Pieczywo-to-szansa-dla-polskiej-gospodarki-08-11-2016

Transkrypt

Pieczywo-to-szansa-dla-polskiej-gospodarki-08-11-2016
Pieczywo to szansa dla polskiej
gospodarki - wywiad z dyrektorem
zarządzającym ARYZTA



Autor: Adam Tubilewicz
Data: 27-10-2016, 08:38
Portal Spożywczy
O dynamicznym rozwoju rynku pieczywa mrożonego, trendach na rynkach
piekarniczych, planach inwestycyjnych i procesie integracji z Fornetti
Group, z Waldemarem Topolskim, dyrektorem zarządzającym ARYZTA
Polska, rozmawia Adam Tubilewicz. Jak istotny dla ARYZTA jest rynek Europy
Środkowo-Wschodniej?
Polska i rejon Europy Środkowo-Wschodniej jest absolutnie priorytetowy dla ARYZTA, jeśli chodzi
o rozwój. Na terenie naszego regionu wzrost kategorii pieczywa mrożonego należy do największych
w Europie. Perspektywy rozwoju są więc bardzo obiecujące w relacji do krajów Europy Zachodniej,
gdzie rynek jest już nasycony. Oceniamy, że potencjał rozwoju wciąż jest spory, mimo pewnego
spowolnienia na skutek wyposażenia głównych sieci dyskontowych w piece. Konsumenci chcą
przez cały dzień mieć do dyspozycji ciepłe pieczywo w szerokim asortymencie i to nie tylko w
największych sieciach. Duży potencjał w tym względzie mają sklepy typu convenience czy sieci
piekarnicze.
Jak duży jest potencjał rozwoju sklepów convenience, jeśli chodzi o pieczywo z
odpieku?
W ciągu najbliższych pięciu lat mówimy o utrzymaniu wzrostu na poziomie 5-6 procent rok do
roku, co oznacza, że rynek wzrośnie o ok. 25 proc. w ciągu najbliższych 4-5 lat. Jest to bardzo
interesujący wzrost dla ARYZTA i głównie z tego powodu zdecydowaliśmy o połączeniu z Fornetti
Group. Tak więc z jednej strony chcemy być w największych sieciach detalicznych i w McDonald’s,
z drugiej myślimy też o mniejszych sieciach, dla których interesujący może być model "shop in
shop".
Jakie korzyści dla spółki przyniesie integracja ARYZTA Polska z Fornetti Group?
Proces integracji uległ zakończeniu, ale formalnie nadal działamy jako dwie osobne spółki.
Połączenie Fornetti Group, czyli lidera na rynku węgierskim, i ARYZTA, jednego z liderów na
rynku polskim, pozwoli obu firmom na rozwój dwucyfrowy, a więc zdecydowanie szybszy niż
dotychczas. Integracja umożliwi także lepsze dostosowanie naszego modelu biznesowego do
potrzeb klientów. Fornetti Group uzyska dostęp do naszej ekspertyzy na rynku polskim, czeskim i
słowackim. Z kolei dla ARYZTA Polska będzie to szansa nie tylko na poszerzenie asortymentu
produktów, ale również na wejście w nowe kanały dystrybucji.
Jakie są obecnie główne kanały dystrybucji ARYZTA w Polsce?
Naszymi klientami są największe sieci detaliczne w Polsce, największe sieci QSR, przede wszystkim
McDonald’s, jak również food service, czyli główne sieci hoteli i restauracji.
Na czym polega nowy model biznesowy ARYZTA i do jakiej kategorii klientów będzie
skierowany?
Nasz nowy model biznesowy adresujemy przede wszystkim do mniejszych sieci detalicznych.
Chcielibyśmy zaproponować im możliwość rozwoju w oparciu o sprawdzony model "shop in shop".
Polega on na oddaniu we współzarządzanie spółki ARYZTA całego stoiska piekarniczego i
zaprojektowaniu go na nowo po szczegółowej analizie potrzeb klienta. Dobieramy najlepszy sprzęt
w postaci mebli, zamrażarek, pieców, mini garowni, a także asortyment: pieczywo, bułki i ciastka.
Nie oczekujemy, że właściciel sklepu będzie znał się na piecach, programach odpiekowych czy
szkoleniu pracowników. Zdejmujemy z niego te obowiązki. W innych krajach taki model już
funkcjonuje i umowy obowiązują zwykle na kilkanaście miesięcy, oczywiście z możliwością
przedłużania. W Polsce jest to dopiero wprowadzane rozwiązanie.
Jaka jest rola Fornetti w realizacji tego konceptu?
Model "shop in shop" wynika bezpośrednio z dostępu do sprawdzonych wzorców z Węgier
znajdujących się w posiadaniu Fornetti Group. Warto zaznaczyć, że opierająca się na sieci
wolnostojących sklepików czy stoisk spółka Fornetti Polska nie ma nic wspólnego z Fornetti Group,
ponieważ jest to osobno działający licencjobiorca.
We współpracy z jakimi sieciami handlowymi w Polsce będzie realizowany model "shop in shop"?
Rozmawiamy z dwiema spośród największych sieci detalicznych w Polsce o uruchomieniu
programu pilotażowego w kilkunastu sklepach.
Jakie są doświadczenia z realizacji tego konceptu w innych krajach?
Model "shop in shop" realizowany jest w kilku tysiącach punktów w Europie Zachodniej, na
Węgrzech, Słowacji, a także w Czechach, Rumunii i Bułgarii. Sprawdzone doświadczenia Fornetti z
tych rynków wskazują, że bardzo dobrze sprawdza się model z mini piekarnią bezpośrednio w
sklepie. Pozwala to na uatrakcyjnienie oferty, zwłaszcza wobec dużej konkurencji ze strony sieci
nowoczesnych. Dysponujemy danymi, które pokazują, że sprzedaż z takiego stanowiska po
dodaniu do jego oferty naszych wyrobów wzrasta nawet o kilkadziesiąt procent.
Dlaczego ten model pojawia się w Polsce dopiero teraz?
Wprowadzenie takiego modelu wymaga nie tylko dużej inwestycji, ale przede wszystkim
posiadania odpowiedniej ekspertyzy oraz bardzo szerokiego asortymentu. Posiadanie
kompleksowej oferty to jedno. Równie ważne jest, aby móc łatwo ją zmieniać. Oferta nie może być
dana na stałe, muszą być wprowadzane innowacje, zarówno w kategorii ciastek i snacków, jak
również chlebów, bagietek czy bułek.
Jaka jest pozycja rynkowa ARYZTA w poszczególnych kategoriach pieczywa w
Polsce?
Nasza pozycja jest zróżnicowana w zależności od kategorii. Każdy z producentów jest mocny w
pewnych segmentach rynku. My postawiliśmy mocno na pieczywo pakowane, gdzie niewątpliwie
jesteśmy liderem. W pozostałych kategoriach, tj. bagietek, snacków słonych i ciastek także mamy
bardzo mocną pozycję. Jesteśmy także jednym z trzech liderów, jeśli chodzi o pieczywo z odpieku.
ARYZTA wciąż dysponuje trzema zakładami produkcyjnymi w Polsce, ale na początku 2016 roku
zmienił się model dystrybucji.
Na początku 2016 roku przeszliśmy całkowicie na dostawy poprzez dystrybutorów. Siedem centrów
dystrybucyjnych, które posiadaliśmy, zostało sprzedanych bądź oddanych dystrybutorom, od
których je wynajmowaliśmy, a teraz oni wykonują dla nas serwis. Tak więc obecnie
wykorzystujemy zewnętrzne centra dystrybucyjne, które nie należą do nas.
Jakie są plany inwestycyjne ARYZTA w Polsce na najbliższe lata?
Warto przypomnieć, że jedna z największych inwestycji ARYZTA w Polsce już nastąpiła. W 2014
roku kosztem 55 mln euro w zakładzie w Strzegomiu zainstalowaliśmy jedną z najszybszych
wówczas linii do bułki hamburgerowej w Europie, a także osobne linie do tortilli i croissantów.
Pieczywo produkowane w Strzegomiu przeznaczamy przede wszystkim na eksport, który stanowi
już 50 proc. naszych przychodów. Wydaje się, że jeżeli chodzi o pieczywo pakowane, nie
potrzebujemy obecnie zwiększania mocy produkcyjnych. Mimo to obserwujemy rynek, nie
wykluczając kolejnych inwestycji. Warto zaznaczyć, że połączenie z Fornetti daje nam dostęp do
czterech zakładów produkcyjnych grupy na Węgrzech i jednego w Czechach. Dysponujemy zatem
łącznie ośmioma zakładami, co stanowi spory potencjał.
W 2014 roku podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach apelował pan o
większą konsolidację branży piekarniczej. Wydaje się, że wciąż jest to problem, zwłaszcza w
kontekście spadającego spożycia pieczywa w Polsce.
Obecnie sytuacja jest na pewno lepsza niż dwa lata temu, ale jeśli chodzi o konsolidację branży
piekarniczej w Polsce, ciągle jest bardzo dużo do zrobienia. Największym problemem dla piekarzy
w Polsce nie jest pieczywo mrożone czy piekarze przemysłowi, tylko spadające spożycie chleba i
jego malejący udział w naszej diecie. Z tego powodu uważamy, że podstawowym obowiązkiem całej
branży powinno być działanie na rzecz popularyzacji roli pieczywa w diecie łącznie z wyjaśnianiem
pewnych mitów. Niestety, nie będąc zjednoczeni, nie bronimy się. Dużym piekarzom pomagają na
pewno duże sieci, z którymi współpracujemy i dzięki temu nasze produkty mają szanse trafić do
konsumentów. Mniejsi piekarze nie mają takich możliwości zarówno jeśli chodzi o moce
produkcyjne, dywersyfikację, jak również wprowadzanie nowych produktów na rynek, przez co jest
im zdecydowanie trudniej.
Statystyczny Polak spożywa obecnie ok. 46 kg pieczywa rocznie, czyli prawie dwa
razy mniej niż pod koniec lat 90. (ok. 82 kg w 1999 r.). Co branża może zrobić, aby
odwrócić ten niekorzystny trend?
Myślę, że trzeba zacząć przede wszystkim od edukacji młodego pokolenia. Musimy przekonać je, że
dobra kromka chleba czy bułka żytnia stanowią wartość. Jeżeli oni będą o tym przekonani, to
będzie nam zdecydowanie łatwiej. Dzisiaj jako przekąski dla młodzieży często proponuje się
wyroby piekarniczopodobne, które nierzadko bywają najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia, a nie
stanowią elementu zbilansowanej diety - jak pełnowartościowe wyroby piekarnicze.
Czy oznacza to, że chcecie prowadzić kampanie promujące pieczywo w szkołach?
Jako Fundacja "Chleb to Zdrowie" przeprowadziliśmy kampanię internetową, w której dziecko i
mężczyzna przekonywali różne grupy na zasadzie pytań i odpowiedzi. Wydaje mi się, że taki prosty
przekaz, bez naukowych terminów i wypowiedzi dietetyków, jest w stanie trafić do konsumentów.
Niestety, jedną kampanią nie nadrobimy tego, co straciliśmy przez ostatnie 15 lat. Natomiast nie
ulega wątpliwości, że musimy działać w tym kierunku, bo inaczej skończymy na 40 kilogramach
rocznie.
Mimo że małe piekarnie są w trudnej sytuacji, konsumenci coraz częściej poszukują tzw. pieczywa
rzemieślniczego. Czy na polskim rynku obok dużych producentów jest miejsce dla mniejszych
podmiotów?
Myślę, że tak. Na rynku jest i będzie miejsce dla piekarni rzemieślniczych, tak samo jak dla dużych
graczy. Jest to spowodowane normalnymi potrzebami konsumentów i naszych klientów, czyli sieci
handlowych, które chcą mieć podobny produkt we wszystkich swoich punktach, pieczony według
standardowych receptur i procedur jakościowych. Podobnie jest zresztą, jeśli chodzi o warzywa. Z
jednej strony mamy dużych producentów warzyw i dań gotowych, które można kupić w sklepach, a
z drugiej strony małe gospodarstwa ekologiczne, które także mają swoją docelową grupę
konsumentów - zawłaszcza na poziomie lokalnym. Wydaje mi się, że podobnie powinno być w
przypadku pieczywa.
Pieczywo mrożone jest obecne w Polsce od kilkunastu lat. Czy jego negatywny
wizerunek wciąż jest problemem?
Powrócę do przykładu warzyw. Proszę zauważyć, że nikt nie forsuje tezy, że warzywne mrożonki są
czymś złym. Mrożenie jest jedną z najbardziej naturalnych i bezszkodowych metod konserwacji
żywności znaną od dawien dawna. Martwi nas to, że o ile w przypadku warzyw uważa się, że
mrożenie jest zupełnie naturalne i że nie czyni ono żadnej szkody, o tyle w przypadku pieczywa
przyjęło się, że mrożone oznacza gorsze, co jest nieprawdą.
Czy negatywną opinię o pieczywie mrożonym postrzega pan wciąż jako główną
barierę w rozwoju tego rynku?
Wydaje mi się, że głównym wyzwaniem dla branży jest ogólne postrzeganie pieczywa jako czegoś
niepotrzebnego albo produktu, którego spożycie należy ograniczać. Dlatego z jednej strony staramy
się mówić ludziom, dlaczego należy jeść pieczywo, a z drugiej strony wyjaśniać pewne mity
dotyczące np. diety bezglutenowej.
Do jakiego poziomu zwiększy się udział pieczywa z odpieku w całym rynku pieczywa
w Polsce?
W krajach Europy Zachodniej, gdzie rynki są bardzo nasycone, udział pieczywa z odpieku wynosi
nawet kilkadziesiąt procent. Średnim udziałem, do którego dążymy, będzie jedna czwarta rynku
pieczywa do odpieku w całym rynku pieczywa. Dzisiaj jesteśmy mniej więcej na poziomie 15
procent. Wydaje mi się, że w latach 2019-2020 przekroczymy pułap 20 procent.
W ostatnim czasie dużo mówi się o innowacyjności, także w kontekście produktów
spożywczych. Jak rozumieć innowacyjność w branży piekarniczej?
30 lat temu idąc do piekarni, miał pan do wyboru chleb baltonowski, kajzerkę i bułkę poznańską.
Dzisiaj częstuję pana ciastkiem z syropem klonowym i orzechami Pekan, które jest czymś
pomiędzy ciastkiem a deserem. Podobnie nie oczekiwał pan, że na półce w sklepie znajdzie pan
hot-doga czy mini pizzę, bo takich rzeczy wcześniej piekarnie po prostu nie robiły. Konsumenci
coraz rzadziej sięgają po zwykły chleb, a zaczęli jeść np. płatki śniadaniowe. Dlatego wychodzimy
naprzeciw oczekiwaniom konsumentów, dostarczając także żywność funkcjonalną lub o
właściwościach prozdrowotnych. Jako pierwsi w Grupie ARYZTA rozwinęliśmy w Grodzisku
Mazowieckim chleb z dodatkiem kwasów omega-3. Z kolei nasza bułka dostępna w jednej z
największych sieci ogólnopolskich dostarcza nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 i
omega-6. I tak właśnie rozumiemy innowacyjność, jako wychodzenie naprzeciw zmieniającym się
oczekiwaniom konsumentów i ich potrzebom żywieniowym. Kupujący bułkę chcą dziś czegoś
więcej, nie tylko smaku, ale też dodatkowych składników i wartości odżywczych. Ponieważ żyjemy
w pośpiechu, pieczywo staje się coraz częściej szybką przekąską, która zastępuje nam posiłek.
Staramy się więc, żeby ta przekąska była zdrowa i zawierała nie tylko węglowodany, ale również
białko.
Wspomniał pan, że znaczącą część produkcji ARYZTA w Polsce trafia na eksport.
Warto przypomnieć, że jako branża jesteśmy jedną z najszybciej rosnących gałęzi gospodarki pod
kątem eksportu, ze średnim wzrostem rzędu kilkunastu procent rocznie. Polska eksportuje obecnie
więcej pieczywa niż wódki i ten stan będzie trwał, bo budują się nowe zakłady. Już teraz wartość
netto eksportu polskiego pieczywa wynosi więcej niż krajowe zapotrzebowanie.
Czy w obliczu rosnącego eksportu można realnie myśleć o budowaniu marki
polskiego pieczywa za granicą?
Na pewno pieczywo może być szansą dla polskiej gospodarki. Niestety, w programach promocji
Ministerstwa Gospodarki nie wskazano pieczywa jako grupy towarowej, która miałaby być
wspierana. Ubolewam nad tym, ponieważ mamy bardzo dobre ziarno, nowoczesny park
maszynowy, dobrze wykwalifikowaną kadrę i wspomniany wzrost eksportu, co sprawia, że nasze
produkty można spotkać od Anglii przez Skandynawię po południe Europy. A więc polski chleb jest
dobry i lubiany.
Czy wzrost eksportu pociągający za sobą nowe inwestycje w branży jest w stanie
zrekompensować producentom kurczenie się rynku krajowego na skutek
spadającego spożycia pieczywa?
Jeśli chodzi o pieczywo mrożone, którego konsumpcja rośnie i rynek wzrasta w tempie 5-6 proc.
rdr, perspektywy są bardzo interesujące. Niemniej wskutek spadku spożycia chleba w ogóle
konkurencja na rynku staje się coraz trudniejsza. Mniejsze piekarnie stoją przed koniecznością
zmiany profilu i jeszcze większej konkurencji z dużymi graczami. Z kolei nam, jako dużym
producentom, zależy na tym, żeby nasi klienci jedli zdrowsze rzeczy. Skorzystają na tym wszyscy,
zarówno mniejsze piekarnie, które pozostaną na rynku, jak i my.
Jakie trendy zauważa pan obecnie na polskim rynku pieczywa?
Zauważamy przede wszystkim spadek sprzedaży pieczywa pszennego. Wiąże się to ze zmianą
nawyków żywieniowych, szczególnie jeśli chodzi o podstawowe produkty. Chleb był wcześniej
traktowany jako główna część diety. Wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa ludzie szukają
innych produktów. Do tego dochodzą lepsze lub gorsze kampanie medialne. W efekcie Polacy jedzą
coraz mniej kajzerek i chleba pszenno-żytniego, wybierając nie tylko inne rodzaje pieczywa, ale też
płatki, batony czy ciastka. Każdego dnia widzimy batalię o kieszeń konsumenta. Konkurencja jest
bardzo duża, bo każdy chciałby zastąpić kromkę chleba na śniadanie swoim produktem.
Czy porównując polski rynek pieczywa do innych rynków europejskich dostrzega pan
znaczące różnice w preferencjach konsumentów?
Oczywiście, istnieją bardzo duże różnice. Ostatnio na Węgrzech dominuje model chleba włoskiego,
czyli duże, czysto pszenne pieczywo. Co ciekawe, dla Węgrów nasze pieczywo jest zbyt kwaśne.
Chętnie kupują je od nas, ale pod warunkiem, że nie jest wypiekane na zakwasie. Z kolei do
Niemiec eksportujemy głównie pieczywo żytnie, które jest tam bardzo popularne i lubiane. Udział
pieczywa pszennego w eksporcie do Niemiec jest stosunkowo mały. Do jednej z dużych sieci w
Wielkiej Brytanii i Irlandii wysyłamy pieczywo z dużą ilością dodatków w środku i na zewnątrz, np.
suszonymi pomidorami, nasionami chia, Omega-3.

Podobne dokumenty