CZY WIESZ DLACZEGO TYLE JESZ? #1

Transkrypt

CZY WIESZ DLACZEGO TYLE JESZ? #1
CZY WIESZ DLACZEGO TYLE JESZ?
#1
Psychologia żywienia jest fascynująca. Jedzenie zaspokaja
wiele potrzeb, w tym emocjonalnych, dlatego też
niejednokrotnie staje się ono przyczyną problemów, np. z
nadwagą. Czasem jednak wystarczy uświadomić sobie, dlaczego
postępujemy tak, a nie inaczej i że powinniśmy szukać pomocy
także u psychologa czy terapeuty, a nie jedynie w gabinecie
dietetyka. Po ostatnim kursie postanowiłam napisać kilka
postów na temat psychologii żywienia: „Czy wiesz dlaczego tyle
jesz?”
Jedzenie to nie tylko coś, co zaspokaja nasz głód. Mało kto
tak naprawdę zastanawia się nad znaczeniem żywności w swoim
życiu. A jest ono ogromne! I nie chodzi tylko o zdrowie.
Opisem psychologicznego znaczenia żywności w życiu człowieka
zajmowano się już w latach 70-tych ubiegłego wieku.
Przeważnie, jak zapytam się dokładniej o sposób żywienia
jednego czy drugiego pacjenta, uzyskuję informacje dość
ogólnikowe: jem bo jem, jem mało a tyję, jem bo potrzebuję
albo kiedy mi się chce, jem to co mi podano, nie zwracam uwagi
na to co jem, coś tam mi podano, coś tam zjadłem/zjadłam.
Czasem niektórzy przyznają, że zajadają stres. Inni śmiało
mówią o tym, że żywienie jest ważną częścią ich życia. Jeszcze
u innych, dojście do sedna nadwagi czy otyłości następuje
dopiero po długiej i wnikliwej rozmowie. Czasem pojawiają się
łzy, czasem chwilowa zaduma. Innym razem odkrywane są fakty, o
których na co dzień się nie myśli, a mają znaczący wpływ na
zachowanie. Następuje olśnienie.
Jedzenie to duża część naszego życia, dlatego niejednokrotnie
należy przyjrzeć się sobie i naszym relacjom związanym z
żywieniem, aby lepiej zrozumieć swoje zachowania, emocje i
stosunek wobec żywności, a tym samym podjąć skuteczniejsze
działania związane ze zmianami w diecie.
Jako dietetyk mam świadomość, że istnieje cienka granica
między zdrowym odżywianiem a fiksacją na temat żywności,
dlatego cały czas staram się, by żywienie nie kierowało moim
życiem. Chociaż ma i tak wielki wpływ nawet na spotkania
towarzyskie… Nie lubię przyznawać się do tego czym się
zajmuję, kiedy siadam z innymi do stołu. Powoduje to blokadę,
ocenianie własnego talerza, wywołuje żarty typu „może na dziś
pani dietetyk nam da dyspensę”, co już zapowiada niezdrowe
bądź nadmierne jedzenie. Co innego gabinet czy rozmowa na
temat diety, a co innego spotkanie towarzyskie. Żywienie
wpływa na nas w tak wielu sytuacjach…
Żywność jako złożony zespół znaczeń opisała Todhunter w 1973
roku:
„(…) pożywienie to prestiż, status i bogactwo (…). To środek
komunikacji i budowania relacji interpersonalnych, (…) a
także wyraz gościnności, przyjaźni, uczucia, dobrych
stosunków sąsiedzkich, pocieszenia i sympatii w chwilach
smutku lub zagrożenia. Symbolizuje ono siłę, sprawność
fizyczną, zdrowie i powodzenie. Służy uzyskaniu przyjemności
i zaspokojenia oraz przynosi ulgę w stresie. To uczty,
obrzędy, rytuały, święta i tęsknota za domem, rodziną i
„starymi, dobrymi czasami”. To wyraz indywidualności i
wyrafinowania, środek autoekspresji i buntu. Przede wszystkim
jednak to tradycja, zwyczaj i poczucie bezpieczeństwa (…).”
Znaczenie pożywienia wg Jane Ogden (2011):
Na podstawie wybieranej żywności można wysnuć kilka wniosków
na temat tożsamości danej osoby. Pożywienie dostarcza również
informacji o wewnętrznych potrzebach jednostki lub jej
wewnętrznych konfliktach.
Rozszerzając schemat, szczególnie dotyczący poczucia własnej
tożsamości:
Seksualność a pożywienie: niektóre produkty żywnościowe
związane są z płciowością i seksualnością, jak np.
afrodyzjaki, czekolada, awokado, figi, ostrygi. Pożywienie
nadaje konkretną formę komunikatom dotyczącym kontaktów
płciowych i symbolizuje jednostkę jako istotę płciową.
Jedzenie a odmowa jedzenia: jedzenie jest źródłem
przyjemności, ale nieczęsto dla tych, którzy zajmują się jej
dostarczeniem; niektórzy odmawiają sobie przyjemności z
jedzenia, jednocześnie sprawując nad nim kontrolę (szczególnie
dotyczy kobiet dbających o linię).
Poczucie winy a przyjemność: zjedzenie niektórych produktów
(np. czekolady lub ciastek) wywołuje konflikt; jedzenie
sprawia przyjemność, ale jednocześnie wywołuje poczucie winy
po ich pożyciu.
Pożywienie a samokontrola: w ciągu kilku ostatnich dekad dieta
stała się doskonałym narzędziem samokontroli; osoba
anorektyczna jest skrajnym przykładem samokontrolującej się
jednostki.
A w jakich sytuacjach sięgamy po żywność?
kiedy jesteśmy głodni i gdy chce nam się pić,
kiedy spotykamy się z przyjaciółmi,
kiedy wykonujemy czynności (oglądamy telewizję, uczymy
się, w kinie),
kiedy nam się nudzi,
kiedy jesteśmy zestresowani,
kiedy chcemy sprawić komuś przyjemność,
gdy nie wypada nam odmówić,
kiedy nam coś smakuje,
gdy coś dobrze pachnie i/lub wygląda,
gdy jest nam smutno…
Sytuacji można wymieniać bardzo wiele. Nie bez przyczyny mówi
się „Przez żołądek do serca”, ponieważ z jedzeniem wiążą się
emocje, wspomnienia, smak dzieciństwa, ciepło rodzinnego domu,
wspólne przeżycia, ciepło matczyne, itp. Nie do każdego
jedzenie przemawia, ale w większości przypadków jedzenie
jednak wiąże się z pozytywnymi emocjami. A w Polskiej tradycji
chyba szczególnie. Wystarczy popatrzeć na stół, który ugina
się pod ciężarem dań i mis w czasie świąt czy przyjęć. Polska
gościnność wiąże się w dużej mierze właśnie z jedzeniem,
piciem i biesiadowaniem. A częste spotkania mogą powodować
nadmierne spożywanie pokarmów. Bo jak nie zjeść tego, i tego i
jeszcze tego?
Jedzenie zaspokaja także wiele potrzeb
Ktoś się może zgodzić z tym bądź nie, warto jednak przyjrzeć
się swoim emocjom i na zimno przeanalizować swoje zachowanie.
Przykładowo:
potrzeba nakarmienia kogoś, wspólne posiłki -> potrzeba
miłości, więzi, kontaktów społecznych, opieki,
gotowanie dla innych, przygotowywanie posiłków ->
kompensowanie braku samorealizacji, niskiego poczucia
własnej wartości,
jedzenie na zapas -> potrzeba bezpieczeństwa, potrzeba
kompensowania uczucia niepewności i lęku,
wybieranie prestiżowego jedzenia -> potrzeba szacunku i
uznania, podziwu, aprobaty społecznej,
i oczywiście potrzeba zaspokojenia fizjologicznych
potrzeb jak głód i pragnienie.
Standardem jest (może nie w każdym przypadku), że mamy pytają
często swoje dzieci o to, czy mają co jeść, dziadkowie
rozpieszczają jedzeniem wnuki (co jest naprawdę poważnym
problemem, gdy miłość przekazywana za pomocą jedzenia jest
silniejsza niż rozsądek czy zalecenia lekarskie dotyczące
stosowania diety leczniczej), a gotowanie kolacji dla kogoś
jest wyrazem uznania i chęcią większej bliskości.
Żywność wiąże się także z odreagowaniem
pewnych
przeżyć:
odrzucenia…
stresu,
smutku,
Ja, na przykład, dostrzegam to, że w stresie nie jem, ale gdy
jest mi bardzo smutno, w chwilowej rezygnacji pozwalam sobie
na jedzeniowe zapomnienie i potrafię użalić się nad sobą
jedząc, np. pączka i zapijając go piwem. Cóż, ja też jestem
człowiekiem :) Taki jednorazowy wyskok, który jednocześnie
pozwala mi się odbić i poczynić dalsze kroki. Nie zdarza się
to jednak nagminnie, a raz na kilka miesięcy! Jeśli w Twoim
przypadku takie „wyskoki” są na porządku dziennym, przyjrzyj
się dokładnie temu, co wywołuje takie zachowania bądź dlaczego
sięgasz po jedzenie w chwilach smutku (gdzie jest przyczyna).
Nie dopatruj się w swoim zachowaniu jedynie braku silnej woli…
Może się nagle okazać, że jesz o wiele więcej niż
potrzebujesz, bo za pomocą pożywienia zaspokajane są Twoje
potrzeby bądź są wyciszane lub pobudzane różnego typu emocje.
W mojej ocenie praca z dietetykiem staje się w takich
przypadkach niewystarczająca. Jest oczywiście możliwa, ale tym
bardziej wymaga ona większego zaangażowania i siły ze strony
pacjenta. Czasem warto na zimno ocenić swoje położenie i
sięgnąć po dodatkową pomoc psychologa lub doświadczonego
terapeuty, znaleźć dodatkowe oparcie.
A na koniec tego wstępnego postu – kilka ciekawostek, które
wpływają na ilość przyjmowanego jedzenia:
1. im większe talerze i sztućce są używane, tym większa
ochota na jedzenie,
2. z wysokich, ale wąskich szklanek jest wypijane średnio o
76% mniej płynów niż z niskich, ale szerokich,
3. siedząc obok osoby która je wolno, można również zjeść
mniej i wolniej,
4. gdy na talerzu widać resztki tego, co zostało zjedzone,
to zjadamy około 30% mniej,
5. jeśli potrawy są kolorowe zjadamy nawet 85% więcej niż w
przypadku
gdy
kolorystycznie.
potrawy
nie
są
zróżnicowane
Dlatego też oszukuje się mózg także w czasie jedzenia :)
Podobnie jak sztuczny, wymuszony uśmiech ostatecznie powoduje
polepszenie samopoczucia, tak odpowiednie naczynia mogą
wpłynąć na ilość przyjmowanego jedzenia. Chińczycy, na
przykład, wyprodukowali talerze z lusterkiem, aby imitowały
większe porcje pokarmu. Użycie małych talerzy zapełnionych po
brzegi, mają sprawiać wrażenie większych porcji, a picie z
porozstawianych małych szklanek lub filiżanek, ułatwiają
wypijanie odpowiedniej ilości wody w ciągu dnia.
Analizując psychologię żywienia ostatnio i ja doszłam do
pewnych wniosków. Teoria „wszystko albo nic” jest mi jak
najbardziej bliska, ale to już następnym razem :)
Pozdrawiam!