101 Czysty seKs i sexy Czystość PREZENT!

Transkrypt

101 Czysty seKs i sexy Czystość PREZENT!
www.espe.pl
101
02/2013
kwiecień–czerwiec
nakład 500 egz.
cena
7zł
(w tym 5% vat)
O. Knotz
Jaka droga dla
o seksualności
homoseksualisty?
małżonków
Nasz pierwszy
raz
Czysty seks
i sexy czystość
Klerycy
o czystości
w zakonie
Płyta
z muzyką
zespołu
„Matula”
PREZENT!
BÓG SEKSU
Przemysław Radzyński
EDYTORIAL
2
T
ytuł – wbrew pozorom – nie zapowiatak samo piękne, jak wszystkie pozostałe.
da artykułu o „bogu seksu”, czyli playOwszem, domagają się szacunku i godnoboyu sprawnym w łóżku, który jest w staści, ale tym bardziej muszą być powierzone
nie zaspokoić każde oczekiwanie partnerki.
Bogu. Doskonałym przykładem zachowaMam na myśli Boga, który jest Stwórcą
nia w tych kwestiach jest modlitwa Tobiasza i Sary przed seksem (Tb 8, 4–9).
świata i człowieka – jego ciała, psychiki,
duchowości.
Brak zaTobiasz podniósł się z łóżka i powiedział do żony: „Wstań, siostro,
Seks, który módlmy się i błagajmy Pana naszego, aby okazał nam miłosierdzie proszenia dla
w szczególny i ocalił nas”. Wstała i ona i (...) zaczęli tak mówić: „Bądź uwielbio- Boga do nasposób łączy ny, Boże ojców naszych, i niech będzie uwielbione imię Twoje na szej płciowote trzy zasad- wieki przez wszystkie pokolenia! (...) A teraz nie dla rozpusty biorę ści i seksualnicze ludzkie tę siostrę moją za żonę, ale dla związku prawego. Okaż mnie i jej ności skutkuje
miłosierdzie i pozwól razem dożyć starości!”. I powiedzieli kolejno:
sfery, też jest „Amen, amen!”. A potem spali całą noc. (Tb 8,4–9)
niezrozumieBożym pomyniem Jego
przykazań dotyczących tych sfer. Jeżeli
słem. To Bóg widzi w nim wyraz najbliższej
więzi między mężem i żoną. To On nadał
wierzę Bogu, że wszystko, co robi i mówi,
mu określone okoliczności – przyjemność
jest ze względu na moje dobro, a wszystko,
i prokreację. To On przygotował specjalne
czego zabrania, jest dla mnie szkodliwe, to
narzędzia umożliwiające człowiekowi reznikną dylematy związane z właściwością
alizację w tej sferze, czyli całą ludzką płcioseksu przedmałżeńskiego czy zachowań
wość. Bóg chrześcijan, mój Bóg, zna się na
homoseksualnych lub autoerotycznych.
Nasz Bóg jest Bogiem seksu. Nie bójmy
seksie najlepiej na świecie.
Jeżeli nie przyjmę tej prawdy, to nie
się dzielić z Nim radościami i problemami
naszej seksualności.
zaproszę Boga do mojego małżeńskiego
łóżka, nie podzielę się z Nim moimi proPrzemysław
blemami z masturbacją czy homoseksualRadzyński
nymi fantazjami. Będę wstydził się przed
Redaktor naczelny KwarBogiem za to, co dzieje się między moim
talnika eSPe i portalu
pępkiem a udami. A przecież ta sfera człowww.mojepowolanie.pl
wieka, z właściwymi jej członkami, jest tak
samo ważna, jak każda inna, a te członki są
Temat numeru
CZYSTY SEKS I SEXY CZYSTOŚĆ
świadectwo
każdy komuś służy
Zespół „Matula”
Talitha kum
Marycha
nasz pierwszy raz
Piotrek, mąż Karoliny
listy o powołaniu
nic nie odłączy cię od miłości
S. Katarzyna Śledź SP
miłości nie do pogodzenia
O. Grzegorz Misiura SP
Sylwetka
4
7
12
15
18
26
31
34
36
38
40
42
pamięć ocalona z piekła – anna golędzinowska
Ewelina Gładysz
czystość w czasach popkultury – magdalena frączEk
Przemysław Radzyński
44
Powołanie w świetle Biblii: stworzeni aby kochać...
49
Dzień dla Jezusa: Boże tchnienie zapisane w człowieku
O. Robert Wawrzeniecki OMI
Święty o powołaniu: Piękno jest czyste – Karolina Kózkówna
54
recenzje
nowości wydawnictwa eSPe
62
63
S. dr Judyta Pudełko PDDM
46
60
3
SPIS TREŚCI
SEKSUALNOść – dar pana boga
Ks. Sebastian Polak SDS
100 LAT W CELIB(R)ACIE
Kl. Kamil Falkowski
fortepian miłości
Wywiad z O. Ksawerym Knotzem OFMCap.
Gotowe na wszystko
Małgorzata Janiec
Wypływać na głębię
Wywiad z klerykami Dominikiem, Radosławem, Michałem i Andrzejem
homoseksualizm a powołanie
Krzysztof Kościółek
Czy osoba homoseksualna może być księdzem?
Ks. dr Bogusław Mielec
SEKSUALNOŚĆ –
DAR PANA BOGA
Ks. Sebastian Polak SDS
TEMAT NUMERU
4
J
adąc kiedyś samochodem zwróciłem
uwagę na reklamę umieszczoną przy
drodze. Na billboardzie swoją ofertę zamieściła pewna hurtownia budowlana.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby
nie fakt, że plakat zdobiła prawie naga
kobieta. Dlaczego autor tego billboardu
połączył gołe ludzkie ciało z materiałami budowlanymi? W czasach, kiedy
na każdym kroku próbuje się nam coś
sprzedać, oferta bez elementu „przyciągającego” nie zwróciłaby uwagi, zwłaszcza mężczyzn, do których reklama była
kierowana. Ale tego typu ogłoszenia pokazują, że sfera seksualna człowieka bardzo mocno przenika naszą codzienność,
niemalże „wpycha się” się w nią.
Seksualność jest darem Pana Boga.
W Księdze Rodzaju Bóg powiedział:
„Bądźcie płodni i rozmnażajcie się”
(Rdz 1,28). Dlatego seks nie jest rzeczywistością grzeszną. Może się natomiast
taką stać. Człowiek w swojej wolności może z tym darem zrobić, co chce.
I bardzo często bywa tak, że wskutek źle
pojmowanej wolności, człowiek zaczyna
patrzeć na seksualność przez pryzmat
grzechu. Kiedyś przyszedł do mnie człowiek i mówi: „proszę księdza, brzydzę
się moim ciałem, a zwłaszcza od pasa
w dół; chcę być blisko Boga, a moje
słabość i nieopanowanie przeszkadzają mi w kontakcie z Chrystusem”. Tak
właśnie dzieje się w momencie, kiedy
zaczynamy kierować naszym życiem
przez zachcianki, niewinnie wchodzić
w nieskromne rozmowy, ulegać presji
środowiska, zagłębiać się w pornografię
i grzech masturbacji, aż do pojawienia
się całkowitej swobody w postaci wolnych związków, przygodnego seksu czy
seks-turystyki. Kiedy człowiek brnie w to
zniewolenie, treść szóstego przykazania
staje mu się obca, nieżyciowa, niepraktyczna. Taki styl życia jest męczarnią i na
dłuższą metę człowiek nie jest w stanie
tak funkcjonować, a decyzja przyjęcia
Bożego planu, który kryje się za szóstym
przykazaniem, staje się niemożliwa do
realizacji.
Krew, pot i łzy …szczęścia
K
iedyś pewna kobieta zadała mi pytanie: „dlaczego ksiądz marnuje sobie
życie?” Pytam ją: „ale o co pani chodzi?”.
A ona: „no bo wy księża nie możecie
uprawiać seksu”. W dalszej rozmowie ta
kobieta powiedziała, że składanie ślubu
czystości przez zakonników i zakonnice
jest wbrew naturze człowieka. W tym
momencie pokazała mi, że patrzy na
w zasięgu ręki i jest Bożym wybraniem,
jest szczególnym darem Boga, który
Cię kocha.
Szóste przykazanie Boże bardzo
mocno wpisuje się w życie chrześcijanina. Każdy z nas jest zaproszony przez
Boga do bycia w bliskości z Nim. Taka
powinna być motywacja przyjęcia przykazania „nie cudzołóż”. Zachować czystość przedmałżeńską, małżeńską, celibat kapłański, ślub czystości, aby być
blisko Tego, który mnie stworzył, który
mnie obdarzył życiem. Decyzja pójścia
drogą celibatu kapłańskiego czy złożenia
profesji zakonnej jest w życiu młodego
człowieka momentem wybrania drogi
całkowitego daru z siebie. Pod wpływem
czystości jawi się jako szkoła daru z własnej osoby (KKK 2346).
Czystość to styl życia
M
łodzi ludzie, którzy traktują poważnie siebie, mają pasję, chęć
życia, chęć bycia blisko Boga, chcą być
szczęśliwi zachowując czystość przedmałżeńską. Dlaczego? Bo mają świadomość, że Bóg wie lepiej czego im
potrzeba, bo szanują osobę, którą darzą
miłością i nie traktują jej jako swojej
własności, bo są przekonani, że obydwoje należą do Chrystusa.
Podczas spotkania z grupą młodzieży
ktoś podjął temat czystości przedślubnej.
Młodzież zaczęła atakować księdza, że to
nie do zrealizowania, że to anachronizm,
że już nikt się do tego nakazu nie stosuje.
Ksiądz wysuwał argumenty za, mówił,
że sam zna wielu ludzi, którzy walczą
o czystość w swoim narzeczeństwie.
Młodzi jednak nie dawali za wygraną:
5
TEMAT NUMERU
swoje życie przez pryzmat przyjemności
seksualnej, przez pryzmat – powiem brutalnie – narządów seksualnych człowieka. Oczywiście płciowość wywiera duży
wpływ na wszystkie sfery osoby ludzkiej.
Dotyczy ona szczególnie uczuciowości,
zdolności do miłości oraz prokreacji
i w sposób ogólniejszy – umiejętności
nawiązywania więzów komunii z drugim człowiekiem (KKK 2332).
Drogi Młody Człowieku! Jeśli do
swojego życia nie zaprosisz Chrystusa, będziesz próbował działać na własną rękę, powiesz sobie, że wiesz lepiej
niż On, to w sferze seksualnej „popłyniesz”. Co to znaczy? Jeśli nie zawalczysz o swoją czystość, która wynika
z szóstego przykazania, po pewnym czasie stwierdzisz, że Twoje życie straciło
sens, że nie jesteś szczęśliwy. Czystość
domaga się ćwiczenia w panowaniu
nad sobą, które jest pedagogią ludzkiej
wolności. Alternatywa jest oczywista:
albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się
nieszczęśliwy (KKK 2339). Panowanie
nad sobą jest zadaniem długotrwałym.
Nigdy nie należy uważać, że zdobyło się
je raz na zawsze. Zakłada ono wysiłek
podejmowany we wszystkich okresach
życia (KKK 2342). Kiedy dorastasz
i odkrywasz swoją płciowość ważne jest,
żeby ją kształtować zgodnie z zamysłem
Bożym. Wtedy Bóg, który widzi Twój
trud, wyrzeczenie, walkę wewnętrzną
będzie Cię umacniał i dawał potrzebne
siły. W ten sposób będziesz mógł właściwie rozeznać drogę, którą przygotował
dla Ciebie Stwórca. Wtedy zobaczysz, że
celibat kapłański czy ślub czystości jest
TEMAT NUMERU
6
„proszę księdza, oni tylko tak mówią,
bo boją się księdzu przyznać, że współżyją. Dziś nie ma już takich, którzy by
czekali na noc poślubną”. I kiedy księdzu zaczęło już brakować argumentów,
z końca sali odezwał się głos: „są jeszcze
tacy!” Wszyscy odwrócili się i zobaczyli
chłopaka i dziewczynę stojących obok
siebie, trzymających się za ręce. Po spotkaniu ksiądz podziękował młodym
ludziom. A oni powiedzieli: „proszę
księdza, sami nie wiemy, jak to się stało. Może to, że byliśmy razem, dodało
nam odwagi” (Ks. Piotr Pawlukiewicz,
Po co bierzmowanie?, Warszawa 2003).
Tam gdzie nie ma wspólnej modlitwy,
pogłębionej relacji z Chrystusem, jest
tylko chęć zabawy drugim człowiekiem
a czystość przedmałżeńska jest niemożliwa. Młodzi ludzie, którzy decydują się
na czystość automatycznie decydują się
na pewien styl życia – życia z Bogiem,
życia pogłębionej modlitwy.
Kiedy młodzi ludzie, którzy zachowali czystość przedmałżeńską, weszli w sakramentalny związek, zaczęli budować
swoją relację na dobrym fundamencie –
na Bogu. I łatwiej im będzie przyjąć czystość w małżeństwie. Dotykamy tutaj zagadnienia, które dla życia małżeńskiego
jest sferą bardzo trudną. Księża, którzy
spowiadają, doświadczają tragedii małżeńskich. Mąż, który ma piękną, kochaną żonę, dzieci przychodzi i mówi, że ma
problem z masturbacją, że ogląda filmy
pornograficzne i potem ze swoją żoną
chce uprawiać perwersyjny seks. Widzimy, że czystość małżeńska jest niezbędna
do dobrych relacji małżeńskich. Pomijam tutaj całą kulturę środków antykoncepcyjnych, którą młodzi i nie tylko
młodzi małżonkowie propagują. Trzeba
powiedzieć bardzo mocno: „fundujecie
sobie tragedię życia małżeńskiego”. Dlatego zapraszanie Chrystusa do wspólnego życia jest gwarancją właściwego,
zgodnego z wolą Bożą, pożycia małżeńskiego i pozwala budować małżeństwo
i rodzinę na Bogu.
Powołanie do profesji rad ewangelicznych: ślubu czystości, ubóstwa
i posłuszeństwa, kształtuje się nie gdzie
indziej, jak w rodzinie. Kiedy młody
człowiek patrzy na relacje małżeńskie
swoich rodziców, zaczyna kształtować
w sobie obraz Boga. I na tym fundamencie podejmuje decyzję pójścia drogą
życia zakonnego czy kapłańskiego. To
nie oznacza, że jego płciowość zanika
i wymiar seksualny zostaje zepchnięty.
Ślub czystości bezżennej, który składa,
jest nie tyle wyrzeczeniem, ale jest darem dla Boga i jednocześnie wybraniem
z Jego strony.
Przyjęcie szóstego przykazania przez
człowieka niesie za sobą wzrost duchowy i dla świeckich, i kapłanów, i osób
zakonnych. Czystość to całkowity dar
z siebie dla Boga, który jest Miłością.
Ks. Sebastian Polak
Salwatorianin, student
teologii duchowości na
Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim. Interesuje się
dobrą książką poruszającą zagadnienia dotyczące
sakramentu pokuty i walki
duchowej, lubi podróżować i spotykać ludzi, którzy doświadczyli Jezusa w Słowie
i w swoim życiu dzielą się wiarą.
100 LAT W CELIB(R)ACIE
Kl. Kamil Falkowski
Rana i znak przymierza
N
arządy płciowe nie były w Biblii kojarzone tylko z seksem. Już u małego dziecka symbolizowały oddanie
się Bogu. Widać to wyraźnie w Księdze
Rodzaju, gdzie czytamy o obrzezaniu,
będącym symbolem przymierza (por.
Rdz 1–2. 9–11). Zwróćmy uwagę,
że ten znak nawiązuje do tego, co
ziemskie.
Męski członek zostaje wybrany jako
miejsce, gdzie jest pierwsza rana, pierwsze „rozlanie krwi”. Nie jest to inicjacja
sprawdzająca wytrzymałość na ból, lecz
rytuał religijny. Rana zadana tuż po narodzeniu symbolicznie łączy dziecko
z Bogiem. Dodatkowego znaczenia nabierało obrzezanie w okresie kontaktów
z innowiercami, gdy tworzyły się związki
mieszane. Żyd musiał pamiętać, że należy do wyjątkowej wspólnoty – oddanej
jedynemu Bogu.
Znaczenie abstynencji
W
arto zwrócić uwagę na różnicę między czystością a wstrzemięźliwością. Ta druga postawa to stan
człowieka powstrzymującego własne
popędy seksualne, a więc takiego, któ-
7
TEMAT NUMERU
A
natomia i seksualność w zasadniczy
sposób determinują ludzką tożsamość. Jednak nie mogą być oderwane
od duchowości człowieka. Św. Augustyn,
wielki Ojciec Kościoła, miał duże problemy z pożądliwością. Prosił ciągle Boga:
„Panie, uczyń mnie czystym, ale jeszcze
nie teraz”. Miał nieślubnego syna, a życie
spędzał na rozkoszach, gdyż nie poustawiał sobie spraw związanych z seksualnością. Na czym polega życie w czystości
i czy celibat jest w ogóle możliwy?
Z seksualności płynie wielka energia. Musi być ona gdzieś „rozładowana”.
Tak już zostaliśmy stworzeni. Dojrzały mężczyzna wie, że pochodzi ona od
Boga i stara się ją kontrolować zgodnie
z Jego zamysłem. Dzięki temu seksualność staje się wiernym sługą człowieka,
a nie wymagającym panem.
Nie będę w tym miejscu udowadniał,
że „seks jest boski” (słynna teza o. Ksawerego Knotza) albo tłumaczył jego roli
w życiu małżeńskim. Domyślam się też,
że Czytelnik zaprasza Jezusa do swojego życia. Zatem zapraszasz Go także do
swojej seksualności. Jeśli nie pozwalasz
panować Chrystusowi nad twoją seksualnością, przestań udawać, że jest twoim
Panem. On chce być Zbawicielem całego
twojego życia.
fot. Kl. Kamil Falkowski
TEMAT NUMERU
8
ry nie podejmuje aktów masturbacji
i nie współżyje seksualnie z drugą osobą. Przedstawia zatem aspekt negatywny problemu, wyrażający się tylko
w zakazie.
Natomiast czystość ma aspekt pozytywny. To wewnętrzna dyspozycja, która
sprawia, że osoba dąży do uregulowania
własnej seksualności w sposób przynoszący wolność. Nie zaprzecza swojej
seksualności, gdyż jako taka jest ważna
dla każdego stanu życia (niezależnie czy
mówimy o małżonku, duchownym czy
osobie konsekrowanej). Wysiłek stawania się coraz bardziej czystym polega na
takim wykorzystaniu seksualności, aby
zwiększać zdolność budowania autentycznych relacji międzyludzkich. Wiąże
się to z wypracowywaniem umiejętności wyrażania uczuć i wydostawaniu się
poza swoją osobowość narcystyczną,
w której się rodzimy.
Jakie znaczenie ma czystość dla celibatariuszy? Trzeba chyba zacząć od
tego, że aktywność seksualna nie jest
niezbędna dla człowieczego spełnienia.
Kilkadziesiąt lat temu Abraham Maslow,
przedstawiciel myśli psychologii humanistycznej, przeprowadził badania nad
spełnieniem ludzkim. Doszedł do ciekawych wniosków dotyczących badanej
grupy, wśród której były osoby żyjące
w celibacie.
„Wiemy dziś, że jest wiele przypadków, w których celibat nie powoduje
żadnych skutków psychopatologicznych. Jednak w wielu innych przypadkach celibat niesie ze sobą negatywne
konsekwencje. Jakie czynniki wpływają
na rezultat? Kliniczne badania przeprowadzone na nie-neurotycznych pa-
cjentach dają wyraźną odpowiedź, że
seksualna deprywacja staje się poważnie
patologiczna tylko wtedy, gdy jednostka odczuwa tę sytuację jako odrzucenie
przez płeć przeciwną, niższość, brak
wartości, izolację czy innego rodzaju
pozbawienie podstawowych potrzeb.
Jednostki, dla których seksualna wstrzemięźliwość nie ma takiego znaczenia,
mogą znosić ją we względnie łatwy
sposób” (F.G. Goble, The Third Force:
The Psychology of Abraham Maslow,
1970, s. 78).
Znaczenie, motywacja, intencja mojej abstynencji seksualnej – to czynniki
decydujące o tym, czy będzie to problem
czy naturalny sposób przeżywania seksualności. Mój psycho-duchowy rozwój
nie ucierpi, jeśli ja z własnej woli postanawiam powstrzymywać się od seksu z powodów, które są dla mnie ważne. Jeśli natomiast unikam współżycia
przez strach, wstyd albo gniew – moja
abstynencja staje się powoli zaburzeniem. Prowadzi dalej do nieprawidłowego funkcjonowania nie tylko z innymi ludźmi, ale też w relacji do samego
siebie.
W dobrym kierunku
T
woje życie – życie każdego faceta – wykracza poza sferę czynności
seksualnych. Dąży przede wszystkim do
konstruktywnego wykorzystania energii,
która w tobie drzemie. Jak? Kierując ją
chociażby w stronę miłości i kreatywnych działań. Niezależnie od tego, czy
mówimy o małżeństwie czy kapłaństwie,
liczy się miłość, a nie seks! Od tego, czy
jestem w stanie znaleźć miłość w moim
wiedza do zdobycia, świat do odkrycia
oraz przeszkody, które należy pokonać
w drodze do gwiazd.
Żądza mniej uciążliwa
W
życiu faceta żądza chce wypełnić
jego pustkę. Niektórzy mówią,
że są samotni i dlatego próbują zagłuszyć samotność fantazjami erotycznymi. A tak naprawdę pustkę samotności
może wypełnić tylko Chrystus. Dzięki
sile modlitwy można żyć w czystości.
Jeśli modlisz się bez większego zaangażowania, nie dziw się, że wciąż doskwiera ci samotność. Zakosztowanie Boga,
poczucie bezpieczeństwa, które z tego
wypływa, sprawia, że odrzucam to, co
bezwartościowe. Dlatego warto Go zapraszać do intymnych zakamarków swojego życia. Cóż jest bardziej intymnego
w życiu mężczyzny niż jego seksualność?
Poukładanie tych spraw z Jezusem zapewnia trwałe szczęście, a nie chwilową
przyjemność.
Ciekawy wydaje mi się przykład
św. Ignacego Loyoli, który udowadnia,
jak bardzo Chrystus jest wystarczająco
silny, by pokonać nasze żądze. Jak przystało na żołnierza, założyciel jezuitów
był bardzo pożądliwy, aż do pewnego
dnia, kiedy ranny trafił do szpitala. Nie
było tam nic do czytania poza Żywotami świętych. Zaczął wtedy rozmyślać, że
jeśli ci wszyscy świeci z pomocą łaski
Bożej potrafią sobie narzucić wewnętrzną dyscyplinę prowadzącą do heroiczności – on też może. „Zawsze, kiedy
dopuszczam do siebie nieczyste myśli,
odczuwam intensywną przyjemność, ale
zaraz potem uczucie to zanika, pozosta-
9
9
TEMAT
NUMERU
TEMAT
NUMERU
życiu, zależy czy umiem poczuć satysfakcję i spełnienie – niezależnie od tego,
czy jestem aktywny seksualnie.
Istnieje stereotyp, że nie ma przyjaźni między facetem a kobietą – tym bardziej, jeśli ów facet jest księdzem. Moim
zdaniem, to nieprawda. Relacja taka,
podobnie jak inne kontakty, wymaga
roztropności. Przede wszystkim należy stawać w prawdzie w ocenie relacji
z kobietą. Nie ma nic gorszego niż udawanie, że czułe słowa i gesty nie mają
żadnego znaczenia (zwłaszcza, że te
drugie angażują o wiele bardziej). Nadmierna roztropność jest bezpieczniejsza
niż bezbłędna naiwność. Kształtowanie
przyjaźni między mężczyzną (w tym
przypadku celibatariuszem) a kobietą,
wymaga realizmu, światłego spojrzenia,
wyjścia poza samego siebie i wezwania
Pana Boga.
Można rozwijać głębokie relacje łączące obie płcie, jeśli zachowa się w nich
właściwy dystans i czystość motywacji.
Bliska przyjaźń jest więzią uczuciową
opartą na sympatii, która prowadzi do
wspólnoty poglądów i uczuć. Przyjaciel
jest przedmiotem mojej specjalnej uwagi, a siła popędu (nawet, gdy człowiek
nad nim panuje) nie przestaje być obecna. Potrzeba roztropności, aby w takiej
przyjaźni nie korzystać z przyjemności
zarezerwowanych dla związku małżeńskiego. Intensywne przyjaźnie mogą
natomiast łączyć się z wyzwalającym
procesem dojrzewania osobowości
księdza.
Każdy zdrowy facet widzi, że w życiu
jest jeszcze coś więcej niż seks: rodzina
do zaopiekowania się, dom do zadbania,
praca do wykonania, cele do osiągnięcia,
wiając mnie pustym. Gdy zaś myślę o Jezusie, odczuwam pokój, który mnie nie
opuszcza”.
Przyjaciel/ doradca/ kierownik duchowy (niepotrzebne skreślić) to ktoś, kto
zna mnie. Wie, o aktualnych zmaganiach,
poznał historię moich potknięć i stawania o własnych siłach. Pamiętam, jak mój
Grunt to towarzystwo
spowiednik ni stąd, ni zowąd mówił: „już
ak czytamy
na poprzedw Księdz e
niej spowiedzi
Procesy psychologiczne towarzyszące
Przysłów, „Żewiedziałem, że
wstrzemięźliwości
z tym do mnie
lazo szlifuje się
przyj dziesz”,
żelazem, a człoSpontaniczna erotyzacja ciała. Wyróżniamy
a n a s tę pn i e
wiek doskonali
przyjemności
niegenitalne,
w
których
przenoszę
prowokował
się w zetknięwątki erotyczne na inne dziedziny, i genitalne,
ciu z drugim
do odpowiedzi,
czyli polucje nocne.
człowiekiem”
jak sobie z tym
Tłumienie. Popęd seksualny próbuję za wszelką
(27,17). Ludzie
radzę.
cenę ukryć wewnątrz siebie.
potrzebują się
Rozregulowanie fizjologiczne. Moje ciało jest
nawzaj em –
już tak sfiksowane, że trudno mi wyznaczyć
Mój skarb
służymy sobie
granicę między podświadomym działaniem poradą i wsparostawa
pędu, a dobrowolnym przyzwoleniem ze strony
ciem, mimo że
służby jest
rozumu.
sprzymierzeńciągle ścieramy
Odreagowanie. Pozornie uciekam od myśli sekcem w walce
się jeden z drusualnych (w aluzjach, żartach, dwuznacznych
tekstach), ale tak naprawdę nie jestem od nich
z żądzą. W ten
gim. Dobrze
wolny.
jest mieć grosposób nie skuIdealizacja. Zmienia się obiekt seksualny, ale
no przyjaciół,
piamy się na
popęd wciąż pozostaje. Np. nadmierna uwaga na
z którymi nie
sobie, ale staraeleganckim wyglądzie (dziedzina nieseksualna)
tylko od czasu
my się uczynić
może
nabrać
znaczenia
seksualnego.
Typowe
zjado czasu warto
nasze życie dawisko u młodych w okresie adolescencji.
wyskoczyć na
rem dla innych.
Sublimacja.
Zmienia
się
charakter
celu,
a
nie
piwo. To musi
Jeśli w miniotylko zaangażowanie w inny przedmiot (deseknym dniu nie
być ktoś zaufasualizacja celu). W ten sposób energię seksualną
uczyniłem
ny i po prostu
wykorzystuję w innych działaniach życiowych.
żadnego nied obr y. Dz iś
egoistycznego
modne stało
się określenie „nietoksyczny”, czyli taki,
czynu – dzień był zmarnowany. Prawkto zmotywuje cię do działania i roznieci
dziwa miłość i żądza mają ze sobą
jedną cechę wspólną: natychmiastow tobie wszystkie pokłady dobra. Jeśli
wość. Żądza chce być natychmiast
z kimś wspólnie grzeszysz, nie możesz
zaspokojona, a w miłości nie da się
się łudzić, że razem z nim możesz wzrastać ku świętości.
zwlekać.
J
TEMAT NUMERU
10
P
dzić swojej żony i zostawić domu. Jeśli
zatem życie kapłańskie jest odpowiedzią
na Boże powołanie do służby w Kościele
Chrystusa, czy jest coś więcej, coś piękniejszego, co mogę Mu ofiarować niż
moje bezżeństwo?
Kl. Kamil Falkowski
Kleryk V roku seminarium duchownego w Warszawie. Pisze pracę magisterską
z teologii moralnej. Ciekawi go, na ile warto łączyć
psychologię z wiarą. Lubi
wędrówki górskie i włoską
kuchnię. Zatrzymał się na
zeszłorocznym Przystanku
Jezus. Prowadzi bloga:
kamfal.blog.deon.pl
11
TEMAT NUMERU
Wielu ludzi dzisiaj nie jest w stanie
zrozumieć sensu celibatu i realności życia w czystości. Nie chcę w tym miejscu
sypać z rękawa argumentami na to, że
celibat – ustanowiony przez Chrystusa
i podtrzymywany od wieków w Kościele – ma sens. Chciałbym iść tropem za
jedną intuicją.
Wzięcie ślubu z kobietą, z którą będzie się miało dwójkę dzieci, i z którą
zamieszka się choćby w małej chatce na
skraju lasu jest przepięknym scenariuszem na życie. Któż się z tym nie zgodzi?
I chociaż do tego dochodzi zmienianie
pampersów, spłacanie kredytu za samochód i użeranie się z teściową – to wciąż
jest rzeczywistość, o której marzy każdy
facet. Z założenia też nie chce on zdra-
FORTEPIAN MIŁOŚCI
O dźwiękach, które składają się na harmonijny utwór grany przez
małżonków z O. Ksawerym Knotzem OFMCap. rozmawia Dorota Zańko.
TEMAT NUMERU
12
D.Z. Dlaczego o problemach seksualności trzeba mówić z ambony?
K.K. Dlatego, że w tym rozseksualizowanym świecie potrzebny jest głos Kościoła.
Katolicy mają prawo do mówienie o niej
na swój sposób, z własną wrażliwością,
swoim językiem. Propozycja Kościoła
jest dla ludzi atrakcyjna. Katolicy nie
muszą mieć kompleksów i wycofywać
się z życia społecznego. Pan Bóg daje
odpowiedź na problemy współczesnego
świata. Poza tym jest to sfera bardzo połączona z Bogiem i duchowością, z czego
nie zdajemy sobie sprawy.
Zakonnikowi żyjącemu w czystości
i celibacie łatwo jest dotykać takich
tematów?
Tak, bo małżonkowie nie widzą we mnie
strony sporu, jaki rozgrywa się między
nimi. Jako zakonnik jestem neutralny,
tak jak dobry terapeuta, który choć
aktywny nie bierze bezpośredniego
udziału w sporze małżonków. Ludzie
mnie słuchają, ale nie porównują się ze
mną – moje życie jest dla nich obce, a zasłyszane treści zastosowują do własnego
życia. A gdy wyrażają agresję do mnie,
to często jest to tylko maska jakichś ich
problemów.
Niektóre trudne sprawy łatwiej poruszać mi niż małżonkom, bo im ciężko
abstrahować od własnego życia; czasami mogą być postrzegani jako obnażający się ze swoją intymnością. Ja natomiast mówię z pozycji eksperta, a nie
świadka.
Nie spotka się Ojciec z zarzutami, że
jest niekompetentny, bo wybrał zupełnie inną drogę i na polu seksualności nie
ma osobistych doświadczeń?
Spotykam i to dość często. Ale problem
z tym mają najczęściej ludzie, którzy
definiują seks jako technikę szukania
doznań. Wówczas wiadomo, że ja nie
mam doświadczenia w pieszczotach,
w grach miłosnych itd. Ale mi ta wiedza
jest kompletnie niepotrzebna, bo jako
człowiek, jako kapłan kocham ludzi, bo
na szczęście jestem zdolny do miłości.
Życie seksualne, to nie jest tylko czysta
fizjologia, ale przede wszystkim bogata
więź i relacja.
Co sprawiło, że zainteresował się Ojciec
sferą seksualną człowieka?
Mam to szczęście, że rozmawiam z małżonkami poza konfesjonałem. Wtedy ich
opowieści są bogatsze i dokładniejsze.
Widzę w nich cały kontekst ich życia
i wtedy jestem w stanie im pomóc, poprowadzić w jakimś kierunku.
Zobaczyłem też, że nie rozwiąże się
ludzkich problemów dając tylko proste
brakuje duchowości. Poza tym trudno
znaleźć małżeństwo, które nie miałoby
w tej sferze trudności.
Skąd biorą się problemy małżonków
związane z seksualnością?
Człowiek jest słaby, grzeszny. Często nie
rozumie siebie. To objawia się bardzo
różnymi problemami, także seksualnymi. Seksualność jest dobrym barometrem podejścia ludzi do życia, dojrzałości psychicznej, może też pokazywać
jakieś duchowe trudności.
Seksualność wiąże się nierozerwalnie
z pytaniem o jej granice.
Będąc ze sobą w intymny sposób, mężczyzna i kobieta mogą wyrazić bardzo
głęboką miłość. Jaki typ relacji i podejścia
do własnego ciała, do przeżywanych doznań jest wyrazem głębszego odniesienia
ludzi, którzy troszczą się o siebie, kochają
i są za siebie odpowiedzialni? Na pewno
nie jest tak, że każda pieszczota wyraża
to samo, ale nie można koncentrować
się tylko na fizyczności – trzeba cały czas
pytać o serce, co się w nim dzieje. Są
tam i piękne natchnienia stworzone pod
wpływem Pana Boga, i różne prymitywne poruszenia. Trzeba się zatem nauczyć
klasyfikować to, co się w sercu dzieje, bo
inaczej wpadniemy w techniczność i matematyczność opisu ludzkich zachowań.
Czy problemy związane z seksualnością biorące się z serca, o których Ojciec
wspominał, mogą być związane z brakiem umiejętności przebaczania?
Bardzo często spotykam ludzi, którzy
wielu osobom nie przebaczyli. Potem to
w tych ludziach gnije i przeszkadza tworzyć otwarte relacje z ludźmi czy współmałżonkiem. Nie jest łatwo przebaczać,
ale trzeba się nauczyć – tu jest miejsce
13
TEMAT NUMERU
wskazania typu „nie stosujcie antykoncepcji”. To jeszcze nie zakłada, że ci ludzie będą umieli się kochać i będą mieli
szczęśliwe życie seksualne.
Znam taką parę, która już przed ślubem poznała metody naturalne i miała
nawet teologiczne wykształcenie. Byli
dwa lata po ślubie i jeszcze nie współżyli. Wiedzę mieli, zgadzali się z nauką
Kościoła, ale pojawiły się różne blokady,
zahamowania osobowościowe. Świadomość co jest złem, nie uczyniła ich życia
seksualnego szczęśliwym. Zupełnie inny
efekt pojawia się, gdy umie się przeżywać odkryte dobro, tworzyć najbardziej
intymną relację.
Jak współbracia traktują Ojca duszpasterstwo?
Naturalnie i ze spokojem. Nie dziwią
się, nie szokuje to ich. Cieszą się, że takie duszpasterstwo podejmuję, widzą
jego sens, potrzebę. Dzięki przychylności przełożonych czuję się bezpiecznie
i mogę robić swoje.
Ojca publikacje, spotkania cieszą się dużą
popularnością. Skąd ona się bierze?
Doktryna Kościoła jest ciągle ta sama,
ale zmieniłem sposób mówienia na temat seksualności. Ciągle zresztą szlifuję
język, żeby był jasny dla małżonków.
Dzięki niemu dostrzegają w nauce katolickiej dobro dla ich małżeństwa, możliwe do zrealizowania i warte wysiłku.
Często spotyka się Ojciec z małżeństwami, które mają problemy dotyczące
współżycia seksualnego?
Wiele małżeństw chce trochę podszlifować relacje i przypatrzyć się swojemu
życiu seksualnemu. Generalnie jest ono
uporządkowane, małżeństwa katolickie mają wiedzę techniczną, ale na ogół
TEMAT NUMERU
14
fot. Archiwum prywatne
na odkrywanie granic między własną niemożnością a łaską Bożą, która
wlewa pokój i uzdrawia naszą relację.
Jakie grzechy serca ma Ojciec na myśli?
Bardzo różne, bo w naszym sercu może
być na przykład przemoc, poniżanie
ludzi, traktowanie ich jak przedmioty,
aby służyli tylko naszemu egoizmowi;
możemy też ich okłamywać dla swoich
celów; możemy być zazdrośni, manipulować, dominować , zawłaszczać drugiego człowieka.
Seks wiąże się z doznaniem przyjemności. Czy to jest godne chrześcijanina?
Już w latach pięćdziesiątych papież
Pius XII bardzo wyraźnie powiedział,
że małżonkowie mogą szukać i używać
przyjemności. I argument za tym dał
ostateczny, czyli odwołał się do Boga
Stwórcy, który stworzył ludzkie ciało
i psychikę, gdzie bardzo silnie zakorzenione jest pragnienie przyjemności.
Chodzi nie tylko o przyjemność seksualną, ale też psychiczne zadowolenie czy
duchowe szczęście. To wszystko jest wymyślone przez Pana Boga. Chodzi jednak o to, żeby nie przeżywać tylko samej
przyjemności, ale komponować ją w głęboką więź możliwą w małżeństwie.
Ojciec często używa porównania relacji damsko-męskich do klawiatury fortepianu, gdzie każdy dźwięk stanowi
inny element budujący więź małżeńską.
Jakie znaczenie ma klawisz z napisem
„czułość”?
Ten dźwięk w ludzkiej miłości jest bardzo ważny i potrzebny. Łączy duchowość
ze zmysłowością. Jak brakuje czułości, to
ciężko jest przeżywać zmysłowość jako
głębszy wyraz ludzkiej relacji. Nie umiemy też wtedy połączyć życia seksualnego
z Panem Bogiem, z głębszymi odniesieniami naszego serca.
Współżycie seksualne określa Ojciec
mianem KOMUNII, a współżycie seksualne w małżeństwie KOMUNIĄ SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA.
Każdy sakrament ma swoje szczególne
momenty, gdzie w sposób wyraźny się objawia. Więź małżeńska ma swoją wyjątkowość, bo w niej obecny jest Pan Bóg. Na
określenie tej więzi mamy piękne słowo –
KOMUNIA. Zjednoczenie małżonków
przeżywane jest w szczególny sposób, gdy
małżonkowie się kochają, właśnie w akcie
seksualnym. Wtedy to zjednoczenie nie
jest tylko biologicznym spotkaniem się
ludzi, ale daje poczucie głębokiej jedności
z drugą osobą. KOMUNIA ma taką wyjątkowość, bo jest związana tylko z tym
dwojgiem ludzi, z małżonkami.
Rozmawiała Dorota Zańko
GOTOWE NA WSZYSTKO
Małgorzata Janiec
Z Niego
P
rzed konsekracją, czyli publicznym
poświęceniem się na wyłączność
Bogu, które może przeprowadzić tylko
i wyłącznie biskup, kandydatki na dziewice konsekrowane mają kilka lat na zastanowienie się i dokładne przemyślenie
sprawy. Zaczynają nie od tego, jak będą
funkcjonować na co dzień, lecz od odkrycia Kto stoi za ich pragnieniem i Kto konsekruje życie według tego pragnienia.
Tożsamość osób konsekrowanych
przejawia się bardziej w tym, kim są, niż
w tym, co i w jakiej formie robią. Istotą powołania do życia konsekrowanego nie jest
podejmowana aktywność, lecz właśnie tożsamość osoby konsekrowanej. To wezwanie do wyjątkowej więzi z Chrystusem. To
On nawiązuje ją z człowiekiem pierwszy
i to On do trwania w niej inspiruje. Więź
ta tworzy się i umacnia poprzez naśladowanie Go w najbardziej radykalny sposób,
jaki jest osiągalny dla ludzi tu, na ziemi.
Osoba konsekrowana, w odpowiedzi na
wezwanie na drogę powołania, może „zainwestować” całe serce i cały entuzjazm
w tych, za których się modli czy do których jest posłana w ramach otrzymanego
charyzmatu. Tym samym złożenie ślubów
– ubóstwa, czystości i posłuszeństwa –
staje się wyborem osobistym, ale jednocześnie ma też znaczenie wspólnotowe.
Dlatego, jeśli podejmuję osobistą decyzję, że będę żył w ubóstwie, to ubóstwo musi służyć komunii. Jeżeli wybie-
15
TEMAT NUMERU
D
la ludzi to najczęściej stara panna,
lub singielka – z wyboru lub musu.
Ale Bóg zawsze widzi i wie więcej niż
człowiek. Dziewica konsekrowana jest
zaślubiona właśnie Jemu. Z poświęcenia
się Bogu na wyłączność czerpie łaskę,
siłę i chęć, by z taką decyzją pozostawać
w świecie i „od środka” sączyć w niego
miłość swojego Oblubieńca.
Nie tylko dziewice konsekrowane
wybierają stuprocentowe życie dla Boga.
Są przecież zakonnicy, zakonnice, pustelnicy, członkowie instytutów świeckich, wdowy konsekrowane – form życia
konsekrowanego w Kościele nie brakuje.
Wszystkie te osoby i podjęte formy łączy
profesja rad ewangelicznych – ubóstwa,
czystości i posłuszeństwa – oraz decyzja
serca. Bo w życiu konsekrowanym chodzi zawsze o serce. Boskie i ludzkie, serce
jednostki i wspólnoty. Bijące na dowód,
że Bogu i człowiekowi dobrze jest być
razem. Gwarantujące, że „z Niego, przez
Niego i dla Niego jest wszystko”. I gotowe
na wszystko, co od Boga pochodzi.
ram czystość, to po to, by służyła miłości
wobec Boga i człowieka. Jeśli stawiam na
posłuszeństwo, to realizuję je ze względu
na troskę o Kościół.
Przez Niego
J
TEMAT NUMERU
16
eśli istotnie dziewica konsekrowana wybiera życie z Bogiem, przez Jego łaskę
gotowa jest podjąć radykalny sposób życia,
na wzór Chrystusa – ubogiego, posłusznego i czystego. Przez Jego życie według rad
ewangelicznych, odkrywa sens i wartość
swojego życia. Przez Niego dąży do właściwego rozumienia podejmowanej drogi.
Konkretyzując życie w ubóstwie,
dziewica uczy się, że to, co jej zostaje,
nie jest tylko jej własnością – należy do
wspólnoty, do całego Kościoła. I dlatego oprócz pracy zawodowej podejmuje
również dobrowolną działalność na rzecz
parafii czy diecezji, z którą jest związana. W ten sposób dzieli się ze wspólnotą
Kościoła swoimi umiejętnościami, talentem, pomysłami i po prostu – swoim czasem. To z kolei odsyła do drugiej
rady ewangelicznej – posłuszeństwa –
stanowiącego wyraz miłości i władzy
sprawowanej z pozycji braterstwa, czyli
wspólnych prób i starań zrozumienia,
czego oczekuje od człowieka Bóg.
Czystość w życiu konsekrowanym to
nie pozory ani też osobiste zobowiązanie.
Nie ma ona również wymiaru wyłącznie fizycznego. Nie są wcale pomocne
stwierdzenia, że „dziewice są znakiem
sprzeciwu w świecie, w którym wartości
znikają pod pokusą hedonizmu i konsumpcjonizmu”; nie jest również istotą
tej życiowej drogi pokazanie, że można
nie prowadzić aktywnego życia seksu-
fot. xxknightwolf – Fotolia
alnego. Wybór dziewicy konsekrowanej
przypomina, że światu w ogóle potrzebne
są relacje czystości, polegające na właściwym pojmowaniu swojej seksualności, będącej przecież bardzo istotnym
elementem człowieczeństwa. Ważny jest
szacunek, umiar, zdrowe granice, tak, by
jeden człowiek nie wykorzystywał drugiego i nie traktował go przedmiotowo.
By dbał o czystość myśli, słów, działań,
zachowań, reakcji. By niczego – ani przed
Bogiem, ani przed sobą – nie udawał. No
i na pohybel powszechnym opiniom –
właściwe pojmowanie czystości nie polega na rezygnujowaniu z czegoś. Kluczem
do zrozumienia sprawy jest to, co taka
osoba – przez Chrystusa – wybiera. Bo
czystość w pełnym sensie to nie ograniczenia, lecz możliwości.
J
…jest wszystko
D
ednym z ważnych sprawdzianów dojziewice konsekrowane wybierarzałości dziewicy konsekrowanej jest
ją Boga, bo naprawdę można się
świadomość tego, że droga, którą Bóg
w Nim zakochać. Bo naprawdę można
jej zaproponował, nie oznacza autochcieć, by był On dla człowieka najbliżmatycznie osiągnięcia jakiejś „wyższej”
szą Osobą już tutaj, na ziemi, by był po
formy doskonałości, ani nie upoważprostu „wszystkim”. Tym bardziej, że
nia do zajęcia jakiegoś wygodniejszego
jest to przecież związek na dłużej, bo
miejsca w niebie w nagrodę za bycie –
na wieczność. Dziewice żyjące w Polsce
wspomnianym wcześniej – „znakiem
dzisiaj – prawniczki, lekarki, katechetsprzeciwu”. To odkrycie, że Bóg daje
ki, informatyczki – wcale nie są tylko
doświadczenie szczęścia, którego szudrogocennym spadkiem po pierwszych
ka świat i nie znajduje
wiekach chrześcijaństwa
Więcej na temat stanu
nigdzie indziej, jak w rozalbo bohaterkami pobożdziewic konsekrowapoznawaniu i realizowaniu
nych fraz „o oddaniu się
nych –
m.in.
literaturę,
Jego woli, czyli w życiu dla
sprawom Królestwa”, tym
Niego. Czasem ludzie py- forum dyskusyjne i infor- bardziej, że mają do zaofemacje o dniach skupietają, czy warto wybierać
rowania światu sporo, nie
nia – znajdziesz na
taki sposób życia, skoro
tylko w dziedzinie teologii.
jest tyle pilnych potrzeb www.konsekrowane.org Są gotowe na wszystko dla
w zakresie troski o ubogich
Boga, który jest dla nich
i w dziele nowej ewangelizacji, których
wszystkim. Spotykane na przystanwypełnienie nie wymaga składania śluku autobusowym, w drodze do pracy,
bów zakonnych ani życia według rad
w tłumie na ulicy – takie jak inne kobieewangelicznych. A przecież logika każty – bez aureolki, nawet bez habitu – wcadego powołania wynika z Bożej logiki
le nie chcą być traktowane jak chodzące
daru. Osoby konsekrowane są świadkaświętości. Oczywiście – pilnują tego,
mi tego, że człowiek został rzeczywiście
by codziennie uczestniczyć we Mszy
stworzony na obraz i podobieństwo
świętej, odmawiać z brewiarza Jutrznię
Stwórcy i że ostatecznym sensem jego
i Nieszpory. Dbają o życie duchowe.
istnienia wcale nie jest skuteczność dziaAle także jak wszyscy pracują, prowałania, lecz bezinteresowna (a więc prawdzą dom, spotykają się z przyjaciółmi
dziwa i odważna) miłość. Absurd? Bynaji robią wszystko to, co setki innych lumniej. Jak mówi Ewangelia: „Kto może
dzi. Z tą różnicą, że wszystko to robią
pojąć, niech pojmuje” (Mt 19, 12b). I nie
w Bogu. W konsekrowanej codziennochodzi tu wcale o bystrość umysłu, ale
ści pokazują, że Jemu podoba się żyć tu
o „pojemność” ludzkiego wnętrza. Bo
i teraz, w całej zwyczajności i normalnodo, wydawałoby się, niemożliwych praści naszego świata. I że jaki by ten świat
gnień, trzeba przede wszystkim wielkiego
nie był, zawsze jest w nim miejsce na
serca.
świętość.
17
TEMAT NUMERU
Dla Niego…
fot. Archiwum Zakonu Pijarów
TEMAT NUMERU
18
WYPŁYWAĆ NA GŁĘBIĘ
O wypływaniu na ocean czystości, o sztormach na morzach
seksualności i portach schronienia z Dominikiem, Michałem,
Radosławem i Andrzejem (na zdjęciu od lewej), klerykami V roku
pijarskiego seminarium rozmawia Przemysław Radzyński.
TEMAT NUMERU
19
TEMAT NUMERU
20
Czym jest seksualność? Jak ją rozumiecie?
Dominik: Seksualność to dar. Bardzo
trudny, ale też i piękny. Niesłusznie spotykamy się często z podejściem do seksualności jako zła zakazanego. Obraz seksualności bardzo mocno wypaczają media.
Gdy patrzymy na nasze zakonne
przeżywanie czystości, to odkrywamy, że
seksualność dotyczy nie tylko ciała, czyli
wymiaru fizycznego, ale przede wszystkim duchowego i psychicznego. Opiera się też na różnicach między kobietą
a mężczyzną, między ich myśleniem,
czuciem, życiem. Dzięki tym różnicom
daru płciowości istnieje wzajemne oddziaływanie, dopełnianie się a także poznawanie siebie i świata w inny sposób.
Mężczyźni patrzą na świat bardziej
rozumowo, kobiety – sercem. Mężczyźni mają większą potrzebę kierowania,
przewodzenia, bycia tymi, którzy są
oparciem. Natomiast kobiety szukają
poczucia bezpieczeństwa, potrzebują być
dostrzeżone. Mężczyźni wolą konkretny
sposób rozwiązywania problemu, natomiast kobiety preferują bycie wysłuchaną. Ze względu na te różne spojrzenia,
seksualność jest trudnym zadaniem.
Ten Boży dar nazywam często
„energią atomową”, która może służyć
do bardzo dobrych rzeczy, ale też do
destrukcyjnych.
Jak można tę energię dobrze spożytkować?
Dominik: Akt seksualny wyraża przede
wszystkim miłość Chrystusa do Kościoła. Po ludzku, może to być trudne
do zrozumienia. Ale kiedy zaangażuje
się w niego wszystkie sfery: duchową,
psychiczną i fizyczną, wówczas dopiero
w pełni rozumiemy jego sens i jest on
dobrze przeżywany. Natomiast, kiedy
go spłycamy tylko do doznań czy przyjemności, to mamy tylko fragment –
patrzenie na ciało. Brakuje odniesienia
duchowego, pragnienia dobra dla drugiej osoby. Bo celem seksualności jest
po prostu miłość, czyli pragnienie dobra
drugiego człowieka.
Michał: Seksualność jest pewną tożsamością, którą uzyskujemy przez świadomość swojej płci – słowo „seksualność”
pochodzi od angielskiego „sex” – „płeć”.
Jeżeli uświadamiam sobie własną tożsamość, to wiem, w jaki sposób mam
wchodzić w relacje z ludźmi. Jestem
pewny osobowości, która się buduje na
tej bazie. Dzisiejsza kultura próbuje to
zachwiać i sprawę płci pozostawia własnemu wyborowi.
Andrzej: Kiedy myślę o seksualności i realizowaniu jej przez mężczyzn, przychodzi
mi na myśl ojcostwo. My jako zakonnicy,
jako klerycy też z tego nie rezygnujemy.
Realizujemy ojcostwo nie w wymiarze
biologicznym, ale religijnym. Dzięki
temu, że decydujemy się w naszym życiu
pójść za Jezusem i za Jego przykładem,
stajemy się ojcami dla wielu innych ludzi.
Radosław: Przez trzy lata studiowałem
w Rzymie. Jeździłem co tydzień do domu
dziecka, prowadzonego przez siostry kalasantynki. One bardzo mocno naciskały
na obecność kleryków, mężczyzn w tym
gronie, gdyż dzieci przez całe 24 godziny obracały się w towarzystwie sióstr
i wychowawczyń. Patrząc na te dzieci widziałem ich wielką potrzebę mojej obecności czy innego faceta. To było bardzo
wartościowe dla formowania seksualności tych dzieci.
rozmawiać na te tematy i dlatego, jako
wychowawcy, powinniśmy spróbować
wyprzedzić te wszystkie dzieci i młodzież, które informują swoich rówieśników o seksualności w często prymitywny
czy wulgarny sposób. Istnieją chociażby
chrześcijańskie książki, które podnoszą
te tematy. Sam w młodości otrzymałem
od rodziców książkę. „Seks i moje nowe
ja”. Bardzo dobrze wyjaśniała wiele problemów. Z tej książki często korzystałem
na katechezie.
Jak już odkryjemy seksualność, to jak ją
przeżywać?
Michał: Radośnie! Natomiast czymś innym jest manifestowanie jej na zewnątrz.
Żeby to dobrze robić, muszę wiedzieć,
kim jestem, jakie jest moje przeznaczenie jako człowieka, w jakim zachowaniu
najpełniej rozwinie się moje człowieczeństwo. W każdym wypadku ważny
będzie szacunek dla własnego i czyjegoś
ciała.
Andrzej: Zdefiniowaliśmy seksualność
jako dar, ale nie możemy zapominać
o zadaniu. Jednym z nich jest radosne
życie. W przygotowaniu do dojrzałego
przeżywania swojej seksualności, ważne są dwa czynniki – ludzki i duchowy.
Od strony ludzkiej trzeba poznać siebie,
swoje pragnienia, potrzeby, zrozumieć
świat wartości, którymi się kieruję. Natomiast z drugiej strony trzeba przyjąć
dar od Pana Boga, być wdzięcznym za to,
że jestem mężczyzną; starać się odkryć
plan, który Bóg ma wobec mnie, dając
mi taką a nie inną seksualność.
Jak mężczyzna powinien realizować
swoją seksualność?
Andrzej: Zwróciłem już uwagę na wymiar ojcostwa. To jest klucz do rozumie-
21
TEMAT NUMERU
W naszym życiu musimy najpierw
odkryć i zaakceptować seksualność. Po
profesji zakonnej wcale nie stajemy się
aseksualni i ten dar Pana Boga mamy
nadal wykorzystywać. Dlatego, jeżeli
sprowadzimy seksualność tylko do aktów płciowych, to rzeczywiście moglibyśmy powiedzieć, że przestaje ona nas
dotyczyć, ale to nieprawda.
Jak odkryć swoją seksualność?
Radosław: Najwłaściwszym do tego
miejscem jest środowisko rodzinne. Życzeniem każdego byłaby właściwa postawa ojca i matki. Wiemy, że nie zawsze to
jest możliwe. Bez tej bliskości rodziców
będzie to pewnie trudniejsze, bo dziecko
potrzebuje ich obydwojga. Przyglądając
się im, widzi różnice (oby były klarowne)
i zaczyna siebie postrzegać jako kobietę
albo mężczyznę.
Andrzej: Myślę, że właściwiej byłoby
mówić o umacnianiu się we własnej
seksualności, niż o jej odkrywaniu. Rodzimy się albo jako mężczyzna, albo jako
kobieta. Pod względem anatomicznym,
biologicznym nie ma tu żadnych wątpliwości – chociażby procentowy udział
tkanki tłuszczowej jest większy u kobiet,
niż u mężczyzn, gdzie przeważa tkanka mięśniowa. Dziecko po narodzeniu
instynktownie wyczuwa tę „miękkość”
matki, jej wrażliwość, delikatność i czuje się bezpieczne. Jest to bardzo ważne
z biologicznego punktu widzenia. Istotne jest to, żebyśmy realizowali swoje
powołanie w oparciu o tę seksualność,
czyli bycie ojcem lub matką, także pod
względem duchowym.
Dominik: Najlepszym środowiskiem do
poznawania seksualności jest rodzina,
ale wiemy, że w domu bardzo trudno
TEMAT NUMERU
22
nia mężczyzny. On dba o bezpieczeństwo, o byt dla swojej rodziny. Staje się
ojcem i podporą dla swojej żony, dla
swoich dzieci.
Rozumiem, że potrzebę bycia ojcem
trzeba odkryć, realizować niezależnie od
tego, jaką funkcję w życiu się spełnia?
Zarówno mąż, jak i zakonnik, kapłan
czy singiel – każdy z nich ma być w jakiś
sposób ojcem?
Dominik: Tak. Często mówi się, że
do zakonu najczęściej idą osoby, które
prawdopodobnie byłyby też dobrymi
ojcami, założyłyby rodzinę. To że do
nas zakonników zwraca się właśnie per
„ojciec”, ma jakiś głębszy sens i wymiar.
Przede wszystkim chodzi tutaj o ojcostwo duchowe, o prowadzenie człowieka
do zbawienia. Ale także o ojcostwo emocjonalne, czyli obecność, bycie przy drugim człowieku, przy tym dziecku, które
bardzo potrzebuje ojca.
Radosław: Trzeba unikać skrajności. To,
co powinno charakteryzować mężczyznę, to wrażliwość, ale nie delikatność.
Więc z jednej strony nie możemy powiedzieć, że kobieta ma być czuła i wrażliwa,
a mężczyzna ma taki nie być.
Jak przeżywa się swoją seksualność
z perspektywy życia w seminarium,
przygotowywania się do kapłaństwa?
Andrzej: My jako klerycy, zakonnicy
zdecydowaliśmy się pójść za Jezusem.
I w tym naszym wyborze postanowiliśmy
naśladować Chrystusa czystego, ubogiego, posłusznego. A w naszym pijarskim
zakonie jeszcze jako ci, którzy szczególnie chcą się poświęcić wychowaniu
i kształceniu dzieci i młodzieży. Nieodłącznie z zakonnym życiem związana jest
rada ewangeliczna czystości. Nasza sytu-
acja po przyjściu z domów rodzinnych
do seminarium dużo się nie zmieniła, bo
tam żyliśmy w samotności i związanej
z tym czystości. W swoim przypadku
dostrzegam różnicę, gdy widzę, że moi
rówieśnicy wchodzą w związki małżeńskie, z których rodzą się dzieci. Wtedy
bardziej uświadamiam sobie rezygnację
z założenia własnej rodziny. To wymaga
szczególnego przygotowania i nauczenia się zaspakajania pragnień i potrzeb
w inny sposób – zgodny z naszym powołaniem. Zdecydowaliśmy się pójść za
Jezusem i przyjąć Jego sposób życia. On
jest dla nas kimś wiarygodnym, wiemy,
że nie daje nam takich rzeczy, które byłyby niemożliwe do zrealizowania. Skoro
sam zaproponował taki sposób życia, to
wiemy, że jest on możliwy.
Czym różni się ta czystość, którą realizowaliście w domu, wynikająca z szóstego przykazania, od tej, którą ślubujecie
w zakonie?
Michał: Użyję żeglarskiego porównania, bo mam takie hobby. Czystość jest
wypłynięciem na szersze wody. Szóste
przykazanie sformułowane jest w sposób
negatywny: „Nie cudzołóż”. Dla większości ludzi jest pewnym zakazem, ograniczeniem wolności. Ja zaczynałem swoją
karierę żeglarską na wodach śródlądowych i wtedy szczytem moich marzeń
było wypłynięcie na Mazury. Czystość
jest dla pewnych ludzi, jest darem przyjmowanym w wolności. Chcąc zobaczyć
coś dalej, musimy wypłynąć na głębszą
wodę. Mazury są piękne, ale morze ma
też swój urok, jest po prostu inne.
Na Bałtyku są z pewnością też większe
fale niż nawet na największych mazurskich jeziorach.
bezpieczeństwo w zakonie, mogę źle wykorzystywać swoją wolność. Żeby tak się
nie działo, trzeba codziennie pytać się,
na modlitwie, po co ja zdobyłem wolność, jak mam ją spożytkować – a idąc
dalej – kim jestem? I po co jestem?
Radosław: Żeglarz przygotowuje się
do burz i sztormów, ale nauczy się sobie z nimi radzić, gdy ich rzeczywiście
doświadczy. W naszym życiu, oprócz
pomocy Pana Boga w przeżywaniu czystości, trzeba sobie jasno uświadomić
pewną stratę. Mam na myśli samotność,
którą należy odróżnić od osamotnienia.
Teraz, w seminarium, jeszcze do końca
nie wiem czym ona jest, jakoś się do niej
przygotowuję, ale w pełni będę ją przeżywał, kiedy instynkty ojcowskie się rozbudzą, gdy pojawią się inne pragnienia.
Dominik: Czystość nie jest tylko dla wybranych – to głębszy, pozytywny sposób przeżywania szóstego przykazania
dla wszystkich ludzi, tylko na różnych
poziomach. To sposób odkrycia seksualności jako daru, a nie jako pewnego
trudu czy czegoś, czego mam się bać, od
czego uciekać.
Andrzej: Seminarium to nie tylko czas
formacji teoretycznej – my już tutaj żyjemy radami ewangelicznymi, jako czyści, ubodzy i posłuszni. Doświadczamy
w tym czasie różnych pokus, ale one mają
pomagać nam stawać się coraz bardziej
dojrzałymi do definitywnej decyzji, którą
potwierdzimy ślubami uroczystymi.
Jak młodzi ludzie mają przeżywać
swoją seksualność? Jak to się robi
w seminarium?
Michał: Myślę, że trzeba patrzeć szeroko na ten problem. Bo często walczy się
bardzo selektywnie o swoją czystość –
23
TEMAT NUMERU
Michał: Dobry żeglarz potrafi przewidzieć, co się będzie działo na niebie i na
wodzie. Zna porty schronienia. Staramy się być świadomi tego, co może nas
spotkać.
Andrzej: Do tego przygotowuje nas
formacja. Czystość rozumiemy bardzo
szeroko, jako służenie Jezusowi niepodzielnym sercem. W tym sercu nie ma
być miłości wyłącznie do jednej osoby,
kasy czy innych rzeczy, które mogą nas
zniewolić. Ma to być miłość do Boga.
W tej czystości zawiera się też seksualność – decydujemy się całkowicie poświęcić swoje życie Jezusowi.
Dominik: Powiedzieliśmy, że poniekąd
my narażamy się w jakiś sposób, ale
z drugiej strony mamy też większe możliwości realizacji czystości, ponieważ jest
więcej środków umożliwiających nam
głębsze wejście w nią. Michał użył porównania do głębokiej wody. Dzięki
temu nasz statek może być też większy.
Dla mnie osobiście czystość jest sposobem przeżywania codziennej rzeczywistości. Wszystko staram się widzieć
przez pryzmat Chrystusa. Nasze Konstytucje mówią także o patrzeniu na Maryję,
która jest źródłem czystości. Jako pokorna, bardzo skromna osoba pokazuje, jak
dzisiaj przeżywać czystość.
Michał: Kiedy wydostaniemy się Odrą
przez Zalew Szczeciński i wypłyniemy ze
Świnoujścia, jesteśmy na szerokich wodach i mamy obrany port docelowy. Tym
naszym celem powinien być Pan Bóg.
Ale my czasami obieramy port, którego
On dla nas nie chce. Takim niebezpieczeństwem w naszym życiu wydaje mi
się, tworzenie enklaw dla samych siebie.
Będąc singlem czy zapewniając sobie
TEMAT NUMERU
24
np. próbuje się nie popełniać samogwałtu, albo nie pójść do łóżka z przypadkowo spotkaną osobą. Czystość powinna
być przeżywana radośnie, a to powinno się przekładać na relacje z innymi
ludźmi. Ksiądz Pawlukiewicz mówił,
że osoby, które przeżywają trudności
w tej sferze są często zamknięte, ponure.
Życie w sposób nieczysty mocno zaniża
poczucie własnej wartości i negatywnie wpływa na relacje z innymi ludźmi.
Dlatego musimy dbać o kształt naszych
międzyludzkich kontaktów. Wprawdzie
osamotnienie też jest potrzebne, choćby po to, żeby dokonać jakiejś refleksji.
Nie pomijałbym też ćwiczeń fizycznych,
bo nadmiar energii w ciele trzeba jakoś
rozładować. Chociaż nasze ciało jest tak
skonstruowane, że organizm sam sobie
radzi z napięciem seksualnym.
Mówiłeś o tym, że ważne jest wchodzenie
w relacje. Jak to się dzieje w seminarium,
które jest raczej czasem odosobnienia?
Michał: Nasze reguły i konstytucja mówią o tym, żeby czystość była ukierunkowana na dobre przeżywanie braterskiego
życia. W relacjach z współbraćmi również odkrywamy samych siebie. Ale nie
jesteśmy całkiem odcięci od świata – my
z Andrzejem studiujemy także na świeckich uczelniach. Nota bene na moim roku
jestem jedynym chłopakiem w grupie.
Wypłynąłeś na ocean?
Michał: Nie wiem czy to nie jest już
przestrzeń kosmiczna (śmiech).
Dominik: Podkreśliłbym tu jeszcze dwie
rzeczy. Po pierwsze nie demonizować
sfery seksualności. Jest to dar Boga, a za
dar trzeba być wdzięcznym. Wtedy też
pojawia się radość i odpowiedzialność.
Kolejna rzecz to miłość, którą obdarzamy
drugą osobę. Seksualność jest otwarciem
się na drugiego. My jako zakonnicy szczególnie zdecydowaliśmy się poświęcić wychowaniu i kształceniu dzieci i młodzieży. Także w czasie formacji seminaryjnej
podejmujemy już różne apostolstwa –
pracujemy w świetlicach, prowadzimy
kółka gitarowe, schole i ministrantów.
W tej działalności oddajemy się dzieciom.
Czynimy z siebie dar dla innych.
Michał: Kultura, w której żyjemy nie
sprzyja czystości, bo jest nastawiona na
to, żeby jak najwięcej konsumować. Ja
dość późno wstąpiłem do seminarium,
miałem 32 lata. Długo żyłem w świecie
i kiedy przyszedłem do zakonu miałem
rzeczywiście mocne wrażenie wyrwania się z kultury konsumpcjonizmu.
Nie pracowałem fizycznie, ale jako
projektant w branży energetycznej. Co
ciekawe, jadłem ze trzy razy więcej niż
później w seminarium. Myślę, że ludzie
współcześni potrzebują świadomości,
że ilość energii w organizmie możemy
regulować.
Dominik: Michał wspominał o sporcie,
który pozbawia człowieka nadmiaru
energii i pozwala mu się zrekreować.
Rozszerzyłbym to na wszelką aktywność, zaangażowanie i twórczość, które pozwalają człowiekowi się rozwijać,
a nie stać w miejscu. Po drugie, ważne
jest nawiązywanie relacji i to nie tylko
takich powierzchownych. Posiadanie
przynajmniej jednego przyjaciela jest
czymś bardzo ważnym. Jest wtedy ktoś,
komu mogę powiedzieć o wielu sprawach. A często samo powiedzenie problemu powoduje, że on się zmniejsza,
albo w ogóle przestaje istnieć. Jeszcze
jedną ważną kwestią jest strach przed na-
poczuciem winy, potępiamy się, ale równocześnie nie potrafimy przyznać się do
błędu i spróbować iść dalej z pomocą
Ducha Świętego. Narastające poczucie
winy powoduje jeszcze większe napięcia.
To błędne koło może przerwać otwarcie
się na łaskę i pokorne przyjęcie swojej
słabości.
Radosław: Konkretna rada – nie dyskutujemy ze złem. Nie sprawdzamy swoich
sił w walce ze Złym. Nie chcę pokazywać nikomu jaki jestem silny, po prostu
rezygnuję.
Michał: Kultura, w której żyjemy bombarduje nas seksualnością. Dojrzałość
polega również na filtrowaniu informacji, które do nas docierają. Dlatego
istotne jest podjęcie decyzji względem
samego siebie, postawienie sobie pewnych granic. Trudno sobie wyobrazić, że
formator mówi do mnie, trzydziestoparoletniego kleryka, żebym nie oglądał telewizji po godzinie dwudziestej drugiej.
Ale sam muszę sobie odpowiedzieć, czy
to mi służy. Pornografia to równia pochyła dla naszego człowieczeństwa, dla
budowania stabilnych związków. Więc
jeżeli wystawiam się na takie pokusy, to
nie walczę o czystość.
Andrzej: Dla nas chrześcijan bardzo
ważna jest tutaj pokora. W naszych Konstytucjach czytamy: „nie ufając zbytnio
we własne siły, całkowicie powierzamy
się opiece Panu Bogu, Jemu wierząc, że
On nam da siłę”. Ta świadomość bardzo
pomaga przeżywać seksualność. Wiemy, że mamy po swojej stronie Boga, ale
oczywiście robimy też wszystko, co jest
możliwe z naszej strony.
Rozmawiał Przemysław Radzyński
25
TEMAT NUMERU
szą seksualnością, boimy się myśli na ten
temat. A przecież one sama nie są jeszcze
grzechem. Dopiero podejmowanie ich,
głębsze i dłuższe wchodzenie w nie staje
się problemem moralnym. Większość
młodych podchodzi do każdej myśli dotyczącej seksualności z wielką powagą.
A wiemy, że mistrzem powagi jest Szatan.
Tutaj ważne jest, żeby nawiązać do cnoty radości, czyli umieć uśmiechnąć się
i zdystansować do tych myśli. Czasami
trzeba też po prostu odpocząć, zostawić
na chwilę jakiś problem. Brak snu jest
jedną z podstawowych przyczyn napięć
i problemów związanych z seksualnością.
Sen pozbawia nas nadmiaru negatywnych emocji, stresu i rozgoryczeń.
Radosław: Nasz Święty Ojciec – Józef
Kalasancjusz – przebywał w Walencji na
studiach i tam poznał pewną kobietę. Nie
znamy dokładnych szczegółów. Wiemy,
że była dla niego pewną pokusą w sferze czystości. Jego działanie polegało na
tym, że w pewnym momencie podjął
decyzję o opuszczeniu Walencji. To jest
ważna wskazówka dla nas. Z jednej strony potrzebna jest nam łaska Pana Boga,
a z drugiej musimy mieć świadomość
naszej słabości. Dobrze ukształtowane
sumienie w pewnym momencie daje
nam znak, że pojawia się niebezpieczna sytuacja. Jeżeli czystość jest dla mnie
ważną wartością, to dla niej będę w stanie zrezygnować z czegoś innego. Mimo
przyjemności płynących z seksu jestem
w stanie podjąć konkretną decyzję i zrezygnować z nich dla Pana Boga.
Dominik: Radek zwrócił uwagę na
bardzo ważną rzecz – konieczność zrozumienia własnej słabości. Bo często
przeżywamy swoje upadki z wielkim
HOMOSEKSUALIZM
A POWOŁANIE
Krzysztof Kościółek
TEMAT NUMERU
26 Moda na
„homoseksualizm”
D
Czym jest tzw.
homoseksualizm?
Z
zisiaj wiele mówi się na temat
astosujmy tu pewne rozróżnienie.
homoseksualizmu. WypowiadaJak już wspomniałem kwestia hoją się zarówno politycy, celebryci, jak
moseksualizmu w dzisiejszym klimacie
i naukowcy. I o ile ich głos wpisuje się
„poprawności politycznej” jest ogromnie
w szeroko pojęty mainnapięta i drażliwa, ale nie
stream wszystko jest w poodzwierciedla to całości
Potrzebne informacje na
temat homoseksualizmu
rządku. Problem zaczyna
problemu. Dlatego rozróżoraz
możliwość
uzyskania
pojawiać się wówczas, jeśli
nijmy zjawisko społeczne
pomocy dostępne pod
głosi się tezy „niepoprawod indywidualnej sytuacji
adresem:
ne politycznie”. Jak zatem
danej osoby.
Fundacja
rozpoznać się w tym naO homoseksualizmie
„Światło-Życie”
w
wymiarze
społecznym
tłoku informacji czy dezośrodek ODWAGA
możemy
mówić,
zresztą
informacji? Kto ma rację?
w Lublinie
widzimy przetaczającą się
Jak przetworzyć te wszystul. Ks.F.Blachnickiego 8
20-806 LUBLIN
kie informacje? Gdzie jest
dyskusję, a może raczej brak
www.odwaga.oaza.pl
prawda i czy ona w ogóle
dyskusji tylko „pressing”
[email protected]
określonego lobby. Nasza
istnieje?
tel. 509 830 622
wiedza na ten temat jest
Ot i z tak „prostego”
zagadnienia zrobił się
taka, jak informacje krążące
problem natury filozoficznej. W gruncie
w mediach. Potwierdzają to moje własne
rzeczy to nawet dobrze, bo żeby coś poobserwacje, które w pewnym sensie możwiedzieć w tej sprawie, musimy sięgnąć
na nazwać eksperymentami. Od czasu do
do filozofii, a zwłaszcza do antropoloczasu prowadzę zajęcia na temat pomocy
gii, czyli nauki, która na gruncie filozofii
osobom, które określają siebie jako hopróbuje zgłębić człowieka od strony jego
moseksualne. Na początku zajęć proszę
istnienia, prawdy o nim, która patrzy na
uczestników o burzę mózgów na temat
to, co jest ważne dla człowieka poza sprapojęcia homoseksualizm i za każdym razem wychodzi tak samo – niezależnie od
wami „jedzeniowo-rozrywkowymi”.
Homoseksualizm
w wymiarze osobistym
Z
upełnie inaczej ma się kwestia z homoseksualizmem w wymiarze indywidualnym. I tu znowu trzeba wprowadzić rozróżnienie na co najmniej dwa
typy, czy raczej sposoby przeżywania.
Osoby, które akceptują siebie i określają
się jako posiadające orientację homo- czy
biseksualną i nie przeżywają w związku
z tym konfliktów wewnętrznych1 oraz
osoby, które w związku z tym cierpią –
i tą grupą chciałbym się zająć szerzej.
Musimy zacząć od tego, że wbrew
temu, co słyszymy, nie ma czegoś takiego
jak homoseksualizm jako taki czy osoba
homoseksualna. Zawsze jest konkret1 Te osoby przeważnie w sprawach związanych
z orientacją nie sięgają po pomoc, nie widzą takiej potrzeby. Uważają, że skoro posiadają takie
odczucia to albo takimi się urodziły albo chcą
tak żyć jak odczuwają. Często propagują szeroko pojętą kulturę gejowsko-lesbijską. Bywa, że
zamykają się w obrębie ludzi o tych samych lub
podobnych przekonaniach.
ny człowiek, często przeżywający różne
dramaty. Już od czasów Boecjusza – bo to
on sformułował definicję – istnieje konkretna, jedyna i niepowtarzalna OSOBA.
To „ja” i „ty” zostaliśmy obdarzeni istnieniem, różnymi zdolnościami, predyspozycjami, talentami. Mówiąc językiem biblijnym zostaliśmy stworzeni i obdarzeni
konkretnym powołaniem. To jest podstawowa sprawa i pewna prawda. Nie została
ona wynaleziona, ale odkryta – „zaobserwowana” w świecie już przez starożytnych.
Każda jednostka dysponuje różnymi potencjalnościami – możliwościami, niektórych nawet nie zdążymy odkryć, albo nie
będziemy chcieli. Te potencjalności same
w sobie nie są wartością. Zaczynają nią
być wtedy, kiedy każdy z nas odkrywa je,
czasami musi w to włożyć trochę wysiłku.
Wtedy zaczynają się aktualizować, czyli
„stawać się” częścią naszego życia, zaczynają być różnymi narzędziami, którymi
chcemy lub nie, posługiwać się dla naszego rozwoju. O naszych możliwościach,
talentach możemy mówić jak o pewnych
przypadłościach.
Homoseksualizm a rozwój
N
iekiedy zdarza się, że mamy sporo
różnych wad, niedoskonałości, doświadczyliśmy w życiu wielu trudnych
sytuacji. Z niektórymi jesteśmy sobie
w stanie poradzić. Ale czasami bywa tak,
że pozostaje w nas wiele zranień, których zabliźnienie wymaga interwencji
z zewnątrz, a są i rany pozostawiające
trwałe, negatywne skutki. Dysponujemy więc pewnym uposażeniem z natury,
ale również nabywamy, przede wszystkim w trakcie rozwoju i wychowania,
27
TEMAT NUMERU
tego, czy słuchaczami są księża czy osoby
świeckie – wiedza typowo medialna. Czyli
takie skojarzenia jak: parady, marsze równości, ataki na tradycyjne wartości, atak
na instytucję rodziny, czyli doświadczenie
kontaktu z tzw. agresywnym homoseksualizmem. Nie trzeba być psychologiem,
żeby stwierdzić, jakie odczucia wytwarzane są w interakcji z agresją, nawet podaną w białych rękawiczkach, co z kolei
jest wodą na młyn. Krótko mówiąc, to
wszystko co przeważnie kojarzy się nam
z pojęciem homoseksualizmu jest spojrzeniem na problem zjawiska społecznego.
fot. Fotolia
TEMAT NUMERU
28
różne doświadczenia, także te bolesne
i wywołujące niepożądane skutki. Na
ten temat najwięcej ma do powiedzenia
psychologia rozwojowa, która opisuje, co
i jak na nas wpływa, jak rodzi się w nas
osobowość, jak uzyskujemy dojrzałość,
ale również jak szkodzą nam różne zachowania nasze i innych (deficyty i problemy powstają najczęściej, gdy zostanie
zakłócony nasz prawidłowy rozwój). Zatem homoseksualizm nie jest specjalnym
uposażeniem, z którym się rodzimy, nie
dotyczy specjalnej kategorii osób, ale
może być skutkiem różnych zakłóceń
zaistniałych w trakcie rozwoju. Żadne
z dotychczasowych badań naukowo udowodnionych w sposób pełny i wyczerpujący na dzień dzisiejszy nie opisuje i nie
potwierdza, jakoby mielibyśmy rodzić
się „homoseksualni”. Natomiast wiele
teorii i badań pokazuje związki osób
przeżywających skłonności homosek-
sualne z trudnymi doświadczeniami ich
życia. Niejako na drugim biegunie sytuują się teorie „gender”, które mówią, że
nie rodzimy się płciowi, tylko w trakcie
życia możemy sobie wybrać płeć, tożsamość, orientację, że jest to kwestia ról
społecznych2.
Jak rozumieć
homoseksualizm?
P
odsumowując: nie rodzimy się homoseksualni. Rodzimy się jako osoby, które są indywidualne. Wychowanie,
a konkretnie nasze doświadczenia, mają
na nas wpływ. Możemy w życiu dorosłym
coś zmieniać, wybierać, ale na bazie już
2 Wybieranie według swoich odczuć, na które nie
mamy wpływu, może wiązać się z podążaniem za
uczuciami, które mogą wynikać (być skutkiem)
z różnych niekorzystnych doświadczeń nabytych
(przeżytych) w trakcie rozwoju.
Jak pomóc?
K
ażda sytuacja związana z występowaniem różnych objawów przeżywanych przez pacjenta jako uciążliwe i niechciane, wymaga interwencji klinicznej,
czyli rzetelnej i profesjonalnej pomocy,
zwłaszcza w tak delikatnej i skomplikowanej materii, jaką jest zdrowie psychiczne.
Bardzo często zdarza się, że młody
człowiek posiada lęki homoseksualne, bo
wydawało mu się, że zaczyna interesować
się osobami tej samej płci. Przeżywa napięcia i lęki twierdząc, że jest gejem. Należy
podejść do tego z ogromnym wyczuciem
i zrozumieniem, gdyż może to po prostu
być naturalna faza rozwoju psychoseksualnego (między 14 a 16 rokiem życia,
a zdarza się że i później) związana z naturalnym zainteresowaniem własnym ciałem
czy ciałem rówieśników i nie ma to nic
wspólnego z orientacją homoseksualną.
Warto podkreślić pewne rozróżnienie, żebyśmy nie mylili pojęć. Gej to ktoś,
kto „wybrał” i świadomie realizuje swoją
orientację homoseksualną. Natomiast
homoseksualista nie musi być gejem, jeśli nie chce rozwijać i „wybierać” swojej
skłonności; nie musi wchodzić w kulturę
gejowsko-lesbijską, jeśli nie chce utożsamiać się ze swoją skłonnością, która może
być wynikiem doświadczonych zranień.
Osoby posiadające niechciane myśli,
odczucia, określane jako homoseksualne,
przeżywają ogromne trudności, lęki czy
nawet zespoły obsesyjno-kompulsyjne.
Można nawet powiedzieć, że wokół ich
odczuć organizują się różne zespoły objawów a nawet zaburzeń psychicznych.
Takie osoby bardzo często wymagają interwencji specjalistów – psychiatry, psy-
29
TEMAT NUMERU
istniejących naturalnych predyspozycji
płciowo-biologicznych. Emocjonalnie
i psychologicznie sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Niektórych odczuć
nie jesteśmy w stanie odróżnić od naturalnych pragnień i potrzeb, bo mogą powstawać wskutek życiowych doświadczeń,
które mogły w istotny sposób zakłócić
i wpłynąć na prawidłową zdolność poznawczą. Niekiedy negatywne bodźce
układają się w pewną tendencję, która sama
w sobie nie jest chorobą, ale wyrasta ze
złych doświadczeń i powoduje zaburzenie
prawidłowego oceniania rzeczywistości.
Homoseksualizm nie jest chorobą
ani zaburzeniem (od 1973 r. w klasyfikacji DSM, a od 1992 r. w klasyfikacji
ICD), ale może być tendencją/skutkiem
doświadczonym w czasie rozwoju prowadzącym do występowania odczuć,
z którymi się nie utożsamiamy, a na które
nie mamy żadnego wpływu, bo powstają
poza naszą wolą i świadomością. Te same
odczucia mogą się nam podobać i jeżeli
zechcemy je rozwijać mogą zaowocować
postawą homoseksualną – skłonnością
homoseksualną, która naturalnie może
prowadzić do utożsamienia się i propagowania kultury gejowsko-lesbijskiej. Jeśli nie identyfikujemy się z naszymi odczuciami i nie chcemy ich pogłębiać, to
mamy do czynienia z tzw. niechcianymi
odczuciami lub orientacją seksualną niezgodną z ego – przeżywamy wewnętrzne
rozdarcie. Powinniśmy wtedy sięgnąć
po pomoc zewnętrzną, bo bardzo często
taka postawa wiąże się z głębokim, nierozumianym cierpieniem psychicznym
i może powodować izolację, depresję,
anhedonię, zaburzenia osobowości i inne
problemy emocjonalno-psychiczne.
TEMAT NUMERU
30
choterapeuty czy psychologa klinicznego, a nawet hospitalizacji w ostrzejszych
stanach. Przy łagodniejszych objawach
z reguły wystarcza psychoterapia, a nawet
w niektórych sytuacjach wystarcza mądre
kierownictwo duchowe czy dobra relacja
przyjacielska oparta na zaufaniu. Moje
doświadczenie pokazuje, że zawsze lepiej
rozmawiać o tym z kimś zewnętrznym,
jeśli jest taka możliwość, bo trzymanie
tego w sobie, w osamotnieniu prędzej
czy później doprowadza do zaostrzenia
objawów i ujawnieniu się ich w najmniej
odpowiednim momencie. Po co to robić,
jeśli jest wokół możliwość uzyskania profesjonalnej pomocy, wsparcia i zrozumienia dla siebie i swoich problemów.
Orientacja a powołanie
M
yślę, że po takim pogłębieniu problematyki homoseksualnej zupełnie
innego znaczenie nabiera pytanie czy osoba homoseksualne może realizować różne
powołania. Myślenie o kimś przez pryzmat
występowania różnych problemów czy objawów jest ogromnym redukcjonizmem.
Powinniśmy się zająć pytaniem o dojrzałość, gotowość do przyjęcia odpowiedzialności i konsekwencji wynikających
z podjęcia roli, możliwości i zasobów wewnętrznych danej osoby. Tzn. jeśli przeżywam konflikty wewnętrzne, to nie uciekam
od nich, staję w prawdzie, szukam pomocy, staram się wyjść ze swojej bezradności,
a nie zamiatam pod dywan i ukrywam się
czy to w zakonie, czy seminarium duchownym, czy w małżeństwie. Takie rozwiązanie jest bardzo niegodziwe i szkodliwe
zarówno dla tej osoby, jak i innych w jej
otoczeniu; może byś objawem głębokich
zaburzeń (w tym zaburzeń osobowości).
Natomiast stawanie oko w oko z problemem, oswajanie go, szukanie zrozumienia
prowadzi do uzyskania większej dojrzałości
a podejmowane wybory są odpowiedzialne
i nie sprzeciwiają się żadnej roli społecznej.
Bo praca z problemem pozwala uzyskać
odpowiednie światło i rozeznanie moich
możliwości: czy chcę i nadaję się do podjęcia danego powołania. To jest o wiele
bardziej wartościowe niż wszystkie terapie
robione na przymus czy na pokaz, bo to
jest życie w prawdzie, w zgodzie ze sobą
i Bogiem. I w takich przypadkach nie ma
najmniejszego znaczenia czy ktoś posiada
taką, a nie inną orientację, bo to nie ona
decyduje, ale świadomość, zdolność i chęć
do życia w prawdzie i dojrzałości. Myślę, że
przy takim podejściu do tego zagadnienia
wystarczająco jasno nasuwa się odpowiedź.
Tym, co decyduje o wyborze powołania
powinna być wewnętrzna postawa dojrzałości czy chęci do pracy nad sobą, czyli
aktualizowania i odkrywania naszych zdolności i talentów – darów Stwórcy, a nie lęk
czy ucieczka, które są bardzo łatwymi wyjściami, ale zupełnie nie realizują naszego
człowieczeństwa.
Krzysztof Kościółek
Filozof, psychoterapeuta.
Prowadzi praktykę psychoterapeutyczną w Lublinie
i Warszawie oraz grupy
terapeutyczne. Założyciel
i współwłaściciel Psychodynamicznego Centrum
Terapeutyczno-Szkoleniowego (www.pcts.pl).
Współpracuje ze Studium Teologiczno-Pastoralnym przy KUL-u oraz z ośrodkiem „Odwaga” w Lublinie.
CZY OSOBA HOMOSEKSUALNA
MOŻE BYĆ KSIĘDZEM?
Ks. dr Bogusław Mielec
C
hyba większość z nas woli jasny i wyraźny przekaz od zagmatwanego
i niejasnego. Zwłaszcza, gdy dotyczy on
ważnych spraw. Jedną z nich jest powołanie do kapłaństwa w Kościele katolickim.
Mniej więcej wiemy, o co w nim chodzi.
Ale są też pewne niejasności, gdyż świat,
w którym żyjemy, wysyła nam, zwłaszcza
przez media, niejednoznaczne, chaotyczne
komunikaty w tej sprawie. Nic więc dziwnego, że mogą pojawić się pewne wątpliwości dotyczące np. osób homoseksualnych
w kontekście powołania do kapłaństwa.
Dlatego w listopadzie 2005 r. watykańska Kongregacja ds. Wychowania
Katolickiego wydała Instrukcję dotyczącą rozeznawania powołania w stosunku
do osób z tendencjami homoseksualnymi
w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń. Jak
widać ma ona bardzo długi tytuł, ale jednocześnie krótką, zwięzłą treść. Zawiera
„wstęp”, trzy punkty i zakończenie. Moż-
na ją łatwo znaleźć w Internecie, a przy
okazji przeczytać bardziej lub mniej
trafne komentarze. Dlatego pozwalam
sobie zaproponować swój i poddać pod
rozwagę parę uwag. Może przydadzą się
zainteresowanym tą problematyką?
1. Już we wstępie Instrukcji znajdujemy
ważną wskazówkę: jej treść należy czytać
i rozumieć w kontekście całego nauczania
Kościoła o kapłaństwie, a zwłaszcza o formacji przygotowującej do jego przyjęcia.
Podsumowaniem i dopełnieniem tego
nauczania jest adhortacja Jana Pawła II
Pastores dabo vobis (dam wam pasterzy
według mego serca) – „o formacji kapłanów we współczesnym świecie”. Najkrócej
można ją określić jako odpowiedź na pytanie: co to znaczy być księdzem i jak się
do tego przygotować? Czymś niezmiernie
fascynującym i twórczym jest porównanie własnych wyobrażeń i możliwości
z nauczaniem Kościoła o kapłaństwie.
Dopiero wtedy, zauważa nasz dokument, można właściwie odczytać zawarty w nim przekaz. A mianowicie „normy
dotyczące konkretnej kwestii, która pod
wpływem obecnej sytuacji stała się bardziej nagląca, to znaczy: czy przyjmować
do seminarium i dopuszczać do święceń
kandydatów wykazujących głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne”.
31
TEMAT NUMERU
Komentarz do Instrukcji dotyczącej rozeznawania powołania w stosunku do
osób z tendencjami homoseksualnymi
w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń watykańskiej Kongregacji ds. Wychowania
Katolickiego.
fot. Alexey Klementiev – Fotolia
TEMAT NUMERU
32
Proponuję komentarz do dwóch
określeń. Pierwszym jest obecna nagląca sytuacja. Wszyscy mniej czy więcej
ją znamy. Na fali dokonującej się od kilkudziesięciu lat tzw. rewolucji seksualnej
odrzuca się bowiem moralne nauczanie
Kościoła dotyczące ludzkiej seksualności.
W tym negatywną, moralną ocenę homoseksualizmu z równoczesnym poszanowaniem osób homoseksualnych. W tym
odrzucaniu niewiele jest dialogu, sporu,
dyskusji na argumenty. Więcej natomiast
różnego rodzaju propagandy i manipulacji,
w których nie chodzi o siłę argumentów,
ale o argument siły, a nawet przemocy. Nie
tylko intelektualnej, o czym przekonujemy
się coraz bardziej także w polskich warunkach. Wszyscy żyjemy w takim medialnym
szumie, nic więc dziwnego, że także wielu
katolików może mu ulegać. Skutkiem czego
może być przekonanie, że i homoseksualni
mężczyźni mają prawo być księżmi.
Kościół odpowiada na to zamieszanie
konkretnymi normami dotyczącymi
kandydatów do święceń, wykazujących
„głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne”. Jakie one są?
2. W punkcie pierwszym i drugim
naszej Instrukcji znajdujemy ich katalog. Najpierw te najważniejsze: kandydat na księdza musi być ochrzczonym
mężczyzną, na tyle dojrzałym, aby potrafił wejść w ścisłą relację z Jezusem
Chrystusem. W końcu księdzem się jest
przez autentyczne naśladowanie Jedynego Kapłana. Służy temu formacja ludzka,
duchowa, intelektualna i duszpasterska,
która zaczyna się w seminarium, a następnie trwa przez całe życie księdza.
Jej celem jest taka dojrzałość ludzka
i chrześcijańska księdza, aby umiał nawiązywać braterskie i ojcowskie relacje
z kobietami i mężczyznami, którzy tworzą Kościół.
33
TEMAT NUMERU
Homoseksualizm jest jedną z przeWażne jest wyszczególnienie tych
szkód w dochodzeniu do takiej dojrzatrzech sytuacji. Gdyż mogą one, ale nie
łości. Oznacza wyłączną lub dominumuszą, występować łącznie w życiu osojącą tendencję do nawiązywania relacji
by homoseksualnej. Wydaje się, że najseksualnych z osobami tej samej płci.
bardziej trudne do odpowiedzialnego
rozeznania są „głęboko zakorzenione
Tendencje trudno ogólnie oceniać jako
winę moralną konkretnych osób. Trzeba
tendencje homoseksualne”. Trzeba więc
więc rozeznać moralną odpowiedzialność
pomocy specjalistów: naukowców, teradanej osoby w sposób inpeutów, doświadczonych
spowiedników i wychodywidualny. Natomiast
Całą Instrukcję
wawców. Oni pomagaakty homoseksualne Koprzeczytasz na
ją danemu kandydatowi
ściół ocenia jako grzechy
www.mojepowolanie.pl
ciężkie, gdyż sprzeczne
oraz Kościołowi odróżnić
z prawem naturalnym
„głęboko zakorzenione
i objawionym, na co wskazuje Pismo
tendencje homoseksualne” od przejścioŚwięte (Rdz 19, 1–29; Kpł 18, 22; Rz 1,
wych, które mogą i powinny być „wyraź24–27, 1 Kor 6, 9–10; 1 Tm 1, 10). A przenie przezwyciężone przynajmniej trzy
cież „miłość względem Boga polega na
lata przed święceniami diakonatu”.
spełnianiu Jego przykazań” (1 J 5, 3).
3. Kościół stawia więc sprawę powoDoświadczenie wskazuje, że u pewłania do kapłaństwa w sposób jasny i jednej liczby mężczyzn i kobiet skłonności
noznaczny. Określa różne warunki, jakie
homoseksualne są głęboko osadzone.
winien spełnić kandydat na księdza. Jest
Zawsze jednak moralną powinnością
to zgodne zarówno z katolicką koncepcją
chrześcijanina jest szacunek, współżycia jako daru i zadania, jak również z doczucie i delikatność wobec osób, które
świadczeniem. Przecież tak samo jest w insą poddane tak trudnej próbie. Jednak
nych dziedzinach życia. Można się z tym
z równoczesną jasną oceną czynów
zgadzać lub nie, ale nie można docenić odhomoseksualnych.
wagi każdego, kto nie „ściemnia”, wysyłając
W związku z tym nasz dokument
jasny komunikat do zainteresowanych.
stwierdza: „Kościół, głęboko szanując
Taka jest bowiem autentyczna miłość
osoby, których dotyczy ten problem,
do Boga i człowieka, która potrzebuje
nie może dopuszczać do seminarium
uczciwości, przejrzystości i odwagi. Bez
tych postaw moralnych niemożliwe jest
ani do święceń osób, które praktykują
homoseksualizm, wykazują głęboko zastopniowe dojrzewanie. Czyli to, czego najkorzenione tendencje homoseksualne
bardziej potrzebujemy dla siebie i innych.
lub wspierają tak zwaną „kulturę gejowKs. dr Bogusław Mielec
ską”. W ten sposób na nowo potwierdza
Adiunkt Katedry Teologii Moralnej Ogólnej
się praktykę, która zawsze obowiązywała
Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II
w Kościele, choć możliwe były i są błędy
w Krakowie. Konsultor Komisji Duchowieńw rozpoznaniu tych symptomów u postwa Konferencji Episkopatu Polski.
szczególnych osób.
KAŻDY KOMUŚ SŁUŻY
Zespół
„Matula”
ŚWIADECTWO
34
Mary Pawlina
Wielu młodych ludzi, moich rówieśników, którzy nie dotrzymują czystości gubią się w dzisiejszym świecie. Mylą pojęcie szczęścia z przyjemnością. Myślą, że
czystość jest nieatrakcyjna. A skoro seks
jest wyrazem najgłębszej bliskości dwojga ludzi, to jak bardzo bolesne musi być
rozstanie młodych, którzy przed ślubem
zdecydowali się współżyć.
Qba Sendler
Kiedy partner seksualny traktowany
jest instrumentalnie, ta bliska relacja
z drugą osobą sprowadzona jest tylko
do fizyczności, a pozbawiona chociażby mentalnej jedności, to po pierwszym
razie – który może być jeszcze fascynujący – zaczyna czegoś brakować. Gdy
seks nie jest elementem prawdziwej miłości, to w pewnym momencie przestaje
wystarczać; zaczyna szukać się nowych
doznań, kolejnych partnerów.
Gosia Grudzień
Jako żona wiem, co konkretnie dawała
nam czystość przed ślubem, ale i co sprawia w małżeństwie. Daje świadomość
wierności bez dopytywania i zapewniania. Jestem pewna stałości miłości mojego męża, jestem też pewna swojej decyzji,
że będę z nim do końca życia. Wszelkie
możliwości, które świat dzisiaj dopuszcza
jako normalne – np. przygodne miłostki,
nie wchodzą w grę, nie dlatego, że nie ma
dookoła nas innych atrakcyjnych kobiet
czy mężczyzn. Po prostu – jestem dla
niego do końca życia, a on dla mnie.
***
W małżeństwie czystość nie polega
na braku współżycia, ale na pewnym
uporządkowaniu seksualności. Chodzi
o dawanie sobie bliskości. Fizyczne zespolenie małżonków jest zwieńczeniem
wcześniej zbudowanej jedności duchowej, psychicznej, emocjonalnej, społecznej. Seks dopełnia tę wspólnotę. Dziecko
poczęte w takim środowisku ma szansę
do pełnego rozwoju, otrzymania pełnej
tożsamości.
Piotr Strzępek
Seksualność jest najbardziej intymną sferą człowieka. Każdy ma takie przestrzenie, do których w różnym stopniu dopuszcza się innych. Obcemu nie pozwala
się zbliżyć za bardzo, bo się go nie zna,
nie ma się do niego zaufania. Jeżeli dwoje
ludzi łączy seks, to jest to najbliższe zespolenie. Ja otwieram swoją intymność
na drugą osobę, ale przyjmuję też jej intymność. Współżycie wiąże się z olbrzy-
Zespół „MATULA” działa przy parafii Matki Bożej Saletyńskiej w Krakowie. Sześć lat temu założyli go
członkowie Domowego Kościoła.
Koncertuje i muzycznie oprawia
Msze św. W 2012 roku wydał płytę
„Każdy komuś służy”. Tytuł pochodzi od utworu napisanego przez
ks. Dariusza Rozuma MS – duchowego opiekuna zespołu, do którego muzykę skomponowała Maria
Pawlina. Wśród dziewięciu nagrań
znajdują się autorskie kompozycje Matuli, ale także inne znane
utwory religijne (np. „Pustynia
jest łaską”) – wszystkie zaaranżował krakowski Zespół. Na płycie
znajduje się także „Orędzie Matki
Bożej z La Salette” czytane przez
Annę Dymną, a także film „Piękna
Pani. Prawdziwa historia”. Płyta
powstała przy udziale Funduszu
Pomocy Dzieciom i Młodzieży
im. Matki Bożej z La Salette.
***
Jeżeli relacja mężczyzny i kobiety opiera się tylko na seksie, nic ich więcej nie
łączy, to trudno sobie wyobrazić, by byli
w stanie przyjąć odpowiedzialność wychowania młodego człowieka.
Ks. Dariusz Rozum MS
Czystość przedmałżeńska nie jest wymysłem Kościoła. Ona istnieje we
wszystkich szanujących się kulturach na
świecie. Kościół tylko błogosławi wypracowane przez ludzi sensowne zjawiska,
które są za życiem. Dlatego popiera takie
rzeczywistości jak czystość przedmałżeńska, narzeczeństwo, zawarcie związku małżeńskiego wobec społeczności
oraz wierność małżeńską.
***
Rewolucja seksualna zaczęła oddzielać
przyjemność seksualną od odpowiedzialności. Są środowiska, które do dzisiaj
podtrzymują młodych w przekonaniu,
że seks to jest dobra zabawa. A jeżeli jest
przeżywany poza przyjaźnią, poczuciem
bliskości, to rozczarowuje, ludzie spodziewają się po nim zbyt wiele.
***
Seksu nie można przeżywać w oderwaniu od jego naturalnych skutków,
a przecież jednym z nich jest poczęcie
nowego życia! Świat ludzki jest tak kapitalnie urządzony, że istnienie dziecka
zawiązuje się właśnie wtedy, gdy ludzie
się kochają, gdy są tak blisko.
Aneta Pawlina
Czystość jest filtrem autentycznego
uczucia ze strony chłopaka do dziewczyny. Jeżeli mężczyzny nie interesuje rozmowa, spacer, kino, ale od razu intymność i zmysłowość, to znaczy, że traktuje
kobietę instrumentalnie. Czystość jest
gwarancją zainteresowania drugą osobą
a nie tylko jej ciałem.
35
ŚWIADECTWO
mim zaufaniem tych dwojga do siebie
oraz z szacunkiem dla ich intymności.
***
Seks w małżeństwie jest przedłużeniem
wcześniejszej czystości, która właśnie
przez wstrzemięźliwość wyraża poszanowanie drugiej osoby; wstrzemięźliwość
jest też swoistą własną formacją, przygotowaniem do małżeństwa.
TALITHA KUM
Marycha
i wygranej wojny z nałogiem, jest jeszcze
bardzo daleko. Przynajmniej ja tak myślę. Nie wiem, co myśli Bóg, który jest
moim DOBRYM TATĄ. Ja, jak to się
mówi, światełka w tym ciemnym tunelu
jeszcze nie widzę... A jeśli coś w ogóle
widzę, to naprawdę malutką iskierkę,
która ledwie się tli.
ŚWIADECTWO
36
P
rzyznam szczerze, że ten tekst, to
jeden z najtrudniejszych, jakie było
mi dane pisać w życiu (a napisałam ich
już sporo). Pewnie dlatego, że jest on
bardziej osobisty niż pozostałe. Długo
też się zbierałam, żeby go z mojej głowy
przelać na papier i z tej myślowej plątaniny ułożyć jakąś spójną całość. Tak
między nami, to też gdzieś w środku
boję się go pisać, ale jakoś im bardziej
od niego uciekam, tym mocniej mnie
Jezus zmusza, żebym wreszcie usiadła
na czterech literach i pisała, a On dobrze
wie, jakie słowa mi podsuwać.
Większość świadectw na temat onanizmu, pornografii i wszystkiego, co
związane z nieczystością, jakie ciągle
wpadają mi w ręce – ma tzw. happy end.
U mnie (na tym etapie, na którym teraz
jestem) do szczęśliwego zakończenia
Szybko i cicho
Z
niewolenie pojawiło się w moim życiu dość wcześnie, bo już w drugiej
klasie podstawówki. Teraz, gdy patrzę na
to z perspektywy czasu, to myślę sobie,
że diabeł doskonale wiedział kiedy zaatakować. Wyobraź sobie czyste, niewinne
dziecko, zaraz po przyjęciu I Komunii
Świętej – przecież to wspaniały moment,
żeby zacząć wprowadzać do jego serca
zamęt i realizować swój powolny plan
niszczenia jego duszy aż do duchowej
śmierć. Dobre, nie?
Na początku było, nazwijmy to, „niewinne dotykanie”. Najczęściej pojawiało
się to w nocy, czasem w półśnie. Kiedy
odkryłam, że sprawia mi to przyjemność, zaczęłam robić to też w ciągu dnia.
Mały dzieciak, nie ma jeszcze dobrze
rozwiniętej świadomości grzechu i ja
też nie czułam, że robię coś nie tak. Nie
Pozwól się kochać
T
ak sobie mijały miesiące i lata, a ja
coraz głębiej wchodziłam w to bagno. Zdjęcia, pornosy, czaty, kamerki... – wszystko co się dało! Byle tylko
było ostrzej i bardziej podniecało, bo
dzięki temu doznania były mocniejsze...
i nie ma co ukrywać, że są nadal. Tak,
ciągle jeszcze siedzę w tym gównie (bo
tak to trzeba nazwać), śmierdzi i niszczy okropnie, ale jakoś głupia nadal
w tym siedzę...
Cztery miesiące temu, Jezus – mój
STARSZY BRAT powiedział do mnie:
„Marycha, dość! Koniec z tym! Wiem,
że już wiele razy próbowałaś się od tego
uwolnić, wiem też ile razy Mi obiecywałaś, że do tego nie wrócisz – wszystko to
wiem. Ale teraz błagam cię, żebyś dała
mi rękę i pozwoliła się wyciągnąć. Obiecuję, że nie będzie już żadnych terapii
i tego typu rzeczy. Tylko chcę od ciebie
jednego, zaufaj mi i pozwól się kochać”.
Ja, jak to ja, oczywiście nie chciałam
i bałam się. Wiedziałam, że to łatwe na
stówę nie będzie, ale Jezus postawił na
swoim. Dziwne to było. BRAT, postawił na mojej drodze cudownego kapłana, który jednocześnie stał się moim
duchowym tatą. Teraz, jakoś we trójkę
i z tabunem świętych w niebie, udaje
nam się wyciągać mnie z nałogu – chociaż jeszcze tkwię w nim głęboko, a mam
już 22 lata.
Nie chcę tutaj opowiadać ci całej mojej historii, bo z tego mogłaby spokojnie
powstać książka. Piszę to po to, żebyś
miał/miała ciągle nadzieję. Widzisz, ja
bardzo często nazywam siebie szmatą
i nie mogę patrzeć na siebie w lustrze.
Pewnie też tak masz, bo pornografia
niesamowicie niszczy... Często też zdarzało mi się (teraz już rzadko, dlatego
piszę w czasie przeszłym), że potrafiłam
masturbować się prawie 24 godziny na
dobę przez 14 dni. Grubo, nie? Kiedy
skończył się ciąg ciachałam sobie ręce
żyletką, żeby bolało i żeby zapomnieć
o duchowym bólu, przez który chciało
mi się dosłownie wyć!
Wielu ludzi mówiło mi, że tylko
psycholog i terapia mogą mi pomóc.
Odwiedziłam w swoim życiu kilku
37
ŚWIADECTWO
traktowałam tego jako zła, bo przecież
było to dobre. Dawało mi przyjemność...
i tak Zły się tą moją nieświadomością
bawił...
Jak większość nastolatków, wychowałam się na szmelcowatych gazetach typu
Bravo, Popcorn itp. Znasz to dobrze, więc
wiesz o czym mówię – jednym słowem,
samo badziewie. Wiek dojrzewanie to
strasznie ciężki czas. Hormony robią
co chcą, wszystko właściwie kojarzy
się z jednym, a myśli jak oszalałe krążą wokół seksu. I tu diabeł przywalił ze
zdwojoną siłą.
W tych wyżej wymienionych gazetach, można znaleźć mnóstwo „ciekawych” rzeczy, które szybko rozbudzały
i sprawiały, że musiałam się rozładować.
Problem pojawił się kiedy już sumienie
zapaliło czerwoną lampkę i wiedziałam,
że łamię szóste przykazanie. Długo bałam
się wyznawać ten grzech na spowiedzi,
a jeśli już to robiłam, to wymieniałam go
jako ostatni, szybko i cicho. Okropny to
był czas! Robiłam sobie ciągle wyrzuty,
że tak naprawdę każda spowiedź, to jedna wielka ściema, że jestem do kitu.
ŚWIADECTWO
38
psychologów i trafiałam na różne terapie, to pomogło mi tylko w części, bo
uświadomiło mi pewne mechanizmy.
Nikt jednak nie potrafił mi dać prawdziwej, bezinteresownej i czystej miłości.
Dostałam ją od mojego STARSZEGO
BRATA – JEZUSA, z resztą najlepszego brata na świecie! I mimo, że często
się przeciw tej Jego miłości buntuję
i uciekam, to jednak w serduchu mam
poczucie i świadomość tego, że On ciągle przy mnie jest i obroni mnie przed
każdym złem.
Wojna o czystość i wolność to heroiczna walka! Za każdym razem kiedy spadam na glebę z wielkim hukiem,
w głowie mam słowa piosenki zespołu
Love Story: „Talitha Kum, mówię ci
dziewczynko wstań! Ona nie umarła lecz
śpi – jeszcze życie wyjdzie ci!” Poobijana,
obolała, zaryczana – wstaję, podnoszę
głowę do góry i walczę dalej! Bo wiem,
że kiedyś tę wojnę o moje życie wygram!
Będzie to piękny dzień...
Nie wiem, jak masz na imię, ale Ty
też się nie poddawaj! Miej nadzieję
i uwierz w to, że Jezus Cię z tego Twojego bagna wyciągnie – powaga! Może
Bóg kazał mi napisać ten tekst właśnie
dla Ciebie... Proszę Cię jeszcze o jedno,
módl się za mnie.
Maria Faustyna Galik
Młodsza siostra Jezusa. Zakochana po uszy
w św. Franciszku z Asyżu.
Zakręcona 22-latka. Pasjonatka pisania, czytanie
i dobrej muzyki. Więcej
znajdziesz w sieci, na: www.
galik.blog.deon.pl
N
asz pierwszy raz był poprzedzony przez dwa inne… podejścia.
Spokojnie, wszystko odbyło się po ślubie, a żadne z nas nie jest wdową czy
wdowcem. Myślę, że w historii naszego
pierwszego razu odbija się nasze podejście także do innych sprawach. Ale
po kolei.
Razem z narzeczoną kochaliśmy
się bardzo, ale postanowiliśmy by nie
współżyć przed ślubem. Powód był prosty – wierzymy, że Bóg ma więcej rozumu od nas i nie rzucił przykazań jako
kłód pod nogi, ale postawił jako znaki,
by omijać to, co – niewłaściwie używane – może zrobić krzywdę. Poza tym
znaliśmy wiele osób z naszego środowiska, które seks traktowały jako oczywisty element związku, natomiast nie
było widać dobrych owoców wzajemnego dopasowywania się. Wszyscy się
rozstali – nie dopasowali się, a cnota nie
wróci już…
Nasze postanowienie było wystawiane na ciężkie próby. Bóg obdarzył moją
wybrankę, oprócz wysokiego IQ, błyskotliwości i ciętej riposty, także urodą
i wdziękiem, a ja jako facet nie jestem
z kamienia i na wdzięki wrażliwy. Staraliśmy się twórczo spędzać czas, nie
szukać okazji do złamania zobowiązania
i mieliśmy nadzieję… że ślub nadejdzie
szybko.
A jak to było z tym pierwszym razem?
Przeżyliśmy go w pełni w trzy miesiące
po ślubie. Nie, nie pojechaliśmy osobno
na trzymiesięczny miodowy miesiąc.
Spędziliśmy ten czas razem, pokonując
trudności, których się nie spodziewaliśmy. Pełne przeżycie bliskości blokował
strach przed bólem tego „pierwszego
NASZ PIERWSZY RAZ
Piotrek, mąż Karoliny
ŚWIADECTWO
39
razu”. Naprawdę, nie ma się z czego
śmiać. Gdybyśmy się prawdziwie nie
kochali, to pewnie mielibyśmy dylemat –
jak to, nie mogę teraz współżyć z tobą?
Dlaczego? Przecież chcę, już mogę, więc
TRZEBA skonsumować. Tyle lat postu
a teraz problem?
Ale my się kochaliśmy i miłość trwa
nadal. Potraktowaliśmy to jako wyzwanie, które nas spotkało i należy przez
nie przejść razem. Wspierałem Żonę,
cieszyliśmy się sobą i pracowaliśmy nad
tym, by komfortowo przeżyć ten ważny
dla nas moment. Dobra porada lekarza,
że tak po prostu musi być – musi trochę boleć, poskutkowała tym, że podjęliśmy kolejną próbę. Tym razem zakończoną sukcesem. Tak, wytrwaliśmy
w miłości – nie zniechęciliśmy się, nie
„wypróbowaliśmy się”, nie postawiliśmy
na pierwszym miejscu swojego ego, ale
współmałżonka. Od tego momentu
wszystko jest w porządku, a seks dopełnia nasze kochanie się.
nic nie odłączy cię
od miłości
Droga s. Katarzyno!
LISTY
O POWOŁANIU
40
Piszę do siostry z prośbą o pomoc i radę, bo nie wiem, co mam robić. Pochodzę
z katolickiej, głęboko wierzącej i praktykującej rodziny. Moi rodzice zawsze starali się
wychowywać mnie i moje rodzeństwo w wierze i pobożności. Tak, jak moi rodzice, angażowałam się w życie parafii. Dobrze się tam czułam, pośród przyjaciół i znajomych,
z którymi łączyła mnie miłość do Jezusa i zapał, by o Nim świadczyć w naszym życiu.
Jedna z moich koleżanek zdradziła mi kiedyś, że chciałaby zostać siostrą zakonną. Dużo
o tym rozmawiałyśmy i w jakimś momencie także we mnie zrodziło się to pragnienie. Byłam wtedy w drugiej klasie liceum. Przed maturą ta myśl nadal we mnie była i napełniała
mnie radością, więc powiedziałam o tym rodzicom. Zgodzili się pod warunkiem, że najpierw
skończę studia. Przekonana, że wytrwam, przystałam na ten układ. Sytuacja zmieniła
się jednak, gdy wyjechałam. Nowi ludzie, nie zawsze tak pobożnie wychowani jak ja, nie
zawsze blisko Kościoła, a często na Kościół zbuntowani. Był wśród nich pewien chłopak,
który od początku bardzo mi się podobał. Wygadany, inteligentny, przystojny… Nigdy nie
przypuszczałam, że taka szara mysz jak ja może zwrócić jego uwagę. A jednak. Szybko
okazało się, że i on mnie zauważył. Zaczęliśmy się spotykać, a ja cały czas zastanawiałam
się, czy nie zdradzam w ten sposób mojego powołania zakonnego. Pomyślałam jednak, że
może jest to czas szukania i potwierdzania swej drogi. Więc nadal się z nim spotykałam.
Przekonana, że to, co nas łączy jest wyjątkowe i piękne – angażowałam się coraz bardziej.
Aż pewnego dnia doszło między nami do współżycia. Nie wiem czy przestraszyłam się
tego, co zrobiłam, czy po prostu zrozumiałam, że choć schlebiało mi zainteresowanie tego
chłopaka, to jednak taki związek nie był spełnieniem moich marzeń. Chciałam należeć do
Jezusa. Nie rozumiem, co się działo ze mną przez ten czas. Dlaczego tak łatwo zapomniałam o moich pragnieniach? Czy droga życia zakonnego jest już dla mnie zamknięta, bo nie
jestem dziewicą? Jeśli siostra może mi jakoś pomóc – proszę o odpowiedź.
Monika
Szczęść Boże Moniko!
Dziękuję Ci za zaufanie, jakim mnie obdarzasz, tak szczerze opisując swoją sytuację
i przeżycia. Postaram się wskazać kilka
spraw, na które powinnaś zwrócić uwagę.
Martwisz się, że utrata dziewictwa może
zamknąć przed Tobą drogę życia zakonnego. Jednak historia Kościoła, historia
życia wielu świętych pokazuje, że żaden
grzech, o ile go żałujemy, nie przekreśla
człowieka i nie zamyka przed nim jego
drogi do Boga, ponieważ „we wszystkim
tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki
Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co
Dobrze jednak by było zastanowić się nad
ich znaczeniem. Potrafiłaś wejść w relację
z chłopakiem na tyle bliską, że oddałaś mu
wszystko, także swoje ciało. Czy kierowała
Tobą ciekawość? Czy zawrócił Ci w głowie podziw ze strony tego chłopaka? Może
tylko chciałaś udowodnić sobie samej, że
potrafisz być piękna? Z jakiego powodu nie
potrafiłaś wytrwać w czystości? To są pytania, na które musisz poznać odpowiedź,
zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję.
Rozumiejąc dlaczego podjęłaś współżycie
z chłopakiem, będziesz mogła łatwiej kierować swoimi działaniami w przyszłości
i, jeśli zajdzie taka potrzeba, zapobiec takim lub podobnym sytuacjom. Co więcej,
odpowiedź na te pytania może Ci pomóc
utwierdzić się w powołaniu. Już wiesz, że
podejmując życie zakonne zrezygnujesz
z czegoś, co jest (jak sama piszesz) wyjątkowe i piękne. Czy Twoja miłość do Jezusa
jest wystarczająco silna, wyjątkowa i piękna, by dla niej zostawić wszystko inne?
Kolejna sprawa to akceptacja tego,
co się wydarzyło. Być może słyszałaś już
kiedyś historię pewnej licealistki, która
postanowiła żyć w czystości i była z tego
powodu przedmiotem kpin ze strony koleżanek. Zmęczona ich docinkami, pewnego
dnia odpowiedziała na zaczepki: „ja zawsze
mogę stać się taka jak wy, ale wy już nigdy
nie będziecie takie jak ja”. Myślę, że to, czego doświadczasz zawiera się w tym jednym
zdaniu. Wiesz, że dokonało się w Tobie coś
nieodwracalnego. Teraz musisz nauczyć się
z tym żyć – przebaczyć sobie, prosić o przebaczenie Boga i przyjąć konsekwencje swej
decyzji. Musisz liczyć się z tym, że pewne
obrazy czy odczucia, których doświadczyłaś, mogą do ciebie powrócić w chwili, gdy
się tego najmniej będziesz spodziewała.
41
LISTY
O POWOŁANIU
wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek
inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć
od miłości Boga, która jest w Chrystusie
Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 37–38). Na
tym polega Boże miłosierdzie wobec nas,
grzeszników powołanych do świętości.
Wydaje mi się jednak, że Ty niedostatecznie rozeznałaś swoje powołanie.
Czy potrafisz odpowiedzieć sobie samej,
dlaczego tak naprawdę chcesz zostać
siostrą zakonną? Młodość to czas, gdy
szczególnie intensywnie szukamy, czego
pragnie dla nas Pan Bóg. Wiem, że zazwyczaj mówi się o tym czego Bóg od nas
chce, jestem jednak głęboko przekonana,
że wola Boża nie tyle od nas wymaga, co
raczej chce dać nam to, co dla nas najlepsze. Bóg niczym nas nie obarcza. On
nas pragnie uszczęśliwiać – taka jest Jego
wola. Zatem szukanie tego, czego pragnie
Bóg, jest szukaniem tego, co dla nas dobre, co jest drogą naszego zbawienia. Czy
Bóg rzeczywiście pragnie dla Ciebie życia
zakonnego? Czy ofiarowuje Ci tę drogę
jako łaskę Jego miłości? Jeśli tylko masz
możliwość, odpowiadając na te pytania
postaraj się korzystać z pomocy osoby
doświadczonej duchowo – spowiednika,
siostry zakonnej. Kierownictwo duchowe jest ogromnym wsparciem na drodze
rozeznawania powołania. Przede wszystkim jednak nie zaniedbuj modlitwy, czytaj i rozważaj Pismo Święte, przystępuj
do sakramentów. Tylko wtedy, gdy Twoja
więź z Jezusem będzie głęboka i zażyła,
On objawi Ci swoje pragnienia, a Ty łatwiej rozpoznasz Jego głos. Nie jest możliwa realizacja powołania, które jest darem
Boga, bez Jego pomocy i wsparcia.
Moniko, Twoje doświadczenia wcale nie
muszą przekreślać powołania zakonnego.
Może to być trudne, zwłaszcza w życiu zakonnym, jeśli zdecydujesz się je podjąć.
Ufam, że moje słowa rozwiały Twoje
wątpliwości i okażą się pomocne na drodze rozeznawania powołania. Pamiętaj, nikt
i nic nie jest w stanie odłączyć Cię od miłości Jezusa. Jeśli życie z Nim i dla Niego jest
LISTY
O POWOŁANIU
42
jedynym sensownym wyborem – nie bój się
go podjąć. Zaufaj Jezusowi bardziej niż sobie. On jeszcze nigdy nikogo nie zawiódł.
Z darem modlitwy.
s.
Katarzyna Śledź SP
[email protected]
miłości nie do
pogodzenia
Szczęść Boże!
Mam na imię Radek, zdałem do klasy maturalnej i stoję przed wyborem drogi
życiowej. Pojawił się problem w moim życiu. Mam nadzieję, że Ojciec w jakiś sposób
mi pomoże. Od ponad roku mam dziewczynę. To naprawdę cudowna, wartościowa
kobieta. Miła, opiekuńcza i bez nałogów. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że
poczułem Boże wezwanie. „Pójdź za mną” – te słowa tkwią w mej głowie, bardzo
często je słyszę. Czuję powołanie. Jestem bardzo religijną i wierzącą osobą. Większość
swojego wolnego czasu spędzam w kościele, jako szef ministrantów formując
młodych chłopców i należąc do duszpasterstwa młodzieży […] Ale na mojej drodze
stoi Jola. Nikt nigdy tyle nie znaczył dla mnie, co ona; nikt tyle dla mnie nie
robił i nikt nie darzył mnie taką miłością, jak ona. Świata poza mną nie widzi.
Powiedziałem jej ostatnio o tym, co czuję. Stwierdziła, że mnie rozumie, że chce dla
mnie jak najlepiej i nie będzie przeszkodą w wyborze drogi powołania. Ale wiem,
że bardzo ją ranię i cierpi. Powiedziała mi dziś, że modli się do Boga, aby mnie jej
nie zabierał. Marzy byśmy stworzyli rodzinę. Nie wyobraża sobie życia beze mnie.
Nie wiem co mam robić. Pogubiłem się […]. Liczę też na pomoc Ojca, na jakąś radę.
Czekam na odpowiedź.
Radek
Witaj Radku, szczęść Boże!
Piszesz mi o swojej sytuacji, która jest –
powiedzmy to tak – delikatnie skomplikowana. I wcale Ci się nie dziwię,
że czujesz się pogubiony, bo doświad-
czasz dobra i miłości z dwóch różnych
stron, z dwóch odmiennych „źródeł”,
które darzysz też swoją miłością. Ktoś
powiedziałby, że skoro tyle tej miłości
w Twoim życiu, to powinno być samo
szczęście, a tu jednak...
w stosunku do każdego, czyli właśnie
Wasze powołanie.
Te powyższe myśli o sensie powołania
i o wizji człowieka w oczach Boga są –
jak sądzę, Radku – fundamentalne w takich momentach, w jakim się znajdujesz.
Możesz przeczytać ten tekst i powiedzieć
mi: „Ale co mam robić konkretnie? Co
jest moim powołaniem?” Ja tego nie
wiem, Radku, i nie mam żadnego prawa,
by Ci powiedzieć: „Tak, rób właśnie tak”,
albo – „Tego absolutnie nie próbuj”. Nie
mogę, bowiem, jak Ci napisałem, powołanie to TWOJE zadanie i TWOJA
odpowiedzialność życiowa.
To, co dla mnie jest pewne w tej sytuacji, to fakt, że Bóg chce Cię zachęcić
do wielkiego dobra i dlatego stawia Ci
trudne pytania.
To co wiem i przeczuwam w Twoim
postępowaniu, to działanie Ducha Świętego. Widzę, że podążasz za Nim, chcesz być
przejrzysty, uczciwy w stosunku do siebie
i do Joli. To normalne, że jest do Ciebie
przywiązana i że zależy jej na Tobie. Także
jej modlitwa, o której wspominasz, wydaje
się w takich momentach naturalna, ale –
i to potrzeba również podkreślić – bardzo
emocjonalna, naznaczona afektywnością
i poczuciem zagrożenia […].
Sam, Radku, również nie ustawaj
w modlitwie za siebie i za swych bliskich!
Szukaj w życiu jasnych znaków od Boga,
bo On sam Cię będzie prowadził, jak zapewnia psalmistę w Psalmie 23 – nawet
przez ciemną dolinę...
Trzym się więc Boga! Alleluja i do
przodu!
o.
Grzegorz Misiura SP
[email protected]
43
LISTY
O POWOŁANIU
Okazuje się bowiem, że są pewne
miłości, których nie można ze sobą pogodzić, że są pewne przestrzenie życia,
które zawsze pozostaną w pełni, bez
reszty, do końca poświęcone tylko jednej
Osobie, bo inaczej byłoby nieuczciwie.
I tak ma się rzecz, Radku, z powołaniem. Jeśli w Tobie Bóg zasiał ziarno kapłana lub zakonnika, jeśli w Jego planach
Twoją misją jest posługa duchowa, to
potrzeba, byś przyjmował to z totalnym
zaufaniem, że nie ma lepszej drogi życiowej dla Ciebie. I nawet, jeśli obok jest
ktoś tak wyjątkowy jak Jola, to jednak jej
miłość (nawet największa i najbardziej
oddana) nie zaspokoi Twego pragnienia miłości realizowanej w specyficznym
powołaniu zakonnym czy kapłańskim.
Musimy być realistami: jeśli miłość w życiu człowieka nie zostaje zaspokojona do
końca, to potem zaczynają się zdrady,
niewierności... Dlatego podstawą naszego życia musi być Miłość pełna, którą
całkowicie poznamy, przyjmiemy, na
którą odpowiemy z odpowiedzialnością
i w wolności! Dlaczego taka Miłość musi
być tak ekstremalna?
Ja, Ty, Jola, Wasi przyjaciele, każdy
jest odpowiedzialny za dar swojego powołania. I tu nie ma mniejszej lub większej odpowiedzialności. Za powołanie
każdy sam odpowiada przed Bogiem
w stu procentach. Jeśli czujesz, że małżeństwo, kapłaństwo czy zakon jest Twoim powołaniem, to właśnie z niego zdasz
przed Bogiem sprawę, jak mówi Jezus.
Jesteś w wieku, podobnie jak i Twoja Jola, w którym odkrywacie siebie
samych, poznajecie swe talenty, cechy,
wartości. A wśród tego wszystkiego
odkrywacie zamysł Boga, który On ma
PAMIĘĆ OCALONA Z PIEKŁA
Ewelina Gładysz
SYLWETKA
44
T
rauma. Można ją wygrzebać, wytargać lub wyszarpać z pokładów własnej pamięci. Tylko po co, skoro nic już
nie można ocalić? Ania Golędzinowska
myśli inaczej. Myśli i pisze. Pisze i opowiada. Opowiada i nadaje sens. Nadaje
sens i ocala. Przede wszystkim siebie.
Swoje życie – pragnienie czystego serca.
Ocala przed zgnilizną otchłani nienawiści i braku przebaczenia.
Jest mnóstwo dobrych, reportażowych,
i co ważne polskich książek, w których
głównym bohaterem jest trauma. Taką
mamy tradycję, nie tylko literacką. Czy
jest nam potrzebna kolejna? I jak dużo
można jeszcze napisać o cierpieniu?
Ci, którzy doświadczają traumy, radzą
sobie z jej przeżywaniem na wiele sposobów. Wypierają. Bywa, że do granic zaniku pamięci. Milczą. Codziennie przeżywając w głowie i zazwyczaj w sercu,
i w duszy, wszystko jeszcze raz. Krzyczą.
Wtedy nienawiść i zemsta nadają ton ich
życiu. I są też tacy, którzy zaczynają szukać narracji dla tego, co się wydarzyło.
Z tą narracją przychodzi zrozumienie.
Bywają też cuda – i z tą samą narracją
przychodzi też przebaczenie. Ocalenie.
Traumy, których doświadczyła Ania
Golędzinowska, pozostaną nieoswojone. Na zawsze. Polska modelka, aktorka,
fot. Edycja św. Pawła
Dolce vita?
U
rodziła się i wychowała na warszawskim Żoliborzu, we Włoszech mieszka od 1999 roku. Padła ofiarą
oszustwa i zmuszano ją do pracy w nocnym klubie. Historię swoich początków
pracy we Włoszech opowiedziała w 2008
roku w programie „Rozmowy w toku”
w odcinku pt. „Handel żywym towarem”.
Karierę modelki rozpoczęła w Mediolanie: uczestniczyła w pokazach mody , wygrała casting i dostała się do finału włoskiej edycji reality show „Uomini e donne”
w Canale 5. Jest prezenterką telewizyjną.
Zagrała w filmach i włoskim serialu „Love
Bugs 2”. Wystąpiła też w tamtejszej edycji
programu „Taniec z gwiazdami”. W 2008
roku gazety rozpisywały się o romansie
modelki z księciem Wenecji i Piemontu
Emanuelem Filibertem. W lutym 2011
roku we Włoszech wyszła jej książka Con
occhi di bambina; polskie tłumaczenie
Ocalona z piekła ukazało się w 2012 roku
nakładem wydawnictwa Edycja Świętego
Pawła. Będąc w związku z Paolo Enrico
Beretta (siostrzeńcem Sylvia Berlusconiego), pewnego dnia zostawiła swoje dotychczasowe życie i przeprowadziła się
do zakonu w Medjugorje.
To tyle. W internecie są jeszcze zdjęcia. Ania w dwóch kucykach, z krzyżem
na szyi. Ania roznegliżowana w stylu
ohydnych kalendarzy, które zazwyczaj
zdobią ściany w męskich i prymitywnych
miejscach pracy. Ania w za dużym, wełnianym sweterku udziela wywiadu jakiemuś zakonnikowi. Ania w pięknej i zapewne drogiej sukni uśmiecha się wśród
włoskiej śmietanki towarzyskiej. Internet
podaje Anię na wiele sposobów.
Słodki Jezus!
P
oza tym są jeszcze nagrania programów,
w których Ania wystąpiła w ostatnim
czasie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to,
o czym opowiada, brzmi nieprawdopodobnie. Miła, uśmiechnięta blondynka.
Wygląda trochę naiwnie. To, co mówi, jest
podejrzanie dobre. Padają piękne i wielkie
słowa: nawrócenie, przebaczenie, miłość,
Bóg. I w tych samych rozmowach padają
też inne, wielkie słowa: gwałt, strach, odrzucenie, samotność. Wypowiada je nadal
ta trochę naiwnie wyglądająca dziewczyna.
Ale jej siła nie tkwi w niekwestionowanej
urodzie. Tkwi w mocy serca, które uniosło
straszną życiową historię i każdego kolejnego dnia przemienia ją w piękne świadectwo o ocalonej czystości serca – jego
wyjątkowych pragnieniach i tęsknotach. To
dla nich warto przeczytać Ocaloną. Nie dla
kolejnej opowieści o traumie i niewyobrażalnym cierpieniu, ale dla narracji, której
tak bardzo dziś brakuje we współczesnym
świecie: narracji, która umacnia, buduje,
przywraca nadzieję. Okazało się bowiem,
po raz kolejny w dziejach świata, że tam,
gdzie Boga nie ma, tam Jego miłosierdzie
może zdziałać potężne cuda.
45
SYLWETKA
prezenterka telewizyjna, która pracuje
i mieszka we Włoszech. Jej historia zaczyna się jak w porządnym tabloidzie,
i tak też się kończy. Oszukana, przetrzymywana, uzależniona od narkotyków.
„Tej przeklętej nocy, miałam wtedy siedemnaście lat, zostałam zgwałcona” – na
każdej ze stron autobiograficznej opowieści Ani Ocalona z piekła, język faktu
zmaga się z językiem emocji.
CZYSTOŚĆ W CZASACH
POPKULTURY
Przemysław Radzyński
SYLWETKA
46
M
a 24 lata. Studiuje filologię polską na Uniwersytecie Śląskim.
Normalna dziewczyna – przeżywająca
radości i problemy właściwe dla jej wieku. A jednak niezwykła, bo śpiewająca
o „czystości w czasach popkultury”.
Magda Frączek jest wokalistką i pianistką zespołu Love Story. Ich debiutancki krążek „Talitha kum” został okrzyknięty Debiutem Roku przez Listę Przebojów
Muzyczne Dary Darka Ciszewskiego
i Janusza ‘Yaniny’ Iwańskiego. 8 marca
wypuścili singiel „Effatha” promujący
nowy album, który jest zapowiedzią powiewu świeżego tekstu i pięknej muzyki,
otwierającej na świat kobiety, współczesnej, niepoprawnej, pozornie zamkniętej,
z ogromną nadzieją na Miłość.
Miłowany od dziecięcych lat
fot. Paulina Miichalak
M
uzyka towarzyszy Magdzie właściwie odkąd pamięta. To zasługa domu, w którym dostrzeżono jej
i rodzeństwa predyspozycje muzyczne
i postanowiono edukować ich w tym kierunku. Magda śpiewa, gra na pianinie,
aranżuje utwory. Joanna gra na skrzypcach a Ignacy na gitarach. Tato Ryszard
jest menagerem Zespołu, a mama Janina wspiera córkę od momentu, gdy
zrodził się pomysł powołania do życia
Love Story.
Dom, to jednak coś więcej niż tylko zapewnienie wykształcenia dzieci
a później wspieranie ich życiowych wyborów. Magda jest przekonana, że relacje
rodzinne mają kluczowy wpływ na jej
twórczość. Zaznacza też, że to o czym
i jak śpiewa wynika zarówno z darów,
które otrzymała od rodziny, ale także
z braków, jakie jej towarzyszyły.
Talent i ciężka praca przerodziły się
w pasję. Ale trzeba ją odróżnić od zwyczajnego zamiłowania do robienia czegoś. Magda mówi, że zespół Love Story
zrodził się w jej sercu. To było duchowe
przynaglenie, które usłyszała w czasie
rekolekcji dla muzyków w Gródku nad
Dunajcem w 2006 roku.
Mayday
D
omeną Zespołu miał być dobry tekst
o miłości. Debiutancka płyta „Talitha kum” wydaje się spełniać to kryterium.
Autorką wszystkich tekstów jest Magda.
„Dobry tekst o miłości bierze się z przeżycia miłości i otwarcia się na nią. Miłość
przychodzi osobiście” – mówi. Miłością dla
niej jest Jezus Chrystus. Przy Nim można
zachować absolutną wolność. Wokalistka
Moc w słabości
47
SYLWETKA
Każda piosenka Magdy Frączek to
świadectwo jej życia, to opowieść
o tym, co dla niej ważne. Trafnie
zauważa, że w słabości jest źródło
naszego zwycięstwa. Czystość to jej
spojrzenie na świat, tak zwariowany
i wyuzdany. Czystość to wolność.
Magda w czasie koncertów pozwala
„przemówić” samemu Bogu, zwłaszcza,
gdy śpiewa parafrazę o wskrzeszeniu
córki Jaira. Dla Jezusa śmierć fizyczna
to tylko sen, prawdziwie umierają ci,
którzy oddalają się od Boga, popadają
w grzech. Jednak Jezus mówi:
„nie bój się, wstań, nawróć się, zmień
swoje życie”. Bóg zawsze czeka na
nasze nawrócenie, czeka aż porzucimy
grzech.
Radek
Boże dźwięki powstawania
Muzyka z płyty Magdy Frączek to przeważnie łagodne
brzmienia. W pierwszym kontakcie dotknie słuchacza
zwłaszcza linia melodyczna instrumentów klawiszowych
oraz głębia gitary basowej, za pomocą których autorka
łagodnie odsłania nasze zranienia, trudy i bóle życia.
Nie brak jednak tu zwrotów, zaskoczenia rytmem, a nawet
chwilą rapowania czy szczerości tekstu aż do bólu, jednak
bez wulgaryzmów czy charakterystycznego dla dzisiejszych
czasów wyuzdania artystycznego. Słychać przejęcie normalnymi codziennymi sprawami – zagubieniem
w namiętności i fizyczności, przeżyciami młodych ludzi,
zwłaszcza w kontekście rodziny, poszukiwania swojej
wartości i prawdziwego odzwierciedlenia miłości, które są
zdeformowane przez dzisiejszy „normalny” świat. Odbiorca
nie pozostaje jednak z wielkimi znakami zapytania oplecionymi w miraże nut. Odpowiedzą na pytania postawione
w tekstach utworów jest pryzmat Boga, tej Prawdziwej
Miłości, a tytułowa piosenka pokazuje pierwszy krok na
drodze przetrwania, niezrozumiałych czasem dla nas,
ścieżek życia, na który wskazuje sam Jezus: „Talitha kum,
mówię Ci wstań (…) jeszcze życie wyjdzie Ci…”
Łukasz Kaczyński
SYLWETKA
48
przekazuje w utworach własne doświadczenie tego Spotkania. Na koncertach słychać to jeszcze bardziej, ponieważ niektóre
rzeczy są bardzo osobiste – zbyt intymne –
żeby opowiadać o nich w mediach.
„Do tej pory muzykę chrześcijańską
uważałem za muzykę niedojrzałych panienek, które nie mają powodzenia u chłopaków. Do czasu, aż usłyszałem Waszą
muzę – dojrzałą, piękną, poruszającą
i porywającą” – dzieli się na forum jeden
z fanów Zespołu. Prawda przekazu Magdy
przynosi wiele przemian w sercach ludzi,
którzy jej słuchają. Jest to zarówno młodzież, jej rówieśnicy, jak też małżeństwa
z wieloletnim stażem. Są przypadki, gdy
po wysłuchanym koncercie dziewczyny
kończą bolesne relacje ze swoimi chłopakami. „Dzięki piosence „Talitha kum”
poszedłem dzisiaj do spowiedzi” – napisał
Maciek po koncercie na Jerychu Młodych
w Pratulinie. Gdy czyta się świadectwa
tych osób, można pomyśleć, że trzeba
mieć sporo odwagi, żeby wybrać się na
taki koncert, bo może sporo namieszać
w życiu. Tak naprawdę jest to najlepsza
wizytówka zespołu – muzyka, która nie
tylko jest pięknie zagrana, ale poruszająca.
Reakcje słuchaczy są też jedną z głównych motywacji, dla których Love Story
istnieje, tworzy, nagrywa płyty i jeździ po
Polsce. To także ciężar odpowiedzialności,
który równocześnie wpływa na osobiste wybory Magdy. Wokalistka ma świadomość,
że bycie przekonującym artystą łączy się
nierozerwalnie ze spójnością tego, o czym
śpiewa, z tym, kim jest i jak żyje. Mówi, że
to często ratowało ją w trudnych sytuacjach.
W czym upatruje siłę tego przekazu?
„W swojej bezsilności. Jestem takim samym
człowiekiem, jak każdy, kto przychodzi
na koncert. Największa siła tkwi w prawdzie o sobie” – mówi z przekonaniem.
Nie czuje się wieszczem czy prorokiem.
Niech się stanie czystość
L
ove Story śpiewa o miłości. Wywiady, których udzieliła frontmenka Zespołu, spotkania na jakie jest zapraszana,
kontekst w jakim najczęściej pojawia się
jej twórczość sprawiają, że kojarzona jest
z czystością. Nie ucieka od tej „łatki”. Jest
przekonana, że mogłaby śpiewać o wielu
innych sprawach, ale Panu Bogu zależy
właśnie na tej jednej. Sama Magda akcentuje, że wciąż rozwija się jej perspektywa patrzenia i wrażliwość.
W tytułowej piosence z debiutanckiego krążka opowiada prawdziwą historię
młodej dziewczyny i chłopaka. Zmagają
się, ponieważ ich życie wydaje się stracone. Refren – zaczerpnięty z ewangelicznej opowieści o wskrzeszeniu córki
Jaira – przynosi wiele nadziei:
Talitha kum
Mówię ci dziewczynko wstań
Ona nie umarła lecz śpi
Jeszcze życie wyjdzie ci
Magda jest przekonana, że czystość
jest darem, którego nie da się wyczerpać.
To nie samo dziewictwo, coś co przeżywa się na poziomie biologicznym, ale
poczucie własnej nieprzemijającej godności. Sposobem wokalistki na życie
w czystości w dzisiejszym rozseksualizowanym świecie jest poczucie humoru
i dystans do siebie. „Tylko Bóg może naprawić to, co wydaje się być stracone” –
mówi z przekonaniem. „Długo modliłam się o tę łaskę. Jest ona dostępna na
wyciągnięcie ręki” – wyznaje.
STWORZENI ABY KOCHAĆ...
S. M. Judyta Pudełko PDDM
Człowiek ma żyć w relacji
K
sięga Rodzaju zawiera dwa opisy
stworzenia człowieka. Pierwszy
z nich ukazuje człowieka, który jest
stworzony na obraz i podobieństwo
Boga (Rdz 1,27). Człowiek różni się od
wszystkich pozostałych stworzeń. Jest nie
tylko dziełem Boga, które nosi w sobie
pierwiastek życia, ale także odzwierciedlającym Jego tajemnicę. Jaką? Jest to na
pewno odniesienie do rozumności i wol-
ności człowieka, które zasadniczo odróżniają go od innych stworzeń. Ale nie bez
znaczenia jest fakt, iż autor natchniony
od początku podkreśla rozróżnienie płci.
Człowiek jest zatem podobny do Boga
również w tym, że jest stworzony do relacji z drugim, podobnie jak Bóg, który
jest Relacją. Pierwsze polecenie, które
Bóg kieruje do ludzi dotyczy daru przekazywania życia: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28). Bóg w niezwykły sposób podzielił się z człowiekiem
swoją stwórczą mocą. Dar płodności to
uczestnictwo w mocy życia samego Boga.
Płodność ta pozostaje wpisana w naturę
człowieka, bez względu na to czy realizuje ją w wymiarze naturalnym, czy w inny
sposób. Bóg stwarza nas ze zdolnością do
kochania, a przez to do przekazywania
życia, zarówno w porządku naturalnym
jak i duchowym.
Jako mężczyzna i kobieta
D
rugi opis stworzenia człowieka
(Rdz 2,4b–25) zawiera wiele interesujących szczegółów, które poprzez
język symboli objawiają wiele z tajemnicy ukrytej w człowieku. Bóg „lepi” mężczyznę z prochu ziemi i obdarowuje go
tchnieniem życia. W taki sposób autor
49
POWOŁANIE
W ŚWIETLE BIBLII
O
bjawienie Boże zawarte w Piśmie
Świętym wiele mówi nam o tajemnicy człowieka. Nie sposób przecież
mówiąc o Bogu, zapominać o człowieku.
Autorzy biblijni zadawali sobie pytanie
o to, kim jest człowiek, co było pierwotnym darem Boga, a następnie jak ten dar
został zniekształcony. Bóg odbudowuje
człowieka, dając mu jeszcze więcej niż
utracił. To, co znajdujemy w barwnych
opisach Księgi Rodzaju, to nie legenda
czy fantazyjna opowieść. Pod obecnymi tam symbolami kryją się najgłębsze
paradygmaty, które po dzień dzisiejszy
są obecne w naszym życiu. Poznając je
otwieramy się na przedziwny zamysł
Stwórcy i z radością stwierdzamy – jakie
to piękne, że potrafimy kochać…
POWOŁANIE
W ŚWIETLE BIBLII
50
biblijny chciał ukazać związek człowieka
z ziemią, jego cielesną naturę, a jednocześnie podkreślić obecność siły duchowej
pochodzącej od Boga, dawcy życia. Mężczyzna otrzymuje od Boga piękny świat,
ale Bóg wie, że to mu nie wystarczy. Bóg
stworzył człowieka z zakorzenionym
w nim pragnieniu relacji, dlatego nie
chce pozostawić go w samotności (Rdz
2,18). Pojawiają się więc wokół mężczyzny różne stworzenia żywe, ale w nich
nie znajduje on pomocy. O jaką pomoc
tu chodzi? Nie chodzi tu w żadnym razie
o kogoś, kto stoi niżej czy wypełnia tylko
określone posługi. Użyte tu hebrajskie
słowo ʻēzer („pomoc”) bardzo często odnosi się do samego Boga (np.: Pwt 33,7;
33,29; 1 Sm 7,12; Ps 22,12; 30,11; 124,8;
Iz 41,10.13). W Biblii pomaga ten, kto
jest silniejszy, kto ma „przewagę”. Chodzi tu o pomoc absolutnie konieczną,
taką, która ocala życie. Mężczyzna nadał
imiona zwierzętom, objawił swoją dominację nad nimi, ale nie znalazł pomocy
na swoim poziomie. Ten moment braku
jest bardzo cenny. Zapowiada, że pojawi
się relacja, która dla mężczyzny będzie
zupełnie inna niż cały wcześniejszy kontakt ze stworzeniem.
Barwny opis stworzenia kobiety
również posiada symboliczny charakter. Mężczyzna pogrąża się w śnie, co
staje się symbolem „śmierci dla siebie”,
koniecznej, aby otworzyć się na drugiego człowieka. Bóg w tym momencie już
nie „lepi”, ale „buduje” kobietę z żebra
mężczyzny. Symbolizuje to jedność natury, bliskość oraz wskazanie na pozycję
kobiety, która powinna być „jak żebro”
– blisko serca mężczyzny; jak żebro to
serce „chronić”. Kochać go i być przez
niego kochaną. Kobieta w tym opisie
jest ostatnim, najdoskonalszym dziełem Boga. Ona się staje „pomocą” dla
mężczyzny, kimś, kto poprzez niezwykłą wrażliwość i delikatność, ma wskazywać mu drogę do Boga. Sednem relacji
mężczyzny i kobiety jest miłość. To jest
najsilniejsza więź, do której człowiek
jest zdolny. Zarówno w odniesieniu do
człowieka, jak i do Boga. Relacja, która
czyni go szczęśliwym. Jest to zaproszenie do przyjmowania daru drugiej osoby
i otwierania się na ten dar. Wzajemność.
Przekroczenie siebie. To znów cechy,
dzięki którym człowiek może objawiać
swoje podobieństwo do Boga.
Kolejne cenne informacje przekazuje
nam opis pierwszego spotkania mężczyzny i kobiety. Mężczyzna na widok kobiety doznaje zachwytu, odkrywa w niej
kogoś równego sobie, kogoś na tym
samym poziomie („kość z moich kości
i ciało z mojego ciała”, Rdz 2,23). Jeszcze
nie zna kobiety, ale to pierwsze spotkanie
wyraża wszystko. Dopiero na widok kobiety mężczyzna zaczyna mówić i komunikować swoje emocje. Wcześniej jedynie
„nazywał” zwierzęta. Teraz doświadcza
nowości, która porusza całą jego osobę.
I wyraża to. Z drugiej strony, kobieta
staje się adresatką radości mężczyzny.
Poznaje przez to samą siebie. Odkrywa
siebie, jako osobę godną miłości. Podobnie i mężczyzna, w konfrontacji z kobietą
odkrywa nieznane dotąd wymiary swojej
osoby, poznaje swoje serce, siłę miłości,
która w nim drzemie. Relacja mężczyzny
i kobiety charakteryzuje się przejrzystością. Wyraża to stwierdzenie o nagości,
która nie powoduje wstydu (Rdz 2,25).
Oznacza to, że nie ma pomiędzy nimi,
Rana grzechu
C
hciałoby się powiedzieć, gdzie istnieje dziś taka szczęśliwość? Relacje
międzyludzkie okazują się być o wiele
bardziej skomplikowane, by nie rzec bolesne. Dlaczego? Na to pytanie odpowiada kolejne opowiadanie Księgi Rodzaju
(Rdz 3). Na czym polega istota grzechu?
To utrata zaufania do Boga, postrzeganie Go jako kogoś, kto zagraża, zabiera
wolność. A w konsekwencji wiąże się to
z szukaniem szczęścia na własną rękę.
Poza Bogiem i wbrew Niemu. Człowiek
sam chce decydować o tym, co jest dobre, co złe. To się ukrywa pod symbolem
drzewa poznania dobra i zła. Zaskakujące, że w biblijnym opisie atak kusiciela uderzył najpierw w Ewę? Dlatego, że
była słabsza? Właśnie odwrotnie. Ona
stanowiła „łącznik” między Adamem
a Bogiem. Wolna decyzja kobiety wskazuje, iż nie uległa ona presji ze strony
mężczyzny. Obydwoje ulegli pokusie i
odwrócili się od Boga.
Natychmiast pojawiają się konsekwencje. Pojawia się wstyd wobec siebie nawzajem. Jest to pierwszy znak
zerwanej komunii. Oddalając się od
Boga, mężczyzna i kobieta stają się dla
siebie nawzajem zagrożeniem. Zaczynają
chronić i ukrywać siebie, jedno przed
drugim. Również przed Bogiem. Grzech
sprawił, że zaczyna się wspólne oskarżanie się, szukanie winy. Wszystko od tej
pory staje się trudne. Mężczyzna zaczyna
doświadczać ciężaru pracy, codziennego
znoju, który będzie odtąd koncentrował
jego siły. To będzie cierpieniem również
dla kobiety. Trudzący się w pocie czoła
mężczyzna nie będzie już w pełni zwrócony na nią, oczekującą na jego miłość.
Do tego dochodzą bóle rodzenia, dominacja mężczyzny. Czy tak już będzie na
zawsze?
Zwycięstwo miłości
C
hoć pierwsze rozdziały Biblii ukazują
nam Boży zamysł wobec człowieka
oraz ranę grzechu, która w ten zamysł
uderza, to przecież dzieje człowieka przenika wciąż ogromna tęsknota za doskonałą miłością, za spełnieniem. Biblia ukazuje nam piękne pary małżeńskie będące
51
POWOŁANIE
W ŚWIETLE BIBLII
żadnych barier, wstydu, lęku czy poczucia zagrożenia. Nie mają wobec siebie nic
do ukrycia, pełne zaufanie, pełna miłość.
Ciało staje się jasnym komunikatorem
miłości. Relacje płciowe w Biblii oddaje
się za pomocą czasownika „poznać”. Jest
to jednak nie tylko poznanie ciała, ale
całego piękna i daru drugiej osoby.
POWOŁANIE
W ŚWIETLE BIBLII
52
wzorem miłości: Abraham i Sara, Izaak
i Rebeka, Jakub i Rachela. Ich miłość była
jednak przeniknięta ludzką słabością, pojawiały się momenty napięć i nieporozumień. Lęk Abrahama o siebie i oddanie
żony na dwór faraona (Rdz 12,10nn), ich
napięcie związane z Hagar (Rdz 16,1nn;
21,9-13), przechytrzenie Izaaka przez Rebekę (Rdz 27) i zdobycie błogosławieństwa dla Jakuba, zazdrość Racheli o Jakuba
(Rdz 30). Nie zatrzymuje to jednak zapisanego przez Stwórcę pragnienia, by kochać,
by dążyć do pełni.
Najpiękniejszym wyrazem tego pragnienia jest poetycki utwór wchodzący
w skład Starego Testamentu, Pieśń nad
Pieśniami. Starożytne pieśni weselne
tworzą tu wzruszającą historię miłości
dwojga, którzy doświadczają szczęścia
wzajemności i udręki braku. Poematy
w kunsztowny sposób opiewają piękno
ludzkiego ciała – komunikatora miłości.
Pojawia się tu, można by rzec, kontynuacja pierwszej pieśni zachwytu Adama
z ogrodu Eden. Tutaj ta pieśń zachwytu
rozbrzmiewa z obu stron: „O jak piękna
jesteś, przyjaciółko moja, jak piękna, oczy
twe jak gołębice! Zaiste piękny jesteś, miły
mój, o jakże uroczy! Łoże nasze z zieleni.”
(Pnp 1,15-16). Tu kobieta i mężczyzna
rozkoszują się łączącą ich miłością oraz
wyrażają zachwyt wobec siebie nawzajem.
Mężczyzna zachwyca się pięknem ciała
kobiety, a kobieta wychwala piękno i siłę
mężczyzny. Subtelność i pomysłowość
porównań świadczy tu o wielkim zaangażowaniu, o zachwycie, który prowadzi
do kontemplacji. Nie jest to oczywiście
jedyny wymiar ich miłości. Więź przechodzi przez wiele kryzysów, nieporozumień, momentów utraty drugiej osoby.
Tęsknota objawia głębię miłości, która nie
lęka się trudu poszukiwania. Tradycja żydowska widziała w tych obrazach alegorię
najdoskonalszej miłości Boga do Izraela
i nieco mniej doskonałą odpowiedź narodu wybranego na Bożą miłość. W podobny sposób interpretuje Pieśń nad pieśniami tradycja chrześcijańska, widząc
tu obraz miłości Boga i Kościoła czy też
poszczególnych osób.
W miłości ludzkiej, pomiędzy mężczyzną i kobietą dochodzi do tak wielkiej
eksplozji uczuć, wzajemnego oddania
się i czułości, że miłość ta staje się znakiem nieskończonej miłości Boga do
człowieka.
Przyjdźcie na gody
Baranka…
B
iblia rozpoczyna się od przedziwnego zamysłu Boga wobec człowieka.
Stworzony i powołany do miłości, czego wyrazem jest obraz miłości pierwszej pary ludzi. I kończy się podobnie
(Ap 21,9nn). Życie wieczne to też zaślubiny, to też miłość oblubieńcza. Chrystus
objawia się jako Oblubieniec ludzkości.
Jego doskonałe człowieczeństwo, troska
o człowieka, miłość do grzeszników,
odzwierciedla pełnię Bożej miłości. Jest
to miłość, która oddaje się dla dobra
ukochanej osoby. Zaślubiny, to ofiara
krzyża, skąd wyrasta nowe przymierze.
Chrystus, doskonała miłość, staje się
odtąd źródłem i wzorem każdej ludzkiej miłości. I tej małżeńskiej i rodzinnej, przyjacielskiej i tej, która wyraża się
w różnych formach bezżenności.
Miłość wyraża się w darze z siebie,
co człowiek komunikuje również przez
towość w uczestniczeniu w wiecznym
weselu zbawionych. Zbawionych przez
miłość.
S. dr Judyta Pudełko PDDM
Siostra ze Zgromadzenia
Sióstr Uczennic Boskiego
Mistrza. Absolwentka Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (2006) i Studium
Biblicum Franciscanum
w Jerozolimie (2010). Wykładowca Papieskiego
Wydziału Teologicznego w Warszawie. Zaangażowana w duszpasterstwo biblijne i popularyzowanie Lectio divina. Członkini zwyczajna
Stowarzyszenia Biblistów Polskich i przewodnik
grup pielgrzymkowych w Ziemi Świętej.
53
POWOŁANIE
W ŚWIETLE BIBLII
swoje ciało. Sfera seksualna jest jednym
z możliwych języków miłości, ale nie
jedynym. Bo miłość ta, podobnie jak to
było w życiu Chrystusa, nie musi realizować się wyłącznie w małżeństwie i rodzinie. Człowiek żyjący samotnie, w celibacie, w ślubie czystości, powinien tym
bardziej być czytelnym znakiem obecności Boga, który jest miłością. Nasze
ziemskie życie jest przygotowaniem do
wiecznej radości, którą będzie miłość.
Zaproszenie do miłości otrzymał każdy,
wychodząc z rąk Stwórcy, zostało to zapisane w naszej naturze. Kochając w zgodności z naszym powołaniem życiowym
przyczyniamy się do pomnażania życia
w jego różnorodnych wymiarach. W ten
sposób wyrażamy nasze pragnienie i go-
BOŻE TCHNIENIE ZAPISANE
W CZŁOWIEKU
O. Robert Wawrzeniecki OMI
DZIEŃ
DLA JEZUSA
54 Modlitwa
N
Medytacja
T
a początku, zanim zatrzymasz się
reścią medytacji są słowa biblijne,
nad zaproponowanym tekstem
wsparte pięknymi freskami Michała
i obrazem, skorzystaj z jednego lub kilku
Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej. Można
fragmentów
spojrzeć na
„«Uczynił
Bóg
człowieka
na
swój
obraz
i
podobieństwo,
Tr y p t y k u
ilustracje, ale
mężczyzną i niewiastą stworzył ich –
Rzy mskiemożna też
i widział Bóg, że było bardzo dobre,
go bł. Jana
wirtualnie
oboje zaś byli nadzy i nie doznawali wstydu».
Paw ł a I I .
przenieść się
Czy to możliwe?
Możesz też Współczesnych o to nie pytaj, lecz pytaj Michała Anioła, do Kaplicy
odnaleźć, jeSykstyńskiej
(a może także współczesnych!?).
śli posiadasz
w internecie
Pytaj Sykstyny.
Jak wiele tu powiedziane na tych ścianach!”
w d o mu ,
i odszukać
płytę z Trypte obrazy na
tykiem Rzymskim w wykonaniu Stanisuficie kaplicy, przy zaproponowanej
sława Soyki (szczególnie: cz. I: Strumień:
muzyce: http://www.vatican.va/various/
„Strumień”; cz. II: Medytacje nad Księcappelle/sistina_vr/, by medytować nad
gą Rodzaju na progu Kaplicy Sykstyńnimi, jakby w samej kaplicy.
skiej: „Uczynił Bóg…”, „Prasakrament”
Spójrz na ilustrację przedstawiająi „Omnia nuda et perta”). Warto sięgnąć
cą stworzenie człowieka. Wpatrując się
do dwóch oratoriów Piotra Rubika: Golw nią przeczytaj też tekst biblijny.
gota Świętokrzyska (szczególnie: InwokaSpójrz na drugą ilustrację przedcja – „Zdumienie” oraz Część I: Krzyż:
stawiającą stworzenie Ewy, także i tym
„Powstał człek”, część IV: Krzyż A.D.
razem – wpatrując się w ilustrację, prze2000: „Golgota Świętokrzyska”) oraz
czytaj dalszą część tekstu biblijnego.
Tu Es Petrus (szczególnie: cz. I: „Pater
noster – Ojcze nasz”: „Ludzie to Adam
Rozważania
i Ewa”, „Zdumienie”) odnajdując na płypróbuj znaleźć siebie, swoją relację
cie odpowiednie fragmenty, nawiązujące
do obrazów i tekstów biblijnych podo tekstu papieskiego, wsłuchaj się w ich
chylając się nad zaproponowanym słotreść.
S
„Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się
w głębokim śnie, i gdy spał wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił
ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które
wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę.
A gdy ją przyprowadził do mężczyzny,
mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest
kością z moich kości i ciałem z mego
ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo
ta z mężczyzny została wzięta». Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego
i matkę swoją i łączy się ze swą żoną
tak ściśle, że stają się jednym ciałem”
(Rdz 2, 21–24).
„Pan Bóg ulepił człowieka z prochu
ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. A zasadziwszy ogród
w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił
tam człowieka, którego ulepił”. (…)
(Rdz 2, 7–8).
DZIEŃ
DLA JEZUSA
55
DZIEŃ
DLA JEZUSA
56
wem rozważania do powyższych tekstów
i obrazów biblijnych.
Freski w Kaplicy Sykstyńskiej zostały namalowane przez, chyba najbardziej
znanego artystę, Michała Anioła, który
tworzył je na zlecenie papieża Juliusza II
w latach 1508–1512. W tym czasie, sięgając do historii biblijnych, zamalował
800 m2 ścian i sufitu. Interesujące nas
dwa malowidła znajdujemy w środkowej
części sufitu, obok siebie. To arcydzieło
podziwiają co roku ci, którzy wchodzą
do kaplicy, a w czasie każdorazowego wyboru papieża, te refleksje związane z tekstem biblijnym, towarzyszą
kardynałom.
W centrum obrazów na suficie
znajduje się fresk „Stworzenie Adama”. W prawej części malowidła widać
Boga Ojca – otoczonego przez aniołów,
okrytego lekką zwiewną tuniką, dającą
poczucie powiewającego wiatru. Bóg
przedstawiony jest jako mocno zbudowany starszy mężczyzna, z siwą brodą.
Osoba Boga, niejako w ruchu, oznacza
życie, jakie On ze sobą niesie, a ułożenie płaszcza przypomina wygląd mózgu.
Spod obłoku, na którym spoczywa Bóg,
widać wydobywający się lekki powiew
nawiązujący do sfery duchowej, wznoszącej się ponad materią i nadającej jej
sens.
W osobach, które otaczają Boga, pod
jego obejmującą lewą ręką, widać jakąś
kobiecą postać – może to być już zapowiedź Ewy, której istnienie przez Boga
jest zaplanowane. Widoczne w tle obrazy stwarzają wrażenie jeszcze niedokończonych, wskazując, że Boże dzieło
stworzenia nie znalazło jeszcze swego
dopełnienia.
Bóg swoje spojrzenie skupia na osobie Adama. On jest nagi, wspiera się na
prawym ramieniu, w lewej części na
ziemi. Adam odwzajemnia spojrzenie
Stwórcy, spoglądając na Niego z nadzieją
i z utęsknieniem czekając na Boży dar
życia. Postać Adama jest młoda, pięknie zbudowana, lekko unosząca się
w kierunku Boga, jakby przyciągana magnesem. Gest Boga, który w kierunku
Adama wyciąga rękę, spotyka się z odpowiedzią. Obie dłonie spotykają się pomiędzy niebem i ziemią. Bóg, Pan nieba
i ziemi, przekazuje swojemu stworzeniu
„tchnienie życia”, czyniąc Go podobnym
do siebie.
Pomiędzy postaciami panuje pewnego rodzaju równowaga, nie widać
dominacji żadnej z nich. Ułożenie twarzy oraz nóg wskazuje na podobieństwo
człowieka do Boga oraz dar przyjaźni,
jaki został ofiarowany człowiekowi,
a co za tym idzie, wzajemna relacja,
którą obrazują stykające się dłonie.
W ten sposób człowiek staje się wiernym
obrazem Boga, nie tyle sługą, ale wywyższonym nad wszystko inne, gdyż ziemia,
niebo czy nawet aniołowie znajdują się
w zupełnie innej perspektywie. Artysta
wskazał w ten sposób szczególne miejsce
człowieka we Wszechświecie i w relacji
z Bogiem.
Powyżej fresku o stworzeniu Adama,
znajduje się, może trochę mniej zwracający uwagę, obraz „Stworzenie Ewy”.
Świat w tle staje się bardziej wyrazisty –
stworzenie dobiegło już kresu. Widać
ukształtowane niebo, oddzielone wody
morskie, zieloną żyzną ziemię uprawną
i górski krajobraz, gdzie rozgrywa się ta
scena.
swoją godność. W znaczeniu duszy ludzkiej i sumienia, w którym Bóg do mnie
przemawia. Można widzieć tu też dar życia wiecznego, prawdziwego szczęścia,
do którego jesteśmy powołani, by żyjąc
w przyjaźni z Bogiem ostatecznie być
w Jego szczęściu na zawsze. Czy wreszcie
można dostrzec tutaj dar Ducha Świętego, gdyż „tchnienie”, „duch” czy „siła
życiowa” często są określane jednym
słowem „ruah”.
To Boże tchnienie, trochę na zasadzie
wdmuchnięcia, jak czynimy to pompując
balonik, stanowi wezwanie i zadanie, by
wykorzystać znajdujący się w nas potencjał świętości. To tchnienie jest też, jak
wskazują targumy aramejskie, związane
z darem mowy i ustami, czyli udzieleniem ducha mówiącego i komunikującego się, wchodzącego w relację z Bogiem
i drugim człowiekiem. To zapowiedź
tego, co stanie się po Zesłaniu Ducha
Świętego, że głoszone Słowo Boże stanie
się dla wielu, którzy uwierzyli w Jezusa,
Słowem Życia.
Wpatrując się w te obrazy i sięgając do tekstów biblijnych widzimy,
że wszystko wcześniej „Bóg uczynił”,
a w wypadku człowieka „tchnął”
w niego życie, mocą stwórczą. To rozróżnienie wskazuje z jednej strony na
to, by człowiek odkrywał swój prawdziwy sens życia w Bogu, a nie jedynie
w świecie stworzonym, by w Bogu szukał
także swojej godności i by u Niego znajdował radość z płciowości, jaką został
obdarowany. Człowiek dopiero wtedy
jest w stanie odkryć samego siebie, odkryć to, że jest inny od otaczających go
stworzeń, gdyż należy także do świata
ducha.
57
DZIEŃ
DLA JEZUSA
Po lewej stronie obrazu leży pod
drzewem, nieopodal kamienia, śpiący
nagi Adam, który nie jest świadomy tego,
co w tym czasie dzieje się wokół niego.
Można nawet stwierdzić, że ta scena jest
mniej ważna w całej kompozycji Michała
Anioła. Tymczasem jest ona kontynuacją
sceny stworzenia Adama i stanowi wraz
z nią pewną nierozdzielną całość.
Centrum sceny to spotkanie Ewy
z Bogiem, a właściwie jej powołanie do
życia. Ewa wychodzi jakby zza Adama,
powoli podnosząc się ku Bogu i prostując swoje ciało. Kieruje swoje złożone
ręce, jakby w geście modlitwy, w kierunku stojącego Boga, jej Stwórcy. Także
i tym razem postać Boga pokazana jest
jako starszego mężczyzny, z brodą. Jednak w odróżnieniu od pierwszego fresku
nie jest już On tak dynamiczny, ale bardziej wskazuje na konsekwentne dalsze
działanie, realizację planu, który został
powzięty.
Podobnie jak w wypadku Adama,
Bóg wpatruje się w oczy Ewy. Ręką daje
znak, by powstała, bo znów chce przekazać jej „tchnienie życia”. Patrząc na
gest ręki skierowanej ku niebu, można
odnieść wrażenie, że Bóg wskazuje na
powołanie do życia, na wzór Adama,
stworzenia na obraz i podobieństwo
Boże.
W opisie biblijnym, oprócz elementu materialnego w postaci „prochu ziemi”, z którego Bóg „ulepił mężczyznę”
i „żebra”, z którego Bóg „uczynił kobietę”, znajdujemy przede wszystkim to, co
najważniejsze – „tchnienie życia”.
Można je rozumieć w wielu aspektach. Jako możliwość fizycznego życia
i przeżywania go jako osoba, która ma
DZIEŃ
DLA JEZUSA
58
To tchnienie jest wciąż obecne
w działaniu Boga w historii zbawienia.
Tchnienie z Księgi Rodzaju, powtarza
się, kiedy Jezus po zmartwychwstaniu
wysyła swoich uczniów z misją głoszenia Ewangelii, umacniania wiary i odpuszczania grzechów (por. J 20, 22–23),
w czasie Zesłania Ducha Świętego (por.
Dz 2, 2), a w liturgii Kościoła znajduje
swój wyraz w Wielki Czwartek, kiedy
biskup święci oleje w katedrze, wtedy też
dokonuje tchnienia nad nimi.
Tchnienie Boga domaga się od nas
wyłapania zamysłu, jaki Bóg ma ku
nam, a tym samym odczytaniu piękna
ludzkiego ciała w jego różnorodności
damskiej i męskiej. Jednak stanie się
to tylko wtedy, kiedy będziemy w stanie odbierać to Boże tchnienie na odpowiedniej, Bożej częstotliwości. Warunkiem podstawowym i niezbędnym,
aby to zrozumieć, jest akceptacja własnego ciała i związanych z tym faktem
możliwości.
Patrząc na dwa obrazy z Kaplicy Sykstyńskiej można śmiało zauważyć, że
ludzkie ciało stało się w pewien sposób
mieszkaniem „tchnienia życia”, a właściwie – jak zauważył to św. Paweł – ciało
stało się świątynią tego „tchnienia życia” (por. 1 Kor 6, 19-20). Ta cielesność,
obdarzona „tchnieniem życia” objawia
się w dwóch postaciach: kobiety i mężczyzny, gdyż taki był zamysł Boga, który
w ten sposób wprowadził równowagę
w świat stworzony.
To „tchnienie życia”, złożone w nas,
jak zaczyn do ciasta (drożdże), mamy
w sobie rozwijać, niosąc je w naczyniu glinianym, jakim jest ludzkie ciało,
jeszcze mocniej ukazujące moc Boga
i Jego łaski (por. 2 Kor 4, 7; Rz 8, 11).
Nasze ciało, obdarowane „tchnieniem
życia” staje się okazją poznania siebie,
określenia swojej własnej tożsamości,
jako mężczyzny i kobiety, nie gorszej
ani nie lepszej. Wraz z tym możliwe jest
odkrycie całego bogactwa odmienności
fizycznych i psychicznych jakie są między nimi. Dalej prowadzi ono do odkrycia Boga w życiu swoim i drugiej osoby,
by na Jego wzór stawać się wzajemnym
darem „dla” drugiej osoby.
We współczesnym świecie, który
nas otacza, kiedy cielesność i seksualność człowieka traktowana jest jak
rzecz, którą można zmienić a słowo
miłość najczęściej spłaszczane jest do
seksualnego współżycia, trudno tę tajemnicę wynikającą z tekstów biblijnych
uchwycić. Biblia zachęca natomiast do
odkrycia własnej wartości, zachwycenia się nią, by tym samym dostrzec Boga
i drugiego człowieka. Przyjęcie Bożej wizji człowieka skutkuje bowiem codziennymi konsekwencjami w spojrzeniu na
drugiego człowieka, jak na osobę a nie
rzecz.
Droga dobrego wykorzystania życia, by na jego końcu nie mieć poczucia jego zmarnowania, wiedzie przez
poznanie siebie, świata, drugiego człowieka a wreszcie przez poznanie Boga,
który tym „tchnieniem życia” wycisnął na nas swoje niezatarte piętno.
Jednocześnie, dla ludzi wierzących,
tym nieustannym odnawianiem w nas
„tchnienia życia”, jest korzystanie z sakramentów, które pomagają nam odkryć
obecność Boga, odkryć siebie z całym
bogactwem własnej płciowości (wraz
z możliwością przekazania nowego ży-
bo oboje pochodzą od Boga. Powołani są też do wyłącznych relacji między
sobą w małżeństwie, by uczestniczyć
w dziele stworzenia poprzez przekazanie
nowego życia. Powołani są do trwania
w przyjaźni z Bogiem. To zaś wszystko
sprawia, że to odbicie „tchnienia życia”
znajduje swój oddźwięk w naszym życiu, kiedy stajemy się w pełni człowiekiem Bożym i uczestniczymy w Bożym
planie zbawienia jako osoby, obdarzeni
wyjątkową godnością, wraz z odmiennością płci.
Modlitwa na koniec
medytacji
P
owtarzaj poniższe słowa z Księgi
Psalmów, uczyń je swoją modlitwą
na zakończenie medytacji.
„Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego
ducha swego”
(Ps 50,12–13).
O. Robert Wawrzeniecki OMI
Misjonarz Oblat Maryi Niepokalanej.
Kapłan z 13-letnim
stażem. Misjonarz
i rekolekcjonista
w Domu Prowincjalnym w Poznaniu.
Zbiera znaczki pocztowe z całego świata
z bł. Janem Pawłem II. Zafascynowany historią najnowszą i górami.
59
DZIEŃ
DLA JEZUSA
cia), świat, drugiego człowieka, a przede
wszystkim nie zatracić tego „Bożego
tchnienia” w nas.
„Tchnienie życia”, które otrzymaliśmy uzdalnia z jednej strony do relacji
z Bogiem i innymi, a jednocześnie czyni
nas zdolnymi do bezinteresownej miłości oraz odpowiedzialności za swoje
działanie i czyni, by w sposób rozsądny
korzystać z wolnej woli, która jest nam
dana. To także uzmysłowienie sobie, że
jesteśmy stworzeniami Bożymi przez
„tchnienie życia”, a świadomymi dziećmi Bożymi stajemy się przez „tchnienie
wiary”, przez zaufanie do Boga.
Widać tu wyraźnie, że opis stworzenia człowieka: mężczyzny i kobiety,
wskazują dobitnie, że jesteśmy zależni
od Boga. Dotyczy to zarówno tego „prochu ziemi”, przypominającego o nietrwałości, śmiertelności oraz cielesności
każdego z nas a także „tchnienia życia”,
które staje się podstawą naszego funkcjonowania na płaszczyźnie fizycznej
i duchowej.
Widać też wyraźnie, że dar płciowości oraz wynikająca z niego różnorodność jest dla człowieka tajemnicą, której nie tworzymy ludzkim wysiłkiem ale
odkrywamy, stając wobec tej tajemnicy
jak Adam, który nie był bezpośrednio
świadkiem stworzenia Ewy, mimo swojej
fizycznej obecności.
Zresztą, to „żebro” to nic innego,
jak symbol życia. Bóg wziął coś z życia
mężczyzny i nie potrzebował już bezpośrednio „tchnienia życia”. Bóg bowiem
chciał pokazać w ten sposób, że mężczyzna i kobieta dzielą ze sobą tę samą
naturę, gdyż jedność rodzaju ludzkiego
realizuje się mimo różnorodności płci,
piękno jest czyste
Małgorzata Janiec
ŚWIĘTY
O POWOŁANIU
60
B
łogosławiona Karolina Kózkówna
żyła zaledwie 16 lat. Pod koniec życia
wykazała się odwagą większą niż niejeden
dorosły. I choć najmocniej dowiodła przyszłej świętości ponosząc męczeńską śmierć,
każdy jej dzień był dowodem na to, że od
początku liczył się dla Niej tylko Bóg.
Zwyczajne życie
K
arolina przyszła na świat 2 sierpnia
1898 roku w miejscowości Wał-Ruda
(dziś Zabawa, diecezja tarnowska) w ubogiej rolniczej rodzinie Jana Kózki i Marii
z domu Borzęckiej. Była czwartym z jedenaściorga rodzeństwa. Została ochrzczona
w pięć dni po urodzeniu w kościele parafialnym w Redłowie. To rodzice byli dla
Karoliny pierwszymi świadkami głębokiej
wiary. W rodzinie pielęgnowano tradycje
religijne i obyczajowe. Dzieci wraz z rodzicami uczęszczały regularnie w niedziele
i święta do kościoła na Mszę św. oraz dość
często przystępowały do sakramentów.
Codziennie odmawiano wspólną modlitwę, śpiewano Godzinki o Najświętszej
Maryi Pannie. Ponieważ państwo Kózkowie mieli daleko do kościoła i nie zawsze
mogli się do niego udać, w niedziele Wielkiego Postu odprawiano u nich w domu
nabożeństwo Gorzkich Żali, w którym
uczestniczyli sąsiedzi. Z kolei w okresie
Bożego Narodzenia ojciec przygotowywał szopkę, przy której każdego wieczoru śpiewano kolędy i pastorałki. W domu
Karoliny często czytano i słuchano treści
religijnych czasopism, żywotów świętych
i Pisma Świętego. Wielkim poważaniem
wśród mieszkańców wsi cieszył się wuj
Karoliny – Franciszek Borzęcki, który
w parafii propagował kult Najświętszego
Serca Pana Jezusa, przewodniczył wiejskim nabożeństwom majowym i październikowym, zachęcał do czytelnictwa
katolickiego. Sam zorganizował niewielką
wypożyczalnię książek, z której też korzystała i pomagała w jej prowadzeniu Karolina. Zresztą od dziecięcych lat dziewczyna
ciężko pracowała, pomagając matce w zajęciach domowych, na roli. Przy każdej
nadarzającej się okazji chętnie pracowała
we dworze lub w innych gospodarstwach,
aby materialnie wspomóc swoich rodziców. Podobno kiedyś odmówiła przyjęcia należnej dniówki, bo uznała, że swojej
pracy nie wykonała dość dobrze.
W latach 1906–1912 ukończyła miejscową szkołę podstawową, potem przez
rok uczestniczyła w dodatkowych kursach, które poszerzały jej wiedzę. Mając
16 lat przyjęła sakrament bierzmowania
w kościele parafialnym w Zabawie, do
Męczeńska śmierć
W
sierpniu 1914 roku wybuchła
pierwsza wojna światowa. Mieszkańcy Wał-Rudy poznali okropność wojny, żyli w niepewności o swój dalszy los.
Dramat wydarzył się rano, 18 listopada
1914 roku, gdy żołnierz rosyjski z bronią
w ręku wtargnął do domu rodziny Kózków. Pod pozorem nakazu wstawienia się
do komendanta, kazał Karolinie i jej ojcu
wyjść z domu. Przemocą skierował ich do
lasu. Grożąc śmiercią ojcu zmusił go, by
się oddalił. Zrozpaczony ojciec błagał go,
by zabił jego zamiast córki, aż w końcu
przerażony pobiegł do domostwa wujka
Karoliny, by u niego szukać pomocy. Ona
sama też próbowała uciec. Była sprytna,
uciekała przez bagna tymi miejscami,
gdzie żołnierz pod własnym ciężarem się
zapadał. A uciekła tak daleko, że długo
szukano jej ciała. Zwłoki Karoliny znalazł
jeden z mieszkańców wsi dopiero 4 grudnia, a więc dwa tygodnie po tragedii. Miała rany kłute i cięte, znaki wzbraniania się
przed gwałtem. Karolina obroniła czystość
i swą godność dziecka Bożego. Wybrała śmierć, by pozostać nietknięta, cała
dla Boga. Pogrzeb dziewczyny odbył się
6 grudnia 1914 roku i przerodził się w wielką manifestację. Ludzie widzieli w niej
świętą, dziewicę i męczennicę. Proszono
ją o wstawiennictwo u Boga. 10 czerwca
1987 roku podczas Mszy św. na tarnowskich Błoniach, bł. Jan Paweł II ogłosił
Karolinę Kózkówną – błogosławioną.
Inna niż wszystkie
N
iesłusznie kojarzy się Karolinę ze
świętą „jednego wydarzenia”. Choć
bohaterska obrona swojej godności
i czystości aż do śmierci jest znaczącym
faktem w drodze na ołtarze, to nie tylko
dlatego Karolina tam trafiła. Owszem,
potwierdziła swą misję głoszenia Ewangelii przez śmierć męczeńską. Ale słowo
martyr w języku greckim znaczy świadek. A ona tym świadkiem była nie tylko tam, w lesie. Świadczyła od początku
i nie jeden cud w życiu tej dziewczyny jest
istotny. Gdyby żyła inaczej, nie wybierała
Boga każdego dnia, nie promieniowała
tak pozytywnie na otoczenie, czy miałaby odwagę i siłę bronić się przed atakiem
rosyjskiego żołnierza? Czy byłaby w stanie dokonać tak ostatecznego wyboru, by
oddać życie za czystość? Czy potrafiłaby
pozostać nietknięta dla Boga? Czy rozumiałaby czym dla Boga jest jej ciało? Bez
pięknego wnętrza i skutecznej współpracy z łaską, tak głębokie przeżywanie wiary
i miłości Bożej nie byłoby możliwe.
61
ŚWIĘTY
O POWOŁANIU
którego przyłączono jej wieś rodzinną.
Potem jeszcze mocniej angażowała się
w życie parafialne. Należała do Apostolstwa Modlitwy, była zelatorką Koła
Żywego Różańca, katechizowała dzieci
i młodzież. Zawsze i wszędzie widziała
sens dzielenia się swoją wiarą. Choć życie
Karoliny przebiegało prosto i zwyczajnie,
podobnie jak życie wielu jej wiejskich
koleżanek, była zupełnie inna niż one.
Wybrała Boga. Ten wybór kształtował
jej codzienność, gotowość do posług,
uświęcał podejmowane zadania i prace, otwierał jej serce i oczy na potrzeby
duchowe i materialne innych ludzi. I ten
wybór kosztował ją życie na ziemi. Ale
ten wybór zapewnił jej też to, co cenniejsze – życie, które się nie kończy.
RECENZJE
62
mapa zagrożeń duchowych
Kuszenie dotyczy każdego
to wywiad-rzeka Grzegorza Górnego z ks. Aleksandrem Posackim SI, znawcą
nowych ruchów religijnych
i sekt oraz demonologii.
Lekki styl swobodnej rozmowy nie koliduje z rzetelnym przekazem merytorycznej wiedzy związanej z fałszywymi
cudownościami, opętaniami i egzorcyzmami w Polsce, bioenergoterapią
i okultyzmem. Nakreślając mapę duchowych zagrożeń, o. Posacki zwraca uwagę
na dzisiejsze pomieszanie pojęć związanych z medytacją chrześcijańską. Redukcjonizm antropologiczno-duchowy
prowadzi do lekceważenia szkodliwości
praktyk takich jak reklamowanie metod
superlearningu, stosowanie homeopatii,
czytanie horoskopów, noszenie amuletów czy wprowadzania do szkół kinezjologii edukacyjnej. Jak puentują autorzy,
demonologia jest wiedzą bardzo praktyczną, przydatną w walce duchowej,
która jest udziałem i przeznaczeniem
każdego człowieka. Polecam każdemu!
Kl. Kamil Falkowski
Ks. dr. hab. Aleksander Posacki, Grzegorz Górny, Kuszenie dotyczy każdego, Polwen 2012
prawdziwa miłość
Prawdziwa miłość to stawianie szczęścia i dobra drugiej osoby na równi
z naszym własnym szczęściem i dobrem.
Prawdziwa miłość to kochanie drugiej
osoby tak, jak kocha nas Bóg. Każdy, kto
wykorzystuje miłość jako przepustkę do
seksu poza ramami małżeństwa, wcale
nie kieruje się prawdziwą
miłością. Autorzy książek
z „prawdziwą miłością” w tytule przytaczają całą gamę
argumentów przeciw przedmałżeńskim stosunkom seksualnym – od zdrowotnych,
przez społeczne do emocjonalnych i duchowych. Wielkim atutem publikacji są zatrważające statystyki i liczby
(np. dotyczące zachorowalności na schorzenie weneryczne) a także przykłady – najczęściej
pochodzące z nadesłanych do autorów
listów, albo przekazane w bezpośrednich
spotkaniach przez młodych ludzi.
McDowell to autor ponad stu książek i podręczników o łącznym nakładzie
przekraczającym na świecie 30 milionów.
W każdej z nich porusza tematy wiary,
moralności i mówi o własnym świadectwie życia. Josh jest także wędrownym
kaznodzieją, podróżującym po całym
świecie i mówiącym o współczesnych problemach ludzkości, zwłaszcza młodzieży.
Przemawiał do ponad siedmiu milionów
młodych ludzi w 107 krajach. Obok takich liczb trudno przejść obojętnie.
Janusz Dobry
Josh McDowell, Ralph Woodworth, Ponieważ
prawdziwa miłość czeka, Vocatio 2010
Josh McDowell, Ed Stewart, Jak poznać
prawdziwą miłość, Vocatio 2010
Konkurs
Wszystkie recenzowane tytuły można wygrać
w naszym konkursie. Wystarczy przysłać list –
mailowy lub tradycyjny (adresy w stopce)
z rozważaniami na temat „Powołanie a seks”.
Na listy czekamy do końca czerwca 2013 r.
O. Józef Augustyn SJ
w miłości nie ma lęku. medytacje
Ks. Michał Olszewski SCJ
egzorcyzm. posługa miłości
Ksiądz Michał Olszewski, opierając się na swym doświadczeniu w walce
z mocami ciemności, przedstawia istotę i przebieg rytuału egzorcyzmu.
Podkreśla, że jest on przede wszystkim wyrazem miłości Boga i Kościoła do
cierpiących na skutek zniewolenia duchowego. Jego opowieść zaś przeniknięta jest autentyczną radością z doświadczania Bożego działania podczas tej
posługi. Pojawiają się w niej mrożące krew w żyłach nadnaturalne fenomeny,
których doświadczył autor, jednak ukazane są one zawsze w perspektywie objawiania
niezwykłej mocy Bożej, która przewyższa nieskończenie wszelkie sztuczki demonów.
Ks. Marek Dziewiecki
od urwisa do bohatera. wychowanie duchowe, moralne
i religijne chłopców
U założeń tej książki leży przekonanie, że wychowanie urwisa na bohatera
będzie możliwe wtedy, gdy jego rodzice i opiekunowie położą szczególny
nacisk na jego rozwój duchowy, moralny i religijny. Wiele „nowoczesnych”
nurtów wychowania te sfery traktuje jako niepotrzebne, staroświeckie czy
wręcz „opresyjne”, co skutkuje kształtowaniem mężczyzn niedojrzałych,
nieodpowiedzialnych, skupionych na własnych przyjemnościach. Z kolei
tym rodzicom i pedagogom, którzy rozumieją znaczenie duchowości, moralności i religijności w wychowaniu chłopców, często brakuje wiedzy potrzebnej, by formować dojrzałe
postawy swoich podopiecznych w tym zakresie. Od urwisa do bohatera ma być pomocą
dla takich właśnie wychowawców w kształtowaniu dojrzałych duchowo ludzi sumienia,
potrafiących realistycznie myśleć, solidnie pracować i odpowiedzialnie kochać.
63
NOWOŚCI
WYDAWNICZE eSPe
Człowiek bez miłości nie może być szczęśliwy – to prawda, z którą zgodziłaby się zapewne większość ludzi. Jednak miłością nazywa się często
uczucia czy postawy, które tak naprawdę nie mają z nią wiele wspólnego.
Konsumpcyjne trendy cywilizacyjne z upodobaniem podsuwają nam
podróbki, które wielu cierpiących z powodu braku miłości myli niestety
z oryginałem i tylko pogłębia swój ból. Dlatego konieczne jest ciągłe
uczenie się prawdziwej miłości, która wiąże się z wysiłkiem i trudem, ale też pozwala
doświadczyć rzeczywistego, niezafałszowanego szczęścia. W książce W miłości nie
ma lęku o. Augustyn z właściwą sobie wnikliwością daje wskazówki, jak praktykować
taką właśnie miłość: mądrą, dojrzałą, bezinteresowną, wolną i odważną.
Temat następnego numeru:
Zapraszamy do współtworzenia kwartalnika eSPe – czekamy na artykuły,
zdjęcia, świadectwa i pytania dotyczące
powołania.
Prenumerata
Opłata za roczną prenumeratę (cztery
numery) wynosi 28 zł – koszty przesyłki
ponosi wydawca. Formularz zamówienia
znajduje się na następnej stronie.
Numery archiwalne
Istnieje możliwość zamówienia egzemplarzy archiwalnych następujących
numerów:
90 Wspólnota i samotność
91 W habicie czy bez?
92 Być wolnym dla Jezusa
93 Posłuszeństwo
94 Modlitwa o rozeznanie
95 Pozytywnie zbuntowani
96 Być kobietą, być mężczyzną
97 Chrześcijański singiel?
98 Nowe wspólnoty
99 RodziMY powołanych
100 Z pasją powołani
Wersja elektroniczna dostępna
na platformie bezkartek.pl:
Zapraszamy do księgarni internetowej
Wydawnictwa eSPe pod adresem:
www.boskieksiazki.pl
Adres i siedziba redakcji:
ul. Mirosława Dzielskiego 1
31-465 Kraków
tel.: 795 418 333
e-mail: [email protected]
www.espe.pl
Wydawca:
Polska Prowincja Zakonu Pijarów
ul. Pijarska 2
31-015 Kraków
tel.: (12) 422 17 24
www.pijarzy.pl
Zespół redakcyjny:
Przemysław Radzyński
(redaktor naczelny)
O. Tomasz Abramowicz SP
(asystent kościelny)
Ewelina Gładysz, Magorzata Janiec,
o. Grzegorz Misiura SP, Aldona Szałajko,
s. Katarzyna Śledź SP
DTP i opracowanie graficzne:
Tomasz Pasteczka
Druk i oprawa:
Drukarnia Ekodruk
www.ekodruk.eu
Redakcja nie odpowiada za treść
ogłoszeń i reklam.
65
STOPKA
REDAKCYJNA
„MISJA: MISJE”
Lato 2013 (lipiec – wrzesień)
ODCINEK DLA POCZTY
PROSZĘ WYPEŁNIĆ DRUKOWANYMI LITERAMI
zł
gr
słownie:
Wpłacający: IMIĘ, NAZWISKO/NAZWA FIRMY
ulica
miasto
kod
Podejmuję prenumeratę roczną od numeru...
Wydawnictwo eSPe, ul. Meissnera 20, 31-457 Kraków
PKO S.A. III o/KRAKÓW NR 51 1240 2294 1111 0000 3723 3754
stempel:
podpis:
pobrano opłatę
ODCINEK DLA WPŁACAJĄCEGO
PROSZĘ WYPEŁNIĆ DRUKOWANYMI LITERAMI
zł
gr
słownie:
Wpłacający: IMIĘ, NAZWISKO/NAZWA FIRMY
ulica
miasto
kod
Podejmuję prenumeratę roczną od numeru...
Wydawnictwo eSPe, ul. Meissnera 20, 31-457 Kraków
PKO S.A. III o/KRAKÓW NR 51 1240 2294 1111 0000 3723 3754
stempel:
podpis:
pobrano opłatę

Podobne dokumenty