Rewalacje - nr 2/2011
Transkrypt
Rewalacje - nr 2/2011
ISSN 1508-2776 Cena 2,50 zł Rewal, 12-21 lipca 2011 roku ROK XIV, nr 2 (104) CO SŁYCHAĆ? Na kłopoty CIPR Witamy po raz drugi w tym roku! Wciąż pracujemy, pomimo tego, że mamy wakacje. Każdy artykuł piszemy z przyjemnością. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe, ponieważ samo znalezienie tematu okazuje się dość ciężkim wyzywaniem właśnie teraz. Sezon dopiero się zaczyna, turyści napływają do Rewala, ale życie kulturalne ożywa tak naprawdę dopiero w połowie lipca. Piszemy zatem o tym, na co później już mało kto zwróci uwagę, bo wydarzenia aktualne mogą być o wiele bardziej interesujące niż np. wywiad z mieszkańcami Rewala na temat ich życia codziennego poza sezonem. Bo któż kiedykolwiek zastanawiał się ile osób traci pracę razem z końcem sierpnia? Co taki przeciętny Kowalski może wtedy robić, jakie atrakcje zapewnia mu Rewal? Z pewnością krajobraz tej miejscowości jest bardzo kontrastowy. Można nawet wysnuć wniosek, że ona umiera, oczywiście jeśli chodzi o kwestię kulturalną czy turystyczną. Dlatego teraz, na rozpoczęcie prawdziwej, wakacyjnej przygody, urozmaiconej mnóstwem koncertów, spotkań, kąpieli i spacerów życzymy Wam, drodzy Czytelnicy… Pięknej pogody! Każdy z nas już chyba przekonał się na własnej skórze jak bardzo ta niezależna kwestia może popsuć nam plany. Zatem miejmy nadzieję, że nie będziemy zmuszeni podczas sezonu ogórkowego wylegiwać się przed telewizorem. Niestety, jeśli jednak wystąpi taka konieczność, pamiętajcie – RewalStacja gra dla Was przez całe lato, wystarczy tylko włączyć radio i ustawić częstotliwość na 99,2 FM lub poprzez stronę www.potegaprasy.pl posłuchać naszych letnich, wesołych audycji, które z pewnością tchną w Was życie nawet w pochmurne dni. Polecamy także kolejne numery „Rewalacji”, które ukażą się już niebawem, redagowane jednak przez inne turnusy „Potęgi Prasy”. REDAKTOR NACZELNA 2 Rozmowa z Arturem Owczarkiem, pracownikiem punktu Informacji Turystycznej w Rewalu. Kacper Krepsztul: Po co istnieje Centrum Informacji Promocji i Rekreacji Gminy Rewal (CIPR)? Artur Owczarek: CIPR jest powołany w celu pomagania osobom, które przyjeżdżają do naszej gminy i szukają informacji o tym, co warto zwiedzić, lub mają problem ze znalezieniem kwatery. Przykładowo któryś z pensjonariuszy odwołał im rezerwację, wtedy przychodzą właśnie do takiego typu punktu, a my znajdujemy im nowe pokoje. W Rewalu znajduje się główny punkt informacyjny, jest też wypożyczalnia rowerów*. Doradzamy turystom jaką trasę rowerową wybrać, które miejsca warto zwiedzić oraz wręczamy różne mapy, czyli po prostu kierunkujemy ludzi tak, aby ciekawie spędzili swój wolny czas. KK: Ile tych punktów znajduje się w gminie Rewal? AO: Generalnie są cztery punkty – w Pobierowie, Trzęsaczu, Rewalu i Niechorzu. KK: Czy widać efekty działalności CIPR-u i czy opłaca się to Gminie? AO: CIPR rozpoczyna swoją działalność od początku czerwca, kiedy jeszcze nie ma tak dużo turystów. Ale to się zmienia w drugiej połowie miesiąca, kiedy ich przybywa. Przyjeżdżają i mówią „o, fajnie, pojedźmy sobie nad morze, zajedźmy do Pobierowa czy Trzęsacza”, ale nie wiedzą co warto zwiedzić. Zakładając, że turyści lądują w Trzęsaczu, pierwsze co się rzuca na myśl to ruiny kościoła, ale jeżeli osoba nie jest stąd, to nie będzie wiedziała o wielu in- Redaktor naczelny: Milena Bach Zastępca redaktora naczelnego: Karolina Pietrzak Sekretarz redakcji: Konrad Herman Adres redakcji: Hotel California, 72-344 Rewal, ul. Saperska 3, tel. 607650742 e-mail: [email protected], URL: http://www.potegaprasy.pl Druk: Drukarnia Jaklewicz sc, ul. Bracka 5, 72-300 Gryfice, tel. 913840786 nych atrakcjach. Nie ma ona pojęcia o prosperującej na terenie naszej gminy Kolejce Wąskotorowej, Latarni Morskiej w Niechorzu. Punkty CIPR-u pomagają ludziom w pełni skorzystać z bogactwa oferty turystycznej naszej gminy. KK: Na terenie Gminy jest wydawany miesięcznik „Strefa Słońca”. Czy pomaga on uatrakcyjnić lub wypromować gminne miejscowości? AO: Są tam zamieszczane różne nowinki z tego, co się dzieje na terenie naszej gminy, informacje na temat inwestycji, o tym co będzie nowego stworzone dla osób, które odwiedziły już Gminę Rewal. Tego typu informacje są wartościowe, ponieważ turyści wiedzą w jakim kierunku Rewal się rozwija. To także czasopismo dla osób, które odwiedziły już ten region i nadal są zainteresowane zwiedzaniem jego bogactw. „Strefa Słońca” to gazeta na pewno przydatna. KK: Czy są jakieś nowe pomysły dotyczące sezonu 2012? AO: W tym sezonie prowadzony jest remont trakcji kolejowych Pogorzelica – Gryfice, który zakończy się prawdopodobnie w przyszłym roku. Trakcja będzie odświeżona, ma zostać zmieniona rozkładówka kolei, obok przebiegać będzie ścieżka rowerowa. Pomysłów nie brakuje, ale ich realizacja uzależniona jest od radnych i finansów gminy. *Wypożyczalnie rowerów znajdują się w Rewalu (przy ulicy Szkolnej), w Pobierowie (przy ulicy Moniuszki) i w Niechorzu (przy ulicy Leśnej na terenie obiektów sportowych). Wypożyczalnie czynne są od 8 do 21. KACPER KREPSZTUL Korekta: Aleksandra Domańska, Berenika Balcer Dział foto: Anna Cegłowska, Marta Zajma Opieka merytoryczna: Zbigniew Natkański Skład: Adam Owczarek Reklama: Marta Zajma, Karolina Pietrzak, Paula Policewicz, Karol Molendowski Grafika: Kajetan Owczarek Projekt i wykonanie logo: Julia Szalewicz i Maciej Szalewicz AKTUALNOŚCI Święto śledzia bałtyckiego zakończone INFORMATOR TURYSTYCZNY Udany festyn w Niechorzu W Niechorzu, po raz dziesiąty, obchodzono Święto Śledzia Bałtyckiego. Jak co roku, z tej okazji do Muzeum Rybołówstwa przybyło wielu turystów i mieszkańców miasteczka, by wspólnie bawić się podczas festynu. Nie mogło zabraknąć potraw ze śledzi, szant i występów różnorodnych artystów. Zabawa trwała do późnego lipcowego wieczoru. towych, a także gawęd morskich ludzi morza. Znany lokalnie twórca, Jerzy Porebski, dostał specjalną nagrodę za popularyzowanie rybołówstwa i jego tradycji w swych wierszach i piosenkach. Wielki Śledź w Niechorzu Warto zacząć od krótkiego przedstawienia historii tego festiwalu. Święto Śledzia Bałtyckiego odbyło się po raz pierwszy w 2001 roku. Organizowane jest przez Stowarzyszenie Miłośników Tradycji Rybołówstwa Bałtyckiego. Głównym celem przedsięwzięcia było przywrócenie wśród ludzi kulturą morską, popularyzowania „etosu rybackiego” i zawodu rybaka łodziowego. Impreza zaskarbiła sobie sympatię turystów i mieszkańców gminy. Tegoroczne Święto jak zawsze odbywało się na terenie Muzeum Rybołówstwa, a infrastrukturę wzbogaciła scena – statek z żaglami, ławki dla publiczności i liczne stoiska. Festyn rybacki rozpoczął symboliczny wystrzał z armaty w wykonaniu kołobrzeskich piratów i pochód wielkiego Śledzia po ulicy Bursztynowej, przy której znajduje się Muzeum. Tradycyjnie podczas trwania całego festiwalu można było próbować rybnych specjałów. W licznych kramach można było też znaleźć specyfiki przygotowane przez miejscowych rybaków. Odbywały się także szeroko pojęte występy artystyczne, związane z tematyką rybołówstwa, m.in. mogliśmy posłuchać zespołów folklorystycznych i szan- Jak twórca przyznał nie spodziewał się takiego wyróżnienia i bardzo go ono ucieszyło, co jego zdaniem oznacza, że sztuka dociera do ludzi i im się podoba. Pan Jerzy chce rozpowszechniać kulturę morską wśród turystów, bo stała mu się ona bliska, mimo że w jego rodzinie nikt z rybołówstwem związny nie jest. Szantyman wspólnie z publicznością stworzył szantę o niechorskim śledziu. Wystąpił też zespół ludowy Czerwona Róża z Karnicy. Śledź śledziowi w smaku nie równy Atrakcją tegorocznego festiwalu było też gotowanie zupy rybnej 4 Urząd Gminy ul. Mickiewicza 19 [email protected] Urząd pocztowy ul. Sikorskiego 5 czynne: poniedziałek – piątek: 8-18 sobota: 8-13 tel. 91 386-25-50 Bankomaty bankomat Global Cash SKOK ul. Westerplatte bankomat Banku Spółdzielczego w Gryficach oddział w Rewalu – ul. Mickiewicza 19, czynne: 7.30-14, tel.: 91 386-29-07 Amfiteatr ul. Parkowa Posterunek Policji ul. Mickiewicza 21, tel.:91 385-75-80 Ośrodek Zdrowia Warszawska 31 czynny: poniedziałek-piątek:8-21, soboty, niedziele i święta: 10-21 Apteka ul. Mickiewicza 25, czynna: poniedziałek-piątek: 9-20, sobota i niedziela: 10-18 tel. 91 386-27-02 Straż Gminna ul. Mickiewicza 21, tel.: 91 384-90-30 Straż Graniczna ul. Dworcowa 2, tel.: 91 38-77-620 Centrum Informacji Promocji Rekreacji Gminy Rewal ul. Szkolna 1, infolinia: 800 155 866 tel.: 91 38-62-629 Obiekty sportowe Hala widowiskowo-sportowa, siłownia, sauna, korty tenisowe, boisko do siatkówki i koszykówki – ul. Szkolna 1, czynne 8-21 Boisko sportowe – ul. Sportowa, tel.: 91 386-29-94 Dworzec PKS ul. Westerplatte Ciuchcia Retro ul. Westerplatte (przy dworcu PKS) WOPR 601-100-100 Stadnina koni ul. Turystyczna 5 tel. 91 38-62-652 tel. 605 859 321 OPR. NATALIA GUZIK 3 AKTUALNOŚCI 3 w wielkim kotle. Wszyscy chętni mogli za darmo spróbować potrawy ugotowanej nad olbrzymim paleniskiem. Dla nikogo nie zabrakło potrawy, gdyż przygotowano jej aż dwa tysiące litrów! Żeby przygotować taki posiłek potrzeba było 100 kg filetów rybnych. Kucharze, aby móc pomieszać, czy doprawić danie, musieli wchodzić na schodki poustawiane wokół garnka. Niezwykle popularne podczas festynu były też konkursy na najlepszą potrawę ze śledzia oraz na danie rybne. Rodziny miejscowych rybaków przygotowywały swoje specjały i prezentowały je na swoich stoiskach. Prezentowane dania cechowała różnorodność. Tytuł najsmaczniejszej potrawy śledziowej dostała „Tawerna pod łososiem”. W drugim konkursie najlepsza okazała się być ryba przygotowana przez Aleksandrę Budner-Wacho- wiak. Można było skosztować ryby przyrządzonej na co najmniej kilkanaście sposobów. Od śledzi z nutą cynamonu, których słodycz kontrastowała z naturalnym rybnym posmakiem, przez śledziowe sałatki, a na łososiu w szpinaku z sosem kończąc. Jury tworzyli fachowcy sztuki kulinarnej, ale i każdy kto zechciał zdegustować potraw, mógł oddać swój głos i zadecydować w czyje ręce powędruje nagroda. Na uroczystości pojawili się oczywiście przedstawiciele lokalnych władz, jako że Świętu Śledzia patronuje gmina Rewal i Centrum Informacji i Promocji Gminy Rewal. Wójt, Robert Skraburski, popiera inicjatywy tego rodzaju, bo najłatwiej dotrzeć nimi do ludzi, a taki jest przecież cel imprezy. Wójtowi zależy też aby zawód rybaka nie odszedł w zapomnienie i pozostał żywym symbolem Pomorza. Wójt ryby nie spróbował, bo od wielu lat jest wegetarianinem. Pojawili się też inni radni, choćby pan Konstanty Tomasz Oświęcimski, który jest też kandydatem do sejmu RP. Na imprezie pojawił się też Prezes Stowarzyszenia Miłośników Rybołówstwa Morskiego, Henryk Gmyrek, który czuwał nad powodzeniem całego przedsięwzięcia. Nic dziwnego, skoro wybory parlamentarne za pasem! Wbij gwóźdź- zostań piratem! Dodatkową atrakcją, która zachwyciła szczególnie najmłodszych była grupa animatorów przebranych za piratów. Dla dzieci zorganizowano też wiele konkursów tematycznie związanych z festynem, m.in. wbijanie gwoździa w pień jednym uderzeniem. Taką umiejętnością, powinien wykazywać się każdy szanujący się pirat. PAULA POLICEWICZ Fot. Marta Zajma, Anna Cegłowska Muzykuj z YAMAHA Tłum ludzi. Brak wolnych miejsc. I muzyka – czyli coś, co ich wszystkich łączy. Zwłaszcza, gdy imprez w Rewalu jest jak na lekarstwo. Niedawno, bo 5 lipca, w rewalskim amfiteatrze, swój pierwszy występ poza rodzinnym miastem, miała zielonogórska Szkoła Muzyczna YAMAHA. „Szkoła nastawiona jest przede wszystkim na zabawę”- jak sam przyznaje opiekun 44-osobowej grupy p. Dorian Zarzycki. Zespół przyjechał do Rewala na dziesięciodniowy obóz. Wykonali znane polskie i zagraniczne przeboje. 4 Opiekun grupy przyznaje, że dzieci były chętnie nastawione do tego pomysłu i potraktowały to jako nowe doświadczenie. A zgromadzeni widzowie przyjęli ich występ bardzo ciepło. Mogłyśmy podziwiać występy adeptów szkoły w wieku od 4 do 16 lat. Najmłodsi wykonali utwór pt: „Jaś i Małgosia” zdobywając olbrzymią aprobatę publiczności. Nadszedł też czas na grupę starszą. Zaprezentowali oni swoje umiejętności wokalne i udowodnili, jak radzą sobie podczas gry na instrumentach w utworze grupy Rolling Stones „Satisfaction”. Pierwszą część koncertu zakończył przebój „Włosy” Elektrycznych Gitar. Nauczyciel gry na keyboardzie, pan Dorian Zarzycki, wykonał utwór AKTUALNOŚCI zespołu Volver – „Volveremos”, który uczestnicy koncertu zadedykowali swym opiekunkom – pani Joannie i pani Sandrze. Następnie pan Dorian zaprezentował zgromadzonej publiczności swoją autorską kompozycję pt.: „Nie raz”. Zarówno podczas koncertu, jak i pracy z młodzieżą wspierał go pan Wojciech Jurkiewicz, student Poznańskiej Akademii Muzycznej. „Ze szkołą YAMAHA jestem związany od dwóch lat. Pomysł koncertu zrodził się w głowie dyrektora placówki około pół roku temu, więc dziś tu je- steśmy” – powiedział z uśmiechem na ustach. Oczywiście, czasem zdarzają się niewielkie wpadki – podobnie było i tym razem. W amfiteatrze zabrakło prądu, co na chwilę opóźniło występ artystów. Po chwili wszystko wróciło do normy i na scenie pojawiła się grupa dzieci, uczących się gry na keyboardzie zaledwie od 7 (!) dni. Koncert zakończono trzema hitami wszech czasów, podczas których cały zespół zaśpiewał dla rewalskiej publiczności. Były to: „Knocking on heavens door” Boba Dylana, „Lato” Formacji Nieżywych Schabuff oraz „We are the world” Michaela Jacksona. Podczas wszystkich piosenek słuchacze świetnie się bawili, śpiewając wraz z muzykami. Podziękowali artystom owacjami na stojąco. Miałyśmy okazję rozmawiać również z zaangażowaną w koncert młodzieżą. „Jestem w YAMAHA od września, na wydziale wokalnym. Na szczęście dzisiaj nie miałam tremy” – przyznała Dominika Gibek, jedna ze śpiewaczek wtorkowego koncertu. Poświęcił nam czas również jeden z gitarzystów – Michał „Jacuś” Kudliński: „Był to już mój czwarty występ. Swoją przygodę z YAMAHA rozpocząłem pod wpływem mojego brata, Maćka, dzięki któremu dzisiaj tu jestem. Koncert uważam za bardzo udany.” W ramach nagrody za udany koncert, opiekunowie przedłużyli adeptom szkoły muzycznej ciszę nocną do godziny pierwszej w nocy. Występ młodych artystów cieszył się wielkim uznaniem ze strony zgromadzonej publiczności. Mamy nadzieję, że ten koncert był pierwszym z wielu wspaniałych przedsięwzięć artystycznych w Rewalu, czego życzymy mieszkańcom i turystom. ANIELA JANOWSKA, MICHALINA ZGÓRZYŃSKA Fot. Aniela Janowska Gokarty, które gokartami nie są Po rewalskich ulicach poruszają się niezwykłe pojazdy. Zwą się one powszechnie gokartem. Nazwa jest dość myląca. „Gokarty”, „Wypożyczalnia gokartów”, „Gokarty 200 m w lewo” – nawołują reklamy. Dla człowieka, który zdaje sobie sprawę z tego czym są gokarty, nazwa tych dwuśladów jest istnym świętokradztwem. A czym są prawdziwe gokarty? Gokarty to miniatury wyczynowych samochodów, które służą do uprawiania wyścigów kartingowych. Wyczynowe karty osiągają prędkość 130km/h i są w stanie pokonywać zakręty przy takiej szybkości. Są one pierwszym krokiem kierowcy do poważnej kariery wyścigowej i uchodzą za najtrudniejsze w prowadzeniu samochody wyścigowe. Czym są pseudo-gokarty? Krzesłem przyczepionym do czterech dużych kół z me- chanizmem napędzającym żywcem wziętym z roweru. Nie zrozumcie mnie źle. Nie uważam że te czterokołowce są złe, uważam tylko że ich nazwa nie ma nic wspólnego z tym, czym rzeczywiście są. Z drugiej strony, jak je inaczej nazwać? Siedzenia na kółkach? Krzesełko z oponami? Rower i dwa koła więcej? Zatem wybaczamy właścicielom wypożyczalni tę mylącą nazwę środka transportu. Oni chcą tylko zarobić. My zaś powinniśmy tylko wiedzieć, jak wygląda prawdziwy gokart! Wystarczy popatrzeć na zdjęcie... MICHAŁ SĘTKOWSKI Fot. Łukasz Iwaniak 5 GOŚĆ POTĘGI PRASY Wszystko jest rysunkiem Czwartego lipca mieliśmy okazję spotkać się z Piotrem Rajczykiem, rysownikiem z „Angory”. Spotkanie to przybliżyło nam szczegóły pracy rysownika oraz znaczenie rysunku w prasie. Pan Piotr wziął udział w konferencji prasowej oraz w wywiadzie z TeVa-Rewal. W Angorze na stałe pracują dwaj rysownicy, pozostali nie mają etatu. W „Angorze” jako rysownik pracuje jedna kobieta – pani Katarzyna Zalepa. Styl pracy jest stylizowany na amerykański. Praca rysownika należy do tzw. „wolnych zawodów”. Redaktor naczelny najpopularniejszego polskiego tygodnika hołduje zasadzie płacenia za wyniki, nie za czas. Pan Rajczyk przyznaje, że w niektórych momentach warunki, w których pracują, przypominają tzw. wyścig szczurów, lecz jednocześnie moż- Rysownik może poświęcić maksymalnie godzinę na jedna pracę. Za to pomysł jest, w przypadku naszego gościa, przebłyskiem świadomości. Źródłem inspiracji jest życie codzienne, a gdy nie ma się natchnienia – pozostaje czekanie. Później szkicuje się (w komputerze lub po prostu ołówkiem), pokazuje się szefostwu, które wybiera z kilkunastu prac tylko jedną, która jest następnie kolorowana. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że ok. 80% okładek Angory wykonują rysownicy z działu pana Rajczyka, na powiedzieć, że sprzyja to rozwojowi twórczości. Rysownik mówi, że to wszystko przypomina codzienne klasówki, tym samym żyje się w ciągłym w stresie. Przy tak wielu negatywach niektórzy mogą orzec, że ta praca nie jest interesująca. Nic bardziej mylnego! Jest bardzo ciekawa. „Nie wiem, co bym chciał innego robić w życiu” mówi pan Rajczyk. Na wykonanie rysunku jest oczywiście określona ilość czasu. a wszystkie prace są tworzone praktycznie na ostatnią chwilę, by ich tematy były jak najświeższe. „Nie ma tematu, którego byśmy nie narysowali” śmieje się pan Piotr, lecz wspomina także o niektórych ciekawych pozwach, które prawie zawsze dotyczyły zdjęć (ich zastosowania i obróbki) albo właśnie rysunków. Jedna pani zgłosiła roszczenia do fragmentu jej sukienki użytego na okładce. Na szczęście żadnych wielkich afer 6 nie było. Pan Rajczyk uważa, że to wszystko ma związek z uprzedzeniami, nietolerancją oraz samą historią kraju, ale „ile osób – tyle opinii” mówi rysownik. Pan Piotr twierdzi, że najlepsi dziennikarze nie są nimi z wykształcenia. Poziom wykształcenia dziennikarskiego nie jest w Polsce dostatecznie dobry. Trzeba więc doceniać przypadek w życiu, a także znać wiele osób, gdyż „szeroki krąg znajomych ułatwia życie”. Pan Rajczyk uważa, że rysunek ma wielkie znaczenie w naszym życiu. Praktycznie wszystko jest rysunkiem lub od niego pochodzi. W dodatku wszędzie można zauważyć kulturę obrazkową, która przede wszystkim przyciąga uwagę odbiorców. Głównie dlatego Angora stawia na rysowników. Rajczyk uważa, że rysunek jest rzemiosłem i „nie ma twórcy, który pracuje dla siebie”. Co się tyczy granic rysunku, każdy ma swoje zasady, do których się dostosowuje. Pan Piotr nigdy nie naśmiewałby się z wyjątkowych zdarzeń, które dotyczą np. katastrofy oraz z innych religii. Rysownik opowiadał głównie o szczegółach swojej pracy, ułatwieniu jakim jest tablet oraz samym rysunku. Jakby na marginesie wspominał o swoich zainteresowaniach historycznych. Ciekawostką jest to, że pan Rajczyk lubi muzykę barokową oraz klasycyzm, za to nie lubi sztuki „spod barbakanu”. Jego ulubionym rysownikiem jest Marek Raczkowski. Pytany o to, co jest ważne w rysunku odpowiada, że jego zawartość merytoryczna. „Rysunek satyryczny nie musi być śmieszny. Żartuję, powinien być”. BERENIKA BALCER Fot. Anna Prochera GOŚĆ POTĘGI PRASY Świat według kabaretu Klika Uczestników obozu „Potęga Prasy” odwiedzili Marek Sobczak i Antoni Szpak z kabaretu „Klika”. Spotkanie naszych dziennikarzy trwało przeszło ponad godzinę, było bardzo interesujące. Nasi uczestnicy przedstawili swoje poglądy o scenie politycznej w Polsce. Mówili dużo o katastrofie smoleńskiej, krytycznie wypowiedzieli się o telewizji publicznej i komercyjnej. Nie pozostawili przysłowiowej suchej nitki na ofercie programowej tych stacji. Z zażenowaniem, i dużą dozą żółci mówili o poziomie artystycznym innych zespołów kabaretowych w Polsce. Nasi goście wyglądali na poważnych, statecznych ludzi. Dzieliła ich od nas także bariera wiekowa. Obawialiśmy się, że bardzo trudno nam będzie nawiązać z nimi kontakt. Pozory mylą, ponieważ pan Szpak i Marek Sobczak okazali się ludźmi, którzy bardzo szybko potrafili znaleźć z nami wspólny język. Rozbroili nas stwierdzeniem „pytać można o wszystko, proszę się nie wstydzić”. Opowiedzieli o początkach swojej kariery artystycznej. Zaczynali ją w rodzinnej Bydgoszczy w czasie studiów pedagogicznych w latach 70 ubiegłego stulecia. W 1975 powstał ich pierwszy program kabaretowy. Nazwę „Klika” nadał ich grupie jeden z profesorów bydgoskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej, który ich nie lubił. A potem poszło jak z płatka i zajmują się tym do dziś. Na nasze pytanie gdzie występują, czy tylko w Polsce odpowiedzieli z fasonem – „Oczywiście, ze nie. Występowaliśmy na całym świecie oprócz Australii. – Nawet mieliśmy okazje występować w Związku Radzieckim kiedy jeszcze taki kraj istniał na świecie.”. Ich tygodniowy rozkład jazdy jest bardzo wypełniony. Piszemy felietony do tygodnika Angora, piątkowego magazynu Expressu Bydgoskiego. Dużo czytamy i oglądamy aby na bieżąco śledzić polską scenę polityczną. Najwięcej kontrowersji wśród nas wywołały opinie naszych gości o poziomie artystycznym innych kabaretów w Polsce (m.in. Ani Mru Mru, Szymona Majewskiego, Kuby Wojewódzkiego). Temat ten zdominował całe spotkanie. Stwierdzili, że w obecnym czasie kabarety mają zupełnie inny charakter. Nie lubią oceniać kolegów z branży, ponieważ „Klika” bardzo się różni od innych zespołów. Autorzy skeczów kabaretowych w ogóle nie interesują się tym co było kiedyś. Wszystkie są podobne do siebie, nie ma więc sensu wymieniać tego, są po prostu nudne. W tym wszystkim najgorsze jest to, że po obejrzeniu takiego programu widz nie jest w stanie opisać tego co oglądał. „Może jest to inne, lecz nie mówimy, że jest to złe” – podkreślał z emfazą Marek Sobczak. Podstawową zasadą w kabaretach jest to, że wszyscy muszą pilnować osoby, która na scenie zaczęła improwizować tak aby nikt nie zgubił głównego wątku skeczu. „Oczywiście jeżeli ktoś czytał felietony „Kliki” w Angorze to zapewne zdaje sobie sprawę co inspiruje ich do tworzenia. No tak ale nie wszyscy czytają, więc powiem, ze główną inspiracją kabaretu jest polityka, w której dzieje się zawsze bardzo dużo ciekawych rzeczy”. Kabaret „Klika” w przeciwieństwie do młodszych kolegów po fachu lubi dostosować program do gustu publiczności, dosłownie w ostatniej chwili. Nie każdy z młodszych kolegów występujących na scenie potrafi temu wyzwaniu sprostać. Obaj panowie pochwalili się, że w najbliższym czasie występować beda w publicznych rozgłośniach radiowych w Bydgoszczy i Gdańsku. Trasy koncertowe obu panów są bardzo napięte. Można ich będzie oglądać w miejscowościach położonych na Kujawach, Mazurach i Pomorzu. Twierdzą, ze w życiu uprawiają zawód, który daje im wole pracy i zadowolenie. Największa satysfakcje sprawia im kontakt z publicznością, którą potrafią zachwycić i rozweselić swoim dowcipem. „Nie ma lepszej nagrody!” – powiedział na zakończenie Marek Sobczak. ANNA CEGŁOWSKA, MARTA ZAJMA Fot. Marta Zajma 7 REWAL W PRZYSZLOSCI W ciągu 3 lat powstało ponad tysiąc miejsc parkingowych w gminie Rewal. Już w tym tygodniu ruszy punkt medyczny przy zejściu na plażę. Niebawem koniec remontów w Rewalu. O wszystkim co związane z gminą mogliśmy dowiedzieć się na konferencji prasowej. „Potęga” na konferencji Potęgowicze uzbrojeni w notatniki, sprzęt nagrywający oraz kamerę, uczestniczyli w konferencji prasowej z wójtem Gminy Rewal, panem Robertem Skraburskim. Na pierwszy ogień poszła dyskusja, odnośnie płatnych miejsc parkingowych. Wójt zapewnił, że są one tworzone po to, by uniknąć tzw. „dzikich parkingów”. Nie ukrywał także tego, że gmina czerpie z nich dochody. Warto wspomnieć, że opłaty za parkowanie aut są średnią oszacowaną na podstawie cen z innych miejscowości nadmorskich. Wójt planuje dalszą rozbudowę parkingów w Rewalu. To jednak nie jedyne plany wójta. Dowiedzieliśmy się, że gmina posiada dwie karetki pogotowia, w tym jedną z możliwością wjazdu na plażę oraz dwa helikoptery. Ponadto prężnie działają niepubliczne ośrodki zdrowia, finansowane pieniędzmi z urzędu. O nasze bezpieczeństwo na plażach gminy Rewal dba 70 ratowników. Prace remontowe przypadły na okres wakacyjny, ponieważ sezon turystyczny pokrywa się z sezonem budowlanym. Przebudowa dróg miała potrwać do końca czerwca, jednak przyczyną opóźnień był upadek firmy – generalnego wykonawcy. Ponadto dowiedzieliśmy się, że są pozyskiwane fundusze na budowę ścieżek rowerowych. Projekty unijne, jakie zostały zrealizowane to przede wszystkim budowa oczyszczalni w Pobierowie. Gmina otrzymała fundusze na za- kup 14 komputerów dla mieszkańców, które trafią niebawem do wyborców. Mieszkańcy mają opłacony Internet oraz kurs obsługi programów. Dzięki dofinansowaniu pozyskane zostały ponadto pieniądze na rewitalizacje nadmorskiej kolei wąskotorowej. Wójt chciałby w najbliższych latach otworzyć muzeum kolejki wąskotorowej na dworcu oraz bibliotekę poświęconą ich historii. Udało mu się uzyskać kopie oryginalnych niemieckich dokumentów z okresu jej budowy i funkcjonowania. Wójt nie zapomniał także o rewalskiej młodzieży. Przybliżył nam byt młodych ludzi z nadmorskich miejscowości. Opowiedział między innymi o tym, że gmina nagradza najzdolniejszych uczniów. Wspomniał o planach budowy centrum edukacji ekologicznej, która musi poczekać, ze względu na brak funduszy. To spotkanie było świetną lekcją dziennikarstwa oraz bardzo dobrą lekcją o historii i infrastrukturze Gminy Rewal. NATALIA GUZIK Fot. Marta Zajma Żaglówką przez Pomorze Zachodnie Już niedługo będziemy mogli skorzystać nie tylko z uroków rewalskiej plaży i czystego powietrza. Oto Regionalna Zachodniopomorska Organizacja Turystyczna opracowała projekt unijny o nazwie Zachodniopomorski Szlak Żeglarski, który pozwoli nam delektować się morskimi rejsami po Morzu Bałtyckim. Jego wartość wynosi aż 115 8 275 249 PLN, a dofinansowanie, patrząc na koszt koncepcji jest małe. Wynosi tylko 35 280 000 PLN. Wybudowany zostanie port jachtowy w Wapnicy, Kamieniu Pomorskim, port jachtowo – pasażerski w Mielnie, basen jachtowy w Wolinie oraz dwie przystanie, jedna w Niechorzu, a druga na pomostach pływających w Basenie Rybackim, któ- ry znajduje się w Darłowie. Będą również modernizacje portu jachtowego w Kołobrzegu. Przebudowy nie ominą infrastruktury szczecińskiej. Zmodernizowany zostanie Miejski Port Turystyczny Marina Pogoń i Akademicki Port Turystyczny Jacht Klubu AZS. Poczekamy, zobaczymy, ale już teraz modlimy się o jego powodzenie projektu. MACIEJ JANKOWSKI OBYCZAJE Dzika plaża Miejsce kojarzące się z relaksem, przyjemnością, beztroskim lenistwem. Więc dlaczego idąc na plażę nie mogę odpocząć od codziennych kłopotów? Otóż przeszkodą są ludzie! Nie wszyscy oczywiście, bo są osoby, które potrafią zachować się kulturalnie. Ale niektórzy osobnicy (ciężko nazwać takie osoby ludźmi), powinni po prostu dostać dożywotni zakaz wchodzenia na plażę i wszystkim żyłoby się lepiej. Ale skoro jest to nierealne, opiszę tutaj kilka ludzkich przypadków, z których nie powinno się brać przykładu. Za najśmieszniejszych, a zarazem najbardziej irytujących, uważam rodziców z małymi dziećmi. Mają oni wiele „świetnych” pomysłów na umilenie zabawy innym ludziom na plaży. Jednym z nich jest budowanie miasteczek parawanowych. Ja rozumiem, człowiek to istota lubiąca grodzić swój teren, ale bez przesady! Jak można zaskarbiać sobie teren 2m x 2m pięcioma parawanami? Wystarczy, że w ich ślady pójdzie dziesięć rodzin. I mam tutaj takie pytanie: gdzie ma się położyć reszta ludzi? Może ręcznik sobie na wodzie rozłożą, co? Ten patent może przebić tylko jedno. Nie rozumiem jak dziecku w wieku 2 – 3 lat można nie założyć na plażę pampersa?! Wczoraj na własne oczy widziałam jak „mądra” mamusia wykopała dziecku dołek o głębokości 20 cm i dziewczynka się tam załatwiała. Ta pani z pewnością nie przejmowała się, że potem ktoś inny przyjdzie w to miejsce i też będzie chciał się opalać czy wykopać wielki dół lub wielki zamek. I na co natrafi? Na odchody? Nawet psy, które co prawda nie mają wstępu na plażę, zachowują się kulturalniej! Dobra, powiedzmy, że weszliśmy już na plażę, rozłożyliśmy ręczniczek i „smażymy” sobie plecki. Nagle, gdzieś nieopodal słychać głośną rozmowę telefoniczną. Ale przecież po co ściszyć głos, żeby nie przeszkadzać innym? Nie, o tym że pani X dzwoni do najlepszej koleżanki i relacjonuje jej wrażenia ze swojego pobytu w nadmorskim kurorcie, muszą wiedzieć wszyscy w promieniu kilometra… Mam do amatorów plażowania prośbę. Jeśli obok miejsca, gdzie chcemy rozłożyć swoje rzeczy ktoś leży, połóżmy ręczniki metr dalej. To nie jest duży wysiłek, a będziemy mieć trochę więcej prywatności. Dużo jest osób, które chcąc zagrabić jak największy teren dla siebie, wbijają kije od parawanu 10 centymetrów od nóg, czy głowy sąsiada. Nie powinniśmy tego robić! To tylko kilka zachowań, które udało mi się zaobserwować u plażowiczów. Starajcie się ich wystrzegać! Pamiętajcie, że na plaży nie jesteście sami. I to co dla was jest relaksem, dla wielu innych ludzi będzie utrapieniem. Zachowajmy się kulturalnie i pozwólmy wypoczywać wszystkim. Bo każdy ma prawo do spokoju. Nie tylko my sami. OLA DOMAŃSKA Rys. Piotr Rajczyk 9 ATRAKCJA Galopem brzegiem morza Koń od zawsze towarzyszy człowiekowi w jego życiu. Kiedyś była to pomoc przy pracy na roli bądź w lesie, lecz teraz wszystko to co robił, wykonują maszyny. Teraz zwierzęta te spełniają zupełnie inną rolę. Wykorzystuje się je w celach rekreacyjnych, zdrowotnych (hipoterapia) i hodowlanych. Świadczą o tym chociażby coraz chętniej otwierane gospodarstwa agroturystyczne, które oferują nam naukę jazdy konnej. Przygoda w siodle to naprawdę niezapomniane przeżycie. Każde koń ma swój unikalny charakter, może mieć humory lub po prostu zły dzień. Jego obecność działa również terapeutycznie – hipoterapia – podczas, której ludzie niepełnosprawni umysłowo bądź fizycznie wykonują różnego typu ćwiczenia mające na celu przywrócenie im sprawności. Każdy tak naprawdę może spróbować. Nie ma ograniczeń ani wago- wych, ani wiekowych. Wystarczy tylko cierpliwość, zapał do pracy i trochę predyspozycji. Komu odradziłabym od razu jazdę konną? Zdecydowanie ludziom łatwo zniechęcającym i szybko poddającym się; osobom brzydzącym się końmi i takim, którzy nie potrafią zrozumieć, że koń to żywe zwierze, które wymaga stałej opieki i nie znosi rozłąki. Na obrzeżach Rewala już od ponad 16 lat na ul. Turystycznej 5 znajduje się stadnina. Liczy ona sobie 28 koni rasy szlachetnej półkrwi wielkopolskiej. Niezależnie od stopnia zaawansowania twojego jeździectwa lekcja będzie dostosowana do twoich indywidualnych potrzeb i umiejętności. Za godzinę jaz- Świadek historii Trzęsacz jest najmniejsza miejscowością gminy Rewal, która leży na 15. południku długości wschodniej, który wyznacza czas środkowoeuropejski (GMT). Główną atrakcją są ruiny gotyckiego kościoła, powstałego jeszcze w XII wieku w czasie misji chrystianizacyjnej Ottona z Bambergu. Drewnianą świątynię w XIV wieku rozebrano. Na jej miejscu wybudowano murowaną. Świątynia znajdowała się wtedy ok. 2 km od brzegu morza i miała 20 m długości, drewnianą dzwonnicę z 3 dzwonami oraz pięcioboczne prezbiterium. Z biegiem lat morze podmywało 10 brzeg i już w 1760r. odległość świątyni od brzegu wynosiła zaledwie 53 m. W 1811 roku zaprzestano chowania ludzi na przykościelnym cmentarzu, a 2 sierpnia 1874r. odprawiono ostatnią Mszę Świętą. Wyposażenie kościoła zostało następnie przeniesione do katedry w Kamieniu Pomorskim. Pierwsza ściana kościoła runęła do morza w 1901r. Ostatnie osunięcie ściany zachodniej i fragmentu ściany południowej nastąpiło w 1994 roku. Do dziś przetrwała tylko część ściany południowej. Można ją podziwiać z platformy widokowej 20 m.n.p.m. Dzięki gminie Rewal dy na padoku zapłacimy tu 40 zł, a dla bardziej doświadczonych dżokei i amazonek organizowane są również jazdy w teren, które kosztują 60 zł. Dla ludzi pragnących spędzić czas nad morzem z podopiecznym jest możliwość hotelowania konia. Kosztuje to 400zł miesięcznie. Stadnina organizuje także dłuższe rajdy dla spragnionych explorowania przyrody z grzbietu konia, ponieważ w okolicy jest przygotowanych kilka malowniczych konnych szlaków turystycznych. Jeżeli potrzebowalibyście więcej informacji na temat tego ośrodka zapraszam na stronę www.konskikierat.pl. ANNA PROCHERA Fot. Anna Prochera i Fundacji „Ratujmy Trzęsacz” w 2001r. udało się całkowicie zabezpieczyć klif przed osuwaniem. Kościół w Trzęsaczu stał się symbolem zmagania się człowieka z żywiołem. Walkę tą można zobaczyć w Multimedialnym Muzeum Na 15 Południku im. Władysława Jagiełły. Niestety strona internetowa tej placówki nie spełnia oczekiwań turysty i osób zainteresowanych. Na stronie nie można odnaleźć nazwy, jest ona na samym dole, czcionka jest mało widoczna dla osób starszych, nie ma tutaj informacji o cenie biletów ani godzinach otwarcia muzeum, nie można też wyrazźić opinii o muzeum, brak jest galerii zdjęć, internetowej księgi gości. BARTŁOMIEJ MADEJ NIEWDZIĘCZNA SŁUŻBA WOPR czuwa Bezpieczeństwo – temat, który jak bumerang wraca podczas urlopów. Czy aby nie ma do tego podstaw? O tym, a także o łamaniu przepisów przez „święte krowy”, rozmawialiśmy z rewalskim ratownikiem, Filipem Kwietniem. -Jakie konflikty najczęściej zdarzały się na plaży? -Konflikt pojawia się zawsze wtedy, gdy ludzie przekraczając granicę plaży strzeżonej uważają, że mogą robić wszystko co zechcą. Wtedy musimy uświadamiać ludzi, że są w błędzie. Regulamin mówi o tym że cała plaża jest objęta nadzorem ratowniczym. Punkt mówiący o tym brzmi: Każdy plażowicz musi stosować się do poleceń ratownika od godziny 10 do godziny 18. -Jak działają dyżury nocne? -Każda wieża po kolei ma swoją noc, podczas której odbywa dyżur. Od północy dwóch ratowników siedzi zawsze przed bazą z telefonem alarmowym. Zmieniają się i siedzą tak aż do rana. Gdyby prężnie działał punkt medyczny, mielibyśmy możliwość patrolowania plaży w nocy, jednakże do dziś nie oddano nam go do użytku. -Czy ratownicy używają przemocy wobec wczasowiczów, którzy nagminnie nie wypełniają ich poleceń? -Nawet w wyjątkowych przypadkach nie możemy sobie pozwolić na użycie siły. Staramy się ograniczyć emocje swoje oraz osoby, która wszczęła konflikt. Jeżeli jest to niemożliwe, nie dochodzi do ręko- czynów. Wzywamy wtedy odpowiednie służby. -Czy opłaca się być ratownikiem? -Jeżeli w słowie opłaca mamy na myśli pieniądze, to wydaje mi się, że się nie opłaca. Niezmierzona jest jednak duma, którą nosi w sobie ratownik ze względu na to, jaki wykonuje zawód. -Jakie predyspozycje należy posiadać, żeby zostać ratownikiem? -Na pewno trzeba umieć pływać. Nie można bać się wody. Całą resztę umiejętności można zdobyć, jeżeli chcemy. -Czy kobiety pracujące w ratownictwie są traktowane na równi z mężczyznami? -Są pewne ograniczenia w kwestii fizycznej. Wykonują więc czynności, na które mogą sobie pozwolić. -Co ratownicy robią w wolnym czasie? Pielęgnują swoje umiejętności, czy wykorzystują ten czas na odpoczynek? -W czasie wolnym staramy się szkolić, przeprowadzamy kursy z pierwszej pomocy, ponieważ jeżeli chcemy coś robić dobrze, musimy się dokształcać w tym kierunku. Pozostałą ilość wolnego czasu wykorzystujemy jak wczasowicze – idziemy na dyskotekę. -Czy uroda plażowiczek nie przeszkadza ratownikowi w wykonywaniu swoich obowiązków? -Plażowiczki w Rewalu są naprawdę piękne. Pomagają nawet w pracy, ponieważ patrząc na ich urodę cały czas mamy uśmiech na twarzy, oczy nasze są szeroko otwarte. -Ile czasu można bezpiecznie opalać się oraz kąpać? -Kąpać tak na prawdę możemy się cały dzień. Efektem długiej kąpieli mogą być natomiast odparzenia. Opalać możemy się maksymalnie 2-3 godziny, zachowując szczególną ostrożność. Co jakiś czas powinniśmy się ochłodzić, by uniknąć szoku termicznego. KAROL MOLENDOWSKI, NATALIA GUZIK, KAROLINA PIETRZAK Fot. Marta Zajma Rys. Piotr Rajczyk 11 ŻĄDZE NIEPOSKROMIONE... Wakacyjna moda Jak wszyscy wiemy, moda zmienia się z roku na rok. Postaramy się pomóc wam w odpowiednim dobieraniu ciuchów, fryzur i make-upu. W tym roku modne są jaskrawe paznokcie, delikatny make-up, mocno cieniowana fryzura plus grzywka. Przykładem na kolorowy manicure są: turkus, niebieski, mięta, odcienie różu oraz tak zwane kolory ziemi. Robiąc wakacyjny make-up nie używamy podkładu lub pudru. Oczy powinny być podkreślone czarną kredką lub cieniami odpowiednimi do koloru Twoich oczu. Cienie do koloru oczu! Brązowe: Soczysty niebieski, morski turkus i intensywny róż – zapraszamy was w podróż po krainie koloru, zachęcamy do odważnego łączenia barw. Poczuj atmosferę nadmorskich kurortów i poddaj się eksplozji kolorów! Zielone: koral, łosoś, róż, złoty. Jeśli lepiej się czujesz Twoja figura a ciuchy! Kolumna: to wysoka długonoga piękność. Jej atuty, takie jak długie nogi czy szczupła sylwetka mogą jednak przeszkadzać. Zapewne każda z kolumn czuła się kiedyś jak patyczak z kompleksem za długich rąk i nóg. Będąc kolumną powinnaś podkreślać swoją wspaniałą figurę i absolutnie nie ukrywać jej pod workowatymi ubraniami. Wskazane dla Ciebie są wszelkie rybaczki oraz spodnie 7/8, na które inne figury nie mogą sobie pozwolić. Ponadto powinnaś zakładać lekko poszerzane spodnie oraz dopasowane żakiety. Dla Ciebie są także bluzki z rozszerzonymi i bufiastymi rękawami oraz krótkie dopasowane marynarki. Aby podkreślić długie nogi, jak najczęściej noś spódniczkę w kształcie litery A. Gruszka: figurę gruszki posiadają kobiety o węższych ramionach od bioder, mające również często dość przysiadzistą pupę. Inne cechy charakterystyczne to małe lub średnie piersi, długa talia i raczej płaski brzuch. Rada jest jedna. Aby wyglądać dobrze i czuć się modnie powinnaś dążyć do harmonii poprzez poszerzanie gó- 12 ry sylwetki, by zrównoważyć cały problematyczny dół. Najlepszym możliwym wyborem są nieskomplikowane w formie spódniczki i różnego rodzaju klasyczne spodnie i tu szczerze przestrzegam – nigdy jeansy rurki. Dzwon: podstawowymi cechami charakteryzującymi ten typ figury są wąskie ramiona, mały lub średni biust, delikatnie odstający brzuch, szczupła, ale krótka talia, duża pupa i masywne uda. Osoby, które odnajdują się w tym opisie zdecydowanie powinny unikać wszelkiego rodzaju odzieży z podniesionym stanem oraz spodni z wąskimi nogawkami, ponieważ wyeksponuje to tylko niepotrzebnie i tak za duże już uda i pośladki. Nie należy również nosić skąpych, krótkich koszulek, dekoltów w kształcie litery „V” oraz ubrań w masywne i duże wzory. Klepsydra: takie kobiety wyglądają dobrze właściwie we wszystkim. Jedyne czego powinny unikać, to luźne ubrania, które ukrywają ich największy atut – wąską talię. Niskie panie powinny zainwestować w paski, pomoże im to uzyskać doskonały efekt. Warto kupić bieliznę dobrej jakości, która podniesie biust i uniesie pośladki. Jabłko: typ sylwetki jabłko dobrze prezentuje się w jednokolorowych ubraniach, które optycznie wydłużą sylwetkę. Spodnie powinny sięgać talii i mieć proste lub zwężające się nogawki. Biodra można zamaskować wąskimi spódnicami. Ponieważ największym atutem tego rodzaju figury są nogi, warto zakładać przezroczyste, jasne rajstopy do krótkich spódnic. Najlepiej wybierać lekkie materiały. Bawełna, kaszmir lub lekka wełna będą znakomite. Kielich: figura ta podobnie jak prawdziwy Kielich ma szeroką górę i wąski dół. Głównymi mankamentami jej figury jest brak talii oraz masywne ramiona. Za defekt można też uznać duży biust. Jeśli go jednak odpowiednio wyeksponujemy, będzie naszym atutem. Kobieta o figurze Kielicha powinna wybierać krótkie, dopasowane żakiety, bluzki z dużym dekoltem (szczególnie łódkowym lub w serek) oraz podkreślać nogi jeansami prostymi lub rurkami. ...I NIEZASPOKOJONE w zimniejszych tonacjach, po prostu dodatkowo daj jakiś delikatny akcent w tej kolorystyce w postaci kreski czy roztartych cieni. Niebieskie: oceaniczny błękit, zwracający uwagę pomarańcz i namiętne brązy. Wybór pomadki lub błyszczyka zależy od preferowanych przez siebie barw namalowanych na powiece. Jeśli chodzi o fryzury, to zależy także od kształtu twarzy oraz koloru włosów. Fryzura a kształt twarzy Fryzura często uzależniona jest od kształtu twarzy – owalnej, kwadratowej czy trójkątnej. Twarz owalną ma Jessica Alba. Najlepszą do niej fryzurą będą lek- kie fale lub upięte niezdarnie włosy. Twarz kwadratowa: tutaj idealnie pasują długie, rozpuszczone włosy, ewentualnie lekko pofalowane z grzywką, jak np. u Christiny Ricci. Twarz okrągła: gładko zaczesane włosy z odsłoniętym czołem, jak np. Drew Barrymore Twarz podłużna: fale z długą grzywką na bok, jak np. Liv Tyler. Chcesz się podobać, skorzystaj z tych rad! ANNA CEGŁOWSKA, MARTA ZAJMA Fot. Marta Zajma, Karolina Pietrzak Oszczędź na zakupach! Zrobiłam rekonesans w sklepach odzieżowych nad morzem i stwierdziłam, że zupełnie nie opłaca się tam kupować. Najlepiej zaopatrywać się w ubrania przez Internet lub w firmowych sklepach, galeriach, cen- trach handlowych, zwłaszcza jeżeli chodzi wam o sklepy znanych marek takich jak między innymi Cropp, House, Big Star, Zara, Bershka, itd., których namioty możecie znaleźć również w nadmorskich miejscowościach. Porównując cenę kostiumu, który kupiłam nad morzem w jednym z firmowych outletów, gdybym zamówiła taki sam przez Internet, wyniosłoby mnie to o 5 złotych mniej, a gdyby liczyć jeszcze japonki do kompletu, które również kupiłam, to na nich samych zaoszczędziła- bym 15 złotych! Wychodzi więc na to, że kupując w Internecie oszczędzamy aż 20 złotych, ale niestety musimy uwzględnić jeszcze koszt przesyłki, który jest zazwyczaj zależny od rodzaju płatności: W przypadku płatności przelewem internetowym lub kartą płatniczą – opłata wynosi 11,90 zł + VAT (całkowity koszt: 14,49 zł brutto). W przypadku płatności kurierowi przy odbiorze przesyłki opłata wynosi 11,90 zł + 1,50 zł + VAT (całkowity koszt: 16,34 zł brutto) Informacje te znalazłam na jednej ze stron internetowych takiego właśnie butiku. W niektórych jest spotykana promocja, taka jak na przykład ta: „Jeżeli zapłacisz za swoje zakupy ponad 100 złotych, przesyłka będzie na koszt e-sklepu niezależnie od sposobu płatności jaki wybrałeś „. Moim zdaniem opłacalne jest korzystanie z takich ofert. Wszystko jednak zależy od zawartości waszych portfeli, zresztą nic tak nie poprawia humoru płci pięknej jak nowy zakup. Czas i miejsce nie jest ważne! POLA JAWORSKA Fot. Marta Zajma 13 LUDZIE NIEZWYKLI To było we mnie W każdej miejscowości znajdzie się grupa osób, która swoimi zainteresowaniami wyróżnia się spośród innych. Nie chodzi tutaj o kolor skóry, przekonania religijne czy polityczne. O nie! Wśród tłumów rewalskich turystów nie dostrzeżemy ich na pierwszy rzut oka. Ludzie do nich podobni w większych miastach o wiele bardziej afiszują się swoim talentem. A oni? Oni jedynie cierpliwie siedzą w blasku nadmorskich promieni słońca – czy to przy deptaku, czy w barze – czekając, aż ktoś uraczy swoim spojrzeniem owoc ich ciężkiej pracy. Któż to taki? Otóż są to artyści. Pojęcie bardzo szerokie, nie przez wszystkich jednoznacznie interpretowane. Wielu z nas za artystę uważa kogoś, kto uzyskał sławę w mediach, dla którego większą wartość stanowi kwestia materialna, aniżeli jakość wykonywanej przez nich pracy. My nie postrzegamy tego w taki sposób. Gdy człowiek, zajmuje się jedynie zarabianiem pieniędzy i pasja, która pomogła mu znaleźć sposób na samego siebie odchodzi w zapomnienie, wtedy ktoś taki traci wszelkie szanse na uzyskanie statusu artysty, a pozostaje niechlubnym celebrytą. Są także tacy, którzy nie szukają rozgłosu. Żyją w zaciszach swoich domów, całkowicie oddając się swojemu hobby, które stanowi już część ich życia. Poświęcając czas na wirtuozerię chociażby gitarową czy smyczkową, lub też malując barwne pejzaże na płótnach, szukają oazy dla siebie. I to oni – nie pragnący bezgranicznej sławy – są artystami. Przychodzi jednak czas, gdy należy powrócić z krainy marzeń na twardą ziemię stawiając sobie pytanie – „Z czego będę żył? Jak zarobię na siebie, na swoich bliskich?”. Każdy z nas, nawet najbardziej zagłębiony w swych zainteresowaniach, musi się nad tym zastanowić. Dlatego wiele z takich osób, jeśli ma taką możliwość, decyduje się na prezentowanie lub sprzedawanie swoich wyrobów na małych stoiskach przy okolicznych deptakach. W tarczę nadmorskiego, zachodzącego słońca mieniącego się złotym blaskiem, wpatruje się pewna Pani. Siedzi na krześle, ze spokojną i uśmiechniętą 14 miną. Obok niej stoi stolik, na którym postawione są ogromne woskowe rzeźby, mają knoty, lecz nie można ich nazwać świecami. To za zwykłe słowo jak na rzeźbę takiej skali. Każda z nich jest inna, każda z nich ma na swojej strukturze refleks, wyglądający niczym wirująca wstążka w tańcu wróżki. Ktoś potrafił tchnąć w nie piękno. Podstawa z naturalnego kamienia nie niszczy uroku tego tworu, lecz wręcz przeciwnie – przyciąga wzrok przechodnia. Pośród nich znajdują się również takie, które promują okoliczne miejscowości. Miła właścicielka sklepiku na pytanie, czy sama wykonuje tak niezwykłe rzeczy odpowiada – „To wykonuje mój syn. Od zawsze chciał mieć własną firmę. Udało się, w dodatku praca zmieniła się w pasję. Z wykształcenia jest ekonomistą, zatem nic związanego z tym co teraz robi”. Inny Pan – rysownik – zaś na pytanie dotyczące tego, czy uczęszczał do szkoły plastycznej, odpowiedział: „Bozia dała, Bozia zabierze. Urodziłem się i to po prostu było we mnie”. Dowodzi to, że większość z takich ludzi nie jest wybitnie wyszkolona pod tym względem. Są to osoby z talentem, które sprzedając np. metalowe figury wypełnione kolorowym szkłem, starają się dorobić sobie w dość przyjemny dla nich sposób. Cóż może być lepszego od zarabiania na czymś, co się kocha? Jednak jeśli chodzi o kwestię finansową, to nie zawsze jest ona adekwatna do poziomu zaangażowania artystów. Wyroby, o których mowa w tym artykule to czasochłonne rękodzieła. Co prawda sprzedawcy przyznają, że zwracają się im koszty produkcji, lecz niewiele pozostaje im zysków. „Sprzedaż jest o ok. 50 % niższa niż w ubiegłym roku. Myślę, że to wina kryzysu gospodarczego.” – powiedziała nam Pani przy stoisku z woskowymi arcydziełami. Jest to dość racjonalne wytłumaczenie. Wszystko w Polsce drożeje, a wysokość zarobków nie zmienia się. Przeciętny Kowalski – o ile w ogóle może pozwolić sobie na wakacje – zaciska pasa. „Ludzie nie są obojętni na sztukę. Turyści chwalą nasze wyroby. Patrzą na to, aby nie było to chińskie, aby jakość była po prostu lepsza. Jednak hamuje ich kwestia finansowa.” – skomentowała ze zrozumieniem w głosie sprzedawczyni. Istnieje także typ artystów muzycznych. Wieczorami Rewal rozbrzmiewa dźwiękami muzyki – czy to klubowej, czy disco, kończąc na klimatycznych cover’ach znanych przebojów sceny muzycznej w zaaranżowaniu fortepianu. Ludzie przystają na chwilę, zamyślają się, po czym odchodzą z wyraźnym poczuciem melancholii i spokoju, który choć na chwilę pozwolił im odetchnąć po ciężkim dniu pracy, czy po całodziennym wylegiwaniu się na plaży. Co prawda w tak małej miejscowości jaką jest Rewal, nie ma zbyt wielkiego wyboru, jeśli chodzi o gatunek muzyczny jaki będzie grany w miejscach do tego przeznaczonych. O ile miłośnik muzyki techno znajdzie raj dla ucha od razu, tak osoba propagująca kulturę rockową już niekoniecznie. Doceńmy jednak, że naprawdę w pobliżu jest kilka talentów, których warto posłuchać, obejrzeć, poświęcić REKLAMA LUDZIE NIEZWYKLI chwilę uwagi. Doceńmy pracę innych ludzi, ich wkład i zamiłowanie. „Mało kto dostrzega w tym, co robimy, serce. Nikt się nad tym nie zastanawia” – mó- wi z politowaniem jedna ze sprzedawczyń rękodzieł własnego syna. Pozwólmy sobie – chociaż w wakacje – poświęcić chwilę sztuce, a przez to sobie samemu, naszemu wnętrzu i wyobraźni. MILENA BACH, KAROL „PIONEK” MOLENDOWSKI Fot. Marta Zajma Otwieracze do piwa sposobem na życie „Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma”. Ludzie kolekcjonują przeróżne rzeczy. Od znaczków pocztowych przez figurki zwierząt i kamienie, aż po... otwieracze do butelek. Z takim nietypowym zbiorem można spotkać się w jednej z rewalskich knajp. Pan Wojciech Grobelny prowadzi dom wczasowy „Grobelny”, w którym mieści się smażalnia ryb „Korsarz” i od 7 lat kolekcjonuje otwieracze do puszek i butelek. Ta oryginalna pasja pojawiła się, jak to najczęściej bywa, przypadkiem. Kiedy otwierał dom wczasowy, brat podarował mu Otwieracz Letniego Sezonu. Dalej, wszystko potoczyło się samo. Początkowo pan Grobelny otrzymywał otwieracze, jako prezenty od przedstawicieli browarów. Zbiór szybko się powiększał. Cała rodzina, znajomi, a nawet znajomi znajomych zostali zaangażowani w powiększanie kolekcji. Nawet klienci pomagali w gromadzeniu otwieraczy. Każdy, kto znajdował jakiś ciekawy egzemplarz, zanosił go do domu wczasowego. Pan Wojciech opowiadał nam, że zaletą jego pasji jest to, że nie wymaga ona zbyt wiele czasu i nie należy do najdroż- szych. „W każdym domu zawsze znajdzie się w jakiejś szufladzie ze dwa otwieracze do butelek.”- powiedział nam właściciel Korsarza. Zapytany o unikaty, wskazuje nam stary, przedwojenny otwieracz. Nim znalazł się w przeszklonej gablocie na ścianie rewalskiej knajpy, przebył długą drogę. Został wyprodukowany w Japonii, do otwierania japońskiego piwa ryżowego, Kirin. Prawdopodobnie w 1942 roku wraz z oddziałami wojska trafił do Chin. Wiele lat później na pchlim targu w Szanghaju kupiła go siostra pana Grobelnego i przywiozła ze sobą do Polski jako prezent dla brata. Kolejnym ciekawym egzemplarzem jest otwieracz zaprojektowany w Anglii specjalnie na Srebrny Jubileusz Pary Królewskiej w 1935 roku. W zbiorze znajdują się otwieracz przywiezione przez znajomych z całego świata. Pan Wojciech dwa z tych egzemplarzy przywiózł samemu wprost ze stadionu w Barcelonie. W kolekcji znajduje się sporo przedmiotów związanych z klubami i piłką nożną, którą także fascynuje się szef smażalni. Dużą wartość, szczególnie emocjonalną, ma dla niego otwieracz, który dostał od żony. „Jeśli osoba, która nie popiera pi- cia piwa, przywozi taki prezent, to zasługuje on w tym momencie na specjalne traktowanie i szacunek”- skwitował pan Grobelny z uśmiechem. Zapytany, czy lubi smak piwa, pan Wojciech przytaknął. „Przyjemnie napić się po pracy kufelka piwa. Oczywiście, nigdy nie przy gościach.” Szczególnie ceni sobie lokalne piwa, pochodzące ze szczecińskiego browaru i to właśnie je poleca swoim klientom. Pan Wojciech podobnych do siebie kolekcjonerów spotyka rzadko. W Rewalu poza nim, taką kolekcję, ma tylko jeszcze jedna osoba, ale nie udostępnia jej nikomu. Kiedy ma okazję, lubi wymieniać się okazami z innymi zbieraczami. Twierdzi, iż takie poszukiwania i wymiany są bardziej interesujące niż sprzedaż. Zbiory można oglądać za darmo. Wystarczy tylko odwiedzić restaurację „Korsarz”. Jest na co popatrzeć, a właściciel z chęcią zaprezentuje i opowie o swoim hobby. PAULA POLICEWICZ, MARTA ZAJMA Fot. Marta Zajma REKLAMA 15 OCZEKIWANIE NA LEPSZE CZASY Po sezonie Czy zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje w Rewalu, gdy zostanie opuszczony przez wczasowiczów? Z czego żyją wtedy mieszkańcy? I jakie perspektywy mają młodzi ludzie kończący tu szkołę? I czy one w ogóle istnieją? wystawiła temu samemu uczniowi szóstkę z sylab”. „Dlatego nasz rewalski zespół szkół nie odstaje np.: od szczecińskich placówek, czy z innych większych miast. Mamy stypendia, Comeniusa” – zapewnia Dominika. Bez szału? Wiatr zacina na wyludnionej ulicy. Południe, deszcz i szaruga. Dominika i Ela siedzą przy skromnym stoisku z ręcznie wykonanymi ozdóbkami. Wychodzące leniwie słonce, mieni się w szkiełku wypełniającego kota, który jest wykonany z metalu. „Chodziłam do liceum plastycznego, ale za artystkę się nie uważam” – zagaiła temat Ela. „Tu dzieciaki tez mają możliwości, aby się rozwijać, mimo że ogólnie w zachodniopomorskim jest ciężko. Nie mówię tu tylko o Rewalu. W Gryficach chociażby jest to samo. Bezrobocie było i jest duże”. „Ela ma dziewięcioro kuzynów tylko jeden z nich znalazł pracę” – dopowiada Dominika. Ów kuzyn jest elektrotechnikiem, a Dominika ukończyła agroturystykę i pracuje w Poznaniu. Gdy idzie o siebie zadbać Dominika jest matką 8-latka i rocznej córeczki. „Dla Eryka zaczyna się ważny rok. Idzie do drugiej klasy” – mówi z nieukrywana dumą w głosie. Mimo, że każdy dostał promocję do następnej klasy, w grupie Eryka jest jedynie dziesięć osób. „I bardzo dobrze” – odpowia- 16 dają chórem kobiety. „Jest traktowany indywidualnie; nauczycielka – pani Beatka – stara się dostosować tok nauczania do każdego. Mamy poczucie z mężem, że nasz syn nie jest jedynie numerkiem w dzienniku. Wręcz przeciwnie; zespół szkół w Rewalu to wciąż integrująca się społeczność dzieci, kadry, rodziców, ciotek, babć. A w przyszłości taki system pracy, tylko pomoże Erykowi w dalszej edukacji. Wszystko zależy też na jakich wykładowców trafi. Zresztą jest taki wiek w życiu człowieka, gdy idzie o siebie zadbać”. To silne zapewnienie Dominiki. Nie jesteśmy gorsi „Tak wiec jestem zadowolona z tego jak wygląda nauka w klasie mojego syna. Jeśli byłaby przykładowo trzydziestoosobowa grupa dzieci, to jest pewne, że zdarzałyby się błędy ze strony nauczyciela. A tym samym uczniaki mogłyby zostać potraktowane niesprawiedliwie”. Ela zapięła się szczelniej pod szyją i przerwała bratowej. „Słyszałam o takim przypadku, że nauczyciel w świadectwie opisowym określił, że dziecko nie umie sylabizować. A dzień wcześniej „Dzieciaki też nie samą nauką żyją, więc są dla nich organizowane zajęcia pozalekcyjne. Gitara, flet, lekkoatletyka, paralotnie. Eryk wybrał perkusję” – Dominika wypluła pestkę czereśni, uprzednio zjedzonej. „Ale oczywiście, stuprocentowo czasu młodzi nie mają zagospodarowanego. Głównie korzystają z plaży. Spacery, sport i tak dalej”. „Bez szału” – dodaje Ela. Studencie gdzie jesteś? Nastąpiła potem chwila przerwy w naszej rozmowie. Grupa młodzieży zatrzymała się przy stoisku Eli. „Studenci z Rewala najczęściej uczą się w Szczecinie lub w innych większych miastach” – zamyśliła się Dominika, gdy Ela prezentowała swoje produkty klientom. „Chociaż tu, w Rewalu, była siedziba wydziału jakieś szkoły wyższej. O ile dobrze pamiętam było tam prawo”. Gdy Ela wróciła do nas powiedziała: „Starają się wracać do rodzinnych stron. By pracować w hotelach rodziców albo w ich restauracjach. Jest to naturalne i całkowicie na miejscu”. Na pytanie czy ktoś z mieszkańców Rewala wybiera się za granicę, by kontynuować swoją edukację na uniwersytecie, Dominika odpowiedziała, że bardzo rzadko. Znikomo. Albo może wcale. Ela zaś wróciła do stoiska obsłużyć kolejnego – tym razem – niemieckiego klienta. KAROLINA PIETRZAK Fot. Karolina Pietrzak UCZ SIĘ CZŁOWIEKU Polacy nie gęsi, (nie) swój język (nie) znają Angielski jest wszędzie. Na opakowaniach żywności, ubrań, sprzętów elektronicznych i wielu innych. Tym językiem włada około 1,6 miliarda ludzi na świecie w stopniu lepszym lub gorszym. Wśród tych osób są niewątpliwie Polacy, lecz czy są równie biegli w angielskiej mowie, mogliśmy się przekonać, dzięki rewalskim turystom. Otóż postanowiliśmy zadać wczasowiczom trzy proste pytania, oczywiście w języku angielskim: Czy umieją mówić po angielsku, czy mogą nam powiedzieć gdzie jest poczta oraz prosiliśmy o wskazanie najbliższego punktu informacji turystycznej. Za pierwsze pytanie można było zdobyć maksymalnie jeden punkt, a za następne po dwa za prawidłowe odpowiedzi. Wcieliliśmy się w turystów z Czech, próbując porozumieć się po angielsku z dziesięcioma wybranymi losowo ludźmi. Kiedy już udało nam się dopracować akcent do stanu w którym dało się uwierzyć że należy do człowieka z za granicy, przystąpiliśmy do dzieła. Z początku spotkaliśmy się z niemałym zawodem. Niestety na pytanie „Do you speak english?” ludzie albo patrzyli się dziwnie albo kręcili głowami, mówiąc „nie” z przestrachem. Ale potem nastąpiło oświecenie. Pewna pani, usłyszawszy wyżej postawione pytanie, uśmiechnęła się do nas i pomachała ręką, dając nam do zrozumienia, że wie o co nam chodzi. Jednak nasze nadzieje okazały się płonne, gdyż biedaczka nie wiedziała co to jest „połst ofis” i zaczęła gorączkowo rysować w powietrzu kopertę, pytając natarczywie „poczta, poczta?”. My zaś powstrzymywaliśmy śmiech, udając że nie mamy pojęcia co znaczą to słowa, jak na prawdziwych zagranicznych turystów przystało. Trochę zrezygnowani, próbujemy dalej. Następna osoba wykazała się chęcią pomocy. Może nie dyspono- wała świetnym angielskim, ale ten sympatyczny mężczyzna przynajmniej wyjaśnił nam jak dostać się na pocztę. Kaleczył ojczystą mowę ludzi zamieszkujących Wyspy Brytyjskie, ale dało się z nim porozumieć. Z jego pomocą bez większego problemu dostałbym się w każde miej- sce w Rewalu. Nie dałoby się z nim jednak porozmawiać o zanieczyszczeniu Bałtyku lub na jakiś inny poważny temat. Z ciut lepszym nastawieniem, lecz wciąż zażenowani wynikami, ruszyliśmy w dalszą drogę. I znów ta sama formułka. „Do you speak english?”. I zaskoczenie. Pan dosyć schludną, choć ubogą angielszczyzną wytłumaczył nam jak dostać się na pocztę, jednak zwrotu „tourist information” nie przyswoił w szkole i na ostatnie pytanie odpowiedział nam, rozkładając ręce bezradnie. Teraz albo nigdy. Pełni pozytywnych myśli popędziliśmy w kierun- ku ostatniej pary na horyzoncie. Znów klasyka. Pytania te same. Najpierw damska część plugawiąc pięknymi celtycki język zaczęła nam wyjaśniać drogę, nie szczędząc nam gestów. Wszystko szło tak jak poprzednio do czasu aż włączył się wyniośle, ale sympatycznie wyglądający pan, będący zapewne drugą częścią pary. Manna z nieba! Poczułem jak fale szczęścia wbijają mnie w ziemię. W końcu ktoś mówił po angielsku!. Mówił, nie bełkotał, ani nie parskał. On po prostu mówił po angielsku. Miał piękny, dopracowany akcent, i na prawdę bogate słownictwo. Opowiadał w tak zajmujący sposób (pomimo prostoty pytań) że gdy spytał nas skąd jesteśmy, przez ułamek sekundy nie byliśmy w stanie mu odpowiedzieć. Niestety taki wyjątek zdarzył się jeden pośród dziesięciu pytanych. Sześć odpowiedzi to: „nie”, albo nerwowe machnięcie głową. Prawda jest taka że 60% ankietowanych nie umie, bądź nie chce, mówić po angielsku. Co najbardziej przeraża to że najmłodsi, ci w wieku 15-16 lat, prezentowali najgorszy poziom. A ci, którzy o angielskim w szkole nawet nie słyszeli, próbowali przynajmniej nam pomóc. A przecież op to chodziło, żeby sprawdzić kto nam pomoże. Wniosek jest prosty: Narodzie ucz się! Przed nami Euro 2012, a niewielu z nas będzie w stanie udzielić pomocy cudzoziemcowi! Znajomość języków obcych źródłem sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym! KONRAD HERMAN, MICHAŁ SĘTKOWSKI Rys. Piotr Rajczyk 17 LEPIEJ CHRONIĆ NIŻ NISZCZYĆ Przyroda – skarb bezcenny W naszych czasach zapanowało całkowite szaleństwo na punkcie ochrony środowiska. Na całym świecie można zauważyć wojujących obrońców przyrody, a naruszenie ekosystemu jest traktowane jak morderstwo Czy to szaleństwo dotarło również do naszej nadmorskiej gminy? I jakie działania zostały podjęte, by tutejsza przyroda miała się dobrze? Obcokrajowcom, szczególnie Niemcom, przyzwyczajonym do segregacji śmieci, pierwsze co rzuca się w oczy, to brak dokładnego segregowania odpadów. Może dlatego, że czegoś takiego tutaj nie ma. Jest jedynie dzielenie na plastik, makulaturę i resztę. Co i tak nie jest dokładne, gdyż ludzie do kontenerów na plastik wrzucają także np. papier lub metal, a śmieciarze przeważnie nie zwracają na to uwagi. Więc co daje taka pozorna segregacja? Prawie nic, ale tak za pewne nie dzieje się tylko tutaj. W dodatku, na plażach co prawda są śmietniki, lecz wśród piasku można zauważyć pojedyncze śmieci, z czego niektóre dostają się do morza, co może być szkodliwe dla ryb i ssaków morskich. Na terenie gminy jest dziesięć pomników przyrody, z których dwa znajdują się w samym Rewalu. Jeden to jesion wyniosły o wysokości dwudziestu czterech metrów, znajdujący się na rozwidleniu ulic Westerplatte i Saperskiej. Drugim jest 18 ostrokrzew kolczasty o wysokości pięciu i pół metra, rosnący przy ulicy Westerplatte (obecnie znajduje się tam deptak) w linii granicznej pomiędzy posesją a chodnikiem. Ostrokrzew ten jest jednym z dwóch okazów w Europie rosnących w formie drzewa, lecz roślina ta, na deptaku, jest praktycznie nie zauważalna. Zabudowania odwracają całkowicie uwagę od tego pomnika przyrody. Ponadto w gminie jest również rezerwat ornitologiczny „Jezioro Liwia Łuża”, którego celem jest zachowanie ekosystemu płytkiego lagunowego jeziora oraz siedlisk rzadkich gatunków roślin i ptaków. Niestety, mało kto o tym wie. Światełkiem w tej ciemności jest to, że na terenie gminy działa Błękitny Patrol WWF, który patroluje plaże w poszukiwaniu fok i morświnów. Błękitny Patrol ma na celu wsparcie restytucji i ochrony ssaków bałtyckich w Polsce. Projekt ten zaczął się 1.01.2010 i będzie trwał do 31.12.2012. Na terenie gminy w tym roku znaleziono już trzy martwe ssaki morskie. Ze wszystkich nadmorskich gmin, Rewal zamówił najwięcej tablic w WWF na temat ochrony fok i morświnów. Szkoda tylko, że tak szlachetny cel jak segregacja śmieci, ochrona przyrody i zwierząt nie są respektowane przez wszystkich ludzi. Oby nie było za późno! BERENIKA BALCER Rys. Piotr Rajczyk ZDROWIE Jod naszym życiem Jod jest to regulator przemiany materii. W największej ilości wytwarza się podczas sztormów na morzu. Zdaniem niektórych, im większe tzw. bałwany, tym więcej wydzielanego jodu. Ten mikroelement wchodzi w skład hormonów wydzielanych przez gruczoły tarczycy. Hormony te kontrolują temperaturę ciała, wzrost, rozmnażanie, prawidłowe krążenie, układ nerwowy i mięśniowy oraz podział komórek. Dzięki niemu nasze włosy, skóra i paznokcie są zdrowe. Pewnie Tobie też nieraz zdarzyło się zasnąć na plaży, nieprawda? To dlatego, że jod ma działanie uspokajające ale usprawnia też myślenie i zapobiega otyłości. Ciężki i długotrwały niedobór jodu może wywołać kretynizm lub objawy obrzęku śluzowego. Kretynizm jest wrodzonym zaburzeniem występującym u dzieci. W efekcie obrzęku śluzowatego dochodzi do zgrubienia błon, wzrostu ciężaru ciała i innych. Ogólny niedobór wprowadza stan zmęczenia, obniża odporność, wywołuje depresje, dreszcze, bóle stawów, wypadanie włosów, upośledzenie słuchu oraz jest przyczyną wielu groźnych chorób i upośledzeń. Są to między innymi: niedoczynność tarczycy, która może poprowadzić do bezpłodności, powstanie na szyi wola endemicznego, zahamowanie rozwoju fizycznego, głuchoniemota i niedoro- zwój płodu. U dzieci spada zdolność uczenia się, a u dorosłych doprowadzić może do upośledzenia funkcji wielu narządów. W naszych organizmach znajduje się około 40 mg jodu. Dzienne zapotrzebowanie wynosi 160 mg. Więcej potrzebują kobiety w ciąży – 185 mg, a karmiące 200 mg. Płaska łyżeczka jodowanej soli kuchennej zawiera 300 mg jodu, jednak należy pa- miętać, że soli jako takiej nie należy traktować jako źródła tego pierwiastka, gdyż dostarcza także sodu, który zatrzymuję wodę w organizmie, sprzyja nadciśnieniu oraz chorobom krążenia i nerek. Oczywiście przedawkowanie również jest możliwe. Dochodzi do niego, gdy dzienna dawka przekracza normę 20 – krotnie na wymagane 2 mg. Objawami jest metaliczny posmak w ustach, zwiększone wydzielanie śliny, podrażnienie żołądka i wiele innych. Ostre zatrucie tym mikroelementem może wystąpić po doustnym wypiciu jodyny. Objawami są nudności, wymioty, biegunka a następnie rozwija się wstrząs. Oczywiście, w aptekach, dostępne są gotowe preparaty jodowe zawierające jodek potasowy. Należy zażywać je po posiłku popijając czystą wodą. Niektórzy boja się uczulenia na jod. Ryzyko tej alergii przy przyjmowaniu jodu w ilościach fizjologicznych w ramach profilaktyki NIE WYSTĘPUJE! Odczyny uczuleniowe mogą pojawić się jedynie przy wysokich dawkach, podawanych dożylnie w postaci preparatów kontrastujących. DOMINIKA KACZMAREK Rys. Piotr Rajczyk Listy do redakcji Witam, chciałabym zwrócić uwagę redakcji nie tylko na wartość merytoryczną, ale tez zdjęcia, które są zamieszczane przy artykułach Rewalacji. Mam wrażenie, że zabrakło opiekunów, którzy zwróciliby uwagę na żenujące zestawienie zdjęć zaginionej Katarzyny Kobieli wraz z podobiznami kota i psa. Czas wakacji rządzi się swoimi prawami, ale spróbujcie też poszerzyć swoje zainteresowania, w ostatnim numerze za bardzo zajął was temat „cycków” Pozdrawiam [email protected] Przepraszamy, nie było nasza intencją obrażać tym zestawieniem uczuć czytelników. Jeżeli ktoś się poczuł urażonym, przepraszamy. Było to nasze niedopatrzenie. Temat ostatni był tematem, który naszym zdaniem, jest w okresie wakacyjnym bardzo na czasie. REDAKCJA 19 ZA[POMNIANA PRZESZŁOŚĆ Rewal czy Rewahl Rewal (niem. Rewahl, Revahl) – nadmorska polska wieś, położona w województwie zachodniopomorskim w powiacie gryfickim, Gminie Rewal. Tutaj mieści się siedziba Gminy Rewal. Postanowiłem prześledzić niemieckie strony internetowe, aby znaleźć informacje na temat Rewala i okolicznych miejscowości. Rewahl (bo tak brzmi dawna nazwa) był pierwotnie małą rybacko-gospodarczą wioską. W 1794 roku (bo od tej daty zaczyna się notka historyczna w niemieckiej Wikipedii) połowa mieszkańców była rolnikami, inni rybakami. Znajdowała się tu karczma, a we wsi był nauczyciel. Fischerkarten (Pogorzelica) należał wtedy do majątku szlacheckiego Hoffu (Trzęsacz). Parafia w Rewahlu była częścią diecezji sięgającej od Trzęsacza po Kamień Pomorski, gdzie odbywały się synody. Wioska położona była pośrodku żyznych pól i ogrodów. Woda w tych okolicach, jak informują niemieckie źródła, była nadzwyczajnie czysta, lokalny mikroklimat dobry, powietrze bogate w jod i zdrowe. Te czynniki korzystnie wpłynęły na osiedlenie się ludności. Strome schody prowadzące na rozpościerającą się szeroko plażę – tak niemiecki turysta opisuje pierwsze w Rewahlu zejście na plażę. W 1896 roku powstała Gryficka Kolej 20 Wąskotorowa łącząca Greifenberg (Gryfice) z Horstem (Niechorze). Odstęp pomiędzy torami do 1900 roku wynosił 750 mm. Po 1900 roku wzrósł do 1000 mm. W 1913 roku odcinek został przedłużony od Broitz (Brojce) do Treptow an der Rega (Trzebiatów). Stan ludności na rok 1924 wynosił zaledwie 350 mieszkańców. Już wtedy z roku na rok zwiększała się liczba mieszkańców oraz turystów, którzy upodobali sobie tę miejscowość. Pochodzili oni nie tylko ze Stettina (Szczecin), ale i innych miast niemieckich z głębi lądu. To wszystko uległo zmianie wraz z nadejściem II wojny światowej. Pod koniec II wojny światowej wczesną wiosną w 1945 roku rejony te zostały opanowane przez Armię Czerwoną i następnie – jak całe Zachodnie Pomorze – oddane polskiej administarcji. Rozpoczął się exodus Polaków z głębi Polski na te tereny. Zamieszkali oni w domach poniemieckich. Na mocy decyzji czterech mocarstw w Poczdamie zdecydowano o przesiedleniu ludności niemieckiej do stref okupacyjnych. Ich nieruchomości zostały przejęte przez państwo polskie na mocy dekretów Bieruta. Na opuszczone tereny przybyła ludność polska wysiedlona ze wschodu oraz mieszkańcy Polski z terenów województwa łódzkiego i świętokrzyskiego. Po 1956 roku osiedlono tutaj Polaków repatriowanych z Rosji Sowieckiej, gdzie przymusowo trzymano ich od 1939 roku. Ludność niemiecka na tych terenach mieszkała do końca lat 50., kiedy ostatnim z nich pozwolono przesiedlić się do dwóch państw niemieckich (NRD, RFN). Byli to najczęściej fachowcy, niezbędni do utrzymania infrastruktury tych trenów (kolej, drogi, specjaliści od melioracji, hodowli i rolnictwa, elektrowni). Niemiecką nazwę Rewahl zastąpiono nową, spolszczoną – Rewal. W latach 1991 i 1996 została zamknięta południowa linia kolejki wąskotorowej. W 1999 roku zamknięto z kolei fragment wschodniej linii z Pogorzelicy do Trzebiatowa. Linia z Gryfic do Pogorzelicy jest jedyną w województwie. W gminie znajduje się pięć dworców: Trzęsacz, Rewal, Śliwin, Niechorze i Pogorzelica. Tyle informacji odnotowuje niemiecki przewodnik i encyklopedia. KACPER JERMAK Fot. Marta Zajma, internet TĘSKNOTA NIEZASPOKOJONA Jedzie pociąg, jedzie... ale nie przyjedzie! „W pociągu można robić wszystko: można żyć własnym rytmem i pokonywać dalekie przestrzenie”... Z podobnego założenia wyszli mieszkańcy regionu, gdy w 1896r. zwrócili się do władz z inicjatywą uruchomienia Gryfickiej Kolei Wąskotorowej. Tak było jeszcze w 2009 roku... Fot. Filip Wieteska Zaledwie cztery lata wcześniej, w Prusach, do którego należały tereny dzisiejszego województwa zachodniopomorskiego, władze uchwaliły ustawę pozwalającą na budowę tego rodzaju linii kolejowej. Dziś, kolejka wąskotorowa jest jest nieczynna, na co wpływ ma wiele czynników. Jednym z głównych powodów jest chęć rozbudowania tej linii kolejowej, gdyż władze, jak przyznał wójt Gminy Rewal, mają nadzieję, ze kolejka stanie się kolejną atrakcją nadmorskiego miasta. Mimo wielokrotnej przebudowy rewalskiej kolei, ilość dworców z roku na rok się zmniejsza. Ku zmartwieniu zarówno turystów, jak i mieszkańców gminy, dworce kolejowe nie są w najlepszym stanie, a podróż koleją bywa uciążliwa. Pierwszym dworcem w tym regionie, był budynek, w którym obecnie znajduje się willa Toskana. Na początku XX wieku poszerzono torowiska. Pod wpływem rozwoju infrastruktury dobudowano kolejną sieć, dociągniętą aż do Trzebiatowa. „Polskie Koleje Państwowe planowały zlikwidować Gryficki Węzeł Kolejowy, jednak władzom gminy, udało się wywalczyć pozwolenie na rewitalizację kolejki wąskotorowej” – jak przyznał pan Łukasz Tylka z Urzędu Gminy. W latach 2002-2003 zdecydowano o przyjęciu projektu kolejki. W ciągu dwóch miesięcy od rozpoczęcia prac budowlanych, nastąpiły pierwsze przewozy na wybranych odcinkach torów. W tym roku kolejka jest nieczynna. Władze miasta mają jednak nadzieję, że pieniądze przeznaczone na remont, czyli ponad 40 milionów złotych, będą dobrze dobrze wykorzystane, a korzyści wynikające z inwestycji zwrócą się w najbliższych latach. Wierzymy, ze wójtowi uda się spełnić marzenia o rozbudowaniu gminy i już w przyszłym roku, turyści uatrakcyjnią swój pobyt przejażdżką kolejką wąskotorową. MICHALINA ZGÓRZYŃSKA, ANIELA JANOWSKA ...tak jest teraz Fot. Michalina Zgórzyńska 21 KULTURA Momento mare evertitur* Cichy s z u m. Nuty uciekają z pięciolinii wprost do białego pokoju bez klamek. Fortepian przyjmuje p i a c h. Zgrzyta on międzydźwiękami. Błękit opiera się o ścianę. Smutny głos oddala się i znika poza linią horyzontu. W końcu piach przyjmie w s z y s t k o * łac. w jednej chwili wzburza się morze MICHALINA ZGÓRZYŃSKA Pianino, organy, kościół... ...rozmowa z Bartkiem Madejem, obozowiczem grającym na organach. K a j e t a n Owczarek: Skąd się wzięła twoja pasja? Bartek Madej: Najpierw grałem na pianinie, później zacząłem chodzić do kościoła, spodobało mi się to i po komunii zostałem ministrantem. Później zainspirowała mnie muzyka sakralna, która mi się spodobała i połączyłem dwie pasje. K.O.: Jak długo grasz na organach? B.M.: Gram na organach rok i zagrałem dwie msze. Na pianinie gram dłużej – trzy lata. K.O.: Czy w przyszłości masz zamiar grać na organach? B.M.: Tak KAJETAN OWCZAREK Fot. Agata Ostrowska Nadmorska chwila Chłodne, nocne powietrze sprawiło, że zadrżała. Nie chciała jednak stracić z tej nocy ani chwili. Nad horyzontem błyszczały gwiazdy, morze falowało łagodnie, a jego szum był spokojną melodią, która koiła jej serce. Siedziała na zimnym piasku i przesypywała drobne kamyczki w ręce. Mrużyła oczy i przypominała sobie, podobną noc do tej, kilkanaście lat temu. Piękne zakończenie letniej przygody. Stanęły jej przed oczami twarze ludzi, z którymi połączyły ją te trzy tygodnie obozu w Rewalu. Co z tego, że minęło tyle czasu… Czas może zatrzeć wspomnienia, jednak w sercu pozostają one na zawsze czyste, nie skazane. Potrzebują tylko odpowiedniego impulsu, by znów ożyć, by zatańczyć kolorami. To co cenimy najbardziej jest z nami zawsze, choć często spychane w ciasne zakamarki duszy, przytłaczane codziennością i jej problemami. Miała teraz ostatnią szansę. Nigdy więcej już tu nie powróci. Nie dane będzie 22 jej więcej patrzeć na ten krajobraz. W całej melancholii tej sytuacji, poczuła promyk szczęścia w sercu. Postąpiła słusznie, właśnie takie chciała mieć ostatnie wspomnienia, przypominające szczęśliwe czasy, kiedy była dużo młodsza, kiedy wszystko było proste.To tu przyszła pierwsza miłość do radia. I to tu poznała najwspanialszych ludzi. Pamiętała początkowe odliczanie do końca wyjazdu, a potem łzy rozstania podczas ostatniego dnia. I ciasne przedziały w pociągu jadącym z Kołobrzegu do Łodzi Kaliskiej… Wróciły do niej spacery po plaży, sprzedawanie gazet, i rozpacz, i złość z ciętych uwag kadry. Zdała sobie w końcu sprawę ile znaczy dla niej to miejsce. Może za późno. Bo nie będzie miała okazji tu już nigdy wrócić, czy z kimś tego powspominać. Nie cofnie też czasu, nie wykorzysta lepiej tych słonecznych dni. Mogła tylko wspominać i rozkoszować się pięknem tych fragmentów zapamiętanych z życia. Wydawało jej się, że każde miejsce w tym małym miasteczku nosiło w sobie cząstkę jej przeszłości. Wszystko było znajome, miało swoją wartość, a jednak to na tej plaży to wszystko zdawało się do siebie dopasowywać. Jakby te morskie fale przynosiły ze sobą czar dawnych chwil. Jakby dawały jej szanse przeżycia tego jeszcze raz. Położyła się na piasku i leżała, z dłonią na sercu, oddawała się cała urokom nocy, pozwoliła sobie być znowu nastolatką, która musi kolejnego dnia rozstać się z tym miejscem. Patrzyła teraz na świat swoimi niebieskimi oczami i widziała zgranych ze sobą, roześmianych młodych ludzi, którzy w ostatni dzień obozu namówili kadrę na nocny spacer po plaży. I wiedziała, że ta chwila nie będzie trwała długo. Była w miejscu, które było dla niej ważniejsze od wszystkich innych. Po raz kolejny była tutaj, będąc trzynastoletnią dziewczyną, która patrzy na ciemne morze i wiedziała, że jest szczęśliwa. Chwilo trwaj... PAULA POLICEWICZ SPORT Współcześni gladiatorzy Tak możemy nazwać profesjonalnych wrestlerów, którzy narażają swoje zdrowie, by zachwycać miliony na całym świecie. Niczym rzymscy wojownicy na arenie sprawiają, że publiczność szaleje. Pro wrestling to forma teatru walki, zapasów rozrywkowych ciesząca się największym powodzeniem w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Japonii, Wielkiej Brytanii i Meksyku (Lucha Libre), od niedawna jest promowany również w Polsce. Walki są reżyserowane (ustalany jest zwycięzca). Wrestlerzy przyjmują środki przeciwbólowe oraz sterydy, by zredukować ból. Częstymi przypadkami są urazy, których zawodnicy doznają w trakcie walk. Najbardziej narażone bywają głowa oraz kręgosłup (przez akcje typu „Piledriver”). Nieobce są również przypadki śmiertelne. W świecie wrestlingu występują federacje, które prześcigają się w oglądalności i sławie na całej kuli ziemskiej. Każda federacja ma własne pasy mistrzowskie. Bez wątpienia największą federacją jest World Wrestling Entertainment (dawniej World Wrestling Federation) z którą o dominację w świecie wrestlingu walczyło World Championship Wrestling, lecz w 2001 WWE wykupiło WCW. Obecnie największym rywalem Entertainmentu jest iMPACT Wrestling. Mniejszym zaintereso- waniem, ale i lepszymi walkami charakteryzują się tzw Indys (fed. indywidualne). Rzadko pojawiają się w telewizji, najczęściej wydają DVD ze swoich gal. Niewątpliwie najsłynniejszymi, najbardziej rozpoznawalnymi zawodnikami, którzy wypromowali wrestling na całym świecie są Hulk Hogan, „Macho Man” Randy Savage i Sting. Do ringu stają jednak nie tylko mężczyźni, ale i kobiety! Dobrymi przykładami są Trish Stratus lub Lita. Zależnie od federacji zawody odbywają się co miesiąc, lub co tydzień. Przykładem są gale WWE, które dzielą się na tygodniówki i na PPV (Pay-Per-View), które odbywają się co miesiąc. Nagrody są różne. Dla niektórych liczy się duma i satysfakcja z wygranej walki a dla innych pasy mistrzowski lub wielkie pieniądze. Sposobów na wygranie walki jest kilka: Pinfall (tzw. Przypięcie). Następuje najczęściej po akcji kończącej, czyli „finisherze”. Sędzia odklepuje do trzech zawodnika, którego „przypina” inny wrestler, obie łopatki muszą leżeć na macie. Liczenie można przerwać przez „kick-out” lub „rope break”. Submission (poddanie przez dźwignię lub duszenie). Zawodnik odklepuje trzy razy w matę lub rękę oponenta, gdy ręce są zablokowane informuje sędziego werbalnie o poddaniu się. Tak jak przy pinfallu, submission można przerwać rope-breakiem. KO (nokaut). Sędzia rozpoczyna liczenie do 10, gdy obaj przeciwnicy leżą na macie. 24 23 SPORT 23 Count-out (wyliczenie). Następuje, gdy co najmniej jeden wrestler opuści ring. Sędzia zaczyna liczyć do 10 lub 20 (zależnie od federacji). Jeżeli do końca liczenia zawodnik nie wróci do ringu, przegrywa. DQ (Dyskwalifikacja). Zawodnik zostaje zdyskwalifikowany w przypadku złamania zasad panujących na ringu, np. użycie nielegalnej broni (krzesło, pałka itp.), gryzienie oponenta, ignorowanie rope breaku, ingerencja osoby trzeciej lub atakowanie sędziego. By urozmaicić walki cały czas wymyślane są różne stypulacje meczów, jednak najważniejsze i najbardziej powszechne znajdują się poniżej: No DQ match (walka bez dyskwalifikacji) – zero zasad, zawodnicy używają wszystkiego, co mogą. Steel Cage match (walka w klatce) – warunkiem zwycięstwa jest pinfall/submission lub wydostanie się z klatki Hell in a Cell match (walka w klatce) – podobna do Steel Cage matchu, jednak zawodnicy mogą Handicap match – walka w „osłabieniu” (2 vs 1, 3 vs 2) Tables match – stypulacja, gdzie warunkiem wygranej jest rzucenie na stół przeciwnika, jednocześnie łamiąc go. Extreme Rules match – mecz w którym wręcz konieczne jest użycie broni wychodzić z klatki. Wygraną można zyskać przez pinfall/submission. Ladder match (walka z drabinami) – celem zwycięstwa jest ściągnięcie przedmiotu wiszącego nad ringiem (najczęściej jest to pas mistrzowski lub walizka). Tag Team match – walka w drużynach (najczęściej 2 vs 2) First Blood match (pierwsza krew) – wygrywa zawodnik, który pierwszy sprawi, że przeciwnik zacznie krwawić Last Man Standing match – polega na tym, by znokautować oponenta tak, żeby nie wstał do końca odliczania. Postacie w wrestlingu dzielą się na 3 typy: 24 Face – pozytywna postać, związana z fanami, nie używa nieczystych zagrywek. Heel – czarny charakter, który jest przeciwko publiczności, a publiczność przeciwko jemu. Oszukuje, by zwyciężyć. Tweener – łączy cechy dwóch powyższych, publiczność bywa za nim, ale czasem łamie zasady. Mini-słowniczek pojęć wrestlingowych: Baby face – ulubieniec publiki Booker – osoba pisząca scenariusze, czasem też zarządzająca wrestlerami danej federacji Buyrate – ilość wykupień PPV. 1 pkt = 460.000 nabywców Cheer – doping Cover/Fall/Pinfall – przypięcie odliczane do 3 Finisher – akcja używana do zakończenia walki Gimmick – postać, którą gra wrestler Heat – reakcja publiczności Jobber – osoba, która podkłada się innym wrestlerom Push – dostawanie większego czasu antenowego, większej uwagi, również titleshotów Ratings – oglądalność Taping – nagrywanie gali Title-shot – dostanie możliwości zdobycia pasa KACPER KREPSZTUL I PIONEK Rys. Piotr Rajczyk, Fot. internet SPORT Wimbledon 2011 rozstrzygnięty W tym roku na Wimbledonie nie zabrakło nam niespodzianek. Turniej tradycyjnie rozpoczął się 20 czerwca, zakończył – 3 lipca. Mecze były emocjonujące i wprawiały w zachwyt. Wraz z rozpoczęciem zawodów, rozegrane zostały mecze I rundy. Bukmacherzy nie mieli problemów z zakładami w kwestii mężczyzn. Za to kobiety po 4 rundzie zaczęły sprawiać nie lada psikusy. W drugiej rundzie, niestety, odpadła polska chluba tenisa ziemnego – Agnieszka Radwańska. Do wygranej w ostatnim meczu zabrakło jej dwóch piłek! W czwartym stopniu rozgrywek z rywalizacją pożegnał się Łukasz Kubot. Zadziwiły nas „czarne konie” te- goż turnieju. Faworytka Caroline Woźniacki odpadła w czwartej rundzie po przegranej z Dominiką Cebulkową. Siostry Williams również zbytnio się nie przyłożyły. Venus przegrała z Tsvetaną Pironkową (2: 0), a Serena z Marion Bartoli (2: 0). Faworyt męskiej części turnieju, Roger Federer z dalszą grą pożegnał się w ćwierćfinałach. W finale kobiet spotkały się Petra Kvitova i Maria Sharapova. Czeszka górowała nad Rosjanką 6/3 i 6/4. Tym samym wygrała turniej. W niedzielę, w finale mężczyzn spotkali się Novak Doković i broniący tytułu mistrzowskiego Rafael Nadal. Wyniki meczu były niespodzianką, ponieważ Serb, po zaciekłym boju pokonał Hiszpana 3: 1 i tym samym odebrał mu mistrzostwo. Tegoroczny Wimbledon był bardzo emocjonujący i pasjonujący. Myślę, że chociaż nie każdy lubi tenis ziemny, to nikt nie nudziłby się na takich zawodach. KAMIL BARTLEWSKI Fot. internet Liga Światowa (World League) I grupa: 1. 2. 3. 4. Brazylia USA Rosja Kuba Opis grupy I: Potocznie zwana „grupą śmierci”. Faworytem grupy jest BRAZYLIA, mistrzowie świata, którzy jak na razie nie natrafili na równych sobie. Wszystki drużyny ogrywają gładko, czasem tracąc jeden czy dwa sety.Trzonem drużyny są Murillo i Giba, którzy niedługo powinni odejść na sportową i zasłużoną emeryturę. Na drugim miejscu wedle przewidywań uplasuje się ROSJA, która wyprzedzi KUBĘ. Kolejną drużyną jest USA. Nie zagrożą oni raczej żadnej z wyżej wymienionych. II grupa: 1. 2. 3. 4. Polska Bułgaria Włochy Argentyna Opis grupy II: Druga grupa Final Eight Ligi Światowej. Faworytem tej grupy przez pewien czas byli POLACY, ale po ostatnich meczach najprawdopodobniej ustąpią pierwszeństwa ARGENTYŃCZYKOM, którzy już awansowali do półfinałów. Nowym trenerem Argentyny jest Daniel Castellani, który przed rokiem prowadził polską reprezentację. Włochy są dobrą drużyną, z wielką historią i w meczu z Polską pokazali pazurki, rozcierając nas w proch wynikiem 3: 0. Bułgaria jest bardzo silną drużyną, niestety, ma chyba gorszy czas. Nie wygrała do tej pory żadnego meczu. Grupa druga na pewno dostarczy nam wielu emocji, ponieważ nic nie przebiega tak, jakie były wcześniejsze domysły i zakłady. Niestety, po przegranej z Włochami, pozostaje nam liczyć na ich przegraną z Bułgarią i naszą wygraną z Argentyną. Jeśli Włosi będą pomiatać Bułgarami tak jak nami, nie mamy szans na półfinał, wypadając z rywalizacji o medal. BARTEK SUSZEK Fot. internet 25 ROZRYWKA Gorący horoskop na lato Rak (22.06-22.07) Skorpion (23.10- 21.11) Ryby (19.02- 20.03) Masz ochotę na letni flirt? To najlepszy czas ku temu! Gwiazdy Ci sprzyjają! Przygotuj się na spotkanie z niezwykle atrakcyjną osobą płci przeciwnej spod znaku Ryb lub Wagi. Powinienneś wystrzegać się natomiast jakichkolwiek bliższych znajomości z Lwem, osoby spod tego znaku swą upartością i dumą mogą zadać Ci wiele bólu. Jesteś pewien, że Twoje uczucia co do Ryb nie są tylko omamem? Na pewno do siebie pasujecie? Układ gwiazd i planet nie wróży temu związkowi dobrze. Lepiej rozejrzyj się za kimś spod znaku Panny albo Wagi. Pamiętaj, aby nie podejmować decyzji pochopnie i poznać wybranka, zanim zadecydujesz związać się z nim na poważnie. Czemu tak unikasz pewnego Koziorożca? Być może Wasza znajomość przerodzi się w gorące uczucie, które sprawi, że wakacje, które zapowiadały się nieciekawie na towarzyskim tle, będą ekscytujące. Unikaj niepotrzebnych konfliktów z innymi Rybami. Nie psuj sobie humoru sprzeczkami. Lew (23.07-23.08) Strzelec (22.11- 21.12) Lato, morza szum, ptaków śpiew...Korzystaj z letnich dni, bo będziesz mieć wtedy niesamowite powodzenie. Swym optymizmem i energią zachwycisz zodiakalnego Koziorożca. Ten związek nie musi skończyć się tylko na przelotnym romansie. Co prawda później pewien Wodnik albo Skorpion może zawrócić Ci w głowie i będziesz musiał wsłuchać się w swoje serce, aby dokonać wyboru. Choć obecnie nie masz ochoty na żaden związek, to miłość sama Cię odnajdzie. Chocbyś uciekał przed uczuciem, ono i tak Cię dopadnie. Niezależnie czy będziesz na tarasie widokowym w Rewalu, czy przy ruinach kościółka w Trzesaczu prędzej, czy później spotkasz tego albo tą jedyną. Nie musisz się obawiać. Gwiazdy wskazują na długą i szczęśliwą znajomość. Panna (24.08-22.09) Koziorożec (22.12- 19.01) Wszystkie Panny powinny cieszyć się słońcem i dobrą pogodą, bo wpłynie ona pozytywnie na ich relacje partnerskie. Układ planet jest teraz największym sprzymierzeńcem Panien, ale taki stan nie utrzyma się już długo. Dlatego jeśli jesteś spod tego znaku i marzysz o wielkiej miłości, nie zwlekaj! Zwolnij odrobinę tempo i nie zmieniaj tak szybko partnerów. Ranisz sam siebie. Nie oszukuj się, by wyleczyć rany potrzeba czasu i żadna nowa znajomość nie jest w stanie wymazać z pamięci starego uczucia. Wykorzystaj lato jako okres wytchnienia i uporządkuj swoje sprawy, tak by nie rozpoczynać jesieni z chaosem w myślach. Waga (23.09-22.10) Wodnik (20.01- 18.02) Niepotrzebnie się wahasz. Związek z Baranem to dobry pomysł i gwiazdy będą sprzyjały tej relacji. Spróbuj cieszyć się rozkosznymi chwilami we dwoje i nie zamartwiaj przyszłością. Do końca lipca nie będziesz mieć żadnych problemów w relacjach międzyludzkich. Uśmiechnij się i pozwól sobie przeżyć miłosną przygodę. Nie szukaj tak gorączkowo miłości. Pozwól, aby uczucie w odpowiednim czasie, samo Cie odnalazło. Baran i Byk to twoi sprzymierzeńcy, pamiętaj o tym. Choć teraz ich nie doceniasz, przekonasz sie, jak wiele będą w stanie dla Ciebie poświęcić. Przyjdzie czas, kiedy to zrozumiesz. Nie skreślaj też od razu znajomości z Bliźniętami. 26 Baran (21.03-19.04) To Twoje lato! Nie zwlekaj! Jeśli jesteś w stałym związku i wydaje Ci się, że popadliście w rutynę, to nie przejmuj się. Nadejdą dla Was dni pełne spontanicznych, romantycznych spotkań, które umocnią Wasze uczucie. Jeśli dopiero szukasz drugiej połówki, to przygotuj się na pozytywne zaskoczenie starą znajomością. Być może zaowocuje ona letnim flirtem. Byk (20.04-22.05) Ciągle jeszcze myślisz o tamtym Lwie... Odpuść sobie. Tracisz czas. Lepiej zwróć swoje zainteresownanie w stronę Wodnika, Wagi, czy Strzelca. Nie od razu zrozumiesz, że to właśnie twoja druga połówka, więc bądź cierpliwy. Twoje oczekiwanie zostanie jednak nagrodzone pięknymi, intymnymi wspomnieniami. Bliźnięta (23.05- 21.06) Póki co gwiazdy nie są przychylne jakiemukolwiek Twojemu związkowi. Jednak otaczają Cię przyjaciele i zaufani ludzie. Dopilnują, byś nie był samotny, także nie zamartwiaj się. Pod koniec sierpnia Twoje serce zabije mocniej dla nowopoznanego Barana. Z początku będzie to związek idealny, ale czas wystawi go na próbę. Przygotuj się i zawalcz o miłość! KAROLINA PIETRZAK, PAULA POLICEWICZ RYSUNKI WYKONAŁA IGA ŻUŁAWIŃSKA ROZRYWKA Krzyżówka 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. W morzu Rewalstacja to ... ... Ibisz Miejscowość, w której jesteśmy W górach, stary ... Odwieczny wróg Batmana Tytuł naszej gazety Dowcipy – A kup sobie, kup odpowiada mężczyzna.- I wiesz, Gosia mówiła mi właśnie, że widziała gdzieś zupełnie okazyjnie futro z soboli syberyjskich. Tylko za 100 tysięcy. Mogę? – No, pewnie kochanie zgadza się mężczyzna. – No i jeszcze taka drobna sprawa. Ten słynny reżyser, o którym ci już kiedyś opowiadałam, właśnie sprzedaje swoją willę. I to naprawdę Zapracowany tatuś wraca późną porą samochodem z pracy. Spieszy się do domu, gdy nagle przypomina sobie, że jego córeczka ma właśnie urodziny. Skręca więc szybko do najbliższego sklepu z zabawkami. Podchodzi do sprzedawcy i pyta o jakąś ładną lalkę. – Mamy „Barbie na wakacjach” za 19,99, „Barbie idzie na bal” za 19,99, „Barbie zostaje projektantką mody” za 19,99 oraz „Barbie się rozwodzi” za 399 dolarów. Lekko zdezorientowany ojciec pyta: – Dlaczego ta ostatnia lalka jest taka droga? – Bo Barbie, która się rozwodzi, idzie razem z domem Kena, meblami Kena, samochodem Kena i jachtem Kena. *** Do siedzącego nad brzegiem rzeki wędkarza podchodzi mężczyzna i mówi: – Gdyby pan coś złowił, proszę powiadomić dyrektora miejscowej szkoły. – Dlaczego? – Dyrektor pisze kronikę naszego miasteczka, a w niej odnotowano, że ostatni połów miał tu miejsce 9 czerwca 1870 roku. *** Zatłoczona plaża w popularnym kurorcie. Dzwoni komórka. Facet podnosi telefon i słyszy kobiecy głos: – Kochanie, to ja. Nie gniewaj się, że ci przeszkadzam, ale właśnie widziałam w salonie pięknego mercedesa. Wyobraź sobie, dzióbku, że w promocji kosztuje raptem 200 tysięcy złotych. Czy mogę go sobie kupić? KOLUMNĘ OPRACOWALI: KAJETAN OWCZAREK, BARTEK MADEJ, MACIEJ JANKOWSKI okazyjnie, tylko 5 milionów. Wiem, że to wyczyści twoje konto, no, ale misiu, przecież niedługo się pobierzemy, musimy gdzieś zamieszkać. Czy mogę kupić, kochanie? – Tak, tak, oczywiście odpowiada mężczyzna.- To kończę, rybko, kończę. Pa! Pa! Facet odkłada telefon, rozgląda się wokół i krzyczy na całe gardło:Czyja to komórka?? Sudoku 27 czynne od 7 do 24
Podobne dokumenty
Rewalacje 2/2016
świeżą energią. Ale póki radio gra, jeszcze jesteśmy z Wami! Podczas trwania obozu mieliśmy swoje lepsze i gorsze momenty. Ale czymże byłaby Potęga Prasy, gdyby nie drobne bunty dziennikarzy? Odpow...
Bardziej szczegółowoRewalacje - nr 2/2015
Pismo, jakie oddajemy w Wasze ręce, jest już niestety ostatnią publikacją prasową pod egidą pierwszego turnusu. Nie oznacza to jednak, że musicie rozstawać się z naszą redakcją. Chętnym spotęgowani...
Bardziej szczegółowoRewalacje - nr 3/2012
18 sierpnia na festiwal „Sacrum non Profanum”, który odbędzie się w Trzęsaczu. MAGDA MACIEJCZAK
Bardziej szczegółowo