Norwegia, Hokksund - iaeste
Transkrypt
Norwegia, Hokksund - iaeste
Przed wyjazdem Ofertę dziesięciotygodniowej praktyki w fabryce papieru w Hokksund udało mi się „złapać” w trakcie tzw. drugiego obiegu. Już na samym początku strona norweska wykazała się zrozumieniem i skrupulatnością, akceptacja bowiem nadeszła szybko, a wraz z nią komplet formularzy do wypełnienia. Przygotowanie niezbędnych papierów nie stanowiło zresztą większego problemu, tym bardziej że Norwegowie chętnie odpowiadali mailami na wszelkie pytania. Jako że Norwegia nie należy do UE, wśród wymaganych dokumentów znalazła się potwierdzona kopia paszportu. Szybko i łatwo można załatwić to w konsulacie, który na szczęście znajduje się w Krakowie. Koszt takiej usługi to kilkadziesiąt złotych. Hokksund jest małym miasteczkiem znajdującym się godzinę drogi pociągiem z Oslo. Przed wyjazdem skontaktował się ze mną członek IAESTE Oslo z pytaniem, czy wolałabym mieszkać w Oslo i codziennie dojeżdżać do pracy, czy raczej wynająć pokój w Hokksund. Zdecydowałam się na zamieszkanie w stolicy. Na miejscu okazało się, że wybór był jak najbardziej trafny, pomimo iż musiałam spędzać w pociągu 2 godziny dziennie. Hokksund to ładne miasteczko, ale mieszkanie tam przez 10 tygodniu byłoby dość nudne. Fot. Oslo Ważną kwestią jest wybór środka transportu do Norwegii. Trzeba przyznać, że mamy wiele możliwości, a koszty nie są wysokie. Ja zdecydowałam się na tanią linię lotniczą. Już po zakupie biletu dowiedziałam się, że w akademiku w Oslo nie będę miała ani pościeli ani naczyń. Ze względu na ograniczoną ilość bagażu w samolocie, nie miałam wielkiej możliwości zabrać tego wszystkiego ze sobą, a trzeba pamiętać, że Norwegia jest krajem bardzo drogim i zakup potrzebnych sprzętów na miejscu lepiej ograniczyć do minimum. Zaletą samolotu jest oczywiście krótki czas podróży (z Krakowa do Rygge niecałe dwie godziny), ale autokarem możemy zabrać dużo więcej rzeczy, nie martwiąc się o wagę bagażu. Kilka dni przed datą odlotu dostałam maila od mojej „reception officer” w Oslo z wyjaśnieniem, jak dostać się z lotniska do centrum Oslo i zapewnieniem, że będzie na mnie czekała na dworcu. Zakwaterowanie Tak jak i większość pozostałych praktykantów, którzy przyjechali spędzić wakacje w Oslo, zostałam zakwaterowana w akademiku o nazwie „Anker”. Znajduje się on około 10 minut drogi piechotą od dworca głównego. Miesięczny koszt jednoosobowego pokoju z łazienką to 4400 NOK (czyli około 2200 zł). Doradzam dokładne przeczytanie wszelkich regulaminów, zarówno tego, który dostaniemy do podpisania, jak i tego, który wisi na ścianie w kuchni, bowiem niewiedza może nas drogo kosztować. Na przykład nieposprzątanie wspólnej kuchni w tygodniu, kiedy wypada nasza kolej (jedna kuchnia na pięć pokoi) kosztuje 1000 NOK kary. Pierwsze dni Po przyjeździe po Norwegii czeka nas kilka formalności do załatwienia, rejestracja i otwarcie konta w banku, ale we wszystkich tych sprawach pomoże nam „reception officer”, czyli wydelegowana osoba z IAESTE. Na IAESTE Oslo można polegać. Pomagają oni także w pierwszym kontakcie z pracodawcą. Oslo W tygodniu nie miałam zbyt wiele czasu na zwiedzanie ze względu na pracę oraz dojazdy, ale w weekendy w Oslo nie sposób się nudzić. W gorące letnie dni można wybrać się na plażę albo na spacer do sławnego Parku Vigelanda. W Oslo znajduje się też mnóstwo naprawdę interesujących muzeów (Muzeum Łodzi Wikingów, Kon-Tiki, Folkemuseum, Fram Museum i wiele innych, do wyboru według własnych zainteresowań). IAESTE w Oslo działa prężnie i tamtejsi studenci bardzo starają się zorganizować czas praktykantom, organizując różne grille, spotkania i wycieczki. Do tradycji należą już tzw. „weekly meeting” czyli spotkania tygodniowe, na których wybrana osoba gotuje dla wszystkich tradycyjną dla swego kraju potrawę. Wyjścia do pubów nie są zbyt popularne, ze względu na wysokie ceny. Koszty żywności w Norwegii są bardzo wysokie. Bułkę kupimy za około 1 zł, mleko i chleb to koszt kilkudziesięciu złotych. O mięsie lepiej zapomnieć na czas praktyk (ponad 200 zł za kilogram), a ser żółty można dostać od 50 zł za kilogram. Lepiej od razu przestawić się na korony i nie próbować zamieniać cen na złotówki (można stracić apetyt). Dobrze jest sprawdzić Kiwi, jeden z tańszych sklepów w Oslo, a także Rimi lub Rema1000. Pocieszające jest to, że po otrzymaniu pierwszej pensji nie powinniśmy mieć kłopotów z utrzymaniem się w Norwegii. Po Oslo możemy poruszać się autobusem, tramwajem, metrem lub łodzią (co samo w sobie stanowi atrakcję), albo po prostu na piechotę – centrum nie jest duże, do wielu miejsc da się dojść na własnych nogach. Ciekawostką jest to, że jeśli chcemy kupić bilet miesięczny do jazdy po Oslo, nie przysługuje nam ulga – bilet studencki należy się wyłącznie studentom Oslo. Natomiast jeśli chcemy podróżować pomiędzy miastami w Norwegii, możemy zakupić bilet ze zniżką. Praca Norwegowie są niezwykle życzliwymi ludźmi. Prawie każdy mówi bardzo dobrze po angielsku. Praca zgadzała się dokładnie z opisem, który zawierała oferta praktyki. Na pewno będą to konkretne zadania, możemy być pewni, że nauczymy się czegoś nowego. Żaden z praktykantów, z którymi rozmawiałam, nie narzekał na nudę w swoim miejscu pracy, za to każdy podkreślał świetną atmosferę. Już pierwszego dnia mój szef zapytał, czy nie potrzebuję zaliczki, a także zgodził się pokryć koszty podróży z Oslo do Hokksund (bilet miesięczny na pociąg, około 600 zł). Firma nie robiła mi też problemów z wzięciem od czasu do czasu wolnego dnia, kiedy chciałam wziąć udział w kilkudniowych wycieczkach po Norwegii organizowanych przez IAESTE. Trzeba pamiętać, że zaliczka, pokrycie kosztów transportu oraz wolne dni to nie norma, i zależy od życzliwości konkretnego pracodawcy (niektórzy „wolne wycieczkowe” musieli odrabiać zostając w inne dni kilka godzin dłużej). Wycieczki Od lat do głównych atrakcji letnich praktyk w Norwegii należą dwie wycieczki: jedna organizowana pod koniec czerwca – „Arctic Week” oraz sierpniowa „Mountain Weekend”. Koszty wycieczek podawane są zwykle bez przejazdu, a często bilet na pociąg lub samolot kosztuje nas drugie tyle, co sama wycieczka. Czy warto? Moim zdaniem – TAK! Należy się upewnić jeszcze przed wyjazdem z Polski, czy aby na pewno termin naszych praktyk pokrywa się z terminami wycieczek. Jeśli nie – warto przyjechać te kilka dni wcześniej lub zostać troszkę dłużej. „Arctic Week” to czterodniowa wycieczka na północ Norwegii, w trakcie której mieliśmy okazje popływać łódką wśród przepięknych norweskich fiordów, doświadczyć białych nocy czy wędrować po norweskich górach. Dwie pierwsze noce spędziliśmy na farmie, położonej nad brzegiem morza, a ostatnią noc na sali gimnastycznej w szkole. Śpiwór obowiązkowy! „Mountain Weekend” to z kolei doskonała okazja, żeby na własnej skórze przekonać się, co to jest „canyoning”, „white water rafting” oraz jak się śpi w drewnianym tipi (znowu – śpiwór i karimata obowiązkowe!). W programie jest też wspinanie się na najwyższą górę w Norwegii, o ile pogoda dopisze (w czasie mojego pobytu nie dopisała). Jeśli planujemy wybrać się na „Mountain Weekend”, upewnijmy się czy nasze ubezpieczenie obejmuje wypadki w czasie niebezpiecznych sportów – kwestia wspomnienia o tym przy zakupie karty ISIC i dopłacenia kilku złotych. W czasie wakacji organizowane są także inne wycieczki, między innymi „Bergen Weekend” (również polecam, sama podróż pociągiem z Oslo do Bergen to przepiękna trasa widokowa) albo „Oslo Weekend” (dla tych, którzy praktykują w innych miastach). Zakończenie Jeśli udało Ci się zakwalifikować na letnią praktykę do Norwegii – jesteś wielkim szczęściarzem, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że będą to jedne z najlepszych wakacji Twojego życia! Do Ciebie należy decyzja, czy zarobione tam korony zamienić na złotówki (całkiem opłacalna praca wakacyjna), czy wydać je na wycieczki i zwiedzanie Norwegii, która jest naprawdę przepięknym krajem. Krajobrazy norweskie, góry, fiordy, rzeki, doliny naprawdę zapierają dech w piersi.