św. dominik savio – gigant ducha

Transkrypt

św. dominik savio – gigant ducha
ŚW. DOMINIK SAVIO – GIGANT DUCHA
Oprac. Ks. Paweł Kostrzewski
1. ŻYCIORYS DOMINIKA SAVIO (1842-1857)
2
Dominik Savio przyszedł na świat 2 kwietnia 1842 roku w San Giovanni di
Riva, miejscowości oddalonej 40 km od Turynu, miasta, w którym swą siedzibę
ma znany na całym świecie klub piłkarski Juventus. Ponieważ był wątłego
zdrowia ochrzczono go już w dniu urodzin. Jego rodzice byli prostymi ludźmi.
Ojciec Karol był rzemieślnikiem, miał własną kuźnię, w której naprawiał pługi,
motyki i podkuwał konie należące do okolicznych rolników. Sam również po
zakończeniu pracy w kuźni uprawiał niewielki kawałek ziemi. Był człowiekiem
pracowitym i pobożnym. Matka Dominika miała na imię Brygida i była
krawcową. Odwołując się do swojego zawodu często mówiła: „Ludzkie życie,
piękne lub nie, jest jak piękne lub brzydkie ubranie, które <<pożyczamy>>
Jezusowi, żeby pokazał się w nim innym”. To dzięki mamie Dominik zaczął
marzyć, żeby stać się „pięknym materiałem, z którego można uszyć strój Panu”.
Choć Państwo Savio byli ludźmi niezamożnymi to jednak ich dzieci wyróżniały
się czystym i schludnym ubraniem, a nade wszystko grzecznością, która jest
największą ozdobą człowieka. Wychowywali swoje dzieci w duchu wiary i
miłości do Boga i ludzi. Dzięki wierze wyniesionej z domu Dominik w wieku
zaledwie 5 lat został ministrantem, gorliwie pokonując codziennie kilka
kilometrów, aby uczestniczyć w porannej mszy św. Proboszcz ks. Jan Zucca,
któremu Dominik służył do mszy św., podkreślał, że Dominik modlił się z
niespotykanym w tym wieku zaangażowaniem, a kiedy spotykał kapłana
pozdrawiał go z należnym szacunkiem. Już jako mały chłopiec nigdy nie
pozostawał obojętny na ludzi ubogich, których w tamtych czasach,
wypełnionych licznymi wojnami i klęskami nie brakowało. Chętnie darowywał
drobne pieniążki, czasem otrzymywane w prezencie, i zdarzało się, że
rezygnował ze swojego posiłku, aby podarować go jakiemuś ubogiemu,
pukającemu do drzwi.
3
W wieku 6 lat zaczął uczęszczać do szkółki parafialnej. Był bardzo
zdolnym i sumiennym uczniem dzięki czemu szybko czynił postępy w nauce,
które nie sprawiała mu żadnych trudności. Na tle klasy zdecydowanie się
wyróżniał, nie dając się namówić kolegom do niebezpiecznych zabaw,
przedrzeźniania starszych czy innych wybryków. Pomimo że dominował nad
kolegami nigdy nie dał im tego odczuć, nie sprzeczał się z nimi, za wszelką cenę
próbując postawić na swoim, jak to często bywa wśród dzieci. Dalszą naukę
kontynuował w Castelnuovo ď Asti. Każdego dnia przemierzał dystans 16 km,
aby uczestniczyć w zajęciach, i co warto podkreślić nigdy się na nie spóźnił.
Zapytany, czy się nie boi chodzić samemu, odpowiadał, że przecież nie jest sam,
są z nim Jezus, Maryja i Anioł Stróż. W dniu I Komunii św., którą przyjął w
wieku 7 lat, co jak na tamte czasy było ewenementem, bo z reguły dzieci
przystępowały do sakramentu spowiedzi i Komunii św. mając 12 lat, zapisał w
książeczce do nabożeństwa postanowienia, które świadczą o jego duchowej
dojrzałości:
1. Będę się często spowiadał i przyjmował Komunię św.
2. Będę święcił dzień święty
3. Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja
4. Raczej umrę niż zgrzeszę
Przełomowym momentem jego życia było spotkanie z ks. Janem Bosko,
który przyjął 12-letniego Dominika do prowadzonego przez siebie oratorium
czyli szkoły z internatem na Valdocco w Turynie. W pewną niedzielę Wielkiego
Postu w 1855 roku ks. Bosko wygłosił kazanie na temat świętości, podkreślając,
że naprawdę każdy może ją osiągnąć. Pod jego wpływem Dominik zapragnął
zostać świętym. Sądził jednak, że świętość można osiągnąć jedynie przez
umartwienia, samotność, modlitwy i surową pokutę. Wystarczyło zaledwie kilka
4
dni, aby stracił radość z życia, zabawy, nauki i towarzystwa kolegów. Bardzo
szybko spostrzegł to ks. Bosko, który wyjaśnił Dominikowi, że świętość to nie
samobiczowanie czy inne akty pokutne. Aby zostać świętym bądź zawsze
wesoły, dobrze spełniaj swoje obowiązki i pomagaj kolegom, mówił ks. Bosko.
Dominik wziął sobie głęboko do serca te słowa. Odtąd zawsze z radością
wypełniał swoje obowiązki wobec Boga i bliźnich. Najważniejszą osobą w jego
życiu był Jezus. Czas poświęcony na modlitwę nie był dla Dominika czasem
straconym. Lubił się modlić i często to czynił, zwłaszcza adorując Pana Jezusa w
Najświętszym Sakramencie. Spotkanie z Jezusem napełniało go radością i chęcią
niesienia pomocy kolegom, zwłaszcza tym słabszym w nauce i zaniedbanym
pod względem duchowym. Największą przyjemność sprawiało Dominkowi
uczenie swoich rozbrykanych rówieśników katechizmu. Żeby urozmaicić
spotkania, organizował dla kolegów konkursy z nagrodami. Bardzo mu zależało,
aby jego koledzy każdego dnia uczestniczyli we mszy św. Zdarzało się, że
przerywał zabawę i zapraszał kolegów na krótką modlitwę do kościoła.
Najmłodszych uczył poprawnego wykonywania znaku krzyża.
Św. Dominik bardzo kochał Matkę Bożą i bardzo często się do Niej
modlił. Jego ulubionym miesiącem był maj, kiedy to przystrajał ołtarzyki Matki
Bożej i gromadził przy nich swoich kolegów na wspólnej modlitwie. Podczas
tych nabożeństw Dominik prawie zawsze miał spuszczone oczy. Na pytanie:
Dlaczego?, odpowiadał: Chcę je zachować na oglądanie w niebie Matki Bożej. 8
grudnia 1854 roku papież Pius IX ogłosił w Rzymie dogmat o Niepokalanym
Poczęciu NMP. Św. Jan Bosko przygotował bardzo starannie swoich chłopców
do tej uroczystości. Dominik Savio tego dnia po generalnej spowiedzi i przyjęciu
Komunii św. napisał akt ofiarowania się Matce Bożej Niepokalanej i złożył go na
Jej ołtarzu: „Maryjo, ofiaruję Ci swoje serce. Spraw, aby zawsze było Twoje.
5
Jezu i Maryjo, bądźcie zawsze moimi przyjaciółmi. Błagam Was, abym raczej
umarł, niż bym miał przez nieszczęście popełnić choć jeden grzech”. Owocem
miłości do Matki Bożej było założone w 1856 roku „Towarzystwo
Niepokalanej”, którego członkowie zajmowali się pomocą w nauce słabszym
wychowankom Oratorium, a jednocześnie sami dopingowali się do jeszcze
większej pracy nad sobą.
Dominik promieniował radością, odznaczał się pracowitością i odwagą,
którą wykazał, gdy dobrowolnie zgłosił się do opieki nad ciężko chorymi na
cholerę. Nie chował się za plecami innych, gdy należało upomnieć gorszycieli.
Starszemu, dobrze zbudowanemu mężczyźnie potrafił wyrwać gazetę z
obscenicznymi obrazkami, którą pokazywał młodym chłopcom. Innym razem
upomniał woźnicę, który strasznie bluźnił i klął okrutnie, przekonując go że
słowa, które tak nierozważnie wypowiada bardzo obrażają Pana Jezusa.
Zapobiegł również pojedynkowi na kamienie swoich dwóch rozwścieczonych
kolegów stając pomiędzy nimi z krzyżem w ręku, i apelując o przebaczenie:
„Chrystus umarł niewinny, przebaczając katom, a wy chcecie na sobie wywierać
krwawą zemstę!”. O jego heroizmie a jednocześnie duchowej dojrzałości
świadczy również wydarzenie z czasów przed wstąpieniem do oratorium, gdy
kłamliwie obwiniony przez szkolnego kolegę o wrzucenie śniegu do pieca, z
godnością i pokorą przyjął oskarżenie. Nie podał imienia winowajcyoskarżyciela aby ten nie został wyrzucony ze szkoły ponieważ miał już na koncie
nie jedno wykroczenie. Gdy prawda wyszła na jaw i wychowawca czynił
naszemu bohaterowi wymówki, że ten nie bronił się, Dominik odparł: „Przecież
Pan Jezus też był niesprawiedliwie oskarżany”.
Na uwagę zasługują nadprzyrodzone wydarzenia jakie miały
miejsce w życiu Dominika. Pewnego dnia św. Dominik zapukał do pokoju św.
Jana Bosko, prosząc, by ten szybko poszedł z nim do umierającego protestanta,
6
który postanowił pogodzić się z Bogiem i umrzeć jako katolik. Ks. Bosko dobrze
wiedział, że Dominik nigdy nie bywał w tych okolicach i nie miał prawa znać
tego człowieka. Dowiedział się o nim w nadprzyrodzony sposób. Podobnie rzecz
się miała z chorobą jego matki, o której również dowiedział się w nadnaturalny
sposób. Pośpieszył do domu, przywitał się z mamą i niepostrzeżenie zawiesił jej
na szyi szkaplerz Niepokalanej. Po jego odwiedzinach mama natychmiast
wyzdrowiała. Kiedy indziej Dominik zapukał do jednego z domów,
zamieszkiwanego przez wiele rodzin i zapytał kto tu umiera. Początkowo
wyśmiano jego pytanie, gdy jednak zaczęto sprawdzać poszczególne mieszkania
odnaleziono samotną, umierającą staruszkę.
Jesienią 1856 roku Dominik ciężko zachorował. Lekarze zdiagnozowali u
niego zaawansowaną chorobę płuc i polecili aby został odesłany w rodzinne
strony, gdyż tylko świeże powietrze mogło go uratować. Kiedy Dominik żegnał
św. Jana Bosko i kolegów powiedział: „Ja już tu nie wrócę”. Tak też się stało. 9
marca 1857 roku, zaopatrzony w sakramenty święte, kiedy ojciec czytał mu
modlitwy o dobrą śmierć z książeczki do nabożeństwa, którą dla swojej
młodzieży ułożył św. Jan Bosko, chłopiec nagle zawołał: „Do widzenia, ojcze! Do
widzenia! O jakie piękne rzeczy widzę!”
W 1933 roku papież Pius XI wydał dekret o heroiczności cnót Dominika.
Nazwał go z tej okazji „małym świętym” i „gigantem ducha”. W 1950 roku
papież Pius XII ogłosił Dominika błogosławionym, a cztery lata później zaliczył
go w poczet świętych. Jego relikwie znajdują się w Turynie, w bazylice Maryi
Wspomożenia Wiernych w pobliżu relikwii św. Jana Bosko.
Święty Dominik Savio należy do grona najmłodszych wyznawców
kanonizowanych przez Kościół. Gdy umierał miał niespełna 15 lat.
W ikonografii jest przedstawiany w stroju młodzieńca z epoki a jego
atrybutami są: Anioł Stróż, lilia, krzyż, księga, figura Matki Bożej.
7
Anioł Stróż – atrybut ten nawiązuje do określenia świętego „aniołem
opiekuńczym oratorium”. Sam święty mawiał, że nic mu nie grozi, bo Maryja i
Anioł Stróż zawsze są przy nim.
Lilia odnosi się do dziewiczego życia, krzyż do rozmodlenia i pragnienia
świętości, zaś figura Matki Bożej przypomina o szczególnym nabożeństwie do
Niepokalanej. Księga nawiązuje do modlitewnika, w którym Dominik zapisał
swoje postanowienia w dniu I Komunii oraz do opracowanego przezeń statutu
„Towarzystwa Niepokalanej”. Krzyż trzymany w dłoni przypomina wydarzenie,
podczas którego Dominik krzyżem rozdzielił dwóch bijących się chłopców.
8
2. KAZANIA
2.1 Postawić na Jezusa
Ewangelia o bogatym młodzieńcu
Nie wiemy jak potoczyły się dalsze losy bogatego młodzieńca. Może
przemyślał słowa, które usłyszał od Jezusa, sprzedał swój majątek i poszedł za
Nim, odnajdując poszukiwane szczęście. A może żył tak jak dawniej,
gromadząc kolejne dobra materialne, które zamknęły jego serce na prawdziwe
szczęście płynące ze spotkania z Jezusem. Milczenie Ewangelii nie pozwala
nam na rozstrzygnięcie naszych przypuszczeń. Na szczęście wiemy, jak
potoczyły się losy tych, którzy na przestrzeni wieków pozytywnie odpowiedzieli
na zaproszenie Jezusa do porzucenia wszystkiego i pójścia za Boskim Mistrzem.
Wiemy jak potoczyły się losy tych, którzy w swym życiu postawili na Jezusa i
się nie zawiedli. Jednym z nich był Dominik Savio.
Żył ponad 160 lat temu we Włoszech. Urodził się 2 kwietnia 1842 roku w
wiosce Riva di Chieri koło Turynu. Jego ojciec Karol był rzemieślnikiem, a
matka Brygida krawcową. Godnym podkreślenia jest fakt, że już w wieku 5 lat
został ministrantem. Do kościoła miał kilka kilometrów, a mimo to zawsze
pierwszy przychodził na poranną mszę św., modląc się przy jeszcze
zamkniętych drzwiach kościoła. Spotkanie z Jezusem było dla niego
najważniejszym wydarzeniem dnia, dlatego zawsze starał się do niego dobrze
przygotować. A jak to jest w naszym przypadku? Czy przychodzimy wcześniej
na msze św., aby się do niej przygotować? Czy zanim założymy komże czy albę
spędzamy kilka minut przed Najświętszym Sakramentem, dysponując nasze
serca i umysły na spotkanie z Jezusem, który w czasie mszy św. będzie do nas
mówił w Słowie Bożym i nakarmi nas swoim Ciałem i Krwią? Św. Dominik
uczy nas, że msza św. do spotkanie z Jezusem, do którego należy się
9
odpowiednio przygotować, aby zaowocowało w naszym życiu wzrostem wiary i
pomnożeniem duchowych darów.
Niektórzy mówią, że młodość i wiara nie siedzą w jednej ławce. Św.
Dominik jest zaprzeczeniem tej zasady. Mimo młodego wieku był bardzo
pobożny, co więcej jego wiara była bardzo dojrzała, a on sam bardzo mądry.
Świadczy o tym między innymi wydarzenie jakie miało miejsce w czasie I
Komunii św. Dominka, którą nasz bohater przyjął w wieku 7 lat. Wtedy to w
książeczce do nabożeństwa napisał swoje postanowienia:
1. Będę często spowiadał się i przyjmował Komunię św.
2. Będę święcił dzień święty
3. Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja
4. Raczej umrę niż zgrzeszę
Gdyby takie słowa napisał ksiądz, siostra zakonna, pobożna starsza pani
czy pan nie wywołało by to w nas zdziwienia. Ale te słowa zapisał 7 letni
chłopiec, dając świadectwo niezwykłej mądrości, otrzymanej od Boga pomimo
młodego wieku. Przypomina nam się św. Faustyna Kowalska, która ukończyła
zaledwie 3 klasy szkoły podstawowej, a mimo to napisała książkę
„Dzienniczek”, która dziś jest najczęściej sprzedawaną polską książką na
świecie. Jest to potwierdzenie tego, ze Pan Bóg obdarza niezwykłą mądrością
tych, którzy w Niego wierzą. W szkole Jezusa i Maryi zdobywamy mądrość,
dzięki której zawsze opowiadamy się po stronie dobra, czyniąc nasze życie
pięknym.
Wspomniane zasady Dominka i dla nas powinny stać się drogowskazami
w naszej wędrówce przez życie. Św. Dominik zachęca nas do częstej spowiedzi
św. i Komunii św.! Wyobraź sobie, że bardzo rzadko a może nawet w ogóle nie
pierzesz swoich ubrań. Jak wtedy by wyglądały i pachniały? Tak samo jest z
10
naszym duchowym obliczem, które zanieczyszczamy przez zło, które
popełniamy. Dzięki spowiedzi św. oczyszczamy się z brudu grzechów i
odzyskujemy duchową świeżość. Każdego dnia jemy śniadanie, obiad i kolację,
dzięki temu mamy siłę do nauki, uprawiania sportu, wypełniania naszych
obowiązków. Gdybyśmy przestali jeść powoli zaczęlibyśmy tracić siły a w
końcu umarlibyśmy. Tak samo jest z Komunią św. Ona daje nam siłę do
czynienia dobra, walki ze złymi myślami, pokonywania życiowych trudności.
Pan Bóg nie chroni nas przed problemami, ale jeśli w Niego wierzymy i ufamy
Mu daje nam siły do zmierzenia się z nimi i rozwiązania życiowych trudności, a
daje nam tę siłę przez spowiedź i Komunię św. Ponadto to przykre jeśli
ministrant, który poza kapłanami jest najbliżej ołtarza rezygnuje z przyjmowania
Komunii św. Św. Dominik uczy nas, że Komunia św. to największy dar jaki
otrzymujemy od Boga, który pod postacią chleba przychodzi do naszych serc,
aby towarzyszyć nam swoją mądrością, siłą i wsparciem.
Św. Dominik przypomina nam o świętowaniu Dnia Pańskiego czyli
niedzieli. Spośród wszystkich dni tygodnia niedziela jest dniem wyjątkowym,
jest wspomnieniem zmartwychwstania Jezusa, najważniejszego wydarzenia
naszej wiary. To
dzień
w którym uczestniczymy
w spotkaniu
ze
Zmartwychwstałym Panem na mszy św. To również dzień wolny od zajęć
szkolnych i pracy. Dzień odpoczynku. Czy rzeczywiście niedziela to wyjątkowy
dzień w naszym życiu? Czy zawsze uczestniczę tego dnia we mszy św.? Czy
znajduję czas, aby przynajmniej w niedzielę poświęcić kilka minut na lekturę
Pisma św., przeczytanie książki religijnej np. o jakimś świętym? Komu
poświęcam najwięcej czasu w dniu Pańskim? Bogu, rodzicom, bliskim,
znajomym, a może więcej czasu spędzam przed telewizorem czy ekranem
komputera Internecie? Św. Dominki uczy nas, że niedziela to dzień spotkania z
Bogiem i bliskimi, które przynoszą nam radość.
11
Św. Dominik miał wielu przyjaciół, ale tymi najważniejszymi byli Jezus i
Maryja. Przyjaciel to ktoś z kim lubię spędzać czas, komu mogę powierzyć
nawet największą tajemnicę, to ktoś na kogo zawsze mogę liczyć. Św. Dominik
dobrze wiedział, że czas poświęcony Jezusowi i Maryi nie jest czasem
straconym. Jego modlitwa nie była tylko recytowaniem wyuczonych formuł ale
rozmową, opowiadaniem o tym co dzieje się w moim życiu, o moich małych i
dużych zwycięstwach i porażkach. Jak wygląda moja modlitwa? Czy pamiętam
o porannym pacierzu, o zaproszeniu Boga do moich zajęć? Czy wieczorem
dziękuję za to co wydarzyło się danego dnia? Czy przepraszam za swoje
niewłaściwe zachowanie? Bóg jest jak dżentelmen, przychodzi do nas tylko
wtedy gdy jest zaproszony. Jeśli nie zapraszasz Boga przez modlitwę to nie
dziw się, że stoi z daleka od twojego życia. Dominik uczy nas, że Jezus i Maryja
to nasi najlepsi przyjaciele, którzy są zawsze z nami, ilekroć tego potrzebujemy.
Raczej umrę niż zgrzeszę. Słysząc to postanowienie nie jednemu z nas
przeszły ciarki po plecach. Często stać nas na wielkość. Jesteśmy wielcy gdy
bezinteresownie pomagamy rodzicom lub kolegom, gdy potrafimy przyznać się
do winy, gdy nie pozostajemy obojętni na ludzką krzywdę. Niestety często
jesteśmy również „mali” gdy śmiejemy się z kogoś słabszego, gdy obgadujemy
innych, gdy sięgamy po używki. Dominik zdawał sobie sprawę, że niemal w
każdej minucie życia trwa walka czy opowiemy się po stronie dobra czy zła, po
stronie Boga czy złego ducha. Chciał być jak żołnierz, który postanawia za cenę
własnego życia bronić zagrożonej ojczyzny, który postanawia raczej zginąć niż
bez walki oddać ją w ręce wroga. Raczej umrę niż zgrzeszę – to zrobić wszystko
aby odnieść zwycięstwo nad pokusami, to nie ustąpić w duchowej walce, to nie
poddać się pomimo porażek, upadków czyli popełnianych grzechów. W
ostateczności liczyć się będzie wygrana wojna o nasze zbawienie a nie
pojedyncze grzeszy, które Bóg nam przebaczy jeśli będziemy walczyli po jego
stronie.
12
Św. Dominik postawił w swoim życiu na Jezusa i Jego mocą odniósł
wspaniałe zwycięstwo. Znam ludzi którzy przegrali swoje życie bo zamiast na
Jezusa postawili na alkohol, narkotyki, nieustanną zabawę. Ilu to wspaniale
zapowiadających się sportowców, piosenkarzy, artystów przegrało swoje dobrze
zapowiadające się kariery ponieważ dali sobie wmówić że Jezus jest im do
niczego niepotrzebny. Po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie: „jeśli w życiu
straciłeś pieniądze to nic nie straciłeś, jeśli straciłeś zdrowie to straciłeś dużo ale
jeśli straciłeś wiarę to straciłeś wszystko”.
Kochani młodzi! Nie dajcie sobie wyrwać wiary. Postawcie w swoim
życiu na Jezusa, a tak jak Dominik odniesiecie zwycięstwo.
2.2 Bądź odważnym wyznawcą Jezusa
Dla jednych bohaterem jest żołnierz, który swoje życie poświęca dla
ojczyzny, broni jej granic i walczy o jej wolność jak to wielokrotnie miało
miejsce w historii Polski. Dla innych bohaterem jest po prostu ten, kto z
narażeniem własnego życia ratuje innych, tak jak na co dzień czynią to strażacy
czy policjanci. Dla jeszcze innych bohaterem jest ulubiony sportowiec, który
ustanawia nowe rekordy i zdobywa kolejne trofea. Św. Dominki nie był
żołnierzem, strażakiem, policjantem czy sportowcem, a mimo to dla wielu z nas
jest prawdziwym bohaterem. Miał bowiem coś, co każdy bohater powinien
posiadać. Tym czymś była odwaga. Dominki miał przede wszystkim odwagę
swoje życie związać z Jezusem, a to nigdy nie było, nie jest i nie będzie takie
łatwe. Nie przejmował się tym, co będą mówić inni. Dla niego najważniejszym
był Jezus i nigdy się tego nie wstydził.
13
Dominik od najmłodszych lat, choć był delikatnym, filigranowym
chłopcem odznaczał się odwagą. Gdy jego maleńka siostra Rajmonda wpadła do
stawu i zaczęła się topić, Dominik bez wahania rzucił się na pomoc i uratował
ją. Zapytywany wielokrotnie jak to zrobił, ponieważ był powszechnie uważany
za niezbyt silnego, odpowiadał: „Nie własną siłą udało mi się ją uratować, bo
kiedy jedną ręką trzymałem Rajmondinę, za drugą rękę byłem wspomagany
prze mojego anioła stróża”.
Nie lada odwagę wykazał gdy dobrowolnie zgłosił się do opieki nad ciężko
chorymi na cholerę. Nie chował się za plecami innych, gdy należało upomnieć
gorszycieli. Starszemu, dobrze zbudowanemu mężczyźnie potrafił wyrwać
gazetę z obscenicznymi obrazkami, którą pokazywał młodym chłopcom. Innym
razem upomniał woźnicę, który strasznie przeklinał, przekonując go, że słowa,
które tak nierozważnie wypowiada bardzo obrażają Pana Jezusa. Zapobiegł
również pojedynkowi na kamienie swoich dwóch rozwścieczonych kolegów
stając pomiędzy nimi z krzyżem w ręku, i apelując o przebaczenie: „Chrystus
umarł niewinny, przebaczając katom, a wy chcecie na sobie wywierać krwawą
zemstę!”. O jego heroizmie a jednocześnie duchowej dojrzałości świadczy
również wydarzenie z czasów przed wstąpieniem do oratorium, gdy kłamliwie
obwiniony przez szkolnego kolegę o wrzucenie śniegu do pieca, z godnością i
pokorą przyjął oskarżenie. Nie podał imienia winowajcy-oskarżyciela, aby ten
nie został wyrzucony ze szkoły, ponieważ miał już na koncie nie jedno
wykroczenie. Gdy prawda wyszła na jaw i wychowawca czynił naszemu
bohaterowi wymówki, że ten nie bronił się, Dominik odparł: „Przecież Pan Jezus
też był niesprawiedliwie oskarżany”.
W ten sposób św. Dominik wpisał się w całą plejadę młodych ludzi,
których podziwiamy za ich odwagę.
14
U nas w Polsce mieliśmy wielu bardzo młodych a jednocześnie
odważnych ludzi. Myślę tutaj o dzieciach z Wrześni, którzy w czasach zaborów,
a dokładnie w latach 1901-1902 zaprotestowały przeciwko modlitwie i nauce
religii w języku niemieckim, ponosząc za to surowe kary w postaci chłosty a
nawet
więzienia.
Jedno
z
dzieci
napisało
piękny
wiersz:
„My z Tobą Boże rozmawiać chcemy,
Lecz Vater unser nie rozumiemy
I nikt nie zmusi nas Ciebie tak zwać,
Boś Ty nie Vater, lecz Ojciec nasz”.
Wielką odwagą wykazały się orlęta lwowskie. Tym mianem określamy
polską młodzież, która w listopadzie 1918 roku ochotniczo walczyła o miasto z
oddziałami wojsk ukraińskich, a latem 1920 roku broniła Lwowa przed Armią
Czerwoną. Jednym z uczestników walk był 16-letni Jan Łączkowski pochodzący
z Wielunia. Z kolei 13-letni Antoni Petrykiewicz został najmłodszym w historii
kawalerem Orderu Virtuti Militari przyznawanym za szczególne zasługi na
rzecz ojczyzny.
Odwagi nie brakowało również młodym uczestnikom Powstania
Warszawskiego z 1944 roku, którzy w charakterze łączników czy sanitariuszy a
nierzadko z bronią w ręku walczyli o wyzwolenie stolicy z rąk niemieckiego
okupanta.
Młodych
odważnych
ludzi
spotykamy
w
szeregach
żołnierzy
niezłomnych, którzy już po II wojnie światowej podjęli walkę z narzuconym
Polsce reżimem komunistycznym. Do rangi symbolu urasta postać Danuty
Siedzikówny noszącej pseudonim Inka, będącej sanitariuszką w 5 Wileńskiej
Brygadzie Armii Krajowej mjr Zygmunta Szendzielarza Łupaszki. Została
aresztowana w nocy z 19 na 20 lipca 1946 roku w czasie podróży do Gdańska w
15
celu nabycia materiałów opatrunkowych. Podczas przesłuchań, pomimo
strasznych tortur, nikogo nie wydała. Oczekując na wykonanie wyroku śmierci
przekazała gryps do znajomych w Gdańsku: „powiedzcie mojej babci, że
zachowałam się jak trzeba”. Umierała z okrzykiem „Niech żyje Polska!”. Miała
18 lat.
Odwagi nie można odmówić polskim świętym – św. Stanisławowi
Kostce, który zrezygnował z kariery urzędniczej i ogromnego majątku aby
swoje życie poświęcić na służbę Bogu i przemierzył wiele tysięcy kilometrów
aby zrealizować swoje powołanie oraz św. Karolinie Kózkównie, która poniosła
śmierć z rąk rosyjskiego żołnierza broniąc własnej czystości.
Na szczęście również i dziś nie brakuje wśród młodych odważnych ludzi.
Wielu z nich z dumą, bez żadnych kompleksów opowiada o swojej przyjaźni z
Jezusem. Przykładem może być Maciej Czaczyk, zwycięzca II edycji
popularnego programu Mast Be the Music, który zrezygnował z kariery aby
wstąpić do seminarium duchownego by służyć Jezusowi w stanie kapłańskim.
W tym gronie nie może zabraknąć sportowców, m. in. piłkarza Nicoli
Legrottaglie, grającego kilka lat temu w Juventusie Turyn i AC Milan z
numerem 33 (wiek ziemskiego życia Jezusa), który po strzeleniu bramek
prezentował koszulkę z napisem: „Należę do Jezusa” albo „Jezus żyje”. W
program telewizyjnych opowiadał o tym jak spotyka się z przyjaciółmi by
rozważać słowo Boże. Wziął również udział w telewizyjnym maratonie
biblijnym.
Wpatrując się w przykład św. Dominika i tylu młodych, odważnych ludzi,
których nigdy nie brakowało w historii Kościoła i naszej Ojczyzny bądźmy
odważnymi świadkami wiary we współczesnym świecie. Miejmy odwagę z
dumą opowiadać o swojej wierze, służbie przy ołtarzu i modlitwie. Nie
wstydźmy się nosić znaków naszej wiary w postaci krzyża lektorskiego czy
cudownego medalika. Bez lęku czyńmy znak krzyża św. kiedy wyruszamy w
16
podróż np. na wycieczkę klasową, rozpoczynając mecz czy po prostu
przechodząc obok kościoła, krzyża czy kapliczki. Bądźmy odważni, kiedy
będzie trzeba stanąć w obronie niesprawiedliwie osądzonej koleżanki czy
kolegi. Nie stójmy biernie, kiedy drugiemu będzie się działa krzywda. Miejmy
odwagę upomnieć osoby które niszczą swoje zdrowie przez alkohol, narkotyki
czy inne używki. Niech nie zabraknie nam odwagi aby zabrać głos w obronie
Kościoła, nawet jeżeli będziemy w tym osamotnieni i narazimy się w oczach
rówieśników na śmieszność. Takie postawy wymagają takiej samej odwagi jak
walka w obronie ojczyzny czy ratowanie życia drugiej osoby. To swoiste białe
męczeństwo. Św. Dominiku módl się za nami, abyśmy byli odważnymi
świadkami Jezusa w naszych domach, szkołach i wśród naszych kolegów i
koleżanek. Kto się bowiem przyzna do Jezusa przed ludźmi, do tego Jezus
przyzna się przed Ojcem.
2.3 Dziecięcy gigant ducha
Papież Franciszek lubi zaskakiwać. Ojciec święty, zastępca Jezusa na
ziemi, mając na głowie problemy wierzących z całego świata postanowił
odpowiadać na listy dzieci, które pytają m. in. o to co Bóg robił zanim stworzył
świat i czy źli ludzie też mają anioła stróża itd.? Papież nie lekceważy
najmłodszych, ponieważ wie Bóg bardzo kocha dzieci i traktuje je serio. Gdy do
Pana Jezusa przyszły dzieci a Apostołowie nie chcieli je dopuścić do Niego,
uważając że ich Boski Mistrz ma ważniejsze sprawy na głowie niż dziecięce
problemy, Jezus powiedział: pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie, nie
zabraniajcie im. Co więcej Pan Jezus stawiał dzieci za wzór wiary gdy mówił
dorosłym: „jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci nie wejdziecie do
królestwa Bożego”. Tak jak dzieci kochają i bezgranicznie ufają swoim
rodzicom, tak my mamy kochać i ufać Panu Bogu. Zwróćmy uwagę, że również
Matka Boża objawiała się głównie dzieciom. Niemal 100 lat temu w 1917 roku
Maryja objawiała się w portugalskiej wiosce Fatimie Łucji, Hiacyncie i
17
Franciszkowi i przekazywała im swoje orędzia, prosząc o modlitwę w intencji
nawrócenia świata. Mówiła jeżeli ludzie nie przestaną grzeszyć przyjdzie
straszliwa wojna, która pochłonie miliony istnień ludzkich. Prosiła o
poświęcenie Rosji, Jej Niepokalanemu Sercu. Maryja objawiała się również 14letniej Bernadecie Soubiroues w Lourdes oraz 13-letniej Justynie Szafrańskiej i
12-letniej Barbarze Samulowskiej w Gietrzwałdzie.
To wszystko świadczy o tym, że Pan Bóg w sposób szczególny umiłował
sobie dzieci, ich wiarę, zaufanie, niewinność, autentyczność. Trzeba również
przyznać, że dzieci nie pozostawały Bogu dłużne, kochając go i będąc gotowe
poświęcić dla Niego własne życie. Wobec tego nie może dziwić fakt, że tak
wielu świętych i błogosławionych wywodzi się spośród dzieci. Jednym z
najmłodszych świętych w historii Kościoła jest św. Dominik Savio, którego
relikwie gościmy w naszej parafii. W chwili śmierci liczył sobie zaledwie 15 lat.
Nikt nie rodzi się świętym. Świętość się zdobywa. Dominikowie wystarczyło 15
lat, aby wznieść się na wyżyny duchowej doskonałości, stając się gigantem
ducha.
Dominik urodził się 2 kwietnia 1842 roku w San Giovanni di Riva we
Włoszech. Jego Rodzice nie byli zamożni w sensie materialnym. Posiadali
jednak o wiele ważniejszy skarb, którą była wiara. Mama, z zawodu krawcowa,
od najmłodszych lat powtarzała Dominikowi aby był pięknym ubraniem Jezusa.
Największą ozdobą człowieka są dobre czyny wypływające z miłości do Boga i
ludzi. Gdy Dominik miał 5 lat został ministrantem i każdego dnia uczestniczył
we mszy św. Zdarzało się, że gdy przychodził do kościoła drzwi były jeszcze
zamknięte. Wtedy klękał przed nimi i modlił się aby jak najlepiej przygotować
się do spotkania z Jezusem. Ksiądz Proboszcz widząc jego nieprzeciętną wiarę
postanowił dopuścić go do I Komunii św. w wieku zaledwie 7 lat, choć w
tamtych czasach dzieci przyjmowały po raz pierwszy Jezusa Eucharystycznego
18
w wieku 12 lat. W dniu I Komunii św. Dominik zapisał w książeczce do
nabożeństwa swoje postanowienia:
1. Będę się często spowiadał i przyjmował Komunię św.
2. Będę święcił dzień święty
3. Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja
4. Raczej umrę niż zgrzeszę
Jezus i Maryja zajmowali najważniejsze miejsca w życiu Dominika. Nie
było takiego dnia, w którym opuścił by msze św. Każdą wolną chwilę spędzał w
kaplicy na rozmowie z Bogiem. Pragnął zostać świętym. Idąc za radą swojego
duchowego mistrza ks. Jana Bosko starał się zawsze być wesołym, wypełniać
swoje obowiązki i pomagać kolegom.
Miłość do Jezusa znajdowała odbicie w codziennym postępowaniu
Dominika. Spotykając ubogich dzielił się z nimi pożywieniem czy drobnymi
pieniążkami, które otrzymywał od rodziców. Nigdy nie przeszedł obojętnie
wobec biednych, choć sam nie należał do bogatych. Kiedy wybuchła epidemia
cholery jako ochotnik zgłosił się do opieki nad chorymi ryzykując własnym
życiem. Zdobył się na odwagę aby upomnieć woźnicę, który strasznie przeklinał
oraz
nie
pozwolił
na
gorszenie
młodych
chłopców
niewłaściwymi,
obscenicznymi obrazami, czego próbował dokonać pewien starszy i silniejszy
pan, który wtargnął do oratorium prowadzonego przez ks. Jana Bosko, w którym
również przebywał nasz bohater.
W życiu Dominika były obecne wydarzenia, które trudno wytłumaczyć
nie odwołując się do Boskiej ingerencji. Do takich należała sytuacja gdy
Dominik zapukał do zupełnie nieznanego sobie domu, w którym mieszkało
wiele rodzin i zapytał czy nie ma tu umierającej osoby. Gospodarz początkowo
strasznie zdenerwował się na Dominika, ale później przypomniał sobie, że na
19
poddaszu mieszka starsza kobieta, której od jakiegoś czasu nie widział. Kiedy
poszedł sprawdzić okazało się, że kobieta faktycznie jest ciężko chora i umiera.
W ostatniej chwili zdołano poprosić księdza aby udzielił jej sakramentów św.
przygotowując ją na godzinę śmierci. Bóg posłużył się Dominikiem aby
uratować tę nieznaną z imienia i nazwiska staruszkę dla nieba. Podobnie rzecz
się miała z mamą Dominika. Gdy ciężko zachorowała i bliska była śmierci
postanowiono nie informować Dominika o tym, aby go nie martwić. Ponadto
uważano, że Dominik i tak w tej sytuacji nic nie pomoże. A tymczasem
pewnego dnia Dominik niespodziewanie zjawił się w domu, mocno przytulił
mamę i niepostrzeżenie zawiesił jej na głowie szkaplerz Matki Bożej. Po kilku
dniach Pani Brygida Savio ku zdumieniu wszystkich odzyskała zdrowie. Nie
sposób ustalić skąd Dominik dowiedział się o chorobie mamy i jak to się stało,
że po jego odwiedzinach mama powróciła do pełni sił, choć spodziewano się
najgorszego.
Mimo młodego wieku Dominik zaskakiwał innych mądrością swoich
wypowiedzi. Zapytany czy nie boi się chodzić sam do szkoły odpowiedział: „nie
jestem przecież sam, jest ze mną Najświętsza Maryja Panna i mój anioł stróż”.
Gdy z kolei został niesłusznie oskarżony o wrzucenie do pieca śniegu, co mogło
spowodować jego uszkodzeniem, a przede wszystkim mogło skutkować
odwołaniem zajęć, Dominik nie zareagował na te kłamliwe oskarżenie. Nie
chciał jednak wskazać winowajcy ponieważ wiedział że ten, mając już na swoim
koncie niejedno przewinienie, zostałby z pewnością wyrzucony ze szkoły. Gdy
jednak cała sprawa wyjaśnił się i nauczyciel pytał Dominka dlaczego tak
postąpił, ten odpowiedział: przecież Pan Jezus też był niesłusznie oskarżany.
Dominik nie był jakiś dziwakiem czy odludkiem. Był bardzo wesoły,
sympatyczny, koleżeński. Godnym podkreślenia jest to, że nie ulegał presji
wywieranej przez kolegów. Gdy namawiali go do czynów, które uważał za
niewłaściwe, zawsze odmawiał, co budowało jego autorytet w ich oczach.
20
Potrafił przerwać wspólną zabawę i zaproponować wstąpienie do kościoła na
krótką modlitwę. Nawet zabawa stanowiła dlań okazję do dawania świadectwa o
Jezusie. W związku z tym, że dobrze sobie radził w nauce pomagał słabszym
kolegom w odrabianiu lekcji. Założone przezeń Towarzystwo Niepokalanej
miało pomagać nieradzącym sobie w nauce chłopcom w uzupełnianiu braków i
prowadzeniu do duchowej doskonałości.
16 października 1978 roku Karol Wojtyła został wybrany papieżem
przyjmując imię Jana Pawła II. Tego samego dnia polska alpinistka Wanda
Rutkiewicz, jako pierwsza kobieta, zdobyła najwyższy szczyt świata Mont
Everest. Gdy Jan Paweł II dowiedział się o tym, zaprosił ją na audiencję, w
czasie której powiedział: „dobry Bóg tego samego dnia pozwolił nam zajść tak
wysoko”. My wiemy, że najwyższym szczytem jaki zdobył papież był szczyt
świętość. Ten sam szczyt wiele lat wcześniej zdobył Dominik Savio, pokazując
nam, że każdy bez względu na wiek, może zostać świętym. Droga na szczyt
świętości jest niezmienna, wiedzie przez modlitwę i dobre czyny, które z niej
wypływają. Recepta na świętość jaką otrzymał Dominik Savio od swojego
duchowego opiekuna ks. Jana Bosko: bądź wesoły, wypełniaj swoje obowiązki i
pomagaj innym jest aktualna w świecie Internetu, smartfonów i tabletów.
2.4 Źródło szczęścia
W pewnej górskiej dolinie leży piękna wioska. Każdy kto ją odwiedza
zwraca uwagę, że ludzie są tam radośni, szczęśliwi i uśmiechnięci. Mieszkańcy
żyją w zgodzie, a wszelkie nieporozumienia są szybko wyjaśniane. Ale nie
zawsze tak było. Starzy ludzie opowiadają, że kiedyś wioska była miejscem
smutku, ludzie byli dla siebie nieżyczliwi i ciągle o coś się kłócili. Było tak do
dnia, kiedy w wiosce pojawił się młody wędrowiec. Mieszkańcy przyjęli go
21
niechętnie. Tylko nieliczni rozmawiali z nim, słuchali jego opowieści. Dziwili
się, że pomimo młodego wieku wędrowiec potrafił udzielać mądrych rad. Umiał
odpowiadać na wiele trudnych pytań. Po kilku dniach wędrowiec wziął kilof i
poszedł wysoko w góry. Dzieci, które za nim pobiegły opowiadały, że
młodzieniec kruszył skały. Mówił też, że chce uczynić ich szczęśliwymi. Wielu
mieszkańców podejrzliwie patrzyło na młodzieńca i jego ciężką pracę. Inni
wyśmiewali się z niego i dokuczali. Pewnego dnia mieszkańcy usłyszeli wielki
huk. Po kilku minutach zobaczyli strumienie wody płynące ich doliną. Potoków
było 7. Wszystkie wypływały z jednego źródła a potem rozdzielały się. Dwa z
nich płynęły przez środek wioski. Wszyscy ucieszyli się na ten widok ponieważ
jedyna studnia w wiosce często wysychała i po wodę trzeba było chodzić do
bardzo odległej rzeczki. Od tego dnia w wiosce zaczęły dziać się niesamowite
rzeczy. Po wypiciu wody z pierwszego strumienia ludzie przestawali się kłócić,
przepraszali się i wybaczali sobie nawzajem. Woda z drugiego strumienia
powodowała, że ludzie zaczęli się odnosić życzliwie do sąsiadów, pomagali im,
dzielili się tym co mieli. Gdy przynoszono wodę chorym z kolejnego strumienia
ci pomimo cierpienia łatwiej znosili swoje choroby. Zauważono też, że gdy
młodzi ludzie wypili wodę z kolejnego strumienia stawali się bardziej
odpowiedzialni za siebie i innych. Młodzi ludzie, którzy chcieli oddać swe życie
Bogu czerpali wodę z kolejnego potoku, bo jak mówili, pomagało im to w ich
służbie Bogu i ludziom. Młode pary biegały do następnego strumienia ponieważ
jego wody umacniały małżeńską miłość. Dzieci, które się rodziły obmywano w
wodzie kolejnego strumienia aby były pełne radości.
Wędrowca w wiosce już nikt nigdy nie widział. Niektórzy mówili, że
zginął pod zwałami gruzów, gdy wytrysnęło źródło. Inni opowiadali, że
podobno ktoś widział go wędrującego grzbietami gór. Pozostało po nim źródło,
które mieszkańcy nazwali źródłem miłości.
22
Kochani! Choć to tylko legenda, to jednak jej przesłanie jest jak
najbardziej prawdziwe i aktualne. Źródłem, które sprawia, że jesteśmy radośni,
szczęśliwi i uśmiechnięci jest sam Jezus, a owymi strumieniami, poprzez które
płynie do nas Boża radość, miłość, pokój i duchowa siła są sakramenty św.
Jeżeli nie czerpiemy z tego źródła, a czynimy tak gdy zapominamy o modlitwie,
udziale we mszy św., spowiedzi św. stajemy się jak mieszkańcy wioski przed
przybyciem tajemniczego wędrowca. Jesteśmy smutni, złośliwi, zawistni. Nic
nas nie cieszy, wszyscy nas denerwują i z nikim nie potrafimy się dogadać. Jeśli
jednak oczyszczamy się w
sakramencie spowiedzi św., jeśli karmimy się
Ciałem Pana Jezusa w naszym życiu smutek ustąpi miejsca radości i miłości.
Bardzo dobrze rozumiał to św. Dominik Savio. Od najmłodszych lat
każdego dnia uczestniczył w codziennej mszy św. Od 5 roku życia był
ministrantem, co stanowiło dla niego powód do dumy. Zdarzało się, że
przychodząc wcześniej na msze św. zastawał zamknięte drzwi kościoła. Nie
denerwował się, tylko klękał przed nimi i modlił się, aby jak najlepiej
przygotować się do mszy św. Często można go było spotkać na osobistej
modlitwie w kaplicy bądź przy figurze Matki Bożej. Czas poświęcony Bogu na
modlitwę, nie był dla niego czasem straconym. Modlitwa sprawiała, że Dominik
stawał się lepszy, radośniejszy, pełen zapału do czynienia dobra. Dzięki sile jaką
otrzymywał od Jezusa stać go było na wielkie czyny. Gdy pewnego dnia
koledzy niesłusznie oskarżyli go o wrzucenie śniegu do stojącego w sali
szkolnej pieca, Dominik nie protestował. Gdyby wskazał winowajcę, ten
natychmiast zostałby wyrzucony ze szkoły, a tego Dominik chciał uniknąć.
Wolał całą winę wziąć na siebie. Gdy cała sprawa wyszła na jaw, nauczyciel nie
mógł zrozumieć, dlaczego Dominik tak postąpił. Jakże wielkie było jego
zdziwienie, gdy usłyszał „że przecież Pan Jezus też był niesłusznie oskarżany”.
Modlitwa sprawiała, że Dominik stawał się odważny. Sami wiemy jak
trudno jest upominać źle czyniących. Dominikowie też z pewnością nie było
23
łatwo. Pan Jezus dawał mu siłę do czynów, które budzą nasz podziw i zasługują
na szacunek. Pewnego dnia do oratorium św. Jana Bosko, w którym przebywał
św. Dominik, wtargnął mężczyzna z gazetą zawierającą niewłaściwe obrazy i
treści. Chcąc zgorszyć nimi młodych chłopców, pokazywał im je. Dominik,
pomimo tego, że był dużo młodszy i słabszy zareagował natychmiast. Wyrzucił
gorszyciela z oratorium. Oby i nam nie zabrakło odwagi, gdy będzie trzeba
upomnieć kolegę używającego wulgarnych słów, palącego papierosy czy
pijącego alkohol, po prostu czyniącego zło. Nie jest odważnym ten kto pije i
pali, ale ten, kto potrafi powiedzieć „nie”.
Św. Dominiku Savio , tak jak ty, pragniemy w swoim życiu na pierwszym
miejscu postawić Jezusa i Maryję. Będziemy często przystępowali do spowiedzi
św. i Komunii św. Dzięki nim otrzymamy niezbędną moc do wypełniania
naszych codziennych obowiązków i pokonywania wszelkich trudności. Przyjaźń
z Jezusem napełni nasze serca radością i uczyni
szczęśliwym.
nasze życie prawdziwie
24
3. ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU
Jezus Chrystus jest obecny pośród nas w Najświętszym Sakramencie.
Jego pełne miłości spojrzenie pada na każdą i każdego z nas. Nie ulegajmy
pokusie pośpiechu. Czas oddany Chrystusowi w cichej, osobistej modlitwie
niech nie wydaje się czasem straconym. Nie zrażajmy się tym, że modlitwa
wymaga wysiłku, że podczas niej wydaje się, że Jezus milczy. On milczy ale
działa.
W sercu każdej młodej dziewczyny i każdego młodego chłopaka jest
wpisane głębokie pragnienie bycia szczęśliwym. Z pewnością nieraz
zastanawiałeś się jaka będzie twoja przyszłość. Chciałbyś skończyć szkołę,
studia, znaleźć dobrą pracę, założyć rodzinę, odnieść sukces. Świat w którym
żyjesz podpowiada ci, że jak będziesz miał dużo pieniędzy, atrakcyjną żonę,
25
przystojnego i bogatego męża, willę z basenem, luksusowy samochód to na
pewno będziesz szczęśliwy. Jednocześnie znasz ludzi zadowolonych z życia,
którzy zarabiają stosunkowo niewiele, mają żonę nie tyle piękną co mądrą i
dobrą, a największym skarbem jaki posiadają nie jest najnowszy model
mercedesa ale kilkoro dzieci, których śmiech wypełnia skromnie urządzone
mieszkanie. Szczęście nie zależy od tego ile będziesz miał przyjemności,
pieniędzy, rzeczy. Możesz dużo mieć i być bardzo nieszczęśliwy. Możesz mało
mieć i być bardzo szczęśliwy. Pytasz więc jaka jest recepta na szczęście? Pytasz
jak budować ten dom, któremu na imię życie?
Jesteś osobą wierzącą. Wiem, że tak jest bo inaczej nie przyszedłbyś tu
dzisiaj. A skoro tak, to wierzysz w to, co pisze Pismo św. W Ewangelii według
św. Mateusza czytamy: „Każdego więc, kto słów moich słucha i wypełnia je,
można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na
skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom.
On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów
moich słucha i nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym,
który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się
wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”.
Jezus wzywa do budowania na skale. Dom naszego życia mamy budować
na skale, którą jest sam Chrystus. Ba, aby być prawdziwie szczęśliwym dom
naszego życia mamy budować z Chrystusem. Pytasz - Co to znaczy, że mam
budować swoje życie na Chrystusie i z Chrystusem? Budować na Chrystusie i z
Chrystusem to znaczy oprzeć wszystkie swoje pragnienia, tęsknoty, marzenia,
ambicje i plany na Jego woli. To powiedzieć sobie, swojej rodzinie,
przyjaciołom i całemu światu, a nade wszystko samemu Chrystusowi: Panie nie
chcę w życiu robić nic przeciw Tobie, bo Ty wiesz, co jest dla mnie najlepsze.
26
Chrystus w którego się teraz wpatrujemy, znając nas lepiej niż my sami
siebie mówi do nas: „Drogi jesteś, drogi w moich oczach, nabrałeś wartości i ja
cię miłuję” (Iz 43, 4). On zawsze jest wierny, nawet jeśli my odmawiamy
wierności bo nie może zaprzeć się siebie samego (por. 2 Tm 2, 13). On stale
pochyla się nad zranionym ludzkim sercem i mówi: „Ja ciebie nie potępiam. Idź
i odtąd już nie grzesz”. Z wysokości krzyża wyciąga ramiona i powtarza przez
całą wieczność: „Życie moje oddaję za ciebie bo cię kocham, człowieku”
Droga siostro i drogi bracie! Nie lękaj się postawić na Chrystusa, który
tak bardzo cię ukochał, że postanowił umrzeć za ciebie na krzyżu. Nie przegrasz
swojego życia jeżeli to uczynisz. Nie zrażaj się tym, że w środowisku w którym
żyjesz Jezus jest niejednokrotnie ignorowany, wyśmiewany, ogłaszany królem
przeszłości, a nie teraźniejszości, że jest zaliczany do spraw i osób o których nie
powinno się mówić na głos i w obecności innych. Ty zrób tylko jedno: „Powierz
Panu swą drogę/ i zaufaj Mu: a On sam będzie działał” (por. Ps 37).
Lęk przed porażką może czasami zniweczyć nawet najpiękniejsze
marzenia. Może sparaliżować wolę i odebrać wiarę, że istnieje możliwość
osiągnięcia w życiu prawdziwego szczęścia. Może skłonić do uwierzenia, że
tęsknota za byciem szczęśliwym to tylko młodzieńcze pragnienie, a nie projekt
na całe życie. Odpowiedzcie na ten lęk razem z Jezusem: „Nie runie dom, gdy
na skale będzie utwierdzony”. Odpowiedzcie na wątpliwości razem ze św.
Piotrem: „Kto wierzy w Chrystusa, na pewno nie dozna zawodu” Bądźcie
świadkami nadziei, tej nadziei, która nie boi się budować domu swojego życia,
bo dobrze wie, że może liczyć na fundament, który nie zawiedzie nigdy – Jezusa
Chrystusa, naszego Pana.
27
Panie Jezu Chryste obecny pośród nas w Białej Okruszynie Chleba. Prosimy Cię
pozwól nam być szczęśliwymi. Błogosław nam i obdarz wszelkimi potrzebnymi
łaskami w dziele budowania domu naszego życia. Niech zawsze panuje w nim
miłość, radość, pokój i szczęście. Niech deszcz, wezbrane potoki, wichry kłótni, sporów, waśni, grzechu nie zdołają zakłócić harmonii panującej w
sercach twoich wiernych. Jezu bądź z nami na każdym etapie naszego
wzrastania ku świętości. Jezu ufamy Tobie!
4. Rozważania różańcowe
1. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie
Chrzest w języku greckim nazywano „baptizein” tzn. zanurzenie. W
sakramencie chrztu, stając się dziećmi Bożymi, zostaliśmy zanurzeni w miłości
Boga. Tak jak Jezus usłyszeliśmy słowa: Tyś jest mój syn umiłowany.
Dziękując za ten piękny dar dziecięctwa Bożego, prosimy Panie, abyś nas
nieustannie zanurzał w swojej miłości, mądrości i sile, abyśmy na wzór św.
Dominika zawsze wiernie trwali przy Tobie i nigdy od Ciebie nie odeszli, a
służbę przy ołtarzu poczytywali sobie za największy zaszczyt.
2. Objawienie mocy Pana Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej
To Maryja jako pierwsza dostrzegła zakłopotanie nowożeńców spowodowane
brakiem wina. W świecie żydowskim wino było symbolem radości. Gdy Maryja
28
mówi Jezusowi nie mają już wina, to tak jakby mówiła nie mają już radości.
Maryjo prosimy Cię stań przy tych lektorach i ministrantach, którym grzech
odebrał radość i entuzjazm służby Bożej. Wyproś im u swego Syna dar
przemiany serc. Niech na nowo napełnią się wiarą i miłością, i powrócą do
pierwotnej gorliwości.
3. Głoszenie królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia
Jezus nauczał jak pięknie i mądrze żyć, aby osiągnąć wieczne spełnienie.
Wzywał do nawrócenia, korygował błędy, podtrzymywał na duchu. W tej
tajemnicy pragniemy objąć naszą modlitwą naszych rodziców, dziadków,
kapłanów, katechetów i nauczycieli, w których ręce Bóg oddał nasze
wychowanie. To oni jako pierwsi głosili nam Jezusa i przekazywali jego
Ewangelię. Dziękujemy za ich świadectwo wiary i mądrość życia. To oni
stawiali nam wysokie wymagania, poprawiali błędy, dopingowali do lepszego
życia. Pewnie nie było by nas tutaj, gdyby nie oni. Niech nagrodą za ich trud
wkładany w nasze wychowanie będzie nie tylko nasza wdzięczność, ale nade
wszystko Boże błogosławieństwo, o które teraz prosimy.
4. Przemienienie na Górze Tabor
Gdy Jezus modlił się na Górze Tabor w obecności Piotra, Jakuba i Jana, Jego
twarz zajaśniała jak słońce a odzienie stało się lśniąco białe. Pamiętajmy o tym,
że modlitwa ma ogromną moc, moc przemiany człowieka. Wierząc w tę
niezwykłą moc modlitwy prośmy za tych wszystkich, którzy pogubili się w
swoim życiu. Alkohol, narkotyki, zmysłowe przyjemności nie uczynią ich
szczęśliwymi. Panie daj im moc wyrwanie się z sideł uzależnień i obdarz ich
prawdziwym szczęściem.
5. Ustanowienie Eucharystii
29
Św. Dominik Savio każdego dnia uczestniczył w Eucharystii. To ona stanowiła
najważniejszy punkt dnia. Z niej czerpał radość i siłę. Panie Jezu, przymnóż mi
wiary, abym nigdy nie zwątpił w Twoją prawdziwą obecność na mszy św. Niech
nie zabraknie mi wiary, że ilekroć w Kościele czyta się słowo Boże, przemawia
do nas sam Bóg. Niech nie zabraknie mi wiary, że ilekroć przyjmuję Komunię
św., przyjmuję samego Boga, który w białej okruszynie chleba przychodzi, aby
mnie bronić, umacniać i pocieszać.
V. Litania do św. Dominika Savio
Kyrie elejson. Chryste elejson. Kyrie elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, Jedyny Boże,
Święta Maryjo, bez grzechu pierworodnego poczęta, módl się za nami
Święty Dominiku Savio,
30
Święty Dominiku, najmłodszy spośród świętych,
Święty Dominiku, patronie dzieci i młodzieży,
Święty Dominiku, któryś wolał raczej śmierć od popełnienia grzechu,
Święty Dominiku, zawsze pogodny i radosny,
Święty Dominiku, z wielką pilnością wypełniający swoje szkolne obowiązki,
Święty Dominiku, na wszelki sposób starający się pomagać bliźnim,
Święty Dominiku, niosący pomoc chorym,
Święty Dominiku, godzący zwaśnionych,
Święty Dominiku, unikający grzechu, jako największego wroga, odbierającego
łaskę Bożą i spokój sumienia,
Święty Dominiku, już w dzieciństwie poświęcający się na służbę Panu,
Święty Dominiku, gardzący zabawami,
Święty Dominiku, często przystępujący do spowiedzi i Komunii Świętej,
Święty Dominiku, którego przyjaciółmi byli Jezus i Maryja,
Święty Dominiku, serdeczny przyjacielu Dzieciątka Jezus,
Święty Dominiku, mały w oczach własnych, a do wielkich rzeczy przeznaczony,
Święty Dominiku, lilio anielskiej czystości,
Święty Dominiku, jasno świecąca gwiazdo świętości,
Święty Dominiku, pełny chwały obrońco dzieci,
Święty Dominiku, który w trudach swoich kroczyłeś śladami Jezusa, przez
ukryte swe życie i cnoty,
Święty Dominiku, przez czystość pokorę i żarliwość bliski Maryi,
Święty Dominiku, przewodniku małych dusz, który tak wiele serc zwróciłeś ku
Bogu,
Święty Dominiku, siedmioma darami Ducha Świętego przyozdobiony,
Święty Dominiku, pobożny i skupiony przed obliczem Bożym,
Święty Dominiku, który dałeś dzieciom przedziwny przykład miłości i
czystości,
Święty Dominiku, abyśmy z grzechów naszych powstali,
31
Święty Dominiku, abyśmy szczerze pokutowali,
Święty Dominiku, abyśmy w służbie Bożej gorliwymi byli,
Święty Dominiku, abyśmy w cnocie postępowali,
Święty Dominiku, abyśmy w jedności i zgodzie żyli,
Święty Dominiku, abyśmy w wierze niezachwianie stali,
Święty Dominiku, abyśmy nigdy zwątpieniu nie ulegali,
Święty Dominiku, abyśmy nigdy w rozpacz nie wpadli,
Święty Dominiku, abyśmy błądzących na drogę prawdziwą sprowadzili,
Święty Dominiku, abyśmy z własnej woli od jedności Kościoła katolickiego nie
odstąpili,
Święty Dominiku, abyśmy od wszelkich niebezpieczeństw duchowych
uwolnieni byli,
Święty Dominiku, abyśmy po przejściu życia doczesnego z Tobą się połączyli,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – przepuść nam, Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – wysłuchaj nas, Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – zmiłuj się nad nami, Panie
Módlmy się:
Boże, któryś Św. Dominika Savio w dziecięcym wieku do poznania Twojej
Miłości doprowadzić raczył, spraw, prosimy Cię, dozwól również nam, swoim
dzieciom, wzrastać w radości i miłości, aż do miary wielkości według pełni
Chrystusa.
Przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i
króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen

Podobne dokumenty