Rodzina katolicka - Św. Ignacy Loyola

Transkrypt

Rodzina katolicka - Św. Ignacy Loyola
Rodzina katolicka - Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Pampeluna
poniedziałek, 25 maja 2009 15:35
W Pampelunie, miasteczku leżącym w prowincji Nawarra, zaczynał się mglisty i szary dzień.
Wielu ludziom wewnątrz fortu wydawało się, że szarość poranka zapanowała także w ich
sercach; po tym co miało niedługo nastąpić, nie spodziewali się niczego dobrego.
Ich niewielki garnizon został osłabiony z powodu wycofania się znacznej części hiszpańskich
oficerów, fortyfikacje były niewystarczające, brakowało amunicji, a u bram czekała armia
francuska. Atak mógł rozpocząć się w każdej chwili i nic nie mogło ocalić fortu, chyba że
przybyłyby z dawna oczekiwane posiłki*.
Pomysł poddania się zaświtał w wielu głowach i byłby z całą pewnością wprowadzony w czyn,
gdyby nie wysiłki młodego hiszpańskiego oficera, Iñigo (czy też Ignacego) de Loyola. Całymi
dniami podtrzymywał on na duchu słabych, dodawał odwagi lękliwym i każde serce napełniał
własnym męstwem i nadzieją.
Wicekról na pewno przybędzie z pomocą, mówił. Warunki jakie oferowała Francja były
upokarzające dla dumnych Hiszpanów; ze względu na honor kraju należy jeszcze trochę
wytrzymać, a wszystko się ułoży.
Nie było nic niezwykłego w tym, że młody Loyola, obdarzony zadziwiającą umiejętnością
wpływania na innych, był kochany przez swoich ludzi. Jego rodzina była jedną z
najznamienitszych w Hiszpanii, a on sam zdążył już zdobyć sławę na polach bitewnych, lecz
celował nie tylko w żołnierskim rzemiośle. Był biegły we wszystkich ówczesnych dyscyplinach
sportowych, potrafił z równą łatwością napisać sonet miłosny jak i wiersz religijny, a później
umiejętnie je zilustrować. Był też świetnym tancerzem – pochodził przecież z kraju, gdzie
kobiety i mężczyźni rodzili się z rytmem i muzyką we krwi. Jednakże przede wszystkim był
wojownikiem. Szczerze pragnął zdobyć sławę i poważanie jako żołnierz, tak aby jego imię
przeszło do historii kraju.
Później zobaczymy jak realizował to pragnienie, lecz na razie zarówno pole bitwy, na którym
miał walczyć, jak i sposób w jaki miał owe bitwy toczyć, istniały jedynie jako zamysł Boży.
Nadzieja Ignacego na to, że posiłki wkrótce przybędą, okazała się płonna. Wicekról nie pojawił
1/6
Rodzina katolicka - Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Pampeluna
poniedziałek, 25 maja 2009 15:35
się, a atak zaczął się jeszcze tego samego dnia. Szturm był gwałtowny, ale młody Hiszpan
walczył niczym starożytny bohater. Można było go ujrzeć tam, gdzie na wale obronnym ogień
bitewny był najgorętszy. W błyszczącej zbroi walczył z siłą dziesięciu mężów. Najeźdźcy, jeden
po drugim, padali martwi u jego stóp lub byli zrzucani z umocnień, lecz los cytadeli był już
przesądzony. W blanki, tam gdzie z mieczem w ręku, niczym młody Achilles, stał Loyola,
uderzyła kula armatnia, która odbiwszy się, strzaskała mu prawą nogę i zadrasnęła lewą.
Ignacy upadł, a wraz z nim i Pampeluna.
Kiedy ranny odzyskał przytomność, zobaczył, że leży w namiocie w obozie francuskim, a jeden
z najznakomitszych oficerów Francji siedzi obok jego łóżka. Powoli do znużonego umysłu
Ignacego zaczęła docierać prawda: on sam był więźniem, a Pampeluna została zdobyta. Potem
spostrzegł swój miecz i widok ten go zastanowił.
– Jestem więźniem – odezwał się Ignacy, zwracając się do Francuza – a jednak zostawiono mi
broń.
Oficer skłonił się z kurtuazją.
– Odważni ludzie potrafią docenić prawdziwe męstwo, don Iñigo – odpowiedział. – Jest pan
naszym gościem, czy życzy pan sobie czegoś? Może pan mną rozporządzać.
Młody Hiszpan myślał przez chwilę.
– Mój wuj, książę Najery, jedzie właśnie do Pampeluny. Byłbym wdzięczny gdyby mu
przekazano, że zrobiłem co tylko mogłem.
Gdy Ignacy odzyskał siły na tyle by znieść podróż, został przewieziony do rodzinnej posiadłości,
gdzie czekał na niego starszy brat, don Martin. Na miejscu trzeba było powtórnie łamać nogę,
ponieważ wcześniej została nieumiejętnie nastawiona, i przez kilka dni życie Ignacego
znajdowało się w prawdziwym niebezpieczeństwie.
2/6
Rodzina katolicka - Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Pampeluna
poniedziałek, 25 maja 2009 15:35
Później nastąpiły męczące tygodnie wypełnione cierpieniem, które było tym dotkliwsze dla
żywej natury Ignacego, że musiał leżeć nieruchomo, bowiem każde poruszenie wywoływało ból.
W końcu rana się zagoiła, a lekarze dokładnie zbadali nogę. Postanowili wówczas, że muszą
powiedzieć o jednej rzeczy: prawa noga będzie nieco krótsza i mniej foremna niż lewa. Chory
wszczął alarm. Z powodu ówczesnych strojów – długich, obcisłych spodni – każda osobliwość
w chodzie była natychmiast zauważalna, a Ignacy był dumny z tego, że był przystojny i poruszał
się z gracją.
– Czy nie ma żadnego lekarstwa? – pytał z niepokojem. – Czy nic nie można zrobić?
Lekarze popatrzyli poważnie jeden na drugiego i odpowiedzieli, że jest jeden sposób, ale oni go
nie zalecają.
Rana musiałaby zostać otwarta ponownie, część kości należałoby odpiłować, a nogę
rozciągnąć przy pomocy metalowego aparatu. Wtedy, być może, wszystko będzie dobrze.
– Zróbcie tak – odpowiedział Ignacy bez wahania.
Lekarze nadal nie byli pewni. Operacja byłaby niezmiernie bolesna, następne tygodnie również
nie byłyby wolne od cierpienia, a ponadto pacjent musiałby leżeć w zupełnym bezruchu.
– Zróbcie to – Ignacy był uparty.
W owych czasach nie znano środków uśmierzających ból, jakimi posługuje się współczesna
medycyna. Pacjent był mocno przywiązywany i, całkowicie przytomny, znosił operację najlepiej
jak potrafił. Ignacy, jak na dzielnego żołnierza przystało, zacisnął zęby i nawet nie drgnął, lecz
kiedy było już po wszystkim i ból w udręczonej kończynie nieco zelżał, perspektywa wielu
nużących dni okazała się niemal ponad jego siły.
– Dajcie mi jakąś książkę, powieść, obojętnie co, bylebym tylko miał się czym zająć! –
3/6
Rodzina katolicka - Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Pampeluna
poniedziałek, 25 maja 2009 15:35
zakrzyknął.
W zamku znajdowało się niewiele książek, ponieważ druk był stosunkowo nowym wynalazkiem,
lecz przyniesiono mu to, co było, i Ignacy zaczął czytać.
Może się wydawać, że światem rządzi przypadek, a ludzie mają tendencję do zapominania, że
za wszystkimi wydarzeniami kryje się wola Boga, który nimi kieruje. Jedną z książek, jakie
wpadły w ręce Ignacego, była historia, która zawsze poruszała serca ludzi i skłaniała do
najszlachetniejszych myśli i czynów. Był to Żywot Chrystusa, napisany przez kartuskiego
mnicha z Saksonii, który włożył w swe dzieło czyste serce i światły umysł, poprzedzając jego
powstanie godzinami modlitw i studiowaniem Pisma Świętego.
W duszy młodego żołnierza zapłonął ogień. Oto tutaj jawił się Mistrz, o jakim zawsze marzył,
król-bohater, któremu służyć byłoby zaszczytem, przywódca, za którym z pewnością warto
byłoby pójść. Ignacy, leżąc w swym łożu, modlił się i uczył przyjaźni z Panem, którego zaczynał
poznawać. Duchem podążał za Nim przez miasta i wsie Galilei, radując się, że nareszcie
znalazł swój ideał i ciesząc się Jego szlachetną i łaskawą obecnością. Była to przyjaźń, która
miała trwać przez resztę życia Ignacego i która w miarę upływu lat miała się umacniać.
Zmiana w młodzieńcu nie dokonała się jednak w ciągu jednej chwili. Marzenia, jakim oddawał
się poprzednio, uparcie powracały. Dlaczego miałby zrezygnować z tego, co podpowiadały mu
młodość i ambicja? Służba u nowego Pana oznaczałaby konieczność wyrzeczenia się tego
wszystkiego, co sprawiało człowiekowi przyjemność. Co powiedzieliby jego przyjaciele? Czy nie
będą się z niego śmiali? Głos Władcy rozbrzmiewał jednak silniej niż rozkazy ciała i wzywał
młodego Loyolę do służby Bogu.
Pewnej nocy, gdy pragnienie uczynienia tego, co najlepsze, odezwało się z mocą w duszy
Ignacego, padł przed figurą Najświętszej Maryi Panny i przyrzekł w prostych, żołnierskich
słowach podążać za Jej Synem aż do śmierci. W tym momencie przez zamek przeszedł
wstrząs, podobny trzęsieniu ziemi, od którego roztrzaskały się szyby w oknach, a w pokoju
Ignacego pękła ściana od sufitu do podłogi.
* W 1512 roku Nawarra została przyłączona do Hiszpanii przez Ferdynanda Katolickiego.
Dziewięć lat później, Jan z Albret, prawowity dziedzic, usiłował ją odzyskać przy pomocy
4/6
Rodzina katolicka - Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Pampeluna
poniedziałek, 25 maja 2009 15:35
Francuzów. Sympatie mieszkańców Nawarry leżały całkowicie po stronie najeźdźców, którzy
bez przeszkód dotarli do murów Pampeluny (stolicy), która wcześniej została naprędce i tylko
częściowo umocniona przez Hiszpanów. Francuzi weszli do fortu 20 maja 1521 roku – przyp.
aut.
cdn.
Frances Alice Forbes
Powyższy tekst jest fragmentem książki Frances Alice Forbes Święty Ignacy Loyola. Żołnierz
Jezusa
.
Czytaj więcej z tej książki:
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Pampeluna
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Pole bitwy
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Przygotowywanie broni
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Jerozolima
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. W służbie Króla
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. "Wolne towarzystwo"
5/6
Rodzina katolicka - Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Pampeluna
poniedziałek, 25 maja 2009 15:35
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Wojowanie
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Generał i jego armia
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. "Ad maiorem Dei gloriam"
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Ostatnia bitwa
Św. Ignacy Loyola - Żołnierz Jezusa. Dziedzictwo
Oglądaj ilustracje z tej książki:
Święty Ignacy Loyola - galeria
Przedruk tekstu jest możliwy jedynie za podaniem klikalnego źródła.
6/6

Podobne dokumenty