związek w terenie - Głos Weterana i Rezerwisty
Transkrypt
związek w terenie - Głos Weterana i Rezerwisty
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Lipiec 2007 Z prezesami zarządów wojewódzkich na roboczo ZWIĄZEK W TERENIE JEST AKTYWNY I CIESZY SIĘ AUTORYTETEM Zadania jakie stoją przed Związkiem w II połowie 2007 r. były tematem czerwcowego spotkania kierownictwa ZG zwołanego na roboczo z prezesami zarządów wojewódzkich. Na porządku dziennym stanęły nieskrępowane czasem informacje prezesów ZW, które pozwoliły na przegląd sytuacji w tych węzłowych ogniwach naszej organizacji. Występujący z niepokojem wskazywali na rosnące przypadki restrykcyjnych decyzji niektórych dowódców jednostek wojskowych wobec terenowych ogniw Związku. Przytaczano fakty wypowiadania umów o korzystanie z pomieszczeń, podwyższania opłat, utrudniania możliwości korzystania z wojskowych środków transportu, sal konferencyjnych. Mówili o tym m.in. prezesi z Warszawy, Lublina, Rzeszowa, Łodzi, Gdańska, Poznania. Ich zdaniem jest to rezultat niejasnej sytuacji prawnej, jaka wytworzyła się po wypowiedzeniu przez MON dotychczasowego porozumienia o współpracy, a także w wielu przypadkach dowolnej interpretacji, czy też pochopnych decyzji niektórych dowódców. Poprawie uległa natomiast współpraca z terenowymi władzami administracyjnymi i samorządowymi. Jest to wynik skutecznej promocji Związku prowadzonej wokół 25-lecia organizacji oraz poprawy wizerunku ZBŻZiORWP. Przedstawiciele władz naszego Związku uczestniczą coraz częściej w przedsięwzięciach rocznicowych i uroczystościach, udzielają niekiedy wparcia finansowego. (ZW Katowice, Wrocław, Szczecin, Kraków, Olsztyn, Opole, Gdańsk, Kielce, Łódź). Z wypowiedzi prezesów wynikało także, że pomimo wspomnianych utrudnień, działalność organizacji w terenie jest różnorodna i coraz bardziej dynamiczna. Wypracowano nowe, dostosowane do sytuacji i regionu formy pracy ożywiającej środowisko oraz wykorzystujące potencjał Związku. Można tu wymienić Forum Obronności Państwa (Gdańsk), spotkanie z byłymi żołnierzami zawodowymi nie będącymi członkami Związku (Opole), aktywizację młodych rezerwistów (Kielce), podróże wojskowo-historyczne (Wrocław). Coraz częściej udaje się pozyskać sponsorów, wspomagających m.in. imprezy o charakterze klubowo-rekreacyjnym Z wielu wypowiedzi przewijała się myśl, że Związek musi podnosić swój autorytet, być widoczny (także w mediach), umacniać swoją pozycję wobec władz samorządowych i administracyjnych. W czasie spotkania wiceprezes ZG płk Jan Gazarkiewicz omówił działalność proobronną, ponadto zapoznał z pracą zespołu, który zajmie się w najbliższym cza- POWSTAŁ POMORSKI KLUB KORESPONDENTÓW „GŁOSU WETERANA I REZERWISTY” Na wniosek Prezydium Pomorskiego Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w Gdańsku, powołano Klub Korespondentów „GWiR”. Pierwsze zebranie założycielskie prowadził wiceprezes Pomorskiego Zarządu Wojewódzkiego ds. społecznych płk mgr inż. (r.) Stanisław Tomczyk. Spotkanie zaszczycił swoją obecnością prezes Pomorskiego Zarządu Wojewódzkiego kmdr dr (r.) Kazimierz Anolik, który w swoim wystąpieniu podkreślił wielką rolę i nadzieje w propagowaniu działalności i życia naszej społeczności byłych żołnierzy zawodowych i oficerów rezerwy Wojska Polskiego. Wykład nt.: „Zasad korespondencji do >>GWiR<< oraz innych czasopism” przedstawił długoletni korespondent ppłk dypl. (r.) Władysław Żmijewski. Swój akces do klubu zgłosiło 13 korespondentów. Prezesem Klubu Korespondentów został wybrany ppłk dypl. (r.) Władysław Żmijewski. Zastępcą kmdr por. (r.) Eugeniusz Konarski, a sekretarzem ppłk (r.) Witold Wojtczak. Władysław ŻMIJEWSKI G³os Weterana i Rezerwisty S£OWO PREZESA Zawarty w uchwale VII Zjazdu Delegatów ZBŻZiORWP problem konsolidacji związków i stowarzyszeń żołnierskich, pozostaje jednym z najważniejszych. Świadczą o tym telefony, listy do redakcji i dyskusja w naszym środowisku. Dlatego pozwalam sobie, na zabranie głosu w tej sprawie i przedstawienie, kilku najważniejszych – moim zdaniem – problemów. Mówiąc szczerze jest to zadanie, w dzisiejszej rzeczywistości niezmiernie trudne. Podejmowane już działania kierownictwa Związku nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Wszystko bowiem wskazuje, że jest to wyzwanie dla wszystkich członków naszej organizacji. Okazuje się, że stanowiska Zarządów związków to jeszcze za mało. Do podjęcia takiej decyzji potrzebna jest zgoda większości zainteresowanych członków, a to możemy osiągnąć w porozumieniu z członkami innych stowarzyszeń. Obecnie obserwujemy proces powstawania kolejnych organizacji, często w wymiarze lokalnym nazwijmy to umownie „z ograniczonymi celami działania”. Funkcjonują one poza naszym Związkiem i najczęściej nie mamy wpływu, ani możliwości oddziaływania na nie. Twórcy takiej sytuacji, często nie są w stanie dostrzec pewnych zagrożeń dla całości naszego środowiska, dla jakości uzyskiwanych efektów. Zjawisko konsolidacji organizacji środowisk żołnierskich, ich połączonych wysiłków na rzecz całego środowiska nie sprzyja także ogólna sytuacja wytwarzana wokół części tego typu organizacji pozarządowych. Wygląda to na to, że są to próby rozbicia naszej zwartości. Obserwujemy już konkretne „czyny” idące w tym kierunku niemalże każdego dnia, tygodnia i miesiąca. Sądzę, że takie działania są wyjątkowo szkodliwe dla obronności państwa, o czym powinni wiedzieć twórcy i wykonawcy takich inicjatyw. Nasz statut też wymaga określonych zmian w wielu zapisach. Może tego dokonać tylko Nadzwyczajny Zjazd Delegatów. Ostatnia decyzja zapadnie prawdopodobnie w październiku br. Koleżanki i koledzy! Jestem przekonany, że nasza odpowiedzialność spowoduje, iż podejmiemy mądre i racjonalne działania. Nasze poczucie odpowiedzialności za obronność, umiłowanie Ojczyzny pozwoli przetrwać najgorsze w sposób godny i honorowy. Nie zamartwiajmy się więc kłopotami, gdyż nie ma nigdy sytuacji bez wyjścia. Nasz Związek dążył zawsze do umacniania obronności państwa. Być może, że w najbliższym czasie będziemy to realizować w osamotnieniu. Jestem przekonany, że i nasze społeczeństwo w pierwszej kolejności liczyć będzie na środowiska związane z wojskowością. Adam RĘBACZ 1 G³os Weterana i Rezerwisty Lipiec 2007 sie podziałem środków finansowych pozyskiwanych z 1% odpisów od podatku. Z kolei wiceprezes Aleksander Kubacki zapoznał z projektem rozporządzenia MON w sprawie funduszu socjalnego oraz środkami przeznaczonymi na działalność paliatywną. Jak powiedział istnieje także duże prawdopodobieństwo pozyskania dodatkowych funduszy na ten cel z budżetu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Prowadzący spotkanie, prezes ZG gen. Adam Rębacz z uznaniem odniósł się do relacji prezesów ZW, wskazując iż siła Związku i jego przyszłość tkwi w sile struktur terenowych. Podsumowując obrady, uzasadniał celowość organizacji jesienią br. Nadzwyczajnego Zjazdu Związku. Obecny Statut – powiedział – minimalnie znowelizowany na VII Zjeździe zawiera zapisy ograniczające szerszą pracę Związku, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Nowego spojrzenia wymagają struktura Związku, liczebność władz, działalność gospodarcza, przynależność nowych środowisk – także zagranicznych, a także nazwa naszej organizacji, która zdaniem wielu członków wymaga uproszczenia. Optymizmem napawa umacnianie się autorytetu i pozycji terenowych struktur w oczach władz i społeczeństwa oraz poprawa http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html wzajemnej współpracy. Potwierdza to słuszność kierunków pracy Zarządów. Podzielam w pełni niepokój, zabierających głos – powiedział gen. Rębacz – a sygnalizujących pogarszanie się współpracy z niektórymi jednostkami wojskowymi. Jest to dla mnie nie do końca zrozumiałe i mam nadzieję iż są to przypadki odosobnione, wynikające z braku przejrzystej sytuacji prawnej, a także osobowości niektórych dowódców. Ze strony Zarządu Głównego robimy wszystko aby sytuacja wróciła do normy i mamy sygnały, że kierownictwo MON podziela nasze stanowisko. Zgadzam się także – podkreślił – z poglądem, iż życie związkowe, zwłaszcza w kołach należy wzbogacać i urozmaicać. Mamy przykłady – chociaż na razie nieliczne – organizacji pikników, wycieczek, podróży historycznych, turniejów szachowych i brydżowych. Gorąco zachęcam do takiego działania. Redakcja „GWiR” będzie takie działania upowszechniać, a nawet inspirować. Michał KALINOWSKI JEST TAKI DOM RODZINNY zamieszkały jednak nie przez jedną, a dziesiątki rodzin i osób indywidualnych w... jednym bloku. Jesteśmy mianowicie w DOMU EMERYTA WOJSKOWEGO na warszawskim Bemowie przy ul. Pirenejskiej 5, funkcjonujący dzięki MON. Typowe osiedle bloków mieszkalnych pogardliwie nazywanych „peerelowskim”, albo „blokowiskami”. Prawda jest taka, że gdyby nie inicjatywa II Zjazdu Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych w 1982 r. nie byłoby tego DOMU. Przez dziesiątki lat znajdują w nim schronienie do końca życia byli żołnierze Wojska Polskiego, których życie potraktowało bezwzględnie. Zostali samotni, ciężko zachorowali, stracili rodziny, a czasem i... przyjaciół. Przygarnął ich wojskowy dom emeryta, który postawił jednak warunki. Znowelizowana ustawa z 6 maja 2005 r. Dziennik Ustaw RP, nr 130; Warszawa, dnia 15 lipca 2005 r. art. 29 pkt. 1-6 brzmią: 1. Osoby uprawnione do wojskowego zaopatrzenia emerytalnego oraz członkowie ich rodzin mają prawo do umieszczenia w domu emeryta wojskowego i odpłatnego w nim przebywania. 2. Do domu emeryta wojskowego nie przyjmuje się osób uzależnionych od alkoholu, środków odurzających lub innych podobnie działających środków. 3. Miesięczna opłata za pobyt w domu emeryta wojskowego wynosi 400% najniższej emerytury, z zastrzeżeniem ust. 4. 4. Opłata za pobyt w domu emeryta wojskowego nie może być wyższa niż 60% miesięcznego dochodu, a w przypadku zamieszkiwania w domu emeryta wojskowego 2 z rodziną, łączna opłata nie może przekroczyć 70% wspólnego miesięcznego dochodu tej rodziny. 5. Za dochód, o którym mowa w ust. 4, uważa się kwotę należnego świadczenia emerytalnego, wraz z uzyskiwanym przychodem z tytułu działalności podlegającej obowiązkowi ubezpieczenia społecznego, po odliczeniu składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, oraz zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych. 6. Minister Obrony Narodowej określił, w drodze rozporządzenia, tryb przyjmowania do domu emeryta wojskowego, tryb rozpatrywania odwołań oraz zakres świadczonej opieki przez ten dom, z uwzględnieniem szczególnych potrzeb osób samotnych w podeszłym wieku. Art. 30. Uprawnienie przewidziane w art. 29 ust. 1 przysługuje również osobom pobierającym emeryturę lub rentę na podstawie innych przepisów, jeżeli ustalono im prawo do emerytury lub renty przewidzianej w niniejszej ustawie”. Obecni mieszkańcy DEW zadomowili się tu chyba, wszystko wskazuje, na stałe. Najstarszy lokator ma 96 lat, najmłodszy 60, średnia wieku wynosi ponad 76 wiosen. Ci, z którymi udało się rozmawiać twierdzą, że czują się tu dobrze chociażby dlatego, że mogą korzystać przez całą dobę z opieki lekarskiej. Wdowa po gen. bryg. Władysławie Jeżaku p. Halina mimo różnych dolegliwości jest uśmiechnięta, chodzi na spacery, stara się być samodzielna, korzysta z posiłków bo są smaczne, ma umeblowany pokój według własnego pomysłu. A propos – generałowie też tu mieszkają. St. chor. Wojciechowi Czarneckiemu życie nie szczędziło kłopotów. Po amputacji nogi mieszka tu dopiero 1,5 roku, ale nie narzeka. Pierwsza grupa inwalidzka i wózek nie są bowiem przeszkodą, żeby korzystać z windy i mieszkać na I piętrze. W DEW mieszkają również weterani walk. Por. Bolesław Sąsiadek z Łodzi, z powodu cukrzycy też stracił nogę. Trzeba jednak żyć – mówi wspominając przy okazji swój szlak bojowy w składzie 3 Berlińskiego Pułku Piechoty (piszemy o nim na str. 14). Jest nas coraz mniej, bo czas zaciera w pamięci ludzi i w mediach dokonania tych, co walczyli o Polskę pod Lenino i o Berlin. Mam satysfakcję – podkreśla – bo sposobiłem potem do zawodu żołnierza wielu wybitnych lekarzy, którzy ukończyli WAM. Naszemu rozmówcy podoba się to, że dyrekcja domu organizuje wycieczki rekreacyjne i krajoznawcze. Kontaktów z miastem też nie brakuje, często występuje zespół „Arizona”, o co troszczy się pani instruktor Kwiatkowska. Wiele kwater dwupokojowych (na 102 mieszkańców) zajmują małżeństwa, których życie również nie głaskało. Jak się tutaj żyje, powiedzą innym razem, bo rodzinę wojskową w domu przy ul. Pirenejskiej będziemy systematycznie odwiedzać, za co dziękujemy dyrektorowi mjr. (r.) Tadeuszowi Kurzyńskiemu, absolwentowi poznańskiej OSWPanc., synowi żołnierza frontowego dywizji generała Maczka. A.W. Fot. J. REINERT http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty FUNDACJA POMOGŁA PO RAZ DRUGI Ludowe porzekadło mówi, że starość nie udała się Panu Bogu. Jego autor lub autorzy mieli zapewne na myśli tych spośród nas, którzy są samotni, niepełnosprawni, podatni na choroby, a także cierpiący niedostatek. Na pewno wśród ludzi w podeszłym wieku jest więcej osób cierpiących i potrzebujących niż w innych grupach wiekowych. I dlatego coraz więcej emerytów i rencistów wojskowych przekonuje się o potrzebie istnienia Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowym. Statutowym celem Fundacji jest gromadzenie środków finansowych i zasobów materialnych na społeczną pomoc socjalną i zdrowotną na rzecz: emerytów i rencistów wojskowych, byłych żołnierzy zawodowych, a także wdów i sierot po zmarłych żołnierzach. W pracy codziennej władze fundacji propagują międzypokoleniową solidarność żołnierskiego środowiska, wyrażającą się słowami: „Pomóż dzisiaj kolegom w potrzebie, jutro koledzy pomogą tobie”. Tak jak w przeszłości, również dzisiaj powinniśmy, a nawet musimy podtrzymywać środowiskowe więzi. Dlatego Fundacja, na prośbę kierownictwa Domu Emeryta Wojskowego, już po raz drugi w ciągu ostatnich kilku lat zakupiła i przekazała pensjonariuszom sprzęt służący zabiegom rehabilitacyjnym i leczniczym oraz ułatwiający starszym ludziom wykonywanie podstawowych czynności dnia codziennego. 19 kwietnia, w obecności mieszkańców Domu Emeryta Wojskowego w Warszawie i kierownictwa tej zasłużonej placówki, pełniący obowiązki prezesa Fundacji płk Mieczysław Mikrut przekazał następujący sprzęt: elektryczne łóżko rehabilitacyjne z materacem, stołki pod prysznic w wersji z oparciem i z podłokietnikami, zestaw do mycia głowy, stoliki przyłóżkowe oraz fotel rehabilitacyjny z podgłówkiem i poduszką. Uprzejmie informujemy czytelników „Głosu Weterana i Rezerwisty”, wśród których jest wielu darczyńców fundacji, że naszą stałą praktyką jest wspieranie nie tylko tych emerytów i rencistów wojskowych, którzy mieszkają z rodzinami, ale także przebywających w różnych domach opieki społecznej i hospicjach na terenie całego kraju. Stanisław TORCHAŁA CO PRZYNIOSŁY ANKIETY DOTYCZĄCE SYTUACJI SOCJALNO-ZDROWOTNEJ EMERYTÓW I RENCISTÓW WOJSKOWYCH ORAZ ICH RODZIN Pytania opracowało kolegium Komisji Socjalno-Zdrowotnej Zarządu Głównego Związku na podstawie ankiety przeprowadzonej przez Związek w 2000 r. Dotyczyły one sytuacji materialnej, warunków mieszkaniowych, zaspokajania potrzeb zdrowotnych, form wypoczynku, udziału w życiu kulturalnym garnizonu, współpracy z wojskowymi biurami emerytalnymi oraz pilnych spraw, jakimi powinny zająć się komisje socjalne w 2007 r. Pytania były adresowane do emerytów i rencistów wojskowych oraz ich rodzin. Ankietę przesłano do 16 zarządów wojewódzkich i 32 zarządów rejonowych Związku. Wyniki opracowano na podstawie odpowiedzi na ankietę opisanych przez 44 prezesów zarządów wojewódzkich i rejonowych ZBŻZiORWP, tj. 91,6% ankietowanych. Nie nadesłały odpowiedzi na pytania Zarządy z Ciechanowa, Opola, Ostrołęki i Tarnowa. Opracowania poszczególnych zagadnień dokonano na podstawie danych z wojskowych biur emerytalnych, oddziałów regionalnych Wojskowej Agencji Mieszkaniowej oraz przychodni i zakładów leczniczych, a także informacji uzyskanych od kół oraz członków zarządów. OCENA SYTUACJI MATERIALNEJ EMERYTÓW I RENCISTÓW WOJSKOWYCH Wielkość emerytur i rent zależy od wysługi lat, stopnia i stanowiska wojskowego oraz dodatków stałych i świadczeniobiorcy. Według danych z 2006 r. wynosiły one od 600 do 8000 zł. Środowisko świadczeniobiorców od jednej do trzech osób będących na utrzymaniu emeryta lub rencisty. Są to osoby najbliższe, tzn. współmałżonkowie oraz dzieci własne lub przysposobione. Środowisko świadczeniobiorców wojskowych liczy około 160 000 osób. Łącznie z rodzinami daje to około 500 000 osób. Średnie świadczenie wynosi 2.100 zł. Możliwości zatrudnienia emerytów wojskowych są minimalne. Bezrobocie w niektórych rejonach sięga 30%, znalezienie pracy w tych rejonach jest bardzo trudne. Najczęściej byłych żołnierzy zawodowych można spotkać w firmach ochroniarskich. Większe szanse zatrudnienia są w dużych aglomeracjach. Część emerytów i rencistów wojskowych żyje skromnie – na poziomie minimum socjalnego, a około 10-15% rodzin żyje w ubóstwie, nawet poniżej tego minimum. W kilku ankietach wzmiankowano o korzystaniu przez emerytów z pomocy żywnościowej 3 G³os Weterana i Rezerwisty Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html organizowanej przez nasz Związek oraz Caritas Wojskowy. Część osób zaopatruje się w tanich sklepach z ubraniami. Wszyscy ankieterzy stwierdzili, że w ostatnim pięcioleciu standard życia uległ obniżeniu nawet o 10%. Powodem jest m.in.: – cenowa waloryzacja rent i emerytur, co doprowadziło do powstania „starych portfeli” (znaczna różnica między wielkością świadczenia otrzymanego przez tych, którzy odeszli do 31.12.1998 r. i tych, którzy odeszli z wojska po 1999 r.); – ponoszenie przez emerytów kosztów leczenia i zakupu bardzo drogich lekarstw; – obciążenie nowych właścicieli mieszkań zakupionych w Wojskowej Agencji Mieszkaniowej kosztami remontów budynków zaniedbanych przez Agencję – takie sprzedawała ona jako pierwsze – oraz podatkami gruntowymi za sprzedane wraz z lokalami posesji; – ograniczenie pomocy finansowej z funduszu socjalnego otrzymywanej w związku z chorobą w ramach dofinansowania do kosztów leczenia czy opieki paliatywnej w domu chorego; – brak możliwości podjęcia pracy. Mimo trudnej sytuacji większość prezesów zarządów stwierdza, że nie ma potrzeby organizowania zbiórki produktów żywnościowych i ubrań. Wnioski zostały opracowane na podstawie materiałów zebranych w 2006 r. Po podwyżkach cen oraz z powodu braku waloryzacji emerytur w 2007 r. standard życia ulegnie obniżeniu. WARUNKI MIESZKANIOWE EMERYTÓW I RENCISTÓW WOJSKOWYCH Z ankiet wynika, że warunki mieszkaniowe emerytów i rencistów są dobre. W całym kraju Wojskowa Agencja Mieszkaniowa sprzedała od 60 do 90% zasobów mieszkaniowych. Pozostałe mieszkania przeznaczone do sprzedaży są do nabycia według obowiązujących stawek i zasad. W kilku zielonych garnizonach np. w Mirosławcu, nie sprzedano ani jednego mieszkania. Współpraca wspólnot, głównie z powodu braku środków na wykup mieszkań układa się z WAM różnie. W miejscowościach, w których wspólnoty mieszkaniowe zrezygnowały z zarządzania przez tę instytucję, ich sytuacja jest lepsza. Natomiast w przypadku większej zależności pojawiają się narzekania na opieszałość i opóźnienia w załatwianiu spraw mieszkańców. Przykład z Warszawy: podczas masowej sprzedaży mieszkań Agencja pozostawiła dla siebie, przekazane jej na własność w księgach wieczystych, enklawy terenu (pozbawiając mieszkańców infrastruktury dojazdowej i miejsc do parkowania samochodów) w celu sprzedaży ich po niezwykle wygórowanych cenach. Oferty sprzedaży ogłoszono w Internecie. Interwencja i prośby kierowane przez mieszkańców do Oddziału Regionalnego i Centrali WAM o pomoc w rozwiązaniu problemu parkowania samochodów nie skutkowały – nie było odpowiedzi. Podobnie zareagował minister obrony narodowej. Za 1250 m˛ jezdni ulicy wewnątrzosiedlowej zażądano od wspólnoty milion złotych. Ponieważ ulicy nikt nie chciał kupić, wydzierżawiono działkę za 2200 zł miesięcznie. Działalność wspólnot mieszkaniowych jest prowadzone właściwie, a z danych dotyczących świadczeń przeznaczonych na utrzymanie części wspólnej i fundusz remontowy wynika, że uwzględniają one możliwości finansowe mieszkańców. Opłaty za media, wynoszą średnio 25 do 40% świadczenia emerytalnego. W niewykupionych lokalach, którymi administruje WAM, opłaty są wyższe o 60%. Są też przypadki zalegania z opłatami z tytułu najmu mieszkań. W Oleśnicy, Wrocławiu i Miliczu zadłużenie wynosi 2 629 960 zł i dotyczy 357 emerytów i rencistów. SŁUŻBA ZDROWIA I ZASPOKAJANIE POTRZEB ZDROWOTNYCH EMERYTÓW I RENCISTÓW WOJSKOWYCH Dostęp do lekarza pierwszego kontaktu nie stwarza większych problemów. Leczenie w szpitalu w zasadzie jest dostępniejsze w miejscowościach, w których są szpitale wojskowe. Ponieważ są przyjmowani do nich również pacjenci cywilni, emeryt wojskowy musi zatem dłużej czekać lub korzystać z placówek cywilnych. Są przypadki oczekiwania na leczenie szpitalne nawet do pół roku. Na wizytę do lekarza specjalisty, zwłaszcza kardiologa, okulisty czy ortopedy, trzeba czekać od kilku miesięcy do półtora roku. Nie ma natomiast długich terminów oczekiwania w przypadku wizyt płatnych. Połowa ankietowanych stwierdziła, że leczenie w formie pomocy domowej w ich miejscowościach nie jest dostępne. W pilnych sprawach trzeba wzywać odpłatnie pogotowie. Zaopatrzenie w lekarstwa jest dobre. Gorzej jest natomiast z realizacją recept na bardzo drogie lekarstwa. Brak środków finansowych to główna przyczyna niewykupywania lekarstw przez chorą osobę. Leczenie sanatoryjne w zasadzie jest dostępne. Czas oczekiwania na przydział skierowania na takie leczenie wynosi od kilku miesięcy do dwóch lat. Większość emerytów i rencistów rezygnuje jednak z powodu zbyt dużych opłat. FORMY WYPOCZYNKU Emeryci i renciści korzystają z wczasów sporadycznie – nie stać ich na taką formę wypoczynku. Niekiedy powodem rezygnacji jest podeszły wiek lub zła sprawność fizyczna. Prawie we wszystkich regionach najpopularniejszą formą wypoczynku jest uprawianie działek ogrodniczych. Są jednak obawy, że i ta forma wypoczynku może być niedostępna. Są bowiem zakusy na inne zagospodarowanie terenów ogródków działkowych. Coraz częściej pojawiają się informacje o okradaniu działek i o napadach, dlatego przede wszystkim osoby starsze czują się tam zagrożone. Interwencje policji są rzadkie. Cześć emerytów ma działki rekreacyjne, a część wyjeżdża do swoich rodzin. 4 UDZIAŁ EMERYTÓW I RENCISTÓW ORAZ ICH RODZIN W ŻYCIU KULTURALNYM GARNIZONU W ostatnich sześciu latach liczba garnizonów znacznie się zmniejszyła. Natomiast w tych, które pozostały, praca wojskowych klubów garnizonowych jest oceniana pozytywnie. Placówki te organizują imprezy kulturalne: koncerty, sympozja, odczyty, spektakle czy spotkania autorskie. Kierownictwa tych placówek układają programy dla osób w różnym wieku, w większości starają cię zainteresować młodzież. Część emerytów również korzysta z ich usług. W większych aglomeracjach tego typu placówek brakuje. Są organizowane różne imprezy wojskowe, związkowe i samorządowe. W miejscowościach, gdzie aktywnie działają koła i zarządy naszego Związku, emeryci i renciści, a przede wszystkim członkowie Związku są zapraszani na uroczystości państwowe. samorządowe i wojskowe. Niektóre zarządy wojewódzkie i rejonowe oraz koła organizują podróże wojskowo-historyczne. Często zwiedzają muzea i inne placówki kulturalne. Organizowane są wycieczki na grzybobranie itp. Kontakty z kadrą jednostek wojskowych, w których emeryci pełnili służbę, polegające na zapraszaniu ich na uroczystości, tylko w niektórych garnizonach są utrzymywane. Większości jednostek bowiem już nie ma. Bardzo często, ze względu na wiek lub niepełnosprawność, emeryci pozostają w domach. http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty WSPÓŁPRACA Z WOJSKOWYMI BIURAMI EMERYTALNYMI Na pytanie o współpracę z wojskowymi biurami emerytalnymi odpowiedziało 34 ankietowanych. Odpowiedzi były następujące: współpraca bardzo dobra, wręcz wzorowa – 8 (odpowiedzi 23%), współpraca dobra – 14 (41%), ograniczona – 7 (20%), zła lub nie istnieje – 5 (15%). O utrudnieniach dotyczących uzyskiwania informacji napisało czterech prezesów. Pilnie i niezbędne przedsięwzięcia, jakie powinna zrealizować komisja w celu poprawienia warunków socjalnych członków ZBŻZiORWP Najbardziej wyczerpującej odpowiedzi na ten temat udzielił Zarząd Wojewódzki we Wrocławiu. Pozostałe odpowiedzi są do niej podobne, dlatego celowe jest jej zamieszczenie. „Przedsięwzięciem niezbędnym do podjęcia przez komisję powinny być działania zmierzające do szybkiej nowelizacji rozporządzenia MON z 20 października 2005 r. w sprawie funduszu socjalnego dla emerytów i rencistów wojskowych. Skutki tego rozporządzenia są dla środowiska emerytów wojskowych zdecydowanie negatywne, bowiem: – został wyeliminowany czynnik społeczny z opiniowania wniosków o przyznanie świadczeń socjalnych z funduszu socjalnego; – nie uwzględniono możliwości dofinansowania kosztów leczenia członków rodzin świadczeniobiorców (małżonka, dzieci), w tym także pomocy paliatywno-hospicyjnej; – dopuszcza się dofinansowanie opieki paliatywno-hospicyjnej tylko przez przedmiot uprawniony do świadczenia usług opiekuńczych, co w praktyce spowodowało pozbawienie pomocy opiekuńczo-domowej chorych o niskich dochodach, często osób samotnych. Wskutek tego dobre zasady udzielania pomocy socjalno-zdrowotnej zostały zdezorganizowane. Nowelizacja wspomnianego rozporządzenia powinna polegać na wprowadzeniu zapisów dotyczących: – powołania przy wojskowym biurze emerytalnym zespołu opiniującego wnioski o pomoc finansową, składającego się z przedstawicieli ZBŻZiORWP i innych stowarzyszeń reprezentujących emerytów i rencistów wojskowych oraz ich rodzin; – dofinansowania pomocy opiekuńczej udzielanej obłożnie chorym, co umożliwi zatrudnienie opiekunki; – leczenia sanatoryjnego oraz zwrotu części kosztów pogrzebu niezależnie od przysługującego zasiłku pogrzebowego; – możliwości korzystania ze środków funduszu socjalnego na działalność kulturalno-oświatową, w tym na wycieczki historyczne. Zwrócono również uwagę na następujące kwestie: przywrócenie zasady waloryzacji płacowej; zlikwidowanie „starych portfeli”; przywrócenie nabytych praw lecznictwa; obniżenie opłat sanatoryjnych, wprowadzenie bezpłatnych szczepień; poprawienie warunków materialnych środowiska świadczeniobiorców wojskowych: zapewnienie lokali dla Związku; przeznaczenie więcej środków na opiekę paliatywną. Przewodniczący Komisji Socjalno-Zdrowotnej Zarządu Głównego ZBŻZiORWP Adam WOJNAR PREZES ZARZĄDU GŁÓWNEGO NA PODKARPACIU 9-13 maja 2007 r. prezes Zarządu Głównego Związku gen. dyw. (r.) gościł na Podkarpaciu. 9 maja otworzył IX Ogólnopolski Sejmik Korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty” w Zespole Wypoczynkowym „Jawor” w Solinie i spotkał się z licznym gronem przybyłych korespondentów. 10 maja uczestniczył w uroczystości wręczenia korespondentom wyróżnień, a 11 maja w Klubie Garnizonowym w Rzeszowie spotkał się z aktywem organizacji wojewódzkiej Związku, w którym uczestniczyły delegacje z Przemyśla i Jasła. W spotkaniu towarzyszyli prezesowi dowódca 21 Brygady Strzelców Podhalańskich gen. bryg. Janusz Bronowicz, szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego płk dypl. Zbigniew Winiarski i członek Prezydium Zarządu Głównego płk dypl. Józef Mroczka. Uczestniczyło w nim 45 członków organizacji wojewódzkiej, zarządów oraz przewodniczący wojewódzkiej komisji rewizyjnej i sądu koleżeńskiego, a ponadto 7-osobowa delegacja organizacji rejonowej z Przemyśla z jej prezesem Zbigniewem Łąką i 2 osoby z Zarządu Koła w Jaśle. W sumie w spotkaniu wzięło udział 57 osób. Prezesa Zarządu Głównego Związku i towarzyszących mu gości oraz uczestników spotkania powitał prezes Zarządu Wojewódzkiego płk dr Antoni Macioszek. Poinformował on o stanie organizacji wojewódzkiej i jej ogniw w terenie. Mówił o dotychczasowej działalności Zarządu oraz o zamierzeniach na najbliższy okres. Prezes Zarządu Głównego natomiast w interesującej formie omówił aktualną sytuację w Związku, dotychczasowe dokonania i istniejące zagrożenia. W skrócie poinformował o przebiegu IX Ogólnopolskiego Sejmiku Korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty” w Solinie. Wskazał na ważną rolę organu prasowego Związku w działalności jego ogniw. W skrócie nakreślił obecną sytuację społeczno-polityczną i gospodarczą w Polsce, mającą wpływ na działalność organizacji pozarządowych, w tym i naszego stowarzyszenia. Zapoznał zebranych ze stanem organizacyjnym Związku w świetle Z ŻYCIA ZWIĄZKU sprawozdań przesłanych przez zarządy wojewódzkie i rejonowe za rok 2006. Gen. Adam Rębacz zwrócił uwagę na kreślone w nich koncepcje rozwoju Związku. Krytycznie odniósł się do postawy osób piętnujących władze Związku różnych szczebli, nie wnoszących jednak od siebie niczego nowego i niczego nie potrafiących dokonać. Są też ataki na związkowy miesięcznik „Głos Weterana i Rezerwisty”, bez podawania jednak konkretów i propozycji racjonalnych rozwiązań. „Na szczeblu Zarządu Głównego – stwierdził prezes – trwają zaawansowane prace nad przygotowaniem skargi do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niekonstytucyjnego zamachu na nabyte przez emerytów i rencistów wojskowych prawa. Zarząd Główny pracuje nad propozycją zwołania jesienią 2007 r. Nadzwyczajnego Zjazdu Związku. Są konkretne powody takiego działania. Odniósł się także do wypowiedzenia współpracy przez MON z 10 stowarzyszeniami i fundacjami. W tej grupie znalazł się i nasz Związek. Wskazał na konieczność podejmowania przez ogniwa Związku działań w celu zapewnienia pomieszczeń dla kół, 5 G³os Weterana i Rezerwisty zarządów wojewódzkich i rejonowych w związku z likwidacją części patronackich jednostek wojskowych. Podał dobry przykład odpowiednich działań zrealizowanych przez zarząd w Kędzierzynie-Koźlu. Po wystąpieniu gen. Rębacza rozpoczęła się ożywiona dyskusja, w której wypowiedziało się siedem osób. Prezes Koła nr 12 płk Andrzej Szpieć podziękował generałowi za wyczerpującą informację. Apelował o nowy styl działania, by sprostać obecnym trudnościom. Sekretarz Zarządu Koła nr 9 ppłk Ryszard Kasprzak stwierdził, że dotychczasowe formy działalności Związku nie sprawdzają się w obecnej sytuacji. Należy więc przestawić się na nowe myślenie. Zaproponował zwiększenie podstawy wymiaru emerytur w przypadku młodych i pracujących emerytów wojskowych (chodzi o art. 14 ustawy). Członek Koła nr 4 płk Bolesław Martowicz wskazał konieczność by Związek zaangażował się w działania mające na celu zmianę zasad emerytalnych dla służb mundurowych na wzór emerytur Lipiec 2007 policji. Członek Koła nr 10 ppłk Henryk Urban zwrócił się z pytaniem, jakie jest stanowisko Zarządu Głównego w sprawie projektu ustawy deubekizacyjnej, odnoszącej się do byłych żołnierzy zawodowych Wojskowej Służby Wewnętrznej. Przedstawiciel Zarządu Rejonowego w Sanoku omówił duże trudności w pozyskiwaniu środków pieniężnych od firm na fundusz organizacji pożytku publicznego. Prezes Zarządu Koła nr 7 st. sierż. sztab. Marian Lelek zaapelował do prezesa ZG o zaangażowanie w sprawę zmiany przez MON rozporządzenia dotyczącego zasad korzystania z funduszu socjalnego, w tym przywrócenia uprawnień komisjom socjalno-zdrowotnym zarządów Związku jako czynnika opiniującego wnioski kierowane do wojskowego biura emerytalnego. Prezes Zarządu Rejonowego w Przemyślu st. chor. sztab. Zbigniew Łąka poinformował, że Zarząd otrzymał wypowiedzenie umowy na nieodpłatne korzystanie z pomieszczeń na terenie jednostki wojskowej. Do wystąpień tych odniósł się prezes Zarządu Głównego. GDAŃSK MA NOWEGO PREZESA Podczas posiedzenia Prezydium Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w Gdańsku, kmdr dypl. (r.) Bogdan Kurzyca zgłosił swoją rezygnację z funkcji prezesa Zarządu Wojewódzkiego z przyczyn osobistych. Było to wielkie zaskoczenie dla członków prezydium. Zgodnie z przepisami Statutu Związku, każdy z wybranych członków władz Związku może w czasie kadencji zrezygnować z pełnienia funkcji. Tak też przyjęto rezygnację prezesa oraz podjęto decyzję, że wybory nowego prezesa Związku odbędą się na najbliższym posiedzeniu Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP – 9 marca 2007 r. Płk (r.) Stanisław Maziarz odczytał wówczas prośbę prezesa – kmdr. dypl. (r.) Bogdana Kurzycy o rezygnacji z funkcji prezesa Zarządu oraz przedstawił jego zasługi w kierowaniu Związkiem od śmierci poprzedniego prezesa – śp. płk. Tadeusza Ignaciuka, jego zaangażowanie w przygotowanie VII Zjazdu organizacji wojewódzkiej oraz obchodu jubileuszu 25-lecia powstania ZBŻZiORWP w województwie pomorskim. Podkreślił również jego zaangażowanie we władzach Zarządu Głównego ZBŻZiORWP. Zgodnie z przepisami Statutu Związku, przystąpiono do wyboru nowego prezesa. Kandydatami na prezesa ZW zostali kmdr dr (r.) Kazimierz Anolik i płk mgr inż. (r.) Stanisław Tomczyk. W wystąpieniu kandydatów przejawiała się wielka troska w działalności i funkcjonowaniu zarządu wojewódzkiego i dobro naszej organizacji. Płk mgr inż. Stanisław Tomczyk poparł kandydaturę kmdr. dr (r.) Kazimierza Anolika i sam zrezygnował z kandydowania na prezesa. W głosowaniu tajnym 100% głosów uzyskał kmdr dr (r.) Kazimierz Anolik uzyskując stanowisko prezesa Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w Gdańsku. W dalszej kolejności posiedzenia dokonano wyboru wiceprezesa zarządu wojewódzkiego. W jawnym głosowaniu 100% głosów uzyskał kmdr dr (r.) Ryszard Czarnota. Nowo wybrany prezes Zarządu Wojewódzkiego podziękował za zaufanie. Przedstawił ramowy plan działania oraz obowiązki wiceprezesów i komisji. W imieniu kolegów-uczestników posiedzenia zarządu, podziękowanie dla ustępującego prezesa złożył członek zarządu – płk dypl. (r.) Wiesław Rutkowski, przekazując jednocześnie pismo z podziękowaniem od burmistrza miasta Starogardu Gdańskiego. Władysław ŻMIJEWSKI 6 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Na zakończenie swojego wystąpienia poinformował o propozycji tegorocznych obchodów przez nasz Związek Święta Wojska Polskiego. 14 sierpnia zostaną złożone kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie przez liczne delegacje wojewódzkich i rejonowych zarządów Związku z całej Polski. Zapowiedź ta została przyjęta z aplauzem. Generał wspomniał także o apelu korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty” o zbiórce pieniężnej na rzecz rodzin żołnierzy poszkodowanych w misjach pokojowych ONZ. Akcja będzie trwać od 15 lipca do 14 sierpnia 2007 r. 1 września w 68. rocznicę wybuchu II wojny światowej nastąpi przekazanie zebranych środków wspomnianym rodzinom. Spotkanie prezesa Zarządu Głównego zakończyło wystąpienie gospodarza płk. Antoniego Macioszka. Podziękował on gen. Adamowi Rębaczowi za przybycie na Podkarpacie i rzetelne przedstawienie aktualnej sytuacji Związku oraz uważne wysłuchanie uczestników spotkania. Jan MACHNO STRZELALIŚMY Z REZERWISTAMI BUNDESWEHRY Na zaproszenie komendanta Landeskomando MecklenburgVorpommern Oberst Pape za pośrednictwem współpracujących z nami Związkiem Rezerwistów Niemieckiej Bundeswehry Kreisgruppe Vorpommern – Strelitz z prezesem ppłk Gerardem Melzerem na czele, nasza drużyna „Uniwersytecka” składająca się z kandydata na oficera kpr. pchor. dowódcą drużyny Iwo Listewnik i członków drużyny, studentów kpr. pchor.: Piotra Prokopa, Marcina Karczewskiego, Rafała Miszczuka oraz opiekuna i zarazem tłumacza, skarbnika Zarządu Wojewódzkiego Rajmunda Schulza przebywaliśmy na poligonie Jägersbrück Torgelow w Niemczech celem wzięcia udziału w: „Zawodach strzeleckich im. Ferdynand von Schill 2007”. Po przybyciu do Greinzenkaserne w Torgelow, na zbiórce powitalnej komendant zgrupowania mjr Höhn przywitał nas po polsku, co nas bardzo ucieszyło. Odbyło się 8 strzelań z pistoletu P-8 stojąc z wolnej ręki, karabinka G-36 stojąc i leżąc, pistoletu maszynowego MP-2 (UZI) leżąc i stojąc z wolnej ręki oraz karabinu maszynowego MG-S-3 i MIG-S6, 2 razy po 25 naboi. Podczas uroczystego otwarcia przez ppłk. Snagera szczególną radość odczuliśmy widząc powiewającą przed frontem zebranych zawodników i wojskowej obsługi na maszcie oprócz flagi państwowej Niemiec również naszą polską flagę państwową. Dziękując za zaproszenie wyróżniłem ppłk. Wagnera odznaką 25-lecia naszego Związku. Pierwsze miejsce na dwanaście uczestniczących drużyn zajęła drużyna zawodowych żołnierzy Bundeswehry, a drugie nasza drużyna Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w Szczecinie otrzymując puchar i dyplom, a każdy zawodnik medal i dyplom. W klasyfikacji indywidualnej nasz zawodnik kpr. pchor. Rafał Miszczuk zajął II miejsce. Na zakończenie otrzymaliśmy zaproszenie na zawody obronne-strzeleckie „Reservisten – kampf Lutzower Jager 2007 zorganizowanych przez Landeskomando Mecklenburg – Vorpommern. Rajmund SCHULZ http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty OCENA ROCZNYCH SPRAWOZDAŃ STATYSTYCZNYCH Podczas plenarnych obrad Zarządu Województwa Mazowieckiego ZBŻZiORWP prezes płk mgr inż. Bogdan Miller przedstawił ocenę działalności kół w 2006 r. na podstawie statystycznych i opisowych sprawozdań sporządzonych przez ich zarządy. Z tych sprawozdań wynika, że wiele zmieniło się na lepsze w porównaniu z rokiem 2005. Przykładem zwiększenie liczby członków m.in. w Kole nr 10 o dziewięciu, a w Kołach nr : 6, 23 i 39 o ośmiu. Tendencję wzrostową można również zauważyć w Kołach nr: 10, 18, 39, 45, 47, 56, 58, 60 i 70. Zwraca także uwagę organizowanie odwiedzin chorych kolegów w szpitalach i domach. Uczestniczyło w nich ponad 75% zarządów kół. Z dokonanej analizy finansowej wynika, że Zarząd Województwa Mazowieckiego otrzymał 97% planowanych wpływów ze składek członkowskich. Dyscyplina w opłacaniu składek była jednak zróżnicowana: od 100 do 60%, w trzech kołach 30-25% i w jednym (nr 55) – 10%. Większość uwag zawartych w sprawozdaniach kół dotyczyła: małej liczby załatwionych wniosków awansowych (z 16 przesłanych do WKU zrealizowano tylko cztery: na pułkownika, podpułkownika, majora i kapitana, sześć nie spełniało wymagań i zwrócono je, kolejne sześć pozostało bez odpowiedzi); trudności w dostaniu się do lekarzy specjalistów oraz kolejek przy rejestracji chorych w przychodni lekarskiej; brak właściwej reakcji nadrzędnych władz Związku na zakusy odebrania uprawnień kombatanckich byłym żołnierzom Gwardii i Armii Ludowej oraz na próby pozbawienia stopni wojskowych członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, a także pozbawienia uprawnień emerytalnych pracowników wojskowych służb specjalnych; zagrożenie utratą przez koła patronackich jednostek w wyniku restrukturyzacji Sił Zbrojnych RP. Zarząd zobowiązał Biuro ZWM do przyjmowania rocznych sprawozdań kół jedynie przygotowanych zgodnie z ustalonymi wzorami i załącznikami, a także do udzielania im pomocy w opracowywaniu wniosków awansowych i odznaczeniowych. Zwrócono się do Klubu Korespondentów, aby na łamach „GWiR” publikować artykuły broniące honoru i godności polskiego żołnierza walczącego na wszystkich frontach II wojny światowej w kraju i poza jego granicami. S.A. JAKUBOWSKI OBRADY ZAPRZYJAŹNIONYCH ZWIĄZKÓW Stało się już tradycją, że Prezydium Zarządu Wojewódzkiego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego oraz Zarządu Okręgu Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych odbywają wspólne posiedzenia. Na ostatnim podsumowano roczną współpracę, wskazano na osiągnięcia i niedociągnięcia oraz ustalono najważniejsze zadania, które będą realizowane przez oba Związki w bieżącym roku. Zebrani wysłuchali wystąpienia prezesa ZW ZBŻZiORWP w Opolu płk. Mieczysława Maślaka. Dokonał on wnikliwej oceny działalności ogniw terenowych oraz Zarządu Wojewódzkiego w minionym roku. Był to rok 25-lecia Związku. Z tej okazji odbyły się uroczyste zebrania we wszystkich kołach. Wpłynęło to na podniesienie rangi Związku i autorytet jego członków w środowiskach, w których działają. W obchody jubileuszu włączyli się przedstawiciele administracji państwowej i samorządowej, szkół, organizacji kombatanckich i wojska. Tak było w miastach powiatowych i na szczeblu wojewódzkim. Organizatorzy włożyli wiele wysiłku, aby podczas zebrań i spotkań odbywających się na szczeblu wojewódzkim uhonorować wszystkich członków, którzy wyróżnili się w pracy związkowej. Wyróżniono również przedstawicieli samorządu, różnych organizacji i wojska. Prezes ZW stwierdził, że powstały dobry klimat zostanie wykorzystany w działalności kół i ZW ZBŻZiORWP, zwłaszcza w takich dziedzinach, jak: poprawa warunków życia byłych żołnierzy, zwłaszcza opieka paliatywna nad chorymi oraz większy nacisk zostanie położony na pomoc wdowom i sierotom. Wspólnie z ZKRPiBWP, zwrócimy uwagę w 2007 r. na patriotyczno-obronne wychowanie młodzieży, umacnianie organizacyjne kół oraz pozyskiwanie nowych członków. Większą wagę będzie się także przywiązywać do działań mających na celu dbanie o honor i autorytet byłych żołnierzy zawodowych i kombatantów. Obie organizacje wspólnie ze szkołami i wojskiem będą realizować program „Tradycja zobowiązuje” oraz „Żołnierska pamięć”. Prezes ZO ZKRPiBWP – płk Stefan Szelka poinformował o działalności organizacji kombatanckich w województwie w 2006 r. Jednym z głównych zadań, jakie realizowano w ubiegłym roku, było popularyzowanie wśród społeczeństwa, a szczególnie młodzieży, wiedzy o patriotycznej postawie frontowych żołnierzy i partyzantów, którzy w latach II wojny światowej walczyli o wolność i niepodległość Polski. Przypominano także władzom samorządowym o rocznicach historycznych wydarzeń w celu utrwalenia pamięci o tamtych dniach, a także po to, by obchody tych rocznic służyły kształtowaniu świadomości młodzieży. Zadanie to realizowano współorganizując i uczestnicząc w obchodach rocznic, spotkań z młodzieżą i różnymi środowiskami. Możliwości w tej dziedzinie są jednak coraz mniejsze. Kombatanci bowiem to ludzie już wiekowi i niewielu potrafi przekazać swoje przeżycia wojenne. Dlatego też powinni ich zastępować byli żołnierze zawodowi, którzy mają wyższe wykształcenie oraz predyspozycje do nawiązywania kontaktów z młodzieżą. Przyczynią się zatem do upamiętniania wydarzeń z okresu II wojny światowej oraz do kultywowania tradycji polskiego oręża. W czasie posiedzenia wyróżniono za bardzo dobrą współpracę Koła nr 15 w Kędzierzynie-Koźlu i nr 12 w Brzegu ZBŻZiORWP z zarządami ZKRPiBWP. W wypowiedziach stwierdzono, że wspólne posiedzenia prezydiów obu związków są pożyteczne, wpływają bowiem na integrację tych stowarzyszeń. Stefan SZELKA 7 G³os Weterana i Rezerwisty Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html JAK POZYSKIWAĆ NOWYCH CZŁONKÓW Wywiad z członkami Zarządu Głównego ZBŻZiORWP opublikowany na łamach „Głosu Weterana i Rezerwisty” (luty 2007 r.) zainspirował mnie do napisania artykułu poświęconego kwestii przekonywania byłych żołnierzy zawodowych do wstępowania w szeregi naszego Związku. Jest w tej dziedzinie wiele do zrobienia, biorąc pod uwagę fakt, że w naszym kraju jest ponad 150 tys. emerytów wojskowych, a do naszej organizacji należy 24 tys. Należy w tym miejscu dodać, że znaczna liczba emerytów należy do innych organizacji wojskowych (jest ich około 200). Nie chodzi oczywiście o liczby, ale o udzielanie pomocy tym kolegom, którzy zdjęli mundur. Z uzyskaniem pracy w cywilu mają ogromne problemy. Z powodu nadmiaru wolnego czasu okazuje się, że nagle sprawni fizycznie i umysłowo byli żołnierze zawodowi czują ogromną pustkę, a nawet występują u nich oznaki załamania. Są osoby, które same znajdą drogę do naszego Związku, ale innym należy pomóc. Tutaj właśnie jest nasza rola, by ukierunkować mniej zaradnych i po prostu podać im rękę. Pamiętajmy jednak, że potencjalny kandydat na członka ZBŻZiORWP zada nam pytanie: co ja z tego będę miał? Musimy być na nie przygotowani, mieć odpowiednie argumenty, udzielić wyczerpującej i sensownej odpowiedzi. Należy uświadomić danej osobie, że działając w sposób zorganizowany, gdy jest nas więcej, mamy większe szanse występować w obronie naszych praw, dążyć do zapewnienia godnych warunków socjalno-zdrowotnych. Kandydatowi, na członka Związku wykażmy, że uczestnicząc w naszych zebraniach, może uzyskać informacje o aktualnych przepisach bezpośrednio nas dotyczących. Poza tym może się realizować, uczestnicząc np. w zawodach sportowo-obronnych. Do innych imprez, które mogą zadziałać jak magnes, należą spotkania towarzyskie organizowane przez koło, albo atrakcje wyjazdowe do zaprzyjaźnionego gospodarstwa agroturystycznego wspólnie z małżonkami. Ciekawe są także wycieczki autokarowe szlakiem walk 1 lub 2 Armii WP, połączone ze zwiedzaniem Pragi czy wyjazdem na Börnholm. Można także wykazać, że ważne miejsce w naszej działalności zajmuje kwestia pomocy zdrowotnej, a zwłaszcza opieka specjalna, paliatywna, sprawowana nad osobami GOŚCINNIE U PANCERNIAKÓW 8 W jedną z majowych sobót do 1 Warszawskiej Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki przybyła liczna grupa członków z żonami Koła nr 5 ZBŻZiORWP przy Dowództwie Wojsk Lądowych zrzeszającego byłą kadrę zawodową Inspektoratu Szkolenia MON i Głównego Zarządu Szkolenia Bojowego WP. Garnizon Wesoła przywitał nas słoneczną pogodą i miłym przyjęciem przez zastępcę dowódcy płk. dypl. Zenona Piskorowskiego, który był naszym przewodnikiem po jednostce i placach ćwiczeń. W pierwszej kolejności zostaliśmy zapoznani z aktualną organizacją i zadaniami jednostki, a następnie zwiedzaliśmy salę tradycji. W rejonie zakwaterowania batalionu czołgów interesowało nas życie wojska w całkowicie nowych warunkach. Zaskoczył nas brak tabliczek przy łóżkach żołnierskich ze stopniem, imieniem i nazwiskiem oraz odgórnie nakazana likwidacja kasyna i kantyny żołnierskiej. W parku wozów bojowych zapoznano nas z najnowszym sprzętem pancernym. Dla tych, którzy pamiętają jeszcze czołgi T-34 i transportery opancerzone BTR, a później SKOT był to widoczny obraz przemian jaki dokonał się w uzbrojeniu pancernej brygady. Na przykoszarowym placu ćwiczeń zademonstrowano nam możliwości manewrowe sprzętu gąsienicowego, można też było odbyć krótką przejażdżkę wybranym środkiem transportu z czego skorzystało kilku kolegów, a nawet żona jednego z nich. Przy ognisku wrażeniami dzielił się m.in. płk Jerzy Abramczyk, a podziękował za sprawną organizację spotkania zastępcy dowódcy brygady prezes Koła nr 5 płk. Kazimierz Wilga. Franciszek GÓRAL Foto: J. Reinert samotnymi i obłożnie chorymi. Ostatnio, na podstawie ustawy MON, istnieje możliwość mianowania na wyższy stopień wojskowy członków ZBŻZiORWP oraz uzyskania odznaczeń. To są środki, jakimi posługują się w codziennej działalności poznańskie koła ZBŻZiORWP. Na podkreślenie zasługuje jeszcze współpraca między Komendą Chorągwi ZHP a Zarządem Wojewódzkim w Poznaniu w dziedzinie patriotyczno-obronnego wychowania dzieci i młodzieży, polegające m.in. na uczestnictwie związkowców w harcerskich zbiórkach. Pomyślnie zakończyły się rozmowy Zarządu Wojewódzkiego z dealerem samochodowym, dotyczące sprzedaży na dogodnych warunkach, czyli z odpowiednim upustem, samochodów dla członków naszej organizacji oraz przeglądów gwarancyjnych i pogwarancyjnych (oferta ukazała się w nr 5/2007 str. 27). Podsumowując, należy stwierdzić, że ambicją każdego z nas – członków ZBŻZiORWP powinno być wprowadzenie do koła, przynajmniej raz w roku, jednego byłego żołnierza zawodowego. Na ostatnim zebraniu do naszego Koła wstąpiło dwóch kolejnych członków. Oby tak dalej. Tadeusz BÖHM O MOIM KOLE NR 2 W POZNANIU Zacznę od istniejących problemów, których jest sporo, ponieważ Związek jest coraz bardziej osamotniony w swoim codziennym działaniu. Zastrzegam, że wypowiadam się o pracy własnego Koła i poglądach kolegów. Znacznie osłabła nasza ideowość. Powody leżą w sferze paliatywnej, wynikają także z uwarunkowań socjalno-zdrowotnych. Koło liczy 42 osoby. W zebraniach uczestniczy 40-49% jego członków. Opłacanie składek członkowskich też nie wygląda najlepiej. Ostatnie zebranie sprawozdawczo-wyborcze było przejawem stanu niemocy Koła. Chodziło o wybór władz. Nastąpił całkowity pat. Nikt z obecnych nie wyraził chęci kandydowania do Zarządu Koła. Po wielu próbach i perswazjach „ustalono” nowy Zarząd. Słowem brak chętnych do sprawowania kierowniczych funkcji. Po analizie i dość aktywnej dyskusji doszliśmy do wniosku, co jest tego przyczyną. Otóż brak wsparcia i akceptacji. Terenowe instytucje wojskowe, paramilitarne i cywilne, w nieznacznym stopniu są zainteresowane związkiem byłych żołnierzy zawodowych. Docieranie z naszą działalnością do szkół to także trudny problem. Wynika z negatywnego nastawienia dyrekcji szkół. Wiele do życzenia http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty BARDZO POŻYTECZNA WSPÓŁPRACA Od kilku już lat Koło nr 4 ZBŻZiORWP działające przy Wojskowym Studium Nauczania Języków Obcych, współpracuje z Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych nr 6 im. Powstańców Wielkopolskich w Łodzi. Współpraca ta przynosi obopólne korzyści. Częstymi gośćmi w szkole są członkowie koła, którzy spotykają się nie tylko z młodzieżą, ale również z nauczycielami. Do najbardziej aktywnych uczestników tych spotkań należą: prezes koła płk mgr Jan Rycek, wiceprezes ppłk Tadeusz Rechenek, płk mgr Tadeusz Bukowski płk dr Jan Powała, chor. r. Zenon Pawłowski i wielu innych. Spotkania z młodzieżą odbywają się nie tylko na terenie szkoły, ale także w WSNJO. Tematyka spotkań dotyczy przede wszystkim przebiegu wojny obronnej Polski w roku 1939, najnowszej historii kraju oraz tradycji WP, ze szczególnym uwzględnieniem walk na wszystkich frontach II wojny światowej. Wychodzimy w ten sposób naprzeciw zainteresowaniom młodzieży, a równocześnie wzbogacamy wiedzę młodego pokolenia Polaków o Wojsku Polskim, jego bogatej historii i współczesności. Z satysfakcją pragnę podkreślić, że młodzież tego zespołu szkół ma wyjątkowo patriotyczne nastawienie i jest bardzo aktywna w zdobywaniu wiedzy oraz w działalności społecznej. Jest to, oczywiście, wynikiem właściwie organizowanej i prowadzonej działalności wychowawczej przez nauczycieli wszystkich specjalności. Dobre warunki do pracy wychowawczej stworzył i sam w niej aktywnie uczestniczy dyrektor zespołu szkół pan mgr Edmund Andrzejczak. Jesteśmy równie zadowoleni z bardzo dobrze układającej się współpracy z nauczycielami. Świadczy o tym fakt przynależności do naszego koła trzech nauczycieli, którzy są oficerami rezerwy. Na ostatnim zebraniu naszego koła młodzież zespołu szkół pod kierownictwem nauczycielek: mgr Grażyny Jastrzębskiej i mgr Beaty Łasek przedstawiła wspaniale przygotowany pozostawia także popularyzowanie naszych działań w środkach masowego przekazu. Środowisko byłych żołnierzy, w tym kombatantów zapisało wiele kart polskiej historii. Odrodzone Wojsko Polskie legitymuje się znacznym udziałem w dziejach narodu polskiego. Nasza związkowa organizacja jest kontynuatorem polskiego oręża, które dobrze służyło Ojczyźnie. Zdajemy sobie sprawę, że koniunkturalizm polityczny odgrywa niebagatelną rolę. Chcemy niewiele, ale tyle, ile należy się nam za służbę Polsce. Na tym tle rysuje się obraz naszych rozterek i rozczarowań. Pamiętamy, gdy nasza działalność była doceniana i pożądana. Dzisiaj jesteśmy niejednokrotnie „piątym kołem u wozu”. Przyczyna? Być może za wcześnie się urodziliśmy, a odrodzone Wojsko Polskie zwane ludowym, jest dziś napiętnowane. Nie od rzeczy, przy tym wspomnieć, że w moim Kole są koledzy w wieku 70-85 lat. Ze zdrowiem moją spore problemy. Mimo tych uwarunkowań poszukujemy dobrych rozwiązań w pracy Koła. Zarząd planuje także działania by sprostać wymaganiom statutowym i jednocześnie zadość uczynić oczekiwaniom kolegów. Być może zorganizujemy zaplanowane spotkania środowiskowe, poświęcone zwiedzaniu interesujących z historycznego punktu widzenia obiektów związanych z dziejami oręża polskiego. Słowem, szukamy nowych form pracy, by Koło nadal istniało. Co z tego wyniknie, zobaczymy. Warto próbować. Tadeusz CHOCHOLSKI DZIENNIKARZE O ZAŁUSKIM i wykonany montaż słowno-muzyczny na temat Powstania Wielkopolskiego. Przedstawienie spotkało się z dużym zainteresowaniem wszystkich członków koła oraz zaproszonych członków Związku z innych kół. Wyrazem tego była cisza podczas spektaklu oraz trwające prawie 5 minut brawa na stojąco po jego zakończeniu. Za to wspaniałe wspomnienie o Powstaniu Wielkopolskim podziękowali w serdecznych słowach prezes Zarządu Wojewódzkiego płk mgr Józef Lelito oraz prezes koła płk mgr Jan Rycek. Wszyscy wykonawcy (8 uczennic i 7 uczniów) otrzymali upominki w postaci przyborów szkolnych, a dziewczęta dodatkowo kwiaty. Marian ANYSZ W 62. rocznicę zwycięstwa nad faszystowskimi Niemcami zorganizowano uroczyste zebranie Koła nr 33 – dziennikarzy i wydawców wojskowych. W czasie zebrania chwilą ciszy uczczono pamięć płk. Tadeusza Bagniuka, którego pogrzeb, przy licznym udziale członków koła, odbył się w przeddzień spotkania. Wspomnienie o przedwcześnie zmarłym koledze przedstawił red. Zdzisław Janoś. Prezes koła red. Ryszard Maluta przypomniał wielki wysiłek zbrojny polskiego narodu w czasie II wojny światowej. Podkreślił, że mimo wielkich strat w ludziach, majątku narodowym i dorobku kulturalnym Polska znalazła się w czołówce zwycięskich państw. Z kolei red. Stanisław Reperowicz nakreślił sylwetkę frontowego żołnierza, znanego pisarza i publicysty, posła na sejm – płk. Zbigniewa Załuskiego (1926-1978). Przedstawił jego dorobek literacki, na który składają się następujące pozycje: „Siedem polskich grzechów głównych”, „Przepustka do historii”, „Czterdziesty czwarty”, „Ziarno na okopie” oraz główne tezy zawarte w publicystyce, a także wiele interesujących szczegółów z jego życia. Po dyskusji, w której głos zabrali m.in.: red. Antoni Kołaciński, red. Antoni Kazana i płk Mieczysław Mikrut, padła propozycja, aby w związku z przypadającą w przyszłym roku 30. rocznicą śmierci płk. Zbigniewa Załuskiego Zarząd Koła wystąpił z wnioskiem o ogłoszenie roku 2008 rokiem płk. Zbigniewa Załuskiego oraz o zgodę na nadanie naszemu Kołu imienia tego znakomitego pisarza i publicysty, naszego kolegi. Jerzy WIŚNIEWSKI RAZEM Z WDOWAMI Dorocznym zwyczajem Zarząd Koła nr 40 ZBŻZiORWP, działający przy Dowództwie Marynarki Wojennej, zorganizował uroczyste zebranie, na które zaproszono wdowy po zmarłych kolegach. Koło opiekuje się 27 wdowami, jednak nie wszystkie przybyły, usprawiedliwiając się złym stanem zdrowia. Na spotkanie zaproszono panią kmdr ppor. Katarzynę Filimoniuk – psychologa MW oraz prezesa Zarządu Wojewódzkiego w Gdańsku. Panie zapoznały się z rolą psychologa w wojsku oraz celami Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa”. Serdeczne życzenia z okazji Święta Kobiet złożyli wszystkim paniom prezesi Zarządu Wojewódzkiego i Koła. Spotkanie odbyło się w sali Ośrodka Żeglarskiego MW w miłej atmosferze i przy muzyce. Paniom wręczono drobne upominki. Organizatorom podziękowała Halina Piotrowska. H. SZUBERT 9 G³os Weterana i Rezerwisty Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html ZAWODY STRZELECKIE SENIORÓW Zawody seniorów miały na celu nie tylko utrzymanie kondycji strzeleckiej, ale i rozwijanie współdziałania LOK z ZBŻZiORWP. Strzelano z karabinka pn (Henelt) i pistoletu pn (Łucznik) kalibru 4,5 mm. Do pojedynku stanęło sześć czteroosobowych zespołów LOK i osiem z ZBŻZiORWP. I miejsce zdobył zespół LOK Akademii Rolniczej z Lublina z wynikiem 579 punktów na 800 możliwych. Oficerowie rezerwy – naukowcy strzelali w składzie: Krzysztof Goławski (144 pkt.), Krzysztof Michałowski (151), Henryk Sobczak – (152), Mieczysław Szpringiel (150). Indywidualnie wygrał Krzysztof Goławski (AR). W dwuboju mistrzami zostali: Andrzej Ziemiński (155 pkt.), Henryk Sobczak (152) i Mieczysław Szpringiel (150). Wśród zawodników ZBŻZiORWP zespołowo wygrała drużyna z Koła nr 9 działającego przy Żandarmerii Wojskowej (462 pkt.) w składzie: Roman Boguszewski, Janusz Dąbrowski i Jan Grzesiak. Najlepszymi zawodnikami w dwuboju okazali się koledzy: Henryk Seweryn, Antoni Hypś, Jan Grzesiak i Stanisław Chuchla. Hubert KĘPSKI NASI RADNI W SAMORZĄDACH Do wyborów samorządów terytorialnych jesienią ub.r. aktywnie włączyli się członkowie kół ZBŻZiORWP. W Bolesławcu z trzech kół sześciu członków Związku kandydowało na radnych powiatu, miasta i jednej z gmin. Z Koła nr 2 działającego przy WKU czterech kolegów ubiegało się o mandaty. Byli to: płk r. Stanisław Chwojnicki, ppłk (r.) Kazimierz Mańkowski, ppłk (r.) Ziemowit Ginter i st. kpr. (r.) Dariusz Pawliszczy. Przez sito wyborcze przeszli Stanisław Chwojnicki, któremu koalicja PO-LiD-PSL powierzyła stanowisko wicestarosty, oraz Dariusz Pawliszczy mianowany wójtem gminy Gromadka. W poprzedniej kadencji obaj byli radnymi powiatu. Wypełniali rzetelnie swoje obowiązki, nie mieli więc żadnych kłopotów w uzyskaniu mandatów podczas ostatnich wyborów. Płk Stanisław Chwojnicki po ukończeniu WOSA przez 37 lat służył w Bolesławcu. Przeszedł większość szczebli dowodzenia w 18 BAA. W latach 19931999 był dowódcą 18 Pułku Artylerii Rakietowej. Przez ostatnie cztery lata pełnił obowiązki komendanta WKU. W 2003 r. przeszedł na emeryturę. Natychmiast włączył się do działalności w Związku, będąc jednocześnie radnym powiatu. Od 2005 r. przewodniczy Garnizonowemu Zespołowi Koordynacyjnemu ds. Współpracy Kół w Bolesławcu. Przyczynił się w znacznym stopniu do zrealizowania kilku ważnych przedsięwzięć dla Związku w garnizonie, m.in. „Białego Dnia w Bolesławcu”, podczas którego siedmiu lekarzy różnych specjalności z 4 Klinicznego Szpitala Wojskowego we Wrocławiu udzieliło pomocy i porad lekarskich 270 emerytom, rencistom i członkom ich rodzin. Był głównym organizatorem rewizyty członków naszego Związku w Berlinie na zaproszenie rezerwistów Bundeswehry. Dwukrotnie współorganizował spotkanie byłych żołnierzy zawodowych mieszkających w Bolesławcu z dyrektorem WBE we Wrocławiu. Przyczynił się walnie do uroczystych obchodów jubileuszu 25-lecia Związku. Nigdy nie odmawia wszelkiej pomocy kolegom. To człowiek, który dużo może i potrafi, a przede wszystkim chce. Jest działaczem, na którego zawsze można liczyć. Za dotychczasową działalność na rzecz Związku, jeszcze jako dowódca pułku i komendant WKU, został wyróżniony honorową odznaką „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” i medalem pamiątkowym 25-lecia. – Kolego Stanisławie! Będąc wicestarostą powiatu bolesławieckiego, na pewno masz sporo obowiązków. Co jest głównym przedmiotem Twojego działania? – Tak, obowiązków mam wiele i to bardzo różnych. Jako byłemu radnemu powiatu wiele sprawy jest mi dobrze znanych. Znam najważniejsze problemy naszej społeczności. Do moich obowiązków jako wicestaro- OFICERSKIE MAŁŻEŃSTWO jest kresowianką. Żywo interesuje się tym co dzieje się w Rzeszowie i podkarpackim regionie, a także we Lwowie i na świecie. Źródłem informacji jest telewizja, która jest wielkim dobrodziejstwem. Wiek emerytalny dyktuje, by cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą życia. Energię i siły daje jej udane małżeństwo. Z mężem Adamem przeżyła już 50 lat. Poznali się na początku lat 50. pracowała wtedy w Liceum Pedagogicznym w Brzegu nad Mgr Stefania Rząsa z Rzeszowa podczas ostatniego naszego spotkania powiedziała: „Moje małżeństwo jest udane, wychowałam i wykształciłam córkę i syna, mają wyższe studia”. Pani Stefania 10 LUDZIE ZWIĄZKU sty należy nadzorowanie i koordynowanie działań komórek organizacyjnych urzędu: Referatu Spraw Obywatelskich, Społecznych i Zdrowia, Powiatowego Rzecznika Konsumentów oraz Powiatowego Zespołu Orzekania o Niepełnosprawności. Ponadto nadzoruję pracę Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie i Zarządu Dróg Powiatowych. Nie jest to długa lista obowiązków, ale ileż mieści problemów dnia codziennego powiatu. – Co będzie z Twoją przynależnością do ZBŻZiORWP? – Oczywiście na pewno nie zrezygnuję. Chcę nadal, w miarę możliwości i potrzeb, działać na rzecz Związku. Nadal będę starał się udzielać wszelkiej pomocy kolegom w różnym zakresie i utrzymywać bliskie codzienne kontakty. Kol. Dariusz Pawliszczy od dwóch lat jest członkiem naszego Koła. Mimo, że mieszka w Gromadce oddalonej o ponad 10 km od Bolesławca, uczestniczy we wszystkich zebraniach. Prenumeruje „GWiR”. W razie potrzeby zawsze spieszy z wszelką pomocą dla Koła. Jako wójt gminy Gromadka, podkreśla swoją przynależność do naszej organizacji, co jest pozytywnie przyjmowane przez tamtejszą społeczność. Działalność wymienionych na wstępie kolegów we władzach samorządowych umożliwia ściślejszy kontakt ze społeczeństwem Bolesławca i regionu, którego środowisko rodzin wojskowych jest znaczną, integralną częścią. Życzymy kolegom sukcesów na zajmowanych stanowiskach oraz godne reprezentowanie naszej organizacji! Hieronim Odrą. Następnie dostała pracę KOSIOR w Technikum Budownictwa Miast i Osiedli we Wrocławiu. Równocześnie studiowała na Uniwersytecie Wrocławskim. Rok 1956 to ważna data – ślub we wrocławskim ratuszu, a przyjęcie weselne w mieszkaniu dyrektora technikum. Po latach państwo Rząsowie trafili do pracy w rzeszowskiej wyższej szkole pedagogicznej, dziś jest to Uniwersytet Rzeszowski. Tu pracowali do emerytury. http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Dziś pani Stefania i pan Adam są nie tylko szczęśliwymi rodzicami, ale i dziadkami. Cieszą się z narodzin prawnuka imieniem Dominik. Swoje dzieci: córkę Grażynę i syna Janusza wykształcili, wspierając ich podczas studiów. Dziś pracują na dobrych stanowiskach. „Trzeba być wyrozumiałym i cierpliwym” w stosunku do drugiej osoby. Trzeba cieszyć się każdym dniem – to dewiza, którą kierują się w życiu i którą wpoili dzieciom. Gdy byli młodzi zaopiekowali się wojennymi sierotami z Korei Północnej. Stefania była wówczas kierowniczką internatu. „Ogromnie mi było żal tych biednych dzieci – wspomina. – Były w zupełnie obcym kraju. Nie miały naprawdę nikogo”. Pani Stefania i pan Adam opiekowali się tymi dziećmi aż do matury. Uczyli języka polskiego i razem pokonywali różne Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty trudności dydaktyczno-wychowawcze. Pani Stefania awansowała do stopnia oficerskiego – podporucznika, dziś należy do Koła Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP w Rzeszowie, mąż dorobił się stopnia kapitana. Za pełną poświęcenia i zaangażowania pracę Stefania Rząsa została uhonorowana m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej oraz medalem „Nauka w Służbie Ludu” za zasługi dla UMCS. Myślę, że to właśnie odznaczenie pani Stefania najwyżej sobie ceni. Ponadto prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc odznaczył małżeństwo Rząsów medalem „Za Długoletnie Pożycie Małżeńskie” z okazji złotych godów. Były gratulacje, kwiaty i życzenia. Były wzruszenia, pocałunki i łzy radości. W tym dniu w Urzędzie Stanu Cywilnego w Rzeszowie odznaczono 14 par małżeńskich. Pani Stefania stwierdziła: „Jak szybko ten czas leci. Choć pięćdziesiąt lat to bardzo długi okres życia, upłynął nam bardzo szybko. Ale gdy zdrowie dopisuje i w domu układa się wszystko dobrze, to tylko można się cieszyć z codziennego życia”. Mirosław KOWAL DROGA ŻYCIOWA POR. ZYGMUNTA MAZURA „Z uwagą zapoznaliśmy się z interesującymi wspomnieniami Pańskiego autorstwa, z opisem pełnej poświęcenia i patriotyzmu postawy w tragicznych czasach niemieckiej okupacji – niesienia pomocy angielskim jeńcom wojennym”. Takie słowa skierował do por. Zygmunta Mazura dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu mgr Jerzy Wróblewski 8 kwietnia 2003 r. Okres wojny i niemieckiej okupacji to dla por. Zygmunta Mazura ciągłe ryzyko utraty życia. Z najniebezpieczniejszych operacji ratowała go odwaga i młodzieńcza brawura oraz odrobina szczęścia. Cechy te ukształtowały w nim rodzina oraz organizacje typowe dla Śląska: sportowo-gimnastyczny „Sokół”, katowickie „Orlęta” i szkolne harcerstwo. Por. Zygmunt Mazur urodził się 26 listopada 1925 r. w Porębie koło Katowic. Ojciec był robotnikiem. Z powodu bezrobocia w 1921 r. wraz z rodziną przeniósł się na Górny Śląsk. Pracował jako wytapiacz w Hucie Cynku w Wełnowcu, a po kilku latach przeniósł się do firmy budowlanej. Należał do Polskiej Partii Socjalistycznej, był aktywnym działaczem i uczestnikiem wielu strajków i manifestacji. Zygmunt w 1939 r. ukończył 8-klasową Szkołę Publiczną w Wełnowcu i pomyślnie zdał egzamin do Śląskich Zakładów Technicznych. Wybuch wojny zniweczył życiowe plany. 1 września przebywał w rodzinnej Porębie. Dlatego nie podzielił losu kolegów – harcerzy z Katowic. Okupacja była dla całej rodziny koszmarem. Z literą „P” skierowano wszystkich do przymusowej pracy na terenie Śląska i Rzeszy. Nawet siedmioletnią siostrę wywieziono do niemieckiej rodziny w poznańskie. 15-letniego Zygmunta wyznaczono do przymusowej pracy w niemieckiej fabryce w Porębie, a następnie zamkniętego zakładowego obozu pracy przymusowej. Produkowano tam pociski do moździerzy. Ojciec Stanisław Mazur został powołany do wojska. Dostał się do niemieckiej niewoli, ale uciekł z transportu w drodze do Niemiec. Pracując w hucie cynku, nawiązał kontakty z angielskimi jeńcami wojennymi i udzielał im pomocy w nawiązaniu kontaktów z rodzinami w ich macierzystym kraju. Do tej działalności włączył się także Zygmunt. Wiosną 1940 r. udało mu się uciec do rodzinnej Poręby. Zatrudnił się w miejscowej fabryce maszyn, w której szczęśliwie przepracował do końca wojny. W 1941 r. za namową wujka Władysława – kapitana Wojska Polskiego – związał się z konspiracyjną organizacją ZWZ-AK. Z polecenia władz organizacji zajął się nocnym nasłuchem stacji BBC i tłumaczeniem nadawanych w języku niemieckim audycji. Obrał sobie pseudonim „Zenek”. Była to ciężka i wyczerpująca praca, poza tą pracą w fabryce. Niekiedy wyjeżdżał do rodziców, aby ich poratować skromnymi zasobami. Woził ulotki, które musiały dotrzeć do adresatów. Za pośrednictwem Zygmunta angielscy jeńcy otrzymywali mapy, rozkłady jazdy pociągów, kompasy, cywilną odzież, kupowaną na otrzymywane papierosy, czekoladę i alkohole, a nawet za biżuterię. Jeńcy angielscy korzystali z pomocy Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Zygmunt zmuszony był dosko- nalić znajomość języka angielskiego, bo tylko w tym języku mógł się z nimi porozumiewać. Do działalności na większą skalę dobrał sobie – tu okazała się nieoceniona pomoc wujka – współpracowników. W ten sposób powstała organizacja nawiązywania kontaktów z obozami jeńców angielskich. Jednym z kolegów był nieżyjący już Bronisław Kułach. Został skierowany przez Arbeizam do pracy w I.G. Farben w Oświęcimiu. Ponieważ pracował w systemie zmianowym: 24 godziny pracy i 48 godzin wolnego, mógł się często kontaktować z Zygmuntem i członkami jago organizacji. W fabryce pracowali także angielscy jeńcy, z którymi zawiązał kontakty. Angielski obóz znajdował się w Manowicach, był filią oświęcimskiego obozu, dobrze strzeżonym i odgrodzonym od otoczenia. Wejście do niego wiązało się z dużym niebezpieczeństwem. Zatrzymani wychodzili z niego kominem. Zygmunt Mazur bywał w nim. Ale o tym innym razem. W styczniu 1945 r. powrócił do Katowic i włączył się w wir społecznego życia. Brał udział w zwalczaniu niemieckiej konspiracji. Zgłosił się do Rejonowej Komendy Uzupełnień chcąc wstąpić do szkoły oficerskiej. Dopiero w kwietniu 1948 r. otrzymał skierowanie o Pierwszego Praskiego Pułku Piechoty, a latem 1948 r. wreszcie dostał się do Oficerskiej Szkoły Piechoty we Wrocławiu, którą ukończył w maju 1951 r. W stopniu podporucznika przeniesiono go do Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie. Dowodził plutonem w batalionie szkolnym, a później kompanią sztandarową szkoły. Wielokrotnie reprezentował szkołę w zawodach sportowych. Strzelectwo było jego życiową pasją. W swoim domowym archiwum 11 G³os Weterana i Rezerwisty ma ponad 80 dyplomów. Stan zdrowia i inne względy uniemożliwiły mu dalszą służbę w wojsku. W 1953 r. przeszedł do rezerwy. Po wielu przejściach wraz z rodziną osiedlił się w Nowej Dębie koło Tarnobrzega. Tu zatrudnił się w Zakładach Metalowych w dziale kontroli technicznej, później pracował na stanowisku kierownika działu wypożyczania narzędzi. W nowym środowisku zaangażował się w działalność społeczną w Lidze Przyjaciół Żołnierza, LOK-KOR, a od marca 1981 r. działała w Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych. Uczestniczył w zebraniu założycielskim Koła nr 4 w Nowej Dębie. Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Innego rodzaju społeczną działalność prowadził w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Latem 1944 r. w tym rejonie rozgrywały się zażarte walki radzieckich jednostek pancernych w celu uchwycenia przyczółka na Wiśle. W rejonie m.in. Nowej Dęby walczył korpus 1 Armii Pancernej Gwardii marszałka Michaiła Katukowa. Po walkach pozostały liczne cmentarze. Rodziny poległych poszukiwały miejsc pochówku najbliższych. W tę działalność Zygmunt zaangażował się bez reszty. Do akcji poszukiwań zaangażował członków szkolnych kół TPPR. Korespondował nawet z żoną marszałka Katukowa, oprowadzał po miejscach KOPISTA I PORTRECISTA Jan Brożyna urodził się w 1933 r. w Skopaniu koło Baranowa. Jego dzieciństwo i wczesna młodość przypadły na trudne wojenne i powojenne czasy. Jest więc w jego życiorysie wędrówka rodziny za chlebem, wysiedlenie, a po wojnie własne gospodarstwo rolne rodziców w Podborzu. Jest także niełatwy los wiejskiego dziecka, które mimo szczególnych uzdolnień malarskich nie mogło także realizować swoich marzeń. Talent plastyczny dostrzegł nauczyciel – Jan Jemioło. Docenił także proboszcz miejscowej parafii, który umożliwił Janowi wykonanie prac malarskich w odnawianym kościele w Zgórsku. Szczególna determinacja liczącego 16 lat młodzieńca sprawiła, że rodzice pozwolili mu na upragnione kształcenie plastyczne. Pokonał wszelkie bariery i ukończył Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu. Drogę do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, mimo protekcji ministra kultury, zamknęło mu powołanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Nie pomogły żadne interwencje – decyzja ówczesnego ministra obrony narodowej: „talenty w wojsku są też potrzebne” była ostateczna. I tak wojsko decydowało o jego losie przez ponad 20 lat. Wygrywał dla wojska konkursy na szczeblu kraju, okręgu wojskowego i dywizji. Urządzał „sale tradycji i historii” w pułkach. Bił rekordy w biegach długich i przełajowych. Pracował jako kierownik Klubu Oficerskiego w Łańcucie i Rzeszowie. W 1979 r. ze względu na zły stan zdrowia – po odnawiających się kontuzjach – został zwolniony z wojska i w 1982 r. wraz z rodziną zamieszkał w Mielcu. W latach 1993-1994 przebywał w Hiszpanii. owocem tego pobytu była wystawa w Madrycie, urządzona staraniem redakcji polonijnej gazety „Polonia” bitew rodziny i delegacje ze Związku Radzieckiego. Działał nadal aktywnie w ZBŻZiORWP. Przewodniczył komisji rewizyjnej Zarządu Rejonowego w Tarnobrzegu. Jest członkiem Zarządu Wojewódzkiego w Rzeszowie i Zarządu Koła nr 14 w Nowej Dębie. 7 czerwca 2006 r. w Stalowej Woli odbył się V Zjazd Delegatów Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez Trzecią Rzeszę, organizacji liczącej ponad 1200 członków. Por. Zygmunt Mazur został wybrany na przewodniczącego komisji rewizyjnej tego stowarzyszenia. Jan MACHNO oraz Stowarzyszenia Polaków w Hiszpanii „Orzeł Biały”. W lipcu 1996 r., zareprezentował swoje prace malarskie w Mielcu, w Galerii MOK. Jako emerytowany podoficer WP, od 1986 r. należy do mieleckiego Koła ZBŻZiORWP. Swoimi pracami malarskimi uświetniał jubileusz 20-lecia Koła. W 2001 r. zaprezentował swoje prace w Domu Kultury SCK oraz na wystawie zorganizowanej z okazji 100-lecia lotnictwa światowego i 85-lecia lotnictwa mieleckiego. Należy do Klubu Środowisk Twórczych Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieleckiej. Każdorazowo po plenerach malarskich bierze udział w wystawach poplenerowych. Jego obrazy uświetniły jubileusz 40-lecia TMZM, (wystawa 5 czerwca 2004 r. w „Jadernówce”). Były pokazane także w centrum promocyjno-wystawienniczym SCK w dniach 7-30 marca 2006 r. Za całokształt pracy twórczej został uhonorowany w 2006 r. dyplomem przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Bronisław KOWALCZUK DOWARTOŚCIOWAĆ DZIAŁALNOŚĆ KÓŁ TRYBUNA CZYTELNIKÓW „Szanowni Czytelnicy „GWiR”. Pragnę podzielić się z Wami informacją o mojej wielkiej przegranej w sprawie zwiększenia liczebności członków naszego Związku. Może koledzy czytelnicy i korespondenci „GWiR” podpowiedzą mi, co należy jeszcze zrobić, aby osiągnąć sukcesy na tym polu” – napisał prezes ZR w Słupsku Romuald Detmer („Porażka prezesa!” „GWiR” nr 4 z 2007 r.). Z należną uwagą zapoznałem się z informacją kolegi Romualda Detmera, dotyczącą miernych efektów w kwestii zwiększenia liczby członków Związku. Niestety, przedstawiona przez autora trudna sytuacja nie jest wyjątkiem. Jak wiemy, z trudnościami w pozyskiwaniu nowych członków, zwłaszcza młodszych wiekiem, boryka się cały ZBŻZiORWP. Sądzę, że nie ma sensu rozpisywać się o przyczynach tego stanu rzeczy. Zresztą są one powszechnie znane. Nam chodzi przede wszystkim o efektywny rozwój Związku. Pamiętać przy tym trzeba, że ilość nie zawsze oznacza jakość. Tak więc mała ilość jeszcze nie świadczy o przegranej. Dlatego czujemy się usatysfakcjonowani każdą liczbą nowych, zaangażowanych członków, zwłaszcza gdy następuje odmłodzenie Związku. Jesteśmy świadkami działalności wielu zarządów kół, a także władz wyższych szczebli, która przypomina drogę na 12 skróty, po której toczy się walec monotonności. Takie zebrania nudzą uczestników, czego skutkiem jest mniejsza frekwencja. Jeśli działalność koła nie budzi powszechnego zainteresowania, nie można oczekiwać napływu nowych, ambitnych członków. Koła, jako podstawowe ogniwa, przez efektywną działalność nacechowaną między innymi wrażliwością społeczną na sprawy byłych żołnierzy zawodowych i rezerwy oraz ich rodzin, powinny torować drogę do ZBŻZiORWP nowym członkom. Jako korespondent „Głosu Weterana i Rezerwisty”, zdobywca „Złotej Sowy”, no i z natury umiarkowany optymista, spełniając prośbę kolegi Romualda Detmera, chcę powiedzieć, co można jeszcze zrobić w celu pozyskania nowych członków. Być może zamieszczona „ściągawka” przyda się także wielu kołom i władzom naszego Związku. Musimy sobie odpowiedzieć na nurtujące pytanie, co można jeszcze zrobić, aby pozyskać nowych członków? Mamy pełną świadomość, że nikt nie przyjdzie po to, aby razem z nami się nudzić i tracić czas. Podpowiedź, co można zrobić, spróbujmy zdefiniować następującymi słowami: pokonując monotonność i nudę (zmorę) tradycyjnych zebrań, należy uatrakcyjnić http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Lipiec 2007 działalność kół Związku. Przez pojęcie „uatrakcyjnić” należy rozumieć realizację określonych przedsięwzięć. Te przedsięwzięcia, które zostaną wymienione, nie są nowe. Szkoda tylko, że niektóre koła (zarządy) nie wykazują nimi zainteresowania. Jako odpowiedź na ewentualne pytanie o przyczyny tego rodzaju zaniedbań ciśnie się na usta następująca gorzka prawda: na działalność koła pada cień nagannej postawy działaczy – niedostatek wrażliwości społecznej i brak dobrej woli efektywnego działania (dawania innym). Same obietnice (piękne słowa) nie wystarczą, liczą się przede wszystkim czyny. Działalność społeczna to ważna i chlubna dziedzina. Wymaga jednak wysiłku i poświęcenia własnego czasu. W niniejszym artykule przedstawię przedsięwzięcia, których realizacja powinna przyczynić się między innymi do popularyzowania Związku oraz pozyskiwania nowych członków. Będzie jednak wymagać dużego zaangażowania i operatywności ze strony prezesów i zarządów kół. Oto wspomniane przedsięwzięcia. 1. Spotkanie z redaktorem naczelnym (zastępcą) „Głosu Weterana i Rezerwisty” na temat „Rola >>GWiR<< w konsolidacji byłych żołnierzy zawodowych i oficerów rezerwy oraz ich rodzin”. 2. Spotkanie z dowódcą jednostki wojskowej (szefem sztabu) w celu uzyskania informacji o aktualnych problemach współpracy kół w pracy jednostek z kołem ZBŻZiORWP. 3. Spotkanie z dyrektorem wojskowego biura emerytalnego poświęcone zagadnieniu emerytów i rencistów wojskowych. 4. Spotkanie z przedstawicielem biblioteki wojskowej (publicznej) na temat nowości wydawniczych. G³os Weterana i Rezerwisty 5. Spotkanie z przedstawicielem władz samorządowych w celu poinformowania o realizacji planu inwestycyjnego miasta. 6. Spotkanie z parlamentarzystą RP (posłem, senatorem) w celu zapoznania z aktualną działalnością parlamentu. 7. Spotkanie z oficerem – uczestnikiem międzynarodowej misji wojskowej – informacja o przebiegu misji (Afganistan, Irak). 8. Spotkanie z lekarzami wybranych specjalności (według potrzeb). 9. Spotkanie z okazji Dnia Kobiet (ze szczególnym uwzględnieniem wdów). 10. Zwiedzanie Muzeum Narodowego i Muzeum Wojska Polskiego (Warszawa). 11. Zwiedzanie siedziby parlamentu (Warszawa). 12. Zwiedzanie byłych niemieckich obozów koncentracyjnych (śmierci): Majdanek, Oświęcim. 13. Oglądanie „Panoramy Racławickiej” (Wrocław). 14. Zwiedzanie Cmentarza „Orląt” (Ukraina-Lwów). 15. Zwiedzanie wybranych zakładów produkcyjnych (fabryki samochodów, traktorów, telewizorów, stoczni, cukrowni, mleczarni...). 16. Udział w pokazach lotniczych z okazji Święta Lotnictwa (Dęblin, Radom) w sierpniu. 17. Wycieczka statkiem po Wiśle i Odrze (latem). 18. Zbiorowe wyjście do kina i teatru (wybrane filmy i spektakle o walorach kulturalno-artystycznych). 19. Zorganizowanie punktu bezpłatnych porad prawnych dla emerytów i rencistów wojskowych oraz ich rodzin (dyżury). 20. Organizowanie pikników (latem, jesienią). Zygmunt ZIĘBOWICZ KREOWANIE WIZERUNKU ŻOŁNIERSKIEJ WSPÓLNOTY My, żołnierze zawodowi, zawsze troszczyliśmy się o to, by nas dobrze oceniano. Zabiegaliśmy o szacunek i zaufanie w społeczeństwie. Nasze niepowodzenia mocno przeżywaliśmy, zwłaszcza te podawane do publicznej wiadomości. W każdej jednostce wojskowej i garnizonie przywiązywano duże znaczenie do poprawnego zachowania się żołnierzy. Każde naganne czyny były napiętnowane w naszych szeregach, w tym również przez oficerskie sądy honorowe. Mieliśmy bowiem świadomość, że każdy przypadek złego zachowania żołnierzy jest odbierany bardzo negatywnie. A sposób percepcji postaw żołnierzy przez społeczeństwo był i chyba jest szczególny. – To wojsko rozrabia, a nie konkretny żołnierz – mawiano. Pojedyncze zdarzenia odnoszono do całego wojska. Nie powinien dziwić nas taki stosunek do złego zachowania się człowieka w mundurze. To historia oręża polskiego sprawiła, że zawsze wysoko ceniono honor i godność rycerza – żołnierza. Żołnierz był zawsze postrzegany jako ten, który postępuje godnie, na którego można liczyć. Czasy się zmieniają, a z nimi formacje polityczne, władza, jej charakter i sposób funkcjonowania. Jednak honor żołnierza zawsze będzie honorem, wartością pożądaną, chociaż może mieć nieco inną wymowę ze względu na uwarunkowania wynikające ze znaków czasu i wyzwań współczesności. Toteż nam, żołnierzom, nie jest obojętne, jak nas ocenia i co sądzi o naszych zachowaniach i postawach społeczeństwo. Także teraz, kiedy jesteśmy już w rezerwie. Niestety, w opinii niektórych środowisk jest deficyt żołnierskiego honoru. Myślę więc, że temat ten wart jest głębszej refleksji w środowisku byłych żołnierzy zawodowych. Co można powiedzieć o społecznym odbiorze naszego środowiska. Co jest niedobrego i dlaczego? I sprawa najważniejsza – co zrobić, by zmienić opinię o nas, zmieniać na korzyść wizerunek i oblicze żołnierskiej wspólnoty? Oczywiście, istota problemu tkwi w nas, w naszych postawach, zachowaniach, w naszym stosunku do wielowymiarowej rzeczywistości politycznej. A także w sposobie reagowania na to wszystko, co się wokół nas dzieje. Zdaję sobie sprawę, że nie ma powrotu do działań z ubiegłych lat. Na przykład rozpatrywania przypadków godzenia w honor żołnierza na zebraniach naszego Związku. Nie te czasy i nie ten nasz status społeczny. Mogłoby się bowiem zdarzyć, że ten, o którego niegodnym zachowaniu chcielibyśmy rozmawiać, powie: możecie sobie pogadać, lecz bez mego udziału. Mam was po prostu gdzieś. A więc to nie to, chodzi raczej o czynnik samoświadomości i samorealizacji w kontekście respektowania zasad honoru i godności żołnierza, o szanowanie siebie jako żołnierza i obywatela. Będąc w służbie zawodowej, kierowaliśmy się przez długie lata systemem wartości, który akceptowaliśmy jako nasz. Afirmacje była tego potwierdzeniem. Czy jest zatem moralnie właściwa i świadczy o szacunku dla własnej osoby, swoje „ja”, postawa przekreślania własnego życiorysu, pisanego uczciwą pracą i służbą nie tylko dla siebie, ale i innych. chwalebne były przecież intencje służby wojskowej i tego wszystkiego, co robiliśmy. Potwierdzenie naszej tożsamości oraz tego, co przez kilkadziesiąt lat akceptowaliśmy i w co wierzyliśmy, jest także sprawą żołnierskiego honoru. Są jednak tacy, którzy wszystko, co osiągnęli, a więc wykształcenie, stanowiska, stopnie oficerskie i naukowe, zawdzięczają wojsku oraz Polsce Ludowej. Zachowując się jednak tak, jakoby ich nic nie łączyło z przeszłością. Wszyscy inni robili źle, tylko nie oni. Toteż myślę, że warto o tym mówić i nie bać się oskarżeń o niepoprawność polityczną. Czy my, byli żołnierze zawodowi, możemy być obojętni wobec krzywdzących ocen naszej przeszłości i nie będziemy występować w obronie naszego honoru, dobrego imienia żołnierskich pokoleń? Nie, nie można godzić się z postawą milczenia, kiedy padają oskarżenia o czyny, których nie popełniliśmy, a całe dorosłe życie poświęciliśmy służbie państwu. Wyrażanie naszego głośnego sprzeciwu, gdy oble- 13 G³os Weterana i Rezerwisty wa się nas błotem, może u niektórych, bawiących się w prokuratorów, obudzić sumienia – może zechcą zastanowić się nad swoimi atakami na tych, którzy służyli w wojsku w latach 1943-1989. W LWP służyli także patrioci zasługujący na szacunek. Na pomniki nie liczymy, stawia się je teraz tym, którzy strzelali do tych niedobrych Polaków i to często z ukrycia. Oczekujemy jednak na dobre i życzliwe słowo, a nie na agresję i nienawiść. Trzeba o tym mówić wszędzie tam, gdzie jesteśmy. Przecież tu chodzi o godność ogromnej rzeszy Polaków. Zdarzenia jednostkowe, które mogą mieć miejsce w każdej społeczności, uogólnia się na całą rodzinę wojskową. W imię rzekomej prawdy chce się w nią mocno uderzyć. A co ze sprawiedliwością oraz zasadą odpowiedzialności indywidualnej, a nie zbiorowej? No właśnie! Człowiek powinien mieć zawsze jakąś nadzieję. Może opatrzność przemówi do rozsądku niektórych. Oby! Jestem zdania, że w lojalności dla samego siebie też trzeba dostrzegać wartość żołnierskiego honoru. Powikłane losy niektórych z nas: kariery i awanse, sukcesy i niepowodzenia. Miały one różne przyczyny, nie zawsze obiektywne i sprawiedliwe. Zdarzały się ewidentne krzywdy z winy przełożonych. Bywało również, że i z naszej winy stało się to, co się stało. Odwoływano nas ze stanowisk i nie awansowano na kolejne stopnie oficerskie. W dobrej rodzinie też różnie bywa, raz lepiej, raz gorzej. Nie powinno to być jednak powodem uprzedzeń – to już nie te lata – i ciągłego wypowiadania złych słów pod adresem byłych współ- Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html towarzyszy broni. Zwłaszcza że czas powoduje zacieranie w naszej pamięci tego, co rzeczywiście miało miejsce przed laty. Niestety, niekiedy zawodzi nas umiar i roztropność. Szczególnie wówczas, gdy wypowiadamy się o naszej wojskowej przeszłości. Padają krzywdzące słowa, głównie o tych, którzy zajmowali kierownicze stanowiska. A wypowiadają je koledzy lub podwładni. Osoby cywilne, do których są kierowane, przyjmują te wypowiedzi z zażenowaniem, i niekiedy z dużym zdziwieniem. Byli bowiem dotychczas przekonani, że środowisko wojskowe cechuje szczególna solidarność i wzajemny szacunek. Trudno oczekiwać od innych środowisk kreowania właściwego wizerunku żołnierzy, jeśli sami się o to nie zatroszczymy. Działania z tym związane muszą być podejmowane ciągle i wyrażać się w wielkości sposobów i form. Często uczestniczyliśmy w różnych spotkaniach organizowanych m.in. przez stowarzyszenia, do których niektórzy z nas należą. Zabieramy głos w dyskusjach na tematy z przeszłości, w tym dotyczące historii wojska, zwanego LWP. Jesteśmy świadkami pisania historii zgodnie z oczekiwaniami polityków. Przykładem może być stan wojenny ze względu na toczący się proces oraz prokuratorskie dochodzenie. Zastosowana metoda jego oceny przez politycznych historyków to formalny opis wydarzenia, to stwierdzenie, że coś takiego było i miało przestępczy charakter. No bo przecież WRON była nieformalną strukturą. Pomija się natomiast fakt, że miała tylko symboliczne znaczenie. Odgrywała rolę li tylko psychologiczno- moralną. To nie to forum podejmowało decyzje, które były realizowane przez władze cywilne i wojskowe. Pomija się rzeczywiste przyczyny wydarzeń – to co się działo w kraju przed stanem wojennym, jak rozwijała się sytuacja, która mogła stać się powodem ogromnych ofiar ludzkich. Nie mówiąc już o niebraniu pod uwagę kontekstu historycznego. Przecież wiemy o tym, że historia odpowiada na pytanie dlaczego. Trzeba zatem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego gen. Wojciech Jaruzelski zdecydował się na stan wojenny po długich rozważaniach, by tego nie czynić, gdyż miał świadomość, że jest on złem. Czy nie jest naszym obowiązkiem obrona naszego honoru jako wykonawców decyzji o wprowadzenie stanu wojennego? Przecież realizowaliśmy jego postanowienia w przekonaniu, że bronimy ojczystego kraju przed najgorszym, co mogło nas spotkać, przede wszystkim przed wojną domową oraz strumieniami niepotrzebnie przelanej polskiej krwi. Czy można zatem dziwić się, że w dniach stanu wojennego nie było ani jednego przypadku niewykonania rozkazu i to nie tylko przez oficerów, lecz i żołnierzy służby zasadniczej. Są jeszcze setki tych, którzy byli bezpośrednio zaangażowani w stan wojenny, również miliony tych, którzy są zdania, że był on koniecznością narodową. Dlatego uważam, że nie możemy być obojętni na gromy rzucone na generała. Nie może być przyzwolenia na traktowanie stanu wojennego w sposób instrumentalny jako oręża walki politycznej. Zdzisław ROZBICKI ŚLADAMI PUBLIKACJI DOKTORA NIKIELA W styczniu, czekając na przyjęcie przez lekarza, spotkałem w przychodni przy ulicy Koszykowej znajomego jeszcze z czasów pełnienia zawodowej służby wojskowej – st. chor. sztab. (r.) Tadeusza Sąsiadka, powiedział mi, że nadzoruje pracę bufetu w „Cepeleku”. Pochwaliłem się, że pod koniec ubiegłego roku czytałem o nim w „Głosie Weterana i Rezerwisty” interesujący artykuł. Zauważyłem, że był trochę zażenowany moją wypowiedzią. Po chwili z wrodzoną sobie skromnością, i uśmiechając się stwierdził, że artykuł, o którym wspomniałem na pewno nie był o nim, ale być może o jego ojcu Bolesławie, weteranie II wojny światowej, który przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Berlina. Rzeczywiście. Z pomocą Redakcji „GWiR” dotarłem do pięknych artykułów o walce, służbie i pracy jego ojca („GWiR” nr 3 z 2005 r. i nr 10 z 2006 r.), napisanych przez dr. med. Antoniego Nikiela. Tadeusz miał rację, ale nie do końca. W artykule pt.: „Nasi weterani” („GWiR” nr 10 z 2006 r.) 14 autor napisał bowiem: „Podczas odwiedzin podarował nam garść ziemi spod Lenino, którą przywiózł ze sobą po uroczystościach obchodów rocznicy bitwy, oraz spod Monte Cassino. Te przywiózł mu jego syn st. chor. sztab. (r.) Tadeusz”. O tym Tadeusz nie wiedział. Na drugimi naszym spotkaniu wręczyłem Tadeuszowi podarowane przez Redakcję „GWiR” wymienione w tekście dwa numery czasopisma z artykułami dr. Nikiela. Na zakończenie pragnę nadmienić, że zarówno ojciec – co wynika z treści wspomnianych artykułów – jak i syn mają podobne zainteresowania i upodobania. Chętnie pracują społecznie. A co najważniejsze: Tadeusz, podobnie jak jego ojciec, służąc ludziom pracującym w służbie zdrowia, czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Jest w tym środowisku bardzo lubiany. Ostatnio słyszałem o nim bardzo pochlebne opinie również ze strony pacjentów korzystających z bufetu. Chciałbym również wspomnieć, że Tadeusz jest aktywnym członkiem Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych Organizacji Narodów Zjednoczonych. Pełni w Zarządzie Głównym tego Stowarzyszenia funkcję skarbnika. Obiecał mi, że w niedalekiej przyszłości zaangażuje się także w pracę na rzecz naszego Związku. Jerzy WIŚNIEWSKI http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty JESTEM WIERNYM CZYTELNIKIEM „GŁOSU WETERANA I REZERWISTY” jednym z prenumeratorów, a także korespondentów pisma. Tak się złożyło, że na łamach naszego miesięcznika kilkakrotnie zwracałem uwagę na potrzebę usprawnienia prenumeraty (w „GWiR”: nr 4 z kwietnia 2001 r., nr 6 czerwca 2002 r. i ostatnio nr 6 z czerwca 2006 r.). od kilku lat bowiem pismo trafia do rąk czytelników – prenumeratorów z mojego środowiska w różnych terminach, zawsze jednak z opóźnieniem, często 2-3-tygodniowym, a nawet pod koniec miesiąca. Taka sytuacja zniechęciła wielu kolegów z Koła nr 2 do prenumerowania miesięcznika. W rozmowach wyrażali niezadowolenie, twierdząc m.in. że jeśli „kulejąca” prenumerata nie ulegnie wyraźnej poprawie, to zrezygnują z tej formy zakupi miesięcznika. Trudno nie przyznać im racji. Zawsze uważałem, że pismo, które nie trafia do rąk zainteresowanych czytelników na początku danego miesiąca, staje się mniej interesujące, a treści niektórych artykułów w nim zawartych są już nieaktualne. Chciałbym w tym miejscu z przyjemnością zakomunikować, że nastąpiła – radykalna poprawa. 3 kwietnia 2007 r. dotarł do mnie i do wielu moich kolegów numer 4 „GWiR”. Po raz pierwszy od kilku lat nieterminowego otrzymywania miesięcznika. Ten fakt w pełni mnie i kolegów prenumeratorów usatysfakcjonował. 4 kwietnia 2007 r. miałem przyjemność uczestniczyć – jako korespondent – w posiedzeniu Klubu Korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty” działającego przy Zarządzie Wojewódzkim ZBŻZiORWP w Warszawie, spotkaniu przewodniczył płk Mieczysław Mikrut. Oceny poczytności miesięcznika dokonał kol. płk Mirosław Dąbrzalski. Z analizy sytuacji w dziedzinie prenumeraty naszego pisma wynika wiele wniosków do uwzględnienia pracy kół. Mam nadzieję, że usprawnienie dystrybucji wpłynie korzystnie na zwiększenie liczby prenumeratorów „GWiR” w naszym środowisku. Organizatorom – wydawcom „Głosu Weterana i Rezerwisty” – Zarządowi Głównemu Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego należą się słowa podziękowania. Z najlepszymi życzeniami dalszych sukcesów od zadowolonych dziś czytelników naszego miesięcznika. Oby tak dalej! Zbigniew RUDOLF ODNIOSŁEM WRAŻENIE DOBRZE, ŻE że ciepła i serdeczna atmosfera spotkania kierownictwa ZG ZBŻZiORWP w MON niewiele wniosła do spraw troski o emerytów wojskowych. To, że ciągle nie porusza się sprawy najważniejszej – powrotu do waloryzacji płacowej, powoduje systematyczne zubożanie emerytów wojskowych. Ten 1% od podatku, o którym Redakcja tak systematycznie przypomina, przecież nie zmieni skrajnej nędzy i pogardy dla munduru żołnierskiego. Dziś żołnierz walczący za Ojczyznę, nie jest tułaczem, ale dziadem, ma żyć z datku na wyciągniętą rękę! Uprzejmie proszę przyjąć to, co piszę w dobrej wierze, a jeśli to jest przykre serdecznie przepraszam. Proponuję więc wystawienie pomnika żołnierza, w podartym mundurze z widocznym godłem Polski i wyciągniętą ręką – prośba o datek! Taki pomnik odzwierciedlałby aktualną sytuację materialną emeryta wojskowego. Pamiętam, że to rząd lewicowy (wg Ikonowicza – przebierańcy) rozpoczął pracę nad płacową waloryzacją, ale nieustannie trzeba do tego wracać i przypominać zło. Chciałbym tez podjąć sprawę, aby nadawać nowym zakupom sprzętu i uzbrojenia wojskowego imię emeryta wojskowego. Pieniądze, które należą się emerytom idą również na zakup sprzętu, a więc niech ten sprzęt nosi imię, „emeryta wojskowego”, np. samolot F-16 im. emeryta wojskowego. Pięknie, symbolicznie, będzie robić się ciepło... Z należnym szacunkiem Józef DRABEK PAMIĘTAJĄ Miłą niespodziankę sprawił mi brat zamieszkały w Żaganiu. Była to „Gazeta Lubuska” z 19 kwietnia br. w której redaktor Janczo Todorow opisał uroczystość obchodu 62. rocznicy forsowania przez 2 Armię WP Nysy Łużyckiej. W miejscowości Przewóz, w sali ośrodka kultury starosta pan Marek Cieślak uhonorował kombatantów dyplomami, a harcerze wręczyli im kwiaty. Autor pisze: „Kombatanci oraz goście złożyli kwiaty przed pomnikiem w Przewozie, które przypominają tamte dni walk. Kompania Honorowa 34 Brygady Kawalerii Pancernej z Żagania pełniła honory przed pomnikiem. Kpt. Jarosław Rusak odczytał apel poległych nad Nysą Łużycką. Kwiaty złożono także przed pomnikiem w Dobrzyniu, Stanicach i Sobalicach”. Artykuł zatytułowany „Dobrze, że pamiętają” czytałem z pełną satysfakcją, bo 62 lata temu uczestniczyłem w tym wydarzeniu w szeregach 25 Pułku Piechoty, a jeden z braci w 29 Pułku Piechoty i tam poległ. Dobrze, że pamiętają. Julian J. ZDERSKI SOLIŃSKA OBRĄCZKA Kilka tygodni temu w czytelni Biblioteki Narodowej natknąłem się na ładnie wydany album pt.: „Solina” autorstwa Stanisława, Ryszarda i Zygmunta Nater z Leska. Dowiedziałem się z niego, że oprócz nostalgicznej piosenki pt.: „Zielone wzgórza nad Soliną” śpiewanej przez Wojciecha Gąsowskiego, która od dawna rozsławia tę śliczną okolicę (odtworzono ją na zakończenie spotkania inaugurującego IX Sejmik Korespondentów naszego czasopisma), istnieje drugi utwór – mniej znany, ale moim zdaniem równie piękny – autorstwa Zbigniewa Maciasa ze słowami: „Ach, Solina, Solina, Solina, ty jesteś jak piękna dziewczyna. Cała w błękitnej sukience, z obrączką na ręce...”. Popularna zapora na Sanie – poetycka tama przyrównana przez autora kolejnego przeboju do ślubnej obrączki, która połączyła na zawsze nierozerwalnym węzłem dwa wzgórza: Jawor i Płaszę – stworzyła dobry „związek małżeński”. Dzięki niemu powstało unikalne w skali kraju, a może nawet Europy, Jezioro Solińskie bogate w różne gatunki ryb, niektóre z nich osiągają rekordowe wymiary, jednym słowem – istny raj dla wędkarzy. Wiem, co mówię i piszę, bo będąc 25 lat temu na wczasach w WZW Jawor niejedna taaaaaka ryba porwała mi sprzęt wędkarski. Tym razem, będąc uczestnikiem IX Sejmiku Korespondentów „GWiR”, dane mi było dwa razy stanąć wczesnym rankiem nad brzegiem Jeziora Solińskiego i w ciszy podziwiać przecudowną taflę lazurowego zwierciadła wody, w którym przeglądały się majestatyczne wzgórza otaczające „bieszczadzkie morze”, za co gospodarzom i organizatorom Sejmiku serdecznie dziękuję. Jerzy WIŚNIEWSKI 15 G³os Weterana i Rezerwisty Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html BYŁEM, WIDZIAŁEM... (III) Jednak są w Niemczech historycy, politolodzy i politycy, którzy nie podzielają wizji historycznej p. Eriki Steinbach i współautorów wystawy. Dowodem nie tylko ich głosy, lecz także wystawa w Niemieckim Muzeum Historycznym w Berlinie, zlokalizowanym vis á vis budynku „Kronprinzenpalaise”, przy Unter den Linden, gdzie mieści się wystawa p. E. Steinbach. Wystawa w berlińskim muzeum ma wprawdzie inny charakter, gdyż poświęcona jest całej historii Niemiec na przestrzeni półtora tysiąca lat. Początek do dzieje starogermańskich plemion z V wieku oraz germańskiego króla Rzymu Odoakera. Kończą się w XX w. Wystawa ta charakteryzuje się naukowym obiektywizmem; są m.in. dość obszerne informacje o Słowianach (Slaven), których pierwotne siedziby znajdowały się nad Szprewą w regionie Berlina i nad Łabą etc. Szczególnie mocno akcentowana jest wielkość Polski w epoce Jagiellonów, także zwycięstwa nad Turkami naszego króla Jan Sobieskiego i jego zbawcza odsiecz wiedeńska. Przy tym prezentowany jest wspaniały namiot wodza wojsk tureckich wezyra Kara Mustafy zdobyty przez polskie rycerstwo. Potem dużo informacji o saskiej epoce aż po I i II wojnę światową. Wprawdzie niewiele mówi się tam o związku przyczynowo-skutkowym między totalitarną i ludobójczą polityką narodowościową wobec okupowanych narodów a późniejszym przesiedleniem i ucieczką, niemniej jednak w odróżnieniu od wystawy p. E. Steinbach jest informacja, że II wojna światowa, spowodowana właśnie przez Niemcy narodowo-socjalistyczne, doprowadziła do niespotykanej dotychczas skali przepędzeń i ucieczek. Ale to już coś, co może stanowić bazę do wzajemnych konsultacji polskich i niemieckich historyków w odróżnieniu od wystawy szefowej Związku Wypędzonych. Wiemy, że w Republice Federalnej Niemiec są nie tylko historycy i pisarze, lecz także politycy i politolodzy niepodzielający idei zarówno omawianej wystawy, jak i wizji budowy „Centrum Przeciwko Wypędzeniom” w Berlinie. Także z drugiej strony Odry, czyli w Polsce, są historycy, literaci, politolodzy i politycy pragnący dialogu z kolegami – niemieckimi sąsiadami. Mamy liczną kadrę naukowców – historyków, w tym pracowników Zachodniego Instytutu w Poznaniu, wytrawnych specjalistów z dziedziny historii i wzajemnych stosunków polsko-niemieckich, którzy mogliby w ramach wspólnych sympozjów, kongresów czy spotkań w małych zespołach wypracować wspólny pogląd i stanowisko, zwłaszcza w aspekcie przyczyn II wojny światowej i jej następstw dla obu narodów. Zapewne czekają tylko na „zielone światło” politycznej władzy, która tkwi jakby w marazmie. A takie rozmowy i wzajemne konsultacje są arcyważne nie tylko dzisiaj, ale przede wszystkim dla jutra – dla przyszłości Polski i Niemiec! Nasza strona powinna więc podjąć rozmowy z historykami Niemiec. Dał przecież wyraźny sygnał sam prezydent p. Horst Koehler. W przemówieniu podczas obchodów „Dnia Stron Ojczystych” organizowanych przez Związek „Wypędzonych” publicznie oświadczył m.in., że przyczyną ucieczek i przesiedleń był narodowo-socjalistyczny reżim, który wywołał II wojnę światową. Prezydent RFN przypomniał, że 1 września 1939 r. Niemcy napadły na Polskę i właśnie wówczas miały miejsce pierwsze wypędzenia, deportacje i wysiedlenia polskich obywateli. Prezydent BYŁO NAM MIŁO przeczytać w związkowym miesięczniku informację o naszym chórze „Frontowe drogi” i obejrzeć pamiątkowe zdjęcia z Koszalina. VIII Sejmik Korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty” odbywał się m.in. w Koszalinie. Goście odwiedzili nasze piękne miasto, a także jednostkę wojskową. I właśnie dla gości Sejmiku wystąpił 24.05.2006 r. umundurowany chór „Frontowe drogi”, działający przy MOK w Koszalinie. Zespół zaśpiewał wiele żołnierskich pieśni ze swego repertuaru. Wzbudził duże zainteresowanie. Szczególnie zainteresował się nami korespondent „GWiR” płk Antoni Rypuła z Warszawy. Zebrał informacje o nas. Zapewne z zaciekawieniem wysłuchał naszego koncertu, w niedługim bowiem czasie nadesłał nam napisany przez siebie niemal poemat pt.: „Kwiaty frontowych dróg”. Zmobilizowało to nas do napisania piosenki pod tym samym tytułem „Kwiaty frontowych dróg”. 16 w tej części wystąpienia zaapelował do polskich polityków, aby rozmawiać ze sobą, a nie ponad głowami przez mass media. Wspomniał, że nieoficjalne rozmowy, które rozpoczął z b. prezydentem Lechem Wałęsą, będzie kontynuował. Nasi czołowi politycy oraz niektórzy dziennikarze i publicyści mieli za złe prezydentowi p. Horstowi Koehlerowi, że na spotkaniu Związku „Wypędzonych” był i zabrał głos. Jest to, moim zdaniem, błędna ocena. Przecież przesiedleńcy to również rodacy prezydenta niemieckiego, miał więc prawo i obowiązek tak postąpić. Pozwolę sobie wyrazić uznanie p. prezydentowi za jego wystąpienie, zwłaszcza że zaakcentował w przemówieniu, zgodnie z faktami, że aby osiedlić się na obszarze Polski na przykład jego rodzinę przesiedloną z Besarabii, przepędzono najpierw polską rodzinę zamieszkującą w danym domu. I dodał, że dlatego nie wolno mówić o rodzinach podobnych niemieckich osadników jako o „wypędzonych” lecz o uciekinierach i przesiedleńcach. Takie stanowisko w tej kwestii, kolidujące z wystąpieniem szefowej Związku „Wypędzonych”, wzbudziło u wielu uczestników zjazdu ziomkostw 2 września ub.r. nie tylko zdumienie, lecz i rozczarowanie. I dlatego należą się raz jeszcze słowa uznania dla prezydenta RFN p. Horstwa Koehlera, gdyż w swym wystąpieniu podpisał się niejako pod sentencją – mottem, które pozwolę sobie zaproponować jako ideę współpracy i dyskusji polskich i niemieckich historyków, a mianowicie: PER SCIENTAM AD VERITAS ET BONUM – przez wiedzę do prawdy i dobra – dla obu narodów. Apeluję także do p. Eriki Stainbach, aby wykazała więcej taktu i trochę pokory wobec MAJESTATU ŚMIERCI i PAMIĘCI DZIESIĄTKÓW MILIONÓW OFIAR II WOJNY ŚWIATOWEJ! Stanisław SZYMAŃSKI LISTY Słowa do niej napisali: Tadeusz Jarzyński, Stanisław Krótki i Franciszek Huruk, muzykę zaś Stanisław Krótki i Franciszek Huruk. A oto piosenka: Kiedy śpiewamy te piosenki nasze, Wiemy, że płyną wraz z melodią w świat. Hen poza góry i hen poza lasy, Tam też zostaną poprzez wieczny czas. Refren: Kwiaty frontowych dróg, tę piękną pieśń zaśpiewają. Kwiaty frontowych dróg, wciąż piękny zapach mają! Szlaki frontowych dróg, którymi szli żołnierze, Barwami mienią się i wciąż są zawsze świeże! http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty Czy to jest wiosna, lato czy też jesień. To nasza pieśń ma zawsze wspólną treść. O bezimiennych i o bohaterach, Co krew oddali, by nam wolność nieść. Pozwól nam Panie śpiewać po wsze czasy, O Ojczyźnie, co orła ma w tle. I o tym, by korona w godle naszym Rozpromieniła serce twe i me. Pisząc do Waszej gazety, chcę nadmienić, że mamy stały kontakt z terenowym ogniwem Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP w Koszalinie (nasz dyrygent Stanisław Krótki, jest byłym żołnierzem zawodowym). Dla związkowców i dla kombatantów śpiewaliśmy już wielokrotnie. I tak zapewne będzie nadal. Przecież jesteśmy chórem umundurowanym. W swoim repertuarze mamy też Wasz hymn „To przecież nie tak dawno” ze słowami Jana Chojnackiego. Łączymy najlepsze życzenia z okazji Jubileuszu 25-lecia Związku obchodzonego w 2006 r., całej zaś Redakcji „GWiR” ślemy śpiewane pozdrowienie znad Bałtyku. PS. Załączam zdjęcie naszego chóru wykonane właśnie podczas VIII Sejmiku w Koszalinie Z poważaniem chórzysta Franciszek HURUK CZARNA JESIEŃ ŻYCIA Oglądając reportaże w kilku sieciach telewizyjnych o domach spokojnej starości, odniosłem wrażenie, że oglądam film z obozu koncentracyjnego. Milczący, zastraszeni pensjonariusze pokazywanych domów, zastraszeni przez personel opiekuńczo usługowy, za duże pieniądze mają zapewnić ubogie warunki bytowania i poniżania. Z reportaży wynika, że samotny, w podeszłym wieku człowiek jest pozbawiony najbardziej potrzebnych mu uczuć ze strony ludzi, którzy mają się nim opiekować. Piękne nazwy tych domów to komercyjne kłamstwo. Wiedzą o tym kierownicy i dyrekcje tych placówek i milczą, uważając, że wszystko jest zgodne z zasadami gospodarki rynkowej. Wynika z tego, że ludzie powołani do kierowania placówkami opieki, nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć, że w systemie rynkowym zysk nie może być ważniejszy od dobra człowieka. Ze wspomnianych reportaży wynika także, że ludzie żyjący w jesieni życia w placówkach opiekuńczych mają strachem zamknięte usta przez tych, którym płacą za opiekę i pomoc. Tak dzieje się w społeczeństwie bardzo religijnym, które uczestniczy w pielgrzymkach, codziennych i niedzielnych mszach świętych, przyjmuje sakramenty i słucha kazań o potrzebie miłosierdzia. Mimo to część społeczeństwa myśli innymi kategoriami: kto nic nie daje niech przepada w nicość i nie przeszkadza w życiu i użyciu. Głównym celem, jaki sobie stawia większość społeczeństwa i władza, to być wśród zwycięzców, a zwycięstwo wymaga ofiar. Tym myśleniem i działaniem usprawiedliwiamy naszą obojętność na zło, które dostrzegamy wokół siebie. Obawy budzi tempo, w jakim zapominamy o tym, co w polskiej tradycji było nienaruszalne. Wielopokoleniowe rodziny były fundamentem moralnego życia pokoleń. Z pełnym szacunkiem odnoszono się do ludzi starszych, korzystano z ich doświadczeń i życiowej mądrości. Rodzina była największym dobrem, chronionym bez oglądania się na koszty. Wielopokoleniowa rodzina w pierwszej połowie XX wieku była KROŚNIEŃSCY SAPERZY POD NOWYM DOWÓDCĄ Ponad cztery lata ppłk dypl. Jan Pajestka dowodził 5 Batalionem Saperów, będąc jednocześnie dowódcą krośnieńskiego garnizonu. W okresie tym 5 kbsap wzorowo realizował niełatwe zadania szkoleniowo-wychowawcze, a także specjalistyczne na rzecz pododdziałów i oddziałów 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii KOMENTARZ twierdzą, której nie byli w stanie zburzyć zaborcy i okupanci. W PRL na kilkudziesięciu metrach kwadratowych powierzchni mieszkalnej tłoczyły się trzy pokolenia. Było ciasno i często biednie ale blisko siebie fizycznie z konieczności, ale z wyboru i potrzeby psychicznej. Do domów opieki odchodzili ci, którzy nie mieli rodzin i nie chcieli korzystać z pomocy sąsiedzkiej, ale i tak sąsiedzi i znajomi czuli potrzebę odwiedzania pozostających w domu opieki. Obecnie zanika poczucie więzi z rodziną i człowieka z człowiekiem. Wzrastają dochody, lecz pękają więzi międzyludzkie. Sądzę, że warto się przyjrzeć temu zjawisku z naukowego punktu widzenia. W pięknych willach o kilkusetmetrowej powierzchni nie ma miejsca dla starych rodziców i dziadków. Dla nich szuka się miejsca w domach o radosnych nazwach, by nie przeszkadzali w codziennym życiu i użyciu. Pięknie ten problem przedstawił w swoich książkach Mieczysław Jałowiecki. O tych ludziach i czasach, które on opisał, należy kręcić filmy, by zrozumieć co znaczy rodzina i co daje więź rodzinna. Z książek Jałowieckiego dowiadujemy się o potędze polskiej rodziny, której patriotyzm i dobroć były jej marką. Poświęcenie dla Ojczyzny oraz dla ludzi potrzebujących pomocy było zasadą moralną polskiej rodziny. Nie trwońmy skarbów rodzinnych. Obecnie duża część młodych ludzi uznaje, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Wcześnie rezygnujemy z tego, co mogą dać nam ludzie starsi. W ten sposób ograniczmy ich aktywność i sprawność, a oni odbierają to tak: młodsze pokolenie i władza taktują ich jako tych, którzy jak najszybciej powinni odejść w niebyt. Piszę o tym dlatego, że i z naszej rodziny – środowiska wojskowego wielu kolegów i wiele koleżanek przebywa w domach opieki i marzy o tym, byśmy ich odwiedzali, a gdy trzeba, udzielili pomocy. Andrzej MAGRYŚ WOJSKO Pancernej, plasując się w ścisłej czołówce wśród jej batalionów. Realizował przede wszystkim inżynieryjne i saperskie przedsięwzięcia związane z zabezpieczeniem ćwiczeń taktycznych z pokonywaniem przeszkód wodnych. Dowodem kunsztu żołnierzy 5 kbsap były wyniki uzyskane podczas ćwiczeń taktycznych Wojska Polskiego „Anakonda 2006”. 17 G³os Weterana i Rezerwisty Lipiec 2007 Bardzo dobre wyniki osiągali żołnierze batalionu, uczestnicząc w kolejnych zmianach operacji stabilizacyjnej w Iraku oraz humanitarnej na Półwyspie Bałkańskim. Dzięki osobistemu zaangażowaniu ppłk. Jana Pajestki, nastąpiła znaczna poprawa warunków socjalno-zdrowotnych odnośnie do żołnierzy służby czynnej, a także warunków pracy kadry i pracowników wojska. Zmodernizowano strzelnicę garnizonową, urządzono Salę Pamięci 4 Lubuskiej Dywizji Zmechanizowanej i Salę Tradycji 5 Kresowego Batalionu Saperów, które służą młodzieży szkolnej garnizonu w praktycznym kształtowaniu patriotyzmu i wychowaniu na postępowych tradycjach polskiego oręża. Wzorowo układała się współpraca dowództwa batalionu z krośnieńskimi instytucjami, zakładami pracy, szkołami, administracją samorządową powiatu i gminy, organizacjami społecznymi oraz środowiskiem kombatantów i weteranów służby, co potwierdzał udział reprezentantów tych organizacji i instytucji w uroczystościach organizowanych w batalionie. Dzięki przykładnemu współdziałaniu dowództwa garnizonu z władzami miasta zorganizowano wiele interesujących zamierzeń o charakterze patriotyczno-wojskowym w ramach obchodów świąt państwowych czy regionalnych, które wysoko oceniali uczestniczący licznie mieszkańcy krośnieńskiego grodu oraz województwa lubuskiego. Zawsze też organizatorzy imprez sportowo-rekreacyjnych (turnieje strzeleckie, piłkarskie, warsztaty zajęciowe) mogli liczyć na pomoc żołnierzy batalionu saperów. Po ponad czterech latach dowodzenia kbsap ppłk Jan Pajestka rozkazem dowódcy wojsk lądowych został wyznaczony na zastępcę dowódcy 1 Brygady Saperów w Brzegu, a dowodzenie batalionem powierzono mjr dypl. Arkadiuszowi Kowalowi, dotychczasowemu zastępcy dowódcy batalionu. Uroczystość przekazania dowodzenia miała szczególny charakter. Uczestniczyli w niej: zastępca dowódcy 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej gen. bryg. Mirosław Rozmus, dowódcy: krośnieńskiego garnizonu, LOSG oraz szefowie powiatowych komend policji i straży pożarnej, burmistrz i starosta krośnieński, dyrektorzy zaprzyjaźnionych zakładów pracy, instytucji, szkół i przedszkoli oraz szefowie organizacji kombatanckich i społecznych. Liczne grono stanowili żołnierze zawodowi batalionu oraz członkowie ZBŻZiORWP z Krosna i Gubina. Gen. Mirosław Rozmus podziękował odchodzącemu dowódcy za ofiarną, pełną poświęceń służbę, która przyniosła wiele sukcesów zarówno 5 kbsap, jak i 11 DKPanc. Od dowódcy dywizji wręczył http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html nagrodę – słynną polską szablę. Życzył też dalszych wspaniałych sukcesów w służbie wojskowej na nowym nie mniej ważnym stanowisku oraz rodzinnego szczęścia i osobistej satysfakcji. Prezes Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP płk. Michał Kupiec, dziękując za pomoc świadczoną na rzecz środowiska lubuskich zetbeżetowców, wręczył odchodzącemu dowódcy pamiątkowy medal przyznawany przez Prezydium Zarządu Głównego Związku. Za dobrze układającą się współpracę z administracją samorządową gminy i powiatu, która przyniosła wiele korzyści społeczności miasta i regionu, podziękował burmistrz – Andrzej Chinalski. Stwierdził, że współpraca powinna być kontynuowana, wszak Krosno Odrzańskie i Brzeg łączy wiekowa piastowska historia oraz rzeka tak bliska saperom Odra. W imieniu krośnieńskich organizacji społecznych, które wiele zawdzięczają współpracy z dowództwem garnizonu, podziękował prezes TMZK lek. wet. Z. Paduszyński. Były też podziękowania, symboliczne upominki i wiązanki kwiatów od uczestniczących w uroczystości osób, a także życzenia dla nowego dowódcy – mjr. Arkadiusza Kowala, by batalion saperów pomnażał sukcesy szkoleniowo-wychowawcze, realizując powierzone zadania. Ppłk Jan Pajestka stwierdził, że dowodzenie krośnieńskimi saperami to wspaniały epizod w jego wojskowej służbie. Z przykrością żegnał się z nimi. Zżył się bowiem z tym środowiskiem jako dowódca plutonu oraz jako dowódca jednostki. Uroczysta defilada pododdziałów batalionu zakończyła zmianę na stanowisku dowódcy 5. bsap. Następnie zaproszeni goście i kierownicza kadra batalionu spotkała się przy tradycyjnej kawie, herbacie i ciastkach. Józef CIEŚLAK POŻEGNANIE Z MUNDUREM PŁK. JANA OLECHA Odszedł do rezerwy komendant Centrum Szkolenia Sił Powietrznych w Koszalinie płk dr inż. Jan Olech. W uroczystości tej wzięli udział: Szef Obrony Przeciwlotniczej Sił Powietrznych gen. bryg. Stanisław Babiak, Szef Wojsk Radiotechnicznych SP gen. bryg. Michał Jackiewicz, dowódca 2 Brygady Radiotechnicznej płk dypl. inż. Michał Sikora oraz Prezydent m. Koszalina p. Mirosław Mikietyński, starosta powiatu p. Roman 18 Szewczyk, poseł RP p. Stanisław Gawłowski. Uroczystość zaszczycili swoją obecnością także byli komendanci Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Obrony Przeciwlotniczej: gen. bryg. Witold Niedek, płk dypl. Stanisław Śliwa, płk dypl. (r.) Zdzisław Patoła i płk dypl. Zbigniew Parol. Na pożegnanie zaproszono prezesów: Zarządu Rejonowego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy w Koszalinie płk. mgr. Jana Szkudzińskiego, Koła nr 4 w Koszalinie płk. (r.) dr. Jerzego Orzechowskiego oraz Koła nr 1 Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Koszalinie, płk. mgr. Jana Zasadzińskiego. http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Komendant podziękował kadrze, żołnierzom i pracownikom wojska za wzorową służbę i pracę oraz zaznaczył, że ich wysiłek przyczynił się do obecnych sukcesów Centrum. Doniosłym momentem uroczystości było przekazanie „relikwii” żołnierskiej dumy i wierności przysiędze – SZTANDARU, przez odchodzącego komen- Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty danta następcy – ppłk. dypl. Andrzejowi Witkowi. Po defiladzie pododdziałów i odprowadzeniu sztandaru pożegnano również szefa logistyki Centrum ppłk. dr. Jerzego Korczaka w Muzeum Obrony Przeciwlotniczej. Z inicjatywy Zarządu Koła nr 1 ZKRPiBWP w Koszalinie prezes Zarządu Głównego Związku przyznał płk. Janowi Olecho- POD POMNIKIEM „CHWAŁA SAPEROM” 16 kwietnia o godzinie 12.00 pod pomnikiem „Chwała Saperom” zgromadziło się liczne grono saperów: rezerwistów, kombatantów, weteranów oraz pełniących czynną służbę wojskową. Saperzy przychodzą tego roku w Dniu Sapera, aby oddać hołd tym, którzy zginęli w walkach o wolność ojczyzny oraz podczas rozminowywania kraju i oczyszczania ziem polskich z pozostałości II wojny światowej. Licznie przybyli zaproszeni goście, w tym generałowie, byli szefowie wojsk inżynieryjnych, przedstawiciele władz miasta, liczne delegacje i mieszkańcy stolicy. Szefa Sztabu Generalnego WP reprezentował wiceadmirał Tomasz Mathea, dowódcę wojsk lądowych – gen. bryg. Henryk Skarżyński, dowódcę sił powietrznych gen. bryg. Michał Jackiewicz prezydenta miasta stołecznego Warszawy p. Ryszard Zakrzewski – dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Gospodarzem uroczystości był szef inżynierii wojskowej Sztabu Generalnego WP gen. bryg. Janusz Lalka. W samo południe przy dźwiękach orkiestry wojskowej, rozpoczęła się uroczystość. Generał Lalka, po powitaniu gości i wszystkich zebranych, wygłosił okolicznościowe przemówienie. Przedstawił genezę ustanowienia „Dnia Sapera” oraz omówił realizację zadań przez wojska inżynieryjne. Saperzy zawsze wykonywali powierzone im zadania z dużym poświęceniem. To oni jako pierwsi przystąpili po zakończeniu II wojny światowej do usuwanie jej pozostałości, przeprowadzając operację całkowitego rozminowania kraju. Dziełem saperów były setki tysięcy rozminowanych pól, łąk i lasów, setki miast i wsi, zakładów pracy i innych obiektów, oczyszczonych z min często za cenę najwyższą – za cenę życia. Saperzy nadal prowadzą akcję oczyszczania kraju z przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych. W ubiegłym roku zniszczono prawie 1,3 miliona różnego rodzaju amunicji i przedmiotów niebezpiecznych. Natomiast poza granicami kraju – w misji w Iraku zniszczyli ponad 3,5 miliona, a w Afganistanie prawie 12 tysięcy różnego rodzaju amunicji. W 2006 r. saperzy, wspierając społeczne inicjatywy, wybudowali lub zmodernizowali 14 obiektów mostowych oraz wyremontowali 11 km dróg. Wojska inżynieryjne są zawsze gotowe do udzielania pomocy społeczeństwu, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Po wystąpieniach zaproszonych gości nastąpił akt dekoracji zasłużonych. W bieżącym roku medal „Za Rozminowanie Kraju” otrzymało 21 saperów. Do odznaczenia stanęli (nie wszyscy mogli przybyć ze względu na stan zdrowia) ludzie już niemłodzi, którym śmierć w czasie wykonywania zadań niejednokrotnie zaglądała do oczu. Medalem „Zasłużonemu Saperowi WP” odznaczono 32 osoby, natomiast medalem „Zasłużony dla Wojsk Inżynieryjnych” – 20 osób. Po uroczystym akcie dekoracji odznaczonych poszczególne delegacje przy wtórze werbli złożyły kwiaty i wieńce pod pomnikiem „Chwała Saperom” oraz na „Płycie Desantu” nad Wisłą. Doroczne spotkania saperów pod pomnikiem „Chwała Saperom” mają wieloraki wymiar. Tu oddają hołd tym, którzy polegli w walce lub podczas rozminowania kraju. Tu też wspominają tych, którzy odeszli już na wieczną wartę. Tu wymieniają wiadomości o kolejnych ludziach im bliskich i wreszcie umawiają się na spotkanie za rok. Po zakończonych uroczystościach, zgodnie z tradycją, prezes Koła nr 31 ZBŻZiORWP Leszek Sadura zaprosił wszystkich członków Koła na wspólny obiad. Ci, którzy z zaproszenia skorzystali, byli bardzo zadowoleni. Przy kawie, herbacie i tradycyjnej lampce czegoś mocniejszego popłynęły ciekawe opowiadania i wspomnienia. I znów na przeszkodzie stanął czas. Musieliśmy się rozstać ze słowami „do następnego spotkania”. Władysław PIEKARCZYK wi odznakę „Za Zasługi dla ZKRPiBWP”. Był do wyraz wdzięczności członków za troskę, opiekę i pomoc komendy Centrum zasłużonym weteranom walki i pracy dla kraju. Takiej opieki i tak dobrej współpracy życzymy wszystkim kołom zrzeszającym żołnierzy rezerwistów i kombatantów oraz ich opiekunom. Bronisław GULBIŃSKI TRADYCJE ŁOMŻA – OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA Klub Garnizonowy w Łomży, przy współpracy Wojewódzkiego Oddziału Służby Ochrony Zabytków w Białymstoku – Delegatura w Łomży, Jednostki Wojskowej 1511 oraz Zarząd Rejonowy Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP, powołał 7 lutego 2002 r. klubowe koło zainteresowań pod nazwą „Klub FORT” (Forteczny Oddział Ratunkowy Tradycji). Jego członkowie – założyciele (20 osób) to w większości członkowie ZBŻZiORWP na czele z prezesem Zarządu Rejonowego w Łomży płk. Leonem Wagnerem oraz prezesem Koła nr 2 mjr. Ryszardem Matuszewskim. Głównym celem Klubu jest: ochrona zabytkowych obiektów militarnych, kultywowanie tradycji polskiego oręża oraz niepodległościowych dążeń „małych Ojczyzn”, a formą aktywności: działalność edukacyjna, szkoleniowa i informacyjna. W ciągu pięciu lat istnienia nawiązał współpracę z władzami samorządowymi Łomży. Coraz większe jest zainteresowanie łomżyńskiego społeczeństwa działalnością Klubu „FORT” Sprawiło to m.in. utworzenie Muzeum Fortecznego w forcie III w Piątnicy. Większość eksponatów zgromadzonych w schronie pogotowia bojowego to elementy uzbrojenia wojsk toczących walki w tym rejonie w czasie dwóch wojen światowych. Muzeum Forteczne można zwiedzać zbiorowo i indywidualnie po telefonicznym uzgodnieniu terminu. Kom. 0 600 039 532. W marcu br. w Klubie Garnizonowym odbyło się uroczyste spotkanie członków Klubu „FORT”, którego prezesem jest ppłk Tadeusz , hasło spotkania: „Ocalić od zapomnienia”. Uczestniczyli w nim zaproszeni goście: wiceprezydent Łomży Krzysztof Choiński, senator RP ppłk Ludwik Zalewski i dowódca garni- 19 G³os Weterana i Rezerwisty zonu ppłk Wojciech Zielkowski, przedstawiciel Kurii Biskupiej ks. prałat Jan Sołowianiuk oraz młodzież szkolna, rodzice i dyrektor szkoły podstawowej p. Małgoratza Pietrusewicz. Wśród gości byli także: żołnierz 33 Pułku Piechoty, uczestnik wojny obronnej 1939 r. na ziemi łomżyńskiej, 91-letni por. Kazimierz Bazydło – sympatyk ZBŻZiORWP, prezes Zarządu Okręgowego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych por. Kazimierz Kiczyński oraz przedstawiciele organizacji kombatanckich i harcerze – weterani. Na wstępie uczestniczy spotkania obejrzeli film pt.: „Twierdza Łomżaforty Piątnica”. Celem spotkania było podpisanie aktu powierzenia opieki nad miejscami walki polskiego żołnierza broniącego ziemi łomżyńskiej w roku 1920 i 1939 młodzieży Szkoły Podstawowej nr 5 w Łomży. Akt został podpisany przez przedstawiciela młodzieży Jakuba Lipiec 2007 Na zakończenie wystąpił młodzieżowy zespół artystyczny z poezją i pieśniami o tematyce wojskowej. To była dobra lekcja historii, którą należy ocalić od zapomnienia. Taki cel ma również wpisany w program działania łomżyński Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego. Wacław OSTROWSKI Zielewicza, panią dyrektor szkoły Małgorzatę Pietrusewicz i prezesa Klubu „FORT” ppłk. Tadeusza Wareca. Ten ostatni przedstawił zebranym historię zabytkowych obiektów obronnych znajdujących się na ziemi łomżyńskiej. W wystąpieniach zaproszeni goście wyrażali uznanie dla społeczników z Klubu „FORT”. MAMY W JELENIEJ GÓRZE TABLICĘ OFICERSKIEJ SZKOŁY TOPOGRAFÓW Realizując zamierzenia zawarte w Apelu do żołnierzy zawodowych Służby Topograficznej w sprawie ufundowania w Jeleniej Górze tablicy upamiętniającej OST informuję, że 12 maja 2007 r., w dniu święta Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Żołnierzy Radiotechników RADAR, nastąpiło uroczyste odsłonięcie ufundowanej tablicy. Nie czekając na napływające datki, warszawskie środowisko absolwentów OST zgromadziło niezbędne środki finansowe oraz ustaliło treść napisu na tablicy. Następnie, dzięki pomocy i uprzejmości kolegów z Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Żołnierzy Radiotechników, a zwłaszcza jego prezesa ppłk rez. mgr inż. Janusza Góreckiego i redaktora naczelnego ich „Biuletynu” – st. chor. sztab. rez. Jana Ginowicza, przedstawiciele Służby Topograficznej i absolwentów OST z Warszawy mogli uczestniczyć w uroczystym odsłanianiu tablic. Uroczystość zgromadziła przedstawicieli władz miasta i samorządu terytorialnego, przedstawicieli Sztabu Generalnego WP , instytucji i jednostek wojskowych, liczne grono absolwentów Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej i mieszkańców Jeleniej Góry. Uroczystość rozpoczęto od akademii w Auli Kolegium Karkonoskiego, którą otworzył Prezes Honorowy Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Żołnierzy Radiotechników gen. bryg. dr Bronisław Peikert. Referat okolicznościowy wygłosił prezes JSŻR ppłk Janusz Górecki oraz przedstawiona zo- 20 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html stała projekcja filmowa dotycząca radiolokacyjnej przestrzeni powietrznej Polski. Niżej podpisany omówił „Znaczenie Oficerskiej Szkoły Topografów dla Sił Zbrojnych RP i gospodarki narodowej”. Szef Służby Topograficznej płk Jerzy Pietruszka, podziękował organizatorom za możliwość uczestniczenia w uroczystości oraz wręczył odznaki „Za Zasługi dla Służby Topograficznej” kolegom z JSŻR: Januszowi Góreckiemu i Janowi Ginowiczowi, dzięki którym mogliśmy odsłonić tablicę. Odsłonięcia dokonali: honorowy prezes JSŻR „Radar”, były komendant WOSR płk w st. spocz. dr inż. Józef Piekarczyk, prymus OSR z 1968 r. płk (r.) dr inż. Jerzy Górski. Drugą tablicę ufundowali absolwenci OST oraz kadra Służby Topograficznej Sił Zbrojnych RP. Upamiętnia podchorążych i kadrę dydaktyczną oraz Komendantów Oficerskiej Szkoły Topografów – szkoły, która stacjonowała w Jeleniej Górze w latach 1951 – 1957, a do 1958 r. wypromowała 303 absolwentów. Odsłonięcia tej tablicy dokonał: Szef Służby Topograficznej Sił Zbrojnych RP płk mgr inż. Jerzy Pietruszka, któremu asystowali absolwenci pierwszej promocji OST z 1951 r., płk w st. spocz. dr inż. Zenon Biesaga – były szef Służby Topograficznej oraz płk w st. spocz. dr hab. inż. Stanisław Wójcik – były pracownik naukowy ASG i WAT. Obecni byli:– główny inżynier Wojskowego Centrum Geograficznego z Warszawy – ppłk mgr inż. Tadeusz Steć, dowódca 19 Samodzielnego Oddziału Geograficznego z Leszna – płk mgr inż. Andrzej Janewicz, zastępca dowódcy 19 SOG z Leszna – ppłk mgr inż. Włodzimierz Walczak, Główny Inżynier 6 Samodzielnego Oddziału Geograficznego z Torunia – ppłk mgr inż. Jarosław Ciuba, dowódca Grupy Geodezyjnej 6 SOG z Torunia – mjr inż. Andrzej Szatan. Uroczystość uświetniła orkiestra dęta Filharmonii Dolnośląskiej w historycznych mundurach żołnierskich z okresu Powstania Listopadowego. W Łomnicy koło Jeleniej Góry zapoznaliśmy się z jedyną w Polsce i drugą w Europie ekspozycją radarów zlokalizowaną na posesji sympatyka Radiotechników, pana Stanisława Tyrały. Uczestnicy uroczystości zostali zaproszeni do Miłkowa koło Jeleniej Góry, gdzie w ogrodach Pałacu Miłków, pod wiatą, również trwała do późnego wieczora wspaniała „RADAROWA BIESIADA”. Zenon BIESAGA http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html Lipiec 2007 „WILEŃSKA EPOPEJA” Trudno porównać do czegokolwiek to, co przeżyło pokolenie w latach 1939-1945, a szczególnie „Pokolenie Kolumbów” walczących z niemieckim okupantem z odwagą i determinacją. Dzisiaj należy im się nasza pamięć! W nocy z 6 na 7 lipca 1944 roku rozpoczęła się operacja „Ostra Brama”, nazywana również przez niektórych historyków Powstaniem Wileńskim. Kiedy w pierwszych dniach lata 1944 roku radziecka ofensywa zbliżała się do jednego z największych i najpiękniejszych polskich miast II RP, gdzie króluje Panna Święta, „co w Ostrej świeci Branie”, dowództwo wileńskiego i nowogródzkiego okręgu Armii Krajowej postanowiło ich uprzedzić i wyzwolić Wilno jeszcze przed nadejściem frontu, by zorganizować tam polskie władze, które wystąpiłyby jako gospodarze tych ziem. Dowódcą całej tej operacji był komendant Okręgu Wileńskiego AK ppłk Aleksander Krzyżanowski ps. „Wilk”. Skoncentrowano siły liczące ok. 9 tys. żołnierzy-partyzantów. Operacja miała na Uczestnicy mszy św. w intencji poległych w czasie powstania Wileńskiego. Czwarty z lewej gen. bryg. Bolesław Nieczuja-Ostrowski. Siódmy z prawej z opaską to byłych uczestnik powstania Wileńskiego płk Aleksander Merło ps. „Kula„. G³os Weterana i Rezerwisty celu zdobycie ufortyfikowanego przez Niemców, zamienionego na twierdzę Wilna, z 12-tysięczną doborową załogą Wermachtu, kilkuset czołgami i tyluż lufami ciężkiej artylerii. Miało to nastąpić przed nadejściem zbliżającego się od wschodu 3 Frontu Białoruskiego. Powstanie ogarnęło także tereny poza miastem. Operacja „Ostra Brama” była zwieńczeniem trwającego niemal 5 lat zrywu niepodległościowego międzywojennego pokolenia. Chwilowy tryumf powstańców okazał się jednak złudny. Zdobyte po tygodniowej walce 13 lipca Wilno stało się radzieckim łupem. W walkach o Wilno zginęło ponad 500 oficerów, żołnierzy AK. Tych, którzy przeżyli rozbrojono, a akowcami wkrótce zapełniono wileńskie więzienia i łagry workuckiego gułagu. Tak zakończyła się wileńska epopeja.. Trzeba również pamiętać, iż mieszkańcy Wilna (w którym przed wojną ponad 2/3 mieszkańców miasta stanowili Polacy) przeżyli od wybuchu II-giej wojny światowej aż cztery różne okupacje: radziecką od 18 września 1939 r.; litewską – od jesieni tego roku; ponownie radziecką po „dobrowolnym” włączeniu republik nadbałtyckich do ZSRR; niemiecką od czerwca 1941 r. Z obojętnością radziecką i „aliantów” będzie się też kojarzyła Polakom tragedia Powstania Warszawskiego i aby w pełni ją zrozumieć trzeba przywrócić pamięci polskiej tragedię Wilna i całą polską tragedią w roku 1944. Z inicjatywy byłych żołnierzy AK Okręgu Wileńsko-Nowogródzkiego w Elblągu, w 60-tą rocznicę (2004 r.) operacji „Ostra Brama”, odbyły się uroczystości, które poprzedziło nabożeństwo odprawione w kościele garnizonowym w Elblągu w intencji poległych żołnierzy, a także pomordowanych w Ponarach przed Wilnem - miejscem największej kaźni na kresach wschodnich. W latach 1941-1944 podstępnie aresztowano i wywieziono, zamordowano przez okupantów, 100-tysięczną rzeszę Polaków i Żydów. Ludzie tamtych wydarzeń odchodzą, a młode pokolenie niewiele wie o tym, co działo się wczoraj. Tylko zrozumiawszy naszą przeszłość, będziemy mogli pojąć naszą przyszłość. Jerzy BŁAWAT STOMMA, PADEREWSKI, nowanie Sikorskiego, który jakoby miał GIBRALTAR być przeszkodą w angielsko-sowieckiej W poznańskim wydawnictwie „SENS” ukazała się książka felietonisty „Polityki”, Ludwika Stommy, pt. „Polskie złudzenia narodowe, Księgi wtóre”. Tytuł ten nawiązuje do jego poprzedniej książki, „Polskie złudzenia narodowe”, też w „SENSIE” wydanej, która rozbijała „mity i stereotypy” z naszej historii. Tamta była fascynująca i ta jest też. Żeby zilustrować jej atmosferę, podam tylko taki przykład z rozdziału o Ignacym Paderewskim. Jest dzień 15 czerwca 1890 r. Przed St. James Hall, gdzie odbywa się koncert Paderewskiego, setki dziewcząt czekają na pojawienie się mistrza. Kiedy ten ukazuje się w drzwiach, tłum ogarnia histeria. Młode londyńskie mieszczki, których nikt nie posądziłby o cień temperamentu, przepychają się ku schodom, tratują, krzyczą: ‘Bierz nas, jesteśmy twoje’. Następnie zadzierają spódnice i pokazują frywolne majteczki, na których wyhaftowane jest JEGO nazwisko obok czerwonych serc”. I to wszystko w wiktoriańskiej Anglii. Przejdźmy jednak do spraw poważniejszych. W rozdziale „Dziesięć zamachów polskich” jest część poświęcona generałowi Władysławowi Sikorskiemu, Naczelnemu Wodzowi i Premierowi RP w Londynie. Stomma omawia spiskowe wersje śmierci Generała 4 lipca 1943 r. w Gibraltarze i polemizuje z nimi. Owszem, uznaje za podejrzane trzymanie jeszcze części dokumentów dotyczących tej sprawy przez Brytyjczyków pod pieczęcią tajności, ale nie przywiązuje do tego wagi decydującej. Podkreśla natomiast, że nawet „jakże łasy na sensacje David Irving, a z nim ogromna większość badaczy, przychylają się do wersji tragicznego wypadku”. Nie przekonuje go też słynna sztuka Rolpha Hochhuta „Żołnierze”. „Oskarża on w niej Anglików – pisze Stomma – o świadome wyelimi- współpracy. David Irving pokazuje słusznie, że nic się w tej teorii chronologicznie kupy nie trzyma...”. Nie wiem, jak jest w sztuce Hochhuta, bo jej nie widziałem, ale wiem, że Goebbels ogłosił 13 kwietnia 1943 r. o odkryciu masowych grobów zamordowanych polskich oficerów w Katyniu. Wbrew radom Winstona Churchilla („Przecież pan, panie generale ich nie wskrzesi”) Sikorski zwrócił się do Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Genewie z prośbą o wysłanie delegacji do ZSRR dla zbadania tych grobów. Zażądał też od Moskwy wydania oficjalnego raportu w sprawie losu oficerów polskich zaginionych w ZSRR w roku 1940. Moskwa odrzuciła te żądania i 25 kwietnia zerwała stosunki dyplomatyczne z Rządem Polskim w Londynie. A w niecałe dwa i pół miesiąca później nastąpiła katastrofa w Gibraltarze. Chronologia więc wydaje się tu być w pełni logiczna. 21 G³os Weterana i Rezerwisty Ciekawy jest ponadto fakt, że Józef Retinger, doradca generała Sikorskiego a faktycznie osobisty szpieg Churchlla przy jego osobie, który towarzyszył generałowi we wszystkich jego podróżach zagranicznych, tym razem z nim nie poleciał. Tu pewne wspomnienie osobiste. Zaraz po wojnie pracowałem w sensacyjnej popołudniówce „Wieczór” (później „Wieczór Warszawy”). Do redakcji przychodził wówczas pisarz Stanisław Strumpf-Wojtkiewicz, który był w Londynie kierownikiem kwatery prasowej generała Sikorskiego. W 1946 roku wydał on książkę pt. „Gwiazda generała Sikorskiego” i bardzo zachęcał mnie do jej przeczytania, a może nawet Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html mi ją podarował. Otóż w książce tej napisał on, że przed podróżą na Środkowy Wschód (z której powracając, Sikorski zginął w Gibraltarze) zatelefonowała do niego Zofia Leśniowska, córka generała i jego powiernica, z wiadomością wręcz sensacyjną: że dzwonił do niej Churchill, ODRADZAJĄC jej uczestnictwo w tej podróży. Ona jednak z tej rady nie skorzystała, z ojcem pojechała i z nim zginęła. Czyżby coś wiedząc, Churchill chciał ją, jako kobietę, uratować? Jest więc wiele powodów, dla których sprawa śmierci Sikorskiego w Gibraltarze... żyje. Zygmunt BRONIAREK NADCHODZI INNY ŚWIAT… Te słowa profesora Wiktora Osiatyńskiego wzruszyły wręcz słuchaczy. Mówił, że miał okazję ciekawych spotkań aż z sześcioma, o ile zapamiętałem, mężczyznami, którzy przebywali w kosmosie i na księżycu. I patrzyli na naszą planetę, jak na niewielką piłkę, jedną z niezliczonych ciał istniejących w bezkresnym wszechświecie. I wszyscy, choć w różnej formie i różnymi słowami, zwierzali się ze swych odczuć, gdy dostrzegli z owej perspektywy naszą kochaną Ziemię. Nagle zrozumieli, że te nasze polityczne konflikty, wojny, religijne nienawiści i podziały, wydają się stamtąd tak marne, tak mało znaczące dla istnienia Świata. Tak zakończył swe wystąpienie profesor W. Osiatyński na XI-tej już Debacie Tischnerowskiej, która się odbyła na Uniwersytecie Warszawskim i obradowała pod hasłem „Obcy wśród nas”. A jej przedmiotem były sprawy imigracji, tolerancji, umiejętności życia we współczesnych, wielokulturowych społeczeństwach. Panelową dyskusję otworzył zaproszony gość, dwukrotny premier, a obecnie Minister Spraw Wewnętrznych Włoch, Guliano Amato. Podczas debaty padło nawet pytanie: Czy my, Polacy jesteśmy przygotowani do tego, co nas czeka? Do innego, nadchodzącego i do nas świata?”. Bo że ten wielokulturowy świat, prędzej czy później przyjdzie i do nas, nikt nie miał tu już wątpliwości. Przyjdą do nas ludzie z biedniejszych krajów. Sąsiednich i nie tylko. Tak jak od nas emigrują rodacy do bogatszych krajów. Tego procesu dziejowego nikt nie zatrzyma. Tak będzie się dziać jak dzieje się przy różnych poziomach wody, lub ciśnienia powietrza, które muszą się wyrównywać. Podobno już w tej chwili prawie 50% polskich firm sygnalizuje brak pracowników, szczególnie z kwalifikacjami. Czeka więc nas fala imigracji robotników z innych krajów. Czy jesteśmy do tego przygotowani? Już po zakończeniu debaty, podczas której jedni prezentowali pesymistyczne poglądy na przyszłość, inni przeciwnie; „poradzimy sobie i z tą sprawą”, wyszliśmy na świeże powietrze uniwersyteckiego dziedzińca. Spacerując zwierzaliśmy się z nurtujących nas refleksji. „No tak, mówił jeden z kolegów. Ale jak mamy tolerować i współistnieć tak zwanych „obcych”, skoro, jak na razie obserwujemy niemal codziennie rosnącą nienawiść do swoich, do Polaków, tylko o innych poglądach, nie myślących tak jak narzuca to nowa ideologia państwowa, nowa polityka historyczna itp”. Niestety, możemy niemal codziennie słyszeć, jak elity polityczne znów dzielą polskich kombatantów i byłych żołnierzy. Bo jak pisze w „Głosie...” jeden z korespondentów „Wszystkie elity polityczne od 1945 r. dzielą polską krew.” Są weterani i byli żołnierze – lepsi i gorsi. Dawniej lepsi byli ci ze Wschodu i ludowego Wojska Polskiego, teraz z Zachodu i Wojska Polskiego – członka NATO. Ta praktyka jest odbiciem groźniejszej choroby, której skutki powodują podział całego społeczeństwa. Choroby znanej z historii nie tylko naszego kraju. Czyżby o to komuś chodziło? Ale to już temat na osobną debatę. Cezariusz PAPIERNIK 22 Z ¿a³obnej karty Œpieszmy siê kochaæ ludzi tak szybko odchodz¹... Ks. Jan Twardowski GŁÓWNY INSPEKTOR SZKOLENIA GEN. BRONI EUGENIUSZ MOLCZYK (1.10.1925-31.05.2007) Mowa pożegnalna wygłoszona przez gen. armii Floriana Siwickiego na Cmentarzu Wojskowym Powązki Pochylamy bojowe sztandary i nasze siwe kombatanckie głowy oddając cześć zmarłemu gen. broni Eugeniuszowi Molczykowi. Do naszych żałobnych uczuć, wielkiego bólu i zadumy, dołączają się liczni przyjaciele i koledzy, którym różne powody nie pozwoliły osobiście pożegnać współtowarzysza walki żołnierskiej służby. Odszedł z naszych żołnierskich szeregów wielce zasłużony dla Wojska Polskiego żołnierzgenerał, szanowany i ceniony dowódca. Losy wojenne rzuciły Go jako młodzieńca, w dalekie od ojczystego kraju obszary Związku Radzieckiego. Kształtował swoją osobowość w skrajnie ekstremalnych warunkach, katorżniczej pracy o głodzie i chłodzie, w męczącej narastającej nostalgii za ojczystym krajem, gdy nadarzyła się możliwość, wstąpił w 1943 r. do tworzącego się nad Oką Wojska Polskiego. Z wyróżnieniem ukończył frontową szkołę oficerską i jako dowódca kompanii czołgów 2 Brygady Pancernej im. Westerplatte uczestniczył w ostatnich bitwach pod Budziszynem, Dreznem i Mielnikiem. Żegnamy dziś żołnierza-czołgistę, kawalera Krzyża Grunwaldu i Krzyża Walecznych, który potwierdzał swój patriotyzm bohaterstwem i poświęceniem w wyzwalaniu ojczystego kraju. W trudnych ówczesnych powojennych czasach potrafił pogodzić rozległe służbowe zadania z koniecznością zdobywania wiedzy profesjonalnej i ogólnej. Akademię Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych oraz kursy doskonalenie kończył z wyróżnieniem. Dowodził Dywizjami Zmechanizowanymi 20, 16 i 8, a następnie 1. Korpusem Pancernym. Uwidocznił się wówczas Jego talent dowódczy, rósł autorytet u przełożonych i szacunek u podwładnych. W wieku 35 lat w 1960 r. został mianowany na stopień generała brygady. Los żołnierski sprawił, że w 1969 r. zostałem szefem Sztabu ŚOW, którego dowódcą był gen. Molczyk. W ciągu czterech lat pełnienia tej funkcji poznałem talent dowódczy i szeroką wiedzę mego bezpośredniego przełożonego. Potrafił jak nikt dotychczas w mojej służbie stawiać krótkie ale bardzo rzeczowe precyzyjne zadania. Nie wchodził w szczegóły. Pozostawiał inicjatywę wykonawcy. Częste szkolenia dowódczo-sztabowe i prowadzone z dużym rozmachem ćwiczenia z wojskami były dla mnie pożyteczną nauką, uzupełnieniem do praktycznego dowodzenia, zdobywania szerokiej wiedzy operacyjnej. Dziękuję Ci Generale, kolego Eugeniuszu, za bardzo pożyteczną wspólną służbę w ŚOW, która owocowała w moich późniejszych poczynaniach służbowych. Żegnamy, pogrążeni w wielkim smutku, erudytę sztuki operacyjnej i znawcę arkanów http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html organizacyjnych walki związków operacyjnych w ścisłym ze sobą współdziałaniu na współczesnym polu walki. W ostatnim okresie swojej służby wojskowej, prawie przez piętnaście lat jako wiceminister obrony narodowej – Główny Inspektor Szkolenia Wojska Polskiego z powodzeniem i uszanowaniem przełożonych i sojuszników szkolił i zgrywał nasze związki operacyjne do Frontu Polskiego w ramach Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego. W imieniu współtowarzyszy służby składam serdeczne kondolencje najbliższej rodzinie zmarłego: żonie, pani Aleksandrze, synowi, panu Aleksandrowi oraz najbliższym członkom rodziny. Łączymy się z Wami w głębokim żalu i bólu po stracie Waszego ukochanego i wielce szanowanego Rodzica. Żegnaj Generale Molczyk, żegnaj Kolego Eugeniuszu! Swoją walką o wyzwolenie Ojczyzny i długoletnią owocną służbę poświęconą obronności kraju, zapisałeś chwalebną kartę w historii Wojska Polskiego. Niech Ci ziemia ojczysta, którą kochałeś i której poświęciłeś całe swe żołnierskie życie – lekką będzie. Cześć Twojej pamięci! POŻEGNANIE PŁK. DYPL. MARIANA BALCERZAKA Nie ma wśród nas płk. Mariana Balcerzaka (19.08.192119.05.2007) wielce zasłużonego oficera, działacza związkowego i sportowego, spoczywa już na cmentarzu przy ul. Artyleryjskiej w Bydgoszczy. Powołany do Wojska Polskiego w 1944 r. pełnił służbę w 9 Pułku Piechoty i 11 Pułku Artylerii. Walczył na szlaku bojowym do Berlina, był kontuzjowany. Dalszą żołnierską drogę kontynuował w Oficerskiej Szkole Artylerii, którą ukończył w stopniu podporucznika. Za walkę o wyzwolenie Polski został uhonorowany odznaczeniami bojowymi i pamiątkowymi: Krzyżem Walecznych, medalami: „Za Odrę, Nysę i Bałtyk”, „Za Warszawę 19391945”, „Zwycięstwa i Wolności 1945”, „Za Udział w Walkach o Berlin”. Po zakończeniu działań wojennych pełnił służbę w pionie kwatermistrzowskim. Ukończył Wyższy Kurs Kwatermistrzów, pracował na odpowiedzialnych stanowiskach w garnizonach m. in.: Bydgoszczy, Warszawie, Łodzi, Wrocławiu i ponownie w Bydgoszczy. Służbę wojskową zakończył w 1980 r. jako kwatermistrz – zastępca Dowódcy Pomorskiego OW. W pracy społecznej był wiceprezesem Wojskowych Klubów Sportowych „Śląsk” Wrocław i ,,Zawisza” w Bydgoszczy. Reprezentował polski sport na olimpiadach w Moskwie i Los Angeles. Był czynnym i honorowym członkiem Dyrektoriatu Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej oraz działaczem Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych, a także Związku Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej Polskiej, pełniąc w nich znaczące funkcje. Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty W latach 1989 – 1997 był prezesem Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZ w Bydgoszczy. Od roku 1989 został członkiem Prezydium i pełnomocnikiem Zarządu Głównego Związku na obszar Pomorskiego Okręgu Wojskowego. Uhonorowany Krzyżami: Komandorskim, Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Orderem Sztandaru Pracy II kl. Również odznaczeniami wojskowymi, resortowymi, regionalnymi, organizacyjnymi, sportowymi i stowarzyszeniowymi ,,Za Zasługi dla ZBŻZ”, został Honorowym Członkiem Związku. Jest wpisany do honorowych ksiąg ,,Za zasługi dla Związku...” i ZW województwa bydgoskiego. Odznaczony Złotą Honorową Odznaką ZIW RP i wpisem do Złotej Księgi Zarządu Okręgu ZIW w Bydgoszczy. Dzięki Jego osobowości, uporowi, zaangażowaniu, zaradności i umiejętności, Związek miał autorytet w wojsku, środowiskach kombatanckich i społeczeństwie Ziemi Bydgoskiej, a obecnie województwa kujawsko-pomorskiego. Był konkretny, wymagający od siebie i innych, żył Związkiem i dla Związku. Przez wiele lat współpracowałem z Nim na niwie związkowej, darząc Go należnym, odwzajemnianym szacunkiem. Kazimierz SZEWCZYK Mjr Witold Sagan (15.02.193112.07.2006). Liceum ogólnokształcące ukończył w Tomaszowie Lubelskim, w 1954 r. uzyskał tytuł lekarza dentysty na Wydziale Stomatologii Akademii Medycznej w Warszawie. W latach 1958-1960 pełnił służbę wojskową w Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie. Powrócił do Zamościa w którym po studiach rozpoczął pierwszą pracę. Uzyskał kolejne specjalizacje z zakresu chirurgii stomatologicznej i szczękowej. Był solidnym i oddanym pacjentom lekarzem, rzetelnym nauczycielem wielu lekarzy. Obowiązkowy i perfekcyjny, szanowany i lubiany przez wszystkich którzy Go znali, nie żałował czasu dla ludzi potrzebujących pomocy. Choć sam nie założył rodziny, opiekował się dziećmi młodo zmarłego brata, co stworzyło niespotykaną więź rodzinną. Uwielbiał podróże nawet do najdalszych zakątków świata. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, odznaką honorową „Za Wzorową Pracę w Służbie Zdrowia” i „Za Zasługi dla Województwa Zamojskiego”. Na cmentarzu w Dzierążni został pożegnany przez rodzinę, licznych przyjaciół i znajomych oraz kolegów z Kół ZŻLWP i ZBŻZiORWP. Rodzina i Przyjaciele, w imieniu Kół Czesław PAKULNIEWICZ Mjr mgr inż. Feliks Betlej (29.05.192714.11.2006). Urodził się w Bukowcu koło Sanoka. Absolwent Wydziału Chemii Politechniki Warszawskiej oraz Szkoły Oficerów Rezerwy, po ukończeniu której został powołany do zawodowej służby wojskowej. Dowodził plutonem, kompanią, został szefem sztabu batalionu w 2 Berlińskim Pułku Piechoty, wykładał w Studium Wojskowym Politechniki Warszawskiej. Służbę wojskową pełnił w latach 1949-1955. W cywilu pracował w Kombinacie Siarkowym w Machowie, jako główny specjalista ds. ochrony środowiska. Przez dwie kadencje był radnym miasta Tarnobrzeg. W 1983 r. wstąpił do ZBŻZ. W Kole nr 13 w Tarnobrzegu był skarbnikiem, sekretarzem i członkiem zarządu Koła. Odznaczony Orderem Sztandaru Pracy II kl. oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, resortowymi oraz stowarzyszeniowymi i samorządowymi. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Tarnobrzegu-Sobowie. Józef DĄBROWSKI Płk mgr Marian Wiatr (02.02.1927-25.01.2007) urodził się w Wielkopolsce. W okresie okupacji hitlerowskiej był przymusowym robotnikiem rolnym. W latach 1948 -1988 pełnił służbę wojskową w Wojsku Polskim na stanowiskach dowódczych w pododdziałach artylerii, a po ukończeniu w 1957r studiów wyższych pedagogicznych, w instytucjach na stanowiskach politycznowychowawczych. Służbę wojskową zakończył na stanowisku zastępcy szefa Katedry w WOSWInż. im. Jakuba Jasińskiego. Po przeniesieniu do rezerwy został działaczem Koła im. Śląskiego Okręgu Wojskowego. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Pożegnany z honorami wojskowymi we Wrocławiu, pochowany w grobie rodzinnym w Ostrowiu Wielkopolskim. Mieczysław PIOTROWICZ Płk Tadeusz Bagniuk (19.09.1934-27.04.2007). Mors certa, hora in certa (śmierć jest pewna, lecz godzina nieznana). Te łacińskie słowa były mottem uroczystości pogrzebowej, która odbyła się 7 maja br. w domu pogrzebowym na Cmentarzu Komunalnym Północnym w Warszawie. Urodził się we wsi Bezwola na Lubelszczyźnie w rodzinie kolejarskiej. Służbę wojskową pełnił w latach 1952-1991. Ukończył Oficerską Szkołę Piechoty i Wojskową Akademię Polityczną. Piastował wiele ważnych stanowisk w jednostkach liniowych, sztabach i dowództwach, m. in. Szefa Wydziału Politycznego 7 Dywizji Desantowej, zastępcy szefa Zarządu Politycznego POW oraz szefa Zarządu Politycznego, zastępcy dowódcy Wojsk Obrony Powietrznej Kraju. Działacz młodzieżowy, w latach 1975-1977 sekretarz Rady Młodzieżowej Wojska Polskiego. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Po odejściu do rezerwy zaangażował się w działalność Klubu Seniorów Lotnictwa, ZBŻZiORWP oraz Stowarzyszenia Pokolenia. Aktywnie uczestniczył zwłaszcza w życiu Koła nr 33 Dziennikarzy i Wydawców Związku. Ze smutkiem żegnali Go najbliżsi, liczna rodzina, przyjaciele i koledzy z okresu służby wojskowej, sąsiedzi i znajomi. W trakcie uroczystości odczytano piękne wspomnienie o Ojcu córki Danusi. W pożegnalnym wystąpieniu podkreślono, iż był On człowiekiem szlachetnym i prawym, wzorowym oficerem, świetnym wojskowym nauczycielem i wychowawcą, a także niezwykle troskliwym opiekunem rodziny. W ceremonii pogrzebowej uczestniczyła wojskowa asysta honorowa; uświetnił ją koncert wiolonczelowy. Ryszard MALUTA St. sierż. sztab. Marian Ferdynus (4.01.1932-25.11.2006). Zawodowa służbę wojskową pełnił w latach 1959-1982 w 26 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Zegrzu Pomorskim. Obowiązki pełnił w służbie elektrogazowej, a następnie był magazynierem uzbrojenia ogólnowojskowego. Był bardzo zdyscyplinowanym żołnierzem i sumiennym pracownikiem. Do Koła nr 17 ZBŻZiORWP w Rosnowie należał od 1982 r. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i licznymi medalami resortowymi. Józef KOZŁOWSKI Por. Jan Wieczerzak (20.05.1915-3.12.2006). urodził się we wsi Palikije w pow. Lubelskim. W 23 G³os Weterana i Rezerwisty listopadzie 1936 r. został powołany do odbycia służby wojskowej w 24 Pułku Ułanów w plutonie łączności. W Grodnie ukończył kurs łączności, po którym został kapralem i mianowany podoficerem nadterminowym. W Wojnie Obronnej brał udział z 24 Pułku Ułanów, w składzie 10 Brygady Kawalerii pod dowództwem płk dypl. Stanisława Maczka od Jordanowa aż pod Lwów pełniąc obowiązki dowódcy patrolu telefonicznego. 19 września 1939 r. wraz z Pułkiem przekroczył granicę węgierską. Internowany w Komaron, następnie w Parkanach. 18 grudnia opuścił obóz i przedostał się do Francji. W Bollene otrzymał przydział do szkoły podoficerów łączności 10 Brygady Kawalerii. 30.marca 1940 r. powtórnie przydzielony do 24 Pułku Ułanów. 25 czerwca 1940 r. przybył do Szkocji, ukończył tam kurs obsługi radiostacji i kierowców samochodowych. Z 24 puł. w składzie 1 Dywizji Pancernej walczył na szlaku od Normandii do Wilhemshaven w maju 1945 r. Po powrocie do Wielkiej Brytanii odbył 2-letnią służbę w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. Służbę w PSZ zakończył w czerwcu 1948 r. w stopniu wachmistrza po rozwiązaniu 1 DPanc. W roku 1948 zawarł związek małżeński i zamieszkał w Northwich, gdzie pracował i uczył się. Był członkiem Koła 24 Pułku Ułanów. W 1985 r. powrócił do Polski i zamieszkał w Lublinie, angażując się w działalność Koła 24 Pułku Ułanów w Kraśniku, woj. lubelskim. Został wiceprezesem i w 2001 r. Honorowym Prezesem Koła. W 1995 otrzymał stopień podporucznika, a w 2000 r. porucznika. W ZBŻZiORWP był członkiem od 1997 r. w Kole nr 4. Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem 1 Dywizji Pancernej, medalami bojowymi: polskimi, francuskim, brytyjskimi, belgijskimi, holenderskimi. Został Honorowym Obywatelem Bredy, Jordanowa i Kraśnika. Pożegnano Go mszą w Kościele Garnizonowym w Lublinie z wojskową asystą honorową. Pochowany w obecności dwóch synów z żonami, córki z mężem, opiekunki mgr Katarzyny Jasińskiej oraz wielu kolegów z kół: nr 4 i 24 puł. Feliks WÓJCIK Chor. Rajmund Reichel (24.08.1929-12.11.2006). Do końca swoich dni pracował w Kole nr 1 ZBŻZiORWP w Słupsku. Służbę wojskową pełnił w 16 Pułku Czołgów i w WKU Słupsk, którą zakończył w 1984 r. Po zwolnieniu ze służby pracował w Słupskim Ośrodku Sportu i Rekreacji oraz w firmie „Jantar”. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Słupsku z honorami wojskowymi i asystą honorową. Romuald DETMER Ppłk dypl. Jan Cetnarowicz (12.05.1940-28.11.2006) urodził się w Szczerzynach pow. Biecz. Służbę wojskową rozpoczął w 11 Pułku Czołgów w Giżycku, gdzie po ukończeniu szkoły podoficerskiej dowodził plutonem szkolnym. Po odbyciu zasadniczej służby wojskowej został podoficerem zawodowym. W drodze wyróżnienia został skierowany na kurs oficerski, który ukończył w 1970 r. Dowodził kompanią w 14 Szkolnym Batalionie Rozpoznawczym, następnie został szefem sztabu Batalionu. W 1976 r. został przeniesiony do 30 Pułku Zmechanizowanego w Rzeszowie na stanowisko szefa rozpoznania. W Sztabie 9 Drezdeńskiej Dywizji Zmechanizowanej został szefem Wydziału Rozpoznawczego. W 1980 r. 24 Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html ukończył ASG WP. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi oraz innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Po śmierci żony w 1998 r. powrócił do Giżycka. Do ostatnich chwil życia aktywnie działał w Kole ZBŻZiORWP oraz w Związku Ogródków Działkowych. Koło nr 4 w Giżycku. Płk Stanisław Piłaciński (6.12.1922-3.12.2006) urodził się w Krakowie, wcześnie osierocony dzieciństwo i młodość spędził w Łodzi. W latach wojennych, pracował w kombinacie metalurgicznym na Uralu w ZSRR. Kilkanaście miesięcy osadzony w „gułagu”. W 1944 r. został żołnierzem 9 Zapasowego Pułku Piechoty, następnie skierowany do Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, Centralnej Szkoły Oficerów Polityczno-Wychowawczych, Oficerskiej Szkoły Piechoty, Oficerskiej Szkoły Prawniczej, Dowództwa Wojsk Lotniczych, Głównego Zarządu Politycznego. Ukończył studia, uzyskując tytuł magistra historii. Od 1964 do końca służby w 1979 roku. był zastępcą Komendanta Garnizonu m. st. Warszawy. Po przejściu w stan spoczynku podjął działalność w Klubach Oficerów Rezerwy LOK, a od 1981 r. w Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych w Kole nr 2 w Warszawie. Przy Zarządzie Głównym Związku był członkiem zespołu zajmującym się zagadnieniami kultury i sztuki, był kierownikiem organizacyjnym wszystkich plenerów plastycznych i wystaw organizowanych przez ZG. Swoją energią zachęcał kolegów do malowania i rzeźbienia pod kierunkiem uznanych artystów. Zawsze cechowało Go poczucie obowiązku i potrzeba działania na rzecz innych. Zdolności organizacyjne, koleżeńskość i pogoda ducha pozwalały Mu na budowanie zespołów, które wspólnym wysiłkiem odnosiły wiele sukcesów. Aleksander AMANOWICZ, Zbigniew RUDOLF Mjr Stanisław Łopuch (26.08.1941-18.12.2006) urodził się w Podlesiu (Białoruś). Po przybyciu w 1957 r. wraz z rodziną do kraju i ukończeniu liceum ogólnokształcącego został przyjęty do Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych, którą ukończył w 1964 r. Skierowany do 26 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Zegrzu Pomorskim pracował jako technik obsługi samolotów, następnie w służbach kwatermistrzowskich. Ze względu na zły stan zdrowia w 1982 r. odszedł do cywila. Zapamiętano Go jako wyjątkowo zdyscyplinowanego, uczciwego żołnierza i bardzo skromnego człowieka. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz wieloma medalami resortowymi, stowarzyszeniowymi i wyróżnieniami Związkowymi. Do Koła nr 17 ZBŻZiORWP w Rosnowie należał od 1982 r. Józef KOZŁOWSKI 16. grudnia 2006 r., przeżywszy 99 lat, odszedł od nas ppłk Adam Zaleski, prawy, szlachetny i nadzwyczaj skromny człowiek, wzorowy żołnierz, serdeczny kolega i przyjaciel. Urodził się 6. listopada 1907 r. w Zborowie woj. tarnopolskie. Do szkoły podstawowej i liceum chodził we Lwowie. W 1929 r. zdał maturę i rozpoczął służbę wojskową w Batalionie Podchorążych Rezerwy Piechoty w Śremie. Następnie ukończył Szkołę Podchorążych Inżynierii w Warszawie, i w 1933 r. 15 sierpnia został podporucznikiem. Służył w 9 DP, gdzie był dowódcą plutonu, a od 1936 r. dowodził kompanią telegraficzną. Po wybuchu II wojny światowej walczył w Borach Tucholskich, po klęsce wrócił do Brześcia, by odszukać swoją rodzinę. Po przegranej Wojnie Obronnej we wrześniu 1939 r., w kwietniu 1940 r., na wieść o tworzeniu Armii Polskiej na Zachodzie, wraz z grupą oficerów, przez Węgry, Jugosławię i Francję przedostał się do Anglii, gdzie od sierpnia 1940 r. pełnił różne funkcje w Wojsku Polskim. Gdy zaczynała się formować 1. Dywizja Pancerna pod dowództwem gen. Stanisława Maczka został do niej wcielony i od 30 lipca 1944 r. przeszedł z Dywizją cały szlak bojowy, przez Francję, Belgię i Holandię do Niemiec. Po zakończeniu wojny podjął decyzję o powrocie do Polski, 15 lipca 1947 r. wrócił uznając, że tu jest jego Ojczyzna, tu jest jego rodzina. Pan Adam, tak chciał, by się do niego zwracano, należał do tej grupy żołnierzy, których cechowały wysokie walory moralne, wielkie zaangażowanie w pracę i służbę, duża wiedza i doświadczenie. Niezwykła życzliwość dla wszystkich ludzi powodowały iż zyskał ich olbrzymi szacunek i wielką sympatię, wypowiadano się o Nim z pełnym uznaniem. Wysoko ceniono jego charyzmę i osobowość, którymi emanował w całym swoim życiu. W marcu 1948 r. został przeniesiony do rezerwy. W życiu Pana Adama Zaleskiego rozpoczął się okres pracy w cywilu. Na przełomie lat 40 i 50-tych był organizatorem, założycielem i kierownikiem przedsiębiorstwa „Polska Wiklina” w Rudniku n/Sanem. W latach 50-tych często zmieniał, lecz nie z własnej woli, miejsca pracy i zamieszkania. Pan Pułkownik aktywnie działał w Stowarzyszeniu Elektryków Polskich, gdzie był jednym z założycieli Oddziału Wrocławskiego, a następnie wieloletnim prezesem, a w ostatnich latach jego honorowym prezesem i członkiem. Pan Adam od 1936 r., aż do śmierci był aktywnym krótkofalowcem, w ostatnim okresie, najstarszym na świecie. Był czynnym członkiem Światowej Organizacji Wojsk Łączności, należał i był aktywnym członkiem Koła nr 2 ZBŻZiORWP im. gen. dyw. Zbigniewa Ohanowicza przy Sztabie ŚOW we Wrocławiu. Pomimo tak zacnego wieku zawsze uczestniczył w uroczystościach z okazji świąt państwowych i wojskowych. Twierdził, że tak oddaje hołd tym, którzy polegli w czasie walk na wszystkich frontach. Jego credo brzmiało: „Wszystkich żołnierzy krew jest czerwona”. Drogi kolego i przyjacielu, byłeś, jesteś i zawsze będziesz dla nas wzorem wielkiego, prawdziwego patriotyzmu, od Ciebie będziemy się uczyć, jak kochać rodzinę i Ojczyznę, jak szanować ludzi, jak być tak wielkim, a jednocześnie tak skromnym człowiekiem. Pan ppłk Adam Zaleski za swoją działalność został wyróżniony wieloma odznaczeniami m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Brązowym Krzyżem Zasługi, medalami: „Zasłużonym Na Polu Chwały”, „Za Udział w Wojnie Obronnej 1939”, Krzyżem Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, i innymi odznaczenia państwowymi i resortowymi oraz zagranicznymi, w tym brytyjskimi, francuskimi, belgijskimi i holenderskimi. Pan Pułkownik był honorowym obywatelem miasta Breda. Adam CHODACZYŃSKI Mjr Stanisław Grabek (27.10.1934-23.12.2006). Służbę wojskową pełnił w latach 1953-1988. Absolwent Oficerskiej Szkoły Wojsk Ochrony Pogranicza w Kętrzynie. Obowiązki pełnił w na strażnicach w: Witowie koło Zakopanego, Koniecznej, Barwinku, Medyce oraz w sztabie brygady w Krakowie, a ostatnio w Bieszczadzkiej Brygadzie WOP w Przemyślu. W grudniu 1988 r. wstąpił do Koła nr 3 ZBŻZ http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html w Przemyślu. Przez dwie kadencje był sekretarzem Zarządu Koła. Był ceniony przez przełożonych, podwładnych i lubiany przez kolegów. Odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz 19. medalami resortowymi, stowarzyszeniowymi i regionalnymi. W Związku został wyróżniony srebrnym medalem „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”. Pozostawił w żałobie żonę, dwie córki i dorastające wnuczęta. Msza za zmarłego odbyła się w Kościele Garnizonowym w Przemyślu, pochowany na Cmentarzu Batowice Nowa Huta – Kraków. Koło nr 3 Związku w Przemyślu. Jan OSTROWSKI Płk dypl. Witold Kotowski (9.02.1938-15.12.2006). Absolwent WSOOPL, dowódca pododdziału w POW, następnie służył w pionie kwatermistrzowskim. Po ukończeniu ASG w 1974 r. służbę pełnił na stanowisku szefa logistyki-zastępcy dowódcy związku taktycznego w POW. W 1975 r. został przeniesiony do Poznania na stanowisko starszego wykładowcy taktyki w WSOSK. W 1994 r odszedł do rezerwy. W rezerwie włączył się w życie ZBŻZiORWP, był wiceprezesem Koła nr 1 przy Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma medalami resortowymi i stowarzyszeniowymi. Kazimierz MOŁODECKI Ppłk Ryszard Chlewiński (13.07.1929-20.12.2006). W 1949 r. został podchorążym Oficerskiej Szkoły Kwatermistrzowskiej. Służbę wojskową zakończył na stanowisku kwatermistrza w batalionie remontowym w Rzeszowie. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, wszystkimi medalami: „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny” i „Za Zasługi dla Obronności Kraju” oraz odznakami „Zasłużony dla Województwa Podkarpackiego” i Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”. Przez 25 lat był aktywnym działaczem Związku. Pochowany na Cmentarzu Wilkowyja w Rzeszowie. Pożegnany w asyście Kompanii Honorowej 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich i z orkiestrą Garnizonu Rzeszów. Bronisław WÓJCIK Mjr Bogumił Kopeć (25.08.1926-23.08.2006). Urodził się w Książomierzu. Po maturze naukę kontynuował w Oficerskiej Szkole Polityczno-Wychowawczej, którą ukończył w 1950 r. Dalszą służbę pełnił jako oficer wychowawczy w: oficerskiej szkole, 3 Pułku Piechoty 1 DP, 6 Brygadzie Saperów i Sztabie WOW. W latach 1957-1959 odbył przeszkolenie w 2 Centralnej Szkole Samochodowej Kierowców. Po jego ukończeniu pracował w służbie samochodowej 4 Brygady Saperów, i 3 Okręgowej Składnicy Samochodowej. Dowodził kompanią, był pom. dowódcy Batalionu Transportowego ds. technicznych. Służbę wojskową zakończył w 1978 r. w 38 Pułku Budowlanym w Jarosławiu. W rezerwie pracował jako specjalista samochodowy w różnych przedsiębiorstwach państwowych. Do Koła nr 7 ZBŻZiORWP wstąpił w 1983 r. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, wszystkimi medalami „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny” oraz wieloma innymi odznaczeniami resortowymi i stowarzyszeniowymi. Pochowany na cmentarzu w Krasnem. W pogrzebie z wojskową asystą wzięła udział Kompania Honorowa 21 Brygady Strzelców Podhalańskich ze sztandarem i poczet sztandarowy Związku. Zmarłego pożegnał wiceprezes Koła nr 7 kol. Adam Trędowicz. Jan MACHNO Lipiec 2007 G³os Weterana i Rezerwisty Płk dypl. Bolesław Wincukiewicz (15.04.1921-30.11.2006), weteran, żołnierz frontowy 2 Dywizji Piechoty im. Jana Henryka Dąbrowskiego. Urodził się w litewskim Królewcu w rodzinie nauczycielskiej. W 1939 r. ukończył z wyróżnieniem średnią szkołę ogrodniczą w Wilnie. 30 grudnia 1941 r. został powołany do Armii Czerwonej i skierowany do Oficerskiej Szkoły Moździerzy w Krasnodarze. Po jej ukończeniu w 1942 r. jako dowódca plutonu moździerzy w 48 Leningradzkiej Brygadzie Morskiej walczył w obronie Leningradu. W tym samym roku został podwójnie ranny. 28 sierpnia 1943 r. na własną prośbę został przeniesiony do 5 Pułku Piechoty 2 DP. Od 21 czerwca 1944 r. dowodził kompanią fizylierów 5 Pułku. Pod Puławami podczas forsowania Wisły został ranny, lecz pozostał razem z walczącymi. Walczył na Przyczółku Warecko-Magnuszewskim i o Warszawę. Po wojnie służbę wojskową pełnił w sztabach w Warszawie, Katowicach i Ciechanowie. Po ukończeniu ASG WP w 1956 r. przyjął dowodzenie 4 Pułkiem Piechoty w Kielcach. Po pięciu latach przekazał następcy pułk zmotoryzowany, WKS „Korona” i amatorski zespół artystyczny „Melorytm”. W Kuratorium Okręgu Szkolnego w Kielcach był inspektorem ds. przysposobienia obronnego; następnie decyzją MON rozpoczął formowanie Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Kielcach, był szefem PSzW w Szydłowcu i Kielcach. W 1973 r. odszedł do rezerwy. W cywilu został zastępcą Przewodniczącego Wojewódzkiego Komitetu Obrony przy Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, Orderem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej nadanym przez Radę Najwyższą ZSRR oraz wieloma innymi medalami pamiątkowymi: rosyjskimi z okazji 60 rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie., czechosłowackimi oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, resortowymi i stowarzyszeniowymi. Napisał wierszem historię własnej rodziny i inne poematy. Pochowany z wojskową asystą honorową i pocztami sztandarowymi na Cmentarzu Komunalnym w Kielcach-Cedzynie, żegnany przez liczne grono kombatantów i towarzyszy żołnierskiej służby. Nad mogiłą odczytano wiersz zmarłego „Kołysanka marzeń”. Kazimierz KONKOL, Piotr KOWALCZYK St. sierż. sztab. Łukasz Czak (10.10.19283.12.2006) urodził się na terenie b. ZSRR. W latach 1944-1945 walczył w szeregach AR w batalionie piechoty. Po powrocie do kraju w 1949 r. został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej w 23 Brygadzie WOP. Po przeszkoleniu w Podoficerskiej Szkole WOP został żołnierzem zawodowym. Służbę kolejno pełnił w Brygadzie w Chełmie Lubelskim, Karpackiej Brygadzie WOP w Nowym Sączu - batalionie WOP w Sanoku. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Brązowym Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i medalami resortowymi. Do Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych wstąpił 21 marca 1981 r., jako jeden ze współzałożycieli Koła nr 5 im. Bohaterów Strażnicy WOP Jasiel w Sanoku.. Za działalność Związkową został wyróżniony złotym medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju”, odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” oraz medalem pamiątkowym 25-lecia Związku. Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Sanoku. Z. CZERNICKI Kpt. Stefan Borowski (18.08.1958-10.12.2006), urodził się w Chrobołach pow. Bielsk-Podlaski. Służbę wojskową pełnił w latach 1977-1799. Po ukończeniu Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zme- chanizowanych we Wrocławiu dalszą służbę pełnił w Strażnicy Jarosławiec Bałtyckiej Brygady WOP oraz Podlasko-Mazurskiej Brygadzie WOP w Białymstoku, gdzie w listopadzie 1999 r. został przeniesiony do rezerwy. Po zwolnieniu ze służby pracował jako kierownik w firmie ochrony „Stekop” S.A. w Białymstoku. W grudniu 1999 r. został członkiem Koła nr 1 Związku przy Podlaskim Oddziale Straży Granicznej w Białymstoku. Odznaczony medalami resortu ON, Straży Granicznej oraz odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” oraz medalem pamiątkowym 25-lecia Związku. Pochowany na cmentarzu w m. Ryboły z asystą honorową Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, udziałem kolegów z: Koła nr 1, Koła Łowieckiego „Granica” oraz byłych żołnierzy WOP i funkcjonariuszy straży granicznej oraz pracowników firmy „Stekop”. W imieniu zebranych zmarłego pożegnał prezes Koła nr 1 Związku. Antoni MIELESZKO Ppor. Józef Bednarczyk (8.08.1926-23.12.2006). Służbę wojskową pełnił w latach 19471978 w 5 Pułku Artylerii w Chełmie. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. W Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego od 1981 r. Wyróżniony odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”. Pożegnany przez kolegów z Koła nr 2 i pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Chełmie. Jan KRZYSIAK Ppłk Władysław Hass (27.06. 1928-24.12.2006). Urodził się w Narolu, w pow. lubaczowskim. Ojciec był weteranem I wojny światowej. Za jego namową wstąpił do Armii Krajowej. Po maturze został podchorążym Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1 we Wrocławiu, którą ukończył w 1953 r. W stopniu podporucznika został skierowany do 30 Pułku Piechoty w Rzeszowie. Po roku dowodził kompanią, następnie został szefem sztabu batalionu zmotoryzowanego i dowódcą batalionu OTK. Pełnił obowiązki w: WSzW, szefa wydziału operacyjnego PSzW w Rzeszowie i Nisku oraz szefa Miejskiego Sztabu Obrony Cywilnej w Rzeszowie. W 1975 r. odszedł do rezerwy. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Od 1985 r. należał do Koła nr 7 ZBŻZiORWP w Rzeszowie. Pochowany na cmentarzu na Wilkowyji w Rzeszowie. W pogrzebie udział wzięła orkiestra i Kompania Honorowa 21 Brygady Strzelców Podhalańskich oraz poczet sztandarowy Koła. J. MACHNO Płk Stefan Florczyk (30.04. 192516.12.2006). Kombatant, wraz z 16 Pułkiem Artylerii walczył na szlaku 2 AWP. Od 1949 r. po przeszkoleniu lotniczym został w szkolnictwie wojsk lotniczych w Zamościu. Tam, w 1977 r. ze względu na stan zdrowia zakończył służbę wojskową na stanowisku zastępcy kierownika Cyklu Eksploatacji Samolotów Tłokowych. W cywilu pracował jako inspektor OC w zamojskich zakładach pracy. Od kwietnia 1981 r. był zaangażowanym członkiem ZBŻZiORWP, w zarządzie wojewódzkim był sekretarzem. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi, bojowymi - polskimi i zagranicznymi, a także stowarzyszeniowymi. Koło nr 1 w Zamościu. Józef KUPCZYK 25 G³os Weterana i Rezerwisty Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html RECEPTA NA ZDROWY SEN Człowiek współczesny coraz częściej cierpi na bezsenność. Powodem tego są silne napięcia i przeżycia uczuciowe, pośpiech, hałas, papierosy, ciągły niedobór tlenu spowodowany przebywaniem w źle przewietrzonym mieszkaniu, biurze czy w warsztacie pracy. W poszukiwaniu uspokojenia i lepszego snu sięgamy po środki uspokajające. Wydaje się, że to takie proste – po co się męczyć – sięgnijmy po preparaty chemiczne tak szeroko reklamowanych różnych nazw. Przyjmując chorych w przychodni z tym problemem spotykam się na codzień. Staram się wyjaśnić na czym polega problem, ale nie zawsze udaje się przekonać i czasem ulegam prośbom pacjentów. Stosowanie środków uspokajających czy nasennych chemicznych daje krótkotrwałą złudę ulgi – doprowadza do nawyku, wyniszcza organizm i rujnuje układ nerwowy. Wszystkie wynalezione dotychczas środki nasenne działają szkodliwie w większym lub mniejszym stopniu na komórki mózgowe. To działanie przy sporadycznym przyjmowaniu środków jest przejściowe i nie nasilone ale zawsze szkodliwe. Nie mamy jeszcze środków mogących wywoływać sen normalny, nie różniący się niczym od fizjologicznego i zapewniający takie samo odprężenie, wypoczynek i odżywienie komórkom mózgowym. W organizmie człowieka obserwujemy fizjologiczne rytmy różnych czynności wegetatywnych – przede wszystkim snu, trawienia, czynności gruczołów hormonalnych i innych. Istnieją biologiczne rytmy dzienne i nocne, miesięczne i roczne związane z porą roku. Ten nasz wrodzony „zegar” fizjologiczny stale czuwa i sprawnie działa, nie można więc dopuszczać do jego rozregulowania. Zakłócenie regularności naszego „zegara” ustrojowego prowadzi do poważnych zaburzeń w organizmie. Czym jest bezsenność? Bezsenność jest to stan, w którym człowiek ma problemy z zaśnięciem, wczesnym budzeniem się i wstawaniem z poczuciem zmęczenia. Bezsenność jest związana z niemożliwością spania przez taki czas, jaki jest każdemu człowiekowi niezbędny aby mógł czuć się wypoczęty. Przeciętne normy zapotrzebowania na sen Noworodki 20 – 16 godz. Niemowlęta 16 – 12 godz. Dzieci w wieku 6 lat 11 – 10 godz. Dzieci w wieku 6 – 18 lat - 9 – 10 godz. Dorośli 7 – 8 godz. Ludzie w wieku starszym 50 – 65 lat 5 – 6 godz. Ludzie w wieku starszym 65 – 75 lat - 3–4 godz. snu nocnego i częste drzemki w ciągu dnia. Według badań CBOS – u z 1996 roku trudności w zasypianiu zgłasza 24% polskiej populacji, w tym 19 % mężczyzn i 28 % kobiet. Bezsenność może mieć postać ostrą 26 jeśli trwa jeden lub kilka dni albo przewlekłą jeśli ciągnie się miesiącami lub latami. Jeśli bezsenność trwa dłużej niż miesiąc uznawana jest za przypadłość przewlekłą. Przyczyny bezsenności Około 50 % cierpiących na bezsenność uważa, że przyczyną są stresy i niepokój. Częstą przyczyną może być utrata najbliższej osoby, utrata pracy, nieporozumienia między partnerami, itp. Może również wystąpić w przypadku zaburzeń rytmu okołodobowego np. dłuższej podróży samolotem, związaną ze zmianą strefy klimatycznej i czasowej. Jeśli masz problem ze snem to trzeba ustalić czy nie jest przyczyną jakaś choroba np. dolegliwości bólowe, problemy z przewodem pokarmowym i innymi organami, kobiety skarżą się na zaburzenia snu w związku z przypadłościami menstruacyjnymi. Bezsenność mogą powodować niektóre leki w tym środki: - na przeziębienie, - na nadciśnienie, - choroby układu krążenia, - choroby tarczycy, - antykoncepcyjne, - na astmę. Mogą też dawać zaburzenia snu tzw. bezdech senny, chrapanie czy zespół niespokojnych nóg. Objawy bezsenności: trudności w zasypianiu, częste wstawanie w nocy, trudności z ponownym zaśnięciem, zbyt wczesne budzenie się, poczucie zmęczenia po obudzeniu, poczucie senności w ciągu dnia, problemy z koncentracją, drażliwość. Jak leczyć bezsenność Leczyć trzeba. Nieleczona bezsenność prowadzi do zmniejszonej odporności oraz innych zaburzeń naszego organizmu. Ponieważ chemia jest szkodliwa w leczeniu bezsenności podam kilka praktycznych rad, których należy przestrzegać w życiu codziennym. Recepta na zdrowy sen 1. Udawaj się na spoczynek i wstawaj o ustalonych godzinach, także w weekendy, wstawanie o ustalonych godzinach wzmacnia działanie naszego zegara i może ułatwiać nam zasypianie. 2. Wykonuj przed snem regularne czynności relaksujące takie jak gorąca kąpiel, a następnie czytanie książki lub słuchanie kojącej muzyki. Należy przed snem unikać stymulujących czynności takich jak praca, płacenie rachunków, gry połączone z rywalizacją bądź rozpatrywanie problemów rodzinnych. Ponadto należy przed snem unikać kontaktu z jasnym światłem, ponieważ dezorientuje ono pracę neuronów, które kontrolują nasz cykl snu. 3. Postaraj się stworzyć sobie warunki sprzyjające zasypianiu – w sypialni powinno być ciemno, cicho, wygodnie i chłodno. We śnie może przeszkadzać mała wilgotność powietrza lub zbyt wysoka temperatura. ZDROWIE 4. Wybierz wygodny materac. Materac i poduszki muszą być wygodne, wystrój sypialni atrakcyjny, zachęcający do snu. 5. Korzystaj z sypialni tylko w czasie snu. Z materiałów związanych z pracą, komputery, telewizor, powinieneś korzystać poza pomieszczeniem sypialni. 6. Ostatni posiłek zjedz najpóźniej 2 – 3 godziny przed snem Przed snem unikać obfitych posiłków. Pikantne potrawy mogą wywoływać zgagę, która również utrudnia zasypianie. Warto też przed snem ograniczyć ilość płynów, tak aby nie trzeba było wstawać w nocy do łazienki. 7. Regularnie zażywaj ruchu. Ćwiczenia należy zakończyć co najmniej kilka godzin przed snem. Regularne ćwiczenia ruchowe na ogół pomagają zasnąć i powodują zdrowy sen. 8. Unikaj kofeiny (kawy, herbaty, coli, czekolady) przed snem. Może ona powodować trudności w zasypianiu Kofeina jest stymulatorem, co oznacza, że może wywoływać efekt pobudzenia. Produkty takie jak kawa, herbata, cola i czekolada pozostają w organizmie średnio 3 – 5 godz., a może i dłużej do 12 godz. Unikanie kofeiny 6 – 8 g. przed zaśnięciem może poprawić jakość snu. 9. Unikaj nikotyny (papierosów, fajki). Zażywane przed zaśnięciem mogą powodować zaburzenia snu. Nikotyna również jest stymulatorem. Palacze podczas zasypiania odczuwają objawy głodu nikotynowego, co również może powodować problemy ze snem. Pamiętaj! Nigdy nie pal w łóżku ani przed snem. 10. Unikaj alkoholu przed snem. Wielu ludzi uważa, że alkohol ma działanie uspokajające (narkotyczne, nasenne), w rzeczywistości zakłóca sen. Sen jest krótszy, powoduje, że budzimy się w środku nocy. Przedstawiłem dziesięć przykazań na zapobieganie i terapię bezsenności bez środków uspokajających i nasennych, co może w znacznej mierze pomóc w sytuacjach bezsenności. Ludzie nauczyli się dbać o zęby, o regularne funkcjonowanie układu trawiennego, zrozumieli konieczność właściwego odżywiania, poznali wartość surówek owocowych i warzywnych. Nie umiemy natomiast wypoczywać. Wypoczynek rozumiemy jako przerwę w pracy. Podobnie bezmyślnie traktujemy sprawy snu, jego ilości i jakości. Jeżeli w codziennym życiu będziemy przestrzegać ww. przykazań i zaburzenia snu nadal będą trwały dłuższy czas, wiele dni, tygodni, które doprowadzają do zwiększonej drażliwości, pobudliwości, utrudniają codzienne życie w domu, to wskazane jest udanie się do lekarza i zasięgnięcie jego porady. lek. med. Piotr BIAŁOKOZOWICZ Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html G³os Weterana i Rezerwisty KOMUNIKATY UWAGA ABSOLWENCI OFICERSKIEJ SZKOŁY LOTNICZEJ im. Żwirki i Wigury w Radomiu KĄCIK POEZJI pod redakcj¹ Antoniego RYPU£Y BYLI, SĄ I BĘDĄ W związku z przypadającą w 2007 r. 50. rocznicą promocji absolwentów Oficerskiej Szkoły Lotniczej im. Żwirki i Wigury w Radomiu, Komitet Organizacyjny zainicjował organizację Jubileuszowego Zjazdu. Wszystkich kolegów, którzy w tym czasie dzielili wspólne losy trudnego szkolenia lotniczego, prosi się o zgłaszanie swojego uczestnictwa w tym Jubileuszowym Zjeździe. Planowany termin Zjazdu 14-16 września 2007 r. w Ośrodku Szkolenia Lotniczego im. Żwirki i Wigury w Radomiu. Przewidywany koszt uczestnictwa Zjazdu – około 300 zł od osoby. Wpłaty proszę dokonywać do 30 lipca 2007 r. na: Edmund Kamiński Bank Polski SA XV. w Warszawie Konto nr: 43 1240 2887 1111 0000 3402 4359 tytułem: Zjazd 50-lecia Dla uzyskania szczegółowych informacji – telefony kontaktowe: Paweł Graczyk – (022) 857 50 96 Edmund Kamiński (022) 642 06 29 Kazimierz Derkacz (071) 788 10 89 Za Komitet Organizacyjny Zjazdu Kazimierz DERKACZ Grzebanie w życiorysach, teczkach, to jak szukanie w kominie sadzy. Kapusie byli są i będą bo są potrzebni władzy. J.K. ZDERSKI TAŃSZY SAMOCHÓD DLA EMERYTA Wspomnienia z nadzieją jednym nurtem czasu płyną Wczoraj spełniona nadzieja, dziś wspomnieniem Dla starszych na świat wnuków przyjście Dla młodych na świat potomstwa przyjście W Zarządzie Wojewódzkim ZBŻZiORWP w Poznaniu wiele uwagi poświęcamy sprawom socjalnym i zdrowotnym. Chcemy poprawić warunki bytowe członków naszego Związku. Średnia wieku wynosi 70 lat. Mają trudności z poruszaniem się, z dojazdami do lekarza, szpitala, na rehabilitację. Rozwiązaniem byłoby posiadanie własnego samochodu. Skromne emerytury powodują jednak, że większości z nas po prostu nie stać na zakup samochodu z tzw. górnej półki, ale nabycie tańszego, z odpowiednim opustem cenowym, byłoby realne. Dlatego tak ważna jest inicjatywa wiceprezesa Zarządu Wojewódzkiego w Poznaniu, ppłk. Stanisława Klimczyńskiego, który podjął próbę porozumienia z dealerem w sprawie uzyskania ulgi przy zakupie samochodu przez członków ZBŻZiORWP. Rozmowy zakończyły się sukcesem. Firma ACM Mari-Car przy zakupie nowego samochodu marki Fiat udziela 10% rabatu, zapewnia korzystne warunki usług serwisowych odnośnie do wszystkich marek samochodów, a także na preferencyjnych warunkach nabycie pojazdu w komisie firmy (patrz – oferta „GWiR” nr 5/007). Jest to bardzo ważna i cenna inicjatywa, godna naśladowania. Dysponowanie własnym samochodem, kupionym na korzystnych warunkach, ułatwi codzienną, niełatwą egzystencję emeryta. Uważam, że za lata ofiarnej służby dla dobra naszej Ojczyzny każdy emeryt wojskowy ma prawo do godnego życia, a nie wegetacji i liczenia na pomoc rodziny. Dla nas, emerytów, posiadanie w dzisiejszych czasach własnego samochodu to żaden luksus, lecz konieczność, zwłaszcza, że większość z nas jest w pełni sprawna umysłowo i fizycznie. Tadeusz BÖHM Przepraszamy Autora artykułu pt.: „Dlaczego przychodzą do koła” Mariana Anysza oraz bohaterów tej publikacji za to, że zniekształcone zostało nazwisko p. Mieczysława Brykalskiego oraz nie podano pełnych tytułów naukowych p. Marka Diubińskiego kierownika Katedry na Politechnice Łódzkiej, który jest: profesorem, doktorem habilitowanym, inżynierem chemikiem. Redakcja przeprasza NIĆ ŻYCIA Starsi wspomnieniami, a młodzi nadzieją żyją Wieść stara, lecz od życia odstaje Nie znaczy, że i ty rację będziesz miał Póki życia wspomnienia i nadzieja są nierozłączne O sens życia ciągle troskliwie zabiegaj Nie myśl czasem, że przez życie lżej by się szło Gdyby starszym nadziei zabrakło A młodym wspomnień się odechciało Wspomnień wartość siłą twórczą Wrażliwością społeczną pomnażane By wart być tyle, ile się innym daje Starszym, pragnienie do życia nadzieja przynosi Brak wspomnień, nadziei – bytu uszczerbkiem Mrocznym tunelem, gdzie się życie toczy Dar wspomnień, nadziei – nicią życia Nicią zerwaną guzika się nie przyszyje. Zygmunt ZIĘBOWICZ JESTEM W POSIADANIU Wydawnictwa „Pomiary artyleryjskie” z 1924 r. W załączeniu przesyłam ksero charakterystycznego zdjęcia z tego podręcznika Łączę pozdrowienia Stanisław KORZENIEWSKI 27 G³os Weterana i Rezerwisty Lipiec 2007 http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html POZIOMO: 2) mały stateczek; 7) ciastko z ubitego białka; 8) jama; 9) zapory z drutu kolczastego; 10) gra w karty; 11) czas wolny; 12) nowotwór złośliwy – mięsak; 13) hełm; 15) olejek z lawendy; 18) łódź dwukadłubowa; 22) ja, jaźń; 23) dawne narty; 24) zaćma; 27) charakterystyka kogoś lub czegoś; 29) do uszczelniania szyb; 30) żytnia lub pszenna; 31) pobieżny opis, szkic; 34) zbiór najstarszych teksów indyjskich; 33) kurort w Belgii. PIONOWO: 1) wychowawca Nerona; 2) Górne lub średnie miejscowości w pow. tyskim; 3) pośredniczka złodziei; 4) dawna narzeczona; 5) włókno akrylowe; 6) rodzaj kultywatora; 13) zbiór głównych zasad wiary; 14) nogi zająca; 16) niechęć, uraza; 17) nie wczoraj i nie jutro; 19) egipskie bóstwo księżyca; 20) sławna, chińska budowla; 21) głos lwa; 25) żołnierz straży osobistej sułtana Maroka; 26) muzyk grający na altówce; 28) po czwartku. Litery z pól ponumerowanych w prawych dolnych narożnikach, czytane w kolejności od 1 do 21, utworzą rozwiązanie – przysłowie polskie. KRZYŻÓWKA KLASYCZNA ZE SZCZUPAKIEM 7/2007 Nie większa, ani słodka lecz „Cięższa krzywda od swego” była hasłem do odgadnięcia w krzyżówce zamieszczonej w nr. 5/07. Naszym wiernym Czytelnikom z Przemyśla, Wrocławia i Sandomierza pięknie dziękujemy za śliczne widokówki. Książki wylosowali Ci, którzy się nie pomylili: Michał Bojko – Białystok, Martyna Gawryluk – Kraków (widokówka obok), Jerzy Migdal – Dęblin, Gerard Przeworski – Bydgoszcz, Małgorzata Zalewska – Warszawa. Nagrody książkowe p. Janinie i Zbysławowi Małowiejskim z Koszalina też wyślemy pocztą, która nie zawsze jest winna za spóźnione przesyłki, do czego przyznajemy się Redakcja Przesy³ki prosimy adresowaæ: Redakcja „G³osu Weterana i Rezerwisty” ul. ¯wirki i Wigury 105, 00-912 WARSZAWA Urz¹d Pocztowy Warszawa 69 RADA REDAKCYJNA Zygmunt BRONIAREK, Zbigniew CIEÆKOWSKI – przewodnicz¹cy, Jerzy CH£OPECKI, Otto CYMERMAN, Les³aw GÓRNY, Stefan JAKUBOWSKI – sekretarz, Aleksander KUBACKI, Bogdan MILLER, Barbara MROCZKOWSKA, Wies³aw PIETRZAK, Grzegorz SIKORSKI, Jerzy WIŒNIEWSKI – zastêpca przewodnicz¹cego, WYDAWCA ZARZ¥D G£ÓWNY ZWI¥ZKU BY£YCH ¯O£NIERZY ZAWODOWYCH I OFICERÓW REZERWY WP Adres: ul. 11 Listopada 17/19 bl.1 03-446 Warszawa www.zgzbzziorwp.republika.pl; e-mail:[email protected] Prezes: Adam Rêbacz, tel.: 022 (6)87 24 69 Dyrektor Biura ZG: Stanis³aw Kordowski, tel.: 022 (6)87 24 70 Wiceprezesi: ds. socjalno-zdrowotnych: Aleksander Kubacki, tel.: 022 (6)87 24 73 ds. obronnoœci: Jan Gazarkiewicz tel.: 022 (6)87 23 77 ds. spo³ecznych: Kazimierz Kolasa, tel.: 022 (6)87 24 73 28 Redaktor naczelny: Antoni Witkowski, tel./faks: 022 (6)82 40 28 Zastêpca redaktora naczelnego: Jerzy Reinert, tel.: 022 (6)82 50 98 e-mail: [email protected] Sk³ad: Henryka Janicka, £amanie: El¿bieta KuŸmiñska Drukarnia Offsetowa KRA-BOX, 04-762 Warszawa, ul. Mrówcza 94 b, tel./fax: 022 615 21 61, e-mail: [email protected] Adres Redakcji: 00-912 Warszawa, ul. ¯wirki i Wigury 105, tel.: 022 (6)82 50 98 Prenumerata: Stanis³aw Kordowski, tel.: 022 (6)87 24 70 ul. 11 listopada 17/19, 03-446 Warszawa Konto: Bank Przemysłowo-Handlowy PBK S.A. Oddział w Warszawie, ul. Krucza 24/26; 00-950 Warszawa, nr: 43 1060 0076 0000 4010 5000 0774 Miesięcznik można zaprenumerować zbiorowo za pośrednictwem zarządów wojewódzkich, rejonowych, kół oraz indywidualnie. Zasady prenumeraty „GWiR” można prenumerować w określinych terminach: Prenumerata roczna - do końca listopada roku poprzedzającego Prenumerata kwartalna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 kwartał - do końca lutego, maja, sierpnia na następne kwartały Prenumerata półroczna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 pórocze - do końca maja na 2 półrocze Opłaty wynoszą: Kwartalnie Półrocznie Rocznie 1 egz. 1 egz. 3 egzemplarze i więcej 15,00 zł 30,00 zł 40,50 zł + 13,50 zł za każdy następny egz. 30,00 zł 60,00 zł 81,00 zł + 27,00 zł za każdy następny egz. 60,00 zł 120,00 zł 162,00 zł + 54,00 zł za każdy następny egz.