W Biskupinie od 1967 roku Kręcąc wrzecionem
Transkrypt
W Biskupinie od 1967 roku Kręcąc wrzecionem
Na początku były trzy baraki W warsztacie pierwszych przędzarzy W Biskupinie od 1967 roku Kręcąc wrzecionem Wtedy na półwyspie były trzy baraki i przybudówka. Dziś są rekonstrukcje trzech osad. Tamte cza- U prząśniczki w osadzie neolityczsy pamięta Wiesława Gawrysiak-Leszczyńska, która po nej (stanowisko 47) można nauczyć dzień dzisiejszy aktywnie uczestniczy w życiu Biskupi- się prząść nici. na w trakcie Festynu. Pierwsze ubrania wyko- kim ruchu obrotowym. Nit- Wiesława Gawrysiak-Leszczyńska jest najstarszą wśród grona rekonstruktorów, ale wytrwałością w pracy na stanowisku może zawstydzić niejednego studenta fot. Remigiusz Konieczka W jednej z chat w osadzie łużyckiej, na stanowisku a4 opowiada zwiedzającym o dawnych strojach i ozdobach. Jest również osobą, która pamięta zupełnie inny Biskupin, różniący się bardzo od tego, który oglądamy dziś. Wiesława GawrysiakLeszczyńska po raz pierwszy przyjechała na wykopaliska w Biskupinie w 1967 roku. Wykopaliska prowadzone były w okolicach bramy pod nową rekonstrukcję. - Byłam pracownikiem Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie. Pracowałam pod t W wiosce wczesnopiastowskiej na stanowisku mincerzy (c14): Anny Markiewicz i Jerzego Buczkowskiego można samodzielnie wybić monetę z wybranym znakiem. Są tu m.in. wzory najstarszych polskich monet z czasów Bolesława Chrobrego i Mieszka II. Wyłącznie do niedzieli wybijane są monety - pamiątki z datą i tematem tegorocznego Festynu. (tk) kierunkiem prof. Zdzisława Rajewskiego - wspomina. W tamtych czasach półwysep wyglądał zupełnie inaczej. W okolicach dzisiejszej przystani Diabła Weneckiego stały trzy baraki. W pierwszym była stołówka i pokoje, w drugim wystawa archeologiczna, a w trzecim mieszkał opiekun wykopalisk z żoną i córkami. Ówczesne rekonstrukcje były skromniejsze. - Nie było oświetlenia na półwyspie, nie było pawilonu muzealnego. Był bar „Pod skorupą”, w którym serwowano napoje i słodycze. Dopiero w 1974 roku powstały znane dzisiaj rekonstrukcje i pawilon muzealny - kontynuuje opowieść pani Wiesława. W pracach przygotowawczych pierwszej biskupińskiej wystawy brała udział Wiesława Gawrysiak-Leszczyńska. - Do Biskupina przyjeżdżałam do 1976 roku. Miałam kilkuletnią przerwę. Po 1980 roku pracownicy PMA przyjeżdżali do Biskupina w trakcie sezonu i ja również zaczęłam przyjeżdżać. Demonstrowaliśmy zwiedzającym, jak wyglądało życie w dawnym Biskupinie. Zaczęliśmy wprowadzać tutaj archeologię doświadczalną. Opracowałam metodę prowadzenia lekcji muzealnych, wytwarzania paciorków i ozdób wytwarzanych techniką drutownictwa - wyjaśnia Wiesława Gawrysiak-Leszczyńska. I tak nadeszły w Biskupinie czasy festynów arche- ologicznych. Pani Wiesława uczestniczy w nich od pierwszego, zorganizowanego w 1995 roku, do dziś. Jednak kontakty z Biskupinem nie ograniczają się jedynie do samej obecności na festynach. To również przygotowania do tej imprezy. Wiesława Gawrysiak-Leszczyńska specjalizuje się w przygotowywaniu strojów i ozdób. Oczywiście nie robi tego sama, ale z zespołem pracowników MAB. Nieoceniona jest pomoc praktykantów z liceum z Supraśla. - Materiał źródłowy otrzymujemy z UW na miesiąc przed festynem. Praca nad strojami i ozdobami zaczyna się dwa tygodnie przed - mówi. Dużo pracy pracownicy mieli przed festynami o Egipcie, Japonii i Grecji. Przygotowują też stroje na bieżące potrzeby muzeum. - Teraz jestem emerytką, mam 78 lat, ale cały czas czuję się związana emocjonalnie z Biskupinem. Cały czas prowadzę tutaj zajęcia z uczniami z Supraśla, wykonuję stroje i ozdoby, a czasem prowadzę warsztaty - dodaje pani Wiesława. Jest najstarszą wśród grona rekonstruktorów, ale wytrwałością w pracy na stanowisku może zawstydzić niejednego studenta. Na stanowisku a4 razem z Wiesławą Gawrysiak-Leszczyńską o strojach opowiadają Monika Modelska i Justyna Bańkowska, a o ozdobach Renata Pastuszyn i Paweł Komorowski. REMIGIUSZ KONIECZKA nywano ze skór, traw, łyka drzewnego. Dzięki oswojeniu zwierząt w neolicie, pradziejowi rolnicy i hodowcy mogli wytwarzać ubrania wykonane również z wełny. Najlepsza na nici była wełna owcza, którą pozyskiwano obskubując zwierzę z sierści ręcznie lub za pomocą krzemiennych narzędzi. Następnie dokonywano selekcji wełny ze względu na jej jakość. Najlepsza pochodziła z boków, grzbietu i szyi zwierzęcia, znacznie gorsza rosła na podbrzuszu. Runo należało je umyć z tłuszczopotu i licznych zanieczyszczeń, w tym celu wystarczało przegonić wcześniej stado przez rzekę. Po osuszeniu można było robić nitkę. Do przędzenia najbardziej wytrzymałych nici służyły wrzeciona. Tworzyły je długie, uformowane drewienka leszczynowe lub jesionowe. Na nie nakładano przęśliki - gliniane krążki, które obciążały wrzeciono i pozwalały utrzymać je w szyb- ka powstawała przez dobieranie nowego runa i skręcanie go wprawionym w ruch obrotowy wrzecionem. Barbara Wielgus, studentka archeologii z UAM ma w swoim warsztacie runo biskupińskich owiec. Mówi, że sprawna prządka kręci wrzecionem z wynikiem 100 m nici na godzinę. O ile jest się człowiekiem z natury cierpliwym, zajęcie to jest bardzo przyjemne i uspokajające. Trudno ustalić, jak dokładnie wyglądały neolityczne krosna, na których tkano materiały z nici. Odnaleziono tylko ciężarki, które napinały osnowę. Dzięki odkryciom zwłok ludzi z epoki kamienia zakonserwowanych w bagnach możemy przypuszczać, że materiały mogły być wykonywane w ten sposób. Najlepsze materiały powstawały, gdy przez osnowę z lnianych, mocnych nici przetykano nici wełniane, ciepłe i trwałe. TERESA KOWALSKA Pod siódemką Jedyne prawdziwe Marian Kawka i Sylwester Grabowski, dwaj piwowarzy, już od 17 lat pokazują w Biskupinie jak warzy się prawdziwe piwo. Przygotowują je zgodnie z Prawem Czystości z 1516 roku, które brzmi: „Piwo jest to napój otrzymywany ze słodu jęczmiennego, chmielu jako przyprawy i wody”. Pozostałe napoje zawierające inne składniki, niż te wymie- nione powyżej, są jedynie napojami piwopodobnymi, a jest ich - jak mówi Marian Kawka - około 98% na rynku w Polsce. Piwo uwarzone pierwszego dnia Festynu, ostatniego nadaje się do spożycia. ANNA WIŚNIEWSKA