tylko ogon
Transkrypt
tylko ogon
10 Jak uczyć – nauczyciel mistrz i przewodnik Naturalne kłopoty z uporządkowaniem wypowiedzi Na początku tylko ogon, czyli jak uczyć trudnej sztuki pisania Dr Stanisław Bortnowski, Kraków Mówienie i pisanie to dwie różne umiejętności. Opanowanie jednej nie zawsze idzie w parze z posłuszeństwem drugiej. G dybyśmy zapytali, czy łatwiej jest wypowiadać się, czy tworzyć teksty, opinie byłyby różne. Ja, np. gorzej radzę sobie z zabieraniem głosu podczas dyskusji, za to mam wprawę w redagowaniu artykułów, z czym z kolei borykają się niektórzy świetnie wypowiadający się studenci, a także poloniści – uczestnicy studiów podyplomowych. Mówienie i pisanie to dwie różne umiejętności. Opanowanie jednej nie zawsze idzie w parze z posłuszeństwem drugiej. Wybitny eseista, zachwycający czytelników wigorem i oratorstwem, nudzi, a nawet przeraża niezdarnością podczas wykładu. Podobnie wśród uczniów: jednym się buzia nie zamyka, inni zawzięcie milczą, ale potrafią napisać logiczne wypracowanie. Mistrzyni tematu, Maria Nagajowa, zaskakująco stwierdza: Dla dziecka naprawdę łatwy jest tylko język dialogu. Monolog potrzebuje już takich przekształceń słownych i składniowych, że stawia ucznia przed prawdziwym problemem językowym, a ułatwienie, umożliwienie jego rozwiązania wymaga wieloletnich ćwiczeń w mówieniu i pisaniu1. Ilustracją trudności staje się polecenie zatytułowane „Każdy przygotowuje wypowiedź na temat tego, co robił na dużej przerwie na boisku”. Zapis uczniowskiej relacji brzmi tak: − Ty! − No co? − Zobacz… − No i co? − Ale zobacz, taki jakiś inny. − Jaki inny? Jaki inny? Zwykły. − O zwykły!? Ma osiem nóg! − Pokaż!... Idź, głupi, osiem! Sześć i dwa wąsy. Jak to Pani opowiedzieć? Wszystko, co było poza rozmową, tj. jej składniki parajęzykowe: intonacja i modulacja głosu; pozajęzykowe: mimika i gesty; sytuacyjne: uczestnicy, miejsce, czas rozmowy, musi być oddane za pomocą słów. Mało tego, trzeba też przekształcić składniowo samą M. Nagajowa, Kształcenie języka ucznia w szkole podstawowej, Warszawa 1985, s. 19. 1 rozmowę z mowy zależnej na niezależną. Jeszcze mało. Trzeba przestrzegać kompozycji opowiadania, unikać powtórzeń, nie robić błędów itp. Zatem w szkole trudność jest podwójna: wypowiedź spontaniczną, najczęściej rozmowę, należy przekształcić w zwarte opowiadanie, to zaś podporządkować rygorom wybranej formy: opisowi, sprawozdaniu, listowi, charakterystyce, później rozprawce itd. Uczeń klasy czwartej już opanował lepiej lub gorzej pierwociny tekstu, ale daleko mu do pełnej sprawności. Najlepiej więc zacząć od diagnozy, np. poprosić o napisanie kilku zdań na dowolny temat: „Mój poranek”, „Moja droga do szkoły”, „Spoglądam w okno i…”, „Bawię się na podwórku”, „Jestem w wesołym miasteczku”, „Cieszę się, gdy słońce świeci”, „Lubię oglądać telewizję, ponieważ…”. Metoda brudnopisu! Tematem kolejnej lekcji (może nawet kilku) będzie refleksja: „Jak pisać dobrze, czyli jakich błędów unikać?”. W każdej klasie, na każdym poziomie nauczania trzeba ocenić celowość lub niecelowość powtórzeń tych samych wyrazów. Redagując pierwszą stronę tego artykułu, aż czterokrotnie musiałem nacisnąć klawisz skreślający identyczne sformułowanie: w puste miejsce musiałem (oj, przepraszam, nie tak!)… w puste miejsce trzeba było wpisać coś bliskoznacznego, lub jeszcze inaczej: puste miejsce domagało się wyrazu bliskoznacznego, i jeszcze inaczej: puste miejsce domagało się pomysłowości w doborze bliskoznacznika. Szukałem długo i mozolnie w pamięci, aż wreszcie odczułem satysfakcję i mogłem po kilku minutach wahań wybrać ciekawszą i przede wszystkim bogatszą wersję korekty. Pokazałem na przykładzie, czym ma się stać m e t od a b r u d n o p i s u. To moja babcia Józia podczas wojny, gdy nie mogłem chodzić do szkoły i korzystałem z domowej edukacji, nauczyła mnie żmudnego poprawiania tekstu. Kreśliłem i kreśliłem w nieskończoność, a babcia wciąż była niezadowolona: widocznie intuicyjnie przejęła sposób pracy Gustawa Flauberta. Autor „Pani Bovary” kilkakrotnie czytał każdy fragment powieści i sprawdzał celowość uży- Polski w praktyce Kształcenie polonistyczne cia różnych części mowy, wyboru czasów, szyku wyrazów, składni zdań itd. Ja też kilkakrotnie powtarzam w pamięci to, co ma zostać przez drukarkę powielone. Kiedyś mogłem studentom wręczać niepotrzebne mi ślady nawarstwień czynionych długopisem, dziś poprawki znikają dzięki technice. Jestem szczególnie wyczulony na rytm zdania: poprawiam każdą niepełność, każde wykolejenie słuchowe, każdy występek przeciw spójności, zatem kocham f r a z ę i pod tym względem naśladuję Jerzego Pilcha, dla którego jest ona głównym kryterium oceny stylu autora i który celowe zabiegi retoryczne z upojeniem cytował, sam zaś umieszczał czasownik na końcu zdania lub naśladował Gombrowiczowską metodę zaprzeczeń: „powtórzył, a może nie powtórzył,” „udowodnił, a może nie udowodnił”. Sądzę, że już od klasy czwartej poloniści powinni przyzwyczajać uczniów do poprawiania tekstu. Najpierw można to czynić na tablicy, potem na kartkach, tłumacząc uczniom, że tylko pracą, zwielokrotnionym, umysłowym wysiłkiem można osiągnąć biegłość stylistyczną. Co robią piłkarze, aby dobrze wykonywać rzuty rożne? Ćwiczą w nieskończoność! Co robią muzycy, aby wykonywać utwór z wielką wprawą? Ćwiczą po kilka godzin dziennie! Co powinni robić uczniowie, aby nauczyć się dobrze pisać? Codziennie mierzyć się z ćwiczeniem i nie zadowalać się tym, co napisało się tak od ręki. Założenia, o których piszę, wymagają od obu stron dyscypliny. Korekta nawet drobnych poleceń nie może przebiegać w pośpiechu. Na poprawę zadań domowych trzeba wygospodarować wiele czasu. Ważny staje się zarówno dobór słów, jak i bogactwo słownictwa, jego mieniąca się rozmaitość. Jak do tego dojść? Działania wstępne Wracam do powtórzeń. O tym, że nie zawsze są grzechem, wiemy dobrze, ale czy wiedzą uczniowie? Temu skomplikowanemu problemowi należy poświęcić osobną lekcję pt. „Kiedy można powtarzać, kiedy powtarzać nie wolno?” lub „Unikajmy stylistycznych powtórzeń, ale powtarzajmy, gdy trzeba powtórzyć”. Lekcja niech zacznie się od przykładów, których nie podaję, gdyż trzeba je wybrać z zeszytów uczniowskich, pism i dokumentów znanych klasie oraz utworów literackich, zamieszczonych w podręcznikach. Tabela podsumowująca zajęcia mogłaby wyglądać jak ta poniżej. Niezależnie od dokumentacji lekcyjnej uczniowie powinni nie tylko skorygować niepotrzebne powtórzenia we własnych zeszytach, ale także potwierdzić umiejętność 11 celowego posługiwania się powtórzeniami wtedy, gdy stają się one walorem tekstu. Ćwiczenie brzmiałoby tak: „Udowodnij, że panujesz nad kształtem swojej wypowiedzi i potrafisz trafnie wprowadzić powtórzenie lub zbudować rytmiczny akapit. Nadaj tytuł krótkiemu tekstowi”. „Powtórzenia stanowią ważny środek stylistyczny w wystąpieniach towarzyskich lub przemówieniach podczas akademii, uroczystości państwowych, także pogrzebów. Przyjmij rolę mówcy i napisz kilka zdań z powtarzającymi się wyrazami lub konstrukcjami składniowymi. Jeżeli nie potrafisz, poszukaj gotowych wzorów, a następnie zredaguj ich nowe warianty”. „W wierszach, a także w piosenkach powtórzenia to najczęściej spotykany środek stylistyczny. Stań się autorem takiego tekstu. Zacznij od naśladownictwa, od przeróbek i stylizacji, a potem udowodnij, że ty także możesz napisać chociażby jedną zwrotkę z powtórzeniami samodzielnie”. W książce „O kształceniu umiejętności pisania” Zygmunt Saloni zwrócił uwagę na fakt, że ćwiczenia redakcyjne powinny mieć charakter indywidualny, gdyż tylko wtedy sprzyjają rozwijaniu aktywności ucznia: Sytuacja, w której nad tekstem pracuje zespół duży, kilkudziesięcioosobowy, nie sprzyja ani aktywizacji, ani wyrobieniu motywacji. Zbiorowe ćwiczenia redakcyjne prowadzone z całą klasą lepiej przeto ograniczyć do sytuacji wyraźnie uzasadnionych, te zaś występują przede wszystkim w nauczaniu początkowym2. Zwolennik indywidualnego, niepowtarzalnego charakteru ćwiczeń akceptuje natomiast pracę zespołową: Ma ona ogromne zalety. Z jednej strony − nie puszcza samopas ucznia, mającego trudności językowo-stylistyczne, lecz narzuca mu pewną kontrolę zbiorową. Z drugiej – umożliwia wykonywanie zadań w warunkach kameralnych, zespół kontrolujący jest bowiem niewielki i nie obejmuje nauczyciela, górującego znacznie autorytetem nad swymi uczniami3. Zatem tworzymy zespoły redakcyjne, których zadanie będzie polegać na zbiorowym pisaniu tekstu, np. opowiadania połączonego z dialogiem: „Wasze pierwsze zadanie polega na tym, aby wyzbyć się monotonnych, bezbarwnych, schematycznych powtórzeń. W opowiadaniu na pewno użyjecie wyrazu powiedział. Zastąpcie go przynajmniej dziesięcioma innymi. Nie musi to być tylko jeden wyraz, czasami dla precyzji 2 Z. Saloni, O kształceniu umiejętności pisania, Warszawa 1979, s. 157. 3 Tamże, s. 160. POWTÓRZENIA Są błędem stylistycznym, gdy: – niczemu nie służą – świadczą o nieporadności piszącego – potwierdzają ubogi zasób słów – powodują nieprzyjemne wrażenia akustyczne – grzeszą przeciw staranności i estetyce wypowiedzi Stają się konieczne, gdyż: – w pismach urzędowych, w instrukcjach i regulaminach podkreślają najważniejsze informacje – w tekstach naukowych i artykułach służą ścisłości i rzeczowości – eliminują niejasność i wzmacniają treści ważne Mogą być celowym zabiegiem stylistycznym, jeśli: – podkreślają rytm (melodię) zdań, potęgując siłę i moc wypowiedzi, stwarzają symetrię miłą dla ucha – naśladują dźwięki i odgłosy – w dialogu lub monologu wskazują na nieporadność mówiącego lub na jego emocje 12 Jak uczyć – nauczyciel mistrz i przewodnik warto wprowadzić dwa lub trzy. W podobny sposób dają wskazówki aktorom twórcy dramatu lub reżyserzy. Opowiadanie może być współczesne lub historyczne czy fantastyczne. Zatem do dzieła!”. Józef Bar zadał sobie trud wypisania z „Krzyżaków” tak zwanych u z u p e ł n i e ń n a r r a c y j n y c h. Oto niektóre z nich w formie bezokolicznika: mówić, powiedzieć, rzec, odezwać się, spytać, bąknąć, dopytywać, odgadywać, gadać, gderać, huczeć, krzyczeć, łajać, odeprzeć, ozwać się, odetchnąć, odszepnąć, oskarżać, ostrzegać, oburzyć się, przerwać, prawić, powtórzyć, powiadać, prosić, przemówić, pleść głupstwa, przypuszczać, roztrząsać, rozstrzygać, rozmyślać, szeptać, stwierdzić, szemrać, strofować, szczebiotać, szwargotać, tłumaczyć, twierdzić, trajkotać, utrzymywać, wyjaśnić, wrzeszczeć, wołać, wyrażać się, witać, wszcząć, wymyślać, wspominać, wskazać, wzywać, wyjaśnić, wyrzec, zaprzeczyć, złorzeczyć, zrzędzić, zastanowić się, zawołać, zagrzmieć, zdumieć się, zauważyć, zmierzyć się, zastrzegać się, żachnąć się4. Określenie r z e c zostało przez mistrza prozy polskiej tak oto (tylko w pierwszym tomie) wzbogacone: lekceważąco, z przekąsem, z westchnieniem, niespokojnie, blednąc, z ogniem, z wolna, dobitnie, zwróciwszy twarz (ku niemu), patrząc w twarz (króla), wreszcie, łagodnie, złamanym głosem, kiwając głową, głucho, z zapałem, drgającym głosem, szczerze, hardo, z dumą, śmiejąc się, z powagą, ze zdziwieniem, uprzejmie, po chwili, zawstydzony, posępnie, wzruszony, w zamyśleniu, z pewnym smutkiem i kilka innych5. „Sprawdźcie, czy inni pisarze są tak samo pomysłowi w dialogowych uzupełnieniach, czyli wynotujcie z waszych lektur określenia zapowiadające lub zamykające dialog”. Ćwiczeń wzbogacających zasób słownictwa jest wiele w podręcznikach oraz książkach poświęconych stylistyce. Radziłbym w imię polonistycznej niezależności wymyślać także własne, albowiem praca na lekcji polegająca li tylko na wskazywaniu poleceń, czyni z nauczyciela bezwolnego wykonawcę cudzych idei. Dlatego podrzucam pomysły studentów i uczniów. „Posłuchajcie opowiadania waszego kolegi, który opisał powrót do domu, wykorzystując określenia znane z mitologii. Nie bądźcie gorsi i udowodnijcie, że związki frazeologiczne zaczerpnięte z greckiej i rzymskiej tradycji językowej zostały przez was przyswojone. A może na podobnej zasadzie odwołacie się do słownictwa biblijnego lub do… kupowania kota w worku, egipskich ciemności czy miłości do grobowej deski albo anielskiej cierpliwości (praca w grupach)”. „Moje syzyfowe prace zakończone ucztą Dionizosa” Wróciłem do domu posępny, bo miałem dziś wyraźnie zły dzień. Wchodzę do mego pokoju, a tu istna stajnia Augiasza. Zabrałem się do pracy, okazała się syzyfowa. Porządkując pokój, strąciłem flakon i rozlałem wodę, rozbiłem żarówkę, wylałem atrament, jednym słowem nieszczęścia sypały się jak z puszki Pandory. Na domiar złego mój młodszy brat jak Cerber pilnował zabawek rozrzuconych po podłodze. Przeżywałem istne męki Tantala. Zauważyłem wystającą spod szafy końcówkę sznura z wtycz4 J. Bar, Dydaktyka ćwiczeń w mówieniu i pisaniu, Opole 1975, s. 24. 5 Tamże, s. 25. ką. Doprowadziła mnie ona jak nić Ariadny do odkurzacza wepchniętego pod szafę przez mojego braciszka. Szybko odkurzyłem pokój i przystąpiłem do odrabiania lekcji. Ponieważ było mi trochę zimno, włożyłem nowy sweter. Niby porządny, a drażnił całe ciało jak szata Dejaniry. Zrzuciłem go czym prędzej i dobrze zrobiłem, gdyż weszła mamusia, mówiąc, że mam się ładnie ubrać, ponieważ idziemy na imieniny do kuzynki. Nie bardzo miałem ochotę, ale później okazało się, że jednak było warto: urodzinowe przyjęcie stanowiło prawdziwą ucztę Dionizosa. „A teraz, gdy poczuliśmy smak potraw, przygotujemy się do opisu. Będzie to trochę nieprawdopodobny opis, jakby na wariackich papierach. Można dać upust fantazji. Zaczynamy: – Opisz przysmak, który sprawia największą radość Twojemu podniebieniu albo potrawę, która nie może Ci przejść przez gardło. Uwaga: Postaraj się przedstawić takie potrawy, o których nikomu na świecie się nie śniło. Jeśli zadanie będzie Ci sprawiać trudności, wykorzystaj poniższe zwroty i zdania. Moim ulubionym deserem jest kalafior z czekoladą. Przyrządzenie tego dania wymaga: – niewielkiego wysiłku, – wielu drobnych, a niezbędnych czynności, – cierpliwości podtrzymywanej wiarą we wspaniały sukces kulinarny, – pracy przynajmniej czterech średnio kwalifikowanych kucharzy. Przy opisie potrawy, która nie może przejść Ci przez gardło, możesz wykorzystać określenia: – koszmarne zestawienie przypraw, – odpychający wygląd kelnera, który pierwszy raz uraczył mnie tymi wiktuałami. Sprawdź, czy dobrze uzasadniłeś swoją opinię. W tym celu sporządź tabelkę, dzięki której łatwiej dostrzeżesz pychotę jednego i koszmar drugiego jadła. Kalafior z czekoladą Piorunujący zestaw śniadaniowy Napisz krótką humoreskę o wyższości kalafiora nad piorunującym zestawem śniadaniowym, wykorzystując następujące wyrazy: potrawa, jadło, danie, strawa, menu, przysmak, koncentrat, smakołyk, zapasy, przetwory. Możesz podsłuchać telewizyjnych kucharzy i wykorzystać ich słownictwo”. Rozkładanie opowiadania na części i składanie go Lekcje języka polskiego mogą mieć coś z mechaniki. Tak jak miłośnicy roweru czy samochodu rozkładają je na części, tak uczący opowiadania powinni ten gatunek poddać obserwacji, wskazać elementy, „naoliwić je”, „wyprostować”, gdy trzeba, i puścić na nowo w ruch. Doskonałą instrukcję dotyczącą tworzenia jakiejś historii przekazała mi w darze pani Maria Kozłowska z Krakowa. Było to równo 25 lat temu, na łamach „Polonistyki”, w cyklu wywiadów z ciekawymi nauczycielami. Mimo nowych tendencji Polski w praktyce Kształcenie polonistyczne w dydaktyce to, co dawne, spod znaku ćwiczeń w mówieniu i pisaniu (zaniedbanych, nawet nazwa została porzucona!) nadal powinno być uznawane za polonistyczne abecadło. Pani Kozłowska opanowała je doskonale. Słuchajmy! Na pierwszej lekcji dzieci piszą opowiadanie w zespołach na dowolny temat bez żadnej mojej sugestii. Te opowiadania czytamy w klasie, dzieci same stwierdzają łatwo, że nie są to opowiadania, ale streszczenia, że niewiele się w nich dzieje i że są pozbawione walorów artystycznych. Teraz robię przerwę w pisaniu i na przykładzie wybranego utworu literackiego pokazuję budowę opowiadania i rozwój akcji. Dzieci swoje opowiadania sprawdzają pod tym kątem: czy rozwija się akcja, czy narasta napięcie, czy jest w opowiadaniu punkt kulminacyjny. Jeżeli tych elementów nie ma, to je sobie dopisują. Potem na przykładzie kolejnego utworu wyjaśniam pojęcie problemu, bo dla dzieci, gdy po raz pierwszy stykają się z opowiadaniem, problem nie istnieje. Tłumaczę więc, że dla autora problem pojawia się najpierw, a do problemu autor dorabia treść {w tym miejscu delikatnie się z Panią Kozłowską nie zgadzam: jej myślenie jest celne w odniesieniu do pozytywistów obecnych wówczas w programie, dziś opowiadania są bardziej subiektywne, dlatego wyraz „problem” przekształciłbym na „temat”}. Teraz dzieci szukają w swoich opowiadaniach problemu, czasem znajdują, a czasem stwierdzają, że ich opowiadanie jest o niczym. Wymyślają więc problem, dobudowują takie wydarzenia, które stają się ilustracją jakiegoś problemu. Kolejna kwestia: żeby się czytelnik zaangażował i przejął problemem, to musi się z bohaterem zżyć, a więc lekcja na temat przeżyć bohatera i sposobów wyrażania tych przeżyć. Kolejne punkty obserwacji to rola dialogu i wprowadzenie opisów wyglądów wnętrza i przedmiotów – dzieci więc wprowadzają do opowiadania opisy6. Krakowska polonistka starej, dobrej daty zadaje uczniom takie pytanie: „Po co rozmawiają bohaterowie utworów literackich?”. Po to, aby: ożywić akcję, posunąć ją w czasie, scharakteryzować jakąś postać (pośrednio siebie), wyrazić przeżycia i uczucia, powiadomić o zdarzeniach. Co do wyglądu postaci, to można opisać ją całościowo i to będzie osobny element opowiadania, ale można też podawać informacje o wyglądzie cząstkowo, w określonych sytuacjach lub zrezygnować z opisu zewnętrznego, zwrócić uwagę tylko na pewne drobne elementy. Pamiętam podobną lekcję… w Paryżu, też w latach osiemdziesiątych. Zaczęła się od fragmentu prozy Balzaka, od dokładności i skrupulatności realisty, który niczego nie pomijał i był statyczny. Porównanie z tekstami współczesnymi pokazało, jak można sytuację przedstawić oczyma bohatera, a nie wszystkowiedzącego narratora. Świat staje się wówczas subiektywny, nieuporządkowany (nie myślimy logicznie, myślenie przypomina kalejdoskop, jest też skrótowe, fragmentaryczne). Zatem trzeba do schematu pani Kozłowskiej dopisać kwestię narratora, perspektywę, z jakiej ogląda się i opisuje przedstawione zdarzenie. Już dzieciom warto uświadamiać przemiany prozy i nie wpisywać w ich świadomość wyłącznie stabilnego Radość uczenia − rozmowa z mgr Marią Kozłowską, „Polonistyka” nr 2, 1982, s. 140–149. 6 Polski w praktyce 13 świata dziewiętnastego wieku. Żyjemy w czasach filmu, kamera – niegdyś wolna w ujmowaniu przestrzeni – dziś stała się nerwowa. Dlatego warto pokazać w kontekście opowiadania fragmenty jakiegoś, celowo wybranego filmu. Odważyłbym się także zaprezentować na lekcji o opowiadaniu płytę z nagraniem piosenki, która opowiada o jakimś zdarzeniu w kilkudziesięciu krótkich, zmieniających się sekwencjach. Takie opowiadanie musiałoby być całkowicie inne, czyli nerwowe, złożone z migawek, z li tylko fragmentów. Ja nie uczę, więc innych zachęcam do takiej próby. Myśląc chwilą dzisiejszą, zachęcałbym do lekcji pt. „Piszemy scenariusz telenoweli”. Telenowela czy serial (definicja nie jest ważna) to prawie zawsze nie jedna historia, ale kilka wątków rozmaicie krzyżujących się, a czasami ze sobą niezwiązanych. Każdy z tych wątków dałoby się wypreparować w osobne zdarzenia, czyli scenariusz telenoweli doskonale nadaje się i do szczegółowej obserwacji (temat: „Anatomia serialowego odcinka”), i do rozwinięcia w grupach. Oto serial szkolny: bohaterów łączy klasa. Wybierzmy kilku, osadźmy ich w rodzinach, zaprojektujmy sytuacje. Poranek, wszyscy się budzą i szykują do wyjścia (odcinek pierwszy). Lekcja języka polskiego (odcinek drugi). Popołudnie (odcinek trzeci). Święto szkoły (odcinek czwarty). Wystarczy, jeśli skupimy się na pierwszym odcinku. Kilkanaście postaci uczniów i ich rodziców. Wstępne charakterystyki. Co chcemy powiedzieć w tym odcinku, jakie problemy wyeksponować? Może jednak i pani Kozłowska ma rację, przecież po coś ten serial kręcimy. No właśnie − po co? Czy ma być poważny, z elementami śmiechu, satyry czy groteski? A może mają być wzruszenia i ciepłe wychowawcze sytuacje? Może chcemy pokazać dobre rodziny i przeciwstawić je złym albo bogactwo zderzyć z ubóstwem, zdrowie z chorobą? Intencja nadrzędna musi się pojawić, inaczej będzie mdło. A zdarzenia? Normalne, przeciętne czy sensacyjne? Sensacja dla sensacji czy też wynikająca ze splotu okoliczności lub z konfliktu charakterów i postaw? Raz jeszcze zachęcam, by lekcje poświęcone opowiadaniu poszerzyć o film i telewizję. Z opowiadaniem łączą się kryteria jego oceny. Te ze sprawdzianów gimnazjalnych są niepełne, a często fałszywe. Zapamiętałem, że na przykład należało sprawdzać, czy opowiadanie ma wstęp, rozwinięcie i zakończenie, tak jakby opowiadanie równało się rozprawce. Na zajęciach studium podyplomowego studentki wspólnie ze mną opracowały dwie wersje kryteriów. Swobodniejszą przedrukowuję z „Przewodnika po sztuce uczenia literatury”, a do drugiej odsyłam. Są to wskazówki dla polonistów – trzeba je dostosować do poziomu klasy, skrócić lub rozszerzyć. Ocenę ortografii i interpunkcji pozostawiam do rozstrzygnięć indywidualnych. Mogą być dwie oceny, gdyż błędy w zapisie nie powinny przekreślać walorów właściwych danej formie wypowiedzi. Ważne, aby opowiadanie oceniać z różnych punktów widzenia, wielostronnych, świadomie niezacieśnionych. Każdy trybik literacki staje się przedmiotem refleksji. Określenia, które zamieściłem w tabeli, nie mogą się sumować, często przeczą sobie, to tylko wyznaczanie kierunków badania sprężyn literackich, te zaś mogą się odchylać w różnych kierunkach. 14 Jak uczyć – nauczyciel mistrz i przewodnik Wyróżniki dodatnie Wyróżniki wskazujące na przeciętność i nieporadność Temat, pomysł Oryginalny, zaskakujący, interesujący, ciekawy, bogata fabuła, odkrywczy Taki sobie, banalny, zużyty, nieciekawy, nijaki, schematyczny Tytuł Dowcipny, zagadkowy, frapujący, zaskakujący, intrygujący Nieoryginalny, zapożyczony, ściągnięty, niecelny, nietrafiony Akcja Pasjonująca, celowo skomplikowana, żywa, niekonwencjonalna Pozbawiona napięcia, nudna, niejasna Kompozycja Przemyślana, ewentualnie zawiera ekspozycję, zawiązanie, punkt kulminacyjny, rozwiązanie, ewentualnie oparta na emocjach i skojarzeniach Przypadkowa, nieuwzględniająca poszczególnych elementów, pozbawiona pomysłu, niekonsekwentna, sztuczna Narrator Wyraźnie określony, konsekwencja w sposobie prezentowania świata przedstawionego, świadomy dystans wobec wydarzeń lub identyfikacja z nimi Niedookreślony, brak konsekwencji w ukazywaniu świata przedstawionego, różnorodność tonu, trudny do określenia, brak świadomości w konstruowaniu narratora Dialog Celowo wprowadzony, zindywidualizowany, funkcjonalny Typowo szkolny, banalny, sztuczny, sloganowy, nijaki Opisy Interesujące, trafne, sugestywne Nieuzasadnione, mdłe, nieatrakcyjne Postaci Wyraziste, plastyczne, ciekawe Bezbarwne, szablonowe, schematyczne Styl Barwny, żywy, plastyczny lub odwrotnie: oszczędny, świadome stosowanie środków stylistycznych lub stylizacji, talent literacki, kultura humanistyczna Bezbarwny, niestaranny, mało wyrazisty, pozbawiony środków stylistycznych Składnia Urozmaicona, zróżnicowana, podporządkowana narracji, celowe użycie różnych typów zdań, spójność wypowiedzi, trafne składniki zespolenia, akapity, dynamika wypowiedzi Monotonna, kłopoty z budową zdań, niejasności, zbędne powtórzenia, nieudolne łączenie fragmentów, lekceważenie akapitów Słownictwo Bogate, wyraźna troska o synonimikę, lub świadomie oszczędne Ubogie, rażące powtórzenia, brak konkretów[8] Kryterium Pies na zakończenie luźnych dygresji o uczeniu pisania Kiedyś, na ćwiczeniach z metodyki, poprosiłem uczestniczki i uczestników o dowolny opis pieska czy psa, jako że dzieci zwierzęta lubią i najchętniej je prezentują. Kwadrans wystarczył na powstanie opisów, jakże różnych, ale napisanych z polotem i z miłością. Opisy krzyżują się z charakterystyką, charakterystyka z opisem sytuacji, forma więc nie jest czysta, ale przecież to naczelna zasada dobrej prozy: uciekać od szkolności, od wyrazistych podziałów, które zabijają inwencję i usztywniają formę. Nie mam psa, nigdy nie mieliśmy w domu zwierząt, może to skaza, dlatego rehabilituję się, cytując sympatyczne opisy. Kiedy idziemy razem ulicą, budzimy powszechną wesołość pomieszaną z sympatią. Na smyczy z zepsutym automatycznym zamkiem (wskutek czego rozwija się niespodziewanie od jednego metra do dziesięciu) prowadzę coś długiego, czarno-żółtego. Nieposkromiona chęć poznania świata powoduje, że niekiedy role się zmieniają i to coś prowadzi mnie. To coś to jamnik: rasa uznawana przez niektórych nie wiadomo z jakiego powodu za najzabawniejszą na świecie. Proporcje faktycznie cokolwiek dziwne: 1,30 od czubka nosa do ogona, krótkie, krzywe łapy, ale krzywe w normie: to bardzo ważne – podkre8 ślam z dumą. Znak szczególny: w okresie wiosenno-jesiennym pozbawiony sierści nos, co jest efektem kopania dziur – jedynej prawdziwej namiętności mojego psa. (Katarzyna Janik) Na początku tylko ogon – dumna, puszysta kitka. W chwilach samozadowolenia powiewająca jak chorągiewka, w chwilach strachu − opadająca i podwijająca się pod brzuszek. Potem długi tułów i krótkie, ale jakże rozkoszne rude łapki, zaczepiające, proszące o prostotę, grzebiące w ziemi za czymś, co wywąchał czarny, wilgotny nosek osadzony na końcu dość krótkiego, też czarnego pyszczka. I mordka, marszcząca się, ziewająca, zniecierpliwiona, zwieńczona brązowymi uszkami, które wraz z ogonkiem mówią wszystko. Uszka podniesione – o! piesek zainteresowany! Uszka podniesione, lecz klapnięte na końcach – normalny stan psychiczny. Uszka położone po sobie (wygląd mordy psa zbliżony jest wówczas do mordy foki), oho, coś z pieskiem nie w porządku! Czyżby coś przeskrobał? Przestraszył się czegoś? Można być tego pewnym, jeśli przez długi czas pies się przy nas nie pojawia, nawet gdy jemy czekoladę. O, bo czekolada jest czymś, co nadaje smak i sens psiemu życiu – staje się ono słodkie, słodkie, słodkie, bardzo słodkie, tak słodkie, że tą słodyczą trzeba się podzielić z innymi, stać się rodzinną maskotką i słuchać zachwytów S. Bortnowski, Przewodnik po sztuce uczenia literatury, Warszawa 2005, s. 470−471. Polski w praktyce Kształcenie polonistyczne nad sobą: nad stawaniem słupka, machaniem ogonkiem, fikaniem, nad przymilnym pyszczkiem, nad… Nad czym by się tu nie zachwycać! I tak już od lat trwa ten zachwyt nad noskiem, mordką, uszkami, tułowiem, łapkami i ogonkiem składającymi się na istotę jedyną w swoim rodzaju – mojego psa, a właściwie suczkę, dla niepoznaki nazwaną Pupkiem. (Agnieszka Sanocka) Radzę powielić ten opis, niech dzieci wskazują, jak jest dokładny, barwny, emocjonalny, połączony z sytuacją, 15 wzbogacony o dialog, z żywą interpunkcją, z celowymi powtórzeniami, ze zmianą czasów subiektywnej narracji, z refleksją nad charakterem pieska i przekładem jego zachowań na uczucia. Kończę ze świadomością, że ja byłbym nijaki w opisie jakiegokolwiek zwierzęcia (wybrałbym kozę, gdyż mam z nią dwa zdjęcia, jako czteroletni Stasio i turysta w muzeum Picassa w Antibes przy kozie kubistycznej), ale dzieci na pewno potrafią sprostać zadaniu, jeśli pokaże im się pozytywny wzór i zachęci do rywalizacji. Moje lektury Nauczyciel też człowiek, czyli jak sobie radzić z życiem Życie jest, jakie jest. W codziennej pogoni za groszem czasem nie dostrzegamy rzeczy ważnych, nie radzimy sobie ze złymi emocjami, doświadczamy braku poczucia własnej wartości, a kiedy zdarzy się choroba, nie zawsze umiemy stawić jej czoła. Poplątane bywają nasze losy. Jak więc należy postępować, żeby życie upływało nam względnie szczęśliwie? Warto zajrzeć do poradników, których sporo ukazało się ostatnio na rynku wydawniczym. Poradnikiem jest książka Konrada Pankiewicza „Sympatyczna perswazja”, w której autor prezentuje różne socjotechniki wiążące się z pozytywnym myśleniem. Znajdziemy tu sporo dowcipnie podanych recept, np. wskazówki, jak sprawiać innym radość, jak miłymi gestami zjednywać sobie ludzi, jak postępować, by uniknąć konfliktów w kontaktach międzyludzkich. Oto tytuły niektórych rozdziałów: Drobny gest, a tyle radości (Jak za pomocą drobnych gestów budować sympatię); Metakomunikat... (…czyli jak przekazać złą informację i dalej być lubianym); Kompetencje, wiedza i doświadczenie (Jak poprzez swoje kompetencje wzbudzać sympatię i budować zaufanie); Ciągnie swój do swego? (Czy podobieństwa zawsze się przyciągają i jaki ma to wpływ na budowanie relacji sympatii). Najważniejsza porada zamyka się w jednym, kluczowym zdaniu: „Pamiętaj, że to, co dajesz światu, wróci do Ciebie z podwójną siłą”. Książki Beaty Pawlikowskiej, dziennikarki i podróżniczki, uczą, jak spełniać własne marzenia. W świetnym poradniku „W dżungli życia”, przeznaczonym dla młodych i starszych czytelników, autorka pisze o swych licznych wyprawach, ale też i o tym, jak unikać życiowych raf i skutecznie walczyć o własne szczęście. Z kolei w poradniku „W dżungli miłości”, który jest kontynuacją tego bestsellera, refleksjom dotyczącym ludzkich ograniczeń i słabości towarzyszą fundamentalne pytania o miłość, czy jest ona jeszcze możliwa w czasach, kiedy połowa małżeństw kończy się rozwodem. Największe wrażenie zrobiła na mnie „Nieulotna pamięć”, niewielka książka autorstwa Teresy Schaff, wydana przez Akademię Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, w cyklu zatytułowanym „Jak żyć z chorobą”. Nie tyle zachwyciły mnie jej walory literackie – choć autorka całkiem dobrze sobie radzi z konstruowaniem fabuły − ile opowiedziana przez nią, przejmująca, prawdziwa historia, poruszająca mocniej niż niejedna fikcja. Jest to prosta opowieść o tym, jak autorka przezwyciężała skutki wielotygodniowej śpiączki po operacji mózgu. A że rehabilitacja trwała dość długo, w jej trakcie zdarzały się różne sytuacje zarówno straszne, jak i komiczne. Anna Fryczkowska, autorka przedmowy, stwierdziła, że to wrodzony optymizm, hart ducha i sympatia do ludzi pomogły jej wygrać z chorobą. Warto wspomnieć również o posłowiu Piotra Celnika, zatytułowanym „Uśmiechnięte stronice”. Autor jest lekarzem neurologiem, patrzy więc z medycznego punktu widzenia na przypadek Teresy Schaff, ale przemyca tu także własne przemyślenia dotyczące zdrowia i choroby. Pisze też o tkwiącej w człowieku przemożnej potrzebie posiadania wzorca, niedościgłego mistrza, autorytetu, którego śladem możemy w życiu podążać. W wierszu (bo Piotr Celnik jest także poetą) tę rolę pełni nauczyciel, który: „wróżył z kart choroby/ z wielką zręcznością przedłużał życie/mydlanych baniek/grał na flecie nadziei/oswoił węża”. Była to dla mnie lektura ze wszech miar pouczająca i niosąca nadzieję. 1. K. Pankiewicz, Sympatyczna perswazja, Wyd. One Press, Gliwice 2008. 2. B. Pawlikowska, W dżungli życia, wyd. 2, Instytut Wydawniczy Latarnik, Michałów-Grabina 2008. 3. B. Pawlikowska, W dżungli miłości, Instytut Wydawniczy Latarnik, Michałów-Grabina 2008. 4. T. Schaff, Nieulotna pamięć, Wydawnictwo Akademii Pedagogiki Specjalnej, Warszawa 2008. Joanna Mackiewicz, polonistka, Warszawa Polski w praktyce