u .l

Transkrypt

u .l
#
m ag a z i n e
23
We Are
KONTAKT: [email protected], (+48) 664 068 746
REDAKTOR NACZELNA: JULIA P.
DYREKTOR KREATYWNY: MACIEJ BORYNA
SEKRETARZ REDAKCJI: SYLWIA BURSKA – [email protected]
PATRONATY I PR: KaSIA ŁUSZCZYK – [email protected]
DYREKTOR ARTYSTYCZNY: katarzyna Reutt – [email protected]
SPRZEDAŻ I MARKETING: [email protected]
OKŁADKA: Michał Dziekan „The Last Job”
korekta: agnieszka wójcik
Podejmij artystyczne wyzwanie i zdobądź międzynarodową sławę.
Zremiksuj przeszłość Heinekena, tworząc butelkę przyszłości,
która stanie się ikoną limitowanej edycji 2013.
nasz rodzyn(ek): maciej boryna
klaudia ceccini
Jodi Bieber
SOUL NR 23 / 2013
Baron Wolman
Baron Wolman, Klara Landrat, Klaudia Ceccini, Kuba Korczak,
sebastian Kowalski, Żaneta Antosik, Aleksandra Stefanowicz,
W.E.N.A., Lena Romul, Michał Dziekan, Jodi Bieber
W TYM NUMERZE Z NAMI:
MY_od lewej: SYLWIA BURSKA_JULIA P._Katarzyna Reutt_Kasia ŁUSZCZYK
Szczegóły na www.yourfuturebottle.com
ISSN 2299-6532
Wydawca:
MSPFA Sp. z o.o.
ul. Rydygiera 8
01 – 793 Warszawa
TEKST: SYLWIA BURSKA 4
k a l e j d os kop_Pod [róż ny]
21.11
~
23.03
„Każdy już tam był i nie chodzi mi tu o wakacje” – tak twierdzą chłopaki
z Red Hot Chili Peppers i pewnie mają rację.
Nocny lot do L.A. Nie mogę się oprzeć i nucę pod nosem „L.A. Woman”
The Dooors. Wypożyczony compact car rozrasta się do rozmiarów monstrualnego Forda Escape. Dobrze, że choć czerwony. Prawie jak Mustang.
To „prawie” będzie robić dużą różnicę. Głównie przy tankowaniu.
Z pełnym bagażem popkulturowych odniesień ruszam w moje kolejne kino drogi. Tym razem celem są kalifornijskie pustynie, a wyobraźnię napędzają zdjęcia, które Anton Corbijn zrobił 25 lat temu Bono i spółce z U2. Za podkład muzyczny posłuży oczywiście album „Joshua Tree”.
Pierwszy cel to Palm Springs – tutejsza
pustynna stolica. To tu swoją oazę mają sławy Hollywood. Jedni wpadają na weekendowe szaleństwa, inni na alkoholowy odwyk. Już pierwsze minuty w mieście nie pozostawiają
złudzeń, jestem w popkulturowym raju. Znam ją
z Chicago.
Retrospektywa Salvadora
Dali, Centrum Pompidou
w Paryżu
W Paryskim Centrum Pompidou odbywa się retrospektywa
prac Salvadora Dali. Obraz płonących żyraf czy topniejących zegarów stał się znakiem firmowym
artysty. Na wystawie można zobaczyć ponad 200 prac: obrazów,
rysunków, rzeźb, akwafort, fotografii i filmów. Dali to jeden z najbardziej znanych i jednocześnie
najbardziej kontrowersyjnych artystów XX wieku.
Po kilku dniach na pustyni docieram wreszcie do Mekki. Próżno tu
szukać wyznawców Islamu. Nie jestem w stanie znaleźć także kogoś, kto
mówi tu po angielsku. Do granicy z Meksykiem jeszcze dobre 150 kilometrów, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to, co USA zyskało w wyniku
wojny z 1848 roku, powoli wraca do poprzednich właścicieli.
Burrito na śniadanie i znów w drogę. Park Stanowy Pustyni Anzaborrego wygląda miejscami jak tolkienowski Mordor. Ziemia co rusz rozstępuje się, by ukazać poszarpane kaniony, to znów zamienia w równą jak
stół pustynię. Nie ma tu nic oprócz dwóch małych miasteczek i kojotów.
Droga wije się po horyzont jak pustynny grzechotnik. „Easy Rider” – nie
sposób uciec przed tym skojarzeniem.
Nagle pustynia zaludnia się stadem
mustangów i polujących na nie lwów.
Kilkumetrowy stalowy orzeł i inne zwierzęta tego pustynnego
ZOO, (owoc pracy miejscowego artysty), na kilka chwil
przerywają monotonię
tej części krajobrazu.
14.12
~
30.06
Korespondencje. Sztuka
nowoczesna i uniwersalizm,
Muzeum Sztuki w Łodzi
Wystawa jest wielowątkową
panoramą sztuki XX i XXI w. Możemy na niej zobaczyć 400 dzieł
sztuki nowoczesnej i współczesnej,
m.in. dzieła Pabla Picassa, Meret
Oppenheim, Roberta Maciejuka,
Billa Violi, Magdaleny Abakanowicz i Mirosława Bałki albo Paula Klee, Katarzyny Kobro, Louise
Bourgeois czy Tamásza Kasásza
i Koła Klipsa, jak również Georgesa Braque’a. Wystawa stawia pytania o znaczenie sztuki w dzisiejszych czasach.
23.12
~
15.04
Inventing Abstraction, 1910–1925, Moma Nowy Jork
W 1912 r. w kilku miastach Europy tacy artyści, jak Vasily Kandinsky, Frantisek Kupka, Francis Picabia i Robert
Delaunay zaprezentowali pierwsze obrazy abstrakcyjne dla
publiczności. Mija właśnie sto lat od powstania pierwszych
abstrakcji.Wystawa śledzi i pokazuje prace z różnych okresów czasu od Marsden Hartley i Marcela Duchampa do Pieta Mondriana i Kazimierza Malewicza. Można na niej zobaczyć obrazy, rysunki, książki, rzeźby, filmy, fotografie i poezję dźwiękową.
11.12
~
17.02
21.02
~
27.05
Piotr Uklański, Czterdzieści
i cztery, Zachęta
Zachęta Narodowa Galeria
Sztuki przedstawia pierwszą przeglądową wystawę Piotra Uklańskiego w Polsce. Uklański uważany
jest za jednego z najbardziej znaczących polskich artystów. Czterdzieści i cztery, to niekonwencjonalne ujęcie wystawy przekrojowej,
zaprojektowanej w całości przez
artystę .Tytuł wystawy to informacja o tym, ile lat skończy artysta
w trakcie trwania ekspozycji, jest
on również odniesieniem do kryzysu wieku średniego. Czterdzieści i cztery to także aluzja do słynnego poetyckiego proroctwa Adama Mickiewicza zapowiadającego
nadejście wskrzesiciela narodu:
„Z matki obcej, krew jego dawne bohatery
A imię jego będzie czterdzieści i cztery”.
Lichtenstein:
retrospektywa, galeria Tate
Modern, londyn
W londyńskiej Tate Modern
można oglądać retrospektywę prac Roya Lichtensteina. To
pierwsza taka wystawa od ponad 20 lat. Można na niej zobaczyć ponad 125 prac artysty. Roy
Lichtenstein to malarz, rzeźbiarz
i muralista, jeden z czołowych
amerykańskich przedstawicieli pop artu. Tematy swoich prac
czerpał z komiksów. We wczesnych obrazach szukał inspiracji, jak sam mówił, w tandetnej
komercji, którą znajdował m.in.
w reklamach na stronach książki
telefonicznej i środków masowego przekazu. Świadomie redukował formy do dekoracyjnych, linearnych kształtów, a paletę barw
ograniczał do czerwieni, żółcieni
i błękitu oraz czarnego, wyraźnego konturu.
Californication
Teraz zimowe miesiące spędza w Kalifornii. Trudno się jej dziwić
– w tak zwiewnej sukience
tylko tu można przetrwać mrozy. Siedmiometrowa Marilyn Monroe, rzeźba Seward Johnson, w jednej
z najsłynniejszych poz w historii kina nieustannie rozpala wyobraźnię.
Palm Springs pełne jest luksusowych hoteli, eleganckich butików
i drogich restauracji. Miasto jednak nie zawsze tak wyglądało. Pod koniec
XIX wieku tutejszą ziemię przyznano Indianom ze szczepu Cahuila. Dziś
to najbogatsze plemię w całej Ameryce. Ich działki nierzadko warte są po
kilka milionów dolarów. By uciec od zgiełku i doświadczyć oazy takiej, jaką znali kiedyś Indianie, wystarczy przejechać 3 mile do pobliskiego Indian
Canyons. 16 mil palmowego raju, skalnych wąwozów, kaktusów i grzechotników, to tylko przedsmak tego, co czeka mnie jutro.
Park Narodowy Joshua Tree to miejscami odmienna planeta. Rozrzucone po pustyni potężne głazy, dziwaczne drzewa i kaktusy toczące nieustanną walkę o życie z suszą i zasoloną glebą tworzą niepowtarzalny krajobraz. Znak firmowy tej części Kalifornii to drzewo Jozuego-Joshua Tree.
Jego spazmatycznie powykręcane gałęzie osadnicy mormońscy skojarzyli z wyciągniętymi ramionami Jozuego. Tak jak kiedyś on poprowadził
lud wybrany do Ziemi Obiecanej, tak później drogowskazy drzew prowadziły śmiałków podczas kalifornijskiej gorączki złota. Po dziś dzień w parku natrafić można na opuszczone kopalnie.
Południowo-zachodnia Kalifornia to również pustynne miasteczka.
Park Stanowy Cuyamaca
Rancho to miła odmiana po dniach spędzonych na pustyni. Wokół robi
się zielono, krajobraz przecina
rzeka, a okolica szybko się zaludnia. Południowa Kalifornia to nie tylko jałowe pustynie, ale też winnice i sady palm daktylowych, wokół których wyrastają tymczasowe meksykańskie miasteczka. Życie w przyczepach kempingowych to dla wielu norma.
Wzorem XIX-wiecznych osadników ruszam na zachód. Pulsujące
życiem San Diego to jedno z bardziej przyjaznych miast Ameryki. Zanim
zakończę przygodę z Kalifornią, chcę jeszcze raz spotkać moją popkulturową znajomą. Najlepsze miejsce na randkę z Marilyn Monroe to Hotel Del
Coronado, największy amerykański kurort XIX wieku zbudowany na pobliskiej wyspie Coronado. Dziś wyspa połączona z San Diego łukiem mostu jest ulubionym miejscem wypoczynku dla tłumu turystów i tutejszych
mieszkańców. To tu Bill Wilder nakręcił amerykańską komedię wszechczasów „Pół żartem, pół serio”. Przez lata kurort gościł koronowane głowy, prezydentów i inne sławy, ale i tak wszyscy przybywają tu dla MM.
Wraz z tonącym w Pacyfiku słońcem moje kolejne „Californication”
dobiega końca. W uszach Red Hot Chili Peppers:
„It's the edge of the world
And all of Western civilization
The sun may rise in the east
At least it settles in a final location”.
TEKST i foto: sebastian Kowalski
sou l wor l d_Exhibitions
tekst: sylwia burska foto: baron wolman
6
Baron
Wolman
Amerykanin urodzony
w 1937 roku. Pierwszy
fotograf pracujący
w latach 60. ubiegłego
wieku dla magazynu
„ Rol l i ng Ston e ”.
Na swoich zdjęciach
u t rwa l a ł ta k i e
p o s ta c i i z e s p o ły,
ja k: Jimi Hendrix,
George Harrison,
Janis Joplin, The
Rol l i ng Ston es,
Frank Zappa, The
Who, Joan Baez, Bob Dylan, The Grateful Dead, Phil
Spector, Jim Morrison, Ike Turner, Tina Turner
Prawie pół wieku temu rozpocząłeś współpracę z magazynem „Rolling Stone”?
Miałem dużo szczęścia, że znalazłem się
w San Francisco, gdy powstawał magazyn. Jann
Wenner, jego założyciel i redaktor naczelny, miał
wtedy przyjaciela, który był pisarzem i tworzył do bre teksty na temat muzyki i wykonawców. Wpadli na pomysł założenia nowego pisma.
W tamtych czasach w Stanach nie było tytułu,
który w profesjonalny sposób pisałby o muzykach i samej muzyce. Istniały pisma zajmujące
się biznesem muzycznym. Jann zapytał mnie, co
myślę o ich pomyśle i czy zechciałbym robić zdjęcia do jego magazynu. Pomyślałem, czemu nie?
I w ten sposób zostałem pierwszym fotografem
magazynu „Rolling Stone”. Minęło już 45 lat od
tego momentu...
Początki były trudne?
Nie zarabialiśmy pieniędzy. Od innych pism
o muzyce odróżniała nas jakość tekstów, zdjęć
i layout, który był doskonały! Do tego Jann miał
głowę do biznesu i dlatego magazyn przetrwał.
Po jakimś czasie muzycy i producenci muzyczni
zaczęli rozumieć, że jeśli chcą, aby ludzie kupili
ich płytę, muszą pojawić się u nas. Fantastyczne było to, że mogliśmy robić wywiady z takimi
postaciami, jak Frank Zappa, Jenis Joplin czy Jimi Hendrix. Ludzie myślą, że ciągle imprezowaliśmy, ale to nie tak. Ponieważ pracowałem za
darmo, musiałem robić coś, co pozwoli mi zarobić
na życie. Nie miałem czasu na zabawę. Dopiero
po roku magazyn zaczął na siebie zarabiać. Zaczęły się do nas zgłaszać wytwórnie nagraniowe, które chciały, żebyśmy dla nich zrobili zdjęcie muzyka na okładkę płyty, co przynosiło bardzo dobre pieniądze.
To był dla mnie fantastyczny okres w życiu. Jeździłem po całym świecie. W 1968 r. bylem Londynie i fotografowałem The Who w studiu nagraniowym podczas nagrań do opery rokowej „Tommy”. To było duże wydarzenie. Po nagraniu Pete Townshend zasugerował, że powinniśmy pójść na plan filmu „Performance” z Mickiem Jaggerem. Zrobiłem mu wtedy sławne zdjęcie z aparatem Polaroid w rękach.
Dlaczego jesteś w Polsce?
Moja przyjaciółka Klara Landrat przeniosła
się do Warszawy i zaprosiła mnie. Klara zajmuje się również fotografią. Otwiera właśnie galerię przy Chmielnej 24, w której oprócz ubrań będzie można zobaczyć i kupić moje zdjęcia.
Podoba mi się to, co widzę tu ulicach. Macie dobre restauracje. Chciałbym tu jeszcze przyjechać, chociażby na polski Woodstock, który
mógłbym porównać z oryginałem.
Robiłeś wtedy zdjęcia ze sceny.
To prawda, nigdy wcześniej nie widziałem
takiego tłumu. Fascynujące było to, że podczas
festiwalu nie było żadnej przemocy. Gigantyczny
tłum i niezwykły pokój między ludźmi. Nie było
wystarczająco dużo jedzenia, toalet, padało i było
gorąco. Nikomu to nie przeszkadzało i wszyscy
mieli fantastyczne humory, trzy tysiące ludzi.
Festiwal odbył się na pastwiskach należących do farmy mleczarskiej. Podobno pasące się
tam krowy były tak przerażone hippisami i głośną muzyką, że przez miesiąc po koncercie nie
dawały mleka.
nis Joplin czy Jim Morrison. Uważam, że miał po
prostu niefortunny wypadek. Planował przyszłość, chciał otworzyć nowe studio w Nowym
Jorku, myślał o trasie koncertowej, był szczęśliwy.
baron wolman w towarzystwie klary landrat
Na pewno znasz wiele takich fascynujących historii.
Jedna, która mi się przytrafiła dotyczy Jenis Joplin. Potrzebowałem jej kolorowego zdjęcia z koncertu. Zadzwoniłem do niej z pytaniem,
kiedy będzie następny koncert? Okazało się że
nie prędko, a ja potrzebowałem tych zdjęć na już.
I wpadliśmy na pomysł, że ona wpadnie do studia, weźmiemy mikrofon, zapalimy światła i będzie udawać, że śpiewa i jest na koncercie. Przyniosła ze sobą mikrofon i zamiast udawać, zaczęła
naprawdę śpiewać! Coraz głośniej i głośniej. Przez
godzinę śpiewała tylko dla mnie.
Jenis Joplin musiała być wyjątkowa.
Miała w sobie światło i ciemność jednocześnie. Miała bardzo trudne dzieciństwo. Ludzie
w szkole jej nie lubili, ponieważ była inna, uważali,
że jest brzydka, nie doceniali jej muzyki. Zostawiła więc szkołę, uciekła z domu i zaczęła śpiewać,
bo miała genialny głos. Bił od niej ogromny smutek. Zrobiłem tylko jedno zdjęcie, na którym jest
smutna, na wszystkich innych się śmieje. Chciałem ją pokazać radosną, ukazać jej dziewczęcość,
którą cały czas w sobie miała.
Czy dostęp do muzyków, wejście za
kulisy BYły naturalne w tamtych czasach?
Billy Graham zajmował się organizacją i promocją koncertów. Bardzo mnie lubił i dzięki niemu podczas koncertu mogłem wszędzie wejść. Na
scenę, do garderoby, nie miałem żadnych ograniczeń. Teraz fotograf prasowy nie może wejść za
kulisy. Zdjęcia robione są z odpowiedniego miejsca, często tylko przez pierwsze dwa utwory.
Kogo najbardziej lubiłeś fotografować?
Jimiego Hendriksa. Dlaczego? Był nie tylko
genialnym muzykiem, ale również nieprawdopodobnie widowiskowym obiektem na scenie. Zawsze fantastycznie ubrany, kiedy zaczynał grać,
miał w sobie niezwykłe światło, był oszałamiający.
Z gitarą robił, co chciał. Miał ją na plecach i na niej
grał, używał do tego zębów! Dla fotografa był to raj.
Prywatnie był bardzo dobrą osobą. Gdy się z nim
rozmawiało, mówił cicho, był bardzo nieśmiały,
a na scenie przeistaczał się w inną postać. Doktor Jekyll i Mr. Hyde. Mówią, że zmarł z przedawkowania. Nie sądzę. W tamtych czasach narkotyki brali wszyscy. On nie był uzależniony jak Ja-
Opowiedz o słynnych zdjęciach fanek. W 1968 r. poświęciliście cały magazyn temu tematowi.
Podczas koncertów zacząłem zauważać
fanki, dziewczyny, które stały za sceną, czekając
na wykonawców. Były fantastycznie ubrane. Każda wyglądała inaczej, miała osobowość, indywidualność. Postanowiłem część z nich zaprosić do
studia i zrobić im zdjęcia. Temat był tak fascynujący, że zamiast pokazać kilka zdjęć, powstał cały magazyn poświęcony „groupies”. Zdjęcia plus
wywiady. W październiku tamtego roku w Londynie odbyła się wystawa, na której można było
zobaczyć wszystkie te zdjęcia fanek. Wśród nich
dwie młode dziewczyny z Chicago, które studiowały w szkole artystycznej rzeźbę i uczyły się odlewów gipsowych. Ich szalony nauczyciel, który
lubił rock and roll dał im zadanie, aby zrobiły odlew czegoś twardego. Możesz się domyślić, na jaki pomysł wpadły? Chodziły do muzyków i robiły odlewy. Miały walizkę ze sprzętem, pukały do
pokoju muzyka i mówiły że przyszły zrobić odlew.
Tak powstawała interesująca kolekcja.
Przedmiot zaliczyły?
Jedna z nich ma teraz 55 lat i nadal robi odlewy (śmiech). W nowojorskiej galerii odbyła się wystawa tych wszystkich prac. Można było zobaczyć
intersujące kształty znanych gwiazd rock and rolla.
Dlaczego teraz ludzie nie potrafią
się bawić swoją pracą?
Kiedy w grę wchodzą duże pieniądze i reklama, wszystko zaczyna być bardzo serio. Wtedy wszystko się rozkręcało. Mieliśmy poczucie, że
szukamy nowych inspiracji, nowych dróg. Mieliśmy szalone pomysły, które realizowaliśmy.
W tym roku skończysz 76 lat. Jaki moment z Twojego życia najbardziej utkwił
Ci w pamięci?
Kiedy wracałem do domu własnym samolotem, silnik się zepsuł i przestał pracować! A ja
byłem w stanie bezpiecznie wylądować. Pierwszy
raz otarłem się o śmierć. Kolejny taki moment był
wtedy, gdy opuściłem „Rolling Stone” i otworzyłem własny magazyn związany z modą, własne
wydawnictwo i kupiłem samolot, aby robić zdjęcia z nieba. Od dnia, w którym miałem wypadek,
przestałem latać. Ważnym momentem było podjęcie decyzji, że chcę zostać profesjonalnym fotografem i rozpoczęcie pracy w „Rolling Stone”.
Dzień, gdy wziąłem ślub, dzień, w którym się rozwiodłem (śmiech). Przeżyłem bardzo dużo niezwykłych momentów.
Co jest najważniejsze w życiu?
Aby robić to, co sprawia radość. Jeśli dla
ciebie pieniądze są najważniejsze, to miej pracę,
w której będziesz tylko zarabiał i będziesz szczęśliwy. Większość ludzi nie zarabia wielkich pieniędzy, ale ma radość i spokój w sercu. Zawsze
wykorzystuję okazję, która się pojawia. Jeśli powiem NIE, nie dowiem się, co straciłem. Jeśli powiem TAK, może wspaniałe rzeczy się przytrafią.
Poszukuję wyzwań, mówię TAK i czekam, dokąd
ta droga mnie zaprowadzi.
Mick Jagger
na planie filmu
„Performance”
...Zrobiłem ...sławne
zdjęcie z aparatem
Polaroid w rękach.
tekst: sylwia burska foto: baron wolman
9
Jimi hendrix
Gdy się z nim
rozmawiało, mówił
cicho, był bardzo
nieśmiały, a na
scenie przeistaczał
się w inną postać.
Doktor Jekyll
i Mr. Hyde.
Janis joplin Miała w sobie światło i ciemność jednocześnie. [...]
Chciałem ją pokazać radosną, ukazać jej dziewczęcość, którą cały czas w sobie miała.
foto i tekst: klaudia ceccini
10
i P h o n e o g r a p h y
Klaudia Ceccini
„Zdjęc ia tra k tuję ja ko moją opow ieść o sobie sa mej. Ka żde z n ic h jest por tretem c hw i l i . To n iew y pow ied z ia ne
na g łos emoc je, s ny, pra g n ien ia i obaw y.”
P
h
o
n
e
o
g
r
a
p
h
y
13
foto: klaudia ceccini
i
http://klaudia-c.tumblr.com http://www.eyeem.com/u/4171 http://www.flickr.com/photos/66000653@N07/
tekst: aleksandra stefanowicz ilustracje: nike
14
Just Collect It!
„Pokaż mi swoje buty, a powiem Ci kim jesteś” – mówi jeden z bohaterów kultowego w sneakerheadowych kręgach (sneakerhead
– kolekcjoner obuwia sportowego) filmu „Just for Kicks”. Nike Air Max należą niewątpliwie do tych najbardziej pożądanych, a ich fani,
by zdobyć limitowaną parę, są w stanie zrobić naprawdę wiele.
Historia linii sięga 1987 r., kiedy pracujący dla
Nike architekt i projektant Tinker Hatfield wpada
na niecodzienny pomysł przeniesienia rozwiązań
zastosowanych w paryskim muzeum sztuki
współczesnej Centre Georges Pompidou na grunt
projektów obuwia do biegania. Pomysł prosty,
ale i kontrowersyjny. Podobnie jak w przypadku
projektowanych budynków zakładał silne
wyeksponowanie elementów konstrukcyjnych,
tradycyjnie skrywanych wewnątrz. W przypadku butów
Nike, był to system Air, stworzony w latach 70. przez
byłego naukowca NASA Franka Rudego. System
mieścił w podeszwie buta amortyzującą poduszkę
wypełnioną gazem. Przeforsowane w projekcie
Hatfielda przezroczyste okienko ujawniające
udoskonaloną technologię Air, wkrótce stało się
ikoną marki.
Lata 90. przyniosły kolejne, dziś legendarne
dla kolekcjonerów modele: Air Max Light, Air Max
90, Air Max 95 czy Air Max BW, zwany również
Classic. Za wielkim sukcesem linii stała nie tylko
nowatorska technologia zapewniająca większy
komfort podczas treningów, ale i niezwykła – jak na
ówczesne czasy – kolorystyka, gdyż dotąd
większość tzw. „biegówek” była biała.
To właśnie niestandardowe podejście
do wyglądu butów, zakładające ciągłe
eksperymentowanie z kolorami i printami
na jego powierzchni sprawiło, że coraz częściej
zamiast na bieżni noszono je na ulicach Nowego
Jorku, Tokio czy Paryża. Rosnącej sławie Air
Max'ów sprzyjały również środowiska związane
z muzyką hiphopową, breakdancem i streetartem,
które szybko uczyniły je jednym z filarów
„mody podwórka”. Pomysł limitowanych
edycji zaowocował także kolaboracjami
z cenionymi w środowisku „streetfashion”
butikami – japońskim Atmos, brytyjskimi
Foot Patrol i Liberty, holenderskim Patta,
czy konkretnymi artystami – Ben Drury,
Kevin Lyons, Stash.
W 2006 r. szefowie Nike
zdecydowali się iść za ciosem,
czego efektem była współpraca
z Eminemem i sygnowane przez
niego osiem par Air Max'ów, których część
sprzedawana na aukcjach zasiliła konto prowadzonej
przez rapera fundacji charytatywnej.
Wielkim sukcesem okazała się także para Air Max 90 „Tongue & Cheek”
zaprojektowana przez guru brytyjskiego grime’u Dizze’go Rascala i wywodzącego
się ze środowiska street artu Bena Drurego, który miał już na swoim koncie
wcześniejszy, bardzo udany model Air Max 1 „Hold Tight”. Premierę butów w 2009
r. uświetniało ukazanie się czwartej płyty Rascala „Tongue & Cheek” (nazwa albumu
została wyszyta na językach AM), a także napisany przez niego numer „Chillin
wiv Da Man Dem”, ze świetnie opracowanym graficznie teledyskiem autorstwa
Drurego. Para była dostępna tylko w Nike’s 1948 w Londynie i jak łatwo się
domyślić, rozeszła się jak świeże bułeczki. Chęć posiadania unikatowych butów
sprawia, że fani Air Max'ów gotowi są nawet lecieć na inny kontynent, rozbić obóz
pod sklepem i cierpliwie czekać do dnia premiery nowej pary. Wbrew pozorom
warto, gdyż z Air Max'ami jest jak z winem – rzadkie, produkowane w krótkich
seriach edycje nabierają wartości przez lata, stając się obiektem pożądania
kolekcjonerów z całego świata.
Dziś Air Max'y to dla fanów marki nie tylko modny element ubioru, ale i styl
życia. Dzięki lekkiej i wytrzymałej konstrukcji pozwalają na szybkie przemieszczanie
się w miejskiej dżungli, a przy tym przykuwają uwagę swoim wyglądem. Ich
noszenie wymaga także przestrzegania określonych zasad: sposobu eksponowania
poprzez podwinięcie nogawki spodni oraz doboru kolorystycznego pozostałych
elementów garderoby (pożądany efekt zakłada zgranie kolorystyczne butów
z koszulką i czapką). Cenione także przez polskich raperów, którzy chętnie
nawijają o nich w swoich kawałkach (Eldo „Szyk” i Tede „Air Max Classic”) stały
się nieodłącznym elementem polskiej mody ulicznej.
tekst: w.e.n.a. FOTO: agnieszka kamocka
16
W.e.n.a.
a
Wena
Air max
irmax
Skąd w utworach wykonywanych przez raperów pojawia
się tyle tekstów, odniesień do ubrań? Nawet na przykład „Lataj”
czy w „na zewnątrz”?
Mogę wypowiadać się jedynie w swoim imieniu. Moda od zawsze była
wyróżnikiem subkultur, świadczyła o ich indywidualnym charakterze
i odzwierciedlała wartości istotne dla ich przedstawicieli. Podobnie
jest w wypadku kultury szeroko rozumianej jako hip-hop. Nike od
zawsze były obecne w czarnych społecznościach wychowujących się
na ulicach wielkich aglomeracji w latach 80. i 90. Buty, takie jak Air Force
One czy Jordany zawsze budziły podziw, stanowiły wyznacznik statusu
społecznego i finansowego w kulturze. W swojej twórczości jedynie
czerpiemy ze spuścizny tamtych czasów. W „Lataj” nawiązanie pojawiło
się w bardzo naturalny sposób, odbijając się od ziemi, lecisz tym wyżej, im
lepsze masz buty. W „Na zewnątrz” kwestia obuwia bardziej odnosi się do
manifestowania własnego ja. Mówię – mam język na zewnątrz – Słuchaj.
Idę – mam język na zewnątrz – Patrz.
Czy Air Max 1 wyróżniają się na tle innych kicksów?
Według mnie AM1 to najlepsze buty Nike, jakie do tej pory powstały.
Chodzę w Blazerach, Jordanach, ale jeżeli wiem, że spędzę cały dzień bez
zdejmowania kicksów, biorę Max'y. AM1 to zdecydowanie najwygodniejszy
i najstabilniejszy but, jaki miałem na nogach, do tego jest całkiem subtelny
względem innych Air Max'ów, które bywają zbyt masywne. Bardzo
podoba mi się jego bryła, drapieżna, sportowa i niezwykle dynamiczna,
przypominająca mi rekina gotowego do rzucenia się w pościg za zdobyczą.
Ponadto to bardzo trwały but – swojej pierwszej pary, sprzed trzech lat,
dalej używam na siłowni.
Skoro o tym wspominasz; kiedy i w jakich okolicznościach
pierwszy raz zetknąłeś się z AM1?
Pierwsze buty to te z siłki, dokładniej to model Scuba Blue (BlackGrey-White). W 2009 roku zobaczyłem te buty w jakimś katalogu, no
i uznałem że muszę je mieć, szczególnie że właśnie kończyły się moje
poprzednie Air Max light, z których byłem niezwykle zadowolony. Swoją
pierwszą parę kupiłem na e-bay'u. Nie wiąże się z nią żadna niezwykła
historia, tyle tylko, że służą mi do dziś, przejeździły ze mną dziesiątki
koncertów i przeżyły niejedną parę innych jedynek.
Czy masz ulubioną parę AM1?
Chyba każdą! (śmiech) A na serio bardzo podoba mi się model z serii
Omega Pack, w kolorach (Navy Blue-Red-Beige). Ponadto chyba model
Dynamic Blue, który posiadam.
„Wziąć Nike i najlepsze polo pod kolor” – czy pod AM1
wybrałbyś ten sam zestaw?
Teraz praktycznie już nie chodzę w polówkach (śmiech). Lubię jak
motyw lub kolor z butów pojawia się również w innej części garderoby,
tworząc pewną, spójną całość. Dla przykładu, białe sznurowadła i białe
troki w bluzie z kapturem, lub z daszkiem snapa. Do jedynek bardzo pasują
także koszule, oczywiście luźniejsze i w odpowiednio dopasowanych
kolorach. Jedynki mają o tyle uniwersalny kształt, że pasują zarówno do
sportowego stylu, jak i do casualowego ubioru z parką czy nawet krótszym
płaszczem .
Od „korytarzy liceum” „do dnia, w którym” – łącząc
tytuły poważnych numerów, nasuwa się pytanie z kompletnie
przeciwnego bieguna: Czy „Wu do E” będzie całe życie poruszał
się w skokach, czy zmieni stylówkę?
Od dawna bardzo cenię sobie wygodne obuwie, jedynki zdecydowanie
zaspokajają tę potrzebę. Ponadto cenię sobie ich trwałość, ze względu
na częste podróże i tryb życia, jaki prowadzę. Poza Air Max'ami chodzę
praktycznie tylko w Jordanach, które również są wygodne i ciepłe,
aczkolwiek już nie tak precyzyjnie wykonane. Czy zmienię stylówkę?
Hmm... moda się zmienia, my się zmieniamy, ale jedynki spodobały mi się
od razu, kiedy tylko je zobaczyłem i podobają mi się nadal. Nic nie wskazuje
na to, żeby miały się przeterminować. 87' till infinity.
SPONSOR GŁÓWNY
PATRONI MEDIALNI
ORGANIZATORZY
PARTNER
pokazy organizowane przez FashionPhilosophy Fashion Week Poland
więcej informacji na: WWW.fashionweek.pl
PARTNER STRATEGICZNY
tekst i ilustracja: Michał Dziekan, Disguise
18
michał
dziekan
- ilustrator i character designer, mieszka i pracuje w Warszawie, laureat prestiżowej
nagrody dla młodych ilustratorów Breakthrough 2011.
Ilustracje Michała często komentujące otaczający świat, pełne są groteski, czarnego
humoru i cartoonowej kreski, tworzą mieszankę prowokującą do myślenia, a zarazem
łatwą w odbiorze.
Wśród jego klientów można znaleźć „Wall Street Journal”, „ProCycling UK”, DDB
Warszawa, TBWA/Raad Dubai czy Ars Thanea.
Jego prace były prezentowane m.in w wydawnictwach „3x3 illustration” i „Spectrum”.
Ma również na koncie wieloletnią współpracę ze studiem Platige Image, gdzie jako
designer i reżyser animacji pracował przy wielu projektach reklamowych i animacjach,
w 2009 roku za klip LUC - O Energocyrkulacji zdobył Grand Prix YACH dla najlepszego
polskiego teledysku.
w
w
w
.
m
i
c
h
a
l
d
z
i
e
k
a
n
.
c
o
m
ilustracja: Michał Dziekan Thousand Suns
21
ilustracja: Michał Dziekan The Pool
23
ilustracja: Michał Dziekan Bounty Hunter obok: Michał Dziekan Południca
25
we were
TEKST: finlandia Ilustracja: Żaneta antosik
26
Violimo Roberta Gaberkiewicza
4 cl Finlandia Grapefruit
2 cl Peach Tree
2 cl Cordial Lime
3 łyżki cukru fiołkowego
Top up woda gazowana
Finalista Finlandia Vodka Cup wyłoniony
Dwudziestu najlepszych barmanów z całej Polski walczyło
o tytuł najbardziej utalentowanego miksologa w XIII finale
Finlandia Vodka Cup, który w grudniu odbył się w Warszawie.
Pierwsze miejsce, za autorską kompozycję Violimo, zdobył
Robert Gaberkiewicz. Finalista otrzymał nagrodę o wartości
5000 zł oraz szansę na uczestnictwo w światowym
finale konkursu.
Prestiżowy konkurs barmański Finlandia Vodka Cup odbył się w naszym kraju
już po raz trzynasty. Uczestnicy finału wyłonieni zostali podczas krajowych
eliminacji, a następnie półfinałów, które odbyły się w Gliwicach i Bydgoszczy.
Zadaniem najlepszej dwudziestki było przygotowanie dwóch koktajli
na bazie Finlandia® Vodka w kategorii: long drink oraz quick mix.
Wśród rywalizujących barmanów najlepszy okazał się Robert
Gaberkiewicz, reprezentant łódzkiego Buddha Pub. Drugie
miejsce zajął Maciej Giermaziak z Łodzi, a trzecie Karim
Bibars z Krakowa.
Finalistów oceniały dwie komisje – degustacyjna
oraz techniczna. W skład pierwszej weszli przedstawiciele
mediów, reprezentanci środowiska gastronomicznego
i barmańskiego, do jury degustacyjnego zaproszony został
także Markku Raittinen, globalny ambasador marki Finlandia®
Vodka oraz master taster Finlandia® Platinum. Jurorzy oceniali drinki, biorąc
pod uwagę ich wygląd, smak, aromat oraz ogólne wrażenie. Komisja techniczna,
złożona z sędziów reprezentujących Stowarzyszenie Polskich Barmanów, zwracała
z kolei uwagę na prezentację składników, sprawne operowanie szkłem, wykonanie
dekoracji koktajli oraz ogólną postawę. – Przygotowane przez barmanów koktajle
zachwycały oryginalną kompozycją smakową oraz niepowtarzalną dekoracją.
Wysoki poziom konkursu, to również ogromne wyzwanie dla jurorów, którzy musieli
wskazać autora jednego, szczególnie wyróżniającego się trunku – podkreśla
Małgorzata Infeld, senior brand manager Finlandia® Vodka.
Zwycięzca krajowej edycji Finlandia Vodka Cup będzie reprezentował Polskę
podczas międzynarodowego finału konkursu, który odbędzie się w styczniu
w Finlandii.
dansing
europa
(cukiernia batida,
warszawa)
18.01.2012
tyskie
z tanka
(restauracja dubrovnik,
warszawa)
23.01.2012
foto: piotr jurjewicz
avon
(nowy zapach sensuelle)
23.01.2012
4 your_Soul it list
Melissa Hill „Prezent od Tiffany’ego”
guus kuijer „książka wszystkich rzeczy”
Polecam kobietom, które marzą o porywającym „love
affair”. W końcu która z nas nie chciałaby otrzymać
prezentu, w pięknym turkusowym pudełeczku ;-) Książkę
szybko się czyta i jest bardzo wciągająca. Polecam na
długie, zimowe wieczory. K.Ł.
– kim właściwie chciałbyś zostać?
– szczęśliwym – odpowiedział.– jak dorosnę, zostanę
szczęsliwym.
odpowiedzi na pytania, które boicie się zadać, bo jesteście
„zbyt dorośli” bądź wyrośliście już ze stawiania pytań,
co jest w życiu najważniejsze, znajdziecie w tej białożółtej książeczce. K.R.
29
tekst: lena romul FOTO: Tomasz Kajdasz
Czy zima
kojarzy ci się tylko
z mrozem,
śniegiem i mrokiem?
Na
szczęście okres od listopada do marca ma do zaoferowania
coś więcej, niż tylko niesprzyjającą aurę. Dla
wielbicieli kawiarni coffeeheaven nadejście
zimy nierozerwalnie łączy się z pojawieniem się sezonowej
i wyczekiwanej przez cały rok oferty. Propozycji nowych
kaw i przekąsek towarzyszy zawsze inne hasło - i zawsze
zimowa oferta jest prawdziwym przebojem, który wspomina
się jeszcze przez długie miesiące.
Na czym polega tajemnica tegorocznej oferty zimowej?
Hasło Let’s Winter Together zachęca do wspólnego spędzenia
zimy - z przyjaciółmi, przy kubku kawy. O tej porze roku
kawiarnia staje się jeszcze bardziej kuszącym miejscem, niż
zazwyczaj. „Niebiańskie” kawy, desery i przekąski to zastrzyk
optymizmu, tak potrzebny w dniach szybko zapadającego zmroku,
niskich temperatur i dokuczliwych śnieżyc.
Jakie prezenty czekają na amatorów kawy i przekąsek?
Przede wszystkim applepiecino, czyli idealne połączenie espresso,
syropu o smaku szarlotki, sosu jabłkowego i mlecznej piany. Równie
kuszące jest spice orange latte, czyli kawa z mieszanką przypraw
korzennych i pomarańczy. Licznych fanów mają toffee nut latte, czyli
idealne na zimę połączenie smaku orzechów i toffi, oraz doładowujące
energią i słodyczą tiramisu latte. Ale najmocniejszym akcentem
zimowym jest grzaniec, którego zapach i smak automatycznie
przywołuje skojarzenia ze Świętami.
Liczni amatorzy czegoś słodkiego również nie będą mieli
powodów do narzekań, a to chociażby za sprawą kurki wiedeńskiej.
Pod tą intrygująca nazwą kryje się wyśmienity sernik wiedeński, dzięki
któremu nawet ponury dzień od razu stanie się pogodniejszy. Trudno
będzie się także oprzeć muffinowi z budyniem i malinami, ozdobionemu
malinowym serduszkiem. Tiramisu z biszkoptami i puszystym serkiem
mascarpone jest udekorowane czekoladą i nasączone kawą. Jeśli ktoś
preferuje mniej słodkie przekąski, powinien koniecznie spróbować
ciasta z wiśniami i kruszonką – pysznych winnych wiśni
zapieczonych na kruchym cieście.
Na samej kawie i słodkich przekąskach nie
uda się przetrwać całej zimy. Gdy nadchodzi
ochota na wytrawne małe co nieco,
idealna będzie kanapka w pieczywie
wieloziarnistym z kurczakiem pieczonym,
pastą grzybowo-truflową, serem gouda
oraz świeżym szpinakiem. Inną opcją
jest hit z poprzedniej zimy - wrap z tortilli
pszennej - z piersią kurczaka marynowaną
w oliwie truflowej, podaną z serkiem
kremowym, szpinakiem oraz serem brie.
Zima ma swoich wiernych fanów.
Również każda zimowa oferta coffeeheaven
zdobywa licznych i oddanych wielbicieli. Dla
części z nich koniec zimy jest smutnym momentem, gdyż każdorazowo wiąże
się z odejściem zimowej oferty. Co może zrobić fan applepiecino, złakniony
swego ulubionego napoju kawowego? Powinien się uzbroić się w cierpliwość,
przeczekać jakoś cieplejszą porę roku… byle do kolejnej zimy i kolejnej zimowej
oferty coffeeheaven!
Lena_ROMUL
Kompozytorka.
Wokalistka.
Saksofonistka.
Wegetarianka.
Wariatka.
22 stycznia na
rynku ukazał się
jej debiutancki
album
„Industrialnie/
Instynktownie”.
Dekalog Wolności Artystycznej w Muzyce
i. Można być Nadzieją Polskiego Jazzu i jednocześnie
finalistką komercyjnego programu „Mam Talent”.
ii. Jeśli ktoś ogranicza Twoją wolność artystyczną, stwórz
sobie warunki, by wypowiedzieć się tak, jak to czujesz w swoim
sercu. Własna wytwórnia bardzo w tym pomaga.
iii. Nie bój się swojej natury. Jeśli czujesz, że chcesz być
kobieca, zrób to. Jeśli chcesz być chłopczycą, nie wahaj się.
Przecież istnieje noc i dzień, dobro i zło, biały i czarny. Każdy ma
prawo do bycia sobą, nawet jeśli jest to dziwne dla otoczenia.
iv. Każdy ma prawo do tworzenia. Obojętnie, czy będzie
to gliniana miska, rzeźba, reportaż, film, teledysk... czy album
muzyczny, który przedstawia dwie wizje na jedną kobietę.
v. Twój wizerunek świadczy o Tobie. Nie pozwól, by ktoś
powiedział Ci, że to, jak siebie widzisz, nie ma racji bytu.
vi. Skoro istniejesz, to masz jakąś misję w życiu. Nie przegap
swojego czasu na jej wypełnienie.
vii. Pozwól osobom, które z Tobą tworzą, wyzwolić
swoją naturę.
viii. Zaakceptuj to, że Twoje muzyczne dziecko będzie żyło
swoim życiem. I pozwól odbiorcom na to, by Cię nienawidzili
i kochali.
ix. Jeśli masz ochotę na swojej debiutanckiej płycie
zarejestrować Projekt, który składa się z improwizacji
na akustycznych instrumentach, obok Projektu, który
wyprodukowany został na komputerach, to co stoi na
przeszkodzie, żeby to zrobić?
x. Daj się ponieść. W tej postaci żyjesz tylko raz.
Więcej o wolności: www.lenaromul.com, www.facebook.com/Lena.Romul.
Wok ceramiczny GreenPan
Kyoto przedstawia:
tekst: Kuba Korczak (www.foodforfriends.pl) dla GreenPan Ilustracja: Żaneta antosik obok,grafika: Eun Jin Kang, Korea, Pass Away, drzeworyt, © SMTG w Krakowie
30
Aromatyczna polędwica wołowa
z imbirem i kardamonem podana na
makaronie ryżowym /Składniki dla dwóch osób/
CZĘŚĆ I: >polędwica wołowa – 200 gr >imbir – 50 gr >czosnek –3-4 ząbki
>miód wielokwiatowy naturalny – łyżeczka >kardamon –
szczypta >chilli w proszku – szczypta >sos rybny – 4
krople >sos sojowy z obniżoną zawartością soli – 15
ml >cukier palmowy – 2 łyżki >sól morska – szczypta
>olej z pestek winogron – 20 ml
CZĘŚĆ II: > makaron ryżowy szerokie wstążki – 200 gr >sól
morska – szczypta > olej sezamowy – 3 krople > woda do
gotowania – 1 l
CZĘŚĆ III: >chilli świeże – 1 papryczka >kolendra świeża – pół pęczka
Patelnia Green Pan Wok Kyoto, wysoka, najlepiej wąska miska, ostry nóż, widelec,
łyżka, łyżeczka, drewniana łopatka, deska do krojenia składników, durszlak
Polędwicę myjemy, oczyszczamy z włókien i kroimy w poprzek na cienkie plastry. Imbir
obieramy i siekamy drobno. Czosnek obieramy i siekamy w plasterki. Gotowe składniki
wrzucamy do miski, następnie dodajemy resztę produktów i ¼ oleju. Składniki ucieramy
ze sobą widelcem przez około pół minuty i odstawiamy.
W Woku gotujemy wodę, którą solimy. Następnie wrzucamy do niej makaron i gotujemy
go około trzech minut – aż zmięknie. Po tym czasie makaron odcedzamy, delikatnie
przelewamy zimną wodą, dodajemy do niego pachnący olej sezamowy i mieszamy.
Wok płuczemy i stawiamy na dużym ogniu. Na rozgrzaną patelnię wlewamy pozostały
olej winogronowy i po kilkunastu sekundach wrzucamy zawartość miski. Smażymy
Potrawy smażone w woku ceramicznym GreenPan nabierają
na wysokim ogniu, intensywnie mieszając, smakujemy i w razie potrzeby solimy lub
wyjątkowego smaku i aromatu dzięki specjalnej technologii
słodzimy do smaku.
równomiernego rozprowadzania ciepła.
Podajemy w miseczkach, na makaronie ryżowym, posypujemy posiekaną kolendrą oraz
Warzywa i mięso są pięknie zrumienione i jednocześnie kruche
opcjonalnie drobno posiekanym chilli.
i soczyste.
Próbujemy, celebrujemy chwile…
Ziołowe roladki z grillowanej cukinii
z twarożkiem, chilli oraz rukolą /Składniki dla dwóch osób/
CZĘŚĆ I: >cukinia, czosnek – ząbek >suszone oregano – łyżeczka >suszony
rozmaryn – szczypta >suszona bazylia – szczypta >sól morska >pieprz >cukier
trzcinowy – szczypta >oliwa z oliwek extra vergine – 15 ml
CZĘŚĆ II: >twarożek drobno mielony – 100 gr >czosnek – ząbek >oregano –
szczypta >rozmaryn – szczypta >świeża bazylia – 11 posiekanych liści >sól
morska >pieprz >cukier trzcinowy – szczypta
CZĘŚĆ III: >chilli świeże – pół papryczki >rukola
Patelnia grillowa Nairobi 28 cm, ostry nóż, obieraczka do warzyw, wyciskarka do
czosnku, dwie miski, deska do krojenia składników
Cukinie myjemy, usuwamy końcówki i kroimy wzdłuż na cienkie
plastry, przy pomocy obieraczki do warzyw. Wkładamy
ją do miski, wyciskamy ząbek czosnku, dodajemy
zioła, sól, pieprz, cukier oraz oliwę. Delikatnie
mieszamy i wkładamy do lodówki.
Serek przekładamy do miseczki, wyciskamy
ząbek czosnku , dodajemy zioła, szczyptę soli,
pieprzu i cukru. Mieszamy i wstawiamy do lodówki.
Rozgrzewamy patelnię i grillujemy plastry cukinii z obu stron,
układając je następnie płasko na talerzu.
Papryczkę chilli myjemy, kroimy wzdłuż, usuwamy nasiona i siekamy na cienkie,
jak najdłuższe paseczki. Plastry cukinii studzimy, po czym układamy na blacie,
Potrawy smażone na patelni grillowej GreenPan
każdy smarujemy na połowie serkiem. Dekorujemy paseczkiem chilli i liściem rukoli,
Nairobi wspaniale się zarumienią, ale zachowają aromat
układając je prostopadle na części posmarowanej serkiem tak, by wystawały
i pozostaną soczyste i kruche.
z jednej strony. Całość zwijamy i ustawiamy pionowo.
Oglądamy, podziwiamy i zjadamy ze smakiem.
Jodi
Bieber
siedmiokrotna zdobywczyni nagrody World
Press Photo. W 2011 r. zrobiła zdjęcie
18-letniej Afgance Aishy, która została
ukarana przez męża za ucieczkę
z domu obcięciem uszu i nosa – fotografia
ukazała się na okładce „Time” i wstrząsnęła
światem. Prace Jodi Bieber można oglądać w wielu
galeriach. Jej dwa głośne projekty, to: „Między
psami i wilkami” i „Soweto”. 7 stycznia
w Starej Galerii ZPAF w Łodzi odbył się
wernisaż fotografii z unikalnego Kalendarza
Virako 2013 – „Some Kind of Wonderful” ze
zdjęciami Jodi Bieber wykonanymi podczas jej
pobytu w Łodzi w ubiegłym roku. Całkowity dochód
ze sprzedaży kalendarza przeznaczony został na
cel charytatywny.
Dlaczego wybrała Pani zawód fotografa?
To fotografia mnie wybrała. Nie studiowałam fotografii, nie uczyłam
się jej w żadnej szkole. Na początku swojej kariery pracowałam w agencji
reklamowej. W pewnym momencie rzuciłam to i wybrałam się w podróż po
Turcji, Egipcie, Izraelu, Danii, Londynie. Zabrałam ze sobą aparat fotograficzny.
Nie prowadziłam żadnego dziennika z podróży – robiłam zdjęcia, zresztą
bardzo słabe. Po powrocie znalazłam reklamę kursów fotograficznych, na
które się zapisałam.
Co Pani myśli o współczesnej fotografii?
Samo rejestrowanie pewnych rzeczy jest niewystarczające. Trzeba
łączyć stare z nowym i dodać do tego własną interpretację – to stanowi
o sukcesie zdjęcia. W ten sposób można pokazać coś, co przyciągnie
uwagę odbiorcy.
Fotografując ludzi, warto wiedzieć o...
Staram się zmieniać stereotypy, nawiązywać kontakt z osobami, do
których coś mnie przyciąga, które się w jakiś sposób się wyróżniają. Podczas
robienia zdjęć bardzo ważna jest współpraca. Staram się portretować osobę,
która pozuje i stworzyć taką atmosferę, aby zapomniała, że między nami
jest aparat.
Kiedy ocenia Pani fotografie jako członek jury, co
jest ważne?
Przede wszystkim estetyka, kompozycja, światło, wykorzystanie
kolorów. Do tego interpretacja. Nie jestem fanką zdjęć prasowych, ponieważ
są zbyt dosłowne, a mnie bardziej interesuje aspekt interpretacyjny. Podobają
mi się zdjęcia, które nie są oczywiste. Każdy ma inteligencję i wyobraźnię,
dlatego możemy sobie wyobrazić zdjęcia niedopowiedziane.
Pani zdjęcia z projektu „Między psami a wilkami” są
wstrząsające, szczególnie zdjęcia dzieci, na przykład martwy
niemowlak w metalowym naczyniu. Jak Pani radziła sobie
z emocjami podczas ich robienia?
Przez 18 lat rzeczywiście fotografowałam ciemną stronę ludzkości.
Pochodzę z RPA, mój kraj miał bardzo trudną historię, teraz idzie w kierunku
światła. Ja też idę w tym kierunku. Chcę się zająć rzeczami bardziej
przyjemnymi, nadal będę to ważne idee, ale pokazywane w inny sposób.
Uczy Pani fotografii?
Organizuję warsztaty doraźne, które umożliwiają mi pracę
nad projektem.
Jak one wyglądają?
Ich tematem przewodnim jest pozwolenie uczestnikom znalezienie
swojego fotograficznego głosu. Czyli bardzo ważne jest to, aby uczestnik
wniósł swoją indywidualność, ważny jest rozwój osobisty i element
psychologiczny – projekty uczestników powinny je odzwierciedlać.
Najważniejszy jest indywidualny charakter każdej osoby, a nie tylko
techniczna czy fotograficzna strona projektu. Bardziej mnie interesuje
opowiedzenie jakiejś historii, a nie jedno zdjęcie.
Co chciałaby Pani przekazać osobie, która będzie czytała
ten wywiad?
Znajdź swój głos fotograficzny, pokaż, co myślisz o świecie i wnieś do
swojej pracy szczery prawdziwy ogląd świata i swoje uczucia.
foto: jodi bieber tekst: sylwia burska
fotografka pochodząca z RPA,
33
1w
1
.
ww
3
06.02.śr.
11.02.pn.
rl
o
a.c
m
w
fe
tc
o
h.c
u
o
2
ww
r
.fa
Konkurs:
Magic Records
26.02.wt.
/
ist
+K
Konkurs:
Kino Świat 12.02.wt.
08.02.pt.
28.02.cz.
23.02.so.
Koncert: Soap &
Skin with Ensemble;
Basen, Warszawa
Koncert: Matisyahu;
Hala Stulecia,
Wrocław
Warsaw Winter
Music Festival; Soho
Factory, Warszawa.
Potrwa do 23.02
18.02.pn.
Wystawa: Peter
Böhnisch –
malarstwo; Galeria
Arsenał, Białystok.
Potrwa do 24.02
13.02.śr.
Koncert: Slash;
Spodek, Katowice
Premiera kinowa:
„Hitchcock”,
reż. Sacha Gervasi,
Polska
Spektakl:
„Wędrowanie wg
S. Wyspiańskiego.
Część II Wyzwolenie”;
Teatr Scena STU,
Kraków
03.02.nd.
09.02.so.
24.02.nd.
Wystawa: „Antonisz:
Technika jest dla
mnie rodzajem
sztuki”; Zachęta,
Warszawa.
19.02.wt.
Konkurs: Universal
Music Polska
14.02.cz.
Walentynki;
Konkurs: Douglas,
Someday by Justin
Bieber
Konkurs: Łowicz
04.02.pn.
Flamenco Show;
Filharmonia Bałtycka,
Gdańsk
25.02.pn.
a
ne
3
ve
.gi
1
pp
in
l
g.p
4
w
.
ww
4
st
ef
o
an
co
el.
m
.
ww
to
us
ls
po
ka
n
.pl
m
o
5w
w
_
t
s
o
sh
i
l
w
ww
lo
rls
2
5
k
c
sl.
om
7
2
n
a
6w
y
.
ww
6
ww
m
w.
k
ar
c
ni.
w
1,5
om
ww
.co
m
3
.hm
S
2w
.
ww
giu
s
p
ep
a
no
de
tti
sig
7
o
n.c
m
r
i
l
ww
.fa
ce
bo
.c
ok
om
a
/p
ge
s
5
n
ou
/Y
y
m
_
t
s
s
4w
om
t.c
t
rre
ba
l
i
ne
w.
w
3w
it
l
ez
u
o
u
D
4
iq-
ig
es
ns
-
k
Ar
ad
35
n
a
Konkurs:
Prószyński i s-ka
20.02.śr.
Konkurs: Emu
15.02.pt.
Premiera kinowa:
„Piękne istoty”,
reż. Richard
LaGravenese, Polska
10.02.nd.
„Od Piaf do Garou”
– Michał Bajor;
Filharmonia
Bałtycka, Gdańsk
05.02.wt.
Wystawa: Andy
Warhol. „Konteksty”;
Międzynarodowe
Centrum Kultury,
Kraków.
u.l. [urban life]_luty_2013
27.02.śr.
Konkurs: Sony Music
22.02.pt.
Premiera kinowa:
„Lot”, reż. Robert
Zemeckis
Koncert: Anna
Maria Jopek; Sala
Ziemi MTP, Poznań
17.02.nd.
07.02.cz.
02.02.so.
Koncert: Gregoirge
Maret Quartet; Blue
Note, Poznań
„Jimi Hendrix: Live
At Woodstock”;
Multikino, Polska
Kino na obcasach:
„Miłość i inne używki”,
reż. Edward Zwick;
Multikino, Polska
it
l
m
r
Ch
op
r
he
Projekcja filmu:
„Natan mędrzec”,
reż. Manfred Noa;
Dolnośląskie Centrum
Filmowe, Wrocław
21.02.cz.
Wystawa: Jiří Kolář
„Kolaż z łasiczką”;
Mocak, Kraków
16.02.so.
Koncert: Royal
Republic; Reset,
Poznań
Konkurs: Delia
Cosmetics
S
fu
01.02.pt.
Premiera kinowa:
„Lincoln”, reż. Steven
Spielberg, Polska
Polub nas na fejsie: www.facebook.com//SOUL-Magazine-Society-of-Urban-Life
ia
1 , 3 , 5 , 6 , 7 www.madeindesign.co.uk 2 , 4 , 8 www.fabrykaform.pl
2
3
5
u.l.
5
S
3
2
u
o
1
1
4
it
l
1
2
4
_design
u.l.
s
i
l
4
u
j
_
t
s
i
n
r
o
6
u
o
6
it
l
i
l
u.l.
7
_
t
s
6
e
b
u
a
y
t
7
8
36
7
5
3
1 – 5 www.hm.com 6 www.emuaustralia.com 7 www.zara.com
1 www.mojlowicz.pl 2 www.orlybeauty.pl 3 www.vpp.pl 4 www.bobbibrown.pl 5 www.balticcompany.pl 6 www.douglas.pl 7 www.bielenda.pl
Soul patronuje
38
Klasyczny
smak piwa
Słód jęczmienny, chmiel i woda – to trzy
składniki, które wg niemieckiego, XVI-wiecznego
prawa czystości powinny tworzyć piwo.
Tylko tyle wystarczy, żeby uwarzyć napój,
który zadowoli prawdziwych piwoszy. Takie
jest oparte na tradycyjnej recepturze Tyskie
Klasyczne. Piwo powstaje w miejscu, gdzie
na co dzień kilkusetletnia tradycja łączy się
z nowoczesnością, a doświadczenie współgra
z technologicznymi innowacjami - w Tyskich
Browarach Książęcych, kolebce polskiego
piwowarstwa.
W Tychach piwo warzy się nieprzerwanie od prawie czterech
wieków. Rozwiązania technologiczne, które stosuje się w Tyskich
Browarach Książęcych zawsze były innowacyjne i dzięki temu od
tak dawna produkuje się tutaj piwo, dla tych, którzy cenią wyjątkowy
smak. Tyski browar jest najstarszy i największy w Polsce. Pierwsze
oficjalne wzmianki o nim pochodzą z 1629 roku i przyjęło się
uznawać tę datę za rok jego powstania. Kilkanaście lat później
- w 1640 – wystawiony został pierwszy dokument nominacyjny
określający zakres prac piwowara. Ta funkcja zobowiązywała do
nadzoru nad wszystkimi etapami warzenia piwa. Proces przebiegał
według ustanowionego w XVI wieku niemieckiego prawa czystości.
W restrykcyjny sposób określało ono skład piwa, który obejmował
tylko: czysty słód jęczmienny, krystaliczną wodę i aromatyczny
chmiel. Za odstępstwo od tego piwowarzy byli surowo karani.
Nawiązując do tej średniowiecznej receptury, Kompania Piwowarska
stworzyła piwo, które warzone jest tylko z tych trzech składników
– Tyskie Klasyczne.
Naturalny słód jęczmienny jest sprowadzany z najlepszych
europejskich słodowni, bowiem obecnie zapotrzebowania browaru
są ogromne. Co roku Tychy opuszcza ok. 6 mln hl piwa, co czyni
to miejsce nie tylko najstarszym, ale i najbardziej wydajnym,
polskim browarem. Woda, która wykorzystywana jest do produkcji
Tyskiego Klasycznego pochodzi ze śląskich ujęć, między innymi
ze źródła Gronie, usytuowanego na Wzgórzu Mikołowskim. Jego
eksploatację rozpoczęto w 1898 roku i kontynuowana jest ona do
dzisiaj. Nazwa najpopularniejszej polskiej marki piwnej – Tyskie
Gronie – pochodzi właśnie od tego źródła.
Trzecim ze składników Tyskiego Klasycznego jest chmiel, dzięki
niemu piwo to ma tak bogaty, a zarazem delikatny smak. Klasyczne
zawiera mniej niż 5% alkoholu i jest nieco słabiej nagazowane.
Jest ono łagodniejsze niż dostępne na rynku lagery, dzięki czemu
„lekko się pije”.
Proces warzenia Tyskiego Klasycznego odbywa się między innymi
w zabytkowej, tyskiej warzelni, której budowę rozpoczęto jeszcze
przed I wojną światową i dzięki modernizacjom używa się jej do dziś.
Używane podczas produkcji najnowsze technologie gwarantują,
że Tyskie Klasyczne to piwo nie tylko smaczne, ale i wyróżniające
się wysoką jakością. Sztab doskonale wyszkolonych specjalistów
i maszyny nowej generacji sprawiają, że linię rozlewniczą opuszcza
piwo, dla tych, którzy cenią tradycyjny smak. Tyskie Browary
Książęce posiadają cztery linie rozlewnicze – dwie butelkowe
i dwie puszkowe. Codziennie schodzi z nich 60 tys. puszek i nawet
100 tys. butelek na godzinę. Wśród nich także Tyskie Klasyczne,
które w pełni oddaje ducha Tyskich Browarów Książęcych, gdzie
tradycja i nowoczesność przeplatają się ze sobą, a z ich połączenia
powstaje doskonałe piwo.
w w w . f a c e b o o k . c o m / T y s k i e
Android™ jest znakiem towarowym Google Inc.
Fotografuj dziś aparatami jutra
A gdyby do aparatu dodać tysiące aplikacji systemu
Android i łączność z Internetem Wi-Fi i 3G?
Poznaj Samsung GALAXY Camera – najmądrzejszy aparat
jaki kiedykolwiek zaprojektowano, który zmieni fotograę na zawsze.
www.smartfoto.samsung.pl

Podobne dokumenty