Gustaw Morcinek "O Karliku kowalczyku i śpiących rycerzach"
Transkrypt
Gustaw Morcinek "O Karliku kowalczyku i śpiących rycerzach"
O Karliku kowalczyku i śpiących rycerzach O Karliku kowalczyku i śpiących rycerzach Gustaw Morcinek Pewnego razu majster poszedł niby to na zebranie, (choć w rzeczywistości grać w karty), a Karlikowi kazał kuć podkowy. W trakcie Dawniej starzy ludzie opowiadali o śpiących rycerzach ukrytych w jego pracy przed kuźnią pojawił się jakiś człowiek z cudzoziemska ubrany i jaskini na górze Czantorii. Jedni uważali, że to śląscy rycerze, którzy poprosił Karlika, by podkuł mu kilka koni. Poszli w kierunku Czantorii. polegli w bitwie z Tatarami pod Legnicą, inni, że to rycerze króla Obcy człowiek, który potrafił czytać w myślach, zatrzymał się pod skałą, Sobieskiego. Podobno, gdy zmierzali pod Wiedeń, by rozprawić się z coś mruknął i skała się rozstąpiła. Weszli do ogromnej groty pełnej Turkami, zaskoczyła ich burza w Beskidach i Zły Duch uwięził ich w skrzydlatych rycerzy i beczek z dukatami, na których siedziały wielkie jaskini Czantorii razem z beczkami dukatów, które wieźli ze sobą. Wejście ropuchy. Karlik na życzenie tajemniczego człowieka podkuł pięć koni i do jaskini otwierało się tylko raz w roku w noc świętojańską i żeby zdobyć jako zapłatę wziął jednego najmniejszego dukata. Ucieszony pobiegł do skarby, trzeba było najpierw nazbierać ogarków z niedopalonych świec w domu, ale musiał zachować tajemnicę. Dzień Zaduszny, sporządzić z nich jedną grubą świecę, aby móc w jaskini przebywać tylko na czas, gdy świeczka się pali. Śmiałek którego by zaślepiła chciwość o pozostał w jaskini dłużej, nie miał już odwrotu, gdyż po dopaleniu się świecy, grota zamykała się. Wielu śmiałków próbowało szczęścia, ale zwykle zaślepieni chciwością pozostawali w jaskini na zawsze, a ich pokutujące dusze latają wokół Czantorii, strasząc przechodniów i pijaczków. Tymczasem pod Czantorią we wsi Ustroń mieszkał kowal Feliks Drzystoń ze swą niesłychanie ciekawą córką Jewką. Terminował u niego Karlik – kowalczyk, do którego zalecała się Jewka. Wyśpiewywała niezbyt mądre piosenki, a Karlik nie zwracał na nią uwagi, tylko zajmował się kuciem w kuźni. Chłopiec niewiele zarobił u majstra, jego matka była wdową, więc w Pieniądz, który otrzymał od dziwnego człowieka, miał czarodziejską moc, bo chociaż Karlik kupował różne rzeczy, następnego dnia zawsze znajdował ten sam pieniądz w kieszeni marynarki. Od tego czasu Karlik usamodzielnił się zawodowo, wybudował matce porządny dom, kupił odzież, krowy, świnie. Ludzie w Ustroniu dziwili się, skąd nagle Karlik stał się tak zamożny, ale on o niczym nie opowiadał. W końcu ciekawska Jewka postanowiła wydobyć z niego prawdę. Karlik długo opierał się, ale gdy ta zagroziła, że się otruje, opowiedział jej wszystko. Kiedy jednak chciał pokazać dziewczynie dukata, poczuł, że w kieszeni ma tylko zeschły liść. Nie martwił się jednak, bo przecież miał już swoją kuźnię, dom i dobrze mu się wiodło. domu bieda aż piszczała. příloha dodatek