Nr 3 - O nas

Transkrypt

Nr 3 - O nas
W numerze: Jubileusz biskupa Romana Marcinkowskiego • Złoty Medal Diligentiae dla Anny Grabarczyk • Bezpieczna
droga do szkoły • Jubileuszowy Reggealand • Kontrowersje wokół śmieci • Rodzinna pamiątka Izabelli Galickiej • Dni
Rolnika w Studzieńcu • Zaproszenie na Przegląd Orkiestr Dętych w Szczutowie i regaty w Nowym Duninowie • Redaktor
Stanisław Kaszyński o swoim rodzie • Krzysztofa J. Barańskiego Opowieść ze skarpy • Felietony • Sport • Wydarzenia
Nie tylko moim zdaniem
Polski priorytet
W
piśmie lokalnym należałoby
skupiać się na sprawach
regionalnych. Tak się zazwyczaj
dzieje, ale bywają wydarzenia
ogólnonarodowe, obok których
nie można przejść obojętnie.
Jakie? Choćby ostatnie wybory
na urząd Pierwszego Obywatela Rzeczpospolitej. Ich wynik
podzielił kraj na dwie, prawie
równe części. Dowiódł, że naród
czeka na zmiany rzeczywiste
i już nie zadowala się deklaracjom zmian. Nadal urzędujący
prezydent, a raczej jego sztab,
postawił w walce o prezydenturę na kontestację przeszłości,
zawartą w haśle: „Prezydent
naszej wolności”. Od 1989 roku
minęło ponad ćwierć wieku, co
we współczesnej cywilizacji
oznacza lata świetlne. PO rządzi krajem od 2007 roku i jak
słusznie zauważył rockman
Zbigniew Hołdys w tym czasie
przekroczyło wiek wyborczy
jakieś trzy miliony młodych
ludzi i tyleż obywateli opuściło
ziemski padół. Dla młodych
odzyskanie wolności po okrągłym stole znaczy już tyle co
nie przymierzając konferencja
jałtańska. Oni innej Polski niż
wolna nie znają. Odniesienia do
legendarnego styropianu to już
kategoria historyczna.
Prezydent elekt to nie tylko zmiana pokoleniowa, ale
spojrzenie w przyszłość, przynajmniej deklarowane podczas
kampanii. Lud wyborczy usłyszał z ust kandydata słowa, które
chciał usłyszeć, zatem nadzieje
owinięte w celofan obietnic.
Część z tych obietnic zabrzmiała
groźnie dla realistów, bowiem ich
spełnienie może z Polski uczynić
drugą Grecję. Po prostu budżet
nie wytrzyma takich obciążeń.
Mimo to jestem spokojny, gdyż
prezydent elekt sprawia wrażenie człowieka, który wie więcej
niż mówi. Z pewnością w dzień,
a nawet w rok po zaprzysiężeniu
Andrzeja Dudy, jak słusznie zauważył poseł Jerzy Wenderlich,
zamiast kaszanki w lodówce
nie pojawi się szynka szwarcwaldzka. Na zmiany bowiem
trzeba czekać, zwłaszcza, że deklarowana odbudowa rodzimego
przemysłu może trwać latami. Ze
wszystkich obietnic ta wydaje mi
się najważniejsza. n
Jan Bolesław Nycek
Perły architektury
powiatu płockiego
fot. Maciek Kowalski
We wrześniu br. do urzędów miast i gmin powiatu
płockiego oraz na półki księgarskie trafi album
zatytułowany Architektura powiatu płockiego.
Wyd aw n i c t wo z aw i e ra ł o b ę d z i e p o n a d s t o
obiektów architektury i budownictwa i urbanistyki
reprezentujące wszystkie piętnaście jednostek
samorządu terytorialnego powiatu. Album liczył będzie
172 strony formatu A4 plus, w tym ponad 200 dużych
fotografii. Autor tekstu i zdjęć Jan Bolesław Nycek
skomponował wydawnictwo w układzie alfabetycznym
(od gminy Bielsk do miasta Wyszogród), a w obrębie
poszczególnych jednostek chronologicznym. Edytorem
jest Wydawnictwo Marow z Płocka. Szatę graficzną
zaprojektowała Małgorzata Debich. Architektura
powiatu płockiego będzie częścią dwutomowej pozycji
obejmującej również architekturę miasta Płocka, której
wydanie przewidziano na 2016 rok.
Więcej: www.naszpłock.eu
Jubileusz 25-lecia odrodzonego samorządu. Uroczysta sesja Rady Powiatu Płockiego
Uznanie dla samorządowców
W
dniu 27 maja 1990 roku odbyły się w Polsce pierwsze
wolne wybory samorządowe. Był
to skutek przemian ustrojowych
oraz przyjęcie uchwały o samorządzie terytorialnym. W ten sposób
realna władza trafiła również na
szczebel najniższy, czyli do gmin
i miast. O hierarchii potrzeb oraz
sposobie dysponowania środkami
decydowali od tej pory mieszkańcy
poprzez radnych i wójta. W zgodnej opinii fachowców polskich
i Unii Europejskiej naszą reformę
samorządową, mimo pewnych
niedociągnięć, uznać można za
bardzo udaną. Podkreślali to mów-
cy podczas VI sesji Rady Powiatu
Płockiego, której uroczysta część
odbyła się 29 maja br. w płockim
Domu Technika.
W sesji obok radnych i władz
powiatu z przewodniczącym rady
Lechem Dąbrowskim i starostą
Mariuszem Bieńkiem uczestniczyli: poseł Piotr Zgorzelski, wicewojewoda mazowiecki Dariusz
Piątek, wiceprezydent Płocka Dariusz Ciarkowski, wicestarosta gostyniński Jan Krzewicki oraz szefowie płockich delegatur: urzędu
marszałkowskiego Michał Twardy
i urzędu wojewódzkiego Radosław
Lewandowski. Obecni byli radni
sejmiku mazowieckiego Adam bieta Syrkowska, medalem „Za
Zasługi dla Rzemiosła Polskiego”
Orliński i Stefan Kotlewski.
Podczas sesji najbardziej za- – Wiesław Kołodziejski, Tomasz
służeni samorządowcy wyróżnieni Sypuła, Robert Perkowski; odzostali odznaczeniami państwo- znaką honorową „Zasłużony dla
wymi, medalami, odznakami i drogownictwa” Marcin Błaszczyk;
dyplomami uznania: Złotym Krzy- medalem pamiątkowy „Pro Mażem Zasługi – Lech Dąbrowski, sovia” – Mirosław Krysiak i Adam
Elżbieta Olendrzyńska, Wanda Wiśniewski. Ponadto dyplomy
Pomianowska, Józef Stradomski, uznania za zasługi oraz działalność
Srebrnymi Krzyżami Zasługi – na rzecz rozwoju województwa
Waldemar Ciesielski i Jerzy Piela- mazowieckiego otrzymali Lech
ciński, Brązowym Krzyżem Zasłu- Drohomirecki, Edward Wilgocki,
gi – Ryszard Kołodziejski, Mariusz Andrzej Pietrzak, Anna Sochacka,
Wróblewski, Medalem Złotym za Elżbieta Kuchta, Józef Zbigniew
Długoletnią Służbę – Krzysztofa Boszko.
Dokończenie na str. 3
Barszczewska, Srebrnym – Elż-
2
Wydarzenia
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Jubileusz księdza biskupa
Romana Marcinkowskiego
Biskup Roman Marcinkowski całe życie spędził, służąc
ziemi płockiej, najpierw jako kapłan, a od trzydziestu
lat jako biskup. Pięć lat temu podczas jubileuszu
ćwierćwiecza sakry biskupiej marszałek Mazowsza
Adam Struzik zwrócił się do Jubilata z następującymi
słowami: Dziękuję za wszystkie lata pracy i służby, za
B
iskup pomocniczy diecezji płockiej Roman
Adam Marcinkowski urodził
się 28 lutego 1942 roku w
Szczutowie. Dzieciństwo
spędził w miejscu urodzenia,
tam też ukończył szkołę
podstawową. Następnie
wstąpił do Liceum im. św.
Stanisława Kostki w Płocku.
Po otrzymaniu świadectwa
dojrzałości został alumnem Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku,
gdzie studiował w latach
1959–1965. Święcenia przyjął 13 czerwca 1965 roku w
płockiej farze z rąk biskupa
Piotra Dudźca.
W pierwszych latach
kapłaństwa pracował jako
wikariusz w kilku parafiach
diecezji płockiej: w Imielnicy (1965–1969), Ciechanowie (1969–1970), Pałukach
(1970–1971), Bodzanowie
(1971–1973) i w parafii pw.
św. Jana Chrzciciela w Płocku (1973–1974). W 1974 roku
uzyskał specjalizację ka-
techetyczną na Wydziale
Teologicznym Akademii
Teologii Katolickiej w Warszawie, a w dwa lata później
magisterium. Od 1974 do
1980 roku był diecezjalnym
wizytatorem religii, a do
1985 roku diecezjalnym
duszpasterzem rodzin. W latach 1980–1991 sprawował
funkcję dyrektora Wydziału
Katechetycznego Kurii Diecezjalnej w Płocku.
W dniu 28 lutego 1985
roku papież Jan Paweł II
Rokrocznie, w końcu maja, w płockim Liceum Ogólnokształcącym im. Marszałka Stanisława Małachowskiego wyróżnia się najlepszych absolwentów
Medalem Diligentiae. Ten chlubny zwyczaj ma bardzo starą tradycję, zaś wśród
wyróżnionych znalazły się wybitni przedstawiciele nauki i życia społecznego
w kraju. Przyjął się zwyczaj, że medale wręcza absolwentom małachowiak,
laureat tego wyróżnienia sprzed lat.
Złoty Medal Diligentiae
dla Anny Grabarczyk
Fot. Jan Waćkowski
W
tym roku był to prof. zw. dr
hab. nauk medycznych Przemysław Bieńkowski z Uniwersytetu Medycznego w Warszawie,
przewodniczący Rady Naukowej
Istytutu Psychiatrii i Neurologii,
autor ponad stu oryginalnych prac,
członek polskich i zagranicznych
towarzystw naukowych. Prof.
Bieńkowski jest absolwentem
małachowianki z 1989 roku. O tym
czasie powiedział znamienne
słowa: Za najszczęśliwszy i najważniejszy okres w moim życiu
uznaję, od zawsze, naukę w liceum,
w tym liceum.
W tym roku złoty Medal Diligentiae otrzymała Anna Grabarczyk, zaś srebrne wręczono
Bartoszowi Burnemu, Klaudii Monice Karolewskiej, Dominice Marcie Małachowskiej, Aleksandrze
Podwójci, Lidii Roszko, Kamilowi
Cyprianowi Wojciechowskiemu,
Karolinie Załęskiej i Mateuszowi
Grzegorzowi Zychowi.
Wszystkim laureatom i ab solwentom Małachowianki serdecznie gratulujemy i życzymy
jak najlepszych wyników podczas
studiów. Gratulujemy również
radzie pedagogicznej, dyrekcji
szkoły z panią Renatą Kutyło-Utzig, rodzicom uczniów oraz
Towarzystwu Wychowanków Małachowianki. Przypomnijmy, że
szkoła wzmiankowana była już
w 1180 roku i uchodzi za najstarszą
tego typu placówkę oświatową
w Polsce. n
(jbn)
Jubileusz na Politechnice
W
Katechizm Płocki, który ma ordynariuszy przez Stolicę
na celu ułatwienie zrozu- Apostolską. W kwietniu 2010
roku odznaczony został
mienia prawd wiary.
Biskup Roman Marcin- przez sejmik województwa
kowski w 1999 roku oraz mazowieckiego tytułem
w 2007 roku, w związku z „Zasłużony dla Mazowsza”.
odejściem dotychczaso - Rada Gminy Szczutowo
wych biskupów płockich nadała mu tytuł Honoroobecność i wsparcie wielu środowisk naszej społecz- — Zygmunta Kamińskie - wego Obywatela Gminy
ności. Dziś w czerwcu 2015 roku obchodzimy 50-lecie go, a następnie Stanisława Szczutowo. Biskup Roman
otrzymania święceń kapłańskich i 30-lecie sprawo- Wielgusa, zarządzał diecezją Marcinkowski przewodniczy
wania posługi biskupiej księdza Romana. Słowa mar- płocką jako administrator Komisji Episkopatu Polski
szałka Adam Struzika wypowiedziane w rodzinnej do czasu powołania nowych ds. Legionu Maryi. n (red.)
miejscowości Jubilata ciągle są aktualne.
dniu 14 marca 2015 roku miały
Jubileuszowi towarzyszyła
miejsce uroczyste obchody III Międzynarodowa Konferencja
dwudziestolecia Kolegium Nauk Naukowa „Współczesne problemy
Ekonomicznych i Społecznych rozwoju gospodarczego”, skoncendziałającego w Filii w Płocku Poli- trowana na zagadnieniach regiotechniki Warszawskiej. Z tej okazji nalnych, które nabierają w życiu
kolegium wyróżnione zostało gospodarczym coraz większego
medalem „Pro Masovia”, zaś jego znaczenia. Wzięło w niej udział kilzasłużeni pracownicy dyplomami kudziesięciu uczestników z całego
jubileuszowymi. Patronat honoro- kraju oraz goście z Czech i Portuwy nad obchodami objęli marsza- galii. Podczas sesji rozstrzygnięto
łek województwa mazowieckiego konkurs dla uczniów szkół ponadAdam Struzik, prezydent miasta gimnazjalnych Płocka i regionu
płocka Andrzej Nowakowski i rek- „Ekonomia, to się opłaca!”. Wygrała
tor Politechniki Warszawskiej prof. młodzież z LO im. Stanisława Madr hab. inż. Jan Szmidt.
łachowskiego w Płocku. n (red.)
mianował go biskupem pomocniczym diecezji płockiej i biskupem tytularnym
Bulla Regia. Sakrę biskupią
przyjął 13 kwietnia 1985
roku w katedrze płockiej
z rąk prymasa Polski, kardynała Józefa Glempa. Euntes
docete (Idąc, nauczajcie) to
drogowskaz duszpasterski
biskupa. Od 1990 roku jest
prepozytem Kapituły Katedralnej w Płocku, a od 2004
roku przewodniczy zespołowi opracowującemu tzw.
Szczutowo, 30 maja 2010. Biskup Roman Marcinkowski w chwilę po otrzymaniu
życzeń od Barbary i Mirosława Kłobukowskich z Płocka
fot. Jan B. Nycek
Konferencja szkoleniowa w WSzZ w Płocku
O ratownictwie medycznym
P
rzy szczelnie wypełnionej sali
szkoleniowej Wojewódzkiego
Szpitala Zespolonego w Płocku
22 maja br. odbyła się niezwykle
interesująca konferencja „Pacjent z ciężkim urazem – wybrane
zagadnienia z postępowania z pacjentem w systemie ratownictwa
medycznego”. Sesja składała się
z dwóch części. Część pierwsza
dotyczyła etapu szpitalnego oddziału ratunkowego, natomiast
cześć druga wybranych zagadnień
w okresie przedszpitalnym. Jak
zaznaczył, otwierając konferencją dyrektor szpitala, Stanisław
Kwiatkowski: – Przekonany jestem,
że konferencja przyczyni się do
poznania najnowocześniejszych
metod postępowania z pacjentem
z urazem, wypracowania nowych
algorytmów diagnostyczno-leczniczych, co pozwoli podnieść jakość
opieki nad pacjentem w naszym
szpitalu.
Moderatorami konferencji byli
wybitni specjaliści, eksperci i wykładowcy akademiccy w dziedzinie
ortopedii, anestezjologii, chirurgii
i medycyny: dr med. Przemysław
Guła, prof. dr med. Waldemar
Podczas konferencji referaty wygłaszali wybitni
specjaliści z wielu dziedzin medycyny
Machała, ppłk. dr med. Robert
Brzozowski, dr med. Paweł Baranowski, dr med. Robert Gałązkowski, dr med. Grzegorz Michalak,
dr med. Rakesh Jalali oraz lek.
med. Zbigniew Żyła z Lotniczego
Pogotowia Ratunkowego. Referenci reprezentowali Wojskowy
Instytut Medyczny w Warszawie,
Uniwersytet Medyczny w Łodzi,
Pamięć o premierze II RP
W
siedzibie Archiwum Państwowego w Płocku przy
ulicy Kazimierza Wielkiego 9 czerwca 2015 roku
odbyła się sesja naukowa połączona z wystawą poświęcona generałowi Felicjanowi Sławoj-Składkowskiemu
(1885–1962). Generał, jeden z najbliższych współpracowników marszałków Józefa Piłsudskiego i Edwarda
Rydza-Śmigłego, był ostatnim premierem II Rzeczypospolitej. Urodził się w Gąbinie, gdzie pamięć o nim
otoczona jest szczególnym pietyzmem. Organizatorami
sesji byli dyrektor archiwum dr Tomasz Piekarski i prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Gąbińskiej Anna
Ostrowska. Patronat honorowy roztoczył Krzysztof
Jadczak, burmistrz miasta i gminy Gąbin.
Podczas sesji wygłoszono trzy referaty merytoryczne.
Dr med. Jerzy Krzewicki z Kielc przedstawił sylwetkę
generała jako lekarza, dr hab. Marek Sioma z Lublina
mówił o działalności wojskowej i politycznej premiera,
natomiast Anna Ostrowska o jego związkach z miastem
rodzinnym, które zawsze wspominał z sentymentem.
Kustoszem wystawy była Krystyna Bańka z Archiwum
Państwowego w Płocku. Wystawa czynna będzie do
25 września w dni robocze od 9.00 do 15.00. n (jbn)
Mazowieckie Centrum Rehabilitacji w Warszawie i Wydział
Nauk Medycznych Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego w Warszawie.
Dr Przemysław Guła i prof.
Waldemar Machała rozpoczynając
konferencję podzielili się niezwykłymi spostrzeżeniami z pola walki
w Afganistanie, kiedy zespoły
medyczne działają w warunkach
szczególnych: szpitalach polowych i nierzadko w bezpośrednim
zagrożeniu życia. Podzielili się doświadczeniami w działaniach trauma teamów i w organizacji trauma
roomów. W większości przypadków ranni dotknięci są rozległymi
obrażeniami wielonoarządowymi,
a co za tym idzie znaczną utratą
krwi. O życiu pacjenta decydują
nie minuty lecz sekundy, co podkreślił prof. Waldemar Machała.
Konferencja spotkała się
z uznaniem i zainteresowaniem
blisko dwustuosobowej grupy
słuchaczy. Dyrekcji szpitala i organizatorom konferencji należą się
słowa najwyższego uznania. n
(jbn)
fot. Jacek Kędryna
Od wielu lat społeczność Liceum Ogólnokształcącego
Stowarzyszenia Oświatowców Polskich w Płocku przy ulicy
Kazimierza Wielkiego obchodzi Dzień Patrona Księdza
Poety Jana Twardowskiego. Uroczystości organizowane
są zawsze na początku czerwca, bowiem patron urodził się
1 czerwca 1915 roku.
Wyjątkowy Dzień
Patrona w LO SOP
W tym roku przypadła setna rocznica przyjścia
na świat tego wybitnego, przy tym niezwykle
skromnego człowieka. Z tej okazji koło teatralne
LO SOP przygotowało okolicznościowe przedstawienie: „Trzeba odejść na zawsze, by stale być
blisko”. Przyjaciel szkoły, autor tekstu jej hymnu
i znawca twórczości Jana Twardowskiego, dr
Waldemar Smaszcz zaprezentował multimedialne kalendarium życia poety oraz wygłosił słowo
o patronie. Warto podkreślić, że ksiądz Jan Twardowski jako dziecko spędzał część wakacji w majątku pod Drobinem, co znalazło odzwierciedlenie
w jego twórczości. n
(jbn)
Nasz Płock. Bezpłatny magazyn mieszkańców Płocka i Mazowsza Płockiego. ISSN 1731-5484. Wydawca: Wydawnictwo MAROW – Jan Bolesław Nycek. Redakcja i biu­ro
ogło­szeń: 09-407 Płock, ul. Gie­rzyń­skie­go 17, e-mail: [email protected], www.naszplock.eu. Redaguje zespół. Redaktor naczelny: Jan Bolesław Nycek, członek Towarzystwa
Naukowego Płockiego. Sekretarz redakcji: Jolanta Rutecka (tel. 603 194 335, [email protected]). Grafika: Małgorzata Debich (tel. 602 55 33 39). Druk: Edytor sp. z o.o., Olsztyn,
ul. Tracka 5. Re­dak­cja nie odpowiada za treść ogłoszeń i materiałów promocyjnych oraz za­strze­ga so­bie pra­wo do­ko­ny­wa­nia skró­tów i zmian ty­tu­łów w tekstach niezamówionych.
Społeczeństwo
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
3
Wyrazy uznania dla dr Barbary Konarskiej-Pabiniak
Laur TNP dla gostynianki
W
Medalami „Pro Masovia” wyróżniono wójta gminy Nowy Duninów Mirosława Krysiaka i reprezentanta Polski w piłce ręcznej, zawodnika SPR Orlen Wisła Płock, Adama Wiśniewskiego
fot. Jacek Kędryna
Uznanie dla
samorządowców
Dokończenie ze str. 1
Medalami „Zasłużony dla Powiatu Płockiego” wyróżnieni zostali: Jan Aftański, Mieczysław
Banaszczak, Wojciech Fabisiak,
Klemens Gościniak, Paweł Jakubowski, Kazimiera Janiszewska,
Antoni Kłosiński, Marek Krajewski, Adam Kujawa, Janusz
Wojciech Kuliński, Zbigniew Kazimierz Mikołajczyk, Zdzisław
Przygucki, Stanisław Starzyński, Mirosław Sobczak, Tomasz
Szatkowski, Franciszek Tyrajski,
Jan Brudnicki, Stefan Kotlewski,
Ryszard Kołodziejski, Stanisław
Kwiatkowski, Katarzyna Stawicka,
Barbara Syzdół, Zygmunt Marek
Mokrowiecki.
Część drugą uroczystości
uświetnił występ dzieci i młodzieży z Zespołu Szkół im. Jana
Śniadeckiego w Wyszogrodzie oraz
Gimnazjum im. Bitwy nad Bzurą w
Wyszogrodzie pod kierownictwem
ks. Dariusza Skoczylasa, Marii
Górnickiej oraz Huberta Więckowskiego. n
opr. (jbn)
Towarzystwie Naukowym
Płockim doroczne walne zgromadzenia odbywają się od lat
w kwietniu. Aktualnie TNP skupia 337 członków z całego kraju,
w tym wielu wybitnych naukowców. Tegoroczne zebranie odbyło
się 13 kwietnia. W porządku obrad
oprócz sprawozdania, wytycznych
planu pracy na rok 2015, planu
finansowego i dyskusji, podjęto uchwałę w sprawie nadania
Członkostwa Honorowego prof. dr.
hab. Januszowi Adamowskiemu,
prof. dr hab. Katarzynie Chałasińskiej-Macugow, prof. dr. hab.
Andrzejowi Chodubskiemu, ks.
prof. dr. hab. Michałowi Marianowi
Grzybowskiemu i prof. hab. inż.
Włodzimierzowi Kunikowi.
Miłym akcentem było wręczenie członkom okolicznościowych
dyplomów z okazji okrągłej rocznicy ich wstąpienia do TNP. Dyplomy takie otrzymały w tym roku 33
osoby. Wśród jubilatów znalazła
się również nasza redakcyjna
koleżanka dr Barbara KonarskaPabiniak, która jest członkiem
Towarzystwa Naukowego Płockiego od 1974 roku. Jest to jej
czwarty dyplom przyznany przez
Zarząd TNP. Wcześniej podobny
dyplom z okazji 35-lecia członkostwa w TNP otrzymała w 2010
roku. W 2004 roku uhonorowana
została dyplomem uznania z okazji wydania dwusetnego numeru
kwartalnika „Notatki Płockie”,
którego sekretarzem redakcji była
Prof. Zbigniew Kruszewski wręcza dr Barbarze
Konarskiej-Pabiniak dyplom uznania z okazji
40-lecia członkostwa w TNP
w latach 1985–1998. W specjalnym
adresie skierowanym do Barbary
Konarskiej-Pabiniak prezes TNP
prof. dr hab. Zbigniew Kruszewski
napisał wówczas m.in.:
Ukazał się 200. numer kwartalnika „Notatki Płockie” – czasopisma popularnonaukowego Towarzystwa Naukowego Płockiego. To
wspaniała okazja, by podziękować Pani i tym wszystkim, którzy
są godnymi spadkobiercami jego
założycieli przed 48 laty i przyczynili się do utrwalania pozycji oraz
rozwoju tego tytułu.
Składam Pani gorące podziękowania za prowadzone badania
i jakże cenne publikacje, które
pozwoliły młodzieży, studentom,
regionalistom, miłośnikom Mazowsza poznać zarówno własną,
najbliższą historię i tradycję, jak
i współczesność oraz przypomnieć
zapomnianych, kiedyś znaczących ludzi.
To dzięki Pani pracy z potrzeby serca, „Notatki Płockie” uczyły
miłości i szacunku do regionu,
stały się ważkim dokumentem
życia wielu miast, miasteczek i ludzi, przyczyniły się do powstania
wielu cennych monografii.
Z kolei w 2006 roku wręczono
Barbarze Konarskiej-Pabiniak
dyplom z okazji 50-lecia istnienia „Notatek Płockich” z podziękowaniem „za wkład w rozwój
czasopisma”. Doktor Pabiniak
opublikowała dotychczas na łamach kwartalnika 60 oryginalnych
artykułów, w tym wiele tematycznie związanych z rodzinnym
Gostyninem. Koleżance Barbarze
serdecznie gratulujemy wszystkich honorowych wyróżnień.
Dodajmy, że poza dr Barbarą
Konarską-Pabiniak członkami
TNP zamieszkałymi w Gostyninie
są: mgr Ewa Horodyska-Gizińska,
mgr Ewa Walczak i dr Elżbieta
Szubska-Bieroń.
Prezydent Rzeczypospolitej
Polskiej Bronisław Komorowski
uhonorował dr Barbarę Konarską-Pabiniak za zasługi położone
w dziedzinie badań regionalnych
Krzyżem Kawalerskim Orderu
Odrodzenia Polski. Dekoracja
odbędzie się w końcu czerwca
w Urzędzie Wojewódzkim w Warszawie. n Jan Bolesław Nycek
Szczególnie ważne podczas wakacji
Jesteś widoczny,
jesteś bezpieczny
Program „Bezpieczna droga do szkoły”, którego współinicjatorem był marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik, należy do najcenniejszych inicjatyw społecznych samorządu wojewódzkiego. Po
zakończenia akcji na szczeblu powiatu w Gostyninie poprosiliśmy zastępcę dyrektora płockiego WORD
Agnieszkę Bednarską o ocenę realizacji programu w regionie płockim: Program powstał w 2002 roku we
współpracy Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego na Mazowszu i od tego czasu jest niezmiennie realizowany. Nie sposób ocenić ile dzieci i młodzieży uratowanych zostało dzięki niemu od śmierci lub kalectwa, ale
z pewnością bardzo dużo. WORD-y przeznaczają na tę akcję profilaktyczną znaczne środki. Przede wszystkim
na akcję edukacyjną oraz nagrody, które chronią dzieci i młodzież, np. kaski, kurtki, opaski odblaskowe. Dużym powodzeniem
cieszył się podręcznik „Moje pierwsze prawojazdy – karta rowerowa”. Programem objęliśmy wszystkie szkoły w rejonie naszego
działania i myślę, że dotarliśmy z akcją do dziesiątek tysięcy dzieci i młodzieży – podsumowuje Agnieszka Bednarska.
S
ymulator jazdy jednośladem,
dachowanie i zderzenia, pokazy strażaków, pogadanka z policjantem, to tylko niektóre z licznych atrakcji, jakie czekały 29
maja br. na dzieci podczas akcji
„Jesteś widoczny, jesteś bezpieczny” na terenie Gimnazjum nr 1
w Gostyninie. Organizatorem był
Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego i Starostwo
Powiatowe w Gostyninie.
W spotkaniu promującym
noszenie elementów odblaskowych uczestniczyło blisko trzystu
uczniów szkół podstawowych
i gimnazjalnych z terenu powiatu
gostynińskiego. Każdy z uczniów
otrzymał kask rowerowy i zestaw
elementów odblaskowych. Dzieci
mogły się zapoznać z działaniami
jakie przeprowadzają w codziennej służbie gostynińscy strażacy,
a także spróbować swoich sił na
przygotowanym specjalnym mia-
steczku rowerowym. Ratownicy
medyczni zaprezentowali zasady
udzielania pierwszej pomocy
przedmedycznej, co jest niezwykle istotne dla ratowania zdrowia
i życia ofiar nie tylko wypadków drogowych. Ponadto każdy
z uczestników spotkania mógł
skorzystać z symulatora jazdy
motorowerem, symulatora dachowania czy symulatora zderzeń.
Policjanci omawiali podstawowe
zasady bezpieczeństwa w życiu
codziennym połączone z projekcją
filmu „…tak chcę być bezpieczny”.
Film przedstawiał różne sytuacje
na drodze, nawet te najbardziej
zaskakujące. Przestrzegał przed
kontaktami z osobami obcymi
i zwierzętami pozostawionymi
bez opieki, w tym także dzikimi.
Wskazywał na niebezpieczeństwo
zabawy z fajerwerkami, no i oczywiście ostrzegał przed używaniem
narkotyków i dopalczy.
Podczas spotkania komendant
powiatowy policji w Gostyninie
otrzymał urządzenie Alcoblow
do badania stanu trzeźwości,
natomiast uczniowie Gostynińskiego Centrum Edukacji dostali
upominki za zajęcie III miejsca
w finale wojewódzkim Ogólnopolskiego Młodzieżowego Turnieju
Motoryzacyjnego.
Cała akcja wpisała się w program „Bezpieczna droga do szkoły”
prowadzony przez samorząd województwa mazowieckiego oraz program profilaktyczny „B&N – B jak
bezpieczny i N jak niechroniony”
promowany przez gostynińskich
policjantów. Cel akcji jest zawsze
jeden – poprawa bezpieczeństwa
dzieci dojeżdżających do szkół na
rowerach oraz poruszających się
pieszo po drogach publicznych. n
Marszałek Mazowsza Adam Struzik z laureatami konkursu „Bezpieczna droga do szkoły”
Prawdziwy popis sprawności i odwagi podczas pokazu akcji ratunkowej dali strażacy
st. sierż. Dorota Słomkowska
KPP w Gostyninie
Uczestnicy akcji z uwagą obejrzeli film „…tak, chcę być bezpieczny”
4
Muzyka
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Rozmowa z Dariuszem Malejonkiem – dyrektorem artystycznym Festiwalu Reggaeland 2015
Jubileuszowe nowości
płockiego Reggaelandu
Kiedy okazało się, że zostałeś nowym dyrektorem artystycznym, wiele osób nie ukrywało swojego zdziwienia.
Pół żartem pół serio mógłbym, powiedzieć, że sam chyba
znalazłem się w tym gronie.
Bywałem w Płocku jako artysta
występujący na Reggaelandzie,
współpracowałem przy organizacji paneli dyskusyjnych, ale
propozycja objęcia tak odpowiedzialnego stanowiska była dla
mnie niemal jak grom z jasnego
nieba.
Szybko jednak zabrałeś się do pracy i na jej efekty nie trzeba było długo czekać. Lista ujawnionych do tej
pory wykonawców, którzy w lipcu
pojawią się na płockiej plaży musi
robić wrażenie.
Zdecydowanie numerem
jeden wśród artystów tego rocznej edycji Reggaelandu to
Jah Cure. To genialny jamajski
artysta, który przez kilka lat
oglądał świat z nieco innej perspektywy. Trafił do więzienia
absolutnie niesłusznie. Sie dząc za kratkami, nagrał sześć
doskonałych albumów, które
cieszyły się wielkim uznaniem
krytyków i słuchaczy. Potwierdzeniem tego jest niesłabnąca
popularność tego artysty, który
od wyjścia na wolność zapraszany jest na niezliczoną ilość
koncertów. Fakt, że udało nam
się artystę tej klasy zaprosić na
nasz festiwal, to dla nas powód
do dumy. Jah Cure to muzyk
prezentujący reggae bardzo
zaangażowane społecznie. Jeżeli kogoś interesuje bardziej
taneczna muzyka, polecam mu
włoski duet Melow Mood.
Po raz pierwszy na Reggaelandzie gościć będziemy muzyków z Japonii.
Tak, przyjedzie do nas Tokyo Ska Paradise Orchestra.
To formacja, która w swoim
kraju cieszy się niesamowitym
wręcz powodzeniem. Zapraszana jest też na festiwale reggae
organizowane nie tylko w kra-
ju rodzinnym. Na pewno ich
występ można uznać za swego
rodzaju sensację, chociaż jeśli
uda się wszystko załatwić, za rok
powinno być jeszcze ciekawiej.
Staramy się bowiem o sprowadzenie reggae’owej kapeli z Chin,
która śpiewa w swoim ojczystym
języku.
W Płocku nie może zabraknąć również polskich wykonawców.
Faktycznie, będziemy gościli
całą krajową czołówkę muzyki
reggae. Artystą uwielbianym
przez młode pokolenie jest Kamil Bednarek, za którym szaleją
nie tylko miłośnicy reggae. Bardzo ciekawy jest przedstawiciel
młodego pokolenia Damian
Syjonfam. Stale powiększające
się grono fanów ma również
Mesajah. Osobiście jednak najbardziej cieszę się, że w Płocku
wystąpi Grubson. W polskiej
muzyce reggae to obecnie zdecydowanie najlepszy artysta
koncertowy, potrafiący wręcz
genialnie nawiązywać kontakt
z publicznością. Kto pojawi się
na jego koncercie, na pewno nie
będzie żałował.
Wśród polskich artystów nie można pominąć grupy Daab. To prawdziwa legenda reggae w naszym kraju. Jedna z pierwszych formacji, która zaczęła grać nad Wisłą muzykę rodem z Jamajki.
Faktycznie, wcześniej niż
Daab muzyką reggae zajmowała
się jedynie grupa Izrael. Fascynujące jest dla mnie to, że Daab
od tak wielu lat utrzymuje się na
fali, chociaż swoją popularność
opiera praktycznie na dwóch
pierwszych płytach.
Dziewięć dotychczasowych edycji
Reggaelandu trwało po dwa dni. Tym
razem czeka nas trzydniowa impreza. W piątek, 10 lipca po raz pierwszy odbędzie się konkurs Reggaeland – Debiuty.
Jestem niezwykle mocno
podekscytowany tym faktem.
Mamy w naszym kraju spore
grono młodych wykonawców
muzyki reggae, którzy z różnych
powodów nie pokazują się w telewizyjnych programach typu
talent-show. Nasz konkurs może
być więc dla nich jedyną okazją,
aby zaprezentować swoje umiejętności przed profesjonalnym
jury. Nagrody dla najlepszych są
niezwykle atrakcyjne. Z jednej
strony to kontrakt na nagranie
płyty. Z drugiej – możliwość
występu na Ostróda Reggae Festivalu 2015 oraz Reggaelandzie
2016. Jest więc o co walczyć.
Tym bardziej, że przewidujemy
również nagrody pozaregulaminowe.
W 2014 roku miałem przyjemność prowadzić panel, w którym
uczestniczył między innymi Sławomir Gołaszewski, dziennikarz
radiowy, jeden z najbardziej
znanych propagatorów muzyki
reggae w naszym kraju. Obok
niego była również pani ambasador Jamajki w Polsce. Byłem
na tej wyspie osobiście, więc
mogłem do jej wypowiedzi również dorzucić swoje trzy grosze.
Trzecim z gości był Piotr Pawłowski, założyciel i prezes Stowarzyszenia Integracja, które
wspiera osoby niepełnosprawne.
Niezwykle istotnym przekazem
naszego panelu było pokazanie
jego słuchaczom, że nie powinno się izolować innych tylko ze
względu na ich pochodzenie
społeczne, choroby czy inne tego
typu problemy.
Podczas poprzednich edycji Reggaelandu wielokrotnie na plaży
nad Wisłą widywaliśmy małe dzieci.
Ale również osoby poruszające się
na wózkach inwalidzkich, dla których przygotowane było specjalne miejsce.
Nie inaczej będzie również
w tym roku. Zapraszamy na
naszą imprezę całe rodziny.
O dzieci dbać będą specjalnie
Cudze chwalicie…
łumy widzów na organizowanych przez Płocką Orkiestrę
Symfoniczną koncertach Grzegorza Turnaua, Doroty Miśkiewicz,
Anny Dereszowskiej i niewielkie
grono widzów podczas wydarzeń
z cyklu Szalom na Kwiatka. To
dość smutny obraz muzycznej rzeczywistości naszego miasta.
Nikt nie ma, oczywiście, pretensji do dyrektora Adama Mieczykowskiego o zapraszanie do
Płocka gwiazd szeroko pojętej
kultury popularnej. Niezwykle
ciężko jest muzykom klasycznym
zapełnić do ostatniego miejsca
salę koncertową Płockiej Szkoły
Muzycznej. Taka sztuka udaje
się jedynie największym gwiazdom pokroju Nigela Kennedyego,
wszystkich chętnych. Będzie to pojazd niskopodłogowy, przystosowany do przewozu osób poruszających
się na wózkach inwalidzkich. Liczę
więc na to, że nasza impreza w dalszym ciągu postrzegana będzie jako
otwarta dla każdego i pozbawiona
barier. n
Rozmawiał
Tomasz Paszkiewicz
Reggaeland to nie tylko muzyka,
ale również imprezy towarzyszące,
wśród których jedną z najważniejszych są panele dyskusyjne.
Kącik muzyczny Tomasza Paszkiewicza
T
przygotowani animatorzy, potrafiący
doskonale nawiązywać kontakt z
najmłodszymi. Osoby, które mają
problemy z samodzielnym poruszaniem się, będą mogły dostać się
na nadwiślańską plażę dzięki Reggaebusowi. Autobus Komunikacji
Miejskiej w barwach Reggaelandu
kursował będzie z centrum miasta
na nadwiślańską plażę, dowożąc
Adama Makowicza czy Leszka
Możdżera. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że obaj ci
artyści poruszają się właściwie
na pograniczu muzyki klasycznej
i popularnej, robiąc to z wrodzonym sobie wdziękiem. Niestety,
artystów tej klasy nie jest wielu.
W dodatku honoraria niektórych
są tak wysokie, że bardzo poważnie nadszarpnęłyby budżet POS.
Aby zapełnić salę koncertową PSM do ostatniego miejsca,
dyrektor Adam Mieczykowski
zaprasza więc Hannę Stach, Jarosława Wista, Annę Dereszowską,
Grzegorza Turnaua, De Mono…
Nota bene Andrzej Krzywy i jego
grupa zagrali genialny koncert
symfoniczny, udowadniając, że
kapela pop-rockowa potrafi skryć „Szalom na Kwiatka” organizosię w cieniu orkiestry, z którą wanych przez Muzeum Żydów
występuje. Nie jest to wcale łatwe Mazowieckich. Cykl ten zainaui nie każdemu się udaje. Dotyczy gurowany został przez Kwartet.pl,
to zresztą również solistów, którzy w skład którego wchodzą muzycy
pojawiali się w Płocku. Nie chcę Płockiej Orkiestry Symfonicznej:
personalnie wymieniać artystów, grający na skrzypcach Paweł
którym występy z Płocką Orkie- Majewski i Ewelina Karna, altostrą Symfoniczną – delikatnie wiolista Tomasz Zychla i wiolonrzecz ujmując – nie do końca czelistka Zofia Zychla. Wsparła
się udały. Nie do końca jednak ich klarnecistka POS-u Zuzanna
rozumiem zachwyty niektórych
Niedzielak. W MŻM swoje umiemelomanów, którzy potrafią rozjętności prezentował również
pływać się w pochwałach nad
kwartet smyczkowy POS w skłakażdą „gwiazdą”.
dzie: Dariusz Smolarski (pierwNie każdy miłośnik muzyki
musi zachwycać się muzyką kla- sze skrzypce), Piotr Markowski
syczną, a tym bardziej muzyką (drugie skrzypce), Piotr Kelm
współczesną. Trudno się więc (lub Marcin Sumliński – altówka)
dziwić, że wiele osób – nawet i Marek Karwowski (wiolonczela).
posiadających stałe karnety – Ostatnimi artystami, którzy wydecyduje się przede wszystkim na stąpili w MŻM, byli akordeonista
podziwianie (wymienionych już Piotr Kopietz, pianistka Gabriela
powyżej) artystów zajmujących Machowska-Kopietz oraz klarsię nieco lżejszymi gatunkami. necistka Anna Gut, związana
Tym właśnie osobom chciałbym na co dzień z Płocką Orkiestrą
gorąco polecić cykl koncertów Symfoniczną.
Każdy koncert cyklu „Szalom
na Kwiatka” to niezwykłe muzyczne doznanie i okazja do obcowania z muzyką na najwyższym
poziomie. Tym bardziej żałować
należy, że tak wąskie jest grono
stałych słuchaczy koncertów
w Małej Bożnicy, podczas których
prezentowane są różne gatunki
muzyki. Nie tylko klasyczna, ale
również popularna. Elementem,
który łączy wszystkich kompozytorów, jest ich żydowskie pochodzenie. W większości przypadków
trudno byłoby się doszukiwać
w tej muzyce korzeni jej twórców. Można za to delektować się
twórczością najlepszych kompozytorów z rozmaitych zakątków
świata. I co nie bez znaczenia –
wykonywaną przez doskonałych
muzyków związanych z POS. Warto więc przynajmniej raz wstąpić
do Muzeum Żydów Mazowieckich,
by przekonać się, że cykl „Szalom
na Kwiatka” jest godny uwagi. n
Tomasz Paszkiewicz
Spółdzielczość
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
5
Kontrowersje interpretacyjne wokół ustawy śmieciowej
Spółdzielczo-samorządowy pat
W zgodnej opinii władz Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej sprawa
gospodarki odpadami najlepiej w tej spółdzielni przedstawiała się do 2013
roku, czyli do chwili wejścia w życie słynnej już ustawy śmieciowej. Być może
dlatego, że Mazowiecka Spółdzielnia Mieszkaniowa posiadała utworzony
znacznie wcześniej własny podmiot gospodarczy spółkę Eko-Maz, w której
ma stuprocentowy udział.
S
półka Eko-Maz świadczyła
wówczas usługi w głównej
mierze na rzecz swego właściciela,
ale również obsługiwała innych
klientów zarówno uspołecznionych, jak indywidualnych oraz
podmioty gospodarcze. Firma
rozwijała się, prowadząc także
selektywną zbiórkę odpadów,
również uciążliwych, chociażby
poprzemysłowych. W tym celu
wybudowała nawet w różnych
punktach miasta sieć specjalnych
pawilonów osiedlowych.
Mieszkańcy byli zadowoleni,
ponieważ, obok zwykłego harmonogramu odbioru odpadów dla
wszystkich obsługiwanych przez
Eko-Maz budynków, w praktyce
stosowano także opróżnianie
pojemników i altan w miarę istniejących potrzeb, czyli częściej. To
wszystko stawiało MSM w dobrej
sytuacji, jeśli chodzi o odbiór śmieci, których produkcja nieustannie
rośnie. Ponadto ceny usługi nie
były zbyt wygórowane, raczej
preferencyjne, gdyż własna firma
nastawiona była przede wszystkim na sprawne wykonywanie
działalności statutowej, nie zaś
wypracowywanie dużych zysków.
Wiceprezes zarządu Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej
Jolanta Bielińska wspomina tamten okres jako oparty na prostych
i przejrzystych zasadach. – Sprawą
wywozu odpadów z osiedli – podkreśla pani wiceprezes – zajmował
się zarządca nieruchomości, który
podpisywał stosowne umowy.
Obowiązywała zasada naliczania
opłat od powierzchni zajmowanego lokalu, być może nie do końca
sprawiedliwa, ale jasna. Firma
wywozowa wystawiała fakturę
usługową, my ją realizowaliśmy.
Całość funkcjonowała bez zarzutu
– podkreśla Jolanta Bielińska.
Wszystko się zmieniło po wejściu w życie ustawy o utrzymaniu
czystości i porządku w gminach,
co nastąpiło z dniem 1 lipca 2013
roku. Regulacja ta wynikała z konieczności dostosowania prawa
polskiego do potrzeb i standardów
Unii Europejskiej, czyli w założeniu był słuszna, a nawet konieczna. Jak się okazało, co jest częstą
praktyką naszego parlamentu,
ustawa już w momencie jej przy-
jęcia była obarczona licznymi
niedoskonałościami. W rezultacie
wymagała rychłej nowelizacji.
Ustawa z 2013 roku dawała w warunkach polskich alternatywne
możliwości odbierania odpadów:
selekcjonowanych, czyli segregowanych, oraz zmieszanych. Gminy
miały obowiązek opracowania
własnych zasad odbioru odpadów
oraz ustalania wysokości stawek.
W ślad za tym ogłoszono przetargi,
co spowodowało, także w realiach
Płocka, nowy podział stref działania przedsiębiorstw zajmujących
się wywozem śmieci. Po początkowych perturbacjach nowy system
zaczął funkcjonować.
Jak powszechnie wiadomo,
usuwanie, składowanie i dalsze
wykorzystywanie przemysłowe
odpadów to nowa, ciągle rozwijająca się gałąź gospodarki. Jej
znaczenie rośnie wraz z postępującym recyklingiem, a także większą
produkcją odpadów, zwłaszcza
w gospodarstwach domowych i rosnącą świadomością ekologiczną
społeczeństwa. Za tym wszystkim
podążają pieniądze i to coraz większe, a także konkurencja.
Jedną z istotniejszych kwestii
realizacji ustawy śmieciowej jest
pobór opłat, a właściwie mechanizm tego poboru. Według wspomnianej ustawy w Płocku przyjęto
zasadę, że wysokość stawki za odpady naliczana jest od liczby osób
mieszkających w lokalu z uwzględnieniem deklaracji czy wyrzucane
odpady są segregowane. Opłaty za
śmieci segregowane wyniosły 11 zł
od osoby miesięcznie, natomiast
za zmieszane 16 zł.
Dotychczas obowiązywała zasada, że za nieruchomości lokalowe stanowiące odrębną własność
opłaty wnoszone były bezpośrednio do gminy na podstawie deklaracji. Rzecz wyglądała klarownie:
popularny podatek śmieciowy
wpłacany był wprost do kasy miejskiej. W przypadku największych
spółdzielni mieszkaniowych Płocka, czyli Mazowieckiej i Płockiej,
było to odpowiednio około 2,5 tys.
i 4,5 tys. właścicieli mieszkań.
Tymczasem jesienią ubiegłego
roku do rzeczonej ustawy wprowadzono pozornie tylko niewielkie
poprawki. Otóż znalazł się w niej
zapis, że w budynkach wielolokalowych, czyli mówiąc językiem
ludzkim, w blokach, deklaracje
oraz przyjmowanie opłat za wywóz śmieci ma przejąć zarządca
nieruchomości, a następnie przekazać je gminie. Dla gmin to sytuacja bardzo wygodna. Nie muszą
przyjmować tysięcy deklaracji,
zajmować się zbieraniem podatku,
a także wchodzić na drogę sądową
w przypadku, gdy właściciel uchyla
się od tego obowiązku.
I tu jest pies pogrzebany,
ponieważ wokół interpretacji
poprawki do ustawy rodzą się
kontrowersje. Gmina uważa, że
zbieraniem podatku powinna
zająć się spółdzielnia, tymczasem
spółdzielnie, w Płocku chodzi
o dwie największe uważają, że nie
mają do tego prawa, ponieważ
w tym konkretnym przypadku
nie stanowią strony upoważnionej
do zawierania przedmiotowych
umów jako, że miasto pobiera
od właścicieli podatek gruntowy.
na które powołuje się płocki ratusz – kontynuuje Włodarski – są
niejasne, niejednoznaczne i po
głębszej analizie zmian w ustawie
można je interpretować całkowicie odwrotnie niż to robi urząd.
Obawa Łukasza Włodarskiego,
podobnie jak Jana Rączkowskiego, prezesa Płockiej Spółdzielni
Mieszkaniowej, wynika z troski
o postępowanie zgodnie z prawem. Tymczasem w tej kwestii
nie ma jasności. W dniu 29 kwietnia 2015 roku w imieniu zarządu
Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej Jolanta Bielińska i Janusz Pawłowski skierowali pismo
do zastępcy prezydenta miasta
Płocka do spraw komunalnych
Dariusza Ciarkowskiego. Pismo
zawierało wszystkie wątpliwości
wynikające z konsekwencji stosowania znowelizowanej ustawy oraz
własną, logiczną jej interpretację.
Po dwóch tygodniach nadeszła
lakoniczna odpowiedź: „zgodnie
z opinią prawną radcy prawnego
W tym miejscu obok problemu
prawnego pojawia się także problem organizacyjny i finansowy.
Spółdzielnie w wielu przypadkach
nie mają wiedzy, dotyczącej lokali z
wyodrębnioną własnością, również
dlatego, że kancelarie notarialne
nie mają obowiązku przesyłania
im takich informacji. Kompletną
bazą danych dysponuje jedynie
urząd miasta.
Jak powiedział prawnik Łukasz Włodarski, kierownik działu
windykacji Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej „Gazecie
Wyborczej”: – My nie mamy nawet
instrumentów prawnych, żeby
uzyskać dane o pełnych wykupach nieruchomości. Te przepisy,
Urzędu Miasta Płocka przepisy
zmienionej ustawy (…) z dnia
28 listopada 2014 roku w sposób
jednoznaczny wskazują podmiot
zobowiązany do składania deklaracji zbiorczych w przypadku budynków wielolokalowych”. Pismo
kończy zdanie potwierdzające
wcześniejsze stanowisko ratusza, czyli MSM powinna złożyć
deklaracje zbiorcze na wszystkie
administrowane lokale.
W kilka dni później zarząd
Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej odpowiedział na stanowisko ratusza. Wyrażono zdziwienie, że radca prawny urzędu nie
ustosunkował się do argumentów
merytorycznych spółdzielni, pod-
kreślając, że stanowisko ratusza
nie służy wypracowaniu mechanizmów sprawnego funkcjonowania
systemu realizacji znowelizowanej
ustawy. Jednocześnie zarząd spółdzielni zgłosił gotowość przyjęcia
na siebie obowiązku pobierania
i przekazywania do gminy opłat
za gospodarowanie odpadami
komunalnymi za wszystkie lokale
występujące w zasobach na zasadach inkasenta. W deklaracji tej
zarząd uwzględnia także lokale
stanowiące odrębną własność,
pod warunkiem przekazania spółdzielni przez Urząd Miasta Płocka
aktualnej bazy danych takich
lokali, ze wskazaniem liczby osób
w nich aktualnie zamieszkujących
i stawek opłat.
Wprawdzie do dnia 12 czerwca
2015 roku do sekretariatu Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie wpłynęła odpowiedź na
drugie pismo zarządu, ale doszło
do spotkania zainteresowanych
stron. Urząd Miasta Płocka reprezentowała dyrektor Wydziału
Kształtowania Środowiska Maja
Syska-Żelechowska oraz Donata
Giuliani, szefowa oddziału gospodarowania odpadami. Niestety,
zadowalającego konsensusu nie
osiągnięto. Czas jednak galopuje,
ponieważ terminem granicznym
jest 1 lipca br. Dłużej na sytuację
patową obie strony nie mogą sobie
pozwolić.
Dobrą wolę, jak wyżej podkreślono, wykazał zarząd Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej,
wchodząc w rolę inkasentów.
Jolanta Bielińska nadzorująca
sprawy finansowe spółdzielni
podkreśla, że zawsze należy postępować zgodnie z obowiązującym
prawem, zaś wszystkie niejasności
wyjaśniać w gremiach kompetentnych: – Nie możemy brać na siebie
zobowiązań właścicieli lokali wyodrębnionych, a przez to działać
na szkodę innych. Odprowadzać
możemy do kasy miejskiej tylko
te środki finansowe, które wniosą
nam właściciele, a nie jedynie
zadeklarują. Nie mamy żadnych
instrumentów prawnych do windykacji zadłużeń z tego tytuły
i zresztą nie chcemy tego robić,
ponieważ, jak kilkakrotnie podkreślałam, interpretacja prawna
w tej mierze nie jest jednoznaczna
– kończy Jolanta Bielińska.
Pozostaje mieć nadzieję, że
zarząd MSM oraz odpowiednie
agendy płockie magistratu znajdą
wyjście z impasu. n
Jan Bolesław Nycek
Płocczanin Kamil Syprzak w Barcelonie
Kamil Syprzak jest drugim płocczaninem, który trafił do FC
Barcelona, ale pierwszym, który
będzie grał w Dumie Katalonii.
Z
bigniew Pawłowski był
w Barcy na stażu trenerskim, chociaż bardziej znany
jest dzięki swoim publikacjom na temat słynnego
katalońskiego klubu. „Sypa”
tymczasem jako pierwszy
zawodnik w historii PGNiG
Superlidze trafił do najlepszego klubu w historii europejskiej piłki ręcznej.
FC Barcelona sezonie
2014/2015 wywalczyła aż
siedem trofeów. Najważniejszym z nich był puchar
za wygranie Ligi Mistrzów.
Jeżeli w tej sytuacji trener
Javier Pasqual zdecydował
się ściągnąć wychowanka
Wisły Płock do swojego zespołu, należy traktować to
jako wielkie wyróżnienie. Nie
tylko dla samego Kamila, ale
również dla Wisły Płock i jej
sztabu szkoleniowego, z Manolo Cadenasem na czele.
Nie da się ukryć, że
Kamil Syprzak największy
progres zanotował, odkąd
w płockim klubie pojawił się
hiszpański „Magic”. To dzię-
ki niemu liczący 206 centymetrów zawodnik stał się w
wieku 24 lat jednym z najlepszych kołowych świata.
Doskonale radził sobie w
Lidze Mistrzów. Dwa razy
trafił do siódemki kolejki,
a po meczu z FC Barcelona
rozgrywanym w Orlen Arenie wybrany został graczem
kolejki. W pełni zasłużył na
to wyróżnienie. Był jednym
z najlepszych zawodników
na boisku, usuwając w cień
samego Nikolę Karabaticia.
Płocczanin był jednym
z kluczowych graczy re prezentacji Polski, która
w styczniu 2015 roku sięgnęła po brązowy medal Mistrzostw Świata. Największy
popis swoich umiejętności
dał w meczu z Hiszpanią,
który decydował o trzecim
miejscu. W dużej mierze to
właśnie „Sypie” biało-czerwoni zawdzięczają wygranie
dogrywki.
Kontrakt Kamila Syprzaka z FC Barcelona ma
obowiązywać cztery lata.
Można spodziewać się, że
nie będzie to dla niego czas
stracony. n
Tomasz Paszkiewicz
6
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Ludzie
Izabella Galicka
Jan B. Nycek:
Półka regionalisty
Rodzinna pamiątka
W
moim domu rodzinnym od
kiedy pamiętam znajdował się
przedmiot, który wśród licznych
pozostałości po dawnych czasach
otaczany był szczególnym kultem.
Był to przedmiot tajemniczy i pociągający, który zawsze leżał w gabinecie mego ojca, doktora Karola
Mikulskiego na biurku, a którego
nie wolno mi było dotykać, więc
tym bardziej mnie fascynował.
Szczęśliwie przetrwał zawieruchę
wojenną oraz trudne czasy powojenne i dzisiaj zdobi ścianę mojego
pokoju. A jest to miecz, ale bardzo
szczególny. Jego wyjątkowość polega na tym, że jedynie ma formę
miecza, w dodatku prosto uciętego w trzech czwartych długości,
a wykonany jest w drewnie. Cały
pokryty jest płaskorzeźbionymi
scenkami ułożonymi w stosunku
do osi przedmiotu skośnie na
płazach głowni, a równolegle na
trzonie rękojeści, oddzielonymi od
siebie listewkami i uskokami. Na
jelcu i trzonie rękojeści występują
ponadto ornamenty i nieczytelne
wyobrażenia. Jest znacznie mniejszy od najmniejszego prawdziwego miecza obronnego zazwyczaj
obosiecznego. Można to sobie
uzmysłowić, poznając jego wymiary. Wynoszą one: długość 44
cm(pamiętajmy jednak, że jest on
„ucięty”), szerokość jelca 16,5 cm,
szerokości głowicy i trzonu rękojeści 8 i 5 cm, a grubość głowni 2 cm.
Jest to zatem rzeźba w drewnie
wyobrażająca miecz.
Skąd się wziął
w naszym domu?
Jego dzieje przekazywane
przez pokolenia są następujące:
mój dziadek Antoni Mikulski
ukończył medycynę na Uniwersytecie Kijowskim w 1900 roku ze
specjalizacją psychiatrii. Po dwóch
latach stażu i praktyki w Kijowie
otrzymał pierwszą propozycję
pracy w szpitalu psychiatrycznym
w Jekaterynosławiu, przerwanej
wojną rosyjsko-japońską w latach 1904–1905, w której musiał
uczestniczyć jako lekarz, wysłany
do Mandżurii w 1905 roku. W 1906
roku wyjechał na roczną praktykę
do Monachium w klinice sławnego
psychiatry prof. Emila Kraepelina
jako jego asystent. Po powrocie
w 1907 roku dostał propozycję
pracy w zaborze austriackim,
w szpitalu w Kulparkowie tuż pod
Lwowem. Był już doświadczonym
psychiatrą, jednak zaskoczył go
pierwszy kontakt z pewnym pacjentem cierpiącym na schizofrenię i urojenia prześladowcze. Chory
ten rzucił się znienacka i z agresją
na niego, uderzając go silnie w głowę. Ubezwłasnowolniony przez
pielęgniarzy uspokoił się wkrótce
i w następnych tygodniach nawiązał z dziadkiem bardzo dobry
kontakt, który trwał przez kolejne
lata pracy w Kulparkowie.
Powierzył dziadkowi
swoją tajemnicę
Pokazał mu drewniany miecz,
który rzeźbił skrycie… paznokciem kciuka, wyhodowanym, zrogowaciałym i działającym jak dłuto. Pacjentom nie wolno bowiem
było posiadać ani używać ostrych
przedmiotów i narzędzi. Opowiedział też dziadkowi, że idea ucięcia
miecza jest zamierzona, bo jego
dalsza część wraz ze sztychem i
czubkiem „już tkwi w ciele”. Tuż
ponad odcięciem miecza chory
wydłubał romboidalną wnęczkę
w której umieścił „relikwie”, czyli
skrawki własnych paznokci i kępkę włosów, zamykając je czerwonym szkiełkiem. Miecz, a właściwie
analiza jego formy i ikonografii
poszczególnych scenek niewątpliwie była pomocna w relacjach
lekarz – pacjent, zwłaszcza przy
terapii psychoanalitycznej. W 1913
roku dziadek otrzymał propozycję
objęcia stanowiska dyrektora
szpitala w Kochanówce pod Łodzią, a gdy żegnał się z pacjentami
w Kulparkowie, dawny agresor
wanie zawartości ikonograficznej
wyobrażeń zawartych w obiekcie
jest bardziej zadaniem dla psychoanalityka, niż dla historyka sztuki.
Już sama symbolika miecza jest
wieloznaczna. W średniowieczu był
on symbolem stanu rycerskiego,
oznaką władzy i sprawiedliwości,
używany był przy ceremoniach
koronacji i pasowania na rycerza,
przysięgano wierność na miecz.
Istniały też miecze katowskie, ale
one były narzędziem, a nie bronią.
Miecz rycerski łamano w trakcie
pogrzebu ostatniego potomka
męskiego. Nasz miecz nie jest
Ogończyk, lub przybierające formy
falliczne. Panuje znamienny horror
vacui, wykorzystany jest każdy
kawałek płaszczyzny. Po drugiej
stronie głowni zaczyna się niemal
idyllicznie. Poniżej jelca widać
okno z lampą na parapecie, parę
butów z cholewkami, pokój widziany z góry, z łóżkiem na którym
leży poduszka, ale już pod łóżko
wślizguje się obsesyjna strzałka
i zaraz zaczyna się śmiertelne widowisko. Główki i ciałka martwych
dzieci, kościotrupki, czaszka ze
skrzyżowanymi piszczelami, fragmenty ciał ludzkich: serca, ręce
Maciej Górzyński, urodzony w 1937 roku
w Józefowie pod Warsz awą , to c złowiek
o niespożytej energii,
prawdziwy kronikarz
losów ludzi związanych
z płocką petrochemią,
dziś noszącą dumne miano PKN Orlen.
W Płocku pracował w latach 1962–1973,
czyli najbardziej gorącym okresie. Równolegle z oddawaniem kolejnych instalacji
rosło miasto i wzrastała liczba nowych
płocczan. Uczestniczył w budowie i rozbudowie kolejowego kompleksu ekspedycyjnego w MZRiP, z jego inicjatywy
MZRiP przekazały miastu Płock budynek
zakładowego domu kultury, w którym
powstał Teatr Dramatyczny, doprowadził
do oddania Domu Technika w Płocku. Później swoje losy związał z Warszawą, gdzie
mieszka do dziś. Prezentowane niżej pozycje ukazały się wprawdzie kilka lat temu,
ale ze względu na ich wartość poznawczą
i kronikarską winny znaleźć się na półce
nie tylko płockich regionalistów.
Moje życie
z petrochemią w tle
A
fot. Erazm Ciołek
ofiarował mu ów drewniany miecz
w geście ekspiacyjnym. Odtąd
artefakt ten zawsze otoczony był
swoistym kultem najpierw przez
dziadka, a po jego śmierci w 1925
roku przez mego ojca. Niestety,
w wieku czterech lat dobrałam
się do fascynującego mnie czerwonego szkiełka, przykrywającego „relikwie”, mozolnie wszystko
wydłubałam i gdzieś zapodziałam.
być może pozbawiając miecz magicznego znaczenia.
Wielu moich znajomych historyków sztuki, a także etnografów,
widząc miecz, a nawet przyglądając się bliżej scenom wyrzeźbionym
na nim oceniało go jako sztukę Dalekiego Wschodu, Indii, Meksyku,
albo Ameryki Południowej, uchylając się od datowania. Dopiero
przyjrzenie się „ostrzom” głowni
i bokowi jelca przynosi rozwiązanie
co do proweniencji i wieku. Na jednym „ostrzu” wyraźnie widoczny
jest niemiecki ryty napis: seit 1885
im Irren Anstalt In Kulparkow (od
1885 w szpitalu psychiatrycznym
w Kulparkowie). Napis na drugim
„ostrzu” jest bardzo niewyraźny,
można co najwyżej rozpoznać
poszczególne litery i cyfry, nie
układające się w żaden logiczny
ciąg. W miarę czytelne jest umieszczone na samym końcu nazwisko
GOZLINSKI. Czyżby było sygnaturą autora? Jego polskie brzmienie w zestawieniu z niemieckim
napisem nie dziwi, w tym czasie
Kulparków tuż pod Lwowem znajdował się w zaborze austriackim.
Na bocznej ściance jelca wyryte
zostało: in 1913. Ale czego dotyczy
ta data? Ostatecznego ukończenia
pracy nad mieczem? Ofiarowania
go dziadkowi lub pożegnania i wyjazdu? Przed słowem „in” widnieje
krzyżyk. Taki jakim oznacza się
umarłych. Może w symbolice schizofrenicznego twórcy pożegnanie
ze swoim lekarzem równorzędne
było ze śmiercią? Tak samo nie
można rozstrzygnąć, czy data
1885 oznacza rozpoczęcie prac
nad mieczem, czy też odnosi się
do początku pobytu pacjenta
w kulparkowskim szpitalu. Z tymi
pytaniami pozostaniemy bez odpowiedzi, natomiast rozszyfro-
przełamany, jest świadomie ucięty.
Płaszczyzna ucięcia jest starannie
wyszlifowana.
To miecz tkwiący
w ciele wroga
Każdy miecz składa się z dwóch
zasadniczych części, tj. rękojeści
i głowni. W skład rękojeści wchodzi
wieńcząca broń głowica oraz jelec,
czyli poprzeczny element poniżej
głowicy, połączony z nią trzonem.
Głownia ma z dwóch stron płazy
i ostrza, a dołem zakończona jest
sztychem i czubkiem. Głowica
naszego miecza ukształtowana
jest w formie głowy smoka, ukazanej profilem, równolegle do
jelca. W pysku lekko rozchylonym
jakby sardonicznym uśmiechem
tkwią zęby i dwa wystające kły.
Zaznaczone są podłużne oczy
i nozdrza. Z tyłu pyska w przedłużeniu trzonu widoczna jest twarz
z wielkim uchem, z ukazaną poniżej jedną piersią i zgiętą w łokciu
prawą ręką. W dłoni tkwi pióro
zapisujące coś na kartce. Trzon
w połowie podłużnie pokryty łuską,
w drugiej połowie podzielony jest
na scenki w których głównym motywem są strzałki krzyże, swastyki,
prostokąty i kwadraty ale jawi się
też postać ludzka, a także profil
człowieka, wąchającego trzymany
w dłoni kwiat. Jelec pokryty jest
ornamentami i znakami, ale podobnie jak na trzonie występują
tu symbole falliczne (do których
należy również strzałka) i waginalne. Wyobraźnia chorego artysty znalazła pełne ujście na obu
płazach głowni w skośnych, wydzielonych płycinkach. Po jednej
stronie tuż pod jelcem usadowiła
się wielkooka sowa, spoglądająca
z góry na całe to pandemonium.
Widzimy kobiety w ciąży z płodami
w otwartym brzuchu, powtarzające się maski i twarze o różnych
stopniach ekspresji – spokojne,
o zamkniętych oczach i wrzeszczące o otwartych szeroko ustach. Są
tu głowy końskie ujęte z różnych
pozycji: wywalająca język, który
liże trójpalczastą dłoń, coś pożerająca, o szeroko rozwartym pysku
czy ukazująca zęby. Dziwne kwiaty
wyrastają z wazy, przewijają się
strzałki, przypominające herb
– osobno. Maska – twarz w szyderczym grymasie, z wywalonym
językiem. Ukazana profilem głowa
człowieka z wielką dłonią w której
trzyma szczypce, coś wyciągające.
W ostatniej scence u dołu znów
maska, ale z kneblem w ustach
i dwustronną strzałką poniżej.
A na samym dole z lewej ukazane osobno tylko oczy i wielkie
usta z rozetą w środku (a może
to oko?). Po prawej stronie już
wyłącznie defragmentaryzacja
ciał i rzeczy. Motyw przewodni
twórczości autora naszego artefaktu jest wyrazisty: seks i śmierć,
a także metaforyczne maski, które
przywdziewali może ludzie mu
bliscy, a może on sam. Poziom artystyczny poszczególnych płaskorzeźbionych elementów nie jest
wysoki, ale sam obiekt wywiera
niezwykle wrażenie, może przez
sam zamysł, może przez myśl
o benedyktyńskiej pracy którą
autor włożył w wykonanie obiektu
i o niezwykłości jego narzędzia
snycerskiego, a pewno także
dzięki całej jego historii, która
przetrwała razem z mieczem.
Sztuką psychicznie chorych,
a szczególnie schizofreników zaczęli interesować się psychiatrzy,
psycholodzy, a także historycy
sztuki od początków XX wie ku. Kolekcjonowanie tej sztuki
rozpoczął psychiatra i historyk
sztuki Hans Prinzhorn w 1919
roku, podejmując pracę w klinice
psychiatrycznej w Heidelbergu.
Napisał on w 1922 roku pierwszą monografię sztuki chorych
psychicznie, która wywarła duży
wpływ na artystów awangardy,
zwłaszcza ekspresjonizmu. Po
drugiej wojnie sztuką wyalienowanych zajmowali się m.in. Jean
Dubuffet, a w Polsce psychiatrzy
Zdzisław Kępiński i Noemi Madeyska. W 2002 roku w Heidelbergu powstało Muzeum Hansa
Prinzhorna, którego kolekcja,
licząca ponad 5000 obiektów stała
się podstawą zbiorów, uzupełnianych z biegiem czasu. Może kiedyś i w Polsce powstanie podobna
placówka, w której miecz dziadka
będzie eksponowany. n
Izabella Galicka
utor do Płocka trafił tuż po
wojnie ze zrujnowanej Warszawy. Zamieszkał u ciotki, Zofii
Szczęsnej, przy ulicy Ostatniej.
Na kilkudziesięciu stronicach
opasłego tomu snuje jakże interesująca opowieść o swoim
dzieciństwie i wczesnej młodości,
a także czasach studenckich. Był
uczniem Szkoły Podstawowej nr
1 i Małachowianki. Właśnie czasy
szkolne osadzone w realiach Płocka przedpetrochemicznego należą
do najbardziej interesujących.
Maciej Górzyński przenosi nas
w klimat Płocka przełomu lat 40.
i 50. Wprawdzie miasto pozbawione było wielkiego przemysłu, ale
tętniło życiem, zwłaszcza kulturalnym. Prym wiodła muzyka. Ponieważ jako bardzo młody człowiek
Maciej Górzyński zdradzał pewien
talent artystyczny, zapisany został
do słynnej wówczas szkoły, LIM,
czyli Ludowego Instytutu Muzycznego. Jego pierwszym nauczycielem był słynny później profesor
konserwatorium warszawskiego
Tadeusz Paciorkiewicz. Uczył go
podstaw gry na fortepianie. Wspomnienia obejmują również czasy
studenckie, epizod PKP, lata spędzone w kierownictwie stołecznej
akademii medycznej i współdyrekcję Zamku Królewskiego. W sumie
rzecz ma charakter źródłowy, chociaż subiektywny, jak wszystkie
wspomnienia.
M. Górzyński,
Moje życie z petrochemią w tle, Płock
2008, ss. 438.
Łańcuch postaci
M
aciej Górzyński ocala od
zapomnienia budowniczych
płockiej petrochemii. W sumie ponad dwadzieścia pięć osób, które
zasłużyły się nie tylko dla kombinatu, ale przede wszystkim dla
Płocka. Dziś z łańcucha tego ubyło
już sporo ogniw, ale też z większością możemy nadal się spotykać.
Książka napisana wartko, rzetelnie
i z poczuciem humoru. W galerii
postaci Macieja Górzyńskiego
miejsce poczesne zajmuje doc.
dr Wiesław Koński,
płocczanin z wyboru, mój przyjaciel.
M. Górzyński,
Łańcuch postaci. Od
MZRIP w Płocku do
PKN Orlen – sylwetki,
wydarzenia, anegdoty, Płock 2011, ss. 434.
25 lat samorządności
Rozmowa z Krzysztofem Dylickim, wójtem gminy Słubice
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Otwarci na współpracę
Ubiegając się o urząd wójta gminy, pokonał pan kilku konkurentów. Jak sądzę, w wyborze pomogło panu spore doświadczenie samorządowe. Czy
mógłby pan przypomnieć swoją działalność na tym polu?
Podczas zeszłorocznych wyborów samorządowych pokonałem
dwóch konkurentów, mając większe od nich doświadczenie pracy
w samorządzie terytorialnym.
Jednakże samo doświadczenie
nie wystarczy, aby być dobrym
samorządowcem. Należy również
mieć zacięcie do pracy społecznej,
z której nie oczekuje się żadnych
profitów. Wracając do pytania,
pracownikiem samorządu jestem
od początku swojej kariery zawodowej, czyli już od ponad 35 lat. Od
początku również jestem związany
z samorządem gminy Słubice. Do
długoletniego doświadczenia pracy w urzędzie gminy mogę dołożyć
również działalność w Radzie
Gminy Słubice, której członkiem
byłem w pierwszej kadencji. Zajmując się przez lata sprawami
m.in. budownictwa, ewidencji
ludności i USC, Obrony Cywilnej,
zarządzania kryzysowego ochrony
przeciwpożarowej, gospodarki
komunalnej czy dróg lokalnych,
miałem bezpośrednią styczność
z faktycznymi problemami mieszkańców.
W jakim stanie organizacyjnym, inwestycyjnym i finansowym przejął pan
gminę po wieloletnim wójcie Józefie
Walewskim, który jak wiadomo zrezygnował z ubiegania się o urząd?
Pracując w urzędzie przed
objęciem funkcji wójta, miałem
ogólny obraz stanu finansów, inwestycji oraz organizacji, dlatego
też nie było dla mnie wielkim
zaskoczeniem to, co zastałem
po moim poprzedniku, obecnie
radnym Rady Powiatu Płockiego
Józefie Walewskim. Ogólnie mogę
powiedzieć ze stan zarówno organizacyjny, inwestycyjny, jak i finansowy był dobry, a może i bardzo
dobry. Gmina nie jest zadłużona,
inwestycje, które zostały zaplanowane są realizowane, a sama
organizacja pracy przebiega bez
zastrzeżeń. Przejście z parteru
na piętro, mówię dosłownie, ponieważ dotychczas moje miejsce
pracy mieściło się na parterze,
natomiast gabinet wójta na piętrze, wymagało wielu godzin dodatkowej pracy poznawczej. Myślę,
że bardzo dużą rolę w płynnym
przejęciu stanowiska odegrała
współpraca między mną a ustępującym wójtem. Dzięki temu wiele
spraw nie jest rozpoczynanych na
nowo, ale jest kontynuowanych.
i nie stanowią uciążliwości dla
mieszkańców.
urzędowanie rozpoczął nowy starosta, dla którego wiele gmin jest
mniej znanych. Mam nadzieję, że
gmina Słubice przekona do siebie
starostę i współpraca z powiatem
układać się będzie wzorowo.
Mam wrażenie, że zapomniano już o powodzi sprzed kilku lat, która przyniosła
ogromne straty. Na ile jej skutki zostały usunięte? Czy wioski nadwiślańskie
waszej gminy są bezpieczne?
Gmina Słubice uchodzi za peryferyjną,
leżącą z dala nie tylko od uczęszczanych szlaków, ale także głównego nurtu życia politycznego w regionie. Czy
zgadza się pan z taką opinią?
Faktycznie terytorialnie gmina
Słubice leży na skraju powiatu
płockiego i w opinii wielu osób
jest to przyczyną jej marginalizacji.
W mojej opinii jednak, takie położenie geograficzne niezupełnie
przekłada się na określenie gminy
jako „peryferyjnej”. Wręcz przeciwnie, sąsiedztwo gmin powiatów
gostynińskiego i sochaczewskiego
może być dobrym prognostykiem
do współpracy nie tylko między
gminami, ale również między
powiatami. Znajdując się z dala
od uczęszczanych szlaków mamy
zapewniony względny spokój,
ponieważ w znacznym stopniu
ograniczony jest ruch komunikacyjny. Problemem jest natomiast
komunikacja publiczna, ponieważ
dotarcie do głównego ośrodka
w okolicy, czyli Płocka, jest bardzo
utrudnione. Jeżeli chodzi o życie
polityczne, to z jednej strony
bardzo cieszy, że trzymamy się
od niego z daleka, a z drugiej
polityka jest wszechobecna i nie
da się od niej uciec. Co prawda z tego terenu nie wywodzi
się żaden parlamentarzysta, ale
gmina Słubice ma ogromnego
przyjaciela w przewodniczącym
sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej,
Piotrze Zgorzelskim, o którym
można śmiało powiedzieć, że jest
samorządowcem z krwi i kości.
Dodatkowo w powiecie płockim
wań z Unii bardzo owocna. Budżet
inwestycyjny ze środków własnych
gminy wynosi rokrocznie około 300
tys. zł, czyli niewiele. Mając na uwadze potrzeby mieszkańców i dość
kosztowne inwestycje, oczywiście
będziemy ubiegać się o kolejne dotacje, w taki sposób aby możliwie
maksymalnie wykorzystać fundusze płynące z Unii Europejskiej.
Krzysztof Dylicki, lat 59, wykształcenie średnie techniczne, samorządowiec, 36 lat pracy w administracji gminnej, działacz ochotniczych straży pożarnych, żonaty (Marianna),
syn (Michał). Zainteresowania: sport, film, pożarnictwo, historia
Co uważa pan dziś za główne aktywa
gminy: produkcję rolną czy atrakcyjność przyrodniczo-turystyczną?
W chwili obecnej główne aktywa gminy to niezaprzeczalnie produkcja rolna. Gmina Słubice jest
gminą typowo rolniczą, choć od
pewnego czasu daje się zauważyć
powstawanie wielu nowych przedsiębiorstw. Są to jednak zazwyczaj
małe zakłady, niegenerujące dużej
liczby miejsc pracy, dlatego mieszkańcy nie rezygnują z uprawy ziemi,
czym zajmują się od dawna. Mam
świadomość, że nasza gmina posiada potencjał przyrodniczy, a przy
odpowiednich zabiegach również
turystyczny. Już teraz, dzięki możliwości poruszania się po koronach
wałów przeciwpowodziowych rowerami, wzrasta zainteresowanie
wycieczkami po tym terenie.
W jakim stopniu gmina wykorzystała
dofinansowanie do miejscowych inwestycji, głównie infrastrukturalnych ze
środków Unii Europejskiej i czy będzie
ubiegać się o kolejne dotacje?
Miniona kadencja była pod
względem pozyskiwania dofinanso-
W naszej gminie o powodzi
nie zapomniano i pewnie jeszcze
długo się nie zapomni. Powódź
wyrządziła szereg szkód, m.in w infrastrukturze (zniszczone drogi,
budynki), gruntach rolnych (namuł
naniesiony przez rzekę), ale przede
wszystkim wywołała wielki strach
wśród mieszkańców. O ile zniszczone drogi i budynki udało się odbudować, to problemem pozostaje
namuł zalegający do tej pory na
polach. Jeszcze bardzo długo nie
uda się jednak zażegnać strachu,
na jaki narażeni są mieszkańcy.
W obecnej sytuacji, kiedy poziom
wody w Wiśle jest niski, mieszkańcy
nie mają się czego obawiać. Woda
przychodzi jednak bardzo szybko
i nie wiadomo kiedy pojawi się fala,
która z uwagi na wypłycone koryto
rzeki, może okazać się groźna.
Czy mógłby pan przypomnieć główne hasła wyborcze swojego programu
i dziś z perspektywy ponadpółrocznej
ocenić szansę ich realizacji?
Podczas kampanii powstrzymywałem się od używania sformułowania „hasła wyborcze” czy
jak też niektórzy mówią „obietnice”. Jestem realistą i wiem, że
o realizacji programu wyborczego
decyduje bardzo wiele czynników,
na które zwykle nie ma się wpływu.
W swojej kampanii zawsze trzymałem się określenia „priorytety”.
Pierwszy rok jest przejściowy, samorząd pracuje w zasadzie na tym,
co pozostało po poprzednikach
i nie ma czasu na wprowadzanie
zmian. Natomiast część z moich
priorytetów jest już bezpośrednio
i pośrednio realizowanych. Przygotowywana jest dokumentacja
na modernizację i rozbudowę
Stacji Uzdatniania Wody i oczyszczalni ścieków oraz modernizację
kilku dróg gminnych. Szczególnie
ostatnie dni pokazują, jak ważnym
tematem dla nas jest zaopatrzenie
w wodę. Aby przyciągnąć turystów
na teren gminy, musimy się zareklamować. W związku z tym wydawany zostaje miejscowy biuletyn
informacyjny, który trafia głównie
do mieszkańców gminy, ale posiada również odbiorców z innych
terenów powiatu, województwa,
a nawet kraju. Odnowiona została
również strona internetowa gminy.
Ciągle kładziony jest nacisk na
rozbudowę infrastruktury drogowej i oświetlenia oraz wspieranie
Ochotniczych Straży Pożarnych.
Na ile rada gminy wspiera pana w realizacji wspomnianego programu?
Nie jest tajemnicą, iż zdecydowana większość członków rady
gminy to osoby, które wspólnie ze
mną startowały z jednej listy, czyli
w pełni popierały moje priorytety.
Wszyscy jesteśmy nastawieni na
działania prospołeczne, skierowane do mieszkańców oraz rozwiązywanie problemów pochodzących
od mieszkańców. Efekt jest taki,
że dogaduję się ze wszystkimi
radnymi i w sprawach zasadniczych się zgadzamy. Bardzo cieszy
dobra komunikacja i współpraca
z przewodniczącą rady Katarzyną
Milczarek, wiceprzewodniczącymi:
Bartoszem Jachowiczem i Mariuszem Bartosem oraz przewodniczącymi komisji: Piotrem Lenarcikiem, Łukaszem Bartosiakiem
i Jadwigą Lewandowską.
Co według pana jest największym problemem miejscowej społeczności na
dziś i najbliższe lata?
Największym problemem dla
wielu mieszkańców jest brak pracy,
a w zasadzie brak godnej pracy na
miejscu. Problem prawdopodobnie
aktualny będzie również przez najbliższe lata, ponieważ nasza gmina
nie jest „ciekawym miejscem” dla
dużych inwestycji. Problemem
jest również brak odpowiedniej
infrastruktury sportowej. Mam na
myśli halę sportową, którą, mam
nadzieję, wybudujemy w najbliższych latach. O kwestiach zagrożeń
powodziowych i ich ewentualnych
skutkach już mówiłem. Doło żę starań, by sprawy, które leżą
w moich kompetencjach, rozwiązywać w ścisłej współpracy z radą
gminy. n Rozm. Jan B. Nycek
Słubice – pięć lat po powodzi
Wystąpienie starosty Mariusz Bieńka podczas konferencji
W czwartek, 21 maja br., na terenie gmin
Słubice i Gąbin odbyła się konferencja
poświęcona bezpieczeństwu powodziowemu w powiecie płockim „Pięć lat
po powodzi 2010 roku – teraźniejszość
i przyszłość”, której organizatorami byli
poseł na Sejm RP, przewodniczący Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego
i Polityki Regionalnej Piotr Zgorzelski
oraz starosta płocki Mariusz Bieniek wraz
ze Stowarzyszeniem Obrońców Doliny
Iłowsko-Dobrzykowskiej.
S
Wójt Krzysztof Dylicki złożył kwiaty pod kapliczką w Świniarach
potkanie rozpoczęło się modlitwą
i złożeniem kwiatów przy kapliczce
w Świniarach wybudowanej w miejscu
przerwania wału przeciwpowodziowego w maju 2010 roku. Następnie goście
i mieszkańcy gmin Słubice i Gąbin
udali się do strażnicy OSP Wiączemin
Polski. Podczas konferencji przedstawiono zrealizowane zadania w infrastrukturze powodziowej w powiecie
płockim w latach 2010–2014. Projekty
na kolejne lata zreferowane zostały
przez przedstawicieli Wojewódzkiego
7
Zarządu Melioracji i Urządzeń Wod- łajczyk – zastępca komendanta głównych w Warszawie i Regionalnego nego PSP, nadbrygadier Józef Galica
Zarządu Gospodarki Wodnej w War- – komendant wojewódzki PSP w Warszawie, w tym Plan Zarządzania Ryzy- szawie, starszy brygadier Krzysztof
kiem Powodziowym Regionu Wodnego Frączkowski – zastępca komendanta
wojewódzkiego PSP, brygadier GrzeŚrodkowej Wisły.
Podczas konferencji komendant gorz Padzik – komendant miejski PSP
główny Państwowej Straży Pożarnej, w Płocku, młodszy inspektor Jarosław
gen. brygadier Wiesław Leśniakiewicz, Hofman – komendant miejski policji
odznaczony został medalem „Za- w Płocku, płk Dariusz Kuleta – szef
służony dla Powiatu Płockiego”, zaś Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego
medalami okolicznościowymi 15-lecia w Warszawie oraz władze samorządopowiatu płockiego wyróżnieni zostali we gminy Słubice i Gąbin.
Na zakończenie spotkania odbyła
Wanda Smożewska, prezes zarządu
Stowarzyszenia Obrońców Doliny się prezentacja i pokaz praktycznego
Iłowsko-Dobrzykowskiej, i Waldemar użycia sprzętu ratowniczo-gaśniczego,
Ciesielski, kierownik Nadzoru Wodne- będącego na wypożyczeniu komend
Państwowej Straży Pożarnej oraz
go RZGW w Płocku.
W konferencji uczestniczyli m.in.: jednostek OSP powiatu płockiego i poPiotr Zgorzelski – poseł na Sejm wiatów ościennych, przeznaczonego
RP, Mariusz Bieniek – starosta płoc- do prowadzenia akcji przeciwpowoki, Iwona Sierocka – wicestarosta dziowych i usuwania skutków powodzi
z dyrektorami wydziałów Starostwa na terenie pompowni melioracyjnej
Powiatowego w Płocku i jednostek Wojewódzkiego Zarządu Melioracji
podległych, Adam Sierocki – wice- i Urządzeń Wodnych Oddział w Doprzewodniczący Rady Powiatu wraz brzykowie. n
opr. (rut)
radnymi, nadbrygadier Gustaw Miko-
8
25 lat samorządności
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Uchwałę Rady Gminy w Mochowie odczytał wójt Zbigniew Tomaszewski
Marszałek Mazowsza Adam Struzik wbija symboliczny gwóźdź w drzewce
Dyrektor szkoły Maria Kierzkowska przekazuje sztandar pocztowi uczniowskiemu
Wielka uroczystość w Szkole Podstawowej w Ligowie, gmina Mochowo
Patronują im powstańcy styczniowi
W Szkole Podstawowej w Ligowie, mającej tradycje sięgające początków ubiegłego
wieku, odbyły się uroczystości związane z nadaniem placówce imienia Powstańców
Styczniowych. W dniu 27 kwietnia br. do Ligowa przybyło wielu zaproszonych gości
z marszałkiem województwa mazowieckiego Adamem Struzikiem na czele. Dwa lata
wcześniej w 150. rocznicę bitwy pod Koziołkiem na ziemi mochowskiej odsłonięto na
cmentarzu parafialnym w Ligowie monument na grobie pochowanych tutaj powstańców. Wtedy też zrodziła się myśl, aby nowo rozbudowana Szkoła Podstawowa w Ligowie
nosiła imię bohaterskich powstańców styczniowych. Idea doczekała się realizacji.
C
zęść oficjalną poprzedziła
msza święta koncelebrowana
przez ks. kan. Andrzeja Zembrzuskiego, proboszcza parafii w
Ligowie. Homilię wygłosił ojciec
gwardian, kustosz Sanktuarium
Ojców Bernardynów w pobliskim
Skępem, Dobromił Godzik. Podczas mszy poświęcono sztandar
szkoły, po czym wszyscy uczestnicy uroczystości przemaszerowali w
barwnym pochodzie do szkoły. Na
czele pochodu była orkiestra OSP
w Bożewie i poczty sztandarowe.
Oficjalna część uroczystości
odbyła się w sali gimnastycznej,
której wystrój nawiązywał do
wydarzeń z 1863 roku. Gości powitała dyrektor placówki Maria
Kierzkowska.
Historię szkoły oraz uzasadnienie wyboru patrona przedstawiły Irena Wiśniewska i Ewa
Jankowska. Wójt gminy Mochowo,
Zbigniew Tomaszewski odczytał ska. Do ślubowania wystąpili: Maruchwałę rady gminy w sprawie cin Rosiak reprezentujący Radę
nadania Szkole Podstawowej w Li- Rodziców, Grażyna Kowalska
gowie imienia Powstańców Stycz- – Radę Pedagogiczną oraz ucznioniowych. Ważne słowa skierowała wie: Adrian Mikołajczuk, Oliwia
dyrektor do uczniów: – Przeka- Lemańska, Martyna Jarzyńska,
zuję ten sztandar w wasze ręce, Aleksandra Zawadzka, Szymon
niech będzie dla was tym, co jest Adamczyk, Paulina Świeżyńska,
najlepsze, co jest ludzkie, co jest Karol Mikołajczuk, Franciszek
godne naśladowania. Należy do Strupczewski, Tomasz Szpanowtych symboli narodowych, które ski i Magdalena Rumianowska.
w trudnych dla Ojczyzny chwiCzęść oficjalną zamknęły przelach były hartem ducha i wolą mówienia gości, w tym Ireny
zwycięstwa. Strzeżcie jego honoru Gumińskiej, dyrektora szkoły
i godnie mu służcie.
w latach 1967–1984.
Zgodnie z tradycją w drzewce
W części artystycznej odtwosztandaru wbito pamiątkowe rzono historię starcia pod Kogwoździe. Podniosłym momentem ziołkiem z udziałem uczniowskiej
było złożenie ślubowania. Jego grupy rekonstrukcyjnej, ubranej
rotę odczytała Agnieszka Różań- w stroje powstańcze oraz uzbro-
jonej w kosy i strzelby. Uczniowie
z strojach z epoki zatańczyli mazura i poloneza. Chór szkolny zaśpiewał pieśni powstańcze. Część
artystyczną opracowały Elżbieta
Kowalska, Irena Wiśniewska, Ewa
Sulińska, Ewa Jankowska i Michał
Pączkowski. Odsłonięto także
tablicę pamiątkową ufundowaną
przez dyrekcję i radę pedagogiczną szkoły.
Imię patronów Szkoły Podstawowej w Ligowie stanowi doskonały wzorzec osobowy. Z pewnością przyczyni się do krzewienia
wśród dzieci i młodzieży postaw
patriotycznych oraz pielęgnowania tradycji. n
fotografie i opracowanie tekstu
Jan B. Nycek
Powiat sierpecki
Dni Rolnika w Studzieńcu
W piątek i sobotę, 15 i 16 maja br., w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Studzieńcu k. Sierpca miały miejsce pierwsze powiatowo-gminne
Dni Rolnika. Gospodarzami uroczystości byli: Starostwo Powiatowe w Sierpcu,
ZSCHR w Studzieńcu, Miasto Sierpc oraz Gminy: Gozdowo, Mochowo, Rościszewo, Szczutowo i Zawidz Kościelny. Patronat honorowy objęli: minister
rolnictwa i rozwoju wsi oraz marszałek województwa mazowieckiego.
N
a pięknie utrzymanym terenie
zespołu szkół, zielonych trawnikach otaczających urokliwy staw,
rozstawiło swoje pawilony ponad
pięćdziesięciu wystawców z całej
Polski. Do Studzieńca przyjechały
firmy branży rolniczej, największy
podziw zwiedzających wzbudził
oczywiście nowoczesny sprzęt
rolniczy. Swoje barwne stoiska
wystawiły również gminy powiatu
sierpeckiego, Lokalna Grupa Działania „Sierpeckie Partnerstwo”,
główni partnerzy uroczystości:
Agencja Rynku Rolnego, Agencja Rozwoju Rolnictwa, Polski
Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej oraz OSM
z Sierpca, producent słynnego
sera Królewskiego.
Piątek był dniem otwartym Zespołu Szkół Centrum Kształcenia
Rolniczego w Studzieńcu. Można
było zwiedzić obiekty dydaktyczne, uczestniczyć w wykładach
i konkursach PROW 2014–2020,
Wójtowie powiatu sierpeckiego w komplecie. Od lewej: Dariusz Kalkowski (gmina Gozdowo), Jan
Sugajski (Rościszewo), Krzysztof Korpoliński (Sierpc), Andrzej Twardowski (Szczutowo), Zbigniew
Tomaszewski (Mochowo) i Dariusz Franczak (Zawidz Kościelny)
oglądać wystawę gołębi rasowych
i ptaków ozdobnych, pokazy pielęgnacji koni i wysłuchać koncertów
zespołów szkolnych. W sobotę
odbyły się targi rolne, podczas których hodowcy prezentowali zwierzęta hodowlane. Przedsiębiorcy
swoje oferty kierowali głównie do
rolników, zaś zwiedzający mogli
obejrzeć występy m.in. Zespołu
Młodzieżowej Orkiestry Dętej
z Gozdowa i Zespołu Folklorystycznego Zawidzanie.
Dużym zainteresowaniem cieszyły się konkursy zorganizowane
dla wystawców oraz uczestników
targów. O godzinie 14.00 ogłoszono
zwycięzców. Pierwszy konkurs na
najładniejsze stoisko branżowe
wygrały dwie firmy: Agro Plus
i Egrol. Nagrody w imieniu ministra rolnictwa wręczył Andrzej
Kołodziejczyk. Najwięcej nagród
zebrali uczestnicy konkursu dojenia na czas oraz konkursu „Ciasto
na niedzielę”. Fundatorami nagród
byli wójtowie sierpeckich gmin,
burmistrz Sierpca, Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska z Sierpca oraz
LGD „Sierpeckie Partnerstwo”.
Nagrodzonym hodowcom statuetki starosty sierpeckiego wręczył
wicestarosta Juliusz Gorzkoś.
Dni Rolnika w Studzieńcu
przebiegły w przemiłej atmosferze, sprawnej organizacji i dobrej
pogodzie. Goście mogli posilić się
darmową grochówką, a uczennice
zespołu szkół częstowały kaszanką
z grilla z pysznymi bułeczkami. Do
zobaczenia w przyszłym roku. n
Jolanta Rutecka
fot. Jan B. Nycek
Występ zespołu tanecznego Zawidzanie w strojach z epoki Księstwa Warszawskiego
Koncert Młodzieżowej Orkiestry Dętej z Gozdowa
Dużym zainteresowaniem cieszyła się ekspozycja maszyn rolniczych, głównie ciągników
25 lat samorządności
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
9
Gmina i miasto Wyszogród
Narodowy Dzień Zwycięstwa
W piątek 8 maja br. w Wyszogrodzie obchodzono Narodowy Dzień Zwycięstwa. Honorowy patronat 70. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej objęli: marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik, poseł na Sejm RP Piotr Zgorzelski, gospodarze
uroczystości: starosta płocki Mariusz Bieniek oraz burmistrz gminy i miasta Wyszogród
Jan Boszko. Prowadzący uroczystość Zdzisław Leszczyński w sposób szczególny powitał
weteranów drugiej wojny światowej z powiatu płockiego: Stefana Popiołka, Stanisława
Jankowskiego, Mariana Ratkowskiego, Zygmunta Kokosza, Antoniego Jelca, Krystynę
Garstkę, Stanisława Smółkę, Tadeusza Dylickiego, Tadeusza Dudzińskiego, Ireneusza
Zająca i Zdzisława Jackowskiego.
W
uroczystości uczestniczyli
także przedstawiciele władz
centralnych, wojewódzkich i powiatowych. Obecni byli radni,
burmistrzowie poprzednich kadencji gminy i miasta Wyszogród,
przedstawiciele duchowieństwa,
prezesi i naczelnicy OSP wraz
z orkiestrą strażacką jednostki
z Rębowa, dyrektorzy i kierownicy
jednostek organizacyjnych, harcerze i młodzież szkolna.
Przemówienia wygłosili starosta Bieniek oraz burmistrz Boszko,
zaś referat prof. dr hab. Zbigniew
Siemiątkowski z Uniwersytetu
Warszawskiego. Osobistymi wspo-
mnieniami i refleksjami z czasów
wojny podzielił się płk Antoni Jelec. W imieniu weterana Tadeusza
Dylickiego wspomnienia odczytał
wnuk Krzysztof Dylicki. Wydarzenie uświetnił montaż słowno-muzyczny w wykonaniu młodzieży,
złożony ze scenek ilustrujących
wojenne epizody. Występ przygotowano pod kierunkiem ks. Dariusza Skoczylasa, wikariusza parafii
Wyszogród.
W dniach 9–20 września 1939
roku w okolicach Wyszogrodu
rozegrały się końcowe epizody
największej bitwy Kampanii Wrześniowej. Wojska Armii „Poznań”
i Armii „Pomorze” przez kilka dni
skutecznie opierały się ofensywie
niemieckiej. Dopiero koncentracja
wszystkich niemieckich odwodów
i lotnictwa zmusiło Polaków do
odwrotu. Między Łowiczem, Iłowem i Sochaczewem rozegrał się
tragiczny finał bitwy. Zmagania
polskiego żołnierza pod Wyszogrodem upamiętniają kamienie
ustawione na wzgórzu przy nowym moście .
Uczestnicy uroczystości przemaszerowali pod pomniki żołnierzy bitwy nad Bzurą, gdzie
oddali hołd poległym i złożyli
kwiaty. Modlitwę za poległych
odmówił ks. Grzegorz Przybyłek,
proboszcz parafii Świętej Trójcy
w Wyszogrodzie. Po zakończeniu
części oficjalnej członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej
„Weichsel” („Wisła”) odtworzyli
scenę zajęcia Wyszogrodu przez
niemieckie wojsko w 1939 roku. n
opr. (rut)
Gmina Nowy Duninów
Jubileuszowe regaty
W
dniu 18 lipca 2015 roku na
Zalewie Włocławskim w Nowym Duninowie, po raz dwudziesty odbędą się regaty żeglarskie
w klasach: T, T1, T2, T3 i OMEGA
o puchar Wójta Gminy Nowy Duninów. Po raz piętnasty żeglarze
rywalizować będą o puchar Starosty Płockiego i po raz trzynasty
o puchar Marszałka Województwa
Mazowieckiego.
Podczas, gdy na Zalewie Włocławskim trwać będą zmagania
żeglarzy, na bulwarze odbywać się
będzie piknik regatowy. Od kilku
lat jedną z atrakcji, budzących nie
mniejsze zainteresowanie od samych regat, jest parada motocykli.
Motocykliści tuż po zakończeniu
wyścigów żeglarzy zaprezentują
w porcie swoje maszyny.
Piknik regatowy towarzyszący
regatom przygotowywany jest
z myślą o całych rodzinach. Konkursy sportowo-rekreacyjne, quizy
wiedzy o żeglarstwie i regatach,
pokazy ratownictwa wodnego,
to nie tylko zabawa, ale przede
wszystkim edukacja w zakresie
bezpiecznego zachowania się nad
wodą i na wodzie. Urozmaiceniem
regat są zawsze atrakcje wesołego
miasteczka.
Organizatorzy zapraszają nie
tylko wodniaków. Początek regat –
godzina 11.15. n
(red.)
Poczet sztandarowy weteranów. Obok: harcerze w towarzystwie burmistrza gminy i miasta Wyszogród Jana Boszki (drugi od lewej)
Zapraszamy do Szczutowa
II Przegląd Orkiestr Dętych
W niedzielę, 28 czerwca 2015 roku o godzinie 13.00 rozpocznie się w Szczutowie
drugi Przegląd Orkiestr Dętych Powiatu Sierpeckiego pod honorowym patronatem Adama Struzika, marszałka województwa mazowieckiego. Organizatorami
przeglądu są: Jan Laskowski – starosta sierpecki, Jarosław Perzyński – burmistrz
Sierpca oraz wójtowie sierpeckich gmin. Zgłoszone orkiestry przemaszerują
ulicami Szczutowa, a następnie wykonają po trzy dowolne utwory. Orkiestrom
towarzyszyć będą występy marżonetek lub cheerleaderek.
J
ednym z uczestników przeglądu będzie Szczutowska Orkiestra Dęta (fot.), która powstała
w październiku 2004 roku przy
parafii pw. św. Marii Magdaleny
w Szczutowie. Założycielem orkiestry i jej opiekunem do chwili
obecnej jest ks. kan. Marian
Orzechowski, proboszcz parafii
Szczutowo. Od początku istnie-
nia orkiestry funkcję kapelmistrza pełni Konrad Mazurowski.
Początkowo zespół liczył tylko
dziewięciu członków i uświetniał
uroczystości kościelne na terenie
parafii. Skład orkiestry stopniowo powiększał się, dziś liczy już
32 członków. Są to wyłącznie
muzycy-amatorzy, w zdecydowanej większości młodzież szkolna.
Zespół systematycznie koncertuje,
występował m.in. w Zakopanem,
kilkakrotnie w Warszawie na imprezach organizowanych przez
Mazowieckie Centrum Kultury
i Sztuki. W 2011, 2012 i 2013 roku,
na zaproszenie Miejskiego Domu
Kultury w Świnoujściu, dawał
koncerty podczas letnich imprez
kulturalnych. Orkiestra już od
kilku lat bierze udział w dorocznych Impresjach Orkiestr Dętych
w Brodnicy. Swoją grą uświetniła
też Dożynki Prezydenckie w Spale. W dniu 13 września 2014 roku
wywalczyła drugie miejsce w konkursie na najlepszą orkiestrę dętą
w województwie mazowieckim. n
opr. (rut)
Gmina Mała Wieś
Moment odsłonięcia pamiątkowej tablicy
Pamięci poległych
G
mina Mała Wieś uczciła 70.
rocznicę zakończenia II wojny światowej, a jednocześnie,
obchodzony po raz pierwszy, Narodowy Dzień Zwycięstwa. Właśnie w tym wyjątkowym dniu
została odsłonięta po renowacji
tablica pamiątkowa z 1957 roku
poświęcona pamięci poległych
w walkach zbrojnych z najeźdźcą
i ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych 1939–1945.
Uroczystość rozpoczęła msza
św. w kościele parafialnym w Małej
Wsi, w której uczestniczyli samorządowcy z powiatu płockiego,
nauczyciele i dzieci ze Szkoły
Podstawowej i Gimnazjum w Małej Wsi, kombatanci i wdowy po
kombatantach oraz licznie zebrani
mieszkańcy gminy Mała Wieś. Odsłonięcia tablicy dokonali: wicestarosta powiatu płockiego Iwona
Sierocka, przewodniczący rady
gminy Mała Wieś Włodzimierz
Jeznach, radni powiatu płockiego: Elżbieta Jachimiak, Jadwiga
Milewska i Ewa Kowalak, prezes
Zarządu Okręgowego Związku
Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych płk Antoni
Jelec oraz wójt gminy Mała Wieś
Zygmunt Wojnarowski. Obchody
Narodowego Dnia Zwycięstwa
zakończył występ harcerzy oraz
młodzieży z Gimnazjum i Szkoły
Podstawowej w Małej Wsi. n
opr. (rut)
10
Ludzie
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Ród Kaszyńskich
dokumentuje swoje dzieje
Jerzy Kaszyński (1915–1946), obok jego ojciec Józef Kaszyński, burmistrz Płońska
Osób noszących w Polsce nazwisko Kaszyński jest niespełna tysiąc osiemset, ale ich integracyjne działania w minionych sześciu latach mogą być wzorem dla znacznie
liczniejszych rodów. Zapowiedzią wspólnotowych działań
Kaszyńskich stało się już pierwsze ogólnopolskie ich
spotkanie w czerwcu 2009 roku. Było ono możliwe dzięki
dużemu zaangażowaniu Janusza Kaszyńskiego z Gdyni.
To spotkanie zgromadziło około stu osiemdziesięciu rodaków z ponad czterdziestu miejscowości w Polsce, a także
z Francji i Stanów Zjednoczonych. W adresie do jego
uczestników kardynał Józef Glemp napisał m.in.: Wierzę,
że również w przyszłości Kaszyńscy twórczo i owocnie
służyć będą Polsce. Multimedialny pokaz drzewa genealo-
P
Kaszyńscy
w sercu Polski
odobnie jak przed wiekami
wiele siedlisk Kaszyńskich
odnajdujemy w Wielkopolsce, na
Mazowszu i Kujawach. Nadal
łatwo ich spotkać w Nowym Dworze Mazowieckim i okolicznych
miejscowościach. Nie mało ich jest
też w samej stolicy. Należy do nich
ceniony dziennikarz, autor książek
i wydawca Telewizji Polsat Krzysztof Kaszyński, urodzony w Gostyninie, podobnie jak jego rodzice
Ludwika i Witold Kaszyńscy oraz
siostra Małgorzata. Zmarły w 1998
roku Witold Kaszyński, długoletni
pracownik ministerialny, spo czywa na cmentarzu w bliskim
mu Gostyninie. Dziennikarzem
telewizyjnym jest również Juliusz
Kaszyński z TVN, syn prof. Stanisława Kaszyńskiego(1927 Warta
– 1988 Łódź), historyka teatru, krytyka, poety i tłumacza, profesora
Uniwersytetu Łódzkiego. Do znanych postaci na Mazowszu należy
Krzysztof Kaszyński, urodzony
w Nowym Dworze Mazowieckim,
właściciel firmy transportowej
KASZYŃSki w Czosnowie.
W okresie międzywojennym na
godną pamięć zasłużył Jerzy Kaszyński(1912 Łomża – 1 XII 1939),
pracownik magistratu w Gostyninie, który przybył tu w 1934
gicznego, obszerny referat oraz książka Kaszyńscy. Zarys
dziejów rodu pozwoliły zebranym głębiej poznać jego
historię. Inicjatywa Janusza Kaszyńskiego z Gdyni trafiła
na podatny grunt. Odbyły się bowiem drugie i trzecie
spotkania przedstawicieli rodu, a niebawem w sobotę
20 czerwca 2015 roku w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym Portofino w Pątnowie koło Konina odbędzie
się czwarte spotkanie. Duży udział w jego organizacji ma
redaktor Stanisław Kaszyński, od kilku lat współpracujący
z magazynem „Nasz Płock”. Z tego miejsca wszystkim
uczestnikom zjazdu Kaszyńskich przesyłamy serdecznie
pozdrowienia i życzenia wszelkiej pomyślności.
Redakcja
roku wraz z komisarycznym burmistrzem tego miasta Michałem
Jarmolińskim. Obaj zamordowani
zostali 1 grudnia 1939 roku w lesie
koło Wólki Łąckiej wraz z wieloma
innymi zasłużonymi obywatelami
Gostynina. W dniu 4 stycznia 1936
roku Jerzy Kaszyński poślubił
w Gostyninie Jadwigę Mrozowicz,
a 5 września 1937 roku urodził się
ich syn Witold.
Burmistrz
Płońska
Godnym przypomnienia jest
Józef Kaszyński (1892 Łódź – 1970
Warszawa), który w latach 1927–
1929 był przewodniczącym Rady
Miejskiej, a zarazem burmistrzem
i przewodniczącym Zarządu Miasta Płońska. Już na początku funkcjonowania Józef Kaszyński wraz
z radnymi: Samuelem Sieradzkim
i Stanisławem Kościelewskim,
uwzględniając katastrofalny stan
bezrobotnych w mieście i nędzę,
jaka wśród klasy robotniczej panuje, złożył wojewodzie warszawskiemu stosowny memoriał i prośbę
o pilną pomoc. Po drugiej wojnie
światowej Józef Kaszyński był dyrektorem banku w Łodzi, a potem
dyrektorem administracyjnym Politechniki Warszawskiej. Włodarz
Płońska miał trzech synów. Janusz
pracował w ministerstwie kultury
i sztuki, Tadeusz w urzędzie skarbowym, a urodzony 5 sierpnia
1915 roku w Jarantowicach Jerzy
29 marca 1939 roku wraz z braćmi
i matką zamieszkał w Solcu nad
Wisłą, gdzie pracował jako główny
księgowy w firmie budującej most.
W czasie wojny Jerzy Kaszyński
działał w Armii Krajowej, zakładając podsłuchy, zaś jego żona
Marianna podrabiała kenkarty.
W październiku 1946 roku Jerzy
Kaszyński został aresztowany
jako podejrzany o przynależność
do nielegalnej organizacji niepodległościowej na Dolnym Śląsku
i po trzech miesiącach stracony.
Spoczywa w niezidentyfikowanej
mogile na cmentarzu w Dzierżoniowie. Jego córka Teresa Maria, dr nauk technicznych, jest
pracownikiem naukowym PAN
w Warszawie. Dramatyczne losy
Jerzego Kaszyńskiego Telewizja
Polska upamiętniła w 1999 roku
filmem dokumentalnym „Rozmowy z córką”.
Spotkania
Książki. Wystawa
Od 2009 roku, co dwa lata,
organizowane są ogólnopolskie
spotkania rodu Kaszyńskich.
Uczestniczą w nich również rodacy
ze Stanów Zjednoczonych, Francji,
Anglii, Niemiec, Litwy i Ukrainy.
Czwarty zjazd rodu Kaszyńskich odbędzie się w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym „Portofino” w Pątnowie koło Konina
Od lewej Krzysztof Kaszyński – właściciel firmy transportowej, jego siostra Ewa, autor tekstu Stanisław Kaszyński oraz Krzysztof Kaszyński – wydawca TV Polsat z żoną Bożeną
Każdemu towarzyszy promocja
nowej książki pod ogólnym tytułem Kaszyńscy. Dotąd opublikowano w nich aż 3250 biogramów
oraz ponad półtora tysiąca dokumentów i fotografii związanych
z tym rodem. Na najbliższe czwarte już spotkanie rodu w czerwcu
tego roku zgłosiło się już około stu
pięćdziesięciu gości z kraju i zagranicy. Po raz pierwszy towarzyszyć
mu będzie I Międzynarodowa
Wystawa Dorobku Kaszyńskich z
okazałym plakatem, który zaprojektował francuski artysta grafik
Thomas P. S. Kaszynski z Lille.
Około czterdziestu autorów prezentuje na niej kilkaset eksponatów, m.in.: publikacje naukowe,
popularnonaukowe i literackie,
malarstwo, grafikę, rysunki, kilimy
i haft artystyczny, fotografie, film,
projekty architektoniczne, dyplomy, odznaczenia itp. Swoje prace
pokazują m.in. profesorowie uniwersyteccy: Stefan H. Kaszyński
i Maria Kryształowicz-Kaszyńska
(Poznań), Piotr Kaszyński (Na-
O autorze
S
tanisław Kaszyński,
publicysta, prozaik,
kulturoznawca, regionalista, urodził się 24 sierpnia
1935 roku w Ciechrzu koło
Strzelna na Kujawach.
Szkołę podstawową ukończył w Kołodziejewie, a liceum
ogólnokształcące w Strzelnie.
Warto wspomnieć, iż ze Strzelna
pochodzą: słynny noblista Albert
Michelson, fizyk i arcybiskup
Stanisław Gądecki, metropolita
poznański.
Stanisław Kaszyński studiował na Wydziale Filozoficzno Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po otrzymaniu
dyplomu wrócił na Kujawy. W latach 1959–1969 był kierownikiem
Wydziału Kultury Prezydium
Powiatowej Rady Narodowej
w Mogilnie i pierwszym prezesem
Mogileńskiego Towarzystwa Kultury. W 1958 roku debiutował jako
publicysta i reportażysta. Jego
teksty drukowane były w ponad
trzydziestu pismach krajowych
shville, USA), Hubert Kaszyński
(Kraków) i Krzysztof Kaszyński
(Zielona Góra). Ciekawe eksponaty nadesłali także: Krzysztof
Kaszyński (Warszawa), Barbara
Kaszyńska (Sokolniki Las), Józef Wacław Kaszyński (Łódź),
Anna Kaszyńska-Ross (Wilno),
Stanisław Kaszyński (Kraków),
Ludmiła Kaszyńska- Czechak
(Trowbridge), Richard Kaszynski,
dr Marc Kaszynski i Thomas P. S.
Kaszynski (Lille).
Uczestnikom spotkania serdeczne adresy przesłali m.in.: prymas Polski arcybiskup Wojciech
Polak, przewodniczący Konfe rencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki, wybitny
językoznawca prof. Jan Miodek,
minister Edward Szymański, poseł
Eugeniusz Kłopotek i dyrektor
Wydziału Kultury Urzędu Miasta
Krakowa Stanisław Dziedzic. n
Stanisław
Kaszyński
i zagranicznych. Jest
autorem kilkunastu
książek, w tym: W barwach Pogoni (1983),
Gopło nad Sekwaną
(1984), Nieznanym
śladem Gombrowicza
(1991), Z Mogilna do Paryża (1994), Raj (1997),
Z Polski i ze świata
(2002). Ta ostatnia pozycja jest
zbiorem bardzo interesujących
reportaży z Paryża i Bliskiego
Wschodu z uwzględnieniem licznych poloniców.
Od 1969 roku mieszka w Krakowie, ale utrzymuje ścisłe kontakty z ziemią rodzinną. Z jego
inicjatywy organizowana jest na
Kujawach cykliczna impreza „Krakowskie prezentacje”. Jest członkiem Związku Literatów Polskich,
Stowarzyszenia Autorów Polskich
oraz Polskiego Stowarzyszenia
Autorów, Dziennikarzy i Tłumaczy w Europie. W 1998 roku został
Honorowym Obywatelem Miasta
Mogilna. Jest laureatem Nagrody
Funduszu Literatury. Od wielu
lat organizuje ogólnopolskie sesje
dziennikarzy pism regionalnych.
Felietony
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Wioletta Kulpa: Loża radnego
Na czym polega
obywatelskość Platformy
M
ajowa Sesja Rady Miasta
Płocka przyniosła niestety
negatywne decyzje wypływające
od niektórych rajców. Radny Platformy Obywatelskiej (trudno mówić o obywatelskości) Artur Kras
zaproponował podwyżkę cen wody
i ścieków dla mieszkańców Płocka
o 20,5 proc. Do 1 lipca 2015 roku
płacimy 8,78 zł brutto za 1 metr
sześcienny, natomiast od lipca
tego roku do 30 czerwca 2016 będziemy płacić 10,59 zł. To podwyżka o 1,81 zł. Kuriozalny jest fakt
wprowadzenia uchwały w sprawie
podwyżek cen wody i ścieków pod
obrady rady. Radni projekt uchwały otrzymali w przeddzień sesji, pomimo faktu, iż Wodociągi Płockie
przygotowały stosowny wniosek
już 20 kwietnia br. Ratusz obudził
się dopiero 25 maja i przedstawił
projekt uchwały radnym podczas
obrad Komisji Skarbu, Budżetu
i Gospodarki Finansowej. Ponadto
radny Artur Kras (PO) na tym posiedzeniu złożył wniosek o całkowitą likwidację dopłat z budżetu
do wody i ścieków. Wniosek na
sesji Rady Miasta Płocka w dniu
26 maja został przegłosowany
głosami radnych PO, PSL i SLD.
Za wnioskiem głosowali: Daria
Domosławska, Wojciech Hetkowski, Artur Jaroszewski, Jacek
Jasion, Iwona Jóźwicka, Tomasz
Kominek, Iwona Krajewska, Artur
Kras, Lech Latarski, Grzegorz
Lewicki, Tomasz Maliszewski,
Michał Sosnowski, Małgorzata
Struzik i Michał Twardy. Przeciw
wnioskowi byli radni klubu PiS:
Andrzej Aleksandrowicz, Leszek
Brzeski, Marcin Flakiewicz, Tomasz Kolczyński, Tomasz Korga,
Marek Krysztofiak, Wioletta Kulpa, Barbara Smardzewska-Czmiel
i Piotr Szpakowicz. Po przegłosowaniu wniosku radni PO, PSL
i SLD w takim samym składzie
przegłosowali również uchwałę,
w której podwyższają stawki wody
i ścieków o 20,5 proc.
Szanowni Państwo, poprzednia kadencja prezydenta naszego
miasta pokazała, że sukcesywnie
likwidował dopłaty z budżetu
miasta Płocka do wody i ścieków.
Zresztą sam stwierdził na majowej
sesji, że nie zmienia poglądów
Michał Twardy: Temat miesiąca
Tu na razie
jest ściernisko
„N
i e c h ż y j e n a m , s t o l a t”
i „Jeszcze Polska nie zginęła”. Wiele takich haseł przetoczyło
się przez szklane oko w polskich
domach. Do wyboru, do koloru,
kto pod kim dołki kopie, ten w nie
wpada. Przysłowia mądrością
narodu i chyba coś w tym jest. Po
pięciu latach mamy zmianę na
stanowisku Prezydenta Polski.
Szykują się zmiany parlamentar-
ne. Takie zapowiedzi codziennie
wylewają się zewsząd.
Gdybym był maturzystą, to
pewnie bym w to wierzył. Jednak
kilkanaście ładnych lat obserwuję
swoim trzecim okiem ruchy na
scenie politycznej i jakoś nie wierzę,
żeby pospolite ruszenie się ruszyło.
Ogólnie moi rodacy pokazali, że
mają jak zwykle z tyłu szacunek do
przysługującego im prawa. Nie ma
Marcin Motylewski: Patrząc z boku
„N
Cukrzyca
ie wiem, czy to dobrze, że
takie zmiany teraz idą. Za
socjalizmu było lepiej, a teraz
trzeba pracować od rana do nocy”.
Taką opinię usłyszałem od przewodniczącej obwodowej komisji
wyborczej, którą odwoziłem po
pierwszej turze wyborów prezydenckich do domu.
Zatkało mnie, bo nie dość, że
nigdy nie przyznawała się do takich
poglądów, to jeszcze posłużyły one
jako komentarz do zwycięstwa Andrzeja Dudy, jakby jego rywalizacja
z Bronisławem Komorowskim była
starciem kapitalizmu z socjalizmem, a nie dwóch wersji państwowego interwencjonizmu. Poza tym
strach przed zmianą prezydenta w
systemie parlamentarno-gabinetowym nie ma głębszego sensu, ale
mniejsza o to. Z panią Elą znamy
się od dawna, uczyła mnie w liceum,
a w komisji wyborczej zasiadaliśmy
już razem kilkakrotnie, lecz to
znajomość jedynie powierzchowna,
więc nie powinienem być zaskoczony przemyśleniami, o których nie
miałem pojęcia. Zdziwienie wzięło
się prawdopodobnie stąd, że staram się nie traktować nauczycieli
stereotypowo i nie zakładam z góry,
że wszyscy uprawiający ten zawód
naśladują sympatię Związku Nauczycielstwa Polskiego do SLD
i jego historycznego pochodzenia.
Pani Ela niestety powieliła ten
polityczny schemat.
Mądre głowy już państwu
wyjaśniły, dlaczego wybory wygrał
Andrzej Duda, a ja wiem swoje:
budyń jest lepszy od bigosu, ponieważ jest słodszy i nie trzeba
zagryzać go chlebem. Słodki smak
zanęcił Polaków na tyle, że spora
ich część wybrała także ciasteczka. Ich producent zdradził tylko
jeden składnik swojego wypieku,
zapewniając o uzdrawiających
właściwościach tej substancji
i słusznie podejrzewając, że ujawnianie innych składników grozi
w tym zakresie. Jednak jego słowom przeczy 2014 rok (wybory
i rok cudów), bo zmienił zdanie
w roku wyborczym, zwiększając
dopłatę do cen wody i ścieków
z budżetu o 400 tys. złotych, co
skutkowało brakiem podwyżki.
Został wybrany prezydentem
w I turze wyborów samorządowych, odpłacił się mieszkańcom
podwyżką 20,5 proc. Co radzi Pan
prezydent: idźcie Państwo do
MOPS-u. Twierdzi, że zwiększa
zasiłki do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Tylko szanowny
panie prezydencie, to pański rząd
od 1 października 2012 roku nie
zmienia kryterium dochodowego
w pomocy społecznej, które wynosi na jedną osobę w rodzinie 456
złotych, a dla osób samotnych 542
złote. Według powyższych danych
nie zmieni nam się grupa osób,
które już korzystają z pomocy społecznej, w zasadzie tylko te mogą
otrzymać pomoc z MOPS. Co zatem ze zdecydowaną większością
mieszkańców, których wynagrodzenia są na poziomie 1700–2000
złotych – muszą zacisnąć pasa
i według naszych władz miasta
oszczędzać na jedzeniu, środkach
czystości, bo rachunek trzeba
zapłacić, a zasiłku nie otrzymają,
gdyż nie mieszczą się w kryterium
dochodowym ustalonym przez
ministerstwo. Nawet, gdy przekroczymy kryterium dochodowe
o złotówkę, to i tak otrzymamy
decyzję odmowną. Pan prezydent
i radny PO na sesji mówili, że nie
możemy dopłacać do basenów,
które mają mieszkańcy, czy do podlewania ogródków na działkach. W
związku z tym zadałam publicznie
prezydentowi pytanie, czy wie, ile
osób w Płocku ma baseny – kilka,
kilkanaście – taką decyzją uderzył
w 90 proc. mieszkańców. Trzeba
również podkreślić, jak duża jest
grupa osób, która pomimo złej
sytuacji materialnej nie zdecyduje
się na złożenie wniosku o pomoc do
MOPS-u. Dewiza, która przyświeca
11
prezydentowi po majowej sesji – nie
masz na rachunek za wodę i ścieki – idź do MOPS-u. Wsłuchując
się w te słowa nie sposób zapomnieć wcześniejszych „mądrych”
sentencji innego znanego kolegi
Pana prezydenta – zarabiasz 2000
złotych i nie masz mieszkania, weź
kredyt i zmień pracę.
Nadszedł najlepszy moment na
dobre zmiany, które rozpoczęliśmy
już podczas wyborów Prezydenta
RP. Jestem wdzięczna za tak duże
poparcie kandydatury Pana Andrzeja Dudy przez mieszkańców
Płocka. To zaufanie tym bardzie
buduje i napawa energią do jeszcze większej i wytężonej pracy
zarówno na niwie działalności samorządowej, jak i pojawiającej się
szansy na budowę fundamentów
lepszej Polski w zbliżających się
wyborach parlamentarnych. n
Wioletta Kulpa
fot. Jacek Kędryna
Poseł Wojciech Jasiński wita Andrzeja Dudę na spotkaniu przedwyborczym w Płocku
siły, 50 procent Polaków zajętych
jest codzienną trudną i męczącą
walką bytową albo odpoczynkiem.
Frekwencja beznadziejna. Szanuję
wybór nowego prezydenta. Teraz
jest pan Duda również moim prezydentem. Zobaczymy jak przez pięć
lat będzie spełniał swoje obietnice.
Czas bardzo szybko biegnie. Codziennie tego doświadczam rano
przed lustrem.
Na płockim podwórku zaczyna
wrzeć. Nie ważne, że bezsensowne paplanie niektórych radnych
nic nie wnosi. Są w mediach i to
właśnie ten stan najbardziej ich
interesuje. Myślę, że nadchodzące
dwie sesje: czerwcowa i wrześniowa będą wyjątkowo udane. Widać
już kto się szykuje do wyborów
parlamentarnych. Jeden z kolegów radnych przebiera nogami
za posłem, którego widziałem
ostatnio w poprzedniej kampanii
parlamentarnej. Nie ma dla niego
żadnych granic, jak trzeba jest w
PO, jak trudniej bywa to jest w
PJN, jak wyszła lipa z PJN to teraz
czai się w PiS. Lojalność nie jest
jego mocną stroną, najważniejsze
dla niego to chyba być. Przypomina mi się tegoroczny płocki
kabareton w amfiteatrze i hasło „chcem do pałacu”. Na złość
opozycji koalicja PO-PSL trwa
i myśli nie o fajerwerkach medialnych, a o faktycznych problemach
miasta. Czasami trzeba podjąć
trudne decyzje, ale na tym polega
odpowiedzialność. Krzyczeć każdy
potrafi, tylko co z tego. Płock jest
ładnym miastem, wiele się w nim
dzieje. Może nie ma tramwaju, ale
jest małe molo.
Bardzo udany, w moim odczuciu, był tegoroczny Jarmark
Tumski. Pogoda dopisała. Stoisk było sporo, wiele atrakcji
dla dzieci. Nie podobał mi się
tylko namiot przed ratuszem
promujący auta. Nie pasował do
tematyki jarmarcznej. Sezon letni
zapowiada się bogato w atrakcje
w naszym mieście. Odwiedzi nas
tysiące osób. Mam nadzieję, że
w trakcie sztandarowych imprez
masowych takich jak reggaeland
lub audioriver miasto będzie
czyste i służby miejskie będą na
bieżąco sprzątały chodniki i ulice.
Jako radny zapraszam wszystkich
mieszkańców Płocka do udziału
w imprezach organizowanych
przez miasto. Jeszcze głowa nas
zaboli od myślenia, ale to po wakacjach. n
spadkiem sprzedaży – różne są
bowiem gusta klientów. To jednak
nieładnie z jego strony – ktoś może
mieć alergię na jakiś komponent,
więc taka informacja jest ważna.
Wielu ludzi zignorowało to ryzyko
i oddało się beztroskiej konsumpcji. I tak mało kto czyta informacje
o składzie produktu na opakowaniach, a nawet jeśli to robi, to nie
wszystko rozumie. Okaże się za
parę miesięcy albo lat, czy spożycie
ciasteczek nie grozi nieprzyjemnymi konsekwencjami zdrowotnymi
i czy cudowny składnik ciasteczek
nauczy ludzi odpowiedzialności,
jak zapewnia producent.
Bigos był już próbowany po
pierwszym ugotowaniu. Wówczas
biesiadnicy woleli go od kaczki
uwędzonej dymem sprowadzonym
ze Smoleńska. Krytycy kulinarni
obawiali się, że ta ekstrawagancja
w przyrządzaniu zawróci ludziom
w głowach, ale wtedy jeszcze
wielu konsumentów posłuchało
ekspertów, którzy w mediach lamentowali, że kaczka jest zbyt tłusta. Wydawało się, że skoro bigos
wygrał z tak smaczną i oryginalną
potrawą, to wygra i z budyniem.
Na jego korzyść miało przemawiać drugie gotowanie, gdyż im
dłużej się go gotuje, tym jest
smaczniejszy. Tymczasem okazało się, że konsumenci nie chcą
odgrzewanych dań, zwłaszcza że
bigos często podawano z innymi
odgrzewanymi potrawami, solidaryzującymi się z nim.
Ze zrozumiałych powodów
przysmak myśliwych nie wspominał o skutkach diety mięsnej
dla zdrowia, przestrzegając za to
przed spożywaniem produktów
bogatych w cukier. Młodzież nie
chciała go słuchać, bo żeby z nim
wytrzymać, musiałaby sięgnąć po
chleb, ale w płynie, a ile można tak
pić i pić? Zresztą bigos powinien
się cieszyć, że nie wybrali innego
cukru, np. brown sugar, który pojawił się na rynku w wersji mocno
przyprawionej wodą święconą.
Po jego zażyciu przez większość
społeczeństwa myśliwskie dania
mogłyby zostać zakazane, ale
konsumenci nie byli aż tak radykalni. Zrezygnowali także z mizerii (hitem było jej opakowanie,
niestety bardzo ubogie w treść),
muszek (też były w ofercie) i palenia ziół. Niektórym wystarczyły
budyń i ciasteczka, ponieważ mieli
nadzieję, że cukier został w nich
zastąpiony słodzikiem. Czy tak
było, przekonają się pewnie po
jesiennych zakupach, na których
znowu będą musieli podjąć decyzję tylko na podstawie reklam. Dla
plantatorów ogórków i ziół nie ma
to znaczenia, bo i tak grozi im plajta. Zgadzają się, że cukier to biała
śmierć, ale twierdzą, że słodziki nie
są dla niego alternatywą, gdyż są
rakotwórcze. Owszem, są badania,
które to potwierdzają, ale przebadano tylko pojedyncze substancje,
a słodzik słodzikowi nierówny. Nie
wiemy, czy spożycie każdego niesie
ze sobą identyczne skutki.
Mógłbym tak jeszcze długo
pisać, bo ta spożywcza gawęda to
opowieść bez puenty, niczym anegdota o Griszy, który z Paryża pisał
do Czapajewa o czytaniu książek,
żeby cenzura nie wyłapała, że radzieccy towarzysze we Francji piją
tyle samo, co w ojczyźnie. Wyborcze weekendy zamieniły Polaków
w konspiratorów porozumiewających się szyfrem, co budzi uśmiech
na twarzach, ale obniża społeczny
szacunek dla prawa. Nieżyciowe
przepisy o ciszy wyborczej ćwiczą
kreatywność w narodzie, który
z cenzurą walczył przez dekady,
więc radzi sobie i teraz, tylko po co
mamy tracić czas na obchodzenie
przepisów, które już dawno powinny wylądować w koszu? n
Marcin Motylewski
Michał Twardy
michaltwardy.blogspot.com
12
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Krzysztof J. Barański: Nowe baśnie płockie
Opowieść
ze skarpy
G
dy zbliżamy się do Płocka
drogą, prowadzącą przez
„stary” most im. Legionów Piłsudskiego, widzimy miasto położone
na pokaźnym wzgórzu, oficjalnie
zwanym Wzgórzem Tumskim,
potocznie zaś określanym „skarpą
wiślaną”. Skarpa ta od zarania
swoich dziejów ma pewne cechy
charakterystyczne zarówno miłe,
jak i trochę mniej. Do tych nieprzyjemnych możemy zaliczyć
stałe niebezpieczeństwo osuwisk,
słabe zagospodarowanie, ryzyko
stoczenia się do Wisły nie tylko po
nadużyciu napojów wskazujących.
Niektórzy bez wahania dołączą tu
również amfiteatr, ale jest to ich
sprawa…
Przyjemności, chociaż istnieją
w mniejszej liczbie tak, że na palcach prawej ręki da się je wymienić,
zawarte są głównie w kilku grotach, rozsianych w różnych miejscach stromizny. Jak kto popatrzy
z dołu, z nadrzecza, zobaczy jedynie dziury w piaszczystej ścianie.
Gdyby jednak jakiś pasjonat, grotołaz czy inny naukowiec zechciał
wejść do takiej dziury, zbadać, co
się w niej znajduje, to może, prócz
dzikich ptaków, nietoperzy, gryzoni i pająków, mógłby odnaleźć tam
cokolwiek więcej…
Starzy płocczanie powiadają,
że bardzo dawno temu, ale nie tylko bardzo dawno, do jednej z tych
jaskiń prowadziła nawet ścieżka.
Stromą ścieżką…
…stromą ścieżką, mozolnie,
powoli wspinał się człowiek niezbyt
już młody, niezbyt jeszcze stary
z wielkim tobołem, przytroczonym
sznurami do grzbietu. Co chwila
przystawał, trwożnie spoglądał
we wszystkie strony, czy też przypadkiem kto nie goni, nasłuchiwał,
czy kto za nim nie woła. Z ponurej
czerni kaptura patrzyły rozbiegane
oczy, sterczał długi złamany nos
i wydatny, zarośnięty podbródek.
Ciężar na plecach pobrzękiwał, po-
Płockim dziennikarzom
stukiwał, pojękiwał obijanymi o siebie metalowymi przedmiotami, ale
w tej późnej porze gasnącego dnia
nikt już pewnie nie słyszał owych
dźwięków. Teraz tylko nocne ptactwo szykowało się do wyżerki, a nad
zasypiającą Wisłę nadciągały od
zachodu ołowiane chmury.
Utrudzony nieco człowiek
dotarł wreszcie do celu – ciemnej
groty, wyhulanej wiatrami, wypłukanej deszczami, osławionej
tajemnicami. Panowała tu dość
przeraźliwa cisza, dość przenikliwy
mrok i całkiem nieznośny zaduch.
Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo
gdzie rozległ się okropny wrzask,
a po chwili w ciemności, tuż przy
chrzęszczącym zeschłymi liśćmi
podłożu, zamajaczyły dwa zielone,
ruchliwe światełka.
Mężczyzna ze stęknięciem
zrzucił tobół z barków, wyjął zza
pazuchy smolne drewka, wykrzesał ogień i rozbudził nim
pochodnię, zatkniętą u wejścia.
Wielkie rude kocisko natychmiast
przypadło do niemiłosiernie brudnych portek i zaczęło się łasić do
nóg właściciela w poszarpanych
nogawicach. Człowiek gniewnie
odepchnął zwierzę, puścił gromkie
wiatry, wreszcie usiadł na zydlu,
rozejrzał się, jak zwykle, po swoim
gospodarstwie. Straszliwy bałagan panoszący się wkoło, ukazywał w paru miejscach drogocenne
przedmioty: pozłacane patery,
posrebrzane kielichy, miseczki
z delikatnej ceramiki, platerowe
sztućce, wykwintne sukna i jedwabie. Ktoś mógłby powiedzieć: bogaty skład kupiecki, tylko czemu
w takim nieładzie?
Mógłby tak powiedzieć ktoś,
kto nie znał mieszkańca groty.
Ci zaś płocczanie, co to jedynie
słyszeli o tym przybytku, o jego
wnętrzu, na wspomnienie imienia
rzeczonego jegomościa natychmiast milkli i dawali drapaka, aż
się kurzyło.
Opowiadanie
Kleofas Ryćko – bo o nim tu rogowi. Ze szlachetnego drew– Bo widzisz pan, panie zbóju,
mowa – był kiedyś czeladnikiem na, bogato zdobiony, starannie tak po prawdzie, to wcale nie jest
u płockiego kowala. Mistrz, gdy wykończony. Miał czarny ustnik pańska własność.
tylko ujrzał przyszłego termina- w kształcie głowy maszkarona,
– Nie moja? No to czyja, do
tora, załamał ręce; gość od pierw- takiego z gzymsu kamienicy, którą wszystkich diabłów!?
szego wejrzenia zapowiadał się Kleofas raczył właśnie tego popo– No, widzę, że pomału się domarnie. Rzemieślnik postanowił łudnia obrabować.
gadujemy. To własność wszystkich
jednak podjąć próbę przyuczenia
Ryćko obejrzał instrument diabłów.
Kleofasa do trudnego zawodu. ze wszystkich stron, obmacał,
– I wy myślicie, wszyscy diabli,
Szło jak po grudzie, praktykant obwąchał, osłuchał, w końcu zde- że ja wam to ot, tak sobie oddam?
miał ewidentnie dwie lewe ręce, cydował się wydobyć z niego jaki W tej chwili?
w tym jedną nawet krótszą… Za dźwięk. Nie był wprawdzie muzy– Akuratnie. Tak sobie i w tej
to począł okazywać przemożne kalny, jak co śpiewał, to „ludzie chwili.
zainteresowanie córką pryncypa- uciekali”, no ale taki wspaniały
– Niedoczekanie! – powtórzył
ła; ta, choć z początku opędzała róg powinien równie wspaniale dogłębnie zeźlony Kleofas. – Pósię od niego, jak od uprzykrzone- zagrać! Zadął więc raz, zadął drugi kim Ryćko…
go gza, dała w końcu za wygraną raz, potem jeszcze trzeci i czwarty.
– Tak? No, to do widzenia się
na klepisku kuźni. Oczywiście, Po czwartym razie cała jaskinia z panem, panie zbóju! Będziem się
po jakimś czasie majster odkrył zatrzęsła się srodze, zakotłowa- niezabawem widzieć w piekle.
prawdę, której zresztą nie można ła, zaświeciła, zagasła, później
Nagle tumult wielki powstał
już było ukryć. Najpierw wpadł znowu zaświeciła, a w strudze w jaskini, wiatr jakiś ostry powiał,
w furię, potem się upił, wreszcie czerwono -fioletowego światła zatrząsł Kleofasem, wyhulał go
z wielkim hukiem wywalił gacha oczom Kleofasa ukazał się jego- precz na zewnątrz. Ryćko poleciał
z terminu. Nie przewidział, bieda- mość, ubrany w kusy kraciasty w dół ze skarpy, przeleciał Wisłę,
czysko, że krok ten nieodwołalnie kubraczek, granatowe pantalony Radziwie, Popłacin i jeszcze dalej.
spowoduje zagrożenie dla całego i jaskrawo pomarańczowe ciżem- Ocknął się dopiero gdzieś za Somiasta i okolic.
ki z zagiętymi noskami. Głowę czewką, już na gostynińskiej ziemi.
Kleofas Ryćko został zbójem. niespodziewanego gościa zdobił A co było potem…
Tak po prawdzie, tylko do tego potężny orli nochal oraz długie,
… a potem było tak, że o zbóju
procederu się nadawał. Zaczął ra- sterczące do góry rogi.
Kleofasie różnie słyszano. Powiabować na gościńcach, rozstajach,
– Ki diabeł – spytał zbój, po- dali w Płocku – obwiesił się ze zgryjawnie, tajnie i znienacka. Stał się rządnie przestraszony. – Coś za zoty, bo mu tak strasznie zabrakło
utrapieniem wszystkich zwykłych jeden, ladaco?
utraconego majątku. Inni mówili
płockich mieszczan i patrycja– A przywitać gościa nie łaska, – pomarł biedaczysko z głodu, bo
tu. Ci pierwsi na długo przed panie Kleofasie? Jak nie, to ja co wszedł do jakiego gospodarza,
zapadnięciem zmroku prędko okażę grzeczność, której panu ten, poznawszy, kto zacz, widłami
czmychali do domów w szalonej niechybnie brakuje. Tak, jestem go wypędzał. Jeden zaś, trubadur
trosce o swój dobytek, dobre imię diabeł, imć Boruta, z pobliskiej z Bożej łaski, ośmielał się nacórek, godne dorastanie synów. Ci Łęczycy. Przysłano mnie tu z pie- wet wychwalać niegdysiejszego
drudzy, choć całymi latami radzili kła, bo źle się dzieje, a całe zło zbója, co to wziął się ustatkował
o sposobach na schwytanie i uka- z pańskiej winy, panie Ryćko!
i w Bernardyny na południu kraju
ranie bandyty, dotąd nie mogli
– A ja słyszałem… – wykrztusił poszedł!
dać sobie z nim rady, bo ten po- Kleofas, odzyskując powoli rezon. –
Na grotę zapadła potężna
zostawał nieuchwytny i bezkarny. A ja słyszałem, że jak źle się dzieje, klapa. Nijak nie było jej odwalić,
W końcu, w poczuciu wielkiego to diabłom radość…
zajrzeć choć na sekundę do środka.
smutku i dotkliwej rezygnacji
– Nie odwracaj pan kota ogo- Powiadali w Płocku – ano, nastała
orzekli, że płocki zbój musi mieć nem, panie zbóju – odparł Boruta. wreszcie Boża sprawiedliwość,
niewątpliwie konszachty z siłami – Jakby wszystko było takie proste, zbója nie ma, a zrabowany mająnieczystymi, że zatem bez egzor- to pewnikiem nawet piekło by nie tek diabli wzięli. Inni mówili – ktoś
cysty nic się w rzeczonej sprawie istniało…
umówiony zabrał wszystko i teraz
nie zmieni. Aliści wezwany aż
– Nie rozumiem – mruknął jemu dobrze cudzym kosztem. Zaś
z Krakowa egzorcysta wyśmiał Ryćko, bo z myśleniem zawsze trubadur z Bożej łaski wyśpiecałą szanowną radę miejską w miał na bakier.
wywał, jak to skruszony Kleofas
kułak, bo przecie co mógł uczynić,
– Nie musisz pan niczego rozu- sam oddawał ludziom skradzione
nie mając na podorędziu deli- mieć. Mnie tu przełożeni przysłali rzeczy, utracony spokój.
kwenta? Odjeżdżając, powiedział z rozkazaniem. Masz pan, panie
Minęło parę stuleci. W latach
zrozpaczonym rajcom: „Jeżeli tu Ryćko, wszystko pozamykać, zwi- siedemdziesiątych ubiegłego wiejakowyś diabeł nie pomoże, to nic nąć swój lewy interes i wynieść się ku wyszło na to, że diabli prawijuż wam nie pomoże!”
stąd precz.
dłowo porządzili dobytkiem zbója
Na miasto padł postrach, gor– Niedoczekanie! – warknął Kleofasa Ryćki z Płocka. W tej
szy niż wobec nadciągającej zarazy. Kleofas. – To po tom zbójował, ra- grocie, którą kiedyś zamieszkiAż tu pewnego dnia…
bował, gromadził ten dobytek tyle wał, powstała bowiem słynna
… Kleofas Ryćko wysypał swój lat, by na wasze, Boruto, słowo, na całe miasto i okolice knajpa,
ostatni łup z wora na klepisko. zostawić to wszystko w diabły?!
nazwana „Słoneczkiem”. Nigdy
Podrapał się po brudnym kołtu– O to, to, to właśnie! – ucieszył nie miała ona dobrej renomy, no
nie, zaklął, splunął z wściekłością się bies. – Nareszcie pan pojąłeś!
cóż… spotykali się tam przecież
na kota… Marnie! Tylko jakaś Ten dobytek na naszą własność
wszyscy żule, ciemne typy, różni
potwornie ciężka misa, pewnie dziś przechodzi.
hochsztaplerzy, panienki lekkich
z cyny, a na pewno bez większej
– A to niby z jakiej racji?
obyczajów i… poeci. n
wartości, parędziesiąt drobnych
– A z takiej racji, że przez cały
Krzysztof J. Barański
miedziaków, kilka błyskotek z cze- ten czas pan się o to prosiłeś.
prezes Oddziału w Płocku
goś, przypominającego bursztyn
– Że niby ja sam was w piekle
Związku Literatów Polskich
ale z pewnością nie z bursztynu. o to prosiłem, byście mi własność
Zbój przyjrzał się dokładnie temu odebrali?
fot. Jan Waćkowski
Sport
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
13
Piłka ręczna plażowa
Mistrzowie trzymają się mocno
Handball Płock. – Niepowtarzalną
atmosferę w Płocku pozwolili nam
stworzyć sponsorzy i partnerzy.
Dlatego chciałbym podziękować
przede wszystkim sponsorowi
generalnemu, jakim była firma
PGNiG, gospodarzowi turnieju,
miastu Płock, a także firmom PKN
Orlen, Auto Forum i Petrotel.
Przed rozpoczęciem turnieju odbył się camp szkoleniowy,
podczas którego dzieci z płockich i podpłockich szkół miały
niepowtarzalną okazję treningu
z aktualnymi mistrzami Polski
– ekipą BHT Auto Forum Petry
Płock. Kto pofatygował się na
Stary Rynek w piątkowy wieczór,
był świadkiem pierwszego w Polsce meczu rozgrywanego przy
sztucznym świetle. Spotkanie
to miało charakter towarzyski
i wyłącznie z kronikarskiego obowiązku odnotowujemy, że wzięły
w nim udział kobieca ekipa BHT
Piotrkowianina Juko Piotrków
Trybunalski z BHT Auto Forum
arówno turniej, jak i jego który zdecydowanie wyróżnia
Petrą Płock. Ku zaskoczeniu oroprawa bardzo nam się po- płocki turniej na tle innych imprez ganizatorów trybuny wypełnione
dobały. Zorganizowanie takiej organizowanych w naszym kraju.
były do ostatniego miejsca.
imprezy w centrum miasta to dla
– Po raz kolejny postawiliśmy
W sobotę rozpoczęła się pierwnas coś zupełnie nowego – mówił
na organizację turnieju w samym sza faza płockiej imprezy. W grupie
po zakończeniu imprezy Peter sercu Starego Miasta. Rok temu A bezkonkurencyjna okazała się
Stelleck. – Dla nas to spore zasko- się to sprawdziło, przyciągając Petra, która wygrywając cztery
czenie. W Szwecji plażowa piłka sporą grupę przechodniów, któ- spotkania zapewniła sobie awans
ręczna nie jest promowana aż rzy z wielkim zainteresowaniem do półfinału z pierwszego miejsca.
tak dobrze.
śledzili przebieg wydarzeń. Nie Drugą lokatę, również dającą
Usytuowanie pod ratuszem inaczej było również tym razem awans do półfinału, zapewniła
boisk, na których rozgrywane były – przyznał Artur Niesłuchowski, sobie męska drużyna Piotrkowszystkie pojedynki, to element, główny organizator PGNiG Beach wianina.
Osiemnaście zespołów wzięło udział w turnieju PGNiG Beach Handball Płock
2015. Do rywalizacji stanęło osiem zespołów kobiecych i dziesięć męskich.
Wśród tych drugich znalazła się między innymi szwedzka ekipa Torslanda
BHC, której bramkarz nie ukrywał polskich korzeni.
Z
Piłka ręczna
młodzieńcze marzenia
Z
aczynali piętnaście lat temu,
a ich kariera od samego początku przebiegała wręcz modelowo. Najpierw były rozgrywki dla
dzieci i młodzieży oraz najniższe
klasy seniorskie. Z czasem awansowali coraz wyżej. Z czasem
doszli do PGNiG Superligi, a później otrzymali status sędziów
międzynarodowych. Pięć lat temu
Międzynarodowa Federacja Piłki
Ręcznej po raz pierwszy zaproponowała im wyjazd do Kataru.
– Dzięki IHF w 2010 roku po
raz pierwszy pojechaliśmy do
Kataru. Mieliśmy spędzić tam dwa
tygodnie, prowadząc mecze ligowe.
Okazało się, że sędziowaliśmy
różne spotkania w różnych kategoriach wiekowych – mówił Bartosz
Leszczyński. – Nie potrzebowaliśmy wiele czasu, aby przekonać się,
jak bardzo tamtejsza piłka ręczna
różni się od naszej. Katarczycy
to prawdziwi arcymistrzowie
w symulowaniu. Wystarczy lekkie
dotknięcie, aby „ofiara” zaczęła
zwijać się na boisku. Czasami
nawet przez pięć minut.
Duże różnice między Europą
a Katarem dotyczyły jednak nie
tylko podejścia do piłki ręcznej,
ale przede wszystkim sfery kultury i obyczajowości. Kiedy Bartosz
Leszczyński i Marcin Piechota
zostali zaproszeni przez gospodarzy na oficjalny posiłek powitalny,
zszokował ich widok Katarczyków
jedzących bez użycia sztućców.
Jeszcze większym zaskoczeniem
było podanie im przez miejscowych kulek ulepionych z ryżu
i umoczonych w sosie. Okazało
się, że Katarczycy w ten właśnie
sposób wyrażają swój szacunek
dla gości.
W halach, w których rozgrywane są mecze, na trybunach
nigdy nie zasiadają kobiety. Ich
obecność w przestrzeni publicznej jest jednak niezwykle mocno
ograniczona, co wynika z panującej w Katarze religii. Niemożliwe
jest zobaczenie na ulicy kobiety
z odsłoniętą twarzą.
Płocczanie zaaklimatyzowali
się jednak w zupełnie nowych dla
siebie warunkach. A jednocześnie
W pierwszej fazie rywalizacji
kobiet grupę A bez straty punktu
wygrał Piotrkowianin, a drugie
miejsce przypadło Relaksowi
AZS AWF Warszawa. W grupie
B najlepszy był Reflex AZS AWF
Volksvagen. Poznanianki wygrały
dwa mecze, ale musiały uznać
wyższość ekipy Warszawa Skład.
Warszawianki musiały się jednak
zadowolić dopiero trzecim miejscem, bo przegrały bezpośrednie
spotkanie z Ruchem Chorzów,
który tym samym zapewnił sobie
awans do półfinału. Prawo gry
o pierwsze miejsce wywalczyły
Piotrkowianin (po wygranej z Ruchem) i Reflex (po pokonaniu Relaksu). Zespół z Chorzowa trzecie
miejsce zapewnił sobie pokonując
poznanianki 2:0. Mecz o pierwsze
miejsce między Piotrkowianinem
a Ruchem przebiegał od początku
do końca pod dyktando zespołu
z Piotrkowa, który – podobnie jak
Petra wśród mężczyzn – wygrał
imprezę z kompletem zwycięstw.
Po pierwsze miejsca w rywalizacji kobiet i mężczyzn sięgnęły
zespoły, które w sezonie 2014 zdobyły tytuł Mistrza Polski, a w rozpoczynającej tegoroczny sezon
rywalizacji w Krakowie także nie
miały sobie równych. Czyżby miała
to być zapowiedź ich dominacji
również w obecnym sezonie? Warto podkreślić jeszcze, że zwycięskie ekipy sięgnęły również po trzy
z siedmiu nagród indywidualnych
w swej kategorii. n
Tomasz Paszkiewicz
mają wiele do powiedzenia na ale kiedy dostaniemy nominację
jego temat.
do prowadzenia międzypaństwoNie mniej barwnie niż o go- wych rozgrywek seniorskich na
spodarzu Mistrzostw Świata 2015 najwyższym szczeblu, czasu bęsędziowie z Płocka opowiadali dzie jeszcze mniej.
o swojej przygodzie z BarceloPo 15 latach sędziowania Barną. – Mieliśmy przyjemność pro- tosz Leszczyński i Marcin Piechowadzenia meczu Ligi Mistrzów ta mają do zrobienia ostatni krok
rozgrywanego w barcelońskiej na arenie międzynarodowej. CzePalau Blaugrana – mówił Bartosz kają na nominację do prowadzenia
Leszczyński. – Mogliśmy, korzy- Mistrzostw Świata i Mistrzostw
stając z okazji, zwiedzić również Europy w kategorii seniorów.
słynny stadion Camp Nou wraz ze – Przed nami jeszcze 15 lat bieznajdującymi się tam klubowym gania z gwizdkiem, więc mam
nadzieję, że uda nam się ten cel
zostali docenieni przez gospoda- muzeum i kaplicą.
Marcin Piechota przyznał, osiągnąć – mówił Marcin Piechota.
rzy, o czym najdobitniej świadczą
że międzynarodowi sędziowie – Przy okazji chciałbym, abyście
kolejne zaproszenia. Gdy Bartosz
piłki ręcznej prowadzą życie na
zapamiętali, że każdy powinien
i Marcin lecą do Kataru, są tam
walizkach. Zdarza się, że tuż po mieć marzenia. I starać się je reśrednio 14–20 dni. Od czasu pierwpowrocie z meczu Ligi Europy czy alizować. Nasz przykład podaje,
szego ich pobytu sporo się w KataLigi Mistrzów muszą przepakowy- że jeśli się do czegoś dąży, można
rze zmieniło. Miejscowa federacja
wać walizki i ruszać na spotkanie to osiągnąć. Wprawdzie Bartek
piłki ręcznej zajmuje miejsce
PGNiG Superligi. – W takiej sy- i ja chcieliśmy zostać piłkarzami
w ultranowoczesnym biurowcu, tuacji musimy zawsze brać pod
ręcznymi, ale skoro nie mieliśmy
w którego piwnicach znajdują się uwagę fakt, że w każdych rozgryw- na to szans, postawiliśmy na sęcztery pełnowymiarowe boiska do kach obowiązują inne komplety dziowanie. I na pewno nie mamy
piłki ręcznej. Przy jednym z nich strojów – ujawnił Marcin Piechota. czego żałować. n
znajdują się trybuny mogące – Na razie jakoś dajemy sobie radę,
Tomasz Paszkiewicz
pomieścić kilka tysięcy kibiców.
– Niestety, podczas większości
meczów trybuny świecą pustkami,
chociaż w Katarze grają coraz lepsi zawodnicy. Mistrzostwa Świata
stały się impulsem do rozwoju
naszej dyscypliny. Trener Valero
Rivera, który zdobył z Hiszpanią
Mistrzostwo Świata, nie zamierza
poprzestać na mistrzostwach, które były organizowane w Katarze
– przyznał Marcin Piechota.
Opowiadanie o Katarze zajęło
naszym eksportowym arbitrom
ponad połowę czasu przeznaczonego na spotkanie z gimnazjalistami z Gostynina. Trudno się
jednak dziwić, bo ze względu na
swoją odmienność kulturową kraj
ten jest dla Polaków niezwykle
interesujący, a Bartosz i Marcin Sala gimnastyczna Gimnazjum nr 2 w Gostyninie wypełniona była po brzegi
Realizują swoje
Rozpoczynali karierę razem z Adamem Wiśniewskim. Później jednak ich
drogi się rozeszły. „Gadżet” trafił do seniorskiej drużyny Wisły, stając się
jej podstawowym zawodnikiem, a Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota
postanowili swoje sportowe pasje rozwijać jako sędziowie.
Dużo bardziej zacięta była
rywalizacja w grupie B, którą wygrała Torslanda. Szwedzi nie zdołali jednak zgromadzić kompletu
punktów. Musieli uznać wyższość
drużyny Damy Radę Inowrocław,
która zebrała pięć punktów. Tyle
samo miała też Fundacja Akademii Sportu, która awansowała do
półfinału dzięki wygranej w bezpośrednim meczu.
W meczach półfinałowych
Torslanda rozprawiła się z Piotrkowianinem, a Petra po shot-outach
pokonała Fundację Akademia
Sportu z Gdańska. Ekipa z Gdańska wywalczyła trzecie miejsce,
pokonując Piotrkowianina po
emocjonującej walce, zakończonej
shoy-outami.
Mecz o zwycięstwo w całym
turnieju rozpoczął się nietypowo.
Piłka zrzucona została z krążącego
nad Starym Rynkiem śmigłowca. A później rozpoczęła się gra,
która od początku przebiegała
pod dyktando Petry. Płocczanie
bez większych problemów wygrali pierwszego seta. W drugim
początkowo również przeważali,
ale z czasem do głosu doszli Szwedzi. Na szczęście ostatnie słowo
należało do gospodarzy, którzy
wygrywając z Torslandą 2:0, okazali się bezkonkurencyjni w całym
turnieju. – Cieszę się, że mogliśmy
pokazać płockiej publiczności trochę plażówki na wysokim poziomie – mówił po zakończeniu finału
kapitan Petry Adrian Fiodor.
14
Sport
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Tenis na wózkach
Poziom niemal jak
na Rolland Garos
Kamil Fabisiak, reprezentujący na co dzień Integracyjny Klub Tenisa
Płock, jest obecnie najwyżej klasyfikowanym polskim zawodnikiem
klasyfikowanym w światowych rankingach. Podczas Płock Orlen Polish
Open potwierdził, że w pełni zasługuje na swoje 36. miejsce.
Piłka ręczna
W sezonie 2014/2015 Orlen Wisła ani razu nie zdołała pokonać Vive Tauronu
Kielce. Pięć porażek z odwiecznym rywalem nie zmienia jednak faktu, że był
to udany sezon zarówno dla całego klubu, jak i dla większości jego piłkarzy.
Największą zmorą płockich
szczypiornistów były kontuzje. Dlatego sygnalizując problem w tym
miejscu, chcę uniknąć wracania
do niego przy indywidualnych ocenach. Chyba, że urazy miały istotny
wpływ na postawę gracza.
Bramkarze
sporą rezerwą. Szybko jednak okazało się, że może być kimś więcej,
niż jedynie zmiennikiem Valentina
Ghionei. Ma niesamowity repertuar
rzutów, nieźle sprawdza się też jako
środkowy rozgrywający. Podczas
Mistrzostw Świata w większości
spotkań grał od pierwszej do ostatniej minuty.
Adam Wiśniewski – trudno
wyobrazić sobie Wisłę bez jej kapitana. Wciąż jest jednym z najlepszych polskich lewoskrzydłowych.
Niemal perfekcyjny w defensywie,
gdzie jest specjalistą od przechwytów. Gdyby był bardziej skuteczny
pod bramką rywali, byłby graczem
prawie idealnym.
Valntin Ghionea – świetny
w kontratakach, ale z powodzeniem
potrafi kończyć również atak pozycyjny rzutem z prawego skrzydła
lub z drugiej linii. Główny egzekutor rzutów karnych. Niestety, w tym
sezonie nie zawsze skuteczny.
Marcin Wichary – jedna
trafił na rozstawionego z numerem
szóstym Hiszpana Daniela Cave- z ikon płockiego klubu. Chociaż nie
rzaschiego, z którym przegrał 2:6, jest wychowankiem Wisły, kibice
3:6. Swój występ w Płock Polish traktują go jak swego. Fani kochają
Orlen Open na drugiej rundzie go w równej mierze za doskonałe
zakończyli również Stefan Doba- interwencje co za spontaniczne
czewski, który przegrał 0:6, 0:6 reakcje. Trudno byłoby znaleźć
z Martinem Legnerem (Austria, 5) mecz, który wyraźnie się Marcinowi
oraz Tadeusz Kruszelnicki. Pię- nie udał. Jeśli pojawia się między
ciokrotny zwycięzca płockiego słupkami, robi to, co do niego naleturnieju uznać musiał wyższość ży. A kibic nagradzają go gromkim
Holendra Rickygo Moliera, który „Ura, ura, ura – Wichura”.
Adam Morawski – najlepszy
również zapisał piękną kartę w historii tej imprezy. Austriak wygrał w Polsce bramkarz młodego pokolenia. Jako junior młodszy przytym razem 6:2, 6:4.
Największymi gwiazdami tego- szedł do Wisły z Czarnych Regimin.
rocznej edycji Płock Orlen Polish
Open byli David Phillipson i Alfie
Hewett, którzy kilka dni przed
pojawieniem się w Płocku wygrali
turniej Grupy Światowej Drużynowego Pucharu Świata. W naszym
mieście zamierzali udowodnić
swoją dominację. Nie do końca im
się to udało.
Niesamowitych emocji dostar- Jako licealista terminował w SMSIvan Nikcević – potwierdził
czyły ćwierćfinały męskiego singla, ie Gdańsk. Trener Manolo Cadenas swoją sportową wartość, świetnie
w których znalazło się aż trzech by- wiąże z nim wielkie nadzieje na biegając do kontry, harując ostro
łych zwycięzców Płock Orlen Polish przyszłość, chociaż „Loczek” miał w ataku i w defensywie. Z powoOpen (razem zgromadzili siedem już okazje, aby zaprezentować swo- dzeniem wykorzystywany również
trofeów). Rozstawiony z numerem je niemałe umiejętności. Zarówno na środku rozegrania. Sympatię
kibiców zyskał, ucząc się języka
jeden Frederic Cattaneo z Francji w PGNiG jak i w Lidze Mistrzów.
polskiego.
Rodrigo Corrales – zastąpił
zmierzył si z Hiszpanem Danielem
Caverzaschim. To był mecz godny Marina Sego, który przeniósł się do
Rozgrywający
finału każdej imprezy w tenisie Kielc. Początkowo przyjmowany
Dan Emil Racotea – młody
na wózkach, z Wielkim Szlemem przez kibiców z lekką nieufnością Rumun bardzo dobrze prezentowłącznie. Ostatecznie nieznacznie (by nie powiedzieć, że z niechęcią), wał się w pierwszej części sezonu.
lepszy okazał się Cattaneo, wygry- zdobył sobie serca kibiców dosko- Ostatnie mecze fazy play-off to
nałymi występami w Lidze Mistrzów.
wając 7:5, 7:5.
jednak popis tego gracza, który
David Phillipson i Alfie Hewett Okazało się, że Rodrigo to bramkarz udowodnił, że z równą łatwością
rozprawili się z zawodnikami, wręcz stworzony do gry na naj- przychodzi mu obsługiwanie lepiej
którzy triumfowali już w Płocku - wyższym poziomie. Im trudniejszy ustawionych kolegów, co zdobywaHolendrem Rickym Molierem i Au- rywal, tym lepiej sobie radzi.
nie bramek. Oby w nowym sezonie
striakiem Martinem Legnerem. Na
potrafił obie te umiejętności łączyć
Kołowi
tym jednak ich singlowa przygoda
Zbigniew Kwiatkowski – w jednym meczu.
w Płocku się skończyła. W półfinale zawodnik wykorzystywany wyłączAlxander Tioumentsev
musieli uznać wyższość Frederica nie do zadań defensywnych. Nieste- – nie poraża warunkami fizycznymi,
Cattaneo i Adama Kellermana.
ty, lista graczy występujących tylko a jednak potrafi zaskakiwać bramW finale francuski triumfator w ataku bardzo się skurczyła, przez karzy rzutami z dystansu. Jego
POPO sprzed dwóch lat walczył co Zbyszek coraz rzadziej pojawiał żywioł to jednak gra na zwodzie
i zdobywanie bramek z 7–8 metra.
z australijskim pretendentem. się na parkiecie.
Mariusz Jurkiewicz –
W sześciu pojedynkach, jakie stoTiago Rocha – przyszedł
czyli ze sobą obaj gracze, każdy do Wisły z FC Porto, aby zastąpić idealny w defensywie, doskonały
wygrał po trzy razy. Widowisko, Muhamada Toromanovivia. Wielu w ofensywie. Jedyny Polak, o któjaki stworzyli na korcie w Płocku, „fachowców” grzmiało wówczas rym można powiedzieć, że jest
można byłoby pokazywać jako o wielkiej transferowej pomyłce. zawodnikiem kompletnym. Szyki
reklamę tenisa na wózkach na naj- Gdy okazało się, że Portugalczyk pomieszały mu częste kontuzje
wyższym poziomie. Cattaneo kilka doskonale biega do kontry, z równą i zbyt wcześnie podana informacja
razy uzyskiwał przewagę dwóch łatwością radzi sobie w ataku co w o przejściu od nowego sezonu do
gemów, ale Kellerman zawsze po- defensywie, a w dodatku może być Vive Tauronu Kielce.
N e m a n ja Z e l e n ov i ć –
trafił ją zniwelować. W obu setach egzekutorem rzutów karnych, ci
ostatnie słowo należało jednak do sami „fachowcy” zaczęli przekony- świetne występy potrafi przeplatać
meczami, o których powinien jak
wać, że od początku uznali Tiago
Francuza, który wygrał 7:5, 7:5.
Rywale z finału singla stwo- za gracza, który ma w naszej lidze najszybciej zapomnieć. Gdy widzi,
że nie może wstrzelić się w bramkę
rzyli parę w grze podwójnej. Na wielką przyszłość.
rywala, ale nie rezygnuje z rzutu,
Mateusz
Piechowski
–
tyle mocną, aby dojść aż do fiprzypomina „ jeźdźca bez głowy”
nału, w którym czekali na nich przekwalifikowanie go z lewego
Jeżeli chce być uważany za klasozawodnicy Wielkiej Brytanii Alfie rozgrywającego na kołowego było
wego zawodnika, powinien popraprawdziwy
strzałem
w
dziesiątkę.
Hewett i David Phillipson. Brytyjcować nad ustabilizowaniem formy.
czycy wygrali pierwszego seta 7:5, Początkowo nie grał wiele, a kiedy
Jeśli tego nie zrobi, nie może liczyć
pojawiał
się
na
boisku,
nie
do
końca
lecz przegrali drugiego 3:6. Pełen
na miejsce w wyjściowej siódemce.
emocji super tie-break pełen był wykorzystywał swe szanse. W fazie
Angel Montoro – najniesamowitych wymian. Jedna play-off pokazał się jednak z jak wyższy zawodnik występujący
najlepszej
strony.
Sezon
2015/2016
z nich przerwana została przez
w PGNiG Superlidze. 215 centypiłkę, która wpadła z sąsiedniego powinien należeć do niego. Szkoda, metrów czasami bardziej mu przeże
przez
kontuzję
sezon
rozpocznie
kortu. Ostatecznie lepsi okazali się
szkadza niż pomaga. Były jednak
nieco później.
Brytyjczycy, wygrywając 10:6.
mecze,
w których idealnie potrafił
Kamil Syprzak – zdecyW singlu kobiet najlepsza
wykorzystać swoje niebagatelne
dowanie
największy
wygrany
miokazała się Louise Hunt z Wielkiej
warunki fizyczne. Szczególnie, gdy
Brytanii, która ograła w finale nionych rozgrywek. Doskonałe dogrywał piłki do Kamila Syprzaka
Niemkę Katharinę Kruger 6:2, 2:6, mecze w Lidze Mistrzów i świetna na pułapie absolutnie niedostęppostawa na Mistrzostwach Świata
6:4. W grze podwójnej kobiet Kanym dla innych graczy. Oby tak
zaowocowały kontraktem marzeń –
tharina Kruger wraz z Holenderką
samo umiał współpracować z Maprzez najbliższe cztery lata „Sypa”
Michaelą Spanstrą stanęły do
teuszem Piechowskim.
grał będzie w Barclonie.
walki z Louise Hunt i AmerykanMilan Pusica, Jakub Moryń
ką Emmy Kaiser , wygrywając 6:4,
i Maciej Skibiński – grali za mało,
Skrzydłowi
2:6, 10:4. n
Michał Daszek – jego przyj- aby ich oceniać. n
Tomasz Paszkiewicz ście do Wisły przyjęte zostało ze
Tomasz Paszkiewicz
Nasz Płock
ocenia nafciarzy
W
grze pojedynczej Kamil zaczął
od meczu z Jurijem Gołowinem. Chociaż Rosjanin w światowych rankingach notowany jest
o 31 miejsc niżej, sprawił naszemu
graczowi trochę kłopotów. Szczególnie w pierwszym secie, wygranym dopiero po tie-breaku. Druga
partia nie była już, na szczęście,
tak nerwowa, a Gołowin musiał
zadowolić się wygraniem trzech
gemów. – Powinienem zakończyć
to spotkanie znacznie szybciej.
Niestety, nie wykorzystałem kilku
szans – mówił Kamil Fabisiak.
W drugiej rundzie Kamil trafił
na Steffena Sommerfelda, rozstawionego w Płocku z numerem
osiem. Reprezentant Niemiec
w rankingu ITF jest zaledwie
o dwa miejsca wyżej od naszego
tenisisty. Zapowiadał się więc
niezwykle wyrównany pojedynek.
Okazało się jednak, że Niemiec
niespecjalnie umiał poradzić sobie
z podmuchami wiatru, przegrywając dość łatwo 2:6, 4:6. Niestety,
trzecia runda okazała się dla
Kamila kresem jego drogi w tym
turnieju. Australijczyk Adam Kellerman okazał się zbyt mocny.
Dużo lepiej płocczanin spisał
się w grze podwójnej, w której
miał za partnera Tadeusza Kruszelnickiego. Polacy dotarli aż do
półfinału, a pojedynek ćwierćfinałowy z ich udziałem dostarczył
gigantycznych wręcz emocji. Po-
czątkowo jednak nic nie wskazywało na to, aby rozstawieni w
Płocku z numerem drugim Martin
Legner i Ricky Molier mogli mieć
jakiekolwiek kłopoty. Pierwszą
partię wygrali bowiem bez straty
seta. W drugim secie Kamil Fabisiak i Tadeusz Kruszelnicki podjęli
jednak heroiczną walkę. I wygrali
6:4, odwracając tym samym bieg
wydarzeń i doprowadzając do
super tie-breaka.
Decydująca rozgrywka była
niezwykle emocjonująca, chociaż
w końcówce Austriak i Holender
wypracowali sobie przewagę, która powinna być dla nich wystarczająca do końcowej wygranej.
Prowadzili już 9:6 i potrzebowali
zaledwie jednej wygranej piłki do
rozstrzygnięcia losów pojedynku.
Polacy nie dali jednak za wygraną.
Obronili trzy piłki meczowe, a później sami wykorzystali jednego
z meczboli, wygrywając tę partię
13:11, a cały mecz 2:1.
Piotr Jaroszewski w pierwszej
rundzie trafił na Dana Kleknera.
Rumun z austriackim paszportem
w rankingu jest notowany wyżej,
ale to Piotr dużo lepiej zna specyfikę płockich kortów. W dodatku do
tej pory Jaroszewski nigdy jeszcze
z Kleknerem nie przegrał. Nie
inaczej było i tym razem, a wynik
6:3, 6:2 jednoznacznie wskazuje na
dominację płocczanina. W drugiej
rundzie tenisista płockiego SIKT-u
Ogłoszenia
Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015
Ogólnopolski program dla młodzieży
Edukacja Finansowa
Chcesz osiągnąć sukces finansowy? Nie pozostawiaj przyszłości losowi. Już
w blisko 1000 gimnazjów i liceów w całej Polsce ruszyła I Edycja Ogólnopolskiego Konkursu Planowania Finansowego.
finansowego (budżetu) i zarządzaProgram Edukacja Finansowa nia nim, budowania wirtualnego
powstał w odpowiedzi na brak portfela inwestycyjnego, giełdę
elementarnej wiedzy finansowej wymiany potrzeb finansowych np.
wśród młodzieży wchodzącej cesji inwestycji, materiały edukaw dorosłość. Większość matu- cyjne video.
rzystów cechuje prawie zerowa
Edukacja Finansowa
umiejętność poruszania się w
Od 11 maja br. ruszył w gimfinansowych realiach naszej rze- nazjach i liceach na terenie całeczywistości: raty kredytu, składki
go kraju Ogólnopolski Konkurs
ZUS, ubezpieczenie OC, podatek
Edukacja Finansowa, dostępny
VAT, etc. to Czarna Magia. Prona stronie www.edufinance.pl/
blem ten rozpoczyna się zupełnie
konkurs, którego celem jest zmoniewinnie od braku wymagań od
tywowanie zarówno uczniów, stumłodych w zakresie współuczestdentów jak i nauczycieli do udziału
nictwa w odpowiedzialności za dow Programie. Konkurs jest formą
mowy budżet już na etapie gimnarywalizacji między uczniami, klazjum i liceum. Większość rodziców
sami i szkołami, Uczestnicy mają
rozpoczyna swoistą deprawację
stworzyć na platformie eduFifinansową dzieci od przyznawanance.pl dowolny plan finansowy
nia comiesięcznej wypłaty tzw.
i mogą zdobyć cenne nagrody:
kieszonkowego – bez ustalenia japozytywną
ocenę, certyfikat Osokichkolwiek wymagań w zakresie
„płaca-praca”. Potem jest już tylko ba Odpowiedzialna Finansowo,
gorzej, co obrazuje odpowiedz oraz jedną z nagród finansowych
na znane pytanie „Skąd się biorą – 750 zł w gotówce!
Edukacja Finansowa w rapieniądze?” - „z bankomatu”. Gdy
mach
Programu obejmuje na pona studiach pojawia się wreszcie
kwestia „samofinansowania” – za- czątek grę / zabawę edukacyjną w
aplikacji mobilnej oraz na stronie
czyna się trauma!
Program Edukacja Finansowa www.milion10lat.pl, następnie
zakłada zapełnienie tej ewidentnej samodzielną pracę uczestników
luki edukacyjnej w nowatorski na platformie e-lerningowej edui atrakcyjny dla młodzieży sposób Finance.pl, webinaria tematyczne
za pomocą platformy eduFinance. online z zakresu planowania ścieżpl. Przygotowana we współfinan- ki kariery finansowej, spotkania
sowaniu przez Unię Europejską warsztatowe online Organizatointeraktywna aplikacja mobilna rów Programu z uczestnikami.
i serwis internetowy (dostępny Głównym elementem edukacji
pod adresem eduFinance.pl oraz jest stworzenie osobistego planu
do pobrania w Google Play) umoż- finansowego obejmującego inliwiają testowanie przez młodzież dywidualny budżet i przepływy
w formie zabawy/gry/nauki róż- pieniężne (przychody, należności,
nych sposobów zachowania się zobowiązania, koszty, kredyty,
w codziennych sytuacjach życio- oszczędności, inwestycje, itd.) lub
wych i zapoznawanie się przez to budżet całego gospodarstwa roz podstawowymi zasadami finan- dzinnego. Kolejnym krokiem jest
sowymi jak np. bilans. Platforma optymalne zarządzanie stworzoeduFinnace.pl udostępnia grę nym budżetem w czasie, z pomocą
finansową Milion w 10 lat, system interaktywnych rekomendacji
e-learningowy, symulatory ścieżki otrzymywanych przez aplikację
kariery finansowej, oraz narzędzia mobilną oraz na adres e-mail
do: sporządzenia osobistego planu użytkownika.
Skąd się biorą pieniądze?
www.jedendrugiemu.pl/program-edukacja-finansowa.html
www.eduFinance.pl/konkurs
SPRZEDAM KUCHNIĘ ELEKTRYCZNĄ
Z PŁYTĄ CERAMICZNĄ AMICA (2010 rok),
prawie nieużywaną, zasilanie 220 V i 380 V.
Tel. 511 382 224
Okazja
Sprzedam atrakcyjnie położone mieszkanie
w Płocku o powierzchni 80 mkw.
II piętro, trzy pokoje, widna łazienka i kuchnia.
Osiedle Zielony Jar
na Podolszycach Północnych.
Tel. 600 824 437
15
Atrakcje polskiej Toskanii, czyli Kotliny Jeleniogórskiej czekają
Wodomierzanka w Karpaczu zaprasza
R
Dom Tyrolski w ośrodku wypoczynkowym Wodomierzanka tonie w kwiatach
Z okien tego pawilonu roztacza się przepiękny widok na Śnieżkę, królową Karkonoszy
okrocznie staram się odwiedzać Sudety, bowiem w Kamiennej Górze spędziłem dzieciństwo. Każda wizyta to dla mnie
zaskoczenie. Ostatnio zwiedzałem
zespół pałacowy w Wojanowie pod
Jelenią Górą, prawdziwą perłę
Kotliny Jeleniogórskiej. To pałac
królewski dosłownie, bowiem w początkach XIX wieku jego właściciel
baron Ike sprzedał rezydencję
królowi Prus. W rękach dynastii
pozostawał do końca trwania monarchii. Baron Ike za pozyskane ze
sprzedaży pieniądze nabył majątek
Duninów, ale to zupełnie inna
historia, o której opowiem przy
okazji. Odwiedziłem też pobliską
Miedziankę, miasto które zginęło
z powierzchni w ciągu kilku lat
w wyniku rabunkowej eksploatacji
rudy uranu. Pisze o tym fascynująco Filip Springer w książce o charakterze reportażu historycznego
Miedzianka. Historia znikania,
dostępnej też w audiobooku.
Na górską stolicę Karkonoszy
wyrasta Karpacz, zaskakujący
schludnością, nowymi inwestycjami oraz jakością obsługi turystów.
Obok górującego nad miastem
Hotelu Gołębiewski znajduje się
tam mnóstwo pensjonatów, hotelików i prywatnych kwater. Ja
skorzystałem po raz kolejny z gościnności Anny Sus, właścicielki
Domów Wypoczynkowych Wodomierzanka przy ulicy Wilczej 5,
www.wodomierzanka.karpacz.
pl. Przepiękna i zaciszna okolica,
smaczna kuchnia, plac zabaw, boisko, obszerny parking, grill i ognisko, zaś przede wszystkim przemiła
gospodyni i ceny na każdą kieszeń.
Polecam. n
tekst i fot. Jan B. Nycek
Śnieżka, najwyższy szczyt Karkonoszy, ciągle pozostaje głównym celem turystów
Pałac w Wojanowie, związany z Nowym Duninowem, to perła polskiej Toskanii