Snow Insides - Zielona Sowa
Transkrypt
Snow Insides - Zielona Sowa
Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 5 Rozdział pierwszy – Nadal uważam, że niebieska smycz była lepsza – powiedział Adam, spoglądając na nową smycz Rufusa, ze skrzyżowanymi rękami i nadąsaną miną. – Nie, czerwony świetnie pasuje do jego sierści. Gdybyś nie wydał całego kieszonkowego na słodycze, mógłbyś kupić nową smycz! – zauważyła Gosia. – To jego pierwszy prawdziwy spacer. Chcesz, 5 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 6 żeby mama nie pozwoliła nam wyjść z psem, bo się kłócimy? Wiesz, że tak zrobi! – No dobra... – mruknął. Potem uśmiechnął się do swojej bliźniaczej siostry. – Pewnie i tak nie uda ci się założyć mu smyczy! Rufus, szczenię cocker spaniela, tańczył wokół nóg Gosi, piszcząc i szczekając z podniecenia. – Rufi, spokój! – zachichotała dziewczynka, próbując zapiąć smycz na obroży pieska. – Słuchaj, nigdy nie wyjdziemy na ten spacer, jeśli nie pozwolisz mi tego przypiąć! – Jesteście gotowi? – Mama wyszła do przedpokoju. – Dokąd pójdziemy na ten szczególny spacer? – Do parku! 6 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 7 – Do lasu! Gosia i Adam odezwali się w tej samej chwili i mama westchnęła. – Chyba Adaś ma tym razem lepszy pomysł, Gosiu. Las może być trochę zbyt męczący dla Rufusa na pierwszy duży spacer. Ścieżki są wąskie, trzeba się gramolić przez powalone drzewa Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 8 i w ogóle. Niech pies najpierw przywyknie do czegoś łatwiejszego. Gosia westchnęła. – Chyba macie rację. Ale jak podrośnie, las na pewno mu się spodoba. Ooo, już! – Szybko zapięła smycz, wykorzystując chwilę nieuwagi szczeniaka, który patrzył na mamę. – Już! Teraz jesteśmy gotowi! Rozemocjonowany Rufus szarpnął nową smycz, ocierając się o kostki dziewczynki. Już wcześniej chodził na smyczy – i do weterynarza, i na spotkania z innymi szczeniętami, na których miał się przyzwyczajać do towarzystwa psów, ale teraz i tak bardzo go to ekscytowało. Wyczuwał, że Gosia i Adam też są czymś podekscytowani, i nie mógł się powstrzymać od podskakiwania. 8 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 9 Adam i Gosia dostali go dwa miesiące temu, jako ich wspólny prezent na dziewiąte urodziny. Od lat usiłowali namówić rodziców na psa, ale mama i tata dopiero teraz stwierdzili, że dzieci są już wystarczająco odpowiedzialne. Na szczęście rodzeństwo zgodziło się zgodnie, że bardzo chcieliby spaniela... Kolega ze szkoły, Maks, miał wspaniałego czarnego cocker spaniela o imieniu Gagat i oboje uwielbiali się z nim bawić, kiedy mama Maksa przychodziła z psem po syna do szkoły. Mama Gosi i Adama spytała, skąd wzięli Gagata, a mama Maksa podała jej nazwisko hodowcy cocker spanieli. Powiedziała, że szczenięta otoczone są tam dobrą opieką i są przyzwyczajone do obecności dzieci. Jednak gdy mama bli9 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 10 źniąt zadzwoniła do hodowcy, okazało się, że został tylko jeden dziesięciotygodniowy szczeniak, a w najbliższym czasie nie można się spodziewać nowego miotu. Zatem cała rodzina od razu pojechała do hodowcy, by obejrzeć pieska. Na początku zobaczyli tylko jego mamę, leżącą na puszystym kocu. Była przepięknym, złocisto-białym spanielem, z najdłuższymi i najbardziej jedwabistymi uszami, jakie kiedykolwiek widzieli. – Ojej... – westchnęła Gosia. – Możemy ją pogłaskać? Laura, hodowczyni, skinęła głową. – Tylko delikatnie. Musicie uważać na sutki, którymi karmi szczenięta. Adam zmarszczył brwi. – Ale ona nie ma... Nie widzę żadnego szczeniaka! 10 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 11 Gosia złapała go za rękę. – Zobacz! – wyszeptała podekscytowana. – Właśnie go zauważyłam. Mocno śpi, tuż przy niej. Jest cudowny! Adam nachylił się. – Myślałem, że to jej ogon – przyznał. – Faktycznie uroczy. I maleńki! Laura parsknęła śmiechem. – Powinniście go zobaczyć, kiedy się Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 12 urodził. Wcale nie jest taki mały, szczerze mówiąc, zdaje się, że mama na nim siedzi. Gosia przyklęknęła, by popatrzeć z bliska. – To prawda. Nie przeszkadza mu to? – Nie, jest mu wygodnie i ciepło. Podoba mu się, że został jedynym szczeniakiem, bo to oznacza, że cała uwaga jego mamy i nas wszystkich skupia się na nim. Będzie się domagał pieszczot, jeśli zabierzecie go do domu. Adam i Gosia wymienili uśmiechy. Brzmiało to bardzo zachęcająco. W tym momencie piesek westchnął, ziewnął i otworzył oczka. Popatrzył na matkę i z oburzeniem zakręcił zadkiem, by się z niego zsunęła. Potem dźwignął się i rozejrzał, nieśmiało merdając ogo12 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 13 nem. Kim byli wszyscy ci ludzie, którzy na niego patrzyli? – O, jest taki uroczy... – szepnęła Gosia, po czym odwróciła się do mamy i taty. – Popatrzcie na niego. Wspaniały, prawda? Naprawdę wyglądał jak doskonała miniwersja własnej matki: miał takie same zakręcone uszy i tak dalej. Był złocisto-biały, z pięknymi białymi łatami na grzbiecie i uroczymi, brązowozłotymi plamkami wokół lśniącego, czarnego noska. Oczy też miał prawie czarne, błyszczące i ciekawskie, zwieńczone długimi, szczeciniastymi brwiami, przez co wyglądał jak mały staruszek. Wszyscy się zgodzili, że to wspaniały szczeniak, a Laura powiedziała, że już następnego dnia mogą wrócić i zabrać 13 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 14 go do domu. Do urodzin Gosi i Adama zostało jeszcze parę tygodni, ale nie mieli nic przeciwko temu, żeby dostać prezent wcześniej. Jak następnego dnia zauważyła Gosia – gdy ostrożnie wynosili pieska z domu Laury, by umieścić go w nowym transporterku w samochodzie – mogli dziękować losowi, że w ogóle go mieli. Gdyby jeszcze trochę zwlekali, mogłoby się okazać, że już Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 15 w ogóle nie będzie szczeniąt u hodowcy. – On też ma szczęście, że nas ma – odrzekł Adam. – Założę się, że nikogo innego by tak nie polubił. Oj! – Roześmiał się i starł smugę śliny po wilgotnym psim pocałunku w podbródek. Wkrótce Adam i Gosia nie wyobrażali już sobie życia bez Rufusa. Był bardzo przyjacielski i bez końca bawił się z nimi w ogródku w przeróżne pościgi. Tak bardzo lubił biegać, że latał w kółko, po czym nagle padał na trawę i zasypiał, całkowicie wyczerpany. Gosia nazywała to jego „wyłącznikiem”. Za każdym razem, gdy tak robił, wybuchała śmiechem. Chociaż Rufus uwielbiał pościgi w ogródku, Adam i Gosia dowiedzieli się, że 15 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 16 cocker spaniele nie powinny chodzić na prawdziwe spacery, dopóki nie skończą minimum czterech miesięcy. Adam przeczytał to w książce, którą kupili, a także na specjalnej stronie internetowej poświęconej cocker spanielom. – Dlaczego nie? – spytała. Wzruszył ramionami. – Podobno uwielbiają długie spacery, bardzo długie spacery… jednak dopiero, kiedy są starsze, nie wolno ich za bardzo męczyć, kiedy są małe. Można je tylko ćwiczyć i bawić się z nimi w ogródku. Gdy zamieszkał z nimi Rufus, Gosia zrozumiała, czemu zarówno w książce, jak i w Internecie znalazły się takie zalecenia. Rufus nadal był mały, ale robił się ciężki. Gdyby poszli na długi 16 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 17 spacer, a on „wyłączyłby się”, jak to robił podczas zabawy, niełatwo byłoby przynieść go do domu. Teraz jednak miał już prawie pięć miesięcy i nie męczył się aż tak bardzo, a rodzice zgodzili się, że jest gotowy na prawdziwy spacer, o ile tylko nie pójdą zbyt daleko. Na szczęście park znajdował się dosyć blisko i mogli donieść szczeniaka do domu, gdyby naprawdę opadł z sił. Adam otworzył drzwi wejściowe i Rufus poczuł zapach powietrza z zewnątrz. Ogródek od frontu pachniał inaczej niż z tyłu domu. Słychać było więcej samochodów, pies wyczuwał także zapach kota, który bez wątpienia gdzieś się tu kręcił. Z ufnością podniósł wzrok na Gosię i miał nadzieję, że w końcu wyjdą na spacer. 17 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 18 Roześmiała się, widząc jego pełną zapału mordkę. – Chodź! Adam podbiegł do furtki, by ją otworzyć, i piesek zapiszczał z podnieceniem. – Postaraj się, żeby się zbytnio nie szarpał na smyczy! – zawołała mama, zamykając drzwi na klucz i biegnąc za nimi. Gosia i Adam zaczęli chodzić na szkolenie dla szczeniąt wkrótce po tym, jak przynieśli Rufusa do domu. Spędzili sporo czasu na ćwiczeniu chodzenia przy nodze, ale piesek był bardzo podniecony wyjściem w nowe miejsce i teraz na chodzenie przy nodze raczej nie było szans. – A, tak… – dziewczynka szybko wyciągnęła z kieszeni psi przysmak i podetknęła go Rufusowi pod nos i cofnęła 18 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 19 rękę, by stanął przy jej nodze, tego nauczyła się na szkoleniu. Potem ruszyła dalej ścieżką i dała mu przysmak, gdy zaczął posłusznie dreptać obok niej. – Ale w parku możemy z nim pobiegać, prawda? – zwrócił się Adam do mamy. – Nie mówię, że spuścimy go ze smyczy, wiem, że jest na to za młody. Ale możemy z nim pobiegać? 19 Na ratunek Rufiemu-ok:Snow Insides 2012-03-01 17:21 Page 20 – Oczywiście, że możecie! – mama się uśmiechnęła. – Po prostu dobrze, żeby po drodze zachowywał się spokojnie. Pamiętajcie, nie możemy po nim oczekiwać idealnego zachowania. To zupełnie inne miejsce niż nasz ogródek. Ale Rufus i tak nie miał ochoty skakać w kółko. Był na to zbyt zajęty. Gdy wcześniej wychodził – na szkolenie dla szczeniąt i w odwiedziny do znajomych, gdzie jeździli samochodem – zawsze go noszono. A teraz miał tyle nowych rzeczy do obejrzenia na poziomie swojego nosa! Do obejrzenia i dokładnego obwąchania. Gosia zachichotała, gdy przystanęli przy siódmej z kolei latarni, wciąż przy swojej ulicy. – Wiecie, jeśli chcemy wrócić na obiad, to nie wiem, czy w ogóle dojdziemy do parku! 20