dioksyny – powód czy pretekst? - Krajowa Izba Producentów Drobiu
Transkrypt
dioksyny – powód czy pretekst? - Krajowa Izba Producentów Drobiu
Prof. dr hab. Stanisław Wężyk Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz DIOKSYNY – POWÓD CZY PRETEKST? Im dalej w las tym więcej drzew jak mówi stare przysłowie. Zatem im bliżej końca 2006 r. tym głośniej dyskutują niemieccy producenci jaj spożywczych nt. przechodzenia na tzw. alternatywne technologie chowu kur nieśnych przy równoczesnej rezygnacji z chowu klatkowego. Po drugiej stronie bariery stoją tzw. „zieloni” walczący o tzw. „prawa zwierząt”, a w ich cieniu ukrywają się „regulatorzy” rynku jaj, którzy poprzez wprowadzanie nowych typów klatek czy proponowanie utrzymania kur na ściółce czy zielonych wybiegach, dążą świadomie do obniżenia podaży jaj. Jak się jednak dobrze rozejrzeć dookoła, to podobna sytuacja ma miejsce również w Polsce. Z bliżej niewiadomych przyczyn, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wyciągnęło pomocną dłoń tylko do 44 producentów jaj, objętych okresem przejściowym do 2009 r., dzierżąc w niej 16 złotowy datek/klatkę, przeznaczony na wydatki związane z dostosowaniem się do prawodawstwa unijnego w zakresie zapewnienia nioskom tzw. „dobrostanu” w ramach Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich, zwanych w skrócie PROW (vide Dziennik Ustaw nr 17 poz. 142). Gest to nie lada, ponieważ wątpliwe jest aby właściciele tych 44 ferm zainwestowali w latach 2005-2006 w nowe wzbogacone klatki, skoro mają prawo użytkowania starych klatek do końca 2009r. Można się domyślać, że z tych samych powodów resort rolnictwa zapomniał o obietnicach pomocy dla 51 ferm, którym Komisja Europejska nie przyznała, podczas negocjacji w 2002r., okresów przejściowych. Z pewnością doprowadzi to zamiast do rozwoju, do ograniczenia krajowej produkcji jaj spożywczych o ok. 0,5 mld szt/rok, czyli akurat o tyle, ile od kilku lat wynosi nasz eksport. A w kraju jaj za dużo nie mamy, a najprawdopodobniej o 1 miliard mniej niż szacuje IERiGŻ. Po prostu nie mamy tak dużego stada niosek by zniosły w ciągu roku 9 mld jaj, powiedział pan inż. Piotr Paszkowski, przedstawiciel Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej, na zebraniu PO WPSA 20 stycznia 2005 r. w Bydgoszczy. Tymczasem ustalając niskie dopłaty z funduszy strukturalnych, resort, który jak na ironię mając w swej nazwie „Rozwój Wsi”, tłumi krajową produkcję jaj. Ale do rzeczy bo miało być o jajach jako bombie dioksynowej. W drugiej połowie stycznia br. tuż przed rozpoczęciem w Berlinie Zielonego Tygodnia (Grüne Woche), ujawniono w Niemczech podwyższony poziom dioksyn w jajach pochodzących od kur utrzymywanych na wolnych wybiegach. Zbulwersowany tym faktem Związek Niemieckich Producentów Jaj (Bundesverband Deutsches Ei e.V - BDE) zwrócił się do p. Renaty Künast, Ministra Ochrony Konsumentów, Żywienia i Rolnictwa, o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Pani Minister stwierdziła, że dioksyny znajdują się nie tylko w jajach pochodzących z wolnych wybiegów, gdyż ich udział, wielokrotnie przekraczający normy UE, stwierdzono także w 6 na 66 analizowanych prób jaj, pochodzących z klatkowego chowu niosek. Mimo wielokrotnie zadawanych przez przedstawicieli BDE pytań o źródło pochodzenia dioksyn znajdujących się w jajach, p. R. Künast nie udziela nadal żadnych bliższych danych. Organizacja ta natomiast wyśledziła, że owe 6 prób jaj poddano chemicznej analizie jeszcze w 1999 r., gdy stwierdzono podniesiony poziom dioksyn w produktach żywnościowych, pochodzących od zwierząt żywionych belgijską paszą. 2 „Jest daleko posuniętą nieodpowiedzialnością by pani R. Künast fałszywie informowała konsumentów o złej jakości jaj pochodzących z klatkowego chowu. Domagamy się od pani Minister by zajęła w tej sprawie jasne stanowisko, opierając się na wynikach badań, przeprowadzonych aktualnie na terenie całych Niemiec, w odpowiednio wybranych fermach i stadach. Przedstawianie konsumentom wyników badań pochodzących z 1999 r. bardzo szkodzi całej niemieckiej branży drobiarskiej, co musi być również wyraźnie podkreślone” stwierdził dr Bernard Diekmann, przewodniczący BDE w czasie Zielonego Tygodnia w Berlinie. Wg berlińskiej gazety „Bild am Sonntag” (BamS), na skutek presji spowodowanej informacją o niedopuszczalnym poziomie dioksyn w jajach pochodzących z wolnego wybiegu, coraz więcej Landów postanowiło zaostrzyć prowadzone kontrole w tej dziedzinie. W Baden-Würtenbergii zainicjowano specjalny program oceny, proponując określanie udziału dioksyn na próbie obejmującej 400 jaj, pobranych z ferm utrzymujących kury na zielonych wybiegach, a w Dolnej Saksonii w podobny sposób będzie się oceniać 200 jaj/rok. Bawaria zamierza wznowić te badania dopiero wiosną, gdy więcej kur będzie utrzymywanych na wybiegach. Minister Środowiska Północnej Westfalii pan Höhn oświadczył, że informacje o podwyższonym udziale poziomu dioksyn w jajach odnoszą się jedynie do pojedynczych przypadków, a wiadomość, że ponad 30% jaj jest silnie obciążonych dioksynami, należy zaliczyć do bajek w typie horroru. Również gazeta „Kölner Express” w podobny sposób traktuje wypowiedzi „zielonych” polityków” nt. skażenia jaj dioksynami. Udział dioksyn w produktach żywnościowych wykazuje spadek w ciągu ostatnich 15 lat. Podstawowym działaniem w dwu ostatnich latach tak w Północnej Westfalii jak i innych Landach, były testy jakości produktów żywnościowych, ze szczególnym uwzględnieniem w nich poziomu dioksyn. Jak się okazało w Baden-Würtenbergii stwierdzono w jednym przypadku przekroczenie dopuszczalnego poziomu tego związku, powiedział pan Höhn. Na szczęście była to jedynie mała ferma, należąca do hodowcy-hobbysty, utrzymującego stare kury, w nader niekorzystnych warunkach glebowych. Badając w Północnej Westfalii w 2004 roku 48 jaj, pochodzących z różnych systemów chowu niosek stwierdzono, że we wszystkich badanych próbach, a w tym także w jajach pochodzących z chowu klatkowego, można jedynie domniemywać śladowych ilości dioksyn. Z kolei rzecznika prasowego Poczdamskiego Ministerstwa Rolnictwa pana Jens-Uwe Schade nie dziwi. że meldunki o „wielokrotnym przekroczeniu dopuszczalnego poziomu dioksyn w jajach” ukazały się tuż przed rozpoczęciem w Berlinie Zielonego Tygodnia, podczas gdy „prowadząc od 1994 r. badania nad poziomem dioksyn w produktach żywnościowych, nie uzyskano interesujących wyników. W podobnym tonie wypowiada się również Minister Rolnictwa Północnej Westfalii p. Barbel Höhn (partia Zielonych), która jest również przewodniczącą konferencji Ministrów Rolnictwa wszystkich landów. Jak z powyższego wynika, niemieccy politycy twardo stoją na gruncie eliminowania klatkowego chowu kur z produkcji jaj spożywczych i odrzucają wszelkie argumenty, że jaja pochodzące z alternatywnych systemów utrzymania niosek, mogą być gorszej jakości. Dioksyny powstają przy przemysłowym spalaniu polichlorowinyli oraz odpadów rzeźnych i konfiskat czyli przy tzw. ich utylizacji, stanowiąc chemiczne zanieczyszczenia środowiska. Zalegając przez 20-30 lat w glebie, mogą być przyczyną jej zanieczyszczenia. Do organizmu człowieka, trafiają w 90-95% z pożywieniem, głównie z mięsem i produktami mlecznymi. Mogą być przyczyną utraty masy ciała, uszkodzeń skóry, osłabienia ogólnej odporności, zaburzenia systemu nerwowego, hormonalnego i enzymatycznego. Dzienna norma dla młodego człowieka nie powinna przekraczać 0.7 do 1.5 pikograma /kg masy ciała, a 1 pikogram (pg) = 1 bilionowej części grama. Jak z tego wynika w ocenie stopnia skażenia np. treści jaja dioksynami, muszą być stosowane bardzo czułe metody analityczne. 3 W wyniku wcześniejszych doniesień o poziomie dioksyn w jajach i dyskusji nt. systemów utrzymania kur oraz przyspieszonego w Niemczech trybu wdrażania słynnej Dyrektywy 74/1999/EC, nioski w klatkach będzie można utrzymywać w tym kraju tylko do końca 2006 r. Pan Höhn jest przekonany, że za tą debatą „kryją się interesy agitujących za dalszym utrzymaniem chowu klatkowego”. Z kolei przewodniczący Związku Chłopów p. Gerd Sonnleitner ostrzega, że „gdy zostanie zlikwidowany chów kur w klatkach i w małych ptaszarniach (woliery), do Niemiec będą sprowadzane jaja z krajów, w których kury, utrzymywane są jeszcze gorszych warunkach”. Udział dioksyn w treści jaja nie jest czymś zaskakującym i strasznym dla specjalistów. Problematyka ta jest już od dawna w specjalistycznej literaturze udokumentowana. Z wielu naukowych prac wynika, że kury utrzymywane na wolnych wybiegach, na skutek grzebania i dziobania ziemi, mogą odkładać więcej dioksyn w treści jaja, skąd mogą być przeniesione do organizmu konsumenta. Minister rolnictwa dla Ochrony Konsumentów, p. Renata Künast (partia Zielonych) zwróciła Landom uwagę, że mając aż nadto pieniędzy na kontrolowanie produktów żywnościowych to ciągle skąpią na ochronę konsumenta, w wyniku czego tracą jego zaufanie Skąd my to znamy? Należy oczekiwać, że w ciągu najbliższych dwu lat tak w Niemczech jak i Austrii dojdzie do wytaczania przez zwolenników klatkowego chowu kur contra zwolennikom alternatywnych systemów utrzymania niosek, dział różnego kalibru. Dla naszych producentów jaj jest to przestroga, a zarazem ostrzeżenie, że problemu tego nie można pozostawiać tylko w gestii urzędników z ul. Wspólnej 30. Musimy nasilić starania by resort rolnictwa wystąpił jednak do Brukseli o przedłużenie w Polsce okresu wymiany „klatek na ściółkę czy zielone wybiegi” do końca 2020 roku. Kiedy zadłużeni na zakup klatek producenci jaj, zdążą spłacić w bankach ostatnią ratę. Nie jesteśmy w tej sprawie osamotnieni. Z podobnymi wnioskami zwróciły się już do Europejskiej Komisji rządy innych krajów UE.