Mały może więcej – marketing serwisu
Transkrypt
Mały może więcej – marketing serwisu
Mały może więcej – marketing serwisu Dziś, rozwijając tematykę marketingu serwisu, chcę napisać o czymś, co można nazwać marketingiem relacyjnym czy partnerskim. Nie o nazwę tu jednak chodzi, a o przedstawienie Czytelnikom skutecznych zachowań i działań podejmowanych podczas procesu zakupu, wpływających pozytywnie zarówno na zadowolenie klienta, jak i na sukces handlowy. Dla zobrazowania owych działań zacytuję fragment tekstu, który doskonale opisuje nowoczesny (choć wcale nie nowy!) marketing w bezpośrednim kontakcie z klientem. Co prawda tekst mówi o sklepikarzu, a nie warsztatowcu, ale jednak według mnie pasuje również do rzeczywistości serwisu samochodowego. Oczywiście w dalszej części artykułu sprowadzę przykład podany w tym tekście do relacji między warsztatem a klientem, a przy okazji może nawet do relacji między hurtownią części zamiennych a serwisem. Tak czy inaczej, zawsze będzie to relacja sprzedawca – klient. Mój ulubiony sklepikarz wita wszystkich uśmiechem od ucha do ucha, słucha i doradza. Nie omieszka przy tym poinformować o bieżącej promocji na szynkę z kością, upewnia co do proweniencji wystawionego towaru (...), da do spróbowania kawałek upieczonego przez jego żonę (...) domowego pasztetu („bez żadnych, ale to absolutnie żadnych konserwantów czy ulepszaczy!”), zaproponuje darmową dostawę do domu zamówionego na wigilię indyka (francuski odpowiednik karpia) (...). Podsunie nam również kilka przepisów do kupionego mięsa, aby móc olśnić teściową w ramach niedzielnego obiadu, wreszcie – ponieważ jesteśmy jego najlepszymi spośród jego najlepszych klientów (...) – zaproponuje założenie rachunku, pozwalającego kupować przez cały miesiąc bez gotówki, a pod koniec miesiąca, gdy przyjdziemy uregulować należności, zaskoczy nas jakimś miłym wędliniarskim upominkiem. Nasz przykładowy sklepikarz (...) stosuje najskuteczniejsze techniki marketingu bezpośredniego, choć zapewne nie potrafiłby ich nazwać. I tak: − dokonuje segmentacji klientów, a następnie – zgodnie z regułą Pareto – wyodrębnienia grupę 20% klientów generujących 80% jego zysków, − identyfikuje potrzeby, − personalizuje relację, − informuje o produktach, − wprowadza oferty promocyjne i animacje w miejscu sprzedaży, − proponuje dodatkowe usługi serwisowe (dostawa gratis, kredyt gratis, etc.), − wreszcie rozdaje darmowe próbki Już widzę jak złe języki mówią, że nasz sklepikarz nie prowadzi „prawdziwej” (czyli rozbudowanej technologicznie) bazy danych, że polega tylko na własnej (a więc ułomnej) pamięci (...). Prawda, i co z tego? Efekt jest taki, że wychodzę z takiego sklepu zachwycona, a – co ważniejsze – mam ochotę szybko zjeść to, co tam kupiłam i równie szybko wrócić aby doświadczyć kolejnego przyjemnego aktu zakupu (fragment felietonu „Mój ulubiony sklepikarz uprawia one-to-one!” Aldony Janasik, dyrektor kreatywnego Euro RSCG, źródło: WWW.WIRTUALNEMEDIA.PL). Sam proces podejścia do klienta, jego obsługi w warsztacie powinien być podobny do opisanego wyżej. Pamiętajmy bowiem, że mamy do czynienia zarówno z lokalnym sklepem spożywczym (nie supermarketem), jak i z lokalnym serwisantem, który często sam prowadzi swoją firmę, obsługuje klienta, a być może nawet sam naprawia samochody. Co więc powinien robić ów lokalny warsztatowiec, by zadowolić kierowcę i godziwie oraz uczciwie zarobić? Najlepsi klienci Przede wszystkim powitać klienta, zwrócić na niego uwagę, nie pozwolić mu czekać zbyt długo, być uprzejmym. Szczególnie traktować należy stałych klientów, tych którzy przynoszą najwięcej zysku (wspomniana wyżej zasada Pareto, nie do końca udowodniona, ale każdy może sprawdzić na własną rękę, jaką część zysków generują poszczególne grupy klientów). Ponieważ ci najzyskowniejsi bywają w serwisie najczęściej, z pewnością znani są z twarzy, imienia i nazwiska. Oczywiście nie usprawiedliwia to traktowania „per noga” tych nieznanych. Identyfikacja potrzeb Opisana w tekście personalizacja relacji to nie tylko rozpoznanie klienta z twarzy i nazwiska, to również, a może przede wszystkim odniesienie się do jego konkretnych potrzeb. Jeśli ma on nowy samochód, należy zaproponować mu syntetyczny olej silnikowy, jeśli zaś jego pojazd jest wiekowy i niezbyt szybki, nie ma sensu sprzedawanie mu bardzo zaawansowanych technologicznie i droższych klocków hamulcowych. Jak pisze autorka tekstu, do spersonalizowanego podejścia do klienta nie trzeba dysponować bazą danych. Jednakże ci, którzy pragną rozwijać swoją działalność i obsługiwać coraz więcej klientów, nie chcąc jednak tracić na jakości relacji z nimi (lub tracić jak najmniej), powinni zdecydować się na zbieranie danych oraz zadbać o posiadanie informacji o historii dokonanych zakupów. Warsztaty – zapytajcie hurtownie, jak to robią, jakich narzędzi używają! Hurtownie – dajcie dobry przykład! Informacja o produkcie i informacje dodatkowe Część klientów ma większe oczekiwania niż dokonanie samej naprawy; potrzebują informacji, właściwej obsługi, rzetelności, uczciwości, indywidualnego podejścia, a więc różnego rodzaju wartości dodatkowych. To właśnie ów przepis na mięso z tekstu, a więc coś więcej, niż kupili czy oczekiwali, że otrzymają. Tak więc ofercie podstawowej powinna towarzyszyć informacja o produktach; jak działają, jakie są z nich korzyści, jak je stosować, szczególnie gdy proponuje się produkt lub usługę, której klient nie rozumie lub nie wie, że jej potrzebuje (np. wymiana rozrządu, zakup nowych opon dobrej marki). Zasada ta dotyczy zarówno relacji warsztat – kierowca, jak i tej między profesjonalistami, czyli pomiędzy hurtownią części a serwisem. Usługi dodatkowe Więcej przykładów na to, że niektórzy klienci nie oczekują już tylko „naprawy samochodu”? Proszę bardzo: kierowcy chcieliby mieć również odpowiedni poziom obsługi, np. informację, co się dzieje z pojazdem, miejsce do przycupnięcia podczas naprawy, możliwość zapłaty kartą kredytową itd. Dlatego serwisy powinny wprowadzać różne usługi dodatkowe, jak choćby takie, które pozwolą spełnić niezbyt przecież wygórowane oczekiwania, jakie wymieniłem. Oczywiście są klienci, którzy nie chcą płacić więcej za te „luksusy” i podstawowa usługa im wystarczy. Są jednak i tacy, którzy właśnie przestają naprawiać swoje samochody w serwisach autoryzowanych, ale nie zaakceptują rażąco niższego standardu obsługi. Czy warto ich zniechęcać do wizyty w lokalnym, małym warsztacie? Nie chcę sugerować kredytowania zakupów czy wprowadzenia usługi polegającej na odstawianiu samochodu pod dom, ale jasno muszę powiedzieć, że sama naprawa to może już dziś być za mało, żeby przyciągnąć i utrzymać klienta. Może warto więc pomyśleć np. o wprowadzeniu gwarancji na wykonane usługi? Właściciele i pracownicy hurtowni doskonale wiedzą, że ta część tekstu odnosi się do ich działalności (np. natychmiastowa dostawa części własnym transportem). Promocje i animacje Ponieważ klienci zwykle nie przyjeżdżają do serwisu po promocję, tylko aby naprawić samochód (oczywiście uzyskując odpowiedni poziom obsługi), to jeśli jakieś promocje akurat obowiązują, trzeba o nich powiedzieć. Sama ulotka na ladzie nie wystarczy, należy ją wręczyć klientowi, poinformować o szczegółach, nie czekając na pytania. Mało tego, trzeba dodatkowo przyciągnąć uwagę klienta – pokazać sposób działania części czy układu, w jakim pracuje w samochodzie; może to być prezentacja „na żywo”, może być na rysunku. Można oddziaływać nie tylko na wzrok, ale również na słuch i dotyk – taką rolę pełnią wszelkiego rodzaju komunikaty przez głośnik, wystawki (np. opon) czy filmy promocyjno-edukacyjne – można je nazwać animacjami, jak w cytowanym tekście. Oczywiście serwis to nie supermarket, ale dlaczego nie skorzystać z doświadczeń placówek wyspecjalizowanych w handlowaniu? W przypadku relacji na linii hurtownia – warsztat, mniej lub bardziej rozbudowane promocje zdarzają się znacznie częściej, są stałym narzędziem marketingowym stosowanym przez producentów i dystrybutorów części, więc opisana scenka między sklepikarzem a jego klientem odnosi się jak najbardziej także do owych relacji. Darmowe próbki No i na koniec – rozdawanie darmowych próbek w przypadku serwisu może wydać się cokolwiek dziwnym pomysłem, ale proszę zastanowić się, dlaczego niektóre warsztaty, nie tylko autoryzowane, organizują gratisowe kontrole, przeglądy? Otóż chcą zachęcić do wypróbowania swoich usług (oraz pozyskać dane nowych klientów), aby następnie skłonić do zakupu części i napraw czy wymian eksploatacyjnych, jakich potrzebuje dany pojazd, a wykrytych właśnie podczas owej darmowej kontroli. Wtedy gratisowy przegląd zmienia się w usługę płatną (w uzasadnionych przypadkach, tzn. gdy samochód rzeczywiście nadaje się do naprawy)! A jak jest w przypadku relacji między hurtownią i serwisem? Zachęcam do główkowania! Opisane tu działania to podstawy marketingu relacyjnego czy partnerskiego, możliwe do zastosowania w małej firmie. To jest właśnie nowoczesny marketing, z którym często nie radzą sobie bardzo duże przedsiębiorstwa dysponujące ogromnymi środkami na działania marketingowe, np. firmy telekomunikacyjne. W tym wypadku okazuje się, że dużemu jest znacznie trudniej niż małemu, a więc do dzieła! Maciej Matczak, www.Motomarketing.pl