Dokąd zmierza filozofia? W jednym z ostatnich numerów „Wysokich
Transkrypt
Dokąd zmierza filozofia? W jednym z ostatnich numerów „Wysokich
Dok d zmierza filozofia? W jednym z ostatnich numerów „Wysokich Obcasów” (dodatek „Gazety Wyborczej”) ukazał si wywiad z prof. Jolant Brach-Czajn , o której informuje si , e jest filozofem i kulturoznawc , e wykładała w Szkole Nauk Społecznych PAN, a obecnie pracuje w Szkole Wy szej Psychologii Społecznej w Warszawie. Jej zainteresowania to filozofia sztuki, filozofia istnienia oraz feminizm (Pani Profesor wyznaje, e feministk jest od dziecka). W wywiadzie nawi zuje si do jej najnowszej ksi ki zatytułowanej Błony umysłu. W ksi ce tej autorka proponuje rozszerzenie przedmiotu filozofii. Pani Profesor oznajmia: „Kiedy mówimy np. „ ycie wewn trzne” mamy zwykle na my li procesy psychiczne, nasze prze ycia. W ogóle nie obchodzi nas co tak istotnego jak fizyczne ycie wewn trzne, które si w nas bez przerwy toczy i które nas w jaki sposób konstytuuje. Przełykanie, dotykanie, oddychanie – gdy skupimy si na nich, te nios pewne znaczenia. [...] A przecie mo emy spojrze na nasz organizm, na fizjologi , nie jak na jaki t py mechanizm, pomp ss co-tłocz c , tylko na sfer znacze . Warto czyta cał dost pn nam rzeczywisto jak spontaniczny, naturalny tekst, który mo e si przed nami otworzy .” Poj li my, e filozofi nale y wzbogaci o now (lub dotychczas zaniedban ) specjalno , której adekwatnym mianem mogłaby by „hermeneutyka fizjologii człowieka”. Jak si dowiemy, szczególnie zaniedbana została hermeneutyka fizjologii kobiety. W wywiadzie wspomina si , e jeden z rozdziałów ksi umysłu po wi cony jest miesi czkowaniu. Czytamy w nim: ki Błony „A dlaczego tylko macica miałaby si odnawia ? A co, je li aktywno mentalna, uczuciowa, duchowa jest tylko wtedy warto ciowa, gdy podlega wewn trznej rewitalizacji. Nie wahajmy si przyzna , e błony naszego ducha te wymagaj złuszczenia i co pewien czas powinny by wyrzucane. Nie nale y te obawia si wewn trznego krwawienia, jakie tym oczyszczaj cym procesom musi towarzyszy .” To był cytat z ksi ki, który obja nia nam metafor umysłu”. Natomiast w wywiadzie czytamy: „błony „W polu widzenia psychoanalityków i kulturoznawców znalazły si tylko m skie organy, a w szczególno ci jeden, natomiast macica, organ kobiecy, nie. Miesi czka została wyparta z kultury jako zjawisko niegodne filozofii. [...] Nie zauwa a si , e czynno twórczo ci.” miesi czkowania jest yw symbolizacj Tu z przykro ci musimy zarzuci Pani Profesor niekompetencj : wszak nawet nastolatki wiedz (a zdj cie zamieszczone w „Obcasach” ujawnia, e autorka wypowiedzi nastolatk nie jest), e miesi czka jest wła nie ze strony macicy oznak braku twórczo ci. S oczywi cie w Błonach umysłu fragmenty wiadcz ce o gruntownej znajomo ci przedmiotu. „Obcasy” zamie ciły jej fragment zatytułowany „Kabaczek”. Czytamy w nim: „Obrany kabaczek tniemy na kr ki grubo ci palca i usuwamy pestki. Solimy, pieprzymy i ka d porcj przykrywamy z góry plastrem pomidora, który równie trzeba przyprawi . [...] Przygotowane jarzyny układamy na blasze i zapiekamy w piekarniku. Teraz na krótkim ogniu dusimy starannie posiekane pieczarki z odrobin młodej cebulki i cienkimi paskami papryki.” Z czystej zło liwo ci dalszego ci gu instrukcji Czytelnikom nie udost pnimy. Natomiast my (redakcja) przyrz dzili my kabaczki według przepisu Pani Profesor. Okazało si , e miała racj pisz c : „Proste, ale smak niezrównany.” Niestety — przyznajemy to ze wstydem — nie udało nam si odkry sfery znacze zwi zanych z trawieniem zapiekanych kabaczków. Zapewne wymaga to uwa nej lektury cało ci Błon umysłu, dzieła, które wszystkim zacofanym filozofom, a zwłaszcza „m skim szowinistom” gor co polecamy.