Spowiedź indywidualna
Transkrypt
Spowiedź indywidualna
Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 Spowiedź indywidualna Spowiedź indywidualna, poza małymi wyjątkami, ogranicza się dzisiaj do nielicznych spowiedzi przy okazji wielkich świąt kościelnych. Tradycyjna spowiedź stała się ważnym problemem. 1. ŹRÓDŁA PROBLEMU Przyczyny są zazwyczaj o wiele głębsze niż skłonni bylibyśmy sądzić i wiążą się z przemianami ducha czasu oraz ze stale rosnącą sekularyzacją. Świadomość grzechu w znacznej mierze została zatracona: wielu nie widzi już nic złego w tym, co kiedyś uważano za grzech śmiertelny. W każdym razie bardzo wielu, czy nawet większość wierzy w zło, ale nie jest to już dla nich grzechem przeciwko Bogu. Wielu zło kojarzy prawie wyłącznie z tym, co ludzkie. Skłaniać się do zła i nawracać się to dla nich w konsekwencji także mieści się w sferze międzyludzkiej. Teraz, może o wiele bardziej niż kiedyś, uważa się, że jest to sprawa ludzi, by darzyć się wzajemnie przebaczeniem. Dzięki psychologii głębi człowiek uświadomił sobie. że wiele zła tkwi w głębi jego istoty, mnóstwo nieuświadomionych motywacji, których sam bezpośrednio nie może kontrolować. Wolność jest coraz bardziej stawiana pod znakiem zapytania, a wraz z nią odpowiedzialność człowieka za siebie. A Jeśli nie działał w sposób wolny i nie był świadomy odpowiedzialności, to nie może być mowy o grze¬chu. Zrobić coś złego "świadomie i dobrowolnie", uważano kiedyś, że jest warunkiem, by w ogóle można było mówić o grzechu, teraz natomiast jest czymś, co zdarza się raczej rzadko. Z drugiej strony. za pośrednictwem środków społecznego prze¬kazu, człowiek jest nieustannie konfrontowany ze zatem jakie dzieje się na świecie. Również i w tym kontekście staje bezradny: "Tutaj nie da się przecież nic zrobić". Może obecnie, bardziej niż kiedykolwiek człowiek ma poczucie, że ktoś obcy nie ma prawa mieszać się do jego spraw: obowiązek wyznawania grzechów postrzega więc jako atak na swoją osobistą uczciwość. Z zaufania do księży niewiele pozostało. odmitologizowano powołanie kapłańskie. Wielu nie 1 / 10 Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 potrafi już dopatrzyć się jego mocy i zrozumieć dlaczego to właśnie kapłan musi spełniać jakąś rolę przy odpuszczaniu grzechów. Z drugiej strony osobista postawa kapłana wielokrotnie bywała czynnikiem hamującym: kapłan często - w każdym razie dawniej - był jakby swoistym automatem do absolucji, a tym samym nie mógł udzielać Bożego odpuszczenia w taki sposób, jaki byłby zarówno głęboko ludzki i wypływający z głębi wiary. Często też się zdarza, że sam kapłan nie widzi już żadnego sensu spowiedzi. Tak, czasami dochodzi nawet do tego, że uniemożliwia biednemu grzesznikowi, by się wyspowiadał. Może to wypływać z braku dyspo¬zycyjności z jego strony, albo dzieje się tak dlatego, że on sam zaczyna wątpić, czy rzeczywiście spo¬wiedź jest aż tak potrzebna? czy nie możecie tro¬chę poczekać? itd. Wielu księży okazuje wprost niechęć do słuchania spowiedzi. To, że Kościół jest ludem Bożym wielokrotnie i z radością się podkreśla. A przy tym również i to, że Kościół jest wspólnotą, jakąś zbiorowością. Zaangażowani chrześcijanie są świadomi zbiorowego, wspólnego zła i chcą się nawracać tak, jak jest to właściwe wspólnocie, właściwe ludowi Bożemu, l jest to coś, co jak sądzą, nie wyraża się dostatecznie w spowiedzi indywidualnej. Zło ma socjalne odgałęzienia.Nawracanie się jest czymś, co także dotyczy całej społeczności. Dlatego - tak sądzi wielu - zarówno formuła wyznawania grzechów i ich odpuszczenie powinny dokonywać się zbiorowo. Wśród kapłanów i teologów słyszy się, że spowiedź nie jest absolutnie niezbędna. Grzechy są przecież odpuszczane również poprzez Eucharystię, a poza tym Msza św. rozpoczyna się od wyznania naszej grzeszności i od absolucji. Grzechów ciężkich właściwie już się nie popełnia (potrz pkt.1 i 2), a z grzechów powszednich nie trzeba się spowiadać: odpuszczenie za nie można otrzymać w różny sposób. Zresztą praktyka spowiadania się z grzechów powszednich pojawiła się w historii Kościoła stosunkowo późno. - Pojmowanie spowiedzi jako sądu. Arcybiskup unicki Raya w 1973 roku pisał: "Kościół zachodni skrył radość ewangeliczną poza murami legalizmu. Tak jest np. ze spowiedzią. Dla nas, ludzi Wschodu, spowiedź jest świętem, dla nich jest sądem. Jako chrześcijanie wierzymy, że ludzie nie są świętymi ani łotrami, lecz mieszaniną obydwu. Za każdym razem kiedy człowiek okazuje, że pragnie się poprawić i skierować swoje życie na Chrystusa; za każdym razem, gdy mówi wraz z marnotrawnym synem: Wstanę i pójdę do mojego ojca (Łk 15.18), musimy przygotować ucztę, tak jak to uczynił ojciec wobec swego marnotrawnego syna. a nie trzymać się subtelnego wyważania ile nagrzeszył i na jaką karę zasługuje." 2 / 10 Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 2. MOWA OBROŃCZA INDYWIDUALNEJ SPOWIEDZI Stając w obronie spowiedzi indywidualnej nie chcę tym samym odrzucać wspólnotowego aktu pokuty. On może być bardzo pożyteczny. Jednak moim zdaniem wspólny akt pokuty nigdy nie jest w stanie w pełni zastąpić spowiedzi indywidualnej. Chrześcijanin wie, że poprzez swój grzech zadał Bogu ból i zadał go też i ludziom. Miłość została zraniona, stała się zimna. A miłości nie można odbudować tylko z własnej inicjatywy: to musi dokonać się obustronnie, bo nie można przecież zmusić drugiej strony, by znów okazywała miłość. Stąd czymś charakterystycznym dla chrześcijańskiej świadomości grzechu jest świadomość własnej bezradności: zła nie można naprawić samemu. Grzech dźwiga się całkowicie samotnie. Ratunek może przyjść jedynie z zewnątrz. To właśnie jest postawa chrześcijańska. "Nieszczęsny ja człowiek, pisze św. Paweł. któż mnie wyzwoli ze śmiertelnego dała?" Nie ja sam, ale dzięki "Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego" (Rz 7,24-25). Jest więc Ktoś, do kogo mogę pójść, ale muszę również jakby wyjść z siebie, albo mówiąc właściwiej, muszę pozwolić, by On mógł mnie znaleźć, On. "który jest przebłaganiem za nasze grzechy, ale nie tylko za nasze, ale również za grzechy całego świata" (U 2,2). Tym właśnie jest spowiedź: pójściem do Kogoś, szukaniem pomocy poza sobą samym, prawdziwym odkryciem, że sam nie jestem w stanie, że to musi przyjść z zewnątrz. Spowiadać się znaczy mówić. Zresztą rozmowa jest pierwszym znakiem, że wychodzi się jakby z siebie samego. Człowiek chory chce mówić o swojej chorobie, samotny wychodzi na ulice i place, by znaleźć kogoś z kim mógłby porozmawiać. Grze¬sznik chce mówić o tym, co dźwiga samotnie: swój grzech. Być może długo się ociąga, ale w końcu przychodzi moment kiedy musi wyrzucić go z sie¬bie, inaczej nigdy nie będzie zdrowy. Powieść Dostojewskiego "Zbrodnia i kara", która obejmuje aż 600 stron, nie jest właściwie niczym innym, jak opowieścią o tym, co się zdarzyło pomiędzy pyta¬niem o zbrodnię a wyzwalającym wyznaniem jej. Zna to również psalmista: "Gdy milczałem wysychały me kości ... Grzech wyznałem Tobie i nie skryłem mej winy... a Ty darowałeś niegodziwość mego grzechu" (Ps 32,3-5). Kiedy stajemy w obliczu wielowiekowego obowiązku Kościoła, by wyznawać swoje grzechy w spowiedzi, mamy skłonność, by to wyznanie ograniczać tylko i wyłącznie do przy¬kazania kościelnego i to dość nieprzyjemnego. Oto bolesna cena jaką musimy zapłacić za to, by otrzy¬mać odpuszczenie. Zapewne coś w tym jest, jednakże jesteśmy jeszcze daleko od całej prawdy. Przede wszystkim nie Kościół to nakazuje, co raczej samo ludzkie serce do tego się skłania. Kościelny obowiązek wyznawania swoich grzechów (gdy chodzi o grzechy ciężkie) ma swe głębokie korzenie w fundamentalnej tęsknocie jaka kryje się w samym człowieku. Móc mówić- to jest wyzwolenie, choć kosztuje. l ciekawe, że człowiek, który raz odważył się, obnażyć siebie przed drugim człowiekiem, doświadcza w tym samym momencie nowego bezpieczeństwa. Czuje się mocniejszy, czuje się 3 / 10 Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 lżej. Dlaczego? Nie potrzebuje bowiem już dłużej zużywać większości swych sił na to, by tłamsić w sobie sprawy i okoliczności, mniej czy bardziej żyć w zakłamaniu. taić kłamstwa czy nieporozumienia. To całe trwonienie sił ustaje z chwilą, gdy człowiek może zaangażować całą swoją energię w pozytywny cel, bo nie ma już nic, co mógłby ukryć, nic, co mógłby zataić, czym mógłby oszukać. Stosunek takiej osoby do innych będzie bardziej otwarty, jednoznaczny i przejrzysty. Z chwilą kiedy następuje to oczyszczenie nowa energia wstępuje w człowieka. W swojej książce "The new Group Therapy" O. Hobart Mowrer mówi o tajemniczej sile, która może przemienić życie ludzkie. Przyznaje, że sam nie dokonał tego odkrycia, ale znalazł to w powieści LIoyd C. Douglas'a "Magnificent Obsession", co ten z kolei zapożyczył z ewangelii według św. Mateusza ."Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą Jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: d otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie"(6.1-4). Cóż to za tajemnicza siła jest w stanie prze¬mieniać życie człowieka? Mówiąc krótko: wielu z nas - podobnie Jak Mowrer żyje na niskim poziomie, Jesteśmy słabi, wypluci, bojaźliwi, pesymistyczni, neurotyczni. A polega to na tym, że kiedy spełniamy Jakiś dobry uczynek, to natychmiast go rozgłaszamy. Pozwalamy, by o nim wiedziano i gubimy w ten sposobię chwilę, którą ten dobry uczynek przyniósł; zamiast tego pozyskujemy sobie krótkotrwałe i ulotne zadowolenie. "Zaprawdę powiadam wam, mówi Jezus, ci otrzymali Już swoją nagrodę". Z dobrego uczynku nic nie pozostaje. Natomiast gdy popełnimy coś niewłaściwego to skrywamy to w sobie i często nawet nie chcemy tego uznać. W rezultacie winy pozostają w nas i tam się kumulują. Kto żyje w taki sposób ten bardzo szybko, w pojęciu moralnym, znajdzie się na dnie. Kiedy Bóg raz wreszcie upomni się o jego życie, to znajdzie go w grzechu. Stąd nic w tym dziwnego, że tacy ludzie okazują niewiele zachwytu czy zdolności twórczych. Tracą swoją energię zabiegając o to, by wypaść lepiej niż są w rzeczywistości. Czują się zalęknieni, boją się, by ich karty nie zostały odkryte, l jak ma się dokonać nawrócenie? Mowrer odpowiada bardzo prosto: zmieniając całkowicie strategię. Wyjawcie, przyznajcie się do waszych win, słabości, głupoty i próbujcie skrywać dobre uczynki i cnoty. Oto tajemnica, która może zmienić całe nasze życie. Kiedy wyznaję mój grzech natychmiast Pan uwalnia mnie od winy jakiej się dopuściłem. Z chwilą kiedy wypowiem mój grzech on już nie należy do mnie. Z drugiej zaś strony kiedy zachowuję dobry czyn tylko dla siebie nie trwoniąc go. nie rozgłaszające nim, wtedy nieustannie wzrasta mój "kredyt". Dobro przerasta mnie i staje się źródłem wewnętrznej pewności i siły. Na koniec stajemy się tym, co mamy, stajemy się tym. co trzymaliśmy w ukryciu i co zaoszczędziliśmy: łagodni i silni jeżeli to, co ukrywaliśmy było dobre; słabi i niedowartościowani jeżeli to, co ukryliśmy było czymś złym. Mowrer kończy spostrzeżeniem: "Ty jesteś twoją tajemnicą". Zresztą owo mówienie na spowiedzi jest czymś zupełnie specjalnym: to jak powrót do domu, podobnie jak syn wraca do Ojca; to otworzyć się na kogoś, kto słucha i sam jest miłością. Po raz pierwszy jest się we dwoje po długim czasie osamotnienia. Ale Ten, kogo mamy przed sobą nie słucha bezradny, to nie żadna "marionetka, która tylko przytakuje" i mówi tak i amen na wszystko, ale jest to Ktoś, kto coś z tą sprawą zrobi. Kiedy papież w 1973 roku mówił o spowiedzi wielkanocnej, powiedział mm. "Powinniśmy dzisiaj poświęcić! wiele czasu na obronę 4 / 10 Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 spowiedzi wielkanocnej Psychoanalityczne metody terapeutyczne dają nam bardzo przystępny argument po temu: metody te są w stanie wszystko przebadać i odkryć, ale nie mogą nam one ofiarować tego niewypowiedzianego daru jakim jest odpuszczenie". Poprzez mówienie mój grzech staje się również jaśniejszy, zyskuje wyraźniejsze kontury, mogę go zobaczyć w lepszym i bardziej właściwym świetle. Poprzez wypowiedzenie mogę lepiej wniknąć w siebie. Wyrażenie czegoś słowami jest ważnym krokiem do lepszego zrozumienia. O tym wiemy wszyscy. Stąd jest rzeczą nieuniknioną, by raz po raz móc się wypowiedzieć, by przez to móc kształtować swoje sumienie. Jest to także najlepszy środek na to, by uniknąć oszukiwania samego siebie. Sprawia, że stajemy się bardziej realistami. Ale nade wszystko mówienie na spowiedzi jest pogłębieniem żalu. Mówienie przynosi ten sam skutek co środek wzmacniający, środek stymulujący proces dojrzewania, przez który żal musi przejść. Dlatego spowiedź wyprzedza wszelkie inne istniejące środki na to, by otrzymać odpuszczenie. Mówiąc o tym, czego się dopuściłem wzrasta mój żal. Kiedy po sprzeczce rodzinnej, która zatruwała atmosferę przez wiele lat, i za którą przepraszało się od dawna gdzieś w swoim wnętrzu, można w Końcu powiedzieć: "Przykro mi z tego powodu, za¬pomnijmy i skończmy z tym", to takie słowa w dużym stopniu doprowadzają także do łez: łez żalu... i radości. Mówienie przyniosło efekty. Ten żal i ta radość to jest ów sens, jaki staje się naszym udziałem kiedy wyznajemy nasze grzechy na spowiedzi. i każdy, kto ma pewne duszpasterskie doświadczenie, bądź kto uczestniczył w prawdziwym nawróceniu. zna siłę, jaką ma w sobie mówienie, Spowiedź personifikuje nawrócenie. Nikt nie jest tak podobny do grzesznika jak inny grzesznik tak by można powiedzieć. Ale ani gdy chodzi o zło, ani o dobro, nie jesteśmy specjalnie oryginalni: jesteśmy bardzo podobni do siebie. Dlatego też mamy pełne prawo wypowiadać wspólnie nasze grzechy mówiąc: "Panie, myśmy zgrzeszyli" jak to często ma miejsce w Piśmie świętym. A jednak mój grzech nie jest grzechem nikogo innego. On naprawdę jest tylko mój, to ja go popełniłem. Dlatego poza wspólnotowym wyznaniem grzechów we wspólnej spowiedzi, co dokonuje się w czasie nabożeństw pokutnych i na początku każdej Mszy św., musi być jeszcze coś więcej. Człowiek jest niezastąpioną, wolną osobą. Nie może być wymieniony na kogoś innego. Tak samo w swoim grzechu i w swoim nawróceniu jest niepowtarzalny. Osobowego charakteru grzechu i nawrócenia nie da się zatuszować. W Ewangelii nie spotykamy się z żadną zbiorową absolucją. Każdy z osobna musi występować sam. Samarytanka staje całkiem sama, oko w oko z Panem: Jego spojrzenie przenika ją samą oraz całą jej przeszłość. Piotr staje przed Panem jako jedna. niezastąpiona osoba: otrzymuje szacunek, naganę, ostrzeżenie. Jezus patrzy na niego zatroskany, by na koniec sprowokować go w sposób najbardziej osobisty jaki tylko można sobie wyobrazić: "Czy miłujesz Mnie bardziej aniżeli ci?" (J 21,15). Jezus przywołuje Tomasza z grona apostołów: mógł dotknąć swoją ręką boku Jezusa, to jemu i nikomu innemu jest powiedziane, że powinien wierzyć. Miłość Jezusa kieruje się do jednej samotnej owieczki i to tak bardzo, że pozostałe dziewięćdziesiąt dziewięć zostaje całkiem w cieniu. Ten "personalizm" ma swoje miejsce w spowiedzi. i to tak, jak nigdzie indziej. Bez tej personifikacji pokuty i żalu wspólnotowe nabożeństwa pokutne niosą w sobie ryzyko, że staną 5 / 10 Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 się alibi, l wreszcie to indywidualny dialog pomiędzy "ja" i "Ty" - jak to ma miejsce podczas spowiedzi" jest samym sercem każdego nawrócenia. To nie umniejsza pożytkowi jaki wypływa ze wspólnych nabożeństw pokutnych. Jednak nasuwa się pytanie: czy ktoś, kto nigdy nie wyznaje swych grzechów indywidualnie, rzeczywiście w sposób zintegrowany i osobisty uczestniczy we wspólnych nabożeństwach pokutnych? Na początku Mszy św. mówimy •Spowiadam się.... że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem". Jest to bardzo piękne, właśnie dlatego, że każdy z osobna mówi w pierwszej osobie, przez co całość robi wrażenie bardzo osobistego aktu. Jednak gdybyśmy chcieli być zupełnie szczerzy to chyba musielibyśmy przyznać, że to pozostaje czymś bardzo nieokreślonym i ogólnym i w praktyce nie jest za bardzo zobowiązujące. Następuje zbyt łatwo, wypływa jakby samoistnie i stąd często nie przynosi ze sobą prawdziwego przełomu. Pójście do spowiedzi jest czymś zupełnie innym. W praktyce spowiedź indywidualna jest zawsze czymś osobistym. Grupa się nie nawraca. To zawsze indywidualne osoby się nawracają. Tak samo dzieje się z zakonem: nigdy nie jest reformowany w całości. Oczywiście można tworzyć nowe prawa, ale to zawsze pozostaje tylko nawróceniem na papierze. Nawrócenie dokonuje się u poszczególnych członków i ono może również rozszerzyć się i niejako zarazić innych. Spowiedź jest osobistym słowem przebaczenia. Kościół otrzymał zadanie głoszenia tego prze¬baczenia, które Bóg oznajmił każdemu z osobna w Chrystusie Jezusie i w Duchu Świętym. "Teraz je¬dnak dla tych. którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia" (Rz 8.1). To powszechne orędzie przebaczenia dla wszystkich Kościół ofiarowuje nieustannie w swym przepowiadaniu i w swojej liturgii. Jednak istnieje różnica pomiędzy powszechnym głoszeniem przebaczenia a osobistym słowem przebaczenia skierowanym do mnie w absolucji. Dzieci, które z wielu powodów rozumieją, że rodzice kochają je wszystkie, chcą też czasem usłyszeć osobiste słowo miłości i na urodziny czy z innej okazji otrzymać wiarygodny dowód na to.Luther tak to wyraził: "To, o czym wiadomo powszechnie i o czym słyszałem w Ewangelii, a mianowicie, że nasze grzechy są nam odpuszczone, o tym chcę również usłyszeć osobiście: Twoje grzechy są ci odpuszczone". Ta personifikacja przebaczenia jest czymś niezwykle istotnym. Nie dlatego, że zbyt mało ufam powszechnemu przebaczeniu i trwam w niepewności, co do miłosierdzia Bożego. Nie. ta personifikacja jest ważna ze względu na rodzaj miłości, jaką ma Bóg, On, który kocha wszystkich naraz i każdego z osobna w sposób bezgraniczny. 0n, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Gal 2,20). "Dieu nous aime d'un amour universament partia! - Bóg kocha nas miłością. Czy spowiedź daje większą pewność, ż zostało mi odpuszczone? "Jest się pewnym tego, że czyjeś grzechy została odpuszczone dopiero, kiedy się z nich wyspo władało". Tak myślało kiedyś wielu ludzi. Jest te równocześnie prawdą i nieprawdą. To. czy nasze grzechy zostaną nam odpuszczona zależy od dwóch warunków. Przede wszystkim t( od woli Bożej zależy, by odpuszczać i okazywać miłosierdzie, a w Chrystusie 6 / 10 Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 mamy tę pewność Ale to także zależy od dojrzałości naszego żalu i naszej szczerej woli nawrócenia. A więc gwarancja odpuszczenia będzie tym większa im wyraźniej urzeczywistnią się te dwa warunki, l choć można również spowiadać się bezowocnie, to jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, że spowiedź zazwyczaj daje o wiele większe możliwości. Przede wszystkim spowiedź daje nam kontakt z Kościołem i urzędem (kapłan), który otrzymał moc odpuszczania grzechów. Chrystus mówi do swych apostołów w wieczór wielkanocny: "Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone" (J 20,23). A św. Paweł mówi: "Bóg, który zlecił nam posługę jednania ... przekazując mam słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa orosimy: pojednajcie się z Bogiem!" (2 Kor 5,18-20). Mówienie, że grzechy zostają nam odpusz¬czone również przez Eucharystię jest dowodem na to. że nie rozumie się zupełnie sakramentu, który Uobecnia zbawcze dzieło Chrystusa. Eucharystia ile jest ustanowiona po to. by odpuszczać grzechy nie wyraża Bożej woli przebaczenia. Boże przebaczenie nie unosi się gdzieś w powietrzu, ono się Uobecnia w osobie kapłana i posługuje się ludźmi. Echo tego cudownego faktu znajdujemy u św. Mateusza kiedy paralitykowi zostały odpuszczone grzechy: "A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom" (Mt 9.8). Choć istnieją też inne sposoby otrzymania odpuszczenia (czynienie pokuty, jałmużna, żal. modlitwa) trzeba powiedzieć, że absolucja kapłańska jest jedyna w swoim rodzaju, jest uprzywilejowanym i pewnym słowem przebaczenia Jednak ta absolucja może być owocna dopiero wtedy, kiedy my ze swej strony damy gwarancje tzn. kiedy nasz żal będzie prawdziwy i dojrzały. Również w tym wypadku spowiedź daje szczególne możliwości i szansę. Spowiadać się znaczy podejmować pewne działanie: to nie jest tylko wewnętrzny nastrój, przelotna myśl czy uczucie. Tu często jesteśmy naiwni. Myślimy i mówimy sobie tak: nie potrzebuję iść do spowiedzi, mogę równie dobrze prosić Boga o przebaczenie natychmiast gdy zgrzeszę. W teorii tak jest, lecz w praktyce tego nie robimy. Nie myślimy o tym, nie mamy na to czasu. życie biegnie dalej. Prośba o przebaczenie zakłada. że naprawdę z czymś zrywamy, zastanawiamy się, wracamy do siebie i rzeczywiście zmieniamy kie¬runek postępowania. Jednak w praktyce nie przeznaczamy sobie na to czasu. Spowiadać się to podejmować pewne działanie, postawić krok- a często jest to trudny krok. Postawić krotko zawsze jest coś więcej niż tylko myśl czy uczucie. Działanie potwierdza czy żal stał się dojrzały. Oczywiście wszystko to dotyczy takiej spowiedzi, w której człowiek odkrywa całą swoją duszę; tej spowiedzi, kiedy człowiek zawierza siebie całko¬wicie. Jeżeli spowiedź jest dobra, to jest ona lepsza od innych środków odpuszczenia: jest uosobieniem dobroci Boga na tym świecie. 3. SPOWIEDŹ - SAKRAMENT POJEDNANIA I ZMARTWYCHWSTANIA. Zamiast nazywać spowiedź sakramentem pokuty, powinniśmy raczej używać określenia sakrament pojednania. Tak samo - mówi Joachim Jeremias - "przypowieść o synu marnotrawnym powinniśmy raczej nazywać przypowieścią o miłości Boga" (1) Przypowieść ta w cudowny sposób wyraża to, o co właściwie chodzi w spowiedzi. Mamy Ojca. który jest miłością, i czeka na nas. Musimy powrócić do Niego. "Wstanę i pójdę do mego Ojca" (Łk 15,18). Gdyby 7 / 10 Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 przeprowadzić takie badania i prosić, by ludzie napisali jaka przypowieść najbardziej Ich przejęła, to Jest niemal pewne, że na pierwszym miejscu znalazłaby się przypowieść o synu marnotrawnym. Na następnym miejscu przypuszczalnie znalazłaby się przypowieść o miłosiernym Samarytanie i o Łazarzu i bogaczu: te tny przypowieści i każda z nich z osobna czynią miłość Boga czymś namacalnym i wiarygodnym. One wszystkie znajdują się w Ewangelii św Łukasza. Łukasz jest rzeczywiście jak mówi Dante - scriba mansuetudinis Christi. Opowiada o Bożej dobroci Chrystusa. Na spowiedzi chodzi o miłość Ojca. Która w sposób konkretny wychodzi naprzeciw człowieka w słowach zbawczego odpuszczenia grzechów kierowanych przez kapłana. Spowiedź jest również sakramentem zmar¬twychwstania. Jezus ustanowił ten sakrament w wieczór wielkanocny, co wynika z Ewangelii św. Jana 20,19-23 i to zapewne nie jest przypadkowe. Najważniejsze nie jest dotykanie własnej prze¬szłości, wyszukiwanie swoich grzechów czy przepro¬wadzanie swego rodzaju psychoanalizy. Kiedy zwrócimy uwagę na wiersz 18 i 21 przypowieści o synu marnotrawnym, to spostrzeżemy, że ojciec nie pozwala synowi na to. by wypowiedział się do końca. Syn zaczyna swoje wyznanie i mówi: "Wsta¬nę i pójdę do mojego ojca i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem; uczyń mnie choćby jednym z najemników". Ale kiedy przychodzi do ojca i zaczyna mówić to, co sobie przygotował, zostaje mu przerwane i nie ma okazji, by powiedzieć: "uczyń mnie choćby jednym z najemników". Ojciec przemienia niewypowie¬dziane słowa w ich przeciwieństwo: przybyły nie zostaje potraktowany Jak najemnik, ale Jak wielce szanowny gość. Przeszłość nie jest w spowiedzi najważniejsza, ale chwila obecna i nowa przyszłość, która z tą chwilą się rozpoczyna. Tak Jak w słowach psalmu w/d Wulgaty: "Et dixi i nunc coepi - Teraz zaczynam na serio" (76,11). l jest rzeczą cudowną, że przez to także i przeszłość zostaje przemieniona. Bóg jest tym, który czas czyni nowym, tak, nawet ten czas, który minął. Psycholog chętnie spogląda w przeszłość: z zapałem zagłębia się w doświadczenia okresu dzieciństwa, próbuje zidentyfikować bolesne przeżycia. które w ciągu życia stały się udziałem człowieka Próbuje uzmysłowić pacjentowi jak przeszłości i jej zło wraz z bolesnymi zranieniami i ich brutalnością działają nadal i są pożywką dla nienawiści. To może oczywiście być czymś dobrym i pożytecznym, ponieważ pomaga nam żyć w prawdzie i rozpoznać naszą nędzę. Ale spowiedź jest całkowicie czymś innym; na spowiedzi otwieramy się całkowicie i w pełni przed Panem, tym, który wszystko czyni nowe. Człowiek otwiera się z całym ciężarem grzechu, który w sobie nagromadził. Wtedy Pan unicestwia wszystko zło z przeszłości i czyni dla nas chwilę obecną nową, tak, że wszystko znów Jest możliwe. Nie możemy zbyt pochopnie mówić o zmarnowanych możliwościach. Kiedy Bóg przebacza człowiekowi - a tak czyni zawsze ilekroć człowiek z zaufaniem staje przed Nim ze swoim grzechem - to wtedy On bierze na siebie konse¬kwencje grzechu. Inaczej nie byłoby mowy o żad¬nym prawdziwym odpuszczeniu. Kiedy Bóg przeba¬cza czyni to zupełnie inaczej niż czynią to ludzie. Człowiek mówi: chodź, nie mówmy już o tym wię¬cej, zapomnijmy o całej sprawie. Ale Boże przeba¬czenie nie jest żadnym zapomnieniem. Bóg nie zawoalowuje naszego grzechu. Boże przebaczenie jest nowym stworzeniem, nowym życiem, w którym mój popełniony niegdyś grzech i jego następstwa zaczynają spełniać rolę pozytywną. To jest prze¬organizowanie całego życia, gdzie to. co bezsen¬sowne nabiera sensu, gdzie to, co dotychczas byto przeszkodą staje się środkiem i drogą. Dopóki żyjemy nic nie jest definitywnie stracone. Stracone może być, ale na tej płaszczyźnie, na której rządzą ludzkie ambicje i ludzkie rezultaty, ale ta płasz¬czyzna nie jest 8 / 10 Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 najistotniejsza. Najważniejsza jest płaszczyzna miłości - tylko miłość jest wieczna. Ludzka ambicja jest dopiero wtedy cenna, na ile jest inspirowana miłością, inaczej działa destru¬ktywnie zamiast konstruktywnie. Wszystko jest możliwe dla tego. kto wierzy. Jest to fundamentalna perspektywa i to jest bardzo ważne, by stała się ona dla nas czymś egzystencjalnym. "Dla tego. kto szuka Boga - pisze Tailhard de Chardin - może nie wszystko jest bezwzględnie dobre, ale wszystko takim może się stać: wszystko prowadzi do dobra" (1); Cała historia zbawienia jest cudowną ilustracją tej nieprzerwanej możliwości przeorganizowania. przemiany, która dotyczy zarówno historii ludzkości jak i każdej poszczególnej osoby ludzkiej. Jezus uczynił ź grzechu Adama "feliks culpa" - błogosła¬wioną winę, a największy grzech jaki wydarzył się w historii - morderstwo na Jezusie, stało się zbawieniem dla nas wszystkich. Nie można więc r»p ubolewać nad ludźmi, o których mówi się. że żyją w nieudanym związku małżeńskim. Nie można powiedzieć: Szkoda, że się pobraliście. Dzień ślubu był być może tylko jedną wielką głupotą, ale teraz jest to bez znaczenia. Kiedy ta głupota – w tym znaczeniu, w jakim była grzechem - została raz wyznana Bogu i przez Niego odpuszczona. Zostaje przemieniona w drogę ku zbawieniu. Osobiście je¬stem zdania, że kobieta, która usunęła ciążę i szczerze żałuje swego grzechu i otrzymała Boże odpuszczenie, nie powinna martwić się. że tyle możliwości odebrała swemu dziecku. Nie potrzebuje zaprzątać sobie głowy myślą o swoim dziecku, które nie osiągnęło tej dojrzałości jaką Bóg zechciał dla niego. Kiedy Bóg przebacza wszystko na po¬wrót staję się dobre: On odnawia również to wszy¬stko. co przez grzech zostało zniszczone. Zwykle nasze myślenie o Bogu jest zbyt małostkowe i dlatego też żadne wielkie rzeczy nie dzieją się w naszym życiu, a przecież jest naczelną zasadą ewangeliczną: "niech ci się stanie według wiary twojej". Spowiedź uczy nas, że zmartwychwstanie będzie miało ostatecznie słowo w naszym życiu i w całej historii. Dlatego spowiedź jest "meta - noia" (prze¬mianą, nawróceniem) również w takim znaczeniu. że zamiast żyć dźwigając cały ciężar naszej prze¬szłości, pełni pociechy zwracamy się ku przyszłości: "Patrz, oto wszystko czynię nowe" (Ap 21,5). Ży¬jemy w Nowym Przymierzu: tu na powrót wszystko staje się nowe. A nowe jest zawsze piękniejsze niż stare. Zagubiony syn, który powraca do domu jest bardziej hołubiony niż ten drugi, który nigdy się nie zgubił. Dziewięć dziesiątdziewięć owiec musiało samodzielnie dać sobie radę, a ta setna była nie¬siona na ramionach Jezusa. Być zagubionym synem nie jest dobrze, ale być kiedyś zagubionym synem musi być czymś bardzo dobrym. Spowiednik musi się czuć bardzo nieszczęśliwy, kiedy człowiek przy¬stępując do spowiedzi mówi, że zawsze spełnia swoje obowiązki t nigdy nie grzeszy. "Sprawiedliwi" byli przecież wielkim krzyżem dla Jezusa, i są nim również dla kapłanów siedzących w konfesjonałach. gdzie są reprezentantami miłosierdzia Pańskiego. Miłosierdzie może objawić swe działanie tylko tam, gdzie istnieje "bieda". Człowiek nieświadomy swej biedy i nędzy, swego grzechu, nie może być prze¬świetlony Duchem świętym, a kiedy Duch święty wkracza, to pierwsze, co zawsze czyni to "przeko¬nuje i pyta o grzech" (J 16,8). Wraz z Jungiem moglibyśmy tutaj mówić o cie¬niu (wj.niem.Schatten) człowieka. Człowiek, który nie akceptuje swego cienia nie jest "pełnym" czło¬wiekiem. Każdy człowiek ma swój cień i chodzi o to, by rozpoznać i zaakceptować swój cień. Cień jest częścią naszej rzeczywistości. Grzeszność jest nieodłącznym elementem ludzkiej kondycji. Świadomość własnego cienia jest warunkiem bycia człowiekiem. Kiedy cień zostaje rozpoznany, wtedy światło staje się jaśniejsze. Jest to jeden z celów spowiedzi: cień uwidacznia się w świetle i przez to traci swój destruktywny wpływ. Będąc czymś negatywnym staje się pozytywny. Kiedy będziemy próbować tak żyć, w tej odno¬wionej rzeczywistości prawdopodobnie 9 / 10 Spowiedź indywidualna Wpisany przez ks. Sławomir Kowalski czwartek, 09 kwietnia 2009 07:16 - Poprawiony czwartek, 09 kwietnia 2009 09:00 stopniowo zyskamy również nową pobożność z każdym wscho¬dem słońca. Każdego ranka obudzimy się z wdzię¬cznością uświadamiając sobie, że nowy dzień został nam dany, nowa szansa, całkiem nowe życie. Każdy dzień przyjmiemy jako dar. jako błogosła¬wieństwo. Każdy nowy wschód jest obietnicą życia, które dziś musi być spełnione przez to, że będziemy żyć pełnią chwili obecnej, l każdego ranka możemy mówić: "Oto teraz dzień zbawienia" (Kor 6.2). "Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego" (Ps 95,7). Nie będziemy tak nierozsądni, by wierzyć, że to tylko zwykły przypadek, że jest dzień i noc, wieczór i poranek. Rytm przyrody ma głębsze znaczenie: musimy zrozumieć, że wszystko, co żyje musi być w pełni przemienione. Jeżeli to zrozumiemy, to już więcej nie będzie nam tak łatwo pozostać w łóżku i ociągać się by wstać; wstawanie stanie się modlitwą każdego poranka: "Jak pióra orła młodość twa się odradza" (Ps 103,5). W ten sposób wschód będziemy prze¬żywali tak, jak tego pragnie Bóg. Prawdziwa asceza i prawdziwa mistyka nie polega na tym, by odrzucać sprawy codzienne, ale raczej, by je prześwietlać. Mistyka nie polega na nadzwyczajnych doświad¬czeniach. Najprostsze doświadczenie jakie tylko możemy sobie wyobrazić, wydarzenie, które wydaje się nam banalne - jak dzień, który się rozpoczyna o wschodzie słońca - możemy przyjmować z radoś¬cią i zadziwieniem i możemy odczuć, jak prześwietla je promieniujące oblicze Zmartwychwstałego. W Jego świetle wszystko przechodzi od śmierci do życia, od nieobecności do obecności, od czasu do wieczności. 10 / 10