e-PROFIT 3

Transkrypt

e-PROFIT 3
e-PROFIT
Wszystko o e-biznesie
Marzec 2012
Aleksandra Mikołajczyk – StartupTV
InQbe – Z naszej perspektywy
Milion w szufladzie
Wojciech Przyłęcki
Ryzyko jest wkalkulowane
Rzeź niewiniątek
Czy to koniec tradycyjnego SEO?
Fot. Bartek Warzecha www.bartekwarzecha.pl
Rozmowa Miesiąca – Kobieta o wielu twarzach
Marzec 2012
Od Redakcji
W NUMERZE
Od Redakcji
W
Wydarzenia
iosno przybywaj. To hasło powtarzam coraz częściej,
i to bynajmniej nie tylko w kontekście otaczającej nas aury.
Ta wiosna potrzebna jest też w e-biznesie. Potrzeba wybudzenia
z zimowego letargu i pomysłów, które na nowo ożywią nasz rynek. Pomysłów
prostych, ale niekonwencjonalnych, ot choćby takich jak ostatnia inwestycja
InQbe, czyli serwis Kissbox. Nie często zdarza się dziś, by cały miesięczny
asortyment rozchodził się w kwadrans. A jednak można. Wystarczy pomysł
i nieszablonowe podejście do klienta, przepraszam w tym wypadku do
klientki. A skoro już o kobietach mowa, to z przerażeniem odkryliśmy,
że w całej naszej historii tylko raz kobieta była na okładce naszego magazynu.
Czy to oznacza, że w polskim e-biznesie brakuje kobiet? Absolutnie nie.
Z miejsca ruszamy naprawić tę wpadkę i w tym numerze z nawiązką
chcemy pokazać, że jednak jest inaczej. Pomagają nam w tym Aleksandra
Mikołajczyk, Ola Sitarska i Agnieszka Lewandowska-Dziewięcka, które
są dowodami na to, że kobieta potrafi.
Znak it! na londyńskiej konferencji Paywall Strategies
Ucz się od najlepszych
Felieton
Skończcie z tymi startupami!
Wypełnić misję
Wojciech Przyłęcki
Ryzyko jest wkalkulowane
Z naszej perspektywy
Milion w szufladzie
Ryzyko jest wkalkulowane
W poszukiwaniu pereł
Rynkowe trendy
Decyzje biznesowe startupów a przydatność internetowych portali finansowych
Czego pragną kobiety?
Jak wygląda zachodni rynek zakupów w subskrypcji?
Reklamowy „raport mniejszości”
E-mail marketing w wersji automatycznej, czyli jak działają wiadomości „follow up”
Bankowe social media
E-fotografia, czyli 360 punktów widzenia na produkt w sieci
Rzeź niewiniątek
Anna Ratajczak
Bankowe Social Media
Temat miesiąca
Marek Dornowski
Redaktor Naczelny
StartupTV – nie tylko o startupach
Rozmowa miesiąca
Aleksandra Mikołajczyk – Kobieta o wielu twarzach
Dossier – kobiety i e-biznes
Don Kichot w spódnicy
To idzie młodość
Warto wiedzieć
Marek Gawdzik
Zapnij... i się nie zatnij
Spread is dead
REO (Recomendation Engine Optimalization) i nowa jakość informacji,
czyli Informacja Społecznie Istotna (ISI)
Zapnij... i się nie zatnij
Body language – czyli o mowie ciała ciąg dalszy
Po godzinach
Ludzie internetu
Your English Zone
Okiem CD Rollera
Z biblioteki startupowca
WYDAWCA
InQbe sp. z o.o.
ul. Towarowa 1
10-416 Olsztyn
NIP 524 256 87 12
REGON 140440822
KRS 0000250743
www.inqbe.pl
Redakcja
Marek Dornowski, Marta Przyłęcka
Małgorzata Zawadzka, Jerzy Kawa
Korekta
ITEL Solutions Tomasz Łukiańczyk
Projekt + skład
Imogen
Wspólnie z organizatorami Warsaw Pitch Rally przedstawiamy też projekty,
które miały prezentację podczas ostatniego spotkania z tego cyklu. Robimy to
nie po to, by zachęcać kogoś do plagiatu, lecz by zmotywować i dodać odwagi,
pokazując, że nawet na pozór dziwne projekty mają szansę znaleźć uznanie
w oczach inwestorów. W sumie, każdy może mieć milion w szufladzie…
Wierząc głęboko, że reklama jest dźwignią biznesu, pokazujemy Wam też
najnowsze gadżety reklamowe, które już wkrótce mogą sprawić, że nasza
marketingowa rzeczywistość będzie przypominać tę ze znanego filmu
z Tomem Cruisem.
Chodzi przecież o to, by zostać dostrzeżonym. Proste? Bardzo proste
– tylko jak? Co zrobić, gdy nagle tradycyjne SEO przestaje działać?
Czy to jakaś SEO-wa rewolucja i czeka nas rzeź niewiniątek? A może nie SEO
tylko REO – Recomendation Engine Optimisation? Jak się pozycjonować
w sieci i jakie są nowe ciekawe trendy w tym obszarze również przeczytacie
w tym numerze.
W nawale spraw, niestety, nie przygotowaliśmy analizy wpływu śmierci
Ryszarda „Ryśka” Lubicza z Klanu na wzrost oglądalności telewizji i rozwoju
w naszym kraju usług VOD. Ale tylko dlatego, że do końca wierzyliśmy,
że to plotki. Prawdę mówiąc, do dziś nie możemy się otrząsnąć…
Niech już przynajmniej ta wiosna przyjdzie.
okładka 03/2012
Aleksandra Mikołajczyk
Foto: Bartek Warzecha
2 e-PROFIT
e-PROFIT 3
Wydarzenia
Felieton
Znak it! na londyńskiej konferencji Paywall Strategies
Skończcie z tymi startupami!
Znak it! (www.znakit.com), dostępna w Polsce platforma do zarządzania treściami na podstawie
autorskiego systemu mikropłatności, została zaprezentowana podczas jednej z najważniejszych
w Europie imprez poświęconych nowościom e-marketingu, mikropłatnościom i skutecznym
modelom zarządzania treścią w internecie.
N
aszła mnie taka refleksja i zastanowiłem się, ile startupów – które
widziałem na ostatnich kilku Startup Weekendach i innych podobnych
wydarzeniach – jeszcze pamiętam. Usiłuję sobie przypomnieć… choć
jeden. Muszę coś pamiętać, przecież osobiście byłem na trzech czy czterech
SW w ciągu ostatniego roku… NIC!
Wierzę, że nasza obecność na Paywall Strategies 2012 będzie doskonałą okazją
do prezentacji Znak it! ludziom zajmującym się biznesem internetowym na świecie.
Jesteśmy jednym ze współsponsorów konferencji, w której wezmą udział m.in. Google,
The Economist online, Times Digital, Bild.de, a z Polski również Agora. Wydawcy z całego
świata poszukują nowych modeli pozwalających na komercyjną dystrybucję treści, modeli
alternatywnych, których my dostarczamy w atrakcyjnym modelu biznesowym. Chcemy nie tylko
nawiązać nowe kontakty handlowe, ale przede wszystkim zaprezentować nasze rozwiązania
pozwalające na monetyzację każdego rodzaju kontentu premium – mówi założyciel i CEO firmy
Znak Inc. Grzegorz Gołębiewski. Źródło: informacja prasowa
Trochę się jednak interesuję tak zwaną „branżą” i co? Żaden sensowny startup
nie zapadł mi w pamięć?!
Może to nie tak. Może to nie jest kwestia mojej pamięci. Wydaje mi się,
że po chwili zastanowienia odnajduję rozwiązanie tego „problemu”.
Na co dzień stykam się z dziesiątkami marek. Dziesiątki, jeśli nie setki
firm bombardują moje skrzynki e-mailowe mniej lub bardziej ciekawymi
materiałami pokazującymi określone firmy i ich produkty jako najlepsze
w swojej gałęzi przemysłu. Przeglądam pocztę i w żadnej skrzynce odbiorczej
nie ma informacji od startupów.
Ucz się od najlepszych
Działająca w ramach IAB Polska grupa robocza Brand Advertising Online stworzyła zbiór case
studies najciekawszych kampanii brand advertising online z ubiegłego roku. Zbiór może być
doskonałym źródłem wiedzy oraz inspiracji dla brand managerów i marketerów.
Zbiór Case studies Brand Advertising
Online to kolejny tego typu dokument
stworzony przez przedstawicieli firm
członkowskich IAB Polska. Tworzenie
ich ma za zadanie promowanie
przykładów wzorowo przeprowadzonych
kampanii marketingowych w Sieci.
Dzięki temu marketerzy odpowiadający
za wizerunek poszczególnych marek,
mogą brać przykład z najlepszych
Patrycja Sass-Staniszewska, dyrektor
biura IAB Polska, koordynująca prace
grup roboczych IAB
Tylko niestandardowe rozwiązania
i pomysły pozwalają na komunikację
z konsumentami na niespotykane
w innych mediach sposoby. Umożliwiają
doświadczanie produktów poprzez
zaangażowanie, przyciągają uwagę
zaskakującymi
rozwiązaniami
i dają miejsce na natychmiastową
reakcję. Z drugiej strony są często
użyteczne dla internautów, przez co są
bardzo pozytywnie odbierane. To wszystko
powoduje, że projekty tego rodzaju
cieszą się niezwykłą popularnością,
4 e-PROFIT
a to w efekcie przekłada się na
ich
skuteczność,
potwierdzoną
badaniami postaw konsumenckich
Krzysztof Beniowski, dyrektor sieci
AdPlayer i HandyNet, Agora S.A., szef
grupy roboczej Brand Advertising
Online
Dokument
Case
studies
Brand
Advertising Online zawiera najciekawsze
projekty budujące wizerunek marki
w internecie. Zaprezentowane tu
przykłady pokazują, że innowacyjne
idee nie są tylko ładnym dodatkiem
do kampanii, ale przekładają się także
na konkretne efekty wizerunkowe
lub sprzedażowe, i to wszystko przy
dużym zaangażowaniu użytkowników.
Liczę na to, że w najbliższym czasie
nastąpi wzrost tego typu działań,
a kolejne wydanie Case studies
osiągnie objętość książki telefonicznej
Anna Zawadzka z Business Ad Network,
członkini grupy roboczej Brand
Advertising Online
Na
podstawie
wielu
kampanii
przeprowadzonych w 2011 roku można
zauważyć, że coraz większa liczba
marketerów sięga po rozwiązania,
które oferuje Rich Media, a także
po portale społecznościowe, na które
coraz przekierowuje się część ruchu
z kampanii reklamowej. Interaktywne
filmy, gry zaszyte w kreacjach,
multimedialne prezentacje produktów
to narzędzia, które coraz częściej
spotykamy w komunikacji marketingowej
Bartłomiej Buczkowski, Wirtualna
Polska S.A., członek grupy roboczej
Brand Advertising Online
Co z tego, że na każdej jednej konferencji tłumaczę (zresztą nie tylko ja) jak
istotne jest komunikowanie produktu, że trzeba to zaczynać From The Day 1.
Nasi młodzi przedsiębiorcy są pochłonięci dopieszczaniem produktu, którego
nikt nie kupi, bo nie będzie miał zielonego pojęcia o jego istnieniu.
Paweł Lipiec
Redaktor prowadzący
ecommerce.edu.pl
Bloger WebFan.pl
I wiecie co – stawiam dolary przeciw orzechom, że po tym tekście
komunikacja w startupach wcale się nie zmieni. Jeśli naprawdę nie macie
pomysłu na komunikację produktu na zewnątrz, to dajcie sobie spokój.
Zostawcie te startrupy i idźcie do jakiejś „uczciwej” pracy na etacie.
www.ecommerce.edu.pl ■
Zbiór case studies dostępny jest pod adresem: http://www.iabpolska.pl/index.
php?mnu=62&id=218
Źródło: informacja prasowa
Your English Zone
Secret Code is B B C A
e-PROFIT 5
Felieton
Z naszej perspektywy
Wypełnić misję
Milion w szufladzie
K
Napoleon twierdził, że każdy z jego żołnierzy ma batutę
generalską w swoim plecaku i od niego tylko zależy, czy będzie
chciał z niej skorzystać i kiedyś tym generałem faktycznie
zostanie. Nasze tradycje wojskowe z minionej epoki również
większą uwagę przykuwały do szczerej chęci niż do matury.
A jak sprawa wygląda w przypadku e-biznesu? Czy też każdy
z nas ma milion w szufladzie i wystarczy chęć szczera, aby zrobić
z nas milionera?
iedy ostatnio czuliście, że odkrywacie coś nowego, coś, czego trzeba się
nauczyć? Pamiętacie, co wtedy czuliście? I to właśnie powinni odczuwać
użytkownicy startupów!
Pamiętacie jakieś startupy w ostatnim okresie, które potrafiły wpłynąć
na Was na tyle, żebyście zmienili swój plan dnia? I jeszcze za to zapłacili?
Pewnie do tego można przyrównać pierwsze zetknięcie z jakimś serwisem
społecznościowym takim jak Facebook czy NK. Inne projekty? Nie ma ich za
wiele?
Sylwester Kozak
Wydawca serwisów internetowych
e-biznes.pl
wystartowali.pl
6 e-PROFIT
A co powiecie na połączenie poznawania i rywalizacji. Do tego w wersji
online i offline? Takim projektem jest WallaBee, projekt prowadzony przez
Bena Dodsona, twórcy m.in. Highlights. Na czym polega zabawa? WallaBee
jest swego rodzaju grą geolokalizacyjną – takie inne podejście do Foursquare.
Pewnie widzicie jak Wasi znajomi „czekinują się” w kawiarniach, na lotniskach
czy kinach. Z tego właściwie nic nie wynika. Tylko informacja. Ben dołożył
do tego element gry – poza „czekinowaniem się” w wybranych miejscach
musisz zbierać przedmioty! Mało tego, przedmioty te nie są pozostawione
przypadkowo, np. watę cukrową znajdziesz w kawiarni, a okulary
w biurze. Części przedmiotów jednak nie znajdziesz – trzeba je łączyć, ale też
w sposób logiczny, np. cyrkowiec powstanie dopiero, gdy połączysz lwa
i słonia. Przedmioty są częścią zestawów – jeśli zbierzesz wszystkie, twoja
misja jest ukończona i możesz szukać kolejnych przedmiotów. Proste?
Pewnie tak, ale wyobraźcie siebie, że idziecie do biura z telefonem w ręku
dłuższą drogą, tylko po to, aby poszukać jakiegoś przedmiotu w przychodni!
Przyznam szczerze, od bardzo długiego czasu nie widziałem tak dopracowanego
projektu. Prostoty, świetny pomysł, rywalizacja i wreszcie element offline –
tak w skrócie można podsumować WallaBee. I takich właśnie projektów
brakuje na naszym rynku, dlatego trzymam kciuki za Was, żeby takie startupy
powstawały nad Wisłą! ■
O
d początku działalności
przeanalizowaliśmy
w InQbe ponad tysiąc
rożnego
rodzaju
pomysłów
na e-biznes. Z pewnością nie do
wszystkich z nich słowo analiza jest
najodpowiedniejsze, gdyż niekiedy
wystarczył rzut oka na założenia
biznesowe projektu, by stwierdzić,
że ryzyko jego niepowodzenia zbyt
niebezpiecznie
blisko
graniczy
z pewnością. Wówczas pozostaje
nam tylko trzymać kciuki lub wierzyć,
że pomysłodawca wziął sobie
do serca nasze uwagi i spróbuje
podejść do swojego projektu inaczej.
Bywało też i tak, że pomysł był
znakomity, ale analiza rynku
pokazywała, że jeszcze nie jest
on dojrzały, że jeszcze trzeba chwilę
odczekać i trzymać rękę na pulsie.
Bywało też i tak, że w ramach
inkubacji opracowaliśmy biznes plan,
ale ostatecznie nie zainwestowaliśmy
i… w projekt zainwestował ktoś
inny. Trafiały się wreszcie projekty,
które miały swoje miejsce i swój
czas i dzisiaj obserwujemy, jak
rosną i zdobywają rynek. Wszystkie
one mają jednak jeden wspólny
mianownik — decyzję, by wyjąć
swój pomysł z szuflady i sprawdzić,
ile tak naprawdę jest on wart.
Marek Dornowski
Wiele mówi się o różnicy, jaka dzieli
nasz rynek od tego za oceanem.
Ile jeszcze musimy nadrobić
w mentalności, sposobie patrzenia
na biznes. Nie zamierzam z tym
polemizować,
być
może
tak
faktycznie jest. Raczej na pewno.
Ale
im
częściej
rozmawiam
z pomysłodawcami, tym bardziej
widzę, że coraz więcej w nas odwagi.
Odwagi do tego, by wyjąć na
światło dzienne schowane, czasem
lekko zakurzone pomysły, które
jednak gdzieś chodzą po głowie
i nie dają spokoju. Odwagi do
tego, by marzyć, że rozwiązania,
które doskonale sprawdziły się
na zachodzie mają szansę przebić się
i u nas. Wreszcie odwagi do tego, by
teoretyczne rozwiązania samemu
zacząć przekuwać na praktykę.
Często nawet w trakcie prywatnych
rozmów, gdy opowiadam o tym,
jak działa InQbe słyszę: wiesz,
ja kiedyś też miałem taki pomysł…
Im więcej przeprowadzam takich
rozmów, tym bardziej wierzę,
że większość z nas ma swoją
szufladę z wirtualnym milionem.
Nie wszyscy jednak mamy odwagę,
by ją otworzyć.
Rodzi się pytanie, czy warto?
A co jeśli okaże się, że ten mój
genialny, tak długo analizowany
pomysł, ma się nijak do biznesowej
rzeczywistości? Nic!!! Nie stanie
się nic poza tym, że uwolnimy
swoją głowę od zbędnego balastu
i otworzymy się na nowe pomysły.
Wiele osób, w których pomysły
nie zdecydowaliśmy się zainwestować
mówi, że nie żałują swojej decyzji,
bo w trakcie inkubacji wiele
się nauczyli i patrzą na nowe
możliwości zupełnie innym okiem.
A co jeśli nasza idea ma szansę
monetyzacji?
Jeśli
usłyszymy
od inwestora: to świetny pomysł,
wchodzimy w to? W InQbe
powiedzieliśmy tak już ponad 20
razy, biorąc na siebie pełne ryzyko
tego, że przecież możemy się
mylić, ten biznes może nie wypalić,
rynek może zachować się inaczej
niż przewidzieliśmy. Warto jednak
próbować i dlatego wciąż szukamy
żołnierzy z batutą generalską
w plecaku, którzy mają odwagę
do niego zajrzeć. ■
e-PROFIT 7
Z naszej perspektywy
Ryzyko jest wkalkulowane
Czy w Polsce jest szansa na startup klasy światowej? Jak szukać
dobrych pomysłów na e-biznes i jak wygląda droga od pomysłu
do finalnej inwestycji? Na te i inne pytania znajdziecie
odpowiedź, czytając rozmowę z Wojciechem Przyłęckim –
prezesem zarządu InQbe.
Marek Dornowski
Wojtku, z poziomu samego InQbe w ciągu ostatnich 2 lat dokonałeś
ponad 20 wejść kapitałowych. To liczba bardzo duża, zwłaszcza jeśli
porównać ją do inwestycji innych inkubatorów przedsiębiorczości.
Jak wytłumaczyć to, że tak odbiegliście od reszty?
Trudno mi jest odpowiedzieć na pytanie, dlaczego inne inkubatory
dokonały tylko 2–3 wejść lub nie dokonały ich wcale. Nie znam ich strategii
inwestycyjnej, a bez tego samo porównywanie cyferek nie ma sensu.
Poza tym ważniejsza jest liczba udanych wyjść, bo one docelowo weryfikują jakość
naszej pracy. Do nas trafiły setki pomysłów, z czego około 20 okazało się na tyle
interesujące, że postanowiliśmy w nie zainwestować.
Myślisz, że wszystkie odniosą sukces?
Gdybyśmy nie wierzyli w ich sukces, nie zainwestowalibyśmy w nie. W tym biznesie
jednak wyższe ryzyko jest wkalkulowane. Wyższe ryzyko, ale również wyższa stopa
zwrotu. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to może się srodze rozczarować. Statystycznie
jedynie 10% startupów ma szansę odnieść jakikolwiek sukces. Jeśli więc spojrzeć na
nasze inwestycje czysto statystycznie, to potrzeba 10 wejść, by choć 1 przyniosło
efekt. InQbe – gdyby wierzyć statystykom – ma zatem szanse na 2 udane inwestycje.
Osobiście jestem przekonany, że będzie ich o wiele więcej, ale naiwnością byłoby
wierzyć, że 100% naszych inwestycji będzie trafionych.
Skoro już mówimy o statystykach to na 1 inwestycję InQbe przypada kilkadziesiąt
zgłaszanych projektów. Od początku wpłynęło ich już ponad 1000. Gdzie
jest klucz, aby odróżnić projekt dobry od takiego, który jest dobry wyłącznie
w wyobraźni autora?
Szablony, klucze, wzory to raczej nie najlepsze zestawienie słowne z takimi pojęciami
jak innowacja czy nowe technologie. To nie jest tak, że mamy jakiś szablon projektu
idealnego i każdy pomysł, który do nas trafia, podstawiamy do tego szablonu
i w zależności od tego, jak to się ze sobą pokrywa, decydujemy się na inkubację
lub nie. Każdy pomysł to oddzielna analiza, zupełnie inne pytania, które oczywiście
docelowo sprowadzają się do prostej odpowiedzi: czy jesteśmy w stanie na tym
zarobić? To chyba jedyny wspólny mianownik. Zresztą nie przypisujemy sobie
prawa do nieomylności. Na rynku są projekty, w które z różnych względów nie
zdecydowaliśmy się zainwestować, a które znalazły innych inwestorów i się
rozwijają. Po części dzięki wiedzy, którą otrzymały od nas w procesie inkubacji.
8 e-PROFIT
Z naszej perspektywy
Czy jest coś takiego jak „złoża dobrych pomysłów”?
Źródła, w których jako inwestor wiesz, że znajdziesz
pomysł, mający szansę okazać się ziarnem a nie plewą?
Najczęściej
znajdują
nas
projektodawcy.
My
również
na
bieżąco
monitorujemy
rynek.
Teraz jest coraz więcej takich inicjatyw, gdzie
możliwe jest spotkanie pomiędzy pomysłodawcą
a inwestorem. Ostatnio nasi ludzie uczestniczyli
w spotkaniu z serii Warsaw Pitch Rally, odbyli parę rozmów
i nawiązali kontakty, które być może w przyszłości czymś
zaowocują. Takich inicjatyw jest coraz więcej, jeśli ktoś
ma pomysł i szuka wsparcia, to warto w nich uczestniczyć.
Gdy już zapada decyzja, o tym, że dany projekt nadaje
się do inkubacji, jak wygląda w praktyce taki proces?
Co w nim jest najtrudniejsze?
Główny cel inkubacji to wypracowanie biznes planu. Jest
to praktycznie jedyny dokument, który trafia do Rady
Inwestycyjnej i który ma przekonać nas do inwestycji.
Niektórym Projektodawcom wydaje się, że skoro
poświęcamy im swój czas, to z pewnością zdecydujemy się
na wejście i skupiają się już nie na rozwoju biznesu, tylko
na tym jak rozdmuchać budżet. Inni są tak zafiksowani
w swojej wizji projektu, że nie dopuszczają do siebie
racjonalnego tłumaczenia, że model biznesowy należy
skorygować. I jedni i drudzy zapominają, że inkubacja
do niczego nas nie zobowiązuje. To dopiero przymiarka
mająca dać odpowiedź, czy jest nam ze sobą po drodze.
W jednym z wywiadów wspomniałeś, że Twoim
marzeniem jest zainwestowanie w projekt, który
okaże się sukcesem na miarę światową. Ostatnio Arek
Skuza w swoim felietonie (http://mamstartup.pl/
felietony/1546/dlaczego-polski-vc-nie-zbuduje-predkoglobalnego-exitu) twierdzi, że polski VC nie zbuduje
prędko globalnego exitu. Wierzysz, że projekty, nad
którymi pracujesz, mają potencjał międzynarodowy,
czy raczej widzisz je głównie jako rekiny rodzimego
e-biznesu?
Możliwość skalowalności biznesu to jeden z elementów,
które oceniamy jeszcze przed wejściem w dany
projekt. Mamy spółki, które mają potencjał i plany
międzynarodowe, ale są też takie, które na obecnym
etapie rozwoju walczą na froncie krajowym i nawet nie
zaprzątają sobie głowy tematem podbijania rynków
zagranicznych. Na pewno zgodzę się z Arkiem Skuzą,
że większość projektodawców nie jest jeszcze mentalnie
gotowa na międzynarodowy sukces, wielu nie myśli
takimi kategoriami. Na drugim biegunie są wizjonerzy,
którzy przekonują nas, że wystarczy im 100 tys. zł,
a zbudują serwisy, które w ciągu roku zdystansują
gigantów typu Facebook czy Google. Myślę,
że warto patrzeć zdroworozsądkowo. Większość
największych e-biznesów pochodzi ze Stanów, a różnica
mentalnościowo-technologiczna
pomiędzy
Polską
a USA jest ciągle jeszcze ogromna. Jeśli porównalibyśmy
to do skoków narciarskich, to Austriacy czy Norwedzy
generalnie zawsze będą przed nami, ale nie oznacza to,
że nie może się nam trafić taki Małysz, który zaprezentuje
klasę światową.
Polskie VC boją się porażek, do tego stopnia się ich boją,
że paraliżuje to ich wyobraźnię – to cytat z powyższego
felietonu. Jak to jest w praktyce? Boisz się porażki?
Ryzyko jest w tej branży o wiele większe i porażki, czyli
nietrafione inwestycje, muszą być wkalkulowane.
Nie trzeba się tego bać. To tak, jakby bać się tego, że przy
nauce pływania można się pomoczyć.
Podczas konferencji E-startup, czyli survival w sieci
wymieniłeś kilka kluczowych elementów, niezbędnych
do zbudowania dobrego startupu i przekonania
do siebie inwestora. Wspomniałeś o takich kwestiach,
jak pokazanie potrzeby rynku, zespół, skalowalność
biznesu no i zdanie klucz show me the money – czyli
na czym możemy zarobić. Gdybyś miał prześledzić
w pamięci, co było najczęstszą przyczyną odrzucenia
przez Ciebie projektów?
Zdarzyło się nam nie wejść w inwestycję, mimo iż
z biznesowego punktu widzenia była całkiem poukładana,
ale mieliśmy wątpliwość czy zespół, który zgłosił się
z pomysłem po prostu sobie z nim poradzi. Były też
projekty, które miały ciekawy, dobry zespół i pomysł, który
w trakcie inkubacji, jeszcze przed inwestycją, zmieniliśmy
o jakieś 180° – ale w końcu zainwestowaliśmy. Wniosek
jest taki, że prościej jest zmienić projekt niż ludzi.
Najczęściej przyczyna leży po stronie zespołu, chociażby
w braku elastyczności do wprowadzenia koniecznych
zmian.
Ostatnio w branży modne stało się słowo mentoring.
Uczestniczysz w wielu imprezach startupowych jako
członek jury lub właśnie mentor. Gdybyś jednym
zdaniem miał przekazać potencjalnym startupowcom
przesłanie czy myśl, co by to było?
Nie jestem jeszcze w wieku, by rozdawać na lewo
i prawo porady, jak żyć czy jak prowadzić biznes, ale na
pewno przed rozmową z inwestorem radziłbym samemu
sobie zadać pytanie: czy Twój projekt jest na tyle dobry,
że zainwestowałbyś w niego własne pieniądze? Jeśli sam
masz co do tego wątpliwości, to wstrzymaj się jeszcze.
Trudno uwierzyć w kogoś, kto sam nie wierzy w siebie. ■
e-PROFIT 9
Z naszej perspektywy
Rynkowe trendy
W poszukiwaniu pereł
Decyzje biznesowe startupów a przydatność
internetowych portali finansowych
InQbe wspólnie z Hard Gamma Ventures, współorganizatorem Warsaw Pitch Rally rozpoczyna
przegląd dostępnych na rynku projektów, które szukają wsparcia inwestorskiego. Jeśli macie swoje
pomysły wysyłajcie je na adres: [email protected]. Najciekawsze modele przedstawimy
na łamach E-PROFIT. Zachęcamy również do bezpośrednich prezentacji przed inwestorami.
Szkoda nie skorzystać z takiej szansy. Warsaw Pitch Rally to doskonały przykład, że inwestorzy są
dostępni, a właściwa rozmowa z nimi może przyspieszyć rozwój naszego biznesu.
Podejmowanie decyzji biznesowych stanowi bardzo ważny czynnik determinujący standard
naszego życia. Wybór wykształcenia, ścieżki kariery, a czasami nawet pojedynczego produktu
bankowego przyczynia się do naszego sukcesu lub porażki w niedalekiej przyszłości. Te same
zasady dotyczą młodych firm, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z biznesem. Najprostszą
metodą skutecznego zaplanowania wydatków oraz uniknięcia rozczarowań jest śledzenie
informacji z lokalnych i światowych rynków finansowych.
Marek Dornowski i Zuzanna Stańska
Anna Bielicka
D
obry startup jest jak złoto – trzeba przesiać dużo
piasku zanim się do niego dotrze, nie mówiąc już
o tym, że najpierw trzeba w ogóle wiedzieć,
gdzie szukać. Jest jak perła – jej znalezienie wymaga
mnóstwo czasu i wysiłku, ale jak już się ją znajdzie
zapomina się o całym trudzie, które to poszukiwanie
zajęło. Oto przykłady pomysłów, które pokazały się
na ostatniej edycji Warsaw Pitch Rally. Całość prezentacji
na Warsaw Pitch Rally odbywa sie w języku angielskim.
Let’s Jump In — www.letsjumpin.com
eCall — e-call.mobi
Mission: Develop mobile software applications between
vehicles and mobiles in order to accomplish Emergency
Call European Specifications (eCall).
Square It! is the easiest way to follow all your expenses
shared with friends: trips costs, nightlife, bills and
everyday loans. Easy to use while very complex
(concerning available functionality).
InfoDiagram — www.infodiagram.com
Sugentum — www.sugentum.com
InfoDiagram.com is website offering pre-designed
content-rich visualizations in form of editable
PowerPoint graphics. Visualizations are created
in cooperation with our contributing partners - experts
on specific topics covered by infoDiagram products.
We created infoDiagram to help presentation authors
to communicate more effectively by using simple to use
visuals.
Meevl — www.meevl.com
Meevl is a tool that connects you and lets you share
anything with your friends, family and favorite
communities, spread on separated networks.
Communication without borders.
ScatchAPP — www.scatchapp.com
ScatchApp is a technology which help you transform your
paper sketches into working, interactive models using
phone’s built-in camera.
10 e-PROFIT
Imagine Skype mixed with YouTube for live events. That’s
us. We aim to develop a totally new way to attend live
events over the internet. With LJI you will be able to
experience music concerts and festivals and feel like you
are almost there yourself! Long gone are days when you
are sat in front of the TV feeling jealous of all the other
lucky people who got the tickets before you did.
Square it! — www.squareit.net
We provide online retailers with an access point for new
distribution channels, such as Facebook, mobile and TV.
Traffix.pl — www.traffix.pl
A simple plug-and-play technology of mobile monitoring,
which lets users check current view but also allow them
to see historical view of any length in multiple ways.
Jak widać, zakres tematyczny jest różnorodny.
Inwestorzy zainteresowani szerszymi informacjami
dotyczącymi tych projektów, mogą kontaktować się
z przedstawicielami Hard Gamma Ventures. ■
B
ieżące informacje związane z rynkiem finansowym
w Polsce i na świecie to w rzeczywistości produkt dla
każdego. Powód jest prosty – aby móc dokonywać
odpowiednich wyborów, musimy posiadać wystarczający
zasób informacji. Ma to szczególne znaczenie, gdy
w grę wchodzi nasza przyszłość czy sukces firmy.
Bez odpowiednich danych na temat sytuacji gospodarczej
oraz aktualnych trendów na rynku, nie osiągniemy
sukcesu finansowego.
Niezbędna wiedza dla startupów
Informacja – obok pieniądza – jest najcenniejszym
produktem na rynku. Dla startupów i dużych korporacji
stanowi ważny determinant sukcesu w biznesie. Aktualne
wiadomości pozwalają na efektywne zarządzanie
finansami zarówno w firmie, jak i w przypadku domowego
budżetu. Każda decyzja odnośnie konkretnego produktu
bankowego, oszczędności czy sposobu finansowania
przedsiębiorstwa powinna być poparta wiedzą na temat
realiów panujących na rynku, a do tego niezbędne jest
rzetelne źródło – wyjaśnia Mateusz Mazurek, twórca
serwisu SerFin.pl.
Z pomocą
przychodzą m.in. portale finansowe,
niezwykle
przydatne
zarówno
studentom,
młodym przedsiębiorcom, jak i doświadczonym
biznesmenom. Jest to dobre źródło informacji dla
młodych przedsiębiorców, którzy często nie mają w
zwyczaju śledzić prasy branżowej ani inwestować
w
prenumeratę
tygodników.
W
doborze
odpowiedniego źródła informacji istotna jest jego
kompleksowość oraz wiarygodność. W internecie mamy
do czynienia z wieloma serwisami informacyjnymi,
gdzie każdy dostarcza innych treści. Warto skupić się
na lekturze, która zobrazuje nam cały rynek finansowy.
– Portale finansowe to dobre rozwiązanie szczególnie dla
początkujących przedsiębiorców – choć nie tylko. Młodzi
ludzie są przyzwyczajeni do śledzenia nowinek ze świata
w internecie – aby do nich dotrzeć, należy posłużyć
się najczęściej wykorzystywanym przez nich kanałem
informacji – mówi Mateusz Mazurek, twórca serwisu
SerFin.pl.
Kompleksowy serwis finansowy to cenne źródło treści
dla przedsiębiorców poszukujących korzystnych
kredytów oraz rozwiązań finansowych, jak też tych, którzy
potrzebują porad w konkretnym momencie swojego życia
(np. studenci lub emeryci). W portalu cenne informacje
mogą znaleźć także przedsiębiorcy planujący zatrudnienie
oraz osoby zainteresowane inwestycjami w Polsce i nie
tylko. Młode firmy mogą w bardzo prosty i szybki sposób
również zaczerpnąć informacje o pozyskaniu funduszy
na start, możliwości wzięcia udziału w różnego rodzaju
konkursach oraz projektach, jak też dowiedzieć się,
w jaki sposób wesprzeć swój biznes dostępnymi na rynku
narzędziami.
Dziś, kiedy mamy dostęp do tak obszernych i licznych
źródeł informacji, naszym nawykiem powinno stać
się bieżące śledzenie tego, co dzieje się na świecie.
Brzmi to banalnie, ale w rzeczywistości nadal wiele osób
nie zastanawia się nad aktualnie panującymi trendami
w gospodarce i podejmuje ważne decyzje finansowe,
bazując na przeczuciach lub poleceniach zależnych
instytucji. Aby uniknąć niepotrzebnych rozczarowań
i porażek, warto zadbać o aktualny i rzetelny przepływ
informacji z rynku – wtedy będziemy mieli pewność,
że nasze marzenia realizujemy „z głową”. ■
e-PROFIT 11
Rynkowe trendy
Rynkowe trendy
Czego pragną kobiety?
Ostatnio w sieci można było znaleźć informację o inwestycji InQbe
w projekt Kissbox. Z pozoru wszystko wygląda prosto. Kissbox
dostarcza na wskazany adres elegancko zapakowane pudełko,
w którym jest 4–5 kosmetyków renomowanych marek,
wszystko w cenie znacznie niższej niż gdyby te same
produkty oddzielnie kupować w sklepie. Nikt nie wie,
co w danym Kissboxie akurat się znajduje. Pozostaje element
niespodzianki – i to comiesięcznej. Pomysł na tyle się spodobał,
że cały lutowy asortyment rozszedł się w kilkanaście minut!!!
Zainteresowanie jest więc ogromne. Wszystko fajnie, ale czy
to oznacza, że InQbe zainwestował w projekt kosmetycznej
platformy handlowej? Nic bardziej mylnego.
J
Marek Dornowski
eżeli przyjrzeć się modelowi biznesowemu 3QM
(spółki realizującej projekt Kissboxa) okaże się,
że z handlem kosmetykami nie ma ona nic wspólnego.
Co więcej, Kissbox nie tylko nie konkuruje z tradycyjnymi
sklepami internetowymi oferującymi kosmetyki, ale
z nimi współpracuje, dając im wartość dodaną, zupełnie
nową od tej, którą do tej pory oferowało SEO czy SEM.
Jak to działa?
Cały sekret, choć po chwili zastanowienia wydaje się to
oczywiste, kryje się w… reklamie. Sklepy współpracujące
z KissBox.pl, dostają przede wszystkim reklamę swojego
asortymentu. Reklamę trafiającą bezpośrednio
do mocno zdefiniowanej grupy docelowej, gdzie
szansa konwersji na późniejszy zakup jest bardzo duża.
Patrząc na liczne filmy pojawiające się od jakiegoś czasu
na serwisie YouTube.com, można stwierdzić, że jest
to jedna z atrakcyjniejszych form reklamy. Jeśli
dodamy do tego opcję informacji zwrotnej
o produktach, mamy tu do czynienia z czymś
na kształt focusowego badania rynku, a to
nieoceniona pomoc w lepszym doborze asortymentu.
Wraz z pojawianiem się recenzji na temat kosmetyków,
na licznych Blogach oraz Vlogach, ruch z Kissbox.pl
kierowany jest bezpośrednio do współpracujących
sklepów. Innymi słowy klientka zachwycona jakimś
produktem, chcąc dowiedzieć się o nim więcej
lub dokonać jego zakupu trafi do konkretnego sklepu X.
12 e-PROFIT
Jeśli dodać do tego rolę tzw. poczty pantoflowej w tym
biznesie wszystko zaczyna się łączyć w całość. Oczywiście
Kissbox ponosi tu pewne ryzyko, zły dobór sklepów
partnerskich przełoży się bezpośrednio na reputację
firmy. Z punktu widzenia klientek marką obejmującą
całą akcję pozostaje Kissbox. Model jest jeszcze
w miarę świeży. Osoby związane z Kissboxem przyznają,
że firma planuje organizowanie niestandardowych
akcji marketingowych, ale szczegóły pozostają jeszcze
tajemnicą.
Rodzi się pytanie, czy taki model biznesowy może działać
nie tylko w branży kosmetycznej? Teoretycznie wydaje
się, że tak, ale dopiero w praktyce okaże się, na ile pasuje
on do polskich realiów. Branża kosmetyczna wydaje
się być trafionym miejscem do tego typu testów, gdyż tam
możemy zaobserwować znaczny ruch i zakupy oparte
na emocjach.
Takie spojrzenie na tę inwestycję rzuca zupełnie
nowe światło na możliwości jej rozwoju. Klucz leży w
potencjale grupy docelowej, a o tym, że jest on spory
wiadomo od dawna. W końcu sam Mel Gibson swój
zawodowy sukces opierał na poznaniu tajemnicy tego
Czego pragną kobiety. ■
Jak wygląda zachodni rynek zakupów
w subskrypcji?
KissBox.pl to pierwsze w Polsce podejście do tematu zakupów w subskrypcji. Tymczasem
na Zachodzie działa szereg serwisów tego typu i mają na koncie pierwsze sukcesy.
Zapraszam do krótkiego przeglądu najciekawszych projektów.
Krzysztof Bartnik, eKomercyjnie.pl
W
Stanach Zjednoczonych największą witryną spod znaku
zakupów w subskrypcji jest ShoeDazzle.com. Serwis
oferuje regularną dostawę butów do swoich klientów w cenie
39,95 USD, ale zakupy rozpoczynają się w nim od określenia…
swojego ulubionego stylu obuwia w krótkiej ankiecie. Na
tej podstawie są dopasowywane produkty do konkretnego
odbiorcy. ShoeDazzle.com udało się pozyskać kilku inwestorów
(w sumie ponad 60 mln USD na rozwój), a także popularnych
ambasadorów, w tym celebrytkę Kim Kardashian. Kim nie tylko
promuje to przedsięwzięcie, ale także ocenia wybrane buty
i doradza stylistkom pracującym przy serwisie. Dzięki znanym
nazwiskom serwis ten przebił się do mainstreamu w USA
(telewizja, prasa dla kobiet, itd.), dzięki czemu zdobył sporą grupę
klientów (profil firmy na Facebooku śledzi 1,7 mln osób!).
Pomysłodawcą i założycielem ShoeDazzle.com jest Brian Lee, który
nie zatrzymał się na jednym projekcie. Niedawno w sieci pojawiła
się strona Honest.com, która zajmuje się sprzedażą naturalnych
produktów dla dzieci, od pieluch po szampony.
Kolejnym ciekawym projektem w opisywanej kategorii jest
BeachMint.com, któremu udało się zdobyć 38,5 mln USD
na rozwój. Należą do niego też serwisy JewelMint.com, StyleMint.
com, BeautyMint.com oraz ShoeMint.com. Każdy z nich stara
się korzystać z pomocy zachodnich celebrytów (np. bliźniaczki
Mary-Kate Olsen and Ashley Olsen w StyleMint) i atakować różne
kategorie asortymentowe.
Serwisy zakupów w subskrypcji to świetny pomysł
na unikatowy e-commerce
Serwisy zakupów w subskrypcji mają przed sobą ciekawą
przyszłość – nie są narażone na bezpośrednią rywalizację z dużymi
markami w stylu Amazon.com, a jednocześnie maksymalizują
przychody z jednego użytkownika w skali roku. To świetny pomysł
na unikatowy e-commerce i cieszę się, że zakupy w subskrypcji
powoli przenoszą się na polski rynek. Zobaczymy, czy przypadną
do gustu klientom znad Wisły. ■
Statystycznie każda mama wydaje na pieluchy 900–1000 USD
rocznie, a cały rynek w Stanach Zjednoczonych jest wart zawrotne
8 mld USD w skali roku. Oczywiście, żeby się przebić nie wystarczy
dobry produkt, potrzebny jest też efektywny marketing. Brian Lee
sięgnął tutaj po sprawdzoną broń z ShoeDazzle.com i „twarzą”
projektu Honest.com została… Jessica Alba. Kto jak kto, ale znani
ludzie sprzedają najlepiej.
Na szczęście nie zawsze trzeba szukać pomocy u celebrytów,
czego przykładem jest serwis zakupów w subskrypcji dla
facetów – ManPacks.com. Na tej witrynie możemy zamówić
regularną dostawę majtek, skarpetek, koszulek i wszystkich
innych, kluczowych „akcesoriów” dla każdego mężczyzny. Całość
jest reklamowana hasłem Wyobraź sobie, że Netflix czy iTunes
mają swój odpowiednik, który sprzedaje bieliznę dla facetów.
Coś w tym jest, ManPacks.com ciągle ewoluuje pod względem
oprawy graficznej oraz dostępnych ofert i widać, że jego założyciele
nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w tym zakresie.
Świetnym pomysłem jest też BabbaBox.com prowadzony przez
BabbaCo. To pudełko z akcesoriami do zabawy dla dzieci, które
rozwijają kreatywność najmłodszych (np. farby do malowania,
zadania do wykonania, książka do czytania, prosty aparat do
robienia pierwszych zdjęć, itd.). Co miesiąc oferowany jest inny,
ciekawy zestaw, dzięki czemu dzieci nie mogą narzekać na nudę,
a rodzice mają rozwiązany problem z wymyślaniem zabaw.
Wsparcie 29,99 USD na miesiąc wydaje się być idealną kwotą.
BabbaBox.com udało się też pozyskać inwestora i kwotę 1,2 mln
USD na dalsze działania.
Krzysztof Bartnik – redaktor naczelny
eKomercyjnie.pl,
największego
w Polsce serwisu poświęconego
e-commerce, który działa od 2008
roku.
e-PROFIT 13
Rynkowe trendy
Rynkowe trendy
Reklamowy raport mniejszości
Rok 2054. Nowy York. Film Raport Mniejszości. Bohater grany przez Toma Cruisa ucieka
przed wymiarem sprawiedliwości. Przedziera się przez tłum w obrębie centrum handlowego.
Wszędobylskie kamery skanują jego siatkówkę. Umiejscowione na trasie ucieczki, przezroczyste
ekrany wyświetlają spersonalizowane komunikaty reklamowe. John! Może napijesz się Guinnessa?
kusi ekran z reklamą piwa. Lexus to jest samochód dla Ciebie John! – zachęca drugi z reklamą
samochodu. Czas na wakacje John! Hawaje czekają na Ciebie! – kusi display biura turystycznego.
Science fiction? Nie – to już praktycznie rzeczywistość!
Damian Rezner
Technologia ta pozwala na łączenie świata rzeczywistego
z generowanym komputerowo za pośrednictwem
nośników reklamowych. Klient, niczym w magicznej
szklanej kuli, jest w stanie zobaczyć na ekranie
reklamowym siebie, otoczonego nieistniejącymi
obiektami i przedmiotami.
Naturalnie nawiązują one do aktualnie prowadzonej
kampanii reklamowej. Rozwiązanie świetnie sprawdza się
w centrach handlowych. Klienci mogą zobaczyć własną
osobę w towarzystwie dinozaurów, duchów czy aniołów.
Mogą na moment poczuć sławę, stając się piosenkarzem,
gwiazdą sportu czy politykiem.
Możliwości Augmented Reality ogranicza tylko
wyobraźnia media planerów. Technologia już wkrótce
wejdzie w powszechne użycie, a pierwszym klientem
będą sklepy odzieżowe. W przebieralniach pojawią się
w miejsce luster – ekrany, a na nich klient za pomocą
gestów będzie w stanie zmieniać fasony i kolory. Świat
rzeczywisty i wirtualny stanie się bliższy niż kiedykolwiek.
14 e-PROFIT
System Screen Network na stacjach LUKOIL – przykład
zastosowania systemu targetowania kontentu opartego
o aplikacje Intel AIM
W codziennych zakupach coraz większe znaczenie mają
Smartphony. Urządzenia te już dawno przestały odgrywać
rolę aparatów telefonicznych. Dziś są to multimedialne
kombajny, które w połączeniu z stałym dostępem do sieci
mogą być świetnym narzędziem zakupowym. Screen
Network wykorzystuje technologię QR kodów w sieciach
RTV Saturn oraz Media Markt.
P
ostęp technologiczny pozwala dziś na realizacje
śmiałych wizji autorów książek fantastycznonaukowych. Jeszcze nigdy interakcja z klientem
nie była możliwa na tak szeroką skalę. Konsument
XXI wieku to konsument niezwykle wybredny.
Atakowany ze wszystkich stron komunikatami
reklamowymi, mimowolnie się na nie uodparnia.
Aby do niego trafić, niezbędne jest zindywidualizowane,
nowoczesne podejście. Jak to zrobić? Przeanalizujmy to,
co w tej kwestii robi lider rynku. Screen Network wdraża
w zarządzanych przez siebie sieciach rozwiązania oparte
o technologię poszerzonej rzeczywistości znanej jako
Augmented Reality.
Równolegle do rozwoju technologii następuje rozwój
nośników reklamowych. Ekrany Plazmowe, LCD oraz
LED zaczną wkrótce ustępować miejsce najnowszej
technologii ekranów transparentnych. Technologia
ta pozwala na wyświetlanie w rozdzielczości Full HD
i pełnej palecie kolorystycznej materiałów reklamowych
na przezroczystej matrycy przypominającej szybę.
Przykład kampanii z wykorzystaniem Augmented Reality
National Geographic
To się nazywa reklama dedykowana
Reklama najbliżej dekady będzie reklamą perfekcyjnie
„ztargetowaną”. Wizja z Raportu Mniejszości staje się
bardzo realna. Screen Network, wspólnie z firmą Intel,
stosuje w wybranych punktach swoich sieci system
„Intel AIM”. Aplikacja ta pozwala na wykrycie płci oraz
przybliżonego wieku, osób oglądających w danej chwili
przekaz reklamowy. Po osiągnięciu danego parametru
(np. wykrycia w okolicy nośnika obecności kobiety
w średnim wieku) aplikacja automatycznie zmieni
nadawany na nośniku kontent reklamowy na kontent
wycelowany w konkretnego odbiorcę.
I tak na przykład młode kobiety zobaczą reklamę
zachęcającą do zakupu ulubionych perfum, a starsi
mężczyźni informacje o promocji na najnowsze modele
telewizorów. Nośnik reklamowy dodatkowo poinformuje
konsumenta, w jakiej dokładnie odległości znajdzie punkt
sprzedaży z reklamowanym produktem, w odniesieniu
do jego aktualnego położenia.
Technologia ta otwiera drogę do budowy interaktywnych
witryn sklepowych, gdzie statycznego manekina zastąpi
znany rajdowiec dosiadający nowego modelu samochodu
czy projektant zachwalający swoją najnowszą kolekcje.
Screen Network wdrożyła pierwsze w Polsce lodówki oraz
ekspozytory z wbudowanym transparentnym ekranem
dla piwa Żywiec i marki perfum Bruno Banani. Ekran
wmontowany w lodówkę wyświetlał reklamę zimnego,
orzeźwiającego piwa. We wskazanym momencie obraz
się odsłaniał, prezentując butelki ułożone w środku
lodówki. Ekspozytor dla Bruno Banani zamontowany
został w perfumerii „Douglas” w warszawskim Centrum
Handlowym Arkadia. W kluczowym momencie emisji,
na ekranie pojawiał się żarzący się ogień, odsłaniający
perfumy umiejscowione we wnętrzu ekspozytora.
QR kody to obrazki z zakodowaną informacją możliwą
do odczytania za pomocą aplikacji wgranej w Smartphona.
Mogą być w nich ukryte linki do dowolnych zasobów
dostępnych z poziomu internetu takich jak produkty, gry
czy filmy. Kampanie realizowane na telewizorach sieci
Media Markt mogą być okraszone dodatkową grafiką
z QR kodem. Klienci po zeskanowaniu kodu wyświetlanego
na telewizorach w markecie, za pomocą telefonu,
otrzymują informacje o przyznanym rabacie na dowolny
produkt możliwy do odebrania w obrębie sklepu,
w którym aktualnie się znajdują.
Ekran Transparentny – Wdrożenie Screen Network w perfumerii
Douglas CH Arkadia, dla Bruno Banani
Reklama na ekranach transparentnych intryguje
i oddziałuje na zmysły dużo skuteczniej niż statyczne
formy reklamy drukowanej.
Reklama z użyciem QR Kodów w sieci Media Markt
Przyszłość zaczyna się dzisiaj. Oglądając Raport
Mniejszości 9 lat temu powiedzielibyśmy – „bajka”.
Dziś stoimy u progu rewolucji dokonującej się
na naszych oczach – świat z filmów science fiction
już teraz puka do naszych drzwi. ■
e-PROFIT 15
Rynkowe trendy
Rynkowe trendy
E-mail marketing w wersji automatycznej,
czyli jak działają wiadomości „follow up”
Bankowe social media
Zwiększają rozpoznawalność marki, pomagają budować relacje
z odbiorcami i przyczyniają się do wzrostu konwersji – wiadomości
„follow up”, niezbędny element każdej efektywnej kampanii
e-mail marketingowej. Jak działają wiadomości „follow up”?
Polskie marki bankowe intensywnie zaznaczają swoją obecność
w mediach społecznościowych. Na Facebooku funkcjonuje już
kilkadziesiąt profili prowadzonych przez instytucje finansowe.
Zarządzanie działaniami w mediach społecznoścowych
jest dla bankowych marketerów dużym wyzwaniem, gdyż
w świadomości społecznej funkcjonuje stereotyp banku
jako konserwatywnej i mało interesującej instytucji.
Piotr Krupa — GetResponse.com
W
iadomości „follow up” to
najczęściej seria newsletterów,
które są wysyłane automatycznie do
wybranej grupy subskrybentów w
wyznaczonych wcześniej odstępach
czasowych. Oznacza to, że praca
marketera polega na przygotowaniu
i wdrożeniu wiadomości, a ich wysyłka
jest generowana automatycznie.
Co ciekawe, przesyłki „follow up”
wyróżniają
się
od
tradycyjnych
newsletterów
promocyjnych
tym,
że mogą tworzyć całościową kampanię,
np. powitalną, edukacyjną, sprzedażową
lub wprowadzającą do produktu lub
usługi (przydatna w przypadku firm
oferujących
ograniczone
czasowo,
darmowe wersje swoich usług online).
Podstawą ich działania jest funkcja
autorespondera, dostępna niemal we
wszystkich profesjonalnych platformach
do e-mail marketingu. Oznacza to,
że jeśli trzy pierwsze wiadomości w cyklu
mają być wysyłane w dwudniowych
odstępach, to osoba A, zapisując się
do listy e-mailingowej w poniedziałek,
otrzyma drugą wiadomość w środę,
a trzecią w piątek. Z kolei osoba B,
dołączając do kampanii we wtorek,
dostanie e-mail numer dwa w czwartek,
a e-mail numer trzy w sobotę. Pozwala
to stworzyć znamiona indywidualności
dla każdego subskrybenta.
16 e-PROFIT
Jak to wygląda w praktyce?
Sklep internetowy oferujący różnego
rodzaju koszule męskie planuje kampanię
e-mail marketingową. Jej celem jest
promocja konkretnych modeli koszul
oraz edukacja klientów w kwestii ich
odpowiedniego doboru (np. fason, kolor,
spinki, krawat, itp.) do danej sytuacji.
W
ramach
kampanii
zostało
zaplanowanych 6 newsletterów. Zostaną
one wysłane do każdego nowego
subskrybenta. Pierwszy newsletter
jest wiadomością powitalną, która
wprowadzi odbiorcę w kampanię oraz
przedstawi najmodniejsze fasony koszul.
Natomiast, kolejne 5 wiadomości
będzie poświęconych już poradom
stylistycznym, i tak:
• wiadomość druga: koszule oraz
dodatki na spotkanie biznesowe
• wiadomość trzecia: jak łatwo
popełnić towarzyskie faux pas
• wiadomość
czwarta:
koszule
na imprezę
• wiadomość piąta: koszula w wersji
weekendowej
• wiadomość szósta: czasami lepiej
wybrać T-shirt
subskrybenci zapisani do tej kampanii
będą otrzymywać również pozostałe
newslettery informujące o promocjach
i nowych kolekcjach koszul.
Jest to tylko jeden z wielu przykładów.
Sklep
internetowy
sprzedający
aparaty cyfrowe, może wysyłać kurs
fotografowania rozłożony na kilkanaście
wiadomości. E-sklep ze sprzętem
sportowym może wysyłać informacje
na temat różnych metod prowadzenia
treningów, a sklep ze zdrową żywnością,
może wysyłać oryginalne przepisy.
Podczas szukania pomysłu na cykl
wiadomości „follow up” nie trzeba
kierować się wyłącznie doborem
informacji bezpośrednio związanych
ze sprzedażą lub aktualną ofertą
firmy. Mogą one również dostarczać
odbiorcy atrakcyjnych i nieszablonowych
informacji oraz pomogą w budowaniu
trwałych i długofalowych więzi, które
zaowocują wzrostem sprzedaży. ■
Piotr Krupa ([email protected])
jest koordynatorem ds. PR w GetResponse,
największym w Polsce
dostawcy usług e-mail
Każda z wiadomości może zawierać
konkretne modele koszul wraz z cenami,
co pozwoli zachować wątek promocyjny.
Warto pamiętać również o przycisku
wzywającym do działania, który w każdej
chwili może przenieść subskrybenta
na stronę e-sklepu. Poza tym
marketingow ych.
Autor wielu publikacji
związanych z e-mail
marketingiem
prezentowanych
w czołowych mediach
branżowych.
Anna Ratajczak ­­— specjalistka ds. marketingu internetowego
J
ak wynika z badań eVOC Insights
przeprowadzonych
w
styczniu
2012 roku, blisko 60% użytkowników
Facebooka „polubiło” profil wybranej
marki w ciągu ostatnich 6 miesięcy.
Co więcej, ponad połowa z nich
stwierdziła, że „lubienie” komercyjnego
profilu na Facebooku wpływa na
ich lojalność wobec marki. Bankowi
marketerzy, kojarzeni wciąż z branżą
uznawaną jako tradycyjną i mocno
ograniczoną prawem, zauważają te
tendencje i coraz odważniej decydują się
na podejmowanie aktywnych działań w
sferze mediów społecznościowych.
Jak to wygląda w praktyce?
Ciekawym przykładem jest polityka
Meritum Banku. Bank wkroczył w
sferę mediów społecznościowych wraz
z kampanią „Przejdź do Meritum – zrób
to dla pieniędzy”, w ramach której
na stronie www.ZrobToDlaPieniedzy.pl
i powiązanym z nią facebookowym fan
page’u, odbywał się konkurs skierowany
do internautów. Należało zgłosić ciekawy
filmik, zdjęcie lub pomysł i tym samym
zachęcić inne osoby, aby oddawały swoje
głosy. Poza nagrodami dla uczestników,
w ramach działań CSR konkurs zakładał
zakup 120 indeksów dla dzieci w ramach
współpracy z Akademią Przyszłości.
– Jako bank stawiający przede
wszystkim na nowe technologie
i internet prowadzimy dialog z naszymi
potencjalnymi i obecnymi klientami
w mediach społecznościowych. Nasza
strategia obecności w social media
opiera się na angażowaniu naszych
sympatyków, stąd takie inicjatywy jak
gry czy quizy dostępne na Facebooku.
W ten sposób chcemy dbać o wysoką
jakość relacji z naszymi odbiorcami, dla
których internet jest głównym środkiem
komunikacji z marką – mówi Małgorzata
Adamczyk, dyrektor ds. bankowości
internetowej Meritum Bank.
Nie tylko Facebook
Banki
mogą
komunikować
się
z potencjalnymi i obecnymi klientami
nie tylko na Facebooku. Ważnym
kanałem komunikacji marketingowej
są także serwisy networkingowe,
takie jak LinkedIn czy Goldenline.
Jak wynika z raportu Social Media
2012 przygotowanego przez Internet
Standard, ten pierwszy na świecie ma już
ponad 115 mln użytkowników, z których
ponad 80% ma zaufanie do informacji
przekazywanych za pośrednictwem
serwisu. W Polsce z Linkedin korzysta
prawie 556 tys. osób, a z jego polskiego
odpowiednika – Goldenline, ponad
2 mln. Należy jednak pamiętać,
że społeczność userów serwisów
networkingowych ma inne oczekiwania
niż użytkownik Facebooka, szukający
przede wszystkich rozrywki oraz
informacji o promocjach czy nowinkach
produktach. Goldenline czy Linkedin
będą dobrym miejscem do prowadzenia
działań z zakresu bankowego employer
branding, czyli budowania pozytywnego
wizerunku instytucji finansowej jako
pracodawcy, a pożądanymi treściami
będą informacje o nowych ofertach
pracy, stażach czy np. programach
skierowanych dla studentów.
Najmłodszym i szybko rozwijającym
się serwisem społecznościowym jest
Google+. Według ComScore, w styczniu
br. już 1,1 mln Polaków korzystało z tego
medium. Strony firmowe na Google+,
podobne do tych oferowanych przez
Facebooka, można zakładać od niespełna
5 miesięcy i wyglądem niewiele się
różnią od profili prywatnych. Obecnie
największą
popularnością
wśród
użytkowników cieszą się strony związane
z tematyką nowych technologii, jednak
wśród profili firmowych łatwo odnaleźć
także te prowadzone przez polskie banki.
■
e-PROFIT 17
Rynkowe trendy
Rynkowe trendy
E-fotografia, czyli 360 punktów widzenia
na produkt w sieci
Sprzedaż internetowa co roku bije kolejne rekordy we wszystkich
statystykach i przestało to już kogokolwiek ekscytować.
Przyzwyczailiśmy się do optymistycznych danych z sieci
i obserwujemy wzrosty cen akcji dużych firm sprzedających
w internecie tj. Amazon czy Ebay. Nasze rodzime przedsięwzięcia
Neo24.pl, Allegro.pl czy Empik to już poważne korporacje
zatrudniające setki ludzi, a ich przychody ciągle rosną.
Najpierw było zaskoczenie. Prima Aprilis w środku zimy?
Dlaczego wycieli największe porównywarki cen? Czyżby Google
chciał wybić konkurencję? Nie, to raczej nie ma sensu, a więc
skąd to zamieszanie? Czy mamy tu ingerencję w wolny rynek
i rzeź niewiniątek? A może odpowiedź jest prosta: działania
Google to konsekwencja polityki firmy od dawna zakazującej
działań SEO z wykorzystaniem sztucznych linków. Jeśli przyjąć
taką hipotezę, to sprawa nabiera zupełnie innych rumieńców.
Mikołaj Bator — www.mode360.eu
Marek Dornowski
P
rzychody polskich firm wg raportu Internet 2K11
wyniosły w 2010: Neo24.pl – 217mln, Allegro.pl
– 660 mln oraz Empik.pl – 209 mln. Oznacza to, że na
tym polu będą zachodzić w najbliższych latach poważne
zmiany związane z walką tych spółek o udział w rynku.
Rodzi to potrzebę stosowania innowacji, narzędzi
marketingowych, skutecznych managerów sprzedaży i ciągłego
podglądania kolegów zza oceanu, gdzie i jak w inkubatorze
powstają rewolucyjne koncepcje wspierające e-commerce jak
np. ostatni boom na social media.
Sprzedając w sieci, nie unikniemy kwestii wizualizacji naszej
oferty, ponieważ jest to najszybszy sposób komunikacji
z klientem, który – szukając produktu – musi w ciągu kwadransa
znaleźć zadowalającą go ofertę i podjąć decyzję o zakupie.
Te decyzje zakupowe powstają już nie w oparciu o merytorykę
oferty, ale o prezentację, która nie pozostawi złudzeń i potwierdzi
atrakcyjność ceny. Standardowe zdjęcia produktowe, będące
dostępne po chwili w każdej wyszukiwarce. Zdjęcia katalogowe
producenta lub własne impresje z namiotów bezcieniowych
to już niestety za mało dla klienta, nawet jak na decyzję o zakupie
bukietu róż online. Drogie packshoty, czyli profesjonalne
i dopieszczone produkcje z Photoshopa cechują się małą
dostępnością i dłuższym czasem na opracowanie, a w finale
i tak będą dla klienta czymś syntetycznym.
E-fotografia to pojecie wymyślone na potrzeby tego artykułu
dla pokazania nowych rozwiązań dla e-commerce w dziedzinie
wizualizacji produktu. Mowa tu o prezentacjach 360°
dostępnych już dość powszechnie i emitowanych w formatach
Flash lub HTML 5, które są znane głównie z postprodukcji
sprzedawanych przez agencje reklamowe. Wykorzystanie tych
narzędzi dotyczyło wyłącznie incydentalnych kampanii lub
18 e-PROFIT
Rzeź niewiniątek
portfolio produktów na zamówienie, zachodzi jednak potrzeba
wykorzystywania tych narzędzi do sprzedaży na aukcjach,
sklepach internetowych i mobilnych katalogach dostępnych
z poziomu poręcznego tabletu.
Cały pomysł opiera się na tych samych założeniach, co
dawne filmy animowane, czyli animacje poklatkowe z serii
zdjęć w odpowiedniej sekwencji. Do wykonania animacji
potrzeba aparatu fotograficznego, małego studia lub
namiotu bezcieniowego oraz tzw. platformy obrotowej
z oprogramowaniem. Aby samemu wykonać takie prezentacje,
można skorzystać z ofert kilku dostawców z USA, Francji
i naszego rodzimego rynku. Oferowane rozwiązania to
kompaktowe ministudia fotograficzne wyposażone w takie
narzędzia spakowane do rozmiaru sprzętu biurowego.
Wykorzystuje się oświetlenie LED, które znacząco podnosi
jakość zdjęć i ułatwia operowanie aparatem. Dzięki możliwości
zintegrowania aparatu, komputera i komory bezcieniowej
z platformą obrotową użytkownik osiągnie pożądane efekty bez
specjalnej znajomości fotografii. Finalny efekt pozwala klientowi
sklepu internetowego lub aukcji na obejrzenie produktu
z każdej perspektywy. Łatwość wykonania animacji, pozwala
na szybkie przygotowywanie wizualizacji. Ma to znaczenie
szczególnie tam, gdzie estetyka odgrywa priorytetową rolę.
Dziś może brzmi to jeszcze wizjonersko, ale stosowanie takich
rozwiązań z punktu widzenia kupującego jest pożądane.
Kupując jakikolwiek przedmiot na aukcji internetowej, wielu
chętnie obejrzałoby go ze wszystkich stron. Doświadczenie
zaś podpowiada, że jeśli na rynku cokolwiek jest na tyle
atrakcyjne dla kupującego, że może zachęcić go do zwiększenia
zakupów, to raczej prędzej niż później staje się na danym
rynku standardem. Czy tak będzie również i w tym przypadku?
Pewnie niedługo się przekonamy. ■
Dlaczego
Google
zakazuje
handlowania linkami? To proste,
broni jakości swojego flagowego
produktu: wyszukiwarki internetowej.
Upraszczając zasadę działania wszystkich
wyszukiwarek, wiadomo, że opiera
się ona na algorytmach bazujących
na linkach odwołujących do danej strony.
Im więcej linków, tym dana strona
znajduje się wyżej. Wszystko wydaje się
oczywiste.
Problem pojawia się jednak w sytuacji,
gdy przez handel linkami możliwe jest
wypozycjonowanie strony na dane
hasło, która nawiązuje do tematu, ale
wysoko znajduje się nie ze względu
na docenianą przez internautów
treść, lecz dzięki linkom zakupionym
często na stronach dotyczących
zupełnie innej tematyki. Internauta
dostaje więc śmieciowy produkt.
Jego reakcję nie trudno przewidzieć.
Winna jest wyszukiwarka. Jeśli byśmy
przyjęli założenie, że zablokowane
serwisy faktycznie wykorzystywały
do pozycjonowania sztuczne linki to
w takiej sytuacji działania Google stają
się racjonalne. Nie zmienia tego nawet
fakt, że przecież większość pozycjonerów
korzysta
ze
sztucznych
linków.
Po pierwsze większość nie znaczy wszyscy,
po drugie skoro Google było w stanie
powiedzieć „dość” dużym graczom w
jednej branży, to co stoi na przeszkodzie,
by
powiedziało
„stop”
również
innym?
Jeśli
takie
hipotezy
są prawdziwe, to najwyższy czas
poważnie pomyśleć o naturalnym
pozycjonowaniu, czyli linkach treściowo
zgodnych z naszym serwisem, linkach,
które nie będą doklejone gdzieś
z boku na zasadzie „zapchaj dziury”, ale
które zamieszczone będą w treściach
wysokich jakościowo serwisów. Takie
myślenie wydaje się być przyszłościowe
i racjonalne.
– Trudno dziś całkowicie wyobrazić sobie
SEO bez kupowania linków, choć być może
szybciej niż większość myśli taka sytuacja
nastąpi. Trzeba natomiast oswoić się
z myślą, że trzeba ilość, przekuć na jakość.
Sytuacja przypomina trochę tę z rynku
samochodów z połowy lat 90., gdy kraje
Europy zachodniej zakazały wjazdu na
swoje terytorium samochodom starszym
niż x lat, i tym których emisja spalin
przekracza określone normy. W praktyce
oznaczało to, że szczęśliwi posiadacze
trabantów ze Szczecina będą zmuszeni
zrezygnować z cotygodniowych zakupów
w Berlinie, chyba że zdecydują się na
wymianę auta – mówi Artur Pleskot
z Linkolo.pl – jedynej w Polsce giełdy
linków w treści.
– Oczywiście budziło to sprzeciw
i pytania o wolności obywatelskie, prawa
człowieka itd., ale fakt jest taki, że dzisiaj
w Berlinie poza zlotami miłośników aut,
trabanta raczej nie uraczysz – dodaje
Pleskot.
Google daje jasny sygnał: albo
przesiądziecie się z waszych trabantów
na bardziej przyjazne środowisku
mercedesy,
albo
po
naszych
autostradach sobie nie pojeździcie.
Właściwie można powiedzieć więcej,
Google mówi przestańcie całkowicie
jeździć samochodami, chodźcie albo
latajcie naszymi samolotami. Można
oczywiście stać na granicy, protestować
i kombinować, jak oszukać celnika,
ale większość raczej zainwestuje w
porządne auta, którymi będzie się ścigać
z policjantami Google, lub faktycznie
rozpocznie piesze pielgrzymki.
Gdyby nie wydarzenia ostatnich dni
można by to było nazwać SEO – wym
science fiction, ale prawda jest taka,
że do 1 kwietnia jeszcze daleko. ■
Foto: www.sxc.hu/sachyn
e-PROFIT 19
Temat miesiąca
Temat miesiąca
StartupTV – nie tylko o startupach
W marcu planowany jest oficjalny start nowej telewizji
internetowej – StartupTV. Osoby bezpośrednio związane
z projektem jednym głosem twierdzą, że nie chcą skupić się
wyłącznie na samych startupach, niemniej jednak jest to kolejny
dowód na to, że tematyka młodego i rozwojowego biznesu
technologicznego staje się w Polsce coraz bardziej popularna.
S
Prowadząca: Aleksandra Mikołajczyk
Bohaterkami „Damokracji” są przedsiębiorcze i niezależne
kobiety, które mają silną osobowość, chęć do rozwijania
swojej pasji tak, by przerodziła się w przynoszący zyski
biznes. Program składa się z czterech serii tematycznych:
1. Mentoring (zagadnienia związane z założeniem
i prowadzeniem własnego biznesu)
2. Coaching (trener NLP wyjaśnia wybrane zagadnienia
dot. psychologii biznesu),
3. Kobieta i biznes (prezentujemy kobiety, które
odniosły sukces w biznesie),
4. Moda i Biznes. (sekrety stylu, wygląd bizneswomen).
Seria z AK74
Appgrade
Testy aplikacji mobilnych. W Appstore i Android
Market znajdziemy ich setki tysięcy. Trudno się połapać
w takim gąszczu programów. Appgrade jest prostym
wideoprzewodnikiem po świecie mobile apps.
Startup Kumite
Prowadząca: Aleksandra Mikołajczyk
Specjalistka od technik kończących. Pytaniami potrafi
znokautować interlokutora. Swoje umiejętności
sprawdza na adeptach startupowej sztuki. Gośćmi
są reprezentanci projektów dofinansowanych przez
inkubatory przedsiębiorczości. Próbkę zobaczcie na
http://bit.ly/wgx6jk
YouTube – virale
Program poświęcony fenomenowi tworzenia się
wirusowych wideo oraz najbardziej rozpoznawalnym
twórcom polskiego i światowego YouTube.
Show me the money
Czyli polska odpowiedź na projekty typu Dragons Den.
Inwestor spotyka się z projektodawcami, prezentacje,
pytania, decyzje... Czy inwestor skusi się i zainwestuje
realne pieniądze w przedstawiane pomysły?
Artur Kurasiński
Prowadzący: Artur Kurasiński
Biznesowa wojna na argumenty, trudne pytania,
niecodzienni rozmówcy i cała masa inspiracji dla
przedsiębiorców. Gośćmi programu są zarówno
bootstrapujące geeki, dojrzali startupowcy, blogerzy,
vlogerzy, artyści, jak i szefowie polskich firm zarabiających
miliony. Wszystkich łączy jedno: innowacja. Przykładowy
odcinek znajdziecie na http://bit.ly/zC7qda
Ciekawie zapowiadają się również projekty, które
dopiero są w fazie doprecyzowania i produkcji:
To tylko przykłady tego, co już wkrótce czeka nas na
łamach StartupTV. Czy pomysł spotka się z uznaniem
w branży? Jest na to duża szansa, choćby ze względu na
to, że nie stoją za nim osoby anonimowe.
Jakub Mazurkiewicz – StartupTV
tartup to ostatnio słowo odmieniane w mediach
przez wszystkie przypadki. Mamy Startup
Weekend, Magazyn, meeting, fest… mamy wreszcie
Startup TV. Nazwa mówiąca wiele, ale z drugiej strony,
po zapoznaniu się z ramówką, którą Startup TV przygotował
i zamierza dalej rozwijać, można odnieść wrażenie,
że to nazwa trochę za ciasna jak na ambicje i plany osób
zaangażowanych w projekt. Znajdziemy tu programy
dedykowane startupowcom, ale również osoby, które
interesują się e-biznesem jako takim, niekoniecznie
we wczesnej fazie rozwoju, powinni znaleźć też coś dla
siebie. Zresztą zobaczcie i oceńcie sami.
20 e-PROFIT
Damokracja
przedsiębiorca, inwestor (Metafund) oraz bloger z branży
interaktywnej działający w obszarze nowych mediów ze
szczególnym naciskiem na Internet i mobile. Współtwórca
serii spotkań środowiska przedsiębiorców Aula Polska.
Bierze udział w rozwoju Grupy Naturalniej.pl, która
umożliwia sprzedaż produktów związanych ze zdrowiem,
ekologią, sportem i urodą.
Aleksandra Mikołajczyk
polska aktorka serialowa, filmowa i teatralna,
prezenterka telewizyjna. Absolwentka Wydziału
Aktorskiego PWSFTviT w Łodzi. Zagrała m.in. w Pogodzie
na piątek, Oficerach, Mroku, Pensjonacie pod Różą,
M jak miłość, Samym życiu. Od września 2007 można
ją było oglądać w TVN w serialu Twarzą w twarz.
Aktorka Teatru Nowego w Łodzi. Prowadziła programy
internetowej telewizji Lookr.tv oraz w serwisach Grupy
Infor. Była twarzą programu Rytm miasta na antenie TVN
Warszawa.
Weronika Jagodzińska
Vlogerka. Prowadzi popularny kanał wideo w serwisie
YouTube poświęcony modzie, stylizacjom, kosmetykom.
Każdy jej odcinek jest oglądany blisko 40 tys. razy.
Jest właścicielką butiku internetowego: szusz.com.pl.
Wszystko wskazuje na to, że wraz z wiosną na polskiej
scenie e-biznesu zagości nowa telewizyjna jakość.
Ze swojej strony nie możemy już się doczekać. ■
e-PROFIT 21
Rozmowa miesiąca
Rozmowa miesiąca
Aleksandra Mikołajczyk – Kobieta o wielu twarzach
Podobno kobieta zmienną jest i ma wiele twarzy. Czy to prawda?
O zmienności trudno jest się wypowiadać, ale dziś gościmy
kobietę, która z pewnością ma wiele twarzy. I nie chodzi tu
o to, że jako aktorka z sukcesami zagrała role komediowe
i dramatyczne zarówno w teatrze, jak i na szklanym ekranie, ale o to,
że spełnia się jako artystka, dziennikarka, działaczka charytatywna,
a ostatnio również jako szefowa StartupTV.pl – pierwszej polskiej
telewizji internetowej poświęconej nie tylko młodym firmom,
ale też szerzej biznesowi, technologiom i trendom. Mamy dzisiaj
przyjemność rozmawiać z Aleksandrą Mikołajczyk.
Wiesz, pytam, bo niecodziennie ktoś w Polsce robi
telewizję internetową poświęconą biznesowi, nowym
technologiom, startupom. A jeśli już, to pewnie
w pierwszym odruchu widziałbym, że za takim
projektem stoi jakiś zafiksowany na punkcie nowych
technologii facet, że to wszystko będzie takie
zaprogramowane… A tymczasem widzę coś zupełnie
innego.
Przecież ja nie projektuję strony, nie filmuję, nie montuję
i nie robię oprawy graficznej. Od tego mam fantastycznych,
zdolnych, „zafiksowanych na swojej pracy” i kreatywnych
mężczyzn.
Powiedz, jaka jest ta prawdziwa twarz Aleksandry Mikołajczyk?
Artystka, dziennikarka, business woman?
Artystą się bywa… – tak się czuję, kiedy stoję na scenie. Dziennikarsko
udzielam się głównie jako prezenterka.
Natomiast biznesu uczę się w praktyce – dzięki mojej pracy
nad StartupTV.pl, mogę spotykać fantastycznych ludzi, których
podziwiam i którym pozytywnie zazdroszczę, że już ich projekty
są już prężnymi przedsiębiorstwami.
Czy u nas wszystko jest takie zaprogramowane? Hm…
Od czasu pracy nad projektem musieliśmy zmienić model
biznesowy i kierunki rozwoju projektu. W końcu kobieta
zmienną jest, więc może łatwiej było wprowadzać
zmiany w życie. Były jednak takie sytuacje, kiedy
współpracownicy, musieli mnie długo przekonywać do
zmiany koncepcji.
Reasumując, prawdziwa twarz Oli Mikołajczyk: kobieta ciekawa
świata, empatyczna, ambitna, perfekcjonistka z poczuciem humoru,
ucząca się dystansu do siebie…
Do mnie przemawiają merytoryczne argumenty i wiem,
że nie zawsze muszę mieć rację.
Aktorstwo i biznes – czy to się nie kłóci?
Co prawda statystyka może być najgorszym kłamstwem,
ale statystycznie te wszystkie nowe biznesy, startupy
i techniczne nowinki to raczej męska domena. Dlaczego
tak się dzieje, czy wierzysz, że ta tendencja się wkrótce
zmieni?
Dziś aktorstwo to nie tylko sztuka, ale przede wszystkim
biznes.
Powstało
wiele
prywatnych
teatrów
np.
Teatr 6. piętro Michała Żebrowskiego, Teatr Polonia Krystyny Jandy,
Teatr Kamienica Emiliana Kamińskiego – to prężnie działające
firmy. A jeśli nie masz swojego teatru i zrezygnowałeś z etatu
w teatrze państwowym, musisz szukać pracy i o nią walczyć
na castingach, zdjęciach próbnych, dlatego coraz więcej aktorów
tworzy sobie backup, który może pomóc w uzyskaniu niezależności
artystycznej, ale też finansowej. To trochę jak prowadzenie małej
firmy, bo przecież rozwijając interes, musisz także nieustannie
pozyskiwać partnerów biznesowych, klientów...
Czy nie jest to podobne?
Taka statystyka sprawia, że to właśnie kobiecość jest
atutem (śmiech). Faktycznie trzon zespołu StartupTV.pl
stanowią mężczyźni. Mam wrażenie, że kobiety, zanim
zdecydują się na własny biznes, najpierw muszą wszystko
gruntownie przemyśleć, a dopiero potem działają.
Mężczyźni częściej podejmują ryzyko. Ale to się szybko
zmienia! Ostatnio znajomy powiedział mi dwuznaczny
komplement: Olka masz jaja... (śmiech).
Realizując program DAMOkracja, który będzie
prezentowany w ramach StartupTV.pl, poznałam
wspaniałe, przedsiębiorcze kobiety. Świadome, spełnione
i zaangażowane!
Fot. Bartek Warzecha
22 e-PROFIT
www.bartekwarzecha.pl
e-PROFIT 23
Rozmowa miesiąca
Rozmowa miesiąca
Aleksandra Mikołajczyk – Kobieta o wielu twarzach
Skąd w ogóle wziął się pomysł stworzenia
StartupTv.pl? Co sprawiło, że powiedziałaś: tak
wchodzę w ten temat, to jest to?
Jest wiele kanałów biznesowych, ale one są
takie… perfekcyjnie binzesowe. Rozumiesz o czym
mówię?
Tak jak to często w życiu bywa... przypadek.
Choć myślę, że pomysł telewizji internetowej
kiełkował w mojej głowie już dobrych parę lat
temu, kiedy jeszcze pracowałam jako prezenterka
przy podobnym projekcie. Potem trafiłam do
telewizji tradycyjnej. W międzyczasie koleżanka
zmobilizowała mnie do realizacji mojego pomysłu
na biznes. Wzięłam udział w konkursie i udało się!
Otrzymałam z AIP Seed Capital dofinansowanie
na telewizję internetową. W sumie to nie ja
powiedziałam: wchodzę w ten temat, to jest to.
Te słowa raczej wypowiedział inwestor, który
uwierzył w projekt StartupTV.pl.
Biel + błękit. Garnitury, poważne rozmowy
o biznesie… StartupTV ma być połączeniem
biznesu z tzw. lifestylem. Kobiece rozmowy nie
muszę być tylko o ciuszkach i kosmetykach,
a męskie biznesowe rozmowy nie muszą być
nudne, można tam wpleść luz i humor.
Ale dlaczego akurat startupy, myślisz, że to jest
teraz w Polsce taki modny temat, że faktycznie
coraz więcej młodych osób wyznaje zasadę Yes,
we can i chce zakładać nowe firmy?
W formatach biznesowych, które oglądałam
na różnych kanałach nie znalazłam tyle luzu
w formie i używanym języku – u nas taki luźny
styl obowiązuje. Poza tym każdy nasz format ma
swój odmienny charakter. Programy dotyczące
aplikacji i testów telefonów różnią się od tych
obecnych w sieci. Są nie tylko merytoryczne, ale
też zabawne. Do programów autorskich także
wprowadziliśmy elementy ożywiające narracje.
Myślę, że widzowie, którzy mieli okazję oglądać
materiały video na naszym fejsbukowym profilu
sami dostrzegli różnicę, między tym, co my
proponujemy, a co jest dostępne na innych
kanałach biznesowych.
Może zabrzmi górnolotnie, ale mam nadzieję,
że nasza telewizja stanie się miejscem, które
będzie startupy wspierać, promować i jednoczyć.
Młode firmy mają podobne problemy. Sama
prowadząc startup, coś o tym wiem. Programy
w StartupTV.pl mają być inspiracją. Pokazujemy
osoby, które odniosły sukces i porażki i nie boją
się o nich mówić.
Mówisz, że StartupTv ma być inne od
tradycyjnych, czasem nudnych w formie
programów biznesowych, uchylisz nam rąbka
tajemnicy? Co przygotowujecie, jakieś specjalne
formaty, coś, o czym będzie można powiedzieć:
tego jeszcze w Polsce nie było? Wracając do tematu, możesz podać przykłady
pomysłowości i biznesowej zadziorności kobiet?
Kobiety opanowały biznesy związane z usługami
– zakłady fryzjerskie, kosmetyczne, salony spa.
Realizując program DAMOkracja, nie mogłam się
nadziwić kobiecej kreatywności, zarówno w skali
mikrobiznesów, jak i większych przedsiębiorstw:
salony fryzjerskie dla psów, internetowy sexshop
dla pań, Muffiniarnia Goodies, Showroom
Aliganza, marka odzieżowa Bizuu oraz Me like
– oferująca różańce ozdobne... Właścicielki nie
tylko tych firm wkrótce będzie można zobaczyć
w programie DAMOkracja na StartupTV.pl.
W takim razie czekamy, dzięki za rozmowę.
Dziękuję. ■
Fot. Bartek Warzecha
24 e-PROFIT
www.bartekwarzecha.pl
e-PROFIT 25
Dossier – kobiety i e-biznes
Dossier – kobiety i e-biznes
Don Kichot w spódnicy
Z czym kojarzy się Wam pani pedagog?
Panowie,
proszę
bez szowinistycznych
skojarzeń…
Lorem ipsum
dolor tylko
sit amet,
consectetur
adipiscing elit.
Quisque
Jeśli Wasze pierwsze skojarzenia powracały
do
pani
w
okularach
straszącej
kolejnym
spotkaniem
z
rodzicami
at massa eu nisi ultrices tempor. Fusce vulputate mauris
i obniżeniem oceny z zachowania za orci.
wagary
na dzień eros
wiosny,
to mamy
dla Wasquis
dziś cursus
osobę, która
Vivamus
metus,
sodales
eget,przełamie
rutrum
te fałszywe stereotypy. Z wykształcenia
jest
pedagogiem,
zawodowo
–
managerem
projektów.
id neque. Aliquam erat volutpat. Duis ac lacus sit amet nunc
Choć niektórzy żartują, że jest muzykiem, bo to typ człowieka orkiestry. Don Kichot w spódnicy, który kocha
aliquet faucibus sit amet at nisi. Suspendisse potenti. Aliquam
pracę z ludźmi, koty i żadnego wiatraka się nie boi. Już wiecie o kim mowa?
Fot. Bartek Kucharczyk – www.bartekkucharczyk.pl
erat volutpat. Donec malesuada sem pulvinar tortor cursus et
vehicula
mauris
eleifend.
Pellentesque
in tempor
quam.
To Agnieszka Lewandowska-Dziewięcka,
o której
większość
z Was
słyszała przy okazji
Startup
School.
Imię i nazwisko autora artykułu
Agnieszko podobno jesteś wytrwała w walce
z wiatrakami. Jesteś taką polską odmianą Don Kichota?
Jeśli chodzi o pasję do tego, co robię i zacięcie,
z jakim to robię – to tak. Ale mam nadzieję, że moje
wiatraki są prawdziwe i walka ma jakiś sens.
Masz kontakt z wieloma osobami, zespołami, choćby przy
okazji Startup School? Potrzeba Ci często cierpliwości?
To ważna cecha. I jasne, że się przydaje. Podobnie jest
z pracowitością, punktualnością czy kreatywnością – też
przydają się w każdej pracy. Ale są też cechy dużo bardziej
przydatne. Praca z młodymi i inteligentnymi ludźmi
wymaga przede wszystkim niewyczerpanych zasobów
energii.
Skąd ją bierzesz? Pedagogiczna dusza czy źródło
jest gdzie indziej?
Jak się robi to, co się lubi, ma się siłę to robić.
A co jest takim największym wiatrakiem rodzimego
e-biznesu?
Biurokracja, administracja, korporacyjny sposób
myślenia i ludzka głupota. Pierwsze trzy powodują,
że przedsiębiorca marnuje dużo czasu i energii na rzeczy,
które nie mają bezpośredniego przełożenia na przychody
w jego firmie. Na ostatnie leku nie ma.
A to taki wiatrak, który w ogóle da się pokonać?
Na głupotę leku nie ma.
26 e-PROFIT
„Jak się robi to, co się lubi,
ma się siłę to robić.”
Oglądałem swego czasu rozmowę Rafała Agnieszczaka
z Wojtkiem Przyłęckim, realizowaną przy okazji Startup
School. Wiele osób ją widziało w internecie. Warto,
bo można dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Problem
tylko w tym, że ludzie oglądają tego typu rozmowy, ale
rzadko wyciągają wnioski. Potem przychodzą z nowymi
pomysłami i robią te same szkolne błędy. Nie masz
wrażenia, że czasem ta cała nauka idzie w las?
Mądrych rozmów i cennej wiedzy można znaleźć
w internecie dużo.
A odnosząc się do błędów... Trudno się dziwić,
że przedsiębiorcy internetowi popełniają szkolne błędy,
skoro nie ma szkół, które mogłyby nauczyć, jak tych
błędów uniknąć.
Natomiast nasi absolwenci nie popełniają takich
szkolnych błędów. Ale chodzili, w końcu, do dobrej szkoły.
Inna sprawa, że w Polsce nie zachęca się do tworzenia
własnych biznesów, a to przecież na nich najlepiej
wychodzi nauka.
Dlaczego robisz to, co robisz? Co sprawia, że chcesz na
nowo pracować z nowymi pomysłami, nowymi ludźmi?
Statystycznie większość z tych pomysłów, startupów nie
przebije się na rynek.
Statystycznie byłabym 28-letnim Chińczykiem, który nie
posiada konta bankowego. A Mark Zuckerberg nie zarabia
tyle, co statystyczny Amerykanin (myślę, że Zuckerberga
możemy podmienić również na Rafała Agnieszczaka).
Nie można patrzeć na startupy tylko przez pryzmat
statystyki. Robię to, co lubię, w co wierzę i w czym widzę
sens.
Dlaczego w e-biznesie jest tak mało kobiet?
Oj, trudny temat. Pewnie nawet na interdyscyplinarną
pracę doktorską. Bo to jest kwestia społecznego
postrzegania roli kobiety i mężczyzny.
Ostatnio InQbe zainwestowało w projekt Kissbox, gdzie
grupą docelową stanowią kobiety. Sądzisz, że takich
projektów będzie więcej?
Internet jest odbiciem rzeczywistości offlinowej.
W sklepach z kosmetykami kobiety stanowią większą
grupę klientów, a w zakładzie mechanicznym częściej
pojawiają się panowie. I to się przenosi do sieci. Tak samo
jak to, że domowym budżetem zazwyczaj zarządzają
kobiety. Nie dziwi więc, że coraz więcej projektów
e-commerce skierowanych jest właśnie do tej grupy
docelowej.
Agnieszko, ostatnie, ale jakże ważne w tym miesiącu
pytanie. Był taki film Czego pragną kobiety z Melem
Gibsonem, widziałaś?
Muszę cię rozczarować, ale nie.
Czy to się zmieni?
No to zdradź nam proszę, czego ty pragniesz?
Cały czas się zmienia. Kiedyś kobiety nie miały prawa
głosu i sprowadzano je do roli opiekunek i nauczycielek.
Dziś kierują rządami i wielkimi firmami.
Chciałabym w najbliższym czasie zwiedzić Gruzję i znaleźć
czas na nadrobienie książkowych zaległości. ■
e-PROFIT 27
Dossier – kobiety i e-biznes
Dossier – kobiety i e-biznes
Tytuł artykułu tytuł artykułu tytuł
artykułu tytuł artykułu tytuł artykułu
To idzie młodość
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Quisque
at massa eu nisi ultrices tempor. Fusce vulputate mauris
orci. Vivamus eros metus, sodales quis cursus eget, rutrum
id neque. Aliquam erat volutpat. Duis ac lacus sit amet nunc
aliquet faucibus sit amet at nisi. Suspendisse potenti. Aliquam
erat volutpat. Donec malesuada sem pulvinar tortor cursus et
vehicula mauris eleifend. Pellentesque in tempor quam.
Miała zaledwie 17 lat, gdy jej serwis Animili.pl okazał się jednym z sukcesów Startup School.
Dziś ma już na swoim koncie kolejne serwisy – FashionStyle.pl. oraz MyGuidie. Osoba, która
jest chodzącym zaprzeczeniem teorii, że e-biznes i programowanie to nie robota dla kobiet.
W marcowym numerze nie mogło zabraknąć z nami Oli Sitarskiej.
Marek Dornowski
Olu, jak czyta się Twoje CV, można odnieść wrażenie,
że jesteś takim internetowym Michaelem Jacksonem.
Zachowując oczywiście wszelkie proporcje, ale nie często
spotyka się, by ktoś w tym wieku bawił się w e-biznes
i to bawił się w takim stylu.
Imię i nazwisko autora artykułu
spellaccum eaquiam, sunt ius arum
ullabor as sequi od estendis excepe
nus, sum rem. Nequo eiur? Sequia
cum es aut essendipidis renis am
nihic tendipi dentis et laboribus
dolum fugia voluptatur, ea idit,
tempe dolorror sunt ut quiaectures
pos moloreicil moluptatur?
Qui nonsendi andis moluptasitia
dolore et excest aspere voloreped
ea volorporrum faccus, odisquodi
dolum re ducipsum is quaturio
volores quibusdam doloreprat aut a
del earumqu iaesto eos et atuscium
as utem ut labor a sundamus il ium
facestium dus.
Landestet am re, nihil moditinvent
adit poriae volupta ssimintorrum
qui rersperum quo doluptatium
natempero esed quam ea ducitatur?
Occulpa dolum et acipict otatet aut
quias siminihicte nis eaquat et in
cullatem harcid es nobis consequi
omnis dici rescimusa voloreseque
occatur aut am faces dit ullorum
qui aut modis aut re intotas sitam,
alictum dererrovid erioreicid que
ad que nimus sae. Moluptatur seria
consed eaquidebis eatur arci alia
conestorit vendusam, expliqui dolum
fugit imporporrum rectas destios
di resciam ne minvenis dis ea core
verro omnit res as quiae volorep
rehendel ipitatqui qui culpa volo
berum vel esequiam faciis ni volupta
tustotas
maximus
dolorporro
evenis pelectibusci aut optaquos ne
volorunt.
Iducillam reres utetur?
Evendae
porerspid
maximai
onseque maiossinci berum quid
moles dolupist dunda sunti dolorer
ferferae. Pe nihit officab int erchil
es volore rerepe prae. Pudaesto
vent alibus sume provid et ex eatem
eossimin rempossedit liqui ut unt
escia velestrum vid eatur aut identur
restrum que idel modiasi tatiis etus
ped quas delibusapid ut restota sim
ilit imin perum esed molor as dolupta
as mil ma invendemquas a vent
fugitiate oditibus volla dolenimus, od
estibus et labor sus sandit quam aut
rera con repe voloritium et ipit mi,
quam fugitate nobisciassit ■
„Bądźmy dobre w tym, co robimy, kopmy tyłki światu
i nie bierzmy całej winy za wszystkie niepowodzenia na siebie,
bo to prędzej sprawi, że się poddamy”
28 e-PROFIT
– Ola Sitarska
Nie porównywałabym siebie do Michaela Jacksona,
ale dziękuję. Niedawno sama zaczęłam zgłębiać temat
bardzo młodych osób, które wcześnie zaczęły bawić się
w e-biznes i o dziwo – nie jest to tak nieznana droga
zagranicą.
Będąc na konferencji DLD 2012 w Monachium, poznałam
np. 16-letniego Brytyjczyka, który zbudował swój
pierwszy poważny biznes w wieku 14 lat, a niedawno
pozyskał kilkaset tysięcy dolarów od miliardera z Hong
Kongu na rozwój swojej firmy.
Fashionstyle.pl rozumiem – moda, młode kobiety to
wszystko do siebie pasuje, ale MyGuidie? Skąd u Ciebie
taki pomysł?
Fot. Bartek Kucharczyk – www.bartekkucharczyk.pl
Eris et ipsum asperiam exerion sequia
il min porro consed ut vendese
quamusapid ulpa nos rem ipiderit
voluptatis de voluptate culpa quatem
quiantio modisincium fugitatius disit,
volupti non rem eum et exceate
mporrovid mos eatenimpor apit
qui rerro con poreped quid eations
entium earchilitis essitat ibusam ea
nonseque porem id eum natempor a
vellecu mquae. Oloribus.
Sam rempores dionsec usdandis et
labor aliberc hillab il millandus.
Modis venestion reperovit re prem
quod molo molupta eruptatur
asperuntibus dem experibusdam vel
ius, nit volumquis sum fuga. Nest,
sim soluptat vellit perumet autatis
quiatet endus, ipsaeperia num fuga.
Niminctus eserum faceptibus et et
libusani cum fugit reped modia que
es audae porecuptatur rerrundus aut
laut quam, impor maxim solorecto
estis di quas ut perovitibus acerunt,
voloreprem que prem quia vercium
consequi tem aboreror asped
quam expero expedit di inimodi
quatur, incientet quis esenditio qui
ipsaperit aut odi volupta tectur sitis
di am rerum repeditas expe consed
maximilit ellatem oluptat voluptiissim
in rerfernate sin nihicia nulla dis etur,
cus dent est ped eum nimus dolupta
Bardzo dużo podróżuję, czasem biznesowo, a gdy
tylko mam czas podróżuję po to, żeby poznawać inne
kultury, prawdziwych ludzi, którzy żyją gdzieś po drugiej
stronie globu. MyGuidie ma to ułatwiać i pozwalać
przeżywać ludziom jeszcze więcej cudownych chwil nie
tylko podczas podróży, również we własnym mieście.
Na przykład wczorajszy wieczór spędziłam z 9 znajomych,
degustując 12 różnych win w malutkiej, pięknej winiarnii
w Warszawie, gdzie ekspert od wina przybliżał nam tajniki
jego spożywania. Mam ogromną nadzieję, że niedługo
takie doświadczenie będzie można kupić na MyGuidie :)
Popuść wodze fantazji, nie masz żadnych ograniczeń
finansowych, jaki serwis byłby Twoim marzeniem,
co chciałabyś stworzyć?
Nie mam jeszcze takich marzeń – pomysły przychodzą
z dnia na dzień, a ograniczenia finansowe nie
są największymi problemami, z którymi przychodzi nam
się zetknąć. Wolałabym, żebyś zapytał mnie, co bym
zrobiła gdybym nie miała ograniczeń czasowych :)
Olu, czy czujesz się wyobcowana w męskim świecie
programistów?
Nie, nigdy się tak nie czułam. Tu nie chodzi o płeć, wiek,
rasę, a o wspólną pasję, styl życia itd. Poznałam w życiu
wiele fantastycznych kobiet, które w tym „męskim
świecie” zrobiły więcej niż nie jeden mężczyzna.
Byłoby super, gdyby więcej kobiet miało odwagę wziąć
swoje życie w garść i zaczeło prowadzić swój biznes,
ale nie chcę nikogo zmuszać – jest przecież wiele dróg
w których można się realizować, a o to właśnie chodzi.
W tym numerze staramy się w wielu rozmowach
znaleźć odpowiedź na pytanie gdzie jest miejsce kobiet
we współczesnym e-biznesie. Pomożesz nam w tym?
Obawiam się, że nie :) Miejsce kobiet w biznesie jest tym
samym miejscem, gdzie znajdują się mężczyźni. Nie lubię
parytetów, nie jestem feministką, nie uważam, że kobiety
powinny robić biznes tylko dlatego, że są kobietami,
a dlatego, że po prostu są w tym dobre. Bądźmy dobre
w tym, co robimy, kopmy tyłki światu i nie bierzmy całej
winy za wszystkie niepowodzenia na siebie, bo to prędzej
sprawi, że się poddamy. ■
e-PROFIT 29
Warto wiedzieć
Warto wiedzieć
Spread is dead
REO (Recomendation Engine Optimalization) i nowa
jakość informacji, czyli Informacja Społecznie Istotna (ISI)
Niemal zawsze zakupowi mieszkania bądź innej nieruchomości towarzyszy stres i szereg obaw
o bezpieczeństwo i pewność transakcji oraz niespodziewane koszty. Ktoś może zapytać
a co to ma wspólnego z e-biznesem? Otóż ma i to bardzo dużo. Rzadko zdarza się,
byśmy takie zakupy robili w całości za gotówkę. Najczęściej posiłkujemy się kredytem.
Media społecznościowe zmieniają internet, czy jest szansa,
że zmienią również sposób pozycjonowania w sieci?
Marcin Gromke
Joanna Kolkowska
Jeśli
finansujemy
transakcję
kredytem hipotecznym w obcej
walucie, obawy te mogą być jeszcze
mocniejsze. Po pierwsze, koszty
spreadu – czyli różnicy między
kursem kupna i sprzedaży w banku
– dodatkowo zwiększają wysokość
rat. Po drugie, zanim do kupna
dojdzie,
musimy
„upolować”
interesującą ofertę i zabezpieczyć
przyszłą, ostateczną transakcję.
Wpłacenie zadatku czy zaliczki
w gotówce, z rąk do rąk, to spore
ryzyko. Nawet umowa przedwstępna
z udziałem pośrednika nie jest
żadnym gwarantem, że przyrzeczenie
zostanie dochowane i spełnione,
wpłacona zaliczka bądź zadatek nie
przepadnie.
Między innymi w rozwiązaniu tych
obaw i problemów widzi swoją szansę
na biznes platforma transakcyjna
Trejdoo.com, którą kilka tygodni
temu uruchomiła należąca do InQbe
i jednocześnie, notowana na rynku
NewConnect, spółka Igoria Trade S.A.
– Platforma oferuje dwa produkty
finansowe: wymianę walut online
oraz escrow, czyli zabezpieczenie
transakcji
–
mówi
Wojciech
Kuliński, prezes zarządu Igoria Trade
i pomysłodawca Trejdoo.com.
30 e-PROFIT
Korzystając z platformy, nabywca
skorzysta z obu usług.
Wymieniając walutę za pomocą
platformy, unika kosztów spreadu,
może też dokonać wymiany
waluty po dużo lepszym kursie niż
w banku czy kantorze. Również
koszt transakcji jest dużo niższy
(0,2% wartości transakcji). Z kolei za
pomocą escrow, może skutecznie
zabezpieczyć transakcję, a całkowity
koszt tej procedury to 0,5% wartości.
Gdyby dodać usługę pośrednictwa
kredytowego,
można
byłoby
praktycznie stwierdzić, że cały proces
finansowania danej nieruchomości
obsługiwany byłby w jednym
miejscu. Mimo niepewnej sytuacji na
rynkach finansowych i wahań kursów
walut, kredyty zaciągane w walutach
obcych nadal mają powodzenie. Jeśli
już ktoś decyduje się na taki krok,
warto żeby zrobił go z głową.
Szczegółowe informacje na ten temat
można znaleźć na stronie www.
trejdoo.com/kredytbezspreadu.
Czy już wkrótce nowa usługa zmusi
pozostałych graczy do większej
walki o klienta, a w konsekwencji
doprowadzi do tego, że koszty
spreadu zostaną w praktyce
zniwelowane? Jest na to szansa,
gdyż każdy z nas z pewnością
podpisałby się pod zdaniem, po
co płacić więcej, jeśli można płacić
mniej? ■
– Strony umowy przedwstępnej
zabezpieczają środki na escrow, które
uwalniane są dopiero w momencie
spełnienia warunków umowy, na
które obie strony przystały. Oznacza
to pewność i bezpieczeństwo tak dla
kupującego, jak i sprzedającego –
wyjaśnia Kuliński.
Od
momentu
powstania
wyszukiwarek
internetowych
pojawiło się nam wszystkim znane
zjawisko SEO (Search Engine
Optimization),
czyli
działania
zmierzające do osiągnięcia przez dany
serwis internetowy jak najwyższej
pozycji w wynikach wyszukiwarek
internetowych. Wszystko po to,
aby trafić z treścią, którą chcemy
zakomunikować do jak największej
rzeszy odbiorców, aby ten, który szuka
– znalazł. Od kiedy upowszechniły się
media społecznościowe, pojawiły się
nowe możliwości rozpowszechniania
swojej treści. Możliwość bardzo
łatwego rekomendowania treści
(najczęściej za pomocą jednego
kliknięcia) sprawiło, że treści są teraz
powszechnie społecznie oceniane
i przekazywane dalej czytelnikom,
którzy „śledzą” rekomendującego
(followers).
Wysoka pozycja w wyszukiwarce
internetowej nie jest już jedyną
drogą. Opłacalne stało się być
rekomendowanym, aby trafić do
szerokiego grona odbiorców (dzięki
zjawisku „śledzenia”) i równocześnie
podnieść ocenę treści (dzięki
jawności ilość rekomendacji).
Ważne stało się optymalizowanie
treści pod społeczność, tak aby
została
przez
nią
polubiona
i przesłana dalej (Social Optimization)
poprzez np. Viral Marketing, Social
Media PR.
Z uwagi na ogromny natłok nowych
informacji w dzisiejszym świecie
powstają serwisy, które agregują
treści (np. Google News, Sport
Informer). Jednak nie wykorzystają
one faktu, iż wiele treści jest już
oceniona przez społeczność.
W
tym
modelu
zdobywania
informacji problem oceny jakości
materiału pozostaje na szukającym.
Przeglądając serwisy internetowe
w poszukiwaniu
aktualnych
wiadomości,
istnieje
ryzyko,
że natrafimy na te treści, które
są
dobrze
wypozycjonowane,
ale niekoniecznie muszą być
rekomendowane.
Tę rynkową lukę będzie starał się
zagospodarować nowo dostępny
serwis 80SEC.Info – 80 Socially
Essential Current Information.
Sposób jego działania polega na
bieżącym gromadzeniu nowych
wiadomości, poselekcjonowanych
na kategorie tematyczne, filtrowaniu
ich (jako główne kryterium przyjmując
ilość rekomendacji, ich szybkość
narastania oraz czas) i prezentowaniu
jedynie tych „społecznie istotnych”.
Dzięki temu średnio w 80 sekund
można
przeczytać
nagłówki
i streszczenia najpopularniejszych
(gorących) wiadomości z danego
obszaru. Obecnie serwis dostępny
jest jako aplikacja na Facebooka
i grupuje treści tematyczne takie jak
„Sport”, „Biznes” czy „Technologia”.
Czy już wkrótce pojawią się również
inne serwisy tego typu, które będą
zawierać w sobie coś, co można
nazwać Recomendation (Search)
Engine?
Kto wie, może w przyszłości równie
wielkie znaczenie jak SEO będzie
miało REO (Recomendation Engine
Optimization)? ■
e-PROFIT 31
Warto wiedzieć
Warto wiedzieć
Zapnij...i się nie zatnij
Czyli kilka oczywistości o przygotowaniu strategii marketingowej
na przykładzie działania zamka błyskawicznego.
Marek Gawdzik
Zamek błyskawiczny. Wynalazek szwedzkiego inżyniera
Gideona Sundbacka prosty i zarazem idealny. Można wszystko
zapiąć błyskawicznie, ale równie szybko i łatwo można się…
zaciąć... Wystarczy, że jeden z elementów, tzw. ząbek, jest
wyszczerbiony lub przekrzywiony, a innego brakuje.
Podobnie jest ze strategią. Musi być przemyślana, spisana
i dobrze przygotowana przed wprowadzeniem produktu na
rynek (zamknięciem zamka). Zetknięcie ząbków ze strony
wartości tworzonych przez firmę przy tworzeniu produktu
z oczekiwaniami i potrzebami klientów z drugiej strony,
wymaga idealnego dopasowania. Bardzo często potrafimy
sobie poradzić z poszczególnymi działaniami marketingowymi
i opracowujemy kolejne materiały: layout, logo, komunikat
prasowy, kreacje reklamowe itd. Dopiero pociągnięcie
za suwak może pokazać, że jednak nie wszystko do siebie
pasuje: jedne ząbki są większe od innych, kolejne nie pasują do
tych po drugiej stronie...
Aby suwak nie zaciął się na żadnym etapie, musimy od początku
mieć wizję całości i poszczególnych fragmentów, które będą
spójnie tę całość tworzyć.
Poniższa infografika przedstawia wybrane przeze mnie
elementy, których zaniedbanie, ominięcie w myśleniu
o strategii, może spowodować problemy z zapięciem
wszystkiego na ostatni guzik.
Lewa strona zamka to wszystko, na co startup i jego twórcy
mogą i powinni mieć wpływ. Prawa to czynniki wynikające
z potrzeb tych, którzy mają z produktu korzystać.
Czy determinacja twórców, ich know-how i sam pomysł
wystarczą, aby spełnić potrzeby i sprostać wyobrażeniom
potencjalnych odbiorców? Najważniejsze jest, aby wiedzieć,
dla kogo jest to, co się tworzy.
marketingową czy logotyp marki, należy mieć pewność, że sam
produkt spełnia wszystkie pokładane w nim nadzieje i działa jak
należy. Bez sprawnego i właściwie funkcjonującego produktu,
nawet doskonale przygotowana strategia nic nie da.
Zawsze należy dobrze znać grupę docelową produktu. Ważne
są ich zainteresowania, postawy życiowe oraz wyobrażenie,
jak powinno wyglądać to, co spełni ich potrzeby. Tylko z taką
wiedzą można mieć pewność, że tworzy się coś, czego inni
rzeczywiście oczekują i mogą potrzebować. Najlepszy sposób na
poznanie swoich odbiorców to porozmawianie z kilkunastoma
przedstawicielami, poobserwowanie ich zachowań w grupie.
Nigdy nie powinno na to zabraknąć czasu.
Na suwaku wszystko się jednak jeszcze nie kończy. Suwak
jest kompletny tylko wtedy, kiedy kończy się języczkiem
– chwytakiem. To na chwytak zwraca się uwagę w pierwszej
kolejności. Trzymając za chwytak, można łatwo i sprawnie
zapiąć zamek. Bez chwytaka jest to bardzo trudne. Chwytak
to marka produktu. Ta również musi uwzględniać, jacy są i co
lubią jej odbiorcy.
Projektowanie i wdrożenie to kolejne ważne momenty,
w których nie można zapomnieć o obranej strategii. Takie tematy
jak usability czy layout (grafika) strony muszą być opracowane
na podstawie analizy preferencji przyszłych odbiorców serwisu.
Ważne jest, aby wiedzieć, jakiego typu serwisów używają, co im
się podoba, jakich funkcjonalności oczekują, a jakie rozwiązania
ich denerwują. Poobserwujmy najpopularniejsze w tej grupie
serwisy, skonsultujmy nasze pomysły na forach. To, czy rynek
przyjmie produkt, często zależy od tego, czego użytkownicy
doświadczyli do tej pory i czego im np. teraz brakuje. Nigdy nie
odpuszczajmy pożądanych rozwiązań i pomysłów w zetknięciu
z ograniczeniami develpmentu. Wszystko da się zrobić.
Warto na to poświęcić nawet więcej czasu, aby efekt był
naprawdę taki, jakiego oczekują ludzie.
Komunikacja marketingowa to moment, kiedy produkt jest
już gotowy, aby ujrzeć światło dzienne i przemówić własnym
głosem. I w tym przypadku znajomość odbiorcy komunikatów
jest niezwykle istotna. Na tym etapie jednak nie chodzi tylko
o zaspokajanie wyobrażeń, a o powodowanie w ludziach
pozytywnych emocji, budowanie relacji. Sposób, w jaki marka
komunikuje się z otoczeniem (mówi: zabawnie, z luzem czy
ekspercko, poważnie) musi być zgodny z językiem, w jakim
porozumiewa się grupa docelowa produktu, musi być dla
niej zrozumiały. Nie chodzi tu wyłącznie o język, którym
posługujemy się w reklamie, ale o to, w jaki sposób nasz brand
komunikuje się poprzez dział obsługi klienta, newslettery czy
w korespondencji z kontrahentami. Pomimo, że dziś nasz
startup jest innowacyjny i „jedyny”, za chwilę, może pojawić
się na rynku produkt identyczny. Wtedy właśnie zbudowane
relacje i wywołane przez markę emocje ostatecznie zadecydują,
którą markę wybierze konsument.
Oprócz opisanego wyżej znaczenia poszczególnych ząbków,
należy pamiętać, że zamek ma jeszcze coś bardzo ważnego
czyli suwak. Suwak to produkt. To on połączy obie strony
i spowoduje ich scalenie. Projektując komunikację
32 e-PROFIT
Najczęściej twórcy projektów startupowych zapominają,
że zapinając zamek, nie myśli się o całej mechanice dziejącej
się wewnątrz. Konsument widzi to, co jest na zewnątrz
i najważniejsza jest dla niego funkcja, jaką spełnia produkt.
Dlatego wszyscy w firmie startupowej (zarówno twórcy, jak
i podwykonawcy) muszą czuć, rozumieć i widzieć produkt
w ten sam sposób, dokładnie tak, jak chcą go pokazać odbiorcom.
I nie chodzi tutaj o wewnętrzną budowę i techniczne aspekty
produktu, a jego wizję i budowany wizerunek.
Tylko wtedy marka będzie szczera, prawdziwa, godna zaufania
i jest szansa, że konsumenci ją polubią.
I jeszcze jedno objaśnienie: zamek nie ma końca, bo i nasza
praca przy tworzeniu kolejnych miejsc styku marka – odbiorca
nigdy nie powinna się skończyć... Dlatego życzę wszystkim
startupowcom, aby bez przerwy ciągnęli za suwak, a on płynnie
łączył kolejne fragmenty zamka i nigdy się nie zaciął! ■
Marek Gawdzik
W marketingu od ponad 10 lat.
Absolwent Politechniki Gdańskiej,
Studium Wywierania Wpływu
na
Nabywcę
oraz
Szkoły
Strategii
Marki
przy
SAR.
W
latach
2006–2008
w
Wirtualnej
Polsce,
od
2009
roku
jako
kierownik
zespołu komunikacji portalu. Realizowane przez niego
strategie i promocje zdobywały szereg nagród oraz
wyróżnień: MediaTrendy (Wp.tv), nominacja Effie Awards
(NoCoTy?!), GoldenArrow (Tanio.pl), Webstar Creative
(A-dresik na WP). W marcu 2011 r. założył autorskie
atelier marketingu kreatywnego „stand out”. Wspiera
twórców ciekawych projektów, przygotowując ich
marki do kontaktu z potencjalnymi odbiorcami, planuje
i realizuje zintegrowane kampanie promocyjne.
e-PROFIT 33
Warto wiedzieć
Po godzinach
Body language –
Idea projektu jest prosta. Pokazać ludzi tworzących Internet w Polsce.
Chcemy pokazać ludzi zróżnicowanych, ciekawych, barwnych, uchwyconych w czarno-białych fotografiach Aleksandry Anzel.
czyli o mowie ciała ciąg dalszy
Anita Kijanka
Zgodnie z obietnicą dziś ciąg dalszy tematu z poprzedniego
numeru i garść dodatkowych informacji na temat mowy ciała
w trakcie wystąpień publicznych. Po przeczytaniu tego tekstu
do końca, poznasz kilka ciekawych sposobów na zwiększenie
zainteresowania słuchaczy swoją prezentacją. Dowiesz się,
w jaki sposób zapewnić wzrost sprzedaży oferowanych
produktów.
Wcześniej jednak zadam Ci pytanie. Czy pierwsze dwa zdania
tego artykułu nie sprawiły, że masz większą chęć przeczytać
ten tekst? Czy zaczynając swoje prezentacje, rozpoczynasz
od przedstawienia korzyści, które wynikają z wysłuchania
Cię do końca? Jeśli nie, zachęcam, by choć raz spróbować
właśnie w ten sposób przygotować swoje wystąpienie.
Tzw. presupozycje werbalne dają dużo większe szanse na to,
że będziemy wysłuchani do końca, a słuchacze nie zanudzą się,
a z zaciekawieniem będą czekać finału prezentacji.
Wykorzystując je w swoich prezentacjach, od razu stwarzamy
atmosferę zainteresowania i chętniej się nas słucha.
Są tylko dwa warunki: nie nadużywamy ich i jeśli coś obiecamy,
musimy dotrzymać słowa.
Nie wszyscy jednak są na tyle śmiali, żeby, nie mając dużego
doświadczenia, od razu rozpocząć swoje wystąpienie w ten
sposób. Często wychodząc przed publiczność, mówią bardzo
cicho albo starają się tak szybko przekazać swoją wiedzę,
by jak najszybciej zejść ze sceny. Kręcą się, nerwowo
przestępują z lewej nogi na prawą. Nie jest to złe, tak długo
jak nad tym panują, a przede wszystkim uświadamiają
sobie, jakie błędy robią. Stąd za każdym razem podkreślam,
żeby wcześniej przećwiczyć swoje wystąpienie.
Nawet przed lustrem, żeby zobaczyć, jak zachowujemy się
w trakcie prezentacji, jakie miny robimy i jak brzmi nasz głos,
gdy opowiadamy o danej rzeczy.
Virginia Satir dokonała podziału na typy mówców, które
przedstawiają ciekawe role, jakie wielu z nas przyjmuje
w takich sytuacjach, a które powszechnie wykorzystują
praktycy NLPCoaching.
34 e-PROFIT
web 2
LUDZIE POLSKIEGO INTERNETU
www.webdokwadratu.pl, www.olaanzel.pl
1. Otwarta – taką osobę można poznać po postawie
ciała bezpośrednio skierowanej w stronę widowni.
Ma otwarte ramiona, utrzymuje stały kontakt wzrokowy
ze słuchaczami, dopytuje się, czy wszystko jasne. Posługuje
się słowami, które potwierdzają prawdziwość, podkreślają
wiarygodność tego, o czym mówi. Wystąpienie jest pełne
pasji i zaangażowania.
2. Analityczna – to przeciwieństwo postawy osoby otwartej.
Ramiona ma złożone na piersi, nie przeszkadza jej w tym
trzymanie mikrofonu, a postawę ma odchyloną do tyłu.
W wystąpieniu tej osoby praktycznie nie dostrzegamy
uczuć, a jedynie chłodne, analityczne przedstawienie
tematu.
3. Winiąca – od początku podkreśla dominację, posługuje
się silnymi gestami, jak wskazywanie palcem, ma mocny
tembr głosu. Akcentuje swój profesjonalizm, niemalże
nieomylność. W trakcie pytań praktycznie nie przyjmuje
uwag krytycznych do wiadomości, bo on wie lepiej.
Niemniej może to być pozytywna postawa w momencie,
kiedy prosimy takiego mówcę o pomoc – będzie szczery
i zaproponuje konkretne rozwiązanie.
4. Opiekuńcza – wzbudza zaufanie, jak żadna inna postawa
prelegenta. Taki mówca zachęca do słuchania, uśmiecha
się i na każdym kroku chce wszystko wyjaśnić, aby
słuchacze nie mieli wątpliwości, co do żadnej z kwestii.
5. Rozpraszająca – zaprosiliśmy daną osobę, aby opowiadała
o wpływie pogody na nasz nastój, a mówi o ostatniej
wycieczce w góry. Stale przeplata swoje prezentacje
żartami, ciekawostkami. Rzadko kiedy mówi na temat,
a w trakcie wystąpienia chodzi po scenie. W zasadzie
poprzez swoją nadpobudliwość ruchową rozprasza nie
tylko słuchaczy, ale siebie samego.
AGATA MAZUR
Współzałożycielka amerykańskiej firmy Future Simple
tworzącej innowacyjne i intuicyjne aplikacje dla małych
i średnich firm. Na co dzień sercem i duszą związana z
Applicake - jednym z największych europejskich software
house’ów tworzących aplikacje webowe i mobilne.
Wierząc w potencjał krakowskiej sceny technologicznej,
stara się ze wszystkich sił wspierać wszelkie związane
z nią inicjatywy. Od trzech lat współorganizuje cykl
TEDxKraków - lokalną edycję konferencji TED. Ostatnio
mocno zaangażowana w organizację Railsberry - europejskiej konferencji Ruby on Rails. A jako programistka tej
technologii, gorąco wspiera przedstawicielki płci pięknej
wkraczające w świat IT.
Wraz z zespołem umieszczona na 17 miejscu w subiektywnym rankingu “100 Pretendentów do Najbogatszych
Polaków 2011” miesięcznika Wprost. Zakochana w
narciarstwie (instruktor), stara się każdą wolną chwilę
spędzać aktywnie.
Zastanów się nad tym, jakim Ty jesteś mówcą. Często
powtarzam słowa Anthony’ego De Mello z Przebudzenia: Co
sobie uświadamiasz, to też kontrolujesz. To, czego sobie nie
uświadamiasz, kontroluje Ciebie. Zatem ćwicz prezentacje
przed lustrem, przed kimś albo nagraj i obejrzyj. Wyciągaj
wnioski tak, aby każda kolejna była coraz lepsza. ■
Anita Kijanka
Trener umiejętności miękkich, doktorantka
Uniwersytetu Marii Cure Skłodowskiej
w Lublinie oraz organizatorka barcampy
KielceCom.
PARTNERZY PROJEKTU
e-PROFIT 35
Po godzinach
Po godzinach
www.langloo.com
Your English Zone
by langloo.com
Szanowni czytelnicy! Witamy Was w kolejnej odsonie cyklu Your English Zone by Langloo.com, dziki
któremu macie moliwo poznania biznesowego jzyka angielskiego w praktyce. Obok sownictwa
moecie pozna tutaj charakterystyczne dla jzyka angielskiego zoenia, kolokacje i idiomy. Dziki temu
z pewnoci pogbicie Wasze umiejtnoci w zakresie stosowania i rozumienia jzyka Szekspira. Zgodnie
z Waszymi suges
ami poniszym tekstem koczymy cykl o znanych i najbardziej spektakularnych oszustwach
nansowych w historii. Od najnowszego numeru zajmiemy si biecymi tematami dotyczcymi szeroko
rozumianych zagadnie biznesowych.
W biecym artykule z naszej serii dowiecie si o kolejnej interesujcej bace spekulacyjnej znanej w historii
biznesu jako Krach Kompanii Mórz Poudniowych. Pamitajcie, e ta historia wydarzya si naprawd!
The South Sea Bubble
Considering that this event occurred right around the me that France tried the same thing with
the Mississippi Company, one can only wonder if the people in charge of both weren’’t some
foreign interest, such as Canada. Canada has es to both France and the Brish crown, so perhaps
their goal was to bankrupt both companies by stealing all their wealth in some elaborate string of
investment failures. If I were as nice as Canada, I probably wouldn’’t go to war to separate myself
from my brothers across the water. I’’d probably exact some elaborate plan to make them all kill
themselves, and it probably would have worked, too, if it weren’’t for those pesky hipster kids and
their slush funds which they aptly named the ““sinking fund””. I guess it does pay o to put some
away for a rainy day aer all.
A naysayer by the name of Robert Walpole who had rallied against the South Sea Company from
the beginning was the only one with a plan on how to x the soluon, which he ““conveniently””
happened to have on hand, already wrien out as if he knew he would need it, isn’’t that interesng?
He used a lile bit of leverage to get himself appointed Chancellor of Exchequer and split the debt
in three pieces like a big old humble pie. He gave one slice to the Bank of England, one slice to the
people and their ““sinking fund,”” and with a big ““I told you so”” gave the last slice to the na
onal
treasury.
While I have to admit it was a tragedy, people thought that such a thing could never happen again.
Well, unl the stock market crash on Wall Street, or the Watergate investment group, or even
the huge Dotcom Fiasco that drove many modern get-rich-quick schemers into total destuon,
but at least it only took four mes to learn because the whole mul-billion dollar corporate
buy-out performed recently is nothing like this at all, it’’s merely the government invesng the
money of the American people into a bunch of corporaons with inated worth and no basis for
marketability in today’’s nancial structure system. So in a sense, it’’s exactly the same, all the way
up to and including when the boom falls out and plunges us back into a feudal society. At least
when it occurs, our friendly neighbor to the north, Canada, will be there to help us out, just like it
did England and France. Then again, I bet that was their plan all along. First England, then France,
and one by one Canada starts gaining inuence in every country unl it creates its annel-wearing
super power; the beret-wearing Mounes waving Billy clubs while riding Harley Davidsons. Yes,
when you look at it, it all seems to fall into place so easily, like dominoes. One can only imagine
what grand scheme will arise next, and what country will befall its treachery. Will it be Russia?
Nah...They would just end up prinng more money.
to be in charge –– zarzdza
slush fund –– fundusz apówkowy
Chancellor of Exchequer –– Kanclerz Skarbu
na
onal treasury –– skarb pastwa
stock market –– gieda papierów wartociowych
schemer –– intrygant
buy-out –– wykup
inated –– zawyony
to fall into place –– ukada si w cao
scheme –– intryga
Another specula
ve bubble
nancial crisis –– kryzys nansowy
to make a quick buck –– zarobi szybko troch
szmalu
cannonball –– kula armatnia
share –– akcja, udzia
IOU –– rewers, skrypt duny
dismal –– fatalny
bankruptcy –– bankructwo
stock cer
cate –– wiadectwo udziaowe
36 e-PROFIT
The economic situaon in America is oen regarded as one of the worst nancial crises of all me,
and as an American I can agree that it is, in fact, prey bad. Despite the downturn of our modern
day outlook when it comes to money and value, I would sll rather live in Detroit today, than in
England during 1720. The blunder of mass blind investments and people looking to make a quick
buck was so out of control that no one even inched when it was proposed they lend money for
the investment in square cannonballs. True story!
By the beginning of the year 1720, stocks in the South Sea Trading Corporaon had boomed to an
astonishing one thousand Brish pounds per share. This rate, driven enrely by a populaon gone
mad with the opportunity to earn money on other people’’s hard work, proved fatal to the economy,
and by the end of 1720, every stock was worthless. The company had no problem gathering
investors, since it was holding an IOU from the Government valued at ten million Brish pounds,
especially when it used that IOU to purchase the shipping rights to all trade in the South Seas. By the
summer of 1720, the management team of the South Sea Company came to realize that the value of
its stock in no way reected the true value of the company or its dismal earnings, and in true Martha
Stewart fashion, quietly sold their shares, in hopes no one would leak the company’’s failures. Much
like the Enron Scandal, when the SSC (South Sea Company) folded, the loss of wealth caused enre
banks to close, and eecvely forced the enre naon into bankruptcy. The enre ordeal le the
country, its people, and its government in such a bad state of aairs, that they banned the issuing of
stock cer
cates for well over a hundred years! Sure, playing the stock market is a gamble, but as
the song goes, ““you got to know when to hold them, know when to fold them, know when to walk
away, and know when to run.”” However, it says nothing about leaving the table and never returning.
Didn’’t anyone ever tell those guys that pracce makes perfect?
e-PROFIT 37
Po godzinach
Po godzinach
Okiem CD Rollera
www.langloo.com
Comprehension ques
ons
rozumienie tekstu czytanego
Sprawd, czy dobrze zrozumiae(-a) powyszy artyku odpowiadajc na pytania 1-4.
1. How much were the South Sea Trading Corpora
on’’s shares worth at their peak?
A) one hundred Brish pounds a share
B) one thousand Brish pounds a share
C) ten million Brish pounds a share
2. How did the South Sea Trading Corpora
on gain the exclusive rights to trade in the South Seas?
A) It bought it from the government for ten million pounds.
B) It got it because the government was indebted to the Corporaon.
C) It got rid of the compeon by aacking their merchant ships.
3. What does the author of the ar
cle suggest?
A) That Canada was too weak to ght Britain in a regular bale, so it used deceit.
B) That the Brish were unwise not to learn from the Mississippi Company’’s mistakes.
C) That Canada was behind the South Sea speculave bubble.
4. Why would Robert Walpole say ““I told you so”” to the Bri
sh na
onal treasury?
A) Because he was always against the government invesng in the South Sea Company.
B) Because he was convinced his repair program would be successful.
C) Because he knew he would be appointed the Chancellor of Exchequer.
Prawidowe odpowiedzi na powysze pytania znajduj si na stronie 4.
Jeeli chcecie sprawdzi swoj umiejtno rozumienia ze suchu tekstów angielskich, to zapraszamy na stron
www.langloo.com, gdzie bdziecie mogli odsucha powyszy tekst czytany przez angielskiego lektora. Tekst
znajduje si pod adresem:
Roger Waters The Album Collection
2011 rok upłynął pod znakiem Pink Floyd i Rogera Watersa.
Fani powinni czuć się usatyfakcjonowani, ponieważ na
rynku muzycznym pojawiły się dwa ważne wydawnictwa.
Pierwsze to box Pink Floyd Discovery zawierający wszystkie
zremasterowane płyty z dyskografii zespołu. Drugie
wydawnictwo jest poświęcone solowej działalności byłego
członka i założyciela Pink Floyd Rogera Watersa.
Robert T. Woźniakowski
Roger Waters 30 lat po premierze monumentalnego
dzieła The Wall wyruszył w marcu 2011 w historyczną
trasę koncertową obejmującą ponad 20 europejskich
miast. Z tej okazji wytwórnia Sony Music przygotowała
unikatowe wydawnictwo Roger Waters The Album
Collection zawierające wszystkie albumy artysty wydane
w specjalnym, okazjonalnym Tour Boxie.
Muzyki Watersa chyba nie trzeba przedstawiać, jako
członek grupy Pink Floyd, wielokrotnie udowodnił swój
muzyczny geniusz. W solowych projektach pokazał to,
co umie najlepiej, czyli płyty koncepcyjne oparte na
historii. Często monumentalne w swym charakterze, ale
niesamowicie piękne.
Box Roger Waters The Album Collection zawiera solowe
dokonania artysty począwszy od albumu Pros+ Cons of
Hitch-hiking (CD) poprzez Radio Kaos (CD), Amused To
Heath (CD), In The Flesh - Live (2CD/DVD) do albumu
Ca Ira (2CD).
Dyskografia artysty wydana z okazji europejskiej trasy
koncertowej będzie z pewnością wspaniałą pamiątką dla
wszystkich fanów Rogera, ale również niepowtarzalną
okazją do uzupełnienia swoich kolekcji o albumy Mistrza.
Zdecydowanie CD Roller poleca tę pozycję i nadaje jej
status obowiązkowej w kolekcji każdego fana muzyki....
Another brick in the wall... ■
hp://www.langloo.com/czytanka-angielska-and-you-thought-americas-economy-was-bad-the-south-sea-bubble.html
www.langloo.com
Jeeli spodoba si Wam ten praktyczny sposób nauki jzyka
angielskiego, to zapraszamy na serwis www.langloo.com,
gdzie znajdziecie setki interesujcych czytanek i artykuów,
dziki którym podwyszycie swój poziom znajomoci
jzyka angielskiego.
Zapraszamy do lektury.
Zespó Langloo.com
38 e-PROFIT
e-PROFIT 39
Po godzinach
Z biblioteki startupowca
Grywalizacja. Jak zastosować machanizmy gier w działaniach marketingowych
Paweł Tkaczyk
O grywalizacji czy gamifikacji mówi się ostatnio coraz częściej.
Czy jest w tym jakiś sposób na biznes? W pierwszych promieniach
wiosennego słońca, gdy zaczynamy oddychać pełnią życia
warto się nad tym głębiej zastanowić, z pewnością pomoże
w tym lektura Pawła Tkaczyka, którego nikomu przedstawiać
nie trzeba.
Rafał Janik
każdy, kto przeczytał jego poprzednią
książkę lub był uczestnikem jednej z jego
prezentacji. Jeden wieczór wystarczy,
by przeczytać książkę i mieć podstawy
do rozpoczęcia działań związanych
z grywalizacją.
Grywalizacja. Jak zastosować
machanizmy gier w działaniach
marketingowych
Autor: Tkaczyk Paweł
Wydawca: Helion
Numer wydania: I
Data premiery: 2012-02-08
Grywalizacja, to oprócz SocialMedia
jedno z najpopularniejszych słów
kluczy, które rozpalają wyobraźnię ludzi
z branży marketingowej. Niby prosta
definicja – wprowadzenie mechaniki
gry do działań marketingowych
– a jednak bardzo trudno jest wdrożyć
grywalizację do prowadzonych działań
firmy. Bez pełnego zrozumienia, skąd
się wziął pomysł na grywalizacje
i bez poznania jej podstaw, prowadzenie
działań nie jest łatwe.
Z pomocą przychodzi książka Pawła
Tkaczyka, pioniera grywalizacji na
polskim rynku. Paweł wprowadza
czytelnika
w
świat
grywalizacji,
w swoim własnym stylu, który zna
40 e-PROFIT
Nie ukrywam jednak, że momentami
miałem wrażenie, iż podawane przykłady
były naciągane. Szczególnie przykład
kolejki po kawę, gdzie sama kolejka jest
grą. Zastanawia mnie to stale, czy aby
na pewno jest to gra, czy też norma
społeczna. W tym przypadku pozostanę
raczej przy swoim zdaniu, że ten przykład
jest normą społeczną, którą niektórzy
obchodzą. A ten, kto ominie kolejkę,
wcale nie jest hakerem, obchodzącym
zasady gry, a raczej kimś, kto łamie
normę społeczną.
Poza tym książka podaje świetne
przykłady wykorzystania grywalizacji
w wielu dziedzinach życia: w pracy,
w budowaniu marki i moja ulubiona
dziedzina w edukacji. Jak się okazuje
mechanizmy, które Paweł przekazuje
w
książce
możemy
wykorzystać
w pracy z własnymi dziećmi, co przynosi
naprawdę znaczące korzyści. Dlatego też
wykorzystanie gier na iPadzie pozwala
rozwijać kreatywność dzieci, poznawać
reguły rządzące światem. A skoro dzieci
rozwijają się dzięki stałemu uczestnictwu
w grze, to dorośli również mogą na tym
skorzystać.
Moim
ulubionym
rozdziałem
w książce jest Wpływ i status, który
mówi o budowaniu swojej pozycji
w społeczności. Pokazuje, że to, co robimy
w społeczności buduje naszą pozycję
w rankingu osób, które znamy. Tym
samym chcąc nie chcąc, wszystkie nasze
działania w „social media“ przekładają
się na na punkty reputacji wśród
znajomych.
Podsumowując, uważam, że książka
jest bardzo dobrym wstępem do świata
grywalizacji. Jednak jeśli chcesz poszerzyć
swoją wiedzę w tym temacie, to musisz
podążać za wymienionymi przez Pawła
lekturami, na które się powołuje
w książce. Najaważniejsze jednak jest to,
że po przeczytaniu zaczniesz dostrzegać,
że wiele z działań, które Ciebie otaczają,
to gry z ich własnymi regułami, w których
nieświadomie uczestniczysz.
PS. Czytając rozdział o eduakcji,
książka potwierdziła, że wybór metodyki
Montessori dla edukacji moich dzieci,
był wyborem właściwym. Jest to
metoda, która odpowiednio wcześnie
zastosowała mechanizmy gry, gdzie
dziecko zdobywa kolejne poziomy
zaawansowania, a nagrodą jest samo
przejście do kolejnego poziomu. ■