Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z

Transkrypt

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z
Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z dnia 18 października
2011 r. w sprawie Sosinowska przeciwko Polsce (skarga nr 10247/09).
Skarżąca – pani Bożena Sosinowska – od 1992 r. pracowała w Szpitalu w Rudzie Śląskiej jako
specjalista ds. chorób płuc. Od bliżej nieokreślonego dnia W.R.K. został mianowany ordynatorem na
tym samym oddziale, w którym pracowała pani Sosinowska. Wraz z podejmowanymi przez ordynatora
diagnozami, skarżąca stawała się coraz bardziej krytyczna wobec W.R.K.
16 września 2004 r. postanowiła napisać list do profesora J.K. – regionalnego konsultanta ds.
chorób płuc, w którym stwierdziła, że panu W.R.K. brakuje doświadczenia i odpowiednich
kwalifikacji, aby zarządzać oddziałem. Bożena Sosinowska stwierdziła również, że jej przełożony
zachowywał się w sposób sprzeczny z etyką zawodową, poprzez kwestionowanie jej diagnoz oraz
oczernianie jej w oczach pacjentów i personelu oddziału. Skarżąca oświadczyła, że nie zajmowałaby
profesora tym problemem, gdyby nie fakt, że W.R.K. groził jej zwolnieniem z pracy
w przypadku odmowy wykonania jego poleceń. W dniu 5 listopada 2005 r. szpital zwolnił panią
Sosinowską ze względu na ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych w
rozumieniu art. 52 kodeksu pracy. Wobec czego, skarżąca wniosła pozew o odszkodowanie za
bezprawne zwolnienie z pracy do Sądu Rejonowego w Rudzie Śląskiej. W trakcie postępowania sąd
przesłuchał w charakterze świadków W.R.K. oraz E.Ch., która była w tym czasie dyrektorem szpitala,
J.W. – byłego ordynatora oraz dwóch lekarzy pracujących w oddziale M.M. i Z.L., a także H.W. –
przewodniczącego związków zawodowych w szpitalu. Sąd zapoznał się również z dokumentacją
medyczną różnych pacjentów leczonych na oddziale. Wyrokiem z dnia 22 grudnia 2005 r. sąd
przychylił się do roszczenia skarżącej i przyznał jej odszkodowanie w wysokości 9 413 zł wraz z
ustawowymi odsetkami, należnymi od dnia 6 listopada 2004 r. Sąd uznał, że skarżąca była bardzo
dobrym specjalistą w swojej profesji. Ponadto ustalił, że konflikt pomiędzy skarżącą a W.R.K. powstał
w bliżej nieokreślonym czasie w 2004 r. Były dyrektor szpitala J.W. miał zamiar interweniować w
znanym mu już wtedy konflikcie, jednak we wrześniu tego samego roku podjął inne zatrudnienie.
Doktor E.Ch. przejęła jego obowiązki. W trakcie kontroli w 2004 r. nie stwierdziła nieprawidłowości w
dokumentacji medycznej pacjentów. W bliżej nieokreślonym dniu, najwyraźniej również w 2004 r.,
wnioskodawczyni poinformowała dyrektora o wątpliwościach, co do poprawności niektórych
diagnostycznych i terapeutycznych decyzji podejmowanych przez W.R.K. Poinformowała również, że
wysłała dokumentację medyczną niektórych pacjentów do regionalnego konsultanta, prosząc o jego
opinię. Miała również oddać kopię jej listu do konsultanta. Doktor E.Ch. nie wyraziła żadnych
zastrzeżeń.
Następnie stwierdzono, że normalną praktyką jest prowadzenie dokumentacji medycznej pacjenta
przez lekarza prowadzącego, a pani Sosinowska w świetle przedstawionych dowodów nie
manipulowała w żaden sposób treścią dokumentacji prowadzonej przez innych lekarzy. Sąd stwierdził
także, że w zaistniałym konflikcie W.R.K., w swoich kompetencjach jako ordynator, nie podjął
żadnych kroków aby go zakończyć. Podobnie dyrektor medyczny szpitala – dr E.Ch. – nie podjęła
stosownych kroków celem zaradzenia tej sytuacji. Sąd był zdania, że skarżąca została odwołana,
ponieważ władze szpitala uznały, że jej zwolnienie będzie po prostu najłatwiejszym sposobem na
pozbycie się problemu. Następnie Sąd podkreślił, że wysłanie listu z zapytaniem w przypadku
wątpliwości nie jest żadnego rodzaju nieprawidłowością. Co więcej, jest przez ustawę o zawodzie
lekarza rekomendowane. Postępowanie skarżącej należy również rozpatrywać w kontekście faktu, że
nie mogła ona oczekiwać żadnej pomocy ze strony przełożonego W.R.K. Sąd zauważył, że
obowiązkiem ordynatora jest zorganizowanie pracy na oddziale w taki sposób, aby w pełni
wykorzystać potencjał zawodowy i czas pracowników. Nieetyczne ze strony przełożonego było
dodatkowe zaostrzanie konfliktu z pracownikiem. Sąd odwołał się do procedury, w wyniku której
skarżąca została zwolniona, w tym do konsultacji z lokalnym oddziałem związków zawodowych.
Okazało się, że procedury nie są zgodne z wymogami określonymi w kodeksie pracy. Sąd uznał, że
zwolnienie pani Sosinowskiej było nieuzasadnione i niezgodne z prawem, jak i jej zachowanie nie było
poważnym naruszeniem obowiązków służbowych, wobec czego zasądził na jej rzecz odszkodowanie.
Szpital złożył apelację. Postanowieniem z dnia 28 czerwca 2006 r. Sąd Okręgowy w Gliwicach oddalił
skargę. Pismem z dnia 3 listopada 2004 r. skarżąca zwróciła się do Okręgowej Izba Lekarskiej w
Katowicach z prośbą o interwencję w konflikcie między nią a W.R.K. W liście tym skarżąca zarzucała,
że W.R.K. postrzegał ją jako zagrożenie zawodowe i nie znajdując zasadnych podstaw do krytyki jej
pracy, zaczął się nad nią znęcać. Ostatecznie miał złożyć nieprawdziwą skargę do ówczesnego
dyrektora szpitala, że skarżąca odmówiła wykonywania jego poleceń służbowych. W rezultacie
skarżąca została zwolniona. Ostatecznie skarżąca wniosła o utworzenie profesjonalnej komisji nadzoru
nad pracą W.R.K.i załączyła do tego listę błędów, które w jej opinii popełnił W.R.K. Decyzją z dnia 20
stycznia 2005 r. Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej odmówił wszczęcia dochodzenia,
stwierdzając, że skarżąca złożyła skargę na tle swojego konfliktu z szefem. Skarżąca odwołała się.
Podniosła m. in., że nie ma prawa do krytyki lekarza przełożonego nawet gdy ten działał na niekorzyść
pacjentów. W dniu 31 maja 2006 r. Główny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej uchylił decyzję z
dnia 20 stycznia 2005 r. W dniu 18 sierpnia 2006 r. Prokurator Okręgowy w Katowicach odmówiła
wszczęcia postępowania po zażaleniu skarżącej przeciwko W.R.K. W dniu 22 sierpnia 2006 r. wszczęto
dochodzenie przeciwko skarżącej, na podstawie podejrzenia o nieetyczne zachowanie wobec kolegów i
przełożonego. Dnia 13 października 2006 r. wniesiono sprawę przeciwko niej do Okręgowego Sądu
Lekarskiego w Katowicach za przewinienia dyscyplinarne określone w art. 52 ust. 1, 2 i 3 oraz art. 1
ust. 3 Kodeksu Etyki Lekarskiej, m. in. za „otwarte krytykowanie decyzji diagnostycznych i
terapeutycznych przełożonego, w obecności innych kolegów i pracowników medycznych i
niemedycznych”. Okręgowy Sąd Lekarski zakwestionował jako świadków W.R.K., E.Ch. i dyrektor
szpitala K.K. W późniejszym, nieokreślonym terminie kopię wyroku sądu pracy włączono do akt
sprawy. W dniu 14 września 2007 r. Okręgowy Sąd Lekarski uznał skarżącą za winną nieetycznego
zachowania, poprzez wypełnienie znamion zarzucanych jej czynów. Sąd nałożył na skarżącą naganę.
Obrońca skarżącej odwołał się do Naczelnego Sądu Lekarskiego, podnosząc m. in., że nie
uwzględniono ustaleń sądu pracy, co powinno nastąpić w pierwszej kolejności. Decyzją
z dnia 13 marca 2008 r., doręczoną adwokatowi i skarżącej w dniu 1 września 2008 r.,
Naczelny Sąd Lekarski podtrzymał orzeczenie niższej instancji. Sąd stwierdził, że zwolnienie
faktycznie było bezprawne, ale w przeciwieństwie do sądu pracy nie uważa, aby było nieuzasadnione.
Naczelny Sąd Lekarski zauważył ponadto, że sąd pierwszej instancji był wolny i niezależny w ocenie
dowodów zgromadzonych w postępowaniu. Stwierdził ponadto, że art. 1 ust. 3 Kodeksu Etyki
Lekarskiej określa każde zachowanie, które podważa zaufanie do zawodu lekarza jako niezgodne z
godnością zawodu. W ten sposób droga prawna została wykorzystana. Skarga do Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu jest dopuszczalna, gdyż Trybunał Konstytucyjny w Polsce
zajmuje się badaniem zgodności aktów prawnych z konstytucją, natomiast nie zajmuje się przypadkami
indywidualnymi.
Meritum
Oświadczenia stron:
Rząd wskazywał, że działał na wyraźnej podstawie prawnej w postaci art. 52 Kodeksu Etyki
Lekarskiej, ponadto działał w uzasadnionym celu ochrony dobrego imienia i praw innych osób. Rząd
podniósł, że działał przy naglącej potrzebie społecznej, a jego działania były proporcjonalne
i uzasadnione w stosunku do realizowanego celu i powody podane przez władze krajowe, aby
uzasadnić swoją decyzję, były odpowiednie i wystarczające (patrz: Skałka przeciwko Polsce, skarga nr
43425/98, § 35, 27 maja 2003 r.). Decyzja sądów lekarskich wykazała, że skarżąca w sposób otwarty i
stale wyraża negatywne opinie o swoim przełożonym, jako lekarzu bez kwalifikacji, w obecności
innych lekarzy i personelu medycznego, a nawet w obecności pacjentów i ich rodzin. Takie zachowanie
stanowi przewinienie dyscyplinarne z art. 52 ust. 2 Kodeksu Etyki Lekarskiej. Twierdzono również, że
lekarzy łączą z pacjentami specjalne relacje, oparte na zaufaniu i poufności, tak aby lekarze byli w
stanie zapewnić dobre samopoczucie tym drugim. To może oznaczać konieczność zachowania
solidarności wśród członków zawodu (patrz: Frankowicz przeciwko Polsce, skarga nr 53025/99, § 49,
16 grudnia 2008 r.). Rząd argumentował również, że w trakcie postępowania dyscyplinarnego badano
liczne dowody przedłożone im przez skarżącą. Rząd uznał, że władze krajowe, gdy uzasadniały swą
decyzję w niniejszej sprawie, powołały się na powody, które były właściwe i wystarczające. Rząd
podkreślił, że skarżąca została uznana za winną tylko w postępowaniu dyscyplinarnym, nie w
postępowaniu cywilnym czy karnym, a publicznego oskarżenia w sprawie nie wszczęto – nawet
takowego prawo nie przewiduje. Wreszcie, kara nałożona na nią była jedną z najbardziej liberalnych
oraz dotyczy nie tylko naruszenia art. 52 ust. 2 Kodeksu Etyki Lekarskiej, ale także innych zarzutów
przeciwko skarżącej. Taka interwencja była zdaniem Rządu konieczna w celu osiągnięcia równowagi
między ochroną zdrowia pacjentów, interesów innych lekarzy oraz prawa skarżącej do wolności
wypowiedzi.
Skarżąca podniosła, że została ukarana za wyrażanie swojej opinii na temat klinicznej oceny
przypadków, które były najwyższej wagi dla pacjentów a także za ujawnienie prawdziwych faktów
dotyczących wykonywania zawodu przez W.R.K.; jej kwalifikacji i postępowania. Podniosła również,
że sądy nadmiernie skupiły się na jej krytyce wobec W.R.K., nie biorąc zupełnie pod uwagę zastrzeżeń
co do jakości usług świadczonych pacjentom przez ordynatora. Nie udało się zbadać, czy w
jakikolwiek sposób wskazania skarżącej zostały wykorzystane do ochrony dobra pacjentów. Sądy nie
były zainteresowane ochroną skarżącej, a przede wszystkim dbały o dobrą reputację jej przełożonego.
Ponadto skarżąca podkreśliła, że ustalenia sądów lekarskich były całkowicie sprzeczne z ustaleniami
dokonanymi przez sąd pracy, zarówno co do faktów, jak i co do prawa. Skarżąca podniosła, że budzi to
wątpliwość, co do prawidłowości ocen i jej zgodności z prawem.
Ogólne zasady:
Trybunał przypomina, że wolność wypowiedzi jest zabezpieczona w ustępie 1 artykułu 10,
stanowiąc jedną z głównych podstaw demokratycznego społeczeństwa i jest jednym z podstawowych
warunków jego rozwoju oraz dla każdej jednostki jest prawem do samorealizacji. Z zastrzeżeniem
pkt 2 stosuje się go nie tylko do „informacji” czy „idei”, które są życzliwie przyjmowane lub
traktowane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz także do tych, które obrażają, szokują lub niepokoją.
Takie są wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości, bez których nie ma „demokratycznego
społeczeństwa” (patrz: Oberschlick przeciwko Austrii (nr 1), 23 maja 1991 r., § 57, Series A no. 204
oraz Nilsen i Johnsen przeciwko Norwegii [GC], nr 23118/93, § 43, ECHR 1999-VIII). Trybunał
wskazuje również, że art. 10 gwarantuje wolność słowa „każdemu”. Trybunał orzekał wielokrotnie, że
art.
10
ma
zastosowanie
do
wyrażania
wszelkiego
rodzaju
informacji,
idei
i form wyrazu, również w przypadku, gdy ich celem jest osiągnięcie zysku (komercyjnych) lub odnosi
się do działalności handlowej wnioskodawcy. Zadaniem Trybunału w wykonywaniu swoich
kompetencji nadzorczych nie jest zajęcie miejsce właściwych, kompetentnych władz krajowych, ale
raczej spojrzenie na podstawie artykułu 10 na wydane przez nie decyzje na podstawie swoich
uprawnień. Nie oznacza to, że kontrola jest ograniczona do zbadania, czy pozwane państwo skorzystało
z przysługującego mu uznania w sposób uzasadniony, ostrożny i w dobrej wierze. Tym, co Trybunał
musiał zrobić, to przejrzeć zaskarżoną decyzję w świetle sprawy jako całości i sprawdzić, czy użyto
środki proporcjonalne i uzasadnione w stosunku do realizowanego celu oraz czy przesłanki
przytoczone przez władze krajowe dla jego uzasadnienia są właściwe i wystarczające. W ten sposób
Trybunał musi upewnić się, że władze krajowe zastosowały standardy, które były zgodne z zasadami
zawartymi w artykule 10, a ponadto, że oparł się na dopuszczalnej ocenie istotnych dla sprawy faktów
(patrz: Sunday Times (nr 1) przeciwko Wielkiej Brytanii, 26 kwietnia 1979 r., § 62, Seria A nr 30; Guja
przeciwko Mołdawii [GC], skarga nr 14277/04, § 69, 12 luty 2008 r.). Państwa-Strony Konwencji mają
pewien margines swobody w ocenie konieczności ingerencji, ale ten margines jest przedmiotem
nadzoru zarówno w odniesieniu do odpowiednich zasad, jak i ich zastosowania.
Stosowanie zasad ogólnych w powyższej sprawie:
Trybunał po pierwsze zauważa, że bezsporne jest między stronami, że nagana nałożona na
skarżącą przez sąd lekarski stanowiła ingerencję w korzystanie z prawa do wolności wypowiedzi. Taka
ingerencja narusza Konwencję, jeśli nie spełnia wymogów ustępu 2 artykułu 10. Należy zatem ustalić
czy była ona „przewidziana przez prawo”, czy realizowała jeden lub kilka z wymienionych celów w
tym ustępie oraz czy była „konieczna w społeczeństwie demokratycznym” dla osiągnięcia tych celów.
Trybunał zauważa, że ingerencja była oparta na artykule 1 ustęp 3 i artykule 52 ustępy 1, 2 i 3 Kodeksu
Etyki Lekarskiej. Sąd lekarski uznał skarżącą za winną nieetycznego zachowania i orzekł karę na
mocy tych przepisów kodeksu. Zachowanie to miało się składać z: niezastosowania się do poleceń jej
przełożonego (ust. 1); publicznych, lekceważących wypowiedzi w stosunku do personelu medycznego
oddziału o przełożonym (ust. 2), informowania innych lekarzy o tym, co postrzegała ona za błędne
decyzje, wyniesienia niektórych dokumentacji medycznych pacjentów ze szpitala, aby przedstawić je
regionalnemu konsultantowi (ust. 3) i niezdolności do pracy w zespole medycznym (art. 1 pkt 3
kodeksu). Trybunał jest zdania, że tylko przypadki publicznych, lekceważących wypowiedzi i
informowania innych lekarzy oddziału są istotne w świetle artykułu 10 Konwencji. Ingerencja w prawo
skarżącej do wolności wypowiedzi miała realizować uzasadniony cel, o którym mowa w art. 10 ust. 2
Konwencji, a mianowicie do ochrony praw i reputacji innych. Trybunał zbadał więc, czy ingerencja w
prawo skarżącej do wolności słowa była konieczna w społeczeństwie demokratycznym. Trybunał
orzekł już, że sprawy związane z praktyką wykonywania zawodu nie są wyjęte spod ochrony art. 10
Konwencji (patrz: Frankowicz przeciwko Polsce, cytowany powyżej, § 9). Organy dyscyplinarne
rozpatrywały winę nieetycznego postępowania skarżącej na gruncie złamania solidarności zawodowej,
które naruszałoby Kodeks Etyki Lekarskiej. Trybunał zauważa, że skarżąca – lekarz w publicznym
szpitalu – wyraziła zaniepokojenie w swoim piśmie z dnia 16 września 2004 r. do regionalnego
konsultanta w sprawie poprawności decyzji diagnostycznych i terapeutycznych podejmowanych przez
przełożonego. Odniosła się do konkretnych przypadków i podała wyczerpujące informacje.
Uzasadniała też dlaczego była zdania, że jakość opieki medycznej świadczonej pacjentom podlega
krytyce. Trybunał zauważa ponadto, że według ustaleń sądu pracy, skarżąca, nawet przed tym listem,
powiadomiła już dyrektora szpitala, co postrzega jako błędy w decyzjach zawodowych
podejmowanych przez W.R.K. Poinformowała również dyrektora szpitala o przekazaniu dokumentacji
niektórych przypadków medycznych do regionalnego konsultanta, a dyrektor nie sformułował żadnych
zastrzeżeń do takiego działania. Stąd Trybunał jest zdania, że skarżąca podjęła działania mające na celu
zwrócenie uwagi właściwych władz na to, co postrzega ona za poważne zaburzenia w pracy jej
przełożonego. Trybunał zdaje sobie sprawę, że skarżąca była z przełożonym w konflikcie od dawna. To
nie jest rozważane i zostało przedstawione w licznych dowodach przed sądami krajowymi. Jednakże
Trybunał nie podziela przekonania Rządu, że skarżąca będąc zaangażowana w konflikt, jest
pozbawiona prawa do wolności wyrażania opinii. Należy zauważyć, że sprawa przed organami
dyscyplinarnymi nie dotyczyła w żaden sposób negatywnych wypowiedzi o charakterze W.R.K. Sądy
krajowe nie stwierdziły bowiem, że skarżąca nie obraziła ordynatora w żaden sposób. Bożena
Sosinowska została ukarana głównie za to, że obawy wobec osób pracujących na oddziale odnośnie do
jakości opieki medycznej świadczonej pacjentom pod kierownictwem jej przełożonego, przekazała
władzom szpitala i regionalnemu konsultantowi. Trybunał już wcześniej przyznał, w ramach zawodów
prawniczych, że szczególny charakter zawodu praktykowany przez wnioskodawcę musi być
uwzględniony w ocenie, czy zachodzi nagląca potrzeba ograniczania jego prawa (patrz: Steur
przeciwko Holandii, skarga nr 39657/98, § 38, ECHR 2003-XI). Lekarze również korzystają ze
szczególnych stosunków z pacjentami, tak jak było to wspomniane wcześniej, mają wykorzystywać
wszystkie dostępne źródła wiedzy i odpowiednie środki, aby zapewnić dobre samopoczucie tych
ostatnich. To może oznaczać konieczność zachowania solidarności wśród członków zawodu (patrz:
Frankowicz przeciwko Polsce, cytowany powyżej, § 49). Jednakże Trybunał zauważa, że władze
krajowe, uznając, że skarżąca zdyskredytowała innego lekarza, nie poczyniły żadnych poważnych ocen
prawidłowości oświadczeń zawartych w opinii (patrz: Veraart przeciwko Holandii, skarga nr 10807/04,
§ 60 i 61, 30 listopada 2006 r.). Poza tym, w toku postępowania przed sądami krajowymi nie
stwierdzono, aby skarżącej brakowało kwalifikacji zawodowych. Co więcej, sąd pracy w wyroku
z dnia 22 grudnia 2005 r. uznał, że skarżąca była bardzo dobrym specjalistą. Ponadto sąd dyscyplinarny
nie podjął w żadnym momencie kwestii, czy działania skarżącej zostały powzięte w dobrej wierze.
Sądy lekarskie nie zajęły się w swoich decyzjach odpowiedzią na pytanie, czy obawy skarżącej były
uzasadnione. Bardziej koncentrują się na samym fakcie, że Kodeks Etyki Lekarskiej, w brzmieniu
obowiązującym w tym czasie, zakazuje krytyki innych kolegów.
Taka ścisła interpretacja sądów dyscyplinarnych, co do zakazu jakiejkolwiek krytycznej wypowiedzi w
zawodzie lekarza, jest niezgodna z prawem do wolności wypowiedzi. Zdaniem Trybunału, takie
podejście do krytycznych opinii, wyrażanych nawet w kontekście zawodu lekarza, niesie za sobą
ryzyko zniechęcenia lekarzy do zapewniania pacjentom obiektywnego wglądu w swój stan zdrowia i
świadczone zabiegi. Mogłoby to zaszkodzić głównemu celowi zawodów medycznych – ochronie
zdrowia i życia pacjentów. Trybunał zauważa, że władze krajowe nie badały, czy skarżąca stanęła w
obronie społecznie uzasadnionego interesu. Trybunał uważa, że skarżąca wyraziła opinię krytyczną z
medycznego punktu widzenia o pacjencie leczonym przez innego lekarza. Celem pani Sosinowskiej nie
było dyskredytowanie przełożonego, lecz troska o obecnych i przyszłych pacjentów. Tak więc,
dotyczyło to kwestii interesu publicznego. Ponadto, ETPC zwrócił szczególną uwagę na fakt, że sąd
lekarski nie zważał na wcześniejsze ustalenia sądu pracy. Trybunał jest zdania, że takie poważne
rozbieżności pomiędzy orzeczeniem wydanym przez sąd w postępowaniu cywilnym po sprawiedliwej
procedurze a decyzją sądu lekarskiego, muszą być postrzegane jako wadliwość tej decyzji.
Podsumowując, Trybunał jest zdania, że względy, na które powołały się sądy lekarskie, nie są ani
istotne, ani wystarczające. W efekcie stwierdzić należy, iż zaskarżona ingerencja nie była
proporcjonalna do uzasadnionego celu, a zatem nie była „konieczna w społeczeństwie
demokratycznym”. W konsekwencji doprowadziła do naruszenia artykułu 10 Konwencji.
Następnie Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, iż nie ma potrzeby zajmowania się skargą
na naruszenie art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, którą to pozostawił bez rozpoznania.
Wobec tego, Trybunał zasądził na rzecz skarżącej kwotę 3.000 euro i oddalił pozostałą część roszczenia
wnoszącego o zadośćuczynienie. Bożena Sosinowska wnosiła o 50.000 euro zadośćuczynienia za
poniesione straty niemajątkowe.