czytaj - Gazeta Obywatelska
Transkrypt
czytaj - Gazeta Obywatelska
„Nie pytam, jakie są prawa, ale jacy są sędziowie”. www.gazetaobywatelska.info • cena 2,40 (w tym 8% VAT) fot. Janusz Wolniak Nr 84 • 20 marca – 2 kwietnia 2015 Monteskiusz (1689 - 1755) Związkowcy w biurach poselskich str. 8 ► Dzieci Wyklęte Michał Mońko DĊ FĆĈęĔ Kornel Morawiecki WĔđēĎ Ď ĘĔđĎĉĆėēĎ Bogactwo ■ Żołnierze podziemia zwani są żołnierzami wyklętymi. Mnie to razi. Owszem, były wyklęte Co to dzisiaj jest? Czy podob- bogactwo od posiadania dóbr nie jak dawniej posiadanie: zie- materialnych? Oczywiście, wtedzieci żołnierzy niezłomnych, dzieci właścicieli ziemskich. Ojciec wrócił z biebrzańskich bagien poraniony i chory. Ostatnia akcja, to odbicie więźniów z aresztu UB w Grajewie. Leżał w łóżku, kiedy przyszło trzech z UB/NKWD. Był listopad 1950, siedziałem w nogach ojca, bo było zimno. W czasie przesłuchania ojciec zmarł na serce. Sześć lat później nie przyjęli mnie do szkoły średniej. Podrobiłem świadectwo urodzenia na 18 lat, pojechałem do Wałbrzycha. Pracowałem w kopalni „Mieszko I”. Po miesiącu dostałem się do przykopalnianej szkoły górniczej. Następnego roku pracowałem w Katowicach w kopalni „Wujek”, a także w cegielni w Sosnowcu. W wojsku byłem trzy i pół roku, w tym 1,5 roku w jednostce karnej w lasach koło Drawska. Wyszedłem do cywila z gruźlicą. Zostałem pomocnikiem wagowego w punkcie skupu bydła w Bełdzie. Po zaleczeniu gruźlicy, pracowałem w Domu Dziecka w Giżycku. W czasie studiów na Uniwersytecie Warszawskim pracowałem w Zakładzie Wychowawczym, następnie, od 1 kwietnia 1966, dostałem pracę w „Głosie Pracy”. W roku 1969 i 1970 skoń- czyłem dwa kierunki studiów na UW. Pięć lat później rozpocząłem pracę w „Kulturze”, pisałem nieetatowo do „Literatury”, „Miesięcznika Literackiego”, „Odry” i „Kontrastów”. Skończyłem studia w szkole filmowej w Łodzi i miałem wrażenie, że wreszcie pozbyłem się miana wyklętego. Stan wojenny przypomniał mi, że jestem jednak wyklęty, bo dostałem zakaz pracy umysłowej. Opiekunowie Niemcy protestują i Grecja przeszłość i przyszłość mi, fabryk i pieniędzy, uczestnictwo we władzy i przywilejach? Najwyższy czas aby na nowo zapytać: kto jest naprawdę bogaty? Rosyjskie przysłowie powiada: lepiej mieć stu przyjaciół niż sto rubli. Przyjaciele, bliscy, dzieci – jakże wielkim są oni bogactwem! Temu komu zmarła matka lub ojciec słusznie mówimy: zbiedniałeś. A bogactwo myśli i uczuć, bogactwo kultury i wartości, które mamy i które nas otaczają? Czy nie jest to większe, prawdziwsze dy, gdy owe dobra są dostępne na zasadniczym poziomie. Tylko wtedy możemy dążyć do wyższych pięter istnienia. W normalnych warunkach, przy zaspokojeniu potrzeb pożywienia, bezpieczeństwa, seksu, domu, bliskości, takie dążenie wzwyż, takie poszukiwanie dróg wiodących w górę, to właśnie jest nasze indywidualne i zbiorowe bogactwo. Pachnący deszczem Przybliżyć to, czym żyjemy Żołnierzami podziemia zostawali ludzie ze środowisk patriotycznych, wnukowie i prawnuki powstańców i Sybiraków, dzieci tych, którzy w 1920 bili bolszewików. str. 16 ► Dla mnie i dla wielu Polaków Kresy i wszystko, co kryje się pod tym pojęciem, to nie historia, ale żywe emocje, wspomnienia i nierzadko skrywane przez lata tragedie. str. 20 ► Tożsame z zbawieniem. wiecznym Czytelniku! Pomóż w reklamie i kolportażu. Rozpowszechniaj gazetę. Red. ISSN 2084-7017 9 772084 701005 Wielu opiekunów pozostaje bez jakiegokolwiek wsparcia z tytuły sprawowanej opieki nad niepełnosprawnymi. Nie mogą nawet korzystać z publicznej służstr. 6 ► 8 4 > by zdrowia. W aktualnym sondażu w Niemczech większość ankietowanych po raz pierwszy od rozpoczęcia kryzysu uznała, że Grecja powinna zostać wykluczona ze strefy euro. str. 10 ► Opinie i Akcenty 2 „Przed wszystkim” i „Jest” – cz. II ■ Krótka historia jednego przekładu Prologu z Ewangelii św. Jana Św. Jan Ewangelista, czyli Johanan ben Zebadia – jak wiemy – nie był Grekiem. Był synem Izraela. Nie ma żadnych na to dowodów – tak rozmyślam – że napisał swoją Ewangelię po grecku. mywać się nad tym fragmentem i przechodzę do następnego członu zdania: „Kai ho Logos en pros ton Theon” – „A Słowo było u Boga”. A teraz: „Kai Theos en ho Logos” – „A Bóg był Słowem”. Więc jak brzmi cały pierwszy werset: „Przed wszystkim było Równie dobrze mógł ją napisać w swoim Słowo, a Słowo było u Boga, a Bóg był ojczystym języku, po hebrajsku lub ara- Słowem”? mejsku. W takim wypadku grecki tekst, Szukanie dziury w całym który posiadamy, byłby przekładem z hebrajskiego lub aramejskiego. Greckie teksty czwartej Ewangelii, Apokalipsy i trzech Nie jestem zadowolony. Popełniłem jaListów roją się od hebraizmów i arame- kiś błąd, jakiś nieokreślony błąd, któizmów, co jest niezbitym dowodem, że au- rego nie mogę wyłowić. Ogarnia mnie tor podczas pisania myślał po hebrajsku zniechęcenie. Jest to dziwne uczucie, rodzaj czerwonego światła, któlub aramejsku. re zapala się we mnie, ilekroć napisaPrzede wszystkim łem coś, co nie jest zgodne z moim suMimo tych wszystkich zastrzeżeń i wątpliwości biorę do ręki długopis i próbuję tłumaczyć grecki tekst. Ilekroć dotychczas zamierzałem tłumaczyć coś z Pisma Św. rozpoczynałem od takich właśnie niby niezobowiązujących mnie prób a przebieg tej wstępnej pracy nad przekładem albo – określając ściślej –tego pierwszego i nieśmiałego przenikania w obcojęzyczny tekst postaram się tutaj w miarę możności podać ze stenograficzną dokładnością wraz z całym procesem skojarzeń. „En arche” – „Na początku”. „Na początku” nie ma nic wspólnego z pojęciem czasu. Według Filona z Aleksandrii: „Czas nie istniał przed światem, lecz raczej powstał wraz z nim albo po nim”. Słowo, o którym za chwilę będzie mówił św. Jan, istniało wiecznie, istniało przed stworzeniem świata, zatem owego „początku” nie należy utożsamiać z dziełem stworzenia dokonanym w pierwszym dniu Genesis, lecz z Mocą, która nigdy się nie rozpoczęła i nigdy nie skończyła, i jest wiecznym i nieskończonym Bytem. Należało by więc może „na początku” tłumaczyć za pomocą przysłówka „przede wszystkim” (przed wszystkim) lub „nade wszystko” (nad wszystkim), gdyż oddaje on w języku polskim ściślej – tak mi się przynajmniej wydaje – transcendentny sens Bytu trwającego przed wszystkim i nad wszystkim. W słuszności tej mojej, zresztą nieśmiałej propozycji przekładowej umacnia mnie fakt, że Wulgata tłumaczy „en arche” przez „in principio”, które oznacza zarówno „z początku”, jak i „naprzód” (w znaczeniu: naprzód poszedłem do domu, albo: naprzód zjadłem chleb), co z kolei jest całkowicie zgodne z sensem przysłówka „przede wszystkim”, posiadającym również tę samą wartość znaczeniową. „Było słowo” Zatem: „Przed wszystkim było Słowo”. „… było Słowo”. Dla kontroli sięgam do innych przekładów polskich. Wszędzie to samo: „…było Słowo”. Wulgata tłumaczy: „..era! Verbum”. Tak samo Luter. To samo tłumaczenie znajduję w Bible de Jerusalem. Nad czym się właściwie zastanawiałem? Czy można „…en ho Logos” inaczej przełożyć? Nie można. Jeśli nie można, dlaczego wciąż niecierpliwie powtarzam w myślach „…było Słowo”? Czyżbym dostrzegł w tym przekładzie jakieś pęknięcie? Jakąś szczelinę? Jakie pęknięcie? Jaką szczelinę? Nie wiem. Jeśli nie wiem, nie mam powodu dłużej zatrzy- mieniem pisarskim. Zaczynam gubić się w różnych domysłach, hipotezach, przypuszczeniach. A może szukam dziury w całym? Może myli się intuicja? Gromadzę różne argumenty, ale wszystkie kruszą się jak wyschnięta glina pod palcami. Muszę pozbyć się ciężaru tej niepotrzebnej i niedorzecznej roboty. Postanawiam zgarnąć wszystkie notatki z biurka i wyrzucić je do kosza, tego miłosiernego grobu wielu moich nieudanych wysiłków. I wtedy… Ponieważ św. Jan, czyli Johanan ben Zebadia, myślał po aramejsku – a może po hebrajsku? – warto może sięgnąć po siostrzany, hebrajski przekład Nowego Testamentu i zapoznać się z tekstem, którego ojczysta hebrajszczyzna na pewno była bliższa semickiemu duchowi czwartej Ewangelii niż cudzoziemski język grecki. Wyjąłem z półki bibliotecznej Nowy Testament w hebrajskim przekładzie prof. Franza Delitzscha i przeczytałem pierwszy werset: „Bereszit haja ha Dawar, weha Dawar haja et ha Elohim, we Elohim’ haja ha Dawar”. Tłumaczę: „Bereszit” – „Na początku”, ale w odniesieniu do Ucieleśnionego Słowa: „Przed wszystkim”. „Przed wszystkim było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bóg był Słowem”. I znów to samo. A jednak nie to samo. Dlaczego nie to samo, skoro jednak to samo? Oto pytanie. Wielki Post – przygotowania do Wielkiej Nocy. Poniżej autorski opis zmagań nad przekładem na język polski największego tekstu ludzkości. Część I „GO” 83. Red. Semickie pojęcie czasu Zapoznanie się z hebrajskim tekstem Prologu było dla mnie nie lada przeżyciem, gdyż nagle ujrzałem przez gramatyczne kategorie hebrajskiego czasownika właściwy aspekt, określający wspaniałość i głębię tego teofanicznego hymnu. Chcąc odpowiedzieć na pytanie, jak należy przetłumaczyć pierwszy werset Ewangelii, musimy przede wszystkim zastanowić się nad zagadnieniem, jak kształtowało się pojęcie czasu w semickiej świadomości czwartego Ewangelisty. W języku hebrajskim nie istnieją formy czasownikowe na określenie czasu teraźniejszego. Najczęściej czas teraźniejszy wyrażamy za pomocą imiesłowów. „Hebrajski czasownik ma tylko dwa tak zwane czasy, przeszły i przyszły, ściślej określając, czas dokonany i niedokonany, albowiem nie wyrażają one czasu, ale trwanie albo dokonanie działania”. Śmiało więc można powiedzieć, że czasownik hebrajski jest bezczasowy. Światopogląd Hebrajczyków jest teocentryczny. Jahwe nie był i nie będzie. Jahwe jest. Jest, który Jest. Ponieważ całe duchowe życie Izraelity sprowadzało się do życia dla Boga jako Dawcy, a zarazem Poręczyciela Obietnicy danej w przeszłości, ale nieustannie urzeczywistnianej – Obietnica nie była dana, Obietnica jest dana – Izrael całą swoją historię, całą swoją przeszłość przeżywał jako żywą teraźniejszość, której był naocznym świadkiem. Lud Izraela pisał i mówił „był”, ale to „był” przeżywał w swej świadomości jako „jest”. Chrystus wyraził to w następujących słowach: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej niż Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8,58). Naprawdę nowy przekład Postanowiłem więc odejść od dotychczasowego schematu tłumaczenia Prologu i czas przeszły w odniesieniu do Słowa zastąpić czasem teraźniejszym, bo takie odczucie czasu przeszłego posiadał św. Jan i takie odczucie powinni mieć wszyscy, wychowani w kategoriach grecko-rzymskiej kultury, podczas czytania hymnu. Postanowiłem więc przełożyć: „Przed wszystkim Jest Słowo A Słowo Jest u Boga A Bóg Jest Słowem Ono jest przed wszystkim u Boga Przez Nie wszystko jest, A bez niego nic nie jest, Co jest. W Nim jest życie, A życie jest światłością ludzi, A światłość w ciemnościach świeci, A ciemność nie może jej stłumić”. Roman Brandstaetter „Księgi Nowego Przymierza” Wydawnictwo „M”, Kraków 2009 (opr. red.) Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 D ziennikarze tygodnika „Do Rzeczy” chcieli się dowiedzieć, jakie premie otrzymują doradcy prezydenta Komorowskiego. Chodziło m.in. o Tomasza Nałęcza, Romana Kuźniara czy Henryka Wujca. W tym celu wysłali do Kancelarii Prezydenta oficjalne zapytanie. Kancelaria odmówiła jednak udzielenia informacji, a tym samym złamała ustawę o dostępie do informacji publicznej (organy władzy mają obowiązek ujawnić ile zarabiają osoby pełniące funkcje publiczne, które są opłacane z pieniędzy podatników). Czyżby informacja o gigantycznych dodatkach finansowych dla ludzi z otoczenia prezydenta mogłaby zostać 10 maja źle odebrana przez wyborców? recja coraz mocniej domaga się od RFN odszkodowań za zbrodnie Niemiec w okresie władzy Hitlera. Ateński minister sprawiedliwości grozi konfiskatą niemieckiego mienia – donosi niemiecka rozgłośnia publiczna „Deutsche Welle”. Nikos Paraskevopoulos, minister sprawiedliwości Grecji powiedział, że gotów jest zezwolić na konfiskatę niemieckich nieruchomości w Grecji, jeżeli nie dojdzie do żadnego porozumienia ws. greckich roszczeń odszkodowawczych za okres II wojny światowej. ęgry zakazują handlu w niedzielę – informuje „Rzeczpospolita”. Parlament zaakceptował projekt premiera Wiktora Orbana. Nowe prawo uderzy przede wszystkim w zachodnie sieci. Zgodnie z prawem w niedzielę będą musiały być zamknięte sklepy o powierzchni większej niż 200 mkw. oraz nienależące do firm rodzinnych. To nie pierwsza bezpośrednia interwencja rządu Orbana w gospodarkę. Węgry nałożyły już dodatkowe podatki na m.in. hipermarkety i banki. owy szef Państwowej Komisji Wyborczej przyznał, że instytucja zrywa współpracę z firmą Nabino odpowiedzialną za system informatyczny, który zawiódł na całej linii przy okazji wyborów samorządowych. Zapowiedział również, że głosy w najbliższych wyborach prezydenckich będą liczone ręcznie. Zespół pracujący nad nowym systemem dopiero jest kompletowany. iemcy, którzy zarabiają przeciętnie czterokrotnie więcej niż Polacy, rozpoczęli masowe protesty. W ośmiu landach pracownicy służby publicznej (głównie nauczyciele, lekarze, policjanci i urzędnicy) prowadzili kilkugodzinne strajki ostrzegawcze. Żądają podwyżek płac o 5,5 procent, przy czym minimalna podwyżka miałaby wynieść 175 euro miesięcznie (równowartość 720 zł). Zastanawiające, że główne media w Polsce całkowicie zignorowały tę informację. Czyżby władza wydała „zalecenie”, żeby o tym nie mówić? G W N N Opinie i Akcenty Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 3 Z notatnika de Motywatora (cz. 7) Mikołaj Iwanow RĔğĒĔĜĆ ğ BĚĐĔĜĘĐĎĒ 37 M.I. – Ostatnio brałeś udział w debatach w telewizji ukraińskiej na temat wyjścia z kryzysu. Twoimi rozmówcami byli dwaj byli prezydenci Ukrainy: Krawczuk i Juszczenko. Obaj wyjątkowo ostro i krytycznie się wypowiadali w sprawie działań dzisiejszych władz ukraińskich, jak i rosyjskich. Czy ty masz jakąś receptę na rozwiązanie tego kryzysu? W.B. – Recepta może być tylko jedna. Pozbyć się wszelkich iluzji, co do możliwości szukania kompromisu z Rosją Putina. Jako doświadczony weteran KGB Putin na pewno ich wymanewruje, tak, jak na razie udaje mu się wprawadzać w błąd cały świat zachodni, włącznie ze Stanami Zjednoczonymi. Putin nie przypadkowo ostatnio wyraźnie grozi otwartym konfliktem, stwierdza, co prawda, nie wprost, że nie zatrzyma się przed wojną atomową na szeroką skalę. Manewry wojsk rosyjskich odbywają się cały czas nieprzerwanie… tak, jakby wojna już była na porządku dziennym… Putin mimo wszystko jest człowiekiem chłodnego rozsądku. Zawsze cofa się przed zdecydowaną zjednoczoną reakcją Zachodu. Nigdy nie odważy się na otwartą wojnę z całym światem. Nie jest wariatem typu Hitlera. Nie wolno go demonizować. To jest doświadczony i chłodny gracz, ale jednocześnie używający bardzo często chwytów poniżej pasa. Bije tylko wtedy, kiedy mu na to pozwolą. No, ale te nasze europejskie i amerykańskie sankcje powinny ostudzić jego apetyt wobec Ukrainy? On się z tych sankcji po prostu śmieje. Zablokowanie rachunków, których nie ma, zabronienie wyjazdów osobom, które nigdy do nikąd nie miały zamiaru się wybierać, zaprzestanie współpracy z tymi, którzy z Europą nigdy szczerze nie współpracowali… co to jest? Prawdziwe sankcje – to narzucenie Rosji procesu pokojowego, bolesne sankcje ekonomiczne. Nie kupować od Rosji gazu, ropy, nie dawać żadnych kredytów, wyrzucić ją ze SWIFT-u. Putinowi i jego oligarchom zabronić wyjazdów. No i najważniejsze – prostym RoUważasz, że to są jedynie pogróżki? sjanom dać możliwość wyjazdów bezwiMyslisz, że Putin nigdy nie odważy się zowych. Postarać się o rozmowę bezpona otwarty konflikt? średnio ze społeczeństwem rosyjskim. Potęga wyrzeczeń ■ Pewien lekarz zapytał mnie ostatnio czy wiem, ile wątroba potrzebuje czasu, by się całkowicie zregenerować (dobrze, że ma tę właściwość!). No właśnie, ile? Podobno nie mniej, nie więcej tylko 40 dni, czyli tyle co trwający właśnie Wielki Post. Nawet jeśli ktoś pomija motywację religijną, choć to ona jest istotą postu i motywuje najskuteczniej, warto wytrwać w postanowieniach, np. tych dotyczących ograniczenia picia alkoholu czy innych przyjemności. Nie wiem jak to możliwe, ale już kilka razy mi się to udało. A jeśli jeszcze dodamy do tego jakąś intencję i zrozumiemy jego prawdziwy sens – to już doskonale. Nie szukaj wymówek Jeżeli, Drogi Czytelniku, nie miałeś w tym roku postanowień postnych lub Cnota umiarkowania już je zarzuciłeś – nie szukaj wymówek, że zaczniesz za rok ponownie. ZreszWiele lat temu zacząłem od odstawienia tą post to doskonały pretekst do postaalkoholu w poście – to rzecz niby oczy- nowień, ale z potęgi wyrzeczeń możewista, choć w pewmy czerpać przez nych zawodach niecały rok. Przy okaPost to doskonały prełatwa. Później przezji wymiaru duchowetekst do postanowień, stałem słodzić hergo drobnymi wyrzeale z potęgi wyrzeczeń batę (po 40. dniach czeniami kształtujemożemy czerpać przez przestała mi smakomy charakter, dbamy cały rok. wać z cukrem i dziś o swoje zdrowie czy nie słodzę wcale). Do oszczędzamy. Dajmy na to że końlisty postnych postanowień kolejno dokładałem słodycze, napoje gazowane i… mię- czy się impreza, jesteśmy już przyso. Mało, że czułem się lepiej, miałem wię- jemnie wstawieni, a mimo to ktoś cej energii, to jeszcze zacząłem zapinać namawia nas do kolejnego kieliszka – lub nie daj Boże sięgamy po niepasek dwie dziurki mniej. Jakąż dumą jest rozwijanie cnoty go sami. Po co bezsensownie ryzyumiarkowania! Udowadniamy że potrafi- kować ból głowy następnego dnia? my panować nad ciałem i swoimi słabo- Czemu obciążać wątrobę? de Motywator ściami, że potrafimy być konsekwentni. Czarny Londyn, nie Warszawa, i niedogadana sprawa Korespondencja z Londynu – Sławomir Ciok ■ Londyn pełen jest ludzi, którzy wszystko potrafią. Często zepsuć. Kwestionariusz różnorodności to dla nich szansa, a zarazem broń ostateczna, gdy kompetencje są wątpliwe, a efekty pracy mizerne. Dojazd do pracy też w korku na pokładzie autobusu pełzającego w tempie ślimaJak żyje przeciętny pracownik ka. Wtedy przerwa lunchowa staz korzeniami w Ghanie, a pracu- je się jeszcze dłuższa. jący na zlecenie, w swoim mniemaniu, twórczo, w brytyjskiej Bywałem w Afryce, stolicy? Mieszka daleko za Longdzie żyją ludzie w szadynem, więc dojazd nawet na łasach. Szczerzy natuobrzeża centrum zajmuje mu 2 ralni, życzliwi i pracogodziny. Czyli może dotrzeć dowici. Nikomu z nich nie piero na 10 rano. A kiedy już się przyszłoby do głowy pojawi, musi zacząć od śniadania, bo przecież w pociągu, powoływać się na koczy autobusie a nawet w traklor własnej skóry albo cie przesiadki je się trudno, zasłaniać nim swoje a nie każdy żołądek przyjmuniedouczenie. je pokarm w domu grubo przed 8 rano. Długa przerwa Kiedy po posiłku zabierze się do pracy, już 3 godziny później myśli o lunchu. W magazynie bez okien, wentylacji i ogrzewania, w którym ma swoją pracownię, nie je się zbyt wygodnie, więc warto wyjść na miasto, co zajmuje mu około godziny. Może także wyjść pod pretekstem sprawdzenia konta bankowego, bo nie wiadomo, czy pieniądze obiecane przez zleceniodawcę już napłynęły. Potem stać Powrót Kiedy już wróci, okazuje się, że trzeba mu po raz trzeci wytłumaczyć to samo, bo już dwa razy nie zrozumiał i zrobił coś zupełnie innego. Gdy w końcu zawiązuje się nić jakiegoś porozumienia, dochodzi godz. 17. Twórca/ odtwórca instaluje się w blokach startowych do wyjścia, to znaczy popracuje jeszcze godzinę, ale myślami już pakuje się, co i mnie się udziela. Nie posiedzimy dłużej, nie zrobimy tego, co zaczęło dobrze iść. Jutro zaczniemy od nowa. On będzie jeszcze dziś przez dwie godziny wracał do domu, a co i z kim potem, to już jego sprawa. Nie jestem rasistą, ale… Kiedy w końcu odkładam dyplomację na bok i mówię, że to mi się nie podoba, okazuje się, że jestem rasistą, bo chcę wykorzystywać Murzynów, jak za dawnych czasów. Zaraz, ale to chyba Wielka Brytania ma sobie w tej sprawie więcej do zarzucenia niż Polska? Nie pomagają tłumaczenia, że przecież bywałem w Afryce, nie jestem uprzedzony i nie bałem się przebywać prawie sam biały w zupełnie czarnej wiosce, gdzie ludzie żyją w szałasach. I że podziwiam ich, bo przynajmniej są szczerzy, naturalni, życzliwi i pracowici. I nikomu z nich nie przyszłoby do głowy powoływać się na kolor własnej skóry albo zasłaniać nim swoje niedouczenie i brak umiejętności komunikowania. Tymczasem w Wielkiej Brytanii przy wielu wnioskach o dofinansowanie, stypendium itp. należy zaznaczyć pochodzenie narodowe, kolor skóry, czy orientację seksualną, tak by komisja podejmująca decyzje nie musiała być związana tylko i wyłącznie kompetencjami aplikującego. System się wali, i co optymistyczne, czuję, że przy polskim udziale. Nie możemy niektórych rzeczy rozwalić w Polsce, to rozwalmy chociaż w Anglii. Efekt zawsze zostanie w unijnej rodzinie, przynajmniej póki rodzina sięga Wysp. 4 Komentarze i Felietony Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Durczok już nie jest twarzą TVN Michał Mońko PėĆĜĉĻ ĒŘĜĎĩĈ ■ Pracownicy mediów, głównie dziennikarze telewizyjni, nazywani są ludźmi zaufania publicznego. Zaufanie to nie jest im dane raz na zawsze, ale podlega ciągłej weryfikacji. Komisja powołana w TVN dla zbadania przypadków mobbingu negatywnie zweryfikowała prezentera telewizyjnego, Kamila Durczoka, stwierdzając: „Spółka TVN i Kamil Durczok osiągnęli wzajemne porozumienie w sprawie zakończenia współpracy ze skutkiem natychmiastowym. Komisja powołana przez TVN zidentyfikowała przypadki niepożądanych zachowań, włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym”. Komisja TVN uznała, że twarz performera jest znakiem firmy, logo stacji i kojarzy się z kanałem, programem i nazwą stacji. Dziennikarze, prezenterzy, realizatorzy obrazu i dźwięku, są ludźmi publicznymi nie tylko w redakcji i w studiu, ale również poza redakcją, a nawet poza telewizyjnym gmachem. Od kilku dni Durczok nie jest twarzą TVN. nowa widownia. Pożądane cechy natury fizycznej performera telewizyjnego to przyjemny wygląd i głos, odpowiadający standardom anteny. To także powierzchowność, która wzbudza zaufanie i którą zaakceptują widzowie. Dlatego prezenterzy wielkich światowych stacji telewizyjnych są ludźmi w średnim wieku, o powierzchowności miłej acz przeciętnie urodziwej. W telewizji publicznej prezenterzy powinni być „jednymi z nas”. Wielkim błędem jest nakładanie roli aktora, modela czy lektora na rolę, np. komentatora programu informacyjnego. Pewien typ performera powinien odpowiadać pewnemu typowi programu studyjnego. Wiadomo, że ten, kto prowadzi game show, nie Niezbędne jest terminowanie Dziennikarstwo telewizyjne tkwi korzeniami w prasie i radiu, żywi się prasowymi tekstami, przycinając je, kompilując, przerabiając na formy dźwięku i obrazu. Nie ma uniwersalnych dziennikarzy telewizyjnych. Najbardziej widoczni są performerzy, osoby występujące w studiu, goszczące na co dzień w domach widzów. Kim innym są reporterzy, realizatorzy programów i zupełnie kim innym są szefowie anten, specjaliści od marketingu stacji i od programowania. Telewizja wymaga od dziennikarzy szczególnych predyspozycji, umiejętności i talentów. Potencjalny talent telewizyjny musi przejść ściśle określoną drogę zawodową, w czasie której jest szkolony, instruowany i wdrażany do pracy w zespole. Nie wystarczy parotygodniowy kurs czytania z telepromptera i miła aparycja pełnego chęci bycia dziennikarzem człowieka. Niezbędne jest dobre wykształcenie, odpowiednie predyspozycje i terminowanie przy dokumentowaniu, pisaniu scenariuszy i realizacji programów. Powinni być „jednymi z nas” Głównym atutem każdej liczącej się stacji są profesjonalni dziennikarze – publicyści, reportażyści, komentatorzy, dobre programowanie i fachowy marketing. Zamach na stację, dywersja w wieży telewizyjnej, polega na odwróceniu ról: mistrzowie kamery i pióra podlegają terminatorom i ludziom spoza dziennikarskiej profesji. Dziennikarze telewizyjni nie zawsze chcą wiedzieć, że patrzy na nich i ocenia wielomilio- powinien prowadzić poważnych dysput politycznych. Dziennikarka, prezentująca zespoły hardrockowe i rozebrane modelki, nie powinna rozmawiać z sędziwym pisarzem albo z prezesem sądu. Dziennikarz powinien pasować do programu, jak krawat do marynarki. Nie tylko legalne, ale i moralne Kwestie moralne, z którymi dziennikarze borykają się najczęściej – to przede wszystkim nadużycia w sferze prawa do in- To, co zgodne z prawem, nie zawsze jest zgodne z moralnością, a to, co moralne, nie zawsze zgadza się z prawem. formacji i prawa do ochrony prywatności, nadużycia w sferze praw autorskich i ochrony źródeł informacji, zniesławienia, korupcja, wykorzystywanie legitymacji prasowej i wizerunku performera do robienia interesów w reklamie, w biznesie i polityce. Na ogół sprawy te reguluje prawo o mediach. Ale to, co zgodne z prawem – nie zawsze jest zgodne z moralnością, a to, co moralne – nie zawsze zgadza się z prawem. Niemal wszystkie kodeksy zakazują przyjmowania prezentów, darmowych przelotów i pobytów, czyli poszanowania zasady: no gift. Dziennikarz nie powinien prowadzić interesów, które – choć zgodne z prawem – w istocie są niemoralne. Obowiązuje tu zasada: legal but immoral. Wykorzystywanie seksualne Telewizja publiczna, w której pracowałem lata po 1989, miała standardy moralne rodem z PRL. Na pierwszym miejscu wymienię nepotyzm, a więc obsadzanie stanowisk przez rodzinę. Telewizyjne rodziny liczyły najczęściej po 3-6 osób, ale zdarzały się rodziny wielkie, liczące nawet 67 osób! Zmorą telewizji publicznej, którą znam, jest pijaństwo i seksualne wykorzystywanie dziennikarzy przez swoich szefów i przez szefowe. Jakiś czas temu prasa donosiła, jak to podstarzała gwiazda telewizji, zarazem szefowa kanału telewizyjnego, rozbiła się samochodem, prowadzonym przez młodego dziennikarza, lat dwadzieścia pięć. Obydwoje wracali z Juraty do Warszawy. W latach dziewięćdziesiątych montażysta, niespełna trzydziestoletni, uwiedziony przez wysoko postawioną szefową, zastrzelił się przed kamerą. I co? Nic. W tej i innych sprawach składałem raporty do przewodniczących Komisji Kultury i Środków Przekazu Sejmu i Senatu, do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, do przewodniczących klubów poselskich. Bez skutku, bez reakcji. Dylemat stronniczości W kwestiach szczegółowych kodeksy proponują, aby dziennikarze, którzy są udziałowcami firm i mają akcje nie realizowali tematów o tych przedsiębiorstwach. Nie powinni też relacjonować zdarzeń politycznych, w które sami są w jakiś sposób zaangażowani. Kodeksy uznają za niemoralne, choć zgodne z prawem, takie sytuacje, gdy szefowie albo byli szefowie telewizji publicznych, posługując się znajomościami, wpływami finansowymi i politycznymi, narzucają telewizji zakup programów wyprodukowanych przez swoje prywatne firmy. Istotną kwestią w telewizji jest też dylemat uczciwości, stronniczości i obiektywności. Otóż dziennikarz nie może być bezstronnym, obiektywnym Niezrozumienie istoty dziennikarstwa sprawia, że dziennikarze poddają się dychotomii dobra i zła, stają między prawdą i kłamstwem, między współczuciem, a obojętnością, między zbrodnią i karą. W dziennikarstwie jest coś takiego, jak moralność prawdy. Prawda okrucieństwa, gwałtu, nieprzyzwoitości – to prawda z gruntu niemoralna. Uczciwy dziennikarz, pokazując prawdę, musi być przeciw rasizmowi, przeciw okrucieństwu i zbrodni, przeciw draństwu i złodziejstwu. Najogólniej mówiąc, dziennikarzowi nie wolno bać się uczciwości. „Dziennikarz z przestraszoi neutralnym w każdej sytuacji. na duszą, to utrata kwalifikacji” Zawsze powinien być po stronie – mówił rosyjski pisarz, Michaił imponderabiliów. Norman Ma- Zoszczenko. iler jest autorem powiedzenia: Publiczne zaufanie „Dziennikarstwo obiektywne – to największe oszustwo”. Prywatność ludzi telewizyjFałszywa bezstronność, obliczona na polityczny efekt, niweczy nego ekranu jest mocno ogranimoralne absoluty: prawda - kłam- czona. Oceniane są postawy, żystwo, wolność - niewola, sprawie- cie towarzyskie i rodzinne, a także dewiacje i tak zwane prowadliwość - niesprawiedliwość. dzenie się. Wszystko to staje się szybko tajemnicą puUczciwy dziennikarz, pobliczną i decyduje o stopniu kazując prawdę, musi być publicznego zaufania. Próprzeciw rasizmowi, przeby oddzielenia sfery prywatciw okrucieństwu i zbrodnej od sfery publicznej końni, przeciw draństwu czą się zwykle spadkiem zaufania i do dziennikarza, i do i złodziejstwu. stacji telewizyjnej. Między zbrodnią i karą Dziennikarz telewizyjny, podobnie jak lekarz, ma na co dzień do czynienia z gwałtem, śmiercią, okrucieństwem. Po jakimś czasie przychodzi przyzwyczajenie, odporność na widok krwi, nieprzyzwoitości, zbrodni. Dziennikarz, mimo to, musi mieć świadomość, że nie wszystko, co pozornie jest atrakcyjne, co jest prawdą i ma walor poznawczy – nadaje się do pokazania na antenie. Jest takie powiedzenie, że morale ludzi zaufania publicznego rozświetla stację jasnym blaskiem albo kładzie się na niej cieniem. Marny los telewizji, którą toczy gangrena chaosu, korupcji, draństwa, niekompetencji i strachu. TVN pokazała, że u podstaw „porozumienia” w sprawie odejścia Kamila Durczoka z TVN była kwestia utraty przez Durczoka zaufania publicznego. Polityka decyduje o losach milionów ■ Współczując ofiarom mobbingu i molestowania, chciałbym zauważyć, że wina Kamila Durczoka jest znacznie większa niż się o niej pisze. I dotyczy nas wszystkich. Czy np. w polityce najważniejsze jest, czy ktoś ma brudne buty? Albo, że powiedział głupi żart? A to są materiały, którym poświęca się w „Faktach TVN” najwięcej czasu. wać się satyrą. Polityka, wbrew obrazowi pokazywanemu w „Faktach” nie jest nawalanką w piaskownicy, w której uczestniczą rożni śmieszni gostkowie, jakiś Kaczor czy inny Donald. W parlamencie czy na forum rządu decyduje się o losach milionów ludzi i przyProgram informacyjny powi- szłości kraju. Informować i objaśniać nien informować i objaśniać ludziom wydarzenia, a nie zajmo- Mariusz Cieślik (oprac. red za „Rz” 12,03,15) Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Historią skandalu, którego bohaterem był dziennikarz TVN Durczok, interesowali się w Polsce wszyscy. Śledzili programy informacyjne w telewizji i radiu, zaglądali do gazet, wyławiając nowe fakty związane z sensacyjnym upadkiem gwiazdy mainstreamowych mediów. Całkiem odwrotnie jest z historią kampanii wyborczej naszego prezydenta. Jeśli nie liczyć ludzi związanych z Pałacem Prezydenckim oraz pracujących w sztabach wyborczych, kampanią wyborczą Komorowskiego interesuje się mikro procent Polaków. A mimo to cała Polska alarmowana jest każdym kichnięciem obecnego prezydenta, a ściślej – każdym kichnięciem, jakie ma miejsca wokół jego kampanii. Kichnięcia te zyskały sobie prawo obywatelstwa pod nazwą „incydenty”. Słowo to znane nam jest nam powszechnie od blisko 25 lat. Czy ktoś pamięta w jakich okolicznościach media przypominają nam o nich i za czyją inspiracją? Brawo! Widzę, że mogę liczyć na pamięć moich czytelników. Tę aktywniejszą społecznie część swoich rodaków. Tak, pamiętamy. Za długim stołem, uroczyści i sztywni, jakby połknęli tyczki z plantacji pomidorów, siedzieli członkowie Państwowej Komisji Wyborczej. Ci sami lub im podobni , co jeszcze byli w ostatnich wyborach samorządowych Polska 2014. Na stole stały dziesiątki mikrofonów radiowych. Członków Komisji oślepiały reflektory kamer telewizyjnych. Pośrodku stołu zajmował miejsce dostojny przewodniczący i grobowym, dramatycznym głosem oznajmiał: „A teraz opowiemy o incydentach od 6. rano dnia dzisiejszego, tzn. od otwarcie lokali wyborczych”. I z długiej kartki, będącej listą raportów policyjnych, przytaczał mediom najbardziej drastyczne wydarzenia, zakłócające działania komisji wyborczych w całej Polsce. Klucze i wino Oto niektóre z nich. W miejscowości Złote Żądła w powiecie kujawskim przewodniczący komisji stawił się wraz z członkami punktualnie o godz. za pięć szósta przed lokalem wyborczym, lecz nie można było go otworzyć, bo przewodniczący, który poprzedniego wieczoru na polowaniu obchodził 50. urodziny, zgubił klucze. Woźny miejscowej szkoły, u którego na wartowni znajdowały się w sejfie klucze zapasowe wyjechał do Włocławka, by wziąć udział w teleturnieju lokalnej telewizji „Wzorowy woźny”. Lokal otwarto z dwugodzinnym opóźnieniem, po sprowadzeniu z powiatu zaprzysiężonego ślusarza. W Sochaczewie na stadionie Bzury policja wykryła dwie skrzynki wina marki „Boryszew”, które według informacji uzyskanych drogą operacyjną przeznaczono na premie dla zawodników miejscowej drużyny, którzy od- Komentarze i Felietony 5 Chwat Komorowski ■ BOR knebluje przeciwników Komorowskiego. Jerzy Jachowicz dadzą głosy na drugiego trene- szedł na wiec i robił wszystko, Podczas szarpaniny mężra żeńskiej koszykówki do Rady aby zostać złapanym. czyzna zaczął krzyczeć. Aby miasta. jego głos nie przeszkadzał pre- cić spotkania Komorowskiego Kneblowanie ust zydentowi w trakcie jego przemó- ze społeczeństwem. Krzesłem w głowę wienia borowcy – tak to wyglądaCi, którzy wprawdzie nie noszą (państwa?) Podobnie niewiarygodny jest in- ło na filmie zrobionym (pewnie na sobie piętna drobnych przecydent w Rzeszowie, gdzie z kolei komórką) przez jednego z obec- stępców, ale również demonstrują Tej rangi zdarzeń – ale wyłącz- BOR popisał się interwencją, ra- nych tam dziennikarzy – zakleili publicznie sprzeciw wyborowi Konie w ciągu dni wyborczych – tującą naszego prezydenta z po- mężczyźnie usta taśmą. (Miejmy morowskiego, nazywani są przez było zwykle w Polsce kilkana- ważnych opresji. Komorowski od- nadzieję, że nie jedną z taśm na- samego prezydenta „ekstremistaście. W rozpoczętej ledwie granych w restauracji „Sowa mi i awanturnikami”. – Incydenty na kampanii Komorowskiego i Przyjaciele”). moich wiecach? Grozi nam w PolCelem kampanii jest zamamy do czynienia z nową jaInaczej mówiąc, BOR kne- sce awanturnictwo wszczynane szczepienie opinii publiczkością. Praktycznie od pierwbluje przeciwników Komo- przez ekstremistów – mówił prenej przekonania, że przeszego dnia, z żelazną regurowskiego. Sądzę, że należy zydent po dwóch wiecach w Maciwko wyborowi Komorowlarnością towarzyszą jej incyto traktować szeroko, a nie tyl- łopolsce, podczas których towaskiego na drugą kadencję denty, które od państwowych ko w trakcie wieców. To ręka rzyszyły mu gwizdy, zainspirowasą tylko społeczne męty. organów, dbających o pofunkcjonariusza, która zatyka ne przez lokalnych działaczy PiS. rządek publiczny wymagausta zatrzymanemu, a nie ta- – To oni nie chcą, aby w Polsce pają koncentracji i dyscypliny, śma – przeczy rzecznik BOR. nowała zgoda i bezpieczeństwo. aby nie dopuścić do zakłócenia bywał spotkanie w auli UniwersyGłosząc taką opinię, Komoprzebiegu kampanii prezydenta tetu Rzeszowskiego. W pewnym Ekstremiści i awanturnicy rowski nawiązuje do jednego momencie zaczął krzyczeć jeden Komorowskiego. z haseł obowiązujących w proJuż pierwsze dwa incyden- z mężczyzn, który usiłował do- Wiele wskazuje na to, że opi- pagandzie PRL lat 50.: „Kto nie ty wykazały nadzwyczajną czuj- stać się na salę. Mówi rzecznik sane dwa incydenty mają zna- z nami, ten nasz wróg”. Odwrotność policji i Biura Ochrony Rzą- BOR: „Mężczyzna chciał wbiec miona prowokacji, których ce- ność popularnej w tamtym czasie du, a ich zlikwidowanie zasłu- na spotkanie z prezydentem, lem jest zaszczepienie opinii pu- piosenki, której refren brzmiał: guje na najwyższe uznanie. Za- ale nie miał ani dokumentów, blicznej przekonania, że prze- Ten jest z nami, ten nasz brat, uważmy, że na niewiele by się ani akredytacji. Nie chciał się ciwko wyborowi Komorowskiego ten jest zuch, ten jest chwat, zdały umiejętności czysto tech- też poddać kontroli pirotechnicz- na drugą kadencję są tylko spo- ten niełatwą drogę obrał niczne obydwu służb, ich spraw- nej”. Znowu, jak w pierwszym łeczne męty. W sposób drastycz- i ten wie, ność w pacyfikacji groźnych dla przypadku, scena pełna drama- ny, niezgodny z prawem i budzą- że jest jedna droga dobra: życia i zdrowia prezydenta incy- tyzmu niczym w hollywoodzkim cy niesmak oraz odruch natural- Bronisław p. nego potępienia usiłują zakłó- (prezydent, w oryginale ZMP). dentów, gdyby nie ofiarność pro- thrillerze. stych funkcjonariuszy i ich kierowniczej kadry. Pierwszy z nich miał miejsce w Krakowie podczas wiecu Komorowskiego. W czasie przemówienia prezydenta je- ■ Do przygotowania cyklu tekstów o tematyce historycznej zainspirowało mnie den z mężczyzn skandował ob- spojrzenie na kalendarz. Jeżeli posiadamy minimum świadomości historycznej, raźliwe hasła oraz wymachiwał aktualna data powinna w nas budzić skojarzenie z wiekiem XVIII i wywoływać nad głową przyniesionym krze- konstatację, że jeszcze dwa lata i będziemy obchodzili (bardzo mało zaszczytny!) słem. Na szczęście, jak podaje jubileusz – trzechsetlecie obrad, pożal się Boże, ,,Sejmu Niemego'' z 1717 roku. policja obok znajdowali się nieumundurowani funkcjonariusze, To akurat wtedy, a nie – jak gło- ale w danym przypadku okazało się którzy obezwładnili tego męż- si, rozpowszechniona od stule- ono przejaskrawione, bo nasi XVIIIczyznę. Rzecznik krakowskiej ci, a niesłuszna teoria – w roku -wieczni przodkowie nie mieli wcale policji przedstawia dramatycz- 1795, tzn. wraz z III rozbiorem, gorzej od czarnoskórych obywateli Zbigniew P. Zagajewski się niepodległość dalekich, tropikalnych, krajów. Polaną wersję: „Zatrzymany przy- skończyła cy z roku 1717 znaleźli się w dokładznał się, że chciał rzucić krze- I Rzeczypospolitej. Traktat petersburski z 1795 roku nie takim samym położeniu trakta- Pod prąd, do źródeł słem w prezydenta”. Czyżby policjanci byli tak na- potwierdził – nie wiem, czy tylko, towym, jak mieszkańcy ziem afryiwni, że opinia publiczna jest czy aż – likwidację Państwa Pol- kańskich czy azjatyckich, ogłoszo- wana ,,antykościołem'', ewentualjeszcze bardziej naiwna i uwie- skiego od strony prawnej i prze- nych protektoratami mocarstw Eu- nie ,,ściekiem nieczystym wszystkich sekt''. Noc świętojańska z 22 rzy w podawane przez nich kształcenie jego dotychczasowych ropy Zachodniej. Swoją drogą, rok 1717 nie na 23 czerwca 1717 roku to oficjalbzdury. Kto jest w stanie z od- terytoriów na europejskie odpoległości 10 metrów, stojąc w tłu- wiedniki zamorskich kolonii trzech oznacza li tylko popadnięcia naszej nie uznana data inauguracji dziamie rzucić krzesłem? Może gość ościennych mocarstw, ale godzi ziemskiej Ojczyzny w zależność łalności Wielkiej Loży Anglii – cenbudowy i siły jednego z braci się pamiętać, że już 78 lat wcze- od mrocznej potęgi ze wschodu ... tralnej instytucji, kierującej strukturami Rytu Szkockiego – odKliczków, ale nie drobny, niski śniej (Roku Pańskiego 1717) miany masonerii, procedująfacet. Nie mówiąc już o tym, że Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polacy w 1717 r. znaleźli cej w języku angielskim. Cóż, gdyby chciał dokonać próby rzu- Polska straciła niepodległość, się w położeniu mieszkańgdy sobie człowiek uświadotu, nie ściągałby wcześniej na stając się krajem wasalnym, ców ziem afrykańskich. siebie uwagi, otaczających go zależnym od wielmożów, rozmi wszystko powyższe, samo innych uczestników wiecu. Tymi siewających – naprzemiennie – nasuwa się pytanie: ,,Jakiś peobraźliwymi hasłami były sło- strach i łapówki, z Kremla, ewentu- Również wtedy nastąpił początek chowy rok, czy co?'' wa: „Gdzie jest Szogun?!”, na- alnie Petersburga. To, że jej wierni bardzo złej tendencji politycznej, Szanowni Państwo! Daleki jewiązujące do niedawnej wizyty synowie – konfederaci barscy, po- społecznej i, co wydaje się najważ- stem od wyznawania zabobonneKomorowskiego w parlamencie słowie na Sejm Czteroletni, żołnie- niejsze z perspektywy 3 wieków, go światopoglądu, dzielącego lata japońskim. rze wojny 1792 r. i powstańcy ko- ideologicznej, w dziejach Euro- na ,,fartowne'' i ,,pechowe''. Ciekawe też, że akurat obok ściuszkowscy – dzielnie walczy- py, tendencji, której źródła ,,wybi- Uważam, że nic się nie dzieje bez niego stali policjanci po cywilne- li z rosyjskimi wojskami na prze- ły'' na Zachodzie. Mam na uwadze powodu, dlatego też, jeżeli chcemu. Może tylko tacy byli na wie- strzeni ćwierćwiecza, w niczym nie laicyzację, vulgo ,,aktywną walkę my w 2017 roku uniknąć ,,recydycu, plus ów podejrzany? Nie- jest w stanie zmienić faktu popad- z religią'' (szczególnie katolicką), wy'' sytuacji z r. 1717, trzeba okozmiernie ciekawe jest też to, że nięcia I Rzeczypospolitej w stan za który to proces odpowiada wol- liczności zaistnienia ,,Sejmu Nie„człowiek z krzesłem” był poszu- protektoratu względem Imperium nomularstwo, czy, jak kto woli, ma- mego'' dobrze przeanalizować. kiwany listem gończym. Żeby nie Rosyjskiego. Stare polskie przysło- soneria – organizacja, przez śp. Mam zamiar to uczynić w następprzysparzać trudów policji przy- wie mówi: ,,100 lat za Murzynami'', Ojca Świętego Leona XIII tytuło- nym numerze „Obywatelskiej”. Nadchodzące trzechsetlecie ostrzega 6 Komentarze i Felietony Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Komuniści, religia, dialog… ■ Gdy w roku 1917 komuniści, nazywający siebie wtedy bolszewikami, przejęli władzę w Rosji, rozpoczęli na wielu frontach walkę o jej utrzymanie i utrwalenie. Rozprawili się z „białymi” pod wodzą Korczaka i Denikina, a następnie zabrali się za cerkiew prawosławną. A trzeba przypomnieć, że kościół prawosławny, przynajmniej od czasów Piotra Wielkiego, utracił autonomię wobec państwa i zachowywał się spolegliwie wobec władzy centralnej w Rosji. Awansowanie go zatem przez bolszewików na głównego wroga, wynikało nie tyle z przesłanek pragmatycznych, ile ideologicznych. W sowieckiej Rosji miał zapanować ateizm, a szamanów rozpylających „opium dla mas” należało zniszczyć. I bolszewicy zabrali się ostro do roboty. W latach 1917-1985 zamordowano 200 tys. duchownych (w tym 130 biskupów), a blisko 300 tys. trafiło do Gułagu. Zniszczono ponad 40 tysięcy cerkwi, dokumentnie je przedtem grabiąc, a w większości pozostałych założono muzea…ateizmu. Zlikwidowano większość zakonów i seminariów, a kilka które pozostawiono objęto ścisłą kontrolą i „opieką” GRU, co skutkowało niemal stuprocentową obecnością seminarzystów, a później popów na listach tajnych współpracowników. Represje jakim poddano kościół katolicki w Polsce, gdy po 1944 r. zainstalowano na bagnetach sowieckich system komunistyczny i próbowano skopiować działania stosowane w Związku Sowieckim, były bez porównania łagodniejsze. Internowanie prymasa, kilka procesów i wyroków, kilka mordów skrytobójczych na kapłanach, rekwizycja majątku kościelnego, utrudnianie awansu zawodowego dla ludzi nie ukrywających swojej wiary – tego nie można porównać do działań anihilacyjnych Kremla. III RP i Federacja Rosyjska I z takim bagażem oba kościoły doczekały: Polski niepodległej i Rosji, która – po rozpadzie Związku Sowieckiego – dokonała transformacji ustrojowej na rzecz formalnej demokracji, odrzucając komunizm w gospodarce. Wydawało się, że w Polsce zmagania z opresyjnym sys- Bolszewicy zniszczyli 40 tys. cerkwi i zamordowali 200 tys. duchownych. temem, zwłaszcza w okresie stanu wojennego, uczyniły Kościół silniejszym, natomiast w Rosji, po ponad siedemdziesięcioletniej ateizacji w stylu hard, nie ma już czego zbierać. Stało się inaczej i co więcej – mamy do czynienia z zaskakującym paradoksem. W Rosji, gdy wydawało się, że nie pozostał kamień na kamieniu, nastąpiło odrodzenie prawosławia. I co trzeba podkreślić – Andrzej Gelberg PĔęĻČĆ ĘĒĆĐĚ pod więcej niż życzliwą protekcją państwa. Przykład szedł z góry i wszyscy pamiętamy modlącego się w cerkwi Borysa Jelcyna, czy krzyżyk na szyi Władimira Putina. Ale nie chodzi przecież tylko o manifestowanie swojej religijności przez prezydentów, wcześniej prominentnych funkcjonariuszy programowo ateistycznej KPZR. Istotne są konkretne działania: odbudowywanie z pietyzmem wcześniej niszczonych cerkwi i monastyrów, na które nie brakuje rubli z państwowej kiesy. A kiedy dochodzi do incydentów profanujących cerkiew, jak w przypadku „występu” przed ołtarzem roznegliżowanych panienek z Pussy Riot, państwo nie zawahało się skazać uczestniczek tego heppeningu na dwa lata łagru. W Polsce jest zgoła inaczej. Kościół jest stale pod ostrzałem, przede wszystkim w wykonaniu mediów tzw. głównego nurtu, a także niektórych śro- dowisk politycznych. Porwanie na koncercie biblii nie jest obrazą uczuć religijnych ludzi wierzących, a tylko korzystaniem z wolności słowa i nie podlega panelizacji – tak orzekł niedawno polski sąd. Nawałnica ataków na Kościół, że księża żyją w luksusie, a naród biedny, że pedofile, że molestują, a w najlepszym przypadku, że nie rozumieją współczesnych czasów, bo są przeciwko małżeństwom homoseksualnym, aborcji i in vitro – spychają Kościół do narożnika. Struktury państwa zachowują wobec tych ataków mających coraz bardziej charakter nagonki, zadziwiającą neutralność, co tylko rozzuchwala napastników. I polski Kościół, wyraźnie nie przygotowany na takie ataki – słabnie. Słabnie również – i to nie jest paradoks – państwo polskie. Może więc trzeba żałować, że polscy komuniści – A. Kwaśniewski, L. Miller – nie poszli śladem rosyjskich. Opiekunowie nadal protestują Rafał Bakalarczyk ■ Mija rok od głośnych protestów rodzin niepełnosprawnych dzieci w Sejmie. Burzliwe wystąpienia przyniosły realizację jednego z wysuwanych wówczas postulatów, tj. podniesienia świadczenia pielęgnacyjnego do 1000 złotych ( 800 złotych świadczenia + 200 złotych dodatku) dla opiekuna osoby wymagającej stałej opieki, jeśli opiekun zrezygnował całkowicie z pracy. Nie wszyscy opiekunowie na świadczeniu Warunkiem uzyskania świadczenia pielęgnacyjnego jest całkowita rezygnacja z pracy rodzica (z rezygnacją wykonania zlecenia czy dzieła włącznie). Część nadal może i chce pracować i ich sytuacja nie poprawiła się ani odrobinę. Wciąż brakuje instrumentów pozwalających godzić pracę z opieką. Poza tym, obok opiekunów niepełnosprawnych dzieci, mamy także opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych, którzy również wiosną minionego roku protestowali – przez niemal miesiąc pod Sejmem w namiotowym miasteczku. Im nie przysługuje świadczenie pielęgnacyjne. Mogą liczyć na specjalny zasiłek opieWielu opiekunów pozostaje kuńczy (SZO)– na poziomie bez jakiegokolwiek wsparcia 520 zł. i obwarowany kryterium niskiego dochodu, któz tytuły sprawowanej opieki re nielicznym udaje się spełnad niepełnosprawnymi. Nie nić. Część opiekunów osób mogą nawet korzystać z pudorosłych otrzymuje jeszcze blicznej służby zdrowia. inne świadczenie, tzw. zasiłek dla opiekuna ( ZDO) – Inne wymiary wsparcia także w wysokości 520 zł. Wielu pozostaje jednak bez jakiegokolwiek wsparcia z tytułu sprawo- Podniesione świadczenie piewanej opieki, a państwo nie od- lęgnacyjne, choć zwiększa doprowadza za nich składek zdro- chód w rodzinie niepełnosprawwotnych ani emerytalno-rento- nego dziecka, w wielu przypadwych, więc nie mogą korzystać kach skutkuje wypadnięciem jej z publicznej służby zdrowia. Na poza progi dochodowe, uprawniające do innych form wsparcia. starość czeka ich bieda. Przykładowo, wiele osób znaczZasiłek nie niepełnosprawnych, korzysta pielęgnacyjny wciąż na ze specjalistycznych usług opiepoziomie 153 złotych kuńczych z pomocy społecznej. Poziom odpłatności za korzyPonadto nawet dla rezygnujących z pracy rodziców, podniesione świadczenie pielęgnacyjne, nadal nie jest na tyle wysokie, by pokrywać jeszcze koszty związane z opiekę, leczeniem i innymi specjalnymi potrzebami osoby niepełnosprawnej. Owe koszty częściowo pokrywać ma tzw. zasiłek pielęgnacyjny – kierowany już nie do opiekuna, a podopiecznego. Jego wysokość jednak od wielu lat była nie podnoszona z bardzo niskiego poziomu 153 zł. Jego siła nabywcza ( czyli to co można za ową kwotę kupić) na przestrzeni kilku lat spadła. stanie z tych usług ze strony ich odbiorcy jest zależny od dochodu w rodzinie. Jeśli ów dochód rośnie, koszt jaki trzeba z własnej kieszeni ponieść, jest również wyższy. Część osób rezygnuje wówczas z tych usług. To rzutuje na możliwości rehabilitacyjne, a także prowadzi do tego, że opiekun jeszcze intensywniej musi sam zajmować się bliską osobą, co z kolei prowadzi do przemęczenia i wypalenia. Kolejny próg „pod” Widać więc, że samo świadczenie pielęgnacyjne to nie wszystko, choć jak się okazuje, nawet ono w dotychczasowej postaci jest zagrożone. Na początku marca rząd przedstawił projekt kolej- nej nowelizacji, zgodnie z którą ma być wprowadzone kryterium dochodowe na poziomie 1000 zł. netto na osobę. Owo kryterium budzi duże obawy – jest ono nieznacznie wyższe od minimum socjalnego, ale trzeba pamiętać, że w rodzinach takich występują dodatkowe potrzeby i wydatki, które sprawiają, że na mniej starcza. Czy już sam losowy fakt pojawienia się niezdolności do samodzielnej egzystencji nie jest wystarczającym powodem, by wspomóc takie rodziny? Dlaczego przekroczenie progu dochodowego pozbawia opiekuna ubezpieczenia zdrowotnego i emerytalnego? Środowisko opiekunów nieufne wobec rządowych propozycji ma swoje głębokie racje. fo. Mateusz Jerzmańsk Od stycznia kwota ta została podniesiona o kolejne 200 zł., zbliżając się nieco do płacy minimalnej, co było przedmiotem dążeń tego środowiska, opowiadającego się za tzw. uzawodowieniem, czyli potraktowaniem sprawowanej przez nich opieki za formę pracy i wynagradzaniem jej zgodnie ze standardami płacy minimalnej. Po błyskawicznym podniesieniu świadczenia przez rząd, część opinii publicznej mogła odnieść wrażenie, że problemy tej grupy zostały rozwiązane. Czy jednak na pewno? Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Komentarze i Felietony 7 Korpus Wygrywania Wyborów ■ Polska Agencja Prasowa podała niedawno, że PiS tworzy okręgowe sztaby wyborcze Andrzeja Dudy, a obok nich jednostki Korpusu Ochrony Wyborów z armią okręgowych koordynatorów. Czyja kontrola? W lutym w Częstochowie powstał Ruch Kontroli Wyborów, powołany, jak ogłoszono, przez 76 organizacji pozarządowych. O wydarzeniu tym z atencją wypowiedział się już chyba każdy szanujący się dziennikarz i ekspert mediów poza-mainstreamowych. Potem, w marcu grzmotnęła wieść o tym, iż PiS powołuje wspomniany Korpus Ochrony Wyborów. Mnie wiadomość ta wprawiła w stan konfliktu poznawczo-tożsamościowego, a co dopiero uczestników Ruchu. Nie wiem z kim się mam utożsamiać. Podobnie, jak ludzie, którzy dzwonią do przedstawicieli Ruchu, pytając, czy to ten PiS-owski. Nie wiem, która organizacja bardziej „ochrania”, która bardziej „kontroluje”, która jest bardziej antyreżimowa i która jest bardziej „wolna i niepodległa”. Nie wiem. Nie znam żadnych różnic zasadniczych. Obydwu grupom zależy wszak na tym, by wybory miały „maksymalną przejrzystość i transparentność”. Żadna nie gotuje się do fałszowania. Obydwie chcą szkolić członków komisji wyborczych. Skąd ich wezmą? Polityk PiS, który przedstawiał projekt Korpusu, wyjaśnił: „Będziemy szukać nie tylko wśród naszych członków, ale zapraszać do współpracy z nami osoby niebędące członkami PiS. Zwracamy się do wszystkich osób, którym zależy na przestrzeganiu jasnych zasad demokracji”. Mój kolega został namaszczony przez Ruch Kontroli Wyborów na koordynatora w Bielsku-Białej. Wziął potem udział w II Konferencji Ruchu Kontroli Wyborów w Niepokalanowie. Okazało się, że stanowi zaledwie jedną czwartą „koordynatora”, bo lokalni posłowie PiS również wysłali swych reprezentantów. wych sztabów wyborczych Andrzeja Dudy. Znowuż zakładając, że zebrania sztabu nie są celem samym w sobie. Rekord ponoć to dziesięć takich „roboczych” spotkań i konkluzja: „Góra nie przysłała jeszcze ulotek, na na- Nikt za PiS wyborów prezydenckich nie wygra. Żaden „ruch”, „korpus” i „front” go nie zastąpi. stępnym ustalimy, co dalej”. Piszę to wszystko, jako zatroskany obywatel, który życzy tej formacji jak najlepiej. Obywatel, którego poczęły nękać myśli, że partii bardziej zależy na pilnowaniu wyborów, niż na ich wygrywaniu. Może warto zadać sobie pytanie, czy chce się być partią polityczną czy organizacją pozarządową? Na Zachodzie ten podział jest dość jasny. W USA, na któ- otwartych spotkaniach, debatach, kwestach, rautach i wędrują door to door. Z racji przestrzeni, poniekąd też kultury wyborczej i ogromnych możliwości finansowych, swą podróż przedwyborczą zaczynają kilkanaście miesięcy przed elekcją. Wprzęgnięte w machinę wyborczą zostają ich rodziny, lokalni kongresmeni, liderzy partyjni i kontrkandydaci, którzy postanowili ich poprzeć, sławy ekranu, itd. Jądro kampanii wyborczej stanowią tysiące terenowych działaczy politycznych oraz wolontariuszy, czyli zaniepokojonych, jak ja obywateli, którzy oczekują zmian. Dzięki mozolnej pracy tych maluczkich politycy w USA wygrywają wybory. Sam swego czasu uczestniczyłem w kampanii znajomego z zachodniej Pensylwanii, który ubiegał się o mandat do Izby Reprezentantów po zmarłym Johnie Murtha. Nie sposób oddać tej Kampania w Stanach re uwielbiamy się powoływać (Niemiec i Francji nie uznajemy za ostateczny absolut) działa np. organizacja o nazwie Fair Vote, znana też jako The Center for Voting and Democracy. Nie potrzebuje ona opieki polityków, ani tego, aby partie pompowały ją „swoimi ludźmi”. Fair Vote działa przed wyborami i po wyborach. Nie umieCzyje wybory? ra wraz z ich końcem. Obserwuje prawo i proces wyborczy. LobRuchów, korpusów i akcji ochra- buje w Kongresie za usprawnieniania, pilnowania, monitoro- niem wyborów, ich prawidłowym wania wyborów nigdy za wie- przebiegiem, itd. le. Nie w tym rzecz. Wspominam Czyja kampania? o perypetiach Ruchu i Korpusu, bo z lekkim niedowierzaniem spoglądałem dotąd na możliwo- Kampania prezydencka Anści organizacyjno-mobilizujące drzeja Dudy jest poza ekraPiS. Czy partia ta ma aż tyle lu- nem telewizora martwa. Kampadzi i czasu, aby, przy okazji kon- nia ta istnieje w świecie wirtualtroli, prowadzić skuteczną kam- nym, w przeważającej części, PiS-owi nieprzychylnym. Zdawapanię wyborczą? Właśnie. Kampania wybor- nie się na łaskę tego świata jest cza. Nikt za PiS wyborów pre- samobójstwem. Mimo rozległego terytozydenckich nie wygra. Żaden „ruch”, „korpus” i „front” go nie rium wyborczego, kandydaci zastąpią. Nie wyręczą, zapewne i nominaci na urząd prezydenzarobionych „po łokcie”, okręgo- ta USA uczestniczą w wiecach, atmosfery zapału i poświęcenia, oplatającej sąsiadów, przyjaciół i sympatyków kandydata, którzy z radością montują banery, wykonują telefony, układają plany, tworzą bazy, itd. Niczego takiego nie czuję w kampanii kandydata PiS. I dziwię się niezmiernie, dlaczego jego zamerykanizowany sztab, oparł swą amerykańską przygodę wyborczą na jednej konwencji i jednym środku lokomocji, bo to zaledwie pierwiastek prawdziwej kampanii. Prawdziwa kampania dzieje się w terenie, a nie w autobusie. Nie widzę tych setek wolontariuszy, tyrających radnych, posłów i senatorów, spoconych asystentów i pracowników biur parlamentarnych, zaganianych członków partii. Gdzie te banery, ulotki i szyldy z twarzą kandydata, stoliki do podpisów i listy z podpisami, spotkania z posłami, radnymi i znanymi sympatykami kandydata, planowane wiece, marsze, koncerty i festyny? Tak, te, które powinny zatopić polską prowincję. Czyj interes? Paweł Zyzak boty”. Jeśli potencjalni wolontariusze są za biedni, zapracowani, sterroryzowani albo zbyt leniwi, wolontariuszami winni być politycy tej partii. Wszak za to dostają te miejsca na listach. Wybory parlamentarne… W centrum Bielsku-Białej prowadzimy z kolegami pub tematyczny Bar Wieniawa. Instaluje się w nim teraz lokalny koordynator Ruchu Kontroli Wyborów. W lokalu spotykają się różne grupy i środowiska. Solidarność Walcząca poprosiła nas byśmy zbierali podpisy pod kandydaturą Kornela Morawieckiego. Zbieramy. Z podobną prośbą zgłosiła się do nas delegacja partii KORWiN. Drzwi otwarte. Politycy PiS się nie zgłosili, ale sami ich zagadnęliśmy. Usłyszeliśmy: „Tak, tak. Przekażę”. Powie, ktoś: „Ale Komorowski też nie robi kampanii”. A co, ty jesteś Komorowski? Jesteś urzędującym prezydentem? Masz za sobą główne media, które wybierają dopasowane do narracji sondaże? Twoja partia rządzi administracją państwową i trzyma „łapę” na niemal wszystkich liczących się samorządach i agencjach, które dbają o status quo? Czy masz wpływ na personel urzędów, szpitali i szkół? Czy masz po swojej stronie setki tysięcy urzędników i ich rodziny? Czy masz swoich ludzi w PKW i okręgowych komisjach wyborczych? Nie masz? No to nie jesteś Komorowski. Odnoszę wrażenie, że eksperci od kampanii żyją zwycięstwami wyborczymi odniesioCzyje zwycięstwo? nymi w 2005 r., równą dekadę temu. W międzyczasie tendencje wyborcze zdążyły się odwró- Być może ta cisza, to cisza przed cić. Niska frekwencja coraz mniej burzą. Skrywa trzymane w ryzach pokłady energii, pomysłów, tajnych planów i wielkich chęci. Inaczej być nie może. Wątpliwe, aby radni i parlamentarzyści PiS, prawie wszędzie zepchnięci do opozycji, byli aż tak bardzo zapracowani. Wątpliwe, by nie mieli czasu dla kandydata na najważniejszy urząd w państwie. Kandydata, który za chwilę może odmienić los nas wszystkich. Nabijanie się z gaf i pseudo-gaf Komorowskiego nie jest „pracą”. Doprawdy nie pojmuję, jaką gafę popełnił ten człowiek wkładając zwierzęciu palec do pyska i jaką gafę popełniło cielę, że mu ten palec possało. Obserwując, ile czasu politycy, sprzyja opozycji. Młodzi ludzie, dziennikarze i komentatorzy poktórzy dziś sympatyzują z PiS, święcili na przekonywanie mnie drogę do urny niezmiennie uwa- do tej „gafy”, wnioskuję, że im się też nudzi. Dudzie tropieniem żają za torturę. Owszem, łatwiejsze i przy- „gaf” nie pomogą. Jest pewna granica pośmiejemniejsze, lecz nie premiowane w „realu”, jest klikanie sondy wiska, po przekroczeniu któinternetowej i wpisywanie komen- rej stajemy się na wygłupy obotarzy. Kombatantów i weteranów jętni. Nie pomstujmy wówczas protestów w PRL ubywa. Przed na reakcję społeczną, gdy dojpartią konserwatywną pojawia dzie do prawdziwego skandalu. się wyzwanie krzepnięcia elek- Tymczasem miałki Komorowski toratu okaleczonego postkomu- dostaje wyrazu, a obraz człowieka niebezpiecznego dla państwa, o mrocznych poPiS-owscy eksperci wiązaniach, staje się obraod kampanii żyją zwycięzem wesołego fajtłapy… któstwami wyborczymi odremu owca czy inne prosię niesionymi w 2005 r., rówpossało palec. ną dekadę temu. Teraz niska frekwencja coraz mniej sprzyja opozycji. nistycznym permisywizmem, hedonizmem, konsumpcjonizmem i materializmem. Niechętnego moralności, Kościołowi katolickiemu i tradycji. Za niespełna dwa miesiące w Polsce wybory. W terenie winno się aż kurzyć od „ro- Jeśli struktury PiS nie zmotywują mieszkańców miast, miasteczek i wsi do pójścia na wybory, nie obudzą w nich wiary w zmianę i ducha walki, kontrola wyborów sprowadzała się będzie do kontroli skali porażki. Jeśli przesadzam, jak mówią słowa psalmu: „niech mi język przyschnie do gardła”. Polska i Polacy 8 Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Jak w klasycznym westernie Janusz Wolniak ■ Grupa 30. związkowców z Dolnośląskiej Solidarności w samo południe 9 marca weszła do regionalnych biur Platformy Obywatelskiej. Nastąpiła konfrontacja z grzecznymi i aroganckimi posłami, a wieczorem z dobrymi i złymi policjantami, jak w westernie. Akcja miała charakter ogólnopolski, ale we Wrocławiu postanowiono w mocniejszy sposób upomnieć się o swoje. Działacze nie zadowolili się już tym, że łaskawe sekretarki przyjmują ich pisma, tylko składając je po wtóry, zażądali odpowiedzi na poprzednie. ła, że w niesmak im to spotkanie. nie stanowczo odpowiedzieli na Ktoś oderwał ich od arcyważnych to wezwanie związkowcy, móspraw, od ciepłego krzesełka. wiąc, że nie zamierzają opuścić tego pomieszczenia, bo czePiszcie na Berdyczów kają na odpowiedź posłów. Policjanci sprawiali wrażeW trakcie tego spotkania ujawniła nie jakby zaraz mieli wszystsię przepaść pomiędzy posłami kich usunąć siłą. Mówili o lea związkowcami. Wśród działa- galności użycia gazu, niektóczy byli przedstawiciele różnych rzy ostentacyjnie nakładali skóMów do słupa... branż, m.in. – przemysłu cięż- rzane rękawiczki, a ich dowódca kiego i lekkiego, służby zdrowia bez przerwy gdzieś dzwonił. Spośród kilkunastu parlamenta- i oświaty, kolejnictwa czy energeTa przepychanka trwała około rzystów rezydujących w biurach na ul. Oławskiej, żaden Policjanci sprawiali wrażenie raczył dać choćby kurtunie jakby zaraz mieli wszystazyjnej odpowiedzi. Bo i po kich usunąć siłą. Mówili co? o legalności użycia gazu. Wchodząc od pokoju do pokoju, przewodniczący Kazimierz Kimso i pozostali dele- tyki. Wyciągali jak z rękawa szegaci, odczytując postulaty związ- reg konkretnych przykładów. kowe, stawiali proste pytania. Bardzo nie podobało się to miCzy dany poseł przekazał odpo- nistrowi Huskowskiemu, najbarwiedź na konkretny temat? dziej aroganckiemu posłowi. Nic Odpowiedzią była cisza albo go nie przekonywało. Zarzucał zaprzeczenie. Niektórzy pracow- związkowcom demagogię i nienicy biur zachowywali się aroganc- prawdę. Na koniec spotkania zaś ko, do tego kłamali. Bo jak się oka- powiedział, on, minister tego rzązało w budynku przebywało czte- du, że panią premier widuje przerech posłów, a niektórzy mieli rze- ważnie w telewizji i nie przekaże komo być w Warszawie. Europoseł jej naszych postulatów. Jacek Protasiewicz spowodował, Źli i dobrzy policjanci że nieobecna wcześniej czwórka przyszła na debatę. Panie –Aldona Młyńczak i Ewa Wolak oraz pano- Delegacja związkowa nie była wie Stanisław Huskowski i Jacek specjalnie zaskoczona. RząPiechota, blisko 2,5 godziny roz- dy Platformy nie prowadzą przecież dialogu ze związkami. Grumawiali z grupą związkowców. Przedziwna to była rozmo- pa działaczy z przewodniczącym wa. Czasami miała ona charak- Kazimierzem Kimso postanowiła ter, jak w tym brutalnym powie- zostać na noc w korytarzach pod godziny i nagle pojawiła się drudzeniu – mów do słupa, a słup biurami i czekać na spełnienie ga ekipa policji, pod innym dowództwem, tym razem kobiejak d… Początkowo głos zabierał podstawowych postulatów. ty, z zupełnie z innym nastawieniem, wcale niekonfrontacyjnym. Około 22.00 działacze Solidarności dowiedzieli się, że nikt ich usuwał nie będzie i mogą spo- kojnie tam na noc zostać. Większość musiała ułożyć się do snu na wykładzinie albo na krześle. Brak dialogu Rano nastąpiło swoiste deja vu. Znowu pojawili się ci źli. Do budynku nie można było wejść, ale związkowcy uznali, że cel ak- Na zakończenie, wygłoszonym krótkim przemówieniu, Kazimierz Kimso powiedział: „Przyszliśmy do posłów Platformy, do biur poselskich nie po to, by załatwiać nasze sprawy, ale po to, by zwrócić uwagę na biedę, na brak dialogu, którego w naszym kraju nigdzie nie ma. Dzisiaj ludzie, którzy zbliżają się do 60-tki, cji został na tę chwilę spełniony. Postulaty związkowe zostały nagłośnione przez wszystkie lokalne media. Po 24 godzinach „Solidarność” opuściła gościnne progi Platformy, a przed wyjściem na uczestników akcji czekali dziennikarze. są wyrzucani z zakładów pracy, zanim dożyją wieku ochronnego. Zwiększa się grono bezrobotnych, to jest skutek polityki Platformy. Jeżeli nie ma dialogu, nie możemy się mienić krajem europejskim. W 80 roku właśnie domagaliśmy się tego dialogu”. Przyszliśmy do posłów Platformy, by zwrócić uwagę na biedę, na brak dialogu. Rozmowa Artur Waszkielewicz ■ Rozmowa to wymiana myśli przez mówienie i słuchanie. Pozwala odkrywać prawdę. Buduje zaufanie. i próbował merytorycznie odpowiadać tylko jeden poseł, Jacek Piechota. Przy całej rozbieżności poglądów, z tym panem można było prowadzić dialog. Później nieśmiało i inni włączyli się do debaty. Widać było z mowy cia- Kiedy wieczór już zapadał i związkowcy zaczęli myśleć o spoczynku, pojawiła się niespodzianie grupa policjantów. Zażądali stanowczo opuszczenia korytarza, spisali i sfilmowali wszystkich uczestników. Rów- Mowa i rozmowa Rozmowa pozorowana Niewidzialne mury Mimo, że mamy mowę, którą wszyscy rozumiemy, nie wszyscy potrafimy rozmawiać. Często coś, co np. w programie telewizyjnym nazywane jest rozmową, okazuje się karykaturą rozmowy, a może łagodniej – pierwszym stadium nauki rozmowy, gdzie każdy wykrzykuje swoje opinie, nie słuchając innych. W rozmowie własne zdanie nie jest najważniejsze, najważniejsza jest prawda. Nieodłącznym elementem rozmowy jest ciekawość prawdy, która jest w drugim człowieku, albo którą wspólnie z rozmówcą próbujemy odkryć. Są takie sytuacje, w których tylko jedna strona chce rozmawiać. Druga ma zupełnie inne, ukryte intencje. Może to być chęć uzyskania informacji do wykorzystania np. w celu sprzedania czegoś lub zmiany zachowania, czy sposobu myślenia rozmówcy. Te nieczyste intencje niszczą zaufanie. Seria negatywnych doświadczeń może prowadzić do przekonania, że prawdziwa rozmowa jest niemożliwa. Jej brak uniemożliwia nawiązywanie relacji, a to z kolei prosta droga do odrzucenia nadziei na przyjaźń i miłość. Uczymy się, że nie wolno ujawniać zbyt wielu informacji o sobie. Widzimy, jak dokładnie analizowane są ludzkie postawy, jak profesjonalnie manipuluje się całymi grupami społecznymi. Trzeba budować wokół siebie ścianę nieufności, by chronić się przed wykorzystaniem. Czy w takich warunkach możliwa jest jeszcze rozmowa? W społeczeństwie, które chce istnieć i rozwijać się musi następować wymiana myśli i poszukiwanie prawdy. Musi trwać rozmowa. Polska i Polacy Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 9 Prześnione marzenia Albert Łyjak ■ Upadek komunizmu nie tylko nie rozjaśnił krajobrazu naszej sceny politycznej, ale wręcz ów obraz zaciemnił i zagmatwał. To, co kiedyś wyraźnie wyznaczało granice między totalitaryzmem a demokracją zostało zatarte. Czy Polacy potrafią zadbać o fundamenty, o istotę swojego państwa? Czy tylko pragną korzystać z często marginalnych i mało istotnych owoców pozorowanej demokracji? Zwycięstwo w wolnych wyborach partii politycznej, która wprowadza antyspołeczne, anty pracownicze rozwiązania, której najwyżsi przedstawiciele kompromitują się w licznych aferach i skandalach, byłoby niemożliwe w normalnym demokratycznym kraju. Tym bardziej, kiedy decyzje jej liderów stoją w sprzeczności z interesami gospodarczymi, narodowymi. Jakim cudem ktoś głosuje na partię, która podwyższa wiek emerytalny, podnosi podatki, generuje swoimi decyzjami politycznymi bezrobocie, wypycha miliony rodaków za granicę? Kto na nich głosuje? Dlaczego tak się dzieje? Przyczyna nr 1 Cała jej klasa polityczna III RP, ma charakter samozwańczy. To uzurpatorzy. Selekcja elit władzy III RP była dokonywana przy zasadniczym udziale władz komunistycznych i ich tajnych służb specjalnych. Ich celem było wykreowanie opozycji godzącej się na komunistyczne warunki porozumienia, a zmarginalizowanie i likwidacja opozycji temu przeciwnej. Równolegle ta konstruktywna opozycja została naszpikowana agenturą wpływu, której skalę ukryto w archiwum akt zastrzeżonych IPN. Taka sytuacja trwa do dzisiaj. Przyczyna nr 2 Żeby taki stworzony układ trwał musi być dodanych kilka mechanizmów, które go wspierają. Jednym z nich jest oszukańczy system wyborczy. Jego podstawą jest proporcjonalna ordynacja wyborcza uchwalona w czerwcu 1991 roku przez Sejm kontraktowy. Dzięki tej ordynacji elity polityczne uzyskały możliwość samoreprodukcji. To partie ustalają listy kandydatów do Sejmu i kolejność miejsc tych kandydatów na listach wyborczych. Polacy zostali pozbawieni biernego prawa wyborczego, nie mogąc startować w wyborach do Sejmu bez zgody tychże samozwańczych elit. Kolejnym mechanizmem chroniącym postkomunistyczny układ są progi wyborcze. Jest to skuteczna broń przeciwko usiłującym podgryzać okrągłostołowe elity. Próg wyborczy jest instytucją antydemokratyczną i wykluczającą znaczną część społeczeństwa z uczestnictwa we współrządzeniu krajem. Naród w swojej zdecydowanej większości nie ma swoich przedstawicieli. W nadchodzących wyborach prezydenckich wymagane jest zebranie aż 100 tys. podpisów. Dla partii politycznych nie jest to problem. Mają struktury, siedziby, pieniądze, dostęp do publicznych mediów. Dla pozosta- z Niemiec Zachodnich. Nowych urzędników, sędziów, nauczycieli, prokuratorów, policjantów i innych. W Polsce w tym samym czasie (czerwiec 1990 r.) gen. Czesław Kiszczak dokonywał reorganizacji struktur i kadr MSW. W miejsce zlikwidowanej Służby Bezpieczeństwa powołał Urząd Ochrony Państwa, w którym zatrudniono ponownie 7 tys. oficerów byłej SB. Drugie tyle ulokowało się w różnych firmach, spółkach państwowych, bankach i urzędach. łych jest to często granica zapo- stracji można budować podstarowa. I pewnie o to chodzi. wy niepodległego, demokratycznego państwa. Obecnie, od czasu Magdalenki, mamy Selekcja elit III RP dokonieprzerwaną ciągłość PRLnywana była przy zasad-u. Beneficjenci rozmów przy niczym udziale władz koOkrągłym Stole i w Magdamunistycznych i służb lence nie reprezentują polspecjalnych. skiej racji stanu, tylko swoje partykularne interesy. Pozytywnym przykładem Przyczyna nr 3 są Niemcy, którzy również mieli swój Okrągły Stół. Przyjęto jasną Brak dekomunizacji i gruntow- i klarowną ocenę komunistycznej lustracji. Dekomunizacja była nej służby bezpieczeństwa. Nie i jest podstawą do wyjścia z PRL- dzielono aparatu na „dobrą” Stasi -u. Bez niej nigdy nie pozbędzie- i „złą” Stasi. Wszystkich ludzi tajmy się komunistycznych wpły- nych służb i ich współpracowniwów na nasze losy. Dopiero po ków odsunięto od władzy. Na ich przeprowadzeniu rzetelnej lu- miejsce sprowadzono nową kadrę Demoralizacja Te trzy przyczyny, obciążają wszystkie dziedziny naszego życia. Największe media, sądy, prokuratury, ministerstwa, urzędy, policje, wojsko. Niestety one też powodują postępującą demoralizację społeczeństwa, gdzie podstawowe wartości są niszczone i wyśmiewane. Jakie są tego skutki? Rozgrabiony majątek narodowy, kolonizacja społeczeństwa, lawinowa emigracja, demograficzna zapaść i ogólne poczucie, że nasze marzenia o wspólnej Polsce się prześniły. EUROPEJSKA STOLICA ATEIZMU? Maciej Trzebnicki ■ Wrocław w przyszłym roku ma się stać Europejską Stolicą Kultury. Propozycje i apele wskazujące na to, że to wielkie wydarzenie jest okazją do pokazania oryginalnego polskiego dorobku, jakim nie może się pochwalić żadne inne miasto, pozostały bez echa. Nawet fakt taki, jak pół tysiąca tytułów niezależnej prasy, wydawanej przez lata w podziemiu, pomimo zaciekłego zwalczania jej przez potężne siły reżimu i zamykaniu w więzieniach drukarzy, redaktorów i kolporterów – przez obecne władze Wrocławia nie jest uważany za godny uwagi. Prezydent Dutkiewicz w ikonach stalinowskiego reżimu zdaje się dostrzegać więcej bliskich mu wartości, czyniąc jednego z siepaczy zasłużonych odbieraniem Polsce wolności, gościem honorowym miasta. Również publikacje związane z Europejską Stolicą Kultury 2016 są dowodem na to, że dzisiejsi włodarze stolicy Dolnego Śląska odwracają się plecami od wrocławskiej tradycji walki o wolność słowa i pochylają się nad czymś wręcz przeciwnym. Nowe pokolenie politruków? We wrocławskich placówkach kulturalnych kolportowana jest m.in. darmowa książeczka pt. „13 kazań do polskich biskupów”, opatrzona logiem i napisem „Wrocław – Europejska Stolica Kultury 2016” oraz informacją, że jest to publikacja dofinansowana przez Gminę Wrocław. Stanowi ona część cyklu Biblioteka „Rity Baum” – także subsydiowanego pisma najbardziej znanego chyba stąd, że na jego łamach twórcy (wprawdzie bardzo liczni, ale raczej wyłącznie „ci przez małe tfu”) głoszą światu wiekopomny fakt ich wystąpienia z Kościoła katolickiego. „13 kazań do biskupów polskich” – sądząc po finansowaniu przez wrocławskich podatników oraz znakach Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 – jest częścią tego, czym z punktu widzenia władz miasta, wydarzenie to ma być. Jaka to jest więc propozycja? Kilkadziesiąt stron drobnego druku wyraża poglądy, którymi faszerowany był każdy, komu zdarzyło się żyć pod butem komunistycznego reżimu. Tyle, że tutaj skala antychrześcijańskiego kursu podniesiona została do sześcianu. W książeczce tej próżno szukać jakiejkolwiek kulturalnej czy duchowej propozycji. Za to niemal każda strona to powtarzana jak mantra erupcja pogardy dla chrześcijańskiej tradycji. Poza stopniem nasilenia nienawiści – nie ma tu niczego, czego w czasach, gdy rządzili marksiści – leniniści nie powielono by w setkach milionów egzemplarzy. Z jednym tylko wyjątkiem: oprócz prostackiego naigrywania się z fundamentów religii i sprzeciwu wobec zawłaszczania przestrzeni publicznej przez Krzyż – są i powtórki z propagandy produkowanej współcześnie. Część utyskiwa- nia, politowania i pogardy kierowana jest bowiem przeciw tym, w których „13 kazań” upatruje jeden z problemów współczesnej Polski. Ten strumień jak najgorszych uczuć skierowany jest przeciw oddających cześć i modlącym się w intencji ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Cała reszta – to tylko nowe wcielenie antykościelnej agitki, znanej z bolszewickiej Rosji od roku 1917 i upowszechnianej w zniewolonej Polsce od 1944 r. Kiedyś specjalistów do walki z Kościołem kształciły dążące do rozsadzenia podstaw łacińskiej cywilizacji Wieczorowe Uniwersytety Marksizmu – Leninizmu. Teraz ich dzieło kontynuują finansowane przez Gminę Wrocław publikacje, związane z projektem Wrocław – Europejska Stolica Kultury 2016. że najważniejszymi filarami kultury, na których powstał cały dorobek Europy i bez którego nie byłoby Polski takiej, jaką znamy, są tradycja antycznej Grecji, prawo rzymskie, lecz nade wszystko – chrześcijaństwo. Nawet walka z Kościołem, podejmowana przez wojskowych politruków i innych absolwentów osławionych WUML – była przewidziana jako proces długotrwały. Antychrześcijańscy propagandyści tamtego czasu nie byli na tyle prymitywni, by nie wiedzieć, że ostrza ich ataków działać będą skuteczniej, jeśli zadawane przez nich ciosy będą przemyślane i miarkowane. Antychrześcijańskiej propagandzie, finansowanej przez Gminę Wrocław w ramach Europejskiej Stolicy KultuPropozycja „kulturalna”? ry, intelektualnym poziomem daleko nawet do tamNawet w najmroczniejszych cza- tych, wcale nie nazbyt lotsach PRL-u nie zaprzeczano temu, nych poprzedników. Europa i Świat 10 Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Niemcy i Grecja – przeszłość i przyszłość Korespondencja z Grecji – Andrzej Bafalukosz. ■ W aktualnym sondażu w Niemczech większość ankietowanych po raz pierwszy od rozpoczęcia kryzysu uznała, że Grecja powinna zostać wykluczona ze strefy Euro. Ta zmiana opinii publicznej w państwie, które do tej pory propagowało jedność Europy za wszelką cenę, również dla swoich gospodarczych i politycznych celów, jest odzwierciedleniem konfliktu jaki ujawnił się pomiędzy rządami obu krajów. Dominatorzy Pozycja Niemiec w Unii Europejskiej stała się w ostatnim okresie dominująca i nikt w Europie mimo pewnego niezadowolenia w różnych kręgach politycznych tego faktu nie kwestionuje. Grecja znajdująca się w tragicznej sytuacji gospodarczej i utrzymująca się dzięki pomocy państw europejskich, pomocy której rodzaj i zakres zostały określone głównie przez Niemcy winna logicznie biorąc podporządkować się całkowicie wymaganiom niemieckim. Bardzo wymowny był transmitowany przez media szczyt ministrów finansów strefy euro sprzed kilku tygodni. W Brukseli, gdzie zanim podpisano komunikat o tymczasowym programie dla Grecji, przewodniczący eurogrupy J. Dijsselbloem i minister finansów Francji P. Moscowici odgrywali rolę posłańców pomiędzy greckim ministrem finansów J Varufakisem i jego niemieckim odpowiednikiem W. Schauble. Za pogorszenie się stosunków niemiecko-greckich obwinia się przede wszystkim nowy rząd Grecji pod przewodnictwem A. Ciprasa i.....trzeba się z tą opinią zgodzić. Sięgnijmy w przeszłość Taktyka obrana przez rząd Syrizy, prowokowanie Niemiec, wydaje się z pozoru samobójcza, lecz jest obrana świadomie i sięga do argumentów, których Niemcy się nie spodziewali i które są dla nich niewygodne. Gdyż Grecja w swych uzasadnieniach zwróciła się do porównań z przeszłości, wskazując, że po wojnie zniszczone i okupowane przez aliantów Niemcy otrzymały ogromną pomoc finansową, która pozwoliła by stały się na powrót gospodarczą potęgą, choć z punktu widzenia moralnego na to nie zasługiwały. dzieli je na te „pierwszej”, „drugiej” czy „trzeciej” prędkości. Rozwścieczyło Niemców wyciągnięcie przez Grecję tych „upiorów przeszłości”, których najbardziej się boją. Czyli odszkodowań wojennych, które w niewielkim stopniu zostały pokryte za zniszczenia wojenne podczas okupacji niemieckiej w Grecji i za zbrodnie niemieckich żołnierzy(we współdziałaniu z Bułgarami i Włochami) podczas tzw. ekspedycji karnych i pacyfikacji greckich miejscowości. Przykładem jest duża wieś Distomo w której dokonano rze- Rozwścieczyło Niemców wyciągnięcie przez Grecję tych „upiorów przeszłości”, których najbardziej się boją. pacja Grecji jest kosztowna i winna być pokrywana przez środki finansowe zgromadzone w banku greckim, część tej przymuso- dotyczące wyłącznie owej pożyczki, nie licząc innych odszkodowań. Rząd Ciprasa zdecydował się na nowo nagłośnić greckie rewindykacje co w tak trudnej dla Grecji sytuacji wywołało wątpliwości u wielu analityków czy Grecy mają po prostu „dobrze w głowie”. Dzielny „słabeusz” Tutaj może warto by sięgnąć do przykładu z zakresu psychologii społecznej czy grupowej. Czasem zdarza się np. w szkole, że poniewierany i obśmiewany słabeusz wyzywana na pojedynek najsilniejszego z góry wiedząc, iż szanse ma niewielkie. Jednakże co ma do stracenia? Jeśli uda mu się wygrać co jest mało prawdopodobne, zostanie bohaterem a jeśli przegra zyska szacunek, że się „ postawił” i może też kilku przyjaciół, którzy byli dotychczas neutralni. Niemcy mogliby oczywiście „wykopać” Greków ze strefy euro, a być może i z Unii. Stawia ich to jednak w trudnej sytuacji międzynarodowej. Po pierwsze zdeprecjonują swą dotychczasową politykę ekonomiczną, gdyż „grexit” w światowych kołach ekonomicznych zostanie uznany jako klęska całej strefy euro. Po drugie same stracą na prestiżu politycznym jako gwarant stabilności unijnej. I po trzecie wreszcie „skopanie” słabego nie przysparza ani szacunku ani sympatii. Skąd niemiecka nerwowość? Polityka oszczędnościowa Warto się jednak zastanowić z jakich powodów mała, słaba i uzaObecne więc, jak twierdzi leżniona od pomocy europejskiej Grecja, doktrynerskie upieraGrecja zadarła nie tyle z euro- nie się Niemiec przy jednostronpejskimi instytucjami a właśnie nej zabójczej dla Grecji koncepz najsilniejszym państwem w na- cji nie ma nic wspólnego z soliszym regionie. Najistotniejszym poPowodem sprzeciwu Grewodem sprzeciwu Grecji cji jest uparcie realizowajest uparcie realizowana na i narzucana całej Euroi narzucana Europie przez Niemcy polityka oszczędpie przez Niemcy polityka nościowa, która przynooszczędnościowa, która si wymierne efekty jeśli spowalnia postęp gospochodzi o wyniki finansowe darczy i inwestycje. jednocześnie jednak spowalnia postęp gospodarczy darnością Unii Europejskiej, Grei inwestycje. Skutkiem takiej polityki (jed- cja żąda bardziej elastycznej ponakże opłacalnej zwłaszcza lityki. W przeciwnym wypaddla eksportu niemieckiego) jest ku traci sens europejska wspólutrzymywanie się dużego bez- nota, która z założenia miała robocia i stagnacja gospodar- docelowo zrównać poziom życza, która długofalowo powodu- cia we wszystkich państwach. je kryzys humanitarny i narasta- Tymczasem coraz wyraźniej jącą biedę. polecenie rządu Rzeszy zwróciły się do powołanego przez nich samych kolaboracyjnego rządu greckiego o pożyczkę z narodowego greckiego banku. Niemcy, naród praktyczny, uznali, że oku- Alexis Cipras, premier Grecji zi ludności cywilnej (228 osób w tym 53 dzieci) w czerwcu 1944 r.,co rzecz jasna nie było jedyną zbrodnią dokonaną w Grecji w odwet albo i bez za działalność partyzantów. Fakty te oczywiście są znane a zwłaszcza w Polsce nie wywołują zdziwienia. Sąd grecki rozpatrując tą sprawę przed kilkunastoma laty z powództwa cywilnego krewnych zamordowanych przez Niemców mieszkańców Distomo wydał wyrok skazując państwo niemieckie na odszkodowanie w wysokości ok. 11 mld. euro (po przeliczeniu na obecną walutę). Okupacyjna pożyczka Najbardziej bulwersującą sprawą z czasów wojny jest tzw. pożyczka okupacyjna. W 1942 r. niemieckie władze okupacyjne na wej pożyczki została użyta również do finansowania armii Rommla w Afryce Płn. Należy tu wspomnieć, że podczas okupacji, wielu Greków zmarło nie tylko z powodu represji ale po prostu z głodu. Niemcy mimo oczywistej samowoli wykazali w tym akcie pruską dokładność i prawomocność, a nawet jak mówią historyczne dokumenty na rozkaz samego Hitlera dokonali kilkanaście niewielkich wpłat na poczet tejże pożyczki. Po wojnie greckie rządy co pewien czas poruszały tę sprawę w dwustronnych kontaktach. Jednakże wskutek różnych przeszkód prawnych i braku zdecydowania ze strony greckiej, pożyczka ta nigdy nie została spłacona. Jak obliczyli greccy ekonomiści zajmujący się bankowością, przeliczając na euro Niemcy winni są przynajmniej 11 mld euro Warto powiedzieć o jeszcze jednej przyczynie, dla której Niemcy reagują ostatnio tak nerwowo, przyczynie znanej i czasem opisywanej w Polsce. Otóż wplecenie w negocjacje grecko-unijne historycznych zaszłości kwestionuje prowadzoną przez współczesne państwo niemieckie politykę historyczną, gdzie Niemcy stały się nagle jedną z ofiar nazizmu. Jakiejś bliżej nieokreślonej narodowościowo ideologii, za którą odpowiedzialność winny i inni a zwłaszcza Polacy „walić się w piersi” aż do kresu masochistycznej euforii. Tymczasem greckie żądania w odzew na przestrzeganie ciągłości państwowej odpłacają się” pięknym za nadobne” wskazując, że w ramach tejże ciągłości Niemcy nie mogą odcinać się od przeszłości, również tej jaka ciąży na nich w postaci Rzeszy Niemieckiej i jej zbrodni. Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Polska i Polacy 11 Niemcy i Francja znów ograły całą Unię Bartłomiej Orzeł ■ Z końcem stycznia Sejmowi udało się uchwalić nowelizację do ustawy o usługach płatniczych. Pozwoliło to zmniejszyć opłatę intercharge do maksymalnie 0,3 procenta. Twórcą tego pomysłu był przede wszystkim senator Platformy Obywatelskiej Kazimierz Kleina – przewodniczący senackiej komisji finansów. Problem w tym, że jest to ustawodawstwo na wskroś promarketowe i antykonsumenckie. Na obniżce intercharge wcale nie zyska przeciętny Kowalski, który udaje się do sklepu kupić parę pomidorów, mleko i chleb. Głównymi i w zasadzie jedynymi prawdziwymi beneficjentami staną się olbrzymie sieci handlowe – „uniwersalne”, ale również te o których często po prostu się zapomina, czyli bardziej wyspecjalizowane – budowlane, elektroniczne, na drogeriach kończąc. dę dużych obrotach. Oczywiście, Tesco jako gigant z pewnością wynegocjowało sobie do tej pory lepsze warunki (na przykład płaciło do tej pory 0,3% zamiast 0,5%) niż pan Wiesław z zieleniaka. Cały szkopuł w tym, że w ten sposób do ręki hipermarketów trafił oręż w walce o jeszcze mniejsze niż do tej pory opłaty – niższy limit równy jest lepszej pozycji negocjacyjnej. Drobny przedsiębiorca nie ma na to najmniejszych szans. Pierwszoplanowi gracze Gdzie diabeł nie może… Bez ustawowej obniżki intercharge Biedronka nie byłaby w stanie wprowadzić obrotu pozagotówkowego do swoich placówek. Jej marże były do tej pory po prostu zbyt niskie na to, żeby dało się jeszcze na tym zarabiać. Jednak gdzie diabeł nie może, tam... biurokrację pośle. Polska ułatwiła sieci możliwość wprowadzenia nowej usługi. A nawet jeśli nie dokonałby tego nasz parlament, prędzej czy później zmusiłaby nas do tego Unia Europejska. Po raz kolejny przepisy, rozporządzenia i wymagania stanęły na drodze zdrowemu rozsądkowi. Pytanie tylko, ile jest w tym przypadku, a na ile to prezycyjnie obliczona taktyka. Koniec darmowej bankowości? Eksperci zajmujący się bankowością podkreślają, że rynek jest bezlitosny – zakręcony kurek z pieniędzmi trzeba będzie po prostu zamienić na coś innego, co zasypie tę dziurę. Niestety najprawdopodobniej wszystko odbędzie się kosztem klientów banku, którzy być może będą zmuszeni płacić za wydanie kawałka plastiku z pay-passem, a także za samo jego posiadanie. Skróceniu też może ulec na przykład okres darmowego kredytu w limicie karty kredytowej. Czyżby okazało się, że to koniec darmowej bankowości, którą tak dobrze znamy? Banki nie są instytucjami charytatywnymi, które pokornie stulą uszy i przeorganizują swoją działalność tak, że nie będą musiały dokładać do interesu. Po prostu sobie to odbiją. Jednym z argumentów, które podają zwolennicy zmniejszenia opłaty intercharge jest rzeko- my spadek cen towarów i usług szych organizacji płatniczych, dla konsumentów oraz znacz- które razem kontrolują około 99 nie większa dostępność termina- procent rynku. li płatniczych, zwłaszcza wśród Warto tutaj na moment się zatrzymać. Zmian w opłatach systemowych nie ma się jedArgumentem za zmniejnak co spodziewać, gdyż poszeniem opłaty intercharzycja tych dwóch gigantów ge jest rzekomy spadek jest nie do ruszenia. Ciekawa cen towarów i usług dla jest natomiast kwestia z agentami rozliczeniowymi – pojakonsumentów oraz więkwiają się (i to wcale nieodosza dostępność terminali sobnione) głosy sklepikarzy, płatniczych. że cała obniżka intercharge nie jest dla nich warta funta drobnych sklepikarzy i rzemieśl- kłaków, ponieważ ogólna prowiników. Jest to oczywiście kom- zja nie uległa zmianie. Elavon czy pletną bzdurą i nonsensem. Pro- Pekao podniosły po prostu swosty przykład – mały detalista, pro- je marże. Mało tego – pojawił się wadzący osiedlowy warzywniak nowy trend częstszego niż do tej z każdych 10 złotych zamiast 5 pory wprowadzania „kar” – czyli groszy, oddaje maksymalnie je- prowizji, które są odprowadzane, dynie 3. Różnica jak łatwo wyli- jeśli nie zostanie osiągnięty odczyć wynosi więc całe 2 grosze, powiedni poziom obrotów. co w skali miesiąca może dać Inżynieria finansowa oszczędność od 50 do maksybogaczy malnie 100 złotych miesięcznie. Nie są to zmiany w żaden sposób imponujące, a już na pewno Kto więć na tym korzysta? nie przełożą się w żaden sposób Wszystko staje się dosyć jana wysokość cen poszczegól- sne i klarowne, kiedy flagi poszczególnych państw przypinych produktów. szemy sieciom handlowym – Zysk dla gigantów Biedronka i Grupa Eurocash są portugalskie; Auchan, CarIntercharge to zresztą tylko pew- refour, Leclerc, Intermarche na część opłat, które są ponoszo- francuskie; Lidl, Kaufland ne przez akceptanta i jest wno- czy Rossman niemieckie, a Teszona przez agenta rozliczenio- sco ma siedzibę w Wielkiej Brywego na konto banku wydaw- tanii. Nacje te doskonale wiedzą cy karty debetowej. Jest jedy- jak zabezpieczać interesy swonie częścią Merchant Service ich wielkich detalistów. Żadną taCharge – opłaty, która składa jemnicą nie jest to, że najwięksi się oprócz tego z (co zrozumia- detaliści używają pewnej całkołe) marży agenta rozliczeniowe- wicie legalnej inżynierii finansogo oraz opłaty systemowej, któ- wej, żeby unikać płacenia podatra jest transferowana do Visy ków w Polsce. Mechanizm jest oraz MasterCardu czyli najwięk- bardzo prosty – zazwyczaj od- bywa się z wykorzystaniem tak zwanych „cen transferowych”, pozwalających sprawnie zmniejszać daniny i płacić je tylko i wyłącznie we własnym kraju. Co to ma wspólnego z interchange? W teorii zupełnie nic, w praktyce po raz kolejny pokazuje jak niewydolne i głupie jest polskie państwo – przez brak podatku obrotowego pozwala się drenować ze złotówek, które powinny być odprowadzane z tytułu CIT, a obniżając opłatę rozliczeń między bankiem, a agentem rozliczeniowym, oddaje przysługę nikomu innemu, jak sieciom handlowym z zagranicznym kapitałem. Niemcy i Francuzi (głównie oni) po raz kolejny ograli całą Unię Europejską (bo niedługo będzie to limit wspólnotowy), jeszcze bardziej zwiększając swoje Niewydolne polskie państwo przez brak podatku obrotowego pozwala się drenować ze złotówek, a obniżając opłatę rozliczeń między bankiem, a agentem rozliczeniowym, oddaje przysługę sieciom handlowym z zagranicznym kapitałem. zyski i podatki, które zostaną odprowadzone w tych krajach. „Korzyść skali”? Teraz będą musiały się dzielić jeszcze mniejszymi kwotami z kart debetowych i kredytowych z bankami. Po prostu korzystają z „korzyści skali”, które ujawnia się dopiero przy napraw- Rynek bankowy w Polsce jest przede wszystkim narodowościowo znacznie bardziej rozproszony niż wielkopowierzchniowy handel, a co za tym idzie jest mniej kontrolowalny i sterowalny. Obecni są na nim oprócz względnie rodzimego PKO BP, również Włosi, Hiszpanie, Holendrzy, Austriacy, Hiszpanie, Amerykanie oraz oczywiście Niemcy i Francuzi. Credit Agricole nie odgrywa jednak tak znaczącej roli w strukturze swojej branży jak dyskonty, które jak grzyby po deszczu wyrastają na każdym rogu, rosnąc w siłę. Mocniejszy jest niemiecki właściciel mBanku, czyli Commerzbank, ale ciągle nie osiągnął pozycji dominatora. Jest po prostu efektywniej, wygodniej i bezpieczniej przenieść (w niektórych krajach) lub „wyciągnąć” pieniądze z sektora bankowego do sprzedaży detalicznej – tym bardziej, że najprawdopodobniej Polskę czeka pójście drogą państw Zachodu i znaczne zmniejszenie rozproszenia w tej branży (w Polsce pięć największych sieci handlowych ma 32% rynku, podczas gdy w Portugalii jest to 72%). W tym procesie forowani będą dotychczasowi pierwszoplanowi gracze, a więc w zasadzie trzy nacje – właściciele Biedronki z Lizbony oraz właśnie Niemcy i Francuzi. Pieniądze zaoszczędzone na rozliczeniach na pewno się do tego przydadzą. Na rynkach, na których instytucje finansowe z tych krajów działają prężnie, nie będzie żadnej straty dla tych nacji. Tam gdzie z kolei, idzie im trochę gorzej, środek ciężkości został po prostu przesunięty na inne branże. Czysty zysk. Autor jest członkiem Klubu Jagiellońskiego Polska i Polacy 12 Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 KAMIEŃ NA KAMIENIU Mieczysław Góra 601 824 583 Spotkania autorskie WIERSZ DLA MĄDRYCH Wiersz dla mądrych i myślących Ze sloganów władzy kpiących I wrogów manipulacji Pewnych własnych mądrych racji… Czas wyborów i refleksji Mów przypadków odmian fleksji Obiecanek bez pokrycia Dla lepszego w Polsce życia… Któryś z kandydatów głosi Wojska z Niemiec tu zaprosi Że nas Merkel bronić będzie Dziś i jutro tu i wszędzie… I gaz nam rosyjski sprzeda Ukrainy Rosji nie da My zaś Rosję pogonimy I my teraz zwyciężymy… I kampanii są wyniki Kolorowe baloniki Konwencja super pańska Na wskroś amerykańska… Taka nasza polska dola Czas strażników żyrandola Pięknych kandydatów mamy Z tego gremium wybieramy… Ziemię polską też trza sprzedać Emerytom renty nie dać Likwidować zaś szpitale Biednym nie pomagać wcale… Matkom dzieci poodbierać Swoich zawsze też popierać Dla finansowych wyników Stworzyć armię komorników… Lasy sprzedać zlikwidować Getta nowe pobudować Wielu ważnych toczy boje Aby tworzyć paranoje… EPILOG By Narodu znów nie dzielić Warto radę tu udzielić Więc zaś autor rad udziela Głosuj Ty i na KORNELA... Jędrzej Soliński ■ Można mieć wrażenie, że my, mieszkańcy Dolnego Śląska, już dawno jesteśmy u siebie. Przecież wszystko tutaj zaczęło się od nas. Wprawdzie przydarzyła się nam kilkusetletnia w tym miejscu nieobecność, jednak Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy i wszystko w końcu wróciło do normy, to znaczy do piastowskiej macierzy. Breslau niech zostanie na okładkach książek Krajewskiego, a Hirschberg na starych pocztówkach. I już. Sklep nad cmentarzem szło do takiej oto sytuacji – groby swoich, a niemieckie nekrosolą w oku władz pewnego pia- polie odeszły w zapomnienie. Brak szczestowskiego miagólnej troski steczka był staNie da się budoo groby przedwory, opuszczony, wać na czarnej jennych mieszniemiecki cmendziurze w pamięci. kańców Dolnetarz. Władza mygo Śląska u tych, ślała, myślała i wymyśliła, że skoro cmentarz którzy zamieszkali tu w latach mieszkańcom już nie służy, na- czterdziestych i pięćdziesiątych pisy na nagrobkach nie po pol- można, a chyba nawet trzeba zrosku, to można wszystko zrównać zumieć i nie wymaga to dalszego z ziemią, teren zaorać i mieć pro- komentarza. Ale jeśli takie rzeczy Ciężko czasem powstrzymać się od gorzkiej ironii. Nie dalej jak trzy lata temu w jednej z dzielnic Jeleniej Góry rozpoczęto budowę wcale dużego sklepu pewnej znanej sieci. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sklep stanął w miejscu, na którym jeszcze w 1971 roku znajdował się ewangelicki cmentarz. W tymże roku osiemnastowieczną nekropolię zlikwidowano. Nietrudno sobie wyobrazić, na jakie niespodzianki natrafiali robotnicy, którzy wykonywali w tym miejscu prace ziemne. Mimo to władzom miasta trzeba oddać sprawiedliwość – budowę wstrzyma- blem z głowy. Jednym słowem – no i nakazano przeprowadzenie Auf Wiedersehen. badań archeologicznych. Starsi ludzie wspominają, jak jeszcze w latach siedemdziesiąZrównać z ziemią tych, pierwszego listopada chodzili na stare niemieckie cmentarze, Nie więcej jak czterdzieści ki- bo mało kto miał tutaj groby swolometrów od Jeleniej Góry i nie ich bliskich. Właśnie mniej więcej później niż dwa lata po opisa- czterdzieści lat temu sytuacja się nym wyżej przypadku, do- zmieniła. Można było odwiedzać Kamienie pamięci Była beczka dziegciu, niech będzie również łyżka miodu; mniej więcej w czasie, kiedy rozprawiano się z nekropolią, po której dzisiaj spaceruje się z koszykiem na zakupy, taki sam los spotkał cmentarz przy ulicy Morcinka w Jeleniej Górze. Dwadzieścia lat później połowę cmentarza zajmował park, połowę – świeżo rozpoczęta budowa kościoła parafialnego. Z polecenia proboszcza zebrano szczątki spoczywających na tym miejscu jeleniogórzan i złożono w jednym miejscu, pod kamieniem pamiątkowym. Kamień ten został poświęcony przez tegoż księdza proboszcza oraz duchownego Kościoła Ewangelicko–Augsburskiego. Każda uroczystość Wszystkich Świętych w tej parafii rozpoczyna się od nabożeństwa w tym właśnie miejscu. I jeszcze kropla na osłodę; idąc któregoś razu ulicą Sudecką (Schutzengasse), rzuciłem okiem na dawny cmentarz żydowski, z którego nie zostało już nic, nie licząc pamiątkowego kamienia. Coś ukłuło mnie w sercu, kiedy na tym kamieniu – pomniku zobaczyłem ułożone mniejsze kamyki. To żydowski symbol szacunku dla zmarłych. dzieją się w dwudziestym pierwszym wieku, to chyba coś jest nie tak. Dzisiaj nie brakuje ludzi z trzeciego już, licząc od lat powojennych, pokolenia, którzy chcą budować tu swoją polską, dolnośląską tożsamość. Ale nie da się budować na zapomnieniu. Czarna dziura w paA jednak – pamięć nie boli. mięci, to słaby fundament. Banki pomogą frankowiczom za nasze, podatników, pieniądze. ■ Propozycja bankowców w sprawie rozwiązania problemów frankowych kredytów hipotecznych na razie rozczarowuje. Liczba miast powyżej 10 tys. mieszkańców pozbawionych połączeń kolejowych. 1. Czechy – 1 2. Austria – 5 3. Węgry – 6 4. Słowacja – 8 5. Polska – 100 (źródło: Centrum Zrównoważonego Transportu) Po pierwsze, okazała się zaledwie zarysem koncepcji, a w trakcie jej prezentacji szef Związku Banków Polskich starannie unikał podawania szczegółów. Po drugie, już z tego zarysu wyraźnie widać, że banki, owszem chcą pomóc części klientów, ale przede wszystkim za pieniądze publiczne, same wykładając jak najmniej środków. Po trzecie, ich pomysł nie zdejmuje z klientów ryzyka kursu walutowego, a korzyści finansowe dla nich są bardzo umiarkowane i trudno będzie ich przekonać do skorzy- stania z proponowanego modelu przewalutowania. A w związku z tym – po czwarte – nie dojdzie do systemowego pozbycia się ryzyka, jakim dla sektora bankowego jest groźba znacznego wzrostu liczby zagrożonych kredytów w przypadku drastycznej zwyżki franka. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że banki niechętnie godzą się na jakiekolwiek „proklientowskie” rozwiązania, jeśli może się to wiązać z ponoszeniem przez nie kosztów. Waldemar Grzegorczyk (Oprac. red. za „Rz” 12.03.2015) Polska i Polacy Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 13 WYGASZANIE POLSKI Michał Mońko ■ W minionym tygodniu, 9 marca 2015, byłem w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie na spotkaniu z autorami książki „Wygaszanie Polski”, wydanej pięknie przez Wydawnictwo „Biały Kruk” w Krakowie. Książka liczy 231 stron i składa się z trzech rozdziałów. Wśród autorów książki znajdują się znani naukowcy (Andrzej Nowak, Piotr Gliński, Jan Szyszko), politycy (Piotr Naimski, Antoni Macierewicz) i dziennikarze (Krzysztof Masłoń, Temida Stankiewicz Podhorecka). mórz, zmieniały się wielokrotnie do tego stopnia, czasem można mówić wprost o zmianach dramatycznych. Kraje mające w miarę ustabilizowany potencjał geograficzno-przyrodniczy – Hiszpania, Francja, Włochy, Niemcy, kraje skandynawskie – trwają. Położenie geograficzne Polski jest dzisiaj zasadniczo inne niż było przez większość naszych dziejów”. Dalej prof. Szczerski pisze: „Jak wszyscy dobrze wiemy, także kultura masowa wychowuje Polaków od dłuższego czasu do uległości i poczucia wstydu z bycia Polakiem… Powtarzam – to niespotykane we współczesnym świecie, by naród mający atuty w sensie tożsamości, arcybogatej historii, nie tylko ich nie używał, ale celowo sam się ich Jak to było możliwe? Wstęp pod tytułem: „Niewola bez kajdan. Rozbiory bez zmiany granic”, napisał Leszek Sosnowski, wydawca książki; pisze on, co następuje: „Ludziom trudno pojąć, że można sprzedać, przetracić cały kraj. Nikomu nie jest łatwo w to uwierzyć. Kraj od ponad 25 lat znów wolny, demokratyczny. Kraj o przebogatej, ponad tysiącletniej tradycji i kraj niemały, położony w środku Europy. Tak bez wojny wszystko stracić? Jak to możliwe? Słyszymy co prawda od wielu, że znikają, że są sprzedawane, a jeszcze częściej likwidowane fabryki, jedna za drugą, że tyle narodowego majątku przechodzi w niepolskie ręce, od gazet, mąki i cukru poczynając, po… Kasprowy Wierch! To już nie jest wyprzedaż sreber rodowych, o czym mamroczą warszawscy publicyści rządowych mediów, ale wyprzedaż całego dworu i wszystkich dóbr z ludźmi włącznie”. Pęknięta Polska W rozdziale pierwszym, zatytułowanym: „Społeczeństwo”, piszą: Adam Bujak („Przeciw wygaszaniu krzyża”), prof. Adam Nowak („Polityka wstydu”), prof. Piotr Gliński („Wygaszanie społeczeństwa obywatelskiego”), Krzysztof Masłoń („Jest super, jest super, więc o co mi chodzi?”), Temida Stankiewicz Podhorecka („Rzeczywistość (ob)sceniczna, czyli teatr antypolski”), Wojciech Reszczyński („Jakie media, takie społeczeństwo”), prof. Janusz Kawecki („Zło nie nazwane złem przeradza się w jeszcze gorsze zło”), prof. Bohdan Chazan („Zamiast ochrony chorych, cyniczna gra pozorów”), ks. prof. Dariusz Oko („Agresywna walka z rodziną i Kościołem”). W tekście zatytułowanym „Przeciw wygaszaniu krzyża”, Adam Bujak pisze: „Widzę Polskę pękniętą na dwie części. Po jednej stronie są ci, co dają się ogłupić trwającej już od ćwierćwiecza pseudoliberalnej propagandzie, a po drugiej – niestrudzeni obrońcy Krzyża, ludzie, którzy wskrzeszają wiarę, sprawiają, że niektóre kościoły pękają w szwach”. I dalej: „Krzyż pozbawiał a dodatkowo sam siebie poniżał”. Książka „Wygaszanie Polski” nie kończy się jakąś sumą myśli, opinii, wniosków na temat Polski i Polaków. Odwołam się zatem raz jeszcze do wstępu wydawcy, Leszka Sosnowskiego: „Wygasza się Polskę i polskość. W każdej dziedzinie życia. W coraz szybszym tempie. O tym jest właśnie ta książka, stworzona przez 21. osób głęboko zatroskanych stanem Ojczyzny, zatrwożonych losem, który się jej gotuje”. Zamieszczone w książce teksty nie są pod żadnym względem równe. Jedne są znakomite, inne są słabsze, ale całość daje czytelnikowi porażający obraz kraju, który gaśnie na naszych oczach. Za śmierć harcerza ■ Czy będzie to sprawa precedensowa? – najpiękniejszy i najważniejszy W tekście „Ile pokoleń Polaznak naszej wiary – jest w ostat- ków będzie spłacać te kosmicznich latach szargany, poniewiera- ne długi?”, Janusz Szewczak ny, opluwany, zohydzany. Po jed- pisze: „Z tętniącej życiem i kwitnącej »zielonej wyspy« uciekło na razie blisko 2,5 mln To już jest wyprzedaż camłodych i chętnych do prałego dworu i wszystkich cy rodaków, w 2015 r. może dóbr z ludźmi włącznie. nas opuścić kolejne 0,5 mln Polaków; większość z nich nej stronie naszej pękniętej Pol- nigdy już nie wróci. W kraski są właśnie tacy, którzy z nim ju nieustannych, według mass zaciekle walczą i chcą zastąpić mediów, sukcesów gospodardumny symbol Polski chrześci- czych, mamy oficjalnie pojańskiej od jej zarania – kiczowa- nad 2 mln bezrobotnych, blisko tą tęczą ze sztucznych kwiatów, 200 tys. bezrobotnych z wyżuchodzącą za symbol zdeprawo- szym wykształceniem, główwanych środowisk LGBT. Ile wy- nie ludzi młodych, a pieniędzy siłków idzie na to, żeby wtłoczyć brakuje praktycznie na wszystludziom paranoiczną ideologie ko, nawet na ciężko chorych gender, żeby ich zdeprawować”. na raka czy leczenie małych dzieci”. Te koszmarne długi W rozdziale drugim, zatytułowanym „Gospodarka”, piszą: prof. Artur Śliwiński („Utrata własności prowadzi do utraty suwerenności”), Janusz Szewczak („Ile pokoleń Polaków będzie spłacać te kosmiczne długi?”), Marek Gróbarczyk („Osiem lat polskiego odwrotu od Bałtyku”), Andrzej Jaworski („Za wolność zapłacili stoczniowcy”), prof. Marek Sitarz („Transport szynowy w Polsce. Czas na decyzje”), prof. Jan Szyszko („Bez lasów państwowych staniemy się narodem migrujących najemników”), Leszek Sosnowski („Chore zależności między światem polityki i światem biznesu”.) Kanały masowej kultury W rozdziale trzecim, zatytułowanym „Obronność, państwowość”, piszą: dr Piotr Naimski („Energia i niepodległość”), dr Grzegorz Kwaśniak („Kto nas obroni”), Antoni Maciarewicz („Przeciwnik musi spodziewać się ciosu wyprzedzającego”), prof. Krzysztof Szczerski („Polska zwinęła sztandary”). Autor ostatniego tekstu w książce, prof. Krzysztof Szczerski, pisze: „Polska jest jednym z niewielu krajów Europy, w którego dziejach czynniki obiektywne, takie jak położenie geograficzne, terytorium, układ granic, dostępność do Do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze wpłynął wniosek (9.03.2015 r.) o zadośćuczynienie i odszkodowanie za bezprawne wykonanie kary śmierci na śp. Alojzym Piaskowskim na kwotę 26 475 391,48 zł. Pełnomocnikiem rodziny jest wrocławski radca prawny Mariusz Sokołowski. Alojzy Piaskowski lat 17 i 9 miesięcy był komendantem Konspiracyjnego Związku Harcerstwa Polskiego „Odra” w Nowej Soli. Aresztowany w sierpniu 1946 r. Bestialsko torturowany i zastrzelony strzałem w tył głowy w więzieniu przy ul: Kleczkowskiej we Wrocławiu w dniu 14 stycznia 1947 r. Pochowany w bezimiennej jamie na cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Akta Piaskowskiego zostały komisyjnie zniszczone przez Służbę Bezpieczeństwa dopiero w dniu 15 grudnia 1989 r. Rodzina zabitego młodego patrioty była inwigilowana do końca istnienia PRL-u. Inf. włas. Modlitwa za Ojczyznę Boże, Rządco i Panie Narodów, z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej, błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna, chwałę przynosiła Imieniowi Twemu, a syny swe wiodła ku szczęśliwości. Wszechmogący, wieczny Boże, spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej, byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie. Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje, rządy kraju naszego sprawujące, by wedle Twojej woli, ludem sobie powierzonym, mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen. Ks. Piotr Skarga SJ Europa i Świat 14 Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Rosyjski punkt widzenia ■ Podczas II wojny światowej rosyjski Popieracie eksterminację żołnierz uratował Polaków od eksterRosjan w Donbasie minacji lub niewolnictwa pod butem niemieckiego nazizmu. Polscy politycy usprawiedliwiają ludo- bójstwo dokonywane na narodzie rosyjskim na Ukrainie. I jeszcze swoją broń przekazujecie mordercom: „Macie, zabijajcie jeszcze więcej”! Jesteście dziś sojusznikami ludzi, którzy prowadzą przeciw nam wojnę hybrydową. Polska, średniej wielkości kraj europejski, oddała swą suwerenność częściowo USA, częściowo Unii Europejskiej, a częściowo organizacji jednoczącej USA i unię, czyli NATO. Ukrywanie prawdy W polskiej świadomości tkwi rasistowski stosunek do Rosjan. Właśnie ten rasizm poNiestety polska elita woli ukrywać przed woduje, że polska opinia publiczna popiera opinią publiczną te dobre karty wspólnej hi- ludobójstwo Rosjan w Donbasie, którego dostorii, a możliwie najsilniej konuje kijowska junta. Jest pokazywać te złe. W ten oczywiste, że tam dochoPo zerwaniu z Rosposób właśnie przejadzi do ludobójstwa, dlaczesją dokonała się wia się dążenie polskiej go więc je ignorujecie? Moim poważna deinduelity do pogorszenia stozdaniem dlatego, że uważastralizacja Polski. sunków między naszymi cie, iż Rosjanie są niepełkrajami. nowartościowi i powinni być Bardzo ważne jest, że Stocznię Gdań- podporządkowani Europejczykom. Przestańcie się mścić na Rosjanach ską i wiele innych dużych przedsiębiorstw w Polsce zbudowano przy znaczą- za przegraną w walce Rzeczpospolitej cym wsparciu Związku Radzieckiego. A po z Moskwą o hegemonię w Europie Wschodzerwaniu z Rosją dokonała się poważna niej. I pamiętajcie, że mimo wszystko Polska znajduje się obecnie na peryferiach deindustralizacja Polski. Pomińmy historię. Nam się przede zainteresowań rosyjskiej opinii publicznej. Siergiej Markow, wszystkim nie podoba, że Polska nie jest niezależnym państwem. Wiele jej działań rosyjski politolog, członek prezydenckiej Rady Społecznej (Oprac. red. za „Rz”, 7 – 8. 03. 2015.) pokazuje, że jest wasalem USA. Petersburski rząd carski w wielu dziedzinach stymulował rozwój Polski. A potem był jeszcze wspólny rozwój gospodarczy po drugiej wojnie światowej. Jednak to wszystko drugorzędne kwestie, najważniejsze jest to, że rosyjski żołnierz uratował Polaków od eksterminacji lub niewolnictwa pod butem niemieckiego nazizmu. I Jurij Felsztyński – rosyjski historyk i pisarz, krytyk Putina: „Putin będzie szedł do momentu, aż mu się nie powie „stop”, jest świadomy tego, że jeżeli zdobędzie kraje nadbałtyckie, to nikt nie będzie o te kraje walczył. To jest główny problem. Putin żyje w przeświadczeniu, że NATO i świat nie rozpoczną z nim wojny z powodu krajów nadbałtyckich” – mówi Felsztyński. ko dwa wschodnie regiony Ukrainy, które zawsze były prorosyjskie, i jedyne, co zrobiła, to je zniszczyła. Broń dla Ukrainy Tymczasem kwestia wysokości budżetów wojskowych od lat dzieli Stany Zjednoczone i Europę. Amerykanie mimo kłopotów finansowych w wojsko inwestują. Europa już nie. Europejski podatnik, będący w dużej mierze spadkobierZatrzymać Putina na Ukrainie cą filozofii wyrosłej na fali buntu ’68, z przekonaniem takie inwestycje odrzuCo więc robić? Recepta jest prosta: na- ca. I będzie tak robił do końca, nawet leży zatrzymać Putina na Ukrainie. Bo gdy wróg stanie u bram. gdy zostaną zaatakowane kraje bałtycWniosek nasuwa się jeden – nalekie, już będziemy mogli mówić otwarcie ży robić wszystko, by na Starym Kono wybuchu III wojny. tynencie nie zabrakło Felsztyński nalezaangażowania WaRosyjski atak na ży do tych obserwaszyngtonu ani żołniekraje bałtyckie torów, którzy nie mają rzy amerykańskich. Bo oznaczałby wybuch złudzeń co do Putina. to oni wezmą na siebie III wojny światowej Twierdzi, że w Rosji główny ciężar odstraprowadzone są działaszania Rosji. nia, które mają na celu przygotowanie Mówi Felsztyński: „Oczywiście nasię do wielkiej wojny. Dowody? leży przekazać broń, wysłać fachowRosyjski bank centralny od lat sku- ców, ale i żołnierzy, bo Ukraina nie puje waluty, gromadzona jest broń, mo- jest w stanie wygrać tej wojny sama. Oni dernizowana armia. Przygotowuje się nie mają armii, nie mają sprzętu. Naleteż machinę propagandową. ży im w tym pomagać. Wtedy obroniNadzieją może napawać jedynie my resztę świata”. fakt, że plan nie jest realizowany tak Krzysztof Ziemiec jak się spodziewano. Czyli choćby to, (Oprac. red. za „Rz”, 7 – 8.03. 2015.) że po 11 miesiącach Rosja zdobyła tyl- Trwa ostrzał Doniecka II Robert Stanisław Terentiew ■ Pociski padają na dzielnice mieszkalne, giną cywile, przerywane są sieci gazowe i elektryczne. Kilka tygodni temu przyjechała do Waszyngtonu delegacja ukraińskiego parlamentu z posłem z ramienia partii Samopomoc i dowódcą batalionu „Donbas” Semenem Semenczenką oraz dowódcą innego znanego batalionu „Dnipro – 1”, posłem Frontu Ludowego Jurijem Berezą. Posłowie przedstawili kilku komisjom senackim zdjęcia kolumn rosyjskich czołgów i ciężkiego sprzętu wkraczających z Rosji do Donbasu. Wybuchł skandal To miał być dowód rosyjskiej agresji, którym poparto prośbę o amerykańską pomoc wojskową. Zdjęcia obiegły prasę i telewizję. I wybuchł skandal. Jeden z dziennikarzy agencji Associated Press rozpoznał własne zdjęcia zrobione w 2008 roku podczas pięciodniowej wojny w Gruzji. Podobnie było z pozostałymi fotografiami; wszystkie pochodziły z przed kilku lat i nie z Donbasu. Nie rozumiem Już od kilku miesięcy w doniesieniach prasowych przewija się jak refren jeden motyw: nadal trwa ostrzał artyleryjski Doniecka. To prawda. Pociski padają na dzielnice mieszkalne, giną cywile, przerywane są sieci gazowe i elektryczne. Ale w tych doniesieniach starannie unika się jasnego określenia, kto mianowicie ostrzeliwuje zbuntowany Do- Należy jak najszybciej przerwać wojnę ukraińską. nieck. Straty ludności cywilnej mimo rozejmu rosną. Polscy politycy, a za nimi prasa, domagają się dostaw nowoczesnego uzbrojenia dla ukraińskiej armii. Ostatnio do tych apeli dołączyła nawet „Rzeczpospolita”, gazeta, z której opiniami zwykle się identyfikuję. Argumentuje tak: „Kryzys na Ukrainie się nie skończył. Wydarzenia ostatnich dni dowodzą, że stłumione po wejściu w życie rozejmu walki mogą w każdym momencie się nasilić. Wciąż trwa ostrzał Doniecka, a dane wywiadowcze wskazują na koncentrację oddziałów separatystów w okolicach Mariupola”. Rozumiem: separatyści nie dość, że nadal mimo rozejmu ostrzeliwują Donieck, to jeszcze się koncentrują… I dlatego Polacy muszą dostarczyć broń Ukraińcom, by przerwać te praktyki. I nie rozumiem: przecież Donieck jest siedzibą władz samozwańczej republiki, tu znajduje się sztab separatystów i dowództwa oddziałów oraz mieszkają rodziny żołnierzy. Od miesięcy miasto co dnia jest ostrzeliwane. Czy to znaczy, że separatyści, zamiast na północ gdzie znajdują się pozycje wojsk Kijowa, kierują lufy dział na południe, na miasto, w którym żyją ich rodziny? Sami się ostrzeliwują? kiwanie nabiera ona też ideologicznego charakteru i przypomina czas, o którym Europa chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Ta wojna jest nie z naszego wieku: jest złym snem z przeszłości. To jest jakieś koszmarne deja vu. Po ulicach Kijowa maszerują młodzi ludzie z pochodniami i sztandarami z hakenkreuzem i błyskawicami SS. Wznoszą ręce w pozdrowieniu znanym z hitlerowskich Perteitagów. Za chwilę pojadą na front doniecki czy ługański. W tym samym czasie po drugiej stronie frontu, w Doniecku i Ługańsku, oficerowie robią przegląd zbrojnych oddziałów separatystów. Najjaśniejszego Pana. I baćki Machny. To nie film historyczny w telewizji. To są obrazki, które każdy może sam zobaczyć na YouTube. Na żywo. Z wczoraj albo i z dzisiaj. Stalin z Hitlerem zanoszą się złym, starczym śmiechem. Dlatego trzeba tę wojnę zdusić, nim się rozleje i skazi Europę starą trucizną. Ale nie zdusi się jej nowymi dostawami broni dla Kijowa, wysyłaniem instruktorów wojskowych ani walką na sankcje ekonomiczne i agresywne oświadczenia, w czym celują i Waszyngton i Moskwa. Dziś jest już bowiem za późno na kłótnie, kto ponosi odpowiedzialność za rozTrzeba tę wojnę zdusić, Dodatkowo można się obapętanie wojny na Ukrainie ale nie zdusi się jej nowyi o ile większą. Ona po prowiać, że – jak to również mi dostawami broni dla stu jest. I jest problemem bywa – nasi politycy uwieKijowa. przede wszystkim dla Eurzą we własną propaganropejczyków, bo w razie dę i będą się kierować nią, nie zaś rzeczywistymi in- Jeden z nich ma na głowie skó- katastrofy to Europa będzie teresami Polski, które z bra- rzaną czapkę czekisty z wpię- polem walki, a nie Texas czy ku rzetelnej wiedzy pozostaną tą w nią czerwoną gwiazdą Idaho. Zły sen z przeszłości nierozeznane. Dlatego należy jak najszybciej przerwać wojnę ukraińską. Oczywiście burzy ona porządek europejski, zagraża jego bezpieczeństwu, pochłania tysiące ofiar i tak dalej. Ale nieocze- z sierpem i młotem. Takie same gwiazdy widać na wielu wojskowych czapkach separatystów. Kozacy dońscy walczący na froncie ługańskim z „chachłami” noszą na papachach carskie bączki. Jak za czasów Publicysta i reżyser. W czasach PRL działacz opozycyjny, internowany w stanie wojennym. W 1992 r. został dyrektorem TAI. (Oprac. red., „Rz”, 5.03.2015.) Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Nauka i wiedza Silnik z Marsa Dzięki pracom naukowców z brytyjskiego Northumbria University marsjańscy koloniści będą produkowali energię za pomocą urządzenia wykorzystującego zjawisko Leidenfrosta. To zjawisko opóźnionego parowania cieczy, które przejawia się m.in. tym, że ciecz upadając na gorącą powierzchnię nie paruje od razu. Zjawisko to odnosi się również do tzw. suchego lodu czyli zestalonego dwutlenku węgla. Kawałki suchego lodu unoszą się nad gorącą powierzchnią chronione przez parujący gaz. Uczeni z Northumbrii chcą – jako pierw- si – wykorzystać ten gaz do zasilania silnika. NASA ma coraz więcej dowodów sugerujących, że suchy lód może powszechnie występować Europa i Świat na Marsie. Jeśli uda się go wykorzystać tak, jak chcą tego brytyjscy uczeni, astronauci kolonizujący Czerwoną Planetę mogliby budować własne elektrownie. Dwutlenek węgla odgrywa na Marsie podobną rolę, co woda na Ziemi. Być może w przyszłości na Marsie powstaną elektrownie, które wykorzystają parowanie suchego lodu do uzyskiwania energii lub też będą ją pozyskiwać z węgla w inny sposób. Jedno jest pewne. Nasze przyszłe misje na inne planety zależą od tego, czy nauczymy się stosować naszą wiedzę do ograniczeń tych planet i czy w kreatywny sposób wykorzystamy surowce, które w naturalny sposób nie występują na Ziemi – mówi doktor Rodrigo Ledesma-Aguilar, jeden z autorów badań. Start InSight planowany na przyszły rok Za rok z kalifornijskiej Vandenberg Air Force Base wystartuje kolejna marsjańska misja NASA. Specjaliści szczegółowo analizują wybrane miejsce lądowania, trwają testy nowego łazika, a w rakiecie instalowany jest już sprzęt naukowy. Zadaniem misji InSight (Interior Exploration using Seismic Investigations, Geodesy and Heat Transport) jest zbadanie wnętrza i ewolucji planet skalistych. „Okienko startowe” dla misji otworzy się 4 mar- ca 2016 roku i pozostanie otwarte do 30 marca. W 2014 roku eksperci wybrali cztery potencjalne miejsca lą- dowania łazika. Wszystkie znajdują się na Elysium Planitia położonym zaledwie 5 stopni na północ od równika planety. Obec- nie szczegółowo analizowane jest jedno z nich i za kilka miesięcy zapadnie ostateczna decyzja w tej sprawie. Gdyby okazało się, że w analizowanym obecnie miejscu lądowanie jest zbyt ryzykowne, specjaliści przyjrzą się jednemu z trzech pozostałych miejsc. Wyboru miejsc do lądowania dokonano dzięki satelitom krążącym wokół Czerwonej Planety. Wszystkie miejsca do elipsy o wymiarach 130 km na osi wschód-zachód i 27 km na osi północ-południe. Jeśli łazik zostanie skierowany w centrum elipsy, to istnieje 99% szans, że w niej wyląduje. Założyciel Twittera na celowniku islamistów Terroryści z Państawa Islamskiego grożą śmiercią założycielowi Twittera. Jack Dorsey znalazł się na ich celowniku, gdyż w ostatnim czasie Twitter zablokował tysiące kont należących do islamistów. To właśnie dzięki Zachodowi, którego tak nienawidzą, i jego technologii islamiści docierają do milionów ludzi na całym świecie, wykorzystując serwisy społecznościowe takie jak Twitter, YouTube czy Facebook. Niedawno islamiści z ISIS chcieli rozpocząć w mediach społecznościowych wielką kam- panię w obronie wolności słowa. Mieli zamiar zwrócić na siebie jeszcze większą uwagę opowiadaniem, jak bardzo są prześladowani przez serwisy społecznościowe, które blokują ich konta. Plan spalił jednak na panewce. Propaganda ISIS została całkowicie stłumiona przez kurdyjskich i amerykańskich użytkowników Twittera. „Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by Twitter blokował konta, których właściciele nie umieszczali zakazanych fotografii lub atakowali czy grozili innym. Tym razem w ciągu jedne- go dnia niektóre z kont zawieszano nawet 3-7 razy” – mówi Elijah Magnier. Sami zwolennicy ISIS oszacowali, że Twitter zlikwidował im około 20 tys. kont. Praca nad założeniem kont i przyciągnięciem dużej liczby obserwujących, nie jest prosta, nic zatem dziwnego, że islamiści nie są zadowoleni z działań Twittera. Nie tylko Twitter blokuje konta islamistów. Organizacja „Anonimowi” oraz wielu niezależnych hakerów na własną rękę wyszukuje i blokuje konta oraz witryny terrorystów. Nierówności językowe w internecie Internet łączy ludzi, ale tworzy też wiele barier. A jedną z nich są liczne bariery językowe. Ogólnoświatowa sieć jest zdominowana przez kilka języków, a to oznacza, że osoby, które dopiero chcą z niej korzystać mają utrudnione zadanie. Bank Światowy szacuje, że 80% treści w internecie powstało w języku angielskim, chińskim, hiszpańskim, japońskim, arabskim, portugalskim, niemieckim, francuskim, rosyjskim lub koreańskim. Językami tymi mówi połowa ludności. Bariera jest jeszcze większa, gdy weźmiemy pod uwagę, że połowa treści w sieci jest w języ- ku angielskim, który rozumie 21% ludności świata. Popularność języka w internecie nie jest równoznaczna z popularnością języka w świe- cie rzeczywistym. Na przykład hindi jest językiem ojczystym dla 260 mln osób, ale tylko 0,1% treści jest w tym języku. Z kolei w arabskim, którym mówi około 240 mln osób, stworzono 3% treści w sieci. Największy problem mają mieszkańcy krajów rozwijających się. Aż 94% osób, które nie mają dostępu do internetu, mieszka właśnie w takich krajach. Tam też występuje duża różnorodność języków. Na przykład mieszkańcy Indii posługują się 450. językami. Nierówności językowe bardzo dobrze widać na przykładzie Wikipedii. W języku angielskim stworzono tam ponad 4 miliony wpisów. Żaden inny język nie jest reprezentowany przez więcej niż 2 miliony haseł. Jedynie w 15 językach napisano ponad 500 tys. haseł, a 7 tys. języków w ogóle nie jest reprezentowanych. 15 Przegląd wydarzeń ze świata Wielka Brytania ostrzega Brytyjski Minister powiedział, że od upadku ZSRS w 1991 Zachód dążył do współpracy z Kremlem i włączenia Rosji do „opartego na prawie” międzynarodowego systemu. Według Hammonda, prezydent Władimir Putin, który rządzi krajem od 1999 roku, odtrącił te wysiłki. Rosja po raz kolejny potencjalnie stanowi największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii, więc służby wywiadowcze coraz intensywniej zbierają informacje na temat tego kraju – oświadczył szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond. – Teraz mamy do czynienia z rosyjskim przywódcą, który nie dąży do przyłączenia się do międzynarodowego systemu opartego na prawie, utrzymującego pokój między narodami, lecz do obalenia go – ocenił Hammond w przemówieniu wygłoszonym w Londynie. „Poważnymi powodami do obaw” są działania Moskwy mające na celu modernizację wojska i broni oraz coraz bardziej agresywna postawa Rosji, która sprawiła, że NATO w ubiegłym roku przechwyciło 100 razy rosyjskie samoloty bojowe w pobliżu granic państw Sojuszu. Kolejne odkrywane tajemnice NSA Szpiegostwo, skandale podsłuchowe, nielegalne ataki hakerów – o tym, że NSA (Agencja Bezpieczeństwa Narodowego) nie ma skrupułów, było wiadomo od dawna. Okazało się m.in., że agencja potajemnie pracuje nad superinteligentną bronią mogącą uderzyć w miliony cywilnych użytkowników. Wywiad, którego główne zadanie polegało na gromadzeniu informacji, zmienił się w jednostkę specjalną wyposażoną w ostrą amunicję. System o nazwie MonsterMind ma zapewnić obronę przed cybernetycznymi atakami na USA, ale posiada pewną ważną cechę: jest w stanie bez ludzkiego rozkazu uderzyć w odwecie. – Może zaszkodzić zupełnie niewinnym ludziom, a nawet rozpętać cyfrową wojnę – twierdzi były współpracownik agencji Edward Snowden. Jak mogłoby to wyglądać w praktyce? – Załóżmy, że hakerom z Chin uda się przekonać MonsterMind, że cyberataki następują z Rosji. Wtedy system automatycznie „uderza w odwecie”, paraliżując na przykład jakieś rosyjskie miasto, ze strażą pożarną i szpitalami włącznie. Japonia broni się przed IS Nowa agencja wywiadu zagranicznego byłaby integralną częścią struktur bezpieczeństwa, budowanych przez premiera Shinzo Abego, który dąży do rozluźnienia zawartych w powojennej konstytucji ograniczeń dotyczących operacji japońskich sił zbrojnych za granicą – informuje Reuters. Japoński rząd rozważa pomysł powołania służby wywiadu zagranicznego, być może na wzór brytyjskiego MI6. Po II wojnie światowej aparat japońskiego wywiadu wojskowego został rozwiązany. Teraz pracuje nad ustawami, znoszącymi zakaz udziału sił japońskich w kolektywnej samoobronie, czyli przyjścia z pomocą sojusznikom, gdyby zostali zaatakowani. Obecnie aparat wywiadowczy Japonii to ok. 4400 osób w strukturach podległych różnym ministerstwom, które niechętnie dzielą się informacjami między sobą. Militaryzacja Krymu „To, co widzieliśmy, można opisać jako militaryzację Krymu. Rosja rozmieszcza tam nowoczesne siły, lotnictwo, marynarkę wojenną” – powiedział w wywiadzie dla ukraińskiej TV 1+1 naczelny dowódca sił NATO w Europie gen. Philip Breedlove. „Widzimy, że Krym już stał się przyczółkiem do dalszego użycia siły” – dodał. Amerykański generał nie potwierdził wycofania przez prorosyjskich separatystów w Donbasie ciężkiej artylerii. „Teraz nie możemy potwierdzić wycofywania wojsk. Widzimy ciężką artylerię, która przemieszcza się po obu stronach linii rozdzielenia (między separatystami i ukraińskimi siłami rządowymi). Jednak nie wiemy, co dzieje się z artylerią na wschód od tej linii, ponieważ obserwatorzy OBWE nie są tam wpuszczani. Dlatego też widzimy, że oni tam się poruszają, ale nie wiemy, czy wracają, czy też po prostu zmieniają pozycję, szykując się do nowych starć” – wyjaśnił Breedlove. Przedstawiciele ukraińskich władz utrzymują, że zakończyli w niedzielę ostatni etap wycofywania ciężkiego uzbrojenia z linii walk z separatystami. Dzień wcześniej, w sobotę, o wycofaniu uzbrojenia poinformowali separatyści, jednak doniesień tych nie skomentowali obserwatorzy OBWE. Oprac.: Michał Pawlak, Marek Zalewski Europa i Świat 16 Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Zachodni model na Ukrainie Maria Wiernikowska ■ Człowiek jest zrobiony na 100 lat z hakiem, a jak umiera wcześniej, to szkoda. Bo życie jest prawdopodobnie jego jedyną niepowtarzalną szansą. Tak, mam w Rosji rodzinę i przyjaciół. Stąd wiem, jak Rosjanie umieją i kochają żyć. Chciałabym ogłosić wszem i wobec: nie życzę sobie, żeby nasi, wasi albo ichni chłopcy umierali za Krym. Ani za Majdan, ani za jakąkolwiek niepodległość. Ci tam na Majdanie stali całymi tygodniami, bo oni chcieli fajnie żyć, a nie umierać. To już inny kraj Pamiętam, jak specnaz kroił saperkami gruzińskich demonstrantów, jak czołg rozjeżdżał pieszych w Wilnie, jak cywil w prochowcu puścił serię z kałasza w babcię z siatką w Tbilisi. W ZSRR tak rozprawiano się z ulicznymi manifestacjami. Jasne, to już nie ten sam kraj, ale kultura ta sama. A w Europie jaka policja by się cackała z tysiącami ludzi od miesięcy okupującymi centrum stolicy? Ostentacyjnie szykującymi się do tego, by dać odpór. Z jednostkami paramilitarnymi ćwiczącymi pompki na placu pod dyktando tysiąca „afgańców”. Ten malowniczy oddział kombatantów z najokrutniejszej sowieckiej wojny pokazano na Majdanie tylko na początku, a i to chyba nie w polskiej telewizji. To oni trzymali tam wojskowy ład. U nas na ekranach święciła triumfy babcia w garnku na głowie i ukraińskiej zapasce. Że niby taki narodowy happening. Widok eksportowy, cepelia z odrażającym stalinowskim tłem: „U nas ljudiej mnogo”. Zapala mi się pierwsza lampka. Moja pierwsza wojna to była wojna polsko-jaruzelska. Strajki, podziemna prasa, oporniki, Wolna Europa, radio na dachu... Do Okrągłego Stołu, bo dalej zaczęła się polityka, Europa lubiła „Solidarność”: lewica za stoczniowców i górników, prawica za msze za ojczyznę (słowo „naród” było niemodne). Nikt nie palił komitetów, budowaliśmy swoje. Nikt nie wieszał na latarniach. A tu na Majdanie bohaterowie i widownia przed telewizorami łakną krwi. Na Majdan zjechały stada polskich reporterów, ale żeby się dowiedzieć, co się dzieje w całym Kijowie, musiałam włączyć telewizję francuską. Bo nasi dyżurowali na Majdanie. Zawsze po jednej stronie barykad. Oprócz jednego wariata, który biegał z mikrofonem między walczącymi stronami i zagadywał po polsku, o co tu chodzi w ogóle. Obśmiany przez jednych, przez innych podziwia- ny, bo przecież zrobił najlepszą dziennikarską robotę: on się dziwił. Tym zdziwieniem próbował uratować sytuację, własnym ciałem pokazywał jej absurd. Ale wtedy jeszcze można było wierzyć, że to jakiś happening, demonstracja poglądów i postaw. Długo jeszcze powtarzano, że to pokojowa manifestacja, choć już dawno nią nie była. Nie widziałam, żeby ktoś podetknął „sitko” przywódcom, dowódcom czy choćby jednemu facetowi, który ma pomysł na ten kraj. Z ekranu lały się emocje, zawołania do walki... O co? Misiek, pociski i Europa Sensowna opozycja czy społeczeństwo obywatelskie nie wystawiają ludzi pod kule. O, proszę, jakiś misiek na trybunie właśnie teraz mówi: „Jak kula w łeb, to niech będzie kula”. A ludzie krzyczą „zuch”! Panowie dokąd? Ten „misiek” dzisiaj jest pre- „Wciąż popierasz tę stronę barykady, z której lecą pociski w stronę policjantów na służbie?” – pytam mądrą starą dziennikarkę. mierem. Wtedy był jednym z trzech, o których mówiono, że to przywódcy. Kim oni są, skąd się wzięli, co powiedzieli tym ludziom o Europie, co obiecali? Co im Europa obiecała? Dlaczego Europa jest warta kuli w łeb? Czy ktoś mi wytłumaczy, jak sprawa warta jest tego, by wystawiać te dzieciaki naprzeciw Berkutowi? „Wciąż popierasz tę stronę barykady, z której lecą pociski w stronę policjantów na służbie?” – pytam mądrą starą dziennikarkę. „Jakie pociski? Z barykad lecą kostki bruku, koktajle Mołotowa i strzały z broni myśliwskiej. To jest normalna broń strony społecznej – ulicy, która została zaatakowana przez rządzących. A jak mają się bronić? Oni narażają życie dla zbliżenia do UE i zmian w konstytucji”. „A po co jakaś konstytucja, skoro każdą władzę można zmienić za pomocą kostki brukowej? Po co rząd i prezydent? Powstańcom wystarczy dyktator. Tylko mam wrażenie, że tam jacyś wodzowie kierują z tylnego siedzenia, schowani za plecami bardzo fajnych majdanowców. Szkoda każdego życia. A Europa? Wiesz, co będzie z ukraińskim przemysłem, jak wejdzie tam Europa? Posieją ku- kurydzę. A kasa za dzierżawę pojawiły się wojskowe, zielone, ziemi nie starczy na zasiłki dla chyba z jakiegoś magazynu filmajdanowców”. mowego, bo jakby z drugiej wojny. I tak fikali, jak któryś oberwał, Zła pamięć a jeszcze żył, obracał się, koziołka robił, może na paint ballu Pasuje nam przypiąć im na- tak wyćwiczył. Do trafionego podszą łatę nienawiści do Moska- biegał zaraz jakiś inny, taki sam li i komuny, nie wiedząc nic przebieraniec i osłaniał go tarczą, o ich wspólnej historii. Patrio- przykrywał i już nie miał siły tasztyzm kiboli przestał nam prze- czyć i ciała, i tarczy, to jeszcze szkadzać. Wolimy zapomnieć, ktoś podbiegał i tak kuśtykali, doże jeszcze przed chwilą staty- póki ci z góry znowu nie puścili sestyki umieszczały Ukraińców rii już po ratownikach. Gdyby jakiś generał poprona pierwszym miejscu wśród narodów, których nie lubimy – wadził swoje wojska w otwartym może wymarli już ci, co pamię- polu na szerokiej ulicy, przebratali rzezie na Wołyniu i dobija- ne za partyzantów, z rurkami i bunie powstania warszawskiego. telkami na przeciwnika ustawioI bardzo dobrze, ze złej pamięci nego na wzniesieniu, uzbrojonego po zęby, więc gdyby ten genetrzeba się leczyć. rał wystawił swoich chłopców na Strzelanka w TV taką jatkę, to powinien sobie w łeb strzelić. Jeden obraz mi utkwił, bo Nie, nie wierzę w to, że na widok powtarzany po wielokroć: kulą się Majdanu staliśmy się lepsi. Ale niech tak będzie. Tylko Podali, że we Lwowie nie odwróćcie się od Majdanu, gdy się okaże, że przyj„nasi” przejęli magazyny dzie nam za to wszystko zaz amunicją. Że na Ukrainie płacić. Bo nie jesteśmy są w rękach cywilów 2 mibez winy. My, co poszliliony sztuk broni. Ile pośmy na Wojnę Przed Tetrzeba karabinów snajperlewizorem. To taki nowy skich z lunetą, żeby poprogram interaktywny. słać do nieba sotnię? TylStrzelanka. ko kto strzelał? Bo paNie taka klasyczna, dli zabici i ranni po obu gdzie siedzisz przed ekrastronach. nem i zabijasz dżojstikiem rysunkowego bohatera. Tu na ekranie biegają żywi, prawdziwi ludzie, a ty, telewidz, chłopcy pod drzewem, zasłaniatrzymasz ich na muszce swoje- ją tarczami, a tu pac! Kula w drzego pilota. Ale strzela ktoś inny, wo, słychać nawet to mlaśnięcie, prawdziwymi nabojami, ciebie i dziurkę widać. Ona leci z góry, zaś ktoś prowadzi, nie pozwala zza ich pleców, z tej strony, gdzie ci wyłączyć telewizora, pociąga kamera. Operator miał szczęście, bo to też zza jego pleców. Może za twoje sznureczki jak chce. Kto? Nie wiem, ale to nie śrut, broń myśliwska. „Obywatelska” – jak pisała moja koleżandziennikarz. Dziennikarze zostali z tej za- ka – może nie na dzika, a na zabawy wyeliminowani. Tam tylko jąca. Może miała tylko odstraszyć figurant trzyma kamerę i prze- berkutowców, żeby uciekli, gdzie kazuje w świat obraz na żywo. pieprz rośnie. Ja się tylko pytam: kto wymyślił Jeszcze tylko w reżyserce ktoś naciska guziki, przełącza kame- tę zabawę? Podali, że we Lwowie ry, wybiera te mocniejsze ujęcia... „nasi” przejęli magazyny z amunicją. Że na Ukrainie są w rękach W szyję i w głowę cywilów 2 miliony sztuk broni. Ile potrzeba karabinów snajperskich W końcu stało się. Nadszedł dzień z lunetą, żeby posłać do nieba spektaklu. sotnię? Tylko kto strzelał? Bo paPiękne przedstawienie? Ta- dli zabici i ranni po obu stronach. kie sobie. Padali jak kaczki, byle Apel na ścianie Facebooka zajak. Nikt nie krzyczał „za rodi- angażowanego dziennikarza: nu!” ani „za Jewropu!”, krwi mało, „Dostaję informacje prosto tyle co strużki, smugi na bruku po od szefów samoobrony Majdanu, tym, jak kogoś ciągnęli jak worek, że bardzo pilnie potrzebują każdej nie wiadomo nawet, trupa czy tyl- liczby mundurów polowych w koko rannego. lorze czarnym (spodnie + kurtka) Ci z drugiej strony to cho- oraz mocnych sznurowanych buciaż z fasonem jak Rambo, kara- tów z cholewką powyżej kostki. bin wprawnie podniesiony do oka, Takie stroje są potrzebne, by sana chwilę, tyle by wycelować i paf! moobrona Majdanu...” W szyję, w głowę, w tętnicę. „A może broni podrzucić??? A ci nasi tacy śmieszni ze swo- – odpowiadam. – Taki apel jest Polaimi drewnianymi tarczami, w ka- początkiem wciągania skach rowerowych, no ostatnio ków w wojnę domową, »a ta naf- ta nie jest moja«. Nie rozumiem, o co w tej wojnie chodzi, kto ma dojść do władzy i dlaczego. Jestem przeciw”. Koleżeństwo zmieszało mnie z błotem. Potrzeba 35 mld $ Po rokowaniach z prezydentem o przerwaniu walki facet na trybunie mówi: „Głosujmy, kto jest za?”. Na placu podnosi się wielotysięczny las rąk. „Kto jest przeciw?”. To samo. Nikt nie liczy, bo jak? Decyzja zapadła. Trwamy. Nie poddajemy się. Po czym znów szli na negocjacje, wracali, tłum gwizdał, a Janukowycz robił, co chciał. Aż uciekł. Nowa władza nazwała to samo odsunięciem. Życiorys prezydenta w końcu wyszedł na jaw w Europie, choć tyle było okazji, jak na te europejskie spotkania jeździł Tylu dostojników mu dłonie ściskało… I nikt nie słyszał, że ma parę kradzionych miliardów na kontach, jak go chcieli do Europy przytulić? Kiedy Ukraina chciała zapisać się do Europy, to nikt nie mówił, że to bankrut. Skąd ten hałas dziś? Dopiero gdy nowa władza powiedziała, że pilnie potrzebuje 35 miliardów zielonych? Znaczy, jakby prezydenta nie obalili, to co? Dorzuciłby się ze swoich? Czy koledzy by się zrzucili? Widać nie chcieli. Teraz zrzuca się świat. Polska odpaliła parę łóżek w szpitalach, tego nawet księgowość nie wykaże, a ile satysfakcji. So-li-darność. Gwoli ścisłości: te 35 miliardów to nie są pieniądze na emerytury i NFZ na Ukrainie, tylko odsetki dla banków i dług wobec Rosji za gaz. Nie jest taki tani jak myślałam, bo przecież pani Tymoszenko poszła siedzieć za to, że za drogo kupiła. A skoro wyszła, to może wszystko jest OK. To znaczy, już nie wiem. Jeśli obrażeni Rosjanie kurek przykręcą, to już naprawdę trzeba będzie Ukraińcom powiedzieć, że rewolucja rewolucją, ale za gaz trzeba płacić. Zwłaszcza jeśli popłynie z Zachodu. I tu dopiero zacznie się prawdziwa rewolucja. Bolszewicka. Gdyby dziś zrobić na Ukrainie referendum, jak w ferworze walk zaproponował proroczo Lech Wałęsa, nawet bez osłony rosyjskich komandosów zachodni model przegrywa. Co z tego, że padły Leniny? Tęsknota za szczęściem spod czerwonej gwiazdy jest tam wiecznie żywa. Zresztą wolność, równość i braterstwo to nie jest monopol jednej czerwonej rewolucji. (oprac. red., za „Rz”, 24.02 – 1. 03. 2015) Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Europa i Świat Nowy etap hegemonii ■ Koniec „Zimnej Wojny”, rozpoczął długotrwały proces odwracania uwagi USA od Europy, kosztem basenu Oceanu Spokojnego. Wzrost potęgi gospodarczej i militarnej Chin, oraz jej rosnące tendencje do zdobycia dominacji w tym regionie wymusiły strategiczne przewartościowanie polityki zagranicznej USA. Zbliżenie Waszyngtonu i Moskwy Federacja Rosyjska, z dawnego przeciwnika stała się istotnym dla Stanów Zjednoczonych „hamulcem” dla rozwijających się w ekspresowym tempie Chin. W doraźnym zbliżeniu Waszyngtonu i Moskwy pomogło wspólne zagrożenie atakami islamskich ekstremistów. Dzięki potencjałowi nuklearnemu, Rosja wespół z USA powstrzymywała Chiny przed gwałtownymi ruchami w polityce za- największej potęgi gospodarczej Starego Kontynentu, w drugiej kolejności, rozciągnięcie w tej samej strefie, własnych wpływów politycznych. Amerykanie, tradycyjnie dbający o balans sił pomiędzy europejskimi państwami, nieprzychylnie patrzyli na jakiekolwiek próby zakłócenia stanu równowagi, szczególnie pod względem politycznym. Jednak wydarzenia ostatniej dekady: zaangażowanie militarne w Iraku i Afganistanie, kryzysy polityczne państw Bliskiego Wschodu, napięte relacje z Iranem i rekordowy wzrost znaczenia gospodarczego i militarnego Chin, skutecznie zaabsorbowały amerykańską dyplomacje i potęgę militarną. Względny spokój na Starym Kontynencie ugruntował Ameryka- granicznej. Mimo skupienia więk- nów w przeświadczeniu, że ich inszej uwagi na Azji, amerykań- teresy nie są tam w żaden sposób skie wpływy w Europie, szczegól- zagrożone. nie w dziedzinie bezpieczeństwa, nadal pozostawały kluczowe głów- Duet niemiecko– francuski nie za sprawą wciąż istniejącego Angela Merkel i Francois HollonNATO. de, bez żadnej oficjalnej zgody orCele niemieckie ganów unijnych przystąpili do negocjacji z Putinem, reprezentuUpadek ZSRR postawił przed jąc w tych rozmowach wyłączczłonkami Paktu Północno- nie własne interesy narodowe, któatlantyckiego poważne wyzwa- re w przypadku Niemiec oznaczanie w postaci ponownego określe- ją obronę własnej strefy wpływów nia celu funkcjonowania sojuszu. za wszelką cenę. Zarówno przeRepublika Federalna Niemiec wodniczący KE pan Juncker, jak mimo, że zdawała sobie spra- i pani Mogherini wespół z Donalwę z rosnącego zagrożenia ter- dem Tuskiem stulili pokornie uszy rorystycznego, nie podjęła szer- po sobie i nie występują z żadną szej współpracy z USA w ramach krytyką pod adresem Berlina i Pakolejnych misji, przede wszystkim ryża, że nie chcą tworzyć wspólneze względu na inny, bezwzględ- go frontu przeciw Rosji. nie najistotniejszy cel niemieckiej Dominacja militarna polityki zagranicznej – zdobycie pełnej dominacji w UE i krajach Europy środkowej. Pierwszym W światowych mediach pojawiła krokiem było osiągnięcie statusu się informacja o próbach urzeczy- Marek Lech Stefan wistnienia koncepcji stworzenia armii europejskiej. Jean Claud Juncker miedzy innymi z tym postulatem wszedł na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Unijni urzędnicy zapewniają, że próba powołania wspólnych sił zbrojnych dla całej Unii jest wymierzona w jedność NATO. Podkreślają jednak pewne różnice w celach między USA a państwami UE. Niekwestionowaną pierwszą pozycję, wśród kandydatów do roli przewodniej w tej militarnej strukturze, zajmują Niemcy. Urzeczywistnienie koncepcji Junckera byłoby wymarzonym prezentem dla Angeli Merkel. W ostatnich dekadach Niemcy stopniowo zaczynają zrzu- cać z siebie ciążący im ewidentnie fakt odpowiedzialności historycznej za II wojnę światową i popełnione w jej trakcie zbrodnie. Według niemieckiego magazynu Stern i danych Bundestagu 65% Niemców uważa, że ich kraj nie ponosi żadnej historycznej odpowiedzialności za II wojnę światową. 21% młodych ludzi nie wie czym był obóz koncentracyjny w Oświęcimiu. Te dane powinny być sygnałem ostrzegawczym dla całej Europy, że dotychczasowa gospodarcza i polityczna dominacja Republiki Federalnej na Starym Kontynencie, może wkrótce zostać uzupełniona militarnym argumentem. Niemcy za kilka, kilkadziesiąt lat mogą stać się obok Rosji, wiodącą siłą militarną w regionie, co z pewnością powinno spędzać sen z powiek naszym politykom i rządzącym? 17 ■ Gdy w roku 1999 Jan Paweł II przestrzegał w polskim Sejmie przed łatwością, z jaką demokracja bez wartości stacza się w jawny lub ukryty totalitaryzm, to wówczas sądziliśmy, że jest to tylko teoretyczna możliwość, przeciwko której, po doświadczeniach komunizmu, jesteśmy dostatecznie uodpornieni. Pełzający totalitaryzm W czasach współczesnych zasadniczym wyrazem degeneracji demokracji jest totalitaryzm. Dziś totalitarne zagrożenie występuje już nie w formie dyktatury totalitarnej, jak w czasach komunizmu czy hitleryzmu, ale w postaci zagrożenia nihilizacji wartości, wykorzenienia kulturowego, demoralizacji społecznej i poprzez zawłaszczanie przez państwo tych dziedzin życia społecznego, które z racji prawa naturalnego są autonomiczne. Marian Piłka Barbarzyński koncept Współcześnie zasadniczym konceptem ideologicznym służącym realizacji kulturowego i moralnego wykorzenienia oraz totalizacji państwa jest „niedyskryminacja”. Nie chodzi tu w żadnym wypadku o kwestię poszanowania praw człowieka. Wprost przeciwnie, chodzi o zdezintegrowanie wszelkich wspólnot – ze wspólnotą narodową i rodziną na czele, ale także wspólnot zawodowych, obywatelskich, lokalŹródła wolności nych, stowarzyszeń, szkół itp. Mamy tu bowiem do czynieChodzi zwłaszcza o wyrugowa- nia z celowo nie określonym konnie ładu moralnego jako podstawy ceptem „niedyskryminacji”, któżycia społecznego i zastępowa- rego zakres pojęciowy jest stanie go przez ideologiczne wymogi le rozszerzany i pod które to ponarzucanej ideologii neobolszewi- jęcie można podstawić wszystzmu. Także takie instytucje, jak ro- ko – każde zachcianki czy dewiadzina – z prawami wychowawczy- cje. Ten koncept uznaje bowiem mi rodziców, jest poddawana pro- każdą formę wspólnoty czy kulcesowi upaństwowienia i podpo- tury za ograniczenie wolności. rządkowania wymogom narzuca- To w istocie koncept barbarzyńnej ideologii. ski – odrzucający cały cywilizaTo media odgrywają zasad- cyjny dorobek rodzaju ludzkiego. niczą rolę podstawowego fron- Stąd z tego konceptu jest wyprotu w upowszechnianiu relatywi- wadzana zasada walki ze wszezmu moralnego i poznawczego, lakimi rodzajami wspólnot sponiszczącego podstawowe war- łecznych, zwłaszcza rodziny i natości moralne. To zdominowane rodu, oraz walka z kulturą definiuprzez lewicę media stały się pio- jącą tożsamość tych wspólnot. nierem w wymuszaniu na polityZa „prawo człowieka” uznaje kach bez charakteru forsowania się nie to, co wynika z prawa nadestrukcji ładu moralnego i wpro- turalnego, ale każde roszczenie, wadzania instytucji prawnych znie- nawet jeżeli ono uderza w podstawy moralne państwa czy rowalających społeczeństwo. dziny. W ten spoBowiem to ład sób wykoncypomoralny i wyznawano, że mordowane wartości Ład moralny i wywanie dzieci niesą moralnym i spo- znawane wartości narodzonych jest łecznym oparciem są moralnym i spo„prawem kobiet”. dla wolności oso- łecznym oparciem Podobnie jest by. Ich niszcze- dla wolności osoby. z „prawami honie i relatywizowamoseksualistów” nie, to pozbawienie osoby ludzkiej oparcia dla swo- czy „prawem” do propagowania jej wolności i zniszczenie podstaw pornografii. Prawa człowieka nie ludzkiej godności. To jest wstęp do dyktatury relatywizmu, czyli demo- są bowiem jakimś bezwzględkratycznego totalitaryzmu – naj- nym roszczeniem. Wynikają one większego zagrożenia cywilizacyj- z prawa naturalnego i dlatego nie mogą godzić w prawa naturalne, nego naszych czasów. a zwłaszcza w prawo do życia Wojna cywilizacyjna i osobowego rozwoju innych. Dlatego na przykład wolność Otóż w Polsce i Europie toczy się słowa nie jest tożsama z wolnoswoista cywilizacyjna wojna. Jej hi- ścią obrażania wartości religijstoria sięga czasów tzw. Oświece- nych. Takie zachowanie jest nadnia i francuskiej rewolucji. Przeciw- użyciem wolności i godzi w donikiem cywilizacji chrześcijańskiej bro wspólnoty czy osób i tym sabył i jest liberalizm w różnych swo- mym nie ma nic wspólnego z praich odmianach, socjalizm, komu- wami człowieka i jako takie ponizm, hitleryzm i faszyzm, obecnie winno być karalne. Nie ma bozaś polityczny ruch homoseksual- wiem „prawa” do przestępstwa. ny czy feminizm. Ale także różne Koncept „niedyskryminacji” filozofie i nurty intelektualne, takie jest tym totalitarnym młotem, któjak pozytywizm, marksizm, prag- rym lewica okłada każdego, kto matyzm, egzystencjalizm, psycho- broni podstaw naszej cywilizacji. analiza czy inne nurty odrzucające realistyczne poznanie i świat Autor - historyk, wiceprezes Pranieredukowalnych wartości. wicy Rzeczypospolitej (oprac.red.) 18 Historia i Pamięć Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 75 lat temu – „Dekret Himmlera” Grażyna Ślęzak ■ Po niemiecko–sowieckim podboju Polski terytorium naszego państwa zostało podzielone na trzy zasadnicze części. Oprócz Wileńszczyzny, na zasadzie „konia trojańskiego” oddanej przez ZSRS Litwie oraz ziem przyłączonych do Słowacji (rzadko się pamięta, że była ona w 1939 roku trzecim agre- nym stopniu związane z narodowością niemiecką (od „stuprocentowej” do hipotetycznej jedynie niemieckości). Najtrudniej było uniknąć „zakwalifikowania do Niemców” na mieckim wojsku na froncie afrykańskim, często przy pierwszej nadarzającej się okazji poddawali się Anglikom, po czym trafiali np. do II Korpusu gen. Władysława Andersa. cze w drzwiach. Wywiezionym do Generalnego Gubernatorstwa nakazano radzić sobie dalej na własną rękę ostrzegając przy tym, że do przebywających w miejscach publicznych po go- np. wsiadać na rower czy fotografować. Rodzącym się dzieciom wolno było nadawać tylko jedno spośród pięciu wymienionych do wyboru imion. Każdy Polak zamieszkują- Wielkopolska bez Polaków sorem) Polska rozdarta została między dwóch głównych najeźdźców. Wschodnią połowę naszego kraju Stalin przyłączył do republik swojego imperium: ukraińskiej i białoruskiej. W Polsce centralnej Niemcy utworzyli całkowicie od nich zależny twór niby–państwowy o nazwie Generalne Gubernatorstwo. Najgorsza była sytuacja Polaków z ziem, które Hitler włączył bezpośrednio w obręb Trzeciej Rzeszy. Powrót do domu – po śmierć Po klęsce wrześniowej wielu Wielkopolan zdecydowało się nie wracać do swoich domów. Zatrzymały ich wiadomości o tym, że Niemcy zajmujący ich region wyposażeni byli w listy proskrypcyjne, na podstawie których w każdym wielkopolskim miasteczku już w pierwszych dniach okupacji rozstrzeliwano nauczycieli, uczestników powstań narodowych i innych Polaków wyróżniających się aktywnością. To z tej przyczyny tysiące Wielkopolan jesienią 1939 roku ukryło się w Warszawie. I to w stolicy a nie w Poznaniu zaczął działać podziemny Uniwersytet Ziem Zachodnich, którego kadrą byli przede wszystkim naukowcy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza. To przede wszystkim w celu eksterminacji Polaków uruchomiony został niemiecki obóz zagłady Stutthof. Jego budowę rozpoczęto już 2 września 1939 r. Do stycznia 1945 wymordowano w nim 65 tysięcy ludzi, w większości – naszych rodaków. Kiedy spotykamy się (także w Polsce!) z pomnikami, tablicami pamiątkowymi, książkami i filmami poświęconymi ofiarom z zatopionego przez Rosjan okrętu Kriegsmarine „Wilhelm Gustloff” – pamiętajmy o niewspółmiernie słabiej upamiętnionych, których zaŚląsku. Każdy, kto stawiał temu mordowano w wodach tego sa- dzinie policyjnej żandarmeria ma opór, wraz z rodziną trafiał do mego Bałtyku. Podobną liczbę prawo strzelać bez ostrzeżenia. Największą skalę osiągnęobozu zagłady. ludzi co na okręcie nie nadążająW sytuacji tak tragicznej bi- cy z mordowaniem swych więź- ły wysiedlania Polaków z Wielkopolski. Z łącznej liczby poskup katowicki Stanisław nad trzech milionów obywaAdamski, po skonsultowaniu Na Śląsku każdy Polak, teli tej części II Rzeczpospotego apelu z Rządem Polktóry nie chciał być Niemlitej, którą w 1939 r. włączoskim na Uchodźstwie, wecem, wraz z rodziną trafiał no do III Rzeszy, stosunkozwał wiernych do ugięcia się do obozu zagłady. wo najmniej było Wielkopoprzed hitlerowskim terrorem. lan. Tych, których jeszcze ani W niemieckich grupach narodowych znalazło się ponad 90% niów Niemcy utopili. Ostrzela- nie wywieziono ani nie wyeksŚlązaków. li barki wyprowadzone daleko terminowano, dotyczyło rozpoWiększość z nich zdoby- od brzegu, by żadna z ofiar nie rządzenie, wydane przez Himmlera 8 marca 1940 r. Dekret był ło się na to z bólem, wyłącz- mogła mieć szansy ratunku. nie w celu ratowania życia swotak długą listą tego, czego na ich rodzin. Wielu, pomimo forZakaz jazdy rowerem jego podstawie Polakom nie było malnej niemieckiej przynależodtąd wolno, że łatwiej byłoby ności narodowej, działało w pol- Los większości Pomorzan i przedstawić krótki spis tego, do skim podziemiu a do Polskich Wielkopolan był losem wygnań- czego nadal mieli oni prawo. Oprócz zakazu mówienia po Sił Zbrojnych na Zachodzie set- ców. Mieszkańcom Gdyni już w Volkslista albo Auschwitz Za PRL-u władze komunistyczne nie jednego działacza „Solidarności” piętnowały jako „syna volksdeutscha”. PrawPolacy wysiedleni z Wielkopolski. Źródło: Bundesarchiv. da jest taka, że Niemcy na ziemiach wcielonych do Rzeszy dokonali segregacji ludności na ki naszych rodaków trafiły za po- 1939 rozkazano opuścić swo- polsku, korzystania z środków pięć grup narodowych. Aż cztery średnictwem wermachtu. Ślą- je domy, zostawiając w nich komunikacji, wchodzenia do rez nich obejmowały osoby w róż- zacy zmuszeni do służby w nie- wszystkie przedmioty oraz klu- stauracji nie wolno było Polakom cy ziemie wcielone do Rzeszy był zobowiązany mieć naszyty na ubranie znak z literą „P”. W okresie tym Polaków zwalczano jak widać z surowością większą od praktykowanej przeciw Żydom, których podobnym nakazom objęto dopiero rok później. Różne rozumienie pojęcia „ofiary” Od pierwszego roku istnienia Republiki Federalnej Niemiec pełnymi prawami kombatantów i „ofiar wojny” cieszą się w niej tzw. „wypędzeni”, do których do dziś zalicza się np. delegowanych do Zamościa czy Lublina i przez parę lat mieszkających w domach wymordowanych Polaków niemieckich urzędników, zmuszonych potem wrócić do Niemiec w związku z nadciąganiem Armii Czerwonej. Przywileje „ofiar” otrzymało w RFN wiele tysięcy ewidentnych zbrodniarzy wojennych. Polacy wysiedlani przez Niemców z Pomorza i Wielkopolski aż do 1989 roku w ogóle nie byli postrzegani jako ofiary hitleryzmu i nie byli członkami żadnych organizacji kombatanckich. Sami zresztą rzadko o prawa takie się upominali. Samo słowo „ofiara” w Polsce ma znaczenie całkowicie inne, niż np. w Niemczech. Wg „Związku Wypędzonych” ofiarą jest każdy obywatel Niemiec, gdyż „wypędzenia i utrata niemieckiego Wschodu stanowią źródło nieprzemijających cierpień całego narodu”. Niemiecki naród Polakom zgotował taki los, że ci z nich, którzy uszli cało z realizowanej przez Niemców zagłady, za godnych miana ofiar przez pół wieku uważali wyłącznie zamordowanych. Historia i Pamięć Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 ŻOŁNIERZE PACHNĄCY DESZCZEM 19 Michał Mońko ■ Na Podlasiu, pod Augustowem, skąd pochodzę, mówiono o żołnierzach podziemia: „nasi”, „leśni”, „chłopcy”, „żołnierze”, niekiedy „partyzanci”. Zapamiętałem ich jako żołnierzy pachnących deszczem. W domach moich dziadków – ze strony ojca i ze strony matki – były placówki WiN/NZW. Żołnierzami opiekował się stryj Leon, jezuita z Warszawy, i wujek Wacław, prezes PSL w Ełku (dopóki nie został aresztowany). Widziałem „leśnych”, gdy pełni życia przychodzili dużymi oddziałami na wypoczynek do Barszczy. Bywał tam i major Szyndzielarz, i późniejszy pisarz Beynar/Jasienica. Widziałem też, gdy po roku czterdziestym siódmym przychodzili na placówkę ranni, pobici i było ich zaledwie kilku. Powiązania rodzinne Beynar został przeprowadzony z Barszczy do Jasienicy. Przeprowadzał go młody ksiądz N. Wszystko odbyło za pośrednictwem rodzinnych powiązań: ksiądz Falkowski z Jasienicy pochodził ze wsi Falki w gminie Wyszki, a Filipkowski z Barszczy, mój wujek, pochodził ze wsi Filipy w gminie Wyszki. Beynar zaś z Szyndzielarzem przebywali jakiś czas w Falkach i Filipach w gminie Wyszki. Ostatni partyzant na Podlasiu, por. Stanisław Marchewka „Ryba”, zginął 4 marca 1957 roku w Jeziorku pod Łomżą. Zanim zginął, bywał w Barszczach na placówce WiN/NZW, prowadzonej przez wujka Filipkowskiego. Nie ma już domu, w którym przebywali partyzanci. Ale jeszcze żyją ostatni świadkowie historii. Należę do tych świadków. Czasami zastanawiam się, czy historia o wczesnych latach PRL może być zrozumiała dla tych, którzy wówczas nie żyli? Bo jak zrozumieć czasy powojennych zsyłek na Sybir, sądów doraźnych, pacyfikacji i rozstrzeliwań pod ścianą stodoły, palenia żywcem rannych partyzantów, parcelacji i rozkułaczania, terroru straży chłopskich? Terror motłochu i UB Nocą zawsze słyszałem terkotki: trrrr!-trrrr!-trrrr! Chodziły straże chłopskie z pałkami i terkotkami. Co pewien czas nawoływały się: „Hej-hej!! Hej-hej!!” Z dali dolatywał odzew: „Hej-hej! Hej-hej!!” I znowu: trrrr!-trrrr!-trrrrrr! A gdy chłopscy strażnicy zatrzymali kogoś „podeźrzanego”, wiązali go sznurem i przywiązywali do drzewa, żeby po służbie zaprowadzić na posterunek milicji. Pewnego razu straż pochwyciła 22-letniego Karola Naruszewicza. Chłopca zaprowadzili na posterunek w Raczkach, a stamtąd zabrali go do aresztu Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Augustowie. Naruszewicz, bity i przypalany, przyznał się, że jest żołnierzem WiN, nosi pseudonim „Puszczyk”. Przyjechał sędzia Włodzimierz Ostapowicz, zwany „Śmiercią”. Na rynku miasteczka, w obecności tłumu, a ja byłem w tym tłumie z matką, Ostapowicz skazał Naruszewicza na śmierć przez rozstrzelanie. Zaraz ubecy postawili „Puszczyka” pod ścianą i kazali straży chłopskiej rozrzucić pod nogami skazańca trochę słomy i piasku. Rozległy się trzy strzały, kobiety głośno zapłakały. A wtedy szef augustowskiego PUB, Aleksander Kuczyński, zawołał: „No, a teraz do domów i opowiadać we wsiach, co czeka bandytów WiN!” Jeszcze żyją ostatni świadkowie historii. Należę do tych świadków. Pamiętam jesień, gdy w ciepły dzień Babiego Lata, matka zabrała mnie do lasu na grzyby. Pod wsią Ciszewo byliśmy świadkami mordowania „leśnych” przez funkcjonariuszy UB i żołnierze KBW z Grajewa. Skończyła się właśnie obława i wzięci do niewoli byli rozstrzeliwani i paleni w ogniskach. Złożenie broni Wiosną czterdziestego siódmego roku została ogłoszona amnestia. Żołnierze WiN mieli składać broń 24 i 25 kwietnia 1947 roku w Augustowie i w Suwałkach. W przeddzień złożenia broni „leśne obozy” zapowiedziały pożegnalne msze święte i ogniska. Żołnierze z powiatu augustowskiego zgromadzili się w rejonie Kolnicy. Natomiast żołnierze z powiatu suwalskiego nocowali w zakolach Czarnej Hańczy. O świcie dwudziestego czwartego kwietnia pojechałem z matka do Kolnicy pod Augustowem. W południe byliśmy na miejscu. Odwiedziliśmy majątek J., skąd pochodził wujek, mąż siostry mojej matki. Po obiedzie poszliśmy do obozu żołnierzy WiN. Słyszałem pseudonimy: „Jastrząb”. „Średniak”. „Kruk”. Pytali o „Gryfa”, czyli mego ojca. Matka wyjaśniła, że jest chory, leży. Nad wieczorem zaczęły się w Kolnicy śpiewy – śpiewy pojedyncze i zbiorowe. Pieśni, które dawniej śpiewały kompanie, bataliony, a nawet pułki, teraz śpiewało kilku pozostałych po kompaniach i batalionach żołnierzy, zwanych patrolami. Żołnierze piekli na ognisku mięso, pili samogon, jedli i strzelali na wiwat z wszelkiej broni. Matka siedziała przy ognisku do świtu, kiedy przyjechał do Kolnicy duży samochód z białostoc- kiego UB. Tym samochodem żoł- nie, że uczynili „zadość warun- dził do domu tylko jeden, a dwu nierze WiN byli przewożeni do kom przewidzianym w art. 2 usta- albo trzech stało przed domem. wy o amnestii”. Ten jeden prosił o jedzenie, kwas Augustowa. z kiszonej kapusty, prześcieradło Zanim oddziały Zrzeszei klucz do maszynowni, gdzie nia WiN rozpoczęli składanie jest podłoga. broni, odbyła się msza święKiedy o świcie „leśni” odta w kaplicy przy kościele Najchodzili, widziałem przez świętszego Serca Jezusoweprzepalone słońcem zasłogo. Mszę odprawił ksiądz Wojny jak topią w stawie długą ciech Chojnowski „Józef”, żołnierz i kapelan AK i Zrzeszebroń. Na wiosnę wchodzinia WiN. Po mszy żołnierze łem boso do stawu, wyciąposzli na Rynek. Tam, przed gałem zatopione tam karafrontem, Michał Kaszczyk biny, czyściłem i składałem „Stały” złoży raport oficerowi na czas wojny, która miała o pseudonimie „Burzan”. nadejść. Matka nieraz wpaPadła komenda spocznij dała do domu i zapewniała, i przemówił „Burzan”. Mó- Drugi z prawej Ludwik Niemyjski „Kak- że wojna już, już wybuchnie. wił o honorze i Ojczyźnie. Po tus”, dowódca patolu w oddziale „Hu- Ale nie wybuchła. przemówieniu, „Stały” roz- zara”. 22 sierpnia 1952 r. otoczony Fałsz i prawda kazał „rozejść się”. I żoł- przez grupę operacyjną UB, popełnił nierze poszli do budyn- samobójstwo. Po latach, w nowej Polsce, słyku znajdującego się naszę niekiedy o partyzantce ludoprzeciw siedziby UB, vis a vis Topili ludzi w wychodkach wej. To legenda. Fornale, służba aresztu w Domu Turka. dworska, małorolni i bezrolni szli Tymczasem ja z matką pojechaliśmy do Suwałk. Zatrzy- Dowiem się po latach, że 25 do UB, do KBW. Zapisywali się do maliśmy się przed kościołem św. kwietnia 1947 roku w suwalskiej ORMO. Byli w straży chłopskiej. Aleksandra. Od strony Kamedul- Komisji Amnestyjnej zasiadał Ich ojcowie w 1920 rabowali dwoskiej wjechały paradne furman- Aleksander Omilianowicz, funk- ry, zakładali rewkomy (rewolucyjki z półkoszkami, a na nich sie- cjonariusz UB, znany autor sen- ne komitety), wspomagali idących dzieli umundurowani mężczyźni sacyjnych opowieści o działa- na Warszawę bolszewików. niach UB na Podlasiu. W KoŻołnierzami podziemia zoz bronią. Po chwili wszedł na plac misji Amnestyjnej zasiadał też stawali ludzie ze środowisk trazwarty oddział, prowadzony Jan Szostak, funkcjonariusz UB, dycyjnie patriotycznych, wnuprzez starszego już mężczy- zbrodniarz, morderca żołnierzy kowie i prawnuki powstańców i Sybiraków, dzieci tych, któznę w płaszczu raczej cywil- podziemnych. Po roku pięćdziesiątym Jan rzy w 1920 w ochotniczych odnym, ale w wojskowych butach. To był, jak się później dowiedzia- Szostak został zwolniony z UB, działach bili bolszewików. łem, Józef Grabowski „Cyklon”. ale nie spotkał się, jak stwierdził, Zapamiętałem majora Jana Tuż za nim maszerowali żołnie- „z należną wdzięcznością władz Tabortowskiego „Bruzdę”, którze w mundurach i bez mundu- i społeczeństwa”. Wyrzucił wów- rzy w czterdziestym piątym rozrów, ale z bronią na piersiach. czas z siebie skargę: bił ze swoim oddziałem PowiatoNadeszli żołnierze, którzy uli„Jak trzeba było wieszać wy Urząd Bezpieczeństwa w Gracą Kamedulską przyjechali dwo- ludzi, strzelać do nich i topić jewie. W tej akcji brał udział mój ma wozami. Zobaczyłem, że ich w wychodkach, to nikogo, ojciec „Gryf” i moi liczni wujkowie, mają brązowe buty z podpala- kurwa, nie było. A teraz co? Moje krewni i przyjaciele. Poznałem nej skóry, podobne do tych, któ- czyny już się nie liczą! Nikt nie majora Tabortowskiego, kiedy sare wciąż czyszczę w domu. Mat- bierze pod uwagę moich zasług!” motnie przychodził po ciemku do ka podbiega do nich i ściskała Szostak zostanie przewod- domu dziadka, żeby coś zjeść jednego po drugim, a potem od- niczącym Powiatowej Rady Na- i przenocować. wróciła się do mnie i powiedziała rodowej. Będzie działaczem Kiedy pracowałem w Telewizji do jednego, że jestem chrześnia- PZPR. Obejmie stanowisko dy- Polskiej, a były to czasy nowej Polkiem jego żony, zdaje się Joanny. rektora Miejskiego Zarządu Go- ski, zrealizowałem trzy filmy o żołMężczyzna chwycił mnie spodarki Mieszkaniowej i Komu- nierzach podziemia antykomunipod ręce, podniósł wysoko ponad nalnej. Poświęci się korzeniopla- stycznego: „Żywi i martwi”, „Ostoswą głowę i powiedział jakby do styce i z korzenioplastyką obje- ja”, „Wandea polska”. Na zrobienie siebie: „O, bracie… w złym cza- dzie wczasowiska nad jeziorami tych filmów nie dostałem zlecenia. Operatorzy odmawiali robienia sie się spotykamy, w złym…” Do- augustowskimi. zdjęć o „bandytach”. W telewiwiem się po latach, że mężzyjnym archiwum filmy o NSZ, czyzna, z którym spotkałem Żołnierzami podziemia zoWiN, NZW notowane były pod się w złym czasie, nazywał stawali ludzie ze środosię Wacław Bujnowski. Był hasłem: „Bandy NSZ”, „Faszywisk patriotycznych, wnużołnierzem AK, później żołstowsko–hitlerowskie podziekowie i prawnuki powstańnierz Zrzeszenia WiN. mie zbrojne”. ców i Sybiraków, dzieŻołnierze WiN mieli zaPisałem w tej sprawie raci tych, którzy w 1920 bili mówioną mszę w kościele porty do partii, zwanych parbolszewików. św. Aleksandra. Poszli więc tiami prawicowo–niepodległomodlić się. Msza była krótka, ściowymi. Pisałem do Episkoksiądz Jakacki, jak się zdaje, patu Polski, a w końcu spotkaZatapiali karabiny bał się pobłogosławić ujawniająłem się z rzecznikiem Episkopacych się bohaterów. tu i z przewodniczącym Rady ProPo wyjściu z kościoła, żołnie- Po roku pięćdziesiątym już nie gramowej TVP. rze oddali salwę z broni i poszli przychodzili na placówki do na ulicę Rynkową, gdzie mieści- dziadków odziały partyzantów li- W krzyku, jazgocie i fałła się Komisja Amnestyjna, zło- czące po pięćdziesięciu, sześć- szywych dniach pamiężona z przedstawicieli UB i Rady dziesięciu żołnierzy. Przychodzi- ci była i jest niszczoNarodowej. Tam otrzymywali nie- ło na nocleg i po jedzenie dwu na pamięć o żołnierzach wielkich rozmiarów zaświadcze- albo trzech. W końcu przycho- niezłomnych. Myśli i Kultura 20 Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 KIM JEST? Stanisław Srokowski Poznałem go przez Internet. Napisał do mnie kilka słów. Ja mu odpowiedziałem. Zaczęliśmy korespondować. Zorientowałem się, że ma już za sobą debiutancką powieść „Czas tęsknoty”. Zdobyłem ją i zacząłem czytać. Wątek kresowy. A więc Kresy odradzają się w nowym pokoleniu. Już mamy kilku poetów i prozaików, którzy sięgają do Kresów: Maciek Dobrzański, Piotr Lamprecht, Jędrek Soliński, a teraz Adrian Grzegorzew- ski. Adrian mieszka i pracuje w Anglii. Zapowiada się ciekawie. Umie komponować, łączyć motywy, dba o jasność przekazu i sens obrazowania. Interesująca, ważna postać w młodej literaturze. Pracuje nad nową MőĔĉĊ ęĆđĊēęĞ książką, tym razem o Powstaniu Warszawskim. Chce jednak dokończyć w drugim tomie wątek kresowy. Niedługo będziemy go gościć u Pieśniarzy, we Wrocławiu. ADRIAN GRZEGORZEWSKI PRZYBLIŻYĆ TO, CZYM ŻYJEMY NA CO DZIEŃ ■ (z Adrianem Grzegorzewskim rozmawia Stanisław Srokowski) Niedawno ukazała się Pana pierwsza powieść. Ja- tym, co działo się w czasie wojny na wschodnich rukie były początki twórczej pracy? bieżach Rzeczypospolitej, a w szczególności Rzezią Wołyńską. Piszę odkąd sięgam pamięcią. Wcześniej tworzyłem opowiadania, którymi dzieliłem się głównie z przy- Obecnie przebywa Pan za granicą? Gdzie i dlaczego? jaciółmi. Moje próby literackie były krótkimi forma- Czy ma Pan tam możliwość literackiego rozwoju? mi, nowelami, wierszami. W 2006 r. zacząłem prowadzić blog internetowy poświęcony Powstaniu Warszaw- Mieszkam w Londynie od dwunastu lat. Powody mojej skiemu. Nie było to klasyczne kalendarium, ale raczej emigracji nie różnią się od przyczyn, dla których w ostatmoja wewnętrzna podróż do czasu, w którym Warsza- nim okresie z Polski wyjechało ponad dwa miliony Powa chwyciła po raz kolejny za broń. Strona cieszyła się laków. Niskie zarobki i wysokie koszty utrzymania wyna tyle dużym zainteresowaniem, że postanowiłem zre- pchnęły z kraju wielu z nas. Stabilizacja finansowa jest dagować zamieszczone na niej notki tak, aby powsta- potężnym czynnikiem motywującym wybory życiowe. ła mini książka, którą można przeczytać w wersji elek- Mam jednak nadzieję, że uda mi się wkrótce wrócić do tronicznej. Jej fragmenty ukazały się w kilku czasopi- Polski na stałe. Zawód listonosza, który wykonuję, ma smach, w tym w biuletynie Grupy Historycznej „Zgrupo- tę specyfikę, że pozostawia mi dość dużo wolnego czasu, który mogę przeznaczyć na wiele rzeczy, w tym piwanie Radosław”. sanie. Wprawdzie za granicą mam dość ograniczony doW powieści widoczne są wyraźne motywy kresowe? stęp do publikacji, które mogłyby być pomocne w twoJak Pan do nich doszedł? rzeniu, jednak w dzisiejszych czasach nieocenioną pomocą w gromadzeniu źródeł i informacji jest Internet. Książka miała być spekulacją literacką o tym, co było- Mam również duże wsparcie ze strony bliskich, więc poby, gdyby Powstanie Warszawskie nie wybuchło. Stwo- zostaje mi tylko pisać. rzyłem parę głównych bohaterów, Polaka i Ukrainkę, a próba opowiedzenia o tym, jak doszło do ich spotka- Na pewno szykuje Pan coś nowego? Co to będzie? nia okazała się na tyle ciekawym tematem, że zarzuci- I kiedy? łem pierwotną koncepcję powieści na rzecz historii osadzonej na Kresach przed wojną i w czasie jej trwania. Pracuję nad drugą częścią powieści „Czas tęsknoDla mnie i dla wielu Polaków Kresy i wszystko, co kry- ty”, w której czytelnicy będą mogli śledzić dalsze losy je się pod tym pojęciem, to nie historia, ale żywe emo- bohaterów. Ponownie pojawią się postaci i wątki, któcje, wspomnienia i nierzadko skrywane przez lata tra- re na chwilę zniknęły z pola widzenia. Dopiero obydwie gedie. Książka była więc doskonałym pretekstem, aby książki razem złożą się na całość opowieści kresowej. przybliżyć wszystkim to, czym my żyjemy na co dzień. Mam szczerą nadzieję, że prace nad tekstem zakończą Wielu czytelników „Czasu tęsknoty” zainteresowało się się wkrótce, a sama książka ukaże się pod koniec roku. GWIAZDY SPADAJĄ W SIERPNIU (Fragment nowej powieści o Powstaniu Warszawskim) Ruszyły! Małe zwitki papieru w dłoniach trzymają jak najświętszą relikwię. Dobra nowina rozchodzi się z szybkością błyskawicy. Umęczone nogi świętych kobiet niosą ją od drzwi do drzwi. Dziś nie będzie mazania krwią odźwierzy domów. Dziś czerwone złoto zrosi obficie ukochane ulice. Anioł śmierci zbierze swoje żniwo. Ale kto by się teraz przejmował jakąś śmiercią. Wolność już przycupnęła na skraju chodnika. Siedzę i ja. Kreślę jakieś dyrdymały w zeszyciku i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że za chwilę żołądek wyskoczy mi na zewnątrz. To wisi w powietrzu, przenika je, dostaje się z nim do płuc, z których gorąca jak lawa krew wpompuje to w najdrobniejszy zakamarek ciała. Nie można już zatrzymać puszczonej w ruch maszyny. Wici zostały rozesłane. Nie mogę wysiedzieć przy kawiarnianym stoliku. Odchodzę chodnikiem w kierunku Nowego Światu. Mijam Plac Napoleona. Dziś po Poczcie Głównej zostało tylko wspomnienie. Gmach Prudentialu straszy pustymi oknami. Obok mnie jakiś człowiek stojący na przystanku autobusowym przygląda się tępo kamienicy naprzeciwko. Nie wie biedak, że właśnie tam wrze teraz jak w ulu. Chłopcy czyszczą broń, zakładają opaski. Ci z gołymi rękami błagają w duchu Najwyższego, aby zamiast deszczu zesłał ukochanego stena. Jeszcze chwilkę i otworzą się na oścież bramy wolności. Jeszcze momencik. Przecież gwiazdy spadają w sierpniu. nia z kolan. Boże, czy oni wszyscy są ślepi? Przecież ciśnienie rozsadzające płuca jest tak duże, że nawet w Nowym Jorku powinni odczuć jego skutki! Jak można spokojnie jeść kebab, kiedy tu nawet ślinę trudno przełykać!? Słyszałem jak chłopcy mówili o tym niezwykłym podnieceniu. Że to nie strach tylko taka ogromna potrzeba działania. Józef „Ziutek” Szczepański jest jednak mistrzem świata: Dziś idę walczyć – Mamo! Może nie wrócę więcej , Może mi przyjdzie polec tak samo Jak tyle, tyle tysięcy Poległo polskich żołnierzy Za wolność naszą i sprawę. Ja w Polskę, mamo, tak strasznie wierzę I w świętość naszej sprawy. Dziś idę walczyć – Mamo kochana, Nie płacz, nie trzeba, ciesz się jak ja, Serce mam w piersi rozkołatane Serce mi dziś tak cudownie gra . To jest tak strasznie dobrze mieć stena w ręku I śmiać się śmierci prosto w twarz, A potem zmierzyć – i prać – bez lęku Za kraj! Za honor nasz! Mija mnie grupa angielskich turystów. Nie wiedzą. Dla nich Idę walczyć – Mamo! five o’clock nie oznacza wymarzonej od lat godziny powsta- „Czas tęsknoty” spotkał się z ciepłym przyjęciem. Liczę na to, że również jego kontynuacja przypadnie do gustu czytelnikom. Następna w kolejce będzie opowieść, która była pierwotnym tematem „Czasu tęsknoty”, czyli historia alternatywna Powstania Warszawskiego Poszli. Niektórzy za wcześnie, jak „Marek Świda”, czyli Zdzisław Sierpiński, który rozpoczął Powstanie Warszawskie. Na ul. Krasińskiego z chłopakami zaczął bój. I wygrał. Tyle, że Niemcy zorientowali się, o co chodzi. Wzmocnili pozycje, obsadzili mosty. Efekt zaskoczenia przepadł. Piłem kawę po południowej uroczystej zmianie warty. O 13.50 odłożyłem pustą filiżankę. Właśnie wtedy jego oddział, zmierzając na koncentrację, „nadział” się na niemiecki patrol. Chwila konsternacji, hitlerowcy podejmują najgłupszą decyzję w życiu i postanawiają interweniować. Efekt? Chłopaki „roznoszą ich na butach”. Śpiewali o tym wczoraj na Placu Krasińskich podczas wieczornego koncertu. Miotałem się straszliwie. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Godzina „W” tuż tuż. W tym czasie na Woli, w fabryczce tytoniu, moja ukochana „Zośka” przybiera na sile. Oj rozprawią się dzisiaj chłopcy z germańską swołoczą. U nich w sumie też zbyt wcześnie posypały się strzały. To nic. Przecież to jeszcze tylko piętnaście minut. Wreszcie dopadam przejścia podziemnego na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich. Przy wejściu do metra ktoś ze zniczy ustawił kotwicę. Zakładam opaskę na ramię. Przygotowuję aparat. Serce skacze mi do gardła. Ruszyli… ■ POCZTA LITERACKA Agata z Lubina – wiersze raczej na szkolną akademię, na druk za wcześnie. Jacek K. z Wrocławia, proszę przyjść na spotkanie do Pieśniarzy, tam dowie się Pan dużo o poezji. Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Sprawy i Życie 21 Przytulajmy się na zdrowie Elżbieta Czechowska ■ Za jeden z bardzo ważnych dla naszego zdrowia psychosomatycznego i właściwych relacji międzyludzkich czynników, Natura uznała potrzebę fizycznego kontaktu z drugim człowiekiem. Potrzebę mamy wrodzoną, lecz zaspokojenia jej, niejednokrotnie musimy się nauczyć. Potrzeba dotyku burzenia zachowania i nieprawi- hormonu szczęścia – oksytocy- nie ludzie mieszkający w dudłowy rozwój fizyczny. ny. Równocześnie obniża się po- żych aglomeracjach, pochłonięJuż w drugim miesiącu życia płoziom hormonu stresu – kortyzolu. ci pracą w korporacjach, nie Biochemia dotyku dowego człowieka, jako pierwszy ze wszystkich zmysłów rozwija się zmysł dotyku. Niemowlęta Jeżeli poprzez dotyk odczuprzez dotyk poznają świat, małe wamy przyjemność, inaczej dzieci dotykają wszystkiego co je spoglądamy na świat, odprężamy się. Jest to wyniotacza, tulą się do bliskich. Dorośli, również lubią być kiem zachodzących w orgaprzytulani w różnych sytuacjach. Poprzez gest objęOsoby często przycia ramieniem starają się potulane w dziecińcieszyć stroskanego. Wynika stwie, są bardziej z tego, że dotyk jest naturalną pewne siebie i dużo potrzebą każdego człowieka. lepiej nawiązują relaBadania dowodzą, że osoby cje z otoczeniem. często przytulane w dzieciństwie, są bardziej pewne siebie i dużo lepiej nawiązują relacje niźmie wielu procesów: ciz otoczeniem. Kontakt fizyczny śnienie krwi obniża się, nasz z drugim człowiekiem wzbudza oddech staje się wolniejszy, m.in. uczucie bliskości i przywią- spokojniejszy. Funkcje trazania. Buduje trwałe, dobre rela- wienne zwiększają swoją akcje małżeńskie, rodzinne, przyja- tywność, nasz układ immuDeficyt dotyku nologiczny wzmacnia się w skucielskie, społeczne. mający czasu na kontakty toDotyk niesie ze sobą wiele tek namnażania przez organizm warzyskie. Czy uświadamiapozytywnych następstw zarów- komórek odpornościowych. Na- Ciało, które nie jest dotyka- ją sobie jak bardzo im tego pono somatycznych jak i psychicz- tomiast uczucie relaksu, przy- ne, zaczyna cierpieć. Potrze- trzeba? Często też opory przed nych. Brak dotyku powoduje za- jemności i radości, to zasługa bę dotyku odczuwają szczegól- przytuleniem wynieśli z do- mów rodzinnych, gdzie skąpiono im jako dzieciom rodzicielskiej czułości. Nie wstydźmy się przytulać Jack Canfield i Mark Victor Hansen w książce „Zrób to o czym marzysz”, przedstawiają badania, w których wykazują, „że powinniśmy być przytulani 4 razy dziennie by przeżyć, 8 razy dziennie żeby zachować zdrowie i 12 razy żeby się rozwijać”. Ponadto wykazano, że 83% ankietowanych osób było przytulanych mniej niż 1 raz dziennie, 97% ankietowanych chciałoby, by przytulano ich znacznie częściej. Nie wstydźmy się więc przytulać. To naturalna, tak bardzo ludzka potrzeba każdego z nas. Potrzeba nie tylko osobista ale i społeczna. Nieposiadacze ■ Wskaźniki ekonomiczne pokazują, że chociaż młodzi ludzie nie dążą do otaczania się przedmiotami, to wykorzystują posiadane zasoby na miłe i komfortowe życie w świecie konsumpcji. Oni nie muszą mieć, oni chcą tylko korzystać. Konsumować. Zamiast więc kupować pierwsze lub kolejne mieszkanie, wolą podróżować, poznawać świat i czynić sobie ziemię poddaną. Zamiast jeździć co weekend na działkę za miasto, wolą zamieszkać na obcej kanapie, w obcym mieście, do którego polecą za niewielkie pieniądze dzięki tanim liniom. A w kolejnym miesiącu udostępnią swoją własną kanapę komuś przyjezdnemu w ramach tzw. couchsurfingu. Nie będą się bali, że gość zniszczy im mieszkanie. Przecież ludzie z założenia są dobrzy – myślą. Przyjacielska sieć Nieposiadacze czasem nawet nie posiadają własnego komputera albo telefonu, bo te przedmioty dostarcza im pracodawca. Mają natomiast adresy mailowe, konta w serwisach społecznościowych i męczą się z zapamiętaniem haseł do poszczególnych stron. Ich najważniejszym majątkiem jest posiadany kapitał społeczny. Trzeba coś pożyczyć? Dowiedzieć się? Zorganizować? Sieć zgromadzonych wokół nich ludzi pomoże i dostarczy. Po co więc mieć na własność, skoro mogę skorzyWolność od świata mastać z cudzego albo wspólterialnego daje większą nego. Dzisiaj ja ci pomogę, swobodę w realizowajutro ty mnie i razem możeniu własnych zamierzeń my więcej. A za tą filozofią kryje się raczej zwykła kalkulacja niż chrześcijańska miłość do nie sukien wieczorowych na wyjątbliźniego lub potrzeba wspólnoty. kowe wydarzenia. To się po prostu opłaca. Przez wieki ludzie budowali swoją pozycję społeczną dzięki Ludzie są dobrzy posiadanym i widocznym dobrom. Zamki miały być wielkie, pola rozPowstają więc spółdzielnie ludzi, ległe, pojazdy wielkie i szybkie, którzy razem robią większe, a tań- meble kunsztowne, obrazy liczsze zakupy na targach i w hurtow- ne, stroje wytworne, a posiłki wyniach (dziesięć kilogramów mar- kwintne. Dziś o człowieku świadchwi na giełdzie kosztuje mniej niż czy nie tyle posiadany przez nietrzy marchewki w delikatesach). go majątek, ile jego słowa i przedLudzie organizują się też wspólnie, sięwzięcia oraz wpływ jego dziażeby sfinansować jakieś większe łań na otoczenie. Należy więc zaprzedsięwzięcie (np. serwis wspie- łożyć, że wraz ze zredefiniowaramykulture.pl który dwa lata temu niem tego, co jest obecnie prawpomógł setkom ludzi złożyć się dziwym kapitałem, trzeba będzie na brakującą kwotę na realiza- się zmierzyć ze zmieniającymi się cję filmu „Joanna”, nominowane- systemami wartości u ludzi, któgo w tym roku do Oscarów). A cza- rzy zamiast gromadzić dobra, co sem wspólnie kupują książki, au- najwyżej tworzą ścieżki dostępu diobooki i inne dobra kultury, któ- do tychże i skupiają się na tym, re sobie przekazują po „wykorzy- żeby ten dostęp był na wyciągnięstaniu”. Zakładają też wypożyczal- cie ręki. Nieposiadacze nie są przywiązani ani do ziemi ani do nieruchomości, ani tym bardziej do przedmiotów co daje im sporą gotowość na zmiany i mobilność. Wspólne zakupy Taka postawa jest w jakiejś mierze spójna z nowotestamentowym „rzuć wszystko i pójdź za mną”: łatwiej jest zacząć od nowa, gdy więzi ze światem doczesnym są słabsze. Nieposiadacze stanowią więc znakomity potencjał społeczny dla tych którzy będą potrafili ich poruszyć i zorganizować. Wolność od świata materialnego daje większą swobodę w realizowaniu własnych zamierzeń także dlatego, że nie czujemy się odpowiedzialni za przedmioty z których korzystamy. Je- śli coś nie jest moje, nie muszę o to dbać. Wypożyczam samochód, jeżdżę nim, gdzie się da, a następnie oddaję do wypożyczalni, nie tracąc czasu na myjnie czy naprawy. To samo z biurem na godziny – przychodzę, załatwiam swoje, wychodzę. Oddalenie się ludzi od klasycznego materializmu przy jednoczesnym silnym konsumpcjonizmie to wyzwanie dla wszystkich tych, którzy chcą zarobić na nieposiadaczach. Fascynujące jest bowiem pytanie, na ile także w sferze relacji międzyludzkich potrzeba wolności i mobilności jest dla nieposiadaczy ważniejsza i silniejsza niż potrzeba bezpieczeństwa i przywiązania. Maria Cywińska (Oprac. red. za „Rz”, 7 – 8.03.2015.) Sport 22 Dominatorzy Poprawić osiągnięcia Paweł Sasiela ■ Niewątpliwie jesteśmy świadkami najlepszego w historii okresu dla polskiej siatkówki w wydaniu męskim. Biało-czerwoni są posiadaczami tytułu mistrzów świata, a nasze kluby dominują w Europie. Skra Bełchatów i Resovia Rzeszów znalazły się w Final Four najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek. To szósty sezon z rzędu, miejscem na podium. Okazuje gdy w decydującej fazie siatkar- się więc, że liga mistrzów świaskiej Ligi Mistrzów znajduje się polski zespół. Po raz trzeci do decydującej fazy dotarła bełchatowska Skra, dla której będzie to już czwarty Final Four. Co ciekawe w trzech wcześniejszych żółto-czarni przepustkę do finału zdobywali jako gospodarz turnieju. Tym razem w boiskowej walce nie pozostawili nikomu złudzeń, że miejsce w czołowej czwórce Europy należy się właśnie Skrze. ta jest też w tym roku najsilniejszą ligą na Starym Kontynencie. Stały progres Półfinałowym rywalem ZAW tym roku nasze kluby poczyniły KSY w Pucharze CEV będzie jednak kolejny postęp, bo przed- utytułowana włoska drużyna stawiciele PlusLigi stanowią po- Energy T.I Diatec Trentino, małowę ekip w najlepszej czwór- jąca w swym dorobku m.in. trzy ce Europy. Co więcej w półfina- zwycięstwa oraz brąz w Lidze le ze Skrą zmierzy się Resovia, Mistrzów, a także cztery złote co oznacza, że polskie kluby wró- medale Klubowych Mistrzostw cą z Berlina z co najmniej jednym Świata. Zadanie jakie stoi przed twych, jednak sukces w Pucharze CEV jest dla ZAKSY ostatnią szansą na „uratowanie” sezonu, w którym nie zdołała awansować do strefy medalowej w PlusLidze. Pierwsze spotkanie półfinałowe rozpocznie się 24 marca o godz. 20.30 w Hali Widowiskowo-Sportowej „Azoty” w Kędzierzynie-Koźlu, zaś rewanż odbędzie się 28 marca w Trydencie. Lechia znaczy Polska Paweł Sasiela kędzierzyńskim zespołem nie będzie więc należało do ła- ■ Aż czterech piłkarzy Lechii Gdańsk otrzymało od selekcjonera, Adama Nawałki, powołanie na mecz z Irlandią w ramach eliminacji mistrzostw Europy 2016, które odbędą się we Francji. Wśród powołanych z zespołu biało-zielonych, trzech graczy, to piłkarze pozyskani przez Lechię w zimowym okienku transferowym. Są to obrońcy Grzegorz Wojtkowiak, Jakub Wawrzyniak oraz as drugiej linii, Mila. Z kolei Rafał Janicki, wychowanek Chemika Police, występuje w Gdańsku już piąty rok. To właśnie będący filarem obrony Lechii w ostatnich latach, Janicki, jest najbardziej perspektywicznym graczem z grona powołanych gdańszczan. Pozostali lechiści w kadrze Nawałki są już po trzydziestce. Janicki w lipcu skończy 23 lata. Powołania dla gdańszczan, mimo pozycji Lechii zaledwie w środku tabeli, nie mogą jednak dziwić. Po pierwsze nowi gracze biało-zielonych nie odpowiadają przecież za jesienne występy jedenastki z Gdańska, a po drugie trio Mila, Wawrzyniak, Wojtkowiak to piłkarze z bogatym, reprezentacyjnym dorobkiem. Mila jesienią zanotował wielki powrót do kadry, stając się m.in. jednym z ojców zwycięstwa z aktualnymi mistrzami świata, Niemcami. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tą samą 1% Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 drogą poszli dwaj doświadczeni Kadra Polski na mecz z Irobrońcy. landią: bramkarze – Artur Boruc (A.F.C. Bournemouth), Łukasz Wiosenna jakość Fabiański (Swansea FC), Wojciech Szczęsny (Arsenal FC); Gdańska defensywa spisu- obrońcy – Thiago Rangel Cionek je się wiosną bez zarzutu. W pię- (Modena FC), Kamil Glik (AC Tociu wiosennych kolejkach Lechia rino), Rafał Janicki, Jakub Wawstraciła zaledwie jedną bram- rzyniak, Grzegorz Wojtkowiak kę, w dodatku z rzutu karne- (wszyscy Lechia Gdańsk), Margo w potyczce z Ruchem, od- cin Komorowski (Terek Grozny), nosząc przy tym trzy zwycię- Paweł Olkowski (1. FC Koeln), stwa i dwa remisy. W ostatnim li- Łukasz Szukała (Al-Ittihad); pogowym meczu gdańszczan z Po- mocnicy – Maciej Gajos (Jagiellogonią Szczecin, bramkę na wagę nia Białystok), Tomasz Jodłowiec trzech punktów zdobył Sebastian (Legia Warszawa), Grzegorz KryMila. Zmiana jakościowa w boisko- chowiak (Sevilla FC), Karol Linetwych poczynaniach biało-zielo- ty (Lech Poznań), Sebastian Mila nych jest więc ewidentna. W dzie- (Lechia Gdańsk), Sławomir Peszwiętnastu jesiennych kolejkach ko (1. FC Koeln), Maciej Rybus gdańszczanie przegrali bowiem aż (Terek Grozny), Michał Żyro (Leosiem spotkań, przy sześciu remi- gia Warszawa); napastnicy – Rosach i pięciu zwycięstwach. Stra- bert Lewandowski (Bayern Mocili wówczas 27 goli, czyli średnio nachium), Arkadiusz Milik (Ajax prawie 1,5 bramki na mecz. Amsterdam), Łukasz Teodorczyk Spotkanie z Irlandią rozpocz- (Dynamo Kijów). nie się 29 marca o godz. 20.45 Rezerwowi: Przemysław Tyna AVIVA Stadium w Dublinie. toń (Elche), Tomasz KędzioWśród dwudziestu dwóch po- ra (Lech Poznań), Łukasz Broź, wołanych do kadry znalazło się Michał Kucharczyk (obaj Legia ośmiu graczy T-Mobile Ekstrakla- Warszawa), Krzysztof Mączyńsy. To oznacza, że lechiści stano- ski (Guizhou Renhe), Piotr Zielińwią połowę piłkarzy powołanych ski (Empoli) z polskiej ligi. ropy, jak na razie, pozostaje Płomień Sosnowiec, który po najW ostatnich latach dwukrot- wyższy laur sięgnął w 1978 roku. nie, w najlepszej czwórce Eu- Tegoroczny finał siatkarskiej ropy, znaleźli się siatkarze Ja- Champions League odbęstrzębskiego Węgla. Przed ro- dzie się w Berlinie. Gospokiem zmagania w Lidze Mistrzów darze, Berlin Recycling Volzakończyli na trzeciej pozycji. Te- leys w pierwszym półfinale, raz jednak wszystkie oczy zwró- zmierzą się 28 marca o godz. cone będą na drużyny z Bełcha- 17.00, z rosyjskim Zenitem towa i Rzeszowa. W dziesięciu Kazań. Mecz polskich giostatnich sezonach osiem tytu- gantów zaplanowano na trzy łów mistrza Polski wywalczyła godziny później. To będzie Skra. Dwukrotnie najlepsza oka- prawdziwa siatkarska uczta. zała się Resovia, która nawiąza- Z jednej strony tacy gracze ła w ten sposób do największych jak Winiarski, Wlazły, Uriarsukcesów klubu z lat siedemdzie- te czy Conte, z drugiej Drzysiątych. W 1973 roku rzeszowia- zga, Ivović, Schoeps czy nie zajęli drugie miejsce w Pu- Ignaczak. Następnego dnia charze Europy. Teraz będą mieli o godz. 13.00 przegrani zaokazję poprawić tamto osiągnię- grają o trzecie miejsce, zaś cie. Jedynym polskim tryumfato- o 15.45 rozpocznie się wielrem siatkarskiego Pucharu Eu- ki finał. W poprzedniej rubryce opisywaliśmy wspaniałą oprawę Legii honorującą Żołnierzy Wyklętych. Przypomnijmy: Na Żylecie pojawił się ogromny łeb wilka i napis „Wśród cieniów nocy, w mroku drzew wezwani na Ojczyzny zew”. ie tylko Legia pamięta o Bohaterach. Kibice Jagiellonii zainspirowali się znaną piosenką „Czerwonych Gitar” – „Biały krzyż”: Pod znakiem Kotwicy i Białego Orła znalazł się cytat z utworu autorstwa Krzysztofa Klęczona i Janusza Kondratowicza – „Żegnał ich wieczorny mrok, gdy ruszali w bój”. Ten cytat znakomicie oddaje to co dziś robią ty- N siące młodych ludzi w całym kraju – właśnie w marcu. Wraca dziś pamięć o tych, których nie ma. ednak największy podziw w całej Polsce wzbudziła oprawa kibiców Śląska Wrocław. Nieprzypadkowo wybrano na datę prezentacji 8 marca, czyli Dzień Kobiet. Gdy w wielkich ośrodkach młodzi wykształceni uczestniczyli w paradach razem z Kazią Szczuką czy inną Środą, młodzi bandyci stadionowi pokazali dwie twarze: Danuty Siedzikówny „Inki” oraz Anny Walentynowicz z podpisem „Zachowały się jak trzeba, takich kobiet nam potrzeba”. Fiona & Ekipa J z&]\MHVWHĞ]DSRPQLDQ\PG]LDáDF]HPRUJDQL]D FMLSRG]LHPQHM 6ROLGDUQRĞü:DOF]ąFD? =QDV]NRJRĞNWRE\áMHMG]LDáDF]HP ale pozostaje anonimowym ERKDWHUHP" z=DS\WDM URG]LFyZ FR ZLHG]ą R6ROLGDUQRĞFL:DOF]ąFHM z,QWHUHVXMHV]VLĊKLVWRULąSRG]LHPLDZVWDQLHZRMHQQ\P" 3RV]XNXMHP\GDZQ\FKG]LDáDF]\6ROLGDUQRĞFL:DOF]ąFHMZFDá\P NUDMXL]DJUDQLFąDE\]DFKRZDüĞZLDGHFWZRKLVWRU\F]QHRWHMRUJDQL ]DFMLLMHMG]LDáDF]DFK 3URVLP\RNRQWDNWRVRE\NWyUHZVSLHUDá\G]LDáDOQRĞü6ROLGDUQRĞFL :DOF]ąFHM NROSRUWDĪ SUDV\ XGRVWĊSQLHQLH PLHV]NDĔ ]DDQJDĪRZD QLHZGUXNSUDV\LXORWHN]ELHUDQLHLQIRUPDFMLIXQGXV]\LPDWHULDáyZ GUXNDUVNLFKHWF 3RQDGWR SURZDG]LP\ QDEyU ZRORQWDULXV]\ NWyU]\ SR SU]HV]NROH QLX SU]HSURZDG]ą Z\ZLDG\ KLVWRU\F]QH ] RVREDPL ]DDQJDĪRZDQ\ PLZG]LDáDOQRĞüSRG]LHPQą 3RPyĪQDPRFDOLüRG]DSRPQLHQLDEH]LPLHQQ\FKERKDWHUyZ z 3URVLP\RNRQWDNWVZVHNUHWDULDW#JPDLOFRP WHOOXERVRELĞFLH XO%DUOLFNLHJRUyJ1RZRZLHMVNLHM:URFáDZ Możesz przekazać 1% podatku dochodowego na rzecz Stowarzyszenia Solidarność Walcząca nr KRS 0000 28 33 15 3URJUDP$NW\ZQRĞü7HUD]UHDOL]RZDQ\ SU]H]6WRZDU]\V]HQLH6ROLGDUQRĞü :DOF]ąFDMHVWZVSyáILQDQVRZDQ\SU]H] )XQGXV],QLFMDW\Z2E\ZDWHOVNLFK 0LQLVWHUVWZD3UDF\L6SUDZ6RFMDOQ\FK 6SRQVRUPHGLDOQ\*D]HWDRE\ZDWHOVND 3UDZGD-HVW&LHNDZD Bądźmy za silną i solidarną Polską! Wesprzyj nas. Stowarzyszenie Solidarność Walcząca 64 1090 1522 0000 0001 0735 2590 (z dopiskiem „Na gazetę”). PayPal – zob. http://gazetaobywatelska.info Rady i Porady Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 23 :\ZÝDV]F]HQLHQLHUXFKRPRÕFL QDFHOHSXEOLF]QH GOD RJyáX PLHV]NDĔFyw GRW\F]ąFH PLQ rozwoju LQIUDVWUXNWXU\ WUDQVSRUWRZHM DOER RFKURQ\ ]DE\WNyw. Katalog tych FHOyZ ]RVWDá Z\PLHQLRQ\ZDUWXJQMHGQDNQLHMHVWRQ]DPNQLĊWy. Prawo ZáDVQRĞFL to jedno z QDMZDĪQLHMV]\FK praw FKURQLRQ\FK przez SROVNL SRU]ąGHN prawn\. 2F]\ZLĞFLH ulega ono SHZQ\P RJUDQLF]HQLRP Z\QLNDMąF\P z SU]H]QDF]HQLD JUXQWX VąVLHG]WZD F]\ WHĪ V]F]HJyOQ\FK RNROLF]QRĞFL SU]HZLG]LDQ\FK przez SU]HSLV\ prawa. -HGQą z QDMLVWRWQLHMV]\FK jest Z\ZáDV]F]HQLHQLHUXFKRPRĞFLQDFHOHSXEOLF]QH 2F]\ZLĞFLH VDPD SURFHGXUD Z\ZáDV]F]HQLRwa to UR]ZLą]DQLH RVWDWHF]QH -DNLH ZDUXQNL PXV]ą E\ü VSHáQLRQH" 3U]HGH ZV]\VWNLP orJDQ SDĔVWZRZ\ OXE VDPRU]ąGRZ\ UHDOL]XMąF\ FHO SXEOLF]Q\ QLH PRĪH go Z\NRQDü wykoU]\VWXMąF SRVLDGDQ\ SU]H] VLHELH ]DVyE QLHUXFKRPRĞFL 1LH MHVW WHĪ PRĪOLZH MHJR GRNRQDQLH SRSU]H] PQLHMV]ą QLĪ Z\ZáDV]F]HQLH LQJHUHQFMĊ w prawa ZáDĞFLFLHOD OXE XĪ\WNRZQLNDZLHF]\VWHJR To MHGQDN QLH NRQLHF – RUJDQ (a MHVW QLP VWDURVWD PXVL QDMSLHUZ Z\VWRVRZDü GR ZáDĞFLZHJR SRGPLRWX RILFMDOQą LQIRUPDFMĊ z RIHUWą zakupu JUXQWX OXE MHJR F]ĊĞFL w GURG]H umowy. 2G chwili Z\VWRVRZDQLD WHJR ZQLRVNX SU]H] QDVWĊSQH GZD PLHVLąFH QLH PRĪQD SRGMąü G]LDáDĔ w FHOX Z\ZáDV]F]HQLD -HĞOL RELH VWURQ\ X]JRGQLą ZDUXQNL V]F]HJyOQLH FHQĊ zawarta ]RVWDQLH VWRVRZQD umowa. -HĞOL QLH ZWHG\ ZáDĞQLH UR]SRF]\QD VLĊ ZáDĞFLZDSURFHGXUDZ\ZáDV]F]HQLRZD &]\PMHVWZ\ZáDV]F]HQLH ĝFLĞOHM ELRUąF QLH RJUDQLF]D VLĊ RQR GR wyzucia GRW\FKF]DVRZHJR ZáDĞFLFLHOa z SRVLDGDQLD QLHUXFKRPRĞFL W\ZáDV]F]HQLH to SR]EDZLHQLH – OXE RJUDQLF]HQLH – prawa ZáDVQRĞFL OXE XĪ\WNRZDQLD ZLHF]\VWHJR a WDNĪH MDNLHJRNROZLHN LQQHJR prawa U]HF]RZHJR ]ZLą]DQHJR]GDQ\PJUXQWHPQSVáXĪHEQRĞFL 2F]\ZLĞFLH MHĞOL QLH ma WDNLHM SRWU]HEy to REHMPXMH RQR QLH FDáą QLHUXFKRPRĞü DOH MHM F]ĊĞü 0RĪH VLĊ MHGQDN ]GDU]\ü ĪH pozo- VWDZLRQD UHV]WD JUXQWX VWUDFLáD GOD ZáDĞFLFLHOD OXE XĪ\WNRZQLND ZLHF]\VWHJR PRĪOLZRĞü wyNRU]\VW\ZDQLD QD GRW\FKF]DVRZH FHOH :WHG\ PRĪH RQ ĪąGDü RG 6NDUEX 3DĔVWZD OXE MHGQRVWNL VDPRU]ąGX WHU\WRULDOQHJR DE\ RGNXSLáRGQLHJRWĊF]ĊĞüQLHUXFKRPRĞFL &]\PMHVWFHOSXEOLF]Q\ =DUyZQR .RQVW\WXFMD RP jak i XVWDZD o JRVSRGDUFH QLHUXFKRPRĞFLDPL XJQ ZVND]XMą ĪH SRZRGHP Z\ZáDV]F]HQLD MHVW tzw. FHO SXEOLF]Qy. W ZLHONLP VNUyFLH Vą to ]DGDQLD XĪ\WHF]QH Prawo i praktyka W\ZáDV]F]HQLHWRRVWDWHF]QRĞü 3RVWĊSRZDQLHZ\ZáDV]F]HQLRZH LRGV]NRGRZDQLH 6WDURVWD w SRVWĊSRZDQLX DGPLQLVWUDF\MQ\P Z\GDMH GHF\]MĊ GRW\F]ąFą Z\ZáDV]F]HQLD JUXQWX .OXF]RZą F]ĊĞFLą WHM GHF\]ML MHVW XVWDOHQLH Z\VRNRĞFL RGV]NRGRZDQLD za zaEUDQą QLHUXFKRPRĞü 2ERZLą]NRZD MHVW tutaj RSLQLD U]HF]R]QDZF\ PDMąWNRZHJR SRQLHZDĪ RUJDQ VDP QLH PRĪH XVWDODü MDNą NZRWĊ QDOHĪ\Z\SáDFLü 2GV]NRGRZDQLH ma E\ü ÄVáXV]QH´ a ZLĊF RG]ZLHUFLHGODü UHDOQą ZDUWRĞü QLHruchomoĞFL 3U]\MPXMH VLĊ ĪH MHVW to war- [email protected] WRĞü U\QNRZD 0RĪOLZH MHVW za ]JRGą ]DLQWHUHVRZDQHJR GRNRQDQLH ]DPLDVW Z\SáDW\ RGV]NRGRZDQLD ]DPLDQ\ QLHUXFKRPRĞFL z RGSRZLHGQLPL GRSáDWDPL w Z\SDGNX UyĪQLFZZDUWRĞFL -HĞOL SRGPLRW ZREHF NWyUHJR SRGMĊWR GHF\]MĊ Z\ZáDV]F]HQLRZą QLH ]JDG]D VLĊ z ]DSURSRQRZDQą NZRWą SLHQLĊG]y ma PRĪOLZRĞü]áRĪHQLDRGZRáDQLDGRZRMHZRGy. &RSRZ\ZáDV]F]HQLX 'HF\]MD o Z\ZáDV]F]HQLX QLHUXFKRPRĞFL OXE MHM F]ĊĞFL VWDMH VLĊ RVWDWHF]QD GQL po MHM RJáRV]HQLX i SRZRGXMH SU]HMĞFLH prawa ZáDVQRĞFL QD 6NDUE 3DĔVWZD OXE MHGQRVWNĊ VDPRU]ąGX WHU\WRULDOQHJR a co GR prawa XĪ\WNRZDQLD ZLHF]\VWHJR – takĪH MHJR SU]HMĞFLH OXE Z\JDĞQLĊFLH MHĞOL E\áR XVWDQRZLRQH QD JUXQFLH SXEOLF]Q\P QDU]HF]SRGPLRWXZ\ZáDV]F]DQHJR 'RW\FKF]DVRZ\ ZáDĞFLFLHOXĪ\WNRZQLN PRĪH VWDü VLĊ QD VZyM ZQLRVHN G]LHUĪDZFą GR chwili UHDOL]DFML FHOX SXEOLF]QHJR FK\ED ĪH w X]DVDGQLRQ\FK SU]\SDGNDFK Z\GDQD ]RVWDQLH GHF\]MD o QDW\FKPLDVWRZ\P ]DMĊciu JUXQWX W RNUHĞORQ\P SU]HSLVDPL czaVLH MHĞOL FHO SXEOLF]Q\ QLH ]RVWDá ]UHDOL]RZDQy PRĪOLZ\ MHVW zwrot ]DMĊWHM QLHUXFKRPRĞFLOXEMHMF]ĊĞFL 0DUFLQĩyáNLHZVNL Z sLHFL Znane i mniej znane portale w SLJXáFH „GO” putinwarszaw\.pl POZIOMO: 1) SRGVNDNXMąF\ NUąĪHN w G]LHFLĊFHM JU]H 6) QLHPLHFNL VDPRORW z RNUHVX II ZRMQ\ ĞZLDWRZHM11) SU]ĊG]D z NRNRQyZ 12) VNyUQH ]DSDOHQLH URSQH z F]RSHP 13) D]MDW\FNLH JyU\ z %LHáXFKą 14) PRUDOQ\ – GREU]H MHVW go trzyPDü 15) SLHĞĔ GLZ\ RSHURZHM 20) XSLyU w „WHVHOX´21) F]ĊĞü FLDáD w NWyUą 3DU\V WUDILá AchilOHVD 22) Vá\QQ\ wampir z TUDQV\OZDQLL 23) zaOHWD NWyUD MHVW WDNĪH SDSLHUHP ZDUWRĞFLRZ\P 24) F]DVHP]G]LyENLHP]DZV]H]XFKHP PIONOWO: 2) NU]\ZG]LFLHO W\UDQ GHVSRWD3) LPLĊ +XEEOH¶D DPHU\NDĔVNLHJR DVWURQRPD 4) potrawa URGHP z $QNDU\ 7) MHGQD w RSXQFML8) z SRXIDáRĞFLą o VWDUHM áRG]L9) NRELHWD WU]HĨZR SDWU]ąFD QD ĞZLDW10) VáXĪą GR UR]VWDZLDQLD EHV]WDQ\FK 16) REUD] ZLG]LDQ\ RNLHP NDPHU\ 17) SLHĞĔ SRFKZDOQD ku czci $SROOLQD 18) FHUHPRQLD zawarcia PDáĪHĔVWZD 19) PĪDZNDNDSXĞQLDF]HNXOHZD 5R]ZLą]DQLHP NU]\ĪyZNL MHVW KDVáR Ī\F]HQLD ĞZLąWHF]QH XWZRU]RQH z OLWHU R]QDF]RQ\FK F]HUZRQ\PLQXPHUNDPLRGGR-HJRSUDZLGáRZ\RGF]\WXáDWZLZSLVDQLHGRSRQLĪV]HJRGLDJUDPX 5R]ZLą]DQLH NU]\ĪyZNL z Qr. 83: POZIOMO: VáRG\F] Lokator $QWLJD UHZDQĪ TUHQy 6HUE 1HPR RVLNDUDGQD %LHODZD +DOND MĊ]\N PIONOWO: àDQLHZVND G]LyE Czaty REU\V DNZHQ RUQDPHQty SáHü 6DED FLHü WUDQ kraj. +DVáRWróbel: ile to VLĊ trzeba QDüZLHUNDü ĪHE\ SU]\V]áD wiosna (.DUROýDSHN &HQ\SUHQXPHUDW\ kwartalna QXPHUÇZq]Þ SÇÞURF]QDQXPHUÇZq]Þ]Z\NÞD q]Þ]DJUDQLF]QD (8ROXE86') URF]Qa (26 numerów) q]Þ]Z\NÞD – ]Þ]DJUDQLF]QD (85OXE86' 0RäQDRNUHÖOL÷SUHQXPHUDWùQDGRZROQßLORÖ÷ PLHVLùF\REOLF]DMßFNRV]W]FHQQLNDSUHQXPHUDW\ SÇÞURF]QHM'RSU]HOHZÇZ]]DJUDQLF\MHG\Q\PRERZLß]XMßF\PZ%DQNXDGUHVHP6:,)7%,& %DQNXMHVW:%.33/33 :SÞDW\SURV]ùNLHURZD÷QDNRQWR %DQN=DFKRGQL:%. q]GRNÞDGQ\PDGUHVHP QDNWÇU\PDE\÷Z\VÞDQDJD]HWD 3URVLP\UÇZQLHäGRSLVD÷NWÇUDZHUVMD SUHQXPHUDW\]RVWDÞDZ\EUDQD 1XPHU\NRQWGODZSÞDWGHZL]RZ\FK 86'q (85q 6WURQD NWyUHM WZyUF\ ]DU]XFDMą SUH]\GHQW WDUV]DZ\ +DQQLH *URQNLHZLF]Waltz PLQ QLV]F]HQLH GHPRNUDFML áDPDQLH SUDZD FHORZH HVNDORZDQLH NRQIOLNWX WZRU]HQLH VLHFL XNáDGyZ i SRZLą]DĔ NáDPVWZD i hipokry]MĊ UHSUHVMRQRZDQLH PLHV]NDĔFyw SU]HĞODGRZDQLH RSR]\FML NUHRZDQLH SURSDJDQG\ i QDU]XFDQLH FHQ]XUy a GR NRPSOHWX ZVSLHUDQLH NROHVLRVWZD i SDUW\MQLDFWZD .DĪG\ z tych SXQNWyZ ma UR]ZLQLĊFLH w OLF]Q\FK artykuáDFK o ZDOFH SDQL SUH]\GHQW i MHM XU]ĊGQLNyZ z ZáDG]DPL G]LHOQLF\ %HPRZR QD NWyU\FK F]HOHVWRLS.U]\V]WRI=\JU]DN SRGREQR XMU]Dá DQLRáD ĞPLHUFL a w NWyUHgo WZyUF]RĞFL MXĪ RG kilku GHNDG SU]HZLMDMą VLĊ WHPDW\ DSRNDOLSW\F]QH 0RĪQD RNUHĞOLü go PLDQHP JQRVW\ND QD NROHMQ\FK HWDSDFK WZyUF]RĞFL F]HUSLąFHJR z UyĪQ\FK WUDG\cji UHOLJLMQ\FK 1LH SU]\SDGNLHP ]DWHP zaraz po otwarciu VWURQ\ PRĪQD SREUDü za GDUPR (jako plik SGI QDMQRZV]ą SXEOLNDFMĊ TLEHWD pt. How I Flowered Apocalypse Cartoons – zaZLHUDMąFą PLQ KDOXF\QRJHQQH grafiki wykoU]\VWDQH GR oprawy NROHMQ\FK Z\GDĔ &XUUHQW 93. -HVW WHĪ ZąWHN SROVNL – RSUDZĊ JUDILF]Qą WHJR DOEXPX VWZRU]\áD ZDUV]DZVND DUW\VWND $QQD*RV]F]\ĔVND aan GDLV\RISOHVVZRUGSUHVVFRP Blog E\á WZRU]RQ\ w latach Mimo EUDNX ELHĪąF\FK aktualizacji warto RGGDü VLĊ OHNWXU]H ZSLVyZ SRĞZLĊFRQ\Fh DQJLHOVNLHM DU\VWRNUDWFH – Marii THUHVLH +RFKEHUJ YRQ 3OHVV – i NVLąĪĊFHPX URGRZL +RFKEHUJyw a WDNĪH ich JáyZQHM VLHG]LELH czyli zamkowi .VLąĪ $XWRUND SDQL %URQLVáDZD -HVNH&\EXOVND QDSLVDáD o SRZRGDFK VZRMHM LQWHUQHWRZHM DNW\ZQRĞFL Do pisania tego blogu ]DFKĊFLáR mnie QLHXVWDMąFH zainteresowanie NVLĊĪQą Daisy i Hochbergami, które z pewnym zaskoczeniem REVHUZXMĊ od GáXĪV]HJR czasu w internecie. Od dawna badam histoULĊ rodów ZáDGDMąF\FK .VLąĪHP i 3V]F]\Qą ']LĞ FKFLDáDE\P SRG]LHOLü VLĊ VZRMą wieG]ą z czytelnikami mojego blogu. 0RĪH przy okazji uda VLĊ VSURVWRZDü sensacyjne, nieprawdziwie, a F]ĊVWR EáĊGQH informacje doW\F]ąFH Daisy i Hochbergów, SRMDZLDMąFH VLĊ na wielu portalach. GDYLGWLEHWFRP 6WURQD DXWRUVND WZyUF\ &XUUHQW QHRIRONRZHJR PX]\ND NWyU\ SU]HG NLONXQDVWX laty Redaktor naczelny: Kornel Morawiecki, kierownik Oddziału Regionalnego Warszawa: Michał W. Mońko Redakcja: Elżbieta Czechowska, Michał Czerny, Andrzej Gelberg, Mikołaj Iwanow, Krystyna Jagoszewska, Albert Łyjak, Adrian Nikiel, Michał Pawlak, Tomasz Sokolewicz, Stanisław Srokowski, Janusz Wolniak, Iwona Zybała, Adres redakcji: 50-324 Wrocław, ul. Barlickiego 28; tel. 71 345 34 02; e-mail: [email protected]; www.gazetaobywatelska.info PrawdaJestCiekawa.pl Facebook, Twitter: Gazeta Obywatelska; Wydawca: Stowarzyszenie Solidarność Walcząca KRS:0000 283315; Nr konta: Bank Zachodni WBK: 64 1090 1522 0000 0001 0735 2590 (z dopiskiem „Na gazetę”) Druk: Polskapress Polska i Polacy 24 Nr 84 • 20 marca - 2 kwietnia 2015 Prezydent wolności i solidarności ■ Z Kornelem Morawieckim – kandydatem na prezydenta rozmawia Magdalena Maliszewska M.M.: Co Cię przekonało do kandydowania? K.M.: Zadzwonili do mnie młodzi ludzie z Warszawy zaangażowani trzy lata temu w protesty przeciwko ACTA. Nie widzą dla siebie miejsca w działających w Polsce partiach. Powiedzieli: „Wiemy, że masz coś ważnego do powiedzenia. Gdyby się udało zebrać podpisy i mógłbyś mówić do społeczeństwa to już byłaby jakaś wartość tej kampanii”. Czy propozycje, które mają pozostali kandydaci odpowiadają na wyzwania, przed którymi staną młodzi ludzie? Nie ma żadnych pomysłów na bezrobocie, na zwiększenie równości społecznej. Np. jednomandatowe okręgi wyborcze. To nie jest w tej chwili żadna recepta dla Polski. To jest stanowczo za mało. Brakuje głębszego spojrzenia na rzeczywistość, która nas otacza: na politykę zagraniczną, politykę wewnętrzną, na Europę i świat. Kandydaci, którzy startują, nie mówią na ten temat nic ważnego. Spośród kandydatów, którzy dotychczas ogłosili chęć startu w wyborach prezydenckich, przynajmniej pięciu reprezentuje szeroko rozumianą prawicę. W naturalny sposób odwołują się oni do tych wartości, o których wspominasz. Czym więc różni się Twoja kandydatura? Przede wszystkim różni się osobą... (uśmiech) Ale jeśli chodzi o program, to nie zauważam na przykład realnych rozwiązań Co więc ty proponujesz? Jaki masz program? Chodzi nie tyle o program, co o zestaw wartości, które są najważniejsze w życiu. Chciałbym pokazać, szczególnie młodym ludziom te wartości i ich hierarchię. Druga sprawa to wizja Europy i Polski bardziej sprawiedliwej, bardziej zrównoważonej, w której nie ma takich przepaści materialnych między ludźmi i gdzie jest wyczucie i zrozumienie tego nowego świata, który powstaje. Świat po raz pierwszy w historii może zapewnić wszystkim ludziom zaspokojenie ich podstawowych potrzeb materialnych, ale nie umiemy właściwie korzystać z tego, co nam oferuje. Nie umiemy się dzielić tym, co mamy. To pozwoliłoby nam lepiej i więcej tworzyć i znów lepiej się dzielić. na bezrobocie, ani w programach głównych partii, ani u kandydatów. Mam pomysł na walkę z bezrobociem – chciałbym go próbować wprowadzić w życie. Należy zaproponować młodym ludziom, którym grozi bezrobocie, którzy często czują się niepotrzebni, taką „nową pracę”, która polega na kształceniu, na uczeniu się, na aktywności społecznej. I za to płacić im. To nie oni mają płacić za to, że się uczą, ale im należy za to płacić. I to byłoby rozwiązanie problemu bezrobocia. Skąd wziąć na to środki? Postęp technologiczny i organizacyjny sprawia, że jest to możliwe do zrealizowania. Kwestia polega tylko na właściwym wykorzystaniu i odpowiednim rozdziale środków produkcyjnych i finansowych. Ciągłe mówienie o obniżkach podatków to jakieś nieporozumienie. Bogaci powinni płacić więcej, bo państwo jest wspólnym dobrem, a bogate i dobrze zorganizowane państwo zapewni dobre życie swoich obywateli. Nie uważasz, że tak dużo kandydatów z prawej strony sceny politycznej sprawi, że głosy prawicy się rozbiją i Bronisław Komorowski wygra w I turze? Absolutnie nie. Jest dokładnie odwrotnie. Im więcej kandydatów, czy prawicowych, czy lewi- cowych, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że prezydent Komorowski zwycięży w I turze. Nawet taki kandydat, który dostanie stosunkowo mało głosów, to jednak zawsze ma jakąś własną niszę, jakąś grupę zwolenników. I te jego głosy zwiększają pulę 50%, dzięki czemu Komorowskiemu nie uda się tej puli przekroczyć. Byłoby bardzo źle gdyby prezydent wygrał w I turze. Na razie sondaże dają mu przewagę, ale już na szczęście coraz mniejszą. rodowym. Gdy zaczął awanturę o krzyż, był to dla mnie szok. Ten krzyż powinien tam pod pałacem pozostać, nikomu nie zawadzał. Krzyż to przecież nie tylko symbol chrześcijański, to symbol naszej wolności i tolerancji. I prezydent zaprzeczył naszym głębokim korzeniom duchowym i kulturowym. Prezydentura to nie tylko program. To osobowość i wizja świata. To wysokimi marzeniami zarażać ludzi, szczególnie mło- dych, żeby weszli na wyższy poziom niż ten, na którym dziś jesteśmy. Masz jakiś szczególny pomysł na kampanię wyborczą? Ci młodzi ludzie, o których wspomniałem, chcą, żeby to była kampania pod hasłem „Prezydent wolności”. Ja się uważam bardziej za prezydenta wolności i solidarności. Na razie swój start w wyborach ogłosiło dwunastu kandydatów, więc Ty będziesz trzynasty*. Jak myślisz, czy ta trzynastka będzie szczęśliwa? Jeśli uda nam się zebrać 100 tysięcy podpisów poparcia. (uśmiech) Dlaczego na szczęście? Cieszę się z tego, bo uważam, że nie był dobrym prezydentem. Już na początku zaprzeczył godności swojego urzędu. Konkurowałem z nim w I turze wy* Rozmowa z 21 lutego, gdy sondaż borów w 2010 roku. Po wygranej mu gratulowałem i życzy- Estymatora obejmował 12 kandydatów na urząd prezydenta RP. łem żeby sprostał zadaniom na- Ordynacja wolnościowa ■ Nieprawidłowości i nieudolność w wyborach samorządowych kompromitują polską klasę polityczną. Główny zarzut dotyczy olbrzymiej liczby głosów nieważnych. W efekcie wyniki wyborów zafałszowały poparcie głosujących i nie wyłoniły rzeczywistych przedstawicieli społeczeństwa. Częściowo winne temu są obie obowiązujące obecnie ordynacje: proporcjonalna i większościowa. Od paru lat proponuję ordynacje wolnościową. Oparta jest ona na prostej, czytelnej i bardzo demokratycznej zasadzie. Praktycznie do zera eliminuje liczbę głosów nieważnych. Istota tej ordynacji polega na możliwości zagłosowania na dowolnie wielu kandydatów z dowolnie wybranych ugrupowań oraz na kandydatów niezależnych. Można głosować na tyle osób kandydujących, na ile się chce. Okręgi mogą być jedno- albo wielomandatowe. Mandat dostają te osoby, które otrzymały największą liczbę głosów. Niezależnie od tego, z jakich ugrupowań kandydowały. Praktycznie nie ma głosów nieważnych, bo ilość krzyżyków stawianych na kartach do głosowania jest dowolna. Poza swoją jasnością i odpornością na manipulację ordynacja daje każdemu możliwość dzielenia swojego poparcia na różne partie i różne osoby. Nie musisz głosować na jednego kandydata z określonej partii. Możesz dać swoje poparcie każdemu, kto na to, Twoim zdaniem, zasługuje. Chwila zastanowienia przekona Czytelnika, że jest to prawdziwie demokratyczna ordynacja, niedająca przywilejów ani niedyskryminująca żadnego kandydata, ani nikogo z wyborców. Ostatnia katastrofa wyborcza pokazuje, że najwyższy już czas, by media i politycy podjęli poważną dyskusję nad kształtem najlepszej dla Polski ordynacji wyborczej. Kornel Morawiecki Komitet Wyborczy Kandydata na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Kornela Andrzeja Morawieckiego WYKAZ PODPISÓW Udzielam poparcia kandydatowi na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Kornelowi Andrzejowi Morawieckiemu w wyborach zarządzonych na 10 maja 2015 r. Lp. Imię(Imiona) i nazwisko Adres zamieszkania (kod pocztowy, miejscowość, ulica, nr domu, nr lokalu) Numer ewidencyjny PESEL Własnoręczny podpis 1. 2. 3. 4. 5. Prosimy o zebranie podpisów (czytelnie: nazwisko, adres i PESEL, do 24 marca br.) i przyniesienie lub przesłanie pocztą na jeden z podanych adresów: 1. ul. Barlickiego 28, 50-324 Wrocław; tel. 71 345 34 02, 2. Al. Niepodległości 131 m. 5, 02-585 Warszawa; tel. 603 132 867, 3. ul. Konopnickiej 74, 44-240 Żory; tel. 730 029 688. Prosimy o powielenie listy poparcia i przekazania jej znajomym. Więcej na stronach: http://prezydentwolnosci.pl, http://gazetaobywatelska.info