Chcesz jakieś nazwisko? — Przetrząsam torbę i
Transkrypt
Chcesz jakieś nazwisko? — Przetrząsam torbę i
— Chcesz jakieś nazwisko? — Przetrząsam torbę i wyciągam teczkę. — Mam tego sporo. — Zastanowię się. Mamy chyba być partnerami od wypracowań, cokolwiek to znaczy. — No tak. — Pomimo tego dziwacznego czytania bez patrzenia ani myślę narzekać. On jest zdecydowanie o krok albo i dwadzieścia przed Aaronem Dalym, który zabrał swoje chore zatoki na drugą stronę przejścia i teraz siąka nosem nad zeszytem Jenny Davis, a nad moim juŜ nie. — Mamy omawiać lekturę i spisać plan z najwaŜniejszymi punktami. Panu Snyderowi zaleŜy na wszelkim omawianiu — mówię, wznosząc oczy do nieba. Ale to tylko na pokaz, bo bardzo mnie nęci omawianie z Tajemniczym. — Więc... co sądzisz o zagadce Toma? Piszę „Frannie i Luke — rozdział 26-2, plan” na górnym marginesie pustej strony w zeszycie. On podnosi brew, wysuwa długopis z moich palców, skreśla Luke’a i pisze nad nim „Luc”. LUC Patrzę, jak pisze w swoim zeszycie „Frannie i Luke — rozdział 26-2, plan”, i nie wiem, dlaczego przejmuję się, Ŝe źle zapisuje moje imię. Poprawiam je, zanim jej udzielę odpowiedzi. — Myślę, Ŝe dokonał pewnych wyborów, których konsekwencje musi teraz ponieść. — NaleŜy do nich ogień wieczysty w Otchłani. Patrzy na mnie z wielkim niedowierzaniem. — Takie to proste, co? śadnych okoliczności łagodzących? śadnej drugiej szansy? — Nie. Nie wierzę w drugie szanse. — Podziemie nie jest gorącym zwolennikiem tego pojęcia. Poprawia się na krześle i splata ramiona na klatce piersiowej, przyglądając mi się badawczo. 17 Demony.indd 17 11-08-30 13:34