Rewalacje - nr 2/2011

Transkrypt

Rewalacje - nr 2/2011
ISSN 1508-2776
Cena 2,50 zł
Rewal, 12-21 lipca 2011 roku
ROK XIV, nr 2 (104)
CO SŁYCHAĆ?
Na kłopoty CIPR
Witamy po raz drugi w tym roku!
Wciąż pracujemy, pomimo tego,
że mamy wakacje. Każdy artykuł piszemy z przyjemnością. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe, ponieważ samo znalezienie tematu okazuje się dość ciężkim wyzywaniem właśnie teraz. Sezon dopiero się zaczyna, turyści napływają do Rewala, ale
życie kulturalne ożywa tak naprawdę
dopiero w połowie lipca. Piszemy zatem o tym, na co później już mało kto
zwróci uwagę, bo wydarzenia aktualne mogą być o wiele bardziej interesujące niż np. wywiad z mieszkańcami Rewala na temat ich życia codziennego poza sezonem. Bo któż
kiedykolwiek zastanawiał się ile osób
traci pracę razem z końcem sierpnia?
Co taki przeciętny Kowalski może
wtedy robić, jakie atrakcje zapewnia
mu Rewal? Z pewnością krajobraz tej
miejscowości jest bardzo kontrastowy. Można nawet wysnuć wniosek,
że ona umiera, oczywiście jeśli chodzi o kwestię kulturalną czy turystyczną. Dlatego teraz, na rozpoczęcie
prawdziwej, wakacyjnej przygody,
urozmaiconej mnóstwem koncertów,
spotkań, kąpieli i spacerów życzymy
Wam, drodzy Czytelnicy… Pięknej
pogody! Każdy z nas już chyba przekonał się na własnej skórze jak bardzo ta niezależna kwestia może popsuć nam plany. Zatem miejmy nadzieję, że nie będziemy zmuszeni
podczas sezonu ogórkowego wylegiwać się przed telewizorem. Niestety,
jeśli jednak wystąpi taka konieczność, pamiętajcie – RewalStacja gra
dla Was przez całe lato, wystarczy
tylko włączyć radio i ustawić częstotliwość na 99,2 FM lub poprzez stronę
www.potegaprasy.pl posłuchać naszych letnich, wesołych audycji, które
z pewnością tchną w Was życie nawet w pochmurne dni. Polecamy także kolejne numery „Rewalacji”, które
ukażą się już niebawem, redagowane jednak przez inne turnusy „Potęgi
Prasy”.
REDAKTOR NACZELNA
2
Rozmowa z Arturem Owczarkiem, pracownikiem punktu Informacji Turystycznej w Rewalu.
Kacper Krepsztul: Po co istnieje Centrum Informacji Promocji
i Rekreacji Gminy Rewal (CIPR)?
Artur Owczarek: CIPR jest powołany w celu pomagania osobom,
które przyjeżdżają do naszej gminy
i szukają informacji o tym, co warto
zwiedzić, lub mają problem ze znalezieniem kwatery. Przykładowo
któryś z pensjonariuszy odwołał im
rezerwację, wtedy przychodzą właśnie do takiego typu punktu, a my
znajdujemy im nowe pokoje. W Rewalu znajduje się główny punkt informacyjny, jest też wypożyczalnia
rowerów*. Doradzamy turystom jaką trasę rowerową wybrać, które
miejsca warto zwiedzić oraz wręczamy różne mapy, czyli po prostu
kierunkujemy ludzi tak, aby ciekawie spędzili swój wolny czas.
KK: Ile tych punktów znajduje
się w gminie Rewal?
AO: Generalnie są cztery punkty
– w Pobierowie, Trzęsaczu, Rewalu
i Niechorzu.
KK: Czy widać efekty działalności
CIPR-u i czy opłaca się to Gminie?
AO: CIPR rozpoczyna swoją działalność od początku czerwca, kiedy
jeszcze nie ma tak dużo turystów.
Ale to się zmienia w drugiej połowie
miesiąca, kiedy ich przybywa. Przyjeżdżają i mówią „o, fajnie, pojedźmy
sobie nad morze, zajedźmy do Pobierowa czy Trzęsacza”, ale nie wiedzą co warto zwiedzić. Zakładając,
że turyści lądują w Trzęsaczu, pierwsze co się rzuca na myśl to ruiny kościoła, ale jeżeli osoba nie jest stąd,
to nie będzie wiedziała o wielu in-
Redaktor naczelny: Milena Bach
Zastępca redaktora naczelnego:
Karolina Pietrzak
Sekretarz redakcji: Konrad Herman
Adres redakcji: Hotel California,
72-344 Rewal, ul. Saperska 3,
tel. 607650742
e-mail: [email protected],
URL: http://www.potegaprasy.pl
Druk: Drukarnia Jaklewicz sc,
ul. Bracka 5, 72-300 Gryfice, tel. 913840786
nych atrakcjach. Nie ma ona pojęcia
o prosperującej na terenie naszej
gminy Kolejce Wąskotorowej, Latarni Morskiej w Niechorzu. Punkty
CIPR-u pomagają ludziom w pełni
skorzystać z bogactwa oferty turystycznej naszej gminy.
KK: Na terenie Gminy jest wydawany miesięcznik „Strefa Słońca”.
Czy pomaga on uatrakcyjnić lub wypromować gminne miejscowości?
AO: Są tam zamieszczane różne
nowinki z tego, co się dzieje na terenie naszej gminy, informacje na
temat inwestycji, o tym co będzie
nowego stworzone dla osób, które
odwiedziły już Gminę Rewal. Tego
typu informacje są wartościowe, ponieważ turyści wiedzą w jakim kierunku Rewal się rozwija. To także
czasopismo dla osób, które odwiedziły już ten region i nadal są zainteresowane zwiedzaniem jego bogactw. „Strefa Słońca” to gazeta na
pewno przydatna.
KK: Czy są jakieś nowe pomysły dotyczące sezonu 2012?
AO: W tym sezonie prowadzony
jest remont trakcji kolejowych Pogorzelica – Gryfice, który zakończy się
prawdopodobnie w przyszłym roku.
Trakcja będzie odświeżona, ma zostać zmieniona rozkładówka kolei,
obok przebiegać będzie ścieżka rowerowa. Pomysłów nie brakuje, ale
ich realizacja uzależniona jest od
radnych i finansów gminy.
*Wypożyczalnie rowerów znajdują
się w Rewalu (przy ulicy Szkolnej),
w Pobierowie (przy ulicy Moniuszki)
i w Niechorzu (przy ulicy Leśnej na
terenie obiektów sportowych). Wypożyczalnie czynne są od 8 do 21.
KACPER KREPSZTUL
Korekta: Aleksandra Domańska,
Berenika Balcer
Dział foto: Anna Cegłowska, Marta Zajma
Opieka merytoryczna: Zbigniew Natkański
Skład: Adam Owczarek
Reklama: Marta Zajma, Karolina Pietrzak,
Paula Policewicz, Karol Molendowski
Grafika: Kajetan Owczarek
Projekt i wykonanie logo: Julia Szalewicz
i Maciej Szalewicz
AKTUALNOŚCI
Święto śledzia bałtyckiego zakończone
INFORMATOR
TURYSTYCZNY
Udany festyn
w Niechorzu
W Niechorzu, po raz dziesiąty,
obchodzono Święto Śledzia Bałtyckiego. Jak co roku, z tej okazji do
Muzeum Rybołówstwa przybyło
wielu turystów i mieszkańców miasteczka, by wspólnie bawić się podczas festynu. Nie mogło zabraknąć potraw ze śledzi,
szant i występów różnorodnych artystów. Zabawa
trwała do późnego lipcowego wieczoru.
towych, a także gawęd morskich ludzi morza. Znany lokalnie twórca,
Jerzy Porebski, dostał specjalną
nagrodę za popularyzowanie rybołówstwa i jego tradycji w swych
wierszach i piosenkach.
Wielki Śledź w Niechorzu
Warto zacząć od krótkiego przedstawienia historii
tego festiwalu. Święto Śledzia Bałtyckiego odbyło się
po raz pierwszy w 2001 roku. Organizowane jest
przez Stowarzyszenie Miłośników Tradycji Rybołówstwa Bałtyckiego. Głównym
celem przedsięwzięcia było
przywrócenie wśród ludzi
kulturą morską, popularyzowania „etosu rybackiego”
i zawodu rybaka łodziowego. Impreza zaskarbiła sobie sympatię turystów
i mieszkańców gminy.
Tegoroczne Święto jak zawsze
odbywało się na terenie Muzeum
Rybołówstwa, a infrastrukturę wzbogaciła scena – statek z żaglami, ławki dla publiczności i liczne stoiska.
Festyn rybacki rozpoczął symboliczny wystrzał z armaty w wykonaniu
kołobrzeskich piratów i pochód wielkiego Śledzia po ulicy Bursztynowej,
przy której znajduje się Muzeum.
Tradycyjnie podczas trwania całego festiwalu można było próbować rybnych specjałów. W licznych
kramach można było też znaleźć
specyfiki przygotowane przez miejscowych rybaków. Odbywały się
także szeroko pojęte występy artystyczne, związane z tematyką rybołówstwa, m.in. mogliśmy posłuchać
zespołów folklorystycznych i szan-
Jak twórca przyznał nie spodziewał się takiego wyróżnienia i bardzo go ono ucieszyło, co jego zdaniem oznacza, że sztuka dociera do
ludzi i im się podoba. Pan Jerzy
chce rozpowszechniać kulturę morską wśród turystów, bo stała mu się
ona bliska, mimo że w jego rodzinie
nikt z rybołówstwem związny nie
jest. Szantyman wspólnie z publicznością stworzył szantę o niechorskim śledziu. Wystąpił też zespół
ludowy Czerwona Róża z Karnicy.
Śledź śledziowi
w smaku nie równy
Atrakcją tegorocznego festiwalu
było też gotowanie zupy rybnej
4
Urząd Gminy
ul. Mickiewicza 19
[email protected]
Urząd pocztowy
ul. Sikorskiego 5
czynne: poniedziałek – piątek: 8-18
sobota: 8-13
tel. 91 386-25-50
Bankomaty
bankomat Global Cash SKOK ul. Westerplatte
bankomat Banku Spółdzielczego
w Gryficach oddział w Rewalu –
ul. Mickiewicza 19, czynne: 7.30-14,
tel.: 91 386-29-07
Amfiteatr
ul. Parkowa
Posterunek Policji
ul. Mickiewicza 21, tel.:91 385-75-80
Ośrodek Zdrowia
Warszawska 31
czynny: poniedziałek-piątek:8-21,
soboty, niedziele i święta: 10-21
Apteka
ul. Mickiewicza 25,
czynna: poniedziałek-piątek: 9-20,
sobota i niedziela: 10-18
tel. 91 386-27-02
Straż Gminna
ul. Mickiewicza 21, tel.: 91 384-90-30
Straż Graniczna
ul. Dworcowa 2, tel.: 91 38-77-620
Centrum Informacji Promocji
Rekreacji Gminy Rewal
ul. Szkolna 1, infolinia: 800 155 866
tel.: 91 38-62-629
Obiekty sportowe
Hala widowiskowo-sportowa,
siłownia, sauna, korty tenisowe,
boisko do siatkówki i koszykówki –
ul. Szkolna 1, czynne 8-21
Boisko sportowe – ul. Sportowa,
tel.: 91 386-29-94
Dworzec PKS
ul. Westerplatte
Ciuchcia Retro
ul. Westerplatte (przy dworcu PKS)
WOPR
601-100-100
Stadnina koni
ul. Turystyczna 5
tel. 91 38-62-652
tel. 605 859 321
OPR.
NATALIA GUZIK
3
AKTUALNOŚCI
3
w wielkim kotle. Wszyscy chętni
mogli za darmo spróbować potrawy
ugotowanej nad olbrzymim paleniskiem. Dla nikogo nie zabrakło potrawy, gdyż przygotowano jej aż
dwa tysiące litrów! Żeby przygotować taki posiłek potrzeba było
100 kg filetów rybnych. Kucharze,
aby móc pomieszać, czy doprawić
danie, musieli wchodzić na schodki
poustawiane wokół garnka.
Niezwykle popularne podczas festynu były też konkursy na najlepszą potrawę ze śledzia oraz na danie rybne. Rodziny miejscowych rybaków przygotowywały swoje specjały i prezentowały je na swoich
stoiskach. Prezentowane dania cechowała różnorodność. Tytuł najsmaczniejszej potrawy śledziowej
dostała „Tawerna pod łososiem”.
W drugim konkursie najlepsza okazała się być ryba przygotowana
przez Aleksandrę Budner-Wacho-
wiak. Można było
skosztować ryby
przyrządzonej na
co najmniej kilkanaście sposobów.
Od śledzi z nutą cynamonu, których
słodycz kontrastowała z naturalnym
rybnym
posmakiem, przez śledziowe sałatki, a na
łososiu w szpinaku
z sosem kończąc.
Jury tworzyli fachowcy sztuki kulinarnej, ale i każdy kto zechciał zdegustować potraw, mógł oddać swój
głos i zadecydować w czyje ręce
powędruje nagroda.
Na uroczystości pojawili się oczywiście przedstawiciele lokalnych
władz, jako że Świętu Śledzia patronuje gmina Rewal i Centrum Informacji i Promocji Gminy Rewal. Wójt,
Robert Skraburski, popiera inicjatywy
tego rodzaju, bo najłatwiej
dotrzeć nimi
do
ludzi,
a taki jest
przecież cel
imprezy.
Wójtowi zależy też aby
zawód rybaka nie odszedł w zapomnienie
i pozostał
żywym symbolem Pomorza. Wójt ryby nie spróbował, bo od wielu lat jest
wegetarianinem. Pojawili się też inni
radni, choćby pan Konstanty Tomasz
Oświęcimski, który jest też kandydatem do sejmu RP. Na imprezie pojawił się też Prezes Stowarzyszenia
Miłośników Rybołówstwa Morskiego,
Henryk Gmyrek, który czuwał nad
powodzeniem całego przedsięwzięcia. Nic dziwnego, skoro wybory parlamentarne za pasem!
Wbij gwóźdź- zostań piratem!
Dodatkową atrakcją, która zachwyciła szczególnie najmłodszych była
grupa animatorów przebranych za piratów. Dla dzieci zorganizowano też
wiele konkursów tematycznie związanych z festynem, m.in. wbijanie gwoździa w pień jednym uderzeniem. Taką
umiejętnością, powinien wykazywać
się każdy szanujący się pirat.
PAULA POLICEWICZ
Fot. Marta Zajma, Anna Cegłowska
Muzykuj z YAMAHA
Tłum ludzi. Brak wolnych miejsc. I muzyka – czyli coś, co ich wszystkich
łączy. Zwłaszcza, gdy imprez w Rewalu jest jak na lekarstwo.
Niedawno, bo 5 lipca, w rewalskim amfiteatrze, swój pierwszy występ poza rodzinnym miastem, miała zielonogórska Szkoła Muzyczna
YAMAHA. „Szkoła nastawiona jest
przede wszystkim na zabawę”- jak
sam przyznaje opiekun 44-osobowej grupy p. Dorian Zarzycki. Zespół przyjechał do Rewala na dziesięciodniowy obóz. Wykonali znane
polskie i zagraniczne przeboje.
4
Opiekun grupy przyznaje, że dzieci
były chętnie nastawione do tego pomysłu i potraktowały to jako nowe
doświadczenie. A zgromadzeni widzowie przyjęli ich występ bardzo
ciepło.
Mogłyśmy podziwiać występy
adeptów szkoły w wieku od 4 do
16 lat.
Najmłodsi wykonali utwór pt: „Jaś
i Małgosia” zdobywając olbrzymią
aprobatę publiczności. Nadszedł
też czas na grupę starszą. Zaprezentowali oni swoje umiejętności
wokalne i udowodnili, jak radzą sobie podczas gry na instrumentach
w utworze grupy Rolling Stones
„Satisfaction”. Pierwszą część koncertu zakończył przebój „Włosy”
Elektrycznych Gitar.
Nauczyciel gry na keyboardzie,
pan Dorian Zarzycki, wykonał utwór
AKTUALNOŚCI
zespołu Volver – „Volveremos”, który uczestnicy koncertu zadedykowali swym opiekunkom – pani Joannie i pani Sandrze. Następnie
pan Dorian zaprezentował zgromadzonej publiczności swoją autorską
kompozycję pt.: „Nie raz”. Zarówno
podczas koncertu, jak i pracy z młodzieżą wspierał go pan Wojciech
Jurkiewicz, student Poznańskiej
Akademii Muzycznej. „Ze szkołą
YAMAHA jestem związany od
dwóch lat. Pomysł koncertu zrodził
się w głowie dyrektora placówki
około pół roku temu, więc dziś tu je-
steśmy” – powiedział z uśmiechem na ustach.
Oczywiście,
czasem zdarzają
się
niewielkie
wpadki – podobnie było i tym razem. W amfiteatrze zabrakło
prądu, co na
chwilę opóźniło
występ artystów.
Po chwili wszystko wróciło do
normy i na scenie pojawiła się grupa dzieci, uczących się gry na keyboardzie zaledwie od 7 (!) dni.
Koncert zakończono trzema hitami wszech czasów, podczas których cały zespół zaśpiewał dla rewalskiej publiczności. Były to:
„Knocking on heavens door” Boba
Dylana, „Lato” Formacji Nieżywych
Schabuff oraz „We are the world”
Michaela Jacksona. Podczas
wszystkich piosenek słuchacze
świetnie się bawili, śpiewając wraz
z muzykami. Podziękowali artystom
owacjami na stojąco.
Miałyśmy okazję rozmawiać również z zaangażowaną w koncert
młodzieżą. „Jestem w YAMAHA od
września, na wydziale wokalnym.
Na szczęście dzisiaj nie miałam tremy” – przyznała Dominika Gibek,
jedna ze śpiewaczek wtorkowego
koncertu.
Poświęcił nam czas również jeden z gitarzystów – Michał „Jacuś”
Kudliński: „Był to już mój czwarty
występ. Swoją przygodę z YAMAHA rozpocząłem pod wpływem mojego brata, Maćka, dzięki któremu
dzisiaj tu jestem. Koncert uważam
za bardzo udany.”
W ramach nagrody za udany
koncert, opiekunowie przedłużyli
adeptom szkoły muzycznej ciszę
nocną do godziny pierwszej w nocy.
Występ młodych artystów cieszył
się wielkim uznaniem ze strony
zgromadzonej publiczności. Mamy
nadzieję, że ten koncert był pierwszym z wielu wspaniałych przedsięwzięć artystycznych w Rewalu, czego życzymy mieszkańcom i turystom.
ANIELA JANOWSKA,
MICHALINA ZGÓRZYŃSKA
Fot. Aniela Janowska
Gokarty, które gokartami
nie są
Po rewalskich ulicach poruszają
się niezwykłe pojazdy. Zwą się one
powszechnie gokartem. Nazwa jest
dość myląca. „Gokarty”, „Wypożyczalnia gokartów”, „Gokarty 200 m
w lewo” – nawołują reklamy. Dla
człowieka, który zdaje sobie sprawę
z tego czym są gokarty, nazwa tych
dwuśladów jest istnym świętokradztwem. A czym są prawdziwe gokarty? Gokarty to miniatury wyczynowych samochodów, które służą do
uprawiania wyścigów kartingowych.
Wyczynowe karty osiągają prędkość
130km/h i są w stanie pokonywać zakręty przy takiej szybkości. Są one
pierwszym krokiem kierowcy do poważnej kariery wyścigowej i uchodzą
za najtrudniejsze w prowadzeniu samochody wyścigowe. Czym są pseudo-gokarty? Krzesłem przyczepionym do czterech dużych kół z me-
chanizmem napędzającym żywcem
wziętym z roweru. Nie zrozumcie
mnie źle. Nie uważam że te czterokołowce są złe, uważam tylko że ich nazwa nie ma nic wspólnego z tym,
czym rzeczywiście są. Z drugiej strony, jak je inaczej nazwać? Siedzenia
na kółkach? Krzesełko z oponami?
Rower i dwa koła więcej? Zatem wybaczamy właścicielom wypożyczalni
tę mylącą nazwę środka transportu.
Oni chcą tylko zarobić. My zaś powinniśmy tylko wiedzieć, jak wygląda
prawdziwy
gokart!
Wystarczy
popatrzeć na zdjęcie...
MICHAŁ SĘTKOWSKI
Fot. Łukasz Iwaniak
5
GOŚĆ POTĘGI PRASY
Wszystko jest rysunkiem
Czwartego lipca mieliśmy okazję spotkać się z Piotrem Rajczykiem,
rysownikiem z „Angory”. Spotkanie to przybliżyło nam szczegóły pracy
rysownika oraz znaczenie rysunku w prasie. Pan Piotr wziął udział
w konferencji prasowej oraz w wywiadzie z TeVa-Rewal.
W Angorze na stałe pracują
dwaj rysownicy, pozostali nie mają
etatu. W „Angorze” jako rysownik
pracuje jedna kobieta – pani Katarzyna Zalepa. Styl pracy jest stylizowany na amerykański. Praca rysownika należy do tzw. „wolnych
zawodów”. Redaktor naczelny najpopularniejszego polskiego tygodnika hołduje zasadzie płacenia za
wyniki, nie za czas. Pan Rajczyk
przyznaje, że w niektórych momentach warunki, w których pracują, przypominają tzw. wyścig
szczurów, lecz jednocześnie moż-
Rysownik może poświęcić maksymalnie godzinę na jedna pracę. Za
to pomysł jest, w przypadku naszego gościa, przebłyskiem świadomości. Źródłem inspiracji jest życie
codzienne, a gdy nie ma się natchnienia – pozostaje czekanie.
Później szkicuje się (w komputerze
lub po prostu ołówkiem), pokazuje
się szefostwu, które wybiera z kilkunastu prac tylko jedną, która jest
następnie kolorowana. Przy okazji
dowiedzieliśmy się, że ok. 80%
okładek Angory wykonują rysownicy z działu pana Rajczyka,
na powiedzieć, że sprzyja to rozwojowi twórczości. Rysownik mówi, że to wszystko przypomina codzienne klasówki, tym samym żyje
się w ciągłym w stresie. Przy tak
wielu negatywach niektórzy mogą
orzec, że ta praca nie jest interesująca. Nic bardziej mylnego! Jest
bardzo ciekawa. „Nie wiem, co
bym chciał innego robić w życiu”
mówi pan Rajczyk.
Na wykonanie rysunku jest
oczywiście określona ilość czasu.
a wszystkie prace są tworzone
praktycznie na ostatnią chwilę, by
ich tematy były jak najświeższe.
„Nie ma tematu, którego byśmy
nie narysowali” śmieje się pan
Piotr, lecz wspomina także o niektórych ciekawych pozwach, które
prawie zawsze dotyczyły zdjęć (ich
zastosowania i obróbki) albo właśnie rysunków. Jedna pani zgłosiła
roszczenia do fragmentu jej sukienki użytego na okładce. Na
szczęście żadnych wielkich afer
6
nie było. Pan Rajczyk uważa, że to
wszystko ma związek z uprzedzeniami, nietolerancją oraz samą historią kraju, ale „ile osób – tyle opinii” mówi rysownik.
Pan Piotr twierdzi, że najlepsi
dziennikarze nie są nimi z wykształcenia. Poziom wykształcenia
dziennikarskiego nie jest w Polsce
dostatecznie dobry. Trzeba więc
doceniać przypadek w życiu, a także znać wiele osób, gdyż „szeroki
krąg znajomych ułatwia życie”.
Pan Rajczyk uważa, że rysunek
ma wielkie znaczenie w naszym
życiu. Praktycznie wszystko jest
rysunkiem lub od niego pochodzi.
W dodatku wszędzie można zauważyć kulturę obrazkową, która
przede wszystkim przyciąga uwagę odbiorców. Głównie dlatego
Angora stawia na rysowników.
Rajczyk uważa, że rysunek jest
rzemiosłem i „nie ma twórcy, który
pracuje dla siebie”. Co się tyczy
granic rysunku, każdy ma swoje
zasady, do których się dostosowuje. Pan Piotr nigdy nie naśmiewałby się z wyjątkowych zdarzeń,
które dotyczą np. katastrofy oraz
z innych religii.
Rysownik opowiadał głównie
o szczegółach swojej pracy, ułatwieniu jakim jest tablet oraz samym rysunku. Jakby na marginesie wspominał o swoich zainteresowaniach historycznych. Ciekawostką jest to, że pan Rajczyk lubi
muzykę barokową oraz klasycyzm, za to nie lubi sztuki „spod
barbakanu”. Jego ulubionym rysownikiem jest Marek Raczkowski. Pytany o to, co jest ważne
w rysunku odpowiada, że jego zawartość merytoryczna. „Rysunek
satyryczny nie musi być śmieszny.
Żartuję, powinien być”.
BERENIKA BALCER
Fot. Anna Prochera
GOŚĆ POTĘGI PRASY
Świat według kabaretu Klika
Uczestników obozu „Potęga Prasy” odwiedzili Marek Sobczak
i Antoni Szpak z kabaretu „Klika”.
Spotkanie naszych dziennikarzy
trwało przeszło ponad godzinę, było bardzo interesujące.
Nasi uczestnicy przedstawili
swoje poglądy o scenie politycznej w Polsce. Mówili dużo o katastrofie smoleńskiej, krytycznie wypowiedzieli się o telewizji publicznej i komercyjnej. Nie pozostawili
przysłowiowej suchej nitki na ofercie programowej tych stacji. Z zażenowaniem, i dużą dozą żółci
mówili o poziomie artystycznym
innych zespołów kabaretowych
w Polsce.
Nasi goście wyglądali na poważnych, statecznych ludzi. Dzieliła ich od nas także bariera wiekowa. Obawialiśmy się, że bardzo
trudno nam będzie nawiązać z nimi
kontakt. Pozory mylą, ponieważ
pan Szpak i Marek Sobczak okazali się ludźmi, którzy bardzo szybko
potrafili znaleźć z nami wspólny język. Rozbroili nas stwierdzeniem
„pytać można o wszystko, proszę
się nie wstydzić”. Opowiedzieli
o początkach swojej kariery artystycznej. Zaczynali ją w rodzinnej
Bydgoszczy w czasie studiów pedagogicznych w latach 70 ubiegłego stulecia. W 1975 powstał ich
pierwszy program kabaretowy. Nazwę „Klika” nadał ich grupie jeden
z profesorów bydgoskiej Wyższej
Szkoły Pedagogicznej, który ich nie
lubił. A potem poszło jak z płatka
i zajmują się tym do dziś. Na nasze
pytanie gdzie występują, czy tylko
w Polsce odpowiedzieli z fasonem
– „Oczywiście, ze nie. Występowaliśmy na całym świecie oprócz Australii. – Nawet mieliśmy okazje występować w Związku Radzieckim
kiedy jeszcze taki kraj istniał na
świecie.”. Ich tygodniowy rozkład
jazdy jest bardzo wypełniony. Piszemy felietony do tygodnika Angora,
piątkowego
magazynu
Expressu Bydgoskiego. Dużo czytamy i oglądamy aby na bieżąco
śledzić polską scenę polityczną.
Najwięcej kontrowersji wśród
nas wywołały opinie naszych gości
o poziomie artystycznym innych
kabaretów w Polsce (m.in. Ani Mru
Mru, Szymona Majewskiego, Kuby
Wojewódzkiego). Temat ten zdominował całe spotkanie. Stwierdzili,
że w obecnym czasie kabarety mają zupełnie inny charakter. Nie lubią oceniać kolegów z branży, ponieważ „Klika” bardzo się różni od
innych zespołów. Autorzy skeczów
kabaretowych w ogóle nie interesują się tym co było kiedyś.
Wszystkie są podobne do siebie,
nie ma więc sensu wymieniać tego, są po prostu nudne. W tym
wszystkim najgorsze jest to, że po
obejrzeniu takiego programu widz
nie jest w stanie opisać tego co
oglądał. „Może jest to inne, lecz nie
mówimy, że jest to złe” – podkreślał z emfazą Marek Sobczak.
Podstawową zasadą w kabaretach
jest to, że wszyscy muszą pilnować osoby, która na scenie zaczęła improwizować tak aby nikt nie
zgubił głównego wątku skeczu.
„Oczywiście jeżeli ktoś czytał felietony „Kliki” w Angorze to zapewne
zdaje sobie sprawę co inspiruje ich
do tworzenia. No tak ale nie wszyscy czytają, więc powiem, ze główną inspiracją kabaretu jest polityka, w której dzieje się zawsze bardzo dużo ciekawych rzeczy”.
Kabaret „Klika” w przeciwieństwie do młodszych kolegów po fachu lubi dostosować program do
gustu publiczności, dosłownie
w ostatniej chwili. Nie każdy z młodszych kolegów występujących na
scenie potrafi temu wyzwaniu sprostać. Obaj panowie pochwalili się,
że w najbliższym czasie występować beda w publicznych rozgłośniach radiowych w Bydgoszczy
i Gdańsku. Trasy koncertowe obu
panów są bardzo napięte. Można
ich będzie oglądać w miejscowościach położonych na Kujawach,
Mazurach i Pomorzu. Twierdzą, ze
w życiu uprawiają zawód, który daje im wole pracy i zadowolenie. Największa satysfakcje sprawia im
kontakt z publicznością, którą potrafią zachwycić i rozweselić swoim
dowcipem. „Nie ma lepszej nagrody!” – powiedział na zakończenie
Marek Sobczak.
ANNA CEGŁOWSKA, MARTA ZAJMA
Fot. Marta Zajma
7
REWAL W PRZYSZLOSCI
W ciągu 3 lat powstało ponad tysiąc miejsc parkingowych w gminie
Rewal. Już w tym tygodniu ruszy punkt medyczny przy zejściu na plażę.
Niebawem koniec remontów w Rewalu. O wszystkim co związane z gminą
mogliśmy dowiedzieć się na konferencji prasowej.
„Potęga” na konferencji
Potęgowicze uzbrojeni w notatniki, sprzęt nagrywający oraz kamerę, uczestniczyli w konferencji
prasowej z wójtem Gminy Rewal,
panem Robertem Skraburskim. Na
pierwszy ogień poszła dyskusja,
odnośnie płatnych miejsc parkingowych. Wójt zapewnił, że są one
tworzone po to, by uniknąć tzw.
„dzikich parkingów”. Nie ukrywał
także tego, że gmina czerpie z nich
dochody. Warto wspomnieć, że
opłaty za parkowanie aut są średnią oszacowaną na podstawie cen
z innych miejscowości nadmorskich. Wójt planuje dalszą rozbudowę parkingów w Rewalu. To jednak
nie jedyne plany wójta.
Dowiedzieliśmy się, że gmina
posiada dwie karetki pogotowia,
w tym jedną z możliwością wjazdu
na plażę oraz dwa helikoptery. Ponadto prężnie działają niepubliczne
ośrodki zdrowia, finansowane pieniędzmi z urzędu. O nasze bezpieczeństwo na plażach gminy Rewal
dba 70 ratowników.
Prace remontowe przypadły na
okres wakacyjny, ponieważ sezon
turystyczny pokrywa się z sezonem budowlanym. Przebudowa
dróg miała potrwać do końca
czerwca, jednak przyczyną opóźnień był upadek firmy – generalnego wykonawcy. Ponadto dowiedzieliśmy się, że są pozyskiwane
fundusze na budowę ścieżek rowerowych.
Projekty unijne, jakie zostały zrealizowane to przede wszystkim budowa oczyszczalni w Pobierowie.
Gmina otrzymała fundusze na za-
kup 14 komputerów dla mieszkańców, które trafią niebawem do wyborców. Mieszkańcy mają opłacony
Internet oraz kurs obsługi programów. Dzięki dofinansowaniu pozyskane zostały ponadto pieniądze
na rewitalizacje nadmorskiej kolei
wąskotorowej. Wójt chciałby w najbliższych latach otworzyć muzeum
kolejki wąskotorowej na dworcu
oraz bibliotekę poświęconą ich historii. Udało mu się uzyskać kopie
oryginalnych niemieckich dokumentów z okresu jej budowy i funkcjonowania.
Wójt nie zapomniał także o rewalskiej młodzieży. Przybliżył nam byt
młodych ludzi z nadmorskich miejscowości. Opowiedział między innymi o tym, że gmina nagradza najzdolniejszych uczniów. Wspomniał
o planach budowy centrum edukacji
ekologicznej, która musi poczekać,
ze względu na brak funduszy.
To spotkanie było świetną lekcją
dziennikarstwa oraz bardzo dobrą
lekcją o historii i infrastrukturze
Gminy Rewal.
NATALIA GUZIK
Fot. Marta Zajma
Żaglówką przez Pomorze
Zachodnie
Już niedługo będziemy mogli
skorzystać nie tylko z uroków rewalskiej plaży i czystego powietrza.
Oto Regionalna Zachodniopomorska Organizacja Turystyczna opracowała projekt unijny o nazwie Zachodniopomorski Szlak Żeglarski,
który pozwoli nam delektować się
morskimi rejsami po Morzu Bałtyckim. Jego wartość wynosi aż 115
8
275 249 PLN, a dofinansowanie,
patrząc na koszt koncepcji jest małe. Wynosi tylko 35 280 000 PLN.
Wybudowany zostanie port jachtowy w Wapnicy, Kamieniu Pomorskim, port jachtowo – pasażerski
w Mielnie, basen jachtowy w Wolinie
oraz dwie przystanie, jedna w Niechorzu, a druga na pomostach pływających w Basenie Rybackim, któ-
ry znajduje się w Darłowie. Będą
również modernizacje portu jachtowego w Kołobrzegu. Przebudowy
nie ominą infrastruktury szczecińskiej. Zmodernizowany zostanie
Miejski Port Turystyczny Marina Pogoń i Akademicki Port Turystyczny
Jacht Klubu AZS. Poczekamy, zobaczymy, ale już teraz modlimy się
o jego powodzenie projektu.
MACIEJ JANKOWSKI
OBYCZAJE
Dzika plaża
Miejsce kojarzące się z relaksem, przyjemnością,
beztroskim lenistwem.
Więc dlaczego idąc na plażę nie
mogę odpocząć od codziennych
kłopotów? Otóż przeszkodą są ludzie! Nie wszyscy oczywiście, bo
są osoby, które potrafią zachować
się kulturalnie. Ale niektórzy osobnicy (ciężko nazwać takie osoby
ludźmi), powinni po prostu dostać
dożywotni zakaz wchodzenia na
plażę i wszystkim żyłoby się lepiej.
Ale skoro jest to nierealne, opiszę
tutaj kilka ludzkich przypadków,
z których nie powinno się brać
przykładu.
Za najśmieszniejszych, a zarazem najbardziej irytujących, uważam rodziców z małymi dziećmi.
Mają oni wiele „świetnych” pomysłów na umilenie zabawy innym ludziom na plaży. Jednym z nich jest
budowanie miasteczek parawanowych. Ja rozumiem, człowiek to
istota lubiąca grodzić swój teren,
ale bez przesady! Jak można zaskarbiać sobie teren 2m x 2m pięcioma parawanami? Wystarczy, że
w ich ślady pójdzie dziesięć rodzin. I mam tutaj takie pytanie:
gdzie ma się położyć reszta ludzi?
Może ręcznik sobie na wodzie rozłożą, co? Ten patent może przebić
tylko jedno. Nie rozumiem jak
dziecku w wieku 2 – 3 lat można nie
założyć na plażę pampersa?!
Wczoraj na własne oczy widziałam
jak „mądra” mamusia wykopała
dziecku dołek o głębokości 20 cm
i dziewczynka się tam załatwiała. Ta
pani z pewnością nie przejmowała
się, że potem ktoś inny przyjdzie
w to miejsce i też będzie chciał się
opalać czy wykopać wielki dół lub
wielki zamek. I na co natrafi? Na
odchody? Nawet psy, które co
prawda nie mają wstępu na plażę,
zachowują się kulturalniej!
Dobra, powiedzmy, że weszliśmy już na plażę, rozłożyliśmy
ręczniczek i „smażymy” sobie
plecki. Nagle, gdzieś nieopodal
słychać głośną rozmowę telefoniczną. Ale przecież po co ściszyć
głos, żeby nie przeszkadzać innym? Nie, o tym że pani X dzwoni
do najlepszej koleżanki i relacjonuje jej wrażenia ze swojego pobytu w nadmorskim kurorcie, muszą wiedzieć wszyscy w promieniu kilometra…
Mam do amatorów plażowania
prośbę. Jeśli obok miejsca, gdzie
chcemy rozłożyć swoje rzeczy ktoś
leży, połóżmy ręczniki metr dalej.
To nie jest duży wysiłek, a będziemy mieć trochę więcej prywatności.
Dużo jest osób, które chcąc zagrabić jak największy teren dla siebie,
wbijają kije od parawanu 10 centymetrów od nóg, czy głowy sąsiada.
Nie powinniśmy tego robić!
To tylko kilka zachowań, które
udało mi się zaobserwować u plażowiczów. Starajcie się ich wystrzegać! Pamiętajcie, że na plaży nie jesteście sami. I to co dla was jest relaksem, dla wielu innych ludzi będzie utrapieniem. Zachowajmy się
kulturalnie i pozwólmy wypoczywać
wszystkim. Bo każdy ma prawo do
spokoju. Nie tylko my sami.
OLA DOMAŃSKA
Rys. Piotr Rajczyk
9
ATRAKCJA
Galopem brzegiem morza
Koń od zawsze towarzyszy człowiekowi w jego życiu. Kiedyś była
to pomoc przy pracy na roli bądź w lesie, lecz teraz wszystko to co robił,
wykonują maszyny. Teraz zwierzęta te spełniają zupełnie inną rolę.
Wykorzystuje się je w celach rekreacyjnych, zdrowotnych (hipoterapia)
i hodowlanych. Świadczą o tym chociażby coraz chętniej otwierane gospodarstwa agroturystyczne, które
oferują nam naukę jazdy konnej.
Przygoda w siodle to naprawdę niezapomniane przeżycie. Każde koń
ma swój unikalny charakter, może
mieć humory lub po prostu zły dzień.
Jego obecność działa również terapeutycznie – hipoterapia – podczas,
której ludzie niepełnosprawni umysłowo bądź fizycznie wykonują różnego
typu ćwiczenia mające na celu przywrócenie im sprawności.
Każdy tak naprawdę może spróbować. Nie ma ograniczeń ani wago-
wych, ani wiekowych. Wystarczy tylko
cierpliwość, zapał do pracy i trochę
predyspozycji. Komu odradziłabym
od razu jazdę konną? Zdecydowanie
ludziom łatwo zniechęcającym i szybko poddającym się; osobom brzydzącym się końmi i takim, którzy nie potrafią zrozumieć, że koń to żywe zwierze, które wymaga stałej opieki i nie
znosi rozłąki.
Na obrzeżach Rewala już od ponad
16 lat na ul. Turystycznej 5 znajduje się
stadnina. Liczy ona sobie 28 koni rasy
szlachetnej półkrwi wielkopolskiej. Niezależnie od stopnia zaawansowania
twojego jeździectwa lekcja będzie dostosowana do twoich indywidualnych
potrzeb i umiejętności. Za godzinę jaz-
Świadek historii
Trzęsacz jest najmniejsza miejscowością gminy Rewal, która leży
na 15. południku długości wschodniej, który wyznacza czas środkowoeuropejski (GMT). Główną
atrakcją są ruiny gotyckiego kościoła,
powstałego
jeszcze
w XII wieku w czasie misji chrystianizacyjnej Ottona z Bambergu.
Drewnianą świątynię w XIV wieku
rozebrano. Na jej miejscu wybudowano murowaną. Świątynia znajdowała się wtedy ok. 2 km od brzegu morza i miała 20 m długości,
drewnianą dzwonnicę z 3 dzwonami oraz pięcioboczne prezbiterium.
Z biegiem lat morze podmywało
10
brzeg i już w 1760r. odległość
świątyni od brzegu wynosiła zaledwie 53 m. W 1811 roku zaprzestano chowania ludzi na przykościelnym cmentarzu, a 2 sierpnia 1874r.
odprawiono ostatnią Mszę Świętą.
Wyposażenie kościoła zostało
następnie przeniesione do katedry
w Kamieniu Pomorskim. Pierwsza
ściana kościoła runęła do morza
w 1901r. Ostatnie osunięcie ściany
zachodniej i fragmentu ściany południowej nastąpiło w 1994 roku.
Do dziś przetrwała tylko część
ściany południowej. Można ją podziwiać z platformy widokowej
20 m.n.p.m. Dzięki gminie Rewal
dy na padoku zapłacimy tu 40 zł, a dla
bardziej doświadczonych dżokei
i amazonek organizowane są również
jazdy w teren, które kosztują 60 zł. Dla
ludzi pragnących spędzić czas nad
morzem z podopiecznym jest możliwość hotelowania konia. Kosztuje to
400zł miesięcznie. Stadnina organizuje także dłuższe rajdy dla spragnionych explorowania przyrody z grzbietu
konia, ponieważ w okolicy jest przygotowanych kilka malowniczych konnych
szlaków turystycznych. Jeżeli potrzebowalibyście więcej informacji na temat tego ośrodka zapraszam na stronę www.konskikierat.pl.
ANNA PROCHERA
Fot. Anna Prochera
i Fundacji „Ratujmy Trzęsacz”
w 2001r. udało się całkowicie zabezpieczyć klif przed osuwaniem.
Kościół w Trzęsaczu stał się symbolem zmagania się człowieka z żywiołem. Walkę tą można zobaczyć
w Multimedialnym Muzeum Na 15
Południku im. Władysława Jagiełły.
Niestety strona internetowa tej placówki nie spełnia oczekiwań turysty
i osób zainteresowanych. Na stronie nie można odnaleźć nazwy, jest
ona na samym dole, czcionka jest
mało widoczna dla osób starszych,
nie ma tutaj informacji o cenie biletów ani godzinach otwarcia muzeum, nie można też wyrazźić opinii
o muzeum, brak jest galerii zdjęć,
internetowej księgi gości.
BARTŁOMIEJ MADEJ
NIEWDZIĘCZNA SŁUŻBA
WOPR czuwa
Bezpieczeństwo – temat, który jak bumerang wraca podczas urlopów.
Czy aby nie ma do tego podstaw? O tym, a także o łamaniu przepisów
przez „święte krowy”, rozmawialiśmy z rewalskim ratownikiem, Filipem
Kwietniem.
-Jakie konflikty najczęściej zdarzały się na plaży?
-Konflikt pojawia się zawsze wtedy, gdy ludzie przekraczając granicę plaży strzeżonej uważają, że
mogą robić wszystko co zechcą.
Wtedy musimy uświadamiać ludzi,
że są w błędzie. Regulamin mówi
o tym że cała plaża jest objęta nadzorem ratowniczym. Punkt mówiący
o tym brzmi: Każdy plażowicz musi
stosować się do poleceń ratownika
od godziny 10 do godziny 18.
-Jak działają dyżury nocne?
-Każda wieża po kolei ma swoją
noc, podczas której odbywa dyżur.
Od północy dwóch ratowników siedzi
zawsze przed bazą z telefonem alarmowym. Zmieniają się i siedzą tak aż
do rana. Gdyby prężnie działał punkt
medyczny, mielibyśmy możliwość patrolowania plaży w nocy, jednakże do
dziś nie oddano nam go do użytku.
-Czy ratownicy używają przemocy wobec wczasowiczów, którzy nagminnie nie wypełniają ich
poleceń?
-Nawet w wyjątkowych przypadkach nie możemy sobie pozwolić
na użycie siły. Staramy się ograniczyć emocje swoje oraz osoby, która wszczęła konflikt. Jeżeli jest to
niemożliwe, nie dochodzi do ręko-
czynów. Wzywamy
wtedy odpowiednie
służby.
-Czy opłaca się
być ratownikiem?
-Jeżeli w słowie
opłaca mamy na myśli pieniądze, to wydaje mi się, że się
nie opłaca. Niezmierzona jest jednak duma, którą nosi w sobie ratownik ze
względu na to, jaki
wykonuje zawód.
-Jakie predyspozycje należy posiadać, żeby zostać ratownikiem?
-Na pewno trzeba
umieć pływać. Nie można bać się
wody. Całą resztę umiejętności
można zdobyć, jeżeli chcemy.
-Czy kobiety pracujące w ratownictwie są traktowane na równi
z mężczyznami?
-Są pewne ograniczenia w kwestii
fizycznej. Wykonują więc czynności,
na które mogą sobie pozwolić.
-Co ratownicy robią w wolnym
czasie? Pielęgnują swoje umiejętności, czy wykorzystują ten czas
na odpoczynek?
-W czasie wolnym staramy się
szkolić, przeprowadzamy kursy
z pierwszej pomocy, ponieważ jeżeli chcemy coś robić dobrze, musimy
się dokształcać w tym kierunku. Pozostałą ilość wolnego czasu wykorzystujemy jak wczasowicze – idziemy na dyskotekę.
-Czy uroda plażowiczek nie
przeszkadza ratownikowi w wykonywaniu swoich obowiązków?
-Plażowiczki w Rewalu są naprawdę piękne. Pomagają nawet
w pracy, ponieważ patrząc na ich
urodę cały czas mamy uśmiech na
twarzy, oczy nasze są szeroko
otwarte.
-Ile czasu można bezpiecznie
opalać się oraz kąpać?
-Kąpać tak na prawdę możemy
się cały dzień. Efektem długiej kąpieli mogą być natomiast odparzenia. Opalać możemy się maksymalnie 2-3 godziny, zachowując szczególną ostrożność. Co jakiś czas powinniśmy się ochłodzić, by uniknąć
szoku termicznego.
KAROL MOLENDOWSKI, NATALIA GUZIK,
KAROLINA PIETRZAK
Fot. Marta Zajma
Rys. Piotr Rajczyk
11
ŻĄDZE NIEPOSKROMIONE...
Wakacyjna moda
Jak wszyscy wiemy, moda zmienia się
z roku na rok. Postaramy się pomóc
wam w odpowiednim dobieraniu
ciuchów, fryzur i make-upu.
W tym roku modne są jaskrawe paznokcie, delikatny
make-up, mocno cieniowana fryzura plus grzywka. Przykładem na kolorowy manicure są: turkus, niebieski, mięta, odcienie różu oraz tak zwane kolory ziemi. Robiąc
wakacyjny make-up nie używamy podkładu lub pudru.
Oczy powinny być podkreślone czarną kredką lub cieniami odpowiednimi do koloru Twoich oczu.
Cienie do koloru oczu!
Brązowe: Soczysty niebieski, morski turkus i intensywny róż – zapraszamy was w podróż po krainie koloru, zachęcamy do odważnego łączenia barw. Poczuj atmosferę nadmorskich kurortów i poddaj się eksplozji kolorów!
Zielone: koral, łosoś, róż, złoty. Jeśli lepiej się czujesz
Twoja figura a ciuchy!
Kolumna: to wysoka długonoga
piękność. Jej atuty, takie jak długie
nogi czy szczupła sylwetka mogą
jednak przeszkadzać. Zapewne
każda z kolumn czuła się kiedyś
jak patyczak z kompleksem za długich rąk i nóg. Będąc kolumną powinnaś podkreślać swoją wspaniałą figurę i absolutnie nie ukrywać
jej pod workowatymi ubraniami.
Wskazane dla Ciebie są wszelkie
rybaczki oraz spodnie 7/8, na które
inne figury nie mogą sobie pozwolić. Ponadto powinnaś zakładać
lekko poszerzane spodnie oraz dopasowane żakiety. Dla Ciebie są
także bluzki z rozszerzonymi i bufiastymi rękawami oraz krótkie dopasowane marynarki. Aby podkreślić długie nogi, jak najczęściej noś
spódniczkę w kształcie litery A.
Gruszka: figurę gruszki posiadają kobiety o węższych ramionach od bioder, mające również
często dość przysiadzistą pupę.
Inne cechy charakterystyczne to
małe lub średnie piersi, długa talia
i raczej płaski brzuch. Rada jest
jedna. Aby wyglądać dobrze i czuć
się modnie powinnaś dążyć do
harmonii poprzez poszerzanie gó-
12
ry sylwetki, by
zrównoważyć cały
problematyczny dół. Najlepszym
możliwym wyborem są nieskomplikowane w formie spódniczki i różnego rodzaju klasyczne spodnie
i tu szczerze przestrzegam – nigdy
jeansy rurki.
Dzwon: podstawowymi cechami
charakteryzującymi ten typ figury
są wąskie ramiona, mały lub średni biust, delikatnie odstający
brzuch, szczupła, ale krótka talia,
duża pupa i masywne uda. Osoby,
które odnajdują się w tym opisie
zdecydowanie powinny unikać
wszelkiego rodzaju odzieży z podniesionym stanem oraz spodni
z wąskimi nogawkami, ponieważ
wyeksponuje to tylko niepotrzebnie
i tak za duże już uda i pośladki. Nie
należy również nosić skąpych,
krótkich
koszulek,
dekoltów
w kształcie litery „V” oraz ubrań
w masywne i duże wzory.
Klepsydra: takie kobiety wyglądają dobrze właściwie we wszystkim. Jedyne czego powinny unikać, to luźne ubrania, które ukrywają ich największy atut – wąską
talię. Niskie panie powinny zainwestować w paski, pomoże im to uzyskać doskonały efekt. Warto kupić
bieliznę dobrej jakości, która podniesie biust i uniesie pośladki.
Jabłko: typ sylwetki jabłko dobrze prezentuje się w jednokolorowych ubraniach, które optycznie wydłużą sylwetkę. Spodnie
powinny sięgać talii i mieć proste lub zwężające się nogawki.
Biodra można zamaskować wąskimi spódnicami. Ponieważ największym atutem tego rodzaju
figury są nogi, warto zakładać
przezroczyste, jasne rajstopy do
krótkich spódnic. Najlepiej wybierać lekkie materiały. Bawełna, kaszmir lub lekka wełna będą znakomite.
Kielich: figura ta podobnie jak
prawdziwy Kielich ma szeroką górę i wąski dół. Głównymi mankamentami jej figury jest brak talii
oraz masywne ramiona. Za defekt
można też uznać duży biust. Jeśli
go jednak odpowiednio wyeksponujemy, będzie naszym atutem.
Kobieta o figurze Kielicha powinna
wybierać krótkie, dopasowane żakiety, bluzki z dużym dekoltem
(szczególnie łódkowym lub w serek) oraz podkreślać nogi jeansami
prostymi lub rurkami.
...I NIEZASPOKOJONE
w zimniejszych tonacjach, po prostu dodatkowo daj jakiś delikatny
akcent w tej kolorystyce w postaci
kreski czy roztartych cieni.
Niebieskie: oceaniczny błękit,
zwracający uwagę pomarańcz i namiętne brązy.
Wybór pomadki lub błyszczyka zależy od preferowanych przez siebie
barw namalowanych na powiece. Jeśli chodzi o fryzury, to zależy także od
kształtu twarzy oraz koloru włosów.
Fryzura a kształt twarzy
Fryzura często uzależniona jest
od kształtu twarzy – owalnej, kwadratowej czy trójkątnej.
Twarz owalną ma Jessica Alba.
Najlepszą do niej fryzurą będą lek-
kie fale lub upięte niezdarnie
włosy.
Twarz kwadratowa: tutaj idealnie pasują długie, rozpuszczone włosy, ewentualnie lekko
pofalowane z grzywką, jak np.
u Christiny Ricci.
Twarz okrągła: gładko zaczesane włosy z odsłoniętym czołem, jak np. Drew Barrymore
Twarz podłużna: fale z długą
grzywką na bok, jak np. Liv Tyler.
Chcesz się podobać, skorzystaj z tych rad!
ANNA CEGŁOWSKA, MARTA ZAJMA
Fot. Marta Zajma, Karolina Pietrzak
Oszczędź na zakupach!
Zrobiłam rekonesans w sklepach odzieżowych nad morzem
i stwierdziłam, że zupełnie nie opłaca się tam kupować.
Najlepiej
zaopatrywać
się
w ubrania przez Internet lub w firmowych sklepach, galeriach, cen-
trach handlowych, zwłaszcza jeżeli
chodzi wam o sklepy znanych marek takich jak między innymi Cropp,
House,
Big
Star,
Zara,
Bershka, itd.,
których namioty
możecie
znaleźć również w nadmorskich miejscowościach.
Porównując
cenę kostiumu,
który kupiłam
nad morzem
w jednym z firmowych outletów, gdybym
zamówiła taki
sam przez Internet, wyniosłoby mnie to
o 5 złotych
mniej, a gdyby
liczyć jeszcze
japonki
do
kompletu, które również kupiłam, to na
nich samych
zaoszczędziła-
bym 15 złotych! Wychodzi więc na
to, że kupując w Internecie oszczędzamy aż 20 złotych, ale niestety
musimy uwzględnić jeszcze koszt
przesyłki, który jest zazwyczaj zależny od rodzaju płatności:
W przypadku płatności przelewem internetowym lub kartą płatniczą – opłata wynosi 11,90 zł +
VAT (całkowity koszt: 14,49 zł
brutto).
W przypadku płatności kurierowi
przy odbiorze przesyłki opłata wynosi 11,90 zł + 1,50 zł + VAT (całkowity koszt: 16,34 zł brutto)
Informacje te znalazłam na jednej ze stron internetowych takiego
właśnie butiku. W niektórych jest
spotykana promocja, taka jak na
przykład ta: „Jeżeli zapłacisz za
swoje zakupy ponad 100 złotych,
przesyłka będzie na koszt e-sklepu
niezależnie od sposobu płatności
jaki wybrałeś „. Moim zdaniem opłacalne jest korzystanie z takich ofert.
Wszystko jednak zależy od zawartości waszych portfeli, zresztą nic
tak nie poprawia humoru płci pięknej jak nowy zakup. Czas i miejsce
nie jest ważne!
POLA JAWORSKA
Fot. Marta Zajma
13
LUDZIE NIEZWYKLI
To było we mnie
W każdej miejscowości znajdzie
się grupa osób, która swoimi
zainteresowaniami wyróżnia się
spośród innych.
Nie chodzi tutaj o kolor skóry, przekonania religijne czy polityczne. O nie!
Wśród tłumów rewalskich turystów nie
dostrzeżemy ich na pierwszy rzut oka.
Ludzie do nich podobni w większych
miastach o wiele bardziej afiszują się
swoim talentem. A oni? Oni jedynie
cierpliwie siedzą w blasku nadmorskich promieni słońca – czy to przy
deptaku, czy w barze – czekając, aż
ktoś uraczy swoim spojrzeniem owoc
ich ciężkiej pracy.
Któż to taki? Otóż są to artyści. Pojęcie bardzo szerokie, nie przez wszystkich jednoznacznie interpretowane.
Wielu z nas za artystę uważa kogoś, kto
uzyskał sławę w mediach, dla którego
większą wartość stanowi kwestia materialna, aniżeli jakość wykonywanej
przez nich pracy. My nie postrzegamy
tego w taki sposób. Gdy człowiek, zajmuje się jedynie zarabianiem pieniędzy
i pasja, która pomogła mu znaleźć sposób na samego siebie odchodzi w zapomnienie, wtedy ktoś taki traci wszelkie szanse na uzyskanie statusu artysty, a pozostaje niechlubnym celebrytą.
Są także tacy, którzy nie szukają
rozgłosu. Żyją w zaciszach swoich domów, całkowicie oddając się swojemu
hobby, które stanowi już część ich życia. Poświęcając czas na wirtuozerię
chociażby gitarową czy smyczkową,
lub też malując barwne pejzaże na
płótnach, szukają oazy dla siebie. I to
oni – nie pragnący bezgranicznej sławy – są artystami. Przychodzi jednak
czas, gdy należy powrócić z krainy
marzeń na twardą ziemię stawiając
sobie pytanie – „Z czego będę żył?
Jak zarobię na siebie, na swoich bliskich?”. Każdy z nas, nawet najbardziej zagłębiony w swych zainteresowaniach, musi się nad tym zastanowić. Dlatego wiele z takich osób, jeśli
ma taką możliwość, decyduje się na
prezentowanie lub sprzedawanie
swoich wyrobów na małych stoiskach
przy okolicznych deptakach.
W tarczę nadmorskiego, zachodzącego słońca mieniącego się złotym blaskiem, wpatruje się pewna Pani. Siedzi
na krześle, ze spokojną i uśmiechniętą
14
miną. Obok niej stoi stolik, na którym
postawione są ogromne woskowe
rzeźby, mają knoty, lecz nie można ich
nazwać świecami. To za zwykłe słowo
jak na rzeźbę takiej skali. Każda z nich
jest inna, każda z nich ma na swojej
strukturze refleks, wyglądający niczym
wirująca wstążka w tańcu wróżki. Ktoś
potrafił tchnąć w nie piękno. Podstawa
z naturalnego kamienia nie niszczy
uroku tego tworu, lecz wręcz przeciwnie – przyciąga wzrok przechodnia. Pośród nich znajdują się również takie,
które promują okoliczne miejscowości.
Miła właścicielka sklepiku na pytanie,
czy sama wykonuje tak niezwykłe rzeczy odpowiada – „To wykonuje mój syn.
Od zawsze chciał mieć własną firmę.
Udało się, w dodatku praca zmieniła się
w pasję. Z wykształcenia jest ekonomistą, zatem nic związanego z tym co teraz robi”. Inny Pan – rysownik – zaś na
pytanie dotyczące tego, czy uczęszczał do szkoły plastycznej, odpowiedział: „Bozia dała, Bozia zabierze. Urodziłem się i to po prostu było we mnie”.
Dowodzi to, że większość z takich ludzi
nie jest wybitnie wyszkolona pod tym
względem. Są to osoby z talentem, które sprzedając np. metalowe figury wypełnione kolorowym szkłem, starają się
dorobić sobie w dość przyjemny dla
nich sposób. Cóż może być lepszego
od zarabiania na czymś, co się kocha?
Jednak jeśli chodzi o kwestię finansową, to nie zawsze jest ona adekwatna do poziomu zaangażowania
artystów. Wyroby, o których mowa
w tym artykule to czasochłonne rękodzieła. Co prawda sprzedawcy przyznają, że zwracają się im koszty produkcji, lecz niewiele pozostaje im zysków. „Sprzedaż jest o ok. 50 % niższa niż w ubiegłym
roku. Myślę, że to wina kryzysu gospodarczego.” – powiedziała nam Pani przy stoisku z woskowymi
arcydziełami. Jest to
dość racjonalne wytłumaczenie.
Wszystko w Polsce
drożeje, a wysokość
zarobków nie zmienia się. Przeciętny
Kowalski – o ile
w ogóle może pozwolić sobie na wakacje – zaciska pasa. „Ludzie nie są
obojętni na sztukę. Turyści chwalą nasze wyroby. Patrzą na to, aby nie było
to chińskie, aby jakość była po prostu
lepsza. Jednak hamuje ich kwestia finansowa.” – skomentowała ze zrozumieniem w głosie sprzedawczyni.
Istnieje także typ artystów muzycznych. Wieczorami Rewal rozbrzmiewa
dźwiękami muzyki – czy to klubowej,
czy disco, kończąc na klimatycznych
cover’ach znanych przebojów sceny
muzycznej w zaaranżowaniu fortepianu. Ludzie przystają na chwilę, zamyślają się, po czym odchodzą z wyraźnym poczuciem melancholii i spokoju,
który choć na chwilę pozwolił im odetchnąć po ciężkim dniu pracy, czy po
całodziennym wylegiwaniu się na plaży. Co prawda w tak małej miejscowości jaką jest Rewal, nie ma zbyt wielkiego wyboru, jeśli chodzi o gatunek
muzyczny jaki będzie grany w miejscach do tego przeznaczonych. O ile
miłośnik muzyki techno znajdzie raj
dla ucha od razu, tak osoba propagująca kulturę rockową już niekoniecznie. Doceńmy jednak, że naprawdę
w pobliżu jest kilka talentów, których
warto posłuchać, obejrzeć, poświęcić
REKLAMA
LUDZIE NIEZWYKLI
chwilę uwagi. Doceńmy pracę innych
ludzi, ich wkład i zamiłowanie. „Mało
kto dostrzega w tym, co robimy, serce.
Nikt się nad tym nie zastanawia” – mó-
wi z politowaniem jedna ze sprzedawczyń rękodzieł własnego syna. Pozwólmy sobie – chociaż w wakacje
– poświęcić chwilę sztuce, a przez to
sobie samemu, naszemu wnętrzu
i wyobraźni.
MILENA BACH,
KAROL „PIONEK” MOLENDOWSKI
Fot. Marta Zajma
Otwieracze do piwa
sposobem na życie
„Każdy ma jakiegoś bzika, każdy
jakieś
hobby
ma”.
Ludzie
kolekcjonują przeróżne rzeczy. Od
znaczków pocztowych przez figurki
zwierząt i kamienie, aż po...
otwieracze do butelek.
Z takim nietypowym zbiorem można
spotkać się w jednej z rewalskich
knajp. Pan Wojciech Grobelny
prowadzi dom wczasowy „Grobelny”,
w którym mieści się smażalnia ryb
„Korsarz” i od 7 lat kolekcjonuje
otwieracze do puszek i butelek.
Ta oryginalna pasja pojawiła się,
jak to najczęściej bywa, przypadkiem. Kiedy otwierał dom wczasowy,
brat podarował mu Otwieracz Letniego Sezonu. Dalej, wszystko potoczyło się samo. Początkowo pan Grobelny otrzymywał otwieracze, jako
prezenty od przedstawicieli browarów. Zbiór szybko się powiększał.
Cała rodzina, znajomi, a nawet znajomi znajomych zostali zaangażowani w powiększanie kolekcji. Nawet
klienci pomagali w gromadzeniu
otwieraczy. Każdy, kto znajdował jakiś ciekawy egzemplarz, zanosił go
do domu wczasowego. Pan Wojciech opowiadał nam, że zaletą jego
pasji jest to, że nie wymaga ona zbyt
wiele czasu i nie należy do najdroż-
szych. „W każdym domu zawsze
znajdzie się w jakiejś szufladzie ze
dwa otwieracze do butelek.”- powiedział nam właściciel Korsarza.
Zapytany o unikaty, wskazuje
nam stary, przedwojenny otwieracz.
Nim znalazł się w przeszklonej gablocie na ścianie rewalskiej knajpy,
przebył długą drogę. Został wyprodukowany w Japonii, do otwierania
japońskiego piwa ryżowego, Kirin.
Prawdopodobnie w 1942 roku wraz
z oddziałami wojska trafił do Chin.
Wiele lat później na pchlim targu
w Szanghaju kupiła go siostra pana
Grobelnego i przywiozła ze sobą do
Polski jako prezent dla brata.
Kolejnym ciekawym egzemplarzem jest otwieracz zaprojektowany
w Anglii specjalnie na Srebrny Jubileusz Pary Królewskiej w 1935 roku.
W zbiorze znajdują się otwieracz
przywiezione przez znajomych z całego świata. Pan Wojciech dwa z tych egzemplarzy przywiózł samemu wprost
ze stadionu w Barcelonie. W kolekcji
znajduje się sporo przedmiotów związanych z klubami i piłką nożną, którą
także fascynuje się szef smażalni. Dużą wartość, szczególnie emocjonalną,
ma dla niego otwieracz, który dostał od
żony. „Jeśli osoba, która nie popiera pi-
cia piwa, przywozi taki prezent, to zasługuje on w tym momencie na specjalne traktowanie i szacunek”- skwitował
pan Grobelny z uśmiechem.
Zapytany, czy lubi smak piwa, pan
Wojciech przytaknął. „Przyjemnie
napić się po pracy kufelka piwa.
Oczywiście, nigdy nie przy gościach.” Szczególnie ceni sobie lokalne piwa, pochodzące ze szczecińskiego browaru i to właśnie je poleca swoim klientom.
Pan Wojciech podobnych do siebie kolekcjonerów spotyka rzadko.
W Rewalu poza nim, taką kolekcję,
ma tylko jeszcze jedna osoba, ale nie
udostępnia jej nikomu. Kiedy ma okazję, lubi wymieniać się okazami z innymi zbieraczami. Twierdzi, iż takie
poszukiwania i wymiany są bardziej
interesujące niż sprzedaż.
Zbiory można oglądać za darmo.
Wystarczy tylko odwiedzić restaurację „Korsarz”. Jest na co popatrzeć,
a właściciel z chęcią zaprezentuje
i opowie o swoim hobby.
PAULA POLICEWICZ, MARTA ZAJMA
Fot. Marta Zajma
REKLAMA
15
OCZEKIWANIE NA LEPSZE CZASY
Po sezonie
Czy zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje w Rewalu, gdy zostanie
opuszczony przez wczasowiczów? Z czego żyją wtedy
mieszkańcy? I jakie perspektywy mają młodzi ludzie kończący
tu szkołę? I czy one w ogóle istnieją?
wystawiła temu samemu uczniowi
szóstkę z sylab”. „Dlatego nasz rewalski zespół szkół nie odstaje np.:
od szczecińskich placówek, czy z innych większych miast. Mamy stypendia, Comeniusa” – zapewnia Dominika.
Bez szału?
Wiatr zacina na wyludnionej ulicy. Południe, deszcz i szaruga. Dominika i Ela siedzą przy skromnym
stoisku z ręcznie wykonanymi
ozdóbkami. Wychodzące leniwie
słonce, mieni się w szkiełku wypełniającego kota, który jest wykonany
z metalu. „Chodziłam do liceum plastycznego, ale za artystkę się nie
uważam” – zagaiła temat Ela. „Tu
dzieciaki tez mają możliwości, aby
się rozwijać, mimo że ogólnie w zachodniopomorskim jest ciężko. Nie
mówię tu tylko o Rewalu. W Gryficach chociażby jest to samo. Bezrobocie było i jest duże”. „Ela ma dziewięcioro kuzynów tylko jeden z nich
znalazł pracę” – dopowiada Dominika. Ów kuzyn jest elektrotechnikiem, a Dominika ukończyła agroturystykę i pracuje w Poznaniu.
Gdy idzie o siebie zadbać
Dominika jest matką 8-latka
i rocznej córeczki. „Dla Eryka zaczyna się ważny rok. Idzie do drugiej
klasy” – mówi z nieukrywana dumą
w głosie. Mimo, że każdy dostał
promocję do następnej klasy,
w grupie Eryka jest jedynie dziesięć
osób. „I bardzo dobrze” – odpowia-
16
dają chórem kobiety. „Jest traktowany indywidualnie; nauczycielka
– pani Beatka – stara się dostosować tok nauczania do każdego. Mamy poczucie z mężem, że nasz syn
nie jest jedynie numerkiem w dzienniku. Wręcz przeciwnie; zespół szkół
w Rewalu to wciąż integrująca się
społeczność dzieci, kadry, rodziców,
ciotek, babć. A w przyszłości taki
system pracy, tylko pomoże Erykowi
w dalszej edukacji. Wszystko zależy
też na jakich wykładowców trafi.
Zresztą jest taki wiek w życiu człowieka, gdy idzie o siebie zadbać”. To
silne zapewnienie Dominiki.
Nie jesteśmy gorsi
„Tak wiec jestem zadowolona z tego jak wygląda nauka w klasie mojego syna. Jeśli byłaby przykładowo
trzydziestoosobowa grupa dzieci, to
jest pewne, że zdarzałyby się błędy
ze strony nauczyciela. A tym samym
uczniaki mogłyby zostać potraktowane niesprawiedliwie”. Ela zapięła się
szczelniej pod szyją i przerwała
bratowej. „Słyszałam o takim przypadku, że nauczyciel w świadectwie
opisowym określił, że dziecko nie
umie sylabizować. A dzień wcześniej
„Dzieciaki też nie samą nauką żyją, więc są dla nich organizowane
zajęcia pozalekcyjne. Gitara, flet,
lekkoatletyka, paralotnie. Eryk wybrał perkusję” – Dominika wypluła
pestkę czereśni, uprzednio zjedzonej. „Ale oczywiście, stuprocentowo
czasu młodzi nie mają zagospodarowanego. Głównie korzystają z plaży.
Spacery, sport i tak dalej”. „Bez szału” – dodaje Ela.
Studencie gdzie jesteś?
Nastąpiła potem chwila przerwy
w naszej rozmowie. Grupa młodzieży zatrzymała się przy stoisku Eli.
„Studenci z Rewala najczęściej uczą
się w Szczecinie lub w innych większych miastach” – zamyśliła się Dominika, gdy Ela prezentowała swoje
produkty klientom. „Chociaż tu,
w Rewalu, była siedziba wydziału jakieś szkoły wyższej. O ile dobrze pamiętam było tam prawo”. Gdy Ela
wróciła do nas powiedziała: „Starają
się wracać do rodzinnych stron. By
pracować w hotelach rodziców albo
w ich restauracjach. Jest to naturalne i całkowicie na miejscu”.
Na pytanie czy ktoś z mieszkańców Rewala wybiera się za granicę,
by kontynuować swoją edukację na
uniwersytecie, Dominika odpowiedziała, że bardzo rzadko. Znikomo.
Albo może wcale.
Ela zaś wróciła do stoiska obsłużyć kolejnego – tym razem – niemieckiego klienta.
KAROLINA PIETRZAK
Fot. Karolina Pietrzak
UCZ SIĘ CZŁOWIEKU
Polacy nie gęsi, (nie) swój
język (nie) znają
Angielski jest wszędzie. Na opakowaniach żywności, ubrań, sprzętów
elektronicznych i wielu innych. Tym językiem włada około 1,6 miliarda
ludzi na świecie w stopniu lepszym lub gorszym.
Wśród tych osób są niewątpliwie
Polacy, lecz czy są równie biegli
w angielskiej mowie, mogliśmy się
przekonać, dzięki rewalskim turystom. Otóż postanowiliśmy zadać
wczasowiczom trzy proste pytania,
oczywiście w języku angielskim:
Czy umieją mówić po angielsku,
czy mogą nam powiedzieć gdzie
jest poczta oraz prosiliśmy o wskazanie najbliższego punktu informacji turystycznej. Za pierwsze pytanie można było zdobyć maksymalnie jeden punkt, a za następne po
dwa za prawidłowe odpowiedzi.
Wcieliliśmy się w turystów
z Czech, próbując porozumieć się
po angielsku z dziesięcioma wybranymi losowo ludźmi. Kiedy już udało nam się dopracować akcent do
stanu w którym dało się uwierzyć że
należy do człowieka z za granicy,
przystąpiliśmy do dzieła.
Z początku spotkaliśmy się z niemałym zawodem. Niestety na pytanie „Do you speak english?” ludzie
albo patrzyli się dziwnie albo kręcili
głowami, mówiąc „nie” z przestrachem. Ale potem nastąpiło oświecenie. Pewna pani, usłyszawszy
wyżej
postawione
pytanie,
uśmiechnęła się do nas i pomachała ręką, dając nam do zrozumienia,
że wie o co nam chodzi. Jednak nasze nadzieje okazały się płonne,
gdyż biedaczka nie wiedziała co to
jest „połst ofis” i zaczęła gorączkowo rysować w powietrzu kopertę,
pytając natarczywie „poczta, poczta?”. My zaś powstrzymywaliśmy
śmiech, udając że nie mamy pojęcia co znaczą to słowa, jak na prawdziwych zagranicznych turystów
przystało. Trochę zrezygnowani,
próbujemy dalej.
Następna osoba wykazała się
chęcią pomocy. Może nie dyspono-
wała świetnym angielskim, ale ten
sympatyczny mężczyzna przynajmniej wyjaśnił nam jak dostać się na
pocztę. Kaleczył ojczystą mowę ludzi zamieszkujących Wyspy Brytyjskie, ale dało się z nim porozumieć.
Z jego pomocą bez większego problemu dostałbym się w każde miej-
sce w Rewalu. Nie dałoby się z nim
jednak porozmawiać o zanieczyszczeniu Bałtyku lub na jakiś inny poważny temat. Z ciut lepszym nastawieniem, lecz wciąż zażenowani wynikami, ruszyliśmy w dalszą drogę.
I znów ta sama formułka. „Do
you speak english?”. I zaskoczenie.
Pan dosyć schludną, choć ubogą
angielszczyzną wytłumaczył nam
jak dostać się na pocztę, jednak
zwrotu „tourist information” nie
przyswoił w szkole i na ostatnie pytanie odpowiedział nam, rozkładając ręce bezradnie.
Teraz albo nigdy. Pełni pozytywnych myśli popędziliśmy w kierun-
ku ostatniej pary na horyzoncie.
Znów klasyka. Pytania te same.
Najpierw damska część plugawiąc
pięknymi celtycki język zaczęła
nam wyjaśniać drogę, nie szczędząc nam gestów.
Wszystko
szło tak jak poprzednio do czasu
aż włączył się wyniośle, ale sympatycznie wyglądający pan, będący zapewne drugą częścią pary.
Manna z nieba! Poczułem jak fale
szczęścia wbijają mnie w ziemię.
W końcu ktoś mówił po angielsku!.
Mówił, nie bełkotał, ani nie parskał. On po prostu mówił po angielsku. Miał piękny, dopracowany
akcent, i na prawdę bogate słownictwo. Opowiadał w tak zajmujący sposób (pomimo prostoty pytań) że gdy spytał nas skąd jesteśmy, przez ułamek sekundy nie
byliśmy w stanie mu odpowiedzieć.
Niestety taki wyjątek zdarzył się
jeden pośród dziesięciu pytanych.
Sześć odpowiedzi to: „nie”, albo
nerwowe machnięcie głową. Prawda jest taka że 60% ankietowanych nie umie, bądź nie chce, mówić po angielsku. Co najbardziej
przeraża to że najmłodsi, ci w wieku 15-16 lat, prezentowali najgorszy poziom. A ci, którzy o angielskim w szkole nawet nie słyszeli,
próbowali przynajmniej nam pomóc. A przecież op to chodziło,
żeby sprawdzić kto nam pomoże.
Wniosek jest prosty: Narodzie ucz
się! Przed nami Euro 2012, a niewielu z nas będzie w stanie udzielić pomocy cudzoziemcowi! Znajomość języków obcych źródłem
sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym!
KONRAD HERMAN, MICHAŁ SĘTKOWSKI
Rys. Piotr Rajczyk
17
LEPIEJ CHRONIĆ NIŻ NISZCZYĆ
Przyroda – skarb bezcenny
W naszych czasach zapanowało całkowite szaleństwo na punkcie ochrony
środowiska. Na całym świecie można zauważyć wojujących obrońców
przyrody, a naruszenie ekosystemu jest traktowane jak morderstwo Czy to
szaleństwo dotarło również do naszej nadmorskiej gminy? I jakie działania
zostały podjęte, by tutejsza przyroda miała się dobrze?
Obcokrajowcom, szczególnie
Niemcom, przyzwyczajonym do segregacji śmieci, pierwsze co rzuca
się w oczy, to brak dokładnego segregowania odpadów. Może dlatego, że czegoś takiego tutaj nie ma.
Jest jedynie dzielenie na plastik,
makulaturę i resztę. Co i tak nie jest
dokładne, gdyż ludzie do kontenerów na plastik wrzucają także np.
papier lub metal, a śmieciarze
przeważnie nie zwracają na to
uwagi. Więc co daje taka pozorna
segregacja? Prawie nic, ale tak za
pewne nie dzieje się tylko tutaj.
W dodatku, na plażach co prawda
są śmietniki, lecz wśród piasku
można zauważyć pojedyncze śmieci, z czego niektóre dostają się do
morza, co może być szkodliwe dla
ryb i ssaków morskich.
Na terenie gminy jest dziesięć
pomników przyrody, z których dwa
znajdują się w samym Rewalu. Jeden to jesion wyniosły o wysokości
dwudziestu czterech metrów, znajdujący się na rozwidleniu ulic Westerplatte i Saperskiej. Drugim jest
18
ostrokrzew kolczasty o wysokości
pięciu i pół metra, rosnący przy ulicy Westerplatte (obecnie znajduje
się tam deptak) w linii granicznej
pomiędzy posesją
a
chodnikiem.
Ostrokrzew ten jest
jednym z dwóch
okazów w Europie
rosnących w formie
drzewa, lecz roślina
ta, na deptaku, jest
praktycznie nie zauważalna. Zabudowania
odwracają
całkowicie uwagę
od tego pomnika
przyrody.
Ponadto w gminie jest również rezerwat ornitologiczny „Jezioro Liwia
Łuża”, którego celem jest zachowanie
ekosystemu płytkiego lagunowego jeziora oraz siedlisk
rzadkich gatunków
roślin i ptaków. Niestety, mało kto
o tym wie.
Światełkiem w tej ciemności jest
to, że na terenie gminy działa Błękitny Patrol WWF, który patroluje
plaże w poszukiwaniu fok i morświnów. Błękitny Patrol ma na celu
wsparcie restytucji i ochrony ssaków bałtyckich w Polsce. Projekt
ten zaczął się 1.01.2010 i będzie
trwał do 31.12.2012. Na terenie
gminy w tym roku znaleziono już
trzy martwe ssaki morskie. Ze
wszystkich nadmorskich gmin, Rewal zamówił najwięcej tablic
w WWF na temat ochrony fok i morświnów.
Szkoda tylko, że tak szlachetny
cel jak segregacja śmieci, ochrona
przyrody i zwierząt nie są respektowane przez wszystkich ludzi. Oby
nie było za późno!
BERENIKA BALCER
Rys. Piotr Rajczyk
ZDROWIE
Jod naszym życiem
Jod jest to regulator przemiany materii. W największej ilości wytwarza się
podczas sztormów na morzu. Zdaniem niektórych, im większe tzw.
bałwany, tym więcej wydzielanego jodu.
Ten mikroelement wchodzi w skład
hormonów wydzielanych przez gruczoły tarczycy. Hormony te kontrolują
temperaturę ciała, wzrost, rozmnażanie, prawidłowe krążenie, układ nerwowy i mięśniowy oraz podział komórek. Dzięki niemu nasze włosy, skóra
i paznokcie są zdrowe. Pewnie Tobie
też nieraz zdarzyło się zasnąć na plaży, nieprawda? To dlatego, że jod ma
działanie uspokajające ale usprawnia
też myślenie i zapobiega otyłości.
Ciężki i długotrwały niedobór jodu może wywołać kretynizm lub objawy
obrzęku śluzowego. Kretynizm jest
wrodzonym zaburzeniem występującym u dzieci. W efekcie obrzęku śluzowatego dochodzi do zgrubienia
błon, wzrostu ciężaru ciała i innych.
Ogólny niedobór wprowadza stan
zmęczenia, obniża odporność, wywołuje depresje, dreszcze, bóle stawów,
wypadanie włosów, upośledzenie słuchu oraz jest przyczyną wielu groźnych chorób i upośledzeń. Są to między innymi: niedoczynność tarczycy,
która może poprowadzić do bezpłodności, powstanie na szyi wola endemicznego, zahamowanie rozwoju fizycznego, głuchoniemota i niedoro-
zwój płodu. U dzieci spada zdolność
uczenia się, a u dorosłych doprowadzić może do upośledzenia funkcji
wielu narządów. W naszych organizmach znajduje się około 40 mg jodu.
Dzienne zapotrzebowanie wynosi 160
mg. Więcej potrzebują kobiety w ciąży
– 185 mg, a karmiące 200 mg. Płaska
łyżeczka jodowanej soli kuchennej zawiera 300 mg jodu, jednak należy pa-
miętać, że soli jako takiej nie należy
traktować jako źródła tego pierwiastka, gdyż dostarcza także sodu, który
zatrzymuję wodę w organizmie, sprzyja nadciśnieniu oraz chorobom krążenia i nerek. Oczywiście przedawkowanie również jest możliwe. Dochodzi do
niego, gdy dzienna dawka przekracza
normę 20 – krotnie na wymagane 2
mg. Objawami jest metaliczny posmak
w ustach, zwiększone wydzielanie śliny, podrażnienie żołądka i wiele innych. Ostre zatrucie tym mikroelementem może wystąpić po doustnym
wypiciu jodyny. Objawami są nudności, wymioty, biegunka a następnie
rozwija się wstrząs. Oczywiście, w aptekach, dostępne są gotowe preparaty
jodowe zawierające jodek potasowy.
Należy zażywać je po posiłku popijając czystą wodą. Niektórzy boja się
uczulenia na jod. Ryzyko tej alergii
przy przyjmowaniu jodu w ilościach fizjologicznych w ramach profilaktyki
NIE WYSTĘPUJE! Odczyny uczuleniowe mogą pojawić się jedynie przy
wysokich dawkach, podawanych dożylnie w postaci preparatów kontrastujących.
DOMINIKA KACZMAREK
Rys. Piotr Rajczyk
Listy do redakcji
Witam, chciałabym zwrócić uwagę redakcji nie tylko
na wartość merytoryczną, ale tez zdjęcia, które są zamieszczane przy
artykułach Rewalacji.
Mam wrażenie, że zabrakło opiekunów, którzy zwróciliby uwagę na
żenujące zestawienie zdjęć zaginionej Katarzyny Kobieli wraz z podobiznami kota i psa.
Czas wakacji rządzi się swoimi prawami, ale spróbujcie też poszerzyć swoje zainteresowania, w ostatnim numerze za bardzo zajął was
temat „cycków”
Pozdrawiam [email protected]
Przepraszamy, nie było nasza intencją obrażać tym zestawieniem
uczuć czytelników. Jeżeli ktoś się poczuł urażonym, przepraszamy. Było
to nasze niedopatrzenie. Temat ostatni był tematem, który naszym zdaniem, jest w okresie wakacyjnym bardzo na czasie.
REDAKCJA
19
ZA[POMNIANA PRZESZŁOŚĆ
Rewal czy Rewahl
Rewal (niem. Rewahl, Revahl) – nadmorska polska wieś, położona
w województwie zachodniopomorskim w powiacie gryfickim, Gminie
Rewal. Tutaj mieści się siedziba Gminy Rewal. Postanowiłem prześledzić
niemieckie strony internetowe, aby znaleźć informacje na temat Rewala
i okolicznych miejscowości.
Rewahl (bo tak brzmi dawna nazwa) był pierwotnie małą rybacko-gospodarczą wioską. W 1794 roku
(bo od tej daty zaczyna się notka historyczna w niemieckiej Wikipedii)
połowa mieszkańców była rolnikami, inni rybakami. Znajdowała się tu
karczma, a we wsi był nauczyciel.
Fischerkarten (Pogorzelica) należał
wtedy do majątku szlacheckiego
Hoffu (Trzęsacz). Parafia w Rewahlu była częścią diecezji sięgającej
od Trzęsacza po Kamień Pomorski,
gdzie odbywały się synody.
Wioska położona była pośrodku
żyznych pól i ogrodów. Woda w tych
okolicach, jak informują niemieckie
źródła, była nadzwyczajnie czysta, lokalny mikroklimat dobry, powietrze
bogate w jod i zdrowe. Te czynniki korzystnie wpłynęły na
osiedlenie się ludności.
Strome schody prowadzące na rozpościerającą się szeroko plażę
– tak niemiecki turysta
opisuje pierwsze w Rewahlu zejście na plażę.
W 1896 roku powstała Gryficka Kolej
20
Wąskotorowa łącząca Greifenberg
(Gryfice) z Horstem (Niechorze).
Odstęp pomiędzy torami do 1900
roku wynosił 750 mm. Po 1900 roku wzrósł do 1000 mm. W 1913 roku odcinek został przedłużony od
Broitz (Brojce) do Treptow an der
Rega (Trzebiatów). Stan ludności
na rok 1924 wynosił zaledwie 350
mieszkańców. Już wtedy z roku na
rok zwiększała się liczba mieszkańców oraz turystów, którzy
upodobali sobie tę miejscowość.
Pochodzili oni nie tylko ze Stettina
(Szczecin), ale i innych miast niemieckich z głębi lądu. To wszystko
uległo zmianie wraz z nadejściem II wojny światowej.
Pod koniec II wojny światowej
wczesną wiosną w 1945 roku rejony
te zostały opanowane przez Armię
Czerwoną i następnie – jak całe Zachodnie Pomorze – oddane polskiej
administarcji. Rozpoczął się exodus
Polaków z głębi Polski na te tereny.
Zamieszkali oni w domach poniemieckich. Na mocy decyzji czterech
mocarstw w Poczdamie zdecydowano o przesiedleniu ludności niemieckiej do stref okupacyjnych. Ich nieruchomości zostały przejęte przez państwo polskie na mocy dekretów Bieruta. Na opuszczone tereny przybyła
ludność polska wysiedlona ze
wschodu oraz mieszkańcy Polski
z terenów województwa łódzkiego
i świętokrzyskiego. Po 1956 roku
osiedlono tutaj Polaków repatriowanych z Rosji Sowieckiej, gdzie przymusowo trzymano ich od 1939 roku.
Ludność niemiecka na tych terenach
mieszkała do końca lat 50., kiedy
ostatnim z nich pozwolono przesiedlić się do dwóch państw niemieckich
(NRD, RFN). Byli to najczęściej fachowcy, niezbędni do utrzymania infrastruktury tych trenów (kolej, drogi,
specjaliści od melioracji, hodowli i rolnictwa, elektrowni). Niemiecką nazwę Rewahl zastąpiono nową, spolszczoną – Rewal.
W latach 1991 i 1996 została zamknięta południowa linia kolejki wąskotorowej. W 1999 roku zamknięto
z kolei fragment wschodniej linii
z Pogorzelicy do Trzebiatowa. Linia
z Gryfic do Pogorzelicy jest jedyną
w województwie. W gminie znajduje się pięć
dworców: Trzęsacz, Rewal, Śliwin, Niechorze
i
Pogorzelica.
Tyle
informacji odnotowuje
niemiecki przewodnik
i encyklopedia.
KACPER JERMAK
Fot. Marta Zajma, internet
TĘSKNOTA NIEZASPOKOJONA
Jedzie pociąg, jedzie...
ale nie przyjedzie!
„W pociągu można robić wszystko: można żyć własnym rytmem
i pokonywać dalekie przestrzenie”... Z podobnego założenia wyszli
mieszkańcy regionu, gdy w 1896r. zwrócili się do władz z inicjatywą
uruchomienia Gryfickiej Kolei Wąskotorowej.
Tak było jeszcze w 2009 roku...
Fot. Filip Wieteska
Zaledwie cztery lata wcześniej,
w Prusach, do którego należały tereny dzisiejszego województwa zachodniopomorskiego,
władze
uchwaliły ustawę pozwalającą na
budowę tego rodzaju linii kolejowej.
Dziś, kolejka wąskotorowa jest
jest nieczynna, na co wpływ ma
wiele czynników. Jednym z głównych powodów jest chęć rozbudowania tej linii kolejowej, gdyż władze, jak przyznał wójt Gminy Rewal, mają nadzieję, ze kolejka stanie się kolejną atrakcją nadmorskiego miasta.
Mimo wielokrotnej przebudowy
rewalskiej kolei, ilość dworców z roku na rok się zmniejsza. Ku zmartwieniu zarówno turystów, jak
i mieszkańców gminy, dworce kolejowe nie są w najlepszym stanie,
a podróż koleją bywa uciążliwa.
Pierwszym dworcem w tym regionie, był budynek, w którym obecnie
znajduje się willa Toskana.
Na początku XX wieku poszerzono torowiska. Pod wpływem rozwoju
infrastruktury dobudowano kolejną
sieć, dociągniętą aż do Trzebiatowa.
„Polskie Koleje Państwowe planowały zlikwidować Gryficki Węzeł
Kolejowy, jednak władzom gminy,
udało się wywalczyć pozwolenie na
rewitalizację kolejki wąskotorowej”
– jak przyznał pan Łukasz Tylka
z Urzędu Gminy.
W latach 2002-2003 zdecydowano o przyjęciu projektu kolejki.
W ciągu dwóch miesięcy od rozpoczęcia prac budowlanych, nastąpiły
pierwsze przewozy na wybranych
odcinkach torów.
W tym roku kolejka jest nieczynna. Władze miasta mają jednak nadzieję, że pieniądze przeznaczone
na remont, czyli ponad 40 milionów
złotych, będą dobrze dobrze wykorzystane, a korzyści wynikające
z inwestycji zwrócą się w najbliższych latach.
Wierzymy, ze wójtowi uda się
spełnić marzenia o rozbudowaniu
gminy i już w przyszłym roku, turyści uatrakcyjnią swój pobyt przejażdżką kolejką wąskotorową.
MICHALINA ZGÓRZYŃSKA,
ANIELA JANOWSKA
...tak jest teraz
Fot. Michalina Zgórzyńska
21
KULTURA
Momento mare evertitur*
Cichy s z u m.
Nuty uciekają z pięciolinii
wprost do białego pokoju
bez
klamek.
Fortepian przyjmuje
p i a c h.
Zgrzyta on międzydźwiękami.
Błękit opiera się
o
ścianę.
Smutny głos
oddala się
i
znika
poza linią
horyzontu.
W końcu
piach przyjmie w s z y s t k o
* łac. w jednej chwili wzburza się
morze
MICHALINA ZGÓRZYŃSKA
Pianino, organy,
kościół...
...rozmowa
z Bartkiem Madejem, obozowiczem grającym
na organach.
K a j e t a n
Owczarek: Skąd
się wzięła twoja
pasja?
Bartek Madej:
Najpierw grałem
na pianinie, później
zacząłem
chodzić do kościoła, spodobało mi się to i po komunii zostałem ministrantem. Później zainspirowała
mnie muzyka sakralna, która mi się spodobała i połączyłem dwie pasje.
K.O.: Jak długo grasz na organach?
B.M.: Gram na organach rok i zagrałem dwie msze. Na pianinie gram
dłużej – trzy lata.
K.O.: Czy w przyszłości masz zamiar grać na organach?
B.M.: Tak
KAJETAN OWCZAREK
Fot. Agata Ostrowska
Nadmorska chwila
Chłodne, nocne powietrze sprawiło, że zadrżała. Nie chciała jednak
stracić z tej nocy ani chwili. Nad horyzontem błyszczały gwiazdy, morze falowało łagodnie, a jego szum był spokojną melodią, która koiła jej serce.
Siedziała na zimnym piasku i przesypywała drobne kamyczki w ręce.
Mrużyła oczy i przypominała sobie,
podobną noc do tej, kilkanaście lat temu. Piękne zakończenie letniej przygody. Stanęły jej przed oczami twarze ludzi, z którymi połączyły ją te trzy tygodnie obozu w Rewalu. Co z tego, że
minęło tyle czasu… Czas może zatrzeć wspomnienia, jednak w sercu pozostają one na zawsze czyste, nie skazane. Potrzebują tylko odpowiedniego
impulsu, by znów ożyć, by zatańczyć
kolorami. To co cenimy najbardziej jest
z nami zawsze, choć często spychane
w ciasne zakamarki duszy, przytłaczane codziennością i jej problemami.
Miała teraz ostatnią szansę. Nigdy więcej już tu nie powróci. Nie dane będzie
22
jej więcej patrzeć na ten krajobraz.
W całej melancholii tej sytuacji, poczuła promyk szczęścia w sercu. Postąpiła słusznie, właśnie takie chciała mieć
ostatnie wspomnienia, przypominające
szczęśliwe czasy, kiedy była dużo
młodsza, kiedy wszystko było proste.To tu przyszła pierwsza miłość do
radia. I to tu poznała najwspanialszych
ludzi. Pamiętała początkowe odliczanie
do końca wyjazdu, a potem łzy rozstania podczas ostatniego dnia. I ciasne
przedziały w pociągu jadącym z Kołobrzegu do Łodzi Kaliskiej…
Wróciły do niej spacery po plaży,
sprzedawanie gazet, i rozpacz, i złość
z ciętych uwag kadry. Zdała sobie
w końcu sprawę ile znaczy dla niej to
miejsce. Może za późno. Bo nie będzie miała okazji tu już nigdy wrócić,
czy z kimś tego powspominać. Nie
cofnie też czasu, nie wykorzysta lepiej tych słonecznych dni. Mogła tylko
wspominać i rozkoszować się pięknem tych fragmentów zapamiętanych
z życia. Wydawało jej się, że każde
miejsce w tym małym miasteczku nosiło w sobie cząstkę jej przeszłości.
Wszystko było znajome, miało swoją
wartość, a jednak to na tej plaży to
wszystko zdawało się do siebie dopasowywać. Jakby te morskie fale przynosiły ze sobą czar dawnych chwil.
Jakby dawały jej szanse przeżycia tego jeszcze raz. Położyła się na piasku
i leżała, z dłonią na sercu, oddawała
się cała urokom nocy, pozwoliła sobie
być znowu nastolatką, która musi kolejnego dnia rozstać się z tym miejscem. Patrzyła teraz na świat swoimi
niebieskimi oczami i widziała zgranych ze sobą, roześmianych młodych
ludzi, którzy w ostatni dzień obozu namówili kadrę na nocny spacer po plaży. I wiedziała, że ta chwila nie będzie
trwała długo. Była w miejscu, które
było dla niej ważniejsze od wszystkich innych. Po raz kolejny była tutaj,
będąc trzynastoletnią dziewczyną,
która patrzy na ciemne morze i wiedziała, że jest szczęśliwa. Chwilo
trwaj...
PAULA POLICEWICZ
SPORT
Współcześni gladiatorzy
Tak możemy nazwać profesjonalnych wrestlerów, którzy narażają swoje
zdrowie, by zachwycać miliony na całym świecie. Niczym rzymscy
wojownicy na arenie sprawiają, że publiczność szaleje.
Pro wrestling to forma teatru walki, zapasów rozrywkowych ciesząca się największym powodzeniem
w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Japonii, Wielkiej Brytanii
i Meksyku (Lucha Libre), od niedawna jest promowany również
w Polsce. Walki są reżyserowane
(ustalany jest zwycięzca). Wrestlerzy przyjmują środki przeciwbólowe
oraz sterydy, by zredukować ból.
Częstymi przypadkami są urazy,
których zawodnicy doznają w trakcie walk. Najbardziej narażone bywają głowa oraz kręgosłup (przez
akcje typu „Piledriver”). Nieobce są
również przypadki śmiertelne.
W świecie wrestlingu występują
federacje, które prześcigają się
w oglądalności i sławie na całej kuli
ziemskiej. Każda federacja ma własne pasy mistrzowskie. Bez wątpienia największą federacją jest World
Wrestling Entertainment (dawniej
World Wrestling Federation) z którą
o dominację w świecie wrestlingu
walczyło World Championship Wrestling, lecz w 2001 WWE wykupiło
WCW. Obecnie największym rywalem Entertainmentu jest iMPACT
Wrestling. Mniejszym zaintereso-
waniem, ale i lepszymi walkami
charakteryzują się tzw Indys (fed.
indywidualne). Rzadko pojawiają
się w telewizji, najczęściej wydają DVD ze swoich gal.
Niewątpliwie najsłynniejszymi,
najbardziej rozpoznawalnymi zawodnikami, którzy wypromowali wrestling na całym świecie są Hulk Hogan, „Macho Man” Randy Savage
i Sting. Do ringu stają jednak nie tylko mężczyźni, ale i kobiety! Dobrymi
przykładami są Trish Stratus lub Lita.
Zależnie od federacji zawody odbywają się co miesiąc, lub co tydzień. Przykładem są gale WWE,
które dzielą się na tygodniówki i na
PPV (Pay-Per-View), które odbywają się co miesiąc. Nagrody są różne. Dla niektórych liczy się duma
i satysfakcja z wygranej walki a dla
innych pasy mistrzowski lub wielkie
pieniądze.
Sposobów na wygranie walki jest
kilka:
Pinfall (tzw. Przypięcie). Następuje najczęściej po akcji kończącej,
czyli „finisherze”. Sędzia odklepuje
do trzech zawodnika, którego „przypina” inny wrestler, obie łopatki muszą leżeć na macie. Liczenie można przerwać przez „kick-out” lub
„rope break”.
Submission (poddanie przez
dźwignię lub duszenie). Zawodnik
odklepuje trzy razy w matę lub rękę
oponenta, gdy ręce są zablokowane informuje sędziego werbalnie
o poddaniu się. Tak jak przy pinfallu, submission można przerwać rope-breakiem.
KO (nokaut). Sędzia rozpoczyna
liczenie do 10, gdy obaj przeciwnicy
leżą na macie.
24
23
SPORT
23
Count-out (wyliczenie). Następuje, gdy co najmniej jeden wrestler
opuści ring. Sędzia zaczyna liczyć
do 10 lub 20 (zależnie od federacji).
Jeżeli do końca liczenia zawodnik
nie wróci do ringu, przegrywa.
DQ (Dyskwalifikacja). Zawodnik
zostaje zdyskwalifikowany w przypadku złamania zasad panujących
na ringu, np. użycie nielegalnej broni (krzesło, pałka itp.), gryzienie
oponenta, ignorowanie rope breaku, ingerencja osoby trzeciej lub
atakowanie sędziego.
By urozmaicić walki cały czas
wymyślane są różne stypulacje meczów, jednak najważniejsze i najbardziej powszechne znajdują się
poniżej:
No DQ match (walka bez dyskwalifikacji) – zero zasad, zawodnicy używają wszystkiego, co mogą.
Steel Cage match (walka
w klatce) – warunkiem zwycięstwa
jest pinfall/submission lub wydostanie się z klatki
Hell in a Cell match (walka
w klatce) – podobna do Steel Cage
matchu, jednak zawodnicy mogą
Handicap match – walka
w „osłabieniu” (2 vs 1, 3 vs 2)
Tables match – stypulacja, gdzie warunkiem wygranej jest rzucenie na stół
przeciwnika, jednocześnie łamiąc go.
Extreme Rules match – mecz
w którym wręcz konieczne jest użycie broni
wychodzić z klatki. Wygraną można
zyskać przez pinfall/submission.
Ladder match (walka z drabinami) – celem zwycięstwa jest ściągnięcie przedmiotu wiszącego nad
ringiem (najczęściej jest to pas mistrzowski lub walizka).
Tag Team match – walka w drużynach (najczęściej 2 vs 2)
First Blood match (pierwsza
krew) – wygrywa zawodnik, który
pierwszy sprawi, że przeciwnik zacznie krwawić
Last Man Standing match – polega
na tym, by znokautować oponenta tak,
żeby nie wstał do końca odliczania.
Postacie w wrestlingu dzielą się
na 3 typy:
24
Face – pozytywna postać, związana z fanami, nie używa nieczystych zagrywek.
Heel – czarny charakter, który
jest przeciwko publiczności, a publiczność przeciwko jemu. Oszukuje, by zwyciężyć.
Tweener – łączy cechy dwóch
powyższych, publiczność bywa za
nim, ale czasem łamie zasady.
Mini-słowniczek pojęć wrestlingowych:
Baby face – ulubieniec publiki
Booker – osoba pisząca scenariusze, czasem też zarządzająca
wrestlerami danej federacji
Buyrate – ilość wykupień PPV. 1
pkt = 460.000 nabywców
Cheer – doping
Cover/Fall/Pinfall – przypięcie
odliczane do 3
Finisher – akcja używana do zakończenia walki
Gimmick – postać, którą gra
wrestler
Heat – reakcja publiczności
Jobber – osoba, która podkłada
się innym wrestlerom
Push – dostawanie większego
czasu antenowego, większej uwagi,
również titleshotów
Ratings – oglądalność
Taping – nagrywanie gali
Title-shot – dostanie możliwości
zdobycia pasa
KACPER KREPSZTUL I PIONEK
Rys. Piotr Rajczyk, Fot. internet
SPORT
Wimbledon 2011
rozstrzygnięty
W tym roku na Wimbledonie nie zabrakło nam
niespodzianek. Turniej tradycyjnie rozpoczął
się 20 czerwca, zakończył – 3 lipca. Mecze
były emocjonujące i wprawiały w zachwyt.
Wraz z rozpoczęciem zawodów,
rozegrane zostały mecze I rundy.
Bukmacherzy nie mieli problemów
z zakładami w kwestii mężczyzn.
Za to kobiety po 4 rundzie zaczęły
sprawiać nie lada psikusy. W drugiej rundzie, niestety, odpadła polska chluba tenisa ziemnego
– Agnieszka Radwańska. Do wygranej w ostatnim meczu zabrakło
jej dwóch piłek! W czwartym stopniu rozgrywek z rywalizacją pożegnał się Łukasz Kubot.
Zadziwiły nas „czarne konie” te-
goż turnieju. Faworytka Caroline
Woźniacki odpadła w czwartej rundzie po przegranej z Dominiką Cebulkową. Siostry Williams również
zbytnio się nie przyłożyły. Venus
przegrała z Tsvetaną Pironkową (2:
0), a Serena z Marion Bartoli (2: 0).
Faworyt męskiej części turnieju,
Roger Federer z dalszą grą pożegnał się w ćwierćfinałach.
W finale kobiet spotkały się Petra
Kvitova i Maria Sharapova. Czeszka górowała nad Rosjanką 6/3 i 6/4.
Tym samym wygrała turniej.
W niedzielę, w finale mężczyzn
spotkali się Novak Doković i broniący tytułu mistrzowskiego Rafael Nadal. Wyniki meczu były niespodzianką, ponieważ Serb, po zaciekłym
boju pokonał Hiszpana 3: 1 i tym samym odebrał mu mistrzostwo.
Tegoroczny Wimbledon był bardzo emocjonujący i pasjonujący.
Myślę, że chociaż nie każdy lubi tenis ziemny, to nikt nie nudziłby się
na takich zawodach.
KAMIL BARTLEWSKI
Fot. internet
Liga Światowa
(World League)
I grupa:
1.
2.
3.
4.
Brazylia
USA
Rosja
Kuba
Opis grupy I:
Potocznie zwana „grupą śmierci”.
Faworytem grupy jest BRAZYLIA,
mistrzowie świata, którzy jak na razie nie natrafili na równych sobie.
Wszystki drużyny ogrywają gładko,
czasem tracąc jeden czy dwa sety.Trzonem drużyny są Murillo i Giba, którzy niedługo powinni odejść
na sportową i zasłużoną emeryturę.
Na drugim miejscu wedle przewidywań uplasuje się ROSJA, która wyprzedzi KUBĘ. Kolejną drużyną jest
USA. Nie zagrożą oni raczej żadnej
z wyżej wymienionych.
II grupa:
1.
2.
3.
4.
Polska
Bułgaria
Włochy
Argentyna
Opis grupy II:
Druga grupa Final Eight Ligi Światowej. Faworytem tej grupy przez pewien czas byli POLACY, ale po ostatnich meczach najprawdopodobniej
ustąpią pierwszeństwa ARGENTYŃCZYKOM, którzy już awansowali do
półfinałów. Nowym trenerem Argentyny jest Daniel Castellani, który
przed rokiem prowadził polską reprezentację. Włochy są dobrą drużyną,
z wielką historią i w meczu z Polską
pokazali pazurki, rozcierając nas
w proch wynikiem 3: 0. Bułgaria jest
bardzo silną drużyną, niestety, ma
chyba gorszy czas. Nie wygrała do
tej pory żadnego meczu. Grupa druga na pewno dostarczy nam wielu
emocji, ponieważ nic nie przebiega
tak, jakie były wcześniejsze domysły
i zakłady. Niestety, po przegranej
z Włochami, pozostaje nam liczyć na
ich przegraną z Bułgarią i naszą wygraną z Argentyną. Jeśli Włosi będą
pomiatać Bułgarami tak jak nami, nie
mamy szans na półfinał, wypadając
z rywalizacji o medal.
BARTEK SUSZEK
Fot. internet
25
ROZRYWKA
Gorący horoskop na lato
Rak (22.06-22.07)
Skorpion (23.10- 21.11)
Ryby (19.02- 20.03)
Masz ochotę na letni
flirt? To najlepszy czas
ku temu! Gwiazdy Ci
sprzyjają! Przygotuj się
na spotkanie z niezwykle atrakcyjną osobą płci przeciwnej spod znaku Ryb lub Wagi. Powinienneś wystrzegać się natomiast jakichkolwiek
bliższych
znajomości
z Lwem, osoby spod tego znaku
swą upartością i dumą mogą zadać Ci wiele bólu.
Jesteś pewien, że
Twoje uczucia co do
Ryb nie są tylko omamem? Na pewno do siebie pasujecie? Układ gwiazd i planet nie wróży temu związkowi dobrze. Lepiej rozejrzyj się za kimś
spod znaku Panny albo Wagi. Pamiętaj, aby nie podejmować decyzji
pochopnie i poznać wybranka, zanim zadecydujesz związać się
z nim na poważnie.
Czemu tak unikasz
pewnego Koziorożca?
Być może Wasza znajomość przerodzi się
w gorące uczucie, które sprawi, że
wakacje, które zapowiadały się nieciekawie na towarzyskim tle, będą
ekscytujące. Unikaj niepotrzebnych
konfliktów z innymi Rybami. Nie
psuj sobie humoru sprzeczkami.
Lew (23.07-23.08)
Strzelec (22.11- 21.12)
Lato, morza szum,
ptaków śpiew...Korzystaj z letnich dni, bo będziesz mieć wtedy niesamowite powodzenie. Swym
optymizmem i energią zachwycisz
zodiakalnego Koziorożca. Ten
związek nie musi skończyć się tylko na przelotnym romansie. Co
prawda później pewien Wodnik albo Skorpion może zawrócić Ci
w głowie i będziesz musiał wsłuchać się w swoje serce, aby dokonać wyboru.
Choć obecnie nie
masz ochoty na żaden
związek, to miłość sama
Cię odnajdzie. Chocbyś
uciekał przed uczuciem, ono i tak
Cię dopadnie. Niezależnie czy będziesz na tarasie widokowym
w Rewalu, czy przy ruinach kościółka w Trzesaczu prędzej, czy później spotkasz tego albo tą jedyną.
Nie musisz się obawiać. Gwiazdy
wskazują na długą i szczęśliwą
znajomość.
Panna (24.08-22.09)
Koziorożec (22.12- 19.01)
Wszystkie Panny powinny cieszyć się słońcem i dobrą pogodą, bo
wpłynie ona pozytywnie
na ich relacje partnerskie. Układ
planet jest teraz największym
sprzymierzeńcem Panien, ale taki
stan nie utrzyma się już długo. Dlatego jeśli jesteś spod tego znaku
i marzysz o wielkiej miłości, nie
zwlekaj!
Zwolnij odrobinę tempo i nie zmieniaj tak
szybko partnerów. Ranisz sam siebie. Nie
oszukuj się, by wyleczyć rany potrzeba czasu i żadna nowa znajomość nie jest w stanie wymazać
z pamięci starego uczucia. Wykorzystaj lato jako okres wytchnienia
i uporządkuj swoje sprawy, tak by
nie rozpoczynać jesieni z chaosem
w myślach.
Waga (23.09-22.10)
Wodnik (20.01- 18.02)
Niepotrzebnie
się
wahasz. Związek z Baranem to dobry pomysł
i gwiazdy będą sprzyjały tej relacji. Spróbuj cieszyć się
rozkosznymi chwilami we dwoje
i nie zamartwiaj przyszłością. Do
końca lipca nie będziesz mieć
żadnych problemów w relacjach
międzyludzkich. Uśmiechnij się
i pozwól sobie przeżyć miłosną
przygodę.
Nie szukaj tak gorączkowo miłości. Pozwól, aby uczucie w odpowiednim czasie, samo Cie odnalazło. Baran i Byk to
twoi sprzymierzeńcy, pamiętaj
o tym. Choć teraz ich nie doceniasz, przekonasz sie, jak wiele będą w stanie dla Ciebie poświęcić.
Przyjdzie czas, kiedy to zrozumiesz. Nie skreślaj też od razu znajomości z Bliźniętami.
26
Baran (21.03-19.04)
To Twoje lato! Nie
zwlekaj! Jeśli jesteś
w stałym związku i wydaje Ci się, że popadliście w rutynę, to nie przejmuj się.
Nadejdą dla Was dni pełne spontanicznych, romantycznych spotkań,
które umocnią Wasze uczucie. Jeśli dopiero szukasz drugiej połówki,
to przygotuj się na pozytywne zaskoczenie starą znajomością. Być
może zaowocuje ona letnim flirtem.
Byk (20.04-22.05)
Ciągle jeszcze myślisz o tamtym Lwie...
Odpuść sobie. Tracisz
czas. Lepiej zwróć swoje zainteresownanie w stronę Wodnika, Wagi, czy Strzelca. Nie od razu zrozumiesz, że to właśnie twoja
druga połówka, więc bądź cierpliwy. Twoje oczekiwanie zostanie
jednak nagrodzone pięknymi, intymnymi wspomnieniami.
Bliźnięta (23.05- 21.06)
Póki co gwiazdy nie
są przychylne jakiemukolwiek Twojemu związkowi. Jednak otaczają
Cię przyjaciele i zaufani ludzie. Dopilnują, byś nie był samotny, także
nie zamartwiaj się. Pod koniec
sierpnia Twoje serce zabije mocniej
dla nowopoznanego Barana. Z początku będzie to związek idealny,
ale czas wystawi go na próbę.
Przygotuj się i zawalcz o miłość!
KAROLINA PIETRZAK,
PAULA POLICEWICZ
RYSUNKI WYKONAŁA
IGA ŻUŁAWIŃSKA
ROZRYWKA
Krzyżówka
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
W morzu
Rewalstacja to ...
... Ibisz
Miejscowość, w której jesteśmy
W górach, stary ...
Odwieczny wróg Batmana
Tytuł naszej gazety
Dowcipy
– A kup sobie, kup odpowiada
mężczyzna.- I wiesz, Gosia mówiła
mi właśnie, że widziała gdzieś zupełnie okazyjnie futro z soboli syberyjskich. Tylko za 100 tysięcy. Mogę?
– No, pewnie kochanie zgadza
się mężczyzna.
– No i jeszcze taka drobna sprawa. Ten słynny reżyser, o którym ci
już kiedyś opowiadałam, właśnie
sprzedaje swoją willę. I to naprawdę
Zapracowany tatuś wraca późną
porą samochodem z pracy. Spieszy
się do domu, gdy nagle przypomina
sobie, że jego córeczka ma właśnie
urodziny. Skręca więc szybko do
najbliższego sklepu z zabawkami.
Podchodzi do sprzedawcy i pyta
o jakąś ładną lalkę. – Mamy „Barbie
na wakacjach” za 19,99, „Barbie
idzie na bal” za 19,99, „Barbie zostaje projektantką mody” za 19,99
oraz „Barbie się rozwodzi” za 399
dolarów. Lekko zdezorientowany ojciec pyta: – Dlaczego ta ostatnia lalka jest taka droga? – Bo Barbie,
która się rozwodzi, idzie razem
z domem Kena, meblami Kena, samochodem Kena i jachtem Kena.
***
Do siedzącego nad brzegiem
rzeki wędkarza podchodzi mężczyzna i mówi: – Gdyby pan coś złowił,
proszę powiadomić dyrektora miejscowej szkoły. – Dlaczego? – Dyrektor pisze kronikę naszego miasteczka, a w niej odnotowano, że
ostatni połów miał tu miejsce 9
czerwca 1870 roku.
***
Zatłoczona plaża w popularnym
kurorcie. Dzwoni komórka. Facet
podnosi telefon i słyszy kobiecy
głos: – Kochanie, to ja. Nie gniewaj
się, że ci przeszkadzam, ale właśnie widziałam w salonie pięknego
mercedesa. Wyobraź sobie, dzióbku, że w promocji kosztuje raptem
200 tysięcy złotych. Czy mogę go
sobie kupić?
KOLUMNĘ OPRACOWALI: KAJETAN OWCZAREK, BARTEK MADEJ, MACIEJ JANKOWSKI
okazyjnie, tylko 5 milionów. Wiem,
że to wyczyści twoje konto, no, ale
misiu, przecież niedługo się pobierzemy, musimy gdzieś zamieszkać.
Czy mogę kupić, kochanie?
– Tak, tak, oczywiście odpowiada
mężczyzna.- To kończę, rybko, kończę. Pa! Pa!
Facet odkłada telefon, rozgląda
się wokół i krzyczy na całe gardło:Czyja to komórka??
Sudoku
27
czynne od 7 do 24

Podobne dokumenty

Rewalacje 2/2016

Rewalacje 2/2016 świeżą energią. Ale póki radio gra, jeszcze jesteśmy z Wami! Podczas trwania obozu mieliśmy swoje lepsze i gorsze momenty. Ale czymże byłaby Potęga Prasy, gdyby nie drobne bunty dziennikarzy? Odpow...

Bardziej szczegółowo

Rewalacje - nr 2/2015

Rewalacje - nr 2/2015 Pismo, jakie oddajemy w Wasze ręce, jest już niestety ostatnią publikacją prasową pod egidą pierwszego turnusu. Nie oznacza to jednak, że musicie rozstawać się z naszą redakcją. Chętnym spotęgowani...

Bardziej szczegółowo

Rewalacje - nr 3/2012

Rewalacje - nr 3/2012 18 sierpnia na festiwal „Sacrum non Profanum”, który odbędzie się w Trzęsaczu. MAGDA MACIEJCZAK

Bardziej szczegółowo