(July) 2010r. No 14 (1004)

Transkrypt

(July) 2010r. No 14 (1004)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï
www.nowykurier.com
Sprawy morskie aktualności
Henryk Bugłacki
Statkami pasażerskimi morskiej
przybrzeżnej floty transportowej
przewieziono w 2009 roku 574,9
tys. pasażerów (o 10,3% mniej
niż w poprzednim roku), w tym
570,4 tys. pasażerów pomiędzy
portami polskimi, co stanowiło
99,2% przewozów pasażerskich
dla tej floty. W porównaniu z
rokiem poprzednim przewozy te
spadły o 9,5%.
Wykonana praca przewozowa
w rejsach przybrzeżnych ogółem
w 2009 wyniosła 8094,8 tys.
pasażeromil i była niższa o 14,5%
w porównaniu do roku 2008, w
tym w przewozach pasażerskich
pomiędzy polskimi portami
morskimi zmniejszyła się o 8,0%
i wyniosła 7590,5 tys. pasaże romil (93,8% pracy przewozowej
ogółem). Przewozy pasażerskie
statkami żeglugi przybrzeżnej w
komunikacji międzynarodowej
były mniejsze o 60,1% niż przed
rokiem i wyniosły 4,5 tys. pasażerów, a wykonana praca przewozowa w rejsach przybrzeżnych w
komunikacji międzynarodowej w
DokoÒczenie na stronie 9
Wrażenia z jednego dnia
ES TA B LIS HED 1 9 7 2
ISSN 0848-1946
Dokończenie z poprzedniego wydania
Jolanta Cabaj
14 października: Do auli Wydziału Humanistycznego Uniwersy tetu Gdańskiego przychodzi
około tysiąca studentów na spotkanie z Jackiem Kuroniem.
Obecni są również m.in. dziekan, dwaj I sekretarzy “wydziałowi” POP PZPR, kilku pułkowników ze Studium Wojskowego (w
“cywilu”). Kuroń odpowiada na
pytania dotyczące bieżącej sytuacji politycznej w kraju i prognoz
na przyszłość. Stwierdza m. in.,
że rozwiązaniem zadawalającym
mnie dziś byłaby taka sytuacja:
ożywa istniejąca Partia i wysuwa
program ta kiego ładu spo łecz nego, który łączyłby w sobie inicja tywę, sa mo rządność i samo dziel ność wszy stkich po wsta ją cych obecnie ru chów sp o łecz nych, przedsię biorstw i załóg z
centralnym planowaniem, oczywiście zasadniczo zmodyfikowanym i kierownic twem politycz nym partii, zgodnie z gdańskim
porozumieniem.
Można wątpić, żeby taki ruch w
partii był dziś możliwy. Dlatego
15-31 Lipca (July) 2010 No 14 (1004
Czy Lech Wałęsa był
rewolucjonistą?
wypracowanie takiego programu
mu si być dziełem tych ruchów
społecznych.
15 października: - Na Politechnice Gdańskiej odbywa się wielki
wiec z udziałem Lecha Wałęsy.
Wałęsa witany jest owacjami.
Jesteście przyszłymi kierownikami i dyrektorami - mówi przy wód ca “Solidarności”. Pa mię tajcie: tak kierować, abyśmy nie
musieli przeciw wam strajkować.
W Pradze rozpoczyna się posiedze nie Rady Wojskowej Sił
Zbrojnych Układu Warszawskiego
16 października: Dobiegają
koń ca dwudniowe obrady 176
Kon ferencji Episkopatu Polski.
Wydany komunikat stwierdza, że
należy dążyć do stabilizacji opartej na porozumieniach społecz nych.. Wszyscy Polacy - piszą
biskupi - chcą się czuć gospodarzami we własnym domu. Trzeba
jednak mieć na uwadze okoliczno ści miejsca i czasu. Dlatego
działania nasze muszą być rozważne i zapewniające ład społeczny.
18 października: Rozpoczyna
się podróż na południe kraju przywódców “Solidarności”: Lecha
Wałęsy, Andrzeja Gwiazdy, Anny
Walentynowicz i innych. Stopniowo przyłączają się do nich przywódcy Związku z innych regionów.
- Na stadionie w Nowej Hucie
odbywa się wiec, na który przychodzi ok. 12 tys. robotników. Na
pły cie widnieje wielki napis
“Solidarność”. Przemawiający do
zebranych Lech Wałęsa podkreśla, że brama jest teraz otworzona. Teraz każdy już może robić
DokoÒczenie na stronie 15
Protoplaści Polskich Wojsk inżynieryjnych
Zbigniew Moszumański
DokoÒczenie na stronie 5
The Canadian
Constitution
By Norman Hillmer
In 1867, when British colonies
in North America united into a
single country, the British Parliament issued a birth certificate, the
British North America (BNA)
Act. The BNA Act was a constitution for the new Canada, setting
out the basic structure of government and law, and making it explicitly clear that the Canadian parliamentary system would be based
on British principles. Great Britain was the mother country, the
mo del on which Canadians ex pected their new state to grow and
develop.
The BNA Act was made in Britain, but it was written by Canadians. The politicians who
brought British North Americans
together drafted their constitution
before it was submitted to the
Parliament in London for approval. Having watched the neigh bouring Americans fight a terrible
civil war in the 1860s, the founders of Canada were determined to
create a strong central go vern ment that could take charge of
events and give leadership,
discipline, and cohesion to a
young country.
Yet Canada consisted of distinct provinces that had all compromised to find common ground
in 1867. Canada’s first prime minister, John A. Macdonald, would
have preferred a single national
government, but he accepted the
need for separate provincial jurisdictions as well. The BNA Act
provided for a federation, with
political power divided between
the national government in Ottawa and the provinces.
But it did not parcel out the
duties of government equally.
Ottawa was given a broad responsibility for the “peace, order and
good government of Canada,” as
well as control of 29 specific
areas of administration, including
defence, shipping, and trade. The
provinces had command of
schools, hospitals, roads, and
other subjects that were closer to
Continued on page 6
Polska pierwszych Piastów
posiadała wykształcony już ustrój
obronny i zorganizowaną siłę
zbrojną. Budowano grodziska
otoczone fosami i wałami oraz
ostrokołami. Grodziska stanowiły
w razie najazdu schronienie dla
ludności wraz z jej mieniem i
dobytkiem. Za Mieszka I istniały
zespoły do wykonywania prac,
które dzisiaj nazywamy inżynieryjnymi, np.: wznoszenie ostrokołów, kopanie rowów, sypanie
grob li czy budowanie kładek i
mostów przez rowy i fosy.
Później zespoły takie zajmowały się wznoszeniem murów obronnych, budowaniem baszt, zam ków, a także innych umocnień i
aczkolwiek w samym wojsku nie
było odpowiedniej formacji –
służby inżynieryjnej. Od schyłku
XI wieku nowym czynnikiem
obrony kraju zaczynają stawać się
miasta otoczone zrazu fosami,
wałami i ostrokołami z drewniany mi wieżami obronnymi, póź niej otaczają się stopniowo murami z kamienia a następnie z cegły
murowanymi wieżami i bramami.
Na szczególną uwagę zasługuje
wiek XIV i działalność Kazimierza Wielkiego, z którego inicjatywy powstało wiele zamków i
umocnień, punktów oporu o mocnej i trwałej konstrukcji i powiązanych w pewien system obronny.
Godny odnotowania jest fakt
wykorzystania przez króla Wła-
Most pontonowy w Warszawie 1814 r.
dysława Jagiełłę podczas wyprawy przeciwko Krzyżakom w 1410
roku przeprawy wojsk po moście
pontonowym. Wybudowano go w
Puszczy Kozienickiej i spławiono
w rejon Czerwińska, gdzie został
zmontowany. Most i przeprawę
wojsk Jagiełły pod Czerwińskiem
Jan Długosz określił jako „pa mięt ny czyn bohaterski inży nierii”.
Bardzo istotny okres rozwoju
wojsk inżynieryjnych, w tym
także sławnych inżynierów wojskowych przypada na okres pano-
wania Stefana Batorego. To on
utworzył zawiązki wojsk inżynieryjnych. Podjął starania o pozyskanie inżynierów wojskowych z
zagranicy, ale też nie stronił od
wykorzystywania talentów polskich inżynierów. Jednym z nich
był Jan Zamoyski – mistrz wojny
oblężniczej, potrafiący świetnie
wykorzystywać siłą obronną
szańców, taboru oraz umiejętnie
wyzyskać manewr i warunki terenowe. Jako inżynier wojskowy
zasłynął zbudowaniem twierdzy
DokoÒczenie na stronie 18
JAN CZAN
Broker
(905)
625-8421- 24godz.
$49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za≥oøenia
$119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochÛd
$179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek.
$187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek.
$339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse
$369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany
$559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak
nowy - Dom Marzenie!!!
TOP
PRODUCER
Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw!
Wycena poprzez [email protected]
15-31/07/ 2010 No 14 (1004)
Strona 2
Szczyt G20 w Toronto czyli globalna “terapia szokowa”
Wojciech Błasiak
W ostatni weekend czerwca
odbył się w Toronto szczyt przywódców państw grupy G20 składającej się z państw grupy G8,
czyli USA, Kanady, Japonii Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i
Rosji a także dodatkowo przedstawicieli Unii Europejskiej oraz
naj silniejszych gospodarczo
państw pozostałych kontynentów,
czyli Chin, Indii, Korei Południowej, Indonezji, Arabii Saudyjs kiej, Turcji, Brazylii, Argentyny,
Meksyku, RPA i Australii.
Powstanie G20 dwa lata temu
od zwierciedla globalną zmianę
układu sił gospodarczych, dzięki
której atlantyckie kraje wysoko
uprzemysłowione straciły monopol na światowe decyzje, głównie
na rzecz Chin, Indii i Brazylii.
O sile gospodarczej krajów
G20 przekonuje fakt, że wytwarzają one około 80 procent światowego PKB. Dodajmy, że Polska, a ściślej mówiąc rząd premiera Donalda Tuska, nie czynił żadnych starań, aby do grupy G20
wejść, mimo iż wielkość jej PKB
do tego ją uprawnia.
Głównym tematem szczytu był
problem redukcji deficytów budżetowych i zmniejszania długów
publicznych. Największymi zwolennikami cięć były Niemcy i kraje Unii Europejskiej, a najmniej
skorymi USA i Brazylia.
Ostatecznie uzgodniono stopniowe zmniejszenie deficytu budżetowego o połowę do roku
2013 i powstrzymanie wzrostu
długu publicznego w 2016 roku.
Dodajmy, co nie jest bez znaczenia, iż była to realizacja zaleceń
Banku Światowego z 3 czerwca
tego roku. Choć zgodzono się na
zaostrzenie wymagań kapitało wych wobec banków, nie podjęto
natomiast decyzji o wprowadzeniu podatku od transakcji finansowych, który uderzyłby głównie w
globalną spekulację finansową.
Te rozstrzygnięcia są bardzo dużo
mówiące o tym, w którym kierunku ma pójść świat, a jeszcze bardziej dalece mówiące, kto tak naprawdę o tym decyduje.
Wszystko to będzie dziać się w
sytuacji trwania największego od
lat 30. światowego kryzysu gospodarczego. Ten obecny kryzys
został bowiem tylko przygaszony
wpompowaniem w sektor finansowy bilionów dolarów i euro, co
zapobiegło załamaniu świato wych finansów na wzór 1929 roku. Pomoc rządów krajów G7 dla
prywatnego sektora finansowego
zagrożonego olbrzymią skalą
bankructwa, była wszakże niespoty kanym w historii kapitalizmu
przepompowaniem bogactwa z
rąk publicznych w ręce prywatne,
pod hasłem ratowania gospodarki,
a w ramach starej zasady by „zyski prywatyzować, a straty upaństwowić”.
Co do wielkości tego bezprzykład nego transferu publicznych
dochodów w prywatne ręce sektora finansowego, głównie bankowego, podaje się sprzeczne dane,
tworząc chaos informacyjny i myślę, że celowy. Owszem wylicza
się co do miliarda pakiet pomocy
dla Grecji w wysokości 110 miliardów euro, ale w stosunku do
sektora finansowego pomoc idąca
w biliony euro i biliony dolarów
wyliczana już nie jest.
Amerykański ekonomista prof.
Micheal Hudson w artykule na
swej stronie internetowej „The
Bernanke Disaster: Be Afraid; Be
Very Afraid” z lutego tego roku,
podał szokującą liczbę ogólnego
wsparcia publicznego przez okres
prezydentury Georga W. Busha i
Baracka Obamy na kwotę 13 bln
dolarów. Było to wsparcie finansowe, by jak określił to M. Hudson „napełnić destruktywną bańkę
finansową (…) dla napompowania cen aktywów (finansowych –
WB) – czy precyzyjnie, by przeciwdziałać ich spadkowi”.
Te 13 bln dolarów przez ostatnie kilkanaście lat nie służyło
więc produktywnym inwesty c jom, wzrostowi zatrudnienia i
przychodów amerykańskich obywateli oraz usługom publicznym,
ale gigantycznym prywatnym zyskom spekulacyjnym amerykań skiego sektora finansowego, a de
facto głównie amerykańskiej i w
mniejszym stopniu oraz skali
światowej oligarchii finansowej.
I ani nie zapobiegło to implozji
finansowej świata w 2008 roku po
krachu głównego bankowego spekulanta derywatowego Lehman
Brothers, ani nie zapobiegło implozjom na krajowym rynku amerykańskim. Jak podaje David De
Graw w wydanej w tym roku
książ ce „The Economic Elite
Have Engineered an Extraordi nary Coup”, od początku kryzysu
fi nansowego obywatele amery kańscy stracili 5 bln dolarów wartości swych emerytur sfinansjeryzowanych w papierach wartościowych funduszy emerytalnych i 13
bln dolarów wartości swych domostw i nieruchomości. Przez
blisko dwa lata trwania kryzysu 5
mln amerykańskich rodzin straciło domy, a do 2014 roku domy
straci 13 mln rodzin, zaś ostateczna liczba może sięgnąć 25 mln
rodzin.
Ta gigantyczna implozja finansowa jest efektem głębokich
zmian kapitalistycznej gospodarki
globalnej w ciągu ostatnich ponad
trzydziestu już lat. Odejście od
wymienialności dolara na złoto z
początkiem lat 70. przez rząd
USA, stopniowe odchodzenie od
stałych kursów walutowych i ich
wzrastająca elastyczność, wzrost
znaczenia w transakcjach międzynarodowych walut innych krajów
wysoko rozwiniętych, otworzyło
pole dalszych zmian w postaci deregulacji krajowych rynków fi nansowych, dzięki likwidacji kontroli udzielania kredytów, de re gulacji stopy procentowej, ograniczeniu barier w dostępie do sektora usług finansowych, zmniejszaniu zakresu regulacji nad sek torem finansowym.
Równolegle z globalizacją geograficzną zachodziła globaliza-
cja funkcjonalna polegająca na
ści słym powiązaniu i integracji
rynków walutowych, pieniężnych
i kapitałowych w jeden globalny
rynek finansowy.
Globalizacja rynków finansowych zmieniła przy tym strukturę
finansów światowych dzięki możliwości pożyczek wprost z rynków kapitałowych, głównie w
formie emisji własnych papierów
wartościowych (tzw. sekurytyzacja), co zmniejszyło rolę tradycyjnych banków komercyjnych i
stworzyło potęgę banków inwestycyjnych.
Znaczącym instrumentem globalnej spekulacji stał się nowy historycznie rodzaj papierów wartościowych zwany instrumentami
pochodnymi lub derywatami. Ich
nowość w systemie globalnej
gospodarki polega na tym, iż po
raz pierwszy w historii są to
papiery wartościowe wystawiane
nie pod wartość realnych akty wów gospodarczych, jak w przypadku akcji czy obligacji, lecz papiery wartościowe wystawiane
pod zmienną w czasie wartość innych papierów wartościowych.
Wprowadzenie derywatów w postaci tzw. opcji i futures zarówno
na giełdy, jak i na rynki nieformalne, wywołało w latach 90.
gwałtowny skok ilości i wartości
transakcji handlu tymi pochodnymi papierami wartościowymi i
służyło prawie wyłącznie spekulacji.
Wszystko to stworzyło olbrzymie możliwości globalnej spekulacji finansowej, w którą włączono globalne zasoby kapitałowe i
zin stytucjonalizowane oszczęd no ści. Głównymi spekulantami
globalnymi stały się nie tylko
wielkie banki, fundusze emerytalne i powiernicze oraz fundusze
hedgingowe, ale również wielkie
przemysłowe korporacje transnarodowe.
Globalna spekulacja finansowa
była tworzeniem gigantycznej
masy spekulacyjnego pieniądza
nie mającego odpowiadającej mu
wielkości w świecie realnych
war tości ekonomicznych towa rów, usług, inwestycji czy skomercjalizowanych zasobów rzeczowych. Masę tworzonego w ten
sposób pieniądza obrazują syntetyczne dane z pracy Francois Morin’a (Le nouvea mur de l’ argent,
Seuil, 2006), z których wynika,
że w 2002 roku, przy wielkości
światowego PKB mie rzonego
transakcjami sprzedaży dóbr i
usług o wysokości 32,3 bln
dolarów i transakcjach waluto wych obsługujących międzynarodowy handel towarów i usług w
wysokości 8 bln dolarów, transakcje handlu walutami w świecie
miały wartość 384,4 bln dolarów,
zaś transakcje handlu derywatami
699 bln dolarów.
I te gigantyczne balony rozdętych spekulacyjnie aktywów zaczęły implodować od września
2008 roku i nie wydaje się to
jeszcze być ostateczny koniec implozji. Wartość finansowych
aktywów nie mających realnego
pokrycia, w tym tzw. „złych długów”, jest bowiem nie do określenia. I sektor finansowy liczy na
dalsze wsparcie publiczne. I liczy
też na spłaty wszelki roz dętych
kredytów o lichwiarskich cechach
w stosunku do gospodarki i gospodarstw domowych.
Co najgorsze stara się stale odrobić straty kontynuując globalną
spekulację, a pomoc publiczna
tylko postawiła ten sektor, nazywany przez M. Hudsona „drapieżcami finansowymi”, na nogi. I
widziane w tym kontekście decyzje szczytu G20 w Toronto pokazują, że światowi przywódcy realizują właśnie interesy tych global nych „drapieżców finanso wych” czyli światowej oligarchii
finansowej. Bezpośrednim tego
do wodem jest zablokowanie
wpro wadzenia opodatkowania
finansowych operacji spekulacyj-
nych, by nie uszczuplać ich spekulacyjnych zysków. I to gigantycz nych zysków. To oznacza w
istocie potwierdzenie wywrócenie
do góry nogami całej filozofii
nowożytnej gospodarki kapitalistycznej; oto dochody z pracy i
zyski kapitału produkcyjnego są
opodatkowywane i to wysoko, a
zyski kapitału spekulacyjnego nie
tylko zwolnione z opodatkowania
ale silnie dotowane wsparciem z
opodatkowania produktywnych
dochodów i zysków.
Interesom globalnego sektora
finansowego służy też bezpośrednio ograniczanie deficytów budżetowych i zadłużenia publicznego. Powiększone gigantyczną
pomocą publiczną dla prywatnego
sektora finansowego deficyty
budże towe i dług publiczny ma
być sprowadzony do poziomu
bezpie cz nego dla ewentualnego
DokoÒczenie na stronie 3
Alderwood Naturopathic Clinic
• Detoxification
• Clinical Nutrition
• Chinese Medicine
- Acupuncture
- Chinese Herbal Patents
• Homeopathy
• Western Herbal Medicine
• BOWEN Therapy
Jolanta
Polewczak
Tel: 416- 824-4464
N.D.,M.D.(PL)
Doctor
of Naturopathic Medicine
545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3
JOLANTA KRYSTKOWICZ
Adwokat, Notariusz
L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce
2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont.
M1T 3T8
pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave.
Tel.: 416-292-8337
Pe≥ne badanie oczu
EWA G£ADECKA
3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2)
Tel.: 905-569-1177
47 LATA
OBS£UGI
POLONII
POMNIKI
Pomniki z granitu
P≥yty z brπzu
Gwarantowana wysoka
jakoúÊ us≥ugi
Duøy wybÛr kolorÛw
i wzorcÛw
PrzystÍpne ceny
24 godzinna obs³uga
oraz dostawa oleju
opa³owego
(416) 232-2262
83 Six Point Road
Toronto, ON M8Z 2X3
(416) 232-1250
83 SIX POINT ROAD
No 14 (1004) 15-31/07/2010
DokoÒczenie ze strony 2
dalsze go niezbędnego wsparcia
tego sektora zarówno bezpośredniego w wypadku zagrożeń, jak i
pośre dniego dla konieczności
bezpiecz nej obsługi kredytów
tego sektora. I ma to być czynione
kosztem cięć w wydatkach budżetowych i redukcją długu publicznego, co oznacza nic innego jak
cięcia wydatków przede wszystkim na sferę społeczną, od ochrony zdrowia, pomocy społecznej,
edukacji czy wspierania systemu
emerytalno-rentowego. Za wsparcie prywatnego sektora finansowego zapłacić mają nade wszystko obywatele krajów, tym razem
również i G7.
Tym razem postneoli beralna
„terapia szokowa” ma być zastoso wana również w stosunku do
społeczeństw tych krajów, a nie
tylko w stosunku do krajów średnio i słabiej rozwiniętych, by
tym zabezpieczyć spłatę ich długów wobec kapitałów spekulacyjnych krajów najwyżej rozwiniętych, jak to miało miejsce szczególnie w latach 90. w ramach zalecanej przez światową oligarchię
finansową i Międzynarodowy
Fundusz Walutowy „terapię szokową.”
Jak twierdził M. Hudson tuż
przed rozpoczęciem szczytu G20
w swoim artykule „Europe’s Fiscal Dystopia: The „New Auste nity” Road to Neoserfdom”, „Problem polega na tym, że nie istnieje wystarczająca nadwyżka ekono miczna, by płacić sektorowi
finansowemu za jego złe długi, w
czasie gdy równocześnie płaci się
na emerytury i opiekę społeczną.
Coś musi ustąpić. (…) Ktoś musi
wziąć na siebie straty z gospo darki złych pożyczek - a bankierzy chcą wziąć gospodarkę jako
stratę dla „pomocy dla systemu
finansowego.”
Cięcia wydatków będą redukować oczywiście, i to silnie, efektywny popyt globalny. Silne kurcze nie się globalnego popytu
ozna cza narastające trudności
zbytu powszechnych produktów i
usług, których produkcja jest podstawą aktywności gospodarczej
krajów G20. Oznacza to rozpoczęcie procesu znaczącego kurczenia się ich gospodarek i szybki
wzrost bezrobocia. A tym samym
i kurczenia się wpływów budżetowych i dochodów ludności, a
więc wtórnie ponownie efektywnego popytu światowego.
Ograniczanie długu publicznego oznacza dodatkowo, że nie będzie możliwości szerszego wspierania zarówno efektywnego popytu na produkty i usługi, a także
wspierania produktywnych inwestycji. Dodam, że dług publiczny,
o ile jest to dług krajowy zaciągany u własnych obywateli i własnych przedsiębiorstw w istniejących obecnie wymiarach i w
średniookresowym horyzoncie,
groźny gospodarczo nie jest. Dług
publiczny staje się za to bardzo
groźny, gdy oparty jest na zadłużeniu zagranicznym, szczególnie
u globalnych „drapieżców finansowych”.
Decyzje szczytu G20 są dowodem na historycznie najgroźniejszą od dziesięcioleci sytuacją go-
Strona 3
spodarczą świata, Europy i Polski. Oceniając ją M. Hudson posunął się do stwierdzenia, że „Europa popełnia finansowe samobójstwo”, a nowość historycznej sytuacji ujął następująco: „To już nie
jest rodzinna stara wojna klasowa
XIX wieku przemysłowych robotników przeciwko produkcji, chociaż ta jej część też dziś występuje. To jest ponad wszystko wojna sektora finansowego przeciwko „realnej” gospodarce: przeciwko przemysłowi równie dobrze
jak pracy.” I jeśli zgodzić się z
terminologią wojny klasowej M.
Hudsona, to jest to światowa wojna klasowa elit oligarchii finansowej przeciwko reszcie ludzkości.
W Polsce natomiast publiczne
życie umysłowe płynie wolno i
spokojnie, poza debatami quasipolitycznymi typu, kto co komu
powiedział, a ten mu odpo wie dział i dlaczego. I trwa dyskurs, w
którym banał popychany jest fraze sem, a frazes podpierany jest
banałem. Również w dziedzinie
ekonomicznej.
I choć … Aaa .. szkoda gadać.
Wojciech Błasiak
Jerry J.Ouellette
M.P.P. - Oshawa
170 Athol St. East
Oshawa, On., L1H 1K1
Phone: 905-723-2411
Fax: 905-723-1054
email:[email protected]
Website: www.oshawampp.com
15-31/07/ 2010 No 14 (1004)
Strona 4
C.d. z poprzedniego wydania
XVII Forum Mediów Polonijnych:
Zofia Lachowicz
Na temat Śląska tak oto pisze
Prof. Jan Miodek w słowie wstępnym do “Lekcji z Historii” wydanej przez Urząd Miejski Tarnowskich Gór:
„(...) Radzę wszystkim, by
wczytali się w pierwszy odcinek
książki – „Z ziemi małopolskiej
do śląskiej”. Niechże on służy
przełamywaniu ciężko irytujących
– zwłaszcza w kontekście jednoczącej się Europy – separatyz mów dzielnicowych! I niech
uzmysławia, że tak jak Reptom
należy się językowa i historyczna
prymarność w regionie tarnogórskim, tak Śląskowi wrocławskoopolskiemu należy się pr ymar ność w śląskiej skali makro (wszak
sama nazwa Śląska i Ślązaków
po chodzi od plemienia Ślężan,
którzy żyli nad Ślężą, a więc w
oko licach dzisiejszego Wrocła wia, Świdnicy).
Drogim Krajanom z miasta
gwarków i gościom naszego tarnogórskiego grodu gorąco polecam wszystkie rozdziały niniejszego opracowania. (...) Książka
kończy się wojnami śląskimi, po
których w roku 1745 większość
ziem Śląska, w tym ziemia tarnogórska, stała się częścią monarchii
Hohenzollernów. Nie ukrywam,
że jako syn tej ziemi, tarnogórzanin i wrocławianin, na kontyunuację cyklu będę czekał z wielką
niecierpliwością i nadzieją.”.
Urząd Miasta w Tarnowskich
Górach jako patron i współorganizator XVII ŚFMP obdarował
wszystkich forumowiczów pięknym prezentem z aspektem edukacyjnym: Zeszyt pierwszy 1179
- 1740 Lekcji z Historii.
W liście do czytelników „Od
wydawcy” bur mistrz miasta,
Arkadiusz Czech pisze: „Czy poznanie wy darzeń z przeszłości
ułatwi zrozumienie naszej współczesności? Wierzę, że przedstawiane dziś Państwu przez Urząd
Miejski w Tarnowskich Górach
„Lekcje z historii” pomysłu dr
Arkadiusza Kuzio-Podruckiego,
opatrzone satyrycznymi ilustra cja mi Miro sława Ogińskiego
skłaniają do twierdzącej odpo wiedzi na posta wione pytania.
(...)
Historia Śląska nie jest prosta.
Podobnie rzecz się ma z historią
Gór Tarnowickich (kopalń na polach Tarnowic) - późniejszych
Tarnowskich Gór. Bogactwa naturalne regionu, położenie miasta
na skraju Śląska, na styku róż nych organizmów państwowych,
wyznań i kultur, związane z tym
migracje, wojny i konflikty religijne często wymuszały na miejscowej ludności niełatwe wybory.
A jednak to właśnie wielokulturowość naszego regionu stanowi
dziś największe bogactwo Tar nowskich Gór. W naszym mieście
można dostrzec istotę Śląska. Nie
tylko tej „czarnej krainy”, znanej
z kronik filmowych po II wojnie
światowej. Mam nadzieję, że w
obrazie Tarnowskich Gór ujawni
się też twarz Śląska jako krainy
ludzi twórczych, kompetentnych,
oddanych swoim pasjom, otwartych na nowe doświa dczenia i
wyzwania. „Lekcje z historii” pozwalają wierzyć, że Tarnowskie
Góry mogą być dla Śląska tym,
czym Wrocław jest dla Pol ski.
(...)”.
Dzieje ziemi tarnogórskiej od
XII w. nierozerwalnie związane
są z górnictwem. Przez stulecia
pod Tarnowskimi Górami i okolicznymi miejscowościami wy drą żo no ponad 20 tys. szybów
oraz labirynt o długości 150 kilometrów. Jedna piąta z nich służyła odwadnianiu podziemnych
wyrobisk. To dzięki nim sięgano
po coraz głębsze pokłady rud srebra, ołowiu, cynku i żelaza.
Najstarsza sztolnia o nazwie
„Stara Sztolnia” (Alte Stolle) powstała w pierwszej połowie XVI
w. Całkowita jej długość wynosiła 2800 metrów. Jej przeznaczeniem było odwadnianie złóż rud
pod Srebrną Górą. W latach 1547
- 1834 powstały sztolnie: „św.
Daniela”, „św. Jakuba”, „Bo ży
Dar”, „Krakowska”, „Boże
Wspo móż”, „Tarnogórska” i
„Głę boka Sztolnia Fryderyk”
Łączna długość korytarzy „Głębokiej Sztolni Fryderyk” w drugiej połowie XIX w. wynosiła
oko ło 15 km. W najwyższym
Tarnowskie Góry
miejscu strop chodników sięgał 4
m., a w najniższym 60cm. Sztolnia odwadniała (grawitacyjnie)
tereny górnicze Bobrownik Śląskich i Suchej Góry. Podziemia
sztolni leżą pod zabytkowym parkiem w Reptach. Na powierzchni,
w odległości kilkuset metrów od
siebie, stoją rotundy dwóch szy-
bów: „Ewy” (20 m gł) i „Sylwest-
ra” (30 m gł). Nazwy szybów nawiązują do dni imienin (24 i 31
grudnia), kiedy to osta tecznie
spenetrowano ich podzie mia w
1956 r. Pod ziemią szyby łączy
600 metrowy chodnik wod ny.
Sztolnia jest końcowym fragmentem ostatniego odcinka „Głę bokiej Sztolni Fryderyk”. Wysokość chodnika wodnego wynosi
24 m, jego szerokość 1,2-2,5m, a
głębokość wody - poniżej 1 m.
Ociosy i strop chodnika stanowią
skały dolomitowe. Temperatura
po wietrza w podziemiach nie
przekracza 10 stopni Celsjusza.
Prace nad udostępnieniem sztolni
dla turystów rozpoczęto w 1957 r.
Bywały okresy, że sztolnia z powodu niskiego (1989 r.) i wysokiego (2001 r.) poziomu wody
była zamknięta. Do 2002 r. Sztolnię Czarnego Pstrąga zwiedziło
blisko 2 mln turystów z kraju i
zagranicy. Podobnie jak w całych
tarnogórskich podziemiach, występuje tutaj zjawisko tzw. jaskiniowego oddychania. Polega ono
na nagłych zmianach kierunków
przepływu powietrza oraz na wahaniach prędkości, z jaką się
przemieszcza. Zwiedzanie sztolni
rozpoczyna się zejściem krętymi
schodami w głąb ziemi. Dalsza
część wędrówki odbywa się łodzia mi w kierunku drugiego z
szy bów. Przewodnicy grup są
VISTULA TRAVEL
Promocyjne ceny BiletÛw do Polski
Income - Tax
Wa k a c j e n a s ≥ o n e c z n y m p o ≥ u d n i u - ì l a s t m i n u t e î
Dixie
Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10
Wy s y ≥ k a p a c z e k i p i e n i Í d z y
VISTULA TRAVEL
Dundas St. E.
Tel.: 905-624-4141
1425 Dundas St. E. Unit 5A Mississauga
jednocześnie flisakami. Podziemna przygoda trwa około jednej godziny.
Przez stulecia na ziemi tarnogórskiej wzniesiono wiele budowli świeckich i sakralnych. Wśród
ocalałych zabytków na wyróżnienie zasługuje Zamek Wrochema.
Powstał w drugiej połowie XV w.
Przewodnik „Tarnowskie Góry...
na co dzień i na weekend” podaje,
że Repty wraz z Tarnowicami
były własnością rycerskiego rodu
Wrochemów. W 1520 r. Repty
przypadły Maciejowi Wrochemowi, a Tarnowice jego bratu - Piotrowi. W latach 1520 - 1570 Piotr
Wrochem wzniósł tutaj mu ro wany renesansowy zamek. Na początku XVII w. dobra Wroche mów przejął Baltazar Januszewski
herbu Groty. Kolejnymi właścicielami zamku do 1945 roku byli
m.in: Jerzy de Gusnar, Krzysztof
F. Kosiecki, Jan B. Bittner i Henckel von Donnersmarck. Po 1945
r. zamek wraz z przyległymi terenami należał do PGR-u. Pod koniec lat 90. zabytek przejęła gmina i kilka lat później sprzedała
prywatnemu inwestorowi, który
do konał transformacji terenu w
kompleks hotelowo-gastronomiczny oraz osiedle mieszkaniowe
pod nazwą „Siedlisko U Wrema”
(13 ha). Pomieszczenia po masztalerni zajmuje gospoda „U Wrochema”. Powstał także 35 pokojowy hotel „Podzamcze”. Kompleks składający się z dwóch hoteli, siedmiu sal konferencyjnych,
biblioteki i galerii ma promować
rzemiosło i sztukę tarnogórską.
Najstarszym istniejącym obiektem sakralnym miasta jest kościół
pw. Św. Marcina wzniesiony pod
koniec XIV w. na terenie obecnie
zwanym Stare Tarnowice. Po
przebudowie w XVIII w. został
ozdo biony freskami oraz poli chro mią barokową. W XVI w.
przejęli go protestanci, a po wojnie trzydziestoletniej ponownie
katolicy. Przy pl. Gwarków stoi
kościół parafialny z XVI w. pw.
św. Apostołów Piotra i Pawła,
który posiada oprócz jednego z
najstarszych zegarów wieżowych
na Śląsku (1586 r.) barokową
kaplicę św. Barbary. Natomiast
kościół ewangelicki pw. Św.
Jakuba przy ul. Gliwickiej został
wybudowany na początku XVII
w. przez Jakuba Gruzełkę i jego
żonę. Dziesięć lat poźniej został
prze jęty przez katolików, a za
jego patronkę obrano św. Annę.
Po przebudowie umieszczono w
ołtarzu obraz „Nauczanie Matki
Boskiej”. Na murze zewnętrznym
znajdują się tablice poświęcone
żołnierzom 11 Pułku Piechoty
oraz 3 Pułku Ułanów Śląskich,
poległym w czasie II wojny światowej.
Atrakcją turystyczną miasta jest
niewątpliwie Rynek z drugiej
połowy XVI w., który do dzisiaj
zachował pierwotny układ przestrzenny podobnie jak przyległe
ulice. Przez stulecia domy budowane przeważnie z piaskowca
(miejscowy materiał) przy Rynku
ulegały licznym przebudowom.
Część z nich posiada arkadowe
podcienia o krzyżowo-koleb ko wej konstrucki (Rynek 17 i 18).
W zachodniej części znajduje się
studnia miejska z dre w nia nym
kołowrotem, którą zrekonstruowano we wczesnych latach PRL.
Jednym z najbardziej znanych
zabytków miasta jest Dom Sedla-
czka przy Rynku 1. Nazwa wiąże
się z kupcem Janem Sedlaczkiem,
który od 1786 r. prowadził swoją
winiarnię. Sam budynek jest starszy, bo datuje się na początek
XVI w.
Posiada wiele zabytkowych
Dokończenie na stronie 19
Strona 5
No 14 (1004) 15-31/07/2010
Mecz albo nacjonalizmy w
zjednoczonym świecie
Barbara Sharratt
Oglądam finałowy mecz FIFA
w Południowej Afryce. Walczą
Niem cy z Hiszpanią. Hiszpanie
mają nazwiska hiszpańskie. Może
są też domieszki innych narodowości - całej drużyny nie przedstawiano - ale ci co grają brzmią
hiszpańsko i żegnają się krzyżem
św. przed rozpoczęciem meczu.
Drużyna niemiecka wygląda
ciekawiej. Wysoki Murzyn Boa
teng, urodzony w Berlinie, przypomina mi raczej naród Masai.
Mamy trzech zdolnych graczy Polaków z nazwiska: Trochowskiego, Podolskiego i Zukoros kiego, Duńczyka z pochodzenia
pana Jensena, turecko brzmiące
nazwisko “Ozil” i Ara b sko
brzmiące: “Khedira”.
Obraz ten pasuje do zjednoczonej Europy, gdzie, tak jak w Toron to, zmieszały się wszystkie
narodowości, ale pozostaje pytanie: gdzie są gracze niemieccy?
Słyszałam tylko jedno często
powtarzane nazwisko niemieckie
“Schweinsteiger”.
Podobną sytuację zaobserwowałam kilka lat temu, kiedy Włochy grały z Francją. Włosi byli
włochopodobni, natomiast dwie
trzecie drużyny francuskiej to
Północna Afryka: Tunezja, Maroko i Algeria i dzieci imigrantów
arab skich zamieszkałych we
Francji. Francuskich nazwisk prawie się nie słyszało.
Ojczyzna hokeja jak wiadomo
jest Kanada, ale większość kanadyj skich hokeistów gra teraz w
Stanach, gdzie im lepiej płacą. Z
kolei w niewielu pozostałych w
kraju drużynach grają Szwedzi,
Czesi, Finowie i Rosjanie. Tylko
w czasie międzynarodowych zawodów formuje sie naprędce drużyna Kanady z rozsianych na całym kontynencie Kanadyjczyków,
żeby reprezentować własny kraj.
A wtedy cały naród, wielorasowy
i wielojęzyczny się podnieca: grają nasi! Bo hokej to dusza Kanady i każdy mały chłopiec pragnie
zostać hokeistą i grać w NHL.
Cała Afryka szalała, kiedy wygrała mecz Ghana, bo w tym momencie Ghana reprezentowała
kontynent a nie tylko kraj. Kibice
Południowej Ameryki w Toronto
klaskali kolejno: Brazylii, Argen-
tynie, Portugalii i Hiszpanii to
były wszystko kraje z którymi się
identyfikowali językowo i kulturowo. Po Toronto jeździły auta z
flagami tych krajów, które sprzedawano na rogach ulic.
Widać z tego, że nacjonalizm
istnieje, pomimo wysiłków możnych tego świata, żeby świat zjednoczyć ponad przedziałami narodowościowymi. Marzył o tym w
XIX wieku poczciwy Marx, snując marzenia o “światowej międzynarodówce”. Pomysł ciekawy,
wcielany w życie przez wielu
przywódców po drugiej wojnie
świa towej. Udał sie częściowo
tylko, jako że narzucony był z
góry. Teraz nasi panowie z G8 i
G20 (co to za ‘G”?) próbują nas
zjednoczyć ekonomicznie, co też
jest konceptem marksistowskim,
ja ko że “byt określa świado mość”. Tu jednak chodzi nie tyle
o ideologie, co o zyski ciągnięte z
mas pracujących, czyli “czernoraboczich” (używając pięknego terminu radzieckiego) dla korzyści
elity rządzącej.
A elita ma się świetnie. Rosjanie wykupili polowę Prowansji i
Wyspy Morza Śródziemnego,
spędzają wakacje regularnie nad
Morzem Czerwonym, Czarne im
widać zbrzydło, wykupując złoto
Egiptu. Chińczycy zagospodarowali większą część Afryki - bo
tam są minerały i wykupują po
mału Kanadę, też z powodu zasobów mineralnych. Politycy wszyst kich krajów siedzą w radach
nadzorczych wielkich koncernów
przemysłowych.
Znamienną rzeczą jest, że firma
British Petroleum, niesławne BP,
które zalało nam ocean, wpłynęła
w decydujący sposób na rząd angielski, który uwolnił z więzienia
mordercę, odpowiedzialnego za
wybuch bomby nad Lockerby w
zamian za załatwienie koncesji na
wiercenia ropy naftowej w Libii.
Podejrzewam, że takich przetargów jest więcej, tylko o nich nie
słyszymy, bo po co ludzi denerwować? Wywąchają takie sprawy
niepoprawni dziennikarze - a
tych, co sprawniejsi przywódcy
pakują do więzienia lub po prostu
mordują. Też metoda stara jak
świat.
Osoby odpowiedzialne za światowy kryzys finansowy jakoś nie
stanęły przed sądem i do winy się
wy raźnie nie przyznaja, tak jak
pan Tony Howard, CEO British
Pe troleum, który pływa sobie
jachtem i nie przejmuje się katastrofą ekologiczną i jej skutkami.
Ma teraz więcej czasu dla siebie i
dla rodziny - jak powiedział zdumionemu dziennikarzowi, który
robił z nim wywiad.
Ostatnie wybory prezydenckie
w Polsce pokazały, jak kraj jest
podzielony. Połowa pragnie jaknajściślej się zjednoczyć z Unią
Europejską na zasadzie “Jesteśmy
Europejczykami”, druga połowa,
zdeecydowanie bardziej konserwatywna, mówi uparcie: “Jesteśmy Polakami”. Prawda jest po
obu stronach, ale konsekwencje
politycznych posunięć obu obo-
zów są różne. I znowu mamy do
czy nienia z problemem: nacjo nalizm versus internacjonalizm.
Wstecznictwo versus postęp?
Niekoniecznie. W wieku XIX
arystokracja polska była aż zbyt
pro-zachodnia. Francuski a nie
polski, był przecież językiem salonów. Praca chłopów pańszczyźnia nych kraju karmiła elitę w
Paryżu, Berlinie, Dreźnie.
Konserwatywna była wtedy i
pozostała po dziś dzień wieś. Nie
z powodu głupoty czy braku wykształcenia - teraz młodzież wiejska kształci się na wyższych
uczelniach - lecz z przywiązania
do ziemi, opisanego w “Placówce”, a także z powodu przynależności narodowej.
To właśnie chłopi i szlachta
przechowali język, tradycje i kulturę polską przez wieki zaborów,
tak że w XX wieku można było
“wskrzesić” państwo. Naród polski zachował swoją odrębność. To
samo zjawisko obserwujemy w
Czechach, Bułgarii i na Ukrainie krajach, które były “podbite” czy
okupowane.
Tożsamość narodowa jest konieczna jeśli naród chce uniknąć
wtopienia w masę, nawet jeśli tą
masą jest postępowa Zachodnia
Europa. We Wschodnią Europę
chyba wolelibyśmy się nie wtapiać po doświadczeniach ostat nich 60-ciu lat.
Kanada, kraj imigrantów z całego świata, zawsze podkreśla swoją odrębność od Stanów Zjednoczonych. Godzimy się nawet być
pod królową, byle nie być po chłoniętymi przez dominujący żywioł amerykański. Dlaczego
właściwie? Mówimy tym samym
językiem, handlujemy ze sobą od
lat, oglądamy te same filmy i programy telewizyjne, odwiedzamy
się wzajemnie.
Wojna 1812 roku między obu
kra jami nie wyjaśnia dokładnie
tego zjawiska. Kanadyjczycy
uważają sie za “innych” od Amerykanów, bo mają inny kodeks tego co nazywają “wartościami”
(values). Wielu twierdzi, że nigdy
by nie chcieli mieszkać w USA. Z
kolei Ci, którzy tam zamieszkali,
bardzo szybko się amerykanizują
i do Kanady wracać nie chcą.
Przykładem tego jest rodzina mego męża, podzielona między Kanadę i Amerykę. Część “liberalna” mieszka w Kolumbii Brytyjskiej i Manitobie, część konserwatywna w Arizonie.
Kiedy Kanadyjska drużyna hokejowa gra z Amerykanami, pół
rodziny kibicuje Kanadyjczykom,
a druga połówka podejrzewam, że
drużynie amerykańskiej.
Wniosek: nacjonalizmy jeszcze
nie zginęły mimo postępującego
procesu ogólnej globalizacji i zanosi sie na to, że tak szybko nie
zginą. Czy to dobrze, czy źle, pozostaje problemem do dyskusji.
Osobiście jestem za mniejszoś ciami i uwielbiam dialekty, bo
lubię świat kolorowy, a nie jednolicie szary. Być góralem lub Baskiem to brzmi dumnie, być Europejczykiem - raczej snobistycznie.
Wrażenia z jednego dnia
DokoÒczenie ze strony 1
Dzień 17 lipca 2010r. był ciepły i słoneczny z lekkim wiater kiem, taki w sam raz na wycieczkę autokarową. Wczesnym rankiem z Ko łem Pań „Nadzieja”,
przy SPK nr. 20 w Toronto, wyruszyliśmy w kierunku Kingston.
Głównym celem wycieczki, było
zwiedzanie tego historycznego
miasta i rejs rzeką Św. Wawrzyńca. Wycieczka ta, jak i wszystkie
wcześniejsze, to nie tylko turystyka, ale okazja do spotkań z osobami daw no nie widzianymi,
poznanie nowych twarzy, nowych
członkiń jak i integracja z gośćmi
z Polski przebywającymi na
wizycie, którzy również uczestniczyli w wycieczce.
Gwar autokarowy, przerwała
Prezes Koła pani Halina Droż dżal, witając wszystkich serdecznie na dzień dobry, przedstawiając jednocześnie osoby, które po
raz pierwszy wybrały się na wycieczkę z Kołem Pań „Nadzieja”.
Ciepłe powitanie wprowadza rodzinną atmosferę i ośmiela no wych uczestników, co zdaje się
być ważne, gdy dostęp do mikrofonu na całej trasie, zachęca do
spontanicznego zabierania głosu,
by dzielić się wrażeniami, dowcipami lub ciekawymi zdarzeniami z życia.
Przed opuszczeniem Toronto,
w skupieniu odmówiona została
modlitwa, aby dzień wycieczkowy rozpoczął się z Bogiem i zakończył szczęśliwie, bez przykrych nie spodzianek. Następnie
pani Ala Dragunowska, ciekawie
prze d stawiła informacje, cieka wostki i wiadomości historyczne
dotyczące tej wycieczki, dołączając do tego dobry humor oraz miły
uśmiech
W drodze autobus rozbrzmiewał śpiewem, jako że solistek nie
brakowało, w czym niespodzianką była pani Ewa Korus. Oczywiście trudno w tym wszystkim
dorównać, pani Teresie Klimuszko, która w swoisty sposób z humorem, potrafi przekazywać anegdoty, dowcipy i ciekawostki, nie
mówiąc o śpiewie brzmiącym koloraturową poezją.
Po dotarciu do celu, obejrze liśmy Fort Henry, City Hall zbudowany w pierwszej połowie XIX
wieku, Miasteczko Studenckie i
usytuowany w Kingston Royal
Military College of Kanada. Ciekawym architektonicznie obiektem zwiedzania, była rezydencja
ważnej historycznie postaci, jaką
był Prime Minister Sir. John A.
Macdonald. Kingston, jako najstarsze miasto Ontario wzbudzało
powszechne zainteresowanie.
Po przybyciu do portu Rock port, przed rozpoczęciem rejsu,
pani Lodzia urządziła mini party
urodzinowe, ponieważ w tym
dniu przypadały urodziny pilotującej wycieczkę pani Ali oraz jednej z wycieczkowiczek pani Mai.
Na statku wszyscy zajmowali
wygodne miejsca, aby mieć wolną przestrzeń do oglądania i podziwiania urokliwej trasy, pod czas dwugodzinnego rejsu. Cały
czas towarzyszyła cudowna tak
atmosfera jak i pogoda, wprost
wymarzone na wycieczkę, dopisywały też wyśmienite humory.
Bez przerwy też każdy kto mógł
utrwalał piękne widoki, aparaty i
kamery nie odpoczywały. Czas na
statku minął nieoczekiwanie
szybko, do Rockport przypłynęliśmy głębokim popołudniem, a
stąd udaliśmy się na kolację.
Podczas tej trasy Teresa Klimuszko i Zosia Wiącek ułożył piosenkę wycieczkową, która okazała się wesołym podsumowaniem
dnia. Wszyscy wracali szczęśliwi,
zadowoleni i pełni wrażeń, szczególnie osoby uczestniczące po raz
pierwszy z Kołem Pań „Nadzieja”
i goście z Polski, którzy zabiorą
ze sobą niezapomniane wspomnienia, co wyrażali do mikrofonu
w pięknych podziękowaniach. Do
zobaczenia na kolejnej wycieczce.
Alina. Teresa L.
www.nowykurier.com
No 14 (1004) 15-31/07/2010
Obserwacje z USA
Andrzej Targowski
“Agassi” widziany
przez tenisistę
Andre Agassi wydał wspomnieniową książkę „Open,” która cie-
szy się sporym powodzeniem
wśród mediów. Autor to świetny
tenisista, który w latach 19862006 wygrał 8 turniejów wielkoszlemowych, w tym 4 różne w
jednym roku („Złoty Szlem”) oraz
zdobył złoty medal olimpijski. W
owych latach był kilka razy na
pierwszym miejscu w klasyfikacji
światowej. Znany jest z rebelianckiego trybu życia. Stąd duże zainteresowanie jego osobą. Nie mówiąc o tym, że zawsze wzbudzał
dużo emocji wśród kibiców, którego tenis był czasami nawet porywający.
Sam będąc klubowym tenisistą
sięgnąłem z ciekawością po tę
książkę, aby dowiedzieć się tajników tenisa na najwyższym poziomie oraz dowiedzieć się wielu
ciekawych spraw, od tzw. ‘kuchni
tenisowej.” Spotkało mnie rozczarowanie. Bowiem jest to raczej
książka o psychologii młodego
człowieka, a nie o jego tajnikach
wielkiego tenisa. Bierze się to
stąd, że książka jest tak naprawdę
napisana przez wynajętego pisarza (J.R. Moehringera), który
słabo zna tenis, więc go unika jak
tylko może i rozwodzi się nad
rozterkami zagubionego chłopaka. Co mnie akurat i moich kolegów tenisistów mało ciekawi.
Jak przystało na scenariusz filmowy mamy w książce do czynie nia z dobrym synem i złym
ojcem. Syn żyje w kompleksie
prześladującego ojca, stąd jego
rebelia wobec świata i nienawiść
do tenisa. Tak Agassi nienawidzi
tenisa (ciągle to podkreśla), bowiem nienawidzi ojca. Podobno z
tego względu rzuca szkołę po 8
klasach, aby… całkowicie po świę cić się grze w tenisa w
pewnej sławnej szkole tenisowej
na Florydzie. W rezultacie dzięki
temu „strasznemu” ojcu został w
pewnych latach najlepszym tenisistą w świecie, dorobił się około
200 milionów dolarów (nagrody,
reklamy i inwestycje), miał ro mans ze świetną aktorką-piosenkarką Barbra Streisand, ożenił się
po raz pierwszy z piękną i elegancką aktorka Brookie Shields, a po
raz drugi z jedną z najlepszych
tenisistek w historii tego sportu Stefani Graf. Będąc sam łysym,
niskim, niedouczonym mężczyzną, raczej mało atrakcyjnym. Ale
zapewne mającym owy „magic,”
o którym autor milczy w książce?
Agassi wraz żoną zebrali 85
milionów dol. na rzecz Fundacji
Andre Agassi College Prepara tory Academy (czyli prywatnego
gimnazjum) dla młodzieży nie uprzywilejowanej w Las Vegas,
gdzie mieszkają. To jest największy sukces jego życia. Niestety
nie powinien polecać swej książki
owej młodzieży, bowiem jest źle
skonceptualizowana. Autor, sam
niewykształcony mężczyzna, nie
wie jak to zrobić, a wynajęty pisarz posłużył się złym szablonem.
Tak naprawdę to nie wiadomo,
dla jakiego czytelnika jest ta
książ ka napisana? Tenisistów
rozczarowuje spłyceniem tematu
o tenisie a dla szukających ciekawostek z życia celebrytów,
książka ich nie podaje w zasadzie. Dla młodzieży trudnej, podaje rozterki chłopaka, ale nie
ocenia zachowań, nie porównuje i
nie wnioskuje. A szkoda, bowiem
casus Agassiego jest dobry. Jeśli
chodzi o temat tenisa, to czytelnik
nie wie z książki, na czym polega ła świetna gra Andre. Albo,
dlaczego nie mógł łatwo albo w
ogóle wygrywać z Pete Samprasem (świetnie serwującym i atakującym przy siatce, zwycięzcą
15 turniejów wielko-szlemowych,
w tym 7 w Wimblendonie). Tu
dodam, że tenis Agasiego był bardzo ograniczony. Grał z głębi
kortu i nie chodził do siatki, bowiem miał za słaby serwis i woley. Miał dobry forehand i regularny backhand. Ale grał z samej
linii końcowej, jakby półwolejem,
przez co szybko kontrował atakujących przeciwników, bowiem nie
stał daleko za końcową linią, jak
typowy gracz defensywny.
Ponadto miał mocną psychikę,
co jest w sprzeczności z główną
tezą książki.
Strona 6
W 20-letniej karierze prześladowały go kontuzje, zwłaszcza
pleców. Przez to ciągle był na lekach a nawet na narkotykach. Do
czego przyznaje się i nawet do
faktu oszukania komisji antydopin go wej. Media uwypukliły tę
ciekawostkę najbardziej, jako
esencję ksiązki. Moim zdaniem
powinien przemilczeć fakt celowe go oszukania komisji i nie
wprowadzać jej w zakłopotanie.
Jednak skoro głupio przyznał się
do tego, to powinien zwrócić nagrody i tytuły w tym okresie wygrane. Jeśli nie stać go na to, to
nie powinien dalej moralizować
tego tematu. Natomiast Amery kański Związek Tenisowy powinien owej degradacji dokonać
sam. Tak postępują inne związki
sportowe.
Co do owego „strasznego” ojca,
to w Amerykańskim tenisie lat
2010-tych brakuje takich ojców.
Bowiem Amerykanie ledwo przechodzą do trzeciej rundy w turniejach wielko-szlemowych. Nato miast siostry Williams zwykle
wygrywają, gdy jest z nimi także
„straszny” ojciec Richard. Jeśli
jest miła matka (rodzice są rozwiedzeni), to często świetne tenisistki - córki przegrywają.
Zmaganie się Agassiego ze
zdrowiem jest typowe dla współczesnych zawodowych tenisistów.
Nawet bardzo młody Rafa Nadal
(najlepszy obecnie tenisista)
ledwo chodzi, bowiem bolą go
kolana, inni nawet po zakończeniu kariery byli zawodnicy wy mieniają biodra i kolana. Bowiem
nowoczesne rakiety tak przyspieszyły i wzmocniły samą grę, że
trzeba nadludzkiego wysiłku, aby
rozegrać 5 setów w upale i często
o nagrodę rzędu 1 miliona dolarów. Co gorsze tenis stał się nudną i niebezpieczną dla zdrowia
grą? Więcej było dramatu, kiedy
grano gorszym sprzętem, ale za to
wygrywała taktyka i technika gry
nad siłą i technologią sprzętu.
Dobra przyszłość tenisa i zawodowych graczy będzie zależeć od
tego, kiedy siatkę podwyższy się
o 5 cm i zrezygnuje z drugiego
serwisu? To będzie prawdziwa
rewolucja w tym sporcie. Ale bez
rewolucji nie ma na ogół postępu.
Continued from page 1
The Canadian
Constitution
people’s everyday concerns.
Macdonald described the BNA
system as “a general government
and legislature for general pur poses and local governments and
legislatures for local purposes.”
That is what Macdonald planned, but that is not what happened.
The BNA Act was open to interpretation. Provincial leaders vigorously promoted the interests of
their provinces, which they insisted went beyond a narrow reading
of the BNA document. They often
appealed to the Judicial Committee of the Privy Council, the British Empire’s highest court where
the British judges sided with the
provinces, expanding the scope of
provincial rights. Responsibilities
such as health and education,
given to the provinces by the
BNA Act, also took on more impor tance as the years passed,
further increasing the role of the
provinces in the lives of Cana dians.
Power at the centre did not disappear. Particularly in times of
crisis, such as war or economic
depression, Ottawa asserted itself
as the government that mattered
most to Canadians. It became the
most important of the unwritten
rules of Canada’s constitution that
the relationship of the national
government with the provinces
was a complex balancing act,
under constant negotiation.
Canada’s connection to Great
Bri tain proceeded in the same
way, as a delicate bargain bet ween competing impulses. Canadians took immense pride and
comfort from their close and continuing association with Britain
and its empire, but they also wanted to shape their own destiny and
forge their own way in the world.
The flexible Canadian constitution, made up of the BNA Act,
Canadian and British laws and
judicial rulings, and the unwritten
rules built up over decades, evolved as Canada moved cautiously
away from Britain and towards a
separate identity.
By the early 1930s, Canada was
prepared to take a major constitutional step forward. Until that
time, Canadian law was tangled
up with British law, with Canada
the junior partner. The British
could, and sometimes did, strike
down any Canadian law that
conflicted with British legislation.
The Statute of Westminster of
1931, a British act of Parliament,
established Canadians’ freedom to
make laws without Mother Britain
looking over their shoulder. Canada was a British colony no more,
said Prime Minister R. B.
Bennett.
The Statute of Westminster left
two important matters unresolved.
The Judicial Committee remained
the top court for Canadian constitutional cases. Not until 1949 did
Canada’s Supreme Court truly
become supreme as Canadians’
final court of legal appeal.
The 1931 statute also kept the
BNA Act in Britain, because
Otta wa and the provinces were
unable to agree on how to amend
it. Without this, there was no
point in having it as a Canadian
law. The country’s most important constitutional document
would be frozen in time, impossible to change when circumstances changed. Amendments to the
BNA Act continued for many
more years to be made by the British Parliament, acting on Canada’s behalf.
A half century after the Statute
of Westminster, the Constitution
Act of 1982 brought the BNA Act
home, along with a series of
amending formulas and a
Canadian Charter of Rights and
Freedoms.
It had been a long wait.
Norman Hillmer is Professor of
History and International Affairs
at Carleton University. Further
Reading: Eugene Forcey, How
Canadians Govern Themselves,
available on the Library of Parliament website, and Robert J.
Jackson and Doreen Jackson,
Canadian Government in Transition (Toronto: Pearson Prentice
Hall, 2006) have further information on the British North America
Act, 1867, and the division of
powers between the national
government and the provinces.
www.nowykurier.com
Andre Agassi. OPEN, and
Autobiography. New York: Alfred A. Knopf. 2009.
Wypożyczalnia samochodów w Warszawie
Przystępne ceny.
* Wypożyczamy bezpłatnie telefon
komórkowy.
* Możliwość odbioru samochodu na
lotnisku w Warszawie.
www. perfektflota.pl
Tel 011-48-22-530-1280 011-48-516-000-555
[email protected]
No 14 (1004) 15-31/07/2010
Strona 7
Polskie Obozy Uniwersyteckie w
Szwajcarii 1940-1945 (2)
Grażyna Majka
Postulaty wysuwane przez stronę francuską i polską, dotyczące
możliwości kontynuowania nauki
przez żołnierzy polskich, internowanych w Szwajcarii natrafiały
na trudności ze strony Federal nego Departamentu Politycznego.
Ponieważ niemożliwe było uczęszczanie studentów na wykłady i
ćwiczenia prowadzone w murach
wyższych szwajcarskich uczelni,
profesorowie szwajcarscy mieli
dojeżdżać do utworzonych pod
mia stami uniwersyteckimi obo zów i tam prowadzić zajęcia z
internowanymi.
Strona polska wystąpiła zatem
z wnioskiem utworzenia obozów
uniwersyteckich. Ponieważ barak
nie mógł w żadnym wypadku
zastąpić sali wykładowej i być
miejscem poważnych studiów,
wysłano do władz szwajcarskich
memorandum, w którym ogromny nacisk położono na takie zorganizowanie życia żołnierzy studentów w mieście uniwersyteckim, by mogli oni w warunkach
moż liwie najkorzystniejszych
podjąć naukę. Wysunięto także
postulaty, aby zgrupować studentów w jednym miejscu, umieścić
ich w pokojach najwyżej czterooso bowych, co umożliwiłoby
utrzymanie dyscypliny wojsko wej, a także pełną kontrolę nad
słuchaczami. Ze strony polskiej
starania w tym względzie czynił
pro fesor Adam Vetulani. Jego
memoriał stał się podstawą interwencji dowódcy 2 Dywizji Strzelców Pieszych gen. bryg. Bronisława Prugara-Ketlinga w Komisaria cie do Spraw Internowania i
Hospitalizacji oraz ministra Bernar da Ładosia - w Federalnym
Departamencie Politycznym.
Sugestie profesora Vetulaniego
i propozycje de Blonay’a znalazły
tylko częściowe uznanie. Główną
przeszkodą było odrzucenie koncepcji wprowadzenia polskich i
francuskich żołnierzy studentów
w mury szwajcarskich uczelni,
gdyż nie pozwalały na to przepisy
prawne odnoszące się do internowanych żołnierzy.
Komisarz Federalny do spraw
Internowania i Hospitalizacji życzliwie ustosunkował się do planu
André de Blonay’a. Mimo to odmówiono zgody na zakwaterowanie żołnierzy studentów w miastach uniwersyteckich i na ich immatrykulację. Zgodzono się natomiast na wyłączenie pragnących
studiować żołnierzy z nor mal nych obozów internowania i
stworzenie dla nich specjalnych
obozów pod miastami uniwersyteckimi, określanych jako obozy
uniwersyteckie. Początkowo do
obozów uniwersyteckich postanowiono skierować tylko tych studentów, którym wojna przerwała
tok studiów, a także tych, którzy
już przed wojną zdobyli dyplomy
ukończenia szkół wyższych. Mieli oni pełnić funkcje wykładowców lub występować w charakterze asystentów profesorów szwajcar skich. Ciężar prowa dze nia
zajęć miał spoczywać na samych
internowanych. Liczba osób posiadających tytuły naukowe profesora lub docenta była jednak
minimalna toteż ostatecznie zdecydowano się powierzyć prowadzenie wykładów i kiero wa nie
pra cą studentów profeso rom
uczelni szwajcarskich.
Narzucono szybkie tempo prac
organizacyjnych. 25 września
1940 r. władze szwajcarskie wydały zarządzenie, na którego podsta wie przystąpiono do organi zacji obozów uniwersyteckich,
zwanych w początkowej fazie
obozami polowymi, które miały
wykorzystywać potencjał naukowy pobliskich uczelni szwajcarskich. Wprowadzono limit przyjęć na studia. Przewidywano, że
w obozach tych będzie studio wało w:
- Uster - 150 osób;
- w Zurychu - 70 osób;
- w Wil - 150 osób;
- w Grangeneuve i Hauterive 150 osób.
W każdym z obozów miał być
powołany dziekan, który byłby
odpo wiedzialny za organizację
procesu kształcenia. Prace przygotowawcze związane z organizacją obozów uniwer sy teckich
uwieńczyło wydanie przez Komisariat do spraw Inter nowania i
Hospitalizacji rozkazu dziennego
z 28 października 1940 r., podpisanego przez Komisarza Federalnego płk. Johanesa von Muralta.
Rozkaz ten odczytano podczas
inauguracji roku akademickiego
zarządzonego na 1 listopada.
Na stanowisko inspektora obozów wyższych uczelni powołano
ppłk. Maxa Zellera, który był
przedstawicielem Komisariatu do
spraw Internowania i Hospitalizacji. Miał on wszelkie predyspozycje do objęcia tego stanowiska.
Przygotowanie fachowe pozwalało mu na pogodzenie dyscypliny
wojskowej w obozach z prawidłowym tokiem studiów. Do jego
obowiązków należała lokalizacja
obozów, kontakt z uczelnianymi
władzami szwajcarskimi, sprawy
finansowe oraz wyposażenie w
pomoce naukowe.
O przyjęciu do obozu uniwersyteckiego decydowała specjalna
komisja kwalifikacyjna pod przewodnictwem ppłk. Zellera. W jej
skład wchodzili rektorzy zainteresowanych uczelni bądź delegowani przez nich profesorowie, przedstawiciele Polskiego Poselstwa w
Bernie (z polskiej strony attaché
prasowy dr Alfons Bronarski) i
pracownik Europejskiej Fundacji
Pomocy Studentom (Fonds Européen de Secours aux Etudiants –
FESE), którą reprezentowała
Irena Kownacka wydelegowana
przez André de Blonay’a. Do wód cę dywizji gen. bryg. Bro nisława Prugara-Ketlinga reprezentował profesor Adam Vetu lani. Komisje przeprowadziły
wśród kandydatów na studia uniwersyteckie dwukrotną selekcję,
której celem było zbadanie kwalifikacji zgłaszających się na studia oraz sprawdzenie znajomości
jednego z języków wykładowych
(niemiecki lub francuski).
Komisja pracowała od 2 do 5
października. W tym czasie przyjęła od internowanych żołnierzy
oświadczenia, które stanowiły
podstawę zaliczenia w poczet
przyszłych studentów, asystentów
i doktorantów. Ciężar selekcji
spadał na polskich członków komisji. Szwajcarscy członkowie
komisji stwierdzali natomiast, czy
kandydaci znają na tyle biegle język, aby mogli efektywnie korzystać z wykładów profeso rów
szwajcarskich.
Na studia zakwalifikowano
studentów, którzy z przyczyn od
siebie niezależnych przerwali
naukę lub byli absolwentami
szkół średnich. Przed komisją
stanęło ponad 550 żołnierzy.
Spośród nich na skutek fałszy wych oświadczeń (np. brak matury) zdyskwalifikowano 85 osób.
Ostatecznie władze szwajcarskie
zrezygnowały z limitu przyjęć na
studia wyższe. Tak więc praca
komisji kwalifikacyjnej, mająca
na celu wybranie najlepszych,
stała się zbędna.
Wyniki przeprowadzonej re krutacji dały podstawę do zorgani zowania obozów, z którymi
współpracowały cztery wyższe
uczelnie szwajcarskie: uniwersytety we Fryburgu i Zurychu, politechnika w Zurychu i Wyższa
Szkoła Handlowa w St. Gallen.
Ostatecznie utworzono trzy
obozy:
- Obóz Uniwersytecki w Winterthur pod patronatem uniwersytetu i politechniki w Zurychu;
- Obóz Uniwersytecki w Grengeneuve pod patronatem Uniwersytetu Fryburskiego;
- Obóz Uniwersytecki w Sir nach pod patronatem Wyższej
Szkoły Handlowej w St. Gallen.
3 listopada 1940 r. „Goniec
Obozowy” tak opisał to wydarzenie: „W historii stosunków polsko
- szwajcarskich tak bogatej w
piękne karty, stworzenie obozów
tych stanowić będzie z pewnością
jedną z najpiękniejszych”, a kilka
tygodni później na łamach tejże
gazety ukazała się odezwa do wód cy 2 Dywizji Strzelców
Pieszych do żołnierzy, w której
m.in. czytamy:
„Władze szwajcarskie, które
już tyle razy dały wyraz swej dla
nas przychylności, rozumiejąc w
pełni ciężkie położenie tych,
których wojna oderwała od nauki,
zgodziły się chętnie na umożliwienie studiów dla pewnej ilości
internowanych. Dając Wam możność prowadzenia studiów, dałem
Wam równocześnie wyraz mojego zaufania, że i w tych nie czysto wojskowych warunkach,
potraficie, dzięki własnej dyscyplinie duchowej, utrzymać należytą karność wewnętrzną i zewnętrzną. Pamiętajcie, że w przyszłości czeka Was wielkie i zaszczytne zadanie – zadanie utrzymania wysoko sztandaru Polski
na polu wiedzy [...]. Ostrzegam
Was przed dezercją duchową,
którą byłoby niewykorzystanie
całego posiadanego czasu i nieskierowanie całego wysiłku dla
zdo bycia jak największego za pasu wiedzy. Wiedzy dla Was, a
przez Was wiedzy dla Polski”.
Obozy uniwersyteckie zostały
zorganizowane na wzór wojskowy. Posiadały administrację wojskową i naukową. W skład administracji wojskowej wchodzili
komendanci, kadra oficerska i
personel pomocniczy. Pod względem naukowym na czele obozu
sta li profesorowie szwajcarscy,
którzy pełnili funkcje rektorów w
obozach, a za poszczególne kierunki studiów byli odpowiedzialni dziekani wydziałów. Równolegle występowali polscy dyrektorzy nauk i kierownicy grup. Dyrektorom nauk podlegali kierow-
nicy grup. Przełożonymi asystentów i studentów byli kierownicy
grup naukowych. Funkcje rektorów pełnili:
- w obozie Winterthur - pro fesor Charles Andrae, były rektor
politechniki w Zurychu i Wyższej
Szkoły Technicznej w Gizech w
Egipcie;
- w Grengeneuve - profesor Edward Cros, znawca literatury słowiań skiej, potem profesorowie
Al fred Siegwart i Wilhelm Os wald;
- w Herisau (przeniesiony obóz
z Sirny) - profesor Max Wildi,
wykładowca języka angielskiego.
Największy obóz, który miał
być rozmieszczony według planów w Uster, ostatecznie powstał
w Winterthur.
15-31/07/ 2010 No14 (1004)
Strona 8
Katyńskie reminiscencje
Litewskie odgłosy i komentarze
Zenowiusz Ponarski
Bywało że prawda o Katyniu,
ukrywana przez jednych i znie kształcona przez innych wychodziła na jaw, zupełnie przypadkowo bądź w szczególnych okolicznościach. Zupełnie nieoczekiwanie ludzie dowiadywali się o tym,
co sie wydarzyło w lesie katyńskim. Przedstawione zostaną trzy
różne historie, których wspólnym
mianownikiem jest Katyń.
Tak było w przypadku porucznika Alfonsa Koechera, pracownika II Oddzia łu Sztabu General nego. Przed wojną, po zwolnieniu
z wojska został cywilnym urzędnikiem „dwójki”, jak zazwyczaj
nazywano polski wywiad wojskowy. Podczas wojny w 1939 roku,
powołany był do wojska i wraz z
14 -15 tysiącami naszych oficerów i szeregowych przeszedł granicę litewską, gdzie został internowany. Trudno ustalić w którym
przebywał obozie (z 7 miejsc, w
których początkowo przetrzymywano wojskowych Polaków), i to
jest nieistotne dla naszego przekazu. Ale na niego oddziaływała
atmosfera która w nich panowała.
Wiemy o niej z relacji internowanego Alfreda Kolatora: ”Ludzie
byli jacyś apatyczni, osowiali,
jakby w oczekiwaniu jakiejś katastrofy… Ppłk Kmeta przeszedł
pod okupację niemiecką, bo uważał, że grozi mu tam mniejsze niebezpieczeństwo (Internowanie na
Litwie, Zeszyty Historyczne, Paryż, z. 98). Podobny niepokój
udzielił się niewątpliwie Koecherowi. Na początku czerwca 1940
roku, zgłosił się do władz litewskich, by go gdziekolwiek ode słali za granicę, albowiem wie co
go oczekuje, jako pracownika
„dwójki”, w przypadku wpadnięcia w ręce sowieckie. Wówczas
zain teresował się nim litewski
wywiad wojskowy.
Litewski wywiad wojskowy
zajmował w swoim kraju szczególną pozycję, a stanowisko szefa
II Oddziału Głównego Sztabu
Wojskowego (a w skrócie Sztabu
Woj skowego) ważniejsze było
aniżeli ministra. Ostatnim jego
szefem był płk Szt. Gen. Kostas
Dulksnys, który na swym stanowisku dotrwał do 15 czerw ca
1940 roku (po dymisji wywie ziono go od razu do Rosji). Jego
sylwetkę przedstawił z sympatią
polski attache wojskowy w Kownie, płk Leon Mitkiewicz
Od początku swego działania,
litewska „dwójka” najbardziej się
interesowała Polską. W jej wy dziale gromadzenia informacji
istniał referat (sekcja) polski, w
którym zbierano materiały o Polsce. Kierownik major Raibikis, i
oficerowie referatu, por. Szukis i
por. Jakutis. uradowali się z możności rozmowy z polskim kolegą,
Ko echerem. Wypytywano go o
różne rzeczy, konfrontując z posiadaną wiedzą. Rozmowa toczyła się w atmosferze prawie przyjacielskiej, Litwini obiecali Polakowi wysłanie do Niemiec, sami
będąc bardzo zatroskani swą najbliższą przyszłością. I dotrzymali
obietnicy, gdyż wkrótce znalazł
się w obozie Arnswalde, znanym
jako obóz II B(obecnie Choszno,
Pomorze Zach.). W trakcie rozmowy litewskich oficerów z Polakiem rozmowa przeszła na temat
losu polskich jeńców wojennych
w Sowietach, a zwłaszcza tych
którzy są w Kozielsku. Widocznie
byli tam znajomi Koechera, który
w pewnym momencie usłyszał
porażające słowa: „Kozielsk jest
przecież wymordowany”. Na jego
uwagę, że to chyba niemożliwe,
gdyż w Kozielsku przebywa kilka
tysięcy ludzi, oficer litewski miał
się wyrazić: ”Nie wiem oczywiście co tam się wydarzyło, ale posiadamy takie informacje”.
Słowa litewskiego oficera powtórzył w Oflagu II B. Stały się
znane szerszemu gronu Polaków.
Uniknął tego co spotkało innych,
a o czym wspominał Alfred Kolator: ” 10 lipca 1940 roku pod
obóz w Kalwarii podjechali bolszewicy i przyszło to nieszczęście, którego nadejście ludzie przeczuwali… na stacji załadowano
nas po 45 osób do towarowych
wagonów... Upał był straszliwy,
okna zabite deskami, duszno, dokuczało pragnienie, nie dano nawet kropli wody. Minęliś my
Kow no, ze ściśniętym sercem
Wil no, zbliżał się wieczór, mi jaliśmy Kolonię Kolejową, nagle
usłyszeliśmy strzały, pociąg stanął. Ujadanie psów, krzyki eskorty, widocznie ktoś uciekł. Po
chwi li pociąg ruszył i znowu
strzały i ujadanie psów”.
I na tym można było zakończyć
ten epizod, jeśliby nie nasuwały
się wątpliwości. Skąd litewski
wywiad wiedział o losie jeńców
w Kozielsku? Dlaczego z tą informacją podzielił się z polskim
współpracownikiem dwójki, która
była jego głównym przeciwni kiem w okresie międzywojnia?
Aby znaleźć odpowiedź na te
wątpliwości warto zapoznać się z
wypowiedzią płk. Armii Krajowej
Tomasza Zana, urodzonego w
1902 r. Nie będę przedstawiał
pełnego jego życiorysu, poza tym,
że urodził się w Duksztach na
Wileńszczyźnie, służył w korpusie gen. Dowbór - Muśnickiego,
brał udział w obronie Wilna w
1918 r., a rok później w Suwałkach wstąpił do POW. W czasie
walk z Litwinami, internowany
przez nich po przekroczeniu
Niemna, uciekł z obozu w Kozłowej Rudzie. Podczas wojny z bolszewikami w 1920 r. dwukrotnie
ran ny. W 1939 r. powołany do
wojska w stopniu rotmistrza, a po
wkroczeniu Armii Czerwonej
przedostał się do Kowna, gdzie
był oficerem wywiadu polskiego
na kraje bałtyckie. Od grudnia
1939 roku w Związku Walki
Wyzwoleńczej, a po lipcu 1941 w
Warszawie w wywiadzie ofensyw-
nym pół.- wsch AK i w Kedywie.
Gdy przebywał w Kownie, płk.
L. Mitkiewicz, attache wojskowy,
przed wyjazdem z Litwy, powierzył mu wywiad wojskowy. Znał
warunki miejscowe i języki litewski i rosyjski, miał doświadczenie wywiadowcze. Osoba z takim
życiorysem i znajomością wywiadu, tak wspomniała o pewnym
interesującym wydarzeniu, o którym warto wiedzieć:
„Niewiele brakowało, a płk
Mitkiewicz byłby mnie skontaktował z atache wojskowym Związku Sowieckiego majorem Korotkichem, podówczas nieobecnym
w Kownie. Przyznam się, że ta
propozycja mnie zaskoczyła, ale
pułkownik zapewniał, że to kontakt bardzo pożyteczny. Później
zrozumiałem, że interesy różnych
wy wiadów zawsze gdzieś się
krzyżują, prędzej czy później sobie pomagają lub szkodzą, zawsze na zasadzie wzajemności. Ale
przyznaję, że wtedy, w nie całe
dwa miesiące po napaści bolszewików na Polskę, była dla mnie
szokująca” (własne podkreślenie Z.P.).
Co o nim powiedział płk Mitkiewicz?: „Major Korotkich- stosunkowo młody człowiek, lat
około 36… zdradzał dużą inteligencję, znajomość problemów
europejskich i duże oczytanie....
Stosunki moje… były do pewnego czasu bardzo dobre, a nawet
przyjazne. Po nawiązaniu znajomości na jesiennych manewrach
litewskich i po wymianie wizyt
nawiązaliśmy ze sobą bliższe stosunki, widując się dość często i
odwiedzając się wzajemnie. wspominał - Major Korotkich na
temat swoich poglądów politycznych i ideologicznych, zwłaszcza
w zakresie marksizmu - leninizmu, nie wypowiadał się. Pani Korotkich natomiast powiedziała
mojej żonie, że swoją córeczkę
za prowadziła do cerkwi, aby
przyjęła Chrzest św., bo jak mówiła, byłaby poganką”;
Pułkownik z majorem często
pro wadził dłuższe rozmowy o
których Mitkiewicz informował
na bieżąco Warszawę. Dotyczyły
stosunków z Niemcami, zagad nień strategicznych i zagadnień
międzynarodowych. Czy Rosjanin nie dezinformował Polaka? A
historia z córeczką - nie była po
prostu wymysłem dla zdobycia
zaufania? A prawdziwe oblicze
obnażył 10 czerwca 1940 roku w
rozmowie z gen.Zaskiewicziusem
z Ministerstwa Obrony Narodowej Litwy:
„Podniósł, że nie jest tajem nicą, iż w WILNIE jest wielu
Polaków, z którymi litewskie
wła dze się ceremonią. Należy
zlikwidować właściwe kierow nictwo („golovku). Zatrzymy wanie zwykłych awanturników,
naruszających porządek publiczny, chociaż jest potrzebne, nie
załatwia zasadniczego problemu.
Wobec tego należy likwidować
(wła ściwe) kierownictwo. Pod kreślił, że nasze organy bezpieczeń stwa wiedzą, kto stanowi
„gołovku” i dlatego nie jest zrozumiałe, dlaczego nie podejmują
kroków aby ją zlikwidować”
(Litewska okupacja i aneksja
1939-1940. Zbiór dokument, Wilno 1883, lit.). Takim okazał się
ten inteligentny i oczytany sowie-
cki major!
Po opuszczeniu stolicy tymczasowej Litwy (tak Kowno określała konstytucja kraju), placówki w
istocie rzeczy - drugorzędnej, od
razu awansował. O tym świadczy
jego życiorys. Niedoszły znajomy
Tomasza Zana, był nie byle kim.
Iwan Maksymowicz Korotkich,
urodził się w 1901 r. na Ukrainie.
W Kownie przebywał od maja
1938 do sierpnia 1940 r. Dobrze
tam wypełnia swoje zadania a po
powrocie do Moskwy zostaje
szefem znaczącego wydziału
GRU (wywiadu wojskowego). A
od maja 1941 jest komendantem
Akademii Wywiadu Sztabu Generalnego Armii Czerwonej.
Przejdziemy teraz do zaskakującego stwierdzenia Zana o współpracy wywiadów, nie popartego
konkretami. Dlatego przy toczę
kilka przykładów, świadczących o
zasadności jego słów. Bywało, że
wywiady dogadywały się ze sobą
na własną rękę, nawet bez wiedzy
premierów i głów państwa. Porozumiało się INO (wywiad zagrani czny NKWD) z wy wiadem
Czechosłowacji.
W 1936 roku powstał w Pradze
wspólny ośrodek wywiadowczy o
zagadkowej nazwie -BONAPO, o
którym nie zachowały się żadne
materiały. Mieścił się w wilii pracownika wywiadu maj. Karela Paleczeka, a stronę sowiecką reprezentował kap. Kuzniecow. WONAPO a potem WONAPO - 2
miało 16 rezydentów w Austrii i
Niemczech. Niekiedy czechosłowac ki wywiad uczestniczył w
operacjach wywiadu sowieckiego.
Wspólny ośrodek rozpadł się po
układzie w Monachium.
Litew ski wywiad wojskowy
miał stosowną umowę z wywiadem sowieckim o współdziałaniu
na odcinku polskim i nie tylko na
nim. Nie znamy szczegółów i
brak o tym materiałów. Widocznie umowa działała „skoro pismo
„Nasz Put” wydawane przez rosyjskich faszystów w Harbinie i
dostarczane do ich miejscowego
oddziału, przekazywano Sowietom. I nikomu nie przeszkadzało,
że Litwini rozstrzelali generała za
szpiegostwo, gdy został zatrzymany przy przekazywaniu materiałów sowieckiemu dyplomacie. A
sojusz tego wywiadu z ukraińskimi terrorystami, wspomaganymi
materialnie, paszportami i w inny
sposób. A ci z kolei poma ga li
litewskim szpiegom. Valerijonas
Szimkus, skazany za szpiegostwo
w Polsce, uciekł z więzienia przy
pomocy ukraińskiej pielęgniarki,
która dostarczyła ubranie cywilne
i dała schronienie u Ukraińca,
gospodarującego pod Warszawą.
Szimkus przyznał: „Podziemie
ukraińskie załatwiło mi dokumenty i pieniądze oraz łączność z Litwinami” (Wspomnienia, cz. I ,
Chicago 1985, lit.).
Dlatego oczywiste jest dlaczego
litewski wywiad powiadomił, co
stało się z jeńcami Kozielska i tą
wiadomością jego oficerowie podzielili się z polskim kolegą. Zadziałała zasada wzajemności!
Inna historii wydarzyła się rok
później, w drugiej połowie czerwca 1941 r., tuż przed wybuchem
woj ny sowiecko - niemieckiej.
Dotyczy rozmowy dwóch Litwinów, pisarza dość znanego, który
podjął flirt z komunistami, gdy
doszli do władzy dzięki Stalinowi
i litewskiego komunisty, który
stał się jednym z szefów litewskiego Komisariatu Bezpieczeństwa Państwowego czyli KGB.
Pierwszy - Liudas Dovydenas,
(1906 - 2000), autor kilku poczytnych romansów i książek dla
dzieci. Wiejski chłopak ukończył
3 klasy szkoły powszechnej, drogą samokształcenia stał się dziennikarzem i uznanym prozaikiem.
Został w latach 1938 - 1939 sekretarzem Związku Pisarzy Litewskich i znalazł się w polu widzenia sowieckiego poselstwa.
Zapraszano go na rauty i imprezy,
przysyłano do domu rosyjskie
ksią żki. Dotąd politycznie neu tral ny, po interwencji ZSRR i
obaleniu rządów prezydenta Smetony, został wciągnięty do sowietyzacji Litwy. Włączony od razu
do Komitetu Pomocy Więźniom
Politycznym a potem znalazł się
wśród posłów Sejmu Ludowego,
wybranych w głosowaniu (!) z 14
lipca 1940 r. „Wybrany” a właściwie mianowany posłem z okręgu Poniewieskiego. Kiedy sejm
ten przekształcił się w Radę Najwyższą Litewskiej SRR, na jej
czele stanął Balys Baranauskas,
Zostaje wtedy wiceprzewodniczącym tej Rady Najwyższej i dyrektorem Departamentu w Ministerstwie Oświaty.
A teraz o rozmówcy Dovydenasa. Był nim wspomniany Balys
Bara na uskas (1906 - 1975), też
chłopski syn, który poszedł inną
drogą, niż przyszły pisarz. Kilka
lat mieszkał z rodzicami w Rydze, a w 1919 r. powrócił do
ojczyzny był fornalem. Do partii
komunistycznej należał od 1921
roku. rozpoczyna od związków
zawodowych, gdzie jest funkcjonariuszem i staje się nim u komunistów. Wielokrotnie skazywany
za nielegalną działalność, staje się
zawodowym rewolucjonistą, członkiem centralnych władz Kompartii Litwy. W listopadzie 1939
roku w trybie administracyjnym
w obozie pracy w Dymitrawie, a
potem Podbrodziu, skąd 18 czerw ca 1940 r. zostaje zwolniony.
Po dwóch dniach, pracuje w opanowanej przez przybyłych z Moskwy, Saugumie ( Urzędzie Bezpie czeństwa) w której w końcu
zostaje wice - szefem. Zostaje
po s łem Sejmu Ludowego a na stępnie jest Przewodniczącym
Rady Najwyższej Lit. SRR.
Opublikowałem 24 listopada
1989 roku w wileńskim dzienniku
artykuł pt. „Pisarz litewski o Katyniu” w którym napisałem: „Doceniając wagę nawet najdrobniejszego szczegółu o Katyniu przeka zujemy tę relację czy telni kowi”. Dotyczyła fragmentu książki
L.Dovydenasa, z 1970 roku, dwutomowej „Mes valdysime pasaule” (Zapanujemy nad światem),
tom 2, której miał przekład angielski (1971). Nie mamy możliwości przytoczenia jej treści. Jest
kontynuacją tematu o Litwie Sowieckiej Litwy i zbro dniach
NKWD w l. 1940-1941, podjętym
w 1943 r. w książce „”Użraszai”
(Notatki). Mimo, że w rozmowie
Dovydena sa z Baranauskasem,
prowadzonej w drugiej połowie
czerwca 1941 r. nie pada słowo Katyń, ale wiadomo, że dotyczy
zbrodni tam dokonanej.
15-31/07/2010 No 14 (1004)
Sprawy morskie aktualności
DokoÒczenie ze strony 1
2009 r. wyniosła 504,3 tys. pasażeromil, była mniejsza niż w roku
poprzednim o 58,5% (6,2% pracy
przewozowej ogółem).
Produkcja i remonty statków
morskich
Liczba jednostek wyprodukowanych w roku 2009 wyniosła 25
i była o 25% wyższa w porównaniu z rokiem poprzednim. Pojemność brutto (GT) statków, których
produkcję sfinalizowano w 2009
r. wyniosła 279,0 tys. i była niższa o 43,5% w porównaniu z rokiem poprzednim. Miernik produkcyjności stoczni, tj. skompenso wana pojemność rejestrowa
brutto zbudowanych w 2009 r.
statków wyniosła 241,9 tys. CGT
i była mniejsza od uzyskanej w
2008 r. o 26,8%. W 2009 r. 48 %
całkowitej produkcji stoczniowej
stanowiły statki nietowarowe, a
20% kontenerowce.
Stabilnie funkcjonują wszyst-
kie stocznie remontowe (Gdańska
Stocznia Remontowa S.A., Stocznia Remontowa NAUTA S.A.,
inne) skutecznie konkurując na
wolnym rynku. Podobnie sytuacja
wygląda w mniejszych stoczniach
całkowicie sprywatyzowanych
(patrz Stocznia Północna S.A. w
Gdańsku). Ogłoszenie upadłości
dwóch stoczni produkcyjnych
(Stocznia Gdynia S.A., Stocznia
Szczecińska Nowa) obniżyło
zdolności produkcyjne polskich
stoczni. Dużą część majątku po
by łej Stoczni Gdynia przejęły
inne stocznie trójmiejskie.
Trwa proces przetargowy wyprzedaży majątku Stoczni Szczecińskiej Nowa. Dokończenie prywatyzacji polskich stoczni, ro zwój nowych technologii i równoczesny rozwój niszowych rynków w przemyśle stoczniowym to
czynniki, które pozwolą prze trwać kryzys i zapewnić konkurencyjność tego sektora w Polsce.
W Europie nastąpił kryzys w
przemyśle stoczniowym. Europejskie stocznie już dawno zostały
wy przedzone przez stocznie
azjatyckie w produkcji kontenerowców, masowców, tankowców.
Cykl produkcyjny statku trwa
dwa lata. W tym roku kończy się
realizacja statków zakontraktowanych w 2008 roku. Ponieważ w
2009 roku w zasadzie nie było
kontraktów w europejskich stoczniach i równocześnie spadły ceny
statków, to należy się spodziewać
ma sowych zwolnień (Dania 2600 osób, Francja - 1500 osób,
Niem cy - 2500 osób, Malta 2500 osób, Włochy 1000 osób,
Turcja - około 50% zatrudnio nych).
W tym trudnym okresie w 2009
roku głównym beneficjen tem
zamówień były Chiny, któ rych
stocznie otrzymywały bezpośrednie miliardowe dotacje państwowe. Unia Europejska, która egzekwowała przestrzeganie zasad
konkurencji wolnego rynku w
Polsce i w Europie nie była w stanie ich wyegzekwować w stoczniach azjatyckich. Stocznie europejskie także otrzymywały dotacje ukryte w funduszach regionalnych.
Jednkaże konkurencyjność przemy słu okrętowego na Dalekim
Wschodzie spowodowała kryzys
także w stoczniach europejskich.
Unia Europejska nie przewidywała takiej sytuacji. Obecnie Unia
Europejska przygotowuje raport.
Idea raportu jest następująca: należy utrzymać konkurencyjność
tego przemysłu, nie dopuścić do
obniżenia zdolności produkcyjnej
i zaniknięcia kompetencji morskich w nauce oraz szkolnictwie
wyższym.
Według Piotra Soyki, prezesa
Forum Okrętowego, dokończenie
prywatyzacji, produkcja wysokozaawansowanych technologicznie
statków to niezbędne warunki do
przetrwania branży stoczniowej
w Polsce. W jego ocenie jeżeli
polskie stocznie mają się utrzymać i rozwijać, to należy ułatwiać
finansowanie gwarancji na zaliczki armatorskie poprzez preferencyj ne kredyty. Konieczne jest
również lokowanie zamówień na
produkcję okrętów Marynarki
Wojennej w polskich stoczniach.
Tak postępują inne kraje europejskie. Należy również rozwijać
ryn ki niszowe, czyli żeglugę
wewnątrzeuropejską, wymieniać
flotę ze względów ekologicznych,
demontować i modernizować
stare jednostki, zaś przede wszyst kim rozwijać tak zwana flotę
wypoczynkową (łodzie wycieczkowe, jachty).
W Europie w przemyśle stocznio wym jest zatrudnionych 85,
000 osób, zaś przy produkcji
łodzi i jachtów 270,000 pracowników. Polskie stocznie jachtowe
do brze sobie radzą na rynkach
światowych (przykład - firma
GALEON ze Straszyna koło
Gdańska) oferując jachty i łodzie
na wysokim poziomie przy niezawyżonych cenach. Stocznia GALEON otworzyła swoje przedstawicielstwa handlowe w Stanach
Zjednoczonych i Chinach. Na
drugą stronę Atlantyku wyekspediowano już pierwsze duże, komfortowe jachty motorowe. Na
rynkach amerykańskim, kanadyjskim, meksykańskim i karaibskim
Strona 9
GALEON reprezentuje firma
North America LLC. Natomiast
w sprzedaży jachtów w Chinach,
Honkongu i Makao pośredniczyć
będzie firma Hongkong Perfor mance Yacht Co. Ltd.
Polska jak i inne kraje europejskie przestrzegała zasad uczciwej
konkurencji i dlatego z tej konkurencji niekiedy wypada. Świat
tego nie przestrzega. W czasie
kryzysu koncerny europejskie
część produkcji związanej z przemysłem okrętowym przeniosły do
Chin.
Z jednej strony mówi się o wolnym rynku i zagrożeniu ze strony
Chin, z drugiej zaś w czasie kryzysu wszystkie globalne korporacje przenoszą tam swoją produkcję. W ten sposób likwidowane są
miejsca pracy w przemyśle stocznio wym Europy. Rozwiązanie
problemów polskich stoczni należy upatrywać między innymi w
mądrym zarządzaniu europejskim
rynkiem pracy i globalizacji kwestii społecznych w działaniach
Unii Europejskiej.
Może dodatkową szansą dla
polskich stoczni jest ekologiczna
kasacja floty handlowej i wojennej oraz obiektów oceanotechnicznych (recycling jednostek pływających i platform wiertni czych). Stocznie złomowe na
świecie prosperują, zaś w Polsce
po w stały już pewne inicjatywy
organizacyjne - klastery z ukierunkowaniem na złomowanie
statków.
Porty morskie
Obroty ładunkowe w portach
morskich w 2009 r. wyniosły 45,1
mln ton, tj. o 7,7% mniej niż w
poprzednim roku. Największy
udział w obrotach polskich portów morskich miały porty o podsta wowym znaczeniu dla gos podarki narodowej: Gdańsk (41,
6%), Gdynia (25,2%), Szczecin
(15,5%) oraz Świnoujście (15,6%).
Obroty ładunkowe portu w Policach stanowiły 1,8%, a udział pozostałych portów wyniósł 0,3%.
W 2009 r. w porównaniu z ro kiem poprzednim odnotowano
spadek obrotów ładunkowych: w
Policach - o 62,8%, Świnoujściu o 20,4%, Gdyni - o 11,6% i
Szczecinie - o 10,2%. Wzrost
obrotów odnotowano w portach:
Darłowo (ośmiokrotny) i Gdańsk
- o 9,9%. Największy udział w
strukturze obrotów ładunkowych
miały ładunki masowe suche –
42,6% (węgiel i koks - 18,1%) i
ładunki masowe ciekłe - 28,4%
(ropa naftowa i produkty naftowe
- 24,8%).
W międzynarodowym obrocie
morskim przeładowano łącznie
44,3 mln ton ładunków, tj. o 7,4%
mniej niż w 2008 r. Krajowy
obrót morski stanowił 1,8% obrotów ogółem, tj. o 19,3% mniej niż
w roku poprzednim. Największy
udział (tj. 78,5%) w 2009 r. w ruchu międzynarodowym w łącz nych obrotach ładunkowych polskich portów miały obroty z kraja-
mi europejskimi (w tym z krajami
Unii Europejskiej - 67,0%),
Ameryką Północną - 5,8%, Azją 5,6%, Afryką - 5,4%, Ameryką
Środkową i Południową - 5,2%.
Udział państw europejskich w
łącznych obrotach polskich portów miała Szwecja - 12,9%,
Niemcy - 11,4%, Niderlandy 7,4%, Wielka Brytania - 6,8%,
Finlandia - 6,1%, Dania - 5,1%,
Hiszpania - 3,5%,Belgia - 3,2%,
Francja - 2,5%, Łotwa - 2,4% i
Litwa - 2,3%.
Obrót ładunków tranzytowych
w 2009 r. wyniósł 8294,1 tys. ton
i zmniejszył się w porównaniu z
rokiem poprzednim o 21,2%.
Największy spadek w obrotach
ładunków tranzytowych wystąpił
w Gdyni - 67,3% oraz Świnoujściu - 46,1%. Ponad połowę ładun ków tranzytowych ogółem
stanowiły ładunki masowe ciekłe
(62,1%). Największy spadek
przeładunku ładunków tranzytowych dotyczył rudy i złomu (71,
6%) oraz węgla i koksu (58,3%).
Najwięcej ładunków tran zyto wych przeładowano w portach:
Gdańsk (63,3%), Szcze cin (18,
8%), Świnoujście (17,2%).
Przywóz ładunków tranzyto wych zmalał o 40,1% w porównaniu z 2008 r., wywóz - o 8,4%. W
2009 r. do polskich portów przypłynęło w ruchu międzynarodowym 711,3 tys. pasażerów, tj. o
7,2% mniej niż w analogicznym
okresie ubiegłego roku, wypłynęło 722,9 tys. pasażerów, tj. o
5,8% mniej niż przed rokiem.
Najwięcej pasażerów przewieziono w relacji z portami szwedzkimi - 79,1%, niemieckimi - 10,8%
i duńskimi - 9,0%.
Do polskich portów morskich
w 2009 r. zawinęło 20,0 tys. statków (o 10,4% mniej niż przed
rokiem), o łącznej pojemności
netto (NT) 62,4 mln, tj. o 1,6%
niższej niż w 2008 r. i pojemności
brutto (GT) - 149,4 mln ton, tj. o
3,8% niższej niż w analogicznym
okresie ubiegłego roku. Łączna
nośność statków, które weszły do
portów, wyniosła 95,2 mln ton, tj.
o 7,0% mniej niż w 2008 r.,
zwiększyła się natomiast przeciętna nośność statku o 3,7% w stosunku do 2008 r.
Rybołówstwo morskie
W 2009 r. polska flota rybacka
liczyła 808 jednostek (o 2,9%
mniej niż w 2008 r.), o łącznej
pojemności brutto GT 38,2 tys. (o
6,8% mniej niż w 2008 r.) oraz o
mocy 90,8 tys. kW (o 8,3% mniej
niż w 2008 r.). Podobnie jak w
roku 2008 we flocie ry backiej eksploatowano 4
trawlery dalekomorskie o
łącznej pojemności brutto
GT 21,3 tys. (bez zmian w
stosunku do 2008 r.) i o
mo cy 18,4 kW (o 3,4%
więcej niż w 2008 r.).
Ponadto w skład floty rybackiej
w 2009 r. weszło 161 kutrów (o
18,3% mniej niż w 2008 r.), o
pojemności brutto GT 12,9 tys. (o
17,8% mniej niż w 2008 r.) i mocy 42,5 tys. kW (o 16,3% mniej
niż w roku poprzednim). Wzrosła
natomiast liczebność łodzi rybackich - w 2009 r. było ich 643 (o
1,9% więcej w stosunku do roku
poprzedniego), o łącznej pojemności brutto GT 4,1 tys. (bez
zmian w stosunku do 2009 r.)
oraz mocy 29,9 kW (o 1,6%
mniej niż w 2008 r.). Połowy ryb
i innych organizmów morskich w
2009 roku wyniosły 211,7 tys. ton
i były wyższe o 67,8% niż w
2008 r. Na Morzu Bałtyckim złowiono 130,9 tys. ton ryb, czyli o
38,4% więcej w porównaniu z
rokiem poprzednim, natomiast
połowy dalekomorskie wyniosły
80,7 tys. ton. Polska flota rybacka
prowadziła działalność połowową
nie tylko na łowiskach atlantyckich - jak to miało miejsce przed
2009 rokiem, ale też na wodach
Pacyfiku Południowo-Wscho dniego. Połowy pacyficzne wynio sły 21,9 tys. ton i stanowiły
27,1% połowów dalekomorskich
dla Polski.
W strukturze gatunkowej połowów, podobnie jak w roku po przednim, dominowały szproty,
po ła wiane wyłącznie na Morzu
Bałtyckim. W 2009 roku złowiono 84,2 tys. ton tej ryby, co stanowiło 39,8% wielkości polskich
połowów ogółem. Połowy szprota
wzrosły w porównaniu do uzy ska nych w roku poprzednim o
51,9%. Drugim co do znaczenia
gatunkiem w strukturze połowów
był ostrobok (włącznie z ostrobokami chilijskimi) - w 2009 r. złowiono 46,3 tys. ton tej ryby, z tego 54,9% pochodziło z łowisk na
Atlantyku Środkowo - Wschodnim, natomiast 45,1% z łowisk
pacyficznych. Połowy ostroboka
stanowiły 21,9% polskich połowów ogółem. W porównaniu z
rokiem poprzednim połowy ostroboka wzrosły niemal czterokrotnie. Trzecim co do znaczenia
gatunkiem poławianym przez
polską flotę rybacką był śledź.
Złowiono 22,5 tys. ton śledzia, co
stanowiło 10,6% połowów ogółem. Połowy śledzia wzrosły o
32,3% w porównaniu z rokiem
poprzednim i pochodziły w całości z łowisk bałtyckich.
W 2009 r. połowy ryb płaskich
wyniosły 11,0 tys. ton (5,2% połowów ogółem) i utrzymały się na
poziomie z roku poprzedniego. Znaczna część
połowów ryb płaskich
(89,2%) pochodziła z
ło wisk bałtyckich. W
skład ryb poławianych
na Bał tyku i zale wach
wchodzą również gatunki typowe dla wód słodkich i słona wych. Połowy te wyniosły w
2009 r. 2,9 tys. ton (stanowiły
1,4% połowów ogółem) i były o
16,7% wyższe niż przed rokiem.
W 2009 r. dominującym gatunkiem w tej grupie były leszcze 0,8 tys. ton (28,7% połowów
zalewowych). W 2009 r. złowiono 8,3 tys. ton kryla, co stanowiło
3,9% poło wów ogółem. Całość
połowów tych bezkręgowców
pochodziła z łowisk dalekomorskich na Oceanie Atlantyckim w
rejonie Antarktydy (tzw. Atlantyk
antarktycz ny). Połowy kryla
zmniejszyły się o 1,0% w porówna niu z rokiem poprzednim. W
DokoÒczenie na stronie 10
15-31/07/2010 No 14 (1004)
Strona 10
Sprawy Morskie
aktualności
DokoÒczenie ze strony 9
2009 r., podobnie jak w roku poprzednim, nie prowadzono skupu
ryb na łowiskach dalekomorskich.
Marynarka Wojenna RP
Marynarka Wojenna jest rodzajem Sił Zbrojnych RP. Prowadzi
działania we wszystkich środowiskach - morskim, lądowym i powietrznym. Głównym zadaniem
polskich sił morskich jest zabezpieczenie interesów państwa na
morzu. Chodzi przede wszystkim
o wczesne wykrywanie symptomów zagrożeń od strony morza,
szkolenie i utrzymanie w gotowości sił do reagowania w sytua cjach kryzysowych, które zagrażałyby bezpieczeństwu żeglugi,
polskich obszarów morskich i
wybrzeża (Polska Wyłączna Strefa Ekonomiczna na Bałtyku i
morze terytorialne to ponad 30
tysięcy km2, pas wybrzeża liczy
ok. pół tysiąca km). Zwiększanie
roli transportu morskiego na
świecie (ponad 90% transportu
globalnego) przy jednoczesnym
wzroście liczby aktów piractwa i
terroryzmu powodują, że jednostki Marynarki Wojennej na stałe
obecne są w najważniejszych
ćwiczeniach międzynarodowych.
Celem tych ćwiczeń jest międzynarodowa współpraca i przygotowanie sił do przeciwdziałania
możliwym zagrożeniom na morzu, co jest szczególnie istotnym
interesem każdego państwa morskiego.
W ostatnich latach MW uczestniczyła w operacjach bojowych
na Zatoce Perskiej oraz w misji
anty terrorystycznej NATO na
Morzu Śródziemnym (Active
Endeavour). Marynarka Wojenna
jest na stałe obecna w elitarnych
Siłach Odpowiedzi NATO za pewniających Sojuszowi możliwość natychmiastowego reago wa nia wobec zagrożeń. Polskie
siły morskie wchodzą także w
skład międzynarodowego systemu ratowania życia na morzu,
ucze stniczą w ochronie ekolo gicz nej Bałtyku, a także w ak cjach humanitarnych głównie
podczas klęsk żywiołowych.
Obecnie flota polska dysponuje
ok. czterdziestoma okrętami bojowymi oraz czterdziestoma samolotami i śmigłowcami.
Współczesna Marynarka Wojenna liczy ok. 12 tysięcy marynarzy. Główne jej siły to: dwie
fregaty rakietowe, jedna korweta,
pięć okrętów podwodnych, pięć
okrętów rakietowych, pięć okrętów transportowo-minowych, trzy
niszczyciele min, kilkanaście
trałowców, jednostki ratownicze i
zabezpiecze nia. Operują one z
baz morskich w Gdyni i Świnoujściu, a także z portów w Helu i
Kołobrzegu. Marynarka Wojenna
dysponuje lotnictwem morskim
operującym z lotnisk w Gdyni
Babich Dołach, Darłowie i Siemirowicach, w tym także lotnic t wem pokładowym startującym z
pokładów fregat rakietowych.
Komponent lotniczy Marynarki
Wojennej to przede wszystkim
samoloty patrolowo-rozpoznawcze, śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych, ratownicze, a
tak że lotnictwo transportowe.
Wzdłuż polskiego wybrzeża rozlokowane są specjalistyczne jednostki brzegowe. Głównym ośrodkiem szkoleniowym jest Centrum
Szkolenia MW w Ustce.
Aktualnie rozważane są różne
warianty rozwoju morskiego rodzaju Sił Zbrojnych RP. Stan
istniejący nie jest zadowalający.
Jedną z podstawowych przyczyn
ta kiego stanu rzeczy jest brak
ponadpartyjnego porozumienia w
kwestiach związanych z obronnością państwa. Przykładem takiego
porozumienia może być duńskie
Porozumienie Obronne (Forsvarsforlig) podpisywane co pięć lat
przez wszystkie partie polityczne.
Nie bez znaczenia są również
priorytety w przebudowie i modernizacji oraz finansowaniu Sił
Zbrojnych RP.
Pomijając fakt wielokrotnych
poprawek w programie rozwoju
Sił Zbrojnych RP, produkt finalny
(aktualny stan Marynarki Wojennej RP) diametralnie różni się od
tego co planowano.
Henryk Bugłacki
Washing wisely your car this summer
With the warm weather upon
us, many Toronto residents are
taking the opportunity to add car
washing to their list of weekend
chores.
Unfortunately, the water that
comes from washing your car
often contains dirt, oil, grease,
heavy metals, hazardous chemicals and soaps - all of which enter
local streams, rivers and Lake
Ontario and can then harm aquati
habitat.
It is important to be aware that
there are two types of sewer systems in the City of Toronto. The
sanitary system takes the used
water from homes and businesses
to a wastewater treatment plant
for cleaning. The storm sewer
system - the square grates on the
side of the road - takes rainwater
and melted snow from the streets
and releases it, untreated, into
local streams, rivers and Lake
Ontario.
To avoid having dirty water run
into the storm sewer system,
consider these options for washing your car:
Use a commercial car wash
facility. These facilities are requir ed to follow a set of practices
determined by the City, including
treating wastewater and discharging it into the sanitary sewer system where it will receive further
treatment.
Find a location where the wastewater won’t flow into the storm
sewer. For example, washing cars
on a grassy lawn or gravel surface
allows the wastewater to be
absorbed by the soil. Washing the
car on your lawn doubles the
water use by giving your lawn a
good watering at the same time.
. Dispose of the waste water
into the sanitary sewer. By using
a pail, wash cloth and only a
small amount of water, and then
wiping the car dry, the waste
water can be contained in the
bucket and disposed of into the
sanitary sewer through a laundry
sink or toilet.
When choosing one of the
above car washing options, here
are a few tip:
*Don’t use soap. Instead, use a
small amount of a water-based
detergent that is phosphate and
NPE free.
*Don’t wash your car during
drought conditions.
* Re-think the need to wash
your car if rain is in the forecast.
The City of Toronto has a Sewers Bylaw that prohibits the discharge of any water other than
storm water or melted snow into
the storm sewers
For more information, visit
http://www.toronto.ca/water
Board receive approval for fullday early learning sites
Forty-five full-day early learning classrooms have been approved by the Ministry of Education
for the 2011-12 school year, but
the Peel District School Board
may not offer the program at all
sites unless fully funded by the
ministry. The board currently
estimates a funding shortfall of
nearly $2 million directly related
to the implementation of full-day
early learning.
The following 11 Peel schools,
proposed by the board, have been
approved by the ministry as sites
for phase two classrooms, but will
not necessarily run the programs
beginning in Sept. 2011:
Brampton
-Clark Boulevard Public School
- Dorset Drive Public School
- New school in Mount Pleasant
Village - Bovaird and Creditview
- Terry Fox Public School
Caledon
-Credit View Public School
- Macville Public School
Mississauga
-Hartsdale Avenue Public School
- Cawthra and Atwater
- Sherwood Mills Public School
- Silver Creek Public School
- Clifton Public School
- Willow Glen Public School
“The program may not be
offered at all of the sites approved
by the ministry. Unless the funding situation changes, we will
have to make difficult decisions
about which of the sites, approved
by the province, will host the
program in 2011-12.” says Janet
McDougald, chair of the board.
The Peel board has calculated the
actual cost of implementing the
new program in Phase One to be
$1.8 million more than the
province is providing in funding.
Costs for teachers, early child hood educators, professional deve lop ment, lunchroom supervi sion and administrative staff are
not fully covered by the government grants.
McDougald notes, “For a number of years, the Peel board has
been the fourth lowest funded
board in Ontario on a per pupil
basis. We are unwilling to make
our under-funding situation
worse. We do not want to run a
deficit related to the implementation of full-day early learning and
continue to offer the program in
Peel schools. We need fairer funding for all Peel students-including
those in full-day learning.”
For the 2011-12 school year
and beyond, the board will determine the number of full-day early
learning classes that can be offered each year based on the total
provincial funding provided for
each phase of full-day early learning. This includes total funding
for operating and capital purposes.
The Peel District School Board
will host 105 early learning classrooms beginning Sept. 2010.
As part of the full-day program,
certified teachers and registered
early childhood educators will
work together to help young
students learn and grow during
the regular school day. Families
can also choose to register their
children for optional, fee-based
student programs held before and
after the regular school day.
Through instruction and playbased learning, children will
Continued on page 23
No 14 (1004) 15-31/07/2010
Strona 11
Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze”
www.nowykurier.com
Strona 12
15-31/07/2010 No 14 (1004)
No 14 (1004) 15-31/07/2010
Strona 13
Three-day fine art event, the Sunnyside Beach Juried
Art Show & Sale, returns to the Sunnyside
Pavilion from August 27-29, 2010. Save the date!
The show features painting, drawing, photography, and
sculpture, alongside art installations and live music performances. Special to the August show is our gallery,
Undressed - Art of the Figure, alternative life drawing
sessions hosted by the lovely folks behind Dr. Sketchyʼs
Toronto and the opportunity to cast your vote for the
Peopleʼs Choice Award!
SUNNYSIDE BEACH JURIED ART SHOW & SALE:
EVENT DETAILS
August 27, 28 & 29, 2010
Friday, August 27 3:00 pm – 7:30 pm
Saturday, August 28 11:00 am – 7:30 pm
Sunday, August 29 11:00 am – 5pm
at Sunnyside Pavilion 1755 Lakeshore Blvd. W., Toronto
Free admission. Rain or shine For more information,
Cash prizes, including the $1000 first place prize, are
awarded to feature artists as chosen by the jury:
Grazyna Kabat – Art Consultant, Art Collector, Kelly
McCray – Artist, Curator and Co-director, Edward
Day Gallery, and Camilla Singh – Visual Artist and
Curator.
We invite you to come and find pieces to fall in love
with and add to your collections, all at the waterfrontʼs
premiere landmark.
Thank you for supporting us and helping us support
practicing artists.
please visit www.artinitiatives.ca
15-31/07/2010 No 14 (1004)
Strona 14
Nowa Stara
Zagora
Wiesław Piechocki
za komunizmu, teraz jest to bardzo niemodny język. Oprowadza
wycieczki po mieście. Jest jego
chodzącą encyklopedią.
Co? Jeszcze nie byłem na poczcie? Od razu mnie tam prowadzi.
Konsultuję mój przewodnik, nie
wierząc Bułgarce pełnej inicjaty-
10 m x 10 m. Za tem równo sto m²
ka myczków, uło żonych w znoju w
IV wieku naszej
ery! Dominuje geometria, wzory warkoczowe, bar dzo
dy nami cz ne, krę cące się koła, koliste obręcze, desenie
pełne gra cji. Buł garska ru sy cystka
wyjaśnia mi główne
Stara Zagora, mozaika, motyw dynamiczny
atrakcje: tu de seń
wy. No tak, to ta słynna poczta z czterech pór roku, pięknie wkomponowanych w obramowania gemozaikami!
Po 5 minutach marszu inten - ometryczne a tu powtarzający się
sywnego wchodzimy do główne- motyw swastyki. Urząd pocztowy
go urzędu w centrum szóstego jedyny na świecie, gdzie mozaiki
miasta Bułgarii - Starej Zagory. rzymskie sąsiadują ze sprzedażą
Wchodzimy na piętro. Tam okien- znaczków bułgarskich!
Przewodniczka nagle znika,
ka, gdzie ludzie wpłacają kwity,
rachunki, pobierają rentę. Jak to kiedy tylko podziękowałem jej,
na poczcie. Ale to unicum! Wo- mówiąc „błagodarjà” w jej oj kół okienek balustrada z poręczą, czystym języku. Jestem nieznanej
wewnątrz budynku. Pode mną wi- nauczycielce wdzięczny, jako iż
otworzyła mi niespo dzianie wrota do zrozumie nia tego pięk nego
miasta, zazwyczaj nie
odwiedza nego tłum nie
przez turystów.
Mimo że miasto na zywa się Stara Zagora,
jest ono tworem bardzo
dialektycznie młodym.
Kiedy w roku 1878 rozgorzała wojna między
armią turecką (okupu jącą Bułgarię od 482
lat) a wojskami carskiej
Rosji, Turcy podpalili
miasto i ono doszczę tnie spłonęło prawie w
100%. Konkurs na odbu dowę wygrał czeski
architekt L. Baier. Miał
Stara zagora, meczet
urbanistycznie pole do
dzę cudo, wychylając się! W pół- popisu. Do dyspozycji spalona
mro ku (fatalne oświetlenie!) równinna zie mia na wzgórzu.
oglądam kwadrat na parterze, Baier zaprojektował układ sza kondygnację pode mną. Kwadrat chownicy. Widać to na planie:
jest przecudowną mozaiką nawet Stara Zagora ma siatkę ulic, jakby
niezbyt zniszczoną o rozmiarach była amery kańskim miastem!
Przecinają się te ulice pod kątem
zawsze prostym!
Ale został amfiteatr rzymski w
centrum i o dziwo meczet. Stoję
pod nim teraz. On stoi w środku
miasta, jak wszędzie w Bułgarii,
tu od 1409 roku. Nie ma już minaretu, bo Todor Żiwkow, dłu goletni szef partii komunistycznej
kazał go zburzyć, zaskarbiając sobie tym łaskę i miłość każdego
Bułgara nie-tureckiego pochodzenia i niekoniecznie komunistycznych przekonań... Remontowany
meczet przynajmniej ma na kopule olbrzymią czapkę z plastiku.
Nie mogę zatem zwiedzić „Starego Meczetu, czyli po turecku
„Eski Dżamija”. Po parudziesięStara Zagora, w parku miejskim
ciu metrach, idąc wzdłuż kramów
Miałem szczęście. Kiedy wysiadłem na cichym i niedoinwestowanym dworcu w Starej Zagorze z pociągu z Sofii (ta leży 200
km stąd na zachód), w ostrym
wio sennym słońcu zobaczyłem
najpierw niekończący się dywan
żółtych kwiatków między szy nami. Pociągi jeżdżą po szynach
a między nimi rosną wspaniałe
żółte kwiaty. Poetyka transportu
kolejowego?
Przed dworcem stało parę
dyżurnych taksówek. O dziwo,
nie musiałem się targować, bo
właściciel taksówki na gaz włączył bez mojego wezwania licznik. W Sofii trzeba się ostro targować. Zawiózł mnie do hotelu
„Forum”, gdzie przed chwilą zostawiłem bagaże.
Przeszedłem chyba 400 m i nag le zauważyłem piękne ruiny
amfiteatru rzymskiego. No może
nie takie piękne, może niezbyt
efektowne, ale autentycznie stare
z IV wieku po Chrystusie.
I tu mam następne szczęście:
uchylam skrzypiącą furtkę i wchodzę na ogrodzony teren amfiteatru. Normalnie jest zamknięty,
chroniony kłódką. Ale gromadka
młodzieży jest akurat skupiona na
robieniu fikołków na scenie w
powietrzu. Grupa jednym uchem
słucha co mówi pani nauczycielka. Zapewne historyczka. Nieskrępowanie chodząc między kilkoma
paniami nauczycielkami a młodzie żą, fotografuję obiekt. Jest
śliczny, choć w stanie szczątkowym. Ale czuć pielęgnację.
Wchodzę po stromych stopniach
marmurowych (Boże, ile minęło
od ich mozolnego wykucia przez
robotników, mówiących 1600 lat
temu po łacinie?) kontemplując
załamania widowni i architrawy u
zwieńczenia.
Pani nauczycielka puszcza młodzież do domu, a mnie delikatnym ruchem ręki wyprasza z terenu archeologicznego. W ten sposób się poznajemy. Nie, nie jest
historyczką. Studiowała rosyjski
z podręcznikami szkolnymi,
dochodzę do centralnego placu,
zawartego w kwadracie między
ulicami: Ruska, Generał Stoletow,
Mitropolit Metodij Kusew i Car
Simeon Weliki.
Na placu wśród szachownicy
ulic, wśród drzew i krzewów,
chodników i klombów, siedzą
mężczyźni raczej starsi, obserwując partię plastikowych szachów
parkowych. Figury są wielkie,
aby można je było przenosić na
wielkie pola czarnobiałe. Grają
tylko starsi mężczyźni, a patrzą na
to tylko starzy mężczyźni. Żadnych kobiet na horyzoncie. Zaraz
za polem szachowym widzę cokół
pomnika. Wstydliwie na marmuro wej podstawie prezentują się
wyryte sierp i młot. A kto stał
przedtem na cokole?
Obchodzę plac dookoła kilka
razy, za każdym razem powtarzając kolejne nazwy tego miasta.
Najpierw byli tu Trakowie i to
sio ło nazwano Beroe. Potem
przyszli Rzymianie, kroczący w
kierunku Dunaju, aby podbić
Dację. Tu wybudowali amfiteatr,
forum i drogi. Nazwali owo „oppidum”, czyli przejściowe miasteczko Augusta Traiana, co dodawało mu splendoru. Od VI wieku
przyszli tu Słowianie i ta wielka
wieś nazywała się Werea. Kiedy
Bułgaria weszła w orbitę wpływów Bizancjum, Grecy nazwali
ten teren Irinopolis, czyli „Miasto
Ireny”. Sami Bułgarzy nazwali
osadę Boruj. Od końca XIV wieku Turcy nazwali ten gród „Eski
Zagra”, przy czym „eski” oznacza
„stary”. Vide wyżej „Stary Meczet”... I dopiero od 1879 roku
mia sto to nazwano w ramach
„wyzrażdane”, czyli „odrodzenia
(narodowego)” Stara Zagora. Zatem dialektycznie to miasto jest
bardzo stare, o korzeniach jeszcze
trackich oraz jednocześnie nowe,
po okropnych pożarach z 1878
roku.
I ten refren „stary-nowy” powtarza tu się, o dziwo! Chodząc po
dokładnie wytyczonych ulicach
przez czeskiego architekta, oglądam stary teatr, bardzo piękny,
taki, jaki mógłby stać w prowincjonalnym mieście w Austrii oraz
olbrzymi nowoczesny teatr, wybudowany za dotacje europejskie
z Brukseli. Zwiedziłem stare muzeum, proszące się wizualnie o
dotacje oraz wspaniałe nowiutkie
muzeum o granitowej wyszlifowanej i błyszczącej w słońcu fasadzie. Stałem przed starym liceum
oraz wszedłem do nowego, imienia „Romen Rołan”, czyli funkcjonujące pod intelektualnym patronatem francuskiego pisarza
Romain Rolland, gdzie młodzież
bułgarska uczy się języków za chodniej Europy.
W Starej Zagorze miesza się
stare z nowym w sposób wyraźny.
Wracam do mojego hotelu „Forum” niedaleko centrum. Jest
nowocześnie urządzone w starej
skorupie ścian i fasad. Znowu
zatem znana tu dialektyka „starenowe”.
Apogeum tej szczególnej dialektyki jest fakt, iż w restauracji
mojego hotelu już po klasycznym
kolacyjnym wstępie, czyli „sałacie szopskiej”, zamawiam wino z
Nowej Zagory. A jestem przecież
w Starej! Wino pochodzi z winnic
Włocha Edoardo Miroglio. Jak i
inni producenci wina z zachodniej
Europy, Miroglio zainwestował w
roku 2005 na terenach, mających
łącznie 200 ha. Efektem jest
wspaniałe czerwone wino, pasujące do mięsa jagnięcego albo do
cielęcego (agneszko ilì teleszko
meso). Koneserzy twierdzą, iż
win nice bułgarskie mają stare
tradycje, które należy ożywić nowymi projektami oraz zastrzykami inwestycyjnymi. Podobno
krzyżowcy, ciągnąc do Jerozolimy, okrutnie się zasiedzieli na
terenach dzisiejszej Bułgarii zbyt smakowało im wyborne trackie wino. Ja nie mogę się zasiedzieć: opuściwszy Starą Zagorę,
czekam na nowe wyzwania turystycznych szlaków.
Stara Zagora, amfiteatr rzymski
No 14 (1004) 15-31/07/2010
Strona 15
Czy Lech Wałęsa był
rewolucjonistą?
DokoÒczenie ze strony 1
to, co słuszne... zabrać się do wyprowadzania, wyczyszczania, wypierania... a zacząć ma każdy od
siebie. Wskazuje również, że podstawą “Solidarności” jest “re gion”; najpierw solidarność regionu, potem solidarność regionów
między sobą. Wałęsa komentuje
również opóźnienia w rejestracji
NZSS “Solidarność”: Związek
będzie funkcjonował nawet jeśli
nie uzyska prawnego potwierdzenia. “Solidarność” jest dostatecznie duża, aby nie bać się niczego.
Jeśli nie możemy być zarejestrowani, nie będziemy zwracać uwagi na biurokrację.
19 października: Ustalona zosta je wspólna nazwa związku
przyjęta przez wszystkie uczelnie:
Niezależne Zrzeszenie Studen tów. Celem Zrzeszenia jest działanie na rzecz rozwoju demokracji
w środowiskach akademic kich,
samorządności, autonomii wyższych uczelni.
W Krakowie, na Wawelu od prawiona zostaje uroczysta msza
przy współudziale wielotysięcznych tłumów. Obecni są przy wódcy “Solidarności”.
W homilii ks. Józef Tischner
mówi, że słowo “Solidarność”
skupia w sobie nasze pełne
niepokoju nadzieje, pobudza do
męstwa i do myślenia, wiąże ze
sobą ludzi, którzy jeszcze wczoraj
stali od siebie daleko. Historia
wymyśla słowa, aby następnie
słowa mogły kształtować historię.
Słowo “Solidarność” przyłączyło
się dziś do innych, najbardziej
polskich słów, aby nadać nowy
kształt naszym dniom. Jest takich
słów kilka: wolność, niepodle głość, godność człowieka - a dziś
so lidarność. Każdy z nas czuje
ogromny ciężar ukrytych w tym
słowie treści. (…) Sens tego
słowa określa Chrystus: Jeden
drugiego ciężary nieście, a tak
wypełnicie prawo Boże. Cóż to
znaczy być solidarnym? Znaczy
nieść ciężar drugiego człowieka.
Nikt nie jest samotną wyspą.
Jesteśmy zespoleni nawet wtedy,
gdy tego nie wiemy. Łączy nas
krajobraz, łączy nas ciało i krew,
łączy praca i mowa.
- Prymas kardynał Wyszyński
celebruje w Pałacu Prymasow skim w Warszawie mszę dla
Prezydium MKZ NSZZ “Solidarność” Regionu Mazowsze i delegacji “Solidarności” z gdyńskich
zakładów pracy. Prymas mówi w
homilii, że człowiek dzisiejszy
nie może być tylko dodatkiem do
maszyny. Potrzeba poszanowania
godności ludzkiej u każdego człowieka wyprzedza jego potrzeby
materialne. Po mszy Prymas rozmawia z przedstawicielami warszawskiej i gdyńskiej “Solidar ności”
20 października: Lech Wałęsa
na wiecu w Jastrzębiu oświadcza,
że “Solidarność” nie cofnie się
przed żądaniami władz i nie zmieni statutu. Zamierzamy szanować
i popierać Konstytucję, ale nie
włączymy tego stwierdzenia “kierownicza rola partii” w nasz sta-
tut. Stare związki nie były rejestrowane w Sądzie a działały. FJN
nie jest zarejestrowany - zauważa
Wałęsa - a działa. “Solidarność”
rów nież zamierza istnieć i fun kcjonować niezależnie od rejestracji. Chcemy żyć z naszym socja lizmem, z polskim socjaliz mem.
21 października: I sekretarz KC
PZPR Stanisław Kania spotyka
się z Prymasem Stefanem Wy szyńskim
- Do Częstochowy przybywa
de legacja “Solidarności” z Le chem Wałęsą, Anną Walentynowicz, Andrzejem Gwiazdą, Aliną
Pieńkowską, Marianem Jurczy kiem, Ryszardem Kalinowskim,
Andrzejem Rozpłochowskim.
Przedmiotem dyskusji jest przede
wszystkim kwestia przełamywania oporów władzy przy organizowaniu “Solidarności”, ale także
pro blem rejestracji Związku i
program działania.
Lech Wałęsa podkreśla, że najważniejszym zadaniem jest za koń cze nie organizacji “Solidar ności” w całej Polsce i uporządko wanie struktury ruchu. W tej
chwili jest 51 MKZ-tów, a wy starczy 10 do 17. Poza tym należy
interweniować w sprawie ludzi
pokrzywdzonych w przeszłości.
Pilnować realizacji porozumień!
24 października: Sąd Woje wódzki w Warszawie, pod przewodnictwem Zdzisława Kościelniaka, wpisuje do rejestru związków NSZZ “Solidarność”. Dokonu j e przy tym samowolnych
zmian w statucie, skreślając
zapisy dotyczące prawa do strajku
i dopisując stwierdzenie o kierowniczej roli PZPR. Po ogłoszeniu
przez Sąd decyzji o za re jes tro waniu sfałszowanego statutu delegacja NSZZ “Solidarność”
opuszcza salę Sądu
Obraduje Sekretariat KC PZPR.
Władysław Kruczek atakuje kierownictwo partyjne: Co to jest za
sy tuacja, że Wałęsa musi przy jechać i uspokajać “Ursus” do
roboty. To jest anarchia. Andrzej
Wer blan odpowiada: Gdybyś
mógł uspokoić “Ursus”, to byśmy
ciebie wysłali. Szef MSW, Mirosław Milewski, przyznaje, że “Solidarność” jest autentycznie popularna, liczy ok. 5 mln, chociaż
mówią o 7 mln.
29 października: Sąd Wojewódzki w Warszawie oddala wniosek o rejestrację NSZZ “So li darność Wiejska”, motywując
swoją decyzję brakiem podstaw
praw nych do tworzenia przez
rolników indywidualnych związków zawodowych.
Trzydniową wizytę w Polsce
rozpoczyna brytyjski minister
spraw zagranicznych Lord Carrington.
30 października: Stanisław
Kania i Józef Pińkowski składają
krótką wizytę w Moskwie.
1 listopada: Rzecznik prasowy
Regionu Mazowsze, Janusz Onyszkiewicz, podaje, że rząd zobowiązał się do rozpatrzenia odwołania w Sądzie Najwyższym do
10 listopada i uznał, że 24 paź-
Bill 65, An Act to revise the law
in respect of not-for-profit corporations
Projet de loi 65, Loi modifiant des lois en ce qui
concerne les organisations sans but lucratif
The Standing Committee on Social Policy will meet to consider
The Committee intends to hold public hearings in Toronto, Kitchener, Sudbury and Kingston on August 23,
24, 25 and 26, 2010.
Interested people who wish to be considered to make an oral presentation on
Committee Clerk
should contact the
Those who do not wish to make an oral presentation but wish to comment on the Bill may send written
submissions to the Committee Clerk at the address below
An electronic version of the Bill is available on the Legislative Assembly website at:
Shafiq Qaadri, MPP
Chair/Président
Katch Koch
Clerk/Greffier
Telephone/Téléphone:
(416) 325-3526
Facsimile/Télécopieur:
(416) 325-3505
TTY/ATS:
(416) 325-3538
Room 1405, Whitney Block/Bureau 1405, édifice Whitney
Queen’s Park, Toronto, ON M7A 1A2
Collect calls will be accepted./Nous acceptons les appels à frais virés.
Ces renseignements sont disponibles en français sur demande.
dziernika “Solidarność” uzyskała
osobowość prawną. Związkowcy
uzyskali także zgodę na wydawanie ogólnokrajowego tygodnika.
Rząd obiecał również, że podwyżki płac będą realizowane w
porozumieniu z załogami
“Polityka” drukuje wywiady z
dzia łaczami MKZ NSZZ “Soli darność” w Gdańsku: Lechem
Wałęsą, Aliną Pieńkowską, Andrze jem Gwiazdą, Bogdanem
Lisem oraz Bogdanem Boruse wiczem (będącym wciąż jeszcze
członkiem KSS “KOR”). Lech
Wałęsa deklaruje: Nie kwestionujemy socjalizmu, ani naszych sojuszy, respektujemy realia, to jest
nieuniknione. Na pewno nie wrócimy do kapitalizmu, ani nie skopiujemy żadnego wzoru zachodniego (…). Socjalizm to jest system niezły i niech będzie, ale
kontrolawany.
4 listopada,:- rzecznik rządu i
przedstawiciele ministerstwa pracy, płacy i spraw socjalnych informują, że już 12 mln. pracowników objętych zostało podwyżkami, które wynoszą w skali rocznej
102 mld. złotych. Zapewniają, że
pięciodniowy tydzień pracy będzie obowiązywał od początku
1981 r.
8 listopada: “Samorządność”
publikuje wystąpienie A. Rajkiewi cza (eksperta rządowego) w
Gdańskim Towarzystwie Naukowym. Jego zdaniem, jeśli przyjąć,
że w 1980 r. tzw. minimum socjalne w Polsce wynosi 2020 zł,
to poniżej tej granicy żyło 6 mln
200 tys. ludzi. W 1976 r. dla najbiedniejszych wyasygnowano
zasiłki w kwocie 16 mld zł, a w
1979 tylko 14 mld zł. Rajkiewicz
wskazuje, że podwyżki przyznawa ne po Sierpniu dotyczyły
głównie najwyżej zarabiających.
Jego zdaniem, obniżyły się normy
żyw nościowe w szpitalach i
przed szko lach oraz pogorszyło
się zdro wie ludności na skutek
braków w wyżywieniu.
10 listopada: “Solidarność”
zgadza się na dołączenie aneksu postanowień konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy oraz
fragmentu Porozumienia Gdań skiego, w którym MKZ uznawał
kie rowniczą rolę PZPR w pań stwie.
BIBLIOGRAFIA: A. Andrusiewicz, Polska 1980-1990, Kalendarz dekady przełomu,
A. Babiński, 13 dni sierpnia
J. Holzer, “Solidarność” 19801989, J. Karpiński, Portrety lat.
Polska w odcinkach, NSZZ “Solidarność” 1980-1981. Podstawowe
dokumenty. Kronika działalności.
Bibliografia, pod red. B. Pasierby,
M. Pernal, J. Skórzyński, Kalendarium “Solidarności” 19801989, “Solidarność” i opo zycja
antykomunistyczna w Gdańsku
(1980-1989), pod red. L. Mażewskiego i W. Turka, Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR
a “Solidarność” 1980-1981, opr.
Z. Włodek. Londyn 1992; Biuletyn Informacyjny “Solidarności”;
“Dziennik Bałtycki”; “Kultura”;
“Tygodnik Powszechny”; “Trybuna Ludu”; “Życie Warszawy”;
Komputerowa baza danych Radia
ESKA; Multimedialna encyklopedia PRL,
Jolanta Cabaj
15-31 /07/ 2010 No 14 (1004)
Strona 16
Kazimierz Z. PoznaÒski
University of Washington
Ukryta prawda
Kiedy się czyta o tym, jak
doszło do obecnego kryzysu
finansowego w świecie to warto
się zastanowić co z tego wynika
dla Europy Wschodniej, w tym
dla Polski z tym, że ważne jest
czego się szuka. Moim zdaniem
warto się zastanowić, co z tego
wynika dla oceny dwóch dekad
tzw. zmian systemowych, czyli
budowania kapitalizmu po komuniźmie.
Ogólne założenie przyjęte przez
ogół - nie tylko elity ale i masy było od początku takie, że nie da
się zbudować tego kapitalizmu po
komuniźmie bez pomocy kapitalizmu, więc sięgnięto po tę pomoc
i to nie byle jak, ale na potęgę, tak
że w jakimś sensie te reformy
ustrojowe znalazły się głównie w
rękach zagranicznych instytucji,
też rządów.
Na tym ne koniec, gdyż nie
tylko program - oraz jego zawrotne, szokowe tempo, znalazły się
głównie w rękach zagranicznych
ale najbardziej istotny element
reform, mianowicie, prywatyzacja, zamieniał się z rozdawania
majątku obywatelom w sprzedaż
prawie całego odziedziczonego
po komuniźmie majątku państwa
zagranicznym firmom.
Postawiono na zagranicznych
inwestorów, gdyż - jak mówiono
na okrągło - miejscowy naród nie
zna się na kapitaliźmie, więc
zaangażować tych co się znają,
czyli ustabilizowane - najlepiej
największe na świecie w swych
biznesach czy sektorze, firmy to
one postawią zaraz na nogi te walące się na skutek komunistycznej
nieudolności sektory.
Tu na miejscu w tych krajach
nie tylko, że nie ma talentu żeby
zarządzał z sensem kapitał, który
dotąd marnowało państwo, ale nie
ma nawet chętnych na to z wyjątkiem aferzystów, których jak można było usłyszeć - też na okrągło
- nie brakowało za komunizmu,
gdzie - jak dodawano - nie działało prawo tylko ordynarne kumoterstwo.
Innymi słowy była groźba, że
jak się postawi na własne siły to
nie tylko, że aferzyści z czasów
komunizmu - uzbrojeni w partyjne legitymacje - będą sobie mogli
dalej pracować „brudnymi rę kami”, teraz za znacznie większe
pieniądze, co byłoby nieuczciwe,
bo wszystko co komunizm złego
zostawił powinno być solidnie
wytrzebione.
Chodziło też o to, że z tymi aferzystami może powstać tylko
chory kapitalizm, mówiąc wprost
- złodziejski, a przecież to nie o to
chodzi w drodze z komunizmu do
kapitalizmu, tylko o to żeby wyłonił się kapitalizm zdrowy,
oparty na uczciwych ludziach co
się znają na rzeczy a nie na nieuczciwych, nawet gdyby się cudem znali na rzeczy.
Tyle, że prawda jest taka, że
sądząc z ocen obecnego kryzysu,
finanse światowe - właściwie
głównie zachodnie, złamały się na
gigantyczną skalę nie dlatego że
ktoś się za bardzo rozpędził
błędnie oceniając sytuację, a za
nim rzuciła się reszta, tylko dlatego, że jak wypowiedział się
były premier Wielkiej Brytanii, w
finansach upadła moralność.
Obecny kryzys finansowy to
kryzys moralny, skutek złamania
się ustalonych norm działania, że
się reprezentuje klienta i chroni
wartości jego oszczędności złożonych w banku oraz że się nie ma
do czynienia z podejrzanymi inwe storami tylko przyznaje się
pie niądze - kredyty - starannie
sprawdzonym inwestorom, no, i,
wyłącznie uczciwym.
Zamaist tego zaczęły się siuchty, z bankami, które zaangażo wały się potężnie w spekulowanie
pieniędzmi depozytorów, głównie
z myślą jak tu zarobić największe
opłaty - narzuty - na poszczególne
transakcje, nawet gdyby one nie
były dobrze przygotowane albo z
góry skazane na niepowodzenie w
przyszłości, o którą nikt się bardzo nie martwił.
Robiono te podejrzane transakcje z klientami, których trzeba
było nabrać, więc włączono do
tych operacji firmy, których rolą
jest klasyfikacja poszczególnych
instrumentów - linii kredytowych,
czy ubezpieczeń asekuracyjnych,
żeby uspokoić niespo koj nych
klientów, że wszystko co kupują
od banków jest super, najwyższej
rangi.
W ramach tego pędu do spekulacji, banki zaangażowały się gigantycznie w fuzje - przez wykup
lub nie - firm, też dla opłat, iście
gigantycznych - często po pół
miliarda dolarów lub więcej - i
znowu dokoopto wano sojuszni ków, mianowicie firmy konsultacyjne, które zabrały się do „korzystnej” wyceny majątku przejmowanych firm.
Co to ma do rzeczy, a mianowicie to, że budowaniem kapitalizmu po komuniźmie w Europie
Wschodniej, w tym w Polsce, zajął się nie żaden zdrowy kapitalizm tylko chory, lub dokładniej kapitalizm, który stał się chory na
skutek deregulacji, czyli pozbawienia państwa środków kontroli
sektora bankowego, tak jak by
uznano, że tam tylko są święci.
Te same firmy, które fatalnie
rozłożyły system finansowy, jak
w Stanach Zjednoczonych, czy
jeszcze gorzej w Irlandi, albo najgorzej - w Islandii, włączyły
się w transformację ustrojową, w
tym oczywiście w fuzje, czyli w
tym przypadku - jeśli chodzi o
reformowaną Europę Wschodnią,
w prywatyzację, i nie da się temu
zaprzeczyć.
Trudno sobie wyobrazić, żeby
to co się udało tym firmom nawyra biać w swoich krajach, gdzie
państwo i rynek, ciągle działało
lepiej niż w reformowanej Europie Wschodniej, nie dało się tym
firmom - również w zmowie i po
cichu - wdrożyć w tych krajach,
na logikę, na większą jeszcze skalę, mianowicie jeszcze bardziej
nieuczciwie.
Jak ktoś się zastanawia dlaczego prywatyzacja zamieniła się z
rozdawnictwa obywatelom na rozdawnictwo obcym inwesto rom,
płacącym grosze, oczywiście na
bazie wycen zrobionych przez
firmy zagraniczne, to odpowiedź
jest gotowa, czyli, żeby powtórzyć, nie mogło być „zdrowej”
prywatyzacji jak wpadła w „niezdrowe” ręce.
No i oczywiście, ponieważ tak
powstawał ten kapitalizm w tych
krajach, to nie było mowy żeby
się wyłonił uczciwy kapitalizm,
chyba że jakimś szczęśliwym
przypadkiem, ale tą hipotezę
zostawiam do udowodnienia tym,
którzy gratulują sobie, że tak
szybko kraje te stworzyły sobie
normalny kapitalizm tak jak gdzie
indziej, tyle że on nie jest normalny.
Weather or climate change?
By Dianne Saxe
It's hard to know whether
individual weather events are just
random fluctuations, or whether
they are growing signs of climate
change. What we need to look for
are patterns- is the weather changing? And how do the changes that
are actually happening compare
to those predicted for climate
change?
Three years ago, two federal
government departments (Natural
Resources Canada and Health
Canada) published reports on the
damage climate change was al ready doing to Canada, and what
we should expect to follow. No
one paid much attention, but the
predictions just keep coming true,
in Canada and around the world.
Time to read only one? Health
Canada predicted that global
warming would increase Cana dians' exposure to diseases that
are endemic in animals, including: bubonic plague. Plague? In
Canada?!? The black death that
killed one third of the population
of medieval Europe? Last week,
Parks Canada announced that a
prairie dog in a national park had
been found, dead of…. bubonic
plague. i
NRCan's report, From Impacts
to Adaptation: Canada in a Changing Climate 2007 ii, predicted
summer heatwaves that are more
extreme and longer, leading to
deaths, reduced crop growth and
wildfires. This year looks as if it
will be the hottest year in recorded history. iii Wildfires burned
again in BC. The Yukon had 32,
000 hectares of forest burned by
early June. iv Quebec's May forest
fires required people to evacuate
their homes, and burned over 350
square miles (880 square kilo metres) in a week.
A recent study says that heat
waves have already surpassed
worst-case projections, but will
become more intense and un predictable. vi Toronto's sweltering summer pales against what is
happening in other northern countries. As we write, everyone who
can is fleeing Moscow because of
fire and smoke vii ; Russia has
had an estimated 15,000 deaths
from heat.The heat is also predicted to reduce Russian agricultural
and industrial output by $1.5
trillion.
Here are more of NRCan's
2007 predictions, compared to
recent news reports (in italics):
Northern Canada will see de-
creases in permafrost, sea and
lake ice and snow cover. Recent
research confirms: the Devon
Island ice cap, one of the largest
and most important arctic ice
masses, has been shrinking
steadily since 1985. Arctic ice
cover may be at its lowest level in
several thousand years. x There
will be a shift in the types and
number of species of plants and
animals, with competition by
species that move north, and
introduction of new diseases. An
epidemic of spruce bark beetle
will likely lead to decimation of
white spruce trees.
There will be more frequent
and intense storms in Atlantic
Canada. Sea levels will rise, increasing erosion of the coastline
and flooding. Storms in Nova
Sco tia and New Brunswick
brought power failure and flooding in February. Last year brought
record wet weather. xii
In Québec and Ontario, extreme weather, like heat waves,
drought, intense rain, ice- and
wind-storms, will be more frequent, stressing water, energy and
tran sportation infrastructures.
Much of southern Ontario and
Quebec is facing dry to record
dry conditions this year. xiii
Near-record-low precipitation has
deprived hydroelectricity operators of the water levels needed to
turn they turbines. xiv Ontario
had an astonishing 29 tornados in
2009.
The Prairies will see a shift in
fire and insect disturbances, and
an increase in non-native species.
Water will become more scarce;
wildfires and severe floods will
occur more often. Northern Prairies are exceptionally dry this
year, while the south wallows in
very wet conditions. In July, heavy rain triggered the most severe
flooding ever seen in Yorkton,
Saskatchewan. Calgary had $400
million in hail damage in July,
one of Canada's most expensive
storms ever. xviii Last year, the
Red River had record floods.
Some regions of British Co lum bia will have more water
shortages, and more competition
among uses for the water (e.g.,
for power, irrigation, municipalities, recreation). A melting glacier triggered an avalanche of
mud near Pemberton this month,
resulting in evacuation of 1500
residents. Fires and pest infe stations will affect forests. Last
year, there was a 7-fold increase
in BC forest fires. xxi The largest
known outbreak of mountain pine
beetle has killed millions of trees,
and is spreading rapidly.
Coincidence or pattern? I'm
worried; are you?
Strona 17
No 14 (1004) 15-31/07/2010
KLINIKA
REGENERACJI NATURALNEJ
MedQuantum Research Laboratory®
Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D.
• Akupunktura
• Homeopatia
• Electro-Medicine
“Medycyna Przysz∏oÊci”
• Enart Therapy
• Zio∏olecznictwo
• Irydologia
• Dietetyka
• Programy odwykowe
• Skuteczne metody odchudzania
• Walka z bólem, stanami alergicznymi
• Komputerowa analiza diety i alergenów
• Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita
grubego, krwi i limfy
• Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol,
cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia
hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory,
artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych.
TEST KOMPUTEROWEJ
OCENY ZDROWIA
“Total Health CyberScan”
Opis i wykresy graficzne
NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat
szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów
wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc,
tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych,
gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych.
Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie,
bezinwazyjne.
Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego
zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas
wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç
odpowiednie lekarstwa.
Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu
zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia
analizowanego organu na monitorze komputera.
Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ
i umów si´ na wizyt´.
e-mail: [email protected]
Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60
(905) 602-4191 1-877-949-9993
Choroba uchyłkowa
MEDYCYNA NATURALNA
Redaguje Dr.T.SzczÍsny
Andrews, Ph.D.
Jest to choroba wywo≥ana prze
uchy≥ki, bÍdπce nabytymi uwypukleniami b≥ony úluzowej do b≥ony
miÍúniowej úciany prze wo du
pokarmowego, ktÛre powo dujπ
objawy w wyniku zalegania ka≥u,
stanu zapalnego, krwawienia lub
pÍkniÍcia. Te ma≥e lub wiÍksze,
bowiem rozmiarami zawierajπce
siÍ miÍdzy 3 mm do 3 cm uchy≥ki
lub kieszonki w jÍ zyku an giel skim i medycznej nomenklaturze
noszπ nazwÍ di v erticula, zaú
schorzenie diverti culi tis. Mogπ
siÍ one pojawiaÊ w kaø dym
miejscu jelita grubego, ale naj czÍúciej w lewym gÛrnym za giÍciu tego jelita, tzw. esicy. Ludzie u ktÛrych wytworzy≥y siÍ
uchy≥ki najczÍúciej cierpieli w
przesz≥oúci na zaparcia lub ich
stolce mia≥y charakter zwany
ìhard stoolsî. Choroba uchy≥kowa wystÍpuje rzadko u osÛb poniøej 40 r.ø., ale potem czÍstoúÊ ich
szybko narasta; stπd ma je prawie
kaødy cz≥owiek w wieku 90 lat.
Uchy≥ki olbrzymie wys tÍ pujπ
rzadko, sπ úrednicy 3 do 15 cm. i
mogπ wystÍpowaÊ poje dyÒczo.
Nagminnymi objawami sπ na przemienne biegunki i zaparcia,
wzdÍcia, jednakøe w nastÍpstwie
wnikania ka≥u do torebki uchy≥ka
mogπ wystÍpowaÊ wtÛr ne nad øerki, stany zapalne i gazy, bÛle
spastyczne jelit. Diagnoza lekarska w poczπtkowym okresie moøe
wskazywaÊ na IBS (Irrita b le
bowel syndrome). Uwaøa siÍ, øe
przyczynπ powstawania uchy≥kÛw
jest skurcz odcinkowy war st wy
miÍúniowej jelita. Prowadzi on do
zwiÍkszenia ciúnienia i nas tÍp czego wybrzuszenia siÍ b≥ony úluzowej jelita.
U osÛb chorych pojawiajπ siÍ
niekiedy masywne krwawienia w
úwietle uchy≥ka, zaleøne prawdopodobnie od nadøerki przylegajπcego naczynia, a wtÛrne od wype≥nienia siÍ uchy≥ka stolcem.
Poza niebezpieczeÒstwem krwawienia uchy≥ki per se sπ nieszko-
dli we. Jednakøe w nastÍpstwie
wnikania ka≥u do torebki uchy≥ka
mogπ wystÍpowaÊ wtÛrne nadøerki, stany zapalne i zapalenie
uchy≥ka - diverticulitis, z towarzyszπcymi powik≥aniami.
Uchy≥kowoúÊ naleøy podejrzewaÊ w razie obecnoúci takich objawÛw jak krwawienia z odbytu
lub zapalenie uchy≥kÛw. Uchy≥kowoúÊ zazwyczaj rozpoznaje siÍ na
podstawie badania kontrastowego
jelita grubego, szczegÛlnie z
podwÛjnym kontrastem lub na
podstawie kolonoskopii.
Celem leczenia uchy≥kowoúci
jest ograniczenie odcinkowego
skur czu jelit. Bardzo pomocne
bÍdzie tutaj stosowanie diety boga to resztkowej, a wiÍc z duøπ
iloúciπ w≥Ûkna w swoim sk≥adzie,
stosowaniem preparatÛw z nasion
psyllium lub otrÍbÛw. Lekarze
zapisujπ czÍsto leki przeciwskurczowe (np.belladonnÍ lub fenpbarbital). W praktyce znaczenie
tych preparatÛw jest trudne do
oceny. Stosowanie przewlek≥e,
zw≥aszcza przez osoby w star szym wieku, mogπ wywo≥aÊ przeciwne dzia≥anie. Nie usprawiedliwione sπ zabiegi operacyjne wykonywane u chorych z nie powik≥anπ uchy≥kowatoúciπ. Wielkie
uchy≥ki (giant diverticula) wymagajπ leczenia operacyjnego.
W celach prewencyjnych i terapeutycznych powinno siÍ konsumowaÊ 25 do 30 gramÛw w≥Ûkna
rozpuszczalnego i nierozpuszczalnego. W≥Ûkno (fiber) spotyka siÍ
w owocach, jarzynach, rÛønego
rodzaju zboøach. Skuteczniejsza
jest konsumpcja dodatkÛw w≥Ûknistych w miejsce zjadania duøej
iloúci w≥Ûkna per se. Poniewaø
w≥Ûk no absorbuje duøe iloúci
wody naleøy pamiÍtaÊ o wypijaniu 8 - 10 szklanek wody dziennie
(8 ounce). Konsekwencjπ zapalenia, diverticulitis jest podraønienie i infekcja jelita grubego.
Wskazane bÍdzie w takiej sytuacji
uøycie ziÛ≥ z grupy demulcents,
ktÛre
majπ
w≥aúciwoúci
os≥aniajπce i ≥agodzπce stan
podraønienia. W sklepach zio≥owych sπ sprzedawane czÍsto mieszanki zio≥owe o kombinacji
znanej jako Robertís Formula,
bardzo skutecznej przy wszelkich
powik≥aniach gastryczno-jelitowych. Mieszanka ta zawiera w
swoim sk≥adzie miÍdzy innymi
slippery elm, marshmallow root i
geranium. Zawiera ona takøe wyciπgi z echinacea i goldenseal
Innym dobrym úrodkiem jest
turmeric wiodπcy sk≥adnik przyprawy curry o silnych w≥aúciwoúciach przeciwzapalnych. Pozwala
on zmniejszyÊ obrzÍk, draøliwoúÊ
i napiÍcie tkanki jelita grubego.
Dodatkowo posiada w≥aúciwoúci
antyoksydacyjne i jest dobrym
czynnikiem wspomagajπcym
trawienie. Stosowany jest od tysiÍcy lat przez ludowπ medycynÍ
w Chinach i Indiach. Praktycy
medycyny Ayurvedic uwaøajπ, øe
dzia≥anie turmeric przekracza lokalne w≥aúciwoúci w jelicie grubym, przyczyniajπc siÍ redukcji
powstajπcych gazÛw w jelitach
oraz zwiÍkszajπ produkcjÍ sokÛw
tra wiennych. Os≥ania úluzÛwkÍ
øo≥πdka przed niebezpieczeÒs t wem powstania owrzodzeÒ, jest
skuteczny w schorzeniach wπtrobowych.
Zapalenie uchy≥kÛw jest juø
powaønπ chorobπ, dotyczy bo wiem b≥ony úluzowej uchy≥kÛw z
towarzyszπcymi powik≥aniami
zwiπzanymi z zapaleniem oko≥ouchy≥kowym (peridiverticulitis),
ropowicπ úciany jelita, pÍk niÍ ciem, tworzeniem siÍ ropni lub
zapaleniem otrzewnej, z takimi
zaburzeniami, jak niedroønoúÊ,
przetoki i krwawienia bπdü teø
bez tych komplikacji.
Pierwotnymi objawami cho roby uchy≥kowej sπ zazwyczaj
bÛl, lekka tkliwoúÊ w lewym dolnym kwadrancie jamy brzusznej
oraz gorπczka. Zapalenie uchy≥kÛw moøe przebiegaÊ z przedziura wieniem do wolnej jamy ot rzewnej lub utworzeniem ropnia,
ktÛre powodujπ wystπpienie
przedmiotowych objawÛw zapale nia otrzewnej. NajczÍstszymi
chorobami, ktÛre naleøy rÛø ni cowaÊ z uchy≥kowatoúciπ, sπ ostre zapalenie wyrostka robaczkowego oraz rak jelita lub jajnika..
Uchy≥ki rzadko wystÍpujπ w
øo≥πdku, natomiast ich obecnoúÊ
w dwunastnicy jest stwierdzana
(na podstawie wielu badaÒ) u
oko≥o 25% pacjentÛw. W 90%
przypadkÛw obecnoúÊ uchy≥kÛw
dwunastnicy jest bezobjawowa.
Powik≥ania zwiπzane z obecnoúciπ uchy≥kÛw dwunastnicy wystÍpujπ rzadko, ale mogπ byÊ powaøne. NajczÍstszym stwierdzanym
powik≥aniem jest zapalenie z
przedziurawieniem uchy≥ka.
MoøliwoúÊ wystπpienia i pÛüniej szybkiego rozwoju stanu zapalnego jest zawsze elementem,
ktÛry niesie w sobie moøliwoúÊ
powaønych komplikacji. ZapobiegaÊ temu moøna zaøywajπc
preparaty zawierajπce w swoim
sk≥adzie echinacea i goldenseal.
Skutecznym jest takøe roztwÛr
srebra koloidalnego. Preparaty te
mogπ byÊ stosowane naprzemiennie ìOn and Offî w okresach
dwutygodniowych. Wyciπg 10%
øy wicy peruwiaÒskiej Dragonís
Blood jest takøe stosowany z powodzeniem w przypadkach krwawiπcych diverticulitis.
Celem przyúpieszenia gojenia
uszkodzonej b≥ony úluzowej
specjaliúci medycyny naturalnej
zalecajπ suplementy witamin A, E
i C oraz formÍ chelated cynku.
Gdy dojdzie do wstÍpnego wylecze nia stanu zapalnego naleøy
pamiÍtaÊ o czynnikach sprzyjajπcych nawrotom choroby, a wiÍc
dieta winna byÊ niskot≥uszczowa,
bogata we w≥Ûkno; poza tym naleøy pamiÍtaÊ o regularnych Êwiczeniach fizycznych celem utrzymania i zachowania elastycznoúci
miÍúni jamy brzusznej i jelit.
Trzeba pamiÍtaÊ o piciu wystarczajπcej iloúci wody.
Wspomnia≥em dzisiaj chorobÍ
zwanπ Zespo≥em podraønionego
jelita (IBS), poniewaø jest to choroba bardzo popularna na kontynencie amerykaÒskim, warto poúwiÍciÊ jej kilka s≥Ûw w tym felietonie. Dane statystyczne mÛwiπ,
øe oko≥o 60 milionÛw AmerykanÛw (≥πcznie z Kanadyjczykami)
cierpi na IBS, ponad 20 milionÛw
ma wrzody øo≥πdka i prawie 70
milionÛw jest trapionych codziennie zgagπ. Generalnie wiÍc sprawÍ ujmujπc co trzeci cz≥owiek
uskarøa siÍ na k≥opoty z przewodem pokarmowym.
Choroba IBS, lub inaczej spastic colon polega na naprzemiennych atakach biegunki i zaparÊ.
CzÍsto jest mylnie rozpoznawana
lub wadliwie diagnozowana jako
duøo powaøniejsze schorzenie wrzodziejπce zapalenie jelit (IBD
lub Crohnís disease). Statystyki
mÛwiπ, øe IBS jest drugπ po
popularnym przeziÍbieniu przyczy nπ nieobecnoúci w pracy w
Ameryce. Naukowcy twierdzπ, øe
w 90% objawy tej choroby nigdy
by nie zaistnia≥y, gdybyúmy
przestrzegali podstawowych zasad higieny spoøywania posi≥kÛw,
ich dietetycznej kompozycji,
wyeliminowania alergiÍ powo dujπcych potraw, inwazji Candida
albicans, zmniejszenia stresu w
codziennym øyciu oraz wzmocnienia systemu odpornoúciowego.
T≥uste, smaøone potrawy, niedostateczna iloúÊ w≥Ûkna w posi≥kach, potrawy pozbawione enzymÛw, lub wrÍcz zbyt duøo jedzenia, nie mÛwiπc juø o hura ga nowym wrÍcz tempie spoøywania
pokarmÛw, gdzie nie ma czasu na
gryzienie i øucie, tylko ≥apczywe
po≥ykanie - oto jedne z najczÍstszych przyczyn powodujπce IBS.
Podczas gdy niedobory pokarmowe mogπ byÊ jednπ z przyczyn
schorzenia to alergie pokarmowe
bÍdπ drugπ przyczynπ. NajczÍstszymi alergenami sπ ziarno
pszenicy, jajka i produkty mle czne. Choroba zwana ìceliakiπî
lub ìsyndrom cieknπcego jelitaî
sπ typowymi przyk≥adami kompli kacji alergicznych. Inwazja
Candida albicans lub innych
pasoøytÛw lub bakterii uszkadza
ekologiÍ jelit, uszkadzajπc symbiotycznπ florÍ tam egzystujπcπ i
potrzebnπ; prowadzi to w konsek wencji do uszkodzenia wyú ciÛ≥ki jelit i kolejnych infekcji.
Sytuacja ta mobilizuje uk≥ad
odpornoúciowy do wzmoøonej
aktywnoúci, reakcji zapalnych i
odpowiedzi alergicznej jedno czeúnie.
60% aktywnoúci uk≥adu immuno lo gicznego jest zgromadzone
wokÛ≥ uk≥adu pokarmowego,
celem jest utrzymanie pod kontrolπ pasoøytÛw, bakterii i wirusÛw,
ktÛre wciπø majπ kontakt z przewodem pokarmowym. O roli Candida albicans, Helicobacter pylori pisa≥em niedawno, dziú wspomnÍ øe Crohnís disease moøe byÊ
wywo≥ana bakteryjnπ infekcjπ,
wirusy powodujπ stomach flu, nie
mÛwiπc juø o tysiπcach turystÛw,
ktÛrych wakacje zosta≥y kompletnie popsute na skutek galopujπcych biegunek po zaka øe niu
miejscowymi, egzotycznymi czÍsto pasoøytami.
WspÛ≥czesna medycyna stosuje
najczÍúciej w takich przypadkach
rÛøne formy úrodkÛw anty-kwaso wych, przeciwbiegunkowych,
przeczyszczajπcych lub jeszcze
silniejszych recepturowych preparatÛw. Ich efektywnoúÊ jest czasami bardzo po≥owiczna i czasowa.
Dobrπ czÍúciπ w tym zespole
smutnych komunikatÛw zdrowotnych jest fakt, øe medycyna naturalna jest w stanie zapewniÊ bezpieczne i skuteczne postÍpowanie
w komplikacjach jelitowych.
Herbata, napar z miÍty jest dobrym úrodkiem obniøajπcym napiÍcie przewodu pokarmowego.
Olejek miÍtowy jest popularnie
stosowany w Europie w przypadku skurczÛw jelit, nadmiaru gazÛw oraz stymulacji produkcji
øÛ≥ci, sprawy zawsze bardzo aktual nej w wypadku IBS. Pra wi d≥owy dowÛz sk≥adnikÛw odøywczych w postaci multiwitamin,
minera≥Ûw, antyoksydantÛw, kontrola poziomu øelaza oraz witaminy B-12 odgrywajπ bardzo waønπ
rolÍ.
Problemy dietetyczne i øywieniowe oraz niegdysiejsze kuracje
antybiotykowe mog≥y uszkodziÊ
florÍ bakteryjnπ, a zatem dodatek
rÛønych szczepÛw Lactobacillus
acidophilus wzmocni produkcjÍ
przez uk≥ad immunologiczny
gamma interferonu, ktÛry to uniemoøliwia replikacje wirusÛw.
Podobnie wyglπda sprawa z
produkcjπ bia≥ka odpornoú cio wego o nazwie IgE, ktÛre jest odpowiedzialne za niszczenie pasoøytÛw. Badania wykaza≥y, øe iloúci produktÛw wytwarzanych przy
procesie zapalnym mogπ powaønie uszkadzaÊ úcianki jelit i prowadziÊ do chorÛb jelita grubego.
15-31/07/ 2010 No 14 (1004)
Strona 18
Protoplaści Polskich Wojsk
inżynieryjnych
DokoÒczenie ze strony 1
Zamość jako pierwszego w Europie tzw. miasta fortyfikowa nego.
Po Stefanie Batorym sztukę
wojenną na wysokim poziomie
utrzymywał Władysław IV. Ważnym jego celem było rozwinięcie
piechoty, artylerii i inżynierii.
Organizacyjnie inżynieria w dal-
Utworzona w 1774 r. jednostka
inżynieryjna pod nazwą Korpusu
Pontonierów (5 oficerów inżynierów, 25 podoficerów i rzemieślników oraz 170 żołnierzy), została
rok później przeformo wana w
Korpus Inżynierów, lecz wchodził
on nadal w skład artylerii.
Dopiero uchwałą Sejmu Czteroletniego z 22 października 1788 r.
Przeprawa polskiej artylerii po moście na pływakach z beczek
zbudowany przez polskich saperów we wrześniu 1514 r. przed bitwą
wojsk polskich z moskiewskimi pod Orszą
szym ciągu wchodziła w skład został powołany jako orga artylerii. Inżynierowie byli zara- nizacyjnie samodzielny Kor pus
zem artylerzystami, fortyfikatora- Inżynierów Koronnych i Li mi, minerami, pontonierami, kar- tewskich. Pierwszymi dowódcami
tografami i budowniczymi.
zostali pułkownicy: Karol SieraDuże zmiany w tej dziedzinie, kowski i Jakub Jasiński.
zwłaszcza strukturalne, rozpoczęNa koniec należy wspomnieć o
ły się pod koniec XVIII wieku wielkim, ponadczasowym dziele
sta raniem króla Stanisława Au - in żynierów wojskowych, jakim
gusta Poniatowskiego. Nastąpił jest Kanał Augustowski - droga
też rozwój myśli wojskowej, w wodna długości 101 km, łącząca
tym także inżynierii. Król założył Wisłę z Bałtykiem poprzez dopływ 1765 r. w Warszawie Szkołę wy Niemna. Kanał został zaproRycerską, której absolwenci otrzy- jektowany w 1824 r. przez gen.
mywali wykształcenie wojskowe, Ignacego Prądzyńskiego. Budowa
SENSATION !!!
The Godfather of Latin music - The Greatest Living Guitarist
17 Grammy Nominations - 8 Time Grammy Award Winner
45 Gold and Platinum Records
- A Legend in Concert -
FELIZ NAVIDAD - 40 TH ANNIVERSARY
WORLD HOLIDAY TOUR 2010
accompanied by 5 outstanding musicians
Rekonstrukcja fragmentu mostu łyżwowego (tzw. most Jagiełły), który
zostal zbudowany w Puszczy Kozienickiej w 1410 r. przez mistrza Jarosława.
Most został spławiony Wisłą pod Czerwinsk i tam zmontowany
zwłaszcza „uczonych broniach”,
za jakie uważano artylerię i inżynierię. Pierwszym absolwentem
Szkoły Rycerskiej był Tadeusz
Koś ciuszko, generał saper, na czelnik pierwszego polskiego powstania w walce o niepodległość,
będący niewątpliwie duchowym
przywódcą polskich saperów.
rozpoczęła się w 1825 r. i była
pro wadzona przez Wojsko wy
Korpus Inżynierów. Pracami kierował początkowo Prądzyński (do
1826), później zaś gen. Jan Chrzciciel de Grandville Malletski oraz
Jan Paweł Lelewel (do 1830).
Zbigniew Moszumański
Saturday, November 27th
2010 at 7:00 pm
The Queen Elizabeth Theatre
90 Princes Boulevard at CNE Grounds, Toronto
In appearance also
Margaret Maye - mezzosoprano
‡‡Ƥ––‹‰‹˜‡”•‹–›‘ˆ‘”‘–‘’‹Ž‡’•›‡•‡ƒ”…Š”‘‰”ƒ
ƒ†Š‡Š‹Ž†”‡̵•‡‘”‹ƒŽ‡ƒŽ–Š•–‹–—–‡ǡƒ”•ƒ™ǡ‘Žƒ†
TICKETS:
ONLINE AT: www.ticketwindow.ca or TEL: 1- 877-700- 3130
LOCAL STORES: Polimex 416.537.3496, Roncesvalles
Husarz 905.277.5171, Plaza Chopin
Piast Travel 905.270.2600, Starsky I
$55, $75, $95, $125, $150 HST included + service fee
Kanał Augustowski. Sluza Przewięź została wybudowana w latach 18261827 pod kierownictwem por. inż. Augusta Schultza. Długość śluzy - 47.2 m,
szerokość - 6,05 m. Najbardziej obciążona turystycznie, łączy jezioro Białe ze
Studzienicznym.
Strona 19
No 14 (1004) 15-31/07/2010
XVII Forum Mediów Polonijnych
Tarnowskie Góry
DokoÒczenie ze strony 4
detali architektonicznych m.in
sklepienia krzyżowo-żebrowe.
Na piętrze znajduje się cenny
drewniany strop polichromowany
z pierwszej połowy XVII w.,
renesansowy kamienny portal i
stiukowe sklepienia. Dębowe,
klep kowe drzwi wejściowe po chodzą z pierwszej połowy XVIII
w. Obecnie część gastronomiczna zajmuje parter zaś Muzeum
piętro i poddasze. Pierwsze starania o utworzenie Muzeum w Tarnowskich Górach sięgają okresu
międzywojennego. Kwestia muzeum powróciła do życia w 1954
r., kiedy to w statucie Stowarzysze nia Miłośników Historii i
Zabytków Ziemi Tarnogórskiej
znalazł się zapis o utworzeniu
muzeum. We wrześniu 1958 r.
tych ziem jest fotokopia tzw.
Ordunku Górnego z 1528 r. Z
okresu międzywojennego po chodzą m.in. dokumenty i zdjęcia
Towarzystwa Gimnastycznego
„Sokół”, towarzystw muzycznych
oraz 3 Pułku Ułanów i 11 Pułku
Piechoty, które stacjonowały w
mie ście w latach 1922-1939.
Zbiory kultury ludowej z prze łomu wieków XIX i XX są także
stałą ekspozycją pt. „Kultura
ludowa ziemi gwarków”. Prezentowane są stroje ludowe, wnętrza
mieszkalne wraz ze sprzętami i
narzędziami gospodarstw chłopskich oraz liczne figurki i obrazy
religijne.
Wzniesiony pod koniec XIX w.
trzykondygnacyjny budynek Ratusza z czterospadowym dachem i
ośmioboczną wieżą znajduje się
Zapanował nam Bronisław
John Moscow
nastąpiło uroczyste otwarcie placówki pod nazwą Muzeum Re gio nal nego. Ostatni generalny
remont pomieszczeń muzealnych
został wykonany na koszt miasta
w latach 1993 - 1994. Na wy różnienie zasługuje sala renesansowa, gdzie prezentowane są
dzie ła sztuki pochodzące z ko lekcji ks. Infuła doktora Michała
Lewki. Znajdują się obrazy malarzy holenderskich, flamandz kich, włoskich, hiszpańskich oraz
francuskich z XVI-XVII w.
Wśród nich są tutaj portrety pochodzące prawdopodobnie z pracowni Cornelisa de Vos i Petera
Paula Rubensa. Uzupełnieniem
ekspozycji są meble pochodzące z
XVI-XIX w.
Muzeum posiada działy: historyczny, etnograficzny, sztuki i naukowo-oświatowy. Oprócz stałych ekspozycji prezentowane są
tutaj liczne wystawy czasowe. W
ramach działalności wydawniczej
ukazały się m.in.: „Historia Tarnowskich Gór” pod red. J. Drabiny, „Tarnowskie Góry na dawnej pocztówce” - K. Gwóźdź, Z.
Krzykowskiej oraz „Vademecum
kolekcjonera śląskiej porcelany” L. R. Gatys. Dwie sale muzeum
przeznaczono na stałą wy stawę
pt. „Z dziejów Tarnowskich Gór”.
Wśród zgromadzonych tu eks ponatów i dokumentów nawiązujących do najdawniejszej historii
przy Rynku 4. Jest on sie dzibą
władz miejskich. Z XVII w. pochodzi Dom Wie przo w skiego
przy Rynku 3, w którym to można
podziwiać sklepienia krzyżowokolebkowe. Kamienica przy Rynku 13 o nazwie Dom Bernarda
była siedzibą magistratu. na przełomie wieków XVI i XVII Zabytkowe domy znajdują się przy
ul. Gliwickiej 2, 4 i 6 z zacho wanymi sklepieniami krzyżowożebrowymi i przyściennymi arkadami. Pochodzący z XVI w. dom,
który można oglądać przy ul.
Gliwickiej 6 był pierwszą siedzibą władz miejskich i urzędu górni czego. W 1534 roku w jego
piw ni cach więziono zbunto wa nych gwarków. W ścianie budynku wmu rowana jest bryła rudy
sreb ra, którą jak głosi legenda
znalazł chłop Rybka. Podobno
przed wiekami chłopu o imieniu
Rybka przyśniły się leśne ludki
tańczące wokół wielkich świerków. Ciekawy, pasąc krowy zawędrował na skraj lasu. Tam bez
przyczyny zwierzęta zaryły rogami w ziemię. Kiedy z trudem udało mu się je wyswobodzić ujrzał
ich rogi w promieniach słoń ca
błyszczące srebrem; sreb rem,
dzięki któremu naro dziło się
miasto gwarków o łacińskiej nazwie Montes Tarnovicensis.
Zofia Lachowicz
3730Lakeshore Blvd. West,
Etobicoke, Ontario M8W 1N6
Polacy mają za sobą kolejne
wybory. Tym razem przyśpieszone, spowodowane smoleńską narodową tragedią. Ze zrozumiałych
względów, to po krótkiej kampanii wyborczej, wybraliśmy kolejnego prezydenta naszej Rzeczpospolitej.
Bronislaw Komorowski wygrał
wbrew tym, którzy go nie chcieli i
wbrew tym, którzy chociażby dla
przykładu, słali do mnie e-maile,
abym dla „Ojczyzny ratowania”
gło sował na Jarka. Wygrał, ku
satysfakcji tych, którzy także słali
do mnie e-maile o treści nierzadko
dalekich od dyplomatycznego
języka. Mając kompletne rozdwojenie jaźni, nie głosowałem ani na
jednego ani na drugiego, bo też
żaden z tych kandydatów nie spełniał moich oczekiwań. I to z różnych względów.
Z arytmetyki wyborczej wynika, że mój głos i tak nie zaważyłby na ostatecznym wyniku wyborów. Nie głosując, nie przyczyniłem się ani do porażki jednego,
ani do zwycięstwa drugiego. Chociaż tak po prawdzie, to tak na dobrą sprawę to, że Bronisław Komorowski wygrał nie świadczy o
tym, że jest zwycięzcą i to, że
Jarosław Kaczyński przegrał w
cale nie dowodzi, że jest przegranym. Gdyż tak naprawdę, to właśnie on, czyli Jarosław odniósł
suk ces. Chociażby, dlatego że
uzyskał bardzo dobry wynik wyborczy i był bliski zwycięstwa.
Co sprawiło, że Kaczyński
mógł przejąć prezydencki urząd
po swym bracie Lechu? Według
mnie, sprawiła to jego znakomita
kam pania wyborcza. To wręcz
doskonała umiejętność jego sztabu wyborczego grania na społecznych nastrojach i narodowym patriotyzmie. Przy starcie, Kaczyński był kandydatem bez szans.
Lecz na fali sympatii wobec Lecha, Jarosław systematycznie po-
prawiał swoją pozycję. Jarosław
Kaczyński miał za sobą silnego
sprzymierzeńca w postaci kościoła, co w sposób zasadniczy przełożyło się na wynik wyborczy,
tak zwanej, Polski B, wsi i małomia steczkowych środowisk.
Gdzie odnotowano niestety także
przypadki łamania ciszy wyborczej podczas kazań. W pewnym
stopniu zaangażowanie się kleru
w kampanię wyborczą, miało
swój wpływ na postawę Polonii w
USA, która opowiedziała się za
Jarosławem Kaczyńskim.
Sztab wyborczy Kaczyńskiego
miał za przeciwnika nieudolnych
specjalistów od nowoczesnych
socjotechnik wyborczych i samego Komorowskiego, który nie
potrafił się wpisać w sposób zdecydowany w wyborczą kampanię.
To była kampania anemiczna bez
wiary w zwycięstwo. Dużą winę
ponosi sam Komorowski, który w
sumie jest politykiem bezbarwnym, bez cech przywód czych.
Prawdopodobnie takim pozostanie przez cały czas swojej kadencji. Co raczej nie rokuje stabilności na polskiej scenie poli tycznej. Może się, bowiem okazać, że Donald Tusk, wprawiony
w utarczki z byłym prezydentem,
będzie chciał teraz dominować w
rządzeniu krajem, wzmacniając
swoją pozycję. Tym bardziej, że
Bronisław Komorowski „zapomniał” podziękować swojej partii
jak i jej szefowi, bez których nie
mógł marzyć o starcie w wyborach. Gdyby nie smoleńska tragedia, w której zginęło wielu świetnych polityków, jego szanse w jesiennych wyborach byłyby zni kome.
W czerwcowo-lipcowych wyborach starli się nie tylko ci dwaj
politycy. Starły się dwie odmienne koncepcje rządzenia Polską i
budowania jej przyszłości. Z
jednej strony mieliśmy do czynienia z polityką i gospodarką proeuropejską, z drugiej zaś, z kierunkiem nacjonalistycznym i zdeklarowaną postawą anty unijną.
Po zwycięstwie Komorowskiego, Unia Europejska odetchnęła
z ulgą. Z porażki Kaczyńskiego
zapewne cieszy się Rosja i zadowo lone są Niemcy. To nowa
jakość w stosunkach międzynarodowych Polski z krajami Europej skimi, a w tym ościennymi.
Zanim ogłoszono wyniki oficjalne, a już prezydent Francji, Nicolas Sarkozy zaprosił do siebie
prezydenta elekta naszego kraju.
W opubli ko wanym przez Pałac
Elizejski oświadczeniu znalazło
się zapew nienie, że Bronisław
Komorowski może liczyć na
pełne poparcie Francji. W liście
do Komorow skiego, prezydent
Sarkozy napisał, że „będzie mu
niezwykle mi ło podjąć Pana w
Paryżu, w najbliższym możliwym
czasie”.
Nowe perspektywy otwierają
się dla Polski w stosunkach ze
Stanami Zjednoczonymi. O czym
świadczyć może fakt, że również
prezydent Barack Obama pośpieszył z zaproszeniem Bronisława
Komorowskiego do USA. Czy w
tych nowych perspektywach,
znajdzie się miejsce do popchnięcia tematu ruchu bezwizowego
Polaków do Stanów? Wątpię,
chociaż mam nadzieję, którą
opie ram na tym, że demokraci
będą potrzebować głosów Polonii
w listopadowych wyborach. Zaś
Obama potrzebuje naszych żołnierzy w Afganistanie. Możliwe,
że znów pojawią się obiecanki.
Na ile prawdziwe i realne? Czas
pokaże.
Prawdziwym natomiast jest
fakt i to już teraz, że nowy
prezydent Polski spokrewniony
jest z monarchami Unii Europejskiej i to z wszystkimi, o czym
można przeczytać na portalu
Marka Minakowskiego, twórcy
polskiej genealogii. Co w pewnym stop niu, może tłumaczyć
zainteresowanie Bronisława Komorowskiego Europą. Czy koligacje prezydenta z europejskimi
dworami pomogą Polakom?
Przy puszczal nie, te arystokra tyczne dwory będą łaskawe dla
naszego Bronisława I.
Strona 20
15-31/07/ 2010 No 14 (1004)
Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon
Janusz Krasicki - lotnik i pasjonat historii
Odc. 11 (Warszawa, PIW 2009)
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
Miłość Janusza do lotnictwa
rosła z latami. Dom dzieciństwa
był pełen pamiątek lotniczych,
wśród nich wspomniane wcześniej śmigło należące do wuja.
Ojciec miał polową odznakę
pilota, z zielonym wiankiem, którą otrzymał za wojnę z Sowietami
w roku 1920. Taka duża „gapa„
była też umieszczona na pięknym
marmurowym przycisku do pa pie ru. Wszystkie te pamiątki
przepadły, także zdjęcia rodzinne,
w tym fotografie Ojca w mundurze z okresu jego czynnej służby
w wojskach lotniczych, a także z
udziału w III Krajowym Konkursie Awionetek w roku 1930.
W czasie wojny Janusz też się
interesował lotnictwem. Obser wował latające samoloty niemieckie, umiał je rozróżnić, znał typy
i nazwy.
Przełomowym dniem w jego
młodzieńczym życiu był 9 czerwca 1946 roku. Najpierw w Milanów ku zobaczył na płocie przy
sta cji kolejowej wielki afisz.
Dowiedział się, że właśnie 9 czerwca na nowym lotnisku moko towskim w Warszawie 1 rozpoczęły się dwudniowe zawody modelarskie połączone z pokazami
lotniczymi. Nie spał długo w nocy, myśląc o tej wiadomości.
Rano wsiadł w pociąg i pojechał
na te pokazy do Warszawy. Pamię ta dobrze ten dzień: ponie działek 10 czerwca (drugi dzień
Zielonych Świątek, wtedy jeszcze
w Polsce obchodzono to święto).
Na lotnisku cały dzień obserwował zawody modelarskie, pokazy samolotowe i szybowcowe,
skoki spadochronowe, oglądał
sprzęt lotniczy. Prezentowano
między innymi pierwszy skonstru owany w Polsce po wojnie
samolot „Szpak 2„, z którego
wykonano również skok ze spadochronem. Było stoisko z prasą
lotniczą, Janusz zdobył potrzebne
adresy, wiedział już, jak nawiązać
kontakty w sportowym świecie
lotniczym. Odtąd lotnictwem
interesował się na bieżąco. Zaprenumerował miesięcznik „Skrzydlata Polska” i tygodnik „Skrzydła i Motor”, zaczął także studiować brytyjską literaturę lotniczą.
W Milanówku w budce z gazetami można było wtedy kupić
angielski tygodnik „Flight”. Zbierał książki, artykuły, wszystko, co
wiązało się z lotnictwem. W prezencie otrzymał Dywizjon 303
Arkadego Fiedlera z wydrukowaną na wstępie inskrypcją: „Wydanie niniejsze jest pierwszym
wy daniem powojennym, w któ rym obietnica ujawnienia prawdzi wych nazwisk bohaterskich
lotników mogła być i została
spełniona” (bo w wydaniach wojennych – konspiracyjnych w
okupowanej Polsce, a także wy-
daniach na Zachodzie lotnicy
nosili imiona fikcyjne).
W 1947 roku przeczytał, że na
lotnisku na Gocławiu organizowane będą loty pasażerskie. W
wolną niedzielę pojechał do Warszawy i dokładnie 14 września
odbył swój pierwszy lot jako pasażer. Leciał legendarnym samolotem „Piper Cub”, o którym już
wiele wiedział. Polska w 1946
roku kupiła około 130 tych samolotów, były przetransportowane z
baz w Niemczech do Polski. Były
to bardzo udane amerykańskie
samoloty łącznikowe, wykorzysty wane też przy korygowaniu
ognia artylerii. (Podobnym latał
korespondent wojenny, Melchior
Wańkowicz nad Monte Cassino.)
Używane były na wielu frontach
drugiej wojny światowej. Tak jak
popularny na ziemi był samochód
jeep, tak był „Piper Cub” w powietrzu. Janusz pamięta podniecenie, które mu towarzyszyło w czasie tej pierwszej w życiu podróży
samolotem, i dumę, że leciał tym
właśnie typem samolotu.
Tymczasem w Polsce w czasie
ko lejnych kilku lat wszystkie
samoloty typu „Piper Cub” zostały zlikwidowane. Zniszczono,
spalono je jako „imperialistyczny
nabytek”, bo były amerykańskie.
Biedny zdewastowany wojną kraj
niszczył samoloty, które były
ekonomiczne i doskonale mogły
Polsce służyć. Uratowało się jedynie parę egzemplarzy.
Nie było to jedyne w tym czasie ponure posunięcie dotyczące
sprzętu lotniczego. Czasy były
okrutne nie tylko dla ludzi. W
październiku 1945 roku wysłano
do Polski na wystawę prezentującą działania Royal Air Force
(RAF) trzy Spitfire’y (po jednym
z polskich Dywizjonów 302, 308
i 317). Ostatecznie na wystawę
dotarły tylko dwa i były to jedyne
samoloty Polskich Sił Powietrznych, którym dane było wrócić do
Polski po zakończeniu wojny.
RAF ofiarował je Polsce. Postawiono je na dziedzińcu Muzeum
Wojskowego i Narodowego –
przy głównym wejściu. Przetrwały tak kilka lat, po czym zostały
zni szczone jako „politycznie
niesłuszne”2.
Podobnie stało się z dwusilnikowym bombowcem „Łoś” używanym przez polskie siły powietrzne w kampanii wrześniowej.
„Łoś” stanowił powód do dumy z
ów czesnej polskiej myśli tech nicz nej. Większość samolotów
tego typu została zniszczona podczas kampanii wrześniowej 1939
roku. Część polskich samolotów
została 17 i 18 września 1939 roku ewakuowana przez granicę do
Rumunii. Okazało się, że niektóre
z nich przetrwały. Przetrwał także
„Łoś”. Po wojnie Rumuni chcieli
go oddać Polsce do muzeum.
Władze komunistyczne nie przyjęły go, mówiąc, że „nie chcą
przedwojennego sprzętu”. Dzisiaj
zakupując zabytkowe pojazdy
płaci się duże sumy, by wzbogacić muzea. W czasach komunizmu Polska odmawiała przyjęcia
ocalałych samolotów. Trwało to
całe lata, aż do końca komunistycznej Polski.
W 1948 roku powstała organizacja „Służba Polsce”. Głównymi
celami postawionymi przed SP
było „włączenie do procesu odbudo wy jak najwięcej młodzieży
niepracującej, aby bezpłatną siłą
roboczą pokryć deficyt rąk do
pra cy, wstępne przeszkolenie
wojskowe i wychowanie fizyczne
młodzieży w wieku od lat 16 do
21, objęcie wychowaniem politycznym i ideologicznym młodzieży, a także przeprowadzenie
wstępnej selekcji ideowej przyszłych kandydatów do szkół oficerskich”3.
Jednym z pobocznych nurtów
działalności tej organizacji było
przejęcie przez SP szkolenia
lotni czego młodzieży, bo obok
głównego jej zadania, jakim było
tworzenie młodzieżowych brygad
pracy, jako organizacja paramilitar na przejęła wszystko, co się
wiązało z działaniem szkoleniowym: motoryzację, łączność,
krótkofalarstwo, szkolenie lotnicze (szybowcowe, spadochronowe, samolotowe).
W szkołach szybowcowych
używano szybowców niemiec kich, polskie szybowce nie przetrwały wojny. Nie wiadomo, dlaczego nie niszczono niemieckich,
bo fakt, że były potrzebne do
szkolenia, zapewne nie był wystarczającym argumentem. Na takich poniemieckich szybowcach
uczył się latania Janusz.
W 1948 roku Janina Krasicka
przeniosła się z Elżunią z Milanówka do Warszawy, Janusz wyjechał wcześniej. Od sierpnia do
po łowy września był na kursie
szybowcowym. Dostał się do jednej z dziesięciu działających w
tym roku szkół szkolenia podstawo wego na Górze Chełm koło
Go leszowa, znanego jeszcze
sprzed wojny ośrodka lotniczego.
Janusz z dumą wspomina swoich
niezwykłych nauczycieli. Jego
instruktorem był Leopold Tajner,
wszechstronny narciarz, który
dwu krotnie startował w igrzys kach olimpijskich: w Sankt
Moritz (1948) i w Oslo (1952).
Szybowce, obok nart były drugą
wiel ką pasją Tajnera i z przy jemnością i znawstwem uczył
młodych ludzi pięknej sztuki latania. Ponadto Tajner ciekawie
opowiadał o igrzyskach olimpijskich. (Po latach syn Leopolda,
Apoloniusz Tajner, został trenerem skoczków narciarskich, między innymi Adama Małysza).
Drugim instruktorem był Franciszek Kępka, ojciec Franka Kępki jr., znanego zawodnika, który
później czterokrotnie zdobywał 3.
miejsce w Szybowcowych Mi -
strzostwach Świata. Jest to opowieść dość niezwykła. Gdy Ja nusz się szkolił, Franek Kępka
miał osiem lat i latał jako pasażer
na szybowcach, siedząc na kolanach ojca. Potem, jako dziesięcioletni chłopiec pod okiem ojca
wykonywał sam loty nad Goleszowem. Gdy w 1952 roku trwały
przygotowania do Zlotu Młodzieży w Warszawie, młody Kępka
otworzył pokazy lotnicze na
Okęciu. Po popisie premier Józef
Cyrankiewicz zaprosił go na
trybunę, pogratulował i podpisał
zgodę na latanie. Dwunastoletni
Franek Kępka został najmłod szym pilotem świata. Robił wspaniale postępy, startował sześć
razy w mistrzostwach świata,
wywalczył kilkakrotnie mistrzostwo Polski.
Po ukończeniu kursu, w grudniu 1948 roku, Janusz zgłosił się
do Aeroklubu Warszawskiego,
który istniał od 1931 roku i którego komunistyczne władze nie
zamknęły. Chcąc przejść wyższy
stopień szkolenia, musiał poddać
się wymaganym specjalistycznym
badaniom lekarskim. Wcześniej
przechodził dość łagodne ogólne
ba danie wymagane na podsta wowy kurs latania. W czasie
kolejnych badań stwierdzono u
niego niewielką wadę wzroku. W
tym czasie nie można było prowadzić szybowca czy samolotu w
okularach. Nie było żadnych
ulgo wych badań dla pilotów
sportowych, wszyscy przechodzili
takie same badania jak piloci
wojskowi. Przez długich osiem lat
DokoÒczenie na stronie 21
Anita Kocula
Barrister & Solicitor
Prawo karne i wykroczenia drogowe
Pełnomocnictwo i poświadczenia
Biuro: 416-964-1717
Cell: 416-580-0645
email: [email protected]
* Pierwsza konsultacja za darmo
Mówię po polsku
15-31/07/2010 No 14(1004)
DokoÒczenie ze strony 20
Janusz mógł tylko marzyć o pilotowaniu szybowców.
Od 1949 roku Janusz zaczął
chodzić na lotnisko na Gocławiu i
często spędzał tam wolny czas.
Wszystkie zajęcia związane z
samolotami i szybowcami były
dla niego przyjemnością. Dużą
radość sprawiało mu przebywanie
na starcie, pomagał kolegom i
mechanikom czyścić samoloty i
szybowce, wykonywał różne prace pomocnicze. Gdy rano, przed
rozpoczęciem lotów szybow cowych, dokonywano oblotu
samolotu holującego (CSS-13),
zabierano czasem Janusza na
przejażdżkę i było to dla niego
duże przeżycie i nagroda.
W latach 1949-1952 działała
tzw. komisja weryfikacyjna. Wszyscy, których uznano za „niepewnych politycznie”, zostali odsunięci od
latania. Ludziom, którym
cofnięto licencję, nie po zwalano nawet wejść na lotnisko.
W ten sposób niszczono lotnictwo, tak jak wcześniej niszczono
samoloty amerykań skie. Wielu
świetnych fachowców zostało pozbawionych możliwości latania,
setki przedwojennych i powojennych lotników wyrzucano z pracy
w lotnictwie. Od latania odsunięto również Tadeusza Rejniaka,
wielkiego entuzjastę lotnictwa,
pilota szybowcowego i samolotowego, w 1949 roku zwycięzcę
samolotowego Zlotu Gwiaździ stego i zdobywcę 2. miej sca w
Kra jowych Zawodach Lotni czych. Tadeusz Rejniak jest autorem książek Szybownicy i Skrzydla ta młodość; w później szych
latach był wielokrotnie kierownikiem polskich ekip na Szybowcowych Mistrzostwach Świa ta, a
swoje wspomnienia z wielu imprez krajowych i zagranicznych
spisał w książce Medale na chmurach.
Represje w odniesieniu do
części kadry lotniczej trwały kilka
lat, jeszcze po śmierci Stalina w
1953 roku. Dopiero po październiku 1956 roku niektórzy wrócili
do zawodu - jeśli nie byli aresztowani i mogli wrócić.
W 1950 roku powstała LPŻ Liga Przyjaciół Żołnierza, parami litarne stowarzyszenie, które
upowszechniało idee obronności
kraju przez akcje szkoleniowe i
wychowawcze. W 1953 roku w
jej skład weszły Liga Morska i
Li ga Lotnicza (która od 1950
roku jako samodzielne stowarzyszenia zajmowała się całokształtem szkolenia i sportu lotniczego). Teraz działalność w zakresie
lotnictwa sportowego przejęła
LPŻ, w której lotnictwo stanowiło tylko jeden z pionów – prawda,
że bardzo obszerny ze względu na
liczbę dyscyplin i ogromny majątek ruchomy i nieruchomy – obok
wszystkich innych dziedzin paramilitarnych (strzelectwo, krótkofalarstwo, organizowanie kursów
sa mochodowych i żeglarskich
itd.). Aerokluby regionalne nazywały się odtąd aeroklubami LPŻ.
W 1953 roku kolejnym akcentem zimnej wojny było wzmocnie nie obrony przed „zakusami
im perializmu”: rozbudowano
och ronę lotnisk sportowych,
wprowadzono dalsze ograniczenia, wszystkim postronnym za -
broniono wstępu na teren lotniska. Janusz, nie mając legitymacji
aeroklubu, nie mógł więcej przychodzić.
Tęsknił do samolotów, więc w
czasie wakacji jeździł rowerem na
Wał Miedzeszyński. Korona wału
była położona wyżej niż poziom
lotniska i Janusz mógł wtedy z
daleka obserwować, co się dzieje
na lotnisku. Cały dzień potrafił
spędzić, obserwując, jak koledzy
latają.
W okresie studiów na Politechnice Warszawskiej 4 podczas
przerwy w zajęciach wybrał się
kiedyś w okolice lotniska Okęcie,
by tam popatrzeć na samoloty.
Stanął sobie na ulicy 17 Stycznia,
nie przeszkadzając nikomu, i
obser wował. Trwały wówczas
próby w locie samolotu CSS-12 –
był to mały dwusilnikowy samolot komunikacyjny polskiej konstruk cji. Piloci latali po kręgu:
startowali, okrążali lotnisko i lądowali. Janusz patrzył jak zawsze
z ogromnym zainteresowaniem.
Ktoś z portu lotniczego go do strzegł, zapewne służba ochrony
lotniska zgłosiła, że młody człowiek stoi dwie godziny w publicznym miejscu i obserwuje po czy nania na lotnisku. Z portu
wyjechał łazik, zatrzymał się w
odległości trzydziestu metrów od
Janusza, dwaj ludzie w mundurach podeszli do niego, wzięli pod
ramię, wsadzili do łazika i zabrali
do baraku na lotnisku. Tam odbyło się przesłuchanie: wypy tywali, co robi, dlaczego wpatruje
się w lotnisko. Powiedział, że jest
studentem, że kocha samoloty i
lubi je obserwować. Zrewidowano go, miał ze sobą podręczniki
akademickie. Nic podejrza nego
nie znaleźli, ostatecznie po kilku
godzinach odwieźli na miejsce,
skąd go zabrali. Wsiadł w autobus
i wrócił do domu. Janusz nie kryje, że był zdenerwowany całą sytuacją i „sesji obserwacyjnych”
na Okęciu już nie ponawiał.
(ciąg dalszy nastąpi)
1 Tego lotniska mokotowskiego nie należy mylić z historycznym Lotniskiem Mokotowskim z
lat 1910–1939 opisanym w rozdziale „Wojna 1939”. Nowe tymczasowe lotnisko mokotowskie
funkcjonujące w latach 1945–
1947 rozciągało się wzdłuż ul.
Racławickiej (na północ od niej)
między ulicami Wołoską a Żwirki
i Wigury. Dziś na tym terenie
znaj duje się szpital MSWiA,
stadion Gwardii i ogródki działkowe, a w północno-zachodniej
czę ści Cmentarz Żołnierzy Radzieckich.
2 Zob. W. Matusiak, R. Gretzyngier, J. Zieliński, Lotnictwo
polskie na Zachodzie 1939-1947,
Wyd. ZP Grupa, 2007.
3 Zob. „Trybuna Robotnicza”
29 marca 2007.
4 W 1952 roku w wieku dwudziestu lat Janusz rozpoczął
studia na Wydziale Mechanicznym Konstrukcyjnym.
Strona 21
Wieści z Laudy Litewskiej
Irena Duchowska
W imieniu rodaków z Laudy
litewskiej serdecznie witam Kochanych Rodaków za oceanem.
Powszechnie utarło się przekona nie, że na Litwie Polacy są
obecni jedynie na Wileńszczy źnie. Lecz mniejszość polska zamieszkuje także Litwę centralną Laudę - krainę nad rzeką Lauda,
w trójkącie między Kiejdanami,
Poniewieżem i Szawlami, opisaną
w „Potopie” przez H. Sienkiewicza. Choć oczywiście mniejszość
polska nie jest tu tak liczna – np.
w rejonie kiejdańskim mieszka
0,5% Polaków - tj. ponad pół
tysiąca osób.
Pierwsi aktywiści polscy w
Kiejdanach swą działalność rozpoczęli jesienią 1994 r., jako Koło
ZPL przy Oddziale kowieńskim.
W roku 1996 powstał Oddział
ZPL „Lauda”, w 2000 r. Koło
ZPL w Kiejdanach zarejestrowało
w Samorządzie rejonu kiejdań skiego - Stowarzyszenie Polaków
Kiejdan (SPK).
Do dziś, mimo braku polskich
szkół, Mszy Św. w języku polskim, mimo dziesiątek kilometrów
między polskimi domami zachowały się tu polskie rodziny. Celem SPK - Oddziału ZPL „Lauda”
jest zachowanie tradycji, kultury i
mowy dla dzieci i wnuków.
Głównym problemem, obok znacz nych odległości dzielących
Laudańczyków, jest brak polskiego szkolnictwa. Wiele uwagi poświęca się tu sprawom oświaty i
wychowania młodego pokolenia,
ważne jest, by dzieci znały swe
korzenie i były dumne z polskiego pochodzenia. W tym celu od
ro ku 1994-ego w Akademii i
Kiej danach prowadzona jest
Szkółka Języka Polskiego.
Absolwenci Szkółki Języka
Pols kiego doskonale poradzili
sobie na studiach w Polsce, jak
też pracując w polskich placówkach na Litwie. Są to rezultaty
mozolnej pracy - nauki języka
polskiego, co na co dzień, ucząc
się w szkole litewskiej, nie mając
oto czenia polskiego, jest nie zmiernie trudne.
Dla dzieci pochodzenia polskiego latem organizuje się wyjazdy
do Polski na plenery, rajdy, kolonie. Dzięki nawiązanej współpracy z różnymi organizacjami młodzież laudańska zwiedziła Warsza wę, Kraków, Toruń, GolubDobrzyń, Trójmiasto, Szczecin,
Poznań, Lublin, Ełk, Węgorzowo,
Kętrzyn, Gołdap, Suwałki, Przasnysz, Drohiczyn, Kozłówkę, Ciechanowiec oraz wiele innych
miast Polski, wzięła udział w II
Światowym Zlocie Młodzieży
Polonijnej „Orle Gniazdo” koło
Poznania, w XIII Zlocie Turystycznym w Podborzu na Litwie, w
kilku zlotach AWPL. Goszczono
także u rodaków w Szwecji, co
zaowocowało pomocą materialną
w 2001 roku, kiedy Polonia szwedz ka przyjechała z rewizytą do
Kiejdan.
Polski zespół pieśni Ziemi kiejdańskiej „Issa” powstał w roku
1998. Wizytówką zespołu stały
się piosenki I. D. „Lauda” i „Kiejdany”. Zmieniło się wielu kie rowników muzycznych zespołu,
lecz ze strony uczestników niezmie nnie trwa zamiłowanie do
polskiej piosenki. Zespół istnieje
dzięki zaangażowaniu i ofiarności
jego członkiń, które nie żałują
swoich sił, czasu i zdrowia, co tydzień spotykając się na próbach.
Wytrwanie nie jest tu proste, zespolanki na próby mają do pokonania czasami ponad 40 km, nikt
nie finansuje pracy kierownika
zespołu, paliwa na dowóz członków zespołu, brak stałego po mieszczenia na próby. Biuro organizacji znajduje się w mieszkaniu
prezesa.
„Issa” ma już spory dorobek.
Zespół niejednokrotnie wystę pował na Litwie w Kiejdanach,
Szetejniach, Datnowie, Akademii,
Ażołocie, Wilnie, Niemenczynie,
Jawniunach, Druskiennikach i w
Polsce.
„Issa” brała też udział w IX
Festynie Kultury Polskiej „Dźwięcz
polska pieśni!” w rej. Trockim
(1999), VII, VIII, IX i XI Festiwalach Kultury Polskiej na Litwie
„Pieśń znad Wilii” w Wilnie
(2000-2004), XIV i XV Festiwalach Kultury Polskiej Ziemi Wileńskiej „Kwiaty Polskie” w Niemenczynie (2002, 2003), XXIV i
XXVI Jarmarkach Folkloru w
Węgorzewie (2001, 2003), IV
Mię dzynarodowych i Ogólno polskich Targach Wydawnictw
Regionalnych w Staszowie (2004),
Kielcach, Rytwianach, w Podkowie Leśnej pod Warszawą, Święcie Chleba w Ciechanowcu (2004),
w trzech Festynach Kultury Polskiej w Wisagini (2003, 2004,
2006), I Mazowieckim Festiwalu
Chórów Kresowych w Warszawie
(2005), Festynie Kultury Polskiej
w Jeziorosach (2005), II Festiwalu Folkloru Karpat w Trzcinicy
(2005), Święcie „Moda, poezja i
teatr” w Dolinie Słowików w starostwie Mażańskim koło Taurogów (2006), w Festynie Kultury
Polskiej w Turmontach (2007), w
ośmiu Festynach Kultury Polskiej
„Znad Issy” w Kiejdanach (20032010), podczas Nocy Świetojańskich w Siemiatyczach (2005,
2007), w Olsztynie itd.
Od 2000 r. przy SPK działa
sekcja literacka „Nad Niewiażą”,
w której swój twórczy potencjał
wypróbowuje również młodzież.
Organizowane są spotkania poetyckie, wieczorki poezji oraz poezji
śpiewanej. Pierwsze Spotkanie
Literackie na Laudzie organizowane w maju 2000 r. było połączone z VII Międzynarodowym
Spotkaniem Poetyckim “Maj nad
Wilią” i odbywało się w Szetejniach. Licznie wówczas udział w
nim wzięli poeci Ziemi Kiejdańskiej, również piszący po litewsku. Laudańczycy mieli okazję
przedstawić swą twórczość nie
tylko w Kiejdanach, ale również
w wielu innych miastach Litwy i
Pol ski. Ostatnio ukazały się to miki poezji Janiny Borkiewicz,
Birute Wapsziene, zaś wiersze
Ireny Duchowskiej ukazały się w
tomikach: „Znad Issy” (2004)
wyd. Staszowskiego Towarzystwa
Kul turalnego, „Głos z Laudy”
(2005) wyd. Świętokrzyskiego
To warzystwa Regionalnego,
„Mój Testament” (2006) wyd.
Święto krzyskiego Towarzystwa
Regionalnego, polsko-litewskiej
wersji w tłumaczeniu Kazimierza
Duchowskiego „Miraże” (2007)
wyd. Ramutes Sukienes w Kiejdanach, w antologii APAJTE
„Nie damy pogrześć mowy”
(2010) w Paryżu, zbiorku „Poezja
dzisiaj” wyd. IbiS w Warszawie
2002, almanachu III Polonijnych
Spotkań Literacko-Artystycznych
w Krośnie-Iwoniczu Zdroju „Na
krańcach echa” (2005), w „Podsta wach Narodowych” w Lub linie, „Panoramie Kresowej” w
Łomży, a także prasie polonijnej „Magazynie Wileńskim”, „Kurierze Wileńskim”, „Spotkaniach” i
innych. W roku 2004 z okazji 10lecia organizacji polskiej na Laudzie ukazała się pierwsza gazetka
„Głos z Laudy”, która wydawana
jest co roku, jako kronika imprez
i wydarzeń.
Organizowane są Dni Kultury
Polskiej w Kiejdanach, odbyło się
już osiem Festynów Kultury Polskiej „Znad Issy”, na które corocznie licznie zjeżdżają się zespoły
z Litwy i Polski, na V - byli nawet Czesi z Vsetina. Organi zujemy wykłady dla słuchaczy
Uniwersytetu Trzeciego Wieku,
uroczyste obchody świąt polskich
- Święta Niepodległości Polski,
Dnia Konstytucji 3 Maja, spotkania opłatkowe, majówki, spotkania okolicznościowe z rodakami,
wystawy itd. W miarę możliwości
roztaczamy opiekę nad rodakami
w starszym wieku, mieszkającymi
po wsiach. Poszukujemy dla nich
pomocy w postaci środ ków na
kupno leków, ubrań, obu wia,
paczek z żywnością, możliwości
wysłania do sanatorium, itd. Dla
nich problem stanowi już tylko
dojazd do lekarza w Kiejdanach,
pomijając poważniejsze kłopoty
przetrwania.
Bardzo nas cieszy, że losy Kresowiaków nie wszystkim są obojętne. Cenimy szczęście spoty kania życzliwych dla nas Ludzi.
Chętnie organizujemy wycieczki, przybliżamy Rodakom strony
Czesława Miłosza - Szatejnie,
Świetobrość, Opitołoki, gniazdo
Piłsudskich w Poszuszwiu, Po jeśle, Kroki, Podbrzeż o. Stanisława, Kiejdany i wiele innych uroczych miejsc.
Laudańczycy uprzejmie proszą
o wsparcie i zapraszają Rodaków
na Laudę.
Prezes Irena Duchowska
STOWARZYSZENIE POLA KÓW KIEJDAN - KĖDAINIŲ
LENKŲ DRAUGIJA
NIP 161634080
konto: SEB bankas, NIP
70440, Kod SWIFT CBVI LT
2X rachunek: LT98 7044 0600
0182 4941
Adres:
Ruokio
7-23,
Akademija, LT-58341, Kėdainiai
distr., Lithuania
tel./fax. +370 347 37766
tel. +370 687 76689, +370 655
33314
e-mail: duchovska@gmail
15-31/07/ 2010 No14(1004)
Strona 22
Wies≥aw S.Blaschke
Politechnika ålπska
XX-lat Lions Club
Kraków Stare Miasto(2)
W poprzednim felietonie pisałem o początkach Klubu Lions
Kraków Stare Miasto, który swą
działalność charytatywną rozpoczął w połowie 1990 roku. Zebranie założycielskie odbyło się w
gru dniu 1989 roku. Półroczny
okres pomiędzy zebraniem założycielskim a charterem (uroczystym rozpoczęciem działalności)
potrzebny był na opracowanie zasad funkcjonowania nowego
klubu, sprecyzowanie form działa nia, dyskusję na temat komu
klub będzie pomagał, prace organizatorskie, sformułowanie statutu i regulaminu klubu.
Nagrodzeni medalami Honoris
Gratia
W ruchu lions każdy klub ustala sam komu będzie chciał przezna czyć gromadzone środki fi nansowe, sam decyduje jak ta pomoc będzie wyglądała. Oczywiście wcześniej trzeba zrobić rozeznanie komu ta pomoc będzie
udzielana. Już w pierwszych miesiącach okazało się, że potrze bujących jest nieprawdopodobnie
dużo.
Tu trzeba przypomnieć, że klub
zawiązał się w okresie zmian funkcjonowania naszego państwa. A
jak pamiętamy były to niezwykle
trudne czasy. Brak było podstawowych towarów – sklepy świeciły pustkami, kraj został wrzucony na głęboką wodę gospodarki
rynkowej, zaczęły upadać nieren-
tow ne w nowych warunkach
przed siębiorstwa, zakłady pro dukcyjne, fabryki przemysłu ciężkiego i.t.d., szalała inflacja. Społeczeństwo nie było przygotowane na tego rodzaju zmiany - przejścia od centralnie planowanej i
sterowanej gospodarki, do gospodarki, w której trzeba było konkurować nie tylko z krajowymi
podobnymi producentami ale
także z konkurencją zagraniczną.
Przypominam to, aby uzmysłowić czytelnikom trudność podjęcia decyzji komu pomagać przy
małych wówczas możliwościach
finansowych członków klubu i
przy braku, z oczywistych powodów, sponsorów. Po wielu dyskusjach wybrano jeden, bardzo biedny Dom Dziecka. Dla dzieci tego
domu było to nieprawdopodobne
szczęście. Mimo, iż dom ten już
nie istnieje (zlikwidowany po
przejęciu budynku przez władze
kościelne) jego wychowankowie
do dziś wspominają tamtą radość
z otrzymywanego sprzętu sportowego, butów, ubrań itp.
Takie były początki działania
klubu. O formach działalności
charytatywnej w późniejszych latach pisałem w poprzednim felietonie. Wspominam te fakty, gdyż
na uroczystej akademii jubileuszowej zabrały głos dzieci, którym pomagaliśmy. Odczytały
wzruszający adres (list) z podziękowaniami przekazując go wraz z
wykonaną laurką. To był piękny
moment akademii.
Akademia Jubileuszowa odbyła
się w pięknej Auli Collegium
Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przybył prorektor UJ prof.
Andrzej Mania - członek naszego
Klubu, wiceprezydent Mia sta
Krakowa Tadeusz Trzmiel, dyrektorzy Domu Dziecka, Domu Nadziei (pisałem o nim poprzednim
razem), krakowscy lioni, przedstawiciele klubów z innych miast.
Uroczystość zaszczycił Gu bernator Okręgu 121 Polska Lion
Daniel Wcisło. Przybyli też
członkowie honorowi Klubu: Remo Salvatorelli wraz z Prezy dentem Klubu z Vasto (Włochy)
oraz Luc Dekelver wraz z Prezydentem Klubu Ronse - Renaix
(Belgia) i liczną delegacją tego
Klubu. Prezydenci tych Klubów
wygłosili przemówienia, w których nawiązali do współpracy z
Klubem Kraków Stare Miasto,
wzajemnych odwiedzin i przyjaźni. Zasilili też fundusz charytatywny naszego Klubu.
Były też inne wystąpienia okolicznościowe: Charter Prezydenta
Wiesława Piotrowskiego i aktualnego Prezydenta Edwarda Popiołka. Z podziękowaniami wystąpili
dyrektorzy jednostek otrzymujących pomoc Klubu.
W imieniu Miasta Krakowa list
gratulacyjny Prezydenta Jacka
Majchrowskiego odczytał Wicepre zydent Tadeusz Trzmiel W
liście podkreślono zasługi Klubu
na polu działalności charytatywnej. Jako wyraz uznania dla tej
działalności Prezydent Miasta
przyznał Klubowi odznaczenie
Medal Honoris Gratia, przyznał
także indywidualne Medale pięciu
członkom Klubu (tu dodam nieskromnie, że i ja otrzymałem to
odznaczenie).
Charter Prezydent LC Kraków
Stare Miasto nie potrafił ukryć
wzruszenia, gdy Gubernator D.
Wcisło przekazał Mu odznaczenie
Melvin Jones Fellow przyznane
przez Oak Brook (Centrala Lioniz mu w USA) jako najwyższe
odznaczenie za działalność charytatywną. Gubernator wręczył
także wyróżnienie Liona Roku
Jackowi Rudzie za Jego niezwykłą pomoc w gromadzeniu funduszy charytatywnych. Doceniona
też została działalność byłych
Prezydentów Klubu, których
odznaczono Medalem of Merit.
Uroczystości Jubileuszowe rozpoczęły się dzień wcześniej tzw.
Get Together Party, co można
potraktować jako imprezę z cyklu
„poznajmy się”. Party zorganizo-
POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA
The Frederic Chopin
Music School
Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï
E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t
ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y
K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E
-dla zaawansowanych
RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a
2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga
Tel. (905) 279-7761
wano na statku Nimfa, który odpłynął spod Wawelu w stronę
Tyńca, a następnie wrócił przepływając przez Miasto Kraków aż
do jego granic. Dla wielu uczestni ków, zwłaszcza zagranicz nych, była to rzadka okazja oglądnięcia Miasta z poziomu rzeki
Wisły, a tu trzeba dodać, że Kraków z tej perspektywy prezentuje
się bardzo ciekawie. Polecam
taką wycieczkę wszystkim odwiedzającym nasze Miasto. W Party
wzięło udział prawie osiemdziesięciu lionów, oprócz Belgów i
Włochów udział wzięli lioni z
Niemiec i USA. Była to okazja nawią zania znajomości pomiędzy
naszymi członkami Klubu a zaproszonym gośćmi.
Uroczystości Jubileuszowe zakończył wieczorem w sobotę Bal.
Zgromadził on 130 uczestników.
Na Bal przybył były Gubernator
Okręgu 111 MD z Niemiec Georg
Kuropka wraz z aktualną Sekretarz tego Okręgu Manuelą Lott i
członkami Klubu. W przerwie zabawy wystąpili z adresami dla
Klu bu przypominając wspólną
akcję: Marsz Pamięci Trzech
Narodów w Auschwitz – Birkenau w rocznicę wyzwolenia tego
obozu. Zaprosili nas na swe uroczystości i koncert.
Zasygnalizowali też prowadzoną przez ich Okręg zbiórkę na pomoc ofiarom ostatniej powodzi w
Polsce (zebrano już kilka tysięcy
Euro), która niebawem zostanie
przekazana do naszego Okręgu
(poprzez LC Kraków Stare Miasto). Zabawa była przednia zwłaszcza, że grał jeden z najlepszych
krakowskich zespołów – Boba
Jazz Band. Zespół Boby grał na
naszym poprzednim Balu Charytatywnym, a także na Balu Gubernatora na zakończenie Krajowej Konwencji Lions. Obie imprezy odbyły się w podziemiach
Kopal ni Soli Wieliczka. Bal
Jubileu szowy zorganizowany
został w Hotelu Aspel w Krakowie. Uczestnicy żałowali, że zakończył się już o drugiej w nocy.
Tradycyjnie w trakcie Balu zorganizowana została zbiórka pieniędzy. Kwesty prowadziły moje
wnuczki Kasia i Dorota. Zebrały
złotówki i euro, łącznie o wartości około 3600 zł. Kwota ta uzupełniona, przez Klub, do 10 tys.,
zł zostanie przekazana na zakup,
zniszczonego przez powódź, sprzętu dla dzieci niepełnosprawnych.
Tak zakończyły się Uroczystości XX lecia Klubu Lions Kraków
Stare Miasto. Była to okazja do
przypomnienia dwudziestoletniej
działalności Klubu, wyróżnienia
akty wistów Klubu, pokazaniu
mieszkańcom Krakowa roli ruchu
lions na polu działalności charytatywnej. Zamieszczone materiały
jubileuszowe i informacje w specjalnym zeszycie Czasopisma
Technicznego rozprowadzane są
nie tylko wśród lionów ale także
rozsyłane są do wszystkich, którzy mogą być zainteresowani
naszymi formami pracy.
Wspominając Jubileusz Klubu
Kraków Stare Miasto jestem, jako
były Gubernator Okręgu 121
Polska, przekonany, że tego rodzaju imprezy są potrzebne, aby
spopularyzować ruch lions. Przez
dziesiątki lat Lioni pomagali potrzebującym, ale mieli zasadę nie
chwalenia się tym. Ta zasada nie
była najlepszym pomysłem, gdyż
wokół ruchu Lions narosło wiele
nieporozumień prowadzących do
plotek o jakoby tajemnej organizacji typu masońskiego. Mało kto
wie, że Lions Clubs International
był jedyną organizacją pozarządową wśród założycieli Organizacji Narodów Zjedno czo nych.
Niewiele osób wie o gigantycznej
pomocy LCI dla ratowania
wzroku (białą laskę niewidomych
wprowadzili też Lioni), pomocy
w przypadkach katastrof (hura gany, trzęsienia ziemi, powodzie
i.t.d), szkoleń nauczycieli w ramach warsztatów Lions Quest
(program Sztuka Dojrzewania) i
wielu, wielu innych. Tu dodam,
że z podanych po wyżej form
pomocowych ko rzy stała także
Polska uzyskując na nie kilkaset
tysięcy dolarów.
Lioni są wierni swemu hasłu
„We Serve”. To hasło już od
wielu lat realizuje Jubilat Lions
Club Kraków Stare Miasto.
No 14 (1004) 15-31/07/2010
Strona 23
KONSULAT GENERALNY RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
W TORONTO
POLISH-CANADIAN
INDEPENDENT COURIER
CONSULATE GENERAL OF THE REPUBLIC OF POLAND
IN TORONTO
SEMI-MONTHLY
WYDAWCA-PUBLISHER
Nowy Kurier Inc.
2603 LAKESHORE BLVD. WEST
Toronto, Ontario, Phone (416) 252-5471, Fax (416) 252-0509
REDAKTOR NACZELNY:
JolantaCabaj
DZIA£
REKLAM/ADVERTISING
Regulamin konkursu na opracowanie
strony internetowej poświęconej
Pomnikowi Katyńskiemu w Toronto
Cell: 647-886-1804
Email: [email protected]
ADRES REDAKCJI/ADDRESS
OF EDITORIAL BOARD:
12 Foch Ave, Toronto, ON
M8W 3X1 (Canada)
Tel/Fax: . (416) 259-4353
Celem konkursu jest:
kultywowanie pamięci o zbrodni dokonanej w Katyniu w 1940
r.;
popularyzacja wiedzy o Pomniku Katyńskim w Toronto,
wśród młodzieży szkolnej, w związku z 30-tą rocznicą jego
odsłonięcia;
kultywowanie tradycji narodowej i pielęgnowanie polskości
oraz świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej;
rozwijanie zainteresowań historią Polski oraz krzewienie
postaw patriotycznych wśród najmłodszych pokoleń.
Organizatorem konkursu jest Konsulat Generalny RP w
Toronto.
Przedmiotem konkursu jest:
opracowanie i/lub wykonanie projektu strony internetowej
prezentującej Pomnik Katyński w Toronto, położony w parku
Beauty Boulevard przy 1575 King Street West;
opracowanie hasła dotyczącego Pomnika Katyńskiego w
Toronto do encyklopedii internetowej „Wikipedia”.
Konkurs adresowany jest do młodzieży w wieku od 18 do 25
lat.
Prace należy wykonać w języku polskim.
Praca może zawierać wersję w języku angielskim z
zastrzeżeniem, iż wersja w języku polskim będzie podlegała
ostatecznej ocenie przez komisję konkursową.
Projekt może zostać przedstawiony w formie pisemnej lub w
wersji elektronicznej z propozycją adresu internetowego.
Prace konkursowe, z dopiskiem na kopercie „Konkurs –
Pomnik Katyński”, należy dostarczyć do siedziby Konsulatu
Generalnego RP w Toronto, 2603 Lakeshore Blvd. W., ON, M8V
1G5, do dnia 24 września 2010 r.
Komisje konkursową powołuje Konsul Generalny.
Do zadań komisji należy: ocena nadesłanych prac, wyłonienie
laureatów, przyznanie nagród
Przyznane zostaną nagrody od I do III miejsca.
Uczestnikom organizator przyzna również nagrody rzeczowe i
dyplomy w zależności od liczby biorących udział w konkursie
oraz oceny komisji konkursowej.
Fundatorem nagród jest organizator konkursu.
Organizator zastrzega prawo do zmiany podziału puli nagród.
Wszelkie bliższe informacje można uzyskać pod adresem email: [email protected]
E-mail: [email protected]
website:
www.nowykurier.com
PUBLICYSCI/CONTRIBUTORS:
Board receive approval for full-day
early learning sites
continued from page 10
develop socially and emotionally
through interaction with their
peers and the adults who teach
and guide them. They will also
develop their capacity in language
and mathematics, and engage in
healthy physical activities and the
arts. A new program, based largely on the current kindergarten program, has been developed by the
ministry.
The Peel board serves more
than 150,000 students in kindergarten to grade 12. Operating 235
schools in the municipalities of
Brampton, Caledon and Mississauga, the Peel board is the largest
employer in Peel. The board’s
annual budget is $1.3 billion.
More information about the
full-day early learning program is
available on
www.peelschools.org.
Governments Agree to Improve
Canada’s Immigration System
“If Canada wants to succeed in
the global economy, our country
must be able to attract and retain
immigrants with the skills it needs
today while preparing us to face
the challenges of the future,” said
Jason Kenney, federal Minister
for Citizenship, Immigration and
Multiculturalism. (Ottawa, June
15, 2010) “(…) I am confident
that our governments’ combined
efforts will help position Canada
as a destination of choice for the
world’s best and brightest, while
continuing to maintain our humanitarian tradition.”
“Immigration is important to all
provinces and territories,” said
Ramona Jennex, Nova Scotia’s
Minister of Immigration on behalf
of her provincial and territorial
colleagues. “We agreed … to improve our cooperative approach to
immigration to ensure its benefits
are shared across the country
(…)“
Within the next few years, Canada’s labour force growth will
depend on immigration. Welcoming immigrants with the skills is
essential to build Canada’s future
labour force.
The future of immigration would
embrace welcoming and support-
ing newcomers to join in building
inclu sive, diverse and vibrant
commu nities and a prosperous
Canada. This recognizes the increased involvement of provinces
and territories in jointly managing
the immigration system, as well
as Quebec’s responsibility under
the Canada-Quebec Accord.
Ministers discussed the importance of planning immigration levels on a long-term basis to make
immigration more responsive to
economic and regional needs.
Minister Kenney reported on
progress made in reducing the
backlog for federal skilled worker
applications under the Action
Plan for Faster Immigration, but
that applications are once again
above the level that can be
processed in a timely way.
Ministers discussed the need to
remain flexible in order to control
the flow of applications, while
working to allow provincial nominee programs to respond to
emerging labour market needs.
The ability of immigrants to
succeed in Canada's labour market is also critical to building an
immigration system that is res pon sive to Canada's economy.
Given provincial and territorial
Wiesław Bla schke (Polska),
Majka Bochnia, Wojciech Bła siak, Henryk Bugłacki (Polska),
Izabella Bukraba -Rylska (Polska), Wini cjusz Gure cki, Jan
Jekiełek, Zofia Lachowicz, Grażyna Majka (Polska), Elżbieta
Marcińczak -Leppek, Zbigniew
Moszumański, Wies³aw Piechocki
(Austria), Zenowiusz Ponarski,
Kazimierz Z. Poznañski (USA),
Jerzy Przystawa (Polska), Barbara Sharratt, Krystyna StarczakKozło wska, Edward Soł tys, Le szek Szymowski (Polska), Tadeusz Szczęsny, Andrzej Targowski
(USA), Aleksandra Ziółkowska Boehm (USA), Janusz Zuziak
(Polska)
Redakcja nie odpowiada za treúÊ
zamieszczonyvch reklam.
Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi.
Zamieszczone materia≥y nie zaw sze
odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji.
Prz edruk bez z ez w olenia Re dakcji zabroniony
res ponsibility for recognizing
foreign credentials, ministers
discussed work to date on the
Pan-Canadian Framework for the
Assessment and Recognition of
Foreign Qualifications. As the
Framework states, all govern ments are working towards the
common goal of ensuring that
foreign qualifications are recognized in a fair, consistent, transparent and timely manner.
Ministers recognized the continu ed importance of supporting
sett lement and integration pro grams being delivered across the
country to ensure the successful
integration of newcomers into
their communities. Ministers
agreed to work together to improve measuring and reporting outcomes, and committed to developing a pan-Canadian framework
that would establish a common
set of successful settlement indicators across jurisdictions, as well
as an assessment of service delivery models. Under the CanadaQuebec Accord, Quebec is res pon sible for its own settlement
services including the evaluation
of its programs. As well, Ministers agreed that Canada must
increase its vigilance and cooperation to prevent and reduce fraud
in the immigration system.
Strona 24
15-31/07/ 2010 No.14(1004)

Podobne dokumenty