numer 16_poniedzialek.indd - Hip
Transkrypt
numer 16_poniedzialek.indd - Hip
HIP-HOP.PL #16 ŻUROM HERBALISER FUGEES BEANS PODSUMOWANIE 2004 TYLKO 2,- 90 HEMP GRU REMIK Z UMC MORAL/GANO PIH NOWA PŁYTA GURAL Index 378984 Nr 1 (16) LUTY 2005 Cena 2,90 PLN (w tym 7% VAT) Nakład: 20000 egz. ISSN 1731-0253 MORAL I GANO TO ZDECYDOWANIE JEDEN Z NAJCIEKAWSZYCH DUETÓW NA POLSKIEJ SCENIE HIP-HOP’OWIEJ. JAK SAMI SIĘ OKREŚLAJĄ „OGIEŃ I WODA”. DOTYCHCZAS MOGLIŚMY ICH USŁYSZEĆ W KILKU WSPÓLNYCH KAWAŁKACH, KTO MIAŁ TROCHĘ SZCZĘŚCIA TRAFIŁ NA ICH KONCERTY, W LISTOPADZIE WYDALI PŁYTĘ. „NIENAGANNIE NIEMORALNA PROPOZYCJA”. OBOJE OPOWIADAJĄ NAM M.IN. O TYM JAK POWSTAWAŁY NAGRANIA, KIM JEST GRAFIT I KTO KOGO DISSUJE. W.S.T.P. #16 Miło mi przedstawić Wam kolejny numer Fachowego Pisma Hip-Hop.pl. Tym razem na okładkę trafił Gural, bez dwóch zdań czołowy polski raper. Znany z wielu płyt, ceniony za karkołomne rymy, których mnogość czasem przyprawia o ból głowy. Jest nieprzeciętny i na pewno udowodni to swoją nową płytą. Jednak już teraz opowiedział o niej ekskluzywnie dla czytelników HipHop.pl. Innym poznaniakiem, który wypowiada się dla nas jest Remik z UMC. Ten człowiek stworzył największą, niezależną polską wytwórnię, przekroczył kilka granic jeżeli chodzi o rozwój. Bywa krytykowany za zbytnie skomercjalizowanie muzyki, ale też chwalony za przykładanie się do promocji. U nas możecie poznać go lepiej. Jak zwykle w Hip-Hop.pl nie brakuje dobrych tematów. Zestawiamy obok siebie często antagonistyczne osoby, tylko po to, żebyście lepiej poznali polski Hip-Hop. Miłej lektury! REMIK Z UMC JEST POSTACIĄ TAK SAMO CENIONĄ CO NIE LUBIANĄ. JEDNI DOCENIAJĄ JEGO PRACĘ JAKO MANAGERA, ZWRACAJĄC UWAGĘ NA OGROMNY PROFESJONALIZM DZIAŁANIA UMC. DLA INNYCH JEST PRZYCZYNĄ ZAISTNIENIA HIPHOPOLO I UOSOBIENIEM KOMERCJI. BEZ NIEGO TAK OLBRZYMIEJ POPULARNOŚCI NIE ZDOBYLI BY M. IN. MEZO, ASCETOHOLIX, OWAL I 18L. PRZECZYTAJCIE WYWIAD Z NAJBARDZIEJ SKUTECZNYM I KONTROWERSYJNYM WYDAWCĄ W POLSKIEJ RAP-GRZE. WAKACYJNY SET OLLIE’GO TEEBA Z THE HERBALISER NIE ZGROMADZIŁ RZESZY FANÓW. CÓŻ WASZA STRATA. WINIEN PEWNIE FAKT, ŻE IMPREZA NIE ODBYŁA SIĘ JAKO SAMODZIELNE WYDARZENIE TYLKO W RAMACH WARSAW SUMMER JAZZ DAYS. PRZYJEMNIE BYŁO POBUJAĆ W RYTM FUNKOWO-JAZZOWYCH BITÓW POCIĘTYCH PRZEZ OLLIEGO, ALE JESZCZE LEPIEJ BYŁO GDY DAŁ SIĘ ZAPROSIĆ NA ROZMOWĘ. CZŁONEK JEDNEGO Z PIERWSZYCH SKŁADÓW W WYTWÓRNI NINJA TUNE TO PRZESYMPATYCZNY FACET. OD CZASÓW OSTATNIEJ PŁYTY NIE BYŁ TAK ROZGADANY, ZATEM CO SŁYCHAĆ U HERBALISERA WIEDZIEĆ BĘDZIECIE JEDYNIE WY! 16 WYDAWCA: “REGULUS” Piotr Fornalski ul. Brodnicka 12/2 71-044 SZCZECIN REDAKTOR NACZELNY: Sebastian Muliński [email protected] tel. +48 502 069 981 TO JEDEN Z TYCH MC, O KTÓRYM Z PEWNOŚCIĄ NIE MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE JEST NUDNY. JEGO FLOW MA NIEPRZECIĘTNĄ MOC, ZA TEN ELEMENT JEDNI GO UWIELBIAJĄ, DRUDZY NIE TOLERUJĄ. PIH JEST ŚWIEŻO PO WYDANIU SWOJEJ DRUGIEJ PŁYTY SOLOWEJ. O NIĄ, ALE NIE TYLKO, MIAŁEM OKAZJĘ PIHA ZAPYTAĆ. GURAL TO JEDEN Z NAJLEPSZYCH I NAJBARDZIEJ SZANOWANYCH ARTYSTÓW HIP-HOP’OWYCH W POLSCE. TEN UTALENTOWANY RAPER NIE RAZ JUŻ UDOWODNIŁ, ŻE MA NAPRAWDĘ DUŻO DO POWIEDZENIA. BEZBŁĘDNY TECHNICZNIE I ZADZIORNY TEKSTOWO ZARÓWNO NA NAGRANIACH SOLOWYCH JAK I W FORMACJI K.A.S.T.A. POKAZUJE, ŻE MA SWOJE UGRUNTOWANE MIEJSCE WŚRÓD PANTEONU GWIAZD. WYDAJE ON WŁAŚNIE SWOJĄ DRUGA SOLOWĄ PŁYTĘ ZATYTUŁOWANĄ „DREWNIANEJ MAŁPY ROCK”. ZNAJDUJE SIĘ NA NIEJ MIĘDZY INNYMI UTWÓR Z KONTROWERSYJNYM NIEMIECKIM RAPEREM SIDO. ZASTĘPCA REDAKTORA NACZELNEGO Paweł Fornalski [email protected] tel. +48 507 087 947 REDAKCJA HIP-HOP.PL ul. Jagiellońska 67 70-382 SZCZECIN www.hip-hop.pl [email protected] tel. +48 502 069 981 4 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 ŻUROM ZAWSZE BUDZIŁ KONTROWERSJE. JEDNAK NIE BUDZĄ ICH TYLKO OSOBY, KTÓRE NIC NIE ROBIĄ. A ON ROBI SPORO. PRACUJE PRZY WYDAWANIU WIELU PŁYT, STWORZYŁ „ROAD TO HIP-HOP” I NAGRAŁ SOLOWY ALBUM. WŁAŚNIE SOLOWY ALBUM WZBUDZA NAJWIĘCEJ SKRAJNYCH OPINII. PORUSZYŁ OSTRO DRAŻLIWE TEMATY, NIE BOI SIĘ MOCNYCH SŁÓW. Z DRUGIEJ STRONY TO USTATKOWANY FACET, KTÓRY WIE CZEGO CHCE. PRZECZYTAJCIE Z NIM WYWIAD I SPRAWDŹCIE CZY TYM RAZEM TEŻ JEST OSTRY I KONTROWERSYJNY. DJ TWISTER – DWA MIXTAPE’Y Dj Twister przygotowuje dwa mixtape’y. Pierwszy będzie hard core’owy, ale także bujający. Typowo rapowy, na którym znajdziecie głównie amerykańskie track’i, ale też kilka polskich produkcji w tym utwór Projektantów, którym Twister produkuje utwór na ich debiut (w tym utworze gościnnie pojawi się Łona). Na drugim mixtape’ie turntablistyczno-funkowojazzowym i zdecydowanie krótszym autor pokaże dużo trick’ów i skreczy. W sumie zmiksowanych będzie około 50 kawałków w tym dużo instrumentali, głównie z lat 70-80. FATUM PEZETA I NOONA Najpierw pojawiło się oskarżenie, że Pezet oraz producent Noon b e z p r aw n i e wykorzystali utwór zespołu Fatum pt. “Błaganie” w utworze “Nie Jestem Dawno (Ajron Remix)”, który ukazał się na płycie „Muzyka Poważna”. Ekipa Fatum zagroziła nawet procesem, jednak wszystko skończyło się wyjątkowo przyjemnie. Po kilku dniach pojawiło się oświadczenie: „Z ulgą informujemy, że kwestia użycia fragmentów utworu “Błaganie”, w utworze “Nie jestem dawno Ajron Remix”, została rozwiązana polubownie. Wyrażamy nadzieję, że zaistniała sytuacja może natomiast stać się początkiem bliższej współpracy. Konflikt nie był spowodowany złą wolą żadnej ze stron. Wszystkie strony pragną jednak wyrazić swój zdecydowany sprzeciw wobec przejawów nietolerancji i agresji, które miały miejsce w mediach i na internetowych forach dyskusyjnych.” Podpisane przez: Fatum, Pezet/Noon i Ajron. Na tym jednak nie koniec, bo 10 stycznia 2005 roku, płyta winylowa Fatum “Mania szybkości” podpisana przez lidera zespołu Piotra Bajusa, autora tekstów Ryszarda Kłosa oraz Ajrona i zespół Pezet/Noon trafiła na licytację związaną z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy na internetowym serwisie aukcyjnym. Był to dokładnie ten egzemplarz, który posłużył Ajronowi do stworzenia remixu utworu “Nie jestem dawno”, opartego na fragmencie kompozycji “Błaganie”. Płyta została sprzetana za cenę 202,50 złotych, co jest niewątpliwym sukcesem! GURU SOLO Raper stworzył nową wytwórnie o nazwie 7 Grand 6 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 Spoko Dzieciak to program na rzecz rozwoju utalentowanych dzieciaków, realizowany z ramienia Fundacji Centrum Twórczości Narodowej, z udziałem znanych osób świata młodzieży (m.in. Numer Raz, Sistars, Mor W.A.). Spoko Dzieciak planuje zakrojone na duża skalę poszukiwania utale ntowanych dzieciaków, a następnie rozwój talentu najwybitniejszych z odszukanych dzieciaków pod okiem specjalistów. Równie istotne jest stworzenie warunków motywujących do rozwoju jak największej ilości młodych ludzi w Polsce. NUMER Z VIVĄ! i zapowiedział nowy album. Płyta powinna ukazać się 18 kwietnia 2005 roku i nosić nazwę “Guru 7.0”. W sprawie produkcji Guru wspomagany jest przez nowego współpracownika - Solaar’a. LOON POZA BAD BOY Po czterech latach współpracy, raper i producent Loon opuścił wytwórnię Bad Boy należącą do P. Diddy’ego. A r t y s t a postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i powołał do życia wytwórnię Boss Up. Loon kończy nagrywki na swój drugi krążek “The Renaissance”, który w 2005 roku będzie pierwszą pozycją w katalogu nowej wytwórni. Na płycie na pewno pojawi się Mase. Znany warszawski raper, członek legendarnego Warszafskiego Deszczu, Numer Raz, znalazł się na okładce 26, świątecznego, numeru gazety Viva! Całość opatrzona jest tytułem “Gwiazdy na gwiazdkę” a razem z Numerem i białym misiem, pozują: Anita Lipnicka, John Porter, Natalia Kukulska i Agnieszka Szydłowska. Nie podano, czy wspólna sesja zdjęciowa zakończyła się sesją nagraniową. O.S.T.R. DOCENIONY PRZEZ POLITYKĘ ZVERBOWANI DO UMC Kolejnym zespołem w yd ą j a cy m dla UMC jest zespół z Piły - Verba . Na początku stycznia pojawi się pierwszy singiel promujacy płytę pt: ‘Ósmy Marca’, która ukaże się dokładnie Ósmego Marca 2005 roku. Zespół VERBA powstał w 1997 roku w Pile w Wielkopolsce. W skład wchodzą BARTAS I IGNAC. Produkcją muzyczną zajmuje się właśnie BARTAS. Na swoim kącie mają trzy nielegale, jednak w ciągu ostatniego roku zaszyli się w domowym studio i rozpoczęli prace nad płytą demo, których efektem zainteresowała się wytwórnia UMC Records. SPOKO DZIECIAK! O.S.T.R. nominowany został do XII edycji “Paszportu Polityki” (szczegóły w podwójnym numerze świąteczno-noworocznym tego tygodnika). Kandydaturę Ostrego zgłosili Hirek Wrona (“Trójka”) i Robert Sankowski (“GW”). Ciekawostką jest fakt, że wśród innych zgłoszonych (ale ostatecznie nie nominowanych) znaleźli się Łona i Tworzywo Sztuczne (podobnie jak O.S.T.R. artyści Mighty Asfalt Records). Ostatecznie Paszport Polityki w kategorii muzyka otrzymał Leszek Możdżer. PEJA NAJPOPULARNIEJSZY W SIECI Firma Nestsprint. pl stworzyła ranking najpopularniejszych fraz wpisywanych do ich przeglądarki, korzysta z niej m. in. wp.pl. Ten ranking w tym roku zdominowali raperzy. Na czwartym miejscu w kategorii najpopularniejszy Polak znalazł się Peja. Wyprzedził m. in. Mikołaja Kopernika, Czesława Miłosza, Jana Rokitę i Krzysztofa Krawczyka. Czołowe trzy miejsca w kategorii “Najpopularniejsi wykonawcy Polscy” zajęli raperzy. Są to odpowiednio: Jeden Osiem L, Trzeci Wymiar i Peja. Niżej uplasował się Mezo. W kategorii “Najpopularniejszy wykonawca zagraniczny” po raz trzeci z rzędu wygrał Eminem. Wysoko uplasowali się Bleak Eyed Peas i Sean Paul. SNOOP ZNÓW W SĄDZIE Snoop Dogg p o z wa ł kobietę, która wc z e ś n i e j oskarżyła go o napaść. Kobieta, która u k r y wa j ą c s w o j ą p r awd z i wą tożsamość w aktach sprawy figuruje jako “Jane Doe”, została oskarżona przez rapera o próbę wymuszenia 5 milionów dolarów. Pozwana szantażowała Snoop Dogga, że jeśli nie zapłaci jej żądanej sumy, ona sprzeda brukowej gazecie “National Enquirer” pewną kompromitującą go historię. Kobieta utrzymuje bowiem, że w 2003 roku padła ofiarą ataku artysty. Szczegóły zajścia nie są znane. Raper, który naprawdę nazywa się Calvin Broadus, zeznał 10 grudnia, iż opisywany incydent w ogóle się nie zdarzył. Teraz domaga się odszkodowania za pomówienie. OWAL: KLIP I PŁYTA Dla wszystkich fanów mamy na koniec roku znakomitą wiadomość - rozpoczęły się prace nad nową płytą Owala, tym razem w duecie z Tabbem, autorem m.in. całej wartstwy muzycznej na płycie “Epizod II: Rapnastyk” oraz drugiego singla z “Epizod III: Wirus” pt. “Rapteatr”. Projekt będzie kontynuacja płyty “Epizod II: Rapnastyk” - można się spodziewać najwięszej niespodzianki 2005 roku. Wydanie płyty planowane jest na drugą połowę 2005, po wakacjach. Dzień przed Sylwestrem został zarejestrowany klip do kawałka pt. “Fajna piosenka Hip-Hop” z gościnnym udziałem Kady. Teledysk będzie gotowy w połowie stycznia. Jest to ostatni teledysk nakręcony do kawałków z płyty “Epizod III: Wirus”. W nowym roku dużo wydarzeń, wielkie plany i przede wszystkim kolejny album. THE WORLD OF RAP AWARDS W dniu 16 lutego 2005 r. w Las Vegas odbędzie się ceremonia rozdania nagród “The world of rap awards”. Na gali zaprezentują takie się gwiazdy rapu jak: LL Cool J, Eminem, Nas, Snoop Dogg, Queen Latifah, Joe Budden, Xzibit, Ice Cube, 8 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 50 Cent, Jay-Z, Dmx a także wiele innych. Więcej na: www.theworldofrapawards.com NOWA KSIĄŻKA O TUPACU Napisano nową książkę poświęconą Tupac’owi pt. “Z głębi serca”. Książka zawiera fragmenty listów i wierszy pisanych przez Pac’a i jego sympatię, byłą modelkę Playboy’a, Angele Ardis, gdy Tupac przebywał w więzieniu... Swoją drogą kto jeszcze o nim książkę napisze? Info: autor: Angela Ardis tytuł oryginału: “Inside a Thugs Heart” cena: około 22, 23 zł ŚLUB KELIS I NASA Złote dziecko Hip-Hop’u Nas (Nasir Jones) po prawie dwuletnim okresie narzeczeństwa poślubił 8 stycznia wybrankę swojego serca piosenkarkę Kelis. Kameralna ceremonia odbyła się w Atlancie. Uczestniczyło w niej niewielkie grono najbliższych przyjaciół Młodej Pary oraz rodzina. Wśród gości był m.in. ojciec Nas’a Olu Dara, który występuje wraz z synem na drugim singlu z krążka ‘’Street’s Discipline’’ w utworze ‘’Bridging the Gap’’. REALITY SHOW MISSY Widzowie nowego reality show autorstwa Missy Elliott, którego premiera odbędzie się 5 stycznia, będę mieć okazje posmakować prawdziwego “tour life”. Manager gwiazdy, Steve Lobel, określa program jako wielką sensację i wyraz zdrowego współzawodnictwa. “Wszyscy tylko oglądają Tv i widzą artystów w klipach i wydaje im się, że to wszystko polega tylko na tym. Zapominają o wszystkich pracujących za sceną, o managerach i ekipie dzięki której wszystko się tak dobrze kreci.” “The Road to Stardom “ pokazuje realizację super touru 13 początkujących raperów i piosenkarzy podróżujących specjalnym busem i walczących o główna nagrodę 100 000$ oraz kontrakt z wytwórnią. Kandydaci są przedstawiani ważnym personom świata show-buisinessu i wystawieni do współzawodnictwa pod czujnym okiem Missy. WU TANG I PREFUSE 73 Już niebawem poznamy nowe nagrania kilku członków Wu-Tang Clan’u. A wszystko to za sprawą producenckiego albumu “Surrounded By Silence”, który przygotowuje Scott Herren, czyli rezydujący w Barcelonie Prefuse 73. Krążek ten ukaże się 22 marca, wydany przez wytwórnię Warp. Reprezentantami Wu-Tang’u na tej płycie będą Masta Killa, GZA/Genius i Ghostface, który pod koniec lutego pojawi się na pierwszym singlu “Hide Ya Face”. Inni goście na tej płycie to wykonawcy reprezentujący różne nurty muzyczne, m.in. Aesop Rock, Tyondai Braxton, Beans, Broadcast, The Books, DJ Nobody, Tunde Adebimpe (wokalista zespołu TV On The Radio), czy meksykańska grupa Cafe Tacuba. 2CZTERY7 W EMBARGO 2cztery7 dołączają do rodziny Embargo. Pod koniec 2004 roku rozwijający się label „Embargo Nagrania” podpisał wieloletni kontrakt fonograficzny z bardzo zasłużoną pod względem udziałów gościnnych i nie tylko, grupą „2cztery7”. 2cztery7 posiada niesamowitą umiejętność robienia hip-hopowych hitów, które od paru lat goszczą w głośnikach słuchaczy. Zespół żartobliwie określa swoją muzykę mianem „HIT-HOP”. Obecnie 2cztery7 intensywnie pracuje w Studio S-33 nad debiutanckim albumem. Bez wątpienia będzie to jeden z najciekawszych materiałów wydanych na wiosnę, a może nawet w całym 2005 roku. O wszystkich wydarzeniach związanych z albumem grupy 2cztery7 będziemy informować na bieżąco. PREMIERY I ZAPOWIEDZI: ENDEFIS „BYĆ ALBO NIE BYĆ” Druga płyta zespołu Endefis powstała w poszerzonym składzie już na początku 2004 roku (Bartosz, Miexon + JedenZdwóch). Zarówno muzycznie i tekstowo jest zdecydowanie bardziej zróżnicowana od pierwszej. Produkcją zajęli się producenci z wyrobioną już renomą np. Mazsa z zespołu Fenomen oraz Kociołek, jak i młodzi i mniej znani, ale bardzo utalentowani (np. WDK, DNA). Mimo tych różnorodności płyta muzycznie jest spójna. Gościnnie występują nie tylko wykonawcy z najwyższej półki O.S.T.R., Fenomen, ale i mało znani szerszemu gronu, choć reprezentujący wysoki poziom (np. Sztyku, Stefczi, Rds). Na krążku nie zabrakło oczywiście skreczy, którymi zajął się jeden z trzech najlepszych polskich dj’ów - DJ Kostek. Premiera 30 styczeń 2005 r. Grammatik „3” zostanie wydany nakładem Embargo Nagrania. Pierwszym singlem promującym album będzie „Dedykowane...”, którego produkcją zajął się Kociołek. W sumie zrobił on bity na tym albumie. Pozostałe osiem to produkcje autorstwa Bitnix, Kixnare, Joter, Flamastra, Haema i Zjawina. Skreczami zajął się Dj Taśmty. MAŁOLAT / AJRON „W POGONI ZA VIENIO I PELE „AUTENTYK III” Płyta Vienia i Pelego “Autentyk III” będzie zakończeniem trylogii “Autentyk”. Znajdzie się na niej siedem nowych utworów oraz nowe wersje czterech starych kawałków z płyt “Autentyk I & II” (“Jedno z takich miejsc”, “Iść swoją drogą”, “Tak od siedmiu lat”, “To dla moich ludzi”) nagrane z udziałem “żywych” muzyków. Wystąpią gościnnie m. in. Eis i WWO. Powyżej prezentujemy Wam okładkę tego albumu. Premiera płyty - 5 lutego 2005. LEPSZEJ JAKOŚCI ŻYCIEM” Po przesunięciu wydania płyty z grudnia 2004, album Małolata/Ajron „W pogoni za lepszej jakości życiem” trafił 6 stycznia do sprzedaży. Płyta od razu zebrała bardzo dobre recenzje i grono fanów. Polecamy tę pozycję. SLU „NAJLEPSZĄ OBRONĄ JEST ATAK” MEZO WYJDZIE Z BLOKÓW Trwają prace nad nową płytą M e z o , z wielu względów jedną z najbardziej oczekiwanych płyt 2005 roku. Muzycznie całą płytę wyprodukuje Tabb, dlatego będzie ona podpisana MEZO/ TABB jako Lajner. “Mam gotowe większość tekstów, bity też powstają systematycznie i na pewno wyrobimy się na marzec 2005. Nie chciałbym na razie zdradzać szczegółów, ale będzie kilka sporych niespodzianek.”- mówi Mezo. Płyta zatytułowana będzie “Wyjście z bloków”. PONAD TO W LUTYM.... GRAMMATIK „3” 17 lutego 2005 ukaże się długo oczekiwany, studyjny album grupy Grammatik, zatytułowany „3”. Po olbrzymim sukcesie płyt: „EP+”, „Światła Miasta” oraz maxi singla „Reaktywacja”, Grammatik „3” jest zdecydowanie jedną z najbardziej oczekiwanych pozycji 2005 roku! „Reaktywacja” odniosła sukces, sprzedając się w nakładzie ponad 10’000 sztuk. na podwójny album SLU. I wreszcie ostatni etap pracy to studio znanego wrocławskiego producenta Magiery. Tam dokonaliśmy miksu połowy materiału i tam również Peja nagrał kilka utworów. Za warstwę muzyczną odpowiedzialni są: w największym stopniu DJ Decks, później Magiera, Doniu i Tabb a na samym końcu Peja, który wyprodukował tylko jeden bit na całą płytę skupiając się na warstwie tekstowej. Również jeden bit wyprodukował DJ Zel, jeden utwór zmiksował wspólnie z Decksem warszawski producent Waco, i jeszcze jeden kawałek wyprodukował Magik i Glaca (Sweet Noise). Peja wydaje podwójną płytę z DJ Decksem pod szyldem SLUMS ATTACK. Premiera płyty pod tytułem “Najlepszą obroną jest... Atak” przewidziana jest na 24 stycznia 2005. Nagrania powstawały równomiernie w czterech różnych studiach nagraniowych. Kawałki takie jak: “Geneza” czy “Wstecz (Staszica story 3)” nagrane zostały w Dillegal Studio pod poznaniem. Większość gotowych pomysłów Peja zarejestrował w poznańskim studio KK (są to utwory takie jak: “Reprezentuję biedę”, “Depresja rappera”, “Kurewskie życie”, “Ona i on”).Część nagrań zarejestrowaliśmy w Noise Records (“Fturując”, “Ile jeszcze?”, “KO. CHAM”, “Dziś w klubie”). Glaca jest jedynym zaproszonym wokalistą Wytwórnia Prosto zapowiedziała na luty 2005 premierę nmixtape’u Deszcza Strugi pod tytułem „Mixtape Prosto”. Ciekawą propozycję na zimę szykuje Wielkie Joł, które w lutym planuje wydać ścieżkę dźwiękową do musicalu „12 Ławek”. Na soundtracku pojawią się m.in.: Tede, Numer Raz, Analogia, Sistars, Kameral, Ri!codeh, Bauagan Mistrzów, O.S.T.R., Rufin MC. Zapowiada się gorący luty. MAŁOLAT & AJRON W POGONI ZA LEPSZEJ JAKOŚCI ŻYCIEM Były już bardzo osobiste produkcje w polskim rapie. Małolat na bitach Ajrona poszedł jednak o krok dalej, odsłaniając uliczny sekret. Jego teksty przełamują tabu – jako pierwszy na polskiej scenie wprost opowiada o nielegalnych sposobach zarabiania hajsu na ulicy i bez ogródek przyznaje się do używek, które są w rapie, ale inni boją się o nich mówić. Teksty są proste, ale inne by tutaj nie pasowały. Tematyka jest różna, większość tekstów przepełniona jest frustracją, niekiedy egzystencjonalizmem (szczególnie w moim ulubionym „Trzeba żyć” z Pezetem – jest to jeden z lepszych polskich kawałków jakie słyszałem). Małolat pod względem ilości bluzgów może konkurować z najlepszymi, ale to nie szkodzi, a dodaje pikanterii płycie, która doskonale oddaje klimat warszawskich blokowisk czy klubów („W weekendy żyjąc” to kolejny kawałek, którego można słuchać w kółko). Bezpretensjonalnie opowiada o swoich przejściach z pannami, przypałach z policją, a nawet sytuacji w domu. Jest świadomy tego, że ma mocny, agresywny styl, który idealnie współgra z przekazem i zamyka usta tym, którzy ciągle dopatrują się podobieństw z Pezetem z resztą nie zostawia na nich suchej nitki. Mimo, iż zaprosił na płytę znanych gości, których jest dosyć sporo, nie zgubił się wśród nich. Chociaż to debiutant, nie brzmi gorzej niż Włodi, Eis, Mes, czy Sokół. Współpraca z Ajronem okazała się strzałem w dziesiątkę. Ten utalentowany producent zdobył uznanie przede wszystkim dzięki współpracy z Eldo. Entuzjaści jego bitów z „Eterni” z pewnością nie zawiodą się na muzyce, którą przygotował na album z Małolatem. To nadal odważne, surowe perkusje i niepowtarzalny mroczny klimat. Nie zawiodą się również ci, którzy jarali się jego podkładem do „Pieprzyć szary beton” – na płycie jest parę szybszych bitów i, co na pewno jest na plus, częściej zmienia klimat, dzięki czemu muzyka nie jest aż tak monotonna. Owoc współpracy Małolata i Ajrona jest zdecydowanie godny polecenia. Oni wywiązali się ze swojej roboty i zaserwowali nam smakowity kąsek w postaci szczerej, solidnej dawki rapu „z jajem”. [V1] O$KA PRZEZ $ JAK... Gdyby tak spojrzeć wstecz to okaże się, że na przestrzeni ostatnich lat, jednym z najbardziej zapracowanych producentów jest właśnie O$ka. Zaczął od OMP, potem zrobił pierwszy Płomień, dwie solowe kompilacje, dwie płyty z Onarem, po drodze kilka gościnnych produkcji i wreszcie trzecia płyta producencka. Choć było tego już trochę to każda kolejna płyta jest powodem do radości. Producent z Wilanowa jest jednym z bardziej pomysłowych graczy w tej branży. To co robi jest najlepszym dowodem na 12 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 to, że można nagrać chwytliwą i przebojową płytę, bez myślenia o lansowaniu się. Płytę nowoczesną a jednocześnie mocno osadzoną w klasycznym podejściu do hip-hop’u. „Przez $ jak” to krążek z imprezowym zacięciem. Dużo klubowych rytmów i tanecznych dźwięków. Ale są także podkłady płynące w wolniejszym tempie, zachęcające do refleksji. Wszystko jednak utrzymane w niestandardowej stylistyce, raz brzmiącej groźnie, raz mile bujającej. O$ka prezentuje odważne i otwarte podejście do muzyki. Jest jednak rzecz, która niestety też jest wpisana w jego styl, a mianowicie monotonne loop’owanie tego samego motywu w utworze. To co na początku przyciąga, czyli fajny sampl, po kilku przesłuchaniach zaczyna nudzić i drażnić. Jeśli chodzi o rap to najlepiej wypadły gwiazdy z Wielkiego Joł. Bez problemów na bicie odnaleźli się także starzy znajomi, czyli Jano, Onar i Pezet. Całość zatem prezentuje się przyzwoicie i słucha się tego z przyjemnością. Kiedyś O$ce zarzucano brak własnego stylu, dziś każdy rozpozna jego produkcje. Warszawski producent pakuje w swoje płyty ciekawie zaaranżowane, choć oparte na prostych schematach podkłady, chwytliwe sample, dobrze dobranych goście, dystans i świeżość oraz wyczucie przebojowych rytmów, a to naprawdę gorąca mieszanka. [se3a] MAŁY ESZ ESZ BEZ ZABEZPIECZEŃ „Bez zabezpieczeń” to solowy debiut Mełego Esz Esza, który powinien być wam znany z „Enziskenzis” Szybkiego Szmalu. Po pierwsze: ta płyta to perełka i nie ma opcji, żeby ją przegapić. Po drugie: to jedna z najświeższych polskich płyt ostatnich lat. Po trzecie: obawiam się, że mało kto ją doceni. O ile to, że Mały Esz Esz jest niewielkiego wzrostu jest mało istotne, o tyle dla niektórych męczący może się wydać głos, którym obdarzyła go natura. Można się jednak przyzwyczaić, tym bardziej, że nadrabia to flow, które zresztą często zmienia. Cała płyta jest naszpikowana przeróżnymi emocjami, żaden kawałek nie jest bezbarwny. Zadziwiające jest, że w przeciwieństwie do innych płyt, tutaj przyjemność sprawia słuchanie nawet pozornie najmniej ważnych skitów, znaczenie ma intro czy outro. Muzyka jest świeża, przede wszystkim za sprawą Szoguna i Deejaya Delty. Goście dają radę. Przede wszystkim zachwyca kawałek z Proceente i Ciechem „Wolne słowa” – moim zdaniem numer roku. Nie można też pominąć Pezeta, Emazeta, Weny, Lerka czy Łysonżi oraz śpiewającej Karoliny Grygołowicz, instrumentalistów czy DJ’a Grubaza, którzy współtworzą ten nieprzeciętny album. Jak na polskie realia, odważna jest tematyka. Mały Esz Esz poszedł bardziej w stronę liryki, teksty często są metaforyczne (np. doskonałe „Fransuckie usta” czy „Twardy dysk skit”), wywołują skrajne emocje: od niczym nieskrępowanego optymizmu (np. „Magnes” i wspomniane już „Wolne słowa”), po przeszywający smutek płynący z ukrytego, 18. tracku oraz kozackich rozkminek w stylu „Znajdź odpowiedź” czy „W bezruchu”. Czymś nowym jest konkretnie nawinięty kawałek o naleciałościach historycznych, czyli „Wolność” z gościnnym udziałem Weny i Emazeta. Podobno niektóre wytwórnie nie chciały wydać tego albumu, ponieważ jest za ambitny. Podejście godne pożałowania. Wytwórnia w ten sposób nie obraziła wykonawcy, a słuchaczy. Teraz tylko oni mogą udowodnić, że to nie jest prawda, kupując i jarając się tą produkcją. Gorąco polecam. [V1] DJ 600 V STYLE (OPERACJA ZRÓB TO GŁOŚNIEJ) „Właściwi ludzie na właściwych miejscach… Dobry rap – rap z serca” – i tutaj mógłbym skończyć opisywać nową, piątą już producencką płytę DJ600V. Nie zrobię tego, bo dziką przyjemność sprawi mi jej zrecenzowanie. Kiedy zobaczyłem w Vivie klip promujący tę produkcję (Analogia „Bujaka!”) byłem średnio zachwycony i z dystansem sięgnąłem po nowego Volta. Tyle, że mój dystans malał wprost proporcjonalnie do czasu jaki pozostawał do końca płyty. Po 21 trackach mogłem powiedzieć, że „Style” plasuje się w czołówce polskich produkcji hip-hop’owych 2004. Szczególnie widać to na tle poprzedniej płyty Volta, która nie zachwyciła. Zakres muzyczny jest ogromny. Począwszy od oldschoolowych bitów sprzed 10 lat, po syntetyczne, zakrawające na miano następnej epoki. W tekstach mamy przekrój przez polski Hip-Hop: od poważnych, życiowych tematów (Pono) aż do imprez i kobiet (Analogia, Pezet, Tede). W rankingu utworów to ponad ogólnie dobry poziom wybijają się: Flexxip z 247 w „Co słychać”, Pezet, Pokahontaz i Tede (kolejność przypadkowa). Na odrębne traktowanie zasługują 3 utwory z tej płyty: 2, 6 i 13. Bit Volta plus kobiece wokale – to coś świeżego, pewien eksperyment. Eksperyment się udał, i to we wszystkich trzech wspomnianych przypadkach. Czyżby Volt rozpoczął na dobre erę „polskiego r’n’b”? „Style” jak sam tytuł wskazuje jest różnorodna stylowo. Do tego mamy sporo nieznanych artystów, ale obserwując poprzednie produkcje Volta, stało się to normą i nie wpływa negatywnie na jakość całości. Warto tę produkcję mieć, bo za kilka lat przejdzie do kanonu polskiego rapu. [krl] 01. Peja/Slums Attack - Życie Kurewskie 02. Dj 600V feat. Analogia - Bujaka! 03. Hemp Gru - To jest to 04. Liber & Doniu & Kombii - Rendez - vous 05. O.S.T.R. - Początek 06. Północ Centrum Południe - Uciuany Giecik 07. OSWP feat. DKA - Do Przodu 08. Owal/Emcedwa feat. Mezo - Rapteatr 09. Abradab feat. Gutek - Rapowe Ziarno 2 10. Pezet/Noon - Szósty zmysł 11. Doniu - Przestrzeń 12. Magiera & L.A. i WWO - Każdy ponad każdym 13. O.S.T.R. - Odzyskamy hip-hop 14. Trzeci Wymiar - Dla mnie masz stajla 15. Medi Top - Jestem Stąd (2) (2) (2) (2) (39) (17) (1) (16) (12) (13) (13) (37) (14) (42) (2) LATEEF AND CHIEF ARE MAROONS AMBUSH Mimo europejskiej akcesji, muzycznie wciąż żyjemy na takim zadupiu, że gros znakomitych płyt omija naszą ojczyznę. Na szczęście nie wszystkie: ”Ambush”, miażdżąca kolaboracja Lateef’a (z duetu Latyrx) oraz Chief Excel’a (z Blackalicious) trafiła do krajowych sklepów. Przez prawie 40 minut raczeni jesteśmy Hip-Hop’em pełnym mocy, nasączonym energią, ale łagodnym, perfekcyjnym, ale bez rzemieślniczego zadęcia; bujającym, ciepłym, ale zrobionym z wykopem i werwą. Lateef ma pewny, zdecydowany i charakterystyczny, lekko zachrypnięty głos, z głębią i ciekawym rezonansem; bezbłędnie kontroluje flow, zarówno w spokojnych momentach (”Don’t Stop”), jaki i tych przekrzyczanych (”Matter of Time”). Świetnie sprawdza się w standardowych tematach i zaangażowanych wersach (polityczne ”If”). Niestety lepsze zawsze jest wrogiem dobrego, dlatego gdy dwukrotnie pojawia się Gift Of Gab, popisy Lateef’a bledną, ale tylko nieco. Dokonania Chief’a błyszczą już non stop. Mocne, sugestywne bębny to solidny fundament podłożony pod jego muzyczne budowle. Szkieletem konstrukcji są utrzymane w niskich tonach pętle organów, scalone basową zaprawą, zarysowane raptownym scratchem i przyozdobione skromnymi dodatkami. Excel ma również smykałkę do przemycania żywych instrumentów przez granice hip-hop’owej krainy, by nadać jej naturalnego uroku. No i rzecz najciekawsza, ”Beautiful You”, z motywem – uwaga! – pewnej polskiej piosenki lat pięćdziesiątych... Nie pozwól by ”Ambush” leżała na sklepowych półkach. Twój odtwarzacz to dla niej dużo lepsze miejsce. [Hadero] LUDACRIS THE RED LIGHT DISTRICT Jednym z pierwszych przedstawicieli południa, który rozpoczął multiplatynowe nagrywanie, był właśnie Ludacris. Dzięki niekonwencjonalnej technice rymowania oraz świeżemu spojrzeniu rap, Luda od razu został zauważony przez potężny Def Jam, u którego boku wydał już trzy świetnie sprzedające się albumy. Jego nowy krążek, „The Red Light District”, zawiera wszystko, co reprezentant Atlanty przedstawił nam na „Word Of Mouf” i „Chicken-N-Beer”. Luda kolejny raz udowadnia, że jest jednym z najbardziej zabawnych MC’s w rap-grze. Kawałki typu „Number One Spot”, gdzie Cris naśladuje Austina Powersa czy „Large Amounts”, odwołujący się do pogoni za sukcesem, dostarczają sporo frajdy. Wysoki poziom utrzymany jest również na refleksyjnych produkcjach. Na bitach usłyszymy same sprawdzone nazwiska, jednak Timbaland na „Potion” i Organized Noize na „Blueberry Yum Yum” delikatnie rozczarowują. Wśród gości znajdziemy m. in. DMX, DJ Quik, Trick Daddy czy Nas. „The Red Light District” nie zaskakuje tak, jak poprzednie albumy, jednak ci, którzy mieli kontakt z Luda, wiedzą, że nie schodzi on poniżej wysokiego poziomu. [K2] 14 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 JEAN GREA THIS WEEK Przedziwna to płyta. Choć nagrana przez Jean Grea, księżniczkę podziemia, mającą na koncie jeden album, jedną ep-kę, i kilkadziesiąt kolaboracji z niemal całą arystokracją undergroundu – to brzmi jak album Eve, gdyby ta skończyła trzy fakultety, spędzała wieczory na slam jamach i nie spotkała na swej drodze Swizz Beatza. Mimo, że pod muzyką podpisali się m.in. Belief, 9th Wonder i Joey Chavez, to nieraz dałbyś głowę, że to dzieła Just Blaze’a, czy Alchemista pracujących na pół gwizdka. I choć całość wydała niezależna wytwórnia Babygrande Records, to szanse na skromny sukces komercyjny nie są znowu takie skromne. Ale nie ma się co czarować, bo ”This Week” rozczarowuje. Sama Jean rymuje wzorowo: Rozbraja nonszalancją łamania wersów (”Not Like Me”), bez śladu wysiłku modeluje flow w zależności od tematu i nastroju zwrotek, odważnie wykorzystuje swe możliwości wokalne. Wpada przy tym jednak w niebezpieczną autopułapkę – ową techniczną perfekcją strasznie ogranicza sobie pole manewru, przez co nic niespotykanego nas tu nie spotka. W większości wyśmienite rymy, kilka solidnych podkładów, parę muzycznych nieporozumień (”Style Wars”, ”The Wall”) – i wspaniały ”Supa Luv”. To wszystko. „To nie jest krótki album, człowieku” – pisze autorka we wkładce. No właśnie: SZKODA, że nie jest. [Hadero] JACKI-O POE LITTLE RICH GIRL W kobiecym rapie od pewnego czasu jest regres. Będące jeszcze kilka lat temu na topie Lil’ Kim, Foxy Brown, Mc Lyte czy Da Brat, nie są obecnie w stanie zaistnieć. Pojawia się więc okazja dla nowych twarzy. Jedną z nich jest Jacki-O – reprezentantka Miami, która zaczynając od pisania poezji, poprzez nielegalne projekty, podpisała w końcu kontrakt z komercyjną wytwórnią TVT Records. Jej debiutancki album, „Poe Little Rich Girl”, muzycznie i tekstowo, koncentruje się na imprezowaniu, miłości oraz w mniejszym stopniu refleksjach. Jej rap skillsy nie są na pewno innowacyjne. Jeśli chodzi o flow, zauważalny jest wpływ Lil’ Kim oraz Missy Elliott. Samo rymowanie zbliżone jest poziomem do tego, co prezentuje Trina czy Gangsta Boo. Jacki dostała wsparcie od czołówki południowych producentów. Usłyszymy Jazze Pha, Timbalanda. Red Spyd i Cool & Dre. „Poe Little Rich Girl” to w miarę silny debiut, choć zdecydowanie zbyt przewidywalny. [K2] CHINGY POWERBALLIN Rok temu Chingy wydał debiutancki album „Jackpot”, którym sprawił, iż St. Louis zyskało kolejnego multiplatynowego rapera. Chingy został znakomicie wypromowany, a stało się to przede wszystkim dzięki sporemu zaangażowaniu Ludacrisa. Od tamtego czasu Chingy wyraźnie usamodzielnił się w działaniach, czego dowodem jest odejście z DTP oraz założenie własnej wytwórni Slot-A-Lot. Jego nowy krążek, „Powerballin”, jest kontynuacją pierwszego LP. Na płycie ponownie usłyszymy gorące, południowe produkcje duetu Trak Starz oraz imprezową lirykę chłopaka z St. Louis. Jeśli chodzi o gości, to Chingy zadbał zarówno o przedstawicieli R&B, jak i czołówkę Dirty South. Kolaboruje z: R. Kelly, Janet Jackson, Lil’ Wayne, Nate Dogg, G.I.B i Bun B. Jednym z ciekawszych utworów na krążku jest „All The Way To St. Lou”, który wyprodukował sam David Banner. „Powerballin” jest raczej nieudanym przedsięwzięciem. Singlowy track „Balla Baby”, nie ma takiej siły przebicia, jak „Right Thurr”, natomiast reszta materiału praktycznie nie różni się od tego z debiutu. Chingy powtórzył koncepcję, która przyniosła mu sławę. [K2] DIPLO FLORIDA „Hello, what’s your name?” – słodkim głosem wita nowa płyta z wytwórni Big Dada. Tak rozpoczyna się album „Florida” artysty kryjącego się pod pseudonimem Diplo. Big Dada to label, który kojarzycie głównie z czarnoskórymi zaklinaczami Ty i Rootsmanuvą oraz ekscentrycznym triem cLODDEAD. Diplo to postać z innej bajki – blondynek o sympatycznej aparycji zajmujący się abstract Hip-Hop’em. Prasa jeszcze nie huczy, ale już wkrótce zacznie, bowiem wyłonił się artysta, który spokojnie może zostać dopisany do listy zajmowanej już przez DJ’a Shadow, DJ’a Cam i RJD2. „Florida” może spokojnie zostać uznany, za jeden z krążków roku. Objawienie! Nie spotkamy tutaj popularnych ostatnio naleciałości funkowych i soulowych. Styl mocno eklektyczny, kolaże dźwiękowe, zabawa kontrastem – znamy? Znamy i lubimy. Elektronika, silne podbicie perkusyjne i dźwięki różnych instrumentów wiodą prym. „Florida” to pogodny album, kojarzący się z wakacjami, plażą. Owszem, pojawiają się też psychodeliczne motywy (udar słoneczny?), ale nie zakłócają ogólnej harmonii. Kolejny dowód na możliwości samplingu. Samplingu, który jest sztuką, nie techniką. Bogna „Bagietka” [Szulc] NAS STREET’S DISCIPLE „Street’s Disciple” był w pierwszej trójce najbardziej oczekiwanych albumów 2004 roku. Wypuszczony w połowie roku kawałek „Thief’s Theme”, uświadamiał nam na poważnie, iż pod koniec roku dostaniemy coś, na co czekaliśmy okrągłe dwa lata. Nas nagrał kolejny niesamowity album, ale nie jest to kolejny klasyk w wykonaniu króla z QB. Może, gdyby pozbierać najznakomitsze kawałki z obu kompaktów i stworzyć z nich pojedyńczy LP, to powstało by coś, co rapowemu arcydziełu jest o wiele bliższe. Przesłuchując obie płyty, dostajemy blisko półtorej godziny muzyki na najwyższym poziomie, obcując z takimi gatunkami jak jazz, blues czy soul. Mimo, że „Street’s Disciple” posiada kilka słabszych momentów, to nie zmienia to Z E 01. Eminem - Like Toy Soldiers 02. Xzibit - Hey Now (Mean Muggin`) 03. Jay-Z/Linkin Park - Numb/Encore 04. Fabolous - Breathe 05. N.O.R.E. - Oye Mi Canto 06. T.I. - Bring Em Out 07. Snoop Dogg- Drop It Like It`s Hot 08. Eminem - Just loose it 09. Snoop Dogg - Let`s Get Blown 10. 50 cent - Disco Inferno Ś W I A T A (4) (5) (5) (5) (19) (1) (5) (5) (19) (5) TEKST:hadero 10 płyt na... NIEPRZESPANĄ NOC W NUMERZE TRZYNASTYM MOGLIŚCIE PRZECZYTAĆ ZESTAWIENIE 10 UTWORÓW NA CAŁY DZIEŃ, ZAKOŃCZONE ”IT WAS A GOOD DAY” ICE CUBE’A I ”MIDNIGHT IN A PERFECT WORLD” DJ SHADOW’A. WYOBRAŹMY SOBIE JEDNAK, ŻE DZIEŃ WCALE NIE BYŁ TAKI DOBRY, A ‘PERFEKCYJNY’ TO OSTATNI EPITET, JAKIM CHCIELIBYŚMY OKREŚLIĆ ŚWIAT. POCHŁONIĘCI PROBLEMAMI OSTATNICH DWUNASTU GODZIN NIE MOŻEMY ZMRUŻYĆ OKA. Z POWODU ALERGII NA WEŁNĘ REZYGNUJEMY Z LICZENIA OWIEC, W DODATKU ZESZŁEGO TYGODNIA WYLALIŚMY OSTATNIE KROPLE LAWENDY, NO I ZA BARDZO SZANUJEMY WĄTROBĘ, BY ŁYKAĆ ŚRODKI NASENNE. JEDYNYM REMEDIUM POZOSTAJE MUZYKA. ZAPRASZAM NA 10 PŁYT, PRZY KTÓRYCH MORFEUSZ COFA SWE RAMIONA. 10 PŁYT, KTÓRYCH PEŁEN POTENCJAŁ OBJAWIA SIĘ DOPIERO WTEDY, GDY WSZYSCY JUŻ ŚPIĄ I ZOSTALIŚMY TYLKO MY I GŁOŚNIKI. 10 PŁYT, KTÓRE SPRAWIĄ, ŻE BEZSENNA NOC BĘDZIE JEDNĄ Z NAJBARDZIEJ EKSCYTUJĄCYCH. DJ SIGNIFY SLEEP NO MORE „Chciałem stworzyć ciężką, psychodeliczną płytę” – mówi nowojorczyk DJ Signify. Przy werbalnym współudziale genialnego Sage Francis’a i niewiele mniej zdolnego Buck’a 65, udało mu się to w pełni. Powstała płyta funkcjonująca niczym wilkołak, za dnia niejaka, nużąca, ospała, nie robiąca większego wrażenia, ale gdy tylko zapadnie zmrok zaatakuje i zawładnie Waszą duszą i ciałem. Z wyczuciem i powściągliwością dobrane sample znajdują pod opieką Signify’a idealne towarzystwo wśród jego intensywnych bębnów i bezlitośnie przycinanych scratch’y. Strach ogarnia nas już we ”Fly Away”. Trzeci utwór, ”Migrane” i niepewn ie wyłaniająca się zza ciemnych zakamarków perkusja przyprawić nas może o zimne dreszcze. Odsłaniając jeszcze tylko kilka tajemnic przy tracku szóstym Sage Francis zabiera nas na ”Haunted Hause Party” oprowadzając nas z niewiarygodną dbałością o szczegóły po tym przeklętym domu. Mamy jeszcze porywczą, trzyczęściową sagę ”Peek a Boo” z piekielnie szybką perkusją oraz kilka innych mrożących krew w żyłach utworów, których poznanie zostawiam Waszej gestii. GRAMMATIK ŚWIATŁA MIASTA Z przerażenia i ciemności wyrywają nas powoli światła miasta. To nie tylko kłujące wzrok neony, migające ulicami reflektory aut i przebłyski chodnikowych latarnii. To również poruszające do głębi podkłady Noon’a, złożone z naturalnych, spokojnych bębnów i smutnych, nastrojowych sampli pianina, smyczków, akustycznej gitary albo delikatnych wokali. To mądre, szczere i poetyckie wersy Eldo i Asha, uzupełnione nieco bardziej schematycznym stylem Jotuze. To wreszcie najlepszy polski album, wierny i oddany towarzysz wszystkich spędzających wieczory w „Pustych Pokojach”, którzy w muzyce znajdują ucieczkę, „ukojenie w bitach” i „spokój w trzeszczących płytach”. Może to być modlitwa, bo przecież „nawet najt- wardsi mają chwilę, kiedy potrzebują klęknąć”, może to być kreślenie planów na przyszłość przy „Zwyczajnych Marzeniach”, albo przeciwnie, wspomnienia z młodości o czasach, w których „wszyscy mieli uśmiech na twarzach”, by wreszcie z optymizmem uświadomić sobie, że „to dla Ciebie błyszczą się te gwiazdy”. Oprócz melancholii i powodów do zadumy, „światła miasta” przynoszą uspokojenie: „jest już ciemno, spokojnie, tak jest tylko w baśniach”. COMPANY FLOW LITTLE JOHNNY FROM THE HOSPITUL Nie trwa ono jednak zbyt długo, gdyż oto trafiamy w odwiedziny do szpitala, do pokoju małego chłopca o imieniu Johnny. Choć Jasio mówi niewiele, to godzina spędzona w jego towarzystwie dać może więcej niż słuchanie słowotoku większości raperów. Już w pierwszym utworze słyszymy przedziwne, paranoiczne jęki na tle mosiężnych bitów, wprowadzające nas w nie do końca definiowalny stan. Świat Johnny’ego wypełniają schizofreniczne dźwięki przetworzone przez maszynerię El-Producto i Mr. Len’a, producentów znanych doskonale z bezlitosnego obchodzenia się ze słuchaczem. Wysuwają oni w jego kierunku baterię dział największego kalibru. Sporo tu ech industrialu, przez co mamy wrażenie, że płytę tworzono gdzieś na zapleczach ogromnej fabryki. Z drugiej strony słychać odgłosy zaczerpnięte wprost z podziemnych otchłani, by nagle spłynęły na nas kosmiczne wręcz sygnały z zupełnie innej galaktyki. Apokaliptyczne, nabuzowane po brzegi syntezatory; ochrypłe dęciaki przemaglowane przez elektronikę, czy gitary elektryczne świdrujące czaszkę do najgłębszych zwoi mózgowych z pewnością nie służą układowi nerwowemu. I jak tu nie popaść w nerwicę przy tak zawirowanych produkcjach? Dlatego po ostatnich taktach ”happy happy joy kill” szybko włączamy coś co ma szansę nas uratować. A TRIBE CALLED QUEST MIDNIGHT MARAUDERS Wybiła północ. Najwyższa pora na odprężenie przy jazzujących podkładach, lekkich rymach i spontanicznych refrenach, a kto rozkołysze nas lepiej niż Tribe Called Quest? Razem z Q-Tip’em i spółką wyruszamy w muzyczną podróż, by w ”Award Tour” okrążyć cały świat, poznać niezliczoną ilość opowieści (”8 Milion Stories”) i wyluzować się przy ”Elektric Relaxation”. Zachwyceni atrakcjami serwowanymi przez plemię, możemy wyrazić swą aprobatę (”Clap Your Hands”) i łapiąc się za głowę wrzeszczeć razem z gościnnie występującym Bustą refren: ”oh my God!”. ”Midnight Marauders” to płyta z okresu, gdy zespoły, mimo iż nie godziły się na kompromisy, potrafiły osiągnąć wysoką sprzedaż i uznanie fanów, coś co dziś jest niemal nieosiągalne. Powód? Kiedyś kontrakt płytowy podpisywali nieliczni, naprawdę najlepsi. RJD2 DEADRINGER Wróćmy do naszego zestawienia, bowiem północ za nami i dopiero teraz zaczną się dziać rzeczy poważnie szargające nerwy. Na początek obejrzymy ”The Horror”, to solidnie wykręcony numer, oparty o panicznie świszczące klawisze, bulgoczący gdzieś za rogiem bas i powtarzane w kółko “It’s time, time, time to understand the horror... It’s time, time, time to understand the monster”.Podczas refleksyjnego ”Smoke & Mirrors” będziemy rozmyślać o jutrzejszym dniu (”who knows what tomorrow will bring/ maybe sunshine or maybe the rain?/ or maybe it’ll bring my love to me/ who knows?”). Nagle z zadumy wyrwie nas krótki dialog ”Shot In The Dark”. To nie koniec mrożących krew zdarzeń, przeciwnie, jest coraz bardziej niebezpiecznie, bo oto mamy ”2 More Dead”, kolejny funkowy track spod ciemnej latarni. W ciekawym ”June” raper Copywrite składa hołd swojemu zmarłemu ojcu, a album wieńczy sentymentalny, archaiczny ”Work”. Rjd2 dźwiękami i wyłuskanymi ze starych analogów wokali opowiada nam swe historie z równą swadą co z wyczuciem, dbając o dramaturgię utworów, nie szczędząc autoironii (”he sell a lot of records you know, but he’ll sell a lot more man if he’ll take his picture of the cover”) i powagi. „Dead- HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 15 ringer” to wciąż jeden z najlepszych albumów kilku ostatnich lat i w pewnym sensie jest dla mnie hańbą, że wciąż leży na półce sklepowej pewnej sieci handlowej o rzekomo najniższych cenach. Na co czekacie? Przecież nie kupię drugiego egzemplarza!? SOLE SELLING LIVE WATER Każdy z trzynastu utworów tej płyty to osobny rozdział tej samej historii, opowieści o świecie autora, jego obsesjach, wewnętrznych paranojach. To strumień świadomości pełen mentalnego ekshibicjonizmu, przepełniony goryczą, chęcią oderwania od rzeczywistości. Sole swym niepokojącym głosem doskonale przekazuje emocje, od buntu przez agresję po żal. Wzburzony, drwiący, czy melancholijny, zawsze brzmi znakomicie. Ci, którzy wspominają Big Pun’a za sposób, w jaki nabierał powietrze między wersami, tutaj zaspokoją swe tęsknoty - Tim Holland rymuje tak, jakby każdy wers miał być jego ostatnim” – to moje słowa sprzed półtora roku, wyjęte dziś z szuflady. Czy uległy przedawnieniu? Absolutnie nie. W swym lenistwie wyciągam więc kolejny akapit: „wszystkie komplementy zaadresowane do Sage’a Francis’a byłyby tu jak najbardziej na miejscu. Sole pozbawiony jest co prawda jego ironicznego dystansu, dowcipu, zamiast optymizmu woli chyba farmację, poza tym ma mniej przystępny flow, bardziej złowrogi, porażający, na pewno przez a może dzięki? - swoją oryginalność wymagający cierpliwości i oswojenia.” Nie skończę jednak leniwym: „musisz tego raz posłuchać”. Nie wiem czy dwadzieścia sesji z ”Selling Live Water” wystarczy by pokochać tę płytę. Tak jak z kobietami: te niedostępne okazują się najcenniejsze... BUCK 65 SQUARE Jeśli o hip-hop’owym artyście pisze się per „Tom Waits z samplerem”, to oczywistym jest, że mamy do czynienia z artystą najwyższej klasy. Kanadyjczykowi znacznie bliżej do wspomnianego barda niż stereotypowego rapera. Z setkami płyt, samplerem i bitmaszyną Buck tworzy coś, co sytuuję się jakieś ćwierć półki poniżej dzieł Shadow’a. Raz są to szybkie, niemal breakbeatowe podkłady, kiedy indziej turntablistyczne popisy autora płyty. Jednak przewagę mają echa blues’a i miejskiego folku tworzące na zmianę niewdzięczną i ponurą oraz urzekającą, pełną ciepła i uroku atmosferę. Spod swego pióra Buck wydobywa poetyckie, przejmujące historie o ludziach z małych, zamglonych miasteczek, przeplatając je z wątkami autobiograficznymi, nie szczędząc przy tym najbardziej intymnych szczegółów, by pod koniec błysnąć humorem w słownej grze o jedzeniu. Lekko zachrypnięty głos Buck’a nadaje wszystkiemu groteskowy, wręcz kryptyczny wydźwięk, idealnie sprawdzający się przy zapalonych świecach. MOBB DEEP INFAMOUS Z pachnącej żywicą Kanady oczyma wyobraźni przenosimy się do ciemnych zaułków nowojorskiej dzielnicy Queensbridge. Uprzedzam jednak, że oprócz gwałtownych skoków ciśnienia, szybkich oddechów, nerwowego oglądania się za siebie i odgłosów wystrzałów broni maszynowej 16 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 niewiele nas tu spotka. Prodigy i Havoc brutalnymi słowami ilustrują klimat miejsc, z których cało wychodzą tylko szczęśliwcy i twardziele (”Survival of the fit/ only the strong survive”), jedyna zasada to ”Eye For An Eye”, a najlepszym lekarstwem jest ”Drink Away The Pain”. O hipnotyzującej mocy ”Infamous” decyduje jednak przede wszystkim muzyka i odpowiedzialny za nią Havoc. Podkłady te na pierwszy rzut ucha brzmią ascetycznie, skromnie, dopiero przy kolejnych kontaktach ujawniają swój obezwładniający potencjał. W bitach najważniejszą rolę grają bardzo silnie wybijane werble, zgrabnie prowadzone przez pętle basu. Ledwie słyszalne, dyskretne, schowane pod płaszczem mroku niczym marihuana ukryta przed policyjnym patrolem, tak by tylko wtajemniczeni mogli ją odnaleźć, powodują uczucie lęku jakie w nocnych godzinach towarzyszy zwykle mieszkańcom Q’Boro. LEONARD COHEN TEN NEW SONGS Muzyka z ”Ten New Songs” jest w swej strukturze do Hip-Hop’u bardzo zbliżona. Wolne, systematyczne bity, delikatne dopowiedzenia basu i instrumentów klawiszowych wspomagane kobiecymi chórkami mogłyby z powodzeniem stanowić akompaniament dla co wrażliwszych MC, gdyby je trochę podkręcić na konsolecie. Prócz tego teksty Cohen’a nie różnią się wiele od hip-hop’owych, może poza nieco inaczej umiejscowioną wrażliwością: znany z radia i telewizji ”In My Secret Life” to relacje damskomęskie ubrane w trafne metafory, ”That Don’t Make It Junk” to nic innego jak oda do pewnego czystego, popularnego szczególnie w naszym kraju eliksiru. ”Here It Is” to tak znienawidzone przez wszystkich bogactwo i przepych również nie znajduje poparcia u Cohen’a. Tekst ”By The Rivers Dark” ociera się już o rastafarianizm: ”I lived my life in Babylon/ and I did forget my holy song/ And I had no strength in Babylon”; a w wieńczącym płytę ”The Land of Plenty” słyszymy ”for the millions in a prison”, pan Leonard śpiewa zamiast rymować? Trudno, odpowiem, nie znajdując lepszego argumentu. Cohen pisał ten album będąc w klasztorze buddystów, budząc się codziennie o czwartej rano. My nie spaliśmy nawet przez minutę! BEANS TOMORROW RIGHT NOW Wszystko co złe musi się jednak skończyć, kończy się i nasza bezsenna noc. Pora zobaczyć świat w różowych kolorach, spojrzeć w przyszłość z nadzieją, pewnością siebieiekstrawagancją.PłytaBeans’a (eks-członka Anti Pop Consortium) nie oferuje nam nic innego. Znajdujemy tu elektroniczne, oszczędne podkłady, oparte głównie na syntezatorowych motywach i staroszkolnie brzmiących bitach. Prócz tego mamy mnóstwo doskonałej zabawy w obcowaniu z nietypową gadką nowojorczyka. Każdy utwór działa inaczej: ”Pheek The Beet” śmieszy swym ironicznym, słodkim, popowym, dziecinnym aranżem. Po przyprawiającym o zawroty ”Raping Silence” mamy dyskretne ”Toast”, by jeszcze raz oszaleć przy ”Hot Venom”. Zarymowane na tle beatboxu ”Crave” bawi tylko na początku, bo okazuje się, że to śmiertelnie poważny diss na wszystkich kiepskich MC’s. ”Booga Sugar” już całkiem rezygnuje z akompaniamentu, bo temat – narkotyki – jest zbyt istotny by coś miało rozpraszać naszą uwagę. STYCZEŃ REAKTYWACJA GRAMMATIKA Po trzech latach milczenia powrócił warszawski zespół Grammatik. Eldo i Jotuze nagrali świetnie przyjętą EPkę „Reaktywacja”. Ten mini-album zwiastuje kolejne wydawnictwo płytowe Grammatika, którego premiera została przesunięta na rok 2005. Powyższa EPka jest pierwszym materiałem wydanym przez nową wytwórnię Embargo Nagrania (Pezet/Noon, 247 i JWP). Nowy label przejął dystrybucję płyt Asfalt Records. VADIM W POLSCE Na kolejny koncert do Polski przyjechał DJ Vadim. Pochodzący z Ukrainy fenomenalny twórca abstrakcyjnego brzmienia hip-hop’owego. Wirtuoz gramofonu i samplera wystąpił w Bytomiu i Wrocławiu wraz ze składem Rosyjskiej Perkusji. W tym roku grupę tworzą Yarah Bravo, cudnie śpiewająca żona Vadima, kanadyjski eMCe Blu Rum 13 oraz wybitny turntablista DJ Woody. SISTARS NA EUROWIZJI Sistars startują w polskich eliminacjach do międzynarodowego Konkursu Eurowizji. Podczas widowiska, które ogląda 6 milionów Polaków, Siostry i Sisquad wykonują specjalnie przygotowany na tę okazję utwór „Freedom”. Skład jest pierwszym zespołem ze sceny R&B/Hip-Hop, który bierze udział w tym wydarzeniu. Ostatecznie spośród 15 naszych artystów, najwięcej głosów zdobywa Blue Cafe. LUTY KLASYCZNY AMERYKAŃSKI RAP W POLSCE W Warszawie na jedynym występie w Polsce pojawia się legendarny producent Prince Paul, twórca pierwszych płyt De La Soul i mrocznego klimatu Gravediggaz oraz autor niezliczonej ilości ambitnych projektów z Handsome Boy Modeling School na czele. Artysta gra wspaniały set w warszawskim klubie Live, niestety jedynie dla garstki fanów. Większe grono słuchaczy lubiących podziemny rap zgromadził nowojorski raper Jeru the Damaja, który występił we wrocławskim Kolorze po raz trzeci w Polsce. Artysta powrócił do stolicy Dolnego Śląska jeszcze w listopadzie 2004. JEDEN OSIEM L KRADNIE Skandal związany z nieautoryzowanym użyciem sampla przez płocką grupę Jeden Osiem L w megaprzeboju „Jak Zapomnieć”. Autorzy utworu skorzystali z charakterystycznej kilkusekundowej pętli otwierającej kawałek „Overcome” grupy Live, hit roku 2001 poświęcony ofiarom zamachów na World Trade Center. O wydarzeniu było głośno m.in. ze względu na odważne wypowiedzi chłopaków z 18L, wypierających się winy. Sprawa zostaje rozwiązana z korzyścią 4 0 0 2 ROK DAŻEŃ NA OWEJ P A R IE N E C PODSUMOWANIE WY S J IE K S L PO dla wytwórni Universal, polskiego dystrybutora nagrań Live. O grupie robi się głośno także w kwietniu, kiedy wychodzi na jaw sprawa o zamieszanie zespołu w pobicie reportera Przekroju za nieprzychylny artykuł. NUMER RAZ POWRACA Wytwórnia Wielkie Joł poinformowała o premierze długo oczekiwanej płyty solowej Numer Raz - drugiego z trójki artystów legendarnego zespołu hip-hop’owego Warszafski Deszcz. Album został zatytułowany: “Muzyka, Bloki, Skręty”. MARZEC KONCERTOWY WARSZAWSKI MARZEC W jednym miesiącu wystąpiło w Warszawie mnóstwo ciekawych artystów m.in.: legendarni Arrested Development, wybitny brytyjski raper TY, poetka mikrofonu Ursula Rucker oraz Blade i DJ First Rate, legendy brytyjskiej sceny hip-hop’owej. HIP-HOP W TVP 2 W telewizyjnej Dwójce zostaje wyemitowany program z serii „Polaków Portret Własny” o tytule „Hip-Hop a sprawa polska”, w którym występują największe gwiazdy polskiej sceny. Artyści wypowiadają się o różnych kwestiach związanych ze społeczeństwem. Wśród zaproszonych gości znajdują się m.in. AbraDab, Eldo, Vienio, Sokół i Jędker. NONTOPER TRYUMFUJE NA BOTY W Koninie odbyły się eliminacje do Battle Of The Year Eeastern Europe. Na parkiecie bezkonkurencyjni okazali się bboy’e z Nontoper Mielonki. Byli pierwszą ekipą ubieraną w ciuchy Croppa. Kolejne miejsca zajęli Ready To Battle i Crayzie Squad. Głośno jest o skandalu związanym z grupą Azizi, która odmawia walki o trzecie miejsce. SISTARS Z FRYDERYKIEM Kolejny sukces Sistars w roku 2004: grupa zdobyła dwie nagrody polskiego przemysłu fonograficznego, czyli Fryderyki. Zespół tryumfuje w kategoriach Hip-Hop i Debiut Roku, urozmaicając galę rozdania wyróżnień występem na żywo. KWIECIEŃ AMBITNE POWROTY Pomimo wielu plotek o rozpadzie projektu, ukazuje się druga wspólna płyta Pezeta i Noona. Wyjątkowo dojrzały tekstowo i muzycznie materiał „Muzyka Poważna” promuje singiel „Nie jestem dawno”. Miesiąc później premierę ma długo oczekiwany album Łony „Nic Dziwnego”. Znajduje on szerokie grono entuzjastów wśród fanów inteligentnych, ironicznych komentarzy o otaczającej nas rzeczywistości. Po długiej przerwie, w dobrym stylu, powraca Liroy z singlem “Kiedyś przyjdzie taki dzień”. Utwór do pobrania na Portalu Hip-Hop.pl. BBOYE U PAPIEŻA Trzech Polskich B-Boy’ów: Kfiatek, Wezyr i Bożek, wysstąpiło w Watykanie specjalnie dla Jana Pawła II. Wydarzenie przechodzi do historii jako docenienie polskiego Hip-Hop’u w tzw. „wyższych kręgach”. PROJEKT PCP Pod Północ Centrum Południe kryją się 3 legendarne ekipy: zasłużony Deluks (Gdańsk), szanowani za wkład w rozwój graffiti JWP (Warszawa) oraz prekursorzy krakowskiej sceny Intoksynator (Kraków). Długoletnia przyjaźń połączyła te zespoły i zaowocowała wydaniem albumu. TRZECIA PŁYTA MOR WA Premiera trzeciej płyty Mor WA pt. “Dla słuchaczy”. Łyskacz, Wigor i Pepert dedykują album prawdziwym słuchaczom polskiego Hip-Hop’u, bez względu na wiek. NOTES TEDEGO Premiera trzeciego solowego krążka Tede, pt. “Notes”. Za stronę muzyczną albumu odpowiadają nieznani do tej pory szerszej publiczności, młodzi producenci, których talent możliwy był do odkrycia dzięki konkursowi na produkcje hip-hop’owe, jaki wytwórnia Wielkie Joł ogłosiła jeszcze w listopadzie 2003 r. MAJ HIP-HOPOLE 2004 Odbyła się czwarta edycja organizowanego przez Hirka Wronę festiwalu Hip-HOPOLE. Impreza miała oryginalną formę: zaproszeni goście dzielą się na dwa obozy, związane odpowiednio z DJ’em 600V i duetem producenckim Whitehouse, a na scenie występują na zmianę artyści reprezentujący „przeciwne” strony. W wyjątkowo pozytywnym spotkaniu wzięły udział czołowe postacie polskiego rapu, jak: Tede, Pokahontaz, K.A.S.T.A., O.S.T.R., Flexxip i Abradab. W Opolu spory sukces odnosi także grupa Sistars, która zdobywa nagrodę publiczności w plebiscycie Premiery. RAPERSKI BEEF Rozpętałsięjedenznajgorętszychkonfliktówostatnich lat.Bezpośrednimzapalnikiemokazałsięutwór„Oczy Otwarte 2 (Rok Później)”, w którym Mes (Flexxip) i Numer Raz (Warszafski Deszcz) bezpośrednio s k r y t y k owa l i rozwijający się nurt tzw. hiphopolo. Najbardziej urażony zdawał się być poznański raper Mezo, który nagrał agresywną odpowiedź „Panczlajner”. Na reakcję nie trzeba było czekać, własne kawałki nagrali następnie Numer i Mes. Konflikt, opierający się też na zbieżności ksywek Warszawiaka i Poznaniaka, zakończył sięnieformalnym zwycięstwem Mesa, na którego nagranie Mezo nie odpowiedział. Szykanowany za „Aniele” raper pokazał jednak polskiej publiczności, że wie, co oznaczają bitewne rymy. WIELKA BITWA WARSZAWSKA Po czterech cotygodniowych eliminacjach w stołecznej Przestrzeni Graffenberga odbył się Wielki Finał Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Impreza miała wysoki poziom. Pojedynek wygrał Duże Pe, pokonując kontrowersyjnym werdyktem sędziów Tetrisa. HIPHOPOWE TARGI W Cieszynie odbyły się I Międzynarodowe Targi hiphopowo-uliczno-ekstremalne, na których wystawiło się kilkadziesiąt firm związanych z kulturą Hip-Hop oraz sportami ekstremalnymi. Zorganizowanie takiego wydarzenia świadczy o coraz mocniejszej pozycji ‘rapowych’ firm, szczególnie na rynku odzieżowym i medialnym. NIETYPOWY DEBIUT Sidney Polak, znany perkusista grupy T.Love debiutuje solową płytą. Album stanowi wypadkową jego ostatnich fascynacji muzycznych i łączy w sobie elementy muzyki reggae, hip-hop i folk. Całość uzupełniają teksty komentujące rzeczywistość oraz opowiadające w zabawny sposób prawdziwe historie z jego życia. HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 17 CZERWIEC BELVEDERE AWARDS Hip-Hop ewidentnie wkroczył na salony, czego ostatecznym dowodem jest uhonorowanie Tedego prestiżową nagroda uznanego producenta wódek Belvedere. Ceremonia rozdania nagród odbyła się właśnie w Pałacu Prezydenckim, a bawią się na niej najbardziej znane postaci świata biznesu i polityki (m. in. dr Jan Kulczyk). BOTY 2004 EASTERN EUROPE Wschodnioeuropejskie eliminacje do Battle of The Year odbywają się po raz kolejny w Szczecinie. Imprezę po raz trzeci wygrywają Słowacy z Quasit X-Boyz, drugie miejsce zajmuje polski Crazy Squad, a trzecie Nontoper Mielonka. Po raz pierwszy w Polsce zagrał niemiecki raper Afrob. WIELKIE WYDARZENIA MUZYCZNE W Warszawie wystąpiła legenda amerykańskiego rapu, De La Soul. Zespół zagrał dla kilkuset fanów w klubie Stodoła, dostarczając niezapomnianych wrażeń muzycznych. Pod koniec czerwca w Sopocie gościł zaś Sean Paul, międzynarodowy gwiazdor dancehall. Nawet padający deszcz nie przeszkodził przybyłym fanom w żywiołowym odbiorze wyjątkowo gorącego koncertu. TRZY OCZEKIWANE PŁYTY W czerwcu ukazały się trzy ważne płyty. Pierwsza to Owal/Emcedwa pt. “Epizod III: Wirus”. Nakładem Camey Studio ukazał się solowy krążek Onara pt. “Osobiście”. Zdecydowanie najlepszy materiał tego artysty. I wreszcie na półki sklepowe trafił długooczekiwany „Czerwony album” Abradadaba. LIPIEC CYPRESS W GDYNI Na jedynym koncercie w Polsce przyjechała kultowa grupa Cypress Hill. Nieustraszeni propagatorzy zielonych liści wystąpili w Gdyni podczas Open Air Festival, na którym zagrali także Massive Attack, Pink! i Goldfrapp. Na występie latynoskiego tria pojawiają się rzesze fanów. SIERPIEŃ CROPP VESTAX DJ CAMP Na kolejnym letnim obozie dla DJ’ów spotyka się ponad dwudziestu adeptów sztuki używania gramofonu jako instrumentu. Odbywający się w Cieszynie obóz odwiedzili też DJ Kostek, DJ Haem i DJ Hen, którzy dają praktyczny pokaz umiejętności poskramiania winylowych płyt. HIP-HOP KEMP 2004 Na największym festiwalu hip-hop’owym Europy Środkowej i Wschodniej bawi się ponad 13000 osób, w tym około tysiąca Polaków. Impreza odbywa się nad Srebrnym Jeziorem w czeskim mieście Hradec 18 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 Kralove, a jako gwiazdy występują czołowe postaci światowej sceny podziemnej, jak Lootpack, DJ Vadim, Killa Kela i 7L & Esoteric. Na prestiżowym festiwalu Polaków reprezentują O.S.T.R. (wygrał freestyle battle organizowaną podczas festiwalu) i WWO. Na festiwalu występuje też Nontoper Mielonka, która daje wycisk wszystkim innym kempowym ekipom breakdance. co spotyka się ze skrajnie różnymi opiniami u widzów. DEOBE/DENA LISTOPAD Kolejny debiut wydany przez UMC Records to płyta duetu Deobe/Dena pt. “deobedena.com”. ELEGANSKI RAP Trójmiejska grupa Elegans debiutuje płytą “W dobre gusta”. WRZESIEŃ KELIS W POLSCE Wielka gwiazda sceny współczesnego R&B Kelis gościła na jedynym koncercie w Warszawie. Pomimo relatywnie wysokiej ceny biletu, na koncercie pojawiło się kilkuset fanów, którzy przez ponad godzinę wspaniale bawili się w rytmach największych przebojów artystki, z „Trick Me” i „Milkshake” na czele. WYSYP RAPOWYCH SKŁADANEK Niemalże cały rok 2004 był pełen premier różnych kompilacji rapowych, ale dopiero po zakończeniu wakacji natężenie wydawanych składaków zaczęło wręcz razić. „VIVA HIPHOP vol. 4”, „Hiphopstacja 2”, „Eska Squad 2”, „Hip-Hop.pl” następnie „Rap Eskadra”. Wysokie wyniki sprzedaży składanek przewyższające nakłady autorskich albumów, świadczą jednak o niesłabnącym zapotrzebowaniu na tego typu pozycje. ESENCJA CZYSTEJ ANALOGII Pod szyldem Wielkie Joł wydano album Analogii pt. “Esencja Czysta”. Solidne wersy nagrane do ciekawie zaaranżowanych kompozycji stworzyły spójna całość, która prezentuje świat oczami Kaszalota, Benia oraz RDW. NIC CO LUDZKIE Album 1z2 “Nic Co Ludzkie” to debiut dojrzałego 24 letniego eMCe Warszwy, którego początki hiphop’owej twórczości sięgają drugiej połowy lat 90. PAŹDZIERNIK WBW POLISH BEATBOX BATTLE Po sporym sukcesie WBW dla freestylerów odbyła się impreza, na której zmierzyli się amatorzy sztuki „plucia w mikrofon”, czyli beatbox’u. Wśród ludzkich perkusji najlepszy okazuje się Blady Kris ze Szczecinka, który w finale wygrywa z Mac’iem z miasta Gołdap. Zwycięzca będzie reprezentował Polskę na europejskich mistrzostwach świata w beatbox’ie. BEZELE NA VIVIE Duet dwóch zakręconych raperów Tede i Kołcz zapowiadział w maju 2004 prowadzenie autorskiego programu w telewizji MTV. Po połączeniu giganta medialnego ze stacją Viva, „Bezele” wylądowały w tej drugiej stacji. „Najgorszy program”, jak sami określają show Tede i Kołcz, jest obfity w wiele przykładów absurdalnego poczucia humoru, przez DOBRA CZĘSTOTLIWOŚĆ PRAKTIKA Premiera albumu Praktik - “Dobra Częstotliwość”. Krążek prezentuje utwory z twórcami polskiej sceny Hip-Hop, jak również takie sławy jazu jak Michał Urbaniak. SUKCES SISTARS W RZYMIE Szerokie pasmo wyróżnień Sistars w roku 2004 kończy uhonorowanie zespołu tytułem „Najlepszego polskiego wykonawcy” podczas ubiegłorocznej edycji międzynarodowych nagród muzycznych MTV Europe Music Awards, która odbyła się w stolicy Włoch. O wybraniu Sistars zdecydowali polscy widzowie, którzy głosowali na ulubionego wykonawcę za pomocą smsów i Internetu. ASFALTOWA JESIEŃ Wytwórnia Asfalt w roku 2004 potwierdza pozycję najambitniejszego polskiego labela na rapowej scenie. Wśród starannie wyprodukowanych i wydanych w ciągu roku albumów znajdują się listopadowe premiery „Jazzurekcja” (O.S.T.R.) i „Na rzywo w Mózgu” (Tworzywo Sztuczne). Obie pozycje zdobywają entuzjastyczne recenzje. MIELONKA NA IBE 2004 Oficjalni bboye Croppa wybrali się pod koniec listopada na międzynarodową imprezę IBE, która odbywa się w Rotterdamie. Nasi tancerze po raz kolejny udowadniają, że tańczą na wysokim poziomie. MONOLOGIMUZYKA Solowa płyta znanego producenta i rapera Donia, członka grupy Ascetoholix zatytyłowana “MONOLOGIMUZYKA”. GRUDZIEŃ CHRISTMAS RAPPIN’ DLA DZIECIAKÓW Pod szczytnym hasłem pomocy biednym dzieciom w warszawskiej Harendzie organizowana jest hiphop’owa impreza „Christmas Rappin”, z której zyski zostają przeznaczona na wsparcie najbardziej potrzebujących. Charytatywne wydarzenie ma formę hip-hop’owej bitwy wolnostylowej, w której udział bierze bezdyskusyjna czołówka polskiej sceny freestyle’owej, znanej chociażby z majowej WBW. CUT KILLER W POLSCE Najbardziej znany DJ imprezowy z Francji i jeden z najsłynniejszych DJ’ów na świecie przyjechał na dwa koncerty do Polski. Renomy mistrza gramofonów znad Tamizy nie trzeba potwierdzać, o czym wiedzą warszawscy i krakowscy fani mistrza, którzy byli na koncercie. ZRÓB TO GŁOŚNIEJ Nowatorsko brzmiący krążek 600V pt. “Operacja zrób to głośniej”. JAZZUREKCJA W zalewie produkcji z pogranicza rapu i prowincjonalnego popu, O.S.T.R przypomina albumem “Jazzurekcja”, czym jest prawdziwy Hip-Hop. “ROZWÓJ KOSZTUJE, TO NIE SKLEP WOLNOCŁOWY, KAŻDY WERS NOWY, KAŻDY BIT I SCRATCH, LECZ WIELU JAK SĄDZĘ, MYŚLI, ŻE BŁĄDZĘ, PAMIĘTAJ, ŻE TYLKO ŚRODKIEM DO CELU SĄ PIENIĄDZE” JASNA STRONA BIZNESU Rapbiznes nie zawsze wiąże się z ciemną stroną mocy. Dzisiaj, by zarabiać na Hip-Hop’ie, nie trzeba się sprzedawać. “Nigdy nie byłem “dupowłazem”, zawsze staram się mówić to, co myślę i nie cierpię “kadzenia”. To nie ja się wpraszam do składu sędziowskiego, tylko dzwonią do mnie ludzie, którzy organizują imprezy i występują z taką propozycją, dogadujemy się i na tym to wszystko polega.” - mówi Decó ze Stylowej Spółki Społem. – “Nadszedł taki okres w moim życiu, kiedy wszyst- CNE i WSZ - prowadzący program w telewizji VIVA ZA FRIKO! ko zaczęło się intensywnie kręcić wokół Spółki. Stanąłem przed wyborem: albo będę dalej chodził do pracy, poświęcał czas na wykonywanie roboty (samodzielny programista), która nie przynosiła mi wiele satysfakcji i zaniedbywał sprawy związane z SSS, albo zajmę się rozwojem tego co uwielbiam robić... Wybrałem Hip-Hop. Motywowałem to w ten sposób: skoro inni mogą to robić “na cały etat”, to dlaczego nie Ty? Jesteś w tym dobry, działaj! To przejebana decyzja i nie polecam jej nikomu, kto nie jest pewny na 100% swoich sił!”- dodaje. A swoje siły jest gdzie sprawdzać. Począwszy od ściągających tłumy fanów hip-hop’owego grania imprez organizowanych przez specjalistów z El Paso, Bongos Promocji itd., przez aktywny udział w życiu lokalnych ekip, aż po tworzenie własnej muzy, naginanie i malowanie - Hip-Hop daje coraz więcej miejsca aby się zaczepić i porwać kawałek biznesowego tortu. MEDIALNY SUKCES Jeszcze nie dawno raperzy grali za drobne, dzieciaki tańczyły breakdance na betonowych chodnikach, o legalnej płycie, mediach i akceptacji można było tylko pomarzyć. “Kiedy kilka lat temu proponowałem stacjom radiowym aby zainteresowały się HipHop’em byłem wyśmiewany, opluwany. Teraz ci sami ludzie przychodzą do mnie cichaczem, pytają, które utwory hip-hop’owe można by wrzucić na listy przebojów” – mówi Hirek Wrona. Jako pierwsza Hip-Hop’em zainteresowała się telewizja muzyczna Viva. Dziś na jej polskiej antenie zobaczyć możemy specjalny programy Rap Kanciapa, poświęcony wyłącznie muzyce hip-hop’owej. “Sukcesu jaki odniósł Hip-Hop na świecie i u nas w Polsce nie można było nie zauważyć. Ignorując ten fenomen, ignorowałoby się widzów.” – mówi Monika Omen, dyr. zarządzająca stacji. W 2004 roku, za sprawą rapera OSTR i jego programu POLSKI HIP-HOP WKRACZA W KOLEJNĄ FAZĘ. CO CHWILĘ ŁAMANE SĄ NIEPRZEKRACZALNE DOTĄD GRANICE. DISSUJE SIĘ OTWARCIE, INWESTUJE OGROMNE KAPITAŁY, WKRACZA DO MEDIÓW NIE TYLKO HIP-HOP’OWYCH. INTERES SIĘ KRĘCI... I DOBRZE! TEKST:Andrzej Trojanek Yo!MTV Raps Hip-Hop trafił ponownie również z czasem coraz większe kokosy, biznes. Od małych do MTV. imprez klubowych po wielkie festiwale ściągające Era ignorancji i uprzedzeń dobiega końca. Boom ponad 5 tys. słuchaczy, wyspecjalizowane firmy jaki nastąpił w 2001 roku za sprawą pierwszego kon- dbają o wszystko, od akustyki, po plakaty reklamcertu w Opolu zaczyna przybierać na sile. Szacuje owe. Koncerty światowych gwiazd takich jak Cysię, że Hip-Hop’u słucha już około 4 milionów Po- press Hill, Sean Paul, czy Gang Starr nikogo już nie laków. “Ludziom podoba się naturalność w tekstach. dziwią. Nie oszukujmy się, teraz nie jest kolorowo, a rap- Nie dziwi też widok całych hord małolatów erzy nie mają zahamowań i gdy trzeba, mówią co biegających między nogami po skateshopach by myślą. Podstarzałe dinozaury rocka i ich twórczość dorwać kolejne kolekcje ciuchów, szytych niejeddawno przestały trafiać do młodych” –mówił dla nokrotnie przez firmy nie związane z Hip-Hop’em. Newsweeka nasz red. naczelny. Czy któryś ze Te prawdziwe, gdy zaczynały kilka lat temu nie współczesnych wykonawców popowych wypadł by miały kolorowo. “Ludzie często szyli po kilka par przekonywująco w utworze “Drin za drinem” Te- ciuchów „u cioci” dla siebie i kolegów, później dego? Nie, bo mało kto uwierzyłby, że ludzie tacy próbując produkować w „garażach” większe ilości jak Krzysztof Krawczyk, czy Beata Kozidrak mogą i szukać odbiorców w skateshopach. Rozwijali się mieć coś wspólnego z prawdziwym melanżem. i zdobywali rynek nie zapominając o wspieraniu Raperzy nie kombinują. Jeśli mówią, że chcą kultury, często wysupłując z kieszeni ostatnie grozabawić się z laskami to faktycznie tak jest, jeśli sze. Pamiętajmy, że było to 7-8 lat temu i takie małe KIEDY KILKA LAT TEMU PROPONOWAŁEM STACJOM RADIOWYM ABY ZAINTERESOWAŁY SIĘ HIP-HOP’EM BYŁEM WYŚMIEWANY mówią, że nie podoba im się polityka rządu, mają jej coś konkretnego do zarzucenia. “Hip-Hop to jedyna wiarygodna gazeta w naszym kraju. Niezależna od wydawcy i reklamodawców” – zarzeka się Hirek Wrona. Wiarygodność przekazu to jednak nie wszystko. Hip-Hop nigdy nie znalazłby się tam gdzie jest obecnie gdyby nie zmiany w podejściu zwykłych ludzi do tej ulicznej subkultury. A ROBI SIĘ TO TAK Rosnącą popularność Hip-Hop’u widać na każdym kroku. Właśnie na tym buduje się, przynoszący sklepiki były uznawane za underground. Pojawienie się klipu hip-hop’owego, czy programu w telewizji było wielkim wydarzeniem, więc klientela była o wiele mniejsza i hermetyczna.” – mówi Arbooz z Jigga Wear. “Wystarczy wiedzieć, że o ten rynek walczą dzisiaj giganci. Firma Cropp z Gdańska, zainwestowała w swoja nową markę wiele milionów złotych i w 2004 roku otworzyła sieć ponad 40 salonów sprzedaży na terenie całego kraju. Hip-Hop wychodzi obecnie z podziemia ale nie za sprawą zainwestowanych w tym roku pieniędzy lecz małych firm, które latami HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 19 fot. materiały prasowe „Dziękuję wam małolaty, za to, że naciągacie mamę na legalne płyty, że ubieracie się w skateshopach bo modnie, że czerpiecie wiedzę z raz lepszych to raz gorszych magazynów, dziękuję, bo choć od prawdziwego Hip-Hop’u dzieli Was kilka lat siedzenia w gównie, to właśnie Wy nakręcacie dzisiaj ten biznes i pozwalacie mu istnieć” – czy jakoś tak przeczytałem kiedyś w jakimś całkiem niezłym felietonie. I wiecie co? Podpisuję się pod tym, bo choć nie popieram tępej popkultury to jednak jest coś w tym wersie – prawda, prawda o tym, co pozwala nam istnieć. szykowały grunt i tworzyły klimat. Plusem zainteresowania rekinów biznesu jest fakt, iż fundusze przeznaczane dla artystów, nowe produkcje muzyczne i imprezy będą gigantyczne i pozwoli to pchnąć obecnie kulejący rynek do przodu.” – dodaje Arbooz. POPULARNOŚĆ I CO DALEJ? “Hip-Hop przyciąga coraz więcej dzieciaków. Ich rodzice na własne oczy przekonują się, że to nie szerokie spodnie i łysa głowa, ale zamiłowanie do rapu, breakdance i graffiti charakteryzuje prawdziwych hip-hop’owców. Stereotyp kieszeni wypchanych marihuaną i demolowania przystanków autobusowych zaczyna odchodzić w zapomnienie. Wraz ze wzrostem zainteresowania mediów Hip-Hop zaczyna ujawniać swoją drugą twarz. Obok wykonawców rymujących o biedzie i problemach szarej codzienności pojawili się ludzie skłaniający się ku łagodnym, popowym tematom. Przykładem nowego nurtu może być utwór “Jak zapomnieć” zespołu 18 L. Ludzie widzą w tym muzykę popularną i zaczynają tego słuchać, bawić się przy tym. Nawet nagranie “Kamieni” Tedego z Kukulską nie wprowadziło tyle zamieszania w komercyjnych rozgłośniach radiowych.” – mówi Sebastian Muliński z Hip-Hop.pl. Niestety to, że coś staje się popularne nie oznacza wcale, że musi być dobre. “Tak zwany polski Hip-Hop w dużej części upodobnił się dziś do popularnej niegdyś „muzyki chodnikowej”. W wielu wypadkach to pod muzycznym względem miejska odmiana disco polo. Ogromna większość stacji radiowych kieruje się tylko i wyłącznie popularnością danej piosenki i nie interesuje ich, czy to się nazywa Hip-Hop, czy disco polo, byle spotkało się z szerokim odzewem u słuchaczy.”. – dodaje Tytus, właściciel labelu Asfalt Records. ROSNĄCĄ POPULARNOŚĆ HIP-HOP’U WIDAĆ NA KAŻDYM KROKU. WŁAŚNIE NA TYM BUDUJE SIĘ, PRZYNOSZĄCY Z CZASEM CORAZ WIĘKSZE KOKOSY, BIZNES. ŚWIAT POZA RAPEM Prawdziwy przekaz zadomowił się dziś gdzie indziej. Jarosław Staniek, bodaj najbardziej znany dziś polski choreograf szykuje właśnie pierwszy polski musical hip-hop’owy “12 Ławek”. Po tym co pokazał przy okazji wystawianego w Gdyńskim Teatrze Muzycznym “Opentańca”, w którego wpompowano ponad 2 mln. zł., można być pewnym, że jego nowy projekt również powali świat na kolana. W końcu nie o każdy spektakl biją się dziś na Broadway’u. Staniek sam wywodzi się zresztą z bboying’u, był bowiem jednym z pierwszych, którzy naginali nad Wisłą i dzięki swemu samozaparciu i katorżniczej pracy trafił z break’iem z ulicy na teatralne salony. Trafił i zrobił furorę! W castingach do “12 Ławek” wzięło udział ponad 600 osób, bboy’ów, producentów, MC’s i grafficiarzy ze ścisłej krajowej czołówki, jak i zupełnie nieznanych underground’owców. Kiedy Marek Ratajczak z warszawskiej Fundacji Centrum Twórczości Narodowej postanowił zaprezentować kulturę ulicy w Watykanie, jego wybór padł nie na raperów ale tancerzy breakdance - bboy’ów. Polskich bboy’ów. 25 stycznia Jan Paweł II przyjął Bożka, Kwiata i Wezyra w Pałacu Apostolskim. Ich trzyminutowy pokaz transmitowały telewizje z całego świata. “To było niesamowite doświadczenie, nigdy nie sądziłem, że przyjdzie nam wystąpić przed Ojcem Świętym. Kto by pomyślał, że wzbudzi to tak wielkie zainteresowanie” – mówi Kwiatek. Breakdance to obok rapu najbardziej widoczny i najszybciej rozwijający się element polskiego Hip-Hop’u. Od kilku lat trzaskanych jest co roku coraz więcej contestów z nimi w roli głównej. Dzień Prawdy, Pokaż Swój Styl, BOTY, to tylko nieliczne przykłady. Polscy bboy’e, rozpoczynają właśnie zmasowany atak. Od kilku miesięcy powstaje o nich film pełnometrażowy. Rytm Ulicy, bo pod takim tytułem pojawi się na ekranach, to historia opowiadająca o początkach tego tańca w Polsce. Co więcej, od czasu gdy Cropp zaczął wspierać Non Toper Mielonkę, a następnie Azizi zaczynają pojawiać się realne szanse na odpowiednie wynagradzanie tancerzy za ich pracę. Hip-Hop zyskał własną półkę w Empik’u, własne nominacje do Fryderyków. Bboy’e już niedługo pokażą w teatrach na ile ich stać. I dobrze, niech też złamią kilka barier pokazując swój flow, styl, energię i pasję wyrzucane na scenę w rytm melodyjnego funku. No, bo kto powiedział, że mają tylko biadolić o tym jak jest im źle i niedobrze? SYLWETKAHEMP GRU TAK ZOSTAŁEM WYCHOWANY Hemp Gru to dwóch raperów reprezentujących warszawski Mokotów, których początki w HipHop’ie sięgają połowy lat ‘90. Zespół tworzą Wilku i Bilon. Zadebiutowali w 1998 roku na składance wydanej przez RRX „Hip-Hop’owy Raport Z Osiedla” utworem „Na krawędzi”. Hemp Gru reprezentuje uliczny styl rapowania, zapoczątkowany przez Molestę i Zip Skład. Jak sami o sobie mówią: „Hemp Gru prezentują prosto z ulicy wieści”. Ich teksty to dosłowny i mocny przekaz. Nie ma w nich miejsca na słodzenie i przymilanie. Raperów ze stolicy charakteryzuje bezkompromisowy styl, podany wprost, bez dwuznaczności i owijania w bawełnę. Oprócz ulicznych opowieści i prezentowania niepisanych, twardych prawd, teksty Hemp Gru przesycone są dymem ze spalanych blantów. Właśnie tej kwestii poświęcone zostało wiele zwrotek w dorobku duetu. Nie ma co się dziwić skoro nawet nazwa zespołu tłumaczona jest jako: Hemp – palenie (konopie), Gru – grupa. Chłopaki poruszają różne kwestie, oprócz ekscytacji paleniem, najczęściej goszczą w nich policjanci. To właśnie członkowie Hemp Gru są propagatorami hasła HWDP, czego wyraz Wilku dał już w swoim pierwszym „legalnym” utworze: „28 dzień wrześniowy, by nienawidzić policji miałem powód nowy”. Na początku działalności Wilku udzielał się w FJS, potem zaczął kształtować swój własny wizerunek. Występował jako WWDZ, czyli Wściekły Wilk Demon Zła. Rapera z Mokotowa charakteryzuje szybko rozpoznawalny flow. Jego styl cechuje szorstki, twardy głos z przepitą, bądź też przepaloną chrypą. Wilku po raz pierwszy przedstawił swoje umiejętności szerszemu gronu na wydanej w 1998 roku pierwszej, legendarnej płycie Molesty. Drugiego członka grupy, Bilona, mogliśmy poznać we wspomnianym już kawałku „Na krawędzi”, gdzie podpisywał się jako Bilka. fot. Paweł Fornalski W TYM JESTEM MISTRZEM Nim jednak Hemp Gru zaczęło nagrywać jako duet, jego członkowie znani byli przede wszystkim z gościnnych występów. WWDZ i Bilon obrali właśnie taki kierunek, by pozostać w podziemiu i wspierać ziomków z klimy. Featuringi stały się najmocniejszą stroną stołecznych raperów. Nagrywanie poszczególnych zwrotek, czy pojedynczych kawałków na płyty producenckie oraz wspieranie przyjaciół na koncert- PROSTO Z ULICY WIEŚCI ach, ukształtowało ich umiejętności, ale przede wszystkim przyczyniło się do zdobycia szacunku i uznania słuchaczy. Pierwsze nagrania WWDZ „Się żyje” i „28.09.97” znalazły się na „Skandalu”, gdzie wspierał Włodka, Vienia i Kaczego. Po dobrym debiucie chłopaki zaprosili go na drugą płytę, na której udzielał się w kawałkach „System” i „Kto jest kto” wraz z Bilonem. Wilku tak dobrze wpasował się w styl Ewenementu, że na ich trzecim wydawnictwie „Taka płyta” stał się pełnoprawnym jej członkiem. Jeśli chodzi o inne featuringi to Wilku wspierał chłopaków z Zipery w kawałku „Obojętność” na płycie „O.N.F.R.”, Pona na krążku „Hołd” w utworze „Fundament”, wystąpił na „Dowodzie Odpowiedzialności” białostockiej ekipy Wychowani Na Błędach, w „Boże prowadź” oraz razem z Bilonem na drugim albumie WWO w numerze „Zostaw to”. Również dodali swój utwór „Nieuchwytny cel” na składankę „Radio Ewenement”. Hemp Gru pojawiło się także na dwóch płytach producenckich. Pierwszą jest mixtape DJ Decks’a, gdzie umieścili kawałek „Tak trzymaj”. Drugą z tych płyt jest „Świeży Materiał” Waca, znalazł się tam utwór „Czas dokonać wyboru”, do którego nakręcono klip, a numer stał się singlem promującym album i pokazał Hemp Gru z bardzo dobrej strony. Działalność gościnna rozbudziła wśród słuchaczy chęci usłyszenia pełnowartościowego materiału firmowanego logiem HG. KONIEC CISZY Po prawie ośmiu latach od pierwszej nagrywki w listopadzie 2004 roku na półki sklepowe trafiła pierwsza długogrająca płyta Hemp Gru pt. “Klucz”, wydana przez Prosto. Była jedną fot. Paweł Fornalski O HEMP GRU SŁYSZAŁ CHYBA KAŻDY, RYMY CZŁONKÓW TEGO DUETU ZAPEWNE TEŻ. GDYBY JEDNAK KTOŚ NIE ZA BARDZO KOJARZYŁ, A HEMP GRU BYŁO DLA NIEGO TYLKO MAŁO MÓWIĄCYM HASŁEM, TO ZARAZ WSZYSTKO BĘDZIE JASNE. „KTO JEST KTO? ROZWIĄZANIE ZAGADKI, POSŁUCHAJ SYNU MOKOTOWSKIEJ GADKI”. TEKST: SEBASTIAN WIKTORSKI z najbardziej oczekiwanych produkcji w ubiegłym roku. Jednak wydanie “Klucza” nie odbyło się bez problemów. Premierę płyty przekładano wielokrotnie, jedną z przyczyn było przeniknięcie do Internetu części utworów. Zgromadzono więc nowe nagrania, materiał został także bardziej dopracowany pod względem technicznym. Koniec końców płyta ukazała się, a jej zawartość nie zawiodła oczekiwań słuchaczy. Nie zawiodła, ale też niczym nie zaskoczyła. Wilku i Bilon zaprezentowali po prostu siebie, to z czego ich znamy i to co pokazali na wcześniejszych nagraniach. Uliczna, twarda mowa, tematycznie pozostająca w kręgu wcześniejszych zainteresowań, czyli gloryfikacja marihuany, nienawiść do policji, koncerty, kobiety i piątka dla przyjaciół. Znalazł się także bitewny kawałek „Ej ty kolo”, który jest disem skierowanym w stronę Borixona i Hardkorowej Komercji. Pierwsze, co słychać po odpaleniu krążka to kapitalnie zgrany i wyprodukowany materiał. Za produkcję wziął się przecież czołowy reprezentant ulicznych brzmień Waco. Kroku dotrzymują mu również pozostali, czyli Volt, Włodek, Vienio i Kuba O. Mocny bit, twarde, hardcorowe brzmienia, mroczne sample, a wszystko dopełnili swymi skreczami DJ Dobry Chłopak i DJ Mario.Podczas ponad 70-minutowej podróży muzycznej chłopaków z HG wspomaga spora grupka ziomków. Są oczywiście Ci, których Wilku i Bilon niegdyś wspierali, czyli Włodek, Sokół, Koro, Felipe oraz dawno niesłyszany Kaczy. Ale są i inni zaprzyjaźnieni goście Josef, Kubano, PabloPavo, Plankton, Romero, Ero, Żary, Suja, Hudy, Asfalt. „Klucz” to solidna pozycja. Ci, co wyglądali albumu Hemp Gru nie zawiedli się i dostali dokładne to na co czekali. HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 21 Dorastał we wczesnych latach osiemdziesiątych, gdy dominował hard-rock i większość jego rówieśników zapuszczało długie włosy. Był biały, nie mieszkał w mieście. Zawieszony między gramofonami, a gitarami, wybrał to pierwsze. Wybrał Hip-Hop, który dotychczas zarezerwowany był jedynie dla czarnych. Już ten mały szczegół uczynił go wyjątkowym. CO MINUTĘ 50 PLN NA CIUCHY CROPP! CO BYŚ POWIEDZIAŁ NA TO: kupujesz jednego Snickersa, Marsa lub Twixa i razem z batonikami dostajesz 50 pln na ciuchy??? Od 7 lutego do 19 marca trwa największa i najlepsza promocja batonowo-ciuchowa w tym roku! Co minutę do wzięcia nagroda – zakupy w Cropp Town! Co minutę wspólnie z markami Snickers, Mars i Twix rozdajemy 50 pln na ciuchy CROPP! Tu nie ma ściemy. W żadnej akcji nie było tylu zwycięzców. I nigdy nie było łatwiej wciągnąć batona i nieźle się ubrać :) Chcesz wiedzieć więcej? Kup teraz promocyjne opakowanego Snickersa, Marsa lub Twixa. I WYGRYWAJ CO MINUTĘ! Może nieco dziwnie zabrzmieć “brak rapu” w jego muzyce. Davis często podkreśla w wywiadach, że muzyka, którą komponuje, jest dla hip-hop’owych weteranów. Co to oznacza? Prawdopodobnie człowieka znudzonego zachowawczym i schematycznym rapem, stworzonym z zapętlonego podkładu, do którego jakiś facet rapuje o biedzie. Tak siebie Shadow określił i do takich ludzi kieruje swą muzykę. Co jeszcze można powiedzieć o tak zakręconym człowieku? Ambitny ponad normę, z wielkim talentem do składania w całość czegoś, o czym wcześniej nikt nie pomyślał, muzyczny szaleniec. Zamierzeniem Shadow’a jest aby każdy kolejny album był inny od poprzednich, które stworzył. Wierzy w teorię, że jeżeli ktoś coś pierwszy raz zbudował, to musi to pierwszy zburzyć, zanim zrobi to ktoś inny. Jest bardzo zmiennym artystą i za każdym razem inspiruje się zupełnie czymś innym. Podobno ogląda dużo filmów i dzięki nim rodzi się wiele koncepcji na utwory. DJSHADOW JOSH DAVIES ZNANY W ŚRODOWISKU JAKO DJ SHADOW TO KLUCZOWA POSTAĆ W ŚWIECIE EKSPERYMENTALNO-INSTRUMENTALNEGO HIP-HOP’U. WIELU SŁUCHACZY TEGO ARTYSTY UTOŻSAMIA GO Z TRIPHOP’EM, LECZ ON SAM TWIERDZI, IŻ NIE WIE, CO TO ZNACZY. NA TEGO TYPU STWIERDZENIA ODPOWIADA, ŻE BĘDZIE ROBIŁ ZAWSZE COŚ INNEGO, NIEZALEŻNIE, CO BĘDĄ ROBILI INNI. TEKST: ALICJA ZDANIEWICZ Pomimo tego, że Shadow słucha hip-hop’u od 14 lat, dalej poszukuje czegoś, co mogłoby zaspokoić jego spragnioną wrażeń duszę. Jest bardzo pracowity i tak zafascynowany, że w poszukiwaniu właściwych sampli przesłuchał tysiące płyt, począwszy od Blondie skończywszy na New Wave Groups... W swojej muzyce miesza hip-hop, ambient, jazz, soul, country, czy nawet rock. W jednym z wywiadów stwierdził, iż interesuje się “kulturą sampli”, która wzięła swój początek z “kultury winyli”. Podkreśla, że Hip-Hop nie jest rapem, że rap jest elementem Hip-Hop’u. Ubolewa, że ostatnio nie mówi się o hip-hop’owej kulturze, lecz o “rap mussic dollars”, czyli o kasie. Nie próbuje imitować Wu-Tang Clanu czy Coolia. Wraz z Mo Wax tworzą własną interpretację tego, na czym wyrośli. Shadow zajmuje się muzyką od 1990 roku, ale dopiero w 1996 wydał pełny album pt. “Entroducing”, który przedstawiał samego artystę i jego możliwości DJ-skie. Ten album zapisał się w historii muzyki jako początek, zwanego trip-hop’em. Wcześniej zajmował się również produkcją bitów, a od 1991 roku wydawał już swoje pierwsze DJskie kasety. W 1998 roku artysta wypuścił na rynek album “Preemptive Strike”. Płyta ta zawiera starsze utwory Shadowa, między innymi wydany w 1995 roku dla MoWax 40-minutowy singiel “What Does Your Soul Look Like”. Tego samego roku Davies wraz z szefem londyńskiej wytwórni MoWax, Jamesem Lavelle, założył formację U.N.K.L.E. W pracach nad albumem tego zespołu brał udział m. in. Mike D z Beastie Boys. Rok po powstaniu U.N.K.L.E na światło dzienne wyszedł krążek “Psyence Fiction” i stał się sporym wydarzeniem w świecie nowoczesnej muzyki. Potem, przez długi czas nie działo się nic. Dopiero w 2002 roku wydał “The Private Press”. Krążek był bardzo wyczekiwany przez wielbicieli trip-hopu. Josh Davies nie mieszka w mieście, ponieważ wytrąca go to z równowagi. Woli zaciszne miejsca, gdzie może skupić się tylko na tworzeniu muzyki. Właśnie w ciszy i spokoju powstał najnowszy album “Live! In Tune and on Time”, na który trzeba zwrócić uwagę. Wzbogacony o materiał DVD staje się prawdziwą perełką dla koneserów. Można na nim znaleźć min. wywiad z artystą, a także fragmenty z jego koncertu. Ten kto jeszcze nie kojarzy, o kim mowa zapewne nie oglądał kultowego filmu “Scratch”, w którym to Shadow penetruje piwnice starych sklepów z winylami. Ten cytat, będzie najlepszą kwintesencją artykułu: “Davis jakby odtworzył historie świetności czarnych krążków, wszystko z jednej strony uwspółcześniając przez nienaganną produkcje, nowoczesne struktury rytmiczne i liczne, ale łagodne skrecze; z drugiej strony ukazując przeszłość muzycznej rozrywki, oryginalne barwy sepii, typowe dla Hip-Hop’u archaiczne analogowe brzmienie i cieplutki taniec igły gramofonowej z drobinami kurzu w winylowych rowkach.” 22 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 FU-GEE-LA KRZYCZY ŚWIAT CAŁY Pierwsza płyta zespołu, a także towarzyszące jej single zaistniały w zasadzie wyłącznie na rynku amerykańskim. Świat na dobre poznał Fugees w 1996 roku, wraz z wydaniem przebojowego singla “Fu-Gee-La” i drugiego albumu “The Score”. Krążek ten osiągnął pierwsze miejsca na listach sprzedaży po obu stronach Atlantyku i rozszedł się w 17 milionowym nakładzie. Jest to po dziś dzień najlepiej sprzedawana płyta hiphop’owa wszechczasów. Na tym krążku zespół w znakomity sposób połączył rap, jazz, soul i reggae, tworząc naprawdę wybuchową mieszankę. Kolejny singiel grupy, kawałek “Killing Me Softly” z repertuaru Roberty Flack, wyniósł ich na sam szczyt. Zaśpiewana przez Lauryn Hill soulowa kompozycja z początku lat 70. stała się odtąd wizytówką Fugees na całym świecie. Kolejny singiel “Ready Or Not” podbił kluby, a znakomity teledysk do tego numeru trafił na najwyższe rotacje stacji muzycznych. Ale to jeszcze nie był koniec promocji tej płyty, na deser zespół zaproponował nową wersję przeboju Boba Marley’a “No Woman, No Cry”. Gościnnie w tym znakomitym nagraniu udział wziął Steve Marley. OSTATNIA RUNDA W 1997 roku ukazał się singiel “Rumble In The Jungle”. Tytuł pochodził od nazwy słynnego pojedynku bokserskiego, jaki stoczyli Muhammad Ali i George Foreman w 1974 roku w Kinszasie, stolicy Zairu (o walce mogliście przeczytać w nr 14 HipHop.pl). Nagranie pochodziło z filmu dokumentalnego “When We Were Kings”, który poświęcony był tamtemu wydarzeniu. W kawałku “Rumble In The Jungle” obok członków Fugees pojawili się też Busta Rhymes, John Forte i Q-Tip. W roku 1997 grupa wyruszyła również w światową trasę “Smokin’ Grooves”, która trwała aż do fot. materiały prasowe DEBIUT UCHODŹCÓW Po kilkuletniej działalności na lokalnej scenie, w 1993 roku grupa podpisała kontrakt z wytwórnią Ruffhouse/Columbia. W tym czasie nastąpiła również zmiana nazwy na Fugees (skrót od słowa refugees, którym zwykło się określać w USA imigrantów z Haiti). Jesienią tego samego roku zespół wydał swojego pierwszego singla “Boof Baf”. Jednak większą uwagę zwrócił dopiero, wydany w 1994 roku, kolejny singiel “Nappy Heads”. Remiks tego numeru, w swoich bardzo popularnych audycjach, prezentował wówczas DJ Funkmaster Flex. Radiowa promocja tego kawałka wprowadziła go na listę stu najpopularniejszych singli w Stanach, The Billboard Hot 100. Rok 1994 przyniósł również debiutancki album grupy “Blunted On Reality”. Płyta nie cieszyła się co prawda wielką popularnością, jednak stała się swoistym wstępem do prawdziwego sukcesu jaki miał nadejść dla Fugees już niedługo. THE FUGGES POCZĄTKI ZESPOŁU SIĘGAJĄ KOŃCA LAT OSIEMDZIESIĄTYCH UBIEGŁEGO STULECIA, OKRESU W KTÓRYM JEGO ZAŁOŻYCIELE UCZĘSZCZALI JESZCZE DO LOKALNEJ SZKOŁY ŚREDNIEJ. TAKĄ PARĘ STANOWILI WŁAŚNIE LAURYN HILL I PRAKAZREL MICHEL (KSYWA PRAS). CHWILĘ PÓŹNIEJ DO GRUPY DOŁĄCZYŁ RÓWNIEŻ KUZYN PRAS’A, WYCLEF JEAN. ODTĄD CAŁA TRÓJKA ROZPOCZĘŁA WSPÓLNĄ PRACĘ JAKO ZESPÓŁ TRANZLATOR CREW. JEDNAK ZASŁYNELI JAKO FUGGES. TEKST: FRESH stało się to faktem. ŻYWA LEGENDA Latem tego roku Wyclef poinformował, że prowadzi zawansowane rozmowy z Lauryn i Pras’em na temat reaktywacji zespołu. Stwierdził ponad- iedziach była również Lauryn Hill. W momencie, w którym zbliżał się jej występ, Dave Chappelle z właściwym sobie poczuciem humoru stwierdził, że Lauryn jednak nie wystąpi, ale ma on coś lepszego. Po czym padły słowa “ladies and gentleman, the Fugees!”. Zespół jak przed laty zagrał “THE SCORE” OSIĄGNĄŁ PIERWSZE MIEJSCA NA LISTACH SPRZEDAŻY PO OBU STRONACH ATLANTYKU I ROZSZEDŁ SIĘ W 17 MILIONOWYM NAKŁADZIE. JEST TO PO DZIŚ DZIEŃ NAJLEPIEJ SPRZEDAJĄCA SIĘ PŁYTA HIP-HOP’OWA WSZECHCZASÓW! momentu, w którym Lauryn urodziła dziecko, a Wyclef rozpoczął prace na swoim pierwszym solowym albumem. Kolejne lata przynosiły co prawda nowe, solowe produkcje wszystkich członków grupy, ale o wspólnych nagraniach nie było mowy, i to z różnych powodów. Przez ten czas wielokrotnie pojawiały się informacje o rychłym powrocie zespołu, jednak nigdy nie to, iż tym razem naprawdę wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jednak i tę informację fani grupy na całym świecie przyjęli z niedowierzaniem. 18 września znany amerykański komik Dave Chappelle zorganizował w nowojorskim Brooklynie koncert “Block Party”. Spotkały się na nim takie gwiazdy jak Common, The Roots, Talib Kweli, Kanye West i Jill Scott... W zapow- swoje największe przeboje i został znakomicie przyjęty przez publiczność. Reaktywacja powiodła się. Lauryn Hill, Wyclef Jean i Pras są znowu razem! Teraz wszyscy oczekują ich trzeciej wspólnej płyty, która wedle zapowiedzi powinna pojawić się za około półtora roku. Czy legenda ożyje na dobre? HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 23 Ich niepowtarzalny styl nie tak szybko wyszedł na światło dzienne. Był następstwem długoletniej i pełnej sukcesów pracy. Dla członków zespołu zawsze bardzo duże znaczenie miała ilość wydanych nagrań, bo tylko poprzez nieustanną pracę można rozwijać swój warsztat i podnosić jakość kolejnych produkcji. Na każdym następnym singlu i albumie Blumentopf można zauważyć nieustający postęp, nowe idee i świeży rap na wysokim poziomie. Poza częstymi wspólnymi sesjami w studio, piątka tym chłopakiem, a ten zdał sobie sprawę z kim ma do czynienia, wyraźnie zbladł. Po długiej rozmowie i wyjaśnieniu wszystkiego, kolor twarzy chłopca powrócił do normalności” – wspominają całe zajście Schu i Sepalot. Złość i podejrzenia dwójki z Topf skierowały się teraz w zupełnie innym kierunku. Obaj zdawali sobie doskonale sprawę z tego, że chłopak jeszcze przed oficjalną premierą nabył album „spod lady” i zamieszczając go online był pewien swojej anonimowości. Jed- tylko jeden utwór. Jeden wielki hit, a reszta ich nie obchodzi. Sytuacja taka obrzydza mnie aż do wymiotów”. NAGRODY ZA SHOW Pojawienie się albumu w Internecie nie wpłynęło w żaden sposób na datę premiery, czyli 1 października 2001 roku. Fani ruszyli szturmem do sklepów, a dla zespołu posypały się liczne wyróżnienia i nagrody. Za swój trzeci album piątka monachijczyków SYLWETKABLUMENTOPF fot. materiały prasowe przyjaciół czasami wykorzystuje również inny, nak sam nie wykradł go z wytwórni. „Byliśmy już otrzymała pierwszą w życiu nominację do nagrody FANI STARZEJĄ SIĘ Z NAMI sprawdzony już patent na nowe nagrania: każdy z nich siada w domu przy komputerze i przy jego pomocy sam robi bity, po czym wszyscy spotykają się, aby omówić swoje „twory” i zadecydować, co z tego mogłoby znaleźć się na albumie. DETEKTYWI Z SIECI W drugiej połowie 2001 roku, na sześć tygodni przed oficjalną premierą nowego albumu, członkowie Blumentopf przeżyli spory szok. Ich trzeci krążek zatytułowany „Eins A” był już udostępniony do ściągnięcia z Internetu. Schu i DJ Sepalot postanowili jak najszybciej wyjaśnić zaistniałą sytuację. Obaj szybko wzięli się do pracy, aby odnaleźć osobę odpowiedzialną za całe zajście. Szybko udało im się namierzyć podejrzanego... Okazało się, iż jest nim młody, czternastoletni chłopak mieszkający gdzieś w Berlinie. Po zdobyciu adresu ruszyli w drogę, aby osobiście złożyć wizytę podejrzanemu. PIĘCIU MŁODYCH LUDZI Z MONACHIUM, DZIAŁAJĄCYCH POD NAZWĄ BLUMENTOPF (W SKRÓCIE PO PROSTU TOPF), TO EKSPERCI OD LIVESHOWS, WYSZUKANEGO DOWCIPU I DOBREGO FLOW. ZESPÓŁ ZADEBIUTOWAŁ WYDANĄ W 1996 ROKU EP-KĄ „ABHÄNGEN”. POMIMO, IŻ OD TAMTEGO CZASU MINĘŁO JUŻ OSIEM LAT, W SKŁAD BLUMENTOPF NADAL WCHODZĄ TE SAME OSOBY. SĄ NIMI: ROGER, SCHU, HEINEMANN, HOLUNDER ORAZ DJ SEPALOT. DWA NASTĘPNE ALBUMY – DEBIUTANCKI „KEIN ZUFALL” WYDANY W 1997 I NASTĘPNY „GROSSES KINO” Z 1999 ROKU – PRZYSPORZYŁY GRUPIE WIELU WIERNYCH PO DZIŚ DZIEŃ FANÓW. TEKST: STRUŚ (RAPP STYLE) wcześniej parokrotnie zezłoszczeni postawą ludzi z prasy, którzy w niewłaściwy sposób obchodzili się z otrzymywanymi od nas promocyjnymi egzemplarzami płyty. Wina nie leży po stronie naszych fanów, lecz redaktorów czasopism i ludzi z mediów, którzy często zachowują się nieodpowiedzialnie i puszczają w obieg udostępnione im nagrania”. Wiele zespołów widzi niebezpieczeństwo wynikające z zamieszczenia w Internecie swoich nagrań. Utwory, które najbardziej podobają się słuchaczom, można bez problemu ściągnąć. Pozostałe zostają zwyczajnie pominięte. Dotyczy to też promocyjnych nagrań na oficjalnych stronach zespołów. Dla DJ-a Sepalota stan ten ma wady i zalety. „Na stronie internetowej zamieszczone są zazwyczaj pojedyncze utwory. Osoby, które normalnie może nie kupiłyby albumu, mają dzięki temu możliwość posłuchania go we fragmencie. Być może ciekawi innych utworów Blumentopf kupią pełen album. Z drugiej strony ist- NASZE ALBUMY SPRZEDAJĄ SIĘ BARDZO DOBRZE. SĄ JEDNAK TAKIE ZESPOŁY, NA KTÓRYCH KONCERTY PRZYCHODZĄ LUDZIE WYŁĄCZNIE PO TO, ABY USŁYSZEĆ TYLKO JEDEN UTWÓR. JEDEN WIELKI HIT, A RESZTA ICH NIE OBCHODZI. SYTUACJA TAKA OBRZYDZA MNIE AŻ DO WYMIOTÓW. Bez większych kłopotów udało im się odnaleźć właściwe mieszkanie, po czym zadzwonili do drzwi. Otworzyła je matka poszukiwanego chłopaka. Po przedstawieniu wszystkich faktów i krótkiej piłce ze strony chłopaków z Blumentopf: „Musimy pilnie porozmawiać z pani synem!”, obaj zostali zaproszeni do mieszkania. Poszukiwany chłopak siedział właśnie przy komputerze i stało się niemal oczywistym, że trafili pod właściwy adres. „Kiedy stanęliśmy przed 24 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 nieje spore niebezpieczeństwo, że artysta może być przez to oceniany na podstawie jednego, czy dwóch utworów, a nie całokształtu. A tego na pewno nikt by nie chciał. Nas to zjawisko nie dotyczy, gdyż jako zespół nie zaistnieliśmy na scenie tylko dzięki jednemu singlowemu hitowi, z którym można by nas identyfikować. Nasze albumy sprzedają się bardzo dobrze. Są jednak takie zespoły, na których koncerty przychodzą ludzie wyłącznie po to, aby usłyszeć stacji muzycznej VIVA - „Comet”. W tym samym roku czytelnicy czasopisma Hip Hop Magazin ogłosili ich mianem zespołu, który robi najlepsze show podczas występów na żywo. Blumentopf objął również pierwsze, zaszczytne miejsce w kategorii najlepszego Rap Crew. W 2002 roku potwierdzili ten tytuł ponownie: kolejna nominacja i bezdyskusyjny wybór czytelników – Blumentopf jest najlepszy! POMYSŁY Z TRASY Dla członków zespołu był to najlepszy okres na promocję materiału pochodzącego z „Eins A”. Rozpoczęła się wielka trasa koncertowa, wiodąca przez największe miasta Niemiec, Austrii i Szwajcarii. Bilety zawsze rozchodziły się jak ciepłe bułeczki i wszystkie koncerty były kompletnie wyprzedane. Blumentopf wystąpił wówczas na niezliczonych, prestiżowych festiwalach (m. in. na Rock am Ring, MTV Hip Hop Open, Slpash, Summer Jam, Rock im Park i wielu innych). Promując nowe nagrania, cały czas zbierali nowe pomysły na kolejny album. Na początku 2003 roku cała piątka zaszyła się w studio. Rozpoczęły się prace nad kolejnym, czwartym albumem. Komponowali muzykę i pisali teksty zgodnie ze swą dotychczasową receptą Blood – Sweat – and – Tears (krew, pot i łzy), realizując świeże i nowatorski pomysły. Przedsmakiem zbliżającego się albumu był wydany pod koniec sierpnia bardzo udany singiel „Better Life GmbH”. Powstał on pod wpływem wrażeń, spostrzeżeń, które rejestruje się każdego dnia słuchając reklam w rozgłośniach radiowych i telewizyjnych. Tekst okazał się tak długi, że podzielili nagranie na trzy części. W ten sposób zachowali liryki w całości i uniknęli wrażenia nudy podczas słuchania długiego nagrania opartego na tym samym bicie. 15 września 2003 roku światło dzienne ujrzał pełen nowych wierszy i świeżych bitów LP zatytułowany „Gern Geschehen”. I tym razem liryka Blumentopf zachęcała słuchacza zarówno do śmiechu, zabawy, wywoływała zdziwienie oraz zmuszała do głębszych przemyśleń. Wiele tekstów, ze znajdujących się na albumie utworów uspokaja, ale są i takie, które obdarowują nas gęsią skórką. Utwory Blumentopf pełne są refleksji, częściowo nawet melancholijne, jednak nie pozbawione dobrego dowcipu i uroku. Ten, kto wcześniej potrafił docenić s p e c y f i c z ny humor Blumentopf, także tym razem nie był rozczarowany. Płyta obfituje w niezliczoną ilość p o ł ą c z o nyc h ze sobą stylów. Na żadnym z wcześniejszych albumów różnorodność ta nie była aż tak widoczna, jak na „Gern Geschehen”. Album ten nie jest „zimną płytą”; cechuje go zewsząd bijące ciepło, dlatego też konwencja połączenia k l a syc z n e g o i nowoczesnego Hip-Hop’u została bardzo dobrze przyjęta przez słuchaczy. Miało to odzwierciedlenie w ilości sprzedanych kopii. Krótko po premierze „Gern Geschehen” znalazł się na niemieckiej liście najlepiej sprzedających się albumów. Trasa koncertowa, podczas której członkowie Blumentopf promowali materiał z ostatniego LP, przeszła najśmielsze o c z e k i wa n i a zarówno jej organizatorów, jak i samego zespołu. W związku z tym już pod koniec listopada 2003 roku oficjalnie ogłoszono drugą część trasy Gern Geschehen Tour Teil II. Bilety były do nabycia online już na początku grudnia. Koncerty odbyły się w styczniu i lutym 2004 roku. „Mamy sporą rzeszę fanów, którzy są nam wierni już od pierwszego albumu Blumentopf. Oni starzeją się razem z zespołem”. Blumentopf na płytach porusza tematy i opowiada historie, których każdy z jego członków doświadczył na własnej skórze. Piątka monachijczyków emanuje w swych tekstach dużą W wywiadach udzielanych przez Blumentopf często dawką pozytywnej energii, a sami zgodnie twierdzą, pada pytanie, czy nie czują się za starzy i zmęczeni że są bardzo szczęśliwymi ludźmi. tak długą obecnością na scenie hip-hop’owej. Zawsze odpowiadają w niemal identyczny sposób: fot. materiały prasowe Urodzony na początku lat 70, w małym miasteczku Mount Vernon w stanie Nowy York, dorastał w błogiej nieświadomości, że kilkadziesiąt kilometrów na południe rozwija się kultura, która w przyszłości stanie się jego pasją. Pierwsza muzyczna fascynacja Mr. Ballbeam’a to ekscentryczny, rockowo-metalowy zespół Kiss. W wieku 12 lat wraz z rodziną przeprowadził się do miejscowości White Plains. Tutaj już Hip-Hop sam znalazł jednego ze swych przyszłych zbawców: „moi kuzyni z Bronx’u i Brooklyn’u przyjeżdżali strzyc nasz trawnik i przywozili ze sobą rapowe kasety. Tak się zaczęło” – wspomina. W ostatniej klasie liceum Beans wygrał na loterii fantowej kasetę video z instruktażem DJ’skim, co według jego brata było „znakiem od niebios”. Na szczęście zakup gramofonów był zbyt dużym wydatkiem, więc zaczął pisać rymy. Po ukończeniu studiów graficznych, znudzony typowym rymowaniem, zainteresował się poezją, gdyż jak sam twierdzi dawała większe możliwości wyrażania siebie. Był początek lat dziewięćdziesiątych, a na nowojorskiej scenie pojawiły się cykliczne imprezy pod szyldem ”Rap spotyka Poezję”. To na nich umiejętności Beans’a miały swą publiczną premierę. „Na takich występach jesteś tylko Ty i Twoje słowa, nie ma żadnej muzyki, niczego. Musisz być naprawdę mocny”. Rob-Ski był jednym z najmocniejszych. Podczas jednej z takich imprez poznał równie znakomitego Priest’a. Panowie przez kilka lat szlifowali oryginalne style w jazzowych klubach i na slamowych meetingach, dzieląc scenę m.in. z Saul Williams’em i Rahzel’em. W 1994 do dwójki dołączył jeszcze jeden oryginalny rap-poeta, M. Sayyid, oraz inżynier dźwięku, Earl Blaize. ZBURZYĆ IMPERIUM ZŁA! Tak powstała grupa, której celem stała się zmiana kursu Hip-Hop’u, oraz „zniszczenie imperium zła, jakim stała się ta muzyka”. Jej nazwa nie może być Wam obca – to Anti Pop Consortuim. Brak tu wystarczająco miejsca na rozpisywanie się o dokonaniach APC. Singiel ”Disorientation” trafił w 1999 roku do rąk DJ’a Vadim’a, który był pod tak dużym wrażeniem, że zaproponował nowojorczykom nagranie wspólnego projektu Isolationist. Samodzielny debiut grupy, album ”Tragic Epilogue”, to według prestiżowego pisma The Wire najlepsza płyta roku 2000. Awangardowa wytwórnia Warp nie pozwoliła się ubiec i natychmiast przedstawiła ofertę kontraktu. Ep-ka ”The End Against The Middle”, poprawiona rewelacyjnym albumem ”Arrhythmia” potwierdzały dynamiczny rozwój i wysoką klasę zespołu. Wizjonerskie, elektroniczne kompozycje, pełne niespotykanych rozwiązań (odgłos piłeczki ping-pongowej, ryki dzikich zwierząt i aria operowa, to wystarczające dowody) tworzyły idealny akompaniament dla nieziemCZARNOSKÓRY TRZYDZIESTOTRZYLATEK Z SYNTEZATOREM skich rymów i oryginalnych W DŁONIACH I IROKEZEM NA GŁOWIE, WYMIENIAJĄCY styli trójki rap-poetów. WŚRÓD SWYCH INSPIRACJI SUN RA, JIMI HENDRIX’A I Wydawało się, że APC są AFRIKAA BAAMBAATĘ ORAZ MALARSTWO SURREALISTÓW na artystycznym szczycie, I PROZĘ RICHARDA WRIGHTA NIE MOŻE BYĆ ANI TYPOWYM, gdy nagle i niespodziewanie PRZECIĘTNYM RAPEREM, ANI PRZEWIDYWALNYM PRODUCENTEM. I BĄDŹCIE PEWNI, ŻE BEANS, ZNANY RÓWNIEŻ JAKO ogłoszono koniec działalności zespołu. Wiadomość ta była ROB-SKI, NIM NIE JEST. TEKST:HADERO jedną ze smutniejszych, jakie obiegły hip-hop’owy światek w roku 2002. „Anti Pop nigdy SYLWETKABEANS nie miała być grupą tworzącą wspólnie przez długi czas. To były trzy odrębne, kreatywne osoby, którym zdarzyło się wspólnie dokonać czegoś wyjątkowego” – wyjaśniał manager grupy. Beans był jednak mniej dyplomatyczny: „To, że byliśmy indywidualistami, doprowadziło w końcu do rozpadu. Doszliśmy do momentu, w którym moja wizja muzyki była sprzeczna z wizją reszty i musieliśmy się rozstać”. Słuchając dokładniej albumów APC można zrozumieć jego postawę. Zdominowany przez pozostałych członków Beans nie mógł w pełni zrealizować się artystycznie. Nadeszła pora na rozpoczęcie solowej kariery. LIRYCZNE AKROBACJE DebiutAncki album Mr. Ballbeam’a o intrygującym tytule ”Tomorrow Right Now” ukazał się wiosną ubiegłego roku, jasno definiując styl naszego bohatera, określany przez niego samego jako „obserwowanie mody i ignorowanie jej”. Minął rok i dostaliśmy luksusowo wydaną EP’kę ”Now Soon Someday”. Tekturowa okładka kryje w sobie książeczkę z tekstami oraz srebrny krążek w treści będący bardzo emocjonalnym i osobistym manifestem dojrzałego artysty i człowieka. Jego muzyka to stanowczy, futurystyczny krok do przodu, któremu towarzyszy retrospektywne spojrzenie przez ramię. Wyraźne piętno na podkładach odciskają piszczące syntezatory i syntetyczne basy, zaś bity nabierają klasycznych, by nie napisać „old schoolowych” kształtów. Sam zainteresowany nie widzi w tym sprzeczności: „w Hip-Hop’ie zawsze panowała elektronika, posłuchaj takich standardów jak ‘Planet Rock’, czy ‘White Lines’ a się przekonasz” – mówi. Właśnie dlatego więcej tu electro i dub’u, niż klasycznego funku czy jazzu. Produkcje Beans’a ocierają się miejscami o minimalizm, jednak jest to efekt całkowicie zamierzony: „więcej elementów muzycznych w połączeniu z moim intensywnym rymowaniem stworzyłoby straszną plątaninę, dlatego wolę zostawić więcej wolnej przestrzeni dla słów” – wyjaśnia. Powyższe słowa o rymowaniu, to raczej objaw skromności niż jej braku. Mamy tu zarówno techniczne zaawansowanie połączone z liryczną wrażliwością, jak i plastyczny balans między chorym dowcipem (”crowd screamin’ like a dick caught in a zipper”), bitewną łobuzerią (”narrative acid barracuda/ Balbeam bazooka switchblade”) i śmiertelną powagą (”will cigarettes be the death of me?/ lungs screamin happy emphysema”). Obok genialnego w swym szaleństwie ”Crave”, cukierkowego ”Phreek The Beet”, obłędnych ”Raping Silence” i ”Hot Venom” – znajdziemy napisany jeszcze w roku 1993 spoken word ”Booga Sooga” traktujący o narkotykowym nałogu, który udało się zastąpić muzyką. Między oryginalnymi braggami ze ”Structure Tone” i ”Databreaker” usłyszymy ”Win Or Lose You Lose”, wyraz frustracji wywołanej rozstaniem z córką; następnie ”Gold Skull”, przedstawiający konflikt rapera z jej matką, oraz najbardziej przygnębiający ”Crevice”, opowiadający o jego zmarłym ojcu. „Beans morduje Twoich rapowych idoli, chichocząc ‘zbudź się i poczuj padlinę’” – pisał recenzent SPIN’a. Wywołuje on skojarzenia z akrobatą z chińskiego cyrku. Szaleńcze i ryzykowne zabawy flow, głosem i sylabami prowokują zarówno do oklasków jak i do wstrzymania oddechu. Karkołomne i piekielnie szybkie frazowanie pełne przeczących prawom hip-hop’owej fizyki figur stylistycznych przyciąga szczękę ku podłodze, zaś ekwilibrystyczne zestawienia językowe wywołują tyleż podniecenia co wymyślne pozycje erotyczne. Być może wytłumaczeniem tego jest fakt, że MC nagrywa swe rymy oglądając pornole? „Mam hopla na punkcie seksu” – odpowiada ze śmiechem. MIEJSKI INNOWATOR Rob-Ski nie zwalnia intensywnego tempa. Brytyjską premierę drugiego longplaya, pod tytułem ”Shock City Maverick”, wyznaczono na 25 października, polska edycja nastąpi pewnie niedługo później. Na podstawie promocyjnego egzemplarza mogę zdradzić, że to najlepszy album w dorobku nowojorczyka. Kolejny śmiały krok ku przyszłości, wyprzedzający wyobraźnię konkurencji i krytyki. Dużo bardziej przestrzenne aranżacje, znacznie potężniejsze brzmienie bębnów i keyboardów rzucają się w uszy już SUŁTANSKŁADNI 26 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 od pierwszego kontaktu. ”SCM” to materiał straszliwie skondensowany. Całość trwa niecałe 40 minut, a masz wrażenie że minęła co najmniej godzina. Taneczne rytmy w ”Papercut”, czy ”Blind Driver” przyprawią o dreszcze fanów Timbalanda. ”Shards Of Glass” oraz ”City Hawk” to z kolei rytmiczne, bujające łbem kawałki doskonałe na miejskie wojaże samochodem. Utwór tytułowy oraz następny, ”Death By Sophistication”, czerpią moc z groźnych, apokaliptycznych syntezatorów budząc tyleż niepewności co zadowolenia. ”Interval” to dla odmiany radykalny minimalizm, p r z y p o m i n a j ą cy trochę dokonania innego wykonawcy Warp’a, Req’a. Singlowy ”Down By Law” ma zaś duże szansę na mały sukces komercyjny, idealny numer na koncerty: skoczny, dynamiczny i przebojowy, choć wciąż ambitny. Płytę kończy fenomenalny ”Diamond Halo Grenade”, monstrualny, kosmiczny banger nie znający litości dla największych głośników, powalający naj o d p o r n i e j s z yc h słuchaczy. Flow rapera nabrał tym razem jeszcze większej prędkości, głos jakby trochę złagodniał, pojawiły się chwytliwe refreny z odwołaniami do starej szkoły. Ale to wciąż ten sam ponadczasowy rappoeta, łamiący wersy jak mu się tylko podoba, uzbrojony w nowe tricki, gadający z większą werwą, energią, i arsenałem pomysłów o jakich większość nawet nie śni. Mr. Ballbeam znany jest też ze swych e l e k t r y z u j ą cyc h koncertów. Lata praktyk na teatralnych scenach procentują unikalną zdolnością do panowania nad publicznością. Nie ważne czy gra support przed in- die-rockowymi zespołami jak Tortoise i Radiohead, czy jako główna atrakcja wieczoru u boku Prefuse’a 73, zawsze hipnotyzuje widownię swą osobowością. „Lubię trasy koncertowe, poza tym tak naprawdę to właśnie na koncertach zarabiam najwięcej. Im więcej płyt sprzedam, tym więcej za- gram koncertów, tym więcej ludzi mnie zobaczy”. Czy Beans zawita do Polski? To już zależy tylko i wyłącznie od Was, bo wszystkie jego albumy są dostępne lokalnie. SYLWETKAPEANUT BUTTER WOLF fot. materiały prasowe lat ‘80/’90 oraz kołyszące rytmy reggae i soul’u spokojnie wystarczają. Wszystko grane z siedmiocalowych singli. Rok 2000 to edycja płyty ”Jukebox 45s”, kompilacji utworów wydanych wcześniej w Stones Throw właśnie na siedmiocalówkach. Jak pisze Wolf: „Seria 7 stała się wkrótce naszą klęską finansową i największą dumą zarazem”. Zresztą cały pomysł na funkcjonowanie wytwórni to bardziej realizacja własnych marzeń z młodości, niż droga do parkowania kolejnego samochodu w garażu. Zamiast sztucznie kreować kolejne gwiazdy sezonu, Chris woli wydawać składanki z zapomnianymi nagraniami starej szkoły (”The Third Unheard”), czy funku (”The Funky 16 Corners”). Podobne powody kierowały nim przy edycji wspomnianego na wstępie albumu ”Big Shots”, nagranego z Charizmą: „Wielu ludzi zaangażowanych w dzisiejszy Hip-Hop nie będzie zainteresowana tym albumem. Ale, z drugiej strony, jest trochę młodych ludzi, którzy chcą czegoś więcej niż to, co podają im muzyczne telewizje. Gdy byłem nastolatkiem słuchałem rzeczy sprzed 10, 20 lat.”. Czy muzyka Stones Throw dociera do wystarczającej liczby osób? „Dla mnie „jakość” słuchaczy jest ważniejsza od ilości, więc wolę mieć dziesięć osób, które szczerze doceniają to co robię, niż sto, będących z nami tylko częściowo. Ale fakt – mam jeszcze dużo do zro- KOSZMAROŚMIOLATKA Ten syn polskiego emigranta od dziecka wiedział kim chce zostać: „Kupowałem płyty od szóstego roku życia. Mogłem sobie wtedy pozwolić tylko na dwunasto i siedmiocalowe single. Pełne albumy dostawałem pod choinkę od rodziców” – wspomina. Cała dekada lat ‘80 mija Chrisowi na powiększaniu kolekcji, nagrywaniu mixtape’ów dla szkolnych kumpli oraz próbach producenckich w grupach The Slob i Lyrical Prophecy. Jako pierwszy na zachodnim wybrzeżu odkrywa takie utwory jak ”I Need a Beat” LL’a, czy ”Gucci Time” Schooly D. W roku 1989 poznaje piętnastoletniego wówczas rapera Charizma. Duet dość szybko podpisuje kontrakt z wytwórnią Hollywood Basic i rozpoczyna nagrywanie debiutanckiego materiału. Nie do końca uczciwe ruchy szefostwa labela prowadzą do wycofania umowy. Niedługo po tym dochodzi do jeszcze większej tragedii. Obiecującą hiphop’ową karierę oraz pozamuzyczną przyjaźń obojga przerywa śmierć Charizmy w grudniu 1993. Ale, jak to mówią, „nie ma tego złego...”. Po trzech latach żałoby, ukończeniu kursu biznesu w collage’u, Wolf mądrzejszy o niefortunne doświadczenia z wielkim przemysłem, zakłada własną, skromną, niezależną wytwórnię. To Stones Throw Records, dziś niemal obiekt kultu słuchaczy z całego świata. KRATER Peanut od początku miał talent odkrywcy młodych talentów. Był kraterem, którego tak bardzo potrzebowała bulgocząca w podziemiach Kalifornii magma wulkanu o nazwie LA Underground Scene. Właśnie u niego debiutowali Rasco, Planet Asia, Kamikaze, czy Encore. „Prowadząc wytwórnię, chcę przedstawić ludziom muzykę jaką sam lubię. To bardzo osobisty interes: wydaję tylko to, czego sam mógłbym 28 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 “KTO, TWOIM ZDANIEM, JEST NAJBARDZIEJ NIEDOCENIANYM ARTYSTĄ?”. “JA” Z TRADYCYJNĄ, HIP-HOP’OWĄ DUMĄ ODPOWIADA NIEJAKI CHRIS MALAK. NIE PRZEWRACAJ JEDNAK KARTKI MYŚLĄC, ŻE TRAFIŁEŚ NA KOLEJNEGO ZADUFANEGO W SOBIE RAPERA. MIMO WSZYSTKO COŚ MUSI BYĆ NA RZECZY, JEŚLI ALBUM ”BIG SHOTS” TO JEDNO Z LEPSZYCH WYDAWNICTW UBIEGŁEGO ROKU. TYM BARDZIEJ, ŻE ALBUM ÓW NAGRANO W LATACH 1991-93. POZNAJCIE JEGO WSPÓŁAUTORA – PEANUT BUTTER WOLF’A. TEKST:HADERO słuchać” - mówi. Słychać to doskonale na jego producenckim albumie ”My Vinyl Weights a Ton”. Bezlitośnie walące po potylicy bity rzucają odbiorcę na deski, sample wygrzebane z trzytonowej kolekcji vinyli Peanuta przytłaczają go swym natężeniem, a cuty tnące uszy z precyzją katany dopełniają dzieła. Nie pisząc o rymach zaproszonych gości. Od samego początku mamy pewność, że obcujemy z muzyką podziemną, obskurną, bezkompromisową, przeznaczoną dla wąskiego kręgu słuchaczy. Na specjalną uwagę zasługuje turntablistyczny posse-cut, unikalna kolaboracja ścisłej czołówki dj’i ze wszystkich stron USA, świadcząca jakim szacunkiem darzony jest Wolf. Kolejną osobą, która nieodłącznie wiąże się z nazwą Stones Throw jest Mad Lib. Producent płyt Lootpack’a, Declaime’a, Wildchild’a, OhNo i wielu innych. Kryjący się za semi-jazzowym projektem Yesterday’s New Quintet, dla wielu fanów i krytyków jest geniuszem naszych czasów. OSOBISTY INTERES Po wydaniu ”Ma Vinyl...” Malak rezygnuje z produkcji muzyki, mocniej koncentrując się na prowadzeniu wytwórni i dj’owaniu na imprezach. Miałem przyjemność być na jednej z takich imprez i chętnie zafundowałbym na nią bilet każdemu dj’owi. Set Peanut’a to dowód na to, że można zapełnić cały parkiet, w środku tygodnia, bez utworów z telewizyjnych rotacji na talerzach. Funk z lat ‘70, przeplatany szlagierami z pierwszych lat Hip-Hop’u i przełomu bienia jeśli chodzi o promocję moich artystów” – odpowiada. Dla nas rok 2004 wydaje się pod tym względem przełomowy: niektóre płyty ST trafiły już na polski rynek! Pozostaje z nadzieją czekać na ”Big Shots”. MOC JABŁKOWEGO SOKU Album ten nie ustępuje klasycznym dziełom duetów Pete Rock & CL Smooth, czy Gangstarr. Styl Charizmy prezentuje się niczym synteza MC Shan’a z młodym, gniewnym LL Cool J (świeży, spontaniczny, pełen żywiołu i naturalnej energii). Nie ma się czemu dziwić: „Charizma był wariatem, jednym z największych jakich znałem. Zachowywał się jakby był na dragach, a w rzeczywistości nie palił, nie ćpał, ani nie używał alkoholu. Po prostu taką miał naturę. Pił tylko sok jabłkowy” – wspomina Peanut. Szaleństwo i radość słychać w niemal każdym punkcie ”Big Shots”: od wyluzowanego ”Methods”, przez piekielnie dynamiczne ”Tell You Something” i ”Devotion” po prześmieszne ”Ice Cream Truck”. Nie ma tu śladu patosu, jaki często towarzyszy płytom wydawanym „po śmierci” artystów. Pojawia się za to nieodparta tęsknota za wspaniałym brzmieniem i smutny wniosek Dobrego Wojaka Szwejka „to se ne vrati”. Ale o co u diabła chodzi z tytułowym koszmarem? „Mały brat mojej byłej dziewczyny miał sny o wilku, który zjadał kurczaki pewnego farmera, aż w końcu hodowca złapał wilka i zamienił go w ogromną kulę orzechowego masła”. Ot, dziecięca wyobraźnia. WYWIADGURAL Od Twojej debiutanckiej solowej płyty zatytułowanej “Opowieści z betonowego lasu” minęły już prawie dwa lata. Jaki jest Gural na początku 2005 roku? Co się zmieniło w Tobie i Twojej twórczości? GURAL: Zmieniło się wiele. Przede wszystkim jestem o 2 lata starszy. Człowiek analizuje samego siebie i może dojść do pewnych wniosków, ale bez przesady. Przez te dwa lata w moim życiu zdarzyła się kupa różnych rzeczy. I tych bardzo dobrych i tych nie dobrych. Na pewno rapuję lepiej. Mam o te dwa lata większy staż. Od tego czasu zagrałem około 200 koncertów, także jestem o tyle bogatszy w doświadczenia. Zmieniło się wszystko i nic. Styl jest ten sam, natomiast technik jest dużo, dużo więcej. Robiąc to nie zastanawiam się jak to robię, ale później, gdy tego słucham to zauważam postęp. Fot. Rafał Wielgus dla Wielkie Joł Skąd tytuł “Drewnianej Małpy Rock”? GURAL: Nie wiadomo skąd się wziął taki tytuł. Rozmawiałem na ten temat z moimi przyjaciółmi, ale nie doszliśmy do tego. To jest jak z tymi kręgami w zbożu - one po prostu powstają. Nie należy pytać jak i po co, ale przyjąć, że tak po prostu jest. Tak na prawdę tytuł “Drewnianej Małpy Rock” ma parę przyczyn. Po pierwsze ubiegły rok w chińskim kalendarzu był rokiem drewnianej małpy. Nie jestem typem, który bezkrytycznie wierzy we wszystkie horoskopy i inne, ale zazwyczaj bywa tak, że czytam to już po fakcie. Teraz też tak było - przeczytałem niedawno tekst o roku drewnianej małpy i powiem szczerze - coś w tym jest. Nie musi to wynikać z układu gwiazd i pozycji ziemi, natomiast jest to jakaś emanacja jakiś prawideł. Do tego dochodzi fakt, że też czuję się małpą. Nie wiem czy to dobrze, może to oznaka jakiejś choroby psychicznej, ale naprawdę czuję się małpą. No i rock. Nie rok kalendarzowy, ale rock jako muzyka. To mój sposób na wyrażenie emocji muzycznej. Jeden tańczy, drugi klaszcze, a trzeci rapuje. O czym możemy posłuchać na nadchodzącej płycie? SAMONAPROWADZAJĄCA GURAL TO JEDEN Z NAJLEPSZYCH I NAJBARDZIEJ SZANOWANYCH ARTYSTÓW HIP-HOP’OWYCH W POLSCE. TEN UTALENTOWANY RAPER NIE RAZ JUŻ UDOWODNIŁ, ŻE MA NAPRAWDĘ DUŻO DO POWIEDZENIA. BEZBŁĘDNY TECHNICZNIE I ZADZIORNY TEKSTOWO ZARÓWNO NA NAGRANIACH SOLOWYCH JAK I W FORMACJI K.A.S.T.A. POKAZUJE, ŻE MA SWOJE UGRUNTOWANE MIEJSCE WŚRÓD PANTEONU GWIAZD. WYDAJE ON WŁAŚNIE SWOJĄ DRUGA SOLOWĄ PŁYTĘ ZATYTUŁOWANĄ „DREWNIANEJ MAŁPY ROCK”. ZNAJDUJE SIĘ NA NIEJ MIĘDZY INNYMI UTWÓR Z KONTROWERSYJNYM NIEMIECKIM RAPEREM SIDO ROZMAWIAŁ: JAKUZA GURAL: Od razu zaznaczam, że nie wiem, co autor miał na myśli, więc staram się nie analizować tekstów w ten sposób. Na płycie można na przykład usłyszeć “...Nie bądź błaznem, Gural zbiera na plazmę, dziś każdy z sarkazmem zbija kabzę na tym...” - Cóż to oznacza? Niejaki Gural zbiera na telewizor plazmowy? Nie do końca. Oznacza to po prostu tyle, że Gural nie wstydzi się powiedzieć tego, że zarabia jakieś tam pieniądze. Duże czy małe, nieważne. Trzeba odwrócić tą TORPEDA DISSUJĄCA chorą sytuację w polskim Hip-Hop’ie, że ludzie się kurwa wstydzą tego, że robią siano na rapie. Wielu jest takich, którzy opowiadają o jakiś strasznych tematach, czerpią z tego całkiem zacną kapustę i wobec publiczności zachowują się tak jakby tych pieniędzy nie lubili. Nie rozumiem tego. O tym między innymi jest kawałek tytułowy, czyli “Drewnianej Małpy Rock”. Właśnie o tym, że polska rap gra bardzo się zmieniła. Czy na dobre, czy na złe to już każdy musi ocenić sam. Przede wszystkim zrobił się biznes. Taki mini biznes w polskim wydaniu. Nie mówię nic dosłownie i nic nie narzucam. Nie chcę nikomu pokazywać drogi, ale wymagam od słuchacza by odbierał moją muzykę całym sobą. Siła Hip-Hop’u tkwi w ludziach, to oni tworzą tą kulturę, więc muszą odbierać muzykę przez pryzmat własnych doświadczeń, a nie kierować się tym, co wszyscy dookoła opowiadają i opowiadać razem z nimi. Jest to płyta zdecydowanie bardziej HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 29 zbliżonego do “Co to za miejsce”. Oczywiście rasowe bity spod ręki Dj Kut-O, jednego z najlepszych bitmejkerów jakich znam. Jeden bit Sido do kawałka “Te Typy”, który rapuję właśnie z nim. Właśnie - jak to się stało, że nagrałeś kawałek z obecnie najbardziej popularnym niemieckim raperem? GURAL: To wcale nie był jakiś super przemyślany plan - wydaje płytę i fajnie byłoby mieć takiego gościa. Po prostu weszliśmy do studia i nagraliśmy kawałek. Napisałem zwrotkę, on napisał zwrotkę, napisaliśmy refren i gotowe. Poznaliśmy się wcześniej, przed jego komercyjnym sukcesem i nawet nie zastanawiałem się jak to zostanie odebrane w Polsce czy w Niemczech. Każdy powinien sam ocenić. Robię to, co robię, a jak ludzie przyjmą to już ich broszka. To dobry HipHop. Hip-Hop, który buja. Fot. Rafał Wielgus dla Wielkie Joł Najnowszą swoją produkcję “Drewnianej Małpy Rock” wydajesz w wytwórni Wielkie Joł. Czemu wybrałeś ten label? GURAL: Moje Oko Ra przywiodło mnie tam - to jest odpowiedź A. Natomiast odpowiedź B: mimo, że nie zagłębiam się jakoś super w zjawisko, jakim jest polski Hip-Hop, nie analizuję tego, to jednak z powodów zawodowych muszę to obserwować. Na palcach jednej ręki można policzyć wytwórnie gdzie można sensownie z kimś porozmawiać. Tak właśnie trafiłem do Wielkie Joł. Dobrze będzie tu wydać płytę. Lubię robić dobre rzeczy. Poza tym jest to wytwórnia hip-hop’owa, to nie są goście, którzy sprzedają skarpetki. Hip-Hop to nie jest dla nich zajęciem popołudniowym, ale pracą w pełnym tego słowa znaczeniu. zorientowana na zabawę. Po prostu przyszedł czas na to, podejrzewam, że następny album, nad którym już pracuję, będzie bardziej poważny. Poza tym na płycie mówię o tym, że jestem zajebiście dobrym raperem i wszystko rozpierdalam. Spodziewajcie się dużo przejebanego bragga. Taki właśnie Hip-Hop lubię. karierki. Każdy znajdzie coś dla siebie. Jest dużo producentów na płycie. Czyje kompozycje usłyszymy? GURAL: Producentów jest całkiem sporo. Tym razem miałem ochotę zrobić coś zupełnie innego niż poprzednio. Wystrzeloną w kosmos transgalaktyczną płytę dla pojebańców. Nad czym pracujesz obecnie? GURAL: „Pracuję nad tym by nie upaść z rumorem...”. Będę robił przejebane rzeczy. Pracuję nad tym, żeby być coraz lepszym w tym, co robię. Zawsze nad tym pracuję. Rok się dopiero zaczął. Mam jakieś plany, wiadomo, każdy je ma. Niestety czas zazwyczaj weryfikuje te plany i co z tego wyjdzie to z tego wyjdzie. Nie lubię zapowiadać zbyt szumnie. Wolę działać. Teraz nagrałem dużo kawałków na różne mixtejpy. Cały czas to powstaje. Jestem raperem i rapuję. Życzenia i przesłanie na rok 2005? GURAL: W Polsce niby buduje się autostrady, pieniędzy jest niby coraz więcej, niby to, niby tamto i przecież powinno iść to w dobrą stronę. Niby są jakieś postępy, ale ilu skurwysynów siedzi tam, w tym sejmie, kradną, piją i pierdolą. Dlaczego tak się dzieje? Bo są złymi ślepcami. My powinniśmy NIE MÓWIĘ NIC DOSŁOWNIE I NIC NIE NARZUCAM. NIE CHCĘ NIKOMU POKAZYWAĆ DROGI, ALE WYMAGAM OD SŁUCHACZA BY ODBIERAŁ MOJĄ MUZYKĘ CAŁYM SOBĄ. Czy możemy spodziewać się jakiś dissów? GURAL: Jest bardzo dużo dissów. Jest wręcz nieprzebrana ilość dissów. Natomiast nie są to dissy ukierunkowane na kogokolwiek. Wydając płytę nie opowiadam ludziom, że nie lubię Franka czy Józka. Moje teksty są skonstruowane tak, że jeżeli ktoś odczuwa, że jest adresatem takiego kawałka, to już jego problem. Moje utwory to samonaprowadzająca się torpeda dissująca. Mówię o złej karmie, o złych rzeczach, które ludzie robią, o polskich słuchaczach, którzy zazdroszczą, plotkują i nie są tego świadomi, o polskich wykonawcach, którzy znakomicie się odnajdują w tej sytuacji i z pełnym cynizmem robią swoje 30 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 Zaprosiłem zupełnie innych ludzi, więc są zupełnie inne bity. Przede wszystkim na płycie będą Larwa i Mikser z Poznania - moi ludzie, którzy robią bardzo dobre bity. Jest też Magiera, choć ogólnie Białego Domu będzie na tej płycie zdecydowanie mniej niż wcześniej. Będzie Dj 600V, u którego już jestem na dwóch płytach producenckich. Jest Haem z jakimś “cosmicfiretechnojazz” - kosmiczna produkcja, którą nie łatwo opisać. Próby szufladkowania z góry skazane są na niepowodzenie. Oprócz nich będą dwa bity Pióra z Wrocławia, takie westcoast bardziej. Jeden remix Tabba. Kada też będzie - zrobiła biciora lirycznego i spokojnego. Coś dbać o swój Hip-Hop by on taki nigdy nie był, bo jak nie Hop-Hop’owcy, to kto? My jesteśmy rdzeniem tego gówna i siedzimy najbliżej korzenia. To my powinniśmy starać się by było coraz lepiej. Powinniśmy strać się być lepszymi wykonawcami, odbiorcami, projektantami odzieży, realizatorami studyjnymi, dziennikarzami, fotografami, b-boyami, dj’ami... Musimy być coraz lepsi. To jest moje przesłanie dla wszystkich. Porzucić złą energię. Zła karma zawsze do Ciebie wraca. Trzeba się jej wystrzegać, bo być może 2006 rok zwróci jej 6 razy tyle. Jak powstają Scratchofony? Z ilu bitów wybieracie te właściwe na płytę i jak długo trwa klejenie komb tekstowych? ROB-D: Bity przygotowujemy specjalnie pod kątem tej płyty, więc przypadkowych podkładów nie wkładamy. Z reguły produkujemy tyle bitów ile ma się znaleźć na płycie. Już podczas produkcji poszczególnego podkładu wiemy czy będzie się on nadawał. Jeśli chodzi o komba z tekstami słownymi to sytuacja wyglądała nieco inaczej. Najpierw zbieraliśmy z różnych źródeł dżingle, a potem mając cały wielki bank wybieraliśmy z niego te najwłaściwsze. Samo złożenie 8 minut mega komba zajęło nam cały miesiąc siedzenia, wybierania, składania i masterowania. GAF: Projekty tego typu powstają dosyć wolno, bo wymagają gromadzenia sampli i dżingli. Nam w przypadku ostatniej płyty zajęło to około roku. Najpierw robimy bity żeby wyczuć klimat, w który mamy pójść, potem kompletujemy dżingle i sample, a następnie kleimy je w komba. Klejenie komb jest przeznaczone dla ludzi cierpliwych. Nam zajęło to około miesiąca, ale pracowaliśmy prawie dzień w dzień. Jak Scratchofony odbierane są poza krajem? ROB-D: Nic mi nie wiadomo jak je obierają i czy w ogóle odbierają poza krajem. Głównym odbiorcą naszych płyt będą i tak dj’e z Polski. GAF: Nie mam pojęcia, ale wkrótce coś będę wiedział na ten temat, bo podklepałem dwie płytki koleżce z Anglii. ROB-D I GAF: SCRATCHOFONY 3: BITWA Pierwsze dwie części „Scratchofony” rozeszły się dosyć szybko i przyjęły się dobrze (uczestniczyły na dj`s battlach, słychać je było na rap płytach, często występowały w pewnym talk-show w telewizji). Wszyscy wypatrywali trzeciej części Scratchofonów. Płyta po raz kolejny jest ładnie wydana (full color sleve, chociaż projekt okładki nie zabija), nas jednak najbardziej interesuje to co w środku, a w środku... ...kiepsko. Pierwsza strona to zbiór pięciu bitów. Bity nie są złe, ale dobre też nie. Problem jednak w tym, że od pierwszej części Scratchofonów wszystkie bity brzmią tak samo. Można powiedzieć, że to styl producentów, ale to chyba jednak ich koniec rozwoju. Na drugiej stronie znajdują się jeszcze dwa bity. Na płycie, więc jest ich 7, z czego do użytku nadają się dwa (“Tom” oraz “R-123”). Comba tekstowe znajdują się na samym początku drugiej strony w ośmiu-minutowym bloku. Jest to niewygodne rozwiązanie, bo trudno odnaleźć interesujący nas jingiel, a oklejając płytę, wyeliminowalibyśmy połowę bloku z użytku. Zdecydowanie lepsze było rozmieszczenie jingli na drugiej części Scratchofonów. Same jingle są OK, chociaż nadal rażą proste wstawki ze śmiesznym akcentem nagrane przez autorów (“ka tuj i skre czuj”). Doszukałem się jingli, które wykorzystane już były w poprzednich częściach Scratchofonów, co jest mało oryginalne. Na sam koniec dostajemy tzw. „skiplessy” (patent Dirtstyle Records) - jingle ułożone są w pętli tak, aby podczas skreczowania przy przypadkowym przeskoczeniu igły na rowek obok - igła znalazła się na tym samym dźwięku. Pomysł bardzo dobry, chyba, że mamy do czynienia z kiepską kopią - jingle nie są zaloopowane dokładnie, a same bloki „skiplessów” są za małe, przez co podczas bitwy możemy nie trafić w interesujące nas miejsce. Robert-D i Gaf M.D. nie są ani turntablistami, ani nawet DJ`ami i słychać to wyraźnie. O ile sam pomysł na zrobienie polskiego battle breaka jest bardzo dobry, tak “Scratchofony 3: Bitwa” całkowicie nie nadają się do zbudowania dobrego battlowego setu. Można było usprawiedliwiać pierwszą i drugą część trylogii, bo to pierwsze tego typu produkcje w Polsce, tak trzecia część jest klapą. Jeżeli szukacie polskich jingli do cutowania, ta płyta może Wam się przydać. Dla turntablisty jest to wydawnictwo niestety bezużyteczne. Niestety, ponieważ bardzo liczyłem, że panowie z Torunia odwalą kawał dobrej roboty. ROZMAWIAł: DJ Taśmy - skrecz.com ISTOTY fot. Archiwum Digital Voodoo WYWIADROB-D/GAF ANALOGOWE Czy możemy spodziewać się kolejnych battle breaków od Was? Jeżeli tak, to kiedy? GAF: Raczej tak, bo konkurencja ciągle śpi, a projekt cieszy się dużym zainteresowaniem. Może następna część będzie podzielona na dwie płytki. Jedna moja, a druga Roba, ale to nic pewnego. ROB-D: Nie zamierzamy przerywać produkcji Scratchofonów. Pewnie za rok wyjdzie czwarta część. Poza tym swojego brejka ma zamiar również zrobić DJ Bajo, który współpracował z nami przy trzeciej części Scratchofonów. Prawdopodobnie będę uczestniczył w produkcji jego b-brejka, który pewnie zostanie wydany pod naszym labelem Digital Voo-Doo Nagrania. Scratchofony z części na część są coraz bardziej „battlowe”. Czy bierzecie pod uwagę zdanie dj’i, którzy czynnie uczestniczą w battlach? Jeżeli tak to jacy to dj’e? ROB-D: Są coraz bardziej battlowe i w tę stronę będą się rozwijać. Wszelkie uwagi i sugestie dj’ów są dla nas jak najbardziej istotne. Wszelka opinia i konstruktywna krytyka jest nam potrzebna żeby się rozwijać przy następnych projektach. GAF: Nie jesteśmy dj’ami, więc żeby robić dobre battle breaki musimy się konsultować z nimi. W przypadku tej płytki pomagali nam Dj Bajo i Dj Pac1 - big up dla nich! Czy interesujecie się turntablismem w Polsce? ROB-D: Jestem rymującym producentem. Jeśli chodzi o turntablism to ja go nie śledzę. Ale gdy jest okazja zawsze sobie obejrzę relacje z zawodów, czy innych bitewek. GAF: Szczerze to nie. Jestem producentem i MC, więc mam sporo swoich zajęć na głowie, ale chętnie słucham mixtapów. Ulubiony zagraniczny battle break? ROB-D: Jak wspomnieliśmy nie jesteśmy dj’ami, a co za tym idzie nie używamy battle break’ów nawet swoich. Nie będę odkrywczy, jeśli powiem, że dla mnie spoko jest seria Dirt Style. Czasem ich słuchamy, żeby nabrać inspiracji do pracy. Ulubiony turntablista, ranking Polska i reszta Świata? GAF: W kategorii polska to Twister i Cent. Reszta świata to Klever i A-Trak. ROB-D: Na temat polskich turntablistów względem reszty świata się nie wypowiem, ponieważ musiałbym bardziej wnikliwie prześledzić to zagadnienie. Ogólnie z polskich dj’i spoko jest Kostek, Phaderheadz z Niemiec, Krime, Twister. Z zagranicznych to Rob Swift i oczywiście Mix Masta Mike - on jest maszyną! Czy myślicie o dotłoczeniu pierwszych dwóch części Scratchofonów? Rozeszły się dosyć szybko. ROB-D: Tak, na pewno nastąpi reedycja dwójki, nad jedynką cały czas się zastanawiamy. Jakie jest Wasze zdanie na temat sprzętu typu Final Scratch, Serato Live lub „gramofonów cd”? GAF: Nie miałem okazji sprawdzić Final Scratch’a, ale myślę, że do katów słownych i sesji nagraniowych sprawdza się dobrze. Gorzej jest na żywca coś wykrzesać. Co do gramofonów cd uważam to za porażkę. Po prostu brakuje jakże cennego brudu, szumu i duszy. ROB-D: Czas pokaże, która z tych nowinek przetrwa próbę. Jak dla mnie dźwięk analogowy będzie zawsze lepszy w odbiorze od cyfrowego nawet pomimo swojego szumu. W końcu jesteśmy istotami analogowymi! HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 31 WYWIADDZIKER fot. archiwum artysty SP Records. Wtedy grałem taki gangsta rap jako Sa-prize. W RRX Krzysztof Kozak wydał kilka składanek, kiedy grałem z Sektorem B oraz solo. Później pamiętny projekt Wspólna Scena, nagrania dołączone do gazety Klan, kilka gościnnych nagrań z reaggowym Habakukiem. Następnie dwie płyty z Ideo (“Stan Rzeczy” 2000 – Blend, “Mentalnie” 2003 - Gigant), składanka Atomistyka, S.C. 0-34 i inne z ramienia Gigant Records, Hiphopbitz Żustoprocent i w 2004 Dziker Epka, czyli singiel wydany własnym sumptem, jeszcze różne akcje na nielegalu gościnnie, nie pamiętam wszystkich. Obecnie przygotowuję solowy album. DZIKER TO JEDEN Z PIONIERÓW I PROMOTORÓW POLSKIEGO HIPHOP’U. JEGO HISTORIA Z TĄ MUZYCZNĄ KULTURĄ ROZPOCZĘŁA SIĘ JUŻ POD KONIEC LAT 80-TYCH, KIEDY NIKT W KRAJU NIE WYOBRAŻAŁ SOBIE JESZCZE RYMOWANIA W OJCZYSTYM JĘZYKU. NAGRYWAŁ Z IDEO, LARI FARI I WIELOMA INNYMI PROJEKTAMI... TERAZ PRZYSZEDŁ CZAS NA JEGO SOLOWY MATERIAŁ. ROZMAWIAŁ: WILQ Na Twojej EPce przy produkcji wspiera Cię m. in. OSTR i DJ Haem. Kogo jeszcze możemy się spodziewać na Twoim solowym krążku? DZIKER: Od OSTR’ego mam kilka bitów, Haem zawsze służył mi pomocą. Już od pierwszego Ideo wspólnie przygotowywaliśmy materiał i miksy. Na było niemało problemów, ale takie jest życie. Biorąc to wszystko pod uwagę planuję wydanie albumu w okolicach maja 2005 roku, jak Bóg pozwoli. Co do trasy z Ego to już planowałem ją dawno, niestety kłopoty z nowym materiałem chłopaków pokrzyżowały nieco ten plan. Materiał jest skończony i czekamy na wydanie go nakładem Gigant Records, niestety zależy to od wydawcy. Dopiero wtedy możemy mówić o trasie koncertowej, ale stanie się to najwcześniej w marcu. Słyszałem o projekcie Silna Częstochowa, możesz zdradzić więcej na ten temat? DZIKER: Sama nazwa to skrót S.C. oznaczająca nasze miasto. Nie pamiętam kto z nas wpadł na ten pomysł, ale idea jest jedna. Chodzi o promocję hip-hop’owej Częstochowy z jej znanymi już w Polsce przedstawicielami (Dziker, Zabójczy Sławek, Śliwka, Siv (Ego), DJ Haem, DJ Pistolet i inni). Dzięki temu kultura naszego miasta mogłaby być lepiej postrzegana w Polsce i pośrednio pomogłoby to rozwojowi innych składów w Świętym Mieście. Projekt ten jest jednak jeszcze nie wdrożony w życie. Ale będzie jeszcze o nim głośno. Jesteś jednym z pionierów polskiego HipHop’u. Jak teraz widzisz tę muzykę, a czym była dla Ciebie kiedyś? DZIKER: Rap jest dla mnie tym samym, czym był kiedyś. Jest moją pasją, spełnieniem, jest kawałkiem mnie i mojego życia. Może to brzmi górnolotnie, ale to prawda. Odkąd ją poznałem jako uczeń szkoły podstawowej czułem, że to jest to i chciałbym robić coś w tym kierunku Przechodziłem przez takie etapy Hip-Hop’u jak: break dance, produkcja i wreszcie rymowanie. Od kilkunastu lat kultura rap i Hip-Hop towarzyszyła mi i pomagała we wszystkich dziedzinach mojego życia. Z perspektywy czasu dużo się zmieniło. Kiedyś było bardzo mało rapu w Polsce, nikt o nim nie wiedział, był trudno dostępny, była to kultura niszowa, ale niosąca dużo dobrej, pozytywnej energii. Każdy praktycznie każdego znał. OJCIECCZĘSTOCHOWSKIEJSCENY Dlaczego Dziker? Raczej nie zgrywasz szalonego, dzikiego MC? DZIKER: Dziker to lekkie przeinaczenie mojego pseudonimu Dziki. Tę ksywę posiadam już od 10 roku życia, jest to bardziej podwórkowe nazewnictwo i w miarę pospolite. Dlatego też mianem Dziker określam się jako Hip-Hop artystę. Nie muszę więc z tego powodu być szalonym MC. mojej płycie pragnę pokazać głównie utalentowanych producentów oraz MC z Częstochowy jak: Demen (robił bity m.in. na Flexxip), Patryk (Dizkret oraz Junołmi), Karton (WWO), Deta, Mck (Pepers Skład). Będą jednak także zaprzyjaźnieni producenci z całej Polski, ale żeby nie zapeszać nie zdradzę kto. Z MC można spodziewać się Zabójczego Sławka (IDEO), Jachola (1000), Esera (Żywe Srebro), Śliwkę (Ego), mam także KIEDYŚ BYŁO BARDZO MAŁO RAPU W POLSCE, NIKT O NIM NIE WIEDZIAŁ, BYŁ TRUDNO DOSTĘPNY, BYŁA TO KULTURA NISZOWA, ALE NIOSĄCA DUŻO DOBREJ, POZYTYWNEJ ENERGII. KAŻDY PRAKTYCZNIE KAŻDEGO ZNAŁ. I TRZEBA POWIEDZIEĆ, ŻE KAŻDY SŁUCHAŁ I ROBIŁ TO Z PASJĄ. W moich rymach jest zazwyczaj konkretna ideologia, a nawet jakaś nutka życiowej powagi, więc rymy są bardziej antonimem mojego pseudo, chociaż rymuję o tym, co dzieje się na dzikim i szalonym przecież świecie. Gdzie można znaleźć Twoje nagrania? DZIKER:Moje pierwsze legalne nagranie pochodzi z bardzo starej składanki wydanej przez 34 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 plany zaproszenia gościa niespodzianki ze starej szkoły polskiego rapu i moich przyjaciół ze sceny. Płyta będzie na pewno różnorodna. Promujesz teraz swój singiel, następnie planujesz wydać LP i wyjechać w trasę koncertową z EGO. Kiedy to nastąpi? DZIKER: Każdy, kto wydał solowy album wie ile to kosztuje czasu i pracy. Już przy produkcji EPki I trzeba powiedzieć, że każdy słuchał i robił to z pasją. Prawie nie było koncertów zagranicznych gwiazd, a wszystkie rodzime koncerty podziemne były niezapomnianym przeżyciem. Cała polska rodząca się wtedy scena stała w jednej linii nie było podziałów, wspierano się nawzajem itd. Wspominam ten czas jako rozwój i wielki progres Hip-Hop kultury w naszym kraju, taki „Kamień milowy”. Zawsze wyrażam wielki szacunek dla tych, którzy to rozkręcali w swoich miastach. Teraz trwa moda na Hip-Hop. Wiele rzeczy idzie w złym kierunku, oczywiście są także dobre strony, ale nie każdy wie, o co w tym chodzi, a każdy nagle chce to robić. Mało kto zna korzenie i inne dziedziny tej kultury. Młodzi fani oraz niektórzy wykonawcy w większości znają tylko rodzimą scenę i może kilka obecnych klipów zagranicznych. Na szczęście istnieje także wiele młodych osób, którzy szukają swojego celu poprzez tę kulturę i potrafią się w niej odnaleźć, nie patrząc na modę i na to, co się teraz dzieje. Poznają to, kochają, rozwijają, pracują nad sobą, przekazują to innym, promują, a o to w tym wszystkim przecież chodzi. Nazywają Ciebie ojcem częstochowskiej sceny, czujesz się nim? Co przyczyniło się do tego tytułu? DZIKER: Na to miano złożyło się kilka czynników. Pierwsze to czas, w którym zderzyłem się po raz pierwszy z rapem, już pod koniec lat 80-tych. Na mnie więc padł przywilej rozwijania tego dalej i zachęcania moich kolegów, przekonywania ich do nowej muzyki. Drugie to chęć robienia z tym czegoś i poszukiwania osób, które odnalazły tę kulturę. Reszta poszła już sprawniej, pierwsze nagrywki, demówki, nielegale, koncerty i obserwacja przychodzących na nie ludzi (całkiem innych niż obecnie). Ciągła praca, poszukiwanie znajomości w Polsce i rozwój, poszerzanie wiedzy o Hip-Hop’ie w jego każdej formie. Próba organizacji koncertów i promowania swojego miasta, a także pomoc młodym składom itd. Reszta po wielu latach działalności przyszła sama. W mieście wiele osób uważa mnie za mentora, jestem im bardzo wdzięczny za to i wiem, że to, co zrobiłem dla rozwoju Hip-Hop kultury w Częstochowie nie poszło na marne. Powiedz gdzie są korzenie specyficznego, częstochowskiego rapu, bo Ciąg Dalszy, Pijani Powietrzem i EGO są mocno odjechane jak na polskie warunki. DZIKER: To pytanie powinieneś zadać właśnie EGO, czy CDS. To specyfika naszego miasta powoduje różne formy eksperymentowania zarówno z dźwiękiem i stylem. Każdy u nas chce być oryginalny, różnić się od siebie, a nie kopiować i powielać znane już formy. Śliwka z Sivym zawsze szli w nietypową stronę. Duże znaczenie w tym „odjechaniu” miał na pewno DJ Haem, który chciał zrobić coś nietuzinkowego, innego, poszukiwał tylko odważnych MC, nie bojących się odejścia od standardów i takimi okazali się właśnie Ciąg Dalszy i EGO. Organizujesz cyklicznie imprezy w Częstochowie, jak ludzie je odbierają? DZIKER: Mój pierwszy koncert hip-hop’owy zorganizowałem już w 1996 roku, a miałem wtedy niewielkie doświadczenie w tym fachu. Od tamtej pory udało się już zrobić około 200 imprez i koncertów w moim regionie. Większość z nich jest spontaniczna, planowana miesiąc wcześniej, ale mam także już swoje prestiżowe cykliczne imprezy jak Hip-Hop Debiuty - Rym Częstochowski (raz w roku od 1998 konkurs na najlepszy debiut roku w Częstochowie) oraz Hip-Hop Basket (od 2001 roku - turniej koszykówki ulicznej w połączeniu z DJ’em). Ludzie reagują bardzo pozytywnie. Praktycznie nie mam większej konkurencji. Każdy woli przyjść na sprawdzone koncerty, które zawsze afiszuję „Dziker prezentuje...” niż na coś nieznanego. Staram się dbać o prestiż imprez i o wizerunek mojego miasta w Polsce. Nawet jak zdarzy się stracić finansowo, staram się być do końca fair i zaproszeni przeze mnie goście są zawsze zadowoleni. Czy stworzysz coś jeszcze z chłopakami pod szyldem Ideo? DZIKER: Historia pokaże czy będzie reaktywacja Ideo. Wzajemne relacje były, są i zapewne będą bardzo dobre. Haema znam już od 1997 roku, razem stworzyliśmy Ideo. Z CzubasSem aka Zabójczym Sławkiem jest podobnie, chociaż Sławka znam o wiele dłużej i razem przechodziliśmy przez to wszystko. W Sektorze B, obok mnie tworzył część częstochowskiej historii Hip-Hop’u i robi to do tej pory. Uważam go za przyjaciela. Planuję jego gościnny występ na mojej solówce. Ta Hip-Hop IDEO-logia i współpraca pomimo, że nie jesteśmy razem jako skład, wciąż się rozwija. Paparazzi: Robert Bluszcz WYWIADMORAL/GANO OGIEŃIWODA MORAL I GANO TO ZDECYDOWANIE JEDEN Z NAJCIEKAWSZYCH DUETÓW NA POLSKIEJ SCENIE HIP-HOP’OWIEJ. JAK SAMI SIĘ OKREŚLAJĄ „OGIEŃ I WODA”. DOTYCHCZAS MOGLIŚMY ICH USŁYSZEĆ W KILKU WSPÓLNYCH KAWAŁKACH, KTO MIAŁ TROCHĘ SZCZĘŚCIA TRAFIŁ NA ICH KONCERTY, W LISTOPADZIE WYDALI PŁYTĘ. „NIENAGANNIE NIEMORALNA PROPOZYCJA”. OBOJE OPOWIADAJĄ NAM M.IN. O TYM JAK POWSTAWAŁY NAGRANIA, KIM JEST GRAFIT I KTO KOGO DISSUJE. ROZMAWIAŁA:ANIA KULA Jak doszło do Waszej współpracy? Kiedy pojawił się pomysł wspólnych nagrywek? MORAL: Zobaczyłem na forum Hip-Hop.pl e-maila do Gano i zaproponowałem nagranie wspólnego kawałka na nielegalu. GANO: Kiedy przeczytałem tego maila zareagowałem tak jak na każdego, takich maili dostawałem w tamtym czasie sporo, ale stwierdziłem czemu nie, spróbujemy coś zrobić.Poprosiłem go żeby przesłał mi swoje nagrania, kiedy je przesłuchałem stwierdziłem, że jest ok. Zresztą z Dąbrową zawsze miałem dobre kontakty. MORAL: Potem były spotkania w różnych okolicznościach i tak się znamy do dzisiaj. GANO: Wtedy też Moral zaprosił mnie na koncert, akurat miałem wolny dzień i pojechałem, nawet bardzo fajnie nam to wtedy wyszło. To było w Jastrzębie Zdroju. Stwierdziłem wtedy: “słuchaj Moral zróbmy jeszcze ze dwa kawałki żebyśmy mogli razem grać te koncerty”. Kiedy zrobiliśmy następny kawałek chcieliśmy jeszcze więcej, a akurat Volt zaprosił nas na swój album, więc powstał kolejny kawałek. Totalny spontan. Coś z niczego i powstała cała płyta. W jaki sposób współgrają Wasze style? Co wnosicie na płytę jako indywidualne osoby? GANO: Śmiałem się kiedyś, że to jest takie połączenie jak ogień i woda. Moral nowy raper, jeszcze gorący, nieopierzony w stylu, ale z bardzo dużymi umiejętnościami i ja doświadczony weteran starej sceny. U niego wesoły, melodyjny rap, u mnie poważny, spokojny, czasami nawet monumentalny. To się bardzo dobrze łączy, bo te kawałki nabierają więcej treści. O tych samych rzeczach mówimy na dwa różne sposoby. Są to dwa punkty widzenia, niby podobne, lecz opowiedziane w inny sposób. MORAL: Nasze style się uzupełniają, dzięki temu ta płyta wyszła naprawdę ciekawie. To jest coś starego z czymś młodym. Jakie wartości staracie się propagować w swoich tekstach? MORAL: Na pewno szczerość, ponieważ to jest dla mnie podstawa. Żadnego moralizatorstwa, nauczania. Każdy powinien mieć swój rozum, a ja nie czuję się na siłach by nauczać naród. GANO: Propaguję święty spokój. Nie lubię jak ktoś się spina, chociaż sam mam czasem takie skłonności, może dlatego tak mi to przeszkadza, wolę luz, relaks. Jak to najtrafniej nazwał Numer – być „zawsze spoko”. Traktujecie tą płytę zespołowo, czy jako projekt dwóch solowych MC? MORAL: Projekt dwóch solowych MC. Nigdy nie byłem w żadnym składzie, bądź zespole, zawsze działałem solo. GANO: Dokładnie tak, właśnie dlatego płyta jest podpisana Moral/Gano, nie wymyśliliśmy sobie żadnej nazwy. Wkrótce po premierze „Czarnego Złota”, płyty projektu HST - Ja- HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 35 Paparazzi: Robert Bluszcz jonasz - Gano, nad którą teraz pracujemy, zamierzam nagrywać drugi solowy album. Moral pewnie w najbliższej przyszłości też zacznie prace nad swoją płytą. Nie mówię, że nie będzie kolejnej płyty Moral/Gano, bo bardzo prawdopodobne, że będzie. Ba, nawet chętnie byśmy ją nagrali. Natomiast nie wiążemy się na śmierć i życie, jak małżeństwo. Potraficie się dogadać bez problemu, czy bywają spięcia? MORAL: Dissujemy się ciągle, ale są to takie przyjacielskie dissy, standard już. Dogadujemy się bardzo dobrze, mamy podobne upodobania muzyczne, więc to jest wielki plus naszego projektu. GANO: Oboje lubimy mój rap. Kto na tej płycie zajął się produkcją? MORAL: Jest to młody producent, jeszcze szerzej nie znany Grafit z Bogucic. Mamy nadzieję, że po tej płycie pozna go więcej ludzi, bo robi dobre bity. Siedział długo w podziemiu, żeby doskonalić swoje umiejętności. GANO: To jest chłopak ode mnie z osiedla, z tej kolebki Hip-Hop’u, w której wszyscy dawniej mieszkali obok siebie w blokach. Gdzieś pomiędzy mną, Igorem, Dabem i Joką mieszkał właśnie Grafit. On jeden tam wciąż mieszka. wypowiedzi wyciągać coś istotnego i poprawiać błędy. Jednak nie przejmuję się krytyką, bo gdybym musiał się przejmować to ciężko by było z moja psychiką. Już bym dawno nie robił rapu. GANO: Wszystko zależy od poziomu krytyki. Jeśli ktoś potrafi konstruktywnie argumentować, zna się na rzeczy, to taka krytyka jest ważna i może dać do myślenia. Jeśli jest odwrotnie to nie robimy sobie z tego zupełnie nic. Nie mówię, że wszystko olewam. Jeżeli mam gorszy dzień może mi być przykro, a jak mam dobry dzień to mogę to olewać. Człowiek uczy się na błędach. Uważacie, że ta płyta będzie lepsza od tego, co nagrywaliście wcześniej? MORAL: Gdybym tak nie uważał, to byśmy płyty nie nagrali. Minęły dwa lata od mojego nielegala, trzy lata od solowej płyty Gano, więc to jest mnóstwo czasu, nowych doświadczeń, poprawy umiejętności. GANO: Kiedyś było inaczej zarówno ze strony spojrzenia na świat, postępu technicznego, sposobu wykonania kawałków od strony realizacji, jak i poziomu zaangażowania środków w produkcję. Teraz robi się inaczej rap. Nie wystarczy już mieć komputer i mikrofon, trzeba mieć więcej środków i pieniędzy. Jest to duży skok do przodu zarówno jeśli chodzi o nasze osoby, jak i postęp techniczny. Jak długo pracujecie już nad ta płytą i kiedy będziemy mogli ją usłyszeć? GANO: W samym studio pracowaliśmy pół roku, w takiej fazie realizacji, że po prostu wchodziliśmy i nagrywaliśmy. A od pierwszych wspólnych nagrywek minął już ponad rok. Jakie opinie przeważają na temat Waszej współpracy? GANO: Część osób krytykuje mnie za to, że robię coś z Moralem, inni krytykują Morala za to, że robi coś ze mną, są też tacy co przekreślają nas oboje. Są też może jeszcze nie nasi fani, ale osoby, które nas popierają. Jak odbieracie krytykę na swój temat? Jest ona dla Was ważna, czy ją ignorujecie? MORAL: Wypowiedzi mądre, obiektywne, sensownie skonstruowane, wymieniające wady itd. traktuję poważnie. Staram się z każdej takiej 36 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 Jaki był główny cel przy nagraniu „Nienagannie Niemoralnej Propozycji” i czy udało się go osiągnąć? GANO: Chcieliśmy zrobić fajny bauns (śmiech). Po prostu fajną płytę, pobawić się trochę przy tym. MORAL: Kto się bawił to się bawił. GANO: Kto się stresował to się stresował. MORAL: Kto się stresował na maksa to wychodził czasami ze studia. No, ale pod koniec nie było już tak źle. GANO: Akcja była spontaniczna, chcieliśmy zrobić płytę i to był właśnie cel sam w sobie. Jestem zaskoczony, że aż tak dobrze, nam wyszła. MORAL: Na płycie nie ma żadnych tzw. „zapychaczy”, są tylko te kawałki, które nam się podobały. GANO: Pewnie i tak będą nam mówić, że Czy pod wszystkim co do tej pory nagraliście nadal możecie się śmiało podpisać? MORAL: Tak, oczywiście. To są moje początki i nie mam zamiaru się od tego odcinać. Przez sześć lat zmieniło się dużo. GANO: Nie będę się powtarzał, mógłbym się rękami i nogami podpisać pod tym co mówi Moral. Natomiast wiadomo, że Gano 1997 to nie jest Gano 2004, dlatego na to co robiłem kiedyś patrzę z uśmiechem. Z każdym kawałkiem wiążą się inne historię, to jest moja przeszłość i jestem z niej dumny. Czego Wam można życzyć na przyszłość? MORAL: Sukcesu płyty i zdrowia, przede wszystkim zdrowia. GANO: Zdrowia, cała reszta przyjdzie, ktoś nam pomoże mniej lub bardziej, a przede wszystkim sami ją sobie wypracujemy. Paparazzi: Robert Bluszcz NIE MÓWIĘ, ŻE NIE BĘDZIE KOLEJNEJ PŁYTY MORAL/GANO, BO BARDZO PRAWDOPODOBNE, ŻE BĘDZIE. BA, NAWET CHĘTNIE BYŚMY JĄ NAGRALI. NATOMIAST NIE WIĄŻEMY SIĘ NA ŚMIERĆ I ŻYCIE, JAK MAŁŻEŃSTWO. płyta jest za krótka. My wolimy zrobić krótką, konkretną płytę, taką jak pierwsze hip-hop’owe klasyki: pierwsza płyta Nasa, czy Wu-Tang’u, która miała 30 minut, o czym pewnie połowa hejterów nie wie, bo do nich trafił dopiero godzinny Wu-Tang w wersji europejskiej ze skitami po 5 minut. Nie ma się co przejmować, to jest nasza płyta i tak ją zrobiliśmy. Kiedyś odnosząc się do raperów masowo opuszczających RRX, powiedziałeś, że „każdy ma w życiu problemy i jakby jeden drugiego zawsze w tych problemach opuszczał, to byłoby przejebane”. Ty odłączyłeś się od KNT zaraz po wydaniu pierwszej płyty. Problemy Kozaka minęły, RRX się odradza. Dlaczego nie wydałeś u niego kolejnego albumu? PIH: Nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy... Kozak zawiódł mnie jako wydawca i przyjaciel. To wyglądało tak, że podałem mu dłoń, a on chciał całą rękę. Nie docenił mojego gestu, zachowywał się bardzo nie w porządku. Problemu by nie było, gdyby nie jego głupota, która jest w zasadzie namacalna. On jest na tyle głupi, że ta głupota w jego przypadku się zmaterializowała i można ją dosłownie zmierzyć, zważyć. Chodził, opowiadał obcym ludziom plotki, snuł dziwne opowieści, które docierały do mnie, konfabulował, a patrząc mi w oczy, jak się spotykaliśmy, udawał szczerość. Taki punkt krytyczny, który przekroczył, to był dzień, kiedy przyszedł do Szyhy z prośbą o remixy dla Kaliego. Szyha puścił mu trochę mojego nowego materiału i Kozak generalnie był zajarany. Obiecali sobie jakąś współpracę i rozstali się w normalnych nastrojach. Kilka dni później na internecie Kozak wypisywał bzdury o tym, że stara gwardia zalicza niskie loty. Reklamował w ten sposób swoje nowe produkcje, obrzucając wiadomo kogo błotem. Wtedy pomyślałem sobie: “kurwa co to za typ!” Dlatego z nim nie współpracuję. Kozak to uosobienie fałszu. Jestem typem człowieka, który nie odwraca się do osoby w potrzebie plecami i mimo, że z Kozakiem nie chciałem po mojej pierwszej solówce już nagrywać całych projektów to gdyby mnie poprosił o nagrywkę na jakąś składankę to bym mu (ze względu na stare czasy) nie odmówił. Teraz jest tak, a nie inaczej, czyli sytuacja, którą Kozak wymusza swoim zachowaniem. fot. materiały prasowe WYWIADPIH RAPNIENASALONY Rozumiem, że Kozak zmienił się, gdy jego ekipa zaczęła się wykruszać? Bo przecież wcześniej wszystko było ok. Te wszystkie wspólne akcje RRX, raperzy tworzący swoistą „rodzinę”. To wszystko skończyło się w mgnieniu oka. PIH: Kozak doskonale pamięta jak było. Teraz gra pokrzywdzonego i przyjmuje pozycję obronną, wg niego my postąpiliśmy z nim jak z wrogiem. Oczywiście było różnie, niektórzy tak się zachowali jak opisuje KNT, jednak jeżeli chodzi o mnie to, mam taką nadzieję, że Krzyś nie zapomniał jak było. Był RRX, MIL, Teraz jesteś u Cameya. Liczysz, że przysłowiowe „do trzech razy sztuka” znajdzie zastosowanie w Twoim przypadku? TO JEDEN Z TYCH MC, O KTÓRYM Z PEWNOŚCIĄ NIE MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE JEST NUDNY. JEGO FLOW MA NIEPRZECIĘTNĄ MOC, ZA TEN ELEMENT JEDNI GO UWIELBIAJĄ, DRUDZY NIE TOLERUJĄ. PIH JEST ŚWIEŻO PO WYDANIU SWOJEJ DRUGIEJ PŁYTY SOLOWEJ. O NIĄ, ALE NIE TYLKO, MIAŁEM OKAZJĘ PIHA ZAPYTAĆ. ROZMAWIAŁ: ŁUKASZ BANAŚ (BANDI) wydawanie płyt? PIH: Dobrej promocji i dystrybucji. To podstawa. Na początku Universal spierdolił trochę sprawę dystrybucji, ale mam nadzieję, że już wszystko jest w porządku. Co powiedziałbyś, gdybyś dostał propozycję wypromowania Twojego materiału przez Remika z UMC. Pomijając oczywiście antypatie do artystów tego labelu. PIH: Nigdy nie potępiałem UMC jako wytwórni. Przejdźmy więc do „Krew, pot i łzy”. Chyba najbardziej charakterystyczną cechą Twojego stylu jest flow. Czy dbasz specjalnie o ten aspekt? PIH: Tak sporo nawijam w domu, takie ćwiczenia. Staram się żeby wszystko było płynne, żeby słowa nie drażniły. To dla mnie jest bardzo istotny element mojego rapu. Twój krążek wyszedł w „gorącym” okresie. Na rynku ukazało się akurat wiele wydawnictw. KOZAK ZAWIÓDŁ MNIE ZARÓWNO JAKO WYDAWCA, JAK I PRZYJACIEL. TO WYGLĄDAŁO TAK, ŻE PODAŁEM MU DŁOŃ, A ON CHCIAŁ CAŁĄ RĘKĘ PIH: Mam taką cichą nadzieję, że Camey mnie nie rozczaruje. Liczę na niego i wierzę w to co robi, inaczej nie mógłbym z nim współpracować. Ma u mnie ogromny kredyt zaufania i mam nadzieję, że go nie rozmieni na drobne. Czego oczekujesz od osoby, odpowiedzialnej za Uważam, że pracują w niej naprawdę dobrzy ludzie od marketingu i to dzięki nim taki np. Mezo odniósł sukces komercyjny. W innej wytwórni jego płyta przeszła by bez echa. Taka jest prawda. Jeżeli chodzi o Remika rozmawiałem z nim kilka razy przez telefon i sprawiał wrażenie człowieka mającego głowę na karku. Nie obawiasz się, że ten zalew albumów może zaszkodzić sprzedaży Twojego? PIH: Mam określony krąg odbiorców. Mój rap jest charakterystyczny, słuchają go określeni ludzie. Osoby, które słuchają mojej muzyki to raczej nie są odbiorcy Meza, Duże Pe, czy Dizkreta. To osoby, które wiedzą czego chcą i co moja muzyka im da. HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 37 PIH: To jeden z najlepszych żartów jakie ostatnio słyszałem, albo inaczej, niezły byłby z tego kawał. A tak serio słyszałem, że gwarantują zabójczy dla swoich artystów kontrakt i wlepki na klatkach. Wróćmy jeszcze do płytki. Mocno piętnujesz na niej 18L i tzw. hiphopolo. To zemsta za podobieństwo w nazwie? PIH: Nie. To odruch obronny organizmu. Coś co jest tak sztucznym tworem nie ma racji bytu. Organizm powinien to zwalczać. Nazwa, nazwą, a tytuł płyty, okładka, z niczym Ci się nie kojarzy? Kurwa co jest grane? Na początku chciałem położyć ich płytkę obok „Kinematografii”, ale stwierdziłem, że to zupełnie inny sort. Myślisz, że to celowy zabieg? PIH: Szczerze, to dłużej niż 3 minuty się nad tym nie zastanawiałem, ale nie wierzę aż w taki zbieg okoliczności. Dla mnie Ci ludzie nie mają ambicji. Na moich płytach jest konkret, nie zapełniam tracków byle smutami, dla mnie liczy się bardziej to co jest między refrenami, a nie jak u większości tylko refreny. Moi odbiorcy to ludzie, którzy czekają na mój krążek i sięgną po niego jak tylko się ukaże, bez względu na to czy jednocześnie wychodzi z nim 5 czy 15 różnych płyt. Szanują moją twórczość i ja ich też szanuje dając z siebie w studiu zawsze 200%. Biorąc pod uwagę wydane ostatnio polskie pozycje, czy są takie, które przypadły Tobie szczegól- nie do gustu? PIH: Tak. W 2004 rok na pewno dobre pozycje to płyta Pezeta, Daba, Hemp Gru... O ile dobrze pamiętam to tylko te 3 krążki mi się podobały. Adam co z koncertami? Dlaczego jest ich tak mało? PIH: Nie wiem... Mam nadzieje, że będzie lepiej. Generalnie coś jest nie tak i wiem o tym. Rozmawiałem ostatnio z Żółfiem z Feno, też narzekał. Ponoć rynek się spierdolił, a przez kogo to my wszyscy chyba dobrze wiemy. OSOBY, KTÓRE SŁUCHAJĄ MOJEJ MUZYKI TO RACZEJ NIE SĄ ODBIORCY MEZA, DUŻE PE CZY DIZKRETA. TO OSOBY, KTÓRE WIEDZĄ CZEGO CHCĄ I CO MOJA MUZYKA IM DA Ogólnie różowo nie jest. Ale mimo to inne ekipy rozkręcają imprezy. Swój koncertowy rajd miało Wielkie Joł, Prosto. a o trasie artystów Camey’a nie słychać. Może w konsolidacji siła? PIH: Jest plan zorganizowania trasy Camey Studio. Na razie tylko plan, więc nic więcej nie mogę powiedzieć. Ostatnio wyszedł album Tymiego, drugiego ogniwa 17. Jak Ci się widzi „Znamię doskonałości”? PIH: Nie miałem okazji przesłuchać. Jedyne co słyszałem to dwa utwory singlowe i nie podobają mi się. A co z całym 17? Widzisz jakąkolwiek szansę na reaktywację? PIH: Nie. Reaktywacji nie będzie. Mam swoich ludzi, serdecznych przyjaciół, z którymi mi się przyjemnie nagrywa. Czerpie z tego satysfakcję. Nowe JedenSiedem to byłoby coś na siłę, w moim przypadku wbrew sobie. Nie widzę szansy na naszą wspólną płytę. Ostatnio znowu zamieszkałeś w Białymstoku. Czy Twoje relacje ze sceną lokalną uległy poprawie? PIH: Nie wiem co masz na myśli. Jest kilka składów, z którymi trzymam od zawsze i nasze relacje nie uległy pogorszeniu. Co do innych osób, to jest tak, że ja przyjaciół w nich nigdy nie szukałem i tak pozostanie do końca. Każdy robi swoje. Współpracuje z D.W.A., FLM. Na uwagę zasługują również: Fabuła i Panorama Paru Faktów. Nie myślałeś o przyłączeniu się do białostockiego labelu Vostock? 38 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 Słyszałem wiele opinii o „Krew, pot i łzy”. Jeśli już pojawia się krytyka to często odbiorców razi wulgarny wydźwięk kawałków. Czasami też cięższe wyrazy pojawiają się w momencie zupełnie niepotrzebnym, jako przerywniki. Myślisz o tym pisząc teksty? PIH: Odpowiem w ten sposób. Te utwory są adresowane do moich ludzi. Ich, język, którym się posługuję nie przeraża. Na co dzień takim językiem się posługuję i nie wyobrażam sobie żebym w utworach miał być innym człowiekiem. Byłbym faryzeuszem, zakłamanym typem. Nie mogę używać eufemizmów. W swoich utworach mówię o czymś co miało miejsce, żyło lub nadal żyje własnym życiem, o prawdzie, a prawda jaka jest każdy wie. Trzeba ją nazywać po imieniu. Życie w dzisiejszych czasach nacechowane jest przemocą, rzeczywistość jest wulgarna, epatuje upadłą cielesnością. To jaki ma być mój język? Rap to nie muzyka salonów. Z drugiej strony posłuchaj sobie co nawijają MC’s za kałużą. Tam im tego nie zarzucają fani HipHop’u. Nasze społeczeństwo to banda bigotów, świętoszków o wątpliwej moralności. Mój rap jest szczery i adresuje go do ludzi szczerych. Tak szczerze, czym Radoskór zasłużył sobie na taki wers w kawałku „2003”? PIH: Pomogłem mu w życiu, kiedy tego potrzebował. Jest dłużny hajsy i wali w huja. Zresztą nie tylko mi. To na tyle. Odbijam od tego tematu. Ale jeśli już jesteśmy przy numerze „2003”. Wg Ciebie poprzedni rok był Tedego, a 2004? PIH: Chciałbym żeby „Krew, Pot i Łzy” była płytą zauważoną i docenioną. Jest to jedna z najlepszych płyt roku. Poza tym tak jak już wcześniej wspomniałem to Dab, Pezet i HG. Zmierzając ku końcowi. Powiedz coś o Twoich planach. PIH: Zacząłem nagrywać z Pyskatym Skurwielem nasz wspólny album, który ujrzy światło dzienne na wakacje. Mamy już część materiału, kończymy kompletować bity, tematy są, wersy piszą się. Poza tym oczywiście kolejne solo, które mam nadzieje wyjdzie w 2005. Chciałbym również żeby D.W.A. (Spec i Dyha z Białegostoku) wreszcie wydali coś na legalu. Rozmawiałem z nimi o tym i wiem, że też tego bardzo chcą. Postaram się im pomóc, mamy plany na kilka kawalin. Poza tym trochę feat’ów mam już na tapecie, składanki itd. - nikt nie znał tej marki, a w Polsce stała się potentatem, bo cena zrobiła swoje i fajnie było kupić sobie podróbkę Mercedesa lub innego zagranicznego samochodu. Ludzie kochają tandetę. Tania sensacja napędza publikę. Tym jest hiphopolo. Straszną tandetą, która zalała nasz kraj. Najgorsze jest to, że ludzie, którzy DLASIEBIE BEZTANDETY WYWIADŻUROM, ROZMAWIAŁ: SEBASTIAN MULIŃSKI będzie mi mówił co mam robić. Nagram jeszcze dwie płyty w ciągu trzech lat i po nich stwierdzę, czy nagrywać dalej, czy zająć się wydawnictwem. Ci, którzy lubią moja twórczość - czekajcie, a ci co chcą bym porzucił nagrywanie, też poczekajcie, tylko dłużej. Podziałam wam na nerwy. Tylko dziwi mnie, że skoro mnie nie lubicie, to słuchacie. A może wy słuchacie wszystkich i w domu się podniecacie, a potem krytykujecie? Zauważyłem sporo takich fanów i nie mówię tylko o swojej płycie. Lubisz budzić wokół siebie zamieszanie? ŻUROM: Nie wzbudzam zamieszania, to ludzie wokół mnie się podniecają i je tworzą. Zmieszanie wzbudza Doda Elektroda i Wisniewski. Jestem spokojnym, wyciszonym człowiekiem. Nie jestem medialny i nie pcham się wszędzie drzwiami i oknami by się pokazać. Stanąłeś „naprzeciw hiphopolowym rurom”, ale nie wymieniłeś ich z nazwiska. Kim więc oni są? Co to jest „hiphopolo”? ŻUROM: Nie wymieniłem z nazwiska, bo nie mam dziennika klasowego. Nie znam ich nazwisk. Chcesz wiedzieć kim są, więc proszę, to żadna tajemnica: wszyscy z UMC (oprócz Endefisow, bo chłopaków szanuje za twórczość i prywatnie, a to, że poszli do tej wytworni to już inny temat), Teka, Trzeci Wymiar. Pan Duże Pe jest dla mnie straszny - te nauczone do teledysku gesty, teksty i jego przydupas dj co “groźnym” głosem mówi: “morda na kłódkę”. Nazywam go dj Małysz. Doniu i Liber są straszni, wydaje mi się, że jakaś gwiazda disco polo pisze im teksty. Mezo, szkoda gadać, a jego „Panczlajner” to parodia hardcoru. 18l grzeczni chłopcy, ułożeni tak, jak reszta grają koncerty dla rodziców z dziećmi, które wcinają watę cukrową, a większość ich odbiorców ma od 7 do 15lat. Do Owala nic nie mam, jedynie, że tacy goście na jego płytach występują i dlatego ma minus. Co to jest hiphopolo? Jest to pseudo Hip-Hop. Płytkie teksty w połączeniu ze śpiewanymi refrenami. Coś strasznego, ale tak jest ze wszystkim, że masowe gówno się lepiej sprzedaje od czegoś wartościowego. Ludzie lubią łatwe i przyjemne teksty wpadające w ucho. Ciężko się bawić przy np.: OSTR czy Grammatiku. Lepiej się upić i śpiewać „tarara ra suczki znamy wasze sztuczki”, czy „blejstu blejst monamona mei”. Po co kupować coś ambitnego, lepiej szmirę, bez przesłania. Tak jest ze wszystkim, np. Deawoo statystą. Wiedzę trzeba mieć, ale bez przesady. Więcej teraz mądrali, niż fachowców. Często udzielasz się na forum Hip-Hop.pl. Za co lubisz to miejsce? ŻUROM: Raczej rzadko. Tak sumując to może 2 godziny w tygodniu. Z 20% można pogadać, ŻUROM ZAWSZE BUDZIŁ KONTROWERSJE. JEDNAK NIE BUDZĄ ICH TYLKO OSOBY, KTÓRE NIC NIE ROBIĄ. A ON ROBI SPORO. PRACUJE PRZY WYDAWANIU WIELU PŁYT, STWORZYŁ „ROAD TO HIP-HOP” I NAGRAŁ SOLOWY ALBUM. WŁAŚNIE SOLOWY ALBUM WZBUDZA NAJWIĘCEJ SKRAJNYCH OPINII. PORUSZYŁ OSTRO DRAŻLIWE TEMATY, NIE BOI SIĘ MOCNYCH SŁÓW. Z DRUGIEJ STRONY TO USTATKOWANY FACET, KTÓRY WIE CZEGO CHCE. PRZECZYTAJCIE Z NIM WYWIAD I SPRAWDŹCIE CZY TYM RAZEM TEŻ JEST OSTRY I KONTROWERSYJNY. utożsamiali się od początku z Hip-Hop’em, typu Hirek Wrona, pomogli zaistnieć tym ludziom. Stacje telewizyjne, gazety, radia puszczają to non stop dlatego, że odbiorca chce tego słuchać. Pracownicy, którzy prywatnie rzygają na te zespoły, muszą je puszczać bo danemu radiu spadnie popularność i wyrzuca ich z pracy. Takie Radio Eska było podupadające i nagle bum! Jest w czołówce, pojawia się wszędzie, ich dziennikarz oznajmia w „Barze”, że Norbi to prekursor Hip-Hop’u w Polsce, potem Mandaryna, Doda Elektroda, wszystko wymieszać jak w mikserze i powstaje wielka śmierdząca kupa. A ludzie bija brawo. Jaki jest morał? Winny jest odbiorca, bo gdyby na tę chałę nie było zapotrzebowania, to zginęłaby śmiercią naturalną. Skoro hiphopolo to “płytkie teksty w połączeniu ze śpiewanymi refrenami”, to czy słuchacze nie mogą odebrać w ten sposób utworu “Świat idzie do przodu”? ŻUROM: Kawałek z Sylwią jest o czymś o moim życiu, tak jak reszta kawałków na mojej płycie. Jest łagodny, refleksyjny, ale jest o czymś konkretnym, a nie o dupie Maryny. Mówię w nim, że życie pędzi do przodu, trzeba spoważnieć, że mam już rodzinę i nie mogę żyć z dnia na dzien. Skończył się pewien etap, a zaczyna nowy. Ten na całe życie. sporo ludzi to zakompleksieni Internauci, którzy swoje płyty ściągają przez Internet. sami uważają się za bóg wie kogo, a prywatnie to zwykle pizdy życiowe. Oczywiście można trafić na człowieka, z którym się normalnie rozmawia. Internet ma dobre strony np.: poznałem Ciebie, robisz ze mną wywiad. Poznałem parę osób i robię z nimi biznesy. Internet służy do zabawy, pracy i to jest dobre. Pozdrawiam forumowiczów i mojego “serdecznego oddanego fana mastermyagi”. Zdarzyło Ci się, że jakiś hejter z forum, powiedział Ci co myśli o Tobie prosto w twarz? ŻUROM: Nigdy nie zdarzyło się by w realu jakiś typ mi coś takiego powiedział. Było parę akcji gdzie pewnych panów, którzy myśleli, że są anonimowi trzeba było ich odwiedzić, ale tylko dlatego, że najeżdżali na moich bliskich, a nie mogę na to pozwolić. Jeśli ktoś mnie atakuje z klasa, to może dobrze spać. Dużo rapujesz o miejskim życiu, nielegalnych interesach, sprawach nie dla dzieci. Ciągle tak żyjesz, czy się ustatkowałeś? ŻUROM: Ustatkowałem się, wyszedłem cudem i ciężką pracą z problemów, w które wpadłem. A jak żyję oprócz wydawania płyt, to moja prywatna sprawa. jedno mogę powiedzieć to, że żyję mądrzej. fot. materiały prasowe Budzisz skrajnie odczucia. Jedni lubią Twoje ostre teksty, inni sugerują Ci porzucenie mikrofonu. Chcesz robić rap dla tych pierwszych, czy żeby wkurzyć tych drugich? ŻUROM: Chcę robić rap dla siebie. Piszę teksty pod siebie, a nie pod publikę. Porzucę nagrywanie jeśli stwierdzę, że tak trzeba, nikt nie Czy rap to zabawa tylko dla twardzieli? ŻUROM: Nie. Może być dla zabawy, dla spokojnych ziomków, dla hardcorowców. Ważne by był szczery i ambitny. HipHop trzeba czuć! Breakdance, graffiti, deska, rower, rap trzeba robić, uprawiać lub słuchać z sercem. Bardziej szanuję człowieka, który się temu poświęca w całości, niż typa, który marszczy freda przed Internetem i czyta plotki. Potem jest mądry, bo wie, że ktoś, kiedyś, coś tam. On nie ma własnego życia, jest tylko HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 39 Kiedyś na forum przedstawiłeś wyliczenie produkcji sprzedaży płyt. Wynikało z niego, że wydawanie płyt to praktycznie działalność charytatywna. Czy rzeczywiście nie da się zarobić na płytach? ŻUROM: Z mojego wyliczenia wynikało, że trudno jest zarobić na debiutantach, a i na znanych zespołach nie są to kokosy. Sprzedanie 2000 płyt debiutanta uważane jest za dobry wynik, a znanego zespołu powyżej 10 000 za rewelację. Jeśli na debiucie zarobisz na czysto z 10 000 zł a na znanym zespole 30 000 to uważasz, że jest to duża kwota? W muzyce poważnej ludzie kupują płyty, są znikome ilości piratów, bo fan kupi płytę która przeważnie kosztuje powyżej 50zł. U nas 70% ludzi ściąga z Internetu, nie szanują wykonawcy, a są niby wielkimi fanami. Raperzy żyją głównie z koncertów, bo na płytach maja grosze. Słuchacz nie ma szacunku dla artysty, okrada go kupując pirata czy ściągając z Internetu. To jak wpuścić “przyjaciela” do domu, spytać się czy chce coś do picia, pójść do kuchni, wyjąć z lodówki napój i gdy go nalewasz on zapierdoli ci coś z mieszkania. W Polsce ludzie mało zarabiają, ale nie wmówisz mi, że nie można 30zł miesięcznie wydać na jedną oryginalną płytę. Takie pseudo ziomki: na melanż jest prawie codziennie, a płytę nie, bo lepiej flaszkę opierdolić z joitem pod blokiem dzień w dzien. który był już we wszystkich pismach, TV, radiu. Tatuaże to osobny rozdział w Twoim życiu. Opowiedz o swoich dziarach. ŻUROM: Długo by gadać. Posłuchajcie kawałka dziary z mojej płyty, bo jestem cały czas pytany o dziary i mam dość. Zacytuje pewnego znanego polskiego aktora, który zapytany czemu nie lubi wywiadów powiedział: “bo ile kurwa można mówić w kółko o tym samym’’. Jaka jest Twoja rola w Fonografice? Ostatnio ta firma mocno angażuje się w rap. ŻUROM: Jestem nie oficjalnie odpowiedzialny za promocje płyt hip-hop’owych, bo ta wytwórnia nie tylko takie wydaje. Poznaliśmy się kiedyś, zgadaliśmy, mamy do siebie zaufanie i działamy w różnych tematach. Tak samo jest z wytwórnią Promil. Jestem takim mostem łączącym wiele firm i osób. Ludzie mnie lubią i chcą załatwiać pewne sprawy przeze mnie i tak to wygląda. Mam swoją firmę Syndykat Dźwięku. Na razie było o niej cicho, bo istnieje krotko, ale w 2005 parę strzałów zrobię i będzie lepiej ta nazwa rozpoznawana, bo do tej pory logo firmy pojawiło się tylko na okładkach płyt, które współprodukowałem, promowałem itp. Fonografika, w krótkim czasie zyskała status porządnej wytworni, bo założyciele i pracownicy są profesjonalistami i nie robią żadnych wałków. Firma ma dobra dystrybucję o co w tych czasach trudno i sa efekty: Kodex 2, Dj600v „Style”, Hemp Gru, PCP, nowy Peja itd. Lubię jak coś co robię sprawia mi i innym przyjemność i mam z tego hajs. Tak jest z Fonografiką, pozdro prezesi. Czym są dla Ciebie produkcje z cyklu „Road Hip-Hop”? ŻUROM: Fajna sprawa. To było tak: jechałem ze znajomym samochodem i mieliśmy ładny kawałek do przejechania. Ciągle zmienialiśmy płyty i on wpadł na pomysł by takie produkcje powstawały dwa razy do roku: zupełnie nowe kawałki. Dobrze się ich słucha w samochodzie, bo nie zamulają jak jedna płyta na dłużej. I stało się - wydałem Road Hip-Hop 2004r, a teraz ma wyjść Road Hip-Hop 2005. Zanim coś zacznę robić muszę mieć z tego satysfakcje i pieniądze, te dwie rzeczy sprawiają, że chce się pracować (ameryki nie odkryłem). Jestem uczciwy do odbiorcy bo daję mu dobrą płytę z nowymi kawałkami, a nie po raz kolejny ten sam utwór 18L GRZECZNI CHŁOPCY, UŁOŻENI TAK, JAK RESZTA GRAJĄ KONCERTY DLA RODZICÓW Z DZIEĆMI, KTÓRE WCINAJĄ WATĘ CUKROWĄ PHILIPSNIUZROOM HDD065 MIKROODTWARZACZ MP3 Z HDD (HARD DISK DRIVE) HDD065 to mikroodtwarzacz audio o wielkich możliwościach. Niewiele większy od karty kredytowej mieści osobistą kolekcję muzyczną ponad 375 plików MP3 lub 750 plików WMA w stylowej, niezwykle lekkiej obudowie z magnezu. Dynamiczne wzmocnienie tonów niskich (DBB) sprawia, że HDD065 brzmi równie dobrze jak wygląda. A ponieważ jedno ładowanie akumulatora wystarcza na 10 godzin odtwarzania muzyki, możesz słuchać swoich ulubionych piosenek zawsze, gdy przyjdzie Ci na to ochota. HDD065 zapewnia pełną kontrolę nad muzyką. Oferuje funkcję szybkiego wyszukiwania i nawigacja po utworach SuperScroll oraz funkcję odtwarzania jednym przyciskiem SuperPlay. Do ładowania i porządkowania plików muzycznych można użyć dowolnego komputera z systemem Windows wyposażonego w port USB. SBCHS900 SŁUCHAWKI TYPU OUTDOOR Zabierz ze sobą te składane pełnowymiarowe słuchawki na powietrze i słuchaj muzyki gdziekolwiek zechcesz. Składany pałąk i muszle pokryte materiałem to komfort, a wbudowany reflektor akustyczny to lepsze basy. I oczywiście fascynujący design. Czy “underground” w nazwie UMC ma już znaczenie czystko historyczne? REMIK: Nie. Warto zauważyć, że wszyscy artyści wydawani przez UMC byli debiutantami, a więc pochodzili z podziemia. Wszyscy oprócz Ascetoholix. Czyli osiem wydanych płyt w UMC to 100% debiuty. A zmieniłbyś cokolwiek innego? REMIK: Nie, nic bym nie zmienił, niczego w życiu nie żałuję. Jak to jest z massmediami, że tak lubią UMC? Czy rap bez przekleństw jest na to metodą? REMIK: Rap bez przekleństw? Chyba nie słuchałeś płyty 52 Dębiec – to najlepiej sprzedawana płyta ostatnich trzech miesięcy w RAPiPSY Jakbyś nazwał misję, cel działania UMC? REMIK: Nie mam misji. Nie jestem papieżem ani prezydentem. Po prostu robimy swoje i tyle. W Polsce jest rap biznes, czy dziki zachód? REMIK: Ani rap biznes, ani dziki zachód. Jest bardzo mało firm w Polsce, które profesjonalnie podchodzą do sprawy. Dla mnie profesjonalne wydawnictwo, które może mieć przydomek rap biznesu to jedynie Wielki Joł i redakcja HipHop.pl i oczywiście UMC. Reszta branży robi to spontanicznie, bez żadnej organizacji i struktury marketingu, co nie oznacza, że robi źle. Ma to swój urok. W branży hip-hop’owej na pewno warto również wyróżnić Asfalt i Tytusa za swoją konsekwentną i solidną pracę. Pozdro Tytus. Kto jest Twoim idolem w rap biznesie? P Diddy, Dre, Eminem, Jay Z...? REMIK: Nie mam idoli w rap biznesie. Po prostu się nie znam na takich postaciach. Wzoruję się na własnym sumieniu i własnym ego. Który moment był przełomowy dla UMC? Kiedy poczułeś, że to na pewno wypali? REMIK: Przełomowym momentem było poznanie Peji przed pierwszym New Yorker Hip Hop Festiwal. Był on wtedy głównym organizatorem tego wydarzenia. Wtedy to poczułem: 5 tys. osób na koncercie - to mnie zmotywowało do dalszych działań! BOKS UMC i chyba Hans nie szczędzi tam od wulgaryzmów. A czemu media nas lubią? Bo można z nami wszystko załatwić na stopie biznesu, dostają od nas wszystko czego potrzebują. Bazę medialną będę tworzył zawsze i cały czas się ona rozbudowuje to podstawa promocji. Wydajesz bardzo dużo płyt. Nie boisz się, że nastąpi przesycenie materiałem z UMC albo Hip-Hop się skończy? REMIK: Hip-Hop się nie skończy. Zostaną najlepsi, tak jak w każdym gatunku muzycznym. Nawet dziś każdy kupi płytę Kombi i Lady Panków. Tak samo jak każdy kupi płytę Mezo, czy Libera za parę lat. Po prostu Hip-Hop jest już gatunkiem muzycznym, który w Polsce się na stałe zakorzenił. Oczywiście zmniejszy się plaga wydawania płyt. Już można zauważyć, że małe wydawnictwa nikną, nikną nawet te duże. Single promujące jakiś album z UMC zwykle są kawałkami z gościnnym udziałem innego MC z UMC. W ten sposób ciągle promujesz swoją ekipę. Kto wpadł na ten pomysł? REMIK: Tu nie ma filozofii. Każdy na świecie tak robi, tylko u nas to jest jakieś tam dziwne. Dla mnie to normalna kolej rzeczy. W dodatku te utwory mi się najbardziej zawsze podobają. Każdy ma swój gust. REMIK Z UMC JEST POSTACIĄ TAK SAMO CENIONĄ CO NIE LUBIANĄ. JEDNI DOCENIAJĄ JEGO PRACĘ JAKO MANAGERA, ZWRACAJĄC UWAGĘ NA OGROMNY PROFESJONALIZM DZIAŁANIA UMC. DLA INNYCH JEST PRZYCZYNĄ ZAISTNIENIA HIPHOPOLO I UOSOBIENIEM KOMERCJI. BEZ NIEGO TAK OLBRZYMIEJ POPULARNOŚCI NIE ZDOBYLI BY M. IN. MEZO, ASCETOHOLIX, OWAL I 18L. PRZECZYTAJCIE WYWIAD Z NAJBARDZIEJ SKUTECZNYM I KONTROWERSYJNYM WYDAWCĄ W POLSKIEJ RAP-GRZE. Jaka jest Twoja definicja hip-hopolo? REMIK: Nigdy się nad tym zastanawiałem. Słowo hip–hop’olo wzięło się od słowa disco polo. A więc z muzyki, która miała swój program w Polsacie i było to jedyne medium promujące ten nurt. Żadne szanowane radio w Polsce nie grało Disco Polo. Nasuwa więc się tu pytanie: obarczając nas nazwą hip-hopolo, przypisując taką etykietkę niektórym z naszych artystów, czy dwustu sześćdziesięciu dyrektorów programowych wszystkich radiów w Polsce zagrałoby hiphopolo jeśli naprawdę byłoby to hip-hopolo.? Oczywiście, że nie, tak samo jak nie grali disco polo! Mamy więc odpowiedź ludzi, którzy się znają na muzyce i grają nasze kawałki do bólu jako Hip-Hop, bo to jest Hip-Hop! Słowo hiphopolo zostało stworzone przez zawistnych artystów rodzimej sceny i podchwycone przez ich odbiorców. To wszystko wyjaśnia. Jak odnosisz się do takich równań, które można czasem przeczytać w Internecie, że Hip-Hopolo = UMC - Hans - Endefis. REMIK: Tak bezsensu, jak samo słowo hiphopolo. Podczas koncertów ekip z UMC zdarzało się, że z publiki leciały w stronę wykonawców różne rzeczy. Jak podchodzisz do tego Ty i reszta ekipy? Wydałbyś jeszcze raz 18 L “Wideoteka” jak byś mógł cofnąć czas? REMIK: Oczywiście, że tak i wydam ich następne platynowe płyty! Przede wszystkim wnieśli do branży muzycznej nowy powiew i ich płyta udowodniła, że z naszym rynkiem muzycznym nie jest tak źle. Udowodnili, że można na muzyce zarobić, a przecież każdemu o to chodzi (pozdro dla prawilnych). Nagrali bardzo dobrą płytę i każdy wydawca w Polsce życzył by sobie mieć taki zespół w swoich szeregach. Szanuję cały zespół również jako ludzi. Znam ich bardzo dobrze i są cały czas tacy sami jak byli przed wydaniem płyty! WYWIAD:REMIKTEKST: SEBASTIAN MULIŃSKI HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 41 I zniszczył słownie Numera, a z Mesem nawiązał równą walkę. Czy jest konflikt na linii Peja i UMC? REMIK: Ludzie za dużo plotkują. Peja nas po prostu nie lubi za muzykę jaką jego zdaniem robimy i to wszystko. Ma prawo do swojego zdania, jak każdy. Będę jednym z pierwszych, który kupi jego nową płytę i wysłucha na siebie dissu. Rycha bardzo szanuję jako rapera i mam duży dystans do niego jako człowieka. Sam kiedyś przyznał, jak mnie jeszcze chyba lubił, że tak i tak mi pojedzie kiedyś, bo jest raperem. Jeśli to jest definicja rapera to ok, ale na pewno nie jest to definicją człowieka. Pozdro Rysiu, cieszę się, że tak głośno jest właśnie o Poznaniu! Ja się tego nie wstydzę. Raperzy z Twojej wytwórni chwalą się, że jesteś uczciwy i zapewniasz im niezależność, jednak dużo ludzi szuka na Ciebie haka. Jak to jest? REMIK: A niech szukają, może coś znajdą. Mnie wychował ojciec i wujek (pozdrawiam) na uczciwego człowieka i tym się kieruje i tak wychowuje mojego syna. Można mieć wszystko powoli i można dać wszystkim, wszystko co chcą. Miejsca starczy dla każdego. Po co jeść i jeść, przecież można przez to pęknąć i po co to komu. REMIK: To sprawa tych osób, które rzucają te przedmioty. Niech oni sobie sami odpowiedzą na pytanie: kim są i co chcą osiągnąć? Takimi wybrykami nic nie zmienią. Apeluje o rozsądek wśród młodych ludzi, oby nie było za późno. Jeśli się komuś nie podoba to co robią jacyś artyści, nie koniecznie z UMC, niech nie przychodzi na koncert! Ataki na UMC są często rozmyte, rzadko podaje się konkrety. Dlaczego stałeś się takim “złem wcielonym” polskiego rapu? REMIK: Ja? Pierwsze słyszę. Potrafisz nazwać, wymienić i ocenić swoich antagonistów? REMIK: Są to wszyscy ludzie, którym nasza firma “zabrała” pieniądze z koncertów i płyt. Koncert gra ten kto jest na topie wśród mediów. A kto jest na topie? A kto z topu spadł? To wiemy dobrze. Właśnie większość tych ludzi nie może zrozumieć, że to się zmienia. Przecież za parę lat może nie być UMC, właśnie z tego po- Co lub kto Ciebie najbardziej wkurwia w polskim Hip-Hop’ie? REMIK: Wkurwia mnie jedna cecha i to nie tylko w Hip-Hop’ie, ale w całej naszej branży. Jest to zawiść, nie mylić z zazdrością, bo to jest akurat zdrowe uczucie. Ale zawiść to już niestety syndrom ludzi niezrównoważonych psychicznie. Kto powinien przestać zajmować się HipHop’em w Polsce, bo wyrządza mu najwięcej szkody? REMIK: Trudno mi to oceniać. Jeżeli ktoś wyrządza krzywdę, to prędzej, czy później sam się pogrąży. Czas załatwi to za mnie. Według Bussines Week’a Peja zarobił w 2003 roku 700 tysięcy złotych. Jak skomentujesz zarobki raperów? REMIK: To jest tak: raper albo zarabia albo nie. To znaczy, że zarabiają najbardziej popularni i najlepsi. Tak jest w każdej branży od hydraulików, prawników, lekarzy po artystów i wydawców. Niech zarabiają jak najwięcej. Cieszę się HIP-HOP SIĘ NIE SKOŃCZY. ZOSTANĄ NAJLEPSI, TAK JAK W KAŻDYM GATUNKU MUZYCZNYM. NAWET DZIŚ KAŻDY KUPI PŁYTĘ KOMBI I LADY PANKÓW. TAK SAMO JAK KAŻDY KUPI PŁYTĘ MEZO, CZY LIBERA ZA PARĘ LAT wodu, że przyjdą nowi! Spotykasz się z ludźmi rapu, organizujesz festiwale. Co za kulisami mówią Ci medialni antagoniści? REMIK: Nie słyszałem nigdy żeby ktoś mi coś złego powiedział prosto w ryj! “Nie powiedziałeś w ryj, nie powiedziałeś nic!”. Oceń proszę beef Mezo vs. Numer Raz i Mes. REMIK: Zajebisty beef. Pozdrawiam całą trójkę. Wielkim wygranym dla mnie jest Mezo. Czemu? Bo startował z takiej pozycji jak Grecja podczas Euro 2004, czyli z góry przegrany. I co? 42 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 jak każdy ma to co chce. A ile Peja zarobił mnie to nie interesuje. Ile by nie zarobił, to na pewno mu się to należało. Czy sprzedaż kawałków do Bravo to jedyna opcja na zarobienie? REMIK: Bardzo dobra opcja, ale Bravo też byle czego nie kupi i trzeba o tym pamiętać. Wszyscy są z tego zadowoleni. A najbardziej dzieciaki ze wsi, które też są ludźmi i które nie maja 30 zł na płytę. Pozdrawiam wszystkie dzieciaki, sam kiedyś nim byłem! Co będzie kolejnym krokiem w ewolucji UMC: ubrania, film a może coś jeszcze innego? REMIK: Ubrań i filmów nie będę robił, nie znam się na tym, a powinniśmy robić to, na czym się znamy. Zajmuję się sponsoringiem boksu i następnym etapem będzie pozyskanie kolejnych bokserów do stajni UMC. Prywatnie otworzyłem największa w Polsce hodowlę owczarków niemieckich, ale tego nie będzie firmowało UMC. Bardzo bym chciał, aby ten najinteligentniejszy pies świata zastąpił rasy agresywne, które się powiększają i coraz bardziej mutują. Pierwszy chów już w grudniu. Zapraszam wszystkich, którzy chcą mieć prawdziwego przyjaciela na wiele lat. Czy zamierzasz wspierać inne elementy tej kultury? Może sponsoring jakieś grupy malarzy albo b-boy’ów? REMIK: Raczej nie, wystarczy mi rap, ale “nigdy nie mów nigdy”. Skąd u Ciebie zainteresowanie boksem? REMIK: Jako pierwszy w Polsce, wraz z moim wujkiem, organizowałem Galę Boksu Zawodowego. Bakcyla załapałem i tak zostało do dzisiaj. W którą stronę pójdzie muzyka z UMC? Czy będzie to bardziej rap uliczny, czy lekki? REMIK: Nie wiem, wydaje to co mi przynoszą moi artyści. Trzeba ich zapytać. Nie ingeruje w materiał. Jaki następny, po komercjalizacji, będzie etap w polskim rapie? REMIK: Po prostu wszystko się ustabilizuje. Wymień proszę profesjonalnie działające osoby lub instytucje w polskim rapie. REMIK: Wielkie Joł, Hip-Hop.pl, Ślizg, Asfalt (za jednoznaczność w myśleniu od początku do końca), Hirek Wrona. Co byś doradził młodym raperom i ich managerom? REMIK: Nie jestem nauczycielem i nikomu nie powinienem radzić. Róbcie co uważacie i albo będziecie robić dobrze albo źle. Wasz wybór. Kiedy powiesz sobie, że jesteś spełniony? REMIK: Jestem osobą która raczej nie będzie spełniona nigdy. Zawsze mam marzenia, jak jakieś osiągnę rodzą się nowe. Tak ma każdy z nas. WYWIADTYMEK powodu: nikt wcześniej tego nie zrobił. ROZMAWIAŁ:MIS Gdy zajarałem się francuskim rapem przez oglądanie francuskich klipów na MCM, chciałem poszukać jakiś informacji na temat tych wykonawców, których kawałki mi się podobały. Niestety w polskim Internecie nic na ten temat nie można było znaleźć. Powoli zbierałem materiały i w końcu zrobiłem pierwszą wersję stRapFrancuski.pl EP, skąd pomysł na rony. Potem jakoś się to rozkręciło i serwis rozbudował się do formy, w której możecie wydanie właśnie winyla? TYMEK: Zawsze chciałem wydać jakiś go oglądać dziś. projekt związany z moją stroną. Długo myśleliśmy nad tym w jakiej formie mamy Co możemy znaleść na stronie? to zrobić - najpierw planowaliśmy zro- TYMEK: Na stronie znajdziecie dużo bienie kompilacji, na szczęście później newsów na temat tego co dzieje się teraz „w praniu” wpadliśmy na pomysł zrobi- na francuskiej scenie, mnóstwo recenenia winyla, w limitowanym nakładzie na zji francuskich płyt, trochę informacji którym znalazłyby się remixy francuskich o wykonawcach, jest też parę wywiadów kawałków zrobione przez polskich produ- przeprowadzonych na potrzeby strony. Oprócz tego do ściągnięcia parę plików centów. mp3 i teledysków. Do tego wszyscy chętni mogą brać udział w dyskusjach na naszym Premiera płyty miała mały poślizg? TYMEK: „Mały poślizg” to mało pow- forum. iedziane. Premiera płyty miała się odbyć w drugiej połowie 2003 roku, jednak Jak Francuzi zapatrują się na polską winyl ukazał się dopiero w maju 2004. strone o ich kulturze? Było sporo drobnych problemów, takich TYMEK: Spotykam się raczej z pozytyjak chociażby podkupienie przez jedną wnymi opiniami na temat strony. Sporo z firm z Hong Kongu (!) mojej domeny ludzi jest zaskoczonych tym, że w Polsce RapFrancuski.com, a co za tym idzie są ludzie którzy słuchają francuskiego konieczność zmian y adresu, loga itd. rapu. Wielu strona się podoba i pomagają Do tego pewne sprawy spowodowały ob- nam w różnej formie. suwy w tłoczeniu płyty, które w końcu zleciliśmy chłopakom z Junoumi Re- Masz z nimi stały kontakt? Co sądzą cords, którzy ele gancko wywiązali się o polskim Hip-Hop’ie? z zadania. Cóż, co tu dużo mówić to nasz TYMEK: Z częścią utrzymuję w miarę debiut wydawniczy i błędy różnego typu regularny kontakt, ale z częścią jest to były nieuniknione, na szczęście mamy już wyłącznie kontakt przy jakieś okazji (np. wszystko za sobą a przy okazji jesteśmy wywiadu). Jeśli chodzi o polski Hip-Hop to ostatnio nie podsyłam polskich płyt bogatsi w doświadczenia. do Francji, z prostego powodu, spora Jak przebiegała selekcja polskich pro- ich cześć jest marnej jakości, kierunek jaki obrali niektórzy polscy wykonawcy ducentów? TYMEK: Chciałem by na płycie zagościli bardzo mi nie odpowiada. Ostatnio nie moi ulubieni polscy producenci. Z częścią słucham polskiego rapu. Jeśli chodzi z nich znałem się wcześniej, z częścią o opinie to spotykałem się z przeróżnymi. nawiązałem kontakt dopiero przy tym pro- Jednym się podoba, innym nie. Wszystko jest indywidualną kwestią, ale największy jekcie... problem to język. Twój ulubiony producent? TYMEK: Jest to zdecydowanie Alche- Skąd pomysł na założenie labela Laziz mist, większość jego produkcji jest po Records? prostu mistrzowska. Z Francji cenię dużo TYMEK: Laziz Records to label czysto beatmakerów, ale chyba najbardziej duet „wirtualny”, nie jest to żadna firma, nie Madizm & Sec.Undo, mają naprawdę prowadzimy działalności gospodarczej zajebisty, charakterystyczny styl. Oprócz itd. Nazwa pojawiła się przy okazji wydatego jest oczywiście masa innych dobrych nia winyla z remixami, który równie dobrze mogliśmy wydać bez żadnego logo producentów, ale długo by wymieniać. wydawcy. Chcemy jakoś kontynuować Będzie kolejna płyta RapFrancuski.pl? nasze projekty, więc na pewno pojawią się Ta została wytłoczona tylko w 250 eg- jakieś nowe wydawnictwa Laziz Records. zemplarzach, niektórzy się nie załapią. TYMEK: Kolejne produkcje są Laziz, oznacza coś specjalnego? nieuniknione, aczkolwiek teraz nie TYMEK: Laziz to po arabsku „smaczny”. chciałbym zdradzać szczegółów na ten Nazwę wymyślił Jah z Bitnix, który pomatemat. Jeśli chodzi o pierwszy nakład, to ga mi przy wydawaniu. spokojnie starczy dla wszystkich zainteresowanych. 250szt to wystarczający nakład Wytwórnia ograniczać się będzie tylko do płyt winylowych? na polski rynek winylowy. TYMEK: Nieuniknione, że w przyszłości Przejdzmy teraz może do serwisu rap- pojawią się także i kompaktowe wersje francuski.pl. Skąd pomysł na stworzenie naszych projektów. Póki co staramy się by winyle pozostały naszym główym strony o francuskim Hip-Hop’ie? TYMEK: Pomysł wziął się z prostego nośnikiem i w pierwszej kolejności stawiamy na nie. Nie chodziłeś do żadnej muzycznej szkoły. Jakie były Twoje pierwsze inspiracje i muzyczne początki? OLLIE: Gdy byłem dzieckiem w moim domu zawsze słuchano sporo czarnej muzyki, bluesa i jazzu. Moja mama była wielbicielką bluesa, rocka i soulu, miała sporo płyt ze starym jazzem. Słuchała Ala Greena i jemu podobnych. Zawsze wokół mnie było sporo dobrej muzyki. Gdy miałem około 12 lat zobaczyłem film “Wild Style”, zobaczyłem w nim ludzi, którzy znali muzyczne techniki, potrafili robić dobrą muzykę. Ale nie chodzi tylko o film, ujęła mnie natomiast pracuję nad zupełnie nowym projektem z kolegą z innej grupy w wytwórni Ninja Tune – DSP Dynamic Syncopation, Jonny’m Cuba. Od dawna jesteśmy przyjaciółmi i już parę bitów razem nagraliśmy. Wreszcie zebraliśmy się by zrobić z tego pełen projekt z dwoma wokalistkami. Ponadto Jake i ja pracowaliśmy ostatnio nad nowym albumem Herbalisera, który prawdopodobnie ukaże się w lutym, na pewno jakoś w nowym roku. Co się z Wami działo od czasu zrealizowania “Herbal Blend” (ostatnie wydawnictwo The WYWIADOLLIE zrobiliśmy to na przykład z utworem Meat Beat Manifesto. Jest wiele remiksów, które lubię, ale część z nich uważam po prostu za nienajlepsze, to nie znaczy, że są straszne. Mógłbym powiedzieć, że wszystko co robię powinno być świetne, ale wtedy gdyby pewne rzeczy się wymykały, popadałbym w paranoje. Zresztą później te niedociągnięcia gdzieś nikną. “Herbal Blend” to dla mnie kompilacja miksów, przykład naszych umiejętności DJ’skich. Jako dzieciak robiłem mixtapy, brałem ulubione płyty, miksowałem je, zestawiałem i skreczowałem razem w całość. Do końca roku prawdopodobnie zrealizujemy jeden taki mixtape i sprzedamy go, bo jest bardzo dobry. “Herbal Blend” to też zupełnie inna sprawa niż robienie mixtapów gdyż jak robisz tape dla przyjaciół lub siebie, możesz tam wpakować jakie tylko chcesz piosenki. Z “Herbal Blend” i Solid Steel wygląda to tak, że trzeba zdobyć pozwolenie właścicieli praw autorskich. Zawsze miks, który przygotowujesz dla Solid Steel to nie ten, który się ukazuje. Wynika to z tego, że nie zawsze da się zdobyć pozwolenie od właścicieli praw autorskich. To dosyć trudna sprawa, nie zawsze wychodzi to, co zostało przygotowane, ale tak czy tak znajdzie się tam coś fajnego i chociaż to jest dobre. Macie już tytuł na nowy album? OLLIE: Tak prawdopodobnie będzie się nazywał “Take London”. fot. materiały prasowe A co ze stylem, jakieś zmiany? OLLIE: Nadal będzie to kombinacja żywych instrumentów i sampli. Są piosenki gdzie sampli z płyt i loopów jest niewiele, są nagrania opierające się głównie na samplach. Chcieliśmy by było czuć chropowatość samplowanych dźwięków ze starych płyt, to zawsze była część naszego stylu. Chociaż naturalnie pracowaliśmy też z niesamowitymi muzykami przy nagrywaniu tej płyty. Jakieś niespodzianki? OLLIE: Mnóstwo gitar! Przede wszystkim powrót What What. cała kultura, graffiti. Początkowo zająłem się breakdance’m, jako dzieciak nie miałem kasy na sprzęt żeby zająć się muzyką. Następnie robiłem trochę graffiti i dopiero później pierwszy raz stanąłem za deckami, wtedy wiedziałem już kim mam być. Od tamtego czasu zajmowałem się Herbaliser, krążek z remiksami - przyp. autora)? OLLIE: Dosyć szybko po “Herbal Blend” zaczęliśmy prace nad nową płytą. Popracowaliśmy nad nią bardzo krótko, gdyż mamy z Jake’m zwyczaj, że po wydaniu płyty długo potem kon- Słyszałam, że produkowaliście nawet ostatnio coś dla niej? OLLIE: Nazywa się Jean Grea, część osób zna ją tylko jako What What. Są płyty wydane jako płyty Jean Grea, więc jeśli ludzie lubią muzykę Herbaliser powinni sprawdzić jej nagrania, bo są świetne. Będzie sporo jej na nowej płycie. Będzie też Cappo z Wielkiej Brytanii, który działał z P Brothers oraz Wild Flower. DJ TO W PEWNYM SENSIE SAMOTNA OSOBA, JESTEŚ SAM PODCZAS GDY WSZYSCY DOOKOŁA SIĘ ŚWIETNIE BAWIĄ. różnymi rzeczami, chodziłem do pracy, ale zawsze miałem nadzieję, że wyniknie coś z DJ’ingu. Gdy zacząłem bardziej zajmować się muzyką, zagłębiłem się w sample, poznałem Jake’a, który zajmował się czymś podobnym, ale tworzył także z żywymi instrumentami. Połączyliśmy siły i narodził się Herbaliser. Czy przez wszystkie lata pracowaliście oddzielnie? OLLIE: Trochę tak. Jake miał swoje projekty z Ralph’em, który gra na trąbce i Kadi’m który gra na klawiszach. Nagrali płytę jako grupa The Meateaters w funk-soulowym stylu. Zajął się także produkcją na płycie Chris’a Bowden’a. Ja 44 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 certujemy, po czym robimy sobie długie leniwe wakacje, podczas których nie robimy zupełnie nic. Potrzeba czasu i silnej motywacji, żeby się znów zabrać do pracy. Gdy motywacja się pojawia praca toczy się szybko i nabiera właściwej formy. Jeśli rozmawiamy o “Herbal Blend”, to powiedziałeś kiedyś, że nigdy nie byłeś całkiem porwany przez któryś z remiksów, swego autorstwa. Jak zatem patrzysz na ostatnie wydawnictwo The Herbaliser? OLLIE: Dla mnie, płyta z remiksami polega na tym, że ktoś przychodzi i mówi: “chcielibyśmy żeby Herbaliser zrobił dla nas remiks”. Jak Seaming To była pierwszą piosenkarką jaka u Was wystąpiła. Zamierzacie zaprosić na płytę wokalistów, czy wolicie pracować z MC? OLLIE: Pracujemy z wokalistami. Mamy pomysły na piosenki, tak było w przypadku “Something Wicked”, wymyśliliśmy sporo tekstu w tym nagraniu, część została zapożyczona od Szekspira z “Makbeta”. Co do nowego albumu – istnieje możliwość, że nagramy piosenkę z wokalistką, ale jeszcze tego nie zrobiliśmy, więc tego nie potwierdzę. Mamy za to na albumie wokalistkę Easy Access Orchestra, zrobiła dla nas podkłady wokalne. Co sądzisz o dzisiejszym Hip-Hop’ie w Wielkiej Brytanii? Prężnie się teraz rozwija? OLLIE: Tak, definitywnie. Dawno temu nie cieszył się zainteresowaniem. Teraz jest on popularny nie tylko w naszym kraju, ale też w innych krajach jak: Polska, Francja. Anglia to mały kraj, masy ludzi oglądają telewizję i widzą tam cały czas amerykańskie produkcje. Gdyby pokazywano więcej brytyjskiej muzyki, byłoby lepiej. Ludzie w Anglii potrafiliby wspierać brytyjski rap, ale część z nich nie ma pojęcia o jego istnieniu. Ważne, żeby ludzie mieli kontakt z tą muzyką, na taką skalę jak mają z uk garage czy jungle. Sprawy mają się teraz dobrze, nagrywa się u nas wiele płyt, ludzie oczekują, że zostaną gwiazdami, starają się. Zainteresowanie brytyjskim Hip-Hop’em trwa i nie jest to tylko trend. Na szczęście też mamy w tym swój udział. Obecnie wiele grup wchodzi w szeregi Ninja Tune, Herbaliser jest z wytwórnią prawie od początku. OLLIE: Jesteśmy jedną z pięciu początkowo zaangażowanych grup w Ninja Tune. Bardzo się cieszymy, że jesteśmy częścią historii wytwórni, że byliśmy z nią prawie od początku. Bardzo skorzystaliśmy na współpracy. Jest wiele grup w Ninja Tune, wszystkie są w jakiś sposób odmienne. To dobrze rokuje na przyszłość. Wiem, że mocno inspiruje Cię muzyka filmowa i ulubiona ścieżka dźwiękowa pochodzi z filmu “Bedazzled” (pol. “Zakręcony”) OLLIE: Tak, ale nie ten nowy z 2000 roku z Elisabeth Hurley, nawet nie słyszałem muzyki z nowej wersji. Chodzi mi o starą wersję, tam muzyka jest niesamowita. A czy ostatnio słyszałeś muzykę filmową, która Ci się podobała? OLLIE: Mógłbym dać Ci całą listę rzeczy, które lubię! Muzyka do “City Of God” jest bardzo dobra. Sam film też jest fantastyczny. Jaką inną muzykę jeszcze możesz polecić? OLLIE: Nowa płyta The Roots jest bardzo dobra. Doskonały jest nowy album Jean Grea, który wkrótce zostanie wydany. A Wasze studio, czy nadal znajduje się przy torach? OLLIE: Czasami nadal słychać dźwięk nadjeżdżającego pociągu. Ciągle zatruwa nam płuca i odbiera słuch. Dzisiaj prezentujesz tylko set DJ’ski. Który rodzaj występów wolisz, z zespołem na żywo, czy wersję tylko Ty i płyty? OLLIE: Od dawna nie grałem z zespołem, było sporo DJ’ingu. Chętnie bym teraz z nimi wystąpił, ale z kolei po szeregu koncertów z grupą zatęskniłem za płytami. Uwielbiam oba. Trudno powiedzieć, który wolę, kiedy grasz z zespołem odpowiedzialność nie spoczywa tylko na Tobie. Jednak DJ to w pewnym sensie samotna osoba, jesteś sam podczas gdy wszyscy dookoła się świetnie bawią. Oczywiście jest fajnie, ale to inni kolesie podrywają dziewczyny i z nimi tańczą. WAKACYJNY SET OLLIE’GO TEEBA Z THE HERBALISER NIE ZGROMADZIŁ RZESZY FANÓW. CÓŻ WASZA STRATA. WINIEN PEWNIE FAKT, ŻE IMPREZA NIE ODBYŁA SIĘ JAKO SAMODZIELNE WYDARZENIE TYLKO W RAMACH WARSAW SUMMER JAZZ DAYS. PRZYJEMNIE BYŁO POBUJAĆ W RYTM FUNKOWO-JAZZOWYCH BITÓW POCIĘTYCH PRZEZ OLLIEGO, ALE JESZCZE LEPIEJ BYŁO GDY DAŁ SIĘ ZAPROSIĆ NA ROZMOWĘ. CZŁONEK JEDNEGO Z PIERWSZYCH SKŁADÓW W WYTWÓRNI NINJA TUNE TO PRZESYMPATYCZNY FACET. OD CZASÓW OSTATNIEJ PŁYTY NIE BYŁ TAK ROZGADANY, ZATEM CO SŁYCHAĆ U HERBALISERA WIEDZIEĆ BĘDZIECIE JEDYNIE WY! ROZMAWIAŁA: BOGNA “BAGIETKA” SZULC PIERWSI NINJA HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 45 fot. materiały prasowe Skoro jesteśmy w Polsce, muszę Cię zapytać o Skalpela, co sądzisz o ich muzyce? OLLIE: Spotkałem ich całkiem niedawno. To bardzo sympatyczni ludzie. Chociaż nie słuchałem dużo ich płyty, ale byłem pod wrażeniem. Interesująca muzyka, dobre programowanie. Skalpel może sporo osiągnąć. NOWOŚCI NA HIP-HOP.PL ENDEFIS JELONKI BYĆ MOŻE JUŻ NIEBAWEM ZASŁUŻĄ NA MIANO „POLSKIEJ KOPALNI MUZYCZNEJ” – OCZYWIŚCIE, JEŚLI SPRAWY NIE PRZYBIORĄ INNEGO OBROTU. JAK DO TEJ PORY WARSZAWSKIE OSIEDLE DOSTARCZA POLSKIEJ SCENIE HIP-HOP’OWEJ CORAZ TO ŚWIEŻSZYCH I CIEKAWSZYCH DOZNAŃ. NAJPIERW W ŚWIETLE REFLEKTORÓW STANĄŁ FENOMEN, TERAZ POJAWIŁA SIĘ SZANSA NA KOLEJNY SUKCES. TEKST: JUSTYNA STACHOWSKA NOWY DESIGN! Hip-Hop.pl przybrał nową szatę graficzną. Postawiliśmy na lepszą integrację serwisów tematycznych oraz ładniejszą kolorystykę. Dzięki temu łatwiej można poruszać się po stronie i wyszukiwać interesujące Was treści. BILETY NA KONCERTY! Coraz więcej imprez sprzedajemy przez Internet. Bez problemu możecie kupić na koncerty Beatnuts we Wrocławiu i Warszwie. Jak się pospieszycie to zdążycie kupić bilety na koncerty rewelacyjnego Killa Kela w Bytomiu, Poznaniu, Wrocławiu i Bydgoszczy. Oglądajcie portal, bo z czasem będzie coraz więcej biletów. NOWE KLIPY! Na portalu jak zwykle jest dużo premierowych klipów. Możecie obejrzeć rewelacyjny klip PCP „Globetrotter” oraz nowe klipy Piha, Trzeciego Wymiaru i Peji. Nic tylko ściagać! Zapraszamy również do zakupów na: WWW.SKATESHOP.HIP-HOP.PL 46 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 W 1998 roku duet - Bartosz i Miexon zaczęli nagrywać pod nazwą Endefis. Panowie oficjalnie rozpoczęli od gościnnego występu w utworze „Yelonki” na płytce Fenomenu „Efekt” w 2001 roku. Praktycznie jednak zaczęło się nieco wcześniej. PO PROSTU ENDEFIS Rok wstecz (2000 r.) światło dzienne ujrzał projekt zatytułowany po prostu - „Endefis” i mimo, iż nielegalny znało go już wówczas całe warszawskie podziemie. Utwory takie, jak „Co przeżyliśmy” czy „Patrzę na stolice” już wtedy cieszyły się uznaniem. Gdzieś po drodze jedno z ich dzieł umieszczono na składance do filmu „To my rugbiści”(2001). Później nastała era festiwali i gościnnych występów z ludźmi, którzy docenili ich talent. Pojawili się miedzy innymi na „Wku******* Bitach” – DJ 600 V z kawałkiem „Zastanów się” (1999), na składance „Projekt Postawa” w „Bez kompromisu”, płycie Piha „Boisz się alarmów” oraz na albumie Piha i Chada „O nas dla was”. CZAS WZIĄĆ SPRAWY W SWOJE RĘCE... Bity zespołu zaczęły rozbrzmiewać w coraz większej ilości polskich miast i osiedli. Praca zaowocowała pierwszym miejscem - konkursu debiutów - na wrocławskim Rap Festiwalu w 2002 roku. Wówczas kompozycje Bartosza wzbudzały coraz większe zainteresowanie, niebawem można było już usłyszeć jego projekty chociażby na solowej płycie Pęka z V.E.T.O., na produkcji Chady i Piha, solowych dziełach Piha i na ostatniej płytce WYP-3. W międzyczasie trwały prace nad materiałem, który miał być zamieszczony na oficjalnym, debiutanckim krążku. Staranna selekcja utworów, zapewniła W następnym numerze Hip-Hop.pl przeczytacie obszerny wywiad z Endefisami. Już teraz możecie pobrać singlowy kawałek „Nie chcę być sam” z działu MP3 na HipHop.pl. Na www.cropptown.pl jest tworzony i na bieżąco uaktualniany największy i niepowtarzalny słownik slangu. Znajdziecie tam tłumaczenia i wiele ciekawostek związanych z rapem. Poniżej znajduje się nowa porcja zwrotów, które zaczęrpnęliśmy właśnie stamtąd. Musicie koniecznie się z nimi zapoznać:) Przy ważniejszych wydarzeniach dodajemy dłuższy opis, abyście mogli dowiedzieć się więcej o powstaniu i używaniu danego wyrazu. FAKE JACKS - ściemniać, pozować, udawać. Pogardliwe stwierdzenie, przypisywane przede wszystkim rożnej maści ściemniaczom. “Yo babe no time for fakin’ jacks Cuz niggas who fake jacks get laid on their backs” rymują Mobb Deep w “Give up The Goods” albo “No fakin’ jacks, my accountant pays my tax when I shop at Sachs” daje Rampage w kawałku “We Getz Down (Remix)” z 702 płycie dość wysoki poziom. Efekty można było ocenić samemu w lipcu 2003 roku – ukazała się wówczas długo oczekiwana płyta zespołu „O tym, co widzisz na oczy” wydana przez wytwórnię Promil, album promował singiel „Czas wziąć sprawy w swoje ręce”. Właśnie na tym krążku zamieszczony był również kawałek „Nie chcę naprawić świata”, do którego stworzono dość nietypowy jak na polskie normy teledysk. Klip przez wiele osób został niezrozumiany, przez resztę jednak podziwiany. Pomysł zmuszał ludzi do myślenia, do własnej interpretacji... pustej ulotki – nawiasem mówią po prostu trzeba go zobaczyć. Wracając jednak do samej płyty, nie jest ona dziełem jedynie Bartosza i Miexona, ale i szeregu zaproszonych gości. Współpracy z Endefis podjęli się chociażby Jotuze, Chada, Pih, Sokół, 1z2, Wigor, Natalka, Ekonom i naturalnie Fenomen, z muzycznym wsparciem Magiera&L.A., Noona i Marko, skreczuje rewelacyjny - DJ Deszczu Strugi. Pomimo gorącego przyjęcia, płytka nie okazała się komercyjnym sukcesem (do końca 2004 roku sprzedano 3500 egzemplarzy). ...I WYDAĆ TRZECI ALBUM Na początku 2004 roku panowie zabrali się do nagrywania materiału na drugi album, już z nowym członkiem składu – 1z2. Krążek pojawi się na sklepowych półkach 30 stycznia 2005 roku i zostanie wydany pod skrzydłami UMC Records, na kasetach, płytach CD jak również na winylu. Tym razem Endefis również nie zagra sam. Produkcją muzyczną zajęli się między innymi Mazsa z Fenomenu oraz Kociołek, nie zabrakło jednak świeżej krwi – np. WDK, DNA. Ponad to gościnnie usłyszymy takie znakomitości jak O.S.T.R., jak i mniej znanych publiczności, ale reprezentujących wysoki poziom – Sztyku, Stefczi, czy RDS. Skreczami zajął się jeden z najlepszych polskich DJ-ów – Kostek. Endefis jest fantastycznie zapowiadającym się zespołem, nietuzinkowym, nietypowym, za to bardzo utalentowanym i pomimo młodego wieku – doświadczonym. W ich muzyce czuć świeżość, teksty są przemyślane, co w efekcie daje rewelacyjny, przyjemnie i lekko-przyswajalny materiał dla naszych uszu. FRONTIN’, TO FRONT - także ściemniać, ukrywać coś i w miejsce tego przedstawiać jakąś pozę, również wyolbrzymiać, przesadzać. Przypisywane zarówno panienkom (sprawdźcie chociażby “Frontin’” Jay-Z i Pharrella), jak i kolesiom - w kawałku “Wanksta” 50 Cent jedzie po Ja Rule’u tekstem “You say you a gangsta, but you neva pop nothin’/ They say you a wanksta, and you need to stop frontin’” “You can’t front on that” -- Beastie Boys (So what’cha want [1992]). Front jest używane w tym znaczeniu dopiero od niedawna. Wcześniej (od lat 20-tych XX wieku), szczególnie w środowiskach gangsterskich front albo frontman oznaczało wpływowego biznesmena, który umożliwiał prowadzenie mafii nielegalnych interesów w ukryciu przed policją. TRIPPIN’ - wariować, zachowywać się szalenie, świrować. Korzenie tego słówka tkwią w narkotykowych eskapadach lat 60-tych, gdzie po LSD odlatywało się właśnie na tripy. Obecnie znaczenie nie jest bezpośrednio związane z zażywaniem drugów, lecz właśnie ze zwariowanym zachowaniem. FUBU - generalnie FUBU to znana na całym świecie marka odzieży, wywodząca się z hiphopowych środowisk. Kiedy firmę w 1992 założyła piątka Czarnoskórych przyjaciół, rozwinięcie akronimu rozumiano jako For Us By Us (Od Nas dla Was), co miało w założeniu dawać do zrozumienia, że odzież kierowana jest dla afroamerykańskiej młodzieży. Kiedy charakterystyczne logo wydostało się z nowojorskiej dzielnicy Queens na cały świat, a założona z kapitałem 5000 dolarów firma zaczęła osiągać roczne obroty w wysokości kilkuset milionów dolarów, w obliczu posądzeń o czarny rasizm skrót FUBU zaczęto tłumaczyć jako “For U By Us” (dla Ciebie od Nas). W Polsce FUBU jest popularne głównie za sprawą licznych podróbek bazarowych. Amerykańscy raperzy, często sponsorowani przez znany brand, nie stronią od wspominania o marce w tekstach, np. Common w mistrzowskim kawałku “The 6th Sense” rymuje “Under the FUBU is the Guru”. Akronim też rozwija się jako Farmers Used to Beat Us, co jest jednoznaczną aluzją do nie tak dawnego ciężkiego położenia Czarnej mniejszości w Ameryce, którą traktowano przede wszystkim jako niewolników. CHICKENHEAD - ‘głowa kurczaka’, wyjątkowo pogardliwe określenie, stosowane głównie wobec dziewczyn, które albo non stop terkoczą (gdekają), albo szwędaja się w kółko bez celu, właśnie jak kurczak bez głowy. Niektóre kobiety zasłużyły sobie na tę obelgę w inny sposób, mianowicie uprawiając często seks oralny z mężczyznami, w związku z charakterystycznym ruchem głowy do przodu i tyłu, przypominającym poruszanie się główki kurczaka. (“Chickenheads be cluckin’ in my bedroom” rymuje Notorious B.I.G. w klasyku “Warning”). W związku z tym, że wiele uzależnionych od narkotyków dziewczyn korzysta właśnie z tego rodzaju seksu w celu zdobycia narkotyków, mianem chickenhead zwykło się określać także narkomanki. THANG - (od thing) rzecz, w znaczeniu ‘do your thang’ = rób swoje. Fabolous nagrał kawałek “Do The Damn Thang”, Outkast “Ain’t No Thang”, a Dr.Dre ze Snoopem legendarny “Nuthin’ But a G Thang”, gdzie G przed thang nasuwało skojarzenie z gangsta rapem i g funkiem. TWISTED - pierwsze znaczenie to pijany, drugie (we frazie ‘get something twisted’) oznacza zrozumieć coś źle lub nieprawidłowo odnieść. Ciekawie pomiędzy dwiema formami lawiruje raper Twista w remiksie kawałka “Get it Twisted” Mobb Deep, w którym kończy swoją zwrotkę tekstem “So get twisted homie, but don’t get it twisted”. DOG - w oryginalnym znaczeniu pies, lecz rapowy slang znalazł znacznie szersze spektrum zastosowań tego jednosylabowego wyrazu. Jako rzeczownik, szczególnie na gangsterskim Zachodnim Wybrzeżu, ‘dog’ oznacza po prostu przyjaciela, kumpla, a wśród kobiet faceta (jako odpowiedź na bitch - suka). O popularności słówka świadczą liczne nazwy grup i pseudonimy artystów z West Coast, jak Doggy Pound, czy Snoop Dogg. Ostatni używa słówka ‘doggy’, określając pozycję seksualną ‘na pieska’ (“You don’t love me, you just love my doggy style” rymuje w “That’s My Name”). w znaczeniu czasownikowym ‘to dog somebody’ oznacza obrazić lub ośmieszyć kogoś publicznie przy jego znajomych, a ‘dog something’ rozedrzeć coś gwałtownie, jakby rozszarpał to pies. Niektórzy raperzy, jak DMX czy Ja Rule, nazywają się ‘dogs’, bo ich rap przypomina właśnie szczekanie. ROCK STAR - rap nie określa tym mianem wielkich gwiazd muzyki rocka, lecz osoby uzależnione od syntetycznego narkotyku na bazie heroiny, tzw. cracku, którego epidemia przetrzebiała czarnoskóre środowiska w ubiegłych dekadach i wciąż nie została w pełni opanowana. Jak wiemy, gwiazy rocka nie jednokrotnie mają styczność z ciężkimi narkotykami, stąd porównanie nabiera sensu. MILKSHAKE - sex appeal dziewczyny; sposób w jaki się wyróżnia i sprawia, że jest sexy. “My milkshake brings all the boys to the yard” - Kelis Milkshake CRUNK - połączenie słów crazy (szalony) i drunk (pijany), sposób wyjątkowo odjechanego zachowywania się, związany z byciem imprezowym, głośnym, zabawnym i wulgarnym. Crunk funkcjonuje także jako nazwa stylu muzycznego z Południa Stanów Zjednoczonych, spopularyzowanego przez słynnego krzykacza Lil Jona. sprawdźcie getcrunk.com FO’ SHIZZLE MY NIZZLE - od for sure my nigga, czyli ‘na bank czarnuchu’ - w ten sposób hiphopowcy dobitnie rozwiewają czyjeś wątpliwości I’M GHOST/I’M SWAYZE - znikam, spadam; używane do informowania, że ktoś już sobie idziektoś sobie idzie. “Jestem duchem”, czyli ‘już mnie nie ma’. Druga forma pochodzi od nazwiska aktora Patricka Swayze, który grał główną rolę w filmie “Duch” z początku lat dziewięćdziesiątych. “You got me strung like I’m young and it’s crazy You’re making me nervous, I don’t deserve this, I’m Swayze” Pete Rock & C.L. Smooth “Searchin”” SHIZNIT - skrót od “”that is the shit, isn’t it ?”, czyli ‘zajebiste, nie?’. “This records is the shiznit!!!” 48 | HIP-HOP.PL - STYCZEŃ 2005 Foto: MARCIN TWARDOWSKI HOLANDIA W TYM MIESIACU ZOBACZYCIE EFEKTY PRACY CHLOPAKOW Z KRAKOWA SKLADU O NAZWIE MrUHA (MAMA RAMBA UWALILA HAMA ADIDASEM) EKIPA GLOWNIE Z KRAKOWA DZIALA OD 99 ROKU, W SKLAD WCHODZA: PALTO (SMALONE), KASER, DEBEZIS, ANTDE, ARYS, ALEA, LESER, SUET, ALIBT, LOPER, NZ I UBSTE. SA GLOWNYM POWODEM ZMIANY BARW ULIC NASZYCH MIAST Z SZAREGO NA CHROM,WZRASTAJACYCH CEN BILETOW MPK I ZLEGO SAMOPOCZUCIA PANOW Z SOK. NA BIERZACO PRACE TYCH PARU ZAWODNIKOW MOZNA SPRAWDZIC NA STRONIE WWW.MAKS. RELAKS.PRV.PL . POZDRO MRUHA I CALA REPREZENTACJA KRAKOW. SUCHY MrUHA 50 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 Foto: Bartek Bojarczuk STREETBALL DORASTALI W TYM SAMYM CZASIE. POŁĄCZYŁO ICH JEDNO MARZENIE, KTÓREMU ZISZCZENIA ODDAWALI SIĘ BEZ GRANIC. MIELI WSPÓLNY CEL, ZDOBYĆ SZACUNEK I UZNANIE. ZACZYNALI W PODZIEMIACH CIĄGLE PRACUJĄC NAD SOBĄ. Z CZASEM STAWALI SIĘ SŁAWNI, LUDZIE ICH WIELBILI, NIE ODSTĘPOWALI NA KROK. PORÓŻNIENI SWOIMI PASJAMI ROZESZLI SIĘ. NA CAŁE SZCZĘŚCIE ICH ROZTERKA NIE TRWAŁA DŁUGO. KAŻDY Z NICH POSIADŁ SPECYFICZNE UZDOLNIENIA. JEDEN NIESAMOWICIE POTRAFIŁ ELEKTRYZOWAĆ TŁUM, PREZENTUJĄC FASCYNUJĄCE ZAGRANIA NA BOISKU, NATOMIAST DRUGI POŚWIĘCIŁ SIĘ MUZYCE, BREAKDANCE I GRAFFITY. DWAJ BRACIA, ZNANI NA CAŁYM ŚWIECIE, CAŁKIEM ODMIENNI A JEDNAK BARDZO PODOBNI. PANIE I PANOWIE MA M ZASZCZYT PRZEDSTAWIĆ WAM STREETBALL ORAZ HIP-HOP. TEKST: KAROL„DENOM”DZIEDZIC BRATERSKA WIĘŹ Dzisiejszego dnia kultura streetball’u nie może się obejść bez Hip-Hop’u, a Hip-Hop z czasem zaczyna akceptować i przyswajać street’a. Te kultury niejako ze sobą współpracują na rzecz zrzeszania coraz większych ilości osób, które w kolejnych latach kontynuowałyby spuściznę pionierów, godnie ich naśladując. U obydwu panuje podobna atmosfera walki. Tłum co chwilę wykrzykuje głośne „ohhh”. Stają się sensem życia, rzeczą, której poświęca się wszystkie swoje wolne chwile, nawet religią wyznaczającą co jest dobre, a co złe... sław, Massey, nasz Polski wykonawca również gra na turniejach w kraju i tworzy muzykę. Połączenie tych dwóch dziedzin okazało się być wielkim sukcesem marketingowym, wywołując wielki boom na rynku i w głowach wszystkich zapaleńców. Firma AND1 na swoich Mix Tape’ach zarobiła krocie, a na tych nagraniach nie było nic innego, jak najlepsi gracze pokazujący swoje umiejętności przy muzyce najwybitniejszych muzyków na świecie. W najnowszej produkcji oznaczonej numerem 7 oprócz graczy i świetnych muzyków występuje także raper E-40. IDEALNE POŁĄCZENIE Nie trzeba być wyłącznie hip-hop’owcem czy tez streetball’owcem. Wiele osób łączy ze sobą te dwa światy np. Master P występuje w lidze Entertainers Basketball Classic, Snoop Dog i Redman pokazują się czasami na spotkaniach dla BŁĘDNE KOŁO Prawdziwy streetball opiera się na zasadach niezmiennych od lat. Tutaj chodzi wyłącznie o miłość do gry, do graczy, nie odrzuca się nikogo. Swoją grą zdobywa się przez długie lata szacunek i pracuję się na swoje dobre imię, z czasem zdobywa się przydomek, jest się rozpoznawanym. W Hip-Hop’ie natomiast skupia się na muzyce robionej przez DJ, MC, na breakdance i graffiti. Nikt nie ośmieli się powiedzieć, że osiągnął cel jeśli ma pełne konto w banku, wozi się nieziemskimi furami itd. To nie o to chodzi. Dziś niestety pieniądze wprowadzają zamęt. Artysta hiphop’owy zmienia priorytety, swój wkład w kulturę zamienia na wille, panienki, ciuchy... Natomiast legenda street’a własną miłość do gry sprzedaje, co kończy się tym, że łazi po mieście z tonami złota na szyj, jest zapraszany na imprezy, obsługa czyści jego jaguara w garażu. Ludzie, którzy zapoczątkowali te dwie kultury przewracają się grobie jak widzą coś takiego. Niestety to błędne koło zaczyna się zacieśniać, kręcić coraz szybciej i wcale nie zanosi się na to, że kiedyś zniknie. WORLDSTREETBOARDCHAMPIONSHIPS WARSAW2004 TEXT: Tomek Zmajski FOTO: Vianney Merinville - “Streetboard Mag” copyright, Filip Piontecki 3 i 4 grudnia 2004 w Stolicy odbyły się niezwykłe zawody. Niezwykłe co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze z uwagi na rangę tej imprezy, bo w końcu były to Mistrzostwa Świata. Po drugie dlatego, że rywalizację na takim poziomie, w całkowicie letniej dyscyplinie, rzadko można podziwiać po prostu zimą. Po trzecie sam snakeboard („hybryda” deskorolki i snowboardu) jest dyscypliną absolutnie nadzwyczajną. To co chłopcy z Polski i zagranicy wyprawiali na swoim sprzęcie, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Skoki przez funbox z obrotami po 900 stopni, nierzadko do góry nogami, wejścia 270 i 450 transferem, na łamaną poręcz, na lipslide i boardslide liczne inverty na dużej rampie, to tylko niektóre spośród szerokiej gamy efektów specjalnych, zaprezentowanych przez zawodników. Mnie osobiście rozbroił Sergio Nocolas, zwany, z uwagi na bardzo indywidualne wyczucie QUIKSILVER BEST TRICK CONTEST : 1- Brinton Gundersen (rodeo 720 i 450 to board slide) 2- Gottart Pilsner (misty 900) 3- Christian Kamm (quarter to quarter transfert) VERT : 1 - Thomas Kienle (GER) 2 - Christian Kamm (GER) 3 - Sergi Nicolas (ESP) 4 - Urs Thoma (CH) 4 - Piotr Dzięicołowski (PL) 6 - Gabi Munoz (ESP) stylu, „Kołchoźnikiem”, który wykonał kilka prób bardzo ryzykownego bombdrop’a z lądowaniem w kąt quarter’a. Zaprezentował jeszcze kilka innych ewolucji (głównie na switch), z których co najmniej jedna przyprawiła go w efekcie o zagipsowanie nadgarstka. Mimo to jednak na afterparty nie sprawiał STREET : wrażenia specjalnie zmartwionego. 1 - Brinton Gundersen (USA) Honoru naszego kraju godnie i skutecznie bronił Pi- 2 - Sergi Nicolas (ESP) otrek Dzieciołowski, zajmując 4ą pozycję w Vercie 3- Gottart Pilsner (GER) i 5ą w Streecie. Dzięcioł zasłużył na podwójne brawa 4 - Thomas Trefzer (CH) jeszcze z jednego powodu. Gdyby nie jego zabiegi or- 5 - Piotr Dzięciołowski (PL) ganizacyjne, impreza zapewne w ogóle nie doszłaby 6 - Vianney Meranvile (FRA) do skutku. Konferansjerką, jak zwykle udanie, zajął się, znany nie tylko z Radiostacji, Rudy i jego kolega z Wielkiej Brytanii, jak wnioskuję po akcencie. Sędziowali zaś, dobrze znani w polskim światku skateowo-snowboardowym, Marcin Majewski i Olek Lange oraz jeden z zagranicznego grona snakeboardzistów. Wesoła i rodzinna atmosfera dała się odczuć nie tylko w samym skateparku (tzw. „Wrotkowisko Jutrzenka”) lecz również podczas afterparty w „Proximie”. Chyba musiało być nieźle, bo chłopaki nie bardzo mogą się doliczyć niektórych przedmiotów, które posiali gdzieś podczas tej nocnej balangi. Ja tam nie wiem... poległem koło 2giej w nocy ;o). HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 51 ANDALO2004 Każdy wyjazd w góry na snowboard lub narty to przygoda. Jednak po Snow Music Show 2004 śmiało można powiedzieć, że wyjazd wyjazdowi nie równy. Przygodę można śmiało połączyć z przyjemnością i imprezowaniem, a na stoku pozjeżdżać ze znanymi muzykami. Zobaczcie co się działo w Andalo! LESZEK MOŻDŻER I MOR W.A. WSŁUCHUJĄCA SIĘ W JEGO KONCERT TEKST: SEBA, FOT. HEX SNOWMUSICSHOW BFC po raz drugi zorganizowało imprezę, która łączy ze sobą białe szaleństwo i muzykę. Pomysł to rzadki, ale bardzo udany. Rano można katać sprzęt na stoku, a wieczorem bawić się w klubie nocnym. Najważniejsze, że każdy mógł trafić na muzykę dla siebie. Od czarnej muzy puszczanej przez Hirka Wronę, przez polski rap w wykonaniu Mor WA, clubbing w wykonaniu Noviki i Adamusa, po Tymona Tymańskiego i kameralny koncert fortepianowy Leszka Możdżera. To niesamowite zestawienie muzyków dało spodziewane efekty i ponad 600 gości z polski świetnie bawiło się nie tylko na stoku, ale również wieczorami. Sześciuset gości, przed sezonem, w małej miejscowości jaką jest Andalo, sprawiło, że na tydzień językiem tam obowiązującym stał się polski. Śniegu nie brakowało, a Włosi, którzy pieczołowicie dbali o jakość stoków, zasługują na słowa uznania. Sama infrastruktura w miejscowości nie pozostawia wiele do życzenia. W każdym bądź razie u nas budowaliby to wiekami. Organizator zadbał o wszelkie detale. Można było spokojnie wyjechać na jeden dzień do innej miejscowości, w pobliżu zawsze był jakiś człowiek służący radą, a wszystko było na czas. Wiele darmowych bonusów (skipas, wyjazdy, imprezy, drink „teraz polska” na koniec pobytu itp., basen) dopełniło przyjemnych uczuć. Kulminacją każdego dnia był koncert w klubie „La Flaca”. Z czasem zaczęło przychodzi coraz więcej lokalnych Włochów, jednak poziom ich imprez klubowych, jest trochę inny od naszego. Bardziej to przypomina potańcówki niż imprezy klubowe w Polsce. Jednak w ramach poznawania nowych kultur, wypada się integrować. Dla nich pewnie dziwnie wyglądały koncerty naszych gwiazd. Zgodnie z zasadą dobrego stopniowania napięcia, najbardziej emocjonująca część SMS 2004 przypadła na koniec. W sobotę odbył się slalom gigant w kategoriach: narciarstwo kobiet i mężczyzn oraz snowboard kobiet i mężczyzn. Była to pełna profeska: bramka startowa, fotokomórka na mecie, numery startowe, sędziowie, bramki na trasie. Sama trasa była w miarę trudna, a trzecia bramka od dołu, na której wypadło kilkunastu uczestników, będzie się im śniła jeszcze długo. Nagrody dla zwycięzców też były cenne, np. deska Santa Cruz albo sprzęt Rossignol’a. 50 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 WŁOSKIE DEMONY PRĘDKOŚCI - LAMBORGHINI! Warto pojechać w przyszłym roku na SMS. Śnieg, relaks, fajne koncerty, a do tego spokojnie można poznać i pogadać z wieloma znanymi osobami na stoku. Taki tydzień wspomina się potem cały rok. O Snow Music Show 2005 będziemy informować na Hip-Hop.pl. ZAWODY I WRĘCZENIE NAGRÓD W POPRZEDNICH NUMERACH HIP-HOP. PL OPISALIŚMY JAK SIĘ PRAWIDŁOWO ODŻYWIAĆ ORAZ PODALIŚMY INFORMACJE O WŁAŚCIWEJ SUPLEMENTACJI. ZANIM JEDNAK RZUCIMY SIĘ NA PARKIET Z ZAMIAREM WYKONANIA JAKIEJŚ WYRAFINOWANEJ FIGURY, ISTNIEJE JEDNA NIEZWYKLE ISTOTNA KWESTIA, KTÓRĄ JEST STRETCHING - ROZCIĄGANIE MIĘŚNI. TYM RAZEM ZAJMIEMY SIĘ TĄ JAKŻE WAŻNĄ I CZĘSTO NIEDOCENIANĄ CZĘŚCIĄ TRENINGU. STRETCHING TEKST: PRZEMEK PACHOLSKI Zwiększona elastyczność mięśnia osiągnięta poprzez zastosowanie stretchingu, wpływa na poprawę siły i szybkości jego skurczu. Stretching poprawia także precyzję ruchu. Ćwiczenia te nie wymagają specjalnych przyrządów ani przyborów. Kolejnym pozytywnym aspektem, niesionym przez łagodnie i harmonijnie wykonywane ćwiczenia jest odprężenie psychiczne, podnoszące skuteczność podejmowania aktywności ruchowej. Dla maksymalizacji zdolności ruchowych, korzystne jest stosowanie ćwiczeń wykorzystujących jak największy zakres ruchu w stawie, i połączenie ich z prostymi ćwiczeniami siłowymi. Urozmaicają one stretching będący raczej treningiem statyczym i dla niektórych mało atrakcyjnym. Stretching sprzyja również utrzymaniu prawidłowej postawy ciała. Podstawowy zestaw ćwiczeń ogólnych stretchingu obejmuje mięśnie rozciągające: klatkę piersiową, grzbiet i kark, przednią i tylną część ud, wewnętrzną stronę ud, przednią część podudzia, łydki oraz biodra. W miarę potrzeby można ten zestaw ćwiczeń rozszerzyć. Ćwiczenia stretchingu wymagają stopniowego i ostrożnego rozciągania mięśni. Wykonując je pamiętać należy o świadomym uczestnictwie w procesie rozciągania, a także o tym, aby nie przekroczyć swoich indywidualnych możliwości. Stretchingu nie poleca się w przypadku kontuzji, bólów mięśni, stawów i ścięgien. NIEDOCENIONY ELEMENT Jak wspomnieliśmy, rola stretchingu w treningu tanecznym jest często niedoceniona. Faktem jest natomiast, że rozciąganie przed treningiem właściwym, powinno stanowić 20-30% czasu całego treningu. Doświadczeni tancerze uprawiający breakdance 54 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 przez wiele lat, potrafią poświęcić na stretching przed treningiem nawet około godziny, gdyż wiedzą jak jest istotny i jak wielką poprawę rezultatów można dzięki niemu uzyskać. Zachęcamy więc, szczególnie początkujących tancerzy, aby wzięli sobie to do serca, a na wyniki prawdopodobnie nie przyjdzie długo czekać. PO PIERWSZE: BEZPIECZENSTWO welowane jest zmęczenie i następuje szybka regeneracja na skutek zmian metabolicznych zachodzących w mięśniach, które sprzyjają eliminowaniu toksyn z organizmu. CZYM JEST STRETCHING? Najbezpieczniejszą metoda rozciągania mięśni jest tzw. metoda statyczna. Polega ona na stopniowym rozciąganiu mięśni, aż do momentu ich maksymalnego oporu. W tym maksymalnym punkcie zatrzymujemy wówczas ruch na chwilę (kilkadziesiąt sekund) i następnie powracamy do pozycji wyjściowej. Po chwili odpoczynku ponawiamy ćwiczenie. Czynności powtarzamy kilkakrotnie w każdym ćwiczeniu, na każdą grupę mięśni. Aby uzyskać postęp w ćwiczeniach należy stopniowo zwiększać zakres ruchu, pokonując opór mięśni. Należy jednak wykonywać to z rozwagą, gdyż zbyt szybkie próby powiększania zakresu rozciągnięcia mięśni mogą zakończyć się kontuzją, przez co można narobić więcej złego niż dobrego. Bardzo istotne jest też, by przed rozpoczęciem rozciągania przeprowadzić właściwą rozgrzewkę np. przez wykonanie kilku ćwiczeń aerobowych np. bieg, podskoki, pajacyki. Niektórych ćwiczeń należy unikać. Na przykład ćwiczeń mięśni brzucha z wyprostowanym tułowiem, oraz z prostymi obydwiema nogami, bez względu na pozycję ćwiczeniową, gdyż powodują przeciążenie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Nieprawidłowe obciążenie kręgosłupa może także występować przy krążeniach tułowia i głowy, nadmiernych skłonach w tył tułowia i głowy. Niewskazane są pogłębiane skłony tułowia w bok, a także w przód z sięganiem do stóp o nogach wyprostowanych i złączonych. Wszelkie przysiady, należy wykonywać powoli z ugięciem kolan jedynie do pozycji siedzącej (ok. 90 stopni). Bardzo niebezpieczne dla stawów kolanowych są również podskoki w głębokim przysiadzie (tzw. żabki). Podobnie, uszkodzeniem stawów barkowych grożą gwałtowne, wirujące krążenia ramion, jak też impulsywne wymachy wyprostowanych rąk do tyłu. Ponadto, wykonując stretching nie należy dążyć do nadmiernej ruchliwości. JEST TO STOPNIOWE I OSTROŻNE ROZCIĄGANIE MIĘŚNI, PROWADZĄCE GŁÓWNIE DO POPRAWY ICH ELASTYCZNOŚCI ORAZ ZWIĘKSZENIA ZAKRESU RUCHU W STAWACH. ROZCIĄGANIE MIĘŚNI POWINNO BYĆ CZĘŚCIĄ PRAWIDŁOWEJ ROZGRZEWKI, CHOĆ MOŻE RÓWNIEŻ MOŻE BYĆ SPOSOBEM WYCISZENIA ORGANIZMU PO TRENINGU. Stosując stretching z rozwagą, jesteśmy w stanie osiągnąć znaczną poprawę rezultatów tanecznych, w wyniku znacznego zmniejsza się urazowości. Dzieje się tak za sprawą większej elastyczności mięśni i ścięgien, oraz poprawy funkcjonowania stawów. Ruchy są lepiej amortyzowane, przez co maleje obciążenie przyczepów mięśni i ścięgien. Ni- - PŁYNNOŚĆ, KOORDYNACJĘ RUCHÓW ORAZ OGÓLNĄ POPRAWĘ KONDYCJI CO ZYSKUJEMY STOSUJĄC STRETCHING? OTO UŁAMEK KORZYŚCI, JAKIE W SOBIE NIESIE: - ZDECYDOWANIE ZMNIEJSZONE RYZYKO KONTUZJI - ZWIĘKSZENIE ZAKRESU RUCHU W STAWACH (IM WIĘKSZY ZAKRES RUCHU, TYM WIĘKSZE EFEKTY TRENINGU) - WZMOCNIENIE ŚCIĘGIEN - POLEPSZENIE UKRWIENIA MIĘŚNI (LEPSZY DOSTĘP TLENU I SUBSTANCJI ODŻYWCZYCH DO MIĘŚNI = SZYBSZA REGENERACJA) - ROZLUŹNIENIE MIĘŚNI PO TRENINGU (SZCZEGÓLNIE POLECANE PRZY INTENSYWNYCH TRENINGACH) - OSIĄGNIĘCIE OPTYMALNYCH FUNKCJI FIZJOLOGICZNYCH CIAŁA KOMPENSACJĘ NIEDOSTATKÓW SPRAWNOŚCI RUCHOWEJ WYNIKAJĄCYCH Z ŻYCIA CODZIENNEGO PREZENTUJE... WALENTYNKOWAPLAYLISTA Chociaż wiele osób słusznie zwraca uwagę na absurdalność walentynek, to z pewnością totalne zignorowanie tego dnia, wobec wszechobecnego szału kupowania i specyficznego „uzewnętrzniania” uczuć, może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Swoją drogą humorystycznie problem porusza Pezet w „Biznesie” z płyty producenckiej Praktika wersami: „Maniura chce mnie rzucić bo gram w walentynki koncert”. Nic nie dadzą argumenty, że dla zakochanych ważny powinien być każdy dzień. Trudno... Można w końcu uznać to święto za kolejny pretekst do spędzenia czasu razem, dlatego niezłym pomysłem byłoby zaproponowanie „walentynkowej playlisty”. Utwory starałem się dobierać tak, żeby każda pozycja budowała odpowiednią atmosferę i nastrój, wybierając tylko te najmniej banalne. Celowo też nie ma kilku doskonałych i mniej doskonałych kawałków, które miały zbyt osobisty charakter, aby przyjemne było ich słuchanie w walentynki (np. HST / Siloe „Kilka minut z nią” czy Borixon „Dla EM”). Niektórzy wykonawcy powtarzają się, co świadczyć może tylko o tym, że poruszali ten temat częściej i lepiej im to wychodziło. Nie przywiązujcie uwagi do kolejności. PRZYGOTOWAł: Bartek /V1/ Miąskiewicz Larifari feat. Pezet „Miłość w moim mieście” 01 Singlowy kawałek ze znakomitej płyty „Dusza”. Ciepłe brzmienie, żywe instrumenty, wspaniały głos Pauliny Kujawskiej, charakterystyczny rap Pezeta i skrecze Haema budują niepowtarzalny klimat, składając się na jeden z najpiękniejszych polskich kawałków hip-hop’owych. Niestety, płyta i singiel nie zostały szczególnie docenione, dlatego warto nadrobić zaległości sięgając po produkcję częstochowskiego składu. Pan Duże Pe / IGS / DJ Spox feat. Ania Borecka „Para z zielonej herbaty” 02 Najbardziej liryczny z wymienionych tu kawałków. Koncepcją, a nawet pomysłem na tekst, przerasta wszystkie inne utwory o tej tematyce. Dalekie od banału wersy zapadają w pamięć. Dochodzi do tego przyjemny głos Dużego Pe i refren doskonale zaśpiewany przez Anie Borecką, a także klimatyczny, a zarazem dynamiczny bit Igora ze skreczami Spoxa. „Para z zielonej herbaty” to drugi singiel promujący płytę „Sinus”. Dizkret / Praktik feat. Lady, Wujroc „Ciało/umysł“. Zachwyca, urzeka, skłania do refleksji. Mocne style reprezentantów Starego Miasta zwracają 03 na siebie uwagę, chociaż Wujroc lirycznie nie nadąża za Dizkretem, to całość robi wrażenie. W głosie Lady można się dosłownie zakochać, a spokojny, melodyjny podkład autorstwa Praktika udowadnia, że jest to jeden z najbardziej niedocenianych i kreatywnych polskich producentów. Waco feat. Dizkret, Pezet „Przyjdź na chwilę” Kawałek zamykający przełomową składankę producencką Waca pt. „Świeży materiał”. Refleksyjny, 04 przepełniony goryczą i wspomnieniami numer z technicznie poskładanymi wersami. Z pewnością refren śpiewany przez Waca nie należy do doskonałych, ale też nie psuje utworu i znajdą się i tacy, którym się spodoba. Ten niewielki minus z pewnością nadrabia muzyka idealnie nadająca się na romantyczny wieczór. feat. Lerek „Czy wiedziałaś?” Singiel z niedawno wydanej płyty „Znamię doskonałości”. Uwagę zwraca doskonała muzyka, jak dotąd 05Tymi/Żółty mało znanego Żółtego oraz pewny flow Tymiego. Lerek zaśpiewał w dobrze znanym już wszystkim, przebojowym stylu. feat. Dizkret, Michał Urbaniak „Jestem tu” Takich kawałków zdecydowanie brakuje w polskim rapie. Ogromny talent i wspaniały głos 06 Praktik Michała Urbaniaka, sprawdzony w tej tematyce Dizkret oraz świeża muzyka Praktika składają się na kawałek, który jest najlepszą reklamówką jego Moral / Gano feat. Siloe “Poczekam na ciebie” Podkład Grafita połączony ze śpiewem Siloe, kontrastujące ze sobą style Gana i Morala z ciepłymi 07 słowami to główne walory tego kawałka, które są „za” puszczeniem tego kawałka podczas tego dziwnego święta. O$ka feat. Pjus, Ewa „Między słowami” Kawałek przepełniony niepowtarzalnym urokiem i specyficzną subtelnością. Spokojny, przyjemnie 08 płynący między refrenami śpiewanymi przez Ewę rap Pjusa to z pewnością jeden z najmocniejszych punktów wydanej niedawno składanki O$ki „Przez $ jak...”. Idealny do słuchania we dwoje – bez zbędnych słów. Zipera „Co ci zrobię jak cię złapię” Kawałek, który klimatem różni się od całości „Drugiej strony medalu” i w sumie jest jednym z lepszych na 09 płycie. Refren śpiewany przez Waca oraz podkład jego autorstwa, płynący wokal Fu, techniczna zwrotka Pona i działające na wyobraźnię wersy Kora tworzą mieszankę, która z pewnością pomoże w budowaniu walentynkowej atmosfery. „(Y)” Solowy kawałek Mesa z płyty Flexxip pt. “Fach”. Może jest bardzo osobisty, jednak sposób w jaki mc opisał nadal tlące się uczucie 10 Mes i tęsknotę w połączeniu z odprężającą muzyką (której autorem jest również Mes) daje mu uprawnienia do słuchania we dwoje. Faktem jest, że „Żebro Adama” do romantycznych numerów nie należy. Mimo to, przemyślane, proste słowa bez sztucznego Włodi „Żebro Adama” i wymuszonego lirycznego „cukru” z pewnością poruszą każdą kobietę. Kawałek znajduje się na dwóch płytach – solówce Włodka i jako remix na 11 składance producenckiej Emade. Bardziej nastrojowa jest jednak pierwsza wersja, więc 14 lutego proponuję słuchać Włodka na bicie Waca. jednak dzięki szczerości i naturalnym, niewymuszonym wersom oraz MCF „To dla Ciebie” Tekst może wydawać się momentami odrobinę banalny, składu MCF z pewnością powinien znaleźć się na walentynkowej iego katowick klimatycznemu podkładowi - kawałek z płyty „Made in Poland” playliście. 12 58 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 60 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 HIP-HOP.PL - LUTY 2005 | 61 KOLOROWY PORNO BIZNES 50CENT, SNOOP DOGGY DOGG JUŻ ZASMAKOWALI W PORNO-BIZNESIE, W NASZYM SKROMNYM KRAJU GORZKI POWOLI PRZYMIERZA SIĘ DO NAKRĘCENIA TEGO TYPU PRODUKCJI, A OSTATNIO GŁOŚNO JEST O PROJEKCIE HIP-HOP’OWEGO PORNOSIKA NA WIELKĄ SKALĘ Z NAJWIĘKSZYMI RODZIMYMI GWIAZDAMI. TO WSZYSTKO OBECNE JEST W KOMIKSACH OD BARDZO DAWNA. WSZELKIE SUPERBOHATERKI OD WIELU JUŻ LAT BIEGAJĄ PO ŚWIECIE W SKĄPYCH CIUSZKACH, CO W DUŻYM STOPNIU WPŁYWA NA WYOBRAŹNIĘ MAŁOLETNICH (I NIE TYLKO) CZYTELNIKÓW HISTORYJEK OBRAZKOWYCH. PONADTO KOMIKS O TEMATYCE ŚCIŚLE EROTYCZNEJ OBECNY JEST OD LAT ‘70. TEKST: EMPRO WŁOSKA POTRZEBA GORĄCE TOWARKI Włoski mistrz rysunku realistycznego Milo Manara Trudno określić, komu zawdzięczamy superstworzył wiele komiksów, w których głównym dziewuszki, odziane w bieliznę rodem ze sklepu wątkiem jest nieopisana potrzeba zaspokojenia z szyldem Beat Uhse. Na pewno twórcom, którzy pewnych niegrzecznych dziewcząt. Znana na pol- wyzwolili się spod znaczka komiksowej cenzury, skim rynku „Klik-kobieta pod presją” to ostry w której często zabraniano pokazywać nawet pępka, fikołek, dzięki umiejętnym zabiegom rysownika aż wkońcu zaczęli rysować to, co tygrysy lubią sprawia bardziej artystyczne wrażenie niż można najbardziej. Na początku lat ‘90 wydawnictwa Imby po tego typu opowiastce się spodziewać. Polscy age Comics (i jego wszelkich imprintów) rozpoczęły twórcy komiksowi, którzy też od lat kilku mają coś serie komiksów, w których główne role powierzone do powiedzenia, rysują wiele książeczek, gdzie scen zostały kobietom. Nie mam na myśli starych mabzykania jest bezliku. Jeden z naszych czołowych tron z wielką giwerą w dłoni i wrzeszczących na scenarzystów lubuje się wręcz w pisaniu histo- wszystkich wokół, ale gorące towarki, typu Aspen rii, które są przesiąknięte chorymi wręcz scenami (głównej bohaterki „Fathom”) lub panny Penzzini gwałtów oraz bzykania extremalnego. Nie chcę tutaj („WitchBlade”) odzianej tylko w rękawice. Z racji wcale rozwodzić się na temat bardziej lub mniej swojego statusu superbohaterki koniecznie musiały estetycznego podejścia ludzi komiksu do tematu się przebierać w różnego rodzaju kostiumy, a dzięki rżnięcia, lecz o laseczkach, dzięki którym czytając wysublimowanej wyobraźni autorów kotiumy (a właściwie oglądając) zarysowane kartki można owe stały się niezwykle skąpe. Szkoda, że wraz poczuć szybsze serca bicie. z atrakcyjnością wizualną, nie idą w parze dobre scenariusze, ale coś za coś, wszak ciężko znaleźć pornosa, w którym fabuła grałaby wiodącą rolę. Mistrzami w rysowaniu gorących lasek stali się Michael Turner, Alan Silvestri, Greg Capullo, Joe Madureira, Humberto Ramos, J. Scott Campbell i oczywiście mistrz Todd McFarlane. Ten ostatni odpowiedzialny jest za wspaniałą rzecz, którą uczynił w swoim flagowym komiksie pt. “Spawn”. Todd przeciwstawił siłom piekielnym zastępy niebios w walce o władanie na ziemskim padole. W roli Aniołów obsadził takie piękności, że oczy się przewracają. Anielice te są skąpo odziane, ale to nie dziwi, ponieważ w Niebie nie szata zdobi człowieka. Przygody Angeli, głównej bohaterki zmagań spalonego pana z siłami Niebios to prawdziwa biblia dla młodych wielbicieli kobiecych kształtów (...) chciałem napisać oczywiście dla każdego fana komiksu. Wśród bohaterek komiksów, które wizualnie bardziej nadają się na gwiazdki porno, króluje również Vampirealla. Urocza wampirzyca, paradująca w czymś w rodzaju szelek. Wspaniale narysowane historie o półnagiej walczącej laluni są dużo lepsze niż oglądanie zebranych fotografii kolegi wracającego z działu walk w kisielu ostatniego Eroticonu. 62 | HIP-HOP.PL - LUTY 2005 KOMIKSOWY SUTENER Najwyższy pułap w angażowaniu profesjonalistek do roli w komiksach osiągnął irlandzki scenarzysta Garth Ennis. Człowiek, który nie uznaje żadnych świętości obsadził w roli głównej zwykłą dziwkę (poprzednio w komiksach bardzo spokojnie opisywał zjawisko kanibalizmu oraz wszelkie mało popularne podejścia do spraw religijnych). „Pro” to opowieść o panience, robiącej lody i innej przyjemne rzeczy w celu utrzymania siebie i swojego pieszczotliwie nazywanego bękartem potomka. Kosmita obserwujący gdzieś z wysoka Ziemię postanawia w ramach zakładu z pokładowym marudnym robocikiem obdarować kurewkę wielką mocą. Okazuje się, że i kobieta lekkich obyczajów może zostać superbohaterką, oczywiście z właściwą sobie gracją oraz niewybrednym, niewyparzonym jeżykiem. Sama strona graficzna może zadowolić fanów masturbacji. Na koniec analizy onanistycznych preferencji twórców komiksów napiszę krótko i na temat: czasem lepiej pooglądać jakiś fajny komiks, ponieważ zwykłe kobiety (nawet po retuszu komputerowym) nie zawsze mogą tak wyglądać i nie zawsze zrobią różne rzeczy (bądź ze względu na ograniczenia anatomii ludzkiej, lub kwestii prawnych, lub też zwykłych ludzkich oporów), które mogą robić na gęsto zarysowanych stronicach historii komiksowych. Życząc miłego czytania, oglądania i chwil zachwytu oczekuję Was w tym miejscu za miesiąc.
Podobne dokumenty
pokahontaz mos def lerek mezo - Hip
SPOSÓB, ABY POPULARNOŚĆ NIE ZEPSUŁA W JEGO UTWORACH TEJ GŁĘBI I MAGII, KTÓRĄ WIELU ARTYSTÓW BEZPOWROTNIE STRACIŁO NA RZECZ SŁAWY.
Bardziej szczegółowo