baba-dziwa - Katarzyna Żytomirska

Transkrypt

baba-dziwa - Katarzyna Żytomirska
Wersja oryginalna Oskar Kolberg, O dziadowym synu [w:] Dzieła Wszystkie t.42 Mazowsze cz.VII,
Kraków 1970, s. 517-520
BABA-DZIWA
na podstawie baśni tradycyjnej - Katarzyna Żytomirska
ZAGADKA (K.Ż.)
Ma kruka i kota czarnego jak smoła.
Gdy figielka spłata - staje się wesoła.
Na Łysej Górze tańczy i harcuje;
na ożogu i miotle tylko podróżuje.
Czary mary, czy już wiecie co to za psotnica?
Hokus-pokus, nie kto inny tylko... czarownica!
Dawno, dawno temu mieszkał w chacie w środku lasu Dziad. Ale, czy wy wiecie kim jest Dziad?
Teraz niektórzy nazywają tak, niezbyt grzecznie, starego człowieka, ale dawnej Dziadem nazywano
wędrowca, który prosił o jedzenie i datki pieniężne w zamian modląc się za ofiarodawcę,
opowiadając zebrane w czasie wędrówki przedziwne historie i śpiewając długie ballady. Kiedy nie
było radia, telewizji, internetu, telefonów komórkowych, ba, nawet zwyczajnych telefonów – ludzie
byli bardzo ciekawi, co słychać w szerokim świecie.
Kiedy było już za zimno na wędrowanie, czyli zimą, mieszkał Dziad w chacie w środku lasu
razem ze swoim synem, Piotrusiem. Kilka lat temu zmarła Dziadowi żona i po pewnym czasie
ożenił się z młodą kobietą, która także zamieszkała w leśnej chacie. Nowa żona bardzo nie lubiła
pasierba. Nazywała go próżniakiem i kazała mężowi, aby go wygnał z domu. Długo się temu Dziad
opierał, jednak któregoś dnia uległ namowom nowej żony. Zabrał syna do lasu, ucząc go w drodze
różnych dziadowych sposobów, jak może wyżebrać dla siebie pieniądze. Gdy doszli do kamienia
leżącego w leśnej gęstwinie, ojciec usadowił na nim syna, wręczył mu koszyczek z jedzeniem i
mówiąc, że zaraz wróci - zniknął. Czekał Piotruś, czekał, aż wreszcie zaniepokojony zaczął szukać
ojca.
A czy wiecie Dzieci, co najlepiej zrobić jak się człowiek zgubi?
Dzieci podpowiadają.
Ta baśń daje dobrą okazję, by nauczyć dzieci, co można zrobić w takiej sytuacji.
PODSUMOWANIE wypowiedzi dzieci:
Dobrze jest znać te wszystkie sposoby, o których mówiliście. Każdy z nich może być bardzo
pomocny. Ale jeśli żaden nie pomoże, trzeba próbować dalej.
Piotruś wołał i wołał, ale nikt nie odpowiadał. Widocznie w wielkim lesie nie było nikogo w
pobliżu. Zjadł więc wszystko, co znalazł w koszyczku i tak dodawszy sobie otuchy, wyruszył przed
siebie. A żeby się trochę rozweselić zaczął śpiewać dziadowską piosenkę, którą często nucił mu
ojciec:
Wziąwszy ja sobie kij onego czasu,
szedłem wieczorem na grzyby do lasu!
1
- Dobry pomysł – kijaszek w podróży może mi się przydać - rozejrzał się Piotruś i znalazł dla siebie
odpowiedni kijek. I poszedł dalej, już z kijaszkiem, śpiewając:
Wziąwszy ja sobie kij onego czasu,
szedłem wieczorem na grzyby do lasu!
Po długiej wędrówce doszedł do szerokiego gościńca, od którego odchodziło wiele dróg.
- Którą wybrać? – zastanawia się Piotruś i zdecydować nie może.
- Ratunku, ratunku!! – czyjś głos wyrwał go z zamyślenia. Pobiegł w jego stronę, a to krzyczy
wielka mrówka, którą pająk złapał na piasku i już dusić zaczął.
- Piotrze! Piotrze! Ratuj mnie! A hojnie odwdzięczę się!
Rzucił się Piotruś na pomoc, zwyciężył pająka i mrówki grzecznie się pyta:
- Którą, Pani Mrówko, wybrać drogę?
- Idź prosto za słonkiem. Droga do miasta ani bliska, ani daleka, ale w nim właśnie na ciebie
szczęście czeka.
- Skoro na mnie czeka, to muszę się pospieszyć – pomyślał Piotruś i raźno ruszył w drogę.
Wziąwszy ja sobie kij onego czasu,
szedłem wieczorem na grzyby do lasu!
Idzie, idzie, aż zawędrował nad rzekę. Słyszy, jak coś w sitowiu pluszcze.
- Cóż to być może? – pomyślał i pobiegł zobaczyć. Patrzy Piotruś i oczom uwierzyć nie może. Z
sieci ludzkimi oczami patrzy na niego wielka ryba. Ryba o złotych łuskach, srebrnymi płetwami o
wodę bije i próbuje uwolnić się z sieci.
- Piotrze! Ratuj mnie od złego losu, odwdzięczę się swego czasu!
Piotruś zdjął buty, wszedł po pas w wodę i wyplątał dziwną rybę z sieci. Pomachała mu ogonem na
pożegnanie i, szczęśliwa, zniknęła pośród fal, a Piotruś poszedł dalej z biegiem rzeki.
Wziąwszy ja sobie kij onego czasu,
szedłem wieczorem na grzyby do lasu!
Idzie, idzie, idzie, aż przystanął, bo usłyszał bardzo głośne krzyki. Patrzy, a to dwóch pijanych
parobków prowadzi do rzeki kobietę, która próbuje im się wyrwać, ale nie ma tyle sił.
- Piotrze! - woła. - Nie daj im mnie skrzywdzić, a nie pożałujesz! Dzisiaj ty me, jutro ja twe życie
uratuję!
- Obrońca się znalazł! To czarownica!- krzyknęli Parobcy - Idź swoją drogą i nie wtrącaj się, bo i
tobie się dostanie!
Piotruś był silny i zdrowy, więc nie zważając na zaczepki pijanic szybko ich przegonił. Kobieta
bardzo dziękowała, a zanim odeszła, tak mu powiedziała:
- Piotrusiu, jeśli będziesz kiedyś potrzebował mojej pomocy, czy w dzień, czy w nocy, zawołaj tak wnet się zjawię na ten znak:
"Babo-dziwa, babo-dziwa, przyjdź mi w pomoc jako żywa!"
Bardzo rytmiczny wiersz - warto powtórzyć kilka razy z dziećmi, z klaskaniem lub bez, albo zrobić z
tego prostą piosenkę.
Baba-dziwa powiedziała i wraz z wiatrem się rozwiała. A Piotruś, cóż miał robić, powędrował dalej,
bo przecież gdzieś tam, nie blisko, nie daleko, czekało na niego jego szczęście. I kiedy tak szedł
zobaczył przy drodze leżącego eleganckiego młodzianina, w strojach z delikatnego, błękitnego
2
jedwabiu. Bogatego musiał być rodu, cóż z tego, kiedy życie już z niego uleciało. Tymczasem
rozległ się tętent koni i czterech jeźdźców otoczyło Piotrusia.
- O nieszczęsny! Zabiłeś ulubionego pazia królewskiego!
- Nic mu nie zrobiłem! Chciałem mu pomóc, ale było już za późno!
- Nie przed nami, lecz przed samym królem będziesz się tłumaczył – krzyknęli żołnierze, skuli go
kajdanami i posadzili na koniu razem z jednym z nich. Byli to dworzanie królewscy, którzy zostali
wysłani przez króla, aby odnaleźć jego ulubionego pazia. Niestety, paź został napadnięty przez
zbójców. Piotruś tłumaczył, że jest niewinny, ale i tak został wtrącony do ciemnego lochu. Król
postanowił dać mu szansę na wykazanie swojej niewinności.
- Jeśli oddzielisz korzec maku od korca piasku w ciągu jednej doby – uwierzę ci.
Biedny Piotruś. Siedzi w ciemnym lochu i płacze:
- To przez ciebie, mrówko! Za to, że ci życie uratowałem swoje utracę. Po co mi wskazałaś drogę
do tego miasta! Tu nie szczęście, lecz śmierć czekała na mnie.
- Kłamstwa w tym żadnego nie ma! Co przyrzekłam – to dotrzymam – usłyszał Piotruś cienki
mrówczy głosik z kąta. Spojrzał tam i zobaczył cały rój mrówek wędrujących przez wąską
szczelinę. Mrówki zaraz zaczęły uwijać się z robotą i już po kilku godzinach piasek leżał w jednym
korcu, a mak w drugim. Podziękował im Piotruś, a mrówki zniknęły tak szybko, jak się pojawiły.
Gdy następnego dnia kat z pachołkami królewskimi weszli do lochu – nie mogli swoim oczom
uwierzyć. Pokazali korce królowi, a ten uznając, że to cud z niebios, natychmiast uniewinnił
Piotrusia, przeprosił go i poprosił, by został jego dworzaninem. Tak się stało, a że Piotruś był
urodziwy - zakochała się w nim córka królewska, która była piękna jak poranek o świcie i o której
rękę starało się wielu możnowładców.
Pewnego dnia, gdy król wracał do swego złocistego zamku, koń stanął mu dęba na moście i
królewska piękna korona potoczyła się w fale. Pobladł król, a jego lud wpadł w rozpacz, była
bowiem wszystkim znana przepowiednia, że dopóki korona nie zaginie, dopóty kraj będzie
szczęśliwy i bezpieczny.
- Oddam, co mam najdroższego temu, komu uda się odzyskać moją koronę ! – ogłosił król.
Wielu próbowało, ale nie udało się nikomu. Wreszcie także Piotruś postanowił spróbować swych
sił. Zszedł nad brzeg wody, a wtedy coś zaszumiało, zatrzepotało i z fali wynurzyła się ryba o
człowieczej głowie, złotych łuskach i srebrnych płetwach. Pyknęła kilka razy po rybiemu
usteczkami i podała Piotrusiowi koronę. Odniósł ją szybko do króla, a ten zapytał:
- Czego żądasz ode mnie za to, młodzieńcze?
- Kocham królewnę, chciałbym się z nią ożenić, jeśli i ona tego pragnie.
Królewna, gdy to usłyszała bardzo się ucieszyła, więc król zaraz kazał bić w kotły, dzwony i dąć w
trąby na znak, że córkę swą za mąż wydaje!
I wydawało się, że Piotruś wreszcie odnalazł swoje szczęście, jednak na kilka dni przed weselem
królewna ciężko zachorowała. Leżała w pięknym łożu z zaciśniętymi zębami i bladymi policzkami,
i nic nie mówiła. Lekarze orzekli, że żaden lek na to nie podziała, bo ktoś rzucił na królewnę zły
czar. Zrozpaczony król nie wiedział już, co począć, ale Piotrusiowi coś jeszcze przyszło na myśl –
ostatnia deska ratunku!
Może macie pomysł, kto mógł jeszcze pomóc?
A czy pamiętacie zaklęcie?
"Babo-dziwa, Babo-dziwa, przyjdź mi w pomoc jako żywa!"
kilka razy
Jak tylko wymówił te słowa, zaraz wicher zadzwonił szybami, okno otworzyło się na oścież i
wleciała na ożogu Baba-dziwa we własnej osobie:
3
- Co cię nęka, co cie trapi – Baba zaradzić potrafi! Choćby smutek był jak morze – Baba-dziwa
dopomoże!
Piotruś opowiedział wszystko po kolei, a kiedy skończył, Baba-dziwa wykrzyknęła:
- To jasne, czyje to ciemne sprawki! Taki urok - nie przelewki! Zły czarodziej do królewny sam
smali cholewki! Lecz w jego ogrodzie znajdziesz dziwe-ziele, które światła nie zna, a jadu ma
wiele. Jeśli jego jeden liść położysz na sercu królewny - zdrowie jej przywróci i ratunek pewny.
Dziwe-ziele samo swój urok zdejmuje, inaczej zdrowie królewny na wieki zrujnuje! Gdy chcesz
zdobyć dziwe-ziele – nie namyślaj się zbyt wiele. Wsiadaj ze mną na ożoga i lecimy – długa droga.
I tak lecieli nad lasami, nad górami, gnani chmurami, gnani wiatrami, aż wreszcie wylądowali w
ogrodzie czarnoksiężnika. W jego najciemniejszym zakątku pod murem, gdzie nie dochodzi światło
dnia, znaleźli dziwe-ziele. Piotruś wyrwał je z korzeniem, żeby już nigdy czarnoksiężnik nie mógł
mu zaszkodzić. Baba-dziwa zawiozła Piotra z powrotem do zamku, a sama odleciała. Piotruś urwał
jeden czerwony listek z krzewinki, a resztę wrzucił do ognia. Wtedy rozległ się wielki huk nad
zamkiem, jakby całe niebo miało się zaraz na niego zwalić. Trwał on tak długo, dopóki ziele nie
zmieniło się w biały popiół. Piotr razem z królem poszedł do komnaty królewny, a kiedy położył
czerwony listek na jej sercu, ona zaraz wstała i rękę mu dała.
A radości i jedzenia było potem wiele!
Nawet staruszkowie, co pomną niewiele do dziś wspominają to huczne wesele.
PLASTYCZNE:
Podział na grupy.
I – robi groźnego, olbrzymiego pająka - z dużego materiału i sznurków
II – z różnych szmatek robi „dziwe-ziele”. Jeśli jest dużo dzieci – mogą zrobić kilka roślin, a na
koniec połączymy je sznureczkiem – nie szkodzi, że będą różne – to ma być BARDZO dziwna,
NIESPOTYKANA, ZACZAROWANA ROŚLINA!
JEŚLI ZAJĘCIA SĄ KRÓTKIE MOŻNA SKOŃCZYĆ NA CZĘŚCI PLASTYCZNEJ I
KONTYNUOWAĆ NA NASTĘPNYCH.
Gdy już mamy wszystko gotowe, dzielimy salę na różne przestrzenie:
OGRÓD CZARNOKSIĘŻNIKA – tam kładziemy dziwe-ziele
KRAINA MRÓWEK pająka
KRAINA RYBKI –
materiał-wodę/sieć
UWAGA: Mrówka i rybka to role "z zagrożeniem życia", nigdy więc nie namawiamy do nich
dzieci. Stają się tymi postaciami, jeśli chcą, czują taką potrzebę.
BUDOWANIE LASU - WSZYSTKIE DZIECI
MUZYKA - lanie wody z konewki (deszcz), dmuchanie w butelkę (wiatr)
Zamieniamy się w malutkie nasionka. Nasionka spokojnie leżą sobie w ziemi. Nie muszą się
spieszyć. Wiedzą, że kiedyś wyrośnie z nich wielki szumiący las. Kiedy pada deszcz nasionka
4
przeciągają się ze snu i leciutko rosną. Gdy deszcz przestaje padać znów zastygają i stoją
nieruchomo. Pada deszcz – rosną, wypuszczają gałęzie. Potem liście. Wreszcie piękne drzewa
kołyszą się na wietrze. Gdy jest burza, kołyszą się mocno, ale mają silne korzenie, więc stoją w
miejscu i tylko ich gałęzie, i pień się porusza. Gdy nadchodzi lekki wiaterek – drzewa delikatnie się
kołyszą. Gdy nie ma nawet najmniejszego wietrzyku - drzewa stoją nieruchomo.
Teraz dzieci-drzewa zostają na swoich miejscach w lesie,
dzieci-mrówki chowają się pod płachtę pająka
dzieci-rybki - siadają na materiale-wodzie lub sieci
Zaczynamy powtórne opowiadanie bajki. Gdy chłopiec opuszcza las - dzieci razem z prowadzącym
wędrują i zatrzymują się przy mrówce. Pomagamy mrówce i idziemy do rybki. Pomagamy rybce i
siadamy.
Kto jeszcze potrzebuje pomocy?
BABA-DZIWA
Czy udało się Piotrusiowi jej pomóc?
Co mu powiedziała?
PAMIĘTAJCIE JEJ SŁOWA, BO MOGĄ NAM SIĘ BARDZO PRZYDAĆ.
Dalej opowiadamy baśń w skrócony sposób, aż do momentu, kiedy Piotruś zostaje zamknięty w
ciemnym lochu.
Zbudujemy teraz loch – zrobimy koło, łapiąc się za ręce. Jedna osoba – Piotruś – wejdzie do środka.
Jest noc. Piotruś siedzi sam w lochu i nasłuchuje odgłosów nocy.
ODGŁOSY NOCY
Teraz każdy z was, po kolei, niech spróbuje naśladować jakiś odgłos nocy - może to być dźwięk
wydany ustami albo wydobyty rękami, jakikolwiek dźwięk nocy. Zaczniemy od lewej strony. Ten
kto zacznie, niech nie przestaje, żeby wszystkie odgłosy nocy trwały aż do ostatniej osoby.
Tworzy się pejzaż NOCY.
Pośród dźwięków nocy Piotruś chodził to w jedną stronę, to w drugą po niewielkim lochu.
- Czy chcesz coś powiedzieć, Piotrusiu?
Wreszcie, kiedy już myślał, że zostanie w lochu całą wieczność - zjawiły się mrówki i zaczęły
wybierać mak z piasku.
PODZIĘKOWANIE MRÓWEK
Oto tak zbieramy mak! - mówimy w różnym tempie. W zależności od tempa dzieci wolno lub
szybko ruszają rączkami, jakby mak od piasku oddzielały.
Kiedy kończymy - otwieramy koło i Piotruś może wyjść.
Piotruś został królewskim dworzaninem, a któregoś dnia, kiedy korona króla wpadła do wody i nikt
nie mógł jej wyciągnąć, Piotruś poszedł nad wodę, by spróbować swych sił.
PODZIĘKOWANIE RYBEK
Idziemy do naszej wody. Tam dzieci, które były rybkami podają mu koronę.
5
- Dziękujemy Ci, Piotrusiu!
Kiedy król odzyskał koronę – bardzo się ucieszył i dał Piotrusiowi swą córkę za żonę.
Ale czy możemy już powiedzieć, że ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE? Co się stało potem?
Dzieci opowiadają.
PODZIĘKOWANIE BABY-DZIWA
Co trzeba wypowiedzieć, żeby Baba-dziwa się zjawiła?
"Babo-dziwa, Babo-dziwa, przyjdź mi w pomoc jako żywa!"
Baba-dziwa przyleciała – niech każdy wsiądzie na swoją miotłę (na niby) i lecimy do Ogrodu
Czarnoksiężnika, by zabrać dziwe-ziele (Jeśli roślina jest bardzo długa – może ją wziąć wiele
dzieci. Jeśli mała – wyznaczamy kogoś). Wracamy do zamku i siadamy.
Kiedy Piotruś wrzucił ją do ognia rozległy się straszne grzmoty i hałasy:
Każdy z Was może wydać jakiś straszliwy, głośny dźwięk, ale jak uderzę w bębenek (klasnę) –
zalega cisza.
Piotr razem z królem poszedł do komnaty królewny, a kiedy położył czerwony listek na jej sercu,
ona zaraz wstała i rękę mu dała.
ZAKOŃCZENIE
Czy pamiętacie, na czym w bajce latała Baba-dziwa?
Na ożogu! To taki długi kij do przegarniania w piecu drew i węgli (można pokazać zdjęcie).
Dawniej ludzie mieli piece. W nich piekli jedzenie, chleb i nimi ogrzewali domy. Dziś już mało kto
piecze chleb sam w domu. A znane Wam czarownice latają na czym?
Na miotłach! I my na koniec miotły sobie zrobimy i na nich polecimy!
PLASTYCZNE:
Jak zrobić najprostsze miotły.
- papier
- skocz, taśma do klejenia
- krepina
- sznurek
Papier zwinąć w rulon – zrobić z niego kij do miotły. Jeśli tego wymaga – można go okleić grubszą
taśmą klejącą dla usztywnienia. Dzieci wybierają i przyczepiają kolorowe paski krepiny do
papierowego kija.
Papier jest bezpieczny - małe dzieci latając na takich miotłach nie skrzywdzą siebie, co
mogłoby nastąpić, gdyby miotły zrobione były z prawdziwych kijaszków.
LATANIE
Latanie na miotłach przy muzyce. Wolna zabawa.
6

Podobne dokumenty