obraz rosjan, rosji, sybiraków i syberii w dzienniku syberyjskim
Transkrypt
obraz rosjan, rosji, sybiraków i syberii w dzienniku syberyjskim
UNIWERSYTET GDAŃSKI WYDZIAŁ FILOLOGICZNY Mirosława Jackowicz-Korczyńska Kierunek studiów: Filologia polska Specjalność: Nauczycielska dwuprzedmiotowa z wiedzą o kulturze Numer albumu: 195332 OBRAZ ROSJAN, ROSJI, SYBIRAKÓW I SYBERII W DZIENNIKU SYBERYJSKIM JULIANA GLAUBICZ SABIŃSKIEGO Praca magisterska wykonana w Instytucie Filologii Polskiej pod kierunkiem prof. dr hab. Elżbiety Mikiciuk Gdańsk 2015 SPIS TREŚCI: Wstęp.................................................................................................................................................3 Założenia pracy .................................................................................................................................6 Julian Glaubicz Sabiński .................................................................................................................8 Metoda doboru materiału .............................................................................................................. 11 Podstawy metodologiczne ............................................................................................................. 14 Syberia w XIX wieku. Rys historyczno-antropologiczny............................................................... 19 Czarna legenda Syberii ................................................................................................................... 26 Obraz Syberii w Dzienniku syberyjskim Juliana Glaubicz Sabińskiego ........................................ 36 Spojrzenie Sabińskiego na Sybiraków............................................................................................ 53 Rosjanie i Rosja w ujęciu autora Dziennika syberyjskiego ............................................................. 77 Zakończenie .................................................................................................................................. 108 Bibliografia ................................................................................................................................... 110 2 Julian Glaubicz Sabiński, dagerotyp, Biblioteka Narodowa, sygn. F. 40166/II (www.polona.pl) 3 Wstęp Celem mojej pracy jest przedstawienie obrazów Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii wyłaniających się z Dziennika syberyjskiego Juliana Glaubicz Sabińskiego. Moje badania będą obejmowały dwa etapy. Zamierzam zebrać najbardziej reprezentatywne wypowiedzi Sabińskiego na temat Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii. Tym samym, utworzony zostanie szeroki materiał badawczy. Na jego podstawie, korzystając z różnych metodologii, podejmę próbę zrekonstruowania wizerunku Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii oczami jednego z reprezentantów zesłańców wygnanych na Syberię w XIX wieku. Przedmiotem analizy będzie Dziennik syberyjski autorstwa Juliana Glaubicz Sabińskiego, zesłańca przebywającego na Syberii w latach 1839-1857. Dzieło to obejmuje cztery tomy: Część wstępna. Śledztwo i sąd1; Tom pierwszy; Tom drugi; Tom trzeci – obszerny indeks osób. Oryginalny tytuł dziennika Sabińskiego brzmi: Dziewiętnaście lat wyrwanych z mojego życia czyli Dziennik mojej niewoli i wygnania od roku 1838 do 1857 włącznie, co daje nam pewne wyobrażenie o stosunku autora do jego sytuacji wygnańczej. Badania nad wizerunkiem innego etnicznie prowadzili Aleksandra Niewiara oraz Marek Cybulski. Dokonywali oni analizy wizerunku Rosjanina w polskich pamiętnikach i dziennikach. Aleksandra Niewiara za cel obrała rekonstrukcję wizerunku MoskalaMoskwicina-Rosjanina wyłaniającego się z polskich dokumentów prywatnych pisanych od XVI do początku XX wieku. W swojej pracy nie wykorzystała jednak dziennika Sabińskiego. Marek Cybulski podjął próbę określenia wizerunku Rosjanina oraz Rosji funkcjonującego wśród Polaków, skupił się jednak na latach 1863–1918, nie obejmując tym samym Sabińskiego, który powrócił z Syberii w 1857 roku. Nie prowadzono jeszcze badań nad wizerunkiem Sybiraka i Syberii w polskich dokumentach prywatnych. Tematem tym zajęłam 1 Początkowo wydanie ograniczało się jedynie do trzech tomów, z pominięciem części wstępnej Dziennika, obejmującej okres aresztowania autora i śledztwa, jakiemu został poddany. Jednak pod wpływem krytyki zdecydowano się na uzupełnienie i wydanie kolejnego, „zerowego” tomu. J. Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski. Część wstępna. Śledztwo i sąd, Warszawa 2009, s. 5. 4 się w mojej pracy licencjackiej zatytułowanej Obraz Rosjan i Syberyjczyków We wspomnieniach... Ewy Felińskiej 2. Uważam, że przedstawienie obrazu Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii wyłaniającego się z Dziennika syberyjskiego może być cennym uzupełnieniem aktualnego stanu badań nad wizerunkiem innego etnicznie w literaturze polskiej i tym samym zasługuje na osobne omówienie. Dlaczego w tytule swojej pracy dokonuję rozróżnienia pomiędzy Syberią a Rosją, mimo że ta pierwsza w rozumieniu geograficznym przynależy do tej drugiej? Podobnie z Sybirakami, którzy jako mieszkańcy Syberii są jednocześnie mieszkańcami Rosji, a więc Rosjanami? Przedmiotem mojego zainteresowania nie będzie rzeczywista geografia i podziały etniczne czy narodowe, ale schematy ideologiczne tworzone przez Sabińskiego. Zgodnie z założeniami imagologii przedstawionymi przez Joepa Leerssena 3, zajmę się badaniem teorii kulturowych i narodowych stereotypów [obrazów], a nie teorii samej kultury i narodów. Kreacyjna geografia traktuje Syberię, „Sybir” jako obszar odrębny, rządzący się innymi prawami i mający inne cechy niż Rosja, podobnie czyni z mieszkańcami tych rejonów. Jak zauważa Edward Said, podział ten dokonywany jest niezależnie od samoświadomości dzielonych4. Notabene, klasyfikacja Syberii jako odrębnego bytu obecna była nie tylko w polskiej XIX-wiecznej myśli, ale także uznawana była przez samych Rosjan oraz trwa w potocznym rozumieniu do dzisiejszego dnia. Ponadto, nie należy zapominać, że aktualna klasyfikacja geograficzna oraz narodowa również jest w pewnym stopniu podziałem arbitralnym. W pierwszym rozdziale mojej pracy przedstawię kolejno: stan badań związanych z osobą Juliana Glaubicz Sabińskiego, sylwetkę samego autora, zastosowaną przeze mnie metodę doboru materiału oraz wykorzystane podstawy metodologiczne. W rozdziale drugim przybliżę pokrótce historię samej Syberii. W rozdziale trzecim omówię obecną w potocznej myśli polskiej czarną legendę Syberii. Rozdziały czwarty, piąty i szósty poświęcone zostaną kolejno przedstawieniu obrazów Syberii, Sybiraków oraz Rosjan i Rosji, wyłaniających się z dziennika Sabińskiego. 2 M. Jackowicz-Korczyńska, Obraz Rosjan i Syberyjczyków We wspomnieniach... Ewy Felińskiej, http://fil.arch.ug.edu.pl/upload/files/1630/miroslawa_jackowiczkorczynska_obraz_rosjan_i_syberyjczykow_we_wspomnieniach_ewy_felinskiej.pdf [dostęp z dnia 11.12.2014r.] 3 J. Leerssen, Imagology: History and metod, [w:] Imagology: The Cultural Construction and Literary Representation of National Characters, New York 2007., s. 29. Por.: Założenia pracy, s. 15. 4 E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991, s. 96-97. Por.: Założenia pracy, s. 17. 5 Założenia pracy Dziennik syberyjski Juliana Glaubicz Sabińskiego wielokrotnie wspomniany jest jako niezwykle cenne źródło informacji o sytuacji zesłańczej oraz samej Syberii w XIX wieku. Michał Janik, autor dzieła z 1928 roku poświęconego dziejom Polaków na Syberii, tak pisał o tym dzienniku: Dziennik Sabińskiego zasługuje ze wszech miar na ogłoszenie drukiem jako najlepsze, najobfitsze źródło do historii zesłaństwa polskiego w Syberii Wschodniej w okresie, w którym Sabiński tam przebywał. Wśród wszystkich pamiętników przekazanych przez konarszczyków, rzecz Sabińskiego ma niezaprzeczalnie wartość największą 1. Także Jan Trynkowski zauważa, że Dziennik syberyjski „wśród tylu pamiętników, dzienników i innych tekstów wspomnieniowych [...] zajmuje miejsce szczególne” 2. Ocenia wspomnienia zesłańca wyjątkowo wysoko, określając je jako „źródło o wyjątkowej wartości historycznej” 3. Również Michał Otorowski wspomnienia Sabińskiego określa jako dzieło „które w literaturze zesłańczej nie ma sobie równych” 4. Mimo tak pochlebnych opinii, Dziennik syberyjski Juliana Glaubicz Sabińskiego nie doczekał się wielu omówień i analiz. O samym Sabińskim badacze wspominają zazwyczaj jedynie incydentalnie, wymieniając go jako jednego z grona konarszczyków zesłanych na Syberię5. Przyczyna jest prosta – autograf dziennika odkryty dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych przez Jana Trynkowskiego w Bibliotece Uniwersytetu Wileńskiego 6, został wydany drukiem dopiero w 2009 roku, po ponad 150 latach od powrotu zesłańca z 1 M. Janik, Dzieje Polaków na Syberji, Kraków 1928, s. 206. 2 J. Trynkowski, Przedmowa, [w:] J. Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, t. I, s. 35. 3 J. Trynkowski, Tamże, s. 35. 4 M. Otorowski, Sybir nie taki straszny jak go malowali? [w:] http://kultura.dziennik.pl/ksiazki/artykuly/114418,sybir-nie-taki-straszny-jak-go-malowali.html [dostęp z dnia 01.04.2015r.]. 5 Por.: M. Chrostek, Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców, Wrocław 2008, s. 48. 6 D. Klechowski, Julian Glaubicz Sabiński, "Dziennik syberyjski", [w:] Zeszyty Literackie, http://www.zeszytyliterackie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1213&Itemid=88 [dostęp z dnia 30.05.15r.]. 6 Syberii. Odczytania rękopisu, obejmującego aż 3335 stron7, podjęli się Wiktoria i René Śliwowscy. Prace badawcze związane z osobą Juliana Glaubicz Sabińskiego prowadzi Jan Trynkowski, notabene, autor przedmowy do Dziennika syberyjskiego8. Informacje o zesłańcu pojawiają się także w Polskim słowniku biograficznym9 oraz słowniku biograficznym poświęconym polskim zesłańcom w Imperium Rosyjskim w XIX wieku autorstwa Wiktorii Śliwowskiej10. Dziennik syberyjski okazał się nie tylko przejmującą lekturą, ale także cennym źródłem informacji o życiu zesłańców w XIX wieku. Po publikacji dziennika w 2009 roku zaczęły pojawiać się prace wykorzystujące historyczny potencjał dzieła Sabińskiego. Przykładem może być artykuł Franciszka Nowińskiego o prasie czytanej przez polskich zesłańców na Syberii Wschodniej w XIX wieku11 czy publikacja Krzysztofa Czajkowskiego na temat malarza Leopolda Niemirowskiego 12. Lektura Dziennika syberyjskiego stała się także inspiracją dla Zofii Strzyżewskiej do snucia opowieści o losach jej własnej rodziny 13. Postać Sabińskiego stała się tematem wielu interesujących artykułów i wywiadów 14. 7 J. Trynkowski, op. cit., s. 35. 8 J. Trynkowski, A. Wolanowski, Julian Glaubicz Sabiński (1797-1869) i jego "Dziennik", „Ze Skarbca Kultury : biuletyn informacyjny Zakładu Narodowego im. Ossolińskich” 1991, t. 36, nr 51, s. 81-111; J. Trynkowski, Dziennik mojej niewoli i jego autor, [w:] Stowarzyszenie Ludu Polskiego w guberniach podolskiej, wołyńskiej i kijowskiej, pod red. Magdaleny Micińskiej, Warszawa 2008, s. 97-129; J. Trynkowski, Przedmowa, [w:] J. Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, s. 5-42. 9 Polski słownik biograficzny, t. 34, s. 247, 248. 10 W. Śliwowska, Zesłańcy polscy w Imperium Rosyjskim w pierwszej połowie XIX wieku. Słownik biograficzny, Warszawa 1998, s. 529-531. 11 F. Nowiński, Prasa w życiu polskich zesłańców – Syberia Wschodnia w połowie XIX w., http://repozytorium.uni.lodz.pl:8080/xmlui/bitstream/handle/11089/8782/02Nowi%C5%84ski.pdf?sequence=1& isAllowed=y [dostęp z dnia 04.04.15r.]. 12 K. Czajkowski, Leopolda Niemirowskiego Podróż po Syberii Wschodniej. Na marginesie lektury Dziennika syberyjskiego Juliana Glaubicz Sabińskiego, [w:] Sybir. Wysiedlenia-losy-świadectwa, pod red. Jarosława Ławskiego, Sylwii Trzeciakowskiej, Łukasza Zabielskiego, Białystok 2013, s. 401-412. 13 Z. Strzyżewska, "Dziennik mojej niewoli" Juliana Sabińskiego czyli o doli zesłańczej dawnej i nowszej, [w:] „Zesłaniec” 2011, nr 46, http://zeslaniec.pl/46/Strzyzewska.pdf [dostęp z dnia: 15.05.15r.] 14 T. Diałtowicki, Eh, katorżnikiem być, wywiad z J. Trynkowskim, http://historia.focus.pl/swiat/ech- katorznikiem-byc-802#poll [dostęp z dnia 5.01.15r.]; A. Leszczyński, Tajna policja carów i jej polskie ofiary, wywiad z W. Śliwowską, http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132750,16349593,Tajna_policja_carow_i_jej_polskie_ofiary.html [dostęp z dnia 5.01.15r.]; M. Otorowski, Sybir nie tak straszny jak go malowali, 7 Julian Glaubicz Sabiński Jak pisze Marek Cybulski, osoba nadawcy oraz sytuacja, w jakiej się znajduje, wpływa bezpośrednio na kreowany przez nią wizerunek obcego narodu: Perspektywa [...], a szczególnie punkt widzenia, przyjęty w konceptualizowaniu pojęcia „osoba danej narodowości”, „dany naród”, jest ściśle uzależniony od sytuacji (politycznej, ekonomicznej, kulturowej), w której znajduje się nadawca – podmiot konceptualizacji. Jego punkt widzenia pociąga za sobą taki sposób patrzenia na innych, który będzie wypływał z wartości stanowiących w danym momencie historycznym o jego pozycji. W zależności od zewnętrznych czynników zaznacza się tendencja do podkreślania uwag w jakimś aspekcie, pomijania innych15. Dlatego warto odpowiedzieć na pytanie, kim był autor omawianego przeze mnie imponującego objętościowo dziennika? Julian Glaubicz Sabiński urodził się 23 lutego 1797 roku w Tynnie koło Kamieńca Podolskiego. Należał do niezbyt bogatej rodziny szlacheckiej posługującej się herbem Glaubicz. Jego młodszy brat, podporucznik saperów w armii Królestwa Polskiego, został aresztowany w związku z powiązaniami z Towarzystwem Patriotycznym i wkrótce później poniósł śmierć w niejasnych okolicznościach 16, co według Jana Trynkowskiego miało znaczny wpływ na autora17. Sabiński nie uczęszczał do żadnych szkół. Zaczynał od nauki w domu, później o wykształcenie młodego Juliana zadbał słynny w tamtym czasie poeta i tłumacz Rajmund Korsak18. Jako młody człowiek Sabiński wstąpił do loży masońskiej „Ozyrys pod Gwiazdą Płomieniejącą”, która założona w 1818 roku w Kamieńcu Podolskim, została już w 1822 roku zamknięta na mocy ukazu cara Aleksandra I 19. Autor Dziennika należał do elity intelektualnej Podola, przyjaźniąc się z poetami, artystami i muzykami tamtego rejonu. Co ciekawe, http://kultura.dziennik.pl/ksiazki/artykuly/114418,sybir-nie-taki-straszny-jak-go-malowali.html [dostęp z dnia 1.04.15r.]; J. Hałasiński, Szlakiem polskich badaczy Syberii, http://www.tygodnikprzeglad.pl/szlakiem-polskichbadaczy-syberii/ [dostęp z dnia 1602.15r.]. 15 A. Niewiara, Wyobrażenia o narodach w pamiętnikach i dziennikach z XVI-XIX wieku, Katowice 2000, s. 16. 16 Prawdopodobnie Józef Sabiński został zamordowany podczas pobytu w celi. Zobacz: J. Trynkowski, op. cit., s. 6-7. 17 Tamże, s. 7. 18 Tamże, s. 8. 19 S. Małachowski-Łempicki, Wykaz lóż wolnomularskich oraz ich członków w latach 1778-1821, Kraków 1929, s. 47. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 9. 8 podobno także i sam Sabiński posiadał talent poetycki i kompozytorski, co znalazło odbicie w języku jego dziennika, znajdującym się na wysokim, literackim poziomie. Prawdopodobnie, po rozwiązaniu podolskiej loży masońskiej, autor dołączył do innego związku patriotycznego Wolnych Braci Podolan, jednak informacje na ten temat są bardzo skąpe 20. W 1830 roku żarliwy patriota Sabiński wziął udział w powstaniu listopadowym. Został także sekretarzem rady świeżo powstałego Towarzystwa Patriotycznego Podolskiego 21. Po upadku powstania autor dostał się do niewoli, w której przebywał przez blisko rok. Sabiński konsekwentnie wypierał się uczestnictwa w powstaniu i prawdopodobnie dzięki tej strategii został w końcu wypuszczony na wolność. W roku 1834 Julian Sabiński ożenił się z Pelagią Darowską i osiadł w Zbrzyziu nad Zbruczem. Wkrótce doczekał się trójki dzieci: Ziemowita, Olgierda i Hemildy. Jak przypuszcza Jan Trynkowski, szczęśliwe pożycie nie przeszkadzało mu w aktywnym uczestniczeniu w konspiracji: nielegalnym przerzucaniu emisariuszy, przemycie listów itp.22. W 1835 roku autor Dziennika dołączył do Towarzystwa Filodemicznego. Po przekształceniu Towarzystwa w Stowarzyszenie Ludu Polskiego 23 Sabiński stał się konarszczykiem24. 12 października 1838 roku autor został aresztowany i osadzony w więzieniu w Kijowie. Mając w pamięci skuteczność zastosowanej uprzednio strategii, Sabiński konsekwentnie zaprzeczał jakimkolwiek związkom z organizacją Szymona Konarskiego. Niestety, tym razem postawa autora staje się prawdopodobnie przyczyną jego zguby. Komisja śledcza, rozzłoszczona uporem przewyższającego ją intelektualnie więźnia, wydaje nieadekwatnie wysoki wyrok. Jak przypuszcza Jan Trynkowski, „gdyby [Sabiński – M.J-K.] się do czegoś przyznał («tak, rzeczywiście coś tam widziałem, ale w niczym nie brałem udziału, szczerze żałuję...»), gdyby prosił o łaskę, kara mogłaby być wyraźnie mniejsza”25. Podobną uwagę czyni Wiktoria Śliwowska, przyczynę nieproporcjonalnie surowego wyroku upatrując w braku łapówki: 20 J. Trynkowski, op. cit., s. 14. 21 Tamże, s. 16. 22 Tamże, s. 19. 23 Stowarzyszenie Ludu Polskiego była to założona przez Szymona Konarskiego „organizacja dążąca do wyzwolenia Polski republikańskiej, zamieszkanej przez obywateli wolnych i równych, dającej chłopom prawo do ziemi i zwolnienie od pańszczyzny. Akt założycielski mówił też o pełnym «odmłodzeniu narodu», aby ludzie zdolni bez względu na swe pochodzenie społeczne dochodzić mogli do najwyższych godności w państwie”. S. Grodziski, W Królestwie Galicjii i Lodomerii, Kraków 1976, s. 143. 24 Tamże, s. 20. 25 Tamże, s. 21. 9 Sabiński poszedł na Syberię, bo w odpowiednim czasie nie dał łapówki. Śledczy Pisariew, który w Kijowie prowadził śledztwo, wściekł się na Sabińskiego. Wiadomo było, że kto dał dużą łapówkę, to dostawał jakąś karę, ale nie jechał na Sybir. Potem niektórzy strasznie żałowali i mówili, że gdyby dali łapówkę, to mieliby spokój 26. Sabiński skazany zostaje, jak sam zapisuje w dzienniku, na „karę ćwiartowania przez ułaskawienie zamienioną na lat 20 ciężkich robót”27. Podróż na miejsce zesłania odbywała się etapami. Zakuty w kajdany, 14 marca 1839 roku autor został wywieziony kibitką z Kijowa. Niecały miesiąc później dołączył do innych polskich skazańców politycznych i razem z więźniami kryminalnymi wyruszył w pieszą wędrówkę z Tobolska do Irkucka. Skierowany został na ciężkie roboty do zakładów solnych w Usoliu niedaleko Irkucka. Po dotarciu na miejsce odebrał wiadomość o śmierci żony. W 1841 i 1842 wyrok został skrócony przez cara dwukrotnie o 5 lat 28, a w 1843 roku ciążąca nad zesłańcem kara ciężkich robót została zamieniona na osiedlenie29. Oficjalnie przydzielony do wsi Grawnowskoje, w rzeczywistości osiadł w Uryku, a później w Irkucku. Podczas całego swojego wygnania autor zajmował się nauczaniem języków miejscowych notabli. Ułaskawiony w 1856 roku na mocy manifestu koronacyjnego, 10 września 1857 Sabiński wyrusza w podróż powrotną do ojczyzny 30. Po przybyciu autora na Podole w styczniu 1858 roku natychmiast roztoczono nad nim dozór policyjny31. Gorący polski patriotyzm byłego zesłańca, połączony z otaczającym go powszechnym szacunkiem, wywierał według gubernatora podolskiego szkodliwy wpływ na polskie społeczeństwo32. Coraz mocniej drażniło to miejscową władzę, aż zapadła decyzja o ponownym zesłaniu Sabińskiego. Pobyt autora na Podolu uznano za niebezpieczny, dlatego 26 A. Leszczyński, Tajna policja carów i jej polskie ofiary, wywiad z W. Śliwowską, http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132750,16349593,Tajna_policja_carow_i_jej_polskie_ofiary.html [dostęp z dnia 5.01.15r.]. 27 J. Glaubicz Sabiński, op. cit., t. I, s. 55. 28 Gosudarstwiennyj Archiw Irkutskoj Obłasti, zesp. 24, inw. 3, t. 432, posz, 16, k. 34. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 22. 29 Gosudarstwiennyj Archiw Russkoj Fiedieracji w Moskwie, zesp. 109, 1 eksp., 1836r., t. 76, cz. 52, O Sabinskom, k. 35. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 22. 30 Gosudarstwiennyj Archiw Irkutskoj Obłasti, zesp. 24, inw. 3, t. 15, posz. 35, k. 48. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 23. 31 Dierżawnyj Archiw Chmielnickoj Obłasti (Kamieniec Podolski), zesp. 228, inw. 1, t. 2936. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 24. 32 Ruch społeczno-polityczny na Ukrainie w 1856-1862 r., Kijów 1963, s. 117. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 25. 10 też wysłano go do guberni tambowskiej33. Z powodu choroby odległy Tambow został zamieniony na bliższy Czernihow 34, gdzie po siedmiu latach, 28 lutego 1869 roku zesłaniec zmarł dożywszy 72 lat 35. Metoda doboru materiału Jednym z kryteriów wyboru Dziennika syberyjskiego jako przedmiotu badań była rzadko spotykana forma wspomnień z Syberii – dziennik prywatny. Większość syberyjskich dzieł wspomnieniowych to pamiętniki, które spisywane po jakimś czasie, niestety zawierają opinie „zanieczyszczone” późniejszą refleksją oraz nabytym dystansem. Inaczej ma się sprawa z dziennikami, które spisywane „na gorąco”, z natury swojej zawierają sądy autora w postaci nieskażonej, bliższej autorskiej świadomości. Podobnie uważa Zofia Strzyżewska: Wiadomo, że dzienniki są stosunkowo rzadkim i szczególnie cennym rodzajem źródeł historycznych, ponieważ są współczesne opisywanym wydarzeniom (na nich krzepnie krew wydarzeń), na ocenę których nie mają wpływu mankamenty pamięci i „mądrość” późniejszych doświadczeń (nawet w przypadku redakcji nie da się i nie ma sensu poprawiać całego tekstu, bo złamało by to całą tkankę narracji)36. O szczególnej wartości dokumentów prywatnych, takich jak pamiętniki czy dzienniki, pisze Aleksandra Niewiara: Teksty prywatne [...] mają swoje zalety. Oddają one potoczny sposób myślenia. w potocznej świadomości i potocznym dyskursie jak w potocznym języku znajdujemy centrum, skarbiec i źródło myśli [...]. To punkt odniesienia dla innych stylów języka; to zbiór wszelakich (wszystkich?) sądów, przekonań, wartości nierzadko sprzecznych, często ciągłych, zazwyczaj typowych, przeciętnych; to jednak też inspiracja dla genialnych, jednostkowych wyobraźni i umysłów37. 33 Gosudarstwiennyj Archiw Russkoj Fiedieracji w Moskwie, zesp. 109, I eksp., 1836 r., t. 76, cz. 52, O Sabinskom, k. 70. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 26. 34 Gosudarstwiennyj Archiw Russkoj Fiedieracji w Moskwie, Tamże, k. 74, 75. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 26. 35 J. Trynkowski, op. cit., s. 27. 36 Z. Strzyżewska, op. cit., s. 54. 37 A. Niewiara, Kształty polskiej tożsamości, Katowice 2010, s. 14. 11 [...] można się spodziewać, że jako teksty pisane często nie do druku, ale ku pouczeniu potomków, dla własnej pamięci, [pamiętniki, diariusze, dzienniki podróży – M. J.-K.] są zapisami spontanicznych, indywidualnych reakcji i oczekiwań albo powtarzają potoczne, obiegowe opinie jednego kręgu kulturowego38. Według Zbigniewa Bokszańskiego, badającego stereotypy narodowe w narracjach autobiograficznych, wypowiedzi, które „nie zawierają wyraźnych wskazań na cechy czy właściwości grupy” nie są „etnicznie relewantne”39. Podejmuje się on omówienia jedynie tych fragmentów tekstów, w których widoczne jest wyraźne odniesienie do grupy oraz intencja „przypisania jej cechy lub cech charakteryzujących ją jako całość, jako pewien odrębny społeczny układ”40. Nie uznaje za zasadne analizy wypowiedzi na temat przedstawiciela danej grupy jako jednostki. Inaczej do kwestii kompletowania materiału badawczego podchodzi Aleksandra Niewiara. We wprowadzeniu do przeprowadzonej przez nią analizy wyobrażeń o narodach w dokumentach prywatnych tak przedstawia swoją metodę doboru „relewentnych” fragmentów: Wzięłam pod uwagę wszystkie konteksty, w których mówi się o danej narodowości, wprowadzone przez nazwę własną, przymiotnik, a także takie, które można rozpoznać jako charakteryzujące daną narodowość dopiero na tle większych fragmentów tekstu41. Badaczka trafnie zauważa: Trudno oczekiwać, by w spontanicznej narracji, nie obliczonej na diagnozowanie innych pojawiły się gotowe, całościowe wypowiedzi, eksplikujące stereotypy” 42. Niewiara podejmuje się badania także „wypowiedzi pozornie błahych, zdawałoby się okazjonalnych, incydentalnych” 43. Nie ukrywam, że znacznie bliższa jest mi postawa badawcza Aleksandry Niewiary i na niej się wzorowałam w swojej pracy. Według mnie, strategia Zbigniewa Bokszańskiego znacznie ogranicza pole badawcze, zdecydowanie je zubożając. Nie ograniczyłam się jedynie do sądów o charakterze ogólnym, starając się zanalizować wszystkie wypowiedzi Sabińskiego mające hipotetyczną wartość oceniającą. 38 A. Niewiara, Wyobrażenia o narodach w pamiętnikach i dziennikach z XVI-XIX wieku, Katowice 2000, s. 11. 39 Z. Bokszański, Stereotypy a kultura, Wrocław 1998, s. 44. 40 Tamże, s. 45. 41 A. Niewiara, op. cit., s. 12. 42 Tamże, s. 12-13. 43 Tamże, s. 13. 12 W swoich badaniach chcę zająć się obrazem Syberii, Sybiraków, Rosji i Rosjan, nie poprzestając jedynie na analizie stereotypu, który uważam za pojęcie węższe znaczeniowo. Badaczem, który wprowadził termin stereotyp był Walter Lippman. Według niego, stereotyp to „obrazy w naszych głowach”, a dokładniej „uproszczone i niedokładne, będące rezultatem raczej przekazu społecznego niż własnego doświadczenia, odporne na zmianę, wyobrażenia o rzeczywistości”44. O ile pojęcie stereotypu okazało się niezwykle cenne i popularne, jego definicja okazała się być niewystarczająca. Nie podejmuje kwestii referencjalności stereotypów – w jaki sposób wiążą się one z rzeczywistością. Nie wyczerpuje również kwestii wyobrażeń i uprzedzeń powstałych na podstawie własnego doświadczenia. Sporna jest także zasadność stwierdzenia, że stereotypy nie podlegają zmianom. Pojawia się pytanie, czy stereotypy są tylko negatywne, czy także pozytywne. Kwestię podjętą przez Lippmana rozwija wielu naukowców z przeróżnych dziedzin, takich jak socjologia, historia czy antropologia, mnożąc teorie i wątpliwości45. Inny, bardziej trafny według mnie termin proponuje Tomasz Szarota: Chciałbym tu zaproponować, by wizerunek (obraz) traktować jako pojęcie szersze niż stereotyp. Wizerunek (obraz) to, moim zdaniem, uogólniająca ocena (sąd, opinia) na temat określonej grupy narodowej lub etnicznej, zawierająca w sobie obok elementów tradycyjnego stereotypu także konstatacje wynikłe z własnych obserwacji i doświadczeń46. Podobne stanowisko prezentuje Kazimierz Wajda. Według niego, na obraz: [...] składają się wyobrażenia, opinie i oceny, jakie formułowano o sąsiadującym narodzie, [obraz – M. J.-K.] rozumiany w sensie szerszym, a więc niezredukowany do samych tylko stereotypów etnicznych. W obrazie tym występowały więc obok siebie, w różnym zresztą stopniu, zarówno elementy względnie zobiektywizowanych prezentacji, jak i stereotypy i to nie tylko negatywne, ale 44 E. Mandal, Podmiotowe i interpersonalne konsekwencje stereotypów związanych z płcią, Katowice 2004, s. 13. 45 Por.: M. Cybulski, Rosja i Rosjanie w pamiętnikach Polaków (1863-1918), Warszawa 2009, s. 18-23; A. Niewiara, op. cit., s. 10. 46 T. Szarota, Polak w karykaturze niemieckiej (1914-1944). Przyczynek do badań stereotypów narodowych, [w:] Wokół stereotypów Polaków i Niemców, red. W. Wrzesiński, Wrocław 1991, s. 91. 13 i pozytywne, a wreszcie i silnie zabarwione emocjonalnie uprzedzenia wobec sąsiadującego narodu47. Także Janusz Tazbir zauważa, że termin stereotyp w badaniach relacji na poziomie kulturowym i literackim nie jest do końca trafny, ponieważ zakłada swoją niezmienność. Zamiast tego proponuje właśnie termin „wizerunek” lub „obraz” 48. Nie należy jednak uznawać, że wizerunek innego etnicznie, tworzony przez jednostkę, jest tożsamy z wizerunkiem konstruowanym przez zbiorowość, do której należy. Błędem byłoby także założenie, że wyobrażenia o narodach, wyłaniające się z relacji jednego autora, będą jednolite i spójne49. Obraz innych narodów i krajów, tworzony przez Sabińskiego, nie jest homogeniczny, lecz zróżnicowany: zależny od okoliczności, a nawet nastroju autora. Podstawy metodologiczne Proces myślenia immanentnie zawiera w sobie elementy wartościowania. By zrozumieć świat, znacznie przerastający nasze możliwości poznania, upraszczamy go i klasyfikujemy, niejako przekształcając na miarę naszego umysłu przyjmowaną przez nas rzeczywistość. Żeby odnaleźć się w świecie, tworzymy sensy i nadajemy rzeczywistości arbitralne znaczenia. Trafnie pisze o tym Michał Bohun: Myślenie skazane jest na uproszczenia, czy raczej, samo upraszcza świat. Posługuje się modelami, typami idealnymi, wyabstrahowanymi konstrukcjami. Mniejszą wagę przywiązuje do konkretów i opisów poszczególnych przypadków, szukając ujęć jak najbardziej syntetyzujących. Uogólnienia i wizje dominują nad przedstawianiem pojedynczych sytuacji. W istocie żaden opis rzeczywistości nie oddaje w pełni jej złożonego i różnorodnego charakteru. Dlatego też może stać się źródłem uproszczeń, od których dzieli tylko krok do uprzedzeń i stereotypów50. 47 K. Wajda, Polski obraz Niemców i niemiecki obraz Polaków w publicystyce obu krajów w latach 1871-1914, [w:] Polacy i Niemcy. Z badań nad kształtowaniem heterostereotypów etnicznych, red. K. Wajda, Toruń 1991, s. 47. 48 J. Tazbir, W pogoni za Europą, Warszawa 1998, s. 117. [za:] M. Cybulski, op. cit., s. 31. 49 „Wyobrażenia te [o narodach] z reguły nie są zbieżne i to już na poziomie wypowiedzi tego samego narratora. W istocie trudno oczekiwać, iż opowiadający sformułuje zestaw spójnych sądów na temat obcej grupy, zwłaszcza iż jest ona układem heterogenicznym”. Z. Bokszański, op. cit., s. 53. 50 M. Bohun, Oblicza obsesji – negatywny obraz Rosji w myśli polskiej, [w:] Katalog wzajemnych uprzedzeń Polaków i Rosjan, pod red. Andrzeja de Lazari, Warszawa 2006, s. 204-205. 14 W swoich badaniach skorzystam między innymi ze zdobyczy współczesnej komparatystyki, a konkretnie jednego z jej zagadnień: imagologii porównawczej. Interesujące badania na ten temat prowadzi Joep Leerssen. Proponuje on użycie terminów: heteroobraz [hetero-image], w znaczeniu obrazu charakteryzującego innego, oraz autoobraz [auto-image], jako konstruowany przez jednostkę obraz własnej tożsamości. Według niego, imagolog szczególną uwagą powinien darzyć dynamiczną relację pomiędzy tymi konstruktami51. Heteroobrazy i autoobrazy wzajemnie na siebie wpływają i warunkują się nawzajem. Leerssen zwraca uwagę na to, że nie należy pomijać kwestii subiektywności badanych źródeł, wręcz przeciwnie, powinno się wziąć ją pod uwagę przy analizie. Uważa, że reprezentacja danego narodu zawsze przedstawiana jest w perspektywie obserwującego 52. Badacz podkreśla również, że imagologia zajmuje się badaniem teorii kulturowych i narodowych stereotypów, nie teorii samej kultury i narodów53, a także że nie należy uzyskanych sądów ujmować w kategoriach prawdy i fałszu 54. Według Leerssena, imagologia jest silnie zakorzeniona w badaniach literackich, dlatego też zasadnym jest sięganie po metody wypracowane przez teorię literatury55. Interesujące charakteryzujące są dane także narody spostrzeżenia można Leerssena, ujmować w według którego ogólniejszym „matryce” znaczeniu jako ponadnarodowy i wielonarodowy fenomen. Uważa on, że moralne charakterystyki oraz opozycje narodowe nie są specyficzne tylko dla jednego narodu, ale mają szerszy wymiar. Charakterystyki narodów są często specyficznymi przykładami i kombinacjami ogólnych moralnych polaryzacji. Jako przykład badacz podaje między innymi opozycję zachódindywidualizm-aktywność versus wschód-kolektywizm-bierność56 czy północ-racjonalizm versus południe-sensualizm57. Innym badaczem, który badał mechanizmy konstruowania wizerunków obcego jest Zbigniew Bokszański. Według niego „istnieją co najmniej cztery sposoby pojmowania 51 J. Leerssen, Imagology: History and metod, [w:] Imagology: The Cultural Construction and Literary Representation of National Characters, New York 2007, s. 27. 52 Tamże, s. 27. 53 Tamże. 54 Tamże. 55 Tamże, s. 28. 56 Co ciekawe, podobną kwestią zajmuje się teoria wymiarów kulturowych. Por.: Warsztaty kompetencji międzykulturowych – podręcznik dla trenerów, pod. red. M. Lipińskiej, Warszawa 2008. 57 J. Leerssen, op. cit., s. 29. 15 zależności między tożsamością narodową a schematami ideologicznymi innych” 58. Jako pierwszy badacz wymienia sposób „psychologiczny”, zakładający, że „czynnikami kształtującymi percepcję innych są postawy, emocje i nastroje członków grupy towarzyszące formowaniu i przekształcaniu się tej grupy”59, przy czym mowa o emocjach i nastrojach takich jak: frustracja, lęk, niepewność i kompleksy. Drugim sposobem opisywania zależności tożsamość narodowa – obraz innego jest „idea rysu naczelnego”, która zakłada, że „wśród wielości charakterystyk składających się na tożsamość grupy pewna, z reguły niewielka ich część, ma znaczenie zasadnicze dla poczucia odrębności”60. Jako przykład Bokszański podaje różnicowanie narodów na nasz-katolicki i obcy-pogański. Trzeci sposób badania zależności między tożsamością grupy a wizerunkiem innych „koncentruje się na procesie powoływania «kontr-tożsamości»”61. Według Bokszańskiego, konstruowanie wizerunków Innego jest rezultatem „dość systematycznie przebiegającego procesu formułowania negacji atrybutów składających się na tożsamość grupy” 62. Badacz proponuje tu użycie pojęcia „kontrtożsamości”, stworzonego przez historyka Oresta Ranuma 63. Kontr-tożsamość jest tu pojmowana jako „projekcja (negatywna projekcja) zestawu wartości, które konstytuują pojęcia «patria»”64. Obca grupa funkcjonuje tu jako niesamodzielny byt, rodzaj ekranu, „na który rzutuje się negacje najbardziej cenionych, konstytutywnych cech «ojczyzny»” 65, jako jedynie „dopełnienie” tożsamości grupy narodowej. Ostatni, czwarty sposób określania relacji tożsamość grupy – wizerunek innego polega na poszukiwaniu „ogólniejszych reguł czy kodów semiotycznych, wyznaczających konstruowanie zarówno wizerunków własnej grupy, jak i grupy obcej”66. Mnie najbardziej interesować będzie trzeci sposób pojmowania zależności między tożsamością narodową a schematami ideologicznymi innych. Łączy się on zresztą z teorią Leerssena. 58 Z. Bokszański, op. cit., s. 97. 59 Tamże. 60 Tamże, s. 98. 61 Tamże, s. 99. 62 Tamże. 63 O. Ranum, Counter-Identities of Western European Nations in the Early Modern Period: Definitions and Points of Departure, [w:] Concepts of national Identity – An Interdisciplinary Dialogue, pod red. P. Boerner, Baden-Baden 1986. [za:] Z. Bokszański, op. cit., s. 100. 64 Z. Bokszański, op. cit., s. 100. 65 Tamże. 66 Tamże, s. 101. 16 W swojej pracy chciałabym także nawiązać do niektórych z założeń teorii postkolonialnej. Opierać się będę głównie na Orientalizmie Edwarda Saida. Rzuca on nowe światło na relacje wschód-zachód, a także na relację między kolonizującym a skolonizowanym, trzymającym władzę a podległym władzy 67. Choć w swoich rozważaniach badacz ten skupił się głównie nad relacjami między Francją, Wielką Brytanią, Stanami Zjednoczonymi a Arabami i islamem, zaznaczył jednak, że pojęcie Orientu, które analizuje, zawiera w sobie także takie rejony jak „Indie, Japonię, Chiny i inne rejony Dalekiego Wschodu”68. Według mnie, jego teorię badań nad relacją zachód – wschód można rozszerzyć i zastosować także w badaniu opozycji Europa – Azja oraz Polska – Syberia. Said stwierdza, że „głównym składnikiem kultury europejskiej jest to, co zarówno w Europie, jak i poza nią stanowi o hegemonii tej kultury: idea europejskości jako czegoś wyższego w porównaniu z innymi ludami i innymi kulturami” 69. Interesujące są także spostrzeżenia Saida na temat zjawiska kreacyjnej geografii. Według niego, społeczeństwa tworzą swoją tożsamość na zasadzie negacji, dzieląc świat na „nasz” i „ich”: Grupa ludzi zamieszkująca kilka wydzielonych akrów ziemi ustali granicę pomiędzy swoją ziemią a jej otoczeniem, które nazywać będzie „ziemią barbarzyńców”. Innymi słowy, ta powszechna praktyka określania w umyśle znajomego terytorium jako „naszego”, a obcego terenu poza nim jako „ich” jest sposobem czynienia geograficznych rozróżnień, które mogą być całkowicie arbitralne. Używam tu słowa „arbitralny” ponieważ kreacyjna geografia dokonująca różnicowania na „naszą ziemię” i „ziemię barbarzyńców” nie wymaga od barbarzyńców uznania tego podziału. Wystarczy, że „my” ustalimy granice w naszych umysłach; „oni” staną się wtedy „nimi” i będą, wraz ze swą ziemią, określani jako „inni” od „nas”. Jak widać, do pewnego stopnia zarówno współczesne, jak i pierwotne społeczeństwa wywodzą swoją tożsamość z negacji70. Spostrzeżenia Saida na temat mechanizmów konstruowania obcego doskonale korespondują z przytoczonymi teoriami Leerssena oraz Bokszańskiego. Pokrótce zreferowane przeze mnie teorie badawcze pozwalają bliżej przyjrzeć się mechanizmom powstawania uprzedzeń Polaków w stosunku do Rosjan i Rosji oraz Sybiraków i Syberii. Śledząc prace niektórych badaczy, zajmujących się relacjami polskorosyjskimi, można zauważyć, że są one zgodne z przytoczonymi przeze mnie teoriami 71. Jako 67 E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991. 68 Tamże, s. 639. 69 Tamże, s. 630. 70 Tamże, s. 96-97. 71 Por.: A. Niewiara, Moskal-Moskwicin-Rosjanin w dokumentach prywatnych. Portret, Łódź 2006, s. 55. 17 przykład można podać Michała Bohuna zajmującego się badaniem negatywnego obrazu Rosji w myśli polskiej. Zauważa on, że „czarnej legendzie” Rosji zazwyczaj towarzyszy pozytywny autostereotyp Polski: Każdej z [...] opisujących Rosję „antywartości”, można przypisać przeciwną wartość pozytywną, którą najczęściej rezerwowano dla Polski. W ujęciu będącym generatorem polskiego myślenia o Rosji, czyli w wizji romantycznej, zwłaszcza tej rozpropagowanej przez najbardziej wpływowe i najbardziej twórcze intelektualnie wychodźstwo niepodległościowe, przeciwstawienie takie obecne jest w formie modelowej. Polska to dobro, jasność i wolność, Rosja to zło, ciemność i zniewolenie. A pomiędzy nimi nie ma żadnych innych, stopniowalnych wartości 72. Co więcej, według badacza cechująca polski naród megalomania narodowa sprawia, że „to, co w innych warunkach byłoby cechą aksjologicznie obojętną, w zestawieniu z polską «doskonałością» staje się wadą” 73. Uważam, że przyjęta przeze mnie perspektywa badawcza może pomóc lepiej zrozumieć mechanizmy powstawania obrazów innego w Dzienniku Syberyjskim Sabińskiego. 72 M. Bohun, op. cit., s. 299. 73 M. Bohun, op. cit., s. 210-211. 18 Syberia w XIX wieku. Rys historyczno-antropologiczny Syberia jest obszarem niezwykle zróżnicowanym pod każdym względem – geograficznym, geologicznym, antropologicznym, klimatycznym, kulturowym, historycznym, a także fauny i flory. By lepiej zrozumieć, czym była ona dla autora Dziennika, należałoby wpierw przyjrzeć się samej Syberii – czym jest i co się składa na jej wyjątkowo złożony obraz. Interesować nas będzie nie tyle Syberia współczesna, co XIX wieczna, współczesna omawianemu w kolejnych rozdziałach autorowi. Obszar Syberii rozciąga się od Oceanu Spokojnego do Uralu oraz od Oceanu Lodowatego do rozległych stepów Azji Środkowej i Ałtaju. Ta ogromna przestrzeń, niezwykle różnorodna geograficznie, dzieli się na trzy główne części: Syberię Zachodnią, Syberię Wschodnią i Daleki Wschód. W XIX wieku na Syberię Zachodnią składały się gubernie: tobolska i tomska oraz obwody: omski i kemerowski Kraj Ałtajski. Na Syberię Wschodnią – gubernie: janisejska (krasnojarska) i irkucka oraz obwody: zabajkalski i jakucki. Na Daleki Wschód – obwody: amurski, chabarowski, przymorski, magadański, kamczacki oraz wyspa Sachalin 1. Spornym jest, czy Daleki Wschód powinno włączać się, wraz z Syberią Zachodnią i Wschodnią, w rejon Syberii. Popularne się dwa rozumienia terminu Syberia – węższy i szerszy. W 1969 roku Radziecka Encyklopedia Historyczna podaje: „Syberia – część azjatyckiego terytorium ZSRR. Do roku 1917 w dokumentach oficjalnych i literaturze naukowej nazywano Syberią całe terytorium od Uralu do Oceanu Spokojnego. Po ustanowieniu władzy radzieckiej utworzono na terytorium Syberii dwa kraje: syberyjski i dalekowschodni. Odtąd termin „Syberia” rozumie się dwojako: albo jako całe terytorium na wschód od Uralu, albo tylko jako Syberię Zachodnią i Wschodnią bez Dalekiego Wschodu” 2. Rozumienie terminu „Syberia” zmieniało się w czasie. Zakres tego pojęcia w XIX wieku był stosunkowo szeroki. Historyczne rozumienie terminu „Syberia” obejmowało znacznie większe tereny, niż się to przyjmuje współcześnie. Za Syberię uważało się także, między innymi, tereny należące do Turkiestanu, wyspę Sachalin oraz wyspy Kurulskie 3. 1 Por.: W. Masiarz, Nietypowa migracja chłopów i robotników polskich na Syberię w końcu XIX i na początku XX w., [w:] Nietypowe migracje Polaków w XIX i XX wieku, Kraków 2011, s. 13. 2 Rossijskaja Fiedieracja – Wostocznaja Sibir, Moskwa 1969. [za:] L. Bazylow, Syberia, Warszawa 1975, s. 10. 3 M. Janik, Dzieje Polaków na Syberji, Wrocław 1991, s. 16. 19 O trudnościach, jakie pojawiają się przy próbie określenia dokładnych granic Syberii, wspomina Ludwik Bazylow. Przytacza słowa rosyjskiego badacza Alberta Straczewskiego, który ponad 150 lat temu Syberią nazywa: „[...] wszystkie posiadłości Rosji za Górami Uralskimi, w Starym Świecie. Zajmują one jedną trzecią Azji i stanowią najobszerniejszą część naszej ojczyzny”4. Za Straczewskim Syberię umieszcza na obszarach graniczących z Oceanem Lodowatym, Oceanem Wschodnim (Spokojnym), na południu z ziemiami zależnymi od cesarza Chin, na zachodzie – z takimi guberniami Rosji, jak archangielska, wołogodzka, permska i orenburska5. Większa część Syberii, tak zwana Syberia właściwa, stanowi zlewisko morza Lodowatego, z dopływami rzek tak ogromnych jak Ob, Irtysz, Janisej, Angara czy Lena. Pozostała część Syberii należy do dorzecza Amuru na południowym wschodzie, oraz, na południowym zachodzie, do rzek wewnętrznych Turanu – nizinnej, stepowej krainy. Zachodnia strona Syberii właściwej obniża się powoli w kierunku północnym, przechodząc z terenów stepowych lub porosłych tajgą do tundry na północy. Wschodnia część Syberii jest płaskowyżem otoczonym łańcuchami górskimi. Granicę Syberii od od strony Oceanu Spokojnego stanowi Kamczatka6. Widać tutaj, jak niezwykle zróżnicowana jest rzeźba terenu na Syberii, składająca się tak z terenów nizinnych, jak i wyżynnych oraz górskich, z ziem niezwykle żyznych, aż po arktyczne pustynie, z trawiastych stepów do nieprzebytych tajg. Klimat Syberii jest typowo kontynentalny. Cechuje się surową zimą, upalnym latem, krótkimi wiosną i jesienią oraz niewielką ilością opadów. W obrębie tego klimatu można odnaleźć jednak ogromne różnice. Gdy na północnym wschodzie Syberii temperatura zimą dochodzi do – 70º, na Nizinie Turańskiej uprawia się ryż i bawełnę. Zima trwa od dziesięciu miesięcy na północy do pięciu na południu. Mimo ogromnych upałów, na północy panuje wieczna zmarzlina, znacznie utrudniająca wzrastanie roślinności. Poniżej 68º powszechnie występują lasy i rośnie zboże, powyżej – jedynie krzewy, mchy i porosty. Ludność zamieszkująca rejon Syberii w XIX wieku była niezwykle zróżnicowana. Jak pisze Zofia Lech, w Azji Zachodniej i Wschodniej, czyli tak zwanej historycznej Syberii, rozciągającej się od wschodnich stoków Uralu aż po Ocean Spokojny oraz od Morza Arktycznego do stepów kazachskich i granicy z Mongolią, żyły pierwotne plemiona Syberii: 4 A. Straczewskij, Sprawocznyj encykłopiediczeskij słowar, t. IX, cz. 2, s. 404-415 (hasło Sibir), Petersburg 1855. [za:] L. Bazylow, Syberia, Warszawa 1975, s. 7. 5 Tamże. 6 M. Janik, op. cit., s. 2. 20 Tuwińcy, Tatarzy, Chantowie, Mansowie, Ewenkowie, Jakuci, Buriaci, Chakasi 7. Michał Janik wymienia ich znacznie więcej, zaznaczając, że bierze pod uwagę całą Syberię, włącznie z Turkiestanem, Sachalinem i wyspami Kurulskimi. Mówi o: Czuwaszach, Mordwinach, Samojedach, Ostjakach, Kirgizach, Kałmukach, Tatarach, Tunguzach, Jurakach, Burjakach, Jakutach, Czukczach, Korjakach, Kamczadalach, Goldach, Gilakach, Manzach i Ajnosach 8. Wspomina także wymarły już lud Czudów. Cennym jest to, że podaje historyczne nazwy plemion, ułatwiając dzięki temu ich rozpoznanie w dziełach wspomnieniowych. Współcześnie Samojedów nazywa się Nieńcami, Ostjaków – Chantami, a Tunguzów – Ewenkami, Wogułów - Mansonami. Dawne nazwy zarzucono, ponieważ niejednokrotnie okazywały się mieć etymologię obraźliwą dla nazywanych ludów. Przykładowo nazwa „Tunguz” pochodziła od tatarskiego „tungus”, oznaczającego świnię. Nowe nazwy starano się zbudować na podstawie materiału językowego i własnych określeń nazywanych ludów 9. Prawdopodobnie wszystkie ludy Syberii stanowiły dawniej jeden naród mongolski, zjednoczony pod władzą Dżyngishana i najeżdżający w XIII wieku Europę. Lud ten w późniejszych latach rozpadł się na liczne plemiona 10. Mimo tej niezwykłej mnogości przeróżnych plemion syberyjskich, już w XVIII wieku stanowiły one jedynie jedną dziesiątą ludności zamieszkującej teren Syberii. Polityka carska dopuszczała samowolę miejscowych władz, co prowadziło do ogromnych nadużyć i niejednokrotnie okrutnego traktowania syberyjskich autochtonów. Ludy te były nie tylko okradane, ale też celowo rozpijane, dziesiątkowały je też epidemie i kiła. Populacja wielu plemion znacznie się zmniejszyła, niektóre nawet wyginęły11. Od XVI wieku na ten rozległy teren zaczynają napływać kolonizatorzy. Jako pierwsi podbój Syberii zaczęli Kozacy, poszukiwacze zwierząt futerkowych i różnego rodzaju zbiegowie i włóczędzy12. Oprócz pogoni za cennymi futrami, ekspansję na wschód spowodowana była poszukiwaniem nowych ziem pod uprawę. Także trudna sytuacja chłopów rosyjskich, przywiązanych siłą do ziemi i uciskanych przez obszarników, sprawiała, że wielu z nich decydowało się na ucieczkę. Uciekinierzy, znajdujący schronienie w rejonie Donu oraz 7 Z. Lech, Syberia Polską pachnąca, Warszawa 2002, s. 9. 8 M. Janik, op. cit., s. 16. 9 L. Bazylow, Syberia, Warszawa 1975, s. 35. 10 J. Talko Hryncewicz, Materyały do etnologii i antropologii ludów Azji środkowej, Kraków 1910, s. 96. [za:] M. Janik, op. cit., s. 16. 11 L. Bazylow, op. cit., s. 33. 12 Z. Lech, op. cit., s. 10. 21 środkowej i dolnej Wołgi, stworzyli nowy lud – Kozaków. Kolejne rządy carskie w Rosji założyły sobie za cel podbicie i skolonizowanie całej Syberii. System administracyjny, wojskowy i prawny w azjatyckiej części Rosji można nazwać kolonialnym 13. Początkowo, ekspansja moskiewska kierowała się głównie na wschód – północ odstraszała nieprzyjaznym klimatem, południe znajdowało się pod wpływami Chanatu Krymskiego i Turcji. W 1581 ma miejsca wyprawa Jeremaka i jego drużyny kozackiej na podbój Chanatu Krymskiego. W 1586 roku nad rzeką Tura zostaje założony ostróg Tiumen, w 1587 nad Irtyszem – twierdza Tobolsk. Rosjanie zaczęli umacniać się na stałe na ziemiach syberyjskich. Seria zwycięstw nad Tatarami i ostateczne rozgromienie Chanatu Krymskiego zapoczątkowało rosyjskie panowanie na Syberii. Od tej pory rozpoczął się systematyczny podbój azjatyckich ziem. Na początku XVII wieku zajęte zostały tereny znajdujące się w dorzeczu dwóch wielkich rzek: Obu oraz Jeniseju. Miejscowe ludy, głównie Tatarzy, Kirgizi i Kałmucy, mniej zorganizowane i gorzej uzbrojone, nie były w stanie wyprzeć najeźdźców. Ich opór jednak wystarczył, by znacznie spowolnić ekspansję moskiewską. Z południa skierowano się na wschód. W 1632 roku Kozacy dotarli do brzegów rzeki Leny, by pod koniec XVII wieku zawędrować w kierunku północno-wschodnim aż na Kamczatkę. Od 1631 roku rozpoczynają się próby zajęcia Zabajkala, a od 1643 – terenów nad Amurem. Tereny te, żyzne i ze sprzyjającym klimatem, okazały się być na tyle cenne, że zdecydowano się na walkę o nie z innym ogromnym państwem – Chinami. Liczne walki o te ziemie zakończone zostały podpisaniem w 1689 roku w Nerczyńsku rosyjsko-chińskiego porozumienia, określającego granicę między państwami na rzece Argun14. Kraj Nadamurski, utracony na mocy traktatu nerczyńskiego, przyłączony do Syberii został dopiero w połowie XIX wieku 15. Siedemdziesiąt lat zwycięskich podbojów Azji przez Rosję były jednak jedynie początkiem. Nie wystarczyło podbić rozległych terenów Azji, należało także odpowiednio je zaludnić. Kraj ten był wyjątkowo mało zagospodarowany, prawie że dziewiczy. Za Kozakami i wojskiem, zdobywającym nowe tereny, wędrowali myśliwi i kupcy, szukający szansy wzbogacenia się. Także wielu chłopów decydowało się na rozpoczęcie nowego życia na nowych ziemiach. Ich napływ był tak wielki, że w pewnym momencie Rząd moskiewski, zaniepokojony ubywaniem chłopów pańszczyźnianych, by temu zapobiec, zaczął wprowadzać pewne ograniczenia. Jednak odpowiednie ukazy i rogatki nie powstrzymały fali przesiedleńców, którzy w tajemnicy zakładali na Syberii całe osady. Pod koniec XVII wieku 13 Tamże. 14 Por.: Z. Łukawski, Historia Syberii, Wrocław 1981, s. 56-91. 15 Tamże, s. 192-195. 22 kolejną przyczyną ucieczek były prześladowania staroobrzędowców. Zapotrzebowanie na zboże wpłynęło na rozwinięcie rolnictwa na nowych terenach – najpierw, w XVI wieku, na Syberii Zachodniej, w XVII na Syberii Wschodniej, a w XVIII wieku nawet na Kamczatce. Rząd carski uważał się za właściciela całej syberyjskiej ziemi, własność prywatna była znacznie ograniczona. Chłopi pracujący na roli zmuszeni byli oddawać państwu jedną piątą swoich zbiorów. Nie rozwinęła się tutaj wielka własność ziemska 16. Autochtoniczne ludy Syberii były zmuszone składać daninę – jesak – rządowi rosyjskiemu. Tyczyło się to równie ludów osiadłych, jak i koczowniczych. Jesak składał się głównie ze skórek sobolich, często także ze skórek lisów, bobrów, popielic, kun i gronostajów17. Oprócz tego, na rdzennych mieszkańców Syberii nałożony został uciążliwy obowiązek służenia jako przewodnicy i przewoźnicy. Częste nadużycia przy pobieraniu daniny prowadziły do licznych buntów i powstań ciemiężonych ludów. Największe nasilenie polityki kolonizacyjnej Rosji na Syberii miało miejsce w XIX wieku. Przeprowadzane w Rosji reformy pociągały za sobą ogromne koszta, znacznie obciążające państwowy budżet. Nowych źródeł dochodów rząd zaczął szukać w kolonizacji Syberii – Wschodniej, Zachodniej i Dalekiego Wschodu, szczególnie ziemie nad Bajkałem. Na granicy chińskiej osiedlano Kozaków, żołnierzy i dobrowolnych emigrantów. Stworzono program rządowy, wspierający rozwój rolnictwa i rzemieślnictwa. Powstała nawet specjalna Komisja do Spraw Kolonizacji Azji. W 1848 roku wprowadzono ustawę nakazującą założenie osad rządowych, w których panowały kolektywne prawa i obowiązki. Zesłańcy przeznaczeni na osiedlenie mogli starać się o przyjęcie do takiej osady18. Ludność napływowa Syberii w przeważającej większości składała się z Rosjan. Na drugim miejscu znajdowali się kozacy ukraińscy i dońscy. Niezwykle liczną grupą byli także Polacy, rzadko jednak przybywający w te strony dobrowolnie. Już od XVI wieku rozpoczęła się historia zsyłek Polaków na Syberię. Początkowo byli to jeńcy polscy, później zesłańcy. Inną liczną grupą zamieszkującą Syberię byli Żydzi i Cyganie. Napływowi Rosjanie wpływali intensywnie na ludność zajmowanych terenów, narzucając im swój język i swoje rządy. Zabiegi te sprawiały, że wielu miejscowych zostało zruszczonych. Byli to jednak Rosjanie różniący się od Rosjan europejskich19. 16 L. Bazylow, op. cit., s. 55. 17 Z. Łukawski, op. cit., s. 100. 18 Z. Lech, op. cit., s. 11-12. 19 M. Janik, op. cit., s. 6-7. 23 Ogromne zapotrzebowanie na ludzi wszelkiej profesji na Syberii stało się powodem nieszczęścia niezliczonej ilości zesłańców, napływających od XVIII wieku z krajów podbitych przez Rosjan oraz z samej Rosji20. Syberia powoli staje się ogromnym więzieniem. Kara zsyłki sięga jeszcze XV wieku, jednak na wielką skalę stosować ją zaczęto dopiero w XVIII wieku. Początkowo zesłańców zsyłano głównie na północne tereny europejskiej Rosji oraz na południowo-wschodnie kresy21. Syberia staje się miejscem zesłania już pod koniec XVI wieku. Zesłańcy dzielili się na dwa podstawowe typy: zesłańców politycznych i kryminalnych. Do kryminalnych należeli złodzieje, fałszerze pieniędzy lub srebra, włóczędzy, źle prowadzące się osoby duchowne, dezerterzy, rozbójnicy i tym podobni 22. W drugiej połowie XVII wieku prawnie zezwolona jest zamiana kary śmierci na karę zesłania, poprzedzoną chłostą i piętnowaniem. W XVIII wieku drastycznie zwiększa się liczba zesłań. W latach sześćdziesiątych właściciele ziemscy zyskali prawo zsyłania na Syberię własnych poddanych. Dekret z 1765 roku dopuszcza nawet zesłanie własnego chłopa na katorgę. Ilość zesłanych w ten sposób wyrażała się w dziesiątkach tysięcy 23. Zsyłani byli także wszelakiej maści buntownicy i ludzie niewygodni dla władz. Jednym z większych zesłań było zesłanie dekabrystów, mające miejsce za rządów Mikołaja I – wpierw na katorgę, która z czasem zamieniona została na osiedlenie. Nie sposób przecenić wpływu dekabrystów na życie umysłowe i kulturowe Syberii. Wielką grupę zesłańców stanowili Polacy. Początkowo byli to jeńcy wojenni, później – głównie zesłańcy polityczni. Tłumienie ruchów wyzwoleńczych w Polsce podarowało Syberii ogromne ilości polskich zesłańców. W 1828 roku na osiedlenie zesłano członków Towarzystwa Patriotycznego, wkrótce także – uczestników powstania listopadowego W 1834 roku na Syberię przybywają uczestnicy partyzantki Józefa Zaliwskiego, a w 1839 – uczestnicy spisku zawiązanego przez Szymona Konarskiego, działacze warszawskiego stowarzyszenia Lud Polski oraz świętokrzyżcy. W 1840 zesłani zostali emisariusze, którzy po ucieczce w 1831 roku powrócili do Polski. Trzy lata później dołączają do nich uczestnicy spisku księdza Piotra Ściegiennego. W 1844 do batalionów syberyjskich wcielono członków Związku Narodu Polskiego, a dwa lata później także Związku Demokratycznego z Warszawy. W 1846 na Syberię zesłani zostali uczniowie gimnazjum w Warszawie, skazani za przygotowywanie zamachu na Paskiewicza, a także emigranci z powstania listopadowego, 20 Z. Lech, op. cit., s. 12. 21 L. Bazylow, op. cit., s. 56. 22 Z. Łukawski, op. cit., s. 111-112. 23 L. Bazylow, op. cit., s. 57. 24 wydani przez Austrię. W 1850 roku zesłano także członków Związku Młodzieży Litewskiej. Ponadto na Syberię zsyłani byli uczestnicy powstań wielkopolskiego i krakowskiego oraz posądzeni o działalność antyrosyjską podczas wojny krymskiej 24. Łukawski zesłańców politycznych dzieli na pięć grup, w zależności od kategorii wygnania i stopnia kary. Pierwsza grupa to skazani na dwa do pięciu lat zesłania, bez utraty praw i majątku. Druga grupa to zesłańcy skazani na bezterminowe osiedlenie, zazwyczaj z jednoczesną utratą majątku. Trzecia grupa to skazańcy kierowani do rot aresztanckich w fortecach syberyjskich. Czwarta grupa to skazani na służbę w batalionach syberyjskich na kilka lat lub dożywotnio. Ostatnia, piąta grupa to katorżnicy, czyli zesłańcy skazani na katorgę na kilka lat lub dożywotnio 25. 24 Z. Łukawski, op. cit., s. 184. 25 Tamże, s. 184-185. 25 Czarna legenda Syberii Syberia jawi się nam jako ziemia okrutna i nieprzyjazna, miejsce zsyłek, zimna i ogromnej pustki. Antoni Kuczyński, jako obecne w powszechnym rozumieniu, przytacza takie określenia Syberii jak: „nieludzka ziemia”, „ziemia przeklęta”, „ziemia milczenia i grozy”, „kraina powolnego konania”, „lodowe piekło” 1. Zofia Trojanowiczowa wymienia także: „krainę zesłania i cierpienia”, „ziemię, gdzie nie ma nadziei”, „dziecko nieszczęść, łez i cierpień Rosji i Polski”, „czyściec odkupienia”, „rzeczywiście inny świat” 2. W XIX wieku z Syberią kojarzyły się także takie słowa jak: „katorga, etapowe marsze, kajdany, zesłaniec przykuty do taczki”3. Czasy najnowsze przyniosły ze sobą także takie określenia jak: „inny świat”, „nieludzka ziemia” czy „dom niewoli” 4. Roman Duda pisze o Syberii: „Syberia. Słowo straszne, którego samo wspomnienie mrozi” 5. Michał Janik, autor ważnego dzieła o dziejach Polaków na Syberii, mówi o niej: Syberja – z rosyjska i pospolicie Sybir, – z nazwiska znana od dzieciństwa każdemu Polakowi, na sam swój dźwięk nasuwa przed oczy myśli obraz jakiegoś beznadziejnego piekła ziemskiego w pustynnej krainie wieczystego mrozu, lodu i śniegu. Sprawiła to legenda, osnuwana przez długie lata dokoła opowiadań o męczeństwie Polaków na Syberji, zamieniona w trwały nabytek tradycji narodowej6. Podobnie pisze wielu innych, na przykład Andrzej Stelmachowski: „[Słowo Syberia – M. J.-K.] budzi u większości Polaków grozę, związaną z kilkoma pokoleniami Polaków, dla których Syberia była krajem zesłania i ogromnych cierpień” 7. Elżbieta Kaczyńska tytułuje Syberię: „największem więzieniem świata bez dachu”, jako autora tego popularnego dzisiaj określenia podając Aleksandra Salomona 8. Edward Kasperski Syberię nazywa „miejscem 1 A. Kuczyński, Syberia, Kraków 2007, s. 5. 2 Z. Trojanowiczowa, Sybir romantyków, Poznań 1993, s. 11. 3 W. Iwanicki, Syberia bliżej świata, Warszawa 1994, s. 6. 4 A. Kuczyński, Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, Wrocław 1988, s. 5. 5 R. Duda, Przedmowa, [w:] Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1988, s. 11. 6 M. Janik, Dzieje Polaków na Syberji, Kraków 1928, s. 1. 7 A. Stelmachowski, Przedmowa [w:] Syberia, pod red. A. Kuczyńskiego, Kraków 2007, s. 3. 8 E. Kaczyńska, Syberia: największe więzienie świata (1815-1914), Warszawa 1991, s. 14. 26 wrażliwym” świadomości narodowej, figurą polskiego losu, symbolem niepodległościowych zrywów i poniesionych w nich porażek, znakiem represji i męczeństwa 9. Wiesław Iwanicki pisze o Syberii jako o „ziemi tragicznej” 10. Zwraca jednak uwagę, że temat Syberii niejednokrotnie podejmowany jest w sposób zbyt emocjonalny, popadający niekiedy w egzaltację11. O podobnym zjawisku pisze Trojanowiczowa, jako przyczynę podając nierówność relacji z Syberii: Łatwo ulec manierze przedstawiania Syberii w najczarniejszych barwach, ponieważ wśród głosów wówczas podnoszonych rozbrzmiewały krytyki, a pochlebne opinie były rzadkie. Przedstawiciel Rosji w czasie kongresu penitencjarnego w Sztokholmie w 1879 r. zapewniał, że Syberia nie zasłużyła na opinię, która o niej krąży, sam jednak w swym referacie dawał raczej ponury obraz warunków życia skazanych12. Antoni Kuczyński podkreśla istotną rolę literatury i sztuki w kreowaniu mitu Sybiru: „[...] sybirskie doświadczenia martyrologiczne wielu pokoleń Polaków, zwielokrotnione w powszechnym odbiorze przez pisarstwo i sztukę, a ostatnio przez publicystykę, wryły się mocno w naszą świadomość zbiorową”13. Zwraca uwagę na motyw Syberii obecny w literaturze (np. Mickiewicz, Słowacki) i w sztuce (np. Ludwik Niemirowski, Artur Grottger, Jacek Malczewski), będący wyrazem tego, jaki obraz Syberii mieli Polacy w tamtym czasie, a zarazem mający wpływ na tworzenie tego obrazu. Szczególną rolę przypisuje malarstwu Grottgera, który „w cyklu Lithuania najpełniej wyraził narodową atmosferę emocjonalną związaną z pojęciem Sybiru” 14. Czarny mit Syberii nie ograniczał się jedynie do Polski. Także niektórzy Rosjanie traktowali Syberię jako swoistą locus horrible. Kaczyńska pisze o amerykańskich badaczach, którzy w 1884 roku postanowili dobrowolnie wyruszyć na Syberię w celach badawczych: 9 E. Kasperski, Wokół „Syberii” Norwida. Dwa modele etyki, historiozofii i patriotyzmu [w:] Kresy Syberia Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu, pod red. E. Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa 1995, s. 153. 10 W. Iwanicki, op. cit., s. 6. 11 Tamże. 12 Le Congres penitentiaire international de Stockholm, Sztokholm 1979, s. 542-556. cytat za: Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 175. 13 A. Kuczyński, Przedmowa, [w:] Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, Wrocław 1988, s. 7. 14 Tamże. 27 W samej Rosji budzili podejrzliwość i niedowierzanie, kiedy mówili, że podróżują z własnej ochoty: „Nie odbywa się podróży na Syberię dla przyjemności!” – rzekł jeden z policjantów15. Jest to jednak tylko jeden z wielu sposobów postrzegania Syberii przez Rosjan. Odmienny obraz Syberii obecny w rosyjskiej kulturze podaje Tomasz Ewartowski. Swoje spostrzeżenia opiera na pracy Marka Bassina, który stworzył charakterystykę obrazu Syberii w kulturze rosyjskiej16. Według niego, w XIX wieku obraz Syberii był zróżnicowany, co wiązało się z przemianami społecznymi. Dla reformatorów i demokratów Syberia jawiła się jako pozytywna alternatywa dla autokracji. Dla nacjonalistów o orientacji antyzachodniej kolonizacja Syberii, a także jej bogactwa naturalne i wspaniała przyroda dodawały Rosji prestiżu. Syberia postrzegana była jako rosyjski Nowy Świat, ucieczka od starej, zmęczonej Europy i zapowiedź nowej Rosji17. Obraz ten znacznie odbiega od polskiego mitu Syberii. Ogromna przestrzeń, jaką zajmuje Syberia, sprawia, że jest ona niemożliwa do ogarnięcia ludzkim umysłem. Niewykonalnym jest dokonanie jej syntezy czy opisu pretendującego do bycia wystarczającym i wolnym od przekłamań. Informacje zawsze są poddawane pewnym wyborom i przekształceniom. Szczególnym modyfikacjom ulega przestrzeń. Ewartowski pisze o zjawisku podporządkowania geografii kulturowemu obrazowi18. Według niego: [...] doświadczanie konkretnej przestrzeni wiąże się z przyjmowaniem ogromnej ilości informacji, dodatkowo nigdy nie można powiedzieć, że dają one pełną wiedzę o danym obszarze. Konieczne są selekcja i upraszczanie, a ich efekt służy opisowi całości. Zamiast realnej krainy funkcjonuje kulturowy obraz, który często więcej mówi o tym, kto go stworzył, niż o przedstawianym miejscu19. Język przestrzeni wyraża świat wartości. Według Jurija Łotmana „lokalizacja wartości moralnej stapia się z lokalizacją regionalną: pojęcia z zakresu etyki uzyskują nacechowanie 15 E. Kaczyńska, op. cit., s. 14. 16 M. Bassin, Inventing Siberia: Vision of the Russian East in the Early Nineteenth Century, [w:] „The American Historical Review” 1991, vol. 96, nr 3, s. 763-794. [za:] T. Ewertowski, Doświadczanie przestrzeni jako konstruowanie kulturowego obrazu, [w:] “Interlinie” nr 1 2011, s. 96. https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1150/1/Ewertowski%20T,%20Doswiadczanie%20przestr zeni%20jako%20konstruowanie%20kulturowego%20obrazu.%20Przyklad%20Balkanow%20i%20Syberii.pdf [dostęp z dnia 24.06.14r.] 17 T. Ewertowski, Tamże. 18 Por.: E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991, s. 96-97. Por.: Założenia pracy, s. 17. 19 T. Ewertowski, Tamże, s. 91. 28 lokalne, a lokalne – etyczne. Geografia występuje w roli odmiany wiedzy o moralności” 20. Widoczne jest to szczególnie w budowaniu opozycji wschód – zachód. Ewartowski pisze, że „kategorie geograficzne mają [...] wielki potencjał semantyczny, gdyż „etykietują” swoisty „potop” informacji, związany z doświadczaniem określonego obszaru”. Jako przykład podaje właśnie Syberię, rejon zajmujący miliony kilometrów, zamieszkiwany przez miliony mieszkańców, posiadający długą i bogatą historię. Próba opisu tej rozległej i różnorodnej przestrzeni skutkuje nadaniem jej etykiety o pewnych konotacjach. Tym sposobem słowo Syberia zyskuje znaczenia zupełnie odbiegające od pierwotnego, geograficznego 21. Znaczenie odrywa się od realności i zaczyna oznaczać kulturowe wartości22. Ważnym symbolem budującym czarny mit Sybiru był słup graniczny znajdujący się na grzbiecie Uralu, wyznaczający granicę pomiędzy Europą i Azją. Pisze o nim Jarosław Michalak w artykule Pożegnania przy „słupie grobowym nadziei”. Granica uralska w pamiętnikach sybiraków23. Według niego, mit ten obecny jest w wielu wspomnieniach z Syberii, licznych wierszach oraz dziełach sztuki. Ze wspomnień wymienia, między innymi, pamiętniki Adolfa Januszkiewicza, Ewy Felińskiej, Jana Siwińskiego, Bronisława Rejchmana czy Kornela Zielonki, z poezji - wiersze Stefana Garczyńskiego i Teofila Lenartowicza. Michalak wspomina nawet o istnieniu popularnego nurtu popowstaniowej „poezji słupa granicznego”24. Mit słupa granicznego obecny jest także w sztuce. Najsłynniejszym może przykładem są dzieła Aleksandra Sochaczewskiego, szczególnie obraz Pożegnanie Europy. Sam Sochaczewski nazywał ten graniczny słup „kamieniem grobowym nadziei” 25. Przekraczanie granicy jest jednym z tych momentów, w których ujawnia się i radykalizuje stosunek zesłańców do Syberii. Granica jest obszarem uogólnienia, miejscem, gdzie świat polaryzuje się, szczegóły zanikają, a różnice wyostrzają się: [...] Syberia, a właściwie wschodnie stoki Uralu, stają się synonimem Azji – odwiecznej rywalki Europy. Oba kontynenty jawią się obserwatorom obszarami jednolitymi, wewnętrznie spójnymi. 20 J. Łotman, O pojęciu przestrzeni geograficznej w średniowiecznych tekstach staroruskich, przeł. E. Belcerzan, „Teksty” 1974 nr. 3, s. 95. [za:] E. Kuźma, Mit orientu i kultury zachodu w literaturze XIX i XX wieku, Szczecin 1980, s. 7. 21 T. Ewertowski, Tamże, s. 92. 22 T. Ewertowski, Tamże. 23 J. Michalak, Pożegnania przy „słupie grobowym nadziei”. Granica uralska w pamiętnikach sybiraków [w:] Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1998, s. 101-105. 24 25 J. Michalak, Tamże, s. 103. Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 8. 29 We wspomnieniach zesłańców i podróżników przywołana zostaje, tak istotna dla XIX-wiecznej nauki, filozofii i literatury, opozycja Wschodu i Zachodu. [...] Naprzeciw idealnej i idealistycznej Europy, wciąż młodej i pełnej kreatywnych mocy, staje Azja – materialistyczna, zastygła w archaicznych formach bytowania 26. Symbol uralskiej granicy ma dwa oblicza. Z jednej strony jest to granica pomiędzy Europą a Azją. Z drugiej strony jednak, jest to także granica oddzielająca Rosję i Syberię. Obraz tego, co czeka zesłańca po drugiej stronie Uralu zmienia się w zależności od przyjętej perspektywy. Pierwsza ukazuje Syberię jako coś bardzo negatywnego. Na granicy kontynentów zesłańcy czuli się nie tylko Polakami, ale też dziedzicami cywilizacji europejskiej27. Syberia jawiła się im jako odwrotność tego wszystkiego, co budowało świat Zachodu. Był to dla nich kraj dziki, tajemniczy i nieprzyjazny. Obraz ten zmienia się, gdy przyjęta zostaje druga perspektywa. Syberia zaczyna być wartościowana pozytywnie: „Syberia zyskiwała w oczach zesłańców, gdy przypominali sobie, że opuszczają właśnie znienawidzoną przez nich Rosję” 28. Według Michalaka, „we wszystkich [...] relacjach pożegnanie na syberyjskiej granicy cechowało ogromne napięcie emocjonalne” 29. Zwraca uwagę na jawny i niezwykle ekspresywny sposób wyrażania cierpienia: Przy granicznym słupie rozgrywały się „sceny rozdzierające serce i duszę”, „sceny okropne”, „sceny bolesne i wspaniałe”. Pożegnaniu towarzyszyły gwałtowne wybuchy rozpaczy, cierpienie wyrażano w sposób niezwykle ekspresywny – poprzez płacz, lamenty, zawodzenia, westchnienia, rzucanie się na kolana, całowanie ziemi i granicznego słupa. Istotna wydaje się tutaj nie tylko intensywność przeżyć, ale również ich jawność. W intencji opisujących to publiczne eksponowanie bólu nie było ukazanie oznak psychicznego załamania, świadczyło ono raczej o sile uczucia wiążącego wygnańców z krajem rodzinnym. [...] Manifestacyjny charakter pożegnań na granicy opisywany było nie jako oznaka załamania psychicznego, ale dowód na to, jak silne są więzi wygnańców z ojczyzną. Publiczne eksponowanie bólu za opuszczonym krajem staje się zbiorową manifestacją patriotyzmu30. Gesty rozpaczy, mające miejsce na granicy kontynentów, „doskonale mieszczą 26 J. Michalak, op. cit., s. 104. 27 Tamże. 28 Tamże, s. 105. 29 Tamże, s. 103. 30 Tamże. 30 się w ramach romantycznego stylu zachowań”31, ponieważ to romantyzm był epoką, która „nobilitowała cierpienie, uwzniośliła je i uszlachetniła” 32. Romantyzm odgrywał znaczną rolę w kształtowaniu czarnego mitu Syberii. Trojanowiczowa zwraca uwagę, że mit Sybiru nabrał szczególnego znaczenia właśnie w epoce romantyzmu. Według niej, pojęcie Sybiru obejmowało swoim znaczeniem nie tylko samych zesłańców, ale jako przeżycie zbiorowe ogarniało wszystkich Polaków: Doświadczenie Sybiru miało charakter przeżycia zbiorowego ogarniającego także tych, którym dane było uniknąć zesłania. Było odbierane jako doświadczenie całego narodu. Potężny bodźcem intensyfikującym myślenie o Sybirze, wyobrażenia o nim, były masowe, budzące grozę deportacje polistopadowe” 33. Erazm Kuźma zwraca uwagę na instrumentalny charakter polskich mitów romantycznych. Według niego, „polski mit, w kraju pozbawionym własnej państwowości, powołany został do służb politycznych, społecznych, wychowawczych 34. Także dla Trojanowiczowej, Sybir był nie tylko symbolem polskiego piekła na ziemi, ale mitem obecnym w wyobraźni zbiorowej, służącym podtrzymywaniu więzi narodowych: Wyobraźni zbiorowej Sybir narzucał swoją obecność jako podstawowy czynnik więzi narodowej, jako trwały i niezmienny symbol przeżywanego przez współczesność dramatu historii. Groźny, oddalony i obcy domagał się przyswojenia, zagospodarowania, ogarnięcia emocjonalnego i intelektualnego. [...] Mocno osadzony w mesjanistycznym myśleniu, Sybir romantyków przekształcił bezsilność narodu w jego siłę, rozpacz w nadzieję. Uczył, jak tę nadzieję budować. I to nie w nieokreślonej perspektywie czasowej, lecz w ciągle trwającym „teraz”, już, każdego dnia. Bardzo daleko, ale i bardzo blisko35. Jaki obraz Syberii wyłaniał się z romantycznego mitu Sybiru? Ewartowski dokonuje krótkiej syntezy tego obrazu: [...] obraz Syberii w literaturze polskiego romantyzmu. Przedstawia [...] samotnego wygnańca, pozbawionego kontaktu z tym, co dla niego najcenniejsze, ojczyzną i rodziną. Przemoc despotycznej władzy cisnęła zesłańca na „nieludzką ziemię” (ważny jest element doświadczania 31 Tamże. 32 Tamże. 33 Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 82. 34 E. Kuźma, Mit orientu i kultury zachodu w literaturze XIX i XX wieku, Szczecin 1980, s. 35-36. 35 Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 147. 31 nieprzyjaznej przyrody), pomiędzy złowrogich ludzi, gdzie traci on ideały i wartości czyniące jego egzystencję sensowną36. Wspomina także, że znaczącą rolę w przedstawianiu Syberii odgrywało Piekło Dantego37. Zwraca również uwagę na interesujące zjawisko, jakim jest „daleko idąca zbieżność utworów pisanych przez poetów-zesłańców, a twórców, którzy nigdy w życiu nie byli na Syberii”38. Jest to dla niego dowód na to, jak wielką siłę oddziaływania mają kulturowe konwencje39. Porównaniem Sybiru z dantejskim piekłem posługiwał się między innymi Adam Mickiewicz. Nazywał go „piekłem politycznym”, spełniającym „tę samą rolę, jaką w poezji wieków średnich spełniało piekło, opisane tak dobrze przez Dantego”40. Edward Kasperski zwraca uwagę na podwójny wymiar tego porównania – sakralizujący i demonizujący: Demonizacja wyrażała się w utożsamieniu Sybiru z przestrzenią absolutnego zła, którego jedyną racją bytu było ono samo: występowanie bez powodu i przyczyn bez uzasadnień. Zsyłka na Syberię – równoznaczna z zepchnięciem w otchłań zła – dawała zarazem możliwość stawienia mu oporu i wykazania się świętością. W sytuacji ekstremalnej bezmiar zła równoważył się bezmiarem dobra, aż do ofiary z życia, męczeństwa 41. Według Trojanowiczowej, mit Sybiru wiązał się z silną emocjonalizacją i uzewnętrznieniem uczuć: „Mityczna wizja Sybiru od początku budziła grozę, płacz, litość, uniesienie religijne, uczucia skrajnie napięte”42. Trojanowiczowa rozróżnia „Syberię” rozumianą jako rejon geograficzny, od „Sybiru”, oznaczającego w przenośni „miejsce odludne, dzikie, zimne” 43, częstokroć wykraczające poza granice geograficznej Syberii. Ponadto podaje, że samo słowo „sybiryzm” było dla filomatów 36 T. Ewartowski, op. cit., s. 6. 37 Tamże. 38 Tamże. 39 Tamże. 40 Adam Mickiewicz, Dzieła, t. 10, Warszawa 1955, s. 285. za: E. Kasperski, Wokół „Syberii” Norwida. Dwa modele etyki, historiozofii i patriotyzmu [w:] Kresy Syberia Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu, pod red. E. Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa 1995, s. 156. 41 E. Kasperski, Wokół „Syberii” Norwida. Dwa modele etyki, historiozofii i patriotyzmu [w:] Kresy Syberia Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu, pod red. E. Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa 1995, s. 156-157. 42 Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 147. 43 Tamże. 32 „synonimem dzikości i barbarzyństwa” 44. Romantyczna mityzacja Syberii niosła za sobą wiele uproszczeń i przerysowań: Mityczne wizje Sybiru, obarczone tak wyrazistą rolą i funkcją, z konieczności poddawały jego rzeczywisty obraz rozmaitym ograniczeniom i redukcjom. A priori redukowały krytycyzm wobec zesłańców, który w listach przesłanych z Sybiru wcale nierzadko dochodził do głosu. Nie pozostawiały wiele miejsca dla zachwytów nad niezwykłością krajobrazu syberyjskiego i dla fascynacji egzotyką ludności tubylczej, co we wspomnieniach i listach zesłańców znajdowało niekiedy tak świetny wyraz. Wydaje się również, że to właśnie martyrologiczny charakter romantycznego mitu wypierał pamięć o najwcześniejszych zesłaniach i wiązał początki historii polsko-syberyjskiej z konfederacją barską, od której romantycy rozpoczynali dzieje Polski nowej, męczeńskiej45. Także Wiktoria Śliwowska wspomina o pojęciu Sybiru rozumianym nie jako rejon geograficzny, ale jako polski mit: Od co najmniej czterech stuleci, a już zwłaszcza w okresie porozbiorowym „Sybir” nie był dla Polaków pojęciem ściśle geograficznym – choć oczywiście geograficznie terytorium Syberii obejmował. Sybir stanowił w istocie sumę doświadczeń doznanych na rozległych obszarach cesarstwa rosyjskiego przez polskich zesłańców przemocą oderwanych od miejsc swego stałego zamieszkania 46. Tworzeniu się czarnego mitu Syberii sprzyjało oddalenie tej krainy i praktycznie brak kontaktu z zesłańcami. Przed wielką amnestią z 1856 roku prawie nikt nie wracał do kraju, a możliwość korespondencji była znacznie ograniczona. Los zesłańców był właściwie nieznany. Wiadomości o ważnych syberyjskich wydarzeniach docierały do Polski z kilkunastoletnim opóźnieniem47. Mit Sybiru powstawał więc praktycznie w oderwaniu od prawdziwego obrazu losu zesłańców, tylko niekiedy pokrywając się ze stanem faktycznym48. Informacje o Syberii uzyskiwane były za pomocą nielicznych listów od zesłańców oraz z rozpropagowanego przez Mickiewicza Dziennika podróży brygadiera Józefa Kopcia. Dopiero 44 Tamże. 45 Tamże, s. 95. 46 W. Śliwowska, Ucieczki z Sybiru, Warszawa 2005, s. 7. 47 Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 48. 48 Tamże. 33 w drugiej połowie XIX wieku pojawiła się większa liczba relacji wspomnieniowych z Syberii49. Syberia była nieustannie obecna w świadomości XIX-wiecznego Polaka. Nie była to jedynie pamięć o tragicznym losie zesłańców, ale także realna groźba wisząca nad każdym patriotą. Wspomina o tym Janina Wołczuk, cytując wykłady paryskie Mickiewicza: „Ktokolwiek [w kraju – M. J.-K.] chciał się porwać na jakieś śmiałe przedsięwzięcie – musiał myśleć o grożącym mu zesłaniu na Sybir”. Według niej, cytat ten „trafnie określił stan świadomości społeczeństwa polskiego”50. Wizja zesłania na Syberię przerażała tak bardzo, że niejednokrotnie zesłańcy żałowali, że uniknęli kary śmierci 51. Elżbieta Kaczyńska zwraca uwagę na to, że czarny mit Sybiru przesadnie demonizował zjawisko zesłań: „W rzeczywistości ani zesłańcy, ani katorżnicy nie stanowili w XIX wieku tak dużej części ludności, jak to sobie wyobrażano, a niektóre budzące grozę opisy można potraktować jako literackie koloryzowanie, jeśli nie legendy” 52. Według niej, mit okrutnego Sybiru był wygodny dla carskich władz, wykorzystujących go jako skuteczny postrach53. Syberia była jednym z podstawowych mitów polskiego romantyzmu. Niejednokrotnie ta „mityczna przestrzeń” służyła jako metafora. Przykładem może być poemat Ostatni Krasińskiego, gdzie Zachód przyrównany zostaje do Syberii. Według Trojanowiczowej: „Sprowadzenie Sybiru i Zachodu do wspólnego, „piekielnego” mianownika zawierało przede wszystkim – zwłaszcza dla Polaków – najmocniejsze z możliwych oskarżeń Zachodu i jego cywilizacji”54. Innym przykładem wykorzystania motywu Syberii jako metafory jest wiersz Norwida Syberie. W utworze tym doskonale widać metaforyzację obrazu przestrzeni. Syberia odrywa się tu zupełnie od swojego pierwotnego znaczenia i staje się metaforą nie tylko „ziemi przeklętej”, ale też życia w kapitalistycznym społeczeństwie: Wrócicież kiedy? – i którzy? I jacy? – Z śmiertelnych prób, 49 W. Śliwowska, Dawne i nowe badania nad polskimi zesłańcami na Syberii – ich miejsce w historii i kulturze [w:] Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1998, s. 265. 50 J. Wołczuk, Wiedza o Syberii w szkołach Królewstwa Polskiego okresu międzypowstaniowego, [w:] Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1998, s. 91. 51 Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 8. 52 E. Kaczyńska, Syberia: największe wiezienie świata, Warszawa 1991, s. 14. 53 Tamże. 54 Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 133. 34 W drugą Syberię: pieniędzy i pracy, Gdzie wolnym – grób55! Można tu także przywołać przykład Anhellego Słowackiego, w którym syberyjskie zesłanie jest metaforą sytuacji na emigracji, nie obrazem Syberii jako takim. Według Kasperskiego „[...] Sybir wychodźczy Słowackiego przedstawiał – w polemice z idealizacją zesłańców w literaturze i publicystyce polskiej – piekło wśród samych wygnańców, przemienionych w „ludzi złych i szkodliwych [...]”56. Nie sposób przecenić wpływu czarnej legendy Syberii na nasze postrzeganie tego regionu, tak w XX wieku, jak i wcześniej w XIX. Dzieła literackie poruszające temat syberyjski albo wpisują się w martyrologiczną, romantyczną wizję Sybiru-piekła, albo wchodzą z nim w polemikę. Niejednokrotnie, gotowe szablony kulturowe determinują sposób myślenia i mówienia o Syberii. Powyższe wprowadzenie będzie stanowić tło dla moich dalszych rozważań. Postaram się zbadać, czy i jaki wpływ na Dziennik syberyjski Juliana Glaubicz Sabińskiego miał czarny mit Syberii. 55 C. Norwid, Vade-mecum, oprac. J. Fert, wyd. 2, Wrocław 2003, s. 78. 56 E. Kasperski, Wokół „Syberii” Norwida. Dwa modele etyki, historiozofii i patriotyzmu [w:] Kresy Syberia Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu, pod red. E. Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa 1995, s. 169. 35 Obraz Syberii w Dzienniku syberyjskim Juliana Glaubicz Sabińskiego By móc zbadać, jaki obraz Syberii przedstawił Sabiński w swoim dzienniku, najpierw należy zadać pytanie, jakie wyobrażenia na temat Syberii posiadał autor jeszcze przed zesłaniem? Czy można powiedzieć, że jego wizja wpisywała się w czarny romantyczny mit Sybiru, typowy dla Polaków w tym czasie? Z pewnością postawa zesłańca nie była kształtowana przez lektury romantyczne takich twórców, jak Mickiewicz, Słowacki czy Norwid, jako że dzieła wykorzystujące motyw Syberii dopiero powstawały lub miały powstać w czasie, gdy Sabiński przebywał na zesłaniu. Zesłaniec znał i cenił twórczość Mickiewicza, trudno jednak stwierdzić, czy miał okazję przeczytać III część Dziadów. Niezależnie jednak od doświadczeń lekturowych można stwierdzić, że autor dziennika należał do tego samego pokolenia, co twórcy romantyczni, wyrósł na tym samym gruncie i dzielił z nimi wspólnotę wyobrażeń. Typowym miejscem, które urosło do rangi romantycznego symbolu zesłania na Syberię, był słup graniczny między Europą i Azją. Pisałam o tym we wcześniejszym rozdziale1. Sabiński już w okolicach Permy ze smutkiem zauważał, jak niewiele drogi pozostało mu do opuszczenia Europy2. Samo jednak przekroczenie granicy autor dziennika... przespał, dlatego też nie miał okazji wyrazić swojego bólu związanego z tą chwilą. Dopiero rano notuje kilka rozpaczliwych słów: 2 kwietnia, niedziela. Za granicą Europy, w nocy. Rocznica urodzin córki mojej!... Ach! Gdzież to ja niestety! I w jakim stanie dzień ten spominam!... W Azji!... W kajdanach!... 3 Sabiński, przekraczając granicę, czuje się nie tylko Polakiem, ale także dziedzicem kultury europejskiej. Krótkie wykrzyknienie: „Gdzież to ja niestety! [...] W Azji!...” jest, według niego, zrozumiałe same przez się. W jednym słowie „Azja” mieści cały wstręt i przerażenie wszystkim, co to słowo dla niego oznacza. Autor dziennika parokrotnie refleksyjnie wspomina, że, żyjąc szczęśliwie w Polsce, nigdy nie spodziewał się tego, że los rzuci go na daleką syberyjską ziemię: 1 Patrz: rozdział Czarna legenda Syberii, s. 28-29. 2 Patrz: S I 79, S I 82. 3 Julian Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom I, s. 84. Liczby przy kolejnych cytatach oznaczają kolejno numer tomu i strony. 36 Prawda, że i być na Sybirze nie spodziewałem się nigdy... Ludit in humanis potentia rebus. [Moc boska igra w sprawach ludzkich] [S I 267]. Mimo że taka forma kary było dla niego zupełnym zaskoczeniem, nie oznacza to jednak, że Syberia jako taka nigdy nie gościła w jego myślach. Wyjeżdżał z Polski już z pewnym wyobrażeniem na temat syberyjskiej krainy. W swoich zapiskach Sabiński kilkakrotnie zdradza się z tym, jaką wizję Syberii posiadał przed zesłaniem. O monotonnym krajobrazie, zaobserwowanym na początku swojej etapowej wędrówki pisze: Okolica tu smutna bardzo. Ciągła płaszczyzna, w dali otoczona wielkimi lasami. Wioski rzadkie i nieludne. Jednym słowem Sybir, jak go sobie wyobrażałem wtedy, gdy mnie ani śnić się mogło, że tu zapędzony zostanę [S I 101]. Później zesłaniec wielokrotnie zachwyca się pięknem i różnorodnością przyrody syberyjskiej, przełamując stereotyp Syberii jako ziemi smutnej i pustej. Czasem jednak daje się jeszcze słyszeć echo tych pierwotnych wyobrażeń. Autor dziennika wielokrotnie skarży się na nieprzyjazny syberyjski klimat, przyznaje jednak, że spodziewał się zastać w Syberii ostrzejsze zimy: A jakkolwiek bywają tu zimy nie tyle ostre, niźliśmy sobie w kraju wyobrażali, to przecież pewna, że przez 7 miesięcy w roku rozstawać się z ciepłą szubą nie ma potrzeby i niebezpiecznie [S II 419]. Podobnie o rozmowie z syberyjską inteligencją pisze ze zdziwieniem: Wieczorem dziś u Borowskiego i u mnie byli na herbacie: nasz gospodarz z żoną i jeden z kancelarii Mewiusa. Towarzystwo i rozmowy, o jakich oba z Borowskim żadnego przed Sybirem nie mielibyśmy wyobrażenia [S I 202]. Można stąd wysnuć wniosek, że Sabiński nie spodziewał się spotkać na Syberii ludzi wykształconych, zdolnych zostać odpowiednimi partnerami do rozmowy. Potwierdza się to w innych fragmentach dziennika: Była mowa o Sybirze. On wystawiał go cale inaczej, niż sobie wyobrażałem. „Wiesz (mówił mi), że i tam znajdziesz ludzi dobrych, światłych i szlachetnych, słowem takich, którzy cię zrozumieją” [S I 76]. W podanym cytacie widać, że zesłaniec nie spodziewał się spotkać na Syberii ani zrozumienia, ani towarzystwa ludzi dobrych, szlachetnych i wykształconych. 37 Sabiński, opisując Syberię, niejednokrotnie stosuje metaforykę piekielną. Krainę tę porównuje do „otchłani”, z której nie sposób się „wydobyć” [S I 343]. Skarżąc się na zmienność syberyjskiej pogody, nazywa ją „przeklętą strefą samych ostateczności” [S I 243]. W innym miejscu, ponownie żaląc się na niestałość syberyjskiej pogody, pisze o „przeklętym kraju niedoli” [S I 120]. Określenia „przeklęty” w kontekście Syberii stosuje wielokrotnie – używa go także w momencie załamania, zapisując swój okrzyk rozpaczy: „Śmierć tylko, śmierć w tym przeklętym wygnaniu [...]!” [S I 343]. Zesłaniec parokrotnie stosuje metaforę Syberii jako grobu. Swoją wędrówkę etapami przez syberyjską ziemię porównuje do „długiego w cierpieniach konania”, zakończonego pogrzebaniem go żywcem, czyli dotarciem na miejsce wygnania. Być zesłanym na Syberię oznacza dla niego zostać pogrzebanym za życia: „Ja, pogrzebany żywcem!!!...” [S I 51], „żywcem do grobu wtłoczony...” [S I 343]. Podobnej metafory używa, pisząc o talencie malarskim współwygnańca, który jest dla niego nieszczęśliwie „zagrzebany w Syberii, gdzie całkiem zbywa i na zachętach do rozwinienia zdolności, i na znawcach, co by je oceniać mieli!” [S I 439]. Takich drastycznych porównań Sabiński używa głównie w pierwszych latach zesłania. Z czasem jego słowa nieznacznie łagodnieją. Prawie dziesięć lat później autor nazywa Syberię „biedną i skądinąd już dość nieszczęśliwą krainą!” [S II 356]. Sabiński nazywa także Syberię miejscem wygnania, niewoli, kary i pokuty. Syberia to według autora Dziennika syberyjskiego „kraina kary i wygnania” [S I 244], „ziemia wygnania” [S II 299] czy „ziemia niewoli” [S II 428], a czas w niej spędzony to „Bóg wie jak długo trwać mająca pokuta”. Stosowana przez zesłańca metaforyka nasuwa skojarzenia z sytuacją biblijną – bycia przeklętym przez Boga i wygnanym przez niego z raju. Tutaj jednak wykonawcą kary jest nie Bóg, ale władza carska, a utraconym rajem Polska. Zesłaniec, podkreślając nieprzyjazność syberyjskiej ziemi, skarży się: „Nie darmo tu posyłają za karę” [S I 343]. Także dziecko zesłańców urodzone na Syberii to według niego „dziecko niedoli i wygnania” [S I 95] oraz „potomek niewoli” [S I 96]. Autor Syberię nazywa także „obcą częścią świata” [S I 197] oraz „inną częścią świata” [S I 224]. Skarżąc się na opieszałość syberyjskiej poczty, Sabiński upomina sam siebie: „Nie zapominajmy, żeśmy na wygnaniu, w Syberii, tak od cywilizowanego świata daleko!” [S I 416]. Ujawnia się tu stosunek zesłańca do syberyjskiej ziemi. Traktuje on ją jako miejsce „inne”, „obce”, rządzące się odmiennymi zasadami niż reszta cywilizowanego świata. Pozostanie na Syberii z własnej woli jest dla Sabińskiego równoznaczne ze stanem „ugrzęźnięcia”. O młodzieńcu, który był bliski założenia rodziny na Syberii, zesłaniec pisze: „Co by to była za szkoda, gdyby [...] ugrzązł w Syberii na zawsze”. [S I 409]. 38 Syberia jest dla Sabińskiego krainą wybrakowaną, w której zabronione są wszystkie dobra, nawet zdrowie: „[...] na Sybirze jak wszystkie inne dobra, tak też i samo zdrowie nawet jest zabronionym owocem” [S I 397]. Mimo że Sabiński wielokrotnie wyraża swój zachwyt nad przyrodą syberyjską, nie znajduje to odbicia w określeniach, jakie stosuje, pisząc o Syberii. Przedstawiając krajobraz, zesłaniec skupia się na wybranych szczegółach, unikając opisu i oceny całości. O samej Syberii nigdy nie wyraża się pozytywnie. Szczególnie boleśnie autor odczuwa tak ogromne oddalenie od dzieci i grobu żony. Nazywa Syberię „obcą częścią świata” [S I 197] i podkreśla odległość dzielącą go od pozostawionego za sobą szczęścia: A teraz... najnieszczęśliwszy z ludzi, z sercem na wieki rozdartym, w którym boleść sama zajęła miejsce uczuć najsłodszych, bez pociechy, bez nadziei, w obcej części świata, tysiąc przeszło mil od dzieci, których może już nigdy nie ujrzę – od grobu w którym złożono to, co było całym, jedynym dla mnie szczęściem na ziemi!” [S I 197]. Teraz już i ta słaba zgasła iskierka, i nic już przed sobą nie widzę – nic! Śmierć tylko, śmierć w tym przeklętym wygnaniu, tak daleko od dziatek, od grobu ich matki nieskropionego moimi łzami, nieuczczonego moją modlitwą!... [S I 343]. Paradoksalnie, grób żony staje się symbolem utraconego szczęścia, przedmiotem tęsknoty. Sabiński odczuwa fizyczną tęsknotę za pozostawionym w Polsce szczęściem. Cierpi z powodu braku fizycznego kontaktu z rodziną, grobem ukochanej, polską ziemią. By skrócić jakoś ten przerażający dystans, prosi własne dzieci o wysłanie mu ich zdjęć i kosmyków włosów, sam także wysyła im swój portret. Autor wielokrotnie podkreśla, że jego dni spędzone na Syberii są „stracone”: Otóż „dzień stracony”. Ale co mówię? Alboż wszystkie od porwania z domu nie są także stracone? [S II 399]. Jego wyobrażenie na temat nieznanych mu rejonów Syberii ujawnia się, gdy obawia się, żeby jego towarzysze nie zostali zesłani do miejsca znajdującego się „gdzieś w oddalonej na północ bezludnej pustyni” [S II 421]. Syberia widziana jako pustynia, bezludna i daleka Północ, jest wizją bardzo stereotypową. Sabiński, nie będąc w stanie ogarnąć tak wielkiej, nieznanej sobie przestrzeni, ucieka się właśnie do stereotypu. Co ciekawe, także po wielu latach zesłania, gdy dosyć dobrze poznał już Syberię, jej klimat i ludność, zdarza mu się posłużyć stereotypem, nazwać syberyjską ziemię „lodową pustyń skorupą”: 39 Przecież, dzięki Opatrzności, i w głębi Syberii tu i ówdzie napotkać można człowieka, a światło lepszych wyobrażeń, choć rzadkim promieniem, jednakże przebija niekiedy lodową tych pustyń skorupę [S II 304]. Można dostrzec tu podporządkowanie geografii kulturowemu obrazowi. Szerzej o tym zjawisku pisałam w poprzednim rozdziale 4. Opis ten więcej nam mówi o Sabińskim, niż o samej Syberii. Ujawnia się on jako człowiek głęboko wierzący, poszukujący w otaczającym go świecie śladów bożej obecności. Możliwość spotkania z „człowiekiem” przypisuje działaniu Opatrzności. Człowiekiem jest dla niego ten, kto okazuje się być „ludzki” i przychylny dla wygnańców. Znamienne jest tu także budowanie obrazu Syberii na zasadzie kontrastu światłociemność. Ciemnością jest Syberia pokryta lodową skorupą, miejsce puste i skute lodem. Lód niesie ze sobą konotacje martwoty i bezruchu, braku zmian i postępu. Światłem jest cywilizacja, utożsamiana przez Sabińskiego z Europą. Nie jest to opis krajoznawczy, lecz opis ideologiczny, będący „polityczną mitologią północnego mocarstwa”5. Szczególnie boleśnie zesłaniec odczuwa niemożność bycia pogrzebanym w swej rodzinnej ziemi: „bo nie ma nadziei, żeby kości nasze w rodzinnej spoczywały ziemi” [S II 421]. Groby Polaków powinny według zesłańca stanowić część polskiego, a nie syberyjskiego pejzażu. Autor cierpi także, wspominając pogrzeby współwygnańców, pochowanych na Syberii: O, jakże boleśnie ściska się serce na widok rozrastającej liczby grobów zajętych kościami, które nie w tej ziemi leżeć by powinny! [S II 368]. Typowe dla Sabińskiego jest nieustanne porównywanie Syberii do Polski. „Pięknie położona wieś Kalinina” przypomina mu widok, jaki się roztacza na drodze „przed Bednarówką z Husiatyna jadąc” [S I 107-108]. Odkryty przez zesłańca piękny zakątek nad rzeką Ob podobny jest według niego do innego, znajdującego się „w Zbrzyziu niedaleko klasztoru, idąc drogą z Lanckorunia...” [S I 128]. Nieco później, zanotowuje: „Okolica górzysta, piękna i malownicza, przenosi często myśli nasze w strony ojczyste” [S I 129]. 4 Por.: rozdział Czarna legenda Syberii, s. 16. 5 Z. Stefanowska, Rosja w „Ustępie” III części „Dziadów”, [w:] „W krainie pamiątek: : prace ofiarowane profesorowi Bogdanowi Zakrzewskiemu w osiemdziesiątą rocznicę urodzin , pod red. Jacka Kolbuszewskiego, Wrocław 1996, s. 142. 40 Zauważa też, że ta górzysta kraina przypomina mu rodzinne Podole. Podziwiane przez niego góry przypominają mu z kolei swoim kształtem podolskie Miodobory6, innym razem zaś „położenie Krzemieńca” [S I 146]. Brzegi Angary są dla niego niczym brzegi Zbrucza [S I 232]. Zesłaniec porównuje nie tylko widoki, jakie ma okazję podziwiać na Syberii. Dokonuje także zestawiania polskiej i syberyjskiej flory i fauny: wiewiórki są według niego nawet piękniejsze niż w Polsce 7, miód równie biały jak na Pobrzeżu 8, porzeczki i maliny podobnej wielkości, a nawet dorodniejsze, co „zwykle w naszych bywają ogrodach” [S i 249]. Sabiński nie powstrzymuje się od nieustannych porównań, nawet gdy konfrontacje wypadają na korzyść Syberii. Największej liczby porównań autor dziennika dokonuje podczas wędrówki etapami do celu swego wygnania. Przemierzając wtedy ogromny obszar, ma okazję przyjrzeć się niezwykle rozległemu i różnorodnemu fragmentowi Syberii. Najżywiej opisuje miejsca, które kojarzą mu się z ojczyzną lub czasem spędzonym z rodziną i przyjaciółmi. Próbując odnaleźć znane mu z przeszłości elementy, oswaja obcość. Autor dziennika cierpi ponadto z powodu dojmującej tęsknoty za krajem i rodziną, co przekłada się na pewien sentymentalizm i szukanie w otaczającej go przestrzeni i rzeczywistości elementów kojarzących się z tym, co zmuszony został opuścić. Nawet po wielu latach spędzonych na zesłaniu smak brzoskwiń przywołuje w nim wspomnienia szczęśliwych chwil spędzonych z przyjaciółmi w Wilnie 9. Sabiński porównuje nie tylko obrazy przyrody, ale także klimat Polski i Syberii. Niejednokrotnie przeklina zmienną syberyjską pogodę wprost: „Co za nieznośny klimat!” [S I 102]. Według niego różnica między klimatem syberyjskim a tym znanym mu z ojczyzny jest rażąca: Co za różnica klimatu względem naszej Ojczyzny! [S I 110]. Jaka rażąca klimatu różnica, choć Irkuck o 4 tylko stopni geograficznych jest wyżej ku północy od Kamieńca! [S I 236]. 6 Patrz: S I 144. 7 Patrz: S I 151. 8 Patrz: S I 130. 9 Patrz: S II 358 i S II 458. 41 Autor dziennika dokonuje opisu klimatu Syberii poprzez porównanie go z klimatem Polski. Według niego niemalże afrykańskie upały10 „przechodzą największą gorącość lata naszego kraju” [S I 476], a tutejsze mrozy są „silniejsze od naszych” [S I 476] i zdarzają się nawet w czerwcu11. Syberyjskie wichry Sabiński opisuje jako „nadzwyczajne [...] jakich w moim kraju nie znałem” [S I 237]. Uderza go także zupełnie inne niż w Polsce rozłożenie w czasie pór roku. Lato jest niezwykle krótkie i upalne, a zima długa i ciężka. Pod koniec maja zesłaniec narzeka na śnieg i zmarzłą ziemię, podkreślając: „U nas, na Podolu, dawno już pogodnie, ciepło i zielono” [S I 221]. W ostatnich dniach sierpnia skarży się za to na „powietrze, jak u nas bywa zwykle w listopadzie i w grudniu” [S I 259]. Najbardziej jednak doskwiera mu zmienność syberyjskiego klimatu, o czym wspominałam już na początku rozdziału. Według Sabińskiego w Polsce „przejście z lata do jesieni jest łagodne i nieznaczne, dlatego że stopniowe”, za to na Syberii „cale przeciwnie: po wielkich nadzwyczajnie upałach nagle ostre zimno” [S I 259]. Takie różnice występują nawet w przeciągu jednej doby: „Dzisiejszej nocy był cale niezły przymrozek, po nieznośnym wczora upale” [S I 254]. W „tak niestałym powietrzu” [S I 254] widzi przyczynę dręczących Syberię licznych chorób i wysokiej śmiertelności dzieci. Przywiązanie do ojczyzny nie jest jedynym powodem, dla którego Sabiński opisuje klimat Syberii poprzez porównanie go z klimatem Polski. Zesłaniec chce także, by jego dziennik był wiarygodny i zrozumiały dla odbiorców: Dziś mieliśmy nie tylko ciepłą pogodę, lecz nawet dość gorąco było przez godzin kilka tak dalece, że około południa i po obiedzie mnóstwo napotykałem przechadzających się bez płaszczów. Takiej zmiany tutejszego klimatu nie wiem, czy łatwo uwierzą na Podolu, gdy odbiorą list mój posłany onegdaj. Dlatego też umyślnie podobne postrzeżenia zapisuję w moim dzienniku, ażeby kiedyś potwierdzić to, co czasami piszemy o Syberii naszym rodzinom. Ale i dziennik i ten, co go piszę, będąż kiedy w tym, jaki wzmiankuję, przypadku? [S II 165]. Najczęściej porównywanie Syberii do ojczyzny jest procesem mimowolnym, niekiedy jednak Sabiński sam zauważa, gdzie może leżeć źródło jego ciągłych porównań: [...] wszędzie szukam podobieństwa z tą najmilszą stroną, gdzie całe szczęście moje zawarte, dokąd mię sny i dumania ustawicznie przenoszą [S I 128]. 10 Patrz: S I 323. 11 Patrz: S I 458. 42 Odnosi się to tak do przyrody i klimatu, jak i do całkiem drobnych rzeczy, takich jak owoce: [...] jadłem dojrzałe poziomki. Wydały mi się nie tak smaczne jak nasze. Może dlatego, że nie nasze, a bardziej żem jadł je nie u nas [S I 248]. Doświadczenie Syberii jest dla Sabińskiego doświadczeniem braku. Zesłaniec opisuje Syberię jako przestrzeń wybrakowaną, niepełnowartościową. Nie jest tam „tak jak u nas”. Nie słychać w niej skowronków, słowików ani wiosennego kumkania żab 12. Także kawa nie jest opisywana jedynie jako „inna”, lecz „nie taka jak trzeba”, ponieważ „nie ma zapachu i smaku jak u nas” [S I 198-199]. Niejednokrotnie Sabiński, dokonując porównania Polski z miejscem zesłania, zarzuca Syberii nieudolne przedrzeźnianie jego ojczyzny. Syberia w jego wizji jawi się jako kraj niepełnowartościowy. Taniec polski, tańczony na Syberii zamiast w Polsce, ponadto odbywający się bez udziału Polaków, autor dziennika nazywa karykaturą, na którą nie jest w stanie patrzeć13. Metafora karykatury stosowana przez zesłańca oznacza tu wynaturzenie, zdeformowanie oraz nieudaną imitację tego, co polskie i przynależne Polsce. Podobnie, rosnące na syberyjskiej ziemi jabłka autor opisuje jako niezwykle drobne i cierpkie, a jabłonie jako „nikczemne”. Zdają mu się one „nędznym naszych jabłoni i jabłek przedrzeźnieniem” [S I 342]. Nawet, gdy syberyjska piękna przyroda jest dla niego łudząco podobna do ojczystej, nie wytrzymuje jednak porównania z Polską: Nad zachodem słońca poszedłem sam na przechadzkę i długom chodził brzegiem Angary, która przypominała mi trochę brzegi mojego Zbrucza. Jak tam, rzekę po jednej a las po drugiej miałem ręce. Tylko tam dawno już i sucho i zielono zupełnie, tu śnieg i lód mam obok ścieżki. Tam śpiewają teraz słowiki, tu o tej miłej ptaszynie pojęcia nie mają. Tam chodziłem wolny i szczęśliwy! [S I 232-233]. Widoczna jest tutaj opozycja „tu” i „tam”, podkreślająca dystans pomiędzy dwoma światami. „Tam” oznacza utraconą wolność i szczęście, „tu” – pustkę i niewolę. Sabiński ze smutkiem obserwuje prace rolne w niczym nie przypominające tych znanych mu z rodzinnych stron: 12 Patrz: S I 110. 13 Patrz: S I 212. 43 Tu ani roli uprawa, ni zboże, ni około niego prace, niepodobne do naszych. Niewypowiedzianie smutno mnie był patrzyć na to wszystko i przenosić się myślą do naszych niw bogatych najpiękniejszymi plony, do naszej ziemi mlekiem i miodem płynącej; i do mojej „szczupłej jak chęci wioski”, gdziem z żoną tak był szczęśliwy, gdzie ona była matką wszystkich włościan, którzy ją czcili i kochali jak bóstwo opiekuńcze, jak anioła pociechy! [S I 255]. Obserwacja ta jest dla niego okazją do dokonania kolejnej konfrontacji Syberii z Polską. Wyraźnie uwidacznia się tu idealizacja ojczyzny i czasu w niej spędzonego. Nagromadzenie zaimków „naszych” i „moje” podkreśla obcość teraźniejszej sytuacji. Plony zebrane na polskiej ziemi jawią się zesłańcowi jako najpiękniejsze, a dobra mu przynależne jako „ziemia mlekiem i miodem płynącą”, czyli biblijny raj. Ukochana żona porównana zostaje do anioła i opiekuńczego bóstwa. Rodzinne strony poddane zostają mitologizacji, jest to dla Sabińskiego raj utracony. Dzięki idealizacji ojczyzny możliwe jest zbudowanie tak silnego kontrastu między Syberią a Polską. Podobnie przebiega idealizacja czasu minionego i deprecjacja teraźniejszości. Również negatywna ocena syberyjskiej ziemi pozwala na idealizację opuszczonego kraju. Podkreślanie różnic i budowanie kontrastów jest jednym z elementów pozwalających na konstruowanie własnej tożsamości 14. Sabiński stara się w ten sposób podtrzymać więzi z Polską, pielęgnować poczucie przynależności do tego, co w jego ujęciu lepsze i piękniejsze. Innym przykładem idealizacji ojczyzny i życia sprzed wygnania jest wpis zrozpaczonego wygnańca dokonany w trzecią rocznicę zesłania: Oto właśnie już całe trzy lata minęły, jak uderzyła ostatnia mojego szczęścia sekunda, jak mię oderwali od moich aniołów, jak mi raj mój wydarto, jak pożegnałem na wieki wszystkie moje radości, pociechy, nadzieje!... [S I 343]. Tutaj Sabiński ojczystą ziemię już dosłownie nazywa rajem, a opuszczoną rodzinę – aniołami. Doskonale widać tu mechanizmy, o którym pisał Joep Leerssen – silną polaryzację swój-inny15 oraz wzajemne oddziaływanie heteroobrazu i autoobrazu16, tutaj heteroobrazu Syberii oraz autoobrazu Polski. Deprecjacja Syberii pozwala Sabińskiemu na idealizację ojczyzny, a idealizacja Polski niesie za sobą demonizację Syberii. Szerzej na temat teorii Joepa Leerssena wypowiadam się we wstępie. 17 14 Por.: A. Niewiara, Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006, s. 55. 15 J. Leerssen, Imagology: History and metod, [w:] Imagology: The Cultural Construction and Literary Representation of National Characters, New York 2007, s. 22. 16 Tamże, s. 27. 17 Patrz: rozdział Założenia pracy, s. 15. 44 Stosunek Sabińskiego do syberyjskiej ziemi ujawnia się także w jego niechęci do osiedlenia się na niej. Mimo że przebywał na zesłaniu aż dziewiętnaście lat, przez cały ten czas nie zdecydował się na kupno domu czy założenie własnego gospodarstwa. Większość współwygnańców zakupiła własne nieruchomości, o czym autor dziennika wiele razy wspomina. Rozumie ich motywację i w żadnym stopniu nie potępia ich decyzji: Widzę i uznaję, że z wielu względów oni dobrze robią, zabezpieczając sobie kąt własny i mniej kosztowne utrzymanie się niż w mieście [...] [S II 299]. Sam jednak stwierdza wielokrotnie: „[...] wątpię, czy kiedy przyjdzie mi chęć posiadania domu własnego” [S II 238]. Mimo że w późniejszych latach zesłaniec stracił nadzieję na powrót do ojczyzny, nigdy nie uznał Syberii za swoje miejsce na ziemi. Jego prawdziwy dom pozostał w Polsce i myśl o zakładaniu innego wywołuje w nim wstręt, którego nie jest w stanie przemóc. Ponadto, rezygnując z prowadzenia własnego gospodarstwa, chce także uniknąć wszystkich kłopotów, które z tego wynikają: Bo wstręt, który czuję do zaprowadzana [tak w oryginale – M. J.-K] jakiegokolwiek gospodarstwa własnego, i ciągłe potem kłopoty myślenia o tysiącu szczegółach drobiazgów domowych tak dla mnie są straszne, że byle tylko ich uniknąć, znośniejsze są w moich oczach wszystkie przykrości takiego życia, jakie teraz prowadzę [S II 299]. Nad kłopoty wynikające z posiadania domu przedkłada niewygody życia w wynajętym pokoju. Niechęć do prowadzenia własnego gospodarstwa wiąże się także z jego niechęcią do pożyczek oraz wynika z usilnych starań, „żeby nie mieć do czynienia z ludem tutejszym, a bardziej, żeby uniknąć częstych z urzędem i urzędnikami stosunków” [S I 388]. Niechęć do osiedlenia się nie wynika z niechęci do prowadzenia gospodarstwa. Dawniej, w Polsce, Sabiński także był „czynnym, starannym, dbałym, ziemianinem i gospodarzem” [S II 299]. Obowiązek ten wykonywał z ochotą i przyjemnością: Prawda, ale wtenczas nie sam jeden i nie dla siebie tylko myślałem o tym. Wtedy to była święta i słodka dla mnie powinność. Były wspólne trudy i prace. Były zmniejszanie podziałem wszelkie niepowodzenia, a tymże samym podziałem podwajana każda pomyślność. Wtedy było pracować dla kogo. Był cel i powab w życiu obecnym, była nadzieja, która przyszłość moją uroczym blaskiem złociła. Ale dziś!... Po cóż mi więc te starania, zabiegi? I komu jakie z nich dobro? Trzebaż przyczyniać sobie nowych trosk i frasunków na tej ziemi wygnania, gdzie już i bez tego każdy dzień dość ma na swój nędzy? [S II 299]. 45 Po raz kolejny widać tu idealizację minionego czasu spędzonego w rodzinnej ziemi. Syberia w porównaniu z ojczystą ziemią jest tylko ziemią wygnania, a każdy dzień w niej spędzony jest zmarnowany. Oczywiście ogromny wpływ na stosunek Sabińskiego do Syberii ma jego osobista tragedia, jaką była strata żony i rozdzielenie z dziećmi. Tracąc tych, których kochał, traci także sens swojego życia na ziemi. Stosunek Sabińskiego do Syberii nie jest niezmienny i całkowicie jednolity. Dobrze jest to widoczne na podstawie porównania dwóch miejsc jego zesłania – Usolia i Irkucka. Według Sabińskiego jedna trzecia ludności w Usoliu to katorżnicy 18. Ma to związek między innymi z tym, że mieści się tam Zakład Solny, w którym pracują zesłani na ciężkie roboty. Miejscowi skazańcy wyglądają przerażająco, przypominają potępieńców: Tu pracujący przestępcy, odbywają „ciężkie roboty” w najściślejszym znaczeniu. Wyglądają też jak potępieńcy, skwarzą się w ustawicznym upale i dymie nieznośnym. Nadzy prawie zupełnie, okopcieli, oczu zapadłych i okropnego pozoru [S I 237]. Widok katorżników wpływa na tworzenie się negatywnego obrazu Usolia. Sabiński często wyraża swój krytyczny stosunek do miejsca, w którym przyszło mu żyć przez pierwsze cztery lata zesłania. Nie mogąc znaleźć dla siebie odpowiedniej kwatery, Sabiński nazywa Usolie „przeklętą dziurą”, innym razem określa je „obmierzłym zakładem” [S I 49]. Autor niechętnie przyznaje jednak, że mimo wszystko miejsce, do którego został zesłany, jest w pewnym stopniu lepsze od innych: Postanowiwszy być wiernym zawsze i wszędzie przyjętemu przeze mnie od najpierwszej młodości godłu – Prawda przede wszystkim, winienem przyznać, że zakąt, w którym mnie los umieścił, pod względem oświaty znośniejszy jest nieco od innych, po których rozrzuceni moi towarzysze [S I 280]. Wspomina o kilku gazetach i czasopismach docierających do Usolia z Moskwy i Petersburga, a także o kontaktach z nieliczną miejscową wykształconą warstwą społeczeństwa, czego „zbywa braciom w Aleksandrowsku, a pewnie jeszcze więcej tym, którzy są po Zakładach Nerczyńskich” [S I 280]. Mimo że Sabiński i jego współwygnańcy skazani zostali na ciężkie roboty, w rzeczywistości wykonywali znacznie lżejsze prace. Miejscowi traktowali ich jednak jako ludzi gorszej kategorii. Zesłańcy nie mogli także samodzielnie o sobie stanowić, miejscowa 18 Patrz: S I 225. 46 władza decydowała o każdym ich poczynaniu. Gdy pozwolono im przenieść się z Usolia do Irkucka, Sabiński przywitał tę zmianę z wielką ulgą: Nie możemy jeszcze oswoić się z tym wyobrażeniem, że na koniec wyjedziemy już z obmierzłego zakładu, w którym wszystkie kroki nasze krępowane były nieznośną i poniżającą podległością, przywiązaną do tego nazwania „robotnik”, gdzie ja osobliwie, w ostatnich dwóch latach byłem jak na łańcuchu... [S I 499]. Sabiński nade wszystko ceni sobie wolność osobistą, nie chce nikomu podlegać ani od nikogo zależeć. Dlatego też Usolie, w którym czuł się „jak na łańcuchu”, jest oceniane przez niego wyjątkowo negatywnie. Przejęty wstrętem do tego miejsca wyjeżdża z niego jak najszybciej, robiąc jak najkrótsze postoje. Sabiński tłumaczy to „niecierpliwym pragnieniem” „większej za sobą przestrzeni od miejsca, w którym przez kilka lat zostawałem jak na łańcuchu” [S II 13]. Mimo to jakiś czas później z własnej woli odwiedza Usolie. Z chwilą, gdy miejscowość ta przestaje być miejscem jego niewoli, znika jego niechęć do tego miejsca: „Ta myśl, że Usolie nie jest już moim więzieniem, inną zupełnie postać zakładowi temu w oczach moich nadała” [S II 20]. Nadal jednak uważa czas tam spędzony za zupełnie stracony: „Cóż bowiem warte życie bez celu, jakim było moje w Syberii aż do tej pory?” [S II 19]. Znacznie lepiej Sabiński wyraża się o drugim miejscu swojego zesłania, Irkucku. Doświadcza tam większej swobody i ma możliwość decydowania o sobie. Notuje w dzienniku, że życie jego jest tu „mniej zależne i mniej przykre niż dawniej” [S I 392]. Irkuck jest miejscem ocenianym bardziej pozytywnie przede wszystkim dlatego, że zesłańcy polityczni są w nim traktowani dużo lepiej. Sabiński sam podkreśla tę uderzającą różnicę między Irkuckiem a Usoliem: Od wczora co krok przekonywam się o prawdzie tego, [...] że z tak zwanymi politycznymi przestępcami cale inaczej obchodzą się urzędnicy wszelkiego stopnia w Irkucku, niżeli w zakładach przeznaczonych na miejsce kary. Tu bowiem spotkanie się z nami, czy w domach czy na ulicy, sam na sam albo przy świadkach, nie obudza jak tam owego wystrzegania się swej nieśmiałości, nie pociąga tej nagłej, rażącej w obcowaniu przemiany, tak przykrej i upokarzającej dla wygnańca, będącego jej mimowolną i zawsze trudną do przewidzenia przyczyną. Różnica ta jest zbyt uderzająca w Irkucku, ażeby jej nie postrzec od razu [S I 304]. Podobne spostrzeżenia notuje parokrotnie 19. 19 Por.: S I 378. 47 Sabiński kilkakrotnie stwierdza, że „Irkuck coraz wydatniej przybiera postać europejskiego miasta” [S II 251]20. Irkuck jawi mu się jako miasto niepełnowartościowe, które dopiero próbuje doścignąć prawdziwe, europejskie miasta21: Irkuck ze wszystkich miast sybirskich, jakie widziałem, najwięcej do miasta podobny22 [S I 177]. Jest to bardzo znamienne i wiele nam mówi o postawie Sabińskiego o miejscu swojego zesłania. Według niego, prawdziwe, pełnowartościowe miasto to miasto europejskie. Określeniu „europejski” nadaje tutaj wartość pozytywną – europejski znaczy według zesłańca tyle co „lepszy”, „cywilizowany”, „nasz”, „taki jak trzeba”. „Miasto azjatyckie” czy „syberyjskie” może jedynie próbować przybrać bardziej europejską postać, stać się podobnym do „miast europejskich”. Azjatyckie, syberyjskie miasto, które się rozwija i cywilizuje, przestaje należeć do obszaru Azji czy Syberii i staje się obszarem europejskim. Irkuck wartościowany pozytywnie traci swoją sybirskość i azjatyckość. Dla Sabińskiego niemożliwym jest istnienie miasta rozwiniętego i cywilizowanego, wartościowanego pozytywnie, niebędącego równocześnie europejskim. Sabiński nie tylko gloryfikuje tutaj Europę, ale także deprecjonuje Azję i Syberię. W lepszym zrozumieniu tego zjawiska pomocne mogą być badania nad orientalizmem prowadzone przez Edwarda Saida, a w szczególności zdemaskowana przez badacza „idea europejskości jako czegoś wyższego w porównaniu z innymi ludami i innymi kulturami” 23, służąca podtrzymywaniu hegemonii Europy. Wspomniana „idea europejskości” w widoczny sposób przyświeca Sabińskiemu we wszystkich latach jego zesłania. Przydatne może być także spojrzenie na słowa zesłańca w perspektywie badań Joepa Leerssena24. Sabiński uważa siebie za mieszkańca Europy, przedstawiciela cywilizacji i taki autoobraz buduje, jednocześnie konstruując przeciwny heteroobraz Syberii jako miejsca nieucywilizowanego. 20 Patrz też: S II 176. 21 Podobny obraz rosyjskiego miasta buduje Adam Mickiewicz, opisując Petersburg jako sztuczny twór, jedynie udający miasto europejskie: „[Mickiewicz] Jak zblazowany turysta z lekceważeniem, z poczuciem wyższości wypowiada kategoryczne sądy o sztuczności i małpowanej architekturze miasta”. Z. Stefanowska, op. cit., s. 143. 22 Zesłaniec chwali piękne położenie miasta „między górami, nad zbiegiem trzech rzek”, liczne „cale nieszpetne” cerkwie, gmachy „pięknej powierzchowności” i rozwinięty handel. S I 177. 23 E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991, s. 630. Więcej na ten temat w rozdziale Założenia pracy, s. 17. 24 Szerzej na ten temat wypowiadam się w rozdziale Założenia pracy, s. 15. 48 Nie należy jednak zapominać, że Irkuck rzeczywiście stawał się w tym czasie coraz bardziej „europejski” – głównie za sprawą zesłańców z Rosji i z Polski, którzy mieli znaczny wpływ na wygląd miasta. Przyciągał on także artystów z Europy, a sztuki wystawiane w miejscowych teatrach inspirowane były kulturą europejską. Domy budowane były nie tylko „po sybirsku” [S I 400], ale także na wzór tych z Polski czy z europejskiej Rosji. Początkowo Sabiński przedstawia Irkuck jako miejsce przepełnione nudą. Stwierdza ironicznie, że gdyby nie towarzystwo współwygnańców, „to prawdziwie zanudzić by się przyszło w tej przezacnej Wschodniego Sybiru stolicy” [S II 16]. Jednak już cztery lata później zesłaniec przedstawia Irkuck jako pozytywną alternatywę dla Wierchnołeńska, określanego przez niego jako dalekie, bezludne i dzikie, gdzie zesłany „z nudów samych zginąć by musiał”. „Dzikość”, „oddalenie”, „bezludność” i „nuda” nie służą już do opisu Irkucka, określenia te przesunęły się na inne, niepoznane rejony Syberii. Irkuck powoli staje się miastem w pewnym stopniu „oswojonym” przez autora dziennika. Wiele miejsca na kartach swojego dziennika Sabiński poświęca przestępczości w Irkucku, którą uważa za powszechną. Szczególnie wzmaga się ona pod czasową nieobecność władz. Autor pisze o częstych „łotrostwach”, „nieporządku i niekarności” i „złodziejstwie”. Przestępczość nasila się falami, kilkakrotnie zesłaniec notuje swoje postrzeżenia o jej wzroście: To przecież dziwna, że w mieście tutejszym od niejakiego już czasu nie masz prawie dnia bez podobnego wypadku. Piękny porządek i bezpieczeństwo, pod bokiem tylu władz, jakby na złość licznej, ustawicznie po ulicach snującej się policji! [S II 135]. Początkowo zesłaniec nie ma zbyt dobrego mniemania o irkuckiej policji. Jednak już trzy lata później chwali ją za sprawne zatrzymanie morderczyni i złodzieja 25. W rok później przestępczość w Irkucku wzrasta w takim stopniu, że Sabiński domyśla się nawet istnienia bandy złodziei: Tak się zagościły złodziejstwa w mieście tutejszym, że nie masz prawie dnia, w którym byś nie usłyszał i jakiejś kradzieży nie tylko nocą, lecz nawet nierzadko we dnie popełnionej. Z czego widać, że musi być w okolicy jakaś łotrów śmiałych banda, której policja odkryć dotąd nie umiała [S II 415]. 25 Patrz: S II 359. 49 Sabiński potępia także stan ogrodu publicznego, tak zapuszczonego i zaniedbanego przez miejscowych „obojętnych na wdzięki natury” [S II 59], że „do przechadzki nie nęci bynajmniej” [S II 60]. W 1847 roku, ósmym roku zesłania, Sabiński decyduje się na bezpośrednią pochwałę Irkucka. Notuje on w dzienniku: Jeżeli Irkuck w takim stopniu, jak teraz, ciągle wznosić się będzie, to za lat kilka przybrać może postać nieszpetnego pod każdym względem, a bez wątpienia najpiękniejszego w całej Syberii miasta [S II 272]. Autor dziennika wraz z upływem lat coraz częściej dostrzega pozytywne strony mieszkania w Irkucku. Ceni sobie miasto ze względu na towarzystwo wykształconych zesłańców rosyjskich, o których wyraża się bardzo pochlebnie: Prócz innych dogodności z mieszkania w mieście i to za niemały dla siebie zysk uważam, że bodaj na chwilę przecież często mogę tu okazywać osobiście moje spółczucie26 tym, których szanuję i kocham oraz być czasami uczestnikiem familijnego w ich domu święta, jak dziś na przykład u poczciwych Trubeckich z powodu rocznicy jego urodzin [S II 152]. Docenia także Irkuck za wygodę mieszkania w nim, a także łatwość znalezienia pracy z godziwą zapłatą: Należy przyznać, że tu, w Irkucku, byle tylko mieć szczerą do pracy ochotę, przemysł i zdatność, to zawsze znaleźć można zajęcie się z przyzwoitą trudów nagrodą [S II 250]. Także edukację w Irkucku zesłaniec ocenia wysoko, jako mogącą równać się z petersburską27. Irkuck w zapiskach Sabińskiego jawi się jako miasto prowadzące ożywione życie kulturalne. Funkcjonują w nim dwa teatry – publiczny i amatorski, częste są koncerty muzyków przyjeżdżających aż z Francji, Niemiec, Włoch, a nawet Polski. Znamienna jest pełna dumy postawa „poświęcania się” dla innych Sabińskiego. Wygnanie na Syberię jest dla niego niezasłużoną pokutą, dlatego też decyduje się nauczać języków bez żądania za to nagrody. W pewnym momencie zesłaniec zapisuje, że daje lekcje trzynastu uczniom! 28 Trudno odpowiednio zinterpretować pobudki, jakimi kierował się autor dziennika, konsekwentnie odmawiając jakiejkolwiek zapłaty za swoją pracę. W niektórych przypadkach była to chęć odwdzięczenia się przychylnym Rosjanom za pomoc, tak jak w 26 Spółczucie – tutaj w dawnym rozumieniu, jako wspólnota uczuć 27 Patrz: S II 297. 28 Patrz: S II 453. 50 przypadku Mewiusów czy Wołkońskich. Nie dotyczy to jednak wszystkich uczniów. Być może Sabiński nie chciał zaakceptować wygnania na Syberię jako normalnego stanu, w którym mógł poświęcić się normalnej pracy? W takim rozumieniu przyjęcie zapłaty oznaczałoby akceptację zesłańczego losu. Czy jest to próba zachowania psychicznej niezależności, ucieczka przed zredukowaniem go do roli guwernera czy płatnego sługi? Bliższy dumnemu zesłańcowi jest gest wyższości, „łaski” czynionej potrzebującym. Czy może autor postanowił traktować swoje lekcje jako ciężkie roboty, na które został niesprawiedliwie skazany i z podniesionym czołem przyjąć brzemię, jakie rzucił na jego barki los? Być może jest to znak głębokiej wiary Sabińskiego, który postanowił przyjmować swoją dolę w pokorze jako wolę bożą, w imię chrześcijańskiego uświęcania się poprzez cierpienie? A może to sygnał patrzenia na świat na sposób romantyczny, postawy życiowej zgodnej z epoką, która: „nobilitowała cierpienie, uwzniośliła je i uszlachetniła”29. Czy ukazany tutaj obraz Syberii widzianej oczami Sabińskiego mieści się w stworzonej przez romantyzm czarnej legendzie Syberii? Przyjrzyjmy się wspomnianej już w innym rozdziale30 syntezie tego mitu. Tak pisze Tomasz Ewertowski o obrazie Syberii w literaturze polskiego romantyzmu: Przedstawia on samotnego wygnańca, pozbawionego kontaktu z tym, co dla niego najcenniejsze, ojczyzną i rodziną. Przemoc despotycznej władzy cisnęła zesłańca na „nieludzką ziemię” (ważny jest element doświadczania nieprzyjaznej przyrody), pomiędzy złowrogich ludzi, gdzie traci on ideały i wartości czyniące jego egzystencję sensowną 31. Obraz Syberii stworzony przez Sabińskiego jest wieloaspektowy i niejednoznaczny. Trudno wpisać go w jeden, jednolity schemat. Odnaleźć można jednak wiele elementów odpowiadających tej wizji Syberii, jaką przedstawiali romantycy. Sabiński nieustannie podkreśla ogromną rozpacz spowodowaną rozdzieleniem go z rodziną i ojczyzną. Nawet w gronie licznych przyjaciół, Polaków, Sybiraków czy Rosjan, czuje się wyobcowany i samotny. Przemocą rzucony na nieprzyjazną syberyjską ziemię, „lodową krainę” oraz „ziemię 29 J. Michalak, Pożegnania przy „słupie grobowym nadziei”. Granica uralska w pamiętnikach sybiraków [w:] Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1998, s. 103. 30 Patrz rozdział Czarna legenda Syberii, s. 25-34. 31 T. Ewertowski, Doświadczanie przestrzeni jako konstruowanie kulturowego obrazu, [w:] “Interlinie” nr 1 2011, s. 6. https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1150/1/Ewertowski%20T,%20Doswiadczanie%20przestr zeni%20jako%20konstruowanie%20kulturowego%20obrazu.%20Przyklad%20Balkanow%20i%20Syberii.pdf [dostęp z dnia 24.06.14r.]. 51 niewoli i wygnania”, pomiędzy obcych mu Sybiraków, nie rozumiejących jego doli, nie może odnaleźć swojego miejsca. I chociaż sam nie traci ideałów – wręcz przeciwnie, kompulsywnie się ich trzyma – dostrzega jednak nieuchronne zmiany postaw wśród innych zesłańców. Zgodnie ze słowami autora dziennika, długie lata zesłania i oddalenie od stron rodzinnych narażają wygnańców „na ciężką próbę wytrwania w narodowych uczuciach”. Według niego długi pobyt na Syberii staje się dla Polaków tym, czym dawniej stała się Kapua dla Hannibala – miejscem porażki: Bo zbyt częste dowodzą przykłady, że długi pobyt w Syberii dla wielu ziomków naszych z pewnej strony staje się tym, czym niegdyś była Kapua Anibala żołnierzom. Dla Sabińskiego jedynym sensem życia na wygnaniu jest życie zgodnie z ideałami. Nie pozwala sobie na żadną formę zdrady ojczyzny lub zmarłej żony. Nie chce osiedlić się na obcej mu ziemi, konsekwentnie potępia śluby z miejscowymi kobietami. Mimo że nawiązuje przyjaźnie, w głębi serca czuje się samotny i nieszczęśliwy. Robi wszystko, by nie wiązać się zbytnio z miejscem, na które został zesłany i przez dziewiętnaście lat wygnania żyje tak, by móc w każdej chwili powrócić do dzieci i do ukochanej ojczyzny. 52 Spojrzenie Sabińskiego na Sybiraków Sybirakiem lub Sybiraczką Sabiński nazywa mieszkańców urodzonych na Syberii, w odróżnieniu od reszty mieszkańców, zesłanych tu na wygnanie lub przybyłych tu dobrowolnie. Słowo to ma najczęściej konotacje neutralne. Sybirakiem nazwany został dowódca Etapu Suszyńskiego, opisany w dzienniku jako „przystojny, młody i grzeczny człowiek”1, czy też komisant w magazynie francuskim, „zalecający się uczciwym postępowaniem, skromnością i wielkim zamiłowaniem nauki” [ S II 321]. Jednak gdy Sabiński mówi o Sybirakach w liczbie mnogiej, mając na myśli całą społeczność zamieszkującą Syberię, słowo „Sybiracy” nabiera konotacji negatywnych, prawie nie używa go w wypowiedziach neutralnych. Podobnie negatywny odcień ujawniają wyrażenia, w których użyte zostaje określenie „sybirski”. Sabiński za pomocą tego przymiotnika określa ogół Sybiraków, tak rosyjską ludność napływową, jak i rdzennych mieszkańców. Mówiąc „kobiety sybirskie” [ S I 430] oraz „płeć piękna sybirska” [S I 430], wśród nich wymienia także Połtoranową, córkę rosyjskiego majora Mewiusa (którego rodzinę umieszcza wśród Rosjan lub rosyjskich Sybiraków). Podobnie wśród „urzędników sybirskich” znajduje się Rosjanin Mewius. Dopiero po dwóch latach od zesłania na Syberię Sabiński zaczyna używać zbiorczego określenia „Sybiracy”. Wcześniej opisywał głównie pojedyncze postaci. Z biegiem czasu coraz chętniej ocenia społeczność Sybiraków jako całość, sądy na temat jednostek przenosząc na ogół ludności. Polski zesłaniec dzieli Sybiraków na „rodowitych Sybiraków” i na „tutejszych Rosjan” oraz na „rosyjskich Sybiraków” przedstawionych w opozycji do Sybiraków, w domyśle nierosyjskich, np. Buriatów. Nastawienie Polaka do mieszkańców Syberii, nawet wtedy, gdy nie ma on jeszcze z nimi styczności, jest już negatywne i opiera się na uprzedzeniach. Widać to w cytowanej przez Sabińskiego rozmowie z gubernatorem Permu, „ostatniego europejskiego miasta”: Była mowa o Sybirze. On wystawiał go cale inaczej, niż sobie wyobrażałem. „Wiesz (mówił mi), że i tam znajdziesz ludzi dobrych, światłych i szlachetnych, słowem takich, którzy cię zrozumieją” [ S I 76]. 1 Sabiński Julian Glaubicz, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom I, s. 173. Liczby przy kolejnych cytatach oznaczają kolejno numer tomu i strony. 53 O tym, że Sabiński nie spodziewał się spotkać na Syberii ludzi wykształconych i dobrze wychowanych, świadczą jego reakcje na niektórych napotkanych Sybiraków: Poznałem dziś rano panią Mewiusową. Choć urodzona i wychowana w Sybirze, zdaje się jednak, że ma nieco lepsze od drugich pojęcie i że jest rozsądna kobieta [ S I 191]. Przejeżdżał tędy zasidatiel Sądu Ziemskiego tobolskiego i nas odwiedził. Nazywa się S***. Drugi to już raz mamy jego odwiedziny. Z miłym zdziwieniem znajdujemy go grzeczniejszym i obyczajniejszym, a nawet więcej oświeconym, niżby się tego po rodowitym sybiraku [tak w oryginale] spodziewać można [S I 100]. Nie jest w tym zdziwieniu osamotniony, wypowiada się także w imieniu polskich współwygnańców. Znamiennym jest to, że „grzeczny” czy „oświecony” Sybirak przedstawiany jest zazwyczaj jako wyjątek, coś niezwykłego, odbiegającego od normy. Spotkania z nim nie mają wpływu na ocenę ogółu społeczności syberyjskiej, która jest zawsze negatywna. Pozytywne cechy zauważane u Sybiraka wywołują zdziwienie jako wyjątek od reguły: W małej wiosce Żyłkina, o cztery czy pięć wiorst od Usolia za Angarą, odpoczeliśmy trochę w domie włościanki, która dała nam smaczne, z mleka grzanego i świeżo upieczonych pierogów z kapustą, śniadanie, a co dziwniejsza, z trudnością namówiłem ją do przyjęcia za to nagrody [ S I 261-262]. Pierwsze opinie Sabińskiego o ludzie zamieszkującym Syberię nie są zbyt pozytywne. Wręcz przeciwnie – wydaje się wręcz, że przypisuje on napotykanym przez siebie ludom wszystkie możliwe negatywne cechy. Autor nie podejmuje się dokładniejszego opisu ludów mijanych na zesłańczym etapie, ich wyglądu czy zwyczajów. Wypowiada się o miejscowych jakby mimochodem, wyrażając na ich temat uogólnione, dobitne opinie: Dotąd napotykany przez nas lud na Sybirze w ogólności jest niepracowity, ciemny, niezmiernie zabobonny i – przy rzadkich wyjątkach – niegościnny [S I 108]. Ale daleko więcej jeszcze nad uderza nadzwyczajne tutejszego ludu zepsucie, bezwstyd i najobrzydliwsza rozpusta [S I 114]. Na etapie Mały Ingasz autor notuje: Zepsucia tutejszego ludu wyrazić niepodobna. Między kobietami bezwstyd najbezecniejszy, począwszy od lat dziesięciu ich wieku. Bardzo jest pospolite złodziejstwo i zabójstwo. Ostatnio 54 często nam opowiadają przykłady w czasie naszego przejazdu albo dniem pierwej zdarzone. Dla złotówki groszakami (bo tu srebrnej monety nie widać) niejeden zabójstwa dopuścić się gotów. O religii żadnego prawie pojęcia nie mają. Bywaliśmy nieraz w cerkwiach we święta, i z ludnej wsi ledwo kilku, a najwięcej kilkunastu zastawaliśmy tam włościan, szynki zaś w święto czy w dzień powszedni zawsze napełnione w każdej godzinie. Lenistwo i pijaństwo zdają się wrodzone ludowi tutejszemu wszelkiego stanu, wieku i płci obojej. [etap Mały Ingasz] [S I 154-155]. Sabiński nie precyzuje, o jakim ludach jest mowa. Nie nazywa ich też jeszcze Sybirakami. Co ciekawe, także tutaj, wypowiadając się na temat napotykanych ludów, używa liczby mnogiej, jakby wygładzając opinię w imieniu swoim i współwygnańców. Można przypuścić, że rzeczywiście opinie jego przyjaciół nie różniły się zbytnio od siebie. Nasuwa się jednak pytanie, skąd tak stanowczo negatywne opinie na temat ludów, których życiu zesłaniec nie miał okazji dobrze się przyjrzeć? Wypowiedzi Sabińskiego są bardzo enigmatyczne, autor prawie nie podaje powodów, jakim kierował się, nadając obcym daną cechę. Zesłaniec obraz napotykanych ludów buduje na nieostrych przesłankach. Z pustek w cerkwi wnioskuje bezbożność napotykanej ludności, z pełnych karczm – jej lenistwo i pijaństwo. Jeszcze bardziej niejasne są źródła opinii o jej bezwstydzie i rozpuście. Autor zarzuca miejscowym kobietom od dziesiątego roku życia w górę „najbezecniejszy bezwstyd”, nie precyzując jednak, co dokładnie jest przedmiotem jego potępienia – sposób, w jaki kobiety się ubierają, czy może ich zachowanie? Nie sposób zbudować wiarygodnego obrazu grup etnicznych na podstawie wypowiedzi Sabińskiego. Z jego słów więcej dowiadujemy się o nim samym, niż o wspominanych przez niego ludach. Zesłaniec przy pierwszym spotkaniu z innym buduje jego obraz na zasadzie kontr-tożsamości. Wizerunek obcego jest konstruowany przez autora jako negatywna projekcja wyznawanych przez niego wartości2. Ujemne cechy, które Sabiński przypisuje napotykanej ludności, takie jak lenistwo, ciemnota, zabobonność, zepsucie, bezwstyd, rozpusta, skłonność do zbrodni, bezbożność, pijaństwo implikują pozytywne cechy polskiego narodu, takie jak odpowiednio: pracowitość, wykształcenie, rozsądek, moralność, skromność, brak popędliwości, umiarkowanie w piciu alkoholu. Stan ducha, w jakim zesłaniec przebywał etapową drogę, sprzyjał negatywnej postawie. O ile w przyrodzie autor kompulsywnie doszukiwał się elementów znanych mu z ojczyzny3, o tyle wśród obcych ludów dostrzegał jedynie te cechy, które uznawał za przeciwne cechom swoich rodaków. 2 Patrz rozdział Założenia pracy, s. 16. 3 Patrz rozdział Obraz Syberii w Dzienniku syberyjskim Juliana Glaubicz Sabińskiego, s. 40. 55 Pełne dystansu i uprzedzeń nastawienie Sabińskiego nie zmienia się podczas wieloletniego kontaktu wygnańca z miejscowymi. Mimo że poznaje wielu Sybiraków, których ocenia neutralnie lub nawet pozytywnie, nieomal za każdym razem wyraża swoje zdziwienie lub przedstawia dany przypadek jako wyjątek na tle całości. Tak pisze o nowym naczelniku solnych zakładów: „Ale, co szacowniejsza i na Syberii rzadsza, [...] poczciwą ma duszę i szlachetne zasady” [S II 102]. Niezmiernie zaskoczony był także zapałem do nauki swojej uczennicy, pani Medwednikowej: Tak szczera i wytrwała chęć pracy nad swoim ukształceniem, taka usilność nabycia wiadomości, tak mocna wola i do podobnego skierowana celu słusznie jej zjednały powszechny szacunek i są rzadkością tym bardziej uderzającą, że się ukazują w Syberii [ S II 107]. Również wrażliwość miejscowych na piękno sztuki zastanawia Sabińskiego. Zdziwienie wywołują w nim zachwyty miejscowej publiczności nad grą Pucciego, artysty występującego w Irkucku. Okazuje się, że jego występy wzbudzają podziw nie tylko wśród „znawców i ludzi z ukształconym smakiem”, według autora „talent podobny mniej więcej ocenić sposobnych”, ale także wśród „najprostszych nawet Sybiraków, którzy przedtem żadnego o wyższej zdolności pojęcia nie mieli”, a którzy wyrażają się o artyście „z najwyższym uwielbieniem i zapałem nieudawanym bynajmniej” [S II 238]. Nawet po dziewięciu latach zesłania autor nadal postrzega umysłowe zalety Sybiraków jako wyjątki od reguły: Przecież, dzięki Opatrzności, i w głębi Syberii tu i ówdzie napotkać można człowieka, a światło lepszych wyobrażeń, choć rzadkim promieniem, jednakże przebija niekiedy lodową tych pustyń skorupę [S II 304]. Jednakowo dziwi go mądrość sybirskich kupców i Sybiraków z klasy tych niepiśmiennych: Nie tylko nas i wygnańców rosyjskich oraz oświeconych urzędników tutejszych, lecz powszechnie całą w Irkucku czytającą publiczność żywo bardzo zajmują teraźniejsze z Francji wiadomości. A co dziwniejsza, że mało nawet ukształceni kupcy, zrodzeni i wychowani w Syberii, zdrowo i trafnie sądzą o wypadkach tak bardzo przechodzących zwykły ich wyobrażeń zakres. Już i dawniej to postrzegać się dawało niekiedy, lecz teraz jeszcze mocniej o tym co dzień przekonywam się... [ S II 338]4 4 Patrz też: S II 340. 56 Autor potrafi dostrzec ludową mądrość niższej klasy, mimo tego, że nie posługuje się ona tym samym kodem kulturowym, co klasa wyższa. Sabiński, jako przedstawiciel klasy wyższej, nie wychodzi jednak mimo to poza jej perspektywę. Zalety pojedynczych jednostek skontrastowane są z resztą Sybiraków: Jak w dwóch przeszłych, tak i w tym roku w moich ponad Angarę przechadzkach spotykam niekiedy starca z sekty pospolicie zwanej duchoborców. Człowiek ten za różność swojego wyznania zesłany do ciężkich robót dawno już odbył lata, na które był skazany i teraz żyje tu spokojnie, wyłączony z liczby robotników skarbowych. Trudni się rolnictwem, wypala wapno do tutejszego zakładu wedle dobrowolnej umowy. Ma liczną rodzinę, porządny dom własny, i, jak widać, dość jest majętny. Miłej powierzchowności, cale rozsądny, i z lepszym od wielu tutejszych mieszkańców pojęciem [S I 391]. Sybirak najczęściej ukazany jest jako człowiek prosty, nieoświecony, pochodzący z niższego stanu. Liczba mnoga „Sybiracy” najczęściej używana jest przez Sabińskiego przy piętnowaniu negatywnych cech mieszkańców Syberii – w przeciwieństwie do „Sybiraka” – rzadko kiedy ma wydźwięk neutralny. Przykładowo, zesłaniec wspomina o destruktywnym wpływie rosyjskich Sybiraków na Buriatów: Ale nieszczęściem od jakiegoś już czasu pierwotną ich obyczajów czystość i prostotę wielce psują częste ich z rosyjskimi Sybirakami stosunki [S I 351]. Wydawanie negatywnych sądów na temat ogółu Sybiraków przychodzi mu stosunkowo łatwo, czasem wystarczy jedno zdarzenie z pojedynczą osobą: Nie można polegać na uczciwości i dobrej wierze sybirskich mieszkańców. Chciwość, nieszczerość i przebiegłość przemagają w nich wszelkie inne uczucia [S I 346]. Według autora, Sybiracy są nieuczciwi, chciwi, nieszczerzy, przebiegli oraz nie można polegać na ich dobrej woli. Wszystkie te sądy wydaje oburzony nieuczciwym potraktowaniem go przez gospodynię, która podnosząc komorne, wymuszała na nim wyższe opłaty. Prawdopodobnie tak surowa ocena Sybiraków widoczna w niektórych fragmentach związana jest z formą dziennika, w którym wiele stwierdzeń zostało zapisanych w afekcie, „na gorąco”. Mają one głównie wymiar emocjonalny. Brak pogłębionej refleksji skutkuje niewyważoną opinią. 57 To nie jedyny przypadek, w którym Sabiński zarzuca Sybirakom chciwość. Cecha ta charakteryzuje według niego kupców, sztucznie windujących ceny cukru: Przez szczególniejszą jakąś tutejszych kupców pomyłkę względem ilości różnych artykułów z Rosji sprowadzanych na roczne całego miasta potrzeby, a może właściwiej byłoby powiedzieć: przez kupców tych złą wiarę i zmówienie się na szkodę powszechną pokazał się tak wielki niedostatek w cukrze, że cena jego, zwykle tu będąca pud 50-60 rub. as. nagle podskoczyła teraz do rub. as. 80 [S II 232]. Nieuczciwi są również w jego odczuciu niektórzy gospodarze, wykorzystujący nieświadomych obcokrajowców: Po lekcji i obiedzie u Wołkońskich wyjechałem stamtąd razem z Anglikiem, żeby mu być pomocnym w szukaniu kwatery, umawiąjąc się za niego z gospodarzami domów. Z tych niektórzy radzi byli korzystać z człowieka nieświadomego ich mowy i zwyczajów tutejszych, a zatem gotowi zedrzeć go i oszukać na każdym kroku [S II 324]. Oszukują także gospodarze, którzy mają już swoich mieszkańców: A dziś gospodarz bez żadnej widomej przyczyny, bez najmniejszego z mojej strony powodu wypowiada mi komorne. Może to tylko zwykły sybirski fortel dla powiększenia ceny za kwaterę. [...] [Dwa dni później]. Zgadłem przyczynę wypowiedzenia mi tutejszej kwatery; nie omyliłem się też i co do sposobu zapobieżenia temu [S II 232]. Nagłe wypowiedzenie komornego dla podwyższenia ceny za nocleg spotkało autora wielokrotnie i w wielu różnych miejscach, dlatego nazywa je „zwykłym sybirskim fortelem”. Wygnaniec o chciwość podejrzewa także młodzieńca, który wziął sobie bogatą żonę 5 oraz znachora o szemranej proweniencji, oszukującego [według niego] pacjentów6. Sabiński nie tylko dostrzega chciwość i ją piętnuje, ale także się jej spodziewa: niejednokrotnie zdziwienie wywołują u niego takie zdarzenia, jak nieprzyjęcie łapówki przez urzędnika czy dozorcę7 lub szczodrość gospodyni, która nie chce przyjąć pieniędzy za darowane mleko. 5 Patrz: S II 187. 6 Patrz: S II 129. 7 „Dowiedziawszy się, że Przewłocki i Gruszecki są niezdrowi, z kościoła dziś poszedłem do ostroga chcąc spróbować, czy nie uda mi się obaczyć z nich którego. Ale daremne były najusilniejsze prośby, najżywsze przedstawienia, słowem, cała wymowa, na jaką zdobyć się mogłem, a co dziwniejsza, nie skutkowały nawet na umyśle nieużytego dozorcy obietnice nagrodzenia mu za tą uczynność” [S II 206]. 58 W ujęciu Sabińskiego Sybiracy są także ospali i niedostatecznie dbają o higienę: Ale inni tu wszyscy śmieją się zwykle, gdy im zachwalam dobroczynne dla zdrowia skutki rannych latem przechadzek i świeżej źródlanej wody. Ani ja temu dziwić się mogę wiedząc, że pierwsze nie dałyby się pogodzić z powszechnym Sybiraków ospalstwem, wodę zaś oni zaledwo sądzą potrzebną do kuchni i do prania bielizny [S I 391]. Ponadto autor zarzuca Sybirakom brak taktu: „Na domyślność zaś i delikatność sybirską cale rachować nie można” [S I 404]. Według wygnańca, powszechne wśród Sybiraków jest kupowanie zbytkowych przedmiotów na pokaz, nie bacząc na ich jakość i użyteczność. W jego ocenie cechuje ich „prożność i małpiarstwo”. Są naiwni i łatwo dają się wykorzystać przez nieuczciwego sprzedawcę: Zjawiły się w Irkucku różne przedmioty francuskich i angielskich wyrobów. Drugi rok temu Francuz Aliber przyjechał tam z Petersburga na parę tygodni i przywiózł trochę modnych różnego rodzaju drobnostek. Rozchwycili je natychmiast, nie dbając na trzy i cztery razy nad wartość podwyższoną cenę. Aliber zatem postanowił korzystać z niewiadomości sybirskiej i z powszechnej tu żądzy chełpienia się drogim, choćby cale niezdatnym i lichym sprawunkiem. Pojechał za granicę. Nakupił tam wiele fraszek do stroju i zbytkowego wytworu, a jadąc przez Petersburg, powiększył swój ładunek przynajmniej drugą połową miejscowych produkcji przydawszy im kartki z francuskim lub angielskim napisem. I tak przygotowany przybył niedawno do Irkucka, gdzie swój Magazyn otworzył. Zdziera niemiłosiernie i bezczelnie. Ale może właśnie dlatego odbyt na nieustanny, tak dalece, że jak mówią, Mackiewicz i inni niewiele już w sklepie jego do sprzedania zostało. Zręczny i przebiegły pochlebia jednym, drugich omamia, a wszystkich łatwo przyciąga do swego obłowu, bo próżność i małpiarstwo zdają się mieć w Sybirakach przyrodzonych czcicieli [S I 449-450]. Znamienne, że potępienie Sybiraków za naiwność i próżność nie przeszkadza Sabińskiemu w dokonaniu u Francuza własnych zakupów. Nie piętnuje on także za to samo polskich współwygnańców8. Zarzut „próżności i małpiarstwa” pojawia się w dzienniku wygnańca wielokrotnie, tak na początku zesłania, jak i w późniejszych latach. Sabiński jest dla miejscowych dość surowy: 8 „Kupiec Aliber, wracający do Petersburga, wstąpił tu na parę dni z resztą nie sprzedanych w Irkucku towarów. Zdaje się, że żałować tego nie będzie, ponieważ w przeciągu dwóch czy trzech godzin urzędnicy i inni tutejsi mieszkańcy rozchwycili na kilkaset rubi różnych fraszek dlatego jedynie, żeby się pochwalić „zagranicznym i u cudzoziemca zrobionym sprawunkiem”. I my z Niemirowskim wstąpiliśmy do jego sklepu i każdy z nas tam zostawił kilka rub. as.: Leopold za farby i pędzle, a ja, za papier, ołówki i scyzoryk” [S I 457]. 59 [...] już to przez próżność, już przez powszechny w mieście tutejszym duch naśladownictwa, a raczej małpienia tego, co robią wyżsi, wiele rodziców niezawodnie pójdzie za „pani generałowej” przykładem [S II 205]. Każdy z majętniejszych tego miasta mieszkańców pragnie mieć swój portret lub też wizerunek kogo ze swojej rodziny: jedni dlatego, że umieją cenić biegłą udatność takiego malowidła, drudzy przez próżność i małpienie tamtych bez trudności płacą po kilkaset rub. as. za obraz [ S II 257]. Autor nie dostrzega w Sybirakach wyższych potrzeb, takich jak chęć do nauki czy wrażliwość na sztukę, widzi w nich jedynie chęć popisania się i bezmyślne kopiowanie działań innych. Sabiński, pisząc o Sybirakach, wyraźnie rozgranicza dwie warstwy społeczeństwa: wysoką i niską. Do pierwszej warstwy zalicza bogatego kupca, urzędnika, popa i oficera, do drugiej – sługi, prostych żołnierzy, włościan i dziennych wyrobników: „Równie używa go [napoju – herbaty] często i obficie człowiek pierwszego rzędu, kupiec bogaty, urzędnik, pop, oficer, jak ich słudzy, jak prości żołnierze, włościanie i dzienni wyrobnicy” [ S I 353]. Wiele jego ocen opiera się na tej dychotomii. Autor negatywnie ocenia stopień wykształcenia sybirskiego społeczeństwa. Ich ignorancja geograficzna czy religijna budzi w nim wiele emocji – oceniając stan umysłowy niższych stanów, porównuje ich przedstawicieli do bydląt, wyższym stanom wyrzuca zaś ciemnotę i niedbałość, podważając ich „wyższość”. Według niego, część z nich jedynie udaje wykształconych i dobrze wychowanych: To rzecz niedarowana, do jakiego stopnia obce tu są wszelkie, najprostsze nawet wyobrażenia religii. Pomijam już niższe klasy, które po większej części pojęciami swoimi od bydląt różnią się niewiele. Ale oburzającą jest ciemnota i zupełna w tym względzie niedbałość ludzi, niby to wyższego stanu, zwykle małpiących pozory oświecenia i towarzyskiej ogłady [ S I 421]. Jako przykład autor podaje swoją uczennicę, córkę Mewiusa, która mimo skończonych osiemnastu lat nie potrafi powiedzieć „co znaczy wyraz chrześcijanin, na czym zależy i od kogo pochodzi chrześcijańska wiara i co jest Ewangelia” [S I 421]. Co ciekawe, wiedzę na temat religii Sabiński utożsamia tu z wykształceniem i „towarzyską ogładą”. W opisie Sybiraków autor posuwa się nawet do użycia metaforyki zwierzęcej, porównując ich do bydląt czy małp. Zdradza się tu z wyraźnym poczuciem wyższości nad opisywanymi przez siebie miejscowymi, którym niemalże odmawia człowieczeństwa. Kwestionuje on także ich wrażliwość, moralność, religijność, a nawet posiadanie wyższych uczuć, takich jak miłość 60 i przywiązanie w rodzinie. Według niego, wszystko to jest jedynie pozorem, pozbawionym zupełnie głębi: Ale tu, w Syberii, wszystkie zasady religijne i moralne, i towarzyskie, oparte są tylko na pozorach, na powierzchowności, na samej próżnej wystawie. I chociaż prawdziwe, szczere przywiązanie między najbliższymi nawet krewnymi, a właściwiej mówiąc, wszelkie uczucia rodzinne, domowe są bardzo rzadkim zjawiskiem, słychać jednak można o takich pokrewieństwa stopniach, których by najbieglejszy rodoznawca nie potrafił rozwikłać [S I 398]. Sabiński niejednokrotnie podważa wykształcenie wyższej warstwy sybirskiego społeczeństwa, oceniając je niezbyt wysoko: Maskowy bal u Majora. Damy i mężczyźni poprzebierani z mniejszym lub większym smakiem, udatnością i podobieństwem do ludzi tych narodów, których wzięli postaci, a to, stosownie do swoich o tym wyobrażeń i wiadomości, niekoniecznie obszernych i wiernych [ S I 287]. Zesłaniec kwestionuje wykształcenie miejscowego sekretarza, nie ufa miejscowym lekarzom ani rzemieślnikom, woli także polegać na umiejętnościach zesłańców. Niejednokrotnie, by wyrazić swój stosunek do miejscowej „inteligencji”, posługuje się ironią: Nie możem też nie przyznać, że tu doznajemy troskliwości o nasze zdrowie. Dziś właśnie był u nas jakiś człowiek, który oświadczył, „że tylko co puściwszy krew koniom i rogatemu bydłu we wsi, z obowiązku swego przychodzi zapytać, czy kto ze słabych (jak słyszał) pomiędzy nami nie potrzebuje pomocy jego, i że dlatego różne ze sobą przynosi lekarstwa?” Lecz my podziękowaliśmy za to uprzejme oświadczenie sybirskiego doktora medycyny, nie zatrudniając jego lekarskiej biegłości [ S I 97]. Negatywnie ocenia przeczytane Postrzeżenia o Syberii byłego gubernatora cywilnego Tobolska i Irkucka, Kiryłowa, wyrzucając mu „mnóstwo bezzasadnych i nawet śmiesznych twierdzeń” [S I 448-449] oraz zmarnowanie potencjału cennego tematu. Sabiński, opisując Sybiraków, niejednokrotnie używa obraźliwych i poniżających określeń. Zarzuca im nie tylko „złą wolę”, „chęć szkodzenia”, ale także posuwa się do stosowania określeń takich, jak: „tępość umysłu”, „niedołęstwo umysłowej ślepoty” czy „ciemnota i tępe pojęcie”. Opisując głupotę, stosuje metaforykę nawiązującą do fizycznej ułomności, braku, okaleczenia, pisze o „ślepocie”, „niedołęstwie”, „ciemnocie” 9. 9 Patrz: S I 364, S I 457. 61 Zesłaniec chętnie dostrzega i piętnuje głupotę miejscowych. Najczęściej używa przy tym określenia „tępota”, „tępy umysł”. Kolejnym zarzutem Sabińskiego wobec inteligencji Sybiraków jest, obok tępoty, pewne zacofanie, niedouczenie, ignorancja Sybiraków, nazywana przez autora „ciemnotą”. Oskarżenie to pojawia się stosunkowo często: „Od dawna już za niezłomnie postanowiłem sobie prawidło na wszystkie, jakie mię tu spotykają przykrości, nie odpowiadać inaczej, jeno milczącym politowaniem, gdy one pochodzą z czyjej ciemnoty i tępego pojęcia [...]” [S I 364], „Ale oburzającą jest ciemnota i zupełna w tym względzie niedbałość ludzi, niby to wyższego stanu, zwykle małpiących pozory oświecenia i towarzyskiej ogłady” [S I 421]. Obok ciemnoty wygnaniec potępia także zabobonność miejscowych: [...] a że w poniedziałek nikt w Syberii, ba! podobno i w całej Rosji, nie śmie ruszyć się z miejsca, i choćby najpilniejsza nagliła potrzeba, skoro tylko to w jego mocy, zawsze dzień ten musi w domu przeczekać, i oni przeto we wtorek dopiero wyjechać stąd mają. Rzecz dość dziwna, że przesąd, zabobon tak gruby zdrowemu rozsądkowi i wierze chrześcijańskiej tyle przeciwny, jest przecież powszechnym tu we wszystkich klasach prawidłem, tak dalece, że nawet ludzie bardzo oświeceni, jak na przykład Wołkońscy i podobni im zarówno z najciemniejszą czernią ulegają tej niedorzecznej i zdrożnej słabości. Ciekawe jest tu zestawienie wiary chrześcijańskiej i zdrowego rozsądku, przeciwstawione zabobonności. Sabiński oskarża również społeczność syberyjską o naiwność i wyjątkową skłonność do tworzenia plotek, którym łatwowiernie ulegają. Znacznie utrudniony przepływ informacji w ówczesnej Syberii sprzyjał tworzeniu się rozmaitych „bajek”: Jeżeli prawda z trudnością i bardzo powoli przedziera się aż do Syberii, za to nie masz podobno w całym świecie kraju, w którym by tyle co tu rozsiewało się bajek, z dziwnie łatwowiernym chwytanych pośpiechem [S II 187]. Autor ostrożnie podchodzi do wszelkich rewelacji poruszających Sybiraków, nie dając im łatwo wiary. Niejednokrotnie, zapisując jakąś zasłyszaną wiadomość, wyraża wątpliwości co do ich prawdziwości: „Ale może później wieść ta pokaże się jedną z tych bajek, jakie tu często biegają” [S II 284], „Ale to podobno są tylko zwyczajne plotki irkuckie bez żadnej zasady” [S II 302], „Ale może to jest bajka, jakich tyle już było” [S II 308], „Musi być w tych wieściach wiele przesady, a może też i wszystko jest bajką wierutną” [S II 313]. 62 Mimo tak negatywnej oceny stanu umysłowego i „oświecenia” Sybiraków, Sabiński szczerze przyznaje, że Usolie stoi na wyższym poziomie intelektualnym niż inne rejony Syberii. Także część mieszkańców uznaje jednak za ludzi światłych i wykształconych: Postanowiwszy być wiernym zawsze i wszędzie przyjętemu przeze mnie od najpierwszej młodości godłu – Prawda przede wszystkim, winienem przyznać, że zakąt, w którym mnie los umieścił, pod względem oświaty znośniejszy jest nieco od innych, po których rozrzuceni moi towarzysze. Tu bowiem, prócz dwóch czy trzech gazet z Moskwy i Petersburga, przychodzi jeszcze kilka czasowych pism rosyjskich poświęconych naukom i literaturze. A zatem, choć późne, stronne i niedokładne zapewne, wszelako można mieć jakiekolwiek wiadomości o tym, co się dzieje w świecie uczonym. Nadto dość często daje się widzieć z miasta albo z grona wygnańców rosyjskich, ludzi światłych i dobrze ukształconych, korzyści, jakich zbywa braciom w Aleksandrowsku, a pewnie jeszcze więcej tym, którzy są po Zakładach Nerczyńskich [S I 280]. Jeszcze lepiej wyraża się o Irkucku i naukowej atmosferze tego miasta. Stwierdza, że można tu odebrać wykształcenie nie gorsze od tego, które nabywa się w Petersburgu: [...] poznałem panią Engelhardt, żonę majętnego urzędnika w Kiachcie, przybyłą tu dla wzięcia dwóch córek, które tymi dniami wróciły z Petersburga po pięcioletnim zostawaniu tam w Instytucie Świętej Katarzyny. Dość nieźle ukształcone są te panienki, jednakże zdaje mi się, że toż samo i w Irkucku nabyć mogły. Więc szkoda tak dalekiej podróży i kilkoletniego rozdziału z matką, bardzo rozsądną i światłą kobietą [S II 297]. Nie wiadomo jednak, czy można to odebrać jako pochwałę Sybiraków, czy stwierdzenie to odnosi się jedynie do zasług polskich i rosyjskich wygnańców w krzewieniu oświaty na Syberii. Niższa warstwa społeczeństwa sybirskiego oceniana jest głównie negatywnie. Zdarza się jednak wiele opinii, w których Sabiński, odmawiając miejscowym wykształcenia, docenia inne ich zalety, głównie prostotę i rozsądek: „Matka pani Pachomowej, prostota [tak w oryginale] lecz dobra kobieta, wszystkimi siłami stara się ugościć mię jak tylko może najlepiej i czyni to uprzejmie” [S I 282]. O Czerkiesie Osipie Martynowie: „Prosty i nieoświecony, lecz dobroduszny i bardzo rozsądny człowiek okazuje nam wszystkim szczerą przychylność i wielkie poszanowanie” [S I 282]. O żonie Bilickiego: „zostałem jeszcze rozmawiając z jego żoną, cale rozsądną kobietą, córką popa z Fabryki Telmińskiej” [ S I 298]. O Semionie, starcu z sekty duchoborców: „Miłej powierzchowności, cale rozsądny, i z lepszym od wielu tutejszych mieszkańców pojęciem” [ S I 391]. 63 Sabiński niejednokrotnie ludność miejscową opisuje jako lud „dziki”. Według zesłańca zabawy Sybiraków są „nieożywione” w przeciwieństwie do wesołych zabaw znanych mu z ojczyzny. Także tańce i śpiewy syberyjskiej ludności rażą go jednotonnością, smutkiem i dzikością, a pieśni nieurozmaiceniem10. Nie wzbudza jego zainteresowania odmienność oglądanych tańców, przeciwnie – odrzuca wszystko, co obce i nieznane. Śpiewy autor nazywa „gminnymi pieśniami rosyjskimi”, skąd można wysnuć wniosek, że Sabiński obserwował tańce i zabawy Sybiraków rosyjskich, nie rdzennych. Zupełnie inaczej wyglądają tańce i śpiewy Sybiraków, które Sabiński opisał w drodze przez Syberię na jednym z etapów. Nanoskin, oficer etapowy, by jak najlepiej ugościć grupę polskich zesłańców politycznych, częstuje ich herbatą i wódką, po czym urządza na ich cześć zabawę. Zesłańcy odmawiają picia wódki i udziału w tańcach, na obserwowaną zabawę patrzą z politowaniem. Sabiński opisuje taniec jako bardzo dynamiczny i chaotyczny, a śpiew jako krzykliwy, przypominający wrzask biczowanych. Cała scena zabawy miejscowych nasuwa mu skojarzenia z dzikimi ludożercami, skaczącymi i krzyczącymi wokół ofiary: Po herbacie, chcąc nas jeszcze lepiej ugościć i zabawić, kazał przywołać z 10 kobiet, żon etapowych żołnierzy i tyluż mężczyzn – i ci i tamte mocno podchmieleni. Cała ta gromada śpiewała i tańczyła razem w izbie obok nas będącej. Lecz śpiewanie to krzykliwe, bez żadnego ładu, klaskanie rąk i tupanie nogami, dopóki drzwi były zamknięte, najbardziej nam zdały się podobne do wrzasku ludzi kilkunastu smaganych jednocześnie... Gdy zaś drzwi otworzone zostały, odkrywając nam to wrzeszczące, klaszczące, tupające, trzęsące głowami i ciągle kręcące się koło, widok ten przypominał nam opisy dzikich ludożerców skaczących z krzykiem naokoło leżącej pośrodku ludzkiej ofiary. Na wezwanie gospodarza musieliśmy zbliżyć się do tego widowiska, które wielce go radowało. My z politowaniem popatrzywszy przez parę minut zaraz pożegnaliśmy pana Nasonkina w obawie, żeby jeszcze jakiej dla nas nie wymyślił uciechy [S I 96]. Mimo znaczących różnic między obiema zabawami – jedną smutną i monotonną, drugą przeciwnie – chaotyczną, dynamiczną i krzykliwą, obie zostały nazwane „dzikimi” i ocenione zostały bardzo negatywnie. Co ciekawe, obserwowane zjawisko nasuwa zesłańcowi skojarzenie bliższe torturom niż wesołej zabawie. Jednak szczególnie interesujące jest tu nasuwające się zesłańcowi wyobrażenie „dzikich ludożerców”, zdradzające postawę zesłańca wobec mieszkańców Syberii. Czuje się on niczym reprezentant cywilizowanego świata 10 „Tu bawiliśmy razem aż do późnego wieczora, patrząc z moich okien na różne gry i tańce pospólstwa, nieożywione bynajmniej, słuchając przy tym jednostajnego, smutno-dzikiego śpiewania ludności tutejszej. Te gry, tańce i śpiewy jeszcze więcej straciły, gdyśmy je porównywali z wesołą zabawą i z tak urozmaiconymi pieśniami w różnych stronach naszej ojczyzny” [S I 451]. 64 wstępujący między barbarzyńców. Skojarzenie Sybiraków z dzikimi ludożercami jest zupełnie bezzasadne, autor nie napotkał nigdzie podobnego zjawiska. Jest to pewna klisza wyobrażeniowa, ułatwiająca oswojenie innego, tego, co nieznane i niezrozumiałe. Postawa zesłańca ujawnia tutaj pewne rysy kolonialne, a jego spojrzenie ma charakter „imperialny”. 11 Negatywny stosunek do Sybiraków widoczny jest w poglądzie Sabińskiego na śluby zesłańców z Sybiraczkami. Ślub taki postrzegany jest jako jeden z gorszych postępków, jakich można dokonać na zesłaniu. Wygnaniec, który się na niego decyduje, musi liczyć się z potępieniem ze strony reszty Polaków. O zjawisku tym pisze Mariusz Chrostek: Szczególnie ostro piętnowano małżeństwa Polaków z Sybiraczkami, w czym upatrywano zagrożenie odejścia od wiary katolickiej na rzecz prawosławia, w konsekwencji zatem zdradę własnej narodowości. Takich winowajców nie wahano się wymieniać z nazwiska i stawiać innym jako przykłady ostrzegawcze12. Dziewiętnastowiecznych polskich zesłańców politycznych obowiązywał pewien etos, którego należało przestrzegać pod groźbą wykluczenia ze społeczności wygnańczej. Szerzej pisze o tym Chrostek w publikacji Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców13. Zesłańcy uchwalili wspólnie specjalną „konstytucję wygnańczą” 14. Jedną z najważniejszych zasad w niej zawartą był bezwzględny zakaz żenienia się z Sybiraczkami. Szerzej powody, dla których polscy wygnańcy potępiali śluby z Sybiraczkami, podaje w swoich wspomnieniach inny zesłaniec tamtego okresu, Agaton Giller: 11 Patrz rozdział: Założenia pracy, s. 17. 12 Mariusz Chrostek, Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców, Wrocław 2008, s. 48. 13 Mariusz Chrostek, Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców, Wrocław 2008. 14 Całość „konstytucji zesłańczej” przytacza w swoich wspomnieniach Justynian Ruciński: ”Konstytucja nakazywała: 1) bezwarunkowe posłuszeństwo miejscowym władzom; o nic nie prosić, a wszsytko robić co tylko nakazanem będzie; 2) znajomości z urzędnikami nie unikać, ale ograniczać się koniecznością, nie posuwając się do poufałej zażyłości, mogącej sprowadzić nieprzyjemność, a nawet krzywdę; 3) nie grać w karty z urzędnikami pod żadnym pretekstem; 4) łączyć się, ile tylko będzie można, jeżeli władze pozwolą, odwidzać się wzajemnie i zgromadzać się jak najczęściej i dlatego każdy obowiązany był obchodzić imieniny, a wszyscy powinni byli na imieniny przybywać; 5) z pieniędzy przychodzących z kraju każdy winien był oznaczony procent wnosić do kasy ogólnej, tak zwanej kasy wygnańców; wybrany zaś kasjer miał obowiązek utrzymywać ścisły rachunek, a kasa służyć miała na wsparcie i zaopatrzenie potrzeb kolegów nie mających żadnych funduszów; 6) unikać ile możności bliskich stosunków z miejscową płcią piękną, co w kraju dzikim i zapełnionym zbrodniarzami było niebezpiecznem, a nawet groźnem”. Justynian Ruciński, Konarszczyk. 1838 – 1878. Pamiętniki zesłania na Sybir, Lwów 1895, s. 98-99. [za:] Jan Trynkowski, Kodeks etyczny zesłańca w świetle pism Agatona Gillera, „Studia Łomżyńskie”, t. XIV, s. 24-25. 65 Stuła, która wiąże ręce Polaka z Moskiewką, przywiązuje go do narodu moskiewskiego i wyciąga z serca i krwi, żywioły narodowe. ... Odmawiamy szacunku publicznego tym rodakom, którzy pożenili się z Moskiewkami. Oni pomagają rządowi do wynarodowienia Polaków, niech się więc nie dziwią, że w sercu mamy dla nich pogardę... Miłość żony wyparła im z serca potrzebę opierania się zgubnym wpływom rządu, miłość żony zmusiła ich poddać się skutkom złego prawa i namówiła do skazania dzieci na utratę narodowości – niech się więc jeszcze raz nie dziwią, że straciliśmy dla nich uczucia rodaków, że odsuwamy się od nich razem z szacunkiem. Wygnańcy polityczni, żeniąc się z Moskiewkami, podwójnie godni potępienia, bo podwójnie przeniewierzyli się, raz jako Polacy, drugi raz jako ludzie politycznego charakteru. Opinia wygnańców surowo karciła kolegów, którzy tu żony i rodziny szukali, którzy otaczali się innej wiary potomstwem. ... Kilkunastu było takich, którzy boleść po stracie ojczyzny, słodzili pieszczotą na łonie żony obcego pochodzenia. Błądzili – błądzić nie powinni, bo wiedzieli o swoich błędach. Wspominamy o nich, ażeby ich następców od podobnych błędów powstrzymać”15. Moskiewka jawi się tu jako postać demoniczna, wampiryczna. Miłość do niej jest jak trucizna lub stan chorobowy, zatruwający prawdziwy patriotyzm, a płodzenie z nią dzieci psuje czystą krew polską. Widać tu także doskonale pewien przymus patriotyczny, któremu podlegali polscy zesłańcy. Pisze o nim między innymi Aleksandra Niewiara, która zauważa, że w XIX wieku powszechne było potępianie Polaków rezygnujących ze swojej polskości na rzecz „zespojenia się z organizmem państw zaborczych”16. Według niej „zrusyfikowani, zniemczeni Polacy uznawani byli za zdrajców, ich wybory podlegały krytycznej ocenie, a oni sami stawali się negatywnymi symbolami” 17. Postawa Sabińskiego wobec zawierania mieszanych małżeństw pokrywa się zupełnie z przytoczoną wypowiedzią Gillera. Ponadto, według autora dzienników ślub z prawosławną wiąże się także ze zgodą wygnańca na wychowanie dzieci w prawosławnej wierze. Poza tym, podobne małżeństwo postrzegał nie tylko jako wyparcie się własnego narodu, ale też jako pewną formę degradacji. O tym, że podobna opinia o ślubach była powszechna wśród większości zesłańców, świadczy cytat z listu Borowskiego do Sabińskiego: „Eustachy dopuścił się największej, jaką tylko mógł popełnić niedorzeczności, tyle znaczącej co zbrodnia przeciw najświętszym obowiązkom wiary, uczuć narodowych i osobistej godności, słowem, ożenił się z Sybiraczką” [S II 137]. 15 Agaton Giller, Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberii, t. I, s. 32. [za:] Jan Trynkowski, Kodeks etyczny zesłańca w świetle pism Agatona Gillera, „Studia Łomżyńskie”, t. XIV, s. 27. 16 A. Niewiara, Kształty polskiej tożsamości, Katowice 2010, s. 61. 17 Tamże. 66 Ogromny wpływ na negatywny stosunek autora dzienników do „mieszanych” ślubów miał fakt, że wielu Polaków zostawiło w kraju swoje żony i dzieci. O Dominiku Chmielowskim Sabiński pisze: „Dosyć mu się nieźle powodzi. Ale to nie darowana, że zostawiwszy na Wołyniu żonę i dzieci tu się ożenił” [S I 177]. Dużo ostrzej wypowiada się na temat Mieczysława Zarębskiego, który odważył się złamać jedną z zasad konstytucji wygnańczej: Z posłanych do Petrowkiego Zakładu Mieczysław Zarębski w kraju zostawił żonę, o której tu z najżywszym spominał uczuciem, pewny, że ona wkrótce pośpieszy dzielić los jego. Tenże sam Zarębski pogardzając przedstawieniami przyjaciół i kolegów, nie zważając na przestrogi obcych i miejscowej nawet zwierzchności niedawno ożenił się z Sybiraczką, prostą i bezwstydną dziewką. Wiadomość ta zgorszyła i najprzykrzejszym nas wszystkich przejęła wrażeniem. Bo dla wygnańca umiejącego czuć świętość swych powinności i zacność obecnego położenia, najdotkliwszym zaprawdę jest ciosem, gdy widzi te powinności zgwałcone i splamioną tę zacność, przez kogo ze składających szanowne grono, którego on z chlubą wyznaje się członkiem [S II 423]. Nie jest to jednak jedyny powód potępienia ślubów z miejscowymi. Kazimierz Dąbkowski, który ożenił się z Sybiraczką, nie cieszy się dobrą sławą wśród zesłańców, mimo że nie pozostawił w kraju własnej rodziny18. Sabiński także jest do niego uprzedzony i niechętnie go odwiedza, jednak w trakcie wizyty zauważa, że gospodarze są „bardzo uprzejmi” [S I 178], a ich synek to „ładne i miłe dziecię” [S I 178]. Według Sabińskiego ślub z Sybiraczką to „wielkie i występne głupstwo” [S I 178], niegodziwy postępek [S I 373], „niedorzeczny zamysł” [S I 432], „nierozwaga” [S I 432], „lekkomyślność” [S I 203], a nawet „przepaść, w której [...] [można] się pogrążyć na całe życie” [S I 432]. O ślubie Ignacego Jachimowicza z córką urzędnika sybirskiego pisze: „Występna lekkomyślność i nierozwaga, jeżeli nie coś gorszego jeszcze!” [S II 399]. Najżywsze emocje u zesłańca budzi decyzja o ślubie z Sybiraczką wśród najbliższych wygnańców polskich: Powszechny pomiędzy nami wzbudził oburzenie zamiar doktora Onufrowicza, będący w oczach naszych podwójną zbrodnią przeciwko wierze ojców i przeciw równie świętym narodowości 18 „Przychodzi do nas Kazimierz Dąbkowski, rodem z Królestwa, za 1831 rok tu na żołnierza skazany. Jest muzyk i stąd ma korzyści. Ożenił się tu, jak Chmielowski, z Sybiraczką, lecz podobno jak ten nie zostawił żony w swym kraju. Zaprasza nas wszsytkich do siebie na obiad jutrzejszy. [...] Dąbkowski tu niedobrą ma sławę, więc nierad nakłaniam się towarzyszyć kolegom na obiad. Gospodarz i żona jego bardzo uprzejmi. Synek ich pięcioletni, ładne i miłe dziecię” [S I 178]. 67 uczuciem. Głuchy na wszystkie ziomków przedstawienia postanowił wejść w śluby małżeńskie z córką byłego urzędnika w Jakucku, a zaślepiony namiętnością obecną nie widzi smutnych następstw, nie przeczuwa własnego sumienia wyrzutów, jakie sobie gotuje, gdy kiedyś pozna winę, której naprawić nie zdoła [S II 175]. Sabiński nie szczędzi słów pełnych potępienia i zjadliwej ironii. Samo nabożeństwo ślubne porównuje do pogrzebu, a pana młodego do umarłego: Spóźniła się dziś eksportacja aż do dziewiątej wieczorem, a to z przyczyny, że pierwej w naszym kościele skończyć się musiało powtórzenie Onufrowicza ślubu uprzednio odbytego w cerkwi ruskiej, czyli, mówiąc właściwiej, czekaliśmy z naszym umarłym, aż przejdzie inny obchód żałobny, chcę powiedzieć okazały pogrzeb, który pan młody sprawił swoim narodowym uczuciom i wierze ojczystej [S II 184]. Sprawa ślubów współwygnańców z miejscowymi kobietami żywo obchodzi zesłańca i wzbudza w nim silne emocje. Próżno szukać u niego zrozumienia dla podobnych postępków, nie próbuje on ich w żadnym stopniu usprawiedliwić. Nie wspomina nigdy o uczuciu, jakie mogło być motywacją do ożenku. Chęć wstąpienia w związek małżeński nazywa „szczególną chorobą” lub „zaślepieniem”: Szczególniejsza choroba czy jakieś zaślepienie opanowały naszych doktorów. Kilka dni temu widzieliśmy ślub Onufrowicza, przysięgającego Sybiraczce wiarę dozgonną i wyrzeczeniem się wiary ojczystej dla swego potomstwa, a teraz oto znowu z równym, z większym jeszcze może zgorszeniem widzimy w też same ślady idącego Mackiewicza, który oświadczył już chęć swoją połączenia się z córką tutejszego kupca, i za kilka tygodni ożenić się z nią zamierzył. A przecież tenże sam Mackiewicz tyle razy objawiał nam w Usoliu cale inne uczucia! Ślub z Sybiraczką to także decyzja, by pozostać na Syberii, a więc we wrogiej, obcej ziemi. O przyjacielu, zakochanym w Sybiraczce, autor pisze: „Co by to była za szkoda, gdyby się był tu ożenił i przez to może ugrzązł w Syberii na zawsze, do czego (mówi) bardzo już było blisko” [S I 409]. Zesłańcy (zarówno polscy, jak i rosyjscy), którzy decydują się na ślub z Sybiraczką, są nie tylko potępiani czy oceniani jako nierozważni i lekkomyślni, widoczny jest także żal z powodu ich straconego życia: „Wszyscy żałują tego młodzieńca, lecz ta nierozwaga jego i lekkomyślność są już bez ratunku” [S I 203]. „Rozeszła się tu pogłoska, jakoby on zaręczył się już z jedną z córek tutejszego sekretarza Kulajewa, czemu ja wierzyć nie chciałbym, bo żal mi byłoby tego młodego człowieka, gdyby tak niebacznie przeniewierzył się dawniejszym swoim 68 szlachetniejszym uczuciom, których przedmiot zostawił w Petersburgu, jak mnie to sam opowiadał kila [tak w oryginale] dni temu” [S I 199]. Sybiraczki nie są przedstawiane przez Sabińskiego jako dobre kandydatki na żonę. Wybranka Lewińskiego, polskiego wygnańca, opisywana jest jako „prosta kobieta wyznania tutejszego [...] najgorszych obyczajów”. Ponadto, „najgorsze obyczaje” charakteryzujące Sybiraczkę nie są wyjątkiem, lecz regułą – jest to rzecz „na Sybirze powszechna prawie” [S I 373]. Jeszcze surowiej autor osądził żonę Mieczysława Zarębskiego, nazywając ją: „Sybiraczką, prostą i bezwstydną dziewką” [S II 423]. Narzeczona Zollego, rosyjskiego wygnańca, jest jedną z córek miejscowego Sybiraka, które opisywane są jako: „dość śmieszne, nieładne i dość niemłode panny” [S I 208], „dobrze już dojrzałe a niepowabne córki na wydaniu” [S I 199]. Ślub Zollego ukazany jest jako przemyślna pułapka zastawiona przez ojca wybranki, który spił przyszłego zięcia, by wymóc na nim słowo przysięgi. Sabiński, mając taką opinię o ślubach z Sybiraczkami, czuje się zobowiązany do upominania współwygnańców, by odwieść ich od pomysłu ożenienia się z kobietą z Syberii19. Ciekawa jest reakcja autora dziennika na wiadomość o ślubie lekarza Wincentego Pankiewicza. Ten także postanowił ożenić się na Syberii, jednak za wybrankę wziął sobie Niemkę wyznania luterańskiego. Sabiński nie tylko nie potępia jego decyzji, ale też cieszy się jego szczęściem oraz nie szczędzi pochwał pannie młodej: Pankiewicz nasz zamyśla także wstąpić do stanu małżeńskiego. Wołkońska blisko od roku sprowadziła z Rosji guwernantkę do swojej córki, młodą osobę, Niemkę luterskiego wyznania, rodem z Kurlandii. Panna cale przystojna, łagodnego charakteru, dobrze ukształcona i skromna, wkrótce wpadła w oko naszemu eskulapowi. Lecz nie odkrywał nikomu swoich zamiarów, ponieważ ona ciągle chorowała przez kilka miesięcy. Za to też po wyleczeniu jej tak się żwawo zawinął, że ledwo jest temu dwa tygodni, jak oświadczył się o jej rękę, a już pojutrze idzie z nią do ślubu [S II 201]. Sabiński zerwanie zaręczyn współwygnańca z Sybiraczką traktuje jako równie pozytywne wydarzenie, co ślub Polaka z Niemką. Wyraźnie widać tu różnicę w traktowaniu przez niego małżeństw z Sybiraczkami i kobietami innych narodowości: 19 „Lewiński [...] Był dziś u mnie z oświadczeniem swego zamiaru. Ja mu dałem chrześcijańską naukę, nie szczędząc napomnień i bez ogródki wystawiając mu całą niegodziwość takiego postępku. Nie przepomniałem o dzieciach jego w kraju zostawionych. Językiem religii starałem się obudzić w nim sumienie i szlachetniejsze uczucia. Nie bardzo ja spodziewam się, żeby kazanie moje skuteczne być mogło, alem przynajmniej uczynił to, co w tym zdarzeniu powinnością moją sądziłem” [S I 373]. 69 Dwa zupełnie sobie przeciwne zdarzyły się dziś wypadki. Pankiewicz zaślubił swoją Niemkę, a Mackiewicz zerwał ze swoją narzeczoną Sybiraczką. Obudwom powinszować należy: tamtemu, że w zawartym związku zapewne będzie szczęśliwy, a temu, że wybrnął ze stosunków rokujących dlań fałszywe ze powrotem do kraju położenie i gorzkie sumienia wyrzuty [S II 202]. Lekarz, mimo że nie poślubił ani Polki, ani katoliczki, nadal cieszy się powszechnym szacunkiem, nie zostaje wyrzucony poza nawias społeczeństwa polskich wygnańców: Odwidziłem [tak w oryg.] dziś poczciwego naszego eskulapa Wincentego Pankiewicza, u którego dawnom już nie był. On teraz jest zupełnie szczęśliwy zadowoleniem uczuć osobistych i pomyślnością domową. Ma bowiem żonę szczerze doń przywiązaną, którą szanuje i kocha, miłą, rządną, łagodną i gospodarną, a przy tym cale przystojną i młodą Niemeczkę. Niedawno dał im Bóg dziecię, które jest pieszczotą i pociechą obojga. Posiada powszechny szacunek i wziętość, a z dochodów, jakie umiejętność mu jego przynosi, zebrał już i grosza cokolwiek, niewiele, to prawda, lecz zawsze dość na skromne utrzymanie się z rodziną [S II 296-297]. Okazuje się, że jedynie ślub z Sybiraczką poczytywany jest przez Sabińskiego jako zdrada. Co ciekawsze, nieformalne związki zesłańców z syberyjskimi kobietami nie wywoływały już takiego oburzenia, jak związki sformalizowane. Jerzy Fiećko pisze na ten temat: „Wydaje się, iż nieformalne związki z miejscową płcią piękną nie powodowały stawiania pod moralnym pręgierzem wspólnoty zesłańczej” 20. Chrostek zauważa także: Mimo nieprzychylności wobec zakładania rodzin z Sybiraczkami tolerowano nawet nieślubne dzieci. Jakkolwiek zesłańcy niechętnie przyznawali się do takich przygód erotycznych, wnikliwa lektura ich wspomnień pozwala wytropić zaskakujące szczegóły. Oto na przykład Rufin Piotrowski donosi o dwóch powszechnie szanowanych Polakach – Onufrym Pietraszkiewiczu i profesorze Kozłowskim: „Obaj, choć żon nie mają, ale dzieci huk”21. Niezwykle powszechnym zjawiskiem na Syberii jest pijaństwo. Każde okazja jest dla Sybiraków doskonała do picia wódki. Piją zarówno mężczyźni, jak i kobiety: „Gospodyni moja z powodu swych imienin uraczyła mię dziś ogromnym pierogiem z brusznicami, lecz przy tym trzeba było z pół godziny przynajmniej słuchać nudnego paplania dobrze już od rana 20 Jerzy Fiećko, Rosja, Polska i misja zesłańców. Syberyjska twórczość Agatona Gillera, Poznań 1997, s. 270. [za:] Jan Trynkowski, Kodeks etyczny zesłańca w świetle pism Agatona Gillera, „Studia Łomżyńskie”, t. XIV, s. 28-29. 21 Mariusz Chrostek, op. cit., s. 28. 70 podchmielonej baby” [S I 352]. Wieczorami po mieście snują się pijane bandy, napadające przechodniów22. Wódkę pije się nawet przy pracy: „Dla kilkadziesiąt obojej płci robotników tam pracujących Major zawieźć kazał porządny obiad i wódki obficie, którą kilka razy poczęstował” [S I 255]. Każde święto jest dla Sybiraków pretekstem do upicia się. Tak Sabiński opisuje Rezurekcję: „Całe to nabożeństwo skończyło się przed szóstą i natychmiast pospólstwo wzięło się do mięsiwa, a jeszcze bardziej do wódki tak dalece, że w godzinę potem pewnie już większa połowa ludności płci obojej obracać językiem nie mogła” [S I 228]. Sabiński zauważa, że upijanie się przy każdym święcie i niedzieli jest miejscową regułą: „Ciągłe tu są od wieczora wrzaski, śpiewania i włóczęgi po ulicach pijanej gawiedzi, co dzieje się przy każdym święcie” [S I 201]23. Próby zmniejszenia pijaństwa na Syberii podejmowane przez rząd są nieskuteczne, pijaństwo jest powszechne w każdej warstwie społecznej: Nadzwyczajna drogość wódki w Rosji i na Sybirze nie zmniejszyła bynajmniej pijaństwa między ludem prostym, a nawet w klasie wyższej zagnieżdżonego. Przeciwnie, daleko tu więcej pijaków wszelkiego stanu, niżeli w naszych stronach [S I 201]. Pijaństwo zdarza się nawet u przedstawicieli władz Syberii. Alkoholikiem przykładowo był Nanoskin, oficer etapowy z okolic Tobolska: Zmartwieni dziś byliśmy przykrym zdarzeniem. Nasonkin, co dnia ulegający nałogowi pijaństwa, co dnia bezprzytomny, napadł dziś na Lipińskiego i bez żadnej winy srodze go skatował. Posądza go o miłostki z panią Nasonkinową i dlatego mści sie nadużywając władzy [S I 100]. Także dozorca więzienia okazuje się być „gburem i nałogowym pijakiem” [S II 255], a jeden z kandydatów na sługę „pijakiem wierutnym” [S II 269]. Obfite spożywanie wódki przy każdej okazji, także takiej zwyczajnej, jak przykładowo śniadanie lub podwieczorek, nazywane jest przez Sabińskiego „zwyczajem krajowym” [S I 96] i „obyczajem sybirskim” [S I 104]. 22 „Gdy [Leopold – M. J.-K.] miał odchodzić, ja nie chcąc puszczać samego w porze tak późnej, gdy nietrudno było obawiać się łotrowskiej napaści, od snującej się po zaułkach pijanej, a na wszystko gotowej czerni tutejszej [...] [S I 435]. 23 Porównaj też S I 444. 71 Faktycznie, stereotyp Sybiraka-pijaka znajduje swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Jednak wygnaniec wydaje się nie pamiętać, że pijaństwo nie jest problemem typowo syberyjskim, ale jest też poważnym problemem w XIX–wiecznej Polsce. Celowo jednak pomija ten fakt milczeniem, gdyż nie mógłby wówczas utrzymać się obraz Polski wyidealizowanej, cywilizowanej, „zachodniej”, przeciwstawionej przez Sabińskiego nieucywilizowanej, barbarzyńskiej (mongolskiej, wschodniej) Syberii. Według Aleksandry Niewiary, podobna strategia „unikania tematów, które w negatywny sposób wartościowałyby Polaków i «polskość»” była typowa dla pamiętnikarstwa w XIX wieku 24. Sabiński nie integruje się ze społecznością syberyjską. Nie chce uczestniczyć w aktywnym życiu Sybiraków. Nieustannie trzyma się na uboczu, mimo licznych zachęt ze strony Sybiraków. Wielokrotnie odrzuca zaproszenia, rzadko kiedy pojawia się na spotkaniach towarzyskich. Powodów, dla których Sabiński wybiera samotność, jest wiele. Jednym z nich jest nieznajomość języka, kultury, miejscowych zwyczajów i stosunków społecznych. Sabiński nie zna języka rosyjskiego i chociaż uczy się go w czasie zesłania, robi to nieśpiesznie i bez większego entuzjazmu. Ponadto, pogrążony w żałobie po stracie żony i przepełniony tęsknotą za krajem i dziećmi, nie potrafi swobodnie rozmawiać ani bawić się w towarzystwie. Wybiera samotność, by w niej móc rozpamiętywać swoją niewolę i wspominać minione szczęśliwe dni. Wie, że jego winą jest to, że nie może znieść niczego, co by się nie zgadzało z jego stanem wewnętrznym. Wesołe towarzystwo, nie przystając do jego stanu ducha, odstręcza go. Jest tego całkowicie świadomy i sam o tym pisze: Dusza, mocno przemagającym jakimś uczuciem przejęta, staje się obcą wszystkiemu, cokolwiek do tego uczucia stosować się nie może, a przeciwnie, to tylko schwytać zdolna, tego pragnie jedynie, co się zgadza z jej stanem wewnętrznym, w czym widzi niejakie z własnym usposobieniem podobieństwo i jakby oddźwięk jej odpowiedni. Co dnia prawie tego na sobie doświadczam [S I 104]. Za swoją samotność przede wszystkim jednak wini miejscowych, wśród których czuje się obcy i niezrozumiany. Zarzuca jednym obojętność, to, że oswoili się z widokiem wygnańców i z ich niedolą. Jeszcze bardziej dotyka go współczucie tych, którzy nieustannie patrzą na niego przez pryzmat zesłania, litując się nad nim jak nad zbrodniarzem. Oskarża nawet tych, których współczucie jest szczere i wolne od osądów i uprzedzeń, że patrzą na jego nieszczęście „zewnętrznie” i „materialnie”: 24 A. Niewiara, op. cit, s. 274. 72 [...] zgoła nie rozumiejąc, że prócz utraty majątku, praw obywatelskich, szlachectwa, wolności, prócz oddalenia ojczyzny i prócz tej ohydnej, przeklętej spólności wyroku z najszkaradniejszymi złoczyńcami, z najobrzydliwszym społeczeństwa wymiotem - można czuć jeszcze inną stratę, większą daleko, smutniejszą i udręczenie osobne, z innego źródła płynące, a tysiąc razy dolegliwszą od tamtych... [S I 244] Ma oczywiście na myśli stratę ukochanej żony. Według Sabińskiego wielu mieszkańców Syberii jest w stosunku do niego uprzedzonych i traktuje go gorzej niż pospolitych zbrodniarzy zesłanych na Syberię. Na te uprzedzenia Sybiraków reaguje z pogardą: Wszyscy tutejsi wyżsi i niżsi urzędnicy znajdują się dziś na chrzcinach u tutejszego szklarza. Podobnież bywają nie rzadko i u innych usolskich mieszkańców za zabójstwa, kradzieże lub inne podobne zbrodnie tu zesłanych, chociaż lękają się odwiedzać Szczepkowskiego, Niemirowskiego i mnie stroniąc od nas właśnie jak od zarazy. O, godna śmiechu i politowania ślepoto! [S I 356] Wyśmiewając ich stosunek do siebie (rzeczywisty bądź urojony), nie przebiera w słowach: Biedni ci ludzie tutejsi!... W niedołęstwie swojej umysłowej ślepoty wyrzucają mi czasem moje okropne położenie chcąc mnie tym upokorzyć! [S I 364] W słowach tych ukryta jest ogromna duma i poczucie wyższości, jakimi Sabiński stara się ratować swój honor. Autor dziennika opisuje nawet strategię, jaką przyjął, by odpowiednio odpowiedzieć na przykrości, wynikające z czyjejś głupoty lub złośliwości. Jest nią u Sabińskiego chłodny wzrok i niema pogarda: Od dawna już za niezłomnie postanowiłem sobie prawidło na wszystkie, jakie mię tu spotykają przykrości, nie odpowiadać inaczej, jeno milczącym politowaniem, gdy one pochodzą z czyjej ciemnoty i tępego pojęcia, a skoro złość albo nikczemność jest ich przyczyną, wtedy wzrok chłodnej i niemej pogardy całą jest moją odpowiedzią. Oba te uczucia jawne na mojej twarzy zwykle zamykają usta każdemu, ktokolwiek mnie nagaba, i skutecznie działają nad wszelkie słowne utarczki, których nienawidzę i unikam. Stateczna moja w takich zachowaniu się wytrwałość powszechnie już poznana pozyskała mi tu dwa przydomki: „dziwaka” i „dumnego”. Nie gniewam się za nie, bo może im to winienem, że teraz mam cokolwiek spokoju, a ja właśnie niczego tutaj więcej od nikogo nie żądam. Oblitus cunctorum; obliviscendus et illis... [S I 364] 73 Uprzedzenia Sybiraków do Sabińskiego i innych polskich zesłańców szczególnie widoczne były w Usoliu, gdzie Sabiński przebywał przez pierwsze lata zesłania. Docenia on dobroć i współczucie miejscowych, odczuwa jednak jakąś niechęć i dystans do siebie. Zupełnie inaczej polscy zesłańcy traktowani są w niedalekim Irkucku, który zamieszkuje większa ilość wykształconych rosyjskich wygnańców: Cały ranek przebyłem z Leopoldem, który przyszedł do mnie, i opowiadał o swoim życiu w Irkucku, daleko różnym od tego, jakie tu polityczni wygnańcy prowadzą. Tam wszelkiego stopnia osoby nas uważają za ludzi i tego nie lękają się okazywać przy każdym spotkaniu, bądź w swoim domu, bądź w cudzym lub na ulicy. Tu przeciwnie, pomimo całej ludzkości i dobrego serca naszych zwierzchników jest zawsze pewien przymus, pewna nienaturalność, które ciągle towarzyszą wszystkim ich z nami stosunkom; jest nieustannie jakieś nieszczęśliwe coś, które nam boleśnie przypomina los nasz i położenie... [S I 289] Ze wspomnień Sabińskiego wyłania się obraz Sybiraków jako ludności bardzo niejednolitej, wielonarodowej. Do grona Sybiraków Sabiński zalicza miejscowych Rosjan, zarówno tych, którzy urodzili się na Syberii, jak i tych, którzy na Syberię zostali zesłani. To, jak niejednorodne jest to społeczeństwo, Sabiński ukazuje, opisując pasażerów statku płynącego rzeką Angarą: Statek nasz zawierał ze 20 ludzi, cale dziwnej mieszaniny. Było bowiem kilku Jakutów, dwóch czy trzech Buriatów, jeden Żyd z Litwy, jeden Czerkies, kilku Rosjan z różnych guberni, sternik, mieszczanin z Litynia, urzędnik solnego zakładu Kulajew i ja Polak z Podola [S I 246]. Dla Sabińskiego Sybirakami są przeróżne ludy rdzenne Syberii, takie jak Tatarzy, Czerkiesi, Buriaci, Jakuci, Turguzi, ale też Żydzi, Małorosjanie, czy Ukraińcy... Nie są oni jednak przedmiotem jego badań czy fascynacji, co było częste u innych polskich syberyjskich zesłańców25. Wielu z nich wykorzystało czas zesłania i zajęło się prowadzeniem badań nad zwyczajami i kulturą miejscowych ludów, przyczyniając się znacznie do rozwoju badań nad Syberią. Sabiński, mimo tego, że jest świadomy, jak cenny jest to temat, sam nie jest zainteresowany jego rozwijaniem, woli oddać się rozpaczy: Irkuck [...] Jest wielu milionowych kupców. Przy tym handel z Chinami, mnóstwo ludzi różnego pokolenia z mało znanych nam azjatyckich narodów, jako to: Buriatów, Tunguzów, Jakutów itp., 25 Por.: Polscy badacze Syberii, pod. red. Joanny Arvaniti, Warszawa 2008; E. Felińska, Wspomnienia z podróży do Syberji, pobytu w Berezowie i Saratowie, Wilno 1852, t. I-III. 74 byłyby przedmiotami godnymi zastanowienia i wzmianek. Ale w dzisiejszym odrętwieniu moim jestem bez najmniejszej zdolności zajęcia się czymkolwiek..., prócz tej jednej myśli, że dla mnie już wszystko zginęło [S I 177]. Jedyny lud, na którego opis się zdecydował to lud buriacki: Jest to pokolenie mongolskie. Spólną z Mongołami mają wiarę i księgi ich religii pisane są w mongolskim języku, od którego wszakże zwyczajna Buriatów mowa jest różna. Pismo ich jest z góry na dół. Żyją spokojnie i posłuszni władzom rządowym. Trudnią się najwięcej rolnictwem i chowem bydła, owiec itd., lecz są między nimi całe pokolenia, co wiodą życie koczujące. W powszechności są bardzo pracowici i trzeźwi. Oszukaństwo, podstęp, zła wiara są u nich w obrzydzeniu. Cześć ku rodzicom święcie zachowują. Uczucia wdzięczności, przyjaźni i wiary małżeńskiej znane są u nich i szanowane bardzo. Ale nieszczęściem od jakiegoś już czasu pierwotną ich obyczajów czystość i prostotę wielce psują częste ich z rosyjskimi Sybirakami stosunki. Jedną tylko mają świątynię w irkuckim obwodzie, po tej stronie Bajkału, stąd blisko 200 werst, w osadzie zwanej Ałarsk, dokąd ze wszystkich okolic tutejszych każdy Buriat raz w rok przynajmniej udać się obowiązany. Za Bajkałem więcej jest ludzi tego plemienia, i tam liczniejsze mają świątynie. Niektórzy dają się czasem namówić do wiary panującej, lecz tacy są zawsze w pogardzie u swoich [S I 351]. Informacje, które zesłaniec podaje na temat Buriatów nie są jednak zebrane przez niego samodzielnie, nie jest to suma jego własnych doświadczeń i obserwacji, ale wynik spotkania z goszczącym u jego gospodyni Buriatem imieniem Fiłat, z którym przeprowadził długą rozmowę „o wyznaniu, zwyczajach i sposobie życia jego narodu” [S I 351], a także rozmów z innymi Buriatami i z własnych dawnych lektur. Dowodzi to pewnego zainteresowania rdzennymi Sybirakami, nie na tyle jednak dużego, by Sabiński zdecydował się pogłębić ten temat. Ciekawszym zagadnieniem jest to, w jaki sposób Sabiński buduje pozytywny opis Buriatów. Konstruując go, tworzy jednocześnie negatyw tej wypowiedzi, będący obrazem rosyjskich Sybiraków. Według zesłańca mają oni destruktywny wpływ na pierwotne ludy Syberii. Rosyjskość jawi się tu jako czynnik patologiczny, chorobowy. Autor nie jest także wolny od uprzedzeń o charakterze kolonialnym. W syberyjskim ludzie Sabiński widzi prymitywnych, zacofanych i dzikich Azjatów. Jednocześnie we własnych oczach występuje on jako reprezentant dumnej i ucywilizowanej Europy. Wszystko, co dobre, rozwinięte, kulturalne, ucywilizowane, pochodzi według niego z kontynentu europejskiego. Sabiński spędza czas na zesłaniu, ucząc miejscową ludność języków obcych. Podobnie czyniło wielu współwygnańców, którzy zajęli się nauką języków, rysunków czy 75 muzyki. Tym samym pobyt polskich zesłańców na Syberii autor traktuje częściowo jak misję cywilizacyjną, mającą na celu rozwinięcie zacofanej intelektualnie, kulturowo i gospodarczo Syberii. Sabiński „skolonizowany” przez Rosję-zaborcę, wobec Sybiraków przyjmuje pozycję kolonizatora26. Zesłaniec, „ofiara” caratu, podejmuje tutaj rolę „pana”. Jego stosunek do mieszkańców Syberii zdominowany jest przez poczucie wyższości, dumę, a nawet odczuwaną względem nich pogardę. Język używany przez zesłańca zdradza jego postawę wobec Sybiraków. Autor uważa się za moralnie wyższego, równocześnie mentalnie poniża Sybiraków, posuwając się czasem do ich depersonalizacji oraz delegitymizacji 27. Stosunek zesłańca do miejscowych można określić jako chłodny i zdystansowany, daleki od głębokiego międzykulturowego dialogu. Sądy autora na temat Sybiraków są powierzchowne, zesłaniec z łatwością dokonuje niekorzystnych uproszczeń i uogólnień. Wyłaniająca się z kart dziennika relacja zesłaniec – Sybirak okazuje się być przepełniona wzajemnymi uprzedzeniami, niezrozumieniem, niemożnością przekroczenia granic mentalnych. Mimo tylu lat spędzonych na Syberii nie udało się Sabińskiemu odnaleźć porozumienia z syberyjskim ludem. 26 Por.: E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991. 27 Jak pisze Daniel Bar-Tal, delegitymizacja „[...] to taka skrajnie negatywna społeczna kategoryzacja grupy lub grup, która wyłącza je z zakresu zbiorowości ludzkich w ogóle traktowanych jako respektujące akceptowalne normy i wartości. Delegitymizacja może być rozpatrywana jako zaprzeczenie przynależności jakiejś grupy do rodzaju ludzkiego”. D. Bar-Tal, Delegitimization: the Extreme case of Stereotyping and Prejudice. Changing Conceptions, New York 1989, s. 169. [za:] Z. Bokszański, Stereotypy a kultura, Wrocław 1997, s. 9-10. 76 Rosjanie i Rosja w ujęciu autora Dziennika syberyjskiego Na polskie myślenie o Rosji w XIX wieku znaczący wpływ miała sytuacja polityczna. Już od samego początku relacje między Polską a Rosją nie układały się najlepiej. Według Aleksandry Niewiary: Dominującym doświadczeniem w kontaktach z Moskwicinem-Moskalem-Rosjaninem był konflikt. Konflikt Księstwa Moskiewskiego, a później Carstwa i Cesarstwa Rosyjskiego z Rzecząpospolitą 1. Rosja, będąc zaborcą i agresorem, została wrogiem Polski. Jak pisze Michał Bohun w swoich badaniach na temat negatywnego obrazu Rosji w myśli polskiej: „polska myśl polityczna XIX i XX w. była skazana na antyrosyjskość” 2. Wspomina on o „czarnej legendzie” Rosji, poprzez którą kraj ten postrzegany był jako „zaborca i ciemiężyciel, wojenny i polityczny nieprzyjaciel, wcielenie despotii, siła ekspansywna zagrażająca Polsce i Europie, a może całemu światu”3. Warto się zastanowić, w jakim stopniu tendencja ta (w wymiarze kulturowym i politycznym) wpłynęła na postrzeganie Rosji i samych Rosjan przez Sabińskiego. Obraz Rosjan w dzienniku Sabińskiego jest trudny do uchwycenia i zdiagnozowania. Przede wszystkim Sabiński często nie czuje potrzeby rozróżniania narodowego mieszkańców Rosji. Obraz Rosjanina i Sybiraka często zlewa się i przenika nawzajem. Zesłaniec dzieli ludzi na krajowców, urodzonych na Syberii – „rodowitych Sybiraków” i na przybywających z Rosji – „Rosjan tutejszych”: U Rosjan tutejszych, równie jak i u rodowitych Sybiraków, jest zwyczaj obchodzenia imienin i urodzin osób nawet nieobecnych w rodzinie4. Niekiedy Sabiński rozróżnia Sybiraka od Rosjanina, co ujawnia się choćby w pytaniu zadanym nieznajomemu: „Skąd jesteś rodem? Gdyż widzę po twej mowie, żeś nie Rosjanin ani Sybirak” [S II 246]. Najczęściej jednak autor nie dokonuje żadnego rozróżnienia. 1 A. Niewiara, Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006, s. 55. 2 M. Bohun, Oblicza obsesji – negatywny obraz Rosji w myśli polskiej , [w:] Katalog wzajemnych uprzedzeń Polaków i Rosjan, pod. red. Andrzeja de Lazari, Warszawa 2006, s. 210. 3 Tamże. 4 Julian Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom I, s. 401. Liczby przy kolejnych cytatach oznaczają kolejno numer tomu i strony. 77 Wielokrotnie nie sposób określić, czy dane nazwisko, podawane przez autora dziennika, należy do Rosjanina. Znaczny wpływ na to ma fakt, że Sybiracy i Rosjanie posługują się tą samą mową – językiem rosyjskim. Innym razem jednak, przybyłych z Rosji wygnańców lub urzędników zesłaniec zalicza do grona Sybiraków. Pisząc o obchodach 1 maja przez Sybiraków, wśród świętujących wymienia rodzinę Dejchmana, niejako zaliczając jej członków do grona rodowitych mieszkańców Syberii. Sabiński często także łączy ze sobą rosyjskość i sybirskość, szczególnie jeśli chodzi o zwyczaje i przesądy: [Medwednikow – M. J.-K.] Zaprosił nas na obiad.[...] ja byłbym rad wymówił się od tego, lecz wstrzymała mię obawa, żeby rosyjskim, a zwłaszcza w Syberii zwyczajem nie wzięto odmówienia za powód urazy [S II 28]. [podkreśl. M. J.-K.] Na wszystko chętnie bardzo zgodzili się prosząc o zaczęcie pojutrze, to jest w sobotę, która, wedle sybirskich i ruskich przesądów, ma być dniem „lżejszym od innych” [S II 118]. [...] a że w poniedziałek nikt w Syberii, ba! podobno i w całej Rosji, nie śmie ruszyć się z miejsca, i choćby najpilniejsza nagliła potrzeba, skoro tylko to w jego mocy, zawsze dzień ten musi w domu przeczekać, i oni przeto we wtorek dopiero wyjechać stąd mają. Rzecz dość dziwna, że przesąd, zabobon tak gruby zdrowemu rozsądkowi i wierze chrześcijańskiej tyle przeciwny, jest przecież powszechnym tu we wszystkich klasach prawidłem, tak dalece, że nawet ludzie bardzo oświeceni, jak na przykład Wołkońscy i podobni im zarówno z najciemniejszą czernią ulegają tej niedorzecznej i zdrożnej słabości [S II 204]. Na temat Rosjan autor nie wyraża tak jednoznacznych, generalizujących opinii jak na temat Sybiraków. Unika stwierdzeń mających zdiagnozować całość społeczeństwa rosyjskiego. Opisuje jedynie pojedynczych Rosjan, dokonując tego ze sporą dozą obiektywizmu. Pierwszych swoich strażników, pilnujących go na początku drogi na zesłanie, nazywa jeszcze „zbirami”, „żandarmami” i „argusami” [S I 53]. Później jednak ostrożniej dobiera słowa i o oficerach etapowych, eskortujących jego grupę zesłańców na miejsce zsyłki, stara się już pisać obiektywnie, oddając sprawiedliwość uczciwym, grzecznym oraz pomocnym, piętnując za to okrutnych i pijaków5. Wielu oficerów traktuje polskich zesłańców 5 Pewną trudność sprawiło mi określenie, jak powinnam zaklasyfikować opinie Sabińskiego na temat władzy i urzędników. Przyjęłam jednak, że „urzędnik syberyjski” jest przedstawicielem władzy carskiej i jako taki powinien być potraktowany. 78 politycznych ulgowo. Przykładowo, sowietnik 6 Ekspedycji Zesłańców, Popow, przychyla się do próśb Polaków i nie rozdziela ich, a także wydaje polecenie, by nie mieszać ich z zesłańcami kryminalnymi7. Innego oficera etapowego zesłaniec opisuje: Jest to podporucznik, czyli podobno chorąży Nasonkin, dość ludzki i dość grzeczny, lecz nie dość trzeźwy [S I 95]. Pisze o nim, że „obchodzi się względem nas w wielką ludzkością” [S I 96], co Sabiński przypisuje nie tylko sile łapówki. Nasonkin je z nimi obiad, zaprasza ich na herbatę, a nawet organizuje dla nich przyjęcie z tańcami i suto zakrapiane alkoholem. Podporucznik ponadto oświadcza, że „zawsze gotów będzie posłać do Tobolska na każde nasze żądanie i dać nam tego żołnierza, którego do tej posyłki użyć zechcemy” [S I 98], co Sabiński kwituje z zadowoleniem: „Tak dalece pozyskaliśmy jego przychylność!” [S I 98]. Wkrótce jednak zmienia zdanie o Nasonkinie, gdy widzi, jak ten wymusza kolejne łapówki i, co gorsza, po pijaku atakuje jednego z Polaków: Zmartwieni dziś byliśmy przykrym zdarzeniem. Nasonkin, co dnia ulegający nałogowi pijaństwa, co dnia bezprzytomny, napadł dziś na Lipińskiego i bez żadnej winy srodze go skatował. Posądza go o miłostki z panią Nasonkinową i dlatego mści sie nadużywając władzy [S I 100]. Więcej przykrości doznają zesłańcy od kolejnego oficera etapowego, Mołokowa. Jednak, gdy grożą mu skargą do generała, ten pokornieje i usprawiedliwia się przed zesłańcami. Gdy dowódca nie zezwala na kontakt ze znajomą Polką, Sabiński nazywa go „nieludzkim”. Zarzuca mu także wykorzystywanie swojej pozycji i chciwość: Mołokow zakazuje włościanom przedawać chleb do więzienia, a to żeby zmusić aresztantów, by u niego kupowali chleb rządowy, pieczony z mąki od lat kilku zepsutej [S I 105]. O innym oficerze etapowym, Artemijewie, pisze lakonicznie: „dość grzeczny i obyczajny, lecz mało mówiący”. Kolejny oficer etapowy, Zdorenko, budzi w Sabińskim dużo więcej emocji: 6 Sowietnik – hist. urzędnik carskiej Rosji, radca [w:] Wielki słownik W. Doroszewskiego. www.doroszewski.pwn.pl [dostęp z dnia 24.05.15r.]. 7 Patrz: S I 93. 79 [...] Zdorenko. Ten przechodzi wszelkie wyobrażenie grubiaństwa i nieludzkości. Mieści nas w stajni pełnej wilgoci i gnoju. Tam nas zamknąwszy, ludzi z żywnością do nas nie dopuszcza, a przedstawień ani próśb nie słucha [S I 105]. Zdorenko głodzi więźniów przez ponad trzy dni, zabrania miejscowym pod groźbą „rozbicia głowy” przynoszenia im jakiegokolwiek jedzenia, chorych zmusza do marszu, umarłego w drodze nie pozwala zdjąć z wozu, przeprowadza w upale wielogodzinną rewizję, rekwirując praktycznie cały dobytek przeszukiwanych, zamyka ich na noc w skandalicznych warunkach, w gnoju i wilgoci, a gdy zdesperowani wygnańcy zaczynają wzbudzać protesty, podburza przeciw nim miejscowe chłopstwo. Sabiński „zacnego pana Zdorenko” nazywa „tygrysem” i „nikczemnikiem”. Wspomina o „krzykach obelżywych wściekłego Zdorenka”, jego „lżeniu ostatnimi słowami” i „wszystkich jego niegodziwościach”. Sabiński, opisując oficera etapowego, nie przebiera w słowach, można jednak się domyślić, że Zdorenko zasłużył na takie traktowanie. Ciekawa jest reakcja miejscowych, którzy próbowali dostarczyć jedzenie więźniom, a podburzeni przez oficera przychodzą do więźniów z pałkami, widząc jednak spokój skazańców, ich głód i warunki, w jakich przebywają, „rozchodzą się nie słuchając pijanego oficera” [S I 106]. Także kolejnego dnia, gdy na żądanie kryminalnych przybywa miejscowy gołowa8, otoczony tłumem chłopstwa, nie wierzą słowom oficera mówiącego o buncie zesłańców. Sabiński odnotowuje ich reakcję: „że jeszcze żadnego buntu nie widzą, lecz że głód i złe obchodzenie się do ostateczności partię przyprowadzić mogą. Więc ostrzegają Zdorenka o złych następstwach” [S I 106]. Miejscowa ludność raczej współczuje wygnańcom niż ich potępia, a podburzona, potrafi odpowiednio rozeznać się w sytuacji i rezygnuje z ataku. Niedługo później pojawia się możliwość złożenia skargi na Zdorenkę – do zesłańców przychodzi horodniczy Błochin z zapytaniem, czy podczas drogi nie doznali jakichś krzywd 9, z czego więźniowie ochoczo korzystają, pisząc skargę na okrutnego dowódcę i przyczyniając się do jego późniejszego zwolnienia. Okrucieństwo Zdorenki nie wpływa na opis kolejnych oficerów, Sabiński wydaje się być wolnym od uprzedzeń i stroni od uogólnień. O kolejnym oficerze etapowym pisze pozytywnie, doceniając ulgi, jakie mu zawdzięczają więźniowie, takie jak brak konieczności noszenia kajdan. Pisze o nim: „Nowy oficer Kluczewski sam widzi jego [Zdorenka – M. J.K.] złość i niesłuszność, a z nami od samego początku obchodzi się inaczej” [S I 107]. Także 8 Gołowa (ros.) – (przestarzałe), przełożony, naczelnik (kozaków), w mieście – burmistrz. Przypis z: S I 106. 9 Patrz: S I 111. 80 dzień później oddaje mu sprawiedliwość, notując: „Przez cały czas Kluczewski z nami grzeczny” [S I 107]. Na etapie czaunińskim Sabiński notuje krótko: „Oficer dość grzeczny” [S I 110]. Na etapie znamienskim pisze: „Tu jest młody kozak, Tatarzyn, przystojny, roztropny i nam przychylny” [S I 110]. Pozytywnie wyraża się także o dowódcy Wasiliewie: „prostak dobroduszny, ludzki i dość rozsądny” [S I 111] oraz poruczniku Emanakowie: „bardzo grzeczny i poczciwy człowiek, czyni nam wszelkie powolności” [S I 112-113]. Podobnie w pozytywach pisze o pułkowniku z Tobolska, Skerletowie, dowodzącym etapowymi komendami: Pułkownik ten grzecznie się z nami obchodzi, odwiedza nas, przysyła żywność, wypytuje o naszą sprawę i uznaje „że wielu potępiono cale niewinnie” [S I 112]. O dowódcy etapowym Kaczence, pochodzącym z charkowskiej guberni, notuje: „człowiek prosty i dobry, przebywa ciągle z nami i nie czyni żadnych przykrości” [S I 113]. Podobnie pisze o innym dowódcy (nie podał jego nazwiska), którego nazywa „dobrym człowiekiem” [S I 118]. Jednak wielu z oficerów etapowych nie zasłużyło na tak pozytywną opinię. Sabiński, by podkreślić niegodziwość okrutnego Kamajewa, porównuje go do Zdorenki. Podobnie pisze o Sapożnikowie, który: „nie dopuszcza kupować żywności à la Zdorenko” [S I 114]. O niesławnym Sapożnikowie zesłańcy słyszą już kilka dni wcześniej. Autor po raz kolejny, by podkreślić potworność i nieludzkość dowódcy, stosuje porównanie do tygrysa 10: Słyszymy także, iż oficer następnego etapu, Sapożnikow, do tygrysa więcej niż do człowieka podobny [S I 113]. Spotykając go w końcu osobiście, widząc jak traktuje zesłańców, słuchając jego obelg i pogróżek, Sabiński nie przebiera w słowach: „Zjawia się na koniec to bydlę, zwane Igor Iwanowicz Sapożnikow i na samym wstępie obchodzi się po grubiańsku z nami wszystkimi” [S I 114]. Gdy zesłaniec jest świadkiem, jak więzień jest katowany nahajką za wystąpienie o 10 Tygrys o odmiennych konotacjach niż współcześnie. Podobnie terminu tygrys używał Zygmunt Krasiński, odnosząc się do okrucieństwa Rosji: „Przebiegła chytrość starca i nieprzejednane okrucieństwo tygrysa złączone społem, oto co cechuja zawsze i wszędzie działanie rządu moskiewskiego. W pierwszej [...] zgrzybiałość wschodniego państwa rzymskiego; w drugim ten szał zniszczenia, który ożywał rasę tatarską. Rzec by można, że wszystka krew płynąca w żyłach Rosji jest tylko związkiem tych dwóch trucizn [...]”. Z. Krasiński, Pisma filozoficzne i polityczne, Warszawa 1999, s. 116. 81 krok z szeregu, notuje z oburzeniem: „W takiego to potwora samowolną władzę oddani jesteśmy!...” [S I 115]. Po kilku dniach Sabiński odgaduje przyczynę „niegodziwego postępowania” Sapożnikowa z aresztantami – w ten sposób dowódca chciał wymusić kupowanie wszystkich produktów u niego za trzykrotnie wyższą cenę. Innym oficerem etapowym, którego wyprzedzała jego zła sława, był Kiryn. Sabiński zauważa: „Dobrze nam mówiono o nieludzkiej dzikości pana Kiryna” [S I 118]. Cytuje jedną z wypowiedzi dowódcy, zakazującego otwierania okien w turmie: „że choćby i wszyscy podusili się, nie będzie w tym żadnej szkody dla cara, któremu na miejsce tej partii tylu innych przybędzie” [S I 118], co obrazuje, jaki był stosunek niektórych urzędników rosyjskich do skazańców. Jedyne uogólnienie, jakiego dokonuje Sabiński na temat oficerów etapowych, to ironiczny komentarz związany z przyjmowanymi przez nich łapówkami: „nie wymyślni panowie oficerowie, kiedy przyjmują 54 groszy w podarku!” [S I 107]. Przychylnych dowódców etapowych autor nazywa grzecznymi, obyczajnymi, ludzkimi, dobrymi, dobrodusznymi, przychylnymi i rozsądnymi. Bardziej metaforyczne określenia stosuje wobec nieprzychylnych oficerów etapowych, odznaczających się okrucieństwem i chciwością. Nazywa ich: tygrysami, nikczemnikami, nieludzkimi, potworami, bydlętami, zarzuca im także nieludzką dzikość. Większość tych określeń sugeruje, że okrucieństwo dowódców ma swoje źródło nie w człowieku, ale w dzikim drapieżniku: tygrysie, bydlęciu lub potworze. To, co dobre, wiąże się według autora z kulturą i wychowaniem – ludzkość, obyczajność, grzeczność. Negatywne określenia mają u niego konotacje odzwierzęce. Metaforyka zwierzęca jest tu zakamuflowaną inwektywą 11. Brutalnym i bezlitosnym urzędnikom rosyjskim Sabiński odmawia człowieczeństwa. Wyraźnie zaznaczona jest tu opozycja natury i kultury, w której negatywne konotacje łączone są z naturą. Według Aleksandry Niewiary, wypowiedzi-inwektywy „na temat Moskali-Rosjan jako nieludzi”12 w XIX wieku pojawiają się powszechnie. Aleksandra Niewiara, badając obraz Moskala (Rosjanina), wyłaniający się z polskich pamiętników i dzienników na przestrzeni wieków, wyróżniła najczęściej powtarzające się cechy, takie jak: „chytrość, przebiegłość, skłonność do oszustw i podstępów, wiarołomstwo, zdrada, prostactwo, barbarzyństwo, nieobyczajność, chciwość, zachłanność, złodziejstwo” 13, a także, odnoszące się do sfery kultury i cywilizacji, „azjatyckość, nieeuropejskość, 11 Porównaj: A. Niewiara, op. cit., s. 69. 12 Tamże, s. 70. 13 Tejże, Wyobrażenia o narodach w pamiętnikach i dziennikach z XVI–XIX, Katowice 2000, s. 134. 82 barbarzyńskość”14. W innym opracowaniu dodaje także stereotypowy obraz Rosjanina jako „wroga”, „tyrana/despoty”, „innowiercy/poganina”15 oraz „niewolnika”16. Obraz „złych” urzędników, stworzony przez Sabińskiego, wydaje się pasować do tego stereotypu. Wielu dowódcom zarzuca ogromną chciwość i wymuszenia łapówek. Zarzut nieludzkiej dzikości, a także określenie tygrys, zdradzają nasuwające się Sabińskiemu konotacje azjatyckiej dzikości i okrucieństwa. Ciekawe jest, że w swoich spotkaniach z przedstawicielami władzy carskiej zesłaniec okazuje się być zaskakująco obiektywny. Nigdy nie jest uprzedzony wobec oficerów etapowych, wręcz przeciwnie, stara się ocenić ich sprawiedliwie. Być może jest świadomy, że Rosjanie jako tacy nie są winni jego nieszczęściu. Sytuacja polityczna i walka z Rosją jako wrogiem nie wpływają na postrzeganie przez Sabińskiego przeciętnego Rosjanina, którego autor zawsze traktuje jednostkowo. Docenia pomoc i „ludzkość” urzędników carskich, a gdy spotyka się ze złym traktowaniem, stara się odnaleźć jego źródło – przykładowo w pijaństwie lub chęci wymuszenia łapówki. Pisze o tym Dariusz Klechowski w swojej recenzji Dziennika syberyjskiego: Wspaniale opisuje [Sabiński – M. J.-K.] drogę etapową do Irkucka. Z tego swoistego dziennika podróży wyłaniają się obiektywnie ukazane postacie oficerów i żołnierzy, miejscowej ludności, którzy w znakomitej części rozumieją los politycznych zesłańców i starają się ułatwić im życie. Rzadkie przypadki braku współczucia autor stara się tłumaczyć, np. alkoholizmem sfrustrowanych oficerów17. Należy także zauważyć, że droga na Syberię, jawiąca się jako niezwykle ciężka i okrutna, nie była jednak tak nieludzka, jak zwykło się mówić. Wszystko zależało od oficera etapowego i tego, jak traktował skazańców. Niektórzy byli wyjątkowo okrutni i znęcali się nad więźniami, inni za to traktowali ich niezwykle ulgowo, pozwalali na zdjęcie kajdan, przyjmowanie odwiedzin, a nawet jadali z nimi obiady i gościli ich we własnych domach. Warto także zwrócić uwagę na to, że w wyborze oficerów etapowych panowała negatywna selekcja. Wielu z nich zostało oddelegowanych do służby na Syberię w ramach kary za 14 Tamże, s. 141. 15 Tejże, Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006, s. 55. 16 Tamże, s. 96. 17 D. Klechowski, Julian Glaubicz Sabiński, „Dziennik syberyjski”, http://www.zeszytyliterackie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1213&Itemid=88 [dostęp z dnia 10.05.15r.]. 83 przewinienia dokonane w Rosji. Obraz oficera etapowego nie jest więc w tej sytuacji obrazem typowego urzędnika rosyjskiego. Ogromny wpływ na kształtowanie obrazu Rosjanina w dzienniku Sabińskiego miała surowa autocenzura, jaką autor konsekwentnie stosował przez wszystkie lata zesłania. Polak niezmiennie unika poruszania tematów politycznych. Zwraca na to uwagę Jan Trynkowski: Należy też pamiętać, że Sabiński musiał się liczyć z tym, iż jego rękopis dostanie się w niepowołane ręce. Nie mogło tam trafić nic, co byłoby sprzeczne z przyjętą linią obrony – konsekwentnym zaprzeczaniem jakiegokolwiek udziału w pracach SLP. Ta ostrożność nie opuszczała go i później przez cały czas pobytu na Syberii, unikał starannie wszystkiego, co mogłoby skompromitować jego samego i jego kolegów. [...] Trzeba wreszcie dopuścić, że już na Syberii, gdy systematycznie prowadził swe codzienne zapiski z myślą, że czytać je będą jego dzieci, pomijał te epizody, z własnego życia, a także innych zesłańców, o których sądził, że nie powinny być poznane18. Temat autocenzury stosowanej przez zesłańca porusza również Zofia Strzyżewska 19. Sabiński nie pozwalał sobie na ujawnienie jakiejkolwiek niechęci do Rosji i władz rosyjskich. Można zadać pytanie, czy i na ile ukrywał własną awersję, czy może nie żywił negatywnych uczuć do władzy? Wydaje się podzielać ogólne przekonanie panujące w Rosji, że wszelkie zło wynikające z władzy nie pochodzi od cara, ale od urzędników, którzy źle wykonują swoje powinności. W wypowiedziach wygnańca pojawiają się takie fragmenty, które można zinterpretować jako świadectwo wiary w sprawiedliwość cara: Nie, to być nie może, żeby ten okropny dekret został potwierdzony przez cesarza, skoro tylko prośba moja ze skargą na tak niesłychaną niesprawiedliwość dojdzie do tronu [S I 57]. Może cesarz wróciłby mu sprawiedliwość, ale nieszczęściem wszyscy na ciężkie roboty skazani, jakkolwiek to nastąpiło, są wyjęci spod prawa i wołać im o sprawiedliwość nie wolno [S I 262]. Sabiński z uwagą śledzi w rosyjskiej prasie wiadomości o „sprawie kostromskiej”, w której „Polakom przypisywana zbrodnia była ohydnej potwarzy wymysłem” [S II 322]. Winą 18 J. Trynkowski, Przedmowa, [w:] J. Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, t. I, s. 41-42. 19 „Żałować należy, że Sabiński nie zapisał treści rozmów tak z Polakami, jak i z Rosjanami, chociaż jest to całkiem zrozumiałe. „Płochije pieśni sołowju w kogtiach u koszki” (Marnie się śpiewa słowikowi w pazurach kota) – mówi rosyjskie przysłowie. To byli ludzie podnadzornyje” i samocenzura była niezbędnym warunkiem ich przetrwania”. Z. Strzyżewska, "Dziennik mojej niewoli" Juliana Sabińskiego czyli o doli zesłańczej dawnej i nowszej, [w:] „Zesłaniec” 2011, nr 46, s. 63. http://zeslaniec.pl/46/Strzyzewska.pdf [dostęp z dnia: 15.05.15r.]. 84 za całą sytuację obarcza gubernatora kostromskiego, Grigoriewa, o którym z satysfakcją pisze: On też za swoje niegodziwości i za okrucieństwa, jakich się względem tylu niewinnych dopuszczał, poddany został pod sąd wojenny i znajduje się pod ścisłą strażą w Petersburgu z rozkazu samego cara, który zarazem wszyskich Polaków (sto kilkadziesiąt osób różnej płci, stanu i wieku) uwięzionych z tej potwarzy, kazał natychmiast od aresztu i śledztwa uwolnić. Po raz kolejny car okazuje się być sprawiedliwym władcą, a źródłem zła są podlegający mu rosyjscy urzędnicy. Nie do końca wiemy, na ile słowa Sabińskiego wynikały ze specyficznej asekuracji powodowanej cenzurą, a na ile uległ rosyjskiemu stereotypowi dobrego cara, cara-batiuszki. Ciekawym jest, że choć Sabiński stosuje określenie „car” i „cesarz” wymiennie, to jednak słowo „car” pada zdecydowanie rzadziej. Od XVIII wieku „cesarz” staje się określeniem neutralnym, a „car” nabiera konotacji nacechowanych negatywnie 20. Sabiński zauważał, że Rosjanie, znajdując się na Syberii, zamieszkują w rzeczywistości tereny własnego kraju. W takim oglądzie, zesłanie rosyjskich wygnańców jawi się jako daleko mniej dramatyczne od zesłań Polaków. O Wołkońskich i innych dekabrystach autor pisze z zazdrością: [...] otoczeniu przedmiotami, które ich sercu cały świat stanowią, łatwo mogą zapomnieć, że są z innego świata wygnani... I mogą o tym zapomnieć bez grzechu, bo dla nich Sybir jest niczym innym, tylko oddaloną ich Ojczyzny częścią, z którą łączy ich wyznania i mowy tożsamość, a podobieństwo zwyczajów... [S I 296]. Sabiński wielokrotnie podkreślał swój podziw i doceniał siłę prawdziwej przyjaźni z zesłanymi dekabrystami. Odnajdywał wśród nich to, czego mu najbardziej na Syberii brakowało – środowisko ludzi wykształconych, „oświeconych” i atmosferę intelektualną. Jedną z cnót, którą Sabiński cenił sobie najwyżej było wykształcenie, rozumiane jako biegła znajomość języków, nauk takich, jak geografia oraz talent artystyczny, szczególnie muzyczny. Na temat dekabrystów Sabiński wyrażał się jedynie w superlatywach. Najcieplejsze uczucia żywił do dwóch rodzin książęcych – Wołkońskich i Trubeckich. Szczególnym podziwem obdarzał księżnę Wołkońską. Nazywa ją wzorem „niepospolitej mocy charakteru i poświęcenia się” [S I 206]. Notuje, że tak w Rosji, jak i na Syberii 20 A. Niewiara, op. cit., s. 39. 85 „powszechną czcią i uwielbieniem ją spominają” [S I 206], a nawet „ mówią o niej jak o aniele dobroci”[S I 206]. Pierwsze spotkanie z księżną zrobiło na nim ogromne wrażenie: Choćbym od dawna nie był już uprzedzony o wielkich tej kobiety zaletach, choćbym nie znał wielu pięknych jej rysów i nie wiedział, że ona od kilkunastu już lat dla swoich i moich ziomków jest opiekuńczym aniołem, to jeden rzut oka na nią dałby mi natychmiast odgadnąć, że mam przed sobą niepospolitą istotę. Jej bowiem spojrzenie tchnące dobroci wyrazem, cała jej postać nacechowana tą wyższą godnością, która jest owocem cnoty niezwykłej, zamiłowanej w poświęcaniu się, jak we właściwym sobie żywiole, od najpierwszej chwili czcią mię przejęły. W tym odezwała się do mnie, a głos jej nadzwyczajnym podobieństwem, niepojętą rzekłbym tożsamością w głębi duszy mojej obudził echo głosu, którego nigdy już nie usłyszę, którego lube dźwięki zawsze dla mnie brzmiały miłością i szczęściem... Jakiekolwiek jeszcze mogą spotkać mnie koleje, bądź nowe uderzą mnie pociski, bądź też Opatrzność przynajmniej schyłek dni moich zechce rozjaśnić na koniec, jestem pewny, że dzisiejszego wrażenia nic już nie wygładzi z mojej pamięci [S I 83]. Autor opisuje Wołkońską jako osobę niemalże świętą, opiekuńczego anioła polskich i rosyjskich zesłańców, postać pełną godności i cnoty. Wrażenie potęguje fakt, że głos księżnej przypomina Sabińskiemu głos ukochanej zmarłej żony. Podczas kolejnych spotkań zachwyt nad tą niepospolitą Rosjanką nie maleje. Zesłaniec wychwala jej dobroć, dowcip, naturalność, wysokie wykształcenie i talent wokalny. Jej zalety przypominają Sabińskiemu „najmilsze w kraju naszym kobiety”. Przyrównanie Rosjanki do Polki jest tu wyrazem najwyższego uznania. W podobnych superlatywach Sabiński wyraża się o jej mężu, księciu Sergiuszu Wołkońskim: Sergiusz Wołkoński, przed wygnaniem książę i generał, człowiek już niemłody, miłej z pierwszego wejrzenia ujmującej postaci, światły, mówiący niewiele, lecz łatwo i dobrze. Niemirowskiemu i mnie, równie jak Leśniewiczowi, znającemu go dawniej i bliżej, mocno się podobał [S I 295]. Wołkońskim udaje się sprowadzić Sabińskiego do Irkucka na osiedlenie, gdzie proponują mu własny pokój i pracę nauczyciela dzieci. Autor, przepełniony wdzięcznością za pomoc uzyskaną dla siebie i współwygnańców od zesłańców rosyjskich, a szczególnie od Wołkońskich, odmawia przyjęcia zapłaty za lekcje. W odpowiedzi na protesty księżnej, tak usprawiedliwia swoją decyzję: 86 Wtenczas więc przypomnieć musiałem wszystkie posługi przez nią, przez jej męża i przez całe wygnańców rosyjskich grono dla moich współtowarzyszów od czasu naszego przybycia na Sybir, aż do tej chwili nieprzestannie czynione, a szczególniej wyświadczone przez nich z uczuciem prawdziwie braterskim pomoc i wsparcie wszelkiego rodzaju przy wyprawieniu wszyskich za Bajkał [S II 18]. Także po wielu latach czuje wdzięczność dla Wołkońskich za pomoc, jakiej udzielali zesłańcom21. Równie ciepłe uczucia Sabiński żywi do innej rodziny książęcej – Trubeckich. Sabiński utrzymuje szerokie kontakty towarzyskie z zesłańcami rosyjskimi. Jest regularnie odwiedzany i zapraszany do ich domów. Skarży się nawet na zbyt częste odwiedziny: Zachowując europejskie grzecznych ludzi zwyczaje wszyscy ichmość z wygnańców rosyjskich oddają mi osobne w moim pokoju wizyty, choć tego nie wymagam bynajmniej i nie miałbym za złe, gdyby kto z nich zaniechał tej formalności, kiedy z każdym dość długo zawsze na dole widzieć się i rozmawiać mogę [S II 35]. Niewielką uwagę Sabiński przywiązuje do wyglądu poznawanych osób. Najważniejsze jest dla niego dobre wychowanie i wysokie wykształcenie, czyli rzeczona europejskość. Z dekabrystami autor czuje szczególną więź, związaną ze wspólnotą losów – walką z carską władzą zakończoną zesłaniem na Syberię w charakterze więźnia politycznego. W gronie rosyjskich zesłańców znajduje zrozumienie i pocieszenie: Niepoślednią obecnego losu naszego stanowi pociechę ta przychylność, którą postrzegamy w towarzystwie rosyjskich wygnańców okazujących wszelkimi sposoby, że każde nas obchodzące zdarzenie zawsze jednodźwięcznym i w ich sercu odbija się echem [S II 199]. Poczucie pewnej wspólnoty losu odczuwane jest przez obie strony. Dowodem może być dedykacja, jaką wpisał dekabrysta Wadkowski Polakowi Mrozowskiemu w podarowanej mu książce ekonomicznej: „Wywołaniec – Wywołańcowi” [S I 175]. Sabińskiego z dekabrystami łączy nie tylko sytuacja, w jakiej się znajdują, ale także podobny poziom intelektualny i kulturowy. Chwile spędzone w ich gronie zesłaniec komentuje: 21 Patrz: S II 416. 87 Alem przynajmniej pokrzepił się nieco orzeźwiającym wrażeniem społeczeństwa duszy i myśli mojej odpowiedniego, do jakiego nawykłem przez całe życie [S I 284]. To w gronie rosyjskich zesłańców autor znajduje rzadkie chwile wytchnienia, w których chociaż na jakiś czas zapomina o swoim nieszczęściu. Tak Sabiński pisze o wieczorze spędzonym u Wołkońskich: Tymczasem tak dobrze udała się niespodziewana w miłym kółku gawędka i ta zajęła mię tak żywo, że nie postrzegłszy przepędziłem tam cały wieczór od piątej i późno już w nocy wróciłem do siebie. Niech zatem przybędzie tu jeszcze jedno do rzadkich w życiu wygnańczym spomnień czasu mniej gniotącego swoimi „ołowianymi skrzydły”... [S II 289]. Innym razem wspomina, że będąc u Wołkońskich czuje się „jako gość i przyjaciel w miłym ich towarzystwie”. Także podczas choroby odbiera liczne dowody troski i współczucia ze strony rosyjskich wygnańców, którzy przejęci jego stanem zdrowia „ustawicznie nawiedzają jego mieszkanie” [S II 394]. Niezwykle pozytywnie Sabiński wyraża się o Michale Łuninie, byłym pułkowniku wojska rosyjskiego, dekabryście skazanym na ciężkie roboty, później osadnictwo. Po pierwszym spotkaniu z nim autor notuje: [...] jest to człowiek już nie młody, kawaler, słusznego wzrostu, miłej bardzo i szlachetnej powierzchowności, światły, a nawet głęboko uczony, najlepszego wychowania, wesoły i dowcipny. Dobrze mówi po polsku. W młodym wieku za granicą przeszedł do naszego wyznania, a odtąd w nim trwa słowem i czynami gorliwie. Także i w późniejszych latach darzy go niezmiennym podziwem. Nazywa go „czcigodnym człowiekiem”. Co ciekawe, źródła jego siły duchowej upatruje w katolickiej wierze: Nie mniejsze bowiem od nich wszystkich czuję dlań uwielbienie za tę nieugiętą moc duszy, z jaką znosi wszystkie nieustannie przeciw niemu wywierane okrucieństwa. Wyższy nad całą okropność obecnego położenia umie z tego dowcipnie żartować i mówi o swoich męczarniach z taką obojętnością, z taką swobodą umysłu, jak gdyby o rozrywkach, o wesołej spominał zabawie. Donosi, że zdrów jest doskonale. Widać też, że i spokojność jego niezachwiana bynajmniej. A te dwa dobrodziejstwa: spokój i siły, czerpie on w boskim wiary prawdziwej natchnieniu [S II 56]. Z ogromnym smutkiem przyjmuje wiadomość o nagłej i tajemniczej śmierci rosyjskiego zesłańca w Akatui, co staje się pretekstem do wspomnienia, w którym wychwala 88 po raz ostatni „wysokie zalety Łunina umysłu i zacność pięknej jego duszy” [S II 179]. Jego żywot nazywa męczeńskim. O tym, że Sabiński nie zapisał całej prawdy o jego przyjaźni z Łuninem, wspomina Trynkowski. Według niego ścisła autocenzura, jaką był zmuszony stosować zesłaniec, nie pozwoliła mu ujawnić wszystkich szczegółów ich relacji 22. W podobnych superlatywach autor wyraża się o dwóch braciach, Józefie i Aleksandrze Poggio, również dekabrystach. Po raz kolejny podkreśla wspólność losu, łączącą polskich i rosyjskich zesłańców: Tam zastaliśmy dwóch braci, Józefa i Aleksandra Poggio [...] Oni obadwa byli także oficerami w rosyjskim wojsku, aż do wybuchnięcia sprawy z 1825 r. – Spólność losu prędką między nami ułatwiła znajomość. Grzeczni, szczerze wygnańcom nowym okazujący spółczucie, w obcowaniu swym dowodzą, że kilkunastoletnie wygnanie i okropności, jakie cierpieli, niezdolne zatrzeć dobrego wychowania, delikatności i uczyć szlachetnych. Oświeceni, uprzejmi, bardzo dobrze mówią po francusku, lecz i po polsku wszystko rozumieją, choć nie tak łatwo i płynnie jak Łunin językiem naszym wysłowić się mogą [S I 283]. Konsekwentnie stosowana autocenzura nie pozwala Sabińskiemu na dokładniejszy opis wszystkich płaszczyzn porozumienia, jakie istniały między polskimi a rosyjskimi zesłańcami. O sprawie dekabrystów wyraża się wyjątkowo lakonicznie, najczęściej posługując się jedynie datą wydarzeń23. Wśród grona Rosjan poznanych przez Sabińskiego na Syberii nie tylko dekabryści zasłużyli na jego uznanie. Wielokrotnie autor wyraża się pozytywnie o przychylnej zesłańcom władzy, szczególnie o generał-gubernatorze Syberii Wschodniej Rupercie, jego następcy generale Murawiewie i generale-majorze Zapolskim. O generale Rupercie Sabiński pisze: „Przystępny, grzeczny, łagodny, wyrozumiały” [S I 175]. Docenia jego życzliwość i pomoc, szczególnie, gdy ten jest „strofowany” i odbiera „burę ze stolicy”[S I 241] z powodu swojej przychylności dla zesłańców 24. Także po latach 22 „Tytułem przykładu, można dziś udowodnić, że nie napisał całej prawdy o spotkaniu z dekabrystą Michałem Łuninem”. J. Trynkowski, op. cit., s. 41. 23 W grudniu 1825 roku rosyjscy rewolucjoniści szlacheccy – dekabryści powstali zbrojnie przeciwko samowładztwu carskiemu i stosunkom pańszczyźnianym w Rosji. Po wykryciu spisku zostali zesłani na Syberię, przywódców stracono. 24 Co ciekawe, Natan Ejdelman na podstawie materiałów urzędowych wydał zupełnie odmienną opinię o generele Rupercie: „był człowiekiem z natury złym, który wybierał zawsze okrutną żandarmską decyzję, także 89 zesłaniec docenia działania generała. Z wdzięcznością pisze o „jakiejkolwiek swobodzie”, którą zawdzięcza dobremu sercu i ludzkości Generała Ruperta25. Relacjonując spór pomiędzy senatorem Tołstojem a generałem Rupertem, z troską notuje: Lecz mocno bym żałował, gdyby (jak można przypuszczać) ucierpiał na tym dobry i zacny starzec, naczelnik tutejszy, który niewątpliwie ma serce najlepsze, a szlachetnym swoim względem rosyjskich i polskich wygnańców postępowaniem tych i tamtych szacunek i miłość pozyskał [S II 140]. Jednak generalnie, władza w Syberii Zachodniej jest oceniana przez Sabińskiego jako przychylna zesłańcom. Ograniczona przez swoich zwierzchników ze stolicy, stara się jednak ulżyć w miarę możliwości zesłańcom w ich doli. Potwierdza to Zofia Strzyżewska 26. O próbach zatrzymania w Irkucku zesłańca przeznaczonego na ciężkie roboty za Bajkałem zesłaniec pisze z przekonaniem: „wątpliwa, czy na to zwierzchnia władza zezwolić może, bo że chciałaby, tego pewni jesteśmy” [S II 391]. Po przeszło dekadzie spędzonej na Syberii, Sabiński czuje się w towarzystwie miejscowej władzy stosunkowo swobodnie. Zaprzyjaźnia się z dowódcą wojsk Wschodniej Syberii, generałem brygady Pawłem Zapolskim, by ze znajomości tej wyciągnąć korzyści dla Polaków zesłanych na służbę wojskową. Już po pierwszym spotkaniu z generałem autor notuje z zadowoleniem: Wielcem kontent z tego zbliżenia się, z którego będę korzystał, żeby w potrzebie stać się przydatnym dla młodych ziomków za karę tu przesyłanych do służby wojskowej [S II 437]. Rzeczywiście, dzięki przyjaźni z Zapolskim Sabińskiemu udaje się wyprosić znaczne ulgi dla Polaków przeznaczonych na służbę za Bajkałem, takie jak zwolnienie od „wszelkiej wtedy, kiedy podjęcie innej było w jego mocy”. cyt. za: Indeks osób, hasło: Rupert Wilhelm Jakowlewicz [w:] Julian Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom III, s. 122-123. 25 Patrz: S II 134. 26 „Jako wnikliwy obserwator Sabiński nie mógł nie zauważyć i nie odnotować pewnej cechy życia rosyjskiego, którą Borys Pasternak później określił jako «dwojeduszyje wozwiedionnoje w sistemu» (w swobodnym tłumaczeniu: dwulicowość doprowadzona do systemu). Chodzi o to, że miejscowa i krajowa administracja, szczególnie w tak oddalonym od centrum regionie, jakim była Syberia, nie zawsze ściśle przestrzegała odgórnych rozporządzeń. W jakimś sensie mieściło się to w formułce: «Do Boga wysoko, do Cara daleko». Obserwując na co dzień tzw. przestępców politycznych, do których zaliczano przeważnie Polaków, władze miejscowe nie obawiały się ich poglądów czy zasad moralnych. Ich obawy wywoływał jedynie strach przed władzą wyższą”. Z. Strzyżewska, op. cit., s. 56. 90 służby” i obietnicę wpłynięcia na przyszłych dowódców, by ci byli bardziej przychylni zesłańcom27. Autor daleki jest jednak od wyrachowania – niejednokrotnie wyraża swoją wdzięczność względem życzliwego dowódcy. Zesłaniec pisze o nim: „nie mógłbym wyrazić, ile mu wdzięczny jestem i jak wielki czuję dlań szacunek za tyle dowodów dobroci i szlachetnego z nami postępowania” [S II 452]. Opisuje go jako człowieka, „u którego żadna moja za drugimi prośba, żadne wstawienie się daremne nie były” [S II 465]. Wielokrotnie wspomina o jego dobrym sercu i szlachetnej duszy, nazywając go „szacownym człowiekiem” [S II 452] i doceniając jego uprzejmość, współczucie oraz ludzkość w stosunku do zesłańców28. Podobnie życzliwy jest mu generał Amurskij Murawiew, który stara się „wyjednać na koniec skutek pomyślny” sprawy Sabińskiego. [Autor konsekwentnie utrzymuje, że został skazany bezprawnie i walczy o zwolnienie go z wygnania]. Docenia „dobre chęci generała i szlachetne jego uczucia”, postanawiając uwierzyć w jego zapewnienia o chęci niesienia pomocy jemu i jego współwygnańcom. Zapisuje pytanie pełne ufności: „Bo cóżby go skłaniać mogło do fałszu lub udawania ze mną?” [S II 428]. Nie wszyscy urzędnicy są jednak tak przychylni. Sabiński wysoko ocenia władze Wschodniej Syberii także dlatego, że są to ludzie na podobnym jak on poziomie intelektualnym i kulturowym. O urzędnikach niższych rangą zesłaniec nie wypowiada się już tak życzliwie. Niektórych z nich cechuje nadgorliwość w wymyślaniu zakazów mających ograniczyć swobodę zesłańców. Pisze o tym Sabiński w sposób następujący: Są nieszczęściem ludzie, których zdaje się żywiołem szkodzić drugim, ile tylko zdołają. Ci, nie dość że nie opuszczą żadnej do tego sposobności, lecz jeszcze z osobliwszym jakimś zapałem, ze statecznym temu oddaniem się, natężają swój umysł na utworzenie nowych środków takim popędom gwoli. I czynią to bez żadnej potrzeby, bez najmniejszej dla siebie korzyści, jedynie przez niepojętą a panującą w nich i jakby wrodzoną miłość ku złemu [S II 281]. Przykładem, jaki podaje autor, jest historia urzędnika w kancelarii gubernatora cywilnego, który chciał przeforsować nakaz pisania listów przez zesłańców politycznych wyłącznie w języku rosyjskim. Szczęśliwie, nad losem wygnańców czuwają tacy przedstawiciele władzy, jak generał Rupert, który „wartość tak mądrego projektu osądził, jak należało i wydał rozkaz, ażeby rzecz tym samym jak do tej pory szła trybem” [S II 281]. 27 Patrz: S II 445. 28 Patrz: S II 445. 91 Wielokrotnie Sabiński zwraca uwagę na niedorzeczności urzędniczych decyzji. Przykładem może być nietypowe żądanie urzędu pocztowego, który wymaga opłaty za naprawę zniszczonej przez siebie przesyłki: Z dzisiejszej poczty odebrano tu uwiadomienie urzędowe dość dziwnej treści. Pocztowy urząd w Moskwie z powodu że jakoby przysłane dla mnie tej wiosny pudełko z tytuniem, brzytwami itd., połamało się w drodze i dlatego w Moskwie nowe zrobić kazano, więc upomina się u generałgubernatora Wschodniej Syberii, żeby ten rozkazał wziąć ode mnie wyłożone na to pieniądze. Nie dość zatem, że tytuń przy owej posyłce zaledwo w połowie tylko dostał się do mnie, jeszcze teraz ja za to nadwerężenie mojej własności zapłacić muszę! Les battus payent l’amende. [Pobity zapłać grzywnę] [S I 491]. Ogromne zainteresowanie wzbudza w zesłańcu hasło ze Słownika encyklopedycznego, na które trafił pod literką D – „Delacya, albo Denuncyacya, czyli „tajne oskarżenie”, po rosyjsku „Donos”” Jest nim na tyle poruszony, że postanawia w całości je przepisać do dziennika: Każdy człowiek jest obowiązany być delatorem w sprawach dotyczących Rządu. A to, nie tylko w razie dostatecznego przekonania się o rzeczy; lecz i wtedy nawet gdy delacja na samej pogłosce, na trafunkowym skąd zasłyszeniu opierać się będzie. Na mocy praw tychże, ksiądz na spowiedzi uczynione podobnego rodzaju wyznanie, winien zwierzchności donieść niezwłocznie, z wyjawieniem osoby oskarżonego, który natychmiast ścisłemu uwięzieniu podlega... Od tego obowiązku nie wyłączają się, ani rodzice względem dzieci, ani ci ostatni względem ojca lub matki; nie mniej żona, brat, siostra, przeciw mężowi, siostrze i bratu... Kto by zaś, w jakim bądź przypadku, i z jakichkolwiek pobudek, powyższego obowiązku nie spełnił, takowy karany ma być nie inaczej, jeno tąż samą karą, jaką prawo na zbrodnie stanu oznacza... [S I 440-441] Autor nie komentuje tego, jakby uważał, że żaden dodatkowy komentarz nie jest tu potrzebny. Można jedynie domyślać się, jakie uczucia to hasło wzbudziło w zesłańcu. Mimo pewnej sympatii do narodu rosyjskiego, Sabiński nie jest wolny od uprzedzeń. Uważa Polaków za naród wyższy pod każdym względem od narodu rosyjskiego. Nie jest w tym sposobie myślenia odosobniony. Polacy praktycznie od zawsze zaznaczali swoją wyższość nad Moskalami. Dopiero w okresie zaborów ta postawa zaczyna się powoli zmieniać, zmniejsza się polska pewność siebie. Jednocześnie jednak wytwarza się pewien mechanizm obronny – Polak, widząc wielkość Rosji i jej przewagę nad sobą, stara się ją umniejszyć i ośmieszyć29. Michał Bohun nazwał to zjawisko „klasycznym mechanizmem 29 Por.: A. Niewiara, op. cit., s. 140. 92 resentymentu jako zemsty mentalnej” 30. Podobny sposób myślenia dochodzi czasem do głosu w zapiskach Sabińskiego. Polacy są według niego zdolniejsi i moralnie wyżsi od Rosjan: Ziomkowie nasi w służbie tu będący mają u Sybiraków każdej klasy wyższość nie tylko nad krajowcami, lecz i nad przybywającymi z Rosji. Prawda, że tak Sybiracy jak i Rosjanie w powszechności nie bardzo ich lubią, lecz nie śmią okazać im niechętnego uczucia i mimowolnie szanować ich muszą. Co bez wątpienia skutkiem jest wpływu, jaki prędzej czy później wyższe zdolności, a nade wszystko, uderzająca różnica moralnych przymiotów, wywrzeć muszą koniecznie [S II 132]. Zesłaniec chętnie podkreśla głupotę Rosjan, zazwyczaj komentując z rozbawieniem ich braki w wykształceniu. Przykładem może być Kozłow, który rozśmieszył zesłańca „utrzymując z najzarozumialszą w świecie pewnością, że „we włoskim języku” (z którego ani słowa rozumie), „a mianowicie w poezjach Petrarka, mnóstwo jest wyrazów wziętych z rosyjskiego!” [S I 248] czy sekretarz Kulajew, który ku zdziwieniu zesłańca, mimo skończenia w Petersburgu medycyny i kilkuletniej praktyki, nie potrafił rozpoznać łacińskiej książki31. Największe rozbawienie wzbudza jednak w autorze widziana wielokrotnie w drodze od Kijowa do Irkucka na stacjach pocztowych oraz w oficerskich mieszkaniach rosyjska Karta całego świata, opisująca wyobrażenia dawnych Rosjan na temat geografii. Świeże przedruki tejże mają, według autora, jak pisze z ironią, „dowodzić jej wziętość i upowszechnienie dla narodowego zapewne pożytku, dla rozszerzenia gruntownych pojęć o geografii, i dla obudzenia smaku do tej należytym oświeceniem tak niezbędnej nauki” [S I 465]. Zafascynowany tak osobliwym źródłem wiedzy, zesłaniec przytacza opis rzeczonej mapy: Karta przedstawia krąg jeden (w oryginale mający łokieć średnicy), na tym kręgu pomieszczone są 4 części świata. Przy Ameryce napis: „Ta część świata znaleziona przez francuskich i hiszpańskich Niemców”. W Azji, oznaczone rzędem blisko siebie „cztery rzeki rajskie” z dodatkiem, że „po nich teraz nie można przejść do raju, gdyż miejsce to od Chin jest zagrożone. Wyspa (bez nazwiska) zamieszkana przez ludzi z psiemi głowami”. Inna „wyspa, gdzie są ludzie z głowami lwiemi”. Inna znowu „pusta, bez żadnych mieszkańców, prócz samych tylko wężów, mających twarz dziewiczą, i do pasa (do pupa)*[pup – ros. pępek] postać ludzką, a dalej ogon wężów; są one skrzydlate i zowią się bazyliszki. Królestwo Portugalii, Królestwo Hiszpanii. W obu tych krajach mieszkańcy są Niemcy. Francuzi dawniej byli wiary grekorosyjskiej, lecz teraz obłąkali się”. Toż samo powiedziano i o „Królestwie Polskim”. Naprzeciw Holandii są „Wyspy Chińskie”. Dalej w 30 M. Bohun, op. cit., s. 213. 31 Patrz: S I 254. 93 górę idąc „Wyspa Malta, na której mieszkają nauczyciele i filozofy. Wyspa Minorka, zamieszkiwana przez samych filozofów” itp., itp. [S I 465-466]. O tym, jakie wrażenie na Sabińskim zrobiła ta Karta, dowodzi fakt, że autor wspomina o niej aż dwukrotnie 32. Sabiński szczególnie krytykuje głupotę niektórych przedstawicieli władz Syberii oraz carskich urzędników: Prawdziwie niepojęta jest czasem ichmość panów urzędników głupota [S II 165]. Długo i we wszystkich szczegółach przedstawialiśmy rzecz całą, żeby mu [cywilnemu gubernatorowi] dać pojąć niesprawiedliwość, a nawet rażącą niedorzeczność wczorajszego rozkazu. Niełatwo, z przyczyny tępego umysłu, ale przecież dał się nareszcie przekonać, zezwalając, „żebyśmy zostali tu wszyscy po dawnemu”, a przynajmniej odkładając stanowczą w tym decyzję, do powrotu generał-gubernatora [...] [S II 145-146]. Opisując postać generała Kanibałockiego zesłaniec pozwala sobie na zjadliwą ironię: Wiele trzyma o swoim stopniu i co chwila naiwnie przypomina każdemu, że jest „generałem”. [...] własną swoją osobą mógły dostarczyć kilka śmiesznych rysów do jakiej sceny komicznej [S II 244]. Znamiennym jest, że generalski stopień Kanibałockiego nie onieśmiela Sabińskiego. Wręcz przeciwnie, zesłaniec traktuje komendanta protekcjonalnie i opisuje jego postać z wyraźnym poczuciem własnej wyższości. Ośmiesza on jego przechwałki, nazywa ograniczonym i tępym. Nawet znajomość języka polskiego nie ratuje generała w oczach autora. Można jednak mniemać, że ta negatywna ocena znajduje ujście dopiero na kartach dziennika, a przy bezpośrednim spotkaniu duma i dobre wychowanie Sabińskiego nie pozwoliły mu zdradzić się ze swoją antypatią. Także o wydawanym w Petersburgu od 1835 roku Słowniku encyklopedycznym Sabiński nie wyraża się zbyt pochlebnie, większość znajdujących się z nim haseł oceniając jako „słabo zachwycone” [S I 440]. Stosunek Sabińskiego do Rosji, nacechowany pewnym poczuciem wyższości, widoczny jest także w jego stosunku do języka rosyjskiego. Uczy się go on niechętnie, mimo znajomości sześciu innych języków. Porównując Puszkina z Mickiewiczem, to polskiemu poecie przyznaję palmę pierwszeństwa. Sabiński, mimo że zarzeka się, że w swojej ocenie 32 Patrz też: S I 98. 94 starał się „zachować najsurowszą, najsumienniejszą bezstronność”, jakby mimochodem wspomina o wyższości języka polskiego nad rosyjskim, który ocenia „dawniej i lepiej wykształconym, daleko od rosyjskiego giętszym, podatniejszym na wszelkie zwroty i nierównie obfitszym w malownicze odcienia” [S I 456]. Innym razem, gdy podczas dyskusji w gronie rosyjskich zesłańców poruszono temat języka rosyjskiego na tle innych języków, zapytany o opinię, uznaje go za mniej rozwinięty i poetycki od reszty słowiańskich języków: Spytany o moje zdanie odpowiedziałem, że nie znam języka rosyjskiego na tyle, żebym z pewnością o jego zaletach lub niedostatkach mógł sądzić. Lecz zdaje mi się, że przy całym bogactwie, które spólnie z innymi słowiańskiej mowy narzeczach posiada, wszelako pod względem obfitości wyrażeń malujących rozmaite odcienia uczuć i myśli, jak równie co do treściwej zwięzłości, niewątpliwie ustępuje innym pobratymczym językom, ponieważ te nierównie wcześniej kształcone i mając literaturę dawniejszą daleko musiały koniecznie wyrobić już w sobie korzyści, na jakich dotąd jeszcze tamtemu zbywa, choć z czasem i on mieć je może zapewnie [S II 97-98]. Grzeczność wymaga od Sabińskiego ostrożnego ważenia słów, w których jednak pobrzmiewa niechęć do języka rosyjskiego i zdecydowane przekonanie o wyższości języka polskiego. Chętnie przystał na zakład Muchanowa, który z nich lepiej przetłumaczy francuski tekst na swój język ojczysty. Gdy zebrani uznali zwycięstwo Polaka, nie krył satysfakcji, a przetłumaczony fragment zachował na pamiątkę „o polską mowę stoczonej walki” [S II 98]. Podobnie, mając możliwość uczenia języka polskiego niektórych Rosjan, Sabiński nie powstrzymuje słów dyskretnej satysfakcji: Rzeczywiście ta myśl, że na wygnaniu w Syberii będę Rosjaninowi nauczycielem mowy ojczystej nad wyraz mię ujmuje [S I 479]. Oto w czasach, w których władze rosyjskie usilnie zwalczają polskość na polskiej ziemi i rusyfikują polską młodzież, on ma możliwość krzewienia polszczyzny w samej Rosji!33 Kolejnym dowodem pewnego poczucia wyższości Sabińskiego w stosunku do Rosjan jest jego obawa o wychowanie najmłodszych z grona polskich zesłańców. Uważa on, że obowiązkiem starszych zesłańców jest nie tylko krzewienie w młodzieńcach „poczciwych” uczuć i wykształcenia, ale także ochrona „od obcego wpływu” [S II 89]. O oficerze 33 Por.: M. Bohun, op. cit., s. 209. 95 Wasilewskim, synu polskich zesłańców, pisze z żalem: „to nie darowana, że zapomniał mówić po polsku” [S I 415]. W chwilach załamania, gdy do głosu dochodzi rozpacz, Sabiński ucieka się do stereotypowego postrzegania Rosji i Rosjan. Ożywa wizja dzikiego, barbarzyńskiego wrogaMoskala, prymitywnego i zacofanego, ulegającego podszeptom diabła. Najwięcej emocji wzbudza w Sabińskim zakaz pisania listów do rodziny w Polsce. Padają oskarżenia o dzikość i okrucieństwo: Ale oświadczył wyraźnie, że „do rodzin pisać zabroniono!” Niepojęte, dzikie okrucieństwo. Bo cóż winne matki, żony, siostry, dzieci, żeby je milczeniem naszym zabijać? [S I 203] [...] jak Fryderykowej pisać nie wolno, tak i Joachimowej to będzie wzbronione! Co za męczarnie! Co za bezprzykładne dzikości i okrucieństwa! [S I 293] Pełne rozpaczy i poczucia krzywdy oskarżenia autor adresuje do tych, którzy skazali go na wygnanie: Czemuż okrutnicy, chcąc mię zgubić, nie wymyśliliście takich katuszy, co by mnie tylko samego męczyły? Wszak na mnie zażarci byliście. Po co było przydawać śmierci osobie, która waszej zemście, waszej wściekłości jest obca zupełnie?... Alboż nie wiecie, co to jest Matka? Straciliżeście pojęcie najpierwszego, najświętszego w całym przyrodzeniu uczucia?... Nie dość że jeszcze dla was, żeście już moją żonę zabili? Że troje drobnych dziatek dawno już są sieroty? Żeście im wydarli matkę, wprzód nim ją poznać, nim jej opiekuńcze spojrzenia, nim jej uśmiechy pieszczące, źródło szczęścia na całe życie, do serc swych schronić zdołały?... Wbrew prawdzie, przeciwko własnego sumieniu, powiedzieliście, że jestem winny. Dobrze! Lecz choćbym rzeczywiście nie tylko w oczach waszych, ale nawet w obliczu całego świata największym złoczyńcą, powiedzcież mi, tygrysy! za jakież to zbrodnie kara nie samego winowajcę, lecz z nim razem trzy pokolenia zabijać powinna?... [S I 354] Często niełatwo określić, do kogo Sabiński kieruje swoje pełne bólu oskarżenia. Skarga wydaje się sięgać nie tylko jego „oprawców kijowskich”, ale rozciąga się na cały opresyjny system rosyjskiej władzy. Zesłaniec obwinia „okrutników” nie tylko o własne nieszczęścia, a nawet śmierć żony – oskarża ich także o to, że przesadnie okrutna kara dotyka trzech pokoleń, obejmując także jego matkę i dzieci. Nazywa ich także barbarzyńcami: „O czemuż, barbarzyńcy, wydzierając mi wszystko, nie wyrwaliście zarazem pamięci i czucia!!!” [S I 52] 96 Określenie „barbarzyńca” w stosunku do Rosjan obecne jest już w dokumentach z XVI wieku34. Stosowane przez Sabińskiego, łącznie z zarzutem „dzikości” i „okrucieństwa”, tworzy obraz Rosjanina prymitywnego, nieokrzesanego, brutalnego i nieznającego praw cywilizowanego świata. W chwili załamana, w silnie depresyjnym nastroju, autor wspomina: [...] oto pięć lat już minęło, jak z nieszczęśnymi ziomkami jestem niewolnikiem, przemocną zemstą rzucony z nimi na dowolną pastwę ciemnej, nienawistnej, nikczemnej służalców zgrai... [S I 486] Zesłaniec nie zapisuje, kim są według niego „służalcy”. Najprawdopodobniej „zgrają służalców” nazywa reprezentantów władzy rosyjskiej. Zapomina na tę chwilę o wielu przychylnych mu urzędnikach, o których zazwyczaj wyraża się jak najlepiej. W wypowiedzi tej ożywa funkcjonujące wśród Polaków w XIX wieku przekonanie o niewolniczym, „służalczym” charakterze Rosjan: Polacy, tworząc w swoich tekstach wizerunek społeczeństwa moskiewskiego-rosyjskiego, zwracają uwagę na zaakceptowanie przez Moskali-Rosjan wyjątkowej pozycji cara, zgodę na jego „tyrański” typ rządów, a w konsekwencji – na sprowadzenie siebie samych do roli niewolników35. Rosjanie są tu nie tylko służalczy, Sabiński zarzuca im także ciemnotę, mściwość, nienawistność i nikczemność. To nie jedyny moment, w którym zesłaniec, będąc pod wpływem silnych emocji, sięga po stereotypowe wyobrażenia: Dziś rok się skończył, jak przybyłem tu na miejsce przeznaczonej dla mnie kaźni, odejmującej mnie wszystko, co tylko ludziom jest szanowne i drogie, skazującej mię być umarłym za życia, na złość wszelkim prawom przyrodzenia, wbrew prawdzie i najczcigodniejszym uczuciom tak bezbożnie zgwałconym przez wyrok świętokradzki, potworny, obrzydłe urągowisko z ludzkości i oświaty, bezecny wymysł szatańskiego natchnienia! [S I 277] Wyrok carskiej władzy, skazujący go na zesłanie na Syberię, autor nazywa świętokradzkim, bezbożnie gwałcącym najczcigodniejsze uczucia, a także wymysłem natchnionym przez szatana. Kara zesłania przeczy także według niego prawdzie, wszelkim naturalnym prawom człowieka oraz urąga ludzkości i oświacie. Na co dzień tolerancyjny i 34 A. Niewiara, op. cit., s. 72. 35 A. Niewiara, op. cit., s. 83. Por.: Tamże, s. 96. 97 wstrzemięźliwy, zesłaniec daje się tu ponieść negatywnym uczuciom i sięga do najbardziej ksenofobicznych źródeł uprzedzeń. Pierwszym z nich jest odmienna wiara, prawosławie. Drugim – odmowa przyznania Rosjanom człowieczeństwa, a nawet ich delegitymizacja 36. Zarzucanie Rosjanom konszachtów z szatanem nie jest pomysłem samego Sabińskiego. Aleksandra Niewiara wspomina, że „obraz Moskala stowarzyszonego z diabłem” pojawia się już w XVII wieku i dalej trwa w XIX wieku, przy czym diabeł staje się szatanem37. Sabiński wygłasza też bardziej bezpośrednie sądy o rosyjskim rządzie. Po spotkaniu z miejscowym duchoborcą, zesłanym na Syberię za „odszczepieństwo”, autor komentuje ironicznie: Ale rzecz dziwna, że w oświeconym wieku rząd ogłaszający w państwach swoich wszystkim obcym wyznaniom swobodę srogo prześladuje różnowierców swego narodu... [S I 391] Zesłaniec nie ufa także w rozsądek miejscowej władzy, której zarzuca, że jej rozporządzenia wynikają „częstokroć od samego widzi mi się i kaprysu ichmość tutejszych” [S II 84]. Pewne wyobrażenie skali zaniedbań i nadużyć urzędniczych daje fakt nadania jednemu ze znajomych Sabińskiemu urzędników, Dejchmanowi, specjalnej nagrody potwierdzonej przez cesarza, za „bezprzykładną Dejchmana bezinteresowność i prawość” [S I 504]. Sabiński komentuje to refleksyjnie: „Rzeczywiście powyższe wyrazy równie są zaszczytnym dla Dejchmana, jak niepochlebnym i smutnym dla całej niezliczonej reszty rosyjskich urzędników, przyznaniem...” [S I 504]. Szczególe oburzenie wzbudzają w zesłańcu dowody na błędy i niedbałość carskich urzędników. Przytacza wiele przykładów mniej lub bardziej tragicznych pomyłek rosyjskiego rządu, które komentuje bezlitośnie: Prawdziwie pojąć nie można płochości, niedbalstwa i bezsumienności, z jakimi sądy w Rosji i urzędy rozmaite postępują względem tych, o których losie i życiu stanowią [S II 473]. Opisując konkretne przypadki, używa języka przepełnionego ironią, mającą podkreślić absurdalność rządowych decyzji. Pamiętam, że w 184138 r. podobno byłem w Usoliu świadkiem, jak jeden nieborak do najcięższych robót skazany i tamże do pompy przykuty, w tak męczącym położeniu ciągiem przez kilka lat 36 Patrz rozdział Obraz Sybiraków w Dzienniku syberyjskim Juliana Glaubicz Sabińskiego, s. 76. 37 A. Niewiara, op. cit., s. 101. 38 W rzeczywistości musiał to być rok 1840. Patrz: S I 227. 98 pracować musiał. Aż wtem niespodzianie przychodzi rozkaz oswobodzenia go wskutek „odkrytych w jego sprawie dwóch (małych!) pomyłek: najprzód, że nie popełnił zbrodni, za którą go potępiono, a po wtóre, że był poddanym nie rosyjskiego, lecz austriackiego rządu”, i na ostatniego reklamację po długiej między dwoma państwami pisaninie, na koniec polecono władzy miejscowej „uwolnić go i z Syberii odprawić natychmiast”, rozumie się, bez wyznaczenia mu środków na odbycie tej niewielkiej do miejsca rodzinnego przechadzki [S II 472]. Co ciekawe, powyższy przypadek Sabiński przytacza dwukrotnie, w 1840 i 1851 roku, co dowodzi tego, jak bardzo go ta historia poruszyła. Komentuje tę sytuację dobitnie, nie będąc zbytnio łaskawym dla całej Rosji: „Na całej kuli ziemskiej nie ma pewnie drugiego kraju, gdzie by się potworności takie dziać mogły” [S I 227]. Rosja jawi się mu jako kraj anormalny, w którym nie obowiązują ludzkie prawa. Autor w ironicznym stylu opisuje także inne historie. Podobna sytuacja miała miejsce z współwygnańcem Horodeckim, który „przez pomyłkę (!) przeznaczonym został na osadnika”, w rzeczywistości będąc skazanym jedynie „ na mieszkanie do Wschodniej Syberii bez żadnej z praw swoich utraty” [S II 473]. Omyłki dokonano także przy wydawaniu wyroku na przyjaciela Leopolda Niemirowskiego, skazanego na dwadzieścia lat ciężkich robót. Sabiński pisze z sarkazmem, że Wojennemu Sądowi Kijowskiemu „zdawało się widać dla Niemirowskiego niedostatecznym pozbawienie go wolności, majątku, szlachectwa, praw obywatelskich i osobistych, więc w swoim wyroku pozbawił go jeszcze i «dostojności duchowej», której Niemirowski nie piastował nigdy” [S II 473]. Przy czym „odjęcie nieposiadanego zaszczytu” wymagało, według autora, wielu zabiegów i starań. Według Sabińskiego w gronie zesłańców „nierzadko zdarza się [...] napotkać pomiędzy najszkaradniejszymi zbrodniarzami człowieka niewinnego zupełnie” [S I 262]. Jako przykład podaje Rosjanina Filipa Wieliczkina, niewinnie skazanego na dożywotnie ciężkie roboty. Autor komentuje to zdarzenie, podkreślając, że nie jest ono wyjątkiem: Oto więc jeszcze jeden do miliona przykładów podobnej nieomylności śledczych komisji i sądów kryminalnych [S I 262]. Zesłaniec z rozbawieniem wspomina o cenzurze rosyjskiej, której zakres ma okazję poznać, porównując dziennik petersburski z francuskimi, niemieckimi i angielskimi. Wyobraża sobie męki „biednego” redaktora, który może z zagranicznych pism wybierać do dziennika „tylko takie wątki, jakie sądzi, że przypadać mogą do jego ducha i z góry mu zakreślonego sposobu widzenia i i przedstawiania rzeczy” [S II 352]. W przepełnionej ironią wypowiedzi wyraża „podziw” nad wyjątkowymi umiejętnościami cenzora: „Jakiejże mu 99 potrzeba zręczności i sztuki, ażeby wielkie i świetne wydarzenia wcisnąć koniecznie w szczupły obręb wcześnie wytkniętego jego pojęciom rozmiaru!” [S II 353]. Przede wszystkim jednak Sabiński dziwi się „przetwarzającej sile, a nade wszystko śmiałości i odwadze pisma przeznaczonego nie tylko na obieg w kraju, lecz mającego też czytelników za granicą” [S II 353]. Podczas swojego wygnania Sabiński miał kontakt nie tylko z zesłańcami politycznymi, ale także kryminalnymi. Ich ogólny obraz nie jest zbyt korzystny, chociaż autor uczciwie zaznacza, że zdarzają się pozytywne wyjątki: Nie mówiąc już o politycznych wygnańcach, nierzadko zdarza się tu napotkać pomiędzy najszkaradniejszymi zbrodniarzami człowieka niewinnego zupełnie, z duszą najszlachetniejszą, a pomimo to sroższemu podległego losowi, niżeli złoczyńca, który przez dwadzieścia może lat kradł, podpalał, zabijał [S I 262]. Już pierwsze spotkanie obrazuje, jaki stosunek do wygnańców miał Sabiński: Tam w ogromnej izbie zastajemy zebranych mnóstwo złoczyńców: zbójców, podpalaczy, złodziejów itp. z pogolonymi do połowy głowami [S I 93]. Zgolone do połowy głowy skazańców musiały wywoływać szczególne wrażenie. W oswojeniu się z sytuacją nie pomaga prokurator, napominający aresztantów: „żeby przez drogę nie upijali się, żeby jeden drugiego nie okradali, żeby nie popełniali zabójstw, żeby nie uciekali, itp.” [S I 94]. Autor przerażony jest faktem znalezienia się w podobnym towarzystwie: „I z taką to zgrają zostawać musimy przez kilka miesięcy, bo ledwo dopiero w listopadzie ma się skończyć ta podróż nieszczęsna!” [S I 94]. Czuje się poniżony tym, że został policzony między „łotrów” i usilnie stara się o odłączenie grupy zesłańców politycznych od reszty wygnańców. Sabiński nazywa ich „najszkaradniejszymi złoczyńcami, z najobrzydliwszym społeczeństwa wymiotem” [S I 244], a fakt dzielenia z nimi wyroku „ohydnym” i „przeklętym” [S I 244]. Kryminalni budzą jednak pewną fascynację Sabińskiego, szczególnie ich niepowstrzymane pragnienie wolności, objawiające się regularnymi ucieczkami z miejsca odbywania kary. Przytacza on historie zesłańców, którzy każdej wiosny uciekają do lasu, by po kilkunastu dniach własnowolnie powrócić, mimo że, jak pisze autor, „wiedzą dobrze, że tu ich czeka chłosta okrutna” [S I 344]. Zjawisko dotyka także tych, którzy mają już na Syberii własne rodziny i gospodarstwa. Zaintrygowany tematem autor opowiada: 100 Popęd jednak do ucieczki, właśnie jakby stan choroby, co roku ich napada. Wtenczas idą do zwierzchności, żądają, żeby ich mocno zakuto i trzymano zamkniętych pod ścisłą strażą przez dwa lub trzy tygodni oświadczając, że inaczej ujdą niezawodnie. Po przejściu tego czasu proszą o zdjęcie kajdan i wypuszczenie spod warty. Wracają spokojnie do swych zatrudnień i do przykładnego jak dawniej prowadzenia się, w którym trwają aż do nowego te szczególniejszej choroby napadu [S I 344]. Opowiada także o jednym skazańcu, który co roku prosi o chłostę, w przeciwnym razie popełnia on przestępstwo, by na tę karę zasłużyć. Sabiński żywo to komentuje: „Niechże najprzenikliwsi lekarze i fizjologowie potrafią to wytłumaczyć!” [S I 344]. Sabiński, opisując przybyszów z Rosji, używa neutralnego w tamtym czasie określenia „Rosjanie” oraz „rosyjski” 39. Jedynie w chwili ogromnego wzburzenia sięga po nacechowane negatywnie określenie „moskiewski”, by podkreślić nieucywilizowanie i brutalność carskiego rządu. W nazwie tej kryje się także chęć „pomniejszenia znaczenia narodu, który sprowadza się jedynie do mieszkańców ograniczonego Księstwa Moskiewskiego” 40. Na wiadomość o zesłaniu na Syberię piętnastoletniego chłopca, autor wykrzykuje: Wzięty w niewolę i wydany moskiewskiemu rządowi za ten dziecinny postępek znosić ma karę dla silnych i dojrzałych zanadto surową! [S II 428]. Podobnie, gdy Sabiński wyraża swoje oburzenie konwersją Polaka na prawosławie, używa obraźliwego określenia „moskiewski”: [Teresa Bułhakowa w listach] donosi też o niecnym postępku Terleckiego, który znieważając najświętsze powinności dopuścił się na koniec zbrodni odszczepieństwa i niedawno przeszedł publicznie na wyznanie cerkwi moskiewskiej. Hańba i wzgarda nikczemnemu odstępcy! [S II 188] Sabiński był głęboko wierzącym katolikiem, co nie pozostawało bez wpływu na jego stosunek do prawosławia. Surowo potępia zmianę wiary, nazywając ją wiarołomstwem, które jest według niego „czynem zarówno przeciw Bogu występnym, jak nikczemnym i podłym” [S I 79]. Gani nie tylko postępek wspomnianego Terleckiego, ale także traktuje jak pariasa dawnego znajomego, Zenona Elsnera, który „ożenił się i przeszedł na syzmatyckie wyznanie” [S II 299]. Zesłaniec nie potrafi powstrzymać wstrętu przed „odszczepieńcem” i unika spotkania z nim: 39 A. Niewiara, op. cit., s. 32. 40 Tamże, s. 33. 101 Odkąd mieszkam w Irkucku, aż do tej pory nie zdarzyło mi się nigdzie z nim spotkać i bardzo rad temu byłem, albowiem sam widok odstępcy ma dla mnie tyle odrazy, że dziś, mimo usilności pokonania tego uczucia, niepodobna mi było wytrzymać dłużej nad kilka minut i, chociaż najuprzejmiej przez gospodynię domu zatrzymywany, uciec stamtąd musiałem [S II 299] 41. Sabiński zazwyczaj nie komentuje jednak negatywnie wyznania Rosjan i Sybiraków, nie podejmuje się także ich nawracania. Zdarza mu się nawet bywać w cerkwi, tak jak w Usoliu w 1840 roku z okazji prawosławnej „Rezurekcji”, gdzie przebywał aż do trzeciej w nocy! Świadomość religijną miejscowych autor ocenia bardzo nisko, pisząc z oburzeniem: „To rzecz niedarowana, do jakiego stopnia obce tu są wszelkie, najprostsze nawet wyobrażenia religii” [S I 421]. Dlatego też Sabiński czasem podejmuje się zostać nauczycielem religii. Uczy podstawowych zasad wiary dzieci dekabrystów – córki Mewiusa i Dejchmana. Co ciekawe, podejmuje się tego zadania, mimo że jego uczniowie wyznają nie katolicyzm, ale prawosławie, co sam zesłaniec komentuje ze zdziwieniem: Państwo Dejchman prosili mię dziś, żebym do Wielkiejnocy wykładał ich córce naukę religijną jak w roku przeszłym. Znowu tedy spełnić będę obowiązek pastora. Ale dziwi mię, czemu ojciec, miast wykonywać sam tę powinność, wolał poruczyć ją człowiekowi innego wyznania. Wszakże jako chrześcijanin odmówić tego nie mogłem [S I 448]. Księżnej Trubeckiej, mimo że należy do prawosławnego wyznania, Sabiński przyznaje „wiarę serca i przekonania” połączone z „obszernym światłem i postępkami całego życia, nacechowanego wysokim pojęciem Zbawiciela nauki” [S II 215]. Co więcej, razem z nią zesłaniec podejmuje się porównania Mszy świętych w obu obrządkach – wschodnim i zachodnim. Według Sabińskiego, oboje czerpali z tego porównania pożytek duchowy: Dawno już obiecawszy księżnej Trubeckiej wykład Mszy podług naszego Kościoła dziś na koniec zebrałem się zadość jej żądaniu uczynić, a to tym chętniej, że i sam rad byłem bliżej poznać różnicę dwóch obrzędów: greckiego z łacińskim. Czytaliśmy więc od początku do końca Msze obie, krok w krok, porównywając je między sobą. Ona mi objaśniała miejsca i wyrazy niezrozumiałe dla mnie w sławiańskiej liturgii, a ja nawzajem z łacińskiego dosłownie jej tłumaczyłem całą Mszę naszą. Ta, krótsza od tamtej, lecz za to więcej ma szczytnej prostoty, jak to i książna sama zdawała się postrzegać. Na tym pobożnym zajęciu przepędziliśmy parę godzin, nie bez duchowego z obojej strony pożytku [S II 185]. 41 Por.: S II 315. 102 Okazuje się, że nie dość, że zesłaniec potrafi dyskutować w sposób wyważony na temat własnej wiary z różnowiercami, ale ponadto ze zderzenia dwóch wyznań potrafi czerpać naukę. Dowodzi to także pewnej fascynacji odmienną religią i chęcią poznania jej specyfiki. Nie jest to zresztą jedyny moment, w którym Sabiński podejmuje się podobnych zestawień. Kilka lat wcześniej z „córką popa z Fabryki Telmińskiej” dokonuje porównania ślubnych obrzędów. Co ciekawe, Sabiński nie pozostaje w dyskusji całkowicie neutralny. Jakby mimochodem ocenia jej wyniki jako korzystne dla katolicyzmu: z zadowoleniem zauważa, że księżna Trubecka dostrzegła w katolickiej mszy „więcej [...] szczytnej prostoty”, a córka duchownego przyznała mu rację, że nieobecna w prawosławnym obrządku wzajemna przysięga małżonków nie byłaby „zbytecznym do ich obrzędu dodatkiem” [S I 298]. Interesującym fragmentem dziennika, dającym pewien obraz stosunku Sabińskiego do wschodniego kościoła, jest zapis spotkania autora z prawosławnym duchownym, który odwiedził celę zesłańca w więzieniu w Permie. Dawny „profesor teologii w Moskwie [S I 80]” czas wolny spędzał, nawracając więźniów na „prawdziwą wiarę” [S I 79]. Podjął on także próbę nawrócenia Sabińskiego, prawdopodobnie nie spodziewając się napotkać godnego przeciwnika. Śmiertelnie choremu w tym czasie zesłańcowi, któremu wzbroniono dostępu do katolickiego księdza, pod warunkiem dokonania konwersji proponuje przedśmiertną spowiedź, a nawet możliwość odzyskania wolności i powrotu do rodziny. Niemożność spotkania z księdzem każe zesłańcowi uznać „za mądre i dobroczynne zrządzenie Opatrzności, której boski palec wskazuje [...] drogę jedyną do zbawienia wiodącą” [S I 79]. Stosunek autora do wschodniego kościoła objawia się w sposobie, w jakim przytacza on słowa „popa”. Zarzuca duchownemu, że ten błędnie interpretuje prawdy wiary: Tu dopiero w długiej teologicznej rozprawie, zaczął wykładać wiary swej lepszość od mojej. Rozbierał tajemnice, przytaczał wiele z Pisma św. i różnych Ojców Kościoła tłumacząc i naciągając wszystko po swojemu. Z natarczywą żarliwością zagrzewał mię do „przyjęcia prawdziwego światła” i groził utratą wiecznego szczęścia, jeżeli nie zechcę „poznać prawdy” przynajmniej w ostatnich życia godzinach, a zamiast „nawrócenia się”, trwać będę „w błędzie” i umrę „nie korzystając z Łaski, jaką mi Bóg teraz podaje” [S I 79]. Sabiński nie przerywa duchownemu jego wywodu, na koniec żywo mu odmawiając: Wysłuchawszy cierpliwie całego tego kazania, [...] ja odezwałem się „że chcę umierać w tej samej ojców moich wierze, w której się urodziłem, że sam tylko Bóg sądzić może, które wyznanie prawdziwe i lepsze, że jeśli jemu podobało się, żebym zeszedł ze świata nieopatrzony dobrodziejstwy mojego Kościoła, poddaję się i w tym Jego świętej woli ufając w nieskończone 103 Jego miłosierdzie, które przyjmie szczerą chęć moją, a niemożności za grzech nie poczyta. Na koniec, że nic w świecie nie zdoła mię skłonić do wiarołomstwa, które sądzę czynem zarówno przeciw Bogu występnym, jak nikczemnym i podłym w moim przekonaniu” [S I 80]. Co ciekawe, zesłaniec nie wdaje się w teologiczną dyskusję nad wyższością katolicyzmu nad prawosławiem, zostawiając ten osąd samemu Bogu. Zdecydowanie potępia jednak zmianę wiary, nazywając ją wiarołomstwem. Swoje słowa podkreśla dodatkowo deklaracją, że „wiary i o niej przekonania” nie zmieni „ani jutro, ani w ostatniej życia chwili” [S I 80]. Gdy „pop” odwiedza Sabińskiego następnego dnia, by ponowić próbę jego nawrócenia, autor nie tylko nie zmienia zdania, ale także proponuje duchownemu, ku jego ogromnemu zdziwieniu, konwersję na katolicyzm, ironicznie nawiązując do jego wczorajszego wykładu: Ale najbardziej to się jemu [duchownemu] nie podobało, że ja, dziękując za jego dobre chęci, dodałem, „iż jeślibym tylko miał dość siły, nauki i zdolności, wtedy przez wdzięczność najmocniej starałbym się dać mu poznać «światło prawdziwe», to jest przelać weń zasady naszego wyznania zwracając go z błędnej i mylnej na rzeczywistą zbawienia drogę – na łono Rzymskiego Kościoła”. On po tych słowach, niezmiernie zdumiony, długo patrzył mi w oczy, lecz nic już nie mówiąc wstał i wziąwszy czapkę, razem ze swoim towarzyszem miał się ku odejściu. Ja żegnając ich obu rzekłem, „że już zapewne nie zobaczymy się na wieki” [S I 81]. Jeszcze długo Sabiński pamięta to zdarzenie – kilka lat później przypomina mu się „spomnienie [...] fanatycznych owych popa usiłowań, żeby mię do odszczepieństwa nakłonić” [S I 409]. Pewną niechęć do prawosławia Sabiński objawia, opisując różnice w stosunku prawosławnych do spowiedzi i komunii świętej: Wielka uroczystość w domu naszego majora i mnóstwo osób zaproszonych na sute i wystawne śniadanie, a to z powodu, że jego żona i córki wczora dopełniły wielkanocnej spowiedzi i dziś przyjęły komunię. Ta okazałość, wystawa i głośność w grecko-rosyjskim wyznaniu, przy nabożeństwie, do którego sama pokora i skrucha prowadzić powinny, a nade wszystko przy wykonaniu najważniejszego obowiązku, najświętszej chrześcijańskiej powinności, nie bardzo zdają się odpowiadać duchowi pobożności prawdziwej tak doskonale wskazanemu w Ewangelii [S I 223]. Tam zebrane były całe Trubeckich i Korzeniowskich rodziny dla wzajemnych powinszowań z powodu przyjętej dziś przez nich komunii. Wszyscy tak wystrojeni, jak gdyby na bal udać się 104 mieli. To zmieszanie form światowych ze świętością religijnego obowiązku, ta głośna okazałość w dopełnieniu czynności, która z samej tylko pokory i skruchy wypływać powinna, zawsze mnie się wydają nie tylko niestosowne i rażące, lecz nawet uważam je za ubliżenie czci temu, co dla chrześcijan jest najwyższym świętości wyrazem [S II 449]. Radosne świętowanie dopełnienia chrześcijańskiego obowiązku jest według zesłańca niestosowne i nie na miejscu, a nawet niezgodne z duchem Ewangelii. Autor potępia głośne i okazałe świętowanie w „grecko-rosyjskim wydaniu”, oburzenie wzbudza w nim także zmieszanie sfery profanum i sacrum. Sabiński w żadnym miejscu dziennika nie porusza tematu „carosławia”. Nigdy nie komentuje stosunku pobożnych Rosjan do cara, któremu przyznawano niemalże boski status. Według Aleksandry Niewiary typowym w tamtym czasie było zarzucanie prawosławnym bałwochwalstwa i świętokradztwa42. Temat musiał być przez autora poruszany, chociażby w rozmowie z księżną Trubecką, prawdopodobnie jednak autocenzura nie pozwoliła mu na komentarz. Zesłaniec nie potępia jednoznacznie religii prawosławnej, jego stosunek do niej jest stosunkowo tolerancyjny. Ostro potępia zmianę wyznania, konwersję uważając za formę zdrady i „wiarołomstwo”, daleki jest jednak od nazywania prawosławnych odszczepieńcami, schizmatykami, poganami czy Antychrystami. Wolny jest od typowo romantycznego autostereotypu „Polak-katolik”, w świetle którego, jak pisze Marek Cybulski: „rosyjska wiara, «moskiewska schizma» zostaje w prosty sposób utożsamiona nie tyle z pogaństwem, co wręcz z Antychrystem”43. Na tle innych wspomnień z tamtego okresu44 obraz Rosjanina objawiający się w Dzienniku syberyjskim Sabińskiego okazuje się być zaskakująco pozytywny. Wydaje się, że Sabiński nie żywi żadnych uprzedzeń względem Rosjan. Nie tylko nie traktuje ich jak wrogów, ale też wielu z nich czyni swoimi przyjaciółmi. Oskarża on jedynie rosyjski system, prześladujący własnych i obcych obywateli. Według Niewiary, od XIX wieku: 42 A. Niewiara, op. cit., s. 102. 43 Marek Cybulski jako przykład podaje mickiewiczowskiego Konrada, który Boga obwołuje carem. M. Cybulski, op. cit., s. 93. 44 Porównaj: A. Niewiara, Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006. M. Cybulski, Rosja i Rosjanie w pamiętnikach Polaków (1863-1918), Warszawa 2009. M. Bohun, Oblicza obsesji – negatywny obraz Rosji w myśli polskiej , [w:] Katalog wzajemnych uprzedzeń Polaków i Rosjan, pod. red. Andrzeja de Lazari, Warszawa 2006. 105 Doświadczający nieludzkości systemu państwowego Rosji Polak zaczyna rozważać rozdział między rządem a ludem. Dzięki własnym doświadczeniom i obserwacjom doli ludu rosyjskiego Polak wypowiada uwagi, w których wyraża początkowo współczucie, a potem nawet cień sympatii dla tej warstwy narodu rosyjskiego45. Warto tu jednak podkreślić, że prosty lud nie wzbudzał większego zainteresowania ze strony Sabińskiego. Doceniał pomoc, którą otrzymał od zwyczajnych mieszkańców Rosji na początku swojej etapowej drogi, jego sympatie jednak zwrócone były głównie w stronę wykształconej warstwy rosyjskiego społeczeństwa. Także według Marka Cybulskiego w XIX wieku następuje pewna zmiana w postrzeganiu Rosjanina przez Polaka – jednoznacznie negatywny obraz zostaje wzbogacony o światłocienie: „zaczęły pojawiać się pierwsze próby rozróżnienia pomiędzy rosyjskim państwem a jego poddanymi”46. Cybulski podaje dwa możliwe źródła zmian w wizerunku Rosjanina: bliższe kontakty z rosyjską ludnością i poczucie wspólnoty losu. Ponadto: Rosyjski lud, sam znajdując się pod ciężkim jarzmem, nierzadko okazywał współczucie i serdeczność Polakom, a w szczególności dotyczyło to syberyjskich zesłańców. Stąd zaczęło ugruntowywać się rozdzielenie Rosjanina-Słowianina, „brata Polaków”, i Rosjanina-Moskala, bezwzględnego sługi ruskiego reżimu. Polacy, doświadczający w okresie rozbiorów nieludzkości państwowego systemu Rosji, zaczęli dostrzegać, że jego ofiarą są także obywatele Rosji, a w szczególności ludność chłopska. Nowym elementem postrzegania Rosjan stała się zatem konstatacja, że rząd i lud tego kraju reprezentują zgoła odmienne wartości. Zaowocowało to początkowo wyrażaniem współczucia dla rosyjskiej ludności, a czasem nawet skierowaną w jej stronę sympatią 47. Podobnie pisze o tym Michał Bohun, według którego uprzedzenia do Rosjan miały głównie charakter państwowy, a w mniejszym stopniu etniczny48. Także według Wojciecha Karpińskiego: „antagonizm polsko-rosyjski był jednak najczęściej ujmowany jako konflikt 45 A. Niewiara, op. cit., s. 147. 46 M. Cybulski, op. cit., s. 95. 47 Tamże. 48 „Najczęściej krytykuje się i zwalcza państwo, którego despotyzm i zaborczość są wymierzone nie tylko przeciwko Polakom, ale także – co często podkreślano – przeciwko samym Rosjanom. Obiektem krytyki jest carat i jego tyrańskie instytucje. Zazwyczaj jednak zwracano przy tym uwagę na dominację państwa nad narodem, rozpłynięcie się tego ostatniego w pierwszym. [...] Obecne w myśli polskiej antyrosyjskie uprzedzenia mają charakter przede wszystkim «państwowy», dopiero w drugim rzędzie etniczny. Krytykuje się carat i państwo, a nie naród, któremu w istocie należy współczuć i wciągać do solidarnej walki z polityczną opresją”. M. Bohun, op. cit., s. 215-216. 106 dwóch sprzecznych koncepcji politycznych: wolności i despotyzmu, nie zaś jako konflikt dwóch narodowości”49. Są jednak w dzienniku takie fragmenty, które zdradzają pewną niechęć Sabińskiego do Rosji i jej mieszkańców. Najciekawszym z nich jest krótki dialog pomiędzy autorem a Bezobrazowem, który wyniknął podczas ich rozmowy na temat różnych plemion słowiańskich: Dziś przypłynął tu Angarą z Irkucka pan Bezobrazow. U stołu była rzecz o różnych plemionach słowiańskich, o rodzimych pomiędzy nimi cechach podobieństwa, o wielkiej rozmaitości słowiańskich narzeczy, wszystkich początku itp. Dość długo o tym przymiocie toczyła się rozmowa, i do niej mniej lub więcej należeli wszyscy. Wtem nagle Bezobrazow obraca się do mnie z tymi słowami: „Kiedyż na koniec czas przyjdzie, że wszelka nienawiść i niechęci narodowe między nami ustaną? Że już nie Polak na Rosjanina, albo odwrotnie, lecz jak bracia Słowianie wzajem na siebie patrzeć będziemy?” Zdziwiony takim zagabnięciem, „Wtedy czas ten przyjdzie”, odparłem, „kiedy już stanie się rzeczą niemożebną, by mnie lub komu bądź z moich ziomków pytanie to czynione było w Syberii”. On zamilkł i nastąpiła cisza powszechna, którą po chwili dopiero ktoś przerwał inny kierunek rozmowie nadając [S II 57]. Sabiński nie stawia rozmówców w bezpośredni stan oskarżenia, a sprowokowany pytaniem odpowiada stanowczo, ale w sposób stosunkowo wyważony. Zesłaniec, który sam niejednokrotnie mówi o przyjaźni wobec niektórych Rosjan, nie zapomina jednak o krzywdzie narodowej, ani o tym, jakie jest jej źródło. Nigdy jednak nie mówi o nienawiści do narodu rosyjskiego. Nie wszyscy Polacy byli w stanie wznieść się ponad uprzedzenia do „wrogiego narodu”. Sabiński wspomina o Moroziewiczu, „który od swojego [...] przybycia [na Syberię – M. J.-K.] nie chciał zabierać znajomości z wygnańcami rosyjskimi” [S II 231]. Dopiero z czasem „przemógł [...] swoją w tej mierze zbyteczną nieśmiałość i wstręt do wszelkich społeczeństw poza obrębem naszej gromady” [S II 231]. Można się domyślać, co było przyczyną niechęci Moroziewicza. Sabiński, opisując stosunek współzesłańca do wygnańców rosyjskich, pokazuje jednocześnie, że podobna postawa jest mu obca, a „nieśmiałość i wstręt” w stosunku do obcych są według niego „zbyteczne”. 49 W. Karpiński, Polska a Rosja. Z dziejów słowiańskiego sporu, Warszawa 1994, s. 160. 107 Zakończenie Celem mojej pracy było przedstawienie obrazu Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii wyłaniającego się z Dziennika syberyjskiego Juliana Glaubicz Sabińskiego. Zebrałam najbardziej reprezentatywne wypowiedzi Sabińskiego na temat Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii, tworząc szeroki materiał badawczy. Na jego podstawie, korzystając z różnych metodologii, podjęłam próbę zrekonstruowania wizerunku Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii. Ponadto, przedstawiając obraz Syberii widziany oczami Sabińskiego, podjęłam próbę zbadania wzajemnych związków między nim a obecną w myśli polskiej czarną legendą Syberii. Obraz Syberii, ukazany w Dzienniku syberyjskim, wpisuje się częściowo w romantyczną wizję Sybiru-piekła. Syberia jest tu światem obcym i nieprzyjaznym, przeciwieństwem idealizowanej Polski, opisywanym poprzez metaforę braku. Jest to kraina nieszczęśliwa, miejsce kary, wygnania i niewoli. Obrazu tego nie zmienia opisywane piękno syberyjskiej przyrody. Mimo 19 lat spędzonych na wygnaniu, Sabiński nie uwalnia się od „mitycznego” sposobu jej postrzegania i do końca widzi Sybir, nie Syberię. Dziennik przepełniony jest wypowiedziami zdradzającymi uprzedzenia autora do ludności syberyjskiej. Inaczej ma się sprawa z Rosjanami. Tutaj autor nie pokusił się na zbiorcze określenia czy diagnozę narodu rosyjskiego. Obraz Sybiraków zbudowany jest na zasadzie kontr-tożsamości, negatywnej projekcji wyznawanych przez autora wartości. Sabiński nie boi się uogólnień, chętnie stawiając diagnozę całego społeczeństwa syberyjskiego. W oczach Sabińskiego mieszkańcy Syberii jawią się jako prymitywni, zacofani, zabobonni, amoralni i dzicy Azjaci. Zesłaniec traktuje ich protekcjonalnie, zdarza się mu odmawiać im człowieczeństwa. Pozytywnie oceniani Sybiracy zawsze są ukazywani jako wyjątek na tle całości. Pełne dystansu i uprzedzeń nastawienie Sabińskiego nie zmienia się podczas wieloletniego kontaktu wygnańca z miejscowymi. Obraz Rosjan jest niejednolity. Autor nie dokonał całościowej diagnozy narodu rosyjskiego. Z jednej strony ukazuje dekabrystów jako przyjaciół-Moskali, z drugiej – niekiedy do głosu dochodzi stereotypowa wizja Rosjanina jako barbarzyńcy, prymitywnego, nieokrzesanego, brutalnego i nieznającego praw cywilizowanego świata. Sama Rosja ukazana jest jako kraj anormalny, w którym nie obowiązują ludzkie prawa, zarządzana przez okrutnych i niedbałych urzędników. 108 Analizując obrazy Rosji i Sybiraków konstruowanych przez autora Dziennika, doszłam do interesujących spostrzeżeń. Paradoksalnie, mimo że to rosyjski rząd odpowiada za zesłanie Sabińskiego na Syberię, autor Dziennika traktuje Rosjan lepiej niż Sybiraków, którzy nic mu nie zawinili. Ukazany obraz Sybiraków i Rosjan nie mieści się w istniejącym stereotypie, przedstawianym przez innych badaczy, zajmujących się wizerunkiem Rosjan w myśli polskiej. Staje się dzięki temu przydatnym uzupełnieniem i kontekstem. Ukazany obraz Sybiraka przeczy stwierdzeniu Marka Cybulskiego, że relację Polak-Sybirak cechowało poczucie wspólnoty losu1. Uważam, że przedstawienie obrazu Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii wyłaniającego się z Dziennika syberyjskiego może być wartościowym uzupełnieniem aktualnego stanu badań nad wizerunkiem innego etnicznie w literaturze polskiej. Myślę, że cennym byłoby poszerzenie badań o inne materiały źródłowe. Warto byłoby porównać obraz Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii w podobnych dziełach wspomnieniowych z Syberii w XIX wieku, takich jak Pamiętniki z Sybiru Wincentego Migurskiego 2 czy Dziesięć lat niewoli moskiewskiej Adolfa Jabłońskiego3. Szczególnie interesującym zagadnieniem mogą być dalsze badania nad polskim obrazem Sybiraka. Ciekawym tematem czekającym na opracowanie jest także osoba samego Juliana Glaubicz Sabińskiego oraz kontrast pomiędzy wyłaniającym się z Dziennika syberyjskiego obrazem zesłania a stereotypowym wyobrażeniem na ten temat. Okazuje się, że wizerunek XIX-wiecznego zesłańca jako katorżnika przykutego do taczki odbiega znacznie od rzeczywistości, a prawdziwy dramat sybiraków polegał na czymś zupełnie innym. Sabiński zesłany na Syberię cierpiał niczym Owidiusz wygnany z Rzymu. Zesłaniec wyrwany z własnego środowiska i rzucony między nierozumiejących go obcych, mógł powiedzieć za starożytnym poetą: Barbarus hic ego sum, qui non intellegor ulli. (łac.) [Tu jestem barbarzyńcą, którego nikt nie zrozumie.] 1 M. Cybulski, Rosja i Rosjanie w pamiętnikach Polaków (1863-1918), Warszawa 2009, s. 91. 2 W. Migurski, Pamiętniki z Sybiru, Lwów 1863. 3 A. Jabłoński, Dziesięć lat niewoli moskiewskiej, Kraków 1901. 109 Bibliografia I Literatura podmiotu: 1. Sabiński Julian Glaubicz, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom I-III. II Literatura przedmiotu: 1. Bazylow L., Syberia, Warszawa 1975. 2. Bohun M., Oblicza obsesji – negatywny obraz Rosji w myśli polskiej, [w:] Katalog wzajemnych uprzedzeń Polaków i Rosjan, pod red. Andrzeja de Lazari, Warszawa 2006. 3. Bokszański Z., Stereotypy a kultura, Wrocław 1998. 4. Chrostek M., Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców, Wrocław 2008. 5. Cybulski M., Rosja i Rosjanie w pamiętnikach Polaków (1863-1918), Warszawa 2009. 6. Czajkowski K., Leopolda Niemirowskiego Podróż po Syberii Wschodniej. Na marginesie lektury Dziennika syberyjskiego Juliana Glaubicz Sabińskiego, [w:] Sybir. Wysiedlenia-losy-świadectwa, pod red. Jarosława Ławskiego, Sylwii Trzeciakowskiej, Łukasza Zabielskiego, Białystok 2013, s. 401-412. 7. Diałtowicki T., Eh, katorżnikiem być, wywiad z J. Trynkowskim, http://historia.focus.pl/swiat/ech-katorznikiem-byc-802#poll [dostęp z dnia 5.01.15r.]. 8. Ewertowski T., Anhelli Juliusza Słowackiego – próba odczytania postkolonialnego, https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1279/1/Ewertowski%20T,%20 Anhelli.pdf, [dostęp z dnia 23.04.14r.]. 9. Ewertowski T., Doświadczanie przestrzeni jako konstruowanie kulturowego obrazu, [w:] “Interlinie” nr 1 2011, s. 91-98, https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1150/1/Ewertowski%20T,%20 Doswiadczanie%20przestrzeni%20jako%20konstruowanie%20kulturowego%20obraz u.%20Przyklad%20Balkanow%20i%20Syberii.pdf [dostęp z dnia 24.06.14r.] 10. Głąb A., Rosjanie – między narodowością a tożsamością, http://kolegia.sgh.waw.pl/pl/KES/kwartalnik/archiwum/Documents/AGlab9.pdf, [dostęp z dnia 23.04.14r.]. 110 11. Grodziski S., W Królestwie Galicjii i Lodomerii, Kraków 1976. 12. Hałasiński J., Szlakiem polskich badaczy Syberii, http://www.tygodnikprzeglad.pl/szlakiem-polskich-badaczy-syberii/ [dostęp z dnia 1602.15r.]. 13. Iwanicki W., Syberia bliżej świata, Warszawa 1994. 14. Janik M., Dzieje Polaków na Syberji, Wrocław 1991. 15. Kaczyńska E., Syberia: największe więzienie świata (1815-1914), Warszawa 1991. 16. Karpiński W., Polska a Rosja. Z dziejów słowiańskiego sporu, Warszawa 1994. 17. Kasperski E., Wokół „Syberii” Norwida. Dwa modele etyki, historiozofii i patriotyzmu [w:] Kresy Syberia Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu, pod red. E. Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa 1995. 18. Klechowski D., Julian Glaubicz Sabiński, "Dziennik syberyjski", [w:] „Zeszyty Literackie”, http://www.zeszytyliterackie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1213 &Itemid=88 [dostęp z dnia 30.05.15r.]. 19. Komparatystyka dla humanistów, pod red. M. Dąbrowskiego, Warszawa 2011. 20. Krasiński Z., Pisma filozoficzne i polityczne, Warszawa 1999. 21. Kuczyński A., Ludy dalekie a bliskie : antologia polskich relacji o ludach Syberii, Wrocław 1989. 22. Kuczyński A., Syberia : 400 lat polskiej diaspory : zesłania, martyrologia i sukces cywilizacyjny Polaków : rys historyczny, antologia, Krzeszowice 2007. 23. Kuczyński A., Syberia, Kraków 2007. 24. Kuczyński A., Syberia: czterysta lat polskiej diaspory: antologia historyczno – kulturowa, Wrocław 1993. 25. Kuczyński A., Syberyjskie szlaki, Wrocław 1972. 26. Kultura i świadomość etniczna Polaków na Wschodzie: tradycja i współczesność, pod red. A. Kuczyńskiego i M. Michalskiej, Wrocław 2004. 27. Kuźma E., Mit orientu i kultury zachodu w literaturze XIX i XX wieku, Szczecin 1980. 28. Lech Z., Syberia Polską pachnąca, Warszawa 2002. 111 29. Leerssen J., Imagology: History and metod, [w:] Imagology: The Cultural Construction and Literary Representation of National Characters, New York 2007. 30. Lejman M., Rossijanie – dylematy współczesnej tożsamości rosyjskiej, http://www.iesw.lublin.pl/sk/numery/numer12.php, [dostęp z dnia 23.04.14r.]. 31. Leszczyński A., Tajna policja carów i jej polskie ofiary,wywiad z W. Śliwowską, http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132750,16349593,Tajna_policja_carow_i_jej_polski e_ofiary.html [dostęp z dnia 5.01.15r.]. 32. Łukawski Z., Historia Syberii, Wrocław 1981. 33. Nietypowe migracie Polaków w XIX i XXI wieku, pod red. A. Kargol i W. Masiarza, Kraków 2011. 34. Niewiara A., Kształty polskiej tożsamości, Katowice 2010 35. Niewiara A., Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006. 36. Niewiara A., Wyobrażenia o narodach w pamiętnikach i dziennikach z XVI-XIX wieku, Katowice 2000. 37. Norwid C., Vade-mecum, oprac. J. Fert, wyd. 2, Wrocław 2003. 38. Nowiński F., Polacy na Syberii Wschodniej i zesłańcy polityczni w okresie międzypowstaniowym, Gdańsk 1995. 39. Nowiński F., Prasa w życiu polskich zesłańców – Syberia Wschodnia w połowie XIX w., http://repozytorium.uni.lodz.pl:8080/xmlui/bitstream/handle/11089/8782/02Nowi%C5 %84ski.pdf?sequence=1&isAllowed=y [dostęp z dnia 04.04.15r.]. 40. Otorowski M., Sybir nie taki straszny jak go malowali? [w:] http://kultura.dziennik.pl/ksiazki/artykuly/114418,sybir-nie-taki-straszny-jak-gomalowali.html [dostęp z dnia 01.04.2015r.]. 41. Polacy w guberni archangielskiej w XIX i XX wieku, pod red. A. Kuczyńskiego i M. Marczyka 42. Polskie opisywanie świata: od fascynacji egzotyką do badań antropologicznych, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 2000. 43. Said E., Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991. 112 44. Stefanowska Z., Rosja w „Ustępie” III części „Dziadów”, [w:] „W krainie pamiątek: : prace ofiarowane profesorowi Bogdanowi Zakrzewskiemu w osiemdziesiątą rocznicę urodzin , pod red. Jacka Kolbuszewskiego, Wrocław 1996. 45. Strawińska B., Sybir w słownikach języka polskiego oraz w świadomości współczesnych Polaków, [w:] Sybir, wysiedlenia - losy - świadectwa, pod. red. Jarosława Ławskiego, Białystok 2013, s. 59-72. 46. Strzyżewska Z., "Dziennik mojej niewoli" Juliana Sabińskiego czyli o doli zesłańczej dawnej i nowszej, [w:] „Zesłaniec” 2011, nr 46, http://zeslaniec.pl/46/Strzyzewska.pdf [dostęp z dnia: 15.05.15r.] 47. Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1998. 48. Synowiec A., Obraz Rosji w dyskursie kulturowo-ideologicznym. Studium wyobraźni zbiorowej na łamach polskiej prasy z lat 1991-2005, http://www.sbc.org.pl/Content/12768/doktorat2967.pdf, [dostęp z dnia 23.04.14r.]. 49. Szarota T., Polak w karykaturze niemieckiej (1914-1944). Przyczynek do badań stereotypów narodowych, [w:] Wokół stereotypów Polaków i Niemców, red. W. Wrzesiński, Wrocław 1991. 50. Śliwowska W., Polski Sybir. Mity i rzeczywistość, [w:] Sybir. Wysiedlenia-losyświadectwa, pod red. J. Ławskiego, Białystok 2013, s. 73-77. 51. Śliwowska W., Ucieczki z Sybiru, Warszawa 2005. 52. Trojanowiczowa Z., Sybir romantyków, Warszawa 1993. 53. Trynkowski J., Kodeks etyczny zesłańca w świetle pism Agatona Gillera, „Studia Łomżyńskie”, t. XIV. 54. Wajda K., Polski obraz Niemców i niemiecki obraz Polaków w publicystyce obu krajów w latach 1871-1914, [w:] Polacy i Niemcy. Z badań nad kształtowaniem heterostereotypów etnicznych, red. K. Wajda, Toruń 1991. 113