RN - wydanie specjalne 201
Transkrypt
RN - wydanie specjalne 201
ISSN 0208-8878 R wydanie specjalne 2011 RYCERZ.INFO Powiedz TAK – Rozmowa z o. Sebastião Quaglio. 6 9 16 420 25 2 Chrześcijanin się nie lęka 8 O. Piotr M. Lenart OFMConv, redaktor naczelny P rzecież to nie dla ciebie, ale dla sprawy Niepokalanej w duszach. Drodzy Czytelnicy! Wakacje to bardzo odpowiedni czas, by dać świadectwo życia poświęconego Bogu przez Niepokalaną, szczególnie jako Jej rycerze. Nie trzeba tak wiele, tylko trochę odwagi, by dochować wierności Bogu i Jego przykazaniom w codzienności, także w ramach letniego wypoczynku. Wypoczynek może wręcz stać się okazją do głoszenia Ewangelii poprzez słowo, dobre czyny, pobożność i przykład wierności chrześcijańskim zasadom życia. To oddziaływanie jest dziś szczególnie potrzebne, aby jak najwięcej ludzi mogło zobaczyć, że są wierzący, którzy nie boją się świadczyć o swej wierze, pokazując piękno życia oddanego całkowicie w ręce Matki Bożej Niepokalanej. Pielgrzymki, noszenie oznak chrześcijańskich – krzyża, medalika, a także skromnych strojów – pomimo nawet upalnej pogody, szczególnie w miejscach chrześcijańskiego kultu – mogą przyczynić się do zwrócenia komuś uwagi, że jest Ktoś ważniejszy, niż tylko moje egoistyczne upodobania i wygody. Letni czas wypoczynku to także świetna okazja do propagowania dobrej katolickiej prasy, jak „Rycerza Niepokalanej”, aby przez słowo drukowane zachęcić kogoś do oddania się Niepokalanej i życia zgodnego z chrześcijańską wizją świata. Nie trzeba się ani wstydzić, ani bać takiego apostołowania poprzez przykład, słowo czy dobrą katolicką prasę. Wystarczy tylko pamiętać, jak sam św. Maksymilian przełamał lęk i wstyd, i rozpoczął zbieranie funduszy na pierwszy numer „Rycerza Niepokalanej” w styczniu 1922 r. Pomogła mu w tym świadomość, że to przecież nie dla siebie, ale dla sprawy Niepokalanej w duszach podejmuje się apostołować. My także pamiętajmy, że jesteśmy chrześcijanami i rycerzami nie dla siebie, ale dla Niepokalanej, aby jak najwięcej dusz do Chrystusa doprowadzić. Uzbrojeni mocą z wysoka przez codzienną modlitwę, niedzielną, a może i częstszą Komunię świętą, i Cudowny Medalik – dajmy się prowadzić Niepokalanej, aby w tym i każdym innym czasie, miejscu i sytuacji zdobywać jak najwięcej dusz dla Chrystusa – na wzór św. Maksymiliana, męczennika z Auschwitz. Podejmij z nami ewangelizację świata, aby go w duchu franciszkańskim odnawiać i do zbawienia doprowadzić. Zapraszamy młodych do podjęcia życia według Ewangelii, w posłuszeństwie, bez własności i w czystości, by nieść każdemu człowiekowi „Pokój i Dobro” jako syn i naśladowca św. Franciszka z Asyżu. Okazowy „Rycerz Niepokalanej” w nowym formacie Z wielką radością oddajemy w ręce Czytelników okazowy numer wakacyjny „Rycerza Niepokalanej”, będący też jubileuszowym wotum Roku Świętego Maksymiliana. Tak będzie wyglądał „Rycerz” od roku 2012. Numer ukazał się w ograniczonym nakładzie 5 tys. egzemplarzy. Jest także dostępny poprzez Internet w formacie PDF (www.nowy.rycerz.info). Będziemy bardzo wdzięczni za każdą opinię i uwagi dotyczące nowego formatu „Rycerza”. Zamówienia: Administracja, Niepokalanów, 96-515 Teresin tel. 46 864 22 08, e-mail: [email protected] Od 2012 r. „Rycerz Niepokalanej” wydawany w Niepokalanowie będzie także wysyłany do dotychczasowych prenumeratorów „Rycerza Niepokalanej dla Polonii”, wydawanego w Santa Severa we Włoszech. Dla ułatwienia wpłaty prenumeratorom z zagranicy, podajemy numery kont. Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów ul. o. M. Kolbego 5, 96-515 Paprotnia, Polska EUR: 23 1020 1185 0000 4202 0177 5055 USD: 30 1020 1185 0000 4902 0177 5071 SWIFT: BPKOPLPW Nowy „Rycerz Niepokalanej” w Internecie www.nowy.rycerz.info Franciszkanie zapraszają młodzież męską Rekolekcje powołaniowe: Niepokalanów, 27 czerwca – 1 lipca 2011 W Zakonie Ojców Franciszkanów możesz służyć Bogu i ludziom jako kapłan lub brat zakonny. Jeśli ukończyłeś 19 lat i czujesz się powołany do służby we franciszkańskiej wspólnocie, wypróbuj ten sposób życia... Istnieje możliwość indywidualnego pobytu w Niepokalanowie dla kandydatów do zakonu, po wcześniejszym zgłoszeniu. Ośrodek Powołań • Niepokalanów • 96-515 Teresin È781 213 240 [email protected] ü www.franciszek.info Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info w numerze RYCERZ NIEPOKALANEJ Wydanie specjalne 2011 Rok założenia 1922 Niepokalanów, 96-515 Teresin 20 Redaktor naczelny: o. Piotr Maria Lenart OFMConv Redaguje zespół ojców franciszkanów Tak! Za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 14 VI 2011 r., nr 2359/D/2011. Redakcja nie zwraca nie zamówionych materiałów i zastrzega sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów bez uprzedniego powiadomienia autora. Redakcja: tel. 46 864 23 52 fax 46 861 37 59 [email protected] www.rycerz.info Powiedz Rozmowa z o. Sebas�āo Quaglio, założycielem Niepokalanowa dla świeckich w Brazylii. spis treści 25 4 Nasza wojna 6 Całkowicie Maryi Prenumerata: dobrowolna ofiara; tel. 46 864 22 08 (poniedziałek-piątek – w godz. 7.00-15.00) lub do furty klasztornej tel. 46 864 22 22 9 3 o jednym 11 Literackie obrazy św. Maksymiliana 12 Ostatnia droga Koszt druku 1 egz.: 2 zł 30 gr + przesyłka 1 zł 55 gr Męczeństwo św. Maksymiliana w niemieckim obozie zagłady 16 Duch Święty i Pośredniczka Konto: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów 96-515 Teresin PKO BP 12 1020 1185 0000 4102 0012 3877 EUR 23 1020 1185 0000 4202 0177 5055 USD 30 1020 1185 0000 4902 0177 5071 SWIFT: BPKOPLPW Źródło myśli mariologicznej i apostolstwa o. Kolbego 25 Specjalizacja miłość 32 Franciszkanie i dziedzictwo św. Maksymiliana 36 Po prostu kochać życie 12 ISSN 0208-8878 www. 16 prenumerata .niepokalanow.pl 38 Wciąż fascynuje nowe pokolenia 40 Uderzała mnie bliskość Papieża 42 Podziękowania 3 4 Nasza wojna Franciszkanin na nasze czasy Ś 8 O. Bogdan Kocańda OFMConv, Rychwałd w. Maksymilian, wychodząc od doświadczenia i obserwacji otaczającego go świata, zwraca uwagę na zło, które panoszy się wokoło. Empatycznie odczuwa zamysły gorliwych wyznawców Chrystusa, którzy zło chcieliby wymazać z krajobrazu ziemskiej egzystencji. Ale nasze życie obsiane jest przez dwóch siewców – jeden zasiewa dobro (pszenicę), a drugi zło (chwast). Dobro i zło współistnieją ze sobą i tylko Jezus Chrystus przeistoczył zło w dobro. Dokonał tego na drzewie krzyża. Wniosek jest prosty: tylko w krzyżu można przemienić zło w dobro. Jeśli ktoś próbuje za pomocą innych dróg osiągnąć błogosławiony cel przemiany, wówczas stawia się w roli „poprawiacza” Mądrości Nieskończonej. O. Kolbe napomina tych, którzy mają takie zamiary i wprowadzają je w życie, często nawet przymuszając innych, aby ich naśladowali, uważając samych siebie za bohaterów i wyzwolicieli wspólnoty, miasta, kraju. Tymczasem tylko idąc na krzyż, będziemy mogli przemieniać zło w dobro. Kto ucieka od krzyża, będzie własnymi siłami wyrywał zło, tak jak chcieli to robić słudzy ewangelicznego gospodarza z rosnącym wraz z pszenicą chwastem. Obecnie wśród wierzących istnieje plaga wyrywania zła. Nawet wśród zakonników znajdzie się wielu, którzy w swej posłudze słowa zachęcają do wyrywania chwastu, i to w nieodpowiednim czasie. Tak oto nie chcemy być pędzlem w ręku nieskończonej doskonałości malarza, tylko sami stajemy się malarzami własnych idei. Nie możemy zapomnieć, że idee mają swoje konsekwencje. Dlaczego tak się dzieje? Może dlatego, iż zło pokazuje nam, że nie potrafimy reagować na nie krzyżem! Chcąc wyrwać zło, jak wyrywa się chwast, będziemy je pomnażać, kalecząc przy tym pszenicę. Kiedy zaś będziemy chcieli je zamalować, wówczas ukryjemy przed własnymi oczyma jego istnie- Oglądając się dookoła i widząc wszędzie tyle zła, chcielibyśmy szczerze, zwłaszcza jako członkowie Milicji Niepokalanej, naprawić to zło, ludzi do Przenajświętszego Serca Jezusowego przyprowadzić przez Niepokalaną i tak naszych współbraci na całym świecie wiecznie i nawet na tej jeszcze ziemi uszczęśliwić. Więc wojna złu, nieubłagana, ciągła, zwycięska – wojna. Lecz na czymże ona polega? Gdzie znajduje się jej najważniejszy, pierwszorzędny nerw? Gdzie przede wszystkim uderzyć należy? Nieraz nam się zdaje, że Pan Bóg za mało energicznie rządzi tym światem. Przecież mógłby jednym skinieniem swej wszechmocnej Woli zmiażdżyć i w proch skruszyć takich Callesów, bezbożników w Sowietach, podpalaczy hiszpańskich kościołów, niemoralnych zatruwaczy młodzieży i im podobnych. Tak myśli nasza głowa skończona, ciasna, gdy tymczasem Mądrość Przedwieczna sądzi inaczej. Prześladowania oczyszczają duszę jak ogień, ręce katów tworzą rzesze męczenników, a prześladowcy doznają nieraz w końcu łaski nawrócenia. – Niezbadane, a zawsze najmądrzejsze są drogi Boże. Nie wynika z tego, jakobyśmy mieli założyć ręce i pozwolić wrogom dusz ludzkich swobodnie hasać. Bynajmniej. Ale... Ale... nie chciejmy poprawiać Mądrości Nieskończonej, kierować Duchem Świętym, lecz dajmy się Mu prowadzić. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy pędzlem w ręku nieskończonej doskonałości malarza. Co ma czynić pędzel, by jak najpiękniej obraz wypadł? Ma jak najdoskonalej dać się prowadzić. Jeszcze pędzel mógłby mieć pretensje do poprawienia ziemskiego, skończonego, omylnego malarza, lecz gdy Mądrość Odwieczna, Bóg, używa nas jako narzędzia, wtedy najwięcej, najdoskonalej będziemy działać, gdy jak najdoskonalej, całkowicie pozwolimy się prowadzić. Mugenzai no Sono, 11 lutego 1932 r. nie, ale się go nie pozbędziemy. Tak ukryte zło rodzi cierpienie, które zabiera radość i pogodę ducha, utrudnia wędrówkę za Panem oraz pomnaża ból, nad którym człowiek nie może zapanować o własnych siłach. Szaleniec Niepokalanej ukazuje Boży zamysł współistnienia dobra i zła, pisze: „Mądrość Przedwieczna sądzi inaczej. Prześladowania oczyszczają duszę jak ogień, ręce katów tworzą rzesze męczenników, a prześladowcy doznają nieraz w końcu łaski nawrócenia. – Niezbadane, a zawsze najmądrzejsze są drogi Boże”. Trudno jest zobaczyć tę drugą stronę koegzystencji światła i ciemności. Najwyższa Światłość udziela nam daru rady, dzięki któremu możemy zaoszczędzić bardzo dużo czasu, jaki dzisiaj marnujemy na walkę ze złem. Oto ta rada: tylko w krzyżu możesz przemienić zło w dobro! Zatem, nie wahaj się „umierać w duchu”, aby pozyskać nowe życie. Budowanie cywilizacji miłości może dokonywać się tylko na podstawie poszanowania wolności religijnej, dobrze rozumianej tolerancji oraz szacunku dla godności ludzkiej każdej osoby. Nasza odpowiedzialność za świat, Kościół, Zakon i wspólne pielgrzymowanie do Królestwa Bożego każe nam skupić się przede wszystkim na dbaniu o dobro – zawsze jednak wybierając większe dobro. Św. Maksymilian podpowiada nam, że nie trzeba przekształcać kultury za pomocą narzuconych z góry wartości, lecz bardziej winniśmy się skoncentrować na subtelniejszym procesie: życia powołaniem miłości 5 Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info z archiwum Niepokalanowa Mały Dziennik Św. Maksymilian do redaktora „Małego Dziennika”: Trzeba wymagać, by redaktorzy, współpracownicy rzeczywiście pisali w duchu MI, tj. podbicia świata Niepokalanej, zbawienia i uświęcenia dusz przez Niepokalaną, a unikali niepotrzebnych piętnowań ludzi czy par�i, czy innych narodów. 27 listopada 1934 r. ukazał się pierwszy okolicznościowy numer „Małego Dziennika”. Regularnie wychodził od 27 maja 1935 r. Pierwszy numer kosztował tylko 2 gr, ale ostatecznie cena wzrosła do 5 gr. W tym czasie inne dzienniki kosztowały 10-20 gr. Nakład dziennika w 1935 r. wynosił 17 tys. egz. Rok później 151 990 egz. W 1939 r. – 276 740 tys. Oprócz redakcji i administracji w Niepokalanowie, już w 1936 r. zorganizowano oddziały i pododdziały w różnych miastach Polski. Każdy miał swego redaktora oraz grupę kolporterów. W 1939 r. „Mały Dziennik” oprócz ogólnopolskiego miał także 10 wydań regionalnych. Redaktorem naczelnym był o. Marian Wójcik. W maju 1935 r. w celach reklamowych rozdano ponad 550 tys. ulotek w różnych miastach Polski. Ekspedycja „Małego Dziennika”, 1936 r.; w głębi maszyna rotacyjna w konkretnej codziennej rzeczywistości. Możemy sprawić, by Bóg używał nas jako narzędzi, które dobrowolnie poddane Jego woli niczym pędzle w ręku malarza, staną się użytecznym środkiem ewolucji w kierunku Najwyższego Dobra. Przyjęcie Bożego zamysłu stanowi pierwszy krok ku wolności w Chrystusie, uwalniając nas od kultury „wątpienia” i walki jedynie ludzką siłą. W naszej wojnie nie chodzi przede wszystkim o konfrontację ze złem – chociaż i do niej na wielu frontach zapewne dochodzi – lecz o przyjęcie Bożej troski o nas. Wszak Bóg, troszcząc się o ludzi, zesłał swego Ducha, który jako Paraklet, czyli Obrońca, Pocieszyciel, jest gwarancją ciągłości misji Jezusa na ziemi i naszej wolności. Stąd możemy zrozumieć słowa św. Maksymiliana: „Nie chciejmy... kierować Duchem Świętym, lecz dajmy się Mu prowadzić”. Duch Święty w człowieku oznacza pełne zwycięstwo Bożej sprawy nad przewrotnością ludzką, nad złem. Jest ukazaniem życia, które w Bogu zakotwiczone, przemieszcza się za sprawą łaski Bożej także do życia wspólnoty zakonnej, Kościoła i dalej w przestrzenie całego świata. n Scrutatio rewizja życia ► Jak dużo swego cennego czasu poświęcam na wyrywanie chwastów z życia moich braci? ► Czy stać mnie na to, by dla dobra wspólnoty podjąć krzyż przemiany zła w dobro? ► W jaki sposób mogę pomóc sobie i braciom w przyjęciu Ducha Świętego? Oratio modlitwa Actio działanie Panie Jezu, św. Maksymilian ukazał mi wartość trwania w zjednoczeniu z Duchem Świętym, który jako Obrońca przed otaczającym złem wprowadza mnie w zamysł Boga Ojca. Proszę Cię o to, bym nie walczył ze złem jego sposobami działania, lecz pokornie przyjmował Twoją świętą wolę i widział, że jesteś obok i udzielasz odpowiedzi na to, czego pojąć nie mogę. Proszę Cię (wyraź swoją intencję)... Zgodnie z natchnieniem Ducha Świętego dokonam teraz wyboru przestrzeni działania oraz określę konkretne formy tego działania, podejmując odpowiednie postanowienia, które w ciągu tego miesiąca będę starał się zrealizować. w lipcu 1922 w „Rycerzu Niepokalanej” DZ IA Ł M I LI C YJ N Y Pierwszy ze środków w programie MI „O Maryjo bez grzechu poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami”. W poprzednim numerze „Rycerza” widzieliśmy pierwszą część tego aktu strzelistego na Cudownym Medaliku. Sama Niepokalana raczyła nauczyć nas tej modlitwy. Ponieważ jednak pragniemy modlić się i za tymi, którzy Niepokalanej nie czczą ani do Niej się zwracają, więc dodajemy: „i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają”. Głową zaś wrogów Kościoła i dusz zbawienia w naszych czasach, to wolnomularstwo: a więc ich szczególnie wspominając, mówimy: „a zwłaszcza za masonami”. MI 6 Całkowicie Maryi Zafascynowani życiem i działalnością o. Maksymiliana Kolbego Witold Rogowski, Ciechanów 7 W sierpniu 2010 r. został ogłoszony Rok Kolbiański. Zafascynowani życiem i działalnością o. Maksymiliana Kolbego, wielkiego czciciela Matki Bożej, jedziemy do Niepokalanowa. Do Niepokalanowa docieramy przez Puszczę Kampinoską. Podobno z najwyższych drzew tych „ostępów” widać Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Z puszczy wjeżdżamy na krajową „dwójkę”, kilkaset metrów w kierunku Sochaczewa, a później skręt w lewo do Paprotni. Po chwili widać wieżę bazyliki. To już Niepokalanów. Franciszkanie, którzy szczególnie umiłowali Niepokalaną, przybyli tu w 1927 r. wraz ze św. Maksymilianem, założycielem tego miejsca. Dziedzictwo Stwórca obdarzył o. Maksymiliana wieloma talentami. Pozostawił on po sobie pokaźną liczbę pism i konferencji. Stanowią one cenny zbiór dzieł przydatnych do studiowania duchowości i poznawania Boga. Jednak największym dziełem Świętego jest Rycerstwo Niepokalanej. Ruch ten od chwili powstania na ziemiach polskich zyskał wielu sympatyków – najpierw wśród zakonników i kleryków franciszkańskich, a później świeckiej inteligencji. Dzieło do dziś się rozwija i jest potężnym depozytem wiary w Boga i szkołą miłości bliźniego, a także obustronnej relacji między Jezusem a człowiekiem, w której znalazło się miejsce dla Maryi. Rycerstwo jest spuścizną całego życia o. Maksymiliana – dziedzictwem kolbiańskim. To, co było dążeniem Świętego, zostało w tym ruchu zapisane jako jego cel: „Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków, a zwłaszcza masonów, i o uświęcenie Fot. Archiwum Niepokalanowa wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej”. 23 maja 1933 r. o. Maksymilian stwierdził, że MI (czyli Rycerstwo Niepokalanej) jest dziełem Niepokalanej. Wiedział, że nie jest ono tylko chwilowym ruchem na przestrzeni dziejów. Był przekonany, że będzie trwało po jego śmierci, dlatego pozostawił swoim współbraciom testament: „ Przeto, Bracia, gdy dojdzie do Was wiadomość o mojej śmierci, wiedzcie, że na mocy testamentu Wy jesteście dziedzicami moimi... Gdy zaś umrę, wtedy Wy powinniście pracować bez ograniczeń, aż do przelania krwi, jeśli zajdzie potrzeba, i powinniście szerzyć MI aż po krańce ziemi. Albowiem jest to zadanie święte... Jest to wola Matki Bożej, abyśmy my... szerzyli Jej kult. Ostatnia wola o. Maksymiliana okazała się misją Niepokalanowa, wciąż aktualną i ważną. Zakonnicy, których spotykamy, są bezpośrednimi spadkobiercami Założyciela MI. Realizują to przesłanie „aż do przelania krwi”, będąc narzędziami w niepokalanych rękach Maryi, wyniszczając się dla Niej – za przykła- dem św. Maksymiliana. Jako skromny sługa Niepokalanej, nie przypisywał on sobie żadnych zasług związanych z działalnością Rycerstwa. Podobnej rady udzielił swoim współbraciom: „ Oby Niepokalana sama raczyła działać w nas i przez nas. Bazylika Po przekroczeniu bram Niepokalanowa udajemy się do kościoła, bazyliki mniejszej. Budowę świątyni rozpoczęto w 1939 r. Później kontynuowano ją w latach 1948-54. Od 2004 r. nosi tytuł sanktuarium NMP Niepokalanej Wszechpośredniczki Łask. W świątyni, oprócz miejscowych, zgromadzili się pielgrzymi z odległych miejsc Polski. Klękamy przed tabernakulum. Dziękujemy Jezusowi i Niepokalanej za wszelkie łaski i opiekę. Prosimy również o dalsze wstawiennictwo: „Boże, dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych. Jakże nierozumny byłem, gdy świat przysłaniał mi Twoje dzieła, spychając je na drugi plan. Głupota jest przywiązana do serca. Ty, Panie, jesteś Dobrym Pasterzem, znasz owce swoje, Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info Bazylika, widok na ołtarz główny Bazylika, ołtarz św. Maksymiliana znasz mnie i wiesz, że Cię kocham. Panie, okaż miłosierdzie mojemu domowi. Wzmocnij mnie swoją łaską. Trwaj w nas i błogosław nam. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Po drugiej stronie murów Niepokalanów jest miasteczkiem. Jego infrastrukturę tworzą różnego rodzaju zabudowania: budynki mieszkalne, kaplice, muzea, remiza strażacka, wydawnictwo, księgarnia, a nawet jest piekarnia, która wypieka chleb na własny użytek. – Podobno planowano budowę lotniska? – zapytałem zakonnika. – O tak! Gdyby nie wybuch wojny, gdyby o. Maksymilian żył, z pewnością byłoby i lotnisko – odpowiada franciszkanin. – Św. Maksymilian by tego dokonał – dorzuca pełen wiary, że tak by było. W jego oczach dostrzegam błysk, a na twarzy radość. Tak jakby chciał powiedzieć, że o. Maksymilian jest wciąż obecny w Niepokalanowie. – Kiedyś nie można było przechodzić na drugą stronę muru – wyznał jeden z zakonników. – Tam przebywali tylko zakonnicy. Ale wówczas było ich więcej – dodał. Dziś podwoje są otwarte i można zwiedzać miej- Cela św. Maksymiliana sca, w których przebywał św. Maksymilian. Franciszkanie starają się, pomimo upływu czasu, zachować oryginalny stan zabudowy oraz wystrój pomieszczeń. W kaplicy wymienili podłogę. Położono nowe deski. – Ale dzwonnica jest oryginalna – zapewnia franciszkanin pełniący dyżur w kaplicy, najstarszym budynku w Niepokalanowie. To szczególne miejsce. Podniesione do rangi sanktuarium św. Maksymiliana. Tu Święty modlił się, wygłaszał konferencje, odprawiał nabożeństwa i Msze święte. – Chodźcie – zachęca nas zakonnik. – W tym miejscu znajdowała Misterium Męki Pańskiej Panorama Tysiąclecia się pierwsza cela św. Maksymiliana. Mieszkał w niej przez trzy lata. – Czy z tego miejsca był aresztowany przez hitlerowców? – pytam zaciekawiony. – A cela, z której był aresztowany, mieściła się w innym miejscu klasztoru. Jeśli poprosicie zakonnika w muzeum, to może wam ją otworzy. Modlił się w niej m.in. Jan Paweł II i kard. Józef Ratzinger podczas pobytu w Niepokalanowie. W Muzeum św. Maksymiliana zgromadzono wiele pamiątek. Są tu zdjęcia, wysłużone maszyny, jak np. urządzenie do adresowania druków. Widzimy też tu książki i pierwsze wydania franciszkańskiej prasy: „Rycerza Niepokalanej”, „Małego Dziennika” i „Rycerzyka Niepokalanej”. Franciszkańska prasa cieszyła się ogromnym powodzeniem. Świadczą o tym olbrzymie nakłady. „Rycerza” drukowano w nakładzie 700 tys. egzemplarzy, a „Mały Dziennik” w liczbie 130-250 tys. W muzeum jest również replika celi św. Maksymiliana. Tu rzuca się 7 8 Muzeum św. Maksymiliana i wydawnictwo „Stara” kaplica – sanktuarium św. Maksymiliana w oczy ubóstwo. Czy chciałby ktoś żyć w takich skromnych warunkach? W muzeum można również zobaczyć eksponaty pochodzące z misji franciszkańskich, np. z dalekiej Japonii. Panorama Tysiąclecia i Misterium Męki Pańskiej W Niepokalanowie można wziąć udział w nietypowym przedstawieniu. W czasach wirtualnej rzeczywistości i komputerowej techniki spektakle te mogą wydać się archaiczne. Ale właśnie dlatego warto im poświęcić trochę czasu. Chodzi o spektakl ruchomych figur. Najważniejsze wydarzenia z dziejów Narodu i Kościoła polskiego opowiada „Panorama Tysiąclecia”. Powstała w 1966 r. na upamiętnienie Tysiąclecia Chrztu Polski. Oto przed widzem przesuwają się ruchome figury, historyczne postaci (ludzie pióra, duchowni, przywódcy państwowi i kościelni, itp.). W podobny sposób zaprezentowano „Misterium Męki Pańskiej”, zlokalizowane pod ołtarzem polowym. Miłośnik techniki i nowoczesności Ma to związek również z tym, że Maksymilian był miłośnikiem techniki. Od najmłodszych lat interesował się matematyką i fizyką. Myślał nad nowymi wynalazkami. „Pewnego dnia przyniósł... zgłoszenie swoich wynalazków do ministerstwa... Wychowawcy czytali o planach konstrukcji telegrafu piszącego, aparatu zapisującego mowę i głosy natu- ry, telegrafu, w którym na stacji można tylko mówić, a na drugiej stacji będzie to zapisywał i odbierał drugi aparat” – wnioski dokumentował technicznymi rysunkami. Ale zainteresowań miał znacznie więcej. Jego uwagę zwróciły media. Stworzył wydawnictwo. Interesowało go radio – założył rozgłośnię radiową. Interesował go film, telewizja. Cel tych zainteresowań był jeden – ewangelizacja. Muzeum św. Maksymiliana Święty wiedział, że ewangelizacja nie może odbywać się bez środków ludzkich. Zdawał sobie sprawę, że w ewangelizacji nie można przejść obojętnie wobec współczesnych środków informowania społecznego. Duch tej nowoczesności pozostał w zakonie do dziś. Wspomnieć należy chociażby o prężnie działającym wydawnictwie, które od wielu lat wspiera działalność ewangeli- Muzeum straży pożarnej zacyjną tego zakonu. Drukarnia zaś może poszczycić się nowoczesnymi maszynami drukarskimi, dzięki którym usługi poligraficzne są świadczone na bardzo wysokim poziomie. Zakonnicy cieszą się z każdego daru. Nawet najdrobniejsze wsparcie przyjmują z radością i otwartym sercem. Dzięki każdej pomocy mogą realizować plan zdobywania całego świata dla Chrystusa przez Niepokalaną. Odjeżdżamy ubogaceni kolejnymi zdobyczami duchowymi. Pobyt w Niepokalanowie zapadnie w naszej pamięci na długie lata. Zabieramy ze sobą nie tylko miłe wspomnienia. W księgarni nabyliśmy Konferencje świętego Maksymiliana Marii Kolbego oraz bardzo ciekawą pozycję Święty Maksymilian Kolbe. Przyjaciel i doktor modlitwy. Dzieła te wypełnią nam czas w nadchodzących jesiennych wieczorach. n Autor fot. br. Leszek Gościewski OFMConv Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info 3 O JEDNYM Znany jest na całym świecie, napisano o nim wiele książek i publikacji, nakręcono filmy, ale... Dopiero w 70. rocznicę męczeńskiej śmierci o. Maksymiliana doczekał się poważnych dzieł teatralnych. Redakcja: Jak to się stało, że tak mocno zainteresował się Pan Profesor św. Maksymilianem? Kazimierz Braun: Jeszcze kilka lat temu o św. Maksymilianie nie wiedziałem prawie nic. Kojarzyłem go z Auschwitz i z jego dobrowolną ofiarą z życia. Z prasy dochodziły do mnie słowa zarzutów pod adresem jeszcze wtedy Błogosławionego o jego rzekomej niechęci do Żydów, czy nawet antysemityzmie. Bliżej zetknąłem się z nim w Japonii w listopadzie 1981 r. Korzystając z przychylności japońskiego rządu, poprosiłem, bym mógł odwiedzić Nagasaki właśnie ze względu na o. Maksymiliana. W Nagasaki poznałem br. Sergiusza Pęśka, naocznego świadka życia o. Maksymiliana. Od niego sporo się dowiedziałem, m.in. o zdarzeniu, które 9 10 można rozpatrywać w kategorii cudu, a dotyczącym klasztoru w Nagasaki. Św. Maksymilian miał do dyspozycji dwa miejsca, w których mógł wybudować klasztor: w centrum Nagasaki i poza miastem. Wybrał tańsze, na stoku góry. Nagasaki to miasto portowe położone na zachodnim wybrzeżu wyspy Kiusiu, na płaskowyżu, z którego rozchodzą się liczne kaniony. Amerykanie wybrali to miejsce na zrzucenie bomby atomowej m.in. dlatego, że były tu wielkie stocznie wojskowe, a dość wysokie góry okalające miasto chroniły pozostałe tereny, aby wybuch bomby nie dokonał innych zniszczeń. I tak się stało. Kiedy spadła bomba, wiatr ją zniósł nieco od portu nad miasto, a ciśnienie energii atomowej rozeszło się kanionami. O. Kolbe wybrał taki kanion, który biegnie prosto na północ i załamuje się prawie pod kątem prostym. Niszczycielska energia wybuchu popłynęła tym kanionem i zatrzymała się na załamaniu. W ten sposób klasztor ocalał. Miał tylko niewielkie zarysowanie bocznej ściany. Nikomu nic się nie stało. Próbowałem coś napisać o św. Maksymilianie. Często wracałem myślą do niego, ale za mało o nim jeszcze wiedziałem i jakoś mi było do niego wciąż daleko. Odłożyłem temat na inny czas, potem o nim zapomniałem. Po kilku latach w Harmężach poznałem o. Piotra Cubera. W życzeniach wielkanocnych, jakie od niego otrzymałem, było dołączone zapytanie, czy jest jakaś sztuka o św. Maksymilianie, gdyż w 2011 r. przypada 70. rocznica jego śmierci i taka sztuka by się przydała. Odpowiedziałem, że o niczym takim nie słyszałem, ale chętnie sam podjąłbym się tego tematu, gdybym tylko miał możliwość popracować, pomodlić się, porozma- wiać z franciszkanami. Gdy okazało się to możliwe, przyjechałem do Polski i miesiąc spędziłem z franciszkanami w Harmężach. Dużo rozmawiałem, czytałem książki o Maksymilianie, odwiedzałem miejsca związane z jego życiem. Po tym ogromnym doświadczeniu duchowym wróciłem do domu i zacząłem pisać. W ten sposób powstała pierwsza sztuka Maximilianus. Uznałem jednak, że jest ona zbyt długa. Postanowiłem napisać mniejszy tekst, posługując się innymi środkami. Tak powstał tekst w formie prozy zatytułowany Cela Ojca Maksymiliana. Czułem jednak niedosyt. Miałem wyrzuty sumienia, że nie wprowadziłem dostatecznie matki o. Maksymiliana w pierwsze teksty. Wiedziałem, jak ważna była ona dla samego Świętego. Postanowiłem skoncentrować się na niej jakby na filarze duchowości. W ten sposób powstał trzeci tekst Mój syn, Maksymilian. Tu postać matki zajmuje pokaźne miejsce. Oparty jest on na korespondencji między synem a matką. Co najbardziej zachwyciło Pana Profesora w osobie św. Maksymiliana? K. B.: Trudne pytanie, gdyż tych zachwytów jest wiele. Może najbardziej zachwyciło mnie bogactwo osobowości o. Kolbego, rozległość jego dzieła i spuścizny. To wszystko było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, gdyż o większości rzeczy nie wiedziałem. Z tego wielkiego bogactwa zachwycił mnie jego związek z matką, czego wyrazem jest trzecia sztuka przeze mnie napisana. Jego mama prowadziła go do Matki Najświętszej. To jest wątek, który się ciągnie przez całe życie Świętego od najwcześniejszych lat. Uderzyło mnie też, jak praktycznie i realnie przeżywał śluby zakonne, choćby ślub ubóstwa. Moją uwagę zwróciły buty, które stoją w gablocie w jego celi w Niepokalanowie. Nosił latami buty z cholewami, niewysokimi, więc nie „oficerki”, ale raczej buty piechura lub gospodarza na roli, i używał do nich onuc, bo tak było taniej. Inny aspekt, którym się zachwyciłem, to żarliwość jego modlitwy. On cały czas się modlił, a z drugiej strony miał wielkiego ducha misyjnego. Wyraziło się to konkretnym wyjazdem na misje, założeniem Niepokalanowa w Japonii i powstaniem wydawnictwa. To nastawienie misyjne miał też na co dzień, co objawiało się w jego codziennych kontaktach z ludźmi. On ciągle rozmawiał z napotkanymi osobami. Podróżował najtańszą klasą i zawsze starał się wciągnąć ludzi do rozmowy na tematy religii i wiary, starał się ich nawracać. Co jeszcze zachwyciło mnie w tym Świętym? Jego zdolności intelektualne i prostota. Zdobył dwa doktoraty: z filozofii i teologii, znał kilka języków obcych, ale mimo to potrafił swój związek z Matką Bożą przełożyć na prosty język. Czy spotkał się Pan Profesor z zarzutem antysemityzmu? K. B.: Spotkałem się, studiowałem te sprawy i jestem najzupełniej przekonany, że są one nie zarzutami, a potwarzami, bo tak nie było. Siły wrogie o. Maksymilianowi już za jego życia, a i później – aż do dzisiaj – taki zarzut przeciwko niemu spreparowały. Mamy wiele dowodów, które świadczą o czymś zupełnie innym, jak np. sprawa ukrywania przez niego i opiekowania się Żydami w czasie wojny. Jest sprawa opieki nad chłopcem żydowskim, pięknie udokumentowana w Auschwitz. Jest zapis listu wysłanego z Japonii do n Kazimierz Braun – reżyser teatralny, teatrolog, pisarz i tłumacz. Ukończył polonistykę i Wydział Reżyserii na warszawskiej PWST, potem doktoryzował się i habilitował. Jako reżyser debiutował w 1961 r. w gdańskim Teatrze Wybrzeże. Był kierownikiem artystycznym i reżyserem Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie (1967-1974, od 1971 – dyrektorem). Kierował Teatrem Współczesnym we Wrocławiu (1975-1984). W 1984 r. został wyrzucony z pracy z powodu działalności opozycyjnej. W 1985 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. W 1989 r. został mianowany profesorem sztuki teatru w USA, a w 1992 r. profesorem nauk humanistycznych w Polsce. Wyreżyserował ponad 150 przedstawień teatralnych i telewizyjnych w Polsce i za granicą. Wydał 40 książek, w tym prace z dziedziny historii teatru, powieści i teksty dramatyczne. 11 Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info o. Mariana Wójcika, redaktora „Małego Dziennika”, w którym zwraca uwagę na to, aby wystrzegać się publikowania rzeczy negatywnych w stosunku do Żydów, a skupić się na tym, co jest obowiązkiem redaktorów, aby Żydów kochać i nawrócić. Ten stereotyp o antysemityzmie jakoś udało się zaszczepić w wiele umysłów... K. B.: Trzeba z nim walczyć... Czy sztuka w jakiś sposób może być pomocna w walce z tym nieprawdziwym i krzywdzącym stereotypem? K. B.: W moich sztukach do tego problemu nie odnosiłem się bezpośrednio. Natomiast wydobyłem takie rzeczy, które jakby w zupełnie innym świetle pokazują te sprawy. n Buty św. Maksymiliana, znajdujące się w muzeum w Niepokalanowie recenzja Literackie obrazy św. Maksymiliana K recenzja 8 Ryszard Zajączkowski, Lublin azimierz Braun – znany teatrolog, pisarz i reżyser, autor ponad trzydziestu książek i laureat prestiżowych nagród opublikował trzy sztuki poświęcone św. Maksymilianowi Kolbemu: Maximilianus, Cela Ojca Maksymiliana i Mój syn, Maksymilian. Drugi ze wspomnianych utworów jest skróconą autorską adaptacją pierwszego dzieła i stanowi świetny materiał dla teatru jednego aktora. Książkowe wydanie tego tekstu zawiera też wersję angielską. Wszystkie utwory – jak zauważa autor – „różnymi wariantami dramaturgicznego ujęcia tego samego wielkiego tematu, stanowią pewien cykl. Zarazem każdy z nich funkcjonuje samodzielnie”. Sztuki te mogą być w różny sposób adaptowane na potrzeby teatru, a zarazem są też tekstami do lektury. Często wraca w nich wątek redagowania przez o. Kolbego „Rycerza Niepokalanej” – na tym przykładzie ukazując jego szeroką i dynamiczną działalność ewangelizacyjną. W sztukach wyakcentowana jest też osobowość twórcy Niepokalanowa jako człowieka bez reszty ufającego Maryi, miłośnika ubóstwa, gorliwego misjonarza i człowieka zatroskanego o potrzeby innych – zarówno materialne, jak i duchowe. Temat podjęty przez Brauna ma walor hi- storyczny, ale zarazem akcja utworu posiada charakter uniwersalny – jak zauważa autor – „nabiera mocy mitu, a zdarzenia osiągają wymiar symboliczny”, zaś „postaci dramatu stają się... uczestnikami powszechnej i wiecznej walki dobra ze złem”. Ten właśnie wyróżnik najwyraźniej zbliża, szczególnie Maximilianusa, do konwencji dramatu poetyckiego. Po- dwójne wyczulenie autora na sprawozdanie i tajemnicę daje o sobie znać w każdej z pięciu części utworu poświęconych kolejno: formacji i nauce młodego Kolbego, początkom Niepokalanowa, misjom w Japonii, okresowi wojny i wreszcie oświęcimskiemu męczeństwu. Ostatnia część zatytułowana Pasja różni się od pozostałych tym, że przypomina paraliturgiczne nabożeństwo poświęcone św. Maksymilianowi i czerpie z tradycji teatru rapsodycznego. Nadaje się ona również do osobnej inscenizacji. Braun we wprowadzeniu do Maximilianusa dał zresztą szereg istotnych wskazówek dotyczących realizacji scenicznej bądź filmowej swego utworu. Św. Maksymilianowi poświęcona jest też ostatnia sztuka. W stosunku do poprzednich utworów powtarza się tu wiele wątków, jednak konwencja jest odmienna. Autor pisze we wstępie: „Gdy wmyślałem się w życie i drogę duchową Świętego – postać jego matki ogromniała. Choć stale gdzieś w tle, skromnie, pokornie, nie narzucając swej obecności, rady czy opinii, odgrywała ona wielką rolę najpierw w jego formacji, a potem, acz pośrednio, w jego dojrzałym działaniu i modlitwie. Postanowiłem jeszcze raz podejść do wielkiego tematu i dzieła św. Maksymiliana – tym razem niejako od strony jego matki”. Jak w poprzednich utworach akcja sztuki ma realistyczny fundament (w tym przypadku przypuszczalną wizytę Marianny Kolbowej w Niepokalanowie w grudniu 1941 r., która przywozi na przechowanie w klasztorze listy 12 syna, a sama przegląda własną, gromadzoną przez niego korespondencję). Ta podstawa akcji, której czas obejmuje jeden wieczór w celi Maksymiliana, ogromnieje do wymiarów całego życia Świętego. Matka w wyobraźni towarzyszy synowi tam, gdzie się uczył, pracował, modlił, a wreszcie poniósł śmierć. Ten realistyczny fundament jest w utworze punktem wyjścia dla żywiołu wyobraźni, której wodze muszą popuścić czytelnicy bądź aktorzy i widzowie. Utwory Brauna to dzieła doświadczonego reżysera i dramaturga. Przybliżają one postać św. Maksymiliana zarówno w wymiarze historycznym, jak i duchowym. Odwołując się do faktów, autor zdaje sobie sprawę, że w tym przypadku sceniczne opowieści powinny prowadzić ku tajemnicy świętości z pomocą środków właściwych dla literatury i teatru. Czy to się udało? Jest to ciekawe pytanie do odbiorców. Z pewnością jednak – jak wyznaje Braun i co dotyczy też niektórych innych jego utworów, jak choćby świetnej powieści o Janie Pawle II Dzień świadectwa – „tajemnica ta nie przestaje pociągać, fascynować, wyznaczać kierunek drogi”. Utwory Kazimierza Brauna stanowią godne uczczenie 70. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana i przypomnienie jego postaci w kontekście współczesnych czasów. n Kazimierz Braun, Maximilianus, Cela Ojca Maksymiliana, Mój syn, Maksymilian, Kraków 2010, Wydawnictwo „Bratni Zew”. Ostatnia droga 8 Ks. Jacek Pędziwiatr, dyrektor Radia „Anioł Beskidów”, asystent MI diecezji bielsko-żywieckiej W gorący niedzielny wieczór 28 maja 1941 r. pociąg z transportem więźniów z Pawiaka ze zgrzytem zatrzymał się na bocznicy nieopodal bramy do KL Auschwitz. Stojący w szpalerze, okładający na oślep kijami i pałkami esesmani i kapo „przywitali” wywoływanych z nazwiska przybyszów, wśród których był także o. Maksymilian Maria Kolbe. Pobyt o. Kolbego w obozie koncentracyjnym kojarzy się najczęściej z apelem, podczas którego Szaleniec Niepokalanej zgłosił się na dobrowolną śmierć w zamian za Franciszka Gajowniczka oraz trwającym blisko trzy tygodnie konaniem w bunkrze głodowym. Jednak nim to nastąpiło, jeszcze przez dwa miesiące o. Maksymilian miał sposobność głoszenia chwały Niepokalanej i dawania wyjątkowego świadectwa żywej wiary. Głodowa cela śmierci, mal. M. Kościelniak Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info Jesteśmy Niepokalanej O. Maksymiliana wraz z kilkoma innymi księżmi przydzielono do pracy w Babicach – wiosce oddalonej od obozu o ok. 3 km. Więźniowie wykonywali tutaj prace ziemne: od budowania ogrodzeń pastwisk, kopania rowów, ścinania gałęzi, po faszynowanie ich brzegów. Była to ciężka praca pod gradem wyzwisk, przekleństw i razów kapo Heinricha Krotta, niemieckiego kryminalisty szczególnie zawziętego na polskich księży, i jego pomocników. – Kapo zauważył, że obydwaj rozmawiamy i za to dostaliśmy po dziesięć kijów, i pracowaliśmy razem – wspomina więzień Henryk Sienkiewicz. – Ja, za to, że nazwałem go „ojcze”, woziłem żwir i o. Maksymiliana na taczce po jednym razie, a ojciec musiał mnie wozić po dwa razy w jedną i drugą stronę. Praca ta była na pośmiewisko esesmanów i kapo. Tak pracowaliśmy do późnego wieczoru. Wtedy ojciec powiedział do mnie: „Heniu, to, co robimy, to wszystko dla Niepokalanej. Niech barbarzyńcy wiedzą, że jesteśmy wyznawcami Niepokalanej”. Oto Matka Pana Inne zdarzenie wspomina Edward Wieczorek: – Pewnego dnia kapo znalazł podobiznę Matki Boskiej. Z tą podobizną podszedł do jednego z pilnujących nas esesmanów, namawiając, jak to określił, do „zabawienia się z klechami”. Esesman, młody szczeniak, zawołał wszystkich księży, pokazał im znalezioną podobiznę Matki Bożej, pytając, czy to znają. Na to nieznany jeszcze wśród nas o. Kolbe, znający język niemiecki, odpowiada, że jest to Matka Chrystusa Pana... Wtenczas kapo i esesmani zaczęli nad duchownymi się znęcać, bijąc i kopiąc żołnierskimi buciorami, gdzie popadło. Potem esesman przywołał zakrwawionych księży, każąc im się do tego obrazka modlić. Po chwili esesman kazał im wstać, rozkazując o. Kolbemu, by ten obrazek opluł. O. Kolbe przeżegnawszy się powiedział, iż tego nie uczyni. Esesman znów zaczął się nad ojcem znęcać, bijąc go wyrwanym z rąk kapo styliskiem od łopaty. Następnie esesman kazał o. Kolbemu podobiznę tę podeptać. I tym razem ojciec sprze- ciwił się, prosząc esesmana o ofiarowanie mu tej podobizny. Wtedy esesman podobiznę tę opluł, rzucił na ziemię, wgniatając obcasem buta w ziemię, mówiąc: „Niech mnie teraz ten wasz Bóg ukarze”. I nie wiadomo, jakby się skończyło dla księży, gdyby od strony Oświęcimia nie przyjechał na rowerze żołnierz z rozkazem dla esesmana: „Masz natychmiast wracać do koszar, gdyż jedziesz na front”. Pobyt o. Maksymiliana w KL Auschwitz to czas dawania świadectwa, umacniania wiary i nadziei, nawoływania do miłości. – Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość. Nie zmogą nas te cierpienia. Tylko przetopią i zahartują. Wielkich trzeba ofiar naszych, aby okupić szczęście i pokojowe życie tych, co po nas będą – wspomina słowa o. Kolbego kolejny współwięzień Józef Stemler. Szczególnie wzruszające świadectwo duchowej troski przekazuje z kolei Wilhelm Żelazny, młody chłopak z Chorzowa, osadzony w obozie w celu „resocjalizacji”: – Po skatowaniu mnie miałem połamane żebra i ciężko rozchorowałem się na płuca. Lekarz wprowadził mi do rany gumową rurkę, którą wyciekała ropa. Ciężka praca w wodzie, głód, rany po pobiciu i pogarszający się stan zdrowia spowodowały moje „zmuzułmanienie”, brak chęci do życia i całkowite załamanie psychiczne. Postanowiłem pójść na druty. Zwierzyłem się z tego koledze więźniowi. Kolega ten powiedział mi, że zanim to zrobię, powinienem porozmawiać z księdzem, który mnie pocieszy. Skontaktował mnie z bratem Maksymilianem Kolbem. Ten długo ze mną rozmawiał i na koniec wyciągnął woreczek umocowany po wewnętrznej stronie obozowej bluzy pod pachą, w którym znajdował się porwany różaniec. Wręczył mi go mówiąc, że mi go udostępnia na pewien czas, abym go odmawiał, co mi doda sił i podniesie mnie na duchu. Powiedział mi również, że brakuje w nim kilku paciorków zniszczonych przez gestapowca na Pawiaku, lecz te brakujące mam również odmawiać. W woreczku znajdowały się również resztki zniszczonych paciorków, które brat Maksymilian troskliwie pozbierał z podłogi celi na Pawiaku. Kiedy po pewnym czasie w znacznie lepszym stanie poszedłem oddać różaniec, okazało się, że brat Maksymilian poszedł do bunkra na śmierć głodową. W ten sposób różaniec pozostał u mnie. 14 kwietnia 1942 r. zostałem z obozu zwolniony. Różaniec o. Kolbego, zachowany przez Wilhelma Żelaznego, jako bezcenna relikwia przechowywany jest dziś w oświęcimskim kościele św. Maksymiliana. Podczas kanonizacji Jan Paweł II mówił, że Maksymilian nie umarł, ale oddał życie. Za kogo? Za brata. Za braci – trzeba rzecz ująć ściśle. Bóg jeden raczy wiedzieć, ile istnień, prócz Franciszka Gajowniczka, uratował o. Kolbe w Auschwitz. W relacjach współwięźniów jawi się jako przykład, iż życie za bliźniego można oddać nie tylko całkowicie, gwałtownie, na raz, w jednym momencie i w całości, ale systematycznie, wytrwale – nie oddać, ale oddawać, budząc nadzieję, pobudzając do miłości, odrzucając nienawiść. – Maksymilian oddał życie za jednego, ale wszystkim przywrócił poczucie godności i wartość ich człowieczeństwa – mówią zgodnie współwięźniowie. To doskonała szkoła dla nas, jak w codziennym życiu – pociechą, umacnianiem nadziei i pobudzaniem do miłości, możemy oddawać życie nasze tym, którzy są tuż obok, na wyciągnięcie dłoni. n Relikwiarz z różańcem św. Maksymiliana, przechowywany w kściele św. Maksymiliana w Oświęcimiu. 13 kronika z Polski z Wat yk anu 30 maja 2011 Benedykt XVI spotkał się z uczestnikami pierwszej sesji plenarnej dykasterii nowej ewangelizacji „Mogę z radością stwierdzić, że Papieska Rada ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji stała się rzeczywistością” – powiedział Benedykt XVI, spotykając się w Watykanie z uczestnikami jej pierwszej sesji plenarnej. Papież podkreślił, że ogłoszenie blisko rok temu, 28 czerwca 2010 r., powstania tej dykasterii było owocem jego długiej refleksji nad koniecznością odpowiedzi na kryzys życia chrześcijańskiego w wielu krajach, także znających Chrystusową Ewangelię już od dawna. Papież zwrócił uwagę na potrzebę nowych głosicieli Ewangelii oraz ciągłego przypominania, że chrześcijaństwem nie można żyć tylko od święta. Cała wspólnota musi ożywić ducha misyjnego. Nie można zapominać, że styl życia wierzących musi być autentycznie wiarygodny i przekonujący dla ludzi w dramatycznych sytuacjach – powiedział Benedykt XVI. n ü ze świata 13 maja 2011 Ćwierć miliona wiernych dziękowało za beatyfikację Jana Pawła II W Fatimie zgromadziło się ponad ćwierć miliona pielgrzymów. Za wskazaniem episkopatu Portugalii dziękowali oni Bogu za wyniesienie Jana Pawła II do chwały ołtarzy. Jego postać i związki z Fatimą przypomniał kard. Sean O’Malley OFMCap, który przewodniczył liturgii. Arcybiskup Bostonu wyraził głębokie przekonanie, że to Matka Boża Fatimska ocaliła swego wielkiego czciciela z zamachu na placu św. Piotra 30 lat temu. Podkreślił znaczenie polskiego papieża dla obalenia „żelaznej kurtyny” i komunistycznej opresji. Na telebimach przedstawiono uczestnikom materiały filmowe z trzech pamiętnych wizyt nowego błogosławionego w sanktuarium w latach 1982, 1991 i 2000. Po Mszy fatimscy pielgrzymi byli świadkami niecodziennego zjawiska różnobarwnej obręczy wokół słońca. Niektórzy uznali to za cudowny znak, przypominający „taniec słońca”, który towarzyszył ostatnim objawieniom maryjnym w październiku 1917 r. 29 maja 2011 Sto tysięcy Ślązaków pielgrzymowało do Piekar Fot. Piotr Delawski, flickr.com 14 Około stu tysięcy pątników przybyło do sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich z doroczną Pielgrzymką Mężczyzn i Młodzieńców. W tym roku pielgrzymka przebiegała pod hasłem „W komunii z Bogiem” i była dziękczynieniem za beatyfikację Jana Pawła II. „Przychodzimy modlić się o zdrowie, w intencji dzieci i całej rodziny, a także za cały Śląsk” – mówił jeden z pielgrzymów. Inni dodawali do tych intencji prośbę o zdrowie i pracę. Homilię wygłosił bp Andrzej Czaja z Opola. Jak podkreślił, martwiący jest fakt lekceważenia Bożych przykazań – w tym także świętości niedzieli. „Zdarza się, że zamiast pójść na Mszę świętą, popołudniowe nabożeństwo, zasiąść wspólnie do rodzinnego stołu, razem pobyć z sobą i porozmawiać, uciekamy do marketów, robimy pranie i inne porządki w domu, i bardziej cenimy sportowe zawody aniżeli Boże błogosławieństwo” – mówił bp Czaja. Tradycyjnie, telegram do pielgrzymów skierował Benedykt XVI. Papież napisał, że „jedną z niezbędnych zasad kształtujących podejście etyczne do życia gospodarczego musi być umacnianie wspólnego dobra, oparte na poszanowaniu godności osoby ludzkiej”. W słowie skierowanym do pielgrzymów podkreślił, że „wszystkim decyzjom oraz polityce gospodarczej powinna przyświecać miłość prawdzie”, bo „bez prawdy nie ma świadomości i odpowiedzialności społecznej, a zachowania społeczne są dyktowane przez prywatne interesy i logikę władzy, co prowadzi do podziałów w społeczeństwie”. 24 maja 2011 Pelpliński etap procesu beatyfikacyjnego męczenników zakończony W Pelplinie zakończono polski etap procesu beatyfikacyjnego drugiej grupy męczenników II wojny światowej. Są wśród nich kapłani, zakonnice, zakonnicy i świeccy zamordowani za wiarę – w sumie 122 osoby. Mszy świętej zamykającej etap polski procesu przewodniczył bp pelpliński Jan Bernard Szlaga, zaś homilię wygłosił ks. Dariusz Drążek, który został mianowany postulatorem procesu beatyfikacyjnego na jego rzymskim etapie. iskierki ¯ 8 stycznia św. Maksymilian Kolbe skończyłby 117 lat. Z tej okazji Wyższe Seminarium Duchowne Franciszkanów w Krakowie zorganizowało sesję kolbiańską poświęconą swojemu patronowi, który w Grodzie Kraka studiował i był wykładowcą. Fot. M. Wojtak OFMConv ¯ 17 lutego w Muzeum Męczeństwa „Pawiak” w Warszawie franciszkanie i zaproszeni goście wspominali 70. rocznicę aresztowania o. Maksymiliana Kolbego przez gestapo i osadzenia go w więzieniu. Pod pomnikiem Drzewo Pawiaka biało-czerwone kwiaty złożyli przedstawiciele Senatu RP, Związku Gmin Kolbiańskich, władz samorządowych województwa mazowieckiego i zakonu franciszkańskiego. ¯ 20 lutego w Dąbrowie Tarnowskiej z inicjatywy Stowarzyszenia „Rycerstwo Niepokalanej” została otwarta wystawa Nie gaście ducha Ojca Maksymiliana. Wystawa składa się z 16 plansz, na których utrwalone są fotografie przedstawiające o. Maksymiliana w rożnych okresach jego życia i działalności – od dzieciństwa do głodowej śmierci w Auschwitz. Ostatnie 3 plansze to działalność Stowarzyszenia MI w diecezji tarnowskiej. Wystawę będzie można oglądać przez cały bieżący rok na terenie diecezji. ¯ 25 marca Marsz Świętości Życia pod hasłem Światło dla Życia, organizowany przez środowiska obrońców życia i organizacje społeczne i parafialne, przeszedł ulicami Warszawy. Patronat nad Marszem objęli także franciszkanie z racji obchodów Roku Kolbiańskigo. Była to dobra okazja, aby przypominać, że św. Maksymilian był obrońcą życia i godności człowieka. ¯ 1-3 kwietnia w Centrum św. Maksymiliana w Harmężach odbyły się X Dni Kolbiańskie. Tematem spotkania było Dawanie świadectwa o Chrystusie na wzór św. Maksymiliana. Podczas trzech dni sympozjum przez Centrum przewinęło się ponad dwieście osób z różnych stron Polski i z zagranicy. ¯ Św. Maksymilian Kolbe nie(roz)poznany? – to hasło sympozjum naukowego zorganizowanego na KUL-u w Lublinie, które odbyło się 12 maja. Redaktor portalu Fronda.pl Tomasz Terlikowski zauważył, że „św. Maksymilian cały czas jest postrzegany przez pryzmat męczeństwa, a mało akcentowane jest jego wcześniejsze życie”. ¯ 28 maja w Niepokalanowie miała miejsce Ogólnopolska Pielgrzymka parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego. ¯ 15 czerwca w gmachu Senatu wicemarszałek Marek Ziółkowski uroczyście otworzył wystawę poświęconą życiu i dziełu o. Kolbego. „Bardzo się cieszę z takiej koncepcji wystawy. Ona pokazuje jego drogę do świętości i to, że był człowiekiem wielowymiarowym. Człowiekiem z krwi i kości. Dzięki tej wystawie św. Maksymilian Maria Kolbe jest nam bliższy” – mówił z radością wicemarszałek. Na 25 planszach pokazanych zostało ponad 100 zdjęć św. Maksymiliana z różnych okresów jego życia. Fotografie pochodzą z archiwum Niepokalanowa, a większość z nich nigdy nie była dotąd publikowana. Na wystawie można też zobaczyć rękopisy, dokumenty, fotokopie listów i projekty wynalazków. Ekspozycja była dostępna w gmachu parlamentu do końca czerwca. Uzupełnieniem wystawy jest album pod tym samym tytułem, w którym czytelnik znajdzie ok. 300 fotografii oraz wypowiedzi osób, które znały Świętego. ¯ 1-5 czerwca odbył się w Niepokalanowie XXVI Międzynarodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów pod hasłem: Święty Maksymilian Patron naszych mediów. Grand Prix jury przyznało filmowi The 13th Day w reżyserii Iana i Dominica Higginsów, za przypomnienie ważnego przesłania zawartego w orędziu Matki Bożej w Fatimie. Klasztor Niepokalanów oraz organizatorzy Międzynarodowego Festiwalu Filmów i Multimediów Niepokalanów otrzymali Nagrody URBI PAX Międzynarodowego Stowarzyszenia 100 Miast dla Pokoju z siedzibą w Barcelonie. Fot. M. Wojtak OFMConv rok kolbiański 15 ¯ 11 czerwca z okazji Roku Świętego Maksymiliana do Niepokalanowa przybyło ponad 3 tys. ministrantów i lektorów na IV Ogólnopolską Pielgrzymkę Ministrantów i Lektorów. Oprócz uroczystej Mszy świętej zwiedzili oni sanktuarium i klasztor, a także wysłuchali konferencji o św. Maksymilianie. Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. ministrantów i lektorów bp Adam Bałabuch podkreślił, że takie święto służby liturgicznej zachęca ministrantów do dalszej służby. „Przyjeżdżamy do szczególnego miejsca, gdzie patronuje Niepokalana. Tu więc można się nauczyć kształtować swoje serce na wzór Niepokalanej, w czystości, pokorze. Ale też jesteśmy pod okiem św. Maksymiliana, więc kolejna piękna postawa, której możemy się nauczyć, to postawa ofiary” – powiedział bp Bałabuch. 16 Duch Święty i Pośredniczka Św. Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info Maksymilian Maria Kolbe swoją myśl mariologiczną oraz koncepcję apostolstwa wyprowadzał i ściśle wiązał z dwiema prawdami: z dogmatem o Niepokalanym Poczęciu NMP i z prawdą o Jej pośrednictwie, które nazywał wszechpośrednictwem łask. W ostatnim okresie życia (1935-1941) św. Maksymilian podjął próbę nowej, oryginalnej interpretacji dwóch prawd maryjnych w oparciu o rolę, jaką w życiu i misji Maryi odgrywał Duch Święty. Czytając pisma o. Maksymiliana, da się zauważyć narastające u niego pragnienie, aby ludzkimi słowami wyrazić tajemnicę, której doświadczał bardziej na sposób mistyczny niż intelektualny. Rozważania w tej materii osiągnęły swoje apogeum w dniu jego aresztowania przez gestapo, 17 lutego 1941 r., a więc nie zostały dokończone. O tym, jak ważne było dla niego zgłębianie tej tajemnicy, świadczy fakt, że jeszcze w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, mając możliwość przemawiania do współwięźniów, kontynuował rozważania, których nie zdążył spisać w Niepokalanowie. Tajemnica Niepokalanego Poczęcia Chcąc mówić o wzajemnej relacji między Duchem Świętym a Maryją według o. Kolbego, trzeba prześledzić jego oryginalny tok myślenia. Określenie Maryja „Niepokalanie Poczęta” znaczy, że została Ona poczęta (ma rodziców) oraz że ani w chwili swego poczęcia, ani nigdy potem nie podlegała grzechowi (ustrzeżona od grzechu pierworodnego ze względu na przyszłe zasługi Chrystusa). Co oznacza jednak termin „Niepokalane Poczęcie”? Jest to coś więcej, „jak czym innym jest rzecz biała i sama jej białość, czymś innym rzecz doskonała i jej doskonałość”. O. Maksymilian wielokrotnie stawia pytania: „Kim Ona? Kim jesteś, o Niepokalana? Ośmielam się prosić Cię, byś była tak dobra i powiedziała mi, kim jesteś?” By odpowiedzieć na pytanie, kim jest Niepokalane Poczęcie Stworzone (czyli Maryja), o. Kolbe zagłębia się w tajemnicę Trójcy Świętej. Uważa bowiem, że wszelka rzeczywistość stworzona jest odbiciem, podobieństwem – choć bardzo niedoskonałym – rzeczywistości, która istnieje w Trójcy Świętej. Dlatego pyta, czy Niepokalane Poczęcie nie znajduje swego prawzoru w Bogu? Niepokalane Poczęcie Niepokalane Poczęcie Stworzone Niestworzone Punktem wyjścia dla rozważań Szukając odpowiedzi na wyżej św. Maksymiliana jest analiza imie- postawione pytanie, o. Maksymilian nia „Niepokalane Poczęcie”, które to znajduje ją i spisuje w dniu aresztookreślenie przysługuje Maryi. Anali- wania. zując opisy objawień w Lourdes, Ojciec rodzi Syna, a Duch od Ojca o. Kolbe zauważa, że jak niegdyś Bóg i Syna pochodzi. W tych kilku słopowiedział Mojżeszowi: „Jam jest, wach mieści się tajemnica życia Trójktórym jest” – objawiając w ten spocy Przenajświętszej i wszystkich dosób swoją istotę, tak w Lourdes Maskonałości w stworzeniach, które nie są niczym innym, jak echem różryja, przedstawiając się: „Jam jest norodnym, hymnem pochwalnym Niepokalane Poczęcie” – również w różnobarwnych tonach tej dała do zrozumienia, że nazwa ta pierwszej najokreśla Jej istotę. Skoro Maryja tak się sama nazwała, nazwa ta musi Jej być szczególnie bliska i droga. Co więcej, nazwa ta, zdaniem św. Maksymiliana, zawiera w sobie pewną tajemnicę. Przeniknięcie tajemnicy tego imienia stanowi klucz do określenia i odczytania roli Maryi w zbawczym dziele Bożym. Co zatem oznacza nazwa „Niepokalane Poczęcie”? „ » W pełni czasu Duch Święty wy- pełnia w Maryi wszystkie przygotowania na przyjście Chrystusa do Ludu Bożego. Przez działanie w Niej Ducha Świętego Ojciec daje światu Emmanuela, „Boga z nami”. Katechizm Kościoła Katolickiego nr 744. piękniejszej tajemnicy. Słowa wzięte ze słownika stworzeń niech nam posłużą, bo innych nie mamy, choć zawsze pamiętać musimy, że to bardzo niedoskonałe słowa. Kim Ojciec? Co stanowi Jego istotę? Rodzenie, że rodzi Syna, od wieków na wieki zawsze rodzi Syna. Kim Syn? Rodzonym, że zawsze i od wieków rodzony przez Ojca. A kim Duch? Owocem miłości Ojca i Syna. Owocem miłości stworzonej to poczęcie stworzone. Owocem zaś miłości i pierwowzoru tej miłości stworzonej to też nic innego, jak tylko poczęcie. Duch więc to poczęcie niestworzone, przedwieczne, pierwowzór wszelkiego poczęcia życia we wszechświecie. Ojciec więc rodzi, Syn jest rodzony, Duch jest poczynany i to jest Ich istotą, którą się różnią nawzajem. Jednoczy zaś Ich ta sama natura. Boskie istnienie istotne. Duch więc to poczęcie przenajświętsze, nieskończenie święte, niepokalane. 17 18 Turnus rekolekcyjny dla niepełnosprawnych, przyjęcie do Rycerstwa Niepokalanej. Niepokalanów Lasek, wrzesień 2010 r. Św. Maksymilian, posługując się analogią do ludzkiego małżeństwa, nazywa Ducha Świętego Niepokalanym Poczęciem Niestworzonym. Zjednoczenie Ducha Świętego z Maryją Powiązanie imienia Ducha Świętego z imieniem Maryi każe patrzeć na Niepokalaną jako na Oblubienicę Trzeciej Osoby Boskiej, gdyż – zdaniem o. Kolbego – jak w stworzeniach oblubienica otrzymuje nazwę oblubieńca, tak Maryja otrzymała swą nazwę Niepokalane Poczęcie od Ducha Świętego. Imię to więc oznacza nie tylko wolność Maryi od grzechu pierworodnego, ale także Jej ścisłe zjednoczenie z Trzecią Osobą Trójcy Świętej. Kulminacyjnym punktem tego zjednoczenia jest tajemnica Wcielenia, czyli poczęcie przez Maryję w swym łonie za sprawą Ducha Świętego Jednorodzonego Syna Bożego. Zjednoczenie Niepokalanej z Duchem Świętym jest tak ścisłe, że o. Maksymilian nazywa Ją „niejako wcielonym Duchem Świętym” (Spiritus Sanctus quasi incarnatus est Immaculata). Zaznacza jednak, że Duch Święty nie wciela się w Maryi w ścisłym sensie, ale przez Nią „objawia na zewnątrz swój udział w dziele odkupienia”. To zjednoczenie polega na całkowitej zgodności woli Niepokalanej z wolą Ducha Świętego. Istnieje od pierwszej chwili Jej poczęcia. Jest rzeczywistością dynamiczną, tzn. przejawia się w działaniu. Biorąc określenia z języka świata stworzonego, o. Maksymilian mówi, iż Duch Święty mieszka w Niepokalanej, zamieszkuje w Jej duszy, żyje w istocie Niepokalanej, zapładnia Niepokalaną, a dzieje się to wszystko w sposób bez porównania ściślejszy, bardziej wewnętrzny, istotniejszy niż w małżeństwie ludzkim. Zjednoczenie Maryi z Duchem Świętym o. Kolbe uważa za coś, czego ludzkim rozumem nie da się dokładnie zgłębić. Dlatego, mówiąc o tej rzeczywistości, zostawia wiele miejsca tajemnicy. Św. Maksymilian wzywa nas, abyśmy oddali się Niepokalanej. Oddając się Jej oddajemy się Duchowi Świętemu, z którym ściśle jest zjednoczona. Otwieramy się też na bogactwo łask Ducha Świętego, w których udzielaniu Ona uczestniczy. Konsekwencje zjednoczenia Szczyt stworzenia wracającego do Boga Zjednoczenie Maryi z Duchem Świętym odgrywa – zdaniem o. Maksymiliana – czołową rolę w Bożej ekonomii zbawienia. Autor konstruuje oryginalny, nie spotykany nigdzie, model tej ekonomii. U jego podstaw leży przyjęcie na grunt teologii prawa zaczerpniętego z fizyki, mianowicie III zasady dynamiki Newtona, mówiącej o tym, iż „każdej akcji towarzyszy reakcja o równej sile, przeciwnie skierowana”. Akcją w tym przypadku jest dzieło stwórcze i zbawcze Boga, a reakcją – powrót stworzeń do domu Ojca: „ Od Ojca do Syna i Ducha zstępuje każdy akt miłości Boga, stwarzający, utrzymujący w istnieniu, dający życie i jego rozwój tak w porządku natury, jak i w porządku łaski. Tak Bóg darzy miłością swe niezliczone podobieństwa skończone, i nie inną drogą jak przez Ducha i Syna wstępuje do Ojca reakcja miłości stworzenia. Nie zawsze dzieje się to świadomie, ale zawsze prawdziwie. Ta reakcja jest więc prawem naturalnym danym przez Stwórcę. Ta reakcja dotyczy całego kosmosu, ale też każdego pojedynczego stworzenia. Stworzenia nierozumne realizują prawo tej reakcji poprzez doskonalenie swej istoty zgodnie z prawem naturalnym. Istoty rozumne (ludzie) urzeczywistniają tę reakcję poprzez miłość do Boga i do siebie nawzajem. Osobą, która łączy proces akcji i reakcji, która jest punktem zetknięcia się nieba z ziemią, Boga ze stworzeniem – jest Duch Święty. Jaką funkcję w tej wizji akcji Stwórcy i reakcji stworzenia o. Kolbe przypisuje Niepokalanej? Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info Maryja, jako Oblubienica Ducha Świętego, a nawet jako „niemal wcielony Duch Święty” jest z Trzecią Osobą Trójcy Świętej zjednoczona najściślej i w sposób niewymowny. To zjednoczenie ujawnia się także w działaniu. Naturalną konsekwencją jest więc – zdaniem św. Maksymiliana – fakt, że to Maryja staje wraz ze swym Oblubieńcem w tym punkcie zetknięcia się „akcji Boga i reakcji stworzenia”. Ona reprezentuje stworzenia. Jest ich szczytem. Co więcej, jest szczytem całej miłości stworzenia, wracającego do Boga. Św. Maksymilian syntetycznie ujmuje to w słowach: „ „ Niepokalana jest ostateczną granicą między Bogiem a stworzeniem. Ona jest wiernym odbiciem Bożej doskonałości, Jego świętości. W sposób najważniejszy i niepowtarzalny Maryja spełniła zleconą Jej misję w momencie Wcielenia się w Niej za sprawą Ducha Świętego Syna Bożego. Powrót do Boga, reakcja równa i przeciwna idzie drogą odwrotną niż stworzenie. Przy stworzeniu od Ojca przez Syna i Ducha, a tutaj przez Ducha staje się Syn Wcielony w Jej łonie i przez Niego wraca miłość do Ojca... W zjednoczeniu Ducha Świętego z Nią, nie tylko miłość łączy te dwie Istoty, ale jedna z nich – to cała miłość Trójcy Przenajświętszej, a druga – to cała miłość stworzenia, i tak w tym zjednoczeniu łączy się niebo z ziemią, całe niebo z całą ziemią, cała Miłość Odwieczna z całą miłością stworzoną, to miłości szczyt. Chrystus jest Owocem zjednoczenia „całej Miłości Odwiecznej z całą miłością stworzoną”, On jest sercem i szczytem „akcji Boga ku stworzeniu” i On jest Owocem „reakcji stworzenia”. Fakt Wcielenia nabiera więc wymiarów kosmicznych. Jest to wynik akcji Trójcy Świętej działającej przez Ducha Świętego i reakcji stworzenia, którego reprezentantką jest Maryja. W tym fakcie jej obecność nabiera kosmicznego, uniwersalnego i ponadczasowego charakteru. Pośrednictwo Maryi konsekwencją zjednoczenia z Duchem Świętym Drugi wymiar tego „bycia” Maryi w połączeniu akcji Stwórcy z re- akcją stworzenia jest konsekwencją wymiaru pierwszego. Drugi wymiar to permanentna działalność Maryi w wieczystym „teraz”, przekazującej całą miłość Stwórcy stworzeniom i odwrotnie. Tę podwójną działalność Maryi zgodnie z Tradycją Kościoła Święty nazywa wszechpośrednictwem łask. O. Maksymilian w sposób właściwy uwzględnia rolę Ducha Świętego w Bożej ekonomii zbawczej. Święty zaznacza, że dzieło odkupienia zależy bezpośrednio od Drugiej Osoby Boskiej – Jezusa Chrystusa, ale zauważa, że również Trzecia Osoba Boska – Duch Święty, uczestniczy w tym dziele. Funkcja Ducha Świętego polega na tym, że przemienia On dusze ludzkie w świątynie Boże, przyjmuje je za dzieci Boże i czyni dziedzicami królestwa niebieskiego, łączy je z dwiema Osobami Boskimi, wstawia się za nimi do Ojca i Syna, rozdziela łaski, dary i charyzmaty, uczy je wszystkiego, wszelkiej prawdy, uwielbia Chrystusa. Zdaniem o. Kolbego, najbardziej widzialnym znakiem zjednoczenia Maryi z Duchem jest Jej współudział w wypełnianiu funkcji pośredniczenia. To, że Maryję obdarzamy tytułem „Pośredniczki” czy „Wszechpośredniczki”, jest tylko konsekwencją owego ścisłego zjednoczenia. Całe kolbiańskie „credo” dotyczące roli Maryi w ekonomii zbawienia streszcza się w następujących słowach o. Maksymiliana: „ „ Wolno wnioskować, że Maryja jako Matka Jezusa Zbawiciela stała się Współodkupicielką rodzaju ludzkiego, a jako Oblubienica Ducha Świętego uczestniczy w rozdawnictwie łask wszelkich. Podobną treść zawiera w sobie wypowiedź uzasadniająca fakt powszechnego pośrednictwa Maryi: Zjednoczenie Ducha Świętego z Niepokalaną Dziewicą jest tak ścisłe, że Duch Święty, przenikając duszę Niepokalanej, wpływa na dusze tylko za Jej pośrednictwem. Dlatego stała się Pośredniczką wszelkich łask. Te dwa sformułowania, że Maryja tylko uczestniczy w rozdawnictwie łask i że „Duch Święty wpływa na dusze za Jej pośrednictwem” – pozwalają uniknąć wielu nieporozumień, jakoby o. Maksymilian przypisywał Maryi atrybuty Boskie. Maryja jedynie partycypuje w misji, którą pełni w świecie Duch Święty. Z pośrednictwa maryjnego wynika potrzeba oddania się Niepokalanej: „ Wszelka akcja idzie od Ojca przez Jezusa i Niepokalaną do dusz, a wszelka reakcja idzie od dusz przez Niepokalaną i Jezusa do Ojca. Między Ojcem a Jezusem i między Jezusem a Niepokalaną istnieje doskonałe zjednoczenie; jedynie między Niepokalaną a duszami jest wiele do zrobienia. Stąd MI... Niepokalana jest Pośredniczką łask wszelkich, ponieważ należy do Ducha Świętego, co wynika z jak najbardziej wewnętrznego zjednoczenia z Duchem Świętym. – I dlatego przez Nią do Jezusa i do Ojca. W tym modelu wszystkie „przejścia” (od Ojca do Chrystusa, od Chrystusa do Ducha Świętego i Niepokalanej, od Niepokalanej do człowieka i odwrotnie – od Niepokalanej i Ducha Świętego do Chrystusa oraz od Chrystusa do Ojca) funkcjonują bez zarzutu. Jeśli jednak zdarza się, że zbawienie niekiedy się nie realizuje, winę za to ponosi najniższy stopień modelu w fazie reakcji, tzn. przejście od człowieka do Niepokalanej. Z tego o. Kolbe wysnuwa prosty i logiczny wniosek: trzeba rozwinąć apostolstwo na rzecz kontaktu człowieka z Niepokalaną. O. Maksymilian starał się dowieść słowem i czynem, że jest to najprostsza, najłatwiejsza i najskuteczniejsza droga do zbawienia. Także i dziś św. Maksymilian wzywa nas, abyśmy oddali się Niepokalanej. Oddając się Jej, oddajemy się bowiem Duchowi Świętemu, z którym ściśle jest zjednoczona. Otwieramy się też wtedy na bogactwo łask Ducha Świętego, w których udzielaniu Ona uczestniczy. n O. prof. UKSW dr hab. Grzegorz M. Bartosik, dyrektor Instytutu Maryjno-Kolbiańskiego „Kolbianum” 19 20 Powiedz Tak! Rozmowa z o. Sebas�āo Quaglio, założycielem Niepokalanowa dla świeckich w Brazylii. P atrząc na Niepokalanów, niektórzy ze łzą w oku wspominają św. Maksymiliana. „Przydałoby się, aby i dziś urodził się tego typu szaleniec Niepokalanej” – mówią. Podobni ludzie, zapaleni miłością do Niepokalanej, działają i dziś. Jednym z nich jest o. Sebastião Quaglio w Brazylii. Dlaczego Ojciec tak zainteresował się postacią św. Maksymiliana? Sebastião Quaglio: Nasz zakon franciszkański dał Kościołowi i ludzkości wielkiego Świętego, wielkiego człowieka. W ten sposób i ja go spotkałem we franciszkańskim świecie. Znalazłem w nim żywą odpowiedź na moje marzenia ewangelizacyjne i na realizację miłości do Niepokalanej. Maryja w głębi mego serca popychała mnie do tego, bym dla Niej głosił Ewangelię aż po krańce ziemi, rozniecając Jej matczyną miłość w sercach napotkanych osób. Czytając teksty o. Luigiego Faccendy, zafascynowanego duchowością św. Maksymiliana, także i we mnie rósł podziw dla tej duchowości. Ale prawdziwa pasja do Świętego zrodziła się, gdy odkryłem znaczenie Niepokalanowa – miasta Niepokala- nej. Stawiałem sobie pytanie: co o. Kolbego przynagliło do oddania życia dla tego cudownego projektu, dla tego nowoczesnego „laboratorium Ducha”, gdzie modlitwa, praca i braterstwo wspomagały siebie i cudownie ze sobą harmonizowały? I znalazłem odpowiedź! Sekretem tego cudu była miłość: miłość do Chrystusa, miłość do Kościoła, miłość do człowieka – trojaka wielka miłość przeżywana w szkole Maryi Niepokalanej. W pewnej chwili zapragnąłem, abym i ja był taki, jak on, jak Maksymilian Kolbe. Pewnego dnia, patrząc na plakat z jego wizerunkiem, odczułem w sercu jakby głos Matki Bożej: „Bądźcie odważni, tak jak on”. Od razu zapisałem sobie te słowa na plakacie, który do dziś znajduje się w naszej siedzibie Rycerstwa. Patrzyłem na o. Kolbego i widziałem w nim n O. Sebas�ão Benito Quaglio, franciszkanin konwentualny, założyciel świeckiego Niepokalanowa w Brazylii oraz Misjonarzy Niepokalanej Ojca Kolbego. Jest członkiem Międzynarodowego Zarządu MI, w którym pełni funkcję ekonoma. siłę, którą czerpał od Niepokalanej, i niezwykłą miłość do człowieka. Ta szkoła św. Maksymiliana nauczyła mnie zaufania do ludzi świeckich. Zachęcony jego przykładem inwestowałem w świeckich. A świeccy okazali się wielkoduszni i spragnieni głoszenia Ewangelii. Tak dokonały się rzeczy nadzwyczajne: z niczego powstał wielki ruch świeckich gotowych na wszystko dla Niepokalanej. Zrodziło się w Brazylii Rycerstwo Niepokalanej. Jak narodziła się idea założenia świeckiego Niepokalanowa? S. Q.: Idea świeckiego Niepokalanowa zrodziła się podczas kilkuletniej pracy duszpasterskiej w parafii, w której byli wspaniali ludzie, gotowi poświęcić swój czas na apostolstwo. Niestety, zarówno ja sam, jak i oni napotykaliśmy niezrozu- Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info mienie i brak chęci pomocy ze strony moich współbraci. Nie okazywali oni zbytnio zainteresowania, by poświęcić się dla tej małej grupy osób, która chciała tworzyć parafialną wspólnotę MI. Kochałem św. Maksymiliana i nie mogłem się pogodzić z tym, że ci młodzi ludzie, zapaleni ideałem Świętego, są odsuwani na bok przez moich braci – bądź co bądź spadkobierców św. Maksymiliana – i postanowiłem coś w tej sprawie zrobić. W Brazylii rola świeckich w Kościele jest znacząca, szczególnie po Soborze Watykańskim II, który podkreślał ich niezastąpioną rolę w ewangelizacji. Wiedziałem więc, że z założeniem czegoś dla nich nie będę miał problemów ze strony władz kościelnych. Należało jedynie znaleźć odpowiednie miejsce i sposób, w jaki świeccy mogliby ewangelizować, głosząc królestwo Boże w charyzmacie św. Maksymiliana. Nie chodziło mi jednak o powielanie tego, co o. Kolbe robił i czego nauczał. Pragnąłem jego doświadczenie wprowadzić w życie w konkretnej rzeczywistości Kościoła w Brazylii. Nie chciałem też czekać na to, aż będę gotowy na 100%, bo wtedy nigdy nic bym nie zaczął. Gdy powstała idea założenia Niepokalanowa w Brazylii, udałem się do Padwy we Włoszech, by tam poNiepokalanów świecki w Brazylii, Msza święta w radiu. Fot. www.miliciadaimaculada.org.br prosić moich współbraci o pomoc finansową. Bracia z Padwy wspomagają wiele dzieł ewangelizacyjnych na świece. Okazało się jednak, że w tym czasie nie mogli mnie wspomóc finansowo, gdyż ich fundusze na cały rok były już rozdysponowane. Nie pomogły mi również inne klasztory we Włoszech. Wracałem do Brazylii z niczym, a na dodatek z debetem, gdyż bilet lotniczy i cała podróż sporo mnie kosztowały. Nie miałem nic, ale pozostało to, co najważniejsze: wielkie pragnienie, by nieść Ewangelię wszędzie, zawsze z Maryją Niepokalaną, używając wszystkich środków, które postęp i technika dają nam do dyspozycji. Została także modlitwa i zaufanie ludzi świeckich, którzy powtarzali mi, że jeżeli Matka Boża zechce, to fundusze się znajdą. Początki jak zwykle były trudne. Nie mieliśmy nic. Ubóstwo było naszym kapitałem, a siłą napędową niezmącone trudnościami pragnienie poświęcenia się całkowitego dla Niepokalanej. Doświadczenie Świętego stało się naszym udziałem. Mimo ubóstwa i niepewności jutra doświadczyliśmy niesamowitej opieki Niepokalanej i Jej bliskości. Wiedzieliśmy, że Niepokalana oczekuje od nas takiego poświęcenia. Po kilkumiesięcznej ciężkiej próbie, kiedy niejednokrotnie zastanawiałem się, czy ta idea ma sens, znalazły się środki finansowe, dzięki którym rozpoczęliśmy działalność, choć do dziś nie brak nam trudności ekonomicznych. W pewnym momencie wszystko zaczęło się dynamicznie rozwijać. Dziś jesteśmy obecni nie tylko w różnych regionach Brazylii, ale i w innych krajach, Jak zatem powstał świecki Niepokagdzie też niesiemy Ewangelię w dulanów w Brazylii? chu Rycerstwa Niepokalanej. S. Q.: Niepokalanów świecki Niepokalanów brazylijski stał się powstał tylko i wyłącznie dzięki w końcu znaczącym ośrodkiem niczym niezmąconemu pragnieniu medialnym... życia ideałem kolbiańskim ze strony świeckich. Widziałem u nich zaS. Q.: Tak, świeccy zafascynowani fascynowanie, spontaniczność i gokolbiańskim ideałem w sposób natowość na poświęcenie dla ideału turalny dostrzegli potrzebę ewangerycerskiego, którym byli wprost lizacji przez mass media. Poszli pod oczarowani. Do dziś pamiętam enprąd ówczesnemu stylowi myślenia. tuzjazm świeckich, którym zaproW tych latach Kościół w Brazylii ponowałem utworzenie Niepokalamiał pesymistyczne i krytyczne ponowa w Brazylii i realizowanie tego, dejście do mass mediów. Wielu kaco Święty robił w Niepokalanowie tolików uważało środki przekazu za polskim. zło, które należy zwalczać. W taki 21 22 www.miliciadaimaculada.org.br www.miliciadaimaculada.org.br eklezjalny i kulturalny kontekst weszło Rycerstwo Niepokalanej. Rozpoczęło się poszukiwanie nadawców radiowych, którzy użyczyliby nam czasu antenowego. Pozwoliło to zobaczyć z bliska, jak właściwie nie istniała obecność Kościoła katolickiego w mediach, podczas gdy obecność wyznań ewangelickich, zielonoświątkowych i innych była wtedy dość prężna. W San Paulo jedynym nadajnikiem radiowym katolickim było „Rádio 9 de Julho”, które podczas reżimu wojskowego zostało zamknięte i na nowo zaczęło swoją działalność dopiero w 1980 r. Podobnie „Rádio Aparecida”, związane z narodowym sanktuarium Nossa Senhora da Conceição Aparecida, zaczynało transmisję o 5. rano i kończyło o północy. A przecież godziny nocne dla Brazylijczyków są ważne, gdyż prowadzi się tu raczej nocny tryb życia. Jaką rolę pełnią świeccy w Niepokalanowie brazylijskim? S. Q.: Ludzie świeccy są siłą napędową Rycerstwa Niepokalanej. To oni zmierzyli się i przezwyciężyli pierwsze trudności, aby wejść w szeroki i złożony świat mass mediów. To dzięki świeckim powstał pierwszy program radiowy „Consagração a Nossa Senhora” („Oddanie się Matce Bożej”) trwający 5 minut. Jego celem jest rozpowszechnianie idei oddania się Niepokalanej poprzez radio, wchodząc w ten sposób do domów, rodzin, do wielu środowisk. Ten program z biegiem czasu zaczął docierać w różne zakątki świata, ponieważ poza Brazylią jest nadawany we Włoszech, Stanach Zjednoczonych, Afryce, Paragwaju, Nikaragui, Hondurasie, Meksyku, Gwatemali, Panamie, Chile, Kolumbii, Wenezueli, Portoryko, Urugwaju, Argentynie, Peru, Salwadorze, Boliwii. Istnieje ponad 600 stacji radiowych, które każdego dnia transmitują ten program. Tak więc mężczyźni i kobiety całego świata mogą poznawać i pogłębiać dzień po dniu misję Niepokalanej, łączyć się z Nią poprzez osobiste poświęcenie i powtarzać Bogu swoje „tak” słowem i życiem. Dzięki zaangażowaniu świeckich rycerzy w 1995 r. zostało uruchomione radio, które nadaje program przez całą dobę i niekomercyjnie pod hasłem: „Ewangelia na pierwszym miejscu!” W kwietniu 1996 r. zaczęliśmy transmitować nasz program przez satelitę, ponieważ inne brazylijskie stacje radiowe udostępniły nam swój czas antenowy. Obecnie Rycerstwo Niepokalanej koordynuje sieć stacji „Rede Milícia SAT” z programem „A Igreja no Rádio” („Kościół w Radiu”). Stale pobudzani przez misyjny dynamizm, którego ustawicznie uczymy się od św. Maksymiliana, oraz z miłości dla ideałów Rycerstwa Niepokalanej, które są „naszą racją życia”, nabyliśmy nowe nadajniki radiowe, które w różnych miejscach Brazylii transmitują 24-godzinny program MI i które razem stanowią „Fundację Ojca Kolbego Radia i Telewizji”. Rząd brazylijski przydzielił też Rycerstwu Niepokalanej koncesję na kanał telewizyjny „TV Imaculada Conceição”, który ma swoją siedzibę w Campo Grande, stolicy stanu Mato Grosso do Sul. Ewangelizujemy wszystkimi najnowocześniejszymi środkami komu- nikacji społecznej: poprzez słowo drukowane, internet, radio, telewizję, a nawet telefon. Zdajemy sobie też sprawę, jak ważna jest formacja ludzi świeckich, których ciągle przybywa. Mamy ok. 300 tys. osób, które są mniej lub bardziej zaangażowane w dzieło ewangelizacji. Jak udaje się głosić wam Ewangelię w tak mocno zmieniającym się świecie? S. Q.: Przede wszystkim przyjmujemy to, co Kościół nam oferuje i do czego nas zaprasza. Ponadto jako Rycerstwo Niepokalanej mamy swój specyficzny charyzmat, którym żył św. Maksymilian. Tę specyfikę można streścić w słowach: użyć środków Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info wszystkich, byle godziwych, by nieść Ewangelię, mając otwarte oczy i serce na potrzeby każdego człowieka. W praktyce nie jest to takie łatwe, gdyż wymaga ciągłego odnawiania w nas samych miłości do bliźniego i zapominania urazów. Społeczeństwo brazylijskie przeżywa głębokie transformacje. Wobec niepewności jutra, ludzie szukają tego, co łatwe i przyjemne, co przynosi natychmiastową satysfak- W ewangelizację poprzez radio w duchu MI zaangażowało się 113 kapłanów, 63 biskupów i setki ludzi świeckich. cję. W życiu osobistym szerzy się mentalność, że każdy w kwestiach etycznych jest całkowicie wolny i może postępować, jak mu się podoba. Dochodzimy w ten sposób do permisywizmu i hedonizmu. Ponadto powiększa się liczba tych, którzy wyrzekają się przynależności do określonej grupy wyznaniowej. Religia nie jest już przeżywana w formie oddania samego siebie Stwórcy, posłuszeństwa wiary i służby Bogu. Staje się dla jednostki poszukiwaniem pożytku. Jeśli niezadowoleni wierni nie znajdują dla siebie korzyści, opuszczają Kościół i przechodzą do innych religii. Jest wielu takich, którzy szukają jakichś efektownych religijnych doznań. Powstaje w ten sposób „religia lajt”, w której wierny jako klient nabywa religię jako towar spełniający ściśle określone oczekiwania. W Brazylii liczba katolików zmniejszyła się z 83,3% (w 1991 r.) do 73,9% (w 2000 r.). Ten spadek o prawie 10% na przestrzeni 9 lat był bardzo gwałtowny. Podobny nastąpił poprzednio, ale na przestrzeni 90 lat (od 98,9% w 1900 r. do 89,0% w 1980 r.). Dane te nie mogą nas zostawić obojętnymi! Nie może nie zrodzić się pewien „święty niepokój” – pragnienie zakasania rękawów i pracowania dla „nowej ewangelizacji”, w maryjnym charyzmacie Rycerstwa Niepokalanej. Ale czy duchowość maryjna jest dziś odpowiednia w ewangelizacji? Dzisiejszy świat potrzebuje pociechy, matczynej troski, takiej dobrej „matki”, która podtrzyma nadzieję i wskaże drogę wyjścia z trudnej sytuacji. Dlatego głoszone z Maryją chrześcijaństwo może stać się bliższe temu, o czym marzy serce współczesnego człowieka. To „bycie podobnymi do Niej”, które jest centralnym elementem duchowości Maksymiliana Kolbego, wydaje się w pełni odpowiadać oczekiwaniom naszego czasu. Wizja „życia katolickiego w nowej formie” – to pragnienie, aby „podnieść poziom naszego życia duchowego aż na szczyty świętości” – to stwierdzenia, które wyrażają fascynujący projekt życia chrześcijańskiego, wyjątkowo aktualnego. Widzę Rycerstwo Niepokalanej jako wielkie światło... Można powiedzieć obrazowo, że MI ma być elektrownią. Jako rycerze Niepokalanej jesteśmy wezwani do oświetlenia świata! I nie jest to tylko poetycki środek wyrazu, ale rzeczywistość. Bóg złożył w Rycerstwie Niepokalanej depozyt światła, wymagający kontynuowania misji odziedziczonej po św. Maksymilianie. W Sercu Niepokalanej – z Nią możemy nieść dzisiejszemu człowiekowi to światło, którym jest „Jezus z Nazaretu, prawdziwy Bóg i Człowiek doskonały”. Tak uczy nas o. Kolbe, wskazując na Niepokalaną jako „drogę Boga”, który idzie na poszukiwanie człowieka, i jako „drogę człowieka”, który szuka Boga. Niepokalanów świecki w Brazylii. Fot. www.miliciadaimaculada.org.br Świeccy wolontariusze maryjni, kim są i czym się zajmują? S. Q.: Świeccy wolontariusze maryjni to mężczyźni i kobiety, a niekiedy całe rodziny, które oddają się Niepokalanej bez zastrzeżeń, realizując zobowiązania wypływające z chrztu świętego zgodnie z założeniem św. Maksymiliana, który mówił: „Rycerstwo Niepokalanej to całość życia katolickiego w nowej formie, polegającej na łączności z Niepokalaną, Wszechpośredniczką naszą u Jezusa”. Świeccy są formowani w tej idei i oddają się całkowi- 23 24 cie dla tej misji. Niektórzy pracują tylko dla MI w centrach lokalnych czy w głównej siedzibie w São Bernardo do Campo. Inni podróżują po kraju, ewangelizując w szkołach, na placach ulic, w parafiach, czy nawet oddalonych od cywilizacji wioskach Amazonii. Czym dla przeciętnego Brazylijczyka może być Rycerstwo Niepokalanej? S. Q.: Rycerstwo może być dla Brazylijczyków konkretną odpowiedzią na wielką Bożą miłość do człowieka, wyrażoną codziennym życiem w całkowitym oddaniu się Maryi Niepokalanej. Brazylijczycy kochają Maryję, dlatego Rycerstwo może być też dla nich formą wyrazu tej miłości. Czasem głęboka wiara zwykłych Brazylijczyków jest zadziwiająca. Nigdy nie zapomnę jednego wydarzenia, gdy byłem jeszcze młodym kapłanem. Pewnego dnia zostałem zawołany do biednej dzielnicy, by pogrzebać dziecko, które zostało zagryzione przez szczury, a co gorsza, stało się to na oczach matki. Trzymiesięczne dziecko zwymiotowało, a ponieważ rodzina była uboga, zamieszkiwała teren, gdzie gnieździły się też szczury. Na oczach matki głodny szczur zaatakował dziecko i mimo interwencji zagryzł je na śmierć. Chciałem pocieszyć tę matkę, ale nie mogłem znaleźć odpowiednich słów, a ona podeszła do tego z tak silną wiarą, że mnie, kapłana, zawstydziła. Innym razem przewodniczyłem procesji maryjnej. Procesja została zakłócona, gdyż jakaś grupa przestępcza ustawiła się na drodze do kościoła i mierząc w nas z karabinów, kazała się rozejść do domów lub przynajmniej stać i czekać na zakończenie akcji zbrojnej. Znowu wiara ludzi świeckich zawstydziła mnie, kapłana. Kilka kobiet uparło się, że nie będą stać z Maryją i czekać, aż bandyci ich łaskawie przepuszczą. Powiedziały, abym odważnie szedł do przodu, trzymając figurkę Niepokalanej. Próbowałem uspokoić kobiety, ale one nie dawały za wygraną, więc umocniony ich wiarą poprosiłem bandytów, by pozwolili nam przejść do kościoła. Byłem zaskoczony, gdyż w głębi serca www.miliciadaimaculada.org.br przygotowywałem się na kulkę, a tu okazało się, że przestępcy pozwolili nam przejść. Stało się to tylko i wyłącznie dzięki wierze ludzi świeckich, którzy uczyli mnie, bym zawsze do końca ufał Maryi. W Brazylii istnieje 385 parafialnych rozgłośni radiowych, z czego 54 nadaje na całą Amerykę, a 11 w Europie i Azji. Ponad 200 wolontariuszy zaangażowanych jest w całodobowy dyżur przy telefonach w Centrum Narodowym, w siedzibach regionalnych i rozgłośniach radiowych. Na czym polega inicjatywa „diga sim”? S. Q.: Inicjatywę „diga sim” („powiedz tak”) można nazwać wprost kampanią ewangelizacyjną. Jest to jednorazowa akcja, którą corocznie realizujemy 14 listopada, w rocznicę powstania Niepokalanowa świeckiego w São Bernardo, a prowadzimy ją już od 12 lat. Akcja ma wielki rozmach, dlatego przygotowujemy się do niej dość dokładnie i prawie przez cały rok. Celem akcji jest zdobycie nowych członków Rycerstwa Niepokalanej, Niepokalanów świecki w Brazylii, audycja o Rycerstwie Niepokalanej w studiu radiowym. Fot. www.miliciadaimaculada.org.br nowych braci i sióstr, którzy powiedzą „tak” Panu i oddadzą się całkowicie do dyspozycji Niepokalanej, żyjąc ideałem Rycerstwa Niepokalanej. Zdobywanie nowych, gorliwych, oddanych członków, jest konieczne, by idea nie umarła wraz z wypaleniem się czy zestarzeniem tych, którzy już są w MI od dawna. W całym kraju w ten dzień odbywa się swoisty maraton, trwający 24 godziny, w którym, używając wszystkich dostępnych nam środków masowego przekazu i ewangelizacji osobistej, staramy się dotrzeć z naszym ideałem do jak największej liczby osób, by rozpalić ich zapał i zachęcić do pracy dla Niepokalanej. Inicjatywa ta ma też na celu obudzenie „śpiących” rycerzy, którzy oddali się wprawdzie Niepokalanej, ale w praktyce zapomnieli o tym ideale. Aby kampania miała powodzenie z punktu widzenia marketingowego, przygotowujemy ją na wiele miesięcy wcześniej i staramy się, aby włączyło się w nią aktywnie jak najwięcej rycerzy z poszczególnych centrów oraz tych rozsianych po całym kraju. W ubiegłym roku udało się nam pozyskać trzy tysiące nowych rycerzy Niepokalanej. n Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info Specjalizacja miłość Chrześcijaninie, poznaj swą godność! Ks. Marek Dziewiecki, wicedyrektor Europejskiego Centrum Powołań 7 N na podst. konferencji wygłoszonej podczas weekendowego dnia skupienia, Niepokalanów Lasek, luty 2011 r. – www.dniskupienia.info.pl awet to, że kocha mnie Bóg, nie wystarczy mi do szczęścia, jeśli ja sam nie zacznę kochać! Kim jest człowiek? Kim ja jestem? Co się we mnie dzieje? Mamy poważne problemy z odpowiedzią na te pytania, a tym samym z poznaniem własnej godności, ze zrozumieniem samych siebie. Jesteśmy bardzo skomplikowani. W porównaniu z nami cała struktura wszechświata jest niezwykle prosta! Komputer można poznać w kilkanaście godzin. Zwierzęta wystarczy poobserwować parę dni, by przewidzieć ich reakcje. Gwiazdy można opisać po kilkuletnich badaniach, a my, ludzie, wyłamujemy się ze wszystkich obserwacji. Dlaczego? Psycholog, socjolog, pedagog czy rodzic może poznać miliony moich cech, ale nigdy nie przewidzi w stu procentach mojego zachowania, ponieważ jestem wolny. Człowiek obdarzony wolnością jest ponadnaukowy. Nauka jest zbyt ograniczona, podobnie jak i mój rozum. Mój Jeżeli ktoś jest zwierzobożkem, to stanie się potworem, gotowym na działanie destrukcyjne, ponieważ wykorzysta rozum i wolność do tego, by postępować gorzej niż nierozumne zwierzę... biedny rozum, poznając jakieś prawdy o człowieku, myśli, że poznał już wszystko, a to jest tylko jakiś niewielki wycinek poznania, nawet nie wiadomo jak mały. Mamy problemy ze zrozumieniem samych siebie, gdyż jesteśmy niezwykle skomplikowani i nie podlegający uwarunkowaniom z zewnątrz. Gdy zatem obserwujemy siebie albo innych ludzi, wydajemy własne sądy – zaczynamy widzieć w człowieku to, co nam pasuje, wiele innych rzeczy pomijając. Gdy np. ktoś postępuje szlachetnie, to chce, aby inni to zauważali. Gdy postępuje podle, to chce sobie wmówić, że nie da się inaczej, że każdy człowiek tak postępuje, a ten, kto tak nie postępuje, jest dziwny. Trudno nam zrozumieć samych siebie, gdyż jesteśmy sędziami we własnej sprawie. Obserwujemy się pod kątem naszego życiorysu i na- szego zachowania. Im bardziej nieludzkie zachowanie, tym bardziej nieludzkie mamy spojrzenie na siebie, tym bardziej fałszywa ideologia dotycząca człowieka. Zwierzobożek Współcześnie głoszona jest ideologia, w świetle której człowiek to tylko ciało z popędami, emocjami i subiektywnymi przekonaniami. Nie ma mowy o jakimś obiektywnym odniesieniu. Jakaś moralność, religijność, jakiś wymiar społeczny, miłość odpowiedzialna – nie są w ogóle brane pod uwagę, albo traktowane jako coś narzuconego, chorego, niepotrzebnego. Współczesny świat wykreowanych autorytetów – często chętnie noszących miano psychologów, pedagogów, seksuologów – wmawia człowiekowi, aby nie tłumił popędu, kierował się „mądrością” ciała 25 26 i nie dał sobie narzucić żadnych norm moralnych. Jednym słowem, człowiek to biedne zwierzę, które ma robić to, co mu każe popęd. Z drugiej zaś strony ci sami ludzie mówią, że człowiek może robić to, co mu się podoba, i kierować się własnymi przekonaniami. Innymi słowy: człowiek jest nieomylny, jest jak Bóg. Tak pokręcona ideologia wmawia nam, że powinniśmy kierować się popędami ciała i niczego nie tłumić w sferze cielesnej. Natomiast w sferze duchowej odwrotnie – można, a nawet trzeba wszystko tłumić. Co więcej, jak rajski wąż Adamowi i Ewie, wmawia nam, że jesteśmy bogami – nieomylnymi, którzy nie potrzebują żadnego autorytetu, żadnego wychowania. Jednym słowem, jesteśmy zwierzobogami. W sferze cielesnej: „róbta, co chceta”; w sferze myślenia: nieomylni, jak Bóg; w sferze moralności: niczym nieskrępowani! Zniknął człowiek, a oto powstał zwierzobożek – pół zwierzę, pół bóg. A jeżeli ktoś jest zwierzobożkem, to stanie się potworem, gotowym na działanie destrukcyjne, ponieważ wykorzysta rozum i wolność do tego, by postępować gorzej niż nierozumne zwierzę. Tylko Bóg może robić to, co chce, ponieważ chce dobra, mądrych rzeczy. Tylko Bóg może kierować się swoimi przekonaniami, ponieważ są zawsze mądre i prawdziwe. Jeżeli ktoś jest prymitywny i nie ma wykształcenia, to tylko skrzywdzi siebie i może parę osób. Ale jeśli jest prymitywny i jeszcze dostanie wykształcenie – może stać się nieobliczalnym ludobójcą. Nie ma nic gorszego, jak uwierzenie w to, że jest się zwierzobożkem. W świetle takiej ideologii człowiekowi trudno być człowiekiem, ciężko mu zrozumieć, kim jest. Istota rozumna i wolna Kim zatem jest człowiek? Niektórzy mówią: Człowiek jest to istota rozumna i wolna. Ta definicja nie jest jednak wystarczająca i nie może być dla chrześcijanina punktem wyjścia. Jeśli bowiem powiemy, że człowiek to istota rozumna i wolna, to ubóstwimy rozumność i wolność. Łatwo wtedy dojdziemy do przekonania, że jesteśmy nieomylni w swym myśleniu i w swych decyzjach, że wszystko, cokolwiek pomyślimy i zrobimy, jest dobre. I wtedy mamy imperializm, subiektywizm. Ta definicja ułatwia ubóstwienie własnych cech, ale nie mówi nic o miłości. Jeżeli więc nie mówi nic o miłości, to czy może cokolwiek powiedzieć o człowieku? Ktoś kochany i potrafiący kochać wić: „Bądź sobą, bądź takim, jakim jesteś. Kocham cię takim, jakim jesteś”. Nie jest to do końca dobre. Jeżeli cię akceptuję takim, jakim jesteś, to tak samo, jakbym ci mówił: „Nie rozwijaj się. Pozostań na tym poziomie rozwoju, który osiągnąłeś – to wystarczy”. Akceptować, to mówić: „Nie obchodzi mnie to, co robisz, ani jaki jesteś”. A kochać, to mówić: „Pomogę ci się rozwijać, żebyś był bardziej podobny do Boga, żebyś codziennie wzrastał w świętości, bardziej kochał, był coraz mądrzejszy, dojrzalszy, bardziej odpowiedzialny, bardziej wierny, bardziej wytrwały...” – wszystko bardziej... Miłość nie stawia granic rozwojowi. A co mówi Biblia? Mówi, że jesteśmy uczynieni z prochu ziemi, że materialnie niczym nie różnimy się od zwierząt. Ale Bóg tchnął w nas siebie, a w Nim jest tylko miłość, więc jesteśmy przez Niego kochani. Zatem człowiek to ktoś kochany. Bóg stworzył świat z nicości, a nas stworzył z miłości. Świat zostaNie na sprzedaż nie unicestwiony, natomiast my będziemy żyli wiecznie, ponieważ Bóg Człowiek to ktoś bezcenny. Nikocha nas nad życie, nieodwołalnie, kogo nie da się kupić, choć każdy szaleńczo. z nas może się zdewaluować i sprzeCzłowiek jest jednak stworzony z dać za władzę, stanowisko – i to jest miłości do miłości, dlatego do szczę- problem. Jeżeli znasz swoją godność, ścia nie wystarczy mu, że jest kocha- to wiesz, że jesteś bezcenny i wtedy ny. Jeśli sam nie zacznie kochać, nie nikt cię nie kupi. będzie szczęśliwy. Nawet to, że koKażdy z nas jest kimś, kogo możcha go Bóg, nie wystarczy do szczę- na kochać, ale nie można posiadać. ścia, jeśli sam nie będzie kochał! Jestem tak bezcenny, że nawet sam Dlatego Bóg na końcu doczesności Bóg mnie nie traktuje tak jak włazapyta każdego człowieka: „Czy ko- sność. Traktuje mnie jak swoje ukochałeś?” Wykształcenie, pozycja, wszelkie sukcesy i rekordy nie mają sensu, Jeżeli znasz jeśli człowiek nie na- swoją godność, to wiesz, uczy się kochać. Nic nie ma sensu bez mi- że jesteś bezłości. cenny i wtedy Godność człowieka nikt cię wynika z tego, że jest nie kupi. kochany, nawet wtedy, kiedy sam nie kocha. A szczęście człowieka wynika z tego, że i on zaczyna kochać. Chociaż byłby największym bandytą czy ludobójcą, zachowuje godność dziecka Bożego i nikt mu tej godności nie odbierze, bo nikt Bogu nie zabroni go kochać ani tym ludziom, którzy potrafią go kochać, nawet wtedy, gdy on ich nie kocha. Bez granic rozwoju Miłość nie jest jednak tym samym, co akceptacja. Niektórzy uważają, że akceptacja jest szczytem miłości. A przecież akceptować, to mó- Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info chane dziecko, o które się troszczy, które kocha, do którego przychodzi, chociaż wie, że to kochane dziecko zabije Go, kiedy do niego przyjdzie. Jesteśmy dziećmi Bożymi, które mają się wspierać miłością. Nikt nie może być właścicielem drugiego człowieka. Ani mąż nie jest własnością żony, ani żona nie jest własnością męża. Dzieci nie są własnością rodziców. Ksiądz nie jest własnością biskupa. Zakonnicy nie są własnością przełożonego. Nawet to, że mnie kochasz, nie daje ci prawa, byś traktował mnie jak swoją własność. Nawet samego siebie nie wolno traktować jak własność. Ktoś powie: „Palę papierosy, nadużywam alkoholu i idę złą drogą, ale to jest moje ciało, moje zdrowie, mój los – mam prawo robić z nim, co chcę”. Pytam: „Człowieku! Tyś siebie stworzył? Tyś sobie dał istnienie w tak cudowny sposób? Tyś sam zaistniał? Czy to tyś sprawił, że jesteś kochany przez Boga i innych ludzi i że jesteś podobny do Boga i zdolny, by kochać bez granic, czy dostałeś to w prezencie?” Tak, dostałeś to w prezencie! Szanuj ten prezent! Bądź dla siebie sejfem i przyjacielem, który cię chroni i pomaga ci w rozwoju, a nie złodziejem, który okrada samego siebie ze swojej godności, ze swojego zdrowia, mądrości, wolności... Co mogę ofiarować osobie, którą szalenie kocham? Co mogę z siebie dać, skoro jestem bezcenny? Tak naprawdę niewiele. Mogę ofiarować czas, siły, zdrowie i w skrajnych przypadkach doczesne życie, gdyż wiecznego nikt nam nie zabierze. Nigdy nikomu nie mogę ofiarować tego, co we mnie najcenniejsze: mojej godności dziecka Bożego, wolności, świętości, czystości, mojej drogi do zbawienia. Tego nikomu nie mogę ofiarować, choćbym nie wiem, jak kogoś kochał. Gdybym jedną z tych bezcennych wartości komuś poświęcił, pozbawiłbym się zdolności kochania. Stałbym się zraniony, niezdolny, aby komukolwiek pomóc, sam pomocy potrzebujący. Dziewczyna, która odkrywa, że jej chłopak jest erotomanem, narkomanem, może mu pomóc tylko wtedy, jeśli ona będzie czysta i wolna. Jeśli nigdy nie da się wciągnąć w nieczyste zachowania, nie ograniczy sobie wolności narkotykami czy czymkol- Pierwszym, który ponosi cenę za naszą wolność, nie jest człowiek, ale Bóg. On zostaje przez nas potraktowany jak bandyta: wyśmiany, opluty, cierniem ukoronowany, poniżony. Zdarliśmy z Niego szaty, przybiliśmy do krzyża i zabiliśmy. wiek innym. Człowieka nieczystego może uratować tylko człowiek czysty. Człowieka zniewolonego człowiek wolny, a nie ktoś, kto się daje ściągnąć w dół, do poziomu człowieka w kryzysie. Rusz głową Być człowiekiem, to być kimś rozumnym – kimś, kto ma świadomość, że jest kochany. Gdy człowiek zaczyna kochać, musi rozumieć, na czym polega miłość, aby uczył się kochać coraz bardziej i umiał przyjmować miłość. Rozum ma w tym dopomagać, by człowiek cały czas się rozwijał oraz mądrze szanował i chronił swoją bezcenność. Przede wszystkim zaś, by mógł poznawać samego siebie. Najbardziej korzysta z rozumu ten, kto rozumie samego siebie. Wolność Być człowiekiem, to być kimś wolnym, czyli zdolnym do podejmowania decyzji. Tylko ten, kto jest wolny, może podjąć decyzję, aby kochać. Bóg dał mi wolność, żebym mógł się zdecydować na miłość. Wolność to możliwość wyboru. Wielu ludzi wybiera źle – wybiera egoizm, grzech, uzależnienia, a nawet bycie zabójcą. Czy zatem nie byłoby lepiej, żeby Bóg nie dał nam wolności? Wtedy bylibyśmy marionetkami, które co prawda nic złego zrobić nie mogą, ale też i nic dobrego. Bylibyśmy na poziomie komputera. Komputer nas nie zaskoczy, nie może wstać w nocy i zrobić nam krzywdy, ale w związku z tym nie może nas także pokochać. Bóg mógł nas stworzyć jako komputery, które odpowiednio zaprogramowane, nic złego by nie robiły, ale też nie byłyby zdolne pokochać. Wolał nas jednak stworzyć naprawdę wolnymi i podobnymi do Niego, mającymi szansę kochać. Pierwszym, który ponosi cenę za naszą wolność, nie jest człowiek, ale Bóg. On, który przychodzi do nas, by kochać – najbardziej niewinny i święty w historii ludzkości – zostaje przez nas potraktowany jak bandyta: wyśmiany, opluty, cierniem ukoronowany, poniżony. Zdarliśmy z Niego szaty, przybiliśmy do krzyża i zabiliśmy. Bóg zaryzykował dar wolności, dając nam szansę na to, byśmy nauczyli się kochać i mogli osiągnąć szczęście, i pomagali innym uczyć się miłości. Zraniony grzechem Mamy tyle dobrych cech od Boga i jedyną cechę, którą nadaliśmy sobie sami, niestety bolesną: zranienie. Jesteśmy na tyle poważnie zranieni grzechem pierworodnym, grzechami kolejnych pokoleń i własnymi grze- 27 28 Osiem cech człowieczeństwa 1. Jestem kimś kochanym. 2. Jestem kimś, kto potrafi kochać. 3. Jestem kimś, kto nie ma granic w rozwoju. 4. Jestem kimś bezcennym. 5. Jestem kimś rozumnym. 6. Jestem kimś wolnym, by móc zdecydować, aby kochać. 7. Jestem kimś zranionym przez grzech. 8. Jestem powołany do świętości. Święty to bohater, to „cwaniak” w dobrem... Sprytny w komunikowaniu miłości. Ze świętego nie da się zakpić, ponieważ jest zbyt bystry, przebiegły. Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info chami, że – jak mówi św. Paweł: „Łatwiej czynić nam zło, którego nie chcemy, niż dobro, którego szczerze pragniemy”. Człowiekowi łatwiej być egoistą niż kochać; łatwiej leniuchować niż pracować; łatwiej kraść niż uczciwie na coś zapracować. Łatwiej wagarować niż się uczyć; łatwiej zniszczyć wolność niż dorastać do pełnej wolności. Wszystko, co złe, jest łatwiejsze. I dlatego, jeśli ktoś robi coś złego, jest tchórzem, bo wybiera to, co jest łatwiejsze. Tylko ci, którzy robią coś dobrego – kochają, uczą się, są solidni, nie kłamią – ci są odważni, ci są bohaterami. Reszta to tchórze, gdyż nie trzeba odwagi ani żadnych kompetencji, by źle czynić. Tylko dobro jest trudne na tej ziemi. I Pan Bóg, kiedy już ludzkość doświadczyła skutków zranienia, przychodzi z pomocą, gdy mówi: „Kładę przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo; wybieraj więc życie, abyś żył”. Jednak, aby wybrać błogosławieństwo i życie, trzeba myśleć. Dlatego chrześcijaństwo jest religią dla myślących, dla tych, którzy używają rozumu – nie po to, by siebie oszukiwać czy uciekać od rzeczywistości, ale po to, by trzeźwo patrzeć na rzeczywistość, obserwować własne życie, życie innych ludzi i wyciągać wnioski, by mógł zrozumieć to, co uratuje mu życie. Jeżeli człowiek będzie robił tylko to, co mu się podoba i jak chce, to będzie bezmyślny. Będzie po prostu robił to, co łatwiejsze, gapiąc się na rzeczywistość i jak niewolnik bezmyślnie naśladując innych. Kiedy ktoś mówi, że robi to, co większość, trzeba zaraz dodać: ta nieszczęśliwa większość. Jeśli ktoś mówi: „Trzeba być nowoczesnym, postępowym” – odpowiadam: „Ja wolę być mądrym i szczęśliwym”. Czy to znaczy, że „nowocześni i postępowi” nie są „mądrzy i szczęśliwi”? Tak, jeżeli ci, którzy się uważają za „nowoczesnych i postępowych”, powtarzają najgłupsze i najstarsze błędy, popełnione już przez pierwszych rodziców – a mianowicie, że oni sami odróżnią dobro od zła i że będą jak Bóg. A to już nie jest nowoczesność i postępowość, ale najgłupszy i najstarszy mit świata, od wieków powielany przez tych, którzy są bezmyślni i nieszczęśliwi, choćby nawet byli profesorami wyższych uczelni. Adam i Ewa pierwsi wymyślili bezrefleksyjnie powtarzane dziś mity: „Sami odróżnimy dobro od zła i wmówimy sobie, że zło też jest dobre – łącznie z homoseksualizmem, aborcją, eutanazją... Będziemy jak bogowie: nieomylni, nowocześni i postępowi”. To nie jest XXI w., to początek najgłupszej i tragicznej historii świata. Takie mity powtarzają ci, którzy „gapią” się na życie, albo którzy świadomie są przewrotni i cyniczni – wiedzą, że to jest głupstwo, ale wmawiają je innym pod płaszczykiem nowoczesności i postępowości. Bóg gra z nami w otwarte karty: „Człowieku, stworzyłem cię jako kogoś kochanego i nigdy nie przestanę cię kochać. Jesteś w stanie kochać, jesteś bezcenny, nie masz granic w rozwoju, możesz myśleć, kierować się mądrością, rozumnie decydować, ale jesteś zraniony i z własnej winy – człowieczej, nie Bożej – możesz pójść drogą przekleństwa i śmierci. Ja, Bóg, ci to mówię i zrobię wszystko, żebyś poszedł drogą błogosławieństwa i życia. Ale czy pójdziesz, zależy już tylko od ciebie”. Powołany do świętości Wreszcie ostatnią cechą człowieczeństwa jest to, że wszyscy jesteśmy przez Boga powołani do świętości. Jesteśmy kochani, zdolni, by kochać, bez granic rozwoju, bezcenni, rozumni, wolni, zranieni z naszej ludzkiej winy, nie z Bożej. A mimo to jesteśmy bez wyjątku powołani do świętości. Czym jest świętość? Święty nie jest cierpiętnikiem, naiwniakiem, kimś tylko nadstawiającym drugi policzek. Jezus takim nie był, a to Jego mamy naśladować w drodze do świętości. Święty to bohater, to „cwaniak” w dobrem. Pan Jezus mówi: „Bądźcie nieskazitelni jak gołębie, ale sprytni jak węże”. Sprytny – to jest święty! Dobry, czysty, ale sprytny. Sprytny w komunikowaniu miłości. Ze świętego nie da się zakpić, ponieważ jest zbyt bystry, przebiegły. Świętym można się zachwycić lub można go zabić. Pan Jezus był tym, który fascynował ludzi dobrej woli, a kogo panicznie bali się ludzie przewrotni, faryzejscy. Moją ulubioną definicją jest stwierdzenie, że święty to ktoś, kto niepokoi ateistów i księży. Jeśli ktoś niepokoi tylko ateistów albo tylko księży, to może być dziwakiem. Jednak gdy niepokoi i ateistów, i księży jednocześnie, to może już jest święty. Święty to ktoś, kto sobie świetnie radzi z życiem, kto wybiera błogosławieństwo i życie w każdej sytuacji. Jeśli są ludzie, którzy się mną fascynują, cieszą, szukają mojej obecności i umocnienia, a jednocześnie są tacy, którzy chętnie by mnie zabili, to wtedy jestem święty. Jeśli ktoś z ludzi przewrotnych i złych patrzy na mnie z nienawiścią, to dobry znak. Nie daj, Boże, aby ktoś z ludzi przewrotnych, demoralizatorów był dla mnie życzliwy! Mentalność zwycięzcy Jezus uczy nas mentalności zwycięzcy. Wielu dorosłych nie ma odwagi proponować młodemu pokoleniu czegoś większego niż życie na luzie czy tolerancję wobec wszystkiego i wszystkich. Jezus zaś proponuje wyłącznie najlepszą drogę życia i stawia największe wymagania. To jest ewangeliczna mentalność zwycięscy, która oznacza, że zło, które jest w nas i wokół nas, możemy zwyciężać dobrem, a nie jedynie walką ze złem. „Naśladujcie Mnie – mówi Jezus. – Bądźcie podobni do Mnie”, do samego Boga, a nie bądźcie jak wszyscy, jak idole, gwiazdy czy inne wykreowane autorytety. Nie! Wy jesteście więksi – jesteście powołani, by otrzymać błogosławieństwo i wygrać życie – by być świętymi, jak Bóg jest święty! Jeżeli kogoś interesuje droga średnia czy byle jaka, to niech słucha sobie telewizji, czyta różne głupie gazety czy naśladuje idoli. Natomiast, jeśli kogoś interesuje życie „na maksa”, to niech przychodzi do Chrystusa. On proponuje tylko jedno: optymalnie najlepszą drogę życia, świętości, wolności i godności dziecka Bożego. Rośnijcie w Chrystusie do świętości, do wielkości, do mądrości. Wtedy odkryjecie łatwo powołanie, bo człowiek święty – i tylko człowiek święty – potrafi odkryć powołanie i to powołanie zrealizować. n 29 30 8 O. dr Ignacy Kosmana, homileta iele lat temu, jeszcze za czasów W PRL-u, w Polskim Radiu nadano audycję, w której na temat religii wypowiadali się młodzi Kubańczycy. Jedna z uczestniczek wyznała z rozbrajającą szczerością: „Nie potrzebuję Jezusa ani Jego zbawienia”. okusa samozbawienia jest stara jak świat. Już w Edenie człowiek chciał poznać dobro i zło, a ściślej – pragnął decydować, co jest dobre, a co złe. Wypowiedział posłuszeństwo Bogu. Uwierzył złemu doradcy: „Na pewno nie umrzesz!” I rzeczywiście, na początku owoce drzewa poznania i wiedzy zdawały się bardzo smakować ludziom. Do czasu. Bo powiada Biblia: „A wtedy otworzyły się im oczy...” nalazłszy się poza rajskim ogrodem, człowiek coraz bardziej tęsknił za dawnym życiem. Niemożność przekroczenia bramy Edenu – pilnowały jej cheruby – sprawiła, że coraz bardziej wysilał swój umysł, by wymyślić inną drogę do drzewa życia, obchodząc Boga i Jego prawo. Tak zrodziły się przeróżne i przedziwne systemy filozoficzne i religijne, które obiecywały wieczną szczęśliwość. Niestety, bez powodzenia. Zen, nirwana, joga, reinkarnacja – to tylko niektóre ze „sposobów” dotarcia na drugą stronę rzeczywistości bądź wejścia na wyższy stopień egzystencji. tej mistyczno-duchowej szamotaninie ludzkiego rozumu tylko nielicznym udało się – tak przynajmniej oni sami twierdzą – dostąpić przebudzenia, obudzenia w sobie jaźni, i poprzez medytację osiągnąć boskie oświecenie. Takie „niebo” rzecz jasna jest niedostępne dla zwyczajnego śmiertelnika, którego nie stać na poświęcenie na miarę Buddy, by usiąść pod drzewem i siedzieć tam dopóty, dopóki nie osiągnie oświecenia. Według tej koncepcji niebo jest doskonale obojętne. Jest stanem doskonałej obojętności. P Z W Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info WIERZĘ ymczasem na świat przychodzi Syn Boży, Jezus Chrystus. Jego Dobra NoTceni”. wina jest skierowana do wszystkich; wszyscy są wybrani, nie tylko „oświeJest to Ewangelia o powszechnym „rozgrzeszeniu”, dzięki wierze w Je- zusa Chrystusa, który „dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba”. Myli się zatem młoda Kubanka co do sprawy „bezcelowości” zstąpienia Syna Bożego na ziemię, jak i bezradni są w swoich usiłowaniach zwolennicy procesów samorealizacji, prowadzących rzekomo do ubóstwienia istoty ludzkiej. hrześcijaństwo przynosi zupełnie nową koncepcję boskości człowieka. Jej wyrazem i obrazem jest Jezus Chrystus, Syn Boży, który zstąpił z nieba dla naszego zbawienia – dla naszego ubóstwienia. Boskie pochodzenie człowieka zostało zapisane już w pierwszej księdze Pisma Świętego: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam.... Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył”. Prześmiewcze zdanie węża: „Otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” – w proroczej wizji Dawida nabiera zbawczego charakteru: „Ja rzekłem: Jesteście bogami i wszyscy – synami Najwyższego”. Potwierdzi to sam Jezus, gdy powie, że Pismo Święte, którego nie sposób odrzucić, „nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże”. Myśl o „boskim rodzie” człowieka pojawia się również u św. Pawła podczas jego mowy w Atenach na Areopagu. braz ten wkrótce uległ zniekształceniu. Nastał czas nieprzyjaźni. „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego... zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo Boże”. Oto Dobra Nowina płynąca z Nowego Przymierza, które Jezus Chrystus przypieczętował własną krwią na ołtarzu krzyża. Wróciliśmy z „dalekiej podróży” do domu Ojca. Stało się to możliwe dzięki Jego Synowi, który zstąpił z nieba na ziemię nie z ciekawości, ale ze względu na ludzi, ze względu na nasze dramatyczne położenie. ydaje się jednak, że często nie doceniamy wspaniałomyślności Boga i uniżenia się Jego Syna, Jezusa Chrystusa, który „istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi”. I dopowiada Ewangelista: do grzeszników przyszedł w gościnę. Między innymi do Zacheusza. Dzięki tej wizycie „zbawienie stało się udziałem tego domu... Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawiać to, co zginęło”. wiadomość wielkiego daru nie jest niestety zbyt powszechna ani głęboka. Toteż szczególnie do nas – przedstawicieli nowoczesnego i zlaicyzowanego społeczeństwa – kieruje dziś słowa zachęty św. Paweł: „Zabiegajcie o swoje zbawienie z bojaźnią i drżeniem”, wszak nie przewidziano drugiego (zbawczego) zstąpienia z nieba, poza tym ostatnim, kiedy „Król królów i Pan władców... przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim na sąd”. a „sankcja ostateczna” winna nas wszystkich duchowo modelować i dopingować do działania na rzecz zbawienia, a jednocześnie przeciwdziałać ziemskiej gonitwie za sukcesem, który przecież nie może nikomu zapewnić doskonałej samorealizacji ani wznieść na wyżyny boskości. Zbawienie bowiem pochodzi od Boga. Przyniósł je na ziemię Jezus z Nazaretu: najpierw do domu Zacheusza, a potem – do domów każdego z nas. adujmy się zatem i dążmy do doskonałości, pokrzepiajmy na duchu, zachowując pokój i jedno myśląc, że Bóg miłości zesłał nam z nieba, dla naszego zbawienia, Jezusa Chrystusa. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. n C O W Ś T R 31 32 Franciszkanie i dziedzictwo św. Maksymiliana Testament św. Maksymiliana Bracia,... wy jesteście dziedzicami moimi... Gdy umrę, wtedy Wy powinniście pracować bez ograniczeń, aż do przelania krwi, jeśli zajdzie potrzeba, i powinniście szerzyć Rycerstwo Niepokalanej aż po krańce ziemi. Co to jest kapituła duchowa? Od początku życia zakonnego, już na etapie zwanym cenobityzmem, wspólnoty zakonników odbywały zebrania wszystkich członków wspólnot dla omówienia różnych spraw, związanych z duchowością, zarządem wspólnot i administracją dóbr. Z czasem takie zebrania zaczęto nazywać kapitułami. Św. Franciszek z Asyżu przejął tę praktykę od istniejących już wówczas zakonów mniszych i raz w roku zwoływał wszystkich członków założonego przez siebie zakonu na kapitułę, podczas której podejmowano decyzje ważne dla całego zakonu, jak na przykład: zakładanie nowych prowincji zakonnych, wybór przełożonych, czy podejmowanie wypraw misyjnych. W zakonie franciszkańskim istnieje zatem praktyka odbywania generalnych i prowincjalnych kapituł zwyczajnych. Uczestniczą w nich osoby przewidziane przez prawo, zwykle przełożeni wyżsi i członkowie zarządu zakonu lub prowincji oraz delegaci, wybrani przez ogół członków zakonnej prowincji. Takie kapituły dokonują wyboru przełożonych i podejmują inne ważne decyzje. Kapituła zwyczajna zarówno generalna, jak i prowincjalna może podjąć decyzję o zwołaniu kapituły nadzwyczajnej, gdy zachodzi potrzeba szczególnego omówienia jakiejś sprawy i podjęcia decyzji. Od kilku dziesięcioleci pojawiła się w zakonie franciszkańskim praktyka odbywania kapituł duchowych, podczas których nie załatwia się żadnych spraw administracyjnych, lecz porusza się problemy związane z duchowością zakonną. Kapituły takie przeprowadza się w dwojakiej formie. Najczęściej przewodzi im jedna osoba i omawia ustaloną tematykę w postaci szeregu konferencji, które są podstawą do dyskusji. Mają one na celu pogłębienie i zaktualizowanie poruszanych problemów. Drugi sposób jej przeprowadzania polega na tym, że przyjęty dla niej temat omawiają w konferencjach różne zaproszone osoby, a następnie pogłębia się go, podobnie jak przy pierwszym sposobie, w dyskusjach grupowych i na wspólnych zebraniach. W kapitułach duchowych prowincji biorą udział wszyscy zakonnicy należący do danej prowincji. Franciszkańska prowincja zakonna, do której należy Niepokalanów, liczy dziś ponad 400 zakonników, dlatego tę kapitułę duchową postanowiono zorganizować w trzech turach: w lutym, maju i czerwcu. Dlaczego „dziedzictwo kolbiańskie”? Życie i działalność apostolska św. Maksymiliana, a szczególnie jego męczeńska śmierć w Auschwitz, są powszechnie znane i stanowią swoiste „dziedzictwo”, zwłaszcza dla franciszkanów prowincji warszawskiej, która powstała w 1939 r. jako wyraz rozwoju zakonu, do którego doprowadziła działalność św. Maksymiliana. Jego beatyfikacja w 1971 r. i kanonizacja w 1982 r. ukazały go całemu światu jako wzór do naśladowania, a nawet symbol „niezwyciężonej miłości” – jak nazwano poświęcone mu sanktuarium w Harmężach k. Oświęcimia. Wszystkich franciszkanów konwentualnych, a szczególnie zakonników z Niepokalanowa, rozpierały wówczas niezwykła radość i duma z powodu wyniesienia na ołtarze niezwykłego Współbrata. 33 W Niepokalanowie ożywiło się sanktuarium, wznowiono wydawnictwo „Rycerza Niepokalanej”, śmielej zaczęto propagować i rozwijać założone przez św. Maksymiliana Rycerstwo Niepokalanej. Prowincja podjęła próbę uruchomienia Radia Niepokalanów i Telewizji Niepokalanów. Franciszkanie polscy – za przykładem Świętego i w duchu wdzięczności za jego osobę – wyprawili się na misje do Afryki i do Południowej Ameryki, a potem do krajów dawnego imperium sowieckiego. Wydawało się więc, że po długotrwałym przytłumieniu, spowodowanym przez panujący w Polsce reżim komunistyczny, „dziedzictwo św. Maksymiliana” odżywa, że zaczyna się jego rozkwit... Ale ten rozkwit nie okazał się jakiś znaczący. Sanktuarium niepokalanowskie nie jest wystarczająco znane, Rycerstwo Niepokalanej nie rozwija się wszędzie dynamicznie, także przy franciszkańskich parafiach. Nakład „Rycerza Niepokalanej” jest daleki od tego przedwojennego, wydawnictwo i Radio Niepokalanów poszukują sposobu przebicia się w dzisiejszym świecie mediów i nie udało się utrzymać Telewizji Niepokalanów. Prowincja zakonna próbowała szukać dróg rozwoju dla Niepokalanowa i dla apostolstwa przez media, poświęcając tym sprawom dwie kapituły nadzwyczajne, lecz nie przyniosły one oczekiwanych owoców. Nic albo niewiele zmieniło się na lepsze, dlatego w roku 70-lecia śmierci św. Maksymiliana prowincja podejmuje kolejną próbę. Obecna kapituła duchowa prowincji przypomina najważniejsze elementy duchowego dziedzictwa św. Maksymiliana, aby wszyscy zakonnicy należący do prowincji mogli sobie uświadomić, czy to dziedzictwo jest im bliskie, czy czują się za nie odpowiedzialni i czy chcieliby je dalej rozwijać. Dyskusje w grupach mają ułatwić zarówno samo poznanie dziedzictwa, jak i tego wszystkiego, co utrudnia jego kontynuację, mają także wskazać, jakie aspekty tego dziedzictwa można i należy kontynuować bez zmian, a co wymaga pogłębienia i modernizacji, czyli dostosowania do nowych warunków. Ponieważ niezbędne jest zaangażowanie franciszkanów w nową ewangelizację, pragniemy zbadać, czy można ją skutecznie prowadzić przy pomocy środków stosowanych i propagowanych przez św. Maksymiliana. O. Paulin Sotowski, biblista, ekspert w dziedzinie duchowości kolbiańskiej, redaktor Pism św. Maksymiliana, w latach 1989-1992 był gwardianem Niepokalanowa Zawartość „dziedzictwa kolbiańskiego” Pięć dni odbywanej kapituły poświęca się wybranym dziedzinom „kolbiańskiego dziedzictwa”. W dniu rozpoczęcia uczestnicy wysłuchują poruszającej wypowiedzi kapłana, który – nie będąc franciszkaninem – opowiada, kim dla niego jest św. Maksymilian. Następnego dnia przedstawia się teologiczne i biblijne podstawy duchowości św. Maksymiliana. W jednej konferencji omawia się pośrednictwo Najświętszej Maryi Panny, ponieważ na nim oparta jest duchowość Rycerstwa Niepokalanej, które św. Maksymilian założył i z którym się zawsze utożsamiał. Druga poświęcona jest poszukiwaniu biblijnych podstaw tej Czy współczesny człowiek, a szczególnie franciszkanin może we wszystkim iść śladami świętego Maksymiliana? duchowości, które wynikają z naśladowania Maryi, przyjmującej Słowo Boże i wiernie Mu służącej. Kolejny dzień poświęcony jest związkom duchowości św. Maksymiliana z charyzmatem franciszkańskim i poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: „Czy św. Maksymilian wzbogacił charyzmat franciszkański?” Czwartego dnia omawia się duchowość św. Maksymiliana na tle nauki o życiu wewnętrznym i istocie dążenia do świętości, usiłując odpowiedzieć na pytanie: „Czy współczesny człowiek, a szczególnie franciszkanin może we wszystkim iść śladami św. Maksymiliana?” 34 Piąty wreszcie dzień poświęcony jest apostolstwu w duchu św. Maksymiliana. Rozważania tego dnia mają wskazać, jak należałoby dziś ewangelizować „nowych pogan” (postchrześcijan), aby idąc śladami naszego Świętego odpowiedzieć na apel Ojca Świętego Benedykta XVI, wzywający do nowej ewangelizacji. Tego dnia zastanawiamy się także nad tym, jak dziś prowadzić Rycerstwo Niepokalanej. Ostatniego dnia dokonuje się podsumowania wszystkich wypowiedzi i dyskusji. Przyszłość „dziedzictwa kolbiańskiego” Podczas kapituły duchowej nie podejmuje się żadnych uchwał czy postanowień. Ma ona uczestników zmobilizować duchowo, przekonać ich o tym, że dziedzictwo św. Maksymiliana jest cenne i że warto by było je dalej rozwijać. On sam pisał kiedyś do franciszkańskich kleryków: Jego słowa przypominają także nam czekające nas zadanie. Podczas odbytych już kapituł duchowych nie prowadzano rozważań i dyskusji na temat rozwoju „dziedzictwa św. Maksymiliana”. Kapituła nie wskazywała ani winnych, ani błędów. Nie było też mowy o jakichkolwiek niedostatkach w samym dziedzictwie kolbiańskim, ponieważ kapituła pragnęła ukazać to, co jest w nim cenne. Na pewno udział współbraci św. Maksymiliana w dalszym rozwoju jego dziedzictwa zależy od przejęcia się nim samych franciszkanów, od tego, czy naprawdę chcą w jakiś sposób iść w ślady swego świętego Współbrata. Istnieją takie dziedziny w pozostawionym przez niego dziedzictwie, w których warto byłoby go naśladować. Należą do nich: skuteczne pragnienie świętości życia osobistego według wzoru Chrystusa, Jego Matki oraz św. Franciszka, postawa apostolska wynikająca z potrzeby przybliżenia wszystkim ludziom daru zbawienia, postawa miłości ceniąca każdego człowieka i dążąca do obdarzenia go najwyższymi wartościami ewangelicznymi, podejmowanie działań apostolskich w każdej sytuacji, bez oczekiwania na szczególnie sprzyjające okolicz- ności, czy nadzwyczajne środki, włączanie świeckich do działalności apostolskiej, a także naśladowanie Maryi – Służebnicy Pańskiej. Jeśli zawiodą franciszkanie, a Maksymilianowski wzór Bóg uzna za cenny, może zechce On tak pokierować ludzkimi drogami, że „dziedzictwo kolbiańskie” podejmą inni i pójdą jego śladami, jak to się już zdarza w postaci nowych dzieł inspirowanych dziedzictwem św. Maksymiliana. n ? ń e l o k o p Każde pokolenie do prac i dorobku poprzednich pokoleń powinno dołożyć swoje własne prace. Nie inaczej rzecz się ma w życiu zakonu – a zatem i naszego zakonu. Cóż dołożymy? ? ń le ko o p h ic n ed rz p o p ku b ro o d o Cóż dołożymy d Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info Opowieść o św. Maksymilianie to książka wydana z okazji Roku Kolbiańskiego. Autor, o. Paulin Sotowski, franciszkanin, biblista, redaktor „Posłańca św. Antoniego” i wspaniały znawca o. Maksymiliana przyznaje, że jego pierwszy kontakt z tym Świętym miał miejsce ponad 60 lat temu, gdy rozpoczął naukę w seminarium w Niepokalanowie. Wtedy – jak wspomina – podchodził do o. Kolbego – a raczej wspomnień na jego temat – z pewną rezerwą. Przygoda z Męczennikiem Auschwitz zaczęła się dopiero po roku 1971. „Zajęty sprawami organizacyjnymi, ledwie zdążyłem na beatyfikację, w której uczestniczyłem, stojąc w tłumie w samym końcu Bazyliki. I tam, osłabiony zmęczeniem, przepłakałem niemal całą uroczystość, a zwłaszcza przemówienie papieża Pawła VI. Widząc entuzjazm Polaków i Włochów, uświadomiłem sobie wielkość św. Maksymiliana” – wspomina Autor. Postać św. Maksymiliana kojarzymy najczęściej z jego ofiarą życia, jaką złożył 14 sierpnia 1941 r. Ciągle niedocenionym, a często też nieznanym walorem dziedzictwa o. Kolbego jest jego zwykła, szara codzienność. 70 lat temu nie byłoby ofiary z życia Męczennika Miłości, gdyby nie ofiarna codzienność; nie byłoby w nim odwagi oddania życia, gdyby wcześniej zabrakło jej w oddawaniu głodowych porcji więziennego chleba... Heroiczny akt o. Kolbego, który polegał na oddaniu własnego życia w zamian za ocalenie drugiego człowieka, był konsekwencją codziennego stylu życia, równie heroicznego i poświęconego innym. To życie poznajemy w książce o. Paulina. Nie pomija on milczeniem niewygodnych historii i dylematów, przed którymi nieraz stawał Apostoł Niepokalanej. Można z całym przekonaniem przyznać, że to zbiór zwykłych, ale pięknych opowiadań o zwyczajnym, a jakże wielkim człowieku. O Świętym z Niepokalanowa powstało już wiele książek i artykułów. Ta odsłania jego sylwetkę, jak nigdy dotąd. ? Życie, które oddał w Auschwitz O. Marek Wódka OFMConv, rzecznik Roku Kolbiańskiego O. Paulin Sotowski OFMConv Opowieść o św. Maksymilianie Audycje w Radiu Niepokalanów 2009-2010 Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów 2011, 509 stron. Opowieść o św. Maksymilianie to zbiór spisanych audycji, które Autor opracował i wygłosił w Radiu Niepokalanów. Do książki dołączono 2 płyty CD z opowiadaniami, stanowiącymi treść książki. Czyta je sam Autor. 35 36 Włoszka, lekarka, nie zgodziła się na zabieg aborcji i zmarła po urodzeniu czwartego dziecka. inż. Emilia Józefowicz, biotechnolog, Apostolska Grupa Rycerska Przedruk z „Rycerza Niepokalanej dla Polonii”, maj 2011 r. Po prostu kochać życie List do przyjaciółki Kochana Marto! Kiedy ostatnio do mnie dzwoniłaś, ponarzekałyśmy sobie trochę na monotonię codzienności – pobudka, zaspany poranek, parę godzin w pracy, jakieś zakupy, obiad, wieczorem siedzenie przed telewizorem albo spotkanie ze znajomymi. Generalnie żadnych fajerwerków. Później zastanawiałam się, czego my tak naprawdę chcemy od życia? Jesteśmy przecież prawdziwymi szczęścia- rami! Mamy tyle rzeczy, o których inni nawet nie ośmielają się marzyć, a my traktujemy je jako coś normalnego, może nawet myślimy, że nam się po prostu należą. Więc w czym problem? W odpowiedzi na ten nieco filozoficzny wstęp chcę Ci opowiedzieć o osobie, którą obie trochę już poznałyśmy. Ostatnio spojrzałam na nią z całkiem nowej perspektywy i pozwolisz, że podzielę się z Tobą moimi odkryciami. Ma na imię Joanna. Już się pewnie domyślasz... Dla wielu ludzi świętość nierozerwalnie łączy się z życiem księdza, siostry czy brata zakonnego, przepełnionym wyrzeczeniami i cierpieniem, w całkowitym oderwaniu od świata – jako droga zupełnie niedająca się pogodzić z „normalnym” życiem przeciętnego człowieka. A tu takie zaskoczenie – właśnie Joanna Beretta Molla. W jednej opinii na » Św. Joanna Beretta Molla (1922-1962) została kanonizowana przez Jana Pawła II 16 maja 2004 r. Na Mszy kanonizacyjnej Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info jej temat przeczytałam, że „swą aktywnością złamała mit, że świętość musi być kojarzona z postawą ascetyczną, izolującą się od świata”. Zgadzam się! Była osobą kochającą życie wraz ze wszystkimi jego aspektami, które tak lubią kobiety – delikatny makijaż, modne ciuchy, taniec, przyjęcia, teatr itd. Gdyby ktoś przeczytał ten list, mógłby pomyśleć, że próbuję spłycić postać tej świętej. Nic podobnego. Pisząc o tym, chcę właśnie pokazać na przykładzie Joanny, że droga do nieba wcale nie musi omijać szerokim łukiem tego, co daje radość choćby tak drobną, jak nowa sukienka czy wyjście do kina. To wszystko jest nam dane – ważne, jak będziemy z tego korzystać. Joanna miała szczęście wychowywać się w kochającej rodzinie, gdzie rodzice i rodzeństwo byli pierwszymi nauczycielami miłości do Boga i drugiego człowieka. Kolejnym miejscem pogłębiania szczególnej więzi z Jezusem była dla niej szkoła. Tam zaangażowała się w Akcję Katolicką. Już w wieku 16 lat można było dostrzec u niej dojrzałe pragnienie życia zgodnego z wolą Bożą. Świadczą o tym m.in. zapiski z jej notatnika: „Jezu, przyrzekam Tobie poddać się wszystkiemu, co pozwolisz, aby mi się przydarzyło. Spraw, abym tylko poznała Twoją wolę”. Poprzez podejmowane ćwiczenia duchowe i modlitwę potrafiła sama dbać, by to nie były puste słowa. Podczas studiów medycznych w Mediolanie wciąż czynnie działała w Akcji Katolickiej. To kolejny dowód, że wspólnota naprawdę kształtuje człowieka. Wiemy coś o tym, prawda? Zakończyła studia uzyskaniem dyplomu, potem zrobiła jeszcze specjalizację z pediatrii. Swój zawód traktowała jako prawdziwe powołanie, z oddaniem i zaangażowaniem służąc chorym, szczególnie ubogim i tym z odległych miejscowości, gdzie nie było lekarza na stałe. Joanna bardzo pragnęła wyjechać na misje, jednak stan zdrowia nie pozwolił jej na to, co z pokorą przyjęła jako znak od Pana. Może właśnie dzięki zaufaniu, że Jezus wie najlepiej, co dla niej dobre, parę lat później poznała swojego przyszłego męża, Piotra Molla. Ich relacja, budowana na obecni byli mąż św. Joanny i najmłodsza córka. wzajemnym szacunku i jedności ideałów życiowych, z głębokiej przyjaźni przerodziła się w miłość. W 1955 r. zawarli związek małżeński. Wyniesiony z domu wzór życia rodzinnego owocował każdego dnia. To jest kolejna rzecz, która zwróciła moją uwagę – Joanna w każdej sytuacji potrafiła odnaleźć wolę Pana i wypełniać ją na sto procent: na studiach, w pracy, w planowaniu życia z drugą osobą. Widzisz, następny przykład, że da się tak żyć! Oboje pragnęli mieć dużo dzieci. W podróży poślubnej Joanna pięknie napisała o tym do swojej siostry – zakonnicy: „Modlę się, by Pan Bóg podarował mi szybko dużo grzecznych i świętych dzieci”. I taka widać była Jego wola, gdyż rok po ślubie urodził się Pierluigi, ofiarowany przez rodziców Matce Bożej Dobrej Rady. Dalszy ciąg dobrze znasz – w kolejnym roku Maria Zita, potem Laura. Każdą ciążę Joanna przechodziła ciężko, jednak zawsze cieszyła się całą sobą z daru macierzyństwa. Mimo kolejnych obowiązków, umiała dbać zarówno o rodzinę, jak i o ciągły rozwój swojego życia duchowego. I potem nadszedł lipiec 1961 r., moment ostatniej próby, sprawdzianu z miłości, który zdała celująco. W drugim miesiącu ciąży Joanna dowiedziała się o szybko powiększającym się guzie w pobliżu macicy. Jako lekarz dobrze wiedziała, co to oznacza – z medycznego punktu widzenia trzeba było wybrać między życiem jej a dziecka. Bez wahania podjęła decyzję. O swojej chorobie powiedziała Piotrowi dopiero półtora miesiąca przed porodem, chcąc oszczędzić swoim najbliższym cierpienia i niepokoju. 21 kwietnia 1962 r. urodziła zdrową córeczkę – Joannę Emmanuelę. Tydzień później, w ogromnym cierpieniu, ale z modlitwą na ustach, w wieku 39 lat odeszła do Pana, któremu ofiarowała życie, tak przez nią kochane. Aktualność dylematów, przed którymi stawała Joanna, i wyborów, których musiała dokonać, utwierdza mnie w przekonaniu, że jej postać powinna być przybliżana szczególnie młodym ludziom. Mogą w niej dostrzec, że zaufanie Bogu może być początkiem pięknej przygody, a życie z Nim jest gwarancją dobrych wyborów i szczęścia w pełni już tu, na ziemi. A co Ty o tym myślisz? Czekam z niecierpliwością na odpowiedź i ściskam Cię serdecznie! n 37 38 Od Niedzieli Palmowej 2011 r. siostry klaryski obchodzą Jubileuszowy Rok Świętej Klary. W tym roku minęło 800 lat, kiedy w Niedzielę Palmową duchowa córka św. Franciszka porzuciła świat, aby pójść w jego ślady. C hociaż mijają wieki, to jednak blask jej świętości nie przygasa, ale wciąż rozpala i fascynuje nowe pokolenia. Otwarta postawa, szacunek dla każdego człowieka, harmonijne łączenie modlitwy i pracy, wrażliwość na ludzkie potrzeby, dostosowywanie zadań do możliwości człowieka, powodują, że jest szczególnie bliska także współczesnemu pokoleniu. Święta Klara z Asyżu Wciąż fascynuje nowe pokolenia S. Salomea Ewa Pabian OSC Obraz św. Klary z Asyżu, która w XIII w. wraz ze św. Franciszkiem odegrała kluczową rolę w pierwotnym ruchu franciszkańskim, bardzo często ulega mglistemu zatarciu, a interpretacja jej roli niejednokrotnie bywa pozbawiona istotnej ewangelicznej motywacji. Święta niejednokrotnie jest przedstawiana w literaturze, mediach, czy też w dyskusjach jako romantyczna przyjaciółka Franciszka, kontestatorka usiłująca rozwiązać kwestię społeczną kobiet itd. Tymczasem Klara właściwie odczytała swoje powołanie i posłannictwo w Kościele. Ideały Biedaczyny z Asyżu – założyciela wspólnoty Braci Mniejszych – wcieliła w swoje życie i stała się matką nowego zakonu, dając mu początek i kierunek. Zakonna pisarka Klara pochodziła z asyskiego rycerskiego rodu. Jako 17-letnia dziewczyna zafascynowana ideałami Franciszka, w Niedzielę Palmową 1211 lub 1212 r. przyjęła z jego rąk habit pokutny, wchodząc na drogę rad ewangelicznych. Przez krótki czas przebywała w klasztorze benedyktyńskim, a następnie wraz z siostrą Katarzyną oraz dziewczętami pragnącymi Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info służyć Bogu czystym sercem, w ubóstwie, pokorze i posłuszeństwie, zamieszkała przy kościele św. Damiana w Asyżu. Na życzenie Franciszka i biskupa objęła obowiązek ksieni klasztoru, który pełniła przez 40 lat. W ciszy klauzury, przyjętej jako dar i wybranej jako dobrowolna odpowiedź miłości, Klara zamieniła się w ziarno, które wydało plon obfity. Do naszych czasów zachowały się cztery jej listy do św. Agnieszki z Pragi oraz jeden do Ermentrudy – założycielki kilku klasztorów we Flandrii, a także Reguła z 1253 r., Testament i Błogosławieństwo. Powyższe pisma ukazują nam Ksienię konwentu Ubogich Pań jako wzorową matkę i dobrego pedagoga. Czterdzieści lat wspólnego życia w klauzurze ubogaciło ją duchowo oraz siostry, które dał jej Pan. W posługiwaniu wspólnocie kierowała się zawsze miłością. Była kobietą zawierzenia, właściwie odczytała sens ludzkiej egzystencji i powierzonej przez Boga misji w Kościele. Miała świadomość słabości własnej i innych. Wiedziała, że człowiekowi trzeba pomagać w odkrywaniu dobra, talentów, zdolności i uczyć służenia nimi drugim. Zawsze odwoływała się do przykładu Chrystusa. Istotnym elementem jej argumentów była niepodważalność, gdyż miały podłoże biblijne, były oparte na żywym słowie Boga. Troska o dusze Święta nie zatrzymywała innych na własnej osobie, nie szukała uznania, lecz wszystkich kierowała do jednego Źródła Życia – Jezusa. Była tylko narzędziem, przez które On działał. Z jej pism wyłania się troska o sumienie współsióstr, a relacje interpersonalne świadczą o dojrzałości psychicznej, moralnej i emocjonalnej. Postawa Klary nie krępowała innych, ale zachęcała do otwartości i szczerości. Umiała słuchać, wczuć się w sytuację rozmówcy, starała się zrozumieć jego sposób myślenia, oceniania całej otaczającej rzeczywistości. Odkryła charakter służebny chrześcijaństwa, a więc władzę przełożeńską traktowała jako posługiwanie wspólnocie. Uczyła szacunku dla pracy ludzkiej, którą podejmowała jako wyraz ubóstwa i czynnik rozwoju osobowości. Posłuszeństwa nie usprawiedliwiała wymogami natury socjalnej, ale ukazywała współsiostrom jego podstawy teologiczne. Z każdego doświadczenia wyciągała pozytywne wnioski i nimi dzieliła się z innymi. Dobrze zrozumiany przez nią sens życia pomagał utrzymać właściwy dystans względem rzeczy stworzonych. Ksieni z San Damiano nie szukała cierpień, ale przyjmowała odważnie te, które zsyłał Bóg. Dlatego rozumiała człowieka dźwigającego krzyż własnych słabości fizycznych, czy też duchowych. Niosła ulgę dobrym słowem, postawą, uśmiechem, pocieszała, ukazując radość życia w Jezusie Chrystusie. Radość i przyjaźń Dokumenty kanonizacyjne ukazują Klarę jako przełożoną uczącą podwładne odpowiedzialności za własne powołanie oraz rozwój wspólnoty. Poprzez współpracę z siostrami dążyła do zachowania trwałej jedności, wzajemnej miłości i pokoju w konwencie. Uczyła odkrywania znaczenia ciszy i przeżywania samotności, której każdy doświadcza na poszczególnych etapach swojego życia, a zwłaszcza w wieku sędziwym. Cisza i samotność nie mogą być pustką, ale przeżywaniem głębokich i żywych relacji z Panem. Ten rodzaj życia stał się milczącym promieniowaniem miłości i przeobfitą łaską w pulsującym sercu Kościoła, a przyjęty przez Klarę w wolności okazał się źródłem prawdziwej radości. Właśnie dzięki radości nawiązywała głębsze relacje z siostrami i intensywniej przeżywała swoją konsekrację. Ceniła sobie w życiu przyjaźń, o czym sama wspomina w pismach. Jej relacje ze św. Franciszkiem, to przykład pięknej przyjaźni, u której korzeni tkwiła jedność ideałów i sposobu życia. Nie zrodziła się ze ślepego porywu uczucia, lecz z podziwu dla ofiarności nie cofającej się nigdy przed wezwaniem Ewangelii. Opierała się na zaufaniu, wzajemnej pomocy, szacunku oraz poszanowaniu godności i wolności drugiego człowieka. Poverello uczynił ją odpowiedzialną za kierowanie wspólnotą Ubogich Pań, był jej przewodnikiem duchowym, ale nie narzucał własnych poglądów. Klara z kolei ³ | święty miesiąca Klara z Asyżu Urodziła się w Asyżu w 1193 lub 1194 r. Gdy jej matka usłyszała słowa: „Nie bój się, gdyż to dziecko zabłyśnie swym życiem jaśniej niż słońce!” – nadała jej imię Klara (łac. clara – jasna, czysta, sławna). W 1212 r. poszła w ślady św. Franciszka, dając początek Zakonowi Pań Ubogich – klaryskom. Zmarła 11 sierpnia 1253 r. Na jej pogrzeb przybył papież Innocenty IV. Złożono ją w grobie, w którym przedtem spoczywało ciało św. Franciszka. Dwa lata później w Anagni papież Aleksander IV ogłosił ją świętą. Ikonografia najczęściej przedstawia św. Klarę z monstrancją w ręku. Podanie bowiem głosi, że w czasie najazdu Saracenów na Asyż Klara miała ich odstraszyć Najświętszym Sakramentem. wspierała go modlitwą i pomagała w realizowaniu powołania. Patronka telewizji 11 sierpnia 1253 r. po 28 latach ciężkiej choroby odeszła do Pana. W 1260 r. ciało przeniesiono z kościoła św. Jerzego do nowej bazyliki jej imienia. Grób odnaleziono po 590 latach i po ukończeniu zabiegów konserwatorskich i rekonstrukcyjnych szczątki umieszczono w mosiężnej trumnie. W 1953 r. na 700-lecie śmierci Duchowej Siostry Poverella szkielet ubrano w brązowy habit zakonny, a papież Pius XII ogłosił ją Patronką telewizji, wydając brewe Clarius explendescit 14 lutego 1958 r. Motywację jego decyzji stanowiła wizja Świętej, która w noc Bożego Narodzenia 1252 r. w mistyczny sposób widziała i słyszała Pasterkę w kościele św. Franciszka w Asyżu. Chociaż mijają wieki, to jednak blask jej świętości nie przygasa, a wciąż rozpala i fascynuje nowe pokolenia. Otwarta postawa, szacunek dla każdego człowieka, harmonijne łączenie modlitwy i pracy, wrażliwość na ludzkie potrzeby, dostosowywanie zadań do możliwości człowieka, powodują, że jest szczególnie bliska także współczesnemu pokoleniu, przed którym stoją ważne zadania budowania sprawiedliwej społeczności ludzkiej, opartej na wzajemnym szacunku i dającej wszechstronne możliwości ochrony i rozwijania prawdziwego dobra. n 39 40 Fot. Robert M. Stachowiak OFMConv Uderzała mnie bliskość Papieża Czy spotkał się Ojciec bezpośrednio z Janem Pawłem II? O. Zdzisław Kijas: Miałem wiele okazji, aby spotkać się z Janem Pawłem II. Jako diakon nawet kilka razy. Uczestniczyłem w sprawowanej przez niego Mszy świętej, podczas której kanonizował bł. Franciszka Antoniego Fasaniego. Było to 13 kwietnia 1983 r. Innym zaś razem, kiedy w 1986 r. odwiedzał rzymską parafię św. Marii Magdaleny de Pazzi. Było jeszcze wiele różnych okazji, mniej liturgicznych, kiedy spotykałem Ojca Świętego. Zawsze w takich chwilach uderzała mnie jego bezpośredniość, duchowa i uczuciowa bliskość z tymi, z którymi się spotykał, którym podawał rękę, pytał o ich życie. Papież tworzył klimat rodzinny. Emanowała z niego życzliwość i miłość do osoby, z którą rozmawiał. Pytania nie były czysto formalne, ale stanowiły okazję, aby wejść w środek dramatu życia osoby lub we wnętrze jej serca, które biło z radości. Dwadzieścia pięć lat temu przyjął Ojciec święcenia kapłańskie z rąk Jana Pawła II. Jak wspomina Ojciec tamto wydarzenie, to specyficzne spotkanie z Janem Pawłem II? Z. K.: Bardzo trudno opisać przeżycia, których się doznaje w zetknięciu z kapłaństwem i papieżem, który tych święceń udziela. W przeżyciu tym jest sporo prywatności, czegoś bardzo wewnętrznego, czego się strzeże i zazdrośnie wręcz chroni, aby mogło wzrastać i zapuszczać coraz głębsze korzenie. Wydaje mi się, że w dobie wszędobylskich mediów, które wszystko rejestrują i wszystkiego pożądają, pewien procent prywatności jest niezwykle ważny i cenny. Dla mnie spotkanie z Janem Pawłem II w dniu moich święceń należało do jedynych. Dawało ono początek nowej jakości mojego życia. Pozwoliło czerpać jednocześnie wiele ze sposobu, w jaki papież przeżywał kapłaństwo, doświadczał w nim bliskości Boga i jednocześnie głębokiej wspólnoty z każdym człowiekiem, intymnej solidarności ze światem, który nas otacza, a który tęskni za miłością Boga. Na czym polega praca Ojca jako relatora Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych? Z. K.: Relator uczestniczy w ostatnim etapie procesu beatyfikacyjnego, czyli kiedy sprawa sługi Bożego lub służebnicy Bożej wyszła już z diecezji i znalazła się w watykańskiej Kongregacji do Spraw Świętych. Pomaga on postulatorowi konkretnej sprawy w redakcji tzw. positio, czyli w przygotowaniu pozycji, która ma ukazać heroiczność życia danej osoby albo też wykazać fakt męczeństwa. Błogosławieni i święci są patronami różnych grup społecznych i zawodowych. Czyim patronem zostanie, zdaniem Ojca, Jan Paweł II? Z. K.: Myślę, że Jan Paweł II może być patronem życia. Znamy jego liczne i mocne wypowiedzi w obronie życia, godności życia – od urodzenia aż po naturalną śmierć. Myślę ponadto, że jest on patronem rodzin, szczególnie rodzin oczekujących potomstwa. Bardzo wiele próśb kierowanych jest do Jana Pawła II właśnie od rodzin spodziewających się narodzin dziecka. Myślę również, że Jan Paweł może być patronem społecznej sprawiedliwości i równości ludzi, niezależnie od pochodzenia, statusu ekonomicznego, kultury, języka czy wyznania. Przez całe swoje życie stawał odważnie w obronie godności człowieka. Czy zauważa Ojciec jakieś zbieżności w duchowości maryjnej św. Maksymiliana i Jana Pawła II? Z. K.: Podobieństw jest bardzo wiele. Uderza szczególnie całkowitość oddania się Maryi zarówno Jana Pawła II, jak i o. Maksymiliana. Jeden i drugi czerpali wiele z duchowej nauki św. Ludwika Marii Grigniona de Montfort. Zabiegali o Jej chwałę, pragnąc tym samym powiększyć chwałę Boga i służyć lepiej ludziom. Zarówno św. Maksymilian, jak i bł. Jan Paweł II byli bardzo maryjni. Poczytywali to sobie jako chlubę, że mogą służyć Maryi, a przez Nią chwalić Pana dziejów i służyć człowiekowi. n Fot. Archiwum Seraphicum 41 Z franciszkaninem o. Zdzisławem Kijasem – wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, relatorem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych – o papieżu Polaku i codziennej pracy w kongregacji rozmawia o. Robert M. Stachowiak. Przedruk z „Rycerza Niepokalanej dla Polonii”, maj 2011 r. 42 2011 • Paszyn. Nasz 6-miesięczny syn Dawid był zdrowym, wesołym dzieckiem. 6 października 2007 r. rano obudził się z bardzo wysoką temperaturą. Pojechaliśmy z nim na pogotowie. Podano mu leki i położono na oddział. Stan dziecka jednak bardzo się pogorszył. Skierowano nas do szpitala Jana Pawła II w Krakowie. Przed wyjazdem siostra dała mi wodę z Lourdes, którą posmarowaliśmy głowę dziecka. Po przyjeździe do Krakowa i przeprowadzonych badaniach stwierdzono wirusowe zapalenie opon mózgowych. Stan był bardzo ciężki, dołączyły się drgawki. Dawid zapadał w śpiączkę. Zamówiliśmy Mszę świętą w kaplicy szpitalnej, rodzina zamówiła w naszym mieście w kościele Matki Bożej Niepokalanej. Od kilku lat jestem rycerką Niepokalanej. Wracając do domu, zostawiłam Dawidowi na łóżeczku łańcuszek z Cudownym Medalikiem, prosząc Maryję o opiekę. Modliliśmy się za wstawiennictwem sługi Bożego Jana Pawła II. Znajoma podarowała nam nowennę do bł. Stanisława Papczyńskiego. Zaczęliśmy ją odmawiać. W sobotę, po 12 dniach śpiączki, syn wybudził się i uśmiechnął. Potem z każdym dniem było lepiej, a po 5 tygodniach pobytu w szpitalu wypisano go do domu. Obecnie Dawid ma 3 lata i 8 miesięcy, mówi, chodzi, bawi się, jak każde zdrowe dziecko. Jest naszym skarbem i świadectwem na to, że Bóg jest obecny w naszym życiu, że nas wysłuchuje. Wiesława Podzięk Maryi Niepokalanej, św. Maksy Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info owania milianowi i innym świętym 43 podziękowania 44 pożar • zdrowie • wypadek 18 lutego 2011 • Białystok. Około północy, gdy wszyscy już spali, wybuchł pożar w domu moich rodziców. Mężowi przyśniło się, że gryzie go pies. Obudził się i szczęśliwie wszystkich udało się wyprowadzić z płonącego mieszkania. W święto Bożego Narodzenia pojechaliśmy do siostry. Zrobiła się wielka gołoledź. Gdy wracaliśmy, samochód, który prowadziła córka, wpadł w poślizg. Wpadli w bardzo głęboki rów, ale nikomu nic się nie stało. Mąż przewrócił się na klatce schodowej, uderzając głową o betonową podłogę. Drugi raz upadł w domu. Pogotowie zabrało go do szpitala. W ciągu dwóch miesięcy miał cztery operacje. Było bardzo źle. Lekarze byli zdumieni, że po tak ciężkim stanie ze szpitala wyszedł o własnych siłach, zdrowy na umyśle, dobrze mówił, słyszał i widział. W szpitalu mój mąż zaraził się gronkowcem złocistym. W dwa miesiące po wyjściu ze szpitala miał następną operację, ponieważ bakteria zepsuła mu część kości skroniowej. Modliliśmy się wszyscy – rodzina i znajomi. Były zamawiane Msze święte. Wierzymy gorąco, że Matka Boża wybłagała łaskę życia mężowi. Jedna z córek nie mogła zajść w ciążę. Bardzo pragnęli dziecka. Gorąco modliłam się do Boga i do Matki Bożej o pomoc. Obiecałam Maryi, że jeżeli Bóg obdarzy potomstwem moje dzieci, to napiszę podziękowanie w „Rycerzu Niepokalanej”. Urodziła się zdrowa i śliczna Julia. M. R. jelito 21 lutego 2011 • Legionowo. Kilkanaście lat temu wyjechaliśmy z całą rodziną na wieś do mojej mamy. Apetyt na wsi sprzyjał, szczególnie najstarszemu synowi Grzegorzowi. Po powrocie do domu syn dostał silnego bólu brzucha. Na pogotowiu został skierowany do szpitala w Nowym Dworze Mazowieckim. Został poddany natychmiastowej operacji. Według lekarza, była to ostatnia chwila na uratowanie życia. Przyczyną tego stanu było skręcenie jelita grubego. Lekarz jelito wyprostował, lecz go nie skrócił. W takim stanie syn funkcjonował 12 lat. Miał problemy żołądkowe, również z dietą, był bardzo wychudzony, nie mógł normalnie żyć, ponieważ jelito było skręcone. Wiązało się to z wielkim jego cierpieniem i z różnymi zabiegami medycznymi. Taka sytuacja przerażała naszą rodzinę. Interweniowaliśmy wielokrotnie, aby poddać go ponownej operacji. Specjaliści jednak odradzali. Zalecili natomiast badanie USG jelita. Kilkakrotnie był poddawany tym zabiegom według instrukcji. Mimo to wyniki badań były nieczytelne i lekarze nie dawali diagnozy. Modliliśmy się w tej sprawie. Syn miał też inne komplikacje zdrowotne. Dostał przepukliny pachwinowej, został poddany operacji. Wreszcie Opatrzność Boża sprawiła, że znalazł się chirurg i dokonał powtórnej operacji, w której jelito grube skrócone zostało o ok. 40 cm. Po tym zabiegu syn czuje się dobrze i normalnie funkcjonuje. Ojciec Stanisław oparzenia • Boża Opatrzność 22 lutego 2011 • Bielsko-Biała. Trzy lata temu z soboty na Niedzielę Miłosierdzia Bożego ogień z pieca centralnego ogrzewania poparzył mi twarz, szyję i ręce. Pan Jezus zadbał o mnie w cudowny sposób, żeby nie zostały blizny. Siostra ze szwagrem wracali wtedy od kuzyna. Na szczęście mieli włączoną komórkę (szwagier zawsze o dziesiątej wieczór ją wyłącza) i mogli szybko przyjechać, by udzielić mi pomocy. Szwagier doskonale wiedział, jak mi pomóc, ponieważ sam parę lat wcześniej był mocno poparzony. Wiedział m.in., co zrobić, by na twarzy nie zostały blizny. W szpitalu szybko udzielono mi pomocy. Bardzo szybko zagoiły mi się wszystkie rany i zniknęły bez śladu blizny i przebarwienia. Chcę też podziękować Jezusowi i Maryi za całkowite i trwałe uzdrowienie skóry mojej twarzy i szyi z ciągłych krost i guzków ropnych. Problemy ze skórą miałam od dzieciństwa. Żadne leki, antybiotyki, zioła, świetne kremy, maseczki, dermabrazja – nic mi nie pomagało. Byłam też kilka razy w klinice chińskiej medycyny niekonwencjonalnej, regularnie chodziłam do różnych dermatologów i kosmetyczek, robiłam bardzo głębokie złuszczenia skóry u dermatologa i nic mi nie pomogło. Po oparzeniu znajomi i lekarze mówili mi, że teraz znikną wszystkie moje problemy skórne, bo skóra, jak się zregeneruje, to będzie grubsza i odporniejsza, ale w moim przypadku to nie zadziałało. Jak tylko zaczęły mi schodzić blizny, zaczęły też pojawiać się krosty i guzki, nawet więcej niż wcześniej. W tym czasie pojechałam na Mszę świętą o uzdrowienie. Modliłam się o uzdrowienie dla mojego kolegi, a Pan Bóg zaczął uzdrawiać mnie, krok po kroku. Zaczął od mojego ducha – od kolejnego głębokiego nawrócenia. Potem pokazał mi wszystkie moje rany serca – te, które zadali mi inni, i które sama sobie zadałam – i zaczął je leczyć, a na koniec uleczył moje różne choroby fizyczne. Najpierw Bóg wlał w moje serce dar żarliwej modlitwy i wiary. Pierwszy raz w życiu uwierzyłam Bogu, że jestem Jego ukochanym dzieckiem i jestem dla Niego bezcenna. Zrozumiałam całym sercem słowa św. Proboszcza z Ars, kiedy wskazywał na tabernakulum i mówił: „Tu jest Bóg żywy”. Na drugim roku studiów chciałam przerwać naukę i wstąpić do klasztoru – Karmelu. Jednak spowiednik poradził mi, abym ukończyła studia, gdyż jeżeli to jest prawdziwe powołanie, a nie tylko chwilowy zapał, to po studiach wstąpię do Karmelu. Po studiach wstąpiłam do mojego umiłowanego zakonu. Spotkała mnie jednak niespodzianka. Byłam tylko rok w postulacie. Matka przeorysza stwierdziła, że mam za słabe zdrowie i że nie dopuści mnie do nowicjatu. Przybita i zrozpaczona wróciłam do domu. Nie wiedziałam, co robić. Wyjechałam na kilka lat za granicę. Pracowałam tam jako opiekun osób niepełnosprawnych. Codziennie chodziłam na Mszę świętą, pościłam o chlebie i wodzie, modliłam się. Dopiero po 9 latach gorących modlitw i postu Pan Jezus dał mi odpowiedź. Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info Byłam na rekolekcjach u franciszkanów w Rychwałdzie. Tam zrozumiałam, że moim powołaniem jest małżeństwo. Trzy miesiące po rekolekcjach spotkałam mojego przyszłego męża. Dziękuję Bogu i Matce Najświętszej, że się mną tak cudownie opiekują. Kasia macierzyństwo życie noworodka 15 marca 2011 • Pabianice. Dziękuję Bogu Najwyższemu za życie mojego wnuka Maksymiliana, który od chwili poczęcia powierzany był swojemu patronowi. » www.dziekuje.rycerz.info « » Dziękujcie Panu, bo jest dobry. Bo Jego łaska na wieki! (Psalm 118) podziękowania 23 lutego 2011 • Gorzów Wielkopolski. 30 lat temu przy pierwszej ciąży żona miała poronienie określone przez lekarzy jako samoistne. Przy następnej, po zmianie lekarza i po dokładnych badaniach, które odbyły się w 5. miesiącu ciąży, okazało się, że żona jest nosicielem dwóch rodzajów choroby odzwierzęcej: toksoplazmozy i listeriozy. To one najprawdopodobniej brutalnie zniszczyły pierwsze nasze dziecko w 3. miesiącu macierzyństwa. Jakież było moje przerażenie, kiedy przeczytałem, jakie skutki dla płodu mogą wywołać te choroby. Nie można już było zastosować poważniejszego leczenia. Pomyślałem sobie, że jedynym ratunkiem może być tylko pomoc Pana Jezusa i Matki Bożej. Modliłem się przez 3 miesiące szczerą, choć może nie do końca dojrzałą modlitwą o urodzenie zdrowego dziecka. Prośby moje zostały wysłuchane. Syn urodził się zdrowy i duży. Co więcej, po badaniach okazało się, że choroby się na niego nie przeniosły. Aby pomóc uratować jedno istnienie ludzkie, postanowiłem odmawiać przez 9 miesięcy różaniec w intencji nienarodzonego dziecka, który skończyłem w grudniu 2010 r. Pomimo rozlicznych kłopotów i bardzo poważnej nieuleczalnej choroby żony, czujemy opiekę Bożą, za którą z całego serca dziękujemy. Zbigniew łuszczyca • pielgrzymka 15 marca 2011 • Gdańsk Oliwa. Od 1976 r. chorowałam na łuszczycę – chorobę nieuleczalną. Objawiała się bolesnymi pęknięciami skóry na plecach, u rąk, na dłoniach, łokciach, kolanach i stopach. Rany bolały, krwawiły, sączyła się ropa. Leczyłam się u dermatologów różnymi lekami – pęknięcia zamykały się, skóra stawała się normalna, aż do nawrotu choroby. Wychowaniem córek i obowiązkami domowymi zajmowałam się sama, bo mąż był marynarzem i rzadko bywał w domu. W 1996 r. moja siostra Basia, widząc moje zmagania z chorobą, zabrała mnie na pielgrzymkę do Ojca Świętego do Rzymu. Zwiedzając kościoły, modliłam się o zdrowie, a na audiencji u papieża w Wielkanoc 1996 r. udało mi się ucałować Pierścień Rybaka i dotknąć jego szaty. By wejść na klęczkach na Święte Schody, przykleiłam plastry na kolana i weszłam z modlitwą. Wracałyśmy do domu szczęśliwe, radosne po spotkaniach z Ojcem Świętym, zwiedzaniu zabytków Watykanu, Rzymu i Monte Cassino. Po powrocie do domu poszłam do dermatologa po lekarstwa. Wizyta była ostatnią. Dolegliwości nie powróciły do dzisiaj. Dziękuję codziennie w modlitwie naszemu papieżowi za łaskę otrzymaną przez niego. Justyna Pachwicewicz 45 46 M chcesz podziękować za otrzymane łaski? Zadzwoń: tel. 46 864 21 31 • napisz e-mail: [email protected] • Niepokalanów, podziękowania Na skutek komplikacji okołoporodowych dziecko straciło funkcje życiowe, było poddane śpiączce farmakologicznej i chłodzeniu główki. Lekarze nie dawali rodzicom nadziei na normalny rozwój dziecka. Rodzina, znajomi, osoby duchowne oraz grupy modlitewne zanosiły modlitwy, szczególnie za przyczyną św. Maksymiliana, bł. Jerzego, sługi Bożego Jana Pawła II oraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy o zdrowie dla Maksymilianka i jego mamy. Mimo bardzo złych rokowań dziecko przeżyło i 12 marca skończyło 8 miesięcy. Rozwija się prawidłowo. Maria anoreksja 3 marca 2011 • woj. łódzkie. Kiedy w 2006 r. moja córka zachorowała na anoreksję, nie radząc sobie z chorobą, targnęła się na swoje życie. Przewieziona została na oddział toksykologii w Łodzi. Stan nadal był ciężki. Pielęgniarka, która miała wtedy dyżur, dała nam Cudowny Medalik. Bardzo gorliwie modliliśmy się o uratowanie życia dziecka. Córka, pomimo bardzo złego stanu, obudziła się. Wierzymy, że to za sprawą Matki Bożej z Cudownego Medalika córka odzyskała przytomność. Czcicielka Irena operacja • renta 16 marca 2011 • Kielce. Bardzo gorąco dziękuję Jezusowi Miłosiernemu i Matce Niepokalanej za szczęśliwą operację zastawki serca i powrót do zdrowia kuzyna Krzysztofa. W dniu operacji była odprawiona Msza święta o jego zdrowie. Stan po operacji lekarze określili jako bardzo ciężki. Zaufaliśmy całkowicie Bogu. I chociaż po operacji był jeszcze kilka razy w szpitalu, to jednak dobry Bóg pozwolił mu wrócić do zdrowia i cieszyć się rodziną. Gdy w połowie 2005 r. został pozbawiony renty, całą sprawę zawierzyłam Matce Niepokalanej i Janowi Pawłowi II, prosząc ich o wstawiennictwo. Prośba została wysłuchana. W grudniu 2005 r. sąd przywrócił mu rentę. Dziękuję także za zdrowie 9-letniego Dominika, który miał rozlany wyrostek, zapalenie otrzewnej i był w ciężkim stanie. W jego sprawie również zanosiliśmy gorące modlitwy do Boga. Rycerka Stanisława ponadto dziękują: A. A. (Wielkopolska); Adela Pawlaczyk; Andrzej K. (Piotrków); Aneta (Augustów); Babcia Jagienka (Olesno); Barbara; Barbara; Barbara (N.); Czcicielka (Olkusz); Czcicielka M. B. Różańcowej (pow. żywiecki); Czcicielka Niepokalanej (Kielce); Czesław Graniczny; Czesława (Tczew); Danuta Kruk (Gdynia); Danuta Walasik; Ewa Z. (Katowice); Franciszka (Kowal); Henryka (Pełczyce); Izabela W. (Warszawa); Jan K.; Jarosław Bogdański; Karolina K. (Podlasie); Konstanty K. (Kraków); Krystyna (Bełżyce); Krystyna Cieślar (Brenna); Lucjan P.; Lucyna Brysch (Kalety); Lucyna K.; M. G. (Czeladź); Mama Krystyna (Gnoty); Marcin (Lublin); Marek Witkowski; Maria Michalska; Marianna Z.; Marta I. (Jelenia Góra); Natalia P. (Zamość); Paweł Biały (Lubartów); Piotr (Zduńska Wola); Rycerka Genowefa T. (woj. mazowieckie); Rycerka Weronika (Wiosna); Sabina Torzecka (Bydgoszcz); Tadeusz Bysiec; Tatiana Sz.; Tomasz (Siedlce); W. Mazur (Chorzów); Waldek (Biskupiec); Wanda Z. (Mielec); Wercia; Władysława Kuśmiderska; Zenobiusz U. (Warszawa); Zofia; Zofia (woj. lubelskie); Zofia i Zuzanna (Lublin). Przez pośrednictwo Niepokalanej i św. Maksymiliana Bogu dziękują: » 155 osób za opiekę Bożą i wysłuchanie próśb » 52 osoby za powrót do zdrowia i udaną operację » 52 osoby za pracę i otrzymanie mieszkania, pomoc w nauce i zdanie egzaminów, nawrócenie i wiarę, powstanie z nałogów, zgodę w rodzinie i sąsiedztwie, za macierzyństwo. 96-515 Teresin – „Podziękowanie” Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info wydawnictwo.niepokalanow.pl Wydawnictwo Niepokalanów poleca 47 Niepokalanów, 96-515 Teresin * tel. 46 864 22 08 Modlitewnik MI 2012 Mały, podręczny i bardzo praktyczny; zawiera modlitwy codzienne, litanie wraz z kalendarzem i intencje MI na rok 2012. oprawa: broszurowa stron: 48 Modlitewnik (bez kalendarza) format: 80 x 120 Kieszonkowy modlitewnik zawiera: cena 2,00 zł modlitwy codzienne, litanie, mały katechizm, przygotowanie do sakramentu pojednania, fragmenty Listu Apostolskiego Rosarium Virginis Mariae, oraz nazwy i opisy niebezpiecznych znaków. oprawa: broszurowa stron: 50 format: 80 x 120 cena 2,00 zł Niepokalanów – Poezje w świetle 70. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego Zbiór pełnych uroku, bogatych w przenikliwe porównania wierszy o św. Maksymilianie, jego współbraciach i Niepokalanowie. oprawa: miękka – cena 15,00 zł oprawa: twarda – cena 20,00 zł stron: 96, format: 150 x 150 E www.mi-polska.pl Proste i łatwe Jeśli chcesz oddać Bogu jak największą chwałę, poprzez zbawienie i uświęcenie siebie i innych, oddaj się całkowicie Niepokalanej i zostań Jej rycerzem. Istotny warunek jest tylko jeden: oddanie siebie samego – swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości – w ręce Niepokalanej, najlepszej z Matek. Ona najlepiej zatroszczy się o Twoją przyszłość, a Ty zaufaj Jej całkowicie i dawaj świadectwo chrześcijańskiego życia tam, gdzie jesteś. Papież Benedykt XVI do Rycerstwa Niepokalanej „Posiadacie potężny wzór świętości, pokory i działalności apostolskiej. Kościół potrzebuje waszej pomocy, dlatego proszę was, byście nie ustawali w drodze, byście nie poddawali się zniechęceniu, idźcie z odwagą i nadzieją. Wasz charyzmat jest aktualny i potrzebny, dlatego odnawiajcie wasze zaangażowanie apostolskie i całkowite zawierzenie Maryi Niepokalanej. Niech Niepokalana i św. Maksymilian pomogą wam być gorliwymi misjonarzami miłości i Bożego miłosierdzia w świecie rozdartym nienawiścią. Módlcie się za mnie i za Kościół, który przeżywa swego rodzaju oczyszczenie. Dziękuję wam za waszą wierność Kościołowi i zapewniam was o mojej modlitwie za was. Błogosławię każdemu z was oraz osobom, z którymi macie kontakt dzięki waszemu apostolstwu”. Rycerstwo Niepokalanej założył św. Maksymilian dla ratowania świata przed złem. Jego celem jest: Starać się o nawrócenie grzeszników i tych, którzy jeszcze nie poznali Chrystusa, zwłaszcza o nawrócenie nieprzyjaciół Kościoła, o zjednoczenie chrześcijaństwa oraz o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej. Warunki: ¬ oddać się całkowicie Niepokalanej jako narzędzie w Jej macierzyńskich rękach; ¬ nosić Cudowny Medalik; ¬ wpisać się do księgi Rycerstwa w siedzibie kanonicznie założonej. » napisz: Ośrodek Narodowy MI, Niepokalanów, 96-515 Teresin • tel. 46 864 22 39 • e-mail: [email protected] 48 Przesyłka niestemplowana. T.P. OPŁATA POBRANA. Umowa Nr 00633/S/HK/2005 z ORCUP Łódź z dnia 12.12.2005 r. Nadano w PP Skierniewice E 223. Wydawnictwo Ojców Franciszkanów NIEPOKALANÓW, 96-515 TERESIN Polska - Pologne - Poland Niepokalanów Lasek dom rekolekcyjny Ośrodek Formacyjny MI Dom rekolekcyjny jest przeznaczony do prowadzenia rekolekcji, dni skupienia, czuwań modlitewnych w duchu Rycerstwa Niepokalanej. Dysponuje dużą kaplicą, małą kaplicą i oratorium, pokojami 2-, 3- i 6-osobowymi, dużą i mniejszą salą konferencyjną, dwiema salami rekreacyjnymi, dużą i małą jadalnią. Ośrodek otoczony jest murem, obok domu na powierzchni ok. 4 ha znajduje się las, parking i dom gospodarczy. Niepokalanów Lasek ul. Teresińska 32 96-515 Teresin tel. 46 864 42 06 lub tel./fax 46 861 38 59 e-mail: [email protected] www.lasek.niepokalanow.pl