Spis treści
Transkrypt
Spis treści
Trzy głe˛bokie oddechy 7 Spis treści Słowo wstępne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 Mark Victor Hansen Podziękowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 Zmarszczka . . . . . . . . . . . . . Podrzucić cię, synku? . . . . . . . Pierwszy oddech . . . . . . . . . Ześrodkowanie . . . . . . . . . . Nauczyciel w przebraniu . . . . Drugi oddech . . . . . . . . . . . Możliwość . . . . . . . . . . . . . . Trzeci oddech . . . . . . . . . . . Tajemnica . . . . . . . . . . . . . . Dziennik . . . . . . . . . . . . . . . Praktyka, praktyka, i jeszcze raz Posłowie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . praktyka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 . 25 . 31 . 41 . 53 . 61 . 71 . 77 . 89 . 95 105 111 O autorze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115 www.mtbiznes.pl Trzy głe˛bokie oddechy 9 Słowo wstępne Ś wiatowa Organizacja Zdrowia określiła stres mianem powszechnej epidemii. Badania wskazują, że od siedemdziesięciu pięciu do dziewięćdziesięciu procent wszystkich wizyt u lekarza pierwszego kontaktu ma związek z dolegliwościami, których powodem jest stres! Sam stres związany z wykonywaniem pracy kosztuje fortunę. Według raportu Amerykańskiego Instytutu Stresu, firmy w Stanach Zjednoczonych płacą za takie problemy trzysta miliardów dolarów rocznie, a w przyszłości kwota ta prawdopodobnie jeszcze wzrośnie. Według naukowców stres pojawia się wtedy, gdy następuje znacząca zmiana w stanie naszego umysłu lub ciała albo w środowisku, w którym żyjemy. Jego źródła mogą być zarówno pozytywne, jak i negatywne – wyjazd na wakacje czy kłótnia z kolegą, zakup nowego domu czy spóźnienie na spotkanie. Spójrzmy prawdzie w oczy! W naszym nieustannie zmieniającym się, coraz bardziej skomplikowanym świecie z jego nadmiarem informacji, nowymi technologiami, brakiem czasu i trudnymi relacjami międzyludzkimi stresu nie da się uniknąć. Jednak, jak zobaczysz www.mtbiznes.pl 10 Trzy głe˛bokie oddechy w tej przypowieści o człowieku, którego złożoność świata doprowadza do szaleństwa, zawsze mamy wybór. Możemy pozwolić, by stres stopniowo niszczył nasz umysł i ciało, wiodąc nas prosto do gabinetu lekarskiego, albo też dostrzec w nim okazję do osiągnięcia większej mądrości, siły i elastyczności, podobnie jak robi to wytrawny sportowiec, który poddaje swoje ciało codziennym ćwiczeniom. A skoro już wiemy, że mamy wybór, kierunek działania staje się jasny: zdrowie, nie choroba, radość, nie frustracja. Trwające trzydzieści lat badanie przeprowadzone na John Hopkins University na tysiącu osób wykazało, że ludzie, których codzienny stres denerwuje, trzy razy częściej ulegają zawałowi serca i sześć razy częściej udarowi, niż ci, którzy przyjmują życie ze spokojem. Jak mówi Epiktet: „Człowieka nie nękają same zdarzenia, ale to, w jaki sposób je przyjmuje”. Jak więc możemy poradzić sobie z życiem pełnym stresu? Wiemy, że sam rozum tu nie wystarczy, w stan zdenerwowania angażuje się bowiem całe nasze jestestwo: emocje, ciało, umysł, dusza. Tak więc wybór musi dotyczyć wszystkich tych elementów, całej naszej istoty. I tu pojawia się Tom Crum. Po raz pierwszy dowiedziałem się o jego istnieniu, wysłuchawszy wykładu, który wygłosił w National Speakers Association. Niepowtarzalny, błyskotliwy sposób rozumowania, energiczne pokazy aikido oraz klarowność intencji Toma wprawiły moją duszę w zachwyt. Uznałem, że ten człowiek odmieni świat i że poświęcił się czynieniu dobra. Wiem, że był ochroniarzem, mentorem i najlepszym przyjacielem piosenkarza Johna Denvera. Natychmiast zostałem jego fanem, przyjacielem, uczniem i czytelnikiem wszystkiego, co napisał. www.mtbiznes.pl Trzy głe˛bokie oddechy 11 Tom prowadzi seminaria, jest znawcą aikido i autorem dwóch książek: The Magic of Conflict i Journey to Center. Pomaga ludziom zyskać holistyczne nastawienie do życia, które pozwala zmienić stres w siłę i poczucie celu. Aikido to japońska sztuka samoobrony koncentrująca się na energii przeciwnika w taki sposób, by jego atak stał się nieszkodliwy, nie czyniąc przy tym nikomu krzywdy, nawet jemu samemu. „Jeśli ktoś ma zamiar cię uderzyć – naucza Tom – nie próbuj blokować uderzenia, używasz bowiem wtedy oporu – swojej własnej siły przeciwko atakującemu. To stwarza sytuację zwycięzca–przegrany”. I pokazuje ludziom, jak usunąć się na bok, wykonując ruch obrotowy, i jak wykorzystać energię atakującego, by go powalić lub zastosować technikę neutralizującą. Klucz do sukcesu, jak naucza Tom, stanowi umiejętność skoncentrowania się i szerszego spojrzenia na potrzeby obu stron konfliktu, dzięki czemu można przejść na wyższy poziom, gdzie znajdują się prawdziwe rozwiązania. Często słyszałem jak mówi: „Nie przyszłoby ci do głowy stanąć na wprost pędzącego pociągu. Kiedy ktoś idzie na ciebie w gniewie, zrób krok w bok i spróbuj zorientować się, skąd pochodzi energia”. To jedna z zasad jego magicznego podejścia do konfliktu, którym podzielił się z tysiącami ludzi na całym świecie. Konflikt sam w sobie nie jest zły – to okazja do poszukiwania naszego wyższego ja, przypomnienie, by go szukać. Mój pierwszy prawdziwy kontakt z Tomem polegał na udziale w jego programie „Magia szusowania na nartach”. Ponieważ mieszka w Aspen, w stanie Kolorado, stosuje swoją technikę „magia konfliktu” w tym sporcie. Uczy, że zarówno jazda na nartach jak i na snowbordzie może stać się okazją do przejścia na wyższy poziom, nawet bez wyciągu krzesełwww.mtbiznes.pl 12 Trzy głe˛bokie oddechy kowego. W czasie szusowania uczysz się stawiać czoło trudnym sytuacjom (takim jak burzliwa pogoda, zlodowaciały śnieg, wynajęty sprzęt) i zmieniać je we wspaniałą rozrywkę. Tom zachęca do określenia własnych kryteriów sukcesu: jest świetnie, ponieważ się uczysz albo dlatego, że masz przy sobie przyjaciół, a może po prostu dlatego, że oddychasz. Uwielbiam narty, ale byłem bardzo ostrożny i jako początkujący narciarz ograniczałem się do jazdy na oślich łączkach. Tom uświadomił mi, że w tym sporcie chodzi o wykorzystanie energii. „Dokąd płynie energia tam na górze?” – miał zwyczaj pytać. „W dół zbocza” – odpowiadał zwykle zagadnięty. „No to tam musisz wysłać swoją energię. Jeśli skierujesz się w dół, ale twoja energia będzie cię powstrzymywać, będziesz walczył z górą. Przestań to robić i stań się nią. Zrelaksuj się i poddaj się energii góry”. Tom nauczył mnie wdychać powietrze, gdy zbliżam się do zakrętu, i wydychać je tuż za nim. Ogarnęło mnie zdumienie, jak łatwo mi się zjeżdża, gdy koncentruję się na oddechu, a nie na technice jazdy. Tom zwykł mawiać: „Tylko wtedy, gdy nauczysz się rozumieć energię wokół siebie, nauczysz się tańczyć z życiem”. Jego podejście jest tak ożywcze, że nie tylko zacząłem lepiej jeździć na nartach, ale ulepszyłem swoje życie. Tom jest jednym z najlepszych na świecie doradców w sprawach życiowych. Co ranka prowadził nas przez medytację, stretching i specjalne ćwiczenia, które sprawiały, że czuliśmy się pobudzeni, żywi, energiczni, podekscytowani i gotowi do jazdy na nartach, czy wręcz do stawienia czoła coraz większym wyzwaniom tego świata. Uwielbiałem jeździć na nartach z Tomem i innymi uczniami. Odczuwałem szczerą radość i stałem się namiętnym narciarzem. Tak naprawdę pojąłem wielkość tego człowieka, www.mtbiznes.pl Trzy głe˛bokie oddechy 13 gdy upadł na kijek od nart i złamał sobie żebro. Powiedział nam, co się stało i że go boli, ale jeździł dalej i uczył nas do końca dnia. Jednym z jego uczniów był lekarz z Honolulu stosujący akupunkturę. Tom zaprosił nas na wieczór do swojego domu. Wizyta w domu Toma otwiera człowiekowi oczy. Budynek ma kilka poziomów, ale nie ma w nim schodów z piętra na piętro, a tylko liny, drabiny i kładki. Tom i jego żona budowali go z myślą o swoim potomstwie. To prawdziwy raj dla dzieciaków i dla dorosłych, którzy tak jak ja, w gruncie rzeczy nigdy nie przestali być dziećmi. Po kolacji lekarz z Honolulu zajął się żebrem gospodarza domu, stosując akupunkturę, która zapoczątkowała proces leczenia. Byłem zachwycony widząc tak szybkie rezultaty. Następnego ranka Tom uczył nas aikido, przy czym poruszał się i jeździł na nartach tak, jakby nic się nie stało. Tom jest jednym z moich bohaterów. Naprawdę wiedzie takie nieskonfliktowane życie, o jakim opowiada. Przypowieść Toma, którą trzymasz w rękach, pokazuje, jak radzić sobie ze współczesną epidemią stresu i jak przezwyciężać stres. Nie jest to jednak książka ze wskazówkami. Zwykłe rady, takie jak „odżywiaj się lepiej”, „popraw proporcje między pracą i odpoczynkiem”, „ustal swoje priorytety”, „ćwicz regularnie” czy „uzdrów relacje międzyludzkie”, nie wystarczą. Ludzie są zasypywani dobrymi radami swoich przyjaciół i poradami drukowanymi w kolorowych magazynach, muszą też odpierać ogień zaporowy reklam telewizyjnych, które usiłują im coś sprzedać. Nie dostrzegają już, że możliwość nieprzerwanego spełnienia to rzeczywistość, którą można włączyć do swojej codzienności dzięki odpowiedniemu treningowi. www.mtbiznes.pl 14 Trzy głe˛bokie oddechy Książka Toma Trzy głębokie oddechy dostarcza tego, co nauka uważa za rozstrzygający warunek radzenia sobie ze stresem: poczucia kontroli nad własnymi reakcjami na życiowe sytuacje. A co najlepsze, jego metoda nie wymaga dużo czasu, można ją stosować absolutnie wszędzie i jest skuteczna. Trzy głębokie oddechy są zwodniczo proste. Prostota nie jest równoznaczna z powierzchownością, nie oznacza też natychmiastowego sukcesu. To, że uczę się dobrze jeździć na nartach, nie daje mi natychmiastowego dostępu do najbardziej stromych stoków. Ale, jak pokazuje nam natura, prostota i skuteczność idą ramię w ramię, a świadomość, ześrodkowanie i brak skomplikowania są po prostu piękne. Kiedy zacząłem czytać Trzy głębokie oddechy, od razu wiedziałem, że zawarta w tej książce filozofia to cudowna strategia, która pomoże mi znaleźć wyższe rejestry, skoncentrować się na duszy i pokazać to, co we mnie najlepsze. Przeczytaj tę wspaniałą opowieść o przemianie Angusa, egocentrycznego pracoholika, człowieka typu A, któremu tunelowe widzenie nie pozwalało dostrzec szerszej perspektywy. W drodze do pracy, w domu – gdziekolwiek – możesz uczyć się stosować Trzy głębokie oddechy Toma, by się otworzyć na innych i porozumiewać się z nimi, a nie rywalizować. Polubisz sam siebie, tak jak polubią cię otaczający cię ludzie. Mark Victor Hansen www.mtbiznes.pl Trzy głe˛bokie oddechy 15 Podziękowania M arkowi Victorowi Hansenowi, który poświęcił czas na wspieranie tej pracy i napisanie wstępu mimo wypełnionego harmonogramu, zgodnie z którym produkuje jeden bestseller za drugim. Kenowi Blanchardowi za skuteczną zachętę w odpowiedniej chwili, bym przyłożył pióro do papieru. Marcie Lawrence za jej intuicję oraz zrozumienie i za to, że w trakcie pisania stała się dla mnie prawdziwym kumplem. Judy Warner, która zawsze jest tam, gdzie jej potrzebuję, robi to, co trzeba, bez względu na to, jak dużo jest pracy i jaka jest trudna, a która jeszcze znajduje czas na pełną współczucia pomoc otaczającym ją ludziom. Doktorowi Halowi Bidlackowi, alias „Alexandrowi Hamiltonowi”, którego poczucie humoru i kreatywność zawsze podnoszą mnie na duchu, gdy siedzę w pisarskich okopach. www.mtbiznes.pl 16 Trzy głe˛bokie oddechy Koichi Tohei oraz Rodowi Kobayashi za wprowadzenie aikido do mojego życia. Steve’owi Piersantiemu, Jeevanowi Sivasubramaniamowi i pozostałym członkom zespołu wydawnictwa Berret-Koehler Publishers, za pokazanie mi, jak powinny wyglądać doskonałe relacje między autorem i wydawcą. Aliemu Crumowi, który zaszczycił mnie talentem i chęcią kontynuowania tej pracy. I wszystkim tym, którzy dostarczyli mi wartościowych informacji: B.J. Adamsowi, Amandzie Boxnauer, Rio de la Vista, Richardowi Diehlowi (akupunkturzyście, o którym mowa we wstępie), Karmen Lee Dobslaff, Glennowi Duttonowi, Grahamowi Morrellowi, Judy Ringer, Ellen Stapenhorst oraz Kristen Usich. I Cathy Crum, mojej błyskotliwej redaktorce i najlepszej w świecie przyjaciółce. Jej niezachwianą miłość i wsparcie widać we wszystkich jej sugestiach i poprawkach każdego tekstu, jaki kiedykolwiek napisałem. www.mtbiznes.pl Trzy głe˛bokie oddechy 17 ✧ Zmarszczka P rawdopodobnie nigdy by nie spojrzał na swoje odbicie w lustrze, gdyby nie słowa córki. Zrobiłby to, co zawsze: poszedłby na dół, usiadł przy komputerze i zaczął się zmagać z terminami i problemami. Ale dziś wieczór, utulając Sierrę do snu, Angus zauważył, że dziewczynka przygląda mu się uważnie. – Dlaczego masz taką dużą kreskę na twarzy, tatusiu? – Jaką kreskę? – O tutaj – powiedziała i powiodła paluszkiem po linii na jego czole między oczyma. – Chyba dlatego, że za bardzo się martwię – odparł Angus zgodnie z prawdą. – I co z nią zrobisz? – dopytywała się córka. – Jeszcze nie wiem. Pocałował ją na dobranoc i wyciągnął rękę do lampki, chcąc ją zgasić. – Kiedy czegoś nie wiem, pytam o radę mojego nauczyciela. – Dobry pomysł, Sierro. A teraz śpij – powiedział i zamknął drzwi do jej sypialni. www.mtbiznes.pl 18 Trzy głe˛bokie oddechy – Mój nauczyciel mówi, że odpowiedzi zawsze są – usłyszał jej głos. – Musisz ich tylko poszukać. I właśnie wtedy zobaczył swoje odbicie w lustrze wiszącym w holu. Spojrzało na niego niewzruszone. Spoza profesjonalnego wyglądu i doskonale prezentującego się garnituru, dobrze wyprasowanej koszuli i jedwabnego krawata wyzierało coś, co się Angusowi nie spodobało. Coś denerwującego, jak prowadzenie samochodu z uszkodzonymi hamulcami. Słuchawki od komórki nadal dyndały mu na szyi, zapewniając połączenie, ale z czym? Skupił wzrok na swoich zmęczonych oczach i zmarszczce na czole. A więc taki jest wynik zabiegania o sukces. Oparł obie ręce na stoliczku pod lustrem, by dokładniej się sobie przyjrzeć. Fakt, ma dobrą pracę, kochającą żonę, cudowną ośmioletnią córeczkę, ładny dom. Czyż nie powinien być szczęśliwy? Skąd więc to poczucie przygnębienia i co kryje się za tą smutną, zdezorientowaną twarzą? To, co widział, nie wyglądało wcale na osobę, którą pragnął być. Poprzez kompetentne, biznesowe opakowanie zobaczył zestresowanego, cierpiącego na wieczny brak czasu człowieka, którym się stał. I co masz zamiar z tym zrobić? – pomyślał. Lustro, zgodnie z filozofią zen, odesłało my tylko obraz jego zagubienia. Zadzwoniła komórka Angusa, ale tym razem nie zareagował. Rzeczywiście jestem połączony! Palmtop, komórka, internet, faks, pięćset kanałów w kablówce – cały ten cybernetyczny koszmar! Można by pomyśleć, że jeśli ktoś w ogóle ma dostęp do odpowiedzi, to tym kimś jestem właśnie ja. Ale tak jak wszyscy błąkam się ze słuchawkami www.mtbiznes.pl Trzy głe˛bokie oddechy 19 na głowie, wyglądając tak, jakbym mamrotał sam do siebie. Dawniej, kiedy ktoś gadał do siebie na ulicy, uważano go za wariata. Gdyby tylko istniał klawisz kasujący paskudne dni. Albo klawisz „zastąp”. A co najgorsze, taki dzień był typowy dla Angusa. Zaczął się od dzwonka budzika, który wwiercił mu się w miliardy neuronów w mózgu, by go doprowadzić do świadomości. Angus wyciągnął rękę automatycznym gestem i strącił zegarek ze stolika nocnego na twardą podłogę, zmieniając go w dwa, przy czym każdy popsuty. Alarm! Co za doskonały początek Angusowego dnia – szalony – niczym ogniste mrówki w spodenkach. Nawet gdyby nastawił budzik o godzinę wcześniej, i tak byłby to sabotaż na własnej osobie. Niektórzy ludzie pędzą lewym pasem, inni wloką się prawym. Angus utknął na pasie „spóźniony”. Nawet gdy zaplanował sobie dodatkowy czas, trwonił go pod prysznicem, wiodąc hipotetyczne dysputy, w czasie których usiłował zmusić jednego z kolegów do zaakceptowania swoich pomysłów, aż kończyła się ciepła woda. Wtedy patrzył na godzinę i znowu ogarniała go panika. Angus przebiegł przez kuchnię, pocałował córkę, rzucając codzienny poranny żarcik: – Sierra, przyjdę dziś na twój mecz piłki nożnej. Chciał pocałować żonę, Carly, ale właśnie zadzwoniła komórka, więc tego nie zrobił, tylko odebrał telefon. – Halo! No cześć Robercie. Ach tak? Tego się spodziewałem. Mam do czynienia z samymi idiotami i tyle! Złapał kubek z kawą i rzucił się do drzwi, mruknąwszy potwierdzająco na pytanie żony: – Znowu tylko kawa na śniadanie? www.mtbiznes.pl 20 Trzy głe˛bokie oddechy Carly westchnęła, spojrzała na jajka, z których miała zrobić jajecznicę, a potem bezradnie na córkę. – Sierra, on naprawdę jest ostatnio zajęty. Praca stawia mu wielkie wyzwania. Nie bądź rozczarowana, jeśli znowu nie przyjdzie na mecz. Udało się jej uśmiechnąć do dziewczynki, a potem szybko zwróciła wzrok z powrotem na jajka, żeby ukryć własne rozczarowanie. Angus oczywiście nie dostrzegł znaczenia tej chwili. Zagubiony w nieświadomości zafrasowanego człowieka, pędził z rykiem silnika po autostradzie, przemawiając swoim zdenerwowanym biurowym tonem do Roberta przez komórkę, podekscytowany kawą i zmartwieniami, niczym zawodnik drugiej linii Narodowej Ligi Futbolu w akcji. – Dobra, Robert. Mamy problem. Zaraz tam będę. Zamknął komórkę. – Nie! Nie waż się tego robić! – wrzasnął, kiedy światło zmieniło się na czerwone. Najdłuższe czerwone światło w mieście i akurat musiałem na nie trafić. Łyknął trochę kawy, skacząc jednocześnie po kanałach radia i wybierając na komórce numer do swojej sekretarki. Angus potrafił robić kilka rzeczy naraz. Taka umiejętność to konieczność dla kogoś, kto zawsze się spóźnia. – Cześć, Kelly. Jeśli Sterner przyjdzie na spotkanie, zanim dotrę do biura, powiedz mu, że już jadę. Utknąłem w ogromnym korku! To było oczywiście kłamstwo, ale nie z jego punktu widzenia. Wszystko zawsze było ogromne. – O co chodzi, Kelly? Czego chce Harold? Spotkać się jutro? Dobrze, powiedz mu, że przyjdę. Zobacz, czy nie znajdziesz wolnej godziny w moim harmonogramie. www.mtbiznes.pl Trzy głe˛bokie oddechy 21 Harold to jego szef. Właśnie wtedy Angus zaczął się pocić. Rozluźnił krawat, rozpiął guzik przy kołnierzyku. Czy to czerwone światło nigdy się nie skończy? Słyszał jak wali mu serce. A potem zrobił to co zawsze, gdy odczuwał stres. Powiększył problem. Wziął jedno zmartwienie (Dlaczego szef chce się ze mną widzieć?) i wokół niego zbudował katastroficzny scenariusz (Przekroczyłem budżet, nie zdążam z niczym na czas, wyrzucą mnie, Carly i Sierra się mnie wyrzekną, a wtedy umrę!). Opanował do perfekcji tę apokaliptyczną spiralę rozpaczy: był światowej klasy narciarzem na śliskim zboczu. Angus przyglądał się bezdomnemu Eddy’emu, który wykorzystywał czerwone światło na zbieranie pieniędzy. Zawsze go to irytowało, ale dzisiaj mógłby go za to zabić. Chciał wrzasnąć: „Hej, Eddy, a może to ty pożyczyłbyś mi dolara? Ty nie masz długów, a ja wiszę na osiemnaście tysięcy!”. Ale światło zmieniło się na zielone, więc zamiast krzyczeć, nacisnął klakson. Facet w czerwonej furgonetce przed nim wykonał obowiązkowy gest, który sprawił, że Angus z błyskiem szaleństwa w oku wyminął go, z trudem wyrabiając się na zakręcie na autostradę. Opony zapiszczały, gdy zatrzymał się na końcu wolno posuwającej się kolejki. Nie zyskał przez to ani minuty, miał jednak satysfakcję, że zwyciężył w tej rozgrywce. Ale natychmiast pojawiło się poczucie winy, wyrzuty sumienia i zmartwienie: Komuś mogło stać się coś złego i byłaby to moja wina. Najpierw gniew, a minutę później poczucie winy. W końcu wjechał na zapchany parking swojej firmy i wściekły szukał wolnego miejsca. Zobaczył je na wprost www.mtbiznes.pl 22 Trzy głe˛bokie oddechy budynku. Jednak z drugiej strony nadjeżdżał jakiś samochód z włączonym kierunkowskazem. Kolejne przyspieszenie i Angus wpasował się w wolną przestrzeń, zanim nadjeżdżające auto wykonało skręt. Zachował się po chamsku, zdawał sobie z tego sprawę, dlatego udał, że nic nie zauważył, chociaż w tylnym lusterku za kierownicą drugiego samochodu rozpoznał starszą panią, która pracuje w tym samym budynku co on. Przynajmniej to żaden z kolegów. Jestem spóźniony i potrzebne mi miejsce. To wyjątkowa sytuacja. Złapał teczkę i pobiegł do budynku. – Dzień dobry panu – usłyszał radosny, śpiewny głos ogrodniczki Daisy, która właśnie podlewała niewielkie jodły. Ta kobieta czasami mnie wkurza. A właściwie niemal zawsze. Czy ona nigdy nie ma złych dni? Kiwnął jej sztywno głową na znak rozpoznania. Nie ma eleganckiego sposobu lądowania z horyzontalnej pozycji metr nad ziemią. Wąż ogrodniczy, o który Angus się potknął, w połączeniu z szybkością, z którą się poruszał, wyrzuciły go w powietrze niczym rannego kondora. Machał ramionami i teczką, by złapać równowagę, ale mu się to nie udało. Upadł na chodnik twarzą do dołu, po czym podniósł się, przeklinając na czym świat stoi, i pokuśtykał do budynku zanim Daisy, duża, miła kobieta zdolna zarzucić sobie zakłopotanego mężczyznę na ramię, zdążyła przybyć mu z pomocą. – O rany, Angus! To ci dopiero lot! Jest pan chociaż w jednym kawałku? Nie oglądając się za siebie, Angus pomachał jej na pożegnanie. Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? Mógł – i był. Nie ma jednak potrzeby opisywać wszystkich nieszczęść stworzonych przez naszego bohatera. Przeżył www.mtbiznes.pl Trzy głe˛bokie oddechy 23 więcej przyspieszających puls batalii z czasem, więcej zranień własnego ego, zarówno tych prawdziwych jak i wyimaginowanych. Angus miał nadzieję, że odpocznie wieczorem w domu, ale zobaczył tylko korki w godzinach szczytu, setki e-maili, rozczarowaną córkę, bo nie był na jej meczu piłki nożnej, oraz obojętną żonę, która ma dość tego, że nigdy nie jest osiągalny. A potem Sierra powiedziała: – Odpowiedzi zawsze są, tatusiu. Musisz ich tylko poszukać. Angus odnalazł w lustrze zmarszczkę, na którą zwróciła uwagę jego córka. Potarł ją palcem, jakby próbując zmazać, ale bez skutku. W tym momencie po raz pierwszy zrozumiał, na czym naprawdę polega jego sytuacja. www.mtbiznes.pl