Nr 3 - O nas
Transkrypt
Nr 3 - O nas
W numerze: Jubileusz biskupa Romana Marcinkowskiego • Złoty Medal Diligentiae dla Anny Grabarczyk • Bezpieczna droga do szkoły • Jubileuszowy Reggealand • Kontrowersje wokół śmieci • Rodzinna pamiątka Izabelli Galickiej • Dni Rolnika w Studzieńcu • Zaproszenie na Przegląd Orkiestr Dętych w Szczutowie i regaty w Nowym Duninowie • Redaktor Stanisław Kaszyński o swoim rodzie • Krzysztofa J. Barańskiego Opowieść ze skarpy • Felietony • Sport • Wydarzenia Nie tylko moim zdaniem Polski priorytet W piśmie lokalnym należałoby skupiać się na sprawach regionalnych. Tak się zazwyczaj dzieje, ale bywają wydarzenia ogólnonarodowe, obok których nie można przejść obojętnie. Jakie? Choćby ostatnie wybory na urząd Pierwszego Obywatela Rzeczpospolitej. Ich wynik podzielił kraj na dwie, prawie równe części. Dowiódł, że naród czeka na zmiany rzeczywiste i już nie zadowala się deklaracjom zmian. Nadal urzędujący prezydent, a raczej jego sztab, postawił w walce o prezydenturę na kontestację przeszłości, zawartą w haśle: „Prezydent naszej wolności”. Od 1989 roku minęło ponad ćwierć wieku, co we współczesnej cywilizacji oznacza lata świetlne. PO rządzi krajem od 2007 roku i jak słusznie zauważył rockman Zbigniew Hołdys w tym czasie przekroczyło wiek wyborczy jakieś trzy miliony młodych ludzi i tyleż obywateli opuściło ziemski padół. Dla młodych odzyskanie wolności po okrągłym stole znaczy już tyle co nie przymierzając konferencja jałtańska. Oni innej Polski niż wolna nie znają. Odniesienia do legendarnego styropianu to już kategoria historyczna. Prezydent elekt to nie tylko zmiana pokoleniowa, ale spojrzenie w przyszłość, przynajmniej deklarowane podczas kampanii. Lud wyborczy usłyszał z ust kandydata słowa, które chciał usłyszeć, zatem nadzieje owinięte w celofan obietnic. Część z tych obietnic zabrzmiała groźnie dla realistów, bowiem ich spełnienie może z Polski uczynić drugą Grecję. Po prostu budżet nie wytrzyma takich obciążeń. Mimo to jestem spokojny, gdyż prezydent elekt sprawia wrażenie człowieka, który wie więcej niż mówi. Z pewnością w dzień, a nawet w rok po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy, jak słusznie zauważył poseł Jerzy Wenderlich, zamiast kaszanki w lodówce nie pojawi się szynka szwarcwaldzka. Na zmiany bowiem trzeba czekać, zwłaszcza, że deklarowana odbudowa rodzimego przemysłu może trwać latami. Ze wszystkich obietnic ta wydaje mi się najważniejsza. n Jan Bolesław Nycek Perły architektury powiatu płockiego fot. Maciek Kowalski We wrześniu br. do urzędów miast i gmin powiatu płockiego oraz na półki księgarskie trafi album zatytułowany Architektura powiatu płockiego. Wyd aw n i c t wo z aw i e ra ł o b ę d z i e p o n a d s t o obiektów architektury i budownictwa i urbanistyki reprezentujące wszystkie piętnaście jednostek samorządu terytorialnego powiatu. Album liczył będzie 172 strony formatu A4 plus, w tym ponad 200 dużych fotografii. Autor tekstu i zdjęć Jan Bolesław Nycek skomponował wydawnictwo w układzie alfabetycznym (od gminy Bielsk do miasta Wyszogród), a w obrębie poszczególnych jednostek chronologicznym. Edytorem jest Wydawnictwo Marow z Płocka. Szatę graficzną zaprojektowała Małgorzata Debich. Architektura powiatu płockiego będzie częścią dwutomowej pozycji obejmującej również architekturę miasta Płocka, której wydanie przewidziano na 2016 rok. Więcej: www.naszpłock.eu Jubileusz 25-lecia odrodzonego samorządu. Uroczysta sesja Rady Powiatu Płockiego Uznanie dla samorządowców W dniu 27 maja 1990 roku odbyły się w Polsce pierwsze wolne wybory samorządowe. Był to skutek przemian ustrojowych oraz przyjęcie uchwały o samorządzie terytorialnym. W ten sposób realna władza trafiła również na szczebel najniższy, czyli do gmin i miast. O hierarchii potrzeb oraz sposobie dysponowania środkami decydowali od tej pory mieszkańcy poprzez radnych i wójta. W zgodnej opinii fachowców polskich i Unii Europejskiej naszą reformę samorządową, mimo pewnych niedociągnięć, uznać można za bardzo udaną. Podkreślali to mów- cy podczas VI sesji Rady Powiatu Płockiego, której uroczysta część odbyła się 29 maja br. w płockim Domu Technika. W sesji obok radnych i władz powiatu z przewodniczącym rady Lechem Dąbrowskim i starostą Mariuszem Bieńkiem uczestniczyli: poseł Piotr Zgorzelski, wicewojewoda mazowiecki Dariusz Piątek, wiceprezydent Płocka Dariusz Ciarkowski, wicestarosta gostyniński Jan Krzewicki oraz szefowie płockich delegatur: urzędu marszałkowskiego Michał Twardy i urzędu wojewódzkiego Radosław Lewandowski. Obecni byli radni sejmiku mazowieckiego Adam bieta Syrkowska, medalem „Za Zasługi dla Rzemiosła Polskiego” Orliński i Stefan Kotlewski. Podczas sesji najbardziej za- – Wiesław Kołodziejski, Tomasz służeni samorządowcy wyróżnieni Sypuła, Robert Perkowski; odzostali odznaczeniami państwo- znaką honorową „Zasłużony dla wymi, medalami, odznakami i drogownictwa” Marcin Błaszczyk; dyplomami uznania: Złotym Krzy- medalem pamiątkowy „Pro Mażem Zasługi – Lech Dąbrowski, sovia” – Mirosław Krysiak i Adam Elżbieta Olendrzyńska, Wanda Wiśniewski. Ponadto dyplomy Pomianowska, Józef Stradomski, uznania za zasługi oraz działalność Srebrnymi Krzyżami Zasługi – na rzecz rozwoju województwa Waldemar Ciesielski i Jerzy Piela- mazowieckiego otrzymali Lech ciński, Brązowym Krzyżem Zasłu- Drohomirecki, Edward Wilgocki, gi – Ryszard Kołodziejski, Mariusz Andrzej Pietrzak, Anna Sochacka, Wróblewski, Medalem Złotym za Elżbieta Kuchta, Józef Zbigniew Długoletnią Służbę – Krzysztofa Boszko. Dokończenie na str. 3 Barszczewska, Srebrnym – Elż- 2 Wydarzenia Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Jubileusz księdza biskupa Romana Marcinkowskiego Biskup Roman Marcinkowski całe życie spędził, służąc ziemi płockiej, najpierw jako kapłan, a od trzydziestu lat jako biskup. Pięć lat temu podczas jubileuszu ćwierćwiecza sakry biskupiej marszałek Mazowsza Adam Struzik zwrócił się do Jubilata z następującymi słowami: Dziękuję za wszystkie lata pracy i służby, za B iskup pomocniczy diecezji płockiej Roman Adam Marcinkowski urodził się 28 lutego 1942 roku w Szczutowie. Dzieciństwo spędził w miejscu urodzenia, tam też ukończył szkołę podstawową. Następnie wstąpił do Liceum im. św. Stanisława Kostki w Płocku. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości został alumnem Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, gdzie studiował w latach 1959–1965. Święcenia przyjął 13 czerwca 1965 roku w płockiej farze z rąk biskupa Piotra Dudźca. W pierwszych latach kapłaństwa pracował jako wikariusz w kilku parafiach diecezji płockiej: w Imielnicy (1965–1969), Ciechanowie (1969–1970), Pałukach (1970–1971), Bodzanowie (1971–1973) i w parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Płocku (1973–1974). W 1974 roku uzyskał specjalizację ka- techetyczną na Wydziale Teologicznym Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, a w dwa lata później magisterium. Od 1974 do 1980 roku był diecezjalnym wizytatorem religii, a do 1985 roku diecezjalnym duszpasterzem rodzin. W latach 1980–1991 sprawował funkcję dyrektora Wydziału Katechetycznego Kurii Diecezjalnej w Płocku. W dniu 28 lutego 1985 roku papież Jan Paweł II Rokrocznie, w końcu maja, w płockim Liceum Ogólnokształcącym im. Marszałka Stanisława Małachowskiego wyróżnia się najlepszych absolwentów Medalem Diligentiae. Ten chlubny zwyczaj ma bardzo starą tradycję, zaś wśród wyróżnionych znalazły się wybitni przedstawiciele nauki i życia społecznego w kraju. Przyjął się zwyczaj, że medale wręcza absolwentom małachowiak, laureat tego wyróżnienia sprzed lat. Złoty Medal Diligentiae dla Anny Grabarczyk Fot. Jan Waćkowski W tym roku był to prof. zw. dr hab. nauk medycznych Przemysław Bieńkowski z Uniwersytetu Medycznego w Warszawie, przewodniczący Rady Naukowej Istytutu Psychiatrii i Neurologii, autor ponad stu oryginalnych prac, członek polskich i zagranicznych towarzystw naukowych. Prof. Bieńkowski jest absolwentem małachowianki z 1989 roku. O tym czasie powiedział znamienne słowa: Za najszczęśliwszy i najważniejszy okres w moim życiu uznaję, od zawsze, naukę w liceum, w tym liceum. W tym roku złoty Medal Diligentiae otrzymała Anna Grabarczyk, zaś srebrne wręczono Bartoszowi Burnemu, Klaudii Monice Karolewskiej, Dominice Marcie Małachowskiej, Aleksandrze Podwójci, Lidii Roszko, Kamilowi Cyprianowi Wojciechowskiemu, Karolinie Załęskiej i Mateuszowi Grzegorzowi Zychowi. Wszystkim laureatom i ab solwentom Małachowianki serdecznie gratulujemy i życzymy jak najlepszych wyników podczas studiów. Gratulujemy również radzie pedagogicznej, dyrekcji szkoły z panią Renatą Kutyło-Utzig, rodzicom uczniów oraz Towarzystwu Wychowanków Małachowianki. Przypomnijmy, że szkoła wzmiankowana była już w 1180 roku i uchodzi za najstarszą tego typu placówkę oświatową w Polsce. n (jbn) Jubileusz na Politechnice W Katechizm Płocki, który ma ordynariuszy przez Stolicę na celu ułatwienie zrozu- Apostolską. W kwietniu 2010 roku odznaczony został mienia prawd wiary. Biskup Roman Marcin- przez sejmik województwa kowski w 1999 roku oraz mazowieckiego tytułem w 2007 roku, w związku z „Zasłużony dla Mazowsza”. odejściem dotychczaso - Rada Gminy Szczutowo wych biskupów płockich nadała mu tytuł Honoroobecność i wsparcie wielu środowisk naszej społecz- — Zygmunta Kamińskie - wego Obywatela Gminy ności. Dziś w czerwcu 2015 roku obchodzimy 50-lecie go, a następnie Stanisława Szczutowo. Biskup Roman otrzymania święceń kapłańskich i 30-lecie sprawo- Wielgusa, zarządzał diecezją Marcinkowski przewodniczy wania posługi biskupiej księdza Romana. Słowa mar- płocką jako administrator Komisji Episkopatu Polski szałka Adam Struzika wypowiedziane w rodzinnej do czasu powołania nowych ds. Legionu Maryi. n (red.) miejscowości Jubilata ciągle są aktualne. dniu 14 marca 2015 roku miały Jubileuszowi towarzyszyła miejsce uroczyste obchody III Międzynarodowa Konferencja dwudziestolecia Kolegium Nauk Naukowa „Współczesne problemy Ekonomicznych i Społecznych rozwoju gospodarczego”, skoncendziałającego w Filii w Płocku Poli- trowana na zagadnieniach regiotechniki Warszawskiej. Z tej okazji nalnych, które nabierają w życiu kolegium wyróżnione zostało gospodarczym coraz większego medalem „Pro Masovia”, zaś jego znaczenia. Wzięło w niej udział kilzasłużeni pracownicy dyplomami kudziesięciu uczestników z całego jubileuszowymi. Patronat honoro- kraju oraz goście z Czech i Portuwy nad obchodami objęli marsza- galii. Podczas sesji rozstrzygnięto łek województwa mazowieckiego konkurs dla uczniów szkół ponadAdam Struzik, prezydent miasta gimnazjalnych Płocka i regionu płocka Andrzej Nowakowski i rek- „Ekonomia, to się opłaca!”. Wygrała tor Politechniki Warszawskiej prof. młodzież z LO im. Stanisława Madr hab. inż. Jan Szmidt. łachowskiego w Płocku. n (red.) mianował go biskupem pomocniczym diecezji płockiej i biskupem tytularnym Bulla Regia. Sakrę biskupią przyjął 13 kwietnia 1985 roku w katedrze płockiej z rąk prymasa Polski, kardynała Józefa Glempa. Euntes docete (Idąc, nauczajcie) to drogowskaz duszpasterski biskupa. Od 1990 roku jest prepozytem Kapituły Katedralnej w Płocku, a od 2004 roku przewodniczy zespołowi opracowującemu tzw. Szczutowo, 30 maja 2010. Biskup Roman Marcinkowski w chwilę po otrzymaniu życzeń od Barbary i Mirosława Kłobukowskich z Płocka fot. Jan B. Nycek Konferencja szkoleniowa w WSzZ w Płocku O ratownictwie medycznym P rzy szczelnie wypełnionej sali szkoleniowej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku 22 maja br. odbyła się niezwykle interesująca konferencja „Pacjent z ciężkim urazem – wybrane zagadnienia z postępowania z pacjentem w systemie ratownictwa medycznego”. Sesja składała się z dwóch części. Część pierwsza dotyczyła etapu szpitalnego oddziału ratunkowego, natomiast cześć druga wybranych zagadnień w okresie przedszpitalnym. Jak zaznaczył, otwierając konferencją dyrektor szpitala, Stanisław Kwiatkowski: – Przekonany jestem, że konferencja przyczyni się do poznania najnowocześniejszych metod postępowania z pacjentem z urazem, wypracowania nowych algorytmów diagnostyczno-leczniczych, co pozwoli podnieść jakość opieki nad pacjentem w naszym szpitalu. Moderatorami konferencji byli wybitni specjaliści, eksperci i wykładowcy akademiccy w dziedzinie ortopedii, anestezjologii, chirurgii i medycyny: dr med. Przemysław Guła, prof. dr med. Waldemar Podczas konferencji referaty wygłaszali wybitni specjaliści z wielu dziedzin medycyny Machała, ppłk. dr med. Robert Brzozowski, dr med. Paweł Baranowski, dr med. Robert Gałązkowski, dr med. Grzegorz Michalak, dr med. Rakesh Jalali oraz lek. med. Zbigniew Żyła z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Referenci reprezentowali Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawie, Uniwersytet Medyczny w Łodzi, Pamięć o premierze II RP W siedzibie Archiwum Państwowego w Płocku przy ulicy Kazimierza Wielkiego 9 czerwca 2015 roku odbyła się sesja naukowa połączona z wystawą poświęcona generałowi Felicjanowi Sławoj-Składkowskiemu (1885–1962). Generał, jeden z najbliższych współpracowników marszałków Józefa Piłsudskiego i Edwarda Rydza-Śmigłego, był ostatnim premierem II Rzeczypospolitej. Urodził się w Gąbinie, gdzie pamięć o nim otoczona jest szczególnym pietyzmem. Organizatorami sesji byli dyrektor archiwum dr Tomasz Piekarski i prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Gąbińskiej Anna Ostrowska. Patronat honorowy roztoczył Krzysztof Jadczak, burmistrz miasta i gminy Gąbin. Podczas sesji wygłoszono trzy referaty merytoryczne. Dr med. Jerzy Krzewicki z Kielc przedstawił sylwetkę generała jako lekarza, dr hab. Marek Sioma z Lublina mówił o działalności wojskowej i politycznej premiera, natomiast Anna Ostrowska o jego związkach z miastem rodzinnym, które zawsze wspominał z sentymentem. Kustoszem wystawy była Krystyna Bańka z Archiwum Państwowego w Płocku. Wystawa czynna będzie do 25 września w dni robocze od 9.00 do 15.00. n (jbn) Mazowieckie Centrum Rehabilitacji w Warszawie i Wydział Nauk Medycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Warszawie. Dr Przemysław Guła i prof. Waldemar Machała rozpoczynając konferencję podzielili się niezwykłymi spostrzeżeniami z pola walki w Afganistanie, kiedy zespoły medyczne działają w warunkach szczególnych: szpitalach polowych i nierzadko w bezpośrednim zagrożeniu życia. Podzielili się doświadczeniami w działaniach trauma teamów i w organizacji trauma roomów. W większości przypadków ranni dotknięci są rozległymi obrażeniami wielonoarządowymi, a co za tym idzie znaczną utratą krwi. O życiu pacjenta decydują nie minuty lecz sekundy, co podkreślił prof. Waldemar Machała. Konferencja spotkała się z uznaniem i zainteresowaniem blisko dwustuosobowej grupy słuchaczy. Dyrekcji szpitala i organizatorom konferencji należą się słowa najwyższego uznania. n (jbn) fot. Jacek Kędryna Od wielu lat społeczność Liceum Ogólnokształcącego Stowarzyszenia Oświatowców Polskich w Płocku przy ulicy Kazimierza Wielkiego obchodzi Dzień Patrona Księdza Poety Jana Twardowskiego. Uroczystości organizowane są zawsze na początku czerwca, bowiem patron urodził się 1 czerwca 1915 roku. Wyjątkowy Dzień Patrona w LO SOP W tym roku przypadła setna rocznica przyjścia na świat tego wybitnego, przy tym niezwykle skromnego człowieka. Z tej okazji koło teatralne LO SOP przygotowało okolicznościowe przedstawienie: „Trzeba odejść na zawsze, by stale być blisko”. Przyjaciel szkoły, autor tekstu jej hymnu i znawca twórczości Jana Twardowskiego, dr Waldemar Smaszcz zaprezentował multimedialne kalendarium życia poety oraz wygłosił słowo o patronie. Warto podkreślić, że ksiądz Jan Twardowski jako dziecko spędzał część wakacji w majątku pod Drobinem, co znalazło odzwierciedlenie w jego twórczości. n (jbn) Nasz Płock. Bezpłatny magazyn mieszkańców Płocka i Mazowsza Płockiego. ISSN 1731-5484. Wydawca: Wydawnictwo MAROW – Jan Bolesław Nycek. Redakcja i biuro ogłoszeń: 09-407 Płock, ul. Gierzyńskiego 17, e-mail: [email protected], www.naszplock.eu. Redaguje zespół. Redaktor naczelny: Jan Bolesław Nycek, członek Towarzystwa Naukowego Płockiego. Sekretarz redakcji: Jolanta Rutecka (tel. 603 194 335, [email protected]). Grafika: Małgorzata Debich (tel. 602 55 33 39). Druk: Edytor sp. z o.o., Olsztyn, ul. Tracka 5. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i materiałów promocyjnych oraz zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów i zmian tytułów w tekstach niezamówionych. Społeczeństwo Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 3 Wyrazy uznania dla dr Barbary Konarskiej-Pabiniak Laur TNP dla gostynianki W Medalami „Pro Masovia” wyróżniono wójta gminy Nowy Duninów Mirosława Krysiaka i reprezentanta Polski w piłce ręcznej, zawodnika SPR Orlen Wisła Płock, Adama Wiśniewskiego fot. Jacek Kędryna Uznanie dla samorządowców Dokończenie ze str. 1 Medalami „Zasłużony dla Powiatu Płockiego” wyróżnieni zostali: Jan Aftański, Mieczysław Banaszczak, Wojciech Fabisiak, Klemens Gościniak, Paweł Jakubowski, Kazimiera Janiszewska, Antoni Kłosiński, Marek Krajewski, Adam Kujawa, Janusz Wojciech Kuliński, Zbigniew Kazimierz Mikołajczyk, Zdzisław Przygucki, Stanisław Starzyński, Mirosław Sobczak, Tomasz Szatkowski, Franciszek Tyrajski, Jan Brudnicki, Stefan Kotlewski, Ryszard Kołodziejski, Stanisław Kwiatkowski, Katarzyna Stawicka, Barbara Syzdół, Zygmunt Marek Mokrowiecki. Część drugą uroczystości uświetnił występ dzieci i młodzieży z Zespołu Szkół im. Jana Śniadeckiego w Wyszogrodzie oraz Gimnazjum im. Bitwy nad Bzurą w Wyszogrodzie pod kierownictwem ks. Dariusza Skoczylasa, Marii Górnickiej oraz Huberta Więckowskiego. n opr. (jbn) Towarzystwie Naukowym Płockim doroczne walne zgromadzenia odbywają się od lat w kwietniu. Aktualnie TNP skupia 337 członków z całego kraju, w tym wielu wybitnych naukowców. Tegoroczne zebranie odbyło się 13 kwietnia. W porządku obrad oprócz sprawozdania, wytycznych planu pracy na rok 2015, planu finansowego i dyskusji, podjęto uchwałę w sprawie nadania Członkostwa Honorowego prof. dr. hab. Januszowi Adamowskiemu, prof. dr hab. Katarzynie Chałasińskiej-Macugow, prof. dr. hab. Andrzejowi Chodubskiemu, ks. prof. dr. hab. Michałowi Marianowi Grzybowskiemu i prof. hab. inż. Włodzimierzowi Kunikowi. Miłym akcentem było wręczenie członkom okolicznościowych dyplomów z okazji okrągłej rocznicy ich wstąpienia do TNP. Dyplomy takie otrzymały w tym roku 33 osoby. Wśród jubilatów znalazła się również nasza redakcyjna koleżanka dr Barbara KonarskaPabiniak, która jest członkiem Towarzystwa Naukowego Płockiego od 1974 roku. Jest to jej czwarty dyplom przyznany przez Zarząd TNP. Wcześniej podobny dyplom z okazji 35-lecia członkostwa w TNP otrzymała w 2010 roku. W 2004 roku uhonorowana została dyplomem uznania z okazji wydania dwusetnego numeru kwartalnika „Notatki Płockie”, którego sekretarzem redakcji była Prof. Zbigniew Kruszewski wręcza dr Barbarze Konarskiej-Pabiniak dyplom uznania z okazji 40-lecia członkostwa w TNP w latach 1985–1998. W specjalnym adresie skierowanym do Barbary Konarskiej-Pabiniak prezes TNP prof. dr hab. Zbigniew Kruszewski napisał wówczas m.in.: Ukazał się 200. numer kwartalnika „Notatki Płockie” – czasopisma popularnonaukowego Towarzystwa Naukowego Płockiego. To wspaniała okazja, by podziękować Pani i tym wszystkim, którzy są godnymi spadkobiercami jego założycieli przed 48 laty i przyczynili się do utrwalania pozycji oraz rozwoju tego tytułu. Składam Pani gorące podziękowania za prowadzone badania i jakże cenne publikacje, które pozwoliły młodzieży, studentom, regionalistom, miłośnikom Mazowsza poznać zarówno własną, najbliższą historię i tradycję, jak i współczesność oraz przypomnieć zapomnianych, kiedyś znaczących ludzi. To dzięki Pani pracy z potrzeby serca, „Notatki Płockie” uczyły miłości i szacunku do regionu, stały się ważkim dokumentem życia wielu miast, miasteczek i ludzi, przyczyniły się do powstania wielu cennych monografii. Z kolei w 2006 roku wręczono Barbarze Konarskiej-Pabiniak dyplom z okazji 50-lecia istnienia „Notatek Płockich” z podziękowaniem „za wkład w rozwój czasopisma”. Doktor Pabiniak opublikowała dotychczas na łamach kwartalnika 60 oryginalnych artykułów, w tym wiele tematycznie związanych z rodzinnym Gostyninem. Koleżance Barbarze serdecznie gratulujemy wszystkich honorowych wyróżnień. Dodajmy, że poza dr Barbarą Konarską-Pabiniak członkami TNP zamieszkałymi w Gostyninie są: mgr Ewa Horodyska-Gizińska, mgr Ewa Walczak i dr Elżbieta Szubska-Bieroń. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski uhonorował dr Barbarę Konarską-Pabiniak za zasługi położone w dziedzinie badań regionalnych Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Dekoracja odbędzie się w końcu czerwca w Urzędzie Wojewódzkim w Warszawie. n Jan Bolesław Nycek Szczególnie ważne podczas wakacji Jesteś widoczny, jesteś bezpieczny Program „Bezpieczna droga do szkoły”, którego współinicjatorem był marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik, należy do najcenniejszych inicjatyw społecznych samorządu wojewódzkiego. Po zakończenia akcji na szczeblu powiatu w Gostyninie poprosiliśmy zastępcę dyrektora płockiego WORD Agnieszkę Bednarską o ocenę realizacji programu w regionie płockim: Program powstał w 2002 roku we współpracy Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego na Mazowszu i od tego czasu jest niezmiennie realizowany. Nie sposób ocenić ile dzieci i młodzieży uratowanych zostało dzięki niemu od śmierci lub kalectwa, ale z pewnością bardzo dużo. WORD-y przeznaczają na tę akcję profilaktyczną znaczne środki. Przede wszystkim na akcję edukacyjną oraz nagrody, które chronią dzieci i młodzież, np. kaski, kurtki, opaski odblaskowe. Dużym powodzeniem cieszył się podręcznik „Moje pierwsze prawojazdy – karta rowerowa”. Programem objęliśmy wszystkie szkoły w rejonie naszego działania i myślę, że dotarliśmy z akcją do dziesiątek tysięcy dzieci i młodzieży – podsumowuje Agnieszka Bednarska. S ymulator jazdy jednośladem, dachowanie i zderzenia, pokazy strażaków, pogadanka z policjantem, to tylko niektóre z licznych atrakcji, jakie czekały 29 maja br. na dzieci podczas akcji „Jesteś widoczny, jesteś bezpieczny” na terenie Gimnazjum nr 1 w Gostyninie. Organizatorem był Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego i Starostwo Powiatowe w Gostyninie. W spotkaniu promującym noszenie elementów odblaskowych uczestniczyło blisko trzystu uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych z terenu powiatu gostynińskiego. Każdy z uczniów otrzymał kask rowerowy i zestaw elementów odblaskowych. Dzieci mogły się zapoznać z działaniami jakie przeprowadzają w codziennej służbie gostynińscy strażacy, a także spróbować swoich sił na przygotowanym specjalnym mia- steczku rowerowym. Ratownicy medyczni zaprezentowali zasady udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, co jest niezwykle istotne dla ratowania zdrowia i życia ofiar nie tylko wypadków drogowych. Ponadto każdy z uczestników spotkania mógł skorzystać z symulatora jazdy motorowerem, symulatora dachowania czy symulatora zderzeń. Policjanci omawiali podstawowe zasady bezpieczeństwa w życiu codziennym połączone z projekcją filmu „…tak chcę być bezpieczny”. Film przedstawiał różne sytuacje na drodze, nawet te najbardziej zaskakujące. Przestrzegał przed kontaktami z osobami obcymi i zwierzętami pozostawionymi bez opieki, w tym także dzikimi. Wskazywał na niebezpieczeństwo zabawy z fajerwerkami, no i oczywiście ostrzegał przed używaniem narkotyków i dopalczy. Podczas spotkania komendant powiatowy policji w Gostyninie otrzymał urządzenie Alcoblow do badania stanu trzeźwości, natomiast uczniowie Gostynińskiego Centrum Edukacji dostali upominki za zajęcie III miejsca w finale wojewódzkim Ogólnopolskiego Młodzieżowego Turnieju Motoryzacyjnego. Cała akcja wpisała się w program „Bezpieczna droga do szkoły” prowadzony przez samorząd województwa mazowieckiego oraz program profilaktyczny „B&N – B jak bezpieczny i N jak niechroniony” promowany przez gostynińskich policjantów. Cel akcji jest zawsze jeden – poprawa bezpieczeństwa dzieci dojeżdżających do szkół na rowerach oraz poruszających się pieszo po drogach publicznych. n Marszałek Mazowsza Adam Struzik z laureatami konkursu „Bezpieczna droga do szkoły” Prawdziwy popis sprawności i odwagi podczas pokazu akcji ratunkowej dali strażacy st. sierż. Dorota Słomkowska KPP w Gostyninie Uczestnicy akcji z uwagą obejrzeli film „…tak, chcę być bezpieczny” 4 Muzyka Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Rozmowa z Dariuszem Malejonkiem – dyrektorem artystycznym Festiwalu Reggaeland 2015 Jubileuszowe nowości płockiego Reggaelandu Kiedy okazało się, że zostałeś nowym dyrektorem artystycznym, wiele osób nie ukrywało swojego zdziwienia. Pół żartem pół serio mógłbym, powiedzieć, że sam chyba znalazłem się w tym gronie. Bywałem w Płocku jako artysta występujący na Reggaelandzie, współpracowałem przy organizacji paneli dyskusyjnych, ale propozycja objęcia tak odpowiedzialnego stanowiska była dla mnie niemal jak grom z jasnego nieba. Szybko jednak zabrałeś się do pracy i na jej efekty nie trzeba było długo czekać. Lista ujawnionych do tej pory wykonawców, którzy w lipcu pojawią się na płockiej plaży musi robić wrażenie. Zdecydowanie numerem jeden wśród artystów tego rocznej edycji Reggaelandu to Jah Cure. To genialny jamajski artysta, który przez kilka lat oglądał świat z nieco innej perspektywy. Trafił do więzienia absolutnie niesłusznie. Sie dząc za kratkami, nagrał sześć doskonałych albumów, które cieszyły się wielkim uznaniem krytyków i słuchaczy. Potwierdzeniem tego jest niesłabnąca popularność tego artysty, który od wyjścia na wolność zapraszany jest na niezliczoną ilość koncertów. Fakt, że udało nam się artystę tej klasy zaprosić na nasz festiwal, to dla nas powód do dumy. Jah Cure to muzyk prezentujący reggae bardzo zaangażowane społecznie. Jeżeli kogoś interesuje bardziej taneczna muzyka, polecam mu włoski duet Melow Mood. Po raz pierwszy na Reggaelandzie gościć będziemy muzyków z Japonii. Tak, przyjedzie do nas Tokyo Ska Paradise Orchestra. To formacja, która w swoim kraju cieszy się niesamowitym wręcz powodzeniem. Zapraszana jest też na festiwale reggae organizowane nie tylko w kra- ju rodzinnym. Na pewno ich występ można uznać za swego rodzaju sensację, chociaż jeśli uda się wszystko załatwić, za rok powinno być jeszcze ciekawiej. Staramy się bowiem o sprowadzenie reggae’owej kapeli z Chin, która śpiewa w swoim ojczystym języku. W Płocku nie może zabraknąć również polskich wykonawców. Faktycznie, będziemy gościli całą krajową czołówkę muzyki reggae. Artystą uwielbianym przez młode pokolenie jest Kamil Bednarek, za którym szaleją nie tylko miłośnicy reggae. Bardzo ciekawy jest przedstawiciel młodego pokolenia Damian Syjonfam. Stale powiększające się grono fanów ma również Mesajah. Osobiście jednak najbardziej cieszę się, że w Płocku wystąpi Grubson. W polskiej muzyce reggae to obecnie zdecydowanie najlepszy artysta koncertowy, potrafiący wręcz genialnie nawiązywać kontakt z publicznością. Kto pojawi się na jego koncercie, na pewno nie będzie żałował. Wśród polskich artystów nie można pominąć grupy Daab. To prawdziwa legenda reggae w naszym kraju. Jedna z pierwszych formacji, która zaczęła grać nad Wisłą muzykę rodem z Jamajki. Faktycznie, wcześniej niż Daab muzyką reggae zajmowała się jedynie grupa Izrael. Fascynujące jest dla mnie to, że Daab od tak wielu lat utrzymuje się na fali, chociaż swoją popularność opiera praktycznie na dwóch pierwszych płytach. Dziewięć dotychczasowych edycji Reggaelandu trwało po dwa dni. Tym razem czeka nas trzydniowa impreza. W piątek, 10 lipca po raz pierwszy odbędzie się konkurs Reggaeland – Debiuty. Jestem niezwykle mocno podekscytowany tym faktem. Mamy w naszym kraju spore grono młodych wykonawców muzyki reggae, którzy z różnych powodów nie pokazują się w telewizyjnych programach typu talent-show. Nasz konkurs może być więc dla nich jedyną okazją, aby zaprezentować swoje umiejętności przed profesjonalnym jury. Nagrody dla najlepszych są niezwykle atrakcyjne. Z jednej strony to kontrakt na nagranie płyty. Z drugiej – możliwość występu na Ostróda Reggae Festivalu 2015 oraz Reggaelandzie 2016. Jest więc o co walczyć. Tym bardziej, że przewidujemy również nagrody pozaregulaminowe. W 2014 roku miałem przyjemność prowadzić panel, w którym uczestniczył między innymi Sławomir Gołaszewski, dziennikarz radiowy, jeden z najbardziej znanych propagatorów muzyki reggae w naszym kraju. Obok niego była również pani ambasador Jamajki w Polsce. Byłem na tej wyspie osobiście, więc mogłem do jej wypowiedzi również dorzucić swoje trzy grosze. Trzecim z gości był Piotr Pawłowski, założyciel i prezes Stowarzyszenia Integracja, które wspiera osoby niepełnosprawne. Niezwykle istotnym przekazem naszego panelu było pokazanie jego słuchaczom, że nie powinno się izolować innych tylko ze względu na ich pochodzenie społeczne, choroby czy inne tego typu problemy. Podczas poprzednich edycji Reggaelandu wielokrotnie na plaży nad Wisłą widywaliśmy małe dzieci. Ale również osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich, dla których przygotowane było specjalne miejsce. Nie inaczej będzie również w tym roku. Zapraszamy na naszą imprezę całe rodziny. O dzieci dbać będą specjalnie Cudze chwalicie… łumy widzów na organizowanych przez Płocką Orkiestrę Symfoniczną koncertach Grzegorza Turnaua, Doroty Miśkiewicz, Anny Dereszowskiej i niewielkie grono widzów podczas wydarzeń z cyklu Szalom na Kwiatka. To dość smutny obraz muzycznej rzeczywistości naszego miasta. Nikt nie ma, oczywiście, pretensji do dyrektora Adama Mieczykowskiego o zapraszanie do Płocka gwiazd szeroko pojętej kultury popularnej. Niezwykle ciężko jest muzykom klasycznym zapełnić do ostatniego miejsca salę koncertową Płockiej Szkoły Muzycznej. Taka sztuka udaje się jedynie największym gwiazdom pokroju Nigela Kennedyego, wszystkich chętnych. Będzie to pojazd niskopodłogowy, przystosowany do przewozu osób poruszających się na wózkach inwalidzkich. Liczę więc na to, że nasza impreza w dalszym ciągu postrzegana będzie jako otwarta dla każdego i pozbawiona barier. n Rozmawiał Tomasz Paszkiewicz Reggaeland to nie tylko muzyka, ale również imprezy towarzyszące, wśród których jedną z najważniejszych są panele dyskusyjne. Kącik muzyczny Tomasza Paszkiewicza T przygotowani animatorzy, potrafiący doskonale nawiązywać kontakt z najmłodszymi. Osoby, które mają problemy z samodzielnym poruszaniem się, będą mogły dostać się na nadwiślańską plażę dzięki Reggaebusowi. Autobus Komunikacji Miejskiej w barwach Reggaelandu kursował będzie z centrum miasta na nadwiślańską plażę, dowożąc Adama Makowicza czy Leszka Możdżera. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że obaj ci artyści poruszają się właściwie na pograniczu muzyki klasycznej i popularnej, robiąc to z wrodzonym sobie wdziękiem. Niestety, artystów tej klasy nie jest wielu. W dodatku honoraria niektórych są tak wysokie, że bardzo poważnie nadszarpnęłyby budżet POS. Aby zapełnić salę koncertową PSM do ostatniego miejsca, dyrektor Adam Mieczykowski zaprasza więc Hannę Stach, Jarosława Wista, Annę Dereszowską, Grzegorza Turnaua, De Mono… Nota bene Andrzej Krzywy i jego grupa zagrali genialny koncert symfoniczny, udowadniając, że kapela pop-rockowa potrafi skryć „Szalom na Kwiatka” organizosię w cieniu orkiestry, z którą wanych przez Muzeum Żydów występuje. Nie jest to wcale łatwe Mazowieckich. Cykl ten zainaui nie każdemu się udaje. Dotyczy gurowany został przez Kwartet.pl, to zresztą również solistów, którzy w skład którego wchodzą muzycy pojawiali się w Płocku. Nie chcę Płockiej Orkiestry Symfonicznej: personalnie wymieniać artystów, grający na skrzypcach Paweł którym występy z Płocką Orkie- Majewski i Ewelina Karna, altostrą Symfoniczną – delikatnie wiolista Tomasz Zychla i wiolonrzecz ujmując – nie do końca czelistka Zofia Zychla. Wsparła się udały. Nie do końca jednak ich klarnecistka POS-u Zuzanna rozumiem zachwyty niektórych Niedzielak. W MŻM swoje umiemelomanów, którzy potrafią rozjętności prezentował również pływać się w pochwałach nad kwartet smyczkowy POS w skłakażdą „gwiazdą”. dzie: Dariusz Smolarski (pierwNie każdy miłośnik muzyki musi zachwycać się muzyką kla- sze skrzypce), Piotr Markowski syczną, a tym bardziej muzyką (drugie skrzypce), Piotr Kelm współczesną. Trudno się więc (lub Marcin Sumliński – altówka) dziwić, że wiele osób – nawet i Marek Karwowski (wiolonczela). posiadających stałe karnety – Ostatnimi artystami, którzy wydecyduje się przede wszystkim na stąpili w MŻM, byli akordeonista podziwianie (wymienionych już Piotr Kopietz, pianistka Gabriela powyżej) artystów zajmujących Machowska-Kopietz oraz klarsię nieco lżejszymi gatunkami. necistka Anna Gut, związana Tym właśnie osobom chciałbym na co dzień z Płocką Orkiestrą gorąco polecić cykl koncertów Symfoniczną. Każdy koncert cyklu „Szalom na Kwiatka” to niezwykłe muzyczne doznanie i okazja do obcowania z muzyką na najwyższym poziomie. Tym bardziej żałować należy, że tak wąskie jest grono stałych słuchaczy koncertów w Małej Bożnicy, podczas których prezentowane są różne gatunki muzyki. Nie tylko klasyczna, ale również popularna. Elementem, który łączy wszystkich kompozytorów, jest ich żydowskie pochodzenie. W większości przypadków trudno byłoby się doszukiwać w tej muzyce korzeni jej twórców. Można za to delektować się twórczością najlepszych kompozytorów z rozmaitych zakątków świata. I co nie bez znaczenia – wykonywaną przez doskonałych muzyków związanych z POS. Warto więc przynajmniej raz wstąpić do Muzeum Żydów Mazowieckich, by przekonać się, że cykl „Szalom na Kwiatka” jest godny uwagi. n Tomasz Paszkiewicz Spółdzielczość Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 5 Kontrowersje interpretacyjne wokół ustawy śmieciowej Spółdzielczo-samorządowy pat W zgodnej opinii władz Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej sprawa gospodarki odpadami najlepiej w tej spółdzielni przedstawiała się do 2013 roku, czyli do chwili wejścia w życie słynnej już ustawy śmieciowej. Być może dlatego, że Mazowiecka Spółdzielnia Mieszkaniowa posiadała utworzony znacznie wcześniej własny podmiot gospodarczy spółkę Eko-Maz, w której ma stuprocentowy udział. S półka Eko-Maz świadczyła wówczas usługi w głównej mierze na rzecz swego właściciela, ale również obsługiwała innych klientów zarówno uspołecznionych, jak indywidualnych oraz podmioty gospodarcze. Firma rozwijała się, prowadząc także selektywną zbiórkę odpadów, również uciążliwych, chociażby poprzemysłowych. W tym celu wybudowała nawet w różnych punktach miasta sieć specjalnych pawilonów osiedlowych. Mieszkańcy byli zadowoleni, ponieważ, obok zwykłego harmonogramu odbioru odpadów dla wszystkich obsługiwanych przez Eko-Maz budynków, w praktyce stosowano także opróżnianie pojemników i altan w miarę istniejących potrzeb, czyli częściej. To wszystko stawiało MSM w dobrej sytuacji, jeśli chodzi o odbiór śmieci, których produkcja nieustannie rośnie. Ponadto ceny usługi nie były zbyt wygórowane, raczej preferencyjne, gdyż własna firma nastawiona była przede wszystkim na sprawne wykonywanie działalności statutowej, nie zaś wypracowywanie dużych zysków. Wiceprezes zarządu Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej Jolanta Bielińska wspomina tamten okres jako oparty na prostych i przejrzystych zasadach. – Sprawą wywozu odpadów z osiedli – podkreśla pani wiceprezes – zajmował się zarządca nieruchomości, który podpisywał stosowne umowy. Obowiązywała zasada naliczania opłat od powierzchni zajmowanego lokalu, być może nie do końca sprawiedliwa, ale jasna. Firma wywozowa wystawiała fakturę usługową, my ją realizowaliśmy. Całość funkcjonowała bez zarzutu – podkreśla Jolanta Bielińska. Wszystko się zmieniło po wejściu w życie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, co nastąpiło z dniem 1 lipca 2013 roku. Regulacja ta wynikała z konieczności dostosowania prawa polskiego do potrzeb i standardów Unii Europejskiej, czyli w założeniu był słuszna, a nawet konieczna. Jak się okazało, co jest częstą praktyką naszego parlamentu, ustawa już w momencie jej przy- jęcia była obarczona licznymi niedoskonałościami. W rezultacie wymagała rychłej nowelizacji. Ustawa z 2013 roku dawała w warunkach polskich alternatywne możliwości odbierania odpadów: selekcjonowanych, czyli segregowanych, oraz zmieszanych. Gminy miały obowiązek opracowania własnych zasad odbioru odpadów oraz ustalania wysokości stawek. W ślad za tym ogłoszono przetargi, co spowodowało, także w realiach Płocka, nowy podział stref działania przedsiębiorstw zajmujących się wywozem śmieci. Po początkowych perturbacjach nowy system zaczął funkcjonować. Jak powszechnie wiadomo, usuwanie, składowanie i dalsze wykorzystywanie przemysłowe odpadów to nowa, ciągle rozwijająca się gałąź gospodarki. Jej znaczenie rośnie wraz z postępującym recyklingiem, a także większą produkcją odpadów, zwłaszcza w gospodarstwach domowych i rosnącą świadomością ekologiczną społeczeństwa. Za tym wszystkim podążają pieniądze i to coraz większe, a także konkurencja. Jedną z istotniejszych kwestii realizacji ustawy śmieciowej jest pobór opłat, a właściwie mechanizm tego poboru. Według wspomnianej ustawy w Płocku przyjęto zasadę, że wysokość stawki za odpady naliczana jest od liczby osób mieszkających w lokalu z uwzględnieniem deklaracji czy wyrzucane odpady są segregowane. Opłaty za śmieci segregowane wyniosły 11 zł od osoby miesięcznie, natomiast za zmieszane 16 zł. Dotychczas obowiązywała zasada, że za nieruchomości lokalowe stanowiące odrębną własność opłaty wnoszone były bezpośrednio do gminy na podstawie deklaracji. Rzecz wyglądała klarownie: popularny podatek śmieciowy wpłacany był wprost do kasy miejskiej. W przypadku największych spółdzielni mieszkaniowych Płocka, czyli Mazowieckiej i Płockiej, było to odpowiednio około 2,5 tys. i 4,5 tys. właścicieli mieszkań. Tymczasem jesienią ubiegłego roku do rzeczonej ustawy wprowadzono pozornie tylko niewielkie poprawki. Otóż znalazł się w niej zapis, że w budynkach wielolokalowych, czyli mówiąc językiem ludzkim, w blokach, deklaracje oraz przyjmowanie opłat za wywóz śmieci ma przejąć zarządca nieruchomości, a następnie przekazać je gminie. Dla gmin to sytuacja bardzo wygodna. Nie muszą przyjmować tysięcy deklaracji, zajmować się zbieraniem podatku, a także wchodzić na drogę sądową w przypadku, gdy właściciel uchyla się od tego obowiązku. I tu jest pies pogrzebany, ponieważ wokół interpretacji poprawki do ustawy rodzą się kontrowersje. Gmina uważa, że zbieraniem podatku powinna zająć się spółdzielnia, tymczasem spółdzielnie, w Płocku chodzi o dwie największe uważają, że nie mają do tego prawa, ponieważ w tym konkretnym przypadku nie stanowią strony upoważnionej do zawierania przedmiotowych umów jako, że miasto pobiera od właścicieli podatek gruntowy. na które powołuje się płocki ratusz – kontynuuje Włodarski – są niejasne, niejednoznaczne i po głębszej analizie zmian w ustawie można je interpretować całkowicie odwrotnie niż to robi urząd. Obawa Łukasza Włodarskiego, podobnie jak Jana Rączkowskiego, prezesa Płockiej Spółdzielni Mieszkaniowej, wynika z troski o postępowanie zgodnie z prawem. Tymczasem w tej kwestii nie ma jasności. W dniu 29 kwietnia 2015 roku w imieniu zarządu Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej Jolanta Bielińska i Janusz Pawłowski skierowali pismo do zastępcy prezydenta miasta Płocka do spraw komunalnych Dariusza Ciarkowskiego. Pismo zawierało wszystkie wątpliwości wynikające z konsekwencji stosowania znowelizowanej ustawy oraz własną, logiczną jej interpretację. Po dwóch tygodniach nadeszła lakoniczna odpowiedź: „zgodnie z opinią prawną radcy prawnego W tym miejscu obok problemu prawnego pojawia się także problem organizacyjny i finansowy. Spółdzielnie w wielu przypadkach nie mają wiedzy, dotyczącej lokali z wyodrębnioną własnością, również dlatego, że kancelarie notarialne nie mają obowiązku przesyłania im takich informacji. Kompletną bazą danych dysponuje jedynie urząd miasta. Jak powiedział prawnik Łukasz Włodarski, kierownik działu windykacji Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej „Gazecie Wyborczej”: – My nie mamy nawet instrumentów prawnych, żeby uzyskać dane o pełnych wykupach nieruchomości. Te przepisy, Urzędu Miasta Płocka przepisy zmienionej ustawy (…) z dnia 28 listopada 2014 roku w sposób jednoznaczny wskazują podmiot zobowiązany do składania deklaracji zbiorczych w przypadku budynków wielolokalowych”. Pismo kończy zdanie potwierdzające wcześniejsze stanowisko ratusza, czyli MSM powinna złożyć deklaracje zbiorcze na wszystkie administrowane lokale. W kilka dni później zarząd Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej odpowiedział na stanowisko ratusza. Wyrażono zdziwienie, że radca prawny urzędu nie ustosunkował się do argumentów merytorycznych spółdzielni, pod- kreślając, że stanowisko ratusza nie służy wypracowaniu mechanizmów sprawnego funkcjonowania systemu realizacji znowelizowanej ustawy. Jednocześnie zarząd spółdzielni zgłosił gotowość przyjęcia na siebie obowiązku pobierania i przekazywania do gminy opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi za wszystkie lokale występujące w zasobach na zasadach inkasenta. W deklaracji tej zarząd uwzględnia także lokale stanowiące odrębną własność, pod warunkiem przekazania spółdzielni przez Urząd Miasta Płocka aktualnej bazy danych takich lokali, ze wskazaniem liczby osób w nich aktualnie zamieszkujących i stawek opłat. Wprawdzie do dnia 12 czerwca 2015 roku do sekretariatu Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie wpłynęła odpowiedź na drugie pismo zarządu, ale doszło do spotkania zainteresowanych stron. Urząd Miasta Płocka reprezentowała dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska Maja Syska-Żelechowska oraz Donata Giuliani, szefowa oddziału gospodarowania odpadami. Niestety, zadowalającego konsensusu nie osiągnięto. Czas jednak galopuje, ponieważ terminem granicznym jest 1 lipca br. Dłużej na sytuację patową obie strony nie mogą sobie pozwolić. Dobrą wolę, jak wyżej podkreślono, wykazał zarząd Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, wchodząc w rolę inkasentów. Jolanta Bielińska nadzorująca sprawy finansowe spółdzielni podkreśla, że zawsze należy postępować zgodnie z obowiązującym prawem, zaś wszystkie niejasności wyjaśniać w gremiach kompetentnych: – Nie możemy brać na siebie zobowiązań właścicieli lokali wyodrębnionych, a przez to działać na szkodę innych. Odprowadzać możemy do kasy miejskiej tylko te środki finansowe, które wniosą nam właściciele, a nie jedynie zadeklarują. Nie mamy żadnych instrumentów prawnych do windykacji zadłużeń z tego tytuły i zresztą nie chcemy tego robić, ponieważ, jak kilkakrotnie podkreślałam, interpretacja prawna w tej mierze nie jest jednoznaczna – kończy Jolanta Bielińska. Pozostaje mieć nadzieję, że zarząd MSM oraz odpowiednie agendy płockie magistratu znajdą wyjście z impasu. n Jan Bolesław Nycek Płocczanin Kamil Syprzak w Barcelonie Kamil Syprzak jest drugim płocczaninem, który trafił do FC Barcelona, ale pierwszym, który będzie grał w Dumie Katalonii. Z bigniew Pawłowski był w Barcy na stażu trenerskim, chociaż bardziej znany jest dzięki swoim publikacjom na temat słynnego katalońskiego klubu. „Sypa” tymczasem jako pierwszy zawodnik w historii PGNiG Superlidze trafił do najlepszego klubu w historii europejskiej piłki ręcznej. FC Barcelona sezonie 2014/2015 wywalczyła aż siedem trofeów. Najważniejszym z nich był puchar za wygranie Ligi Mistrzów. Jeżeli w tej sytuacji trener Javier Pasqual zdecydował się ściągnąć wychowanka Wisły Płock do swojego zespołu, należy traktować to jako wielkie wyróżnienie. Nie tylko dla samego Kamila, ale również dla Wisły Płock i jej sztabu szkoleniowego, z Manolo Cadenasem na czele. Nie da się ukryć, że Kamil Syprzak największy progres zanotował, odkąd w płockim klubie pojawił się hiszpański „Magic”. To dzię- ki niemu liczący 206 centymetrów zawodnik stał się w wieku 24 lat jednym z najlepszych kołowych świata. Doskonale radził sobie w Lidze Mistrzów. Dwa razy trafił do siódemki kolejki, a po meczu z FC Barcelona rozgrywanym w Orlen Arenie wybrany został graczem kolejki. W pełni zasłużył na to wyróżnienie. Był jednym z najlepszych zawodników na boisku, usuwając w cień samego Nikolę Karabaticia. Płocczanin był jednym z kluczowych graczy re prezentacji Polski, która w styczniu 2015 roku sięgnęła po brązowy medal Mistrzostw Świata. Największy popis swoich umiejętności dał w meczu z Hiszpanią, który decydował o trzecim miejscu. W dużej mierze to właśnie „Sypie” biało-czerwoni zawdzięczają wygranie dogrywki. Kontrakt Kamila Syprzaka z FC Barcelona ma obowiązywać cztery lata. Można spodziewać się, że nie będzie to dla niego czas stracony. n Tomasz Paszkiewicz 6 Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Ludzie Izabella Galicka Jan B. Nycek: Półka regionalisty Rodzinna pamiątka W moim domu rodzinnym od kiedy pamiętam znajdował się przedmiot, który wśród licznych pozostałości po dawnych czasach otaczany był szczególnym kultem. Był to przedmiot tajemniczy i pociągający, który zawsze leżał w gabinecie mego ojca, doktora Karola Mikulskiego na biurku, a którego nie wolno mi było dotykać, więc tym bardziej mnie fascynował. Szczęśliwie przetrwał zawieruchę wojenną oraz trudne czasy powojenne i dzisiaj zdobi ścianę mojego pokoju. A jest to miecz, ale bardzo szczególny. Jego wyjątkowość polega na tym, że jedynie ma formę miecza, w dodatku prosto uciętego w trzech czwartych długości, a wykonany jest w drewnie. Cały pokryty jest płaskorzeźbionymi scenkami ułożonymi w stosunku do osi przedmiotu skośnie na płazach głowni, a równolegle na trzonie rękojeści, oddzielonymi od siebie listewkami i uskokami. Na jelcu i trzonie rękojeści występują ponadto ornamenty i nieczytelne wyobrażenia. Jest znacznie mniejszy od najmniejszego prawdziwego miecza obronnego zazwyczaj obosiecznego. Można to sobie uzmysłowić, poznając jego wymiary. Wynoszą one: długość 44 cm(pamiętajmy jednak, że jest on „ucięty”), szerokość jelca 16,5 cm, szerokości głowicy i trzonu rękojeści 8 i 5 cm, a grubość głowni 2 cm. Jest to zatem rzeźba w drewnie wyobrażająca miecz. Skąd się wziął w naszym domu? Jego dzieje przekazywane przez pokolenia są następujące: mój dziadek Antoni Mikulski ukończył medycynę na Uniwersytecie Kijowskim w 1900 roku ze specjalizacją psychiatrii. Po dwóch latach stażu i praktyki w Kijowie otrzymał pierwszą propozycję pracy w szpitalu psychiatrycznym w Jekaterynosławiu, przerwanej wojną rosyjsko-japońską w latach 1904–1905, w której musiał uczestniczyć jako lekarz, wysłany do Mandżurii w 1905 roku. W 1906 roku wyjechał na roczną praktykę do Monachium w klinice sławnego psychiatry prof. Emila Kraepelina jako jego asystent. Po powrocie w 1907 roku dostał propozycję pracy w zaborze austriackim, w szpitalu w Kulparkowie tuż pod Lwowem. Był już doświadczonym psychiatrą, jednak zaskoczył go pierwszy kontakt z pewnym pacjentem cierpiącym na schizofrenię i urojenia prześladowcze. Chory ten rzucił się znienacka i z agresją na niego, uderzając go silnie w głowę. Ubezwłasnowolniony przez pielęgniarzy uspokoił się wkrótce i w następnych tygodniach nawiązał z dziadkiem bardzo dobry kontakt, który trwał przez kolejne lata pracy w Kulparkowie. Powierzył dziadkowi swoją tajemnicę Pokazał mu drewniany miecz, który rzeźbił skrycie… paznokciem kciuka, wyhodowanym, zrogowaciałym i działającym jak dłuto. Pacjentom nie wolno bowiem było posiadać ani używać ostrych przedmiotów i narzędzi. Opowiedział też dziadkowi, że idea ucięcia miecza jest zamierzona, bo jego dalsza część wraz ze sztychem i czubkiem „już tkwi w ciele”. Tuż ponad odcięciem miecza chory wydłubał romboidalną wnęczkę w której umieścił „relikwie”, czyli skrawki własnych paznokci i kępkę włosów, zamykając je czerwonym szkiełkiem. Miecz, a właściwie analiza jego formy i ikonografii poszczególnych scenek niewątpliwie była pomocna w relacjach lekarz – pacjent, zwłaszcza przy terapii psychoanalitycznej. W 1913 roku dziadek otrzymał propozycję objęcia stanowiska dyrektora szpitala w Kochanówce pod Łodzią, a gdy żegnał się z pacjentami w Kulparkowie, dawny agresor wanie zawartości ikonograficznej wyobrażeń zawartych w obiekcie jest bardziej zadaniem dla psychoanalityka, niż dla historyka sztuki. Już sama symbolika miecza jest wieloznaczna. W średniowieczu był on symbolem stanu rycerskiego, oznaką władzy i sprawiedliwości, używany był przy ceremoniach koronacji i pasowania na rycerza, przysięgano wierność na miecz. Istniały też miecze katowskie, ale one były narzędziem, a nie bronią. Miecz rycerski łamano w trakcie pogrzebu ostatniego potomka męskiego. Nasz miecz nie jest Ogończyk, lub przybierające formy falliczne. Panuje znamienny horror vacui, wykorzystany jest każdy kawałek płaszczyzny. Po drugiej stronie głowni zaczyna się niemal idyllicznie. Poniżej jelca widać okno z lampą na parapecie, parę butów z cholewkami, pokój widziany z góry, z łóżkiem na którym leży poduszka, ale już pod łóżko wślizguje się obsesyjna strzałka i zaraz zaczyna się śmiertelne widowisko. Główki i ciałka martwych dzieci, kościotrupki, czaszka ze skrzyżowanymi piszczelami, fragmenty ciał ludzkich: serca, ręce Maciej Górzyński, urodzony w 1937 roku w Józefowie pod Warsz awą , to c złowiek o niespożytej energii, prawdziwy kronikarz losów ludzi związanych z płocką petrochemią, dziś noszącą dumne miano PKN Orlen. W Płocku pracował w latach 1962–1973, czyli najbardziej gorącym okresie. Równolegle z oddawaniem kolejnych instalacji rosło miasto i wzrastała liczba nowych płocczan. Uczestniczył w budowie i rozbudowie kolejowego kompleksu ekspedycyjnego w MZRiP, z jego inicjatywy MZRiP przekazały miastu Płock budynek zakładowego domu kultury, w którym powstał Teatr Dramatyczny, doprowadził do oddania Domu Technika w Płocku. Później swoje losy związał z Warszawą, gdzie mieszka do dziś. Prezentowane niżej pozycje ukazały się wprawdzie kilka lat temu, ale ze względu na ich wartość poznawczą i kronikarską winny znaleźć się na półce nie tylko płockich regionalistów. Moje życie z petrochemią w tle A fot. Erazm Ciołek ofiarował mu ów drewniany miecz w geście ekspiacyjnym. Odtąd artefakt ten zawsze otoczony był swoistym kultem najpierw przez dziadka, a po jego śmierci w 1925 roku przez mego ojca. Niestety, w wieku czterech lat dobrałam się do fascynującego mnie czerwonego szkiełka, przykrywającego „relikwie”, mozolnie wszystko wydłubałam i gdzieś zapodziałam. być może pozbawiając miecz magicznego znaczenia. Wielu moich znajomych historyków sztuki, a także etnografów, widząc miecz, a nawet przyglądając się bliżej scenom wyrzeźbionym na nim oceniało go jako sztukę Dalekiego Wschodu, Indii, Meksyku, albo Ameryki Południowej, uchylając się od datowania. Dopiero przyjrzenie się „ostrzom” głowni i bokowi jelca przynosi rozwiązanie co do proweniencji i wieku. Na jednym „ostrzu” wyraźnie widoczny jest niemiecki ryty napis: seit 1885 im Irren Anstalt In Kulparkow (od 1885 w szpitalu psychiatrycznym w Kulparkowie). Napis na drugim „ostrzu” jest bardzo niewyraźny, można co najwyżej rozpoznać poszczególne litery i cyfry, nie układające się w żaden logiczny ciąg. W miarę czytelne jest umieszczone na samym końcu nazwisko GOZLINSKI. Czyżby było sygnaturą autora? Jego polskie brzmienie w zestawieniu z niemieckim napisem nie dziwi, w tym czasie Kulparków tuż pod Lwowem znajdował się w zaborze austriackim. Na bocznej ściance jelca wyryte zostało: in 1913. Ale czego dotyczy ta data? Ostatecznego ukończenia pracy nad mieczem? Ofiarowania go dziadkowi lub pożegnania i wyjazdu? Przed słowem „in” widnieje krzyżyk. Taki jakim oznacza się umarłych. Może w symbolice schizofrenicznego twórcy pożegnanie ze swoim lekarzem równorzędne było ze śmiercią? Tak samo nie można rozstrzygnąć, czy data 1885 oznacza rozpoczęcie prac nad mieczem, czy też odnosi się do początku pobytu pacjenta w kulparkowskim szpitalu. Z tymi pytaniami pozostaniemy bez odpowiedzi, natomiast rozszyfro- przełamany, jest świadomie ucięty. Płaszczyzna ucięcia jest starannie wyszlifowana. To miecz tkwiący w ciele wroga Każdy miecz składa się z dwóch zasadniczych części, tj. rękojeści i głowni. W skład rękojeści wchodzi wieńcząca broń głowica oraz jelec, czyli poprzeczny element poniżej głowicy, połączony z nią trzonem. Głownia ma z dwóch stron płazy i ostrza, a dołem zakończona jest sztychem i czubkiem. Głowica naszego miecza ukształtowana jest w formie głowy smoka, ukazanej profilem, równolegle do jelca. W pysku lekko rozchylonym jakby sardonicznym uśmiechem tkwią zęby i dwa wystające kły. Zaznaczone są podłużne oczy i nozdrza. Z tyłu pyska w przedłużeniu trzonu widoczna jest twarz z wielkim uchem, z ukazaną poniżej jedną piersią i zgiętą w łokciu prawą ręką. W dłoni tkwi pióro zapisujące coś na kartce. Trzon w połowie podłużnie pokryty łuską, w drugiej połowie podzielony jest na scenki w których głównym motywem są strzałki krzyże, swastyki, prostokąty i kwadraty ale jawi się też postać ludzka, a także profil człowieka, wąchającego trzymany w dłoni kwiat. Jelec pokryty jest ornamentami i znakami, ale podobnie jak na trzonie występują tu symbole falliczne (do których należy również strzałka) i waginalne. Wyobraźnia chorego artysty znalazła pełne ujście na obu płazach głowni w skośnych, wydzielonych płycinkach. Po jednej stronie tuż pod jelcem usadowiła się wielkooka sowa, spoglądająca z góry na całe to pandemonium. Widzimy kobiety w ciąży z płodami w otwartym brzuchu, powtarzające się maski i twarze o różnych stopniach ekspresji – spokojne, o zamkniętych oczach i wrzeszczące o otwartych szeroko ustach. Są tu głowy końskie ujęte z różnych pozycji: wywalająca język, który liże trójpalczastą dłoń, coś pożerająca, o szeroko rozwartym pysku czy ukazująca zęby. Dziwne kwiaty wyrastają z wazy, przewijają się strzałki, przypominające herb – osobno. Maska – twarz w szyderczym grymasie, z wywalonym językiem. Ukazana profilem głowa człowieka z wielką dłonią w której trzyma szczypce, coś wyciągające. W ostatniej scence u dołu znów maska, ale z kneblem w ustach i dwustronną strzałką poniżej. A na samym dole z lewej ukazane osobno tylko oczy i wielkie usta z rozetą w środku (a może to oko?). Po prawej stronie już wyłącznie defragmentaryzacja ciał i rzeczy. Motyw przewodni twórczości autora naszego artefaktu jest wyrazisty: seks i śmierć, a także metaforyczne maski, które przywdziewali może ludzie mu bliscy, a może on sam. Poziom artystyczny poszczególnych płaskorzeźbionych elementów nie jest wysoki, ale sam obiekt wywiera niezwykle wrażenie, może przez sam zamysł, może przez myśl o benedyktyńskiej pracy którą autor włożył w wykonanie obiektu i o niezwykłości jego narzędzia snycerskiego, a pewno także dzięki całej jego historii, która przetrwała razem z mieczem. Sztuką psychicznie chorych, a szczególnie schizofreników zaczęli interesować się psychiatrzy, psycholodzy, a także historycy sztuki od początków XX wie ku. Kolekcjonowanie tej sztuki rozpoczął psychiatra i historyk sztuki Hans Prinzhorn w 1919 roku, podejmując pracę w klinice psychiatrycznej w Heidelbergu. Napisał on w 1922 roku pierwszą monografię sztuki chorych psychicznie, która wywarła duży wpływ na artystów awangardy, zwłaszcza ekspresjonizmu. Po drugiej wojnie sztuką wyalienowanych zajmowali się m.in. Jean Dubuffet, a w Polsce psychiatrzy Zdzisław Kępiński i Noemi Madeyska. W 2002 roku w Heidelbergu powstało Muzeum Hansa Prinzhorna, którego kolekcja, licząca ponad 5000 obiektów stała się podstawą zbiorów, uzupełnianych z biegiem czasu. Może kiedyś i w Polsce powstanie podobna placówka, w której miecz dziadka będzie eksponowany. n Izabella Galicka utor do Płocka trafił tuż po wojnie ze zrujnowanej Warszawy. Zamieszkał u ciotki, Zofii Szczęsnej, przy ulicy Ostatniej. Na kilkudziesięciu stronicach opasłego tomu snuje jakże interesująca opowieść o swoim dzieciństwie i wczesnej młodości, a także czasach studenckich. Był uczniem Szkoły Podstawowej nr 1 i Małachowianki. Właśnie czasy szkolne osadzone w realiach Płocka przedpetrochemicznego należą do najbardziej interesujących. Maciej Górzyński przenosi nas w klimat Płocka przełomu lat 40. i 50. Wprawdzie miasto pozbawione było wielkiego przemysłu, ale tętniło życiem, zwłaszcza kulturalnym. Prym wiodła muzyka. Ponieważ jako bardzo młody człowiek Maciej Górzyński zdradzał pewien talent artystyczny, zapisany został do słynnej wówczas szkoły, LIM, czyli Ludowego Instytutu Muzycznego. Jego pierwszym nauczycielem był słynny później profesor konserwatorium warszawskiego Tadeusz Paciorkiewicz. Uczył go podstaw gry na fortepianie. Wspomnienia obejmują również czasy studenckie, epizod PKP, lata spędzone w kierownictwie stołecznej akademii medycznej i współdyrekcję Zamku Królewskiego. W sumie rzecz ma charakter źródłowy, chociaż subiektywny, jak wszystkie wspomnienia. M. Górzyński, Moje życie z petrochemią w tle, Płock 2008, ss. 438. Łańcuch postaci M aciej Górzyński ocala od zapomnienia budowniczych płockiej petrochemii. W sumie ponad dwadzieścia pięć osób, które zasłużyły się nie tylko dla kombinatu, ale przede wszystkim dla Płocka. Dziś z łańcucha tego ubyło już sporo ogniw, ale też z większością możemy nadal się spotykać. Książka napisana wartko, rzetelnie i z poczuciem humoru. W galerii postaci Macieja Górzyńskiego miejsce poczesne zajmuje doc. dr Wiesław Koński, płocczanin z wyboru, mój przyjaciel. M. Górzyński, Łańcuch postaci. Od MZRIP w Płocku do PKN Orlen – sylwetki, wydarzenia, anegdoty, Płock 2011, ss. 434. 25 lat samorządności Rozmowa z Krzysztofem Dylickim, wójtem gminy Słubice Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Otwarci na współpracę Ubiegając się o urząd wójta gminy, pokonał pan kilku konkurentów. Jak sądzę, w wyborze pomogło panu spore doświadczenie samorządowe. Czy mógłby pan przypomnieć swoją działalność na tym polu? Podczas zeszłorocznych wyborów samorządowych pokonałem dwóch konkurentów, mając większe od nich doświadczenie pracy w samorządzie terytorialnym. Jednakże samo doświadczenie nie wystarczy, aby być dobrym samorządowcem. Należy również mieć zacięcie do pracy społecznej, z której nie oczekuje się żadnych profitów. Wracając do pytania, pracownikiem samorządu jestem od początku swojej kariery zawodowej, czyli już od ponad 35 lat. Od początku również jestem związany z samorządem gminy Słubice. Do długoletniego doświadczenia pracy w urzędzie gminy mogę dołożyć również działalność w Radzie Gminy Słubice, której członkiem byłem w pierwszej kadencji. Zajmując się przez lata sprawami m.in. budownictwa, ewidencji ludności i USC, Obrony Cywilnej, zarządzania kryzysowego ochrony przeciwpożarowej, gospodarki komunalnej czy dróg lokalnych, miałem bezpośrednią styczność z faktycznymi problemami mieszkańców. W jakim stanie organizacyjnym, inwestycyjnym i finansowym przejął pan gminę po wieloletnim wójcie Józefie Walewskim, który jak wiadomo zrezygnował z ubiegania się o urząd? Pracując w urzędzie przed objęciem funkcji wójta, miałem ogólny obraz stanu finansów, inwestycji oraz organizacji, dlatego też nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem to, co zastałem po moim poprzedniku, obecnie radnym Rady Powiatu Płockiego Józefie Walewskim. Ogólnie mogę powiedzieć ze stan zarówno organizacyjny, inwestycyjny, jak i finansowy był dobry, a może i bardzo dobry. Gmina nie jest zadłużona, inwestycje, które zostały zaplanowane są realizowane, a sama organizacja pracy przebiega bez zastrzeżeń. Przejście z parteru na piętro, mówię dosłownie, ponieważ dotychczas moje miejsce pracy mieściło się na parterze, natomiast gabinet wójta na piętrze, wymagało wielu godzin dodatkowej pracy poznawczej. Myślę, że bardzo dużą rolę w płynnym przejęciu stanowiska odegrała współpraca między mną a ustępującym wójtem. Dzięki temu wiele spraw nie jest rozpoczynanych na nowo, ale jest kontynuowanych. i nie stanowią uciążliwości dla mieszkańców. urzędowanie rozpoczął nowy starosta, dla którego wiele gmin jest mniej znanych. Mam nadzieję, że gmina Słubice przekona do siebie starostę i współpraca z powiatem układać się będzie wzorowo. Mam wrażenie, że zapomniano już o powodzi sprzed kilku lat, która przyniosła ogromne straty. Na ile jej skutki zostały usunięte? Czy wioski nadwiślańskie waszej gminy są bezpieczne? Gmina Słubice uchodzi za peryferyjną, leżącą z dala nie tylko od uczęszczanych szlaków, ale także głównego nurtu życia politycznego w regionie. Czy zgadza się pan z taką opinią? Faktycznie terytorialnie gmina Słubice leży na skraju powiatu płockiego i w opinii wielu osób jest to przyczyną jej marginalizacji. W mojej opinii jednak, takie położenie geograficzne niezupełnie przekłada się na określenie gminy jako „peryferyjnej”. Wręcz przeciwnie, sąsiedztwo gmin powiatów gostynińskiego i sochaczewskiego może być dobrym prognostykiem do współpracy nie tylko między gminami, ale również między powiatami. Znajdując się z dala od uczęszczanych szlaków mamy zapewniony względny spokój, ponieważ w znacznym stopniu ograniczony jest ruch komunikacyjny. Problemem jest natomiast komunikacja publiczna, ponieważ dotarcie do głównego ośrodka w okolicy, czyli Płocka, jest bardzo utrudnione. Jeżeli chodzi o życie polityczne, to z jednej strony bardzo cieszy, że trzymamy się od niego z daleka, a z drugiej polityka jest wszechobecna i nie da się od niej uciec. Co prawda z tego terenu nie wywodzi się żaden parlamentarzysta, ale gmina Słubice ma ogromnego przyjaciela w przewodniczącym sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, Piotrze Zgorzelskim, o którym można śmiało powiedzieć, że jest samorządowcem z krwi i kości. Dodatkowo w powiecie płockim wań z Unii bardzo owocna. Budżet inwestycyjny ze środków własnych gminy wynosi rokrocznie około 300 tys. zł, czyli niewiele. Mając na uwadze potrzeby mieszkańców i dość kosztowne inwestycje, oczywiście będziemy ubiegać się o kolejne dotacje, w taki sposób aby możliwie maksymalnie wykorzystać fundusze płynące z Unii Europejskiej. Krzysztof Dylicki, lat 59, wykształcenie średnie techniczne, samorządowiec, 36 lat pracy w administracji gminnej, działacz ochotniczych straży pożarnych, żonaty (Marianna), syn (Michał). Zainteresowania: sport, film, pożarnictwo, historia Co uważa pan dziś za główne aktywa gminy: produkcję rolną czy atrakcyjność przyrodniczo-turystyczną? W chwili obecnej główne aktywa gminy to niezaprzeczalnie produkcja rolna. Gmina Słubice jest gminą typowo rolniczą, choć od pewnego czasu daje się zauważyć powstawanie wielu nowych przedsiębiorstw. Są to jednak zazwyczaj małe zakłady, niegenerujące dużej liczby miejsc pracy, dlatego mieszkańcy nie rezygnują z uprawy ziemi, czym zajmują się od dawna. Mam świadomość, że nasza gmina posiada potencjał przyrodniczy, a przy odpowiednich zabiegach również turystyczny. Już teraz, dzięki możliwości poruszania się po koronach wałów przeciwpowodziowych rowerami, wzrasta zainteresowanie wycieczkami po tym terenie. W jakim stopniu gmina wykorzystała dofinansowanie do miejscowych inwestycji, głównie infrastrukturalnych ze środków Unii Europejskiej i czy będzie ubiegać się o kolejne dotacje? Miniona kadencja była pod względem pozyskiwania dofinanso- W naszej gminie o powodzi nie zapomniano i pewnie jeszcze długo się nie zapomni. Powódź wyrządziła szereg szkód, m.in w infrastrukturze (zniszczone drogi, budynki), gruntach rolnych (namuł naniesiony przez rzekę), ale przede wszystkim wywołała wielki strach wśród mieszkańców. O ile zniszczone drogi i budynki udało się odbudować, to problemem pozostaje namuł zalegający do tej pory na polach. Jeszcze bardzo długo nie uda się jednak zażegnać strachu, na jaki narażeni są mieszkańcy. W obecnej sytuacji, kiedy poziom wody w Wiśle jest niski, mieszkańcy nie mają się czego obawiać. Woda przychodzi jednak bardzo szybko i nie wiadomo kiedy pojawi się fala, która z uwagi na wypłycone koryto rzeki, może okazać się groźna. Czy mógłby pan przypomnieć główne hasła wyborcze swojego programu i dziś z perspektywy ponadpółrocznej ocenić szansę ich realizacji? Podczas kampanii powstrzymywałem się od używania sformułowania „hasła wyborcze” czy jak też niektórzy mówią „obietnice”. Jestem realistą i wiem, że o realizacji programu wyborczego decyduje bardzo wiele czynników, na które zwykle nie ma się wpływu. W swojej kampanii zawsze trzymałem się określenia „priorytety”. Pierwszy rok jest przejściowy, samorząd pracuje w zasadzie na tym, co pozostało po poprzednikach i nie ma czasu na wprowadzanie zmian. Natomiast część z moich priorytetów jest już bezpośrednio i pośrednio realizowanych. Przygotowywana jest dokumentacja na modernizację i rozbudowę Stacji Uzdatniania Wody i oczyszczalni ścieków oraz modernizację kilku dróg gminnych. Szczególnie ostatnie dni pokazują, jak ważnym tematem dla nas jest zaopatrzenie w wodę. Aby przyciągnąć turystów na teren gminy, musimy się zareklamować. W związku z tym wydawany zostaje miejscowy biuletyn informacyjny, który trafia głównie do mieszkańców gminy, ale posiada również odbiorców z innych terenów powiatu, województwa, a nawet kraju. Odnowiona została również strona internetowa gminy. Ciągle kładziony jest nacisk na rozbudowę infrastruktury drogowej i oświetlenia oraz wspieranie Ochotniczych Straży Pożarnych. Na ile rada gminy wspiera pana w realizacji wspomnianego programu? Nie jest tajemnicą, iż zdecydowana większość członków rady gminy to osoby, które wspólnie ze mną startowały z jednej listy, czyli w pełni popierały moje priorytety. Wszyscy jesteśmy nastawieni na działania prospołeczne, skierowane do mieszkańców oraz rozwiązywanie problemów pochodzących od mieszkańców. Efekt jest taki, że dogaduję się ze wszystkimi radnymi i w sprawach zasadniczych się zgadzamy. Bardzo cieszy dobra komunikacja i współpraca z przewodniczącą rady Katarzyną Milczarek, wiceprzewodniczącymi: Bartoszem Jachowiczem i Mariuszem Bartosem oraz przewodniczącymi komisji: Piotrem Lenarcikiem, Łukaszem Bartosiakiem i Jadwigą Lewandowską. Co według pana jest największym problemem miejscowej społeczności na dziś i najbliższe lata? Największym problemem dla wielu mieszkańców jest brak pracy, a w zasadzie brak godnej pracy na miejscu. Problem prawdopodobnie aktualny będzie również przez najbliższe lata, ponieważ nasza gmina nie jest „ciekawym miejscem” dla dużych inwestycji. Problemem jest również brak odpowiedniej infrastruktury sportowej. Mam na myśli halę sportową, którą, mam nadzieję, wybudujemy w najbliższych latach. O kwestiach zagrożeń powodziowych i ich ewentualnych skutkach już mówiłem. Doło żę starań, by sprawy, które leżą w moich kompetencjach, rozwiązywać w ścisłej współpracy z radą gminy. n Rozm. Jan B. Nycek Słubice – pięć lat po powodzi Wystąpienie starosty Mariusz Bieńka podczas konferencji W czwartek, 21 maja br., na terenie gmin Słubice i Gąbin odbyła się konferencja poświęcona bezpieczeństwu powodziowemu w powiecie płockim „Pięć lat po powodzi 2010 roku – teraźniejszość i przyszłość”, której organizatorami byli poseł na Sejm RP, przewodniczący Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej Piotr Zgorzelski oraz starosta płocki Mariusz Bieniek wraz ze Stowarzyszeniem Obrońców Doliny Iłowsko-Dobrzykowskiej. S Wójt Krzysztof Dylicki złożył kwiaty pod kapliczką w Świniarach potkanie rozpoczęło się modlitwą i złożeniem kwiatów przy kapliczce w Świniarach wybudowanej w miejscu przerwania wału przeciwpowodziowego w maju 2010 roku. Następnie goście i mieszkańcy gmin Słubice i Gąbin udali się do strażnicy OSP Wiączemin Polski. Podczas konferencji przedstawiono zrealizowane zadania w infrastrukturze powodziowej w powiecie płockim w latach 2010–2014. Projekty na kolejne lata zreferowane zostały przez przedstawicieli Wojewódzkiego 7 Zarządu Melioracji i Urządzeń Wod- łajczyk – zastępca komendanta głównych w Warszawie i Regionalnego nego PSP, nadbrygadier Józef Galica Zarządu Gospodarki Wodnej w War- – komendant wojewódzki PSP w Warszawie, w tym Plan Zarządzania Ryzy- szawie, starszy brygadier Krzysztof kiem Powodziowym Regionu Wodnego Frączkowski – zastępca komendanta wojewódzkiego PSP, brygadier GrzeŚrodkowej Wisły. Podczas konferencji komendant gorz Padzik – komendant miejski PSP główny Państwowej Straży Pożarnej, w Płocku, młodszy inspektor Jarosław gen. brygadier Wiesław Leśniakiewicz, Hofman – komendant miejski policji odznaczony został medalem „Za- w Płocku, płk Dariusz Kuleta – szef służony dla Powiatu Płockiego”, zaś Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego medalami okolicznościowymi 15-lecia w Warszawie oraz władze samorządopowiatu płockiego wyróżnieni zostali we gminy Słubice i Gąbin. Na zakończenie spotkania odbyła Wanda Smożewska, prezes zarządu Stowarzyszenia Obrońców Doliny się prezentacja i pokaz praktycznego Iłowsko-Dobrzykowskiej, i Waldemar użycia sprzętu ratowniczo-gaśniczego, Ciesielski, kierownik Nadzoru Wodne- będącego na wypożyczeniu komend Państwowej Straży Pożarnej oraz go RZGW w Płocku. W konferencji uczestniczyli m.in.: jednostek OSP powiatu płockiego i poPiotr Zgorzelski – poseł na Sejm wiatów ościennych, przeznaczonego RP, Mariusz Bieniek – starosta płoc- do prowadzenia akcji przeciwpowoki, Iwona Sierocka – wicestarosta dziowych i usuwania skutków powodzi z dyrektorami wydziałów Starostwa na terenie pompowni melioracyjnej Powiatowego w Płocku i jednostek Wojewódzkiego Zarządu Melioracji podległych, Adam Sierocki – wice- i Urządzeń Wodnych Oddział w Doprzewodniczący Rady Powiatu wraz brzykowie. n opr. (rut) radnymi, nadbrygadier Gustaw Miko- 8 25 lat samorządności Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Uchwałę Rady Gminy w Mochowie odczytał wójt Zbigniew Tomaszewski Marszałek Mazowsza Adam Struzik wbija symboliczny gwóźdź w drzewce Dyrektor szkoły Maria Kierzkowska przekazuje sztandar pocztowi uczniowskiemu Wielka uroczystość w Szkole Podstawowej w Ligowie, gmina Mochowo Patronują im powstańcy styczniowi W Szkole Podstawowej w Ligowie, mającej tradycje sięgające początków ubiegłego wieku, odbyły się uroczystości związane z nadaniem placówce imienia Powstańców Styczniowych. W dniu 27 kwietnia br. do Ligowa przybyło wielu zaproszonych gości z marszałkiem województwa mazowieckiego Adamem Struzikiem na czele. Dwa lata wcześniej w 150. rocznicę bitwy pod Koziołkiem na ziemi mochowskiej odsłonięto na cmentarzu parafialnym w Ligowie monument na grobie pochowanych tutaj powstańców. Wtedy też zrodziła się myśl, aby nowo rozbudowana Szkoła Podstawowa w Ligowie nosiła imię bohaterskich powstańców styczniowych. Idea doczekała się realizacji. C zęść oficjalną poprzedziła msza święta koncelebrowana przez ks. kan. Andrzeja Zembrzuskiego, proboszcza parafii w Ligowie. Homilię wygłosił ojciec gwardian, kustosz Sanktuarium Ojców Bernardynów w pobliskim Skępem, Dobromił Godzik. Podczas mszy poświęcono sztandar szkoły, po czym wszyscy uczestnicy uroczystości przemaszerowali w barwnym pochodzie do szkoły. Na czele pochodu była orkiestra OSP w Bożewie i poczty sztandarowe. Oficjalna część uroczystości odbyła się w sali gimnastycznej, której wystrój nawiązywał do wydarzeń z 1863 roku. Gości powitała dyrektor placówki Maria Kierzkowska. Historię szkoły oraz uzasadnienie wyboru patrona przedstawiły Irena Wiśniewska i Ewa Jankowska. Wójt gminy Mochowo, Zbigniew Tomaszewski odczytał ska. Do ślubowania wystąpili: Maruchwałę rady gminy w sprawie cin Rosiak reprezentujący Radę nadania Szkole Podstawowej w Li- Rodziców, Grażyna Kowalska gowie imienia Powstańców Stycz- – Radę Pedagogiczną oraz ucznioniowych. Ważne słowa skierowała wie: Adrian Mikołajczuk, Oliwia dyrektor do uczniów: – Przeka- Lemańska, Martyna Jarzyńska, zuję ten sztandar w wasze ręce, Aleksandra Zawadzka, Szymon niech będzie dla was tym, co jest Adamczyk, Paulina Świeżyńska, najlepsze, co jest ludzkie, co jest Karol Mikołajczuk, Franciszek godne naśladowania. Należy do Strupczewski, Tomasz Szpanowtych symboli narodowych, które ski i Magdalena Rumianowska. w trudnych dla Ojczyzny chwiCzęść oficjalną zamknęły przelach były hartem ducha i wolą mówienia gości, w tym Ireny zwycięstwa. Strzeżcie jego honoru Gumińskiej, dyrektora szkoły i godnie mu służcie. w latach 1967–1984. Zgodnie z tradycją w drzewce W części artystycznej odtwosztandaru wbito pamiątkowe rzono historię starcia pod Kogwoździe. Podniosłym momentem ziołkiem z udziałem uczniowskiej było złożenie ślubowania. Jego grupy rekonstrukcyjnej, ubranej rotę odczytała Agnieszka Różań- w stroje powstańcze oraz uzbro- jonej w kosy i strzelby. Uczniowie z strojach z epoki zatańczyli mazura i poloneza. Chór szkolny zaśpiewał pieśni powstańcze. Część artystyczną opracowały Elżbieta Kowalska, Irena Wiśniewska, Ewa Sulińska, Ewa Jankowska i Michał Pączkowski. Odsłonięto także tablicę pamiątkową ufundowaną przez dyrekcję i radę pedagogiczną szkoły. Imię patronów Szkoły Podstawowej w Ligowie stanowi doskonały wzorzec osobowy. Z pewnością przyczyni się do krzewienia wśród dzieci i młodzieży postaw patriotycznych oraz pielęgnowania tradycji. n fotografie i opracowanie tekstu Jan B. Nycek Powiat sierpecki Dni Rolnika w Studzieńcu W piątek i sobotę, 15 i 16 maja br., w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Studzieńcu k. Sierpca miały miejsce pierwsze powiatowo-gminne Dni Rolnika. Gospodarzami uroczystości byli: Starostwo Powiatowe w Sierpcu, ZSCHR w Studzieńcu, Miasto Sierpc oraz Gminy: Gozdowo, Mochowo, Rościszewo, Szczutowo i Zawidz Kościelny. Patronat honorowy objęli: minister rolnictwa i rozwoju wsi oraz marszałek województwa mazowieckiego. N a pięknie utrzymanym terenie zespołu szkół, zielonych trawnikach otaczających urokliwy staw, rozstawiło swoje pawilony ponad pięćdziesięciu wystawców z całej Polski. Do Studzieńca przyjechały firmy branży rolniczej, największy podziw zwiedzających wzbudził oczywiście nowoczesny sprzęt rolniczy. Swoje barwne stoiska wystawiły również gminy powiatu sierpeckiego, Lokalna Grupa Działania „Sierpeckie Partnerstwo”, główni partnerzy uroczystości: Agencja Rynku Rolnego, Agencja Rozwoju Rolnictwa, Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej oraz OSM z Sierpca, producent słynnego sera Królewskiego. Piątek był dniem otwartym Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Studzieńcu. Można było zwiedzić obiekty dydaktyczne, uczestniczyć w wykładach i konkursach PROW 2014–2020, Wójtowie powiatu sierpeckiego w komplecie. Od lewej: Dariusz Kalkowski (gmina Gozdowo), Jan Sugajski (Rościszewo), Krzysztof Korpoliński (Sierpc), Andrzej Twardowski (Szczutowo), Zbigniew Tomaszewski (Mochowo) i Dariusz Franczak (Zawidz Kościelny) oglądać wystawę gołębi rasowych i ptaków ozdobnych, pokazy pielęgnacji koni i wysłuchać koncertów zespołów szkolnych. W sobotę odbyły się targi rolne, podczas których hodowcy prezentowali zwierzęta hodowlane. Przedsiębiorcy swoje oferty kierowali głównie do rolników, zaś zwiedzający mogli obejrzeć występy m.in. Zespołu Młodzieżowej Orkiestry Dętej z Gozdowa i Zespołu Folklorystycznego Zawidzanie. Dużym zainteresowaniem cieszyły się konkursy zorganizowane dla wystawców oraz uczestników targów. O godzinie 14.00 ogłoszono zwycięzców. Pierwszy konkurs na najładniejsze stoisko branżowe wygrały dwie firmy: Agro Plus i Egrol. Nagrody w imieniu ministra rolnictwa wręczył Andrzej Kołodziejczyk. Najwięcej nagród zebrali uczestnicy konkursu dojenia na czas oraz konkursu „Ciasto na niedzielę”. Fundatorami nagród byli wójtowie sierpeckich gmin, burmistrz Sierpca, Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska z Sierpca oraz LGD „Sierpeckie Partnerstwo”. Nagrodzonym hodowcom statuetki starosty sierpeckiego wręczył wicestarosta Juliusz Gorzkoś. Dni Rolnika w Studzieńcu przebiegły w przemiłej atmosferze, sprawnej organizacji i dobrej pogodzie. Goście mogli posilić się darmową grochówką, a uczennice zespołu szkół częstowały kaszanką z grilla z pysznymi bułeczkami. Do zobaczenia w przyszłym roku. n Jolanta Rutecka fot. Jan B. Nycek Występ zespołu tanecznego Zawidzanie w strojach z epoki Księstwa Warszawskiego Koncert Młodzieżowej Orkiestry Dętej z Gozdowa Dużym zainteresowaniem cieszyła się ekspozycja maszyn rolniczych, głównie ciągników 25 lat samorządności Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 9 Gmina i miasto Wyszogród Narodowy Dzień Zwycięstwa W piątek 8 maja br. w Wyszogrodzie obchodzono Narodowy Dzień Zwycięstwa. Honorowy patronat 70. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej objęli: marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik, poseł na Sejm RP Piotr Zgorzelski, gospodarze uroczystości: starosta płocki Mariusz Bieniek oraz burmistrz gminy i miasta Wyszogród Jan Boszko. Prowadzący uroczystość Zdzisław Leszczyński w sposób szczególny powitał weteranów drugiej wojny światowej z powiatu płockiego: Stefana Popiołka, Stanisława Jankowskiego, Mariana Ratkowskiego, Zygmunta Kokosza, Antoniego Jelca, Krystynę Garstkę, Stanisława Smółkę, Tadeusza Dylickiego, Tadeusza Dudzińskiego, Ireneusza Zająca i Zdzisława Jackowskiego. W uroczystości uczestniczyli także przedstawiciele władz centralnych, wojewódzkich i powiatowych. Obecni byli radni, burmistrzowie poprzednich kadencji gminy i miasta Wyszogród, przedstawiciele duchowieństwa, prezesi i naczelnicy OSP wraz z orkiestrą strażacką jednostki z Rębowa, dyrektorzy i kierownicy jednostek organizacyjnych, harcerze i młodzież szkolna. Przemówienia wygłosili starosta Bieniek oraz burmistrz Boszko, zaś referat prof. dr hab. Zbigniew Siemiątkowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Osobistymi wspo- mnieniami i refleksjami z czasów wojny podzielił się płk Antoni Jelec. W imieniu weterana Tadeusza Dylickiego wspomnienia odczytał wnuk Krzysztof Dylicki. Wydarzenie uświetnił montaż słowno-muzyczny w wykonaniu młodzieży, złożony ze scenek ilustrujących wojenne epizody. Występ przygotowano pod kierunkiem ks. Dariusza Skoczylasa, wikariusza parafii Wyszogród. W dniach 9–20 września 1939 roku w okolicach Wyszogrodu rozegrały się końcowe epizody największej bitwy Kampanii Wrześniowej. Wojska Armii „Poznań” i Armii „Pomorze” przez kilka dni skutecznie opierały się ofensywie niemieckiej. Dopiero koncentracja wszystkich niemieckich odwodów i lotnictwa zmusiło Polaków do odwrotu. Między Łowiczem, Iłowem i Sochaczewem rozegrał się tragiczny finał bitwy. Zmagania polskiego żołnierza pod Wyszogrodem upamiętniają kamienie ustawione na wzgórzu przy nowym moście . Uczestnicy uroczystości przemaszerowali pod pomniki żołnierzy bitwy nad Bzurą, gdzie oddali hołd poległym i złożyli kwiaty. Modlitwę za poległych odmówił ks. Grzegorz Przybyłek, proboszcz parafii Świętej Trójcy w Wyszogrodzie. Po zakończeniu części oficjalnej członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Weichsel” („Wisła”) odtworzyli scenę zajęcia Wyszogrodu przez niemieckie wojsko w 1939 roku. n opr. (rut) Gmina Nowy Duninów Jubileuszowe regaty W dniu 18 lipca 2015 roku na Zalewie Włocławskim w Nowym Duninowie, po raz dwudziesty odbędą się regaty żeglarskie w klasach: T, T1, T2, T3 i OMEGA o puchar Wójta Gminy Nowy Duninów. Po raz piętnasty żeglarze rywalizować będą o puchar Starosty Płockiego i po raz trzynasty o puchar Marszałka Województwa Mazowieckiego. Podczas, gdy na Zalewie Włocławskim trwać będą zmagania żeglarzy, na bulwarze odbywać się będzie piknik regatowy. Od kilku lat jedną z atrakcji, budzących nie mniejsze zainteresowanie od samych regat, jest parada motocykli. Motocykliści tuż po zakończeniu wyścigów żeglarzy zaprezentują w porcie swoje maszyny. Piknik regatowy towarzyszący regatom przygotowywany jest z myślą o całych rodzinach. Konkursy sportowo-rekreacyjne, quizy wiedzy o żeglarstwie i regatach, pokazy ratownictwa wodnego, to nie tylko zabawa, ale przede wszystkim edukacja w zakresie bezpiecznego zachowania się nad wodą i na wodzie. Urozmaiceniem regat są zawsze atrakcje wesołego miasteczka. Organizatorzy zapraszają nie tylko wodniaków. Początek regat – godzina 11.15. n (red.) Poczet sztandarowy weteranów. Obok: harcerze w towarzystwie burmistrza gminy i miasta Wyszogród Jana Boszki (drugi od lewej) Zapraszamy do Szczutowa II Przegląd Orkiestr Dętych W niedzielę, 28 czerwca 2015 roku o godzinie 13.00 rozpocznie się w Szczutowie drugi Przegląd Orkiestr Dętych Powiatu Sierpeckiego pod honorowym patronatem Adama Struzika, marszałka województwa mazowieckiego. Organizatorami przeglądu są: Jan Laskowski – starosta sierpecki, Jarosław Perzyński – burmistrz Sierpca oraz wójtowie sierpeckich gmin. Zgłoszone orkiestry przemaszerują ulicami Szczutowa, a następnie wykonają po trzy dowolne utwory. Orkiestrom towarzyszyć będą występy marżonetek lub cheerleaderek. J ednym z uczestników przeglądu będzie Szczutowska Orkiestra Dęta (fot.), która powstała w październiku 2004 roku przy parafii pw. św. Marii Magdaleny w Szczutowie. Założycielem orkiestry i jej opiekunem do chwili obecnej jest ks. kan. Marian Orzechowski, proboszcz parafii Szczutowo. Od początku istnie- nia orkiestry funkcję kapelmistrza pełni Konrad Mazurowski. Początkowo zespół liczył tylko dziewięciu członków i uświetniał uroczystości kościelne na terenie parafii. Skład orkiestry stopniowo powiększał się, dziś liczy już 32 członków. Są to wyłącznie muzycy-amatorzy, w zdecydowanej większości młodzież szkolna. Zespół systematycznie koncertuje, występował m.in. w Zakopanem, kilkakrotnie w Warszawie na imprezach organizowanych przez Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki. W 2011, 2012 i 2013 roku, na zaproszenie Miejskiego Domu Kultury w Świnoujściu, dawał koncerty podczas letnich imprez kulturalnych. Orkiestra już od kilku lat bierze udział w dorocznych Impresjach Orkiestr Dętych w Brodnicy. Swoją grą uświetniła też Dożynki Prezydenckie w Spale. W dniu 13 września 2014 roku wywalczyła drugie miejsce w konkursie na najlepszą orkiestrę dętą w województwie mazowieckim. n opr. (rut) Gmina Mała Wieś Moment odsłonięcia pamiątkowej tablicy Pamięci poległych G mina Mała Wieś uczciła 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej, a jednocześnie, obchodzony po raz pierwszy, Narodowy Dzień Zwycięstwa. Właśnie w tym wyjątkowym dniu została odsłonięta po renowacji tablica pamiątkowa z 1957 roku poświęcona pamięci poległych w walkach zbrojnych z najeźdźcą i ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych 1939–1945. Uroczystość rozpoczęła msza św. w kościele parafialnym w Małej Wsi, w której uczestniczyli samorządowcy z powiatu płockiego, nauczyciele i dzieci ze Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Małej Wsi, kombatanci i wdowy po kombatantach oraz licznie zebrani mieszkańcy gminy Mała Wieś. Odsłonięcia tablicy dokonali: wicestarosta powiatu płockiego Iwona Sierocka, przewodniczący rady gminy Mała Wieś Włodzimierz Jeznach, radni powiatu płockiego: Elżbieta Jachimiak, Jadwiga Milewska i Ewa Kowalak, prezes Zarządu Okręgowego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych płk Antoni Jelec oraz wójt gminy Mała Wieś Zygmunt Wojnarowski. Obchody Narodowego Dnia Zwycięstwa zakończył występ harcerzy oraz młodzieży z Gimnazjum i Szkoły Podstawowej w Małej Wsi. n opr. (rut) 10 Ludzie Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Ród Kaszyńskich dokumentuje swoje dzieje Jerzy Kaszyński (1915–1946), obok jego ojciec Józef Kaszyński, burmistrz Płońska Osób noszących w Polsce nazwisko Kaszyński jest niespełna tysiąc osiemset, ale ich integracyjne działania w minionych sześciu latach mogą być wzorem dla znacznie liczniejszych rodów. Zapowiedzią wspólnotowych działań Kaszyńskich stało się już pierwsze ogólnopolskie ich spotkanie w czerwcu 2009 roku. Było ono możliwe dzięki dużemu zaangażowaniu Janusza Kaszyńskiego z Gdyni. To spotkanie zgromadziło około stu osiemdziesięciu rodaków z ponad czterdziestu miejscowości w Polsce, a także z Francji i Stanów Zjednoczonych. W adresie do jego uczestników kardynał Józef Glemp napisał m.in.: Wierzę, że również w przyszłości Kaszyńscy twórczo i owocnie służyć będą Polsce. Multimedialny pokaz drzewa genealo- P Kaszyńscy w sercu Polski odobnie jak przed wiekami wiele siedlisk Kaszyńskich odnajdujemy w Wielkopolsce, na Mazowszu i Kujawach. Nadal łatwo ich spotkać w Nowym Dworze Mazowieckim i okolicznych miejscowościach. Nie mało ich jest też w samej stolicy. Należy do nich ceniony dziennikarz, autor książek i wydawca Telewizji Polsat Krzysztof Kaszyński, urodzony w Gostyninie, podobnie jak jego rodzice Ludwika i Witold Kaszyńscy oraz siostra Małgorzata. Zmarły w 1998 roku Witold Kaszyński, długoletni pracownik ministerialny, spo czywa na cmentarzu w bliskim mu Gostyninie. Dziennikarzem telewizyjnym jest również Juliusz Kaszyński z TVN, syn prof. Stanisława Kaszyńskiego(1927 Warta – 1988 Łódź), historyka teatru, krytyka, poety i tłumacza, profesora Uniwersytetu Łódzkiego. Do znanych postaci na Mazowszu należy Krzysztof Kaszyński, urodzony w Nowym Dworze Mazowieckim, właściciel firmy transportowej KASZYŃSki w Czosnowie. W okresie międzywojennym na godną pamięć zasłużył Jerzy Kaszyński(1912 Łomża – 1 XII 1939), pracownik magistratu w Gostyninie, który przybył tu w 1934 gicznego, obszerny referat oraz książka Kaszyńscy. Zarys dziejów rodu pozwoliły zebranym głębiej poznać jego historię. Inicjatywa Janusza Kaszyńskiego z Gdyni trafiła na podatny grunt. Odbyły się bowiem drugie i trzecie spotkania przedstawicieli rodu, a niebawem w sobotę 20 czerwca 2015 roku w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym Portofino w Pątnowie koło Konina odbędzie się czwarte spotkanie. Duży udział w jego organizacji ma redaktor Stanisław Kaszyński, od kilku lat współpracujący z magazynem „Nasz Płock”. Z tego miejsca wszystkim uczestnikom zjazdu Kaszyńskich przesyłamy serdecznie pozdrowienia i życzenia wszelkiej pomyślności. Redakcja roku wraz z komisarycznym burmistrzem tego miasta Michałem Jarmolińskim. Obaj zamordowani zostali 1 grudnia 1939 roku w lesie koło Wólki Łąckiej wraz z wieloma innymi zasłużonymi obywatelami Gostynina. W dniu 4 stycznia 1936 roku Jerzy Kaszyński poślubił w Gostyninie Jadwigę Mrozowicz, a 5 września 1937 roku urodził się ich syn Witold. Burmistrz Płońska Godnym przypomnienia jest Józef Kaszyński (1892 Łódź – 1970 Warszawa), który w latach 1927– 1929 był przewodniczącym Rady Miejskiej, a zarazem burmistrzem i przewodniczącym Zarządu Miasta Płońska. Już na początku funkcjonowania Józef Kaszyński wraz z radnymi: Samuelem Sieradzkim i Stanisławem Kościelewskim, uwzględniając katastrofalny stan bezrobotnych w mieście i nędzę, jaka wśród klasy robotniczej panuje, złożył wojewodzie warszawskiemu stosowny memoriał i prośbę o pilną pomoc. Po drugiej wojnie światowej Józef Kaszyński był dyrektorem banku w Łodzi, a potem dyrektorem administracyjnym Politechniki Warszawskiej. Włodarz Płońska miał trzech synów. Janusz pracował w ministerstwie kultury i sztuki, Tadeusz w urzędzie skarbowym, a urodzony 5 sierpnia 1915 roku w Jarantowicach Jerzy 29 marca 1939 roku wraz z braćmi i matką zamieszkał w Solcu nad Wisłą, gdzie pracował jako główny księgowy w firmie budującej most. W czasie wojny Jerzy Kaszyński działał w Armii Krajowej, zakładając podsłuchy, zaś jego żona Marianna podrabiała kenkarty. W październiku 1946 roku Jerzy Kaszyński został aresztowany jako podejrzany o przynależność do nielegalnej organizacji niepodległościowej na Dolnym Śląsku i po trzech miesiącach stracony. Spoczywa w niezidentyfikowanej mogile na cmentarzu w Dzierżoniowie. Jego córka Teresa Maria, dr nauk technicznych, jest pracownikiem naukowym PAN w Warszawie. Dramatyczne losy Jerzego Kaszyńskiego Telewizja Polska upamiętniła w 1999 roku filmem dokumentalnym „Rozmowy z córką”. Spotkania Książki. Wystawa Od 2009 roku, co dwa lata, organizowane są ogólnopolskie spotkania rodu Kaszyńskich. Uczestniczą w nich również rodacy ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Anglii, Niemiec, Litwy i Ukrainy. Czwarty zjazd rodu Kaszyńskich odbędzie się w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym „Portofino” w Pątnowie koło Konina Od lewej Krzysztof Kaszyński – właściciel firmy transportowej, jego siostra Ewa, autor tekstu Stanisław Kaszyński oraz Krzysztof Kaszyński – wydawca TV Polsat z żoną Bożeną Każdemu towarzyszy promocja nowej książki pod ogólnym tytułem Kaszyńscy. Dotąd opublikowano w nich aż 3250 biogramów oraz ponad półtora tysiąca dokumentów i fotografii związanych z tym rodem. Na najbliższe czwarte już spotkanie rodu w czerwcu tego roku zgłosiło się już około stu pięćdziesięciu gości z kraju i zagranicy. Po raz pierwszy towarzyszyć mu będzie I Międzynarodowa Wystawa Dorobku Kaszyńskich z okazałym plakatem, który zaprojektował francuski artysta grafik Thomas P. S. Kaszynski z Lille. Około czterdziestu autorów prezentuje na niej kilkaset eksponatów, m.in.: publikacje naukowe, popularnonaukowe i literackie, malarstwo, grafikę, rysunki, kilimy i haft artystyczny, fotografie, film, projekty architektoniczne, dyplomy, odznaczenia itp. Swoje prace pokazują m.in. profesorowie uniwersyteccy: Stefan H. Kaszyński i Maria Kryształowicz-Kaszyńska (Poznań), Piotr Kaszyński (Na- O autorze S tanisław Kaszyński, publicysta, prozaik, kulturoznawca, regionalista, urodził się 24 sierpnia 1935 roku w Ciechrzu koło Strzelna na Kujawach. Szkołę podstawową ukończył w Kołodziejewie, a liceum ogólnokształcące w Strzelnie. Warto wspomnieć, iż ze Strzelna pochodzą: słynny noblista Albert Michelson, fizyk i arcybiskup Stanisław Gądecki, metropolita poznański. Stanisław Kaszyński studiował na Wydziale Filozoficzno Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po otrzymaniu dyplomu wrócił na Kujawy. W latach 1959–1969 był kierownikiem Wydziału Kultury Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Mogilnie i pierwszym prezesem Mogileńskiego Towarzystwa Kultury. W 1958 roku debiutował jako publicysta i reportażysta. Jego teksty drukowane były w ponad trzydziestu pismach krajowych shville, USA), Hubert Kaszyński (Kraków) i Krzysztof Kaszyński (Zielona Góra). Ciekawe eksponaty nadesłali także: Krzysztof Kaszyński (Warszawa), Barbara Kaszyńska (Sokolniki Las), Józef Wacław Kaszyński (Łódź), Anna Kaszyńska-Ross (Wilno), Stanisław Kaszyński (Kraków), Ludmiła Kaszyńska- Czechak (Trowbridge), Richard Kaszynski, dr Marc Kaszynski i Thomas P. S. Kaszynski (Lille). Uczestnikom spotkania serdeczne adresy przesłali m.in.: prymas Polski arcybiskup Wojciech Polak, przewodniczący Konfe rencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki, wybitny językoznawca prof. Jan Miodek, minister Edward Szymański, poseł Eugeniusz Kłopotek i dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta Krakowa Stanisław Dziedzic. n Stanisław Kaszyński i zagranicznych. Jest autorem kilkunastu książek, w tym: W barwach Pogoni (1983), Gopło nad Sekwaną (1984), Nieznanym śladem Gombrowicza (1991), Z Mogilna do Paryża (1994), Raj (1997), Z Polski i ze świata (2002). Ta ostatnia pozycja jest zbiorem bardzo interesujących reportaży z Paryża i Bliskiego Wschodu z uwzględnieniem licznych poloniców. Od 1969 roku mieszka w Krakowie, ale utrzymuje ścisłe kontakty z ziemią rodzinną. Z jego inicjatywy organizowana jest na Kujawach cykliczna impreza „Krakowskie prezentacje”. Jest członkiem Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Autorów Polskich oraz Polskiego Stowarzyszenia Autorów, Dziennikarzy i Tłumaczy w Europie. W 1998 roku został Honorowym Obywatelem Miasta Mogilna. Jest laureatem Nagrody Funduszu Literatury. Od wielu lat organizuje ogólnopolskie sesje dziennikarzy pism regionalnych. Felietony Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Wioletta Kulpa: Loża radnego Na czym polega obywatelskość Platformy M ajowa Sesja Rady Miasta Płocka przyniosła niestety negatywne decyzje wypływające od niektórych rajców. Radny Platformy Obywatelskiej (trudno mówić o obywatelskości) Artur Kras zaproponował podwyżkę cen wody i ścieków dla mieszkańców Płocka o 20,5 proc. Do 1 lipca 2015 roku płacimy 8,78 zł brutto za 1 metr sześcienny, natomiast od lipca tego roku do 30 czerwca 2016 będziemy płacić 10,59 zł. To podwyżka o 1,81 zł. Kuriozalny jest fakt wprowadzenia uchwały w sprawie podwyżek cen wody i ścieków pod obrady rady. Radni projekt uchwały otrzymali w przeddzień sesji, pomimo faktu, iż Wodociągi Płockie przygotowały stosowny wniosek już 20 kwietnia br. Ratusz obudził się dopiero 25 maja i przedstawił projekt uchwały radnym podczas obrad Komisji Skarbu, Budżetu i Gospodarki Finansowej. Ponadto radny Artur Kras (PO) na tym posiedzeniu złożył wniosek o całkowitą likwidację dopłat z budżetu do wody i ścieków. Wniosek na sesji Rady Miasta Płocka w dniu 26 maja został przegłosowany głosami radnych PO, PSL i SLD. Za wnioskiem głosowali: Daria Domosławska, Wojciech Hetkowski, Artur Jaroszewski, Jacek Jasion, Iwona Jóźwicka, Tomasz Kominek, Iwona Krajewska, Artur Kras, Lech Latarski, Grzegorz Lewicki, Tomasz Maliszewski, Michał Sosnowski, Małgorzata Struzik i Michał Twardy. Przeciw wnioskowi byli radni klubu PiS: Andrzej Aleksandrowicz, Leszek Brzeski, Marcin Flakiewicz, Tomasz Kolczyński, Tomasz Korga, Marek Krysztofiak, Wioletta Kulpa, Barbara Smardzewska-Czmiel i Piotr Szpakowicz. Po przegłosowaniu wniosku radni PO, PSL i SLD w takim samym składzie przegłosowali również uchwałę, w której podwyższają stawki wody i ścieków o 20,5 proc. Szanowni Państwo, poprzednia kadencja prezydenta naszego miasta pokazała, że sukcesywnie likwidował dopłaty z budżetu miasta Płocka do wody i ścieków. Zresztą sam stwierdził na majowej sesji, że nie zmienia poglądów Michał Twardy: Temat miesiąca Tu na razie jest ściernisko „N i e c h ż y j e n a m , s t o l a t” i „Jeszcze Polska nie zginęła”. Wiele takich haseł przetoczyło się przez szklane oko w polskich domach. Do wyboru, do koloru, kto pod kim dołki kopie, ten w nie wpada. Przysłowia mądrością narodu i chyba coś w tym jest. Po pięciu latach mamy zmianę na stanowisku Prezydenta Polski. Szykują się zmiany parlamentar- ne. Takie zapowiedzi codziennie wylewają się zewsząd. Gdybym był maturzystą, to pewnie bym w to wierzył. Jednak kilkanaście ładnych lat obserwuję swoim trzecim okiem ruchy na scenie politycznej i jakoś nie wierzę, żeby pospolite ruszenie się ruszyło. Ogólnie moi rodacy pokazali, że mają jak zwykle z tyłu szacunek do przysługującego im prawa. Nie ma Marcin Motylewski: Patrząc z boku „N Cukrzyca ie wiem, czy to dobrze, że takie zmiany teraz idą. Za socjalizmu było lepiej, a teraz trzeba pracować od rana do nocy”. Taką opinię usłyszałem od przewodniczącej obwodowej komisji wyborczej, którą odwoziłem po pierwszej turze wyborów prezydenckich do domu. Zatkało mnie, bo nie dość, że nigdy nie przyznawała się do takich poglądów, to jeszcze posłużyły one jako komentarz do zwycięstwa Andrzeja Dudy, jakby jego rywalizacja z Bronisławem Komorowskim była starciem kapitalizmu z socjalizmem, a nie dwóch wersji państwowego interwencjonizmu. Poza tym strach przed zmianą prezydenta w systemie parlamentarno-gabinetowym nie ma głębszego sensu, ale mniejsza o to. Z panią Elą znamy się od dawna, uczyła mnie w liceum, a w komisji wyborczej zasiadaliśmy już razem kilkakrotnie, lecz to znajomość jedynie powierzchowna, więc nie powinienem być zaskoczony przemyśleniami, o których nie miałem pojęcia. Zdziwienie wzięło się prawdopodobnie stąd, że staram się nie traktować nauczycieli stereotypowo i nie zakładam z góry, że wszyscy uprawiający ten zawód naśladują sympatię Związku Nauczycielstwa Polskiego do SLD i jego historycznego pochodzenia. Pani Ela niestety powieliła ten polityczny schemat. Mądre głowy już państwu wyjaśniły, dlaczego wybory wygrał Andrzej Duda, a ja wiem swoje: budyń jest lepszy od bigosu, ponieważ jest słodszy i nie trzeba zagryzać go chlebem. Słodki smak zanęcił Polaków na tyle, że spora ich część wybrała także ciasteczka. Ich producent zdradził tylko jeden składnik swojego wypieku, zapewniając o uzdrawiających właściwościach tej substancji i słusznie podejrzewając, że ujawnianie innych składników grozi w tym zakresie. Jednak jego słowom przeczy 2014 rok (wybory i rok cudów), bo zmienił zdanie w roku wyborczym, zwiększając dopłatę do cen wody i ścieków z budżetu o 400 tys. złotych, co skutkowało brakiem podwyżki. Został wybrany prezydentem w I turze wyborów samorządowych, odpłacił się mieszkańcom podwyżką 20,5 proc. Co radzi Pan prezydent: idźcie Państwo do MOPS-u. Twierdzi, że zwiększa zasiłki do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Tylko szanowny panie prezydencie, to pański rząd od 1 października 2012 roku nie zmienia kryterium dochodowego w pomocy społecznej, które wynosi na jedną osobę w rodzinie 456 złotych, a dla osób samotnych 542 złote. Według powyższych danych nie zmieni nam się grupa osób, które już korzystają z pomocy społecznej, w zasadzie tylko te mogą otrzymać pomoc z MOPS. Co zatem ze zdecydowaną większością mieszkańców, których wynagrodzenia są na poziomie 1700–2000 złotych – muszą zacisnąć pasa i według naszych władz miasta oszczędzać na jedzeniu, środkach czystości, bo rachunek trzeba zapłacić, a zasiłku nie otrzymają, gdyż nie mieszczą się w kryterium dochodowym ustalonym przez ministerstwo. Nawet, gdy przekroczymy kryterium dochodowe o złotówkę, to i tak otrzymamy decyzję odmowną. Pan prezydent i radny PO na sesji mówili, że nie możemy dopłacać do basenów, które mają mieszkańcy, czy do podlewania ogródków na działkach. W związku z tym zadałam publicznie prezydentowi pytanie, czy wie, ile osób w Płocku ma baseny – kilka, kilkanaście – taką decyzją uderzył w 90 proc. mieszkańców. Trzeba również podkreślić, jak duża jest grupa osób, która pomimo złej sytuacji materialnej nie zdecyduje się na złożenie wniosku o pomoc do MOPS-u. Dewiza, która przyświeca 11 prezydentowi po majowej sesji – nie masz na rachunek za wodę i ścieki – idź do MOPS-u. Wsłuchując się w te słowa nie sposób zapomnieć wcześniejszych „mądrych” sentencji innego znanego kolegi Pana prezydenta – zarabiasz 2000 złotych i nie masz mieszkania, weź kredyt i zmień pracę. Nadszedł najlepszy moment na dobre zmiany, które rozpoczęliśmy już podczas wyborów Prezydenta RP. Jestem wdzięczna za tak duże poparcie kandydatury Pana Andrzeja Dudy przez mieszkańców Płocka. To zaufanie tym bardzie buduje i napawa energią do jeszcze większej i wytężonej pracy zarówno na niwie działalności samorządowej, jak i pojawiającej się szansy na budowę fundamentów lepszej Polski w zbliżających się wyborach parlamentarnych. n Wioletta Kulpa fot. Jacek Kędryna Poseł Wojciech Jasiński wita Andrzeja Dudę na spotkaniu przedwyborczym w Płocku siły, 50 procent Polaków zajętych jest codzienną trudną i męczącą walką bytową albo odpoczynkiem. Frekwencja beznadziejna. Szanuję wybór nowego prezydenta. Teraz jest pan Duda również moim prezydentem. Zobaczymy jak przez pięć lat będzie spełniał swoje obietnice. Czas bardzo szybko biegnie. Codziennie tego doświadczam rano przed lustrem. Na płockim podwórku zaczyna wrzeć. Nie ważne, że bezsensowne paplanie niektórych radnych nic nie wnosi. Są w mediach i to właśnie ten stan najbardziej ich interesuje. Myślę, że nadchodzące dwie sesje: czerwcowa i wrześniowa będą wyjątkowo udane. Widać już kto się szykuje do wyborów parlamentarnych. Jeden z kolegów radnych przebiera nogami za posłem, którego widziałem ostatnio w poprzedniej kampanii parlamentarnej. Nie ma dla niego żadnych granic, jak trzeba jest w PO, jak trudniej bywa to jest w PJN, jak wyszła lipa z PJN to teraz czai się w PiS. Lojalność nie jest jego mocną stroną, najważniejsze dla niego to chyba być. Przypomina mi się tegoroczny płocki kabareton w amfiteatrze i hasło „chcem do pałacu”. Na złość opozycji koalicja PO-PSL trwa i myśli nie o fajerwerkach medialnych, a o faktycznych problemach miasta. Czasami trzeba podjąć trudne decyzje, ale na tym polega odpowiedzialność. Krzyczeć każdy potrafi, tylko co z tego. Płock jest ładnym miastem, wiele się w nim dzieje. Może nie ma tramwaju, ale jest małe molo. Bardzo udany, w moim odczuciu, był tegoroczny Jarmark Tumski. Pogoda dopisała. Stoisk było sporo, wiele atrakcji dla dzieci. Nie podobał mi się tylko namiot przed ratuszem promujący auta. Nie pasował do tematyki jarmarcznej. Sezon letni zapowiada się bogato w atrakcje w naszym mieście. Odwiedzi nas tysiące osób. Mam nadzieję, że w trakcie sztandarowych imprez masowych takich jak reggaeland lub audioriver miasto będzie czyste i służby miejskie będą na bieżąco sprzątały chodniki i ulice. Jako radny zapraszam wszystkich mieszkańców Płocka do udziału w imprezach organizowanych przez miasto. Jeszcze głowa nas zaboli od myślenia, ale to po wakacjach. n spadkiem sprzedaży – różne są bowiem gusta klientów. To jednak nieładnie z jego strony – ktoś może mieć alergię na jakiś komponent, więc taka informacja jest ważna. Wielu ludzi zignorowało to ryzyko i oddało się beztroskiej konsumpcji. I tak mało kto czyta informacje o składzie produktu na opakowaniach, a nawet jeśli to robi, to nie wszystko rozumie. Okaże się za parę miesięcy albo lat, czy spożycie ciasteczek nie grozi nieprzyjemnymi konsekwencjami zdrowotnymi i czy cudowny składnik ciasteczek nauczy ludzi odpowiedzialności, jak zapewnia producent. Bigos był już próbowany po pierwszym ugotowaniu. Wówczas biesiadnicy woleli go od kaczki uwędzonej dymem sprowadzonym ze Smoleńska. Krytycy kulinarni obawiali się, że ta ekstrawagancja w przyrządzaniu zawróci ludziom w głowach, ale wtedy jeszcze wielu konsumentów posłuchało ekspertów, którzy w mediach lamentowali, że kaczka jest zbyt tłusta. Wydawało się, że skoro bigos wygrał z tak smaczną i oryginalną potrawą, to wygra i z budyniem. Na jego korzyść miało przemawiać drugie gotowanie, gdyż im dłużej się go gotuje, tym jest smaczniejszy. Tymczasem okazało się, że konsumenci nie chcą odgrzewanych dań, zwłaszcza że bigos często podawano z innymi odgrzewanymi potrawami, solidaryzującymi się z nim. Ze zrozumiałych powodów przysmak myśliwych nie wspominał o skutkach diety mięsnej dla zdrowia, przestrzegając za to przed spożywaniem produktów bogatych w cukier. Młodzież nie chciała go słuchać, bo żeby z nim wytrzymać, musiałaby sięgnąć po chleb, ale w płynie, a ile można tak pić i pić? Zresztą bigos powinien się cieszyć, że nie wybrali innego cukru, np. brown sugar, który pojawił się na rynku w wersji mocno przyprawionej wodą święconą. Po jego zażyciu przez większość społeczeństwa myśliwskie dania mogłyby zostać zakazane, ale konsumenci nie byli aż tak radykalni. Zrezygnowali także z mizerii (hitem było jej opakowanie, niestety bardzo ubogie w treść), muszek (też były w ofercie) i palenia ziół. Niektórym wystarczyły budyń i ciasteczka, ponieważ mieli nadzieję, że cukier został w nich zastąpiony słodzikiem. Czy tak było, przekonają się pewnie po jesiennych zakupach, na których znowu będą musieli podjąć decyzję tylko na podstawie reklam. Dla plantatorów ogórków i ziół nie ma to znaczenia, bo i tak grozi im plajta. Zgadzają się, że cukier to biała śmierć, ale twierdzą, że słodziki nie są dla niego alternatywą, gdyż są rakotwórcze. Owszem, są badania, które to potwierdzają, ale przebadano tylko pojedyncze substancje, a słodzik słodzikowi nierówny. Nie wiemy, czy spożycie każdego niesie ze sobą identyczne skutki. Mógłbym tak jeszcze długo pisać, bo ta spożywcza gawęda to opowieść bez puenty, niczym anegdota o Griszy, który z Paryża pisał do Czapajewa o czytaniu książek, żeby cenzura nie wyłapała, że radzieccy towarzysze we Francji piją tyle samo, co w ojczyźnie. Wyborcze weekendy zamieniły Polaków w konspiratorów porozumiewających się szyfrem, co budzi uśmiech na twarzach, ale obniża społeczny szacunek dla prawa. Nieżyciowe przepisy o ciszy wyborczej ćwiczą kreatywność w narodzie, który z cenzurą walczył przez dekady, więc radzi sobie i teraz, tylko po co mamy tracić czas na obchodzenie przepisów, które już dawno powinny wylądować w koszu? n Marcin Motylewski Michał Twardy michaltwardy.blogspot.com 12 Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Krzysztof J. Barański: Nowe baśnie płockie Opowieść ze skarpy G dy zbliżamy się do Płocka drogą, prowadzącą przez „stary” most im. Legionów Piłsudskiego, widzimy miasto położone na pokaźnym wzgórzu, oficjalnie zwanym Wzgórzem Tumskim, potocznie zaś określanym „skarpą wiślaną”. Skarpa ta od zarania swoich dziejów ma pewne cechy charakterystyczne zarówno miłe, jak i trochę mniej. Do tych nieprzyjemnych możemy zaliczyć stałe niebezpieczeństwo osuwisk, słabe zagospodarowanie, ryzyko stoczenia się do Wisły nie tylko po nadużyciu napojów wskazujących. Niektórzy bez wahania dołączą tu również amfiteatr, ale jest to ich sprawa… Przyjemności, chociaż istnieją w mniejszej liczbie tak, że na palcach prawej ręki da się je wymienić, zawarte są głównie w kilku grotach, rozsianych w różnych miejscach stromizny. Jak kto popatrzy z dołu, z nadrzecza, zobaczy jedynie dziury w piaszczystej ścianie. Gdyby jednak jakiś pasjonat, grotołaz czy inny naukowiec zechciał wejść do takiej dziury, zbadać, co się w niej znajduje, to może, prócz dzikich ptaków, nietoperzy, gryzoni i pająków, mógłby odnaleźć tam cokolwiek więcej… Starzy płocczanie powiadają, że bardzo dawno temu, ale nie tylko bardzo dawno, do jednej z tych jaskiń prowadziła nawet ścieżka. Stromą ścieżką… …stromą ścieżką, mozolnie, powoli wspinał się człowiek niezbyt już młody, niezbyt jeszcze stary z wielkim tobołem, przytroczonym sznurami do grzbietu. Co chwila przystawał, trwożnie spoglądał we wszystkie strony, czy też przypadkiem kto nie goni, nasłuchiwał, czy kto za nim nie woła. Z ponurej czerni kaptura patrzyły rozbiegane oczy, sterczał długi złamany nos i wydatny, zarośnięty podbródek. Ciężar na plecach pobrzękiwał, po- Płockim dziennikarzom stukiwał, pojękiwał obijanymi o siebie metalowymi przedmiotami, ale w tej późnej porze gasnącego dnia nikt już pewnie nie słyszał owych dźwięków. Teraz tylko nocne ptactwo szykowało się do wyżerki, a nad zasypiającą Wisłę nadciągały od zachodu ołowiane chmury. Utrudzony nieco człowiek dotarł wreszcie do celu – ciemnej groty, wyhulanej wiatrami, wypłukanej deszczami, osławionej tajemnicami. Panowała tu dość przeraźliwa cisza, dość przenikliwy mrok i całkiem nieznośny zaduch. Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo gdzie rozległ się okropny wrzask, a po chwili w ciemności, tuż przy chrzęszczącym zeschłymi liśćmi podłożu, zamajaczyły dwa zielone, ruchliwe światełka. Mężczyzna ze stęknięciem zrzucił tobół z barków, wyjął zza pazuchy smolne drewka, wykrzesał ogień i rozbudził nim pochodnię, zatkniętą u wejścia. Wielkie rude kocisko natychmiast przypadło do niemiłosiernie brudnych portek i zaczęło się łasić do nóg właściciela w poszarpanych nogawicach. Człowiek gniewnie odepchnął zwierzę, puścił gromkie wiatry, wreszcie usiadł na zydlu, rozejrzał się, jak zwykle, po swoim gospodarstwie. Straszliwy bałagan panoszący się wkoło, ukazywał w paru miejscach drogocenne przedmioty: pozłacane patery, posrebrzane kielichy, miseczki z delikatnej ceramiki, platerowe sztućce, wykwintne sukna i jedwabie. Ktoś mógłby powiedzieć: bogaty skład kupiecki, tylko czemu w takim nieładzie? Mógłby tak powiedzieć ktoś, kto nie znał mieszkańca groty. Ci zaś płocczanie, co to jedynie słyszeli o tym przybytku, o jego wnętrzu, na wspomnienie imienia rzeczonego jegomościa natychmiast milkli i dawali drapaka, aż się kurzyło. Opowiadanie Kleofas Ryćko – bo o nim tu rogowi. Ze szlachetnego drew– Bo widzisz pan, panie zbóju, mowa – był kiedyś czeladnikiem na, bogato zdobiony, starannie tak po prawdzie, to wcale nie jest u płockiego kowala. Mistrz, gdy wykończony. Miał czarny ustnik pańska własność. tylko ujrzał przyszłego termina- w kształcie głowy maszkarona, – Nie moja? No to czyja, do tora, załamał ręce; gość od pierw- takiego z gzymsu kamienicy, którą wszystkich diabłów!? szego wejrzenia zapowiadał się Kleofas raczył właśnie tego popo– No, widzę, że pomału się domarnie. Rzemieślnik postanowił łudnia obrabować. gadujemy. To własność wszystkich jednak podjąć próbę przyuczenia Ryćko obejrzał instrument diabłów. Kleofasa do trudnego zawodu. ze wszystkich stron, obmacał, – I wy myślicie, wszyscy diabli, Szło jak po grudzie, praktykant obwąchał, osłuchał, w końcu zde- że ja wam to ot, tak sobie oddam? miał ewidentnie dwie lewe ręce, cydował się wydobyć z niego jaki W tej chwili? w tym jedną nawet krótszą… Za dźwięk. Nie był wprawdzie muzy– Akuratnie. Tak sobie i w tej to począł okazywać przemożne kalny, jak co śpiewał, to „ludzie chwili. zainteresowanie córką pryncypa- uciekali”, no ale taki wspaniały – Niedoczekanie! – powtórzył ła; ta, choć z początku opędzała róg powinien równie wspaniale dogłębnie zeźlony Kleofas. – Pósię od niego, jak od uprzykrzone- zagrać! Zadął więc raz, zadął drugi kim Ryćko… go gza, dała w końcu za wygraną raz, potem jeszcze trzeci i czwarty. – Tak? No, to do widzenia się na klepisku kuźni. Oczywiście, Po czwartym razie cała jaskinia z panem, panie zbóju! Będziem się po jakimś czasie majster odkrył zatrzęsła się srodze, zakotłowa- niezabawem widzieć w piekle. prawdę, której zresztą nie można ła, zaświeciła, zagasła, później Nagle tumult wielki powstał już było ukryć. Najpierw wpadł znowu zaświeciła, a w strudze w jaskini, wiatr jakiś ostry powiał, w furię, potem się upił, wreszcie czerwono -fioletowego światła zatrząsł Kleofasem, wyhulał go z wielkim hukiem wywalił gacha oczom Kleofasa ukazał się jego- precz na zewnątrz. Ryćko poleciał z terminu. Nie przewidział, bieda- mość, ubrany w kusy kraciasty w dół ze skarpy, przeleciał Wisłę, czysko, że krok ten nieodwołalnie kubraczek, granatowe pantalony Radziwie, Popłacin i jeszcze dalej. spowoduje zagrożenie dla całego i jaskrawo pomarańczowe ciżem- Ocknął się dopiero gdzieś za Somiasta i okolic. ki z zagiętymi noskami. Głowę czewką, już na gostynińskiej ziemi. Kleofas Ryćko został zbójem. niespodziewanego gościa zdobił A co było potem… Tak po prawdzie, tylko do tego potężny orli nochal oraz długie, … a potem było tak, że o zbóju procederu się nadawał. Zaczął ra- sterczące do góry rogi. Kleofasie różnie słyszano. Powiabować na gościńcach, rozstajach, – Ki diabeł – spytał zbój, po- dali w Płocku – obwiesił się ze zgryjawnie, tajnie i znienacka. Stał się rządnie przestraszony. – Coś za zoty, bo mu tak strasznie zabrakło utrapieniem wszystkich zwykłych jeden, ladaco? utraconego majątku. Inni mówili płockich mieszczan i patrycja– A przywitać gościa nie łaska, – pomarł biedaczysko z głodu, bo tu. Ci pierwsi na długo przed panie Kleofasie? Jak nie, to ja co wszedł do jakiego gospodarza, zapadnięciem zmroku prędko okażę grzeczność, której panu ten, poznawszy, kto zacz, widłami czmychali do domów w szalonej niechybnie brakuje. Tak, jestem go wypędzał. Jeden zaś, trubadur trosce o swój dobytek, dobre imię diabeł, imć Boruta, z pobliskiej z Bożej łaski, ośmielał się nacórek, godne dorastanie synów. Ci Łęczycy. Przysłano mnie tu z pie- wet wychwalać niegdysiejszego drudzy, choć całymi latami radzili kła, bo źle się dzieje, a całe zło zbója, co to wziął się ustatkował o sposobach na schwytanie i uka- z pańskiej winy, panie Ryćko! i w Bernardyny na południu kraju ranie bandyty, dotąd nie mogli – A ja słyszałem… – wykrztusił poszedł! dać sobie z nim rady, bo ten po- Kleofas, odzyskując powoli rezon. – Na grotę zapadła potężna zostawał nieuchwytny i bezkarny. A ja słyszałem, że jak źle się dzieje, klapa. Nijak nie było jej odwalić, W końcu, w poczuciu wielkiego to diabłom radość… zajrzeć choć na sekundę do środka. smutku i dotkliwej rezygnacji – Nie odwracaj pan kota ogo- Powiadali w Płocku – ano, nastała orzekli, że płocki zbój musi mieć nem, panie zbóju – odparł Boruta. wreszcie Boża sprawiedliwość, niewątpliwie konszachty z siłami – Jakby wszystko było takie proste, zbója nie ma, a zrabowany mająnieczystymi, że zatem bez egzor- to pewnikiem nawet piekło by nie tek diabli wzięli. Inni mówili – ktoś cysty nic się w rzeczonej sprawie istniało… umówiony zabrał wszystko i teraz nie zmieni. Aliści wezwany aż – Nie rozumiem – mruknął jemu dobrze cudzym kosztem. Zaś z Krakowa egzorcysta wyśmiał Ryćko, bo z myśleniem zawsze trubadur z Bożej łaski wyśpiecałą szanowną radę miejską w miał na bakier. wywał, jak to skruszony Kleofas kułak, bo przecie co mógł uczynić, – Nie musisz pan niczego rozu- sam oddawał ludziom skradzione nie mając na podorędziu deli- mieć. Mnie tu przełożeni przysłali rzeczy, utracony spokój. kwenta? Odjeżdżając, powiedział z rozkazaniem. Masz pan, panie Minęło parę stuleci. W latach zrozpaczonym rajcom: „Jeżeli tu Ryćko, wszystko pozamykać, zwi- siedemdziesiątych ubiegłego wiejakowyś diabeł nie pomoże, to nic nąć swój lewy interes i wynieść się ku wyszło na to, że diabli prawijuż wam nie pomoże!” stąd precz. dłowo porządzili dobytkiem zbója Na miasto padł postrach, gor– Niedoczekanie! – warknął Kleofasa Ryćki z Płocka. W tej szy niż wobec nadciągającej zarazy. Kleofas. – To po tom zbójował, ra- grocie, którą kiedyś zamieszkiAż tu pewnego dnia… bował, gromadził ten dobytek tyle wał, powstała bowiem słynna … Kleofas Ryćko wysypał swój lat, by na wasze, Boruto, słowo, na całe miasto i okolice knajpa, ostatni łup z wora na klepisko. zostawić to wszystko w diabły?! nazwana „Słoneczkiem”. Nigdy Podrapał się po brudnym kołtu– O to, to, to właśnie! – ucieszył nie miała ona dobrej renomy, no nie, zaklął, splunął z wściekłością się bies. – Nareszcie pan pojąłeś! cóż… spotykali się tam przecież na kota… Marnie! Tylko jakaś Ten dobytek na naszą własność wszyscy żule, ciemne typy, różni potwornie ciężka misa, pewnie dziś przechodzi. hochsztaplerzy, panienki lekkich z cyny, a na pewno bez większej – A to niby z jakiej racji? obyczajów i… poeci. n wartości, parędziesiąt drobnych – A z takiej racji, że przez cały Krzysztof J. Barański miedziaków, kilka błyskotek z cze- ten czas pan się o to prosiłeś. prezes Oddziału w Płocku goś, przypominającego bursztyn – Że niby ja sam was w piekle Związku Literatów Polskich ale z pewnością nie z bursztynu. o to prosiłem, byście mi własność Zbój przyjrzał się dokładnie temu odebrali? fot. Jan Waćkowski Sport Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 13 Piłka ręczna plażowa Mistrzowie trzymają się mocno Handball Płock. – Niepowtarzalną atmosferę w Płocku pozwolili nam stworzyć sponsorzy i partnerzy. Dlatego chciałbym podziękować przede wszystkim sponsorowi generalnemu, jakim była firma PGNiG, gospodarzowi turnieju, miastu Płock, a także firmom PKN Orlen, Auto Forum i Petrotel. Przed rozpoczęciem turnieju odbył się camp szkoleniowy, podczas którego dzieci z płockich i podpłockich szkół miały niepowtarzalną okazję treningu z aktualnymi mistrzami Polski – ekipą BHT Auto Forum Petry Płock. Kto pofatygował się na Stary Rynek w piątkowy wieczór, był świadkiem pierwszego w Polsce meczu rozgrywanego przy sztucznym świetle. Spotkanie to miało charakter towarzyski i wyłącznie z kronikarskiego obowiązku odnotowujemy, że wzięły w nim udział kobieca ekipa BHT Piotrkowianina Juko Piotrków Trybunalski z BHT Auto Forum arówno turniej, jak i jego który zdecydowanie wyróżnia Petrą Płock. Ku zaskoczeniu oroprawa bardzo nam się po- płocki turniej na tle innych imprez ganizatorów trybuny wypełnione dobały. Zorganizowanie takiej organizowanych w naszym kraju. były do ostatniego miejsca. imprezy w centrum miasta to dla – Po raz kolejny postawiliśmy W sobotę rozpoczęła się pierwnas coś zupełnie nowego – mówił na organizację turnieju w samym sza faza płockiej imprezy. W grupie po zakończeniu imprezy Peter sercu Starego Miasta. Rok temu A bezkonkurencyjna okazała się Stelleck. – Dla nas to spore zasko- się to sprawdziło, przyciągając Petra, która wygrywając cztery czenie. W Szwecji plażowa piłka sporą grupę przechodniów, któ- spotkania zapewniła sobie awans ręczna nie jest promowana aż rzy z wielkim zainteresowaniem do półfinału z pierwszego miejsca. tak dobrze. śledzili przebieg wydarzeń. Nie Drugą lokatę, również dającą Usytuowanie pod ratuszem inaczej było również tym razem awans do półfinału, zapewniła boisk, na których rozgrywane były – przyznał Artur Niesłuchowski, sobie męska drużyna Piotrkowszystkie pojedynki, to element, główny organizator PGNiG Beach wianina. Osiemnaście zespołów wzięło udział w turnieju PGNiG Beach Handball Płock 2015. Do rywalizacji stanęło osiem zespołów kobiecych i dziesięć męskich. Wśród tych drugich znalazła się między innymi szwedzka ekipa Torslanda BHC, której bramkarz nie ukrywał polskich korzeni. Z Piłka ręczna młodzieńcze marzenia Z aczynali piętnaście lat temu, a ich kariera od samego początku przebiegała wręcz modelowo. Najpierw były rozgrywki dla dzieci i młodzieży oraz najniższe klasy seniorskie. Z czasem awansowali coraz wyżej. Z czasem doszli do PGNiG Superligi, a później otrzymali status sędziów międzynarodowych. Pięć lat temu Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej po raz pierwszy zaproponowała im wyjazd do Kataru. – Dzięki IHF w 2010 roku po raz pierwszy pojechaliśmy do Kataru. Mieliśmy spędzić tam dwa tygodnie, prowadząc mecze ligowe. Okazało się, że sędziowaliśmy różne spotkania w różnych kategoriach wiekowych – mówił Bartosz Leszczyński. – Nie potrzebowaliśmy wiele czasu, aby przekonać się, jak bardzo tamtejsza piłka ręczna różni się od naszej. Katarczycy to prawdziwi arcymistrzowie w symulowaniu. Wystarczy lekkie dotknięcie, aby „ofiara” zaczęła zwijać się na boisku. Czasami nawet przez pięć minut. Duże różnice między Europą a Katarem dotyczyły jednak nie tylko podejścia do piłki ręcznej, ale przede wszystkim sfery kultury i obyczajowości. Kiedy Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota zostali zaproszeni przez gospodarzy na oficjalny posiłek powitalny, zszokował ich widok Katarczyków jedzących bez użycia sztućców. Jeszcze większym zaskoczeniem było podanie im przez miejscowych kulek ulepionych z ryżu i umoczonych w sosie. Okazało się, że Katarczycy w ten właśnie sposób wyrażają swój szacunek dla gości. W halach, w których rozgrywane są mecze, na trybunach nigdy nie zasiadają kobiety. Ich obecność w przestrzeni publicznej jest jednak niezwykle mocno ograniczona, co wynika z panującej w Katarze religii. Niemożliwe jest zobaczenie na ulicy kobiety z odsłoniętą twarzą. Płocczanie zaaklimatyzowali się jednak w zupełnie nowych dla siebie warunkach. A jednocześnie W pierwszej fazie rywalizacji kobiet grupę A bez straty punktu wygrał Piotrkowianin, a drugie miejsce przypadło Relaksowi AZS AWF Warszawa. W grupie B najlepszy był Reflex AZS AWF Volksvagen. Poznanianki wygrały dwa mecze, ale musiały uznać wyższość ekipy Warszawa Skład. Warszawianki musiały się jednak zadowolić dopiero trzecim miejscem, bo przegrały bezpośrednie spotkanie z Ruchem Chorzów, który tym samym zapewnił sobie awans do półfinału. Prawo gry o pierwsze miejsce wywalczyły Piotrkowianin (po wygranej z Ruchem) i Reflex (po pokonaniu Relaksu). Zespół z Chorzowa trzecie miejsce zapewnił sobie pokonując poznanianki 2:0. Mecz o pierwsze miejsce między Piotrkowianinem a Ruchem przebiegał od początku do końca pod dyktando zespołu z Piotrkowa, który – podobnie jak Petra wśród mężczyzn – wygrał imprezę z kompletem zwycięstw. Po pierwsze miejsca w rywalizacji kobiet i mężczyzn sięgnęły zespoły, które w sezonie 2014 zdobyły tytuł Mistrza Polski, a w rozpoczynającej tegoroczny sezon rywalizacji w Krakowie także nie miały sobie równych. Czyżby miała to być zapowiedź ich dominacji również w obecnym sezonie? Warto podkreślić jeszcze, że zwycięskie ekipy sięgnęły również po trzy z siedmiu nagród indywidualnych w swej kategorii. n Tomasz Paszkiewicz mają wiele do powiedzenia na ale kiedy dostaniemy nominację jego temat. do prowadzenia międzypaństwoNie mniej barwnie niż o go- wych rozgrywek seniorskich na spodarzu Mistrzostw Świata 2015 najwyższym szczeblu, czasu bęsędziowie z Płocka opowiadali dzie jeszcze mniej. o swojej przygodzie z BarceloPo 15 latach sędziowania Barną. – Mieliśmy przyjemność pro- tosz Leszczyński i Marcin Piechowadzenia meczu Ligi Mistrzów ta mają do zrobienia ostatni krok rozgrywanego w barcelońskiej na arenie międzynarodowej. CzePalau Blaugrana – mówił Bartosz kają na nominację do prowadzenia Leszczyński. – Mogliśmy, korzy- Mistrzostw Świata i Mistrzostw stając z okazji, zwiedzić również Europy w kategorii seniorów. słynny stadion Camp Nou wraz ze – Przed nami jeszcze 15 lat bieznajdującymi się tam klubowym gania z gwizdkiem, więc mam nadzieję, że uda nam się ten cel zostali docenieni przez gospoda- muzeum i kaplicą. Marcin Piechota przyznał, osiągnąć – mówił Marcin Piechota. rzy, o czym najdobitniej świadczą że międzynarodowi sędziowie – Przy okazji chciałbym, abyście kolejne zaproszenia. Gdy Bartosz piłki ręcznej prowadzą życie na zapamiętali, że każdy powinien i Marcin lecą do Kataru, są tam walizkach. Zdarza się, że tuż po mieć marzenia. I starać się je reśrednio 14–20 dni. Od czasu pierwpowrocie z meczu Ligi Europy czy alizować. Nasz przykład podaje, szego ich pobytu sporo się w KataLigi Mistrzów muszą przepakowy- że jeśli się do czegoś dąży, można rze zmieniło. Miejscowa federacja wać walizki i ruszać na spotkanie to osiągnąć. Wprawdzie Bartek piłki ręcznej zajmuje miejsce PGNiG Superligi. – W takiej sy- i ja chcieliśmy zostać piłkarzami w ultranowoczesnym biurowcu, tuacji musimy zawsze brać pod ręcznymi, ale skoro nie mieliśmy w którego piwnicach znajdują się uwagę fakt, że w każdych rozgryw- na to szans, postawiliśmy na sęcztery pełnowymiarowe boiska do kach obowiązują inne komplety dziowanie. I na pewno nie mamy piłki ręcznej. Przy jednym z nich strojów – ujawnił Marcin Piechota. czego żałować. n znajdują się trybuny mogące – Na razie jakoś dajemy sobie radę, Tomasz Paszkiewicz pomieścić kilka tysięcy kibiców. – Niestety, podczas większości meczów trybuny świecą pustkami, chociaż w Katarze grają coraz lepsi zawodnicy. Mistrzostwa Świata stały się impulsem do rozwoju naszej dyscypliny. Trener Valero Rivera, który zdobył z Hiszpanią Mistrzostwo Świata, nie zamierza poprzestać na mistrzostwach, które były organizowane w Katarze – przyznał Marcin Piechota. Opowiadanie o Katarze zajęło naszym eksportowym arbitrom ponad połowę czasu przeznaczonego na spotkanie z gimnazjalistami z Gostynina. Trudno się jednak dziwić, bo ze względu na swoją odmienność kulturową kraj ten jest dla Polaków niezwykle interesujący, a Bartosz i Marcin Sala gimnastyczna Gimnazjum nr 2 w Gostyninie wypełniona była po brzegi Realizują swoje Rozpoczynali karierę razem z Adamem Wiśniewskim. Później jednak ich drogi się rozeszły. „Gadżet” trafił do seniorskiej drużyny Wisły, stając się jej podstawowym zawodnikiem, a Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota postanowili swoje sportowe pasje rozwijać jako sędziowie. Dużo bardziej zacięta była rywalizacja w grupie B, którą wygrała Torslanda. Szwedzi nie zdołali jednak zgromadzić kompletu punktów. Musieli uznać wyższość drużyny Damy Radę Inowrocław, która zebrała pięć punktów. Tyle samo miała też Fundacja Akademii Sportu, która awansowała do półfinału dzięki wygranej w bezpośrednim meczu. W meczach półfinałowych Torslanda rozprawiła się z Piotrkowianinem, a Petra po shot-outach pokonała Fundację Akademia Sportu z Gdańska. Ekipa z Gdańska wywalczyła trzecie miejsce, pokonując Piotrkowianina po emocjonującej walce, zakończonej shoy-outami. Mecz o zwycięstwo w całym turnieju rozpoczął się nietypowo. Piłka zrzucona została z krążącego nad Starym Rynkiem śmigłowca. A później rozpoczęła się gra, która od początku przebiegała pod dyktando Petry. Płocczanie bez większych problemów wygrali pierwszego seta. W drugim początkowo również przeważali, ale z czasem do głosu doszli Szwedzi. Na szczęście ostatnie słowo należało do gospodarzy, którzy wygrywając z Torslandą 2:0, okazali się bezkonkurencyjni w całym turnieju. – Cieszę się, że mogliśmy pokazać płockiej publiczności trochę plażówki na wysokim poziomie – mówił po zakończeniu finału kapitan Petry Adrian Fiodor. 14 Sport Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Tenis na wózkach Poziom niemal jak na Rolland Garos Kamil Fabisiak, reprezentujący na co dzień Integracyjny Klub Tenisa Płock, jest obecnie najwyżej klasyfikowanym polskim zawodnikiem klasyfikowanym w światowych rankingach. Podczas Płock Orlen Polish Open potwierdził, że w pełni zasługuje na swoje 36. miejsce. Piłka ręczna W sezonie 2014/2015 Orlen Wisła ani razu nie zdołała pokonać Vive Tauronu Kielce. Pięć porażek z odwiecznym rywalem nie zmienia jednak faktu, że był to udany sezon zarówno dla całego klubu, jak i dla większości jego piłkarzy. Największą zmorą płockich szczypiornistów były kontuzje. Dlatego sygnalizując problem w tym miejscu, chcę uniknąć wracania do niego przy indywidualnych ocenach. Chyba, że urazy miały istotny wpływ na postawę gracza. Bramkarze sporą rezerwą. Szybko jednak okazało się, że może być kimś więcej, niż jedynie zmiennikiem Valentina Ghionei. Ma niesamowity repertuar rzutów, nieźle sprawdza się też jako środkowy rozgrywający. Podczas Mistrzostw Świata w większości spotkań grał od pierwszej do ostatniej minuty. Adam Wiśniewski – trudno wyobrazić sobie Wisłę bez jej kapitana. Wciąż jest jednym z najlepszych polskich lewoskrzydłowych. Niemal perfekcyjny w defensywie, gdzie jest specjalistą od przechwytów. Gdyby był bardziej skuteczny pod bramką rywali, byłby graczem prawie idealnym. Valntin Ghionea – świetny w kontratakach, ale z powodzeniem potrafi kończyć również atak pozycyjny rzutem z prawego skrzydła lub z drugiej linii. Główny egzekutor rzutów karnych. Niestety, w tym sezonie nie zawsze skuteczny. Marcin Wichary – jedna trafił na rozstawionego z numerem szóstym Hiszpana Daniela Cave- z ikon płockiego klubu. Chociaż nie rzaschiego, z którym przegrał 2:6, jest wychowankiem Wisły, kibice 3:6. Swój występ w Płock Polish traktują go jak swego. Fani kochają Orlen Open na drugiej rundzie go w równej mierze za doskonałe zakończyli również Stefan Doba- interwencje co za spontaniczne czewski, który przegrał 0:6, 0:6 reakcje. Trudno byłoby znaleźć z Martinem Legnerem (Austria, 5) mecz, który wyraźnie się Marcinowi oraz Tadeusz Kruszelnicki. Pię- nie udał. Jeśli pojawia się między ciokrotny zwycięzca płockiego słupkami, robi to, co do niego naleturnieju uznać musiał wyższość ży. A kibic nagradzają go gromkim Holendra Rickygo Moliera, który „Ura, ura, ura – Wichura”. Adam Morawski – najlepszy również zapisał piękną kartę w historii tej imprezy. Austriak wygrał w Polsce bramkarz młodego pokolenia. Jako junior młodszy przytym razem 6:2, 6:4. Największymi gwiazdami tego- szedł do Wisły z Czarnych Regimin. rocznej edycji Płock Orlen Polish Open byli David Phillipson i Alfie Hewett, którzy kilka dni przed pojawieniem się w Płocku wygrali turniej Grupy Światowej Drużynowego Pucharu Świata. W naszym mieście zamierzali udowodnić swoją dominację. Nie do końca im się to udało. Niesamowitych emocji dostar- Jako licealista terminował w SMSIvan Nikcević – potwierdził czyły ćwierćfinały męskiego singla, ie Gdańsk. Trener Manolo Cadenas swoją sportową wartość, świetnie w których znalazło się aż trzech by- wiąże z nim wielkie nadzieje na biegając do kontry, harując ostro łych zwycięzców Płock Orlen Polish przyszłość, chociaż „Loczek” miał w ataku i w defensywie. Z powoOpen (razem zgromadzili siedem już okazje, aby zaprezentować swo- dzeniem wykorzystywany również trofeów). Rozstawiony z numerem je niemałe umiejętności. Zarówno na środku rozegrania. Sympatię kibiców zyskał, ucząc się języka jeden Frederic Cattaneo z Francji w PGNiG jak i w Lidze Mistrzów. polskiego. Rodrigo Corrales – zastąpił zmierzył si z Hiszpanem Danielem Caverzaschim. To był mecz godny Marina Sego, który przeniósł się do Rozgrywający finału każdej imprezy w tenisie Kielc. Początkowo przyjmowany Dan Emil Racotea – młody na wózkach, z Wielkim Szlemem przez kibiców z lekką nieufnością Rumun bardzo dobrze prezentowłącznie. Ostatecznie nieznacznie (by nie powiedzieć, że z niechęcią), wał się w pierwszej części sezonu. lepszy okazał się Cattaneo, wygry- zdobył sobie serca kibiców dosko- Ostatnie mecze fazy play-off to nałymi występami w Lidze Mistrzów. wając 7:5, 7:5. jednak popis tego gracza, który David Phillipson i Alfie Hewett Okazało się, że Rodrigo to bramkarz udowodnił, że z równą łatwością rozprawili się z zawodnikami, wręcz stworzony do gry na naj- przychodzi mu obsługiwanie lepiej którzy triumfowali już w Płocku - wyższym poziomie. Im trudniejszy ustawionych kolegów, co zdobywaHolendrem Rickym Molierem i Au- rywal, tym lepiej sobie radzi. nie bramek. Oby w nowym sezonie striakiem Martinem Legnerem. Na potrafił obie te umiejętności łączyć Kołowi tym jednak ich singlowa przygoda Zbigniew Kwiatkowski – w jednym meczu. w Płocku się skończyła. W półfinale zawodnik wykorzystywany wyłączAlxander Tioumentsev musieli uznać wyższość Frederica nie do zadań defensywnych. Nieste- – nie poraża warunkami fizycznymi, Cattaneo i Adama Kellermana. ty, lista graczy występujących tylko a jednak potrafi zaskakiwać bramW finale francuski triumfator w ataku bardzo się skurczyła, przez karzy rzutami z dystansu. Jego POPO sprzed dwóch lat walczył co Zbyszek coraz rzadziej pojawiał żywioł to jednak gra na zwodzie i zdobywanie bramek z 7–8 metra. z australijskim pretendentem. się na parkiecie. Mariusz Jurkiewicz – W sześciu pojedynkach, jakie stoTiago Rocha – przyszedł czyli ze sobą obaj gracze, każdy do Wisły z FC Porto, aby zastąpić idealny w defensywie, doskonały wygrał po trzy razy. Widowisko, Muhamada Toromanovivia. Wielu w ofensywie. Jedyny Polak, o któjaki stworzyli na korcie w Płocku, „fachowców” grzmiało wówczas rym można powiedzieć, że jest można byłoby pokazywać jako o wielkiej transferowej pomyłce. zawodnikiem kompletnym. Szyki reklamę tenisa na wózkach na naj- Gdy okazało się, że Portugalczyk pomieszały mu częste kontuzje wyższym poziomie. Cattaneo kilka doskonale biega do kontry, z równą i zbyt wcześnie podana informacja razy uzyskiwał przewagę dwóch łatwością radzi sobie w ataku co w o przejściu od nowego sezonu do gemów, ale Kellerman zawsze po- defensywie, a w dodatku może być Vive Tauronu Kielce. N e m a n ja Z e l e n ov i ć – trafił ją zniwelować. W obu setach egzekutorem rzutów karnych, ci ostatnie słowo należało jednak do sami „fachowcy” zaczęli przekony- świetne występy potrafi przeplatać meczami, o których powinien jak wać, że od początku uznali Tiago Francuza, który wygrał 7:5, 7:5. Rywale z finału singla stwo- za gracza, który ma w naszej lidze najszybciej zapomnieć. Gdy widzi, że nie może wstrzelić się w bramkę rzyli parę w grze podwójnej. Na wielką przyszłość. rywala, ale nie rezygnuje z rzutu, Mateusz Piechowski – tyle mocną, aby dojść aż do fiprzypomina „ jeźdźca bez głowy” nału, w którym czekali na nich przekwalifikowanie go z lewego Jeżeli chce być uważany za klasozawodnicy Wielkiej Brytanii Alfie rozgrywającego na kołowego było wego zawodnika, powinien popraprawdziwy strzałem w dziesiątkę. Hewett i David Phillipson. Brytyjcować nad ustabilizowaniem formy. czycy wygrali pierwszego seta 7:5, Początkowo nie grał wiele, a kiedy Jeśli tego nie zrobi, nie może liczyć pojawiał się na boisku, nie do końca lecz przegrali drugiego 3:6. Pełen na miejsce w wyjściowej siódemce. emocji super tie-break pełen był wykorzystywał swe szanse. W fazie Angel Montoro – najniesamowitych wymian. Jedna play-off pokazał się jednak z jak wyższy zawodnik występujący najlepszej strony. Sezon 2015/2016 z nich przerwana została przez w PGNiG Superlidze. 215 centypiłkę, która wpadła z sąsiedniego powinien należeć do niego. Szkoda, metrów czasami bardziej mu przeże przez kontuzję sezon rozpocznie kortu. Ostatecznie lepsi okazali się szkadza niż pomaga. Były jednak nieco później. Brytyjczycy, wygrywając 10:6. mecze, w których idealnie potrafił Kamil Syprzak – zdecyW singlu kobiet najlepsza wykorzystać swoje niebagatelne dowanie największy wygrany miokazała się Louise Hunt z Wielkiej warunki fizyczne. Szczególnie, gdy Brytanii, która ograła w finale nionych rozgrywek. Doskonałe dogrywał piłki do Kamila Syprzaka Niemkę Katharinę Kruger 6:2, 2:6, mecze w Lidze Mistrzów i świetna na pułapie absolutnie niedostęppostawa na Mistrzostwach Świata 6:4. W grze podwójnej kobiet Kanym dla innych graczy. Oby tak zaowocowały kontraktem marzeń – tharina Kruger wraz z Holenderką samo umiał współpracować z Maprzez najbliższe cztery lata „Sypa” Michaelą Spanstrą stanęły do teuszem Piechowskim. grał będzie w Barclonie. walki z Louise Hunt i AmerykanMilan Pusica, Jakub Moryń ką Emmy Kaiser , wygrywając 6:4, i Maciej Skibiński – grali za mało, Skrzydłowi 2:6, 10:4. n Michał Daszek – jego przyj- aby ich oceniać. n Tomasz Paszkiewicz ście do Wisły przyjęte zostało ze Tomasz Paszkiewicz Nasz Płock ocenia nafciarzy W grze pojedynczej Kamil zaczął od meczu z Jurijem Gołowinem. Chociaż Rosjanin w światowych rankingach notowany jest o 31 miejsc niżej, sprawił naszemu graczowi trochę kłopotów. Szczególnie w pierwszym secie, wygranym dopiero po tie-breaku. Druga partia nie była już, na szczęście, tak nerwowa, a Gołowin musiał zadowolić się wygraniem trzech gemów. – Powinienem zakończyć to spotkanie znacznie szybciej. Niestety, nie wykorzystałem kilku szans – mówił Kamil Fabisiak. W drugiej rundzie Kamil trafił na Steffena Sommerfelda, rozstawionego w Płocku z numerem osiem. Reprezentant Niemiec w rankingu ITF jest zaledwie o dwa miejsca wyżej od naszego tenisisty. Zapowiadał się więc niezwykle wyrównany pojedynek. Okazało się jednak, że Niemiec niespecjalnie umiał poradzić sobie z podmuchami wiatru, przegrywając dość łatwo 2:6, 4:6. Niestety, trzecia runda okazała się dla Kamila kresem jego drogi w tym turnieju. Australijczyk Adam Kellerman okazał się zbyt mocny. Dużo lepiej płocczanin spisał się w grze podwójnej, w której miał za partnera Tadeusza Kruszelnickiego. Polacy dotarli aż do półfinału, a pojedynek ćwierćfinałowy z ich udziałem dostarczył gigantycznych wręcz emocji. Po- czątkowo jednak nic nie wskazywało na to, aby rozstawieni w Płocku z numerem drugim Martin Legner i Ricky Molier mogli mieć jakiekolwiek kłopoty. Pierwszą partię wygrali bowiem bez straty seta. W drugim secie Kamil Fabisiak i Tadeusz Kruszelnicki podjęli jednak heroiczną walkę. I wygrali 6:4, odwracając tym samym bieg wydarzeń i doprowadzając do super tie-breaka. Decydująca rozgrywka była niezwykle emocjonująca, chociaż w końcówce Austriak i Holender wypracowali sobie przewagę, która powinna być dla nich wystarczająca do końcowej wygranej. Prowadzili już 9:6 i potrzebowali zaledwie jednej wygranej piłki do rozstrzygnięcia losów pojedynku. Polacy nie dali jednak za wygraną. Obronili trzy piłki meczowe, a później sami wykorzystali jednego z meczboli, wygrywając tę partię 13:11, a cały mecz 2:1. Piotr Jaroszewski w pierwszej rundzie trafił na Dana Kleknera. Rumun z austriackim paszportem w rankingu jest notowany wyżej, ale to Piotr dużo lepiej zna specyfikę płockich kortów. W dodatku do tej pory Jaroszewski nigdy jeszcze z Kleknerem nie przegrał. Nie inaczej było i tym razem, a wynik 6:3, 6:2 jednoznacznie wskazuje na dominację płocczanina. W drugiej rundzie tenisista płockiego SIKT-u Ogłoszenia Nasz Płock • nr 3(103) • czerwiec 2015 Ogólnopolski program dla młodzieży Edukacja Finansowa Chcesz osiągnąć sukces finansowy? Nie pozostawiaj przyszłości losowi. Już w blisko 1000 gimnazjów i liceów w całej Polsce ruszyła I Edycja Ogólnopolskiego Konkursu Planowania Finansowego. finansowego (budżetu) i zarządzaProgram Edukacja Finansowa nia nim, budowania wirtualnego powstał w odpowiedzi na brak portfela inwestycyjnego, giełdę elementarnej wiedzy finansowej wymiany potrzeb finansowych np. wśród młodzieży wchodzącej cesji inwestycji, materiały edukaw dorosłość. Większość matu- cyjne video. rzystów cechuje prawie zerowa Edukacja Finansowa umiejętność poruszania się w Od 11 maja br. ruszył w gimfinansowych realiach naszej rze- nazjach i liceach na terenie całeczywistości: raty kredytu, składki go kraju Ogólnopolski Konkurs ZUS, ubezpieczenie OC, podatek Edukacja Finansowa, dostępny VAT, etc. to Czarna Magia. Prona stronie www.edufinance.pl/ blem ten rozpoczyna się zupełnie konkurs, którego celem jest zmoniewinnie od braku wymagań od tywowanie zarówno uczniów, stumłodych w zakresie współuczestdentów jak i nauczycieli do udziału nictwa w odpowiedzialności za dow Programie. Konkurs jest formą mowy budżet już na etapie gimnarywalizacji między uczniami, klazjum i liceum. Większość rodziców sami i szkołami, Uczestnicy mają rozpoczyna swoistą deprawację stworzyć na platformie eduFifinansową dzieci od przyznawanance.pl dowolny plan finansowy nia comiesięcznej wypłaty tzw. i mogą zdobyć cenne nagrody: kieszonkowego – bez ustalenia japozytywną ocenę, certyfikat Osokichkolwiek wymagań w zakresie „płaca-praca”. Potem jest już tylko ba Odpowiedzialna Finansowo, gorzej, co obrazuje odpowiedz oraz jedną z nagród finansowych na znane pytanie „Skąd się biorą – 750 zł w gotówce! Edukacja Finansowa w rapieniądze?” - „z bankomatu”. Gdy mach Programu obejmuje na pona studiach pojawia się wreszcie kwestia „samofinansowania” – za- czątek grę / zabawę edukacyjną w aplikacji mobilnej oraz na stronie czyna się trauma! Program Edukacja Finansowa www.milion10lat.pl, następnie zakłada zapełnienie tej ewidentnej samodzielną pracę uczestników luki edukacyjnej w nowatorski na platformie e-lerningowej edui atrakcyjny dla młodzieży sposób Finance.pl, webinaria tematyczne za pomocą platformy eduFinance. online z zakresu planowania ścieżpl. Przygotowana we współfinan- ki kariery finansowej, spotkania sowaniu przez Unię Europejską warsztatowe online Organizatointeraktywna aplikacja mobilna rów Programu z uczestnikami. i serwis internetowy (dostępny Głównym elementem edukacji pod adresem eduFinance.pl oraz jest stworzenie osobistego planu do pobrania w Google Play) umoż- finansowego obejmującego inliwiają testowanie przez młodzież dywidualny budżet i przepływy w formie zabawy/gry/nauki róż- pieniężne (przychody, należności, nych sposobów zachowania się zobowiązania, koszty, kredyty, w codziennych sytuacjach życio- oszczędności, inwestycje, itd.) lub wych i zapoznawanie się przez to budżet całego gospodarstwa roz podstawowymi zasadami finan- dzinnego. Kolejnym krokiem jest sowymi jak np. bilans. Platforma optymalne zarządzanie stworzoeduFinnace.pl udostępnia grę nym budżetem w czasie, z pomocą finansową Milion w 10 lat, system interaktywnych rekomendacji e-learningowy, symulatory ścieżki otrzymywanych przez aplikację kariery finansowej, oraz narzędzia mobilną oraz na adres e-mail do: sporządzenia osobistego planu użytkownika. Skąd się biorą pieniądze? www.jedendrugiemu.pl/program-edukacja-finansowa.html www.eduFinance.pl/konkurs SPRZEDAM KUCHNIĘ ELEKTRYCZNĄ Z PŁYTĄ CERAMICZNĄ AMICA (2010 rok), prawie nieużywaną, zasilanie 220 V i 380 V. Tel. 511 382 224 Okazja Sprzedam atrakcyjnie położone mieszkanie w Płocku o powierzchni 80 mkw. II piętro, trzy pokoje, widna łazienka i kuchnia. Osiedle Zielony Jar na Podolszycach Północnych. Tel. 600 824 437 15 Atrakcje polskiej Toskanii, czyli Kotliny Jeleniogórskiej czekają Wodomierzanka w Karpaczu zaprasza R Dom Tyrolski w ośrodku wypoczynkowym Wodomierzanka tonie w kwiatach Z okien tego pawilonu roztacza się przepiękny widok na Śnieżkę, królową Karkonoszy okrocznie staram się odwiedzać Sudety, bowiem w Kamiennej Górze spędziłem dzieciństwo. Każda wizyta to dla mnie zaskoczenie. Ostatnio zwiedzałem zespół pałacowy w Wojanowie pod Jelenią Górą, prawdziwą perłę Kotliny Jeleniogórskiej. To pałac królewski dosłownie, bowiem w początkach XIX wieku jego właściciel baron Ike sprzedał rezydencję królowi Prus. W rękach dynastii pozostawał do końca trwania monarchii. Baron Ike za pozyskane ze sprzedaży pieniądze nabył majątek Duninów, ale to zupełnie inna historia, o której opowiem przy okazji. Odwiedziłem też pobliską Miedziankę, miasto które zginęło z powierzchni w ciągu kilku lat w wyniku rabunkowej eksploatacji rudy uranu. Pisze o tym fascynująco Filip Springer w książce o charakterze reportażu historycznego Miedzianka. Historia znikania, dostępnej też w audiobooku. Na górską stolicę Karkonoszy wyrasta Karpacz, zaskakujący schludnością, nowymi inwestycjami oraz jakością obsługi turystów. Obok górującego nad miastem Hotelu Gołębiewski znajduje się tam mnóstwo pensjonatów, hotelików i prywatnych kwater. Ja skorzystałem po raz kolejny z gościnności Anny Sus, właścicielki Domów Wypoczynkowych Wodomierzanka przy ulicy Wilczej 5, www.wodomierzanka.karpacz. pl. Przepiękna i zaciszna okolica, smaczna kuchnia, plac zabaw, boisko, obszerny parking, grill i ognisko, zaś przede wszystkim przemiła gospodyni i ceny na każdą kieszeń. Polecam. n tekst i fot. Jan B. Nycek Śnieżka, najwyższy szczyt Karkonoszy, ciągle pozostaje głównym celem turystów Pałac w Wojanowie, związany z Nowym Duninowem, to perła polskiej Toskanii