to tym kimś jestem
właśnie ja. Ale tak jak wszyscy błąkam się ze słuchawkami
www.mtbiznes.pl
Trzy głe˛bokie oddechy
19
na głowie, wyglądając tak, jakbym mamrotał sam do siebie.
Dawniej, kiedy ktoś gadał do siebie na ulicy, uważano go za
wariata.
Gdyby tylko istniał klawisz kasujący paskudne dni.
Albo klawisz „zastąp”. A co najgorsze, taki dzień był
typowy dla Angusa. Zaczął się od dzwonka budzika, który
wwiercił mu się w miliardy neuronów w mózgu, by
go doprowadzić do świadomości. Angus wyciągnął rękę
automatycznym gestem i strącił zegarek ze stolika nocnego
na twardą podłogę, zmieniając go w dwa, przy czym
każdy popsuty. Alarm! Co za doskonały początek Angusowego dnia – szalony – niczym ogniste mrówki w spodenkach.
Nawet gdyby nastawił budzik o godzinę wcześniej, i tak
byłby to sabotaż na własnej osobie. Niektórzy ludzie pędzą
lewym pasem, inni wloką się prawym. Angus utknął na pasie
„spóźniony”. Nawet gdy zaplanował sobie dodatkowy czas,
trwonił go pod prysznicem, wiodąc hipotetyczne dysputy,
w czasie których usiłował zmusić jednego z kolegów do
zaakceptowania swoich pomysłów, aż kończyła się ciepła
woda. Wtedy patrzył na godzinę i znowu ogarniała go panika.
Angus przebiegł przez kuchnię, pocałował córkę, rzucając
codzienny poranny żarcik:
– Sierra, przyjdę dziś na twój mecz piłki nożnej.
Chciał pocałować żonę, Carly, ale właśnie zadzwoniła
komórka, więc tego nie zrobił, tylko odebrał telefon.
– Halo! No cześć Robercie. Ach tak? Tego się spodziewałem.
Mam do czynienia z samymi idiotami i tyle!
Złapał kubek z kawą i rzucił się do drzwi, mruknąwszy
potwierdzająco na pytanie żony:
– Znowu tylko kawa na śniadanie?
www.mtbiznes.pl
20
Trzy głe˛bokie oddechy
Carly westchnęła, spojrzała na jajka, z których miała
zrobić jajecznicę, a potem bezradnie na córkę.
– Sierra, on naprawdę jest ostatnio zajęty. Praca stawia
mu wielkie wyzwania. Nie bądź rozczarowana, jeśli znowu
nie przyjdzie na mecz.
Udało się jej uśmiechnąć do dziewczynki, a potem szybko
zwróciła wzrok z powrotem na jajka, żeby ukryć własne
rozczarowanie.
Angus oczywiście nie dostrzegł znaczenia tej chwili.
Zagubiony w nieświadomości zafrasowanego człowieka,
pędził z rykiem silnika po autostradzie, przemawiając swoim
zdenerwowanym biurowym tonem do Roberta przez komórkę, podekscytowany kawą i zmartwieniami, niczym zawodnik
drugiej linii Narodowej Ligi Futbolu w akcji.
– Dobra, Robert. Mamy problem. Zaraz tam będę.
Zamknął komórkę.
– Nie! Nie waż się tego robić! – wrzasnął, kiedy światło
zmieniło się na czerwone. Najdłuższe czerwone światło
w mieście i akurat musiałem na nie trafić.
Łyknął trochę kawy, skacząc jednocześnie po kanałach
radia i wybierając na komórce numer do swojej sekretarki.
Angus potrafił robić kilka rzeczy naraz. Taka umiejętność to
konieczność dla kogoś, kto zawsze się spóźnia.
– Cześć, Kelly. Jeśli Sterner przyjdzie na spotkanie, zanim
dotrę do biura, powiedz mu, że już jadę. Utknąłem w ogromnym korku!
To było oczywiście kłamstwo, ale nie z jego punktu
widzenia. Wszystko zawsze było ogromne.
– O co chodzi, Kelly? Czego chce Harold? Spotkać się
jutro? Dobrze, powiedz mu, że przyjdę. Zobacz, czy nie
znajdziesz wolnej godziny w moim harmonogramie.
www.mtbiznes.pl
Trzy głe˛bokie oddechy
21
Harold to jego szef.
Właśnie wtedy Angus zaczął się pocić. Rozluźnił krawat,
rozpiął guzik przy kołnierzyku. Czy to czerwone światło
nigdy się nie skończy? Słyszał jak wali mu serce. A potem
zrobił to co zawsze, gdy odczuwał stres. Powiększył problem.
Wziął jedno zmartwienie (Dlaczego szef chce się ze mną
widzieć?) i wokół niego zbudował katastroficzny scenariusz
(Przekroczyłem budżet, nie zdążam z niczym na czas,
wyrzucą mnie, Carly i Sierra się mnie wyrzekną, a wtedy
umrę!). Opanował do perfekcji tę apokaliptyczną spiralę
rozpaczy: był światowej klasy narciarzem na śliskim zboczu.
Angus przyglądał się bezdomnemu Eddy’emu, który
wykorzystywał czerwone światło na zbieranie pieniędzy.
Zawsze go to irytowało, ale dzisiaj mógłby go za to zabić.
Chciał wrzasnąć: „Hej, Eddy, a może to ty pożyczyłbyś mi
dolara? Ty nie masz długów, a ja wiszę na osiemnaście
tysięcy!”. Ale światło zmieniło się na zielone, więc zamiast
krzyczeć, nacisnął klakson.
Facet w czerwonej furgonetce przed nim wykonał
obowiązkowy gest, który sprawił, że Angus z błyskiem
szaleństwa w oku wyminął go, z trudem wyrabiając się na
zakręcie na autostradę. Opony zapiszczały, gdy zatrzymał się
na końcu wolno posuwającej się kolejki. Nie zyskał przez to
ani minuty, miał jednak satysfakcję, że zwyciężył w tej
rozgrywce.
Ale natychmiast pojawiło się poczucie winy, wyrzuty
sumienia i zmartwienie: Komuś mogło stać się coś złego
i byłaby to moja wina. Najpierw gniew, a minutę później
poczucie winy.
W końcu wjechał na zapchany parking swojej firmy
i wściekły szukał wolnego miejsca. Zobaczył je na wprost
www.mtbiznes.pl
22
Trzy głe˛bokie oddechy
budynku. Jednak z drugiej strony nadjeżdżał jakiś samochód
z włączonym kierunkowskazem. Kolejne przyspieszenie
i Angus wpasował się w wolną przestrzeń, zanim nadjeżdżające auto wykonało skręt. Zachował się po chamsku,
zdawał sobie z tego sprawę, dlatego udał, że nic nie
zauważył, chociaż w tylnym lusterku za kierownicą drugiego
samochodu rozpoznał starszą panią, która pracuje w tym
samym budynku co on.
Przynajmniej to żaden z kolegów. Jestem spóźniony
i potrzebne mi miejsce. To wyjątkowa sytuacja.
Złapał teczkę i pobiegł do budynku.
– Dzień dobry panu – usłyszał radosny, śpiewny głos
ogrodniczki Daisy, która właśnie podlewała niewielkie jodły.
Ta kobieta czasami mnie wkurza. A właściwie niemal
zawsze. Czy ona nigdy nie ma złych dni?
Kiwnął jej sztywno głową na znak rozpoznania.
Nie ma eleganckiego sposobu lądowania z horyzontalnej
pozycji metr nad ziemią. Wąż ogrodniczy, o który Angus się
potknął, w połączeniu z szybkością, z którą się poruszał,
wyrzuciły go w powietrze niczym rannego kondora. Machał
ramionami i teczką, by złapać równowagę, ale mu się to nie
udało. Upadł na chodnik twarzą do dołu, po czym podniósł się,
przeklinając na czym świat stoi, i pokuśtykał do budynku zanim
Daisy, duża, miła kobieta zdolna zarzucić sobie zakłopotanego
mężczyznę na ramię, zdążyła przybyć mu z pomocą.
– O rany, Angus! To ci dopiero lot! Jest pan chociaż
w jednym kawałku?
Nie oglądając się za siebie, Angus pomachał jej na
pożegnanie. Czy ten dzień może być jeszcze gorszy?
Mógł – i był. Nie ma jednak potrzeby opisywać wszystkich
nieszczęść stworzonych przez naszego bohatera. Przeżył
www.mtbiznes.pl
Trzy głe˛bokie oddechy
23
więcej przyspieszających puls batalii z czasem, więcej zranień
własnego ego, zarówno tych prawdziwych jak i wyimaginowanych.
Angus miał nadzieję, że odpocznie wieczorem w domu, ale
zobaczył tylko korki w godzinach szczytu, setki e-maili,
rozczarowaną córkę, bo nie był na jej meczu piłki nożnej,
oraz obojętną żonę, która ma dość tego, że nigdy nie jest
osiągalny.
A potem Sierra powiedziała:
– Odpowiedzi zawsze są, tatusiu. Musisz ich tylko poszukać.
Angus odnalazł w lustrze zmarszczkę, na którą zwróciła
uwagę jego córka. Potarł ją palcem, jakby próbując zmazać,
ale bez skutku. W tym momencie po raz pierwszy zrozumiał,
na czym naprawdę polega jego sytuacja.
www.mtbiznes.pl