Śpiewniczek - Chałupa Chemików

Transkrypt

Śpiewniczek - Chałupa Chemików
1
Śpiewniczek
dla ślepych
1
http://danielka.com.pl
1
Strony są formatu A4 i duża czcionka dla słabo widzących.
2
Hymn polimerów
J&J
C
d
G
C
Kiedy czasem jest Ci źle i przyjaciół nie masz, nie,
jedna na to rada jest - wstąp na uczelnię.
Smutek też dokucza Ci, dam Ci radę uwierz mi,
zacznij studia, a jak już to tylko chemię.
Ref.:
Raz, dwa, trzy, cztery - to są polimery,
jedna taka grupa jest - to polimery!
I przyjaciół znajdziesz tu i poszaleć będziesz mógł,
wszystkie smutki pójdą precz - to polimery.
Czasem ktoś się uczyć chce, ale z nami nie da się,
jedna taka grupa jest - to polimery!
A gdy sesja zbliża się, wszyscy kują, że aż hej,
przecież odpaść nie chce nikt od polimerów.
Już nie znajdzie drugi raz, takiej grupy choćby trzasł,
Jedna tylko taka jest - to polimery!
3
A po lesie wiatr.
A. Wierzbicki
a
E
Przy piwie w karczmie w Limanowej,
a
zapatrzeni w siwe mgły jesienne,
F
C
czekaliśmy na autobusowe,
a
E
ostatnie w lato połączenie.
a
d
G
C
Buk przez okno złoty talar wrzucił, słońce na obrusie,
a
d
Od dziewczyny przy barze pożyczyłem uśmiech,
E
a
Oddam w autobusie.
a
E
A po lesie wiatr - a po lesie wiatr,
a
rwie na strzępy pajęczyny nić,
E
a po polu wiatr - a po polu wiatr,
a
A7
rozsypuje kopce siana w pył.
d
G
C
a
Do puszystych traw się tuli, skrada się do pustych ptasich gniazd,
d
E
a
po strumieniach z wodą śpiewa, lekkomyślny wiatr.
Wpatrzeni w okno milczeliśmy wszyscy,
nikt nie przerywał nam czekania,
nawet gitary zacisnęły zęby, wiedziały już nie będzie grania.
Oczy dziewczyny szeptały "zostań",
czas się zatrzymał w Limanowej,
oddałem uśmiech przewróciłem kufel,
na stole talar zgasł.
4
Bajka
J. Kasprowicz A. Mróz
d
C
d
Przy małej wiejskiej kapliczce stojącej wedle drogi,
ukląkł rzępoląc na skrzypkach wędrowny grajek ubogi,
od czasu do czasu grający bezzębne otwierał wargi,
to przekomarzał się z Bogiem, to znów się korzył bez skargi.
g
d
Hej Panie Boże coś wielkim gazdą nad gazdami,
C
d
C
d
Po coś mi dał taką skrzypkę co jeno tumani i mami.
Spraw to ażebym na zawsze umiał dziękować Ci Panie,
że sobie rzępolę jak mogę, że daję Ci na co mnie staje,
A jeszcze bardziej chroń mnie i od najmniejszej zawiści,
że są na świecie grajkowie pełniejsi szumniejszych myśli.
I niechaj pomnę w mym życiu, czy bliskim czy też dalekim,
żem człekiem jest przede wszystkim, i niczym więcej jak człekiem,
Spraw w końcu bym przy tej kapliczce i obok tej wiejskiej drogi,
klękał i grywał na skrzypcach - wędrowny grajek ubogi
Hawiarska Koliba
Wiesław Witek
C
G
C
F
G
C C7
Gdy księżyc na niebo wychodzi zapłoną dokoła ogniska,
F
G
C
a
F
G
C
i wkrótce popłynie z Hawiarskiej Koliby melodia nam wszystkim tak bliska.
Usiadła już brać rozśpiewana dokoła złotego ogniska,
wiatr niesie piosenkę z Hawiarskiej Koliby nad lasy, nad pola, nad ogniska
Zaniesie wiatr naszą melodię do domów Wołochów i Łemków,
piosenkę rajdową z Hawiarskiej Koliby piosenkę krakowskich studentów.
Już księżyc blednie na niebie i promień słońca już błyska,
pogasły ogniska Hawiarskiej Koliby do snu kładzie się cała izba.
5
Tam gdzie byłem
H. Bylka A. Perzyński
C
a
d
G C
a
d
G
Tam gdzie byłem zielone łany niosły zapach skoszonej trawy,
C
e
d G C
G
C C7
a ponad łąką mgliste tumany świt przyniosły łzawy.
F
C
C7
Po drogach, bezdrożach polami i szosą,
F
G
G7
wędrować przed siebie gdzie oczy poniosą.
Tam gdzie byłem wiatraki stare pustą dłonią wstrzymały ziemię,
i jak dawniej cienie ich szare w trawach cicho drzemią.
Tam gdzie byłem powrócę znowu polną drogą wśród smukłych wieżyc,
a przed słońcem znów mnie ukryje cień przydrożnej wierzby.
Czas powrotów
Tadeusz Chmielewski
d
G
C a d
G
C a
Buty całkiem przemoczone, na nic się nie zdadzą komu,
d
G
C A
F
G
C
plecak stary, płaszcz dziurawy - czas powrotów, czas powrotów.
F
C
Takie tu lasy i takie drzewa,
G
C
C7
bezdroża że nie śniło się nikomu,
F
C
coś we mnie tańczy, coś we mnie śpiewa,
G
C
i jeszcze nie chce mi się wracać do domu.
Resztki chleba na kolację, smalec z puszki przesolony,
mama w domu czeka z plackiem, czas powrotów, czas powrotów.
6
Odpowie Ci wiatr
B. Dylan
C
F
C
a
C
F
G
Przez ile dróg musi przejść każdy z nas, by mógł człowiekiem się stać,
C
F
C
a
C
F
G
przez ile mórz lecieć ma biały ptak, nim w końcu upadnie na piach.
C
F
C
a
C
F
Przez ile lat będzie ten kanion trwał, nim w końcu rozkruszy go czas.
F
G
C
a
Odpowie Ci wiatr wiejący przez świat,
F
G
C
odpowie Ci bracie tylko wiatr.
Przez ile lat będzie trwał góry szczyt, nim deszcz go na mórz zniesie dno,
przez ile ksiąg pisze się ludzki byt, nim wolność zapisze w nim ktoś.
Przez ile lat nie odważy się nikt, zawołać że czas zmienić świat.
Odpowie Ci wiatr wiejący przez świat,
odpowie Ci bracie tylko wiatr
Przez ile lat ludzie giąć będą kark, nie wiedząc że niebo jest tuż,
przez ile łez, ile bólu i skarg, przejść trzeba i przeszło się już.
Jak blisko śmierć musi przejść obok nas, by człowiek zrozumiał swój los.
Odpowie Ci wiatr wiejący przez świat,
i ty swą odpowiedź rzuć na wiatr.
G
7
Węgierska kapela
a
d
U Szandora, u cygana, wre zabawa aż do rana,
a
E
a
wziął dziś ślub - świat cały ma u stóp.
a
d
Grał na cudzych weseliskach, dziś ma własną żonę z bliska,
a
E
a
A7
razem z nią, prowadzi bandę swą.
G
C
Rozwalili karczmę całą - więc na dworze robią bal,
H7
E
choćby miasto całe spało pieśń ich płynie w dal
a
d
a
Idzie muzyczka to Szandor z swą kapelą
d
a
E
a
i wszyscy się weselą, gdy czardasza gra nasz zuch
a
d
a
Smutek wnet znika, gdy skrzypce ma pod pachą
d
a
E
a
A
z tokaju pełną flachą wokół siebie robi ruch
G
C
Serce omal nie wyskoczy każdej z pięknych dam
H7
E
kiedy spojrzy w jego oczy czarne jak on sam.
8
Bo ja mam tylko jeden świat
Janusz Strąkowski
C
d
G
C
Kiedy w piątek słońce świeci, serce mi do góry wzlata,
że w sobotę wezmę plecak w podróż do mojego świata
Bo ja mam tylko jeden świat - słońce, góry, pola, wiatr
I nic mnie więcej nie obchodzi - bom turystą się urodził
Dla mnie w mieście jest za ciasno, wśród pojazdów, kurzu, spalin,
Ja w zieloną idę ciszę, ścieżki pełne słodkich malin.
Myślę leżąc pośród kwiatów, czy w jęczmienia złotym łanie,
czy przypadkiem za pół wieku, coś z tym światem się nie stanie
Chciałbym żeby ten mój świat, przetrwał jeszcze z tysiąc lat,
aby mogły nasze dzieci, z tego świata też się cieszyć.
Rajdowa dziewczyna
G
D
Nikt nie wie dlaczego i jaka jest tego przyczyna
G
w Zagórzu na dworcu zjawiła się jakaś dziewczyna
G
D
Rynsztunek jej składał się tylko z niewielkiej siateczki
G
w siateczce zaś miała na zmianę wyjściowe majteczki
G
D
G
Parura paloma - jak cudnie melodia ta płynie
C
D
G
parura paloma - o naszej rajdowej dziewczynie
Jej oczy objęły Bieszczady nieśmiałym spojrzeniem
lecz zaraz strach prysnął bo czekał przewodnik marzenie
Dziewczyno chodź z nami zawołał przewodnik wesoło
choć nie masz plecaka lecz popatrz jak pięknie wokoło.
Gdy piwko wypiła spojrzała na brać rozśpiewaną
niegłupi to pomysł ja z wami na rajdzie zostanę
a nocleg wypadał w hotelu po nazwą stodoła
i sianko tak pachnie i chłopców gromada ją woła
Jej łono zadrżało na myśl tak okrutną i rzadką
mam szanse jedynie na rajdzie tym zostać mężatką
gdy rajd się zakończył i zapadł już wieczorny zmrok
przyrzekła dziewczyna powrócić w Bieszczady za rok
9
Wędrowiec
Scorpio A. Szarek
a
C
Nie oglądaj się za siebie kiedy wstaje brzask
G
d
a
ruszaj dalej w świat nie zatrzymuj się
Sam wybierasz swoją drogę z wiatrem czy pod wiatr
znasz tu każdy szlak, przestrzeń woła Cię
C G
d
a
Przecież wiesz, że dla Ciebie każdy nowy dzień
Przecież wiesz, że dla Ciebie chłodny lasu cień
Przecież wiesz, jak upalna bywa letnia noc
Przecież wiesz, że wędrowca los to jest twój los
aCGa
Lśni w oddali toń jeziora słyszysz ptaków krzyk
tu odpoczniesz dziś i nabierzesz sił
Ale jutro znów wyruszasz na swój stary szlak
będziesz dalej szedł tam gdzie pędzi wiatr
10
Pielgrzym
Bogusław Nowicki
C
G
C F
Ma pod stopami cierń kamienia
C
e
d G
a ponad głową łachman nieba
C
F
CFC
pielgrzymią torbę na ramieniu
G
C
a w niej spleśniałą pajdę chleba
F
CFC
Wiodą go kręte drogi leśne
F
CFC
strumień obmywa twarde stopy
F
C
FC
uśmiecha się do siebie we śnie
F
G
drzemiąc pod dachem wiejskiej szopy
G7
F
G
C
F
Cóż ci po wędrowaniu - młody posępny człowieku
C
G
C
C7
gdzie cię do licha niesie - co widzisz na brzegu
spójrz na taflę potoku - twe podarte łachmany
gdzie człowieku - cóż ci po wędrowaniu.
A kiedy rankiem w przyodziewek
okrywał drżące swe ramiona
ptaki budziły go swym śpiewem
wstawał i dalej szedł przez pola
Nie zwykł ludzkiego trzymać wzroku
i mówił niewyraźne słowa
nie mógł dotrzymać jemu kroku
niejeden który to próbował.
11
Poszukiwania
Bogusław Nowicki
C
F
Z plecakiem spakowanych myśli
G7
C
wyruszam znowu w świat
C
F
Kto i dlaczego mi to wyśnił
G7
C
z kim będę dzielił czas
O głupie pory ostrogłowów
o pocałunki warg
Spakuję jeszcze raz to wszystko
i znów wyruszę w świat
C
d
Czuję w sobie obecność gwiazd
F
C
Ślepych w dzień - czekających nadejścia nocy
C
d
Odpoczywam w uroku dnia
F
C
Przez chwilę czuję że jestem wolny
Spod grubych skorup kurzu drogi
stary wyciągam sens
z nagryzmolonych myśli nowe
znów do plecaka tchnę
O dzielne nogi gdy powrotów
więcej i więcej wciąż
nie łudźcie drogi sensem potu
gdy nie ma dokąd iść
12
Hej przyjaciele
Piotr Kasperczyk
C
G
F
C
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg
G
F
C
już wędrówki naszej wspólnej dochodzi kres
wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie
odejdziecie sam zostanę na rozstaju dróg
C
G
F
C
Hej przyjaciele - zostańcie ze mną
C
G
F
C
przecież wszystko to co miałem oddałem wam
hej przyjaciele - choć chwilę jedną
znowu w życiu mi nie wyszło, znowu będę sam
Znów spóźniłem się na pociąg i odjechał już
tylko jego mglisty koniec zamajaczył mi
Stoję smutny na peronie z ta walizką jedną
Tak jak człowiek który zgubił do domu swego klucz
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg
już wędrówki naszej wspólnej dochodzi kres
wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie
zamazanych drogowskazów nie odczyta nikt
13
Uwertura do nocy czerwcowej
M. Ochimowska K. I. Gałczyński
D
e
Kiedy noc się w powietrzu zaczyna
G
D
wtedy noc jest jak młoda dziewczyna
Wszystko cieszy ją i wszystko śmieszy
wszystko chciałaby w ręce brać
Diabeł dużo jej daje w podarku
gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku
Noc te gwiazdy do uszu przymierza
i z gwiazdami chciałaby spać
D
e
G
D
Ja jestem noc czerwcowa królowa jaśminowa,
D
e
G
D
zapatrzcie się w moje ręce, wsłuchajcie się w śpiewny chór
Ale zanim dur gwiezdny ją oplótł
idzie krokiem tanecznym przez ogród
Do ogrodu przez senną ulicę
dzwonią nocy ciężkie zausznice
I przy każdym tanecznym obrocie
szmaragdami błyszczą kołki w płocie
Wreszcie do nas pod same okna
i tak tańczy i śpiewa tak
14
W lesie listopadowym
J. Harasymowicz
a
E
a
Wokół góry, góry, i góry
E
a
i całe moje życie w górach
C
G
Ileż piękniej drozdy leśne śpiewają
E
a
niż śpiewak płatny na chórach
Wokół lasy, lasy i wiatr
i całe życie w wiatru świstach
Wszyscy których kocham wita was
modrzewia ikona złocista
G
a
G
C
Jak łasiczki ścieżka w śniegach, droga życia była kręta
d
a
E
a
teraz z lasów zeszła na mnie, młodych jodeł zieleń święta
Nieludzką ręką malowany, jest wielki smutek duszy mojej
lecz nawet złockiej ikonie, ja nigdy nic nie powiem
Ważne są tylko kopuły pieśni, które na górze wysokiej zostaną
nikt nie szuka inicjałów cieśli, gdy cieśle dom postawią
Przyjaciele którzy jemioły czcicie, ważne że chodzicie światem
wkrótce jodełkę zieloną spalicie, aby darzyła was ciepłym latem.
15
A ja będę chodził
Józef Kołodziejczyk - Wątli Kołodzieje
A7
d
C
A ja będę chodził po dolinach
G
a
będę chodził po nizinach
d
G
C
E
i nie spojrzę nawet w stronę Tatr
a
d
C
dC
d
C
Niech tam góry chwalą, niech tam watry palą
a
d
E
a
niech im w smrekach śpiewa las
Niech tam z gór Ci wiosną, krokusy przyniosą
albo jakiś inny kwiat
Niech Cię tam zatrzyma, w jego chacie zima
niech wam śnieg przysłoni świat
dC
16
Żona zabrania
Roszak
e
A7
Tylu kumpli pożeniło się
e
A7
chwalą sobie wspólną drogę - wiem
e
H7
e
A7
alkoholu już nie chwalą nie, żona zabrania
Dawniej gdy kolega młody był
nie żałował zdrowia ani sił
dziś częstując sportem słyszę wciąż co - żona zabrania
Gdy dziewicem był miał zawsze czas
nigdy pierwszy nie powiedział pas
dziś przy kartach wiem że padnie to - żona zabrania
W kawalerskim stanie to był chłop
zanim skoczył zawsze mówił hop
dziś nie skacze małomówny bo wiadomo - żona zabrania
Będąc wolnym strzelcem trafiał w mig
nie prześcignął go w celności nikt
dziś przed strzałem patrzy czy i to - żona zabrania
Przed ożenkiem rządził sobą sam
nie uznawał kajdan żadnych ram
dziś nie głosi prawd i twierdzeń bo - żona zabrania
Ja bym też małżeństwo zawrzeć chciał
na wesele też bym nawet forsę miał
lecz nie mogę zrobić tego bo - żona mi zabrania o!
17
Jesienne wino
Bogdan Koczewski
e
D
e D
Z brzękiem ostróg wjechałem do miasta
e
D
G
pod jesień było czas złotych liści nastał
a
G
D
e
w kieszeni worek srebra - czas do domu
D
C
e
wtem za plecami woła głos
DeD
e
G
D
G
Usiądź razem ze mną - spróbuj mego wina
a
G
z czereśni, wiśni, resztek lata
D
e
choć jesień się zaczyna
e
G
D
G
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami
a
G
D
C
e
zdążysz wrócić do domu, nim noc zawita nad drogami - hej!
DeD
Słońce stało w zenicie, bił południowy żar
a w gardle kurz przebytych dróg
co tam - spocznę chwilę przecież nie zaszkodzi
do przejścia niedaleką drogę jeszcze mam
- a ona kusi
Zbudziłem się w czerwieni zachodu
pod starą karczmą co rynek zamyka
zabrała moje srebro, duszę i ostrogi
zostało pragnienie i tępy głowy ból
- i pamięć jej słów.
18
Dunajec
Adam Mróz K. P. Tetmajer
D
D7
G
e
Nie mój Dunajec szumi mi, nie moja bystra woda
a7
D
Ge
fis
e
Tylko przychodzą stare sny, swoboda, ech swoboda
a
D
Ge
a
D
Ge
Nie przypominaj mi się śnie, młodości mojej zdrowej
a
D
Ge
fis
e
Bo mi żal w piersi dusze rwie, nad siłę ludzkiej mowy
Nikt tak nie kochał smolnych watr, trzasku igliwia stosów
I nikt znad głuchych szczytów Tatr, patrzących w dół niebiosów
I w świecie nikt nie kochał tak, samotnej skalnej drogi
Urwisk gdzie w dole buja ptak, i groza pieści nogi
Gdy ulicą mkną spaliny
A. Malinowski K. Tyszkiewicz
G
A
Gdy ulicą mkną spaliny
D
G
gdy Ci w mieście miejsca brak
wygaś ogień pod kominem
ruszaj z nami znów na szlak
G
C
Bo nie ważne są pieniądze
G
D
bo nie ważny też jest czas
G
C
Gdy cichutko strumyk szemrze
G
D
G
ty zanurzysz w nim swą twarz
Zostaw smutki oraz żale
do plecaka uśmiech włóż
otul szyję ciepłym szalem
i w naturę z nami rusz
Widzisz trawa się zieleni
nie dochodzi spalin swąd
usiądź w drzewa wielkim cieniu
zanim już odejdziesz stąd
19
Ciągle za cienko
Zbigniew Zieliński
D
A
Ciągle za cienko, w życiu idzie nam ciągle za cienko
G
D
bo mamy za mało, i więcej by chciało się
Wierzcie piosenkom, pijcie piwo i wierzcie piosenkom
że gdzieś - ludzie mówią - że jest chyba nie tak źle
D
A
Chyba, może, na pewno
G
D
Odpowiem lecz jutro pomyślę, że to nie tak
Chyba, może, na pewno
Rozstrzygnąć to trudno, bo nikt chyba nie wie jak
Forsę na pociąg, zabieramy se, forsę na pociąg
i gnamy na zachód okrągłe miliony zbić
Strasznie wysoko zamierzamy dojść - za wysoko
a któż wie na pewno, czy łatwiej będziemy tam żyć
Chyba, może, na pewno
Odpowiem lecz jutro pomyślę, że to nie tak
Chyba, może, na pewno
Rozstrzygnąć to trudno, bo nikt chyba nie wie jak
G
D
A
Każde jutro jest lepsze niż gdziekolwiek dzisiejszy dzień,
G
D
A
Każda chwila opóźnia tyle, że nie chce się lepiej
Durne poglądy - uważacie, że durne poglądy
lecz myślę, że czasy niepewne nastały nam
Czyś ty niemądry, zapytacie mnie, czyś ty niemądry
a ja się zająknę i taką odpowiedź dam
D
20
Ziarnko maku
B. Pfeifer Cz. Miłosz
a
D
e
Na ziarnku maku stoi mały dom
a
D
G
e
Pieski szczekają na księżyc makowy
a
D
e
I jeszcze nigdy tym makowym psom
a
D
C
D
że świat jest większy - nie przyszło do głowy
a
D
G
e
Ziemi to ziarnko - naprawdę nic więcej
a
H7
e
A inne ziarnka - planety i gwiazdy
a
D
G
e
I choć ich będzie nawet sto tysięcy
a
D
C
D
Domek z ogródkiem - może stać na każdym
Wszystko w makówce, mak rośnie w ogrodzie
Dzieci biegają i mak się kołysze
A wieczorami o księżyca wschodzie
Pieski szczekają to głośniej, to ciszej
e
e
21
Mijanie
Bogusław Nowicki Jarosław Dzierżak grupa Toruń
a
G
a
Dzień kolejny minął
C
G
a e
dzień co nic nie przyniósł
C
G
a e
jeszcze się nie skończył
C
G
a
a już nowy wyrósł
C
G
a
e
Tyle dni minęło tyle marzeń
C
G
a
e
tylu ludzi przeszło tyle zdarzeń
C
G
a
e
tyle marzeń sennych się nie spełniło
C
G
a
tyle dobrych gwiazd ubyło
Tyle słów powiedział
słów co nic nie znaczą
może kogoś uraził
czyjeś oczy płaczą
Znowu czasu mijanie
znowu minął dzień
komuś przyniósł radość
komuś smutek zeń
22
A co nam jeszcze
M. Nowak P. Bakal
a
D
G
e
A co nam jeszcze przyjdzie utracić, co mamy zyskać
C
D
G
Na co się skarżyć, w co się bogacić i w naszych listach
C
D
G
C
O czym będziemy pisywać jeszcze oprócz pogody
e
a
D
Jakich będziemy doznawać dreszczy, prócz tych od chłodu ?
a7
D
E7
I czy się spełni chociażby jedno nasze wołanie
a7
D
E7
zanim zakuje nas w swoje drewno dąb na polanie
A co nam jeszcze przyjdzie zapomnieć, co zapamiętać
Jakie figury przyjmować co dzień, jakie od święta
I jakich rozmów i jakich gestów przyjdzie się uczyć
Ku jakim celom i jakim miejscom dążyć i kluczyć
23
Fortuna
C
F
Fortuna kołem się toczy
C
G
ktoś pcha ją, kto inny pogania
C
F
fortunę ktoś zauroczył
C
G G7
do dzisiaj szukają drania
C
F
A świat się ciągle zmienia
C
G
i postęp kroczy i kroczy
C
F
a ludzie wciąż biegnąc wkładają
C
G
C
tę samą opaskę na oczy
Fortuna kołem się toczy
od knajpy do knajpy świata
przy stołach pijani bogowie
szukamy swego Piłata
Judasz trzydzieści srebrników
już wpłacił na nowe mieszkanie
Piłat znów ręce umyje
i znowu w łapę dostanie
Życie jak pieniądz się toczy
brzęczą jałmużną słowa
fortuno, jak ten świat istniał
gdy jeszcze nie znałaś koła ?
24
Piosenka dla Grażki
A. Poniedzielski
D
e
D
Posłuchaj Grażko nowej piosenki
D
e
D
o rudym majstrze z głową jak płomień
E
G
D
Ten majster Grażko słowa próbuje
e
D
e
D
jak życie swoje, poskładać w dobry wiersz
D
e
Dzyń, dzyń, krople kap, kap
G
A
D
To stary kran dzwoni że pora już spać
D
e
Puk, puk, puka do drzwi
G
A
D
pluszowy miś, by w łóżeczku z Tobą chrap, chrap
I wiecznie szuka po całym domu
słówek wygrzanych ciepłem Twych dłoni
Lecz nie wiedzieć czemu ostatnio znajduje
Coraz więcej zziębniętych, przemoczonych i chorych
Nad miastem nocą jak rudy cień
czupryna majstra pochyla się
Gdy zaśniesz Grażko majster wyruszy
na spacer w głąb pióra, po mleko i po chleb
25
Kiedy góral umiera
Babsztyl
D
D7
Kiedy góral umiera, to góry z żalu sine
G
D
pochylają nad nim głowy, jak nad swoim synem
A
e
G
D
A w oddali szumi bór, odwieczną pieśń bukową
A
e
G
D
a on długo się sposobi, przed najdalszą drogą
Kiedy góral umiera, to nikt po nim nie płacze
cicho czeka, aż kostucha w okno zakołacze
Oczy jeszcze raz podniesie, wysoko do nieba
by pożegnać góry swoje, by im coś zaśpiewać
D
e
Góry moje, wierchy moje, otwórzcie swe ramiona
G
D
niech na miękkim z mchu posłaniu cichuteńko skonam
D
e
Ojcze mój halny wietrze powiej ku północy
G
D
ciepłą drżącą swoją ręką zamknij zgasłe oczy
A
e
G
D
Bym mógł w ziemię wrosnąć, strzelić potem do słońca smreczyną
A
e G
D
i na zawsze szumieć już, nad swoją dziedziną
Kiedy góral umiera, to dzwony mu nie grają
cicho wspina się do bramy, góralskiego raju
Tylko strumień po kamieniach żałobną nutę składa
tylko nocka chmurnooka górom opowiada
Kiedy góral już umrze, to nikt nie układa baśni
tylko w niebie roziskrzonym mała gwiazdka gaśnie
Ziemia twardą szorstką ręką tuli go do siebie
by na zawsze mógł już zostać, pod góralskim niebem
26
Połoniny niebieskie
Adam Drąg
C
F
C
Gdy nie zostanie po mnie nic
F
C
oprócz pożółkłych fotografii
e
F
C
G
błękitny mnie przywita świt
C
F
C
w miejscu co nie ma go na mapie
FC
G
FC
A kiedy sypną na mnie piach
gdy mnie okryją cztery deski
to pójdę tam gdzie wiedzie szlak
na połoniny na niebieskie
Powiezie mnie błękitny wóz
ciągnięty przez błękitne konie
przez świat błękitny będzie wiózł
aż zaniebieszczy w dali błonie
Od zmartwień wolny i od trosk
pójdę wygrzewać się na trawie
a czasem gdy mi przyjdzie chęć
z góry na ziemię się pogapię
Popatrzę jak wśród smukłych malw
wiatr w przedwieczornej ciszy kona
trochę mi tylko będzie żal
że trawa u was tak zielona
27
Chyba już czas
Adam Drąg
C
C7
G
Zwinięte w kłębek drogi, liczą na twój czas
C7
F
G
C
zamieniony w wielkie słońce dzień powoli gasł
C
e
F
G
Chyba już czas wracać do domu
C
G
F
G
w słońcu się chyli wierzbiny liść
C
e
F
G
Chyba już czas wracać do domu
C
G
F G C
W ciszy powrotów iść i iść
Po zielonej mokrej ziemi głośniej śpiewa wiatr
by najkrótszą drogę znaleźć wróży z liści kart
Światło dnia już pobłądziło w drzewach i na ścieżce
nie okryty zmrokiem został tylko wyraz "jeszcze"
G7
28
Ech muzyka
Adam Drąg K. I. Gałczyński
G
D
Oddajcie mi te małe skrzypce
C
G
może na skrzypcach wygram
C
G
wiatr i pochyłą ulicę
D
G
D
i noc co taka niezwykła
G
A
D
Ech muzyka, muzyka, muzyka
G
A
D
FIS
spod smyka zielony kurz
h
A
D
lecą gwiazdy zielone spod smyka
G
A D
damy karo bukiety róż
Uwzględnijcie mizerne granie
i nie bijcie gdy wezmę źle
jakiś ton na strunie baraniej
na G, D, A czy E
Prowadzi muzyka za smykiem
drzewa w niemej podzięce
oczami za smykiem suną
zgrubiałe duże ręce
Na moście stoją przez liście
światło na smyk się sypie
słuchajcie to dziecko nuci
w czarodziejskim pudełku skrzypiec
A
29
Ludzie dbają o siebie
A. Grotowski A. Waligórski
C
G
F
C
Ludzie dbają o siebie, ludzie dbają o siebie ,ludzie dbają o siebie stale
uważają na siebie i chuchają na siebie noszą ciepłe skarpety i szale
Zażywają mikstury, wybierają się w góry
by oddychać pełnymi płucami
zabijają kurczaki przyrządzają przysmaki
i wzmacniają swój wątły organizm
A tu lata mijają, a ci ludzie wciąż dbają
góry, kury, mikstury et cetera
lecz rzecz dziwna tym niemniej, choć to nie brzmi przyjemnie
co raz gdzieś jakiś człowiek umiera
Inni wzrokiem go mierzą, patrzą ale nie wierzą
czasem któryś z nich westchnie "O rany"
szepczą do siebie w sieniach "Józek popatrz na Henia - choć nieboszczyk, a jaki zadbany"
A potem po pogrzebie, znów jest słońce na niebie
ten sam cykl widać znów w świetle słońca
ludzie dbają o siebie , ludzie dbają o siebie ,
ludzie dbają o siebie do końca
30
Bukowina I
Wojciech Bellon
a
G
E
a
W Bukowinie góry w niebie postrzępionym
G
E
a
w Bukowinie rosną skrzydła świętym bukom
C
G C
minął dzień, z wiatrem z hal rozdzwoniony
G
E
a
d
E a
i nie mogę znaleźć Bukowiny - i nie mogę znaleźć
G
C
G
a
chociaż gwiazdy mnie prowadzą - ciągle szukam
W Bukowinie zarośnięte echem lasy
w Bukowinie liść zieleni się i złoci
śpiewa czasem banior śpiewnym basem
i nie mogę znaleźć Bukowiny - i nie mogę znaleźć
choć już szukam godzin krocie i dni krocie
W Bukowinie deszczem z chmur opada
okrzyk ptasi zawieszony w niebie
nocka gwiezdną gadkę górom gada
i nie mogę znaleźć Bukowiny - i nie mogę znaleźć
choć mnie woła Bukowina wciąż do siebie
31
Pejzaże Harasymowiczowskie
Wolna Grupa Bukowina
G
D
Kiedy wstałem w przedświcie a Synaj
C
e
Prawdę głosił przez trąby wiatru
G
D
Zasmreczyły się chmury igliwiem
e
C
D
Bure świerki o góry wsparte
I na niebie byłem ja jeden
Plotąc pieśni warkocze bukowe
I schodziłem na ziemię za kwestą
Przez skrzydlącą się bramę Lackowej
G
C C7 G
I był Beskid i były słowa
G
C
C7
Zanurzone po pępki w cerkwi
D
baniach rozłożyście złotych
C
D
G
smagających się wiatrem do krwi
Moje myśli biegały końmi
Po niebieskich mokrych połoninach
I modliłem się złożywszy ręce
Do gór, do Madonny Brunatnolicej
A gdy serce kroplami tęsknoty
Jęło spadać na góry sine
Czarodziejskim kwiatem paproci
Rozgwieździła się Bukowina
32
Majster bieda
Wojciech Bellon
C
F
Skąd przychodził, kto go znał
C
F G
kto mu rękę podał kiedy
C
G
nad rowem siadał - wyjmował chleb
e
a
serem przekładał i dzielił się z psem
G
F
Tyle wszystkiego co z sobą miał
G
C
- Majster Bieda
Czapkę z głowy ściągał gdy
wiatr gałęzie chylił drzewom
śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd
drogę bez końca co przed nim szła
znał jak pięć palców jak szeląg zły
- Majster Bieda
Nikt nie pytał skąd się wziął
gdy do ognia się przysiadał
wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch
zmęczony drogą wędrowiec boży
zasypiał długo gapiąc się w noc
- Majster Bieda
Aż nastąpił taki rok
smutny rok tak widać trzeba
nie przyszedł bieda zieloną wiosną
miejsce gdzie siadał - zielskiem zarosło
i choć niejeden wytężał wzrok
choć lato pustym gościńcem przeszło
z rudymi liśćmi odpłynął w przeszłość
z rudymi liśćmi odpłynął w przeszłość
z rudymi liśćmi odpłynął w przeszłość
- Majster Bieda
33
Piosenka wiosenna
Wojciech Bellon
a
e
F
G
Zagram dla Ciebie na każdej gitarze świata
a
e
F
G
na ulic fletach na nitkach babiego lata
C
G
C
a
Wyśpiewam jak potrafię księżyce na rozstajach
e
F
dG
i wrześnie i stycznie i maje
e
dG
I zagubione dźwięki i barwy na płótnach Flaminka
e
F
dG
I słońce wędrujące promienia ścieżynką
C
G F
C
Graj nam graj pieśni skrzydlata
e
F
dG
wiosna taniec nasz niesie po łąkach
C
G
CGC
Zatańczymy się w sobie do lata
C G
FGC
zatańczymy się w sobie bez końca
A blask co oświetla me ręce gdy piszę
nabrzmiał potrzebą rozerwania ciszy
Przez okno wyciekł pełno go - teraz chmara wronia
dziobi się w dziobach końcach, a w ogonach ogoni
A pieśń moja to niknie to wraca
i nie wiem co bym zrobił gdybym ją utracił
34
Pechowy dzień
Waldemar Chyliński
D
Wiatr przystojny w garniturze
a
chce podobać się złej chmurze
G
D
chmura w złości go przepędza
Wiatr się schował w jakimś oknie
jest szczęśliwy że nie moknie
a miał wkrótce chmurze być za męża
F
C A7
d
Lecz nie jest źle, mogło być gorzej
F
C
D
czasem w życiu zdarza się pechowy dzień
Wiatr szczęśliwy w wolnym stanie
zawsze stać go na zawianie
zawsze stać go na samotny spacer
A niejedna chmura teraz
kocha cierpi i umiera mówiąc
wietrze mogło być inaczej
35
A może tylko nam się zdaje
Waldemar Chyliński
a
d
a
Wśród ciszy tej co w nas śpi
G
a
a może tylko nam się zdaje
d
a
Budzi się on - wielebny krzyk
G
a
i ból co rośnie razem z płaczem
F
G
C
a
Wierzymy w każdą miłość, nocy i dnia
F
G
C
Wierzymy w każdy ranek i każdy wieczór
F
G
C
a
Wierzymy w każdą prawdę - gdy trzeba spać
F
G
a
Wierzymy w byle co - by nie czuć
Nad głową noc, a noc jak koń
i niepokoju tyle we mnie
Gdzieś leci świat, gdzieś pędzi dom
ktoś bliski znika nam bezwiednie
Gdy ręką dnia dotykasz chmur
a może tylko ci się zdaje
Myślisz, że w nocy to nie był ból
nie krzyk nad twoim małym krajem
36
Jesienna zaduma
E. Adamiak J. Harasymowicz
e
Nic nie mam
F
e
zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem
e
F
e
Nawet nie wiem jak tam sprawy za lasem
G
Fis
h
Rano wstaję - poemat chwalę
e G
D H7
e
Biorę się za słowo jak za chleb
e
G
Rzeczywiście tak jak księżyc
a
e
D
a e
Ludzie znają mnie tylko z jednej jesiennej strony
Nic nie mam
Tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet
Nie zważam na mody byle jakie
Piszę, wyłącznie piszę uczuć starym drapakiem
37
Wróżby wiosenne
J. Reiser
C
a
d
Jeśli chciałbyś być moim światem
C
G C
muszę wiedzieć czyś tego wart
C
a
d
Musisz spotkać mnie kiedyś latem
C
G
C
by powróżyć z akacji kart
F
B
F
Licz jak chcesz, lecz pamiętaj o tym
d
C G
żeby został choć jeden liść
C
A
dF
Jeśli chciałbyś być moim światem
C
G
C
wiesz już teraz z czym do mnie przyjść.
Jeśli chciałbyś mieć ze mną dzieci
muszę wiedzieć co wiedzie los
Siądź na pniu kiedy słońce świeci
by się wsłuchać w kukułki głos
Licz jak chcesz i pamiętaj o tym
żebyś miał z sobą chociaż grosz
Gdy poczujesz mej ręki dotyk
możesz przesłać mi kwiatów kosz
Jeśli chciałbyś być moim niebem
muszę wiedzieć czy wytrwasz w tym
Czy się manna rozmnoży chlebem
czy rozwieje w niebieski dym
Spójrz na gwiazdy nad swoim domem
może znajdziesz mej gwiazdy blask
Jeśli chciałbyś być nieboskłonem
otwórz okno w wieczoru czas
Jeśli chciałbyś układać wiersze
muszę wiedzieć czy będę w nich
W wierszach łzy przecież są najszczersze
łzy radości i godzin złych
Licz jak chcesz sylab nieporządek
obyś rymu nie zgubił gdzieś
Jeśli chciałbyś popłynąć z prądem
napisz dla mnie choć jeden wiersz.
38
Jaworzyna
J. Reiser
a
Letni deszcz po dachówkach szumi
e
D
spać się kładzie każdy kto umie zasnąć
a
zasnąć gdy pada letni deszcz
a
Rzeki się pod mostami cisną
e
D
tysiącem kropel drążą swe pismo na szybach
a
na szybach kładzie cienie zmierzch
C
F
Jaworzyna górom się kłania
C
F
z pod obłoków szczyty odsłania
G
F
C
G
pogoda będzie - jutro będzie ładny świt
C
F
Rozchmurzyła się Jaworzyna
C
F
już nie płacze śmiać się zaczyna
G
F
C
pogoda będzie jutro nie będzie smutny nikt
Noc się ściele na lasach mokrych
gasną światła w oknach domów samotnych
w nocy samotność gorsza jest
Ludzie się kryją w swoich myślach
zamknięte drzwi zamknięte oczy - sen blisko
blisko za oknem szczeka pies
39
Wody tatrzańskie
Seta
C
G
C
F
Wyjdźcie z kamieni zielone wody
C
G
F
G
węże płynące w ziemi podskórnie
C
G
C
F
falą popłyńcie w niebo swobody
C F C F C G
C
obłokiem, obłokiem, obłokiem nad turnie
C7
F
C
G
G7
I deszcz wytryśnie z wielką swobodą
F
C
G
G7
i runie potok wielkiej Siklawy
a
F
C
G G7
i góry, góry popłyną z wodą
a
G
C FCG
jak wolna flota do sławy
Jeziora śpiące rozsadźcie skały
podnieście słońce w dymiących misach
wysoko w górę, gdzie minerały
żyją i świecą, żyją i świecą, żyją i świecą na Rysach
Ziemia powstanie na całość wzrostu
i ponad głową krzycząc głosami
skoczy natchniona z lądu jak z mostu
by parskać, by parskać, by parskać oceanami
40
Gdy mnie kochać przestaniesz
J. Hnatowicz A. Sikorowski
C
F
C
Gdy mnie kochać przestaniesz to powiedz
d
G
F C
powiedz kiedy mnie kochać przestaniesz
C
F
C
to się człowiek wypłacze jak człowiek
d
G
C
w białym łóżku nad ranem
Nie przysyłaj mi listów ostatnich
nie owijaj w bawełnę słów paru
lepiej siądźmy do ciepłej kolacji
pod okapem wieczoru
G
F
C
Na talerzach świecy blask
G
F
C
dymi waza pełna gwiazd
e
F
C
a pod stołem kot się łasi
e
F C
G C
coś stuknęło na tarasie - może wiatr
Piętro wyżej ćwiczą wista
a zawiane towarzystwo
coś przed bramą wykrzykuje
stróż i tego nie daruje - stróż artysta
Posiedzimy tak sobie we dwoje
pośród spraw których nigdy nie było
potem w starym zacisznym pokoju
znowu wyznasz mi miłość
Gdy mnie kochać przestaniesz bez racji
powiedz o tym od razu kochany
wtedy zjemy kolejną kolację
na wieczoru dywanie
41
Tawerna pod pijaną zgrają
G. Bukała
C
G
a
F
Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem
C
G0
d7
G
licho sosny garbate do reszty wykrzywia
C
E
a
F
Brzegiem nocy wędrują bezdomni tułacze
C
F
G
C
a
i nikt nie wie skąd idą - jaki wiatr ich przywiał
F
G
C a
Do tawerny pod pijaną zgrają
F
G
C a
do tańczących rozhukanych ścian
F
G
C
A
i do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają
F
G
C
aFG
nie pytając czyś Ty kiep, czy drań.
Kiedy wiatry noc chmurną przegonią za wodę
gdy pół słońca, pół nieba, pół morza rozpali
Opuszczają wędrowcy uśpioną gospodę
z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali
A w tawernie pod pijaną zgrają
spływa smutek z okopconych ścian
a dziewczyny z półgrosików amulety układają
na kochanie, na tęsknotę i na żal
Kiedy chandra jesienna jak mgła Cię otoczy
kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną
zamiast siedzieć bezczynnie i płakać lub psioczyć
weź węzełek na plecy, ruszaj w świat nieznany
Do tawerny pod pijaną zgrają
do tańczących rozhukanych ścian
i do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają
nie pytając czyś Ty kiep, czy drań.
42
Jeszcze nie wracam do domu
R. Schubert
C
G C
Jeszcze nie wracam do domu
F C
G
C G
jeszcze idę przed siebie dzień lub dwa
C
G C
Jeszcze nie wracam do miasta
F
C
G
C
jeszcze z wiatrem, pod wiatr, gdzie Bóg da
C
G
a
F
Zielony plecak wezmę ze sobą do zielonego lasu
C
G
D
G
i będę wolny będę miał dużo wolnego czasu
C
G
a
F
Nocą ogień rozpalę gdzieś i będę grzał przy nim dłonie
C
G
F
C
G
gitary tylko tak mi brak, i tak mi tęskno do niej
Słońce mi skórę spaliło, włosy potargał mi wiatr
błota mi buty zmoczyło, i ktoś pieniądze skradł
Woda lśni w promieniach słońca, marszczy ją czasem szkwał
ach gdybym miał ją tu ze sobą, ach gdybym tak gitarę swą miał
Zostały za mną pola i lasy, zostały rozstajne drogi
coraz chłodniejsze są już wieczory i trochę bolą nogi
Szkoda że trzeba wracać do domu, trzeba opuścić te drzewa
choć od godziny pociąg mnie wiezie, na przekór wszystkim śpiewam :
43
Niech się leje piwo z nieba
R. Krauze
a
F
C
Forsy brakło nam na szlaku zamrożona w PKO
d
a
E
a
dziwnie sucho jest w plecaku coca-cola to nie to
Pot już z ciała wyparował, dookoła suchy step
do campingu długa droga, tam jest poczta, tam jest sklep
a
Niech się leje piwo z nieba
d
a
piwo to jest życia blues
d
a
Właśnie piwa nam potrzeba
E
a
niech więc leje się do ust
Przybyliśmy tam wieczorem, sklep zamknięty chce się spać
przy ognisku na gitarze smutną pieśń ktoś zaczął grać
A w manierkach czysta woda, rankiem wyruszymy znów
będzie piwo i pogoda, chodźmy spać - przyjemnych snów
Muszka plujka
Wały Jagiellońskie
a
E
Muszka plujka i żuczek gnojarek
a
stanowili dość dobraną parę
d
Ona była plujka, a on tak jak żuk
a
E
a
i żyli szczęśliwie, choć im brakło nóg
Muszka plujka i żuczek gnojarek
co dzień rano wokół krowiej kupki odprawiali balet
ona była plujka, a on nie miał wujka
a na dodatek nie miał nóg , ten żuk
Muszka plujka i gnojarek żuczek
ona była wierna, on miał kilka innych suczek
w miłosnej euforii szybko mijał czas
lecz to trwało krótko, bo zabił ich gaz
Taka to historia smutna lecz prawdziwa
ona była plujka, on był stary dziwak
lecz skąd gaz spytacie, cień się plujki błąka
to wina ogrodnika, bo drań puścił bąka
44
Choroby W
Wały Jagiellońskie
C
F
Na biwaku, w plecaku, na ognisku, w półmisku,
G
C
G
na złazie, gdzieś w bazie, i na patelni w spółdzielni,
Na rajdzie, ktoś znajdzie, na ziemi, w kieszeni,
na wodzie i w trawie, i na wiejskiej zabawie
F
C
G
C
Choroby W, choroby W, choroby W wciąż grożą nam
F
C
G
C
G
Choroby W, choroby W, choroby W wciąż tu, tu i tam, mniam, mniam
Na Japie, ktoś złapie, na Bazunie ktoś wsunie
a to na dowód tego, że nie boi się niczego
Na talerzu, w Sandomierzu, na szlaku, w chlebaku
na nodze, po drodze, i na kaszce w menażce
Na gitarze, przy barze, na befsztyku w słoiku
w pociągu, w Elblągu, i na buzi u Józi
Na szczycie, w kokpicie, na misce w walizce
na Basi i Teresce, oraz w WC na desce
C
45
Tibu dibu daj
Psychoza - Toruń
CFG
E
Panią coś rzuca tak w takt muzyki, zaraz to pani stolik wywróci
A
E
zwykle to ja wywracam stoliki, gdy mi niedobrze i straszny ucisk
H7
A
E
H7
czuję pod czaszką i przywiązują mnie do łóżeczka.
Ja pani mówię niech pani nie czka, ja pani czkawkę na pamięć znam:
najpierw wódeczka, potem usteczka, a potem małe tibu dibu daj
Pani się krzywi i ciężko wzdycha, ja przecież forsę wykładam na stół
niech pani zrobi coś z tym do licha, coś na tę nudę, na ten nastrój
Ja przecież czekam, gdy nie mam przed kim, przed panią klękam
Ja panią proszę, a pani stęka, proszę niech pani wykona plan
Trochę piweńka moja maleńka, a potem małe tibu dibu daj
Nie widzę pani w dymie knajpianym, ktoś mi na głowę kufel nacisnął
czy widzi pani kontury ściany, poza tym dymem buty mię cisną
A rano wyjdę żyły wypruwać dobrym uczynkom
Niech pani świat mi maluje szminką, ja już i tak nie odróżniam barw
Najsampierw winko moja dziecinko, a potem małe tibu dibu daj
Pani upadła kiedy stół walnął, a dokumenty z torebką mi w ręce
dziwne nazwisko, nowa moralność, zdjęcie z dowodu zrobione w łazience
Ciekawy model, taka bezwstydna, a taka grzeczna
Dla wszystkich chętnych liczona w pęczkach i polecana większości z nas
najpierw wódeczka, potem usteczka, a potem małe tibu dibu daj
46
Turystyczna samba
Do góry dnem
C
G
C
Niedługo dzień się zakończy, ogniska zapłonie blask
F
C
G
koszulę w trzech miejscach rozdartą, załatasz kolejny już raz
A potem ze złością wspomnisz fałszywy drogowskaz ten,
co zamiast w góry zawieść, nad morze wyprowadził cię
C
Turystyczna samba zna wiele dróg
G
C
wybierz którąś z nich, nie żałuj nóg
G
z turystyczną sambą wesoło jest
C
więc zaśpiewaj z nami jeżeli chcesz
(Tibi ribi bi - po ro po, po)
Aura ciebie nie głaszcze, raz słońce raz zimno i deszcz
znowu zbłądziłeś, wlazłeś w chaszcze, przemoczone buty co za pech
Potem z furtką się długo mocujesz, by wejść na zielone łąki
przed krową w panice uciekasz - trudne są te rajdowe początki
Znowu dałeś ciała, nie pierwszy to raz
chyba już nikomu nie spojrzysz w twarz
Choć w około mówią, niewielka to rzecz
ale plama zawsze plamą jest
C
47
Wędrowanie
Po Co - grupa związana z Klubem Piosenki Stajnia w latach 1981 -1982
Słowa i muzyka - Andrzej Starzec
a
G
E
a
Rozwichrzone nad głową sosny rosochate
a
G
E
a
biegną niebem chmurki - owieczki skrzydlate
C
d
G
CE
Senne oko jeziora zda się na w pół drzemie
a
G
E
a
kolorowe sady słodkie niosą brzemię
C
G
C
a
E a
A nam czegoż więcej potrzeba - powiedz nam
C
G
F
C
a E a
Powiedz nam lesie i drogo piaszczysta - powiedz nam
Połoniny zielone przepastne doliny
ukwiecone łąki strojne jak dziewczyny
Płaczka wierzba przysiadła na przydrożnym rowie
matka żegnająca ruszających w drogę
Przemierzamy drożyny jak wędrowne ptaki
co na niebie kluczem wyznaczają szlaki
Dokąd, dokąd tak pędzisz uskrzydlony bracie
pędzisz nie bez celu - już we krwi to macie
48
Zew gór
Byle
a
C
Kiedy już góry mrok gęsty przykrywa
d
E
potoki grają monotonny song
a
C
Gdy stoków szeptów nic już nie przerywa
d
E
do Ciebie we śnie wraca znowu on
Ten miły chlupot błota pod butami
szlak nie przetarty pośród zboczy gór
Ten zew pamiętasz całymi latami
i co rok wracasz wędrować wśród chmur
Jadąc do domu pociągiem spóźnionym
gorąca kąpiel w myślach gdzieś Ci tkwi
Senne powieki wiszą jak zasłony
a stukot kół przypomina Ci
49
Daj mi panie jeszcze czas
Byle
C
G
Na szlaku zbrukanym setką nóg
F
C
starzec znaczył ślad swój nikły
C
F
A w około jesień tkała
G
dywan z kolorowych liści
A on stawał tylko gdy
gdzieś przy drodze świątki stały
przed kapliczką klękał prosił
starczym głosem słabym
C
G C
F
C
Daj mi Panie jeszcze czas - jeszcze jeden szlak do przejścia
C
G C
F
C
G
wiosnę witać jeszcze raz - odrobinę szczęścia
Nie daj zginąć w tłocznym mieście
gdzie wzrok w perspektywie ścian
ginie i nie dojrzy więcej
jak się chwieje zboża łan
Niechaj padnę gdzieś na szlaku
grób chcę mieć przy drodze
i strudzony mi wędrowiec
nowiny opowie
Poszedł starzec dzień za dniem
modląc się po drodze
a gdzie upadł gdzie ma grób
dopytać nie mogę
Tylko czasem w górach gdzieś
wędrowiec szczęśliwy
siedząc pod samotnym krzyżem
słyszy echo tej modlitwy
G
50
Deszczowe popołudnie w Chałupie
26-08-1981
J&J
C
I znowu pada znów są chmury
d
znowu na dworze brzydko jest
G
G7
i drzewa mokre tam za oknem
C
G
i ptaki mokre - ciągle deszcz
Kropelki wody kapią z dachu
i smętnie nucą piosnkę swą
Czy padać nigdy nie przestanie
bo pada chyba setną noc
Deszcz ...
I cały sierpień rozmazany
a przecież lato miało być
A tam na dworze za szybami
to tylko ciągle szumi deszcz
I słońce chyba już nie wyjdzie
bo zapadane jest na śmierć
a my musimy siedzieć w domu
i tylko gapić się w ten
Deszcz .....
51
Gonitwa
J&J
C
F
C
Co dzień się budzisz rano wcześnie
C
G
C
i zdaje Ci się że trwasz we śnie
chciałbyś coś zrobić - wielkiego coś
nie możesz zacząć - jakby na złość
F
C
G
C
A życie trwa - jak co dzień - dzień
F
C
G
C
do przodu gna i goni Cię
Przed Tobą życie nowe już jest
Sny o potędze skończyły się
Wybiegniesz jutro w tę szarość dnia
I tak się zacznie gonitwa
Życie wciąż płynie w upiornym śnie
i tłumy ludzi biegają gdzieś
Chcieliby przestać - odpocząć tak
lecz jak tu stanąć - nie wiedzą jak
Idziesz ulicą dokoła gwar
ludzie wciąż biegną przed siebie tak
Ten sam film w kinie - już trzeci raz
może byś poszedł - gdybyś miał czas
Czy deszcz czy słońce, czy pada śnieg
ty nie masz czasu oglądać się
Aż kiedyś wreszcie szarego dnia
skończy się twoja gonitwa
A życie trwa - jak co dzień - dzień
bez Ciebie gna - i goni gdzieś
52
Czasem łapię się na tym
Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty)
G
D
G
Czasem łapię się na tym, że się grzebię w przeszłości
przysięgaliśmy sobie wytrwać w naszej miłości
Ty kochałaś powoli ja skakałem jak pchełka
Dziś ja jestem za cienki, a Twa miłość za wielka
C
G
Ale wiem, z oczu Twych
C
G
uśmiech Twój mówi mi
C
G
że tej nocy jeszcze raz, jeszcze raz
D
G
będzie nam fajnie przez - jakiś czas
Sam troskliwie wybrałem to wspaniałe mieszkanie
okna są w nim za małe, nic nie wisi na ścianie
jedno tylko jest łóżko, tylko jedna poduszka
aż do rana się modlę żebyś wreszcie tu przyszła
Lubię patrzeć jak ona się dla mnie rozbiera
naga mięknie w ramionach gdy miłość w niej wzbiera
Całym ciałem porusza, jest odważna i piękna
gdybym już nie zapomniał, chciałbym o tym pamiętać
53
Kochałem Cię dziś rano
Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty)
G
Kochałem Cię dziś rano, ust naszych ciepła słodycz
e
jak senna złota burza, nade mną Twoje włosy
C
Przed nami na tym świecie też inni się kochali
G
i w mieście albo w lesie, też tak się uśmiechali
e
A teraz trzeba zacząć rozłączać się powoli
C
D
Twe oczy posmutniały, maleńka nie wolno się żegnać w ten sposób
GDG
Na pewno Cię nie zdradzę, odprowadź mnie do rogu
ja wiem że nasze kroki skrzyżują się ze sobą
Twa miłość pójdzie ze mną, a moja tu zostanie
Będziemy się zamieniać jak brzeg i morskie fale
Czy miłość to kajdany, nie mówmy lepiej o tym
Twe oczy posmutniały, maleńka nie wolno się żegnać w ten sposób
Kochałem Cię dziś rano, ust naszych ciepła słodycz
jak senna złota burza, nade mną Twoje włosy
Przed nami na tym świecie też inni się kochali
i w mieście albo w lesie, też tak się uśmiechali
Czy miłość to kajdany, nie mówmy lepiej o tym
Twe oczy posmutniały, maleńka nie wolno się żegnać w ten sposób
54
Kołysanka rolnika
C
G
Noc już idzie nad wioskę, światłość ciemnością zamyka
do snu się kładzie obejście przodującego rolnika
C
Kury poszły na grzędę, jutro wstaną jak ludzie
kogut gdzieś się łajdaczy, nie można go będzie dobudzić
Krowy śpijcie spokojnie po wieczornym udoju,
połóżcie puste wymiona na ciepłym swojskim gnoju
Byku wybycz się dobrze, byku ufamy tobie
od Ciebie przecież zależy czy wzrośnie bydła pogłowie
Osiołek zasnąć nie może, ma przy żłobie dylemat
że kiedy zostanie osłem, nie będzie miał już w czym wybierać
Świnie już światło zgasiły, zamknęły od chlewa drzwi
jeszcze czasem przez okno pokażą swój świński ryj
Śpij spokojnie Ursusie, śpij spokojnie bizonie
niech ci się przyśni w nocy szybka obsługa w POM'ie
Śpią już sierpy i kosy, na dziś skończona robota
jutro znów będą kosić kłosy na wagę złota
I tylko cep w kącie płacze klnie na mechanizację
bezużyteczne dziś cepy - tworzą cywilizację
I jeszcze smuga światła wypadła z otwartych drzwi
gospodarz wyszedł z domu by zrobić wieczorne sik
55
Śmiech
P. Gintrowski K. M. Sieniawski
C
F
C
Bardzo śmiesznie jest umierać, kiedy żyć byś chciał
F
C
dE a
nosić miano Oliviera, kiedy jesteś Braun
Jak zabawnie chcieć i nie móc, lub nie chcieć i móc
dziś Romulus jutro Remus - jutro trup, dziś wódz
Chciałbyś lecieć za widnokrąg - miasto Ci się śni
Czemu żyć chcesz Pinokio, w korowodzie złych dni
Bardzo śmiesznie wstawać rano, kiedy spać byś chciał
i z twarzyczką roześmiana wychodzić na raut
Jak zabawnie myśleć o czymś, kiedy braknie słów
prosto z pełni w sen wyskoczyć, w roześmiany nów
Chciałbyś słońce, musisz moknąć - myśląc - w to mi graj
Nie umieraj Pinokio - jeszcze jedną noc trwaj
56
Mury
Lach Grande J. Kaczmarski
a
E
a
E
On natchniony i młody był ich nie policzył by nikt
a
E
a
E
a
on im dodawał pieśnią sił śpiewał że blisko już świt
Świec tysiące palili mu znad głów podnosił się dym
śpiewał że czas by runął mur oni śpiewali wraz z nim
E
a
Wyrwij murom zęby krat
E
a
zerwij kajdany, połam bat
d
a
a mury runą, runą, runą,
E
a
i pogrzebią stary świat
Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów
niosła ze sobą starą treść dreszcze na wskroś serc i głów
Śpiewali więc klaskali w rytm jak wystrzał poklask i brzmiał
i ciążył łańcuch zwlekał świt a on wciąż śpiewał i grał
Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas
i z pieśnią że już blisko świt szli ulicami miast
Zwalali pomniki i rwali bruk ten z nami, ten przeciw nam
kto sam - ten nasz najgorszy wróg a śpiewak także był sam
Patrzył na równy tłumów marsz
milczał wsłuchany w kroków huk
a mury rosły, rosły, rosły
łańcuch kołysał się u nóg
57
Śpiworowiec
J. Ginter
C
F
C
Myślę sobie leżąc w śpiworze,
F
C
G
C
co też na górze dziać się dziś może
czy wieją wiatry, czy gonią mgły,
czy deszcz leje, czy słońce lśni
Bo ja lubię leżeć w puchowym śpiworze
i żaden chłód mnie stąd wygnać nie może
Chcecie to idźcie w te góry, w te chmury,
wsadźcie na głowy deszczowe kaptury
Ale nie ważcie się budzić mnie,
kiedy leże sobie w śpiworze i śnię
Śnię sobie jakby to dobrze było
gdyby co dzień w górach słońce świeciło
a mnie na życzenie o każdej porze
dwóch murzynów po górach nosiło w śpiworze
Leżę sobie w meloniku i w muszce
na pachnącej siankiem mięciutkiej poduszce
bo ja jestem elegancki nawet w śpiworze
czym niestety nie każdy pochwalić się może
Leżę sobie i liczę dwie pchły
które dziś do śpiwora wskoczyły mi
Bo ja bardzo lubię leżeć w śpiworze
i żadna pchła mnie stąd wygryźć nie może
58
Nie lada głupstwa
S. Krajewski A. Osiecka
C
G
Nie lada głupstwa się mówi we śnie
nie lada czyny się czyni po winie
C
G
G
A czy to pięknie, czy też nie, to każdy chłopiec wiedzieć powinien
F
C
G
C
o leli lo, o leli la, a czy nam coś to wiedza da
Cyrkową sztuczką kończysz grę
lecz trudno życie przetańczyć na linie
A bywa tak, że gdy bardzo się chce
to nikt nie kocha nas w czarnej godzinie
Czy warto wiośnie mówić nie
i mrozić chłodem co samo przeminie
Czy warto serce zamieniać we łzę
dla wszystkich ludzi nie starczy wszak wina
A czy to pięknie, czy też nie, wiedzieć powinna każda dziewczyna
o leli lo, o leli la, a czy nam coś to wiedza da
59
Dziad Kaczorowski
Jacek Kleyff
C
G
Co tam widać w perspektywie - góra łachów i się rusza
C
to Jaś Kaczorowski wstaje, szukać szczęścia w starych puszkach
C
G
By się nie przejmować życiem podśpiewuje pieśń radosną
C
G
Sam dokładnie nie pamięta, czy kaszubską, czy krakowską
W szary ranek rusza w miasto, drzwi śmietnika już zamyka
wczoraj z walizeczkami gwiazdor, dzisiaj z worem jak słoikarz
Towarzyszka jego życia, zeszła całkiem już na marne
twarz od wódki fioletowa, garb na plecach, oczy sarnie
Chce zanucić coś do marszu lecz zapomniał jak piosneczka
szła i chyba nigdy nie wie, czy to marsz , czy "Szła dzieweczka"
Społeczeństwo obok biegnie, a dziad siedzi czyta neon
każdy chętnie się pociesza, że ten dziad to jeszcze nie on
Wiec dlatego Kaczorowski chce odwiedzić urząd miejski
by zatwierdzić nowy etat - wolny dziad obywatelski
Ja tu niżej podpisany, w myśl pożytku ze mnie w mieście
w nawiązaniu do tobołów, dawać mi tu cztery dwieście
A tymczasem w barze POSTIW gra węgierski Locomotiv
dziad zanuci, z resztek podje, przecież świetnie zna melodię
Tak to śni nasz pierwszy skrzypek, lęka się że dziadem będzie
chciałby mary złe odgonić i występować jak najprędzej
Nagle budzi go dyrygent - To galówka Kaczor nie śpij
Teatr Wielki - przedstawienie - a on zrywa się do pieśni:
G
60
Ballada o Janku Wiśniewskim
Krzysztof Dowgiałło, Mieczysław Cholewa
a
E
a
E
Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni, dzisiaj milicja użyła broni
G
C
E
a
dzielnieśmy stali i celnie rzucali - Janek Wiśniewski padł
a
Na drzwiach ponieśli Go Świętojańską, na przeciw glinom, na przeciw tankom
chłopcy stoczniowcy - pomścijcie druha - Janek Wiśniewski padł
Huczą petardy ścielą się gazy, na robotników sypią się razy
padają dzieci, starcy, kobiety - Janek Wiśniewski padł
Jeden zraniony, drugi zabity, krwi się zachciało słupskim bandytom
to partia strzela do robotników - Janek Wiśniewski padł
Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta, przez niego płaczą dzieci, niewiasty
poczekaj draniu, my cię dostaniem - Janek Wiśniewski padł
Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska idźcie do domów skończona walka
świat się dowiedział, nic nie powiedział - Janek Wiśniewski padł
Nie płaczcie matki, to nie na darmo, nad stocznią sztandar z czarną kokardą
za chleb, za wolność, za nową Polskę - Janek Wiśniewski padł
61
Kiedym stawił się u nieba wrót
Małgorzata Bratek
C
G
C C7
Kiedym stawił się u nieba wrót,
F
G
C C7
przed Najwyższym się stawić kazali
F
G
C F
Pan zapytał Cię - jakeś swe życie wiódł
C
G
C
- Jak to jak - budowałem socjalizm
Na to rzecze Pan - cóż w tym za treść
synu jaśniej mów, drżę z ciekawości
budowałem świat jak głosi wieść
dobrobytu i sprawiedliwości
Miałeś szczęście więc - powiada Pan
żeś poznał go, żeś życia w nim zaznał
bo ja taki świat bez nędzy i zła
próbowałem sam stworzyć od lat
Nie udało się ty zatem mów
cóżeś zdziałał w tym świecie - jak w niebie
ileż pięknych to uczynków i słów
wzbogaciło twe życie i ciebie
Lepszy znałeś świat - na pewno więc
żyłeś mądrzej wśród szczęśliwszych ludzi
życiem godnym, prawdziwym, co sens
bierze z wiary że nie próżno się trudzić
To wspaniałe tak, tak, tak przeżyć swe dni
Pan raduje się, więc przerywasz od razu
Budowaliśmy socjalizm i
Na nic więcej nie było już czasu !
62
Bajeczki babci Pimpusiowej
A. Grotowski A. Waligórski (45 zwrotek )
C
F
C
D
G
Zbudował wilk elektrownię, lecz by prąd uzyskać spalał w niej cały węgiel, z kopalni od liska.
C
C7
F
C
F
C
G
C
Kopalnia z elektrowni cały prąd zżerała, stąd brak światła i węgla - ale system działa.
Latał sobie z radarem pewien gacek młody i po drodze omijał przeróżne przeszkody.
Lecz właśnie gdy się cieszył że je tak omija, wpadłszy na jedną z przeszkód rozbił sobie ryja
Kiedyś pijany zając włóczył się po rżysku, a spotkawszy niedźwiedzia naprał go po pysku.
Niedźwiedź wpadłszy do domu krzyknął: Leokadio, coś się chyba zmieniło - włącz no szybko radio.
Kiedyś olbrzymi niedźwiedź kucnąwszy na łące, w dość niewybredny sposób podarł się zającem.
Zając się potem żonie chwalił przy obiedzie: wiesz stara nawiązałem współpracę z niedźwiedziem.
Chomik zbierając zboże do swej norki ganiał, a obok dobry niedźwiedź chomika osłaniał.
Potem zżarł mu te plony, wytarł łapą mordę, wydupczył biedne zwierzę i przypiął mu order.
Dwie myszy były kiedyś dumne niesłychanie, że je kocur zaprosił do siebie na śniadanie.
Jakoż było śniadanie, kocur dwakroć mlasnął, potem ziewnął, pierdnął i z powrotem zasnął.
Dziobał raz wróbel glistę - glista przerażona, a on ją zaczął dziobać - dziobem od ogona.
Dziobie ją, dziobie, dziobie, podziobał ją trocha, a wtem glista powiada - Stary, mów mi Zocha!
Dmuchał żabę chuligan, raz kawał świntucha, dmucha ją, dmucha, dmucha, dmucha, dmucha, dmucha.
Wtem bęc - z żaby królewna piękna się wyłania, a ten skurwysyn wcale, nie przerwał dmuchania.
Zapylała raz pszczółka pewnego badyla, wtem czuje że od tyłu też ją ktoś zapyla.
Patrzy się, a to truteń , niejaki Zenobii. Morał: Rób dobrze innym - tobie też ktoś zrobi.
Udzielał raz wywiadu kotek że jest zdrowy, wtem uszka mu odpadły, oczki wyszli z głowy.
Pękł mu brzuch, ogon, płuca i głosowa struna, wreszcie zdębiał, ocipiał, zesrał się i umarł.
Spotyka raz tchórz tchórza idąc po podwórzu, i woła - ty nie w pracy, mój ty drogi tchórzu.
Wziąłem pracę do domu - dyrektor się zgodził, co rzekłszy, wszedł do środka i tam się zesmrodził.
Wraca zając po balu, w dość nietrzeźwym stanie, patrzy, a zajęczyca z niedźwiedziem na sianie.
Skoczył zając, lecz zaraz z wściekłości ochłonął, - niestety- rzekł, niedźwiedzie u nas pod ochroną.
Złapał niedźwiedź świstaka idąc raz pod górkę, a pragnąc na nim świstać, chciał mu dmuchać w dziurkę.
Świstak - chodu, lecz zanim schował się do chaty pisnął - mógłbyś przynajmniej chamie przynieść
kwiaty.
Płakał niedźwiedź przed lisem, pijąc wraz z nim wódę, - Ty wiesz, mam czworo dzieci, ale wszystkie
rude.
Ha - krzyknął lis obłudnie, ukrywszy twarz w dłoniach, mój syn także jest rudy - ktoś nas robi w konia.
Wyjrzała glista z dziury i wesoło gwizda, Wtem patrzy - z drugiej dziury sterczy druga glista.
Dalejże ją uwodzić, a ta rzecze srogo: Odwalżesz się kretynko, ja jestem twój ogon.
63
Prosiła glista słonia raz w nietrzeźwym stanie: Bardzo mnie plecy swędzą, podrap mnie kochanie.
Słoń podrapał, i ryknął śmiechem jak armata: Stara, co się wygłupiasz, coś taka plaskata
Raz kiedyś jurny wróbel w miłosnej euforii, Chwalił się, że zajeździ kobyłę historii.
Lecz kiedy wyładował temperament dziki, Kobyła stwierdziła: chyba mam owsiki!
Szedł po ciemku staruszek, byłby wpadł na krzaczek. Ale mu w tym momencie zaświecił robaczek.
Zacny staruszek mruknął, no jakoś mi leci. Choć żem stary, to jednak robaczek mi świeci.
Raz słowik śliczne pienia wywodził na żerdzi. A obok usiadł śmierdziel, wypiął się i śmierdzi.
Przestań - błaga go słowik - bo mnie tu szlak trafi. Trudno - odrzekł śmierdziel - każdy robi co potrafi.
Przeniósł się szczur do miasta, rozejrzał się z wolna. Patrzy - a za nim drepcze mała myszka polna.
Wtedy szczur oburzony rozdarł na nią pyska. To straszne jak ta wiocha do miasta się wciska!
Spotkał raz pancernika pancernik wśród mięty. I pyta go: a cóżeś ty taki wyrośnięty?
Na to ten duży wydał ryk okropnie gromki. I odrzekł: tażesz ja jestem pancernik Potiomkin!
Kiedyś baca krótkowidz z owieczki korzystał. Dziwiąc się, że mu ona nie beczy lecz śwista.
Dopiero na kolegium mu wytłumaczono. Że wyryćkał świstaka, co jest pod ochroną.
Siedziały raz dwie myszy popod polną miedzą. Siedzą tak sobie, siedzą, siedzą, siedzą, siedzą.
Siedzą, siedzą wtem nagle w srogi wigor wpadły. Jak nie hycną do góry! I z powrotem siadły.
Zniosła strusica jajo, całe na zielono. Struś w krzyk: z kim mnie zdradzasz ty niewierna żono!
Skąd mam wiedzieć - odparła - pytasz jak głuptasek. Wszak wiesz, że jak na mnie krzykną, chowam
głowę w piasek.
Walczył orzeł z sępami, aż obrósł w legendę. Niestety, przy okazji podłapał gdzieś mendę.
Wszyscy pytają orła, jak walczyłeś, świergol. A menda w krzyk: spuściliśmy tym sępom wpierdol.
Współczuły raz sąsiadki pani koliberek. Pani mąż to ma raczej mały kaliberek.
Owszem, odrzekła żona nie wstydząc się zwierzeń. Lecz za to na sekundę do dwustu uderzeń!
Słysząc kiedyś że chomik podreptał po zboże, Chomikowa wpuściła królika w swe łoże
Wtem nagle chomik wraca ze wściekłości blady a ona w krzyk – joj Niusiek to ty już z Kanady?
Raz do koguta z krzykiem przybiegły kurczaki Tata – lis porwał mamę i wlecze ja w krzaki
Kogut tak się śmiać zaczął że aż wpadł do ścieku Widać że moja stara jest jeszcze na fleku.
Wyryćkał lisek kotka, na sianku przy płotku, i spytał jak oceniasz ten mój wyczyn kotku?
Cóż, rzekł kotek, przez miesiąc nie będę mógł siedzieć, lecz gdyby nie ty, to by mnie wyryćkał
niedźwiedź
Raz chory niedźwiedź pierdział budząc miłosierdzie, a suseł mu oklaski bił po każdym pierdzie.
Czy ten suseł zwariował? Spytał dzięcioł śledzia. Nie – śledź odparł – to rzecznik prasowy niedźwiedzia.
Dwa liski w jednym gnieździe mieściły się z trudem, więc na zewnątrz sterczały im dwie dupy rude.
Widząc to docent Wołczew2 zaczął bić im brawo, bo myślał że to rude - to jest Rude Pravo.
2
Wsiewołod Wołczew - bułgar, twardogłowy, ortodoksyjny komunista o poglądach zamkniętych w epoce stalinowskiej, szef Katowickiego Forum
Partyjnego w 1980 r.
64
Raz opos na pustyni napotkał oposa I powiada: - Cześć stary, chcesz trochę kokosa?
- Dziękuję - rzekł uprzejmie opos do oposa - Ale tak prawdę mówiąc wolałbym kaktusa
Spotkał królik lisicę ponętną i rudą I powiada: - Chcesz stara, nauczę cię dżudo?
W rezultacie ten królik płaci alimenta, Na cztery śliczne, małe, tłuste królisięta
Kiedyś tak muchę tse-tse niecnotę przyparło, Że z jednym samcem tse-tse pognała na tarło
Dalej zetseć się z tsaskiem (strasny to wysiłek), Ona tse-tse, on tse-tse, aż się starli w pyłek
Szukały dwa bizony jakąś bizonicę Wtem nagle jeden wrzasnął: - O, widzę samicę!
Po chwili jednak wraca i jęczy bidula: - Tfu, ale żem się naciął, to była "Vistula"!
Spotkał królik oślicę kiedyś w leśnej głuszy; Myślał, że to królica, bo ma długie uszy,
Przy czym dziwnie dorodna, wielka jak chałupa. Więc aż jęknął z zachwytu: - Rany, ale dupa!
Dorwał raz kocur nutrię nad wodą przy buku, A że był nieźle spity, chciał jej zrobić kuku
- Po pierwsze - rzekła nutria - ja też jestem samiec, A po drugie się śpieszę, bo dzisiaj gra Chamiec.
Złapał raz Rybak Rybkę Złotą, która w strachu Przyrzekała, że załatwi mu podróż na zachód,
Lecz gdy mu załatwiła, przybiegł do niej z mordą: Ja chciałem do Frankfurtu, ale nie nad Odrą!
Siedziała zającowa raz na kretowisku, A zając to zobaczył i bęc ją po pysku
Za co bijesz? - jęknęła nieszczęsna kobieta Bo znam ja - odrzekł zając - tego świnię kreta
Wszedł mrówkojad do knajpy wśród przyjaciół grona I pyta: - Czy są świeże mrówki faraona?
Na to wchodzi faraon Też by sobie pojadł, Więc pyta: - Czy dziś w karcie jest świeży mrówkojad?
Przyszedł gość do doktora, biada na swe zdrowie - Jakaś mi żaba - mówi - wyrosła na głowie
- Umówmy się - odrzekło to zwierzę niegłupie - Nie ja jemu na głowie, lecz on mnie na dupie
Chciano raz o słowiku zasięgnąć opinii, Więc się o tę opinię zwrócono do świni,
A świnia napisała w rubryce "uwagi": Słowik ma bardzo mały przyrost żywej wagi
Doniósł struś, że mu żonę poderwał koliber Milicjant w śmiech: - On ma przecież za mały kaliber
Struś wtedy poruszył cały komisariat: - Owszem, kaliber mały, lecz koliber - wariat
Raz gronkowiec złocisty wyjechał w Bieszczady Wraca, patrzy, a żonę rwie mu krętek blady
- Jak mogłaś? rzekł gronkowiec, we łzach topiąc smętek - Wszak on brzydki i blady - Blady, ale krętek!
Lis i wróbel, ambitni obaj przeciwnicy Kłócili się, kto lepiej dogodził słonicy
Słonica, zapytana, rzekła cierpkim tonem, Że faktycznie coś jej piszczało pod ogonem
65
Małe stacje
słowa: Agnieszka Osiecka muzyka: K. Sobolewska wykonanie: Szmeldz Paka
C
e
F
C
Są małe stacje wielkich kolei nieznane jak obce imiona
F
C
F
G
Są małe stacje obcych kolei jakiś napis i lampa zielona
Na takiej stacji, dawno już temu z daleka jadąc daleko
widziałem dziewczynę w niebieskim szaliku jak piła gorące mleko
F
C
F
C
Teraz tamtędy nigdy nie jeżdżę i miasto moje daleko
F
C
G
C
lecz myślę czasami o tamtej dziewczynie jak piła gorące mleko
G
C
F
C
Może to dobrze, żeby tu była, może to ma jakiś sens
F
C
G
C
jak ona śmiesznie to mleko piła, gapiąc się na mnie spod rzęs
Mam swoje sprawy, inne podróże i nie tamtędy mi droga
lubię ulice wesołe i długie i neonowe światła na rogach
Może ma chłopca tamta dziewczyna może wybrała się w świat
albo po porostu może jest głupia, jak jej siedemnaście lat
Zresztą to przecież nie ma znaczenia, mieszkam naprawdę daleko
i tylko czasami myślę o niej, jak piła na stacji mleko
Może to dobrze, żeby tu była, może to ma jakiś sens
jak ona śmiesznie to mleko piła, gapiąc się na mnie spod rzęs
66
Ciężarówka Zocha
G
a
Gdzieś poboczem mlecznej drogi potrącając gwiazd latarnie
C
G
moje serce, moje serce za mną gna
Patrzy za mną księżyc, srogo patrzy, jak się serce garnie
za pazuchę, gdzie już deszcz i ranna mgła
Gdzieś poboczem mlecznej drogi Zocha moja ciężarówka
po plandekę wypełniona starym mitem
wiezie buty i ostrogi na wciąż za wysokie progi
może zdąży przed kolejnym świtem
Gdzieś poboczem mlecznej drogi odrapani umęczeni
staczamy się w dół ciągle niżej
wielkie góry już za nami, zostaliśmy znowu sami
ja i moja ciężarówka Zocha
Gdzieś poboczem mlecznej drogi gdzie nie przejdziesz suchą nogą
my suniemy bo Bóg dał tak kiepski kurs
przez ostatni łuk triumfalny potem zakręt tak fatalny
Zocha na boga gdzie ty gnasz
Gdzieś na ukos mlecznej drogi, gdzie wciąż za wysokie progi
staczamy się w potrzask snu
Pieskie życie już za nami, zostaliśmy znowu sami
ja i moja ciężarówka Zocha
67
Nie ma drogi do nikąd
Wały Jagiellońskie
D
A
G
Nieporadni, wielcy grają gdzieś, na cymbałach swojej wyobraźni.
Przy butelce, czasem bez niej też, paląc wiele, mówiąc niewyraźnie.
Pęka jedno, pęka drugie szkło, zdanie pada - teoria przepita.
To nie ważne, że już zna się to, nawet lepiej że ktoś, gdzieś to czytał.
D
A
Nie ma drogi do nikąd,
G
D
nie ma drogi bez celu,
A
załatwiło niewielu, ma to teraz tak wielu.
Więc się cieszmy i klaszczmy,
nie za wiele wesela,
cóż innego my mamy,
- po sobocie niedziela
D
D
Jak radośnie i lekko się tworzy, kiedy wszystko się umie i zna.
Nie pamiętasz - to drugi dołoży - i pasuje, i leży, i gra.
Wymyślamy drogi pełne szans - przedeptane jak sopockie molo.
Odkrywamy świat gdy mamy gaz, i śpiewamy czasem zamiast "sto lat":
Nie oddamy
C
Nie oddamy Chinom Związku Radzieckiego
F
C
nie oddamy Chińczykowi Kraju Rad
Zdrastwuj Wania - kiedy przyjdzie co do czego
my czuwamy - wy możecie smacznie spać
G G7
F
G
Za tym pustym stepem państwo jest ogromne
C
G
żółty człowiek tam ogromny ostrzy nóż
C
rozmyślając o straszliwej wielkiej wojnie
F
G
jak by wasz Rosjanie wielki zniszczyć ród
Nikt nie zrobi z Moskwy pólka ryżowego
i nie będzie nikt na Kremlu sake chlał
Więc Rosjanie już nie uczcie się chińskiego
język polski w zupełności starczy wam
G G7
C
68
Kombajn Bizon
Wały Jagiellońskie
e
G
Już na polu wstawał świt wdzierał się w tę noc jak zgrzyt
A
C
D
budził nas, odbierał sen, nastał nowy, nowy dzień
Antek oczy przetarł i kalesony zdjął ze drzwi
z trudem się wcisnął w nie, myśląc nie, nie będzie źle
Z kubła zimnej wody łyk w gardło wdarł się niby krzyk
a chleb choć dość czerstwy był, smakował mu dodawał sił
Jajecznica z jajek trzech do szaleństwa wzburzyła krew
a gdy kogut zapiał już, gdy skończył jeść on błyszczał tuż
C
e
Ten jego kombajn Bizon
Ten jego kombajn Bizon
Kierownicę ujął w dłoń przeżegnał się - beret na skroń
w stacyjce kluczyk raz i dwa i spalin kłąb i silnik gra
Już na polu za łanem łan i wykonany za planem plan
a w sercu radość albo gniew, słoneczko świeci gdzieś zza drzew
Na jego kombajn Bizon
Na jego kombajn Bizon
Do południa z nieba żar, a on tak chciał ze wszech miar
aby nic i ani kłos, na polu tym był całą noc
i wokół dawno ciemno już, na spracowanym czole kurz
a on przed siebie ciągle gna, w księżyca blasku czerwienią gra
Ten jego kombajn Bizon
Ten jego kombajn Bizon
69
Sekutnica
C
Kobieta to jest takie homo
d
że z nią nic nigdy nie wiadomo
G
Może na przykład beż przyczyny
C
G
Cię doprowadzić do ruiny
Albo wymyśli jakiś kawał
że tylko nagły serca zawał
Dlatego właśnie do kobiety
są przyczepione epitety
To sekutnica, to hetera, to jędza zmora et cetera
to grzęzawisko, dno i marazm i wszystkie kataklizmy naraz
A wieszcz raz jeden popularny
powiedział o niej "puchu marny"
A inni znów antagoniści
źródłem nieszczęścia zwą ją aliści
Kiedy się czasem komu zdarza
kobietę ciągnąć do ołtarza
ja wtedy biorę go za rękę
i śpiewam jemu tę piosenkę
Mimo tych wszystkich wad niestety
żyć dziś nie można bez kobiety.
Kobieta na ziemskim padole
Spełnia niezwykle ważną rolę.
70
Ballada o krzyżowcu
Mirosław Hrynkiewicz
e
a
Wolniej, wolniej wstrzymaj konia dokąd pędzisz w stal odziany
C
D
pewnie tam gdzie błyszczą w dali Jeruzalem białe ściany
Pewnie myślisz że w świątyni zniewolony Pan twój czeka
żebyś przybył Go ocalić żebyś przybył Doń z daleka
Wolniej, wolniej wstrzymaj konia byłem dzisiaj w Jeruzalem
przemierzałem puste sale, Pana Twego nie widziałem
Pan opuścił Święte Miasto, przed minutą przed godziną
w chłodnym gaju na pustyni z Mahometem pije wino
Wolniej, wolniej wstrzymaj konia, chcesz oblegać Jeruzalem
strzegą go wysokie wieże, strzegą go mahometanie
Pan opuścił Święte Miasto, na nic poświęcenie Twoje
Po cóż niszczyć białe wieże, po co ludzi niepokoić
Wolniej, wolniej wstrzymaj konia, porzuć walkę niepotrzebną
porzuć miecz i włócznię swoją i jedź ze mną i jedź ze mną
Bo gdy szlakiem ku północy podążają hufce ludne
ja podnoszę dumnie głowę i odjeżdżam na południe
71
Hiob
Jan Krzysztof Kelus
a
E
a
Żył, był z Biblii Hiob, można się założyć
dziesięć razy tyle co , nam się uda pożyć
Jak to pojąć ma mędrzec czy idiota
że gdy konał Hiob był syt dni swego żywota
a
Czemu, czemu tak, Czemu, czemu tak,
E
nie starcza dni, nie starcza nam lat
Czemu żaden goj3, ani żaden Żyd
a
nie umiera dzisiaj syt
Żył był Icek Blum na sposób człowieczy
czasem się pomartwił, czasem się pocieszył
Żył był Icek Blum na swój sposób ludzki
to co było Ickiem Blum pochowali w kucki
Żył był morski wilk rodem z portu w Gdyni
czasem zrobił dobrze coś czasem się ześwinił
Gdy zmarł morski wilk jak obyczaj każe
w worku z żagli go przez bord spuścili żeglarze
Żył był Tutko Jan zwyczajny profesor
doktor gerontolog żył lat aż dziewięćdziesiąt
Żył lat prawie sto ten profesor Tutko
zanim umarł westchnął że było kurwa krótko
Żył był szczep czy klan gdzieś na wyspach Fidżi
starców kijem tłukli tam żeby im obrzydzić
Jak na to się oburzać za bardzo
czy to pomysł lepszy był niż domy dla starców
Coś tak ględził raz fizyk teoretyk
że się kurczy z biegiem lat czas jak twarz kobiety
Jak tu orzec czy fizycy się mylą
dla mnie jest ekspertem bard stary dziwkarz Wilon
Rok dla dziecka to nie chce się uwierzyć
jedna siódma tego co taki gówniarz przeżył
Czas na robi szpas i w tym cała wpadka
że dla gnoja rok to, to, co miesiąc dla dziadka
Tak czas ujął raz mistrz Von Schopenhauer
że przyspiesza z biegiem lat w pewnej funkcji stałej
Też mi jeden gracz to samo oznajmił
że ostatni nawet łach szybko gna do stajni
3
goi, goim – żydowskie określenie innowiercy
72
Kubuś Puchatek
C
a
d
G
Był miś Puchatek, misio malutki
sypiał przykładnie, nie pijał wódki
jedną miał wadę wśród zalet tylu
myślał o męskim wciąż seksapilu
Mruczanka, Mruczanka, Mruczanka blues
Kubuś Puchatek mała świntusia
że poniedziałek to zaraz musiał
chwytał telefon co miał pod krzaczkiem
wzywał Prosiaczka i tym Prosiaczkiem
Wtorek przemyślał skrobiąc swą misę
w jakiej pozycji można z Tygrysem
Gdy był pozycję już skombinował
zwabił Tygryska i zdeflorował
W środę zaś Tygrys zdziwił go walnie
gdy się spotkali już neutralnie
Wczoraj nieśmiały, dzisiaj rzekł hardziej
To właśnie Tygrys lubi najbardziej
Czwartek i piątek misio miał z głowy
los podarował mu obiekt nowy
Sam Kłapouchy rzekł doń
"Kolego weź raz biednego Kłapouchego"
Ktoś opowiadał kawał podleca
że z Kangurzycą miał miś "co-nieco"
Lecz to są plotki zazdrosnych panien
Wszak nie był misio erotomanem
73
Wojtusiowy laser
Andrzej Waligórski
a
E
a
Jedzie Wojtek popod lasem, skrajem dąbrowy
a
E
a
wiezie se do domu laser - laser gazowy
d
a
E
a
i pytają go kolesie - po coś go nabył
d
a
d
a
Zobaczyłem go w GS'ie, więc kupiłem swej Teresie
d
a
E
a
czasem cosik kupić chce się - dla swojej baby
Jedzie Wojtek popod lasem - po twardym dukcie
wiezie se do domu laser - czyta instrukcję
a instrukcja jest ciekawa : włączyć do prądu
to ten laser wszystko skrawa, obojętnie stal, czy trawa
to dopiero jest zabawa - prawie bez swądu
Jedzie Wojtek popod lasem – rad że o rany
wiezie se do domu laser - układa plany
niech spróbuje na rowerze jeździć Kaczmarski
to ja w dętkę mu przymierze i kartofle się obierze
i wywierci dziury w serze - by był szwajcarski
Jedzie Wojtek popod lasem - woła wio, wiśta
wiezie se do domu laser tak se rozmyśla
Jak w tym dojdę do biegłości - będzie wygodnie
jest tu paru wrednych gości - przyceluje się w skrytości
i padalcom z odległości podpalę spodnie
Jedzie Wojtek popod lasem - skręcił przy POM'ie
wiezie se do domu laser ukryty w słomie
po podwórzu cielę bryka, kaczki na stawie
wdziera, wdziera się technika, coraz bliżej jest rolnika
jeszcze to nie Ameryka - ale już prawie
74
Dzbany
a
d
G
a
Była sobie dziewczyna jak w zwykłej piosence
d G
C
miała oczy i usta i serce
d
G
C
E
oprócz tego wszystkiego, miała coś niezwykłego
dEa
ręce
d
G
d
Miała duszę artysty który kocha swe dzieło
C
a
C
a
jemu siebie oddaje swój talent i serce
d
G
C
więc lepiła wciąż dniami a i czasem nocami
dEa
dzbany
Białe, żółte, różowe, z kogutami z kwiatami
malowane jak z bajki, jak z marzeń
podziwiali je ludzie znajomi, nieznani jej
dzbany
Aż razu pewnego nieszczęsna godzino
serce wpadło do dzbana - ach biedna dziewczyno
ręce białe omdlały, umarł świat jej gliniany
i dzbany
Jeśli kiedyś na jarmarku kupisz jakiś dzban
to zajrzyj do środka i zobacz co jest tam
może serce dziewczyny odnajdziesz mój panie
w dzbanie
G
E
75
Gnany niepokojem
Elżbieta Kuczyńska
d
F
C
a
D
A kiedy przyjdzie taka wiosna że wystąpi rzeka z brzegów
d
F
C
a
D
zapytasz oczy mając pełne topniejącego śniegu
D
e
A
D
Powiedz, powiedz mi na jakiej wyspie, powiedz mi na jakiej łące
A
C
D
staniesz w miejscu i zapalisz ogień niewygasający
D
e
A
D
Nie wiem, nie wiem czy istnieje ogień po za ogniem myśli moich
A
C
D
przy nim dłoni twoich nie ogrzeję gnany niepokojem
A kiedy przyjdzie takie lato, że las się w puszcze zamieni
zapytasz patrząc niespokojnie oczami zielonymi
Powiedz, powiedz mi za jaką rzeką, powiedz mi za jakim morzem
staniesz w miejscu i zasiejesz pole falującym zbożem
Nie wiem , nie wiem czy nie szkoda nasion, nie wiem czy nie szkoda znoju
kiedy plonów nie doczekam gnany niepokojem
A kiedy przyjdzie taka jesień że ptaki nie odlecą
zapytasz mnie, a oczy Twoje złotem się zaświecą
Powiedz, powiedz mi na jakiej ziemi dasz wytchnienie stopom bosym
zechcesz ujrzeć obok siebie synów jasnowłosych
Nie wiem, nie wiem czy zostawię kogoś, kto mnie nazwie ojcem swoim
ja wspomnienia tylko pozostawiam - gnany niepokojem
A kiedy przyjdzie taka zima, że lód otoczy słońce
podniesiesz na mnie smutne oczy niebiesko błyszczące
Powiedz, powiedz mi pod jakim słońcem, powiedz mi pod jakim niebem
staniesz i zapytasz czy bym chciała stanąć obok ciebie
Nie wiem, nie wiem czy to jest możliwe, żeby dalej iść we dwoje
gdy sam sobie jestem towarzyszem, gnany niepokojem
76
Tańczyć z Tobą
C
Biały obłok, białe cienie, białe krzesło i marzenie - tańczyć z Tobą
C
d
W szarą ciszę otulony, zapatrzony, urzeczony - tańczę z Tobą
C
dGC
Tańczę z Tobą
dG
G
F
A to było - Nie było
C
nie będzie, nie wszędzie i tak
F
A to jednak gdzieś było,
G
zdarzyło się właśnie dziś nam, dziś nam
Ty uniosłaś mnie wysoko, nie pytałem nawet dokąd odpływamy
Wielka chmura nas przykryła i zostaliśmy w niej sami, z wiatrami
z wiatrami
CFCFCG
W szarej ciszy tak fruniemy, razem z wiatrem szalejemy - tańczę z Tobą
W tym zawrotnym tańcu niemym, jak dwa wichry szalejemy - tańczę z Tobą
Tańczę z Tobą
77
Na pięć minut przed zamknięciem baru
Mały Atlas Ludzi
a
Wysączyłeś ostatni łyk
d
w pustej szklance świeci szkło
E
a
w kieszeni masz tylko parę dziur
Twoi kumple odeszli już
obcych twarzy kilka w krąg
i samotność przygniotła cię jak mur
d
a
Chciałbyś jeszcze łyk
d
a
ale nie chce nikt
d
G
C
zafundować kielicha Ci
d
a
Z wolna cichnie gwar
d
a
zostaw już ten bar
d
E
a
za pięć minut portier zamknie drzwi
Weź płaszcz papierosa zgaś
idź powoli w nocy mrok
i cień swój pod rękę mocno chwyć
Całą noc tak bez celu łaź
chociaż plącze wam się krok
i choć zegar zaczyna północ bić
78
Żegnaj Ameryko (Ekspres do Nowego Orleanu)
Billy Haley
C
G
C
Z każdą chwilą z każdym słowem coraz dalej
a
F
C
G
tak na przekór wszystkim wielkim dniom
C
G
a
F
biegnę naprzód w codzienności zasłuchany
C
G
C
i zielone światło daję swoim snom
F
G
C
Żegnaj Ameryko, trzymaj się
a
F
C G
spotkamy się w Nowym Orleanie
C
G
a
F
a na razie krótkie słowa dwa:
C
G
C
Moje uszanowanie
Tylko stukot kół natrętnie przypomina
niepoważne słowa, gesty niepoważne
i życzenie, że gdy podróż się zaczyna
to nie pozwól jej zbyt szybko się zakończyć
Kiedy ciasno jest w wagonie trzeciej klasy
nie zachęca do rozmowy współpasażer
może tak jak ja chce wierzyć w lepsze czasy
slogan co reklamą jedną w głowie płonie
79
Czas wszystko zmienia
B. Dylan
C
G
C
Czy rzekę w swym biegu zatrzymać się da
a
F
G
czy wiatrom zabroni ktoś chmury rozgonić
C
G
C
Czy może znów odżyć liść który raz spadł
a
F
G
i czy może zatrzymać się Ziemia
G
C
G
Jeśli nie czemu czasem dziwimy się tak
C
GC
że i w nas czas wszystko zmienia
Wiec patrzymy przed siebie, mniej ważne jest dziś
i nie ważne co przeszło - to co było odeszło
dzień po nocy, po burzy słońce musi znów przyjść
łez dzisiejszych nie wolno przeceniać
To co wczoraj straciłeś - jutro los odda Ci
bowiem czas, czas wszystko zmienia
Gdy nie chce cię widzieć i zamyka ci drzwi
jakaś ważna osoba, której tak się podoba
Nie stój w progu, nie czekaj i nie przejmuj się tym
wróć do domu, nie okaż zdziwienia
kiedy ważna osoba zjawi się u drzwi Twych
bowiem czas, czas wszystko zmienia
Ojcowie i matki jeśli trudno jest wam
sprawiedliwie osądzić waszych dzieci poglądy
To wspomnijcie że z wami był też problem ten sam
wszystkie znały go już pokolenia
Nie próbujcie z tym walczyć, bo daremny to plan
bowiem czas, czas wszystko zmienia
Z roku na rok niestety nie ubywa nam lat
lecz przynajmniej po części się stajemy mądrzejsi
Mało mądrych jest jednak, mało mądrych aż tak
żeby miało to dla nich znaczenie
że swą wagę utraci każdy ważny dziś fakt
bowiem czas, czas wszystko zmienia
80
Zuzanna
Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty)
C
W swe miejsce nad rzeką zabiera Cię Zuzanna
d
możesz słuchać plusku fali możesz zostać z nią do rana
C
wiesz że trochę źle ma w głowie, lecz dlatego chcesz być tutaj
e
F
proponuje Ci herbatę, oraz chińskie pomarańcze
C
d
I gdy właśnie chcesz powiedzieć że nie możesz jej pokochać
C
d
c
zmienia Twoją długość fali i pozwala mówić rzece, że się zawsze w niej kochałeś
e
F
I już chcesz z nią powędrować, powędrować chcesz na oślep
C
d
C
wiesz, że ona Ci zaufa, bowiem ciała jej dotknąłeś myślą swą
Pan Jezus był żeglarzem gdy przechadzał się po wodzie
spędził lata na czuwaniu w swej samotnej wieży z drewna
Gdy upewnił się że tylko mogą słuchać Go tonący
rzekł, "Wędrować będą ludzie, aż ich morze wyswobodzi"
Załamał się nim jeszcze otworzyły się niebiosa
Wzgardzony, niemal ludzki, jak kamień zapadł wtedy w mądrość twa
I już chcesz z nim powędrować, powędrować chcesz na oślep,
myślisz chyba Mu zaufam, bowiem ciała twego dotknął myślą swą
Zuzanna za rękę prowadzi Cię nad rzekę
cała w piórach i łachmanach z jakiejś akcji dobroczynnej
Słońce kapie złotym miodem na madonnę tej przystani
Pokazuje Ci gdzie trzeba szukać w śmieciach, szukać w kwiatach
Są tu dzieci o poranku, bohaterzy w wodorostach
wszyscy dążą do miłości i podążać będą zawsze gdy Zuzanna trzyma lustro
I już chcesz z nią powędrować, powędrować chcesz na oślep
wiesz że możesz jej zaufać, bo dotknęła Twego ciała myślą swą
81
Ktoś
Jerzy Jurandot Leszek Bogdanowicz
d
G
C
a
Nie wymaga się urody - nie w tym sedno
d
G
C
a
może nie być całkiem młody - wszystko jedno
d
G
C
a
I pieniądze się nie liczą - choćby mogło się wydawać
d
E
a
decyduje zasadniczo jedna sprawa
a
C
Ktoś - niech to będzie ktoś
d
E
wszystko jedno czym się wybił
a
dE
lecz prawdziwy, nie na niby - ktoś
a
C
As niech to będzie as,
d
E
jakiś geniusz lub szaleniec
a
C
dE
a najlepiej ulubieniec mas
d
G
Szybkobiegacz znakomity
C
a
sławny aktor, wódz, polityk
d
E
a
w stu procentach i na wskroś - ktoś
d
G
Ktoś - niech to będzie ktoś
C
a
Ktoś kim się kobieta chlubi
d
E
a
ktoś z kim się pokazać lubi - ktoś
A7
Was nie dosyć adorować i ubóstwiać
wy lubicie czułe słowa, miłe głupstwa
Was nie dosyć adorować, ani nawet kochać szczerze
wam się musi podobać kto was bierze
82
KOR
Wały Jagiellońskie
C
F
C
F
C
G
C
KORcą nas w słoju KORniszony, KORnelia życie mi zatruwa
KORupcja w handlu uspołecznionym, rdza i KORozja blachy wsuwa
Wendeta kwitnie na KORsyce i KORmorany już odleciały
KORea dostała haubice, a nam nadzieję władze dały
C G
F
C
O women don't cry, don't cry, O women don't cry, don't cry,
O women don't cry, don't cry, O women don't cry, don't cry,
KORan żyć karze nam w ascezie, KORona z głowy nam nie spadnie
KORnik buszuje mi w protezie, KORnera biją, a nuż gol wpadnie
KORynt zasłynął z cór swych w świecie, Mickiewicz trafia znów pod strzechy
KORepetytor w gabinecie, KORsarzy uczy słać uśmiechy
KORki z butelek poleciały, KORdiał się leje, lud raduje
KORowody się poustawiały, lecz znów nie będzie bo brakuje
KORweta to jest taki statek, KORekta to poprawka mała
niedługo znów zabraknie kratek, KOrpus to górny kawał ciała
KORespondencję otrzymałem, dziękuję mamo, dziękuję tato
Dziś KORytarzem spacerowałem, bo pan KORpulentny pozwolił mi na to
83
Jeremiasz
Babsztyl
E
D
A
E
Dawno temu daleko stąd, gdzie biedy nikt nie czeka
mieszkał Jeremiasz, prosty człek nad brzegiem srebrnej rzeki
Zacny dom Jeremiasz miał, w nim rosły zdrowo dzieci
dorodne zboża, cudny sad i pstrągów pełne sieci
D
A E
D
E
Jest gdzieś taki kraj, gdzie biedy nikt nie czeka
D
A
E
D
A E
Łatwo dojdziesz tam - brzegiem rzeki
ADADE
Płyną, płyną dni, a każdy dzień piękniejszy niż sny
bo chwalić Boga wielki świat ominął kilka chat
Aż raz na drodze żółty kurz, tętent kopyt słychać tuż, tuż
Stary dyliżans, koni sześć, pocztowy niesie wieść
Jest czas, dobry czas, nim pocztę ktoś przyniesie
trzeba póki trwa cieszyć się, cieszyć się, cieszyć się,
W domu nad rzeką wierzcie mi, radosne było święto
przyszedł z daleka ważny list, samego prezydenta
Lecz radość krótko trwa, nie zawsze słońce świeci
Jeremiasz jedzie walczyć gdzieś za spokój swoich dzieci
Radość krótko trwa, nie zawsze słońce świeci
czasem zwykły list starczy Ci, starczy Ci, starczy Ci
Nie jest trudno stać kiedy masz obie nogi
jak ciężko bracie żegnać się gdy nie znasz kresu drogi
Lecz czasem diablo chce się żyć, tak cudnie pachną trawy
gdy w huku armat, morzu krwi, walczysz o słuszną sprawę
Ciężko żegnać się, gdy powrót Ci się marzy
ziemia pachnie gdy chce się żyć , chce się żyć , chce się żyć
Aż raz Jeremiasz padł wrogowie wzięli górę
i poczuł że już koniec z nim, gdy stanął w cieniu muru
I spytał patrząc w lufy strzelb, cóż wam po mojej śmierci
Milcz łotrze my walczymy dziś za spokój naszych dzieci
Czasem gdy twój los jak okręt się kołysze
zdążysz mimo to zdziwić się, zdziwić się, zdziwić się
84
Tutaj gdzie Muńcuła cień
Hymn Chałupy Chemików
a
d
G
C
Tutaj gdzie Muńcuła cień wzywa Cię w każdy słoneczny dzień
a
d
G
C
tutaj gdzie Danielki szum kołysankę śpiewa Ci do snu
d
G
C
E
tu gdzie zimny oddech gór wiatrem burzy włosy Twej dziewczyny
a
d
E
a
gdzie beskidzki ciemny bór wracasz zawsze bez przyczyny
Puste kartki kalendarza odliczają szare nieme dni
wiatr szaruga Cię nie zraża , Rycerzowej ścieżka Ci się śni
tu w dolinie znajdziesz Chatkę, krąg przyjaciół zawsze uśmiechniętych
kochasz miejsce to jak matkę i dlatego wrócisz tu
Żeby wszystkie baby
Kazimierz Kawulak
F
C
Mówisz mało było tej miłości
G
C
Casanovie wciąż zazdrościsz
F
C
lecz po trzech kolejnych nocach masz już dość
G
C GC
i się modlisz tak na głos
C
G C
Żeby wszystkie baby wyzdychały
G
C
żeby wreszcie spokój chłopom dały
F
żeby wreszcie człowiek mógł się wyspać
G
i nie słyszeć o północy "Bądź mężczyzną"
Rano budzisz się zmęczony śnięty
czujesz się jak z krzyża zdjęty
a tu naga baba maltretuje Cię
więc powtarzasz słowa te
Cały dzionek słyszysz narzekanie
na te nocne nawalanie
A gdy czujesz że za chwilę trafi Cię szlag
to powtarzasz sobie tak
C
85
Ballada o kataklizmie
A. Grotowski A. Waligórski
C
Pachnie maciejką, naftą i serkiem
F
Cipcirybkowscy kopią w ogrodzie
C
Dreptak po wódkę idzie spacerkiem,
F
można powiedzieć, że dzień jak co dzień
C
F
W radiu referat na temat NEP'u,
G
Gwiździejkiewiczom skradli dwie dętki
C
F
A Dreptak właśnie wchodzi do sklepu
G
C
i się uśmiecha do ekspedientki
Kichowiakowie jadą w Bieszczady
Świtalski dostał pocztówkę z Rytra
Dreptak podchodzi wolno do lady
z sakramentalnym "Proszę pół litra"
Od Kociebrzyckiej Proć się wykrada
Ratajczak nogi w miednicy trzyma
a ekspedientka ręce rozkłada
i do Dreptaka powiada "Ni ma"
W zupie się kraulem porusza mucha
pies Karparystki gna za rencistką
A Dreptak mówi Coś pani głucha
nie chciałem wcale chleba lecz czystą
Gwizdalska wlazła z trudem w bikini
do Syrojadków Brzdąccy przyleźli
Taż słyszę mówi ta sprzedawczyni
ale dziś wódki nam nie dowieźli
Pinkowski kończy współczesną powieść
Rybkowski spuszcza synowi wały
Jakżesz tak można wódki nie dowieść
pyta się Dreptak cały zdrętwiały
Marsjanin zjawił się na rozstaju
wilkołak wyjrzał zza lewatywy
pierwszy raz wódki zabrakło w kraju
Dreptak zrozumiał i padł nieżywy
86
Jesień idzie
A. Grotowski
a
A7
e A7 e
Raz staruszek spacerując w lesie
e
A7
h
ujrzał listek pożółkły i blady
e
A7
e A7
i pomyślał znowu idzie jesień
C
h
e A7
jesień idzie, nie ma na to rady
C
D
G
e
I podreptał do chatki przy dróżce
C
D
G
e
i zawołał stanąwszy przed chatką
C
D
G
e
swojej żonie tak samo staruszce
C
h
e
A7
Jesień idzie nie ma rady na to
Zaś staruszka zmartwiła się szczerze
zamachała rękami obiema
trzeba będzie chodzić w pulowerze
Jesień idzie rady na to nie ma
Może zrobić się chłodno już jutro
lub pojutrze najdalej za tydzień
trzeba będzie wyjąć z kufra futro
Nie ma rady jesień, jesień idzie
A był sierpień pogoda prześliczna
wszystko w złocie stało i zieleni
prócz staruszków nikt chyba nie myślał
o mającej nastąpić jesieni
Ale cóż, oni żyli najdłużej
mieli swoje staruszkowe zasady
i wiedzieli że prędzej czy później
jesień przyjdzie, nie ma na to rady
87
Sępy
Marcin Pyda
C
F
Sępy mają to do siebie, że żerują na padlinie
C
G
i co zdechnie to sęp zeżre, bo w przyrodzie nic nie ginie
Nas na sępy nie stać jeszcze, ale zimą w polskie strony
chociaż nikt ich tutaj nie chce, przylatują wrony
C
F
C
Ja nie mogę, człowiek chudy jak ta żerdź
G
a tu jeszcze trzeba karmić ścierwojady
wszystko drogie, nie stać nawet nas na śmierć
a już przeżyć w tych warunkach nie da rady
Ostatecznie można czasem dać co nieco na wróbelka
taki ptaszek dużo nie zje, a zabawnie całkiem ćwierka
Ale jak dać w takiej biedzie gdy wypróżnion spichlerz do dna
wronie co żre ile wlezie, i bez przerwy głodna
Wkrótce przyjdzie lepsze jutro i korzonki będą chociaż
ale trochę strach mnie bierze, że przyleci bocian
Niby słodki lgnie do ludzi, ale większy jest od wrony
i niepokój we mnie budzi jego dziób - długi
Taki bocian - dziwne ptaszę - dziób czerwony kuper biały
swojskie barwy, a nie kracze, znaczy musi farbowany
Wiosną zjawi się przy żłobie z bandą swych kolegów z klasy
każdy będzie trzymał w dziobie najmniej dwa bombasy
(ziewnie, pierdnie i powiedzie nas w lepsze czasy) - alternatywny ostatni wers
88
Zajazd pod różą
Nijak
G
C
G
Dla zakochanych i bezdomnych
C
D
wędrowców których trapi pech
C
D
G
jest jedno miejsce które szczęście im zapewni
C
D
G G7
da ciepłą strawę świeży chleb
C
D
Bo to jest Zajazd pod Różą
G
e
pod różą czerwoną jak płomień
C
D
G G7
gdzie wino płynie strumieniami
C
D
G
Przy dźwiękach gitary czas nam płynie wolno
C
D
G G7
tu możesz zjeść i wypić z nami
Gdy głód cię zdybie gdzieś na szlaku
i nie masz sił by dalej iść
Uśmiechnij bracie się i pędź do zajazdu
on cię nakarmi da ci pić
Choć nie wygodne twoje łóżko
i na poddaszu pokój ten
to czystą pościel masz i w kącie lustro
i co noc własny nowy sen
Wymarzyć można sobie wszystko
to co do głowy przyjdzie nam
i ciemną nocą, kiedy gwiazdy błysną
przyśni się znowu zajazd nam
e
e
89
Piosenka górnicza (I nie ma już)
Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty)
C
F
C
Kobieta w błękitach okrutnej zemsty chce
F
mężczyzna w bieli - to ty, przyjaciół ma wciąż mniej
F
C
Wszystkie rzeki wypełnia starych puszek rdza
G
a w tej jednej ziemi obiecanej pożar trawi las
C
F
C
I nie ma już żadnego listu w skrzynce
F
C
I nie ma już tych winnic pośród wzgórz
F
C
I nie ma już cukierków w bombonierkach wszystkich twych
G
I diamentów w kopalni nie ma już
Więc powiadasz że twój miły odniósł wiele ciężkich ran
w związku z wyżej wymienionym dość poważny kłopot mam
sam widziałem jak pożerał żywcem jedną z pięknych dam
kiedy pierwsi chrześcijanie umierali w klatce lwa
Ach nie jest zbyt wygodnie w kotle czarownicy tkwić
dezynfekcja wrzącą smołą nie pomoże nic a nic
Rewolucji wielka chluba, energiczny bardzo gość
w zabijaniu własnych dzieci wytresował kobiet sto
90
Maestro bezdomny
Wojciech Bellon A. Pacuła
C
C7
Długo w nocy stukają klawisze
F
Fx
nocna lampka płonie do świtu
G G7
C
Co pan pisze, maestro bezdomny
C
co pan pisze
Dziś już takich wierszy nie drukują
każdy dźwiga osobną chandrę
pan nie wierzy, a jednak to prawda
pan nie wierzy
To wszystko zapisane w księgach
mamy nawet wiernych proroków
Więc do przodu maestro bezdomny
więc do przodu
a
Zechciej słuchać - za oknem zgrzyta
C
masowej pieśni ton wesoły
F
G
smutek proszę znika bezboleśnie
smutek proszę ...
Z pejzażu wyszły stare wiatraki
z pieczątką grzesznych - Don Kichoci
a myśmy przeszli do współczesnych
a myśmy przeszli
G7
91
Maleńka kulomiotka
Wały Jagiellońskie
C
A7
D7
G
G7
Maleńka kulomiotka, kobieta moich marzeń i snów
C
A7
D7
G
G7
niewinna jak stokrotka, apetyczna jak pieczony drób
A7
D7
G
C
Ma czym oddychać, ma na czym siąść, nóżkę ma taką, jak moje dwie
A7
D7
G
C
gdyby tylko dała się wziąć, grzeszyłbym z nią nawet w poście
A7
D7
G
G7
C
gdyby tylko dała się wziąć, grzeszyłbym co noc jak lew
Co mi tam przepuklina, co mi tam jakaś rwa kulszowa
kobietka jak malina, i do tego panna i zdrowa
I nic nie zniszczy moich uczuć, choć za górami ona mieszka
do czeskiej panny mam polską chuć i ma laska jest nebeska
do czeskiej panny mam polską chuć i nebeską laskę mam
Fibingerowa Helka, do niej me serce po nocach łka
niby nie taka wielka, a w bicepsie ma czterdzieści dwa
Teoretycznie mógłbym ją wziąć, jeno mnie problem gnębi psia mać
Kto tu właściwie jest słabą płcią i kto kogo winien brać
Kto tu właściwie jest słabą płcią i kto kogo winien brać
92
Dziewczyna
B. Leśmian
C
a
Dwunastu braci wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony
F
G
a poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony
I pokochali głosu dźwięk, i chętny domysł o dziewczynie
i zgadywali kształty ust, po tym jak śpiew od żalu ginie
Mówili o niej: łka więc jest, i nic innego nie mówili
i przeżegnali cały świat i świat zadumał się w tej chwili
F
C
Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem
G
C
i nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem
O prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć dziewczynę rdzą powlecze
tak waląc w mur dwunasty brat do jedenastu innych rzecze
Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił
oddali ciała swe na strwon, owemu snowi co ich kusił
Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, ciała bledną
i wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mają jedną
Lecz cienie zmarłych Boże mój nie wypuściły młotów z dłoni
i tylko inny płynie czas i tylko młot inaczej dzwoni
I dzwoni w przód i dzwoni wspak, i wzwyż za każdym grzmi nawrotem
i nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem
O prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć dziewczynę rdzą powlecze
tak waląc w mur dwunasty cień do jedenastu innych rzecze
Lecz cieniom brakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera
i powymarły jeszcze raz, bo nigdy dosyć się nie umiera
I nigdy dość i nigdy tak jak tego pragnie ów co kona
I znikła treść i zniknął ślad i powieść o nich już skończona
Lecz dzielne młoty Boże mój, mdłej nie poddały się żałobie
i same z siebie biły w mur, huczały spiżem same w sobie
Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem
i nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem
93
O prędzej skruszmy zimny głaz nim śmierć dziewczynę rdzą powlecze
tak waląc w mur dwunasty młot do jedenastu innych rzecze
I runął mur tysiącem ech wstrząsając wzgórz i doliny
a poza murem nic i nic, ni żywej duszy, ni dziewczyny
Niczyich oczu, ani ust, i niczyjego w kwiatach losu
bo to był głos i tylko głos i nic nie było oprócz głosu
Nic tylko płacz i żal i mrok i nieświadomość i zatrata
Takiż to świat, niedobry świat, czemuż innego nie ma świata
Wobec kłamliwych jawnie słów, wobec zmarniałych w nicość cudów
potężne młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów
I była zgroza nagłych cisz, i była próżnia w całym niebie
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z Ciebie
94
C'est la vie
G. Bukała
Że sobie od czasu do czasu golniemy to jeszcze nie powód żeby nas pan proszę pana od alkoholików, i to
w dodatku publicznie przy ludziach. Panu proszę pana brak taktu. A po za tym nie ma pan na nic
dowodów, ani na nasze, ani na swoje usprawiedliwienie. Jak dotąd nawet jednego odcisku palca nie
pozostawiliśmy po sobie w tym życiu, ani my, ani pan, proszę pana.
e A7
D
H0
e
C'est la vie - kogo to dzisiaj obchodzi
A7
D
H0
że c'est, że la, że vie : to tylko puste dźwięki
e
A7
D
Czym pan się tak przejął - proszę pana
H0
e
A7
że ludzie przestali śnić - bo nie mają czasu
D
H0
To jest życie - proszę pana - samo życie
Że la górnego nie potrafimy wyciągnąć? Myli się pan proszę pana. Potrafimy. Tylko że brzmi ono trochę
fałszywie i całkiem nie pasuje do tej melodii. Nasze serca nastrojone są na dużo wyższe tony. Zresztą
w dzisiejszych czasach doczekaliśmy się maszyn które potrafią wygrać za nas dużo wyższe nutki od
górnego la - ot choćby taki klarnet. A w ogóle to czemu się nas pan ciągle czepia.
Że vie - co to znaczy vie - proszę pana? Wyraża się pan niegramatycznie, to znaczy że po polsku nie umie
pan mówić jak należy. Ja wiem, ty wiesz, on, ona, ono - wszyscy wiedzą proszę pana, tylko pan jeden jest
niedoinformowany. I czego pan właściwie nie wie? Jak żyć, czy jak się w tym życiu ustawić? Bo żyć
proszę pana należy pełną piersią. Pan jest po gruźlicy? A czy ma pan na to papiery? Wiec nie ma sprawy,
jest pan nieobecny, usprawiedliwiony.
95
Młodzieniec
a
E
a
A
Nigdy nie myślałem całkiem serio o chłopakach
d
G
C E
zawsze mogłem jakoś bez nich żyć
a
E
a
A
Nigdy nie myślałem, żeby miłość właśnie taka
d
G
CE
spokój mi zabrała - co tu kryć
C
a
d G
Młodzieniec...
Po raz pierwszy go ujrzałem w łaźni zespołowej
jak on nagi pod prysznicem stał
Kiedy schylił się po mydło swoje upuszczone
wtedy mnie ogarnął uczuć szał
Jego biodra były wąskie, barki rozrośnięte
styl, dystynkcja i męskości szał
jego lica były gęstą brodą porośnięte
w krąg uśmiechy do chłopaków słał
Kiedy młodzieńcowi miłość swoją już wyznałem
ciszę wtedy zmącił jego śmiech
Dowiedziałem się tego czego się nie spodziewałem
Już miał swojego chłopaka
Zboczeniec ...
96
Impotent naftowy
a
Istna gorączka złota czy pogoda czy słota
C
ojciec z dziadkiem na zmianę przekopują altanę
kręcą wiercą wiertłami - trzeźwi czy nastrzelani
E
a
E
przesiewają przez sita - a tu jak nie ma tak ni ma
a
E
Bo ja jestem impotent naftowy
a
tytuł szejka i harem mam z głowy
E
wolę raczej jeść zwykłe suchary
a Ea
niźli żyć za petrodolary
I nie straszne są mi kryzysy
politycznych afer kulisy
bo ja jestem Polak uparty
twardy, hardy, lecz nie zażarty
Przekopali już pole podkopali stodołę
gdzie ta żyła, babcia pyta, dziadek wyciągnął kopyta
ojca wzięli pod ochronę, bo nie kopał w dobrą stronę
dziś piłuje bo ma cele, a tu jak nie ma, tak nie ma
97
Idzie bean
J&J, M. Korus, L. Strzelecki
Piosenka z 12 rajdu beańskiego chemików 1980 r.
C
F
Idzie bean borem lasem, olał naukę teraz czasem
C
G
dysponuje więc z ochotą w góry gna
C
F
Choć na niebie czarne chmury, nikt nie może być ponury
C
G
C
kto spróbuje temu szlak po głowie da
F
C
Bean to jest taki gość, który nigdy nie ma dość
G
bezustannie wciąż do gór by się piął
C
F
A studenci całą zgrają dojść do szczytu mu nie dają
C
G
C
każdy student by z beana skórę zdjął
Bean bierze udział w rajdzie, może szczęście swoje znajdzie
różne rzeczy każdy może znaleźć tu
A gdy teraz się nie uda, to okazja będzie druga
- oblej sesję to beanem będziesz znów
98
Zgubione marzenia
słowa: Elżbieta Żołnierz muzyka: Wojciech Jarociński
C
e
F G
Kiedyś gdy byłeś mały
C
e
F G
łódki z kory strugałeś
C
e
F
G
gdzie są dziś, czy odnajdziesz je
Może wpadły do morza
albo z prądem gdzieś płyną
Płyną wciąż, a ty nie wiesz gdzie
C e FG
eFG
Zgubione marzenia
Kiedyś gdy byłeś mały
to podwórka śpiewały
gdzie są dziś, czy odnajdziesz je
Czemu znikły zabawki
gdzie odeszli koledzy
Szukać chcesz, ale nie wiesz gdzie
Zgubione marzenia
Kiedyś któregoś lata
było takie ognisko
ciepła krąg i gitary dźwięk
Potem przyszły jesienie
zimy ślady zostały
ścichła pieśń - czy odnajdziesz ja
Zgubione marzenia
Weźmiesz stary swój plecak
powędrujesz do słońca
nocą dasz pięciolinii znak
Znajdziesz starych dróg ślady
węgle czyjegoś ogniska
wróci śpiew, wróci taki sam
99
Znowu chemia idzie w góry
Piosenka z II Wydziałowego Rajdu Chemików w 1981 r.
C
FG
Znowu chemia idzie w góry
C
FG
idą wychuchane córy
C
FG
nie przejmując się SBP'em4
C
F
C
F
młócą równo, jak chłop cepem
Chleba nie przybędzie z tego
ruszaj z nami więc kolego
olej szkołę i dziekana
padniesz potem na kolana
C
F
G
C
F
G
W góry ruszamy wesoło, w góry choć kryzys wokoło
wydziałowy rusza rajd, po nim ci zostanie slajd
W górach okazji jest wiele, w góry, więc nie siedź jak ciele
Wyruszamy nocą chytrze
bo tam piwo czeka w Rytrze
innych też atrakcji kupa
jak na przykład nasza grupa
Nasza grupa rozśpiewana
nie ma kartek na barana
dziwne - bo choć kraj głoduje
to baranów nie brakuje
4
studenckie brygady pracy
100
Kufel jesieni
Skądinąd
a
e
Wiślanym traktem do Kazimierza
Fis
H7
każdej jesieni samotnie zmierzam
a
e
Płócienny stragan dźwigam na plecach
Fis
H7
wspomnienia lata ludziom polecam
Renesansowy kufel jesieni
małe miasteczko całkiem odmieni
Rozlał po rynku nalewkę piwną
gorzką wrześniową i mgliście dziwną
a
e
Otwieram stragan
E
a
sprzedaję wszystkim bukiet z chmielu
D
e
gdy kufel krąży, jak na weselu
Fis
H7
z ręki do ręki, wśród gości wielu
Hej piwa wznoście
pękate i gliniane dzbany
płacicie srebrnym dukatem księżyca
wrzesień, Kazimierz, chmiel na ulicach
W spichrzach chrobocą srebrzyste myszy
pęcznieją beczki w piwnicznej niszy
a na ratusza strzelistej wieży
piwowar piwo, warzy i mierzy
Topi się lato w cierpkim zapachu
w zielonej kadzi o gorzkim smaku
Tymczasem rojno w mroku podcieni
wychodzą mieszczki w stroju jesieni
101
Jedno z nas może się mylić
Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty)
C
d
F
C
Zapaliłem zielony ogarek, by zazdrość ukłuła cię też
d
F
lecz zleciały się zewsząd komary, na wieść że już można mnie zjeść
C
d
Zebrałem więc pył, z szarych nocy i dni
G
F
i wsypałem w swój but pełną garść
C
d
Postąpiłem jak zbój, dewastując twój strój,
F
C
w którym przecież podbiłaś ten świat
Do lekarza zaniosłem me serce, powiedział że nie jest tak źle
i sam sobie wypisał receptę i imię wymienił w niej twe
Potem zamknął się sam w bibliotece, a tam
z naszych nocy raportów miał stos
Dowiedziałem się wnet, że skończony to człek
i praktykę zaniedbał już swą
Pewien święty też kochał się w tobie, słuchałem go przez jakiś czas
Nauczał że miłość powinna silniejszy niż złota słać blask
Już przekonać mnie miał, już bym wiarę mu dał
lecz utopił się święty ów mąż
Ciało znikło, a duch nieśmiertelny za dwóch
dalej bzdury te same plótł wciąż
Zaprosił mnie pewien Eskimos wyświetlił najnowszy twój film
nieszczęśnik dygotał jak listek i siny od zimna wprost był
Przypuszczam, że zmarzł gdy wiatr suknię twą zdarł
i już zawsze tak będzie się trząsł
Wyszłaś pięknie mój śnie, w tej zadymce i mgle
proszę pozwól, niech wejdę w ten sztorm
G
102
O Panie daj nam
C
F
G
E
W tym kraju gdzie kruszynę chleba z ziemi się podnosi
a
F
G
F C
gdzie tysiąc lat historii uczy prawdy i mądrości
gdzie oczy dziewcząt są jak niebo nad dachami modre
tu przyszło nam żyć i umierać na złe i na dobre
F
C
F
G
W tym kraju gdzie bywają dni i noce niespokojne
F
G
przeklęci niech na zawsze będą, ci co wielbią wojnę
FC
Gdzie proza życia co dzień i najwięksi są poeci
tu przyszło nam zbudować dom i wychować dzieci
F
G
C
a
O panie daj nam przetrwać z twarzą ten czas bez twarzy
F
G
C
a
od wojny i choroby uchroń dom bez gospodarzy
F
G
C
Daj nam pokój i marzenia, daj też ciężkiej pracy owoc
F
G
F
G
i jeszcze raz nam pozwól nadzieje nasze odbudować
O jeszcze jedno proszę Panie, w swej ziemskiej lichości
obroń nasz dom przed wizytami nieproszonych gości
a
C
103
Tańczmy razem do końca miłości
Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty)
d
a
Tańczmy razem, tańczmy, gdy muzyka jeszcze gra
d
a
sił mi ledwie starczy, ale odejść to nie ja
d
a
twarz za maską błazna chowasz, już nie pierwszy raz
E
a E
Tańczmy, póki trwa ten bal, tańczmy, póki trwa ten bal
Próbuję wciąż od nowa, mówią - jeszcze szansę mam
byle tylko nie zwariować - tak jak oni tam
żeby dotrwać choć do rana, do białego dnia
Tańczmy, póki trwa ten bal, tańczmy, póki trwa ten bal
W tańcu jak do ślubu, po dywanach z białych róż
w tańcu już tak długo, że nie zliczę sztormów, burz
choć naszą łódź porywa wiatr, lecz sił ta łódź dość ma
Tańczmy, póki trwa ten bal, tańczmy, póki trwa ten bal
W tańcu póki dzieci będą pytać jak to jest
w tańcu czas przeleci jak wiosenny pierwszy deszcz
Żeby z niego coś zostało choćby jakiś ślad
Tańczmy, póki trwa ten bal, tańczmy, póki trwa ten bal
a
104
Piosenka o ostrej zimie
K. Daukszewicz
C
G
Siedzę w swoim domu w kącie, w przytulnych walonkach
G7
C
jeszcze wczoraj było ciepło, grzało choć od słonka
C
F
dzisiaj coś im nawaliło, bo się prąd wyłączył
C
G
C
tylko zacier jest na chodzie i z rurki się sączy
C
G
Tyle mi zostało - co mi nakapało
G7
C
jak przyjdzie milicja - będzie prohibicja
Wody wczoraj jeszcze ciekło cirka pół miednicy
dzisiaj DUP i wywaliło rury w kamienicy
Tych żeberek co pod oknem ogrzać już nie sposób
gdyby one były z mięsa, miałbym chociaż rosół
Teraz z kranu mi nie leci, w łazience mi cuchnie
gaz bezwonny, to nie włączam bo a nuż wybuchnie
W kuchni mrozi się lodówka , ale też zewnętrznie
pralka tylko wtedy pierze, kiedy piorę ręcznie
Telewizor wyłączyłem, świecił za niebiesko
bo samogon gdy wypędzę, to chowam w kineskop
Zresztą może bym i włączył, ale nie ma prądu
tylko zacier jest na chodzie, i dowód do wglądu
I tak jest każdego roku kiedy tęga zima
myślę przyjdzie jeszcze jedna i dom nie wytrzyma
Póki co by ta następna nie dała we znaki
kupię drugi telewizor, by mieć dwa baniaki
105
Moja muzyka
Karol Płudowski
d
a
d
a
d
a
H E7
Jest taka jedna piosenka we mnie, zna ją kto poznał wędrówki smak
W mieście jej szukać nadaremnie, w lesie zanuci ją każdy głaz
Tyle jest nowa, o ile stara, tyle co we mnie, poza mną jest
Niczyja, jak ten wiatr w konarach, choć nieraz czuje ją wiele serc
a
E
a
Widzę ją kiedy oczy zamykam
a
E
a
słyszę ją kiedy cisza trwa
C
d
a
bo to jest taka moja muzyka
F
E
co im ciszej tym ładniej mi gra
a
Nie ma jej w wierszach, co na papierze spisane z wiarą w słowa traf
W górach jej szukam, bo w liście wierzę, w drzewa jesiennych pełne barw
I piosnką żyję, choć ułomna, bo nie ma nutek, brak jej słów
Lecz bez niej dusza ma bezdomna, więc szukać muszę wciąż i znów
106
Czaple (Preludium)
Iwona Piastowska
e
C
D
Przyleciały czaple - wyszły na mokradła
C
e
H7
Jesień się zbudziła - twoja panna zbladła
e
C
D
Powój mój niebieski - mój dom wśród powoju
C
e
H7
Ściany ma i sufit - i okna w pokoju
Przyleciały ptaki - koloru indygo
Siadły na badylach, nad żółtą łodygą
Szepczą coś do siebie, kwilą coś do panny
Tuje rosną wkoło i chłód jest poranny
e
G
D
Postoimy w mgle tej, popatrzymy jeszcze
c
e
H7
Ptaki stąd odlecą, i przeminą deszcze
e
G
D
Zwiąż węzełek z wiatru, napisz na suficie
C
e
H7
Że my przeczekamy ten smutek jak życie
107
Bieszczadzki trakt
Grube Dudy
G
D
C
G
Kiedy nadejdzie czas, wabi nas ognia blask
D
C
G
na polanie gdzie króluje zły.
G
D
C
Gwiezdny pył w ogniu tym, łzy wyciśnie nam dym
D
C
G
tańczą iskry z gwiazdami, a my:
C
D
G
Śpiewajmy wszyscy w ten radosny czas
C
D
e
śpiewajmy razem, ilu jest tu nas.
C
D
G e
Choć lata młode szybko miną, wiemy że:
C
D
G
nie starzejemy się.
W lesie gdzie licho śpi, ma przygoda swe drzwi
chodźmy tam gdzie na ścianie lasu lśnią:
oczy sów, wilcze kły, rykiem powietrze drży
tylko gwiazdy przyjazne Ci są.
Dorzuć do ognia drzew, w górę niech niesie śpiew
wiatr poniesie go w wilgotny świat
Każdy z nas o tym wie, jutro spotkamy się,
a połączy nas bieszczadzki trakt
G
108
To jest właśnie to
Wersja Chałupiana
C
F
Kiedy wyjdziesz przed chałupę i zobaczysz jakąś dupę
C
G
mówisz: O! to jest właśnie to
C
C7
F
czego szukasz od miesięcy, czego pragniesz i nic więcej
C G
C C7
mówisz: O! to jest właśnie to
F
C
Mocnych wrażeń jej nie skąpisz, aż rumieniec jej wystąpi
C
G
mówisz: O! to jest właśnie to
C
C7
F
Taka się nie zdarza co dzień, taka się na wszystko zgodzi
C G
C
mówisz: O! to jest właśnie to
Potem długo będziesz kochać, gdy cię rzuci będziesz szlochać
mówisz: O! to jest właśnie to
Przecież miłość nie trwa wiecznie, a więc rozstać się bezpieczniej
mówisz: O! to jest właśnie to
Minie kilka dni rozmyślań, znajdziesz sobie nową przystań
mówisz: O! to jest właśnie to
Chociaż miałeś bab już dwieście, dwieście pierwsza też się zmieści
mówisz: O! to jest właśnie to
109
Czemu jeszcze nie czas
Bogdański, Koczewski
C
F
C
Wieczór w granatowym swym płaszczu
C
F
C e
gwiazdy już pozapalał
a
F
Z kątów wyłażą zrudziałe smutki
C G
a my gramy na swych gitarach
F
I ciche nutki zbieramy
by grały nam razem do taktu
Niebieskie myśli odganiamy
bo przecież jeszcze nie czas
F
G
C
a
Jeszcze nie czas swe marzenia do walizek kłaść
F
G
C
C7
jeszcze nie czas, by piosenki nasze śpiewał tylko wiatr
F
G C
a
Jeszcze nie czas, by gitary spały na dnie szaf,
F
G
F
do póki tyle jest muzyki, jeszcze w nas
CFCFCaC
A kiedy zabraknie przyjaciół
by wieczór przegadać do rana
to przecież masz jeszcze swoją gitarę
strun kilka melodii parę
Gdy piasek nie chce się wsypać
pod oczy i do snu zaprosić
to trzeba gdzieś odejść, by dłużej nie czekać
i smutku w swym sercu nie nosić
Gdy włożą cię w dębową skrzynkę
niech włożą cię razem z gitarą
niech w niebie ci grają struny srebrzyste
melodię twą ukochaną
110
Być iść
Do Góry Dnem
e
H
W grudniową noc na Wielki Wóz
D
e
powrzucać czarne wichry skute w mróz
a
H
e
I wieść je w skrzypień śnieżnych takt
a
e
śnieżnych takt
A potem suchym sianem moszcząc dno
majowym koniom wołać - wio!
By na słoneczny wypaść trakt
wypaść trakt
C
e
Być majem, słońcem i księżycem
H
e
Gwiazdami spadać na ulicę
Iść przez jesienną pustkę gór
i ręką zbierać deszcze z ciężkich chmur
A z czerni stawów zmiatać mgły
zmiatać mgły
A potem zejść na syty halny stół
i lipcem żąć słoneczne skry
By w złotym snopie znieść je w dół
znieść je w dół
111
Musimy siać
Wincenty Pol muz. Zbigniew Preisner na podstawie anonimowego kompozytora
G
D
Musimy siać, choć grunta nasze marne
C
GD
choć nam do orki pługów brak i bron
G
D
Musimy siać, choć wiatr porywa ziarno
C
GD
choć w ślad za siewcą kroczą stada wron
Musimy siać, nie wiedząc w którą stronę
poniesie wiatr i w ziemię wrzuci siew
Nie wiedząc kto, i gdzie pozbiera plony
w dożynki czyj radosny huknie śpiew
Nie wolno nam, ni sił, ni dnia marnować
musimy siać, musimy tworzyć cud
Nie wolno nam do spichrza ziarna chować
na świecie głód, na świecie ciągle głód
A nas tak mało, tych, co mogą ponoć
ze swych zapasów szczyptę braciom dać
I niech przy nas wzejdzie ruń zielona
my róbmy swoje, my musimy siać.
Piosenka na rozgrzanie
Nijak
G
H7
C
G
Zimno tak, że aż strach, jakże rozgrzać się
C
G
e
D
korowody chłodnych myśli oziębiają mnie
Nie pomaga łyk herbaty, ani ciepły szal
urojone z sopli kraty, jak roztopić mam
G
h
C
D
Piosenka na rozgrzanie, na rozgrzanie serc
G
h
a
D
rozgrzewa mnie takie granie, jak w domu ciepły piec
C
D
G
e
W przytulnym cieple nutek, w przytulnym cieple pauz
C
D
C
D
z zimnego jak lód serca wypłynie czasem łza
Jak dziewczynka z zapałkami chcę ciepła miłości
nie rozgrzeję się słowami tymi co ze złości
Nie rozbawią mnie pajace co na sznurkach skaczą
mimo że jest nam tak zimno, dobrze dziś pajacom
112
Whisky moja żono
R. Rydel
G
Mówią o mnie w mieście, co z niego za typ
wciąż chodzi pijany, pewnie nie wie co to wstyd
a
D
a
D
Brudny nie domyty, w stajni ciągle śpi
C
D
C
D
czego szukasz w naszym mieście, idź do diabła mówią ludzie,
G
ludzie pełni cnót
ludzie pełni cnót
Chciałem się raz zmienić i po ich stronie być
spać w czystej pościeli i świeże mleko pić
naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być
pomyślałem więc o żonie, aby stać się jednym z ludzi,
stać się jednym z nich
stać się jednym z nich
Miałem na oku hacjendę, przepiękną mówię wam
lecz nie chciała w niej zamieszkać żadna z pięknych dam
Wszystkie śmiały się wołając, wołając za mną wciąż
bardzo ładny frak masz Bili, ale kiepski byłby z ciebie,
kiepski byłby mąż
kiepski byłby mąż
Whisky moja żono, jednak tyś najlepszą z dam
już mnie nie opuścisz, nie, nie będę sam
Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć
lecz nie wiedzą o tym ludzie, że najgorsze w życiu to
to samotnym być
to samotnym być
113
Horiłka
Ukraińska piosenka ludowa – śpiewana w zasadzie a capella
d
A7
d
Ty horiłko biła, biła
D A7 d
Ty horiłko biła, biła
C F g
d
A7
d
Ja by tebe łożkoj jiła
Ja za tebe sribło, złoto
Ja za tebe sribło, złoto
A ty mene buch w bołoto
Ja za tebe sribniaky
Ja za tebe sribniaky
A ty mene w buriaky
Ty horiłko z buriaka
Ty horiłko z buriaka
Robysz z mene duriaka
Ja za tobą jak za paniom
Ja za tobą jak za paniom
A ty mene w kałabaniu
Ja po drożdi aż do Lwowa
Ja po drożdi aż do Lwowa
A ty mene buch do rowa
Ja za tobą do Szczecina
Ja za tobą do Szczecina
A ty mene na kolina
Ja za tobą do Warszawy
Ja za tobą do Warszawy
A ty mene buch do trawy
114
Bukowina II
Wolna Grupa Bukowina
C
d
F
C
Dość wytoczyli bań próżnych przed domy kalecy
C
d
F
C
Żyją jak żyli, bezwolni, głusi i ślepi.
d
G
e
Nie współczuj, szkoda łez i żalu,
d
G
C e a
Bezbarwni są, bo chcą być szarzy,
e
F Fis G C
Ty wyżej, wyżej bądź i dalej
d
G7
C
Niż ci co się wyzbyli marzeń
C
F
G
Niechaj zalśni Bukowina w barwie malin,
C
F
G
Niechaj zabrzmi Bukowina w wiatru szumie,
C
F
C
Dzień minął, dzień minął, nadszedł wieczór,
F
C
Świece gwiazd zapalił,
C
d
F
C
Siadł przy ogniu, pieśń posłyszał i umilkł
Po dniach zgiełkliwych, po nocach wyłożonych brukiem
W zastygłym szkliwie gwiazd neonowych próżno szukać
Tego co tylko zielonością
Na palcach zaplecionych drzemie
Rozewrzyj dłonie, mocniej, mocniej
Za kark chwyć słońce, sięgnij w niebo
Odnaleźć musisz, gdzie góry chmurom dłoń podają
Gdzie deszcz i susza, gdzie lipce, październiki, maje,
Stają się rokiem, węzłem życia, swój dom bukowy zawieszony
U nieba pnia, kroplą żywicy
Błękitny, złoty i zielony
115
Żytniówka
K. Myszkowski
G
Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, może nawet dwie,
D0
G
C0
G
C G
i świat się śmieje i świat się śmieje - nie jest tak źle
Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, może nawet dwie,
Zaczepiam księżyc, zaczepiam księżyc - może nie zje mnie
C
G
C
G
D0
G0
C0
Lekko na sercu, lekko w kieszeni - idziemy z wódką zauroczeni
C
G
C
G
D0
G0
C0
I niebo tańczy, ziemia się rusza, a nawet ratusz też czuje bluesa
Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, może nawet trzy,
w kieszeni księżyc, w kieszeni księżyc - cicho sobie śpi
Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, może nawet trzy,
Nogi mnie niosą na koniec świata - wkrótce przyjdzie świt
Lekko na sercu, lekko w kieszeni - idziemy z wódką zauroczeni
I niebo tańczy, ziemia się rusza, a nawet ratusz też czuje bluesa
Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, razem było siedem,
Czy blues uderzył mi do głowy, czy wódka - nie wiem
Wypiłem wódkę, wypiłem wódkę, razem było siedem,
Dom mi się kłania na wszystkie strony - dziś mieszkam w siódmym niebie
Lekko na sercu, lekko w kieszeni - idziemy z wódką zauroczeni
I niebo tańczy, ziemia się rusza, jutro nie będzie już wcale bluesa !
La, La ...
G
G
116
Epitafium dla Boba Dylana
B. Dylan J. Kaczmarski
C
F
C
Ocean w nas śpi i horyzont z nas drwi
F
G
płytka fala fałszywie się mieni,
F
G
C
a
A prawdziwy jest rejs do nieznanych ci miejsc,
C
F
G
C
kiedy pływasz na przekór przestrzeni.
I na tej z wielu dróg po co ci para nóg
i tak dotrzesz na pewno do końca
Niepotrzebny ci wzrok, żeby wyczuć swój krok
i nie musisz wciąż radzić się słońca.
Wielbicieli i sług tłum ci zawisł u nóg,
to wolności twej chciwi strażnicy.
Zaprowadzisz ich tam gdzie powinieneś być sam
z nimi żadnej nie przejdziesz granicy.
Zlekceważą twój głos którym wróżysz im los
od jakiego ich nic nie wyzwoli
bo zabije ich las rąk co klaszczą na czas
w marsza rytm, co śmierć niosąc nie boli.
Patrz jak piją i żrą, twoją żywią się krwią
i żonglują słowami twej pieśni
Bo nic nie śni im się, a najlepiej wiesz że,
nie istnieje wszak to co się nie śni.
By przy śmierci twej być, płakać, śmiać się i drwić
to jedyny cel twojej eskorty,
Oddaj komuś rząd dusz i na własny szlak rusz
tam gdzie żadne nie zdarzą się porty.
Mówić będą żeś zbiegł, ale wyjdą na brzeg
i zdradzieckie ci lampy zapalą
Ale ty patrząc w dal płynąć będziesz wśród fal,
aż sam wreszcie staniesz się falą.
117
Nieznajomy Przyjaciel
S. Wierzcholski
C
G
Choć mówili o nim w mieście, że to podejrzany typ
C
i że robi to i owo, co po prostu robić wstyd.
F
C
G
To nie było nigdy ważne, nikt nie myślał o nim źle,
G7
C
Wystarczyło, że zaśpiewał, coś pięknego działo się.
F
C
G
Tak naprawdę go nie znałem, chyba nie znał go też nikt.
G7
C
Lecz dla wielu był tak bliski, jak przyjaciel może być.
Zawsze kiedy go słuchałem, jakiś dziwny czułem dreszcz
i za gardło coś chwytało, kiedy śpiewał "List do M".
Dziś już więcej nie zaśpiewa, bo w ostatni ruszył rejs,
swoim Wehikułem Czasu i śni O Wiktorii Sen.
118
Czyści jak łza
Czerwony Tulipan
d
a
d
a
d
a
E
Nie kłam kochana, nie kłam, że wszystko piekłem, niedobrym snem.
d
a
d
a
d
a
E
Uwierz, są tu i ówdzie zwyczajni ludzie i ja to wiem.
d
a
E
a
Może na bulwarze w Salonikach szczęścia wypatruje tęskny wzrok,
d
a
E
a
może gdzieś w kolejce u rzeźnika, a my tuż, tuż, o krok.
a
E
a
Czyści jak łza radości, czyści jak łza miłości,
G
C
bez żadnej zawiłości, czyści jak łza.
d
a
Czyści jak łzy płyniemy, po policzkach ziemi,
E
a
nim kiedyś w niej znikniemy, czyści jak łza.
E
a
Nie kłam, kochana nie kłam, nie kłam, kochana nie kłam,
G
C
że wkoło wściekła panuje złość.
d
a
Ufaj, melodii słuchaj, melodii serca słuchaj,
E
a
Melodii serca nigdy dość.
W tajemniczym kwiatu medalionie, rzewne nutki graweruje czas,
ty i ja samotni na balkonie, słuchamy jak dźwięczą w nas.
119
Inwentarz
A. Grotowski
CFG
A gdy poszedł Jaś na wojnę, wziął ze sobą od niechcenia:
trzy razowe krówki dojne, klipę, pipę, pół grzebienia.
Jakieś dwa lub trzy dziurkacze, obok legło zaś w plecaku
jajo kurze, drugie kacze, brzytwa i pół kilo maku.
Dalej kosa, dziennik ustaw, niezbyt długi kij dębowy,
szklanka do połowy pusta, ale próżna od połowy.
Wziął też kota, psa, telefon, kalichlorek, laryngofon,
sztylpy, flaczki, kit, patefon, waserwagę, magnetofon.
Toaletkę, kaktus, flaszkę, obermutrę, klej, fistaszki,
blaszkę, tudziesz kałamaszkę zaprzężoną w dwa wałaszki.
Kompot z jabłek, majtki masło i bobkowych kilka listków,
lecz pan sierżant strasznie wrzasnął i wyrzucić kazał wszystko.
Więc nasz Jasio jął w tej chwili spełniać rozkaz z całej siły,
dobrze żeśmy nadążyli zanotować że tam były:
Jakieś dwa lub trzy dziurkacze, trzy rasowe dojne krówki,
jajo kurze, drugie kacze i grzebienia dwie połówki.
Klipa, pipa, kot telefon, kalichlorek, laryngofon,
sztylpy flaczki, kit, patefon, waserwaga, magnetofon.
Toaletka, kaktus, flaszka, obermutra, klej, fistaszki,
blaszka, tudziesz kałamaszka zaprzężona w dwa wałaszki.
Oraz majtki męskie wszakże, bo zupełnie bez podwiązek,
Jaś wojuje, a my także spełniliśmy obowiązek. - Sprawozdawczy!
120
Metamorfozy sentymentalne
J. Kaczmarski
Księgowa domu kultury, zakłada złote sztyblety,
mini spódniczkę ze skóry, i dekolt z czarnej żorżety.
Włos roztrzepuje przed lustrem, na palcach krwawe lakiery,
z wypiętym zachętą biustem staje przy szosie E4.
Jakby to Ovid ułożył - w sekretach płci obeznany
cudowne metamorfozy, nieustające przemiany.
Długo nie czeka księgowa, na widok jej staje mercedes,
maszyna mruczy zmysłowo, za kierownicą pan Edek.
Założył garnitur w prążki, zegarek ma od Cartiera,
skarpetki zaś na podwiązki - tak się notariusz ubiera.
Wstępna gra słów, co, za ile, znaj grzesznych usług pokusę,
księgowa paląc Dunhile, odjeżdża w dal z notariuszem.
Noc będzie trwać aż do rana, by spełnić żądze ogromne,
ona w nim kocha Newmana, on w niej posiada Madonnę.
On nie wie kto zacz Don Juan, ona kim była Aspazja,
lecz każde miało, co śniło w swych najwstydliwszych fantazjach.
Gdy już od siebie odpadli, świt płukał szosę E4,
przez chwilę byli w Arkadii, co z sobą począć im teraz.
Jakby to Ovid ułożył w pułapkach płci obeznany:
Ulotne metamorfozy i niebezkarne przemiany.
121
Beczka piwa
A. Grotowski A. Andrus
C
Pamiętał tylko tyle, że dziewczyna jego włosy miała blond,
G
pamiętał, że przyjechał skądś, lecz nie pamiętał kiedy, ani skąd.
F
G
F
G
Urodził się, ale nie wie gdzie, potrafi czytać i modlić się,
F
G
C
lecz czemu po bułgarsku, jeden Bóg naprawdę tylko wie.
Pewnego przedpołudnia gdy dostojnie wszedł do restauracji Dryf,
C7
F
zamówił beczkę piwa, piwo i osiem piw,
C
usiadł, zmarszczył krzaczastą brew, w tętnicach mu zaszlochała krew,
F
G
C
a duszą targnął płaczliwie tęskno rzewny śpiew:
CGFGC
La, la, la....
Pamiętał szczyty gór Tien Szan, owieczek stado i ogniska swąd,
i Marię Konopnicką znał i ni cholery nie pamiętał skąd,
Tatuaż krył jego tors i bark, miał długie włosy i krótki kark
i dres z nadrukiem klubu NKS Podhale Nowy Targ
W plecaku miał swój cały świat, kamieni kilka, chleb i wina dzban,
i płytę kompaktową z przebojami "Top One",
Wspomniał zapach ojczystych łąk, rodzinną wieś i przyjaciół krąg
i znów nim targnął płaczliwie tęskny protest song:
(A cała restauracja Dryf się przyłączyła) La, la, la ...
Pamiętał, że miał braci dwóch, że jeden mieszkał w Soczi drugi w Lourdes
ten młodszy miał na imię Zdzich, starszemu na cześć dziadka dano Kurt.
Ze szkolnych lat zapamiętał że, wśród książek miał ulubione dwie,
z pamięci recytował Cichy Don i statut ZHP
Po trzeciej nocy w barze Dryf, wyglądał jak miotany sztormem wrak,
utracił czucie w palcach, powonienie i smak,
Ale za to odzyskał wiarę w siebie i zdobył grono wiernych przyjaciół,
a wśród nich 17 żołnierzy jednostki wojskowej 1530 Regny,
5 pracowników rejonu dróg publicznych okręg Rawa Mazowiecka,
i 9 studentów wydziału Inżynierii Sanitarnej Politechniki Krakowskiej,
z którymi każdego wieczora zasiada przy beczce piwa,
by wspólnie odśpiewać nową wersję pieśni "Góralu czy ci nie żal",
i tutaj cytat: „La, la, la .....”
A jak nad ranem zabraknie strun w gitarze,
to można z beczki zrobić bęben i wtedy: La, La, la....
122
Nie zmienię się
Sł. Wierzcholski
Możesz zrobić ze mną co tylko chcesz,
dziurę w brzuchu wiercić przez cały dzień,
i tłumaczyć mi, że może być ze mną źle.
Argumenty możesz miażdżące mieć,
czy coś znaczysz dla mnie - wciąż pytać się,
mimo wszystko ja już nigdy nie zmienię się.
- o nie, o nie, o nie, o nie,
- ja już nigdy nie zmienię się
Możesz mówić wszystko co tylko chcesz,
i ostatni raz już ostrzegać mnie,
ja naprawdę wiem, że racji w tym sporo jest.
I że ciężko ze mną może być wiem,
i że nie chcę nigdy utracić cię,
mimo wszystko ja już nigdy nie zmienię się
- o nie, o nie, o nie, o nie,
- ja już nigdy nie zmienię się.
123
Dzielna Margot
G. Brassens (tłumaczenie: Filip Łobodziński)
W naszej wsi bezbronnego kotka znalazła w trawie raz Margot D A A7 D
A że sama była sierotką, wzięła go
h fis E A
Był malutki jeszcze, więc chciała jakąś poduszkę zdobyć mu
A A7 D
A jedyną, jaką znalazła, był jej biust
h EAD
Kotek wziął ją za swoją mamę i ssać zaczął dzielną Margot
h fis h fis
Ona zaś ze wzruszenia nagle straciła głos
h fis h fis
Syn sołtysa właśnie przechodził, ujrzał rzadki obrazek ten
h fis h fis
I poleciał z nowiną do wsi... A na drugi dzień
h fis E A
Gdy Margot stanik swój rozpinała
By miał kotek, biedactwo, co ssać
Biegła nas, biegła nas cała zgraja
By popa-pa-pa-pa-pa-patrzeć
By popa-pa-pa-pa-pa-pa
A niewinna Margot przypuszczała
Że do kotka, co z jej piesi ssał
Biegła nas, biegła nas cała zgraja
By popa-pa-pa-pa-pa-patrzeć
By popa-pa-pa-pa-pa-pa
A A7 D D6 D
D D0 D
DHEA
D
B
Nauczyciel lekcje porzucił, kowal podkowy, pole kmieć
I pognali prędko na skróty na tę wieść
Nasz listonosz, taki uczciwy, na tę wieść listy ciepnął w mig
Których czytać i tak w tej chwili nie chciał nikt
Na tę wieść, zaufawszy Bogu, że odpuści im grzeszną myśl
Ministranci w lot dali nogę w środku mszy
Nawet gliniarz, postrach ludności, tak z natury tępy jak słup
Stał opodal oszołomiony sceną jak ze snu
Ale w pozostałych niewiastach - wszak każdej zwiał i gach i mążPowolutku jęła narastać dzika złość
Wreszcie przyszedł we wsi dzień gniewu, każda chwyciła tęgi kij
I zatłukły biedne maleństwo z żądzy krwi
A Margot po roku lamentów by się pocieszyć wzięła ślub
I już tylko się mąż z jej wdzięków cieszyć mógł
Z czasem o tym pozapominano. Oprócz starców już mało kto
Mówi dzieciom dziś na dobranoc o dzielnej Margot
124
Jestem mały miś
G. Brassens,
Nigdy w życiu mym nie umiałem zdjąć Czapki przed nikim
A teraz na twarz, na kolana ryms Przed jej bucikiem.
Byłem wściekłym psem, ona uczy mnie Jak jeść z jej rączki
Miałem wilcze kły, zamieniłem je Na mleczne ząbki
Jestem mały miś, własność lali tej
Co palec ssie kiedy zasypia
Jestem mały miś, własność lali tej
Co mamy chce, gdy jej dotykam
Byłem twardy drań, ona sprawia, że Jak z makiem kluska
Smaczny, słodki i ciepluteńki wciąż Wpadam w jej usta
Mleczne ząbki ma, kiedy śmieje się I kiedy śpiewa
Lecz ma wilcze kły, gdy jest na mnie zła I kiedy się gniewa.
Siedzę w kącie mym i cichutko łkam Pod jej pantoflem
Kiedy wścieka się, choć powodów brak Bo jest zazdrosna
Pewien śliczny kwiat wydał mi się raz Ładniejszy od niej
Pewien śliczny kwiat zginąć musiał więc Pod jej pantoflem
Wszyscy mędrcy wciąż wykrzykują mi Że w jej ramionach
Gdy skrzyżują się, gdy oplotą mnie, Niechybnie skonam
Może będzie tak, może będzie siak, Ale dość krzyków
Jeśli zginąć mam, jeśli wisieć mam, To na jej krzyżu .
125
Festiwal (Pieśń o rycerzu Ćwoku)
Olek Grotowski Andrzej Waligórski
Hej przed sześciuset laty, w dobrym mieście Opolu, Kniaź Bolko Zezowaty zebrał ludność na polu.
I oznajmił po pańsku, że urządza festiwal, i spytał po hiszpańsku: Kto bude pierwszy spiwat’
Błysnęły kirysy - stanęli w szeregu: pan Ksiutosław z Nysy, diuk Pyskomir z Brzegu.
Każdy taki cudny - kiejby Wiesław Gołas, a jeden paskudny - Miećko Ćwok z Głuchołaz.
Hej przed sześciuset laty w Opolu na skwerze, Kniaź Bolko Zezowaty dał znak swym koncerzem.
Zaczym włożył bambosze, usiadł przy sekretarce, zawarczeli dobosze i zaczęły się harce.
Ruszyli w popisy sławy swej świadomi, pan Ksiutosław z Nysy, z Brzegu diuk Pyskomir.
Ten śpiewa o babce, a tamten o bitwie, co ją zaczął w Rabce, a skończył na Litwie.
Hej przed sześciuset laty w Opolu na trawniku, Kniaź Bolko Zezowaty pochwalił zawodników.
Spojrzał melancholijnie na paskudnego Ćwoka, i mruknął aluzyjnie: No tera ta wywłoka.
Śmieją się ci z Nysy i z Brzegu nad Odrą, bo ten Ćwok był łysy z bardzo wredną mordą.
Stanął na trybunie twarzą do narodu, i jak pieśń zasunie to publika chodu.
Hej przed sześciuset laty brzmiały gwizdy niezmierne gdy Bolko Zezowaty nagrodził tę ofermę.
Zdjął z szyi złoty łańcuch obdarował podleca, mruknął: No masz skubańcu i klepnął go po plecach.
Zbladł Ksiutosław z Nysy w gronie swych kolegów, smutek skrzywił rysy Pyskomira z Brzegu.
Zakrzyknęli oba tworząc zgodny chórek: Za cóż ta nagroda - toteż wył jak burek.
Hej przed sześciuset laty w Opolu dobrym grodzie Kniaź Bolko Zezowaty rzekł: Słuchaj narodzie.
Ćwok zasłużył na premię, gdyż w rytmie poloneza, wyraził się przyjemnie, że wcale nie mam zeza.
Zaś Ksiutosław z Nysy, oraz diuk Pyskaty robili popisy na błahe tematy.
Przeto Ćwoka chwalę, bo ma racje bestia, że nie zez to wcale
tylko po prostu spojrzenie skoncentrowane na najważniejszych współczesnych problemach i
kwestiach.
126
Majka
Stare Dobre Małżeństwo
GeCD
Gdy jestem sam, myślami biegnę
Do mej najdroższej, jak rzeka wiernej
GeCDGeCD
Majka, nie jestem Ciebie wart
Majka, zmieniłbym dla Ciebie cały świat
Choć dni mijają i czas ucieka
Ty jesteś wierna, wierna jak rzeka
Byłaś mą gwiazdą, byłaś mą wiosną
Sennym marzeniem, myślą radosną
Oddałbym wszystko, bo jesteś inna
Za jeden uśmiech, jedno spojrzenie
Jedyne co mam
M. Platte S. Brzozowski
h
(e)
Jedyne co mam to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia
A
h
A
h (D)
Jedyne co mam to złudzenia, że mogę je mieć
Miałam siebie na własność, ktoś zabrał mi prywatność
Co mam zrobić, bez siebie jak żyć? Bez siebie jak żyć?
Miałam słowa własne, ktoś stwierdził że zbyt ciasne,
Co mam zrobić, bez słów jak żyć? Bez słów jak żyć?
Miałam serce dla wszystkich, ktoś klucz do niego obmyślił
Co mam zrobić, bez serca jak żyć? Bez serca jak żyć?
Miałam myśli spokojne, lecz ktoś wywołał w nich wojnę,
Co mam zrobić, teraz jak żyć? Jak teraz żyć?
127
Piosenka z szabli
Paweł Orkisz tekst z szabli ułańskiej
d
C
d
Niech w księgach wiedzy szpera rabin,
d
C
A7
nauka to jest wymysł diabli,
F
C
g
mądrością moją jest karabin, karabin,
A
d
i klinga ukochanej szabli.
Nie dbam o szarżę i o gwiazdkę,
w co kiedyś mi przystroją kołnierz.
Wy piszcie księgi i powiastki i powiastki,
ja biję się jak musi żołnierz.
Nie tęsknię do kawiarni gwarnej,
gdzie mieszka banda dziwolągów.
Gardzę zapachem buduarów, buduarów,
gdzie Ania psoci wśród szezlongów.
Nie nęcą mnie zalety babin,
kobieta zdradną - niech ją diabli.
Kochanką moją jest karabin, karabin,
i klinga ukochanej szabli.
Niejeden wróg miał na mnie chrapkę,
a teraz jęczy w piekle na dnie.
Ze śmiercią igram w ciuciubabkę,
więc może wkrótce mnie dopadnie.
Ksiądz niech mnie grzebie albo rabin,
żołnierza się nie czepią diabli.
Wy w grób połóżcie mi karabin, karabin
i klingę ukochanej szabli.
128
Czarna suka
SDM
D
Noc taka wierna jak czarna suka
A
kły jej tylko iskrzą - szalone gwiazdy
G
D
księżyc o jodłę zaczepił rogiem
A
G
D
trudno mu będzie za górę się zaszyć.
A na balkonie ktoś całkiem blady
gra sam ze sobą w otwarte karty
kierowa dama wypadła z talii
lecz trzeba liczyć na pomyślne wiatry
Cicho w uzdrowisku o tej porze roku
lokal “Pod Kogutkiem” pusty już prawie
do gości ostatnich przysiada się wrzesień
miasteczko na klucz zamknęły żurawie.
129
Etniczna
Pod Budą
G
Przyszedł prawy do lewego - wiarę daj
I wybrali się na Giewont - tak dla jaj
Usłyszeli na wirsyku w sercu gór
Farbowanych Janosików dziarski chór
D
G
Etniczne śpiewanie, śpiewanie dla mas
D
G
Co po nim nastanie gdy zmieni się czas
Caluteńka budowlanka - głosi wieść
Zakochała się w Bratankach - no i cześć
A w pobliskim mechaniku - tam jest cool
Bo słuchają Kubańczyków, aż po ból
Jamajka, Bałkany - to przecież jest raj
Landszafty kochamy, bo taki nasz kraj
Na Hawajach masz za darmo lasek tłum
Będą dawać Ci pod palmą - z colą rum
Jak zapłacisz abonament- miły mój
To pokażą takie same w Lądku Zdrój
Mongolska, biesiadna króluje we wsi
Aż gmina szkaradna pięknieje i lśni
Etniczne śpiewanie, śpiewanie dla mas
Co z niego zostanie, gdy zmieni się czas
Jamajka, Bałkany - to przecież jest raj
Landszafty kochamy, bo taki nasz kraj
130
Każdy o tym wie
Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty)
Każdy wie że kości są fałszywe, Każdy gracz krzyżuje palce swe,
Każdy wie że wojna się skończyła, każdy wie kto wygrał, a kto nie
Każdy wie jak skończyć miał się bój, biedak stracił, bogacz zyskał znów
Tak to już jest - każdy o tym wie.
Każdy wie że nasza łódź przecieka, że kapitan w żywe oczy łże
Każdy to niemiłe zna uczucie, jakby ojciec umarł mu lub pies,
Każdy daje w łapę acz niechętnie, każdy chciałby dostać bombonierkę
Lub bukiet róż - każdy wie to już
Każdy wie że kochasz mnie maleńka, każdy wie że tak naprawdę jest
Każdy wie że zawsze byłaś wierna, może oprócz nocy dwóch lub trzech
Każdy zna dyskrecję Twą jak grób, odwiedziłaś nago mężczyzn pułk
A może mniej - każdy o tym wie
C
G
a
G
C
Każdy o tym wie, każdy o tym wie, tak to już jest - każdy o tym wie.
Każdy wie że teraz albo nigdy, Każdy wie że jak nie ja to ty
Każdy wie że zyska wieczną sławę, gdy napisze jeden wierszyk zły
Każdy wie że ten interes śmierdzi, tylko murzyn zbiera kwiat bawełny
Kark pokornie gnie - każdy o tym wie
Każdy wie że zbliża się zaraza, Każdy wie że czasu coraz mniej
Że mężczyzna nagi i kobieta, są zabytkiem który w mroku lśni
Każdy wie że martwy jest nasz świat, ale ty nad łóżkiem licznik masz
Którym mierzy się - to o czym każdy wie
Każdy wie że same masz kłopoty, Każdy wie że losem twym jest ból
Od krwawego krzyża na Kalwarii, aż po plażę Malibu
Każdy wie że Ziemia trzeszczy w szwach, lecz na Święte Serce spójrz choć raz
Nim pęknie w szerz, czy już o tym wiesz ?
Każdy o tym wie, każdy o tym wie, tak to już jest - każdy o tym wie.
131
Jestem Twój
Leonard Cohen (tłumaczenie: Maciej Zembaty)
Jeśli chcesz kochanka - dobrze wiesz proś o wszystko czego chcesz
A, jeśli chcesz miłości innej to - włożę maskę na twą cześć
Jeśli chcesz partnera - weź mą rękę, a jeżeli wolisz dać mi w szczękę
Jestem tu - jestem Twój
Jeśli chcesz boksera - będę nim i na każdy wejdę ring
Jeśli chcesz doktora - zbadam Cię cal po calu tak jak nikt
Jeśli chcesz kierowcę - proszę wsiadaj, a jeżeli wolisz wziąć mnie sama
Możesz bo - jestem Twój
Księżyc za jasny, kajdany za ciasne,
bestia nie chce pójść spać,
Obiecałem Ci wiele, dotrzymałem niewiele,
choć się starałem aż tak.
Bo nie odzyskasz kobiety, gdy ją błagasz niestety,
choćbyś na kolana padł.
Więc przyczołgam się może do Twych stóp jeśli chcesz,
Sławiąc wyciem Twe piękno jak goniący się pies,
Wdrapię Ci się do serca, w prześcieradłach wytarzam,
I będę powtarzał że: Jestem Twój
Jeśli zechcesz w drodze zdrzemnąć się, kierownicę przejmę ja,
A jeżeli zechcesz sama popracować na ulicy, zaraz zniknę w jednej z bram,
Jeśli chcesz dać ojca swemu dziecku, albo tylko przejść się na chwileczkę,
Przejść przez piach - ach, jestem Twój
Jeśli chcesz kochanka - dobrze wiesz proś o wszystko czego chcesz
A, jeśli chcesz miłości innej to - włożę maskę na twą cześć
Jeśli chcesz dać ojca swemu dziecku, albo tylko przejść się na chwileczkę,
Przejść przez piach - ach, jestem Twój
132
Nebraska
Maciej Zembaty
Nie wierzę komunistom, bo smutne mają mordy
Nie wierzę demokratom, co chodzą bez eskorty
Nie wierzę misjonarzom, nie wierzę Radiu Zet
A w Ciebie jedną wierzę, choć stary ze mnie zgred
Wierzę w Ciebie jak w śmierć i w podatki
Wierzę w Ciebie jak Chrystus w swój krzyż
Wierzę w Ciebie kobieto ostatnia
A poza tym nie wierzę już w nic
Nie wierzę już Lechowi, bo choć był taki zdolny
Zmieniła go ta władza, na sposób zbyt dowolny
Nie wierzę Papieżowi, bo zbyt surowy jest
Na starość zapomina, że człowiek kocha grzech
Wierzę w Ciebie jak w pestkę i śliwkę
Wierzę w Ciebie jak Budda w swój kwiat
Wierzę w Ciebie w zdrowiu i w malignie
Wierzę w Ciebie od tylu już lat.
Nie wierzę kombatantom z AK i z Białołęki
Nie wierzę męczennikom tych których nic nie męczy
Nie wierzę własnej matce, bo stara łże jak pies
W Toruniu czy w Nebrasce powtarzam sobie więc:
Wierzę w Ciebie jak w serce i w nerki
Wierzę w Ciebie jak Lenin w swój Zjazd
Tylko nie wiem niestety zupełnie
Czy Ty we mnie wierzysz aż tak
133
Kantyczka z lotu ptaka
Gintrowski, Kaczmarski
a
C
Patrz mój dobrotliwy Boże na swój ulubiony ludek
G
E
jak wychodzi rano w zboże zginać harde karki z trudem.
Patrz jak schyla się nad pracą jak pokornie klęski znosi
i nie pyta po co za co czasem o coś Cię poprosi
a
E
a
Ujmij trochę łaski nieba
C
C7
G
daj spokoju w zamian chleba
E
a
innym udziel Swej miłości
F
a
E
nam sprawiedliwości
Smuć się Chryste Panie w chmurze widząc jak się naród bawi
znowu chciałby być przedmurzem i w pogańskiej krwi się pławić
Dymią kuźnie i warsztaty lecz nie pracą a skargami
że nie taka jak przed laty łaska Twoja nad hufcami
Siły grożą Ci nieczyste
daj nam wsławić się o Chryste
Kalwin Litwin nam ubliża
dźwigniem ciężar krzyża
Załam ręce Matko Boska upadają obyczaje
nie pomogła modłom chłosta młodzież w szranki ciała staje
W nędzy gzi się krew gorąca bez sumienia, bez oddechu
poczem z własnych trzewi strąca niedojrzały owoc grzechu
Co zbawienie nam czy piekło
byle życie nie uciekło
jeszcze będzie czas umierać
żyjmy tu i teraz
Grzmijcie gniewem wszyscy święci handel lud zalewa boży
obce kupce i klienci w złote wabią go obroże
Liczy chciwy Żyd i Niemiec dziś po ile polska czystość
kupi duszę, kupi ziemię i zostawi pośmiewisko
Co nam hańba gdy talary
mają lepszy kurs od wiary
wymienimy na walutę
honor i pokutę
Jeden naród – tyle kwestii wszystkich naraz nie wysłuchasz
zadumali się niebiescy w imię Ojca Syna Ducha
134
Piosenka żołnierzy
A Ziemianin K Myszkowski
B
F
Oczy nasze nocą zaszły
C
F
aby w waszych dzień nowy zaświtał
Księżyc w nasze oczy patrzy
w oczach waszych dzień wstaje do życia
d
C
Leżą pod lipami chwila odpocznienia
A7
d
karabiny spocone mrówki czyszczą broń
d
C
Chcieliby zapalić lecz zapałek nie ma
A7
F
C
F
papierosów brakło a wokół już mrok
W dole jest miasteczko i dziewczyny młode
w gospodzie jest piwo a w kieszeni żołd
Tak ciężko się urwać choć grają tam w dole
a nogi do tańca to do śmierci krok
Tak płaczą żołnierze a może to wiatr
pod Muszyną padli w oczach został strach
Wojna ich zabrała w swe zimne ramiona
i siedmiu ich było a ona światowa
Widzę ich nocami po sadach się kręcą
z jabłoniami tańczą tulą się do kory
Co robić w miasteczku dzień sądu daleko
a życie takie krótkie i długie wieczory
135
Makatka na pamięć
A Ziemianin K Myszkowski
C
F
C
Na pamięć jadę do Ciebie, na pamięć mojego wieczoru
F
a
F
G
kiedy to od lasu szła księżycowa pora przypływu
Na pamięć biegnę do Ciebie, na pamięć tamtych rozmów
kiedy ćmy podsłuchiwały nas z rozdziawionymi skrzydłami.
Na pamięć lecę do Ciebie, na pamięć Twoich oczu
od bzów pięknie zdziwionych z rozkoszy, przymkniętych do połowy
Na pamięć płynę do Ciebie, gdzie pagórki w sobie skupione
modlą się strzeliście nad podziw świata
Moja pamięć łagodna wyżyna, porośnięta lekkim wiatrem
przechodzi w wilgotną dolinę gdzie cisza mieszka
Anioły na pamięć schodzą po niewidzialnych schodkach
i nagle w niebo głośnieje ten niebieski orszak
Na pamięć jadę do Ciebie, na pamięć moją i Twoją
Na pamięć jadę do Ciebie, na pamięć moją i Twoją
136
Piosenka dla Wojtka Bellona
słowa: Aleksandra Kiełb muzyka: Krzysztof Myszkowski
D
G
D
Powiedz, dokąd znów wędrujesz?
D
G
D
Czy daleko jest twój sad?
C G
D
Hen, w krainy buczynowe
C G
D
Ze mną tam układa pieśni wiatr
e G
D
Hen, w krainy buczynowe
e G
D
Ze mną tam nikogo tylko wiatr
Zmierzchy grają, a przestrzenie
Własny mi podają dźwięk
Takie śpiewy z nimi lub milczenie
W którym znika każdy dawny lęk
W takich śpiewach i milczeniu
W szumie świętych buków zginął lęk
Zaszumiały cię powietrza
I ruszyłeś sam na szlak
Ten ostatni, ten najlepszy
Przyszedł czas, Pan dał ci znak
Ten ostatni, ten najlepszy
Przyszedł czas, Pan dał ci znak
137
U studni
słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski
E
A
Spotkamy się kiedyś u studni
E
Wkoło będzie zielono
E
Nasze żony będą odświętne
A
H
Nawet wódkę wypić pozwolą
Spotkamy się kiedyś u studni
Takiej zwykłej - z kołowrotem
Woda w niej będzie chłodna
W świat uwierzymy z powrotem
A
Spotkamy się u studni
H
E
Być może że na drugim świecie
A
Bóg przecież jest łaskawy
H
E
I pewnie da nam tę pociechę
Spotkamy się kiedyś u studni
Z wiecznie żywą wodą
Bellona też zaprosimy
On przecież będzie polewał
Spotkamy się u studni
I będziemy znów tacy młodzi
Nasze żony będą piękne
Nam wódka nie będzie szkodzić
138
Makatka z Tymbarku (Tymbark)
słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski
Kapodaster na IV progu
G
C
G C
Rynek w Tymbarku przykryć można dłonią
D
C
Wraz z kościołem i dzwonnicą
G
C
G C
Kiedyś byłem tutaj razem z Tobą
C
D
Dziś sam dla siebie
C
D
Dziś sam dla siebie
C
D
G CGC
Dziś sam dla siebie to odkrywam.
e
h
A może tylko mi się zdaje
a
e
Bo wiosna idzie sobie parkiem
C
G
A z wiosną idą wszystkie drzewa
C
D
G
CGC
Między Limanową a Tymbarkiem
I żuk majowy jak ksiądz płynie
Przez swą zieloną parafię
I płynie wiecznie majowa procesja
Między Limanową a Tymbarkiem
A w górze anioł gra zielony
Na swej niebieskiej harfie
Aż drżą wszystkie kościelne dzwony
Między Limanowa a Tymbarkiem
Rynek w Tymbarku można przykryć dłonią
Wraz z kościołem i dzwonnicą
Kiedyś byłem tutaj razem z Tobą
139
Wujek Kazek
słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski
D
A
D
Wujek Kazek piękny jak odpustowy obrazek
G
D
przyjeżdżał do nas aż z samej Warszawy
G
D
A
D
Mówiło się o nim w mieście, ale tylko szeptem że
D
G
A
D
wujek Kazek straszny pies na baby
Więc kiedy się zjawiał na samym środku rynku
baby przez dziurkę w drzwiach go podglądały
Bo cała okolica też już wiedziała że
wujek Kazek straszny pies na baby
Odważną się okazała tylko piękna Zocha
ona też cięta była, ale bardziej na chłopa
Przypadli sobie do gustu i już zostali razem
ona piękna lilia on z odpustu obrazek
Dziś już bez entuzjazmu Kazek przywozi do nas Zochę
trafiła kosa na kamień, więc żyją jak pies z kotem
Pod wieczór
słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski
Mrówko rudawa ufnie przechodząca na drugą stronę ścieżki
Sprężynko miedziana która urwałaś się na chwilę z boskiego zegarka
Szafarko hojna rosę poranną cicho rozwieszasz na ścieżkach pająków i piórkach majowej trawy
Turkaweczko moja gęstym ściegiem zszywająca dzień z nocą
Strumyku stromy który rany liżesz głogiem otwarte czerwonym
Z góry nam z góry i całkiem pod wieczór
140
Modlitwa rozwieszona między gwiazdami
słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski
Ty mieszkasz w sercu lipca, w windzie w kawiarni we śnie
na korze listy do nas piszesz, w skale na wodzie we mgle
Na wyciągnięcie ręki jesteś, czy chcemy tego czy nie
na gwiazdach wieszasz swoje listy, świecą gdy tego chcesz
Twoja miłość przenosi kamienie, i z Tobą lepszy każdy dzień
bo serce Twe rozpala nadzieję, upadam by się podnieść, zmieniam się
Wiem czego chcesz od nas Panie to czasem trudne, a my mali jak sny
lecz serce do Ciebie się garnie, jak umie tak biegnie i drży
Bieszczady 2003
słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski
Gorąca nitka słońca drży na lekkim wietrze
może urwała się z ula lub Bóg wie skąd jeszcze
Ktoś do końca niewyraźny przewleka ją tak ufnie i celnie
przez zasłuchane ucho igielne cebulki nad podziw cerkiewnej
W samym pępku świata są dzisiaj Bieszczady
zostawiają w moim sercu serdecznie zielone ślady
Zielona linia lata dziś przez Bieszczady biegnie
znaki na niebie wskazują że wrócimy tu jeszcze
Ktoś nad lasem pochylony kreśli dla nas bieszczadzką ścieżkę
i słychać w lesie chóry anielskie muzyki na zawsze cerkiewnej
141
Trójkąt opatrzności
słowa: Adam Ziemianin muzyka: Krzysztof Myszkowski
Twoje oko ani mrugnie w chmurach zawieszone
lecz gdzie bym nie stanął patrzy w moją stronę
Ty potrafisz zajrzeć w podmorskie głębiny
tam gdzie serca mroki i gdzie się gubimy
Umiesz też zobaczyć z Twej boskiej ambony
nie tylko winy nasze lecz i dobre strony
Nie bądź zbyt surowy mrugnij czasem do nas
otuchy nam dodaj, dla Ciebie to drobiazg
Już czas na sen
Jerzy Wasowski Jeremi Przybora
Dobranoc, dobranoc mężczyzno zbiegany za groszem jak mrówka.
Dobranoc, niech sny Ci się przyśnią porosłe drzewami w złotówkach.
Złotówki jak liście na wietrze czeredą unoszą się całą,
garściami pakujesz je w kieszeń, a resztę taczkami w PKO.
Aż prosisz by rząd ulżył Tobie i w kieszeń zapuścił Ci dren.
Dobranoc, dobranoc mój chłopie, już czas na sen.
Dobranoc, dobranoc niewiasto, skłoń główkę na miękką poduszkę.
Dobranoc, nad wieś i nad miasto jak rączym rumakiem wzleć łóżkiem.
Niech rycerz Cię na nim porywa, co piękny i dobry jest wielce.
Co zrobił zakupy, pozmywał i dzieciom dopomógł zmóc lekcje.
A teraz tak objął Cię ciasno jak amant ekranów i scen.
Dobranoc, dobranoc niewiasto, już czas na sen.
Dobranoc, dobranoc ojczyzno, już księżyc na czarnej lśni tacy.
Dobranoc i niech Ci się przyśnią pogodni zamożni Polacy.
Że luźnym zdążają tramwajem wytworną konfekcją okryci
i darzą uśmiechem się wzajem i wszyscy do czysta wymyci
i wszyscy uczciwi od rana, od morza po góry aż hen.
Dobranoc ojczyzno kochana, już czas na sen.
142
Wróci wiosna baronowo
Stanisław Staszewski, Konstanty Ildefons Gałczyński
Mówisz, że cię miłość mierzi - zmierź mnie sobie, wołam, zmierź!
Spójrz - powiadasz, to są piersi - kogóż natchnie taka pierś?
A ja twierdzę - baronowo - wkrótce minie zima zła.
Z wiosną zaczną się na nowo nasze słodkie trulla-la...
Znowu będę twój don Diego, znowu księżyc, znowu bzy,
Jak u Pawła Geraldiego: sitwa zmysłów, ja i ty.
I nie powie stary baron więcej do mnie "paszoł won!",
Nie wypchnie za bruk z gitarą - bowiem w grobie leży on.
Czarna kryje go piżama, biedak gonił resztką sił
I - jak stał - w salonie zamarzł, bo otwarty lufcik był.
Zły baronie, dobrze tak ci - chciałeś naszą miłość zgnieść,
Nasze słodkie koci-łapci, że tak powiem - naszą płeć.
Na złość tobie wiosną Amor, co sekrety różne zna,
Ukołysze nas tak samo w tym najsłodszym trulla-la.
Aktualnie jeszcze zima - jakże nie lubimy zim!
Nasze zmysły w karbach trzyma i rozkwitnąć nie da im.
Ba! - przez całą Europę - "zimno" krzyczy dziad i wnuk
I zawieszam się jak sopel pod okapem twoich nóg...
Lecz się nie martw, baronowo, już przemija zima zła,
Rozpoczniemy znów na nowo nasze słodkie trulla-la!
Trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla-la!
Rozpoczniemy, ach, na nowo, nasze słodkie trulla - la!
Dziś widziałem - to nie farsa, dość już mamy takich fars Jak jamniczek twój zamarzał, "siusiu" krzyczał, łkał i marzł,
Więc go wziąłem na rączyny, otuliłem w ciepły puch,
O, jamniczku mój jedyny, wycierpiałeś się za dwóch...
Na pierś moją marmurową chodź jamniczku, gdy ci źle,
A ty właśnie, baronowo, swym jamniczkiem zowiesz mnie.
Czemu dni wesołe nie są, czemu z oka płynie łza?
Cierpliwości, baronesso, jeszcze miesiąc, jeszcze dwa,
A powrócą nasze święta, jak najprędzej, pragnąłbym,
Szał zmysłowy się rozpęta! Huknie harfa - rym cym cym!
I pochłonie przepych kanap purpurowe serca dwa,
W górę uszy, ukochana! Trulla, trulla, trulla-la!
143
Latający holender
słowa: Staszek Staszewski muzyka: Staszek Staszewski
a
E
Porywa wiatr tanga dźwięki
I płyną w dal piosenki
Korale lamp na wantach drżą
Na farwaterze pian dreszcze
Na motorowcach trwa jeszcze
Bal kapitański, wciąż daleko świt
Lecz kiedy lamp skry zgasną
Tam gdzie Zodiaku drży jasność
Samotny wrak dryfuje na West-Sud
A na pokładzie trzy dziewczyny, trzy czarne koty i trzy psy
I żaden więcej po załodze nie został ślad
Potonęli marynarze, na grzywy fal spadają łzy
Które spod ciemnych dziewczyn rzęs porywa wiatr
Jak czarny ptak przecina ciszę
Bezsilne żagle z rej wiszą
W otwartych lukach ciemność pełznie jak wąż
To Latający Holender
Kolący niskie mgły rzędem
Strzaskanych masztów owiniętych w mrok
Gdy skrzydło steru prąd trąca
Chwieje się reja skrzypiąca
Bulgocze w wodzie zapomniany log
A na pokładzie trzy dziewczyny wplątane w siny welon mgły
Ich nocne łkania oceanu głuszy szum
Do pustych kajut razem z nimi schodzą trzy koty i trzy psy
Tam na tęsknotę czeka w starych beczkach rum
Ach, jak to różnie się pija
Alkohol kąsa jak żmija
Blaszany kubek z rumem gdy dotyka warg
A tchnieniem wiosny owieje
Gdy kryształ z winem się śmieje
Na lśniącej fali, kiedy okręt zaczyna bieg
Więc my też pijmy i wiernie
Czekajmy w naszej tawernie
Kiedy Holender latający uderzy w brzeg
A na pokładzie trzy dziewczyny wloką za sobą tęsknot tren
Choć czarne koty i trzy psy już śpią jak głaz
Tylko do dziewczyn trzech pijanych wciąż jeszcze nie przychodzi sen
Kiedy na masztach noc rozpina parasol gwiazd
144
Marianna
słowa: Staszek Staszewski muzyka: Staszek Staszewski
d
U Marianny orzechy z miodem, U Marianny szampan pod lodem.
g
d
U Marianny krwawa langusta, Ma Marianna ćwiczone usta.
A
d
Bielizna z polotem, na ekler majtki złote, Chłopców judzi, ale się nudzi.
Lecz na szczęście w swoim zamczysku, Wśród zbrój starych, Azefa5 listów.
W policyjnych aurze romantyk, Czuwa ciotka Idalia Antyk.
Ta jej przychyli nieba, ta wie co dziecku trzeba, Wnet jej wtyka romans barykad.
O jak klawo, o jaka draka, Można śmiać się, można i płakać.
Wnet zapomnieć na dupie krosty, Zamiast krzywych nogi mieć proste.
Przeliczne podniety i nowe wciąż gadgety, Kat, ofiara, Che Guevara.
A ciotka Idalia miesza cykutę, Zdejmuje ze ściany włócznie zatrute.
Czerwoną gwiazdeczkę, portrecik cara, W kuferku Mariannie wysyła zaraz.
Wszak dziecko spleen dławi, niech trochę się zabawi, Niech pofika, Nike barykad.
U Marianny książeczki Mao, Sierp i młotek, trójząb ze strzałą.
Dzieł batiuszki6 półeczka spora, Notatniki agitatora.
A w lektur swych przerwach już wie jak się rozerwać, Tam pomyka gdzie zgiełk barykad.
A ciotka Idalia jeść kurkom sypie, Brutalne metody nie są w jej typie.
Do drzemki na ganku pachnie kwiat wiśni, Społeczność współczesna wnet jej się przyśni.
A za nią do mokrej roboty wnet się kopnie, W zwartych szykach armia barykad.
Przez Mariannę w nocy polucja, Całe szczęście jest rewolucja.
Śmietnik płonie, policja pędzi, No co z tą pałą do kurwy nędzy.
Łap pióro, ponuro w odezwie opisz flika7, Gwałcącego panny z barykad.
A ciotka Idalia żuje obiadek, Sto batów Praksedzie na goły zadek.
Na sybir Macieja, do pierdla Hryćka, Ogrody, szynszyle, róż na policzkach.
Krucyfiks, z nim w zgodzie fotosik na komodzie, Panna dzika, Nike barykad.
Ech Marianno, zrzuć no suknie, Jutro rano trzydziestka stuknie.
Chodź no z nami wynajmiem szalet, Odgryziem szyjkę, zrobimy balet.
I pokażemy, bo znamy te problemy, Co wynika z ognia barykad.
Nas ciotka Idalia nie może złapać, My ciotkę Idalię zaklniemy w capa.
Przepchniemy banjole8 przez Laissez-passee9, Tygrysa do baku10 i wio na trasę.
W słońca migotanie, za nami świat zostanie, I panika ery barykad.
Morda flika, wojsko w łazikach, Polityka, klasa i klika.
Wiece w Rykach, partia, syndykat, dialektyka.
I w ogóle wszystko co nam przeszkadza spokojnie leżeć na słońcu,
trzymając ręce na piersiach panienek, patrzeć na chmury typu cumulus w kolorze białym,
Natomiast niebo jest przy tym niebieskie.
5
Jewno Fiszelewicz Azef - przywódca rosyjskiej organizacji bojowej eserów, zamachowiec, a jednocześnie wieloletni agent Ochrany.
Potocznie – car rosyjski
7
we Francji: pogardliwie o policjancie
8
Franc. La bagnole - Stary grat
9
Pozwolenie, autoryzacja
10
Stacje paliw ESSO mają w logo tygrysa
6
145
Nie dorosłem do swych lat
słowa: Staszek Staszewski muzyka: Staszek Staszewski
e
H
e
Nie dorosłem do swych lat, Masz mnie za nic, dobrześ zgadł
H
e
Jak tak można? - pytam was, Tyle lat marnować czas
A
e
Nauczyłem w życiu się, Paru rzeczy - wszystkich źle
H
e
Ale moją dróżką idź, Gdy się już nie daje żyć.
H
La, la, la, la - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
e
La, la, la, la - gdy po szklance koniak spływa jak łza
E
a
Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zła
D
H
A w sercu już zamiast krwi tylko popioły i kurz,
tylko popioły i kurz
e
H
La, la, la, la, - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
e
La, la, la, la - gdy po szklance koniak płynie jak łza
E
a
Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zło
D
H
I kiedy dłoń ściska szkło, w którym przez płyn błyska dno
Inni zawsze wiedzą, co Jak, dlaczego, gdzie i kto?
Komu wziąć, a komu dać A ja nigdy, kurwa mać
A już nie daj Boże, gdy Jakaś się spodoba mi
Zamiast brać bez zbędnych słów Plączę i się kończę znów
La, la, la, la - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
La, la, la, la - cóż, że wszyscy są mądrzejsi niż ja
Mieć, co się chce, można tylko, kiedy przegra się grę
A w sercu już zamiast krwi tylko popioły i kurz,
tylko popioły i kurz
La, la, la, la - wszystko prostsze kiedy ciebie się ma
La, la, la, la - po kieliszku koniak płynie jak łza
Cóż, że wszyscy są mądrzejsi niż ja
Utopi noc naszych godzin zimnych zdrady i zło
Bądź ze mną, bo w mgle lat zginie nam "la, la" - słuchaj to
146
Śmierć poety
słowa: K. I. Gałczyński muzyka: Staszek Staszewski
Nie pomogły zastrzyki, Recenzje i pomniki, Ni kwaśne mleko :
Przyszedł szarlatan - szuja, Obejrzał go, pobujał : - Dementia parecox.
Toż radość była w domu, Nareszcie koniec sromu, Skończony kłopot !
Dozorca śmiał się setnie : - Zaraz mu nitkę przetnie Panna Atropos.
Żona klaskała w dłonie: - Ach, przecie nadszedł koniec Pijackich orgii.
Bólów miałam niemało, Nareszcie twoje ciało Wezmą do morgi.
Wszyscy stanęli kołem Z czołem bardzo wesołem. Prasa, kuzyni;
I szacowne to grono Orzekło unisono : - Dobrze tak świni!
Po co dziewki uwodził, Nocą domy nachodził, Sen rwąc dzieciątek;
I po co Pod Zegarem Lał w brzucho wino stare Świątek i piątek ?
Zna go dobrze Warszawa: Pożyczał - nie oddawał, Nasienie drańskie;
A "poetyczne dale" To były te skandale W Małej Ziemiańskiej.
Dobrze ci, stary draniu, Za grzechy nad otchłanią Inferna zwisasz.
Najprzód gwiazdy i róże, Potem stołek w cenzurze - Sprzedajny pisarz !
Tak to nadobne grono Radziło unisono W śmiertelnej sali.
A że lico miał bladsze Orzekli: - Pewnie nadszedł Koniec kanalii.
Zapachniały zefiry, Brzękły potrójne liry, Pierzchnęła tłuszcza.
Serce alkoholowe Unieśli aniołowie Na złotych bluszczach.
147
Dyplomata
Staszek Staszewski
Wot sasliczkom piesnia intieriesna
/H e
Wot sa wsiem uspiecham wsio izwiestna
/D G
Raskażu ja wam riebiata, swaju dielnost diplomata /a e |
Wot kakije byli tam diela
/H e |x2
I prisziol niemieckij gienieral
Dolga smatril , a patom skazal
Wy oddajtie Ukrainu , tak ugodno razsiedinu
Tak wariol wam Gitlier pieriedat
Ja jemu atwietil abarot
A ty kurwa jobanyj twaj rod
My jebli japoncew w zopu , my nasrali na Jewropu
Gitlieru dawim my otkazat
I prisziol italianskij pasiol
Glupoj chuj marzowoj kak asiol
Gawarit szto Musolini wmiestie z Gitlierom w Bierlinie
Razgawor a naszych ziemliach wiol
Pieriedajtie gaspadinu Duce
Szto on naszu ziemliu chuj pałuczit
Jest nas dwiesti milionow , razpierdiom kak skarpionow
A patom na zwalku adwieziom
I prisziol japonskij samuraj
Gawarit on ziemlju nam addaj
A niet tot ja toj Mikada Ziemlju wsiu ot Leningrada
Z wojskom samurajew zabieriom
Samuraj , ty bliadskij samuraj
Ty idi Mikadu pieriedaj
On sarzowoj , on w chalatie , chuj marzowoj on w tomatie
I s niewo kondoma nie snimaj
148
Piosenka o pewnych dawnych mariażach...
słowa: Edward Stachura muzyka: Krzysztof Myszkowski
E
E
Życie, życie, Życia pieśń;
H
cis
Pęka struna I pieśni śmierć!
A
A
Strójcie skrzypce, Strójcie strój;
H
E
Już po stypie I nowy jest ślub.
Kto ślub bierze? Kto i z kim?
On czy z nią-to? Ona z nim?
Co ślub bierze? Co i z czym?
Chciwość z fałszem! Z kuną lis!
A
E
H
I już słychać bitwy szczęk; Kto chytrzejszy będzie w niej?
cis
A
H E
Kopią dołek: ona, on, Jedno z nich wyścielę dno!
A
E
H
Obok życie toczy się, Tę balladę pisze Sted,
cis
A H cis
Wiatr harcuje w liściach drzew, Chmury wolno suną niebem,
Pod piekarnią pachnie chlebem. W knajpie nowa stara śpiewka,
Licho węszy kogo zdeptać, Niewidzialnie rośnie zrąb,
Gdzieś w oddali bije dzwon. Bój nabiera już rumieńców
Między parą oblubieńców, Dwaj wrogowie: żona, mąż.
Straszne stadła: zdrada, krew. Gdzie jest miłość? Nie ma jej,
Nie ma jej, nie było jej. Była jedna z drugą żądza:
Do pieniądza, do wrzeciona! Bójcie, ludzie, się demona!
Życie, życie, Życia pieśń;
Pęka struna I pieśni śmierć!
Strójcie skrzypce, Strójcie strój;
Bo po stypie Szykuje się ślub.
Kto ślub weźmie? Kto i z kim?
On czy z nią-to? Ona z nim?
Co ślub weźmie? Co i z czym?
Chciwość z fałszem! Z kuną lis!
149
Zabieszczaduj z nami.
The Gruz Brothers Band Krzysztof Myszkowski
C
G
Zabieszczaduj dzisiaj z nami
F
C
Niech pokłonią Ci się połoniny
a
F
C
e
Zabieszczaduj razem z aniołami
F
G
Lot swój kieruj do Górnej Wetliny
a
e
Zabieszczaduj znowu z nami
F
G
C
tutaj czas anielsko płynie
F
a
Każdy potok gada z aniołami
F
G
C
o bieszczadzkiej wspomina krainie
G
a
Studnie tutaj zarosły wspomnieniem
F
C
G
sady tutaj pokrzywione dziko
F
e
G
a
w sierpniowej procesji schodzą zioła
F
G
do cerkiewek pukają po cichu
a
e
Ta kraina święta – niepojęta
F
C
G
w tej krainie pięknie tajemniczo
F
e
G
a
tu nad nami bieszczadzkie anioły
F
G
uskrzydlone bieszczadzką modlitwą
150
Wiara
Smak Jabłka
G
D
Mam jeszcze dosyć wiary
C
G
W ciebie i w siebie i w nas
G
D
Wziąłem ją z mojej gitary
C
D
G
Tego nauczył mnie czas
Teraz popłynę powietrzem
Światłem opadłym z gwiazd
Dni ponazywam odeszłe
Z naszych podniebnych lat
Ty ze swej drogi nie wracaj
Choćby dogonił cię krzyk
Słowa nic przecież nie znaczą
To tylko umarł nikt
151
Absztyfikanci Grubej Berty
słowa: Julian Tuwim; muzyka: Zbigniew Stefański, Jarosław Chrząstek (Bez Jacka)
(Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali)
eDe
GDCG
Absztyfikanci grubej Berty i katowickie węglokopy,
CGD
eDe
i Borysławskie naftowierty i lodzermensche, bycze chłopy
eDe
GDCG
warszawskie bubki, żigolaki z bandą wytwornych pind na kupę,
CGD
eDe
rębajły, franty, zabijaki, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Socjały nudne i ponure, pedeki, neokatoliki,
podskakiwacze pod kulturę, czciciele radia i fizyki,
uczone małpy, ścisłowiedzy, co oglądacie świat przez lupę
i wszystko wiecie: co, jak, kiedy, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I ty, fortuny skurwysynu, gówniarzu uperfumowany,
co splendor oraz spleen Londynu nosisz na mordzie zakazanej,
i ty, co mieszkasz dziś w pałacu, a srać chodziłeś za chałupę,
ty wypasiony na Ikacu, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I ten ów belfer szkoły żeńskiej, co dużo chciałby, a nie może,
i ten profesor Cy... Wileński Pan wie już, za co, profesorze!
I ty za młodu niedorżnięta Megiero, co masz taki tupet,
że szczujesz na mnie swe szczenięta; całujcie mnie wszyscy w dupę.
I te Syjontki palestyńskie, Hulace, co lejecie tkliwe
starozakonne łzy kretyńskie, że „ szumią jodły w Tel Awiwie”,
i wszechsłowiańscy marzyciele, zebrani w malowniczą trupę
z byle mistycznym kpem na czele, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I te aryjskie rzeczoznawce, wypierdy germańskiego ducha
gdy swoją krew i waszą sprawdzę, wierzcie mi, jedna będzie jucha,
Karne pętaki i szturmowcy, zuchy z Makabi czy Owupe,
i rekordziści i sportowcy, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Izraeliccy doktorkowie, Widnia, żydowskiej Mekki, flance,
co w Bochni, Stryju i Krakowie szerzycie kulturalną france!
którzy chlipiecie z „ Naje Fraje” swą intelektualną zupę,
mądrale, oczytane faje, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I wy ględziarze i bajdury, ciągnący z nieba grubą rentę,
o, łapiduchy z Jasnej Góry, z Góry Kalwarii parchy święte,
i ty księżuniu, co kutasa zawiązanego masz na supeł,
żeby ci czasem nie pohasał, całujcie mnie wszyscy w dupę.
.
I wy, o których zapomniałem, lub pominąłem was przez litość,
albo, dlatego, że się bałem, albo, że taka was obfitość,
i ty cenzorze, co za wiersz ten zapewne skażesz mnie na ciupę,
I żem się stał świntuchów hersztem, Całujcie mnie wszyscy w dupę.
152
Śmierć kobieciarza
Leonard Cohen (tłumaczenie Niko90)
C
D
Gdy ten którego zawsze chciała Obwiesił w końcu się
d
G
F
C
Szepnęła: - Nawet nie wiedziałam Że tak cię bardzo chcę
Nieliczne miał muskuły I przestarzały styl
Runęła mu do kolan- Powinnam wcześniej przyjść
W urodzie i w piękności któż Dorównać może Ci?
Do walki lub miłości tak Jak ty nie stanie nikt.
I wszystkie jego licznych cnoty Zagłady spalił żar
Zabrała większość z tego co Kochanek biedny miał
a
Obrazu tego twórca W pobliżu właśnie stał
d
I modlił się do wróbla jak Święty Franciszek sam
e
W ten religijny nastrój Bez trudu wdarła się
d
c
C G
C
-Smak samotności poznasz gdy Rozłożę nogi swe
Miał pokój pełen luster więc Na orgię zabrał ją
Lecz przed potomstwem łona jej Pilnował bacznie on
Na ostry metal łyżki Rzuciła ciało kwiat
Gdy comiesięczny pełen krwi Rytuał nagle zgasł
Zabrała mu szacowny Dalekowschodni czar
I mroczne bezpieczeństwo gdy Podjęła z banku szmal
Zabrała wino mszalne Madonnę pewną blond
- Od dzisiaj przestrzeń myśli twych Własnością będzie mą
Przy torach kolejowych z nią Ostatni stoczył bój
- Sztuki tęsknoty nadszedł kres Tak obiecał mu.
Zabrała kumpli z knajpy Z którymi pił co noc
Wykpiła jego babski strój I robotniczy wąs
Ostatnio gdym go spotkał Wytężał siły swe
By wiedzę kobiet posiąść lecz Kobietą nie stał się
Ostatnio gdy spotkałem ją Małolat przy niej był
Oddał jej młode ciało swe I całkiem pusty strych
Tak sprawa ta znalazła kres Któż by przypuścić mógł
Że bez wrażenia skończy się By stać się pustką znów
Tak jak nasz na księżyc lot Lub któraś z innych gwiazd
Lecisz tam na próżno Choć szczery zamiar masz
153
Sejm kalek
Maciej Zembaty, Jacek Kleyff
Za górami, za lasami Był raz sobie kraik mały
Od lat wielu doświadczany Najcięższymi nieszczęściami
Kraj ten wielkie miał ambicje Licznych też obywateli
Ale wszyscy mniej lub więcej Byli w nim upośledzeni
Najróżniejsze typy kalectw Były reprezentowane
Więc nikt rządzić prężnie krajem Nie mógł, no bo nie był w stanie
Niemniej jednak powołano Tam ustawodawcze ciało
Ciało to funkcjonowało Poświęcało się obradom
Ława niemych, ława głuchych Było w Sejmie ław niemało
A Marszałkiem został ślepy Z marszałkowską białą lagą
Stuk, puk Laską w podłogę Sejm, Sejm Wyraża zgodę Stuk, puk Laską o blat Sejm mówi: Tak!
Już Marszałek Sejmu Kalek Uroczyście wbiegł na salę
Strasznie brzęczą mu medale Lecz się nie przejmuje wcale
Maca laską krok po kroku Dziewięć dioptrii w każdym oku
Okulary ma schowane Dzisiaj będzie głosowanie
Stuk, puk etc.
Idzie jakiś z krótszą nogom Delegują go kulawi
On interpelację swoją Dzisiaj Izbie ma przedstawić
"W interesie społeczeństwa i dla dobra ogólnego
po wnikliwych konsultacjach aż do szczebla związkowego
z dniem drugiego października ma dekretem prawomocnym
w trotuarach i chodnikach być co druga płyta wyższa"
Stuk, puk etc.
Ślepi patrzą zadziwieni Zaraz będą mówić niemi
W ławach wrzawa wnet wybucha Głusi nadstawiają ucha
Na mównicę wszedł niemowa Z wnioskiem o wolności słowa
Dyskusja się wywiązała Kiedy zabrał głos jąkała
Stuk, puk etc.
Przedstawiciel paranoi Dziś nikogo się nie boi
Chyba nawet będzie szczery Gdyż przy sobie ma papiery
A na głowie ma czapeczkę W prawej ręce niesie teczkę
A na szyi ma wstążeczkę A na ustach ma piosneczkę
O jedności w społeczeństwie Żeby jedność była wszędzie
Bo w jedności leży siła Byle tylko jedna była
Jedna świnia, jedna krowa Jedna dupa, jedna głowa
Teraz będzie głosowanie Siadł i puścił z pyska pianę
Stuk, puk etc.
Przerażony psychopatą Na mównicę wbiegł Marszałek
Ślepy - potknął się o paproć Oczywiście bez patrzałek
- Kto jest za? Kto się wstrzymuje? Maca brajlem po pulpicie
Tydzień obrad, obrad tydzień - Kto przeciw? Nie widzę.
Stuk, puk Laską w podłogę Sejm, Sejm Wyraża zgodę Stuk, puk Laską o blat Sejm mówi: Tak!
154
Bajka dla Rafałka
Maciej Zembaty
D
G
A
D
Pralka kocha pranie Kocha też Rafałka
G
A
D
Posłuchaj, Rafałku Co ci powie pralka
Leci ptaszek, leci Skrzydła ma z ołowiu
W prawej ręce trzyma Nożyce do drobiu
Dołem płynie rzeka W rzece zakonnica
W różowych nylonach Jak każe obyczaj
Na dnie płetwonurek Co ma długą rurę
Ładnie szura, ładnie Długą rurą po dnie
Ej, przyjechał kuzyn Dyskoteką combi
Czasem se zaświeci Czasem se zatrąbi
Napisał to Puszkin A po nim Lermontow
Że najlepsze puszki Robi firma Wąchock
W pierdolonej dżungli nad samą zatoką
mieszkał hipopotam co miał szklane oko
Wielki ruch na półce lampa głową kiwa
Czajnik tańczy walca kubek odpoczywa
W Trójcy Przenajświętszej jakieś kłamstwo węszę
Ale w innych sprawach węszę jeszcze większe
Prostowali oczy ptaszek w klatkę wskoczył
Kupę wielką zrobił z mózgiem się podroczył
Spać chodzimy wcześnie Ja od ściany leżę
A Bożena z brzegu Bo ma chory pęcherz
Koło mojej stajni Chodzą Rubinsteiny
Trochę się boimy Ale nic ? lecimy
Koło mojej stajni Chodzą narkomani
Co się który sztachnie To kobyła kaszle
155
Przecudny kwiat na ciele cielęcia
Georges Brassens ; Zespół Reprezentacyjny
Równie ślepego amanta jak ja
nie widział świat od czasów plejstoceńskich:
straciłem wzrok z bliska gapiąc się w blask
jej czystych piersi, wybitnie panieńskich.
Przecudny kwiat na ciele cielęcia,
przecudne cielę przystrojone w kwiat.
Ten kwiat to to, co właśnie nas podnieca
i za nos wodzi nas, jak światem świat.
Śliczną, to fakt, stworzył ją dobry Bóg,
raz dotkniesz, drugi - wciąga c ię jak wódka.
W miarę jedzenia stale apetyt rósł,
co robić? Dzień za jasny, noc za krótka...
Przecudny kwiat na ciele cielęcia…,
Prościutkie dziewczę, że aż szkoda słów,
nie liczcie na wynalezienie prochu.
Coś za coś - na zewnątrz uroda cud,
a w środku rozum jak tabaka w rogu.
Przecudny kwiat na ciele cielęcia…
Lecz oto nadszedł ów fatalny dzień,
gdy dała nogę, raniąc mnie tym srodze
i żadne ziółka, żaden klin, żaden lek
nie dały rady, czułem, że się kończę.
Drżałem z tęsknoty i wyłem jak pies,
czas, trzeba przyznać, jednak leczy rany,
chociaż skazała mnie na pewną śmierć,
ja żyję - trochę tylko załamany.
Przecudny kwiat na ciele cielęcia…
156
Spis treści
Hymn polimerów .............................................................................................................................................................. 2
A po lesie wiatr................................................................................................................................................................. 3
Bajka ............................................................................................................................................................................... 4
Hawiarska Koliba ............................................................................................................................................................. 4
Tam gdzie byłem .............................................................................................................................................................. 5
Czas powrotów ................................................................................................................................................................ 5
Odpowie Ci wiatr.............................................................................................................................................................. 6
Węgierska kapela ............................................................................................................................................................ 7
Bo ja mam tylko jeden świat ............................................................................................................................................. 8
Rajdowa dziewczyna ....................................................................................................................................................... 8
Wędrowiec....................................................................................................................................................................... 9
Pielgrzym ...................................................................................................................................................................... 10
Poszukiwania ................................................................................................................................................................. 11
Hej przyjaciele ............................................................................................................................................................... 12
Uwertura do nocy czerwcowej ........................................................................................................................................ 13
W lesie listopadowym .................................................................................................................................................... 14
A ja będę chodził ........................................................................................................................................................... 15
Żona zabrania................................................................................................................................................................ 16
Jesienne wino ................................................................................................................................................................ 17
Dunajec ......................................................................................................................................................................... 18
Gdy ulicą mkną spaliny .................................................................................................................................................. 18
Ciągle za cienko ............................................................................................................................................................ 19
Ziarnko maku................................................................................................................................................................. 20
Mijanie........................................................................................................................................................................... 21
A co nam jeszcze........................................................................................................................................................... 22
Fortuna .......................................................................................................................................................................... 23
Piosenka dla Grażki ....................................................................................................................................................... 24
Kiedy góral umiera ......................................................................................................................................................... 25
Połoniny niebieskie ........................................................................................................................................................ 26
Chyba już czas .............................................................................................................................................................. 27
Ech muzyka ................................................................................................................................................................... 28
Ludzie dbają o siebie ..................................................................................................................................................... 29
Bukowina I ..................................................................................................................................................................... 30
Pejzaże Harasymowiczowskie ....................................................................................................................................... 31
Majster bieda ................................................................................................................................................................. 32
Piosenka wiosenna ........................................................................................................................................................ 33
Pechowy dzień .............................................................................................................................................................. 34
A może tylko nam się zdaje............................................................................................................................................ 35
Jesienna zaduma .......................................................................................................................................................... 36
Wróżby wiosenne .......................................................................................................................................................... 37
Jaworzyna ..................................................................................................................................................................... 38
157
Wody tatrzańskie ........................................................................................................................................................... 39
Gdy mnie kochać przestaniesz ...................................................................................................................................... 40
Tawerna pod pijaną zgrają ............................................................................................................................................. 41
Jeszcze nie wracam do domu ........................................................................................................................................ 42
Niech się leje piwo z nieba ............................................................................................................................................. 43
Muszka plujka................................................................................................................................................................ 43
Choroby W .................................................................................................................................................................... 44
Tibu dibu daj .................................................................................................................................................................. 45
Turystyczna samba ........................................................................................................................................................ 46
Wędrowanie .................................................................................................................................................................. 47
Zew gór ......................................................................................................................................................................... 48
Daj mi panie jeszcze czas .............................................................................................................................................. 49
Deszczowe popołudnie w Chałupie ................................................................................................................................ 50
Gonitwa ......................................................................................................................................................................... 51
Czasem łapię się na tym ................................................................................................................................................ 52
Kochałem Cię dziś rano ................................................................................................................................................. 53
Kołysanka rolnika .......................................................................................................................................................... 54
Śmiech .......................................................................................................................................................................... 55
Mury .............................................................................................................................................................................. 56
Śpiworowiec .................................................................................................................................................................. 57
Nie lada głupstwa .......................................................................................................................................................... 58
Dziad Kaczorowski ........................................................................................................................................................ 59
Ballada o Janku Wiśniewskim ........................................................................................................................................ 60
Kiedym stawił się u nieba wrót ....................................................................................................................................... 61
Bajeczki babci Pimpusiowej ........................................................................................................................................... 62
Małe stacje .................................................................................................................................................................... 65
Ciężarówka Zocha ......................................................................................................................................................... 66
Nie ma drogi do nikąd .................................................................................................................................................... 67
Nie oddamy ................................................................................................................................................................... 67
Kombajn Bizon .............................................................................................................................................................. 68
Sekutnica ...................................................................................................................................................................... 69
Ballada o krzyżowcu ...................................................................................................................................................... 70
Hiob............................................................................................................................................................................... 71
Kubuś Puchatek ............................................................................................................................................................ 72
Wojtusiowy laser ............................................................................................................................................................ 73
Dzbany .......................................................................................................................................................................... 74
Gnany niepokojem ......................................................................................................................................................... 75
Tańczyć z Tobą .............................................................................................................................................................. 76
Na pięć minut przed zamknięciem baru.......................................................................................................................... 77
Żegnaj Ameryko (Ekspres do Nowego Orleanu) ............................................................................................................. 78
Czas wszystko zmienia .................................................................................................................................................. 79
Zuzanna ........................................................................................................................................................................ 80
Ktoś ............................................................................................................................................................................... 81
KOR .............................................................................................................................................................................. 82
158
Jeremiasz ...................................................................................................................................................................... 83
Tutaj gdzie Muńcuła cień ............................................................................................................................................... 84
Żeby wszystkie baby ...................................................................................................................................................... 84
Ballada o kataklizmie ..................................................................................................................................................... 85
Jesień idzie.................................................................................................................................................................... 86
Sępy .............................................................................................................................................................................. 87
Zajazd pod różą ............................................................................................................................................................. 88
Piosenka górnicza (I nie ma już) .................................................................................................................................... 89
Maestro bezdomny ........................................................................................................................................................ 90
Maleńka kulomiotka ....................................................................................................................................................... 91
Dziewczyna ................................................................................................................................................................... 92
C'est la vie ..................................................................................................................................................................... 94
Młodzieniec ................................................................................................................................................................... 95
Impotent naftowy ........................................................................................................................................................... 96
Idzie bean...................................................................................................................................................................... 97
Zgubione marzenia ........................................................................................................................................................ 98
Znowu chemia idzie w góry ............................................................................................................................................ 99
Kufel jesieni ................................................................................................................................................................. 100
Jedno z nas może się mylić ......................................................................................................................................... 101
O Panie daj nam .......................................................................................................................................................... 102
Tańczmy razem do końca miłości ................................................................................................................................. 103
Piosenka o ostrej zimie ................................................................................................................................................ 104
Moja muzyka ............................................................................................................................................................... 105
Czaple (Preludium) ...................................................................................................................................................... 106
Bieszczadzki trakt ........................................................................................................................................................ 107
To jest właśnie to ......................................................................................................................................................... 108
Czemu jeszcze nie czas .............................................................................................................................................. 109
Być iść .......................................................................................................................................................................... 110
Musimy siać.................................................................................................................................................................. 111
Piosenka na rozgrzanie ................................................................................................................................................ 111
Whisky moja żono......................................................................................................................................................... 112
Horiłka .......................................................................................................................................................................... 113
Bukowina II ................................................................................................................................................................... 114
Żytniówka ..................................................................................................................................................................... 115
Epitafium dla Boba Dylana ............................................................................................................................................ 116
Nieznajomy Przyjaciel ................................................................................................................................................... 117
Czyści jak łza................................................................................................................................................................ 118
Inwentarz ...................................................................................................................................................................... 119
Metamorfozy sentymentalne ........................................................................................................................................ 120
Beczka piwa ................................................................................................................................................................ 121
Nie zmienię się ............................................................................................................................................................ 122
Dzielna Margot ............................................................................................................................................................ 123
Jestem mały miś .......................................................................................................................................................... 124
Festiwal (Pieśń o rycerzu Ćwoku) ................................................................................................................................ 125
159
Majka .......................................................................................................................................................................... 126
Jedyne co mam ........................................................................................................................................................... 126
Piosenka z szabli ......................................................................................................................................................... 127
Czarna suka ................................................................................................................................................................ 128
Etniczna ...................................................................................................................................................................... 129
Każdy o tym wie .......................................................................................................................................................... 130
Jestem Twój ................................................................................................................................................................ 131
Nebraska ..................................................................................................................................................................... 132
Kantyczka z lotu ptaka ................................................................................................................................................. 133
Piosenka żołnierzy ....................................................................................................................................................... 134
Makatka na pamięć...................................................................................................................................................... 135
Piosenka dla Wojtka Bellona ........................................................................................................................................ 136
U studni ....................................................................................................................................................................... 137
Makatka z Tymbarku (Tymbark) ................................................................................................................................... 138
Wujek Kazek................................................................................................................................................................ 139
Pod wieczór ................................................................................................................................................................. 139
Modlitwa rozwieszona między gwiazdami .................................................................................................................... 140
Bieszczady 2003 ......................................................................................................................................................... 140
Trójkąt opatrzności....................................................................................................................................................... 141
Już czas na sen ........................................................................................................................................................... 141
Wróci wiosna baronowo ............................................................................................................................................... 142
Latający holender ........................................................................................................................................................ 143
Marianna ..................................................................................................................................................................... 144
Nie dorosłem do swych lat ........................................................................................................................................... 145
Śmierć poety ............................................................................................................................................................... 146
Dyplomata ................................................................................................................................................................... 147
Piosenka o pewnych dawnych mariażach... ................................................................................................................. 148
Zabieszczaduj z nami. ................................................................................................................................................. 149
Wiara........................................................................................................................................................................... 150
Absztyfikanci Grubej Berty ........................................................................................................................................... 151
Śmierć kobieciarza ...................................................................................................................................................... 152
Sejm kalek................................................................................................................................................................... 153
Bajka dla Rafałka......................................................................................................................................................... 154
Przecudny kwiat na ciele cielęcia ................................................................................................................................. 155
Spis treści .................................................................................................................................................................... 156
Copyright by J&J na podstawie rękopisu autora z 1983 r.
Rozpoczęto edycję elektroniczną 19 sierpnia 1997
Ostatnie korekty w dniu: 24 września 2015
Ilość słów w śpiewniku : 28306
Istotne korekty wykonałem w oparciu o: http://chomikuj.pl/futrzak.niewielki

Podobne dokumenty