Wspomnienia z Italii - Gimnazjum nr 24 w Toruniu
Transkrypt
Wspomnienia z Italii - Gimnazjum nr 24 w Toruniu
Gimnazjum nr 24 w Toruniu Wspomnienia z Italii 8 kwietnia Pierwszy dzień naszej wymiany do Włoch. Zbiórka o 5:40 na Dworcu Głównym. 5:45 pożegnania na cały tydzień, ostatnie przypomnienia, rady. 5:50 wyjazd pociągu. Wyjeżdżamy. Machamy rodzicom tak długo, jak ich widzimy… Przesiadka w Warszawie do szybkiej kolei miejskiej. Tylko sprawnie niech nam to pójdzie, bo trochę w Warszawie zimno. Nareszcie Okęcie. Już jesteśmy w środku, tylko teraz trzeba znaleźć miejsca i jeden cel: ŁAZIENKA!!!! (są fajne, nawet piankę do mycia rąk mają J). Po ok. 2 godzinach idziemy na odprawę. Nawet pies leci do Włoch!!! Oddanie bagaży głównych, przejście przez bramki, bez problemu i pozostaje nam tylko czekanie na samolot. Przed 13 okazało się, że nasz środek lokomocji ma 15 minut opóźnienia, czyli wylatujemy o 13:40, tak jak u nas w szkole dzwoni dzwonek na lekcje :D. 13:20 idziemy do samolotu!!! 13:40 rozpęd i w górę, w górę, w górę… aż w końcu nic nie widać tylko same chmury. Lecimy nad Czechami, Austrią, Chorwacją, Adriatykiem i … witajcie Włochy. Po 15 wylądowaliśmy na lotnisku Fiumicino w Rzymie. Okazało się ono o 100% większe od naszego Okęcia. Następnie wsiedliśmy do 2 samochodów i po 2 godzinach jazdy przybyliśmy do Frosinione. Było bardzo ciepło. Przywitaliśmy się z Włochami, którzy okazali się mili i sympatyczni J. O 20 udaliśmy się na pizzę, która mnie jakoś nie uwiodła… O 23 powróciliśmy do nowych domów. Pierwszy wieczór w Italii okazał się strrrrasznie zimny!!!! Brrr…. Ale teraz tylko spać, spać, spać i jeszcze raz spać, bo był to męczący pełen wrażeń dzień. 9 kwietnia Dzisiaj zwiedzamy Frosinione. Rano i wieczorem jest ok.10*C . W ciągu dnia, po ok. 11 temperatura wzrasta do 20*C i wtedy robi się wreszcie przyjemnie. Na 9 idziemy do Muzeum Archeologicznego. Robimy tam własne gliniane garnki. Niektórym nie wyszły L ale cóż… Po 1,5 godzinnych zajęciach poczuliśmy gorące włoskie powietrze. Oczy łzawią a nie mam okularów! Teraz czas na 2 śniadanie. Jest 11, a na 15 mamy spotkanie z burmistrzem. Idziemy do jakiejś fontanny i siedzimy, siedzimy, siedzimy, a dokoła robi się coraz goręcej, a my delektujemy się tym ciepłem. W końcu ok. 12:30 udajemy się na obiad. O 15 idziemy do burmistrza. Wszystko mówią po włosku i tylko trochę po angielsku. Potem idziemy do swoich domów. Wieczorem, tak jak poprzedniego dnia spotykamy się w tej samej restauracji. Siedzimy, jemy, rozmawiamy i dobrze się bawimy. Do domu wracamy również ok. 23. 10 kwietnia Dzisiaj wyjazd na MONTE CASSINO. O 8 zbiórka przed szkołą, ale większość spóźnia się 15 minut, ale tym jakoś nikt się nie przejmuje. Chyba to tu zupełnie normalne. O 9:30 jesteśmy na miejscu i od razu sesja zdjęciowa J Ogromy ten klasztor!!! A widoki z niego piękne! Odwiedzamy cmentarz poległych na Monte Cassino polskich żołnierzy. Idziemy dalej. Nagle słyszymy polskie głosy. Okay… Wchodzimy do takiego domku, a tam Pani przewodnik mówi do nas po polsku. Szok!!! Dookoła tylko włoski, a tu nagle taka niespodzianka J Dodatkowo cieszy fakt, że spora ilość informacji jest w języku polskim. Wreszcie!!!! Ok. 15 rozstaliśmy się z Paniami i większość z nas poszła do parku, gdzie siedzieliśmy do 18. O 20 znów spotkaliśmy się w restauracji, ale dzisiaj powrót jest jeszcze późniejszy, bo kilka minut przed północą. 11 kwietnia Dzisiaj jedziemy do Rzymu. Jupi! Więc tak: cienka kurtka, ładne ubrania, wygodne buty, cała kasa, aparat… wszystko co potrzebne na wycieczkę do dużego miasta J Wyjazd o 8, jak zwykle tu we Włoszech kilkanaście minut opóźnienia, ale nikt się tym nie przejmuje. Zadziwiające jest to, że Włosi bardzo szybko jeżdżą, a wszędzie się spóźniają. U nas, w Polsce dostaliby za taką jazdę minimum 4 mandaty: 1) nie zapinają pasów, 2) rozmawiają przez telefon, a raczej drą się do niego, 3) w mieście jadą ok. 70 km/h, 4) nie przestrzegają znaków drogowych. Z Frosinione wyjechaliśmy ok.8:30 i przed 10 byliśmy w Rzymie. Zjedliśmy 2 śniadanie, bo u nich w autobusie nie można jeść. Najpierw udaliśmy się zobaczyć Koloseum, amfiteatr Flawiuszów, jeden z nowych siedmiu cudów świata. Nie myślałam, że jest to takie ogromne!!! Staliśmy tam chyba z jakieś 30 minut. Potem przeszliśmy zobaczyć Forum Romanum ( czyli rynek rzymski), najstarszy plac miejski w Rzymie. Są to niby tylko ruiny, a jednak mają w sobie coś takiego, że chce się na nie patrzeć. Następnie ruszyliśmy w drogę do Watykanu. Po drodze mijaliśmy bardzo dużo turystów z różnych części świata od Chińczyków począwszy na Polakach skończywszy. Jakoś gdy za granicą usłyszy się polskie głosy, to robi się przyjemniej J Ale żadnej gwiazdy nie spotkaliśmy L, a już myslałam, ze może pojawi się w jakiejś wąskiej uliczce sam ….Leonarda Di Caprio. Po drodze mieliśmy kilka przygód: zgubiła się duża część Włochów, ale okazało się, że tylko ze zatrzymali się na lody… nikomu nic nie mówiąc. Wchodziliśmy po drodze do kilku kościołów, np. do bazyliki świętego Pawła za murami. To jeden z najwspanialszych rzymskich kościołów, który wybudowano na miejscu pochówku św. Pawła. Moją uwagę http://gim24torun.cba.pl Kreator PDF Utworzono 2 March, 2017, 12:16 Gimnazjum nr 24 w Toruniu zwróciły łańcuchy świętego znajdujące się w ołtarzu głównym. Byliśmy również na Partenonie. Mieliśmy dłuższy postój na Placu Navona, czyli Piazza Navona, który znajduje się prawie naprzeciwko Watykanu. Są na nim przepiękne fontanny z różnymi rzeźbami, przy których chętnie fotografują się turyści. Po odpoczynku pod pięknym włoskim niebem ruszyliśmy w stronę Watykanu. Kolejny postój mieliśmy pół godziny później, w jakimś parku, żeby skorzystać z toalety. I tu zostaliśmy napadnięci. Dosłownie!!! Przyszli do nas ciemnoskórzy i koniecznie chcieli nam sprzedać kije do SELFIE, takie zabawki gumowe z mąką w środku, co zrobi każdą minę, przybierze każdą postać i gumowe kulki, które jak się rzuci na ziemię to tworzy się z nich plama, która po chwili wraca do swojej pierwotnej postaci. Niektórzy robili do tego efekty dźwiękowe. Po prostu wykończyć mogą człowieka!!! I od tej chwili nie odstępowali nas nawet na krok. W Watykanie byliśmy 20 minut później. Na Placu świętego Piotra, jest bardzo dużo ludzi, ale jakoś nikt tam na siebie nie wpada. My idziemy jednak dalej do Muzeum Watykańskiego. Tu również jest mnóstwo ludzi! Każdy na siebie wpada, ktoś kogoś popycha. Wszyscy są w ogromnym ścisku. W końcu wchodzimy do środka. Tak jak na lotnisku, trzeba wyjąć wszystkie elektroniczne rzeczy. Dopada nas pragnienie i potrzeba... Na szczęście toaleta i automat są blisko siebie. Panie odbierają bilety i mamy już wchodzić, gdy okazuje się, że… Maltańczycy się zgubili. Czekaliśmy na nich 40 minut, aż w końcu weszliśmy do środka, bo już mieliśmy dość. Dostaliśmy dyktafony, więc słyszeliśmy wszystko, co mówiła do nas pani przewodnik, tylko ze w języku angielskim, ale nie było tak źle. Kiedy wyszliśmy na dwór to od razu przywitał nas deszcz… ptasich kup!!!! Zaczęliśmy się wycierać, ale to nic nie pomagało, bo wydzielał się nieprzyjemny odór. Zaczęliśmy psikać się miętowym odświeżaczem do ust, żeby to trochę załagodzić. Ulga była tylko chwilowa. Po zwiedzaniu Muzeum, poszliśmy do Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie było tyle ludzi, że trudno to opisać. Miejsce to jest śliczne i robi niesamowite wrażenie. Piękne malowidła znajdują się wszędzie, na ścianach i sufitach… Przedstawiają stworzenie człowieka, potop, czy ostatnią wieczerzę. Zrobiliśmy sobie masę zdjęć, zjedliśmy lody, niektórzy pizzę, a także raczyliśmy się smakiem cappuccino J Potem wróciliśmy do Frosinione, gdzie kilku z nas pojechało do restauracji i wróciliśmy do domów równo o północy. 12 kwietnia Dzisiaj jest dzień wolny, obudziłam się o 9, a do 11 leżałam i oglądałam filmy na YouTube ;) w międzyczasie dostałam śniadanie, a o 14 byłam na obiedzie. Składał się ze spaghetti bolognese i sałatki z filetem z kurczaka. A po 16 pojechaliśmy do centrum handlowego, gdzie były sklepy typu Nike, Adidas, Lind, Giorgo Armani itp. Wróciliśmy ok. 20, ale dzisiaj wyjątkowo nigdzie nie szliśmy. J 13 kwietnia Dzisiaj idziemy do szkoły. Mamy prezentacje naszych szkół, miast, państw. Ja byłam na 2 pierwszych lekcjach, ale nic z nich nie rozumiałam, bo prawdopodobnie były po włosku albo po hiszpańsku (nie mogę powiedzieć w jakim języku, bo dla mnie są one do siebie bardzo podobne). Potem były prezentacje: Hiszpanie, Maltańczycy i my, a na końcu Włosi, jako gospodarze. Na końcu był koncert dzieci, z ich szkoły, które grały m.in. „Odę do radości” i kilka innych utworów, których nie znałam. Po tym mieliśmy degustację przysmaków z Malty, Hiszpanii i Włoch. Moim zdaniem nasze pierniki toruńskie najlepsze, nic się z nimi nie równało. J Przestrzegam przed piciem maltańskiej coli. Nie przypadła mi do gustu, okazała się w smaku …gorzka!!! Do 15 byliśmy znów na lekcjach, a potem pojechaliśmy do Muzeum Artystycznego.. Mi się bardzo tam podobały obrazy, może dlatego, że lubię rysować. J Po tym większość z nas poszła znów do tego parku, co po powrocie z Monte Cassino. W międzyczasie kilkoro z nas poszło do sklepu, a ok. 17 wybraliśmy się do McDonalda, który był 200 metrów od nas. Szliśmy do niego 15 minut, we włoskim tempie. J Po ok. 30 minutach wróciliśmy do parku, skąd pojechaliśmy do domów, a większość z nas znów poszła do restauracji i wróciła po 23. Niektórzy zostali w domach, żeby się spakować i odpocząć przed jutrem, bo trzeba wstać o 5…. 14 kwietnia Godzina 5. Wstawaj! Nie chce mi się!!!! Ale jednak wstałam. J Pożegnania z ”rodzinami zastępczymi” i 5:45 przed hotelem Astor. O 6 wyjechaliśmy na lotnisko do Rzymu. Wsiedliśmy do samochodów i niektórzy przespali całą drogę. Przed 9 dotarliśmy na Fiumicino, a po 9 byliśmy już po odprawie. O 9:45 siedzieliśmy w samolocie, a o 10:05 wylecieliśmy do domu. Ostatnie spojrzenie na włoską ziemię. Żal wyjeżdżać, bo jest tu tyle ciekawych miejsc. O 14:25 lądujemy w Polsce na Okęciu ( te samoloty lądują i startują tak jak dzwonią nasze szkolne dzwonki! ). Odbieramy bagaże i udajemy się do szybkiej kolei miejskiej. O 14 docieramy na dworzec. Bardzo dobrze wszystko się składa i o 14:15 wsiadamy do pociągu, który wiezie nas do Torunia. J O 16:50 wysiadamy na dworcu. Jak miło zobaczyć uśmiechnięte twarze czekających na nas rodziców. Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej, mimo to do Włoch trzeba wrócić , może z rodzicami… Agata Kowalska klasa I e http://gim24torun.cba.pl Kreator PDF Utworzono 2 March, 2017, 12:16 Gimnazjum nr 24 w Toruniu http://gim24torun.cba.pl Kreator PDF Utworzono 2 March, 2017, 12:16