Nr 3 - lipiec - wrzesień - e

Transkrypt

Nr 3 - lipiec - wrzesień - e
OD WYDAWCY
SPIS TREŚCI
Tradycja
1. Z życia biblioteki
Córce dam na imię Tradycja!
-Przecież nie ma takiego imienia... Tradycja...
-Mam tu wyraźnie napisane w gazecie:
"W Poznaniu narodziła się nowa tradycja"
Ten cytat z kultowego już filmu „Miś” ilustruje
jak różnie może być rozumiana tradycja.
Zwolennicy tego słowa często powołują się na
bogatą tradycję. Jej przeciwnicy, odżegnujący
się od przeszłości i artykułujący nieraz głośno
swoją niechęć do tego co jest związane z
kultywowaniem przeszłości, sami często czerpią
z bogatej tradycji mniej lub bardziej
świadomie. Część z nas kultywuje rodzimą
tradycję. Negaci często od niej odstępują sami
tworząc nową (niejednokrotnie czerpiąc coraz
częściej wzorce z odległych kontynentów).
Sami jednak, oczekując na występy ulubionej
grupy muzycznej, pytają: kiedy wystąpi
kapela? Przecież to słowo wywodzi się z
tradycji wiejskich i ulicznych zabaw sprzed
wielu wieków a jednak nas nie razi, nie
wywołuje bolesnych skurczów mięśni twarzy.
Tradycyjnie (dwa razy do roku) mieszkańcy
naszego miasteczka gremialnie biorą udział w
obchodach „Dni Poręby” i „Festiwalu prażonek”.
Wspólnej genezy tych spotkań możemy się
doszukiwać w odległym średniowieczu i
świątecznych
jarmarkach
odpustowych.
Narodziny świętowania podczas „Dni Poręby”
postrzegałbym
jako
alternatywę
dla
parafialnych
odpustów.
Ich
narodziny
przypadają bowiem na epokę, do której
odwołuje się cytat z „Misia”. O kilkadziesiąt lat
młodszy „Festiwal prażonek”, który jest
przewodnim
wątkiem
bieżącego
numeru
Raptularza, narodził się na bazie rodzimej porębskiej tradycji rodzinnych posiłków w
czasie prac polowych. Z czasem nabrały one
bardziej uroczystego, żeby nie powiedzieć
świątecznego charakteru, poszerzając krąg
przy
prażonkach o przyjaciół i znajomych.
Niewątpliwie porębskim prażonkom dodatkowej
estymy
przysporzył
klasyczny
wyrób
miejscowej fabryki - kociołek. Również ten
największy na świecie, przy którym spotykamy
się w Porębie tradycyjnie przy końcu
września. Nawet przeciwnicy utożsamiania się z
rodzimą tradycją muszą przyznać, że z
tradycyjnych prażonek nie zrezygnują. I to
jest właśnie moc i szczególny walor porębskiej
tradycji prażonek.
Zdzisław Kluźniak
(Spotkanie autorskie z Grzegorzem Seredyńskim,
Biblioteka poleca)
2. Co słychać w MOK?
(o bieżącej działalności MOK, kołach zainteresowań
(wywiad z instruktorem koła plastycznego),
zespołach, planach i bolączkach informują: Michał
Neszczyński i Karol Hadrych)
3. Wydarzenia Kulturalne
(XXXIX Dni Poręby, Wybrano laureatów XVII
PTAMS, Wieczór muzyczny II, Otwarto Pracownię
Orange,
Podsumowanie
wakacji,
Sukcesy
festiwalowe, Udane występy Zespołu Pieśni i Tańca
„Niwczanki”,
Wizyta
w
partnerskim
mieście
Kistelek. )
WYWIAD
4. Znani i nieznani
(W numerze Klaudia Ciepak – pasjonatka rysunku).
5. Z kart historii
Felieton Zdzisława Kluźniaka
6. Ja i Ty – Prażonki
Felieton Ewy Olszańskiej - Rok
7. Kącik poetycki
8. O podróżach kociołka
i nie tylko...
Felieton Włodzimierza Pucka
9. HYDE PARK
10. Będzie się działo!
(zapowiedzi wydarzeń kulturalnych)
Biblioteka poleca:
Dla dorosłych:
1. M. Wojciechowska „Kobieta na
krańcu świata”
2. T. Revay „Biała wilczyca”
3. I. Lorentz „Córka tatarskiego
chana”
Dla dzieci i młodzieży:
1. D. Grace „Sekretnik
2. M. Fox „Anoreczka”
3. M. McDonald „Hania Humorek”
B. Machura / L. Dziechciarz
Z życia biblioteki
Co słychać w MOK?
Spotkanie autorskie
z Grzegorzem Seredyńskim
Otwarto pracownię Orange
W dniu 14 czerwca z inicjatywy Miejskiej
Biblioteki Publicznej w Porębie w sali
konferencyjnej MOK w Porębie odbyło się
autorskie
spotkanie
z
Grzegorzem
Seredyńskim, autorem książki biograficznej
„Adam Mickiewicz”.
20 czerwca w MOK w Porębie odbyło się
uroczyste otwarcie Pracowni Orange.
Symbolicznego
przecięcia
wstęgi
dokonał
Burmistrz
Marek
Śliwa,
przedstawiciel
Orange
Polska
Marek
Piątkowski oraz Dyrektor MOK Michał
Neszczyński.
Symboliczne przecięcie wstęgi
Grzegorz Seredyński z Dyrektorem MBP Michałem Neszczyńskim
podczas spotkania autorskiego w porębskiej bibliotece
W
spotkaniu
uczestniczyli
uczniowie
z
Gimnazjum im. Stanisława Staszica i Zespołu
Szkół im. Mikołaja Kopernika. Uczniowie mieli
okazję poznać ciekawostki z życia Adama
Mickiewicza ze szczególnym uwzględnieniem
czasów młodości, domu rodzinnego, nauki w
Nowogródku i studiów w Wilnie.
Autor książki, polonista, znawca literatury
polskiej
opowiedział
również
o
swoim
warsztacie pracy, zdobywaniu materiałów i
etapach powstawania książki.
Uczniowie poszerzyli także wiedzę na temat
życiorysu poety, a tym samym przypomnieli
sobie lektury szkolne – „Dziady” i „Pan
Tadeusz”.
Na zakończenie spotkania Grzegorz Seredyński
zarekomendował
dwie
książki
autorstwa
swojego
syna
Adama
Seredyńskiego
„Przyjaciele z Breslau” i „Przyjaciele z
leśniczówki”.
W. Pucek
Spośród 751 wniosków zgłoszonych do
programu wyłoniono zwycięską 50. MOK w
partnerstwie z Urzędem Miasta w Porębie
wziął udział w programie. Powstała grupa
inicjatywna w składzie: Marek Śliwa,
Michał
Neszczyński,
Tomasz
Kołton,
Mariusz Rok, Zdzisław Kluźniak i Karol
Hadrych, która przygotowała stosowną
dokumentację i złożyła wniosek do
programu. Z województwa śląskiego
wybrano tylko dwie miejscowości: Porębę
oraz Ujsoły.
W Orange myślimy o przyszłości –
wspieramy rozwój i dbamy o dostępność
rozwiązań telekomunikacyjnych. Głównym
celem
akcji
Pracownie
Orange
jest
zapewnienie
obywatelom
małych
społeczności
lepszego
dostępu
do
technologii
i
informacji.
Dodatkowo,
poprzez
projekt
chcemy
zainspirować
mieszkańców
do
podejmowania
samodzielnych
działań
twórczych
oraz
większego zaangażowania w lokalne życie
społeczne - mówi przedstawiciel Orange
Polska Marek Piątkowski.
Grupa
inicjatywna
składa
podziękowanie
Katarzynie
Migoń-Kasperlik
za
projekt
i
wykonanie aranżacji wokół Pracowni i Panu
Arkadiuszowi
Dworakowi
za
nieodpłatne
wykonanie instalacji
internetowej
oraz
wszystkim
osobom
zaangażowanym
w
powstanie Pracowni.
W. Pucek
KOŁA ZAINTERESOWAŃ
KOŁO PLASTYCZNE
Rozmowa z Katarzyną Kasperlik - Migoń,
prowadzącą zajęcia plastyczne dla dzieci
w MOK w Porębie.
K.H: Plastyka jest dla dzieci wspaniałą przygodą.
Czy to jednak tylko zabawa?
K.M-K: Wszystko co jest przyjemne jest zabawą,
ale mam nadzieję, że dzieci, które chodzą na
zajęcia
przeżywają
też
ciekawą
przygodę
artystyczną wędrując przez różne techniki
malarskie, poznając możliwości jakie dają np.
papier czy nasza wyobraźnia.
K.H: Czy zauważa Pani jakieś zmiany rozwojowe
w
dzieciach
uczestniczących
w
zajęciach
plastycznych?
K.M-K: Oczywiście. Dzieci sprawniej posługują się
pędzlem, ołówkiem, ale też ich myślenie jest
inne. Zaczynają obserwować otaczającą ich
przyrodę, widzą więcej niż inne dzieci. Są
wrażliwe na kolor i kształt i bardziej kreatywne.
K.H: Co dzieci lubią robić najbardziej na
zajęciach, co sprawia im najwięcej przyjemności?
K.M-K: To czego nie mogą robić w domu, bo
mama boi się, że np. się ubrudzą. Tutaj mogą
malować i mieć umorusane noski.
Dzieci aktywnie biorą udział w zajęciach
K.H: Autorzy prac plastycznych mają już
na swoim koncie mniejsze lub większe
sukcesy. Ich prace były nagradzane na
wielu regionalnych czy wojewódzkich
przeglądach
plastycznych.
Proszę
przybliżyć czytelnikom ten temat.
K.M-K: To prawda mamy wielu laureatów
konkurów wojewódzkich i ogólnopolskich.
Są
dzieci,
które
już
wielokrotnie
wygrywały np. Natalia Zawalska czy
Aleksandra Cupiał.
K.H: Czy są jakieś trudności w działalności
koła plastycznego w MOK w Porębie?
K.M-K: Większych trudności nie ma.
Muszę przyznać, że Pan Dyrektor Michał
Neszczyński bardzo nas wspiera i pomaga.
Ośrodek kupuje potrzebne materiały mimo
kryzysu, który nie omija Poręby.
K.H: Jakie ma Pani plany na najbliższe
miesiące w obszarze działalności koła
plastycznego?
K.M-K:
Plany
są
duże:
udział
w
konkursach. Jeżeli chodzi o zajęcia to chcę
robić
z
dziećmi
więcej
prac
„ekologicznych”, używając materiałów,
które dla ludzi widziane są jako „śmieci”.
K.H: Czy zdarzyła się jakaś zabawna
sytuacja na zajęciach, o której może Pani
opowiedzieć naszym czytelnikom?
Dzieci podczas zajęć poznają różne techniki plastyczne
K.H: Ile obecnie osób liczy koło plastyczne w MOK
w Porębie?
K.M-K: Koło liczy około 30 osób. Dzieci są
podzielone na dwie grupy w wieku od 3 do 7 lat i
od 8 do 13 lat.
K.M-K: Tak. Pewnego razy robiliśmy prace
na
konkurs
„Moja
rodzina”.
Dzieci
malowały swoich najbliższych, którzy
ledwo mieścili się na kartkach. Pięcioletnia
Ola namalowała tylko dom i siebie.
Zapytałam – a gdzie reszta rodziny? Ola
spojrzała na mnie zdziwiona i powiedziała:
„Jak to gdzie? W domku!”.
K.H: Jak ocenia Pani poziom zaangażowania
uczestników zajęć?
K.H:
Dziękuję
za
rozmowę.
Życzę
powodzenia w dalszej działalności koła
plastycznego.
K.M-K: Dzieci są bardzo zaangażowane. Na
zajęcia chodzą od kilku lat. Zaczynały jako
przedszkolaki, dziś to już nastolatki.
K.M-K: Dziękuję. Pozdrawiam czytelników.
Do zobaczenia!
WYDARZENIA KULTURALNE
XXXIX DNI PORĘBY
W dniach 16-17 czerwca odbyły się obchody
XXXIV Dni Poręby. Uroczystości rozpoczęto przed
budynkiem Urzędu Miasta. Tradycyjnie Burmistrz
Marek Śliwa przekazał klucze do bram miasta
młodzieży szkolnej, która wraz z mieszkańcami w
asyście Jurajskiego
Szwadronu Kawalerii im.
króla Jana III Sobieskiego przemaszerowała do
amfiteatru. Wśród wielu zaproszonych gości
obecni byli m.in. Radny Wojewódzki Witold Grim,
Starosta zawierciański Rafał Krupa, Prezydent
Zawiercia
Ryszard
Mach
oraz
delegacje
organizacji społecznych i instytucji z miasta
Poręba, powiatu zawierciańskiego i województwa
śląskiego.
Barwny korowód w drodze do Amfiteatru przy MOSiR
Wspaniałą
atrakcją
było
wspólne
kibicowanie podczas meczu EURO 2012
Polska
Czechy,
w
specjalnie
przygotowanej
"strefie
kibica"
usytuowanej na boiskach do siatkówki
plażowej.
Porębska Strefa Kibica
Burmistrz Marek Śliwa wręcza młodzieży szkolnej
klucze do bram miasta
Jurajski Szwadron Kawalerii
Licznie zebrani
mieszkańcy
obejrzeli
koncert
laureatów
XVII
Przeglądu
Artystycznego Młodzieży Szkolnej oraz
występy zespołów: Slang, The Postman –
(polscy Beatlesi), Power Play – (zespół
disco–polo) i występ Tomasza Niecika.
Koncert Tomasza Niecika
W zawodach wędkarskich o puchar Burmistrza
zwyciężył: Dariusz Drabek przed Łukaszem
Jaroszem i Andrzejem Drabkiem a w zawodach
strzeleckich
w
poszczególnych
kategoriach
zwyciężyli: młodzicy – Oskar Radwan, juniorzy –
Beniamin Wideman, seniorzy kobiety – Agnieszka
Radwan,
seniorzy
mężczyźni
–
Krzysztof
Niesterak. Puchar Burmistrza otrzymał Rafał
Białas – 82 pkt.
Zespół Power Play
Drugi dzień XXXIX Dni Poręby rozpoczęto
wycieczką rowerową. Uczestnicy przemierzyli
trasę: Poręba – Zazdrość – Siewierz - Poręba. W
bloku imprez popołudniowych zaprezentowali się
zespoły z MOK w Porębie: ”Złota Jesień”,
„Niwczanki”, "Fantazja", "Cantio" oraz soliści:
Oskar Kozłowski i Karol Hadrych. Oprócz
lokalnych artystów wystąpiły zaproszone zespoły:
"Trio Vega”, „Sonet” i kabaretu „Szarpanina”.
XXXIX Dni Poręby zakończył żywiołowy koncert
Jacka Stachurskiego.
Żywiołowy koncert Jacka Stachurskiego
Zespół Złota Jesień z MOK w Porębie
Stachursky w dialogu z publicznością
Zespół Pieśni i Tańca „Niwczanki” z MOK w Porębie
Jak zawsze porębska publiczność nie zawiodła
Zespół „Fantazja” z MOK w Porębie
Organizatorzy składają specjalne podziękowania
sponsorom: HDI Rathdowney Polska, "Porębskie
kociołki", SEZ-PL, PHU ROLNIK Leszek Karcz,
KOLZŁOM
Włodzimierz
Kowalczyk,
Gminna
Spółdzielnia Samopomoc Chłopska, Fabryka narzędzi
"Poręba", PPHU "KOLMET" - Maria Lebiecka Zakład
Doradztwa Technicznego - Zbigniew Gawkowski, TPK
Mariusz Sobczyk, Spółdzielnia Mieszkaniowa Poręba,
MPGKiM Poręba, MPWiK Poręba, Biuro podróży
"Leniwiec Ani", Ośrodek Szkolenia Kierowców
"Elka", Pizzeria "Fratelli".
Prezentacja zespołu i Podziękowania Stachuskiego
W. Pucek / K. Hadrych
foto. J. Mońka
Wybrano Laureatów XVII PTAMS
12 czerwca w Miejskim Ośrodku Kultury w Porębie
odbył się XVII Przegląd Twórczości Artystycznej
Młodzieży Szkolnej - Poręba 2012. Tegoroczna
edycja festiwalu była podzielona na dwa etapy. W
pierwszym etapie prezentowali się uczniowie
przedszkola, szkół podstawowych, gimnazjum i
szkół średnich. W kategorii wiekowej klas IV-VI
oraz
gimnazjum-szkoła
średnia
uczestnicy
prezentowali utwory artystów scen krakowskich, a
w kategorii I-III oraz przedszkola utwory o
tematyce dziecięcej.
Do przeglądu organizowanego przez MOK i MBP w
Porębie zgłoszono blisko 60 wykonawców. Jury w
składzie: Irena Szlachta, Grzegorz Piłka, Roman
Grabowski po wysłuchaniu wszystkich prezentacji,
nominowało do II etapu następujące osoby:
Katarzynę Kubicz, Żanetę Wojaczek, Kacpra Maja,
Juliannę Frącisz, Maję Zygmunt, Natalię Kuban,
Kamilę Sułkowską, Amelię Skop, Ksymenę
Ślusarczyk, Dobrosławę Smugorzewską, Macieja
Rauka, Aleksandrę Kuban, Daniela Strojca, Emilię
Wójcik, Julię Bąk, Małgorzatę Wnuk, Kaję Gałecką
oraz Joannę Pantak.
Wszyscy laureaci wystąpili 16 czerwca
podczas uroczystego koncertu, który odbył
się w Amfiteatrze Miejskim w ramach
XXXIX Dni Poręby. Podczas koncertu
Burmistrz Miasta Marek Śliwa wspólnie z
Dyrektorem
MOK
MBP
Michałem
Neszczyńskim
wręczył
nagrody
oraz
dyplomy
dla
wszystkich
laureatów
Przeglądu.
Wyniki Przeglądu
kategoria klas gimnazjum – szkoła średnia
I miejsce – Żaneta Wojaczek
II miejsce – Katarzyna Kubicz
III miejsce – Kacper Maj
kategoria klas IV – VI
I miejsce – Julianna Frącisz
II miejsce – Natalia Kuban
III miejsce – Kamila Sułkowska
kategoria klas I – III
I miejsce – Amelia Skop
II miejsce – Kaja Gałecka
III miejsce – Małgorzata Wnuk
Wyróżnienia kategoria klas I – III:
Julia Bąk, Aleksandra Kuban, Dobrosława
Smugorzewska, Ksymena Ślusarczyk,
Maciej Rauk.
Kategoria przedszkole:
I miejsce – Daniel Strojec
II miejsce – Emilia Wójcik
III miejsce – Joanna Pantak
Grand Prix – Maja Zygmunt
Laureaci XVII PTAMS podczas gali wręczenia nagród
Burmistrz Marek Śliwa i Dyrektor MOK Michał Neszczyński wręczają
nagrody dla Laureatów
Maja Zygmunt podczas przesłuchań finałowych.
Główna nagroda GRAND PRIX
K. Hadrych
Wieczór muzyczny II
22 czerwca w sali konferencyjnej w Miejskim
Ośrodku Kultury w Porębie, z inicjatywy
instruktora muzyki Romana Grabowskiego odbył
się „Wieczór muzyczny II”. W I części wystąpili
młodzi instrumentaliści z MOK: Wojciech Kubicz,
Paulina Korczyna, Karol Mikoda, Jan Bańka,
Martyna Smoleń, Weronika Rogacka, Jacek
Kieres, Aleksandra Mazur, Antonio Schoenborn,
Stanislaw Schoenborn (obaj gościnie, mieszkają
w USA) Klaudia Wyszyńska, Kamila Sułkowska,
Wiktoria Drozdowska, Natalia Dziwińska, Milena
Szczepanek, Agnieszka Mazur, Kinga Palla,
Karolina Kuźniar, Adrian Dworak, Maja Zygmunt,
Weronika Szota, Karol Marcisz, Krzysztof Brzoza,
Weronika Mikoda, Wiktor Wróblewski, Olivia
Migoń, Jakub Grabowski, Żaneta Nguyen Huu i
gościnnie na flecie Joanna Sokołowska.
Agnieszka Mazur
Kulminacyjnym momentem koncertu był
występ Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej
„Symfonia Sonore” pod batutą Romana
Grabowskiego.
„Symfonia Sonore”
Joanna Sokołowska
Zgromadzona publiczność
Żaneta Nguyen Hoo
Po zakończeniu koncertu Burmistrz Marek
Śliwa
i
Dyrektor
MOK-MBP
Michał
Neszczyński złożyli serdeczne gratulacje i
podziękowania
dla
wszystkich
instrumentalistów
życząc
efektywnego
rozwoju
artystycznego
i
sukcesów
estradowych.
Podziękowania od Burmistrza Marka Śliwy
Krzysztof Brzoza
W. Pucek / K. Hadrych / G. Mularczyk
Turniej Piłkarzyków
w Pracowni Orange
Udane
występy
Zespołu
Pieśni i Tańca „Niwczanki”
13 lipca z inicjatywy Orange Polska oraz MOK w
Porębie został zorganizowany Turniej Piłkarzyków
Stołowych. W turnieju wzięły udział dwuosobowe
drużyny, które walczyły o bardzo cenne nagrody
ufundowane przez firmę Orange. Rozgrywane
mecze dostarczyły bardzo dużo emocji zarówno
uczestnikom jak i oglądającym.
29 lipca br. w ramach Dni Żarnowca odbył
się Międzygminny Turniej Kół Gospodyń
Wiejskich „Dary Lata”. Celem turnieju to
m.in. zachowanie dziedzictwa kulturowego
i kulinarnego regionu, prezentacja potraw
oraz integracja KGW.
Smakowicie zaprezentowało się KGW
z Niwek, które przygotowało m.in.:
kotleciki z kaszy gryczanej, faszerowane
skrzydełka
z
kurcząt,
placki
tarte
faszerowane z cukinią, „nagie gołąbki”,
pierożki
nadziewane
warzywami
i
wędlinami, pieczarki ala schabowy, sałatka
gyros, roladki rybne z serem feta a do
popicia kozie mleko.
Jury, zgodnie oceniło, że wszystkie stoiska
zaprezentowały bardzo smaczne posiłki i
przyznało
każdemu
KGW
nagrody
pieniężne po 700 zł.
Międzygminny Turniej KGW „Dary Lata”
zakończyła degustacja prezentowanych
potraw oraz występy KGW.
Zacięta rywalizacja
W końcowej klasyfikacji: I miejsce: Patryk Grabny
i Marcin Piskała, II miejsce: Tomasz Zych i
Norbert Piżuch, III miejsce: Kamil Majewski i
Bartosz Chołuj, IV miejsce: Piotr Makowski i
Mateusz Wolff.
Zespół Pieśni i Tańca „Niwczanki” w Żarnowcu
18 sierpnia Zespół Pieśni i Tańca
„Niwczanki” wystąpił na I Jarmarku z
„Jajem” w Kłomnicach. Grupa z Poręby
zaprezentowała program składający się z
utworów:
"Porębianka",
"Jesienią,
jesienią" oraz "Kogut spoko". Niwczanki
otrzymały wyróżnienie oraz pamiątkowy
dyplom.
Uczestnicy oraz Organizatorzy Turnieju
Po zakończonym turnieju, Dyrektor Michał
Neszczyński złożył podziękowania za udział w
turnieju i wręczył nagrody zwycięzcom.
Karol Hadrych
Zespół Pieśni i Tańca „Niwczanki” w Kłomnicach
W. Pucek / K. Hadrych
Sukcesy Festiwalowe
8 czerwca 2012 roku odbył się IV Diecezjalny
Festiwal Piosenki Religijnej "Ichtis" w Pławnie. Do
festiwalu zgłosiło się ponad 50 podmiotów
wykonawczych.
Miasto
Poręba
było
reprezentowane przez artystów z MOK w Porębie:
Młodzieżową Orkiestrę Kameralną "Symfonia
Sonore"
pod
kierownictwem
Romana
Grabowskiego oraz solistę Karola Hadrycha.
Grupa młodych muzyków zaprezentowała utwory:
J.S. Bacha – "Symfonia" Marco Frisina – "Aprite le
porte a Cristo" a solista Karol Hadrych
kompozycję autorską. Po wysłuchaniu wszystkich
uczestników, Jury festiwalu przyznało I miejsce w
kategorii solistów powyżej 18 lat dla Karola
Hadrycha.
Podsumowanie
COOLturalnych wakacji
z MOK w Porębie
Tegoroczne wakacje niestety dobiegły
końca.
Jednym
z
głównych
organizatorów letniego wypoczynku w
mieście był Miejski Ośrodek Kultury w
partnerstwie z Miejską Biblioteką Publiczną
w Porębie, który przygotował szereg
warsztatów i zajęć zorganizowanych w
ramach "COOLturalnych wakacji".
Uczestnicy programów artystycznych
Symfonia Sonore i Karol Hadrych
W dniach 7-8 lipca w muszli koncertowej przy
parafii św. Jacka w Gliwicach odbył się
Jubileuszowy XXV Ogólnopolski Festiwal Piosenki
Religijnej - Cantate Deo. Do festiwalu napłynęło
bardzo dużo zgłoszeń z całej Polski. Miasto Poręba
było reprezentowane przez Karola Hadrycha z
MOK w Porębie. Solista pomyślnie przeszedł
eliminacje
i
wystąpił
w
przesłuchaniach
finałowych. Po wysłuchaniu wszystkich prezentacji
Jury przyznało nagrody i wyróżnienia. W kategorii
solistów II miejsce otrzymał Karol Hadrych, który
wykonał dwa autorskie utwory.
Przez cały okres wakacji odbywały się
bezpłatne zajęcia artystyczne: nauka gry
na
instrumentach,
zajęcia
wokalne,
warsztaty
plastyczne.
Młodzież
pozostająca w domu mogła bezpłatnie
korzystać z siłowni.
Dużym zainteresowaniem cieszyła się
pracownia Orange, w której można było
korzystać z nowo pozyskanego sprzętu
komputerowego oraz wspólnie spędzić
czas.
Uczestnicy zajęć wokalnych
Karol Hadrych podczas koncertu laureatów
W. Pucek
Dla
najmłodszych
mieszkańców
organizatorzy
przygotowali
bajki
interaktywne: "Pomarańczowa Pantera",
"Kot Filon", "Złośliwości jej królewskiej
mości".
Na zakończenie wakacji odbył się pokaz
iluzji w wykonaniu wicemistrza Polski
Sebastiana "Alkadiassa" Grabowskiego.
Wizyta
w
partnerskim
mieście Kistelek
W dniach 19-21 sierpnia delegacja z
miasta Poręby - Burmistrz Marek Śliwa,
Kierownik Referatu Promocji i Zamówień
Publicznych Tomasz Kołton oraz artyści z
Miejskiego
Ośrodka
Kultury
pod
kierownictwem Romana Grabowskiego i
Karola
Hadrycha,
uczestniczyła
w
uroczystościach
z
okazji
święta
narodowego św. Stefana w partnerskim
mieście Kistelek na Węgrzech.
Sebastian „Alkadiass” Grabowski zaczarował publiczność
W ramach COOLturalnych wakacji odbyło się
spotkanie Klubu Pasjonatów Historii Lokalnej
poświęcone sylwetce pierwszego proboszcza
parafii św. Józefa w Porębie - ks. Franciszka
Pędzicha.
Również w filii Miejskiej Biblioteki Publicznej w
Niwkach odbywały się zajęcia wakacyjne. Dzieci i
młodzież
chętnie
odwiedzały
placówkę
biblioteczną, w której korzystały z pozyskanego
sprzętu w ramach Programu Rozwoju Bibliotek.
Młodzież z MOK z Burmistrzem Markiem Śliwą
Główne uroczystości odbyły się 20
sierpnia. Rankiem nastąpiło uroczyste
wciągnięcie flag państwowych: Węgier,
Polski i miasta Kistelek przez Burmistrza
Kistelek Nagyego Sandora i Burmistrza
Poręby
Marka
Śliwę.
W
godzinach
porannych odbył się maraton uliczny, w
którym brali udział mieszkańcy Kistelek.
Po zakończeniu maratonu rozpoczęły się
oficjalne
uroczystości
na
placu
ratuszowym.
Bajki interaktywne dla dzieci cieszyły się dużym zainteresowaniem
Nowy rok kulturalny przed nami. Oficjalne
otwarcie roku kulturalnego nastąpi 28 września
(piątek) o godz. 18.00 na terenie starego zakładu
przy zabytku "Wieży wyciągowej". Odbędzie się
koncert „Tu jest mój dom z moim życiem w tle”
zorganizowany przez MOK w partnerstwie z
poetką Ewą Olszańską - Rok oraz historykiem
Zdzisławem Kluźniakiem.
Przed nami kolejne imprezy kulturalne i sportowe,
jak i nowe nabory do kółek zainteresowań.
Nie siedźmy w domu skorzystajmy z ciekawej i
bogatej oferty MOK w Porębie.
Szczegółowa oferta zajęć wraz z cennikiem na
stronie internetowej www.mokporeba.pl
K. Hadrych
Burmistrz Kistelek Nagy Sandor
Po przemówieniach
Burmistrza Nagyego
Sandora i gości zaproszonych odbył się
koncert
Młodzieżowej
Orkiestry
Kameralnej
"Symfonia Sonore" z MOK
w Porębie pod kierownictwem
Romana
Grabowskiego.Orkiestra
zaprezentowała
repertuar składający się m.in z utworów
Jana
Sebastiana
Bacha,
Mozarta,
Pasiniego.
Niespodzianką dla mieszkańców Kistelek był
odegrany hymn węgierski przez młodzieżową
orkiestrę z Poręby.
„Symfonia Sonore” podczas występu w Kistelek
Następnie odbyła się uroczysta msza św. podczas
której zaprezentował się zespół "Liberi Deus".
Wieczorem odbył się koncert zespołu "Cantio" z
MOK w Porębie. Grupa zaprezentowała takie
utwory jak "I just called to say i love you",
"Yesterday", "Parole, parole" czy "We are the
world". Owacją na stojąco nagrodzono zespół za
wykonanie węgierskiej piosenki "Dziewczyna o
perłowych włosach" z repertuaru zespołu Omega.
Bardzo ciepło przyjęto występ wicemistrza Polski
w iluzji Sebastiana „Alkadiassa” Grabowskiego
współpracującego z Miejskim Ośrodkiem Kultury
w Porębie. Młody mag zaprezentował program „z
szybą” i „obręczami”.
Gospodarz Kistelek zaznaczył, że występy
młodych artystów z Poręby były bardzo
dobrze przygotowane, mieszkańcy byli
zaskoczeni
wysokim
poziomem
artystycznym i wspaniale się bawili.
Sebastian „Alkadiass” Grabowski
podczas pokazu iluzji w Kistelek
Węgierska Publiczność
Burmistrz Marek Śliwa złożył serdeczne
podziękowania za wspaniałe przyjęcie, za
możliwość prezentacji młodzieży z Poręby
oraz zaznaczył, że dalsza współpraca z
Kistelek będzie na pewno kontynuowana.
Gospodarz Poręby zaprosił delegację
węgierską na X Światowy Festiwal
Prażonek, który odbędzie 29 września.
Grupa wokalna „Cantio” podczas koncertu w Kistelek
W drodze powrotnej grupa z Poręby miała okazję
zobaczyć
i
podziwiać
zabytki
Budapesztu
Ogromne wrażenie na gościach, zrobiła zmiana
warty żołnierzy przed siedzibą prezydenta na
placu zamkowym.
Pobyt w Kistelek był również okazją do spotkań
roboczych z przedstawicielami partnerskiego
miasta.
Strona
węgierska
jest
mocno
zainteresowana rozwojem współpracy z miastem
Poręba. Jak podkreślił Burmistrz Nagy Sandor,
współpraca partnerska niesie bardzo wiele
korzyści dla obu miast.
W drodze powrotnej młodzież zwiedziła Budapeszt
Karol Hadrych
foto Marta Drabek
Z cyklu Znani i nieznani...
W każdym numerze prezentujemy sylwetki
lokalnych artystów – pasjonatów, którzy
promują kulturę i inne dziedziny życia
artystycznego w naszym mieście oraz poza
granicami kraju.
Klaudia Ciepak o sobie:
Mam 15 lat, mieszkam w
Porębie. Uczęszczam do
Gimnazjum. Interesuję się
rysowaniem
portretów.
Portretuję
najczęściej
osoby, które mnie czymś
zainspirują. Lubię słuchać
muzyki, głównie hip hop i
rock zagraniczny. Cenię
takie
wartości
jak:
przyjaźń,
szacunek
do
drugiego
człowieka,
rodzina, patriotyzm.
O pasji rysunku, inspiracjach plastycznych
rozmawia Marta Drabek.
Pragnę przedstawić wam dzisiaj 15-letnią
mieszkankę naszego miasta. Klaudia Ciepak, bo o
niej mowa, w tym roku będzie uczęszczać do
ostatniej klasy gimnazjum o profilu językowym.
Ma niebywały talent plastyczny, który sami
Państwo możecie ocenić dzięki jej pracom- próbki
jej talentu zostały umieszczone na tej stronie.
Zapraszam do przeczytania wywiadu z Klaudią.
M.D: Kiedy
plastyczne?
odkryłaś
w
sobie
umiejętności
Kolejna praca już prawie gotowa
M.D: A czy ktoś ci w tym pomógł?
Nauczyciel, rodzice?
Klaudia: Nie, nikt mi nie pomagał. Z
początku rysowałam bez żadnej wiedzy o
rysownictwie, nigdy nie przeczytałam
żadnej książki o tej tematyce. Rodzice nie
pomagali
mi
bezpośrednio,
jednak
zdolności plastyczne odziedziczyłam po
mamie. Bardzo dużo zawdzięczam też
mojej nauczycielce od plastyki, która
bardzo mi pomogła w kształceniu się pod
tym kątem.
M.D: A obecnie, chodzisz na jakieś zajęcia
dodatkowe
lub kola
zainteresowania
związane z rysownictwem?
Klaudia: Nie, i w sumie nigdy na takie za
bardzo nie uczęszczałam. Wolę zajmować
się tym w domu.
Klaudia: Zawsze lubiłam rysować, chyba jak
każdy.
Większe
umiejętności
odkryłam
w
poprzednie wakacje.
W domowym zaciszu Klaudia pracuje nad kolejnym rysunkiem
Młoda artystka już wiele potrafi
Tej grupy nikomu nie trzeba przedstawiać
M.D: Co najbardziej lubisz rysować?
Klaudia: Swoich idoli, ludzi którzy mnie
inspirują i są dla mnie autorytetem, ale
zajmuję się też portretowaniem moich
rówieśników. Wykonuje też pracę na
zamówienia znajomych.
Akcent sportowy
M.D: A masz zamiar wiązać z tym hobby swoja
przyszłość? Szkoła plastyczna, jakieś studia idące
w kierunku rysowania?
Klaudia: Obecnie się nad tym intensywnie
zastanawiam, na pewno nie przestanę rysować,
ale obawiam się że samo rysowanie nie zapewni
mi przyszłości. Wolałabym znaleźć sobie inny
zawód a swoje hobby rozwijać dodatkowo.
Jeszcze nie podjęłam konkretnej decyzji co do
tego.
Chyba każdy się zgodzi, że to wschodzący talent
M.D: Czy osiągnęłaś już sukcesy dzięki
rysowaniu? Jakieś wygrane konkursy itp.?
Klaudia: W przedszkolu udało mi się
wygrać hulajnogę za pomocą jakiegoś
bazgroła (śmiech). I to jest chyba mój
jedyny sukces, bo raczej nie biorę udziału
w konkursach, głównie dlatego że jest tam
narzucana tematyka a ja nie lubię rysować
czegoś co mi się nie spodoba. Może kiedyś
znajdzie się jakiś konkurs, który mnie
zainteresuje.
Slash – gitarzysta Guns N'Roses
Postać Michała Szpaka zwycięzcy polskiej edycji X-Facotr
M.D: W takim razie życzę dalszych
sukcesów i powodzenia w rozwijaniu
swojego talentu!
Klaudia: Bardzo dziękuję.
Z Kart Historii
Felieton Zdzisława Kluźniaka
Foto: porebianie.pl
Król prażonek albo Pan Ziemniak.
W niemieckim Offenburgu w 1853 roku
postawiono pomnik, który przedstawia
najsłynniejszego
angielskiego
korsarza.
Widać na nim postać trzymającą w ręku
kwiat
ziemniaka.
Na
postumencie
umieszczono
napis:
„Sir
Francisowi
Drake'owi, który rozpowszechnił ziemniaki
w Europie. Miliony rolników całego świata
błogosławią jego nieśmiertelną pamięć. To
ulga dla biedaków, bezcenny dar Boży,
łagodzący okrutną nędzę”.
Ziemniak, a właściwie Psianka ziemniak (Solanum
tuberosum), dotarł do Europy około 1554r. za
sprawą
Francisco Pizarro hiszpańskiego
konkwistadora. Po podboju Imperium Inków
razem z ich złotem sprowadził na nasz kontynent
również bulwy ziemniaka. Występował on wtedy
w dwóch odmianach. Jedna z nich była dziko
rosnąca, zakwitała na czerwono i można ją było
spotkać
na
skalistych
zboczach
(odmiana
niejadalna). Drugą, kwitnącą na biało, można
było spożywać po ugotowaniu lub upieczeniu.
Indianie nazywali ziemniaka papas lub patata.
Inkowie znali je od setek lat. Europejczycy jednak
jeszcze długo ich nie doceniali. Nie odpowiadał im
nie tylko smak, ale często mówiono też, że jest to
diabelska i wywołująca przeróżne choroby roślina.
Warzywo wkrótce trafiło również do Włoch, ale
również tutaj uprawy zostały porzucone. Z uwagi
na kwiaty, ziemniak jako roślina ozdobna zaczął
robić dworska karierę (wielu
dostojników na
dworze
papieskim
przyozdabiało
kwiatami
ziemniaka swój strój). Uprawy ziemniaka zaczęły
się rozpowszechniać około 1700 roku
w
austriackich Niderlandach (Belgia), gdzie też
początkowo
był tylko rośliną ogrodową.
We
Francji ziemniaka też przyjęto z oporami.
Sytuacja
zaczęła
zmieniać
się
wraz
z
zainteresowaniem się ziemniakiem francuskiego
ekonomisty i ministra finansów - Anne Roberta
Turgota. Za jego przyczyną zaczęto rozdawać za
darmo sadzonki ziemniaczane, głównie rolnikom i
proboszczom wiejskim.
To między innymi pod jego wpływem król
Francji Ludwik XVI bardzo często jadał
ziemniaki, zaś królowa Maria Antonina
nosiła
kwiaty
ziemniaka
wpięte
w
garderobę. Podobnie kartofle przyjęły się
w Prusach. W połowie XVIII wieku
Królestwo Prus szykowało się do wojny z
Austrią. Fryderyk II Wielki
specjalnym
dekretem
zobowiązywał
chłopów
na
Pomorzu i Śląsku do uprawy ziemniaków.
Bulwy rozdawano chłopom za darmo, zaś
jednym z obowiązków dragonów w kraju
było pilnowanie czy rzeczywiście są
sadzone. Decyzja Fryderyka II miała
uchronić Prusy od klęski głodu. Ziemniak
stał się wkrótce ważnym „surowcem
wojskowym”. 5 sierpnia 1778 roku
Fryderyk II nakazał 154-tysięcznej armii
pruskiej
wkroczyć
na
pograniczne
terytorium Czech. Jedynym większym
wydarzeniem przedłużającej kampanii była
bitwa a raczej potyczka pod Polską
Ostrawą. Długie okresy bezczynności
przyczyniły się do masowej dezercji wśród
armii obu stron konfliktu. Wojska pruskie
miały ponadto problem z chorobami
żołnierzy i dużą śmiertelnością wśród koni.
Armie obu stron konfliktu zmuszone były
do żywienia się ziemniakami, które
konfiskowano chłopom bezpośrednio z
pola i z kopców. Bezsensowna cała ta
kampania z opisanych powyżej powodów
otrzymała nazwę Kartoffelkrieg, czyli
wojna ziemniaczana.
Podobno pierwszymi, którzy zaznajomili
się z ziemniakami na terenach polskich,
byli aptekarze wrocławscy końca XVI
wieku. Według niektórych przekazów w
połowie XVII wieku ziemniak miał być
uprawiany
ponoć
przez
małopolską
szlachtę ariańską. Powszechnie jednak
przyjmuje się, że to król Jan III Sobieski,
wracając ze słynnej wyprawy na Wiedeń w
roku 1683, miał przywieźć sadzonki
specjalnie
dla
ukochanej,
królowej
Marysieńki. Były one podarunkiem od
cesarza austriackiego Leopolda I, z jego
wiedeńskich ogrodów. Uprawę ziemniaka
rozpoczął w Warszawie, w ogrodzie na
Nowolipkach ogrodnik Łuba.
Polski historyk Jędrzej Kitowicz(1727/1728 –
1804) w swoim „Opisie obyczajów za panowania
Augusta III” poświęcił im osobny rozdział
zatytułowany „O kartoflach”:
Jabłka zaś ziemne, czyli ziemniaki, a po
teraźniejszemu kartofle, bądź świeże, bądź stare
w jednej utrzymując się porze, równą też
apetytowi sprawują satysfakcję. Zjawiły się
najprzód (w Polszcze) za Augusta III w
ekonomiach
królewskich,
które
samymi
Niemcami, Sasami osadzone były, a ci dla swojej
wygody ten owoc z Saksonii z sobą przynieśli i w
Polszcze rozmnożyli. Długo Polacy brzydzili się
kartoflami, mieli je za szkodliwe zdrowiu, a nawet
niektórzy księża wmawiali w lud prosty takową
opinię, nie żeby jej sami dawali wiarę, ale żeby
ludzie przywyknąwszy niemieckim smakiem do
kartofli, mąki z nich jak tamci nie robili i za
pszenną
nie
przedawali,
przez
co
by
potrzebującym mąki przez się pszennej do ofiary
ołtarzowej, mąką kartoflową, choćby i z pszenną
zmieszaną, zawód świętokradzki czynili. Na końcu
panowania Augusta III kartofle znajome były
wszędzie w Polszcze, w Litwie i na Rusi.
Warto wspomnieć, że pod koniec XVIII wieku
zaczęto wyrabiać z ziemniaków skrobię oraz
alkohol. W związku z tym powierzchnia upraw w
Polsce stale się powiększała. Niepozorny ziemniak
pomógł przeżyć milionom ludzi. Warto pamiętać,
że zaraza ziemniaczana w Europie w latach 18441851 przyczyniła się między innymi do masowej
emigracji Irlandczyków do USA (dotkliwie jej
skutki odczuł również nasz region).
Trudno datować czas pojawienia się ziemniaka w
okolicach Poręby. Być może stało się to już w
pierwszej połowie XVIII wieku, chociażby z uwagi
na fakt, że kolejni właściciele tych okolic zaliczani
byli do klienteli dworskiej. Niewątpliwie bliskość
granicy z Prusami a później okres po trzecim
kolejnym rozbiorze Polski (1795r.) i utworzeniu
Nowego Śląska (jako części Prus) sprzyjało
najpierw przenikaniu nowinek również rolniczych
a później umocnieniu pozycji ziemniaka w
strukturze
upraw.
Informacje
o
licznych
gorzelniach w 1788r., mogą być dowodem mocnej
już w tym czasie pozycji ziemniaka. Pojawienie
się ziemniaka było szczególnym dobrodziejstwem
dla mieszkańców wsi w okolicach Poręby, których
grunty zaliczane były do bardzo lichych (w
tabelach podatku gruntowym zaliczane były do
ostatniej
najsłabszej
kategorii).
Uprawa
ziemniaka
pozwoliła
naszym
przodkom,
dysponującym
niewielkim
areałem
ziemi
uprawnej, na intensyfikację produkcji zwierzęcej
a to poprawiało z kolei również żywienie
wielodzietnych rodzin chłopskich. Można byłoby w
tym miejscu również wspomnieć o roli ziemniaka
w rozwoju miejscowej fabryki na przełomie XIX/
XX w. W jej bogatym i szerokim asortymencie
znajdowały się zarówno produkty dla rolnictwa
jak i przemysłu spożywczo- przetwórczego.
Spotkanie dziewcząt z Poręby i Zawiercia na prażonkach
w początkach lat trzydziestych
W
Polsce
spotykamy
wiele
nazw
regionalnych popularnego ziemniaka np.:
bandura w gwarze kresowej (Lwów i
okolice),
kartofel
(z
niemieckiego
Kartoffel) w języku śląskim, pyra w
gwarze poznańskiej, grula w gwarze
góralskiej wschodniego Podhala, bulwa w
języku kaszubskim, perka – dawna nazwa
pochodząca od nazwy państwa Peru, rzepa
z Orawy- zachodnie Podhale.
Główny składnik porębskich prażonek
doczekał się wielu pomników, w tym
również w Polsce w Biesiekierzu oraz w
Poznaniu na Łęgach Dębińskich. Możemy
jego pomniki podziwiać w: w Słowackiej
miejscowości Šenčur, odsłonięty 25 maja
2008 roku.,w chorwackiej miejscowości
Ananova., w ścianie kościoła w austriackim
mieście Prinzendorf, w Muzeum Ziemniaka
w Idaho (USA).
W drodze na rodzinne prażonki
Nie ma drugiego takiego produktu, z
którego można
przygotować tak wiele
dań co z ziemniaka. Ziemniaki można
przyrządzać
gotowane
i
smażone,
pieczone i tarte, mielone i suszone,
duszone i faszerowane. Ziemniaka można
też tańczyć. „Bulba” (ziemniak) to bowiem
pełen temperamentu taniec białoruski a
nazywa się tam ziemniaka drugim
chlebem, jego „młodszym bratem”, układa
się tam o nim pieśni oraz opowieści. Nic
też dziwnego, że rok 2008 ustanowiono
Międzynarodowym Rokiem
Ziemniaka.
Adam Mickiewicz, nasz wieszcz narodowy,
twórca polskiego romantyzmu, doceniając
ogromną
rolę
ziemniaka
(zwanego
ziemlanką) w ratowaniu ludności od klęski
głodu po wojnach napoleońskich, napisał w 1819
roku ku jego chwale „Kartofla”- Poemko we
czterech pieśniach:
„Ten zboża w ziemię rzuca, sad innego trudzi,
Wtem mróz podetnie drzewa, nasiona wystudzi.
A kartofla, w głąb warstwę przekopawszy
skrzepłą,
Na łonie wielkiej matki potrzebne ma ciepło
I
owoc
z
tysiącznego
dająca
porostu,
Wygłodzonych oraczów zachowa od postu.
Gdzie krainy przedajnych dłoń uprawia czarna
I po bagnach hoduje białych ryżów ziarna,
Ileż razy ubóstwem albo zbytkiem wody
Plon zaginął, a ziemlanka odpędziła głody
I z wnętrza ziemi sącząc potrzebne wilgocie,
Równie była obfitą w suszach i we słocie”.
Początki odlewnictwa w Porębie to
połowa XIX wieku, kiedy jako właściciel
dóbr Poręba Mrzygłodzka pojawia się Adolf
Krygier - baron z Drezna. Przejęcie dóbr
odbyło się w atmosferze małego skandalu.
Okazało się bowiem, że poprzedni
właściciel Franciszek Kleniewski, pomimo
wcześniejszych zobowiązań, nie zapłacił
należnych obciążeń hipotecznych na rzecz
córek Zuzanny Rokossowskiej.
Dla wielu uczestników i gości Festiwalu Prażonek
w
Porębie,
spotkanie
przy
kociołkach
z
prażonkami jest doskonałym pretekstem do
radosnego, tradycyjnego spotkania towarzysko –
integracyjnego, zapoczątkowanego przez naszych
przodków ponad 200 lat temu. Dla mnie jednak
jest to od niedawna również szczególny wyraz
hołdu mieszkańców naszego miasta dla brzydkiej,
niekształtnej, sprowadzonej pięćset lat temu
byliny z Peru nazwanej u nas ziemniakiem.
Jeszcze kilkanaście lat temu przypadkowo
zasłyszałem, jak leciwa mieszkanka naszego
miasteczka
tłumaczyła
swojemu
synowi,
konstruktorowi FUM Poręba: „Ty nie pilnuj fabryki,
bo z niej nie wyżyjesz, a teraz zasuwaj na pole
zbierać ziemniaki”. Te proste słowa, których raczej
nie da się porównać z mistrzowskimi strofami
naszego wieszcza, tłumaczą jednak również, jaką
w życiu społeczeństwa naszego miasteczka
odgrywał w przeszłości kartofel albo inaczej
ziemniak.
Drzewiej nie tylko kociołki do prażonek
odlewaliśmy.
Miesiąc wrzesień w Porębie to czas
tradycyjnego festiwalu, podczas którego
już po raz dziesiąty zostanie rozpalone
ognisko pod największym kociołkiem.
Paradoksalnie to brzmi, ale olbrzymi
kociołek do przygotowania prażonek to
jeden
z
ostatnich
spektakularnych
odlewów
miejscowej
fabryki
–
w
przeszłości dumy miasta.
Przeglądając publikacje, które traktowały o
historii Fabryki Urządzeń Mechanicznych trudno
nie odnieść wrażenia, iż koncentrowały się one w
głównej mierze na akcentowaniu związków z
hutnictwem od czasów średniowiecza po koniec
XIX wieku oraz czasów, kiedy wytwarzane tutaj
obrabiarki były naszym znakiem rozpoznawczym.
Tymczasem
studiując
przeszłość
naszego
miasteczka nie mogę się oprzeć wrażeniu, że lata
wielkiej
prosperity
przypadają
na
czasy
funkcjonowania tutaj odlewni żeliwa (dotyczy to
również okresu ostatnich kilkudziesięciu lat).
Okładka katalogu poświęconego naczyniom
kuchennym produkowanym w miejscowej fabryce oraz
jedna ze stron
Adolf
Krygier
wobec
zagrożenia
unieważnienia transakcji kupna Poręby
Mrzygłodzkiej, uregulował należności i
mógł
rozpocząć
realizację
swoich
zamierzeń związanych ze znajdująca się
tutaj hutą żelazną. Był to rok 1857. Dwa
lata później, pragnąc efektywnie wykorzystać
ubogie syderytowe rudy żelaza uruchomił
pierwszy kopulak. Był to początek ponad sto
pięćdziesięcoletniej tradycji odlewnictwa żeliwa.
Zapoczątkował tym samym nową erę w historii
porębskiej fabryki. Po uruchomieniu odlewni
sprowadził z Prus modelarzy, formierzy, mistrzów
odlewniczych, którym oprócz godnych ich
mistrzowskim fachom zarobkom, oferował działki
rolne o powierzchni 6 morgów każda. Ponieważ
większość z nich była ewangelikami, w roku 1861
roku założył dla nich cmentarz, który miał być
zalążkiem przyszłej ewangelickiej parafii. W
swoich dworskich zabudowaniach zezwolił na
spotkania ewangelickich wyznawców, do których
specjalnie z Piotrkowa przyjeżdżał pastor.
Zapoczątkowane przez zapomnianego dzisiaj w
Porębie prekursora nowego rozdziału w dziejach
fabryki zaowocowały w przyszłości dalszym
rozwojem sztuki odlewniczej. Wytwarzano tutaj
potężne, wielkogabarytowe koła pasowe nawet o
średnicy 6 m, kadzie do cukrowni i hut, kotły
wiadrowe o pojemności prawie 2000 l. Poważny
udział w strukturze wyrobów stanowiły odlewy
sprzętów dla gospodarstw rolnych i domowych.
Na przełomie XIX/XX wieku w swoich anonsach
reklamowych właściciele fabryki szczycili się tym,
że byliśmy największym w Królestwie Polskim
producentem żeliwnych garnków (stąd droga do
prażonkowych kociołków była już bliska). W
miejscowej
odlewni
zrealizowano
wiele
spektakularnych projektów, których inne odlewnie
nie były w stanie wykonać.
Kopulak – najstarszy żeliwiak, na krótko przed rozbiórką
(początek lat trzydziestych)
Jeden z wielkich odlewów jakie wykonywano
w miejscowej fabryce – kadź odlewnicza
Byli pracownicy odlewni z pewnością
sporządziliby ich długą listę. Na jej czele
znalazłaby się również belka suportowa
dla
jednej
z
obrabiarek
w
Kuźni
Raciborskiej. Sama waga odlewu 53 tony
(nawet jeżeli jak niektórzy twierdzą
ważyła ona 40t to i tak potęga) i jego
długość 22 m robi wrażenie. Aby wykonać
ten
rekordowy
odlew
jednocześnie
pracowały trzy piece a formę zalewno z
trzech kadzi, z których największa o
pojemności 25 t nazywana była „Batory”
(tak
jak
nasz
największy
statek
pasażerski).
Nic też dziwnego, że z chwilą narodzin w
kręgu Koła Pasjonatów Historii Lokalnej
pomysłu przeniesienia
pamiątkowego
obelisku upamiętniającego zbudowanie
ostatniej odlewni na nowym zakładzie w
1956r., w skromnym gronie aktywnych
mieszkańców
naszego
miasta
uczestniczących w tej „operacji” znaleźli
się też odlewnicy: Andrzej Rauk i Edward
Drabek. Usytuowany w sąsiedztwie wieży
gichtowej z 1798 roku będzie nam
przypominał o
hutniczej i odlewniczej
potędze, która legła u podstaw dnia
dzisiejszego naszego miasteczka.
Wróćmy jeszcze
na chwilę do barona
Adolfa Krygiera (bo warto przypomnieć i
zapamiętać
jednego
z
najbardziej
światłych i odważnych przemysłowców
jacy pojawili się w Porębie).
Kiedy przybywał do Warszawy, miejscowe
gazety anonsowały jego przyjazd i powrót
do Poręby Mrzygłodzkiej. Czyniły tak nie
tylko z uwagi na fakt, że był jednym z
najbogatszych właścicieli dóbr ziemskich w
guberni
radomskiej.
W
skład
jego
przemysłowego latyfundium oprócz naszej
Poręby, Zawiercia i Mrzygłodu, od 1861
roku wchodziły również dobra Kroczyce z
przyległościami, ze złożami rudy żelaza,
wapienia i lasami. Ale nie to decydowało o
jego
pozycji
i
zainteresowaniu
dziewiętnastowiecznych
mediów
prasowych. Kiedy w 1864 roku ogłoszono
konkurs na budowę mostu na Wiśle we
Włocławku, wśród jego wykonawców obok
hr Andrzeja Zamojskiego zwycięzcą okazał
się właściciel Poręby Mrzygłodzkiej. I tutaj nawet
odlewnicy z pokorą pochylą głowy nad ogromem
pracy przemysłowca związanego z Porębą.
W stosunkowo krótkim czasie powstał most o
długości 600 m. No i co też z pewnością zdziwi
nas- współczesnych Porębian, koszt budowy
okazał się niższy od założonego. Ponieważ była to
spektakularna inwestycja warto o niej napisać
kilka zdań.
Budowa mostu rozpoczęta dnia 17 marca 1865
roku ukończona została dnia 17 października
tegoż roku. Uroczyste poświęcenie i otwarcie
mostu odbyło się dnia 29 października przy
udziale biskupa Michała Marszewskiego oraz
Namiestnika Królewskiego hr. Berga, Naczelnika
Zarządu Komunikacji w Królestwie Polskim
generała lejtnanta Szuberskiego oraz wielu innych
osobistości.
Most był konstrukcji metalowo-drewnianej. Jego
długość wynosiła około 600 metrów, szerokość
zaś - 6 metrów. Zbudowany był na 82 blaszanych
łyżwach, z których każda miała 1,5 metra
długości. Łyżwy związane były w 40 tafli
mostowych, utrzymywanych w miejscu dzięki
kotwicom i łańcuchom. Po obu stronach mostu
znajdowały się drewniane przyczółki Na okres
zimowy segmenty mostu składowano w specjalnie
dla nich wybudowanych szopach.
Mrzygłodzka w 1865 roku, protoplasta
porębskiego przemysłu odlewniczego
nabył
w
latach
siedemdziesiątych
dziewiętnastego wieku dobra Niechcice k.
Sieradza, gdzie z powodzeniem uruchomił
fabrykę drożdży, krochmalnię, słynny
browar i gorzelnie. Za władzy Krygiera
drożdże i spirytus z Niechcic otrzymały na
"Wystawie Higienicznej w Warszawie"
(1896 r.) złote medale. Jednak pod koniec
swojego życia popadł w długi i jego
spadkobiercy właśnie z tego powodu
zmuszeni zostali do sprzedaży Niechcic.
Kolejni właściciele porębskiej fabryki
kontynuowali
tradycje
krygierowskiej
odlewni z powodzeniem aż po początki XXI
wieku. Wtedy to na skutek nie do końca
przemyślanych
decyzji
najpierw
zamknięto, a potem zburzono ostatnią
wybudowaną w 1956 roku odlewnię na
nowym zakładzie. Kiedy demontowaliśmy
znajdujący
się
w
jej
sąsiedztwie
pamiątkowy „monument”, upamiętniający
jej uruchomienie 21 lipca 1956 roku
usłyszałem, że pracownicy znajdującej się
obecnie tam firmy nazywają go „Ostatnim
Porębskim Odlewnikiem”. W tym miejscu
przychodzi na myśl tylko taka mała
infantylna być może ale prawdziwa
puenta, iż nowe miejsce przygotowane dla
ostatniego porębskiego odlewnika, jest
godne
jego
zasług
dla
rozwoju
przemysłowego naszego miasteczka.
Zdzisław Kluźniak
Most na Wiśle we Włocławku, którego współwykonawcą
był Adolf Krygier – właściciel Poręby Mrzygłodzkiej.
Początkowo most był wypuszczany w dzierżawę
wraz
z
dochodami
z
opłat
mostowych,
przewozowego i spławnego, pobieranych przez
dzierżawcę według zatwierdzonej przez Rząd
Królestwa taryfy, która około roku 1867 została
obniżona za otwieranie mostów od statków i
tratew, należących do obywateli austriackich.
Most ten został zniszczony przez Rosjan na
początku I Wojny Światowej w 1914 roku. I nie
był to jedyny spektakularny udział właściciela
Poręby w realizacji wielkich inwestycji.
Kaliski most na Bernardynce z 1866r. uchodzi za
najstarszą przeprawę żelazną zbudowaną przez
Polaków. Z belgijskich fabryk poprzez porty w
Antwerpii i Gdańsku cenny materiał sprowadził
baron Adolf Kryger z Poręby(?).
Dalsze losy Adolfa Krygiera podobne były do
innych życiorysów pionierów przemysłu w Polsce
(przychodzi tutaj na myśl np. Piotr Steinkler –
właściciel Żarek). Po sprzedaniu dóbr Poręba
Z potrzeby serca...Ja i Ty
Felieton Ewy Olszańskiej - Rok
Foto: porebianie.pl
Pożegnalna kuchnia Małolata dla
całej rodziny
PORĘBSKIE PRAŻONKI
Drodzy Czytelnicy i Dzielni Eksperymentatorzy
Kuchni Malolata! Czas szybko płynie i „R.O.K.I.”
już wkrótce wracają do Polski. Do swojej
kochanej Poręby. (Tak, tak! To maleńkie lecz
bardzo fajne miejsce!)
Chwile spędzone z Wami, a także z Całą
Redakcją magazynu „JA i TY”, zawsze będziemy
wspominać bardzo miło i ciepło (zwłaszcza
będąc w kuchni!). Zatem w ostatnim odcinku
naszych zmagań kulinarnych, na pożegnanie i
jako pamiątkę od nas, chcieliśmy Wam
przedstawić coś bardzo specjalnego. Coś, co
może umilić czas całej rodzinie albo paczce
przyjaciół,
pomoże
nawiązać
przyjaźń,
zacieśnić więzy rodzinne i może jeszcze spełnić
wiele pożytecznych funkcji. A to z tej prostej
przyczyny, że jest to potrawa...magiczna!
Polega ona nie tylko na zwyczajnym przepisie
(niedrogim i nietrudnym), ale i na stworzeniu
pewnej atmosfery. (I również na przestrzeganiu
zasad bezpieczeńśtwa, gdyż przygotowuje się
ją na ognisku, na dworze i jeszcze na dodatek
w odpowiednim naczyniu). Są to:
PORĘBSKIE PRAŻONKI!
Niezbędne składniki:
1. Około 4 kg ziemniaków,
2. Około 1 kg kiełbasy (zwyczajnej, wędzonej,
polskiej),
3. około ½ wędzonego boczku,
4. 4-5 dużych cebul,
5. 2-3 duże liście białej kapusty,
6. duża łyżka soli, łyżeczka zmielonego
czarnego pieprzu,
7. około dwóch łyżek smalcu do smażenia.
A teraz najważniejsza sprawa. W Porębie i
okolicach prażonki od dziesiątek lat piecze się
w specjalnym żeliwnym „kociołku” (duży
garnek, na trzech łóżkach – do ustawienia w
ognisku, z grubą, hermetycznie przykręcaną
pokrywą). Jednak tu w Ameryce też można
czasem znaleźć odpowiedni „sprzęt”.
Na przykład w każdym „K-Markecie” są duże
żelazne garnki z uchem z grubego drutu, firmy
„Wagner's – 1891”, wyglądające zupełnie jak
garnki amerykańskich pionierów, które do tego
celu nadają się dość dobrze. (Koszt około. $20
ale jest to wydatek na lata!) Trzeba tylko
uważać na tłukącą się (z żaroodpornego szkła)
pokrywę. No i te naczynia nie posiadają
nóżek, zatem na ognisku najlepiej zrobić
garnkowi jakąś stabilną podkładkę. Na
przykład
z
trzech-czterech
cegieł
ustawionych wokół ogniska. Te „kociołki”
nadają się również na prażonki pieczone
w domu, na kuchni gazowej lub
elektrycznej, gdy chcemy mieć na
przykład gorącą kolację w deszczowy
dzień. Lub jeśli nie dysponujemy
odpowiednim terenem na rozpalenie
ogniska.
A teraz robimy tak: zwołujemy całą
rodzinę lub znajomych i... przydzielamy
zadania!
Jedni
obierają
i
płuczą
ziemniaki, i krają je na kawałki (mogą
być grube plastry). Inni to samo robią z
cebulą i kroją ją na plasterki. Jeszcze
inni krają kiełbasę i boczek, też w
plastry.
Liście kapusty, umyte, posłużą jako
aromatyczny
uszczelniacz
pod
pokrywką. Gospodyni smaruje wnętrze
garnka smalcem. No i zaczynamy
pierwszą
część
rytuału:
układanie
składników w garnku. Wykładamy dno i
boki garnka boczkiem. A teraz kolejno
warstwy:
– ziemniaki (posolić, popieprzyć)
– cebula (posolić, popieprzyć)
– kiełbasa i trochę boczku (nie solić!
Nie pieprzyć!)
I tak „w koło Wojtek” układamy te
warstwy, dopóki starczy składników. No
i miejsca w garnku. Trzeba dobrze
uciskać,
zwłaszcza,
gdy
wielu
„wspólników” czeka na efekt końcowy.
Na wierzch wykładamy jeszcze trochę
smalcu.
Potem
przykrywamy
to
wszystko liśćmi kapusty (tak aby ich
brzegi wystawały poza garnek) i
przykrywamy
szczelnie
pokrywą.
Ustawiamy już w przepalonym nieco
ognisku i... siadamy wokół. Albo obok
ogniska. I gawędząc przyjaźnie(!) lub
nawet śpiewając pilnujemy, by ogień
płonął równomiernie a nie za mocno.
Prażonki będą gotowe po jakichś
czterdziestu lub pięćdziesięciu minutach.
Ale ich fantastyczny zapach rozejdzie się
już wcześniej i będzie drażnił nosy w
rozległej okolicy. A wtedy właśnie wokół
można spodziewać się czarów...Aż do
późnej nocy. Uwaga dla wszystkich:
prażonki świetnie smakują z dodatkiem
najzwyklejszej sałatki z pomidorów (z
cebulką, solą i pieprzem). Uwaga dla
pełnoletnich: prażonki, to potrawa
pyszna lecz ciężkostrawna, więc można
je „przetrawić” bardzo niewielką ilością
dobrego (i nie słodkiego) alkoholu.
Ale
niekoniecznie. Nastrój i bez tego jest
gwarantowany.
A teraz na potwierdzenie tych całych wywodów
przytoczę poniżej fragment z folderu naszego
małego (lecz bogatego w tradycje!) miasta,
mówiący właśnie o tym kulinarnym obrzędzie.
„Bez względu na to, jak różne i niekiedy burzliwe
były dzieje Poręby, bez względu na przeszkody
czy wymagania, jakie przed żyjącymi tu ludźmi
stawiał czas, nie
ograniczali się porębianie
do spraw bytowych, lecz z uporem godnym
sprawy pielęgnowali dobre tradycje, kulturowe
(…) z dumą przekazywane z pokolenia na
pokolenie przez historyczne już niemal porębskie
rody, a również chętnie przejmujących je
przybyszów.
Obok
imprez
artystycznych,
kulturalnych, oświatowych organizowanych w
obiektach zamkniętych czy w amfiteatrze, wielką
popularnością przez wiele lat cieszyły się festyny
niedzielne
w
tzw.
„modrzejkach”
(lub
„modrzewkach”, zależnie od upodobań) byłoby
wielkim grzechem wobec dawnej i dzisiejszej
Poręby
pominięcie
najpopularniejszej,
najpowszechniejszej i słynnej bodaj na całym
świecie (są na to dowody) tradycji naszego
miasta, jaką są prażonki.
Nie jest to jedynie zwyczaj o charakterze
kulinarnym lecz zjawisko kulturalne, towarzyskie
a niekiedy też prestiżowo – popularyzatorskie.
Właściwie kulturowy zasięg żeliwnego kociołka
wypełnionego
ziemniakami
prażonymi
w
towarzystwie przedniego boczku, cebuli, kiełbasy,
spożywanych grupowo, biesiadnie, obowiązkowo
na łonie natury, nie jest jeszcze całkowicie
zbadany.
Specjalny
kodeks
przyrządzania,
pieczenia, konsumpcji i wszelkich czynności
ubocznych z prażonkami związanych, potrąca
niemal o magię a przynajmniej zobowiązuje do
szczelnej etykiety, właściwej tylko prawdziwym
porębianom.
Prażonki są ze swym odwiecznym zamiłowaniem
do biesiad leśnych i działkowych (wynikających
zapewne wprost od etymologii samej nazwy
miasta) bodaj najbardziej żywotną tradycją,
obrzędem prawie, który oparł się przeciwnościom
losu i burzom dziejowym. Zapewne dlatego, iż są
też wyrazem solidarności, przyjaźni, akceptacji
tutejszego społeczeństwa i jako zwyczaj jedyny w
swoim rodzaju są po prostu wieczne.
Są prażonki w każdym kolejnym kociołku
symbolem łączącym tradycję z przyszłością, i z tą
obecną, jedyną w wieczności chwilą spędzoną
przy ognisku.
(E. O-R)
Tyle literatury. A teraz nasi Drodzy Czytelnicy –
Kuchmistrze i nasi Przyjaciele, jeśli kiedyś
będziecie przypadkiem w naszych stronach,
serdecznie Was zapraszamy na prawdziwe
prażonki. Porębskie, pod gwiazdami, gdzieś na
leśnej polanie. A więc: do zobaczenia w Porębie!
R.O.K.I.
Ja i Ty COMPANY, CHICAGO, Czerwiec 1998r.
KĄCIK POETYCKI
Marta Drabek: uczennica
L.O im. S. Żeromskiego w
Zawierciu, pisze wiersze,
rysuje, fotografuje, śpiewa
– kulturalnie zakręcona...
Światowy Dzień Prażonek
Dziś w Porębie radość wielka
Bowiem dzień to kartofelka!
Więc widelczyk każdy chwyta
Aby najeść się do syta.
Także szykuj sobie stołek,
Rozpal żeliwny kociołek,
Zaproś wujka i sąsiada Każdy niech sobie nakłada!
Dziś w przyjaznej atmosferze
Opróżniane są talerze.
Więc na jutro odłóż diety,
Do lodówki włóż kotlety,
Gdyż raz w roku taki dzionekNasz Światowy Dzień Prażonek!
Marta Drabek
O podróżach kociołka
i nie tylko...
Felieton Włodzimierza Pucka
„Prażonki” rodem z Poręby.
Z regionem zawierciańskim i zagłębiowskim a w
szczególności z Porębą od wielu pokoleń związana
jest
potrawa
zwana
prażonkami.
W
produkowanych tu od ponad 200 lat garnkach,
zwanych kociołkami piecze się, a popularnie
mówiąc - praży, ziemniaki z dodatkiem kiełbasy,
boczku, cebuli, smalcu, soli i pieprzu, tworząc
specyficzną potrawę rodem z Poręby. Pierwsze
garnki dla potrzeb lokalnych zaczęto odlewać, jak
podają stare kroniki, w 1799 roku. Z początku
zatrudnionym ludziom garnki te dawano jako
częściową zapłatę za pracę. Z biegiem czasu
robotnicy woleli garnki od pieniędzy, gdyż lepiej
na tym wychodzili, ponieważ w tym czasie
masowo były dostępne jedynie garnki gliniane.
Popyt ten doprowadził do uruchomienia produkcji
garnków, tym bardziej, że w pobliskiej karczmie
przysmakiem, który ściągał okoliczną ludność
były prażonki. Pisali o tym też znani regionaliści
Michał Poleski i Michał Fedorowski opisujący
tradycje i zwyczaje ziemi zawierciańskiej.
Prażonki są odzwierciedleniem odwiecznego
zamiłowania do biesiad i bodaj najbardziej
żywotną tradycją w zawierciańskim. Już w latach
przedwojennych, później w latach 50 i 60 z
orkiestrą i całymi rodzinami odbywały się
niedzielne festyny. W latach 70 i 80 tradycją były
organizowane przez FUM Poręba prażonki
wydziałowe, połączone z zabawą taneczną.
Zwyczaj ten kontynuowany jest także w szkołach,
a tradycją stały się do dziś klasowe prażonki we
wrześniu.
Przygotowywali je, bowiem pracownicy
FUM
Poręba w czasie
pobytu na
„serwisach” u
swoich kontrahentów,
smakowali je również zagraniczni goście
fabryki,
których
na
pożegnanie
obdarowywano kociołkami do prażenia.
Ten zwyczaj spędzenia wolnego czasu przy
ognisku jest symbolem łączącym tradycję i
przyjaźń,
symbolem
zaakceptowanym
przez tutejsze środowisko.
Przygotowanie potrawy w ramach Targów
Kulinarnych we Wrocławiu.
Potrawę smakowali również gości z Azji.
W Porębie od 2003 roku organizowany jest
we wrześniu Światowy Festiwal Prażonek.
Wszedł on już do stałego kalendarza
imprez, bowiem corocznie przybywa wielu
gości
z
różnych
stron
naszego
województwa, kraju a nawet z zagranicy
by spróbować prażonek z największego na
świecie kociołka z którego wydawanych
jest około 600 porcji. Wchodzi do niego
160 kg ziemniaków, 25 kg kiełbasy, 15 kg
boczku, 12 kg cebuli a także posypuje się
do smaku sól i pieprz.
Każdego roku Światowy Festiwal Prażonek cieszy się
coraz większym zainteresowaniem
Porębskie dwa największe kociołki na świecie
Można powiedzieć, że nie jest to zwyczaj o
charakterze tylko kulinarnym, lecz zjawisko
towarzyskie i kulturowe. Dzięki powiązaniom
rodzinnym prażonki rozpowszechniły się w
różnych rejonach Polski i za granicą (prawie w
całej Europie, trafiły nawet do Japonii, Australii i
USA).
Ten największy kocioł wykonany w FUM
Poręba uczestniczy w różnych imprezach
lokalnych i kulinarnych na terenie całego
kraju. W 2006 roku uczestniczył w I
Światowych
Targach
Kulinarnych
we
Wrocławiu.
Podczas
tej
trzydniowej
imprezy na terenach wystawowych IASE
obok Hali Ludowej oraz przed Hotelem
Orbis Wrocław, prezentowały się polskie
miasta i gminy, restauracje, producenci
żywności,
firmy
turystyczne
i
gospodarstwa agroturystyczne.
Wielką atrakcją dla wielu przybyłych gości był
wielki kociołek z Poręby, z którego dwukrotnie
mogło spróbować tą specyficzną potrawę (rodem
z Poręby) ponad tysiąc osób. Na pamiątkowym
zdjęciu, na tle największego kociołka na świecie,
można było zauważyć gości m.in. z Japonii,
Indonezji, Niemiec, Meksyku, Grecji, Węgier czy
Serbii.
Udział
przedstawicieli
wszystkich
kontynentów pozwolił zaprezentować bogactwo
kuchni narodowych, które w wielu krajach są
ambasadorami turystyki. Dlatego też cieszy, że
bardzo dobrze nasz region na
tej imprezie
zaprezentowała Poręba.
Konkurs na najlepiej przygotowane prażonki
zawsze dostarcza wielu emocji
14 marca 2006 roku, zgodnie z ustawą o
rejestracji i ochronie nazw i oznaczeń
produktów
rolnych
oraz
produktów
tradycyjnych
Biuro
Oznaczeń
Geograficznych i Promocji w Warszawie
poinformowało, że na wniosek Marszałka
Województwa
Śląskiego
„Porębskie
prażonki” zostały wpisane na Listę
Produktów Tradycyjnych prowadzonych
przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Jarmark produktów tradycyjnych w Chorzowie.
Burmistrz Marek Śliwa i Poseł Zbigniew Zaborowski.
Ten wielki kociołek prezentowany był też podczas
„Jarmarku produktów tradycyjnych” w Chorzowie
podczas
Festiwalu
Kuchni
Śląskiej,
na
uroczystościach 100 lecia PTTK w Ogrodzieńcu, a
także wielu imprezach lokalnych m.in. w
Zawierciu,
Żarnowcu,
Myszkowie,
Lelowie,
Leśniowie, Włodowicach, Psarach, Sosnowcu,
Będzinie, Łazach, Morsku i Irządzach. Nasz kocioł
był również wielka atrakcją podczas jednego z
wojewódzkich
finałów
Wielkiej
Orkiestry
Świątecznej Pomocy w Zawierciu. Jak widać
prażonki można sporządzać o każdej porze roku.
Imprezie towarzyszą różne atrakcje m.in.:
pokaz wytopu żelaza w średniowiecznych dymarkach
Podczas imprezy nie brakuje występów artystycznych
Porębski kociołek jest dużą atrakcją podczas spotkań na Jurze
W 2012 roku X Światowy Festiwal
Prażonek odbędzie się 29 września. Jak
co roku będziemy mogli delektować się
prażonkami z dwóch największych na
świecie kotłów oraz wziąć udział w
konkursie na najlepiej przyrządzone
prażonki.
Włodzimierz Pucek
HYDE PARK
Co komu ślina na język, pióro
przyniesie...
Większość społeczeństwa po pracy lub szkole
relaksuje się przed telewizorem. Siadając w
wygodnym
fotelu
przeskakuje
pomiędzy
kanałami. Kiedyś najciekawszym reality show
był ‘’Big Brother’’, kiedy ludzie walczyli o
pieniądze.
We wszystkich reality show, które się oglądało
walka toczyła się o pieniądze. Dzisiaj,
pokazywane są talenty, na każdym kanale
trafiam na program muzyczny… muzyczny?
Moim zdaniem jest to promowanie w pewien
sposób ludzi których jest na pęczki. Śpiewać
każdy może. Sądzę, że bardziej tutaj chodzi o
promowanie celebrytów i osób sławnych
będących w tzw. ‘’jury’’.
Ostatnio coraz więcej jest seriali które
pokazują problemy życiowe zwykłych ludzi, już
nie gwiazdek, które chcą pokazać światu swoje
nudne życie prywatne. Najwięcej w tych
właśnie serialach można dostrzec kwestii
miłosnych. Używamy i często spotykamy się ze
słowem ‘miłość’.
Ja osobiście zmagam się z tym słowem
ponieważ wiedza o niej kłóci się z ukazywaniem
jej w mediach, prasie. Młodzi ludzie są pod
presją internetu, szukają tam miłości którą
nawet jak znajdą nie będą usatysfakcjonowani
bo nie bez powodu istnieje przekonanie, że
prawdziwa miłość zradza się tylko kiedy te dwie
‘’połówki jabłka’’ są ze sobą i odnalazły się
przypadkiem, uczucie ma przyjść jak złodziej,
niespodziewane więc dążenie do niego na siłę
jest zgubne.
Ale jak z tym jabłkiem jest naprawdę?
Ludzie mówią tak bo mają na celu przekazanie
światu, że odnaleźli osobę która ich uzupełnia.
Jest ich przeciwieństwem, ale zafascynowanie
osobą która różni się od nas diametralnie
szybko mija bo co możemy robić z kimś kto
interesuję się czym innym pod każdym
względem? On-zrównoważony, ja-roztrzepana,
on-leniwy, ja-pełna życia, można ten kontrast
pomiędzy cechami charakteru wymieniać bez
końca. To samo tyczy się planów na przyszłość,
ktoś będzie cierpiał ustępując drugiej osobie
ponieważ ją kocha. Jego marzenia na temat ich
wspólnej przyszłości będą odległe od tych,
które ma partner. Całkowite poświęcenie nie
daje nam być w związku tym kim chcemy
dlatego nie można oczekiwać szczęścia.
Czy to jest oznaką prawdziwej miłości? Patrząc
na to z perspektywy samego pojęcia, nie
możemy powiedzieć, że jedna połówka jabłka
jest słodka a druga gorzka i dlatego tworzy ono
idealną całość. Wiemy czego chcemy od
życia. Wiemy czy mamy ochotę dzisiaj
na słodki sok malinowy, czy kwaśną
lemoniadę. Oczywistym dla wszystkich
powinno być przekonanie o mylnym
stwierdzeniu poszukiwania drugiej
‘’połówki jabłka’’ ponieważ nie warto
chwilową euforią i zauroczeniem dążyć
do utraty samego siebie poprzez
przyzwyczajenie do drugiej osoby.
„Miłość jest przyjemnością, ale kochanie
to już obowiązek’’.
Sylwia Giersztyn
MOK ZAPRASZA NA ZAJĘCIA
W ROKU KULTURALNYM
2012/2012.
W ofercie zajęcia muzyczne,
wokalne, taneczne, plastyczne,
spotkania klubowe.
Zapraszamy
wszystkich
chętnych – dzieci, młodzież,
dorosłych do rozwijania swoich
pasji i zainteresowań.
Szczegółowe
informacje
na
stronie www.mokporeba.pl
Informacji udziela sekretariat
MOK pod numerem telefonu
326771073
lub
meil:
[email protected]
BĘDZIE SIĘ DZIAŁO
SPONSORZY RAPTULARZA
Przedsiębiorstwo
Produkcyjno – Handlowe
Garaże żelbetowe,
Szamba,
42 – 480 Poręba
ul. Zielona 2
tel. 32 67 72 660
fax 32 67 71 898
www.probud.pl
Zbiorniki na gnojownicę,
Oczyszczalnia ścieków,
Wyroby małej architektury,
Kontenery żelbetowe.
Jurajska 138, 42-431
Dania kuchni greckiej.
Zawiercie
Organizacja przyjęć
tel. 32 67 166 24,
weselnych,
32 67227 45
komunijnych,
e-mail: [email protected]
imieninowych,
www.irini.pl
urodzinowych,
firmowych.
Baza noclegowa

Podobne dokumenty