Marian Bugajski Do tego miejsca
Transkrypt
Marian Bugajski Do tego miejsca
Marian Bugajski Uniwersytet Zielonogórski Co powinni wiedzieć o języku wykształceni Polacy? Mogłoby się wydawać, że problem sformułowany w tytule tego referatu jest dość oczywisty i że wszelkie wątpliwości z nim związane w sposób jasny rozwiewa tzw. podstawa programowa1, w której szkolna edukacja polonistyczna została podzielona na cztery etapy: klasy I-III, klasy IV-VI, etap gimnazjalny i etap ponadgimnazjalny. Mówię o edukacji polonistycznej, w której w ramach jednego przedmiotu określanego jako „język polski” zgromadzono problematykę z zakresu języka, komunikacji, literatury i kultury. Trudno się tutaj zastanawiać nad szczegółami propozycji, warto jednak wskazać przynajmniej na niektóre założenia podstawy w odniesieniu do zagadnień językowo-komunikacyjnych na poszczególnych etapach. Zacznijmy od kilku rzeczy ogólnych. Czytamy w dokumencie, że zawiera on trzy zasadnicze wymagania. Są to: „1) odbiór wypowiedzi i wykorzystanie zawartych w nich informacji, 2) analiza i interpretacja tekstów kultury, 3) tworzenie wypowiedzi”2. Jest to układ nieprzypadkowy, spójny; cechą podstawy jest „integralne traktowanie w dydaktyce spraw języka, literatury, kultury i komunikacji”3. Zagadnieniami analizy i interpretacji tekstów kultury nie będę się tu zajmować, chcę natomiast zwrócić uwagę na niektóre najważniejsze założenia edukacji językowej. Czytamy więc w podstawie o tym, że „na poziomie odbioru i tworzenia wypowiedzi dotyczą one „czytania i słuchania”, „mówienia i pisania”, „samokształcenia i docierania do informacji” oraz „świadomości językowej”4. Inaczej mówiąc, w centrum założeń podstawy znajdują się umiejętności komunikacyjne zarówno czynne, jak i bierne (bycie nadawcą – mówienie i pisanie oraz odbiorcą – czytanie i słuchanie). Trzeba tu jednak zauważyć, że w cytowanej wypowiedzi umiejętności te nie są wyraźnie rozgraniczone, gdyż czytanie moim zdaniem może być zarówno umiejętnością bierną, jak i czynną. Warto też zwrócić uwagę, że w całym osiemdziesięciosześciostronicowym dokumencie termin „nadawca” pojawia się 4 razy, odbiorca zaś – 13 razy, w tym 5 razy jest to odbiorca kultury. Można by z tego wyciągnąć wniosek, że w uwagę twórców podstawy zajmują raczej umiejętności biernej komunikacji. 1 Korzystam z tekstu z komentarzami: http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/images/Podstawa_programowa/men_tom_2.pdf, 12 VIII 2010. 2 S. ŻUREK, s. 56. 3 J. BARTMIŃSKI, s. 60. 4 S. ŻUREK, s. 56. 1 Inne ze wspomnianych wcześniej założeń edukacji językowej to: „równowaga między wiedzą o języku a umiejętnościami językowo-komunikacyjnymi; funkcjonalne podejście do gramatyki; tekstocentryzm; dowartościowanie potrzeby systematycznego rozwijania słownictwa ucznia (w poszczególnych systematycznie wzbogacanych polach semantycznych)”5. Mimo że w komentarzu do podstawy czytamy o równowadze między umiejętnościami a wiedzą teoretyczną, to się wydaje, że większy nacisk położono na praktyczne umiejętności komunikowania, zachowano jednak pewien zasób terminów językoznawczych. Znajdujemy tam stwierdzenie, że „pod naciskiem argumentów językoznawców zachowano w podstawie języka polskiego pewien elementarny zespół pojęć i terminów gramatycznych. Jednym z uznanych argumentów było to, że pojęcia te i terminy są potrzebne do budowania samoświadomości językowej i kulturowej, ważnej m.in. w trakcie nauki języków obcych. Znajomość tych elementarnych pojęć i terminów gramatycznych umożliwia uczniom korzystanie ze słowników, doskonalenie poprawności i sprawności językowej oraz uczenie pogłębionego odbioru tekstów, których tworzywem jest język”6. Trudno powiedzieć, co to są terminy elementarne, dziwne się jednak wydaje, że do ich zachowania potrzebne były jakieś specjalne argumenty językoznawców. Uważam, że jedną z ważniejszych przyczyn zjawisk omówionych w tym artykule jest brak podstawowej wiedzy gramatycznej przejawiający się między innymi właśnie nieznajomością terminologii. Nie znalazłem w tekście podstawy programowej na przykład takich terminów: fonem, leksem, morfem; przyrostek, przedrostek, sufiks, prefiks, rdzeń, formacja słowotwórcza, derywacja; wygłos, nagłos; uzus, zwyczaj językowy; gwara, dialekt. Są to tylko przykłady, ale odnoszę wrażenie, że w całej podstawie brakuje spójnego zestawu terminów językoznawczych. Jest to jednak tylko podstawa i można twierdzić, że w jej realizacji (podręczniki, programy nauczania, scenariusze lekcji) uczeń odpowiednią terminologię przyswoi. Funkcjonalne podejście do gramatyki, to w cytowanym komentarzu: uwzględnienie roli form gramatycznych w szerszym kontekście wypowiedzi, wiązanie zjawisk fleksyjnych, słowotwórczych, składniowych z intencją danego gatunku i stylu 7, ale moim zdaniem przede wszystkim świadomość tych form i wiedza o nich, czyli wiedza gramatyczna, w tym znajomość terminologii. Trzeba się zgodzić z twórcami podstawy, przyjmując jednak zastrzeżenie, że uczeń zdoła mimo braków w podstawie przyswoić podstawową terminologię. Język i literaturę w założeniach podstawy programowej ma łączyć tekstologia i genologia, przy czym chodzi tu zarówno o umiejętności analizy tekstów, jak i ich tworzenia, przy czym zwraca 5 Idem. J. BARTMIŃSKI, s. 61. 7 Idem. 6 2 się uwagę na ich gatunkową odrębność. Wiąże się to w dużym stopniu z rozwijaniem zasobu leksykalnego z różnych dziedzin. W rezultacie tych i innych założeń podstawy „uczeń w sposób naturalny ma poruszać się w sferze kilku podstawowych dyscyplin językoznawczych, literaturoznawczych, a także kulturoznawczych”8. Moim zdaniem są to jeśli nie wyidealizowane, to maksymalistyczne założenia i jeśliby się je udało w jakiś sposób urzeczywistnić, to uczeń po ukończeniu edukacji musiałby otrzymać co najmniej dyplom doktora nauk humanistycznych. Mój sceptycyzm dotyczy głównie językoznawstwa, które jest dzisiaj dyscypliną tak rozbudowaną, że nawet specjaliście nie sposób objąć wszystkich jej odgałęzień, a wynika on z obserwacji szkoły9 i z doświadczeń w nauczaniu akademickim oraz z działalności w dziedzinie poradnictwa językowego. Jak już wcześniej wspomniałem, jednym z najważniejszych założeń podstawy programowej jest kształtowanie świadomości językowej. To pojęcie definiowałem kiedyś jako „znajomość języka charakteryzującą jego użytkowników, pozwalającą im na swobodne władanie językiem ojczystym, na tworzenie i rozumienie coraz to nowych wypowiedzi. Byłaby to znajomość eksplicytna, czyli taka, którą sobie oni uświadamiają nawet wtedy, gdy nie znają praw i reguł funkcjonowania języka”10. Jest to zatem takie używanie języka (ze wszystkimi jego uwarunkowaniami i konsekwencjami), z którego osoba posługująca się nim zdaje sobie sprawę, nawet jeśli brak jej językoznawczego przygotowania. Problem postawiony w tytule tego referatu wiąże się właśnie z zagadnieniem świadomości językowej współczesnych Polaków, o którym mówiłem między innymi na konferencji „Norma językowa w aspekcie teoretycznym i pragmatycznym” zorganizowanej przez Uniwersytet Adama Mickiewicza w październiku 2009 r. w Będlewie. W związku z definicją, którą wyżej przytoczyłem, uważam, że stan świadomości językowej można (przynajmniej w pewnym stopniu) mierzyć, biorąc pod uwagę rodzaj i liczbę zgłaszanych problemów. Z mojego doświadczenia wynika, że użytkownicy języka nader często zdają sobie sprawę ze stanu własnej językowej świadomości. Przejawia się ona między innymi w postaci pytań i wątpliwości kierowanych pod adresem osób i instytucji zajmujących się językowym poradnictwem. W tym wystąpieniu biorę pod uwagę materiał ze swojego poradnika językowego, który prowadzę w S. ŻUREK, s. 56. Od wielu lat pełnię funkcję przewodniczącego Komitetu Okręgowego Olimpiady Literatury i Języka Polskiego. 10 Por. na przykład: M. BUGAJSKI: Język w komunikowaniu. Warszawa 2007, s. 47. 8 9 3 internecie od 6 lutego 2003 r. Jest to pierwszy tego typu poradnik w Polsce, działa pod adresem internetowym zielonogórskiego radia Zachód, obejmując już kilka tysięcy pytań i odpowiedzi11. Trzeba najpierw stwierdzić, że wypowiedzi internautów12 charakteryzuje brak elementarnej znajomości terminologii z zakresu językoznawstwa, co powoduje, iż użytkownicy polszczyzny mają trudności z jasnym formułowaniem problemów, są one redagowane w sposób potoczny, czasami naiwny, np.: Moje pytanie dotyczy owocu" Pomarancza" jaki jest rodzaj tego owocu, meski, zenski, nijaki? Na czym polega trudność zawierająca się w tym wyrazie? Jak odmienia się przez przypadki golf jako grę, a jak jako ubranie? A moze tak samo? Dziękuje z góry za uprzejmą odpowiedź, pozdrawiam Mam problem z liczbą pojedyńczą od pewnego smakołyku, mianowicie od gofry. Gofr? Gofer? Szanowny Panie Profesorze Moim problemem jest okno. Otwarte czy otworzone? Dziękuję i pozdrawiam! W tych przykładach jest dość typowe utożsamianie desygnatu z jego nazwą i wobec tego sytuowanie problemów językowych na płaszczyźnie pozajęzykowej. Wiąże się to z brakiem teoretycznej wiedzy o języku jako systemie znaków i o istocie relacji między znakiem symbolizującym a desygnatem jako składnikiem rzeczywistości pozajęzykowej. Osoba stawiająca problem nie odróżnia (przynajmniej w strukturze powierzchniowej) przedmiotu od jego nazwy. Jest to więc swoiste zaburzenie referencji, które może prowadzić do niewłaściwej konceptualizacji i klasyfikacji różnych zjawisk rzeczywistości. W naszym wypadku wyraźne jest operowanie konkretami w miejsce pojęć abstrakcyjnych. Wydaje się, że jest to zjawisko, które możemy obserwować nie tylko w odniesieniu do języka, ale jego źródłem jest moim zdaniem brak wiedzy językowej. Operowanie konkretami, czego wyrazem jest między innymi metaforyzacja przedmiotów myśli, jest jedną z cech kodu ograniczonego, a jego przejawy można coraz częściej obserwować w debacie publicznej. Jednym ze skutków omawianego zjawiska jest zacieranie Wstępną analizę tego materiału przedstawiałem na wspomnianej konferencji w Będlewie. Wszystkie wypowiedzi internautów przytaczam w oryginalnej formie, bez jakichkolwiek poprawek. 11 12 4 granicy między fikcją a rzeczywistością, między światem wykreowanym (na przykład w mediach, w reklamie) a światem realnym. Odwołując się do przemyśleń Witolda Doroszewskiego, trzeba tu powiedzieć, że i język, i językoznawstwo mają ścisły związek z kulturą umysłową społeczeństwa 13. Posługiwanie się językiem jest zaś jednym z przejawów tej kultury bądź też jej niedostatku. Trudno dokładnie powiedzieć, w jakim stopniu mój materiał jest reprezentatywny dla ogółu Polaków, ale wydaje się, co wynika z obserwacji różnych tekstów, iż niedostatek wiedzy o języku jest powszechny. Analiza wypowiedzi internautów pozwala na ilościową charakterystykę poruszanych problemów. Przedstawiałem ją na wspomnianej już konferencji w Będlewie, dlatego tutaj pomijam dane liczbowe, zajmę się zaś tylko opisem wybranych i moim zdaniem charakterystycznych zagadnień językowych nurtujących moich respondentów, odzwierciedlających w jakimś stopniu stan ich językowej świadomości. Zacznijmy od zagadnień fleksyjnych, wśród których najliczniejszą grupę stanowią problemy z odmianą nazwisk. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na niepewność internautów, czy nazwiska w ogóle należy odmieniać, przy czym niejednokrotnie dotyczy to form, wydawałoby się, oczywistych, np.: Panie Profesorze Czy nazwisko Niemiec powinno sie odmieniac?Dziekuje Mam pytanie - w jak sposób umieścic nazwiska na wizytówce na stolikach: np Państwo Sawka czy Państwo Sawkowie, Państwo Lenart czy Państwo Lenartowie, Państwo Guzewicz czy Państwo Guzewiczowie, Państwo Szewczak czy Państwo Szewczakowie, itd. Czy mógłby Pan wyjaśnić reguły w jaki sposób to robić ? Z góry dziękuję za okazaną pomoc i pozdrawiam! Witam panie profesorze, mam pytanie z serii zaproszań ślubnych. Czy na zaproszeniu zapraszam W.P. Joannę i Pawła Postawa czy Postawów. Dziękuje za odpowiedz. Dzień dobry.Mam pytanie dotyczące prawidłowej odmiany mojego nazwiska.Spotykam się z różnymi opiniami na ten temat,więc skoro nadarzyła się taka sposobność,chciałbym zasięgnośćporady językoznawcy.Czy nazwiska mające końcówkę -ała ulegają odmianie?np.kogo,czego nie ma-ały;z kim -z ałą itp. 13 W. DOROSZEWSKI: Językoznawstwo a kultura umysłowa społeczeństwa. „Poradnik Językowy”1, 1967, s. 1-5. 5 Zyra to nazwisko i mężczyzny i kobiety. Jak będzie brzmiał biernik liczby mnogiej tego nazwiska np. gdy jest mowa o małżeństwie? Annę i Lecha Zyrów czy Annę i Lecha Zyra? Może to nazwisko lepiej jest nie odmieniać? Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie. Jak w dopełniaczu będą brzmiały następujące tytuły oraz imiona i nazwiska: Srebroń i ja ( Juan Ramon Jimenez ), Auto da fe (Eugenio Montale) oraz w miejscowniku Bernard Shaw, Pablo Neruda? Ta niepewność świadczy moim zdaniem o braku podstawowej wiedzy lingwistycznej i jednocześnie odzwierciedla nasilającą się tendencję do unieruchomienia fleksyjnego tej kategorii nazw własnych. Moim zdaniem u podstaw tego zjawiska leżą raczej przyczyny społeczne niż czysto językowe14. Trudno zresztą znaleźć lingwistyczne argumenty nieodmienności nazwisk, za ich deklinacją przemawiają zaś jednoznacznie powody historyczne, semantyczne i syntaktyczne15, ale świadomość polszczyzny jako języka fleksyjnego zdaje się dzisiaj zanikać. Obserwuję to w praktyce dydaktycznej wśród młodych adeptów dziennikarstwa i niestety także polonistyki, których niejednokrotnie trzeba przekonywać, że nazwy własne w tym nazwiska powinny podlegać odmianie. Na stronach internetowych można obserwować wypowiedzi językoznawców i liczne dyskusje internautów na ten temat. O ile ci pierwsi zajmują jednoznaczne stanowisko, o tyle ci drudzy nie zawsze są w tej materii przekonani. W moim materiale znalazła się na przykład taka (dość typowa) wypowiedź, którą można uznać za kwintesencję omawianej problematyki: Czy nazwisko Szmbelan powinno brzmieć w liczbie mnogiej Szambelanowie, czy wystarczy pańtwo Szambelan? Czy jest to dowolne, czy należy stosować zasadę, że jaśli nazwisko się da odmienić, to należy je odmienić. W liczbie pojedynczej jest pan Szambelan i pani Szambelan, więc może powinno być państwo Szambelan? 2. Kiedy można odstapić od odmiany nazwisk. Spotkałem się z takim przypadkiem w różnych dokumentach urzędowych, np. w aktach notarialnych. Czy jest na to jakiś przepis lub zasada, mówiąca kiedy można nie odmieniać? Nieodmienianie nazwiska pozwala czasem uniknąć nieporozumienia, wynikającego z tego, że dwa różne nazwisko mogą w odmianie wygladać tak samo. Z góry dziękuję za odpowiedź. Por. M. BUGAJSKI: Pół wieku kultury języka w Polsce (1949-1995). Warszawa 1999. Pisze o tym H. JADACKA w: Kultura języka polskiego. Fleksja, słowotwórstwo, składnia. Warszawa 2005, s. 36-39. 14 15 6 Zjawisko unieruchomienia fleksyjnego nazw własnych szerzy się w mediach. Nader często spotykamy więc teksty typu: David i Edward Miliband (Wprost 36/2010), Polska czeka na Zapatero (Newsweek 36/2010), Prawo i Sprawiedliwość, ręka w rękę z panem Julke, od samego początku próbowało złapać premiera w sidła. (http://wiadomosci.onet.pl/raporty/rzad-donaldatuska/pis-chcialo-zlapac-donalda-tuska-w-sidla,1,3686902,wiadomosc.html, 15 IX 2010), co pewnie niedługo trzeba już będzie chyba uznać za normę. Na ten temat wypowiada się jeden z moich respondentów: Panie Profesorze! Po dzisiejszych serwisach informacyjnych zacząłem wątpić w sens słów, że naziwska w języku polskim się odmienia. Postanowiłem więc do Pana napisać, ale zanim to, wolałem sprawdzić w Pańskich "Zapiskach"16. Jak zwykle mnie Pan nie zawiódł i również zwrócił Pan na to uwagę. Dziękuję i pozdrawiam Wśród użytkowników języka panuje przekonanie o jakiejś gramatycznej wyjątkowości nazwisk i wszelkich innych nazw własnych, szczególnie firmowych. Na porządku dziennym są więc w mediach sformułowania typu: kupujemy w Ikea, jemy w McDonalds czy idziemy do Carrefour, w których forma fleksyjna kłóci się z funkcją składniową, co przestają zauważać osoby niemające gramatycznego przygotowania. Stąd w moim materiale takie pytanie: Czy mozna odmieniać nazwę firmy Metalexport - Metaleksportu? Czy to nieszczęsne X może przechodzic w KS? Podobno jest to oboczność i nie jest to błąd ortograficzny. PozdrawiamRenata w którym widzimy brak pewności co do formy fleksyjnej nazwy własnej. Przejawia się tu także swoisty konflikt ortograficzny między obcym znakiem x a rodzimym ks. Jest to zresztą konflikt szerszy obejmujący rodzimą i obcą pisownię oraz wymowę. Dobrze to ilustruje zapożyczony i dawno spolszczony wyraz keczup, od dłuższego już czasu na powrót pisany jako ketchup i coraz częściej wymawiany jako keczap17. Charakterystyczna jest tu postawa większości studentów dziennikarstwa, z którymi prowadzę zajęcia – jednoznacznie opowiadają się za formami Zapiski na marginesie to tytuł zakładki na mojej stronie internetowej: marian.bugajski.com.pl 17 W r. 2000 J. MIODEK, pisał: „Kto wie jednak, czy za kilkanaście lat nie trzeba będzie dopuścić keczapu – dla coraz większej liczby osób znających język angielski zupełnie naturalnego (w jednej z reklam są już zresztą keczapy!) – tak jak oczywiste są dla nich brzmienia mapet czy pab, choć formy graficzne to mupet i pub” (w:) Gramatyczne i stylistyczne znaki czasu w mediach . W: Język w mediach masowych. Red. J. BRALCZYK i K. MOSIOŁEK-KŁOSIŃSKA. Warszawa 2000, s. 80-81. 16 7 obcymi, niespolszczonymi. Dotyczy to także wielu innych przykładów wymowy i pisowni, że wymienię chociażby: Dablin – Dublin, Johannes – Jan, joystick – dżojstik, judo – dżudo, jeans – dżins, chips – czips, scrabble – skrable (gra), scrub – skrub (busz), joker – dżoker, xsero – ksero. Trudności użytkownikom języka sprawiają także nazwy miejscowe - zarówno rodzime, jak i obce, chociaż wydaje się, że mniejsze jest tu przekonanie o ich nieodmienności. Trudności te, jak zresztą i wiele innych, wynikają przede wszystkim z braku kompetencji gramatycznej, dużo z nich bowiem nie daje się bez teorii gramatycznej jednoznacznie zaklasyfikować do odpowiedniego paradygmatu fleksyjnego, część zaś wymaga rozstrzygnięć jednostkowych 18. W archiwum mojego poradnika językowego znajdują się na przykład takie pytania: Dzień Dobry Która odmiana miateczka Chodecz jest poprawna: jestem w Chodeczy czy w Chodczy. Serdecznie dziękuję i pozdrawiam. Dzień dobry! Jak należy odmieniać nazwy miejscowości z okolic Chełma, takich jak: Horodyszcze, Siedliszcze, Krupe? Nazwa wsi Łosinno . Jaka będzie odmiana w dopełniaczu . W mediach natomiast coraz częściej spotykamy wyrażenia przyimkowe typu: w Kongo, w Maroko. Z mojego doświadczenia wynika, że niewielka jest wiedza o odmianie liczebników. Chodzi tu zarówno i wiedzę teoretyczną, jak praktyczne umiejętności posługiwania się nimi. Nie będę się tu odwoływać do szczegółowych ustaleń, posłużę się tylko jednym przykładem wystąpienia przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej z 5 lipca 2010 roku, któremu dużo trudności nastręczyło prawidłowe odczytanie komunikatu o wynikach wyborów prezydenckich zawierającego trochę różnych form liczebnikowych. Komunikat z konferencji prasowej PKW jest dostępny na stronie http://prezydent2010.pkw.gov.pl/ALL/pliki/DOKUMENTY/komunikaty/Komunikat_g.1700_0507 pl.pdf . Nie wypada komentować wszystkich potknięć, ani tym bardziej wytykać ich przewodniczącemu PKW i sędziemu Trybunału Konstytucyjnego, powiem więc tylko, że jest to 18 H. JADACKA: Kultura języka…, s. 69. 8 niedostatek dość powszechny i na co dzień można go obserwować we wszelkich wystąpieniach publicznych. Osobną kategorię stanowią liczebniki zbiorowe. Pisałem o nich bez mała dwadzieścia lat temu:19„Przykładem takiej trudnej kategorii są we współczesnej polszczyźnie liczebniki zbiorowe, mające w jej systemie dość słabą pozycję. Potwierdzają to obserwacje prowadzone wśród studentów polonistyki i w środowisku nauczycielskim. Można mówić właściwie tylko o biernej ich znajomości w zakresie od 1 do 20. Formy liczebników większych: dwadzieścioro sześcioro, trzydzieścioro dziewięcioro, dwieście osiemdziesięcioro troje itd. nie tylko nie są używane, ale nawet ich tworzenie sprawia niejednokrotnie trudności. Nie wspominamy już o deklinacji - takie formy, jak: dwadzieściorga sześciorga, dwadzieściorgu sześciorgu; trzydzieściorga dziewięciorga, trzydzieściorgu dziewięciorgu: dziewięćdziesięciorga dwojga, dziewięćdziesięciorgu dwojgu; dwieście osiemdziesięciorga trojga, dwieście osiemdziesięciorgu trojgu we współczesnym żywym języku polskim przestały już funkcjonować”20. Nawet studentom polonistyki trudności sprawia połączenie form tego typu z rzeczownikami zakończonymi na –ę. Przykładowo: w tytułach stron internetowych forma wnucząt pojawia się 635 razy, wnuków natomiast 6330 razy; kurcząt 4920, kurczaków – 9890. W pewuenowskim słowniku poprawnej polszczyzny przy haśle kurczę znajdziemy informację, że potocznie dopuszczalne jest połączenie z liczebnikami głównymi, brak natomiast takiego stwierdzenia w odniesieniu do wnuczę, leksemy wnuczek i wnuczka uznano zaś za przestarzałe. W wyszukiwarce internetowej hasło wnuczęta pojawia się 743 razy, wnuki zaś ma frekwencję 1140021. Jedną z przyczyn trudności w deklinacji rzeczowników tego typu są wymiany tematyczne. „Mają one charakter regularny; aby je sobie dobrze przyswoić, wystarczy zatem dobre opanowanie jednego tylko modelu” 22. Wydaje się jednak, że opanowanie tego modelu przekracza możliwości licznych użytkowników współczesnej polszczyzny. Przymiotnik, jak wynika z moich obserwacji, sprawia użytkownikom języka mniej problemów. Część z nich wiąże się ze wspomnianymi już nazwami miejscowymi typu Wysokie, Zaryte oraz z nazwami geograficznymi takimi, jak Lubuskie, Poznańskie. Stanowią one z końcówkami narzędnika i miejscownika osobliwy paradygmat wobec przymiotników pospolitych takich, jak wysokie (wzgórze) czy województwo lubuskie. M. BUGAJSKI: Językoznawstwo normatywne. Warszawa 1993, s. 163. Por. też: J. ZIENIUKOWA: Miejsce liczebników zbiorowych w zasobie słownikowym i systemie gramatycznym polszczyzny literackiej i gwarowej. W: Język i jego odmiany w aspekcie porównawczym. Wrocław 1986, s. 135-142; W. PISAREK: Słowa między ludźmi. Warszawa 1986, s. 223. 21 Posłużyłem się liczbą mnogą, bo Wnuk to również dość często pojawiające się nazwisko. 22 H. JADACKA: Kultura języka…, s. 32. 19 20 9 Daje się też obserwować niepewność w tworzeniu liczby mnogiej rodzaju męskoosobowego przymiotników, w których następuje palatalizacja spółgłoski tematycznej, np.: głusi, śmiali, cisi oraz wymiany k’: c, g’ : dz, (malutki, malutcy; nagi, nadzy). Mniej kłopotów sprawia wymiana r : rz (mądry, mądrzy). Dziwna natomiast wydaje się niepewność w stosunku do przymiotników zakończonych na -cy, -czy, -dzy, których mianownik liczby mnogiej pozostaje niezmieniony w stosunku do liczby pojedynczej (cudzy, obcy). Skoro mowa o przymiotnikach, to warto wspomnieć o szerzącej się tendencji do stopniowania analitycznego, coraz częstsze są więc postaci typu bardziej blady, bardziej prosty, bardziej brudny, bardziej czysty. Z deklinacją zaimka, chociaż jest to już zjawisko z pogranicza składni, wiąże się wybór wariantów form enklitycznych i proklitycznych – dłuższych i krótszych. Obserwacja współczesnych tekstów pozwala na stwierdzenie, że w żywej mowie coraz częstsze są formy krótkie na początku wypowiedzenia, np.: Mi daj cukierka, zaś w pozycji nieakcentowanej (po czasowniku) nader często pojawia się zaimek długi: Dam tobie cukierka. Jednocześnie część użytkowników języka, zapewne z tego właśnie powodu, uważa zaimki enklityczne za błędne. Charakterystyczne są w tym wypadku wątpliwości internautów: Powinno się mówić : Wydaje mnie się czy Wydaje mi się?dziękuję Mam bardzo poważne pytanie dotyczące kwestii, ktora nęka mnie od dawna: znajome polonistki za jedynie poprawne uważają formy"mnie się podoba" "pożyczyłem tobie" itp. Czy rzeczywiście niedopuszczalne są zaimki krótsze "podoba mi się" "pożycze ci" ? Sprawdzałam m. in. w "Nauce o jezyku dla polonistów" z 2002 r. i nie znalazłam zakazu. Może należy uwzględnić to też regionalne nawyki językowe? Pozdraiam. Panie profesorze czy można w pisowni używać zaimków: mi, ci? Prosze o przykłady. Odmiana czasownika „...w zgodnej opinii użytkowników polszczyzny, nie wyłączając językoznawców normatywistów – nie bez powodu uchodzi za najtrudniejszą w polskim systemie gramatycznym”23. Nie ulega wątpliwości, że polski czasownik jest trudny, jednak liczba zgłaszanych w związku z nim problemów o tym nie świadczy. W materiale z mojego poradnika językowego 23 wątpliwości użytkowników języka skupiają się kolejno na problemach: Ibidem, s. 80. 10 deklinacyjnych, pisownianych, słownikowych, składniowych, koniugacyjnych, słowotwórczych i interpunkcyjnych. Jednak to właśnie w odniesieniu do czasownika wyraźnie się ujawniają niedostatki w edukacji gramatycznej. Typowym przykładem jest tu poprawna forma czasownika pójść w czasie przeszłym w odniesieniu do rodzaju męskiego, co się ujawnia w takich pytaniach: i jeszcze jedno pytanie czy wyrażenie poszłem i przyszłem zostało uznane za poprawne językowo??? Witam! Panie Profesorze, interesuje mnie poprawna forma czasownika "poszedłem". Czy istnieje również taka forma, jak "poszłem"? Dziękuję i pozdrawiam. CK Zróżnicowanie rodzajowe będące wynikiem wokalizacji jeru i uproszczenia grupy spółgłoskowej jest poza zasięgiem umiejętności gramatycznych nawet studentów polonistyki i można by powiedzieć, że nie ma w tym nic dziwnego, ale dziwny jest już brak umiejętności prostego skojarzenia w obrębie paradygmatu polegającego na zestawieniu form poszedłem – szedł, poszłam – szła. W kolejnym przykładzie: Szanowny Panie Profesorze! Chciałabym upewnić się, że formy: 'umieją', 'rozumieją' są poprawne. Często słyszę: 'Oni umią, rozumią', co od razu zwraca moją uwagę i bardzo mnie się nie podoba. Serdecznie pozdrawiam. Katarzyna pojawia się wątpliwość co do poprawności form czasownikowych z tematem rozszerzonym o element -j- . Świadczy ona jednocześnie o rozpowszechnieniu tego typu form gramatycznych. To zaś znowu moim zdaniem ma przyczynę w niedostatkach edukacyjnych, podobnie zresztą, jak przypisywanie 1. osobie czasu teraźniejszego końcówki -ę (np. umię, rozumię). Trudności z czasownikiem mają swoje główne źródło w jego skomplikowanej strukturze morfonologicznej, o której świadczą istniejące klasyfikacje grup koniugacyjnych, z których najbardziej rozpowszechniony w świadomości użytkowników języka jest tradycyjny, mający oparcie w gramatyce łacińskiej, podział na 4 koniugacje, chociaż w teorii gramatycznej przyjęła się już klasyfikacja J. Tokarskiego, uwzględniająca 11 grup, przy czym grupa V ma trzy podgrupy, VI – dwie, VII – dwie, ósma – dwie i X – trzy. W sumie otrzymujemy 18 klas koniugacyjnych. Nie wiem, jak z gramatyką czasownika radzi sobie szkoła, obserwuję bowiem tylko rezultaty tych 11 działań, a w cytowanym już wielokrotnie dokumencie znajduję taki fragment (we wskazówkach metodycznych sformułowanych przez Krzysztofa Biedrzyckiego, s. 74): Kształtowanie świadomości językowej powinno być zintegrowane. Nie należy oddzielać nauczania gramatyki od ćwiczenia sprawności komunikacyjnych, a zwłaszcza od odbioru dzieł literackich. Każde zagadnienie językowe może i powinno być omówione w kontekście, który unaoczni funkcję danej formy czy zjawiska. W ten sposób unikniemy suchej i nie zawsze skutecznej dydaktycznie metody nauczania abstrakcyjnej wiedzy. Trudno się z tym poglądem nie zgodzić, jednak równie trudno powiedzieć, jak zrealizować takie na przykład zalecenia bez ugruntowanej, systematycznej wiedzy gramatycznej: W podstawie programowej istnieje zapis: „[uczeń] odróżnia temat fleksyjny od końcówki”. W szkole podstawowej poznał on zasady deklinacji i koniugacji w języku polskim. W gimnazjum ćwiczy umiejętność właściwej odmiany, zyskując jednak świadomość faktu, że forma zależna jest od użycia właściwej końcówki fleksyjnej – wiedzę tę łączymy z lekturą poznawanych wypowiedzi (w tym dzieł literackich), w których dostrzegamy właściwe, niewłaściwe lub nietypowe użycie końcówek (np. dostrzegamy konsekwencje znaczeniowe użycia form „chłopi” i „chłopy” albo konsekwencje poprawnościowe użycia form „wysłałem SMS” i „wysłałem SMS-a”, albo konsekwencje użycia formy „poszłem”...(s. 75). W dalszym ciągu wskazówek metodycznych czytamy, że: Zapisy dotyczące świadomości językowej pojawiają się również w części trzeciej podstawy programowej, dotyczącej tworzenia wypowiedzi, więc kolejny przykład zaczerpnijmy stamtąd:„[uczeń] przekształca konstrukcje strony czynnej w konstrukcje strony biernej i odwrotnie”. Tu już chodzi o konkretną umiejętność praktyczną, jednak opartą na wiedzy o stronach czasownika. Cele wskazanych przekształceń mogą być różne w zależności od intencji mówiącego, ale trzeba uczniowi uświadomić, że użycie przez niego odpowiedniej formy ma swoje konsekwencje znaczeniowe. Zdanie „Rozbiłem szybę” jest jednoznaczne, nie tylko wskazany jest fakt, ale zostaje ujawniony podmiot. W tym zdaniu winowajca przyznaje się do tego, co zrobił i nie zaciera swojej odpowiedzialności. Jeśli jednak ten sam chłopiec powie ojcu: „Jesteś wezwany do szkoły, bo została rozbita szyba”, jego odpowiedzialność zostaje zamazana, a komunikat przestaje być jasny, zostaje tylko fakt, nie ma działającego podmiotu. Taka sytuacja ucieczki przed odpowiedzialnością za pomocą zabiegu językowego jest każdemu uczniowi dobrze znana, zadaniem nauczyciela jest uświadomienie mu konsekwencji znaczeniowych, ale też etycznych, które z niej wynikają. (s. 75). Jest to moim zdaniem trochę uproszczony przykład łączenia gramatyki z etyką i pozwolę sobie wyrazić wątpliwość, czy to łączenie będzie skuteczne dla obu wspomnianych dziedzin. Według mojej wiedzy stronę bierną należy uznać za stylistycznie ograniczoną. Jej formy (między innymi w zdaniu szyba została rozbita) nie powinny się raczej pojawiać poza stylem urzędowym. W pewuenowskim Słowniku poprawnej polszczyzny24 znajdujemy stwierdzenie, że „Formy strony biernej są rzadko używane w tekstach polskich; uchodzą za znamię stylu oficjalnego, urzędowego. Tam, gdzie to jest możliwe, zaleca się stosowanie strony czynnej lub – ostatecznie – konstrukcji nieosobowych. Z obserwacji wynika, że wcale nie są rzadkie i ich użycie daleko już wykracza poza styl oficjalny, a przyczyną tego stanu rzeczy jest znowu niewłaściwa edukacja gramatyczna i 24 Wersja elektroniczna, Warszawa 2002. 12 stylistyczna. Nawiasem mówiąc, szkolne, czasami mechaniczne, nauczanie gramatyki prowadzi do bezkrytycznego stosowania strony biernej, czego rezultatem bywają konstrukcje takie, jak np.: jajko zostało zjedzone, kawa została wypita. Typowe w odniesieniu do koniugacji są takie zgłaszane przez internautów problemy: Szanowny Panie Profesorze! Ciekaw jestem, która forma jest poprawna: Błysło czy błysnęło? nie watp czy nie watpij Szanowny Panie Profesorze. Czy tryb rozkazujący czasownika 'jechać' to również 'jeździj' (a nie tylko 'jedź')? Czy można zatem powiedzieć: 'Pojeździj swoim samochodem'? Panie Profesorze, mówimy:musisz się sam domyślić czy domyśleć? muszę coś wymyślić czy wymyśleć? Trzeba stwierdzić, że część z nich pozostaje nie do końca wyjaśniona także w wydawnictwach normatywnych. Tak więc na przykład w elektronicznej wersji cytowanego już Słownika poprawnej polszczyzny przy czasowniku wyjąć podano rozkaźnik wyjmij z adnotacją nie: wyjm; odjąć – odejmij, nie: odejm. Przy czasownikach ująć i zająć podane są rozkaźniki ujmij i zajmij bez adnotacji o formach niepoprawnych, natomiast rozkaźnik od przyjąć ma dwie formy przyjmij i przyjm z kwalifikatorem rzad. Tej ostatniej formy nie ma w Słowniku gramatycznym języka polskiego25. Z kolei na przykład SGJP podaje dwie formy rozkaźnika jeźdź i jeździj, ale ta ostatnia w SPP jest oznaczona jako błędna. Jako błędne oznaczone są też w SPP rozkaźniki wydąb, wydębij, które podaje SGJP. Tego typu niekonsekwencji pewnie można by znaleźć więcej. Tym bardziej więc należy w tym wypadku akcentować rolę szkoły w przygotowaniu uczniów do samodzielnego rozwiązywania problemów gramatycznych, a o tych nie da się mówić bez solidnych podstaw gramatycznej wiedzy. Stan szkolnej wiedzy o słowotwórstwie dobrze ilustruje takie pytanie: Sławny - sława. Czy istnieje rzeczownik od słynny? które właściwie trudno komentować, być może jest to wypadek jednostkowy, ale z mojego dydaktycznego doświadczenia wynika, że ze słowotwórstwem, a szerzej z morfologią, słabo sobie Z. SALONI, W. GRUSZCZYŃSKI, M. WOLIŃSKI, R. WOŁOSZ: Słownik gramatyczny języka polskiego, wersja elektroniczna 1.0. Warszawa 2007. 25 13 radzą także studenci polonistyki, którym kłopoty sprawia na przykład analiza dość prostych formacji typu domeczek, laleczka. Internauta wprost pyta: Szanowny Panie Profesorze czy istnieje formant -eczek? Np. dom - eczek. O uczniowskich umiejętnościach i wiedzy świadczy też takie pytanie: Panie profesorze. Czy moglby pan mi napisac co to są derywaty??Szukałem w internecie i nie znalazłem definicji.Z góry dziekuję. Odrębny problem stanowi tworzenie przymiotników od nazw miejscowych. Użytkownicy języka nie radzą sobie z zasadami morfonologii w takich przykładach, jak: Ryga – ryski (Ryżski!), Karlsbad – karlsbadzki (karlsbadski!) Bardo – bardzki (bardecki!), Pisz – Piski (Piszowski!, chociaż jest Puszcza Piska), Kąty – kącki (kątecki!), Zawada – zawadzki (zawadowski!, chociaż jest nazwisko Zawadzki). Podobnie jest z nazwami mieszkańców, np.: Gródki – gródczanin (gródkowianin!), Huta – hucianin (hutowianin!), Laski – laszczanin (laskowianin!), Lesko – leszczanin (leskowianin!). Na marginesie dodajmy, że istnieje przekonanie o bezwyjątkowej możliwości derywowania nazw mieszkańców, co się ujawnia w takim pytaniu: Jak powinno się mówić na obywateli dziwnych krajów. Np nie powie się przecierz wybrzeżanin kościoano słonianin lub papus nowo gwninejczyk czy tez wyspiarz święto tomaszowy Polska składnia nie doczekała się jeszcze pełnego, systematycznego i przystępnego opisu 26. Najważniejszą moim zdaniem przyczyną tego stanu rzeczy jest wielość metodologii budowanych na koncepcjach odnoszących się do głównie do języka angielskiego. Inaczej mówiąc, teoria nie zawsze przystaje do systemu języka polskiego. Na poziomie szkolnym zaś, mam tu na myśli nauczycieli polonistów, przeważa raczej szczegółowa wiedza i daje się obserwować niedostatek teorii gramatycznej i teorii budowy języka, co prowadzi do braku rozróżnienia konkretnych, niewchodzących do systemu języka konstrukcji składniowych od schematów i reguł syntaktycznych będących elementami systemu. Mówiąc innymi słowy mamy do czynienia z nieporadnością Mówiła o tym nie wprost R. Grzegorczykowa w Wykładach z polskiej składni. Warszawa 2002, s. 147. 26 14 składniową, z brakiem umiejętności przekształcania schematów zdaniowych w rozbudowane konstrukcje. Świadczą o tym takie przykłady: Nie kryzys, który dwa lata temu zepchnął amerykańską gospodarkę w recesję, i nie pieniądze są głównymi tematami filmu Oliviera Stone’a. Tylko pytanie, czy jest coś ważniejszego w życiu od pieniędzy. (Polityka, 38/2010). Anna jest ciepła, bezpośrednia. Bardzo pracowita. (Polityka, 38/2010). Już nie chciała przymykać oka, przeczekiwać, przekupywać: stały repertuar wielu żon. (Polityka, 38/2010). Wylatuje z salonu na podwórko i wyrzuca butelkę do śmietnika. Ale nagle przytula się do matki (...) (Polityka 38/2010). ...wokół Jarosława jest miejsce tylko dla tych, którzy chcą z nim budować mit Lecha Kaczyńskiego. Dla bojowników sprawy smoleńskiej i wojny krzyżowej. (Wprost, 40/2010). Potrzebne jest oddanie absolutne, wierność totalna. Albo jak kto woli, serwilizm i służalstwo. (Wprost, 40/2010). Warto zauważyć, że tego typu składnia, charakteryzująca się mechaniczną delimitacją jest coraz częstsza w tekstach dziennikarskich. W tej sytuacji słuszne, ale nie wiem, czy możliwe do urzeczywistnienia są rady K. Biedrzyckiego zawarte we wskazówkach metodycznych do podstawy programowej: W gimnazjum uczeń tworzy wypowiedzi ustne oraz pisemne w nowo poznanych gatunkach (tutaj szczególną uwagę trzeba zwrócić na formy użytkowe niezbędne w dorosłym życiu, jak CV czy list motywacyjny) i równocześnie ćwiczy gatunki już znane ze szkoły podstawowej. Stosuje zasady organizacji tekstu zgodne z wymaganiami gatunku, a także z wymaganiami logiki i składni (należy pokreślić, że trzeba zwracać szczególną uwagę na logiczną spójność tworzonej wypowiedzi). Owej koherencji ma służyć twórczy plan, który jest niezbędny, żeby uczeń zyskał świadomość kompozycji tego, co pisze (s.76). Wymagania gatunku i logiki są oczywiście bardzo ważne, ważna jest spójność wypowiedzi i twórczy plan, ale nie da się osiągnąć sprawności składniowej bez znajomości podstaw składni polskiej, a przytoczone przykłady świadczą o jej braku. Co więcej taka „poszarpana” składnia i bezsensowna interpunkcja coraz częściej stają się wyznacznikami stylu w tekstach dziennikarskich. Skoro zaś mowa o interpunkcji, to wypada zwrócić uwagę na powszechny brak znajomości jej zasad, które nie są nadmiernie skomplikowane. Jest ona we współczesnych tekstach często intuicyjna, żeby nie powiedzieć przypadkowa. Dotyczy to zarówno wspomnianych tu wypowiedzi dziennikarskich, jak i uczniowskich, studenckich, naukowych i wszelkich innych. W powszechnym użyciu są właściwie dwa znaki: przecinek i kropka – oba stawiane na wyczucie. Nadużywa się cudzysłowu, który pojawia się na przykład w takich określeniach, jak: śliwka „węgierka”, chleb „baltonowski”, winogron (!) „biały”, jaja „kurze”, kiełbasa „myśliwska”. 15 W 1999 roku pisałem o chaosie ortograficznym, który się przejawia głównie w odniesieniu do konwencjonalnych zasad polskiej pisowni. Ten chaos, tak jak przewidziałem, stopniowo się pogłębia. W dalszym ciągu dla przeciętnego użytkownika języka nie do końca jasne są moim zdaniem: pisownia łączna i rozdzielna (w tym także ortografia nie); stosowanie łącznika; pisownia dużych i małych liter (zwłaszcza w nazwach własnych); zasady pisowni i adaptacji wyrazów obcych masowo się pojawiających we współczesnej polszczyźnie 27. W tym ostatnim wypadku, o czym już była mowa, zaczyna stopniowo dominować zasada przyjmowania oryginalnej pisowni także w odniesieniu do wyrazów już przyswojonych i spolszczonych, użytkownicy języka zaś podają w wątpliwość niektóre istniejące ustalenia, o co znowu trzeba mieć pretensje do szkoły. We wstępie do publikacji Rady Języka Polskiego Polszczyzna publiczna początku XXI wieku28 czytamy, że w ostatnich czasach wzrosło zainteresowanie kwestiami językowymi, co się przejawia między innymi w działalności instytucji, w liczbie publikacji – szczególnie słowników i paradników językowych oraz w liczbie pytań kierowanych do różnych instytucji językoznawczych. Moim zdaniem pytania kierowane między innymi do mojego poradnika językowego świadczą także o poziomie świadomości językowej lub jej braku, czasami o bezradności w rozwiązywaniu problemów poprawnościowych. Wzrost zainteresowania polszczyzną niestety nie idzie w parze z poziomem jej właściwego stosowania. Mówi się więc w przywołanym tekście o dwóch wyraźnie dostrzegalnych zjawiskach: degradacji języka w szkole i obniżaniu jego poziomu w mediach. Moim zdaniem te zjawiska są ściśle ze sobą związane. Nauczanie języka ojczystego w szkołach i na wyższych uczelniach, w tym także kształcenie dziennikarzy, pozostawia wiele do życzenia, jednocześnie zmiany cywilizacyjne powodują, że wzrasta liczba kontaktów medialnych. Co więcej można już mówić o medialnej odmianie polszczyzny, która ma największy wpływ na kształtowanie języka 29. Pod wpływem tej odmiany pozostają i nauczyciele, i uczniowie; jej oddziaływanie możemy już też zauważyć w tekstach naukowych (także z dziedziny językoznawstwa). Bez mała dwadzieścia lat temu Tadeusz Patrzałek30 pisał o „przegramatyzowaniu” nauczania językowego w szkole i proponował jego „odgramatycznienie”. Wśród czterech najważniejszych zadań edukacyjnych wymieniał: teoretyczny opis struktury języka, praktyczne wyjaśnianie jego Por.: M. BUGAJSKI: O stanie i potrzebach polskiej ortografii. „Poradnik Językowy” 1999, z. 7, s. 2 – 7. 28 A. MARKOWSKI, Słowo wstępne. W: Polszczyzna publiczna początku XXI wieku. Red. E. WOLAŃSKA. Warszawa 2007, s. 7-9. 29 Pisałem o tym między innymi w artykule: Komunikowanie i komunikowanie się w mediach. W: Współczesne odmiany języka narodowego. Red. K. MICHALEWSKI. Łódź 2004, s. 85-92. 30 T. PATRZAŁEK: „Gramatyka” na cenzurowanym. „Polonistyka” 1992, nr 1, s. 23-31. 27 16 funkcji, zagadnienia normatywne i problematykę etyki słowa, twierdząc, że proporcje między tymi zadaniami są rażąco zachwiane. Uprzywilejowana wtedy miała być według niego nauka o systemie języka, zaniedbywana wiedza o jego funkcjach i zagadnieniach kultury języka i zupełnie upośledzona etyka wypowiedzi. Twierdził też, że za mało czasu i uwagi poświęca się kulturze języka, „a jeśli i tak się on doskonali z czasem, to raczej samoczynnie, w miarę dorastania uczniów w otoczeniu językowym, niż jako owoc świadomych działań dydaktycznych szkoły i celowego poświęcania czasu lekcyjnego temu zadaniu”31. Wydaje się, że te poglądy przeważyły w reformowaniu polskiej szkoły w latach dziewięćdziesiątych. Edukacja uległa „odgramatycznieniu”, dowartościowano kulturę języka i wiedzę o jego funkcjach, szczególny nacisk położono na etykę. Trzeba się zgodzić, że w latach dziewięćdziesiątych szkoła miała niewielki wpływ na doskonalenie języka (dzisiaj ma zresztą o wiele mniejszy). Otoczenie jezykowe, o którym mowa, to moim zdaniem przede wszystkim media i wszelkie odmiany polszczyzny pod wpływem języka mediów pozostają. O rezultatach działań, o których wyżej mowa, dowiadujemy się pośrednio z przywoływanego już tomu wydanego przez Radę Języka Polskiego. Pozwolę sobie z niego zacytować kilka stwierdzeń H. Synowiec32: Najbardziej niepokojącym zjawiskiem, nasilającym się również w szkole, jest wulgaryzacja języka. Chłopcy i dziewczęta używają wulgaryzmów, słów obscenicznych i obelżywych już nie tylko w kontaktach w grupie koleżeńskiej, ale czasami również w obecności nauczyciela lub w bezpośrednich zwrotach do niego. Agresja słowna ucznia bywa niekiedy reakcją na poniżające go w oczach kolegów wyrażenia obraźliwe i pogardliwe używane przez nauczyciela. Czytelnictwo wśród uczniów z roku na rok maleje. Czasopisma młodzieżowe, po które uczniowie sięgają najczęściej nie są wartościowe poznawczo ani wychowawczo. Najnowsze badania nad ortografią uczniów wykazują niepokojąco niski stan ich pisowni33. Gimnazjalistom, a nawet licealistom, sprawiają trudności formy fleksyjne, które w opracowaniach normatywnych uważane są za kłopotliwe (...). i jak wynika z mojego przeglądu, nie tylko te. Jak widać odgramatycznienie przedmiotu w zreformowanej i stale się reformującej szkole nie dało żadnych rezultatów, co więcej (wynika to z informacji zawartych w cytowanej publikacji Rady Języka Polskiego) niewiele też daje szczególne dowartościowanie etyki słowa, chociaż nie ulega wątpliwości, że jakieś działania na jej rzecz są potrzebne. Wydaje się, że twórcy nowej podstawy programowej tego nie dostrzegają, nie dostrzegają, że zbyt daleko idąca integracja języka, literatury, kultury i teorii komunikacji prowadzi do coraz 31 Ibidem s. 28. H. SYNOWIEC: Kultura języka w polskiej szkole. W: Polszczyzna publiczna początku XXI wieku. Red. E. WOLAŃSKA. Warszawa 2007, s. 32. 33 Ibidem. 32 17 gorszej znajomości zagadnień z wymienionych dziedzin, że aby integrować poszczególne dziedziny wiedzy, trzeba najpierw dobrze poznać każdą z nich. W szczególności dotyczy to podstawowych zasad gramatyki języka ojczystego. Na razie w dokumencie Ministerstwa Edukacji Narodowej można przeczytać, że „cel edukacyjny w niej [w reformie programowej – M.B.] założony to wykształcenie człowieka, który będzie potrafił sprawnie posługiwać się językiem ojczystym”34. Starałem się tu wykazać, że nauczanie języka polskiego musi być oparte na solidnej wiedzy o jego gramatyce. Wobec tego na pytanie postawione w tytule tego wystąpienia jest jedna ogólna odpowiedź: wykształcony Polak powinien wiedzieć, jak zbudowany jest system gramatyczny języka ojczystego i jak on funkcjonuje, bo bez tej wiedzy język nie tylko w szkole będzie ulegać dalszej degradacji. Na czym w szczegółach ta wiedza powinna polegać, to jest pytanie do dyskusji. Literatura M. BUGAJSKI, Językoznawstwo normatywne. Warszawa 1993. - Język w komunikowaniu. Warszawa 2007. - Komunikowanie i komunikowanie się w mediach. W: Współczesne odmiany języka narodowego. Red. K. MICHALEWSKI. Łódź 2004, s. 85-92. - O stanie i potrzebach polskiej ortografii. „Poradnik Językowy” 1999, z. 7, s. 2 – 7. - Pół wieku kultury języka w Polsce (1949-1995). Warszawa 1999. Co warto wiedzieć o reformie programowej? W: http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/images/stories/reforma.pdf, 4 X 2010. W. DOROSZEWSKI: Językoznawstwo a kultura umysłowa społeczeństwa. „Poradnik Językowy” 1, 1967, s. 1-5. R. GRZEGORCZYKOWA: Wykłady z polskiej składni, Warszawa 2002. H. JADACKA: Kultura języka polskiego. Fleksja, słowotwórstwo, składnia. Warszawa 2005. A. MARKOWSKI, Słowo wstępne. W: Polszczyzna publiczna początku XXI wieku. Red. E. WOLAŃSKA. Warszawa 2007, s. 7-9. J. MIODEK, Gramatyczne i stylistyczne znaki czasu w mediach . W: Język w mediach masowych. Red. J. BRALCZYK i K. MOSIOŁEK-KŁOSIŃSKA. Warszawa 2000, s. 80-81. T. PATRZAŁEK: Gramatyka” na cenzurowanym. „Polonistyka” 1992, nr 1, s. 23-31. W. PISAREK: Słowa między ludźmi. Warszawa 1986 34 Co warto wiedzieć o reformie programowej? http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/images/stories/reforma.pdf, 4 X 2010. Wytłuszczenie moje. 18 Z. SALONI, W. GRUSZCZYŃSKI, M. WOLIŃSKI, R. WOŁOSZ: Słownik gramatyczny języka polskiego. Wersja elektroniczna 1.0, Warszawa 2007. Słownik poprawnej polszczyzny PWN. Wersja elektroniczna. Warszawa 2002. H. SYNOWIEC: Kultura języka w polskiej szkole. W: Polszczyzna publiczna początku XXI wieku. Red. E. WOLAŃSKA. Warszawa 2007, s. 28-48 J. ZIENIUKOWA: Miejsce liczebników zbiorowych w zasobie słownikowym i systemie gramatycznym polszczyzny literackiej i gwarowej. W: Język i jego odmiany w aspekcie porównawczym. Red. J. Majowa. Wrocław 1986, s. 135-142. http://www.reformaprogramowa.men.gov.pl/images/Podstawa_programowa/men_tom_2.pdf, . 19