(July) 2010r. No 14 (1004)
Transkrypt
(July) 2010r. No 14 (1004)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï www.nowykurier.com Sprawy morskie aktualności Henryk Bugłacki Statkami pasażerskimi morskiej przybrzeżnej floty transportowej przewieziono w 2009 roku 574,9 tys. pasażerów (o 10,3% mniej niż w poprzednim roku), w tym 570,4 tys. pasażerów pomiędzy portami polskimi, co stanowiło 99,2% przewozów pasażerskich dla tej floty. W porównaniu z rokiem poprzednim przewozy te spadły o 9,5%. Wykonana praca przewozowa w rejsach przybrzeżnych ogółem w 2009 wyniosła 8094,8 tys. pasażeromil i była niższa o 14,5% w porównaniu do roku 2008, w tym w przewozach pasażerskich pomiędzy polskimi portami morskimi zmniejszyła się o 8,0% i wyniosła 7590,5 tys. pasaże romil (93,8% pracy przewozowej ogółem). Przewozy pasażerskie statkami żeglugi przybrzeżnej w komunikacji międzynarodowej były mniejsze o 60,1% niż przed rokiem i wyniosły 4,5 tys. pasażerów, a wykonana praca przewozowa w rejsach przybrzeżnych w komunikacji międzynarodowej w DokoÒczenie na stronie 9 Wrażenia z jednego dnia ES TA B LIS HED 1 9 7 2 ISSN 0848-1946 Dokończenie z poprzedniego wydania Jolanta Cabaj 14 października: Do auli Wydziału Humanistycznego Uniwersy tetu Gdańskiego przychodzi około tysiąca studentów na spotkanie z Jackiem Kuroniem. Obecni są również m.in. dziekan, dwaj I sekretarzy “wydziałowi” POP PZPR, kilku pułkowników ze Studium Wojskowego (w “cywilu”). Kuroń odpowiada na pytania dotyczące bieżącej sytuacji politycznej w kraju i prognoz na przyszłość. Stwierdza m. in., że rozwiązaniem zadawalającym mnie dziś byłaby taka sytuacja: ożywa istniejąca Partia i wysuwa program ta kiego ładu spo łecz nego, który łączyłby w sobie inicja tywę, sa mo rządność i samo dziel ność wszy stkich po wsta ją cych obecnie ru chów sp o łecz nych, przedsię biorstw i załóg z centralnym planowaniem, oczywiście zasadniczo zmodyfikowanym i kierownic twem politycz nym partii, zgodnie z gdańskim porozumieniem. Można wątpić, żeby taki ruch w partii był dziś możliwy. Dlatego 15-31 Lipca (July) 2010 No 14 (1004 Czy Lech Wałęsa był rewolucjonistą? wypracowanie takiego programu mu si być dziełem tych ruchów społecznych. 15 października: - Na Politechnice Gdańskiej odbywa się wielki wiec z udziałem Lecha Wałęsy. Wałęsa witany jest owacjami. Jesteście przyszłymi kierownikami i dyrektorami - mówi przy wód ca “Solidarności”. Pa mię tajcie: tak kierować, abyśmy nie musieli przeciw wam strajkować. W Pradze rozpoczyna się posiedze nie Rady Wojskowej Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego 16 października: Dobiegają koń ca dwudniowe obrady 176 Kon ferencji Episkopatu Polski. Wydany komunikat stwierdza, że należy dążyć do stabilizacji opartej na porozumieniach społecz nych.. Wszyscy Polacy - piszą biskupi - chcą się czuć gospodarzami we własnym domu. Trzeba jednak mieć na uwadze okoliczno ści miejsca i czasu. Dlatego działania nasze muszą być rozważne i zapewniające ład społeczny. 18 października: Rozpoczyna się podróż na południe kraju przywódców “Solidarności”: Lecha Wałęsy, Andrzeja Gwiazdy, Anny Walentynowicz i innych. Stopniowo przyłączają się do nich przywódcy Związku z innych regionów. - Na stadionie w Nowej Hucie odbywa się wiec, na który przychodzi ok. 12 tys. robotników. Na pły cie widnieje wielki napis “Solidarność”. Przemawiający do zebranych Lech Wałęsa podkreśla, że brama jest teraz otworzona. Teraz każdy już może robić DokoÒczenie na stronie 15 Protoplaści Polskich Wojsk inżynieryjnych Zbigniew Moszumański DokoÒczenie na stronie 5 The Canadian Constitution By Norman Hillmer In 1867, when British colonies in North America united into a single country, the British Parliament issued a birth certificate, the British North America (BNA) Act. The BNA Act was a constitution for the new Canada, setting out the basic structure of government and law, and making it explicitly clear that the Canadian parliamentary system would be based on British principles. Great Britain was the mother country, the mo del on which Canadians ex pected their new state to grow and develop. The BNA Act was made in Britain, but it was written by Canadians. The politicians who brought British North Americans together drafted their constitution before it was submitted to the Parliament in London for approval. Having watched the neigh bouring Americans fight a terrible civil war in the 1860s, the founders of Canada were determined to create a strong central go vern ment that could take charge of events and give leadership, discipline, and cohesion to a young country. Yet Canada consisted of distinct provinces that had all compromised to find common ground in 1867. Canada’s first prime minister, John A. Macdonald, would have preferred a single national government, but he accepted the need for separate provincial jurisdictions as well. The BNA Act provided for a federation, with political power divided between the national government in Ottawa and the provinces. But it did not parcel out the duties of government equally. Ottawa was given a broad responsibility for the “peace, order and good government of Canada,” as well as control of 29 specific areas of administration, including defence, shipping, and trade. The provinces had command of schools, hospitals, roads, and other subjects that were closer to Continued on page 6 Polska pierwszych Piastów posiadała wykształcony już ustrój obronny i zorganizowaną siłę zbrojną. Budowano grodziska otoczone fosami i wałami oraz ostrokołami. Grodziska stanowiły w razie najazdu schronienie dla ludności wraz z jej mieniem i dobytkiem. Za Mieszka I istniały zespoły do wykonywania prac, które dzisiaj nazywamy inżynieryjnymi, np.: wznoszenie ostrokołów, kopanie rowów, sypanie grob li czy budowanie kładek i mostów przez rowy i fosy. Później zespoły takie zajmowały się wznoszeniem murów obronnych, budowaniem baszt, zam ków, a także innych umocnień i aczkolwiek w samym wojsku nie było odpowiedniej formacji – służby inżynieryjnej. Od schyłku XI wieku nowym czynnikiem obrony kraju zaczynają stawać się miasta otoczone zrazu fosami, wałami i ostrokołami z drewniany mi wieżami obronnymi, póź niej otaczają się stopniowo murami z kamienia a następnie z cegły murowanymi wieżami i bramami. Na szczególną uwagę zasługuje wiek XIV i działalność Kazimierza Wielkiego, z którego inicjatywy powstało wiele zamków i umocnień, punktów oporu o mocnej i trwałej konstrukcji i powiązanych w pewien system obronny. Godny odnotowania jest fakt wykorzystania przez króla Wła- Most pontonowy w Warszawie 1814 r. dysława Jagiełłę podczas wyprawy przeciwko Krzyżakom w 1410 roku przeprawy wojsk po moście pontonowym. Wybudowano go w Puszczy Kozienickiej i spławiono w rejon Czerwińska, gdzie został zmontowany. Most i przeprawę wojsk Jagiełły pod Czerwińskiem Jan Długosz określił jako „pa mięt ny czyn bohaterski inży nierii”. Bardzo istotny okres rozwoju wojsk inżynieryjnych, w tym także sławnych inżynierów wojskowych przypada na okres pano- wania Stefana Batorego. To on utworzył zawiązki wojsk inżynieryjnych. Podjął starania o pozyskanie inżynierów wojskowych z zagranicy, ale też nie stronił od wykorzystywania talentów polskich inżynierów. Jednym z nich był Jan Zamoyski – mistrz wojny oblężniczej, potrafiący świetnie wykorzystywać siłą obronną szańców, taboru oraz umiejętnie wyzyskać manewr i warunki terenowe. Jako inżynier wojskowy zasłynął zbudowaniem twierdzy DokoÒczenie na stronie 18 JAN CZAN Broker (905) 625-8421- 24godz. $49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za≥oøenia $119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochÛd $179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek. $187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek. $339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse $369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany $559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak nowy - Dom Marzenie!!! TOP PRODUCER Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw! Wycena poprzez [email protected] 15-31/07/ 2010 No 14 (1004) Strona 2 Szczyt G20 w Toronto czyli globalna “terapia szokowa” Wojciech Błasiak W ostatni weekend czerwca odbył się w Toronto szczyt przywódców państw grupy G20 składającej się z państw grupy G8, czyli USA, Kanady, Japonii Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Rosji a także dodatkowo przedstawicieli Unii Europejskiej oraz naj silniejszych gospodarczo państw pozostałych kontynentów, czyli Chin, Indii, Korei Południowej, Indonezji, Arabii Saudyjs kiej, Turcji, Brazylii, Argentyny, Meksyku, RPA i Australii. Powstanie G20 dwa lata temu od zwierciedla globalną zmianę układu sił gospodarczych, dzięki której atlantyckie kraje wysoko uprzemysłowione straciły monopol na światowe decyzje, głównie na rzecz Chin, Indii i Brazylii. O sile gospodarczej krajów G20 przekonuje fakt, że wytwarzają one około 80 procent światowego PKB. Dodajmy, że Polska, a ściślej mówiąc rząd premiera Donalda Tuska, nie czynił żadnych starań, aby do grupy G20 wejść, mimo iż wielkość jej PKB do tego ją uprawnia. Głównym tematem szczytu był problem redukcji deficytów budżetowych i zmniejszania długów publicznych. Największymi zwolennikami cięć były Niemcy i kraje Unii Europejskiej, a najmniej skorymi USA i Brazylia. Ostatecznie uzgodniono stopniowe zmniejszenie deficytu budżetowego o połowę do roku 2013 i powstrzymanie wzrostu długu publicznego w 2016 roku. Dodajmy, co nie jest bez znaczenia, iż była to realizacja zaleceń Banku Światowego z 3 czerwca tego roku. Choć zgodzono się na zaostrzenie wymagań kapitało wych wobec banków, nie podjęto natomiast decyzji o wprowadzeniu podatku od transakcji finansowych, który uderzyłby głównie w globalną spekulację finansową. Te rozstrzygnięcia są bardzo dużo mówiące o tym, w którym kierunku ma pójść świat, a jeszcze bardziej dalece mówiące, kto tak naprawdę o tym decyduje. Wszystko to będzie dziać się w sytuacji trwania największego od lat 30. światowego kryzysu gospodarczego. Ten obecny kryzys został bowiem tylko przygaszony wpompowaniem w sektor finansowy bilionów dolarów i euro, co zapobiegło załamaniu świato wych finansów na wzór 1929 roku. Pomoc rządów krajów G7 dla prywatnego sektora finansowego zagrożonego olbrzymią skalą bankructwa, była wszakże niespoty kanym w historii kapitalizmu przepompowaniem bogactwa z rąk publicznych w ręce prywatne, pod hasłem ratowania gospodarki, a w ramach starej zasady by „zyski prywatyzować, a straty upaństwowić”. Co do wielkości tego bezprzykład nego transferu publicznych dochodów w prywatne ręce sektora finansowego, głównie bankowego, podaje się sprzeczne dane, tworząc chaos informacyjny i myślę, że celowy. Owszem wylicza się co do miliarda pakiet pomocy dla Grecji w wysokości 110 miliardów euro, ale w stosunku do sektora finansowego pomoc idąca w biliony euro i biliony dolarów wyliczana już nie jest. Amerykański ekonomista prof. Micheal Hudson w artykule na swej stronie internetowej „The Bernanke Disaster: Be Afraid; Be Very Afraid” z lutego tego roku, podał szokującą liczbę ogólnego wsparcia publicznego przez okres prezydentury Georga W. Busha i Baracka Obamy na kwotę 13 bln dolarów. Było to wsparcie finansowe, by jak określił to M. Hudson „napełnić destruktywną bańkę finansową (…) dla napompowania cen aktywów (finansowych – WB) – czy precyzyjnie, by przeciwdziałać ich spadkowi”. Te 13 bln dolarów przez ostatnie kilkanaście lat nie służyło więc produktywnym inwesty c jom, wzrostowi zatrudnienia i przychodów amerykańskich obywateli oraz usługom publicznym, ale gigantycznym prywatnym zyskom spekulacyjnym amerykań skiego sektora finansowego, a de facto głównie amerykańskiej i w mniejszym stopniu oraz skali światowej oligarchii finansowej. I ani nie zapobiegło to implozji finansowej świata w 2008 roku po krachu głównego bankowego spekulanta derywatowego Lehman Brothers, ani nie zapobiegło implozjom na krajowym rynku amerykańskim. Jak podaje David De Graw w wydanej w tym roku książ ce „The Economic Elite Have Engineered an Extraordi nary Coup”, od początku kryzysu fi nansowego obywatele amery kańscy stracili 5 bln dolarów wartości swych emerytur sfinansjeryzowanych w papierach wartościowych funduszy emerytalnych i 13 bln dolarów wartości swych domostw i nieruchomości. Przez blisko dwa lata trwania kryzysu 5 mln amerykańskich rodzin straciło domy, a do 2014 roku domy straci 13 mln rodzin, zaś ostateczna liczba może sięgnąć 25 mln rodzin. Ta gigantyczna implozja finansowa jest efektem głębokich zmian kapitalistycznej gospodarki globalnej w ciągu ostatnich ponad trzydziestu już lat. Odejście od wymienialności dolara na złoto z początkiem lat 70. przez rząd USA, stopniowe odchodzenie od stałych kursów walutowych i ich wzrastająca elastyczność, wzrost znaczenia w transakcjach międzynarodowych walut innych krajów wysoko rozwiniętych, otworzyło pole dalszych zmian w postaci deregulacji krajowych rynków fi nansowych, dzięki likwidacji kontroli udzielania kredytów, de re gulacji stopy procentowej, ograniczeniu barier w dostępie do sektora usług finansowych, zmniejszaniu zakresu regulacji nad sek torem finansowym. Równolegle z globalizacją geograficzną zachodziła globaliza- cja funkcjonalna polegająca na ści słym powiązaniu i integracji rynków walutowych, pieniężnych i kapitałowych w jeden globalny rynek finansowy. Globalizacja rynków finansowych zmieniła przy tym strukturę finansów światowych dzięki możliwości pożyczek wprost z rynków kapitałowych, głównie w formie emisji własnych papierów wartościowych (tzw. sekurytyzacja), co zmniejszyło rolę tradycyjnych banków komercyjnych i stworzyło potęgę banków inwestycyjnych. Znaczącym instrumentem globalnej spekulacji stał się nowy historycznie rodzaj papierów wartościowych zwany instrumentami pochodnymi lub derywatami. Ich nowość w systemie globalnej gospodarki polega na tym, iż po raz pierwszy w historii są to papiery wartościowe wystawiane nie pod wartość realnych akty wów gospodarczych, jak w przypadku akcji czy obligacji, lecz papiery wartościowe wystawiane pod zmienną w czasie wartość innych papierów wartościowych. Wprowadzenie derywatów w postaci tzw. opcji i futures zarówno na giełdy, jak i na rynki nieformalne, wywołało w latach 90. gwałtowny skok ilości i wartości transakcji handlu tymi pochodnymi papierami wartościowymi i służyło prawie wyłącznie spekulacji. Wszystko to stworzyło olbrzymie możliwości globalnej spekulacji finansowej, w którą włączono globalne zasoby kapitałowe i zin stytucjonalizowane oszczęd no ści. Głównymi spekulantami globalnymi stały się nie tylko wielkie banki, fundusze emerytalne i powiernicze oraz fundusze hedgingowe, ale również wielkie przemysłowe korporacje transnarodowe. Globalna spekulacja finansowa była tworzeniem gigantycznej masy spekulacyjnego pieniądza nie mającego odpowiadającej mu wielkości w świecie realnych war tości ekonomicznych towa rów, usług, inwestycji czy skomercjalizowanych zasobów rzeczowych. Masę tworzonego w ten sposób pieniądza obrazują syntetyczne dane z pracy Francois Morin’a (Le nouvea mur de l’ argent, Seuil, 2006), z których wynika, że w 2002 roku, przy wielkości światowego PKB mie rzonego transakcjami sprzedaży dóbr i usług o wysokości 32,3 bln dolarów i transakcjach waluto wych obsługujących międzynarodowy handel towarów i usług w wysokości 8 bln dolarów, transakcje handlu walutami w świecie miały wartość 384,4 bln dolarów, zaś transakcje handlu derywatami 699 bln dolarów. I te gigantyczne balony rozdętych spekulacyjnie aktywów zaczęły implodować od września 2008 roku i nie wydaje się to jeszcze być ostateczny koniec implozji. Wartość finansowych aktywów nie mających realnego pokrycia, w tym tzw. „złych długów”, jest bowiem nie do określenia. I sektor finansowy liczy na dalsze wsparcie publiczne. I liczy też na spłaty wszelki roz dętych kredytów o lichwiarskich cechach w stosunku do gospodarki i gospodarstw domowych. Co najgorsze stara się stale odrobić straty kontynuując globalną spekulację, a pomoc publiczna tylko postawiła ten sektor, nazywany przez M. Hudsona „drapieżcami finansowymi”, na nogi. I widziane w tym kontekście decyzje szczytu G20 w Toronto pokazują, że światowi przywódcy realizują właśnie interesy tych global nych „drapieżców finanso wych” czyli światowej oligarchii finansowej. Bezpośrednim tego do wodem jest zablokowanie wpro wadzenia opodatkowania finansowych operacji spekulacyj- nych, by nie uszczuplać ich spekulacyjnych zysków. I to gigantycz nych zysków. To oznacza w istocie potwierdzenie wywrócenie do góry nogami całej filozofii nowożytnej gospodarki kapitalistycznej; oto dochody z pracy i zyski kapitału produkcyjnego są opodatkowywane i to wysoko, a zyski kapitału spekulacyjnego nie tylko zwolnione z opodatkowania ale silnie dotowane wsparciem z opodatkowania produktywnych dochodów i zysków. Interesom globalnego sektora finansowego służy też bezpośrednio ograniczanie deficytów budżetowych i zadłużenia publicznego. Powiększone gigantyczną pomocą publiczną dla prywatnego sektora finansowego deficyty budże towe i dług publiczny ma być sprowadzony do poziomu bezpie cz nego dla ewentualnego DokoÒczenie na stronie 3 Alderwood Naturopathic Clinic • Detoxification • Clinical Nutrition • Chinese Medicine - Acupuncture - Chinese Herbal Patents • Homeopathy • Western Herbal Medicine • BOWEN Therapy Jolanta Polewczak Tel: 416- 824-4464 N.D.,M.D.(PL) Doctor of Naturopathic Medicine 545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3 JOLANTA KRYSTKOWICZ Adwokat, Notariusz L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce 2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont. M1T 3T8 pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave. Tel.: 416-292-8337 Pe≥ne badanie oczu EWA G£ADECKA 3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2) Tel.: 905-569-1177 47 LATA OBS£UGI POLONII POMNIKI Pomniki z granitu P≥yty z brπzu Gwarantowana wysoka jakoúÊ us≥ugi Duøy wybÛr kolorÛw i wzorcÛw PrzystÍpne ceny 24 godzinna obs³uga oraz dostawa oleju opa³owego (416) 232-2262 83 Six Point Road Toronto, ON M8Z 2X3 (416) 232-1250 83 SIX POINT ROAD No 14 (1004) 15-31/07/2010 DokoÒczenie ze strony 2 dalsze go niezbędnego wsparcia tego sektora zarówno bezpośredniego w wypadku zagrożeń, jak i pośre dniego dla konieczności bezpiecz nej obsługi kredytów tego sektora. I ma to być czynione kosztem cięć w wydatkach budżetowych i redukcją długu publicznego, co oznacza nic innego jak cięcia wydatków przede wszystkim na sferę społeczną, od ochrony zdrowia, pomocy społecznej, edukacji czy wspierania systemu emerytalno-rentowego. Za wsparcie prywatnego sektora finansowego zapłacić mają nade wszystko obywatele krajów, tym razem również i G7. Tym razem postneoli beralna „terapia szokowa” ma być zastoso wana również w stosunku do społeczeństw tych krajów, a nie tylko w stosunku do krajów średnio i słabiej rozwiniętych, by tym zabezpieczyć spłatę ich długów wobec kapitałów spekulacyjnych krajów najwyżej rozwiniętych, jak to miało miejsce szczególnie w latach 90. w ramach zalecanej przez światową oligarchię finansową i Międzynarodowy Fundusz Walutowy „terapię szokową.” Jak twierdził M. Hudson tuż przed rozpoczęciem szczytu G20 w swoim artykule „Europe’s Fiscal Dystopia: The „New Auste nity” Road to Neoserfdom”, „Problem polega na tym, że nie istnieje wystarczająca nadwyżka ekono miczna, by płacić sektorowi finansowemu za jego złe długi, w czasie gdy równocześnie płaci się na emerytury i opiekę społeczną. Coś musi ustąpić. (…) Ktoś musi wziąć na siebie straty z gospo darki złych pożyczek - a bankierzy chcą wziąć gospodarkę jako stratę dla „pomocy dla systemu finansowego.” Cięcia wydatków będą redukować oczywiście, i to silnie, efektywny popyt globalny. Silne kurcze nie się globalnego popytu ozna cza narastające trudności zbytu powszechnych produktów i usług, których produkcja jest podstawą aktywności gospodarczej krajów G20. Oznacza to rozpoczęcie procesu znaczącego kurczenia się ich gospodarek i szybki wzrost bezrobocia. A tym samym i kurczenia się wpływów budżetowych i dochodów ludności, a więc wtórnie ponownie efektywnego popytu światowego. Ograniczanie długu publicznego oznacza dodatkowo, że nie będzie możliwości szerszego wspierania zarówno efektywnego popytu na produkty i usługi, a także wspierania produktywnych inwestycji. Dodam, że dług publiczny, o ile jest to dług krajowy zaciągany u własnych obywateli i własnych przedsiębiorstw w istniejących obecnie wymiarach i w średniookresowym horyzoncie, groźny gospodarczo nie jest. Dług publiczny staje się za to bardzo groźny, gdy oparty jest na zadłużeniu zagranicznym, szczególnie u globalnych „drapieżców finansowych”. Decyzje szczytu G20 są dowodem na historycznie najgroźniejszą od dziesięcioleci sytuacją go- Strona 3 spodarczą świata, Europy i Polski. Oceniając ją M. Hudson posunął się do stwierdzenia, że „Europa popełnia finansowe samobójstwo”, a nowość historycznej sytuacji ujął następująco: „To już nie jest rodzinna stara wojna klasowa XIX wieku przemysłowych robotników przeciwko produkcji, chociaż ta jej część też dziś występuje. To jest ponad wszystko wojna sektora finansowego przeciwko „realnej” gospodarce: przeciwko przemysłowi równie dobrze jak pracy.” I jeśli zgodzić się z terminologią wojny klasowej M. Hudsona, to jest to światowa wojna klasowa elit oligarchii finansowej przeciwko reszcie ludzkości. W Polsce natomiast publiczne życie umysłowe płynie wolno i spokojnie, poza debatami quasipolitycznymi typu, kto co komu powiedział, a ten mu odpo wie dział i dlaczego. I trwa dyskurs, w którym banał popychany jest fraze sem, a frazes podpierany jest banałem. Również w dziedzinie ekonomicznej. I choć … Aaa .. szkoda gadać. Wojciech Błasiak Jerry J.Ouellette M.P.P. - Oshawa 170 Athol St. East Oshawa, On., L1H 1K1 Phone: 905-723-2411 Fax: 905-723-1054 email:[email protected] Website: www.oshawampp.com 15-31/07/ 2010 No 14 (1004) Strona 4 C.d. z poprzedniego wydania XVII Forum Mediów Polonijnych: Zofia Lachowicz Na temat Śląska tak oto pisze Prof. Jan Miodek w słowie wstępnym do “Lekcji z Historii” wydanej przez Urząd Miejski Tarnowskich Gór: „(...) Radzę wszystkim, by wczytali się w pierwszy odcinek książki – „Z ziemi małopolskiej do śląskiej”. Niechże on służy przełamywaniu ciężko irytujących – zwłaszcza w kontekście jednoczącej się Europy – separatyz mów dzielnicowych! I niech uzmysławia, że tak jak Reptom należy się językowa i historyczna prymarność w regionie tarnogórskim, tak Śląskowi wrocławskoopolskiemu należy się pr ymar ność w śląskiej skali makro (wszak sama nazwa Śląska i Ślązaków po chodzi od plemienia Ślężan, którzy żyli nad Ślężą, a więc w oko licach dzisiejszego Wrocła wia, Świdnicy). Drogim Krajanom z miasta gwarków i gościom naszego tarnogórskiego grodu gorąco polecam wszystkie rozdziały niniejszego opracowania. (...) Książka kończy się wojnami śląskimi, po których w roku 1745 większość ziem Śląska, w tym ziemia tarnogórska, stała się częścią monarchii Hohenzollernów. Nie ukrywam, że jako syn tej ziemi, tarnogórzanin i wrocławianin, na kontyunuację cyklu będę czekał z wielką niecierpliwością i nadzieją.”. Urząd Miasta w Tarnowskich Górach jako patron i współorganizator XVII ŚFMP obdarował wszystkich forumowiczów pięknym prezentem z aspektem edukacyjnym: Zeszyt pierwszy 1179 - 1740 Lekcji z Historii. W liście do czytelników „Od wydawcy” bur mistrz miasta, Arkadiusz Czech pisze: „Czy poznanie wy darzeń z przeszłości ułatwi zrozumienie naszej współczesności? Wierzę, że przedstawiane dziś Państwu przez Urząd Miejski w Tarnowskich Górach „Lekcje z historii” pomysłu dr Arkadiusza Kuzio-Podruckiego, opatrzone satyrycznymi ilustra cja mi Miro sława Ogińskiego skłaniają do twierdzącej odpo wiedzi na posta wione pytania. (...) Historia Śląska nie jest prosta. Podobnie rzecz się ma z historią Gór Tarnowickich (kopalń na polach Tarnowic) - późniejszych Tarnowskich Gór. Bogactwa naturalne regionu, położenie miasta na skraju Śląska, na styku róż nych organizmów państwowych, wyznań i kultur, związane z tym migracje, wojny i konflikty religijne często wymuszały na miejscowej ludności niełatwe wybory. A jednak to właśnie wielokulturowość naszego regionu stanowi dziś największe bogactwo Tar nowskich Gór. W naszym mieście można dostrzec istotę Śląska. Nie tylko tej „czarnej krainy”, znanej z kronik filmowych po II wojnie światowej. Mam nadzieję, że w obrazie Tarnowskich Gór ujawni się też twarz Śląska jako krainy ludzi twórczych, kompetentnych, oddanych swoim pasjom, otwartych na nowe doświa dczenia i wyzwania. „Lekcje z historii” pozwalają wierzyć, że Tarnowskie Góry mogą być dla Śląska tym, czym Wrocław jest dla Pol ski. (...)”. Dzieje ziemi tarnogórskiej od XII w. nierozerwalnie związane są z górnictwem. Przez stulecia pod Tarnowskimi Górami i okolicznymi miejscowościami wy drą żo no ponad 20 tys. szybów oraz labirynt o długości 150 kilometrów. Jedna piąta z nich służyła odwadnianiu podziemnych wyrobisk. To dzięki nim sięgano po coraz głębsze pokłady rud srebra, ołowiu, cynku i żelaza. Najstarsza sztolnia o nazwie „Stara Sztolnia” (Alte Stolle) powstała w pierwszej połowie XVI w. Całkowita jej długość wynosiła 2800 metrów. Jej przeznaczeniem było odwadnianie złóż rud pod Srebrną Górą. W latach 1547 - 1834 powstały sztolnie: „św. Daniela”, „św. Jakuba”, „Bo ży Dar”, „Krakowska”, „Boże Wspo móż”, „Tarnogórska” i „Głę boka Sztolnia Fryderyk” Łączna długość korytarzy „Głębokiej Sztolni Fryderyk” w drugiej połowie XIX w. wynosiła oko ło 15 km. W najwyższym Tarnowskie Góry miejscu strop chodników sięgał 4 m., a w najniższym 60cm. Sztolnia odwadniała (grawitacyjnie) tereny górnicze Bobrownik Śląskich i Suchej Góry. Podziemia sztolni leżą pod zabytkowym parkiem w Reptach. Na powierzchni, w odległości kilkuset metrów od siebie, stoją rotundy dwóch szy- bów: „Ewy” (20 m gł) i „Sylwest- ra” (30 m gł). Nazwy szybów nawiązują do dni imienin (24 i 31 grudnia), kiedy to osta tecznie spenetrowano ich podzie mia w 1956 r. Pod ziemią szyby łączy 600 metrowy chodnik wod ny. Sztolnia jest końcowym fragmentem ostatniego odcinka „Głę bokiej Sztolni Fryderyk”. Wysokość chodnika wodnego wynosi 24 m, jego szerokość 1,2-2,5m, a głębokość wody - poniżej 1 m. Ociosy i strop chodnika stanowią skały dolomitowe. Temperatura po wietrza w podziemiach nie przekracza 10 stopni Celsjusza. Prace nad udostępnieniem sztolni dla turystów rozpoczęto w 1957 r. Bywały okresy, że sztolnia z powodu niskiego (1989 r.) i wysokiego (2001 r.) poziomu wody była zamknięta. Do 2002 r. Sztolnię Czarnego Pstrąga zwiedziło blisko 2 mln turystów z kraju i zagranicy. Podobnie jak w całych tarnogórskich podziemiach, występuje tutaj zjawisko tzw. jaskiniowego oddychania. Polega ono na nagłych zmianach kierunków przepływu powietrza oraz na wahaniach prędkości, z jaką się przemieszcza. Zwiedzanie sztolni rozpoczyna się zejściem krętymi schodami w głąb ziemi. Dalsza część wędrówki odbywa się łodzia mi w kierunku drugiego z szy bów. Przewodnicy grup są VISTULA TRAVEL Promocyjne ceny BiletÛw do Polski Income - Tax Wa k a c j e n a s ≥ o n e c z n y m p o ≥ u d n i u - ì l a s t m i n u t e î Dixie Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10 Wy s y ≥ k a p a c z e k i p i e n i Í d z y VISTULA TRAVEL Dundas St. E. Tel.: 905-624-4141 1425 Dundas St. E. Unit 5A Mississauga jednocześnie flisakami. Podziemna przygoda trwa około jednej godziny. Przez stulecia na ziemi tarnogórskiej wzniesiono wiele budowli świeckich i sakralnych. Wśród ocalałych zabytków na wyróżnienie zasługuje Zamek Wrochema. Powstał w drugiej połowie XV w. Przewodnik „Tarnowskie Góry... na co dzień i na weekend” podaje, że Repty wraz z Tarnowicami były własnością rycerskiego rodu Wrochemów. W 1520 r. Repty przypadły Maciejowi Wrochemowi, a Tarnowice jego bratu - Piotrowi. W latach 1520 - 1570 Piotr Wrochem wzniósł tutaj mu ro wany renesansowy zamek. Na początku XVII w. dobra Wroche mów przejął Baltazar Januszewski herbu Groty. Kolejnymi właścicielami zamku do 1945 roku byli m.in: Jerzy de Gusnar, Krzysztof F. Kosiecki, Jan B. Bittner i Henckel von Donnersmarck. Po 1945 r. zamek wraz z przyległymi terenami należał do PGR-u. Pod koniec lat 90. zabytek przejęła gmina i kilka lat później sprzedała prywatnemu inwestorowi, który do konał transformacji terenu w kompleks hotelowo-gastronomiczny oraz osiedle mieszkaniowe pod nazwą „Siedlisko U Wrema” (13 ha). Pomieszczenia po masztalerni zajmuje gospoda „U Wrochema”. Powstał także 35 pokojowy hotel „Podzamcze”. Kompleks składający się z dwóch hoteli, siedmiu sal konferencyjnych, biblioteki i galerii ma promować rzemiosło i sztukę tarnogórską. Najstarszym istniejącym obiektem sakralnym miasta jest kościół pw. Św. Marcina wzniesiony pod koniec XIV w. na terenie obecnie zwanym Stare Tarnowice. Po przebudowie w XVIII w. został ozdo biony freskami oraz poli chro mią barokową. W XVI w. przejęli go protestanci, a po wojnie trzydziestoletniej ponownie katolicy. Przy pl. Gwarków stoi kościół parafialny z XVI w. pw. św. Apostołów Piotra i Pawła, który posiada oprócz jednego z najstarszych zegarów wieżowych na Śląsku (1586 r.) barokową kaplicę św. Barbary. Natomiast kościół ewangelicki pw. Św. Jakuba przy ul. Gliwickiej został wybudowany na początku XVII w. przez Jakuba Gruzełkę i jego żonę. Dziesięć lat poźniej został prze jęty przez katolików, a za jego patronkę obrano św. Annę. Po przebudowie umieszczono w ołtarzu obraz „Nauczanie Matki Boskiej”. Na murze zewnętrznym znajdują się tablice poświęcone żołnierzom 11 Pułku Piechoty oraz 3 Pułku Ułanów Śląskich, poległym w czasie II wojny światowej. Atrakcją turystyczną miasta jest niewątpliwie Rynek z drugiej połowy XVI w., który do dzisiaj zachował pierwotny układ przestrzenny podobnie jak przyległe ulice. Przez stulecia domy budowane przeważnie z piaskowca (miejscowy materiał) przy Rynku ulegały licznym przebudowom. Część z nich posiada arkadowe podcienia o krzyżowo-koleb ko wej konstrucki (Rynek 17 i 18). W zachodniej części znajduje się studnia miejska z dre w nia nym kołowrotem, którą zrekonstruowano we wczesnych latach PRL. Jednym z najbardziej znanych zabytków miasta jest Dom Sedla- czka przy Rynku 1. Nazwa wiąże się z kupcem Janem Sedlaczkiem, który od 1786 r. prowadził swoją winiarnię. Sam budynek jest starszy, bo datuje się na początek XVI w. Posiada wiele zabytkowych Dokończenie na stronie 19 Strona 5 No 14 (1004) 15-31/07/2010 Mecz albo nacjonalizmy w zjednoczonym świecie Barbara Sharratt Oglądam finałowy mecz FIFA w Południowej Afryce. Walczą Niem cy z Hiszpanią. Hiszpanie mają nazwiska hiszpańskie. Może są też domieszki innych narodowości - całej drużyny nie przedstawiano - ale ci co grają brzmią hiszpańsko i żegnają się krzyżem św. przed rozpoczęciem meczu. Drużyna niemiecka wygląda ciekawiej. Wysoki Murzyn Boa teng, urodzony w Berlinie, przypomina mi raczej naród Masai. Mamy trzech zdolnych graczy Polaków z nazwiska: Trochowskiego, Podolskiego i Zukoros kiego, Duńczyka z pochodzenia pana Jensena, turecko brzmiące nazwisko “Ozil” i Ara b sko brzmiące: “Khedira”. Obraz ten pasuje do zjednoczonej Europy, gdzie, tak jak w Toron to, zmieszały się wszystkie narodowości, ale pozostaje pytanie: gdzie są gracze niemieccy? Słyszałam tylko jedno często powtarzane nazwisko niemieckie “Schweinsteiger”. Podobną sytuację zaobserwowałam kilka lat temu, kiedy Włochy grały z Francją. Włosi byli włochopodobni, natomiast dwie trzecie drużyny francuskiej to Północna Afryka: Tunezja, Maroko i Algeria i dzieci imigrantów arab skich zamieszkałych we Francji. Francuskich nazwisk prawie się nie słyszało. Ojczyzna hokeja jak wiadomo jest Kanada, ale większość kanadyj skich hokeistów gra teraz w Stanach, gdzie im lepiej płacą. Z kolei w niewielu pozostałych w kraju drużynach grają Szwedzi, Czesi, Finowie i Rosjanie. Tylko w czasie międzynarodowych zawodów formuje sie naprędce drużyna Kanady z rozsianych na całym kontynencie Kanadyjczyków, żeby reprezentować własny kraj. A wtedy cały naród, wielorasowy i wielojęzyczny się podnieca: grają nasi! Bo hokej to dusza Kanady i każdy mały chłopiec pragnie zostać hokeistą i grać w NHL. Cała Afryka szalała, kiedy wygrała mecz Ghana, bo w tym momencie Ghana reprezentowała kontynent a nie tylko kraj. Kibice Południowej Ameryki w Toronto klaskali kolejno: Brazylii, Argen- tynie, Portugalii i Hiszpanii to były wszystko kraje z którymi się identyfikowali językowo i kulturowo. Po Toronto jeździły auta z flagami tych krajów, które sprzedawano na rogach ulic. Widać z tego, że nacjonalizm istnieje, pomimo wysiłków możnych tego świata, żeby świat zjednoczyć ponad przedziałami narodowościowymi. Marzył o tym w XIX wieku poczciwy Marx, snując marzenia o “światowej międzynarodówce”. Pomysł ciekawy, wcielany w życie przez wielu przywódców po drugiej wojnie świa towej. Udał sie częściowo tylko, jako że narzucony był z góry. Teraz nasi panowie z G8 i G20 (co to za ‘G”?) próbują nas zjednoczyć ekonomicznie, co też jest konceptem marksistowskim, ja ko że “byt określa świado mość”. Tu jednak chodzi nie tyle o ideologie, co o zyski ciągnięte z mas pracujących, czyli “czernoraboczich” (używając pięknego terminu radzieckiego) dla korzyści elity rządzącej. A elita ma się świetnie. Rosjanie wykupili polowę Prowansji i Wyspy Morza Śródziemnego, spędzają wakacje regularnie nad Morzem Czerwonym, Czarne im widać zbrzydło, wykupując złoto Egiptu. Chińczycy zagospodarowali większą część Afryki - bo tam są minerały i wykupują po mału Kanadę, też z powodu zasobów mineralnych. Politycy wszyst kich krajów siedzą w radach nadzorczych wielkich koncernów przemysłowych. Znamienną rzeczą jest, że firma British Petroleum, niesławne BP, które zalało nam ocean, wpłynęła w decydujący sposób na rząd angielski, który uwolnił z więzienia mordercę, odpowiedzialnego za wybuch bomby nad Lockerby w zamian za załatwienie koncesji na wiercenia ropy naftowej w Libii. Podejrzewam, że takich przetargów jest więcej, tylko o nich nie słyszymy, bo po co ludzi denerwować? Wywąchają takie sprawy niepoprawni dziennikarze - a tych, co sprawniejsi przywódcy pakują do więzienia lub po prostu mordują. Też metoda stara jak świat. Osoby odpowiedzialne za światowy kryzys finansowy jakoś nie stanęły przed sądem i do winy się wy raźnie nie przyznaja, tak jak pan Tony Howard, CEO British Pe troleum, który pływa sobie jachtem i nie przejmuje się katastrofą ekologiczną i jej skutkami. Ma teraz więcej czasu dla siebie i dla rodziny - jak powiedział zdumionemu dziennikarzowi, który robił z nim wywiad. Ostatnie wybory prezydenckie w Polsce pokazały, jak kraj jest podzielony. Połowa pragnie jaknajściślej się zjednoczyć z Unią Europejską na zasadzie “Jesteśmy Europejczykami”, druga połowa, zdeecydowanie bardziej konserwatywna, mówi uparcie: “Jesteśmy Polakami”. Prawda jest po obu stronach, ale konsekwencje politycznych posunięć obu obo- zów są różne. I znowu mamy do czy nienia z problemem: nacjo nalizm versus internacjonalizm. Wstecznictwo versus postęp? Niekoniecznie. W wieku XIX arystokracja polska była aż zbyt pro-zachodnia. Francuski a nie polski, był przecież językiem salonów. Praca chłopów pańszczyźnia nych kraju karmiła elitę w Paryżu, Berlinie, Dreźnie. Konserwatywna była wtedy i pozostała po dziś dzień wieś. Nie z powodu głupoty czy braku wykształcenia - teraz młodzież wiejska kształci się na wyższych uczelniach - lecz z przywiązania do ziemi, opisanego w “Placówce”, a także z powodu przynależności narodowej. To właśnie chłopi i szlachta przechowali język, tradycje i kulturę polską przez wieki zaborów, tak że w XX wieku można było “wskrzesić” państwo. Naród polski zachował swoją odrębność. To samo zjawisko obserwujemy w Czechach, Bułgarii i na Ukrainie krajach, które były “podbite” czy okupowane. Tożsamość narodowa jest konieczna jeśli naród chce uniknąć wtopienia w masę, nawet jeśli tą masą jest postępowa Zachodnia Europa. We Wschodnią Europę chyba wolelibyśmy się nie wtapiać po doświadczeniach ostat nich 60-ciu lat. Kanada, kraj imigrantów z całego świata, zawsze podkreśla swoją odrębność od Stanów Zjednoczonych. Godzimy się nawet być pod królową, byle nie być po chłoniętymi przez dominujący żywioł amerykański. Dlaczego właściwie? Mówimy tym samym językiem, handlujemy ze sobą od lat, oglądamy te same filmy i programy telewizyjne, odwiedzamy się wzajemnie. Wojna 1812 roku między obu kra jami nie wyjaśnia dokładnie tego zjawiska. Kanadyjczycy uważają sie za “innych” od Amerykanów, bo mają inny kodeks tego co nazywają “wartościami” (values). Wielu twierdzi, że nigdy by nie chcieli mieszkać w USA. Z kolei Ci, którzy tam zamieszkali, bardzo szybko się amerykanizują i do Kanady wracać nie chcą. Przykładem tego jest rodzina mego męża, podzielona między Kanadę i Amerykę. Część “liberalna” mieszka w Kolumbii Brytyjskiej i Manitobie, część konserwatywna w Arizonie. Kiedy Kanadyjska drużyna hokejowa gra z Amerykanami, pół rodziny kibicuje Kanadyjczykom, a druga połówka podejrzewam, że drużynie amerykańskiej. Wniosek: nacjonalizmy jeszcze nie zginęły mimo postępującego procesu ogólnej globalizacji i zanosi sie na to, że tak szybko nie zginą. Czy to dobrze, czy źle, pozostaje problemem do dyskusji. Osobiście jestem za mniejszoś ciami i uwielbiam dialekty, bo lubię świat kolorowy, a nie jednolicie szary. Być góralem lub Baskiem to brzmi dumnie, być Europejczykiem - raczej snobistycznie. Wrażenia z jednego dnia DokoÒczenie ze strony 1 Dzień 17 lipca 2010r. był ciepły i słoneczny z lekkim wiater kiem, taki w sam raz na wycieczkę autokarową. Wczesnym rankiem z Ko łem Pań „Nadzieja”, przy SPK nr. 20 w Toronto, wyruszyliśmy w kierunku Kingston. Głównym celem wycieczki, było zwiedzanie tego historycznego miasta i rejs rzeką Św. Wawrzyńca. Wycieczka ta, jak i wszystkie wcześniejsze, to nie tylko turystyka, ale okazja do spotkań z osobami daw no nie widzianymi, poznanie nowych twarzy, nowych członkiń jak i integracja z gośćmi z Polski przebywającymi na wizycie, którzy również uczestniczyli w wycieczce. Gwar autokarowy, przerwała Prezes Koła pani Halina Droż dżal, witając wszystkich serdecznie na dzień dobry, przedstawiając jednocześnie osoby, które po raz pierwszy wybrały się na wycieczkę z Kołem Pań „Nadzieja”. Ciepłe powitanie wprowadza rodzinną atmosferę i ośmiela no wych uczestników, co zdaje się być ważne, gdy dostęp do mikrofonu na całej trasie, zachęca do spontanicznego zabierania głosu, by dzielić się wrażeniami, dowcipami lub ciekawymi zdarzeniami z życia. Przed opuszczeniem Toronto, w skupieniu odmówiona została modlitwa, aby dzień wycieczkowy rozpoczął się z Bogiem i zakończył szczęśliwie, bez przykrych nie spodzianek. Następnie pani Ala Dragunowska, ciekawie prze d stawiła informacje, cieka wostki i wiadomości historyczne dotyczące tej wycieczki, dołączając do tego dobry humor oraz miły uśmiech W drodze autobus rozbrzmiewał śpiewem, jako że solistek nie brakowało, w czym niespodzianką była pani Ewa Korus. Oczywiście trudno w tym wszystkim dorównać, pani Teresie Klimuszko, która w swoisty sposób z humorem, potrafi przekazywać anegdoty, dowcipy i ciekawostki, nie mówiąc o śpiewie brzmiącym koloraturową poezją. Po dotarciu do celu, obejrze liśmy Fort Henry, City Hall zbudowany w pierwszej połowie XIX wieku, Miasteczko Studenckie i usytuowany w Kingston Royal Military College of Kanada. Ciekawym architektonicznie obiektem zwiedzania, była rezydencja ważnej historycznie postaci, jaką był Prime Minister Sir. John A. Macdonald. Kingston, jako najstarsze miasto Ontario wzbudzało powszechne zainteresowanie. Po przybyciu do portu Rock port, przed rozpoczęciem rejsu, pani Lodzia urządziła mini party urodzinowe, ponieważ w tym dniu przypadały urodziny pilotującej wycieczkę pani Ali oraz jednej z wycieczkowiczek pani Mai. Na statku wszyscy zajmowali wygodne miejsca, aby mieć wolną przestrzeń do oglądania i podziwiania urokliwej trasy, pod czas dwugodzinnego rejsu. Cały czas towarzyszyła cudowna tak atmosfera jak i pogoda, wprost wymarzone na wycieczkę, dopisywały też wyśmienite humory. Bez przerwy też każdy kto mógł utrwalał piękne widoki, aparaty i kamery nie odpoczywały. Czas na statku minął nieoczekiwanie szybko, do Rockport przypłynęliśmy głębokim popołudniem, a stąd udaliśmy się na kolację. Podczas tej trasy Teresa Klimuszko i Zosia Wiącek ułożył piosenkę wycieczkową, która okazała się wesołym podsumowaniem dnia. Wszyscy wracali szczęśliwi, zadowoleni i pełni wrażeń, szczególnie osoby uczestniczące po raz pierwszy z Kołem Pań „Nadzieja” i goście z Polski, którzy zabiorą ze sobą niezapomniane wspomnienia, co wyrażali do mikrofonu w pięknych podziękowaniach. Do zobaczenia na kolejnej wycieczce. Alina. Teresa L. www.nowykurier.com No 14 (1004) 15-31/07/2010 Obserwacje z USA Andrzej Targowski “Agassi” widziany przez tenisistę Andre Agassi wydał wspomnieniową książkę „Open,” która cie- szy się sporym powodzeniem wśród mediów. Autor to świetny tenisista, który w latach 19862006 wygrał 8 turniejów wielkoszlemowych, w tym 4 różne w jednym roku („Złoty Szlem”) oraz zdobył złoty medal olimpijski. W owych latach był kilka razy na pierwszym miejscu w klasyfikacji światowej. Znany jest z rebelianckiego trybu życia. Stąd duże zainteresowanie jego osobą. Nie mówiąc o tym, że zawsze wzbudzał dużo emocji wśród kibiców, którego tenis był czasami nawet porywający. Sam będąc klubowym tenisistą sięgnąłem z ciekawością po tę książkę, aby dowiedzieć się tajników tenisa na najwyższym poziomie oraz dowiedzieć się wielu ciekawych spraw, od tzw. ‘kuchni tenisowej.” Spotkało mnie rozczarowanie. Bowiem jest to raczej książka o psychologii młodego człowieka, a nie o jego tajnikach wielkiego tenisa. Bierze się to stąd, że książka jest tak naprawdę napisana przez wynajętego pisarza (J.R. Moehringera), który słabo zna tenis, więc go unika jak tylko może i rozwodzi się nad rozterkami zagubionego chłopaka. Co mnie akurat i moich kolegów tenisistów mało ciekawi. Jak przystało na scenariusz filmowy mamy w książce do czynie nia z dobrym synem i złym ojcem. Syn żyje w kompleksie prześladującego ojca, stąd jego rebelia wobec świata i nienawiść do tenisa. Tak Agassi nienawidzi tenisa (ciągle to podkreśla), bowiem nienawidzi ojca. Podobno z tego względu rzuca szkołę po 8 klasach, aby… całkowicie po świę cić się grze w tenisa w pewnej sławnej szkole tenisowej na Florydzie. W rezultacie dzięki temu „strasznemu” ojcu został w pewnych latach najlepszym tenisistą w świecie, dorobił się około 200 milionów dolarów (nagrody, reklamy i inwestycje), miał ro mans ze świetną aktorką-piosenkarką Barbra Streisand, ożenił się po raz pierwszy z piękną i elegancką aktorka Brookie Shields, a po raz drugi z jedną z najlepszych tenisistek w historii tego sportu Stefani Graf. Będąc sam łysym, niskim, niedouczonym mężczyzną, raczej mało atrakcyjnym. Ale zapewne mającym owy „magic,” o którym autor milczy w książce? Agassi wraz żoną zebrali 85 milionów dol. na rzecz Fundacji Andre Agassi College Prepara tory Academy (czyli prywatnego gimnazjum) dla młodzieży nie uprzywilejowanej w Las Vegas, gdzie mieszkają. To jest największy sukces jego życia. Niestety nie powinien polecać swej książki owej młodzieży, bowiem jest źle skonceptualizowana. Autor, sam niewykształcony mężczyzna, nie wie jak to zrobić, a wynajęty pisarz posłużył się złym szablonem. Tak naprawdę to nie wiadomo, dla jakiego czytelnika jest ta książ ka napisana? Tenisistów rozczarowuje spłyceniem tematu o tenisie a dla szukających ciekawostek z życia celebrytów, książka ich nie podaje w zasadzie. Dla młodzieży trudnej, podaje rozterki chłopaka, ale nie ocenia zachowań, nie porównuje i nie wnioskuje. A szkoda, bowiem casus Agassiego jest dobry. Jeśli chodzi o temat tenisa, to czytelnik nie wie z książki, na czym polega ła świetna gra Andre. Albo, dlaczego nie mógł łatwo albo w ogóle wygrywać z Pete Samprasem (świetnie serwującym i atakującym przy siatce, zwycięzcą 15 turniejów wielko-szlemowych, w tym 7 w Wimblendonie). Tu dodam, że tenis Agasiego był bardzo ograniczony. Grał z głębi kortu i nie chodził do siatki, bowiem miał za słaby serwis i woley. Miał dobry forehand i regularny backhand. Ale grał z samej linii końcowej, jakby półwolejem, przez co szybko kontrował atakujących przeciwników, bowiem nie stał daleko za końcową linią, jak typowy gracz defensywny. Ponadto miał mocną psychikę, co jest w sprzeczności z główną tezą książki. Strona 6 W 20-letniej karierze prześladowały go kontuzje, zwłaszcza pleców. Przez to ciągle był na lekach a nawet na narkotykach. Do czego przyznaje się i nawet do faktu oszukania komisji antydopin go wej. Media uwypukliły tę ciekawostkę najbardziej, jako esencję ksiązki. Moim zdaniem powinien przemilczeć fakt celowe go oszukania komisji i nie wprowadzać jej w zakłopotanie. Jednak skoro głupio przyznał się do tego, to powinien zwrócić nagrody i tytuły w tym okresie wygrane. Jeśli nie stać go na to, to nie powinien dalej moralizować tego tematu. Natomiast Amery kański Związek Tenisowy powinien owej degradacji dokonać sam. Tak postępują inne związki sportowe. Co do owego „strasznego” ojca, to w Amerykańskim tenisie lat 2010-tych brakuje takich ojców. Bowiem Amerykanie ledwo przechodzą do trzeciej rundy w turniejach wielko-szlemowych. Nato miast siostry Williams zwykle wygrywają, gdy jest z nimi także „straszny” ojciec Richard. Jeśli jest miła matka (rodzice są rozwiedzeni), to często świetne tenisistki - córki przegrywają. Zmaganie się Agassiego ze zdrowiem jest typowe dla współczesnych zawodowych tenisistów. Nawet bardzo młody Rafa Nadal (najlepszy obecnie tenisista) ledwo chodzi, bowiem bolą go kolana, inni nawet po zakończeniu kariery byli zawodnicy wy mieniają biodra i kolana. Bowiem nowoczesne rakiety tak przyspieszyły i wzmocniły samą grę, że trzeba nadludzkiego wysiłku, aby rozegrać 5 setów w upale i często o nagrodę rzędu 1 miliona dolarów. Co gorsze tenis stał się nudną i niebezpieczną dla zdrowia grą? Więcej było dramatu, kiedy grano gorszym sprzętem, ale za to wygrywała taktyka i technika gry nad siłą i technologią sprzętu. Dobra przyszłość tenisa i zawodowych graczy będzie zależeć od tego, kiedy siatkę podwyższy się o 5 cm i zrezygnuje z drugiego serwisu? To będzie prawdziwa rewolucja w tym sporcie. Ale bez rewolucji nie ma na ogół postępu. Continued from page 1 The Canadian Constitution people’s everyday concerns. Macdonald described the BNA system as “a general government and legislature for general pur poses and local governments and legislatures for local purposes.” That is what Macdonald planned, but that is not what happened. The BNA Act was open to interpretation. Provincial leaders vigorously promoted the interests of their provinces, which they insisted went beyond a narrow reading of the BNA document. They often appealed to the Judicial Committee of the Privy Council, the British Empire’s highest court where the British judges sided with the provinces, expanding the scope of provincial rights. Responsibilities such as health and education, given to the provinces by the BNA Act, also took on more impor tance as the years passed, further increasing the role of the provinces in the lives of Cana dians. Power at the centre did not disappear. Particularly in times of crisis, such as war or economic depression, Ottawa asserted itself as the government that mattered most to Canadians. It became the most important of the unwritten rules of Canada’s constitution that the relationship of the national government with the provinces was a complex balancing act, under constant negotiation. Canada’s connection to Great Bri tain proceeded in the same way, as a delicate bargain bet ween competing impulses. Canadians took immense pride and comfort from their close and continuing association with Britain and its empire, but they also wanted to shape their own destiny and forge their own way in the world. The flexible Canadian constitution, made up of the BNA Act, Canadian and British laws and judicial rulings, and the unwritten rules built up over decades, evolved as Canada moved cautiously away from Britain and towards a separate identity. By the early 1930s, Canada was prepared to take a major constitutional step forward. Until that time, Canadian law was tangled up with British law, with Canada the junior partner. The British could, and sometimes did, strike down any Canadian law that conflicted with British legislation. The Statute of Westminster of 1931, a British act of Parliament, established Canadians’ freedom to make laws without Mother Britain looking over their shoulder. Canada was a British colony no more, said Prime Minister R. B. Bennett. The Statute of Westminster left two important matters unresolved. The Judicial Committee remained the top court for Canadian constitutional cases. Not until 1949 did Canada’s Supreme Court truly become supreme as Canadians’ final court of legal appeal. The 1931 statute also kept the BNA Act in Britain, because Otta wa and the provinces were unable to agree on how to amend it. Without this, there was no point in having it as a Canadian law. The country’s most important constitutional document would be frozen in time, impossible to change when circumstances changed. Amendments to the BNA Act continued for many more years to be made by the British Parliament, acting on Canada’s behalf. A half century after the Statute of Westminster, the Constitution Act of 1982 brought the BNA Act home, along with a series of amending formulas and a Canadian Charter of Rights and Freedoms. It had been a long wait. Norman Hillmer is Professor of History and International Affairs at Carleton University. Further Reading: Eugene Forcey, How Canadians Govern Themselves, available on the Library of Parliament website, and Robert J. Jackson and Doreen Jackson, Canadian Government in Transition (Toronto: Pearson Prentice Hall, 2006) have further information on the British North America Act, 1867, and the division of powers between the national government and the provinces. www.nowykurier.com Andre Agassi. OPEN, and Autobiography. New York: Alfred A. Knopf. 2009. Wypożyczalnia samochodów w Warszawie Przystępne ceny. * Wypożyczamy bezpłatnie telefon komórkowy. * Możliwość odbioru samochodu na lotnisku w Warszawie. www. perfektflota.pl Tel 011-48-22-530-1280 011-48-516-000-555 [email protected] No 14 (1004) 15-31/07/2010 Strona 7 Polskie Obozy Uniwersyteckie w Szwajcarii 1940-1945 (2) Grażyna Majka Postulaty wysuwane przez stronę francuską i polską, dotyczące możliwości kontynuowania nauki przez żołnierzy polskich, internowanych w Szwajcarii natrafiały na trudności ze strony Federal nego Departamentu Politycznego. Ponieważ niemożliwe było uczęszczanie studentów na wykłady i ćwiczenia prowadzone w murach wyższych szwajcarskich uczelni, profesorowie szwajcarscy mieli dojeżdżać do utworzonych pod mia stami uniwersyteckimi obo zów i tam prowadzić zajęcia z internowanymi. Strona polska wystąpiła zatem z wnioskiem utworzenia obozów uniwersyteckich. Ponieważ barak nie mógł w żadnym wypadku zastąpić sali wykładowej i być miejscem poważnych studiów, wysłano do władz szwajcarskich memorandum, w którym ogromny nacisk położono na takie zorganizowanie życia żołnierzy studentów w mieście uniwersyteckim, by mogli oni w warunkach moż liwie najkorzystniejszych podjąć naukę. Wysunięto także postulaty, aby zgrupować studentów w jednym miejscu, umieścić ich w pokojach najwyżej czterooso bowych, co umożliwiłoby utrzymanie dyscypliny wojsko wej, a także pełną kontrolę nad słuchaczami. Ze strony polskiej starania w tym względzie czynił pro fesor Adam Vetulani. Jego memoriał stał się podstawą interwencji dowódcy 2 Dywizji Strzelców Pieszych gen. bryg. Bronisława Prugara-Ketlinga w Komisaria cie do Spraw Internowania i Hospitalizacji oraz ministra Bernar da Ładosia - w Federalnym Departamencie Politycznym. Sugestie profesora Vetulaniego i propozycje de Blonay’a znalazły tylko częściowe uznanie. Główną przeszkodą było odrzucenie koncepcji wprowadzenia polskich i francuskich żołnierzy studentów w mury szwajcarskich uczelni, gdyż nie pozwalały na to przepisy prawne odnoszące się do internowanych żołnierzy. Komisarz Federalny do spraw Internowania i Hospitalizacji życzliwie ustosunkował się do planu André de Blonay’a. Mimo to odmówiono zgody na zakwaterowanie żołnierzy studentów w miastach uniwersyteckich i na ich immatrykulację. Zgodzono się natomiast na wyłączenie pragnących studiować żołnierzy z nor mal nych obozów internowania i stworzenie dla nich specjalnych obozów pod miastami uniwersyteckimi, określanych jako obozy uniwersyteckie. Początkowo do obozów uniwersyteckich postanowiono skierować tylko tych studentów, którym wojna przerwała tok studiów, a także tych, którzy już przed wojną zdobyli dyplomy ukończenia szkół wyższych. Mieli oni pełnić funkcje wykładowców lub występować w charakterze asystentów profesorów szwajcar skich. Ciężar prowa dze nia zajęć miał spoczywać na samych internowanych. Liczba osób posiadających tytuły naukowe profesora lub docenta była jednak minimalna toteż ostatecznie zdecydowano się powierzyć prowadzenie wykładów i kiero wa nie pra cą studentów profeso rom uczelni szwajcarskich. Narzucono szybkie tempo prac organizacyjnych. 25 września 1940 r. władze szwajcarskie wydały zarządzenie, na którego podsta wie przystąpiono do organi zacji obozów uniwersyteckich, zwanych w początkowej fazie obozami polowymi, które miały wykorzystywać potencjał naukowy pobliskich uczelni szwajcarskich. Wprowadzono limit przyjęć na studia. Przewidywano, że w obozach tych będzie studio wało w: - Uster - 150 osób; - w Zurychu - 70 osób; - w Wil - 150 osób; - w Grangeneuve i Hauterive 150 osób. W każdym z obozów miał być powołany dziekan, który byłby odpo wiedzialny za organizację procesu kształcenia. Prace przygotowawcze związane z organizacją obozów uniwer sy teckich uwieńczyło wydanie przez Komisariat do spraw Inter nowania i Hospitalizacji rozkazu dziennego z 28 października 1940 r., podpisanego przez Komisarza Federalnego płk. Johanesa von Muralta. Rozkaz ten odczytano podczas inauguracji roku akademickiego zarządzonego na 1 listopada. Na stanowisko inspektora obozów wyższych uczelni powołano ppłk. Maxa Zellera, który był przedstawicielem Komisariatu do spraw Internowania i Hospitalizacji. Miał on wszelkie predyspozycje do objęcia tego stanowiska. Przygotowanie fachowe pozwalało mu na pogodzenie dyscypliny wojskowej w obozach z prawidłowym tokiem studiów. Do jego obowiązków należała lokalizacja obozów, kontakt z uczelnianymi władzami szwajcarskimi, sprawy finansowe oraz wyposażenie w pomoce naukowe. O przyjęciu do obozu uniwersyteckiego decydowała specjalna komisja kwalifikacyjna pod przewodnictwem ppłk. Zellera. W jej skład wchodzili rektorzy zainteresowanych uczelni bądź delegowani przez nich profesorowie, przedstawiciele Polskiego Poselstwa w Bernie (z polskiej strony attaché prasowy dr Alfons Bronarski) i pracownik Europejskiej Fundacji Pomocy Studentom (Fonds Européen de Secours aux Etudiants – FESE), którą reprezentowała Irena Kownacka wydelegowana przez André de Blonay’a. Do wód cę dywizji gen. bryg. Bro nisława Prugara-Ketlinga reprezentował profesor Adam Vetu lani. Komisje przeprowadziły wśród kandydatów na studia uniwersyteckie dwukrotną selekcję, której celem było zbadanie kwalifikacji zgłaszających się na studia oraz sprawdzenie znajomości jednego z języków wykładowych (niemiecki lub francuski). Komisja pracowała od 2 do 5 października. W tym czasie przyjęła od internowanych żołnierzy oświadczenia, które stanowiły podstawę zaliczenia w poczet przyszłych studentów, asystentów i doktorantów. Ciężar selekcji spadał na polskich członków komisji. Szwajcarscy członkowie komisji stwierdzali natomiast, czy kandydaci znają na tyle biegle język, aby mogli efektywnie korzystać z wykładów profeso rów szwajcarskich. Na studia zakwalifikowano studentów, którzy z przyczyn od siebie niezależnych przerwali naukę lub byli absolwentami szkół średnich. Przed komisją stanęło ponad 550 żołnierzy. Spośród nich na skutek fałszy wych oświadczeń (np. brak matury) zdyskwalifikowano 85 osób. Ostatecznie władze szwajcarskie zrezygnowały z limitu przyjęć na studia wyższe. Tak więc praca komisji kwalifikacyjnej, mająca na celu wybranie najlepszych, stała się zbędna. Wyniki przeprowadzonej re krutacji dały podstawę do zorgani zowania obozów, z którymi współpracowały cztery wyższe uczelnie szwajcarskie: uniwersytety we Fryburgu i Zurychu, politechnika w Zurychu i Wyższa Szkoła Handlowa w St. Gallen. Ostatecznie utworzono trzy obozy: - Obóz Uniwersytecki w Winterthur pod patronatem uniwersytetu i politechniki w Zurychu; - Obóz Uniwersytecki w Grengeneuve pod patronatem Uniwersytetu Fryburskiego; - Obóz Uniwersytecki w Sir nach pod patronatem Wyższej Szkoły Handlowej w St. Gallen. 3 listopada 1940 r. „Goniec Obozowy” tak opisał to wydarzenie: „W historii stosunków polsko - szwajcarskich tak bogatej w piękne karty, stworzenie obozów tych stanowić będzie z pewnością jedną z najpiękniejszych”, a kilka tygodni później na łamach tejże gazety ukazała się odezwa do wód cy 2 Dywizji Strzelców Pieszych do żołnierzy, w której m.in. czytamy: „Władze szwajcarskie, które już tyle razy dały wyraz swej dla nas przychylności, rozumiejąc w pełni ciężkie położenie tych, których wojna oderwała od nauki, zgodziły się chętnie na umożliwienie studiów dla pewnej ilości internowanych. Dając Wam możność prowadzenia studiów, dałem Wam równocześnie wyraz mojego zaufania, że i w tych nie czysto wojskowych warunkach, potraficie, dzięki własnej dyscyplinie duchowej, utrzymać należytą karność wewnętrzną i zewnętrzną. Pamiętajcie, że w przyszłości czeka Was wielkie i zaszczytne zadanie – zadanie utrzymania wysoko sztandaru Polski na polu wiedzy [...]. Ostrzegam Was przed dezercją duchową, którą byłoby niewykorzystanie całego posiadanego czasu i nieskierowanie całego wysiłku dla zdo bycia jak największego za pasu wiedzy. Wiedzy dla Was, a przez Was wiedzy dla Polski”. Obozy uniwersyteckie zostały zorganizowane na wzór wojskowy. Posiadały administrację wojskową i naukową. W skład administracji wojskowej wchodzili komendanci, kadra oficerska i personel pomocniczy. Pod względem naukowym na czele obozu sta li profesorowie szwajcarscy, którzy pełnili funkcje rektorów w obozach, a za poszczególne kierunki studiów byli odpowiedzialni dziekani wydziałów. Równolegle występowali polscy dyrektorzy nauk i kierownicy grup. Dyrektorom nauk podlegali kierow- nicy grup. Przełożonymi asystentów i studentów byli kierownicy grup naukowych. Funkcje rektorów pełnili: - w obozie Winterthur - pro fesor Charles Andrae, były rektor politechniki w Zurychu i Wyższej Szkoły Technicznej w Gizech w Egipcie; - w Grengeneuve - profesor Edward Cros, znawca literatury słowiań skiej, potem profesorowie Al fred Siegwart i Wilhelm Os wald; - w Herisau (przeniesiony obóz z Sirny) - profesor Max Wildi, wykładowca języka angielskiego. Największy obóz, który miał być rozmieszczony według planów w Uster, ostatecznie powstał w Winterthur. 15-31/07/ 2010 No14 (1004) Strona 8 Katyńskie reminiscencje Litewskie odgłosy i komentarze Zenowiusz Ponarski Bywało że prawda o Katyniu, ukrywana przez jednych i znie kształcona przez innych wychodziła na jaw, zupełnie przypadkowo bądź w szczególnych okolicznościach. Zupełnie nieoczekiwanie ludzie dowiadywali się o tym, co sie wydarzyło w lesie katyńskim. Przedstawione zostaną trzy różne historie, których wspólnym mianownikiem jest Katyń. Tak było w przypadku porucznika Alfonsa Koechera, pracownika II Oddzia łu Sztabu General nego. Przed wojną, po zwolnieniu z wojska został cywilnym urzędnikiem „dwójki”, jak zazwyczaj nazywano polski wywiad wojskowy. Podczas wojny w 1939 roku, powołany był do wojska i wraz z 14 -15 tysiącami naszych oficerów i szeregowych przeszedł granicę litewską, gdzie został internowany. Trudno ustalić w którym przebywał obozie (z 7 miejsc, w których początkowo przetrzymywano wojskowych Polaków), i to jest nieistotne dla naszego przekazu. Ale na niego oddziaływała atmosfera która w nich panowała. Wiemy o niej z relacji internowanego Alfreda Kolatora: ”Ludzie byli jacyś apatyczni, osowiali, jakby w oczekiwaniu jakiejś katastrofy… Ppłk Kmeta przeszedł pod okupację niemiecką, bo uważał, że grozi mu tam mniejsze niebezpieczeństwo (Internowanie na Litwie, Zeszyty Historyczne, Paryż, z. 98). Podobny niepokój udzielił się niewątpliwie Koecherowi. Na początku czerwca 1940 roku, zgłosił się do władz litewskich, by go gdziekolwiek ode słali za granicę, albowiem wie co go oczekuje, jako pracownika „dwójki”, w przypadku wpadnięcia w ręce sowieckie. Wówczas zain teresował się nim litewski wywiad wojskowy. Litewski wywiad wojskowy zajmował w swoim kraju szczególną pozycję, a stanowisko szefa II Oddziału Głównego Sztabu Wojskowego (a w skrócie Sztabu Woj skowego) ważniejsze było aniżeli ministra. Ostatnim jego szefem był płk Szt. Gen. Kostas Dulksnys, który na swym stanowisku dotrwał do 15 czerw ca 1940 roku (po dymisji wywie ziono go od razu do Rosji). Jego sylwetkę przedstawił z sympatią polski attache wojskowy w Kownie, płk Leon Mitkiewicz Od początku swego działania, litewska „dwójka” najbardziej się interesowała Polską. W jej wy dziale gromadzenia informacji istniał referat (sekcja) polski, w którym zbierano materiały o Polsce. Kierownik major Raibikis, i oficerowie referatu, por. Szukis i por. Jakutis. uradowali się z możności rozmowy z polskim kolegą, Ko echerem. Wypytywano go o różne rzeczy, konfrontując z posiadaną wiedzą. Rozmowa toczyła się w atmosferze prawie przyjacielskiej, Litwini obiecali Polakowi wysłanie do Niemiec, sami będąc bardzo zatroskani swą najbliższą przyszłością. I dotrzymali obietnicy, gdyż wkrótce znalazł się w obozie Arnswalde, znanym jako obóz II B(obecnie Choszno, Pomorze Zach.). W trakcie rozmowy litewskich oficerów z Polakiem rozmowa przeszła na temat losu polskich jeńców wojennych w Sowietach, a zwłaszcza tych którzy są w Kozielsku. Widocznie byli tam znajomi Koechera, który w pewnym momencie usłyszał porażające słowa: „Kozielsk jest przecież wymordowany”. Na jego uwagę, że to chyba niemożliwe, gdyż w Kozielsku przebywa kilka tysięcy ludzi, oficer litewski miał się wyrazić: ”Nie wiem oczywiście co tam się wydarzyło, ale posiadamy takie informacje”. Słowa litewskiego oficera powtórzył w Oflagu II B. Stały się znane szerszemu gronu Polaków. Uniknął tego co spotkało innych, a o czym wspominał Alfred Kolator: ” 10 lipca 1940 roku pod obóz w Kalwarii podjechali bolszewicy i przyszło to nieszczęście, którego nadejście ludzie przeczuwali… na stacji załadowano nas po 45 osób do towarowych wagonów... Upał był straszliwy, okna zabite deskami, duszno, dokuczało pragnienie, nie dano nawet kropli wody. Minęliś my Kow no, ze ściśniętym sercem Wil no, zbliżał się wieczór, mi jaliśmy Kolonię Kolejową, nagle usłyszeliśmy strzały, pociąg stanął. Ujadanie psów, krzyki eskorty, widocznie ktoś uciekł. Po chwi li pociąg ruszył i znowu strzały i ujadanie psów”. I na tym można było zakończyć ten epizod, jeśliby nie nasuwały się wątpliwości. Skąd litewski wywiad wiedział o losie jeńców w Kozielsku? Dlaczego z tą informacją podzielił się z polskim współpracownikiem dwójki, która była jego głównym przeciwni kiem w okresie międzywojnia? Aby znaleźć odpowiedź na te wątpliwości warto zapoznać się z wypowiedzią płk. Armii Krajowej Tomasza Zana, urodzonego w 1902 r. Nie będę przedstawiał pełnego jego życiorysu, poza tym, że urodził się w Duksztach na Wileńszczyźnie, służył w korpusie gen. Dowbór - Muśnickiego, brał udział w obronie Wilna w 1918 r., a rok później w Suwałkach wstąpił do POW. W czasie walk z Litwinami, internowany przez nich po przekroczeniu Niemna, uciekł z obozu w Kozłowej Rudzie. Podczas wojny z bolszewikami w 1920 r. dwukrotnie ran ny. W 1939 r. powołany do wojska w stopniu rotmistrza, a po wkroczeniu Armii Czerwonej przedostał się do Kowna, gdzie był oficerem wywiadu polskiego na kraje bałtyckie. Od grudnia 1939 roku w Związku Walki Wyzwoleńczej, a po lipcu 1941 w Warszawie w wywiadzie ofensyw- nym pół.- wsch AK i w Kedywie. Gdy przebywał w Kownie, płk. L. Mitkiewicz, attache wojskowy, przed wyjazdem z Litwy, powierzył mu wywiad wojskowy. Znał warunki miejscowe i języki litewski i rosyjski, miał doświadczenie wywiadowcze. Osoba z takim życiorysem i znajomością wywiadu, tak wspomniała o pewnym interesującym wydarzeniu, o którym warto wiedzieć: „Niewiele brakowało, a płk Mitkiewicz byłby mnie skontaktował z atache wojskowym Związku Sowieckiego majorem Korotkichem, podówczas nieobecnym w Kownie. Przyznam się, że ta propozycja mnie zaskoczyła, ale pułkownik zapewniał, że to kontakt bardzo pożyteczny. Później zrozumiałem, że interesy różnych wy wiadów zawsze gdzieś się krzyżują, prędzej czy później sobie pomagają lub szkodzą, zawsze na zasadzie wzajemności. Ale przyznaję, że wtedy, w nie całe dwa miesiące po napaści bolszewików na Polskę, była dla mnie szokująca” (własne podkreślenie Z.P.). Co o nim powiedział płk Mitkiewicz?: „Major Korotkich- stosunkowo młody człowiek, lat około 36… zdradzał dużą inteligencję, znajomość problemów europejskich i duże oczytanie.... Stosunki moje… były do pewnego czasu bardzo dobre, a nawet przyjazne. Po nawiązaniu znajomości na jesiennych manewrach litewskich i po wymianie wizyt nawiązaliśmy ze sobą bliższe stosunki, widując się dość często i odwiedzając się wzajemnie. wspominał - Major Korotkich na temat swoich poglądów politycznych i ideologicznych, zwłaszcza w zakresie marksizmu - leninizmu, nie wypowiadał się. Pani Korotkich natomiast powiedziała mojej żonie, że swoją córeczkę za prowadziła do cerkwi, aby przyjęła Chrzest św., bo jak mówiła, byłaby poganką”; Pułkownik z majorem często pro wadził dłuższe rozmowy o których Mitkiewicz informował na bieżąco Warszawę. Dotyczyły stosunków z Niemcami, zagad nień strategicznych i zagadnień międzynarodowych. Czy Rosjanin nie dezinformował Polaka? A historia z córeczką - nie była po prostu wymysłem dla zdobycia zaufania? A prawdziwe oblicze obnażył 10 czerwca 1940 roku w rozmowie z gen.Zaskiewicziusem z Ministerstwa Obrony Narodowej Litwy: „Podniósł, że nie jest tajem nicą, iż w WILNIE jest wielu Polaków, z którymi litewskie wła dze się ceremonią. Należy zlikwidować właściwe kierow nictwo („golovku). Zatrzymy wanie zwykłych awanturników, naruszających porządek publiczny, chociaż jest potrzebne, nie załatwia zasadniczego problemu. Wobec tego należy likwidować (wła ściwe) kierownictwo. Pod kreślił, że nasze organy bezpieczeń stwa wiedzą, kto stanowi „gołovku” i dlatego nie jest zrozumiałe, dlaczego nie podejmują kroków aby ją zlikwidować” (Litewska okupacja i aneksja 1939-1940. Zbiór dokument, Wilno 1883, lit.). Takim okazał się ten inteligentny i oczytany sowie- cki major! Po opuszczeniu stolicy tymczasowej Litwy (tak Kowno określała konstytucja kraju), placówki w istocie rzeczy - drugorzędnej, od razu awansował. O tym świadczy jego życiorys. Niedoszły znajomy Tomasza Zana, był nie byle kim. Iwan Maksymowicz Korotkich, urodził się w 1901 r. na Ukrainie. W Kownie przebywał od maja 1938 do sierpnia 1940 r. Dobrze tam wypełnia swoje zadania a po powrocie do Moskwy zostaje szefem znaczącego wydziału GRU (wywiadu wojskowego). A od maja 1941 jest komendantem Akademii Wywiadu Sztabu Generalnego Armii Czerwonej. Przejdziemy teraz do zaskakującego stwierdzenia Zana o współpracy wywiadów, nie popartego konkretami. Dlatego przy toczę kilka przykładów, świadczących o zasadności jego słów. Bywało, że wywiady dogadywały się ze sobą na własną rękę, nawet bez wiedzy premierów i głów państwa. Porozumiało się INO (wywiad zagrani czny NKWD) z wy wiadem Czechosłowacji. W 1936 roku powstał w Pradze wspólny ośrodek wywiadowczy o zagadkowej nazwie -BONAPO, o którym nie zachowały się żadne materiały. Mieścił się w wilii pracownika wywiadu maj. Karela Paleczeka, a stronę sowiecką reprezentował kap. Kuzniecow. WONAPO a potem WONAPO - 2 miało 16 rezydentów w Austrii i Niemczech. Niekiedy czechosłowac ki wywiad uczestniczył w operacjach wywiadu sowieckiego. Wspólny ośrodek rozpadł się po układzie w Monachium. Litew ski wywiad wojskowy miał stosowną umowę z wywiadem sowieckim o współdziałaniu na odcinku polskim i nie tylko na nim. Nie znamy szczegółów i brak o tym materiałów. Widocznie umowa działała „skoro pismo „Nasz Put” wydawane przez rosyjskich faszystów w Harbinie i dostarczane do ich miejscowego oddziału, przekazywano Sowietom. I nikomu nie przeszkadzało, że Litwini rozstrzelali generała za szpiegostwo, gdy został zatrzymany przy przekazywaniu materiałów sowieckiemu dyplomacie. A sojusz tego wywiadu z ukraińskimi terrorystami, wspomaganymi materialnie, paszportami i w inny sposób. A ci z kolei poma ga li litewskim szpiegom. Valerijonas Szimkus, skazany za szpiegostwo w Polsce, uciekł z więzienia przy pomocy ukraińskiej pielęgniarki, która dostarczyła ubranie cywilne i dała schronienie u Ukraińca, gospodarującego pod Warszawą. Szimkus przyznał: „Podziemie ukraińskie załatwiło mi dokumenty i pieniądze oraz łączność z Litwinami” (Wspomnienia, cz. I , Chicago 1985, lit.). Dlatego oczywiste jest dlaczego litewski wywiad powiadomił, co stało się z jeńcami Kozielska i tą wiadomością jego oficerowie podzielili się z polskim kolegą. Zadziałała zasada wzajemności! Inna historii wydarzyła się rok później, w drugiej połowie czerwca 1941 r., tuż przed wybuchem woj ny sowiecko - niemieckiej. Dotyczy rozmowy dwóch Litwinów, pisarza dość znanego, który podjął flirt z komunistami, gdy doszli do władzy dzięki Stalinowi i litewskiego komunisty, który stał się jednym z szefów litewskiego Komisariatu Bezpieczeństwa Państwowego czyli KGB. Pierwszy - Liudas Dovydenas, (1906 - 2000), autor kilku poczytnych romansów i książek dla dzieci. Wiejski chłopak ukończył 3 klasy szkoły powszechnej, drogą samokształcenia stał się dziennikarzem i uznanym prozaikiem. Został w latach 1938 - 1939 sekretarzem Związku Pisarzy Litewskich i znalazł się w polu widzenia sowieckiego poselstwa. Zapraszano go na rauty i imprezy, przysyłano do domu rosyjskie ksią żki. Dotąd politycznie neu tral ny, po interwencji ZSRR i obaleniu rządów prezydenta Smetony, został wciągnięty do sowietyzacji Litwy. Włączony od razu do Komitetu Pomocy Więźniom Politycznym a potem znalazł się wśród posłów Sejmu Ludowego, wybranych w głosowaniu (!) z 14 lipca 1940 r. „Wybrany” a właściwie mianowany posłem z okręgu Poniewieskiego. Kiedy sejm ten przekształcił się w Radę Najwyższą Litewskiej SRR, na jej czele stanął Balys Baranauskas, Zostaje wtedy wiceprzewodniczącym tej Rady Najwyższej i dyrektorem Departamentu w Ministerstwie Oświaty. A teraz o rozmówcy Dovydenasa. Był nim wspomniany Balys Bara na uskas (1906 - 1975), też chłopski syn, który poszedł inną drogą, niż przyszły pisarz. Kilka lat mieszkał z rodzicami w Rydze, a w 1919 r. powrócił do ojczyzny był fornalem. Do partii komunistycznej należał od 1921 roku. rozpoczyna od związków zawodowych, gdzie jest funkcjonariuszem i staje się nim u komunistów. Wielokrotnie skazywany za nielegalną działalność, staje się zawodowym rewolucjonistą, członkiem centralnych władz Kompartii Litwy. W listopadzie 1939 roku w trybie administracyjnym w obozie pracy w Dymitrawie, a potem Podbrodziu, skąd 18 czerw ca 1940 r. zostaje zwolniony. Po dwóch dniach, pracuje w opanowanej przez przybyłych z Moskwy, Saugumie ( Urzędzie Bezpie czeństwa) w której w końcu zostaje wice - szefem. Zostaje po s łem Sejmu Ludowego a na stępnie jest Przewodniczącym Rady Najwyższej Lit. SRR. Opublikowałem 24 listopada 1989 roku w wileńskim dzienniku artykuł pt. „Pisarz litewski o Katyniu” w którym napisałem: „Doceniając wagę nawet najdrobniejszego szczegółu o Katyniu przeka zujemy tę relację czy telni kowi”. Dotyczyła fragmentu książki L.Dovydenasa, z 1970 roku, dwutomowej „Mes valdysime pasaule” (Zapanujemy nad światem), tom 2, której miał przekład angielski (1971). Nie mamy możliwości przytoczenia jej treści. Jest kontynuacją tematu o Litwie Sowieckiej Litwy i zbro dniach NKWD w l. 1940-1941, podjętym w 1943 r. w książce „”Użraszai” (Notatki). Mimo, że w rozmowie Dovydena sa z Baranauskasem, prowadzonej w drugiej połowie czerwca 1941 r. nie pada słowo Katyń, ale wiadomo, że dotyczy zbrodni tam dokonanej. 15-31/07/2010 No 14 (1004) Sprawy morskie aktualności DokoÒczenie ze strony 1 2009 r. wyniosła 504,3 tys. pasażeromil, była mniejsza niż w roku poprzednim o 58,5% (6,2% pracy przewozowej ogółem). Produkcja i remonty statków morskich Liczba jednostek wyprodukowanych w roku 2009 wyniosła 25 i była o 25% wyższa w porównaniu z rokiem poprzednim. Pojemność brutto (GT) statków, których produkcję sfinalizowano w 2009 r. wyniosła 279,0 tys. i była niższa o 43,5% w porównaniu z rokiem poprzednim. Miernik produkcyjności stoczni, tj. skompenso wana pojemność rejestrowa brutto zbudowanych w 2009 r. statków wyniosła 241,9 tys. CGT i była mniejsza od uzyskanej w 2008 r. o 26,8%. W 2009 r. 48 % całkowitej produkcji stoczniowej stanowiły statki nietowarowe, a 20% kontenerowce. Stabilnie funkcjonują wszyst- kie stocznie remontowe (Gdańska Stocznia Remontowa S.A., Stocznia Remontowa NAUTA S.A., inne) skutecznie konkurując na wolnym rynku. Podobnie sytuacja wygląda w mniejszych stoczniach całkowicie sprywatyzowanych (patrz Stocznia Północna S.A. w Gdańsku). Ogłoszenie upadłości dwóch stoczni produkcyjnych (Stocznia Gdynia S.A., Stocznia Szczecińska Nowa) obniżyło zdolności produkcyjne polskich stoczni. Dużą część majątku po by łej Stoczni Gdynia przejęły inne stocznie trójmiejskie. Trwa proces przetargowy wyprzedaży majątku Stoczni Szczecińskiej Nowa. Dokończenie prywatyzacji polskich stoczni, ro zwój nowych technologii i równoczesny rozwój niszowych rynków w przemyśle stoczniowym to czynniki, które pozwolą prze trwać kryzys i zapewnić konkurencyjność tego sektora w Polsce. W Europie nastąpił kryzys w przemyśle stoczniowym. Europejskie stocznie już dawno zostały wy przedzone przez stocznie azjatyckie w produkcji kontenerowców, masowców, tankowców. Cykl produkcyjny statku trwa dwa lata. W tym roku kończy się realizacja statków zakontraktowanych w 2008 roku. Ponieważ w 2009 roku w zasadzie nie było kontraktów w europejskich stoczniach i równocześnie spadły ceny statków, to należy się spodziewać ma sowych zwolnień (Dania 2600 osób, Francja - 1500 osób, Niem cy - 2500 osób, Malta 2500 osób, Włochy 1000 osób, Turcja - około 50% zatrudnio nych). W tym trudnym okresie w 2009 roku głównym beneficjen tem zamówień były Chiny, któ rych stocznie otrzymywały bezpośrednie miliardowe dotacje państwowe. Unia Europejska, która egzekwowała przestrzeganie zasad konkurencji wolnego rynku w Polsce i w Europie nie była w stanie ich wyegzekwować w stoczniach azjatyckich. Stocznie europejskie także otrzymywały dotacje ukryte w funduszach regionalnych. Jednkaże konkurencyjność przemy słu okrętowego na Dalekim Wschodzie spowodowała kryzys także w stoczniach europejskich. Unia Europejska nie przewidywała takiej sytuacji. Obecnie Unia Europejska przygotowuje raport. Idea raportu jest następująca: należy utrzymać konkurencyjność tego przemysłu, nie dopuścić do obniżenia zdolności produkcyjnej i zaniknięcia kompetencji morskich w nauce oraz szkolnictwie wyższym. Według Piotra Soyki, prezesa Forum Okrętowego, dokończenie prywatyzacji, produkcja wysokozaawansowanych technologicznie statków to niezbędne warunki do przetrwania branży stoczniowej w Polsce. W jego ocenie jeżeli polskie stocznie mają się utrzymać i rozwijać, to należy ułatwiać finansowanie gwarancji na zaliczki armatorskie poprzez preferencyj ne kredyty. Konieczne jest również lokowanie zamówień na produkcję okrętów Marynarki Wojennej w polskich stoczniach. Tak postępują inne kraje europejskie. Należy również rozwijać ryn ki niszowe, czyli żeglugę wewnątrzeuropejską, wymieniać flotę ze względów ekologicznych, demontować i modernizować stare jednostki, zaś przede wszyst kim rozwijać tak zwana flotę wypoczynkową (łodzie wycieczkowe, jachty). W Europie w przemyśle stocznio wym jest zatrudnionych 85, 000 osób, zaś przy produkcji łodzi i jachtów 270,000 pracowników. Polskie stocznie jachtowe do brze sobie radzą na rynkach światowych (przykład - firma GALEON ze Straszyna koło Gdańska) oferując jachty i łodzie na wysokim poziomie przy niezawyżonych cenach. Stocznia GALEON otworzyła swoje przedstawicielstwa handlowe w Stanach Zjednoczonych i Chinach. Na drugą stronę Atlantyku wyekspediowano już pierwsze duże, komfortowe jachty motorowe. Na rynkach amerykańskim, kanadyjskim, meksykańskim i karaibskim Strona 9 GALEON reprezentuje firma North America LLC. Natomiast w sprzedaży jachtów w Chinach, Honkongu i Makao pośredniczyć będzie firma Hongkong Perfor mance Yacht Co. Ltd. Polska jak i inne kraje europejskie przestrzegała zasad uczciwej konkurencji i dlatego z tej konkurencji niekiedy wypada. Świat tego nie przestrzega. W czasie kryzysu koncerny europejskie część produkcji związanej z przemysłem okrętowym przeniosły do Chin. Z jednej strony mówi się o wolnym rynku i zagrożeniu ze strony Chin, z drugiej zaś w czasie kryzysu wszystkie globalne korporacje przenoszą tam swoją produkcję. W ten sposób likwidowane są miejsca pracy w przemyśle stocznio wym Europy. Rozwiązanie problemów polskich stoczni należy upatrywać między innymi w mądrym zarządzaniu europejskim rynkiem pracy i globalizacji kwestii społecznych w działaniach Unii Europejskiej. Może dodatkową szansą dla polskich stoczni jest ekologiczna kasacja floty handlowej i wojennej oraz obiektów oceanotechnicznych (recycling jednostek pływających i platform wiertni czych). Stocznie złomowe na świecie prosperują, zaś w Polsce po w stały już pewne inicjatywy organizacyjne - klastery z ukierunkowaniem na złomowanie statków. Porty morskie Obroty ładunkowe w portach morskich w 2009 r. wyniosły 45,1 mln ton, tj. o 7,7% mniej niż w poprzednim roku. Największy udział w obrotach polskich portów morskich miały porty o podsta wowym znaczeniu dla gos podarki narodowej: Gdańsk (41, 6%), Gdynia (25,2%), Szczecin (15,5%) oraz Świnoujście (15,6%). Obroty ładunkowe portu w Policach stanowiły 1,8%, a udział pozostałych portów wyniósł 0,3%. W 2009 r. w porównaniu z ro kiem poprzednim odnotowano spadek obrotów ładunkowych: w Policach - o 62,8%, Świnoujściu o 20,4%, Gdyni - o 11,6% i Szczecinie - o 10,2%. Wzrost obrotów odnotowano w portach: Darłowo (ośmiokrotny) i Gdańsk - o 9,9%. Największy udział w strukturze obrotów ładunkowych miały ładunki masowe suche – 42,6% (węgiel i koks - 18,1%) i ładunki masowe ciekłe - 28,4% (ropa naftowa i produkty naftowe - 24,8%). W międzynarodowym obrocie morskim przeładowano łącznie 44,3 mln ton ładunków, tj. o 7,4% mniej niż w 2008 r. Krajowy obrót morski stanowił 1,8% obrotów ogółem, tj. o 19,3% mniej niż w roku poprzednim. Największy udział (tj. 78,5%) w 2009 r. w ruchu międzynarodowym w łącz nych obrotach ładunkowych polskich portów miały obroty z kraja- mi europejskimi (w tym z krajami Unii Europejskiej - 67,0%), Ameryką Północną - 5,8%, Azją 5,6%, Afryką - 5,4%, Ameryką Środkową i Południową - 5,2%. Udział państw europejskich w łącznych obrotach polskich portów miała Szwecja - 12,9%, Niemcy - 11,4%, Niderlandy 7,4%, Wielka Brytania - 6,8%, Finlandia - 6,1%, Dania - 5,1%, Hiszpania - 3,5%,Belgia - 3,2%, Francja - 2,5%, Łotwa - 2,4% i Litwa - 2,3%. Obrót ładunków tranzytowych w 2009 r. wyniósł 8294,1 tys. ton i zmniejszył się w porównaniu z rokiem poprzednim o 21,2%. Największy spadek w obrotach ładunków tranzytowych wystąpił w Gdyni - 67,3% oraz Świnoujściu - 46,1%. Ponad połowę ładun ków tranzytowych ogółem stanowiły ładunki masowe ciekłe (62,1%). Największy spadek przeładunku ładunków tranzytowych dotyczył rudy i złomu (71, 6%) oraz węgla i koksu (58,3%). Najwięcej ładunków tran zyto wych przeładowano w portach: Gdańsk (63,3%), Szcze cin (18, 8%), Świnoujście (17,2%). Przywóz ładunków tranzyto wych zmalał o 40,1% w porównaniu z 2008 r., wywóz - o 8,4%. W 2009 r. do polskich portów przypłynęło w ruchu międzynarodowym 711,3 tys. pasażerów, tj. o 7,2% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, wypłynęło 722,9 tys. pasażerów, tj. o 5,8% mniej niż przed rokiem. Najwięcej pasażerów przewieziono w relacji z portami szwedzkimi - 79,1%, niemieckimi - 10,8% i duńskimi - 9,0%. Do polskich portów morskich w 2009 r. zawinęło 20,0 tys. statków (o 10,4% mniej niż przed rokiem), o łącznej pojemności netto (NT) 62,4 mln, tj. o 1,6% niższej niż w 2008 r. i pojemności brutto (GT) - 149,4 mln ton, tj. o 3,8% niższej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Łączna nośność statków, które weszły do portów, wyniosła 95,2 mln ton, tj. o 7,0% mniej niż w 2008 r., zwiększyła się natomiast przeciętna nośność statku o 3,7% w stosunku do 2008 r. Rybołówstwo morskie W 2009 r. polska flota rybacka liczyła 808 jednostek (o 2,9% mniej niż w 2008 r.), o łącznej pojemności brutto GT 38,2 tys. (o 6,8% mniej niż w 2008 r.) oraz o mocy 90,8 tys. kW (o 8,3% mniej niż w 2008 r.). Podobnie jak w roku 2008 we flocie ry backiej eksploatowano 4 trawlery dalekomorskie o łącznej pojemności brutto GT 21,3 tys. (bez zmian w stosunku do 2008 r.) i o mo cy 18,4 kW (o 3,4% więcej niż w 2008 r.). Ponadto w skład floty rybackiej w 2009 r. weszło 161 kutrów (o 18,3% mniej niż w 2008 r.), o pojemności brutto GT 12,9 tys. (o 17,8% mniej niż w 2008 r.) i mocy 42,5 tys. kW (o 16,3% mniej niż w roku poprzednim). Wzrosła natomiast liczebność łodzi rybackich - w 2009 r. było ich 643 (o 1,9% więcej w stosunku do roku poprzedniego), o łącznej pojemności brutto GT 4,1 tys. (bez zmian w stosunku do 2009 r.) oraz mocy 29,9 kW (o 1,6% mniej niż w 2008 r.). Połowy ryb i innych organizmów morskich w 2009 roku wyniosły 211,7 tys. ton i były wyższe o 67,8% niż w 2008 r. Na Morzu Bałtyckim złowiono 130,9 tys. ton ryb, czyli o 38,4% więcej w porównaniu z rokiem poprzednim, natomiast połowy dalekomorskie wyniosły 80,7 tys. ton. Polska flota rybacka prowadziła działalność połowową nie tylko na łowiskach atlantyckich - jak to miało miejsce przed 2009 rokiem, ale też na wodach Pacyfiku Południowo-Wscho dniego. Połowy pacyficzne wynio sły 21,9 tys. ton i stanowiły 27,1% połowów dalekomorskich dla Polski. W strukturze gatunkowej połowów, podobnie jak w roku po przednim, dominowały szproty, po ła wiane wyłącznie na Morzu Bałtyckim. W 2009 roku złowiono 84,2 tys. ton tej ryby, co stanowiło 39,8% wielkości polskich połowów ogółem. Połowy szprota wzrosły w porównaniu do uzy ska nych w roku poprzednim o 51,9%. Drugim co do znaczenia gatunkiem w strukturze połowów był ostrobok (włącznie z ostrobokami chilijskimi) - w 2009 r. złowiono 46,3 tys. ton tej ryby, z tego 54,9% pochodziło z łowisk na Atlantyku Środkowo - Wschodnim, natomiast 45,1% z łowisk pacyficznych. Połowy ostroboka stanowiły 21,9% polskich połowów ogółem. W porównaniu z rokiem poprzednim połowy ostroboka wzrosły niemal czterokrotnie. Trzecim co do znaczenia gatunkiem poławianym przez polską flotę rybacką był śledź. Złowiono 22,5 tys. ton śledzia, co stanowiło 10,6% połowów ogółem. Połowy śledzia wzrosły o 32,3% w porównaniu z rokiem poprzednim i pochodziły w całości z łowisk bałtyckich. W 2009 r. połowy ryb płaskich wyniosły 11,0 tys. ton (5,2% połowów ogółem) i utrzymały się na poziomie z roku poprzedniego. Znaczna część połowów ryb płaskich (89,2%) pochodziła z ło wisk bałtyckich. W skład ryb poławianych na Bał tyku i zale wach wchodzą również gatunki typowe dla wód słodkich i słona wych. Połowy te wyniosły w 2009 r. 2,9 tys. ton (stanowiły 1,4% połowów ogółem) i były o 16,7% wyższe niż przed rokiem. W 2009 r. dominującym gatunkiem w tej grupie były leszcze 0,8 tys. ton (28,7% połowów zalewowych). W 2009 r. złowiono 8,3 tys. ton kryla, co stanowiło 3,9% poło wów ogółem. Całość połowów tych bezkręgowców pochodziła z łowisk dalekomorskich na Oceanie Atlantyckim w rejonie Antarktydy (tzw. Atlantyk antarktycz ny). Połowy kryla zmniejszyły się o 1,0% w porówna niu z rokiem poprzednim. W DokoÒczenie na stronie 10 15-31/07/2010 No 14 (1004) Strona 10 Sprawy Morskie aktualności DokoÒczenie ze strony 9 2009 r., podobnie jak w roku poprzednim, nie prowadzono skupu ryb na łowiskach dalekomorskich. Marynarka Wojenna RP Marynarka Wojenna jest rodzajem Sił Zbrojnych RP. Prowadzi działania we wszystkich środowiskach - morskim, lądowym i powietrznym. Głównym zadaniem polskich sił morskich jest zabezpieczenie interesów państwa na morzu. Chodzi przede wszystkim o wczesne wykrywanie symptomów zagrożeń od strony morza, szkolenie i utrzymanie w gotowości sił do reagowania w sytua cjach kryzysowych, które zagrażałyby bezpieczeństwu żeglugi, polskich obszarów morskich i wybrzeża (Polska Wyłączna Strefa Ekonomiczna na Bałtyku i morze terytorialne to ponad 30 tysięcy km2, pas wybrzeża liczy ok. pół tysiąca km). Zwiększanie roli transportu morskiego na świecie (ponad 90% transportu globalnego) przy jednoczesnym wzroście liczby aktów piractwa i terroryzmu powodują, że jednostki Marynarki Wojennej na stałe obecne są w najważniejszych ćwiczeniach międzynarodowych. Celem tych ćwiczeń jest międzynarodowa współpraca i przygotowanie sił do przeciwdziałania możliwym zagrożeniom na morzu, co jest szczególnie istotnym interesem każdego państwa morskiego. W ostatnich latach MW uczestniczyła w operacjach bojowych na Zatoce Perskiej oraz w misji anty terrorystycznej NATO na Morzu Śródziemnym (Active Endeavour). Marynarka Wojenna jest na stałe obecna w elitarnych Siłach Odpowiedzi NATO za pewniających Sojuszowi możliwość natychmiastowego reago wa nia wobec zagrożeń. Polskie siły morskie wchodzą także w skład międzynarodowego systemu ratowania życia na morzu, ucze stniczą w ochronie ekolo gicz nej Bałtyku, a także w ak cjach humanitarnych głównie podczas klęsk żywiołowych. Obecnie flota polska dysponuje ok. czterdziestoma okrętami bojowymi oraz czterdziestoma samolotami i śmigłowcami. Współczesna Marynarka Wojenna liczy ok. 12 tysięcy marynarzy. Główne jej siły to: dwie fregaty rakietowe, jedna korweta, pięć okrętów podwodnych, pięć okrętów rakietowych, pięć okrętów transportowo-minowych, trzy niszczyciele min, kilkanaście trałowców, jednostki ratownicze i zabezpiecze nia. Operują one z baz morskich w Gdyni i Świnoujściu, a także z portów w Helu i Kołobrzegu. Marynarka Wojenna dysponuje lotnictwem morskim operującym z lotnisk w Gdyni Babich Dołach, Darłowie i Siemirowicach, w tym także lotnic t wem pokładowym startującym z pokładów fregat rakietowych. Komponent lotniczy Marynarki Wojennej to przede wszystkim samoloty patrolowo-rozpoznawcze, śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych, ratownicze, a tak że lotnictwo transportowe. Wzdłuż polskiego wybrzeża rozlokowane są specjalistyczne jednostki brzegowe. Głównym ośrodkiem szkoleniowym jest Centrum Szkolenia MW w Ustce. Aktualnie rozważane są różne warianty rozwoju morskiego rodzaju Sił Zbrojnych RP. Stan istniejący nie jest zadowalający. Jedną z podstawowych przyczyn ta kiego stanu rzeczy jest brak ponadpartyjnego porozumienia w kwestiach związanych z obronnością państwa. Przykładem takiego porozumienia może być duńskie Porozumienie Obronne (Forsvarsforlig) podpisywane co pięć lat przez wszystkie partie polityczne. Nie bez znaczenia są również priorytety w przebudowie i modernizacji oraz finansowaniu Sił Zbrojnych RP. Pomijając fakt wielokrotnych poprawek w programie rozwoju Sił Zbrojnych RP, produkt finalny (aktualny stan Marynarki Wojennej RP) diametralnie różni się od tego co planowano. Henryk Bugłacki Washing wisely your car this summer With the warm weather upon us, many Toronto residents are taking the opportunity to add car washing to their list of weekend chores. Unfortunately, the water that comes from washing your car often contains dirt, oil, grease, heavy metals, hazardous chemicals and soaps - all of which enter local streams, rivers and Lake Ontario and can then harm aquati habitat. It is important to be aware that there are two types of sewer systems in the City of Toronto. The sanitary system takes the used water from homes and businesses to a wastewater treatment plant for cleaning. The storm sewer system - the square grates on the side of the road - takes rainwater and melted snow from the streets and releases it, untreated, into local streams, rivers and Lake Ontario. To avoid having dirty water run into the storm sewer system, consider these options for washing your car: Use a commercial car wash facility. These facilities are requir ed to follow a set of practices determined by the City, including treating wastewater and discharging it into the sanitary sewer system where it will receive further treatment. Find a location where the wastewater won’t flow into the storm sewer. For example, washing cars on a grassy lawn or gravel surface allows the wastewater to be absorbed by the soil. Washing the car on your lawn doubles the water use by giving your lawn a good watering at the same time. . Dispose of the waste water into the sanitary sewer. By using a pail, wash cloth and only a small amount of water, and then wiping the car dry, the waste water can be contained in the bucket and disposed of into the sanitary sewer through a laundry sink or toilet. When choosing one of the above car washing options, here are a few tip: *Don’t use soap. Instead, use a small amount of a water-based detergent that is phosphate and NPE free. *Don’t wash your car during drought conditions. * Re-think the need to wash your car if rain is in the forecast. The City of Toronto has a Sewers Bylaw that prohibits the discharge of any water other than storm water or melted snow into the storm sewers For more information, visit http://www.toronto.ca/water Board receive approval for fullday early learning sites Forty-five full-day early learning classrooms have been approved by the Ministry of Education for the 2011-12 school year, but the Peel District School Board may not offer the program at all sites unless fully funded by the ministry. The board currently estimates a funding shortfall of nearly $2 million directly related to the implementation of full-day early learning. The following 11 Peel schools, proposed by the board, have been approved by the ministry as sites for phase two classrooms, but will not necessarily run the programs beginning in Sept. 2011: Brampton -Clark Boulevard Public School - Dorset Drive Public School - New school in Mount Pleasant Village - Bovaird and Creditview - Terry Fox Public School Caledon -Credit View Public School - Macville Public School Mississauga -Hartsdale Avenue Public School - Cawthra and Atwater - Sherwood Mills Public School - Silver Creek Public School - Clifton Public School - Willow Glen Public School “The program may not be offered at all of the sites approved by the ministry. Unless the funding situation changes, we will have to make difficult decisions about which of the sites, approved by the province, will host the program in 2011-12.” says Janet McDougald, chair of the board. The Peel board has calculated the actual cost of implementing the new program in Phase One to be $1.8 million more than the province is providing in funding. Costs for teachers, early child hood educators, professional deve lop ment, lunchroom supervi sion and administrative staff are not fully covered by the government grants. McDougald notes, “For a number of years, the Peel board has been the fourth lowest funded board in Ontario on a per pupil basis. We are unwilling to make our under-funding situation worse. We do not want to run a deficit related to the implementation of full-day early learning and continue to offer the program in Peel schools. We need fairer funding for all Peel students-including those in full-day learning.” For the 2011-12 school year and beyond, the board will determine the number of full-day early learning classes that can be offered each year based on the total provincial funding provided for each phase of full-day early learning. This includes total funding for operating and capital purposes. The Peel District School Board will host 105 early learning classrooms beginning Sept. 2010. As part of the full-day program, certified teachers and registered early childhood educators will work together to help young students learn and grow during the regular school day. Families can also choose to register their children for optional, fee-based student programs held before and after the regular school day. Through instruction and playbased learning, children will Continued on page 23 No 14 (1004) 15-31/07/2010 Strona 11 Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze” www.nowykurier.com Strona 12 15-31/07/2010 No 14 (1004) No 14 (1004) 15-31/07/2010 Strona 13 Three-day fine art event, the Sunnyside Beach Juried Art Show & Sale, returns to the Sunnyside Pavilion from August 27-29, 2010. Save the date! The show features painting, drawing, photography, and sculpture, alongside art installations and live music performances. Special to the August show is our gallery, Undressed - Art of the Figure, alternative life drawing sessions hosted by the lovely folks behind Dr. Sketchyʼs Toronto and the opportunity to cast your vote for the Peopleʼs Choice Award! SUNNYSIDE BEACH JURIED ART SHOW & SALE: EVENT DETAILS August 27, 28 & 29, 2010 Friday, August 27 3:00 pm – 7:30 pm Saturday, August 28 11:00 am – 7:30 pm Sunday, August 29 11:00 am – 5pm at Sunnyside Pavilion 1755 Lakeshore Blvd. W., Toronto Free admission. Rain or shine For more information, Cash prizes, including the $1000 first place prize, are awarded to feature artists as chosen by the jury: Grazyna Kabat – Art Consultant, Art Collector, Kelly McCray – Artist, Curator and Co-director, Edward Day Gallery, and Camilla Singh – Visual Artist and Curator. We invite you to come and find pieces to fall in love with and add to your collections, all at the waterfrontʼs premiere landmark. Thank you for supporting us and helping us support practicing artists. please visit www.artinitiatives.ca 15-31/07/2010 No 14 (1004) Strona 14 Nowa Stara Zagora Wiesław Piechocki za komunizmu, teraz jest to bardzo niemodny język. Oprowadza wycieczki po mieście. Jest jego chodzącą encyklopedią. Co? Jeszcze nie byłem na poczcie? Od razu mnie tam prowadzi. Konsultuję mój przewodnik, nie wierząc Bułgarce pełnej inicjaty- 10 m x 10 m. Za tem równo sto m² ka myczków, uło żonych w znoju w IV wieku naszej ery! Dominuje geometria, wzory warkoczowe, bar dzo dy nami cz ne, krę cące się koła, koliste obręcze, desenie pełne gra cji. Buł garska ru sy cystka wyjaśnia mi główne Stara Zagora, mozaika, motyw dynamiczny atrakcje: tu de seń wy. No tak, to ta słynna poczta z czterech pór roku, pięknie wkomponowanych w obramowania gemozaikami! Po 5 minutach marszu inten - ometryczne a tu powtarzający się sywnego wchodzimy do główne- motyw swastyki. Urząd pocztowy go urzędu w centrum szóstego jedyny na świecie, gdzie mozaiki miasta Bułgarii - Starej Zagory. rzymskie sąsiadują ze sprzedażą Wchodzimy na piętro. Tam okien- znaczków bułgarskich! Przewodniczka nagle znika, ka, gdzie ludzie wpłacają kwity, rachunki, pobierają rentę. Jak to kiedy tylko podziękowałem jej, na poczcie. Ale to unicum! Wo- mówiąc „błagodarjà” w jej oj kół okienek balustrada z poręczą, czystym języku. Jestem nieznanej wewnątrz budynku. Pode mną wi- nauczycielce wdzięczny, jako iż otworzyła mi niespo dzianie wrota do zrozumie nia tego pięk nego miasta, zazwyczaj nie odwiedza nego tłum nie przez turystów. Mimo że miasto na zywa się Stara Zagora, jest ono tworem bardzo dialektycznie młodym. Kiedy w roku 1878 rozgorzała wojna między armią turecką (okupu jącą Bułgarię od 482 lat) a wojskami carskiej Rosji, Turcy podpalili miasto i ono doszczę tnie spłonęło prawie w 100%. Konkurs na odbu dowę wygrał czeski architekt L. Baier. Miał Stara zagora, meczet urbanistycznie pole do dzę cudo, wychylając się! W pół- popisu. Do dyspozycji spalona mro ku (fatalne oświetlenie!) równinna zie mia na wzgórzu. oglądam kwadrat na parterze, Baier zaprojektował układ sza kondygnację pode mną. Kwadrat chownicy. Widać to na planie: jest przecudowną mozaiką nawet Stara Zagora ma siatkę ulic, jakby niezbyt zniszczoną o rozmiarach była amery kańskim miastem! Przecinają się te ulice pod kątem zawsze prostym! Ale został amfiteatr rzymski w centrum i o dziwo meczet. Stoję pod nim teraz. On stoi w środku miasta, jak wszędzie w Bułgarii, tu od 1409 roku. Nie ma już minaretu, bo Todor Żiwkow, dłu goletni szef partii komunistycznej kazał go zburzyć, zaskarbiając sobie tym łaskę i miłość każdego Bułgara nie-tureckiego pochodzenia i niekoniecznie komunistycznych przekonań... Remontowany meczet przynajmniej ma na kopule olbrzymią czapkę z plastiku. Nie mogę zatem zwiedzić „Starego Meczetu, czyli po turecku „Eski Dżamija”. Po parudziesięStara Zagora, w parku miejskim ciu metrach, idąc wzdłuż kramów Miałem szczęście. Kiedy wysiadłem na cichym i niedoinwestowanym dworcu w Starej Zagorze z pociągu z Sofii (ta leży 200 km stąd na zachód), w ostrym wio sennym słońcu zobaczyłem najpierw niekończący się dywan żółtych kwiatków między szy nami. Pociągi jeżdżą po szynach a między nimi rosną wspaniałe żółte kwiaty. Poetyka transportu kolejowego? Przed dworcem stało parę dyżurnych taksówek. O dziwo, nie musiałem się targować, bo właściciel taksówki na gaz włączył bez mojego wezwania licznik. W Sofii trzeba się ostro targować. Zawiózł mnie do hotelu „Forum”, gdzie przed chwilą zostawiłem bagaże. Przeszedłem chyba 400 m i nag le zauważyłem piękne ruiny amfiteatru rzymskiego. No może nie takie piękne, może niezbyt efektowne, ale autentycznie stare z IV wieku po Chrystusie. I tu mam następne szczęście: uchylam skrzypiącą furtkę i wchodzę na ogrodzony teren amfiteatru. Normalnie jest zamknięty, chroniony kłódką. Ale gromadka młodzieży jest akurat skupiona na robieniu fikołków na scenie w powietrzu. Grupa jednym uchem słucha co mówi pani nauczycielka. Zapewne historyczka. Nieskrępowanie chodząc między kilkoma paniami nauczycielkami a młodzie żą, fotografuję obiekt. Jest śliczny, choć w stanie szczątkowym. Ale czuć pielęgnację. Wchodzę po stromych stopniach marmurowych (Boże, ile minęło od ich mozolnego wykucia przez robotników, mówiących 1600 lat temu po łacinie?) kontemplując załamania widowni i architrawy u zwieńczenia. Pani nauczycielka puszcza młodzież do domu, a mnie delikatnym ruchem ręki wyprasza z terenu archeologicznego. W ten sposób się poznajemy. Nie, nie jest historyczką. Studiowała rosyjski z podręcznikami szkolnymi, dochodzę do centralnego placu, zawartego w kwadracie między ulicami: Ruska, Generał Stoletow, Mitropolit Metodij Kusew i Car Simeon Weliki. Na placu wśród szachownicy ulic, wśród drzew i krzewów, chodników i klombów, siedzą mężczyźni raczej starsi, obserwując partię plastikowych szachów parkowych. Figury są wielkie, aby można je było przenosić na wielkie pola czarnobiałe. Grają tylko starsi mężczyźni, a patrzą na to tylko starzy mężczyźni. Żadnych kobiet na horyzoncie. Zaraz za polem szachowym widzę cokół pomnika. Wstydliwie na marmuro wej podstawie prezentują się wyryte sierp i młot. A kto stał przedtem na cokole? Obchodzę plac dookoła kilka razy, za każdym razem powtarzając kolejne nazwy tego miasta. Najpierw byli tu Trakowie i to sio ło nazwano Beroe. Potem przyszli Rzymianie, kroczący w kierunku Dunaju, aby podbić Dację. Tu wybudowali amfiteatr, forum i drogi. Nazwali owo „oppidum”, czyli przejściowe miasteczko Augusta Traiana, co dodawało mu splendoru. Od VI wieku przyszli tu Słowianie i ta wielka wieś nazywała się Werea. Kiedy Bułgaria weszła w orbitę wpływów Bizancjum, Grecy nazwali ten teren Irinopolis, czyli „Miasto Ireny”. Sami Bułgarzy nazwali osadę Boruj. Od końca XIV wieku Turcy nazwali ten gród „Eski Zagra”, przy czym „eski” oznacza „stary”. Vide wyżej „Stary Meczet”... I dopiero od 1879 roku mia sto to nazwano w ramach „wyzrażdane”, czyli „odrodzenia (narodowego)” Stara Zagora. Zatem dialektycznie to miasto jest bardzo stare, o korzeniach jeszcze trackich oraz jednocześnie nowe, po okropnych pożarach z 1878 roku. I ten refren „stary-nowy” powtarza tu się, o dziwo! Chodząc po dokładnie wytyczonych ulicach przez czeskiego architekta, oglądam stary teatr, bardzo piękny, taki, jaki mógłby stać w prowincjonalnym mieście w Austrii oraz olbrzymi nowoczesny teatr, wybudowany za dotacje europejskie z Brukseli. Zwiedziłem stare muzeum, proszące się wizualnie o dotacje oraz wspaniałe nowiutkie muzeum o granitowej wyszlifowanej i błyszczącej w słońcu fasadzie. Stałem przed starym liceum oraz wszedłem do nowego, imienia „Romen Rołan”, czyli funkcjonujące pod intelektualnym patronatem francuskiego pisarza Romain Rolland, gdzie młodzież bułgarska uczy się języków za chodniej Europy. W Starej Zagorze miesza się stare z nowym w sposób wyraźny. Wracam do mojego hotelu „Forum” niedaleko centrum. Jest nowocześnie urządzone w starej skorupie ścian i fasad. Znowu zatem znana tu dialektyka „starenowe”. Apogeum tej szczególnej dialektyki jest fakt, iż w restauracji mojego hotelu już po klasycznym kolacyjnym wstępie, czyli „sałacie szopskiej”, zamawiam wino z Nowej Zagory. A jestem przecież w Starej! Wino pochodzi z winnic Włocha Edoardo Miroglio. Jak i inni producenci wina z zachodniej Europy, Miroglio zainwestował w roku 2005 na terenach, mających łącznie 200 ha. Efektem jest wspaniałe czerwone wino, pasujące do mięsa jagnięcego albo do cielęcego (agneszko ilì teleszko meso). Koneserzy twierdzą, iż win nice bułgarskie mają stare tradycje, które należy ożywić nowymi projektami oraz zastrzykami inwestycyjnymi. Podobno krzyżowcy, ciągnąc do Jerozolimy, okrutnie się zasiedzieli na terenach dzisiejszej Bułgarii zbyt smakowało im wyborne trackie wino. Ja nie mogę się zasiedzieć: opuściwszy Starą Zagorę, czekam na nowe wyzwania turystycznych szlaków. Stara Zagora, amfiteatr rzymski No 14 (1004) 15-31/07/2010 Strona 15 Czy Lech Wałęsa był rewolucjonistą? DokoÒczenie ze strony 1 to, co słuszne... zabrać się do wyprowadzania, wyczyszczania, wypierania... a zacząć ma każdy od siebie. Wskazuje również, że podstawą “Solidarności” jest “re gion”; najpierw solidarność regionu, potem solidarność regionów między sobą. Wałęsa komentuje również opóźnienia w rejestracji NZSS “Solidarność”: Związek będzie funkcjonował nawet jeśli nie uzyska prawnego potwierdzenia. “Solidarność” jest dostatecznie duża, aby nie bać się niczego. Jeśli nie możemy być zarejestrowani, nie będziemy zwracać uwagi na biurokrację. 19 października: Ustalona zosta je wspólna nazwa związku przyjęta przez wszystkie uczelnie: Niezależne Zrzeszenie Studen tów. Celem Zrzeszenia jest działanie na rzecz rozwoju demokracji w środowiskach akademic kich, samorządności, autonomii wyższych uczelni. W Krakowie, na Wawelu od prawiona zostaje uroczysta msza przy współudziale wielotysięcznych tłumów. Obecni są przy wódcy “Solidarności”. W homilii ks. Józef Tischner mówi, że słowo “Solidarność” skupia w sobie nasze pełne niepokoju nadzieje, pobudza do męstwa i do myślenia, wiąże ze sobą ludzi, którzy jeszcze wczoraj stali od siebie daleko. Historia wymyśla słowa, aby następnie słowa mogły kształtować historię. Słowo “Solidarność” przyłączyło się dziś do innych, najbardziej polskich słów, aby nadać nowy kształt naszym dniom. Jest takich słów kilka: wolność, niepodle głość, godność człowieka - a dziś so lidarność. Każdy z nas czuje ogromny ciężar ukrytych w tym słowie treści. (…) Sens tego słowa określa Chrystus: Jeden drugiego ciężary nieście, a tak wypełnicie prawo Boże. Cóż to znaczy być solidarnym? Znaczy nieść ciężar drugiego człowieka. Nikt nie jest samotną wyspą. Jesteśmy zespoleni nawet wtedy, gdy tego nie wiemy. Łączy nas krajobraz, łączy nas ciało i krew, łączy praca i mowa. - Prymas kardynał Wyszyński celebruje w Pałacu Prymasow skim w Warszawie mszę dla Prezydium MKZ NSZZ “Solidarność” Regionu Mazowsze i delegacji “Solidarności” z gdyńskich zakładów pracy. Prymas mówi w homilii, że człowiek dzisiejszy nie może być tylko dodatkiem do maszyny. Potrzeba poszanowania godności ludzkiej u każdego człowieka wyprzedza jego potrzeby materialne. Po mszy Prymas rozmawia z przedstawicielami warszawskiej i gdyńskiej “Solidar ności” 20 października: Lech Wałęsa na wiecu w Jastrzębiu oświadcza, że “Solidarność” nie cofnie się przed żądaniami władz i nie zmieni statutu. Zamierzamy szanować i popierać Konstytucję, ale nie włączymy tego stwierdzenia “kierownicza rola partii” w nasz sta- tut. Stare związki nie były rejestrowane w Sądzie a działały. FJN nie jest zarejestrowany - zauważa Wałęsa - a działa. “Solidarność” rów nież zamierza istnieć i fun kcjonować niezależnie od rejestracji. Chcemy żyć z naszym socja lizmem, z polskim socjaliz mem. 21 października: I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania spotyka się z Prymasem Stefanem Wy szyńskim - Do Częstochowy przybywa de legacja “Solidarności” z Le chem Wałęsą, Anną Walentynowicz, Andrzejem Gwiazdą, Aliną Pieńkowską, Marianem Jurczy kiem, Ryszardem Kalinowskim, Andrzejem Rozpłochowskim. Przedmiotem dyskusji jest przede wszystkim kwestia przełamywania oporów władzy przy organizowaniu “Solidarności”, ale także pro blem rejestracji Związku i program działania. Lech Wałęsa podkreśla, że najważniejszym zadaniem jest za koń cze nie organizacji “Solidar ności” w całej Polsce i uporządko wanie struktury ruchu. W tej chwili jest 51 MKZ-tów, a wy starczy 10 do 17. Poza tym należy interweniować w sprawie ludzi pokrzywdzonych w przeszłości. Pilnować realizacji porozumień! 24 października: Sąd Woje wódzki w Warszawie, pod przewodnictwem Zdzisława Kościelniaka, wpisuje do rejestru związków NSZZ “Solidarność”. Dokonu j e przy tym samowolnych zmian w statucie, skreślając zapisy dotyczące prawa do strajku i dopisując stwierdzenie o kierowniczej roli PZPR. Po ogłoszeniu przez Sąd decyzji o za re jes tro waniu sfałszowanego statutu delegacja NSZZ “Solidarność” opuszcza salę Sądu Obraduje Sekretariat KC PZPR. Władysław Kruczek atakuje kierownictwo partyjne: Co to jest za sy tuacja, że Wałęsa musi przy jechać i uspokajać “Ursus” do roboty. To jest anarchia. Andrzej Wer blan odpowiada: Gdybyś mógł uspokoić “Ursus”, to byśmy ciebie wysłali. Szef MSW, Mirosław Milewski, przyznaje, że “Solidarność” jest autentycznie popularna, liczy ok. 5 mln, chociaż mówią o 7 mln. 29 października: Sąd Wojewódzki w Warszawie oddala wniosek o rejestrację NSZZ “So li darność Wiejska”, motywując swoją decyzję brakiem podstaw praw nych do tworzenia przez rolników indywidualnych związków zawodowych. Trzydniową wizytę w Polsce rozpoczyna brytyjski minister spraw zagranicznych Lord Carrington. 30 października: Stanisław Kania i Józef Pińkowski składają krótką wizytę w Moskwie. 1 listopada: Rzecznik prasowy Regionu Mazowsze, Janusz Onyszkiewicz, podaje, że rząd zobowiązał się do rozpatrzenia odwołania w Sądzie Najwyższym do 10 listopada i uznał, że 24 paź- Bill 65, An Act to revise the law in respect of not-for-profit corporations Projet de loi 65, Loi modifiant des lois en ce qui concerne les organisations sans but lucratif The Standing Committee on Social Policy will meet to consider The Committee intends to hold public hearings in Toronto, Kitchener, Sudbury and Kingston on August 23, 24, 25 and 26, 2010. Interested people who wish to be considered to make an oral presentation on Committee Clerk should contact the Those who do not wish to make an oral presentation but wish to comment on the Bill may send written submissions to the Committee Clerk at the address below An electronic version of the Bill is available on the Legislative Assembly website at: Shafiq Qaadri, MPP Chair/Président Katch Koch Clerk/Greffier Telephone/Téléphone: (416) 325-3526 Facsimile/Télécopieur: (416) 325-3505 TTY/ATS: (416) 325-3538 Room 1405, Whitney Block/Bureau 1405, édifice Whitney Queen’s Park, Toronto, ON M7A 1A2 Collect calls will be accepted./Nous acceptons les appels à frais virés. Ces renseignements sont disponibles en français sur demande. dziernika “Solidarność” uzyskała osobowość prawną. Związkowcy uzyskali także zgodę na wydawanie ogólnokrajowego tygodnika. Rząd obiecał również, że podwyżki płac będą realizowane w porozumieniu z załogami “Polityka” drukuje wywiady z dzia łaczami MKZ NSZZ “Soli darność” w Gdańsku: Lechem Wałęsą, Aliną Pieńkowską, Andrze jem Gwiazdą, Bogdanem Lisem oraz Bogdanem Boruse wiczem (będącym wciąż jeszcze członkiem KSS “KOR”). Lech Wałęsa deklaruje: Nie kwestionujemy socjalizmu, ani naszych sojuszy, respektujemy realia, to jest nieuniknione. Na pewno nie wrócimy do kapitalizmu, ani nie skopiujemy żadnego wzoru zachodniego (…). Socjalizm to jest system niezły i niech będzie, ale kontrolawany. 4 listopada,:- rzecznik rządu i przedstawiciele ministerstwa pracy, płacy i spraw socjalnych informują, że już 12 mln. pracowników objętych zostało podwyżkami, które wynoszą w skali rocznej 102 mld. złotych. Zapewniają, że pięciodniowy tydzień pracy będzie obowiązywał od początku 1981 r. 8 listopada: “Samorządność” publikuje wystąpienie A. Rajkiewi cza (eksperta rządowego) w Gdańskim Towarzystwie Naukowym. Jego zdaniem, jeśli przyjąć, że w 1980 r. tzw. minimum socjalne w Polsce wynosi 2020 zł, to poniżej tej granicy żyło 6 mln 200 tys. ludzi. W 1976 r. dla najbiedniejszych wyasygnowano zasiłki w kwocie 16 mld zł, a w 1979 tylko 14 mld zł. Rajkiewicz wskazuje, że podwyżki przyznawa ne po Sierpniu dotyczyły głównie najwyżej zarabiających. Jego zdaniem, obniżyły się normy żyw nościowe w szpitalach i przed szko lach oraz pogorszyło się zdro wie ludności na skutek braków w wyżywieniu. 10 listopada: “Solidarność” zgadza się na dołączenie aneksu postanowień konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy oraz fragmentu Porozumienia Gdań skiego, w którym MKZ uznawał kie rowniczą rolę PZPR w pań stwie. BIBLIOGRAFIA: A. Andrusiewicz, Polska 1980-1990, Kalendarz dekady przełomu, A. Babiński, 13 dni sierpnia J. Holzer, “Solidarność” 19801989, J. Karpiński, Portrety lat. Polska w odcinkach, NSZZ “Solidarność” 1980-1981. Podstawowe dokumenty. Kronika działalności. Bibliografia, pod red. B. Pasierby, M. Pernal, J. Skórzyński, Kalendarium “Solidarności” 19801989, “Solidarność” i opo zycja antykomunistyczna w Gdańsku (1980-1989), pod red. L. Mażewskiego i W. Turka, Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR a “Solidarność” 1980-1981, opr. Z. Włodek. Londyn 1992; Biuletyn Informacyjny “Solidarności”; “Dziennik Bałtycki”; “Kultura”; “Tygodnik Powszechny”; “Trybuna Ludu”; “Życie Warszawy”; Komputerowa baza danych Radia ESKA; Multimedialna encyklopedia PRL, Jolanta Cabaj 15-31 /07/ 2010 No 14 (1004) Strona 16 Kazimierz Z. PoznaÒski University of Washington Ukryta prawda Kiedy się czyta o tym, jak doszło do obecnego kryzysu finansowego w świecie to warto się zastanowić co z tego wynika dla Europy Wschodniej, w tym dla Polski z tym, że ważne jest czego się szuka. Moim zdaniem warto się zastanowić, co z tego wynika dla oceny dwóch dekad tzw. zmian systemowych, czyli budowania kapitalizmu po komuniźmie. Ogólne założenie przyjęte przez ogół - nie tylko elity ale i masy było od początku takie, że nie da się zbudować tego kapitalizmu po komuniźmie bez pomocy kapitalizmu, więc sięgnięto po tę pomoc i to nie byle jak, ale na potęgę, tak że w jakimś sensie te reformy ustrojowe znalazły się głównie w rękach zagranicznych instytucji, też rządów. Na tym ne koniec, gdyż nie tylko program - oraz jego zawrotne, szokowe tempo, znalazły się głównie w rękach zagranicznych ale najbardziej istotny element reform, mianowicie, prywatyzacja, zamieniał się z rozdawania majątku obywatelom w sprzedaż prawie całego odziedziczonego po komuniźmie majątku państwa zagranicznym firmom. Postawiono na zagranicznych inwestorów, gdyż - jak mówiono na okrągło - miejscowy naród nie zna się na kapitaliźmie, więc zaangażować tych co się znają, czyli ustabilizowane - najlepiej największe na świecie w swych biznesach czy sektorze, firmy to one postawią zaraz na nogi te walące się na skutek komunistycznej nieudolności sektory. Tu na miejscu w tych krajach nie tylko, że nie ma talentu żeby zarządzał z sensem kapitał, który dotąd marnowało państwo, ale nie ma nawet chętnych na to z wyjątkiem aferzystów, których jak można było usłyszeć - też na okrągło - nie brakowało za komunizmu, gdzie - jak dodawano - nie działało prawo tylko ordynarne kumoterstwo. Innymi słowy była groźba, że jak się postawi na własne siły to nie tylko, że aferzyści z czasów komunizmu - uzbrojeni w partyjne legitymacje - będą sobie mogli dalej pracować „brudnymi rę kami”, teraz za znacznie większe pieniądze, co byłoby nieuczciwe, bo wszystko co komunizm złego zostawił powinno być solidnie wytrzebione. Chodziło też o to, że z tymi aferzystami może powstać tylko chory kapitalizm, mówiąc wprost - złodziejski, a przecież to nie o to chodzi w drodze z komunizmu do kapitalizmu, tylko o to żeby wyłonił się kapitalizm zdrowy, oparty na uczciwych ludziach co się znają na rzeczy a nie na nieuczciwych, nawet gdyby się cudem znali na rzeczy. Tyle, że prawda jest taka, że sądząc z ocen obecnego kryzysu, finanse światowe - właściwie głównie zachodnie, złamały się na gigantyczną skalę nie dlatego że ktoś się za bardzo rozpędził błędnie oceniając sytuację, a za nim rzuciła się reszta, tylko dlatego, że jak wypowiedział się były premier Wielkiej Brytanii, w finansach upadła moralność. Obecny kryzys finansowy to kryzys moralny, skutek złamania się ustalonych norm działania, że się reprezentuje klienta i chroni wartości jego oszczędności złożonych w banku oraz że się nie ma do czynienia z podejrzanymi inwe storami tylko przyznaje się pie niądze - kredyty - starannie sprawdzonym inwestorom, no, i, wyłącznie uczciwym. Zamaist tego zaczęły się siuchty, z bankami, które zaangażo wały się potężnie w spekulowanie pieniędzmi depozytorów, głównie z myślą jak tu zarobić największe opłaty - narzuty - na poszczególne transakcje, nawet gdyby one nie były dobrze przygotowane albo z góry skazane na niepowodzenie w przyszłości, o którą nikt się bardzo nie martwił. Robiono te podejrzane transakcje z klientami, których trzeba było nabrać, więc włączono do tych operacji firmy, których rolą jest klasyfikacja poszczególnych instrumentów - linii kredytowych, czy ubezpieczeń asekuracyjnych, żeby uspokoić niespo koj nych klientów, że wszystko co kupują od banków jest super, najwyższej rangi. W ramach tego pędu do spekulacji, banki zaangażowały się gigantycznie w fuzje - przez wykup lub nie - firm, też dla opłat, iście gigantycznych - często po pół miliarda dolarów lub więcej - i znowu dokoopto wano sojuszni ków, mianowicie firmy konsultacyjne, które zabrały się do „korzystnej” wyceny majątku przejmowanych firm. Co to ma do rzeczy, a mianowicie to, że budowaniem kapitalizmu po komuniźmie w Europie Wschodniej, w tym w Polsce, zajął się nie żaden zdrowy kapitalizm tylko chory, lub dokładniej kapitalizm, który stał się chory na skutek deregulacji, czyli pozbawienia państwa środków kontroli sektora bankowego, tak jak by uznano, że tam tylko są święci. Te same firmy, które fatalnie rozłożyły system finansowy, jak w Stanach Zjednoczonych, czy jeszcze gorzej w Irlandi, albo najgorzej - w Islandii, włączyły się w transformację ustrojową, w tym oczywiście w fuzje, czyli w tym przypadku - jeśli chodzi o reformowaną Europę Wschodnią, w prywatyzację, i nie da się temu zaprzeczyć. Trudno sobie wyobrazić, żeby to co się udało tym firmom nawyra biać w swoich krajach, gdzie państwo i rynek, ciągle działało lepiej niż w reformowanej Europie Wschodniej, nie dało się tym firmom - również w zmowie i po cichu - wdrożyć w tych krajach, na logikę, na większą jeszcze skalę, mianowicie jeszcze bardziej nieuczciwie. Jak ktoś się zastanawia dlaczego prywatyzacja zamieniła się z rozdawnictwa obywatelom na rozdawnictwo obcym inwesto rom, płacącym grosze, oczywiście na bazie wycen zrobionych przez firmy zagraniczne, to odpowiedź jest gotowa, czyli, żeby powtórzyć, nie mogło być „zdrowej” prywatyzacji jak wpadła w „niezdrowe” ręce. No i oczywiście, ponieważ tak powstawał ten kapitalizm w tych krajach, to nie było mowy żeby się wyłonił uczciwy kapitalizm, chyba że jakimś szczęśliwym przypadkiem, ale tą hipotezę zostawiam do udowodnienia tym, którzy gratulują sobie, że tak szybko kraje te stworzyły sobie normalny kapitalizm tak jak gdzie indziej, tyle że on nie jest normalny. Weather or climate change? By Dianne Saxe It's hard to know whether individual weather events are just random fluctuations, or whether they are growing signs of climate change. What we need to look for are patterns- is the weather changing? And how do the changes that are actually happening compare to those predicted for climate change? Three years ago, two federal government departments (Natural Resources Canada and Health Canada) published reports on the damage climate change was al ready doing to Canada, and what we should expect to follow. No one paid much attention, but the predictions just keep coming true, in Canada and around the world. Time to read only one? Health Canada predicted that global warming would increase Cana dians' exposure to diseases that are endemic in animals, including: bubonic plague. Plague? In Canada?!? The black death that killed one third of the population of medieval Europe? Last week, Parks Canada announced that a prairie dog in a national park had been found, dead of…. bubonic plague. i NRCan's report, From Impacts to Adaptation: Canada in a Changing Climate 2007 ii, predicted summer heatwaves that are more extreme and longer, leading to deaths, reduced crop growth and wildfires. This year looks as if it will be the hottest year in recorded history. iii Wildfires burned again in BC. The Yukon had 32, 000 hectares of forest burned by early June. iv Quebec's May forest fires required people to evacuate their homes, and burned over 350 square miles (880 square kilo metres) in a week. A recent study says that heat waves have already surpassed worst-case projections, but will become more intense and un predictable. vi Toronto's sweltering summer pales against what is happening in other northern countries. As we write, everyone who can is fleeing Moscow because of fire and smoke vii ; Russia has had an estimated 15,000 deaths from heat.The heat is also predicted to reduce Russian agricultural and industrial output by $1.5 trillion. Here are more of NRCan's 2007 predictions, compared to recent news reports (in italics): Northern Canada will see de- creases in permafrost, sea and lake ice and snow cover. Recent research confirms: the Devon Island ice cap, one of the largest and most important arctic ice masses, has been shrinking steadily since 1985. Arctic ice cover may be at its lowest level in several thousand years. x There will be a shift in the types and number of species of plants and animals, with competition by species that move north, and introduction of new diseases. An epidemic of spruce bark beetle will likely lead to decimation of white spruce trees. There will be more frequent and intense storms in Atlantic Canada. Sea levels will rise, increasing erosion of the coastline and flooding. Storms in Nova Sco tia and New Brunswick brought power failure and flooding in February. Last year brought record wet weather. xii In Québec and Ontario, extreme weather, like heat waves, drought, intense rain, ice- and wind-storms, will be more frequent, stressing water, energy and tran sportation infrastructures. Much of southern Ontario and Quebec is facing dry to record dry conditions this year. xiii Near-record-low precipitation has deprived hydroelectricity operators of the water levels needed to turn they turbines. xiv Ontario had an astonishing 29 tornados in 2009. The Prairies will see a shift in fire and insect disturbances, and an increase in non-native species. Water will become more scarce; wildfires and severe floods will occur more often. Northern Prairies are exceptionally dry this year, while the south wallows in very wet conditions. In July, heavy rain triggered the most severe flooding ever seen in Yorkton, Saskatchewan. Calgary had $400 million in hail damage in July, one of Canada's most expensive storms ever. xviii Last year, the Red River had record floods. Some regions of British Co lum bia will have more water shortages, and more competition among uses for the water (e.g., for power, irrigation, municipalities, recreation). A melting glacier triggered an avalanche of mud near Pemberton this month, resulting in evacuation of 1500 residents. Fires and pest infe stations will affect forests. Last year, there was a 7-fold increase in BC forest fires. xxi The largest known outbreak of mountain pine beetle has killed millions of trees, and is spreading rapidly. Coincidence or pattern? I'm worried; are you? Strona 17 No 14 (1004) 15-31/07/2010 KLINIKA REGENERACJI NATURALNEJ MedQuantum Research Laboratory® Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D. • Akupunktura • Homeopatia • Electro-Medicine “Medycyna Przysz∏oÊci” • Enart Therapy • Zio∏olecznictwo • Irydologia • Dietetyka • Programy odwykowe • Skuteczne metody odchudzania • Walka z bólem, stanami alergicznymi • Komputerowa analiza diety i alergenów • Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita grubego, krwi i limfy • Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol, cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory, artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych. TEST KOMPUTEROWEJ OCENY ZDROWIA “Total Health CyberScan” Opis i wykresy graficzne NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc, tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych, gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych. Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie, bezinwazyjne. Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç odpowiednie lekarstwa. Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia analizowanego organu na monitorze komputera. Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ i umów si´ na wizyt´. e-mail: [email protected] Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60 (905) 602-4191 1-877-949-9993 Choroba uchyłkowa MEDYCYNA NATURALNA Redaguje Dr.T.SzczÍsny Andrews, Ph.D. Jest to choroba wywo≥ana prze uchy≥ki, bÍdπce nabytymi uwypukleniami b≥ony úluzowej do b≥ony miÍúniowej úciany prze wo du pokarmowego, ktÛre powo dujπ objawy w wyniku zalegania ka≥u, stanu zapalnego, krwawienia lub pÍkniÍcia. Te ma≥e lub wiÍksze, bowiem rozmiarami zawierajπce siÍ miÍdzy 3 mm do 3 cm uchy≥ki lub kieszonki w jÍ zyku an giel skim i medycznej nomenklaturze noszπ nazwÍ di v erticula, zaú schorzenie diverti culi tis. Mogπ siÍ one pojawiaÊ w kaø dym miejscu jelita grubego, ale naj czÍúciej w lewym gÛrnym za giÍciu tego jelita, tzw. esicy. Ludzie u ktÛrych wytworzy≥y siÍ uchy≥ki najczÍúciej cierpieli w przesz≥oúci na zaparcia lub ich stolce mia≥y charakter zwany ìhard stoolsî. Choroba uchy≥kowa wystÍpuje rzadko u osÛb poniøej 40 r.ø., ale potem czÍstoúÊ ich szybko narasta; stπd ma je prawie kaødy cz≥owiek w wieku 90 lat. Uchy≥ki olbrzymie wys tÍ pujπ rzadko, sπ úrednicy 3 do 15 cm. i mogπ wystÍpowaÊ poje dyÒczo. Nagminnymi objawami sπ na przemienne biegunki i zaparcia, wzdÍcia, jednakøe w nastÍpstwie wnikania ka≥u do torebki uchy≥ka mogπ wystÍpowaÊ wtÛr ne nad øerki, stany zapalne i gazy, bÛle spastyczne jelit. Diagnoza lekarska w poczπtkowym okresie moøe wskazywaÊ na IBS (Irrita b le bowel syndrome). Uwaøa siÍ, øe przyczynπ powstawania uchy≥kÛw jest skurcz odcinkowy war st wy miÍúniowej jelita. Prowadzi on do zwiÍkszenia ciúnienia i nas tÍp czego wybrzuszenia siÍ b≥ony úluzowej jelita. U osÛb chorych pojawiajπ siÍ niekiedy masywne krwawienia w úwietle uchy≥ka, zaleøne prawdopodobnie od nadøerki przylegajπcego naczynia, a wtÛrne od wype≥nienia siÍ uchy≥ka stolcem. Poza niebezpieczeÒstwem krwawienia uchy≥ki per se sπ nieszko- dli we. Jednakøe w nastÍpstwie wnikania ka≥u do torebki uchy≥ka mogπ wystÍpowaÊ wtÛrne nadøerki, stany zapalne i zapalenie uchy≥ka - diverticulitis, z towarzyszπcymi powik≥aniami. Uchy≥kowoúÊ naleøy podejrzewaÊ w razie obecnoúci takich objawÛw jak krwawienia z odbytu lub zapalenie uchy≥kÛw. Uchy≥kowoúÊ zazwyczaj rozpoznaje siÍ na podstawie badania kontrastowego jelita grubego, szczegÛlnie z podwÛjnym kontrastem lub na podstawie kolonoskopii. Celem leczenia uchy≥kowoúci jest ograniczenie odcinkowego skur czu jelit. Bardzo pomocne bÍdzie tutaj stosowanie diety boga to resztkowej, a wiÍc z duøπ iloúciπ w≥Ûkna w swoim sk≥adzie, stosowaniem preparatÛw z nasion psyllium lub otrÍbÛw. Lekarze zapisujπ czÍsto leki przeciwskurczowe (np.belladonnÍ lub fenpbarbital). W praktyce znaczenie tych preparatÛw jest trudne do oceny. Stosowanie przewlek≥e, zw≥aszcza przez osoby w star szym wieku, mogπ wywo≥aÊ przeciwne dzia≥anie. Nie usprawiedliwione sπ zabiegi operacyjne wykonywane u chorych z nie powik≥anπ uchy≥kowatoúciπ. Wielkie uchy≥ki (giant diverticula) wymagajπ leczenia operacyjnego. W celach prewencyjnych i terapeutycznych powinno siÍ konsumowaÊ 25 do 30 gramÛw w≥Ûkna rozpuszczalnego i nierozpuszczalnego. W≥Ûkno (fiber) spotyka siÍ w owocach, jarzynach, rÛønego rodzaju zboøach. Skuteczniejsza jest konsumpcja dodatkÛw w≥Ûknistych w miejsce zjadania duøej iloúci w≥Ûkna per se. Poniewaø w≥Ûk no absorbuje duøe iloúci wody naleøy pamiÍtaÊ o wypijaniu 8 - 10 szklanek wody dziennie (8 ounce). Konsekwencjπ zapalenia, diverticulitis jest podraønienie i infekcja jelita grubego. Wskazane bÍdzie w takiej sytuacji uøycie ziÛ≥ z grupy demulcents, ktÛre majπ w≥aúciwoúci os≥aniajπce i ≥agodzπce stan podraønienia. W sklepach zio≥owych sπ sprzedawane czÍsto mieszanki zio≥owe o kombinacji znanej jako Robertís Formula, bardzo skutecznej przy wszelkich powik≥aniach gastryczno-jelitowych. Mieszanka ta zawiera w swoim sk≥adzie miÍdzy innymi slippery elm, marshmallow root i geranium. Zawiera ona takøe wyciπgi z echinacea i goldenseal Innym dobrym úrodkiem jest turmeric wiodπcy sk≥adnik przyprawy curry o silnych w≥aúciwoúciach przeciwzapalnych. Pozwala on zmniejszyÊ obrzÍk, draøliwoúÊ i napiÍcie tkanki jelita grubego. Dodatkowo posiada w≥aúciwoúci antyoksydacyjne i jest dobrym czynnikiem wspomagajπcym trawienie. Stosowany jest od tysiÍcy lat przez ludowπ medycynÍ w Chinach i Indiach. Praktycy medycyny Ayurvedic uwaøajπ, øe dzia≥anie turmeric przekracza lokalne w≥aúciwoúci w jelicie grubym, przyczyniajπc siÍ redukcji powstajπcych gazÛw w jelitach oraz zwiÍkszajπ produkcjÍ sokÛw tra wiennych. Os≥ania úluzÛwkÍ øo≥πdka przed niebezpieczeÒs t wem powstania owrzodzeÒ, jest skuteczny w schorzeniach wπtrobowych. Zapalenie uchy≥kÛw jest juø powaønπ chorobπ, dotyczy bo wiem b≥ony úluzowej uchy≥kÛw z towarzyszπcymi powik≥aniami zwiπzanymi z zapaleniem oko≥ouchy≥kowym (peridiverticulitis), ropowicπ úciany jelita, pÍk niÍ ciem, tworzeniem siÍ ropni lub zapaleniem otrzewnej, z takimi zaburzeniami, jak niedroønoúÊ, przetoki i krwawienia bπdü teø bez tych komplikacji. Pierwotnymi objawami cho roby uchy≥kowej sπ zazwyczaj bÛl, lekka tkliwoúÊ w lewym dolnym kwadrancie jamy brzusznej oraz gorπczka. Zapalenie uchy≥kÛw moøe przebiegaÊ z przedziura wieniem do wolnej jamy ot rzewnej lub utworzeniem ropnia, ktÛre powodujπ wystπpienie przedmiotowych objawÛw zapale nia otrzewnej. NajczÍstszymi chorobami, ktÛre naleøy rÛø ni cowaÊ z uchy≥kowatoúciπ, sπ ostre zapalenie wyrostka robaczkowego oraz rak jelita lub jajnika.. Uchy≥ki rzadko wystÍpujπ w øo≥πdku, natomiast ich obecnoúÊ w dwunastnicy jest stwierdzana (na podstawie wielu badaÒ) u oko≥o 25% pacjentÛw. W 90% przypadkÛw obecnoúÊ uchy≥kÛw dwunastnicy jest bezobjawowa. Powik≥ania zwiπzane z obecnoúciπ uchy≥kÛw dwunastnicy wystÍpujπ rzadko, ale mogπ byÊ powaøne. NajczÍstszym stwierdzanym powik≥aniem jest zapalenie z przedziurawieniem uchy≥ka. MoøliwoúÊ wystπpienia i pÛüniej szybkiego rozwoju stanu zapalnego jest zawsze elementem, ktÛry niesie w sobie moøliwoúÊ powaønych komplikacji. ZapobiegaÊ temu moøna zaøywajπc preparaty zawierajπce w swoim sk≥adzie echinacea i goldenseal. Skutecznym jest takøe roztwÛr srebra koloidalnego. Preparaty te mogπ byÊ stosowane naprzemiennie ìOn and Offî w okresach dwutygodniowych. Wyciπg 10% øy wicy peruwiaÒskiej Dragonís Blood jest takøe stosowany z powodzeniem w przypadkach krwawiπcych diverticulitis. Celem przyúpieszenia gojenia uszkodzonej b≥ony úluzowej specjaliúci medycyny naturalnej zalecajπ suplementy witamin A, E i C oraz formÍ chelated cynku. Gdy dojdzie do wstÍpnego wylecze nia stanu zapalnego naleøy pamiÍtaÊ o czynnikach sprzyjajπcych nawrotom choroby, a wiÍc dieta winna byÊ niskot≥uszczowa, bogata we w≥Ûkno; poza tym naleøy pamiÍtaÊ o regularnych Êwiczeniach fizycznych celem utrzymania i zachowania elastycznoúci miÍúni jamy brzusznej i jelit. Trzeba pamiÍtaÊ o piciu wystarczajπcej iloúci wody. Wspomnia≥em dzisiaj chorobÍ zwanπ Zespo≥em podraønionego jelita (IBS), poniewaø jest to choroba bardzo popularna na kontynencie amerykaÒskim, warto poúwiÍciÊ jej kilka s≥Ûw w tym felietonie. Dane statystyczne mÛwiπ, øe oko≥o 60 milionÛw AmerykanÛw (≥πcznie z Kanadyjczykami) cierpi na IBS, ponad 20 milionÛw ma wrzody øo≥πdka i prawie 70 milionÛw jest trapionych codziennie zgagπ. Generalnie wiÍc sprawÍ ujmujπc co trzeci cz≥owiek uskarøa siÍ na k≥opoty z przewodem pokarmowym. Choroba IBS, lub inaczej spastic colon polega na naprzemiennych atakach biegunki i zaparÊ. CzÍsto jest mylnie rozpoznawana lub wadliwie diagnozowana jako duøo powaøniejsze schorzenie wrzodziejπce zapalenie jelit (IBD lub Crohnís disease). Statystyki mÛwiπ, øe IBS jest drugπ po popularnym przeziÍbieniu przyczy nπ nieobecnoúci w pracy w Ameryce. Naukowcy twierdzπ, øe w 90% objawy tej choroby nigdy by nie zaistnia≥y, gdybyúmy przestrzegali podstawowych zasad higieny spoøywania posi≥kÛw, ich dietetycznej kompozycji, wyeliminowania alergiÍ powo dujπcych potraw, inwazji Candida albicans, zmniejszenia stresu w codziennym øyciu oraz wzmocnienia systemu odpornoúciowego. T≥uste, smaøone potrawy, niedostateczna iloúÊ w≥Ûkna w posi≥kach, potrawy pozbawione enzymÛw, lub wrÍcz zbyt duøo jedzenia, nie mÛwiπc juø o hura ga nowym wrÍcz tempie spoøywania pokarmÛw, gdzie nie ma czasu na gryzienie i øucie, tylko ≥apczywe po≥ykanie - oto jedne z najczÍstszych przyczyn powodujπce IBS. Podczas gdy niedobory pokarmowe mogπ byÊ jednπ z przyczyn schorzenia to alergie pokarmowe bÍdπ drugπ przyczynπ. NajczÍstszymi alergenami sπ ziarno pszenicy, jajka i produkty mle czne. Choroba zwana ìceliakiπî lub ìsyndrom cieknπcego jelitaî sπ typowymi przyk≥adami kompli kacji alergicznych. Inwazja Candida albicans lub innych pasoøytÛw lub bakterii uszkadza ekologiÍ jelit, uszkadzajπc symbiotycznπ florÍ tam egzystujπcπ i potrzebnπ; prowadzi to w konsek wencji do uszkodzenia wyú ciÛ≥ki jelit i kolejnych infekcji. Sytuacja ta mobilizuje uk≥ad odpornoúciowy do wzmoøonej aktywnoúci, reakcji zapalnych i odpowiedzi alergicznej jedno czeúnie. 60% aktywnoúci uk≥adu immuno lo gicznego jest zgromadzone wokÛ≥ uk≥adu pokarmowego, celem jest utrzymanie pod kontrolπ pasoøytÛw, bakterii i wirusÛw, ktÛre wciπø majπ kontakt z przewodem pokarmowym. O roli Candida albicans, Helicobacter pylori pisa≥em niedawno, dziú wspomnÍ øe Crohnís disease moøe byÊ wywo≥ana bakteryjnπ infekcjπ, wirusy powodujπ stomach flu, nie mÛwiπc juø o tysiπcach turystÛw, ktÛrych wakacje zosta≥y kompletnie popsute na skutek galopujπcych biegunek po zaka øe niu miejscowymi, egzotycznymi czÍsto pasoøytami. WspÛ≥czesna medycyna stosuje najczÍúciej w takich przypadkach rÛøne formy úrodkÛw anty-kwaso wych, przeciwbiegunkowych, przeczyszczajπcych lub jeszcze silniejszych recepturowych preparatÛw. Ich efektywnoúÊ jest czasami bardzo po≥owiczna i czasowa. Dobrπ czÍúciπ w tym zespole smutnych komunikatÛw zdrowotnych jest fakt, øe medycyna naturalna jest w stanie zapewniÊ bezpieczne i skuteczne postÍpowanie w komplikacjach jelitowych. Herbata, napar z miÍty jest dobrym úrodkiem obniøajπcym napiÍcie przewodu pokarmowego. Olejek miÍtowy jest popularnie stosowany w Europie w przypadku skurczÛw jelit, nadmiaru gazÛw oraz stymulacji produkcji øÛ≥ci, sprawy zawsze bardzo aktual nej w wypadku IBS. Pra wi d≥owy dowÛz sk≥adnikÛw odøywczych w postaci multiwitamin, minera≥Ûw, antyoksydantÛw, kontrola poziomu øelaza oraz witaminy B-12 odgrywajπ bardzo waønπ rolÍ. Problemy dietetyczne i øywieniowe oraz niegdysiejsze kuracje antybiotykowe mog≥y uszkodziÊ florÍ bakteryjnπ, a zatem dodatek rÛønych szczepÛw Lactobacillus acidophilus wzmocni produkcjÍ przez uk≥ad immunologiczny gamma interferonu, ktÛry to uniemoøliwia replikacje wirusÛw. Podobnie wyglπda sprawa z produkcjπ bia≥ka odpornoú cio wego o nazwie IgE, ktÛre jest odpowiedzialne za niszczenie pasoøytÛw. Badania wykaza≥y, øe iloúci produktÛw wytwarzanych przy procesie zapalnym mogπ powaønie uszkadzaÊ úcianki jelit i prowadziÊ do chorÛb jelita grubego. 15-31/07/ 2010 No 14 (1004) Strona 18 Protoplaści Polskich Wojsk inżynieryjnych DokoÒczenie ze strony 1 Zamość jako pierwszego w Europie tzw. miasta fortyfikowa nego. Po Stefanie Batorym sztukę wojenną na wysokim poziomie utrzymywał Władysław IV. Ważnym jego celem było rozwinięcie piechoty, artylerii i inżynierii. Organizacyjnie inżynieria w dal- Utworzona w 1774 r. jednostka inżynieryjna pod nazwą Korpusu Pontonierów (5 oficerów inżynierów, 25 podoficerów i rzemieślników oraz 170 żołnierzy), została rok później przeformo wana w Korpus Inżynierów, lecz wchodził on nadal w skład artylerii. Dopiero uchwałą Sejmu Czteroletniego z 22 października 1788 r. Przeprawa polskiej artylerii po moście na pływakach z beczek zbudowany przez polskich saperów we wrześniu 1514 r. przed bitwą wojsk polskich z moskiewskimi pod Orszą szym ciągu wchodziła w skład został powołany jako orga artylerii. Inżynierowie byli zara- nizacyjnie samodzielny Kor pus zem artylerzystami, fortyfikatora- Inżynierów Koronnych i Li mi, minerami, pontonierami, kar- tewskich. Pierwszymi dowódcami tografami i budowniczymi. zostali pułkownicy: Karol SieraDuże zmiany w tej dziedzinie, kowski i Jakub Jasiński. zwłaszcza strukturalne, rozpoczęNa koniec należy wspomnieć o ły się pod koniec XVIII wieku wielkim, ponadczasowym dziele sta raniem króla Stanisława Au - in żynierów wojskowych, jakim gusta Poniatowskiego. Nastąpił jest Kanał Augustowski - droga też rozwój myśli wojskowej, w wodna długości 101 km, łącząca tym także inżynierii. Król założył Wisłę z Bałtykiem poprzez dopływ 1765 r. w Warszawie Szkołę wy Niemna. Kanał został zaproRycerską, której absolwenci otrzy- jektowany w 1824 r. przez gen. mywali wykształcenie wojskowe, Ignacego Prądzyńskiego. Budowa SENSATION !!! The Godfather of Latin music - The Greatest Living Guitarist 17 Grammy Nominations - 8 Time Grammy Award Winner 45 Gold and Platinum Records - A Legend in Concert - FELIZ NAVIDAD - 40 TH ANNIVERSARY WORLD HOLIDAY TOUR 2010 accompanied by 5 outstanding musicians Rekonstrukcja fragmentu mostu łyżwowego (tzw. most Jagiełły), który zostal zbudowany w Puszczy Kozienickiej w 1410 r. przez mistrza Jarosława. Most został spławiony Wisłą pod Czerwinsk i tam zmontowany zwłaszcza „uczonych broniach”, za jakie uważano artylerię i inżynierię. Pierwszym absolwentem Szkoły Rycerskiej był Tadeusz Koś ciuszko, generał saper, na czelnik pierwszego polskiego powstania w walce o niepodległość, będący niewątpliwie duchowym przywódcą polskich saperów. rozpoczęła się w 1825 r. i była pro wadzona przez Wojsko wy Korpus Inżynierów. Pracami kierował początkowo Prądzyński (do 1826), później zaś gen. Jan Chrzciciel de Grandville Malletski oraz Jan Paweł Lelewel (do 1830). Zbigniew Moszumański Saturday, November 27th 2010 at 7:00 pm The Queen Elizabeth Theatre 90 Princes Boulevard at CNE Grounds, Toronto In appearance also Margaret Maye - mezzosoprano Ƥ ̵ǡǡ TICKETS: ONLINE AT: www.ticketwindow.ca or TEL: 1- 877-700- 3130 LOCAL STORES: Polimex 416.537.3496, Roncesvalles Husarz 905.277.5171, Plaza Chopin Piast Travel 905.270.2600, Starsky I $55, $75, $95, $125, $150 HST included + service fee Kanał Augustowski. Sluza Przewięź została wybudowana w latach 18261827 pod kierownictwem por. inż. Augusta Schultza. Długość śluzy - 47.2 m, szerokość - 6,05 m. Najbardziej obciążona turystycznie, łączy jezioro Białe ze Studzienicznym. Strona 19 No 14 (1004) 15-31/07/2010 XVII Forum Mediów Polonijnych Tarnowskie Góry DokoÒczenie ze strony 4 detali architektonicznych m.in sklepienia krzyżowo-żebrowe. Na piętrze znajduje się cenny drewniany strop polichromowany z pierwszej połowy XVII w., renesansowy kamienny portal i stiukowe sklepienia. Dębowe, klep kowe drzwi wejściowe po chodzą z pierwszej połowy XVIII w. Obecnie część gastronomiczna zajmuje parter zaś Muzeum piętro i poddasze. Pierwsze starania o utworzenie Muzeum w Tarnowskich Górach sięgają okresu międzywojennego. Kwestia muzeum powróciła do życia w 1954 r., kiedy to w statucie Stowarzysze nia Miłośników Historii i Zabytków Ziemi Tarnogórskiej znalazł się zapis o utworzeniu muzeum. We wrześniu 1958 r. tych ziem jest fotokopia tzw. Ordunku Górnego z 1528 r. Z okresu międzywojennego po chodzą m.in. dokumenty i zdjęcia Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, towarzystw muzycznych oraz 3 Pułku Ułanów i 11 Pułku Piechoty, które stacjonowały w mie ście w latach 1922-1939. Zbiory kultury ludowej z prze łomu wieków XIX i XX są także stałą ekspozycją pt. „Kultura ludowa ziemi gwarków”. Prezentowane są stroje ludowe, wnętrza mieszkalne wraz ze sprzętami i narzędziami gospodarstw chłopskich oraz liczne figurki i obrazy religijne. Wzniesiony pod koniec XIX w. trzykondygnacyjny budynek Ratusza z czterospadowym dachem i ośmioboczną wieżą znajduje się Zapanował nam Bronisław John Moscow nastąpiło uroczyste otwarcie placówki pod nazwą Muzeum Re gio nal nego. Ostatni generalny remont pomieszczeń muzealnych został wykonany na koszt miasta w latach 1993 - 1994. Na wy różnienie zasługuje sala renesansowa, gdzie prezentowane są dzie ła sztuki pochodzące z ko lekcji ks. Infuła doktora Michała Lewki. Znajdują się obrazy malarzy holenderskich, flamandz kich, włoskich, hiszpańskich oraz francuskich z XVI-XVII w. Wśród nich są tutaj portrety pochodzące prawdopodobnie z pracowni Cornelisa de Vos i Petera Paula Rubensa. Uzupełnieniem ekspozycji są meble pochodzące z XVI-XIX w. Muzeum posiada działy: historyczny, etnograficzny, sztuki i naukowo-oświatowy. Oprócz stałych ekspozycji prezentowane są tutaj liczne wystawy czasowe. W ramach działalności wydawniczej ukazały się m.in.: „Historia Tarnowskich Gór” pod red. J. Drabiny, „Tarnowskie Góry na dawnej pocztówce” - K. Gwóźdź, Z. Krzykowskiej oraz „Vademecum kolekcjonera śląskiej porcelany” L. R. Gatys. Dwie sale muzeum przeznaczono na stałą wy stawę pt. „Z dziejów Tarnowskich Gór”. Wśród zgromadzonych tu eks ponatów i dokumentów nawiązujących do najdawniejszej historii przy Rynku 4. Jest on sie dzibą władz miejskich. Z XVII w. pochodzi Dom Wie przo w skiego przy Rynku 3, w którym to można podziwiać sklepienia krzyżowokolebkowe. Kamienica przy Rynku 13 o nazwie Dom Bernarda była siedzibą magistratu. na przełomie wieków XVI i XVII Zabytkowe domy znajdują się przy ul. Gliwickiej 2, 4 i 6 z zacho wanymi sklepieniami krzyżowożebrowymi i przyściennymi arkadami. Pochodzący z XVI w. dom, który można oglądać przy ul. Gliwickiej 6 był pierwszą siedzibą władz miejskich i urzędu górni czego. W 1534 roku w jego piw ni cach więziono zbunto wa nych gwarków. W ścianie budynku wmu rowana jest bryła rudy sreb ra, którą jak głosi legenda znalazł chłop Rybka. Podobno przed wiekami chłopu o imieniu Rybka przyśniły się leśne ludki tańczące wokół wielkich świerków. Ciekawy, pasąc krowy zawędrował na skraj lasu. Tam bez przyczyny zwierzęta zaryły rogami w ziemię. Kiedy z trudem udało mu się je wyswobodzić ujrzał ich rogi w promieniach słoń ca błyszczące srebrem; sreb rem, dzięki któremu naro dziło się miasto gwarków o łacińskiej nazwie Montes Tarnovicensis. Zofia Lachowicz 3730Lakeshore Blvd. West, Etobicoke, Ontario M8W 1N6 Polacy mają za sobą kolejne wybory. Tym razem przyśpieszone, spowodowane smoleńską narodową tragedią. Ze zrozumiałych względów, to po krótkiej kampanii wyborczej, wybraliśmy kolejnego prezydenta naszej Rzeczpospolitej. Bronislaw Komorowski wygrał wbrew tym, którzy go nie chcieli i wbrew tym, którzy chociażby dla przykładu, słali do mnie e-maile, abym dla „Ojczyzny ratowania” gło sował na Jarka. Wygrał, ku satysfakcji tych, którzy także słali do mnie e-maile o treści nierzadko dalekich od dyplomatycznego języka. Mając kompletne rozdwojenie jaźni, nie głosowałem ani na jednego ani na drugiego, bo też żaden z tych kandydatów nie spełniał moich oczekiwań. I to z różnych względów. Z arytmetyki wyborczej wynika, że mój głos i tak nie zaważyłby na ostatecznym wyniku wyborów. Nie głosując, nie przyczyniłem się ani do porażki jednego, ani do zwycięstwa drugiego. Chociaż tak po prawdzie, to tak na dobrą sprawę to, że Bronisław Komorowski wygrał nie świadczy o tym, że jest zwycięzcą i to, że Jarosław Kaczyński przegrał w cale nie dowodzi, że jest przegranym. Gdyż tak naprawdę, to właśnie on, czyli Jarosław odniósł suk ces. Chociażby, dlatego że uzyskał bardzo dobry wynik wyborczy i był bliski zwycięstwa. Co sprawiło, że Kaczyński mógł przejąć prezydencki urząd po swym bracie Lechu? Według mnie, sprawiła to jego znakomita kam pania wyborcza. To wręcz doskonała umiejętność jego sztabu wyborczego grania na społecznych nastrojach i narodowym patriotyzmie. Przy starcie, Kaczyński był kandydatem bez szans. Lecz na fali sympatii wobec Lecha, Jarosław systematycznie po- prawiał swoją pozycję. Jarosław Kaczyński miał za sobą silnego sprzymierzeńca w postaci kościoła, co w sposób zasadniczy przełożyło się na wynik wyborczy, tak zwanej, Polski B, wsi i małomia steczkowych środowisk. Gdzie odnotowano niestety także przypadki łamania ciszy wyborczej podczas kazań. W pewnym stopniu zaangażowanie się kleru w kampanię wyborczą, miało swój wpływ na postawę Polonii w USA, która opowiedziała się za Jarosławem Kaczyńskim. Sztab wyborczy Kaczyńskiego miał za przeciwnika nieudolnych specjalistów od nowoczesnych socjotechnik wyborczych i samego Komorowskiego, który nie potrafił się wpisać w sposób zdecydowany w wyborczą kampanię. To była kampania anemiczna bez wiary w zwycięstwo. Dużą winę ponosi sam Komorowski, który w sumie jest politykiem bezbarwnym, bez cech przywód czych. Prawdopodobnie takim pozostanie przez cały czas swojej kadencji. Co raczej nie rokuje stabilności na polskiej scenie poli tycznej. Może się, bowiem okazać, że Donald Tusk, wprawiony w utarczki z byłym prezydentem, będzie chciał teraz dominować w rządzeniu krajem, wzmacniając swoją pozycję. Tym bardziej, że Bronisław Komorowski „zapomniał” podziękować swojej partii jak i jej szefowi, bez których nie mógł marzyć o starcie w wyborach. Gdyby nie smoleńska tragedia, w której zginęło wielu świetnych polityków, jego szanse w jesiennych wyborach byłyby zni kome. W czerwcowo-lipcowych wyborach starli się nie tylko ci dwaj politycy. Starły się dwie odmienne koncepcje rządzenia Polską i budowania jej przyszłości. Z jednej strony mieliśmy do czynienia z polityką i gospodarką proeuropejską, z drugiej zaś, z kierunkiem nacjonalistycznym i zdeklarowaną postawą anty unijną. Po zwycięstwie Komorowskiego, Unia Europejska odetchnęła z ulgą. Z porażki Kaczyńskiego zapewne cieszy się Rosja i zadowo lone są Niemcy. To nowa jakość w stosunkach międzynarodowych Polski z krajami Europej skimi, a w tym ościennymi. Zanim ogłoszono wyniki oficjalne, a już prezydent Francji, Nicolas Sarkozy zaprosił do siebie prezydenta elekta naszego kraju. W opubli ko wanym przez Pałac Elizejski oświadczeniu znalazło się zapew nienie, że Bronisław Komorowski może liczyć na pełne poparcie Francji. W liście do Komorow skiego, prezydent Sarkozy napisał, że „będzie mu niezwykle mi ło podjąć Pana w Paryżu, w najbliższym możliwym czasie”. Nowe perspektywy otwierają się dla Polski w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi. O czym świadczyć może fakt, że również prezydent Barack Obama pośpieszył z zaproszeniem Bronisława Komorowskiego do USA. Czy w tych nowych perspektywach, znajdzie się miejsce do popchnięcia tematu ruchu bezwizowego Polaków do Stanów? Wątpię, chociaż mam nadzieję, którą opie ram na tym, że demokraci będą potrzebować głosów Polonii w listopadowych wyborach. Zaś Obama potrzebuje naszych żołnierzy w Afganistanie. Możliwe, że znów pojawią się obiecanki. Na ile prawdziwe i realne? Czas pokaże. Prawdziwym natomiast jest fakt i to już teraz, że nowy prezydent Polski spokrewniony jest z monarchami Unii Europejskiej i to z wszystkimi, o czym można przeczytać na portalu Marka Minakowskiego, twórcy polskiej genealogii. Co w pewnym stop niu, może tłumaczyć zainteresowanie Bronisława Komorowskiego Europą. Czy koligacje prezydenta z europejskimi dworami pomogą Polakom? Przy puszczal nie, te arystokra tyczne dwory będą łaskawe dla naszego Bronisława I. Strona 20 15-31/07/ 2010 No 14 (1004) Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon Janusz Krasicki - lotnik i pasjonat historii Odc. 11 (Warszawa, PIW 2009) Aleksandra Ziółkowska-Boehm Miłość Janusza do lotnictwa rosła z latami. Dom dzieciństwa był pełen pamiątek lotniczych, wśród nich wspomniane wcześniej śmigło należące do wuja. Ojciec miał polową odznakę pilota, z zielonym wiankiem, którą otrzymał za wojnę z Sowietami w roku 1920. Taka duża „gapa„ była też umieszczona na pięknym marmurowym przycisku do pa pie ru. Wszystkie te pamiątki przepadły, także zdjęcia rodzinne, w tym fotografie Ojca w mundurze z okresu jego czynnej służby w wojskach lotniczych, a także z udziału w III Krajowym Konkursie Awionetek w roku 1930. W czasie wojny Janusz też się interesował lotnictwem. Obser wował latające samoloty niemieckie, umiał je rozróżnić, znał typy i nazwy. Przełomowym dniem w jego młodzieńczym życiu był 9 czerwca 1946 roku. Najpierw w Milanów ku zobaczył na płocie przy sta cji kolejowej wielki afisz. Dowiedział się, że właśnie 9 czerwca na nowym lotnisku moko towskim w Warszawie 1 rozpoczęły się dwudniowe zawody modelarskie połączone z pokazami lotniczymi. Nie spał długo w nocy, myśląc o tej wiadomości. Rano wsiadł w pociąg i pojechał na te pokazy do Warszawy. Pamię ta dobrze ten dzień: ponie działek 10 czerwca (drugi dzień Zielonych Świątek, wtedy jeszcze w Polsce obchodzono to święto). Na lotnisku cały dzień obserwował zawody modelarskie, pokazy samolotowe i szybowcowe, skoki spadochronowe, oglądał sprzęt lotniczy. Prezentowano między innymi pierwszy skonstru owany w Polsce po wojnie samolot „Szpak 2„, z którego wykonano również skok ze spadochronem. Było stoisko z prasą lotniczą, Janusz zdobył potrzebne adresy, wiedział już, jak nawiązać kontakty w sportowym świecie lotniczym. Odtąd lotnictwem interesował się na bieżąco. Zaprenumerował miesięcznik „Skrzydlata Polska” i tygodnik „Skrzydła i Motor”, zaczął także studiować brytyjską literaturę lotniczą. W Milanówku w budce z gazetami można było wtedy kupić angielski tygodnik „Flight”. Zbierał książki, artykuły, wszystko, co wiązało się z lotnictwem. W prezencie otrzymał Dywizjon 303 Arkadego Fiedlera z wydrukowaną na wstępie inskrypcją: „Wydanie niniejsze jest pierwszym wy daniem powojennym, w któ rym obietnica ujawnienia prawdzi wych nazwisk bohaterskich lotników mogła być i została spełniona” (bo w wydaniach wojennych – konspiracyjnych w okupowanej Polsce, a także wy- daniach na Zachodzie lotnicy nosili imiona fikcyjne). W 1947 roku przeczytał, że na lotnisku na Gocławiu organizowane będą loty pasażerskie. W wolną niedzielę pojechał do Warszawy i dokładnie 14 września odbył swój pierwszy lot jako pasażer. Leciał legendarnym samolotem „Piper Cub”, o którym już wiele wiedział. Polska w 1946 roku kupiła około 130 tych samolotów, były przetransportowane z baz w Niemczech do Polski. Były to bardzo udane amerykańskie samoloty łącznikowe, wykorzysty wane też przy korygowaniu ognia artylerii. (Podobnym latał korespondent wojenny, Melchior Wańkowicz nad Monte Cassino.) Używane były na wielu frontach drugiej wojny światowej. Tak jak popularny na ziemi był samochód jeep, tak był „Piper Cub” w powietrzu. Janusz pamięta podniecenie, które mu towarzyszyło w czasie tej pierwszej w życiu podróży samolotem, i dumę, że leciał tym właśnie typem samolotu. Tymczasem w Polsce w czasie ko lejnych kilku lat wszystkie samoloty typu „Piper Cub” zostały zlikwidowane. Zniszczono, spalono je jako „imperialistyczny nabytek”, bo były amerykańskie. Biedny zdewastowany wojną kraj niszczył samoloty, które były ekonomiczne i doskonale mogły Polsce służyć. Uratowało się jedynie parę egzemplarzy. Nie było to jedyne w tym czasie ponure posunięcie dotyczące sprzętu lotniczego. Czasy były okrutne nie tylko dla ludzi. W październiku 1945 roku wysłano do Polski na wystawę prezentującą działania Royal Air Force (RAF) trzy Spitfire’y (po jednym z polskich Dywizjonów 302, 308 i 317). Ostatecznie na wystawę dotarły tylko dwa i były to jedyne samoloty Polskich Sił Powietrznych, którym dane było wrócić do Polski po zakończeniu wojny. RAF ofiarował je Polsce. Postawiono je na dziedzińcu Muzeum Wojskowego i Narodowego – przy głównym wejściu. Przetrwały tak kilka lat, po czym zostały zni szczone jako „politycznie niesłuszne”2. Podobnie stało się z dwusilnikowym bombowcem „Łoś” używanym przez polskie siły powietrzne w kampanii wrześniowej. „Łoś” stanowił powód do dumy z ów czesnej polskiej myśli tech nicz nej. Większość samolotów tego typu została zniszczona podczas kampanii wrześniowej 1939 roku. Część polskich samolotów została 17 i 18 września 1939 roku ewakuowana przez granicę do Rumunii. Okazało się, że niektóre z nich przetrwały. Przetrwał także „Łoś”. Po wojnie Rumuni chcieli go oddać Polsce do muzeum. Władze komunistyczne nie przyjęły go, mówiąc, że „nie chcą przedwojennego sprzętu”. Dzisiaj zakupując zabytkowe pojazdy płaci się duże sumy, by wzbogacić muzea. W czasach komunizmu Polska odmawiała przyjęcia ocalałych samolotów. Trwało to całe lata, aż do końca komunistycznej Polski. W 1948 roku powstała organizacja „Służba Polsce”. Głównymi celami postawionymi przed SP było „włączenie do procesu odbudo wy jak najwięcej młodzieży niepracującej, aby bezpłatną siłą roboczą pokryć deficyt rąk do pra cy, wstępne przeszkolenie wojskowe i wychowanie fizyczne młodzieży w wieku od lat 16 do 21, objęcie wychowaniem politycznym i ideologicznym młodzieży, a także przeprowadzenie wstępnej selekcji ideowej przyszłych kandydatów do szkół oficerskich”3. Jednym z pobocznych nurtów działalności tej organizacji było przejęcie przez SP szkolenia lotni czego młodzieży, bo obok głównego jej zadania, jakim było tworzenie młodzieżowych brygad pracy, jako organizacja paramilitar na przejęła wszystko, co się wiązało z działaniem szkoleniowym: motoryzację, łączność, krótkofalarstwo, szkolenie lotnicze (szybowcowe, spadochronowe, samolotowe). W szkołach szybowcowych używano szybowców niemiec kich, polskie szybowce nie przetrwały wojny. Nie wiadomo, dlaczego nie niszczono niemieckich, bo fakt, że były potrzebne do szkolenia, zapewne nie był wystarczającym argumentem. Na takich poniemieckich szybowcach uczył się latania Janusz. W 1948 roku Janina Krasicka przeniosła się z Elżunią z Milanówka do Warszawy, Janusz wyjechał wcześniej. Od sierpnia do po łowy września był na kursie szybowcowym. Dostał się do jednej z dziesięciu działających w tym roku szkół szkolenia podstawo wego na Górze Chełm koło Go leszowa, znanego jeszcze sprzed wojny ośrodka lotniczego. Janusz z dumą wspomina swoich niezwykłych nauczycieli. Jego instruktorem był Leopold Tajner, wszechstronny narciarz, który dwu krotnie startował w igrzys kach olimpijskich: w Sankt Moritz (1948) i w Oslo (1952). Szybowce, obok nart były drugą wiel ką pasją Tajnera i z przy jemnością i znawstwem uczył młodych ludzi pięknej sztuki latania. Ponadto Tajner ciekawie opowiadał o igrzyskach olimpijskich. (Po latach syn Leopolda, Apoloniusz Tajner, został trenerem skoczków narciarskich, między innymi Adama Małysza). Drugim instruktorem był Franciszek Kępka, ojciec Franka Kępki jr., znanego zawodnika, który później czterokrotnie zdobywał 3. miejsce w Szybowcowych Mi - strzostwach Świata. Jest to opowieść dość niezwykła. Gdy Ja nusz się szkolił, Franek Kępka miał osiem lat i latał jako pasażer na szybowcach, siedząc na kolanach ojca. Potem, jako dziesięcioletni chłopiec pod okiem ojca wykonywał sam loty nad Goleszowem. Gdy w 1952 roku trwały przygotowania do Zlotu Młodzieży w Warszawie, młody Kępka otworzył pokazy lotnicze na Okęciu. Po popisie premier Józef Cyrankiewicz zaprosił go na trybunę, pogratulował i podpisał zgodę na latanie. Dwunastoletni Franek Kępka został najmłod szym pilotem świata. Robił wspaniale postępy, startował sześć razy w mistrzostwach świata, wywalczył kilkakrotnie mistrzostwo Polski. Po ukończeniu kursu, w grudniu 1948 roku, Janusz zgłosił się do Aeroklubu Warszawskiego, który istniał od 1931 roku i którego komunistyczne władze nie zamknęły. Chcąc przejść wyższy stopień szkolenia, musiał poddać się wymaganym specjalistycznym badaniom lekarskim. Wcześniej przechodził dość łagodne ogólne ba danie wymagane na podsta wowy kurs latania. W czasie kolejnych badań stwierdzono u niego niewielką wadę wzroku. W tym czasie nie można było prowadzić szybowca czy samolotu w okularach. Nie było żadnych ulgo wych badań dla pilotów sportowych, wszyscy przechodzili takie same badania jak piloci wojskowi. Przez długich osiem lat DokoÒczenie na stronie 21 Anita Kocula Barrister & Solicitor Prawo karne i wykroczenia drogowe Pełnomocnictwo i poświadczenia Biuro: 416-964-1717 Cell: 416-580-0645 email: [email protected] * Pierwsza konsultacja za darmo Mówię po polsku 15-31/07/2010 No 14(1004) DokoÒczenie ze strony 20 Janusz mógł tylko marzyć o pilotowaniu szybowców. Od 1949 roku Janusz zaczął chodzić na lotnisko na Gocławiu i często spędzał tam wolny czas. Wszystkie zajęcia związane z samolotami i szybowcami były dla niego przyjemnością. Dużą radość sprawiało mu przebywanie na starcie, pomagał kolegom i mechanikom czyścić samoloty i szybowce, wykonywał różne prace pomocnicze. Gdy rano, przed rozpoczęciem lotów szybow cowych, dokonywano oblotu samolotu holującego (CSS-13), zabierano czasem Janusza na przejażdżkę i było to dla niego duże przeżycie i nagroda. W latach 1949-1952 działała tzw. komisja weryfikacyjna. Wszyscy, których uznano za „niepewnych politycznie”, zostali odsunięci od latania. Ludziom, którym cofnięto licencję, nie po zwalano nawet wejść na lotnisko. W ten sposób niszczono lotnictwo, tak jak wcześniej niszczono samoloty amerykań skie. Wielu świetnych fachowców zostało pozbawionych możliwości latania, setki przedwojennych i powojennych lotników wyrzucano z pracy w lotnictwie. Od latania odsunięto również Tadeusza Rejniaka, wielkiego entuzjastę lotnictwa, pilota szybowcowego i samolotowego, w 1949 roku zwycięzcę samolotowego Zlotu Gwiaździ stego i zdobywcę 2. miej sca w Kra jowych Zawodach Lotni czych. Tadeusz Rejniak jest autorem książek Szybownicy i Skrzydla ta młodość; w później szych latach był wielokrotnie kierownikiem polskich ekip na Szybowcowych Mistrzostwach Świa ta, a swoje wspomnienia z wielu imprez krajowych i zagranicznych spisał w książce Medale na chmurach. Represje w odniesieniu do części kadry lotniczej trwały kilka lat, jeszcze po śmierci Stalina w 1953 roku. Dopiero po październiku 1956 roku niektórzy wrócili do zawodu - jeśli nie byli aresztowani i mogli wrócić. W 1950 roku powstała LPŻ Liga Przyjaciół Żołnierza, parami litarne stowarzyszenie, które upowszechniało idee obronności kraju przez akcje szkoleniowe i wychowawcze. W 1953 roku w jej skład weszły Liga Morska i Li ga Lotnicza (która od 1950 roku jako samodzielne stowarzyszenia zajmowała się całokształtem szkolenia i sportu lotniczego). Teraz działalność w zakresie lotnictwa sportowego przejęła LPŻ, w której lotnictwo stanowiło tylko jeden z pionów – prawda, że bardzo obszerny ze względu na liczbę dyscyplin i ogromny majątek ruchomy i nieruchomy – obok wszystkich innych dziedzin paramilitarnych (strzelectwo, krótkofalarstwo, organizowanie kursów sa mochodowych i żeglarskich itd.). Aerokluby regionalne nazywały się odtąd aeroklubami LPŻ. W 1953 roku kolejnym akcentem zimnej wojny było wzmocnie nie obrony przed „zakusami im perializmu”: rozbudowano och ronę lotnisk sportowych, wprowadzono dalsze ograniczenia, wszystkim postronnym za - broniono wstępu na teren lotniska. Janusz, nie mając legitymacji aeroklubu, nie mógł więcej przychodzić. Tęsknił do samolotów, więc w czasie wakacji jeździł rowerem na Wał Miedzeszyński. Korona wału była położona wyżej niż poziom lotniska i Janusz mógł wtedy z daleka obserwować, co się dzieje na lotnisku. Cały dzień potrafił spędzić, obserwując, jak koledzy latają. W okresie studiów na Politechnice Warszawskiej 4 podczas przerwy w zajęciach wybrał się kiedyś w okolice lotniska Okęcie, by tam popatrzeć na samoloty. Stanął sobie na ulicy 17 Stycznia, nie przeszkadzając nikomu, i obser wował. Trwały wówczas próby w locie samolotu CSS-12 – był to mały dwusilnikowy samolot komunikacyjny polskiej konstruk cji. Piloci latali po kręgu: startowali, okrążali lotnisko i lądowali. Janusz patrzył jak zawsze z ogromnym zainteresowaniem. Ktoś z portu lotniczego go do strzegł, zapewne służba ochrony lotniska zgłosiła, że młody człowiek stoi dwie godziny w publicznym miejscu i obserwuje po czy nania na lotnisku. Z portu wyjechał łazik, zatrzymał się w odległości trzydziestu metrów od Janusza, dwaj ludzie w mundurach podeszli do niego, wzięli pod ramię, wsadzili do łazika i zabrali do baraku na lotnisku. Tam odbyło się przesłuchanie: wypy tywali, co robi, dlaczego wpatruje się w lotnisko. Powiedział, że jest studentem, że kocha samoloty i lubi je obserwować. Zrewidowano go, miał ze sobą podręczniki akademickie. Nic podejrza nego nie znaleźli, ostatecznie po kilku godzinach odwieźli na miejsce, skąd go zabrali. Wsiadł w autobus i wrócił do domu. Janusz nie kryje, że był zdenerwowany całą sytuacją i „sesji obserwacyjnych” na Okęciu już nie ponawiał. (ciąg dalszy nastąpi) 1 Tego lotniska mokotowskiego nie należy mylić z historycznym Lotniskiem Mokotowskim z lat 1910–1939 opisanym w rozdziale „Wojna 1939”. Nowe tymczasowe lotnisko mokotowskie funkcjonujące w latach 1945– 1947 rozciągało się wzdłuż ul. Racławickiej (na północ od niej) między ulicami Wołoską a Żwirki i Wigury. Dziś na tym terenie znaj duje się szpital MSWiA, stadion Gwardii i ogródki działkowe, a w północno-zachodniej czę ści Cmentarz Żołnierzy Radzieckich. 2 Zob. W. Matusiak, R. Gretzyngier, J. Zieliński, Lotnictwo polskie na Zachodzie 1939-1947, Wyd. ZP Grupa, 2007. 3 Zob. „Trybuna Robotnicza” 29 marca 2007. 4 W 1952 roku w wieku dwudziestu lat Janusz rozpoczął studia na Wydziale Mechanicznym Konstrukcyjnym. Strona 21 Wieści z Laudy Litewskiej Irena Duchowska W imieniu rodaków z Laudy litewskiej serdecznie witam Kochanych Rodaków za oceanem. Powszechnie utarło się przekona nie, że na Litwie Polacy są obecni jedynie na Wileńszczy źnie. Lecz mniejszość polska zamieszkuje także Litwę centralną Laudę - krainę nad rzeką Lauda, w trójkącie między Kiejdanami, Poniewieżem i Szawlami, opisaną w „Potopie” przez H. Sienkiewicza. Choć oczywiście mniejszość polska nie jest tu tak liczna – np. w rejonie kiejdańskim mieszka 0,5% Polaków - tj. ponad pół tysiąca osób. Pierwsi aktywiści polscy w Kiejdanach swą działalność rozpoczęli jesienią 1994 r., jako Koło ZPL przy Oddziale kowieńskim. W roku 1996 powstał Oddział ZPL „Lauda”, w 2000 r. Koło ZPL w Kiejdanach zarejestrowało w Samorządzie rejonu kiejdań skiego - Stowarzyszenie Polaków Kiejdan (SPK). Do dziś, mimo braku polskich szkół, Mszy Św. w języku polskim, mimo dziesiątek kilometrów między polskimi domami zachowały się tu polskie rodziny. Celem SPK - Oddziału ZPL „Lauda” jest zachowanie tradycji, kultury i mowy dla dzieci i wnuków. Głównym problemem, obok znacz nych odległości dzielących Laudańczyków, jest brak polskiego szkolnictwa. Wiele uwagi poświęca się tu sprawom oświaty i wychowania młodego pokolenia, ważne jest, by dzieci znały swe korzenie i były dumne z polskiego pochodzenia. W tym celu od ro ku 1994-ego w Akademii i Kiej danach prowadzona jest Szkółka Języka Polskiego. Absolwenci Szkółki Języka Pols kiego doskonale poradzili sobie na studiach w Polsce, jak też pracując w polskich placówkach na Litwie. Są to rezultaty mozolnej pracy - nauki języka polskiego, co na co dzień, ucząc się w szkole litewskiej, nie mając oto czenia polskiego, jest nie zmiernie trudne. Dla dzieci pochodzenia polskiego latem organizuje się wyjazdy do Polski na plenery, rajdy, kolonie. Dzięki nawiązanej współpracy z różnymi organizacjami młodzież laudańska zwiedziła Warsza wę, Kraków, Toruń, GolubDobrzyń, Trójmiasto, Szczecin, Poznań, Lublin, Ełk, Węgorzowo, Kętrzyn, Gołdap, Suwałki, Przasnysz, Drohiczyn, Kozłówkę, Ciechanowiec oraz wiele innych miast Polski, wzięła udział w II Światowym Zlocie Młodzieży Polonijnej „Orle Gniazdo” koło Poznania, w XIII Zlocie Turystycznym w Podborzu na Litwie, w kilku zlotach AWPL. Goszczono także u rodaków w Szwecji, co zaowocowało pomocą materialną w 2001 roku, kiedy Polonia szwedz ka przyjechała z rewizytą do Kiejdan. Polski zespół pieśni Ziemi kiejdańskiej „Issa” powstał w roku 1998. Wizytówką zespołu stały się piosenki I. D. „Lauda” i „Kiejdany”. Zmieniło się wielu kie rowników muzycznych zespołu, lecz ze strony uczestników niezmie nnie trwa zamiłowanie do polskiej piosenki. Zespół istnieje dzięki zaangażowaniu i ofiarności jego członkiń, które nie żałują swoich sił, czasu i zdrowia, co tydzień spotykając się na próbach. Wytrwanie nie jest tu proste, zespolanki na próby mają do pokonania czasami ponad 40 km, nikt nie finansuje pracy kierownika zespołu, paliwa na dowóz członków zespołu, brak stałego po mieszczenia na próby. Biuro organizacji znajduje się w mieszkaniu prezesa. „Issa” ma już spory dorobek. Zespół niejednokrotnie wystę pował na Litwie w Kiejdanach, Szetejniach, Datnowie, Akademii, Ażołocie, Wilnie, Niemenczynie, Jawniunach, Druskiennikach i w Polsce. „Issa” brała też udział w IX Festynie Kultury Polskiej „Dźwięcz polska pieśni!” w rej. Trockim (1999), VII, VIII, IX i XI Festiwalach Kultury Polskiej na Litwie „Pieśń znad Wilii” w Wilnie (2000-2004), XIV i XV Festiwalach Kultury Polskiej Ziemi Wileńskiej „Kwiaty Polskie” w Niemenczynie (2002, 2003), XXIV i XXVI Jarmarkach Folkloru w Węgorzewie (2001, 2003), IV Mię dzynarodowych i Ogólno polskich Targach Wydawnictw Regionalnych w Staszowie (2004), Kielcach, Rytwianach, w Podkowie Leśnej pod Warszawą, Święcie Chleba w Ciechanowcu (2004), w trzech Festynach Kultury Polskiej w Wisagini (2003, 2004, 2006), I Mazowieckim Festiwalu Chórów Kresowych w Warszawie (2005), Festynie Kultury Polskiej w Jeziorosach (2005), II Festiwalu Folkloru Karpat w Trzcinicy (2005), Święcie „Moda, poezja i teatr” w Dolinie Słowików w starostwie Mażańskim koło Taurogów (2006), w Festynie Kultury Polskiej w Turmontach (2007), w ośmiu Festynach Kultury Polskiej „Znad Issy” w Kiejdanach (20032010), podczas Nocy Świetojańskich w Siemiatyczach (2005, 2007), w Olsztynie itd. Od 2000 r. przy SPK działa sekcja literacka „Nad Niewiażą”, w której swój twórczy potencjał wypróbowuje również młodzież. Organizowane są spotkania poetyckie, wieczorki poezji oraz poezji śpiewanej. Pierwsze Spotkanie Literackie na Laudzie organizowane w maju 2000 r. było połączone z VII Międzynarodowym Spotkaniem Poetyckim “Maj nad Wilią” i odbywało się w Szetejniach. Licznie wówczas udział w nim wzięli poeci Ziemi Kiejdańskiej, również piszący po litewsku. Laudańczycy mieli okazję przedstawić swą twórczość nie tylko w Kiejdanach, ale również w wielu innych miastach Litwy i Pol ski. Ostatnio ukazały się to miki poezji Janiny Borkiewicz, Birute Wapsziene, zaś wiersze Ireny Duchowskiej ukazały się w tomikach: „Znad Issy” (2004) wyd. Staszowskiego Towarzystwa Kul turalnego, „Głos z Laudy” (2005) wyd. Świętokrzyskiego To warzystwa Regionalnego, „Mój Testament” (2006) wyd. Święto krzyskiego Towarzystwa Regionalnego, polsko-litewskiej wersji w tłumaczeniu Kazimierza Duchowskiego „Miraże” (2007) wyd. Ramutes Sukienes w Kiejdanach, w antologii APAJTE „Nie damy pogrześć mowy” (2010) w Paryżu, zbiorku „Poezja dzisiaj” wyd. IbiS w Warszawie 2002, almanachu III Polonijnych Spotkań Literacko-Artystycznych w Krośnie-Iwoniczu Zdroju „Na krańcach echa” (2005), w „Podsta wach Narodowych” w Lub linie, „Panoramie Kresowej” w Łomży, a także prasie polonijnej „Magazynie Wileńskim”, „Kurierze Wileńskim”, „Spotkaniach” i innych. W roku 2004 z okazji 10lecia organizacji polskiej na Laudzie ukazała się pierwsza gazetka „Głos z Laudy”, która wydawana jest co roku, jako kronika imprez i wydarzeń. Organizowane są Dni Kultury Polskiej w Kiejdanach, odbyło się już osiem Festynów Kultury Polskiej „Znad Issy”, na które corocznie licznie zjeżdżają się zespoły z Litwy i Polski, na V - byli nawet Czesi z Vsetina. Organi zujemy wykłady dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku, uroczyste obchody świąt polskich - Święta Niepodległości Polski, Dnia Konstytucji 3 Maja, spotkania opłatkowe, majówki, spotkania okolicznościowe z rodakami, wystawy itd. W miarę możliwości roztaczamy opiekę nad rodakami w starszym wieku, mieszkającymi po wsiach. Poszukujemy dla nich pomocy w postaci środ ków na kupno leków, ubrań, obu wia, paczek z żywnością, możliwości wysłania do sanatorium, itd. Dla nich problem stanowi już tylko dojazd do lekarza w Kiejdanach, pomijając poważniejsze kłopoty przetrwania. Bardzo nas cieszy, że losy Kresowiaków nie wszystkim są obojętne. Cenimy szczęście spoty kania życzliwych dla nas Ludzi. Chętnie organizujemy wycieczki, przybliżamy Rodakom strony Czesława Miłosza - Szatejnie, Świetobrość, Opitołoki, gniazdo Piłsudskich w Poszuszwiu, Po jeśle, Kroki, Podbrzeż o. Stanisława, Kiejdany i wiele innych uroczych miejsc. Laudańczycy uprzejmie proszą o wsparcie i zapraszają Rodaków na Laudę. Prezes Irena Duchowska STOWARZYSZENIE POLA KÓW KIEJDAN - KĖDAINIŲ LENKŲ DRAUGIJA NIP 161634080 konto: SEB bankas, NIP 70440, Kod SWIFT CBVI LT 2X rachunek: LT98 7044 0600 0182 4941 Adres: Ruokio 7-23, Akademija, LT-58341, Kėdainiai distr., Lithuania tel./fax. +370 347 37766 tel. +370 687 76689, +370 655 33314 e-mail: duchovska@gmail 15-31/07/ 2010 No14(1004) Strona 22 Wies≥aw S.Blaschke Politechnika ålπska XX-lat Lions Club Kraków Stare Miasto(2) W poprzednim felietonie pisałem o początkach Klubu Lions Kraków Stare Miasto, który swą działalność charytatywną rozpoczął w połowie 1990 roku. Zebranie założycielskie odbyło się w gru dniu 1989 roku. Półroczny okres pomiędzy zebraniem założycielskim a charterem (uroczystym rozpoczęciem działalności) potrzebny był na opracowanie zasad funkcjonowania nowego klubu, sprecyzowanie form działa nia, dyskusję na temat komu klub będzie pomagał, prace organizatorskie, sformułowanie statutu i regulaminu klubu. Nagrodzeni medalami Honoris Gratia W ruchu lions każdy klub ustala sam komu będzie chciał przezna czyć gromadzone środki fi nansowe, sam decyduje jak ta pomoc będzie wyglądała. Oczywiście wcześniej trzeba zrobić rozeznanie komu ta pomoc będzie udzielana. Już w pierwszych miesiącach okazało się, że potrze bujących jest nieprawdopodobnie dużo. Tu trzeba przypomnieć, że klub zawiązał się w okresie zmian funkcjonowania naszego państwa. A jak pamiętamy były to niezwykle trudne czasy. Brak było podstawowych towarów – sklepy świeciły pustkami, kraj został wrzucony na głęboką wodę gospodarki rynkowej, zaczęły upadać nieren- tow ne w nowych warunkach przed siębiorstwa, zakłady pro dukcyjne, fabryki przemysłu ciężkiego i.t.d., szalała inflacja. Społeczeństwo nie było przygotowane na tego rodzaju zmiany - przejścia od centralnie planowanej i sterowanej gospodarki, do gospodarki, w której trzeba było konkurować nie tylko z krajowymi podobnymi producentami ale także z konkurencją zagraniczną. Przypominam to, aby uzmysłowić czytelnikom trudność podjęcia decyzji komu pomagać przy małych wówczas możliwościach finansowych członków klubu i przy braku, z oczywistych powodów, sponsorów. Po wielu dyskusjach wybrano jeden, bardzo biedny Dom Dziecka. Dla dzieci tego domu było to nieprawdopodobne szczęście. Mimo, iż dom ten już nie istnieje (zlikwidowany po przejęciu budynku przez władze kościelne) jego wychowankowie do dziś wspominają tamtą radość z otrzymywanego sprzętu sportowego, butów, ubrań itp. Takie były początki działania klubu. O formach działalności charytatywnej w późniejszych latach pisałem w poprzednim felietonie. Wspominam te fakty, gdyż na uroczystej akademii jubileuszowej zabrały głos dzieci, którym pomagaliśmy. Odczytały wzruszający adres (list) z podziękowaniami przekazując go wraz z wykonaną laurką. To był piękny moment akademii. Akademia Jubileuszowa odbyła się w pięknej Auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przybył prorektor UJ prof. Andrzej Mania - członek naszego Klubu, wiceprezydent Mia sta Krakowa Tadeusz Trzmiel, dyrektorzy Domu Dziecka, Domu Nadziei (pisałem o nim poprzednim razem), krakowscy lioni, przedstawiciele klubów z innych miast. Uroczystość zaszczycił Gu bernator Okręgu 121 Polska Lion Daniel Wcisło. Przybyli też członkowie honorowi Klubu: Remo Salvatorelli wraz z Prezy dentem Klubu z Vasto (Włochy) oraz Luc Dekelver wraz z Prezydentem Klubu Ronse - Renaix (Belgia) i liczną delegacją tego Klubu. Prezydenci tych Klubów wygłosili przemówienia, w których nawiązali do współpracy z Klubem Kraków Stare Miasto, wzajemnych odwiedzin i przyjaźni. Zasilili też fundusz charytatywny naszego Klubu. Były też inne wystąpienia okolicznościowe: Charter Prezydenta Wiesława Piotrowskiego i aktualnego Prezydenta Edwarda Popiołka. Z podziękowaniami wystąpili dyrektorzy jednostek otrzymujących pomoc Klubu. W imieniu Miasta Krakowa list gratulacyjny Prezydenta Jacka Majchrowskiego odczytał Wicepre zydent Tadeusz Trzmiel W liście podkreślono zasługi Klubu na polu działalności charytatywnej. Jako wyraz uznania dla tej działalności Prezydent Miasta przyznał Klubowi odznaczenie Medal Honoris Gratia, przyznał także indywidualne Medale pięciu członkom Klubu (tu dodam nieskromnie, że i ja otrzymałem to odznaczenie). Charter Prezydent LC Kraków Stare Miasto nie potrafił ukryć wzruszenia, gdy Gubernator D. Wcisło przekazał Mu odznaczenie Melvin Jones Fellow przyznane przez Oak Brook (Centrala Lioniz mu w USA) jako najwyższe odznaczenie za działalność charytatywną. Gubernator wręczył także wyróżnienie Liona Roku Jackowi Rudzie za Jego niezwykłą pomoc w gromadzeniu funduszy charytatywnych. Doceniona też została działalność byłych Prezydentów Klubu, których odznaczono Medalem of Merit. Uroczystości Jubileuszowe rozpoczęły się dzień wcześniej tzw. Get Together Party, co można potraktować jako imprezę z cyklu „poznajmy się”. Party zorganizo- POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA The Frederic Chopin Music School Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E -dla zaawansowanych RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a 2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga Tel. (905) 279-7761 wano na statku Nimfa, który odpłynął spod Wawelu w stronę Tyńca, a następnie wrócił przepływając przez Miasto Kraków aż do jego granic. Dla wielu uczestni ków, zwłaszcza zagranicz nych, była to rzadka okazja oglądnięcia Miasta z poziomu rzeki Wisły, a tu trzeba dodać, że Kraków z tej perspektywy prezentuje się bardzo ciekawie. Polecam taką wycieczkę wszystkim odwiedzającym nasze Miasto. W Party wzięło udział prawie osiemdziesięciu lionów, oprócz Belgów i Włochów udział wzięli lioni z Niemiec i USA. Była to okazja nawią zania znajomości pomiędzy naszymi członkami Klubu a zaproszonym gośćmi. Uroczystości Jubileuszowe zakończył wieczorem w sobotę Bal. Zgromadził on 130 uczestników. Na Bal przybył były Gubernator Okręgu 111 MD z Niemiec Georg Kuropka wraz z aktualną Sekretarz tego Okręgu Manuelą Lott i członkami Klubu. W przerwie zabawy wystąpili z adresami dla Klu bu przypominając wspólną akcję: Marsz Pamięci Trzech Narodów w Auschwitz – Birkenau w rocznicę wyzwolenia tego obozu. Zaprosili nas na swe uroczystości i koncert. Zasygnalizowali też prowadzoną przez ich Okręg zbiórkę na pomoc ofiarom ostatniej powodzi w Polsce (zebrano już kilka tysięcy Euro), która niebawem zostanie przekazana do naszego Okręgu (poprzez LC Kraków Stare Miasto). Zabawa była przednia zwłaszcza, że grał jeden z najlepszych krakowskich zespołów – Boba Jazz Band. Zespół Boby grał na naszym poprzednim Balu Charytatywnym, a także na Balu Gubernatora na zakończenie Krajowej Konwencji Lions. Obie imprezy odbyły się w podziemiach Kopal ni Soli Wieliczka. Bal Jubileu szowy zorganizowany został w Hotelu Aspel w Krakowie. Uczestnicy żałowali, że zakończył się już o drugiej w nocy. Tradycyjnie w trakcie Balu zorganizowana została zbiórka pieniędzy. Kwesty prowadziły moje wnuczki Kasia i Dorota. Zebrały złotówki i euro, łącznie o wartości około 3600 zł. Kwota ta uzupełniona, przez Klub, do 10 tys., zł zostanie przekazana na zakup, zniszczonego przez powódź, sprzętu dla dzieci niepełnosprawnych. Tak zakończyły się Uroczystości XX lecia Klubu Lions Kraków Stare Miasto. Była to okazja do przypomnienia dwudziestoletniej działalności Klubu, wyróżnienia akty wistów Klubu, pokazaniu mieszkańcom Krakowa roli ruchu lions na polu działalności charytatywnej. Zamieszczone materiały jubileuszowe i informacje w specjalnym zeszycie Czasopisma Technicznego rozprowadzane są nie tylko wśród lionów ale także rozsyłane są do wszystkich, którzy mogą być zainteresowani naszymi formami pracy. Wspominając Jubileusz Klubu Kraków Stare Miasto jestem, jako były Gubernator Okręgu 121 Polska, przekonany, że tego rodzaju imprezy są potrzebne, aby spopularyzować ruch lions. Przez dziesiątki lat Lioni pomagali potrzebującym, ale mieli zasadę nie chwalenia się tym. Ta zasada nie była najlepszym pomysłem, gdyż wokół ruchu Lions narosło wiele nieporozumień prowadzących do plotek o jakoby tajemnej organizacji typu masońskiego. Mało kto wie, że Lions Clubs International był jedyną organizacją pozarządową wśród założycieli Organizacji Narodów Zjedno czo nych. Niewiele osób wie o gigantycznej pomocy LCI dla ratowania wzroku (białą laskę niewidomych wprowadzili też Lioni), pomocy w przypadkach katastrof (hura gany, trzęsienia ziemi, powodzie i.t.d), szkoleń nauczycieli w ramach warsztatów Lions Quest (program Sztuka Dojrzewania) i wielu, wielu innych. Tu dodam, że z podanych po wyżej form pomocowych ko rzy stała także Polska uzyskując na nie kilkaset tysięcy dolarów. Lioni są wierni swemu hasłu „We Serve”. To hasło już od wielu lat realizuje Jubilat Lions Club Kraków Stare Miasto. No 14 (1004) 15-31/07/2010 Strona 23 KONSULAT GENERALNY RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ W TORONTO POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER CONSULATE GENERAL OF THE REPUBLIC OF POLAND IN TORONTO SEMI-MONTHLY WYDAWCA-PUBLISHER Nowy Kurier Inc. 2603 LAKESHORE BLVD. WEST Toronto, Ontario, Phone (416) 252-5471, Fax (416) 252-0509 REDAKTOR NACZELNY: JolantaCabaj DZIA£ REKLAM/ADVERTISING Regulamin konkursu na opracowanie strony internetowej poświęconej Pomnikowi Katyńskiemu w Toronto Cell: 647-886-1804 Email: [email protected] ADRES REDAKCJI/ADDRESS OF EDITORIAL BOARD: 12 Foch Ave, Toronto, ON M8W 3X1 (Canada) Tel/Fax: . (416) 259-4353 Celem konkursu jest: kultywowanie pamięci o zbrodni dokonanej w Katyniu w 1940 r.; popularyzacja wiedzy o Pomniku Katyńskim w Toronto, wśród młodzieży szkolnej, w związku z 30-tą rocznicą jego odsłonięcia; kultywowanie tradycji narodowej i pielęgnowanie polskości oraz świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej; rozwijanie zainteresowań historią Polski oraz krzewienie postaw patriotycznych wśród najmłodszych pokoleń. Organizatorem konkursu jest Konsulat Generalny RP w Toronto. Przedmiotem konkursu jest: opracowanie i/lub wykonanie projektu strony internetowej prezentującej Pomnik Katyński w Toronto, położony w parku Beauty Boulevard przy 1575 King Street West; opracowanie hasła dotyczącego Pomnika Katyńskiego w Toronto do encyklopedii internetowej „Wikipedia”. Konkurs adresowany jest do młodzieży w wieku od 18 do 25 lat. Prace należy wykonać w języku polskim. Praca może zawierać wersję w języku angielskim z zastrzeżeniem, iż wersja w języku polskim będzie podlegała ostatecznej ocenie przez komisję konkursową. Projekt może zostać przedstawiony w formie pisemnej lub w wersji elektronicznej z propozycją adresu internetowego. Prace konkursowe, z dopiskiem na kopercie „Konkurs – Pomnik Katyński”, należy dostarczyć do siedziby Konsulatu Generalnego RP w Toronto, 2603 Lakeshore Blvd. W., ON, M8V 1G5, do dnia 24 września 2010 r. Komisje konkursową powołuje Konsul Generalny. Do zadań komisji należy: ocena nadesłanych prac, wyłonienie laureatów, przyznanie nagród Przyznane zostaną nagrody od I do III miejsca. Uczestnikom organizator przyzna również nagrody rzeczowe i dyplomy w zależności od liczby biorących udział w konkursie oraz oceny komisji konkursowej. Fundatorem nagród jest organizator konkursu. Organizator zastrzega prawo do zmiany podziału puli nagród. Wszelkie bliższe informacje można uzyskać pod adresem email: [email protected] E-mail: [email protected] website: www.nowykurier.com PUBLICYSCI/CONTRIBUTORS: Board receive approval for full-day early learning sites continued from page 10 develop socially and emotionally through interaction with their peers and the adults who teach and guide them. They will also develop their capacity in language and mathematics, and engage in healthy physical activities and the arts. A new program, based largely on the current kindergarten program, has been developed by the ministry. The Peel board serves more than 150,000 students in kindergarten to grade 12. Operating 235 schools in the municipalities of Brampton, Caledon and Mississauga, the Peel board is the largest employer in Peel. The board’s annual budget is $1.3 billion. More information about the full-day early learning program is available on www.peelschools.org. Governments Agree to Improve Canada’s Immigration System “If Canada wants to succeed in the global economy, our country must be able to attract and retain immigrants with the skills it needs today while preparing us to face the challenges of the future,” said Jason Kenney, federal Minister for Citizenship, Immigration and Multiculturalism. (Ottawa, June 15, 2010) “(…) I am confident that our governments’ combined efforts will help position Canada as a destination of choice for the world’s best and brightest, while continuing to maintain our humanitarian tradition.” “Immigration is important to all provinces and territories,” said Ramona Jennex, Nova Scotia’s Minister of Immigration on behalf of her provincial and territorial colleagues. “We agreed … to improve our cooperative approach to immigration to ensure its benefits are shared across the country (…)“ Within the next few years, Canada’s labour force growth will depend on immigration. Welcoming immigrants with the skills is essential to build Canada’s future labour force. The future of immigration would embrace welcoming and support- ing newcomers to join in building inclu sive, diverse and vibrant commu nities and a prosperous Canada. This recognizes the increased involvement of provinces and territories in jointly managing the immigration system, as well as Quebec’s responsibility under the Canada-Quebec Accord. Ministers discussed the importance of planning immigration levels on a long-term basis to make immigration more responsive to economic and regional needs. Minister Kenney reported on progress made in reducing the backlog for federal skilled worker applications under the Action Plan for Faster Immigration, but that applications are once again above the level that can be processed in a timely way. Ministers discussed the need to remain flexible in order to control the flow of applications, while working to allow provincial nominee programs to respond to emerging labour market needs. The ability of immigrants to succeed in Canada's labour market is also critical to building an immigration system that is res pon sive to Canada's economy. Given provincial and territorial Wiesław Bla schke (Polska), Majka Bochnia, Wojciech Bła siak, Henryk Bugłacki (Polska), Izabella Bukraba -Rylska (Polska), Wini cjusz Gure cki, Jan Jekiełek, Zofia Lachowicz, Grażyna Majka (Polska), Elżbieta Marcińczak -Leppek, Zbigniew Moszumański, Wies³aw Piechocki (Austria), Zenowiusz Ponarski, Kazimierz Z. Poznañski (USA), Jerzy Przystawa (Polska), Barbara Sharratt, Krystyna StarczakKozło wska, Edward Soł tys, Le szek Szymowski (Polska), Tadeusz Szczęsny, Andrzej Targowski (USA), Aleksandra Ziółkowska Boehm (USA), Janusz Zuziak (Polska) Redakcja nie odpowiada za treúÊ zamieszczonyvch reklam. Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi. Zamieszczone materia≥y nie zaw sze odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji. Prz edruk bez z ez w olenia Re dakcji zabroniony res ponsibility for recognizing foreign credentials, ministers discussed work to date on the Pan-Canadian Framework for the Assessment and Recognition of Foreign Qualifications. As the Framework states, all govern ments are working towards the common goal of ensuring that foreign qualifications are recognized in a fair, consistent, transparent and timely manner. Ministers recognized the continu ed importance of supporting sett lement and integration pro grams being delivered across the country to ensure the successful integration of newcomers into their communities. Ministers agreed to work together to improve measuring and reporting outcomes, and committed to developing a pan-Canadian framework that would establish a common set of successful settlement indicators across jurisdictions, as well as an assessment of service delivery models. Under the CanadaQuebec Accord, Quebec is res pon sible for its own settlement services including the evaluation of its programs. As well, Ministers agreed that Canada must increase its vigilance and cooperation to prevent and reduce fraud in the immigration system. Strona 24 15-31/07/ 2010 No.14(1004)