Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
PUŁAPKA NA OFIARNEGO Radosław Strzelecki Sprawiedliwość zaś jest pewnym umiarem, ale nie w ten sam sposób jak inne cnoty, lecz dlatego, że dotyczy czegoś, co jest środkiem; niesprawiedliwość natomiast dotyczy skrajności. 82 C Arystoteles, Etyka Nikomachejska ierpimy z niedostatku dobra. Czy można ucierpieć przez jego nadmiar? Czy w obliczu nadmiaru zła, które cierpimy, można w ogóle sensownie mówić o możliwości nadmiaru dobra i bać się tego nadmiaru? Jeśli tak, to z jakiej działoby się to przyczyny? Zdobycze filozofii najpierw przerażają, potem stają się przedmiotem uniwersyteckiego wykładu, wreszcie – powszechną własnością publiczną. Zwykle do tego momentu filozofia już zdąży je zakwestionować. Radykalizm współczesnej filozofii, współczesnej etyki – zwłaszcza coraz bardziej wpływowej filozofii dialogu – w imię dobra, które nie cierpi przez nadmiar, podaje w wątpliwość całą tradycję filozofii zachodniej, równie jak własne, przede wszystkim fenomenologiczne, źródła i inspiracje. Starcie filozofii wolności i filozofii odpowie- dzialności to jednak nie tylko „ojcobójstwo Parmenidesa”, dokonywane – dla odmiany – np. na Martinie Heideggerze. To próba całkowicie nowego myślenia, torującego drogę nowej wizji człowieka. Chciałbym zakwestionować tutaj pewne jego tropy w imię jego własnego radykalizmu. Fenomenologiczne ujęcie świata jako systemu sensownych, nakierowanych na byt ludzki odniesień, prowadziło wprost do ontologicznej interpretacji pojęcia wolności jako siły stwórczej bytu ludzkiego. Stworzyło również ontologiczne podstawy dla uprzywilejowania wolności jako podstawowej charakterystyki człowieka na płaszczyźnie etyczno-antropologicznej. Zmierzamy wówczas jednocześnie do zniesienia granic między domeną ontologii a domeną etyki i do utwierdzenia sfery etycznej praxis w indywidualnym projekcie ludzkiej egzystencji. W filozofii dialogu środek ciężkości przesuwa się na Innego, a dotychczasowe pojęcie wolności zostaje zakwestionowane. Punkt wyjścia Emmanuela Lévinasa to w istocie bilans świata po ekspansji nieskrępowanej wolności (jest to analiza niezależna od istotnej wymowy np. Heideggerowskiej ontologii fundamentalnej), wolności, która nie wystarcza sobie, jak nie wystarcza jej już zagarnięta zdobycz, i która pragnie czegoś więcej. Oto wolność u kresu swej drogi stoi naprzeciw świata swoich rzeczy, ustrukturowanego według jej potrzeb. Rzeczywistość staje się polem swobodnego działania. W jaki sposób „coś jeszcze, coś więcej” mogłoby pojawić się w zorientowanym teleologicznie i dosko- Świat wolności samotniczej i autarkicznej jest tym, w którym rodzi się pragnienie czegoś więcej, czegoś innego. Wolność panująca w swoim wczoraj dziś domaga się jutra, które byłoby jej nieznane; jest brzemienna swoją próżną mądrością jak Zaratustra przed zstąpieniem między uczniów. nale zamkniętym w sobie systemie? Wolność osiągnęła granicę swoich możliwości, świat dosłownie leży u jej stóp. Ale ceną staje się przemiana jej charakteru – niezbywalna, zdawałoby się, otwartość wolności przechodzi nagle w monadyczne uwięzienie. Świat wolności samotniczej i autarkicznej jest tym, w którym rodzi się pragnienie czegoś więcej, czegoś innego. Wolność pa- nująca w swoim wczoraj i dziś domaga się jutra, które byłoby jej nieznane; jest brzemienna swoją próżną mądrością jak Zaratustra przed zstąpieniem między uczniów. Pojawia się Inny. Panujące dotąd w swoim świecie Ja zostaje zaskoczone, zatrzymane i rzucone na kolana. Inny jest i nie jest z tego świata. Przychodzi z wysokości; jego twarz (le visage) w swej absolutnej niewinności i bezbronności jest pierwotnym apelem etycznym: „Nie zabijaj”. Dosięgnięty przez ten apel, nie mam czasu (w sensie dystansu) ani możliwości, by się mu sprzeciwić. Wezwanie ze strony twarzy ustanawia tym samym właściwą wspólnotę etyczną. Zabójstwo – „bezproblemowe” w ramach ontologii – nabiera odtąd cech absolutnej moralnej abdykacji. Nadchodzącemu z wysokości Innemu jestem winien wszystko. Oto otwiera się przede mną „nieskończona ziemia dobroci”1. Powiedzieć o tym „miłość bliźniego” znaczyłoby to – powiedzieć za mało. Relacja ta jest wszakże od początku naznaczona przez odwiecznego wroga miłości – sprawiedliwość. Z oczu Innego wyziera bowiem trzeci, przywołujący człowieczeństwo jako takie. Relacja etyczna między jednostkami z jednej strony, a Bóg Ojciec z drugiej, fundują wspólnotę braterską – wspólnotę losu – wspólnotę dzieci Bożych. Jakkolwiek Lévinas unika precyzyjnego określenia transcendencji Innego, jest ona niewątpliwie naznaczona boskością2. W pozytywnym opisie zjawiania się Innego ślad Boga jest jak rękojmia mocy nakazu etycznego. Sens relacji z Innym staje się rękojmią nowych narodzin wolności, która w odpowie- Impressje 83 dzialności za Innego odnajduje swoje przeznaczenie, a w ofierze za Innego – w substytucji – kulminację swego przeznaczenia. Radykalizm rozwiązania zaproponowanego przez Lévinasa ujmuje, ale i prowokuje do kontry. Pomińmy najbardziej może oczywiste pytanie o osobiste przymioty ducha myśliciela praktycznie głoszącego świętość jako obowiązek. Pozostając nawet na płaszczyźnie czysto teoretycznych rozważań, łatwo dowieść paradoksalnego charakteru tej myśli. Jestem wszystko winien Innemu, ale to „wszystko” okazuje się jedynie teoretyczną możliwością, a zatem w istocie pustą retoryką, gdy na scenę wkracza trzeci, a dług wobec niego, który uosabia powszechność, spłacamy mediatyzującą wszystko ideą sprawiedliwości. Nasuwa się pytanie, kogo w istocie ma chronić – czyje 84 prawa ma zabezpieczać – owa postulowana Jestem wszystko winien Innemu, ale to „wszystko” okazuje się jedynie teoretyczną możliwością, a zatem w istocie pustą retoryką, gdy na scenę wkracza trzeci, a dług wobec niego, który uosabia powszechność, spłacamy mediatyzującą wszystko ideą sprawiedliwości. Nasuwa się pytanie, kogo w istocie ma chronić – czyje prawa ma zabezpieczać – owa postulowana sprawiedliwość? sprawiedliwość? Czy aby nie chroni ona nie tyle trzeciego, ile właśnie mnie – mianowicie przed zatraceniem się na tej nieludzkiej (bo świętej) „nieskończonej ziemi dobroci”?3 Według kabalistów naczynia utworzone z materii były zbyt kruche, by utrzymać w sobie doskonałość pomieszczonych w nich boskich atrybutów. Trzeba zresztą przyznać, że wprowadzenie idei sprawiedliwości pozwala Lévinasowi gładko sprowadzić przerażającą ideę nieskończonej odpowiedzialności z powrotem do ludzkiego świata, pozwala wtłoczyć ją do naczyń, które byłyby zdolne bez uszczerbku ją pomieścić. Co jednak z tymi, którzy ideę tę zdają się traktować serio do końca? Są to hipokryci czy szaleńcy boży? Idea substytucji – zastąpienia Innego nawet w cierpieniu i (co szczególnie godzi w myślenie Heideggera) w umieraniu, idea wyrażająca się najpełniej we wstąpieniu za Innego na szafot, w oddaniu za niego życia – w najdoskonalszy może sposób wyraża paradoksalność propozycji Lévinasa. To świętość w czystej postaci: jestem wszystko winien Innemu, jestem więc gotów chociażby do ofiary, już nie tylko z dumnej i panującej wolności, lecz nawet z samego swego istnienia, by ocalić jego istnienie. O ile jednak dotąd odpowiedzialność mogła urzeczywistniać się bez cudzej krzywdy, paradoksalnie, w chwili, gdy osiąga kulminację, dzieje się to kosztem innego – Innego – substytuowanego. Dulce et decorum est pro altero mori, co jednak ma począć on – ten, którego istnienie niesie w sobie straszliwą cenę cudzej ofiary? Jest to oczywiście czysto teoretyczne pytanie; cena życia jest zbyt wielka, by mogła być tak lekko ciśnięta na wagę. Nie jest jednak bezpodstawne, jeśli wspomnimy chociażby świętość i niezmierzoną melancholię tego, który swoje życie, w całości naznaczone ofiarą, zyskał i utrzymał u jego zarania, jak wspomina Jean-Baptiste Clemence w Upadku Camusa, dzięki niedobrowolnej ofierze O ile jednak dotąd odpowiedzialność mogła urzeczywistniać się bez cudzej krzywdy, paradoksalnie, w chwili, gdy osiąga kulminację, dzieje się to kosztem innego – Innego – substytuowanego. Dulce et decorum est pro altero mori, co jednak ma począć on – ten, którego istnienie niesie w sobie straszliwą cenę cudzej ofiary? z życia dzieci betlejemskich, poświęcił zaś ku zbawieniu, ale i ku niezamierzonemu (w sensie: nieintendowanemu) upokorzeniu wszystkich, którzy pójdą za nim? Pytam zatem, czy możemy obronić Lévinasa przed pułapką, jaką oznacza rozdźwięk między dobrocią odpowiedzialnego a prawdą egzystencji – między etyką a ontologią? Czy możemy sobie wyobrazić substytucję doskonałą – wolną chociażby od pychy, która potrafi wodzić świętość na pokuszenie? Czy możemy wyobrazić sobie ofiarę doskonałą, czyli taką, która przede wszystkim nie czyniłaby nikogo swoim zakładnikiem? Mówiąc wprost – czy jest możliwa Lévinasowska bez-inter-esowność? „Wolałbym piekło z Chrystusem niż niebo bez niego” – odważył się powiedzieć mistrz Eckhart4. Mowa ludzka w słowach tych osiąga granicę swoich możliwości od- zwierciedlenia uczucia miłości i odpowiedzialności. Można jednak pójść jeszcze dalej, o ile czysto literackie świadectwo zdolne jest z kolei choćby w znikomym stopniu odzwierciedlić żywe doświadczenie egzystencjalne. Nils Runeberg, szwedzki teolog z początku ubiegłego wieku, bohater Trzech wersji Judasza Jorgego Luisa Borgesa, w trzech kolejnych dziełach podejmuje temat zdrady Judasza i jej miejsca w dziele Odkupienia. „W którymś z klubów literackich Paryża czy Buenos Aires jakiś literat mógłby z powodzeniem wpaść na tezy Runeberga; tezy te, przedstawione w takim miejscu, byłyby bezwartościowymi i zbędnymi przejawami niedbalstwa i bluźnierstwa. Dla Runeberga stały się kluczem do głównej tajemnicy teologii. Stały się przedmiotem medytacji i analizy, kontrowersji historycznej i filologicznej, dumy, radości i przerażenia. Usprawiedliwiały, a zarazem napełniały bezładem jego życie”5. Szwedzki teolog świadomie porzuca teologię i przenosi spór o właściwą naturę ludzkiego wcielenia Boga na płaszczyznę moralną. „Założył, że Jezus, który dysponował olbrzymimi środkami, jakie może dać Wszechmoc, nie potrzebował udziału człowieka, aby odkupić wszystkich ludzi. Następnie polemizuje z tymi, którzy utrzymują, że nie wiemy nic o niepojętym zdrajcy; wiemy, pisze, że był jednym z apostołów, jednym z tych, którzy zostali wybrani, aby głosić królestwo niebieskie, aby uzdrawiać chorych, oczyszczać trędowatych, wskrzeszać umarłych i aby wypędzać demony (Mt 10:7-8; Łk 9:1). Człowiek, którego Zbawiciel tak wyróżnił, zasługuje na to, abyśmy nadali jego czynom lepszą Impressje 85 86 interpretację. Przypisywać jego zbrodnie chciwości (jak to robili niektórzy, opierając się na autorytecie Jana, 12:6) to przyjąć pobudkę najbardziej nikczemną. Nils Runeberg proponuje pobudkę przeciwstawną: ascetyzm hiperboliczny i wprost nieskończony. Asceta dla większej chwały bożej upadla i umartwia ciało; Judasz zrobił to pełnej, ukrytej przed tymi, którym przynosi zbawienie, przeto nie nakładającej na nich potwornego długu, o którym tak przekonująco pisze Nietzsche w Z genealogii moralności8. Jest to obraz substytucji pociągającej za sobą nieuchronne zło, ale już w samym wyborze zbrodni pogodzonej z winą jako winą – z winą jako ceną, jaką nie świętość nawet, i altruizmem odnaleźć można religijność Sobości”9. Fragment ten wprost odnosi się do Heideggera, do koncepcji troski Dasein o swoje własne bycie. Heideggerowską tezę, iż Dasein w jego byciu chodzi o jego bycie, rzeczywiście łatwo można demonizować, przypisując Dasein nieprzekraczalny egoizm, którym naznaczona wówczas będzie sowności, jaką świadomość konstytuująca może przypisać przedmiotowości. Zastrzeżenie sensowności dla Dasein w Byciu i czasie w sposób oczywisty trwale sytuuje przedmiotowość w sferze jego prerogatyw. Otwiera to drogę do rozciągnięcia panowania Dasein poza sferę jego bezpośredniego powiązania z otoczeniem w sensie Umwelt; w pewnym samo z duchem. Zrezygnował z honoru, dobra, pokoju, królestwa niebieskiego [...]. Przemyślał z góry, ze straszliwą jasnością, swe winy. Cudzołóstwo ma w sobie coś z czułości i samozaparcia; zabójstwo z odwagi; świętokradztwo i bluźnierstwo z jakiegoś szatańskiego błysku. Judasz wybrał takie winy, w których nie uczestniczy żadna cnota: nadużycie zaufania (J 12:6) i denuncjatorstwo”6. Oto „Bóg całkowicie stał się człowiekiem, człowiekiem aż do hańby, człowiekiem aż do potępienia i własnego zaprzepaszczenia. Aby nas zbawić, mógł wybrać jakiekolwiek z przeznaczeń tkających powikłaną sieć historii; mógł być Aleksandrem albo Pitagorasem, Rurykiem albo Jezusem; wybrał los najnędzniejszy: został Judaszem. [...] Pijany bezsennością i oszałamiającą dialektyką, Nils Runeberg błąkał się ulicami Malmö, modląc się czasami, aby została mu okazana łaska dzielenia piekła z Odkupicielem”7. Trzy wersje Judasza zasługują na uwagę nie jako odmienne odczytanie paradygmatycznego mitu zdrajcy, które w dobie rehabilitacji licznych apokryfów i kariery kolejnych mistyfikacji traci zresztą w znacznym stopniu potencjał obrazoburczy; opowiadanie to ma przede wszystkim znaczenie jako obraz substytucji doskonałej, substytucji zu- ale już sama egzystencja musi nieuchronnie płacić: jeśli nie złu, to wszystkiemu, co niszczy, zarazem tworząc. Radykalną w najwyższym stopniu etykę odpowiedzialności i poświęcenia można zatem ocalić, ceną jest jednak uderzający paradoks: w tym wypadku to nie dobro, lecz bezinteresowna (bez-inter-esowna!) rezygnacja z dobra (cóż z tego, że w imię dobra większego?) pozwoliła nam dowieść ponad wszelką wątpliwość, że oto uwolniono człowieka z okowów, jakie nakłada na niego bycie. Dlaczego jednak w ogóle prosty nakaz etyczny i bezpośrednie zobowiązanie zastępować paradoksem, w którym zdrajca staje się bohaterem, potępiony – Mesjaszem? Czy nie jest to nazbyt okrężna droga i próżna spekulacja, w sposób zbyteczny podważająca pierwotną afirmację dobra? Sądzę jednak, że możemy na tym przykładzie właśnie uprzytomnić sobie sedno koncepcji Lévinasa, jej z gruntu religijny charakter. Jak to rozumieć? Czy według Lévinasa bez Boga nie ma odpowiedzialności? Pisze na przykład Lévinas: „w ‘prehistorii’ Ja ustanowionego dla siebie rozlega się głos odpowiedzialności. Sobość jest od stóp do głów zakładnikiem starszym niż Ego i poprzedzającym zasady. Sobości nie chodzi w jej byciu o bycie. Ponad egoizmem w ogóle, by tak się wyrazić, domena bycia. Z punktu widzenia „Bycia i czasu” tego rodzaju krytyka stanowi niedopuszczalne pomieszanie języka ontycznego z ontologicznym. Przeoczając różnicę ontologiczną, krytyka „egoizmu” Dasein może przeciwstawić jego trosce o swoje własne bycie postawę substytucji. Tymczasem troska o swoje własne bycie nie jest jakimś Spinozjańskim conatus: jest nieodmiennie próbą wytrwania w pewnym skonkretyzowanym projekcie egzystencji; jest troską o sens własnego bycia. Jest zatem możliwe, by np. dla ocalenia sensu swojej egzystencji Dasein przyjęło właśnie postawę substytucji – aż do końca, aż po substytucji tej kulminację10. Widać zatem wyraźnie, że gra nie toczy się o takie czy inne pojęcie Boga, lecz o źródło sensu, który może pojawić się w świecie wraz z ekspansją wolności bądź wraz z pojawieniem się Innego, jako posłańca sprzed wszelkiego czasu. Heideggerowskie Dasein jest w świecie na sposób odkrywania-projektowania sensu. W każdym wypadku to projektująca wolność stanowi źródło sensu wszelkiego bytu uobecniającego się dla Dasein. Fenomenologiczne badanie rozstrzyga kwestię sposobu zjawiania się czegokolwiek dla świadomości konstytuującej w zależności od rozstrzygnięcia kwestii sen- sensie wszystko, co jest dla Dasein obecne, pozwala się sprowadzić do sfery Umwelt. O ile zaś świat podzielany jest z Innymi, otwiera się dla Dasein nieuchronne uwikłanie w ich sposób bycia jako Się i zarazem egzystencjalna możliwość wyrwania się z tego kołowrotu i ustanowienia wspólnoty we właściwej troskliwości. U Lévinasa natomiast sens przychodzi spoza tego świata. Naznacza relację, ale nie znajduje w niej swojego źródła. Jak mówi Lévinas, dług poprzedza tu pożyczkę, a wydatek przekracza zasoby11. Sens wyprzedzać będzie zatem rozumienie i czyn. Innymi słowy, możemy mu jedynie sprostać bądź nie. Działanie ludzkie zamienia się w dopełnianie dzieła, w urzeczywistnianie posłania. Wszystko jest dobrze, jeśli sens wyczerpuje się w działaniu; cóż jednak, jeśli przekracza rachuby i horyzont (a jeśli tak jest, Lévinas powie, że tak być powinno). I tak na przykład zbrodnicze dzieło Judasza może osiągnąć charakter ofiary tylko przy założeniu, że w ogóle jeden z dwóch bohaterów dramatu w Getsemani jest rzeczywiście Mesjaszem. Jeśli nie, czyn Judasza jest tylko pospolitą zdradą za trzydzieści srebrników bądź zdradą polityczną, co doprawdy w znikomym stopniu Impressje 87 poprawia jego moralną kwalifikację. Dramat zdrady Judasza jest po ludzku niewytłumaczalny; Runeberg ma w tym aspekcie sporo racji. „Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził” – mówi Marek (14:21). Ktoś jednak musiał podjąć się zbrodniczego dzieła, tak jak ktoś musiał ukrzyżować Jezusa i jak niegdyś faraon o sercu utwardzonym przez Boga musiał walczyć z Mojżeszem o los Izraela. Już Orygenes na tym prostym fakcie, że Bóg musiał poświęcić zbawie- 88 Dramat zdrady Judasza jest po ludzku niewytłumaczalny; Runeberg ma w tym aspekcie sporo racji. Ktoś jednak musiał podjąć się zbrodniczego dzieła, tak jak ktoś musiał ukrzyżować Jezusa i jak niegdyś faraon o sercu utwardzonym przez Boga musiał walczyć z Mojżeszem o los Izraela. nie niejednej osoby, by dokonać dzieł, jakie przypisuje mu Biblia, opierał argument za wędrówką dusz. W przyszłych wcieleniach Bóg wynagrodzi mierzwie historii jej podły los – zdrajcy, kata, ciemiężyciela; u końca czasów wszyscy, nie wyłączając samego szatana, pojednają się w dziele Zbawienia. Nauka Orygenesa została potępiona, ludzkie poczucie niesprawiedliwości z tytułu tej czy innej predestynacji musiało zamilknąć wobec tajemnicy zbawienia wybranych i również potępienia wybranych. Jeśli Judasz jest Mesjaszem, charakter jego czynu nie odbiega od charakteru czynu Abrahama na górze w krainie Moria i słynna analiza Kierkegaarda teleologicznego zawieszenia etyki zachowuje pełnię swojego znaczenia w obu przypadkach. Co pocznie etyka odpowiedzialności na górze w krainie Moria? Oto osobliwa dialektyka tożsamości i nietożsamości transcendencji twarzy i boskiej transcendencji czyni możliwym iście szatańskie żądanie Innego – żądanie, do którego tylko Bóg miałby prawo – jak żądanie śmierci Izaaka12. Również etyka spełniająca się w zakazie zabójstwa i nakazie ofiary będzie musiała zostać zawieszona albo nieuchronnie utraci grunt pod nogami, gdyż z chwilą buntu przeciw Bogu utraci racje, dla których przekonywała, że ponad wszelką wątpliwość nie wolno zabijać. Pozostaje zatem odwołać się do idei sprawiedliwości, która dławi szaleństwo miłości do Innego zobowiązaniem wobec wszystkich – czy zatem również: wobec nikogo? Radykalizm stapia się w jedno z konformizmem: nie jestem Mesjaszem, nie mogę umrzeć za miliony – zatem nie popełnię dla Innego ani zbrodni, ani żertwy z siebie samego. Mam zobowiązania, które sięgają poza chwilę spotkania z twarzą, mó- Oto osobliwa dialektyka tożsamości i nietożsamości transcendencji twarzy i boskiej transcendencji czyni możliwym iście szatańskie żądanie Innego – żądanie, do którego tylko Bóg miałby prawo – jak żądanie śmierci Izaaka. Przypisy: 1. Por. E. Lévinas, Całość i nieskończoność, przeł. M. Kowalska, Warszawa 1998, s. 297. 2. Por. R. Strzelecki, Ethos i wolność..., Kraków 2006, ss. 46–47. 3. Por. ibidem, s. 48. 4. Por. Eckhart, Sprüche, 23. 5. J. L. Borges, Trzy wersje Judasza [w:] Opowiadania, przeł. A. Sobol-Jurczykowski, Kraków 1978, s.138. 6. Ibidem, ss.139–140. 7. Ibidem, ss.142–143. 8. Por. F. Nietzsche, Z genealogii moralności, przeł. L. Staff, Warszawa 1905, ss. 98–105. 9. E. Lévinas, Inaczej niż być lub ponad istotą, przeł. P. Mrówczyński, Warszawa 2000, s. 199. 10. Por. R. Strzelecki, op. cit., s. 72. 11. Por. E. Lévinas, op. cit., s. 189. 12. Por. R. Strzelecki, op. cit., s. 48. Radosław Strzelecki (ur. 1978): filozof, etyk, doktorant w IF UJ. Opublikował m. in. Ethos i wolność. W poszukiwaniu etycznej wymowy „Bycia i czasu” Martina Heideggera (Kraków 2006). Publikuje też m.in. w „Kwartalniku Filozoficznym” i „Znaku”. Redaktor naczelny „Mêlée. Kwartalnika Filozoficzno-Kulturalnego”. wię zatem Innemu błagającemu o pomoc – na przykład: „ja mam dzieci, radź sobie sam”. I nie wiem już, czy złamała mnie świętość, czy tchórzostwo; wiem, że wreszcie – czy może: znów? – żyję podług etyki uszytej na ludzką miarę. Impressje 89