obraz rosjan, rosji, sybiraków i syberii w dzienniku syberyjskim

Transkrypt

obraz rosjan, rosji, sybiraków i syberii w dzienniku syberyjskim
UNIWERSYTET GDAŃSKI
WYDZIAŁ FILOLOGICZNY
Mirosława Jackowicz-Korczyńska
Kierunek studiów: Filologia polska
Specjalność: Nauczycielska dwuprzedmiotowa z wiedzą o kulturze
Numer albumu: 195332
OBRAZ ROSJAN, ROSJI, SYBIRAKÓW I SYBERII W
DZIENNIKU SYBERYJSKIM JULIANA GLAUBICZ
SABIŃSKIEGO
Praca magisterska
wykonana
w Instytucie Filologii Polskiej
pod kierunkiem
prof. dr hab. Elżbiety Mikiciuk
Gdańsk 2015
SPIS TREŚCI:
Wstęp.................................................................................................................................................3
Założenia pracy .................................................................................................................................6
Julian Glaubicz Sabiński .................................................................................................................8
Metoda doboru materiału .............................................................................................................. 11
Podstawy metodologiczne ............................................................................................................. 14
Syberia w XIX wieku. Rys historyczno-antropologiczny............................................................... 19
Czarna legenda Syberii ................................................................................................................... 26
Obraz Syberii w Dzienniku syberyjskim Juliana Glaubicz Sabińskiego ........................................ 36
Spojrzenie Sabińskiego na Sybiraków............................................................................................ 53
Rosjanie i Rosja w ujęciu autora Dziennika syberyjskiego ............................................................. 77
Zakończenie .................................................................................................................................. 108
Bibliografia ................................................................................................................................... 110
2
Julian Glaubicz Sabiński, dagerotyp, Biblioteka Narodowa, sygn. F. 40166/II
(www.polona.pl)
3
Wstęp
Celem mojej pracy jest przedstawienie obrazów Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii
wyłaniających się z Dziennika syberyjskiego Juliana Glaubicz Sabińskiego. Moje badania
będą obejmowały dwa etapy. Zamierzam zebrać najbardziej reprezentatywne wypowiedzi
Sabińskiego na temat Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii. Tym samym, utworzony zostanie
szeroki materiał badawczy. Na jego podstawie, korzystając z różnych metodologii, podejmę
próbę zrekonstruowania wizerunku Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii oczami jednego z
reprezentantów zesłańców wygnanych na Syberię w XIX wieku.
Przedmiotem analizy będzie Dziennik syberyjski autorstwa Juliana Glaubicz
Sabińskiego, zesłańca przebywającego na Syberii w latach 1839-1857. Dzieło to obejmuje
cztery tomy:

Część wstępna. Śledztwo i sąd1;

Tom pierwszy;

Tom drugi;

Tom trzeci – obszerny indeks osób.
Oryginalny tytuł dziennika Sabińskiego brzmi: Dziewiętnaście lat wyrwanych z
mojego życia czyli Dziennik mojej niewoli i wygnania od roku 1838 do 1857 włącznie, co daje
nam pewne wyobrażenie o stosunku autora do jego sytuacji wygnańczej.
Badania nad wizerunkiem innego etnicznie prowadzili Aleksandra Niewiara oraz
Marek Cybulski. Dokonywali oni analizy wizerunku Rosjanina w polskich pamiętnikach i
dziennikach. Aleksandra Niewiara za cel obrała rekonstrukcję wizerunku MoskalaMoskwicina-Rosjanina wyłaniającego się z polskich dokumentów prywatnych pisanych od
XVI do początku XX wieku. W swojej pracy nie wykorzystała jednak dziennika Sabińskiego.
Marek Cybulski podjął próbę określenia wizerunku Rosjanina oraz Rosji funkcjonującego
wśród Polaków, skupił się jednak na latach 1863–1918, nie obejmując tym samym
Sabińskiego, który powrócił z Syberii w 1857 roku. Nie prowadzono jeszcze badań nad
wizerunkiem Sybiraka i Syberii w polskich dokumentach prywatnych. Tematem tym zajęłam
1
Początkowo wydanie ograniczało się jedynie do trzech tomów, z pominięciem części wstępnej Dziennika,
obejmującej okres aresztowania autora i śledztwa, jakiemu został poddany. Jednak pod wpływem krytyki
zdecydowano się na uzupełnienie i wydanie kolejnego, „zerowego” tomu. J. Glaubicz Sabiński, Dziennik
syberyjski. Część wstępna. Śledztwo i sąd, Warszawa 2009, s. 5.
4
się w mojej pracy licencjackiej zatytułowanej Obraz Rosjan i Syberyjczyków We
wspomnieniach... Ewy Felińskiej 2.
Uważam, że przedstawienie obrazu Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii wyłaniającego
się z Dziennika syberyjskiego może być cennym uzupełnieniem aktualnego stanu badań nad
wizerunkiem innego etnicznie w literaturze polskiej i tym samym zasługuje na osobne
omówienie. Dlaczego w tytule swojej pracy dokonuję rozróżnienia pomiędzy Syberią a Rosją,
mimo że ta pierwsza w rozumieniu geograficznym przynależy do tej drugiej? Podobnie z
Sybirakami, którzy jako mieszkańcy Syberii są jednocześnie mieszkańcami Rosji, a więc
Rosjanami? Przedmiotem mojego zainteresowania nie będzie rzeczywista geografia i podziały
etniczne czy narodowe, ale schematy ideologiczne tworzone przez Sabińskiego. Zgodnie z
założeniami imagologii przedstawionymi przez Joepa Leerssena 3, zajmę się badaniem teorii
kulturowych i narodowych stereotypów [obrazów], a nie teorii samej kultury i narodów.
Kreacyjna geografia traktuje Syberię, „Sybir” jako obszar odrębny, rządzący się innymi
prawami i mający inne cechy niż Rosja, podobnie czyni z mieszkańcami tych rejonów. Jak
zauważa Edward Said, podział ten dokonywany jest niezależnie od samoświadomości
dzielonych4. Notabene, klasyfikacja Syberii jako odrębnego bytu obecna była nie tylko w
polskiej XIX-wiecznej myśli, ale także uznawana była przez samych Rosjan oraz trwa w
potocznym rozumieniu do dzisiejszego dnia. Ponadto, nie należy zapominać, że aktualna
klasyfikacja geograficzna oraz narodowa również jest w pewnym stopniu podziałem
arbitralnym.
W pierwszym rozdziale mojej pracy przedstawię kolejno: stan badań związanych z
osobą Juliana Glaubicz Sabińskiego, sylwetkę samego autora, zastosowaną przeze mnie
metodę doboru materiału oraz wykorzystane podstawy metodologiczne. W rozdziale drugim
przybliżę pokrótce historię samej Syberii. W rozdziale trzecim omówię obecną w potocznej
myśli polskiej czarną legendę Syberii. Rozdziały czwarty, piąty i szósty poświęcone zostaną
kolejno przedstawieniu obrazów Syberii, Sybiraków oraz Rosjan i Rosji, wyłaniających się z
dziennika Sabińskiego.
2
M. Jackowicz-Korczyńska, Obraz Rosjan i Syberyjczyków We wspomnieniach... Ewy Felińskiej,
http://fil.arch.ug.edu.pl/upload/files/1630/miroslawa_jackowiczkorczynska_obraz_rosjan_i_syberyjczykow_we_wspomnieniach_ewy_felinskiej.pdf [dostęp z dnia
11.12.2014r.]
3
J. Leerssen, Imagology: History and metod, [w:] Imagology: The Cultural Construction and Literary
Representation of National Characters, New York 2007., s. 29. Por.: Założenia pracy, s. 15.
4
E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991, s. 96-97. Por.: Założenia pracy, s. 17.
5
Założenia pracy
Dziennik syberyjski Juliana Glaubicz Sabińskiego wielokrotnie wspomniany jest jako
niezwykle cenne źródło informacji o sytuacji zesłańczej oraz samej Syberii w XIX wieku.
Michał Janik, autor dzieła z 1928 roku poświęconego dziejom Polaków na Syberii, tak pisał o
tym dzienniku:
Dziennik Sabińskiego zasługuje ze wszech miar na ogłoszenie drukiem jako najlepsze, najobfitsze
źródło do historii zesłaństwa polskiego w Syberii Wschodniej w okresie, w którym Sabiński tam
przebywał. Wśród wszystkich pamiętników przekazanych przez konarszczyków, rzecz
Sabińskiego ma niezaprzeczalnie wartość największą 1.
Także Jan Trynkowski zauważa, że Dziennik syberyjski „wśród tylu pamiętników,
dzienników i innych tekstów wspomnieniowych [...] zajmuje miejsce szczególne” 2. Ocenia
wspomnienia zesłańca wyjątkowo wysoko, określając je jako „źródło o wyjątkowej wartości
historycznej” 3. Również Michał Otorowski wspomnienia Sabińskiego określa jako dzieło
„które w literaturze zesłańczej nie ma sobie równych” 4.
Mimo tak pochlebnych opinii, Dziennik syberyjski Juliana Glaubicz Sabińskiego nie
doczekał się wielu omówień i analiz. O samym Sabińskim badacze wspominają zazwyczaj
jedynie incydentalnie, wymieniając go jako jednego z grona konarszczyków zesłanych na
Syberię5. Przyczyna jest prosta – autograf dziennika odkryty dopiero na początku lat
dziewięćdziesiątych przez Jana Trynkowskiego w Bibliotece Uniwersytetu Wileńskiego 6,
został wydany drukiem dopiero w 2009 roku, po ponad 150 latach od powrotu zesłańca z
1
M. Janik, Dzieje Polaków na Syberji, Kraków 1928, s. 206.
2
J. Trynkowski, Przedmowa, [w:] J. Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, t. I, s. 35.
3
J. Trynkowski, Tamże, s. 35.
4
M. Otorowski, Sybir nie taki straszny jak go malowali? [w:]
http://kultura.dziennik.pl/ksiazki/artykuly/114418,sybir-nie-taki-straszny-jak-go-malowali.html [dostęp z dnia
01.04.2015r.].
5
Por.: M. Chrostek, Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców, Wrocław 2008, s. 48.
6
D. Klechowski, Julian Glaubicz Sabiński, "Dziennik syberyjski", [w:] Zeszyty Literackie,
http://www.zeszytyliterackie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1213&Itemid=88 [dostęp z dnia
30.05.15r.].
6
Syberii. Odczytania rękopisu, obejmującego aż 3335 stron7, podjęli się Wiktoria i René
Śliwowscy. Prace badawcze związane z osobą Juliana Glaubicz Sabińskiego prowadzi Jan
Trynkowski, notabene, autor przedmowy do Dziennika syberyjskiego8. Informacje o zesłańcu
pojawiają się także w Polskim słowniku biograficznym9 oraz słowniku biograficznym
poświęconym polskim zesłańcom w Imperium Rosyjskim w XIX wieku autorstwa Wiktorii
Śliwowskiej10. Dziennik syberyjski okazał się nie tylko przejmującą lekturą, ale także cennym
źródłem informacji o życiu zesłańców w XIX wieku. Po publikacji dziennika w 2009 roku
zaczęły pojawiać się prace wykorzystujące historyczny potencjał dzieła Sabińskiego.
Przykładem może być artykuł Franciszka Nowińskiego o prasie czytanej przez polskich
zesłańców na Syberii Wschodniej w XIX wieku11 czy publikacja Krzysztofa Czajkowskiego
na temat malarza Leopolda Niemirowskiego 12. Lektura Dziennika syberyjskiego stała się
także inspiracją dla Zofii Strzyżewskiej do snucia opowieści o losach jej własnej rodziny 13.
Postać Sabińskiego stała się tematem wielu interesujących artykułów i wywiadów 14.
7
J. Trynkowski, op. cit., s. 35.
8
J. Trynkowski, A. Wolanowski, Julian Glaubicz Sabiński (1797-1869) i jego "Dziennik", „Ze Skarbca Kultury
: biuletyn informacyjny Zakładu Narodowego im. Ossolińskich” 1991, t. 36, nr 51, s. 81-111; J. Trynkowski,
Dziennik mojej niewoli i jego autor, [w:] Stowarzyszenie Ludu Polskiego w guberniach podolskiej, wołyńskiej i
kijowskiej, pod red. Magdaleny Micińskiej, Warszawa 2008, s. 97-129; J. Trynkowski, Przedmowa, [w:] J.
Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, s. 5-42.
9
Polski słownik biograficzny, t. 34, s. 247, 248.
10
W. Śliwowska, Zesłańcy polscy w Imperium Rosyjskim w pierwszej połowie XIX wieku. Słownik biograficzny,
Warszawa 1998, s. 529-531.
11
F. Nowiński, Prasa w życiu polskich zesłańców – Syberia Wschodnia w połowie XIX w.,
http://repozytorium.uni.lodz.pl:8080/xmlui/bitstream/handle/11089/8782/02Nowi%C5%84ski.pdf?sequence=1&
isAllowed=y [dostęp z dnia 04.04.15r.].
12
K. Czajkowski, Leopolda Niemirowskiego Podróż po Syberii Wschodniej. Na marginesie lektury Dziennika
syberyjskiego Juliana Glaubicz Sabińskiego, [w:] Sybir. Wysiedlenia-losy-świadectwa, pod red. Jarosława
Ławskiego, Sylwii Trzeciakowskiej, Łukasza Zabielskiego, Białystok 2013, s. 401-412.
13
Z. Strzyżewska, "Dziennik mojej niewoli" Juliana Sabińskiego czyli o doli zesłańczej dawnej i nowszej, [w:]
„Zesłaniec” 2011, nr 46, http://zeslaniec.pl/46/Strzyzewska.pdf [dostęp z dnia: 15.05.15r.]
14
T. Diałtowicki, Eh, katorżnikiem być, wywiad z J. Trynkowskim, http://historia.focus.pl/swiat/ech-
katorznikiem-byc-802#poll [dostęp z dnia 5.01.15r.]; A. Leszczyński, Tajna policja carów i jej polskie ofiary,
wywiad z W. Śliwowską,
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132750,16349593,Tajna_policja_carow_i_jej_polskie_ofiary.html [dostęp z
dnia 5.01.15r.]; M. Otorowski, Sybir nie tak straszny jak go malowali,
7
Julian Glaubicz Sabiński
Jak pisze Marek Cybulski, osoba nadawcy oraz sytuacja, w jakiej się znajduje,
wpływa bezpośrednio na kreowany przez nią wizerunek obcego narodu:
Perspektywa [...], a szczególnie punkt widzenia, przyjęty w konceptualizowaniu pojęcia „osoba
danej narodowości”, „dany naród”, jest ściśle uzależniony od sytuacji (politycznej, ekonomicznej,
kulturowej), w której znajduje się nadawca – podmiot konceptualizacji. Jego punkt widzenia
pociąga za sobą taki sposób patrzenia na innych, który będzie wypływał z wartości stanowiących
w danym momencie historycznym o jego pozycji. W zależności od zewnętrznych czynników
zaznacza się tendencja do podkreślania uwag w jakimś aspekcie, pomijania innych15.
Dlatego warto odpowiedzieć na pytanie, kim był autor omawianego przeze mnie
imponującego objętościowo dziennika? Julian Glaubicz Sabiński urodził się 23 lutego 1797
roku w Tynnie koło Kamieńca Podolskiego. Należał do niezbyt bogatej rodziny szlacheckiej
posługującej się herbem Glaubicz. Jego młodszy brat, podporucznik saperów w armii
Królestwa Polskiego, został aresztowany w związku z powiązaniami z Towarzystwem
Patriotycznym i wkrótce później poniósł śmierć w niejasnych okolicznościach 16, co według
Jana Trynkowskiego miało znaczny wpływ na autora17. Sabiński nie uczęszczał do żadnych
szkół. Zaczynał od nauki w domu, później o wykształcenie młodego Juliana zadbał słynny w
tamtym czasie poeta i tłumacz Rajmund Korsak18.
Jako młody człowiek Sabiński wstąpił do loży masońskiej „Ozyrys pod Gwiazdą
Płomieniejącą”, która założona w 1818 roku w Kamieńcu Podolskim, została już w 1822 roku
zamknięta na mocy ukazu cara Aleksandra I 19. Autor Dziennika należał do elity intelektualnej
Podola, przyjaźniąc się z poetami, artystami i muzykami tamtego rejonu. Co ciekawe,
http://kultura.dziennik.pl/ksiazki/artykuly/114418,sybir-nie-taki-straszny-jak-go-malowali.html [dostęp z dnia
1.04.15r.]; J. Hałasiński, Szlakiem polskich badaczy Syberii, http://www.tygodnikprzeglad.pl/szlakiem-polskichbadaczy-syberii/ [dostęp z dnia 1602.15r.].
15
A. Niewiara, Wyobrażenia o narodach w pamiętnikach i dziennikach z XVI-XIX wieku, Katowice 2000, s. 16.
16
Prawdopodobnie Józef Sabiński został zamordowany podczas pobytu w celi. Zobacz: J. Trynkowski, op. cit.,
s. 6-7.
17
Tamże, s. 7.
18
Tamże, s. 8.
19
S. Małachowski-Łempicki, Wykaz lóż wolnomularskich oraz ich członków w latach 1778-1821, Kraków 1929,
s. 47. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 9.
8
podobno także i sam Sabiński posiadał talent poetycki i kompozytorski, co znalazło odbicie w
języku jego dziennika, znajdującym się na wysokim, literackim poziomie. Prawdopodobnie,
po rozwiązaniu podolskiej loży masońskiej, autor dołączył do innego związku patriotycznego
Wolnych Braci Podolan, jednak informacje na ten temat są bardzo skąpe 20. W 1830 roku
żarliwy patriota Sabiński wziął udział w powstaniu listopadowym. Został także sekretarzem
rady świeżo powstałego Towarzystwa Patriotycznego Podolskiego 21. Po upadku powstania
autor dostał się do niewoli, w której przebywał przez blisko rok. Sabiński konsekwentnie
wypierał się uczestnictwa w powstaniu i prawdopodobnie dzięki tej strategii został w końcu
wypuszczony na wolność. W roku 1834 Julian Sabiński ożenił się z Pelagią Darowską i osiadł
w Zbrzyziu nad Zbruczem. Wkrótce doczekał się trójki dzieci: Ziemowita, Olgierda i
Hemildy. Jak przypuszcza Jan Trynkowski, szczęśliwe pożycie nie przeszkadzało mu w
aktywnym uczestniczeniu w konspiracji: nielegalnym przerzucaniu emisariuszy, przemycie
listów itp.22. W 1835 roku autor Dziennika dołączył do Towarzystwa Filodemicznego. Po
przekształceniu Towarzystwa w Stowarzyszenie Ludu Polskiego 23 Sabiński stał się
konarszczykiem24. 12 października 1838 roku autor został aresztowany i osadzony w
więzieniu w Kijowie. Mając w pamięci skuteczność zastosowanej uprzednio strategii,
Sabiński konsekwentnie zaprzeczał jakimkolwiek związkom z organizacją Szymona
Konarskiego. Niestety, tym razem postawa autora staje się prawdopodobnie przyczyną jego
zguby. Komisja śledcza, rozzłoszczona uporem przewyższającego ją intelektualnie więźnia,
wydaje nieadekwatnie wysoki wyrok. Jak przypuszcza Jan Trynkowski, „gdyby [Sabiński –
M.J-K.] się do czegoś przyznał («tak, rzeczywiście coś tam widziałem, ale w niczym nie
brałem udziału, szczerze żałuję...»), gdyby prosił o łaskę, kara mogłaby być wyraźnie
mniejsza”25. Podobną uwagę czyni Wiktoria Śliwowska, przyczynę nieproporcjonalnie
surowego wyroku upatrując w braku łapówki:
20
J. Trynkowski, op. cit., s. 14.
21
Tamże, s. 16.
22
Tamże, s. 19.
23
Stowarzyszenie Ludu Polskiego była to założona przez Szymona Konarskiego „organizacja dążąca do
wyzwolenia Polski republikańskiej, zamieszkanej przez obywateli wolnych i równych, dającej chłopom prawo
do ziemi i zwolnienie od pańszczyzny. Akt założycielski mówił też o pełnym «odmłodzeniu narodu», aby ludzie
zdolni bez względu na swe pochodzenie społeczne dochodzić mogli do najwyższych godności w państwie”. S.
Grodziski, W Królestwie Galicjii i Lodomerii, Kraków 1976, s. 143.
24
Tamże, s. 20.
25
Tamże, s. 21.
9
Sabiński
poszedł
na
Syberię,
bo
w
odpowiednim
czasie
nie
dał
łapówki.
Śledczy Pisariew, który w Kijowie prowadził śledztwo, wściekł się na Sabińskiego. Wiadomo
było, że kto dał dużą łapówkę, to dostawał jakąś karę, ale nie jechał na Sybir. Potem niektórzy
strasznie żałowali i mówili, że gdyby dali łapówkę, to mieliby spokój 26.
Sabiński skazany zostaje, jak sam zapisuje w dzienniku, na „karę ćwiartowania przez
ułaskawienie zamienioną na lat 20 ciężkich robót”27. Podróż na miejsce zesłania odbywała się
etapami. Zakuty w kajdany, 14 marca 1839 roku autor został wywieziony kibitką z Kijowa.
Niecały miesiąc później dołączył do innych polskich skazańców politycznych i razem z
więźniami kryminalnymi wyruszył w pieszą wędrówkę z Tobolska do Irkucka. Skierowany
został na ciężkie roboty do zakładów solnych w Usoliu niedaleko Irkucka. Po dotarciu na
miejsce odebrał wiadomość o śmierci żony. W 1841 i 1842 wyrok został skrócony przez cara
dwukrotnie o 5 lat 28, a w 1843 roku ciążąca nad zesłańcem kara ciężkich robót została
zamieniona na osiedlenie29. Oficjalnie przydzielony do wsi Grawnowskoje, w rzeczywistości
osiadł w Uryku, a później w Irkucku. Podczas całego swojego wygnania autor zajmował się
nauczaniem języków miejscowych notabli. Ułaskawiony w 1856 roku na mocy manifestu
koronacyjnego, 10 września 1857 Sabiński wyrusza w podróż powrotną do ojczyzny 30. Po
przybyciu autora na Podole w styczniu 1858 roku natychmiast roztoczono nad nim dozór
policyjny31. Gorący polski patriotyzm byłego zesłańca, połączony z otaczającym go
powszechnym szacunkiem, wywierał według gubernatora podolskiego szkodliwy wpływ na
polskie społeczeństwo32. Coraz mocniej drażniło to miejscową władzę, aż zapadła decyzja o
ponownym zesłaniu Sabińskiego. Pobyt autora na Podolu uznano za niebezpieczny, dlatego
26
A. Leszczyński, Tajna policja carów i jej polskie ofiary, wywiad z W. Śliwowską,
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132750,16349593,Tajna_policja_carow_i_jej_polskie_ofiary.html [dostęp z
dnia 5.01.15r.].
27
J. Glaubicz Sabiński, op. cit., t. I, s. 55.
28
Gosudarstwiennyj Archiw Irkutskoj Obłasti, zesp. 24, inw. 3, t. 432, posz, 16, k. 34. [za:] J. Trynkowski, op.
cit., s. 22.
29
Gosudarstwiennyj Archiw Russkoj Fiedieracji w Moskwie, zesp. 109, 1 eksp., 1836r., t. 76, cz. 52, O
Sabinskom, k. 35. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 22.
30
Gosudarstwiennyj Archiw Irkutskoj Obłasti, zesp. 24, inw. 3, t. 15, posz. 35, k. 48. [za:] J. Trynkowski, op.
cit., s. 23.
31
Dierżawnyj Archiw Chmielnickoj Obłasti (Kamieniec Podolski), zesp. 228, inw. 1, t. 2936. [za:] J.
Trynkowski, op. cit., s. 24.
32
Ruch społeczno-polityczny na Ukrainie w 1856-1862 r., Kijów 1963, s. 117. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 25.
10
też wysłano go do guberni tambowskiej33. Z powodu choroby odległy Tambow został
zamieniony na bliższy Czernihow 34, gdzie po siedmiu latach, 28 lutego 1869 roku zesłaniec
zmarł dożywszy 72 lat 35.
Metoda doboru materiału
Jednym z kryteriów wyboru Dziennika syberyjskiego jako przedmiotu badań była
rzadko spotykana forma wspomnień z Syberii – dziennik prywatny. Większość syberyjskich
dzieł wspomnieniowych to pamiętniki, które spisywane po jakimś czasie, niestety zawierają
opinie „zanieczyszczone” późniejszą refleksją oraz nabytym dystansem. Inaczej ma się
sprawa z dziennikami, które spisywane „na gorąco”, z natury swojej zawierają sądy autora w
postaci nieskażonej, bliższej autorskiej świadomości. Podobnie uważa Zofia Strzyżewska:
Wiadomo, że dzienniki są stosunkowo rzadkim i szczególnie cennym rodzajem źródeł
historycznych, ponieważ są współczesne opisywanym wydarzeniom (na nich krzepnie krew
wydarzeń), na ocenę których nie mają wpływu mankamenty pamięci i „mądrość” późniejszych
doświadczeń (nawet w przypadku redakcji nie da się i nie ma sensu poprawiać całego tekstu, bo
złamało by to całą tkankę narracji)36.
O szczególnej wartości dokumentów prywatnych, takich jak pamiętniki czy dzienniki,
pisze Aleksandra Niewiara:
Teksty prywatne [...] mają swoje zalety. Oddają one potoczny sposób myślenia. w potocznej
świadomości i potocznym dyskursie jak w potocznym języku znajdujemy centrum, skarbiec i
źródło myśli [...]. To punkt odniesienia dla innych stylów języka; to zbiór wszelakich
(wszystkich?) sądów, przekonań, wartości nierzadko sprzecznych, często ciągłych, zazwyczaj
typowych, przeciętnych; to jednak też inspiracja dla genialnych, jednostkowych wyobraźni i
umysłów37.
33
Gosudarstwiennyj Archiw Russkoj Fiedieracji w Moskwie, zesp. 109, I eksp., 1836 r., t. 76, cz. 52, O
Sabinskom, k. 70. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s. 26.
34
Gosudarstwiennyj Archiw Russkoj Fiedieracji w Moskwie, Tamże, k. 74, 75. [za:] J. Trynkowski, op. cit., s.
26.
35
J. Trynkowski, op. cit., s. 27.
36
Z. Strzyżewska, op. cit., s. 54.
37
A. Niewiara, Kształty polskiej tożsamości, Katowice 2010, s. 14.
11
[...] można się spodziewać, że jako teksty pisane często nie do druku, ale ku pouczeniu potomków,
dla własnej pamięci, [pamiętniki, diariusze, dzienniki podróży – M. J.-K.] są zapisami
spontanicznych, indywidualnych reakcji i oczekiwań albo powtarzają potoczne, obiegowe opinie
jednego kręgu kulturowego38.
Według Zbigniewa Bokszańskiego, badającego stereotypy narodowe w narracjach
autobiograficznych, wypowiedzi, które „nie zawierają wyraźnych wskazań na cechy czy
właściwości grupy” nie są „etnicznie relewantne”39. Podejmuje się on omówienia jedynie tych
fragmentów tekstów, w których widoczne jest wyraźne odniesienie do grupy oraz intencja
„przypisania jej cechy lub cech charakteryzujących ją jako całość, jako pewien odrębny
społeczny układ”40. Nie uznaje za zasadne analizy wypowiedzi na temat przedstawiciela danej
grupy jako jednostki.
Inaczej do kwestii kompletowania materiału badawczego podchodzi Aleksandra
Niewiara. We wprowadzeniu do przeprowadzonej przez nią analizy wyobrażeń o narodach w
dokumentach prywatnych tak przedstawia swoją metodę doboru „relewentnych” fragmentów:
Wzięłam pod uwagę wszystkie konteksty, w których mówi się o danej narodowości, wprowadzone
przez nazwę własną, przymiotnik, a także takie, które można rozpoznać jako charakteryzujące
daną narodowość dopiero na tle większych fragmentów tekstu41.
Badaczka trafnie zauważa:
Trudno oczekiwać, by w spontanicznej narracji, nie obliczonej na diagnozowanie innych pojawiły
się gotowe, całościowe wypowiedzi, eksplikujące stereotypy” 42.
Niewiara podejmuje się badania także „wypowiedzi pozornie błahych, zdawałoby się
okazjonalnych, incydentalnych” 43. Nie ukrywam, że znacznie bliższa jest mi postawa
badawcza Aleksandry Niewiary i na niej się wzorowałam w swojej pracy. Według mnie,
strategia Zbigniewa Bokszańskiego znacznie ogranicza pole badawcze, zdecydowanie je
zubożając. Nie ograniczyłam się jedynie do sądów o charakterze ogólnym, starając się
zanalizować wszystkie wypowiedzi Sabińskiego mające hipotetyczną wartość oceniającą.
38
A. Niewiara, Wyobrażenia o narodach w pamiętnikach i dziennikach z XVI-XIX wieku, Katowice 2000, s. 11.
39
Z. Bokszański, Stereotypy a kultura, Wrocław 1998, s. 44.
40
Tamże, s. 45.
41
A. Niewiara, op. cit., s. 12.
42
Tamże, s. 12-13.
43
Tamże, s. 13.
12
W swoich badaniach chcę zająć się obrazem Syberii, Sybiraków, Rosji i Rosjan, nie
poprzestając jedynie na analizie stereotypu, który uważam za pojęcie węższe znaczeniowo.
Badaczem, który wprowadził termin stereotyp był Walter Lippman. Według niego, stereotyp
to „obrazy w naszych głowach”, a dokładniej „uproszczone i niedokładne, będące rezultatem
raczej przekazu społecznego niż własnego doświadczenia, odporne na zmianę, wyobrażenia o
rzeczywistości”44. O ile pojęcie stereotypu okazało się niezwykle cenne i popularne, jego
definicja okazała się być niewystarczająca. Nie podejmuje kwestii referencjalności
stereotypów – w jaki sposób wiążą się one z rzeczywistością. Nie wyczerpuje również kwestii
wyobrażeń i uprzedzeń powstałych na podstawie własnego doświadczenia. Sporna jest także
zasadność stwierdzenia, że stereotypy nie podlegają zmianom. Pojawia się pytanie, czy
stereotypy są tylko negatywne, czy także pozytywne. Kwestię podjętą przez Lippmana
rozwija wielu naukowców z przeróżnych dziedzin, takich jak socjologia, historia czy
antropologia, mnożąc teorie i wątpliwości45.
Inny, bardziej trafny według mnie termin proponuje Tomasz Szarota:
Chciałbym tu zaproponować, by wizerunek (obraz) traktować jako pojęcie szersze niż stereotyp.
Wizerunek (obraz) to, moim zdaniem, uogólniająca ocena (sąd, opinia) na temat określonej grupy
narodowej lub etnicznej, zawierająca w sobie obok elementów tradycyjnego stereotypu także
konstatacje wynikłe z własnych obserwacji i doświadczeń46.
Podobne stanowisko prezentuje Kazimierz Wajda. Według niego, na obraz:
[...] składają się wyobrażenia, opinie i oceny, jakie formułowano o sąsiadującym narodzie, [obraz
– M. J.-K.] rozumiany w sensie szerszym, a więc niezredukowany do samych tylko stereotypów
etnicznych. W obrazie tym występowały więc obok siebie, w różnym zresztą stopniu, zarówno
elementy względnie zobiektywizowanych prezentacji, jak i stereotypy i to nie tylko negatywne, ale
44
E. Mandal, Podmiotowe i interpersonalne konsekwencje stereotypów związanych z płcią, Katowice 2004, s.
13.
45
Por.: M. Cybulski, Rosja i Rosjanie w pamiętnikach Polaków (1863-1918), Warszawa 2009, s. 18-23; A.
Niewiara, op. cit., s. 10.
46
T. Szarota, Polak w karykaturze niemieckiej (1914-1944). Przyczynek do badań stereotypów narodowych, [w:]
Wokół stereotypów Polaków i Niemców, red. W. Wrzesiński, Wrocław 1991, s. 91.
13
i pozytywne, a wreszcie i silnie zabarwione emocjonalnie uprzedzenia wobec sąsiadującego
narodu47.
Także Janusz Tazbir zauważa, że termin stereotyp w badaniach relacji na poziomie
kulturowym i literackim nie jest do końca trafny, ponieważ zakłada swoją niezmienność.
Zamiast tego proponuje właśnie termin „wizerunek” lub „obraz” 48.
Nie należy jednak uznawać, że wizerunek innego etnicznie, tworzony przez jednostkę,
jest tożsamy z wizerunkiem konstruowanym przez zbiorowość, do której należy. Błędem
byłoby także założenie, że wyobrażenia o narodach, wyłaniające się z relacji jednego autora,
będą jednolite i spójne49. Obraz innych narodów i krajów, tworzony przez Sabińskiego, nie
jest homogeniczny, lecz zróżnicowany: zależny od okoliczności, a nawet nastroju autora.
Podstawy metodologiczne
Proces myślenia immanentnie zawiera w sobie elementy wartościowania. By
zrozumieć świat, znacznie przerastający nasze możliwości poznania, upraszczamy go i
klasyfikujemy, niejako przekształcając na miarę naszego umysłu przyjmowaną przez nas
rzeczywistość. Żeby odnaleźć się w świecie, tworzymy sensy i nadajemy rzeczywistości
arbitralne znaczenia. Trafnie pisze o tym Michał Bohun:
Myślenie skazane jest na uproszczenia, czy raczej, samo upraszcza świat. Posługuje się modelami,
typami idealnymi, wyabstrahowanymi konstrukcjami. Mniejszą wagę przywiązuje do konkretów i
opisów poszczególnych przypadków, szukając ujęć jak najbardziej syntetyzujących. Uogólnienia i
wizje dominują nad przedstawianiem pojedynczych sytuacji. W istocie żaden opis rzeczywistości
nie oddaje w pełni jej złożonego i różnorodnego charakteru. Dlatego też może stać się źródłem
uproszczeń, od których dzieli tylko krok do uprzedzeń i stereotypów50.
47
K. Wajda, Polski obraz Niemców i niemiecki obraz Polaków w publicystyce obu krajów w latach 1871-1914,
[w:] Polacy i Niemcy. Z badań nad kształtowaniem heterostereotypów etnicznych, red. K. Wajda, Toruń 1991, s.
47.
48
J. Tazbir, W pogoni za Europą, Warszawa 1998, s. 117. [za:] M. Cybulski, op. cit., s. 31.
49
„Wyobrażenia te [o narodach] z reguły nie są zbieżne i to już na poziomie wypowiedzi tego samego narratora.
W istocie trudno oczekiwać, iż opowiadający sformułuje zestaw spójnych sądów na temat obcej grupy,
zwłaszcza iż jest ona układem heterogenicznym”. Z. Bokszański, op. cit., s. 53.
50
M. Bohun, Oblicza obsesji – negatywny obraz Rosji w myśli polskiej, [w:] Katalog wzajemnych uprzedzeń
Polaków i Rosjan, pod red. Andrzeja de Lazari, Warszawa 2006, s. 204-205.
14
W swoich badaniach skorzystam między innymi ze zdobyczy współczesnej
komparatystyki, a konkretnie jednego z jej zagadnień: imagologii porównawczej. Interesujące
badania na ten temat prowadzi Joep Leerssen. Proponuje on użycie terminów: heteroobraz
[hetero-image], w znaczeniu obrazu charakteryzującego innego, oraz autoobraz [auto-image],
jako konstruowany przez jednostkę obraz własnej tożsamości. Według niego, imagolog
szczególną uwagą powinien darzyć dynamiczną relację pomiędzy tymi konstruktami51.
Heteroobrazy i autoobrazy wzajemnie na siebie wpływają i warunkują się nawzajem.
Leerssen zwraca uwagę na to, że nie należy pomijać kwestii subiektywności badanych źródeł,
wręcz przeciwnie, powinno się wziąć ją pod uwagę przy analizie. Uważa, że reprezentacja
danego narodu zawsze przedstawiana jest w perspektywie obserwującego 52. Badacz podkreśla
również, że imagologia zajmuje się badaniem teorii kulturowych i narodowych stereotypów,
nie teorii samej kultury i narodów53, a także że nie należy uzyskanych sądów ujmować w
kategoriach prawdy i fałszu 54. Według Leerssena, imagologia jest silnie zakorzeniona w
badaniach literackich, dlatego też zasadnym jest sięganie po metody wypracowane przez
teorię literatury55.
Interesujące
charakteryzujące
są
dane
także
narody
spostrzeżenia
można
Leerssena,
ujmować
w
według
którego
ogólniejszym
„matryce”
znaczeniu
jako
ponadnarodowy i wielonarodowy fenomen. Uważa on, że moralne charakterystyki oraz
opozycje narodowe nie są specyficzne tylko dla jednego narodu, ale mają szerszy wymiar.
Charakterystyki narodów są często specyficznymi przykładami i kombinacjami ogólnych
moralnych polaryzacji. Jako przykład badacz podaje między innymi opozycję zachódindywidualizm-aktywność versus wschód-kolektywizm-bierność56 czy północ-racjonalizm
versus południe-sensualizm57.
Innym badaczem, który badał mechanizmy konstruowania wizerunków obcego jest
Zbigniew Bokszański. Według niego „istnieją co najmniej cztery sposoby pojmowania
51
J. Leerssen, Imagology: History and metod, [w:] Imagology: The Cultural Construction and Literary
Representation of National Characters, New York 2007, s. 27.
52
Tamże, s. 27.
53
Tamże.
54
Tamże.
55
Tamże, s. 28.
56
Co ciekawe, podobną kwestią zajmuje się teoria wymiarów kulturowych. Por.: Warsztaty kompetencji
międzykulturowych – podręcznik dla trenerów, pod. red. M. Lipińskiej, Warszawa 2008.
57
J. Leerssen, op. cit., s. 29.
15
zależności między tożsamością narodową a schematami ideologicznymi innych” 58. Jako
pierwszy badacz wymienia sposób „psychologiczny”, zakładający, że „czynnikami
kształtującymi percepcję innych są postawy, emocje i nastroje członków grupy towarzyszące
formowaniu i przekształcaniu się tej grupy”59, przy czym mowa o emocjach i nastrojach
takich jak: frustracja, lęk, niepewność i kompleksy. Drugim sposobem opisywania zależności
tożsamość narodowa – obraz innego jest „idea rysu naczelnego”, która zakłada, że „wśród
wielości charakterystyk składających się na tożsamość grupy pewna, z reguły niewielka ich
część, ma znaczenie zasadnicze dla poczucia odrębności”60. Jako przykład Bokszański podaje
różnicowanie narodów na nasz-katolicki i obcy-pogański. Trzeci sposób badania zależności
między tożsamością grupy a wizerunkiem innych „koncentruje się na procesie powoływania
«kontr-tożsamości»”61. Według Bokszańskiego, konstruowanie wizerunków Innego jest
rezultatem „dość systematycznie przebiegającego procesu formułowania negacji atrybutów
składających się na tożsamość grupy” 62. Badacz proponuje tu użycie pojęcia „kontrtożsamości”, stworzonego przez historyka Oresta Ranuma 63. Kontr-tożsamość jest tu
pojmowana jako „projekcja (negatywna projekcja) zestawu wartości, które konstytuują
pojęcia «patria»”64. Obca grupa funkcjonuje tu jako niesamodzielny byt, rodzaj ekranu, „na
który rzutuje się negacje najbardziej cenionych, konstytutywnych cech «ojczyzny»” 65, jako
jedynie „dopełnienie” tożsamości grupy narodowej. Ostatni, czwarty sposób określania relacji
tożsamość grupy – wizerunek innego polega na poszukiwaniu „ogólniejszych reguł czy
kodów semiotycznych, wyznaczających konstruowanie zarówno wizerunków własnej grupy,
jak i grupy obcej”66. Mnie najbardziej interesować będzie trzeci sposób pojmowania
zależności między tożsamością narodową a schematami ideologicznymi innych. Łączy się on
zresztą z teorią Leerssena.
58
Z. Bokszański, op. cit., s. 97.
59
Tamże.
60
Tamże, s. 98.
61
Tamże, s. 99.
62
Tamże.
63
O. Ranum, Counter-Identities of Western European Nations in the Early Modern Period: Definitions and
Points of Departure, [w:] Concepts of national Identity – An Interdisciplinary Dialogue, pod red. P. Boerner,
Baden-Baden 1986. [za:] Z. Bokszański, op. cit., s. 100.
64
Z. Bokszański, op. cit., s. 100.
65
Tamże.
66
Tamże, s. 101.
16
W swojej pracy chciałabym także nawiązać do niektórych z założeń teorii
postkolonialnej. Opierać się będę głównie na Orientalizmie Edwarda Saida. Rzuca on nowe
światło na relacje wschód-zachód, a także na relację między kolonizującym a
skolonizowanym, trzymającym władzę a podległym władzy 67. Choć w swoich rozważaniach
badacz ten skupił się głównie nad relacjami między Francją, Wielką Brytanią, Stanami
Zjednoczonymi a Arabami i islamem, zaznaczył jednak, że pojęcie Orientu, które analizuje,
zawiera w sobie także takie rejony jak „Indie, Japonię, Chiny i inne rejony Dalekiego
Wschodu”68. Według mnie, jego teorię badań nad relacją zachód – wschód można rozszerzyć
i zastosować także w badaniu opozycji Europa – Azja oraz Polska – Syberia. Said stwierdza,
że „głównym składnikiem kultury europejskiej jest to, co zarówno w Europie, jak i poza nią
stanowi o hegemonii tej kultury: idea europejskości jako czegoś wyższego w porównaniu z
innymi ludami i innymi kulturami” 69. Interesujące są także spostrzeżenia Saida na temat
zjawiska kreacyjnej geografii. Według niego, społeczeństwa tworzą swoją tożsamość na
zasadzie negacji, dzieląc świat na „nasz” i „ich”:
Grupa ludzi zamieszkująca kilka wydzielonych akrów ziemi ustali granicę pomiędzy swoją ziemią
a jej otoczeniem, które nazywać będzie „ziemią barbarzyńców”. Innymi słowy, ta powszechna
praktyka określania w umyśle znajomego terytorium jako „naszego”, a obcego terenu poza nim
jako „ich” jest sposobem czynienia geograficznych rozróżnień, które mogą być całkowicie
arbitralne. Używam tu słowa „arbitralny” ponieważ kreacyjna geografia dokonująca różnicowania
na „naszą ziemię” i „ziemię barbarzyńców” nie wymaga od barbarzyńców uznania tego podziału.
Wystarczy, że „my” ustalimy granice w naszych umysłach; „oni” staną się wtedy „nimi” i będą,
wraz ze swą ziemią, określani jako „inni” od „nas”. Jak widać, do pewnego stopnia zarówno
współczesne, jak i pierwotne społeczeństwa wywodzą swoją tożsamość z negacji70.
Spostrzeżenia Saida na temat mechanizmów konstruowania obcego doskonale
korespondują z przytoczonymi teoriami Leerssena oraz Bokszańskiego.
Pokrótce zreferowane przeze mnie teorie badawcze pozwalają bliżej przyjrzeć się
mechanizmom powstawania uprzedzeń Polaków w stosunku do Rosjan i Rosji oraz
Sybiraków i Syberii. Śledząc prace niektórych badaczy, zajmujących się relacjami polskorosyjskimi, można zauważyć, że są one zgodne z przytoczonymi przeze mnie teoriami 71. Jako
67
E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991.
68
Tamże, s. 639.
69
Tamże, s. 630.
70
Tamże, s. 96-97.
71
Por.: A. Niewiara, Moskal-Moskwicin-Rosjanin w dokumentach prywatnych. Portret, Łódź 2006, s. 55.
17
przykład można podać Michała Bohuna zajmującego się badaniem negatywnego obrazu Rosji
w myśli polskiej. Zauważa on, że „czarnej legendzie” Rosji zazwyczaj towarzyszy pozytywny
autostereotyp Polski:
Każdej z [...] opisujących Rosję „antywartości”, można przypisać przeciwną wartość pozytywną,
którą najczęściej rezerwowano dla Polski. W ujęciu będącym generatorem polskiego myślenia o
Rosji, czyli w wizji romantycznej, zwłaszcza tej rozpropagowanej przez najbardziej wpływowe i
najbardziej twórcze intelektualnie wychodźstwo niepodległościowe, przeciwstawienie takie obecne
jest w formie modelowej. Polska to dobro, jasność i wolność, Rosja to zło, ciemność i zniewolenie.
A pomiędzy nimi nie ma żadnych innych, stopniowalnych wartości 72.
Co więcej, według badacza cechująca polski naród megalomania narodowa sprawia,
że „to, co w innych warunkach byłoby cechą aksjologicznie obojętną, w zestawieniu z polską
«doskonałością» staje się wadą” 73.
Uważam, że przyjęta przeze mnie perspektywa badawcza może pomóc lepiej
zrozumieć mechanizmy powstawania obrazów innego w Dzienniku Syberyjskim Sabińskiego.
72
M. Bohun, op. cit., s. 299.
73
M. Bohun, op. cit., s. 210-211.
18
Syberia w XIX wieku. Rys historyczno-antropologiczny
Syberia jest obszarem niezwykle zróżnicowanym pod każdym względem –
geograficznym, geologicznym, antropologicznym, klimatycznym, kulturowym, historycznym,
a także fauny i flory. By lepiej zrozumieć, czym była ona dla autora Dziennika, należałoby
wpierw przyjrzeć się samej Syberii – czym jest i co się składa na jej wyjątkowo złożony
obraz. Interesować nas będzie nie tyle Syberia współczesna, co XIX wieczna, współczesna
omawianemu w kolejnych rozdziałach autorowi.
Obszar Syberii rozciąga się od Oceanu Spokojnego do Uralu oraz od Oceanu
Lodowatego do rozległych stepów Azji Środkowej i Ałtaju. Ta ogromna przestrzeń,
niezwykle różnorodna geograficznie, dzieli się na trzy główne części: Syberię Zachodnią,
Syberię Wschodnią i Daleki Wschód. W XIX wieku na Syberię Zachodnią składały się
gubernie: tobolska i tomska oraz obwody: omski i kemerowski Kraj Ałtajski. Na Syberię
Wschodnią – gubernie: janisejska (krasnojarska) i irkucka oraz obwody: zabajkalski i jakucki.
Na Daleki Wschód – obwody: amurski, chabarowski, przymorski, magadański, kamczacki
oraz wyspa Sachalin 1.
Spornym jest, czy Daleki Wschód powinno włączać się, wraz z Syberią Zachodnią i
Wschodnią, w rejon Syberii. Popularne się dwa rozumienia terminu Syberia – węższy i
szerszy. W 1969 roku Radziecka Encyklopedia Historyczna podaje: „Syberia – część
azjatyckiego terytorium ZSRR. Do roku 1917 w dokumentach oficjalnych i literaturze
naukowej nazywano Syberią całe terytorium od Uralu do Oceanu Spokojnego. Po
ustanowieniu władzy radzieckiej utworzono na terytorium Syberii dwa kraje: syberyjski i
dalekowschodni. Odtąd termin „Syberia” rozumie się dwojako: albo jako całe terytorium na
wschód od Uralu, albo tylko jako Syberię Zachodnią i Wschodnią bez Dalekiego Wschodu” 2.
Rozumienie terminu „Syberia” zmieniało się w czasie. Zakres tego pojęcia w XIX
wieku był stosunkowo szeroki. Historyczne rozumienie terminu „Syberia” obejmowało
znacznie większe tereny, niż się to przyjmuje współcześnie. Za Syberię uważało się także,
między innymi, tereny należące do Turkiestanu, wyspę Sachalin oraz wyspy Kurulskie 3.
1
Por.: W. Masiarz, Nietypowa migracja chłopów i robotników polskich na Syberię w końcu XIX i na początku
XX w., [w:] Nietypowe migracje Polaków w XIX i XX wieku, Kraków 2011, s. 13.
2
Rossijskaja Fiedieracja – Wostocznaja Sibir, Moskwa 1969. [za:] L. Bazylow, Syberia, Warszawa 1975, s. 10.
3
M. Janik, Dzieje Polaków na Syberji, Wrocław 1991, s. 16.
19
O trudnościach, jakie pojawiają się przy próbie określenia dokładnych granic Syberii,
wspomina Ludwik Bazylow. Przytacza słowa rosyjskiego badacza Alberta Straczewskiego,
który ponad 150 lat temu Syberią nazywa: „[...] wszystkie posiadłości Rosji za Górami
Uralskimi, w Starym Świecie. Zajmują one jedną trzecią Azji i stanowią najobszerniejszą
część naszej ojczyzny”4. Za Straczewskim Syberię umieszcza na obszarach graniczących z
Oceanem Lodowatym, Oceanem Wschodnim (Spokojnym), na południu z ziemiami
zależnymi od cesarza Chin, na zachodzie – z takimi guberniami Rosji, jak archangielska,
wołogodzka, permska i orenburska5.
Większa część Syberii, tak zwana Syberia właściwa, stanowi zlewisko morza
Lodowatego, z dopływami rzek tak ogromnych jak Ob, Irtysz, Janisej, Angara czy Lena.
Pozostała część Syberii należy do dorzecza Amuru na południowym wschodzie, oraz, na
południowym zachodzie, do rzek wewnętrznych Turanu – nizinnej, stepowej krainy.
Zachodnia strona Syberii właściwej obniża się powoli w kierunku północnym, przechodząc z
terenów stepowych lub porosłych tajgą do tundry na północy. Wschodnia część Syberii jest
płaskowyżem otoczonym łańcuchami górskimi. Granicę Syberii od od strony Oceanu
Spokojnego stanowi Kamczatka6. Widać tutaj, jak niezwykle zróżnicowana jest rzeźba terenu
na Syberii, składająca się tak z terenów nizinnych, jak i wyżynnych oraz górskich, z ziem
niezwykle żyznych, aż po arktyczne pustynie, z trawiastych stepów do nieprzebytych tajg.
Klimat Syberii jest typowo kontynentalny. Cechuje się surową zimą, upalnym latem,
krótkimi wiosną i jesienią oraz niewielką ilością opadów. W obrębie tego klimatu można
odnaleźć jednak ogromne różnice. Gdy na północnym wschodzie Syberii temperatura zimą
dochodzi do – 70º, na Nizinie Turańskiej uprawia się ryż i bawełnę. Zima trwa od dziesięciu
miesięcy na północy do pięciu na południu. Mimo ogromnych upałów, na północy panuje
wieczna zmarzlina, znacznie utrudniająca wzrastanie roślinności. Poniżej 68º powszechnie
występują lasy i rośnie zboże, powyżej – jedynie krzewy, mchy i porosty.
Ludność zamieszkująca rejon Syberii w XIX wieku była niezwykle zróżnicowana. Jak
pisze Zofia Lech, w Azji Zachodniej i Wschodniej, czyli tak zwanej historycznej Syberii,
rozciągającej się od wschodnich stoków Uralu aż po Ocean Spokojny oraz od Morza
Arktycznego do stepów kazachskich i granicy z Mongolią, żyły pierwotne plemiona Syberii:
4
A. Straczewskij, Sprawocznyj encykłopiediczeskij słowar, t. IX, cz. 2, s. 404-415 (hasło Sibir), Petersburg
1855. [za:] L. Bazylow, Syberia, Warszawa 1975, s. 7.
5
Tamże.
6
M. Janik, op. cit., s. 2.
20
Tuwińcy, Tatarzy, Chantowie, Mansowie, Ewenkowie, Jakuci, Buriaci, Chakasi 7. Michał
Janik wymienia ich znacznie więcej, zaznaczając, że bierze pod uwagę całą Syberię, włącznie
z Turkiestanem, Sachalinem i wyspami Kurulskimi. Mówi o: Czuwaszach, Mordwinach,
Samojedach, Ostjakach, Kirgizach, Kałmukach, Tatarach, Tunguzach, Jurakach, Burjakach,
Jakutach, Czukczach, Korjakach, Kamczadalach, Goldach, Gilakach, Manzach i Ajnosach 8.
Wspomina także wymarły już lud Czudów. Cennym jest to, że podaje historyczne nazwy
plemion, ułatwiając dzięki temu ich rozpoznanie w dziełach wspomnieniowych.
Współcześnie Samojedów nazywa się Nieńcami, Ostjaków – Chantami, a Tunguzów –
Ewenkami, Wogułów - Mansonami. Dawne nazwy zarzucono, ponieważ niejednokrotnie
okazywały się mieć etymologię obraźliwą dla nazywanych ludów. Przykładowo nazwa
„Tunguz” pochodziła od tatarskiego „tungus”, oznaczającego świnię. Nowe nazwy starano się
zbudować na podstawie materiału językowego i własnych określeń nazywanych ludów 9.
Prawdopodobnie wszystkie ludy Syberii stanowiły dawniej jeden naród mongolski,
zjednoczony pod władzą Dżyngishana i najeżdżający w XIII wieku Europę. Lud ten w
późniejszych latach rozpadł się na liczne plemiona 10. Mimo tej niezwykłej mnogości
przeróżnych plemion syberyjskich, już w XVIII wieku stanowiły one jedynie jedną dziesiątą
ludności zamieszkującej teren Syberii. Polityka carska dopuszczała samowolę miejscowych
władz, co prowadziło do ogromnych nadużyć i niejednokrotnie okrutnego traktowania
syberyjskich autochtonów. Ludy te były nie tylko okradane, ale też celowo rozpijane,
dziesiątkowały je też epidemie i kiła. Populacja wielu plemion znacznie się zmniejszyła,
niektóre nawet wyginęły11.
Od XVI wieku na ten rozległy teren zaczynają napływać kolonizatorzy. Jako pierwsi
podbój Syberii zaczęli Kozacy, poszukiwacze zwierząt futerkowych i różnego rodzaju
zbiegowie i włóczędzy12. Oprócz pogoni za cennymi futrami, ekspansję na wschód
spowodowana była poszukiwaniem nowych ziem pod uprawę. Także trudna sytuacja chłopów
rosyjskich, przywiązanych siłą do ziemi i uciskanych przez obszarników, sprawiała, że wielu
z nich decydowało się na ucieczkę. Uciekinierzy, znajdujący schronienie w rejonie Donu oraz
7
Z. Lech, Syberia Polską pachnąca, Warszawa 2002, s. 9.
8
M. Janik, op. cit., s. 16.
9
L. Bazylow, Syberia, Warszawa 1975, s. 35.
10
J. Talko Hryncewicz, Materyały do etnologii i antropologii ludów Azji środkowej, Kraków 1910, s. 96.
[za:] M. Janik, op. cit., s. 16.
11
L. Bazylow, op. cit., s. 33.
12
Z. Lech, op. cit., s. 10.
21
środkowej i dolnej Wołgi, stworzyli nowy lud – Kozaków. Kolejne rządy carskie w Rosji
założyły sobie za cel podbicie i skolonizowanie całej Syberii. System administracyjny,
wojskowy i prawny w azjatyckiej części Rosji można nazwać kolonialnym 13.
Początkowo, ekspansja moskiewska kierowała się głównie na wschód – północ
odstraszała nieprzyjaznym klimatem, południe znajdowało się pod wpływami Chanatu
Krymskiego i Turcji. W 1581 ma miejsca wyprawa Jeremaka i jego drużyny kozackiej na
podbój Chanatu Krymskiego. W 1586 roku nad rzeką Tura zostaje założony ostróg Tiumen, w
1587 nad Irtyszem – twierdza Tobolsk. Rosjanie zaczęli umacniać się na stałe na ziemiach
syberyjskich. Seria zwycięstw nad Tatarami i ostateczne rozgromienie Chanatu Krymskiego
zapoczątkowało rosyjskie panowanie na Syberii. Od tej pory rozpoczął się systematyczny
podbój azjatyckich ziem. Na początku XVII wieku zajęte zostały tereny znajdujące się w
dorzeczu dwóch wielkich rzek: Obu oraz Jeniseju. Miejscowe ludy, głównie Tatarzy, Kirgizi i
Kałmucy, mniej zorganizowane i gorzej uzbrojone, nie były w stanie wyprzeć najeźdźców.
Ich opór jednak wystarczył, by znacznie spowolnić ekspansję moskiewską. Z południa
skierowano się na wschód. W 1632 roku Kozacy dotarli do brzegów rzeki Leny, by pod
koniec XVII wieku zawędrować w kierunku północno-wschodnim aż na Kamczatkę. Od 1631
roku rozpoczynają się próby zajęcia Zabajkala, a od 1643 – terenów nad Amurem. Tereny te,
żyzne i ze sprzyjającym klimatem, okazały się być na tyle cenne, że zdecydowano się na
walkę o nie z innym ogromnym państwem – Chinami. Liczne walki o te ziemie zakończone
zostały podpisaniem w 1689 roku w Nerczyńsku rosyjsko-chińskiego porozumienia,
określającego granicę między państwami na rzece Argun14. Kraj Nadamurski, utracony na
mocy traktatu nerczyńskiego, przyłączony do Syberii został dopiero w połowie XIX wieku 15.
Siedemdziesiąt lat zwycięskich podbojów Azji przez Rosję były jednak jedynie
początkiem. Nie wystarczyło podbić rozległych terenów Azji, należało także odpowiednio je
zaludnić. Kraj ten był wyjątkowo mało zagospodarowany, prawie że dziewiczy. Za Kozakami
i wojskiem, zdobywającym nowe tereny, wędrowali myśliwi i kupcy, szukający szansy
wzbogacenia się. Także wielu chłopów decydowało się na rozpoczęcie nowego życia na
nowych ziemiach. Ich napływ był tak wielki, że w pewnym momencie Rząd moskiewski,
zaniepokojony ubywaniem chłopów pańszczyźnianych,
by temu zapobiec,
zaczął
wprowadzać pewne ograniczenia. Jednak odpowiednie ukazy i rogatki nie powstrzymały fali
przesiedleńców, którzy w tajemnicy zakładali na Syberii całe osady. Pod koniec XVII wieku
13
Tamże.
14
Por.: Z. Łukawski, Historia Syberii, Wrocław 1981, s. 56-91.
15
Tamże, s. 192-195.
22
kolejną przyczyną ucieczek były prześladowania staroobrzędowców. Zapotrzebowanie na
zboże wpłynęło na rozwinięcie rolnictwa na nowych terenach – najpierw, w XVI wieku, na
Syberii Zachodniej, w XVII na Syberii Wschodniej, a w XVIII wieku nawet na Kamczatce.
Rząd carski uważał się za właściciela całej syberyjskiej ziemi, własność prywatna była
znacznie ograniczona. Chłopi pracujący na roli zmuszeni byli oddawać państwu jedną piątą
swoich zbiorów. Nie rozwinęła się tutaj wielka własność ziemska 16.
Autochtoniczne ludy Syberii były zmuszone składać daninę – jesak – rządowi
rosyjskiemu. Tyczyło się to równie ludów osiadłych, jak i koczowniczych. Jesak składał się
głównie ze skórek sobolich, często także ze skórek lisów, bobrów, popielic, kun i
gronostajów17. Oprócz tego, na rdzennych mieszkańców Syberii nałożony został uciążliwy
obowiązek służenia jako przewodnicy i przewoźnicy. Częste nadużycia przy pobieraniu
daniny prowadziły do licznych buntów i powstań ciemiężonych ludów.
Największe nasilenie polityki kolonizacyjnej Rosji na Syberii miało miejsce w XIX
wieku. Przeprowadzane w Rosji reformy pociągały za sobą ogromne koszta, znacznie
obciążające państwowy budżet. Nowych źródeł dochodów rząd zaczął szukać w kolonizacji
Syberii – Wschodniej, Zachodniej i Dalekiego Wschodu, szczególnie ziemie nad Bajkałem.
Na granicy chińskiej osiedlano Kozaków, żołnierzy i dobrowolnych emigrantów. Stworzono
program rządowy, wspierający rozwój rolnictwa i rzemieślnictwa. Powstała nawet specjalna
Komisja do Spraw Kolonizacji Azji. W 1848 roku wprowadzono ustawę nakazującą założenie
osad rządowych, w których panowały kolektywne prawa i obowiązki. Zesłańcy przeznaczeni
na osiedlenie mogli starać się o przyjęcie do takiej osady18.
Ludność napływowa Syberii w przeważającej większości składała się z Rosjan. Na
drugim miejscu znajdowali się kozacy ukraińscy i dońscy. Niezwykle liczną grupą byli także
Polacy, rzadko jednak przybywający w te strony dobrowolnie. Już od XVI wieku rozpoczęła
się historia zsyłek Polaków na Syberię. Początkowo byli to jeńcy polscy, później zesłańcy.
Inną liczną grupą zamieszkującą Syberię byli Żydzi i Cyganie. Napływowi Rosjanie wpływali
intensywnie na ludność zajmowanych terenów, narzucając im swój język i swoje rządy.
Zabiegi te sprawiały, że wielu miejscowych zostało zruszczonych. Byli to jednak Rosjanie
różniący się od Rosjan europejskich19.
16
L. Bazylow, op. cit., s. 55.
17
Z. Łukawski, op. cit., s. 100.
18
Z. Lech, op. cit., s. 11-12.
19
M. Janik, op. cit., s. 6-7.
23
Ogromne zapotrzebowanie na ludzi wszelkiej profesji na Syberii stało się powodem
nieszczęścia niezliczonej ilości zesłańców, napływających od XVIII wieku z krajów
podbitych przez Rosjan oraz z samej Rosji20. Syberia powoli staje się ogromnym więzieniem.
Kara zsyłki sięga jeszcze XV wieku, jednak na wielką skalę stosować ją zaczęto dopiero w
XVIII wieku. Początkowo zesłańców zsyłano głównie na północne tereny europejskiej Rosji
oraz na południowo-wschodnie kresy21. Syberia staje się miejscem zesłania już pod koniec
XVI wieku. Zesłańcy dzielili się na dwa podstawowe typy: zesłańców politycznych i
kryminalnych. Do kryminalnych należeli złodzieje, fałszerze pieniędzy lub srebra, włóczędzy,
źle prowadzące się osoby duchowne, dezerterzy, rozbójnicy i tym podobni 22. W drugiej
połowie XVII wieku prawnie zezwolona jest zamiana kary śmierci na karę zesłania,
poprzedzoną chłostą i piętnowaniem. W XVIII wieku drastycznie zwiększa się liczba zesłań.
W latach sześćdziesiątych właściciele ziemscy zyskali prawo zsyłania na Syberię własnych
poddanych. Dekret z 1765 roku dopuszcza nawet zesłanie własnego chłopa na katorgę. Ilość
zesłanych w ten sposób wyrażała się w dziesiątkach tysięcy 23.
Zsyłani byli także wszelakiej maści buntownicy i ludzie niewygodni dla władz.
Jednym z większych zesłań było zesłanie dekabrystów, mające miejsce za rządów Mikołaja I
– wpierw na katorgę, która z czasem zamieniona została na osiedlenie. Nie sposób przecenić
wpływu dekabrystów na życie umysłowe i kulturowe Syberii.
Wielką grupę zesłańców stanowili Polacy. Początkowo byli to jeńcy wojenni, później
– głównie zesłańcy polityczni. Tłumienie ruchów wyzwoleńczych w Polsce podarowało
Syberii ogromne ilości polskich zesłańców. W 1828 roku na osiedlenie zesłano członków
Towarzystwa Patriotycznego, wkrótce także – uczestników powstania listopadowego W 1834
roku na Syberię przybywają uczestnicy partyzantki Józefa Zaliwskiego, a w 1839 –
uczestnicy spisku zawiązanego przez Szymona Konarskiego, działacze warszawskiego
stowarzyszenia Lud Polski oraz świętokrzyżcy. W 1840 zesłani zostali emisariusze, którzy po
ucieczce w 1831 roku powrócili do Polski. Trzy lata później dołączają do nich uczestnicy
spisku księdza Piotra Ściegiennego. W 1844 do batalionów syberyjskich wcielono członków
Związku Narodu Polskiego, a dwa lata później także Związku Demokratycznego z Warszawy.
W 1846 na Syberię zesłani zostali uczniowie gimnazjum w Warszawie, skazani za
przygotowywanie zamachu na Paskiewicza, a także emigranci z powstania listopadowego,
20
Z. Lech, op. cit., s. 12.
21
L. Bazylow, op. cit., s. 56.
22
Z. Łukawski, op. cit., s. 111-112.
23
L. Bazylow, op. cit., s. 57.
24
wydani przez Austrię. W 1850 roku zesłano także członków Związku Młodzieży Litewskiej.
Ponadto na Syberię zsyłani byli uczestnicy powstań wielkopolskiego i krakowskiego oraz
posądzeni o działalność antyrosyjską podczas wojny krymskiej 24.
Łukawski zesłańców politycznych dzieli na pięć grup, w zależności od kategorii
wygnania i stopnia kary. Pierwsza grupa to skazani na dwa do pięciu lat zesłania, bez utraty
praw i majątku. Druga grupa to zesłańcy skazani na bezterminowe osiedlenie, zazwyczaj z
jednoczesną utratą majątku. Trzecia grupa to skazańcy kierowani do rot aresztanckich w
fortecach syberyjskich. Czwarta grupa to skazani na służbę w batalionach syberyjskich na
kilka lat lub dożywotnio. Ostatnia, piąta grupa to katorżnicy, czyli zesłańcy skazani na
katorgę na kilka lat lub dożywotnio 25.
24
Z. Łukawski, op. cit., s. 184.
25
Tamże, s. 184-185.
25
Czarna legenda Syberii
Syberia jawi się nam jako ziemia okrutna i nieprzyjazna, miejsce zsyłek, zimna i
ogromnej pustki. Antoni Kuczyński, jako obecne w powszechnym rozumieniu, przytacza
takie określenia Syberii jak: „nieludzka ziemia”, „ziemia przeklęta”, „ziemia milczenia i
grozy”, „kraina powolnego konania”, „lodowe piekło” 1. Zofia Trojanowiczowa wymienia
także: „krainę zesłania i cierpienia”, „ziemię, gdzie nie ma nadziei”, „dziecko nieszczęść, łez i
cierpień Rosji i Polski”, „czyściec odkupienia”, „rzeczywiście inny świat” 2. W XIX wieku z
Syberią kojarzyły się także takie słowa jak: „katorga, etapowe marsze, kajdany, zesłaniec
przykuty do taczki”3. Czasy najnowsze przyniosły ze sobą także takie określenia jak: „inny
świat”, „nieludzka ziemia” czy „dom niewoli” 4. Roman Duda pisze o Syberii: „Syberia.
Słowo straszne, którego samo wspomnienie mrozi” 5. Michał Janik, autor ważnego dzieła o
dziejach Polaków na Syberii, mówi o niej:
Syberja – z rosyjska i pospolicie Sybir, – z nazwiska znana od dzieciństwa każdemu Polakowi, na
sam swój dźwięk nasuwa przed oczy myśli obraz jakiegoś beznadziejnego piekła ziemskiego w
pustynnej krainie wieczystego mrozu, lodu i śniegu. Sprawiła to legenda, osnuwana przez długie
lata dokoła opowiadań o męczeństwie Polaków na Syberji, zamieniona w trwały nabytek tradycji
narodowej6.
Podobnie pisze wielu innych, na przykład Andrzej Stelmachowski: „[Słowo Syberia –
M. J.-K.] budzi u większości Polaków grozę, związaną z kilkoma pokoleniami Polaków, dla
których Syberia była krajem zesłania i ogromnych cierpień” 7. Elżbieta Kaczyńska tytułuje
Syberię: „największem więzieniem świata bez dachu”, jako autora tego popularnego dzisiaj
określenia podając Aleksandra Salomona 8. Edward Kasperski Syberię nazywa „miejscem
1
A. Kuczyński, Syberia, Kraków 2007, s. 5.
2
Z. Trojanowiczowa, Sybir romantyków, Poznań 1993, s. 11.
3
W. Iwanicki, Syberia bliżej świata, Warszawa 1994, s. 6.
4
A. Kuczyński, Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, Wrocław 1988, s. 5.
5
R. Duda, Przedmowa, [w:] Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław
1988, s. 11.
6
M. Janik, Dzieje Polaków na Syberji, Kraków 1928, s. 1.
7
A. Stelmachowski, Przedmowa [w:] Syberia, pod red. A. Kuczyńskiego, Kraków 2007, s. 3.
8
E. Kaczyńska, Syberia: największe więzienie świata (1815-1914), Warszawa 1991, s. 14.
26
wrażliwym” świadomości narodowej, figurą polskiego losu, symbolem niepodległościowych
zrywów i poniesionych w nich porażek, znakiem represji i męczeństwa 9.
Wiesław Iwanicki pisze o Syberii jako o „ziemi tragicznej” 10. Zwraca jednak uwagę,
że temat Syberii niejednokrotnie podejmowany jest w sposób zbyt emocjonalny, popadający
niekiedy w egzaltację11. O podobnym zjawisku pisze Trojanowiczowa, jako przyczynę
podając nierówność relacji z Syberii:
Łatwo ulec manierze przedstawiania Syberii w najczarniejszych barwach, ponieważ wśród głosów
wówczas podnoszonych rozbrzmiewały krytyki, a pochlebne opinie były rzadkie. Przedstawiciel
Rosji w czasie kongresu penitencjarnego w Sztokholmie w 1879 r. zapewniał, że Syberia nie
zasłużyła na opinię, która o niej krąży, sam jednak w swym referacie dawał raczej ponury obraz
warunków życia skazanych12.
Antoni Kuczyński podkreśla istotną rolę literatury i sztuki w kreowaniu mitu Sybiru:
„[...] sybirskie doświadczenia martyrologiczne wielu pokoleń Polaków, zwielokrotnione w
powszechnym odbiorze przez pisarstwo i sztukę, a ostatnio przez publicystykę, wryły się
mocno w naszą świadomość zbiorową”13. Zwraca uwagę na motyw Syberii obecny w
literaturze (np. Mickiewicz, Słowacki) i w sztuce (np. Ludwik Niemirowski, Artur Grottger,
Jacek Malczewski), będący wyrazem tego, jaki obraz Syberii mieli Polacy w tamtym czasie, a
zarazem mający wpływ na tworzenie tego obrazu. Szczególną rolę przypisuje malarstwu
Grottgera, który „w cyklu Lithuania najpełniej wyraził narodową atmosferę emocjonalną
związaną z pojęciem Sybiru” 14.
Czarny mit Syberii nie ograniczał się jedynie do Polski. Także niektórzy Rosjanie
traktowali Syberię jako swoistą locus horrible. Kaczyńska pisze o amerykańskich badaczach,
którzy w 1884 roku postanowili dobrowolnie wyruszyć na Syberię w celach badawczych:
9
E. Kasperski, Wokół „Syberii” Norwida. Dwa modele etyki, historiozofii i patriotyzmu [w:] Kresy Syberia
Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu, pod red. E. Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa
1995, s. 153.
10
W. Iwanicki, op. cit., s. 6.
11
Tamże.
12
Le Congres penitentiaire international de Stockholm, Sztokholm 1979, s. 542-556. cytat za: Z.
Trojanowiczowa, op. cit., s. 175.
13
A. Kuczyński, Przedmowa, [w:] Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, Wrocław 1988, s. 7.
14
Tamże.
27
W samej Rosji budzili podejrzliwość i niedowierzanie, kiedy mówili, że podróżują z własnej
ochoty: „Nie odbywa się podróży na Syberię dla przyjemności!” – rzekł jeden z policjantów15.
Jest to jednak tylko jeden z wielu sposobów postrzegania Syberii przez Rosjan.
Odmienny obraz Syberii obecny w rosyjskiej kulturze podaje Tomasz Ewartowski. Swoje
spostrzeżenia opiera na pracy Marka Bassina, który stworzył charakterystykę obrazu Syberii
w kulturze rosyjskiej16. Według niego, w XIX wieku obraz Syberii był zróżnicowany, co
wiązało się z przemianami społecznymi. Dla reformatorów i demokratów Syberia jawiła się
jako pozytywna alternatywa dla autokracji. Dla nacjonalistów o orientacji antyzachodniej
kolonizacja Syberii, a także jej bogactwa naturalne i wspaniała przyroda dodawały Rosji
prestiżu. Syberia postrzegana była jako rosyjski Nowy Świat, ucieczka od starej, zmęczonej
Europy i zapowiedź nowej Rosji17. Obraz ten znacznie odbiega od polskiego mitu Syberii.
Ogromna przestrzeń, jaką zajmuje Syberia, sprawia, że jest ona niemożliwa do
ogarnięcia ludzkim umysłem. Niewykonalnym jest dokonanie jej syntezy czy opisu
pretendującego do bycia wystarczającym i wolnym od przekłamań. Informacje zawsze są
poddawane pewnym wyborom i przekształceniom. Szczególnym modyfikacjom ulega
przestrzeń. Ewartowski pisze o zjawisku podporządkowania geografii kulturowemu
obrazowi18. Według niego:
[...] doświadczanie konkretnej przestrzeni wiąże się z przyjmowaniem ogromnej ilości informacji,
dodatkowo nigdy nie można powiedzieć, że dają one pełną wiedzę o danym obszarze. Konieczne
są selekcja i upraszczanie, a ich efekt służy opisowi całości. Zamiast realnej krainy funkcjonuje
kulturowy obraz, który często więcej mówi o tym, kto go stworzył, niż o przedstawianym
miejscu19.
Język przestrzeni wyraża świat wartości. Według Jurija Łotmana „lokalizacja wartości
moralnej stapia się z lokalizacją regionalną: pojęcia z zakresu etyki uzyskują nacechowanie
15
E. Kaczyńska, op. cit., s. 14.
16
M. Bassin, Inventing Siberia: Vision of the Russian East in the Early Nineteenth Century, [w:] „The American
Historical Review” 1991, vol. 96, nr 3, s. 763-794. [za:] T. Ewertowski, Doświadczanie przestrzeni jako
konstruowanie kulturowego obrazu, [w:] “Interlinie” nr 1 2011, s. 96.
https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1150/1/Ewertowski%20T,%20Doswiadczanie%20przestr
zeni%20jako%20konstruowanie%20kulturowego%20obrazu.%20Przyklad%20Balkanow%20i%20Syberii.pdf
[dostęp z dnia 24.06.14r.]
17
T. Ewertowski, Tamże.
18
Por.: E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991, s. 96-97. Por.: Założenia pracy, s. 17.
19
T. Ewertowski, Tamże, s. 91.
28
lokalne, a lokalne – etyczne. Geografia występuje w roli odmiany wiedzy o moralności” 20.
Widoczne jest to szczególnie w budowaniu opozycji wschód – zachód. Ewartowski pisze, że
„kategorie geograficzne mają [...] wielki potencjał semantyczny, gdyż „etykietują” swoisty
„potop” informacji, związany z doświadczaniem określonego obszaru”. Jako przykład podaje
właśnie Syberię, rejon zajmujący miliony kilometrów, zamieszkiwany przez miliony
mieszkańców, posiadający długą i bogatą historię. Próba opisu tej rozległej i różnorodnej
przestrzeni skutkuje nadaniem jej etykiety o pewnych konotacjach. Tym sposobem słowo
Syberia zyskuje znaczenia zupełnie odbiegające od pierwotnego, geograficznego 21. Znaczenie
odrywa się od realności i zaczyna oznaczać kulturowe wartości22.
Ważnym symbolem budującym czarny mit Sybiru był słup graniczny znajdujący się
na grzbiecie Uralu, wyznaczający granicę pomiędzy Europą i Azją. Pisze o nim Jarosław
Michalak w artykule Pożegnania przy „słupie grobowym nadziei”. Granica uralska w
pamiętnikach sybiraków23. Według niego, mit ten obecny jest w wielu wspomnieniach z
Syberii, licznych wierszach oraz dziełach sztuki. Ze wspomnień wymienia, między innymi,
pamiętniki Adolfa Januszkiewicza, Ewy Felińskiej, Jana Siwińskiego, Bronisława Rejchmana
czy Kornela Zielonki, z poezji - wiersze Stefana Garczyńskiego i Teofila Lenartowicza.
Michalak wspomina nawet o istnieniu popularnego nurtu popowstaniowej „poezji słupa
granicznego”24. Mit słupa granicznego obecny jest także w sztuce. Najsłynniejszym może
przykładem są dzieła Aleksandra Sochaczewskiego, szczególnie obraz Pożegnanie Europy.
Sam Sochaczewski nazywał ten graniczny słup „kamieniem grobowym nadziei” 25.
Przekraczanie granicy jest jednym z tych momentów, w których ujawnia się i
radykalizuje stosunek zesłańców do Syberii. Granica jest obszarem uogólnienia, miejscem,
gdzie świat polaryzuje się, szczegóły zanikają, a różnice wyostrzają się:
[...] Syberia, a właściwie wschodnie stoki Uralu, stają się synonimem Azji – odwiecznej rywalki
Europy. Oba kontynenty jawią się obserwatorom obszarami jednolitymi, wewnętrznie spójnymi.
20
J. Łotman, O pojęciu przestrzeni geograficznej w średniowiecznych tekstach staroruskich, przeł. E. Belcerzan,
„Teksty” 1974 nr. 3, s. 95. [za:] E. Kuźma, Mit orientu i kultury zachodu w literaturze XIX i XX wieku, Szczecin
1980, s. 7.
21
T. Ewertowski, Tamże, s. 92.
22
T. Ewertowski, Tamże.
23
J. Michalak, Pożegnania przy „słupie grobowym nadziei”. Granica uralska w pamiętnikach sybiraków [w:]
Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1998, s. 101-105.
24
25
J. Michalak, Tamże, s. 103.
Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 8.
29
We wspomnieniach zesłańców i podróżników przywołana zostaje, tak istotna dla XIX-wiecznej
nauki, filozofii i literatury, opozycja Wschodu i Zachodu. [...] Naprzeciw idealnej i idealistycznej
Europy, wciąż młodej i pełnej kreatywnych mocy, staje Azja – materialistyczna, zastygła w
archaicznych formach bytowania 26.
Symbol uralskiej granicy ma dwa oblicza. Z jednej strony jest to granica pomiędzy
Europą a Azją. Z drugiej strony jednak, jest to także granica oddzielająca Rosję i Syberię.
Obraz tego, co czeka zesłańca po drugiej stronie Uralu zmienia się w zależności od przyjętej
perspektywy. Pierwsza ukazuje Syberię jako coś bardzo negatywnego. Na granicy
kontynentów zesłańcy czuli się nie tylko Polakami, ale też dziedzicami cywilizacji
europejskiej27. Syberia jawiła się im jako odwrotność tego wszystkiego, co budowało świat
Zachodu. Był to dla nich kraj dziki, tajemniczy i nieprzyjazny. Obraz ten zmienia się, gdy
przyjęta zostaje druga perspektywa. Syberia zaczyna być wartościowana pozytywnie:
„Syberia zyskiwała w oczach zesłańców, gdy przypominali sobie, że opuszczają właśnie
znienawidzoną przez nich Rosję” 28.
Według Michalaka, „we wszystkich [...] relacjach pożegnanie na syberyjskiej granicy
cechowało ogromne napięcie emocjonalne” 29. Zwraca uwagę na jawny i niezwykle
ekspresywny sposób wyrażania cierpienia:
Przy granicznym słupie rozgrywały się „sceny rozdzierające serce i duszę”, „sceny okropne”,
„sceny bolesne i wspaniałe”. Pożegnaniu towarzyszyły gwałtowne wybuchy rozpaczy, cierpienie
wyrażano w sposób niezwykle ekspresywny – poprzez płacz, lamenty, zawodzenia, westchnienia,
rzucanie się na kolana, całowanie ziemi i granicznego słupa. Istotna wydaje się tutaj nie tylko
intensywność przeżyć, ale również ich jawność. W intencji opisujących to publiczne eksponowanie
bólu nie było ukazanie oznak psychicznego załamania, świadczyło ono raczej o sile uczucia
wiążącego wygnańców z krajem rodzinnym. [...]
Manifestacyjny charakter pożegnań na granicy opisywany było nie jako oznaka
załamania psychicznego, ale dowód na to, jak silne są więzi wygnańców z ojczyzną.
Publiczne eksponowanie bólu za opuszczonym krajem staje się zbiorową manifestacją
patriotyzmu30. Gesty rozpaczy, mające miejsce na granicy kontynentów, „doskonale mieszczą
26
J. Michalak, op. cit., s. 104.
27
Tamże.
28
Tamże, s. 105.
29
Tamże, s. 103.
30
Tamże.
30
się w ramach romantycznego stylu zachowań”31, ponieważ to romantyzm był epoką, która
„nobilitowała cierpienie, uwzniośliła je i uszlachetniła” 32.
Romantyzm odgrywał znaczną rolę w kształtowaniu czarnego mitu Syberii.
Trojanowiczowa zwraca uwagę, że mit Sybiru nabrał szczególnego znaczenia właśnie w
epoce romantyzmu. Według niej, pojęcie Sybiru obejmowało swoim znaczeniem nie tylko
samych zesłańców, ale jako przeżycie zbiorowe ogarniało wszystkich Polaków:
Doświadczenie Sybiru miało charakter przeżycia zbiorowego ogarniającego także tych, którym
dane było uniknąć zesłania. Było odbierane jako doświadczenie całego narodu. Potężny bodźcem
intensyfikującym myślenie o Sybirze, wyobrażenia o nim, były masowe, budzące grozę deportacje
polistopadowe” 33.
Erazm Kuźma zwraca uwagę na instrumentalny charakter polskich mitów
romantycznych. Według niego, „polski mit, w kraju pozbawionym własnej państwowości,
powołany został do służb politycznych, społecznych, wychowawczych 34. Także dla
Trojanowiczowej, Sybir był nie tylko symbolem polskiego piekła na ziemi, ale mitem
obecnym w wyobraźni zbiorowej, służącym podtrzymywaniu więzi narodowych:
Wyobraźni zbiorowej Sybir narzucał swoją obecność jako podstawowy czynnik więzi narodowej,
jako trwały i niezmienny symbol przeżywanego przez współczesność dramatu historii. Groźny,
oddalony i obcy domagał się przyswojenia, zagospodarowania, ogarnięcia emocjonalnego i
intelektualnego. [...] Mocno osadzony w mesjanistycznym myśleniu, Sybir romantyków
przekształcił bezsilność narodu w jego siłę, rozpacz w nadzieję. Uczył, jak tę nadzieję budować. I
to nie w nieokreślonej perspektywie czasowej, lecz w ciągle trwającym „teraz”, już, każdego dnia.
Bardzo daleko, ale i bardzo blisko35.
Jaki obraz Syberii wyłaniał się z romantycznego mitu Sybiru? Ewartowski dokonuje
krótkiej syntezy tego obrazu:
[...] obraz Syberii w literaturze polskiego romantyzmu. Przedstawia [...] samotnego wygnańca,
pozbawionego kontaktu z tym, co dla niego najcenniejsze, ojczyzną i rodziną. Przemoc
despotycznej władzy cisnęła zesłańca na „nieludzką ziemię” (ważny jest element doświadczania
31
Tamże.
32
Tamże.
33
Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 82.
34
E. Kuźma, Mit orientu i kultury zachodu w literaturze XIX i XX wieku, Szczecin 1980, s. 35-36.
35
Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 147.
31
nieprzyjaznej przyrody), pomiędzy złowrogich ludzi, gdzie traci on ideały i wartości czyniące jego
egzystencję sensowną36.
Wspomina także, że znaczącą rolę w przedstawianiu Syberii odgrywało Piekło
Dantego37. Zwraca również uwagę na interesujące zjawisko, jakim jest „daleko idąca
zbieżność utworów pisanych przez poetów-zesłańców, a twórców, którzy nigdy w życiu nie
byli na Syberii”38. Jest to dla niego dowód na to, jak wielką siłę oddziaływania mają
kulturowe konwencje39.
Porównaniem Sybiru z dantejskim piekłem posługiwał się między innymi Adam
Mickiewicz. Nazywał go „piekłem politycznym”, spełniającym „tę samą rolę, jaką w poezji
wieków średnich spełniało piekło, opisane tak dobrze przez Dantego”40. Edward Kasperski
zwraca uwagę na podwójny wymiar tego porównania – sakralizujący i demonizujący:
Demonizacja wyrażała się w utożsamieniu Sybiru z przestrzenią absolutnego zła, którego jedyną
racją bytu było ono samo: występowanie bez powodu i przyczyn bez uzasadnień. Zsyłka na
Syberię – równoznaczna z zepchnięciem w otchłań zła – dawała zarazem możliwość stawienia mu
oporu i wykazania się świętością. W sytuacji ekstremalnej bezmiar zła równoważył się bezmiarem
dobra, aż do ofiary z życia, męczeństwa 41.
Według Trojanowiczowej, mit Sybiru wiązał się z silną emocjonalizacją i
uzewnętrznieniem uczuć: „Mityczna wizja Sybiru od początku budziła grozę, płacz, litość,
uniesienie religijne, uczucia skrajnie napięte”42.
Trojanowiczowa rozróżnia „Syberię” rozumianą jako rejon geograficzny, od „Sybiru”,
oznaczającego w przenośni „miejsce odludne, dzikie, zimne” 43, częstokroć wykraczające poza
granice geograficznej Syberii. Ponadto podaje, że samo słowo „sybiryzm” było dla filomatów
36
T. Ewartowski, op. cit., s. 6.
37
Tamże.
38
Tamże.
39
Tamże.
40
Adam Mickiewicz, Dzieła, t. 10, Warszawa 1955, s. 285. za: E. Kasperski, Wokół „Syberii” Norwida. Dwa
modele etyki, historiozofii i patriotyzmu [w:] Kresy Syberia Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu,
pod red. E. Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa 1995, s. 156.
41
E. Kasperski, Wokół „Syberii” Norwida. Dwa modele etyki, historiozofii i patriotyzmu [w:] Kresy Syberia
Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu, pod red. E. Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa
1995, s. 156-157.
42
Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 147.
43
Tamże.
32
„synonimem dzikości i barbarzyństwa” 44. Romantyczna mityzacja Syberii niosła za sobą
wiele uproszczeń i przerysowań:
Mityczne wizje Sybiru, obarczone tak wyrazistą rolą i funkcją, z konieczności poddawały jego
rzeczywisty obraz rozmaitym ograniczeniom i redukcjom. A priori redukowały krytycyzm wobec
zesłańców, który w listach przesłanych z Sybiru wcale nierzadko dochodził do głosu. Nie
pozostawiały wiele miejsca dla zachwytów nad niezwykłością krajobrazu syberyjskiego i dla
fascynacji egzotyką ludności tubylczej, co we wspomnieniach i listach zesłańców znajdowało
niekiedy tak świetny wyraz. Wydaje się również, że to właśnie martyrologiczny charakter
romantycznego mitu wypierał pamięć o najwcześniejszych zesłaniach i wiązał początki historii
polsko-syberyjskiej z konfederacją barską, od której romantycy rozpoczynali dzieje Polski nowej,
męczeńskiej45.
Także Wiktoria Śliwowska wspomina o pojęciu Sybiru rozumianym nie jako rejon
geograficzny, ale jako polski mit:
Od co najmniej czterech stuleci, a już zwłaszcza w okresie porozbiorowym „Sybir” nie był dla
Polaków pojęciem ściśle geograficznym – choć oczywiście geograficznie terytorium Syberii
obejmował. Sybir stanowił w istocie sumę doświadczeń doznanych na rozległych obszarach
cesarstwa rosyjskiego przez polskich zesłańców przemocą oderwanych od miejsc swego stałego
zamieszkania 46.
Tworzeniu się czarnego mitu Syberii sprzyjało oddalenie tej krainy i praktycznie brak
kontaktu z zesłańcami. Przed wielką amnestią z 1856 roku prawie nikt nie wracał do kraju, a
możliwość korespondencji była znacznie ograniczona. Los zesłańców był właściwie
nieznany. Wiadomości o ważnych syberyjskich wydarzeniach docierały do Polski z
kilkunastoletnim opóźnieniem47. Mit Sybiru powstawał więc praktycznie w oderwaniu od
prawdziwego obrazu losu zesłańców, tylko niekiedy pokrywając się ze stanem faktycznym48.
Informacje o Syberii uzyskiwane były za pomocą nielicznych listów od zesłańców oraz z
rozpropagowanego przez Mickiewicza Dziennika podróży brygadiera Józefa Kopcia. Dopiero
44
Tamże.
45
Tamże, s. 95.
46
W. Śliwowska, Ucieczki z Sybiru, Warszawa 2005, s. 7.
47
Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 48.
48
Tamże.
33
w drugiej połowie XIX wieku pojawiła się większa liczba relacji wspomnieniowych z
Syberii49.
Syberia była nieustannie obecna w świadomości XIX-wiecznego Polaka. Nie była to
jedynie pamięć o tragicznym losie zesłańców, ale także realna groźba wisząca nad każdym
patriotą. Wspomina o tym Janina Wołczuk, cytując wykłady paryskie Mickiewicza:
„Ktokolwiek [w kraju – M. J.-K.] chciał się porwać na jakieś śmiałe przedsięwzięcie – musiał
myśleć o grożącym mu zesłaniu na Sybir”. Według niej, cytat ten „trafnie określił stan
świadomości społeczeństwa polskiego”50. Wizja zesłania na Syberię przerażała tak bardzo, że
niejednokrotnie zesłańcy żałowali, że uniknęli kary śmierci 51. Elżbieta Kaczyńska zwraca
uwagę na to, że czarny mit Sybiru przesadnie demonizował zjawisko zesłań: „W
rzeczywistości ani zesłańcy, ani katorżnicy nie stanowili w XIX wieku tak dużej części
ludności, jak to sobie wyobrażano, a niektóre budzące grozę opisy można potraktować jako
literackie koloryzowanie, jeśli nie legendy” 52. Według niej, mit okrutnego Sybiru był
wygodny dla carskich władz, wykorzystujących go jako skuteczny postrach53.
Syberia była jednym z podstawowych mitów polskiego romantyzmu. Niejednokrotnie
ta „mityczna przestrzeń” służyła jako metafora. Przykładem może być poemat Ostatni
Krasińskiego, gdzie Zachód przyrównany zostaje do Syberii. Według Trojanowiczowej:
„Sprowadzenie Sybiru i Zachodu do wspólnego, „piekielnego” mianownika zawierało przede
wszystkim – zwłaszcza dla Polaków – najmocniejsze z możliwych oskarżeń Zachodu i jego
cywilizacji”54.
Innym przykładem wykorzystania motywu Syberii jako metafory jest wiersz Norwida
Syberie. W utworze tym doskonale widać metaforyzację obrazu przestrzeni. Syberia odrywa
się tu zupełnie od swojego pierwotnego znaczenia i staje się metaforą nie tylko „ziemi
przeklętej”, ale też życia w kapitalistycznym społeczeństwie:
Wrócicież kiedy? – i którzy? I jacy? –
Z śmiertelnych prób,
49
W. Śliwowska, Dawne i nowe badania nad polskimi zesłańcami na Syberii – ich miejsce w historii i kulturze
[w:] Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1998, s. 265.
50
J. Wołczuk, Wiedza o Syberii w szkołach Królewstwa Polskiego okresu międzypowstaniowego, [w:] Syberia w
historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1998, s. 91.
51
Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 8.
52
E. Kaczyńska, Syberia: największe wiezienie świata, Warszawa 1991, s. 14.
53
Tamże.
54
Z. Trojanowiczowa, op. cit., s. 133.
34
W drugą Syberię: pieniędzy i pracy,
Gdzie wolnym – grób55!
Można tu także przywołać przykład Anhellego Słowackiego, w którym syberyjskie
zesłanie jest metaforą sytuacji na emigracji, nie obrazem Syberii jako takim. Według
Kasperskiego „[...] Sybir wychodźczy Słowackiego przedstawiał – w polemice z idealizacją
zesłańców w literaturze i publicystyce polskiej – piekło wśród samych wygnańców,
przemienionych w „ludzi złych i szkodliwych [...]”56.
Nie sposób przecenić wpływu czarnej legendy Syberii na nasze postrzeganie tego
regionu, tak w XX wieku, jak i wcześniej w XIX. Dzieła literackie poruszające temat
syberyjski albo wpisują się w martyrologiczną, romantyczną wizję Sybiru-piekła, albo
wchodzą z nim w polemikę. Niejednokrotnie, gotowe szablony kulturowe determinują sposób
myślenia i mówienia o Syberii.
Powyższe wprowadzenie będzie stanowić tło dla moich dalszych rozważań. Postaram
się zbadać, czy i jaki wpływ na Dziennik syberyjski Juliana Glaubicz Sabińskiego miał czarny
mit Syberii.
55
C. Norwid, Vade-mecum, oprac. J. Fert, wyd. 2, Wrocław 2003, s. 78.
56
E. Kasperski, Wokół „Syberii” Norwida. Dwa modele etyki, historiozofii i patriotyzmu [w:] Kresy Syberia
Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu, pod red. E. Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa
1995, s. 169.
35
Obraz Syberii w Dzienniku syberyjskim Juliana Glaubicz Sabińskiego
By móc zbadać, jaki obraz Syberii przedstawił Sabiński w swoim dzienniku, najpierw
należy zadać pytanie, jakie wyobrażenia na temat Syberii posiadał autor jeszcze przed
zesłaniem? Czy można powiedzieć, że jego wizja wpisywała się w czarny romantyczny mit
Sybiru, typowy dla Polaków w tym czasie?
Z pewnością postawa zesłańca nie była kształtowana przez lektury romantyczne takich
twórców, jak Mickiewicz, Słowacki czy Norwid, jako że dzieła wykorzystujące motyw
Syberii dopiero powstawały lub miały powstać w czasie, gdy Sabiński przebywał na zesłaniu.
Zesłaniec znał i cenił twórczość Mickiewicza, trudno jednak stwierdzić, czy miał okazję
przeczytać III część Dziadów. Niezależnie jednak od doświadczeń lekturowych można
stwierdzić, że autor dziennika należał do tego samego pokolenia, co twórcy romantyczni,
wyrósł na tym samym gruncie i dzielił z nimi wspólnotę wyobrażeń.
Typowym miejscem, które urosło do rangi romantycznego symbolu zesłania na
Syberię, był słup graniczny między Europą i Azją. Pisałam o tym we wcześniejszym
rozdziale1. Sabiński już w okolicach Permy ze smutkiem zauważał, jak niewiele drogi
pozostało mu do opuszczenia Europy2. Samo jednak przekroczenie granicy autor dziennika...
przespał, dlatego też nie miał okazji wyrazić swojego bólu związanego z tą chwilą. Dopiero
rano notuje kilka rozpaczliwych słów:
2 kwietnia, niedziela. Za granicą Europy, w nocy. Rocznica urodzin córki mojej!... Ach! Gdzież to
ja niestety! I w jakim stanie dzień ten spominam!... W Azji!... W kajdanach!... 3
Sabiński, przekraczając granicę, czuje się nie tylko Polakiem, ale także dziedzicem
kultury europejskiej. Krótkie wykrzyknienie: „Gdzież to ja niestety! [...] W Azji!...” jest,
według niego, zrozumiałe same przez się. W jednym słowie „Azja” mieści cały wstręt i
przerażenie wszystkim, co to słowo dla niego oznacza.
Autor dziennika parokrotnie refleksyjnie wspomina, że, żyjąc szczęśliwie w
Polsce, nigdy nie spodziewał się tego, że los rzuci go na daleką syberyjską ziemię:
1
Patrz: rozdział Czarna legenda Syberii, s. 28-29.
2
Patrz: S I 79, S I 82.
3
Julian Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom I, s. 84. Liczby przy kolejnych cytatach
oznaczają kolejno numer tomu i strony.
36
Prawda, że i być na Sybirze nie spodziewałem się nigdy... Ludit in humanis potentia rebus. [Moc
boska igra w sprawach ludzkich] [S I 267].
Mimo że taka forma kary było dla niego zupełnym zaskoczeniem, nie oznacza to
jednak, że Syberia jako taka nigdy nie gościła w jego myślach. Wyjeżdżał z Polski już z
pewnym wyobrażeniem na temat syberyjskiej krainy. W swoich zapiskach Sabiński
kilkakrotnie zdradza się z tym, jaką wizję Syberii posiadał przed zesłaniem. O monotonnym
krajobrazie, zaobserwowanym na początku swojej etapowej wędrówki pisze:
Okolica tu smutna bardzo. Ciągła płaszczyzna, w dali otoczona wielkimi lasami. Wioski rzadkie i
nieludne. Jednym słowem Sybir, jak go sobie wyobrażałem wtedy, gdy mnie ani śnić się mogło, że
tu zapędzony zostanę [S I 101].
Później zesłaniec wielokrotnie zachwyca się pięknem i różnorodnością przyrody
syberyjskiej, przełamując stereotyp Syberii jako ziemi smutnej i pustej. Czasem jednak daje
się jeszcze słyszeć echo tych pierwotnych wyobrażeń.
Autor dziennika wielokrotnie skarży się na nieprzyjazny syberyjski klimat, przyznaje
jednak, że spodziewał się zastać w Syberii ostrzejsze zimy:
A jakkolwiek bywają tu zimy nie tyle ostre, niźliśmy sobie w kraju wyobrażali, to przecież pewna,
że przez 7 miesięcy w roku rozstawać się z ciepłą szubą nie ma potrzeby i niebezpiecznie [S II
419].
Podobnie o rozmowie z syberyjską inteligencją pisze ze zdziwieniem:
Wieczorem dziś u Borowskiego i u mnie byli na herbacie: nasz gospodarz z żoną i jeden z
kancelarii Mewiusa. Towarzystwo i rozmowy, o jakich oba z Borowskim żadnego przed Sybirem
nie mielibyśmy wyobrażenia [S I 202].
Można stąd wysnuć wniosek, że Sabiński nie spodziewał się spotkać na Syberii ludzi
wykształconych, zdolnych zostać odpowiednimi partnerami do rozmowy. Potwierdza się to w
innych fragmentach dziennika:
Była mowa o Sybirze. On wystawiał go cale inaczej, niż sobie wyobrażałem. „Wiesz (mówił mi),
że i tam znajdziesz ludzi dobrych, światłych i szlachetnych, słowem takich, którzy cię zrozumieją”
[S I 76].
W podanym cytacie widać, że zesłaniec nie spodziewał się spotkać na Syberii ani
zrozumienia, ani towarzystwa ludzi dobrych, szlachetnych i wykształconych.
37
Sabiński, opisując Syberię, niejednokrotnie stosuje metaforykę piekielną. Krainę tę
porównuje do „otchłani”, z której nie sposób się „wydobyć” [S I 343]. Skarżąc się na
zmienność syberyjskiej pogody, nazywa ją „przeklętą strefą samych ostateczności” [S I 243].
W innym miejscu, ponownie żaląc się na niestałość syberyjskiej pogody, pisze o „przeklętym
kraju niedoli” [S I 120]. Określenia „przeklęty” w kontekście Syberii stosuje wielokrotnie –
używa go także w momencie załamania, zapisując swój okrzyk rozpaczy: „Śmierć tylko,
śmierć w tym przeklętym wygnaniu [...]!” [S I 343].
Zesłaniec parokrotnie stosuje metaforę Syberii jako grobu. Swoją wędrówkę etapami
przez syberyjską ziemię porównuje do „długiego w cierpieniach konania”, zakończonego
pogrzebaniem go żywcem, czyli dotarciem na miejsce wygnania. Być zesłanym na Syberię
oznacza dla niego zostać pogrzebanym za życia: „Ja, pogrzebany żywcem!!!...” [S I 51],
„żywcem do grobu wtłoczony...” [S I 343]. Podobnej metafory używa, pisząc o talencie
malarskim współwygnańca, który jest dla niego nieszczęśliwie „zagrzebany w Syberii, gdzie
całkiem zbywa i na zachętach do rozwinienia zdolności, i na znawcach, co by je oceniać
mieli!” [S I 439]. Takich drastycznych porównań Sabiński używa głównie w pierwszych
latach zesłania. Z czasem jego słowa nieznacznie łagodnieją. Prawie dziesięć lat później autor
nazywa Syberię „biedną i skądinąd już dość nieszczęśliwą krainą!” [S II 356].
Sabiński nazywa także Syberię miejscem wygnania, niewoli, kary i pokuty. Syberia to
według autora Dziennika syberyjskiego „kraina kary i wygnania” [S I 244], „ziemia
wygnania” [S II 299] czy „ziemia niewoli” [S II 428], a czas w niej spędzony to „Bóg wie jak
długo trwać mająca pokuta”. Stosowana przez zesłańca metaforyka nasuwa skojarzenia z
sytuacją biblijną – bycia przeklętym przez Boga i wygnanym przez niego z raju. Tutaj jednak
wykonawcą kary jest nie Bóg, ale władza carska, a utraconym rajem Polska.
Zesłaniec, podkreślając nieprzyjazność syberyjskiej ziemi, skarży się: „Nie darmo tu
posyłają za karę” [S I 343]. Także dziecko zesłańców urodzone na Syberii to według niego
„dziecko niedoli i wygnania” [S I 95] oraz „potomek niewoli” [S I 96].
Autor Syberię nazywa także „obcą częścią świata” [S I 197] oraz „inną częścią świata”
[S I 224]. Skarżąc się na opieszałość syberyjskiej poczty, Sabiński upomina sam siebie: „Nie
zapominajmy, żeśmy na wygnaniu, w Syberii, tak od cywilizowanego świata daleko!” [S I
416]. Ujawnia się tu stosunek zesłańca do syberyjskiej ziemi. Traktuje on ją jako miejsce
„inne”, „obce”, rządzące się odmiennymi zasadami niż reszta cywilizowanego świata.
Pozostanie na Syberii z własnej woli jest dla Sabińskiego równoznaczne ze stanem
„ugrzęźnięcia”. O młodzieńcu, który był bliski założenia rodziny na Syberii, zesłaniec pisze:
„Co by to była za szkoda, gdyby [...] ugrzązł w Syberii na zawsze”. [S I 409].
38
Syberia jest dla Sabińskiego krainą wybrakowaną, w której zabronione są wszystkie
dobra, nawet zdrowie: „[...] na Sybirze jak wszystkie inne dobra, tak też i samo zdrowie
nawet jest zabronionym owocem” [S I 397].
Mimo że Sabiński wielokrotnie wyraża swój zachwyt nad przyrodą syberyjską, nie
znajduje to odbicia w określeniach, jakie stosuje, pisząc o Syberii. Przedstawiając krajobraz,
zesłaniec skupia się na wybranych szczegółach, unikając opisu i oceny całości. O samej
Syberii nigdy nie wyraża się pozytywnie.
Szczególnie boleśnie autor odczuwa tak ogromne oddalenie od dzieci i grobu żony.
Nazywa Syberię „obcą częścią świata” [S I 197] i podkreśla odległość dzielącą go od
pozostawionego za sobą szczęścia:
A teraz... najnieszczęśliwszy z ludzi, z sercem na wieki rozdartym, w którym boleść sama zajęła
miejsce uczuć najsłodszych, bez pociechy, bez nadziei, w obcej części świata, tysiąc przeszło mil
od dzieci, których może już nigdy nie ujrzę – od grobu w którym złożono to, co było całym,
jedynym dla mnie szczęściem na ziemi!” [S I 197].
Teraz już i ta słaba zgasła iskierka, i nic już przed sobą nie widzę – nic! Śmierć tylko, śmierć w
tym przeklętym wygnaniu, tak daleko od dziatek, od grobu ich matki nieskropionego moimi łzami,
nieuczczonego moją modlitwą!... [S I 343].
Paradoksalnie, grób żony staje się symbolem utraconego szczęścia, przedmiotem
tęsknoty. Sabiński odczuwa fizyczną tęsknotę za pozostawionym w Polsce szczęściem. Cierpi
z powodu braku fizycznego kontaktu z rodziną, grobem ukochanej, polską ziemią. By skrócić
jakoś ten przerażający dystans, prosi własne dzieci o wysłanie mu ich zdjęć i kosmyków
włosów, sam także wysyła im swój portret.
Autor wielokrotnie podkreśla, że jego dni spędzone na Syberii są „stracone”:
Otóż „dzień stracony”. Ale co mówię? Alboż wszystkie od porwania z domu nie są także stracone?
[S II 399].
Jego wyobrażenie na temat nieznanych mu rejonów Syberii ujawnia się, gdy obawia
się, żeby jego towarzysze nie zostali zesłani do miejsca znajdującego się „gdzieś w oddalonej
na północ bezludnej pustyni” [S II 421]. Syberia widziana jako pustynia, bezludna i daleka
Północ, jest wizją bardzo stereotypową. Sabiński, nie będąc w stanie ogarnąć tak wielkiej,
nieznanej sobie przestrzeni, ucieka się właśnie do stereotypu. Co ciekawe, także po wielu
latach zesłania, gdy dosyć dobrze poznał już Syberię, jej klimat i ludność, zdarza mu się
posłużyć stereotypem, nazwać syberyjską ziemię „lodową pustyń skorupą”:
39
Przecież, dzięki Opatrzności, i w głębi Syberii tu i ówdzie napotkać można człowieka, a światło
lepszych wyobrażeń, choć rzadkim promieniem, jednakże przebija niekiedy lodową tych pustyń
skorupę [S II 304].
Można dostrzec tu podporządkowanie geografii kulturowemu obrazowi. Szerzej o tym
zjawisku pisałam w poprzednim rozdziale 4. Opis ten więcej nam mówi o Sabińskim, niż o
samej Syberii. Ujawnia się on jako człowiek głęboko wierzący, poszukujący w otaczającym
go świecie śladów bożej obecności. Możliwość spotkania z „człowiekiem” przypisuje
działaniu Opatrzności. Człowiekiem jest dla niego ten, kto okazuje się być „ludzki” i
przychylny dla wygnańców.
Znamienne jest tu także budowanie obrazu Syberii na zasadzie kontrastu światłociemność. Ciemnością jest Syberia pokryta lodową skorupą, miejsce puste i skute lodem. Lód
niesie ze sobą konotacje martwoty i bezruchu, braku zmian i postępu. Światłem jest
cywilizacja, utożsamiana przez Sabińskiego z Europą. Nie jest to opis krajoznawczy, lecz opis
ideologiczny, będący „polityczną mitologią północnego mocarstwa”5.
Szczególnie boleśnie zesłaniec odczuwa niemożność bycia pogrzebanym w swej
rodzinnej ziemi: „bo nie ma nadziei, żeby kości nasze w rodzinnej spoczywały ziemi” [S II
421]. Groby Polaków powinny według zesłańca stanowić część polskiego, a nie syberyjskiego
pejzażu. Autor cierpi także, wspominając pogrzeby współwygnańców, pochowanych na
Syberii:
O, jakże boleśnie ściska się serce na widok rozrastającej liczby grobów zajętych kościami, które
nie w tej ziemi leżeć by powinny! [S II 368].
Typowe dla Sabińskiego jest nieustanne porównywanie Syberii do Polski. „Pięknie
położona wieś Kalinina” przypomina mu widok, jaki się roztacza na drodze „przed
Bednarówką z Husiatyna jadąc” [S I 107-108]. Odkryty przez zesłańca piękny zakątek nad
rzeką Ob podobny jest według niego do innego, znajdującego się „w Zbrzyziu niedaleko
klasztoru, idąc drogą z Lanckorunia...” [S I 128]. Nieco później, zanotowuje: „Okolica
górzysta, piękna i malownicza, przenosi często myśli nasze w strony ojczyste” [S I 129].
4
Por.: rozdział Czarna legenda Syberii, s. 16.
5 Z. Stefanowska, Rosja w „Ustępie” III części „Dziadów”, [w:] „W krainie pamiątek: : prace ofiarowane
profesorowi Bogdanowi Zakrzewskiemu w osiemdziesiątą rocznicę urodzin , pod red. Jacka Kolbuszewskiego,
Wrocław 1996, s. 142.
40
Zauważa też, że ta górzysta kraina przypomina mu rodzinne Podole. Podziwiane przez niego
góry przypominają mu z kolei swoim kształtem podolskie Miodobory6, innym razem zaś
„położenie Krzemieńca” [S I 146]. Brzegi Angary są dla niego niczym brzegi Zbrucza [S I
232].
Zesłaniec porównuje nie tylko widoki, jakie ma okazję podziwiać na Syberii.
Dokonuje także zestawiania polskiej i syberyjskiej flory i fauny: wiewiórki są według niego
nawet piękniejsze niż w Polsce 7, miód równie biały jak na Pobrzeżu 8, porzeczki i maliny
podobnej wielkości, a nawet dorodniejsze, co „zwykle w naszych bywają ogrodach” [S i 249].
Sabiński nie powstrzymuje się od nieustannych porównań, nawet gdy konfrontacje wypadają
na korzyść Syberii.
Największej liczby porównań autor dziennika dokonuje podczas wędrówki etapami do
celu swego wygnania. Przemierzając wtedy ogromny obszar, ma okazję przyjrzeć się
niezwykle rozległemu i różnorodnemu fragmentowi Syberii. Najżywiej opisuje miejsca, które
kojarzą mu się z ojczyzną lub czasem spędzonym z rodziną i przyjaciółmi. Próbując odnaleźć
znane mu z przeszłości elementy, oswaja obcość. Autor dziennika cierpi ponadto z powodu
dojmującej tęsknoty za krajem i rodziną, co przekłada się na pewien sentymentalizm i
szukanie w otaczającej go przestrzeni i rzeczywistości elementów kojarzących się z tym, co
zmuszony został opuścić. Nawet po wielu latach spędzonych na zesłaniu smak brzoskwiń
przywołuje w nim wspomnienia szczęśliwych chwil spędzonych z przyjaciółmi w Wilnie 9.
Sabiński porównuje nie tylko obrazy przyrody, ale także klimat Polski i Syberii.
Niejednokrotnie przeklina zmienną syberyjską pogodę wprost: „Co za nieznośny klimat!” [S I
102]. Według niego różnica między klimatem syberyjskim a tym znanym mu z ojczyzny jest
rażąca:
Co za różnica klimatu względem naszej Ojczyzny! [S I 110].
Jaka rażąca klimatu różnica, choć Irkuck o 4 tylko stopni geograficznych jest wyżej ku północy od
Kamieńca! [S I 236].
6
Patrz: S I 144.
7
Patrz: S I 151.
8
Patrz: S I 130.
9
Patrz: S II 358 i S II 458.
41
Autor dziennika dokonuje opisu klimatu Syberii poprzez porównanie go z klimatem
Polski. Według niego niemalże afrykańskie upały10 „przechodzą największą gorącość lata
naszego kraju” [S I 476], a tutejsze mrozy są „silniejsze od naszych” [S I 476] i zdarzają się
nawet w czerwcu11. Syberyjskie wichry Sabiński opisuje jako „nadzwyczajne [...] jakich w
moim kraju nie znałem” [S I 237]. Uderza go także zupełnie inne niż w Polsce rozłożenie w
czasie pór roku. Lato jest niezwykle krótkie i upalne, a zima długa i ciężka. Pod koniec maja
zesłaniec narzeka na śnieg i zmarzłą ziemię, podkreślając: „U nas, na Podolu, dawno już
pogodnie, ciepło i zielono” [S I 221]. W ostatnich dniach sierpnia skarży się za to na
„powietrze, jak u nas bywa zwykle w listopadzie i w grudniu” [S I 259]. Najbardziej jednak
doskwiera mu zmienność syberyjskiego klimatu, o czym wspominałam już na początku
rozdziału. Według Sabińskiego w Polsce „przejście z lata do jesieni jest łagodne i nieznaczne,
dlatego że stopniowe”, za to na Syberii „cale przeciwnie: po wielkich nadzwyczajnie upałach
nagle ostre zimno” [S I 259]. Takie różnice występują nawet w przeciągu jednej doby:
„Dzisiejszej nocy był cale niezły przymrozek, po nieznośnym wczora upale” [S I 254]. W
„tak niestałym powietrzu” [S I 254] widzi przyczynę dręczących Syberię licznych chorób i
wysokiej śmiertelności dzieci.
Przywiązanie do ojczyzny nie jest jedynym powodem, dla którego Sabiński opisuje
klimat Syberii poprzez porównanie go z klimatem Polski. Zesłaniec chce także, by jego
dziennik był wiarygodny i zrozumiały dla odbiorców:
Dziś mieliśmy nie tylko ciepłą pogodę, lecz nawet dość gorąco było przez godzin kilka tak dalece,
że około południa i po obiedzie mnóstwo napotykałem przechadzających się bez płaszczów. Takiej
zmiany tutejszego klimatu nie wiem, czy łatwo uwierzą na Podolu, gdy odbiorą list mój posłany
onegdaj. Dlatego też umyślnie podobne postrzeżenia zapisuję w moim dzienniku, ażeby kiedyś
potwierdzić to, co czasami piszemy o Syberii naszym rodzinom. Ale i dziennik i ten, co go piszę,
będąż kiedy w tym, jaki wzmiankuję, przypadku? [S II 165].
Najczęściej porównywanie Syberii do ojczyzny jest procesem mimowolnym, niekiedy
jednak Sabiński sam zauważa, gdzie może leżeć źródło jego ciągłych porównań:
[...] wszędzie szukam podobieństwa z tą najmilszą stroną, gdzie całe szczęście moje zawarte,
dokąd mię sny i dumania ustawicznie przenoszą [S I 128].
10
Patrz: S I 323.
11
Patrz: S I 458.
42
Odnosi się to tak do przyrody i klimatu, jak i do całkiem drobnych rzeczy, takich jak
owoce:
[...] jadłem dojrzałe poziomki. Wydały mi się nie tak smaczne jak nasze. Może dlatego, że nie
nasze, a bardziej żem jadł je nie u nas [S I 248].
Doświadczenie Syberii jest dla Sabińskiego doświadczeniem braku. Zesłaniec opisuje
Syberię jako przestrzeń wybrakowaną, niepełnowartościową. Nie jest tam „tak jak u nas”. Nie
słychać w niej skowronków, słowików ani wiosennego kumkania żab 12. Także kawa nie jest
opisywana jedynie jako „inna”, lecz „nie taka jak trzeba”, ponieważ „nie ma zapachu i smaku
jak u nas” [S I 198-199].
Niejednokrotnie Sabiński, dokonując porównania Polski z miejscem zesłania, zarzuca
Syberii nieudolne przedrzeźnianie jego ojczyzny. Syberia w jego wizji jawi się jako kraj
niepełnowartościowy. Taniec polski, tańczony na Syberii zamiast w Polsce, ponadto
odbywający się bez udziału Polaków, autor dziennika nazywa karykaturą, na którą nie jest w
stanie patrzeć13. Metafora karykatury stosowana przez zesłańca oznacza tu wynaturzenie,
zdeformowanie oraz nieudaną imitację tego, co polskie i przynależne Polsce.
Podobnie, rosnące na syberyjskiej ziemi jabłka autor opisuje jako niezwykle drobne i
cierpkie, a jabłonie jako „nikczemne”. Zdają mu się one „nędznym naszych jabłoni i jabłek
przedrzeźnieniem” [S I 342]. Nawet, gdy syberyjska piękna przyroda jest dla niego łudząco
podobna do ojczystej, nie wytrzymuje jednak porównania z Polską:
Nad zachodem słońca poszedłem sam na przechadzkę i długom chodził brzegiem Angary, która
przypominała mi trochę brzegi mojego Zbrucza. Jak tam, rzekę po jednej a las po drugiej miałem
ręce. Tylko tam dawno już i sucho i zielono zupełnie, tu śnieg i lód mam obok ścieżki. Tam
śpiewają teraz słowiki, tu o tej miłej ptaszynie pojęcia nie mają. Tam chodziłem wolny i
szczęśliwy! [S I 232-233].
Widoczna jest tutaj opozycja „tu” i „tam”, podkreślająca dystans pomiędzy dwoma
światami. „Tam” oznacza utraconą wolność i szczęście, „tu” – pustkę i niewolę.
Sabiński ze smutkiem obserwuje prace rolne w niczym nie przypominające tych
znanych mu z rodzinnych stron:
12
Patrz: S I 110.
13
Patrz: S I 212.
43
Tu ani roli uprawa, ni zboże, ni około niego prace, niepodobne do naszych. Niewypowiedzianie
smutno mnie był patrzyć na to wszystko i przenosić się myślą do naszych niw bogatych
najpiękniejszymi plony, do naszej ziemi mlekiem i miodem płynącej; i do mojej „szczupłej jak
chęci wioski”, gdziem z żoną tak był szczęśliwy, gdzie ona była matką wszystkich włościan,
którzy ją czcili i kochali jak bóstwo opiekuńcze, jak anioła pociechy! [S I 255].
Obserwacja ta jest dla niego okazją do dokonania kolejnej konfrontacji Syberii z
Polską. Wyraźnie uwidacznia się tu idealizacja ojczyzny i czasu w niej spędzonego.
Nagromadzenie zaimków „naszych” i „moje” podkreśla obcość teraźniejszej sytuacji. Plony
zebrane na polskiej ziemi jawią się zesłańcowi jako najpiękniejsze, a dobra mu przynależne
jako „ziemia mlekiem i miodem płynącą”, czyli biblijny raj. Ukochana żona porównana
zostaje do anioła i opiekuńczego bóstwa. Rodzinne strony poddane zostają mitologizacji, jest
to dla Sabińskiego raj utracony. Dzięki idealizacji ojczyzny możliwe jest zbudowanie tak
silnego kontrastu między Syberią a Polską. Podobnie przebiega idealizacja czasu minionego i
deprecjacja teraźniejszości. Również negatywna ocena syberyjskiej ziemi pozwala na
idealizację opuszczonego kraju. Podkreślanie różnic i budowanie kontrastów jest jednym z
elementów pozwalających na konstruowanie własnej tożsamości 14. Sabiński stara się w ten
sposób podtrzymać więzi z Polską, pielęgnować poczucie przynależności do tego, co w jego
ujęciu lepsze i piękniejsze. Innym przykładem idealizacji ojczyzny i życia sprzed wygnania
jest wpis zrozpaczonego wygnańca dokonany w trzecią rocznicę zesłania:
Oto właśnie już całe trzy lata minęły, jak uderzyła ostatnia mojego szczęścia sekunda, jak mię
oderwali od moich aniołów, jak mi raj mój wydarto, jak pożegnałem na wieki wszystkie moje
radości, pociechy, nadzieje!... [S I 343].
Tutaj Sabiński ojczystą ziemię już dosłownie nazywa rajem, a opuszczoną rodzinę –
aniołami. Doskonale widać tu mechanizmy, o którym pisał Joep Leerssen – silną polaryzację
swój-inny15 oraz wzajemne oddziaływanie heteroobrazu i autoobrazu16, tutaj heteroobrazu
Syberii oraz autoobrazu Polski. Deprecjacja Syberii pozwala Sabińskiemu na idealizację
ojczyzny, a idealizacja Polski niesie za sobą demonizację Syberii. Szerzej na temat teorii
Joepa Leerssena wypowiadam się we wstępie. 17
14
Por.: A. Niewiara, Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006, s. 55.
15
J. Leerssen, Imagology: History and metod, [w:] Imagology: The Cultural Construction and Literary
Representation of National Characters, New York 2007, s. 22.
16
Tamże, s. 27.
17
Patrz: rozdział Założenia pracy, s. 15.
44
Stosunek Sabińskiego do syberyjskiej ziemi ujawnia się także w jego niechęci do
osiedlenia się na niej. Mimo że przebywał na zesłaniu aż dziewiętnaście lat, przez cały ten
czas nie zdecydował się na kupno domu czy założenie własnego gospodarstwa. Większość
współwygnańców zakupiła własne nieruchomości, o czym autor dziennika wiele razy
wspomina. Rozumie ich motywację i w żadnym stopniu nie potępia ich decyzji:
Widzę i uznaję, że z wielu względów oni dobrze robią, zabezpieczając sobie kąt własny i mniej
kosztowne utrzymanie się niż w mieście [...] [S II 299].
Sam jednak stwierdza wielokrotnie: „[...] wątpię, czy kiedy przyjdzie mi chęć
posiadania domu własnego” [S II 238]. Mimo że w późniejszych latach zesłaniec stracił
nadzieję na powrót do ojczyzny, nigdy nie uznał Syberii za swoje miejsce na ziemi. Jego
prawdziwy dom pozostał w Polsce i myśl o zakładaniu innego wywołuje w nim wstręt,
którego nie jest w stanie przemóc. Ponadto, rezygnując z prowadzenia własnego
gospodarstwa, chce także uniknąć wszystkich kłopotów, które z tego wynikają:
Bo wstręt, który czuję do zaprowadzana [tak w oryginale – M. J.-K] jakiegokolwiek gospodarstwa
własnego, i ciągłe potem kłopoty myślenia o tysiącu szczegółach drobiazgów domowych tak dla
mnie są straszne, że byle tylko ich uniknąć, znośniejsze są w moich oczach wszystkie przykrości
takiego życia, jakie teraz prowadzę [S II 299].
Nad kłopoty wynikające z posiadania domu przedkłada niewygody życia w
wynajętym pokoju. Niechęć do prowadzenia własnego gospodarstwa wiąże się także z jego
niechęcią do pożyczek oraz wynika z usilnych starań, „żeby nie mieć do czynienia z ludem
tutejszym, a bardziej, żeby uniknąć częstych z urzędem i urzędnikami stosunków” [S I 388].
Niechęć do osiedlenia się nie wynika z niechęci do prowadzenia gospodarstwa. Dawniej, w
Polsce, Sabiński także był „czynnym, starannym, dbałym, ziemianinem i gospodarzem” [S II
299]. Obowiązek ten wykonywał z ochotą i przyjemnością:
Prawda, ale wtenczas nie sam jeden i nie dla siebie tylko myślałem o tym. Wtedy to była święta i
słodka dla mnie powinność. Były wspólne trudy i prace. Były zmniejszanie podziałem wszelkie
niepowodzenia, a tymże samym podziałem podwajana każda pomyślność. Wtedy było pracować
dla kogo. Był cel i powab w życiu obecnym, była nadzieja, która przyszłość moją uroczym
blaskiem złociła. Ale dziś!... Po cóż mi więc te starania, zabiegi? I komu jakie z nich dobro?
Trzebaż przyczyniać sobie nowych trosk i frasunków na tej ziemi wygnania, gdzie już i bez tego
każdy dzień dość ma na swój nędzy? [S II 299].
45
Po raz kolejny widać tu idealizację minionego czasu spędzonego w rodzinnej ziemi.
Syberia w porównaniu z ojczystą ziemią jest tylko ziemią wygnania, a każdy dzień w niej
spędzony jest zmarnowany. Oczywiście ogromny wpływ na stosunek Sabińskiego do Syberii
ma jego osobista tragedia, jaką była strata żony i rozdzielenie z dziećmi. Tracąc tych, których
kochał, traci także sens swojego życia na ziemi.
Stosunek Sabińskiego do Syberii nie jest niezmienny i całkowicie jednolity. Dobrze
jest to widoczne na podstawie porównania dwóch miejsc jego zesłania – Usolia i Irkucka.
Według Sabińskiego jedna trzecia ludności w Usoliu to katorżnicy 18. Ma to związek
między innymi z tym, że mieści się tam Zakład Solny, w którym pracują zesłani na ciężkie
roboty. Miejscowi skazańcy wyglądają przerażająco, przypominają potępieńców:
Tu pracujący przestępcy, odbywają „ciężkie roboty” w najściślejszym znaczeniu. Wyglądają też
jak potępieńcy, skwarzą się w ustawicznym upale i dymie nieznośnym. Nadzy prawie zupełnie,
okopcieli, oczu zapadłych i okropnego pozoru [S I 237].
Widok katorżników wpływa na tworzenie się negatywnego obrazu Usolia. Sabiński
często wyraża swój krytyczny stosunek do miejsca, w którym przyszło mu żyć przez pierwsze
cztery lata zesłania. Nie mogąc znaleźć dla siebie odpowiedniej kwatery, Sabiński nazywa
Usolie „przeklętą dziurą”, innym razem określa je „obmierzłym zakładem” [S I 49]. Autor
niechętnie przyznaje jednak, że mimo wszystko miejsce, do którego został zesłany, jest w
pewnym stopniu lepsze od innych:
Postanowiwszy być wiernym zawsze i wszędzie przyjętemu przeze mnie od najpierwszej młodości
godłu – Prawda przede wszystkim, winienem przyznać, że zakąt, w którym mnie los umieścił, pod
względem oświaty znośniejszy jest nieco od innych, po których rozrzuceni moi towarzysze [S I
280].
Wspomina o kilku gazetach i czasopismach docierających do Usolia z Moskwy i
Petersburga, a także o kontaktach z nieliczną miejscową wykształconą warstwą
społeczeństwa, czego „zbywa braciom w Aleksandrowsku, a pewnie jeszcze więcej tym,
którzy są po Zakładach Nerczyńskich” [S I 280].
Mimo że Sabiński i jego współwygnańcy skazani zostali na ciężkie roboty, w
rzeczywistości wykonywali znacznie lżejsze prace. Miejscowi traktowali ich jednak jako
ludzi gorszej kategorii. Zesłańcy nie mogli także samodzielnie o sobie stanowić, miejscowa
18
Patrz: S I 225.
46
władza decydowała o każdym ich poczynaniu. Gdy pozwolono im przenieść się z Usolia do
Irkucka, Sabiński przywitał tę zmianę z wielką ulgą:
Nie możemy jeszcze oswoić się z tym wyobrażeniem, że na koniec wyjedziemy już z obmierzłego
zakładu, w którym wszystkie kroki nasze krępowane były nieznośną i poniżającą podległością,
przywiązaną do tego nazwania „robotnik”, gdzie ja osobliwie, w ostatnich dwóch latach byłem jak
na łańcuchu... [S I 499].
Sabiński nade wszystko ceni sobie wolność osobistą, nie chce nikomu podlegać ani od
nikogo zależeć. Dlatego też Usolie, w którym czuł się „jak na łańcuchu”, jest oceniane przez
niego wyjątkowo negatywnie. Przejęty wstrętem do tego miejsca wyjeżdża z niego jak
najszybciej, robiąc jak najkrótsze postoje. Sabiński tłumaczy to „niecierpliwym pragnieniem”
„większej za sobą przestrzeni od miejsca, w którym przez kilka lat zostawałem jak na
łańcuchu” [S II 13]. Mimo to jakiś czas później z własnej woli odwiedza Usolie. Z chwilą,
gdy miejscowość ta przestaje być miejscem jego niewoli, znika jego niechęć do tego miejsca:
„Ta myśl, że Usolie nie jest już moim więzieniem, inną zupełnie postać zakładowi temu w
oczach moich nadała” [S II 20]. Nadal jednak uważa czas tam spędzony za zupełnie stracony:
„Cóż bowiem warte życie bez celu, jakim było moje w Syberii aż do tej pory?” [S II 19].
Znacznie lepiej Sabiński wyraża się o drugim miejscu swojego zesłania, Irkucku.
Doświadcza tam większej swobody i ma możliwość decydowania o sobie. Notuje w
dzienniku, że życie jego jest tu „mniej zależne i mniej przykre niż dawniej” [S I 392]. Irkuck
jest miejscem ocenianym bardziej pozytywnie przede wszystkim dlatego, że zesłańcy
polityczni są w nim traktowani dużo lepiej. Sabiński sam podkreśla tę uderzającą różnicę
między Irkuckiem a Usoliem:
Od wczora co krok przekonywam się o prawdzie tego, [...] że z tak zwanymi politycznymi
przestępcami cale inaczej obchodzą się urzędnicy wszelkiego stopnia w Irkucku, niżeli w
zakładach przeznaczonych na miejsce kary. Tu bowiem spotkanie się z nami, czy w domach czy na
ulicy, sam na sam albo przy świadkach, nie obudza jak tam owego wystrzegania się swej
nieśmiałości, nie pociąga tej nagłej, rażącej w obcowaniu przemiany, tak przykrej i upokarzającej
dla wygnańca, będącego jej mimowolną i zawsze trudną do przewidzenia przyczyną. Różnica ta
jest zbyt uderzająca w Irkucku, ażeby jej nie postrzec od razu [S I 304].
Podobne spostrzeżenia notuje parokrotnie 19.
19
Por.: S I 378.
47
Sabiński kilkakrotnie stwierdza, że „Irkuck coraz wydatniej przybiera postać
europejskiego miasta” [S II 251]20. Irkuck jawi mu się jako miasto niepełnowartościowe,
które dopiero próbuje doścignąć prawdziwe, europejskie miasta21:
Irkuck ze wszystkich miast sybirskich, jakie widziałem, najwięcej do miasta podobny22 [S I 177].
Jest to bardzo znamienne i wiele nam mówi o postawie Sabińskiego o miejscu
swojego zesłania. Według niego, prawdziwe, pełnowartościowe miasto to miasto europejskie.
Określeniu „europejski” nadaje tutaj wartość pozytywną – europejski znaczy według zesłańca
tyle co „lepszy”, „cywilizowany”, „nasz”, „taki jak trzeba”. „Miasto azjatyckie” czy
„syberyjskie” może jedynie próbować przybrać bardziej europejską postać, stać się podobnym
do „miast europejskich”. Azjatyckie, syberyjskie miasto, które się rozwija i cywilizuje,
przestaje należeć do obszaru Azji czy Syberii i staje się obszarem europejskim. Irkuck
wartościowany pozytywnie traci swoją sybirskość i azjatyckość. Dla Sabińskiego
niemożliwym jest istnienie miasta rozwiniętego i cywilizowanego, wartościowanego
pozytywnie, niebędącego równocześnie europejskim. Sabiński nie tylko gloryfikuje tutaj
Europę, ale także deprecjonuje Azję i Syberię.
W lepszym zrozumieniu tego zjawiska pomocne mogą być badania nad orientalizmem
prowadzone przez Edwarda Saida, a w szczególności zdemaskowana przez badacza „idea
europejskości jako czegoś wyższego w porównaniu z innymi ludami i innymi kulturami” 23,
służąca podtrzymywaniu hegemonii Europy. Wspomniana „idea europejskości” w widoczny
sposób przyświeca Sabińskiemu we wszystkich latach jego zesłania.
Przydatne może być także spojrzenie na słowa zesłańca w perspektywie badań Joepa
Leerssena24. Sabiński uważa siebie za mieszkańca Europy, przedstawiciela cywilizacji i taki
autoobraz buduje, jednocześnie konstruując przeciwny heteroobraz Syberii jako miejsca
nieucywilizowanego.
20
Patrz też: S II 176.
21
Podobny obraz rosyjskiego miasta buduje Adam Mickiewicz, opisując Petersburg jako sztuczny twór, jedynie
udający miasto europejskie: „[Mickiewicz] Jak zblazowany turysta z lekceważeniem, z poczuciem wyższości
wypowiada kategoryczne sądy o sztuczności i małpowanej architekturze miasta”. Z. Stefanowska, op. cit., s.
143.
22
Zesłaniec chwali piękne położenie miasta „między górami, nad zbiegiem trzech rzek”, liczne „cale nieszpetne”
cerkwie, gmachy „pięknej powierzchowności” i rozwinięty handel. S I 177.
23
E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991, s. 630. Więcej na ten temat w rozdziale
Założenia pracy, s. 17.
24
Szerzej na ten temat wypowiadam się w rozdziale Założenia pracy, s. 15.
48
Nie należy jednak zapominać, że Irkuck rzeczywiście stawał się w tym czasie coraz
bardziej „europejski” – głównie za sprawą zesłańców z Rosji i z Polski, którzy mieli znaczny
wpływ na wygląd miasta. Przyciągał on także artystów z Europy, a sztuki wystawiane w
miejscowych teatrach inspirowane były kulturą europejską. Domy budowane były nie tylko
„po sybirsku” [S I 400], ale także na wzór tych z Polski czy z europejskiej Rosji.
Początkowo Sabiński przedstawia Irkuck jako miejsce przepełnione nudą. Stwierdza
ironicznie, że gdyby nie towarzystwo współwygnańców, „to prawdziwie zanudzić by się
przyszło w tej przezacnej Wschodniego Sybiru stolicy” [S II 16]. Jednak już cztery lata
później zesłaniec przedstawia Irkuck jako pozytywną alternatywę dla Wierchnołeńska,
określanego przez niego jako dalekie, bezludne i dzikie, gdzie zesłany „z nudów samych
zginąć by musiał”. „Dzikość”, „oddalenie”, „bezludność” i „nuda” nie służą już do opisu
Irkucka, określenia te przesunęły się na inne, niepoznane rejony Syberii. Irkuck powoli staje
się miastem w pewnym stopniu „oswojonym” przez autora dziennika.
Wiele miejsca na kartach swojego dziennika Sabiński poświęca przestępczości w
Irkucku, którą uważa za powszechną. Szczególnie wzmaga się ona pod czasową nieobecność
władz. Autor pisze o częstych „łotrostwach”, „nieporządku i niekarności” i „złodziejstwie”.
Przestępczość nasila się falami, kilkakrotnie zesłaniec notuje swoje postrzeżenia o jej
wzroście:
To przecież dziwna, że w mieście tutejszym od niejakiego już czasu nie masz prawie dnia bez
podobnego wypadku. Piękny porządek i bezpieczeństwo, pod bokiem tylu władz, jakby na złość
licznej, ustawicznie po ulicach snującej się policji! [S II 135].
Początkowo zesłaniec nie ma zbyt dobrego mniemania o irkuckiej policji. Jednak już
trzy lata później chwali ją za sprawne zatrzymanie morderczyni i złodzieja 25. W rok później
przestępczość w Irkucku wzrasta w takim stopniu, że Sabiński domyśla się nawet istnienia
bandy złodziei:
Tak się zagościły złodziejstwa w mieście tutejszym, że nie masz prawie dnia, w którym byś nie
usłyszał i jakiejś kradzieży nie tylko nocą, lecz nawet nierzadko we dnie popełnionej. Z czego
widać, że musi być w okolicy jakaś łotrów śmiałych banda, której policja odkryć dotąd nie umiała
[S II 415].
25
Patrz: S II 359.
49
Sabiński potępia także stan ogrodu publicznego, tak zapuszczonego i zaniedbanego
przez miejscowych „obojętnych na wdzięki natury” [S II 59], że „do przechadzki nie nęci
bynajmniej” [S II 60].
W 1847 roku, ósmym roku zesłania, Sabiński decyduje się na bezpośrednią pochwałę
Irkucka. Notuje on w dzienniku:
Jeżeli Irkuck w takim stopniu, jak teraz, ciągle wznosić się będzie, to za lat kilka przybrać może
postać nieszpetnego pod każdym względem, a bez wątpienia najpiękniejszego w całej Syberii
miasta [S II 272].
Autor dziennika wraz z upływem lat coraz częściej dostrzega pozytywne strony
mieszkania w Irkucku. Ceni sobie miasto ze względu na towarzystwo wykształconych
zesłańców rosyjskich, o których wyraża się bardzo pochlebnie:
Prócz innych dogodności z mieszkania w mieście i to za niemały dla siebie zysk uważam, że bodaj
na chwilę przecież często mogę tu okazywać osobiście moje spółczucie26 tym, których szanuję i
kocham oraz być czasami uczestnikiem familijnego w ich domu święta, jak dziś na przykład u
poczciwych Trubeckich z powodu rocznicy jego urodzin [S II 152].
Docenia także Irkuck za wygodę mieszkania w nim, a także łatwość znalezienia pracy
z godziwą zapłatą:
Należy przyznać, że tu, w Irkucku, byle tylko mieć szczerą do pracy ochotę, przemysł i zdatność,
to zawsze znaleźć można zajęcie się z przyzwoitą trudów nagrodą [S II 250].
Także edukację w Irkucku zesłaniec ocenia wysoko, jako mogącą równać się z
petersburską27. Irkuck w zapiskach Sabińskiego jawi się jako miasto prowadzące ożywione
życie kulturalne. Funkcjonują w nim dwa teatry – publiczny i amatorski, częste są koncerty
muzyków przyjeżdżających aż z Francji, Niemiec, Włoch, a nawet Polski.
Znamienna jest pełna dumy postawa „poświęcania się” dla innych Sabińskiego.
Wygnanie na Syberię jest dla niego niezasłużoną pokutą, dlatego też decyduje się nauczać
języków bez żądania za to nagrody. W pewnym momencie zesłaniec zapisuje, że daje lekcje
trzynastu uczniom! 28 Trudno odpowiednio zinterpretować pobudki, jakimi kierował się autor
dziennika, konsekwentnie odmawiając jakiejkolwiek zapłaty za swoją pracę. W niektórych
przypadkach była to chęć odwdzięczenia się przychylnym Rosjanom za pomoc, tak jak w
26
Spółczucie – tutaj w dawnym rozumieniu, jako wspólnota uczuć
27
Patrz: S II 297.
28
Patrz: S II 453.
50
przypadku Mewiusów czy Wołkońskich. Nie dotyczy to jednak wszystkich uczniów. Być
może Sabiński nie chciał zaakceptować wygnania na Syberię jako normalnego stanu, w
którym mógł poświęcić się normalnej pracy? W takim rozumieniu przyjęcie zapłaty
oznaczałoby akceptację zesłańczego losu. Czy jest to próba zachowania psychicznej
niezależności, ucieczka przed zredukowaniem go do roli guwernera czy płatnego sługi?
Bliższy dumnemu zesłańcowi jest gest wyższości, „łaski” czynionej potrzebującym. Czy
może autor postanowił traktować swoje lekcje jako ciężkie roboty, na które został
niesprawiedliwie skazany i z podniesionym czołem przyjąć brzemię, jakie rzucił na jego barki
los? Być może jest to znak głębokiej wiary Sabińskiego, który postanowił przyjmować swoją
dolę w pokorze jako wolę bożą, w imię chrześcijańskiego uświęcania się poprzez cierpienie?
A może to sygnał patrzenia na świat na sposób romantyczny, postawy życiowej zgodnej z
epoką, która: „nobilitowała cierpienie, uwzniośliła je i uszlachetniła”29.
Czy ukazany tutaj obraz Syberii widzianej oczami Sabińskiego mieści się w
stworzonej przez romantyzm czarnej legendzie Syberii? Przyjrzyjmy się wspomnianej już w
innym rozdziale30 syntezie tego mitu. Tak pisze Tomasz Ewertowski o obrazie Syberii w
literaturze polskiego romantyzmu:
Przedstawia on samotnego wygnańca, pozbawionego kontaktu z tym, co dla niego najcenniejsze,
ojczyzną i rodziną. Przemoc despotycznej władzy cisnęła zesłańca na „nieludzką ziemię” (ważny
jest element doświadczania nieprzyjaznej przyrody), pomiędzy złowrogich ludzi, gdzie traci on
ideały i wartości czyniące jego egzystencję sensowną 31.
Obraz Syberii stworzony przez Sabińskiego jest wieloaspektowy i niejednoznaczny.
Trudno wpisać go w jeden, jednolity schemat. Odnaleźć można jednak wiele elementów
odpowiadających tej wizji Syberii, jaką przedstawiali romantycy. Sabiński nieustannie
podkreśla ogromną rozpacz spowodowaną rozdzieleniem go z rodziną i ojczyzną. Nawet w
gronie licznych przyjaciół, Polaków, Sybiraków czy Rosjan, czuje się wyobcowany i
samotny. Przemocą rzucony na nieprzyjazną syberyjską ziemię, „lodową krainę” oraz „ziemię
29
J. Michalak, Pożegnania przy „słupie grobowym nadziei”. Granica uralska w pamiętnikach sybiraków [w:]
Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 1998, s. 103.
30
Patrz rozdział Czarna legenda Syberii, s. 25-34.
31
T. Ewertowski, Doświadczanie przestrzeni jako konstruowanie kulturowego obrazu, [w:] “Interlinie” nr 1
2011, s. 6.
https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1150/1/Ewertowski%20T,%20Doswiadczanie%20przestr
zeni%20jako%20konstruowanie%20kulturowego%20obrazu.%20Przyklad%20Balkanow%20i%20Syberii.pdf
[dostęp z dnia 24.06.14r.].
51
niewoli i wygnania”, pomiędzy obcych mu Sybiraków, nie rozumiejących jego doli, nie może
odnaleźć swojego miejsca. I chociaż sam nie traci ideałów – wręcz przeciwnie, kompulsywnie
się ich trzyma – dostrzega jednak nieuchronne zmiany postaw wśród innych zesłańców.
Zgodnie ze słowami autora dziennika, długie lata zesłania i oddalenie od stron rodzinnych
narażają wygnańców „na ciężką próbę wytrwania w narodowych uczuciach”. Według niego
długi pobyt na Syberii staje się dla Polaków tym, czym dawniej stała się Kapua dla Hannibala
– miejscem porażki:
Bo zbyt częste dowodzą przykłady, że długi pobyt w Syberii dla wielu ziomków naszych z pewnej
strony staje się tym, czym niegdyś była Kapua Anibala żołnierzom.
Dla Sabińskiego jedynym sensem życia na wygnaniu jest życie zgodnie z ideałami.
Nie pozwala sobie na żadną formę zdrady ojczyzny lub zmarłej żony. Nie chce osiedlić się na
obcej mu ziemi, konsekwentnie potępia śluby z miejscowymi kobietami. Mimo że nawiązuje
przyjaźnie, w głębi serca czuje się samotny i nieszczęśliwy. Robi wszystko, by nie wiązać się
zbytnio z miejscem, na które został zesłany i przez dziewiętnaście lat wygnania żyje tak, by
móc w każdej chwili powrócić do dzieci i do ukochanej ojczyzny.
52
Spojrzenie Sabińskiego na Sybiraków
Sybirakiem lub Sybiraczką Sabiński nazywa mieszkańców urodzonych na Syberii, w
odróżnieniu od reszty mieszkańców, zesłanych tu na wygnanie lub przybyłych tu
dobrowolnie. Słowo to ma najczęściej konotacje neutralne. Sybirakiem nazwany został
dowódca Etapu Suszyńskiego, opisany w dzienniku jako „przystojny, młody i grzeczny
człowiek”1, czy też komisant w magazynie francuskim, „zalecający się uczciwym
postępowaniem, skromnością i wielkim zamiłowaniem nauki” [ S II 321]. Jednak gdy Sabiński
mówi o Sybirakach w liczbie mnogiej, mając na myśli całą społeczność zamieszkującą
Syberię, słowo „Sybiracy” nabiera konotacji negatywnych, prawie nie używa go w
wypowiedziach neutralnych.
Podobnie negatywny odcień ujawniają wyrażenia, w których użyte zostaje określenie
„sybirski”. Sabiński za pomocą tego przymiotnika określa ogół Sybiraków, tak rosyjską
ludność napływową, jak i rdzennych mieszkańców. Mówiąc „kobiety sybirskie” [ S I 430]
oraz „płeć piękna sybirska” [S I 430], wśród nich wymienia także Połtoranową, córkę
rosyjskiego majora Mewiusa (którego rodzinę umieszcza wśród Rosjan lub rosyjskich
Sybiraków). Podobnie wśród „urzędników sybirskich” znajduje się Rosjanin Mewius.
Dopiero po dwóch latach od zesłania na Syberię Sabiński zaczyna używać zbiorczego
określenia „Sybiracy”. Wcześniej opisywał głównie pojedyncze postaci. Z biegiem czasu
coraz chętniej ocenia społeczność Sybiraków jako całość, sądy na temat jednostek przenosząc
na ogół ludności.
Polski zesłaniec dzieli Sybiraków na „rodowitych Sybiraków” i na „tutejszych Rosjan”
oraz na „rosyjskich Sybiraków” przedstawionych w opozycji do Sybiraków, w domyśle
nierosyjskich, np. Buriatów.
Nastawienie Polaka do mieszkańców Syberii, nawet wtedy, gdy nie ma on jeszcze z nimi
styczności, jest już negatywne i opiera się na uprzedzeniach. Widać to w cytowanej przez
Sabińskiego rozmowie z gubernatorem Permu, „ostatniego europejskiego miasta”:
Była mowa o Sybirze. On wystawiał go cale inaczej, niż sobie wyobrażałem. „Wiesz (mówił mi), że i
tam znajdziesz ludzi dobrych, światłych i szlachetnych, słowem takich, którzy cię zrozumieją” [ S I
76].
1
Sabiński Julian Glaubicz, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom I, s. 173. Liczby przy kolejnych cytatach
oznaczają kolejno numer tomu i strony.
53
O tym, że Sabiński nie spodziewał się spotkać na Syberii ludzi wykształconych i dobrze
wychowanych, świadczą jego reakcje na niektórych napotkanych Sybiraków:
Poznałem dziś rano panią Mewiusową. Choć urodzona i wychowana w Sybirze, zdaje się jednak, że
ma nieco lepsze od drugich pojęcie i że jest rozsądna kobieta [ S I 191].
Przejeżdżał tędy zasidatiel Sądu Ziemskiego tobolskiego i nas odwiedził. Nazywa się S***. Drugi to
już raz mamy jego odwiedziny. Z miłym zdziwieniem znajdujemy go grzeczniejszym i
obyczajniejszym, a nawet więcej oświeconym, niżby się tego po rodowitym sybiraku [tak w oryginale]
spodziewać można [S I 100].
Nie jest w tym zdziwieniu osamotniony, wypowiada się także w imieniu polskich
współwygnańców. Znamiennym jest to, że „grzeczny” czy „oświecony” Sybirak
przedstawiany jest zazwyczaj jako wyjątek, coś niezwykłego, odbiegającego od normy.
Spotkania z nim nie mają wpływu na ocenę ogółu społeczności syberyjskiej, która jest zawsze
negatywna. Pozytywne cechy zauważane u Sybiraka wywołują zdziwienie jako wyjątek od
reguły:
W małej wiosce Żyłkina, o cztery czy pięć wiorst od Usolia za Angarą, odpoczeliśmy trochę w domie
włościanki, która dała nam smaczne, z mleka grzanego i świeżo upieczonych pierogów z kapustą,
śniadanie, a co dziwniejsza, z trudnością namówiłem ją do przyjęcia za to nagrody [ S I 261-262].
Pierwsze opinie Sabińskiego o ludzie zamieszkującym Syberię nie są zbyt pozytywne.
Wręcz przeciwnie – wydaje się wręcz, że przypisuje on napotykanym przez siebie ludom
wszystkie możliwe negatywne cechy. Autor nie podejmuje się dokładniejszego opisu ludów
mijanych na zesłańczym etapie, ich wyglądu czy zwyczajów. Wypowiada się o miejscowych
jakby mimochodem, wyrażając na ich temat uogólnione, dobitne opinie:
Dotąd napotykany przez nas lud na Sybirze w ogólności jest niepracowity, ciemny, niezmiernie
zabobonny i – przy rzadkich wyjątkach – niegościnny [S I 108].
Ale daleko więcej jeszcze nad uderza nadzwyczajne tutejszego ludu zepsucie, bezwstyd i
najobrzydliwsza rozpusta [S I 114].
Na etapie Mały Ingasz autor notuje:
Zepsucia tutejszego ludu wyrazić niepodobna. Między kobietami bezwstyd najbezecniejszy,
począwszy od lat dziesięciu ich wieku. Bardzo jest pospolite złodziejstwo i zabójstwo. Ostatnio
54
często nam opowiadają przykłady w czasie naszego przejazdu albo dniem pierwej zdarzone. Dla
złotówki groszakami (bo tu srebrnej monety nie widać) niejeden zabójstwa dopuścić się gotów. O
religii żadnego prawie pojęcia nie mają. Bywaliśmy nieraz w cerkwiach we święta, i z ludnej wsi
ledwo kilku, a najwięcej kilkunastu zastawaliśmy tam włościan, szynki zaś w święto czy w dzień
powszedni zawsze napełnione w każdej godzinie. Lenistwo i pijaństwo zdają się wrodzone ludowi
tutejszemu wszelkiego stanu, wieku i płci obojej. [etap Mały Ingasz] [S I 154-155].
Sabiński nie precyzuje, o jakim ludach jest mowa. Nie nazywa ich też jeszcze Sybirakami.
Co ciekawe, także tutaj, wypowiadając się na temat napotykanych ludów, używa liczby
mnogiej, jakby wygładzając opinię w imieniu swoim i współwygnańców. Można przypuścić,
że rzeczywiście opinie jego przyjaciół nie różniły się zbytnio od siebie.
Nasuwa się jednak pytanie, skąd tak stanowczo negatywne opinie na temat ludów, których
życiu zesłaniec nie miał okazji dobrze się przyjrzeć? Wypowiedzi Sabińskiego są bardzo
enigmatyczne, autor prawie nie podaje powodów, jakim kierował się, nadając obcym daną
cechę. Zesłaniec obraz napotykanych ludów buduje na nieostrych przesłankach. Z pustek w
cerkwi wnioskuje bezbożność napotykanej ludności, z pełnych karczm – jej lenistwo i
pijaństwo. Jeszcze bardziej niejasne są źródła opinii o jej bezwstydzie i rozpuście. Autor
zarzuca miejscowym kobietom od dziesiątego roku życia w górę „najbezecniejszy bezwstyd”,
nie precyzując jednak, co dokładnie jest przedmiotem jego potępienia – sposób, w jaki
kobiety się ubierają, czy może ich zachowanie?
Nie sposób zbudować wiarygodnego obrazu grup etnicznych na podstawie wypowiedzi
Sabińskiego. Z jego słów więcej dowiadujemy się o nim samym, niż o wspominanych przez
niego ludach. Zesłaniec przy pierwszym spotkaniu z innym buduje jego obraz na zasadzie
kontr-tożsamości. Wizerunek obcego jest konstruowany przez autora jako negatywna
projekcja wyznawanych przez niego wartości2. Ujemne cechy, które Sabiński przypisuje
napotykanej ludności, takie jak lenistwo, ciemnota, zabobonność, zepsucie, bezwstyd,
rozpusta, skłonność do zbrodni, bezbożność, pijaństwo implikują pozytywne cechy polskiego
narodu, takie jak odpowiednio: pracowitość, wykształcenie, rozsądek, moralność, skromność,
brak popędliwości, umiarkowanie w piciu alkoholu. Stan ducha, w jakim zesłaniec przebywał
etapową drogę, sprzyjał negatywnej postawie. O ile w przyrodzie autor kompulsywnie
doszukiwał się elementów znanych mu z ojczyzny3, o tyle wśród obcych ludów dostrzegał
jedynie te cechy, które uznawał za przeciwne cechom swoich rodaków.
2
Patrz rozdział Założenia pracy, s. 16.
3
Patrz rozdział Obraz Syberii w Dzienniku syberyjskim Juliana Glaubicz Sabińskiego, s. 40.
55
Pełne dystansu i uprzedzeń nastawienie Sabińskiego nie zmienia się podczas
wieloletniego kontaktu wygnańca z miejscowymi. Mimo że poznaje wielu Sybiraków,
których ocenia neutralnie lub nawet pozytywnie, nieomal za każdym razem wyraża swoje
zdziwienie lub przedstawia dany przypadek jako wyjątek na tle całości. Tak pisze o nowym
naczelniku solnych zakładów: „Ale, co szacowniejsza i na Syberii rzadsza, [...] poczciwą ma
duszę i szlachetne zasady” [S II 102]. Niezmiernie zaskoczony był także zapałem do nauki
swojej uczennicy, pani Medwednikowej:
Tak szczera i wytrwała chęć pracy nad swoim ukształceniem, taka usilność nabycia wiadomości, tak
mocna wola i do podobnego skierowana celu słusznie jej zjednały powszechny szacunek i są
rzadkością tym bardziej uderzającą, że się ukazują w Syberii [ S II 107].
Również wrażliwość miejscowych na piękno sztuki zastanawia Sabińskiego. Zdziwienie
wywołują w nim zachwyty miejscowej publiczności nad grą Pucciego, artysty występującego
w Irkucku. Okazuje się, że jego występy wzbudzają podziw nie tylko wśród „znawców i ludzi
z ukształconym smakiem”, według autora „talent podobny mniej więcej ocenić sposobnych”,
ale także wśród „najprostszych nawet Sybiraków, którzy przedtem żadnego o wyższej
zdolności pojęcia nie mieli”, a którzy wyrażają się o artyście „z najwyższym uwielbieniem i
zapałem nieudawanym bynajmniej” [S II 238].
Nawet po dziewięciu latach zesłania autor nadal postrzega umysłowe zalety Sybiraków
jako wyjątki od reguły:
Przecież, dzięki Opatrzności, i w głębi Syberii tu i ówdzie napotkać można człowieka, a światło
lepszych wyobrażeń, choć rzadkim promieniem, jednakże przebija niekiedy lodową tych pustyń
skorupę [S II 304].
Jednakowo dziwi go mądrość sybirskich kupców i Sybiraków z klasy tych
niepiśmiennych:
Nie tylko nas i wygnańców rosyjskich oraz oświeconych urzędników tutejszych, lecz powszechnie całą
w Irkucku czytającą publiczność żywo bardzo zajmują teraźniejsze z Francji wiadomości. A co
dziwniejsza, że mało nawet ukształceni kupcy, zrodzeni i wychowani w Syberii, zdrowo i trafnie sądzą
o wypadkach tak bardzo przechodzących zwykły ich wyobrażeń zakres. Już i dawniej to postrzegać się
dawało niekiedy, lecz teraz jeszcze mocniej o tym co dzień przekonywam się... [ S II 338]4
4
Patrz też: S II 340.
56
Autor potrafi dostrzec ludową mądrość niższej klasy, mimo tego, że nie posługuje się ona
tym samym kodem kulturowym, co klasa wyższa. Sabiński, jako przedstawiciel klasy
wyższej, nie wychodzi jednak mimo to poza jej perspektywę.
Zalety pojedynczych jednostek skontrastowane są z resztą Sybiraków:
Jak w dwóch przeszłych, tak i w tym roku w moich ponad Angarę przechadzkach spotykam niekiedy
starca z sekty pospolicie zwanej duchoborców. Człowiek ten za różność swojego wyznania zesłany do
ciężkich robót dawno już odbył lata, na które był skazany i teraz żyje tu spokojnie, wyłączony z liczby
robotników skarbowych. Trudni się rolnictwem, wypala wapno do tutejszego zakładu wedle
dobrowolnej umowy. Ma liczną rodzinę, porządny dom własny, i, jak widać, dość jest majętny. Miłej
powierzchowności, cale rozsądny, i z lepszym od wielu tutejszych mieszkańców pojęciem [S I 391].
Sybirak najczęściej ukazany jest jako człowiek prosty, nieoświecony, pochodzący z
niższego stanu.
Liczba mnoga „Sybiracy” najczęściej używana jest przez Sabińskiego przy piętnowaniu
negatywnych cech mieszkańców Syberii – w przeciwieństwie do „Sybiraka” – rzadko kiedy
ma wydźwięk neutralny. Przykładowo, zesłaniec wspomina o destruktywnym wpływie
rosyjskich Sybiraków na Buriatów:
Ale nieszczęściem od jakiegoś już czasu pierwotną ich obyczajów czystość i prostotę wielce psują
częste ich z rosyjskimi Sybirakami stosunki [S I 351].
Wydawanie negatywnych sądów na temat ogółu Sybiraków przychodzi mu stosunkowo
łatwo, czasem wystarczy jedno zdarzenie z pojedynczą osobą:
Nie można polegać na uczciwości i dobrej wierze sybirskich mieszkańców. Chciwość, nieszczerość i
przebiegłość przemagają w nich wszelkie inne uczucia [S I 346].
Według autora, Sybiracy są nieuczciwi, chciwi, nieszczerzy, przebiegli oraz nie można
polegać na ich dobrej woli. Wszystkie te sądy wydaje oburzony nieuczciwym
potraktowaniem go przez gospodynię, która podnosząc komorne, wymuszała na nim wyższe
opłaty. Prawdopodobnie tak surowa ocena Sybiraków widoczna w niektórych fragmentach
związana jest z formą dziennika, w którym wiele stwierdzeń zostało zapisanych w afekcie,
„na gorąco”. Mają one głównie wymiar emocjonalny. Brak pogłębionej refleksji skutkuje
niewyważoną opinią.
57
To nie jedyny przypadek, w którym Sabiński zarzuca Sybirakom chciwość. Cecha ta
charakteryzuje według niego kupców, sztucznie windujących ceny cukru:
Przez szczególniejszą jakąś tutejszych kupców pomyłkę względem ilości różnych artykułów z Rosji
sprowadzanych na roczne całego miasta potrzeby, a może właściwiej byłoby powiedzieć: przez
kupców tych złą wiarę i zmówienie się na szkodę powszechną pokazał się tak wielki niedostatek w
cukrze, że cena jego, zwykle tu będąca pud 50-60 rub. as. nagle podskoczyła teraz do rub. as. 80 [S II
232].
Nieuczciwi są również w jego odczuciu niektórzy gospodarze, wykorzystujący
nieświadomych obcokrajowców:
Po lekcji i obiedzie u Wołkońskich wyjechałem stamtąd razem z Anglikiem, żeby mu być pomocnym
w szukaniu kwatery, umawiąjąc się za niego z gospodarzami domów. Z tych niektórzy radzi byli
korzystać z człowieka nieświadomego ich mowy i zwyczajów tutejszych, a zatem gotowi zedrzeć go i
oszukać na każdym kroku [S II 324].
Oszukują także gospodarze, którzy mają już swoich mieszkańców:
A dziś gospodarz bez żadnej widomej przyczyny, bez najmniejszego z mojej strony powodu
wypowiada mi komorne. Może to tylko zwykły sybirski fortel dla powiększenia ceny za kwaterę. [...]
[Dwa dni później]. Zgadłem przyczynę wypowiedzenia mi tutejszej kwatery; nie omyliłem się też i co
do sposobu zapobieżenia temu [S II 232].
Nagłe wypowiedzenie komornego dla podwyższenia ceny za nocleg spotkało autora
wielokrotnie i w wielu różnych miejscach, dlatego nazywa je „zwykłym sybirskim fortelem”.
Wygnaniec o chciwość podejrzewa także młodzieńca, który wziął sobie bogatą żonę 5 oraz
znachora o szemranej proweniencji, oszukującego [według niego] pacjentów6.
Sabiński nie tylko dostrzega chciwość i ją piętnuje, ale także się jej spodziewa:
niejednokrotnie zdziwienie wywołują u niego takie zdarzenia, jak nieprzyjęcie łapówki przez
urzędnika czy dozorcę7 lub szczodrość gospodyni, która nie chce przyjąć pieniędzy za
darowane mleko.
5
Patrz: S II 187.
6
Patrz: S II 129.
7
„Dowiedziawszy się, że Przewłocki i Gruszecki są niezdrowi, z kościoła dziś poszedłem do ostroga chcąc
spróbować, czy nie uda mi się obaczyć z nich którego. Ale daremne były najusilniejsze prośby, najżywsze
przedstawienia, słowem, cała wymowa, na jaką zdobyć się mogłem, a co dziwniejsza, nie skutkowały nawet na
umyśle nieużytego dozorcy obietnice nagrodzenia mu za tą uczynność” [S II 206].
58
W ujęciu Sabińskiego Sybiracy są także ospali i niedostatecznie dbają o higienę:
Ale inni tu wszyscy śmieją się zwykle, gdy im zachwalam dobroczynne dla zdrowia skutki rannych
latem przechadzek i świeżej źródlanej wody. Ani ja temu dziwić się mogę wiedząc, że pierwsze nie
dałyby się pogodzić z powszechnym Sybiraków ospalstwem, wodę zaś oni zaledwo sądzą potrzebną do
kuchni i do prania bielizny [S I 391].
Ponadto autor zarzuca Sybirakom brak taktu: „Na domyślność zaś i delikatność sybirską
cale rachować nie można” [S I 404]. Według wygnańca, powszechne wśród Sybiraków jest
kupowanie zbytkowych przedmiotów na pokaz, nie bacząc na ich jakość i użyteczność. W
jego ocenie cechuje ich „prożność i małpiarstwo”. Są naiwni i łatwo dają się wykorzystać
przez nieuczciwego sprzedawcę:
Zjawiły się w Irkucku różne przedmioty francuskich i angielskich wyrobów. Drugi rok temu Francuz
Aliber przyjechał tam z Petersburga na parę tygodni i przywiózł trochę modnych różnego rodzaju
drobnostek. Rozchwycili je natychmiast, nie dbając na trzy i cztery razy nad wartość podwyższoną
cenę. Aliber zatem postanowił korzystać z niewiadomości sybirskiej i z powszechnej tu żądzy
chełpienia się drogim, choćby cale niezdatnym i lichym sprawunkiem. Pojechał za granicę. Nakupił
tam wiele fraszek do stroju i zbytkowego wytworu, a jadąc przez Petersburg, powiększył swój ładunek
przynajmniej drugą połową miejscowych produkcji przydawszy im kartki z francuskim lub angielskim
napisem. I tak przygotowany przybył niedawno do Irkucka, gdzie swój Magazyn otworzył. Zdziera
niemiłosiernie i bezczelnie. Ale może właśnie dlatego odbyt na nieustanny, tak dalece, że jak mówią,
Mackiewicz i inni niewiele już w sklepie jego do sprzedania zostało. Zręczny i przebiegły pochlebia
jednym, drugich omamia, a wszystkich łatwo przyciąga do swego obłowu, bo próżność i małpiarstwo
zdają się mieć w Sybirakach przyrodzonych czcicieli [S I 449-450].
Znamienne, że potępienie Sybiraków za naiwność i próżność nie przeszkadza
Sabińskiemu w dokonaniu u Francuza własnych zakupów. Nie piętnuje on także za to samo
polskich współwygnańców8.
Zarzut „próżności i małpiarstwa” pojawia się w dzienniku wygnańca wielokrotnie, tak na
początku zesłania, jak i w późniejszych latach. Sabiński jest dla miejscowych dość surowy:
8
„Kupiec Aliber, wracający do Petersburga, wstąpił tu na parę dni z resztą nie sprzedanych w Irkucku towarów.
Zdaje się, że żałować tego nie będzie, ponieważ w przeciągu dwóch czy trzech godzin urzędnicy i inni tutejsi
mieszkańcy rozchwycili na kilkaset rubi różnych fraszek dlatego jedynie, żeby się pochwalić „zagranicznym i u
cudzoziemca zrobionym sprawunkiem”. I my z Niemirowskim wstąpiliśmy do jego sklepu i każdy z nas tam
zostawił kilka rub. as.: Leopold za farby i pędzle, a ja, za papier, ołówki i scyzoryk” [S I 457].
59
[...] już to przez próżność, już przez powszechny w mieście tutejszym duch naśladownictwa, a raczej
małpienia tego, co robią wyżsi, wiele rodziców niezawodnie pójdzie za „pani generałowej” przykładem
[S II 205].
Każdy z majętniejszych tego miasta mieszkańców pragnie mieć swój portret lub też wizerunek kogo ze
swojej rodziny: jedni dlatego, że umieją cenić biegłą udatność takiego malowidła, drudzy przez
próżność i małpienie tamtych bez trudności płacą po kilkaset rub. as. za obraz [ S II 257].
Autor nie dostrzega w Sybirakach wyższych potrzeb, takich jak chęć do nauki czy
wrażliwość na sztukę, widzi w nich jedynie chęć popisania się i bezmyślne kopiowanie
działań innych.
Sabiński, pisząc o Sybirakach, wyraźnie rozgranicza dwie warstwy społeczeństwa:
wysoką i niską. Do pierwszej warstwy zalicza bogatego kupca, urzędnika, popa i oficera, do
drugiej – sługi, prostych żołnierzy, włościan i dziennych wyrobników: „Równie używa go
[napoju – herbaty] często i obficie człowiek pierwszego rzędu, kupiec bogaty, urzędnik, pop,
oficer, jak ich słudzy, jak prości żołnierze, włościanie i dzienni wyrobnicy” [ S I 353]. Wiele
jego ocen opiera się na tej dychotomii.
Autor negatywnie ocenia stopień wykształcenia sybirskiego społeczeństwa. Ich ignorancja
geograficzna czy religijna budzi w nim wiele emocji – oceniając stan umysłowy niższych
stanów, porównuje ich przedstawicieli do bydląt, wyższym stanom wyrzuca zaś ciemnotę i
niedbałość, podważając ich „wyższość”. Według niego, część z nich jedynie udaje
wykształconych i dobrze wychowanych:
To rzecz niedarowana, do jakiego stopnia obce tu są wszelkie, najprostsze nawet wyobrażenia religii.
Pomijam już niższe klasy, które po większej części pojęciami swoimi od bydląt różnią się niewiele.
Ale oburzającą jest ciemnota i zupełna w tym względzie niedbałość ludzi, niby to wyższego stanu,
zwykle małpiących pozory oświecenia i towarzyskiej ogłady [ S I 421].
Jako przykład autor podaje swoją uczennicę, córkę Mewiusa, która mimo skończonych
osiemnastu lat nie potrafi powiedzieć „co znaczy wyraz chrześcijanin, na czym zależy i od
kogo pochodzi chrześcijańska wiara i co jest Ewangelia” [S I 421]. Co ciekawe, wiedzę na
temat religii Sabiński utożsamia tu z wykształceniem i „towarzyską ogładą”.
W opisie Sybiraków autor posuwa się nawet do użycia metaforyki zwierzęcej, porównując
ich do bydląt czy małp. Zdradza się tu z wyraźnym poczuciem wyższości nad opisywanymi
przez siebie miejscowymi, którym niemalże odmawia człowieczeństwa. Kwestionuje on także
ich wrażliwość, moralność, religijność, a nawet posiadanie wyższych uczuć, takich jak miłość
60
i przywiązanie w rodzinie. Według niego, wszystko to jest jedynie pozorem, pozbawionym
zupełnie głębi:
Ale tu, w Syberii, wszystkie zasady religijne i moralne, i towarzyskie, oparte są tylko na pozorach, na
powierzchowności, na samej próżnej wystawie. I chociaż prawdziwe, szczere przywiązanie między
najbliższymi nawet krewnymi, a właściwiej mówiąc, wszelkie uczucia rodzinne, domowe są bardzo
rzadkim zjawiskiem, słychać jednak można o takich pokrewieństwa stopniach, których by
najbieglejszy rodoznawca nie potrafił rozwikłać [S I 398].
Sabiński
niejednokrotnie
podważa
wykształcenie
wyższej
warstwy sybirskiego
społeczeństwa, oceniając je niezbyt wysoko:
Maskowy bal u Majora. Damy i mężczyźni poprzebierani z mniejszym lub większym smakiem,
udatnością i podobieństwem do ludzi tych narodów, których wzięli postaci, a to, stosownie do swoich
o tym wyobrażeń i wiadomości, niekoniecznie obszernych i wiernych [ S I 287].
Zesłaniec kwestionuje wykształcenie miejscowego sekretarza, nie ufa miejscowym
lekarzom ani rzemieślnikom, woli także polegać na umiejętnościach zesłańców.
Niejednokrotnie, by wyrazić swój stosunek do miejscowej „inteligencji”, posługuje się ironią:
Nie możem też nie przyznać, że tu doznajemy troskliwości o nasze zdrowie. Dziś właśnie był u nas
jakiś człowiek, który oświadczył, „że tylko co puściwszy krew koniom i rogatemu bydłu we wsi, z
obowiązku swego przychodzi zapytać, czy kto ze słabych (jak słyszał) pomiędzy nami nie potrzebuje
pomocy jego, i że dlatego różne ze sobą przynosi lekarstwa?” Lecz my podziękowaliśmy za to
uprzejme oświadczenie sybirskiego doktora medycyny, nie zatrudniając jego lekarskiej biegłości [ S I
97].
Negatywnie ocenia przeczytane Postrzeżenia o Syberii byłego gubernatora cywilnego
Tobolska i Irkucka, Kiryłowa, wyrzucając mu „mnóstwo bezzasadnych i nawet śmiesznych
twierdzeń” [S I 448-449] oraz zmarnowanie potencjału cennego tematu.
Sabiński, opisując Sybiraków, niejednokrotnie używa obraźliwych i poniżających
określeń. Zarzuca im nie tylko „złą wolę”, „chęć szkodzenia”, ale także posuwa się do
stosowania określeń takich, jak: „tępość umysłu”, „niedołęstwo umysłowej ślepoty” czy
„ciemnota i tępe pojęcie”. Opisując głupotę, stosuje metaforykę nawiązującą do fizycznej
ułomności, braku, okaleczenia, pisze o „ślepocie”, „niedołęstwie”, „ciemnocie” 9.
9
Patrz: S I 364, S I 457.
61
Zesłaniec chętnie dostrzega i piętnuje głupotę miejscowych. Najczęściej używa przy tym
określenia „tępota”, „tępy umysł”. Kolejnym zarzutem Sabińskiego wobec inteligencji
Sybiraków jest, obok tępoty, pewne zacofanie, niedouczenie, ignorancja Sybiraków,
nazywana przez autora „ciemnotą”. Oskarżenie to pojawia się stosunkowo często: „Od dawna
już za niezłomnie postanowiłem sobie prawidło na wszystkie, jakie mię tu spotykają
przykrości, nie odpowiadać inaczej, jeno milczącym politowaniem, gdy one pochodzą z
czyjej ciemnoty i tępego pojęcia [...]” [S I 364], „Ale oburzającą jest ciemnota i zupełna w
tym względzie niedbałość ludzi, niby to wyższego stanu, zwykle małpiących pozory
oświecenia i towarzyskiej ogłady” [S I 421].
Obok ciemnoty wygnaniec potępia także zabobonność miejscowych:
[...] a że w poniedziałek nikt w Syberii, ba! podobno i w całej Rosji, nie śmie ruszyć się z miejsca,
i choćby najpilniejsza nagliła potrzeba, skoro tylko to w jego mocy, zawsze dzień ten musi w domu
przeczekać, i oni przeto we wtorek dopiero wyjechać stąd mają. Rzecz dość dziwna, że przesąd,
zabobon tak gruby zdrowemu rozsądkowi i wierze chrześcijańskiej tyle przeciwny, jest przecież
powszechnym tu we wszystkich klasach prawidłem, tak dalece, że nawet ludzie bardzo oświeceni,
jak na przykład Wołkońscy i podobni im zarówno z najciemniejszą czernią ulegają tej
niedorzecznej i zdrożnej słabości.
Ciekawe jest tu zestawienie wiary chrześcijańskiej i zdrowego rozsądku,
przeciwstawione zabobonności.
Sabiński oskarża również społeczność syberyjską o naiwność i wyjątkową skłonność
do tworzenia plotek, którym łatwowiernie ulegają. Znacznie utrudniony przepływ informacji
w ówczesnej Syberii sprzyjał tworzeniu się rozmaitych „bajek”:
Jeżeli prawda z trudnością i bardzo powoli przedziera się aż do Syberii, za to nie masz podobno w
całym świecie kraju, w którym by tyle co tu rozsiewało się bajek, z dziwnie łatwowiernym
chwytanych pośpiechem [S II 187].
Autor ostrożnie podchodzi do wszelkich rewelacji poruszających Sybiraków, nie dając
im łatwo wiary. Niejednokrotnie, zapisując jakąś zasłyszaną wiadomość, wyraża wątpliwości
co do ich prawdziwości: „Ale może później wieść ta pokaże się jedną z tych bajek, jakie tu
często biegają” [S II 284], „Ale to podobno są tylko zwyczajne plotki irkuckie bez żadnej
zasady” [S II 302], „Ale może to jest bajka, jakich tyle już było” [S II 308], „Musi być w tych
wieściach wiele przesady, a może też i wszystko jest bajką wierutną” [S II 313].
62
Mimo tak negatywnej oceny stanu umysłowego i „oświecenia” Sybiraków, Sabiński
szczerze przyznaje, że Usolie stoi na wyższym poziomie intelektualnym niż inne rejony
Syberii. Także część mieszkańców uznaje jednak za ludzi światłych i wykształconych:
Postanowiwszy być wiernym zawsze i wszędzie przyjętemu przeze mnie od najpierwszej młodości
godłu – Prawda przede wszystkim, winienem przyznać, że zakąt, w którym mnie los umieścił, pod
względem oświaty znośniejszy jest nieco od innych, po których rozrzuceni moi towarzysze. Tu
bowiem, prócz dwóch czy trzech gazet z Moskwy i Petersburga, przychodzi jeszcze kilka
czasowych pism rosyjskich poświęconych naukom i literaturze. A zatem, choć późne, stronne i
niedokładne zapewne, wszelako można mieć jakiekolwiek wiadomości o tym, co się dzieje w
świecie uczonym. Nadto dość często daje się widzieć z miasta albo z grona wygnańców rosyjskich,
ludzi światłych i dobrze ukształconych, korzyści, jakich zbywa braciom w Aleksandrowsku, a
pewnie jeszcze więcej tym, którzy są po Zakładach Nerczyńskich [S I 280].
Jeszcze lepiej wyraża się o Irkucku i naukowej atmosferze tego miasta. Stwierdza, że
można tu odebrać wykształcenie nie gorsze od tego, które nabywa się w Petersburgu:
[...] poznałem panią Engelhardt, żonę majętnego urzędnika w Kiachcie, przybyłą tu dla wzięcia
dwóch córek, które tymi dniami wróciły z Petersburga po pięcioletnim zostawaniu tam w
Instytucie Świętej Katarzyny. Dość nieźle ukształcone są te panienki, jednakże zdaje mi się, że toż
samo i w Irkucku nabyć mogły. Więc szkoda tak dalekiej podróży i kilkoletniego rozdziału z
matką, bardzo rozsądną i światłą kobietą [S II 297].
Nie wiadomo jednak, czy można to odebrać jako pochwałę Sybiraków, czy
stwierdzenie to odnosi się jedynie do zasług polskich i rosyjskich wygnańców w krzewieniu
oświaty na Syberii.
Niższa warstwa społeczeństwa sybirskiego oceniana jest głównie negatywnie. Zdarza
się jednak wiele opinii, w których Sabiński, odmawiając miejscowym wykształcenia, docenia
inne ich zalety, głównie prostotę i rozsądek: „Matka pani Pachomowej, prostota [tak w
oryginale] lecz dobra kobieta, wszystkimi siłami stara się ugościć mię jak tylko może
najlepiej i czyni to uprzejmie” [S I 282]. O Czerkiesie Osipie Martynowie: „Prosty i
nieoświecony, lecz dobroduszny i bardzo rozsądny człowiek okazuje nam wszystkim szczerą
przychylność i wielkie poszanowanie” [S I 282]. O żonie Bilickiego: „zostałem jeszcze
rozmawiając z jego żoną, cale rozsądną kobietą, córką popa z Fabryki Telmińskiej” [ S I 298].
O Semionie, starcu z sekty duchoborców: „Miłej powierzchowności, cale rozsądny, i z
lepszym od wielu tutejszych mieszkańców pojęciem” [ S I 391].
63
Sabiński niejednokrotnie ludność miejscową opisuje jako lud „dziki”. Według
zesłańca zabawy Sybiraków są „nieożywione” w przeciwieństwie do wesołych zabaw
znanych mu z ojczyzny. Także tańce i śpiewy syberyjskiej ludności rażą go jednotonnością,
smutkiem i dzikością, a pieśni nieurozmaiceniem10. Nie wzbudza jego zainteresowania
odmienność oglądanych tańców, przeciwnie – odrzuca wszystko, co obce i nieznane. Śpiewy
autor nazywa „gminnymi pieśniami rosyjskimi”, skąd można wysnuć wniosek, że Sabiński
obserwował tańce i zabawy Sybiraków rosyjskich, nie rdzennych.
Zupełnie inaczej wyglądają tańce i śpiewy Sybiraków, które Sabiński opisał w drodze
przez Syberię na jednym z etapów. Nanoskin, oficer etapowy, by jak najlepiej ugościć grupę
polskich zesłańców politycznych, częstuje ich herbatą i wódką, po czym urządza na ich cześć
zabawę. Zesłańcy odmawiają picia wódki i udziału w tańcach, na obserwowaną zabawę
patrzą z politowaniem. Sabiński opisuje taniec jako bardzo dynamiczny i chaotyczny, a śpiew
jako krzykliwy, przypominający wrzask biczowanych. Cała scena zabawy miejscowych
nasuwa mu skojarzenia z dzikimi ludożercami, skaczącymi i krzyczącymi wokół ofiary:
Po herbacie, chcąc nas jeszcze lepiej ugościć i zabawić, kazał przywołać z 10 kobiet, żon
etapowych żołnierzy i tyluż mężczyzn – i ci i tamte mocno podchmieleni. Cała ta gromada
śpiewała i tańczyła razem w izbie obok nas będącej. Lecz śpiewanie to krzykliwe, bez żadnego
ładu, klaskanie rąk i tupanie nogami, dopóki drzwi były zamknięte, najbardziej nam zdały się
podobne do wrzasku ludzi kilkunastu smaganych jednocześnie... Gdy zaś drzwi otworzone zostały,
odkrywając nam to wrzeszczące, klaszczące, tupające, trzęsące głowami i ciągle kręcące się koło,
widok ten przypominał nam opisy dzikich ludożerców skaczących z krzykiem naokoło leżącej
pośrodku ludzkiej ofiary. Na wezwanie gospodarza musieliśmy zbliżyć się do tego widowiska,
które wielce go radowało. My z politowaniem popatrzywszy przez parę minut zaraz pożegnaliśmy
pana Nasonkina w obawie, żeby jeszcze jakiej dla nas nie wymyślił uciechy [S I 96].
Mimo znaczących różnic między obiema zabawami – jedną smutną i monotonną,
drugą przeciwnie – chaotyczną, dynamiczną i krzykliwą, obie zostały nazwane „dzikimi” i
ocenione zostały bardzo negatywnie. Co ciekawe, obserwowane zjawisko nasuwa zesłańcowi
skojarzenie bliższe torturom niż wesołej zabawie. Jednak szczególnie interesujące jest tu
nasuwające się zesłańcowi wyobrażenie „dzikich ludożerców”, zdradzające postawę zesłańca
wobec mieszkańców Syberii. Czuje się on niczym reprezentant cywilizowanego świata
10
„Tu bawiliśmy razem aż do późnego wieczora, patrząc z moich okien na różne gry i tańce pospólstwa,
nieożywione bynajmniej, słuchając przy tym jednostajnego, smutno-dzikiego śpiewania ludności tutejszej. Te
gry, tańce i śpiewy jeszcze więcej straciły, gdyśmy je porównywali z wesołą zabawą i z tak urozmaiconymi
pieśniami w różnych stronach naszej ojczyzny” [S I 451].
64
wstępujący między barbarzyńców. Skojarzenie Sybiraków z dzikimi ludożercami jest
zupełnie bezzasadne, autor nie napotkał nigdzie podobnego zjawiska. Jest to pewna klisza
wyobrażeniowa, ułatwiająca oswojenie innego, tego, co nieznane i niezrozumiałe. Postawa
zesłańca ujawnia tutaj pewne rysy kolonialne, a jego spojrzenie ma charakter „imperialny”. 11
Negatywny stosunek do Sybiraków widoczny jest w poglądzie Sabińskiego na śluby
zesłańców z Sybiraczkami. Ślub taki postrzegany jest jako jeden z gorszych postępków,
jakich można dokonać na zesłaniu. Wygnaniec, który się na niego decyduje, musi liczyć się z
potępieniem ze strony reszty Polaków. O zjawisku tym pisze Mariusz Chrostek:
Szczególnie ostro piętnowano małżeństwa Polaków z Sybiraczkami, w czym upatrywano
zagrożenie odejścia od wiary katolickiej na rzecz prawosławia, w konsekwencji zatem zdradę
własnej narodowości. Takich winowajców nie wahano się wymieniać z nazwiska i stawiać innym
jako przykłady ostrzegawcze12.
Dziewiętnastowiecznych polskich zesłańców politycznych obowiązywał pewien etos,
którego należało przestrzegać pod groźbą wykluczenia ze społeczności wygnańczej. Szerzej
pisze o tym Chrostek w publikacji Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców13. Zesłańcy
uchwalili wspólnie specjalną „konstytucję wygnańczą” 14. Jedną z najważniejszych zasad w
niej zawartą był bezwzględny zakaz żenienia się z Sybiraczkami.
Szerzej powody, dla których polscy wygnańcy potępiali śluby z Sybiraczkami, podaje
w swoich wspomnieniach inny zesłaniec tamtego okresu, Agaton Giller:
11
Patrz rozdział: Założenia pracy, s. 17.
12
Mariusz Chrostek, Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców, Wrocław 2008, s. 48.
13
Mariusz Chrostek, Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców, Wrocław 2008.
14
Całość „konstytucji zesłańczej” przytacza w swoich wspomnieniach Justynian Ruciński: ”Konstytucja
nakazywała: 1) bezwarunkowe posłuszeństwo miejscowym władzom; o nic nie prosić, a wszsytko robić co tylko
nakazanem będzie; 2) znajomości z urzędnikami nie unikać, ale ograniczać się koniecznością, nie posuwając się
do poufałej zażyłości, mogącej sprowadzić nieprzyjemność, a nawet krzywdę; 3) nie grać w karty z urzędnikami
pod żadnym pretekstem; 4) łączyć się, ile tylko będzie można, jeżeli władze pozwolą, odwidzać się wzajemnie i
zgromadzać się jak najczęściej i dlatego każdy obowiązany był obchodzić imieniny, a wszyscy powinni byli na
imieniny przybywać; 5) z pieniędzy przychodzących z kraju każdy winien był oznaczony procent wnosić do
kasy ogólnej, tak zwanej kasy wygnańców; wybrany zaś kasjer miał obowiązek utrzymywać ścisły rachunek, a
kasa służyć miała na wsparcie i zaopatrzenie potrzeb kolegów nie mających żadnych funduszów; 6) unikać ile
możności bliskich stosunków z miejscową płcią piękną, co w kraju dzikim i zapełnionym zbrodniarzami było
niebezpiecznem, a nawet groźnem”. Justynian Ruciński, Konarszczyk. 1838 – 1878. Pamiętniki zesłania na
Sybir, Lwów 1895, s. 98-99. [za:] Jan Trynkowski, Kodeks etyczny zesłańca w świetle pism Agatona Gillera,
„Studia Łomżyńskie”, t. XIV, s. 24-25.
65
Stuła, która wiąże ręce Polaka z Moskiewką, przywiązuje go do narodu moskiewskiego i wyciąga
z serca i krwi, żywioły narodowe. ... Odmawiamy szacunku publicznego tym rodakom, którzy
pożenili się z Moskiewkami. Oni pomagają rządowi do wynarodowienia Polaków, niech się więc
nie dziwią, że w sercu mamy dla nich pogardę... Miłość żony wyparła im z serca potrzebę
opierania się zgubnym wpływom rządu, miłość żony zmusiła ich poddać się skutkom złego prawa i
namówiła do skazania dzieci na utratę narodowości – niech się więc jeszcze raz nie dziwią, że
straciliśmy dla nich uczucia rodaków, że odsuwamy się od nich razem z szacunkiem. Wygnańcy
polityczni, żeniąc się z Moskiewkami, podwójnie godni potępienia, bo podwójnie przeniewierzyli
się, raz jako Polacy, drugi raz jako ludzie politycznego charakteru. Opinia wygnańców surowo
karciła kolegów, którzy tu żony i rodziny szukali, którzy otaczali się innej wiary potomstwem. ...
Kilkunastu było takich, którzy boleść po stracie ojczyzny, słodzili pieszczotą na łonie żony obcego
pochodzenia. Błądzili – błądzić nie powinni, bo wiedzieli o swoich błędach. Wspominamy o nich,
ażeby ich następców od podobnych błędów powstrzymać”15.
Moskiewka jawi się tu jako postać demoniczna, wampiryczna. Miłość do niej jest jak
trucizna lub stan chorobowy, zatruwający prawdziwy patriotyzm, a płodzenie z nią dzieci
psuje czystą krew polską. Widać tu także doskonale pewien przymus patriotyczny, któremu
podlegali polscy zesłańcy. Pisze o nim między innymi Aleksandra Niewiara, która zauważa,
że w XIX wieku powszechne było potępianie Polaków rezygnujących ze swojej polskości na
rzecz „zespojenia się z organizmem państw zaborczych”16. Według niej „zrusyfikowani,
zniemczeni Polacy uznawani byli za zdrajców, ich wybory podlegały krytycznej ocenie, a oni
sami stawali się negatywnymi symbolami” 17.
Postawa Sabińskiego wobec zawierania mieszanych małżeństw pokrywa się zupełnie z
przytoczoną wypowiedzią Gillera. Ponadto, według autora dzienników ślub z prawosławną
wiąże się także ze zgodą wygnańca na wychowanie dzieci w prawosławnej wierze. Poza tym,
podobne małżeństwo postrzegał nie tylko jako wyparcie się własnego narodu, ale też jako
pewną formę degradacji. O tym, że podobna opinia o ślubach była powszechna wśród
większości zesłańców, świadczy cytat z listu Borowskiego do Sabińskiego: „Eustachy
dopuścił się największej, jaką tylko mógł popełnić niedorzeczności, tyle znaczącej co
zbrodnia przeciw najświętszym obowiązkom wiary, uczuć narodowych i osobistej godności,
słowem, ożenił się z Sybiraczką” [S II 137].
15
Agaton Giller, Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberii, t. I, s. 32. [za:] Jan Trynkowski, Kodeks etyczny
zesłańca w świetle pism Agatona Gillera, „Studia Łomżyńskie”, t. XIV, s. 27.
16
A. Niewiara, Kształty polskiej tożsamości, Katowice 2010, s. 61.
17
Tamże.
66
Ogromny wpływ na negatywny stosunek autora dzienników do „mieszanych” ślubów
miał fakt, że wielu Polaków zostawiło w kraju swoje żony i dzieci. O Dominiku
Chmielowskim Sabiński pisze: „Dosyć mu się nieźle powodzi. Ale to nie darowana, że
zostawiwszy na Wołyniu żonę i dzieci tu się ożenił” [S I 177]. Dużo ostrzej wypowiada się na
temat Mieczysława Zarębskiego, który odważył się złamać jedną z zasad konstytucji
wygnańczej:
Z posłanych do Petrowkiego Zakładu Mieczysław Zarębski w kraju zostawił żonę, o której
tu z najżywszym spominał uczuciem, pewny, że ona wkrótce pośpieszy dzielić los jego. Tenże sam
Zarębski pogardzając przedstawieniami przyjaciół i kolegów, nie zważając na przestrogi obcych i
miejscowej nawet zwierzchności niedawno ożenił się z Sybiraczką, prostą i bezwstydną dziewką.
Wiadomość ta zgorszyła i najprzykrzejszym nas wszystkich przejęła wrażeniem. Bo dla wygnańca
umiejącego czuć świętość swych powinności i zacność obecnego położenia, najdotkliwszym
zaprawdę jest ciosem, gdy widzi te powinności zgwałcone i splamioną tę zacność, przez kogo ze
składających szanowne grono, którego on z chlubą wyznaje się członkiem [S II 423].
Nie jest to jednak jedyny powód potępienia ślubów z miejscowymi. Kazimierz
Dąbkowski, który ożenił się z Sybiraczką, nie cieszy się dobrą sławą wśród zesłańców, mimo
że nie pozostawił w kraju własnej rodziny18. Sabiński także jest do niego uprzedzony i
niechętnie go odwiedza, jednak w trakcie wizyty zauważa, że gospodarze są „bardzo
uprzejmi” [S I 178], a ich synek to „ładne i miłe dziecię” [S I 178].
Według Sabińskiego ślub z Sybiraczką to „wielkie i występne głupstwo” [S I 178],
niegodziwy postępek [S I 373], „niedorzeczny zamysł” [S I 432], „nierozwaga” [S I 432],
„lekkomyślność” [S I 203], a nawet „przepaść, w której [...] [można] się pogrążyć na całe
życie” [S I 432]. O ślubie Ignacego Jachimowicza z córką urzędnika sybirskiego pisze:
„Występna lekkomyślność i nierozwaga, jeżeli nie coś gorszego jeszcze!” [S II 399].
Najżywsze emocje u zesłańca budzi decyzja o ślubie z Sybiraczką wśród najbliższych
wygnańców polskich:
Powszechny pomiędzy nami wzbudził oburzenie zamiar doktora Onufrowicza, będący w oczach
naszych podwójną zbrodnią przeciwko wierze ojców i przeciw równie świętym narodowości
18
„Przychodzi do nas Kazimierz Dąbkowski, rodem z Królestwa, za 1831 rok tu na żołnierza skazany. Jest
muzyk i stąd ma korzyści. Ożenił się tu, jak Chmielowski, z Sybiraczką, lecz podobno jak ten nie zostawił żony
w swym kraju. Zaprasza nas wszsytkich do siebie na obiad jutrzejszy. [...] Dąbkowski tu niedobrą ma sławę,
więc nierad nakłaniam się towarzyszyć kolegom na obiad. Gospodarz i żona jego bardzo uprzejmi. Synek ich
pięcioletni, ładne i miłe dziecię” [S I 178].
67
uczuciem. Głuchy na wszystkie ziomków przedstawienia postanowił wejść w śluby małżeńskie z
córką byłego urzędnika w Jakucku, a zaślepiony namiętnością obecną nie widzi smutnych
następstw, nie przeczuwa własnego sumienia wyrzutów, jakie sobie gotuje, gdy kiedyś pozna winę,
której naprawić nie zdoła [S II 175].
Sabiński nie szczędzi słów pełnych potępienia i zjadliwej ironii. Samo nabożeństwo
ślubne porównuje do pogrzebu, a pana młodego do umarłego:
Spóźniła się dziś eksportacja aż do dziewiątej wieczorem, a to z przyczyny, że pierwej w naszym
kościele skończyć się musiało powtórzenie Onufrowicza ślubu uprzednio odbytego w cerkwi
ruskiej, czyli, mówiąc właściwiej, czekaliśmy z naszym umarłym, aż przejdzie inny obchód
żałobny, chcę powiedzieć okazały pogrzeb, który pan młody sprawił swoim narodowym uczuciom
i wierze ojczystej [S II 184].
Sprawa ślubów współwygnańców z miejscowymi kobietami żywo obchodzi zesłańca i
wzbudza w nim silne emocje. Próżno szukać u niego zrozumienia dla podobnych postępków,
nie próbuje on ich w żadnym stopniu usprawiedliwić. Nie wspomina nigdy o uczuciu, jakie
mogło być motywacją do ożenku. Chęć wstąpienia w związek małżeński nazywa „szczególną
chorobą” lub „zaślepieniem”:
Szczególniejsza choroba czy jakieś zaślepienie opanowały naszych doktorów. Kilka dni temu
widzieliśmy ślub Onufrowicza, przysięgającego Sybiraczce wiarę dozgonną i wyrzeczeniem się
wiary ojczystej dla swego potomstwa, a teraz oto znowu z równym, z większym jeszcze może
zgorszeniem widzimy w też same ślady idącego Mackiewicza, który oświadczył już chęć swoją
połączenia się z córką tutejszego kupca, i za kilka tygodni ożenić się z nią zamierzył. A przecież
tenże sam Mackiewicz tyle razy objawiał nam w Usoliu cale inne uczucia!
Ślub z Sybiraczką to także decyzja, by pozostać na Syberii, a więc we wrogiej, obcej
ziemi. O przyjacielu, zakochanym w Sybiraczce, autor pisze: „Co by to była za szkoda, gdyby
się był tu ożenił i przez to może ugrzązł w Syberii na zawsze, do czego (mówi) bardzo już
było blisko” [S I 409].
Zesłańcy (zarówno polscy, jak i rosyjscy), którzy decydują się na ślub z Sybiraczką,
są nie tylko potępiani czy oceniani jako nierozważni i lekkomyślni, widoczny jest także żal z
powodu ich straconego życia: „Wszyscy żałują tego młodzieńca, lecz ta nierozwaga jego i
lekkomyślność są już bez ratunku” [S I 203]. „Rozeszła się tu pogłoska, jakoby on zaręczył się
już z jedną z córek tutejszego sekretarza Kulajewa, czemu ja wierzyć nie chciałbym, bo żal mi
byłoby tego młodego człowieka, gdyby tak niebacznie przeniewierzył się dawniejszym swoim
68
szlachetniejszym uczuciom, których przedmiot zostawił w Petersburgu, jak mnie to sam
opowiadał kila [tak w oryginale] dni temu” [S I 199].
Sybiraczki nie są przedstawiane przez Sabińskiego jako dobre kandydatki na żonę.
Wybranka Lewińskiego, polskiego wygnańca, opisywana jest jako „prosta kobieta wyznania
tutejszego [...] najgorszych obyczajów”. Ponadto, „najgorsze obyczaje” charakteryzujące
Sybiraczkę nie są wyjątkiem, lecz regułą – jest to rzecz „na Sybirze powszechna prawie” [S I
373]. Jeszcze surowiej autor osądził żonę Mieczysława Zarębskiego, nazywając ją:
„Sybiraczką, prostą i bezwstydną dziewką” [S II 423].
Narzeczona Zollego, rosyjskiego wygnańca, jest jedną z córek miejscowego Sybiraka,
które opisywane są jako: „dość śmieszne, nieładne i dość niemłode panny” [S I 208], „dobrze
już dojrzałe a niepowabne córki na wydaniu” [S I 199]. Ślub Zollego ukazany jest jako
przemyślna pułapka zastawiona przez ojca wybranki, który spił przyszłego zięcia, by wymóc
na nim słowo przysięgi. Sabiński, mając taką opinię o ślubach z Sybiraczkami, czuje się
zobowiązany do upominania współwygnańców, by odwieść ich od pomysłu ożenienia się z
kobietą z Syberii19.
Ciekawa jest reakcja autora dziennika na wiadomość o ślubie lekarza Wincentego
Pankiewicza. Ten także postanowił ożenić się na Syberii, jednak za wybrankę wziął sobie
Niemkę wyznania luterańskiego. Sabiński nie tylko nie potępia jego decyzji, ale też cieszy się
jego szczęściem oraz nie szczędzi pochwał pannie młodej:
Pankiewicz nasz zamyśla także wstąpić do stanu małżeńskiego. Wołkońska blisko od roku
sprowadziła z Rosji guwernantkę do swojej córki, młodą osobę, Niemkę luterskiego wyznania,
rodem z Kurlandii. Panna cale przystojna, łagodnego charakteru, dobrze ukształcona i skromna,
wkrótce wpadła w oko naszemu eskulapowi. Lecz nie odkrywał nikomu swoich zamiarów,
ponieważ ona ciągle chorowała przez kilka miesięcy. Za to też po wyleczeniu jej tak się żwawo
zawinął, że ledwo jest temu dwa tygodni, jak oświadczył się o jej rękę, a już pojutrze idzie z nią do
ślubu [S II 201].
Sabiński zerwanie zaręczyn współwygnańca z Sybiraczką traktuje jako równie
pozytywne wydarzenie, co ślub Polaka z Niemką. Wyraźnie widać tu różnicę w traktowaniu
przez niego małżeństw z Sybiraczkami i kobietami innych narodowości:
19
„Lewiński [...] Był dziś u mnie z oświadczeniem swego zamiaru. Ja mu dałem chrześcijańską naukę, nie
szczędząc napomnień i bez ogródki wystawiając mu całą niegodziwość takiego postępku. Nie przepomniałem o
dzieciach jego w kraju zostawionych. Językiem religii starałem się obudzić w nim sumienie i szlachetniejsze
uczucia. Nie bardzo ja spodziewam się, żeby kazanie moje skuteczne być mogło, alem przynajmniej uczynił to,
co w tym zdarzeniu powinnością moją sądziłem” [S I 373].
69
Dwa zupełnie sobie przeciwne zdarzyły się dziś wypadki. Pankiewicz zaślubił swoją Niemkę, a
Mackiewicz zerwał ze swoją narzeczoną Sybiraczką. Obudwom powinszować należy: tamtemu, że
w zawartym związku zapewne będzie szczęśliwy, a temu, że wybrnął ze stosunków rokujących
dlań fałszywe ze powrotem do kraju położenie i gorzkie sumienia wyrzuty [S II 202].
Lekarz, mimo że nie poślubił ani Polki, ani katoliczki, nadal cieszy się powszechnym
szacunkiem, nie zostaje wyrzucony poza nawias społeczeństwa polskich wygnańców:
Odwidziłem [tak w oryg.] dziś poczciwego naszego eskulapa Wincentego Pankiewicza, u którego
dawnom już nie był. On teraz jest zupełnie szczęśliwy zadowoleniem uczuć osobistych i
pomyślnością domową. Ma bowiem żonę szczerze doń przywiązaną, którą szanuje i kocha, miłą,
rządną, łagodną i gospodarną, a przy tym cale przystojną i młodą Niemeczkę. Niedawno dał im
Bóg dziecię, które jest pieszczotą i pociechą obojga. Posiada powszechny szacunek i wziętość, a z
dochodów, jakie umiejętność mu jego przynosi, zebrał już i grosza cokolwiek, niewiele, to prawda,
lecz zawsze dość na skromne utrzymanie się z rodziną [S II 296-297].
Okazuje się, że jedynie ślub z Sybiraczką poczytywany jest przez Sabińskiego jako
zdrada. Co ciekawsze, nieformalne związki zesłańców z syberyjskimi kobietami nie
wywoływały już takiego oburzenia, jak związki sformalizowane. Jerzy Fiećko pisze na ten
temat: „Wydaje się, iż nieformalne związki z miejscową płcią piękną nie powodowały
stawiania pod moralnym pręgierzem wspólnoty zesłańczej” 20. Chrostek zauważa także:
Mimo nieprzychylności wobec zakładania rodzin z Sybiraczkami tolerowano nawet nieślubne
dzieci. Jakkolwiek zesłańcy niechętnie przyznawali się do takich przygód erotycznych, wnikliwa
lektura ich wspomnień pozwala wytropić zaskakujące szczegóły. Oto na przykład Rufin Piotrowski
donosi o dwóch powszechnie szanowanych Polakach – Onufrym Pietraszkiewiczu i profesorze
Kozłowskim: „Obaj, choć żon nie mają, ale dzieci huk”21.
Niezwykle powszechnym zjawiskiem na Syberii jest pijaństwo. Każde okazja jest dla
Sybiraków doskonała do picia wódki. Piją zarówno mężczyźni, jak i kobiety: „Gospodyni
moja z powodu swych imienin uraczyła mię dziś ogromnym pierogiem z brusznicami, lecz
przy tym trzeba było z pół godziny przynajmniej słuchać nudnego paplania dobrze już od rana
20
Jerzy Fiećko, Rosja, Polska i misja zesłańców. Syberyjska twórczość Agatona Gillera, Poznań 1997, s. 270.
[za:] Jan Trynkowski, Kodeks etyczny zesłańca w świetle pism Agatona Gillera, „Studia Łomżyńskie”, t. XIV, s.
28-29.
21
Mariusz Chrostek, op. cit., s. 28.
70
podchmielonej baby” [S I 352]. Wieczorami po mieście snują się pijane bandy, napadające
przechodniów22.
Wódkę pije się nawet przy pracy: „Dla kilkadziesiąt obojej płci robotników tam
pracujących Major zawieźć kazał porządny obiad i wódki obficie, którą kilka razy
poczęstował” [S I 255].
Każde święto jest dla Sybiraków pretekstem do upicia się. Tak Sabiński opisuje
Rezurekcję: „Całe to nabożeństwo skończyło się przed szóstą i natychmiast pospólstwo
wzięło się do mięsiwa, a jeszcze bardziej do wódki tak dalece, że w godzinę potem pewnie
już większa połowa ludności płci obojej obracać językiem nie mogła” [S I 228]. Sabiński
zauważa, że upijanie się przy każdym święcie i niedzieli jest miejscową regułą: „Ciągłe tu są
od wieczora wrzaski, śpiewania i włóczęgi po ulicach pijanej gawiedzi, co dzieje się przy
każdym święcie” [S I 201]23.
Próby zmniejszenia pijaństwa na Syberii podejmowane przez rząd są nieskuteczne,
pijaństwo jest powszechne w każdej warstwie społecznej:
Nadzwyczajna drogość wódki w Rosji i na Sybirze nie zmniejszyła bynajmniej pijaństwa między
ludem prostym, a nawet w klasie wyższej zagnieżdżonego. Przeciwnie, daleko tu więcej pijaków
wszelkiego stanu, niżeli w naszych stronach [S I 201].
Pijaństwo zdarza się nawet u przedstawicieli władz Syberii. Alkoholikiem
przykładowo był Nanoskin, oficer etapowy z okolic Tobolska:
Zmartwieni dziś byliśmy przykrym zdarzeniem. Nasonkin, co dnia ulegający nałogowi pijaństwa,
co dnia bezprzytomny, napadł dziś na Lipińskiego i bez żadnej winy srodze go skatował. Posądza
go o miłostki z panią Nasonkinową i dlatego mści sie nadużywając władzy [S I 100].
Także dozorca więzienia okazuje się być „gburem i nałogowym pijakiem” [S II 255],
a jeden z kandydatów na sługę „pijakiem wierutnym” [S II 269].
Obfite spożywanie wódki przy każdej okazji, także takiej zwyczajnej, jak
przykładowo śniadanie lub podwieczorek, nazywane jest przez Sabińskiego „zwyczajem
krajowym” [S I 96] i „obyczajem sybirskim” [S I 104].
22
„Gdy [Leopold – M. J.-K.] miał odchodzić, ja nie chcąc puszczać samego w porze tak późnej, gdy nietrudno
było obawiać się łotrowskiej napaści, od snującej się po zaułkach pijanej, a na wszystko gotowej czerni tutejszej
[...] [S I 435].
23
Porównaj też S I 444.
71
Faktycznie, stereotyp Sybiraka-pijaka znajduje swoje potwierdzenie w rzeczywistości.
Jednak wygnaniec wydaje się nie pamiętać, że pijaństwo nie jest problemem typowo
syberyjskim, ale jest też poważnym problemem w XIX–wiecznej Polsce. Celowo jednak
pomija ten fakt milczeniem, gdyż nie mógłby wówczas utrzymać się obraz Polski
wyidealizowanej,
cywilizowanej,
„zachodniej”,
przeciwstawionej
przez
Sabińskiego
nieucywilizowanej, barbarzyńskiej (mongolskiej, wschodniej) Syberii. Według Aleksandry
Niewiary, podobna strategia „unikania tematów, które w negatywny sposób wartościowałyby
Polaków i «polskość»” była typowa dla pamiętnikarstwa w XIX wieku 24.
Sabiński nie integruje się ze społecznością syberyjską. Nie chce uczestniczyć w
aktywnym życiu Sybiraków. Nieustannie trzyma się na uboczu, mimo licznych zachęt ze
strony Sybiraków. Wielokrotnie odrzuca zaproszenia, rzadko kiedy pojawia się na
spotkaniach towarzyskich. Powodów, dla których Sabiński wybiera samotność, jest wiele.
Jednym z nich jest nieznajomość języka, kultury, miejscowych zwyczajów i stosunków
społecznych. Sabiński nie zna języka rosyjskiego i chociaż uczy się go w czasie zesłania, robi
to nieśpiesznie i bez większego entuzjazmu. Ponadto, pogrążony w żałobie po stracie żony i
przepełniony tęsknotą za krajem i dziećmi, nie potrafi swobodnie rozmawiać ani bawić się w
towarzystwie. Wybiera samotność, by w niej móc rozpamiętywać swoją niewolę i wspominać
minione szczęśliwe dni. Wie, że jego winą jest to, że nie może znieść niczego, co by się nie
zgadzało z jego stanem wewnętrznym. Wesołe towarzystwo, nie przystając do jego stanu
ducha, odstręcza go. Jest tego całkowicie świadomy i sam o tym pisze:
Dusza, mocno przemagającym jakimś uczuciem przejęta, staje się obcą wszystkiemu, cokolwiek
do tego uczucia stosować się nie może, a przeciwnie, to tylko schwytać zdolna, tego pragnie
jedynie, co się zgadza z jej stanem wewnętrznym, w czym widzi niejakie z własnym
usposobieniem podobieństwo i jakby oddźwięk jej odpowiedni. Co dnia prawie tego na sobie
doświadczam [S I 104].
Za swoją samotność przede wszystkim jednak wini miejscowych, wśród których czuje
się obcy i niezrozumiany. Zarzuca jednym obojętność, to, że oswoili się z widokiem
wygnańców i z ich niedolą. Jeszcze bardziej dotyka go współczucie tych, którzy nieustannie
patrzą na niego przez pryzmat zesłania, litując się nad nim jak nad zbrodniarzem. Oskarża
nawet tych, których współczucie jest szczere i wolne od osądów i uprzedzeń, że patrzą na
jego nieszczęście „zewnętrznie” i „materialnie”:
24
A. Niewiara, op. cit, s. 274.
72
[...] zgoła nie rozumiejąc, że prócz utraty majątku, praw obywatelskich, szlachectwa, wolności,
prócz oddalenia ojczyzny i prócz tej ohydnej, przeklętej spólności wyroku z najszkaradniejszymi
złoczyńcami, z najobrzydliwszym społeczeństwa wymiotem - można czuć jeszcze inną stratę,
większą daleko, smutniejszą i udręczenie osobne, z innego źródła płynące, a tysiąc razy
dolegliwszą od tamtych... [S I 244]
Ma oczywiście na myśli stratę ukochanej żony.
Według Sabińskiego wielu mieszkańców Syberii jest w stosunku do niego
uprzedzonych i traktuje go gorzej niż pospolitych zbrodniarzy zesłanych na Syberię. Na te
uprzedzenia Sybiraków reaguje z pogardą:
Wszyscy tutejsi wyżsi i niżsi urzędnicy znajdują się dziś na chrzcinach u tutejszego szklarza.
Podobnież bywają nie rzadko i u innych usolskich mieszkańców za zabójstwa, kradzieże lub inne
podobne zbrodnie tu zesłanych, chociaż lękają się odwiedzać Szczepkowskiego, Niemirowskiego i
mnie stroniąc od nas właśnie jak od zarazy. O, godna śmiechu i politowania ślepoto! [S I 356]
Wyśmiewając ich stosunek do siebie (rzeczywisty bądź urojony), nie przebiera w
słowach:
Biedni ci ludzie tutejsi!... W niedołęstwie swojej umysłowej ślepoty wyrzucają mi czasem moje
okropne położenie chcąc mnie tym upokorzyć! [S I 364]
W słowach tych ukryta jest ogromna duma i poczucie wyższości, jakimi Sabiński stara
się ratować swój honor.
Autor dziennika opisuje nawet strategię, jaką przyjął, by odpowiednio odpowiedzieć
na przykrości, wynikające z czyjejś głupoty lub złośliwości. Jest nią u Sabińskiego chłodny
wzrok i niema pogarda:
Od dawna już za niezłomnie postanowiłem sobie prawidło na wszystkie, jakie mię tu spotykają
przykrości, nie odpowiadać inaczej, jeno milczącym politowaniem, gdy one pochodzą z czyjej
ciemnoty i tępego pojęcia, a skoro złość albo nikczemność jest ich przyczyną, wtedy wzrok
chłodnej i niemej pogardy całą jest moją odpowiedzią. Oba te uczucia jawne na mojej twarzy
zwykle zamykają usta każdemu, ktokolwiek mnie nagaba, i skutecznie działają nad wszelkie
słowne utarczki, których nienawidzę i unikam. Stateczna moja w takich zachowaniu się
wytrwałość powszechnie już poznana pozyskała mi tu dwa przydomki: „dziwaka” i „dumnego”.
Nie gniewam się za nie, bo może im to winienem, że teraz mam cokolwiek spokoju, a ja właśnie
niczego tutaj więcej od nikogo nie żądam.
Oblitus cunctorum; obliviscendus et illis... [S I 364]
73
Uprzedzenia Sybiraków do Sabińskiego i innych polskich zesłańców szczególnie
widoczne były w Usoliu, gdzie Sabiński przebywał przez pierwsze lata zesłania. Docenia on
dobroć i współczucie miejscowych, odczuwa jednak jakąś niechęć i dystans do siebie.
Zupełnie inaczej polscy zesłańcy traktowani są w niedalekim Irkucku, który zamieszkuje
większa ilość wykształconych rosyjskich wygnańców:
Cały ranek przebyłem z Leopoldem, który przyszedł do mnie, i opowiadał o swoim życiu w
Irkucku, daleko różnym od tego, jakie tu polityczni wygnańcy prowadzą. Tam wszelkiego stopnia
osoby nas uważają za ludzi i tego nie lękają się okazywać przy każdym spotkaniu, bądź w swoim
domu, bądź w cudzym lub na ulicy. Tu przeciwnie, pomimo całej ludzkości i dobrego serca
naszych zwierzchników jest zawsze pewien przymus, pewna nienaturalność, które ciągle
towarzyszą wszystkim ich z nami stosunkom; jest nieustannie jakieś nieszczęśliwe coś, które nam
boleśnie przypomina los nasz i położenie... [S I 289]
Ze wspomnień Sabińskiego wyłania się obraz Sybiraków jako ludności bardzo
niejednolitej, wielonarodowej. Do grona Sybiraków Sabiński zalicza miejscowych Rosjan,
zarówno tych, którzy urodzili się na Syberii, jak i tych, którzy na Syberię zostali zesłani. To,
jak niejednorodne jest to społeczeństwo, Sabiński ukazuje, opisując pasażerów statku
płynącego rzeką Angarą:
Statek nasz zawierał ze 20 ludzi, cale dziwnej mieszaniny. Było bowiem kilku Jakutów, dwóch czy
trzech Buriatów, jeden Żyd z Litwy, jeden Czerkies, kilku Rosjan z różnych guberni, sternik,
mieszczanin z Litynia, urzędnik solnego zakładu Kulajew i ja Polak z Podola [S I 246].
Dla Sabińskiego Sybirakami są przeróżne ludy rdzenne Syberii, takie jak Tatarzy,
Czerkiesi, Buriaci, Jakuci, Turguzi, ale też Żydzi, Małorosjanie, czy Ukraińcy... Nie są oni
jednak przedmiotem jego badań czy fascynacji, co było częste u innych polskich syberyjskich
zesłańców25. Wielu z nich wykorzystało czas zesłania i zajęło się prowadzeniem badań nad
zwyczajami i kulturą miejscowych ludów, przyczyniając się znacznie do rozwoju badań nad
Syberią. Sabiński, mimo tego, że jest świadomy, jak cenny jest to temat, sam nie jest
zainteresowany jego rozwijaniem, woli oddać się rozpaczy:
Irkuck [...] Jest wielu milionowych kupców. Przy tym handel z Chinami, mnóstwo ludzi różnego
pokolenia z mało znanych nam azjatyckich narodów, jako to: Buriatów, Tunguzów, Jakutów itp.,
25
Por.: Polscy badacze Syberii, pod. red. Joanny Arvaniti, Warszawa 2008; E. Felińska, Wspomnienia z podróży
do Syberji, pobytu w Berezowie i Saratowie, Wilno 1852, t. I-III.
74
byłyby przedmiotami godnymi zastanowienia i wzmianek. Ale w dzisiejszym odrętwieniu moim
jestem bez najmniejszej zdolności zajęcia się czymkolwiek..., prócz tej jednej myśli, że dla mnie
już wszystko zginęło [S I 177].
Jedyny lud, na którego opis się zdecydował to lud buriacki:
Jest to pokolenie mongolskie. Spólną z Mongołami mają wiarę i księgi ich religii pisane są w
mongolskim języku, od którego wszakże zwyczajna Buriatów mowa jest różna. Pismo ich jest z
góry na dół. Żyją spokojnie i posłuszni władzom rządowym. Trudnią się najwięcej rolnictwem i
chowem bydła, owiec itd., lecz są między nimi całe pokolenia, co wiodą życie koczujące. W
powszechności są bardzo pracowici i trzeźwi. Oszukaństwo, podstęp, zła wiara są u nich w
obrzydzeniu. Cześć ku rodzicom święcie zachowują. Uczucia wdzięczności, przyjaźni i wiary
małżeńskiej znane są u nich i szanowane bardzo. Ale nieszczęściem od jakiegoś już czasu
pierwotną ich obyczajów czystość i prostotę wielce psują częste ich z rosyjskimi Sybirakami
stosunki. Jedną tylko mają świątynię w irkuckim obwodzie, po tej stronie Bajkału, stąd blisko 200
werst, w osadzie zwanej Ałarsk, dokąd ze wszystkich okolic tutejszych każdy Buriat raz w rok
przynajmniej udać się obowiązany. Za Bajkałem więcej jest ludzi tego plemienia, i tam liczniejsze
mają świątynie. Niektórzy dają się czasem namówić do wiary panującej, lecz tacy są zawsze w
pogardzie u swoich [S I 351].
Informacje, które zesłaniec podaje na temat Buriatów nie są jednak zebrane przez
niego samodzielnie, nie jest to suma jego własnych doświadczeń i obserwacji, ale wynik
spotkania z goszczącym u jego gospodyni Buriatem imieniem Fiłat, z którym przeprowadził
długą rozmowę „o wyznaniu, zwyczajach i sposobie życia jego narodu” [S I 351], a także
rozmów z innymi Buriatami i z własnych dawnych lektur. Dowodzi to pewnego
zainteresowania rdzennymi Sybirakami, nie na tyle jednak dużego, by Sabiński zdecydował
się pogłębić ten temat.
Ciekawszym zagadnieniem jest to, w jaki sposób Sabiński buduje pozytywny opis
Buriatów. Konstruując go, tworzy jednocześnie negatyw tej wypowiedzi, będący obrazem
rosyjskich Sybiraków. Według zesłańca mają oni destruktywny wpływ na pierwotne ludy
Syberii. Rosyjskość jawi się tu jako czynnik patologiczny, chorobowy.
Autor nie jest także wolny od uprzedzeń o charakterze kolonialnym. W syberyjskim
ludzie Sabiński widzi prymitywnych, zacofanych i dzikich Azjatów. Jednocześnie we
własnych oczach występuje on jako reprezentant dumnej i ucywilizowanej Europy. Wszystko,
co dobre, rozwinięte, kulturalne, ucywilizowane, pochodzi według niego z kontynentu
europejskiego. Sabiński spędza czas na zesłaniu, ucząc miejscową ludność języków obcych.
Podobnie czyniło wielu współwygnańców, którzy zajęli się nauką języków, rysunków czy
75
muzyki. Tym samym pobyt polskich zesłańców na Syberii autor traktuje częściowo jak misję
cywilizacyjną, mającą na celu rozwinięcie zacofanej intelektualnie, kulturowo i gospodarczo
Syberii.
Sabiński „skolonizowany” przez Rosję-zaborcę, wobec Sybiraków przyjmuje pozycję
kolonizatora26. Zesłaniec, „ofiara” caratu, podejmuje tutaj rolę „pana”. Jego stosunek do
mieszkańców Syberii zdominowany jest przez poczucie wyższości, dumę, a nawet odczuwaną
względem nich pogardę. Język używany przez zesłańca zdradza jego postawę wobec
Sybiraków. Autor uważa się za moralnie wyższego, równocześnie mentalnie poniża
Sybiraków, posuwając się czasem do ich depersonalizacji oraz delegitymizacji 27. Stosunek
zesłańca do miejscowych można określić jako chłodny i zdystansowany, daleki od głębokiego
międzykulturowego dialogu. Sądy autora na temat Sybiraków są powierzchowne, zesłaniec z
łatwością dokonuje niekorzystnych uproszczeń i uogólnień.
Wyłaniająca się z kart dziennika relacja zesłaniec – Sybirak okazuje się być
przepełniona wzajemnymi uprzedzeniami, niezrozumieniem, niemożnością przekroczenia
granic mentalnych. Mimo tylu lat spędzonych na Syberii nie udało się Sabińskiemu odnaleźć
porozumienia z syberyjskim ludem.
26
Por.: E. Said, Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991.
27
Jak pisze Daniel Bar-Tal, delegitymizacja „[...] to taka skrajnie negatywna społeczna kategoryzacja grupy lub
grup, która wyłącza je z zakresu zbiorowości ludzkich w ogóle traktowanych jako respektujące akceptowalne
normy i wartości. Delegitymizacja może być rozpatrywana jako zaprzeczenie przynależności jakiejś grupy do
rodzaju ludzkiego”. D. Bar-Tal, Delegitimization: the Extreme case of Stereotyping and Prejudice. Changing
Conceptions, New York 1989, s. 169. [za:] Z. Bokszański, Stereotypy a kultura, Wrocław 1997, s. 9-10.
76
Rosjanie i Rosja w ujęciu autora Dziennika syberyjskiego
Na polskie myślenie o Rosji w XIX wieku znaczący wpływ miała sytuacja polityczna.
Już od samego początku relacje między Polską a Rosją nie układały się najlepiej. Według
Aleksandry Niewiary:
Dominującym doświadczeniem w kontaktach z Moskwicinem-Moskalem-Rosjaninem był konflikt.
Konflikt Księstwa Moskiewskiego, a później Carstwa i Cesarstwa Rosyjskiego z Rzecząpospolitą 1.
Rosja, będąc zaborcą i agresorem, została wrogiem Polski. Jak pisze Michał Bohun w
swoich badaniach na temat negatywnego obrazu Rosji w myśli polskiej: „polska myśl
polityczna XIX i XX w. była skazana na antyrosyjskość” 2. Wspomina on o „czarnej
legendzie” Rosji, poprzez którą kraj ten postrzegany był jako „zaborca i ciemiężyciel,
wojenny i polityczny nieprzyjaciel, wcielenie despotii, siła ekspansywna zagrażająca Polsce i
Europie, a może całemu światu”3.
Warto się zastanowić, w jakim stopniu tendencja ta (w wymiarze kulturowym i
politycznym) wpłynęła na postrzeganie Rosji i samych Rosjan przez Sabińskiego.
Obraz Rosjan w dzienniku Sabińskiego jest trudny do uchwycenia i zdiagnozowania.
Przede wszystkim Sabiński często nie czuje potrzeby rozróżniania narodowego mieszkańców
Rosji. Obraz Rosjanina i Sybiraka często zlewa się i przenika nawzajem. Zesłaniec dzieli
ludzi na krajowców, urodzonych na Syberii – „rodowitych Sybiraków” i na przybywających z
Rosji – „Rosjan tutejszych”:
U Rosjan tutejszych, równie jak i u rodowitych Sybiraków, jest zwyczaj obchodzenia imienin i
urodzin osób nawet nieobecnych w rodzinie4.
Niekiedy Sabiński rozróżnia Sybiraka od Rosjanina, co ujawnia się choćby w pytaniu
zadanym nieznajomemu: „Skąd jesteś rodem? Gdyż widzę po twej mowie, żeś nie Rosjanin
ani Sybirak” [S II 246]. Najczęściej jednak autor nie dokonuje żadnego rozróżnienia.
1
A. Niewiara, Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006, s. 55.
2
M. Bohun, Oblicza obsesji – negatywny obraz Rosji w myśli polskiej , [w:] Katalog wzajemnych uprzedzeń
Polaków i Rosjan, pod. red. Andrzeja de Lazari, Warszawa 2006, s. 210.
3
Tamże.
4
Julian Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom I, s. 401. Liczby przy kolejnych cytatach
oznaczają kolejno numer tomu i strony.
77
Wielokrotnie nie sposób określić, czy dane nazwisko, podawane przez autora dziennika,
należy do Rosjanina. Znaczny wpływ na to ma fakt, że Sybiracy i Rosjanie posługują się tą
samą mową – językiem rosyjskim.
Innym razem jednak, przybyłych z Rosji wygnańców lub urzędników zesłaniec zalicza
do grona Sybiraków. Pisząc o obchodach 1 maja przez Sybiraków, wśród świętujących
wymienia rodzinę Dejchmana, niejako zaliczając jej członków do grona rodowitych
mieszkańców Syberii. Sabiński często także łączy ze sobą rosyjskość i sybirskość,
szczególnie jeśli chodzi o zwyczaje i przesądy:
[Medwednikow – M. J.-K.] Zaprosił nas na obiad.[...] ja byłbym rad wymówił się od tego, lecz
wstrzymała mię obawa, żeby rosyjskim, a zwłaszcza w Syberii zwyczajem nie wzięto odmówienia
za powód urazy [S II 28]. [podkreśl. M. J.-K.]
Na wszystko chętnie bardzo zgodzili się prosząc o zaczęcie pojutrze, to jest w sobotę, która, wedle
sybirskich i ruskich przesądów, ma być dniem „lżejszym od innych” [S II 118].
[...] a że w poniedziałek nikt w Syberii, ba! podobno i w całej Rosji, nie śmie ruszyć się z miejsca,
i choćby najpilniejsza nagliła potrzeba, skoro tylko to w jego mocy, zawsze dzień ten musi w domu
przeczekać, i oni przeto we wtorek dopiero wyjechać stąd mają. Rzecz dość dziwna, że przesąd,
zabobon tak gruby zdrowemu rozsądkowi i wierze chrześcijańskiej tyle przeciwny, jest przecież
powszechnym tu we wszystkich klasach prawidłem, tak dalece, że nawet ludzie bardzo oświeceni,
jak na przykład Wołkońscy i podobni im zarówno z najciemniejszą czernią ulegają tej
niedorzecznej i zdrożnej słabości [S II 204].
Na temat Rosjan autor nie wyraża tak jednoznacznych, generalizujących opinii jak na
temat Sybiraków. Unika stwierdzeń mających zdiagnozować całość społeczeństwa
rosyjskiego. Opisuje jedynie pojedynczych Rosjan, dokonując tego ze sporą dozą
obiektywizmu.
Pierwszych swoich strażników, pilnujących go na początku drogi na zesłanie, nazywa
jeszcze „zbirami”, „żandarmami” i „argusami” [S I 53]. Później jednak ostrożniej dobiera
słowa i o oficerach etapowych, eskortujących jego grupę zesłańców na miejsce zsyłki, stara
się już pisać obiektywnie, oddając sprawiedliwość uczciwym, grzecznym oraz pomocnym,
piętnując za to okrutnych i pijaków5. Wielu oficerów traktuje polskich zesłańców
5
Pewną trudność sprawiło mi określenie, jak powinnam zaklasyfikować opinie Sabińskiego na temat władzy i
urzędników. Przyjęłam jednak, że „urzędnik syberyjski” jest przedstawicielem władzy carskiej i jako taki
powinien być potraktowany.
78
politycznych ulgowo. Przykładowo, sowietnik 6 Ekspedycji Zesłańców, Popow, przychyla się
do próśb Polaków i nie rozdziela ich, a także wydaje polecenie, by nie mieszać ich z
zesłańcami kryminalnymi7.
Innego oficera etapowego zesłaniec opisuje:
Jest to podporucznik, czyli podobno chorąży Nasonkin, dość ludzki i dość grzeczny, lecz nie dość
trzeźwy [S I 95].
Pisze o nim, że „obchodzi się względem nas w wielką ludzkością” [S I 96], co
Sabiński przypisuje nie tylko sile łapówki. Nasonkin je z nimi obiad, zaprasza ich na herbatę,
a nawet organizuje dla nich przyjęcie z tańcami i suto zakrapiane alkoholem. Podporucznik
ponadto oświadcza, że „zawsze gotów będzie posłać do Tobolska na każde nasze żądanie i
dać nam tego żołnierza, którego do tej posyłki użyć zechcemy” [S I 98], co Sabiński kwituje z
zadowoleniem: „Tak dalece pozyskaliśmy jego przychylność!” [S I 98]. Wkrótce jednak
zmienia zdanie o Nasonkinie, gdy widzi, jak ten wymusza kolejne łapówki i, co gorsza, po
pijaku atakuje jednego z Polaków:
Zmartwieni dziś byliśmy przykrym zdarzeniem. Nasonkin, co dnia ulegający nałogowi pijaństwa,
co dnia bezprzytomny, napadł dziś na Lipińskiego i bez żadnej winy srodze go skatował. Posądza
go o miłostki z panią Nasonkinową i dlatego mści sie nadużywając władzy [S I 100].
Więcej przykrości doznają zesłańcy od kolejnego oficera etapowego, Mołokowa.
Jednak, gdy grożą mu skargą do generała, ten pokornieje i usprawiedliwia się przed
zesłańcami. Gdy dowódca nie zezwala na kontakt ze znajomą Polką, Sabiński nazywa go
„nieludzkim”. Zarzuca mu także wykorzystywanie swojej pozycji i chciwość:
Mołokow zakazuje włościanom przedawać chleb do więzienia, a to żeby zmusić aresztantów, by u
niego kupowali chleb rządowy, pieczony z mąki od lat kilku zepsutej [S I 105].
O innym oficerze etapowym, Artemijewie, pisze lakonicznie: „dość grzeczny i
obyczajny, lecz mało mówiący”. Kolejny oficer etapowy, Zdorenko, budzi w Sabińskim dużo
więcej emocji:
6
Sowietnik – hist. urzędnik carskiej Rosji, radca [w:] Wielki słownik W. Doroszewskiego.
www.doroszewski.pwn.pl [dostęp z dnia 24.05.15r.].
7
Patrz: S I 93.
79
[...] Zdorenko. Ten przechodzi wszelkie wyobrażenie grubiaństwa i nieludzkości. Mieści nas w
stajni pełnej wilgoci i gnoju. Tam nas zamknąwszy, ludzi z żywnością do nas nie dopuszcza, a
przedstawień ani próśb nie słucha [S I 105].
Zdorenko głodzi więźniów przez ponad trzy dni, zabrania miejscowym pod groźbą
„rozbicia głowy” przynoszenia im jakiegokolwiek jedzenia, chorych zmusza do marszu,
umarłego w drodze nie pozwala zdjąć z wozu, przeprowadza w upale wielogodzinną rewizję,
rekwirując praktycznie cały dobytek przeszukiwanych, zamyka ich na noc w skandalicznych
warunkach, w gnoju i wilgoci, a gdy zdesperowani wygnańcy zaczynają wzbudzać protesty,
podburza przeciw nim miejscowe chłopstwo. Sabiński „zacnego pana Zdorenko” nazywa
„tygrysem” i „nikczemnikiem”. Wspomina o „krzykach obelżywych wściekłego Zdorenka”,
jego „lżeniu ostatnimi słowami” i „wszystkich jego niegodziwościach”. Sabiński, opisując
oficera etapowego, nie przebiera w słowach, można jednak się domyślić, że Zdorenko
zasłużył na takie traktowanie. Ciekawa jest reakcja miejscowych, którzy próbowali
dostarczyć jedzenie więźniom, a podburzeni przez oficera przychodzą do więźniów z
pałkami, widząc jednak spokój skazańców, ich głód i warunki, w jakich przebywają,
„rozchodzą się nie słuchając pijanego oficera” [S I 106]. Także kolejnego dnia, gdy na
żądanie kryminalnych przybywa miejscowy gołowa8, otoczony tłumem chłopstwa, nie wierzą
słowom oficera mówiącego o buncie zesłańców. Sabiński odnotowuje ich reakcję: „że jeszcze
żadnego buntu nie widzą, lecz że głód i złe obchodzenie się do ostateczności partię
przyprowadzić mogą. Więc ostrzegają Zdorenka o złych następstwach” [S I 106]. Miejscowa
ludność raczej współczuje wygnańcom niż ich potępia, a podburzona, potrafi odpowiednio
rozeznać się w sytuacji i rezygnuje z ataku.
Niedługo później pojawia się możliwość złożenia skargi na Zdorenkę – do zesłańców
przychodzi horodniczy Błochin z zapytaniem, czy podczas drogi nie doznali jakichś krzywd 9,
z czego więźniowie ochoczo korzystają, pisząc skargę na okrutnego dowódcę i przyczyniając
się do jego późniejszego zwolnienia.
Okrucieństwo Zdorenki nie wpływa na opis kolejnych oficerów, Sabiński wydaje się
być wolnym od uprzedzeń i stroni od uogólnień. O kolejnym oficerze etapowym pisze
pozytywnie, doceniając ulgi, jakie mu zawdzięczają więźniowie, takie jak brak konieczności
noszenia kajdan. Pisze o nim: „Nowy oficer Kluczewski sam widzi jego [Zdorenka – M. J.K.] złość i niesłuszność, a z nami od samego początku obchodzi się inaczej” [S I 107]. Także
8
Gołowa (ros.) – (przestarzałe), przełożony, naczelnik (kozaków), w mieście – burmistrz. Przypis z: S I 106.
9
Patrz: S I 111.
80
dzień później oddaje mu sprawiedliwość, notując: „Przez cały czas Kluczewski z nami
grzeczny” [S I 107].
Na etapie czaunińskim Sabiński notuje krótko: „Oficer dość grzeczny” [S I 110]. Na
etapie znamienskim pisze: „Tu jest młody kozak, Tatarzyn, przystojny, roztropny i nam
przychylny” [S I 110]. Pozytywnie wyraża się także o dowódcy Wasiliewie: „prostak
dobroduszny, ludzki i dość rozsądny” [S I 111] oraz poruczniku Emanakowie: „bardzo
grzeczny i poczciwy człowiek, czyni nam wszelkie powolności” [S I 112-113]. Podobnie w
pozytywach pisze o pułkowniku z Tobolska, Skerletowie, dowodzącym etapowymi
komendami:
Pułkownik ten grzecznie się z nami obchodzi, odwiedza nas, przysyła żywność, wypytuje o naszą
sprawę i uznaje „że wielu potępiono cale niewinnie” [S I 112].
O dowódcy etapowym Kaczence, pochodzącym z charkowskiej guberni, notuje:
„człowiek prosty i dobry, przebywa ciągle z nami i nie czyni żadnych przykrości” [S I 113].
Podobnie pisze o innym dowódcy (nie podał jego nazwiska), którego nazywa „dobrym
człowiekiem” [S I 118].
Jednak wielu z oficerów etapowych nie zasłużyło na tak pozytywną opinię. Sabiński,
by podkreślić niegodziwość okrutnego Kamajewa, porównuje go do Zdorenki. Podobnie pisze
o Sapożnikowie, który: „nie dopuszcza kupować żywności à la Zdorenko” [S I 114]. O
niesławnym Sapożnikowie zesłańcy słyszą już kilka dni wcześniej. Autor po raz kolejny, by
podkreślić potworność i nieludzkość dowódcy, stosuje porównanie do tygrysa 10:
Słyszymy także, iż oficer następnego etapu, Sapożnikow, do tygrysa więcej niż do człowieka
podobny [S I 113].
Spotykając go w końcu osobiście, widząc jak traktuje zesłańców, słuchając jego obelg
i pogróżek, Sabiński nie przebiera w słowach: „Zjawia się na koniec to bydlę, zwane Igor
Iwanowicz Sapożnikow i na samym wstępie obchodzi się po grubiańsku z nami wszystkimi”
[S I 114]. Gdy zesłaniec jest świadkiem, jak więzień jest katowany nahajką za wystąpienie o
10
Tygrys o odmiennych konotacjach niż współcześnie. Podobnie terminu tygrys używał Zygmunt Krasiński,
odnosząc się do okrucieństwa Rosji: „Przebiegła chytrość starca i nieprzejednane okrucieństwo tygrysa złączone
społem, oto co cechuja zawsze i wszędzie działanie rządu moskiewskiego. W pierwszej [...] zgrzybiałość
wschodniego państwa rzymskiego; w drugim ten szał zniszczenia, który ożywał rasę tatarską. Rzec by można, że
wszystka krew płynąca w żyłach Rosji jest tylko związkiem tych dwóch trucizn [...]”. Z. Krasiński, Pisma
filozoficzne i polityczne, Warszawa 1999, s. 116.
81
krok z szeregu, notuje z oburzeniem: „W takiego to potwora samowolną władzę oddani
jesteśmy!...” [S I 115]. Po kilku dniach Sabiński odgaduje przyczynę „niegodziwego
postępowania” Sapożnikowa z aresztantami – w ten sposób dowódca chciał wymusić
kupowanie wszystkich produktów u niego za trzykrotnie wyższą cenę. Innym oficerem
etapowym, którego wyprzedzała jego zła sława, był Kiryn. Sabiński zauważa: „Dobrze nam
mówiono o nieludzkiej dzikości pana Kiryna” [S I 118]. Cytuje jedną z wypowiedzi dowódcy,
zakazującego otwierania okien w turmie: „że choćby i wszyscy podusili się, nie będzie w tym
żadnej szkody dla cara, któremu na miejsce tej partii tylu innych przybędzie” [S I 118], co
obrazuje, jaki był stosunek niektórych urzędników rosyjskich do skazańców.
Jedyne uogólnienie, jakiego dokonuje Sabiński na temat oficerów etapowych, to
ironiczny komentarz związany z przyjmowanymi przez nich łapówkami: „nie wymyślni
panowie oficerowie, kiedy przyjmują 54 groszy w podarku!” [S I 107].
Przychylnych dowódców etapowych autor nazywa grzecznymi, obyczajnymi, ludzkimi,
dobrymi, dobrodusznymi, przychylnymi i rozsądnymi. Bardziej metaforyczne określenia
stosuje wobec nieprzychylnych oficerów etapowych, odznaczających się okrucieństwem i
chciwością. Nazywa ich: tygrysami, nikczemnikami, nieludzkimi, potworami, bydlętami,
zarzuca im także nieludzką dzikość. Większość tych określeń sugeruje, że okrucieństwo
dowódców ma swoje źródło nie w człowieku, ale w dzikim drapieżniku: tygrysie, bydlęciu
lub potworze. To, co dobre, wiąże się według autora z kulturą i wychowaniem – ludzkość,
obyczajność, grzeczność. Negatywne określenia mają u niego konotacje odzwierzęce.
Metaforyka zwierzęca jest tu zakamuflowaną inwektywą 11. Brutalnym i bezlitosnym
urzędnikom rosyjskim Sabiński odmawia człowieczeństwa. Wyraźnie zaznaczona jest tu
opozycja natury i kultury, w której negatywne konotacje łączone są z naturą. Według
Aleksandry Niewiary, wypowiedzi-inwektywy „na temat Moskali-Rosjan jako nieludzi”12 w
XIX wieku pojawiają się powszechnie.
Aleksandra Niewiara, badając obraz Moskala (Rosjanina), wyłaniający się z polskich
pamiętników i dzienników na przestrzeni wieków, wyróżniła najczęściej powtarzające się
cechy, takie jak: „chytrość, przebiegłość, skłonność do oszustw i podstępów, wiarołomstwo,
zdrada, prostactwo, barbarzyństwo, nieobyczajność, chciwość, zachłanność, złodziejstwo” 13,
a także, odnoszące się do sfery kultury i cywilizacji, „azjatyckość, nieeuropejskość,
11
Porównaj: A. Niewiara, op. cit., s. 69.
12
Tamże, s. 70.
13
Tejże, Wyobrażenia o narodach w pamiętnikach i dziennikach z XVI–XIX, Katowice 2000, s. 134.
82
barbarzyńskość”14. W innym opracowaniu dodaje także stereotypowy obraz Rosjanina jako
„wroga”, „tyrana/despoty”, „innowiercy/poganina”15 oraz „niewolnika”16.
Obraz „złych” urzędników, stworzony przez Sabińskiego, wydaje się pasować do tego
stereotypu. Wielu dowódcom zarzuca ogromną chciwość i wymuszenia łapówek. Zarzut
nieludzkiej dzikości, a także określenie tygrys, zdradzają nasuwające się Sabińskiemu
konotacje azjatyckiej dzikości i okrucieństwa.
Ciekawe jest, że w swoich spotkaniach z przedstawicielami władzy carskiej zesłaniec
okazuje się być zaskakująco obiektywny. Nigdy nie jest uprzedzony wobec oficerów
etapowych, wręcz przeciwnie, stara się ocenić ich sprawiedliwie. Być może jest świadomy, że
Rosjanie jako tacy nie są winni jego nieszczęściu. Sytuacja polityczna i walka z Rosją jako
wrogiem nie wpływają na postrzeganie przez Sabińskiego przeciętnego Rosjanina, którego
autor zawsze traktuje jednostkowo. Docenia pomoc i „ludzkość” urzędników carskich, a gdy
spotyka się ze złym traktowaniem, stara się odnaleźć jego źródło – przykładowo w pijaństwie
lub chęci wymuszenia łapówki. Pisze o tym Dariusz Klechowski w swojej recenzji Dziennika
syberyjskiego:
Wspaniale opisuje [Sabiński – M. J.-K.] drogę etapową do Irkucka. Z tego swoistego dziennika
podróży wyłaniają się obiektywnie ukazane postacie oficerów i żołnierzy, miejscowej ludności,
którzy w znakomitej części rozumieją los politycznych zesłańców i starają się ułatwić im życie.
Rzadkie przypadki braku współczucia autor stara się tłumaczyć, np. alkoholizmem sfrustrowanych
oficerów17.
Należy także zauważyć, że droga na Syberię, jawiąca się jako niezwykle ciężka i
okrutna, nie była jednak tak nieludzka, jak zwykło się mówić. Wszystko zależało od oficera
etapowego i tego, jak traktował skazańców. Niektórzy byli wyjątkowo okrutni i znęcali się
nad więźniami, inni za to traktowali ich niezwykle ulgowo, pozwalali na zdjęcie kajdan,
przyjmowanie odwiedzin, a nawet jadali z nimi obiady i gościli ich we własnych domach.
Warto także zwrócić uwagę na to, że w wyborze oficerów etapowych panowała negatywna
selekcja. Wielu z nich zostało oddelegowanych do służby na Syberię w ramach kary za
14
Tamże, s. 141.
15
Tejże, Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006, s. 55.
16
Tamże, s. 96.
17
D. Klechowski, Julian Glaubicz Sabiński, „Dziennik syberyjski”,
http://www.zeszytyliterackie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1213&Itemid=88 [dostęp z dnia
10.05.15r.].
83
przewinienia dokonane w Rosji. Obraz oficera etapowego nie jest więc w tej sytuacji obrazem
typowego urzędnika rosyjskiego.
Ogromny wpływ na kształtowanie obrazu Rosjanina w dzienniku Sabińskiego miała
surowa autocenzura, jaką autor konsekwentnie stosował przez wszystkie lata zesłania. Polak
niezmiennie unika poruszania tematów politycznych. Zwraca na to uwagę Jan Trynkowski:
Należy też pamiętać, że Sabiński musiał się liczyć z tym, iż jego rękopis dostanie się w
niepowołane ręce. Nie mogło tam trafić nic, co byłoby sprzeczne z przyjętą linią obrony –
konsekwentnym zaprzeczaniem jakiegokolwiek udziału w pracach SLP. Ta ostrożność nie
opuszczała go i później przez cały czas pobytu na Syberii, unikał starannie wszystkiego, co
mogłoby skompromitować jego samego i jego kolegów. [...] Trzeba wreszcie dopuścić, że już na
Syberii, gdy systematycznie prowadził swe codzienne zapiski z myślą, że czytać je będą jego
dzieci, pomijał te epizody, z własnego życia, a także innych zesłańców, o których sądził, że nie
powinny być poznane18.
Temat autocenzury stosowanej przez zesłańca porusza również Zofia Strzyżewska 19.
Sabiński nie pozwalał sobie na ujawnienie jakiejkolwiek niechęci do Rosji i władz
rosyjskich. Można zadać pytanie, czy i na ile ukrywał własną awersję, czy może nie żywił
negatywnych uczuć do władzy? Wydaje się podzielać ogólne przekonanie panujące w Rosji,
że wszelkie zło wynikające z władzy nie pochodzi od cara, ale od urzędników, którzy źle
wykonują swoje powinności. W wypowiedziach wygnańca pojawiają się takie fragmenty,
które można zinterpretować jako świadectwo wiary w sprawiedliwość cara:
Nie, to być nie może, żeby ten okropny dekret został potwierdzony przez cesarza, skoro tylko
prośba moja ze skargą na tak niesłychaną niesprawiedliwość dojdzie do tronu [S I 57].
Może cesarz wróciłby mu sprawiedliwość, ale nieszczęściem wszyscy na ciężkie roboty skazani,
jakkolwiek to nastąpiło, są wyjęci spod prawa i wołać im o sprawiedliwość nie wolno [S I 262].
Sabiński z uwagą śledzi w rosyjskiej prasie wiadomości o „sprawie kostromskiej”, w
której „Polakom przypisywana zbrodnia była ohydnej potwarzy wymysłem” [S II 322]. Winą
18
J. Trynkowski, Przedmowa, [w:] J. Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, t. I, s. 41-42.
19
„Żałować należy, że Sabiński nie zapisał treści rozmów tak z Polakami, jak i z Rosjanami, chociaż jest to
całkiem zrozumiałe. „Płochije pieśni sołowju w kogtiach u koszki” (Marnie się śpiewa słowikowi w pazurach
kota) – mówi rosyjskie przysłowie. To byli ludzie podnadzornyje” i samocenzura była niezbędnym warunkiem
ich przetrwania”. Z. Strzyżewska, "Dziennik mojej niewoli" Juliana Sabińskiego czyli o doli zesłańczej dawnej i
nowszej, [w:] „Zesłaniec” 2011, nr 46, s. 63. http://zeslaniec.pl/46/Strzyzewska.pdf [dostęp z dnia: 15.05.15r.].
84
za całą sytuację obarcza gubernatora kostromskiego, Grigoriewa, o którym z satysfakcją
pisze:
On też za swoje niegodziwości i za okrucieństwa, jakich się względem tylu niewinnych
dopuszczał, poddany został pod sąd wojenny i znajduje się pod ścisłą strażą w Petersburgu z
rozkazu samego cara, który zarazem wszyskich Polaków (sto kilkadziesiąt osób różnej płci, stanu i
wieku) uwięzionych z tej potwarzy, kazał natychmiast od aresztu i śledztwa uwolnić.
Po raz kolejny car okazuje się być sprawiedliwym władcą, a źródłem zła są
podlegający mu rosyjscy urzędnicy. Nie do końca wiemy, na ile słowa Sabińskiego wynikały
ze specyficznej asekuracji powodowanej cenzurą, a na ile uległ rosyjskiemu stereotypowi
dobrego cara, cara-batiuszki.
Ciekawym jest, że choć Sabiński stosuje określenie „car” i „cesarz” wymiennie, to
jednak słowo „car” pada zdecydowanie rzadziej. Od XVIII wieku „cesarz” staje się
określeniem neutralnym, a „car” nabiera konotacji nacechowanych negatywnie 20.
Sabiński zauważał, że Rosjanie, znajdując się na Syberii, zamieszkują w
rzeczywistości tereny własnego kraju. W takim oglądzie, zesłanie rosyjskich wygnańców jawi
się jako daleko mniej dramatyczne od zesłań Polaków. O Wołkońskich i innych dekabrystach
autor pisze z zazdrością:
[...] otoczeniu przedmiotami, które ich sercu cały świat stanowią, łatwo mogą zapomnieć, że są z
innego świata wygnani... I mogą o tym zapomnieć bez grzechu, bo dla nich Sybir jest niczym
innym, tylko oddaloną ich Ojczyzny częścią, z którą łączy ich wyznania i mowy tożsamość, a
podobieństwo zwyczajów... [S I 296].
Sabiński wielokrotnie podkreślał swój podziw i doceniał siłę prawdziwej przyjaźni z
zesłanymi dekabrystami. Odnajdywał wśród nich to, czego mu najbardziej na Syberii
brakowało – środowisko ludzi wykształconych, „oświeconych” i atmosferę intelektualną.
Jedną z cnót, którą Sabiński cenił sobie najwyżej było wykształcenie, rozumiane jako biegła
znajomość języków, nauk takich, jak geografia oraz talent artystyczny, szczególnie
muzyczny. Na temat dekabrystów Sabiński wyrażał się jedynie w superlatywach.
Najcieplejsze uczucia żywił do dwóch rodzin książęcych – Wołkońskich i Trubeckich.
Szczególnym podziwem obdarzał księżnę Wołkońską. Nazywa ją wzorem „niepospolitej
mocy charakteru i poświęcenia się” [S I 206]. Notuje, że tak w Rosji, jak i na Syberii
20
A. Niewiara, op. cit., s. 39.
85
„powszechną czcią i uwielbieniem ją spominają” [S I 206], a nawet „ mówią o niej jak o
aniele dobroci”[S I 206]. Pierwsze spotkanie z księżną zrobiło na nim ogromne wrażenie:
Choćbym od dawna nie był już uprzedzony o wielkich tej kobiety zaletach, choćbym nie znał
wielu pięknych jej rysów i nie wiedział, że ona od kilkunastu już lat dla swoich i moich ziomków
jest opiekuńczym aniołem, to jeden rzut oka na nią dałby mi natychmiast odgadnąć, że mam przed
sobą niepospolitą istotę. Jej bowiem spojrzenie tchnące dobroci wyrazem, cała jej postać
nacechowana tą wyższą godnością, która jest owocem cnoty niezwykłej, zamiłowanej w
poświęcaniu się, jak we właściwym sobie żywiole, od najpierwszej chwili czcią mię przejęły. W
tym odezwała się do mnie, a głos jej nadzwyczajnym podobieństwem, niepojętą rzekłbym
tożsamością w głębi duszy mojej obudził echo głosu, którego nigdy już nie usłyszę, którego lube
dźwięki zawsze dla mnie brzmiały miłością i szczęściem... Jakiekolwiek jeszcze mogą spotkać
mnie koleje, bądź nowe uderzą mnie pociski, bądź też Opatrzność przynajmniej schyłek dni moich
zechce rozjaśnić na koniec, jestem pewny, że dzisiejszego wrażenia nic już nie wygładzi z mojej
pamięci [S I 83].
Autor opisuje Wołkońską jako osobę niemalże świętą, opiekuńczego anioła polskich i
rosyjskich zesłańców, postać pełną godności i cnoty. Wrażenie potęguje fakt, że głos księżnej
przypomina Sabińskiemu głos ukochanej zmarłej żony. Podczas kolejnych spotkań zachwyt
nad tą niepospolitą Rosjanką nie maleje. Zesłaniec wychwala jej dobroć, dowcip, naturalność,
wysokie wykształcenie i talent wokalny. Jej zalety przypominają Sabińskiemu „najmilsze w
kraju naszym kobiety”. Przyrównanie Rosjanki do Polki jest tu wyrazem najwyższego
uznania.
W podobnych superlatywach Sabiński wyraża się o jej mężu, księciu Sergiuszu
Wołkońskim:
Sergiusz Wołkoński, przed wygnaniem książę i generał, człowiek już niemłody, miłej z
pierwszego wejrzenia ujmującej postaci, światły, mówiący niewiele, lecz łatwo i dobrze.
Niemirowskiemu i mnie, równie jak Leśniewiczowi, znającemu go dawniej i bliżej, mocno się
podobał [S I 295].
Wołkońskim udaje się sprowadzić Sabińskiego do Irkucka na osiedlenie, gdzie
proponują mu własny pokój i pracę nauczyciela dzieci. Autor, przepełniony wdzięcznością za
pomoc uzyskaną dla siebie i współwygnańców od zesłańców rosyjskich, a szczególnie od
Wołkońskich, odmawia przyjęcia zapłaty za lekcje. W odpowiedzi na protesty księżnej, tak
usprawiedliwia swoją decyzję:
86
Wtenczas więc przypomnieć musiałem wszystkie posługi przez nią, przez jej męża i przez całe
wygnańców rosyjskich grono dla moich współtowarzyszów od czasu naszego przybycia na Sybir,
aż do tej chwili nieprzestannie czynione, a szczególniej wyświadczone przez nich z uczuciem
prawdziwie braterskim pomoc i wsparcie wszelkiego rodzaju przy wyprawieniu wszyskich za
Bajkał [S II 18].
Także po wielu latach czuje wdzięczność dla Wołkońskich za pomoc, jakiej udzielali
zesłańcom21. Równie ciepłe uczucia Sabiński żywi do innej rodziny książęcej – Trubeckich.
Sabiński utrzymuje szerokie kontakty towarzyskie z zesłańcami rosyjskimi. Jest
regularnie odwiedzany i zapraszany do ich domów. Skarży się nawet na zbyt częste
odwiedziny:
Zachowując europejskie grzecznych ludzi zwyczaje wszyscy ichmość z wygnańców rosyjskich
oddają mi osobne w moim pokoju wizyty, choć tego nie wymagam bynajmniej i nie miałbym za
złe, gdyby kto z nich zaniechał tej formalności, kiedy z każdym dość długo zawsze na dole widzieć
się i rozmawiać mogę [S II 35].
Niewielką
uwagę
Sabiński
przywiązuje
do
wyglądu
poznawanych
osób.
Najważniejsze jest dla niego dobre wychowanie i wysokie wykształcenie, czyli rzeczona
europejskość.
Z dekabrystami autor czuje szczególną więź, związaną ze wspólnotą losów – walką z
carską władzą zakończoną zesłaniem na Syberię w charakterze więźnia politycznego. W
gronie rosyjskich zesłańców znajduje zrozumienie i pocieszenie:
Niepoślednią obecnego losu naszego stanowi pociechę ta przychylność, którą postrzegamy w
towarzystwie rosyjskich wygnańców okazujących wszelkimi sposoby, że każde nas obchodzące
zdarzenie zawsze jednodźwięcznym i w ich sercu odbija się echem [S II 199].
Poczucie pewnej wspólnoty losu odczuwane jest przez obie strony. Dowodem może
być dedykacja, jaką wpisał dekabrysta Wadkowski Polakowi Mrozowskiemu w podarowanej
mu książce ekonomicznej: „Wywołaniec – Wywołańcowi” [S I 175].
Sabińskiego z dekabrystami łączy nie tylko sytuacja, w jakiej się znajdują, ale także
podobny poziom intelektualny i kulturowy. Chwile spędzone w ich gronie zesłaniec
komentuje:
21
Patrz: S II 416.
87
Alem przynajmniej pokrzepił się nieco orzeźwiającym wrażeniem społeczeństwa duszy i myśli
mojej odpowiedniego, do jakiego nawykłem przez całe życie [S I 284].
To w gronie rosyjskich zesłańców autor znajduje rzadkie chwile wytchnienia, w
których chociaż na jakiś czas zapomina o swoim nieszczęściu. Tak Sabiński pisze o
wieczorze spędzonym u Wołkońskich:
Tymczasem tak dobrze udała się niespodziewana w miłym kółku gawędka i ta zajęła mię tak żywo,
że nie postrzegłszy przepędziłem tam cały wieczór od piątej i późno już w nocy wróciłem do
siebie. Niech zatem przybędzie tu jeszcze jedno do rzadkich w życiu wygnańczym spomnień czasu
mniej gniotącego swoimi „ołowianymi skrzydły”... [S II 289].
Innym razem wspomina, że będąc u Wołkońskich czuje się „jako gość i przyjaciel w
miłym ich towarzystwie”. Także podczas choroby odbiera liczne dowody troski i współczucia
ze strony rosyjskich wygnańców, którzy przejęci jego stanem zdrowia „ustawicznie
nawiedzają jego mieszkanie” [S II 394].
Niezwykle pozytywnie Sabiński wyraża się o Michale Łuninie, byłym pułkowniku
wojska rosyjskiego, dekabryście skazanym na ciężkie roboty, później osadnictwo. Po
pierwszym spotkaniu z nim autor notuje:
[...] jest to człowiek już nie młody, kawaler, słusznego wzrostu, miłej bardzo i szlachetnej
powierzchowności, światły, a nawet głęboko uczony, najlepszego wychowania, wesoły i
dowcipny. Dobrze mówi po polsku. W młodym wieku za granicą przeszedł do naszego wyznania,
a odtąd w nim trwa słowem i czynami gorliwie.
Także i w późniejszych latach darzy go niezmiennym podziwem. Nazywa go
„czcigodnym człowiekiem”. Co ciekawe, źródła jego siły duchowej upatruje w katolickiej
wierze:
Nie mniejsze bowiem od nich wszystkich czuję dlań uwielbienie za tę nieugiętą moc duszy, z jaką
znosi wszystkie nieustannie przeciw niemu wywierane okrucieństwa. Wyższy nad całą okropność
obecnego położenia umie z tego dowcipnie żartować i mówi o swoich męczarniach z taką
obojętnością, z taką swobodą umysłu, jak gdyby o rozrywkach, o wesołej spominał zabawie.
Donosi, że zdrów jest doskonale. Widać też, że i spokojność jego niezachwiana bynajmniej. A te
dwa dobrodziejstwa: spokój i siły, czerpie on w boskim wiary prawdziwej natchnieniu [S II 56].
Z ogromnym smutkiem przyjmuje wiadomość o nagłej i tajemniczej śmierci
rosyjskiego zesłańca w Akatui, co staje się pretekstem do wspomnienia, w którym wychwala
88
po raz ostatni „wysokie zalety Łunina umysłu i zacność pięknej jego duszy” [S II 179]. Jego
żywot nazywa męczeńskim.
O tym, że Sabiński nie zapisał całej prawdy o jego przyjaźni z Łuninem, wspomina
Trynkowski. Według niego ścisła autocenzura, jaką był zmuszony stosować zesłaniec, nie
pozwoliła mu ujawnić wszystkich szczegółów ich relacji 22.
W podobnych superlatywach autor wyraża się o dwóch braciach, Józefie i
Aleksandrze Poggio, również dekabrystach. Po raz kolejny podkreśla wspólność losu, łączącą
polskich i rosyjskich zesłańców:
Tam zastaliśmy dwóch braci, Józefa i Aleksandra Poggio [...] Oni obadwa byli także oficerami w
rosyjskim wojsku, aż do wybuchnięcia sprawy z 1825 r. – Spólność losu prędką między nami
ułatwiła znajomość. Grzeczni, szczerze wygnańcom nowym okazujący spółczucie, w obcowaniu
swym dowodzą, że kilkunastoletnie wygnanie i okropności, jakie cierpieli, niezdolne zatrzeć
dobrego wychowania, delikatności i uczyć szlachetnych. Oświeceni, uprzejmi, bardzo dobrze
mówią po francusku, lecz i po polsku wszystko rozumieją, choć nie tak łatwo i płynnie jak Łunin
językiem naszym wysłowić się mogą [S I 283].
Konsekwentnie stosowana autocenzura nie pozwala Sabińskiemu na dokładniejszy
opis wszystkich płaszczyzn porozumienia, jakie istniały między polskimi a rosyjskimi
zesłańcami. O sprawie dekabrystów wyraża się wyjątkowo lakonicznie, najczęściej
posługując się jedynie datą wydarzeń23.
Wśród grona Rosjan poznanych przez Sabińskiego na Syberii nie tylko dekabryści
zasłużyli na jego uznanie. Wielokrotnie autor wyraża się pozytywnie o przychylnej zesłańcom
władzy, szczególnie o generał-gubernatorze Syberii Wschodniej Rupercie, jego następcy
generale Murawiewie i generale-majorze Zapolskim.
O generale Rupercie Sabiński pisze: „Przystępny, grzeczny, łagodny, wyrozumiały” [S
I 175]. Docenia jego życzliwość i pomoc, szczególnie, gdy ten jest „strofowany” i odbiera
„burę ze stolicy”[S I 241] z powodu swojej przychylności dla zesłańców 24. Także po latach
22
„Tytułem przykładu, można dziś udowodnić, że nie napisał całej prawdy o spotkaniu z dekabrystą Michałem
Łuninem”. J. Trynkowski, op. cit., s. 41.
23
W grudniu 1825 roku rosyjscy rewolucjoniści szlacheccy – dekabryści powstali zbrojnie przeciwko
samowładztwu carskiemu i stosunkom pańszczyźnianym w Rosji. Po wykryciu spisku zostali zesłani na Syberię,
przywódców stracono.
24
Co ciekawe, Natan Ejdelman na podstawie materiałów urzędowych wydał zupełnie odmienną opinię o
generele Rupercie: „był człowiekiem z natury złym, który wybierał zawsze okrutną żandarmską decyzję, także
89
zesłaniec docenia działania generała. Z wdzięcznością pisze o „jakiejkolwiek swobodzie”,
którą zawdzięcza dobremu sercu i ludzkości Generała Ruperta25. Relacjonując spór pomiędzy
senatorem Tołstojem a generałem Rupertem, z troską notuje:
Lecz mocno bym żałował, gdyby (jak można przypuszczać) ucierpiał na tym dobry i zacny starzec,
naczelnik tutejszy, który niewątpliwie ma serce najlepsze, a szlachetnym swoim względem
rosyjskich i polskich wygnańców postępowaniem tych i tamtych szacunek i miłość pozyskał [S II
140].
Jednak generalnie, władza w Syberii Zachodniej jest oceniana przez Sabińskiego jako
przychylna zesłańcom. Ograniczona przez swoich zwierzchników ze stolicy, stara się jednak
ulżyć w miarę możliwości zesłańcom w ich doli. Potwierdza to Zofia Strzyżewska 26.
O próbach zatrzymania w Irkucku zesłańca przeznaczonego na ciężkie roboty za
Bajkałem zesłaniec pisze z przekonaniem: „wątpliwa, czy na to zwierzchnia władza zezwolić
może, bo że chciałaby, tego pewni jesteśmy” [S II 391].
Po przeszło dekadzie spędzonej na Syberii, Sabiński czuje się w towarzystwie
miejscowej władzy stosunkowo swobodnie. Zaprzyjaźnia się z dowódcą wojsk Wschodniej
Syberii, generałem brygady Pawłem Zapolskim, by ze znajomości tej wyciągnąć korzyści dla
Polaków zesłanych na służbę wojskową. Już po pierwszym spotkaniu z generałem autor
notuje z zadowoleniem:
Wielcem kontent z tego zbliżenia się, z którego będę korzystał, żeby w potrzebie stać się
przydatnym dla młodych ziomków za karę tu przesyłanych do służby wojskowej [S II 437].
Rzeczywiście, dzięki przyjaźni z Zapolskim Sabińskiemu udaje się wyprosić znaczne
ulgi dla Polaków przeznaczonych na służbę za Bajkałem, takie jak zwolnienie od „wszelkiej
wtedy, kiedy podjęcie innej było w jego mocy”. cyt. za: Indeks osób, hasło: Rupert Wilhelm Jakowlewicz [w:]
Julian Glaubicz Sabiński, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom III, s. 122-123.
25
Patrz: S II 134.
26
„Jako wnikliwy obserwator Sabiński nie mógł nie zauważyć i nie odnotować pewnej cechy życia rosyjskiego,
którą Borys Pasternak później określił jako «dwojeduszyje wozwiedionnoje w sistemu» (w swobodnym
tłumaczeniu: dwulicowość doprowadzona do systemu). Chodzi o to, że miejscowa i krajowa administracja,
szczególnie w tak oddalonym od centrum regionie, jakim była Syberia, nie zawsze ściśle przestrzegała
odgórnych rozporządzeń. W jakimś sensie mieściło się to w formułce: «Do Boga wysoko, do Cara daleko».
Obserwując na co dzień tzw. przestępców politycznych, do których zaliczano przeważnie Polaków, władze
miejscowe nie obawiały się ich poglądów czy zasad moralnych. Ich obawy wywoływał jedynie strach przed
władzą wyższą”. Z. Strzyżewska, op. cit., s. 56.
90
służby” i obietnicę wpłynięcia na przyszłych dowódców, by ci byli bardziej przychylni
zesłańcom27. Autor daleki jest jednak od wyrachowania – niejednokrotnie wyraża swoją
wdzięczność względem życzliwego dowódcy. Zesłaniec pisze o nim: „nie mógłbym wyrazić,
ile mu wdzięczny jestem i jak wielki czuję dlań szacunek za tyle dowodów dobroci i
szlachetnego z nami postępowania” [S II 452]. Opisuje go jako człowieka, „u którego żadna
moja za drugimi prośba, żadne wstawienie się daremne nie były” [S II 465]. Wielokrotnie
wspomina o jego dobrym sercu i szlachetnej duszy, nazywając go „szacownym człowiekiem”
[S II 452] i doceniając jego uprzejmość, współczucie oraz ludzkość w stosunku do
zesłańców28.
Podobnie życzliwy jest mu generał Amurskij Murawiew, który stara się „wyjednać na
koniec skutek pomyślny” sprawy Sabińskiego. [Autor konsekwentnie utrzymuje, że został
skazany bezprawnie i walczy o zwolnienie go z wygnania]. Docenia „dobre chęci generała i
szlachetne jego uczucia”, postanawiając uwierzyć w jego zapewnienia o chęci niesienia
pomocy jemu i jego współwygnańcom. Zapisuje pytanie pełne ufności: „Bo cóżby go skłaniać
mogło do fałszu lub udawania ze mną?” [S II 428].
Nie wszyscy urzędnicy są jednak tak przychylni. Sabiński wysoko ocenia władze
Wschodniej Syberii także dlatego, że są to ludzie na podobnym jak on poziomie
intelektualnym i kulturowym. O urzędnikach niższych rangą zesłaniec nie wypowiada się już
tak życzliwie. Niektórych z nich cechuje nadgorliwość w wymyślaniu zakazów mających
ograniczyć swobodę zesłańców. Pisze o tym Sabiński w sposób następujący:
Są nieszczęściem ludzie, których zdaje się żywiołem szkodzić drugim, ile tylko zdołają. Ci, nie
dość że nie opuszczą żadnej do tego sposobności, lecz jeszcze z osobliwszym jakimś zapałem, ze
statecznym temu oddaniem się, natężają swój umysł na utworzenie nowych środków takim
popędom gwoli. I czynią to bez żadnej potrzeby, bez najmniejszej dla siebie korzyści, jedynie
przez niepojętą a panującą w nich i jakby wrodzoną miłość ku złemu [S II 281].
Przykładem, jaki podaje autor, jest historia urzędnika w kancelarii gubernatora
cywilnego, który chciał przeforsować nakaz pisania listów przez zesłańców politycznych
wyłącznie w języku rosyjskim. Szczęśliwie, nad losem wygnańców czuwają tacy
przedstawiciele władzy, jak generał Rupert, który „wartość tak mądrego projektu osądził, jak
należało i wydał rozkaz, ażeby rzecz tym samym jak do tej pory szła trybem” [S II 281].
27
Patrz: S II 445.
28
Patrz: S II 445.
91
Wielokrotnie Sabiński zwraca uwagę na niedorzeczności urzędniczych decyzji.
Przykładem może być nietypowe żądanie urzędu pocztowego, który wymaga opłaty za
naprawę zniszczonej przez siebie przesyłki:
Z dzisiejszej poczty odebrano tu uwiadomienie urzędowe dość dziwnej treści. Pocztowy urząd w
Moskwie z powodu że jakoby przysłane dla mnie tej wiosny pudełko z tytuniem, brzytwami itd.,
połamało się w drodze i dlatego w Moskwie nowe zrobić kazano, więc upomina się u generałgubernatora Wschodniej Syberii, żeby ten rozkazał wziąć ode mnie wyłożone na to pieniądze. Nie
dość zatem, że tytuń przy owej posyłce zaledwo w połowie tylko dostał się do mnie, jeszcze teraz
ja za to nadwerężenie mojej własności zapłacić muszę! Les battus payent l’amende. [Pobity zapłać
grzywnę] [S I 491].
Ogromne zainteresowanie wzbudza w zesłańcu hasło ze Słownika encyklopedycznego,
na które trafił pod literką D – „Delacya, albo Denuncyacya, czyli „tajne oskarżenie”, po
rosyjsku „Donos”” Jest nim na tyle poruszony, że postanawia w całości je przepisać do
dziennika:
Każdy człowiek jest obowiązany być delatorem w sprawach dotyczących Rządu. A to, nie tylko w
razie dostatecznego przekonania się o rzeczy; lecz i wtedy nawet gdy delacja na samej pogłosce, na
trafunkowym skąd zasłyszeniu opierać się będzie. Na mocy praw tychże, ksiądz na spowiedzi
uczynione podobnego rodzaju wyznanie, winien zwierzchności donieść niezwłocznie, z
wyjawieniem osoby oskarżonego, który natychmiast ścisłemu uwięzieniu podlega... Od tego
obowiązku nie wyłączają się, ani rodzice względem dzieci, ani ci ostatni względem ojca lub matki;
nie mniej żona, brat, siostra, przeciw mężowi, siostrze i bratu... Kto by zaś, w jakim bądź
przypadku, i z jakichkolwiek pobudek, powyższego obowiązku nie spełnił, takowy karany ma być
nie inaczej, jeno tąż samą karą, jaką prawo na zbrodnie stanu oznacza... [S I 440-441]
Autor nie komentuje tego, jakby uważał, że żaden dodatkowy komentarz nie jest tu
potrzebny. Można jedynie domyślać się, jakie uczucia to hasło wzbudziło w zesłańcu.
Mimo pewnej sympatii do narodu rosyjskiego, Sabiński nie jest wolny od uprzedzeń.
Uważa Polaków za naród wyższy pod każdym względem od narodu rosyjskiego. Nie jest w
tym sposobie myślenia odosobniony. Polacy praktycznie od zawsze zaznaczali swoją
wyższość nad Moskalami. Dopiero w okresie zaborów ta postawa zaczyna się powoli
zmieniać, zmniejsza się polska pewność siebie. Jednocześnie jednak wytwarza się pewien
mechanizm obronny – Polak, widząc wielkość Rosji i jej przewagę nad sobą, stara się ją
umniejszyć i ośmieszyć29. Michał Bohun nazwał to zjawisko „klasycznym mechanizmem
29
Por.: A. Niewiara, op. cit., s. 140.
92
resentymentu jako zemsty mentalnej” 30. Podobny sposób myślenia dochodzi czasem do głosu
w zapiskach Sabińskiego. Polacy są według niego zdolniejsi i moralnie wyżsi od Rosjan:
Ziomkowie nasi w służbie tu będący mają u Sybiraków każdej klasy wyższość nie tylko nad
krajowcami, lecz i nad przybywającymi z Rosji. Prawda, że tak Sybiracy jak i Rosjanie w
powszechności nie bardzo ich lubią, lecz nie śmią okazać im niechętnego uczucia i mimowolnie
szanować ich muszą. Co bez wątpienia skutkiem jest wpływu, jaki prędzej czy później wyższe
zdolności, a nade wszystko, uderzająca różnica moralnych przymiotów, wywrzeć muszą
koniecznie [S II 132].
Zesłaniec chętnie podkreśla głupotę Rosjan, zazwyczaj komentując z rozbawieniem
ich braki w wykształceniu. Przykładem może być Kozłow, który rozśmieszył zesłańca
„utrzymując z najzarozumialszą w świecie pewnością, że „we włoskim języku” (z którego ani
słowa rozumie), „a mianowicie w poezjach Petrarka, mnóstwo jest wyrazów wziętych z
rosyjskiego!” [S I 248] czy sekretarz Kulajew, który ku zdziwieniu zesłańca, mimo
skończenia w Petersburgu medycyny i kilkuletniej praktyki, nie potrafił rozpoznać łacińskiej
książki31. Największe rozbawienie wzbudza jednak w autorze widziana wielokrotnie w drodze
od Kijowa do Irkucka na stacjach pocztowych oraz w oficerskich mieszkaniach rosyjska
Karta całego świata, opisująca wyobrażenia dawnych Rosjan na temat geografii. Świeże
przedruki tejże mają, według autora, jak pisze z ironią, „dowodzić jej wziętość i
upowszechnienie dla narodowego zapewne pożytku, dla rozszerzenia gruntownych pojęć o
geografii, i dla obudzenia smaku do tej należytym oświeceniem tak niezbędnej nauki” [S I
465]. Zafascynowany tak osobliwym źródłem wiedzy, zesłaniec przytacza opis rzeczonej
mapy:
Karta przedstawia krąg jeden (w oryginale mający łokieć średnicy), na tym kręgu pomieszczone są
4 części świata. Przy Ameryce napis: „Ta część świata znaleziona przez francuskich i hiszpańskich
Niemców”. W Azji, oznaczone rzędem blisko siebie „cztery rzeki rajskie” z dodatkiem, że „po
nich teraz nie można przejść do raju, gdyż miejsce to od Chin jest zagrożone. Wyspa (bez
nazwiska) zamieszkana przez ludzi z psiemi głowami”. Inna „wyspa, gdzie są ludzie z głowami
lwiemi”. Inna znowu „pusta, bez żadnych mieszkańców, prócz samych tylko wężów, mających
twarz dziewiczą, i do pasa (do pupa)*[pup – ros. pępek] postać ludzką, a dalej ogon wężów; są one
skrzydlate i zowią się bazyliszki. Królestwo Portugalii, Królestwo Hiszpanii. W obu tych krajach
mieszkańcy są Niemcy. Francuzi dawniej byli wiary grekorosyjskiej, lecz teraz obłąkali się”. Toż
samo powiedziano i o „Królestwie Polskim”. Naprzeciw Holandii są „Wyspy Chińskie”. Dalej w
30
M. Bohun, op. cit., s. 213.
31
Patrz: S I 254.
93
górę idąc „Wyspa Malta, na której mieszkają nauczyciele i filozofy. Wyspa Minorka,
zamieszkiwana przez samych filozofów” itp., itp. [S I 465-466].
O tym, jakie wrażenie na Sabińskim zrobiła ta Karta, dowodzi fakt, że autor
wspomina o niej aż dwukrotnie 32.
Sabiński szczególnie krytykuje głupotę niektórych przedstawicieli władz Syberii oraz
carskich urzędników:
Prawdziwie niepojęta jest czasem ichmość panów urzędników głupota [S II 165].
Długo i we wszystkich szczegółach przedstawialiśmy rzecz całą, żeby mu [cywilnemu
gubernatorowi] dać pojąć niesprawiedliwość, a nawet rażącą niedorzeczność wczorajszego
rozkazu. Niełatwo, z przyczyny tępego umysłu, ale przecież dał się nareszcie przekonać,
zezwalając, „żebyśmy zostali tu wszyscy po dawnemu”, a przynajmniej odkładając stanowczą w
tym decyzję, do powrotu generał-gubernatora [...] [S II 145-146].
Opisując postać generała Kanibałockiego zesłaniec pozwala sobie na zjadliwą ironię:
Wiele trzyma o swoim stopniu i co chwila naiwnie przypomina każdemu, że jest „generałem”. [...]
własną swoją osobą mógły dostarczyć kilka śmiesznych rysów do jakiej sceny komicznej [S II
244].
Znamiennym jest, że generalski stopień Kanibałockiego nie onieśmiela Sabińskiego.
Wręcz przeciwnie, zesłaniec traktuje komendanta protekcjonalnie i opisuje jego postać z
wyraźnym poczuciem własnej wyższości. Ośmiesza on jego przechwałki, nazywa
ograniczonym i tępym. Nawet znajomość języka polskiego nie ratuje generała w oczach
autora. Można jednak mniemać, że ta negatywna ocena znajduje ujście dopiero na kartach
dziennika, a przy bezpośrednim spotkaniu duma i dobre wychowanie Sabińskiego nie
pozwoliły mu zdradzić się ze swoją antypatią.
Także o wydawanym w Petersburgu od 1835 roku Słowniku encyklopedycznym
Sabiński nie wyraża się zbyt pochlebnie, większość znajdujących się z nim haseł oceniając
jako „słabo zachwycone” [S I 440].
Stosunek Sabińskiego do Rosji, nacechowany pewnym poczuciem wyższości,
widoczny jest także w jego stosunku do języka rosyjskiego. Uczy się go on niechętnie, mimo
znajomości sześciu innych języków. Porównując Puszkina z Mickiewiczem, to polskiemu
poecie przyznaję palmę pierwszeństwa. Sabiński, mimo że zarzeka się, że w swojej ocenie
32
Patrz też: S I 98.
94
starał się „zachować najsurowszą, najsumienniejszą bezstronność”, jakby mimochodem
wspomina o wyższości języka polskiego nad rosyjskim, który ocenia „dawniej i lepiej
wykształconym, daleko od rosyjskiego giętszym, podatniejszym na wszelkie zwroty i
nierównie obfitszym w malownicze odcienia” [S I 456]. Innym razem, gdy podczas dyskusji
w gronie rosyjskich zesłańców poruszono temat języka rosyjskiego na tle innych języków,
zapytany o opinię, uznaje go za mniej rozwinięty i poetycki od reszty słowiańskich języków:
Spytany o moje zdanie odpowiedziałem, że nie znam języka rosyjskiego na tyle, żebym z
pewnością o jego zaletach lub niedostatkach mógł sądzić. Lecz zdaje mi się, że przy całym
bogactwie, które spólnie z innymi słowiańskiej mowy narzeczach posiada, wszelako pod
względem obfitości wyrażeń malujących rozmaite odcienia uczuć i myśli, jak równie co do
treściwej zwięzłości, niewątpliwie ustępuje innym pobratymczym językom, ponieważ te nierównie
wcześniej kształcone i mając literaturę dawniejszą daleko musiały koniecznie wyrobić już w sobie
korzyści, na jakich dotąd jeszcze tamtemu zbywa, choć z czasem i on mieć je może zapewnie [S II
97-98].
Grzeczność wymaga od Sabińskiego ostrożnego ważenia słów, w których jednak
pobrzmiewa niechęć do języka rosyjskiego i zdecydowane przekonanie o wyższości języka
polskiego. Chętnie przystał na zakład Muchanowa, który z nich lepiej przetłumaczy francuski
tekst na swój język ojczysty. Gdy zebrani uznali zwycięstwo Polaka, nie krył satysfakcji, a
przetłumaczony fragment zachował na pamiątkę „o polską mowę stoczonej walki” [S II 98].
Podobnie, mając możliwość uczenia języka polskiego niektórych Rosjan, Sabiński nie
powstrzymuje słów dyskretnej satysfakcji:
Rzeczywiście ta myśl, że na wygnaniu w Syberii będę Rosjaninowi nauczycielem mowy ojczystej
nad wyraz mię ujmuje [S I 479].
Oto w czasach, w których władze rosyjskie usilnie zwalczają polskość na polskiej
ziemi i rusyfikują polską młodzież, on ma możliwość krzewienia polszczyzny w samej
Rosji!33
Kolejnym dowodem pewnego poczucia wyższości Sabińskiego w stosunku do Rosjan
jest jego obawa o wychowanie najmłodszych z grona polskich zesłańców. Uważa on, że
obowiązkiem starszych zesłańców jest nie tylko krzewienie w młodzieńcach „poczciwych”
uczuć i wykształcenia, ale także ochrona „od obcego wpływu” [S II 89]. O oficerze
33
Por.: M. Bohun, op. cit., s. 209.
95
Wasilewskim, synu polskich zesłańców, pisze z żalem: „to nie darowana, że zapomniał
mówić po polsku” [S I 415].
W chwilach załamania, gdy do głosu dochodzi rozpacz, Sabiński ucieka się do
stereotypowego postrzegania Rosji i Rosjan. Ożywa wizja dzikiego, barbarzyńskiego wrogaMoskala, prymitywnego i zacofanego, ulegającego podszeptom diabła.
Najwięcej emocji wzbudza w Sabińskim zakaz pisania listów do rodziny w Polsce.
Padają oskarżenia o dzikość i okrucieństwo:
Ale oświadczył wyraźnie, że „do rodzin pisać zabroniono!” Niepojęte, dzikie okrucieństwo. Bo
cóż winne matki, żony, siostry, dzieci, żeby je milczeniem naszym zabijać? [S I 203]
[...] jak Fryderykowej pisać nie wolno, tak i Joachimowej to będzie wzbronione! Co za męczarnie!
Co za bezprzykładne dzikości i okrucieństwa! [S I 293]
Pełne rozpaczy i poczucia krzywdy oskarżenia autor adresuje do tych, którzy skazali
go na wygnanie:
Czemuż okrutnicy, chcąc mię zgubić, nie wymyśliliście takich katuszy, co by mnie tylko samego
męczyły? Wszak na mnie zażarci byliście. Po co było przydawać śmierci osobie, która waszej
zemście, waszej wściekłości jest obca zupełnie?... Alboż nie wiecie, co to jest Matka?
Straciliżeście pojęcie najpierwszego, najświętszego w całym przyrodzeniu uczucia?... Nie dość że
jeszcze dla was, żeście już moją żonę zabili? Że troje drobnych dziatek dawno już są sieroty?
Żeście im wydarli matkę, wprzód nim ją poznać, nim jej opiekuńcze spojrzenia, nim jej uśmiechy
pieszczące, źródło szczęścia na całe życie, do serc swych schronić zdołały?... Wbrew prawdzie,
przeciwko własnego sumieniu, powiedzieliście, że jestem winny. Dobrze! Lecz choćbym
rzeczywiście nie tylko w oczach waszych, ale nawet w obliczu całego świata największym
złoczyńcą, powiedzcież mi, tygrysy! za jakież to zbrodnie kara nie samego winowajcę, lecz z nim
razem trzy pokolenia zabijać powinna?... [S I 354]
Często niełatwo określić, do kogo Sabiński kieruje swoje pełne bólu oskarżenia.
Skarga wydaje się sięgać nie tylko jego „oprawców kijowskich”, ale rozciąga się na cały
opresyjny system rosyjskiej władzy. Zesłaniec obwinia „okrutników” nie tylko o własne
nieszczęścia, a nawet śmierć żony – oskarża ich także o to, że przesadnie okrutna kara dotyka
trzech pokoleń, obejmując także jego matkę i dzieci.
Nazywa ich także barbarzyńcami:
„O czemuż, barbarzyńcy, wydzierając mi wszystko, nie wyrwaliście zarazem pamięci i czucia!!!”
[S I 52]
96
Określenie „barbarzyńca” w stosunku do Rosjan obecne jest już w dokumentach z
XVI wieku34. Stosowane przez Sabińskiego, łącznie z zarzutem „dzikości” i „okrucieństwa”,
tworzy obraz Rosjanina prymitywnego, nieokrzesanego, brutalnego i nieznającego praw
cywilizowanego świata.
W chwili załamana, w silnie depresyjnym nastroju, autor wspomina:
[...] oto pięć lat już minęło, jak z nieszczęśnymi ziomkami jestem niewolnikiem, przemocną
zemstą rzucony z nimi na dowolną pastwę ciemnej, nienawistnej, nikczemnej służalców zgrai... [S
I 486]
Zesłaniec nie zapisuje, kim są według niego „służalcy”. Najprawdopodobniej „zgrają
służalców” nazywa reprezentantów władzy rosyjskiej. Zapomina na tę chwilę o wielu
przychylnych mu urzędnikach, o których zazwyczaj wyraża się jak najlepiej. W wypowiedzi
tej ożywa funkcjonujące wśród Polaków w XIX wieku przekonanie o niewolniczym,
„służalczym” charakterze Rosjan:
Polacy, tworząc w swoich tekstach wizerunek społeczeństwa moskiewskiego-rosyjskiego,
zwracają uwagę na zaakceptowanie przez Moskali-Rosjan wyjątkowej pozycji cara, zgodę na jego
„tyrański” typ rządów, a w konsekwencji – na sprowadzenie siebie samych do roli niewolników35.
Rosjanie są tu nie tylko służalczy, Sabiński zarzuca im także ciemnotę, mściwość,
nienawistność i nikczemność. To nie jedyny moment, w którym zesłaniec, będąc pod
wpływem silnych emocji, sięga po stereotypowe wyobrażenia:
Dziś rok się skończył, jak przybyłem tu na miejsce przeznaczonej dla mnie kaźni, odejmującej
mnie wszystko, co tylko ludziom jest szanowne i drogie, skazującej mię być umarłym za życia, na
złość wszelkim prawom przyrodzenia, wbrew prawdzie i najczcigodniejszym uczuciom tak
bezbożnie zgwałconym przez wyrok świętokradzki, potworny, obrzydłe urągowisko z ludzkości i
oświaty, bezecny wymysł szatańskiego natchnienia! [S I 277]
Wyrok carskiej władzy, skazujący go na zesłanie na Syberię, autor nazywa
świętokradzkim, bezbożnie gwałcącym najczcigodniejsze uczucia, a także wymysłem
natchnionym przez szatana. Kara zesłania przeczy także według niego prawdzie, wszelkim
naturalnym prawom człowieka oraz urąga ludzkości i oświacie. Na co dzień tolerancyjny i
34
A. Niewiara, op. cit., s. 72.
35
A. Niewiara, op. cit., s. 83. Por.: Tamże, s. 96.
97
wstrzemięźliwy, zesłaniec daje się tu ponieść negatywnym uczuciom i sięga do najbardziej
ksenofobicznych źródeł uprzedzeń. Pierwszym z nich jest odmienna wiara, prawosławie.
Drugim – odmowa przyznania Rosjanom człowieczeństwa, a nawet ich delegitymizacja 36.
Zarzucanie Rosjanom konszachtów z szatanem nie jest pomysłem samego Sabińskiego.
Aleksandra Niewiara wspomina, że „obraz Moskala stowarzyszonego z diabłem” pojawia się
już w XVII wieku i dalej trwa w XIX wieku, przy czym diabeł staje się szatanem37.
Sabiński wygłasza też bardziej bezpośrednie sądy o rosyjskim rządzie. Po spotkaniu z
miejscowym duchoborcą, zesłanym na Syberię za „odszczepieństwo”, autor komentuje
ironicznie:
Ale rzecz dziwna, że w oświeconym wieku rząd ogłaszający w państwach swoich wszystkim
obcym wyznaniom swobodę srogo prześladuje różnowierców swego narodu... [S I 391]
Zesłaniec nie ufa także w rozsądek miejscowej władzy, której zarzuca, że jej
rozporządzenia wynikają „częstokroć od samego widzi mi się i kaprysu ichmość tutejszych”
[S II 84]. Pewne wyobrażenie skali zaniedbań i nadużyć urzędniczych daje fakt nadania
jednemu ze znajomych Sabińskiemu urzędników, Dejchmanowi, specjalnej nagrody
potwierdzonej przez cesarza, za „bezprzykładną Dejchmana bezinteresowność i prawość” [S I
504]. Sabiński komentuje to refleksyjnie: „Rzeczywiście powyższe wyrazy równie są
zaszczytnym dla Dejchmana, jak niepochlebnym i smutnym dla całej niezliczonej reszty
rosyjskich urzędników, przyznaniem...” [S I 504].
Szczególe oburzenie wzbudzają w zesłańcu dowody na błędy i niedbałość carskich
urzędników. Przytacza wiele przykładów mniej lub bardziej tragicznych pomyłek rosyjskiego
rządu, które komentuje bezlitośnie:
Prawdziwie pojąć nie można płochości, niedbalstwa i bezsumienności, z jakimi sądy w Rosji i
urzędy rozmaite postępują względem tych, o których losie i życiu stanowią [S II 473].
Opisując konkretne przypadki, używa języka przepełnionego ironią, mającą podkreślić
absurdalność rządowych decyzji.
Pamiętam, że w 184138 r. podobno byłem w Usoliu świadkiem, jak jeden nieborak do najcięższych
robót skazany i tamże do pompy przykuty, w tak męczącym położeniu ciągiem przez kilka lat
36
Patrz rozdział Obraz Sybiraków w Dzienniku syberyjskim Juliana Glaubicz Sabińskiego, s. 76.
37
A. Niewiara, op. cit., s. 101.
38
W rzeczywistości musiał to być rok 1840. Patrz: S I 227.
98
pracować musiał. Aż wtem niespodzianie przychodzi rozkaz oswobodzenia go wskutek „odkrytych
w jego sprawie dwóch (małych!) pomyłek: najprzód, że nie popełnił zbrodni, za którą go
potępiono, a po wtóre, że był poddanym nie rosyjskiego, lecz austriackiego rządu”, i na ostatniego
reklamację po długiej między dwoma państwami pisaninie, na koniec polecono władzy miejscowej
„uwolnić go i z Syberii odprawić natychmiast”, rozumie się, bez wyznaczenia mu środków na
odbycie tej niewielkiej do miejsca rodzinnego przechadzki [S II 472].
Co ciekawe, powyższy przypadek Sabiński przytacza dwukrotnie, w 1840 i 1851 roku,
co dowodzi tego, jak bardzo go ta historia poruszyła. Komentuje tę sytuację dobitnie, nie
będąc zbytnio łaskawym dla całej Rosji: „Na całej kuli ziemskiej nie ma pewnie drugiego
kraju, gdzie by się potworności takie dziać mogły” [S I 227]. Rosja jawi się mu jako kraj
anormalny, w którym nie obowiązują ludzkie prawa.
Autor w ironicznym stylu opisuje także inne historie. Podobna sytuacja miała miejsce
z współwygnańcem Horodeckim, który „przez pomyłkę (!) przeznaczonym został na
osadnika”, w rzeczywistości będąc skazanym jedynie „ na mieszkanie do Wschodniej Syberii
bez żadnej z praw swoich utraty” [S II 473]. Omyłki dokonano także przy wydawaniu wyroku
na przyjaciela Leopolda Niemirowskiego, skazanego na dwadzieścia lat ciężkich robót.
Sabiński pisze z sarkazmem, że Wojennemu Sądowi Kijowskiemu „zdawało się widać dla
Niemirowskiego niedostatecznym pozbawienie go wolności, majątku, szlachectwa, praw
obywatelskich i osobistych, więc w swoim wyroku pozbawił go jeszcze i «dostojności
duchowej», której Niemirowski nie piastował nigdy” [S II 473]. Przy czym „odjęcie
nieposiadanego zaszczytu” wymagało, według autora, wielu zabiegów i starań. Według
Sabińskiego w gronie zesłańców „nierzadko zdarza się [...] napotkać pomiędzy
najszkaradniejszymi zbrodniarzami człowieka niewinnego zupełnie” [S I 262]. Jako przykład
podaje Rosjanina Filipa Wieliczkina, niewinnie skazanego na dożywotnie ciężkie roboty.
Autor komentuje to zdarzenie, podkreślając, że nie jest ono wyjątkiem:
Oto więc jeszcze jeden do miliona przykładów podobnej nieomylności śledczych komisji i sądów
kryminalnych [S I 262].
Zesłaniec z rozbawieniem wspomina o cenzurze rosyjskiej, której zakres ma okazję
poznać, porównując dziennik petersburski z francuskimi, niemieckimi i angielskimi.
Wyobraża sobie męki „biednego” redaktora, który może z zagranicznych pism wybierać do
dziennika „tylko takie wątki, jakie sądzi, że przypadać mogą do jego ducha i z góry mu
zakreślonego sposobu widzenia i i przedstawiania rzeczy” [S II 352]. W przepełnionej ironią
wypowiedzi wyraża „podziw” nad wyjątkowymi umiejętnościami cenzora: „Jakiejże mu
99
potrzeba zręczności i sztuki, ażeby wielkie i świetne wydarzenia wcisnąć koniecznie w
szczupły obręb wcześnie wytkniętego jego pojęciom rozmiaru!” [S II 353]. Przede wszystkim
jednak Sabiński dziwi się „przetwarzającej sile, a nade wszystko śmiałości i odwadze pisma
przeznaczonego nie tylko na obieg w kraju, lecz mającego też czytelników za granicą” [S II
353].
Podczas swojego wygnania Sabiński miał kontakt nie tylko z zesłańcami
politycznymi, ale także kryminalnymi. Ich ogólny obraz nie jest zbyt korzystny, chociaż autor
uczciwie zaznacza, że zdarzają się pozytywne wyjątki:
Nie mówiąc już o politycznych wygnańcach, nierzadko zdarza się tu napotkać pomiędzy
najszkaradniejszymi zbrodniarzami człowieka niewinnego zupełnie, z duszą najszlachetniejszą, a
pomimo to sroższemu podległego losowi, niżeli złoczyńca, który przez dwadzieścia może lat kradł,
podpalał, zabijał [S I 262].
Już pierwsze spotkanie obrazuje, jaki stosunek do wygnańców miał Sabiński:
Tam w ogromnej izbie zastajemy zebranych mnóstwo złoczyńców: zbójców, podpalaczy,
złodziejów itp. z pogolonymi do połowy głowami [S I 93].
Zgolone do połowy głowy skazańców musiały wywoływać szczególne wrażenie. W
oswojeniu się z sytuacją nie pomaga prokurator, napominający aresztantów: „żeby przez
drogę nie upijali się, żeby jeden drugiego nie okradali, żeby nie popełniali zabójstw, żeby nie
uciekali, itp.” [S I 94]. Autor przerażony jest faktem znalezienia się w podobnym
towarzystwie: „I z taką to zgrają zostawać musimy przez kilka miesięcy, bo ledwo dopiero w
listopadzie ma się skończyć ta podróż nieszczęsna!” [S I 94]. Czuje się poniżony tym, że
został policzony między „łotrów” i usilnie stara się o odłączenie grupy zesłańców
politycznych od reszty wygnańców. Sabiński nazywa ich „najszkaradniejszymi złoczyńcami,
z najobrzydliwszym społeczeństwa wymiotem” [S I 244], a fakt dzielenia z nimi wyroku
„ohydnym” i „przeklętym” [S I 244].
Kryminalni
budzą
jednak
pewną
fascynację
Sabińskiego,
szczególnie
ich
niepowstrzymane pragnienie wolności, objawiające się regularnymi ucieczkami z miejsca
odbywania kary. Przytacza on historie zesłańców, którzy każdej wiosny uciekają do lasu, by
po kilkunastu dniach własnowolnie powrócić, mimo że, jak pisze autor, „wiedzą dobrze, że tu
ich czeka chłosta okrutna” [S I 344]. Zjawisko dotyka także tych, którzy mają już na Syberii
własne rodziny i gospodarstwa. Zaintrygowany tematem autor opowiada:
100
Popęd jednak do ucieczki, właśnie jakby stan choroby, co roku ich napada. Wtenczas idą do
zwierzchności, żądają, żeby ich mocno zakuto i trzymano zamkniętych pod ścisłą strażą przez dwa
lub trzy tygodni oświadczając, że inaczej ujdą niezawodnie. Po przejściu tego czasu proszą o
zdjęcie kajdan i wypuszczenie spod warty. Wracają spokojnie do swych zatrudnień i do
przykładnego jak dawniej prowadzenia się, w którym trwają aż do nowego te szczególniejszej
choroby napadu [S I 344].
Opowiada także o jednym skazańcu, który co roku prosi o chłostę, w przeciwnym
razie popełnia on przestępstwo, by na tę karę zasłużyć. Sabiński żywo to komentuje: „Niechże
najprzenikliwsi lekarze i fizjologowie potrafią to wytłumaczyć!” [S I 344].
Sabiński, opisując przybyszów z Rosji, używa neutralnego w tamtym czasie określenia
„Rosjanie” oraz „rosyjski” 39. Jedynie w chwili ogromnego wzburzenia sięga po nacechowane
negatywnie określenie „moskiewski”, by podkreślić nieucywilizowanie i brutalność carskiego
rządu. W nazwie tej kryje się także chęć „pomniejszenia znaczenia narodu, który sprowadza
się jedynie do mieszkańców ograniczonego Księstwa Moskiewskiego” 40. Na wiadomość o
zesłaniu na Syberię piętnastoletniego chłopca, autor wykrzykuje:
Wzięty w niewolę i wydany moskiewskiemu rządowi za ten dziecinny postępek znosić ma karę dla
silnych i dojrzałych zanadto surową! [S II 428].
Podobnie, gdy Sabiński wyraża swoje oburzenie konwersją Polaka na prawosławie,
używa obraźliwego określenia „moskiewski”:
[Teresa Bułhakowa w listach] donosi też o niecnym postępku Terleckiego, który znieważając
najświętsze powinności dopuścił się na koniec zbrodni odszczepieństwa i niedawno przeszedł
publicznie na wyznanie cerkwi moskiewskiej. Hańba i wzgarda nikczemnemu odstępcy! [S II 188]
Sabiński był głęboko wierzącym katolikiem, co nie pozostawało bez wpływu na jego
stosunek do prawosławia. Surowo potępia zmianę wiary, nazywając ją wiarołomstwem, które
jest według niego „czynem zarówno przeciw Bogu występnym, jak nikczemnym i podłym” [S
I 79]. Gani nie tylko postępek wspomnianego Terleckiego, ale także traktuje jak pariasa
dawnego znajomego, Zenona Elsnera, który „ożenił się i przeszedł na syzmatyckie wyznanie”
[S II 299]. Zesłaniec nie potrafi powstrzymać wstrętu przed „odszczepieńcem” i unika
spotkania z nim:
39
A. Niewiara, op. cit., s. 32.
40
Tamże, s. 33.
101
Odkąd mieszkam w Irkucku, aż do tej pory nie zdarzyło mi się nigdzie z nim spotkać i bardzo rad
temu byłem, albowiem sam widok odstępcy ma dla mnie tyle odrazy, że dziś, mimo usilności
pokonania tego uczucia, niepodobna mi było wytrzymać dłużej nad kilka minut i, chociaż
najuprzejmiej przez gospodynię domu zatrzymywany, uciec stamtąd musiałem [S II 299] 41.
Sabiński zazwyczaj nie komentuje jednak negatywnie wyznania Rosjan i Sybiraków,
nie podejmuje się także ich nawracania. Zdarza mu się nawet bywać w cerkwi, tak jak w
Usoliu w 1840 roku z okazji prawosławnej „Rezurekcji”, gdzie przebywał aż do trzeciej w
nocy!
Świadomość religijną miejscowych autor ocenia bardzo nisko, pisząc z oburzeniem:
„To rzecz niedarowana, do jakiego stopnia obce tu są wszelkie, najprostsze nawet
wyobrażenia religii” [S I 421]. Dlatego też Sabiński czasem podejmuje się zostać
nauczycielem religii. Uczy podstawowych zasad wiary dzieci dekabrystów – córki Mewiusa i
Dejchmana. Co ciekawe, podejmuje się tego zadania, mimo że jego uczniowie wyznają nie
katolicyzm, ale prawosławie, co sam zesłaniec komentuje ze zdziwieniem:
Państwo Dejchman prosili mię dziś, żebym do Wielkiejnocy wykładał ich córce naukę religijną jak
w roku przeszłym. Znowu tedy spełnić będę obowiązek pastora. Ale dziwi mię, czemu ojciec,
miast wykonywać sam tę powinność, wolał poruczyć ją człowiekowi innego wyznania. Wszakże
jako chrześcijanin odmówić tego nie mogłem [S I 448].
Księżnej Trubeckiej, mimo że należy do prawosławnego wyznania, Sabiński przyznaje
„wiarę serca i przekonania” połączone z „obszernym światłem i postępkami całego życia,
nacechowanego wysokim pojęciem Zbawiciela nauki” [S II 215]. Co więcej, razem z nią
zesłaniec podejmuje się porównania Mszy świętych w obu obrządkach – wschodnim i
zachodnim. Według Sabińskiego, oboje czerpali z tego porównania pożytek duchowy:
Dawno już obiecawszy księżnej Trubeckiej wykład Mszy podług naszego Kościoła dziś na koniec
zebrałem się zadość jej żądaniu uczynić, a to tym chętniej, że i sam rad byłem bliżej poznać
różnicę dwóch obrzędów: greckiego z łacińskim. Czytaliśmy więc od początku do końca Msze
obie, krok w krok, porównywając je między sobą. Ona mi objaśniała miejsca i wyrazy
niezrozumiałe dla mnie w sławiańskiej liturgii, a ja nawzajem z łacińskiego dosłownie jej
tłumaczyłem całą Mszę naszą. Ta, krótsza od tamtej, lecz za to więcej ma szczytnej prostoty, jak to
i książna sama zdawała się postrzegać. Na tym pobożnym zajęciu przepędziliśmy parę godzin, nie
bez duchowego z obojej strony pożytku [S II 185].
41
Por.: S II 315.
102
Okazuje się, że nie dość, że zesłaniec potrafi dyskutować w sposób wyważony na
temat własnej wiary z różnowiercami, ale ponadto ze zderzenia dwóch wyznań potrafi
czerpać naukę. Dowodzi to także pewnej fascynacji odmienną religią i chęcią poznania jej
specyfiki. Nie jest to zresztą jedyny moment, w którym Sabiński podejmuje się podobnych
zestawień. Kilka lat wcześniej z „córką popa z Fabryki Telmińskiej” dokonuje porównania
ślubnych obrzędów. Co ciekawe, Sabiński nie pozostaje w dyskusji całkowicie neutralny.
Jakby mimochodem ocenia jej wyniki jako korzystne dla katolicyzmu: z zadowoleniem
zauważa, że księżna Trubecka dostrzegła w katolickiej mszy „więcej [...] szczytnej prostoty”,
a córka duchownego przyznała mu rację, że nieobecna w prawosławnym obrządku wzajemna
przysięga małżonków nie byłaby „zbytecznym do ich obrzędu dodatkiem” [S I 298].
Interesującym fragmentem dziennika, dającym pewien obraz stosunku
Sabińskiego do wschodniego kościoła, jest zapis spotkania autora z prawosławnym
duchownym, który odwiedził celę zesłańca w więzieniu w Permie. Dawny „profesor teologii
w Moskwie [S I 80]” czas wolny spędzał, nawracając więźniów na „prawdziwą wiarę” [S I
79]. Podjął on także próbę nawrócenia Sabińskiego, prawdopodobnie nie spodziewając się
napotkać godnego przeciwnika. Śmiertelnie choremu w tym czasie zesłańcowi, któremu
wzbroniono dostępu do katolickiego księdza, pod warunkiem dokonania konwersji proponuje
przedśmiertną spowiedź, a nawet możliwość odzyskania wolności i powrotu do rodziny.
Niemożność spotkania z księdzem każe zesłańcowi uznać „za mądre i dobroczynne
zrządzenie Opatrzności, której boski palec wskazuje [...] drogę jedyną do zbawienia wiodącą”
[S I 79]. Stosunek autora do wschodniego kościoła objawia się w sposobie, w jakim przytacza
on słowa „popa”. Zarzuca duchownemu, że ten błędnie interpretuje prawdy wiary:
Tu dopiero w długiej teologicznej rozprawie, zaczął wykładać wiary swej lepszość od mojej.
Rozbierał tajemnice, przytaczał wiele z Pisma św. i różnych Ojców Kościoła tłumacząc i
naciągając wszystko po swojemu. Z natarczywą żarliwością zagrzewał mię do „przyjęcia
prawdziwego światła” i groził utratą wiecznego szczęścia, jeżeli nie zechcę „poznać prawdy”
przynajmniej w ostatnich życia godzinach, a zamiast „nawrócenia się”, trwać będę „w błędzie” i
umrę „nie korzystając z Łaski, jaką mi Bóg teraz podaje” [S I 79].
Sabiński nie przerywa duchownemu jego wywodu, na koniec żywo mu odmawiając:
Wysłuchawszy cierpliwie całego tego kazania, [...] ja odezwałem się „że chcę umierać w tej samej
ojców moich wierze, w której się urodziłem, że sam tylko Bóg sądzić może, które wyznanie
prawdziwe i lepsze, że jeśli jemu podobało się, żebym zeszedł ze świata nieopatrzony
dobrodziejstwy mojego Kościoła, poddaję się i w tym Jego świętej woli ufając w nieskończone
103
Jego miłosierdzie, które przyjmie szczerą chęć moją, a niemożności za grzech nie poczyta. Na
koniec, że nic w świecie nie zdoła mię skłonić do wiarołomstwa, które sądzę czynem zarówno
przeciw Bogu występnym, jak nikczemnym i podłym w moim przekonaniu” [S I 80].
Co ciekawe, zesłaniec nie wdaje się w teologiczną dyskusję nad wyższością
katolicyzmu nad prawosławiem, zostawiając ten osąd samemu Bogu. Zdecydowanie potępia
jednak zmianę wiary, nazywając ją wiarołomstwem. Swoje słowa podkreśla dodatkowo
deklaracją, że „wiary i o niej przekonania” nie zmieni „ani jutro, ani w ostatniej życia chwili”
[S I 80].
Gdy „pop” odwiedza Sabińskiego następnego dnia, by ponowić próbę jego
nawrócenia, autor nie tylko nie zmienia zdania, ale także proponuje duchownemu, ku jego
ogromnemu zdziwieniu, konwersję na katolicyzm, ironicznie nawiązując do jego
wczorajszego wykładu:
Ale najbardziej to się jemu [duchownemu] nie podobało, że ja, dziękując za jego dobre chęci,
dodałem, „iż jeślibym tylko miał dość siły, nauki i zdolności, wtedy przez wdzięczność najmocniej
starałbym się dać mu poznać «światło prawdziwe», to jest przelać weń zasady naszego wyznania
zwracając go z błędnej i mylnej na rzeczywistą zbawienia drogę – na łono Rzymskiego Kościoła”.
On po tych słowach, niezmiernie zdumiony, długo patrzył mi w oczy, lecz nic już nie mówiąc
wstał i wziąwszy czapkę, razem ze swoim towarzyszem miał się ku odejściu. Ja żegnając ich obu
rzekłem, „że już zapewne nie zobaczymy się na wieki” [S I 81].
Jeszcze długo Sabiński pamięta to zdarzenie – kilka lat później przypomina mu się
„spomnienie [...] fanatycznych owych popa usiłowań, żeby mię do odszczepieństwa nakłonić”
[S I 409].
Pewną niechęć do prawosławia Sabiński objawia, opisując różnice w stosunku
prawosławnych do spowiedzi i komunii świętej:
Wielka uroczystość w domu naszego majora i mnóstwo osób zaproszonych na sute i wystawne
śniadanie, a to z powodu, że jego żona i córki wczora dopełniły wielkanocnej spowiedzi i dziś
przyjęły komunię. Ta okazałość, wystawa i głośność w grecko-rosyjskim wyznaniu, przy
nabożeństwie, do którego sama pokora i skrucha prowadzić powinny, a nade wszystko przy
wykonaniu najważniejszego obowiązku, najświętszej chrześcijańskiej powinności, nie bardzo
zdają się odpowiadać duchowi pobożności prawdziwej tak doskonale wskazanemu w Ewangelii [S
I 223].
Tam zebrane były całe Trubeckich i Korzeniowskich rodziny dla wzajemnych powinszowań z
powodu przyjętej dziś przez nich komunii. Wszyscy tak wystrojeni, jak gdyby na bal udać się
104
mieli. To zmieszanie form światowych ze świętością religijnego obowiązku, ta głośna okazałość w
dopełnieniu czynności, która z samej tylko pokory i skruchy wypływać powinna, zawsze mnie się
wydają nie tylko niestosowne i rażące, lecz nawet uważam je za ubliżenie czci temu, co dla
chrześcijan jest najwyższym świętości wyrazem [S II 449].
Radosne świętowanie dopełnienia chrześcijańskiego obowiązku jest według zesłańca
niestosowne i nie na miejscu, a nawet niezgodne z duchem Ewangelii. Autor potępia głośne i
okazałe świętowanie w „grecko-rosyjskim wydaniu”, oburzenie wzbudza w nim także
zmieszanie sfery profanum i sacrum.
Sabiński w żadnym miejscu dziennika nie porusza tematu „carosławia”. Nigdy nie
komentuje stosunku pobożnych Rosjan do cara, któremu przyznawano niemalże boski status.
Według Aleksandry Niewiary typowym w tamtym czasie było zarzucanie prawosławnym
bałwochwalstwa i świętokradztwa42. Temat musiał być przez autora poruszany, chociażby w
rozmowie z księżną Trubecką, prawdopodobnie jednak autocenzura nie pozwoliła mu na
komentarz.
Zesłaniec nie potępia jednoznacznie religii prawosławnej, jego stosunek do niej jest
stosunkowo tolerancyjny. Ostro potępia zmianę wyznania, konwersję uważając za formę
zdrady i „wiarołomstwo”, daleki jest jednak od nazywania prawosławnych odszczepieńcami,
schizmatykami, poganami czy Antychrystami. Wolny jest od typowo romantycznego
autostereotypu „Polak-katolik”, w świetle którego, jak pisze Marek Cybulski: „rosyjska wiara,
«moskiewska schizma» zostaje w prosty sposób utożsamiona nie tyle z pogaństwem, co
wręcz z Antychrystem”43.
Na tle innych wspomnień z tamtego okresu44 obraz Rosjanina objawiający się w
Dzienniku syberyjskim Sabińskiego okazuje się być zaskakująco pozytywny. Wydaje się, że
Sabiński nie żywi żadnych uprzedzeń względem Rosjan. Nie tylko nie traktuje ich jak
wrogów, ale też wielu z nich czyni swoimi przyjaciółmi. Oskarża on jedynie rosyjski system,
prześladujący własnych i obcych obywateli. Według Niewiary, od XIX wieku:
42
A. Niewiara, op. cit., s. 102.
43
Marek Cybulski jako przykład podaje mickiewiczowskiego Konrada, który Boga obwołuje carem. M.
Cybulski, op. cit., s. 93.
44
Porównaj: A. Niewiara, Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006. M. Cybulski,
Rosja i Rosjanie w pamiętnikach Polaków (1863-1918), Warszawa 2009. M. Bohun, Oblicza obsesji –
negatywny obraz Rosji w myśli polskiej , [w:] Katalog wzajemnych uprzedzeń Polaków i Rosjan, pod. red.
Andrzeja de Lazari, Warszawa 2006.
105
Doświadczający nieludzkości systemu państwowego Rosji Polak zaczyna rozważać rozdział
między rządem a ludem. Dzięki własnym doświadczeniom i obserwacjom doli ludu rosyjskiego
Polak wypowiada uwagi, w których wyraża początkowo współczucie, a potem nawet cień sympatii
dla tej warstwy narodu rosyjskiego45.
Warto tu jednak podkreślić, że prosty lud nie wzbudzał większego zainteresowania ze strony
Sabińskiego. Doceniał pomoc, którą otrzymał od zwyczajnych mieszkańców Rosji na początku swojej
etapowej drogi, jego sympatie jednak zwrócone były głównie w stronę wykształconej warstwy
rosyjskiego społeczeństwa.
Także według Marka Cybulskiego w XIX wieku następuje pewna zmiana w postrzeganiu
Rosjanina przez Polaka –
jednoznacznie negatywny obraz zostaje wzbogacony o światłocienie:
„zaczęły pojawiać się pierwsze próby rozróżnienia pomiędzy rosyjskim państwem a jego
poddanymi”46. Cybulski podaje dwa możliwe źródła zmian w wizerunku Rosjanina: bliższe kontakty
z rosyjską ludnością i poczucie wspólnoty losu. Ponadto:
Rosyjski lud, sam znajdując się pod ciężkim jarzmem, nierzadko okazywał współczucie i
serdeczność Polakom, a w szczególności dotyczyło to syberyjskich zesłańców. Stąd zaczęło
ugruntowywać się rozdzielenie Rosjanina-Słowianina, „brata Polaków”, i Rosjanina-Moskala,
bezwzględnego sługi ruskiego reżimu. Polacy, doświadczający w okresie rozbiorów nieludzkości
państwowego systemu Rosji, zaczęli dostrzegać, że jego ofiarą są także obywatele Rosji, a w
szczególności ludność chłopska. Nowym elementem postrzegania Rosjan stała się zatem
konstatacja, że rząd i lud tego kraju reprezentują zgoła odmienne wartości. Zaowocowało to
początkowo wyrażaniem współczucia dla rosyjskiej ludności, a czasem nawet skierowaną w jej
stronę sympatią 47.
Podobnie pisze o tym Michał Bohun, według którego uprzedzenia do Rosjan miały
głównie charakter państwowy, a w mniejszym stopniu etniczny48. Także według Wojciecha
Karpińskiego: „antagonizm polsko-rosyjski był jednak najczęściej ujmowany jako konflikt
45
A. Niewiara, op. cit., s. 147.
46
M. Cybulski, op. cit., s. 95.
47
Tamże.
48
„Najczęściej krytykuje się i zwalcza państwo, którego despotyzm i zaborczość są wymierzone nie tylko
przeciwko Polakom, ale także – co często podkreślano – przeciwko samym Rosjanom. Obiektem krytyki jest
carat i jego tyrańskie instytucje. Zazwyczaj jednak zwracano przy tym uwagę na dominację państwa nad
narodem, rozpłynięcie się tego ostatniego w pierwszym. [...] Obecne w myśli polskiej antyrosyjskie uprzedzenia
mają charakter przede wszystkim «państwowy», dopiero w drugim rzędzie etniczny. Krytykuje się carat i
państwo, a nie naród, któremu w istocie należy współczuć i wciągać do solidarnej walki z polityczną opresją”.
M. Bohun, op. cit., s. 215-216.
106
dwóch sprzecznych koncepcji politycznych: wolności i despotyzmu, nie zaś jako konflikt
dwóch narodowości”49.
Są jednak w dzienniku takie fragmenty, które zdradzają pewną niechęć Sabińskiego do
Rosji i jej mieszkańców. Najciekawszym z nich jest krótki dialog pomiędzy autorem a
Bezobrazowem, który wyniknął podczas ich rozmowy na temat różnych plemion
słowiańskich:
Dziś przypłynął tu Angarą z Irkucka pan Bezobrazow. U stołu była rzecz o różnych plemionach
słowiańskich, o rodzimych pomiędzy nimi cechach podobieństwa, o wielkiej rozmaitości
słowiańskich narzeczy, wszystkich początku itp. Dość długo o tym przymiocie toczyła się
rozmowa, i do niej mniej lub więcej należeli wszyscy. Wtem nagle Bezobrazow obraca się do mnie
z tymi słowami: „Kiedyż na koniec czas przyjdzie, że wszelka nienawiść i niechęci narodowe
między nami ustaną? Że już nie Polak na Rosjanina, albo odwrotnie, lecz jak bracia Słowianie
wzajem na siebie patrzeć będziemy?” Zdziwiony takim zagabnięciem, „Wtedy czas ten przyjdzie”,
odparłem, „kiedy już stanie się rzeczą niemożebną, by mnie lub komu bądź z moich ziomków
pytanie to czynione było w Syberii”. On zamilkł i nastąpiła cisza powszechna, którą po chwili
dopiero ktoś przerwał inny kierunek rozmowie nadając [S II 57].
Sabiński nie stawia rozmówców w bezpośredni stan oskarżenia, a sprowokowany
pytaniem odpowiada stanowczo, ale w sposób stosunkowo wyważony. Zesłaniec, który sam
niejednokrotnie mówi o przyjaźni wobec niektórych Rosjan, nie zapomina jednak o
krzywdzie narodowej, ani o tym, jakie jest jej źródło. Nigdy jednak nie mówi o nienawiści do
narodu rosyjskiego.
Nie wszyscy Polacy byli w stanie wznieść się ponad uprzedzenia do „wrogiego
narodu”. Sabiński wspomina o Moroziewiczu, „który od swojego [...] przybycia [na Syberię –
M. J.-K.] nie chciał zabierać znajomości z wygnańcami rosyjskimi” [S II 231]. Dopiero z
czasem „przemógł [...] swoją w tej mierze zbyteczną nieśmiałość i wstręt do wszelkich
społeczeństw poza obrębem naszej gromady” [S II 231]. Można się domyślać, co było
przyczyną niechęci Moroziewicza. Sabiński, opisując stosunek współzesłańca do wygnańców
rosyjskich, pokazuje jednocześnie, że podobna postawa jest mu obca, a „nieśmiałość i wstręt”
w stosunku do obcych są według niego „zbyteczne”.
49
W. Karpiński, Polska a Rosja. Z dziejów słowiańskiego sporu, Warszawa 1994, s. 160.
107
Zakończenie
Celem mojej pracy było przedstawienie obrazu Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii
wyłaniającego się z Dziennika syberyjskiego Juliana Glaubicz Sabińskiego. Zebrałam
najbardziej reprezentatywne wypowiedzi Sabińskiego na temat Rosjan, Rosji, Sybiraków i
Syberii, tworząc szeroki materiał badawczy. Na jego podstawie, korzystając z różnych
metodologii, podjęłam próbę zrekonstruowania wizerunku Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii.
Ponadto, przedstawiając obraz Syberii widziany oczami Sabińskiego, podjęłam próbę
zbadania wzajemnych związków między nim a obecną w myśli polskiej czarną legendą
Syberii.
Obraz Syberii, ukazany w Dzienniku syberyjskim, wpisuje się częściowo w
romantyczną wizję Sybiru-piekła. Syberia jest tu światem obcym i nieprzyjaznym,
przeciwieństwem idealizowanej Polski, opisywanym poprzez metaforę braku. Jest to kraina
nieszczęśliwa, miejsce kary, wygnania i niewoli. Obrazu tego nie zmienia opisywane piękno
syberyjskiej przyrody. Mimo 19 lat spędzonych na wygnaniu, Sabiński nie uwalnia się od
„mitycznego” sposobu jej postrzegania i do końca widzi Sybir, nie Syberię.
Dziennik przepełniony jest wypowiedziami zdradzającymi uprzedzenia autora do
ludności syberyjskiej. Inaczej ma się sprawa z Rosjanami. Tutaj autor nie pokusił się na
zbiorcze określenia czy diagnozę narodu rosyjskiego.
Obraz Sybiraków zbudowany jest na zasadzie kontr-tożsamości, negatywnej projekcji
wyznawanych przez autora wartości. Sabiński nie boi się uogólnień, chętnie stawiając
diagnozę całego społeczeństwa syberyjskiego. W oczach Sabińskiego mieszkańcy Syberii
jawią się jako prymitywni, zacofani, zabobonni, amoralni i dzicy Azjaci. Zesłaniec traktuje
ich protekcjonalnie, zdarza się mu odmawiać im człowieczeństwa. Pozytywnie oceniani
Sybiracy zawsze są ukazywani jako wyjątek na tle całości. Pełne dystansu i uprzedzeń
nastawienie Sabińskiego nie zmienia się podczas wieloletniego kontaktu wygnańca z
miejscowymi.
Obraz Rosjan jest niejednolity. Autor nie dokonał całościowej diagnozy narodu
rosyjskiego. Z jednej strony ukazuje dekabrystów jako przyjaciół-Moskali, z drugiej –
niekiedy do głosu dochodzi stereotypowa wizja Rosjanina jako barbarzyńcy, prymitywnego,
nieokrzesanego, brutalnego i nieznającego praw cywilizowanego świata. Sama Rosja ukazana
jest jako kraj anormalny, w którym nie obowiązują ludzkie prawa, zarządzana przez
okrutnych i niedbałych urzędników.
108
Analizując obrazy Rosji i Sybiraków konstruowanych przez autora Dziennika,
doszłam do interesujących spostrzeżeń. Paradoksalnie, mimo że to rosyjski rząd odpowiada za
zesłanie Sabińskiego na Syberię, autor Dziennika traktuje Rosjan lepiej niż Sybiraków, którzy
nic mu nie zawinili. Ukazany obraz Sybiraków i Rosjan nie mieści się w istniejącym
stereotypie, przedstawianym przez innych badaczy, zajmujących się wizerunkiem Rosjan w
myśli polskiej. Staje się dzięki temu przydatnym uzupełnieniem i kontekstem. Ukazany obraz
Sybiraka przeczy stwierdzeniu Marka Cybulskiego, że relację Polak-Sybirak cechowało
poczucie wspólnoty losu1.
Uważam, że przedstawienie obrazu Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii wyłaniającego
się z Dziennika syberyjskiego może być wartościowym uzupełnieniem aktualnego stanu
badań nad wizerunkiem innego etnicznie w literaturze polskiej.
Myślę, że cennym byłoby poszerzenie badań o inne materiały źródłowe. Warto byłoby
porównać obraz Rosjan, Rosji, Sybiraków i Syberii w podobnych dziełach wspomnieniowych
z Syberii w XIX wieku, takich jak Pamiętniki z Sybiru Wincentego Migurskiego 2 czy
Dziesięć lat niewoli moskiewskiej Adolfa Jabłońskiego3. Szczególnie interesującym
zagadnieniem mogą być dalsze badania nad polskim obrazem Sybiraka. Ciekawym tematem
czekającym na opracowanie jest także osoba samego Juliana Glaubicz Sabińskiego oraz
kontrast pomiędzy wyłaniającym się z Dziennika syberyjskiego obrazem zesłania a
stereotypowym wyobrażeniem na ten temat. Okazuje się, że wizerunek XIX-wiecznego
zesłańca jako katorżnika przykutego do taczki odbiega znacznie od rzeczywistości, a
prawdziwy dramat sybiraków polegał na czymś zupełnie innym. Sabiński zesłany na Syberię
cierpiał niczym Owidiusz wygnany z Rzymu. Zesłaniec wyrwany z własnego środowiska i
rzucony między nierozumiejących go obcych, mógł powiedzieć za starożytnym poetą:
Barbarus hic ego sum, qui non intellegor ulli. (łac.)
[Tu jestem barbarzyńcą, którego nikt nie zrozumie.]
1
M. Cybulski, Rosja i Rosjanie w pamiętnikach Polaków (1863-1918), Warszawa 2009, s. 91.
2
W. Migurski, Pamiętniki z Sybiru, Lwów 1863.
3
A. Jabłoński, Dziesięć lat niewoli moskiewskiej, Kraków 1901.
109
Bibliografia
I Literatura podmiotu:
1. Sabiński Julian Glaubicz, Dziennik syberyjski, Warszawa 2009, tom I-III.
II Literatura przedmiotu:
1. Bazylow L., Syberia, Warszawa 1975.
2. Bohun M., Oblicza obsesji – negatywny obraz Rosji w myśli polskiej, [w:] Katalog
wzajemnych uprzedzeń Polaków i Rosjan, pod red. Andrzeja de Lazari, Warszawa
2006.
3. Bokszański Z., Stereotypy a kultura, Wrocław 1998.
4. Chrostek M., Etos dziewiętnastowiecznych zesłańców, Wrocław 2008.
5. Cybulski M., Rosja i Rosjanie w pamiętnikach Polaków (1863-1918), Warszawa 2009.
6. Czajkowski K., Leopolda Niemirowskiego Podróż po Syberii Wschodniej. Na
marginesie lektury Dziennika syberyjskiego Juliana Glaubicz Sabińskiego, [w:] Sybir.
Wysiedlenia-losy-świadectwa, pod red. Jarosława Ławskiego, Sylwii Trzeciakowskiej,
Łukasza Zabielskiego, Białystok 2013, s. 401-412.
7. Diałtowicki T., Eh, katorżnikiem być, wywiad z J. Trynkowskim,
http://historia.focus.pl/swiat/ech-katorznikiem-byc-802#poll [dostęp z dnia 5.01.15r.].
8. Ewertowski T., Anhelli Juliusza Słowackiego – próba odczytania postkolonialnego,
https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1279/1/Ewertowski%20T,%20
Anhelli.pdf, [dostęp z dnia 23.04.14r.].
9. Ewertowski T., Doświadczanie przestrzeni jako konstruowanie kulturowego obrazu,
[w:] “Interlinie” nr 1 2011, s. 91-98,
https://repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstream/10593/1150/1/Ewertowski%20T,%20
Doswiadczanie%20przestrzeni%20jako%20konstruowanie%20kulturowego%20obraz
u.%20Przyklad%20Balkanow%20i%20Syberii.pdf [dostęp z dnia 24.06.14r.]
10. Głąb A., Rosjanie – między narodowością a tożsamością,
http://kolegia.sgh.waw.pl/pl/KES/kwartalnik/archiwum/Documents/AGlab9.pdf,
[dostęp z dnia 23.04.14r.].
110
11. Grodziski S., W Królestwie Galicjii i Lodomerii, Kraków 1976.
12. Hałasiński J., Szlakiem polskich badaczy Syberii,
http://www.tygodnikprzeglad.pl/szlakiem-polskich-badaczy-syberii/ [dostęp z dnia
1602.15r.].
13. Iwanicki W., Syberia bliżej świata, Warszawa 1994.
14. Janik M., Dzieje Polaków na Syberji, Wrocław 1991.
15. Kaczyńska E., Syberia: największe więzienie świata (1815-1914), Warszawa 1991.
16. Karpiński W., Polska a Rosja. Z dziejów słowiańskiego sporu, Warszawa 1994.
17. Kasperski E., Wokół „Syberii” Norwida. Dwa modele etyki, historiozofii i patriotyzmu
[w:] Kresy Syberia Literatura. Doświadczenia dialogu i uniwersalizmu, pod red. E.
Czaplejewicza i E. Kasperskiego, Warszawa 1995.
18. Klechowski D., Julian Glaubicz Sabiński, "Dziennik syberyjski", [w:] „Zeszyty
Literackie”,
http://www.zeszytyliterackie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1213
&Itemid=88 [dostęp z dnia 30.05.15r.].
19. Komparatystyka dla humanistów, pod red. M. Dąbrowskiego, Warszawa 2011.
20. Krasiński Z., Pisma filozoficzne i polityczne, Warszawa 1999.
21. Kuczyński A., Ludy dalekie a bliskie : antologia polskich relacji o ludach Syberii,
Wrocław 1989.
22. Kuczyński A., Syberia : 400 lat polskiej diaspory : zesłania, martyrologia i sukces
cywilizacyjny Polaków : rys historyczny, antologia, Krzeszowice 2007.
23. Kuczyński A., Syberia, Kraków 2007.
24. Kuczyński A., Syberia: czterysta lat polskiej diaspory: antologia historyczno –
kulturowa, Wrocław 1993.
25. Kuczyński A., Syberyjskie szlaki, Wrocław 1972.
26. Kultura i świadomość etniczna Polaków na Wschodzie: tradycja i współczesność, pod
red. A. Kuczyńskiego i M. Michalskiej, Wrocław 2004.
27. Kuźma E., Mit orientu i kultury zachodu w literaturze XIX i XX wieku, Szczecin 1980.
28. Lech Z., Syberia Polską pachnąca, Warszawa 2002.
111
29. Leerssen J., Imagology: History and metod, [w:] Imagology: The Cultural
Construction and Literary Representation of National Characters, New York 2007.
30. Lejman M., Rossijanie – dylematy współczesnej tożsamości rosyjskiej,
http://www.iesw.lublin.pl/sk/numery/numer12.php, [dostęp z dnia 23.04.14r.].
31. Leszczyński A., Tajna policja carów i jej polskie ofiary,wywiad z W. Śliwowską,
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132750,16349593,Tajna_policja_carow_i_jej_polski
e_ofiary.html [dostęp z dnia 5.01.15r.].
32. Łukawski Z., Historia Syberii, Wrocław 1981.
33. Nietypowe migracie Polaków w XIX i XXI wieku, pod red. A. Kargol i W. Masiarza,
Kraków 2011.
34. Niewiara A., Kształty polskiej tożsamości, Katowice 2010
35. Niewiara A., Moskwicin-Moskal-Rosjanin w dokumentach prywatnych, Łódź 2006.
36. Niewiara A., Wyobrażenia o narodach w pamiętnikach i dziennikach z XVI-XIX wieku,
Katowice 2000.
37. Norwid C., Vade-mecum, oprac. J. Fert, wyd. 2, Wrocław 2003.
38. Nowiński F., Polacy na Syberii Wschodniej i zesłańcy polityczni w okresie
międzypowstaniowym, Gdańsk 1995.
39. Nowiński F., Prasa w życiu polskich zesłańców – Syberia Wschodnia w połowie XIX
w.,
http://repozytorium.uni.lodz.pl:8080/xmlui/bitstream/handle/11089/8782/02Nowi%C5
%84ski.pdf?sequence=1&isAllowed=y [dostęp z dnia 04.04.15r.].
40. Otorowski M., Sybir nie taki straszny jak go malowali? [w:]
http://kultura.dziennik.pl/ksiazki/artykuly/114418,sybir-nie-taki-straszny-jak-gomalowali.html [dostęp z dnia 01.04.2015r.].
41. Polacy w guberni archangielskiej w XIX i XX wieku, pod red. A. Kuczyńskiego i M.
Marczyka
42. Polskie opisywanie świata: od fascynacji egzotyką do badań antropologicznych, pod
red. A. Kuczyńskiego, Wrocław 2000.
43. Said E., Orientalizm, przeł. Witold Kalinowski, Warszawa 1991.
112
44. Stefanowska Z., Rosja w „Ustępie” III części „Dziadów”, [w:] „W krainie pamiątek:
: prace ofiarowane profesorowi Bogdanowi Zakrzewskiemu w osiemdziesiątą rocznicę
urodzin , pod red. Jacka Kolbuszewskiego, Wrocław 1996.
45. Strawińska B., Sybir w słownikach języka polskiego oraz w świadomości
współczesnych Polaków, [w:] Sybir, wysiedlenia - losy - świadectwa, pod. red.
Jarosława Ławskiego, Białystok 2013, s. 59-72.
46. Strzyżewska Z., "Dziennik mojej niewoli" Juliana Sabińskiego czyli o doli zesłańczej
dawnej i nowszej, [w:] „Zesłaniec” 2011, nr 46, http://zeslaniec.pl/46/Strzyzewska.pdf
[dostęp z dnia: 15.05.15r.]
47. Syberia w historii i kulturze narodu polskiego, pod red. A. Kuczyńskiego, Wrocław
1998.
48. Synowiec A., Obraz Rosji w dyskursie kulturowo-ideologicznym. Studium wyobraźni
zbiorowej na łamach polskiej prasy z lat 1991-2005,
http://www.sbc.org.pl/Content/12768/doktorat2967.pdf, [dostęp z dnia 23.04.14r.].
49. Szarota T., Polak w karykaturze niemieckiej (1914-1944). Przyczynek do badań
stereotypów narodowych, [w:] Wokół stereotypów Polaków i Niemców, red. W.
Wrzesiński, Wrocław 1991.
50. Śliwowska W., Polski Sybir. Mity i rzeczywistość, [w:] Sybir. Wysiedlenia-losyświadectwa, pod red. J. Ławskiego, Białystok 2013, s. 73-77.
51. Śliwowska W., Ucieczki z Sybiru, Warszawa 2005.
52. Trojanowiczowa Z., Sybir romantyków, Warszawa 1993.
53. Trynkowski J., Kodeks etyczny zesłańca w świetle pism Agatona Gillera, „Studia
Łomżyńskie”, t. XIV.
54. Wajda K., Polski obraz Niemców i niemiecki obraz Polaków w publicystyce obu
krajów w latach 1871-1914, [w:] Polacy i Niemcy. Z badań nad kształtowaniem
heterostereotypów etnicznych, red. K. Wajda, Toruń 1991.
113

Podobne dokumenty