Śpiewniczek - Chałupa Chemików
Transkrypt
Śpiewniczek - Chałupa Chemików
1 Śpiewniczek dla ślepych 1 http://danielka.com.pl 1 Strony są formatu A4 i duża czcionka dla słabo widzących. 2 Hymn polimerów J&J C d G C Kiedy czasem jest Ci źle i przyjaciół nie masz, nie, jedna na to rada jest - wstąp na uczelnię. Smutek też dokucza Ci, dam Ci radę uwierz mi, zacznij studia, a jak już to tylko chemię. Ref.: Raz, dwa, trzy, cztery - to są polimery, jedna taka grupa jest - to polimery! I przyjaciół znajdziesz tu i poszaleć będziesz mógł, wszystkie smutki pójdą precz - to polimery. Czasem ktoś się uczyć chce, ale z nami nie da się, jedna taka grupa jest - to polimery! A gdy sesja zbliża się, wszyscy kują, że aż hej, przecież odpaść nie chce nikt od polimerów. Już nie znajdzie drugi raz, takiej grupy choćby trzasł, Jedna tylko taka jest - to polimery! 3 A po lesie wiatr. A. Wierzbicki a E Przy piwie w karczmie w Limanowej, a zapatrzeni w siwe mgły jesienne, F C czekaliśmy na autobusowe, a E ostatnie w lato połączenie. a d G C Buk przez okno złoty talar wrzucił, słońce na obrusie, a d Od dziewczyny przy barze pożyczyłem uśmiech, E a Oddam w autobusie. a E A po lesie wiatr - a po lesie wiatr, a rwie na strzępy pajęczyny nić, E a po polu wiatr - a po polu wiatr, a A7 rozsypuje kopce siana w pył. d G C a Do puszystych traw się tuli, skrada się do pustych ptasich gniazd, d E a po strumieniach z wodą śpiewa, lekkomyślny wiatr. Wpatrzeni w okno milczeliśmy wszyscy, nikt nie przerywał nam czekania, nawet gitary zacisnęły zęby, wiedziały już nie będzie grania. Oczy dziewczyny szeptały "zostań", czas się zatrzymał w Limanowej, oddałem uśmiech przewróciłem kufel, na stole talar zgasł. 4 Bajka J. Kasprowicz A. Mróz d C d Przy małej wiejskiej kapliczce stojącej wedle drogi, ukląkł rzępoląc na skrzypkach wędrowny grajek ubogi, od czasu do czasu grający bezzębne otwierał wargi, to przekomarzał się z Bogiem, to znów się korzył bez skargi. g d Hej Panie Boże coś wielkim gazdą nad gazdami, C d C d Po coś mi dał taką skrzypkę co jeno tumani i mami. Spraw to ażebym na zawsze umiał dziękować Ci Panie, że sobie rzępolę jak mogę, że daję Ci na co mnie staje, A jeszcze bardziej chroń mnie i od najmniejszej zawiści, że są na świecie grajkowie pełniejsi szumniejszych myśli. I niechaj pomnę w mym życiu, czy bliskim czy też dalekim, żem człekiem jest przede wszystkim, i niczym więcej jak człekiem, Spraw w końcu bym przy tej kapliczce i obok tej wiejskiej drogi, klękał i grywał na skrzypcach - wędrowny grajek ubogi Hawiarska Koliba Wiesław Witek C G C F G C C7 Gdy księżyc na niebo wychodzi zapłoną dokoła ogniska, F G C a F G C i wkrótce popłynie z Hawiarskiej Koliby melodia nam wszystkim tak bliska. Usiadła już brać rozśpiewana dokoła złotego ogniska, wiatr niesie piosenkę z Hawiarskiej Koliby nad lasy, nad pola, nad ogniska Zaniesie wiatr naszą melodię do domów Wołochów i Łemków, piosenkę rajdową z Hawiarskiej Koliby piosenkę krakowskich studentów. Już księżyc blednie na niebie i promień słońca już błyska, pogasły ogniska Hawiarskiej Koliby do snu kładzie się cała izba. 5 Tam gdzie byłem H. Bylka A. Perzyński C a d G C a d G Tam gdzie byłem zielone łany niosły zapach skoszonej trawy, C e d G C G C C7 a ponad łąką mgliste tumany świt przyniosły łzawy. F C C7 Po drogach, bezdrożach polami i szosą, F G G7 wędrować przed siebie gdzie oczy poniosą. Tam gdzie byłem wiatraki stare pustą dłonią wstrzymały ziemię, i jak dawniej cienie ich szare w trawach cicho drzemią. Tam gdzie byłem powrócę znowu polną drogą wśród smukłych wieżyc, a przed słońcem znów mnie ukryje cień przydrożnej wierzby. Czas powrotów Tadeusz Chmielewski d G C a d G C a Buty całkiem przemoczone, na nic się nie zdadzą komu, d G C A F G C plecak stary, płaszcz dziurawy - czas powrotów, czas powrotów. F C Takie tu lasy i takie drzewa, G C C7 bezdroża że nie śniło się nikomu, F C coś we mnie tańczy, coś we mnie śpiewa, G C i jeszcze nie chce mi się wracać do domu. Resztki chleba na kolację, smalec z puszki przesolony, mama w domu czeka z plackiem, czas powrotów, czas powrotów. 6 Odpowie Ci wiatr B. Dylan C F C a C F G Przez ile dróg musi przejść każdy z nas, by mógł człowiekiem się stać, C F C a C F G przez ile mórz lecieć ma biały ptak, nim w końcu upadnie na piach. C F C a C F Przez ile lat będzie ten kanion trwał, nim w końcu rozkruszy go czas. F G C a Odpowie Ci wiatr wiejący przez świat, F G C odpowie Ci bracie tylko wiatr. Przez ile lat będzie trwał góry szczyt, nim deszcz go na mórz zniesie dno, przez ile ksiąg pisze się ludzki byt, nim wolność zapisze w nim ktoś. Przez ile lat nie odważy się nikt, zawołać że czas zmienić świat. Odpowie Ci wiatr wiejący przez świat, odpowie Ci bracie tylko wiatr Przez ile lat ludzie giąć będą kark, nie wiedząc że niebo jest tuż, przez ile łez, ile bólu i skarg, przejść trzeba i przeszło się już. Jak blisko śmierć musi przejść obok nas, by człowiek zrozumiał swój los. Odpowie Ci wiatr wiejący przez świat, i ty swą odpowiedź rzuć na wiatr. G 7 Węgierska kapela a d U Szandora, u cygana, wre zabawa aż do rana, a E a wziął dziś ślub - świat cały ma u stóp. a d Grał na cudzych weseliskach, dziś ma własną żonę z bliska, a E a A7 razem z nią, prowadzi bandę swą. G C Rozwalili karczmę całą - więc na dworze robią bal, H7 E choćby miasto całe spało pieśń ich płynie w dal a d a Idzie muzyczka to Szandor z swą kapelą d a E a i wszyscy się weselą, gdy czardasza gra nasz zuch a d a Smutek wnet znika, gdy skrzypce ma pod pachą d a E a A z tokaju pełną flachą wokół siebie robi ruch G C Serce omal nie wyskoczy każdej z pięknych dam H7 E kiedy spojrzy w jego oczy czarne jak on sam. 8 Bo ja mam tylko jeden świat Janusz Strąkowski C d G C Kiedy w piątek słońce świeci, serce mi do góry wzlata, że w sobotę wezmę plecak w podróż do mojego świata Bo ja mam tylko jeden świat - słońce, góry, pola, wiatr I nic mnie więcej nie obchodzi - bom turystą się urodził Dla mnie w mieście jest za ciasno, wśród pojazdów, kurzu, spalin, Ja w zieloną idę ciszę, ścieżki pełne słodkich malin. Myślę leżąc pośród kwiatów, czy w jęczmienia złotym łanie, czy przypadkiem za pół wieku, coś z tym światem się nie stanie Chciałbym żeby ten mój świat, przetrwał jeszcze z tysiąc lat, aby mogły nasze dzieci, z tego świata też się cieszyć. Rajdowa dziewczyna G D Nikt nie wie dlaczego i jaka jest tego przyczyna G w Zagórzu na dworcu zjawiła się jakaś dziewczyna G D Rynsztunek jej składał się tylko z niewielkiej siateczki G w siateczce zaś miała na zmianę wyjściowe majteczki G D G Parura paloma - jak cudnie melodia ta płynie C D G parura paloma - o naszej rajdowej dziewczynie Jej oczy objęły Bieszczady nieśmiałym spojrzeniem lecz zaraz strach prysnął bo czekał przewodnik marzenie Dziewczyno chodź z nami zawołał przewodnik wesoło choć nie masz plecaka lecz popatrz jak pięknie wokoło. Gdy piwko wypiła spojrzała na brać rozśpiewaną niegłupi to pomysł ja z wami na rajdzie zostanę a nocleg wypadał w hotelu po nazwą stodoła i sianko tak pachnie i chłopców gromada ją woła Jej łono zadrżało na myśl tak okrutną i rzadką mam szanse jedynie na rajdzie tym zostać mężatką gdy rajd się zakończył i zapadł już wieczorny zmrok przyrzekła dziewczyna powrócić w Bieszczady za rok 9 Wędrowiec Scorpio A. Szarek a C Nie oglądaj się za siebie kiedy wstaje brzask G d a ruszaj dalej w świat nie zatrzymuj się Sam wybierasz swoją drogę z wiatrem czy pod wiatr znasz tu każdy szlak, przestrzeń woła Cię C G d a Przecież wiesz, że dla Ciebie każdy nowy dzień Przecież wiesz, że dla Ciebie chłodny lasu cień Przecież wiesz, jak upalna bywa letnia noc Przecież wiesz, że wędrowca los to jest twój los aCGa Lśni w oddali toń jeziora słyszysz ptaków krzyk tu odpoczniesz dziś i nabierzesz sił Ale jutro znów wyruszasz na swój stary szlak będziesz dalej szedł tam gdzie pędzi wiatr 10 Pielgrzym Bogusław Nowicki C G C F Ma pod stopami cierń kamienia C e d G a ponad głową łachman nieba C F CFC pielgrzymią torbę na ramieniu G C a w niej spleśniałą pajdę chleba F CFC Wiodą go kręte drogi leśne F CFC strumień obmywa twarde stopy F C FC uśmiecha się do siebie we śnie F G drzemiąc pod dachem wiejskiej szopy G7 F G C F Cóż ci po wędrowaniu - młody posępny człowieku C G C C7 gdzie cię do licha niesie - co widzisz na brzegu spójrz na taflę potoku - twe podarte łachmany gdzie człowieku - cóż ci po wędrowaniu. A kiedy rankiem w przyodziewek okrywał drżące swe ramiona ptaki budziły go swym śpiewem wstawał i dalej szedł przez pola Nie zwykł ludzkiego trzymać wzroku i mówił niewyraźne słowa nie mógł dotrzymać jemu kroku niejeden który to próbował. 11 Poszukiwania Bogusław Nowicki C F Z plecakiem spakowanych myśli G7 C wyruszam znowu w świat C F Kto i dlaczego mi to wyśnił G7 C z kim będę dzielił czas O głupie pory ostrogłowów o pocałunki warg Spakuję jeszcze raz to wszystko i znów wyruszę w świat C d Czuję w sobie obecność gwiazd F C Ślepych w dzień - czekających nadejścia nocy C d Odpoczywam w uroku dnia F C Przez chwilę czuję że jestem wolny Spod grubych skorup kurzu drogi stary wyciągam sens z nagryzmolonych myśli nowe znów do plecaka tchnę O dzielne nogi gdy powrotów więcej i więcej wciąż nie łudźcie drogi sensem potu gdy nie ma dokąd iść 12 Hej przyjaciele Piotr Kasperczyk C G F C Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg G F C już wędrówki naszej wspólnej dochodzi kres wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie odejdziecie sam zostanę na rozstaju dróg C G F C Hej przyjaciele - zostańcie ze mną C G F C przecież wszystko to co miałem oddałem wam hej przyjaciele - choć chwilę jedną znowu w życiu mi nie wyszło, znowu będę sam Znów spóźniłem się na pociąg i odjechał już tylko jego mglisty koniec zamajaczył mi Stoję smutny na peronie z ta walizką jedną Tak jak człowiek który zgubił do domu swego klucz Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg już wędrówki naszej wspólnej dochodzi kres wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie zamazanych drogowskazów nie odczyta nikt 13 Uwertura do nocy czerwcowej M. Ochimowska K. I. Gałczyński D e Kiedy noc się w powietrzu zaczyna G D wtedy noc jest jak młoda dziewczyna Wszystko cieszy ją i wszystko śmieszy wszystko chciałaby w ręce brać Diabeł dużo jej daje w podarku gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku Noc te gwiazdy do uszu przymierza i z gwiazdami chciałaby spać D e G D Ja jestem noc czerwcowa królowa jaśminowa, D e G D zapatrzcie się w moje ręce, wsłuchajcie się w śpiewny chór Ale zanim dur gwiezdny ją oplótł idzie krokiem tanecznym przez ogród Do ogrodu przez senną ulicę dzwonią nocy ciężkie zausznice I przy każdym tanecznym obrocie szmaragdami błyszczą kołki w płocie Wreszcie do nas pod same okna i tak tańczy i śpiewa tak 14 W lesie listopadowym J. Harasymowicz a E a Wokół góry, góry, i góry E a i całe moje życie w górach C G Ileż piękniej drozdy leśne śpiewają E a niż śpiewak płatny na chórach Wokół lasy, lasy i wiatr i całe życie w wiatru świstach Wszyscy których kocham wita was modrzewia ikona złocista G a G C Jak łasiczki ścieżka w śniegach, droga życia była kręta d a E a teraz z lasów zeszła na mnie, młodych jodeł zieleń święta Nieludzką ręką malowany, jest wielki smutek duszy mojej lecz nawet złockiej ikonie, ja nigdy nic nie powiem Ważne są tylko kopuły pieśni, które na górze wysokiej zostaną nikt nie szuka inicjałów cieśli, gdy cieśle dom postawią Przyjaciele którzy jemioły czcicie, ważne że chodzicie światem wkrótce jodełkę zieloną spalicie, aby darzyła was ciepłym latem. 15 A ja będę chodził Józef Kołodziejczyk - Wątli Kołodzieje A7 d C A ja będę chodził po dolinach G a będę chodził po nizinach d G C E i nie spojrzę nawet w stronę Tatr a d C dC d C Niech tam góry chwalą, niech tam watry palą a d E a niech im w smrekach śpiewa las Niech tam z gór Ci wiosną, krokusy przyniosą albo jakiś inny kwiat Niech Cię tam zatrzyma, w jego chacie zima niech wam śnieg przysłoni świat dC 16 Żona zabrania Roszak e A7 Tylu kumpli pożeniło się e A7 chwalą sobie wspólną drogę - wiem e H7 e A7 alkoholu już nie chwalą nie, żona zabrania Dawniej gdy kolega młody był nie żałował zdrowia ani sił dziś częstując sportem słyszę wciąż co - żona zabrania Gdy dziewicem był miał zawsze czas nigdy pierwszy nie powiedział pas dziś przy kartach wiem że padnie to - żona zabrania W kawalerskim stanie to był chłop zanim skoczył zawsze mówił hop dziś nie skacze małomówny bo wiadomo - żona zabrania Będąc wolnym strzelcem trafiał w mig nie prześcignął go w celności nikt dziś przed strzałem patrzy czy i to - żona zabrania Przed ożenkiem rządził sobą sam nie uznawał kajdan żadnych ram dziś nie głosi prawd i twierdzeń bo - żona zabrania Ja bym też małżeństwo zawrzeć chciał na wesele też bym nawet forsę miał lecz nie mogę zrobić tego bo - żona mi zabrania o! 17 Jesienne wino Bogdan Koczewski e D e D Z brzękiem ostróg wjechałem do miasta e D G pod jesień było czas złotych liści nastał a G D e w kieszeni worek srebra - czas do domu D C e wtem za plecami woła głos DeD e G D G Usiądź razem ze mną - spróbuj mego wina a G z czereśni, wiśni, resztek lata D e choć jesień się zaczyna e G D G Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami a G D C e zdążysz wrócić do domu, nim noc zawita nad drogami - hej! DeD Słońce stało w zenicie, bił południowy żar a w gardle kurz przebytych dróg co tam - spocznę chwilę przecież nie zaszkodzi do przejścia niedaleką drogę jeszcze mam - a ona kusi Zbudziłem się w czerwieni zachodu pod starą karczmą co rynek zamyka zabrała moje srebro, duszę i ostrogi zostało pragnienie i tępy głowy ból - i pamięć jej słów. 18 Dunajec Adam Mróz K. P. Tetmajer D D7 G e Nie mój Dunajec szumi mi, nie moja bystra woda a7 D Ge fis e Tylko przychodzą stare sny, swoboda, ech swoboda a D Ge a D Ge Nie przypominaj mi się śnie, młodości mojej zdrowej a D Ge fis e Bo mi żal w piersi dusze rwie, nad siłę ludzkiej mowy Nikt tak nie kochał smolnych watr, trzasku igliwia stosów I nikt znad głuchych szczytów Tatr, patrzących w dół niebiosów I w świecie nikt nie kochał tak, samotnej skalnej drogi Urwisk gdzie w dole buja ptak, i groza pieści nogi Gdy ulicą mkną spaliny A. Malinowski K. Tyszkiewicz G A Gdy ulicą mkną spaliny D G gdy Ci w mieście miejsca brak wygaś ogień pod kominem ruszaj z nami znów na szlak G C Bo nie ważne są pieniądze G D bo nie ważny też jest czas G C Gdy cichutko strumyk szemrze G D G ty zanurzysz w nim swą twarz Zostaw smutki oraz żale do plecaka uśmiech włóż otul szyję ciepłym szalem i w naturę z nami rusz Widzisz trawa się zieleni nie dochodzi spalin swąd usiądź w drzewa wielkim cieniu zanim już odejdziesz stąd 19 Ciągle za cienko Zbigniew Zieliński D A Ciągle za cienko, w życiu idzie nam ciągle za cienko G D bo mamy za mało, i więcej by chciało się Wierzcie piosenkom, pijcie piwo i wierzcie piosenkom że gdzieś - ludzie mówią - że jest chyba nie tak źle D A Chyba, może, na pewno G D Odpowiem lecz jutro pomyślę, że to nie tak Chyba, może, na pewno Rozstrzygnąć to trudno, bo nikt chyba nie wie jak Forsę na pociąg, zabieramy se, forsę na pociąg i gnamy na zachód okrągłe miliony zbić Strasznie wysoko zamierzamy dojść - za wysoko a któż wie na pewno, czy łatwiej będziemy tam żyć Chyba, może, na pewno Odpowiem lecz jutro pomyślę, że to nie tak Chyba, może, na pewno Rozstrzygnąć to trudno, bo nikt chyba nie wie jak G D A Każde jutro jest lepsze niż gdziekolwiek dzisiejszy dzień, G D A Każda chwila opóźnia tyle, że nie chce się lepiej Durne poglądy - uważacie, że durne poglądy lecz myślę, że czasy niepewne nastały nam Czyś ty niemądry, zapytacie mnie, czyś ty niemądry a ja się zająknę i taką odpowiedź dam D 20 Ziarnko maku B. Pfeifer Cz. Miłosz a D e Na ziarnku maku stoi mały dom a D G e Pieski szczekają na księżyc makowy a D e I jeszcze nigdy tym makowym psom a D C D że świat jest większy - nie przyszło do głowy a D G e Ziemi to ziarnko - naprawdę nic więcej a H7 e A inne ziarnka - planety i gwiazdy a D G e I choć ich będzie nawet sto tysięcy a D C D Domek z ogródkiem - może stać na każdym Wszystko w makówce, mak rośnie w ogrodzie Dzieci biegają i mak się kołysze A wieczorami o księżyca wschodzie Pieski szczekają to głośniej, to ciszej e e 21 Mijanie Bogusław Nowicki Jarosław Dzierżak grupa Toruń a G a Dzień kolejny minął C G a e dzień co nic nie przyniósł C G a e jeszcze się nie skończył C G a a już nowy wyrósł C G a e Tyle dni minęło tyle marzeń C G a e tylu ludzi przeszło tyle zdarzeń C G a e tyle marzeń sennych się nie spełniło C G a tyle dobrych gwiazd ubyło Tyle słów powiedział słów co nic nie znaczą może kogoś uraził czyjeś oczy płaczą Znowu czasu mijanie znowu minął dzień komuś przyniósł radość komuś smutek zeń 22 A co nam jeszcze M. Nowak P. Bakal a D G e A co nam jeszcze przyjdzie utracić, co mamy zyskać C D G Na co się skarżyć, w co się bogacić i w naszych listach C D G C O czym będziemy pisywać jeszcze oprócz pogody e a D Jakich będziemy doznawać dreszczy, prócz tych od chłodu ? a7 D E7 I czy się spełni chociażby jedno nasze wołanie a7 D E7 zanim zakuje nas w swoje drewno dąb na polanie A co nam jeszcze przyjdzie zapomnieć, co zapamiętać Jakie figury przyjmować co dzień, jakie od święta I jakich rozmów i jakich gestów przyjdzie się uczyć Ku jakim celom i jakim miejscom dążyć i kluczyć 23 Fortuna C F Fortuna kołem się toczy C G ktoś pcha ją, kto inny pogania C F fortunę ktoś zauroczył C G G7 do dzisiaj szukają drania C F A świat się ciągle zmienia C G i postęp kroczy i kroczy C F a ludzie wciąż biegnąc wkładają C G C tę samą opaskę na oczy Fortuna kołem się toczy od knajpy do knajpy świata przy stołach pijani bogowie szukamy swego Piłata Judasz trzydzieści srebrników już wpłacił na nowe mieszkanie Piłat znów ręce umyje i znowu w łapę dostanie Życie jak pieniądz się toczy brzęczą jałmużną słowa fortuno, jak ten świat istniał gdy jeszcze nie znałaś koła ? 24 Piosenka dla Grażki A. Poniedzielski D e D Posłuchaj Grażko nowej piosenki D e D o rudym majstrze z głową jak płomień E G D Ten majster Grażko słowa próbuje e D e D jak życie swoje, poskładać w dobry wiersz D e Dzyń, dzyń, krople kap, kap G A D To stary kran dzwoni że pora już spać D e Puk, puk, puka do drzwi G A D pluszowy miś, by w łóżeczku z Tobą chrap, chrap I wiecznie szuka po całym domu słówek wygrzanych ciepłem Twych dłoni Lecz nie wiedzieć czemu ostatnio znajduje Coraz więcej zziębniętych, przemoczonych i chorych Nad miastem nocą jak rudy cień czupryna majstra pochyla się Gdy zaśniesz Grażko majster wyruszy na spacer w głąb pióra, po mleko i po chleb 25 Kiedy góral umiera Babsztyl D D7 Kiedy góral umiera, to góry z żalu sine G D pochylają nad nim głowy, jak nad swoim synem A e G D A w oddali szumi bór, odwieczną pieśń bukową A e G D a on długo się sposobi, przed najdalszą drogą Kiedy góral umiera, to nikt po nim nie płacze cicho czeka, aż kostucha w okno zakołacze Oczy jeszcze raz podniesie, wysoko do nieba by pożegnać góry swoje, by im coś zaśpiewać D e Góry moje, wierchy moje, otwórzcie swe ramiona G D niech na miękkim z mchu posłaniu cichuteńko skonam D e Ojcze mój halny wietrze powiej ku północy G D ciepłą drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy A e G D Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem do słońca smreczyną A e G D i na zawsze szumieć już, nad swoją dziedziną Kiedy góral umiera, to dzwony mu nie grają cicho wspina się do bramy, góralskiego raju Tylko strumień po kamieniach żałobną nutę składa tylko nocka chmurnooka górom opowiada Kiedy góral już umrze, to nikt nie układa baśni tylko w niebie roziskrzonym mała gwiazdka gaśnie Ziemia twardą szorstką ręką tuli go do siebie by na zawsze mógł już zostać, pod góralskim niebem 26 Połoniny niebieskie Adam Drąg C F C Gdy nie zostanie po mnie nic F C oprócz pożółkłych fotografii e F C G błękitny mnie przywita świt C F C w miejscu co nie ma go na mapie FC G FC A kiedy sypną na mnie piach gdy mnie okryją cztery deski to pójdę tam gdzie wiedzie szlak na połoniny na niebieskie Powiezie mnie błękitny wóz ciągnięty przez błękitne konie przez świat błękitny będzie wiózł aż zaniebieszczy w dali błonie Od zmartwień wolny i od trosk pójdę wygrzewać się na trawie a czasem gdy mi przyjdzie chęć z góry na ziemię się pogapię Popatrzę jak wśród smukłych malw wiatr w przedwieczornej ciszy kona trochę mi tylko będzie żal że trawa u was tak zielona 27 Chyba już czas Adam Drąg C C7 G Zwinięte w kłębek drogi, liczą na twój czas C7 F G C zamieniony w wielkie słońce dzień powoli gasł C e F G Chyba już czas wracać do domu C G F G w słońcu się chyli wierzbiny liść C e F G Chyba już czas wracać do domu C G F G C W ciszy powrotów iść i iść Po zielonej mokrej ziemi głośniej śpiewa wiatr by najkrótszą drogę znaleźć wróży z liści kart Światło dnia już pobłądziło w drzewach i na ścieżce nie okryty zmrokiem został tylko wyraz "jeszcze" G7 28 Ech muzyka Adam Drąg K. I. Gałczyński G D Oddajcie mi te małe skrzypce C G może na skrzypcach wygram C G wiatr i pochyłą ulicę D G D i noc co taka niezwykła G A D Ech muzyka, muzyka, muzyka G A D FIS spod smyka zielony kurz h A D lecą gwiazdy zielone spod smyka G A D damy karo bukiety róż Uwzględnijcie mizerne granie i nie bijcie gdy wezmę źle jakiś ton na strunie baraniej na G, D, A czy E Prowadzi muzyka za smykiem drzewa w niemej podzięce oczami za smykiem suną zgrubiałe duże ręce Na moście stoją przez liście światło na smyk się sypie słuchajcie to dziecko nuci w czarodziejskim pudełku skrzypiec A 29 Ludzie dbają o siebie A. Grotowski A. Waligórski C G F C Ludzie dbają o siebie, ludzie dbają o siebie ,ludzie dbają o siebie stale uważają na siebie i chuchają na siebie noszą ciepłe skarpety i szale Zażywają mikstury, wybierają się w góry by oddychać pełnymi płucami zabijają kurczaki przyrządzają przysmaki i wzmacniają swój wątły organizm A tu lata mijają, a ci ludzie wciąż dbają góry, kury, mikstury et cetera lecz rzecz dziwna tym niemniej, choć to nie brzmi przyjemnie co raz gdzieś jakiś człowiek umiera Inni wzrokiem go mierzą, patrzą ale nie wierzą czasem któryś z nich westchnie "O rany" szepczą do siebie w sieniach "Józek popatrz na Henia - choć nieboszczyk, a jaki zadbany" A potem po pogrzebie, znów jest słońce na niebie ten sam cykl widać znów w świetle słońca ludzie dbają o siebie , ludzie dbają o siebie , ludzie dbają o siebie do końca 30 Bukowina I Wojciech Bellon a G E a W Bukowinie góry w niebie postrzępionym G E a w Bukowinie rosną skrzydła świętym bukom C G C minął dzień, z wiatrem z hal rozdzwoniony G E a d E a i nie mogę znaleźć Bukowiny - i nie mogę znaleźć G C G a chociaż gwiazdy mnie prowadzą - ciągle szukam W Bukowinie zarośnięte echem lasy w Bukowinie liść zieleni się i złoci śpiewa czasem banior śpiewnym basem i nie mogę znaleźć Bukowiny - i nie mogę znaleźć choć już szukam godzin krocie i dni krocie W Bukowinie deszczem z chmur opada okrzyk ptasi zawieszony w niebie nocka gwiezdną gadkę górom gada i nie mogę znaleźć Bukowiny - i nie mogę znaleźć choć mnie woła Bukowina wciąż do siebie 31 Pejzaże Harasymowiczowskie Wolna Grupa Bukowina G D Kiedy wstałem w przedświcie a Synaj C e Prawdę głosił przez trąby wiatru G D Zasmreczyły się chmury igliwiem e C D Bure świerki o góry wsparte I na niebie byłem ja jeden Plotąc pieśni warkocze bukowe I schodziłem na ziemię za kwestą Przez skrzydlącą się bramę Lackowej G C C7 G I był Beskid i były słowa G C C7 Zanurzone po pępki w cerkwi D baniach rozłożyście złotych C D G smagających się wiatrem do krwi Moje myśli biegały końmi Po niebieskich mokrych połoninach I modliłem się złożywszy ręce Do gór, do Madonny Brunatnolicej A gdy serce kroplami tęsknoty Jęło spadać na góry sine Czarodziejskim kwiatem paproci Rozgwieździła się Bukowina 32 Majster bieda Wojciech Bellon C F Skąd przychodził, kto go znał C F G kto mu rękę podał kiedy C G nad rowem siadał - wyjmował chleb e a serem przekładał i dzielił się z psem G F Tyle wszystkiego co z sobą miał G C - Majster Bieda Czapkę z głowy ściągał gdy wiatr gałęzie chylił drzewom śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd drogę bez końca co przed nim szła znał jak pięć palców jak szeląg zły - Majster Bieda Nikt nie pytał skąd się wziął gdy do ognia się przysiadał wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch zmęczony drogą wędrowiec boży zasypiał długo gapiąc się w noc - Majster Bieda Aż nastąpił taki rok smutny rok tak widać trzeba nie przyszedł bieda zieloną wiosną miejsce gdzie siadał - zielskiem zarosło i choć niejeden wytężał wzrok choć lato pustym gościńcem przeszło z rudymi liśćmi odpłynął w przeszłość z rudymi liśćmi odpłynął w przeszłość z rudymi liśćmi odpłynął w przeszłość - Majster Bieda 33 Piosenka wiosenna Wojciech Bellon a e F G Zagram dla Ciebie na każdej gitarze świata a e F G na ulic fletach na nitkach babiego lata C G C a Wyśpiewam jak potrafię księżyce na rozstajach e F dG i wrześnie i stycznie i maje e dG I zagubione dźwięki i barwy na płótnach Flaminka e F dG I słońce wędrujące promienia ścieżynką C G F C Graj nam graj pieśni skrzydlata e F dG wiosna taniec nasz niesie po łąkach C G CGC Zatańczymy się w sobie do lata C G FGC zatańczymy się w sobie bez końca A blask co oświetla me ręce gdy piszę nabrzmiał potrzebą rozerwania ciszy Przez okno wyciekł pełno go - teraz chmara wronia dziobi się w dziobach końcach, a w ogonach ogoni A pieśń moja to niknie to wraca i nie wiem co bym zrobił gdybym ją utracił 34 Pechowy dzień Waldemar Chyliński D Wiatr przystojny w garniturze a chce podobać się złej chmurze G D chmura w złości go przepędza Wiatr się schował w jakimś oknie jest szczęśliwy że nie moknie a miał wkrótce chmurze być za męża F C A7 d Lecz nie jest źle, mogło być gorzej F C D czasem w życiu zdarza się pechowy dzień Wiatr szczęśliwy w wolnym stanie zawsze stać go na zawianie zawsze stać go na samotny spacer A niejedna chmura teraz kocha cierpi i umiera mówiąc wietrze mogło być inaczej 35 A może tylko nam się zdaje Waldemar Chyliński a d a Wśród ciszy tej co w nas śpi G a a może tylko nam się zdaje d a Budzi się on - wielebny krzyk G a i ból co rośnie razem z płaczem F G C a Wierzymy w każdą miłość, nocy i dnia F G C Wierzymy w każdy ranek i każdy wieczór F G C a Wierzymy w każdą prawdę - gdy trzeba spać F G a Wierzymy w byle co - by nie czuć Nad głową noc, a noc jak koń i niepokoju tyle we mnie Gdzieś leci świat, gdzieś pędzi dom ktoś bliski znika nam bezwiednie Gdy ręką dnia dotykasz chmur a może tylko ci się zdaje Myślisz, że w nocy to nie był ból nie krzyk nad twoim małym krajem 36 Jesienna zaduma E. Adamiak J. Harasymowicz e Nic nie mam F e zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem e F e Nawet nie wiem jak tam sprawy za lasem G Fis h Rano wstaję - poemat chwalę e G D H7 e Biorę się za słowo jak za chleb e G Rzeczywiście tak jak księżyc a e D a e Ludzie znają mnie tylko z jednej jesiennej strony Nic nie mam Tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet Nie zważam na mody byle jakie Piszę, wyłącznie piszę uczuć starym drapakiem 37 Wróżby wiosenne J. Reiser C a d Jeśli chciałbyś być moim światem C G C muszę wiedzieć czyś tego wart C a d Musisz spotkać mnie kiedyś latem C G C by powróżyć z akacji kart F B F Licz jak chcesz, lecz pamiętaj o tym d C G żeby został choć jeden liść C A dF Jeśli chciałbyś być moim światem C G C wiesz już teraz z czym do mnie przyjść. Jeśli chciałbyś mieć ze mną dzieci muszę wiedzieć co wiedzie los Siądź na pniu kiedy słońce świeci by się wsłuchać w kukułki głos Licz jak chcesz i pamiętaj o tym żebyś miał z sobą chociaż grosz Gdy poczujesz mej ręki dotyk możesz przesłać mi kwiatów kosz Jeśli chciałbyś być moim niebem muszę wiedzieć czy wytrwasz w tym Czy się manna rozmnoży chlebem czy rozwieje w niebieski dym Spójrz na gwiazdy nad swoim domem może znajdziesz mej gwiazdy blask Jeśli chciałbyś być nieboskłonem otwórz okno w wieczoru czas Jeśli chciałbyś układać wiersze muszę wiedzieć czy będę w nich W wierszach łzy przecież są najszczersze łzy radości i godzin złych Licz jak chcesz sylab nieporządek obyś rymu nie zgubił gdzieś Jeśli chciałbyś popłynąć z prądem napisz dla mnie choć jeden wiersz. 38 Jaworzyna J. Reiser a Letni deszcz po dachówkach szumi e D spać się kładzie każdy kto umie zasnąć a zasnąć gdy pada letni deszcz a Rzeki się pod mostami cisną e D tysiącem kropel drążą swe pismo na szybach a na szybach kładzie cienie zmierzch C F Jaworzyna górom się kłania C F z pod obłoków szczyty odsłania G F C G pogoda będzie - jutro będzie ładny świt C F Rozchmurzyła się Jaworzyna C F już nie płacze śmiać się zaczyna G F C pogoda będzie jutro nie będzie smutny nikt Noc się ściele na lasach mokrych gasną światła w oknach domów samotnych w nocy samotność gorsza jest Ludzie się kryją w swoich myślach zamknięte drzwi zamknięte oczy - sen blisko blisko za oknem szczeka pies 39 Wody tatrzańskie Seta C G C F Wyjdźcie z kamieni zielone wody C G F G węże płynące w ziemi podskórnie C G C F falą popłyńcie w niebo swobody C F C F C G C obłokiem, obłokiem, obłokiem nad turnie C7 F C G G7 I deszcz wytryśnie z wielką swobodą F C G G7 i runie potok wielkiej Siklawy a F C G G7 i góry, góry popłyną z wodą a G C FCG jak wolna flota do sławy Jeziora śpiące rozsadźcie skały podnieście słońce w dymiących misach wysoko w górę, gdzie minerały żyją i świecą, żyją i świecą, żyją i świecą na Rysach Ziemia powstanie na całość wzrostu i ponad głową krzycząc głosami skoczy natchniona z lądu jak z mostu by parskać, by parskać, by parskać oceanami 40 Gdy mnie kochać przestaniesz J. Hnatowicz A. Sikorowski C F C Gdy mnie kochać przestaniesz to powiedz d G F C powiedz kiedy mnie kochać przestaniesz C F C to się człowiek wypłacze jak człowiek d G C w białym łóżku nad ranem Nie przysyłaj mi listów ostatnich nie owijaj w bawełnę słów paru lepiej siądźmy do ciepłej kolacji pod okapem wieczoru G F C Na talerzach świecy blask G F C dymi waza pełna gwiazd e F C a pod stołem kot się łasi e F C G C coś stuknęło na tarasie - może wiatr Piętro wyżej ćwiczą wista a zawiane towarzystwo coś przed bramą wykrzykuje stróż i tego nie daruje - stróż artysta Posiedzimy tak sobie we dwoje pośród spraw których nigdy nie było potem w starym zacisznym pokoju znowu wyznasz mi miłość Gdy mnie kochać przestaniesz bez racji powiedz o tym od razu kochany wtedy zjemy kolejną kolację na wieczoru dywanie 41 Tawerna pod pijaną zgrają G. Bukała C G a F Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem C G0 d7 G licho sosny garbate do reszty wykrzywia C E a F Brzegiem nocy wędrują bezdomni tułacze C F G C a i nikt nie wie skąd idą - jaki wiatr ich przywiał F G C a Do tawerny pod pijaną zgrają F G C a do tańczących rozhukanych ścian F G C A i do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają F G C aFG nie pytając czyś Ty kiep, czy drań. Kiedy wiatry noc chmurną przegonią za wodę gdy pół słońca, pół nieba, pół morza rozpali Opuszczają wędrowcy uśpioną gospodę z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali A w tawernie pod pijaną zgrają spływa smutek z okopconych ścian a dziewczyny z półgrosików amulety układają na kochanie, na tęsknotę i na żal Kiedy chandra jesienna jak mgła Cię otoczy kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną zamiast siedzieć bezczynnie i płakać lub psioczyć weź węzełek na plecy, ruszaj w świat nieznany Do tawerny pod pijaną zgrają do tańczących rozhukanych ścian i do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają nie pytając czyś Ty kiep, czy drań. 42 Jeszcze nie wracam do domu R. Schubert C G C Jeszcze nie wracam do domu F C G C G jeszcze idę przed siebie dzień lub dwa C G C Jeszcze nie wracam do miasta F C G C jeszcze z wiatrem, pod wiatr, gdzie Bóg da C G a F Zielony plecak wezmę ze sobą do zielonego lasu C G D G i będę wolny będę miał dużo wolnego czasu C G a F Nocą ogień rozpalę gdzieś i będę grzał przy nim dłonie C G F C G gitary tylko tak mi brak, i tak mi tęskno do niej Słońce mi skórę spaliło, włosy potargał mi wiatr błota mi buty zmoczyło, i ktoś pieniądze skradł Woda lśni w promieniach słońca, marszczy ją czasem szkwał ach gdybym miał ją tu ze sobą, ach gdybym tak gitarę swą miał Zostały za mną pola i lasy, zostały rozstajne drogi coraz chłodniejsze są już wieczory i trochę bolą nogi Szkoda że trzeba wracać do domu, trzeba opuścić te drzewa choć od godziny pociąg mnie wiezie, na przekór wszystkim śpiewam : 43 Niech się leje piwo z nieba R. Krauze a F C Forsy brakło nam na szlaku zamrożona w PKO d a E a dziwnie sucho jest w plecaku coca-cola to nie to Pot już z ciała wyparował, dookoła suchy step do campingu długa droga, tam jest poczta, tam jest sklep a Niech się leje piwo z nieba d a piwo to jest życia blues d a Właśnie piwa nam potrzeba E a niech więc leje się do ust Przybyliśmy tam wieczorem, sklep zamknięty chce się spać przy ognisku na gitarze smutną pieśń ktoś zaczął grać A w manierkach czysta woda, rankiem wyruszymy znów będzie piwo i pogoda, chodźmy spać - przyjemnych snów Muszka plujka Wały Jagiellońskie a E Muszka plujka i żuczek gnojarek a stanowili dość dobraną parę d Ona była plujka, a on tak jak żuk a E a i żyli szczęśliwie, choć im brakło nóg Muszka plujka i żuczek gnojarek co dzień rano wokół krowiej kupki odprawiali balet ona była plujka, a on nie miał wujka a na dodatek nie miał nóg , ten żuk Muszka plujka i gnojarek żuczek ona była wierna, on miał kilka innych suczek w miłosnej euforii szybko mijał czas lecz to trwało krótko, bo zabił ich gaz Taka to historia smutna lecz prawdziwa ona była plujka, on był stary dziwak lecz skąd gaz spytacie, cień się plujki błąka to wina ogrodnika, bo drań puścił bąka 44 Choroby W Wały Jagiellońskie C F Na biwaku, w plecaku, na ognisku, w półmisku, G C G na złazie, gdzieś w bazie, i na patelni w spółdzielni, Na rajdzie, ktoś znajdzie, na ziemi, w kieszeni, na wodzie i w trawie, i na wiejskiej zabawie F C G C Choroby W, choroby W, choroby W wciąż grożą nam F C G C G Choroby W, choroby W, choroby W wciąż tu, tu i tam, mniam, mniam Na Japie, ktoś złapie, na Bazunie ktoś wsunie a to na dowód tego, że nie boi się niczego Na talerzu, w Sandomierzu, na szlaku, w chlebaku na nodze, po drodze, i na kaszce w menażce Na gitarze, przy barze, na befsztyku w słoiku w pociągu, w Elblągu, i na buzi u Józi Na szczycie, w kokpicie, na misce w walizce na Basi i Teresce, oraz w WC na desce C 45 Tibu dibu daj Psychoza - Toruń CFG E Panią coś rzuca tak w takt muzyki, zaraz to pani stolik wywróci A E zwykle to ja wywracam stoliki, gdy mi niedobrze i straszny ucisk H7 A E H7 czuję pod czaszką i przywiązują mnie do łóżeczka. Ja pani mówię niech pani nie czka, ja pani czkawkę na pamięć znam: najpierw wódeczka, potem usteczka, a potem małe tibu dibu daj Pani się krzywi i ciężko wzdycha, ja przecież forsę wykładam na stół niech pani zrobi coś z tym do licha, coś na tę nudę, na ten nastrój Ja przecież czekam, gdy nie mam przed kim, przed panią klękam Ja panią proszę, a pani stęka, proszę niech pani wykona plan Trochę piweńka moja maleńka, a potem małe tibu dibu daj Nie widzę pani w dymie knajpianym, ktoś mi na głowę kufel nacisnął czy widzi pani kontury ściany, poza tym dymem buty mię cisną A rano wyjdę żyły wypruwać dobrym uczynkom Niech pani świat mi maluje szminką, ja już i tak nie odróżniam barw Najsampierw winko moja dziecinko, a potem małe tibu dibu daj Pani upadła kiedy stół walnął, a dokumenty z torebką mi w ręce dziwne nazwisko, nowa moralność, zdjęcie z dowodu zrobione w łazience Ciekawy model, taka bezwstydna, a taka grzeczna Dla wszystkich chętnych liczona w pęczkach i polecana większości z nas najpierw wódeczka, potem usteczka, a potem małe tibu dibu daj 46 Turystyczna samba Do góry dnem C G C Niedługo dzień się zakończy, ogniska zapłonie blask F C G koszulę w trzech miejscach rozdartą, załatasz kolejny już raz A potem ze złością wspomnisz fałszywy drogowskaz ten, co zamiast w góry zawieść, nad morze wyprowadził cię C Turystyczna samba zna wiele dróg G C wybierz którąś z nich, nie żałuj nóg G z turystyczną sambą wesoło jest C więc zaśpiewaj z nami jeżeli chcesz (Tibi ribi bi - po ro po, po) Aura ciebie nie głaszcze, raz słońce raz zimno i deszcz znowu zbłądziłeś, wlazłeś w chaszcze, przemoczone buty co za pech Potem z furtką się długo mocujesz, by wejść na zielone łąki przed krową w panice uciekasz - trudne są te rajdowe początki Znowu dałeś ciała, nie pierwszy to raz chyba już nikomu nie spojrzysz w twarz Choć w około mówią, niewielka to rzecz ale plama zawsze plamą jest C 47 Wędrowanie Po Co - grupa związana z Klubem Piosenki Stajnia w latach 1981 -1982 Słowa i muzyka - Andrzej Starzec a G E a Rozwichrzone nad głową sosny rosochate a G E a biegną niebem chmurki - owieczki skrzydlate C d G CE Senne oko jeziora zda się na w pół drzemie a G E a kolorowe sady słodkie niosą brzemię C G C a E a A nam czegoż więcej potrzeba - powiedz nam C G F C a E a Powiedz nam lesie i drogo piaszczysta - powiedz nam Połoniny zielone przepastne doliny ukwiecone łąki strojne jak dziewczyny Płaczka wierzba przysiadła na przydrożnym rowie matka żegnająca ruszających w drogę Przemierzamy drożyny jak wędrowne ptaki co na niebie kluczem wyznaczają szlaki Dokąd, dokąd tak pędzisz uskrzydlony bracie pędzisz nie bez celu - już we krwi to macie 48 Zew gór Byle a C Kiedy już góry mrok gęsty przykrywa d E potoki grają monotonny song a C Gdy stoków szeptów nic już nie przerywa d E do Ciebie we śnie wraca znowu on Ten miły chlupot błota pod butami szlak nie przetarty pośród zboczy gór Ten zew pamiętasz całymi latami i co rok wracasz wędrować wśród chmur Jadąc do domu pociągiem spóźnionym gorąca kąpiel w myślach gdzieś Ci tkwi Senne powieki wiszą jak zasłony a stukot kół przypomina Ci 49 Daj mi panie jeszcze czas Byle C G Na szlaku zbrukanym setką nóg F C starzec znaczył ślad swój nikły C F A w około jesień tkała G dywan z kolorowych liści A on stawał tylko gdy gdzieś przy drodze świątki stały przed kapliczką klękał prosił starczym głosem słabym C G C F C Daj mi Panie jeszcze czas - jeszcze jeden szlak do przejścia C G C F C G wiosnę witać jeszcze raz - odrobinę szczęścia Nie daj zginąć w tłocznym mieście gdzie wzrok w perspektywie ścian ginie i nie dojrzy więcej jak się chwieje zboża łan Niechaj padnę gdzieś na szlaku grób chcę mieć przy drodze i strudzony mi wędrowiec nowiny opowie Poszedł starzec dzień za dniem modląc się po drodze a gdzie upadł gdzie ma grób dopytać nie mogę Tylko czasem w górach gdzieś wędrowiec szczęśliwy siedząc pod samotnym krzyżem słyszy echo tej modlitwy G 50 Deszczowe popołudnie w Chałupie 26-08-1981 J&J C I znowu pada znów są chmury d znowu na dworze brzydko jest G G7 i drzewa mokre tam za oknem C G i ptaki mokre - ciągle deszcz Kropelki wody kapią z dachu i smętnie nucą piosnkę swą Czy padać nigdy nie przestanie bo pada chyba setną noc Deszcz ... I cały sierpień rozmazany a przecież lato miało być A tam na dworze za szybami to tylko ciągle szumi deszcz I słońce chyba już nie wyjdzie bo zapadane jest na śmierć a my musimy siedzieć w domu i tylko gapić się w ten Deszcz ..... 51 Gonitwa J&J C F C Co dzień się budzisz rano wcześnie C G C i zdaje Ci się że trwasz we śnie chciałbyś coś zrobić - wielkiego coś nie możesz zacząć - jakby na złość F C G C A życie trwa - jak co dzień - dzień F C G C do przodu gna i goni Cię Przed Tobą życie nowe już jest Sny o potędze skończyły się Wybiegniesz jutro w tę szarość dnia I tak się zacznie gonitwa Życie wciąż płynie w upiornym śnie i tłumy ludzi biegają gdzieś Chcieliby przestać - odpocząć tak lecz jak tu stanąć - nie wiedzą jak Idziesz ulicą dokoła gwar ludzie wciąż biegną przed siebie tak Ten sam film w kinie - już trzeci raz może byś poszedł - gdybyś miał czas Czy deszcz czy słońce, czy pada śnieg ty nie masz czasu oglądać się Aż kiedyś wreszcie szarego dnia skończy się twoja gonitwa A życie trwa - jak co dzień - dzień bez Ciebie gna - i goni gdzieś 52 Czasem łapię się na tym Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty) G D G Czasem łapię się na tym, że się grzebię w przeszłości przysięgaliśmy sobie wytrwać w naszej miłości Ty kochałaś powoli ja skakałem jak pchełka Dziś ja jestem za cienki, a Twa miłość za wielka C G Ale wiem, z oczu Twych C G uśmiech Twój mówi mi C G że tej nocy jeszcze raz, jeszcze raz D G będzie nam fajnie przez - jakiś czas Sam troskliwie wybrałem to wspaniałe mieszkanie okna są w nim za małe, nic nie wisi na ścianie jedno tylko jest łóżko, tylko jedna poduszka aż do rana się modlę żebyś wreszcie tu przyszła Lubię patrzeć jak ona się dla mnie rozbiera naga mięknie w ramionach gdy miłość w niej wzbiera Całym ciałem porusza, jest odważna i piękna gdybym już nie zapomniał, chciałbym o tym pamiętać 53 Kochałem Cię dziś rano Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty) G Kochałem Cię dziś rano, ust naszych ciepła słodycz e jak senna złota burza, nade mną Twoje włosy C Przed nami na tym świecie też inni się kochali G i w mieście albo w lesie, też tak się uśmiechali e A teraz trzeba zacząć rozłączać się powoli C D Twe oczy posmutniały, maleńka nie wolno się żegnać w ten sposób GDG Na pewno Cię nie zdradzę, odprowadź mnie do rogu ja wiem że nasze kroki skrzyżują się ze sobą Twa miłość pójdzie ze mną, a moja tu zostanie Będziemy się zamieniać jak brzeg i morskie fale Czy miłość to kajdany, nie mówmy lepiej o tym Twe oczy posmutniały, maleńka nie wolno się żegnać w ten sposób Kochałem Cię dziś rano, ust naszych ciepła słodycz jak senna złota burza, nade mną Twoje włosy Przed nami na tym świecie też inni się kochali i w mieście albo w lesie, też tak się uśmiechali Czy miłość to kajdany, nie mówmy lepiej o tym Twe oczy posmutniały, maleńka nie wolno się żegnać w ten sposób 54 Kołysanka rolnika C G Noc już idzie nad wioskę, światłość ciemnością zamyka do snu się kładzie obejście przodującego rolnika C Kury poszły na grzędę, jutro wstaną jak ludzie kogut gdzieś się łajdaczy, nie można go będzie dobudzić Krowy śpijcie spokojnie po wieczornym udoju, połóżcie puste wymiona na ciepłym swojskim gnoju Byku wybycz się dobrze, byku ufamy tobie od Ciebie przecież zależy czy wzrośnie bydła pogłowie Osiołek zasnąć nie może, ma przy żłobie dylemat że kiedy zostanie osłem, nie będzie miał już w czym wybierać Świnie już światło zgasiły, zamknęły od chlewa drzwi jeszcze czasem przez okno pokażą swój świński ryj Śpij spokojnie Ursusie, śpij spokojnie bizonie niech ci się przyśni w nocy szybka obsługa w POM'ie Śpią już sierpy i kosy, na dziś skończona robota jutro znów będą kosić kłosy na wagę złota I tylko cep w kącie płacze klnie na mechanizację bezużyteczne dziś cepy - tworzą cywilizację I jeszcze smuga światła wypadła z otwartych drzwi gospodarz wyszedł z domu by zrobić wieczorne sik 55 Śmiech P. Gintrowski K. M. Sieniawski C F C Bardzo śmiesznie jest umierać, kiedy żyć byś chciał F C dE a nosić miano Oliviera, kiedy jesteś Braun Jak zabawnie chcieć i nie móc, lub nie chcieć i móc dziś Romulus jutro Remus - jutro trup, dziś wódz Chciałbyś lecieć za widnokrąg - miasto Ci się śni Czemu żyć chcesz Pinokio, w korowodzie złych dni Bardzo śmiesznie wstawać rano, kiedy spać byś chciał i z twarzyczką roześmiana wychodzić na raut Jak zabawnie myśleć o czymś, kiedy braknie słów prosto z pełni w sen wyskoczyć, w roześmiany nów Chciałbyś słońce, musisz moknąć - myśląc - w to mi graj Nie umieraj Pinokio - jeszcze jedną noc trwaj 56 Mury Lach Grande J. Kaczmarski a E a E On natchniony i młody był ich nie policzył by nikt a E a E a on im dodawał pieśnią sił śpiewał że blisko już świt Świec tysiące palili mu znad głów podnosił się dym śpiewał że czas by runął mur oni śpiewali wraz z nim E a Wyrwij murom zęby krat E a zerwij kajdany, połam bat d a a mury runą, runą, runą, E a i pogrzebią stary świat Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów niosła ze sobą starą treść dreszcze na wskroś serc i głów Śpiewali więc klaskali w rytm jak wystrzał poklask i brzmiał i ciążył łańcuch zwlekał świt a on wciąż śpiewał i grał Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas i z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast Zwalali pomniki i rwali bruk ten z nami, ten przeciw nam kto sam - ten nasz najgorszy wróg a śpiewak także był sam Patrzył na równy tłumów marsz milczał wsłuchany w kroków huk a mury rosły, rosły, rosły łańcuch kołysał się u nóg 57 Śpiworowiec J. Ginter C F C Myślę sobie leżąc w śpiworze, F C G C co też na górze dziać się dziś może czy wieją wiatry, czy gonią mgły, czy deszcz leje, czy słońce lśni Bo ja lubię leżeć w puchowym śpiworze i żaden chłód mnie stąd wygnać nie może Chcecie to idźcie w te góry, w te chmury, wsadźcie na głowy deszczowe kaptury Ale nie ważcie się budzić mnie, kiedy leże sobie w śpiworze i śnię Śnię sobie jakby to dobrze było gdyby co dzień w górach słońce świeciło a mnie na życzenie o każdej porze dwóch murzynów po górach nosiło w śpiworze Leżę sobie w meloniku i w muszce na pachnącej siankiem mięciutkiej poduszce bo ja jestem elegancki nawet w śpiworze czym niestety nie każdy pochwalić się może Leżę sobie i liczę dwie pchły które dziś do śpiwora wskoczyły mi Bo ja bardzo lubię leżeć w śpiworze i żadna pchła mnie stąd wygryźć nie może 58 Nie lada głupstwa S. Krajewski A. Osiecka C G Nie lada głupstwa się mówi we śnie nie lada czyny się czyni po winie C G G A czy to pięknie, czy też nie, to każdy chłopiec wiedzieć powinien F C G C o leli lo, o leli la, a czy nam coś to wiedza da Cyrkową sztuczką kończysz grę lecz trudno życie przetańczyć na linie A bywa tak, że gdy bardzo się chce to nikt nie kocha nas w czarnej godzinie Czy warto wiośnie mówić nie i mrozić chłodem co samo przeminie Czy warto serce zamieniać we łzę dla wszystkich ludzi nie starczy wszak wina A czy to pięknie, czy też nie, wiedzieć powinna każda dziewczyna o leli lo, o leli la, a czy nam coś to wiedza da 59 Dziad Kaczorowski Jacek Kleyff C G Co tam widać w perspektywie - góra łachów i się rusza C to Jaś Kaczorowski wstaje, szukać szczęścia w starych puszkach C G By się nie przejmować życiem podśpiewuje pieśń radosną C G Sam dokładnie nie pamięta, czy kaszubską, czy krakowską W szary ranek rusza w miasto, drzwi śmietnika już zamyka wczoraj z walizeczkami gwiazdor, dzisiaj z worem jak słoikarz Towarzyszka jego życia, zeszła całkiem już na marne twarz od wódki fioletowa, garb na plecach, oczy sarnie Chce zanucić coś do marszu lecz zapomniał jak piosneczka szła i chyba nigdy nie wie, czy to marsz , czy "Szła dzieweczka" Społeczeństwo obok biegnie, a dziad siedzi czyta neon każdy chętnie się pociesza, że ten dziad to jeszcze nie on Wiec dlatego Kaczorowski chce odwiedzić urząd miejski by zatwierdzić nowy etat - wolny dziad obywatelski Ja tu niżej podpisany, w myśl pożytku ze mnie w mieście w nawiązaniu do tobołów, dawać mi tu cztery dwieście A tymczasem w barze POSTIW gra węgierski Locomotiv dziad zanuci, z resztek podje, przecież świetnie zna melodię Tak to śni nasz pierwszy skrzypek, lęka się że dziadem będzie chciałby mary złe odgonić i występować jak najprędzej Nagle budzi go dyrygent - To galówka Kaczor nie śpij Teatr Wielki - przedstawienie - a on zrywa się do pieśni: G 60 Ballada o Janku Wiśniewskim Krzysztof Dowgiałło, Mieczysław Cholewa a E a E Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni, dzisiaj milicja użyła broni G C E a dzielnieśmy stali i celnie rzucali - Janek Wiśniewski padł a Na drzwiach ponieśli Go Świętojańską, na przeciw glinom, na przeciw tankom chłopcy stoczniowcy - pomścijcie druha - Janek Wiśniewski padł Huczą petardy ścielą się gazy, na robotników sypią się razy padają dzieci, starcy, kobiety - Janek Wiśniewski padł Jeden zraniony, drugi zabity, krwi się zachciało słupskim bandytom to partia strzela do robotników - Janek Wiśniewski padł Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta, przez niego płaczą dzieci, niewiasty poczekaj draniu, my cię dostaniem - Janek Wiśniewski padł Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska idźcie do domów skończona walka świat się dowiedział, nic nie powiedział - Janek Wiśniewski padł Nie płaczcie matki, to nie na darmo, nad stocznią sztandar z czarną kokardą za chleb, za wolność, za nową Polskę - Janek Wiśniewski padł 61 Kiedym stawił się u nieba wrót Małgorzata Bratek C G C C7 Kiedym stawił się u nieba wrót, F G C C7 przed Najwyższym się stawić kazali F G C F Pan zapytał Cię - jakeś swe życie wiódł C G C - Jak to jak - budowałem socjalizm Na to rzecze Pan - cóż w tym za treść synu jaśniej mów, drżę z ciekawości budowałem świat jak głosi wieść dobrobytu i sprawiedliwości Miałeś szczęście więc - powiada Pan żeś poznał go, żeś życia w nim zaznał bo ja taki świat bez nędzy i zła próbowałem sam stworzyć od lat Nie udało się ty zatem mów cóżeś zdziałał w tym świecie - jak w niebie ileż pięknych to uczynków i słów wzbogaciło twe życie i ciebie Lepszy znałeś świat - na pewno więc żyłeś mądrzej wśród szczęśliwszych ludzi życiem godnym, prawdziwym, co sens bierze z wiary że nie próżno się trudzić To wspaniałe tak, tak, tak przeżyć swe dni Pan raduje się, więc przerywasz od razu Budowaliśmy socjalizm i Na nic więcej nie było już czasu ! 62 Bajeczki babci Pimpusiowej A. Grotowski A. Waligórski (45 zwrotek ) C F C D G Zbudował wilk elektrownię, lecz by prąd uzyskać spalał w niej cały węgiel, z kopalni od liska. C C7 F C F C G C Kopalnia z elektrowni cały prąd zżerała, stąd brak światła i węgla - ale system działa. Latał sobie z radarem pewien gacek młody i po drodze omijał przeróżne przeszkody. Lecz właśnie gdy się cieszył że je tak omija, wpadłszy na jedną z przeszkód rozbił sobie ryja Kiedyś pijany zając włóczył się po rżysku, a spotkawszy niedźwiedzia naprał go po pysku. Niedźwiedź wpadłszy do domu krzyknął: Leokadio, coś się chyba zmieniło - włącz no szybko radio. Kiedyś olbrzymi niedźwiedź kucnąwszy na łące, w dość niewybredny sposób podarł się zającem. Zając się potem żonie chwalił przy obiedzie: wiesz stara nawiązałem współpracę z niedźwiedziem. Chomik zbierając zboże do swej norki ganiał, a obok dobry niedźwiedź chomika osłaniał. Potem zżarł mu te plony, wytarł łapą mordę, wydupczył biedne zwierzę i przypiął mu order. Dwie myszy były kiedyś dumne niesłychanie, że je kocur zaprosił do siebie na śniadanie. Jakoż było śniadanie, kocur dwakroć mlasnął, potem ziewnął, pierdnął i z powrotem zasnął. Dziobał raz wróbel glistę - glista przerażona, a on ją zaczął dziobać - dziobem od ogona. Dziobie ją, dziobie, dziobie, podziobał ją trocha, a wtem glista powiada - Stary, mów mi Zocha! Dmuchał żabę chuligan, raz kawał świntucha, dmucha ją, dmucha, dmucha, dmucha, dmucha, dmucha. Wtem bęc - z żaby królewna piękna się wyłania, a ten skurwysyn wcale, nie przerwał dmuchania. Zapylała raz pszczółka pewnego badyla, wtem czuje że od tyłu też ją ktoś zapyla. Patrzy się, a to truteń , niejaki Zenobii. Morał: Rób dobrze innym - tobie też ktoś zrobi. Udzielał raz wywiadu kotek że jest zdrowy, wtem uszka mu odpadły, oczki wyszli z głowy. Pękł mu brzuch, ogon, płuca i głosowa struna, wreszcie zdębiał, ocipiał, zesrał się i umarł. Spotyka raz tchórz tchórza idąc po podwórzu, i woła - ty nie w pracy, mój ty drogi tchórzu. Wziąłem pracę do domu - dyrektor się zgodził, co rzekłszy, wszedł do środka i tam się zesmrodził. Wraca zając po balu, w dość nietrzeźwym stanie, patrzy, a zajęczyca z niedźwiedziem na sianie. Skoczył zając, lecz zaraz z wściekłości ochłonął, - niestety- rzekł, niedźwiedzie u nas pod ochroną. Złapał niedźwiedź świstaka idąc raz pod górkę, a pragnąc na nim świstać, chciał mu dmuchać w dziurkę. Świstak - chodu, lecz zanim schował się do chaty pisnął - mógłbyś przynajmniej chamie przynieść kwiaty. Płakał niedźwiedź przed lisem, pijąc wraz z nim wódę, - Ty wiesz, mam czworo dzieci, ale wszystkie rude. Ha - krzyknął lis obłudnie, ukrywszy twarz w dłoniach, mój syn także jest rudy - ktoś nas robi w konia. Wyjrzała glista z dziury i wesoło gwizda, Wtem patrzy - z drugiej dziury sterczy druga glista. Dalejże ją uwodzić, a ta rzecze srogo: Odwalżesz się kretynko, ja jestem twój ogon. 63 Prosiła glista słonia raz w nietrzeźwym stanie: Bardzo mnie plecy swędzą, podrap mnie kochanie. Słoń podrapał, i ryknął śmiechem jak armata: Stara, co się wygłupiasz, coś taka plaskata Raz kiedyś jurny wróbel w miłosnej euforii, Chwalił się, że zajeździ kobyłę historii. Lecz kiedy wyładował temperament dziki, Kobyła stwierdziła: chyba mam owsiki! Szedł po ciemku staruszek, byłby wpadł na krzaczek. Ale mu w tym momencie zaświecił robaczek. Zacny staruszek mruknął, no jakoś mi leci. Choć żem stary, to jednak robaczek mi świeci. Raz słowik śliczne pienia wywodził na żerdzi. A obok usiadł śmierdziel, wypiął się i śmierdzi. Przestań - błaga go słowik - bo mnie tu szlak trafi. Trudno - odrzekł śmierdziel - każdy robi co potrafi. Przeniósł się szczur do miasta, rozejrzał się z wolna. Patrzy - a za nim drepcze mała myszka polna. Wtedy szczur oburzony rozdarł na nią pyska. To straszne jak ta wiocha do miasta się wciska! Spotkał raz pancernika pancernik wśród mięty. I pyta go: a cóżeś ty taki wyrośnięty? Na to ten duży wydał ryk okropnie gromki. I odrzekł: tażesz ja jestem pancernik Potiomkin! Kiedyś baca krótkowidz z owieczki korzystał. Dziwiąc się, że mu ona nie beczy lecz śwista. Dopiero na kolegium mu wytłumaczono. Że wyryćkał świstaka, co jest pod ochroną. Siedziały raz dwie myszy popod polną miedzą. Siedzą tak sobie, siedzą, siedzą, siedzą, siedzą. Siedzą, siedzą wtem nagle w srogi wigor wpadły. Jak nie hycną do góry! I z powrotem siadły. Zniosła strusica jajo, całe na zielono. Struś w krzyk: z kim mnie zdradzasz ty niewierna żono! Skąd mam wiedzieć - odparła - pytasz jak głuptasek. Wszak wiesz, że jak na mnie krzykną, chowam głowę w piasek. Walczył orzeł z sępami, aż obrósł w legendę. Niestety, przy okazji podłapał gdzieś mendę. Wszyscy pytają orła, jak walczyłeś, świergol. A menda w krzyk: spuściliśmy tym sępom wpierdol. Współczuły raz sąsiadki pani koliberek. Pani mąż to ma raczej mały kaliberek. Owszem, odrzekła żona nie wstydząc się zwierzeń. Lecz za to na sekundę do dwustu uderzeń! Słysząc kiedyś że chomik podreptał po zboże, Chomikowa wpuściła królika w swe łoże Wtem nagle chomik wraca ze wściekłości blady a ona w krzyk – joj Niusiek to ty już z Kanady? Raz do koguta z krzykiem przybiegły kurczaki Tata – lis porwał mamę i wlecze ja w krzaki Kogut tak się śmiać zaczął że aż wpadł do ścieku Widać że moja stara jest jeszcze na fleku. Wyryćkał lisek kotka, na sianku przy płotku, i spytał jak oceniasz ten mój wyczyn kotku? Cóż, rzekł kotek, przez miesiąc nie będę mógł siedzieć, lecz gdyby nie ty, to by mnie wyryćkał niedźwiedź Raz chory niedźwiedź pierdział budząc miłosierdzie, a suseł mu oklaski bił po każdym pierdzie. Czy ten suseł zwariował? Spytał dzięcioł śledzia. Nie – śledź odparł – to rzecznik prasowy niedźwiedzia. Dwa liski w jednym gnieździe mieściły się z trudem, więc na zewnątrz sterczały im dwie dupy rude. Widząc to docent Wołczew2 zaczął bić im brawo, bo myślał że to rude - to jest Rude Pravo. 2 Wsiewołod Wołczew - bułgar, twardogłowy, ortodoksyjny komunista o poglądach zamkniętych w epoce stalinowskiej, szef Katowickiego Forum Partyjnego w 1980 r. 64 Raz opos na pustyni napotkał oposa I powiada: - Cześć stary, chcesz trochę kokosa? - Dziękuję - rzekł uprzejmie opos do oposa - Ale tak prawdę mówiąc wolałbym kaktusa Spotkał królik lisicę ponętną i rudą I powiada: - Chcesz stara, nauczę cię dżudo? W rezultacie ten królik płaci alimenta, Na cztery śliczne, małe, tłuste królisięta Kiedyś tak muchę tse-tse niecnotę przyparło, Że z jednym samcem tse-tse pognała na tarło Dalej zetseć się z tsaskiem (strasny to wysiłek), Ona tse-tse, on tse-tse, aż się starli w pyłek Szukały dwa bizony jakąś bizonicę Wtem nagle jeden wrzasnął: - O, widzę samicę! Po chwili jednak wraca i jęczy bidula: - Tfu, ale żem się naciął, to była "Vistula"! Spotkał królik oślicę kiedyś w leśnej głuszy; Myślał, że to królica, bo ma długie uszy, Przy czym dziwnie dorodna, wielka jak chałupa. Więc aż jęknął z zachwytu: - Rany, ale dupa! Dorwał raz kocur nutrię nad wodą przy buku, A że był nieźle spity, chciał jej zrobić kuku - Po pierwsze - rzekła nutria - ja też jestem samiec, A po drugie się śpieszę, bo dzisiaj gra Chamiec. Złapał raz Rybak Rybkę Złotą, która w strachu Przyrzekała, że załatwi mu podróż na zachód, Lecz gdy mu załatwiła, przybiegł do niej z mordą: Ja chciałem do Frankfurtu, ale nie nad Odrą! Siedziała zającowa raz na kretowisku, A zając to zobaczył i bęc ją po pysku Za co bijesz? - jęknęła nieszczęsna kobieta Bo znam ja - odrzekł zając - tego świnię kreta Wszedł mrówkojad do knajpy wśród przyjaciół grona I pyta: - Czy są świeże mrówki faraona? Na to wchodzi faraon Też by sobie pojadł, Więc pyta: - Czy dziś w karcie jest świeży mrówkojad? Przyszedł gość do doktora, biada na swe zdrowie - Jakaś mi żaba - mówi - wyrosła na głowie - Umówmy się - odrzekło to zwierzę niegłupie - Nie ja jemu na głowie, lecz on mnie na dupie Chciano raz o słowiku zasięgnąć opinii, Więc się o tę opinię zwrócono do świni, A świnia napisała w rubryce "uwagi": Słowik ma bardzo mały przyrost żywej wagi Doniósł struś, że mu żonę poderwał koliber Milicjant w śmiech: - On ma przecież za mały kaliber Struś wtedy poruszył cały komisariat: - Owszem, kaliber mały, lecz koliber - wariat Raz gronkowiec złocisty wyjechał w Bieszczady Wraca, patrzy, a żonę rwie mu krętek blady - Jak mogłaś? rzekł gronkowiec, we łzach topiąc smętek - Wszak on brzydki i blady - Blady, ale krętek! Lis i wróbel, ambitni obaj przeciwnicy Kłócili się, kto lepiej dogodził słonicy Słonica, zapytana, rzekła cierpkim tonem, Że faktycznie coś jej piszczało pod ogonem 65 Małe stacje słowa: Agnieszka Osiecka muzyka: K. Sobolewska wykonanie: Szmeldz Paka C e F C Są małe stacje wielkich kolei nieznane jak obce imiona F C F G Są małe stacje obcych kolei jakiś napis i lampa zielona Na takiej stacji, dawno już temu z daleka jadąc daleko widziałem dziewczynę w niebieskim szaliku jak piła gorące mleko F C F C Teraz tamtędy nigdy nie jeżdżę i miasto moje daleko F C G C lecz myślę czasami o tamtej dziewczynie jak piła gorące mleko G C F C Może to dobrze, żeby tu była, może to ma jakiś sens F C G C jak ona śmiesznie to mleko piła, gapiąc się na mnie spod rzęs Mam swoje sprawy, inne podróże i nie tamtędy mi droga lubię ulice wesołe i długie i neonowe światła na rogach Może ma chłopca tamta dziewczyna może wybrała się w świat albo po porostu może jest głupia, jak jej siedemnaście lat Zresztą to przecież nie ma znaczenia, mieszkam naprawdę daleko i tylko czasami myślę o niej, jak piła na stacji mleko Może to dobrze, żeby tu była, może to ma jakiś sens jak ona śmiesznie to mleko piła, gapiąc się na mnie spod rzęs 66 Ciężarówka Zocha G a Gdzieś poboczem mlecznej drogi potrącając gwiazd latarnie C G moje serce, moje serce za mną gna Patrzy za mną księżyc, srogo patrzy, jak się serce garnie za pazuchę, gdzie już deszcz i ranna mgła Gdzieś poboczem mlecznej drogi Zocha moja ciężarówka po plandekę wypełniona starym mitem wiezie buty i ostrogi na wciąż za wysokie progi może zdąży przed kolejnym świtem Gdzieś poboczem mlecznej drogi odrapani umęczeni staczamy się w dół ciągle niżej wielkie góry już za nami, zostaliśmy znowu sami ja i moja ciężarówka Zocha Gdzieś poboczem mlecznej drogi gdzie nie przejdziesz suchą nogą my suniemy bo Bóg dał tak kiepski kurs przez ostatni łuk triumfalny potem zakręt tak fatalny Zocha na boga gdzie ty gnasz Gdzieś na ukos mlecznej drogi, gdzie wciąż za wysokie progi staczamy się w potrzask snu Pieskie życie już za nami, zostaliśmy znowu sami ja i moja ciężarówka Zocha 67 Nie ma drogi do nikąd Wały Jagiellońskie D A G Nieporadni, wielcy grają gdzieś, na cymbałach swojej wyobraźni. Przy butelce, czasem bez niej też, paląc wiele, mówiąc niewyraźnie. Pęka jedno, pęka drugie szkło, zdanie pada - teoria przepita. To nie ważne, że już zna się to, nawet lepiej że ktoś, gdzieś to czytał. D A Nie ma drogi do nikąd, G D nie ma drogi bez celu, A załatwiło niewielu, ma to teraz tak wielu. Więc się cieszmy i klaszczmy, nie za wiele wesela, cóż innego my mamy, - po sobocie niedziela D D Jak radośnie i lekko się tworzy, kiedy wszystko się umie i zna. Nie pamiętasz - to drugi dołoży - i pasuje, i leży, i gra. Wymyślamy drogi pełne szans - przedeptane jak sopockie molo. Odkrywamy świat gdy mamy gaz, i śpiewamy czasem zamiast "sto lat": Nie oddamy C Nie oddamy Chinom Związku Radzieckiego F C nie oddamy Chińczykowi Kraju Rad Zdrastwuj Wania - kiedy przyjdzie co do czego my czuwamy - wy możecie smacznie spać G G7 F G Za tym pustym stepem państwo jest ogromne C G żółty człowiek tam ogromny ostrzy nóż C rozmyślając o straszliwej wielkiej wojnie F G jak by wasz Rosjanie wielki zniszczyć ród Nikt nie zrobi z Moskwy pólka ryżowego i nie będzie nikt na Kremlu sake chlał Więc Rosjanie już nie uczcie się chińskiego język polski w zupełności starczy wam G G7 C 68 Kombajn Bizon Wały Jagiellońskie e G Już na polu wstawał świt wdzierał się w tę noc jak zgrzyt A C D budził nas, odbierał sen, nastał nowy, nowy dzień Antek oczy przetarł i kalesony zdjął ze drzwi z trudem się wcisnął w nie, myśląc nie, nie będzie źle Z kubła zimnej wody łyk w gardło wdarł się niby krzyk a chleb choć dość czerstwy był, smakował mu dodawał sił Jajecznica z jajek trzech do szaleństwa wzburzyła krew a gdy kogut zapiał już, gdy skończył jeść on błyszczał tuż C e Ten jego kombajn Bizon Ten jego kombajn Bizon Kierownicę ujął w dłoń przeżegnał się - beret na skroń w stacyjce kluczyk raz i dwa i spalin kłąb i silnik gra Już na polu za łanem łan i wykonany za planem plan a w sercu radość albo gniew, słoneczko świeci gdzieś zza drzew Na jego kombajn Bizon Na jego kombajn Bizon Do południa z nieba żar, a on tak chciał ze wszech miar aby nic i ani kłos, na polu tym był całą noc i wokół dawno ciemno już, na spracowanym czole kurz a on przed siebie ciągle gna, w księżyca blasku czerwienią gra Ten jego kombajn Bizon Ten jego kombajn Bizon 69 Sekutnica C Kobieta to jest takie homo d że z nią nic nigdy nie wiadomo G Może na przykład beż przyczyny C G Cię doprowadzić do ruiny Albo wymyśli jakiś kawał że tylko nagły serca zawał Dlatego właśnie do kobiety są przyczepione epitety To sekutnica, to hetera, to jędza zmora et cetera to grzęzawisko, dno i marazm i wszystkie kataklizmy naraz A wieszcz raz jeden popularny powiedział o niej "puchu marny" A inni znów antagoniści źródłem nieszczęścia zwą ją aliści Kiedy się czasem komu zdarza kobietę ciągnąć do ołtarza ja wtedy biorę go za rękę i śpiewam jemu tę piosenkę Mimo tych wszystkich wad niestety żyć dziś nie można bez kobiety. Kobieta na ziemskim padole Spełnia niezwykle ważną rolę. 70 Ballada o krzyżowcu Mirosław Hrynkiewicz e a Wolniej, wolniej wstrzymaj konia dokąd pędzisz w stal odziany C D pewnie tam gdzie błyszczą w dali Jeruzalem białe ściany Pewnie myślisz że w świątyni zniewolony Pan twój czeka żebyś przybył Go ocalić żebyś przybył Doń z daleka Wolniej, wolniej wstrzymaj konia byłem dzisiaj w Jeruzalem przemierzałem puste sale, Pana Twego nie widziałem Pan opuścił Święte Miasto, przed minutą przed godziną w chłodnym gaju na pustyni z Mahometem pije wino Wolniej, wolniej wstrzymaj konia, chcesz oblegać Jeruzalem strzegą go wysokie wieże, strzegą go mahometanie Pan opuścił Święte Miasto, na nic poświęcenie Twoje Po cóż niszczyć białe wieże, po co ludzi niepokoić Wolniej, wolniej wstrzymaj konia, porzuć walkę niepotrzebną porzuć miecz i włócznię swoją i jedź ze mną i jedź ze mną Bo gdy szlakiem ku północy podążają hufce ludne ja podnoszę dumnie głowę i odjeżdżam na południe 71 Hiob Jan Krzysztof Kelus a E a Żył, był z Biblii Hiob, można się założyć dziesięć razy tyle co , nam się uda pożyć Jak to pojąć ma mędrzec czy idiota że gdy konał Hiob był syt dni swego żywota a Czemu, czemu tak, Czemu, czemu tak, E nie starcza dni, nie starcza nam lat Czemu żaden goj3, ani żaden Żyd a nie umiera dzisiaj syt Żył był Icek Blum na sposób człowieczy czasem się pomartwił, czasem się pocieszył Żył był Icek Blum na swój sposób ludzki to co było Ickiem Blum pochowali w kucki Żył był morski wilk rodem z portu w Gdyni czasem zrobił dobrze coś czasem się ześwinił Gdy zmarł morski wilk jak obyczaj każe w worku z żagli go przez bord spuścili żeglarze Żył był Tutko Jan zwyczajny profesor doktor gerontolog żył lat aż dziewięćdziesiąt Żył lat prawie sto ten profesor Tutko zanim umarł westchnął że było kurwa krótko Żył był szczep czy klan gdzieś na wyspach Fidżi starców kijem tłukli tam żeby im obrzydzić Jak na to się oburzać za bardzo czy to pomysł lepszy był niż domy dla starców Coś tak ględził raz fizyk teoretyk że się kurczy z biegiem lat czas jak twarz kobiety Jak tu orzec czy fizycy się mylą dla mnie jest ekspertem bard stary dziwkarz Wilon Rok dla dziecka to nie chce się uwierzyć jedna siódma tego co taki gówniarz przeżył Czas na robi szpas i w tym cała wpadka że dla gnoja rok to, to, co miesiąc dla dziadka Tak czas ujął raz mistrz Von Schopenhauer że przyspiesza z biegiem lat w pewnej funkcji stałej Też mi jeden gracz to samo oznajmił że ostatni nawet łach szybko gna do stajni 3 goi, goim – żydowskie określenie innowiercy 72 Kubuś Puchatek C a d G Był miś Puchatek, misio malutki sypiał przykładnie, nie pijał wódki jedną miał wadę wśród zalet tylu myślał o męskim wciąż seksapilu Mruczanka, Mruczanka, Mruczanka blues Kubuś Puchatek mała świntusia że poniedziałek to zaraz musiał chwytał telefon co miał pod krzaczkiem wzywał Prosiaczka i tym Prosiaczkiem Wtorek przemyślał skrobiąc swą misę w jakiej pozycji można z Tygrysem Gdy był pozycję już skombinował zwabił Tygryska i zdeflorował W środę zaś Tygrys zdziwił go walnie gdy się spotkali już neutralnie Wczoraj nieśmiały, dzisiaj rzekł hardziej To właśnie Tygrys lubi najbardziej Czwartek i piątek misio miał z głowy los podarował mu obiekt nowy Sam Kłapouchy rzekł doń "Kolego weź raz biednego Kłapouchego" Ktoś opowiadał kawał podleca że z Kangurzycą miał miś "co-nieco" Lecz to są plotki zazdrosnych panien Wszak nie był misio erotomanem 73 Wojtusiowy laser Andrzej Waligórski a E a Jedzie Wojtek popod lasem, skrajem dąbrowy a E a wiezie se do domu laser - laser gazowy d a E a i pytają go kolesie - po coś go nabył d a d a Zobaczyłem go w GS'ie, więc kupiłem swej Teresie d a E a czasem cosik kupić chce się - dla swojej baby Jedzie Wojtek popod lasem - po twardym dukcie wiezie se do domu laser - czyta instrukcję a instrukcja jest ciekawa : włączyć do prądu to ten laser wszystko skrawa, obojętnie stal, czy trawa to dopiero jest zabawa - prawie bez swądu Jedzie Wojtek popod lasem – rad że o rany wiezie se do domu laser - układa plany niech spróbuje na rowerze jeździć Kaczmarski to ja w dętkę mu przymierze i kartofle się obierze i wywierci dziury w serze - by był szwajcarski Jedzie Wojtek popod lasem - woła wio, wiśta wiezie se do domu laser tak se rozmyśla Jak w tym dojdę do biegłości - będzie wygodnie jest tu paru wrednych gości - przyceluje się w skrytości i padalcom z odległości podpalę spodnie Jedzie Wojtek popod lasem - skręcił przy POM'ie wiezie se do domu laser ukryty w słomie po podwórzu cielę bryka, kaczki na stawie wdziera, wdziera się technika, coraz bliżej jest rolnika jeszcze to nie Ameryka - ale już prawie 74 Dzbany a d G a Była sobie dziewczyna jak w zwykłej piosence d G C miała oczy i usta i serce d G C E oprócz tego wszystkiego, miała coś niezwykłego dEa ręce d G d Miała duszę artysty który kocha swe dzieło C a C a jemu siebie oddaje swój talent i serce d G C więc lepiła wciąż dniami a i czasem nocami dEa dzbany Białe, żółte, różowe, z kogutami z kwiatami malowane jak z bajki, jak z marzeń podziwiali je ludzie znajomi, nieznani jej dzbany Aż razu pewnego nieszczęsna godzino serce wpadło do dzbana - ach biedna dziewczyno ręce białe omdlały, umarł świat jej gliniany i dzbany Jeśli kiedyś na jarmarku kupisz jakiś dzban to zajrzyj do środka i zobacz co jest tam może serce dziewczyny odnajdziesz mój panie w dzbanie G E 75 Gnany niepokojem Elżbieta Kuczyńska d F C a D A kiedy przyjdzie taka wiosna że wystąpi rzeka z brzegów d F C a D zapytasz oczy mając pełne topniejącego śniegu D e A D Powiedz, powiedz mi na jakiej wyspie, powiedz mi na jakiej łące A C D staniesz w miejscu i zapalisz ogień niewygasający D e A D Nie wiem, nie wiem czy istnieje ogień po za ogniem myśli moich A C D przy nim dłoni twoich nie ogrzeję gnany niepokojem A kiedy przyjdzie takie lato, że las się w puszcze zamieni zapytasz patrząc niespokojnie oczami zielonymi Powiedz, powiedz mi za jaką rzeką, powiedz mi za jakim morzem staniesz w miejscu i zasiejesz pole falującym zbożem Nie wiem , nie wiem czy nie szkoda nasion, nie wiem czy nie szkoda znoju kiedy plonów nie doczekam gnany niepokojem A kiedy przyjdzie taka jesień że ptaki nie odlecą zapytasz mnie, a oczy Twoje złotem się zaświecą Powiedz, powiedz mi na jakiej ziemi dasz wytchnienie stopom bosym zechcesz ujrzeć obok siebie synów jasnowłosych Nie wiem, nie wiem czy zostawię kogoś, kto mnie nazwie ojcem swoim ja wspomnienia tylko pozostawiam - gnany niepokojem A kiedy przyjdzie taka zima, że lód otoczy słońce podniesiesz na mnie smutne oczy niebiesko błyszczące Powiedz, powiedz mi pod jakim słońcem, powiedz mi pod jakim niebem staniesz i zapytasz czy bym chciała stanąć obok ciebie Nie wiem, nie wiem czy to jest możliwe, żeby dalej iść we dwoje gdy sam sobie jestem towarzyszem, gnany niepokojem 76 Tańczyć z Tobą C Biały obłok, białe cienie, białe krzesło i marzenie - tańczyć z Tobą C d W szarą ciszę otulony, zapatrzony, urzeczony - tańczę z Tobą C dGC Tańczę z Tobą dG G F A to było - Nie było C nie będzie, nie wszędzie i tak F A to jednak gdzieś było, G zdarzyło się właśnie dziś nam, dziś nam Ty uniosłaś mnie wysoko, nie pytałem nawet dokąd odpływamy Wielka chmura nas przykryła i zostaliśmy w niej sami, z wiatrami z wiatrami CFCFCG W szarej ciszy tak fruniemy, razem z wiatrem szalejemy - tańczę z Tobą W tym zawrotnym tańcu niemym, jak dwa wichry szalejemy - tańczę z Tobą Tańczę z Tobą 77 Na pięć minut przed zamknięciem baru Mały Atlas Ludzi a Wysączyłeś ostatni łyk d w pustej szklance świeci szkło E a w kieszeni masz tylko parę dziur Twoi kumple odeszli już obcych twarzy kilka w krąg i samotność przygniotła cię jak mur d a Chciałbyś jeszcze łyk d a ale nie chce nikt d G C zafundować kielicha Ci d a Z wolna cichnie gwar d a zostaw już ten bar d E a za pięć minut portier zamknie drzwi Weź płaszcz papierosa zgaś idź powoli w nocy mrok i cień swój pod rękę mocno chwyć Całą noc tak bez celu łaź chociaż plącze wam się krok i choć zegar zaczyna północ bić 78 Żegnaj Ameryko (Ekspres do Nowego Orleanu) Billy Haley C G C Z każdą chwilą z każdym słowem coraz dalej a F C G tak na przekór wszystkim wielkim dniom C G a F biegnę naprzód w codzienności zasłuchany C G C i zielone światło daję swoim snom F G C Żegnaj Ameryko, trzymaj się a F C G spotkamy się w Nowym Orleanie C G a F a na razie krótkie słowa dwa: C G C Moje uszanowanie Tylko stukot kół natrętnie przypomina niepoważne słowa, gesty niepoważne i życzenie, że gdy podróż się zaczyna to nie pozwól jej zbyt szybko się zakończyć Kiedy ciasno jest w wagonie trzeciej klasy nie zachęca do rozmowy współpasażer może tak jak ja chce wierzyć w lepsze czasy slogan co reklamą jedną w głowie płonie 79 Czas wszystko zmienia B. Dylan C G C Czy rzekę w swym biegu zatrzymać się da a F G czy wiatrom zabroni ktoś chmury rozgonić C G C Czy może znów odżyć liść który raz spadł a F G i czy może zatrzymać się Ziemia G C G Jeśli nie czemu czasem dziwimy się tak C GC że i w nas czas wszystko zmienia Wiec patrzymy przed siebie, mniej ważne jest dziś i nie ważne co przeszło - to co było odeszło dzień po nocy, po burzy słońce musi znów przyjść łez dzisiejszych nie wolno przeceniać To co wczoraj straciłeś - jutro los odda Ci bowiem czas, czas wszystko zmienia Gdy nie chce cię widzieć i zamyka ci drzwi jakaś ważna osoba, której tak się podoba Nie stój w progu, nie czekaj i nie przejmuj się tym wróć do domu, nie okaż zdziwienia kiedy ważna osoba zjawi się u drzwi Twych bowiem czas, czas wszystko zmienia Ojcowie i matki jeśli trudno jest wam sprawiedliwie osądzić waszych dzieci poglądy To wspomnijcie że z wami był też problem ten sam wszystkie znały go już pokolenia Nie próbujcie z tym walczyć, bo daremny to plan bowiem czas, czas wszystko zmienia Z roku na rok niestety nie ubywa nam lat lecz przynajmniej po części się stajemy mądrzejsi Mało mądrych jest jednak, mało mądrych aż tak żeby miało to dla nich znaczenie że swą wagę utraci każdy ważny dziś fakt bowiem czas, czas wszystko zmienia 80 Zuzanna Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty) C W swe miejsce nad rzeką zabiera Cię Zuzanna d możesz słuchać plusku fali możesz zostać z nią do rana C wiesz że trochę źle ma w głowie, lecz dlatego chcesz być tutaj e F proponuje Ci herbatę, oraz chińskie pomarańcze C d I gdy właśnie chcesz powiedzieć że nie możesz jej pokochać C d c zmienia Twoją długość fali i pozwala mówić rzece, że się zawsze w niej kochałeś e F I już chcesz z nią powędrować, powędrować chcesz na oślep C d C wiesz, że ona Ci zaufa, bowiem ciała jej dotknąłeś myślą swą Pan Jezus był żeglarzem gdy przechadzał się po wodzie spędził lata na czuwaniu w swej samotnej wieży z drewna Gdy upewnił się że tylko mogą słuchać Go tonący rzekł, "Wędrować będą ludzie, aż ich morze wyswobodzi" Załamał się nim jeszcze otworzyły się niebiosa Wzgardzony, niemal ludzki, jak kamień zapadł wtedy w mądrość twa I już chcesz z nim powędrować, powędrować chcesz na oślep, myślisz chyba Mu zaufam, bowiem ciała twego dotknął myślą swą Zuzanna za rękę prowadzi Cię nad rzekę cała w piórach i łachmanach z jakiejś akcji dobroczynnej Słońce kapie złotym miodem na madonnę tej przystani Pokazuje Ci gdzie trzeba szukać w śmieciach, szukać w kwiatach Są tu dzieci o poranku, bohaterzy w wodorostach wszyscy dążą do miłości i podążać będą zawsze gdy Zuzanna trzyma lustro I już chcesz z nią powędrować, powędrować chcesz na oślep wiesz że możesz jej zaufać, bo dotknęła Twego ciała myślą swą 81 Ktoś Jerzy Jurandot Leszek Bogdanowicz d G C a Nie wymaga się urody - nie w tym sedno d G C a może nie być całkiem młody - wszystko jedno d G C a I pieniądze się nie liczą - choćby mogło się wydawać d E a decyduje zasadniczo jedna sprawa a C Ktoś - niech to będzie ktoś d E wszystko jedno czym się wybił a dE lecz prawdziwy, nie na niby - ktoś a C As niech to będzie as, d E jakiś geniusz lub szaleniec a C dE a najlepiej ulubieniec mas d G Szybkobiegacz znakomity C a sławny aktor, wódz, polityk d E a w stu procentach i na wskroś - ktoś d G Ktoś - niech to będzie ktoś C a Ktoś kim się kobieta chlubi d E a ktoś z kim się pokazać lubi - ktoś A7 Was nie dosyć adorować i ubóstwiać wy lubicie czułe słowa, miłe głupstwa Was nie dosyć adorować, ani nawet kochać szczerze wam się musi podobać kto was bierze 82 KOR Wały Jagiellońskie C F C F C G C KORcą nas w słoju KORniszony, KORnelia życie mi zatruwa KORupcja w handlu uspołecznionym, rdza i KORozja blachy wsuwa Wendeta kwitnie na KORsyce i KORmorany już odleciały KORea dostała haubice, a nam nadzieję władze dały C G F C O women don't cry, don't cry, O women don't cry, don't cry, O women don't cry, don't cry, O women don't cry, don't cry, KORan żyć karze nam w ascezie, KORona z głowy nam nie spadnie KORnik buszuje mi w protezie, KORnera biją, a nuż gol wpadnie KORynt zasłynął z cór swych w świecie, Mickiewicz trafia znów pod strzechy KORepetytor w gabinecie, KORsarzy uczy słać uśmiechy KORki z butelek poleciały, KORdiał się leje, lud raduje KORowody się poustawiały, lecz znów nie będzie bo brakuje KORweta to jest taki statek, KORekta to poprawka mała niedługo znów zabraknie kratek, KOrpus to górny kawał ciała KORespondencję otrzymałem, dziękuję mamo, dziękuję tato Dziś KORytarzem spacerowałem, bo pan KORpulentny pozwolił mi na to 83 Jeremiasz Babsztyl E D A E Dawno temu daleko stąd, gdzie biedy nikt nie czeka mieszkał Jeremiasz, prosty człek nad brzegiem srebrnej rzeki Zacny dom Jeremiasz miał, w nim rosły zdrowo dzieci dorodne zboża, cudny sad i pstrągów pełne sieci D A E D E Jest gdzieś taki kraj, gdzie biedy nikt nie czeka D A E D A E Łatwo dojdziesz tam - brzegiem rzeki ADADE Płyną, płyną dni, a każdy dzień piękniejszy niż sny bo chwalić Boga wielki świat ominął kilka chat Aż raz na drodze żółty kurz, tętent kopyt słychać tuż, tuż Stary dyliżans, koni sześć, pocztowy niesie wieść Jest czas, dobry czas, nim pocztę ktoś przyniesie trzeba póki trwa cieszyć się, cieszyć się, cieszyć się, W domu nad rzeką wierzcie mi, radosne było święto przyszedł z daleka ważny list, samego prezydenta Lecz radość krótko trwa, nie zawsze słońce świeci Jeremiasz jedzie walczyć gdzieś za spokój swoich dzieci Radość krótko trwa, nie zawsze słońce świeci czasem zwykły list starczy Ci, starczy Ci, starczy Ci Nie jest trudno stać kiedy masz obie nogi jak ciężko bracie żegnać się gdy nie znasz kresu drogi Lecz czasem diablo chce się żyć, tak cudnie pachną trawy gdy w huku armat, morzu krwi, walczysz o słuszną sprawę Ciężko żegnać się, gdy powrót Ci się marzy ziemia pachnie gdy chce się żyć , chce się żyć , chce się żyć Aż raz Jeremiasz padł wrogowie wzięli górę i poczuł że już koniec z nim, gdy stanął w cieniu muru I spytał patrząc w lufy strzelb, cóż wam po mojej śmierci Milcz łotrze my walczymy dziś za spokój naszych dzieci Czasem gdy twój los jak okręt się kołysze zdążysz mimo to zdziwić się, zdziwić się, zdziwić się 84 Tutaj gdzie Muńcuła cień Hymn Chałupy Chemików a d G C Tutaj gdzie Muńcuła cień wzywa Cię w każdy słoneczny dzień a d G C tutaj gdzie Danielki szum kołysankę śpiewa Ci do snu d G C E tu gdzie zimny oddech gór wiatrem burzy włosy Twej dziewczyny a d E a gdzie beskidzki ciemny bór wracasz zawsze bez przyczyny Puste kartki kalendarza odliczają szare nieme dni wiatr szaruga Cię nie zraża , Rycerzowej ścieżka Ci się śni tu w dolinie znajdziesz Chatkę, krąg przyjaciół zawsze uśmiechniętych kochasz miejsce to jak matkę i dlatego wrócisz tu Żeby wszystkie baby Kazimierz Kawulak F C Mówisz mało było tej miłości G C Casanovie wciąż zazdrościsz F C lecz po trzech kolejnych nocach masz już dość G C GC i się modlisz tak na głos C G C Żeby wszystkie baby wyzdychały G C żeby wreszcie spokój chłopom dały F żeby wreszcie człowiek mógł się wyspać G i nie słyszeć o północy "Bądź mężczyzną" Rano budzisz się zmęczony śnięty czujesz się jak z krzyża zdjęty a tu naga baba maltretuje Cię więc powtarzasz słowa te Cały dzionek słyszysz narzekanie na te nocne nawalanie A gdy czujesz że za chwilę trafi Cię szlag to powtarzasz sobie tak C 85 Ballada o kataklizmie A. Grotowski A. Waligórski C Pachnie maciejką, naftą i serkiem F Cipcirybkowscy kopią w ogrodzie C Dreptak po wódkę idzie spacerkiem, F można powiedzieć, że dzień jak co dzień C F W radiu referat na temat NEP'u, G Gwiździejkiewiczom skradli dwie dętki C F A Dreptak właśnie wchodzi do sklepu G C i się uśmiecha do ekspedientki Kichowiakowie jadą w Bieszczady Świtalski dostał pocztówkę z Rytra Dreptak podchodzi wolno do lady z sakramentalnym "Proszę pół litra" Od Kociebrzyckiej Proć się wykrada Ratajczak nogi w miednicy trzyma a ekspedientka ręce rozkłada i do Dreptaka powiada "Ni ma" W zupie się kraulem porusza mucha pies Karparystki gna za rencistką A Dreptak mówi Coś pani głucha nie chciałem wcale chleba lecz czystą Gwizdalska wlazła z trudem w bikini do Syrojadków Brzdąccy przyleźli Taż słyszę mówi ta sprzedawczyni ale dziś wódki nam nie dowieźli Pinkowski kończy współczesną powieść Rybkowski spuszcza synowi wały Jakżesz tak można wódki nie dowieść pyta się Dreptak cały zdrętwiały Marsjanin zjawił się na rozstaju wilkołak wyjrzał zza lewatywy pierwszy raz wódki zabrakło w kraju Dreptak zrozumiał i padł nieżywy 86 Jesień idzie A. Grotowski a A7 e A7 e Raz staruszek spacerując w lesie e A7 h ujrzał listek pożółkły i blady e A7 e A7 i pomyślał znowu idzie jesień C h e A7 jesień idzie, nie ma na to rady C D G e I podreptał do chatki przy dróżce C D G e i zawołał stanąwszy przed chatką C D G e swojej żonie tak samo staruszce C h e A7 Jesień idzie nie ma rady na to Zaś staruszka zmartwiła się szczerze zamachała rękami obiema trzeba będzie chodzić w pulowerze Jesień idzie rady na to nie ma Może zrobić się chłodno już jutro lub pojutrze najdalej za tydzień trzeba będzie wyjąć z kufra futro Nie ma rady jesień, jesień idzie A był sierpień pogoda prześliczna wszystko w złocie stało i zieleni prócz staruszków nikt chyba nie myślał o mającej nastąpić jesieni Ale cóż, oni żyli najdłużej mieli swoje staruszkowe zasady i wiedzieli że prędzej czy później jesień przyjdzie, nie ma na to rady 87 Sępy Marcin Pyda C F Sępy mają to do siebie, że żerują na padlinie C G i co zdechnie to sęp zeżre, bo w przyrodzie nic nie ginie Nas na sępy nie stać jeszcze, ale zimą w polskie strony chociaż nikt ich tutaj nie chce, przylatują wrony C F C Ja nie mogę, człowiek chudy jak ta żerdź G a tu jeszcze trzeba karmić ścierwojady wszystko drogie, nie stać nawet nas na śmierć a już przeżyć w tych warunkach nie da rady Ostatecznie można czasem dać co nieco na wróbelka taki ptaszek dużo nie zje, a zabawnie całkiem ćwierka Ale jak dać w takiej biedzie gdy wypróżnion spichlerz do dna wronie co żre ile wlezie, i bez przerwy głodna Wkrótce przyjdzie lepsze jutro i korzonki będą chociaż ale trochę strach mnie bierze, że przyleci bocian Niby słodki lgnie do ludzi, ale większy jest od wrony i niepokój we mnie budzi jego dziób - długi Taki bocian - dziwne ptaszę - dziób czerwony kuper biały swojskie barwy, a nie kracze, znaczy musi farbowany Wiosną zjawi się przy żłobie z bandą swych kolegów z klasy każdy będzie trzymał w dziobie najmniej dwa bombasy (ziewnie, pierdnie i powiedzie nas w lepsze czasy) - alternatywny ostatni wers 88 Zajazd pod różą Nijak G C G Dla zakochanych i bezdomnych C D wędrowców których trapi pech C D G jest jedno miejsce które szczęście im zapewni C D G G7 da ciepłą strawę świeży chleb C D Bo to jest Zajazd pod Różą G e pod różą czerwoną jak płomień C D G G7 gdzie wino płynie strumieniami C D G Przy dźwiękach gitary czas nam płynie wolno C D G G7 tu możesz zjeść i wypić z nami Gdy głód cię zdybie gdzieś na szlaku i nie masz sił by dalej iść Uśmiechnij bracie się i pędź do zajazdu on cię nakarmi da ci pić Choć nie wygodne twoje łóżko i na poddaszu pokój ten to czystą pościel masz i w kącie lustro i co noc własny nowy sen Wymarzyć można sobie wszystko to co do głowy przyjdzie nam i ciemną nocą, kiedy gwiazdy błysną przyśni się znowu zajazd nam e e 89 Piosenka górnicza (I nie ma już) Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty) C F C Kobieta w błękitach okrutnej zemsty chce F mężczyzna w bieli - to ty, przyjaciół ma wciąż mniej F C Wszystkie rzeki wypełnia starych puszek rdza G a w tej jednej ziemi obiecanej pożar trawi las C F C I nie ma już żadnego listu w skrzynce F C I nie ma już tych winnic pośród wzgórz F C I nie ma już cukierków w bombonierkach wszystkich twych G I diamentów w kopalni nie ma już Więc powiadasz że twój miły odniósł wiele ciężkich ran w związku z wyżej wymienionym dość poważny kłopot mam sam widziałem jak pożerał żywcem jedną z pięknych dam kiedy pierwsi chrześcijanie umierali w klatce lwa Ach nie jest zbyt wygodnie w kotle czarownicy tkwić dezynfekcja wrzącą smołą nie pomoże nic a nic Rewolucji wielka chluba, energiczny bardzo gość w zabijaniu własnych dzieci wytresował kobiet sto 90 Maestro bezdomny Wojciech Bellon A. Pacuła C C7 Długo w nocy stukają klawisze F Fx nocna lampka płonie do świtu G G7 C Co pan pisze, maestro bezdomny C co pan pisze Dziś już takich wierszy nie drukują każdy dźwiga osobną chandrę pan nie wierzy, a jednak to prawda pan nie wierzy To wszystko zapisane w księgach mamy nawet wiernych proroków Więc do przodu maestro bezdomny więc do przodu a Zechciej słuchać - za oknem zgrzyta C masowej pieśni ton wesoły F G smutek proszę znika bezboleśnie smutek proszę ... Z pejzażu wyszły stare wiatraki z pieczątką grzesznych - Don Kichoci a myśmy przeszli do współczesnych a myśmy przeszli G7 91 Maleńka kulomiotka Wały Jagiellońskie C A7 D7 G G7 Maleńka kulomiotka, kobieta moich marzeń i snów C A7 D7 G G7 niewinna jak stokrotka, apetyczna jak pieczony drób A7 D7 G C Ma czym oddychać, ma na czym siąść, nóżkę ma taką, jak moje dwie A7 D7 G C gdyby tylko dała się wziąć, grzeszyłbym z nią nawet w poście A7 D7 G G7 C gdyby tylko dała się wziąć, grzeszyłbym co noc jak lew Co mi tam przepuklina, co mi tam jakaś rwa kulszowa kobietka jak malina, i do tego panna i zdrowa I nic nie zniszczy moich uczuć, choć za górami ona mieszka do czeskiej panny mam polską chuć i ma laska jest nebeska do czeskiej panny mam polską chuć i nebeską laskę mam Fibingerowa Helka, do niej me serce po nocach łka niby nie taka wielka, a w bicepsie ma czterdzieści dwa Teoretycznie mógłbym ją wziąć, jeno mnie problem gnębi psia mać Kto tu właściwie jest słabą płcią i kto kogo winien brać Kto tu właściwie jest słabą płcią i kto kogo winien brać 92 Dziewczyna B. Leśmian C a Dwunastu braci wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony F G a poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony I pokochali głosu dźwięk, i chętny domysł o dziewczynie i zgadywali kształty ust, po tym jak śpiew od żalu ginie Mówili o niej: łka więc jest, i nic innego nie mówili i przeżegnali cały świat i świat zadumał się w tej chwili F C Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem G C i nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem O prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć dziewczynę rdzą powlecze tak waląc w mur dwunasty brat do jedenastu innych rzecze Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił oddali ciała swe na strwon, owemu snowi co ich kusił Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, ciała bledną i wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mają jedną Lecz cienie zmarłych Boże mój nie wypuściły młotów z dłoni i tylko inny płynie czas i tylko młot inaczej dzwoni I dzwoni w przód i dzwoni wspak, i wzwyż za każdym grzmi nawrotem i nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem O prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć dziewczynę rdzą powlecze tak waląc w mur dwunasty cień do jedenastu innych rzecze Lecz cieniom brakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera i powymarły jeszcze raz, bo nigdy dosyć się nie umiera I nigdy dość i nigdy tak jak tego pragnie ów co kona I znikła treść i zniknął ślad i powieść o nich już skończona Lecz dzielne młoty Boże mój, mdłej nie poddały się żałobie i same z siebie biły w mur, huczały spiżem same w sobie Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem i nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem 93 O prędzej skruszmy zimny głaz nim śmierć dziewczynę rdzą powlecze tak waląc w mur dwunasty młot do jedenastu innych rzecze I runął mur tysiącem ech wstrząsając wzgórz i doliny a poza murem nic i nic, ni żywej duszy, ni dziewczyny Niczyich oczu, ani ust, i niczyjego w kwiatach losu bo to był głos i tylko głos i nic nie było oprócz głosu Nic tylko płacz i żal i mrok i nieświadomość i zatrata Takiż to świat, niedobry świat, czemuż innego nie ma świata Wobec kłamliwych jawnie słów, wobec zmarniałych w nicość cudów potężne młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów I była zgroza nagłych cisz, i była próżnia w całym niebie A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z Ciebie 94 C'est la vie G. Bukała Że sobie od czasu do czasu golniemy to jeszcze nie powód żeby nas pan proszę pana od alkoholików, i to w dodatku publicznie przy ludziach. Panu proszę pana brak taktu. A po za tym nie ma pan na nic dowodów, ani na nasze, ani na swoje usprawiedliwienie. Jak dotąd nawet jednego odcisku palca nie pozostawiliśmy po sobie w tym życiu, ani my, ani pan, proszę pana. e A7 D H0 e C'est la vie - kogo to dzisiaj obchodzi A7 D H0 że c'est, że la, że vie : to tylko puste dźwięki e A7 D Czym pan się tak przejął - proszę pana H0 e A7 że ludzie przestali śnić - bo nie mają czasu D H0 To jest życie - proszę pana - samo życie Że la górnego nie potrafimy wyciągnąć? Myli się pan proszę pana. Potrafimy. Tylko że brzmi ono trochę fałszywie i całkiem nie pasuje do tej melodii. Nasze serca nastrojone są na dużo wyższe tony. Zresztą w dzisiejszych czasach doczekaliśmy się maszyn które potrafią wygrać za nas dużo wyższe nutki od górnego la - ot choćby taki klarnet. A w ogóle to czemu się nas pan ciągle czepia. Że vie - co to znaczy vie - proszę pana? Wyraża się pan niegramatycznie, to znaczy że po polsku nie umie pan mówić jak należy. Ja wiem, ty wiesz, on, ona, ono - wszyscy wiedzą proszę pana, tylko pan jeden jest niedoinformowany. I czego pan właściwie nie wie? Jak żyć, czy jak się w tym życiu ustawić? Bo żyć proszę pana należy pełną piersią. Pan jest po gruźlicy? A czy ma pan na to papiery? Wiec nie ma sprawy, jest pan nieobecny, usprawiedliwiony. 95 Młodzieniec a E a A Nigdy nie myślałem całkiem serio o chłopakach d G C E zawsze mogłem jakoś bez nich żyć a E a A Nigdy nie myślałem, żeby miłość właśnie taka d G CE spokój mi zabrała - co tu kryć C a d G Młodzieniec... Po raz pierwszy go ujrzałem w łaźni zespołowej jak on nagi pod prysznicem stał Kiedy schylił się po mydło swoje upuszczone wtedy mnie ogarnął uczuć szał Jego biodra były wąskie, barki rozrośnięte styl, dystynkcja i męskości szał jego lica były gęstą brodą porośnięte w krąg uśmiechy do chłopaków słał Kiedy młodzieńcowi miłość swoją już wyznałem ciszę wtedy zmącił jego śmiech Dowiedziałem się tego czego się nie spodziewałem Już miał swojego chłopaka Zboczeniec ... 96 Impotent naftowy a Istna gorączka złota czy pogoda czy słota C ojciec z dziadkiem na zmianę przekopują altanę kręcą wiercą wiertłami - trzeźwi czy nastrzelani E a E przesiewają przez sita - a tu jak nie ma tak ni ma a E Bo ja jestem impotent naftowy a tytuł szejka i harem mam z głowy E wolę raczej jeść zwykłe suchary a Ea niźli żyć za petrodolary I nie straszne są mi kryzysy politycznych afer kulisy bo ja jestem Polak uparty twardy, hardy, lecz nie zażarty Przekopali już pole podkopali stodołę gdzie ta żyła, babcia pyta, dziadek wyciągnął kopyta ojca wzięli pod ochronę, bo nie kopał w dobrą stronę dziś piłuje bo ma cele, a tu jak nie ma, tak nie ma 97 Idzie bean J&J, M. Korus, L. Strzelecki Piosenka z 12 rajdu beańskiego chemików 1980 r. C F Idzie bean borem lasem, olał naukę teraz czasem C G dysponuje więc z ochotą w góry gna C F Choć na niebie czarne chmury, nikt nie może być ponury C G C kto spróbuje temu szlak po głowie da F C Bean to jest taki gość, który nigdy nie ma dość G bezustannie wciąż do gór by się piął C F A studenci całą zgrają dojść do szczytu mu nie dają C G C każdy student by z beana skórę zdjął Bean bierze udział w rajdzie, może szczęście swoje znajdzie różne rzeczy każdy może znaleźć tu A gdy teraz się nie uda, to okazja będzie druga - oblej sesję to beanem będziesz znów 98 Zgubione marzenia słowa: Elżbieta Żołnierz muzyka: Wojciech Jarociński C e F G Kiedyś gdy byłeś mały C e F G łódki z kory strugałeś C e F G gdzie są dziś, czy odnajdziesz je Może wpadły do morza albo z prądem gdzieś płyną Płyną wciąż, a ty nie wiesz gdzie C e FG eFG Zgubione marzenia Kiedyś gdy byłeś mały to podwórka śpiewały gdzie są dziś, czy odnajdziesz je Czemu znikły zabawki gdzie odeszli koledzy Szukać chcesz, ale nie wiesz gdzie Zgubione marzenia Kiedyś któregoś lata było takie ognisko ciepła krąg i gitary dźwięk Potem przyszły jesienie zimy ślady zostały ścichła pieśń - czy odnajdziesz ja Zgubione marzenia Weźmiesz stary swój plecak powędrujesz do słońca nocą dasz pięciolinii znak Znajdziesz starych dróg ślady węgle czyjegoś ogniska wróci śpiew, wróci taki sam 99 Znowu chemia idzie w góry Piosenka z II Wydziałowego Rajdu Chemików w 1981 r. C FG Znowu chemia idzie w góry C FG idą wychuchane córy C FG nie przejmując się SBP'em4 C F C F młócą równo, jak chłop cepem Chleba nie przybędzie z tego ruszaj z nami więc kolego olej szkołę i dziekana padniesz potem na kolana C F G C F G W góry ruszamy wesoło, w góry choć kryzys wokoło wydziałowy rusza rajd, po nim ci zostanie slajd W górach okazji jest wiele, w góry, więc nie siedź jak ciele Wyruszamy nocą chytrze bo tam piwo czeka w Rytrze innych też atrakcji kupa jak na przykład nasza grupa Nasza grupa rozśpiewana nie ma kartek na barana dziwne - bo choć kraj głoduje to baranów nie brakuje 4 studenckie brygady pracy 100 Kufel jesieni Skądinąd a e Wiślanym traktem do Kazimierza Fis H7 każdej jesieni samotnie zmierzam a e Płócienny stragan dźwigam na plecach Fis H7 wspomnienia lata ludziom polecam Renesansowy kufel jesieni małe miasteczko całkiem odmieni Rozlał po rynku nalewkę piwną gorzką wrześniową i mgliście dziwną a e Otwieram stragan E a sprzedaję wszystkim bukiet z chmielu D e gdy kufel krąży, jak na weselu Fis H7 z ręki do ręki, wśród gości wielu Hej piwa wznoście pękate i gliniane dzbany płacicie srebrnym dukatem księżyca wrzesień, Kazimierz, chmiel na ulicach W spichrzach chrobocą srebrzyste myszy pęcznieją beczki w piwnicznej niszy a na ratusza strzelistej wieży piwowar piwo, warzy i mierzy Topi się lato w cierpkim zapachu w zielonej kadzi o gorzkim smaku Tymczasem rojno w mroku podcieni wychodzą mieszczki w stroju jesieni 101 Jedno z nas może się mylić Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty) C d F C Zapaliłem zielony ogarek, by zazdrość ukłuła cię też d F lecz zleciały się zewsząd komary, na wieść że już można mnie zjeść C d Zebrałem więc pył, z szarych nocy i dni G F i wsypałem w swój but pełną garść C d Postąpiłem jak zbój, dewastując twój strój, F C w którym przecież podbiłaś ten świat Do lekarza zaniosłem me serce, powiedział że nie jest tak źle i sam sobie wypisał receptę i imię wymienił w niej twe Potem zamknął się sam w bibliotece, a tam z naszych nocy raportów miał stos Dowiedziałem się wnet, że skończony to człek i praktykę zaniedbał już swą Pewien święty też kochał się w tobie, słuchałem go przez jakiś czas Nauczał że miłość powinna silniejszy niż złota słać blask Już przekonać mnie miał, już bym wiarę mu dał lecz utopił się święty ów mąż Ciało znikło, a duch nieśmiertelny za dwóch dalej bzdury te same plótł wciąż Zaprosił mnie pewien Eskimos wyświetlił najnowszy twój film nieszczęśnik dygotał jak listek i siny od zimna wprost był Przypuszczam, że zmarzł gdy wiatr suknię twą zdarł i już zawsze tak będzie się trząsł Wyszłaś pięknie mój śnie, w tej zadymce i mgle proszę pozwól, niech wejdę w ten sztorm G 102 O Panie daj nam C F G E W tym kraju gdzie kruszynę chleba z ziemi się podnosi a F G F C gdzie tysiąc lat historii uczy prawdy i mądrości gdzie oczy dziewcząt są jak niebo nad dachami modre tu przyszło nam żyć i umierać na złe i na dobre F C F G W tym kraju gdzie bywają dni i noce niespokojne F G przeklęci niech na zawsze będą, ci co wielbią wojnę FC Gdzie proza życia co dzień i najwięksi są poeci tu przyszło nam zbudować dom i wychować dzieci F G C a O panie daj nam przetrwać z twarzą ten czas bez twarzy F G C a od wojny i choroby uchroń dom bez gospodarzy F G C Daj nam pokój i marzenia, daj też ciężkiej pracy owoc F G F G i jeszcze raz nam pozwól nadzieje nasze odbudować O jeszcze jedno proszę Panie, w swej ziemskiej lichości obroń nasz dom przed wizytami nieproszonych gości a C 103 Tańczmy razem do końca miłości Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty) d a Tańczmy razem, tańczmy, gdy muzyka jeszcze gra d a sił mi ledwie starczy, ale odejść to nie ja d a twarz za maską błazna chowasz, już nie pierwszy raz E a E Tańczmy, póki trwa ten bal, tańczmy, póki trwa ten bal Próbuję wciąż od nowa, mówią - jeszcze szansę mam byle tylko nie zwariować - tak jak oni tam żeby dotrwać choć do rana, do białego dnia Tańczmy, póki trwa ten bal, tańczmy, póki trwa ten bal W tańcu jak do ślubu, po dywanach z białych róż w tańcu już tak długo, że nie zliczę sztormów, burz choć naszą łódź porywa wiatr, lecz sił ta łódź dość ma Tańczmy, póki trwa ten bal, tańczmy, póki trwa ten bal W tańcu póki dzieci będą pytać jak to jest w tańcu czas przeleci jak wiosenny pierwszy deszcz Żeby z niego coś zostało choćby jakiś ślad Tańczmy, póki trwa ten bal, tańczmy, póki trwa ten bal a 104 Piosenka o ostrej zimie K. Daukszewicz C G Siedzę w swoim domu w kącie, w przytulnych walonkach G7 C jeszcze wczoraj było ciepło, grzało choć od słonka C F dzisiaj coś im nawaliło, bo się prąd wyłączył C G C tylko zacier jest na chodzie i z rurki się sączy C G Tyle mi zostało - co mi nakapało G7 C jak przyjdzie milicja - będzie prohibicja Wody wczoraj jeszcze ciekło cirka pół miednicy dzisiaj DUP i wywaliło rury w kamienicy Tych żeberek co pod oknem ogrzać już nie sposób gdyby one były z mięsa, miałbym chociaż rosół Teraz z kranu mi nie leci, w łazience mi cuchnie gaz bezwonny, to nie włączam bo a nuż wybuchnie W kuchni mrozi się lodówka , ale też zewnętrznie pralka tylko wtedy pierze, kiedy piorę ręcznie Telewizor wyłączyłem, świecił za niebiesko bo samogon gdy wypędzę, to chowam w kineskop Zresztą może bym i włączył, ale nie ma prądu tylko zacier jest na chodzie, i dowód do wglądu I tak jest każdego roku kiedy tęga zima myślę przyjdzie jeszcze jedna i dom nie wytrzyma Póki co by ta następna nie dała we znaki kupię drugi telewizor, by mieć dwa baniaki 105 Moja muzyka Karol Płudowski d a d a d a H E7 Jest taka jedna piosenka we mnie, zna ją kto poznał wędrówki smak W mieście jej szukać nadaremnie, w lesie zanuci ją każdy głaz Tyle jest nowa, o ile stara, tyle co we mnie, poza mną jest Niczyja, jak ten wiatr w konarach, choć nieraz czuje ją wiele serc a E a Widzę ją kiedy oczy zamykam a E a słyszę ją kiedy cisza trwa C d a bo to jest taka moja muzyka F E co im ciszej tym ładniej mi gra a Nie ma jej w wierszach, co na papierze spisane z wiarą w słowa traf W górach jej szukam, bo w liście wierzę, w drzewa jesiennych pełne barw I piosnką żyję, choć ułomna, bo nie ma nutek, brak jej słów Lecz bez niej dusza ma bezdomna, więc szukać muszę wciąż i znów 106 Czaple (Preludium) Iwona Piastowska e C D Przyleciały czaple - wyszły na mokradła C e H7 Jesień się zbudziła - twoja panna zbladła e C D Powój mój niebieski - mój dom wśród powoju C e H7 Ściany ma i sufit - i okna w pokoju Przyleciały ptaki - koloru indygo Siadły na badylach, nad żółtą łodygą Szepczą coś do siebie, kwilą coś do panny Tuje rosną wkoło i chłód jest poranny e G D Postoimy w mgle tej, popatrzymy jeszcze c e H7 Ptaki stąd odlecą, i przeminą deszcze e G D Zwiąż węzełek z wiatru, napisz na suficie C e H7 Że my przeczekamy ten smutek jak życie 107 Bieszczadzki trakt Grube Dudy G D C G Kiedy nadejdzie czas, wabi nas ognia blask D C G na polanie gdzie króluje zły. G D C Gwiezdny pył w ogniu tym, łzy wyciśnie nam dym D C G tańczą iskry z gwiazdami, a my: C D G Śpiewajmy wszyscy w ten radosny czas C D e śpiewajmy razem, ilu jest tu nas. C D G e Choć lata młode szybko miną, wiemy że: C D G nie starzejemy się. W lesie gdzie licho śpi, ma przygoda swe drzwi chodźmy tam gdzie na ścianie lasu lśnią: oczy sów, wilcze kły, rykiem powietrze drży tylko gwiazdy przyjazne Ci są. Dorzuć do ognia drzew, w górę niech niesie śpiew wiatr poniesie go w wilgotny świat Każdy z nas o tym wie, jutro spotkamy się, a połączy nas bieszczadzki trakt G 108 To jest właśnie to Wersja Chałupiana C F Kiedy wyjdziesz przed chałupę i zobaczysz jakąś dupę C G mówisz: O! to jest właśnie to C C7 F czego szukasz od miesięcy, czego pragniesz i nic więcej C G C C7 mówisz: O! to jest właśnie to F C Mocnych wrażeń jej nie skąpisz, aż rumieniec jej wystąpi C G mówisz: O! to jest właśnie to C C7 F Taka się nie zdarza co dzień, taka się na wszystko zgodzi C G C mówisz: O! to jest właśnie to Potem długo będziesz kochać, gdy cię rzuci będziesz szlochać mówisz: O! to jest właśnie to Przecież miłość nie trwa wiecznie, a więc rozstać się bezpieczniej mówisz: O! to jest właśnie to Minie kilka dni rozmyślań, znajdziesz sobie nową przystań mówisz: O! to jest właśnie to Chociaż miałeś bab już dwieście, dwieście pierwsza też się zmieści mówisz: O! to jest właśnie to 109 Czemu jeszcze nie czas Bogdański, Koczewski C F C Wieczór w granatowym swym płaszczu C F C e gwiazdy już pozapalał a F Z kątów wyłażą zrudziałe smutki C G a my gramy na swych gitarach F I ciche nutki zbieramy by grały nam razem do taktu Niebieskie myśli odganiamy bo przecież jeszcze nie czas F G C a Jeszcze nie czas swe marzenia do walizek kłaść F G C C7 jeszcze nie czas, by piosenki nasze śpiewał tylko wiatr F G C a Jeszcze nie czas, by gitary spały na dnie szaf, F G F do póki tyle jest muzyki, jeszcze w nas CFCFCaC A kiedy zabraknie przyjaciół by wieczór przegadać do rana to przecież masz jeszcze swoją gitarę strun kilka melodii parę Gdy piasek nie chce się wsypać pod oczy i do snu zaprosić to trzeba gdzieś odejść, by dłużej nie czekać i smutku w swym sercu nie nosić Gdy włożą cię w dębową skrzynkę niech włożą cię razem z gitarą niech w niebie ci grają struny srebrzyste melodię twą ukochaną 110 Być iść Do Góry Dnem e H W grudniową noc na Wielki Wóz D e powrzucać czarne wichry skute w mróz a H e I wieść je w skrzypień śnieżnych takt a e śnieżnych takt A potem suchym sianem moszcząc dno majowym koniom wołać - wio! By na słoneczny wypaść trakt wypaść trakt C e Być majem, słońcem i księżycem H e Gwiazdami spadać na ulicę Iść przez jesienną pustkę gór i ręką zbierać deszcze z ciężkich chmur A z czerni stawów zmiatać mgły zmiatać mgły A potem zejść na syty halny stół i lipcem żąć słoneczne skry By w złotym snopie znieść je w dół znieść je w dół 111 Musimy siać Wincenty Pol muz. Zbigniew Preisner na podstawie anonimowego kompozytora G D Musimy siać, choć grunta nasze marne C GD choć nam do orki pługów brak i bron G D Musimy siać, choć wiatr porywa ziarno C GD choć w ślad za siewcą kroczą stada wron Musimy siać, nie wiedząc w którą stronę poniesie wiatr i w ziemię wrzuci siew Nie wiedząc kto, i gdzie pozbiera plony w dożynki czyj radosny huknie śpiew Nie wolno nam, ni sił, ni dnia marnować musimy siać, musimy tworzyć cud Nie wolno nam do spichrza ziarna chować na świecie głód, na świecie ciągle głód A nas tak mało, tych, co mogą ponoć ze swych zapasów szczyptę braciom dać I niech przy nas wzejdzie ruń zielona my róbmy swoje, my musimy siać. Piosenka na rozgrzanie Nijak G H7 C G Zimno tak, że aż strach, jakże rozgrzać się C G e D korowody chłodnych myśli oziębiają mnie Nie pomaga łyk herbaty, ani ciepły szal urojone z sopli kraty, jak roztopić mam G h C D Piosenka na rozgrzanie, na rozgrzanie serc G h a D rozgrzewa mnie takie granie, jak w domu ciepły piec C D G e W przytulnym cieple nutek, w przytulnym cieple pauz C D C D z zimnego jak lód serca wypłynie czasem łza Jak dziewczynka z zapałkami chcę ciepła miłości nie rozgrzeję się słowami tymi co ze złości Nie rozbawią mnie pajace co na sznurkach skaczą mimo że jest nam tak zimno, dobrze dziś pajacom 112 Whisky moja żono R. Rydel G Mówią o mnie w mieście, co z niego za typ wciąż chodzi pijany, pewnie nie wie co to wstyd a D a D Brudny nie domyty, w stajni ciągle śpi C D C D czego szukasz w naszym mieście, idź do diabła mówią ludzie, G ludzie pełni cnót ludzie pełni cnót Chciałem się raz zmienić i po ich stronie być spać w czystej pościeli i świeże mleko pić naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być pomyślałem więc o żonie, aby stać się jednym z ludzi, stać się jednym z nich stać się jednym z nich Miałem na oku hacjendę, przepiękną mówię wam lecz nie chciała w niej zamieszkać żadna z pięknych dam Wszystkie śmiały się wołając, wołając za mną wciąż bardzo ładny frak masz Bili, ale kiepski byłby z ciebie, kiepski byłby mąż kiepski byłby mąż Whisky moja żono, jednak tyś najlepszą z dam już mnie nie opuścisz, nie, nie będę sam Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć lecz nie wiedzą o tym ludzie, że najgorsze w życiu to to samotnym być to samotnym być 113 Horiłka Ukraińska piosenka ludowa – śpiewana w zasadzie a capella d A7 d Ty horiłko biła, biła D A7 d Ty horiłko biła, biła C F g d A7 d Ja by tebe łożkoj jiła Ja za tebe sribło, złoto Ja za tebe sribło, złoto A ty mene buch w bołoto Ja za tebe sribniaky Ja za tebe sribniaky A ty mene w buriaky Ty horiłko z buriaka Ty horiłko z buriaka Robysz z mene duriaka Ja za tobą jak za paniom Ja za tobą jak za paniom A ty mene w kałabaniu Ja po drożdi aż do Lwowa Ja po drożdi aż do Lwowa A ty mene buch do rowa Ja za tobą do Szczecina Ja za tobą do Szczecina A ty mene na kolina Ja za tobą do Warszawy Ja za tobą do Warszawy A ty mene buch do trawy 114 Bukowina II Wolna Grupa Bukowina C d F C Dość wytoczyli bań próżnych przed domy kalecy C d F C Żyją jak żyli, bezwolni, głusi i ślepi. d G e Nie współczuj, szkoda łez i żalu, d G C e a Bezbarwni są, bo chcą być szarzy, e F Fis G C Ty wyżej, wyżej bądź i dalej d G7 C Niż ci co się wyzbyli marzeń C F G Niechaj zalśni Bukowina w barwie malin, C F G Niechaj zabrzmi Bukowina w wiatru szumie, C F C Dzień minął, dzień minął, nadszedł wieczór, F C Świece gwiazd zapalił, C d F C Siadł przy ogniu, pieśń posłyszał i umilkł Po dniach zgiełkliwych, po nocach wyłożonych brukiem W zastygłym szkliwie gwiazd neonowych próżno szukać Tego co tylko zielonością Na palcach zaplecionych drzemie Rozewrzyj dłonie, mocniej, mocniej Za kark chwyć słońce, sięgnij w niebo Odnaleźć musisz, gdzie góry chmurom dłoń podają Gdzie deszcz i susza, gdzie lipce, październiki, maje, Stają się rokiem, węzłem życia, swój dom bukowy zawieszony U nieba pnia, kroplą żywicy Błękitny, złoty i zielony 115 Żytniówka K. Myszkowski G Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, może nawet dwie, D0 G C0 G C G i świat się śmieje i świat się śmieje - nie jest tak źle Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, może nawet dwie, Zaczepiam księżyc, zaczepiam księżyc - może nie zje mnie C G C G D0 G0 C0 Lekko na sercu, lekko w kieszeni - idziemy z wódką zauroczeni C G C G D0 G0 C0 I niebo tańczy, ziemia się rusza, a nawet ratusz też czuje bluesa Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, może nawet trzy, w kieszeni księżyc, w kieszeni księżyc - cicho sobie śpi Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, może nawet trzy, Nogi mnie niosą na koniec świata - wkrótce przyjdzie świt Lekko na sercu, lekko w kieszeni - idziemy z wódką zauroczeni I niebo tańczy, ziemia się rusza, a nawet ratusz też czuje bluesa Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, razem było siedem, Czy blues uderzył mi do głowy, czy wódka - nie wiem Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, razem było siedem, Dom mi się kłania na wszystkie strony - dziś mieszkam w siódmym niebie Lekko na sercu, lekko w kieszeni - idziemy z wódką zauroczeni I niebo tańczy, ziemia się rusza, jutro nie będzie już wcale bluesa ! La, La ... G G 116 Epitafium dla Boba Dylana B. Dylan J. Kaczmarski C F C Ocean w nas śpi i horyzont z nas drwi F G płytka fala fałszywie się mieni, F G C a A prawdziwy jest rejs do nieznanych ci miejsc, C F G C kiedy pływasz na przekór przestrzeni. I na tej z wielu dróg po co ci para nóg i tak dotrzesz na pewno do końca Niepotrzebny ci wzrok, żeby wyczuć swój krok i nie musisz wciąż radzić się słońca. Wielbicieli i sług tłum ci zawisł u nóg, to wolności twej chciwi strażnicy. Zaprowadzisz ich tam gdzie powinieneś być sam z nimi żadnej nie przejdziesz granicy. Zlekceważą twój głos którym wróżysz im los od jakiego ich nic nie wyzwoli bo zabije ich las rąk co klaszczą na czas w marsza rytm, co śmierć niosąc nie boli. Patrz jak piją i żrą, twoją żywią się krwią i żonglują słowami twej pieśni Bo nic nie śni im się, a najlepiej wiesz że, nie istnieje wszak to co się nie śni. By przy śmierci twej być, płakać, śmiać się i drwić to jedyny cel twojej eskorty, Oddaj komuś rząd dusz i na własny szlak rusz tam gdzie żadne nie zdarzą się porty. Mówić będą żeś zbiegł, ale wyjdą na brzeg i zdradzieckie ci lampy zapalą Ale ty patrząc w dal płynąć będziesz wśród fal, aż sam wreszcie staniesz się falą. 117 Nieznajomy Przyjaciel S. Wierzcholski C G Choć mówili o nim w mieście, że to podejrzany typ C i że robi to i owo, co po prostu robić wstyd. F C G To nie było nigdy ważne, nikt nie myślał o nim źle, G7 C Wystarczyło, że zaśpiewał, coś pięknego działo się. F C G Tak naprawdę go nie znałem, chyba nie znał go też nikt. G7 C Lecz dla wielu był tak bliski, jak przyjaciel może być. Zawsze kiedy go słuchałem, jakiś dziwny czułem dreszcz i za gardło coś chwytało, kiedy śpiewał "List do M". Dziś już więcej nie zaśpiewa, bo w ostatni ruszył rejs, swoim Wehikułem Czasu i śni O Wiktorii Sen. 118 Czyści jak łza Czerwony Tulipan d a d a d a E Nie kłam kochana, nie kłam, że wszystko piekłem, niedobrym snem. d a d a d a E Uwierz, są tu i ówdzie zwyczajni ludzie i ja to wiem. d a E a Może na bulwarze w Salonikach szczęścia wypatruje tęskny wzrok, d a E a może gdzieś w kolejce u rzeźnika, a my tuż, tuż, o krok. a E a Czyści jak łza radości, czyści jak łza miłości, G C bez żadnej zawiłości, czyści jak łza. d a Czyści jak łzy płyniemy, po policzkach ziemi, E a nim kiedyś w niej znikniemy, czyści jak łza. E a Nie kłam, kochana nie kłam, nie kłam, kochana nie kłam, G C że wkoło wściekła panuje złość. d a Ufaj, melodii słuchaj, melodii serca słuchaj, E a Melodii serca nigdy dość. W tajemniczym kwiatu medalionie, rzewne nutki graweruje czas, ty i ja samotni na balkonie, słuchamy jak dźwięczą w nas. 119 Inwentarz A. Grotowski CFG A gdy poszedł Jaś na wojnę, wziął ze sobą od niechcenia: trzy razowe krówki dojne, klipę, pipę, pół grzebienia. Jakieś dwa lub trzy dziurkacze, obok legło zaś w plecaku jajo kurze, drugie kacze, brzytwa i pół kilo maku. Dalej kosa, dziennik ustaw, niezbyt długi kij dębowy, szklanka do połowy pusta, ale próżna od połowy. Wziął też kota, psa, telefon, kalichlorek, laryngofon, sztylpy, flaczki, kit, patefon, waserwagę, magnetofon. Toaletkę, kaktus, flaszkę, obermutrę, klej, fistaszki, blaszkę, tudziesz kałamaszkę zaprzężoną w dwa wałaszki. Kompot z jabłek, majtki masło i bobkowych kilka listków, lecz pan sierżant strasznie wrzasnął i wyrzucić kazał wszystko. Więc nasz Jasio jął w tej chwili spełniać rozkaz z całej siły, dobrze żeśmy nadążyli zanotować że tam były: Jakieś dwa lub trzy dziurkacze, trzy rasowe dojne krówki, jajo kurze, drugie kacze i grzebienia dwie połówki. Klipa, pipa, kot telefon, kalichlorek, laryngofon, sztylpy flaczki, kit, patefon, waserwaga, magnetofon. Toaletka, kaktus, flaszka, obermutra, klej, fistaszki, blaszka, tudziesz kałamaszka zaprzężona w dwa wałaszki. Oraz majtki męskie wszakże, bo zupełnie bez podwiązek, Jaś wojuje, a my także spełniliśmy obowiązek. - Sprawozdawczy! 120 Metamorfozy sentymentalne J. Kaczmarski Księgowa domu kultury, zakłada złote sztyblety, mini spódniczkę ze skóry, i dekolt z czarnej żorżety. Włos roztrzepuje przed lustrem, na palcach krwawe lakiery, z wypiętym zachętą biustem staje przy szosie E4. Jakby to Ovid ułożył - w sekretach płci obeznany cudowne metamorfozy, nieustające przemiany. Długo nie czeka księgowa, na widok jej staje mercedes, maszyna mruczy zmysłowo, za kierownicą pan Edek. Założył garnitur w prążki, zegarek ma od Cartiera, skarpetki zaś na podwiązki - tak się notariusz ubiera. Wstępna gra słów, co, za ile, znaj grzesznych usług pokusę, księgowa paląc Dunhile, odjeżdża w dal z notariuszem. Noc będzie trwać aż do rana, by spełnić żądze ogromne, ona w nim kocha Newmana, on w niej posiada Madonnę. On nie wie kto zacz Don Juan, ona kim była Aspazja, lecz każde miało, co śniło w swych najwstydliwszych fantazjach. Gdy już od siebie odpadli, świt płukał szosę E4, przez chwilę byli w Arkadii, co z sobą począć im teraz. Jakby to Ovid ułożył w pułapkach płci obeznany: Ulotne metamorfozy i niebezkarne przemiany. 121 Beczka piwa A. Grotowski A. Andrus C Pamiętał tylko tyle, że dziewczyna jego włosy miała blond, G pamiętał, że przyjechał skądś, lecz nie pamiętał kiedy, ani skąd. F G F G Urodził się, ale nie wie gdzie, potrafi czytać i modlić się, F G C lecz czemu po bułgarsku, jeden Bóg naprawdę tylko wie. Pewnego przedpołudnia gdy dostojnie wszedł do restauracji Dryf, C7 F zamówił beczkę piwa, piwo i osiem piw, C usiadł, zmarszczył krzaczastą brew, w tętnicach mu zaszlochała krew, F G C a duszą targnął płaczliwie tęskno rzewny śpiew: CGFGC La, la, la.... Pamiętał szczyty gór Tien Szan, owieczek stado i ogniska swąd, i Marię Konopnicką znał i ni cholery nie pamiętał skąd, Tatuaż krył jego tors i bark, miał długie włosy i krótki kark i dres z nadrukiem klubu NKS Podhale Nowy Targ W plecaku miał swój cały świat, kamieni kilka, chleb i wina dzban, i płytę kompaktową z przebojami "Top One", Wspomniał zapach ojczystych łąk, rodzinną wieś i przyjaciół krąg i znów nim targnął płaczliwie tęskny protest song: (A cała restauracja Dryf się przyłączyła) La, la, la ... Pamiętał, że miał braci dwóch, że jeden mieszkał w Soczi drugi w Lourdes ten młodszy miał na imię Zdzich, starszemu na cześć dziadka dano Kurt. Ze szkolnych lat zapamiętał że, wśród książek miał ulubione dwie, z pamięci recytował Cichy Don i statut ZHP Po trzeciej nocy w barze Dryf, wyglądał jak miotany sztormem wrak, utracił czucie w palcach, powonienie i smak, Ale za to odzyskał wiarę w siebie i zdobył grono wiernych przyjaciół, a wśród nich 17 żołnierzy jednostki wojskowej 1530 Regny, 5 pracowników rejonu dróg publicznych okręg Rawa Mazowiecka, i 9 studentów wydziału Inżynierii Sanitarnej Politechniki Krakowskiej, z którymi każdego wieczora zasiada przy beczce piwa, by wspólnie odśpiewać nową wersję pieśni "Góralu czy ci nie żal", i tutaj cytat: „La, la, la .....” A jak nad ranem zabraknie strun w gitarze, to można z beczki zrobić bęben i wtedy: La, La, la.... 122 Nie zmienię się Sł. Wierzcholski Możesz zrobić ze mną co tylko chcesz, dziurę w brzuchu wiercić przez cały dzień, i tłumaczyć mi, że może być ze mną źle. Argumenty możesz miażdżące mieć, czy coś znaczysz dla mnie - wciąż pytać się, mimo wszystko ja już nigdy nie zmienię się. - o nie, o nie, o nie, o nie, - ja już nigdy nie zmienię się Możesz mówić wszystko co tylko chcesz, i ostatni raz już ostrzegać mnie, ja naprawdę wiem, że racji w tym sporo jest. I że ciężko ze mną może być wiem, i że nie chcę nigdy utracić cię, mimo wszystko ja już nigdy nie zmienię się - o nie, o nie, o nie, o nie, - ja już nigdy nie zmienię się. 123 Dzielna Margot G. Brassens (tłumaczenie: Filip Łobodziński) W naszej wsi bezbronnego kotka znalazła w trawie raz Margot D A A7 D A że sama była sierotką, wzięła go h fis E A Był malutki jeszcze, więc chciała jakąś poduszkę zdobyć mu A A7 D A jedyną, jaką znalazła, był jej biust h EAD Kotek wziął ją za swoją mamę i ssać zaczął dzielną Margot h fis h fis Ona zaś ze wzruszenia nagle straciła głos h fis h fis Syn sołtysa właśnie przechodził, ujrzał rzadki obrazek ten h fis h fis I poleciał z nowiną do wsi... A na drugi dzień h fis E A Gdy Margot stanik swój rozpinała By miał kotek, biedactwo, co ssać Biegła nas, biegła nas cała zgraja By popa-pa-pa-pa-pa-patrzeć By popa-pa-pa-pa-pa-pa A niewinna Margot przypuszczała Że do kotka, co z jej piesi ssał Biegła nas, biegła nas cała zgraja By popa-pa-pa-pa-pa-patrzeć By popa-pa-pa-pa-pa-pa A A7 D D6 D D D0 D DHEA D B Nauczyciel lekcje porzucił, kowal podkowy, pole kmieć I pognali prędko na skróty na tę wieść Nasz listonosz, taki uczciwy, na tę wieść listy ciepnął w mig Których czytać i tak w tej chwili nie chciał nikt Na tę wieść, zaufawszy Bogu, że odpuści im grzeszną myśl Ministranci w lot dali nogę w środku mszy Nawet gliniarz, postrach ludności, tak z natury tępy jak słup Stał opodal oszołomiony sceną jak ze snu Ale w pozostałych niewiastach - wszak każdej zwiał i gach i mążPowolutku jęła narastać dzika złość Wreszcie przyszedł we wsi dzień gniewu, każda chwyciła tęgi kij I zatłukły biedne maleństwo z żądzy krwi A Margot po roku lamentów by się pocieszyć wzięła ślub I już tylko się mąż z jej wdzięków cieszyć mógł Z czasem o tym pozapominano. Oprócz starców już mało kto Mówi dzieciom dziś na dobranoc o dzielnej Margot 124 Jestem mały miś G. Brassens, Nigdy w życiu mym nie umiałem zdjąć Czapki przed nikim A teraz na twarz, na kolana ryms Przed jej bucikiem. Byłem wściekłym psem, ona uczy mnie Jak jeść z jej rączki Miałem wilcze kły, zamieniłem je Na mleczne ząbki Jestem mały miś, własność lali tej Co palec ssie kiedy zasypia Jestem mały miś, własność lali tej Co mamy chce, gdy jej dotykam Byłem twardy drań, ona sprawia, że Jak z makiem kluska Smaczny, słodki i ciepluteńki wciąż Wpadam w jej usta Mleczne ząbki ma, kiedy śmieje się I kiedy śpiewa Lecz ma wilcze kły, gdy jest na mnie zła I kiedy się gniewa. Siedzę w kącie mym i cichutko łkam Pod jej pantoflem Kiedy wścieka się, choć powodów brak Bo jest zazdrosna Pewien śliczny kwiat wydał mi się raz Ładniejszy od niej Pewien śliczny kwiat zginąć musiał więc Pod jej pantoflem Wszyscy mędrcy wciąż wykrzykują mi Że w jej ramionach Gdy skrzyżują się, gdy oplotą mnie, Niechybnie skonam Może będzie tak, może będzie siak, Ale dość krzyków Jeśli zginąć mam, jeśli wisieć mam, To na jej krzyżu . 125 Festiwal (Pieśń o rycerzu Ćwoku) Olek Grotowski Andrzej Waligórski Hej przed sześciuset laty, w dobrym mieście Opolu, Kniaź Bolko Zezowaty zebrał ludność na polu. I oznajmił po pańsku, że urządza festiwal, i spytał po hiszpańsku: Kto bude pierwszy spiwat’ Błysnęły kirysy - stanęli w szeregu: pan Ksiutosław z Nysy, diuk Pyskomir z Brzegu. Każdy taki cudny - kiejby Wiesław Gołas, a jeden paskudny - Miećko Ćwok z Głuchołaz. Hej przed sześciuset laty w Opolu na skwerze, Kniaź Bolko Zezowaty dał znak swym koncerzem. Zaczym włożył bambosze, usiadł przy sekretarce, zawarczeli dobosze i zaczęły się harce. Ruszyli w popisy sławy swej świadomi, pan Ksiutosław z Nysy, z Brzegu diuk Pyskomir. Ten śpiewa o babce, a tamten o bitwie, co ją zaczął w Rabce, a skończył na Litwie. Hej przed sześciuset laty w Opolu na trawniku, Kniaź Bolko Zezowaty pochwalił zawodników. Spojrzał melancholijnie na paskudnego Ćwoka, i mruknął aluzyjnie: No tera ta wywłoka. Śmieją się ci z Nysy i z Brzegu nad Odrą, bo ten Ćwok był łysy z bardzo wredną mordą. Stanął na trybunie twarzą do narodu, i jak pieśń zasunie to publika chodu. Hej przed sześciuset laty brzmiały gwizdy niezmierne gdy Bolko Zezowaty nagrodził tę ofermę. Zdjął z szyi złoty łańcuch obdarował podleca, mruknął: No masz skubańcu i klepnął go po plecach. Zbladł Ksiutosław z Nysy w gronie swych kolegów, smutek skrzywił rysy Pyskomira z Brzegu. Zakrzyknęli oba tworząc zgodny chórek: Za cóż ta nagroda - toteż wył jak burek. Hej przed sześciuset laty w Opolu dobrym grodzie Kniaź Bolko Zezowaty rzekł: Słuchaj narodzie. Ćwok zasłużył na premię, gdyż w rytmie poloneza, wyraził się przyjemnie, że wcale nie mam zeza. Zaś Ksiutosław z Nysy, oraz diuk Pyskaty robili popisy na błahe tematy. Przeto Ćwoka chwalę, bo ma racje bestia, że nie zez to wcale tylko po prostu spojrzenie skoncentrowane na najważniejszych współczesnych problemach i kwestiach. 126 Majka Stare Dobre Małżeństwo GeCD Gdy jestem sam, myślami biegnę Do mej najdroższej, jak rzeka wiernej GeCDGeCD Majka, nie jestem Ciebie wart Majka, zmieniłbym dla Ciebie cały świat Choć dni mijają i czas ucieka Ty jesteś wierna, wierna jak rzeka Byłaś mą gwiazdą, byłaś mą wiosną Sennym marzeniem, myślą radosną Oddałbym wszystko, bo jesteś inna Za jeden uśmiech, jedno spojrzenie Jedyne co mam M. Platte S. Brzozowski h (e) Jedyne co mam to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia A h A h (D) Jedyne co mam to złudzenia, że mogę je mieć Miałam siebie na własność, ktoś zabrał mi prywatność Co mam zrobić, bez siebie jak żyć? Bez siebie jak żyć? Miałam słowa własne, ktoś stwierdził że zbyt ciasne, Co mam zrobić, bez słów jak żyć? Bez słów jak żyć? Miałam serce dla wszystkich, ktoś klucz do niego obmyślił Co mam zrobić, bez serca jak żyć? Bez serca jak żyć? Miałam myśli spokojne, lecz ktoś wywołał w nich wojnę, Co mam zrobić, teraz jak żyć? Jak teraz żyć? 127 Piosenka z szabli Paweł Orkisz tekst z szabli ułańskiej d C d Niech w księgach wiedzy szpera rabin, d C A7 nauka to jest wymysł diabli, F C g mądrością moją jest karabin, karabin, A d i klinga ukochanej szabli. Nie dbam o szarżę i o gwiazdkę, w co kiedyś mi przystroją kołnierz. Wy piszcie księgi i powiastki i powiastki, ja biję się jak musi żołnierz. Nie tęsknię do kawiarni gwarnej, gdzie mieszka banda dziwolągów. Gardzę zapachem buduarów, buduarów, gdzie Ania psoci wśród szezlongów. Nie nęcą mnie zalety babin, kobieta zdradną - niech ją diabli. Kochanką moją jest karabin, karabin, i klinga ukochanej szabli. Niejeden wróg miał na mnie chrapkę, a teraz jęczy w piekle na dnie. Ze śmiercią igram w ciuciubabkę, więc może wkrótce mnie dopadnie. Ksiądz niech mnie grzebie albo rabin, żołnierza się nie czepią diabli. Wy w grób połóżcie mi karabin, karabin i klingę ukochanej szabli. 128 Czarna suka SDM D Noc taka wierna jak czarna suka A kły jej tylko iskrzą - szalone gwiazdy G D księżyc o jodłę zaczepił rogiem A G D trudno mu będzie za górę się zaszyć. A na balkonie ktoś całkiem blady gra sam ze sobą w otwarte karty kierowa dama wypadła z talii lecz trzeba liczyć na pomyślne wiatry Cicho w uzdrowisku o tej porze roku lokal “Pod Kogutkiem” pusty już prawie do gości ostatnich przysiada się wrzesień miasteczko na klucz zamknęły żurawie. 129 Etniczna Pod Budą G Przyszedł prawy do lewego - wiarę daj I wybrali się na Giewont - tak dla jaj Usłyszeli na wirsyku w sercu gór Farbowanych Janosików dziarski chór D G Etniczne śpiewanie, śpiewanie dla mas D G Co po nim nastanie gdy zmieni się czas Caluteńka budowlanka - głosi wieść Zakochała się w Bratankach - no i cześć A w pobliskim mechaniku - tam jest cool Bo słuchają Kubańczyków, aż po ból Jamajka, Bałkany - to przecież jest raj Landszafty kochamy, bo taki nasz kraj Na Hawajach masz za darmo lasek tłum Będą dawać Ci pod palmą - z colą rum Jak zapłacisz abonament- miły mój To pokażą takie same w Lądku Zdrój Mongolska, biesiadna króluje we wsi Aż gmina szkaradna pięknieje i lśni Etniczne śpiewanie, śpiewanie dla mas Co z niego zostanie, gdy zmieni się czas Jamajka, Bałkany - to przecież jest raj Landszafty kochamy, bo taki nasz kraj 130 Każdy o tym wie Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty) Każdy wie że kości są fałszywe, Każdy gracz krzyżuje palce swe, Każdy wie że wojna się skończyła, każdy wie kto wygrał, a kto nie Każdy wie jak skończyć miał się bój, biedak stracił, bogacz zyskał znów Tak to już jest - każdy o tym wie. Każdy wie że nasza łódź przecieka, że kapitan w żywe oczy łże Każdy to niemiłe zna uczucie, jakby ojciec umarł mu lub pies, Każdy daje w łapę acz niechętnie, każdy chciałby dostać bombonierkę Lub bukiet róż - każdy wie to już Każdy wie że kochasz mnie maleńka, każdy wie że tak naprawdę jest Każdy wie że zawsze byłaś wierna, może oprócz nocy dwóch lub trzech Każdy zna dyskrecję Twą jak grób, odwiedziłaś nago mężczyzn pułk A może mniej - każdy o tym wie C G a G C Każdy o tym wie, każdy o tym wie, tak to już jest - każdy o tym wie. Każdy wie że teraz albo nigdy, Każdy wie że jak nie ja to ty Każdy wie że zyska wieczną sławę, gdy napisze jeden wierszyk zły Każdy wie że ten interes śmierdzi, tylko murzyn zbiera kwiat bawełny Kark pokornie gnie - każdy o tym wie Każdy wie że zbliża się zaraza, Każdy wie że czasu coraz mniej Że mężczyzna nagi i kobieta, są zabytkiem który w mroku lśni Każdy wie że martwy jest nasz świat, ale ty nad łóżkiem licznik masz Którym mierzy się - to o czym każdy wie Każdy wie że same masz kłopoty, Każdy wie że losem twym jest ból Od krwawego krzyża na Kalwarii, aż po plażę Malibu Każdy wie że Ziemia trzeszczy w szwach, lecz na Święte Serce spójrz choć raz Nim pęknie w szerz, czy już o tym wiesz ? Każdy o tym wie, każdy o tym wie, tak to już jest - każdy o tym wie. 131 Jestem Twój Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty) Jeśli chcesz kochanka - dobrze wiesz proś o wszystko czego chcesz A, jeśli chcesz miłości innej to - włożę maskę na twą cześć Jeśli chcesz partnera - weź mą rękę, a jeżeli wolisz dać mi w szczękę Jestem tu - jestem Twój Jeśli chcesz boksera - będę nim i na każdy wejdę ring Jeśli chcesz doktora - zbadam Cię cal po calu tak jak nikt Jeśli chcesz kierowcę - proszę wsiadaj, a jeżeli wolisz wziąć mnie sama Możesz bo - jestem Twój Księżyc za jasny, kajdany za ciasne, bestia nie chce pójść spać, Obiecałem Ci wiele, dotrzymałem niewiele, choć się starałem aż tak. Bo nie odzyskasz kobiety, gdy ją błagasz niestety, choćbyś na kolana padł. Więc przyczołgam się może do Twych stóp jeśli chcesz, Sławiąc wyciem Twe piękno jak goniący się pies, Wdrapię Ci się do serca, w prześcieradłach wytarzam, I będę powtarzał że: Jestem Twój Jeśli zechcesz w drodze zdrzemnąć się, kierownicę przejmę ja, A jeżeli zechcesz sama popracować na ulicy, zaraz zniknę w jednej z bram, Jeśli chcesz dać ojca swemu dziecku, albo tylko przejść się na chwileczkę, Przejść przez piach - ach, jestem Twój Jeśli chcesz kochanka - dobrze wiesz proś o wszystko czego chcesz A, jeśli chcesz miłości innej to - włożę maskę na twą cześć Jeśli chcesz dać ojca swemu dziecku, albo tylko przejść się na chwileczkę, Przejść przez piach - ach, jestem Twój 132 Nebraska Maciej Zembaty Nie wierzę komunistom, bo smutne mają mordy Nie wierzę demokratom, co chodzą bez eskorty Nie wierzę misjonarzom, nie wierzę Radiu Zet A w Ciebie jedną wierzę, choć stary ze mnie zgred Wierzę w Ciebie jak w śmierć i w podatki Wierzę w Ciebie jak Chrystus w swój krzyż Wierzę w Ciebie kobieto ostatnia A poza tym nie wierzę już w nic Nie wierzę już Lechowi, bo choć był taki zdolny Zmieniła go ta władza, na sposób zbyt dowolny Nie wierzę Papieżowi, bo zbyt surowy jest Na starość zapomina, że człowiek kocha grzech Wierzę w Ciebie jak w pestkę i śliwkę Wierzę w Ciebie jak Budda w swój kwiat Wierzę w Ciebie w zdrowiu i w malignie Wierzę w Ciebie od tylu już lat. Nie wierzę kombatantom z AK i z Białołęki Nie wierzę męczennikom tych których nic nie męczy Nie wierzę własnej matce, bo stara łże jak pies W Toruniu czy w Nebrasce powtarzam sobie więc: Wierzę w Ciebie jak w serce i w nerki Wierzę w Ciebie jak Lenin w swój Zjazd Tylko nie wiem niestety zupełnie Czy Ty we mnie wierzysz aż tak 133 Kantyczka z lotu ptaka Gintrowski, Kaczmarski a C Patrz mój dobrotliwy Boże na swój ulubiony ludek G E jak wychodzi rano w zboże zginać harde karki z trudem. Patrz jak schyla się nad pracą jak pokornie klęski znosi i nie pyta po co za co czasem o coś Cię poprosi a E a Ujmij trochę łaski nieba C C7 G daj spokoju w zamian chleba E a innym udziel Swej miłości F a E nam sprawiedliwości Smuć się Chryste Panie w chmurze widząc jak się naród bawi znowu chciałby być przedmurzem i w pogańskiej krwi się pławić Dymią kuźnie i warsztaty lecz nie pracą a skargami że nie taka jak przed laty łaska Twoja nad hufcami Siły grożą Ci nieczyste daj nam wsławić się o Chryste Kalwin Litwin nam ubliża dźwigniem ciężar krzyża Załam ręce Matko Boska upadają obyczaje nie pomogła modłom chłosta młodzież w szranki ciała staje W nędzy gzi się krew gorąca bez sumienia, bez oddechu poczem z własnych trzewi strąca niedojrzały owoc grzechu Co zbawienie nam czy piekło byle życie nie uciekło jeszcze będzie czas umierać żyjmy tu i teraz Grzmijcie gniewem wszyscy święci handel lud zalewa boży obce kupce i klienci w złote wabią go obroże Liczy chciwy Żyd i Niemiec dziś po ile polska czystość kupi duszę, kupi ziemię i zostawi pośmiewisko Co nam hańba gdy talary mają lepszy kurs od wiary wymienimy na walutę honor i pokutę Jeden naród – tyle kwestii wszystkich naraz nie wysłuchasz zadumali się niebiescy w imię Ojca Syna Ducha 134 Piosenka żołnierzy A Ziemianin K Myszkowski B F Oczy nasze nocą zaszły C F aby w waszych dzień nowy zaświtał Księżyc w nasze oczy patrzy w oczach waszych dzień wstaje do życia d C Leżą pod lipami chwila odpocznienia A7 d karabiny spocone mrówki czyszczą broń d C Chcieliby zapalić lecz zapałek nie ma A7 F C F papierosów brakło a wokół już mrok W dole jest miasteczko i dziewczyny młode w gospodzie jest piwo a w kieszeni żołd Tak ciężko się urwać choć grają tam w dole a nogi do tańca to do śmierci krok Tak płaczą żołnierze a może to wiatr pod Muszyną padli w oczach został strach Wojna ich zabrała w swe zimne ramiona i siedmiu ich było a ona światowa Widzę ich nocami po sadach się kręcą z jabłoniami tańczą tulą się do kory Co robić w miasteczku dzień sądu daleko a życie takie krótkie i długie wieczory 135 Makatka na pamięć A Ziemianin K Myszkowski C F C Na pamięć jadę do Ciebie, na pamięć mojego wieczoru F a F G kiedy to od lasu szła księżycowa pora przypływu Na pamięć biegnę do Ciebie, na pamięć tamtych rozmów kiedy ćmy podsłuchiwały nas z rozdziawionymi skrzydłami. Na pamięć lecę do Ciebie, na pamięć Twoich oczu od bzów pięknie zdziwionych z rozkoszy, przymkniętych do połowy Na pamięć płynę do Ciebie, gdzie pagórki w sobie skupione modlą się strzeliście nad podziw świata Moja pamięć łagodna wyżyna, porośnięta lekkim wiatrem przechodzi w wilgotną dolinę gdzie cisza mieszka Anioły na pamięć schodzą po niewidzialnych schodkach i nagle w niebo głośnieje ten niebieski orszak Na pamięć jadę do Ciebie, na pamięć moją i Twoją Na pamięć jadę do Ciebie, na pamięć moją i Twoją 136 Piosenka dla Wojtka Bellona słowa: Aleksandra Kiełb muzyka: Krzysztof Myszkowski D G D Powiedz, dokąd znów wędrujesz? D G D Czy daleko jest twój sad? C G D Hen, w krainy buczynowe C G D Ze mną tam układa pieśni wiatr e G D Hen, w krainy buczynowe e G D Ze mną tam nikogo tylko wiatr Zmierzchy grają, a przestrzenie Własny mi podają dźwięk Takie śpiewy z nimi lub milczenie W którym znika każdy dawny lęk W takich śpiewach i milczeniu W szumie świętych buków zginął lęk Zaszumiały cię powietrza I ruszyłeś sam na szlak Ten ostatni, ten najlepszy Przyszedł czas, Pan dał ci znak Ten ostatni, ten najlepszy Przyszedł czas, Pan dał ci znak 137 U studni słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski E A Spotkamy się kiedyś u studni E Wkoło będzie zielono E Nasze żony będą odświętne A H Nawet wódkę wypić pozwolą Spotkamy się kiedyś u studni Takiej zwykłej - z kołowrotem Woda w niej będzie chłodna W świat uwierzymy z powrotem A Spotkamy się u studni H E Być może że na drugim świecie A Bóg przecież jest łaskawy H E I pewnie da nam tę pociechę Spotkamy się kiedyś u studni Z wiecznie żywą wodą Bellona też zaprosimy On przecież będzie polewał Spotkamy się u studni I będziemy znów tacy młodzi Nasze żony będą piękne Nam wódka nie będzie szkodzić 138 Makatka z Tymbarku (Tymbark) słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski Kapodaster na IV progu G C G C Rynek w Tymbarku przykryć można dłonią D C Wraz z kościołem i dzwonnicą G C G C Kiedyś byłem tutaj razem z Tobą C D Dziś sam dla siebie C D Dziś sam dla siebie C D G CGC Dziś sam dla siebie to odkrywam. e h A może tylko mi się zdaje a e Bo wiosna idzie sobie parkiem C G A z wiosną idą wszystkie drzewa C D G CGC Między Limanową a Tymbarkiem I żuk majowy jak ksiądz płynie Przez swą zieloną parafię I płynie wiecznie majowa procesja Między Limanową a Tymbarkiem A w górze anioł gra zielony Na swej niebieskiej harfie Aż drżą wszystkie kościelne dzwony Między Limanowa a Tymbarkiem Rynek w Tymbarku można przykryć dłonią Wraz z kościołem i dzwonnicą Kiedyś byłem tutaj razem z Tobą 139 Wujek Kazek słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski D A D Wujek Kazek piękny jak odpustowy obrazek G D przyjeżdżał do nas aż z samej Warszawy G D A D Mówiło się o nim w mieście, ale tylko szeptem że D G A D wujek Kazek straszny pies na baby Więc kiedy się zjawiał na samym środku rynku baby przez dziurkę w drzwiach go podglądały Bo cała okolica też już wiedziała że wujek Kazek straszny pies na baby Odważną się okazała tylko piękna Zocha ona też cięta była, ale bardziej na chłopa Przypadli sobie do gustu i już zostali razem ona piękna lilia on z odpustu obrazek Dziś już bez entuzjazmu Kazek przywozi do nas Zochę trafiła kosa na kamień, więc żyją jak pies z kotem Pod wieczór słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski Mrówko rudawa ufnie przechodząca na drugą stronę ścieżki Sprężynko miedziana która urwałaś się na chwilę z boskiego zegarka Szafarko hojna rosę poranną cicho rozwieszasz na ścieżkach pająków i piórkach majowej trawy Turkaweczko moja gęstym ściegiem zszywająca dzień z nocą Strumyku stromy który rany liżesz głogiem otwarte czerwonym Z góry nam z góry i całkiem pod wieczór 140 Modlitwa rozwieszona między gwiazdami słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski Ty mieszkasz w sercu lipca, w windzie w kawiarni we śnie na korze listy do nas piszesz, w skale na wodzie we mgle Na wyciągnięcie ręki jesteś, czy chcemy tego czy nie na gwiazdach wieszasz swoje listy, świecą gdy tego chcesz Twoja miłość przenosi kamienie, i z Tobą lepszy każdy dzień bo serce Twe rozpala nadzieję, upadam by się podnieść, zmieniam się Wiem czego chcesz od nas Panie to czasem trudne, a my mali jak sny lecz serce do Ciebie się garnie, jak umie tak biegnie i drży Bieszczady 2003 słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski Gorąca nitka słońca drży na lekkim wietrze może urwała się z ula lub Bóg wie skąd jeszcze Ktoś do końca niewyraźny przewleka ją tak ufnie i celnie przez zasłuchane ucho igielne cebulki nad podziw cerkiewnej W samym pępku świata są dzisiaj Bieszczady zostawiają w moim sercu serdecznie zielone ślady Zielona linia lata dziś przez Bieszczady biegnie znaki na niebie wskazują że wrócimy tu jeszcze Ktoś nad lasem pochylony kreśli dla nas bieszczadzką ścieżkę i słychać w lesie chóry anielskie muzyki na zawsze cerkiewnej 141 Trójkąt opatrzności słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski Twoje oko ani mrugnie w chmurach zawieszone lecz gdzie bym nie stanął patrzy w moją stronę Ty potrafisz zajrzeć w podmorskie głębiny tam gdzie serca mroki i gdzie się gubimy Umiesz też zobaczyć z Twej boskiej ambony nie tylko winy nasze lecz i dobre strony Nie bądź zbyt surowy mrugnij czasem do nas otuchy nam dodaj, dla Ciebie to drobiazg Już czas na sen Jerzy Wasowski Jeremi Przybora Dobranoc, dobranoc mężczyzno zbiegany za groszem jak mrówka. Dobranoc, niech sny Ci się przyśnią porosłe drzewami w złotówkach. Złotówki jak liście na wietrze czeredą unoszą się całą, garściami pakujesz je w kieszeń, a resztę taczkami w PKO. Aż prosisz by rząd ulżył Tobie i w kieszeń zapuścił Ci dren. Dobranoc, dobranoc mój chłopie, już czas na sen. Dobranoc, dobranoc niewiasto, skłoń główkę na miękką poduszkę. Dobranoc, nad wieś i nad miasto jak rączym rumakiem wzleć łóżkiem. Niech rycerz Cię na nim porywa, co piękny i dobry jest wielce. Co zrobił zakupy, pozmywał i dzieciom dopomógł zmóc lekcje. A teraz tak objął Cię ciasno jak amant ekranów i scen. Dobranoc, dobranoc niewiasto, już czas na sen. Dobranoc, dobranoc ojczyzno, już księżyc na czarnej lśni tacy. Dobranoc i niech Ci się przyśnią pogodni zamożni Polacy. Że luźnym zdążają tramwajem wytworną konfekcją okryci i darzą uśmiechem się wzajem i wszyscy do czysta wymyci i wszyscy uczciwi od rana, od morza po góry aż hen. Dobranoc ojczyzno kochana, już czas na sen. 142 Wróci wiosna baronowo Stanisław Staszewski, Konstanty Ildefons Gałczyński Mówisz, że cię miłość mierzi - zmierź mnie sobie, wołam, zmierź! Spójrz - powiadasz, to są piersi - kogóż natchnie taka pierś? A ja twierdzę - baronowo - wkrótce minie zima zła. Z wiosną zaczną się na nowo nasze słodkie trulla-la... Znowu będę twój don Diego, znowu księżyc, znowu bzy, Jak u Pawła Geraldiego: sitwa zmysłów, ja i ty. I nie powie stary baron więcej do mnie "paszoł won!", Nie wypchnie za bruk z gitarą - bowiem w grobie leży on. Czarna kryje go piżama, biedak gonił resztką sił I - jak stał - w salonie zamarzł, bo otwarty lufcik był. Zły baronie, dobrze tak ci - chciałeś naszą miłość zgnieść, Nasze słodkie koci-łapci, że tak powiem - naszą płeć. Na złość tobie wiosną Amor, co sekrety różne zna, Ukołysze nas tak samo w tym najsłodszym trulla-la. Aktualnie jeszcze zima - jakże nie lubimy zim! Nasze zmysły w karbach trzyma i rozkwitnąć nie da im. Ba! - przez całą Europę - "zimno" krzyczy dziad i wnuk I zawieszam się jak sopel pod okapem twoich nóg... Lecz się nie martw, baronowo, już przemija zima zła, Rozpoczniemy znów na nowo nasze słodkie trulla-la! Trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla-la! Rozpoczniemy, ach, na nowo, nasze słodkie trulla - la! Dziś widziałem - to nie farsa, dość już mamy takich fars Jak jamniczek twój zamarzał, "siusiu" krzyczał, łkał i marzł, Więc go wziąłem na rączyny, otuliłem w ciepły puch, O, jamniczku mój jedyny, wycierpiałeś się za dwóch... Na pierś moją marmurową chodź jamniczku, gdy ci źle, A ty właśnie, baronowo, swym jamniczkiem zowiesz mnie. Czemu dni wesołe nie są, czemu z oka płynie łza? Cierpliwości, baronesso, jeszcze miesiąc, jeszcze dwa, A powrócą nasze święta, jak najprędzej, pragnąłbym, Szał zmysłowy się rozpęta! Huknie harfa - rym cym cym! I pochłonie przepych kanap purpurowe serca dwa, W górę uszy, ukochana! Trulla, trulla, trulla-la! 143 Latający holender słowa: Staszek Staszewski muzyka: Staszek Staszewski a E Porywa wiatr tanga dźwięki I płyną w dal piosenki Korale lamp na wantach drżą Na farwaterze pian dreszcze Na motorowcach trwa jeszcze Bal kapitański, wciąż daleko świt Lecz kiedy lamp skry zgasną Tam gdzie Zodiaku drży jasność Samotny wrak dryfuje na West-Sud A na pokładzie trzy dziewczyny, trzy czarne koty i trzy psy I żaden więcej po załodze nie został ślad Potonęli marynarze, na grzywy fal spadają łzy Które spod ciemnych dziewczyn rzęs porywa wiatr Jak czarny ptak przecina ciszę Bezsilne żagle z rej wiszą W otwartych lukach ciemność pełznie jak wąż To Latający Holender Kolący niskie mgły rzędem Strzaskanych masztów owiniętych w mrok Gdy skrzydło steru prąd trąca Chwieje się reja skrzypiąca Bulgocze w wodzie zapomniany log A na pokładzie trzy dziewczyny wplątane w siny welon mgły Ich nocne łkania oceanu głuszy szum Do pustych kajut razem z nimi schodzą trzy koty i trzy psy Tam na tęsknotę czeka w starych beczkach rum Ach, jak to różnie się pija Alkohol kąsa jak żmija Blaszany kubek z rumem gdy dotyka warg A tchnieniem wiosny owieje Gdy kryształ z winem się śmieje Na lśniącej fali, kiedy okręt zaczyna bieg Więc my też pijmy i wiernie Czekajmy w naszej tawernie Kiedy Holender latający uderzy w brzeg A na pokładzie trzy dziewczyny wloką za sobą tęsknot tren Choć czarne koty i trzy psy już śpią jak głaz Tylko do dziewczyn trzech pijanych wciąż jeszcze nie przychodzi sen Kiedy na masztach noc rozpina parasol gwiazd 144 Marianna słowa: Staszek Staszewski muzyka: Staszek Staszewski d U Marianny orzechy z miodem, U Marianny szampan pod lodem. g d U Marianny krwawa langusta, Ma Marianna ćwiczone usta. A d Bielizna z polotem, na ekler majtki złote, Chłopców judzi, ale się nudzi. Lecz na szczęście w swoim zamczysku, Wśród zbrój starych, Azefa5 listów. W policyjnych aurze romantyk, Czuwa ciotka Idalia Antyk. Ta jej przychyli nieba, ta wie co dziecku trzeba, Wnet jej wtyka romans barykad. O jak klawo, o jaka draka, Można śmiać się, można i płakać. Wnet zapomnieć na dupie krosty, Zamiast krzywych nogi mieć proste. Przeliczne podniety i nowe wciąż gadgety, Kat, ofiara, Che Guevara. A ciotka Idalia miesza cykutę, Zdejmuje ze ściany włócznie zatrute. Czerwoną gwiazdeczkę, portrecik cara, W kuferku Mariannie wysyła zaraz. Wszak dziecko spleen dławi, niech trochę się zabawi, Niech pofika, Nike barykad. U Marianny książeczki Mao, Sierp i młotek, trójząb ze strzałą. Dzieł batiuszki6 półeczka spora, Notatniki agitatora. A w lektur swych przerwach już wie jak się rozerwać, Tam pomyka gdzie zgiełk barykad. A ciotka Idalia jeść kurkom sypie, Brutalne metody nie są w jej typie. Do drzemki na ganku pachnie kwiat wiśni, Społeczność współczesna wnet jej się przyśni. A za nią do mokrej roboty wnet się kopnie, W zwartych szykach armia barykad. Przez Mariannę w nocy polucja, Całe szczęście jest rewolucja. Śmietnik płonie, policja pędzi, No co z tą pałą do kurwy nędzy. Łap pióro, ponuro w odezwie opisz flika7, Gwałcącego panny z barykad. A ciotka Idalia żuje obiadek, Sto batów Praksedzie na goły zadek. Na sybir Macieja, do pierdla Hryćka, Ogrody, szynszyle, róż na policzkach. Krucyfiks, z nim w zgodzie fotosik na komodzie, Panna dzika, Nike barykad. Ech Marianno, zrzuć no suknie, Jutro rano trzydziestka stuknie. Chodź no z nami wynajmiem szalet, Odgryziem szyjkę, zrobimy balet. I pokażemy, bo znamy te problemy, Co wynika z ognia barykad. Nas ciotka Idalia nie może złapać, My ciotkę Idalię zaklniemy w capa. Przepchniemy banjole8 przez Laissez-passee9, Tygrysa do baku10 i wio na trasę. W słońca migotanie, za nami świat zostanie, I panika ery barykad. Morda flika, wojsko w łazikach, Polityka, klasa i klika. Wiece w Rykach, partia, syndykat, dialektyka. I w ogóle wszystko co nam przeszkadza spokojnie leżeć na słońcu, trzymając ręce na piersiach panienek, patrzeć na chmury typu cumulus w kolorze białym, Natomiast niebo jest przy tym niebieskie. 5 Jewno Fiszelewicz Azef - przywódca rosyjskiej organizacji bojowej eserów, zamachowiec, a jednocześnie wieloletni agent Ochrany. Potocznie – car rosyjski 7 we Francji: pogardliwie o policjancie 8 Franc. La bagnole - Stary grat 9 Pozwolenie, autoryzacja 10 Stacje paliw ESSO mają w logo tygrysa 6 145 Nie dorosłem do swych lat słowa: Staszek Staszewski muzyka: Staszek Staszewski e H e Nie dorosłem do swych lat, Masz mnie za nic, dobrześ zgadł H e Jak tak można? - pytam was, Tyle lat marnować czas A e Nauczyłem w życiu się, Paru rzeczy - wszystkich źle H e Ale moją dróżką idź, Gdy się już nie daje żyć. H La, la, la, la - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra e La, la, la, la - gdy po szklance koniak spływa jak łza E a Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zła D H A w sercu już zamiast krwi tylko popioły i kurz, tylko popioły i kurz e H La, la, la, la, - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra e La, la, la, la - gdy po szklance koniak płynie jak łza E a Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zło D H I kiedy dłoń ściska szkło, w którym przez płyn błyska dno Inni zawsze wiedzą, co Jak, dlaczego, gdzie i kto? Komu wziąć, a komu dać A ja nigdy, kurwa mać A już nie daj Boże, gdy Jakaś się spodoba mi Zamiast brać bez zbędnych słów Plączę i się kończę znów La, la, la, la - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra La, la, la, la - cóż, że wszyscy są mądrzejsi niż ja Mieć, co się chce, można tylko, kiedy przegra się grę A w sercu już zamiast krwi tylko popioły i kurz, tylko popioły i kurz La, la, la, la - wszystko prostsze kiedy ciebie się ma La, la, la, la - po kieliszku koniak płynie jak łza Cóż, że wszyscy są mądrzejsi niż ja Utopi noc naszych godzin zimnych zdrady i zło Bądź ze mną, bo w mgle lat zginie nam "la, la" - słuchaj to 146 Śmierć poety słowa: K. I. Gałczyński muzyka: Staszek Staszewski Nie pomogły zastrzyki, Recenzje i pomniki, Ni kwaśne mleko : Przyszedł szarlatan - szuja, Obejrzał go, pobujał : - Dementia parecox. Toż radość była w domu, Nareszcie koniec sromu, Skończony kłopot ! Dozorca śmiał się setnie : - Zaraz mu nitkę przetnie Panna Atropos. Żona klaskała w dłonie: - Ach, przecie nadszedł koniec Pijackich orgii. Bólów miałam niemało, Nareszcie twoje ciało Wezmą do morgi. Wszyscy stanęli kołem Z czołem bardzo wesołem. Prasa, kuzyni; I szacowne to grono Orzekło unisono : - Dobrze tak świni! Po co dziewki uwodził, Nocą domy nachodził, Sen rwąc dzieciątek; I po co Pod Zegarem Lał w brzucho wino stare Świątek i piątek ? Zna go dobrze Warszawa: Pożyczał - nie oddawał, Nasienie drańskie; A "poetyczne dale" To były te skandale W Małej Ziemiańskiej. Dobrze ci, stary draniu, Za grzechy nad otchłanią Inferna zwisasz. Najprzód gwiazdy i róże, Potem stołek w cenzurze - Sprzedajny pisarz ! Tak to nadobne grono Radziło unisono W śmiertelnej sali. A że lico miał bladsze Orzekli: - Pewnie nadszedł Koniec kanalii. Zapachniały zefiry, Brzękły potrójne liry, Pierzchnęła tłuszcza. Serce alkoholowe Unieśli aniołowie Na złotych bluszczach. 147 Dyplomata Staszek Staszewski Wot sasliczkom piesnia intieriesna /H e Wot sa wsiem uspiecham wsio izwiestna /D G Raskażu ja wam riebiata, swaju dielnost diplomata /a e | Wot kakije byli tam diela /H e |x2 I prisziol niemieckij gienieral Dolga smatril , a patom skazal Wy oddajtie Ukrainu , tak ugodno razsiedinu Tak wariol wam Gitlier pieriedat Ja jemu atwietil abarot A ty kurwa jobanyj twaj rod My jebli japoncew w zopu , my nasrali na Jewropu Gitlieru dawim my otkazat I prisziol italianskij pasiol Glupoj chuj marzowoj kak asiol Gawarit szto Musolini wmiestie z Gitlierom w Bierlinie Razgawor a naszych ziemliach wiol Pieriedajtie gaspadinu Duce Szto on naszu ziemliu chuj pałuczit Jest nas dwiesti milionow , razpierdiom kak skarpionow A patom na zwalku adwieziom I prisziol japonskij samuraj Gawarit on ziemlju nam addaj A niet tot ja toj Mikada Ziemlju wsiu ot Leningrada Z wojskom samurajew zabieriom Samuraj , ty bliadskij samuraj Ty idi Mikadu pieriedaj On sarzowoj , on w chalatie , chuj marzowoj on w tomatie I s niewo kondoma nie snimaj 148 Piosenka o pewnych dawnych mariażach... słowa: Edward Stachura muzyka: Krzysztof Myszkowski E E Życie, życie, Życia pieśń; H cis Pęka struna I pieśni śmierć! A A Strójcie skrzypce, Strójcie strój; H E Już po stypie I nowy jest ślub. Kto ślub bierze? Kto i z kim? On czy z nią-to? Ona z nim? Co ślub bierze? Co i z czym? Chciwość z fałszem! Z kuną lis! A E H I już słychać bitwy szczęk; Kto chytrzejszy będzie w niej? cis A H E Kopią dołek: ona, on, Jedno z nich wyścielę dno! A E H Obok życie toczy się, Tę balladę pisze Sted, cis A H cis Wiatr harcuje w liściach drzew, Chmury wolno suną niebem, Pod piekarnią pachnie chlebem. W knajpie nowa stara śpiewka, Licho węszy kogo zdeptać, Niewidzialnie rośnie zrąb, Gdzieś w oddali bije dzwon. Bój nabiera już rumieńców Między parą oblubieńców, Dwaj wrogowie: żona, mąż. Straszne stadła: zdrada, krew. Gdzie jest miłość? Nie ma jej, Nie ma jej, nie było jej. Była jedna z drugą żądza: Do pieniądza, do wrzeciona! Bójcie, ludzie, się demona! Życie, życie, Życia pieśń; Pęka struna I pieśni śmierć! Strójcie skrzypce, Strójcie strój; Bo po stypie Szykuje się ślub. Kto ślub weźmie? Kto i z kim? On czy z nią-to? Ona z nim? Co ślub weźmie? Co i z czym? Chciwość z fałszem! Z kuną lis! 149 Zabieszczaduj z nami. The Gruz Brothers Band Krzysztof Myszkowski C G Zabieszczaduj dzisiaj z nami F C Niech pokłonią Ci się połoniny a F C e Zabieszczaduj razem z aniołami F G Lot swój kieruj do Górnej Wetliny a e Zabieszczaduj znowu z nami F G C tutaj czas anielsko płynie F a Każdy potok gada z aniołami F G C o bieszczadzkiej wspomina krainie G a Studnie tutaj zarosły wspomnieniem F C G sady tutaj pokrzywione dziko F e G a w sierpniowej procesji schodzą zioła F G do cerkiewek pukają po cichu a e Ta kraina święta – niepojęta F C G w tej krainie pięknie tajemniczo F e G a tu nad nami bieszczadzkie anioły F G uskrzydlone bieszczadzką modlitwą 150 Wiara Smak Jabłka G D Mam jeszcze dosyć wiary C G W ciebie i w siebie i w nas G D Wziąłem ją z mojej gitary C D G Tego nauczył mnie czas Teraz popłynę powietrzem Światłem opadłym z gwiazd Dni ponazywam odeszłe Z naszych podniebnych lat Ty ze swej drogi nie wracaj Choćby dogonił cię krzyk Słowa nic przecież nie znaczą To tylko umarł nikt 151 Absztyfikanci Grubej Berty słowa: Julian Tuwim; muzyka: Zbigniew Stefański, Jarosław Chrząstek (Bez Jacka) (Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali) eDe GDCG Absztyfikanci grubej Berty i katowickie węglokopy, CGD eDe i Borysławskie naftowierty i lodzermensche, bycze chłopy eDe GDCG warszawskie bubki, żigolaki z bandą wytwornych pind na kupę, CGD eDe rębajły, franty, zabijaki, całujcie mnie wszyscy w dupę. Socjały nudne i ponure, pedeki, neokatoliki, podskakiwacze pod kulturę, czciciele radia i fizyki, uczone małpy, ścisłowiedzy, co oglądacie świat przez lupę i wszystko wiecie: co, jak, kiedy, całujcie mnie wszyscy w dupę. I ty, fortuny skurwysynu, gówniarzu uperfumowany, co splendor oraz spleen Londynu nosisz na mordzie zakazanej, i ty, co mieszkasz dziś w pałacu, a srać chodziłeś za chałupę, ty wypasiony na Ikacu, całujcie mnie wszyscy w dupę. I ten ów belfer szkoły żeńskiej, co dużo chciałby, a nie może, i ten profesor Cy... Wileński Pan wie już, za co, profesorze! I ty za młodu niedorżnięta Megiero, co masz taki tupet, że szczujesz na mnie swe szczenięta; całujcie mnie wszyscy w dupę. I te Syjontki palestyńskie, Hulace, co lejecie tkliwe starozakonne łzy kretyńskie, że „ szumią jodły w Tel Awiwie”, i wszechsłowiańscy marzyciele, zebrani w malowniczą trupę z byle mistycznym kpem na czele, całujcie mnie wszyscy w dupę. I te aryjskie rzeczoznawce, wypierdy germańskiego ducha gdy swoją krew i waszą sprawdzę, wierzcie mi, jedna będzie jucha, Karne pętaki i szturmowcy, zuchy z Makabi czy Owupe, i rekordziści i sportowcy, całujcie mnie wszyscy w dupę. Izraeliccy doktorkowie, Widnia, żydowskiej Mekki, flance, co w Bochni, Stryju i Krakowie szerzycie kulturalną france! którzy chlipiecie z „ Naje Fraje” swą intelektualną zupę, mądrale, oczytane faje, całujcie mnie wszyscy w dupę. I wy ględziarze i bajdury, ciągnący z nieba grubą rentę, o, łapiduchy z Jasnej Góry, z Góry Kalwarii parchy święte, i ty księżuniu, co kutasa zawiązanego masz na supeł, żeby ci czasem nie pohasał, całujcie mnie wszyscy w dupę. . I wy, o których zapomniałem, lub pominąłem was przez litość, albo, dlatego, że się bałem, albo, że taka was obfitość, i ty cenzorze, co za wiersz ten zapewne skażesz mnie na ciupę, I żem się stał świntuchów hersztem, Całujcie mnie wszyscy w dupę. 152 Śmierć kobieciarza Leonard Cohen (tłumaczenie Niko90) C D Gdy ten którego zawsze chciała Obwiesił w końcu się d G F C Szepnęła: - Nawet nie wiedziałam Że tak cię bardzo chcę Nieliczne miał muskuły I przestarzały styl Runęła mu do kolan- Powinnam wcześniej przyjść W urodzie i w piękności któż Dorównać może Ci? Do walki lub miłości tak Jak ty nie stanie nikt. I wszystkie jego licznych cnoty Zagłady spalił żar Zabrała większość z tego co Kochanek biedny miał a Obrazu tego twórca W pobliżu właśnie stał d I modlił się do wróbla jak Święty Franciszek sam e W ten religijny nastrój Bez trudu wdarła się d c C G C -Smak samotności poznasz gdy Rozłożę nogi swe Miał pokój pełen luster więc Na orgię zabrał ją Lecz przed potomstwem łona jej Pilnował bacznie on Na ostry metal łyżki Rzuciła ciało kwiat Gdy comiesięczny pełen krwi Rytuał nagle zgasł Zabrała mu szacowny Dalekowschodni czar I mroczne bezpieczeństwo gdy Podjęła z banku szmal Zabrała wino mszalne Madonnę pewną blond - Od dzisiaj przestrzeń myśli twych Własnością będzie mą Przy torach kolejowych z nią Ostatni stoczył bój - Sztuki tęsknoty nadszedł kres Tak obiecał mu. Zabrała kumpli z knajpy Z którymi pił co noc Wykpiła jego babski strój I robotniczy wąs Ostatnio gdym go spotkał Wytężał siły swe By wiedzę kobiet posiąść lecz Kobietą nie stał się Ostatnio gdy spotkałem ją Małolat przy niej był Oddał jej młode ciało swe I całkiem pusty strych Tak sprawa ta znalazła kres Któż by przypuścić mógł Że bez wrażenia skończy się By stać się pustką znów Tak jak nasz na księżyc lot Lub któraś z innych gwiazd Lecisz tam na próżno Choć szczery zamiar masz 153 Sejm kalek Maciej Zembaty, Jacek Kleyff Za górami, za lasami Był raz sobie kraik mały Od lat wielu doświadczany Najcięższymi nieszczęściami Kraj ten wielkie miał ambicje Licznych też obywateli Ale wszyscy mniej lub więcej Byli w nim upośledzeni Najróżniejsze typy kalectw Były reprezentowane Więc nikt rządzić prężnie krajem Nie mógł, no bo nie był w stanie Niemniej jednak powołano Tam ustawodawcze ciało Ciało to funkcjonowało Poświęcało się obradom Ława niemych, ława głuchych Było w Sejmie ław niemało A Marszałkiem został ślepy Z marszałkowską białą lagą Stuk, puk Laską w podłogę Sejm, Sejm Wyraża zgodę Stuk, puk Laską o blat Sejm mówi: Tak! Już Marszałek Sejmu Kalek Uroczyście wbiegł na salę Strasznie brzęczą mu medale Lecz się nie przejmuje wcale Maca laską krok po kroku Dziewięć dioptrii w każdym oku Okulary ma schowane Dzisiaj będzie głosowanie Stuk, puk etc. Idzie jakiś z krótszą nogom Delegują go kulawi On interpelację swoją Dzisiaj Izbie ma przedstawić "W interesie społeczeństwa i dla dobra ogólnego po wnikliwych konsultacjach aż do szczebla związkowego z dniem drugiego października ma dekretem prawomocnym w trotuarach i chodnikach być co druga płyta wyższa" Stuk, puk etc. Ślepi patrzą zadziwieni Zaraz będą mówić niemi W ławach wrzawa wnet wybucha Głusi nadstawiają ucha Na mównicę wszedł niemowa Z wnioskiem o wolności słowa Dyskusja się wywiązała Kiedy zabrał głos jąkała Stuk, puk etc. Przedstawiciel paranoi Dziś nikogo się nie boi Chyba nawet będzie szczery Gdyż przy sobie ma papiery A na głowie ma czapeczkę W prawej ręce niesie teczkę A na szyi ma wstążeczkę A na ustach ma piosneczkę O jedności w społeczeństwie Żeby jedność była wszędzie Bo w jedności leży siła Byle tylko jedna była Jedna świnia, jedna krowa Jedna dupa, jedna głowa Teraz będzie głosowanie Siadł i puścił z pyska pianę Stuk, puk etc. Przerażony psychopatą Na mównicę wbiegł Marszałek Ślepy - potknął się o paproć Oczywiście bez patrzałek - Kto jest za? Kto się wstrzymuje? Maca brajlem po pulpicie Tydzień obrad, obrad tydzień - Kto przeciw? Nie widzę. Stuk, puk Laską w podłogę Sejm, Sejm Wyraża zgodę Stuk, puk Laską o blat Sejm mówi: Tak! 154 Bajka dla Rafałka Maciej Zembaty D G A D Pralka kocha pranie Kocha też Rafałka G A D Posłuchaj, Rafałku Co ci powie pralka Leci ptaszek, leci Skrzydła ma z ołowiu W prawej ręce trzyma Nożyce do drobiu Dołem płynie rzeka W rzece zakonnica W różowych nylonach Jak każe obyczaj Na dnie płetwonurek Co ma długą rurę Ładnie szura, ładnie Długą rurą po dnie Ej, przyjechał kuzyn Dyskoteką combi Czasem se zaświeci Czasem se zatrąbi Napisał to Puszkin A po nim Lermontow Że najlepsze puszki Robi firma Wąchock W pierdolonej dżungli nad samą zatoką mieszkał hipopotam co miał szklane oko Wielki ruch na półce lampa głową kiwa Czajnik tańczy walca kubek odpoczywa W Trójcy Przenajświętszej jakieś kłamstwo węszę Ale w innych sprawach węszę jeszcze większe Prostowali oczy ptaszek w klatkę wskoczył Kupę wielką zrobił z mózgiem się podroczył Spać chodzimy wcześnie Ja od ściany leżę A Bożena z brzegu Bo ma chory pęcherz Koło mojej stajni Chodzą Rubinsteiny Trochę się boimy Ale nic ? lecimy Koło mojej stajni Chodzą narkomani Co się który sztachnie To kobyła kaszle 155 Przecudny kwiat na ciele cielęcia Georges Brassens ; Zespół Reprezentacyjny Równie ślepego amanta jak ja nie widział świat od czasów plejstoceńskich: straciłem wzrok z bliska gapiąc się w blask jej czystych piersi, wybitnie panieńskich. Przecudny kwiat na ciele cielęcia, przecudne cielę przystrojone w kwiat. Ten kwiat to to, co właśnie nas podnieca i za nos wodzi nas, jak światem świat. Śliczną, to fakt, stworzył ją dobry Bóg, raz dotkniesz, drugi - wciąga c ię jak wódka. W miarę jedzenia stale apetyt rósł, co robić? Dzień za jasny, noc za krótka... Przecudny kwiat na ciele cielęcia…, Prościutkie dziewczę, że aż szkoda słów, nie liczcie na wynalezienie prochu. Coś za coś - na zewnątrz uroda cud, a w środku rozum jak tabaka w rogu. Przecudny kwiat na ciele cielęcia… Lecz oto nadszedł ów fatalny dzień, gdy dała nogę, raniąc mnie tym srodze i żadne ziółka, żaden klin, żaden lek nie dały rady, czułem, że się kończę. Drżałem z tęsknoty i wyłem jak pies, czas, trzeba przyznać, jednak leczy rany, chociaż skazała mnie na pewną śmierć, ja żyję - trochę tylko załamany. Przecudny kwiat na ciele cielęcia… 156 Spis treści Hymn polimerów .............................................................................................................................................................. 2 A po lesie wiatr................................................................................................................................................................. 3 Bajka ............................................................................................................................................................................... 4 Hawiarska Koliba ............................................................................................................................................................. 4 Tam gdzie byłem .............................................................................................................................................................. 5 Czas powrotów ................................................................................................................................................................ 5 Odpowie Ci wiatr.............................................................................................................................................................. 6 Węgierska kapela ............................................................................................................................................................ 7 Bo ja mam tylko jeden świat ............................................................................................................................................. 8 Rajdowa dziewczyna ....................................................................................................................................................... 8 Wędrowiec....................................................................................................................................................................... 9 Pielgrzym ...................................................................................................................................................................... 10 Poszukiwania ................................................................................................................................................................. 11 Hej przyjaciele ............................................................................................................................................................... 12 Uwertura do nocy czerwcowej ........................................................................................................................................ 13 W lesie listopadowym .................................................................................................................................................... 14 A ja będę chodził ........................................................................................................................................................... 15 Żona zabrania................................................................................................................................................................ 16 Jesienne wino ................................................................................................................................................................ 17 Dunajec ......................................................................................................................................................................... 18 Gdy ulicą mkną spaliny .................................................................................................................................................. 18 Ciągle za cienko ............................................................................................................................................................ 19 Ziarnko maku................................................................................................................................................................. 20 Mijanie........................................................................................................................................................................... 21 A co nam jeszcze........................................................................................................................................................... 22 Fortuna .......................................................................................................................................................................... 23 Piosenka dla Grażki ....................................................................................................................................................... 24 Kiedy góral umiera ......................................................................................................................................................... 25 Połoniny niebieskie ........................................................................................................................................................ 26 Chyba już czas .............................................................................................................................................................. 27 Ech muzyka ................................................................................................................................................................... 28 Ludzie dbają o siebie ..................................................................................................................................................... 29 Bukowina I ..................................................................................................................................................................... 30 Pejzaże Harasymowiczowskie ....................................................................................................................................... 31 Majster bieda ................................................................................................................................................................. 32 Piosenka wiosenna ........................................................................................................................................................ 33 Pechowy dzień .............................................................................................................................................................. 34 A może tylko nam się zdaje............................................................................................................................................ 35 Jesienna zaduma .......................................................................................................................................................... 36 Wróżby wiosenne .......................................................................................................................................................... 37 Jaworzyna ..................................................................................................................................................................... 38 157 Wody tatrzańskie ........................................................................................................................................................... 39 Gdy mnie kochać przestaniesz ...................................................................................................................................... 40 Tawerna pod pijaną zgrają ............................................................................................................................................. 41 Jeszcze nie wracam do domu ........................................................................................................................................ 42 Niech się leje piwo z nieba ............................................................................................................................................. 43 Muszka plujka................................................................................................................................................................ 43 Choroby W .................................................................................................................................................................... 44 Tibu dibu daj .................................................................................................................................................................. 45 Turystyczna samba ........................................................................................................................................................ 46 Wędrowanie .................................................................................................................................................................. 47 Zew gór ......................................................................................................................................................................... 48 Daj mi panie jeszcze czas .............................................................................................................................................. 49 Deszczowe popołudnie w Chałupie ................................................................................................................................ 50 Gonitwa ......................................................................................................................................................................... 51 Czasem łapię się na tym ................................................................................................................................................ 52 Kochałem Cię dziś rano ................................................................................................................................................. 53 Kołysanka rolnika .......................................................................................................................................................... 54 Śmiech .......................................................................................................................................................................... 55 Mury .............................................................................................................................................................................. 56 Śpiworowiec .................................................................................................................................................................. 57 Nie lada głupstwa .......................................................................................................................................................... 58 Dziad Kaczorowski ........................................................................................................................................................ 59 Ballada o Janku Wiśniewskim ........................................................................................................................................ 60 Kiedym stawił się u nieba wrót ....................................................................................................................................... 61 Bajeczki babci Pimpusiowej ........................................................................................................................................... 62 Małe stacje .................................................................................................................................................................... 65 Ciężarówka Zocha ......................................................................................................................................................... 66 Nie ma drogi do nikąd .................................................................................................................................................... 67 Nie oddamy ................................................................................................................................................................... 67 Kombajn Bizon .............................................................................................................................................................. 68 Sekutnica ...................................................................................................................................................................... 69 Ballada o krzyżowcu ...................................................................................................................................................... 70 Hiob............................................................................................................................................................................... 71 Kubuś Puchatek ............................................................................................................................................................ 72 Wojtusiowy laser ............................................................................................................................................................ 73 Dzbany .......................................................................................................................................................................... 74 Gnany niepokojem ......................................................................................................................................................... 75 Tańczyć z Tobą .............................................................................................................................................................. 76 Na pięć minut przed zamknięciem baru.......................................................................................................................... 77 Żegnaj Ameryko (Ekspres do Nowego Orleanu) ............................................................................................................. 78 Czas wszystko zmienia .................................................................................................................................................. 79 Zuzanna ........................................................................................................................................................................ 80 Ktoś ............................................................................................................................................................................... 81 KOR .............................................................................................................................................................................. 82 158 Jeremiasz ...................................................................................................................................................................... 83 Tutaj gdzie Muńcuła cień ............................................................................................................................................... 84 Żeby wszystkie baby ...................................................................................................................................................... 84 Ballada o kataklizmie ..................................................................................................................................................... 85 Jesień idzie.................................................................................................................................................................... 86 Sępy .............................................................................................................................................................................. 87 Zajazd pod różą ............................................................................................................................................................. 88 Piosenka górnicza (I nie ma już) .................................................................................................................................... 89 Maestro bezdomny ........................................................................................................................................................ 90 Maleńka kulomiotka ....................................................................................................................................................... 91 Dziewczyna ................................................................................................................................................................... 92 C'est la vie ..................................................................................................................................................................... 94 Młodzieniec ................................................................................................................................................................... 95 Impotent naftowy ........................................................................................................................................................... 96 Idzie bean...................................................................................................................................................................... 97 Zgubione marzenia ........................................................................................................................................................ 98 Znowu chemia idzie w góry ............................................................................................................................................ 99 Kufel jesieni ................................................................................................................................................................. 100 Jedno z nas może się mylić ......................................................................................................................................... 101 O Panie daj nam .......................................................................................................................................................... 102 Tańczmy razem do końca miłości ................................................................................................................................. 103 Piosenka o ostrej zimie ................................................................................................................................................ 104 Moja muzyka ............................................................................................................................................................... 105 Czaple (Preludium) ...................................................................................................................................................... 106 Bieszczadzki trakt ........................................................................................................................................................ 107 To jest właśnie to ......................................................................................................................................................... 108 Czemu jeszcze nie czas .............................................................................................................................................. 109 Być iść .......................................................................................................................................................................... 110 Musimy siać.................................................................................................................................................................. 111 Piosenka na rozgrzanie ................................................................................................................................................ 111 Whisky moja żono......................................................................................................................................................... 112 Horiłka .......................................................................................................................................................................... 113 Bukowina II ................................................................................................................................................................... 114 Żytniówka ..................................................................................................................................................................... 115 Epitafium dla Boba Dylana ............................................................................................................................................ 116 Nieznajomy Przyjaciel ................................................................................................................................................... 117 Czyści jak łza................................................................................................................................................................ 118 Inwentarz ...................................................................................................................................................................... 119 Metamorfozy sentymentalne ........................................................................................................................................ 120 Beczka piwa ................................................................................................................................................................ 121 Nie zmienię się ............................................................................................................................................................ 122 Dzielna Margot ............................................................................................................................................................ 123 Jestem mały miś .......................................................................................................................................................... 124 Festiwal (Pieśń o rycerzu Ćwoku) ................................................................................................................................ 125 159 Majka .......................................................................................................................................................................... 126 Jedyne co mam ........................................................................................................................................................... 126 Piosenka z szabli ......................................................................................................................................................... 127 Czarna suka ................................................................................................................................................................ 128 Etniczna ...................................................................................................................................................................... 129 Każdy o tym wie .......................................................................................................................................................... 130 Jestem Twój ................................................................................................................................................................ 131 Nebraska ..................................................................................................................................................................... 132 Kantyczka z lotu ptaka ................................................................................................................................................. 133 Piosenka żołnierzy ....................................................................................................................................................... 134 Makatka na pamięć...................................................................................................................................................... 135 Piosenka dla Wojtka Bellona ........................................................................................................................................ 136 U studni ....................................................................................................................................................................... 137 Makatka z Tymbarku (Tymbark) ................................................................................................................................... 138 Wujek Kazek................................................................................................................................................................ 139 Pod wieczór ................................................................................................................................................................. 139 Modlitwa rozwieszona między gwiazdami .................................................................................................................... 140 Bieszczady 2003 ......................................................................................................................................................... 140 Trójkąt opatrzności....................................................................................................................................................... 141 Już czas na sen ........................................................................................................................................................... 141 Wróci wiosna baronowo ............................................................................................................................................... 142 Latający holender ........................................................................................................................................................ 143 Marianna ..................................................................................................................................................................... 144 Nie dorosłem do swych lat ........................................................................................................................................... 145 Śmierć poety ............................................................................................................................................................... 146 Dyplomata ................................................................................................................................................................... 147 Piosenka o pewnych dawnych mariażach... ................................................................................................................. 148 Zabieszczaduj z nami. ................................................................................................................................................. 149 Wiara........................................................................................................................................................................... 150 Absztyfikanci Grubej Berty ........................................................................................................................................... 151 Śmierć kobieciarza ...................................................................................................................................................... 152 Sejm kalek................................................................................................................................................................... 153 Bajka dla Rafałka......................................................................................................................................................... 154 Przecudny kwiat na ciele cielęcia ................................................................................................................................. 155 Spis treści .................................................................................................................................................................... 156 Copyright by J&J na podstawie rękopisu autora z 1983 r. Rozpoczęto edycję elektroniczną 19 sierpnia 1997 Ostatnie korekty w dniu: 24 września 2015 Ilość słów w śpiewniku : 28306 Istotne korekty wykonałem w oparciu o: http://chomikuj.pl/futrzak.niewielki