związek w terenie - Głos Weterana i Rezerwisty

Transkrypt

związek w terenie - Głos Weterana i Rezerwisty
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Lipiec 2007
Z prezesami zarządów wojewódzkich na roboczo
ZWIĄZEK W TERENIE
JEST AKTYWNY
I CIESZY SIĘ AUTORYTETEM
Zadania jakie stoją przed Związkiem w II połowie 2007 r. były tematem
czerwcowego spotkania kierownictwa ZG zwołanego na roboczo z prezesami
zarządów wojewódzkich.
Na porządku dziennym stanęły nieskrępowane czasem informacje prezesów
ZW, które pozwoliły na przegląd sytuacji w tych węzłowych ogniwach naszej
organizacji. Występujący z niepokojem wskazywali na rosnące przypadki restrykcyjnych decyzji niektórych dowódców jednostek wojskowych wobec
terenowych ogniw Związku. Przytaczano fakty wypowiadania umów o korzystanie z pomieszczeń, podwyższania opłat, utrudniania możliwości korzystania z
wojskowych środków transportu, sal konferencyjnych. Mówili o tym m.in. prezesi
z Warszawy, Lublina, Rzeszowa, Łodzi, Gdańska, Poznania. Ich zdaniem jest to
rezultat niejasnej sytuacji prawnej, jaka wytworzyła się po wypowiedzeniu przez
MON dotychczasowego porozumienia o współpracy, a także w wielu przypadkach
dowolnej interpretacji, czy też pochopnych decyzji niektórych dowódców.
Poprawie uległa natomiast współpraca z terenowymi władzami administracyjnymi i samorządowymi. Jest to wynik skutecznej promocji Związku
prowadzonej wokół 25-lecia organizacji oraz poprawy wizerunku ZBŻZiORWP.
Przedstawiciele władz naszego Związku uczestniczą coraz częściej w przedsięwzięciach rocznicowych i uroczystościach, udzielają niekiedy wparcia finansowego.
(ZW Katowice, Wrocław, Szczecin, Kraków, Olsztyn, Opole, Gdańsk, Kielce, Łódź).
Z wypowiedzi prezesów wynikało także, że pomimo wspomnianych utrudnień,
działalność organizacji w terenie jest różnorodna i coraz bardziej dynamiczna.
Wypracowano nowe, dostosowane do sytuacji i regionu formy pracy ożywiającej
środowisko oraz wykorzystujące potencjał Związku. Można tu wymienić Forum
Obronności Państwa (Gdańsk), spotkanie z byłymi żołnierzami zawodowymi nie
będącymi członkami Związku (Opole), aktywizację młodych rezerwistów (Kielce),
podróże wojskowo-historyczne (Wrocław). Coraz częściej udaje się pozyskać
sponsorów, wspomagających m.in. imprezy o charakterze klubowo-rekreacyjnym
Z wielu wypowiedzi przewijała się myśl, że Związek musi podnosić swój
autorytet, być widoczny (także w mediach), umacniać swoją pozycję wobec
władz samorządowych i administracyjnych.
W czasie spotkania wiceprezes ZG płk Jan Gazarkiewicz omówił działalność
proobronną, ponadto zapoznał z pracą zespołu, który zajmie się w najbliższym cza-
POWSTAŁ POMORSKI KLUB KORESPONDENTÓW
„GŁOSU WETERANA I REZERWISTY”
Na wniosek Prezydium Pomorskiego Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w
Gdańsku, powołano Klub Korespondentów „GWiR”. Pierwsze zebranie założycielskie prowadził wiceprezes Pomorskiego Zarządu Wojewódzkiego ds. społecznych
płk mgr inż. (r.) Stanisław Tomczyk. Spotkanie zaszczycił swoją obecnością
prezes Pomorskiego Zarządu Wojewódzkiego kmdr dr (r.) Kazimierz Anolik,
który w swoim wystąpieniu podkreślił wielką rolę i nadzieje w propagowaniu
działalności i życia naszej społeczności byłych żołnierzy zawodowych i oficerów
rezerwy Wojska Polskiego. Wykład nt.: „Zasad korespondencji do >>GWiR<< oraz
innych czasopism” przedstawił długoletni korespondent ppłk dypl. (r.) Władysław
Żmijewski. Swój akces do klubu zgłosiło 13 korespondentów. Prezesem Klubu
Korespondentów został wybrany ppłk dypl. (r.) Władysław Żmijewski. Zastępcą
kmdr por. (r.) Eugeniusz Konarski, a sekretarzem ppłk (r.) Witold Wojtczak.
Władysław ŻMIJEWSKI
G³os Weterana i Rezerwisty
S£OWO
PREZESA
Zawarty w uchwale VII Zjazdu Delegatów ZBŻZiORWP
problem konsolidacji związków i stowarzyszeń żołnierskich, pozostaje
jednym z najważniejszych. Świadczą o tym
telefony, listy do redakcji i dyskusja w naszym
środowisku. Dlatego pozwalam sobie, na
zabranie głosu w tej sprawie i przedstawienie, kilku najważniejszych – moim zdaniem
– problemów. Mówiąc szczerze jest to zadanie, w dzisiejszej rzeczywistości niezmiernie
trudne. Podejmowane już działania kierownictwa Związku nie przynoszą oczekiwanych
rezultatów. Wszystko bowiem wskazuje, że
jest to wyzwanie dla wszystkich członków naszej organizacji. Okazuje się, że stanowiska
Zarządów związków to jeszcze za mało. Do
podjęcia takiej decyzji potrzebna jest zgoda
większości zainteresowanych członków, a to
możemy osiągnąć w porozumieniu z członkami innych stowarzyszeń. Obecnie obserwujemy proces powstawania kolejnych organizacji, często w wymiarze lokalnym nazwijmy to
umownie „z ograniczonymi celami działania”.
Funkcjonują one poza naszym Związkiem i
najczęściej nie mamy wpływu, ani możliwości
oddziaływania na nie. Twórcy takiej sytuacji,
często nie są w stanie dostrzec pewnych
zagrożeń dla całości naszego środowiska,
dla jakości uzyskiwanych efektów. Zjawisko
konsolidacji organizacji środowisk żołnierskich, ich połączonych wysiłków na rzecz
całego środowiska nie sprzyja także ogólna
sytuacja wytwarzana wokół części tego typu
organizacji pozarządowych. Wygląda to na
to, że są to próby rozbicia naszej zwartości.
Obserwujemy już konkretne „czyny” idące w
tym kierunku niemalże każdego dnia, tygodnia i miesiąca. Sądzę, że takie działania są
wyjątkowo szkodliwe dla obronności państwa,
o czym powinni wiedzieć twórcy i wykonawcy
takich inicjatyw.
Nasz statut też wymaga określonych
zmian w wielu zapisach. Może tego dokonać tylko Nadzwyczajny Zjazd Delegatów.
Ostatnia decyzja zapadnie prawdopodobnie
w październiku br.
Koleżanki i koledzy! Jestem przekonany,
że nasza odpowiedzialność spowoduje, iż
podejmiemy mądre i racjonalne działania.
Nasze poczucie odpowiedzialności za obronność, umiłowanie Ojczyzny pozwoli przetrwać
najgorsze w sposób godny i honorowy. Nie
zamartwiajmy się więc kłopotami, gdyż nie
ma nigdy sytuacji bez wyjścia. Nasz Związek
dążył zawsze do umacniania obronności
państwa. Być może, że w najbliższym czasie
będziemy to realizować w osamotnieniu. Jestem przekonany, że i nasze społeczeństwo
w pierwszej kolejności liczyć będzie na środowiska związane z wojskowością.
Adam RĘBACZ
1
G³os Weterana i Rezerwisty
Lipiec 2007
sie podziałem środków finansowych pozyskiwanych z 1% odpisów
od podatku. Z kolei wiceprezes Aleksander Kubacki zapoznał z
projektem rozporządzenia MON w sprawie funduszu socjalnego
oraz środkami przeznaczonymi na działalność paliatywną.
Jak powiedział istnieje także duże prawdopodobieństwo pozyskania dodatkowych funduszy na ten cel z budżetu Ministerstwa
Pracy i Polityki Społecznej.
Prowadzący spotkanie, prezes ZG gen. Adam Rębacz z uznaniem odniósł się do relacji prezesów ZW, wskazując iż siła Związku
i jego przyszłość tkwi w sile struktur terenowych. Podsumowując
obrady, uzasadniał celowość organizacji jesienią br. Nadzwyczajnego Zjazdu Związku. Obecny Statut – powiedział – minimalnie znowelizowany na VII Zjeździe zawiera zapisy ograniczające
szerszą pracę Związku, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Nowego
spojrzenia wymagają struktura Związku, liczebność władz,
działalność gospodarcza, przynależność nowych środowisk
– także zagranicznych, a także nazwa naszej organizacji, która
zdaniem wielu członków wymaga uproszczenia.
Optymizmem napawa umacnianie się autorytetu i pozycji terenowych struktur w oczach władz i społeczeństwa oraz poprawa
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
wzajemnej współpracy. Potwierdza to słuszność kierunków pracy
Zarządów.
Podzielam w pełni niepokój, zabierających głos – powiedział gen. Rębacz – a sygnalizujących pogarszanie się
współpracy z niektórymi jednostkami wojskowymi. Jest to dla
mnie nie do końca zrozumiałe i mam nadzieję iż są to
przypadki odosobnione, wynikające z braku przejrzystej sytuacji prawnej, a także osobowości niektórych
dowódców.
Ze strony Zarządu Głównego robimy wszystko aby sytuacja wróciła do normy i mamy sygnały, że kierownictwo MON
podziela nasze stanowisko.
Zgadzam się także – podkreślił – z poglądem, iż życie
związkowe, zwłaszcza w kołach należy wzbogacać i urozmaicać. Mamy przykłady – chociaż na razie nieliczne
– organizacji pikników, wycieczek, podróży historycznych,
turniejów szachowych i brydżowych. Gorąco zachęcam do
takiego działania. Redakcja „GWiR” będzie takie działania
upowszechniać, a nawet inspirować.
Michał KALINOWSKI
JEST TAKI DOM RODZINNY
zamieszkały jednak nie przez jedną,
a dziesiątki rodzin i osób indywidualnych
w... jednym bloku. Jesteśmy mianowicie w
DOMU EMERYTA WOJSKOWEGO na
warszawskim Bemowie przy ul. Pirenejskiej
5, funkcjonujący dzięki MON. Typowe osiedle
bloków mieszkalnych pogardliwie nazywanych „peerelowskim”, albo „blokowiskami”.
Prawda jest taka, że gdyby nie inicjatywa II
Zjazdu Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych w 1982 r. nie byłoby tego DOMU. Przez
dziesiątki lat znajdują w nim schronienie do
końca życia byli żołnierze Wojska Polskiego,
których życie potraktowało bezwzględnie.
Zostali samotni, ciężko zachorowali, stracili
rodziny, a czasem i... przyjaciół. Przygarnął
ich wojskowy dom emeryta, który postawił
jednak warunki. Znowelizowana ustawa z
6 maja 2005 r. Dziennik Ustaw RP, nr 130;
Warszawa, dnia 15 lipca 2005 r. art. 29 pkt.
1-6 brzmią:
1. Osoby uprawnione do wojskowego
zaopatrzenia emerytalnego oraz członkowie
ich rodzin mają prawo do umieszczenia w
domu emeryta wojskowego i odpłatnego w
nim przebywania.
2. Do domu emeryta wojskowego nie
przyjmuje się osób uzależnionych od alkoholu, środków odurzających lub innych podobnie
działających środków.
3. Miesięczna opłata za pobyt w domu
emeryta wojskowego wynosi 400% najniższej
emerytury, z zastrzeżeniem ust. 4.
4. Opłata za pobyt w domu emeryta
wojskowego nie może być wyższa niż 60%
miesięcznego dochodu, a w przypadku zamieszkiwania w domu emeryta wojskowego
2
z rodziną, łączna opłata nie może przekroczyć
70% wspólnego miesięcznego dochodu tej
rodziny.
5. Za dochód, o którym mowa w ust. 4,
uważa się kwotę należnego świadczenia
emerytalnego, wraz z uzyskiwanym przychodem z tytułu działalności podlegającej
obowiązkowi ubezpieczenia społecznego,
po odliczeniu składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, oraz zaliczki na podatek
dochodowy od osób fizycznych.
6. Minister Obrony Narodowej określił, w
drodze rozporządzenia, tryb przyjmowania
do domu emeryta wojskowego, tryb rozpatrywania odwołań oraz zakres świadczonej
opieki przez ten dom, z uwzględnieniem
szczególnych potrzeb osób samotnych w
podeszłym wieku.
Art. 30. Uprawnienie przewidziane w art.
29 ust. 1 przysługuje również osobom pobierającym emeryturę lub rentę na podstawie
innych przepisów, jeżeli ustalono im prawo do
emerytury lub renty przewidzianej w niniejszej
ustawie”.
Obecni mieszkańcy DEW zadomowili
się tu chyba, wszystko wskazuje, na stałe.
Najstarszy lokator ma 96 lat, najmłodszy 60,
średnia wieku wynosi ponad 76 wiosen. Ci,
z którymi udało się rozmawiać twierdzą, że
czują się tu dobrze chociażby dlatego, że
mogą korzystać przez całą dobę z opieki
lekarskiej.
Wdowa po gen. bryg. Władysławie
Jeżaku p. Halina mimo różnych dolegliwości
jest uśmiechnięta, chodzi na spacery, stara
się być samodzielna, korzysta z posiłków bo
są smaczne, ma umeblowany pokój według
własnego pomysłu. A propos – generałowie
też tu mieszkają. St. chor. Wojciechowi Czarneckiemu życie nie szczędziło kłopotów. Po
amputacji nogi mieszka tu dopiero 1,5 roku,
ale nie narzeka. Pierwsza grupa inwalidzka
i wózek nie są bowiem przeszkodą, żeby
korzystać z windy i mieszkać na I piętrze. W
DEW mieszkają również weterani walk. Por.
Bolesław Sąsiadek z Łodzi, z powodu cukrzycy też stracił nogę. Trzeba jednak żyć – mówi
wspominając przy okazji swój szlak bojowy w
składzie 3 Berlińskiego Pułku Piechoty (piszemy o nim na str. 14).
Jest nas coraz mniej, bo czas zaciera w
pamięci ludzi i w mediach dokonania tych, co
walczyli o Polskę pod Lenino i o Berlin. Mam
satysfakcję – podkreśla – bo sposobiłem
potem do zawodu żołnierza wielu wybitnych
lekarzy, którzy ukończyli WAM. Naszemu rozmówcy podoba się to, że dyrekcja domu organizuje wycieczki rekreacyjne i krajoznawcze.
Kontaktów z miastem też nie brakuje, często
występuje zespół „Arizona”, o co troszczy się
pani instruktor Kwiatkowska.
Wiele kwater dwupokojowych (na 102
mieszkańców) zajmują małżeństwa, których
życie również nie głaskało. Jak się tutaj żyje,
powiedzą innym razem, bo rodzinę wojskową w domu przy ul. Pirenejskiej będziemy
systematycznie odwiedzać, za co dziękujemy dyrektorowi mjr. (r.) Tadeuszowi
Kurzyńskiemu, absolwentowi poznańskiej
OSWPanc., synowi żołnierza frontowego
dywizji generała Maczka.
A.W. Fot. J. REINERT
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
FUNDACJA POMOGŁA
PO RAZ DRUGI
Ludowe porzekadło mówi, że starość nie udała się Panu Bogu. Jego autor
lub autorzy mieli zapewne na myśli tych spośród nas, którzy są samotni, niepełnosprawni, podatni na choroby, a także cierpiący niedostatek. Na pewno
wśród ludzi w podeszłym wieku jest więcej osób cierpiących i potrzebujących
niż w innych grupach wiekowych. I dlatego coraz więcej emerytów i rencistów
wojskowych przekonuje się o potrzebie istnienia Fundacji Pomocy Emerytom
i Rencistom Wojskowym.
Statutowym celem Fundacji jest gromadzenie środków finansowych i zasobów materialnych na społeczną pomoc socjalną i zdrowotną na rzecz: emerytów
i rencistów wojskowych, byłych żołnierzy zawodowych, a także wdów i sierot
po zmarłych żołnierzach. W pracy codziennej władze fundacji propagują międzypokoleniową solidarność żołnierskiego środowiska, wyrażającą się słowami:
„Pomóż dzisiaj kolegom w potrzebie, jutro koledzy pomogą tobie”.
Tak jak w przeszłości, również dzisiaj powinniśmy, a nawet musimy podtrzymywać środowiskowe więzi. Dlatego Fundacja, na prośbę kierownictwa
Domu Emeryta Wojskowego, już po raz drugi w ciągu ostatnich kilku lat zakupiła i przekazała pensjonariuszom sprzęt służący zabiegom rehabilitacyjnym
i leczniczym oraz ułatwiający starszym ludziom wykonywanie podstawowych
czynności dnia codziennego.
19 kwietnia, w obecności mieszkańców Domu Emeryta Wojskowego w
Warszawie i kierownictwa tej zasłużonej placówki, pełniący obowiązki prezesa
Fundacji płk Mieczysław Mikrut przekazał następujący sprzęt: elektryczne
łóżko rehabilitacyjne z materacem, stołki pod prysznic w wersji z oparciem i z
podłokietnikami, zestaw do mycia głowy, stoliki przyłóżkowe oraz fotel rehabilitacyjny z podgłówkiem i poduszką.
Uprzejmie informujemy czytelników „Głosu Weterana i Rezerwisty”, wśród
których jest wielu darczyńców fundacji, że naszą stałą praktyką jest wspieranie
nie tylko tych emerytów i rencistów wojskowych, którzy mieszkają z rodzinami,
ale także przebywających w różnych domach opieki społecznej i hospicjach
na terenie całego kraju.
Stanisław TORCHAŁA
CO PRZYNIOSŁY ANKIETY DOTYCZĄCE SYTUACJI
SOCJALNO-ZDROWOTNEJ EMERYTÓW I RENCISTÓW
WOJSKOWYCH ORAZ ICH RODZIN
Pytania opracowało kolegium Komisji Socjalno-Zdrowotnej Zarządu Głównego Związku na podstawie ankiety przeprowadzonej przez Związek w 2000 r. Dotyczyły one sytuacji materialnej, warunków mieszkaniowych, zaspokajania potrzeb zdrowotnych,
form wypoczynku, udziału w życiu kulturalnym garnizonu, współpracy z wojskowymi biurami emerytalnymi oraz pilnych spraw, jakimi
powinny zająć się komisje socjalne w 2007 r. Pytania były adresowane do emerytów i rencistów wojskowych oraz ich rodzin.
Ankietę przesłano do 16 zarządów wojewódzkich i 32 zarządów rejonowych Związku.
Wyniki opracowano na podstawie odpowiedzi na ankietę opisanych przez 44 prezesów zarządów wojewódzkich i rejonowych
ZBŻZiORWP, tj. 91,6% ankietowanych. Nie nadesłały odpowiedzi na pytania Zarządy z Ciechanowa, Opola, Ostrołęki
i Tarnowa.
Opracowania poszczególnych zagadnień dokonano na podstawie danych z wojskowych biur emerytalnych, oddziałów regionalnych Wojskowej Agencji Mieszkaniowej oraz przychodni i zakładów leczniczych, a także informacji uzyskanych od kół oraz
członków zarządów.
OCENA SYTUACJI MATERIALNEJ EMERYTÓW I RENCISTÓW WOJSKOWYCH
Wielkość emerytur i rent zależy od wysługi lat, stopnia i stanowiska wojskowego oraz dodatków stałych i świadczeniobiorcy.
Według danych z 2006 r. wynosiły one od 600 do 8000 zł.
Środowisko świadczeniobiorców od jednej do trzech osób będących na utrzymaniu emeryta lub rencisty. Są to osoby najbliższe,
tzn. współmałżonkowie oraz dzieci własne lub przysposobione.
Środowisko świadczeniobiorców wojskowych liczy około 160 000 osób. Łącznie z rodzinami daje to około 500 000 osób.
Średnie świadczenie wynosi 2.100 zł.
Możliwości zatrudnienia emerytów wojskowych są minimalne. Bezrobocie w niektórych rejonach sięga 30%, znalezienie pracy
w tych rejonach jest bardzo trudne. Najczęściej byłych żołnierzy zawodowych można spotkać w firmach ochroniarskich. Większe
szanse zatrudnienia są w dużych aglomeracjach.
Część emerytów i rencistów wojskowych żyje skromnie – na poziomie minimum socjalnego, a około 10-15% rodzin żyje w
ubóstwie, nawet poniżej tego minimum. W kilku ankietach wzmiankowano o korzystaniu przez emerytów z pomocy żywnościowej
3
G³os Weterana i Rezerwisty
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
organizowanej przez nasz Związek oraz Caritas Wojskowy. Część osób zaopatruje się w tanich sklepach z ubraniami. Wszyscy
ankieterzy stwierdzili, że w ostatnim pięcioleciu standard życia uległ obniżeniu nawet o 10%. Powodem jest m.in.:
– cenowa waloryzacja rent i emerytur, co doprowadziło do powstania „starych portfeli” (znaczna różnica między wielkością
świadczenia otrzymanego przez tych, którzy odeszli do 31.12.1998 r. i tych, którzy odeszli z wojska po 1999 r.);
– ponoszenie przez emerytów kosztów leczenia i zakupu bardzo drogich lekarstw;
– obciążenie nowych właścicieli mieszkań zakupionych w Wojskowej Agencji Mieszkaniowej kosztami remontów budynków
zaniedbanych przez Agencję – takie sprzedawała ona jako pierwsze – oraz podatkami gruntowymi za sprzedane wraz z lokalami
posesji;
– ograniczenie pomocy finansowej z funduszu socjalnego otrzymywanej w związku z chorobą w ramach dofinansowania do
kosztów leczenia czy opieki paliatywnej w domu chorego;
– brak możliwości podjęcia pracy.
Mimo trudnej sytuacji większość prezesów zarządów stwierdza, że nie ma potrzeby organizowania zbiórki produktów żywnościowych i ubrań.
Wnioski zostały opracowane na podstawie materiałów zebranych w 2006 r. Po podwyżkach cen oraz z powodu braku waloryzacji
emerytur w 2007 r. standard życia ulegnie obniżeniu.
WARUNKI MIESZKANIOWE EMERYTÓW I RENCISTÓW WOJSKOWYCH
Z ankiet wynika, że warunki mieszkaniowe emerytów i rencistów są dobre. W całym kraju Wojskowa Agencja Mieszkaniowa
sprzedała od 60 do 90% zasobów mieszkaniowych. Pozostałe mieszkania przeznaczone do sprzedaży są do nabycia według
obowiązujących stawek i zasad. W kilku zielonych garnizonach np. w Mirosławcu, nie sprzedano ani jednego mieszkania.
Współpraca wspólnot, głównie z powodu braku środków na wykup mieszkań układa się z WAM różnie. W miejscowościach, w
których wspólnoty mieszkaniowe zrezygnowały z zarządzania przez tę instytucję, ich sytuacja jest lepsza. Natomiast w przypadku
większej zależności pojawiają się narzekania na opieszałość i opóźnienia w załatwianiu spraw mieszkańców. Przykład z Warszawy: podczas masowej sprzedaży mieszkań Agencja pozostawiła dla siebie, przekazane jej na własność w księgach wieczystych,
enklawy terenu (pozbawiając mieszkańców infrastruktury dojazdowej i miejsc do parkowania samochodów) w celu sprzedaży ich
po niezwykle wygórowanych cenach. Oferty sprzedaży ogłoszono w Internecie. Interwencja i prośby kierowane przez mieszkańców do Oddziału Regionalnego i Centrali WAM o pomoc w rozwiązaniu problemu parkowania samochodów nie skutkowały – nie
było odpowiedzi. Podobnie zareagował minister obrony narodowej. Za 1250 m˛ jezdni ulicy wewnątrzosiedlowej zażądano od
wspólnoty milion złotych. Ponieważ ulicy nikt nie chciał kupić, wydzierżawiono działkę za 2200 zł miesięcznie.
Działalność wspólnot mieszkaniowych jest prowadzone właściwie, a z danych dotyczących świadczeń przeznaczonych na
utrzymanie części wspólnej i fundusz remontowy wynika, że uwzględniają one możliwości finansowe mieszkańców. Opłaty za
media, wynoszą średnio 25 do 40% świadczenia emerytalnego. W niewykupionych lokalach, którymi administruje WAM, opłaty
są wyższe o 60%. Są też przypadki zalegania z opłatami z tytułu najmu mieszkań. W Oleśnicy, Wrocławiu i Miliczu zadłużenie
wynosi 2 629 960 zł i dotyczy 357 emerytów i rencistów.
SŁUŻBA ZDROWIA I ZASPOKAJANIE POTRZEB ZDROWOTNYCH EMERYTÓW I RENCISTÓW WOJSKOWYCH
Dostęp do lekarza pierwszego kontaktu nie stwarza większych problemów. Leczenie w szpitalu w zasadzie jest dostępniejsze w
miejscowościach, w których są szpitale wojskowe. Ponieważ są przyjmowani do nich również pacjenci cywilni, emeryt wojskowy musi
zatem dłużej czekać lub korzystać z placówek cywilnych. Są przypadki oczekiwania na leczenie szpitalne nawet do pół roku.
Na wizytę do lekarza specjalisty, zwłaszcza kardiologa, okulisty czy ortopedy, trzeba czekać od kilku miesięcy do półtora roku.
Nie ma natomiast długich terminów oczekiwania w przypadku wizyt płatnych.
Połowa ankietowanych stwierdziła, że leczenie w formie pomocy domowej w ich miejscowościach nie jest dostępne. W pilnych
sprawach trzeba wzywać odpłatnie pogotowie.
Zaopatrzenie w lekarstwa jest dobre. Gorzej jest natomiast z realizacją recept na bardzo drogie lekarstwa. Brak środków finansowych to główna przyczyna niewykupywania lekarstw przez chorą osobę.
Leczenie sanatoryjne w zasadzie jest dostępne. Czas oczekiwania na przydział skierowania na takie leczenie wynosi od kilku
miesięcy do dwóch lat. Większość emerytów i rencistów rezygnuje jednak z powodu zbyt dużych opłat.
FORMY WYPOCZYNKU
Emeryci i renciści korzystają z wczasów sporadycznie – nie stać ich na taką formę wypoczynku. Niekiedy powodem rezygnacji jest podeszły wiek lub zła sprawność fizyczna.
Prawie we wszystkich regionach najpopularniejszą formą wypoczynku jest uprawianie działek ogrodniczych. Są jednak obawy,
że i ta forma wypoczynku może być niedostępna. Są bowiem zakusy na inne zagospodarowanie terenów ogródków działkowych.
Coraz częściej pojawiają się informacje o okradaniu działek i o napadach, dlatego przede wszystkim osoby starsze czują się tam
zagrożone. Interwencje policji są rzadkie.
Cześć emerytów ma działki rekreacyjne, a część wyjeżdża do swoich rodzin.
4
UDZIAŁ EMERYTÓW I RENCISTÓW ORAZ ICH RODZIN W ŻYCIU KULTURALNYM GARNIZONU
W ostatnich sześciu latach liczba garnizonów znacznie się zmniejszyła. Natomiast w tych, które pozostały, praca wojskowych klubów garnizonowych jest oceniana pozytywnie. Placówki te organizują imprezy kulturalne: koncerty, sympozja, odczyty, spektakle czy
spotkania autorskie. Kierownictwa tych placówek układają programy dla osób w różnym wieku, w większości starają cię zainteresować
młodzież. Część emerytów również korzysta z ich usług. W większych aglomeracjach tego typu placówek brakuje. Są organizowane
różne imprezy wojskowe, związkowe i samorządowe. W miejscowościach, gdzie aktywnie działają koła i zarządy naszego Związku,
emeryci i renciści, a przede wszystkim członkowie Związku są zapraszani na uroczystości państwowe. samorządowe i wojskowe.
Niektóre zarządy wojewódzkie i rejonowe oraz koła organizują podróże wojskowo-historyczne. Często zwiedzają muzea i inne
placówki kulturalne. Organizowane są wycieczki na grzybobranie itp.
Kontakty z kadrą jednostek wojskowych, w których emeryci pełnili służbę, polegające na zapraszaniu ich na uroczystości, tylko
w niektórych garnizonach są utrzymywane. Większości jednostek bowiem już nie ma.
Bardzo często, ze względu na wiek lub niepełnosprawność, emeryci pozostają w domach.
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
WSPÓŁPRACA Z WOJSKOWYMI BIURAMI EMERYTALNYMI
Na pytanie o współpracę z wojskowymi biurami emerytalnymi odpowiedziało 34 ankietowanych. Odpowiedzi były następujące:
współpraca bardzo dobra, wręcz wzorowa – 8 (odpowiedzi 23%), współpraca dobra – 14 (41%), ograniczona – 7 (20%), zła lub nie
istnieje – 5 (15%). O utrudnieniach dotyczących uzyskiwania informacji napisało czterech prezesów.
Pilnie i niezbędne przedsięwzięcia, jakie powinna zrealizować komisja w celu poprawienia warunków socjalnych członków ZBŻZiORWP
Najbardziej wyczerpującej odpowiedzi na ten temat udzielił Zarząd Wojewódzki we Wrocławiu. Pozostałe odpowiedzi są do niej
podobne, dlatego celowe jest jej zamieszczenie.
„Przedsięwzięciem niezbędnym do podjęcia przez komisję powinny być działania zmierzające do szybkiej nowelizacji rozporządzenia MON z 20 października 2005 r. w sprawie funduszu socjalnego dla emerytów i rencistów wojskowych. Skutki tego rozporządzenia
są dla środowiska emerytów wojskowych zdecydowanie negatywne, bowiem:
– został wyeliminowany czynnik społeczny z opiniowania wniosków o przyznanie świadczeń socjalnych z funduszu socjalnego;
– nie uwzględniono możliwości dofinansowania kosztów leczenia członków rodzin świadczeniobiorców (małżonka, dzieci), w tym
także pomocy paliatywno-hospicyjnej;
– dopuszcza się dofinansowanie opieki paliatywno-hospicyjnej tylko przez przedmiot uprawniony do świadczenia usług opiekuńczych, co w praktyce spowodowało pozbawienie pomocy opiekuńczo-domowej chorych o niskich dochodach, często osób samotnych.
Wskutek tego dobre zasady udzielania pomocy socjalno-zdrowotnej zostały zdezorganizowane.
Nowelizacja wspomnianego rozporządzenia powinna polegać na wprowadzeniu zapisów dotyczących:
– powołania przy wojskowym biurze emerytalnym zespołu opiniującego wnioski o pomoc finansową, składającego się z przedstawicieli ZBŻZiORWP i innych stowarzyszeń reprezentujących emerytów i rencistów wojskowych oraz ich rodzin;
– dofinansowania pomocy opiekuńczej udzielanej obłożnie chorym, co umożliwi zatrudnienie opiekunki;
– leczenia sanatoryjnego oraz zwrotu części kosztów pogrzebu niezależnie od przysługującego zasiłku pogrzebowego;
– możliwości korzystania ze środków funduszu socjalnego na działalność kulturalno-oświatową, w tym na wycieczki historyczne.
Zwrócono również uwagę na następujące kwestie: przywrócenie zasady waloryzacji płacowej; zlikwidowanie „starych portfeli”; przywrócenie nabytych praw lecznictwa; obniżenie opłat sanatoryjnych, wprowadzenie bezpłatnych szczepień; poprawienie
warunków materialnych środowiska świadczeniobiorców wojskowych: zapewnienie lokali dla Związku; przeznaczenie
więcej środków na opiekę paliatywną.
Przewodniczący Komisji Socjalno-Zdrowotnej
Zarządu Głównego ZBŻZiORWP
Adam WOJNAR
PREZES ZARZĄDU GŁÓWNEGO
NA PODKARPACIU
9-13 maja 2007 r. prezes Zarządu
Głównego Związku gen. dyw. (r.) gościł
na Podkarpaciu. 9 maja otworzył IX
Ogólnopolski Sejmik Korespondentów
„Głosu Weterana i Rezerwisty” w Zespole
Wypoczynkowym „Jawor” w Solinie i
spotkał się z licznym gronem przybyłych
korespondentów. 10 maja uczestniczył
w uroczystości wręczenia korespondentom wyróżnień, a 11 maja w Klubie
Garnizonowym w Rzeszowie spotkał
się z aktywem organizacji wojewódzkiej
Związku, w którym uczestniczyły delegacje z Przemyśla i Jasła.
W spotkaniu towarzyszyli prezesowi
dowódca 21 Brygady Strzelców Podhalańskich gen. bryg. Janusz Bronowicz,
szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego płk dypl. Zbigniew Winiarski i
członek Prezydium Zarządu Głównego
płk dypl. Józef Mroczka.
Uczestniczyło w nim 45 członków
organizacji wojewódzkiej, zarządów oraz
przewodniczący wojewódzkiej komisji
rewizyjnej i sądu koleżeńskiego, a ponadto 7-osobowa delegacja organizacji
rejonowej z Przemyśla z jej prezesem
Zbigniewem Łąką i 2 osoby z Zarządu
Koła w Jaśle. W sumie w spotkaniu
wzięło udział 57 osób.
Prezesa Zarządu Głównego Związku i towarzyszących mu gości oraz
uczestników spotkania powitał prezes
Zarządu Wojewódzkiego płk dr Antoni
Macioszek. Poinformował on o stanie
organizacji wojewódzkiej i jej ogniw w
terenie. Mówił o dotychczasowej działalności Zarządu oraz o zamierzeniach
na najbliższy okres.
Prezes Zarządu Głównego natomiast
w interesującej formie omówił aktualną
sytuację w Związku, dotychczasowe
dokonania i istniejące zagrożenia.
W skrócie poinformował o przebiegu
IX Ogólnopolskiego Sejmiku Korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty” w
Solinie. Wskazał na ważną rolę organu
prasowego Związku w działalności jego
ogniw.
W skrócie nakreślił obecną sytuację
społeczno-polityczną i gospodarczą w
Polsce, mającą wpływ na działalność
organizacji pozarządowych, w tym i
naszego stowarzyszenia.
Zapoznał zebranych ze stanem
organizacyjnym Związku w świetle
Z ŻYCIA
ZWIĄZKU
sprawozdań przesłanych przez zarządy
wojewódzkie i rejonowe za rok 2006.
Gen. Adam Rębacz zwrócił uwagę
na kreślone w nich koncepcje rozwoju
Związku. Krytycznie odniósł się do postawy osób piętnujących władze Związku
różnych szczebli, nie wnoszących jednak
od siebie niczego nowego i niczego nie
potrafiących dokonać.
Są też ataki na związkowy miesięcznik „Głos Weterana i Rezerwisty”, bez
podawania jednak konkretów i propozycji
racjonalnych rozwiązań. „Na szczeblu
Zarządu Głównego – stwierdził prezes
– trwają zaawansowane prace nad przygotowaniem skargi do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niekonstytucyjnego
zamachu na nabyte przez emerytów i
rencistów wojskowych prawa. Zarząd
Główny pracuje nad propozycją zwołania jesienią 2007 r. Nadzwyczajnego
Zjazdu Związku. Są konkretne powody
takiego działania. Odniósł się także do
wypowiedzenia współpracy przez MON z
10 stowarzyszeniami i fundacjami. W tej
grupie znalazł się i nasz Związek.
Wskazał na konieczność podejmowania przez ogniwa Związku działań w
celu zapewnienia pomieszczeń dla kół,
5
G³os Weterana i Rezerwisty
zarządów wojewódzkich i rejonowych
w związku z likwidacją części patronackich jednostek wojskowych. Podał
dobry przykład odpowiednich działań
zrealizowanych przez zarząd w Kędzierzynie-Koźlu.
Po wystąpieniu gen. Rębacza rozpoczęła się ożywiona dyskusja, w której
wypowiedziało się siedem osób. Prezes
Koła nr 12 płk Andrzej Szpieć podziękował generałowi za wyczerpującą informację. Apelował o nowy styl działania, by
sprostać obecnym trudnościom.
Sekretarz Zarządu Koła nr 9 ppłk
Ryszard Kasprzak stwierdził, że dotychczasowe formy działalności Związku nie
sprawdzają się w obecnej sytuacji. Należy więc przestawić się na nowe myślenie.
Zaproponował zwiększenie podstawy
wymiaru emerytur w przypadku młodych
i pracujących emerytów wojskowych
(chodzi o art. 14 ustawy).
Członek Koła nr 4 płk Bolesław Martowicz wskazał konieczność by Związek
zaangażował się w działania mające na
celu zmianę zasad emerytalnych dla
służb mundurowych na wzór emerytur
Lipiec 2007
policji. Członek Koła nr 10 ppłk Henryk
Urban zwrócił się z pytaniem, jakie jest
stanowisko Zarządu Głównego w sprawie projektu ustawy deubekizacyjnej,
odnoszącej się do byłych żołnierzy zawodowych Wojskowej Służby Wewnętrznej.
Przedstawiciel Zarządu Rejonowego w
Sanoku omówił duże trudności w pozyskiwaniu środków pieniężnych od firm na
fundusz organizacji pożytku publicznego.
Prezes Zarządu Koła nr 7 st. sierż. sztab.
Marian Lelek zaapelował do prezesa ZG
o zaangażowanie w sprawę zmiany przez
MON rozporządzenia dotyczącego zasad
korzystania z funduszu socjalnego, w tym
przywrócenia uprawnień komisjom socjalno-zdrowotnym zarządów Związku jako
czynnika opiniującego wnioski kierowane
do wojskowego biura emerytalnego.
Prezes Zarządu Rejonowego w
Przemyślu st. chor. sztab. Zbigniew
Łąka poinformował, że Zarząd otrzymał
wypowiedzenie umowy na nieodpłatne
korzystanie z pomieszczeń na terenie
jednostki wojskowej.
Do wystąpień tych odniósł się prezes
Zarządu Głównego.
GDAŃSK MA
NOWEGO PREZESA
Podczas posiedzenia Prezydium Zarządu Wojewódzkiego
ZBŻZiORWP w Gdańsku, kmdr dypl. (r.) Bogdan Kurzyca zgłosił
swoją rezygnację z funkcji prezesa Zarządu Wojewódzkiego z przyczyn osobistych. Było to wielkie zaskoczenie dla członków prezydium.
Zgodnie z przepisami Statutu Związku, każdy z wybranych członków
władz Związku może w czasie kadencji zrezygnować z pełnienia
funkcji. Tak też przyjęto rezygnację prezesa oraz podjęto decyzję,
że wybory nowego prezesa Związku odbędą się na najbliższym
posiedzeniu Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP – 9 marca 2007
r. Płk (r.) Stanisław Maziarz odczytał wówczas prośbę prezesa
– kmdr. dypl. (r.) Bogdana Kurzycy o rezygnacji z funkcji prezesa
Zarządu oraz przedstawił jego zasługi w kierowaniu Związkiem od
śmierci poprzedniego prezesa – śp. płk. Tadeusza Ignaciuka, jego
zaangażowanie w przygotowanie VII Zjazdu organizacji wojewódzkiej oraz obchodu jubileuszu 25-lecia powstania ZBŻZiORWP w
województwie pomorskim. Podkreślił również jego zaangażowanie
we władzach Zarządu Głównego ZBŻZiORWP.
Zgodnie z przepisami Statutu Związku, przystąpiono do wyboru
nowego prezesa. Kandydatami na prezesa ZW zostali kmdr dr (r.)
Kazimierz Anolik i płk mgr inż. (r.) Stanisław Tomczyk. W wystąpieniu kandydatów przejawiała się wielka troska w działalności i funkcjonowaniu zarządu wojewódzkiego i dobro naszej organizacji. Płk mgr
inż. Stanisław Tomczyk poparł kandydaturę kmdr. dr (r.) Kazimierza
Anolika i sam zrezygnował z kandydowania na prezesa.
W głosowaniu tajnym 100% głosów uzyskał kmdr dr (r.) Kazimierz Anolik uzyskując stanowisko prezesa Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w Gdańsku. W dalszej kolejności posiedzenia
dokonano wyboru wiceprezesa zarządu wojewódzkiego. W jawnym
głosowaniu 100% głosów uzyskał kmdr dr (r.) Ryszard Czarnota.
Nowo wybrany prezes Zarządu Wojewódzkiego podziękował
za zaufanie. Przedstawił ramowy plan działania oraz obowiązki
wiceprezesów i komisji.
W imieniu kolegów-uczestników posiedzenia zarządu, podziękowanie dla ustępującego prezesa złożył członek zarządu – płk
dypl. (r.) Wiesław Rutkowski, przekazując jednocześnie pismo z
podziękowaniem od burmistrza miasta Starogardu Gdańskiego.
Władysław ŻMIJEWSKI
6
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Na zakończenie swojego wystąpienia
poinformował o propozycji tegorocznych
obchodów przez nasz Związek Święta
Wojska Polskiego. 14 sierpnia zostaną
złożone kwiaty na Grobie Nieznanego
Żołnierza w Warszawie przez liczne
delegacje wojewódzkich i rejonowych
zarządów Związku z całej Polski. Zapowiedź ta została przyjęta z aplauzem. Generał wspomniał także o apelu korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty”
o zbiórce pieniężnej na rzecz rodzin
żołnierzy poszkodowanych w misjach
pokojowych ONZ. Akcja będzie trwać
od 15 lipca do 14 sierpnia 2007 r. 1
września w 68. rocznicę wybuchu II
wojny światowej nastąpi przekazanie
zebranych środków wspomnianym
rodzinom.
Spotkanie prezesa Zarządu Głównego
zakończyło wystąpienie gospodarza płk.
Antoniego Macioszka. Podziękował on
gen. Adamowi Rębaczowi za przybycie
na Podkarpacie i rzetelne przedstawienie
aktualnej sytuacji Związku oraz uważne
wysłuchanie uczestników spotkania.
Jan MACHNO
STRZELALIŚMY
Z REZERWISTAMI
BUNDESWEHRY
Na zaproszenie komendanta Landeskomando MecklenburgVorpommern Oberst Pape za pośrednictwem współpracujących
z nami Związkiem Rezerwistów Niemieckiej Bundeswehry Kreisgruppe Vorpommern – Strelitz z prezesem ppłk Gerardem Melzerem na czele, nasza drużyna „Uniwersytecka” składająca się
z kandydata na oficera kpr. pchor. dowódcą drużyny Iwo Listewnik i członków drużyny, studentów kpr. pchor.: Piotra Prokopa,
Marcina Karczewskiego, Rafała Miszczuka oraz opiekuna
i zarazem tłumacza, skarbnika Zarządu Wojewódzkiego Rajmunda Schulza przebywaliśmy na poligonie Jägersbrück Torgelow w
Niemczech celem wzięcia udziału w: „Zawodach strzeleckich im.
Ferdynand von Schill 2007”. Po przybyciu do Greinzenkaserne
w Torgelow, na zbiórce powitalnej komendant zgrupowania mjr
Höhn przywitał nas po polsku, co nas bardzo ucieszyło. Odbyło
się 8 strzelań z pistoletu P-8 stojąc z wolnej ręki, karabinka G-36
stojąc i leżąc, pistoletu maszynowego MP-2 (UZI) leżąc i stojąc
z wolnej ręki oraz karabinu maszynowego MG-S-3 i MIG-S6, 2
razy po 25 naboi.
Podczas uroczystego otwarcia przez ppłk. Snagera szczególną radość odczuliśmy widząc powiewającą przed frontem zebranych zawodników i wojskowej obsługi na maszcie oprócz flagi
państwowej Niemiec również naszą polską flagę państwową.
Dziękując za zaproszenie wyróżniłem ppłk. Wagnera odznaką
25-lecia naszego Związku.
Pierwsze miejsce na dwanaście uczestniczących drużyn zajęła drużyna zawodowych żołnierzy Bundeswehry, a drugie nasza
drużyna Zarządu Wojewódzkiego ZBŻZiORWP w Szczecinie
otrzymując puchar i dyplom, a każdy zawodnik medal i dyplom.
W klasyfikacji indywidualnej nasz zawodnik kpr. pchor. Rafał
Miszczuk zajął II miejsce.
Na zakończenie otrzymaliśmy zaproszenie na zawody obronne-strzeleckie „Reservisten – kampf Lutzower Jager 2007 zorganizowanych przez Landeskomando Mecklenburg – Vorpommern.
Rajmund SCHULZ
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
OCENA ROCZNYCH SPRAWOZDAŃ STATYSTYCZNYCH
Podczas plenarnych obrad Zarządu Województwa Mazowieckiego ZBŻZiORWP prezes płk mgr inż. Bogdan Miller przedstawił ocenę działalności kół w 2006 r. na podstawie statystycznych i
opisowych sprawozdań sporządzonych przez ich zarządy. Z tych
sprawozdań wynika, że wiele zmieniło się na lepsze w porównaniu z rokiem 2005. Przykładem zwiększenie liczby członków m.in.
w Kole nr 10 o dziewięciu, a w Kołach nr : 6, 23 i 39 o ośmiu.
Tendencję wzrostową można również zauważyć w Kołach
nr: 10, 18, 39, 45, 47, 56, 58, 60 i 70. Zwraca także uwagę organizowanie odwiedzin chorych kolegów w szpitalach i domach.
Uczestniczyło w nich ponad 75% zarządów kół.
Z dokonanej analizy finansowej wynika, że Zarząd Województwa Mazowieckiego otrzymał 97% planowanych
wpływów ze składek członkowskich. Dyscyplina w opłacaniu
składek była jednak zróżnicowana: od 100 do 60%, w trzech
kołach 30-25% i w jednym (nr 55) – 10%.
Większość uwag zawartych w sprawozdaniach kół dotyczyła: małej liczby załatwionych wniosków awansowych (z 16
przesłanych do WKU zrealizowano tylko cztery: na pułkownika,
podpułkownika, majora i kapitana, sześć nie spełniało wymagań
i zwrócono je, kolejne sześć pozostało bez odpowiedzi); trudności w dostaniu się do lekarzy specjalistów oraz kolejek przy
rejestracji chorych w przychodni lekarskiej; brak właściwej reakcji nadrzędnych władz Związku na zakusy odebrania uprawnień
kombatanckich byłym żołnierzom Gwardii i Armii Ludowej oraz
na próby pozbawienia stopni wojskowych członków Wojskowej
Rady Ocalenia Narodowego, a także pozbawienia uprawnień
emerytalnych pracowników wojskowych służb specjalnych;
zagrożenie utratą przez koła patronackich jednostek w wyniku
restrukturyzacji Sił Zbrojnych RP.
Zarząd zobowiązał Biuro ZWM do przyjmowania rocznych sprawozdań kół jedynie przygotowanych zgodnie z
ustalonymi wzorami i załącznikami, a także do udzielania
im pomocy w opracowywaniu wniosków awansowych i odznaczeniowych. Zwrócono się do Klubu Korespondentów, aby na
łamach „GWiR” publikować artykuły broniące honoru i godności
polskiego żołnierza walczącego na wszystkich frontach II wojny
światowej w kraju i poza jego granicami.
S.A. JAKUBOWSKI
OBRADY
ZAPRZYJAŹNIONYCH
ZWIĄZKÓW
Stało się już tradycją, że Prezydium
Zarządu Wojewódzkiego Związku Byłych
Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego oraz Zarządu
Okręgu Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych odbywają wspólne posiedzenia. Na ostatnim podsumowano roczną
współpracę, wskazano na osiągnięcia i
niedociągnięcia oraz ustalono najważniejsze zadania, które będą realizowane
przez oba Związki w bieżącym roku.
Zebrani wysłuchali wystąpienia
prezesa ZW ZBŻZiORWP w Opolu płk.
Mieczysława Maślaka. Dokonał on
wnikliwej oceny działalności ogniw terenowych oraz Zarządu Wojewódzkiego
w minionym roku. Był to rok 25-lecia
Związku. Z tej okazji odbyły się uroczyste
zebrania we wszystkich kołach. Wpłynęło to na podniesienie rangi Związku i
autorytet jego członków w środowiskach,
w których działają. W obchody jubileuszu
włączyli się przedstawiciele administracji państwowej i samorządowej, szkół,
organizacji kombatanckich i wojska.
Tak było w miastach powiatowych i na
szczeblu wojewódzkim. Organizatorzy
włożyli wiele wysiłku, aby podczas
zebrań i spotkań odbywających się na
szczeblu wojewódzkim uhonorować
wszystkich członków, którzy wyróżnili
się w pracy związkowej. Wyróżniono
również przedstawicieli samorządu,
różnych organizacji i wojska. Prezes
ZW stwierdził, że powstały dobry klimat
zostanie wykorzystany w działalności kół
i ZW ZBŻZiORWP, zwłaszcza w takich
dziedzinach, jak: poprawa warunków
życia byłych żołnierzy, zwłaszcza opieka
paliatywna nad chorymi oraz większy
nacisk zostanie położony na pomoc
wdowom i sierotom.
Wspólnie z ZKRPiBWP, zwrócimy
uwagę w 2007 r. na patriotyczno-obronne wychowanie młodzieży, umacnianie
organizacyjne kół oraz pozyskiwanie
nowych członków. Większą wagę będzie się także przywiązywać do działań
mających na celu dbanie o honor i autorytet byłych żołnierzy zawodowych i
kombatantów. Obie organizacje wspólnie
ze szkołami i wojskiem będą realizować
program „Tradycja zobowiązuje” oraz
„Żołnierska pamięć”.
Prezes ZO ZKRPiBWP – płk Stefan
Szelka poinformował o działalności organizacji kombatanckich w województwie
w 2006 r. Jednym z głównych zadań,
jakie realizowano w ubiegłym roku, było
popularyzowanie wśród społeczeństwa, a szczególnie młodzieży, wiedzy
o patriotycznej postawie frontowych
żołnierzy i partyzantów, którzy w latach
II wojny światowej walczyli o wolność
i niepodległość Polski. Przypominano
także władzom samorządowym o rocznicach historycznych wydarzeń w celu
utrwalenia pamięci o tamtych dniach,
a także po to, by obchody tych rocznic
służyły kształtowaniu świadomości
młodzieży. Zadanie to realizowano
współorganizując i uczestnicząc w obchodach rocznic, spotkań z młodzieżą
i różnymi środowiskami. Możliwości w
tej dziedzinie są jednak coraz mniejsze.
Kombatanci bowiem to ludzie już wiekowi i niewielu potrafi przekazać swoje
przeżycia wojenne. Dlatego też powinni
ich zastępować byli żołnierze zawodowi,
którzy mają wyższe wykształcenie oraz
predyspozycje do nawiązywania kontaktów z młodzieżą. Przyczynią się zatem
do upamiętniania wydarzeń z okresu II
wojny światowej oraz do kultywowania
tradycji polskiego oręża.
W czasie posiedzenia wyróżniono
za bardzo dobrą współpracę Koła nr 15
w Kędzierzynie-Koźlu i nr 12 w Brzegu
ZBŻZiORWP z zarządami ZKRPiBWP.
W wypowiedziach stwierdzono, że wspólne posiedzenia prezydiów obu związków
są pożyteczne, wpływają bowiem na
integrację tych stowarzyszeń.
Stefan SZELKA
7
G³os Weterana i Rezerwisty
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
JAK POZYSKIWAĆ NOWYCH CZŁONKÓW
Wywiad z członkami Zarządu Głównego ZBŻZiORWP opublikowany na łamach
„Głosu Weterana i Rezerwisty” (luty 2007
r.) zainspirował mnie do napisania artykułu poświęconego kwestii przekonywania
byłych żołnierzy zawodowych do wstępowania w szeregi naszego Związku. Jest
w tej dziedzinie wiele do zrobienia, biorąc
pod uwagę fakt, że w naszym kraju jest
ponad 150 tys. emerytów wojskowych,
a do naszej organizacji należy 24 tys.
Należy w tym miejscu dodać, że znaczna
liczba emerytów należy do innych organizacji wojskowych (jest ich około 200). Nie
chodzi oczywiście o liczby, ale o udzielanie pomocy tym kolegom, którzy zdjęli
mundur. Z uzyskaniem pracy w cywilu
mają ogromne problemy. Z powodu
nadmiaru wolnego czasu okazuje się,
że nagle sprawni fizycznie i umysłowo
byli żołnierze zawodowi czują ogromną
pustkę, a nawet występują u nich oznaki
załamania.
Są osoby, które same znajdą drogę
do naszego Związku, ale innym należy
pomóc. Tutaj właśnie jest nasza rola,
by ukierunkować mniej zaradnych i po
prostu podać im rękę. Pamiętajmy jednak, że potencjalny kandydat na członka
ZBŻZiORWP zada nam pytanie: co ja
z tego będę miał? Musimy być na nie
przygotowani, mieć odpowiednie argumenty, udzielić wyczerpującej i sensownej
odpowiedzi. Należy uświadomić danej
osobie, że działając w sposób zorganizowany, gdy jest nas więcej, mamy
większe szanse występować w obronie
naszych praw, dążyć do zapewnienia
godnych warunków socjalno-zdrowotnych. Kandydatowi, na członka Związku
wykażmy, że uczestnicząc w naszych
zebraniach, może uzyskać informacje
o aktualnych przepisach bezpośrednio
nas dotyczących. Poza tym może się
realizować, uczestnicząc np. w zawodach
sportowo-obronnych. Do innych imprez,
które mogą zadziałać jak magnes, należą
spotkania towarzyskie organizowane przez
koło, albo atrakcje wyjazdowe do zaprzyjaźnionego gospodarstwa agroturystycznego
wspólnie z małżonkami. Ciekawe są także
wycieczki autokarowe szlakiem walk 1 lub
2 Armii WP, połączone ze zwiedzaniem
Pragi czy wyjazdem na Börnholm. Można
także wykazać, że ważne miejsce w naszej działalności zajmuje kwestia pomocy
zdrowotnej, a zwłaszcza opieka specjalna,
paliatywna, sprawowana nad osobami
GOŚCINNIE
U PANCERNIAKÓW
8
W jedną z majowych sobót do 1 Warszawskiej Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki przybyła liczna grupa członków z żonami Koła nr 5 ZBŻZiORWP przy Dowództwie
Wojsk Lądowych zrzeszającego byłą kadrę zawodową Inspektoratu Szkolenia MON i
Głównego Zarządu Szkolenia Bojowego WP. Garnizon Wesoła przywitał nas słoneczną
pogodą i miłym przyjęciem przez zastępcę dowódcy płk. dypl. Zenona Piskorowskiego,
który był naszym przewodnikiem po jednostce i placach ćwiczeń.
W pierwszej kolejności zostaliśmy zapoznani z aktualną organizacją i zadaniami
jednostki, a następnie zwiedzaliśmy salę tradycji. W rejonie zakwaterowania batalionu
czołgów interesowało nas życie wojska w całkowicie nowych warunkach. Zaskoczył
nas brak tabliczek przy łóżkach żołnierskich ze stopniem, imieniem i nazwiskiem oraz
odgórnie nakazana likwidacja kasyna i kantyny żołnierskiej.
W parku wozów bojowych zapoznano nas z najnowszym sprzętem pancernym. Dla
tych, którzy pamiętają jeszcze czołgi T-34 i transportery opancerzone BTR, a później
SKOT był to widoczny obraz przemian jaki dokonał się w uzbrojeniu pancernej brygady.
Na przykoszarowym placu ćwiczeń zademonstrowano nam możliwości manewrowe sprzętu
gąsienicowego, można też było odbyć krótką przejażdżkę wybranym środkiem transportu
z czego skorzystało kilku kolegów, a nawet żona jednego z nich. Przy ognisku wrażeniami
dzielił się m.in. płk Jerzy Abramczyk, a podziękował za sprawną organizację spotkania
zastępcy dowódcy brygady prezes Koła nr 5 płk. Kazimierz Wilga.
Franciszek GÓRAL
Foto: J. Reinert
samotnymi i obłożnie chorymi. Ostatnio, na
podstawie ustawy MON, istnieje możliwość
mianowania na wyższy stopień wojskowy
członków ZBŻZiORWP oraz uzyskania
odznaczeń.
To są środki, jakimi posługują się
w codziennej działalności poznańskie
koła ZBŻZiORWP. Na podkreślenie
zasługuje jeszcze współpraca między
Komendą Chorągwi ZHP a Zarządem
Wojewódzkim w Poznaniu w dziedzinie
patriotyczno-obronnego wychowania
dzieci i młodzieży, polegające m.in. na
uczestnictwie związkowców w harcerskich zbiórkach.
Pomyślnie zakończyły się rozmowy
Zarządu Wojewódzkiego z dealerem
samochodowym, dotyczące sprzedaży
na dogodnych warunkach, czyli z odpowiednim upustem, samochodów dla członków naszej organizacji oraz przeglądów
gwarancyjnych i pogwarancyjnych (oferta
ukazała się w nr 5/2007 str. 27).
Podsumowując, należy stwierdzić,
że ambicją każdego z nas – członków
ZBŻZiORWP powinno być wprowadzenie do koła, przynajmniej raz w roku,
jednego byłego żołnierza zawodowego.
Na ostatnim zebraniu do naszego Koła
wstąpiło dwóch kolejnych członków.
Oby tak dalej.
Tadeusz BÖHM
O MOIM
KOLE NR 2
W POZNANIU
Zacznę od istniejących problemów, których jest sporo, ponieważ Związek jest coraz
bardziej osamotniony w swoim codziennym
działaniu.
Zastrzegam, że wypowiadam się o
pracy własnego Koła i poglądach kolegów.
Znacznie osłabła nasza ideowość. Powody
leżą w sferze paliatywnej, wynikają także z
uwarunkowań socjalno-zdrowotnych. Koło
liczy 42 osoby. W zebraniach uczestniczy
40-49% jego członków. Opłacanie składek
członkowskich też nie wygląda najlepiej.
Ostatnie zebranie sprawozdawczo-wyborcze było przejawem stanu niemocy Koła.
Chodziło o wybór władz. Nastąpił całkowity
pat. Nikt z obecnych nie wyraził chęci
kandydowania do Zarządu Koła. Po wielu
próbach i perswazjach „ustalono” nowy Zarząd. Słowem brak chętnych do sprawowania
kierowniczych funkcji.
Po analizie i dość aktywnej dyskusji doszliśmy do wniosku, co jest tego przyczyną.
Otóż brak wsparcia i akceptacji. Terenowe
instytucje wojskowe, paramilitarne i cywilne,
w nieznacznym stopniu są zainteresowane
związkiem byłych żołnierzy zawodowych.
Docieranie z naszą działalnością do szkół to
także trudny problem. Wynika z negatywnego
nastawienia dyrekcji szkół. Wiele do życzenia
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
BARDZO POŻYTECZNA
WSPÓŁPRACA
Od kilku już lat Koło nr 4 ZBŻZiORWP
działające przy Wojskowym Studium
Nauczania Języków Obcych, współpracuje z Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych nr 6 im. Powstańców
Wielkopolskich w Łodzi. Współpraca
ta przynosi obopólne korzyści. Częstymi
gośćmi w szkole są członkowie koła,
którzy spotykają się nie tylko z młodzieżą, ale również z nauczycielami. Do
najbardziej aktywnych uczestników tych
spotkań należą: prezes koła płk mgr Jan
Rycek, wiceprezes ppłk Tadeusz Rechenek, płk mgr Tadeusz Bukowski płk dr
Jan Powała, chor. r. Zenon Pawłowski
i wielu innych. Spotkania z młodzieżą
odbywają się nie tylko na terenie szkoły,
ale także w WSNJO. Tematyka spotkań
dotyczy przede wszystkim przebiegu
wojny obronnej Polski w roku 1939, najnowszej historii kraju oraz tradycji WP,
ze szczególnym uwzględnieniem walk na
wszystkich frontach II wojny światowej.
Wychodzimy w ten sposób naprzeciw zainteresowaniom młodzieży,
a równocześnie wzbogacamy wiedzę
młodego pokolenia Polaków o Wojsku
Polskim, jego bogatej historii i współczesności.
Z satysfakcją pragnę
podkreślić, że młodzież
tego zespołu szkół ma
wyjątkowo patriotyczne
nastawienie i jest bardzo
aktywna w zdobywaniu
wiedzy oraz w działalności społecznej. Jest to, oczywiście,
wynikiem właściwie organizowanej i
prowadzonej działalności wychowawczej
przez nauczycieli wszystkich specjalności. Dobre warunki do pracy wychowawczej stworzył i sam w niej aktywnie
uczestniczy dyrektor zespołu szkół pan
mgr Edmund Andrzejczak. Jesteśmy
równie zadowoleni z bardzo dobrze układającej się współpracy z nauczycielami.
Świadczy o tym fakt przynależności do
naszego koła trzech nauczycieli, którzy
są oficerami rezerwy.
Na ostatnim zebraniu naszego koła
młodzież zespołu szkół pod kierownictwem nauczycielek: mgr Grażyny Jastrzębskiej i mgr Beaty Łasek
przedstawiła wspaniale przygotowany
pozostawia także popularyzowanie naszych
działań w środkach masowego przekazu.
Środowisko byłych żołnierzy, w tym
kombatantów zapisało wiele kart polskiej
historii. Odrodzone Wojsko Polskie legitymuje
się znacznym udziałem w dziejach narodu
polskiego. Nasza związkowa organizacja jest
kontynuatorem polskiego oręża, które dobrze
służyło Ojczyźnie.
Zdajemy sobie sprawę, że koniunkturalizm polityczny odgrywa niebagatelną rolę.
Chcemy niewiele, ale tyle, ile należy się nam
za służbę Polsce.
Na tym tle rysuje się obraz naszych
rozterek i rozczarowań.
Pamiętamy, gdy nasza działalność była
doceniana i pożądana. Dzisiaj jesteśmy
niejednokrotnie „piątym kołem u wozu”.
Przyczyna? Być może za wcześnie się urodziliśmy, a odrodzone Wojsko Polskie zwane
ludowym, jest dziś napiętnowane.
Nie od rzeczy, przy tym wspomnieć, że w
moim Kole są koledzy w wieku 70-85 lat. Ze
zdrowiem moją spore problemy. Mimo tych
uwarunkowań poszukujemy dobrych rozwiązań w pracy Koła. Zarząd planuje także działania by sprostać wymaganiom statutowym i
jednocześnie zadość uczynić oczekiwaniom
kolegów. Być może zorganizujemy zaplanowane spotkania środowiskowe, poświęcone
zwiedzaniu interesujących z historycznego
punktu widzenia obiektów związanych z
dziejami oręża polskiego.
Słowem, szukamy nowych form pracy,
by Koło nadal istniało. Co z tego wyniknie,
zobaczymy. Warto próbować.
Tadeusz CHOCHOLSKI
DZIENNIKARZE O ZAŁUSKIM
i wykonany montaż słowno-muzyczny
na temat Powstania Wielkopolskiego.
Przedstawienie spotkało się z dużym
zainteresowaniem wszystkich członków
koła oraz zaproszonych członków Związku z innych kół. Wyrazem tego była cisza
podczas spektaklu oraz trwające prawie
5 minut brawa na stojąco po jego zakończeniu. Za to wspaniałe wspomnienie o
Powstaniu Wielkopolskim podziękowali
w serdecznych słowach prezes Zarządu
Wojewódzkiego płk mgr Józef Lelito
oraz prezes koła płk mgr Jan Rycek.
Wszyscy wykonawcy (8 uczennic i 7
uczniów) otrzymali upominki w postaci
przyborów szkolnych, a dziewczęta dodatkowo kwiaty.
Marian ANYSZ
W 62. rocznicę zwycięstwa nad faszystowskimi Niemcami zorganizowano uroczyste
zebranie Koła nr 33 – dziennikarzy i wydawców wojskowych. W czasie zebrania chwilą
ciszy uczczono pamięć płk. Tadeusza Bagniuka, którego pogrzeb, przy licznym udziale
członków koła, odbył się w przeddzień spotkania. Wspomnienie o przedwcześnie zmarłym
koledze przedstawił red. Zdzisław Janoś.
Prezes koła red. Ryszard Maluta przypomniał wielki wysiłek zbrojny polskiego narodu
w czasie II wojny światowej. Podkreślił, że mimo wielkich strat w ludziach, majątku narodowym i dorobku kulturalnym Polska znalazła się w czołówce zwycięskich państw.
Z kolei red. Stanisław Reperowicz nakreślił sylwetkę frontowego żołnierza, znanego
pisarza i publicysty, posła na sejm – płk. Zbigniewa Załuskiego (1926-1978). Przedstawił
jego dorobek literacki, na który składają się następujące pozycje: „Siedem polskich grzechów
głównych”, „Przepustka do historii”, „Czterdziesty czwarty”, „Ziarno na okopie” oraz główne
tezy zawarte w publicystyce, a także wiele interesujących szczegółów z jego życia.
Po dyskusji, w której głos zabrali m.in.: red. Antoni Kołaciński, red. Antoni Kazana
i płk Mieczysław Mikrut, padła propozycja, aby w związku z przypadającą w przyszłym
roku 30. rocznicą śmierci płk. Zbigniewa Załuskiego Zarząd Koła wystąpił z wnioskiem
o ogłoszenie roku 2008 rokiem płk. Zbigniewa Załuskiego oraz o zgodę na nadanie
naszemu Kołu imienia tego znakomitego pisarza i publicysty, naszego kolegi.
Jerzy WIŚNIEWSKI
RAZEM Z WDOWAMI
Dorocznym zwyczajem Zarząd Koła nr 40 ZBŻZiORWP, działający przy Dowództwie Marynarki Wojennej, zorganizował uroczyste zebranie, na które zaproszono wdowy po zmarłych kolegach. Koło opiekuje się 27 wdowami, jednak nie wszystkie przybyły, usprawiedliwiając się
złym stanem zdrowia. Na spotkanie zaproszono panią kmdr ppor. Katarzynę Filimoniuk
– psychologa MW oraz prezesa Zarządu Wojewódzkiego w Gdańsku. Panie zapoznały
się z rolą psychologa w wojsku oraz celami Stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa”.
Serdeczne życzenia z okazji Święta Kobiet złożyli wszystkim paniom prezesi Zarządu
Wojewódzkiego i Koła. Spotkanie odbyło się w sali Ośrodka Żeglarskiego MW w miłej
atmosferze i przy muzyce. Paniom wręczono drobne upominki. Organizatorom podziękowała Halina Piotrowska.
H. SZUBERT
9
G³os Weterana i Rezerwisty
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
ZAWODY STRZELECKIE SENIORÓW
Zawody seniorów miały na celu nie
tylko utrzymanie kondycji strzeleckiej,
ale i rozwijanie współdziałania LOK z
ZBŻZiORWP. Strzelano z karabinka pn
(Henelt) i pistoletu pn (Łucznik) kalibru
4,5 mm.
Do pojedynku stanęło sześć czteroosobowych zespołów LOK i osiem z
ZBŻZiORWP.
I miejsce zdobył zespół LOK Akademii Rolniczej z Lublina z wynikiem 579
punktów na 800 możliwych. Oficerowie
rezerwy – naukowcy strzelali w składzie: Krzysztof Goławski (144 pkt.),
Krzysztof Michałowski (151), Henryk
Sobczak – (152), Mieczysław Szpringiel (150).
Indywidualnie wygrał Krzysztof
Goławski (AR).
W dwuboju mistrzami zostali: Andrzej
Ziemiński (155 pkt.), Henryk Sobczak
(152) i Mieczysław Szpringiel (150).
Wśród zawodników ZBŻZiORWP
zespołowo wygrała drużyna z Koła nr
9 działającego przy Żandarmerii Wojskowej (462 pkt.) w składzie: Roman
Boguszewski, Janusz Dąbrowski i
Jan Grzesiak.
Najlepszymi zawodnikami w dwuboju
okazali się koledzy: Henryk Seweryn,
Antoni Hypś, Jan Grzesiak i Stanisław
Chuchla.
Hubert KĘPSKI
NASI RADNI W SAMORZĄDACH
Do wyborów
samorządów
terytorialnych
jesienią ub.r. aktywnie włączyli
się członkowie
kół ZBŻZiORWP.
W Bolesławcu z
trzech kół sześciu
członków Związku kandydowało
na radnych powiatu, miasta i jednej z gmin.
Z Koła nr 2 działającego przy WKU czterech kolegów ubiegało się o mandaty. Byli
to: płk r. Stanisław Chwojnicki, ppłk (r.)
Kazimierz Mańkowski, ppłk (r.) Ziemowit
Ginter i st. kpr. (r.) Dariusz Pawliszczy.
Przez sito wyborcze przeszli Stanisław
Chwojnicki, któremu koalicja PO-LiD-PSL
powierzyła stanowisko wicestarosty, oraz
Dariusz Pawliszczy mianowany wójtem
gminy Gromadka.
W poprzedniej kadencji obaj byli radnymi powiatu. Wypełniali rzetelnie swoje
obowiązki, nie mieli więc żadnych kłopotów
w uzyskaniu mandatów podczas ostatnich
wyborów.
Płk Stanisław Chwojnicki po ukończeniu WOSA przez 37 lat służył w Bolesławcu. Przeszedł większość szczebli
dowodzenia w 18 BAA. W latach 19931999 był dowódcą 18 Pułku Artylerii Rakietowej. Przez ostatnie cztery lata pełnił
obowiązki komendanta WKU. W 2003 r.
przeszedł na emeryturę. Natychmiast włączył się do działalności w Związku, będąc
jednocześnie radnym powiatu. Od 2005 r.
przewodniczy Garnizonowemu Zespołowi
Koordynacyjnemu ds. Współpracy Kół w
Bolesławcu. Przyczynił się w znacznym
stopniu do zrealizowania kilku ważnych
przedsięwzięć dla Związku w garnizonie,
m.in. „Białego Dnia w Bolesławcu”, podczas którego siedmiu lekarzy różnych
specjalności z 4 Klinicznego Szpitala Wojskowego we Wrocławiu udzieliło pomocy i
porad lekarskich 270 emerytom, rencistom
i członkom ich rodzin.
Był głównym organizatorem rewizyty
członków naszego Związku w Berlinie na
zaproszenie rezerwistów Bundeswehry.
Dwukrotnie współorganizował spotkanie
byłych żołnierzy zawodowych mieszkających w Bolesławcu z dyrektorem WBE
we Wrocławiu. Przyczynił się walnie do
uroczystych obchodów jubileuszu 25-lecia
Związku. Nigdy nie odmawia wszelkiej
pomocy kolegom. To człowiek, który
dużo może i potrafi, a przede wszystkim
chce. Jest działaczem, na którego zawsze
można liczyć.
Za dotychczasową działalność na rzecz
Związku, jeszcze jako dowódca pułku i komendant WKU, został wyróżniony honorową odznaką „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”
i medalem pamiątkowym 25-lecia.
– Kolego Stanisławie! Będąc wicestarostą powiatu bolesławieckiego, na
pewno masz sporo obowiązków. Co
jest głównym przedmiotem Twojego
działania?
– Tak, obowiązków mam wiele i to bardzo różnych. Jako byłemu radnemu powiatu
wiele sprawy jest mi dobrze znanych. Znam
najważniejsze problemy naszej społeczności. Do moich obowiązków jako wicestaro-
OFICERSKIE
MAŁŻEŃSTWO
jest kresowianką. Żywo interesuje się
tym co dzieje się w Rzeszowie i podkarpackim regionie, a także we Lwowie i na
świecie. Źródłem informacji jest telewizja,
która jest wielkim dobrodziejstwem. Wiek
emerytalny dyktuje, by cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą życia. Energię i
siły daje jej udane małżeństwo. Z mężem
Adamem przeżyła już 50 lat. Poznali się
na początku lat 50. pracowała wtedy w
Liceum Pedagogicznym w Brzegu nad
Mgr Stefania Rząsa z Rzeszowa
podczas ostatniego naszego spotkania
powiedziała: „Moje małżeństwo jest udane, wychowałam i wykształciłam córkę i
syna, mają wyższe studia”. Pani Stefania
10
LUDZIE
ZWIĄZKU
sty należy nadzorowanie i koordynowanie
działań komórek organizacyjnych urzędu:
Referatu Spraw Obywatelskich, Społecznych i Zdrowia, Powiatowego Rzecznika
Konsumentów oraz Powiatowego Zespołu
Orzekania o Niepełnosprawności. Ponadto
nadzoruję pracę Powiatowego Centrum
Pomocy Rodzinie i Zarządu Dróg Powiatowych. Nie jest to długa lista obowiązków,
ale ileż mieści problemów dnia codziennego
powiatu.
– Co będzie z Twoją przynależnością
do ZBŻZiORWP?
– Oczywiście na pewno nie zrezygnuję.
Chcę nadal, w miarę możliwości i potrzeb,
działać na rzecz Związku. Nadal będę starał
się udzielać wszelkiej pomocy kolegom
w różnym zakresie i utrzymywać bliskie
codzienne kontakty.
Kol. Dariusz Pawliszczy od dwóch lat
jest członkiem naszego Koła. Mimo, że
mieszka w Gromadce oddalonej o ponad 10
km od Bolesławca, uczestniczy we wszystkich zebraniach. Prenumeruje „GWiR”. W
razie potrzeby zawsze spieszy z wszelką
pomocą dla Koła. Jako wójt gminy Gromadka, podkreśla swoją przynależność do
naszej organizacji, co jest pozytywnie przyjmowane przez tamtejszą społeczność.
Działalność wymienionych na wstępie
kolegów we władzach samorządowych
umożliwia ściślejszy kontakt ze społeczeństwem Bolesławca i regionu, którego środowisko rodzin wojskowych jest znaczną,
integralną częścią.
Życzymy kolegom sukcesów na zajmowanych stanowiskach oraz godne
reprezentowanie naszej organizacji!
Hieronim
Odrą. Następnie dostała
pracę KOSIOR
w Technikum Budownictwa Miast i Osiedli we
Wrocławiu. Równocześnie studiowała na
Uniwersytecie Wrocławskim. Rok 1956
to ważna data – ślub we wrocławskim ratuszu, a przyjęcie weselne w mieszkaniu
dyrektora technikum. Po latach państwo
Rząsowie trafili do pracy w rzeszowskiej
wyższej szkole pedagogicznej, dziś jest
to Uniwersytet Rzeszowski. Tu pracowali
do emerytury.
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Dziś pani Stefania i pan Adam są nie
tylko szczęśliwymi rodzicami, ale i dziadkami. Cieszą się z narodzin prawnuka
imieniem Dominik. Swoje dzieci: córkę
Grażynę i syna Janusza wykształcili,
wspierając ich podczas studiów. Dziś
pracują na dobrych stanowiskach. „Trzeba być wyrozumiałym i cierpliwym” w
stosunku do drugiej osoby. Trzeba cieszyć się każdym dniem – to dewiza,
którą kierują się w życiu i którą wpoili
dzieciom.
Gdy byli młodzi zaopiekowali się
wojennymi sierotami z Korei Północnej.
Stefania była wówczas kierowniczką internatu. „Ogromnie mi było żal tych biednych
dzieci – wspomina. – Były w zupełnie
obcym kraju. Nie miały naprawdę nikogo”.
Pani Stefania i pan Adam opiekowali się
tymi dziećmi aż do matury. Uczyli języka
polskiego i razem pokonywali różne
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
trudności dydaktyczno-wychowawcze.
Pani Stefania awansowała do stopnia
oficerskiego – podporucznika, dziś należy
do Koła Byłych Żołnierzy Zawodowych i
Oficerów Rezerwy WP w Rzeszowie, mąż
dorobił się stopnia kapitana.
Za pełną poświęcenia i zaangażowania pracę Stefania Rząsa została
uhonorowana m.in. Złotym Krzyżem
Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu
Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej oraz medalem „Nauka
w Służbie Ludu” za zasługi dla UMCS.
Myślę, że to właśnie odznaczenie pani
Stefania najwyżej sobie ceni. Ponadto
prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc
odznaczył małżeństwo Rząsów medalem
„Za Długoletnie Pożycie Małżeńskie” z
okazji złotych godów.
Były gratulacje, kwiaty i życzenia.
Były wzruszenia, pocałunki i łzy radości.
W tym dniu w Urzędzie Stanu Cywilnego
w Rzeszowie odznaczono 14 par małżeńskich.
Pani Stefania stwierdziła: „Jak szybko
ten czas leci. Choć pięćdziesiąt lat to bardzo długi okres życia, upłynął nam bardzo
szybko. Ale gdy zdrowie dopisuje i w domu
układa się wszystko dobrze, to tylko można
się cieszyć z codziennego życia”.
Mirosław KOWAL
DROGA ŻYCIOWA POR. ZYGMUNTA MAZURA
„Z uwagą zapoznaliśmy się z interesującymi wspomnieniami Pańskiego
autorstwa, z opisem pełnej poświęcenia
i patriotyzmu postawy w tragicznych
czasach niemieckiej okupacji – niesienia
pomocy angielskim jeńcom wojennym”.
Takie słowa skierował do por. Zygmunta
Mazura dyrektor Państwowego Muzeum
Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu mgr
Jerzy Wróblewski 8 kwietnia 2003 r.
Okres wojny i niemieckiej okupacji to
dla por. Zygmunta Mazura ciągłe ryzyko
utraty życia. Z najniebezpieczniejszych
operacji ratowała go odwaga i młodzieńcza brawura oraz odrobina szczęścia.
Cechy te ukształtowały w nim rodzina
oraz organizacje typowe dla Śląska: sportowo-gimnastyczny „Sokół”, katowickie
„Orlęta” i szkolne harcerstwo.
Por. Zygmunt Mazur urodził się 26
listopada 1925 r. w Porębie koło Katowic. Ojciec był robotnikiem. Z powodu
bezrobocia w 1921 r. wraz z rodziną
przeniósł się na Górny Śląsk. Pracował
jako wytapiacz w Hucie Cynku w Wełnowcu, a po kilku latach przeniósł się
do firmy budowlanej. Należał do Polskiej
Partii Socjalistycznej, był aktywnym
działaczem i uczestnikiem wielu strajków
i manifestacji.
Zygmunt w 1939 r. ukończył 8-klasową
Szkołę Publiczną w Wełnowcu i pomyślnie zdał egzamin do Śląskich Zakładów
Technicznych. Wybuch wojny zniweczył
życiowe plany. 1 września przebywał w
rodzinnej Porębie. Dlatego nie podzielił
losu kolegów – harcerzy z Katowic.
Okupacja była dla całej rodziny koszmarem. Z literą „P” skierowano wszystkich
do przymusowej pracy na terenie Śląska i
Rzeszy. Nawet siedmioletnią siostrę wywieziono do niemieckiej rodziny w poznańskie.
15-letniego Zygmunta wyznaczono do
przymusowej pracy w niemieckiej
fabryce w Porębie, a następnie
zamkniętego zakładowego obozu
pracy przymusowej. Produkowano tam pociski do
moździerzy.
Ojciec Stanisław Mazur został powołany do wojska. Dostał się do niemieckiej
niewoli, ale uciekł z transportu w drodze
do Niemiec. Pracując w hucie cynku,
nawiązał kontakty z angielskimi jeńcami
wojennymi i udzielał im pomocy w nawiązaniu kontaktów z rodzinami w ich
macierzystym kraju. Do tej działalności
włączył się także Zygmunt.
Wiosną 1940 r. udało mu się uciec do
rodzinnej Poręby. Zatrudnił się w miejscowej fabryce maszyn, w której szczęśliwie
przepracował do końca wojny.
W 1941 r. za namową wujka Władysława – kapitana Wojska Polskiego –
związał się z konspiracyjną organizacją
ZWZ-AK. Z polecenia władz organizacji
zajął się nocnym nasłuchem stacji BBC i
tłumaczeniem nadawanych w języku niemieckim audycji. Obrał sobie pseudonim
„Zenek”. Była to ciężka i wyczerpująca
praca, poza tą pracą w fabryce. Niekiedy
wyjeżdżał do rodziców, aby ich poratować skromnymi zasobami. Woził ulotki,
które musiały dotrzeć do adresatów.
Za pośrednictwem Zygmunta angielscy
jeńcy otrzymywali mapy, rozkłady jazdy
pociągów, kompasy, cywilną odzież,
kupowaną na otrzymywane papierosy,
czekoladę i alkohole, a nawet za biżuterię. Jeńcy angielscy korzystali z pomocy Międzynarodowego Czerwonego
Krzyża. Zygmunt zmuszony był dosko-
nalić znajomość języka angielskiego,
bo tylko w tym języku mógł się z nimi
porozumiewać.
Do działalności na większą skalę
dobrał sobie – tu okazała się nieoceniona
pomoc wujka – współpracowników. W ten
sposób powstała organizacja nawiązywania kontaktów z obozami jeńców angielskich. Jednym z kolegów był nieżyjący już
Bronisław Kułach. Został skierowany
przez Arbeizam do pracy w I.G. Farben
w Oświęcimiu. Ponieważ pracował w
systemie zmianowym: 24 godziny pracy
i 48 godzin wolnego, mógł się często
kontaktować z Zygmuntem i członkami
jago organizacji. W fabryce pracowali
także angielscy jeńcy, z którymi zawiązał
kontakty. Angielski obóz znajdował się
w Manowicach, był filią oświęcimskiego
obozu, dobrze strzeżonym i odgrodzonym od otoczenia. Wejście do niego wiązało się z dużym niebezpieczeństwem.
Zatrzymani wychodzili z niego kominem.
Zygmunt Mazur bywał w nim. Ale o tym
innym razem.
W styczniu 1945 r. powrócił do Katowic i włączył się w wir społecznego życia.
Brał udział w zwalczaniu niemieckiej konspiracji. Zgłosił się do Rejonowej Komendy Uzupełnień chcąc wstąpić do szkoły
oficerskiej. Dopiero w kwietniu 1948 r.
otrzymał skierowanie o Pierwszego Praskiego Pułku Piechoty, a latem 1948 r.
wreszcie dostał się do Oficerskiej Szkoły
Piechoty we Wrocławiu, którą ukończył w
maju 1951 r. W stopniu podporucznika
przeniesiono go do Oficerskiej Szkoły
Lotniczej w Dęblinie. Dowodził plutonem
w batalionie szkolnym, a później kompanią sztandarową szkoły. Wielokrotnie
reprezentował szkołę w zawodach sportowych. Strzelectwo było jego życiową
pasją. W swoim domowym archiwum
11
G³os Weterana i Rezerwisty
ma ponad 80 dyplomów. Stan zdrowia
i inne względy uniemożliwiły mu dalszą
służbę w wojsku. W 1953 r. przeszedł
do rezerwy.
Po wielu przejściach wraz z rodziną
osiedlił się w Nowej Dębie koło Tarnobrzega. Tu zatrudnił się w Zakładach
Metalowych w dziale kontroli technicznej,
później pracował na stanowisku kierownika działu wypożyczania narzędzi.
W nowym środowisku zaangażował
się w działalność społeczną w Lidze Przyjaciół Żołnierza, LOK-KOR, a od marca
1981 r. działała w Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych. Uczestniczył w zebraniu
założycielskim Koła nr 4 w Nowej Dębie.
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Innego rodzaju społeczną działalność
prowadził w Towarzystwie Przyjaźni
Polsko-Radzieckiej. Latem 1944 r. w
tym rejonie rozgrywały się zażarte walki
radzieckich jednostek pancernych w
celu uchwycenia przyczółka na Wiśle. W
rejonie m.in. Nowej Dęby walczył korpus
1 Armii Pancernej Gwardii marszałka Michaiła Katukowa. Po walkach pozostały
liczne cmentarze. Rodziny poległych poszukiwały miejsc pochówku najbliższych.
W tę działalność Zygmunt zaangażował
się bez reszty. Do akcji poszukiwań zaangażował członków szkolnych kół TPPR.
Korespondował nawet z żoną marszałka
Katukowa, oprowadzał po miejscach
KOPISTA I PORTRECISTA
Jan Brożyna urodził się w 1933 r. w
Skopaniu koło Baranowa. Jego dzieciństwo i wczesna młodość przypadły na
trudne wojenne i powojenne czasy. Jest
więc w jego życiorysie wędrówka rodziny
za chlebem, wysiedlenie, a po wojnie własne gospodarstwo rolne rodziców w Podborzu. Jest także niełatwy los wiejskiego dziecka, które mimo szczególnych uzdolnień
malarskich nie mogło także realizować
swoich marzeń. Talent plastyczny dostrzegł nauczyciel – Jan Jemioło. Docenił
także proboszcz miejscowej parafii, który
umożliwił Janowi wykonanie prac malarskich w odnawianym kościele w Zgórsku.
Szczególna determinacja liczącego 16 lat
młodzieńca sprawiła, że rodzice pozwolili
mu na upragnione kształcenie plastyczne. Pokonał wszelkie bariery i ukończył
Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu.
Drogę do Akademii Sztuk Pięknych w
Krakowie, mimo protekcji ministra kultury,
zamknęło mu powołanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Nie pomogły
żadne interwencje – decyzja ówczesnego
ministra obrony narodowej: „talenty w
wojsku są też potrzebne” była ostateczna. I tak wojsko decydowało o jego losie
przez ponad 20 lat. Wygrywał dla wojska
konkursy na szczeblu kraju, okręgu wojskowego i dywizji. Urządzał „sale tradycji
i historii” w pułkach. Bił rekordy w biegach
długich i przełajowych. Pracował jako
kierownik Klubu Oficerskiego w Łańcucie
i Rzeszowie. W 1979 r. ze względu na
zły stan zdrowia – po odnawiających się
kontuzjach – został zwolniony z wojska i
w 1982 r. wraz z rodziną zamieszkał w
Mielcu. W latach 1993-1994 przebywał
w Hiszpanii. owocem tego pobytu była
wystawa w Madrycie, urządzona staraniem redakcji polonijnej gazety „Polonia”
bitew rodziny i delegacje ze Związku
Radzieckiego.
Działał nadal aktywnie w ZBŻZiORWP.
Przewodniczył komisji rewizyjnej Zarządu Rejonowego w Tarnobrzegu. Jest
członkiem Zarządu Wojewódzkiego w
Rzeszowie i Zarządu Koła nr 14 w Nowej
Dębie.
7 czerwca 2006 r. w Stalowej Woli odbył się V Zjazd Delegatów Stowarzyszenia
Polaków Poszkodowanych przez Trzecią
Rzeszę, organizacji liczącej ponad 1200
członków. Por. Zygmunt Mazur został
wybrany na przewodniczącego komisji
rewizyjnej tego stowarzyszenia.
Jan MACHNO
oraz Stowarzyszenia Polaków w Hiszpanii
„Orzeł Biały”. W lipcu 1996 r., zareprezentował swoje prace malarskie w Mielcu, w
Galerii MOK. Jako emerytowany podoficer
WP, od 1986 r. należy do mieleckiego Koła
ZBŻZiORWP. Swoimi pracami malarskimi
uświetniał jubileusz 20-lecia Koła. W 2001
r. zaprezentował swoje prace w Domu
Kultury SCK oraz na wystawie zorganizowanej z okazji 100-lecia lotnictwa światowego i 85-lecia lotnictwa mieleckiego.
Należy do Klubu Środowisk Twórczych
Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieleckiej.
Każdorazowo po plenerach malarskich
bierze udział w wystawach poplenerowych.
Jego obrazy uświetniły jubileusz 40-lecia
TMZM, (wystawa 5 czerwca 2004 r. w
„Jadernówce”). Były pokazane także w
centrum promocyjno-wystawienniczym
SCK w dniach 7-30 marca 2006 r. Za całokształt pracy twórczej został uhonorowany
w 2006 r. dyplomem przez ministra kultury
i dziedzictwa narodowego.
Bronisław KOWALCZUK
DOWARTOŚCIOWAĆ DZIAŁALNOŚĆ KÓŁ TRYBUNA
CZYTELNIKÓW
„Szanowni Czytelnicy „GWiR”. Pragnę podzielić się z Wami
informacją o mojej wielkiej przegranej w sprawie zwiększenia
liczebności członków naszego Związku. Może koledzy czytelnicy i
korespondenci „GWiR” podpowiedzą mi, co należy jeszcze zrobić,
aby osiągnąć sukcesy na tym polu” – napisał prezes ZR w Słupsku
Romuald Detmer („Porażka prezesa!” „GWiR” nr 4 z 2007 r.).
Z należną uwagą zapoznałem się z informacją kolegi
Romualda Detmera, dotyczącą miernych efektów w kwestii
zwiększenia liczby członków Związku. Niestety, przedstawiona
przez autora trudna sytuacja nie jest wyjątkiem. Jak wiemy,
z trudnościami w pozyskiwaniu nowych członków, zwłaszcza
młodszych wiekiem, boryka się cały ZBŻZiORWP. Sądzę, że
nie ma sensu rozpisywać się o przyczynach tego stanu rzeczy.
Zresztą są one powszechnie znane. Nam chodzi przede wszystkim o efektywny rozwój Związku. Pamiętać przy tym trzeba, że
ilość nie zawsze oznacza jakość. Tak więc mała ilość jeszcze nie
świadczy o przegranej. Dlatego czujemy się usatysfakcjonowani
każdą liczbą nowych, zaangażowanych członków, zwłaszcza
gdy następuje odmłodzenie Związku.
Jesteśmy świadkami działalności wielu zarządów kół, a
także władz wyższych szczebli, która przypomina drogę na
12
skróty, po której toczy się walec monotonności. Takie zebrania
nudzą uczestników, czego skutkiem jest mniejsza frekwencja.
Jeśli działalność koła nie budzi powszechnego zainteresowania, nie można oczekiwać napływu nowych, ambitnych
członków. Koła, jako podstawowe ogniwa, przez efektywną
działalność nacechowaną między innymi wrażliwością społeczną na sprawy byłych żołnierzy zawodowych i rezerwy oraz
ich rodzin, powinny torować drogę do ZBŻZiORWP nowym
członkom.
Jako korespondent „Głosu Weterana i Rezerwisty”, zdobywca „Złotej Sowy”, no i z natury umiarkowany optymista, spełniając
prośbę kolegi Romualda Detmera, chcę powiedzieć, co można
jeszcze zrobić w celu pozyskania nowych członków. Być
może zamieszczona „ściągawka” przyda się także wielu
kołom i władzom naszego Związku.
Musimy sobie odpowiedzieć na nurtujące pytanie, co można
jeszcze zrobić, aby pozyskać nowych członków? Mamy pełną
świadomość, że nikt nie przyjdzie po to, aby razem z nami się
nudzić i tracić czas. Podpowiedź, co można zrobić, spróbujmy
zdefiniować następującymi słowami: pokonując monotonność
i nudę (zmorę) tradycyjnych zebrań, należy uatrakcyjnić
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Lipiec 2007
działalność kół Związku. Przez pojęcie „uatrakcyjnić” należy
rozumieć realizację określonych przedsięwzięć. Te przedsięwzięcia, które zostaną wymienione, nie są nowe. Szkoda tylko,
że niektóre koła (zarządy) nie wykazują nimi zainteresowania.
Jako odpowiedź na ewentualne pytanie o przyczyny tego rodzaju
zaniedbań ciśnie się na usta następująca gorzka prawda: na
działalność koła pada cień nagannej postawy działaczy
– niedostatek wrażliwości społecznej i brak dobrej woli efektywnego działania (dawania innym). Same obietnice (piękne słowa)
nie wystarczą, liczą się przede wszystkim czyny. Działalność
społeczna to ważna i chlubna dziedzina. Wymaga jednak wysiłku
i poświęcenia własnego czasu.
W niniejszym artykule przedstawię przedsięwzięcia, których
realizacja powinna przyczynić się między innymi do popularyzowania Związku oraz pozyskiwania nowych członków. Będzie
jednak wymagać dużego zaangażowania i operatywności
ze strony prezesów i zarządów kół. Oto wspomniane przedsięwzięcia.
1. Spotkanie z redaktorem naczelnym (zastępcą) „Głosu Weterana i Rezerwisty” na temat „Rola >>GWiR<< w konsolidacji byłych
żołnierzy zawodowych i oficerów rezerwy oraz ich rodzin”.
2. Spotkanie z dowódcą jednostki wojskowej (szefem sztabu)
w celu uzyskania informacji o aktualnych problemach współpracy
kół w pracy jednostek z kołem ZBŻZiORWP.
3. Spotkanie z dyrektorem wojskowego biura emerytalnego
poświęcone zagadnieniu emerytów i rencistów wojskowych.
4. Spotkanie z przedstawicielem biblioteki wojskowej (publicznej) na temat nowości wydawniczych.
G³os Weterana i Rezerwisty
5. Spotkanie z przedstawicielem władz samorządowych w
celu poinformowania o realizacji planu inwestycyjnego miasta.
6. Spotkanie z parlamentarzystą RP (posłem, senatorem) w
celu zapoznania z aktualną działalnością parlamentu.
7. Spotkanie z oficerem – uczestnikiem międzynarodowej misji wojskowej – informacja o przebiegu misji (Afganistan, Irak).
8. Spotkanie z lekarzami wybranych specjalności (według
potrzeb).
9. Spotkanie z okazji Dnia Kobiet (ze szczególnym uwzględnieniem wdów).
10. Zwiedzanie Muzeum Narodowego i Muzeum Wojska
Polskiego (Warszawa).
11. Zwiedzanie siedziby parlamentu (Warszawa).
12. Zwiedzanie byłych niemieckich obozów koncentracyjnych
(śmierci): Majdanek, Oświęcim.
13. Oglądanie „Panoramy Racławickiej” (Wrocław).
14. Zwiedzanie Cmentarza „Orląt” (Ukraina-Lwów).
15. Zwiedzanie wybranych zakładów produkcyjnych (fabryki samochodów, traktorów, telewizorów, stoczni, cukrowni, mleczarni...).
16. Udział w pokazach lotniczych z okazji Święta Lotnictwa
(Dęblin, Radom) w sierpniu.
17. Wycieczka statkiem po Wiśle i Odrze (latem).
18. Zbiorowe wyjście do kina i teatru (wybrane filmy i spektakle o walorach kulturalno-artystycznych).
19. Zorganizowanie punktu bezpłatnych porad prawnych dla
emerytów i rencistów wojskowych oraz ich rodzin (dyżury).
20. Organizowanie pikników (latem, jesienią).
Zygmunt ZIĘBOWICZ
KREOWANIE WIZERUNKU
ŻOŁNIERSKIEJ WSPÓLNOTY
My, żołnierze zawodowi, zawsze
troszczyliśmy się o to, by nas dobrze
oceniano. Zabiegaliśmy o szacunek
i zaufanie w społeczeństwie. Nasze
niepowodzenia mocno przeżywaliśmy,
zwłaszcza te podawane do publicznej
wiadomości. W każdej jednostce wojskowej i garnizonie przywiązywano duże
znaczenie do poprawnego zachowania
się żołnierzy. Każde naganne czyny były
napiętnowane w naszych szeregach, w
tym również przez oficerskie sądy honorowe. Mieliśmy bowiem świadomość,
że każdy przypadek złego zachowania
żołnierzy jest odbierany bardzo negatywnie. A sposób percepcji postaw żołnierzy przez społeczeństwo był i chyba
jest szczególny. – To wojsko rozrabia,
a nie konkretny żołnierz – mawiano.
Pojedyncze zdarzenia odnoszono do
całego wojska.
Nie powinien dziwić nas taki stosunek
do złego zachowania się człowieka w
mundurze. To historia oręża polskiego
sprawiła, że zawsze wysoko ceniono
honor i godność rycerza – żołnierza.
Żołnierz był zawsze postrzegany jako ten,
który postępuje godnie, na którego można liczyć. Czasy się zmieniają, a z nimi
formacje polityczne, władza, jej charakter
i sposób funkcjonowania. Jednak honor
żołnierza zawsze będzie honorem,
wartością pożądaną, chociaż może
mieć nieco inną wymowę ze względu
na uwarunkowania wynikające ze znaków czasu i wyzwań współczesności.
Toteż nam, żołnierzom, nie jest obojętne, jak nas ocenia i co sądzi o naszych
zachowaniach i postawach społeczeństwo. Także teraz, kiedy jesteśmy już w
rezerwie. Niestety, w opinii niektórych
środowisk jest deficyt żołnierskiego honoru. Myślę więc, że temat ten wart jest
głębszej refleksji w środowisku byłych
żołnierzy zawodowych.
Co można powiedzieć o społecznym odbiorze naszego środowiska.
Co jest niedobrego i dlaczego? I
sprawa najważniejsza – co zrobić, by
zmienić opinię o nas, zmieniać na korzyść wizerunek i oblicze żołnierskiej
wspólnoty? Oczywiście, istota problemu tkwi w nas, w naszych postawach,
zachowaniach, w naszym stosunku do
wielowymiarowej rzeczywistości politycznej. A także w sposobie reagowania na to
wszystko, co się wokół nas dzieje.
Zdaję sobie sprawę, że nie ma powrotu do działań z ubiegłych lat. Na przykład
rozpatrywania przypadków godzenia w
honor żołnierza na zebraniach naszego
Związku. Nie te czasy i nie ten nasz status
społeczny. Mogłoby się bowiem zdarzyć,
że ten, o którego niegodnym zachowaniu chcielibyśmy rozmawiać, powie:
możecie sobie pogadać, lecz bez mego
udziału. Mam was po prostu gdzieś. A
więc to nie to, chodzi raczej o czynnik
samoświadomości i samorealizacji w
kontekście respektowania zasad honoru i godności żołnierza, o szanowanie
siebie jako żołnierza i obywatela. Będąc
w służbie zawodowej, kierowaliśmy się
przez długie lata systemem wartości,
który akceptowaliśmy jako nasz. Afirmacje była tego potwierdzeniem. Czy jest
zatem moralnie właściwa i świadczy o
szacunku dla własnej osoby, swoje „ja”,
postawa przekreślania własnego życiorysu, pisanego uczciwą pracą i służbą nie
tylko dla siebie, ale i innych. chwalebne
były przecież intencje służby wojskowej
i tego wszystkiego, co robiliśmy. Potwierdzenie naszej tożsamości oraz tego, co
przez kilkadziesiąt lat akceptowaliśmy
i w co wierzyliśmy, jest także sprawą
żołnierskiego honoru. Są jednak tacy,
którzy wszystko, co osiągnęli, a więc
wykształcenie, stanowiska, stopnie
oficerskie i naukowe, zawdzięczają
wojsku oraz Polsce Ludowej. Zachowując się jednak tak, jakoby ich nic
nie łączyło z przeszłością. Wszyscy inni
robili źle, tylko nie oni. Toteż myślę, że
warto o tym mówić i nie bać się oskarżeń
o niepoprawność polityczną.
Czy my, byli żołnierze zawodowi,
możemy być obojętni wobec krzywdzących ocen naszej przeszłości i
nie będziemy występować w obronie
naszego honoru, dobrego imienia
żołnierskich pokoleń? Nie, nie można
godzić się z postawą milczenia, kiedy
padają oskarżenia o czyny, których nie
popełniliśmy, a całe dorosłe życie poświęciliśmy służbie państwu. Wyrażanie
naszego głośnego sprzeciwu, gdy oble-
13
G³os Weterana i Rezerwisty
wa się nas błotem, może u niektórych,
bawiących się w prokuratorów, obudzić
sumienia – może zechcą zastanowić
się nad swoimi atakami na tych, którzy
służyli w wojsku w latach 1943-1989. W
LWP służyli także patrioci zasługujący
na szacunek. Na pomniki nie liczymy,
stawia się je teraz tym, którzy strzelali
do tych niedobrych Polaków i to często z ukrycia. Oczekujemy jednak na
dobre i życzliwe słowo, a nie na agresję i
nienawiść. Trzeba o tym mówić wszędzie
tam, gdzie jesteśmy. Przecież tu chodzi
o godność ogromnej rzeszy Polaków.
Zdarzenia jednostkowe, które mogą mieć
miejsce w każdej społeczności, uogólnia
się na całą rodzinę wojskową. W imię
rzekomej prawdy chce się w nią mocno
uderzyć. A co ze sprawiedliwością
oraz zasadą odpowiedzialności indywidualnej, a nie zbiorowej? No właśnie!
Człowiek powinien mieć zawsze jakąś
nadzieję. Może opatrzność przemówi do
rozsądku niektórych. Oby!
Jestem zdania, że w lojalności dla
samego siebie też trzeba dostrzegać
wartość żołnierskiego honoru. Powikłane
losy niektórych z nas: kariery i awanse,
sukcesy i niepowodzenia. Miały one
różne przyczyny, nie zawsze obiektywne
i sprawiedliwe. Zdarzały się ewidentne
krzywdy z winy przełożonych. Bywało
również, że i z naszej winy stało się to, co
się stało. Odwoływano nas ze stanowisk
i nie awansowano na kolejne stopnie
oficerskie. W dobrej rodzinie też różnie
bywa, raz lepiej, raz gorzej. Nie powinno
to być jednak powodem uprzedzeń – to
już nie te lata – i ciągłego wypowiadania
złych słów pod adresem byłych współ-
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
towarzyszy broni. Zwłaszcza że czas
powoduje zacieranie w naszej pamięci
tego, co rzeczywiście miało miejsce przed
laty. Niestety, niekiedy zawodzi nas umiar
i roztropność. Szczególnie wówczas, gdy
wypowiadamy się o naszej wojskowej
przeszłości. Padają krzywdzące słowa,
głównie o tych, którzy zajmowali kierownicze stanowiska. A wypowiadają je
koledzy lub podwładni. Osoby cywilne,
do których są kierowane, przyjmują te
wypowiedzi z zażenowaniem, i niekiedy z dużym zdziwieniem. Byli bowiem
dotychczas przekonani, że środowisko
wojskowe cechuje szczególna solidarność i wzajemny szacunek.
Trudno oczekiwać od innych środowisk kreowania właściwego wizerunku
żołnierzy, jeśli sami się o to nie zatroszczymy. Działania z tym związane muszą
być podejmowane ciągle i wyrażać się
w wielkości sposobów i form. Często
uczestniczyliśmy w różnych spotkaniach
organizowanych m.in. przez stowarzyszenia, do których niektórzy z nas należą.
Zabieramy głos w dyskusjach na tematy z
przeszłości, w tym dotyczące historii wojska, zwanego LWP. Jesteśmy świadkami
pisania historii zgodnie z oczekiwaniami
polityków. Przykładem może być stan
wojenny ze względu na toczący się proces oraz prokuratorskie dochodzenie.
Zastosowana metoda jego oceny przez
politycznych historyków to formalny opis
wydarzenia, to stwierdzenie, że coś takiego było i miało przestępczy charakter.
No bo przecież WRON była nieformalną
strukturą. Pomija się natomiast fakt,
że miała tylko symboliczne znaczenie.
Odgrywała rolę li tylko psychologiczno-
moralną. To nie to forum podejmowało
decyzje, które były realizowane przez
władze cywilne i wojskowe. Pomija się
rzeczywiste przyczyny wydarzeń – to
co się działo w kraju przed stanem wojennym, jak rozwijała się sytuacja, która
mogła stać się powodem ogromnych ofiar
ludzkich. Nie mówiąc już o niebraniu pod
uwagę kontekstu historycznego. Przecież
wiemy o tym, że historia odpowiada na
pytanie dlaczego. Trzeba zatem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego gen.
Wojciech Jaruzelski zdecydował się
na stan wojenny po długich rozważaniach, by tego nie czynić, gdyż miał
świadomość, że jest on złem. Czy
nie jest naszym obowiązkiem obrona
naszego honoru jako wykonawców
decyzji o wprowadzenie stanu wojennego? Przecież realizowaliśmy jego postanowienia w przekonaniu, że bronimy
ojczystego kraju przed najgorszym, co
mogło nas spotkać, przede wszystkim
przed wojną domową oraz strumieniami
niepotrzebnie przelanej polskiej krwi. Czy
można zatem dziwić się, że w dniach
stanu wojennego nie było ani jednego
przypadku niewykonania rozkazu i to
nie tylko przez oficerów, lecz i żołnierzy służby zasadniczej.
Są jeszcze setki tych, którzy byli bezpośrednio zaangażowani w stan wojenny,
również miliony tych, którzy są zdania, że
był on koniecznością narodową. Dlatego
uważam, że nie możemy być obojętni
na gromy rzucone na generała. Nie
może być przyzwolenia na traktowanie
stanu wojennego w sposób instrumentalny jako oręża walki politycznej.
Zdzisław ROZBICKI
ŚLADAMI PUBLIKACJI DOKTORA NIKIELA
W styczniu, czekając na przyjęcie przez
lekarza, spotkałem w przychodni przy ulicy
Koszykowej znajomego jeszcze z czasów
pełnienia zawodowej służby wojskowej
– st. chor. sztab. (r.) Tadeusza Sąsiadka,
powiedział mi, że nadzoruje pracę bufetu w
„Cepeleku”. Pochwaliłem się, że pod koniec
ubiegłego roku czytałem o nim w „Głosie
Weterana i Rezerwisty” interesujący artykuł.
Zauważyłem, że był trochę zażenowany
moją wypowiedzią. Po chwili z wrodzoną
sobie skromnością, i uśmiechając się
stwierdził, że artykuł, o którym wspomniałem na pewno nie był o nim, ale być może
o jego ojcu Bolesławie, weteranie II wojny
światowej, który przeszedł cały szlak bojowy
od Lenino do Berlina.
Rzeczywiście. Z pomocą Redakcji
„GWiR” dotarłem do pięknych artykułów o
walce, służbie i pracy jego ojca („GWiR” nr
3 z 2005 r. i nr 10 z 2006 r.), napisanych
przez dr. med. Antoniego Nikiela. Tadeusz
miał rację, ale nie do końca. W artykule pt.:
„Nasi weterani” („GWiR” nr 10 z 2006 r.)
14
autor napisał bowiem: „Podczas odwiedzin
podarował nam garść ziemi spod Lenino,
którą przywiózł ze sobą po uroczystościach
obchodów rocznicy bitwy, oraz spod Monte
Cassino. Te przywiózł mu jego syn st.
chor. sztab. (r.) Tadeusz”. O tym Tadeusz
nie wiedział.
Na drugimi naszym spotkaniu wręczyłem
Tadeuszowi podarowane przez Redakcję
„GWiR” wymienione w tekście dwa numery
czasopisma z artykułami dr. Nikiela.
Na zakończenie
pragnę nadmienić,
że zarówno ojciec
– co wynika z treści
wspomnianych artykułów – jak i syn
mają podobne zainteresowania i upodobania. Chętnie pracują
społecznie. A co najważniejsze: Tadeusz,
podobnie jak jego ojciec, służąc ludziom
pracującym w służbie zdrowia, czuje się jak
przysłowiowa ryba w wodzie. Jest w tym środowisku bardzo lubiany. Ostatnio słyszałem
o nim bardzo pochlebne opinie również ze
strony pacjentów korzystających z bufetu.
Chciałbym również wspomnieć, że
Tadeusz jest aktywnym członkiem Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych
Organizacji Narodów Zjednoczonych. Pełni
w Zarządzie Głównym tego Stowarzyszenia
funkcję skarbnika. Obiecał mi, że w niedalekiej przyszłości zaangażuje się także w pracę
na rzecz naszego Związku.
Jerzy WIŚNIEWSKI
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
JESTEM WIERNYM CZYTELNIKIEM
„GŁOSU WETERANA I REZERWISTY”
jednym z prenumeratorów, a także korespondentów pisma.
Tak się złożyło, że na łamach naszego miesięcznika kilkakrotnie zwracałem uwagę na potrzebę usprawnienia prenumeraty
(w „GWiR”: nr 4 z kwietnia 2001 r., nr 6 czerwca 2002 r. i ostatnio
nr 6 z czerwca 2006 r.). od kilku lat bowiem pismo trafia do rąk
czytelników – prenumeratorów z mojego środowiska w różnych
terminach, zawsze jednak z opóźnieniem, często 2-3-tygodniowym, a nawet pod koniec miesiąca. Taka sytuacja zniechęciła
wielu kolegów z Koła nr 2 do prenumerowania miesięcznika. W
rozmowach wyrażali niezadowolenie, twierdząc m.in. że jeśli
„kulejąca” prenumerata nie ulegnie wyraźnej poprawie, to zrezygnują z tej formy zakupi miesięcznika. Trudno nie przyznać
im racji. Zawsze uważałem, że pismo, które nie trafia do rąk
zainteresowanych czytelników na początku danego miesiąca,
staje się mniej interesujące, a treści niektórych artykułów w nim
zawartych są już nieaktualne.
Chciałbym w tym miejscu z przyjemnością zakomunikować, że nastąpiła – radykalna poprawa. 3 kwietnia 2007 r.
dotarł do mnie i do wielu moich kolegów numer 4 „GWiR”. Po
raz pierwszy od kilku lat nieterminowego otrzymywania miesięcznika. Ten fakt w pełni mnie i kolegów prenumeratorów
usatysfakcjonował. 4 kwietnia 2007 r. miałem przyjemność
uczestniczyć – jako korespondent – w posiedzeniu Klubu
Korespondentów „Głosu Weterana i Rezerwisty” działającego przy Zarządzie Wojewódzkim ZBŻZiORWP w Warszawie,
spotkaniu przewodniczył płk Mieczysław Mikrut. Oceny poczytności miesięcznika dokonał kol. płk Mirosław Dąbrzalski.
Z analizy sytuacji w dziedzinie prenumeraty naszego pisma
wynika wiele wniosków do uwzględnienia pracy kół. Mam
nadzieję, że usprawnienie dystrybucji wpłynie korzystnie
na zwiększenie liczby prenumeratorów „GWiR” w naszym
środowisku. Organizatorom – wydawcom „Głosu Weterana
i Rezerwisty” – Zarządowi Głównemu Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego
należą się słowa podziękowania. Z najlepszymi życzeniami
dalszych sukcesów od zadowolonych dziś czytelników naszego miesięcznika. Oby tak dalej!
Zbigniew RUDOLF
ODNIOSŁEM WRAŻENIE DOBRZE, ŻE
że ciepła i serdeczna atmosfera spotkania kierownictwa ZG
ZBŻZiORWP w MON niewiele wniosła do spraw troski o emerytów
wojskowych. To, że ciągle nie porusza się sprawy najważniejszej
– powrotu do waloryzacji płacowej, powoduje systematyczne
zubożanie emerytów wojskowych. Ten 1% od podatku, o którym
Redakcja tak systematycznie przypomina, przecież nie zmieni
skrajnej nędzy i pogardy dla munduru żołnierskiego. Dziś żołnierz
walczący za Ojczyznę, nie jest tułaczem, ale dziadem, ma żyć z
datku na wyciągniętą rękę! Uprzejmie proszę przyjąć to, co piszę w
dobrej wierze, a jeśli to jest przykre serdecznie przepraszam. Proponuję więc wystawienie pomnika żołnierza, w podartym mundurze
z widocznym godłem Polski i wyciągniętą ręką – prośba o datek!
Taki pomnik odzwierciedlałby aktualną sytuację materialną
emeryta wojskowego. Pamiętam, że to rząd lewicowy (wg Ikonowicza – przebierańcy) rozpoczął pracę nad płacową waloryzacją,
ale nieustannie trzeba do tego wracać i przypominać zło.
Chciałbym tez podjąć sprawę, aby nadawać nowym zakupom
sprzętu i uzbrojenia wojskowego imię emeryta wojskowego. Pieniądze, które należą się emerytom idą również na zakup sprzętu,
a więc niech ten sprzęt nosi imię, „emeryta wojskowego”, np.
samolot F-16 im. emeryta wojskowego. Pięknie, symbolicznie,
będzie robić się ciepło...
Z należnym szacunkiem
Józef DRABEK
PAMIĘTAJĄ
Miłą niespodziankę sprawił
mi brat zamieszkały w Żaganiu.
Była to „Gazeta Lubuska” z 19
kwietnia br. w której redaktor
Janczo Todorow opisał uroczystość obchodu 62. rocznicy
forsowania przez 2 Armię WP
Nysy Łużyckiej. W miejscowości Przewóz, w sali ośrodka
kultury starosta pan Marek Cieślak uhonorował kombatantów
dyplomami, a harcerze wręczyli im kwiaty. Autor pisze: „Kombatanci oraz goście złożyli kwiaty przed pomnikiem w Przewozie,
które przypominają tamte dni walk. Kompania Honorowa 34
Brygady Kawalerii Pancernej z Żagania pełniła honory przed
pomnikiem. Kpt. Jarosław Rusak odczytał apel poległych
nad Nysą Łużycką. Kwiaty złożono także przed pomnikiem w
Dobrzyniu, Stanicach i Sobalicach”.
Artykuł zatytułowany „Dobrze, że pamiętają” czytałem z
pełną satysfakcją, bo 62 lata temu uczestniczyłem w tym wydarzeniu w szeregach 25 Pułku Piechoty, a jeden z braci w 29
Pułku Piechoty i tam poległ. Dobrze, że pamiętają.
Julian J. ZDERSKI
SOLIŃSKA OBRĄCZKA
Kilka tygodni temu w czytelni Biblioteki Narodowej natknąłem się na ładnie wydany album pt.: „Solina” autorstwa Stanisława, Ryszarda
i Zygmunta Nater z Leska. Dowiedziałem się z niego, że oprócz nostalgicznej piosenki pt.: „Zielone wzgórza nad Soliną” śpiewanej przez
Wojciecha Gąsowskiego, która od dawna rozsławia tę śliczną okolicę (odtworzono ją na zakończenie spotkania inaugurującego IX Sejmik
Korespondentów naszego czasopisma), istnieje drugi utwór – mniej znany, ale moim zdaniem równie piękny – autorstwa Zbigniewa Maciasa
ze słowami: „Ach, Solina, Solina, Solina, ty jesteś jak piękna dziewczyna. Cała w błękitnej sukience, z obrączką na ręce...”.
Popularna zapora na Sanie – poetycka tama przyrównana przez autora kolejnego przeboju do ślubnej obrączki, która połączyła na zawsze
nierozerwalnym węzłem dwa wzgórza: Jawor i Płaszę – stworzyła dobry „związek małżeński”. Dzięki niemu powstało unikalne w skali kraju,
a może nawet Europy, Jezioro Solińskie bogate w różne gatunki ryb, niektóre z nich osiągają rekordowe wymiary, jednym słowem – istny
raj dla wędkarzy. Wiem, co mówię i piszę, bo będąc 25 lat temu na wczasach w WZW Jawor niejedna taaaaaka ryba porwała mi sprzęt
wędkarski. Tym razem, będąc uczestnikiem IX Sejmiku Korespondentów „GWiR”, dane mi było dwa razy stanąć wczesnym rankiem nad
brzegiem Jeziora Solińskiego i w ciszy podziwiać przecudowną taflę lazurowego zwierciadła wody, w którym przeglądały się majestatyczne
wzgórza otaczające „bieszczadzkie morze”, za co gospodarzom i organizatorom Sejmiku serdecznie dziękuję.
Jerzy WIŚNIEWSKI
15
G³os Weterana i Rezerwisty
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
BYŁEM, WIDZIAŁEM... (III)
Jednak są w Niemczech historycy,
politolodzy i politycy, którzy nie podzielają wizji historycznej p. Eriki Steinbach
i współautorów wystawy. Dowodem nie
tylko ich głosy, lecz także wystawa w
Niemieckim Muzeum Historycznym
w Berlinie, zlokalizowanym vis á vis budynku „Kronprinzenpalaise”, przy Unter
den Linden, gdzie mieści się wystawa
p. E. Steinbach. Wystawa w berlińskim
muzeum ma wprawdzie inny charakter,
gdyż poświęcona jest całej historii
Niemiec na przestrzeni półtora tysiąca
lat. Początek do dzieje starogermańskich
plemion z V wieku oraz germańskiego
króla Rzymu Odoakera. Kończą się w
XX w. Wystawa ta charakteryzuje się
naukowym obiektywizmem; są m.in.
dość obszerne informacje o Słowianach
(Slaven), których pierwotne siedziby
znajdowały się nad Szprewą w regionie
Berlina i nad Łabą etc.
Szczególnie mocno akcentowana
jest wielkość Polski w epoce Jagiellonów, także zwycięstwa nad Turkami
naszego króla Jan Sobieskiego i jego
zbawcza odsiecz wiedeńska. Przy tym
prezentowany jest wspaniały namiot
wodza wojsk tureckich wezyra Kara Mustafy zdobyty przez polskie rycerstwo.
Potem dużo informacji o saskiej epoce
aż po I i II wojnę światową. Wprawdzie
niewiele mówi się tam o związku przyczynowo-skutkowym między totalitarną
i ludobójczą polityką narodowościową
wobec okupowanych narodów a późniejszym przesiedleniem i ucieczką,
niemniej jednak w odróżnieniu od wystawy p. E. Steinbach jest informacja, że II
wojna światowa, spowodowana właśnie
przez Niemcy narodowo-socjalistyczne,
doprowadziła do niespotykanej dotychczas skali przepędzeń i ucieczek. Ale
to już coś, co może stanowić bazę
do wzajemnych konsultacji polskich
i niemieckich historyków w odróżnieniu od wystawy szefowej Związku
Wypędzonych.
Wiemy, że w Republice Federalnej
Niemiec są nie tylko historycy i pisarze,
lecz także politycy i politolodzy niepodzielający idei zarówno omawianej
wystawy, jak i wizji budowy „Centrum
Przeciwko Wypędzeniom” w Berlinie.
Także z drugiej strony Odry, czyli w
Polsce, są historycy, literaci, politolodzy
i politycy pragnący dialogu z kolegami
– niemieckimi sąsiadami. Mamy liczną
kadrę naukowców – historyków, w tym
pracowników Zachodniego Instytutu w
Poznaniu, wytrawnych specjalistów z
dziedziny historii i wzajemnych stosunków polsko-niemieckich, którzy mogliby
w ramach wspólnych sympozjów, kongresów czy spotkań w małych zespołach wypracować wspólny pogląd i stanowisko,
zwłaszcza w aspekcie przyczyn II wojny
światowej i jej następstw dla obu narodów. Zapewne czekają tylko na „zielone
światło” politycznej władzy, która tkwi
jakby w marazmie.
A takie rozmowy i wzajemne konsultacje są arcyważne nie tylko dzisiaj, ale
przede wszystkim dla jutra – dla przyszłości Polski i Niemiec!
Nasza strona powinna więc podjąć
rozmowy z historykami Niemiec. Dał
przecież wyraźny sygnał sam prezydent
p. Horst Koehler. W przemówieniu
podczas obchodów „Dnia Stron Ojczystych” organizowanych przez Związek
„Wypędzonych” publicznie oświadczył
m.in., że przyczyną ucieczek i przesiedleń był narodowo-socjalistyczny
reżim, który wywołał II wojnę światową. Prezydent RFN przypomniał, że
1 września 1939 r. Niemcy napadły na
Polskę i właśnie wówczas miały miejsce
pierwsze wypędzenia, deportacje i wysiedlenia polskich obywateli. Prezydent
BYŁO NAM MIŁO
przeczytać w związkowym miesięczniku informację o naszym chórze „Frontowe drogi” i obejrzeć pamiątkowe zdjęcia
z Koszalina. VIII Sejmik Korespondentów „Głosu Weterana i
Rezerwisty” odbywał się m.in. w Koszalinie.
Goście odwiedzili nasze piękne miasto, a także jednostkę
wojskową. I właśnie dla gości Sejmiku wystąpił 24.05.2006 r.
umundurowany chór „Frontowe drogi”, działający przy MOK w
Koszalinie. Zespół zaśpiewał wiele żołnierskich pieśni ze swego
repertuaru. Wzbudził duże zainteresowanie. Szczególnie zainteresował się nami korespondent „GWiR” płk Antoni Rypuła
z Warszawy. Zebrał informacje o nas. Zapewne z zaciekawieniem wysłuchał naszego koncertu, w niedługim bowiem czasie
nadesłał nam napisany przez siebie niemal poemat pt.: „Kwiaty
frontowych dróg”. Zmobilizowało to nas do napisania piosenki
pod tym samym tytułem „Kwiaty frontowych dróg”.
16
w tej części wystąpienia zaapelował do
polskich polityków, aby rozmawiać
ze sobą, a nie ponad głowami przez
mass media. Wspomniał, że nieoficjalne rozmowy, które rozpoczął z b.
prezydentem Lechem Wałęsą, będzie
kontynuował.
Nasi czołowi politycy oraz niektórzy
dziennikarze i publicyści mieli za złe
prezydentowi p. Horstowi Koehlerowi,
że na spotkaniu Związku „Wypędzonych”
był i zabrał głos. Jest to, moim zdaniem,
błędna ocena. Przecież przesiedleńcy to
również rodacy prezydenta niemieckiego,
miał więc prawo i obowiązek tak postąpić.
Pozwolę sobie wyrazić uznanie p. prezydentowi za jego wystąpienie, zwłaszcza że zaakcentował w przemówieniu,
zgodnie z faktami, że aby osiedlić się
na obszarze Polski na przykład jego
rodzinę przesiedloną z Besarabii,
przepędzono najpierw polską rodzinę
zamieszkującą w danym domu. I dodał,
że dlatego nie wolno mówić o rodzinach
podobnych niemieckich osadników jako
o „wypędzonych” lecz o uciekinierach i
przesiedleńcach.
Takie stanowisko w tej kwestii, kolidujące z wystąpieniem szefowej Związku „Wypędzonych”, wzbudziło u wielu
uczestników zjazdu ziomkostw 2 września ub.r. nie tylko zdumienie, lecz i
rozczarowanie. I dlatego należą się raz
jeszcze słowa uznania dla prezydenta
RFN p. Horstwa Koehlera, gdyż w swym
wystąpieniu podpisał się niejako pod
sentencją – mottem, które pozwolę sobie
zaproponować jako ideę współpracy i
dyskusji polskich i niemieckich historyków, a mianowicie: PER SCIENTAM AD
VERITAS ET BONUM – przez wiedzę do
prawdy i dobra – dla obu narodów.
Apeluję także do p. Eriki Stainbach,
aby wykazała więcej taktu i trochę pokory
wobec MAJESTATU ŚMIERCI i PAMIĘCI
DZIESIĄTKÓW MILIONÓW OFIAR II
WOJNY ŚWIATOWEJ!
Stanisław SZYMAŃSKI
LISTY
Słowa do niej napisali: Tadeusz Jarzyński, Stanisław
Krótki i Franciszek Huruk, muzykę zaś Stanisław Krótki i
Franciszek Huruk.
A oto piosenka:
Kiedy śpiewamy te piosenki nasze,
Wiemy, że płyną wraz z melodią w świat.
Hen poza góry i hen poza lasy,
Tam też zostaną poprzez wieczny czas.
Refren: Kwiaty frontowych dróg, tę piękną pieśń zaśpiewają.
Kwiaty frontowych dróg, wciąż piękny zapach mają!
Szlaki frontowych dróg, którymi szli żołnierze,
Barwami mienią się i wciąż są zawsze świeże!
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
Czy to jest wiosna, lato czy też jesień.
To nasza pieśń ma zawsze wspólną treść.
O bezimiennych i o bohaterach,
Co krew oddali, by nam wolność nieść.
Pozwól nam Panie śpiewać po wsze czasy,
O Ojczyźnie, co orła ma w tle.
I o tym, by korona w godle naszym
Rozpromieniła serce twe i me.
Pisząc do Waszej gazety, chcę nadmienić, że mamy
stały kontakt z terenowym ogniwem Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy WP w Koszalinie
(nasz dyrygent Stanisław Krótki, jest byłym żołnierzem
zawodowym).
Dla związkowców i dla kombatantów śpiewaliśmy już
wielokrotnie. I tak zapewne będzie nadal. Przecież jesteśmy
chórem umundurowanym. W swoim repertuarze mamy też
Wasz hymn „To przecież nie tak dawno” ze słowami Jana
Chojnackiego.
Łączymy najlepsze życzenia z okazji Jubileuszu 25-lecia
Związku obchodzonego w 2006 r., całej zaś Redakcji „GWiR”
ślemy śpiewane pozdrowienie znad Bałtyku.
PS. Załączam zdjęcie naszego chóru wykonane właśnie
podczas VIII Sejmiku w Koszalinie
Z poważaniem
chórzysta Franciszek HURUK
CZARNA JESIEŃ ŻYCIA
Oglądając reportaże w kilku sieciach telewizyjnych o domach
spokojnej starości, odniosłem wrażenie, że oglądam film z obozu
koncentracyjnego. Milczący, zastraszeni pensjonariusze pokazywanych domów, zastraszeni przez personel opiekuńczo usługowy,
za duże pieniądze mają zapewnić ubogie warunki bytowania i poniżania. Z reportaży wynika, że samotny, w podeszłym wieku człowiek jest pozbawiony najbardziej potrzebnych mu uczuć ze strony
ludzi, którzy mają się nim opiekować. Piękne nazwy tych domów
to komercyjne kłamstwo. Wiedzą o tym kierownicy i dyrekcje tych
placówek i milczą, uważając, że wszystko jest zgodne z zasadami
gospodarki rynkowej. Wynika z tego, że ludzie powołani do kierowania placówkami opieki, nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć,
że w systemie rynkowym zysk nie może być ważniejszy od dobra
człowieka. Ze wspomnianych reportaży wynika także, że ludzie
żyjący w jesieni życia w placówkach opiekuńczych mają strachem
zamknięte usta przez tych, którym płacą za opiekę i pomoc.
Tak dzieje się w społeczeństwie bardzo religijnym, które uczestniczy w pielgrzymkach, codziennych i niedzielnych mszach świętych, przyjmuje sakramenty i słucha kazań o potrzebie miłosierdzia.
Mimo to część społeczeństwa myśli innymi kategoriami: kto nic nie
daje niech przepada w nicość i nie przeszkadza w życiu i użyciu.
Głównym celem, jaki sobie stawia większość społeczeństwa i
władza, to być wśród zwycięzców, a zwycięstwo wymaga ofiar.
Tym myśleniem i działaniem usprawiedliwiamy naszą obojętność
na zło, które dostrzegamy wokół siebie. Obawy budzi tempo, w
jakim zapominamy o tym, co w polskiej tradycji było nienaruszalne.
Wielopokoleniowe rodziny były fundamentem moralnego życia
pokoleń. Z pełnym szacunkiem odnoszono się do ludzi starszych,
korzystano z ich doświadczeń i życiowej mądrości. Rodzina była
największym dobrem, chronionym bez oglądania się na koszty.
Wielopokoleniowa rodzina w pierwszej połowie XX wieku była
KROŚNIEŃSCY SAPERZY
POD NOWYM DOWÓDCĄ
Ponad cztery lata ppłk dypl. Jan Pajestka dowodził 5 Batalionem Saperów, będąc jednocześnie dowódcą krośnieńskiego
garnizonu. W okresie tym 5 kbsap wzorowo realizował niełatwe
zadania szkoleniowo-wychowawcze, a także specjalistyczne na
rzecz pododdziałów i oddziałów 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii
KOMENTARZ
twierdzą, której nie byli w stanie zburzyć zaborcy i okupanci. W PRL
na kilkudziesięciu metrach kwadratowych powierzchni mieszkalnej
tłoczyły się trzy pokolenia. Było ciasno i często biednie ale blisko
siebie fizycznie z konieczności, ale z wyboru i potrzeby psychicznej.
Do domów opieki odchodzili ci, którzy nie mieli rodzin i nie chcieli
korzystać z pomocy sąsiedzkiej, ale i tak sąsiedzi i znajomi czuli
potrzebę odwiedzania pozostających w domu opieki. Obecnie
zanika poczucie więzi z rodziną i człowieka z człowiekiem. Wzrastają dochody, lecz pękają więzi międzyludzkie. Sądzę, że warto
się przyjrzeć temu zjawisku z naukowego punktu widzenia. W
pięknych willach o kilkusetmetrowej powierzchni nie ma miejsca
dla starych rodziców i dziadków. Dla nich szuka się miejsca w domach o radosnych nazwach, by nie przeszkadzali w codziennym
życiu i użyciu. Pięknie ten problem przedstawił w swoich książkach
Mieczysław Jałowiecki. O tych ludziach i czasach, które on opisał,
należy kręcić filmy, by zrozumieć co znaczy rodzina i co daje więź
rodzinna. Z książek Jałowieckiego dowiadujemy się o potędze
polskiej rodziny, której patriotyzm i dobroć były jej marką.
Poświęcenie dla Ojczyzny oraz dla ludzi potrzebujących
pomocy było zasadą moralną polskiej rodziny. Nie trwońmy skarbów rodzinnych. Obecnie duża część młodych ludzi uznaje, że z
rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Wcześnie rezygnujemy
z tego, co mogą dać nam ludzie starsi. W ten sposób ograniczmy
ich aktywność i sprawność, a oni odbierają to tak: młodsze pokolenie i władza taktują ich jako tych, którzy jak najszybciej powinni
odejść w niebyt.
Piszę o tym dlatego, że i z naszej rodziny – środowiska wojskowego wielu kolegów i wiele koleżanek przebywa w domach
opieki i marzy o tym, byśmy ich odwiedzali, a gdy trzeba, udzielili
pomocy.
Andrzej MAGRYŚ
WOJSKO
Pancernej, plasując się w ścisłej czołówce wśród jej batalionów.
Realizował przede wszystkim inżynieryjne i saperskie przedsięwzięcia związane z zabezpieczeniem ćwiczeń taktycznych z
pokonywaniem przeszkód wodnych. Dowodem kunsztu żołnierzy 5 kbsap były wyniki uzyskane podczas ćwiczeń taktycznych
Wojska Polskiego „Anakonda 2006”.
17
G³os Weterana i Rezerwisty
Lipiec 2007
Bardzo dobre wyniki osiągali żołnierze
batalionu, uczestnicząc w kolejnych zmianach
operacji stabilizacyjnej w Iraku oraz humanitarnej na Półwyspie Bałkańskim.
Dzięki osobistemu zaangażowaniu ppłk.
Jana Pajestki, nastąpiła znaczna poprawa warunków socjalno-zdrowotnych odnośnie do żołnierzy służby czynnej, a także warunków pracy
kadry i pracowników wojska. Zmodernizowano
strzelnicę garnizonową, urządzono Salę Pamięci 4 Lubuskiej Dywizji Zmechanizowanej i Salę
Tradycji 5 Kresowego Batalionu Saperów, które
służą młodzieży szkolnej garnizonu w praktycznym kształtowaniu patriotyzmu i wychowaniu na
postępowych tradycjach polskiego oręża.
Wzorowo układała się współpraca dowództwa batalionu z krośnieńskimi instytucjami,
zakładami pracy, szkołami, administracją
samorządową powiatu i gminy, organizacjami społecznymi oraz
środowiskiem kombatantów i weteranów służby, co potwierdzał
udział reprezentantów tych organizacji i instytucji w uroczystościach
organizowanych w batalionie.
Dzięki przykładnemu współdziałaniu dowództwa garnizonu z
władzami miasta zorganizowano wiele interesujących zamierzeń
o charakterze patriotyczno-wojskowym w ramach obchodów świąt
państwowych czy regionalnych, które wysoko oceniali uczestniczący licznie mieszkańcy krośnieńskiego grodu oraz województwa
lubuskiego.
Zawsze też organizatorzy imprez sportowo-rekreacyjnych (turnieje strzeleckie, piłkarskie, warsztaty zajęciowe) mogli liczyć na pomoc
żołnierzy batalionu saperów.
Po ponad czterech latach dowodzenia kbsap ppłk Jan Pajestka
rozkazem dowódcy wojsk lądowych został wyznaczony na zastępcę
dowódcy 1 Brygady Saperów w Brzegu, a dowodzenie batalionem
powierzono mjr dypl. Arkadiuszowi Kowalowi, dotychczasowemu
zastępcy dowódcy batalionu.
Uroczystość przekazania dowodzenia miała szczególny charakter. Uczestniczyli w niej: zastępca dowódcy 11 Lubuskiej Dywizji
Kawalerii Pancernej gen. bryg. Mirosław Rozmus, dowódcy: krośnieńskiego garnizonu, LOSG oraz szefowie powiatowych komend
policji i straży pożarnej, burmistrz i starosta krośnieński, dyrektorzy
zaprzyjaźnionych zakładów pracy, instytucji, szkół i przedszkoli oraz
szefowie organizacji kombatanckich i społecznych.
Liczne grono stanowili żołnierze zawodowi batalionu oraz członkowie ZBŻZiORWP z Krosna i Gubina.
Gen. Mirosław Rozmus podziękował odchodzącemu dowódcy
za ofiarną, pełną poświęceń służbę, która przyniosła wiele sukcesów
zarówno 5 kbsap, jak i 11 DKPanc. Od dowódcy dywizji wręczył
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
nagrodę – słynną polską szablę. Życzył też dalszych wspaniałych
sukcesów w służbie wojskowej na nowym nie mniej ważnym stanowisku oraz rodzinnego szczęścia i osobistej satysfakcji. Prezes Zarządu
Wojewódzkiego ZBŻZiORWP płk. Michał Kupiec, dziękując za
pomoc świadczoną na rzecz środowiska lubuskich zetbeżetowców,
wręczył odchodzącemu dowódcy pamiątkowy medal przyznawany
przez Prezydium Zarządu Głównego Związku.
Za dobrze układającą się współpracę z administracją samorządową gminy i powiatu, która przyniosła wiele korzyści społeczności
miasta i regionu, podziękował burmistrz – Andrzej Chinalski.
Stwierdził, że współpraca powinna być kontynuowana, wszak
Krosno Odrzańskie i Brzeg łączy wiekowa piastowska historia oraz
rzeka tak bliska saperom Odra. W imieniu krośnieńskich organizacji
społecznych, które wiele zawdzięczają współpracy z dowództwem
garnizonu, podziękował prezes TMZK lek. wet. Z. Paduszyński.
Były też podziękowania, symboliczne upominki i wiązanki kwiatów
od uczestniczących w uroczystości osób, a także życzenia dla
nowego dowódcy – mjr. Arkadiusza Kowala, by batalion saperów
pomnażał sukcesy szkoleniowo-wychowawcze, realizując powierzone zadania.
Ppłk Jan Pajestka stwierdził, że dowodzenie krośnieńskimi saperami to wspaniały epizod w jego wojskowej służbie. Z przykrością
żegnał się z nimi. Zżył się bowiem z tym środowiskiem jako dowódca
plutonu oraz jako dowódca jednostki.
Uroczysta defilada pododdziałów batalionu zakończyła zmianę
na stanowisku dowódcy 5. bsap. Następnie zaproszeni goście i
kierownicza kadra batalionu spotkała się przy tradycyjnej kawie,
herbacie i ciastkach.
Józef CIEŚLAK
POŻEGNANIE Z MUNDUREM PŁK. JANA OLECHA
Odszedł do rezerwy komendant Centrum Szkolenia
Sił Powietrznych w Koszalinie płk dr inż. Jan Olech.
W uroczystości tej wzięli
udział: Szef Obrony Przeciwlotniczej Sił Powietrznych
gen. bryg. Stanisław Babiak, Szef Wojsk Radiotechnicznych SP gen. bryg. Michał Jackiewicz, dowódca
2 Brygady Radiotechnicznej
płk dypl. inż. Michał Sikora
oraz Prezydent m. Koszalina
p. Mirosław Mikietyński,
starosta powiatu p. Roman
18
Szewczyk, poseł RP p. Stanisław Gawłowski. Uroczystość zaszczycili swoją
obecnością także byli komendanci Wyższej
Szkoły Oficerskiej Wojsk Obrony Przeciwlotniczej: gen. bryg. Witold Niedek, płk dypl.
Stanisław Śliwa, płk dypl. (r.) Zdzisław
Patoła i płk dypl. Zbigniew Parol.
Na pożegnanie zaproszono prezesów:
Zarządu Rejonowego Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy w
Koszalinie płk. mgr. Jana Szkudzińskiego,
Koła nr 4 w Koszalinie płk. (r.) dr. Jerzego
Orzechowskiego oraz Koła nr 1 Związku
Kombatantów RP i Byłych Więźniów
Politycznych w Koszalinie, płk. mgr. Jana
Zasadzińskiego.
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Komendant podziękował kadrze,
żołnierzom i pracownikom wojska za
wzorową służbę i pracę oraz zaznaczył,
że ich wysiłek przyczynił się do obecnych
sukcesów Centrum.
Doniosłym momentem uroczystości
było przekazanie „relikwii” żołnierskiej
dumy i wierności przysiędze – SZTANDARU, przez odchodzącego komen-
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
danta następcy – ppłk. dypl. Andrzejowi
Witkowi. Po defiladzie pododdziałów i
odprowadzeniu sztandaru pożegnano
również szefa logistyki Centrum ppłk. dr.
Jerzego Korczaka w Muzeum Obrony
Przeciwlotniczej.
Z inicjatywy Zarządu Koła nr 1 ZKRPiBWP w Koszalinie prezes Zarządu Głównego Związku przyznał płk. Janowi Olecho-
POD POMNIKIEM „CHWAŁA SAPEROM”
16 kwietnia o godzinie 12.00 pod pomnikiem „Chwała Saperom” zgromadziło się liczne
grono saperów: rezerwistów, kombatantów, weteranów oraz pełniących czynną służbę wojskową. Saperzy przychodzą tego roku w Dniu Sapera, aby oddać hołd tym, którzy zginęli
w walkach o wolność ojczyzny oraz podczas rozminowywania kraju i oczyszczania ziem
polskich z pozostałości II wojny światowej.
Licznie przybyli zaproszeni goście, w tym generałowie, byli szefowie wojsk inżynieryjnych, przedstawiciele władz miasta, liczne delegacje i mieszkańcy stolicy. Szefa Sztabu
Generalnego WP reprezentował wiceadmirał Tomasz Mathea, dowódcę wojsk lądowych
– gen. bryg. Henryk Skarżyński, dowódcę sił powietrznych gen. bryg. Michał Jackiewicz
prezydenta miasta stołecznego Warszawy p. Ryszard Zakrzewski – dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.
Gospodarzem uroczystości był szef inżynierii wojskowej Sztabu Generalnego WP gen.
bryg. Janusz Lalka. W samo południe przy dźwiękach orkiestry wojskowej, rozpoczęła się
uroczystość. Generał Lalka, po powitaniu gości i wszystkich zebranych, wygłosił okolicznościowe przemówienie. Przedstawił genezę ustanowienia „Dnia Sapera” oraz omówił realizację
zadań przez wojska inżynieryjne. Saperzy zawsze wykonywali powierzone im zadania z
dużym poświęceniem. To oni jako pierwsi przystąpili po zakończeniu II wojny światowej
do usuwanie jej pozostałości, przeprowadzając operację całkowitego rozminowania kraju.
Dziełem saperów były setki tysięcy rozminowanych pól, łąk i lasów, setki miast i wsi, zakładów pracy i innych obiektów, oczyszczonych z min często za cenę najwyższą – za cenę
życia. Saperzy nadal prowadzą akcję oczyszczania kraju z przedmiotów wybuchowych i
niebezpiecznych. W ubiegłym roku zniszczono prawie 1,3 miliona różnego rodzaju amunicji
i przedmiotów niebezpiecznych. Natomiast poza granicami kraju – w misji w Iraku zniszczyli
ponad 3,5 miliona, a w Afganistanie prawie 12 tysięcy różnego rodzaju amunicji.
W 2006 r. saperzy, wspierając społeczne inicjatywy, wybudowali lub zmodernizowali
14 obiektów mostowych oraz wyremontowali 11 km dróg. Wojska inżynieryjne są zawsze
gotowe do udzielania pomocy społeczeństwu, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Po wystąpieniach zaproszonych gości nastąpił akt dekoracji zasłużonych. W bieżącym
roku medal „Za Rozminowanie Kraju” otrzymało 21 saperów. Do odznaczenia stanęli (nie
wszyscy mogli przybyć ze względu na stan zdrowia) ludzie już niemłodzi, którym śmierć
w czasie wykonywania zadań niejednokrotnie zaglądała do oczu. Medalem „Zasłużonemu
Saperowi WP” odznaczono 32 osoby, natomiast medalem „Zasłużony dla Wojsk Inżynieryjnych” – 20 osób.
Po uroczystym akcie dekoracji odznaczonych poszczególne delegacje przy wtórze
werbli złożyły kwiaty i wieńce pod pomnikiem „Chwała Saperom” oraz na „Płycie Desantu”
nad Wisłą.
Doroczne spotkania saperów pod pomnikiem „Chwała Saperom” mają wieloraki wymiar.
Tu oddają hołd tym, którzy polegli w walce lub podczas rozminowania kraju. Tu też wspominają tych, którzy odeszli już na wieczną wartę. Tu wymieniają wiadomości o kolejnych
ludziach im bliskich i wreszcie umawiają się na spotkanie za rok.
Po zakończonych uroczystościach, zgodnie z tradycją, prezes Koła nr 31 ZBŻZiORWP
Leszek Sadura zaprosił wszystkich członków Koła na wspólny obiad. Ci, którzy z zaproszenia skorzystali, byli bardzo zadowoleni. Przy kawie, herbacie i tradycyjnej lampce czegoś
mocniejszego popłynęły ciekawe opowiadania i wspomnienia. I znów na przeszkodzie stanął
czas. Musieliśmy się rozstać ze słowami „do następnego spotkania”.
Władysław PIEKARCZYK
wi odznakę „Za Zasługi dla ZKRPiBWP”.
Był do wyraz wdzięczności członków za
troskę, opiekę i pomoc komendy Centrum
zasłużonym weteranom walki i pracy dla
kraju. Takiej opieki i tak dobrej współpracy
życzymy wszystkim kołom zrzeszającym
żołnierzy rezerwistów i kombatantów oraz
ich opiekunom.
Bronisław GULBIŃSKI
TRADYCJE
ŁOMŻA
– OCALIĆ OD
ZAPOMNIENIA
Klub Garnizonowy w Łomży, przy
współpracy Wojewódzkiego Oddziału
Służby Ochrony Zabytków w Białymstoku – Delegatura w Łomży, Jednostki
Wojskowej 1511 oraz Zarząd Rejonowy
Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i
Oficerów Rezerwy WP, powołał 7 lutego
2002 r. klubowe koło zainteresowań pod
nazwą „Klub FORT” (Forteczny Oddział
Ratunkowy Tradycji).
Jego członkowie – założyciele
(20 osób) to w większości członkowie
ZBŻZiORWP na czele z prezesem
Zarządu Rejonowego w Łomży płk.
Leonem Wagnerem oraz prezesem
Koła nr 2 mjr. Ryszardem Matuszewskim.
Głównym celem Klubu jest: ochrona zabytkowych obiektów militarnych,
kultywowanie tradycji polskiego oręża
oraz niepodległościowych dążeń „małych Ojczyzn”, a formą aktywności:
działalność edukacyjna, szkoleniowa i
informacyjna.
W ciągu pięciu lat istnienia nawiązał
współpracę z władzami samorządowymi
Łomży. Coraz większe jest zainteresowanie łomżyńskiego społeczeństwa
działalnością Klubu „FORT” Sprawiło
to m.in. utworzenie Muzeum Fortecznego w forcie III w Piątnicy. Większość
eksponatów zgromadzonych w schronie
pogotowia bojowego to elementy uzbrojenia wojsk toczących walki w tym rejonie w czasie dwóch wojen światowych.
Muzeum Forteczne można zwiedzać
zbiorowo i indywidualnie po telefonicznym uzgodnieniu terminu. Kom.
0 600 039 532.
W marcu br. w Klubie Garnizonowym
odbyło się uroczyste spotkanie członków Klubu „FORT”, którego prezesem
jest ppłk Tadeusz , hasło spotkania:
„Ocalić od zapomnienia”. Uczestniczyli
w nim zaproszeni goście: wiceprezydent
Łomży Krzysztof Choiński, senator RP
ppłk Ludwik Zalewski i dowódca garni-
19
G³os Weterana i Rezerwisty
zonu ppłk Wojciech Zielkowski, przedstawiciel Kurii Biskupiej ks. prałat Jan
Sołowianiuk oraz młodzież szkolna,
rodzice i dyrektor szkoły podstawowej p.
Małgoratza Pietrusewicz. Wśród gości
byli także: żołnierz 33 Pułku Piechoty,
uczestnik wojny obronnej 1939 r. na ziemi łomżyńskiej, 91-letni por. Kazimierz
Bazydło – sympatyk ZBŻZiORWP,
prezes Zarządu Okręgowego Związku
Kombatantów RP i Byłych Więźniów
Politycznych por. Kazimierz Kiczyński
oraz przedstawiciele organizacji kombatanckich i harcerze – weterani.
Na wstępie uczestniczy spotkania
obejrzeli film pt.: „Twierdza Łomżaforty Piątnica”. Celem spotkania było
podpisanie aktu powierzenia opieki nad
miejscami walki polskiego żołnierza broniącego ziemi łomżyńskiej w roku 1920 i
1939 młodzieży Szkoły Podstawowej nr
5 w Łomży. Akt został podpisany przez
przedstawiciela młodzieży Jakuba
Lipiec 2007
Na zakończenie wystąpił młodzieżowy zespół artystyczny z poezją i
pieśniami o tematyce wojskowej.
To była dobra lekcja historii, którą
należy ocalić od zapomnienia. Taki
cel ma również wpisany w program
działania łomżyński Związek Byłych
Żołnierzy Zawodowych i Oficerów
Rezerwy Wojska Polskiego.
Wacław OSTROWSKI
Zielewicza, panią dyrektor szkoły Małgorzatę Pietrusewicz i prezesa Klubu
„FORT” ppłk. Tadeusza Wareca.
Ten ostatni przedstawił zebranym historię zabytkowych obiektów obronnych
znajdujących się na ziemi łomżyńskiej.
W wystąpieniach zaproszeni goście
wyrażali uznanie dla społeczników z
Klubu „FORT”.
MAMY W JELENIEJ GÓRZE
TABLICĘ
OFICERSKIEJ SZKOŁY
TOPOGRAFÓW
Realizując zamierzenia zawarte w Apelu do żołnierzy zawodowych Służby Topograficznej w sprawie ufundowania w
Jeleniej Górze tablicy upamiętniającej OST informuję, że 12
maja 2007 r., w dniu święta Jeleniogórskiego Stowarzyszenia
Żołnierzy Radiotechników RADAR, nastąpiło uroczyste odsłonięcie ufundowanej tablicy.
Nie czekając na napływające datki, warszawskie środowisko absolwentów OST zgromadziło niezbędne środki
finansowe oraz ustaliło treść napisu na tablicy. Następnie,
dzięki pomocy i uprzejmości kolegów z Jeleniogórskiego
Stowarzyszenia Żołnierzy Radiotechników, a zwłaszcza
jego prezesa ppłk rez. mgr inż. Janusza Góreckiego i
redaktora naczelnego ich „Biuletynu” – st. chor. sztab. rez.
Jana Ginowicza, przedstawiciele Służby Topograficznej i
absolwentów OST z Warszawy mogli uczestniczyć w uroczystym odsłanianiu tablic.
Uroczystość zgromadziła przedstawicieli władz miasta i
samorządu terytorialnego, przedstawicieli Sztabu Generalnego
WP , instytucji i jednostek wojskowych, liczne grono absolwentów Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej i mieszkańców
Jeleniej Góry.
Uroczystość rozpoczęto od akademii w Auli Kolegium
Karkonoskiego, którą otworzył Prezes Honorowy Jeleniogórskiego Stowarzyszenia Żołnierzy Radiotechników gen.
bryg. dr Bronisław Peikert. Referat okolicznościowy wygłosił
prezes JSŻR ppłk Janusz Górecki oraz przedstawiona zo-
20
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
stała projekcja filmowa dotycząca radiolokacyjnej przestrzeni
powietrznej Polski. Niżej podpisany omówił „Znaczenie Oficerskiej Szkoły Topografów dla Sił Zbrojnych RP i gospodarki
narodowej”.
Szef Służby Topograficznej płk Jerzy Pietruszka, podziękował organizatorom za możliwość uczestniczenia w uroczystości oraz wręczył odznaki „Za Zasługi dla Służby Topograficznej” kolegom z JSŻR: Januszowi Góreckiemu i Janowi
Ginowiczowi, dzięki którym mogliśmy odsłonić tablicę.
Odsłonięcia dokonali: honorowy prezes JSŻR „Radar”, były
komendant WOSR płk w st. spocz. dr inż. Józef Piekarczyk,
prymus OSR z 1968 r. płk (r.) dr inż. Jerzy Górski.
Drugą tablicę ufundowali absolwenci OST oraz kadra
Służby Topograficznej Sił Zbrojnych RP. Upamiętnia podchorążych i kadrę dydaktyczną oraz Komendantów Oficerskiej
Szkoły Topografów – szkoły, która stacjonowała w Jeleniej
Górze w latach 1951 – 1957, a do 1958 r. wypromowała 303
absolwentów.
Odsłonięcia tej tablicy dokonał: Szef Służby Topograficznej Sił Zbrojnych RP płk mgr inż. Jerzy Pietruszka, któremu
asystowali absolwenci pierwszej promocji OST z 1951 r., płk
w st. spocz. dr inż. Zenon Biesaga – były szef Służby Topograficznej oraz płk w st. spocz. dr hab. inż. Stanisław Wójcik
– były pracownik naukowy ASG i WAT.
Obecni byli:– główny inżynier Wojskowego Centrum Geograficznego z Warszawy – ppłk mgr inż. Tadeusz Steć, dowódca 19 Samodzielnego Oddziału Geograficznego z Leszna
– płk mgr inż. Andrzej Janewicz, zastępca dowódcy 19 SOG z
Leszna – ppłk mgr inż. Włodzimierz Walczak, Główny Inżynier
6 Samodzielnego Oddziału Geograficznego z Torunia – ppłk
mgr inż. Jarosław Ciuba, dowódca Grupy Geodezyjnej 6 SOG
z Torunia – mjr inż. Andrzej Szatan.
Uroczystość uświetniła orkiestra dęta Filharmonii Dolnośląskiej w historycznych mundurach żołnierskich z okresu
Powstania Listopadowego.
W Łomnicy koło Jeleniej Góry zapoznaliśmy się z jedyną
w Polsce i drugą w Europie ekspozycją radarów zlokalizowaną na posesji sympatyka Radiotechników, pana Stanisława
Tyrały.
Uczestnicy uroczystości zostali zaproszeni do Miłkowa koło
Jeleniej Góry, gdzie w ogrodach Pałacu Miłków, pod wiatą,
również trwała do późnego wieczora wspaniała „RADAROWA
BIESIADA”.
Zenon BIESAGA
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
Lipiec 2007
„WILEŃSKA EPOPEJA”
Trudno porównać do czegokolwiek to, co przeżyło pokolenie w latach 1939-1945, a szczególnie „Pokolenie Kolumbów”
walczących z niemieckim okupantem z odwagą i determinacją.
Dzisiaj należy im się nasza pamięć!
W nocy z 6 na 7 lipca 1944 roku rozpoczęła się operacja
„Ostra Brama”, nazywana również przez niektórych historyków
Powstaniem Wileńskim. Kiedy w pierwszych dniach lata 1944
roku radziecka ofensywa zbliżała się do jednego z największych i
najpiękniejszych polskich miast II RP, gdzie króluje Panna Święta,
„co w Ostrej świeci Branie”, dowództwo wileńskiego i nowogródzkiego okręgu Armii Krajowej postanowiło ich uprzedzić i wyzwolić
Wilno jeszcze przed nadejściem frontu, by zorganizować tam
polskie władze, które wystąpiłyby jako gospodarze tych ziem.
Dowódcą całej tej operacji był komendant Okręgu Wileńskiego
AK ppłk Aleksander Krzyżanowski ps. „Wilk”. Skoncentrowano
siły liczące ok. 9 tys. żołnierzy-partyzantów. Operacja miała na
Uczestnicy mszy św. w intencji poległych w czasie powstania
Wileńskiego. Czwarty z lewej gen. bryg. Bolesław Nieczuja-Ostrowski. Siódmy z prawej z opaską to byłych uczestnik powstania
Wileńskiego płk Aleksander Merło ps. „Kula„.
G³os Weterana i Rezerwisty
celu zdobycie ufortyfikowanego przez Niemców, zamienionego
na twierdzę Wilna, z 12-tysięczną doborową załogą Wermachtu,
kilkuset czołgami i tyluż lufami ciężkiej artylerii. Miało to nastąpić
przed nadejściem zbliżającego się od wschodu 3 Frontu Białoruskiego. Powstanie ogarnęło także tereny poza miastem.
Operacja „Ostra Brama” była zwieńczeniem trwającego
niemal 5 lat zrywu niepodległościowego międzywojennego
pokolenia. Chwilowy tryumf powstańców okazał się jednak
złudny. Zdobyte po tygodniowej walce 13 lipca Wilno stało się
radzieckim łupem. W walkach o Wilno zginęło ponad 500 oficerów, żołnierzy AK. Tych, którzy przeżyli rozbrojono, a akowcami
wkrótce zapełniono wileńskie więzienia i łagry workuckiego
gułagu. Tak zakończyła się wileńska epopeja..
Trzeba również pamiętać, iż mieszkańcy Wilna (w którym
przed wojną ponad 2/3 mieszkańców miasta stanowili Polacy)
przeżyli od wybuchu II-giej wojny światowej aż cztery różne okupacje: radziecką od 18 września 1939 r.; litewską – od jesieni tego
roku; ponownie radziecką po „dobrowolnym” włączeniu republik
nadbałtyckich do ZSRR; niemiecką od czerwca 1941 r.
Z obojętnością radziecką i „aliantów” będzie się też kojarzyła
Polakom tragedia Powstania Warszawskiego i aby w pełni ją
zrozumieć trzeba przywrócić pamięci polskiej tragedię Wilna i
całą polską tragedią w roku 1944.
Z inicjatywy byłych żołnierzy AK Okręgu Wileńsko-Nowogródzkiego w Elblągu, w 60-tą rocznicę (2004 r.) operacji
„Ostra Brama”, odbyły się uroczystości, które poprzedziło
nabożeństwo odprawione w kościele garnizonowym w Elblągu
w intencji poległych żołnierzy, a także pomordowanych w Ponarach przed Wilnem - miejscem największej kaźni na kresach
wschodnich. W latach 1941-1944 podstępnie aresztowano i
wywieziono, zamordowano przez okupantów, 100-tysięczną
rzeszę Polaków i Żydów.
Ludzie tamtych wydarzeń odchodzą, a młode pokolenie
niewiele wie o tym, co działo się wczoraj. Tylko zrozumiawszy
naszą przeszłość, będziemy mogli pojąć naszą przyszłość.
Jerzy BŁAWAT
STOMMA, PADEREWSKI,
nowanie Sikorskiego, który jakoby miał
GIBRALTAR
być przeszkodą w angielsko-sowieckiej
W poznańskim wydawnictwie „SENS” ukazała się
książka felietonisty „Polityki”, Ludwika
Stommy, pt. „Polskie złudzenia narodowe, Księgi wtóre”. Tytuł ten nawiązuje
do jego poprzedniej książki, „Polskie
złudzenia narodowe”, też w „SENSIE”
wydanej, która rozbijała „mity i stereotypy” z naszej historii. Tamta była fascynująca i ta jest też. Żeby zilustrować
jej atmosferę, podam tylko taki przykład
z rozdziału o Ignacym Paderewskim.
Jest dzień 15 czerwca 1890 r. Przed St.
James Hall, gdzie odbywa się koncert
Paderewskiego, setki dziewcząt czekają na pojawienie się mistrza. Kiedy ten
ukazuje się w drzwiach, tłum ogarnia
histeria. Młode londyńskie mieszczki,
których nikt nie posądziłby o cień temperamentu, przepychają się ku schodom,
tratują, krzyczą: ‘Bierz nas, jesteśmy
twoje’. Następnie zadzierają spódnice i
pokazują frywolne majteczki, na których
wyhaftowane jest JEGO nazwisko obok
czerwonych serc”. I to wszystko w wiktoriańskiej Anglii.
Przejdźmy jednak do spraw poważniejszych. W rozdziale „Dziesięć zamachów polskich” jest część poświęcona
generałowi Władysławowi Sikorskiemu,
Naczelnemu Wodzowi i Premierowi RP
w Londynie. Stomma omawia spiskowe
wersje śmierci Generała 4 lipca 1943 r. w
Gibraltarze i polemizuje z nimi. Owszem,
uznaje za podejrzane trzymanie jeszcze
części dokumentów dotyczących tej
sprawy przez Brytyjczyków pod pieczęcią tajności, ale nie przywiązuje do tego
wagi decydującej. Podkreśla natomiast,
że nawet „jakże łasy na sensacje David
Irving, a z nim ogromna większość
badaczy, przychylają się do wersji tragicznego wypadku”. Nie przekonuje go
też słynna sztuka Rolpha Hochhuta
„Żołnierze”. „Oskarża on w niej Anglików
– pisze Stomma – o świadome wyelimi-
współpracy. David Irving pokazuje słusznie, że nic się w tej teorii chronologicznie
kupy nie trzyma...”.
Nie wiem, jak jest w sztuce Hochhuta, bo jej nie widziałem, ale wiem, że
Goebbels ogłosił 13 kwietnia 1943 r.
o odkryciu masowych grobów zamordowanych polskich oficerów w Katyniu.
Wbrew radom Winstona Churchilla
(„Przecież pan, panie generale ich nie
wskrzesi”) Sikorski zwrócił się do Międzynarodowego Komitetu Czerwonego
Krzyża w Genewie z prośbą o wysłanie
delegacji do ZSRR dla zbadania tych
grobów. Zażądał też od Moskwy wydania oficjalnego raportu w sprawie losu
oficerów polskich zaginionych w ZSRR w
roku 1940. Moskwa odrzuciła te żądania
i 25 kwietnia zerwała stosunki dyplomatyczne z Rządem Polskim w Londynie.
A w niecałe dwa i pół miesiąca później
nastąpiła katastrofa w Gibraltarze.
Chronologia więc wydaje się tu być w
pełni logiczna.
21
G³os Weterana i Rezerwisty
Ciekawy jest ponadto fakt, że Józef
Retinger, doradca generała Sikorskiego a
faktycznie osobisty szpieg Churchlla przy
jego osobie, który towarzyszył generałowi
we wszystkich jego podróżach zagranicznych, tym razem z nim nie poleciał. Tu
pewne wspomnienie osobiste. Zaraz po
wojnie pracowałem w sensacyjnej popołudniówce „Wieczór” (później „Wieczór Warszawy”). Do redakcji przychodził wówczas
pisarz Stanisław Strumpf-Wojtkiewicz,
który był w Londynie kierownikiem kwatery prasowej generała Sikorskiego. W
1946 roku wydał on książkę pt. „Gwiazda
generała Sikorskiego” i bardzo zachęcał
mnie do jej przeczytania, a może nawet
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
mi ją podarował. Otóż w książce tej napisał on, że przed podróżą na Środkowy
Wschód (z której powracając, Sikorski
zginął w Gibraltarze) zatelefonowała do
niego Zofia Leśniowska, córka generała
i jego powiernica, z wiadomością wręcz
sensacyjną: że dzwonił do niej Churchill,
ODRADZAJĄC jej uczestnictwo w tej
podróży. Ona jednak z tej rady nie skorzystała, z ojcem pojechała i z nim zginęła.
Czyżby coś wiedząc, Churchill chciał
ją, jako kobietę, uratować?
Jest więc wiele powodów, dla których
sprawa śmierci Sikorskiego w Gibraltarze... żyje.
Zygmunt BRONIAREK
NADCHODZI
INNY ŚWIAT…
Te słowa profesora Wiktora Osiatyńskiego wzruszyły wręcz
słuchaczy. Mówił, że miał okazję ciekawych spotkań aż z sześcioma, o ile zapamiętałem, mężczyznami, którzy przebywali w kosmosie i na księżycu. I patrzyli
na naszą planetę, jak na niewielką piłkę, jedną z niezliczonych ciał istniejących w
bezkresnym wszechświecie. I wszyscy, choć w różnej formie i różnymi słowami,
zwierzali się ze swych odczuć, gdy dostrzegli z owej perspektywy naszą kochaną
Ziemię. Nagle zrozumieli, że te nasze polityczne konflikty, wojny, religijne
nienawiści i podziały, wydają się stamtąd tak marne, tak mało znaczące dla
istnienia Świata.
Tak zakończył swe wystąpienie profesor W. Osiatyński na XI-tej już Debacie
Tischnerowskiej, która się odbyła na Uniwersytecie Warszawskim i obradowała
pod hasłem „Obcy wśród nas”. A jej przedmiotem były sprawy imigracji, tolerancji,
umiejętności życia we współczesnych, wielokulturowych społeczeństwach. Panelową dyskusję otworzył zaproszony gość, dwukrotny premier, a obecnie Minister
Spraw Wewnętrznych Włoch, Guliano Amato. Podczas debaty padło nawet pytanie:
Czy my, Polacy jesteśmy przygotowani do tego, co nas czeka? Do innego,
nadchodzącego i do nas świata?”.
Bo że ten wielokulturowy świat, prędzej czy później przyjdzie i do nas, nikt nie
miał tu już wątpliwości. Przyjdą do nas ludzie z biedniejszych krajów. Sąsiednich
i nie tylko. Tak jak od nas emigrują rodacy do bogatszych krajów. Tego procesu
dziejowego nikt nie zatrzyma. Tak będzie się dziać jak dzieje się przy różnych
poziomach wody, lub ciśnienia powietrza, które muszą się wyrównywać. Podobno
już w tej chwili prawie 50% polskich firm sygnalizuje brak pracowników, szczególnie
z kwalifikacjami. Czeka więc nas fala imigracji robotników z innych krajów. Czy
jesteśmy do tego przygotowani?
Już po zakończeniu debaty, podczas której jedni prezentowali pesymistyczne
poglądy na przyszłość, inni przeciwnie; „poradzimy sobie i z tą sprawą”, wyszliśmy
na świeże powietrze uniwersyteckiego dziedzińca.
Spacerując zwierzaliśmy się z nurtujących nas refleksji. „No tak, mówił jeden
z kolegów. Ale jak mamy tolerować i współistnieć tak zwanych „obcych”,
skoro, jak na razie obserwujemy niemal codziennie rosnącą nienawiść do
swoich, do Polaków, tylko o innych poglądach, nie myślących tak jak narzuca
to nowa ideologia państwowa, nowa polityka historyczna itp”.
Niestety, możemy niemal codziennie słyszeć, jak elity polityczne znów dzielą
polskich kombatantów i byłych żołnierzy. Bo jak pisze w „Głosie...” jeden z
korespondentów „Wszystkie elity polityczne od 1945 r. dzielą polską krew.”
Są weterani i byli żołnierze – lepsi i gorsi. Dawniej lepsi byli ci ze Wschodu i ludowego Wojska Polskiego, teraz z Zachodu i Wojska Polskiego – członka NATO. Ta
praktyka jest odbiciem groźniejszej choroby, której skutki powodują podział całego
społeczeństwa. Choroby znanej z historii nie tylko naszego kraju. Czyżby o to
komuś chodziło? Ale to już temat na osobną debatę.
Cezariusz PAPIERNIK
22
Z ¿a³obnej karty
Œpieszmy siê kochaæ ludzi
tak szybko odchodz¹...
Ks. Jan Twardowski
GŁÓWNY INSPEKTOR
SZKOLENIA
GEN. BRONI
EUGENIUSZ MOLCZYK
(1.10.1925-31.05.2007)
Mowa pożegnalna wygłoszona przez
gen. armii Floriana Siwickiego
na Cmentarzu Wojskowym Powązki
Pochylamy bojowe sztandary i nasze siwe
kombatanckie głowy oddając cześć zmarłemu gen.
broni Eugeniuszowi Molczykowi.
Do naszych żałobnych uczuć, wielkiego bólu i
zadumy, dołączają się liczni przyjaciele i koledzy, którym różne powody nie pozwoliły osobiście pożegnać
współtowarzysza walki żołnierskiej służby.
Odszedł z naszych żołnierskich szeregów
wielce zasłużony dla Wojska Polskiego żołnierzgenerał, szanowany i ceniony dowódca.
Losy wojenne rzuciły Go jako młodzieńca,
w dalekie od ojczystego kraju obszary Związku
Radzieckiego. Kształtował swoją osobowość w
skrajnie ekstremalnych warunkach, katorżniczej
pracy o głodzie i chłodzie, w męczącej narastającej
nostalgii za ojczystym krajem, gdy nadarzyła się
możliwość, wstąpił w 1943 r. do tworzącego się nad
Oką Wojska Polskiego. Z wyróżnieniem ukończył
frontową szkołę oficerską i jako dowódca kompanii
czołgów 2 Brygady Pancernej im. Westerplatte
uczestniczył w ostatnich bitwach pod Budziszynem,
Dreznem i Mielnikiem.
Żegnamy dziś żołnierza-czołgistę, kawalera
Krzyża Grunwaldu i Krzyża Walecznych, który
potwierdzał swój patriotyzm bohaterstwem i poświęceniem w wyzwalaniu ojczystego kraju.
W trudnych ówczesnych powojennych czasach potrafił pogodzić rozległe służbowe zadania
z koniecznością zdobywania wiedzy profesjonalnej i ogólnej. Akademię Wojsk Pancernych
i Zmechanizowanych oraz kursy doskonalenie
kończył z wyróżnieniem. Dowodził Dywizjami
Zmechanizowanymi 20, 16 i 8, a następnie
1. Korpusem Pancernym. Uwidocznił się wówczas
Jego talent dowódczy, rósł autorytet u przełożonych i szacunek u podwładnych. W wieku 35 lat
w 1960 r. został mianowany na stopień generała
brygady.
Los żołnierski sprawił, że w 1969 r. zostałem
szefem Sztabu ŚOW, którego dowódcą był gen.
Molczyk. W ciągu czterech lat pełnienia tej funkcji
poznałem talent dowódczy i szeroką wiedzę
mego bezpośredniego przełożonego. Potrafił jak
nikt dotychczas w mojej służbie stawiać krótkie
ale bardzo rzeczowe precyzyjne zadania. Nie
wchodził w szczegóły. Pozostawiał inicjatywę
wykonawcy.
Częste szkolenia dowódczo-sztabowe i
prowadzone z dużym rozmachem ćwiczenia
z wojskami były dla mnie pożyteczną nauką,
uzupełnieniem do praktycznego dowodzenia,
zdobywania szerokiej wiedzy operacyjnej.
Dziękuję Ci Generale, kolego Eugeniuszu, za
bardzo pożyteczną wspólną służbę w ŚOW, która
owocowała w moich późniejszych poczynaniach
służbowych.
Żegnamy, pogrążeni w wielkim smutku,
erudytę sztuki operacyjnej i znawcę arkanów
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
organizacyjnych walki związków operacyjnych w
ścisłym ze sobą współdziałaniu na współczesnym
polu walki.
W ostatnim okresie swojej służby wojskowej,
prawie przez piętnaście lat jako wiceminister obrony
narodowej – Główny Inspektor Szkolenia Wojska
Polskiego z powodzeniem i uszanowaniem przełożonych i sojuszników szkolił i zgrywał nasze związki
operacyjne do Frontu Polskiego w ramach Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego.
W imieniu współtowarzyszy służby składam
serdeczne kondolencje najbliższej rodzinie zmarłego: żonie, pani Aleksandrze, synowi, panu Aleksandrowi oraz najbliższym członkom rodziny.
Łączymy się z Wami w głębokim żalu i bólu
po stracie Waszego ukochanego i wielce szanowanego Rodzica.
Żegnaj Generale Molczyk, żegnaj Kolego
Eugeniuszu!
Swoją walką o wyzwolenie Ojczyzny i długoletnią owocną służbę poświęconą obronności
kraju, zapisałeś chwalebną kartę w historii Wojska
Polskiego.
Niech Ci ziemia ojczysta, którą kochałeś i
której poświęciłeś całe swe żołnierskie życie
– lekką będzie.
Cześć Twojej pamięci!
POŻEGNANIE
PŁK. DYPL. MARIANA
BALCERZAKA
Nie ma wśród nas płk. Mariana Balcerzaka (19.08.192119.05.2007) wielce zasłużonego
oficera, działacza związkowego i
sportowego, spoczywa już na cmentarzu przy ul.
Artyleryjskiej w Bydgoszczy.
Powołany do Wojska Polskiego w 1944 r.
pełnił służbę w 9 Pułku Piechoty i 11 Pułku Artylerii.
Walczył na szlaku bojowym do Berlina, był kontuzjowany. Dalszą żołnierską drogę kontynuował w
Oficerskiej Szkole Artylerii, którą ukończył w stopniu
podporucznika. Za walkę o wyzwolenie Polski
został uhonorowany odznaczeniami bojowymi i
pamiątkowymi: Krzyżem Walecznych, medalami:
„Za Odrę, Nysę i Bałtyk”, „Za Warszawę 19391945”, „Zwycięstwa i Wolności 1945”, „Za Udział
w Walkach o Berlin”. Po zakończeniu działań wojennych pełnił służbę w pionie kwatermistrzowskim.
Ukończył Wyższy Kurs Kwatermistrzów, pracował
na odpowiedzialnych stanowiskach w garnizonach
m. in.: Bydgoszczy, Warszawie, Łodzi, Wrocławiu
i ponownie w Bydgoszczy. Służbę wojskową
zakończył w 1980 r. jako kwatermistrz – zastępca
Dowódcy Pomorskiego OW.
W pracy społecznej był wiceprezesem Wojskowych Klubów Sportowych „Śląsk” Wrocław i
,,Zawisza” w Bydgoszczy. Reprezentował polski
sport na olimpiadach w Moskwie i Los Angeles.
Był czynnym i honorowym członkiem Dyrektoriatu
Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej oraz
działaczem Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych, a także
Związku Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej
Polskiej, pełniąc w nich znaczące funkcje.
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
W latach 1989 – 1997 był prezesem Zarządu
Wojewódzkiego ZBŻZ w Bydgoszczy. Od roku
1989 został członkiem Prezydium i pełnomocnikiem
Zarządu Głównego Związku na obszar Pomorskiego Okręgu Wojskowego.
Uhonorowany Krzyżami: Komandorskim,
Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia
Polski oraz Orderem Sztandaru Pracy II kl. Również odznaczeniami wojskowymi, resortowymi,
regionalnymi, organizacyjnymi, sportowymi i stowarzyszeniowymi ,,Za Zasługi dla ZBŻZ”, został
Honorowym Członkiem Związku. Jest wpisany do
honorowych ksiąg ,,Za zasługi dla Związku...” i ZW
województwa bydgoskiego. Odznaczony Złotą Honorową Odznaką ZIW RP i wpisem do Złotej Księgi
Zarządu Okręgu ZIW w Bydgoszczy.
Dzięki Jego osobowości, uporowi, zaangażowaniu, zaradności i umiejętności, Związek miał
autorytet w wojsku, środowiskach kombatanckich
i społeczeństwie Ziemi Bydgoskiej, a obecnie województwa kujawsko-pomorskiego. Był konkretny,
wymagający od siebie i innych, żył Związkiem i
dla Związku. Przez wiele lat współpracowałem z
Nim na niwie związkowej, darząc Go należnym,
odwzajemnianym szacunkiem.
Kazimierz SZEWCZYK
Mjr Witold Sagan (15.02.193112.07.2006). Liceum ogólnokształcące ukończył w Tomaszowie
Lubelskim, w 1954 r. uzyskał tytuł
lekarza dentysty na Wydziale Stomatologii Akademii Medycznej w
Warszawie. W latach 1958-1960 pełnił służbę
wojskową w Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie.
Powrócił do Zamościa w którym po studiach rozpoczął pierwszą pracę. Uzyskał kolejne specjalizacje z
zakresu chirurgii stomatologicznej i szczękowej. Był
solidnym i oddanym pacjentom lekarzem, rzetelnym
nauczycielem wielu lekarzy. Obowiązkowy i perfekcyjny, szanowany i lubiany przez wszystkich którzy
Go znali, nie żałował czasu dla ludzi potrzebujących
pomocy. Choć sam nie założył rodziny, opiekował
się dziećmi młodo zmarłego brata, co stworzyło
niespotykaną więź rodzinną. Uwielbiał podróże nawet do najdalszych zakątków świata. Odznaczony
Złotym Krzyżem Zasługi, odznaką honorową „Za
Wzorową Pracę w Służbie Zdrowia” i „Za Zasługi
dla Województwa Zamojskiego”. Na cmentarzu w
Dzierążni został pożegnany przez rodzinę, licznych
przyjaciół i znajomych oraz kolegów z Kół ZŻLWP
i ZBŻZiORWP.
Rodzina i Przyjaciele, w imieniu Kół
Czesław PAKULNIEWICZ
Mjr mgr inż. Feliks Betlej (29.05.192714.11.2006). Urodził się w Bukowcu koło Sanoka. Absolwent Wydziału Chemii Politechniki
Warszawskiej oraz Szkoły Oficerów Rezerwy, po
ukończeniu której został powołany do zawodowej
służby wojskowej. Dowodził plutonem, kompanią,
został szefem sztabu batalionu w 2 Berlińskim
Pułku Piechoty, wykładał w Studium Wojskowym
Politechniki Warszawskiej. Służbę wojskową pełnił
w latach 1949-1955.
W cywilu pracował w Kombinacie Siarkowym
w Machowie, jako główny specjalista ds. ochrony
środowiska. Przez dwie kadencje był radnym
miasta Tarnobrzeg. W 1983 r. wstąpił do ZBŻZ.
W Kole nr 13 w Tarnobrzegu był skarbnikiem, sekretarzem i członkiem zarządu Koła. Odznaczony
Orderem Sztandaru Pracy II kl. oraz wieloma
innymi odznaczeniami państwowymi, resortowymi oraz stowarzyszeniowymi i samorządowymi.
Pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Tarnobrzegu-Sobowie.
Józef DĄBROWSKI
Płk mgr Marian Wiatr
(02.02.1927-25.01.2007) urodził
się w Wielkopolsce. W okresie
okupacji hitlerowskiej był przymusowym robotnikiem rolnym. W latach
1948 -1988 pełnił służbę wojskową
w Wojsku Polskim na stanowiskach dowódczych
w pododdziałach artylerii, a po ukończeniu
w 1957r studiów wyższych pedagogicznych,
w instytucjach na stanowiskach politycznowychowawczych. Służbę wojskową zakończył na
stanowisku zastępcy szefa Katedry w WOSWInż.
im. Jakuba Jasińskiego. Po przeniesieniu do rezerwy został działaczem Koła im. Śląskiego Okręgu
Wojskowego. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim
Orderu Odrodzenia Polski oraz innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Pożegnany z
honorami wojskowymi we Wrocławiu, pochowany
w grobie rodzinnym w Ostrowiu Wielkopolskim.
Mieczysław PIOTROWICZ
Płk Tadeusz Bagniuk
(19.09.1934-27.04.2007). Mors
certa, hora in certa (śmierć jest
pewna, lecz godzina nieznana). Te
łacińskie słowa były mottem uroczystości pogrzebowej, która odbyła się
7 maja br. w domu pogrzebowym na Cmentarzu
Komunalnym Północnym w Warszawie. Urodził
się we wsi Bezwola na Lubelszczyźnie w rodzinie
kolejarskiej. Służbę wojskową pełnił w latach
1952-1991. Ukończył Oficerską Szkołę Piechoty
i Wojskową Akademię Polityczną. Piastował wiele
ważnych stanowisk w jednostkach liniowych,
sztabach i dowództwach, m. in. Szefa Wydziału
Politycznego 7 Dywizji Desantowej, zastępcy szefa
Zarządu Politycznego POW oraz szefa Zarządu
Politycznego, zastępcy dowódcy Wojsk Obrony
Powietrznej Kraju. Działacz młodzieżowy, w latach
1975-1977 sekretarz Rady Młodzieżowej Wojska
Polskiego. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Medalem
Komisji Edukacji Narodowej. Po odejściu do rezerwy zaangażował się w działalność Klubu Seniorów
Lotnictwa, ZBŻZiORWP oraz Stowarzyszenia
Pokolenia. Aktywnie uczestniczył zwłaszcza w życiu Koła nr 33 Dziennikarzy i Wydawców Związku.
Ze smutkiem żegnali Go najbliżsi, liczna rodzina,
przyjaciele i koledzy z okresu służby wojskowej,
sąsiedzi i znajomi. W trakcie uroczystości odczytano piękne wspomnienie o Ojcu córki Danusi. W
pożegnalnym wystąpieniu podkreślono, iż był On
człowiekiem szlachetnym i prawym, wzorowym
oficerem, świetnym wojskowym nauczycielem
i wychowawcą, a także niezwykle troskliwym
opiekunem rodziny. W ceremonii pogrzebowej
uczestniczyła wojskowa asysta honorowa; uświetnił
ją koncert wiolonczelowy.
Ryszard MALUTA
St. sierż. sztab. Marian Ferdynus (4.01.1932-25.11.2006).
Zawodowa służbę wojskową pełnił
w latach 1959-1982 w 26 Pułku
Lotnictwa Myśliwskiego w Zegrzu
Pomorskim. Obowiązki pełnił w
służbie elektrogazowej, a następnie był magazynierem uzbrojenia ogólnowojskowego. Był bardzo
zdyscyplinowanym żołnierzem i sumiennym
pracownikiem. Do Koła nr 17 ZBŻZiORWP w
Rosnowie należał od 1982 r. Odznaczony Krzyżem
Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i licznymi
medalami resortowymi.
Józef KOZŁOWSKI
Por. Jan Wieczerzak (20.05.1915-3.12.2006).
urodził się we wsi Palikije w pow. Lubelskim. W
23
G³os Weterana i Rezerwisty
listopadzie 1936 r. został powołany
do odbycia służby wojskowej w 24
Pułku Ułanów w plutonie łączności.
W Grodnie ukończył kurs łączności,
po którym został kapralem i mianowany podoficerem nadterminowym.
W Wojnie Obronnej brał udział z 24 Pułku Ułanów,
w składzie 10 Brygady Kawalerii pod dowództwem
płk dypl. Stanisława Maczka od Jordanowa aż
pod Lwów pełniąc obowiązki dowódcy patrolu
telefonicznego. 19 września 1939 r. wraz z Pułkiem przekroczył granicę węgierską. Internowany
w Komaron, następnie w Parkanach. 18 grudnia
opuścił obóz i przedostał się do Francji. W Bollene
otrzymał przydział do szkoły podoficerów łączności
10 Brygady Kawalerii. 30.marca 1940 r. powtórnie
przydzielony do 24 Pułku Ułanów. 25 czerwca 1940
r. przybył do Szkocji, ukończył tam kurs obsługi
radiostacji i kierowców samochodowych. Z 24 puł.
w składzie 1 Dywizji Pancernej walczył na szlaku
od Normandii do Wilhemshaven w maju 1945 r. Po
powrocie do Wielkiej Brytanii odbył 2-letnią służbę w
Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. Służbę w PSZ zakończył w czerwcu 1948 r. w
stopniu wachmistrza po rozwiązaniu 1 DPanc. W
roku 1948 zawarł związek małżeński i zamieszkał w
Northwich, gdzie pracował i uczył się. Był członkiem
Koła 24 Pułku Ułanów. W 1985 r. powrócił do Polski
i zamieszkał w Lublinie, angażując się w działalność
Koła 24 Pułku Ułanów w Kraśniku, woj. lubelskim.
Został wiceprezesem i w 2001 r. Honorowym
Prezesem Koła. W 1995 otrzymał stopień podporucznika, a w 2000 r. porucznika. W ZBŻZiORWP
był członkiem od 1997 r. w Kole nr 4. Odznaczony
Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem
1 Dywizji Pancernej, medalami bojowymi: polskimi,
francuskim, brytyjskimi, belgijskimi, holenderskimi.
Został Honorowym Obywatelem Bredy, Jordanowa
i Kraśnika. Pożegnano Go mszą w Kościele Garnizonowym w Lublinie z wojskową asystą honorową.
Pochowany w obecności dwóch synów z żonami,
córki z mężem, opiekunki mgr Katarzyny Jasińskiej
oraz wielu kolegów z kół: nr 4 i 24 puł.
Feliks WÓJCIK
Chor. Rajmund Reichel
(24.08.1929-12.11.2006). Do końca swoich dni pracował w Kole nr
1 ZBŻZiORWP w Słupsku. Służbę
wojskową pełnił w 16 Pułku Czołgów i w WKU Słupsk, którą zakończył w 1984 r. Po zwolnieniu ze służby pracował w
Słupskim Ośrodku Sportu i Rekreacji oraz w firmie
„Jantar”. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Pochowany
na Cmentarzu Komunalnym w Słupsku z honorami
wojskowymi i asystą honorową.
Romuald DETMER
Ppłk dypl. Jan Cetnarowicz
(12.05.1940-28.11.2006) urodził
się w Szczerzynach pow. Biecz.
Służbę wojskową rozpoczął w 11
Pułku Czołgów w Giżycku, gdzie
po ukończeniu szkoły podoficerskiej dowodził plutonem szkolnym. Po odbyciu
zasadniczej służby wojskowej został podoficerem
zawodowym. W drodze wyróżnienia został skierowany na kurs oficerski, który ukończył w 1970
r. Dowodził kompanią w 14 Szkolnym Batalionie
Rozpoznawczym, następnie został szefem
sztabu Batalionu. W 1976 r. został przeniesiony
do 30 Pułku Zmechanizowanego w Rzeszowie
na stanowisko szefa rozpoznania. W Sztabie 9
Drezdeńskiej Dywizji Zmechanizowanej został
szefem Wydziału Rozpoznawczego. W 1980 r.
24
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
ukończył ASG WP. Odznaczony Złotym Krzyżem
Zasługi oraz innymi odznaczeniami państwowymi i
resortowymi. Po śmierci żony w 1998 r. powrócił do
Giżycka. Do ostatnich chwil życia aktywnie działał
w Kole ZBŻZiORWP oraz w Związku Ogródków
Działkowych.
Koło nr 4 w Giżycku.
Płk Stanisław Piłaciński
(6.12.1922-3.12.2006) urodził się
w Krakowie, wcześnie osierocony
dzieciństwo i młodość spędził w
Łodzi. W latach wojennych, pracował w kombinacie metalurgicznym na Uralu w
ZSRR. Kilkanaście miesięcy osadzony w „gułagu”.
W 1944 r. został żołnierzem 9 Zapasowego Pułku
Piechoty, następnie skierowany do Oficerskiej
Szkoły Lotniczej w Dęblinie, Centralnej Szkoły
Oficerów Polityczno-Wychowawczych, Oficerskiej
Szkoły Piechoty, Oficerskiej Szkoły Prawniczej,
Dowództwa Wojsk Lotniczych, Głównego Zarządu Politycznego. Ukończył studia, uzyskując tytuł
magistra historii. Od 1964 do końca służby w 1979
roku. był zastępcą Komendanta Garnizonu m. st.
Warszawy. Po przejściu w stan spoczynku podjął
działalność w Klubach Oficerów Rezerwy LOK, a od
1981 r. w Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych w
Kole nr 2 w Warszawie. Przy Zarządzie Głównym
Związku był członkiem zespołu zajmującym się
zagadnieniami kultury i sztuki, był kierownikiem
organizacyjnym wszystkich plenerów plastycznych
i wystaw organizowanych przez ZG. Swoją energią
zachęcał kolegów do malowania i rzeźbienia pod
kierunkiem uznanych artystów. Zawsze cechowało
Go poczucie obowiązku i potrzeba działania na
rzecz innych. Zdolności organizacyjne, koleżeńskość i pogoda ducha pozwalały Mu na budowanie
zespołów, które wspólnym wysiłkiem odnosiły wiele
sukcesów.
Aleksander AMANOWICZ, Zbigniew RUDOLF
Mjr Stanisław Łopuch
(26.08.1941-18.12.2006) urodził się
w Podlesiu (Białoruś). Po przybyciu
w 1957 r. wraz z rodziną do kraju i
ukończeniu liceum ogólnokształcącego został przyjęty do Technicznej
Szkoły Wojsk Lotniczych, którą ukończył w 1964 r.
Skierowany do 26 Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w
Zegrzu Pomorskim pracował jako technik obsługi
samolotów, następnie w służbach kwatermistrzowskich. Ze względu na zły stan zdrowia w 1982 r.
odszedł do cywila. Zapamiętano Go jako wyjątkowo
zdyscyplinowanego, uczciwego żołnierza i bardzo
skromnego człowieka. Odznaczony Srebrnym
Krzyżem Zasługi oraz wieloma medalami resortowymi, stowarzyszeniowymi i wyróżnieniami Związkowymi. Do Koła nr 17 ZBŻZiORWP w Rosnowie
należał od 1982 r.
Józef KOZŁOWSKI
16. grudnia 2006 r., przeżywszy 99 lat, odszedł od nas ppłk
Adam Zaleski, prawy, szlachetny
i nadzwyczaj skromny człowiek,
wzorowy żołnierz, serdeczny kolega
i przyjaciel. Urodził się 6. listopada
1907 r. w Zborowie woj. tarnopolskie. Do szkoły
podstawowej i liceum chodził we Lwowie. W
1929 r. zdał maturę i rozpoczął służbę wojskową
w Batalionie Podchorążych Rezerwy Piechoty w
Śremie. Następnie ukończył Szkołę Podchorążych
Inżynierii w Warszawie, i w 1933 r. 15 sierpnia został
podporucznikiem. Służył w 9 DP, gdzie był dowódcą
plutonu, a od 1936 r. dowodził kompanią telegraficzną. Po wybuchu II wojny światowej walczył w
Borach Tucholskich, po klęsce wrócił do Brześcia,
by odszukać swoją rodzinę. Po przegranej Wojnie
Obronnej we wrześniu 1939 r., w kwietniu 1940 r.,
na wieść o tworzeniu Armii Polskiej na Zachodzie,
wraz z grupą oficerów, przez Węgry, Jugosławię i
Francję przedostał się do Anglii, gdzie od sierpnia
1940 r. pełnił różne funkcje w Wojsku Polskim.
Gdy zaczynała się formować 1. Dywizja Pancerna
pod dowództwem gen. Stanisława Maczka został
do niej wcielony i od 30 lipca 1944 r. przeszedł z
Dywizją cały szlak bojowy, przez Francję, Belgię
i Holandię do Niemiec. Po zakończeniu wojny
podjął decyzję o powrocie do Polski, 15 lipca 1947
r. wrócił uznając, że tu jest jego Ojczyzna, tu jest
jego rodzina.
Pan Adam, tak chciał, by się do niego zwracano, należał do tej grupy żołnierzy, których cechowały
wysokie walory moralne, wielkie zaangażowanie w
pracę i służbę, duża wiedza i doświadczenie. Niezwykła życzliwość dla wszystkich ludzi powodowały
iż zyskał ich olbrzymi szacunek i wielką sympatię,
wypowiadano się o Nim z pełnym uznaniem. Wysoko ceniono jego charyzmę i osobowość, którymi
emanował w całym swoim życiu.
W marcu 1948 r. został przeniesiony do rezerwy. W życiu Pana Adama Zaleskiego rozpoczął się
okres pracy w cywilu. Na przełomie lat 40 i 50-tych
był organizatorem, założycielem i kierownikiem
przedsiębiorstwa „Polska Wiklina” w Rudniku
n/Sanem. W latach 50-tych często zmieniał, lecz
nie z własnej woli, miejsca pracy i zamieszkania.
Pan Pułkownik aktywnie działał w Stowarzyszeniu
Elektryków Polskich, gdzie był jednym z założycieli
Oddziału Wrocławskiego, a następnie wieloletnim
prezesem, a w ostatnich latach jego honorowym
prezesem i członkiem.
Pan Adam od 1936 r., aż do śmierci był
aktywnym krótkofalowcem, w ostatnim okresie,
najstarszym na świecie. Był czynnym członkiem
Światowej Organizacji Wojsk Łączności, należał
i był aktywnym członkiem Koła nr 2 ZBŻZiORWP
im. gen. dyw. Zbigniewa Ohanowicza przy Sztabie
ŚOW we Wrocławiu. Pomimo tak zacnego wieku
zawsze uczestniczył w uroczystościach z okazji
świąt państwowych i wojskowych. Twierdził, że
tak oddaje hołd tym, którzy polegli w czasie walk
na wszystkich frontach.
Jego credo brzmiało: „Wszystkich żołnierzy
krew jest czerwona”.
Drogi kolego i przyjacielu, byłeś, jesteś i zawsze
będziesz dla nas wzorem wielkiego, prawdziwego
patriotyzmu, od Ciebie będziemy się uczyć, jak
kochać rodzinę i Ojczyznę, jak szanować ludzi,
jak być tak wielkim, a jednocześnie tak skromnym
człowiekiem.
Pan ppłk Adam Zaleski za swoją działalność
został wyróżniony wieloma odznaczeniami m.in.
Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski,
Brązowym Krzyżem Zasługi, medalami: „Zasłużonym Na Polu Chwały”, „Za Udział w Wojnie Obronnej 1939”, Krzyżem Czynu Bojowego Polskich Sił
Zbrojnych na Zachodzie, i innymi odznaczenia
państwowymi i resortowymi oraz zagranicznymi, w
tym brytyjskimi, francuskimi, belgijskimi i holenderskimi. Pan Pułkownik był honorowym obywatelem
miasta Breda.
Adam CHODACZYŃSKI
Mjr Stanisław Grabek
(27.10.1934-23.12.2006). Służbę
wojskową pełnił w latach 1953-1988.
Absolwent Oficerskiej Szkoły Wojsk
Ochrony Pogranicza w Kętrzynie.
Obowiązki pełnił w na strażnicach w:
Witowie koło Zakopanego, Koniecznej, Barwinku,
Medyce oraz w sztabie brygady w Krakowie, a
ostatnio w Bieszczadzkiej Brygadzie WOP w Przemyślu. W grudniu 1988 r. wstąpił do Koła nr 3 ZBŻZ
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
w Przemyślu. Przez dwie kadencje był sekretarzem
Zarządu Koła. Był ceniony przez przełożonych,
podwładnych i lubiany przez kolegów. Odznaczony
Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz 19. medalami resortowymi, stowarzyszeniowymi i regionalnymi. W Związku został wyróżniony srebrnym
medalem „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”.
Pozostawił w żałobie żonę, dwie córki i dorastające wnuczęta. Msza za zmarłego odbyła się w
Kościele Garnizonowym w Przemyślu, pochowany
na Cmentarzu Batowice Nowa Huta – Kraków. Koło
nr 3 Związku w Przemyślu.
Jan OSTROWSKI
Płk dypl. Witold Kotowski
(9.02.1938-15.12.2006). Absolwent
WSOOPL, dowódca pododdziału
w POW, następnie służył w pionie
kwatermistrzowskim. Po ukończeniu
ASG w 1974 r. służbę pełnił na stanowisku szefa logistyki-zastępcy dowódcy związku
taktycznego w POW. W 1975 r. został przeniesiony
do Poznania na stanowisko starszego wykładowcy
taktyki w WSOSK. W 1994 r odszedł do rezerwy. W
rezerwie włączył się w życie ZBŻZiORWP, był wiceprezesem Koła nr 1 przy Centrum Szkolenia Wojsk
Lądowych w Poznaniu. Odznaczony Srebrnym i
Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma medalami
resortowymi i stowarzyszeniowymi.
Kazimierz MOŁODECKI
Ppłk Ryszard Chlewiński
(13.07.1929-20.12.2006). W 1949
r. został podchorążym Oficerskiej
Szkoły Kwatermistrzowskiej. Służbę
wojskową zakończył na stanowisku
kwatermistrza w batalionie remontowym w Rzeszowie. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, wszystkimi medalami: „Siły Zbrojne w
Służbie Ojczyzny” i „Za Zasługi dla Obronności Kraju” oraz odznakami „Zasłużony dla Województwa
Podkarpackiego” i Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”.
Przez 25 lat był aktywnym działaczem Związku.
Pochowany na Cmentarzu Wilkowyja w Rzeszowie. Pożegnany w asyście Kompanii Honorowej
5 Batalionu Strzelców Podhalańskich i z orkiestrą
Garnizonu Rzeszów.
Bronisław WÓJCIK
Mjr Bogumił Kopeć
(25.08.1926-23.08.2006). Urodził
się w Książomierzu. Po maturze
naukę kontynuował w Oficerskiej
Szkole Polityczno-Wychowawczej,
którą ukończył w 1950 r. Dalszą
służbę pełnił jako oficer wychowawczy w: oficerskiej
szkole, 3 Pułku Piechoty 1 DP, 6 Brygadzie Saperów
i Sztabie WOW. W latach 1957-1959 odbył przeszkolenie w 2 Centralnej Szkole Samochodowej
Kierowców. Po jego ukończeniu pracował w służbie
samochodowej 4 Brygady Saperów, i 3 Okręgowej
Składnicy Samochodowej. Dowodził kompanią,
był pom. dowódcy Batalionu Transportowego ds.
technicznych. Służbę wojskową zakończył w 1978
r. w 38 Pułku Budowlanym w Jarosławiu. W rezerwie
pracował jako specjalista samochodowy w różnych
przedsiębiorstwach państwowych. Do Koła nr 7
ZBŻZiORWP wstąpił w 1983 r. Odznaczony Złotym
Krzyżem Zasługi, wszystkimi medalami „Siły Zbrojne
w Służbie Ojczyzny” oraz wieloma innymi odznaczeniami resortowymi i stowarzyszeniowymi. Pochowany na cmentarzu w Krasnem. W pogrzebie z
wojskową asystą wzięła udział Kompania Honorowa
21 Brygady Strzelców Podhalańskich ze sztandarem
i poczet sztandarowy Związku. Zmarłego pożegnał
wiceprezes Koła nr 7 kol. Adam Trędowicz.
Jan MACHNO
Lipiec 2007
G³os Weterana i Rezerwisty
Płk dypl. Bolesław Wincukiewicz (15.04.1921-30.11.2006),
weteran, żołnierz frontowy 2 Dywizji
Piechoty im. Jana Henryka Dąbrowskiego. Urodził się w litewskim
Królewcu w rodzinie nauczycielskiej.
W 1939 r. ukończył z wyróżnieniem średnią szkołę
ogrodniczą w Wilnie. 30 grudnia 1941 r. został
powołany do Armii Czerwonej i skierowany do
Oficerskiej Szkoły Moździerzy w Krasnodarze. Po
jej ukończeniu w 1942 r. jako dowódca plutonu
moździerzy w 48 Leningradzkiej Brygadzie Morskiej
walczył w obronie Leningradu. W tym samym roku
został podwójnie ranny. 28 sierpnia 1943 r. na własną
prośbę został przeniesiony do 5 Pułku Piechoty 2 DP.
Od 21 czerwca 1944 r. dowodził kompanią fizylierów
5 Pułku. Pod Puławami podczas forsowania Wisły
został ranny, lecz pozostał razem z walczącymi.
Walczył na Przyczółku Warecko-Magnuszewskim
i o Warszawę. Po wojnie służbę wojskową pełnił w
sztabach w Warszawie, Katowicach i Ciechanowie.
Po ukończeniu ASG WP w 1956 r. przyjął dowodzenie 4 Pułkiem Piechoty w Kielcach. Po pięciu latach
przekazał następcy pułk zmotoryzowany, WKS
„Korona” i amatorski zespół artystyczny „Melorytm”.
W Kuratorium Okręgu Szkolnego w Kielcach był
inspektorem ds. przysposobienia obronnego;
następnie decyzją MON rozpoczął formowanie
Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Kielcach,
był szefem PSzW w Szydłowcu i Kielcach. W 1973 r.
odszedł do rezerwy. W cywilu został zastępcą Przewodniczącego Wojewódzkiego Komitetu Obrony
przy Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski,
dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Srebrnym i Złotym
Krzyżem Zasługi, Orderem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej nadanym przez Radę Najwyższą ZSRR oraz
wieloma innymi medalami pamiątkowymi: rosyjskimi
z okazji 60 rocznicy zakończenia II wojny światowej
w Europie., czechosłowackimi oraz wieloma innymi
odznaczeniami państwowymi, resortowymi i stowarzyszeniowymi. Napisał wierszem historię własnej rodziny i inne poematy. Pochowany z wojskową asystą
honorową i pocztami sztandarowymi na Cmentarzu
Komunalnym w Kielcach-Cedzynie, żegnany przez
liczne grono kombatantów i towarzyszy żołnierskiej
służby. Nad mogiłą odczytano wiersz zmarłego
„Kołysanka marzeń”.
Kazimierz KONKOL, Piotr KOWALCZYK
St. sierż. sztab. Łukasz Czak (10.10.19283.12.2006) urodził się na terenie b. ZSRR. W latach
1944-1945 walczył w szeregach AR w batalionie
piechoty. Po powrocie do kraju w 1949 r. został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej w 23
Brygadzie WOP. Po przeszkoleniu w Podoficerskiej
Szkole WOP został żołnierzem zawodowym. Służbę
kolejno pełnił w Brygadzie w Chełmie Lubelskim,
Karpackiej Brygadzie WOP w Nowym Sączu
- batalionie WOP w Sanoku. Odznaczony Krzyżem
Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Brązowym
Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i medalami resortowymi. Do
Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych wstąpił 21
marca 1981 r., jako jeden ze współzałożycieli Koła nr
5 im. Bohaterów Strażnicy WOP Jasiel w Sanoku..
Za działalność Związkową został wyróżniony złotym
medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju”, odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” oraz medalem pamiątkowym 25-lecia Związku. Pochowany
na Cmentarzu Komunalnym w Sanoku.
Z. CZERNICKI
Kpt. Stefan Borowski (18.08.1958-10.12.2006),
urodził się w Chrobołach pow. Bielsk-Podlaski.
Służbę wojskową pełnił w latach 1977-1799. Po
ukończeniu Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zme-
chanizowanych we Wrocławiu dalszą służbę pełnił w
Strażnicy Jarosławiec Bałtyckiej Brygady WOP oraz
Podlasko-Mazurskiej Brygadzie WOP w Białymstoku, gdzie w listopadzie 1999 r. został przeniesiony
do rezerwy. Po zwolnieniu ze służby pracował jako
kierownik w firmie ochrony „Stekop” S.A. w Białymstoku. W grudniu 1999 r. został członkiem Koła nr 1
Związku przy Podlaskim Oddziale Straży Granicznej
w Białymstoku. Odznaczony medalami resortu ON,
Straży Granicznej oraz odznaką honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP” oraz medalem pamiątkowym
25-lecia Związku. Pochowany na cmentarzu w m.
Ryboły z asystą honorową Podlaskiego Oddziału
Straży Granicznej, udziałem kolegów z: Koła nr 1,
Koła Łowieckiego „Granica” oraz byłych żołnierzy
WOP i funkcjonariuszy straży granicznej oraz
pracowników firmy „Stekop”. W imieniu zebranych
zmarłego pożegnał prezes Koła nr 1 Związku.
Antoni MIELESZKO
Ppor. Józef Bednarczyk
(8.08.1926-23.12.2006). Służbę
wojskową pełnił w latach 19471978 w 5 Pułku Artylerii w Chełmie.
Odznaczony Krzyżem Kawalerskim
Orderu Odrodzenia Polski, Złotym
Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. W Związku
Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy
Wojska Polskiego od 1981 r. Wyróżniony odznaką
honorową „Za Zasługi dla ZBŻZiORWP”. Pożegnany przez kolegów z Koła nr 2 i pochowany na
Cmentarzu Komunalnym w Chełmie.
Jan KRZYSIAK
Ppłk Władysław Hass (27.06.
1928-24.12.2006). Urodził się w
Narolu, w pow. lubaczowskim. Ojciec
był weteranem I wojny światowej. Za
jego namową wstąpił do Armii Krajowej. Po maturze został podchorążym
Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1 we Wrocławiu, którą
ukończył w 1953 r. W stopniu podporucznika został
skierowany do 30 Pułku Piechoty w Rzeszowie. Po
roku dowodził kompanią, następnie został szefem
sztabu batalionu zmotoryzowanego i dowódcą batalionu OTK. Pełnił obowiązki w: WSzW, szefa wydziału
operacyjnego PSzW w Rzeszowie i Nisku oraz szefa
Miejskiego Sztabu Obrony Cywilnej w Rzeszowie. W
1975 r. odszedł do rezerwy. Odznaczony Krzyżem
Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym
i Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Od 1985
r. należał do Koła nr 7 ZBŻZiORWP w Rzeszowie.
Pochowany na cmentarzu na Wilkowyji w Rzeszowie. W pogrzebie udział wzięła orkiestra i Kompania
Honorowa 21 Brygady Strzelców Podhalańskich
oraz poczet sztandarowy Koła.
J. MACHNO
Płk Stefan Florczyk (30.04. 192516.12.2006). Kombatant, wraz z 16 Pułkiem Artylerii walczył na szlaku 2 AWP.
Od 1949 r. po przeszkoleniu lotniczym
został w szkolnictwie wojsk lotniczych w
Zamościu. Tam, w 1977 r. ze względu na
stan zdrowia zakończył służbę wojskową na stanowisku zastępcy kierownika Cyklu Eksploatacji Samolotów
Tłokowych. W cywilu pracował jako inspektor OC w
zamojskich zakładach pracy. Od kwietnia 1981 r. był
zaangażowanym członkiem ZBŻZiORWP, w zarządzie wojewódzkim był sekretarzem. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym
Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi odznaczeniami
państwowymi, bojowymi - polskimi i zagranicznymi, a
także stowarzyszeniowymi. Koło nr 1 w Zamościu.
Józef KUPCZYK
25
G³os Weterana i Rezerwisty
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
RECEPTA NA ZDROWY SEN
Człowiek współczesny coraz częściej
cierpi na bezsenność. Powodem tego są
silne napięcia i przeżycia uczuciowe, pośpiech, hałas, papierosy, ciągły niedobór
tlenu spowodowany przebywaniem w źle
przewietrzonym mieszkaniu, biurze czy w
warsztacie pracy. W poszukiwaniu uspokojenia i lepszego snu sięgamy po środki
uspokajające. Wydaje się, że to takie proste
– po co się męczyć – sięgnijmy po preparaty
chemiczne tak szeroko reklamowanych różnych nazw. Przyjmując chorych w przychodni
z tym problemem spotykam się na codzień.
Staram się wyjaśnić na czym polega problem,
ale nie zawsze udaje się przekonać i czasem
ulegam prośbom pacjentów. Stosowanie
środków uspokajających czy nasennych
chemicznych daje krótkotrwałą złudę
ulgi – doprowadza do nawyku, wyniszcza
organizm i rujnuje układ nerwowy.
Wszystkie wynalezione dotychczas środki nasenne działają szkodliwie w większym
lub mniejszym stopniu na komórki mózgowe.
To działanie przy sporadycznym przyjmowaniu środków jest przejściowe i nie nasilone ale
zawsze szkodliwe. Nie mamy jeszcze środków mogących wywoływać sen normalny,
nie różniący się niczym od fizjologicznego i
zapewniający takie samo odprężenie, wypoczynek i odżywienie komórkom mózgowym.
W organizmie człowieka obserwujemy
fizjologiczne rytmy różnych czynności wegetatywnych – przede wszystkim snu, trawienia,
czynności gruczołów hormonalnych i innych.
Istnieją biologiczne rytmy dzienne i nocne,
miesięczne i roczne związane z porą roku.
Ten nasz wrodzony „zegar” fizjologiczny
stale czuwa i sprawnie działa, nie można
więc dopuszczać do jego rozregulowania.
Zakłócenie regularności naszego „zegara” ustrojowego prowadzi do poważnych
zaburzeń w organizmie.
Czym jest bezsenność?
Bezsenność jest to stan, w którym człowiek ma problemy z zaśnięciem, wczesnym
budzeniem się i wstawaniem z poczuciem
zmęczenia. Bezsenność jest związana z
niemożliwością spania przez taki czas, jaki
jest każdemu człowiekowi niezbędny aby
mógł czuć się wypoczęty.
Przeciętne normy zapotrzebowania na
sen
Noworodki 20 – 16 godz.
Niemowlęta 16 – 12 godz.
Dzieci w wieku 6 lat 11 – 10 godz.
Dzieci w wieku 6 – 18 lat - 9 – 10 godz.
Dorośli 7 – 8 godz.
Ludzie w wieku starszym 50 – 65 lat 5 – 6 godz.
Ludzie w wieku starszym 65 – 75 lat - 3–4
godz. snu nocnego i częste drzemki w ciągu
dnia.
Według badań CBOS – u z 1996 roku
trudności w zasypianiu zgłasza 24% polskiej
populacji, w tym 19 % mężczyzn i 28 % kobiet. Bezsenność może mieć postać ostrą
26
jeśli trwa jeden lub kilka dni albo przewlekłą
jeśli ciągnie się miesiącami lub latami. Jeśli
bezsenność trwa dłużej niż miesiąc uznawana jest za przypadłość przewlekłą.
Przyczyny bezsenności
Około 50 % cierpiących na bezsenność
uważa, że przyczyną są stresy i niepokój.
Częstą przyczyną może być utrata najbliższej
osoby, utrata pracy, nieporozumienia między
partnerami, itp. Może również wystąpić w
przypadku zaburzeń rytmu okołodobowego
np. dłuższej podróży samolotem, związaną
ze zmianą strefy klimatycznej i czasowej.
Jeśli masz problem ze snem to trzeba
ustalić czy nie jest przyczyną jakaś choroba
np. dolegliwości bólowe, problemy z przewodem pokarmowym i innymi organami,
kobiety skarżą się na zaburzenia snu w
związku z przypadłościami menstruacyjnymi.
Bezsenność mogą powodować niektóre
leki w tym środki:
- na przeziębienie,
- na nadciśnienie,
- choroby układu krążenia,
- choroby tarczycy,
- antykoncepcyjne,
- na astmę.
Mogą też dawać zaburzenia snu tzw.
bezdech senny, chrapanie czy zespół niespokojnych nóg.
Objawy bezsenności: trudności w zasypianiu, częste wstawanie w nocy, trudności z
ponownym zaśnięciem, zbyt wczesne budzenie się, poczucie zmęczenia po obudzeniu,
poczucie senności w ciągu dnia, problemy z
koncentracją, drażliwość.
Jak leczyć bezsenność
Leczyć trzeba. Nieleczona bezsenność
prowadzi do zmniejszonej odporności oraz
innych zaburzeń naszego organizmu. Ponieważ chemia jest szkodliwa w leczeniu
bezsenności podam kilka praktycznych
rad, których należy przestrzegać w życiu
codziennym.
Recepta na zdrowy sen
1. Udawaj się na spoczynek i wstawaj o
ustalonych godzinach, także w weekendy,
wstawanie o ustalonych godzinach wzmacnia działanie naszego zegara i może ułatwiać
nam zasypianie.
2. Wykonuj przed snem regularne czynności relaksujące takie jak gorąca kąpiel,
a następnie czytanie książki lub słuchanie
kojącej muzyki.
Należy przed snem unikać stymulujących
czynności takich jak praca, płacenie rachunków, gry połączone z rywalizacją bądź rozpatrywanie problemów rodzinnych. Ponadto
należy przed snem unikać kontaktu z jasnym
światłem, ponieważ dezorientuje ono pracę
neuronów, które kontrolują nasz cykl snu.
3. Postaraj się stworzyć sobie warunki
sprzyjające zasypianiu – w sypialni powinno
być ciemno, cicho, wygodnie i chłodno.
We śnie może przeszkadzać mała
wilgotność powietrza lub zbyt wysoka temperatura.
ZDROWIE
4. Wybierz wygodny materac.
Materac i poduszki muszą być wygodne,
wystrój sypialni atrakcyjny, zachęcający do
snu.
5. Korzystaj z sypialni tylko w czasie
snu.
Z materiałów związanych z pracą, komputery, telewizor, powinieneś korzystać poza
pomieszczeniem sypialni.
6. Ostatni posiłek zjedz najpóźniej 2 – 3
godziny przed snem
Przed snem unikać obfitych posiłków.
Pikantne potrawy mogą wywoływać zgagę,
która również utrudnia zasypianie. Warto też
przed snem ograniczyć ilość płynów, tak aby
nie trzeba było wstawać w nocy do łazienki.
7. Regularnie zażywaj ruchu. Ćwiczenia
należy zakończyć co najmniej kilka godzin
przed snem.
Regularne ćwiczenia ruchowe na ogół
pomagają zasnąć i powodują zdrowy sen.
8. Unikaj kofeiny (kawy, herbaty, coli, czekolady) przed snem. Może ona powodować
trudności w zasypianiu
Kofeina jest stymulatorem, co oznacza,
że może wywoływać efekt pobudzenia.
Produkty takie jak kawa, herbata, cola i
czekolada pozostają w organizmie średnio
3 – 5 godz., a może i dłużej do 12 godz.
Unikanie kofeiny 6 – 8 g. przed zaśnięciem
może poprawić jakość snu.
9. Unikaj nikotyny (papierosów, fajki).
Zażywane przed zaśnięciem mogą powodować zaburzenia snu. Nikotyna również jest
stymulatorem. Palacze podczas zasypiania
odczuwają objawy głodu nikotynowego,
co również może powodować problemy ze
snem. Pamiętaj! Nigdy nie pal w łóżku ani
przed snem.
10. Unikaj alkoholu przed snem.
Wielu ludzi uważa, że alkohol ma działanie uspokajające (narkotyczne, nasenne), w
rzeczywistości zakłóca sen. Sen jest krótszy,
powoduje, że budzimy się w środku nocy.
Przedstawiłem dziesięć przykazań
na zapobieganie i terapię bezsenności bez
środków uspokajających i nasennych, co
może w znacznej mierze pomóc w sytuacjach bezsenności. Ludzie nauczyli się dbać
o zęby, o regularne funkcjonowanie układu
trawiennego, zrozumieli konieczność właściwego odżywiania, poznali wartość surówek
owocowych i warzywnych. Nie umiemy natomiast wypoczywać. Wypoczynek rozumiemy
jako przerwę w pracy. Podobnie bezmyślnie
traktujemy sprawy snu, jego ilości i jakości.
Jeżeli w codziennym życiu będziemy
przestrzegać ww. przykazań i zaburzenia snu
nadal będą trwały dłuższy czas, wiele dni,
tygodni, które doprowadzają do zwiększonej
drażliwości, pobudliwości,
utrudniają codzienne życie
w domu, to wskazane jest
udanie się do lekarza i zasięgnięcie jego porady.
lek. med. Piotr
BIAŁOKOZOWICZ
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
G³os Weterana i Rezerwisty
KOMUNIKATY
UWAGA ABSOLWENCI
OFICERSKIEJ SZKOŁY LOTNICZEJ
im. Żwirki i Wigury w Radomiu
KĄCIK
POEZJI
pod redakcj¹
Antoniego RYPU£Y
BYLI, SĄ I BĘDĄ
W związku z przypadającą w 2007 r. 50. rocznicą promocji absolwentów Oficerskiej Szkoły Lotniczej im. Żwirki i Wigury w Radomiu, Komitet Organizacyjny
zainicjował organizację Jubileuszowego Zjazdu.
Wszystkich kolegów, którzy w tym czasie dzielili wspólne losy trudnego
szkolenia lotniczego, prosi się o zgłaszanie swojego uczestnictwa w tym Jubileuszowym Zjeździe.
Planowany termin Zjazdu 14-16 września 2007 r. w Ośrodku Szkolenia
Lotniczego im. Żwirki i Wigury w Radomiu. Przewidywany koszt uczestnictwa
Zjazdu – około 300 zł od osoby.
Wpłaty proszę dokonywać do 30 lipca 2007 r. na:
Edmund Kamiński
Bank Polski SA XV. w Warszawie
Konto nr: 43 1240 2887 1111 0000 3402 4359
tytułem: Zjazd 50-lecia
Dla uzyskania szczegółowych informacji – telefony kontaktowe:
Paweł Graczyk – (022) 857 50 96
Edmund Kamiński (022) 642 06 29
Kazimierz Derkacz (071) 788 10 89
Za Komitet Organizacyjny Zjazdu
Kazimierz DERKACZ
Grzebanie w życiorysach, teczkach,
to jak szukanie w kominie sadzy.
Kapusie byli są i będą
bo są potrzebni władzy.
J.K. ZDERSKI
TAŃSZY SAMOCHÓD DLA EMERYTA
Wspomnienia z nadzieją jednym nurtem czasu płyną
Wczoraj spełniona nadzieja, dziś wspomnieniem
Dla starszych na świat wnuków przyjście
Dla młodych na świat potomstwa
przyjście
W Zarządzie Wojewódzkim ZBŻZiORWP w Poznaniu wiele uwagi poświęcamy
sprawom socjalnym i zdrowotnym. Chcemy poprawić warunki bytowe członków naszego
Związku. Średnia wieku wynosi 70 lat. Mają trudności z poruszaniem się, z dojazdami do
lekarza, szpitala, na rehabilitację. Rozwiązaniem byłoby posiadanie własnego samochodu.
Skromne emerytury powodują jednak, że większości z nas po prostu nie stać na zakup
samochodu z tzw. górnej półki, ale nabycie tańszego, z odpowiednim opustem cenowym,
byłoby realne.
Dlatego tak ważna jest inicjatywa wiceprezesa Zarządu Wojewódzkiego w Poznaniu,
ppłk. Stanisława Klimczyńskiego, który podjął próbę porozumienia z dealerem w sprawie
uzyskania ulgi przy zakupie samochodu przez członków ZBŻZiORWP. Rozmowy zakończyły się sukcesem. Firma ACM Mari-Car przy zakupie nowego samochodu marki
Fiat udziela 10% rabatu, zapewnia korzystne warunki usług serwisowych odnośnie do
wszystkich marek samochodów, a także na preferencyjnych warunkach nabycie pojazdu
w komisie firmy (patrz – oferta „GWiR” nr 5/007).
Jest to bardzo ważna i cenna inicjatywa, godna naśladowania. Dysponowanie własnym
samochodem, kupionym na korzystnych warunkach, ułatwi codzienną, niełatwą egzystencję
emeryta. Uważam, że za lata ofiarnej służby dla dobra naszej Ojczyzny każdy emeryt wojskowy ma prawo do godnego życia, a nie wegetacji i liczenia na pomoc rodziny. Dla nas,
emerytów, posiadanie w dzisiejszych czasach własnego samochodu to żaden luksus, lecz
konieczność, zwłaszcza, że większość z nas jest w pełni sprawna umysłowo i fizycznie.
Tadeusz BÖHM
Przepraszamy
Autora artykułu pt.: „Dlaczego przychodzą do koła” Mariana Anysza
oraz bohaterów tej publikacji za to, że
zniekształcone zostało nazwisko p.
Mieczysława Brykalskiego oraz nie
podano pełnych tytułów naukowych p.
Marka Diubińskiego kierownika Katedry na Politechnice Łódzkiej, który jest:
profesorem, doktorem habilitowanym,
inżynierem chemikiem.
Redakcja przeprasza
NIĆ ŻYCIA
Starsi wspomnieniami, a młodzi nadzieją żyją
Wieść stara, lecz od życia odstaje
Nie znaczy, że i ty rację będziesz miał
Póki życia wspomnienia i nadzieja są
nierozłączne
O sens życia ciągle troskliwie zabiegaj
Nie myśl czasem, że przez życie lżej
by się szło
Gdyby starszym nadziei zabrakło
A młodym wspomnień się odechciało
Wspomnień wartość siłą twórczą
Wrażliwością społeczną pomnażane
By wart być tyle, ile się innym daje
Starszym, pragnienie do życia nadzieja
przynosi
Brak wspomnień, nadziei – bytu
uszczerbkiem
Mrocznym tunelem, gdzie się życie
toczy
Dar wspomnień, nadziei – nicią życia
Nicią zerwaną guzika się nie przyszyje.
Zygmunt ZIĘBOWICZ
JESTEM
W POSIADANIU
Wydawnictwa „Pomiary artyleryjskie” z 1924 r. W załączeniu
przesyłam ksero charakterystycznego zdjęcia z tego
podręcznika
Łączę pozdrowienia
Stanisław
KORZENIEWSKI
27
G³os Weterana i Rezerwisty
Lipiec 2007
http://www.zgzbzziorwp.republika.pl/gwir.html
POZIOMO:
2) mały stateczek;
7) ciastko z ubitego białka;
8) jama;
9) zapory z drutu kolczastego;
10) gra w karty;
11) czas wolny;
12) nowotwór złośliwy – mięsak;
13) hełm;
15) olejek z lawendy;
18) łódź dwukadłubowa;
22) ja, jaźń;
23) dawne narty;
24) zaćma;
27) charakterystyka kogoś lub czegoś;
29) do uszczelniania szyb;
30) żytnia lub pszenna;
31) pobieżny opis, szkic;
34) zbiór najstarszych teksów indyjskich;
33) kurort w Belgii.
PIONOWO:
1) wychowawca Nerona;
2) Górne lub średnie miejscowości w pow. tyskim;
3) pośredniczka złodziei;
4) dawna narzeczona;
5) włókno akrylowe;
6) rodzaj kultywatora;
13) zbiór głównych zasad wiary;
14) nogi zająca;
16) niechęć, uraza;
17) nie wczoraj i nie jutro;
19) egipskie bóstwo księżyca;
20) sławna, chińska budowla;
21) głos lwa;
25) żołnierz straży osobistej sułtana Maroka;
26) muzyk grający na altówce;
28) po czwartku.
Litery z pól ponumerowanych w prawych dolnych
narożnikach, czytane w kolejności od 1 do 21, utworzą
rozwiązanie – przysłowie polskie.
KRZYŻÓWKA
KLASYCZNA
ZE SZCZUPAKIEM 7/2007
Nie większa, ani słodka
lecz „Cięższa krzywda od swego” była hasłem do odgadnięcia w krzyżówce zamieszczonej w nr. 5/07. Naszym wiernym Czytelnikom z Przemyśla, Wrocławia i Sandomierza pięknie
dziękujemy za śliczne widokówki. Książki wylosowali Ci, którzy się nie pomylili: Michał Bojko
– Białystok, Martyna Gawryluk – Kraków (widokówka obok), Jerzy Migdal – Dęblin, Gerard
Przeworski – Bydgoszcz, Małgorzata Zalewska – Warszawa.
Nagrody książkowe p. Janinie i Zbysławowi Małowiejskim z Koszalina też wyślemy pocztą,
która nie zawsze jest winna za spóźnione przesyłki, do czego przyznajemy się
Redakcja
Przesy³ki prosimy adresowaæ:
Redakcja „G³osu Weterana i Rezerwisty”
ul. ¯wirki i Wigury 105, 00-912 WARSZAWA
Urz¹d Pocztowy Warszawa 69
RADA REDAKCYJNA
Zygmunt BRONIAREK, Zbigniew CIEÆKOWSKI – przewodnicz¹cy,
Jerzy CH£OPECKI, Otto CYMERMAN, Les³aw GÓRNY,
Stefan JAKUBOWSKI – sekretarz, Aleksander KUBACKI, Bogdan MILLER,
Barbara MROCZKOWSKA, Wies³aw PIETRZAK, Grzegorz SIKORSKI,
Jerzy WIŒNIEWSKI – zastêpca przewodnicz¹cego,
WYDAWCA
ZARZ¥D G£ÓWNY ZWI¥ZKU BY£YCH ¯O£NIERZY
ZAWODOWYCH I OFICERÓW REZERWY WP
Adres: ul. 11 Listopada 17/19 bl.1
03-446 Warszawa
www.zgzbzziorwp.republika.pl; e-mail:[email protected]
Prezes: Adam Rêbacz, tel.: 022 (6)87 24 69
Dyrektor Biura ZG: Stanis³aw Kordowski, tel.: 022 (6)87 24 70
Wiceprezesi:
ds. socjalno-zdrowotnych: Aleksander Kubacki, tel.: 022 (6)87 24 73
ds. obronnoœci: Jan Gazarkiewicz tel.: 022 (6)87 23 77
ds. spo³ecznych: Kazimierz Kolasa, tel.: 022 (6)87 24 73
28
Redaktor naczelny: Antoni Witkowski, tel./faks: 022 (6)82 40 28
Zastêpca redaktora naczelnego: Jerzy Reinert, tel.: 022 (6)82 50 98
e-mail: [email protected]
Sk³ad: Henryka Janicka, £amanie: El¿bieta KuŸmiñska
Drukarnia Offsetowa KRA-BOX, 04-762 Warszawa, ul. Mrówcza 94 b,
tel./fax: 022 615 21 61, e-mail: [email protected]
Adres Redakcji: 00-912 Warszawa, ul. ¯wirki i Wigury 105, tel.: 022 (6)82 50 98
Prenumerata: Stanis³aw Kordowski, tel.: 022 (6)87 24 70
ul. 11 listopada 17/19, 03-446 Warszawa
Konto: Bank Przemysłowo-Handlowy PBK S.A. Oddział w Warszawie,
ul. Krucza 24/26; 00-950 Warszawa, nr: 43 1060 0076 0000 4010 5000 0774
Miesięcznik można zaprenumerować zbiorowo za pośrednictwem zarządów
wojewódzkich, rejonowych, kół oraz indywidualnie.
Zasady prenumeraty
„GWiR” można prenumerować w określinych terminach:
Prenumerata roczna - do końca listopada roku poprzedzającego
Prenumerata kwartalna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 kwartał
- do końca lutego, maja, sierpnia na następne kwartały
Prenumerata półroczna - do końca listopada roku poprzedzającego na 1 pórocze
- do końca maja na 2 półrocze
Opłaty wynoszą:
Kwartalnie
Półrocznie
Rocznie
1 egz.
1 egz.
3 egzemplarze i więcej
15,00 zł 30,00 zł 40,50 zł + 13,50 zł za każdy następny egz.
30,00 zł 60,00 zł 81,00 zł + 27,00 zł za każdy następny egz.
60,00 zł 120,00 zł 162,00 zł + 54,00 zł za każdy następny egz.

Podobne dokumenty