RN - wydanie specjalne 201

Transkrypt

RN - wydanie specjalne 201
ISSN 0208-8878
R

wydanie specjalne 2011
RYCERZ.INFO
Powiedz TAK – Rozmowa z o. Sebastião Quaglio.
6
9
16
420
25
2
Chrześcijanin się nie lęka
8 O. Piotr M. Lenart OFMConv, redaktor naczelny
P
rzecież to nie dla ciebie, ale dla
sprawy Niepokalanej w duszach.
Drodzy Czytelnicy!
Wakacje to bardzo odpowiedni czas, by dać świadectwo życia poświęconego Bogu przez Niepokalaną, szczególnie jako Jej rycerze. Nie trzeba tak wiele, tylko trochę
odwagi, by dochować wierności Bogu i Jego przykazaniom
w codzienności, także w ramach letniego wypoczynku. Wypoczynek może wręcz stać się okazją do głoszenia Ewangelii poprzez słowo, dobre czyny, pobożność i przykład wierności chrześcijańskim zasadom życia. To oddziaływanie jest
dziś szczególnie potrzebne, aby jak najwięcej ludzi mogło
zobaczyć, że są wierzący, którzy nie boją się świadczyć o
swej wierze, pokazując piękno życia oddanego całkowicie
w ręce Matki Bożej Niepokalanej. Pielgrzymki, noszenie
oznak chrześcijańskich – krzyża, medalika, a także skromnych strojów – pomimo nawet upalnej pogody, szczególnie
w miejscach chrześcijańskiego kultu – mogą przyczynić się
do zwrócenia komuś uwagi, że jest Ktoś ważniejszy, niż tylko
moje egoistyczne upodobania i wygody.
Letni czas wypoczynku to także świetna okazja do propagowania dobrej katolickiej prasy, jak „Rycerza Niepokalanej”, aby przez słowo drukowane zachęcić kogoś do oddania się Niepokalanej i życia zgodnego z chrześcijańską wizją
świata. Nie trzeba się ani wstydzić, ani bać takiego apostołowania poprzez przykład, słowo czy dobrą katolicką prasę.
Wystarczy tylko pamiętać, jak sam św. Maksymilian przełamał lęk i wstyd, i rozpoczął zbieranie funduszy na pierwszy
numer „Rycerza Niepokalanej” w styczniu 1922 r. Pomogła
mu w tym świadomość, że to przecież nie dla siebie, ale dla
sprawy Niepokalanej w duszach podejmuje się apostołować. My także pamiętajmy, że jesteśmy chrześcijanami i rycerzami nie dla siebie, ale dla Niepokalanej, aby jak najwięcej dusz do Chrystusa doprowadzić.
Uzbrojeni mocą z wysoka przez codzienną modlitwę, niedzielną, a może i częstszą Komunię świętą, i Cudowny Medalik – dajmy się prowadzić Niepokalanej, aby w tym i każdym innym czasie, miejscu i sytuacji zdobywać jak najwięcej
dusz dla Chrystusa – na wzór św. Maksymiliana, męczennika
z Auschwitz.
Podejmij z nami ewangelizację
świata, aby go w duchu franciszkańskim odnawiać i do zbawienia doprowadzić.
Zapraszamy młodych do podjęcia
życia według Ewangelii, w posłuszeństwie, bez własności i w czystości, by nieść każdemu człowiekowi „Pokój i Dobro” jako syn i naśladowca św. Franciszka z Asyżu.
Okazowy „Rycerz Niepokalanej”
w nowym formacie
Z wielką radością oddajemy w ręce Czytelników okazowy
numer wakacyjny „Rycerza Niepokalanej”, będący też jubileuszowym wotum Roku Świętego Maksymiliana. Tak będzie
wyglądał „Rycerz” od roku 2012. Numer ukazał się w ograniczonym nakładzie 5 tys. egzemplarzy. Jest także dostępny
poprzez Internet w formacie PDF (www.nowy.rycerz.info).
Będziemy bardzo wdzięczni za każdą opinię i uwagi dotyczące nowego formatu „Rycerza”.
Zamówienia:
Administracja, Niepokalanów, 96-515 Teresin
tel. 46 864 22 08, e-mail: [email protected]
Od 2012 r. „Rycerz Niepokalanej” wydawany w Niepokalanowie będzie także wysyłany do dotychczasowych
prenumeratorów „Rycerza Niepokalanej dla Polonii”,
wydawanego w Santa Severa we Włoszech. Dla ułatwienia wpłaty prenumeratorom z zagranicy, podajemy numery kont.
Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów
ul. o. M. Kolbego 5, 96-515 Paprotnia, Polska
EUR: 23 1020 1185 0000 4202 0177 5055
USD: 30 1020 1185 0000 4902 0177 5071
SWIFT: BPKOPLPW
Nowy „Rycerz Niepokalanej” w Internecie
www.nowy.rycerz.info
Franciszkanie zapraszają
młodzież męską
Rekolekcje powołaniowe: Niepokalanów, 27 czerwca – 1 lipca 2011
W Zakonie Ojców Franciszkanów
możesz służyć Bogu i ludziom jako
kapłan lub brat zakonny. Jeśli ukończyłeś 19 lat i czujesz się powołany do służby we franciszkańskiej
wspólnocie, wypróbuj ten sposób
życia... Istnieje możliwość indywidualnego pobytu w Niepokalanowie
dla kandydatów do zakonu,
po wcześniejszym zgłoszeniu.
Ośrodek Powołań • Niepokalanów • 96-515 Teresin È781 213 240 š [email protected] ü www.franciszek.info
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
w numerze
RYCERZ
NIEPOKALANEJ
Wydanie specjalne 2011
Rok założenia 1922
Niepokalanów,
96-515 Teresin
20
Redaktor naczelny:
o. Piotr Maria Lenart
OFMConv
Redaguje zespół ojców
franciszkanów
Tak!
Za pozwoleniem
Kurii Metropolitalnej
Warszawskiej
z dnia 14 VI 2011 r.,
nr 2359/D/2011.
Redakcja nie zwraca
nie zamówionych
materiałów i zastrzega
sobie prawo do skracania
i adiustacji tekstów
oraz zmiany ich tytułów
bez uprzedniego
powiadomienia autora.
Redakcja:
tel. 46 864 23 52
fax 46 861 37 59
[email protected]
www.rycerz.info
Powiedz
Rozmowa z o. Sebas�āo Quaglio, założycielem
Niepokalanowa dla świeckich w Brazylii.
spis treści
25
4 Nasza wojna
6 Całkowicie Maryi
Prenumerata:
dobrowolna ofiara;
tel. 46 864 22 08
(poniedziałek-piątek
– w godz. 7.00-15.00)
lub do furty klasztornej
tel. 46 864 22 22
9 3 o jednym
11 Literackie obrazy
św. Maksymiliana
12 Ostatnia droga
Koszt druku 1 egz.:
2 zł 30 gr
+ przesyłka 1 zł 55 gr
Męczeństwo św. Maksymiliana
w niemieckim obozie zagłady
16 Duch Święty i Pośredniczka
Konto: Wydawnictwo
Ojców Franciszkanów
Niepokalanów
96-515 Teresin
PKO BP 12 1020 1185
0000 4102 0012 3877
EUR 23 1020 1185 0000
4202 0177 5055
USD 30 1020 1185 0000
4902 0177 5071
SWIFT: BPKOPLPW
Źródło myśli mariologicznej
i apostolstwa o. Kolbego
25 Specjalizacja miłość
32 Franciszkanie i dziedzictwo
św. Maksymiliana
36 Po prostu kochać życie
12
ISSN 0208-8878
www.
16
prenumerata .niepokalanow.pl
38 Wciąż fascynuje nowe
pokolenia
40 Uderzała mnie bliskość
Papieża
42 Podziękowania
3
4
Nasza wojna
Franciszkanin na nasze czasy
Ś
8 O. Bogdan Kocańda OFMConv, Rychwałd
w. Maksymilian, wychodząc od doświadczenia
i obserwacji otaczającego
go świata, zwraca uwagę na zło,
które panoszy się wokoło. Empatycznie odczuwa zamysły gorliwych
wyznawców Chrystusa, którzy zło
chcieliby wymazać z krajobrazu
ziemskiej egzystencji. Ale nasze życie obsiane jest przez dwóch siewców – jeden zasiewa dobro (pszenicę), a drugi zło (chwast). Dobro i zło
współistnieją ze sobą i tylko Jezus
Chrystus przeistoczył zło w dobro.
Dokonał tego na drzewie krzyża.
Wniosek jest prosty: tylko w krzyżu
można przemienić zło w dobro. Jeśli
ktoś próbuje za pomocą innych dróg
osiągnąć błogosławiony cel przemiany, wówczas stawia się w roli „poprawiacza” Mądrości Nieskończonej. O. Kolbe napomina tych, którzy
mają takie zamiary i wprowadzają je
w życie, często nawet przymuszając
innych, aby ich naśladowali, uważając samych siebie za bohaterów i wyzwolicieli wspólnoty, miasta, kraju.
Tymczasem tylko idąc na krzyż, będziemy mogli przemieniać zło w dobro. Kto ucieka od krzyża, będzie
własnymi siłami wyrywał zło, tak
jak chcieli to robić słudzy ewangelicznego gospodarza z rosnącym
wraz z pszenicą chwastem. Obecnie
wśród wierzących istnieje plaga wyrywania zła. Nawet wśród zakonników znajdzie się wielu, którzy w swej
posłudze słowa zachęcają do wyrywania chwastu, i to w nieodpowiednim czasie. Tak oto nie chcemy być
pędzlem w ręku nieskończonej doskonałości malarza, tylko sami stajemy się malarzami własnych idei. Nie
możemy zapomnieć, że idee mają
swoje konsekwencje. Dlaczego tak
się dzieje? Może dlatego, iż zło pokazuje nam, że nie potrafimy reagować
na nie krzyżem! Chcąc wyrwać zło,
jak wyrywa się chwast, będziemy je
pomnażać, kalecząc przy tym pszenicę. Kiedy zaś będziemy chcieli
je zamalować, wówczas ukryjemy
przed własnymi oczyma jego istnie-
Oglądając się dookoła i widząc wszędzie tyle zła,
chcielibyśmy szczerze, zwłaszcza jako członkowie Milicji Niepokalanej, naprawić to zło, ludzi do Przenajświętszego Serca Jezusowego przyprowadzić
przez Niepokalaną i tak naszych współbraci na
całym świecie wiecznie i nawet na tej jeszcze ziemi uszczęśliwić.
Więc wojna złu, nieubłagana, ciągła, zwycięska – wojna.
Lecz na czymże ona polega? Gdzie znajduje się jej najważniejszy,
pierwszorzędny nerw? Gdzie przede wszystkim uderzyć należy?
Nieraz nam się zdaje, że Pan Bóg za mało energicznie rządzi tym
światem. Przecież mógłby jednym skinieniem swej wszechmocnej
Woli zmiażdżyć i w proch skruszyć takich Callesów, bezbożników
w Sowietach, podpalaczy hiszpańskich kościołów, niemoralnych zatruwaczy młodzieży i im podobnych. Tak myśli nasza głowa skończona, ciasna, gdy tymczasem Mądrość Przedwieczna sądzi inaczej.
Prześladowania oczyszczają duszę jak ogień, ręce katów tworzą rzesze męczenników, a prześladowcy doznają nieraz w końcu łaski nawrócenia. – Niezbadane, a zawsze najmądrzejsze są drogi Boże.
Nie wynika z tego, jakobyśmy mieli założyć ręce i pozwolić wrogom dusz ludzkich swobodnie hasać. Bynajmniej. Ale...
Ale... nie chciejmy poprawiać Mądrości Nieskończonej, kierować
Duchem Świętym, lecz dajmy się Mu prowadzić.
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy pędzlem w ręku nieskończonej doskonałości malarza. Co ma czynić pędzel, by jak najpiękniej obraz
wypadł? Ma jak najdoskonalej dać się prowadzić. Jeszcze pędzel
mógłby mieć pretensje do poprawienia ziemskiego, skończonego,
omylnego malarza, lecz gdy Mądrość Odwieczna, Bóg, używa nas
jako narzędzia, wtedy najwięcej, najdoskonalej będziemy działać,
gdy jak najdoskonalej, całkowicie pozwolimy się prowadzić.
Mugenzai no Sono, 11 lutego 1932 r.
nie, ale się go nie pozbędziemy. Tak
ukryte zło rodzi cierpienie, które zabiera radość i pogodę ducha, utrudnia wędrówkę za Panem oraz pomnaża ból, nad którym człowiek nie
może zapanować o własnych siłach.
Szaleniec Niepokalanej ukazuje
Boży zamysł współistnienia dobra
i zła, pisze: „Mądrość Przedwieczna
sądzi inaczej. Prześladowania
oczyszczają duszę jak ogień, ręce katów tworzą rzesze męczenników, a
prześladowcy doznają nieraz w końcu łaski nawrócenia. – Niezbadane,
a zawsze najmądrzejsze są drogi
Boże”. Trudno jest zobaczyć tę drugą
stronę koegzystencji światła i ciemności. Najwyższa Światłość udziela
nam daru rady, dzięki któremu możemy zaoszczędzić bardzo dużo czasu, jaki dzisiaj marnujemy na walkę
ze złem. Oto ta rada: tylko w krzyżu możesz przemienić zło w dobro!
Zatem, nie wahaj się „umierać w duchu”, aby pozyskać nowe życie.
Budowanie cywilizacji miłości
może dokonywać się tylko na podstawie poszanowania wolności religijnej, dobrze rozumianej tolerancji
oraz szacunku dla godności ludzkiej
każdej osoby. Nasza odpowiedzialność za świat, Kościół, Zakon
i wspólne pielgrzymowanie do Królestwa Bożego każe nam skupić się
przede wszystkim na dbaniu o dobro
– zawsze jednak wybierając większe
dobro. Św. Maksymilian podpowiada
nam, że nie trzeba przekształcać kultury za pomocą narzuconych z góry
wartości, lecz bardziej winniśmy się
skoncentrować na subtelniejszym
procesie: życia powołaniem miłości
5
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
z archiwum
Niepokalanowa
Mały Dziennik
Św. Maksymilian do redaktora „Małego Dziennika”:
Trzeba wymagać, by redaktorzy, współpracownicy rzeczywiście pisali
w duchu MI, tj. podbicia świata Niepokalanej, zbawienia i uświęcenia
dusz przez Niepokalaną, a unikali niepotrzebnych piętnowań ludzi czy
par�i, czy innych narodów.
27 listopada 1934 r. ukazał się pierwszy okolicznościowy numer „Małego
Dziennika”. Regularnie wychodził od
27 maja 1935 r. Pierwszy numer kosztował tylko 2 gr, ale ostatecznie cena
wzrosła do 5 gr. W tym czasie inne
dzienniki kosztowały 10-20 gr.
Nakład dziennika w 1935 r. wynosił
17 tys. egz. Rok później 151 990 egz.
W 1939 r. – 276 740 tys.
Oprócz redakcji i administracji w Niepokalanowie, już w 1936 r. zorganizowano oddziały i pododdziały w różnych miastach Polski. Każdy miał swego redaktora oraz grupę kolporterów.
W 1939 r. „Mały Dziennik” oprócz
ogólnopolskiego miał także 10 wydań
regionalnych.
Redaktorem naczelnym był o. Marian
Wójcik.
W maju 1935 r. w celach reklamowych rozdano ponad 550 tys. ulotek
w różnych miastach Polski.
Ekspedycja „Małego Dziennika”, 1936 r.; w głębi maszyna rotacyjna
w konkretnej codziennej rzeczywistości. Możemy sprawić, by Bóg używał nas jako narzędzi, które dobrowolnie poddane Jego woli niczym
pędzle w ręku malarza, staną się
użytecznym środkiem ewolucji
w kierunku Najwyższego Dobra.
Przyjęcie Bożego zamysłu stanowi
pierwszy krok ku wolności w Chrystusie, uwalniając nas od kultury „wątpienia” i walki jedynie ludzką siłą. W naszej wojnie nie chodzi
przede wszystkim o konfrontację
ze złem – chociaż i do niej na wielu
frontach zapewne dochodzi – lecz o
przyjęcie Bożej troski o nas. Wszak
Bóg, troszcząc się o ludzi, zesłał swego Ducha, który jako Paraklet, czyli
Obrońca, Pocieszyciel, jest gwarancją
ciągłości misji Jezusa na ziemi i naszej wolności. Stąd możemy zrozumieć słowa św. Maksymiliana: „Nie
chciejmy... kierować Duchem Świętym, lecz dajmy się Mu prowadzić”.
Duch Święty w człowieku oznacza
pełne zwycięstwo Bożej sprawy nad
przewrotnością ludzką, nad złem.
Jest ukazaniem życia, które w Bogu
zakotwiczone, przemieszcza się za
sprawą łaski Bożej także do życia
wspólnoty zakonnej, Kościoła i dalej
w przestrzenie całego świata. n
Scrutatio
rewizja życia
► Jak dużo swego cennego czasu poświęcam na wyrywanie chwastów
z życia moich braci?
► Czy stać mnie na to, by dla dobra
wspólnoty podjąć krzyż przemiany
zła w dobro?
► W jaki sposób mogę pomóc sobie i braciom w przyjęciu Ducha Świętego?
Oratio
modlitwa
Actio
działanie
Panie Jezu, św. Maksymilian ukazał mi wartość trwania w zjednoczeniu z Duchem Świętym, który jako Obrońca przed otaczającym
złem wprowadza mnie w zamysł Boga Ojca.
Proszę Cię o to, bym nie walczył ze złem jego
sposobami działania, lecz pokornie przyjmował Twoją świętą wolę i widział, że jesteś obok
i udzielasz odpowiedzi na to, czego pojąć nie
mogę. Proszę Cię (wyraź swoją intencję)...
Zgodnie z natchnieniem Ducha Świętego
dokonam teraz wyboru przestrzeni działania oraz określę konkretne formy tego działania, podejmując odpowiednie postanowienia, które w ciągu tego miesiąca będę
starał się zrealizować.
w lipcu 1922
w „Rycerzu Niepokalanej”
DZ IA Ł M I LI C YJ N Y
Pierwszy ze środków
w programie MI
„O Maryjo bez grzechu poczęta
módl się za nami, którzy się do
Ciebie uciekamy i za wszystkimi,
którzy się do Ciebie nie uciekają,
a zwłaszcza za masonami”.
W poprzednim numerze
„Rycerza” widzieliśmy pierwszą
część tego aktu strzelistego na
Cudownym Medaliku. Sama
Niepokalana raczyła nauczyć nas
tej modlitwy. Ponieważ jednak
pragniemy modlić się i za tymi,
którzy Niepokalanej nie czczą ani
do Niej się zwracają, więc dodajemy: „i za wszystkimi, którzy się
do Ciebie nie uciekają”. Głową zaś
wrogów Kościoła i dusz zbawienia w naszych czasach, to wolnomularstwo: a więc ich szczególnie
wspominając, mówimy:
„a zwłaszcza za masonami”.
MI
6
Całkowicie Maryi
Zafascynowani życiem i działalnością o. Maksymiliana Kolbego
Witold Rogowski, Ciechanów 7
W
sierpniu 2010 r.
został ogłoszony
Rok Kolbiański.
Zafascynowani życiem
i działalnością o. Maksymiliana
Kolbego, wielkiego czciciela
Matki Bożej, jedziemy do
Niepokalanowa.
Do Niepokalanowa docieramy
przez Puszczę Kampinoską. Podobno z najwyższych drzew tych „ostępów” widać Pałac Kultury i Nauki
w Warszawie. Z puszczy wjeżdżamy
na krajową „dwójkę”, kilkaset metrów w kierunku Sochaczewa,
a później skręt w lewo do Paprotni.
Po chwili widać wieżę bazyliki.
To już Niepokalanów. Franciszkanie,
którzy szczególnie umiłowali Niepokalaną, przybyli tu w 1927 r. wraz
ze św. Maksymilianem, założycielem
tego miejsca.
Dziedzictwo
Stwórca obdarzył o. Maksymiliana wieloma talentami. Pozostawił on
po sobie pokaźną liczbę pism i konferencji. Stanowią one cenny zbiór
dzieł przydatnych do studiowania
duchowości i poznawania Boga.
Jednak największym dziełem
Świętego jest Rycerstwo Niepokalanej. Ruch ten od chwili powstania na
ziemiach polskich zyskał wielu sympatyków – najpierw wśród zakonników i kleryków franciszkańskich,
a później świeckiej inteligencji. Dzieło do dziś się rozwija i jest potężnym
depozytem wiary w Boga i szkołą
miłości bliźniego, a także obustronnej relacji między Jezusem a człowiekiem, w której znalazło się miejsce dla Maryi. Rycerstwo jest spuścizną całego życia o. Maksymiliana – dziedzictwem kolbiańskim. To,
co było dążeniem Świętego, zostało
w tym ruchu zapisane jako jego cel:
„Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków, a
zwłaszcza masonów, i o uświęcenie
Fot. Archiwum Niepokalanowa
wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej”.
23 maja 1933 r. o. Maksymilian
stwierdził, że MI (czyli Rycerstwo
Niepokalanej) jest dziełem Niepokalanej. Wiedział, że nie jest ono tylko
chwilowym ruchem na przestrzeni
dziejów. Był przekonany, że będzie
trwało po jego śmierci, dlatego pozostawił swoim współbraciom testament:
„
Przeto, Bracia, gdy dojdzie do Was
wiadomość o mojej śmierci, wiedzcie, że na mocy testamentu Wy jesteście dziedzicami moimi... Gdy zaś
umrę, wtedy Wy powinniście pracować bez ograniczeń, aż do przelania
krwi, jeśli zajdzie potrzeba, i powinniście szerzyć MI aż po krańce ziemi.
Albowiem jest to zadanie święte...
Jest to wola Matki Bożej, abyśmy
my... szerzyli Jej kult.
Ostatnia wola o. Maksymiliana
okazała się misją Niepokalanowa,
wciąż aktualną i ważną. Zakonnicy,
których spotykamy, są bezpośrednimi spadkobiercami Założyciela MI.
Realizują to przesłanie „aż do przelania krwi”, będąc narzędziami w
niepokalanych rękach Maryi, wyniszczając się dla Niej – za przykła-
dem św. Maksymiliana. Jako skromny sługa Niepokalanej, nie przypisywał on sobie żadnych zasług związanych z działalnością Rycerstwa.
Podobnej rady udzielił swoim
współbraciom:
„
Oby Niepokalana sama raczyła
działać w nas i przez nas.
Bazylika
Po przekroczeniu bram Niepokalanowa udajemy się do kościoła,
bazyliki mniejszej. Budowę świątyni rozpoczęto w 1939 r. Później kontynuowano ją w latach 1948-54. Od
2004 r. nosi tytuł sanktuarium NMP
Niepokalanej Wszechpośredniczki
Łask.
W świątyni, oprócz miejscowych,
zgromadzili się pielgrzymi z odległych miejsc Polski. Klękamy przed
tabernakulum. Dziękujemy Jezusowi
i Niepokalanej za wszelkie łaski
i opiekę. Prosimy również o dalsze
wstawiennictwo: „Boże, dla Ciebie
nie ma rzeczy niemożliwych. Jakże
nierozumny byłem, gdy świat przysłaniał mi Twoje dzieła, spychając je
na drugi plan. Głupota jest przywiązana do serca. Ty, Panie, jesteś Dobrym Pasterzem, znasz owce swoje,
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
Bazylika, widok na ołtarz główny
Bazylika, ołtarz św. Maksymiliana
znasz mnie i wiesz, że Cię kocham.
Panie, okaż miłosierdzie mojemu
domowi. Wzmocnij mnie swoją łaską. Trwaj w nas i błogosław nam.
Wszystko mogę w Tym, który mnie
umacnia”.
Po drugiej stronie murów
Niepokalanów jest miasteczkiem.
Jego infrastrukturę tworzą różnego
rodzaju zabudowania: budynki
mieszkalne, kaplice, muzea, remiza
strażacka, wydawnictwo, księgarnia,
a nawet jest piekarnia, która wypieka chleb na własny użytek.
– Podobno planowano budowę
lotniska? – zapytałem zakonnika.
– O tak! Gdyby nie wybuch wojny,
gdyby o. Maksymilian żył, z pewnością byłoby i lotnisko – odpowiada
franciszkanin. – Św. Maksymilian
by tego dokonał – dorzuca pełen
wiary, że tak by było. W jego oczach
dostrzegam błysk, a na twarzy radość. Tak jakby chciał powiedzieć,
że o. Maksymilian jest wciąż obecny
w Niepokalanowie.
– Kiedyś nie można było przechodzić na drugą stronę muru – wyznał
jeden z zakonników. – Tam przebywali tylko zakonnicy. Ale wówczas
było ich więcej – dodał. Dziś podwoje są otwarte i można zwiedzać miej-
Cela św. Maksymiliana
sca, w których przebywał św. Maksymilian.
Franciszkanie starają się, pomimo upływu czasu, zachować oryginalny stan zabudowy oraz wystrój
pomieszczeń. W kaplicy wymienili
podłogę. Położono nowe deski.
– Ale dzwonnica jest oryginalna
– zapewnia franciszkanin pełniący
dyżur w kaplicy, najstarszym budynku w Niepokalanowie. To szczególne
miejsce. Podniesione do rangi sanktuarium św. Maksymiliana.
Tu Święty modlił się, wygłaszał
konferencje, odprawiał nabożeństwa
i Msze święte.
– Chodźcie – zachęca nas zakonnik. – W tym miejscu znajdowała
Misterium Męki Pańskiej
Panorama Tysiąclecia
się pierwsza cela św. Maksymiliana.
Mieszkał w niej przez trzy lata.
– Czy z tego miejsca był aresztowany przez hitlerowców? – pytam
zaciekawiony.
– A cela, z której był aresztowany,
mieściła się w innym miejscu klasztoru. Jeśli poprosicie zakonnika w
muzeum, to może wam ją otworzy.
Modlił się w niej m.in. Jan Paweł II
i kard. Józef Ratzinger podczas pobytu w Niepokalanowie.
W Muzeum św. Maksymiliana
zgromadzono wiele pamiątek. Są tu
zdjęcia, wysłużone maszyny, jak np.
urządzenie do adresowania druków.
Widzimy też tu książki i pierwsze
wydania franciszkańskiej prasy: „Rycerza Niepokalanej”, „Małego Dziennika” i „Rycerzyka Niepokalanej”.
Franciszkańska prasa cieszyła się
ogromnym powodzeniem. Świadczą
o tym olbrzymie nakłady. „Rycerza”
drukowano w nakładzie 700 tys.
egzemplarzy, a „Mały Dziennik”
w liczbie 130-250 tys.
W muzeum jest również replika
celi św. Maksymiliana. Tu rzuca się
7
8
Muzeum św. Maksymiliana i wydawnictwo
„Stara” kaplica – sanktuarium św. Maksymiliana
w oczy ubóstwo. Czy chciałby ktoś
żyć w takich skromnych warunkach? W muzeum można również
zobaczyć eksponaty pochodzące
z misji franciszkańskich,
np. z dalekiej Japonii.
Panorama Tysiąclecia
i Misterium Męki Pańskiej
W Niepokalanowie można wziąć
udział w nietypowym przedstawieniu. W czasach wirtualnej rzeczywistości i komputerowej techniki spektakle te mogą wydać się archaiczne.
Ale właśnie dlatego warto im
poświęcić trochę czasu. Chodzi
o spektakl ruchomych figur.
Najważniejsze wydarzenia z dziejów Narodu i Kościoła polskiego
opowiada „Panorama Tysiąclecia”.
Powstała w 1966 r. na upamiętnienie Tysiąclecia Chrztu Polski. Oto
przed widzem przesuwają się ruchome figury, historyczne postaci
(ludzie pióra, duchowni, przywódcy państwowi i kościelni, itp.).
W podobny sposób zaprezentowano „Misterium Męki Pańskiej”,
zlokalizowane pod ołtarzem
polowym.
Miłośnik techniki i nowoczesności
Ma to związek również z tym, że
Maksymilian był miłośnikiem techniki. Od najmłodszych lat interesował się matematyką i fizyką. Myślał
nad nowymi wynalazkami. „Pewnego dnia przyniósł... zgłoszenie swoich wynalazków do ministerstwa...
Wychowawcy czytali o planach konstrukcji telegrafu piszącego, aparatu zapisującego mowę i głosy natu-
ry, telegrafu, w którym
na stacji można tylko
mówić, a na drugiej stacji będzie to zapisywał
i odbierał drugi aparat”
– wnioski dokumentował technicznymi rysunkami.
Ale zainteresowań miał znacznie
więcej. Jego uwagę zwróciły media.
Stworzył wydawnictwo. Interesowało go radio – założył rozgłośnię radiową. Interesował go film, telewizja. Cel tych zainteresowań był jeden
– ewangelizacja.
Muzeum św. Maksymiliana
Święty wiedział, że ewangelizacja
nie może odbywać się bez środków
ludzkich. Zdawał sobie sprawę, że
w ewangelizacji nie można przejść
obojętnie wobec współczesnych
środków informowania społecznego. Duch tej nowoczesności pozostał w zakonie do dziś. Wspomnieć
należy chociażby o prężnie działającym wydawnictwie, które od wielu lat wspiera działalność ewangeli-
Muzeum straży pożarnej
zacyjną tego zakonu. Drukarnia zaś
może poszczycić się nowoczesnymi
maszynami drukarskimi, dzięki którym usługi poligraficzne są świadczone na bardzo wysokim poziomie.
Zakonnicy cieszą się z każdego
daru. Nawet najdrobniejsze wsparcie przyjmują z
radością i otwartym sercem. Dzięki każdej pomocy
mogą realizować
plan zdobywania
całego świata dla
Chrystusa przez
Niepokalaną.
Odjeżdżamy
ubogaceni kolejnymi zdobyczami
duchowymi. Pobyt
w Niepokalanowie
zapadnie w naszej
pamięci na długie lata. Zabieramy ze sobą nie tylko
miłe wspomnienia. W księgarni nabyliśmy Konferencje świętego Maksymiliana Marii Kolbego oraz bardzo
ciekawą pozycję Święty Maksymilian
Kolbe. Przyjaciel i doktor modlitwy.
Dzieła te wypełnią nam czas
w nadchodzących jesiennych
wieczorach. n
Autor fot. br. Leszek Gościewski OFMConv
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
3 O JEDNYM
Znany jest na całym świecie, napisano o nim wiele książek i publikacji, nakręcono filmy, ale...
Dopiero w 70. rocznicę męczeńskiej śmierci o. Maksymiliana doczekał się poważnych dzieł teatralnych.
Redakcja: Jak to się stało, że tak
mocno zainteresował się Pan Profesor św. Maksymilianem?
Kazimierz Braun: Jeszcze kilka lat
temu o św. Maksymilianie nie wiedziałem prawie nic. Kojarzyłem go z
Auschwitz i z jego dobrowolną ofiarą
z życia. Z prasy dochodziły do mnie
słowa zarzutów pod adresem jeszcze
wtedy Błogosławionego o jego rzekomej niechęci do Żydów, czy nawet
antysemityzmie. Bliżej zetknąłem
się z nim w Japonii w listopadzie
1981 r. Korzystając z przychylności
japońskiego rządu, poprosiłem, bym
mógł odwiedzić Nagasaki właśnie ze
względu na o. Maksymiliana. W Nagasaki poznałem br. Sergiusza Pęśka,
naocznego świadka życia o. Maksymiliana. Od niego sporo się dowiedziałem, m.in. o zdarzeniu, które
9
10
można rozpatrywać w kategorii
cudu, a dotyczącym klasztoru
w Nagasaki.
Św. Maksymilian miał do dyspozycji dwa miejsca, w których mógł
wybudować klasztor: w centrum Nagasaki i poza miastem. Wybrał tańsze, na stoku góry.
Nagasaki to miasto portowe położone na zachodnim wybrzeżu wyspy Kiusiu, na płaskowyżu, z którego rozchodzą się liczne kaniony.
Amerykanie wybrali to miejsce na
zrzucenie bomby atomowej m.in.
dlatego, że były tu wielkie stocznie
wojskowe, a dość wysokie góry okalające miasto chroniły pozostałe tereny, aby wybuch bomby nie dokonał innych zniszczeń. I tak się stało.
Kiedy spadła bomba, wiatr ją zniósł
nieco od portu nad miasto, a ciśnienie energii atomowej rozeszło się kanionami.
O. Kolbe wybrał taki kanion, który biegnie prosto na północ i załamuje się prawie pod kątem prostym.
Niszczycielska energia wybuchu popłynęła tym kanionem i zatrzymała się na załamaniu. W ten sposób
klasztor ocalał. Miał tylko niewielkie zarysowanie bocznej ściany.
Nikomu nic się nie stało.
Próbowałem coś napisać o św.
Maksymilianie. Często wracałem
myślą do niego, ale za mało o nim
jeszcze wiedziałem i jakoś mi było
do niego wciąż daleko. Odłożyłem
temat na inny czas, potem o nim
zapomniałem.
Po kilku latach w Harmężach poznałem o. Piotra Cubera. W życzeniach wielkanocnych, jakie od niego
otrzymałem, było dołączone zapytanie, czy jest jakaś sztuka o św. Maksymilianie, gdyż w 2011 r. przypada
70. rocznica jego śmierci i taka sztuka by się przydała. Odpowiedziałem,
że o niczym takim nie słyszałem, ale
chętnie sam podjąłbym się tego tematu, gdybym tylko miał możliwość
popracować, pomodlić się, porozma-
wiać z franciszkanami. Gdy okazało
się to możliwe, przyjechałem do Polski i miesiąc spędziłem z franciszkanami w Harmężach. Dużo rozmawiałem, czytałem książki o Maksymilianie, odwiedzałem miejsca
związane z jego życiem.
Po tym ogromnym doświadczeniu duchowym wróciłem do domu
i zacząłem pisać. W ten sposób powstała pierwsza sztuka Maximilianus. Uznałem jednak, że jest ona
zbyt długa. Postanowiłem napisać
mniejszy tekst, posługując się innymi środkami. Tak powstał tekst
w formie prozy zatytułowany Cela
Ojca Maksymiliana.
Czułem jednak niedosyt. Miałem
wyrzuty sumienia, że nie wprowadziłem dostatecznie matki o. Maksymiliana w pierwsze teksty. Wiedziałem, jak ważna była ona dla samego Świętego. Postanowiłem skoncentrować się na niej jakby na filarze
duchowości. W ten sposób powstał
trzeci tekst Mój syn, Maksymilian.
Tu postać matki zajmuje pokaźne
miejsce. Oparty jest on na korespondencji między synem a matką.
Co najbardziej zachwyciło Pana
Profesora w osobie św. Maksymiliana?
K. B.: Trudne pytanie, gdyż tych
zachwytów jest wiele. Może najbardziej zachwyciło mnie bogactwo
osobowości o. Kolbego, rozległość
jego dzieła i spuścizny. To wszystko
było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, gdyż o większości rzeczy nie
wiedziałem.
Z tego wielkiego bogactwa zachwycił mnie jego związek z matką,
czego wyrazem jest trzecia sztuka
przeze mnie napisana. Jego mama
prowadziła go do Matki Najświętszej. To jest wątek, który się ciągnie
przez całe życie Świętego od najwcześniejszych lat. Uderzyło mnie
też, jak praktycznie i realnie przeżywał śluby zakonne, choćby ślub
ubóstwa. Moją uwagę zwróciły buty,
które stoją w gablocie w jego celi w
Niepokalanowie. Nosił latami buty
z cholewami, niewysokimi, więc nie
„oficerki”, ale raczej buty piechura
lub gospodarza na roli, i używał do
nich onuc, bo tak było taniej.
Inny aspekt, którym się zachwyciłem, to żarliwość jego modlitwy. On
cały czas się modlił, a z drugiej strony miał wielkiego ducha misyjnego.
Wyraziło się to konkretnym wyjazdem na misje, założeniem Niepokalanowa w Japonii i powstaniem wydawnictwa.
To nastawienie misyjne miał też
na co dzień, co objawiało się w jego
codziennych kontaktach z ludźmi.
On ciągle rozmawiał z napotkanymi
osobami. Podróżował najtańszą klasą i zawsze starał się wciągnąć ludzi
do rozmowy na tematy religii i wiary, starał się ich nawracać.
Co jeszcze zachwyciło mnie w
tym Świętym? Jego zdolności intelektualne i prostota. Zdobył dwa
doktoraty: z filozofii i teologii, znał
kilka języków obcych, ale mimo to
potrafił swój związek z Matką Bożą
przełożyć na prosty język.
Czy spotkał się Pan Profesor z zarzutem antysemityzmu?
K. B.: Spotkałem się, studiowałem te sprawy i jestem najzupełniej
przekonany, że są one nie zarzutami,
a potwarzami, bo tak nie było. Siły
wrogie o. Maksymilianowi już za
jego życia, a i później – aż do dzisiaj
– taki zarzut przeciwko niemu spreparowały. Mamy wiele dowodów,
które świadczą o czymś zupełnie
innym, jak np. sprawa ukrywania
przez niego i opiekowania się Żydami w czasie wojny. Jest sprawa opieki
nad chłopcem żydowskim, pięknie
udokumentowana w Auschwitz. Jest
zapis listu wysłanego z Japonii do
n Kazimierz Braun – reżyser teatralny, teatrolog, pisarz i tłumacz. Ukończył polonistykę i Wydział
Reżyserii na warszawskiej PWST, potem doktoryzował się i habilitował. Jako reżyser debiutował
w 1961 r. w gdańskim Teatrze Wybrzeże. Był kierownikiem artystycznym i reżyserem Teatru im.
Juliusza Osterwy w Lublinie (1967-1974, od 1971 – dyrektorem). Kierował Teatrem Współczesnym we Wrocławiu (1975-1984). W 1984 r. został wyrzucony z pracy z powodu działalności opozycyjnej. W 1985 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. W 1989 r. został mianowany profesorem sztuki teatru w USA, a w 1992 r. profesorem nauk humanistycznych w Polsce. Wyreżyserował ponad 150 przedstawień teatralnych i telewizyjnych w Polsce i za granicą. Wydał 40 książek, w tym prace z dziedziny historii teatru, powieści i teksty dramatyczne.
11
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
o. Mariana Wójcika, redaktora „Małego Dziennika”, w którym zwraca
uwagę na to, aby wystrzegać się publikowania rzeczy negatywnych w
stosunku do Żydów, a skupić się na
tym, co jest obowiązkiem redaktorów, aby Żydów kochać i nawrócić.
Ten stereotyp o antysemityzmie jakoś udało się zaszczepić w wiele
umysłów...
K. B.: Trzeba z nim walczyć...
Czy sztuka w jakiś sposób może być
pomocna w walce z tym nieprawdziwym i krzywdzącym stereotypem?
K. B.: W moich sztukach do tego
problemu nie odnosiłem się bezpośrednio. Natomiast wydobyłem takie
rzeczy, które jakby w zupełnie innym świetle pokazują te sprawy. n
Buty św. Maksymiliana, znajdujące się
w muzeum w Niepokalanowie
recenzja
Literackie
obrazy
św. Maksymiliana
K
recenzja
8 Ryszard Zajączkowski, Lublin
azimierz Braun – znany teatrolog, pisarz i reżyser, autor ponad trzydziestu książek i laureat prestiżowych nagród
opublikował trzy sztuki poświęcone
św. Maksymilianowi Kolbemu: Maximilianus, Cela Ojca Maksymiliana i Mój syn, Maksymilian. Drugi ze
wspomnianych utworów jest skróconą autorską adaptacją pierwszego dzieła i stanowi świetny materiał
dla teatru jednego aktora. Książkowe wydanie tego tekstu zawiera też
wersję angielską. Wszystkie utwory
– jak zauważa autor – „różnymi wariantami dramaturgicznego ujęcia
tego samego wielkiego tematu, stanowią pewien cykl. Zarazem każdy
z nich funkcjonuje samodzielnie”.
Sztuki te mogą być w różny sposób adaptowane na potrzeby teatru,
a zarazem są też tekstami do lektury. Często wraca w nich wątek redagowania przez o. Kolbego „Rycerza
Niepokalanej” – na tym przykładzie
ukazując jego szeroką i dynamiczną
działalność ewangelizacyjną.
W sztukach wyakcentowana jest też
osobowość twórcy Niepokalanowa
jako człowieka bez reszty ufającego
Maryi, miłośnika ubóstwa, gorliwego misjonarza i człowieka zatroskanego o potrzeby innych – zarówno
materialne, jak i duchowe. Temat
podjęty przez Brauna ma walor hi-
storyczny, ale zarazem akcja utworu
posiada charakter uniwersalny –
jak zauważa autor – „nabiera mocy
mitu, a zdarzenia osiągają wymiar
symboliczny”, zaś „postaci dramatu
stają się... uczestnikami powszechnej
i wiecznej walki dobra ze złem”. Ten
właśnie wyróżnik najwyraźniej zbliża, szczególnie Maximilianusa, do
konwencji dramatu poetyckiego. Po-
dwójne wyczulenie autora na sprawozdanie i tajemnicę daje o sobie
znać w każdej z pięciu części utworu
poświęconych kolejno: formacji
i nauce młodego Kolbego, początkom
Niepokalanowa, misjom w Japonii,
okresowi wojny i wreszcie oświęcimskiemu męczeństwu. Ostatnia
część zatytułowana Pasja różni się
od pozostałych tym, że przypomina
paraliturgiczne nabożeństwo
poświęcone św. Maksymilianowi
i czerpie z tradycji teatru rapsodycznego. Nadaje się ona również
do osobnej inscenizacji. Braun we
wprowadzeniu do Maximilianusa
dał zresztą szereg istotnych wskazówek dotyczących realizacji scenicznej bądź filmowej swego utworu.
Św. Maksymilianowi poświęcona
jest też ostatnia sztuka. W stosunku
do poprzednich utworów powtarza
się tu wiele wątków, jednak konwencja jest odmienna. Autor pisze we
wstępie: „Gdy wmyślałem się w życie i drogę duchową Świętego – postać jego matki ogromniała. Choć
stale gdzieś w tle, skromnie, pokornie, nie narzucając swej obecności,
rady czy opinii, odgrywała ona wielką rolę najpierw w jego formacji,
a potem, acz pośrednio, w jego dojrzałym działaniu i modlitwie. Postanowiłem jeszcze raz podejść do
wielkiego tematu i dzieła św. Maksymiliana – tym razem niejako od
strony jego matki”. Jak w poprzednich utworach akcja sztuki ma realistyczny fundament (w tym przypadku przypuszczalną wizytę Marianny Kolbowej w Niepokalanowie
w grudniu 1941 r., która przywozi
na przechowanie w klasztorze listy
12
syna, a sama przegląda własną, gromadzoną przez niego korespondencję). Ta podstawa akcji, której czas
obejmuje jeden wieczór w celi Maksymiliana, ogromnieje do wymiarów całego życia Świętego. Matka w
wyobraźni towarzyszy synowi tam,
gdzie się uczył, pracował, modlił,
a wreszcie poniósł śmierć. Ten
realistyczny fundament jest w utworze punktem wyjścia dla żywiołu
wyobraźni, której wodze muszą
popuścić czytelnicy bądź aktorzy
i widzowie.
Utwory Brauna to dzieła doświadczonego reżysera i dramaturga. Przybliżają one postać św. Maksymiliana zarówno w wymiarze
historycznym, jak i duchowym. Odwołując się do faktów, autor zdaje
sobie sprawę, że w tym przypadku
sceniczne opowieści powinny prowadzić ku tajemnicy świętości z pomocą środków właściwych dla literatury i teatru. Czy to się udało? Jest
to ciekawe pytanie do odbiorców.
Z pewnością jednak – jak wyznaje Braun i co dotyczy też niektórych
innych jego utworów, jak choćby
świetnej powieści o Janie Pawle II
Dzień świadectwa – „tajemnica ta
nie przestaje pociągać, fascynować,
wyznaczać kierunek drogi”.
Utwory Kazimierza Brauna stanowią godne uczczenie 70. rocznicy
męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana i przypomnienie jego postaci w kontekście współczesnych czasów. n
Kazimierz Braun, Maximilianus, Cela
Ojca Maksymiliana, Mój syn, Maksymilian, Kraków 2010, Wydawnictwo „Bratni Zew”.
Ostatnia
droga
8 Ks. Jacek Pędziwiatr, dyrektor Radia „Anioł Beskidów”, asystent MI diecezji bielsko-żywieckiej
W
gorący niedzielny wieczór 28
maja 1941 r.
pociąg z transportem więźniów z Pawiaka ze zgrzytem
zatrzymał się na bocznicy
nieopodal bramy do KL Auschwitz. Stojący w szpalerze,
okładający na oślep kijami
i pałkami esesmani i kapo
„przywitali” wywoływanych z
nazwiska przybyszów, wśród
których był także o. Maksymilian Maria Kolbe.
Pobyt o. Kolbego w obozie koncentracyjnym kojarzy się najczęściej z apelem, podczas którego Szaleniec Niepokalanej zgłosił się na dobrowolną śmierć
w zamian za Franciszka Gajowniczka oraz trwającym blisko trzy tygodnie
konaniem w bunkrze głodowym. Jednak nim to nastąpiło, jeszcze przez dwa
miesiące o. Maksymilian miał sposobność głoszenia chwały Niepokalanej
i dawania wyjątkowego świadectwa żywej wiary.
Głodowa cela śmierci, mal. M. Kościelniak
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
Jesteśmy Niepokalanej
O. Maksymiliana wraz z kilkoma innymi księżmi przydzielono do
pracy w Babicach – wiosce oddalonej od obozu o ok. 3 km. Więźniowie wykonywali tutaj prace ziemne:
od budowania ogrodzeń pastwisk,
kopania rowów, ścinania gałęzi, po
faszynowanie ich brzegów. Była to
ciężka praca pod gradem wyzwisk,
przekleństw i razów kapo Heinricha
Krotta, niemieckiego kryminalisty
szczególnie zawziętego na polskich
księży, i jego pomocników.
– Kapo zauważył, że obydwaj rozmawiamy i za to dostaliśmy po dziesięć kijów, i pracowaliśmy razem
– wspomina więzień Henryk Sienkiewicz. – Ja, za to, że nazwałem go
„ojcze”, woziłem żwir i o. Maksymiliana na taczce po jednym razie,
a ojciec musiał mnie wozić po dwa
razy w jedną i drugą stronę. Praca
ta była na pośmiewisko esesmanów
i kapo. Tak pracowaliśmy do późnego wieczoru. Wtedy ojciec powiedział do mnie: „Heniu, to, co robimy, to wszystko dla Niepokalanej.
Niech barbarzyńcy wiedzą, że jesteśmy wyznawcami Niepokalanej”.
Oto Matka Pana
Inne zdarzenie wspomina Edward
Wieczorek:
– Pewnego dnia kapo znalazł podobiznę Matki Boskiej. Z tą podobizną podszedł do jednego z pilnujących nas esesmanów, namawiając,
jak to określił, do „zabawienia się
z klechami”. Esesman, młody szczeniak, zawołał wszystkich księży, pokazał im znalezioną podobiznę Matki Bożej, pytając, czy to znają. Na to
nieznany jeszcze wśród nas o. Kolbe,
znający język niemiecki, odpowiada,
że jest to Matka Chrystusa Pana...
Wtenczas kapo i esesmani zaczęli
nad duchownymi się znęcać, bijąc
i kopiąc żołnierskimi buciorami,
gdzie popadło. Potem esesman przywołał zakrwawionych księży, każąc
im się do tego obrazka modlić. Po
chwili esesman kazał im wstać, rozkazując o. Kolbemu, by ten obrazek
opluł. O. Kolbe przeżegnawszy się
powiedział, iż tego nie uczyni. Esesman znów zaczął się nad ojcem znęcać, bijąc go wyrwanym z rąk kapo
styliskiem od łopaty. Następnie esesman kazał o. Kolbemu podobiznę tę
podeptać. I tym razem ojciec sprze-
ciwił się, prosząc esesmana o ofiarowanie mu tej podobizny. Wtedy
esesman podobiznę tę opluł, rzucił
na ziemię, wgniatając obcasem buta
w ziemię, mówiąc: „Niech mnie teraz ten wasz Bóg ukarze”. I nie wiadomo, jakby się skończyło dla księży, gdyby od strony Oświęcimia nie
przyjechał na rowerze żołnierz z
rozkazem dla esesmana: „Masz natychmiast wracać do koszar, gdyż
jedziesz na front”.
Pobyt o. Maksymiliana w KL Auschwitz to czas dawania świadectwa, umacniania wiary i nadziei,
nawoływania do miłości.
– Nienawiść nie jest siłą twórczą.
Siłą twórczą jest miłość. Nie zmogą nas te cierpienia. Tylko przetopią i zahartują. Wielkich trzeba ofiar
naszych, aby okupić szczęście i pokojowe życie tych, co po nas będą –
wspomina słowa o. Kolbego kolejny
współwięzień Józef Stemler.
Szczególnie wzruszające świadectwo duchowej troski przekazuje z
kolei Wilhelm Żelazny, młody
chłopak z Chorzowa, osadzony
w obozie w celu „resocjalizacji”:
– Po skatowaniu mnie miałem
połamane żebra i ciężko rozchorowałem się na płuca. Lekarz wprowadził mi do rany gumową rurkę,
którą wyciekała ropa. Ciężka praca w wodzie, głód, rany po pobiciu
i pogarszający się stan zdrowia spowodowały moje „zmuzułmanienie”,
brak chęci do życia i całkowite załamanie psychiczne. Postanowiłem
pójść na druty. Zwierzyłem się z tego
koledze więźniowi. Kolega ten powiedział mi, że zanim to zrobię, powinienem porozmawiać z księdzem,
który mnie pocieszy. Skontaktował
mnie z bratem Maksymilianem Kolbem. Ten długo ze mną rozmawiał
i na koniec wyciągnął woreczek
umocowany po wewnętrznej stronie
obozowej bluzy pod pachą, w którym znajdował się porwany różaniec. Wręczył mi go mówiąc, że mi
go udostępnia na pewien czas, abym
go odmawiał, co mi doda sił i podniesie mnie na duchu. Powiedział mi
również, że brakuje w nim kilku paciorków zniszczonych przez gestapowca na Pawiaku, lecz te brakujące
mam również odmawiać. W woreczku znajdowały się również resztki
zniszczonych paciorków, które brat
Maksymilian troskliwie pozbierał
z podłogi celi na Pawiaku. Kiedy po
pewnym czasie w znacznie lepszym
stanie poszedłem oddać różaniec,
okazało się, że brat Maksymilian
poszedł do bunkra na śmierć głodową. W ten sposób różaniec pozostał
u mnie. 14 kwietnia 1942 r. zostałem
z obozu zwolniony.
Różaniec o. Kolbego, zachowany przez Wilhelma Żelaznego, jako
bezcenna relikwia przechowywany
jest dziś w oświęcimskim kościele
św. Maksymiliana.
Podczas kanonizacji Jan Paweł II
mówił, że Maksymilian nie umarł,
ale oddał życie. Za kogo? Za brata.
Za braci – trzeba rzecz ująć ściśle.
Bóg jeden raczy wiedzieć, ile istnień,
prócz Franciszka Gajowniczka, uratował o. Kolbe w Auschwitz. W relacjach współwięźniów jawi się jako
przykład, iż życie za bliźniego można oddać nie tylko całkowicie,
gwałtownie, na raz, w jednym momencie i w całości,
ale systematycznie, wytrwale – nie oddać, ale oddawać, budząc nadzieję,
pobudzając do miłości,
odrzucając nienawiść.
– Maksymilian
oddał życie za jednego, ale wszystkim przywrócił
poczucie godności i wartość ich człowieczeństwa – mówią zgodnie
współwięźniowie. To doskonała szkoła
dla nas, jak w
codziennym życiu – pociechą,
umacnianiem
nadziei i pobudzaniem do miłości, możemy oddawać życie nasze
tym, którzy są tuż
obok, na wyciągnięcie dłoni. n
Relikwiarz z różańcem
św. Maksymiliana, przechowywany w kściele św. Maksymiliana w
Oświęcimiu.
13
kronika
z Polski
z Wat yk anu
30 maja 2011
Benedykt XVI spotkał się z uczestnikami pierwszej sesji plenarnej dykasterii nowej ewangelizacji
„Mogę z radością stwierdzić, że Papieska Rada ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji stała się rzeczywistością” –
powiedział Benedykt XVI, spotykając się w Watykanie z
uczestnikami jej pierwszej sesji plenarnej. Papież podkreślił, że ogłoszenie blisko rok temu, 28 czerwca 2010 r., powstania tej dykasterii było owocem jego długiej refleksji
nad koniecznością odpowiedzi na kryzys życia chrześcijańskiego w wielu krajach, także znających Chrystusową
Ewangelię już od dawna.
Papież zwrócił uwagę na potrzebę nowych głosicieli
Ewangelii oraz ciągłego przypominania, że chrześcijaństwem nie można żyć tylko od święta. Cała wspólnota musi
ożywić ducha misyjnego. Nie można zapominać, że styl życia wierzących musi być autentycznie wiarygodny i przekonujący dla ludzi w dramatycznych sytuacjach – powiedział
Benedykt XVI. n
ü
ze świata
13 maja 2011
Ćwierć miliona wiernych dziękowało za beatyfikację
Jana Pawła II
W Fatimie zgromadziło się ponad ćwierć miliona pielgrzymów. Za wskazaniem episkopatu Portugalii dziękowali oni Bogu za wyniesienie Jana Pawła II do chwały ołtarzy. Jego postać i związki z Fatimą przypomniał kard. Sean
O’Malley OFMCap, który przewodniczył liturgii. Arcybiskup
Bostonu wyraził głębokie przekonanie, że to Matka Boża
Fatimska ocaliła swego wielkiego czciciela z zamachu na
placu św. Piotra 30 lat temu. Podkreślił znaczenie polskiego
papieża dla obalenia „żelaznej kurtyny” i komunistycznej
opresji. Na telebimach przedstawiono uczestnikom materiały filmowe z trzech pamiętnych wizyt nowego błogosławionego w sanktuarium w latach 1982, 1991 i 2000.
Po Mszy fatimscy pielgrzymi byli świadkami niecodziennego zjawiska różnobarwnej obręczy wokół słońca. Niektórzy uznali to za cudowny znak, przypominający „taniec
słońca”, który towarzyszył ostatnim objawieniom maryjnym w październiku 1917 r.
29 maja 2011
Sto tysięcy Ślązaków pielgrzymowało do Piekar
Fot. Piotr Delawski, flickr.com
14
Około stu tysięcy pątników przybyło do sanktuarium
Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich z doroczną Pielgrzymką Mężczyzn i Młodzieńców. W tym roku pielgrzymka przebiegała pod hasłem „W komunii z Bogiem” i była dziękczynieniem za beatyfikację Jana Pawła II.
„Przychodzimy modlić się o zdrowie, w intencji dzieci
i całej rodziny, a także za cały Śląsk” – mówił jeden z pielgrzymów. Inni dodawali do tych intencji prośbę o zdrowie
i pracę.
Homilię wygłosił bp Andrzej Czaja z Opola. Jak podkreślił, martwiący jest fakt lekceważenia Bożych przykazań
– w tym także świętości niedzieli. „Zdarza się, że zamiast
pójść na Mszę świętą, popołudniowe nabożeństwo, zasiąść
wspólnie do rodzinnego stołu, razem pobyć z sobą i porozmawiać, uciekamy do marketów, robimy pranie i inne porządki w domu, i bardziej cenimy sportowe zawody aniżeli
Boże błogosławieństwo” – mówił bp Czaja.
Tradycyjnie, telegram do pielgrzymów skierował Benedykt XVI. Papież napisał, że „jedną z niezbędnych zasad
kształtujących podejście etyczne do życia gospodarczego
musi być umacnianie wspólnego dobra, oparte na poszanowaniu godności osoby ludzkiej”. W słowie skierowanym
do pielgrzymów podkreślił, że „wszystkim decyzjom oraz
polityce gospodarczej powinna przyświecać miłość prawdzie”, bo „bez prawdy nie ma świadomości i odpowiedzialności społecznej, a zachowania społeczne są dyktowane
przez prywatne interesy i logikę władzy, co prowadzi do
podziałów w społeczeństwie”.
24 maja 2011
Pelpliński etap procesu beatyfikacyjnego męczenników zakończony
W Pelplinie zakończono polski etap procesu beatyfikacyjnego drugiej grupy męczenników II wojny światowej. Są
wśród nich kapłani, zakonnice, zakonnicy i świeccy zamordowani za wiarę – w sumie 122 osoby.
Mszy świętej zamykającej etap polski procesu przewodniczył bp pelpliński Jan Bernard Szlaga, zaś homilię wygłosił
ks. Dariusz Drążek, który został mianowany postulatorem
procesu beatyfikacyjnego na jego rzymskim etapie.
iskierki
¯ 8 stycznia św. Maksymilian Kolbe skończyłby 117 lat.
Z tej okazji Wyższe Seminarium Duchowne Franciszkanów
w Krakowie zorganizowało sesję kolbiańską poświęconą
swojemu patronowi, który w Grodzie Kraka studiował i był
wykładowcą.
Fot. M. Wojtak OFMConv
¯ 17 lutego w Muzeum Męczeństwa „Pawiak” w Warszawie franciszkanie i zaproszeni goście wspominali 70. rocznicę aresztowania o. Maksymiliana Kolbego przez gestapo
i osadzenia go w więzieniu. Pod pomnikiem Drzewo Pawiaka biało-czerwone kwiaty złożyli przedstawiciele Senatu
RP, Związku Gmin Kolbiańskich, władz samorządowych województwa mazowieckiego i zakonu franciszkańskiego.
¯ 20 lutego w Dąbrowie Tarnowskiej z inicjatywy Stowarzyszenia „Rycerstwo Niepokalanej” została otwarta wystawa Nie gaście ducha Ojca Maksymiliana. Wystawa składa
się z 16 plansz, na których utrwalone są fotografie przedstawiające o. Maksymiliana w rożnych okresach jego życia
i działalności – od dzieciństwa do głodowej śmierci w Auschwitz. Ostatnie 3 plansze to działalność Stowarzyszenia
MI w diecezji tarnowskiej. Wystawę będzie można oglądać
przez cały bieżący rok na terenie diecezji.
¯ 25 marca Marsz Świętości Życia pod hasłem Światło dla
Życia, organizowany przez środowiska obrońców życia i organizacje społeczne i parafialne, przeszedł ulicami Warszawy. Patronat nad Marszem objęli także franciszkanie z racji obchodów Roku Kolbiańskigo. Była to dobra okazja, aby
przypominać, że św. Maksymilian był obrońcą życia i godności człowieka.
¯ 1-3 kwietnia w Centrum św.
Maksymiliana w Harmężach
odbyły się X Dni Kolbiańskie.
Tematem spotkania było Dawanie świadectwa o Chrystusie na wzór św. Maksymiliana.
Podczas trzech dni sympozjum
przez Centrum przewinęło się
ponad dwieście osób z różnych stron Polski i z zagranicy.
¯ Św. Maksymilian Kolbe nie(roz)poznany? – to hasło sympozjum naukowego zorganizowanego na KUL-u w Lublinie,
które odbyło się 12 maja. Redaktor portalu Fronda.pl Tomasz Terlikowski zauważył, że „św. Maksymilian cały czas
jest postrzegany przez pryzmat męczeństwa, a mało akcentowane jest jego wcześniejsze życie”.
¯ 28 maja w Niepokalanowie miała miejsce Ogólnopolska
Pielgrzymka parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego.
¯ 15 czerwca w gmachu Senatu wicemarszałek Marek
Ziółkowski uroczyście otworzył wystawę poświęconą życiu i dziełu o. Kolbego. „Bardzo się cieszę z takiej koncepcji wystawy. Ona pokazuje jego drogę do świętości i to, że
był człowiekiem wielowymiarowym. Człowiekiem z krwi
i kości. Dzięki tej wystawie św. Maksymilian Maria Kolbe
jest nam bliższy” – mówił z radością wicemarszałek. Na 25
planszach pokazanych zostało ponad 100 zdjęć św. Maksymiliana z różnych okresów jego życia. Fotografie pochodzą
z archiwum Niepokalanowa, a większość z nich nigdy nie
była dotąd publikowana. Na wystawie można też zobaczyć
rękopisy, dokumenty, fotokopie listów i projekty wynalazków. Ekspozycja była dostępna w gmachu parlamentu do
końca czerwca. Uzupełnieniem wystawy jest album pod
tym samym tytułem, w którym czytelnik znajdzie ok. 300
fotografii oraz wypowiedzi osób, które znały Świętego.
¯ 1-5 czerwca odbył się w Niepokalanowie XXVI Międzynarodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów pod
hasłem: Święty Maksymilian Patron naszych mediów. Grand
Prix jury przyznało filmowi The 13th Day w reżyserii Iana
i Dominica Higginsów, za przypomnienie ważnego przesłania zawartego w orędziu Matki Bożej w Fatimie. Klasztor
Niepokalanów oraz organizatorzy Międzynarodowego Festiwalu Filmów i Multimediów Niepokalanów otrzymali Nagrody URBI PAX Międzynarodowego Stowarzyszenia 100
Miast dla Pokoju z siedzibą w Barcelonie.
Fot. M. Wojtak OFMConv
rok kolbiański
15
¯ 11 czerwca z okazji
Roku Świętego Maksymiliana do Niepokalanowa przybyło ponad 3 tys.
ministrantów i lektorów
na IV Ogólnopolską Pielgrzymkę Ministrantów i Lektorów.
Oprócz uroczystej Mszy świętej zwiedzili oni sanktuarium
i klasztor, a także wysłuchali konferencji o św. Maksymilianie. Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. ministrantów
i lektorów bp Adam Bałabuch podkreślił, że takie święto
służby liturgicznej zachęca ministrantów do dalszej służby.
„Przyjeżdżamy do szczególnego miejsca, gdzie patronuje
Niepokalana. Tu więc można się nauczyć kształtować swoje serce na wzór Niepokalanej, w czystości, pokorze. Ale też
jesteśmy pod okiem św. Maksymiliana, więc kolejna piękna
postawa, której możemy się nauczyć, to postawa ofiary” –
powiedział bp Bałabuch.
16
Duch Święty i Pośredniczka
Św.
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
Maksymilian Maria Kolbe swoją myśl mariologiczną oraz
koncepcję apostolstwa wyprowadzał i ściśle wiązał z dwiema prawdami: z dogmatem o Niepokalanym Poczęciu NMP
i z prawdą o Jej pośrednictwie, które nazywał wszechpośrednictwem łask.
W ostatnim okresie życia (1935-1941) św. Maksymilian podjął próbę nowej, oryginalnej interpretacji
dwóch prawd maryjnych w oparciu
o rolę, jaką w życiu i misji Maryi odgrywał Duch Święty. Czytając pisma
o. Maksymiliana, da się zauważyć
narastające u niego pragnienie, aby
ludzkimi słowami wyrazić tajemnicę, której doświadczał bardziej na
sposób mistyczny niż intelektualny.
Rozważania w tej materii osiągnęły
swoje apogeum w dniu jego aresztowania przez gestapo, 17 lutego
1941 r., a więc nie zostały dokończone. O tym, jak ważne było dla niego zgłębianie tej tajemnicy, świadczy
fakt, że jeszcze w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, mając możliwość przemawiania do współwięźniów, kontynuował rozważania, których nie zdążył spisać w Niepokalanowie.
Tajemnica Niepokalanego Poczęcia
Chcąc mówić o wzajemnej relacji
między Duchem Świętym a Maryją
według o. Kolbego, trzeba prześledzić jego oryginalny tok myślenia.
Określenie Maryja „Niepokalanie
Poczęta” znaczy, że została Ona
poczęta (ma rodziców) oraz że ani
w chwili swego poczęcia, ani nigdy
potem nie podlegała grzechowi
(ustrzeżona od grzechu pierworodnego ze względu na przyszłe zasługi
Chrystusa). Co oznacza jednak termin „Niepokalane Poczęcie”? Jest
to coś więcej, „jak czym innym jest
rzecz biała i sama jej białość, czymś
innym rzecz doskonała i jej doskonałość”. O. Maksymilian wielokrotnie stawia pytania: „Kim Ona? Kim
jesteś, o Niepokalana? Ośmielam się
prosić Cię, byś była tak dobra i powiedziała mi, kim jesteś?”
By odpowiedzieć na pytanie, kim
jest Niepokalane Poczęcie Stworzone (czyli Maryja), o. Kolbe zagłębia się w tajemnicę Trójcy Świętej.
Uważa bowiem, że wszelka rzeczywistość stworzona jest odbiciem, podobieństwem – choć bardzo niedoskonałym – rzeczywistości, która
istnieje w Trójcy Świętej. Dlatego
pyta, czy Niepokalane Poczęcie nie
znajduje swego prawzoru w Bogu?
Niepokalane Poczęcie
Niepokalane Poczęcie Stworzone
Niestworzone
Punktem wyjścia dla rozważań
Szukając odpowiedzi na wyżej
św. Maksymiliana jest analiza imie- postawione pytanie, o. Maksymilian
nia „Niepokalane Poczęcie”, które to znajduje ją i spisuje w dniu aresztookreślenie przysługuje Maryi. Anali- wania.
zując opisy objawień w Lourdes,
Ojciec rodzi Syna, a Duch od Ojca
o. Kolbe zauważa, że jak niegdyś Bóg
i Syna pochodzi. W tych kilku słopowiedział Mojżeszowi: „Jam jest,
wach mieści się tajemnica życia Trójktórym jest” – objawiając w ten spocy Przenajświętszej i wszystkich dosób swoją istotę, tak w Lourdes Maskonałości w stworzeniach, które
nie są niczym innym, jak echem różryja, przedstawiając się: „Jam jest
norodnym, hymnem pochwalnym
Niepokalane Poczęcie” – również
w różnobarwnych tonach tej
dała do zrozumienia, że nazwa ta
pierwszej najokreśla Jej istotę. Skoro Maryja tak
się sama nazwała, nazwa ta musi Jej
być szczególnie bliska i droga. Co
więcej, nazwa ta, zdaniem św. Maksymiliana, zawiera w sobie pewną
tajemnicę. Przeniknięcie tajemnicy
tego imienia stanowi klucz do określenia i odczytania roli Maryi w zbawczym dziele Bożym. Co zatem oznacza nazwa „Niepokalane Poczęcie”?
„
» W pełni czasu Duch Święty wy-
pełnia w Maryi wszystkie przygotowania na przyjście Chrystusa do
Ludu Bożego. Przez działanie w Niej
Ducha Świętego Ojciec daje światu
Emmanuela, „Boga z nami”.
Katechizm Kościoła Katolickiego nr 744.
piękniejszej tajemnicy. Słowa wzięte ze słownika stworzeń niech nam
posłużą, bo innych nie mamy, choć
zawsze pamiętać musimy, że to bardzo niedoskonałe słowa. Kim Ojciec? Co stanowi Jego istotę? Rodzenie, że rodzi Syna, od wieków na
wieki zawsze rodzi Syna. Kim Syn?
Rodzonym, że zawsze i od wieków
rodzony przez Ojca. A kim Duch?
Owocem miłości Ojca i Syna. Owocem miłości stworzonej to poczęcie stworzone. Owocem zaś miłości
i pierwowzoru tej miłości stworzonej to też nic innego, jak tylko poczęcie. Duch więc to poczęcie niestworzone, przedwieczne, pierwowzór wszelkiego poczęcia życia we
wszechświecie. Ojciec więc rodzi,
Syn jest rodzony, Duch jest poczynany i to jest Ich istotą, którą się różnią nawzajem. Jednoczy zaś Ich ta
sama natura. Boskie istnienie istotne. Duch więc to poczęcie przenajświętsze, nieskończenie święte,
niepokalane.
17
18
Turnus rekolekcyjny
dla niepełnosprawnych,
przyjęcie do
Rycerstwa Niepokalanej.
Niepokalanów Lasek,
wrzesień 2010 r.
Św. Maksymilian, posługując się
analogią do ludzkiego małżeństwa,
nazywa Ducha Świętego Niepokalanym Poczęciem Niestworzonym.
Zjednoczenie Ducha Świętego
z Maryją
Powiązanie imienia Ducha Świętego z imieniem Maryi każe patrzeć
na Niepokalaną jako na Oblubienicę
Trzeciej Osoby Boskiej, gdyż – zdaniem o. Kolbego – jak w stworzeniach oblubienica otrzymuje nazwę
oblubieńca, tak Maryja otrzymała swą nazwę Niepokalane Poczęcie od Ducha Świętego. Imię to więc
oznacza nie tylko wolność Maryi od
grzechu pierworodnego, ale także
Jej ścisłe zjednoczenie z Trzecią
Osobą Trójcy Świętej. Kulminacyjnym punktem tego zjednoczenia jest
tajemnica Wcielenia, czyli poczęcie
przez Maryję w swym łonie za sprawą Ducha Świętego Jednorodzonego
Syna Bożego.
Zjednoczenie Niepokalanej z
Duchem Świętym jest tak ścisłe, że
o. Maksymilian nazywa Ją „niejako
wcielonym Duchem Świętym” (Spiritus Sanctus quasi incarnatus est Immaculata). Zaznacza jednak, że Duch
Święty nie wciela się w Maryi w ścisłym sensie, ale przez Nią „objawia
na zewnątrz swój udział w dziele odkupienia”. To zjednoczenie polega
na całkowitej zgodności woli Niepokalanej z wolą Ducha Świętego. Istnieje od pierwszej chwili Jej poczęcia. Jest rzeczywistością dynamiczną,
tzn. przejawia się w działaniu. Biorąc
określenia z języka świata stworzonego, o. Maksymilian mówi, iż Duch
Święty mieszka w Niepokalanej, zamieszkuje w Jej duszy, żyje w istocie
Niepokalanej, zapładnia Niepokalaną, a dzieje się to wszystko w sposób
bez porównania ściślejszy, bardziej
wewnętrzny, istotniejszy niż w małżeństwie ludzkim.
Zjednoczenie Maryi z Duchem
Świętym o. Kolbe uważa za coś, czego ludzkim rozumem nie da się dokładnie zgłębić. Dlatego, mówiąc
o tej rzeczywistości, zostawia wiele
miejsca tajemnicy.
Św. Maksymilian wzywa
nas, abyśmy oddali się
Niepokalanej. Oddając się
Jej oddajemy się Duchowi
Świętemu, z którym
ściśle jest zjednoczona.
Otwieramy się też na
bogactwo łask Ducha
Świętego, w których
udzielaniu Ona uczestniczy.
Konsekwencje zjednoczenia
Szczyt stworzenia wracającego
do Boga
Zjednoczenie Maryi z Duchem
Świętym odgrywa – zdaniem o. Maksymiliana – czołową rolę w Bożej
ekonomii zbawienia. Autor konstruuje oryginalny, nie spotykany nigdzie, model tej ekonomii. U jego
podstaw leży przyjęcie na grunt teologii prawa zaczerpniętego z fizyki, mianowicie III zasady dynamiki
Newtona, mówiącej o tym, iż „każdej akcji towarzyszy reakcja o równej sile, przeciwnie skierowana”.
Akcją w tym przypadku jest dzieło
stwórcze i zbawcze Boga, a reakcją –
powrót stworzeń do domu Ojca:
„
Od Ojca do Syna i Ducha zstępuje
każdy akt miłości Boga, stwarzający, utrzymujący w istnieniu, dający
życie i jego rozwój tak w porządku
natury, jak i w porządku łaski. Tak
Bóg darzy miłością swe niezliczone podobieństwa skończone, i nie
inną drogą jak przez Ducha i Syna
wstępuje do Ojca reakcja miłości
stworzenia. Nie zawsze dzieje się to
świadomie, ale zawsze prawdziwie.
Ta reakcja jest więc prawem naturalnym danym przez Stwórcę.
Ta reakcja dotyczy całego kosmosu, ale też każdego pojedynczego
stworzenia. Stworzenia nierozumne
realizują prawo tej reakcji poprzez
doskonalenie swej istoty zgodnie z
prawem naturalnym. Istoty rozumne (ludzie) urzeczywistniają tę reakcję poprzez miłość do Boga i do
siebie nawzajem. Osobą, która łączy proces akcji i reakcji, która jest
punktem zetknięcia się nieba z ziemią, Boga ze stworzeniem – jest
Duch Święty. Jaką funkcję w tej wizji
akcji Stwórcy i reakcji stworzenia
o. Kolbe przypisuje Niepokalanej?
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
Maryja, jako Oblubienica Ducha
Świętego, a nawet jako „niemal wcielony Duch Święty” jest z Trzecią
Osobą Trójcy Świętej zjednoczona
najściślej i w sposób niewymowny.
To zjednoczenie ujawnia się także w
działaniu. Naturalną konsekwencją
jest więc – zdaniem św. Maksymiliana – fakt, że to Maryja staje wraz ze
swym Oblubieńcem w tym punkcie
zetknięcia się „akcji Boga i reakcji
stworzenia”. Ona reprezentuje stworzenia. Jest ich szczytem. Co więcej,
jest szczytem całej miłości stworzenia, wracającego do Boga. Św. Maksymilian syntetycznie ujmuje to
w słowach:
„
„
Niepokalana jest ostateczną granicą
między Bogiem a stworzeniem. Ona
jest wiernym odbiciem Bożej doskonałości, Jego świętości.
W sposób najważniejszy i niepowtarzalny Maryja spełniła zleconą
Jej misję w momencie Wcielenia się
w Niej za sprawą Ducha Świętego
Syna Bożego.
Powrót do Boga, reakcja równa
i przeciwna idzie drogą odwrotną niż stworzenie. Przy stworzeniu
od Ojca przez Syna i Ducha, a tutaj
przez Ducha staje się Syn Wcielony
w Jej łonie i przez Niego wraca miłość do Ojca... W zjednoczeniu Ducha Świętego z Nią, nie tylko miłość
łączy te dwie Istoty, ale jedna z nich
– to cała miłość Trójcy Przenajświętszej, a druga – to cała miłość stworzenia, i tak w tym zjednoczeniu łączy się niebo z ziemią, całe niebo z
całą ziemią, cała Miłość Odwieczna
z całą miłością stworzoną, to miłości szczyt.
Chrystus jest Owocem zjednoczenia „całej Miłości Odwiecznej z całą
miłością stworzoną”, On jest sercem i szczytem „akcji Boga ku stworzeniu” i On jest Owocem „reakcji
stworzenia”. Fakt Wcielenia nabiera
więc wymiarów kosmicznych. Jest
to wynik akcji Trójcy Świętej działającej przez Ducha Świętego i reakcji
stworzenia, którego reprezentantką
jest Maryja. W tym fakcie jej obecność nabiera kosmicznego, uniwersalnego i ponadczasowego charakteru.
Pośrednictwo Maryi
konsekwencją zjednoczenia
z Duchem Świętym
Drugi wymiar tego „bycia” Maryi w połączeniu akcji Stwórcy z re-
akcją stworzenia jest konsekwencją
wymiaru pierwszego. Drugi wymiar
to permanentna działalność Maryi
w wieczystym „teraz”, przekazującej
całą miłość Stwórcy stworzeniom
i odwrotnie. Tę podwójną działalność Maryi zgodnie z Tradycją Kościoła Święty nazywa wszechpośrednictwem łask.
O. Maksymilian w sposób właściwy uwzględnia rolę Ducha Świętego
w Bożej ekonomii zbawczej. Święty
zaznacza, że dzieło odkupienia zależy bezpośrednio od Drugiej Osoby
Boskiej – Jezusa Chrystusa, ale zauważa, że również Trzecia Osoba
Boska – Duch Święty, uczestniczy
w tym dziele. Funkcja Ducha Świętego polega na tym, że przemienia
On dusze ludzkie w świątynie Boże,
przyjmuje je za dzieci Boże i czyni
dziedzicami królestwa niebieskiego,
łączy je z dwiema Osobami Boskimi,
wstawia się za nimi do Ojca i Syna,
rozdziela łaski, dary i charyzmaty,
uczy je wszystkiego, wszelkiej prawdy, uwielbia Chrystusa.
Zdaniem o. Kolbego, najbardziej
widzialnym znakiem zjednoczenia
Maryi z Duchem jest Jej współudział
w wypełnianiu funkcji pośredniczenia. To, że Maryję obdarzamy tytułem „Pośredniczki” czy „Wszechpośredniczki”, jest tylko konsekwencją
owego ścisłego zjednoczenia.
Całe kolbiańskie „credo” dotyczące roli Maryi w ekonomii zbawienia
streszcza się w następujących słowach o. Maksymiliana:
„
„
Wolno wnioskować, że Maryja jako
Matka Jezusa Zbawiciela stała się
Współodkupicielką rodzaju ludzkiego, a jako Oblubienica Ducha Świętego uczestniczy w rozdawnictwie
łask wszelkich.
Podobną treść zawiera w sobie
wypowiedź uzasadniająca fakt powszechnego pośrednictwa Maryi:
Zjednoczenie Ducha Świętego z
Niepokalaną Dziewicą jest tak ścisłe,
że Duch Święty, przenikając duszę
Niepokalanej, wpływa na dusze
tylko za Jej pośrednictwem.
Dlatego stała się Pośredniczką
wszelkich łask.
Te dwa sformułowania, że Maryja
tylko uczestniczy w rozdawnictwie
łask i że „Duch Święty wpływa
na dusze za Jej pośrednictwem”
– pozwalają uniknąć wielu nieporozumień, jakoby o. Maksymilian
przypisywał Maryi atrybuty Boskie.
Maryja jedynie partycypuje w misji,
którą pełni w świecie Duch Święty.
Z pośrednictwa maryjnego wynika potrzeba oddania się Niepokalanej:
„
Wszelka akcja idzie od Ojca przez
Jezusa i Niepokalaną do dusz, a
wszelka reakcja idzie od dusz przez
Niepokalaną i Jezusa do Ojca. Między Ojcem a Jezusem i między Jezusem a Niepokalaną istnieje doskonałe zjednoczenie; jedynie między
Niepokalaną a duszami jest wiele
do zrobienia. Stąd MI... Niepokalana jest Pośredniczką łask wszelkich,
ponieważ należy do Ducha Świętego, co wynika z jak najbardziej
wewnętrznego zjednoczenia z Duchem Świętym. – I dlatego przez Nią
do Jezusa i do Ojca.
W tym modelu wszystkie „przejścia” (od Ojca do Chrystusa, od
Chrystusa do Ducha Świętego i Niepokalanej, od Niepokalanej do człowieka i odwrotnie – od Niepokalanej i Ducha Świętego do Chrystusa
oraz od Chrystusa do Ojca) funkcjonują bez zarzutu. Jeśli jednak zdarza
się, że zbawienie niekiedy się nie realizuje, winę za to ponosi najniższy
stopień modelu w fazie reakcji, tzn.
przejście od człowieka do Niepokalanej. Z tego o. Kolbe wysnuwa prosty i logiczny wniosek: trzeba rozwinąć apostolstwo na rzecz kontaktu człowieka z Niepokalaną. O. Maksymilian starał się dowieść słowem
i czynem, że jest to najprostsza, najłatwiejsza i najskuteczniejsza droga
do zbawienia.
Także i dziś św. Maksymilian
wzywa nas, abyśmy oddali się Niepokalanej. Oddając się Jej, oddajemy się bowiem Duchowi Świętemu,
z którym ściśle jest zjednoczona.
Otwieramy się też wtedy na bogactwo łask Ducha Świętego, w których
udzielaniu Ona uczestniczy. n
O. prof. UKSW dr hab.
Grzegorz M. Bartosik,
dyrektor Instytutu
Maryjno-Kolbiańskiego
„Kolbianum”
19
20
Powiedz
Tak!
Rozmowa z o. Sebas�āo Quaglio, założycielem
Niepokalanowa dla świeckich w Brazylii.
P
atrząc na Niepokalanów, niektórzy ze łzą w oku wspominają św. Maksymiliana. „Przydałoby się, aby i dziś urodził
się tego typu szaleniec Niepokalanej” – mówią.
Podobni ludzie, zapaleni miłością do Niepokalanej, działają
i dziś. Jednym z nich jest o. Sebastião Quaglio w Brazylii.
Dlaczego Ojciec tak zainteresował
się postacią św. Maksymiliana?
Sebastião Quaglio: Nasz zakon
franciszkański dał Kościołowi
i ludzkości wielkiego Świętego, wielkiego człowieka. W ten sposób i ja
go spotkałem we franciszkańskim
świecie. Znalazłem w nim żywą odpowiedź na moje marzenia ewangelizacyjne i na realizację miłości do
Niepokalanej. Maryja w głębi mego
serca popychała mnie do tego, bym
dla Niej głosił Ewangelię aż po krańce ziemi, rozniecając Jej matczyną
miłość w sercach napotkanych osób.
Czytając teksty o. Luigiego Faccendy, zafascynowanego duchowością św. Maksymiliana, także i we
mnie rósł podziw dla tej duchowości. Ale prawdziwa pasja do Świętego
zrodziła się, gdy odkryłem znaczenie
Niepokalanowa – miasta Niepokala-
nej. Stawiałem sobie pytanie: co
o. Kolbego przynagliło do oddania
życia dla tego cudownego projektu,
dla tego nowoczesnego „laboratorium Ducha”, gdzie modlitwa, praca
i braterstwo wspomagały siebie i cudownie ze sobą harmonizowały?
I znalazłem odpowiedź! Sekretem
tego cudu była miłość: miłość do
Chrystusa, miłość do Kościoła, miłość do człowieka – trojaka wielka
miłość przeżywana w szkole Maryi
Niepokalanej. W pewnej chwili zapragnąłem, abym i ja był taki, jak
on, jak Maksymilian Kolbe.
Pewnego dnia, patrząc na plakat
z jego wizerunkiem, odczułem w
sercu jakby głos Matki Bożej: „Bądźcie odważni, tak jak on”. Od razu
zapisałem sobie te słowa na plakacie, który do dziś znajduje się w naszej siedzibie Rycerstwa. Patrzyłem
na o. Kolbego i widziałem w nim
n O. Sebas�ão Benito Quaglio, franciszkanin konwentualny, założyciel świeckiego
Niepokalanowa w Brazylii oraz Misjonarzy
Niepokalanej Ojca Kolbego. Jest członkiem
Międzynarodowego Zarządu MI, w którym
pełni funkcję ekonoma.
siłę, którą czerpał od Niepokalanej,
i niezwykłą miłość do człowieka. Ta
szkoła św. Maksymiliana nauczyła
mnie zaufania do ludzi świeckich.
Zachęcony jego przykładem inwestowałem w świeckich. A świeccy
okazali się wielkoduszni i spragnieni
głoszenia Ewangelii. Tak dokonały
się rzeczy nadzwyczajne: z niczego
powstał wielki ruch świeckich gotowych na wszystko dla Niepokalanej.
Zrodziło się w Brazylii Rycerstwo
Niepokalanej.
Jak narodziła się idea założenia
świeckiego Niepokalanowa?
S. Q.: Idea świeckiego Niepokalanowa zrodziła się podczas kilkuletniej pracy duszpasterskiej w parafii, w której byli wspaniali ludzie,
gotowi poświęcić swój czas na apostolstwo. Niestety, zarówno ja sam,
jak i oni napotykaliśmy niezrozu-
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
mienie i brak chęci pomocy ze
strony moich współbraci. Nie okazywali oni zbytnio zainteresowania,
by poświęcić się dla tej małej grupy
osób, która chciała tworzyć parafialną wspólnotę MI. Kochałem
św. Maksymiliana i nie mogłem się
pogodzić z tym, że ci młodzi ludzie,
zapaleni ideałem Świętego, są odsuwani na bok przez moich braci –
bądź co bądź spadkobierców
św. Maksymiliana – i postanowiłem
coś w tej sprawie zrobić.
W Brazylii rola świeckich w Kościele jest znacząca, szczególnie po
Soborze Watykańskim II, który podkreślał ich niezastąpioną rolę
w ewangelizacji. Wiedziałem więc,
że z założeniem czegoś dla nich
nie będę miał problemów ze strony
władz kościelnych. Należało jedynie
znaleźć odpowiednie miejsce i sposób, w jaki świeccy mogliby ewangelizować, głosząc królestwo Boże
w charyzmacie św. Maksymiliana.
Nie chodziło mi jednak o powielanie tego, co o. Kolbe robił i czego
nauczał. Pragnąłem jego doświadczenie wprowadzić w życie w konkretnej rzeczywistości Kościoła
w Brazylii. Nie chciałem też czekać
na to, aż będę gotowy na 100%, bo
wtedy nigdy nic bym nie zaczął.
Gdy powstała idea założenia Niepokalanowa w Brazylii, udałem się
do Padwy we Włoszech, by tam poNiepokalanów świecki
w Brazylii, Msza święta w radiu.
Fot. www.miliciadaimaculada.org.br
prosić moich współbraci o pomoc
finansową. Bracia z Padwy wspomagają wiele dzieł ewangelizacyjnych
na świece. Okazało się jednak, że w
tym czasie nie mogli mnie wspomóc
finansowo, gdyż ich fundusze na
cały rok były już rozdysponowane.
Nie pomogły mi również inne klasztory we Włoszech. Wracałem do
Brazylii z niczym, a na dodatek z debetem, gdyż bilet lotniczy i cała podróż sporo mnie kosztowały.
Nie miałem nic, ale pozostało to,
co najważniejsze: wielkie pragnienie,
by nieść Ewangelię wszędzie, zawsze
z Maryją Niepokalaną, używając
wszystkich środków, które postęp
i technika dają nam do dyspozycji.
Została także modlitwa i zaufanie
ludzi świeckich, którzy powtarzali
mi, że jeżeli Matka Boża zechce,
to fundusze się znajdą.
Początki jak zwykle były trudne.
Nie mieliśmy nic. Ubóstwo było naszym kapitałem, a siłą napędową
niezmącone trudnościami pragnienie poświęcenia się całkowitego dla
Niepokalanej. Doświadczenie Świętego stało się naszym udziałem.
Mimo ubóstwa i niepewności jutra
doświadczyliśmy niesamowitej
opieki Niepokalanej i Jej bliskości.
Wiedzieliśmy, że Niepokalana oczekuje od nas takiego poświęcenia.
Po kilkumiesięcznej ciężkiej próbie, kiedy niejednokrotnie zastanawiałem się, czy ta idea ma sens, znalazły się środki finansowe, dzięki
którym rozpoczęliśmy działalność,
choć do dziś nie brak nam trudności ekonomicznych. W pewnym
momencie wszystko zaczęło się dynamicznie rozwijać. Dziś jesteśmy
obecni nie tylko w różnych regionach Brazylii, ale i w innych krajach,
Jak zatem powstał świecki Niepokagdzie też niesiemy Ewangelię w dulanów w Brazylii?
chu Rycerstwa Niepokalanej.
S. Q.: Niepokalanów świecki
Niepokalanów brazylijski stał się
powstał tylko i wyłącznie dzięki
w
końcu znaczącym ośrodkiem
niczym niezmąconemu pragnieniu
medialnym...
życia ideałem kolbiańskim ze strony świeckich. Widziałem u nich zaS. Q.: Tak, świeccy zafascynowani
fascynowanie, spontaniczność i gokolbiańskim ideałem w sposób natowość na poświęcenie dla ideału
turalny dostrzegli potrzebę ewangerycerskiego, którym byli wprost
lizacji przez mass media. Poszli pod
oczarowani. Do dziś pamiętam enprąd ówczesnemu stylowi myślenia.
tuzjazm świeckich, którym zaproW tych latach Kościół w Brazylii
ponowałem utworzenie Niepokalamiał pesymistyczne i krytyczne ponowa w Brazylii i realizowanie tego, dejście do mass mediów. Wielu kaco Święty robił w Niepokalanowie
tolików uważało środki przekazu za
polskim.
zło, które należy zwalczać. W taki
21
22
www.miliciadaimaculada.org.br
www.miliciadaimaculada.org.br
eklezjalny i kulturalny kontekst weszło Rycerstwo Niepokalanej.
Rozpoczęło się poszukiwanie
nadawców radiowych, którzy użyczyliby nam czasu antenowego. Pozwoliło to zobaczyć z bliska, jak właściwie nie istniała obecność Kościoła katolickiego w mediach, podczas
gdy obecność wyznań ewangelickich, zielonoświątkowych i innych
była wtedy dość prężna. W San Paulo jedynym nadajnikiem radiowym
katolickim było „Rádio 9 de Julho”,
które podczas reżimu wojskowego
zostało zamknięte i na nowo zaczęło
swoją działalność dopiero w 1980 r.
Podobnie „Rádio Aparecida”, związane z narodowym sanktuarium
Nossa Senhora da Conceição Aparecida, zaczynało transmisję o 5. rano
i kończyło o północy. A przecież godziny nocne dla Brazylijczyków są
ważne, gdyż prowadzi się tu raczej
nocny tryb życia.
Jaką rolę pełnią świeccy w Niepokalanowie brazylijskim?
S. Q.: Ludzie świeccy są siłą napędową Rycerstwa Niepokalanej.
To oni zmierzyli się i przezwyciężyli
pierwsze trudności, aby wejść w szeroki i złożony świat mass mediów.
To dzięki świeckim powstał pierwszy program radiowy „Consagração
a Nossa Senhora” („Oddanie się
Matce Bożej”) trwający 5 minut.
Jego celem jest rozpowszechnianie
idei oddania się Niepokalanej poprzez radio, wchodząc w ten sposób
do domów, rodzin, do wielu środowisk. Ten program z biegiem czasu
zaczął docierać w różne zakątki
świata, ponieważ poza Brazylią jest
nadawany we Włoszech, Stanach
Zjednoczonych, Afryce, Paragwaju,
Nikaragui, Hondurasie, Meksyku,
Gwatemali, Panamie, Chile, Kolumbii, Wenezueli, Portoryko, Urugwaju, Argentynie, Peru, Salwadorze, Boliwii. Istnieje ponad 600 stacji radiowych, które każdego dnia
transmitują ten program. Tak więc
mężczyźni i kobiety całego świata
mogą poznawać i pogłębiać dzień po
dniu misję Niepokalanej, łączyć się
z Nią poprzez osobiste poświęcenie
i powtarzać Bogu swoje „tak” słowem i życiem.
Dzięki zaangażowaniu świeckich
rycerzy w 1995 r. zostało uruchomione radio, które nadaje program
przez całą dobę i niekomercyjnie
pod hasłem: „Ewangelia na pierwszym miejscu!”
W kwietniu 1996 r. zaczęliśmy
transmitować nasz program przez
satelitę, ponieważ inne brazylijskie
stacje radiowe udostępniły nam swój
czas antenowy.
Obecnie Rycerstwo Niepokalanej
koordynuje sieć stacji „Rede Milícia
SAT” z programem „A Igreja no
Rádio” („Kościół w Radiu”).
Stale pobudzani przez misyjny
dynamizm, którego ustawicznie
uczymy się od św. Maksymiliana,
oraz z miłości dla ideałów Rycerstwa
Niepokalanej, które są „naszą racją
życia”, nabyliśmy nowe nadajniki radiowe, które w różnych miejscach
Brazylii transmitują 24-godzinny
program MI i które razem stanowią
„Fundację Ojca Kolbego Radia i Telewizji”.
Rząd brazylijski przydzielił też
Rycerstwu Niepokalanej koncesję na
kanał telewizyjny „TV Imaculada
Conceição”, który ma swoją siedzibę
w Campo Grande, stolicy stanu
Mato Grosso do Sul.
Ewangelizujemy wszystkimi najnowocześniejszymi środkami komu-
nikacji społecznej: poprzez słowo
drukowane, internet, radio, telewizję, a nawet telefon. Zdajemy sobie
też sprawę, jak ważna jest formacja
ludzi świeckich, których ciągle przybywa. Mamy ok. 300 tys. osób, które
są mniej lub bardziej zaangażowane
w dzieło ewangelizacji.
Jak udaje się głosić wam Ewangelię w tak mocno zmieniającym się
świecie?
S. Q.: Przede wszystkim przyjmujemy to, co Kościół nam oferuje i do
czego nas zaprasza. Ponadto jako
Rycerstwo Niepokalanej mamy swój
specyficzny charyzmat, którym żył
św. Maksymilian. Tę specyfikę można streścić w słowach: użyć środków
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
wszystkich, byle godziwych, by nieść
Ewangelię, mając otwarte oczy i serce na potrzeby każdego człowieka.
W praktyce nie jest to takie łatwe,
gdyż wymaga ciągłego odnawiania
w nas samych miłości do bliźniego
i zapominania urazów.
Społeczeństwo brazylijskie przeżywa głębokie transformacje. Wobec niepewności jutra, ludzie szukają tego, co łatwe i przyjemne, co
przynosi natychmiastową satysfak-
W ewangelizację poprzez radio
w duchu MI zaangażowało się
113 kapłanów, 63 biskupów
i setki ludzi świeckich.
cję. W życiu osobistym szerzy się
mentalność, że każdy w kwestiach
etycznych jest całkowicie wolny
i może postępować, jak mu się podoba. Dochodzimy w ten sposób do
permisywizmu i hedonizmu. Ponadto powiększa się liczba tych, którzy wyrzekają się przynależności do
określonej grupy wyznaniowej. Religia nie jest już przeżywana w formie oddania samego siebie Stwórcy,
posłuszeństwa wiary i służby Bogu.
Staje się dla jednostki poszukiwaniem pożytku. Jeśli niezadowoleni
wierni nie znajdują dla siebie korzyści, opuszczają Kościół i przechodzą
do innych religii. Jest wielu takich,
którzy szukają jakichś efektownych
religijnych doznań. Powstaje w ten
sposób „religia lajt”, w której wierny
jako klient nabywa religię jako towar
spełniający ściśle określone oczekiwania.
W Brazylii liczba katolików
zmniejszyła się z 83,3% (w 1991 r.)
do 73,9% (w 2000 r.). Ten spadek o
prawie 10% na przestrzeni 9 lat był
bardzo gwałtowny. Podobny nastąpił poprzednio, ale na przestrzeni 90
lat (od 98,9% w 1900 r. do 89,0% w
1980 r.). Dane te nie mogą nas zostawić obojętnymi! Nie może nie zrodzić się pewien „święty niepokój” –
pragnienie zakasania rękawów i pracowania dla „nowej ewangelizacji”,
w maryjnym charyzmacie Rycerstwa
Niepokalanej.
Ale czy duchowość maryjna jest
dziś odpowiednia w ewangelizacji?
Dzisiejszy świat potrzebuje pociechy, matczynej troski, takiej dobrej
„matki”, która podtrzyma nadzieję i wskaże drogę wyjścia z trudnej
sytuacji. Dlatego głoszone z Maryją
chrześcijaństwo może stać się bliższe
temu, o czym marzy serce współczesnego człowieka. To „bycie podobnymi do Niej”, które jest centralnym
elementem duchowości Maksymiliana Kolbego, wydaje się w pełni
odpowiadać oczekiwaniom naszego czasu. Wizja „życia katolickiego w nowej formie” – to pragnienie,
aby „podnieść poziom naszego życia
duchowego aż na szczyty świętości”
– to stwierdzenia, które wyrażają fascynujący projekt życia chrześcijańskiego, wyjątkowo aktualnego.
Widzę Rycerstwo Niepokalanej
jako wielkie światło... Można powiedzieć obrazowo, że MI ma być
elektrownią. Jako rycerze Niepokalanej jesteśmy wezwani do oświetlenia świata! I nie jest to tylko poetycki środek wyrazu, ale rzeczywistość.
Bóg złożył w Rycerstwie Niepokalanej depozyt światła, wymagający
kontynuowania misji odziedziczonej po św. Maksymilianie. W Sercu
Niepokalanej – z Nią możemy nieść
dzisiejszemu człowiekowi to światło,
którym jest „Jezus z Nazaretu, prawdziwy Bóg i Człowiek doskonały”.
Tak uczy nas o. Kolbe, wskazując
na Niepokalaną jako „drogę Boga”,
który idzie na poszukiwanie człowieka, i jako „drogę człowieka”,
który szuka Boga.
Niepokalanów świecki w Brazylii.
Fot. www.miliciadaimaculada.org.br
Świeccy wolontariusze maryjni,
kim są i czym się zajmują?
S. Q.: Świeccy wolontariusze maryjni to mężczyźni i kobiety, a niekiedy całe rodziny, które oddają się
Niepokalanej bez zastrzeżeń, realizując zobowiązania wypływające
z chrztu świętego zgodnie z założeniem św. Maksymiliana, który mówił: „Rycerstwo Niepokalanej to
całość życia katolickiego w nowej
formie, polegającej na łączności z
Niepokalaną, Wszechpośredniczką
naszą u Jezusa”. Świeccy są formowani w tej idei i oddają się całkowi-
23
24
cie dla tej misji. Niektórzy pracują
tylko dla MI w centrach lokalnych
czy w głównej siedzibie w São Bernardo do Campo. Inni podróżują po
kraju, ewangelizując w szkołach, na
placach ulic, w parafiach, czy nawet
oddalonych od cywilizacji wioskach
Amazonii.
Czym dla przeciętnego Brazylijczyka może być Rycerstwo Niepokalanej?
S. Q.: Rycerstwo może być dla
Brazylijczyków konkretną odpowiedzią na wielką Bożą miłość do
człowieka, wyrażoną codziennym
życiem w całkowitym oddaniu się
Maryi Niepokalanej. Brazylijczycy
kochają Maryję, dlatego Rycerstwo
może być też dla nich formą wyrazu
tej miłości.
Czasem głęboka wiara zwykłych
Brazylijczyków jest zadziwiająca.
Nigdy nie zapomnę jednego wydarzenia, gdy byłem jeszcze młodym
kapłanem. Pewnego dnia zostałem
zawołany do biednej dzielnicy, by
pogrzebać dziecko, które zostało zagryzione przez szczury, a co gorsza,
stało się to na oczach matki. Trzymiesięczne dziecko zwymiotowało,
a ponieważ rodzina była uboga, zamieszkiwała teren, gdzie gnieździły się też szczury. Na oczach matki głodny szczur zaatakował dziecko i mimo interwencji zagryzł je na
śmierć. Chciałem pocieszyć tę matkę, ale nie mogłem znaleźć odpowiednich słów, a ona podeszła do
tego z tak silną wiarą, że mnie,
kapłana, zawstydziła.
Innym razem przewodniczyłem
procesji maryjnej. Procesja została
zakłócona, gdyż jakaś grupa przestępcza ustawiła się na drodze do
kościoła i mierząc w nas z karabinów, kazała się rozejść do domów
lub przynajmniej stać i czekać na
zakończenie akcji zbrojnej. Znowu
wiara ludzi świeckich zawstydziła
mnie, kapłana. Kilka kobiet uparło
się, że nie będą stać z Maryją i czekać, aż bandyci ich łaskawie przepuszczą. Powiedziały, abym odważnie szedł do przodu, trzymając
figurkę Niepokalanej. Próbowałem
uspokoić kobiety, ale one nie dawały
za wygraną, więc umocniony ich
wiarą poprosiłem bandytów, by pozwolili nam przejść do kościoła. Byłem zaskoczony, gdyż w głębi serca
www.miliciadaimaculada.org.br
przygotowywałem się na kulkę, a tu
okazało się, że przestępcy pozwolili
nam przejść. Stało się to tylko
i wyłącznie dzięki wierze ludzi
świeckich, którzy uczyli mnie, bym
zawsze do końca ufał Maryi.
W Brazylii istnieje 385
parafialnych rozgłośni
radiowych, z czego 54
nadaje na całą Amerykę,
a 11 w Europie i Azji.
Ponad 200 wolontariuszy
zaangażowanych jest
w całodobowy dyżur przy
telefonach w Centrum
Narodowym, w siedzibach
regionalnych i rozgłośniach
radiowych.
Na czym polega inicjatywa „diga
sim”?
S. Q.: Inicjatywę „diga sim” („powiedz tak”) można nazwać wprost
kampanią ewangelizacyjną. Jest to
jednorazowa akcja, którą corocznie
realizujemy 14 listopada, w rocznicę
powstania Niepokalanowa świeckiego w São Bernardo, a prowadzimy
ją już od 12 lat. Akcja ma wielki
rozmach, dlatego przygotowujemy
się do niej dość dokładnie i prawie
przez cały rok.
Celem akcji jest zdobycie nowych
członków Rycerstwa Niepokalanej,
Niepokalanów świecki w Brazylii, audycja
o Rycerstwie Niepokalanej w studiu radiowym.
Fot. www.miliciadaimaculada.org.br
nowych braci i sióstr, którzy powiedzą „tak” Panu i oddadzą się całkowicie do dyspozycji Niepokalanej,
żyjąc ideałem Rycerstwa Niepokalanej. Zdobywanie nowych, gorliwych,
oddanych członków, jest konieczne,
by idea nie umarła wraz z wypaleniem się czy zestarzeniem tych, którzy już są w MI od dawna.
W całym kraju w ten dzień odbywa się swoisty maraton, trwający 24 godziny, w którym, używając
wszystkich dostępnych nam środków masowego przekazu i ewangelizacji osobistej, staramy się dotrzeć z
naszym ideałem do jak największej
liczby osób, by rozpalić ich zapał i zachęcić do pracy dla Niepokalanej.
Inicjatywa ta ma też na celu obudzenie „śpiących” rycerzy, którzy
oddali się wprawdzie Niepokalanej,
ale w praktyce zapomnieli o tym
ideale.
Aby kampania miała powodzenie
z punktu widzenia marketingowego,
przygotowujemy ją na wiele miesięcy wcześniej i staramy się, aby włączyło się w nią aktywnie jak najwięcej rycerzy z poszczególnych centrów oraz tych rozsianych po całym
kraju. W ubiegłym roku udało się
nam pozyskać trzy tysiące nowych
rycerzy Niepokalanej. n
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
Specjalizacja miłość
Chrześcijaninie, poznaj swą godność!
Ks. Marek Dziewiecki, wicedyrektor Europejskiego Centrum Powołań 7
N
na podst. konferencji wygłoszonej podczas weekendowego dnia skupienia,
Niepokalanów Lasek, luty 2011 r. – www.dniskupienia.info.pl
awet to, że kocha mnie Bóg, nie wystarczy mi do szczęścia, jeśli ja sam nie
zacznę kochać!
Kim jest człowiek? Kim ja jestem?
Co się we mnie dzieje? Mamy poważne problemy z odpowiedzią na
te pytania, a tym samym z poznaniem własnej godności, ze zrozumieniem samych siebie. Jesteśmy bardzo
skomplikowani. W porównaniu
z nami cała struktura wszechświata
jest niezwykle prosta! Komputer
można poznać w kilkanaście godzin.
Zwierzęta wystarczy poobserwować
parę dni, by przewidzieć ich reakcje.
Gwiazdy można opisać po kilkuletnich badaniach, a my, ludzie, wyłamujemy się ze wszystkich obserwacji. Dlaczego?
Psycholog, socjolog, pedagog czy
rodzic może poznać miliony moich
cech, ale nigdy nie przewidzi w stu
procentach mojego zachowania, ponieważ jestem wolny. Człowiek obdarzony wolnością jest ponadnaukowy. Nauka jest zbyt ograniczona,
podobnie jak i mój rozum. Mój
Jeżeli ktoś jest zwierzobożkem, to stanie
się potworem, gotowym na działanie
destrukcyjne, ponieważ wykorzysta
rozum i wolność do tego, by postępować gorzej niż nierozumne
zwierzę...
biedny rozum, poznając jakieś prawdy o człowieku, myśli, że poznał już
wszystko, a to jest tylko jakiś niewielki wycinek poznania, nawet nie
wiadomo jak mały.
Mamy problemy ze zrozumieniem samych siebie, gdyż jesteśmy
niezwykle skomplikowani i nie podlegający uwarunkowaniom z zewnątrz. Gdy zatem obserwujemy
siebie albo innych ludzi, wydajemy
własne sądy – zaczynamy widzieć
w człowieku to, co nam pasuje, wiele
innych rzeczy pomijając.
Gdy np. ktoś postępuje szlachetnie, to chce, aby inni to zauważali.
Gdy postępuje podle, to chce sobie
wmówić, że nie da się inaczej, że
każdy człowiek tak postępuje, a ten,
kto tak nie postępuje, jest dziwny.
Trudno nam zrozumieć samych
siebie, gdyż jesteśmy sędziami we
własnej sprawie. Obserwujemy się
pod kątem naszego życiorysu i na-
szego zachowania. Im bardziej nieludzkie zachowanie, tym bardziej
nieludzkie mamy spojrzenie na siebie, tym bardziej fałszywa ideologia
dotycząca człowieka.
Zwierzobożek
Współcześnie głoszona jest ideologia, w świetle której człowiek to
tylko ciało z popędami, emocjami
i subiektywnymi przekonaniami.
Nie ma mowy o jakimś obiektywnym odniesieniu. Jakaś moralność,
religijność, jakiś wymiar społeczny,
miłość odpowiedzialna – nie są w
ogóle brane pod uwagę, albo traktowane jako coś narzuconego,
chorego, niepotrzebnego.
Współczesny świat wykreowanych autorytetów – często chętnie
noszących miano psychologów, pedagogów, seksuologów – wmawia
człowiekowi, aby nie tłumił popędu,
kierował się „mądrością” ciała
25
26
i nie dał sobie narzucić żadnych
norm moralnych. Jednym słowem,
człowiek to biedne zwierzę, które ma
robić to, co mu każe popęd.
Z drugiej zaś strony ci sami ludzie mówią, że człowiek może robić
to, co mu się podoba, i kierować się
własnymi przekonaniami. Innymi
słowy: człowiek jest nieomylny, jest
jak Bóg.
Tak pokręcona ideologia wmawia
nam, że powinniśmy kierować się
popędami ciała i niczego nie tłumić
w sferze cielesnej. Natomiast w sferze duchowej odwrotnie – można,
a nawet trzeba wszystko tłumić.
Co więcej, jak rajski wąż Adamowi
i Ewie, wmawia nam, że jesteśmy
bogami – nieomylnymi, którzy nie
potrzebują żadnego autorytetu, żadnego wychowania. Jednym słowem,
jesteśmy zwierzobogami.
W sferze cielesnej: „róbta, co
chceta”; w sferze myślenia: nieomylni, jak Bóg; w sferze moralności: niczym nieskrępowani! Zniknął człowiek, a oto powstał zwierzobożek
– pół zwierzę, pół bóg. A jeżeli ktoś
jest zwierzobożkem, to stanie się potworem, gotowym na działanie destrukcyjne, ponieważ wykorzysta rozum i wolność do tego, by postępować gorzej niż nierozumne zwierzę.
Tylko Bóg może robić to, co chce,
ponieważ chce dobra, mądrych rzeczy. Tylko Bóg może kierować się
swoimi przekonaniami, ponieważ są
zawsze mądre i prawdziwe.
Jeżeli ktoś jest prymitywny i nie
ma wykształcenia, to tylko skrzywdzi siebie i może parę osób. Ale jeśli
jest prymitywny i jeszcze dostanie
wykształcenie – może stać się nieobliczalnym ludobójcą. Nie ma nic
gorszego, jak uwierzenie w to, że jest
się zwierzobożkem.
W świetle takiej ideologii człowiekowi trudno być człowiekiem, ciężko mu zrozumieć, kim jest.
Istota rozumna i wolna
Kim zatem jest człowiek? Niektórzy mówią: Człowiek jest to istota rozumna i wolna. Ta definicja
nie jest jednak wystarczająca i nie
może być dla chrześcijanina punktem wyjścia. Jeśli bowiem powiemy,
że człowiek to istota rozumna i wolna, to ubóstwimy rozumność i wolność. Łatwo wtedy dojdziemy do
przekonania, że jesteśmy nieomylni
w swym myśleniu i w swych decyzjach, że wszystko, cokolwiek pomyślimy i zrobimy, jest dobre. I wtedy
mamy imperializm, subiektywizm.
Ta definicja ułatwia ubóstwienie
własnych cech, ale nie mówi nic
o miłości. Jeżeli więc nie mówi
nic o miłości, to czy może cokolwiek
powiedzieć o człowieku?
Ktoś kochany i potrafiący kochać
wić: „Bądź sobą, bądź takim, jakim
jesteś. Kocham cię takim, jakim
jesteś”. Nie jest to do końca dobre.
Jeżeli cię akceptuję takim, jakim jesteś, to tak samo, jakbym ci mówił:
„Nie rozwijaj się. Pozostań na tym
poziomie rozwoju, który osiągnąłeś
– to wystarczy”.
Akceptować, to mówić: „Nie obchodzi mnie to, co robisz, ani jaki
jesteś”. A kochać, to mówić: „Pomogę ci się rozwijać, żebyś był bardziej
podobny do Boga, żebyś codziennie
wzrastał w świętości, bardziej kochał, był coraz mądrzejszy, dojrzalszy, bardziej odpowiedzialny, bardziej wierny, bardziej wytrwały...” –
wszystko bardziej... Miłość nie
stawia granic rozwojowi.
A co mówi Biblia? Mówi, że jesteśmy uczynieni z prochu ziemi, że
materialnie niczym nie różnimy się
od zwierząt. Ale Bóg tchnął w nas
siebie, a w Nim jest tylko miłość,
więc jesteśmy przez Niego kochani.
Zatem człowiek to ktoś kochany.
Bóg stworzył świat z nicości, a
nas stworzył z miłości. Świat zostaNie na sprzedaż
nie unicestwiony, natomiast my będziemy żyli wiecznie, ponieważ Bóg
Człowiek to ktoś bezcenny. Nikocha nas nad życie, nieodwołalnie, kogo nie da się kupić, choć każdy
szaleńczo.
z nas może się zdewaluować i sprzeCzłowiek jest jednak stworzony z dać za władzę, stanowisko – i to jest
miłości do miłości, dlatego do szczę- problem. Jeżeli znasz swoją godność,
ścia nie wystarczy mu, że jest kocha- to wiesz, że jesteś bezcenny i wtedy
ny. Jeśli sam nie zacznie kochać, nie nikt cię nie kupi.
będzie szczęśliwy. Nawet to, że koKażdy z nas jest kimś, kogo możcha go Bóg, nie wystarczy do szczę- na kochać, ale nie można posiadać.
ścia, jeśli sam nie będzie kochał!
Jestem tak bezcenny, że nawet sam
Dlatego Bóg na końcu doczesności
Bóg mnie nie traktuje tak jak włazapyta każdego człowieka: „Czy ko- sność. Traktuje mnie jak swoje ukochałeś?” Wykształcenie, pozycja,
wszelkie sukcesy i rekordy nie mają sensu, Jeżeli znasz
jeśli człowiek nie na- swoją godność, to wiesz,
uczy się kochać. Nic
nie ma sensu bez mi- że jesteś bezłości.
cenny i wtedy
Godność człowieka nikt cię
wynika z tego, że jest
nie kupi.
kochany, nawet wtedy, kiedy sam nie kocha. A szczęście człowieka wynika z tego, że
i on zaczyna kochać. Chociaż
byłby największym bandytą czy ludobójcą, zachowuje
godność dziecka Bożego
i nikt mu tej godności nie
odbierze, bo nikt Bogu nie
zabroni go kochać ani tym
ludziom, którzy potrafią go
kochać, nawet wtedy, gdy on
ich nie kocha.
Bez granic rozwoju
Miłość nie jest jednak tym samym, co akceptacja. Niektórzy uważają, że akceptacja jest szczytem miłości. A przecież akceptować, to mó-
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
chane dziecko, o które się troszczy,
które kocha, do którego przychodzi,
chociaż wie, że to kochane dziecko
zabije Go, kiedy do niego przyjdzie.
Jesteśmy dziećmi Bożymi, które
mają się wspierać miłością. Nikt nie
może być właścicielem drugiego
człowieka. Ani mąż nie jest własnością żony, ani żona nie jest własnością męża. Dzieci nie są własnością
rodziców. Ksiądz nie jest własnością
biskupa. Zakonnicy nie są własnością przełożonego. Nawet to, że mnie
kochasz, nie daje ci prawa, byś traktował mnie jak swoją własność.
Nawet samego siebie nie wolno
traktować jak własność. Ktoś powie:
„Palę papierosy, nadużywam alkoholu i idę złą drogą, ale to jest moje
ciało, moje zdrowie, mój los – mam
prawo robić z nim, co chcę”. Pytam:
„Człowieku! Tyś siebie stworzył? Tyś
sobie dał istnienie w tak cudowny
sposób? Tyś sam zaistniał? Czy to
tyś sprawił, że jesteś kochany przez
Boga i innych ludzi i że jesteś podobny do Boga i zdolny, by kochać
bez granic, czy dostałeś to w prezencie?” Tak, dostałeś to w prezencie!
Szanuj ten prezent! Bądź dla siebie
sejfem i przyjacielem, który cię chroni i pomaga ci w rozwoju, a nie złodziejem, który okrada samego siebie
ze swojej godności, ze swojego zdrowia, mądrości, wolności...
Co mogę ofiarować osobie, którą szalenie kocham? Co mogę z siebie dać, skoro jestem bezcenny? Tak
naprawdę niewiele. Mogę ofiarować czas, siły, zdrowie i w skrajnych
przypadkach doczesne życie, gdyż
wiecznego nikt nam nie zabierze.
Nigdy nikomu nie mogę ofiarować tego, co we mnie najcenniejsze: mojej godności dziecka Bożego,
wolności, świętości, czystości, mojej
drogi do zbawienia. Tego nikomu
nie mogę ofiarować, choćbym nie
wiem, jak kogoś kochał. Gdybym
jedną z tych bezcennych wartości
komuś poświęcił, pozbawiłbym się
zdolności kochania. Stałbym się zraniony, niezdolny, aby komukolwiek
pomóc, sam pomocy potrzebujący.
Dziewczyna, która odkrywa, że jej
chłopak jest erotomanem, narkomanem, może mu pomóc tylko wtedy,
jeśli ona będzie czysta i wolna. Jeśli
nigdy nie da się wciągnąć w nieczyste zachowania, nie ograniczy sobie
wolności narkotykami czy czymkol-
Pierwszym, który
ponosi cenę za naszą
wolność, nie jest
człowiek, ale Bóg.
On zostaje przez nas
potraktowany jak
bandyta: wyśmiany,
opluty, cierniem
ukoronowany,
poniżony. Zdarliśmy
z Niego szaty,
przybiliśmy do krzyża
i zabiliśmy.
wiek innym. Człowieka nieczystego
może uratować tylko człowiek czysty. Człowieka zniewolonego człowiek wolny, a nie ktoś, kto się daje
ściągnąć w dół, do poziomu człowieka w kryzysie.
Rusz głową
Być człowiekiem, to być kimś rozumnym – kimś, kto ma świadomość, że jest kochany. Gdy człowiek
zaczyna kochać, musi rozumieć, na
czym polega miłość, aby uczył się
kochać coraz bardziej i umiał przyjmować miłość. Rozum ma w tym
dopomagać, by człowiek cały czas
się rozwijał oraz mądrze szanował
i chronił swoją bezcenność. Przede
wszystkim zaś, by mógł poznawać
samego siebie. Najbardziej korzysta
z rozumu ten, kto rozumie samego
siebie.
Wolność
Być człowiekiem, to być kimś
wolnym, czyli zdolnym do podejmowania decyzji. Tylko ten, kto jest
wolny, może podjąć decyzję, aby kochać. Bóg dał mi wolność, żebym
mógł się zdecydować na miłość.
Wolność to możliwość wyboru.
Wielu ludzi wybiera źle – wybiera
egoizm, grzech, uzależnienia, a nawet bycie zabójcą. Czy zatem nie byłoby lepiej, żeby Bóg nie dał nam
wolności? Wtedy bylibyśmy marionetkami, które co prawda nic złego
zrobić nie mogą, ale też i nic dobrego. Bylibyśmy na poziomie komputera. Komputer nas nie zaskoczy,
nie może wstać w nocy i zrobić nam
krzywdy, ale w związku z tym nie
może nas także pokochać. Bóg mógł
nas stworzyć jako komputery, które
odpowiednio zaprogramowane, nic
złego by nie robiły, ale też nie byłyby
zdolne pokochać. Wolał nas jednak
stworzyć naprawdę wolnymi i podobnymi do Niego, mającymi szansę kochać.
Pierwszym, który ponosi cenę za
naszą wolność, nie jest człowiek, ale
Bóg. On, który przychodzi do nas,
by kochać – najbardziej niewinny
i święty w historii ludzkości – zostaje przez nas potraktowany jak bandyta: wyśmiany, opluty, cierniem
ukoronowany, poniżony. Zdarliśmy
z Niego szaty, przybiliśmy do krzyża
i zabiliśmy.
Bóg zaryzykował dar wolności,
dając nam szansę na to, byśmy nauczyli się kochać i mogli osiągnąć
szczęście, i pomagali innym uczyć
się miłości.
Zraniony grzechem
Mamy tyle dobrych cech od Boga
i jedyną cechę, którą nadaliśmy sobie sami, niestety bolesną: zranienie.
Jesteśmy na tyle poważnie zranieni
grzechem pierworodnym, grzechami
kolejnych pokoleń i własnymi grze-
27
28
Osiem cech człowieczeństwa
1. Jestem kimś kochanym.
2. Jestem kimś, kto potrafi kochać.
3. Jestem kimś, kto nie ma granic w rozwoju.
4. Jestem kimś bezcennym.
5. Jestem kimś rozumnym.
6. Jestem kimś wolnym, by móc zdecydować,
aby kochać.
7. Jestem kimś zranionym przez grzech.
8. Jestem powołany do świętości.
Święty to bohater,
to „cwaniak” w
dobrem... Sprytny
w komunikowaniu
miłości. Ze świętego nie da się zakpić, ponieważ
jest zbyt bystry,
przebiegły.
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
chami, że – jak mówi św. Paweł:
„Łatwiej czynić nam zło, którego nie
chcemy, niż dobro, którego szczerze
pragniemy”. Człowiekowi łatwiej być
egoistą niż kochać; łatwiej leniuchować niż pracować; łatwiej kraść niż
uczciwie na coś zapracować. Łatwiej
wagarować niż się uczyć; łatwiej
zniszczyć wolność niż dorastać do
pełnej wolności. Wszystko, co złe,
jest łatwiejsze. I dlatego, jeśli ktoś
robi coś złego, jest tchórzem, bo wybiera to, co jest łatwiejsze. Tylko ci,
którzy robią coś dobrego – kochają,
uczą się, są solidni, nie kłamią – ci
są odważni, ci są bohaterami. Reszta
to tchórze, gdyż nie trzeba odwagi
ani żadnych kompetencji, by źle czynić. Tylko dobro jest trudne na tej
ziemi. I Pan Bóg, kiedy już ludzkość
doświadczyła skutków zranienia,
przychodzi z pomocą, gdy mówi:
„Kładę przed tobą życie i śmierć,
błogosławieństwo i przekleństwo;
wybieraj więc życie, abyś żył”.
Jednak, aby wybrać błogosławieństwo i życie, trzeba myśleć. Dlatego
chrześcijaństwo jest religią dla myślących, dla tych, którzy używają
rozumu – nie po to, by siebie oszukiwać czy uciekać od rzeczywistości, ale po to, by trzeźwo patrzeć na
rzeczywistość, obserwować własne
życie, życie innych ludzi i wyciągać
wnioski, by mógł zrozumieć to, co
uratuje mu życie. Jeżeli człowiek będzie robił tylko to, co mu się podoba
i jak chce, to będzie bezmyślny. Będzie po prostu robił to, co łatwiejsze, gapiąc się na rzeczywistość i jak
niewolnik bezmyślnie naśladując innych.
Kiedy ktoś mówi, że robi to, co
większość, trzeba zaraz dodać: ta
nieszczęśliwa większość. Jeśli ktoś
mówi: „Trzeba być nowoczesnym,
postępowym” – odpowiadam: „Ja
wolę być mądrym i szczęśliwym”.
Czy to znaczy, że „nowocześni i postępowi” nie są „mądrzy i szczęśliwi”? Tak, jeżeli ci, którzy się uważają
za „nowoczesnych i postępowych”,
powtarzają najgłupsze i najstarsze
błędy, popełnione już przez pierwszych rodziców – a mianowicie, że
oni sami odróżnią dobro od zła i że
będą jak Bóg. A to już nie jest nowoczesność i postępowość, ale najgłupszy i najstarszy mit świata, od wieków powielany przez tych, którzy są
bezmyślni i nieszczęśliwi, choćby
nawet byli profesorami wyższych
uczelni. Adam i Ewa pierwsi wymyślili bezrefleksyjnie powtarzane dziś
mity: „Sami odróżnimy dobro od zła
i wmówimy sobie, że zło też jest dobre – łącznie z homoseksualizmem,
aborcją, eutanazją... Będziemy jak
bogowie: nieomylni, nowocześni
i postępowi”. To nie jest XXI w., to
początek najgłupszej i tragicznej historii świata. Takie mity powtarzają
ci, którzy „gapią” się na życie, albo
którzy świadomie są przewrotni
i cyniczni – wiedzą, że to jest głupstwo, ale wmawiają je innym pod
płaszczykiem nowoczesności i postępowości.
Bóg gra z nami w otwarte karty:
„Człowieku, stworzyłem cię jako kogoś kochanego i nigdy nie przestanę
cię kochać. Jesteś w stanie kochać,
jesteś bezcenny, nie masz granic w
rozwoju, możesz myśleć, kierować
się mądrością, rozumnie decydować,
ale jesteś zraniony i z własnej winy
– człowieczej, nie Bożej – możesz
pójść drogą przekleństwa i śmierci.
Ja, Bóg, ci to mówię i zrobię wszystko, żebyś poszedł drogą błogosławieństwa i życia. Ale czy pójdziesz,
zależy już tylko od ciebie”.
Powołany do świętości
Wreszcie ostatnią cechą człowieczeństwa jest to, że wszyscy jesteśmy
przez Boga powołani do świętości.
Jesteśmy kochani, zdolni, by kochać,
bez granic rozwoju, bezcenni,
rozumni, wolni, zranieni z naszej
ludzkiej winy, nie z Bożej. A mimo
to jesteśmy bez wyjątku powołani
do świętości.
Czym jest świętość? Święty nie
jest cierpiętnikiem, naiwniakiem,
kimś tylko nadstawiającym drugi
policzek. Jezus takim nie był, a to
Jego mamy naśladować w drodze
do świętości. Święty to bohater, to
„cwaniak” w dobrem. Pan Jezus
mówi: „Bądźcie nieskazitelni jak gołębie, ale sprytni jak węże”. Sprytny
– to jest święty! Dobry, czysty, ale
sprytny. Sprytny w komunikowaniu
miłości. Ze świętego nie da się
zakpić, ponieważ jest zbyt bystry,
przebiegły.
Świętym można się zachwycić lub
można go zabić. Pan Jezus był tym,
który fascynował ludzi dobrej woli,
a kogo panicznie bali się ludzie przewrotni, faryzejscy.
Moją ulubioną definicją jest
stwierdzenie, że święty to ktoś, kto
niepokoi ateistów i księży. Jeśli ktoś
niepokoi tylko ateistów albo tylko
księży, to może być dziwakiem. Jednak gdy niepokoi i ateistów, i księży
jednocześnie, to może już jest
święty.
Święty to ktoś, kto sobie świetnie
radzi z życiem, kto wybiera błogosławieństwo i życie w każdej sytuacji.
Jeśli są ludzie, którzy się mną fascynują, cieszą, szukają mojej obecności i umocnienia, a jednocześnie
są tacy, którzy chętnie by mnie zabili, to wtedy jestem święty. Jeśli ktoś z
ludzi przewrotnych i złych patrzy na
mnie z nienawiścią, to dobry znak.
Nie daj, Boże, aby ktoś z ludzi przewrotnych, demoralizatorów był dla
mnie życzliwy!
Mentalność zwycięzcy
Jezus uczy nas mentalności zwycięzcy. Wielu dorosłych nie ma odwagi proponować młodemu pokoleniu czegoś większego niż życie na
luzie czy tolerancję wobec wszystkiego i wszystkich. Jezus zaś proponuje wyłącznie najlepszą drogę życia
i stawia największe wymagania. To
jest ewangeliczna mentalność zwycięscy, która oznacza, że zło, które
jest w nas i wokół nas, możemy zwyciężać dobrem, a nie jedynie walką
ze złem. „Naśladujcie Mnie – mówi
Jezus. – Bądźcie podobni do Mnie”,
do samego Boga, a nie bądźcie jak
wszyscy, jak idole, gwiazdy czy inne
wykreowane autorytety. Nie!
Wy jesteście więksi – jesteście powołani, by otrzymać błogosławieństwo
i wygrać życie – by być świętymi,
jak Bóg jest święty!
Jeżeli kogoś interesuje droga
średnia czy byle jaka, to niech słucha sobie telewizji, czyta różne głupie gazety czy naśladuje idoli. Natomiast, jeśli kogoś interesuje życie
„na maksa”, to niech przychodzi do
Chrystusa. On proponuje tylko
jedno: optymalnie najlepszą drogę
życia, świętości, wolności i godności
dziecka Bożego.
Rośnijcie w Chrystusie do świętości, do wielkości, do mądrości.
Wtedy odkryjecie łatwo powołanie,
bo człowiek święty – i tylko człowiek święty – potrafi odkryć powołanie i to powołanie zrealizować. n
29
30
8 O. dr Ignacy Kosmana, homileta
iele lat temu, jeszcze za czasów
W
PRL-u, w Polskim Radiu nadano audycję, w której na temat religii
wypowiadali się młodzi Kubańczycy.
Jedna z uczestniczek wyznała z rozbrajającą szczerością: „Nie potrzebuję Jezusa ani Jego zbawienia”.
okusa samozbawienia jest stara
jak świat. Już w Edenie człowiek
chciał poznać dobro i zło, a ściślej –
pragnął decydować, co jest dobre, a
co złe. Wypowiedział posłuszeństwo
Bogu. Uwierzył złemu doradcy: „Na
pewno nie umrzesz!” I rzeczywiście,
na początku owoce drzewa poznania
i wiedzy zdawały się bardzo smakować ludziom. Do czasu. Bo powiada Biblia: „A wtedy otworzyły się im
oczy...”
nalazłszy się poza rajskim ogrodem, człowiek coraz bardziej tęsknił za dawnym życiem. Niemożność
przekroczenia bramy Edenu – pilnowały jej cheruby – sprawiła, że coraz
bardziej wysilał swój umysł, by wymyślić inną drogę do drzewa życia,
obchodząc Boga i Jego prawo. Tak
zrodziły się przeróżne i przedziwne
systemy filozoficzne i religijne, które obiecywały wieczną szczęśliwość.
Niestety, bez powodzenia. Zen,
nirwana, joga, reinkarnacja – to
tylko niektóre ze „sposobów” dotarcia na drugą stronę rzeczywistości
bądź wejścia na wyższy stopień
egzystencji.
tej mistyczno-duchowej szamotaninie ludzkiego rozumu tylko nielicznym udało się – tak przynajmniej oni sami twierdzą – dostąpić przebudzenia, obudzenia w sobie
jaźni, i poprzez medytację osiągnąć
boskie oświecenie. Takie „niebo”
rzecz jasna jest niedostępne dla zwyczajnego śmiertelnika, którego nie
stać na poświęcenie na miarę Buddy, by usiąść pod drzewem i siedzieć
tam dopóty, dopóki nie osiągnie
oświecenia. Według tej koncepcji
niebo jest doskonale obojętne. Jest
stanem doskonałej obojętności.
P
Z
W
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
WIERZĘ
ymczasem na świat przychodzi Syn Boży, Jezus Chrystus. Jego Dobra NoTceni”.
wina jest skierowana do wszystkich; wszyscy są wybrani, nie tylko „oświeJest to Ewangelia o powszechnym „rozgrzeszeniu”, dzięki wierze w Je-
zusa Chrystusa, który „dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba”.
Myli się zatem młoda Kubanka co do sprawy „bezcelowości” zstąpienia Syna
Bożego na ziemię, jak i bezradni są w swoich usiłowaniach zwolennicy procesów samorealizacji, prowadzących rzekomo do ubóstwienia istoty ludzkiej.
hrześcijaństwo przynosi zupełnie nową koncepcję boskości człowieka. Jej
wyrazem i obrazem jest Jezus Chrystus, Syn Boży, który zstąpił z nieba dla
naszego zbawienia – dla naszego ubóstwienia. Boskie pochodzenie człowieka zostało zapisane już w pierwszej księdze Pisma Świętego: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam.... Stworzył więc Bóg człowieka na
swój obraz, na obraz Boży go stworzył”. Prześmiewcze zdanie węża: „Otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” – w proroczej wizji
Dawida nabiera zbawczego charakteru: „Ja rzekłem: Jesteście bogami i wszyscy – synami Najwyższego”. Potwierdzi to sam Jezus, gdy powie, że Pismo
Święte, którego nie sposób odrzucić, „nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże”. Myśl o „boskim rodzie” człowieka pojawia się również
u św. Pawła podczas jego mowy w Atenach na Areopagu.
braz ten wkrótce uległ zniekształceniu. Nastał czas nieprzyjaźni. „Gdy
jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego... zrodzonego pod
Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo Boże”. Oto Dobra Nowina płynąca z Nowego
Przymierza, które Jezus Chrystus przypieczętował własną krwią na ołtarzu
krzyża. Wróciliśmy z „dalekiej podróży” do domu Ojca. Stało się to możliwe dzięki Jego Synowi, który zstąpił z nieba na ziemię nie z ciekawości, ale ze
względu na ludzi, ze względu na nasze dramatyczne położenie.
ydaje się jednak, że często nie doceniamy wspaniałomyślności Boga i uniżenia się Jego Syna, Jezusa Chrystusa, który „istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił
samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi”.
I dopowiada Ewangelista: do grzeszników przyszedł w gościnę. Między innymi do Zacheusza. Dzięki tej wizycie „zbawienie stało się udziałem tego
domu... Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawiać to, co zginęło”.
wiadomość wielkiego daru nie jest niestety zbyt powszechna ani głęboka.
Toteż szczególnie do nas – przedstawicieli nowoczesnego i zlaicyzowanego
społeczeństwa – kieruje dziś słowa zachęty św. Paweł: „Zabiegajcie o swoje
zbawienie z bojaźnią i drżeniem”, wszak nie przewidziano drugiego (zbawczego) zstąpienia z nieba, poza tym ostatnim, kiedy „Król królów i Pan władców... przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim na sąd”.
a „sankcja ostateczna” winna nas wszystkich duchowo modelować i dopingować do działania na rzecz zbawienia, a jednocześnie przeciwdziałać ziemskiej gonitwie za sukcesem, który przecież nie może nikomu zapewnić doskonałej samorealizacji ani wznieść na wyżyny boskości. Zbawienie bowiem pochodzi od Boga. Przyniósł je na ziemię Jezus z Nazaretu: najpierw do domu
Zacheusza, a potem – do domów każdego z nas.
adujmy się zatem i dążmy do doskonałości, pokrzepiajmy na duchu, zachowując pokój i jedno myśląc, że Bóg miłości zesłał nam z nieba, dla naszego zbawienia, Jezusa Chrystusa. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że
Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął,
ale miał życie wieczne”. n
C
O
W
Ś
T
R
31
32
Franciszkanie
i dziedzictwo
św. Maksymiliana
Testament św. Maksymiliana
Bracia,... wy jesteście dziedzicami moimi... Gdy umrę,
wtedy Wy powinniście pracować bez ograniczeń, aż
do przelania krwi, jeśli zajdzie potrzeba, i powinniście
szerzyć Rycerstwo Niepokalanej aż po krańce ziemi.
Co to jest kapituła duchowa?
Od początku życia zakonnego, już
na etapie zwanym cenobityzmem,
wspólnoty zakonników odbywały
zebrania wszystkich członków wspólnot dla omówienia różnych spraw,
związanych z duchowością, zarządem
wspólnot i administracją dóbr. Z czasem takie zebrania zaczęto nazywać
kapitułami. Św. Franciszek z Asyżu
przejął tę praktykę od istniejących już
wówczas zakonów mniszych i raz w
roku zwoływał wszystkich członków
założonego przez siebie zakonu na kapitułę, podczas której podejmowano
decyzje ważne dla całego zakonu, jak
na przykład: zakładanie nowych prowincji zakonnych, wybór przełożonych, czy podejmowanie wypraw
misyjnych.
W zakonie franciszkańskim istnieje zatem praktyka odbywania
generalnych i prowincjalnych kapituł
zwyczajnych. Uczestniczą w nich
osoby przewidziane przez prawo,
zwykle przełożeni wyżsi i członkowie
zarządu zakonu lub prowincji oraz delegaci, wybrani przez ogół członków
zakonnej prowincji. Takie kapituły
dokonują wyboru przełożonych i podejmują inne ważne decyzje. Kapituła
zwyczajna zarówno generalna, jak
i prowincjalna może podjąć decyzję
o zwołaniu kapituły nadzwyczajnej,
gdy zachodzi potrzeba szczególnego
omówienia jakiejś sprawy i podjęcia
decyzji.
Od kilku dziesięcioleci pojawiła się
w zakonie franciszkańskim praktyka
odbywania kapituł duchowych, podczas których nie załatwia się żadnych
spraw administracyjnych, lecz porusza się problemy związane z duchowością zakonną. Kapituły takie przeprowadza się w dwojakiej formie. Najczęściej przewodzi im jedna osoba i omawia ustaloną tematykę w postaci szeregu konferencji, które są podstawą do
dyskusji. Mają one na celu pogłębienie
i zaktualizowanie poruszanych problemów. Drugi sposób jej przeprowadzania polega na tym, że przyjęty dla
niej temat omawiają w konferencjach
różne zaproszone osoby, a następnie
pogłębia się go, podobnie jak przy
pierwszym sposobie, w dyskusjach
grupowych i na wspólnych zebraniach. W kapitułach duchowych prowincji biorą udział wszyscy zakonnicy
należący do danej prowincji. Franciszkańska prowincja zakonna, do której
należy Niepokalanów, liczy dziś ponad 400 zakonników, dlatego tę kapitułę duchową postanowiono zorganizować w trzech turach: w lutym, maju
i czerwcu.
Dlaczego
„dziedzictwo kolbiańskie”?
Życie i działalność apostolska
św. Maksymiliana, a szczególnie jego
męczeńska śmierć w Auschwitz, są
powszechnie znane i stanowią swoiste „dziedzictwo”, zwłaszcza dla franciszkanów prowincji warszawskiej,
która powstała w 1939 r. jako wyraz
rozwoju zakonu, do którego doprowadziła działalność św. Maksymiliana.
Jego beatyfikacja w 1971 r. i kanonizacja w 1982 r. ukazały go całemu światu jako wzór do naśladowania, a nawet symbol „niezwyciężonej miłości”
– jak nazwano poświęcone mu sanktuarium w Harmężach k. Oświęcimia.
Wszystkich franciszkanów konwentualnych, a szczególnie zakonników
z Niepokalanowa, rozpierały wówczas
niezwykła radość i duma z powodu
wyniesienia na ołtarze niezwykłego
Współbrata.
33
W Niepokalanowie ożywiło się
sanktuarium, wznowiono wydawnictwo „Rycerza Niepokalanej”, śmielej
zaczęto propagować i rozwijać założone przez św. Maksymiliana Rycerstwo Niepokalanej. Prowincja podjęła próbę uruchomienia Radia Niepokalanów i Telewizji Niepokalanów.
Franciszkanie polscy – za przykładem
Świętego i w duchu wdzięczności za
jego osobę – wyprawili się na misje do
Afryki i do Południowej Ameryki, a
potem do krajów dawnego imperium
sowieckiego. Wydawało się więc, że
po długotrwałym przytłumieniu, spowodowanym przez panujący w Polsce
reżim komunistyczny, „dziedzictwo
św. Maksymiliana” odżywa, że zaczyna się jego rozkwit... Ale ten rozkwit
nie okazał się jakiś znaczący. Sanktuarium niepokalanowskie nie jest wystarczająco znane, Rycerstwo Niepokalanej nie rozwija się wszędzie dynamicznie, także przy franciszkańskich
parafiach. Nakład „Rycerza Niepokalanej” jest daleki od tego przedwojennego, wydawnictwo i Radio Niepokalanów poszukują sposobu przebicia
się w dzisiejszym świecie mediów i nie
udało się utrzymać Telewizji Niepokalanów.
Prowincja zakonna próbowała szukać dróg rozwoju dla Niepokalanowa i dla apostolstwa przez media, poświęcając tym sprawom dwie kapituły
nadzwyczajne, lecz nie przyniosły one
oczekiwanych owoców. Nic albo niewiele zmieniło się na lepsze, dlatego
w roku 70-lecia śmierci św. Maksymiliana prowincja podejmuje kolejną
próbę.
Obecna kapituła duchowa prowincji przypomina najważniejsze
elementy duchowego dziedzictwa św. Maksymiliana, aby wszyscy zakonnicy należący do prowincji mogli sobie uświadomić, czy
to dziedzictwo jest im bliskie, czy
czują się za nie odpowiedzialni i czy
chcieliby je dalej rozwijać. Dyskusje w grupach mają ułatwić zarówno
samo poznanie dziedzictwa, jak i tego
wszystkiego, co utrudnia jego kontynuację, mają także wskazać, jakie
aspekty tego dziedzictwa można i należy kontynuować bez zmian, a co
wymaga pogłębienia i modernizacji,
czyli dostosowania do nowych warunków. Ponieważ niezbędne jest zaangażowanie franciszkanów w nową
ewangelizację, pragniemy zbadać, czy
można ją skutecznie prowadzić przy
pomocy środków stosowanych i propagowanych przez św. Maksymiliana.
O. Paulin Sotowski,
biblista, ekspert w
dziedzinie duchowości
kolbiańskiej, redaktor Pism
św. Maksymiliana, w latach
1989-1992 był gwardianem
Niepokalanowa
Zawartość
„dziedzictwa kolbiańskiego”
Pięć dni odbywanej kapituły poświęca się wybranym dziedzinom
„kolbiańskiego dziedzictwa”.
W dniu rozpoczęcia uczestnicy wysłuchują poruszającej wypowiedzi kapłana, który – nie będąc franciszkaninem – opowiada, kim dla niego jest
św. Maksymilian.
Następnego dnia przedstawia się
teologiczne i biblijne podstawy duchowości św. Maksymiliana. W jednej
konferencji omawia się pośrednictwo
Najświętszej Maryi Panny, ponieważ
na nim oparta jest duchowość Rycerstwa Niepokalanej, które św. Maksymilian założył i z którym się zawsze
utożsamiał. Druga poświęcona jest
poszukiwaniu biblijnych podstaw tej
Czy współczesny
człowiek, a szczególnie franciszkanin może we
wszystkim iść
śladami świętego
Maksymiliana?
duchowości, które wynikają z naśladowania Maryi, przyjmującej Słowo
Boże i wiernie Mu służącej.
Kolejny dzień poświęcony jest
związkom duchowości św. Maksymiliana z charyzmatem franciszkańskim
i poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: „Czy św. Maksymilian wzbogacił
charyzmat franciszkański?”
Czwartego dnia omawia się duchowość św. Maksymiliana na tle nauki o
życiu wewnętrznym i istocie dążenia
do świętości, usiłując odpowiedzieć na
pytanie: „Czy współczesny człowiek,
a szczególnie franciszkanin może we
wszystkim iść śladami św. Maksymiliana?”
34
Piąty wreszcie dzień poświęcony
jest apostolstwu w duchu św. Maksymiliana. Rozważania tego dnia mają
wskazać, jak należałoby dziś ewangelizować „nowych pogan” (postchrześcijan), aby idąc śladami naszego
Świętego odpowiedzieć na apel Ojca
Świętego Benedykta XVI, wzywający do nowej ewangelizacji. Tego dnia
zastanawiamy się także nad tym, jak
dziś prowadzić Rycerstwo Niepokalanej.
Ostatniego dnia dokonuje się podsumowania wszystkich wypowiedzi
i dyskusji.
Przyszłość
„dziedzictwa kolbiańskiego”
Podczas kapituły duchowej nie podejmuje się żadnych uchwał czy postanowień. Ma ona uczestników zmobilizować duchowo, przekonać ich o
tym, że dziedzictwo św. Maksymiliana jest cenne i że warto by było je dalej rozwijać. On sam pisał kiedyś do
franciszkańskich kleryków:
Jego słowa przypominają także
nam czekające nas zadanie.
Podczas odbytych już kapituł duchowych nie prowadzano rozważań
i dyskusji na temat rozwoju „dziedzictwa św. Maksymiliana”. Kapituła nie
wskazywała ani winnych, ani błędów.
Nie było też mowy o jakichkolwiek
niedostatkach w samym dziedzictwie
kolbiańskim, ponieważ kapituła pragnęła ukazać to, co jest w nim cenne.
Na pewno udział współbraci
św. Maksymiliana w dalszym rozwoju
jego dziedzictwa zależy od przejęcia
się nim samych franciszkanów, od
tego, czy naprawdę chcą w jakiś sposób iść w ślady swego świętego Współbrata. Istnieją takie dziedziny w pozostawionym przez niego dziedzictwie, w których warto byłoby go naśladować. Należą do nich: skuteczne
pragnienie świętości życia osobistego
według wzoru Chrystusa, Jego Matki
oraz św. Franciszka, postawa apostolska wynikająca z potrzeby przybliżenia wszystkim ludziom daru zbawienia, postawa miłości ceniąca każdego
człowieka i dążąca do obdarzenia go
najwyższymi wartościami ewangelicznymi, podejmowanie działań apostolskich w każdej sytuacji, bez oczekiwania na szczególnie sprzyjające okolicz-
ności, czy nadzwyczajne środki, włączanie świeckich do działalności apostolskiej, a także naśladowanie Maryi
– Służebnicy Pańskiej.
Jeśli zawiodą franciszkanie, a Maksymilianowski wzór Bóg uzna za
cenny, może zechce On tak pokierować ludzkimi drogami, że „dziedzictwo kolbiańskie” podejmą inni i pójdą
jego śladami, jak to się już zdarza w
postaci nowych dzieł inspirowanych
dziedzictwem św. Maksymiliana. n
?
ń
e
l
o
k
o
p
Każde pokolenie do prac i dorobku poprzednich pokoleń
powinno dołożyć swoje własne
prace. Nie inaczej rzecz się ma
w życiu zakonu – a zatem i naszego zakonu. Cóż dołożymy?
?
ń
le
ko
o
p
h
ic
n
ed
rz
p
o
p
ku
b
ro
o
d
o
Cóż dołożymy d
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
Opowieść o św. Maksymilianie to
książka wydana z okazji Roku Kolbiańskiego. Autor, o. Paulin Sotowski, franciszkanin, biblista, redaktor
„Posłańca św. Antoniego” i wspaniały znawca o. Maksymiliana przyznaje, że jego pierwszy kontakt z tym
Świętym miał miejsce ponad 60 lat
temu, gdy rozpoczął naukę w seminarium w Niepokalanowie. Wtedy
– jak wspomina – podchodził do
o. Kolbego – a raczej wspomnień na
jego temat – z pewną rezerwą. Przygoda z Męczennikiem Auschwitz
zaczęła się dopiero po roku 1971.
„Zajęty sprawami organizacyjnymi, ledwie zdążyłem na beatyfikację, w której uczestniczyłem, stojąc
w tłumie w samym końcu Bazyliki.
I tam, osłabiony zmęczeniem, przepłakałem niemal całą uroczystość,
a zwłaszcza przemówienie papieża
Pawła VI. Widząc entuzjazm
Polaków i Włochów, uświadomiłem sobie wielkość
św. Maksymiliana” –
wspomina Autor.
Postać św. Maksymiliana kojarzymy
najczęściej z jego
ofiarą życia, jaką
złożył 14 sierpnia
1941 r. Ciągle niedocenionym, a często też
nieznanym walorem
dziedzictwa o. Kolbego
jest jego zwykła, szara codzienność. 70 lat temu nie
byłoby ofiary z życia Męczennika
Miłości, gdyby nie ofiarna codzienność; nie byłoby w nim odwagi oddania życia, gdyby wcześniej zabrakło jej w oddawaniu głodowych porcji więziennego chleba... Heroiczny akt o. Kolbego, który polegał na
oddaniu własnego życia w zamian
za ocalenie drugiego człowieka, był
konsekwencją codziennego stylu życia, równie heroicznego i poświęconego innym. To życie poznajemy
w książce o. Paulina. Nie pomija on
milczeniem niewygodnych historii
i dylematów, przed którymi nieraz
stawał Apostoł Niepokalanej. Można z całym przekonaniem przyznać,
że to zbiór zwykłych, ale pięknych
opowiadań o zwyczajnym, a jakże wielkim człowieku. O Świętym
z Niepokalanowa powstało już wiele książek i artykułów. Ta odsłania
jego sylwetkę, jak nigdy dotąd.
?
Życie, które oddał
w Auschwitz
O. Marek Wódka OFMConv, rzecznik Roku Kolbiańskiego
O. Paulin Sotowski OFMConv
Opowieść o św. Maksymilianie
Audycje w Radiu Niepokalanów
2009-2010
Wydawnictwo Ojców Franciszkanów
Niepokalanów 2011, 509 stron.
Opowieść o św. Maksymilianie to
zbiór spisanych audycji, które Autor
opracował i wygłosił w Radiu Niepokalanów. Do książki dołączono 2 płyty CD z opowiadaniami, stanowiącymi treść książki. Czyta je sam Autor.
35
36
Włoszka, lekarka,
nie zgodziła się
na zabieg aborcji
i zmarła po urodzeniu
czwartego dziecka.
inż. Emilia Józefowicz,
biotechnolog, Apostolska
Grupa Rycerska
Przedruk z „Rycerza
Niepokalanej dla Polonii”,
maj 2011 r.
Po prostu kochać życie
List do przyjaciółki
Kochana Marto!
Kiedy ostatnio do mnie dzwoniłaś, ponarzekałyśmy sobie trochę na
monotonię codzienności – pobudka, zaspany poranek, parę godzin
w pracy, jakieś zakupy, obiad, wieczorem siedzenie przed telewizorem
albo spotkanie ze znajomymi. Generalnie żadnych fajerwerków. Później
zastanawiałam się, czego my tak naprawdę chcemy od życia? Jesteśmy
przecież prawdziwymi szczęścia-
rami! Mamy tyle rzeczy, o których
inni nawet nie ośmielają się marzyć,
a my traktujemy je jako coś normalnego, może nawet myślimy, że nam
się po prostu należą. Więc w czym
problem?
W odpowiedzi na ten nieco filozoficzny wstęp chcę Ci opowiedzieć
o osobie, którą obie trochę już poznałyśmy. Ostatnio spojrzałam na
nią z całkiem nowej perspektywy
i pozwolisz, że podzielę się z Tobą
moimi odkryciami. Ma na imię
Joanna. Już się pewnie domyślasz...
Dla wielu ludzi świętość nierozerwalnie łączy się z życiem księdza,
siostry czy brata zakonnego, przepełnionym wyrzeczeniami i cierpieniem, w całkowitym oderwaniu od
świata – jako droga zupełnie niedająca się pogodzić z „normalnym” życiem przeciętnego człowieka. A tu
takie zaskoczenie – właśnie Joanna
Beretta Molla. W jednej opinii na
» Św. Joanna Beretta Molla (1922-1962) została kanonizowana przez Jana Pawła II 16 maja 2004 r. Na Mszy kanonizacyjnej
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
jej temat przeczytałam, że „swą
aktywnością złamała mit, że świętość musi być kojarzona z postawą
ascetyczną, izolującą się od świata”.
Zgadzam się!
Była osobą kochającą życie wraz
ze wszystkimi jego aspektami, które
tak lubią kobiety – delikatny makijaż, modne ciuchy, taniec, przyjęcia,
teatr itd. Gdyby ktoś przeczytał ten
list, mógłby pomyśleć, że próbuję
spłycić postać tej świętej. Nic podobnego. Pisząc o tym, chcę właśnie
pokazać na przykładzie Joanny, że
droga do nieba wcale nie musi omijać szerokim łukiem tego, co daje
radość choćby tak drobną, jak nowa
sukienka czy wyjście do kina.
To wszystko jest nam dane – ważne,
jak będziemy z tego korzystać.
Joanna miała szczęście wychowywać się w kochającej rodzinie, gdzie
rodzice i rodzeństwo byli pierwszymi nauczycielami miłości do Boga
i drugiego człowieka. Kolejnym miejscem pogłębiania szczególnej więzi
z Jezusem była dla niej szkoła. Tam
zaangażowała się w Akcję Katolicką.
Już w wieku 16 lat można było dostrzec u niej dojrzałe pragnienie życia zgodnego z wolą Bożą. Świadczą
o tym m.in. zapiski z jej notatnika:
„Jezu, przyrzekam Tobie poddać się
wszystkiemu, co pozwolisz, aby mi
się przydarzyło. Spraw, abym tylko
poznała Twoją wolę”. Poprzez podejmowane ćwiczenia duchowe i modlitwę potrafiła sama dbać, by to nie
były puste słowa. Podczas studiów
medycznych w Mediolanie wciąż
czynnie działała w Akcji Katolickiej.
To kolejny dowód, że wspólnota naprawdę kształtuje człowieka. Wiemy
coś o tym, prawda?
Zakończyła studia uzyskaniem
dyplomu, potem zrobiła jeszcze specjalizację z pediatrii. Swój zawód
traktowała jako prawdziwe powołanie, z oddaniem i zaangażowaniem
służąc chorym, szczególnie ubogim
i tym z odległych miejscowości,
gdzie nie było lekarza na stałe. Joanna bardzo pragnęła wyjechać na misje, jednak stan zdrowia nie pozwolił jej na to, co z pokorą przyjęła jako
znak od Pana. Może właśnie dzięki
zaufaniu, że Jezus wie najlepiej, co
dla niej dobre, parę lat później poznała swojego przyszłego męża, Piotra Molla. Ich relacja, budowana na
obecni byli mąż św. Joanny i najmłodsza córka.
wzajemnym szacunku i jedności
ideałów życiowych, z głębokiej
przyjaźni przerodziła się w miłość.
W 1955 r. zawarli związek małżeński. Wyniesiony z domu wzór życia
rodzinnego owocował każdego dnia.
To jest kolejna rzecz, która zwróciła
moją uwagę – Joanna w każdej
sytuacji potrafiła odnaleźć wolę
Pana i wypełniać ją na sto procent:
na studiach, w pracy, w planowaniu
życia z drugą osobą. Widzisz, następny przykład, że da się tak żyć!
Oboje pragnęli mieć dużo dzieci.
W podróży poślubnej Joanna pięknie napisała o tym do swojej siostry
– zakonnicy: „Modlę się, by Pan Bóg
podarował mi szybko dużo grzecznych i świętych dzieci”. I taka widać była Jego wola, gdyż rok po ślubie urodził się Pierluigi, ofiarowany
przez rodziców Matce Bożej Dobrej
Rady. Dalszy ciąg dobrze znasz –
w kolejnym roku Maria Zita, potem
Laura. Każdą ciążę Joanna przechodziła ciężko, jednak zawsze cieszyła
się całą sobą z daru macierzyństwa.
Mimo kolejnych obowiązków, umiała dbać zarówno o rodzinę, jak
i o ciągły rozwój swojego życia
duchowego.
I potem nadszedł lipiec 1961 r.,
moment ostatniej próby, sprawdzianu z miłości, który zdała celująco.
W drugim miesiącu ciąży Joanna
dowiedziała się o szybko powiększającym się guzie w pobliżu macicy.
Jako lekarz dobrze wiedziała, co to
oznacza – z medycznego punktu widzenia trzeba było wybrać między
życiem jej a dziecka. Bez wahania
podjęła decyzję. O swojej chorobie
powiedziała Piotrowi dopiero półtora miesiąca przed porodem, chcąc
oszczędzić swoim najbliższym cierpienia i niepokoju. 21 kwietnia
1962 r. urodziła zdrową córeczkę
– Joannę Emmanuelę. Tydzień później, w ogromnym cierpieniu, ale z
modlitwą na ustach, w wieku 39 lat
odeszła do Pana, któremu ofiarowała
życie, tak przez nią kochane.
Aktualność dylematów, przed
którymi stawała Joanna, i wyborów,
których musiała dokonać, utwierdza
mnie w przekonaniu, że jej postać
powinna być przybliżana szczególnie młodym ludziom. Mogą w niej
dostrzec, że zaufanie Bogu może być
początkiem pięknej przygody, a życie z Nim jest gwarancją dobrych
wyborów i szczęścia w pełni już tu,
na ziemi. A co Ty o tym myślisz?
Czekam z niecierpliwością na
odpowiedź i ściskam Cię serdecznie! n
37
38
Od Niedzieli Palmowej 2011 r. siostry klaryski obchodzą Jubileuszowy Rok Świętej Klary. W tym roku minęło
800 lat, kiedy w Niedzielę Palmową duchowa córka św. Franciszka porzuciła świat, aby pójść w jego ślady.
C
hociaż mijają wieki, to jednak
blask jej świętości nie przygasa,
ale wciąż rozpala i fascynuje
nowe pokolenia. Otwarta postawa,
szacunek dla każdego człowieka, harmonijne łączenie modlitwy i pracy,
wrażliwość na ludzkie potrzeby, dostosowywanie zadań do możliwości człowieka, powodują, że jest szczególnie
bliska także współczesnemu pokoleniu.
Święta
Klara
z Asyżu
Wciąż fascynuje
nowe pokolenia
S. Salomea Ewa Pabian OSC
Obraz św. Klary z Asyżu, która w XIII w. wraz ze
św. Franciszkiem odegrała kluczową rolę w pierwotnym ruchu franciszkańskim, bardzo często ulega
mglistemu zatarciu, a interpretacja jej roli niejednokrotnie bywa pozbawiona istotnej ewangelicznej motywacji. Święta niejednokrotnie jest przedstawiana
w literaturze, mediach, czy też w dyskusjach jako
romantyczna przyjaciółka Franciszka, kontestatorka
usiłująca rozwiązać kwestię społeczną kobiet itd.
Tymczasem Klara właściwie odczytała swoje powołanie i posłannictwo w Kościele. Ideały Biedaczyny
z Asyżu – założyciela wspólnoty Braci Mniejszych –
wcieliła w swoje życie i stała się matką nowego
zakonu, dając mu początek i kierunek.
Zakonna pisarka
Klara pochodziła z asyskiego rycerskiego rodu.
Jako 17-letnia dziewczyna zafascynowana ideałami
Franciszka, w Niedzielę Palmową 1211 lub 1212 r.
przyjęła z jego rąk habit pokutny, wchodząc na drogę
rad ewangelicznych. Przez krótki czas przebywała
w klasztorze benedyktyńskim, a następnie wraz z
siostrą Katarzyną oraz dziewczętami pragnącymi
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
służyć Bogu czystym sercem, w ubóstwie, pokorze i posłuszeństwie, zamieszkała przy kościele św. Damiana w Asyżu. Na życzenie Franciszka i biskupa objęła obowiązek ksieni
klasztoru, który pełniła przez 40 lat.
W ciszy klauzury, przyjętej jako dar
i wybranej jako dobrowolna odpowiedź miłości, Klara zamieniła się
w ziarno, które wydało plon obfity.
Do naszych czasów zachowały
się cztery jej listy do św. Agnieszki
z Pragi oraz jeden do Ermentrudy
– założycielki kilku klasztorów we
Flandrii, a także Reguła z 1253 r.,
Testament i Błogosławieństwo. Powyższe pisma ukazują nam Ksienię
konwentu Ubogich Pań jako wzorową matkę i dobrego pedagoga.
Czterdzieści lat wspólnego życia
w klauzurze ubogaciło ją duchowo
oraz siostry, które dał jej Pan.
W posługiwaniu wspólnocie kierowała się zawsze miłością. Była kobietą zawierzenia, właściwie odczytała
sens ludzkiej egzystencji i powierzonej przez Boga misji w Kościele.
Miała świadomość słabości własnej
i innych. Wiedziała, że człowiekowi
trzeba pomagać w odkrywaniu dobra, talentów, zdolności i uczyć służenia nimi drugim. Zawsze odwoływała się do przykładu Chrystusa.
Istotnym elementem jej argumentów
była niepodważalność, gdyż miały
podłoże biblijne, były oparte na żywym słowie Boga.
Troska o dusze
Święta nie zatrzymywała innych
na własnej osobie, nie szukała uznania, lecz wszystkich kierowała do
jednego Źródła Życia – Jezusa. Była
tylko narzędziem, przez które On
działał. Z jej pism wyłania się troska
o sumienie współsióstr, a relacje interpersonalne świadczą o dojrzałości psychicznej, moralnej i emocjonalnej. Postawa Klary nie krępowała
innych, ale zachęcała do otwartości
i szczerości. Umiała słuchać, wczuć
się w sytuację rozmówcy, starała się
zrozumieć jego sposób myślenia,
oceniania całej otaczającej rzeczywistości. Odkryła charakter służebny
chrześcijaństwa, a więc władzę przełożeńską traktowała jako posługiwanie wspólnocie. Uczyła szacunku
dla pracy ludzkiej, którą podejmowała jako wyraz ubóstwa i czynnik
rozwoju osobowości. Posłuszeństwa
nie usprawiedliwiała wymogami natury socjalnej, ale ukazywała współsiostrom jego podstawy teologiczne.
Z każdego doświadczenia wyciągała pozytywne wnioski i nimi dzieliła
się z innymi.
Dobrze zrozumiany przez nią
sens życia pomagał utrzymać właściwy dystans względem rzeczy stworzonych. Ksieni z San Damiano nie
szukała cierpień, ale przyjmowała
odważnie te, które zsyłał Bóg. Dlatego rozumiała człowieka dźwigającego krzyż własnych słabości fizycznych, czy też duchowych. Niosła ulgę dobrym słowem, postawą,
uśmiechem, pocieszała, ukazując
radość życia w Jezusie Chrystusie.
Radość i przyjaźń
Dokumenty kanonizacyjne ukazują Klarę jako przełożoną uczącą
podwładne odpowiedzialności
za własne powołanie oraz rozwój
wspólnoty. Poprzez współpracę z
siostrami dążyła do zachowania
trwałej jedności, wzajemnej miłości
i pokoju w konwencie. Uczyła odkrywania znaczenia ciszy i przeżywania samotności, której każdy doświadcza na poszczególnych etapach
swojego życia, a zwłaszcza w wieku
sędziwym. Cisza i samotność nie
mogą być pustką, ale przeżywaniem
głębokich i żywych relacji z Panem.
Ten rodzaj życia stał się milczącym
promieniowaniem miłości i przeobfitą łaską w pulsującym sercu Kościoła, a przyjęty przez Klarę w wolności okazał się źródłem prawdziwej
radości. Właśnie dzięki radości nawiązywała głębsze relacje z siostrami i intensywniej przeżywała swoją
konsekrację.
Ceniła sobie w życiu przyjaźń,
o czym sama wspomina w pismach.
Jej relacje ze św. Franciszkiem, to
przykład pięknej przyjaźni, u której korzeni tkwiła jedność ideałów
i sposobu życia. Nie zrodziła się ze
ślepego porywu uczucia, lecz z podziwu dla ofiarności nie cofającej się
nigdy przed wezwaniem Ewangelii.
Opierała się na zaufaniu, wzajemnej pomocy, szacunku oraz poszanowaniu godności i wolności drugiego
człowieka. Poverello uczynił ją odpowiedzialną za kierowanie wspólnotą Ubogich Pań, był jej przewodnikiem duchowym, ale nie narzucał własnych poglądów. Klara z kolei
³ | święty miesiąca
Klara z Asyżu
Urodziła się w Asyżu w 1193 lub 1194 r.
Gdy jej matka usłyszała słowa: „Nie
bój się, gdyż to dziecko zabłyśnie
swym życiem jaśniej niż słońce!” –
nadała jej imię Klara (łac. clara – jasna,
czysta, sławna). W 1212 r. poszła w
ślady św. Franciszka, dając początek
Zakonowi Pań Ubogich – klaryskom.
Zmarła 11 sierpnia 1253 r. Na jej pogrzeb przybył papież Innocenty IV.
Złożono ją w grobie, w którym przedtem spoczywało ciało św. Franciszka.
Dwa lata później w Anagni papież
Aleksander IV ogłosił ją świętą.
Ikonografia najczęściej przedstawia
św. Klarę z monstrancją w ręku. Podanie bowiem głosi, że w czasie najazdu
Saracenów na Asyż Klara miała ich odstraszyć Najświętszym Sakramentem.
wspierała go modlitwą i pomagała
w realizowaniu powołania.
Patronka telewizji
11 sierpnia 1253 r. po 28 latach
ciężkiej choroby odeszła do Pana.
W 1260 r. ciało przeniesiono z kościoła św. Jerzego do nowej bazyliki jej imienia. Grób odnaleziono
po 590 latach i po ukończeniu zabiegów konserwatorskich i rekonstrukcyjnych szczątki umieszczono
w mosiężnej trumnie. W 1953 r. na
700-lecie śmierci Duchowej Siostry
Poverella szkielet ubrano w brązowy habit zakonny, a papież Pius XII
ogłosił ją Patronką telewizji, wydając brewe Clarius explendescit 14 lutego 1958 r. Motywację jego decyzji
stanowiła wizja Świętej, która w noc
Bożego Narodzenia 1252 r. w mistyczny sposób widziała i słyszała
Pasterkę w kościele św. Franciszka
w Asyżu.
Chociaż mijają wieki, to jednak
blask jej świętości nie przygasa, a
wciąż rozpala i fascynuje nowe pokolenia. Otwarta postawa, szacunek
dla każdego człowieka, harmonijne
łączenie modlitwy i pracy, wrażliwość na ludzkie potrzeby, dostosowywanie zadań do możliwości człowieka, powodują, że jest szczególnie
bliska także współczesnemu pokoleniu, przed którym stoją ważne zadania budowania sprawiedliwej społeczności ludzkiej, opartej na wzajemnym szacunku i dającej wszechstronne możliwości ochrony i rozwijania prawdziwego dobra. n
39
40
Fot. Robert M. Stachowiak OFMConv
Uderzała mnie
bliskość Papieża
Czy spotkał się Ojciec bezpośrednio
z Janem Pawłem II?
O. Zdzisław Kijas: Miałem wiele okazji, aby spotkać się z Janem
Pawłem II. Jako diakon nawet kilka
razy. Uczestniczyłem w sprawowanej
przez niego Mszy świętej, podczas
której kanonizował bł. Franciszka
Antoniego Fasaniego. Było to
13 kwietnia 1983 r. Innym zaś
razem, kiedy w 1986 r. odwiedzał
rzymską parafię św. Marii Magdaleny de Pazzi. Było jeszcze wiele różnych okazji, mniej liturgicznych,
kiedy spotykałem Ojca Świętego.
Zawsze w takich chwilach uderzała mnie jego bezpośredniość, duchowa i uczuciowa bliskość z tymi,
z którymi się spotykał, którym podawał rękę, pytał o ich życie. Papież
tworzył klimat rodzinny. Emanowała z niego życzliwość i miłość do
osoby, z którą rozmawiał. Pytania
nie były czysto formalne, ale stanowiły okazję, aby wejść w środek dramatu życia osoby lub we wnętrze jej
serca, które biło z radości.
Dwadzieścia pięć lat temu przyjął
Ojciec święcenia kapłańskie z rąk
Jana Pawła II. Jak wspomina Ojciec tamto wydarzenie, to specyficzne spotkanie z Janem Pawłem II?
Z. K.: Bardzo trudno opisać przeżycia, których się doznaje w zetknięciu z kapłaństwem i papieżem, który
tych święceń udziela. W przeżyciu
tym jest sporo prywatności, czegoś
bardzo wewnętrznego, czego się
strzeże i zazdrośnie wręcz chroni,
aby mogło wzrastać i zapuszczać coraz głębsze korzenie. Wydaje mi się,
że w dobie wszędobylskich mediów,
które wszystko rejestrują i wszystkiego pożądają, pewien procent prywatności jest niezwykle ważny i cenny.
Dla mnie spotkanie z Janem Pawłem II w dniu moich święceń należało do jedynych. Dawało ono początek nowej jakości mojego życia.
Pozwoliło czerpać jednocześnie
wiele ze sposobu, w jaki papież przeżywał kapłaństwo, doświadczał w
nim bliskości Boga i jednocześnie
głębokiej wspólnoty z każdym człowiekiem, intymnej solidarności ze
światem, który nas otacza, a który
tęskni za miłością Boga.
Na czym polega praca Ojca jako relatora Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych?
Z. K.: Relator uczestniczy w ostatnim etapie procesu beatyfikacyjnego, czyli kiedy sprawa sługi Bożego
lub służebnicy Bożej wyszła już
z diecezji i znalazła się w watykańskiej Kongregacji do Spraw Świętych. Pomaga on postulatorowi konkretnej sprawy w redakcji tzw. positio, czyli w przygotowaniu pozycji,
która ma ukazać heroiczność życia
danej osoby albo też wykazać fakt
męczeństwa.
Błogosławieni i święci są patronami różnych grup społecznych i zawodowych. Czyim patronem zostanie, zdaniem Ojca, Jan Paweł II?
Z. K.: Myślę, że Jan Paweł II może
być patronem życia. Znamy jego
liczne i mocne wypowiedzi w obronie życia, godności życia – od urodzenia aż po naturalną śmierć. Myślę ponadto, że jest on patronem rodzin, szczególnie rodzin oczekujących potomstwa. Bardzo wiele próśb
kierowanych jest do Jana Pawła II
właśnie od rodzin spodziewających
się narodzin dziecka.
Myślę również, że Jan Paweł może
być patronem społecznej sprawiedliwości i równości ludzi, niezależnie
od pochodzenia, statusu ekonomicznego, kultury, języka czy wyznania.
Przez całe swoje życie stawał odważnie w obronie godności człowieka.
Czy zauważa Ojciec jakieś zbieżności w duchowości maryjnej św. Maksymiliana i Jana Pawła II?
Z. K.: Podobieństw jest bardzo
wiele. Uderza szczególnie całkowitość oddania się Maryi zarówno Jana Pawła II, jak i o. Maksymiliana. Jeden i drugi czerpali wiele z
duchowej nauki św. Ludwika Marii
Grigniona de Montfort. Zabiegali o
Jej chwałę, pragnąc tym samym powiększyć chwałę Boga i służyć lepiej
ludziom.
Zarówno św. Maksymilian, jak
i bł. Jan Paweł II byli bardzo maryjni. Poczytywali to sobie jako chlubę,
że mogą służyć Maryi, a przez Nią
chwalić Pana dziejów i służyć człowiekowi. n
Fot. Archiwum Seraphicum
41
Z franciszkaninem o. Zdzisławem Kijasem – wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego Jana
Pawła II, relatorem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych – o papieżu Polaku i codziennej pracy w
kongregacji rozmawia o. Robert M. Stachowiak.
Przedruk z „Rycerza Niepokalanej dla Polonii”,
maj 2011 r.
42
2011 • Paszyn. Nasz 6-miesięczny syn Dawid był zdrowym, wesołym dzieckiem. 6 października 2007 r. rano
obudził się z bardzo wysoką temperaturą. Pojechaliśmy
z nim na pogotowie. Podano mu leki i położono na oddział. Stan dziecka jednak bardzo się pogorszył. Skierowano nas do szpitala Jana Pawła II w Krakowie. Przed
wyjazdem siostra dała mi wodę z Lourdes, którą posmarowaliśmy głowę dziecka. Po przyjeździe do Krakowa
i przeprowadzonych badaniach stwierdzono wirusowe
zapalenie opon mózgowych. Stan był bardzo ciężki, dołączyły się drgawki. Dawid zapadał w śpiączkę. Zamówiliśmy Mszę świętą w kaplicy szpitalnej, rodzina zamówiła
w naszym mieście w kościele Matki Bożej Niepokalanej.
Od kilku lat jestem rycerką Niepokalanej. Wracając do
domu, zostawiłam Dawidowi na łóżeczku łańcuszek
z Cudownym Medalikiem, prosząc Maryję o opiekę.
Modliliśmy się za wstawiennictwem sługi Bożego Jana
Pawła II. Znajoma podarowała nam nowennę do bł. Stanisława Papczyńskiego. Zaczęliśmy ją odmawiać.
W sobotę, po 12 dniach śpiączki, syn wybudził się
i uśmiechnął. Potem z każdym dniem było lepiej, a po
5 tygodniach pobytu w szpitalu wypisano go do domu.
Obecnie Dawid ma 3 lata i 8 miesięcy, mówi, chodzi,
bawi się, jak każde zdrowe dziecko. Jest naszym skarbem
i świadectwem na to, że Bóg jest obecny w naszym życiu,
że nas wysłuchuje.
Wiesława
Podzięk
Maryi Niepokalanej, św. Maksy
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
owania
milianowi i innym świętym
43
podziękowania
44
pożar • zdrowie • wypadek
18 lutego 2011 • Białystok. Około północy, gdy wszyscy już spali, wybuchł pożar w domu moich rodziców.
Mężowi przyśniło się, że gryzie go pies. Obudził się
i szczęśliwie wszystkich udało się wyprowadzić z płonącego mieszkania.
W święto Bożego Narodzenia pojechaliśmy do siostry.
Zrobiła się wielka gołoledź. Gdy wracaliśmy, samochód, który prowadziła córka, wpadł w poślizg. Wpadli w bardzo głęboki rów, ale nikomu nic się nie stało.
Mąż przewrócił się na klatce schodowej, uderzając głową o betonową podłogę. Drugi raz upadł w domu. Pogotowie zabrało go do szpitala. W ciągu dwóch miesięcy miał cztery operacje. Było bardzo źle. Lekarze byli
zdumieni, że po tak ciężkim stanie ze szpitala wyszedł
o własnych siłach, zdrowy na umyśle, dobrze mówił,
słyszał i widział.
W szpitalu mój mąż zaraził się gronkowcem złocistym.
W dwa miesiące po wyjściu ze szpitala miał następną
operację, ponieważ bakteria zepsuła mu część kości
skroniowej. Modliliśmy się wszyscy – rodzina i znajomi. Były zamawiane Msze święte. Wierzymy gorąco, że
Matka Boża wybłagała łaskę życia mężowi.
Jedna z córek nie mogła zajść w ciążę. Bardzo pragnęli
dziecka. Gorąco modliłam się do Boga i do Matki Bożej o pomoc. Obiecałam Maryi, że jeżeli Bóg obdarzy
potomstwem moje dzieci, to napiszę podziękowanie w
„Rycerzu Niepokalanej”. Urodziła się zdrowa i śliczna
Julia.
M. R.
jelito
21 lutego 2011 • Legionowo. Kilkanaście lat temu
wyjechaliśmy z całą rodziną na wieś do mojej mamy.
Apetyt na wsi sprzyjał, szczególnie najstarszemu synowi Grzegorzowi. Po powrocie do domu syn dostał
silnego bólu brzucha. Na pogotowiu został skierowany
do szpitala w Nowym Dworze Mazowieckim. Został
poddany natychmiastowej operacji. Według lekarza,
była to ostatnia chwila na uratowanie życia. Przyczyną
tego stanu było skręcenie jelita grubego. Lekarz jelito
wyprostował, lecz go nie skrócił. W takim stanie syn
funkcjonował 12 lat. Miał problemy żołądkowe, również z dietą, był bardzo wychudzony, nie mógł normalnie żyć, ponieważ jelito było skręcone. Wiązało się to
z wielkim jego cierpieniem i z różnymi zabiegami medycznymi. Taka sytuacja przerażała naszą rodzinę. Interweniowaliśmy wielokrotnie, aby poddać go ponownej operacji. Specjaliści jednak odradzali. Zalecili natomiast badanie USG jelita. Kilkakrotnie był poddawany tym zabiegom według instrukcji. Mimo to wyniki
badań były nieczytelne i lekarze nie dawali diagnozy.
Modliliśmy się w tej sprawie. Syn miał też inne komplikacje zdrowotne. Dostał przepukliny pachwinowej,
został poddany operacji. Wreszcie Opatrzność Boża
sprawiła, że znalazł się chirurg i dokonał powtórnej
operacji, w której jelito grube skrócone zostało o ok.
40 cm. Po tym zabiegu syn czuje się dobrze i normalnie funkcjonuje.
Ojciec Stanisław
oparzenia • Boża Opatrzność
22 lutego 2011 • Bielsko-Biała. Trzy lata temu z soboty na Niedzielę Miłosierdzia Bożego ogień z pieca centralnego ogrzewania poparzył mi twarz, szyję i ręce.
Pan Jezus zadbał o mnie w cudowny sposób, żeby nie
zostały blizny.
Siostra ze szwagrem wracali wtedy od kuzyna. Na
szczęście mieli włączoną komórkę (szwagier zawsze o
dziesiątej wieczór ją wyłącza) i mogli szybko przyjechać, by udzielić mi pomocy. Szwagier doskonale wiedział, jak mi pomóc, ponieważ sam parę lat wcześniej
był mocno poparzony. Wiedział m.in., co zrobić, by na
twarzy nie zostały blizny.
W szpitalu szybko udzielono mi pomocy. Bardzo szybko zagoiły mi się wszystkie rany i zniknęły bez śladu
blizny i przebarwienia.
Chcę też podziękować Jezusowi i Maryi za całkowite
i trwałe uzdrowienie skóry mojej twarzy i szyi z ciągłych krost i guzków ropnych. Problemy ze skórą miałam od dzieciństwa. Żadne leki, antybiotyki, zioła,
świetne kremy, maseczki, dermabrazja – nic mi nie pomagało. Byłam też kilka razy w klinice chińskiej medycyny niekonwencjonalnej, regularnie chodziłam do
różnych dermatologów i kosmetyczek, robiłam bardzo
głębokie złuszczenia skóry u dermatologa i nic mi nie
pomogło. Po oparzeniu znajomi i lekarze mówili mi,
że teraz znikną wszystkie moje problemy skórne, bo
skóra, jak się zregeneruje, to będzie grubsza i odporniejsza, ale w moim przypadku to nie zadziałało. Jak
tylko zaczęły mi schodzić blizny, zaczęły też pojawiać
się krosty i guzki, nawet więcej niż wcześniej. W tym
czasie pojechałam na Mszę świętą o uzdrowienie. Modliłam się o uzdrowienie dla mojego kolegi, a Pan Bóg
zaczął uzdrawiać mnie, krok po kroku. Zaczął od mojego ducha – od kolejnego głębokiego nawrócenia. Potem pokazał mi wszystkie moje rany serca – te, które
zadali mi inni, i które sama sobie zadałam – i zaczął je
leczyć, a na koniec uleczył moje różne choroby fizyczne. Najpierw Bóg wlał w moje serce dar żarliwej modlitwy i wiary. Pierwszy raz w życiu uwierzyłam Bogu,
że jestem Jego ukochanym dzieckiem i jestem dla Niego bezcenna. Zrozumiałam całym sercem słowa św.
Proboszcza z Ars, kiedy wskazywał na tabernakulum
i mówił: „Tu jest Bóg żywy”.
Na drugim roku studiów chciałam przerwać naukę
i wstąpić do klasztoru – Karmelu. Jednak spowiednik poradził mi, abym ukończyła studia, gdyż jeżeli
to jest prawdziwe powołanie, a nie tylko chwilowy zapał, to po studiach wstąpię do Karmelu. Po studiach
wstąpiłam do mojego umiłowanego zakonu. Spotkała
mnie jednak niespodzianka. Byłam tylko rok w postulacie. Matka przeorysza stwierdziła, że mam za słabe
zdrowie i że nie dopuści mnie do nowicjatu. Przybita
i zrozpaczona wróciłam do domu.
Nie wiedziałam, co robić. Wyjechałam na kilka lat za
granicę. Pracowałam tam jako opiekun osób niepełnosprawnych. Codziennie chodziłam na Mszę świętą,
pościłam o chlebie i wodzie, modliłam się. Dopiero po
9 latach gorących modlitw i postu Pan Jezus dał mi odpowiedź.
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
Byłam na rekolekcjach u franciszkanów w Rychwałdzie. Tam zrozumiałam, że moim powołaniem jest
małżeństwo. Trzy miesiące po rekolekcjach spotkałam
mojego przyszłego męża. Dziękuję Bogu i Matce Najświętszej, że się mną tak cudownie opiekują.
Kasia
macierzyństwo
życie noworodka
15 marca 2011 • Pabianice. Dziękuję Bogu Najwyższemu za życie mojego wnuka Maksymiliana, który od
chwili poczęcia powierzany był swojemu patronowi.
» www.dziekuje.rycerz.info « » Dziękujcie Panu, bo jest dobry. Bo Jego łaska na wieki! (Psalm 118)
podziękowania
23 lutego 2011 • Gorzów Wielkopolski. 30 lat temu
przy pierwszej ciąży żona miała poronienie określone
przez lekarzy jako samoistne. Przy następnej, po zmianie lekarza i po dokładnych badaniach, które odbyły
się w 5. miesiącu ciąży, okazało się, że żona jest nosicielem dwóch rodzajów choroby odzwierzęcej: toksoplazmozy i listeriozy. To one najprawdopodobniej brutalnie zniszczyły pierwsze nasze dziecko w 3. miesiącu macierzyństwa. Jakież było moje przerażenie, kiedy
przeczytałem, jakie skutki dla płodu mogą wywołać te
choroby. Nie można już było zastosować poważniejszego leczenia. Pomyślałem sobie, że jedynym ratunkiem
może być tylko pomoc Pana Jezusa i Matki Bożej. Modliłem się przez 3 miesiące szczerą, choć może nie do
końca dojrzałą modlitwą o urodzenie zdrowego dziecka. Prośby moje zostały wysłuchane. Syn urodził się
zdrowy i duży. Co więcej, po badaniach okazało się, że
choroby się na niego nie przeniosły.
Aby pomóc uratować jedno istnienie ludzkie, postanowiłem odmawiać przez 9 miesięcy różaniec w intencji
nienarodzonego dziecka, który skończyłem w grudniu
2010 r. Pomimo rozlicznych kłopotów i bardzo poważnej nieuleczalnej choroby żony, czujemy opiekę Bożą,
za którą z całego serca dziękujemy.
Zbigniew
łuszczyca • pielgrzymka
15 marca 2011 • Gdańsk Oliwa. Od 1976 r. chorowałam na łuszczycę – chorobę nieuleczalną. Objawiała się bolesnymi pęknięciami skóry na plecach, u rąk,
na dłoniach, łokciach, kolanach i stopach. Rany bolały,
krwawiły, sączyła się ropa. Leczyłam się u dermatologów różnymi lekami – pęknięcia zamykały się, skóra
stawała się normalna, aż do nawrotu choroby.
Wychowaniem córek i obowiązkami domowymi zajmowałam się sama, bo mąż był marynarzem i rzadko
bywał w domu. W 1996 r. moja siostra Basia, widząc
moje zmagania z chorobą, zabrała mnie na pielgrzymkę do Ojca Świętego do Rzymu.
Zwiedzając kościoły, modliłam się o zdrowie, a na audiencji u papieża w Wielkanoc 1996 r. udało mi się
ucałować Pierścień Rybaka i dotknąć jego szaty.
By wejść na klęczkach na Święte Schody, przykleiłam
plastry na kolana i weszłam z modlitwą. Wracałyśmy
do domu szczęśliwe, radosne po spotkaniach z Ojcem
Świętym, zwiedzaniu zabytków Watykanu, Rzymu
i Monte Cassino.
Po powrocie do domu poszłam do dermatologa po lekarstwa. Wizyta była ostatnią. Dolegliwości nie powróciły do dzisiaj.
Dziękuję codziennie w modlitwie naszemu papieżowi
za łaskę otrzymaną przez niego.
Justyna Pachwicewicz
45
46
M chcesz podziękować za otrzymane łaski? Zadzwoń: tel. 46 864 21 31 • napisz e-mail: [email protected] • Niepokalanów,
podziękowania
Na skutek komplikacji okołoporodowych
dziecko straciło funkcje życiowe, było
poddane śpiączce farmakologicznej i chłodzeniu główki. Lekarze nie dawali rodzicom nadziei na normalny rozwój dziecka.
Rodzina, znajomi, osoby duchowne oraz
grupy modlitewne zanosiły modlitwy,
szczególnie za przyczyną św. Maksymiliana, bł. Jerzego, sługi Bożego Jana Pawła II
oraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy o
zdrowie dla Maksymilianka i jego mamy.
Mimo bardzo złych rokowań dziecko
przeżyło i 12 marca skończyło 8 miesięcy.
Rozwija się prawidłowo.
Maria
anoreksja
3 marca 2011 • woj. łódzkie. Kiedy w 2006 r. moja córka zachorowała na anoreksję, nie radząc sobie z chorobą, targnęła się na swoje życie. Przewieziona została
na oddział toksykologii w Łodzi. Stan nadal był ciężki.
Pielęgniarka, która miała wtedy dyżur, dała nam Cudowny Medalik.
Bardzo gorliwie modliliśmy się o uratowanie życia
dziecka. Córka, pomimo bardzo złego stanu, obudziła
się. Wierzymy, że to za sprawą Matki Bożej z Cudownego Medalika córka odzyskała przytomność.
Czcicielka Irena
operacja • renta
16 marca 2011 • Kielce. Bardzo gorąco dziękuję Jezusowi Miłosiernemu i Matce Niepokalanej za szczęśliwą operację zastawki serca i powrót do zdrowia kuzyna Krzysztofa. W dniu operacji była odprawiona Msza
święta o jego zdrowie. Stan po operacji lekarze określili jako bardzo ciężki. Zaufaliśmy całkowicie Bogu.
I chociaż po operacji był jeszcze kilka razy w szpitalu,
to jednak dobry Bóg pozwolił mu wrócić do zdrowia
i cieszyć się rodziną. Gdy w połowie 2005 r. został pozbawiony renty, całą sprawę zawierzyłam Matce Niepokalanej i Janowi Pawłowi II, prosząc ich o wstawiennictwo. Prośba została wysłuchana. W grudniu 2005 r.
sąd przywrócił mu rentę.
Dziękuję także za zdrowie 9-letniego Dominika, który miał rozlany wyrostek, zapalenie otrzewnej i był w
ciężkim stanie. W jego sprawie również zanosiliśmy
gorące modlitwy do Boga.
Rycerka Stanisława
ponadto dziękują:
A. A. (Wielkopolska); Adela Pawlaczyk; Andrzej K.
(Piotrków); Aneta (Augustów); Babcia Jagienka (Olesno); Barbara; Barbara; Barbara (N.); Czcicielka (Olkusz); Czcicielka M. B. Różańcowej (pow. żywiecki);
Czcicielka Niepokalanej (Kielce); Czesław Graniczny;
Czesława (Tczew); Danuta Kruk (Gdynia); Danuta
Walasik; Ewa Z. (Katowice); Franciszka (Kowal); Henryka (Pełczyce); Izabela W. (Warszawa); Jan K.; Jarosław Bogdański; Karolina K. (Podlasie); Konstanty K.
(Kraków); Krystyna (Bełżyce); Krystyna Cieślar (Brenna); Lucjan P.; Lucyna Brysch (Kalety); Lucyna K.;
M. G. (Czeladź); Mama Krystyna (Gnoty); Marcin
(Lublin); Marek Witkowski; Maria Michalska; Marianna Z.; Marta I. (Jelenia Góra); Natalia P. (Zamość); Paweł Biały (Lubartów); Piotr (Zduńska Wola); Rycerka
Genowefa T. (woj. mazowieckie); Rycerka Weronika
(Wiosna); Sabina Torzecka (Bydgoszcz); Tadeusz Bysiec; Tatiana Sz.; Tomasz (Siedlce); W. Mazur (Chorzów); Waldek (Biskupiec); Wanda Z. (Mielec); Wercia;
Władysława Kuśmiderska; Zenobiusz U. (Warszawa);
Zofia; Zofia (woj. lubelskie); Zofia i Zuzanna (Lublin).
Przez pośrednictwo Niepokalanej
i św. Maksymiliana Bogu dziękują:
» 155 osób za opiekę Bożą i wysłuchanie próśb
» 52 osoby za powrót do zdrowia
i udaną operację
» 52 osoby za pracę i otrzymanie
mieszkania, pomoc w nauce i zdanie egzaminów, nawrócenie i wiarę,
powstanie z nałogów, zgodę w rodzinie
i sąsiedztwie, za macierzyństwo.
96-515 Teresin – „Podziękowanie”
Rycerz Niepokalanej / wydanie specjalne 2011 / www.nowy. rycerz.info
wydawnictwo.niepokalanow.pl
Wydawnictwo Niepokalanów poleca
47
Niepokalanów, 96-515 Teresin * tel. 46 864 22 08
Modlitewnik MI 2012
Mały, podręczny i bardzo praktyczny; zawiera modlitwy codzienne,
litanie wraz z kalendarzem i intencje MI na rok 2012.
oprawa: broszurowa
stron: 48
Modlitewnik (bez kalendarza)
format: 80 x 120
Kieszonkowy
modlitewnik zawiera:
cena 2,00 zł
modlitwy codzienne, litanie, mały katechizm,
przygotowanie do sakramentu pojednania,
fragmenty Listu Apostolskiego Rosarium
Virginis Mariae, oraz nazwy i opisy niebezpiecznych znaków.
oprawa: broszurowa
stron: 50
format: 80 x 120
cena 2,00 zł
Niepokalanów – Poezje w świetle
70. rocznicy męczeńskiej śmierci
św. Maksymiliana Marii Kolbego
Zbiór pełnych uroku, bogatych w
przenikliwe porównania wierszy o
św. Maksymilianie, jego współbraciach i Niepokalanowie.
oprawa: miękka – cena 15,00 zł
oprawa: twarda – cena 20,00 zł
stron: 96, format: 150 x 150
E
www.mi-polska.pl
Proste i łatwe
Jeśli chcesz oddać Bogu jak największą chwałę, poprzez zbawienie i uświęcenie siebie i innych, oddaj się całkowicie Niepokalanej i zostań Jej rycerzem. Istotny warunek jest tylko jeden: oddanie siebie samego – swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości – w ręce Niepokalanej, najlepszej z Matek. Ona najlepiej zatroszczy się o Twoją przyszłość, a Ty zaufaj Jej całkowicie i dawaj świadectwo chrześcijańskiego życia tam, gdzie jesteś.
Papież Benedykt XVI do Rycerstwa Niepokalanej
„Posiadacie potężny wzór świętości, pokory i działalności apostolskiej. Kościół potrzebuje waszej pomocy, dlatego proszę was, byście nie ustawali w drodze, byście nie poddawali się zniechęceniu, idźcie z odwagą i nadzieją. Wasz
charyzmat jest aktualny i potrzebny, dlatego odnawiajcie wasze zaangażowanie apostolskie i całkowite zawierzenie
Maryi Niepokalanej. Niech Niepokalana i św. Maksymilian pomogą wam być gorliwymi misjonarzami miłości i Bożego miłosierdzia w świecie rozdartym nienawiścią. Módlcie się za mnie i za Kościół, który przeżywa swego rodzaju
oczyszczenie. Dziękuję wam za waszą wierność Kościołowi i zapewniam was o mojej modlitwie za was. Błogosławię
każdemu z was oraz osobom, z którymi macie kontakt dzięki waszemu apostolstwu”.
Rycerstwo Niepokalanej założył św. Maksymilian dla ratowania świata przed złem. Jego celem jest: Starać się o
nawrócenie grzeszników i tych, którzy jeszcze nie poznali Chrystusa, zwłaszcza o nawrócenie nieprzyjaciół Kościoła, o zjednoczenie chrześcijaństwa oraz o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej.
Warunki: ¬ oddać się całkowicie Niepokalanej jako narzędzie w Jej macierzyńskich rękach; ¬ nosić Cudowny
Medalik; ¬ wpisać się do księgi Rycerstwa w siedzibie kanonicznie założonej.
» napisz: Ośrodek Narodowy MI, Niepokalanów, 96-515 Teresin • tel. 46 864 22 39 • e-mail: [email protected]
48
Przesyłka niestemplowana. T.P. OPŁATA POBRANA.
Umowa Nr 00633/S/HK/2005 z ORCUP Łódź
z dnia 12.12.2005 r. Nadano w PP Skierniewice E 223.
Wydawnictwo Ojców Franciszkanów
NIEPOKALANÓW, 96-515 TERESIN
Polska - Pologne - Poland
Niepokalanów Lasek
dom rekolekcyjny
Ośrodek Formacyjny MI
Dom rekolekcyjny jest przeznaczony do prowadzenia
rekolekcji, dni skupienia, czuwań modlitewnych w duchu Rycerstwa Niepokalanej.
Dysponuje dużą kaplicą, małą kaplicą i oratorium, pokojami 2-, 3- i 6-osobowymi, dużą i mniejszą salą konferencyjną, dwiema salami rekreacyjnymi, dużą i małą
jadalnią.
Ośrodek otoczony jest murem, obok domu na powierzchni ok. 4 ha znajduje się las, parking i dom
gospodarczy.
Niepokalanów Lasek
ul. Teresińska 32
96-515 Teresin
tel. 46 864 42 06
lub tel./fax 46 861 38 59
e-mail: [email protected]
www.lasek.niepokalanow.pl

Podobne dokumenty