101 Czysty seKs i sexy Czystość PREZENT!
Transkrypt
101 Czysty seKs i sexy Czystość PREZENT!
www.espe.pl 101 02/2013 kwiecień–czerwiec nakład 500 egz. cena 7zł (w tym 5% vat) O. Knotz Jaka droga dla o seksualności homoseksualisty? małżonków Nasz pierwszy raz Czysty seks i sexy czystość Klerycy o czystości w zakonie Płyta z muzyką zespołu „Matula” PREZENT! BÓG SEKSU Przemysław Radzyński EDYTORIAL 2 T ytuł – wbrew pozorom – nie zapowiatak samo piękne, jak wszystkie pozostałe. da artykułu o „bogu seksu”, czyli playOwszem, domagają się szacunku i godnoboyu sprawnym w łóżku, który jest w staści, ale tym bardziej muszą być powierzone nie zaspokoić każde oczekiwanie partnerki. Bogu. Doskonałym przykładem zachowaMam na myśli Boga, który jest Stwórcą nia w tych kwestiach jest modlitwa Tobiasza i Sary przed seksem (Tb 8, 4–9). świata i człowieka – jego ciała, psychiki, duchowości. Brak zaTobiasz podniósł się z łóżka i powiedział do żony: „Wstań, siostro, Seks, który módlmy się i błagajmy Pana naszego, aby okazał nam miłosierdzie proszenia dla w szczególny i ocalił nas”. Wstała i ona i (...) zaczęli tak mówić: „Bądź uwielbio- Boga do nasposób łączy ny, Boże ojców naszych, i niech będzie uwielbione imię Twoje na szej płciowote trzy zasad- wieki przez wszystkie pokolenia! (...) A teraz nie dla rozpusty biorę ści i seksualnicze ludzkie tę siostrę moją za żonę, ale dla związku prawego. Okaż mnie i jej ności skutkuje miłosierdzie i pozwól razem dożyć starości!”. I powiedzieli kolejno: sfery, też jest „Amen, amen!”. A potem spali całą noc. (Tb 8,4–9) niezrozumieBożym pomyniem Jego przykazań dotyczących tych sfer. Jeżeli słem. To Bóg widzi w nim wyraz najbliższej więzi między mężem i żoną. To On nadał wierzę Bogu, że wszystko, co robi i mówi, mu określone okoliczności – przyjemność jest ze względu na moje dobro, a wszystko, i prokreację. To On przygotował specjalne czego zabrania, jest dla mnie szkodliwe, to narzędzia umożliwiające człowiekowi reznikną dylematy związane z właściwością alizację w tej sferze, czyli całą ludzką płcioseksu przedmałżeńskiego czy zachowań wość. Bóg chrześcijan, mój Bóg, zna się na homoseksualnych lub autoerotycznych. Nasz Bóg jest Bogiem seksu. Nie bójmy seksie najlepiej na świecie. Jeżeli nie przyjmę tej prawdy, to nie się dzielić z Nim radościami i problemami naszej seksualności. zaproszę Boga do mojego małżeńskiego łóżka, nie podzielę się z Nim moimi proPrzemysław blemami z masturbacją czy homoseksualRadzyński nymi fantazjami. Będę wstydził się przed Redaktor naczelny KwarBogiem za to, co dzieje się między moim talnika eSPe i portalu pępkiem a udami. A przecież ta sfera człowww.mojepowolanie.pl wieka, z właściwymi jej członkami, jest tak samo ważna, jak każda inna, a te członki są Temat numeru CZYSTY SEKS I SEXY CZYSTOŚĆ świadectwo każdy komuś służy Zespół „Matula” Talitha kum Marycha nasz pierwszy raz Piotrek, mąż Karoliny listy o powołaniu nic nie odłączy cię od miłości S. Katarzyna Śledź SP miłości nie do pogodzenia O. Grzegorz Misiura SP Sylwetka 4 7 12 15 18 26 31 34 36 38 40 42 pamięć ocalona z piekła – anna golędzinowska Ewelina Gładysz czystość w czasach popkultury – magdalena frączEk Przemysław Radzyński 44 Powołanie w świetle Biblii: stworzeni aby kochać... 49 Dzień dla Jezusa: Boże tchnienie zapisane w człowieku O. Robert Wawrzeniecki OMI Święty o powołaniu: Piękno jest czyste – Karolina Kózkówna 54 recenzje nowości wydawnictwa eSPe 62 63 S. dr Judyta Pudełko PDDM 46 60 3 SPIS TREŚCI SEKSUALNOść – dar pana boga Ks. Sebastian Polak SDS 100 LAT W CELIB(R)ACIE Kl. Kamil Falkowski fortepian miłości Wywiad z O. Ksawerym Knotzem OFMCap. Gotowe na wszystko Małgorzata Janiec Wypływać na głębię Wywiad z klerykami Dominikiem, Radosławem, Michałem i Andrzejem homoseksualizm a powołanie Krzysztof Kościółek Czy osoba homoseksualna może być księdzem? Ks. dr Bogusław Mielec SEKSUALNOŚĆ – DAR PANA BOGA Ks. Sebastian Polak SDS TEMAT NUMERU 4 J adąc kiedyś samochodem zwróciłem uwagę na reklamę umieszczoną przy drodze. Na billboardzie swoją ofertę zamieściła pewna hurtownia budowlana. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że plakat zdobiła prawie naga kobieta. Dlaczego autor tego billboardu połączył gołe ludzkie ciało z materiałami budowlanymi? W czasach, kiedy na każdym kroku próbuje się nam coś sprzedać, oferta bez elementu „przyciągającego” nie zwróciłaby uwagi, zwłaszcza mężczyzn, do których reklama była kierowana. Ale tego typu ogłoszenia pokazują, że sfera seksualna człowieka bardzo mocno przenika naszą codzienność, niemalże „wpycha się” się w nią. Seksualność jest darem Pana Boga. W Księdze Rodzaju Bóg powiedział: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28). Dlatego seks nie jest rzeczywistością grzeszną. Może się natomiast taką stać. Człowiek w swojej wolności może z tym darem zrobić, co chce. I bardzo często bywa tak, że wskutek źle pojmowanej wolności, człowiek zaczyna patrzeć na seksualność przez pryzmat grzechu. Kiedyś przyszedł do mnie człowiek i mówi: „proszę księdza, brzydzę się moim ciałem, a zwłaszcza od pasa w dół; chcę być blisko Boga, a moje słabość i nieopanowanie przeszkadzają mi w kontakcie z Chrystusem”. Tak właśnie dzieje się w momencie, kiedy zaczynamy kierować naszym życiem przez zachcianki, niewinnie wchodzić w nieskromne rozmowy, ulegać presji środowiska, zagłębiać się w pornografię i grzech masturbacji, aż do pojawienia się całkowitej swobody w postaci wolnych związków, przygodnego seksu czy seks-turystyki. Kiedy człowiek brnie w to zniewolenie, treść szóstego przykazania staje mu się obca, nieżyciowa, niepraktyczna. Taki styl życia jest męczarnią i na dłuższą metę człowiek nie jest w stanie tak funkcjonować, a decyzja przyjęcia Bożego planu, który kryje się za szóstym przykazaniem, staje się niemożliwa do realizacji. Krew, pot i łzy …szczęścia K iedyś pewna kobieta zadała mi pytanie: „dlaczego ksiądz marnuje sobie życie?” Pytam ją: „ale o co pani chodzi?”. A ona: „no bo wy księża nie możecie uprawiać seksu”. W dalszej rozmowie ta kobieta powiedziała, że składanie ślubu czystości przez zakonników i zakonnice jest wbrew naturze człowieka. W tym momencie pokazała mi, że patrzy na w zasięgu ręki i jest Bożym wybraniem, jest szczególnym darem Boga, który Cię kocha. Szóste przykazanie Boże bardzo mocno wpisuje się w życie chrześcijanina. Każdy z nas jest zaproszony przez Boga do bycia w bliskości z Nim. Taka powinna być motywacja przyjęcia przykazania „nie cudzołóż”. Zachować czystość przedmałżeńską, małżeńską, celibat kapłański, ślub czystości, aby być blisko Tego, który mnie stworzył, który mnie obdarzył życiem. Decyzja pójścia drogą celibatu kapłańskiego czy złożenia profesji zakonnej jest w życiu młodego człowieka momentem wybrania drogi całkowitego daru z siebie. Pod wpływem czystości jawi się jako szkoła daru z własnej osoby (KKK 2346). Czystość to styl życia M łodzi ludzie, którzy traktują poważnie siebie, mają pasję, chęć życia, chęć bycia blisko Boga, chcą być szczęśliwi zachowując czystość przedmałżeńską. Dlaczego? Bo mają świadomość, że Bóg wie lepiej czego im potrzeba, bo szanują osobę, którą darzą miłością i nie traktują jej jako swojej własności, bo są przekonani, że obydwoje należą do Chrystusa. Podczas spotkania z grupą młodzieży ktoś podjął temat czystości przedślubnej. Młodzież zaczęła atakować księdza, że to nie do zrealizowania, że to anachronizm, że już nikt się do tego nakazu nie stosuje. Ksiądz wysuwał argumenty za, mówił, że sam zna wielu ludzi, którzy walczą o czystość w swoim narzeczeństwie. Młodzi jednak nie dawali za wygraną: 5 TEMAT NUMERU swoje życie przez pryzmat przyjemności seksualnej, przez pryzmat – powiem brutalnie – narządów seksualnych człowieka. Oczywiście płciowość wywiera duży wpływ na wszystkie sfery osoby ludzkiej. Dotyczy ona szczególnie uczuciowości, zdolności do miłości oraz prokreacji i w sposób ogólniejszy – umiejętności nawiązywania więzów komunii z drugim człowiekiem (KKK 2332). Drogi Młody Człowieku! Jeśli do swojego życia nie zaprosisz Chrystusa, będziesz próbował działać na własną rękę, powiesz sobie, że wiesz lepiej niż On, to w sferze seksualnej „popłyniesz”. Co to znaczy? Jeśli nie zawalczysz o swoją czystość, która wynika z szóstego przykazania, po pewnym czasie stwierdzisz, że Twoje życie straciło sens, że nie jesteś szczęśliwy. Czystość domaga się ćwiczenia w panowaniu nad sobą, które jest pedagogią ludzkiej wolności. Alternatywa jest oczywista: albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy (KKK 2339). Panowanie nad sobą jest zadaniem długotrwałym. Nigdy nie należy uważać, że zdobyło się je raz na zawsze. Zakłada ono wysiłek podejmowany we wszystkich okresach życia (KKK 2342). Kiedy dorastasz i odkrywasz swoją płciowość ważne jest, żeby ją kształtować zgodnie z zamysłem Bożym. Wtedy Bóg, który widzi Twój trud, wyrzeczenie, walkę wewnętrzną będzie Cię umacniał i dawał potrzebne siły. W ten sposób będziesz mógł właściwie rozeznać drogę, którą przygotował dla Ciebie Stwórca. Wtedy zobaczysz, że celibat kapłański czy ślub czystości jest TEMAT NUMERU 6 „proszę księdza, oni tylko tak mówią, bo boją się księdzu przyznać, że współżyją. Dziś nie ma już takich, którzy by czekali na noc poślubną”. I kiedy księdzu zaczęło już brakować argumentów, z końca sali odezwał się głos: „są jeszcze tacy!” Wszyscy odwrócili się i zobaczyli chłopaka i dziewczynę stojących obok siebie, trzymających się za ręce. Po spotkaniu ksiądz podziękował młodym ludziom. A oni powiedzieli: „proszę księdza, sami nie wiemy, jak to się stało. Może to, że byliśmy razem, dodało nam odwagi” (Ks. Piotr Pawlukiewicz, Po co bierzmowanie?, Warszawa 2003). Tam gdzie nie ma wspólnej modlitwy, pogłębionej relacji z Chrystusem, jest tylko chęć zabawy drugim człowiekiem a czystość przedmałżeńska jest niemożliwa. Młodzi ludzie, którzy decydują się na czystość automatycznie decydują się na pewien styl życia – życia z Bogiem, życia pogłębionej modlitwy. Kiedy młodzi ludzie, którzy zachowali czystość przedmałżeńską, weszli w sakramentalny związek, zaczęli budować swoją relację na dobrym fundamencie – na Bogu. I łatwiej im będzie przyjąć czystość w małżeństwie. Dotykamy tutaj zagadnienia, które dla życia małżeńskiego jest sferą bardzo trudną. Księża, którzy spowiadają, doświadczają tragedii małżeńskich. Mąż, który ma piękną, kochaną żonę, dzieci przychodzi i mówi, że ma problem z masturbacją, że ogląda filmy pornograficzne i potem ze swoją żoną chce uprawiać perwersyjny seks. Widzimy, że czystość małżeńska jest niezbędna do dobrych relacji małżeńskich. Pomijam tutaj całą kulturę środków antykoncepcyjnych, którą młodzi i nie tylko młodzi małżonkowie propagują. Trzeba powiedzieć bardzo mocno: „fundujecie sobie tragedię życia małżeńskiego”. Dlatego zapraszanie Chrystusa do wspólnego życia jest gwarancją właściwego, zgodnego z wolą Bożą, pożycia małżeńskiego i pozwala budować małżeństwo i rodzinę na Bogu. Powołanie do profesji rad ewangelicznych: ślubu czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, kształtuje się nie gdzie indziej, jak w rodzinie. Kiedy młody człowiek patrzy na relacje małżeńskie swoich rodziców, zaczyna kształtować w sobie obraz Boga. I na tym fundamencie podejmuje decyzję pójścia drogą życia zakonnego czy kapłańskiego. To nie oznacza, że jego płciowość zanika i wymiar seksualny zostaje zepchnięty. Ślub czystości bezżennej, który składa, jest nie tyle wyrzeczeniem, ale jest darem dla Boga i jednocześnie wybraniem z Jego strony. Przyjęcie szóstego przykazania przez człowieka niesie za sobą wzrost duchowy i dla świeckich, i kapłanów, i osób zakonnych. Czystość to całkowity dar z siebie dla Boga, który jest Miłością. Ks. Sebastian Polak Salwatorianin, student teologii duchowości na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Interesuje się dobrą książką poruszającą zagadnienia dotyczące sakramentu pokuty i walki duchowej, lubi podróżować i spotykać ludzi, którzy doświadczyli Jezusa w Słowie i w swoim życiu dzielą się wiarą. 100 LAT W CELIB(R)ACIE Kl. Kamil Falkowski Rana i znak przymierza N arządy płciowe nie były w Biblii kojarzone tylko z seksem. Już u małego dziecka symbolizowały oddanie się Bogu. Widać to wyraźnie w Księdze Rodzaju, gdzie czytamy o obrzezaniu, będącym symbolem przymierza (por. Rdz 1–2. 9–11). Zwróćmy uwagę, że ten znak nawiązuje do tego, co ziemskie. Męski członek zostaje wybrany jako miejsce, gdzie jest pierwsza rana, pierwsze „rozlanie krwi”. Nie jest to inicjacja sprawdzająca wytrzymałość na ból, lecz rytuał religijny. Rana zadana tuż po narodzeniu symbolicznie łączy dziecko z Bogiem. Dodatkowego znaczenia nabierało obrzezanie w okresie kontaktów z innowiercami, gdy tworzyły się związki mieszane. Żyd musiał pamiętać, że należy do wyjątkowej wspólnoty – oddanej jedynemu Bogu. Znaczenie abstynencji W arto zwrócić uwagę na różnicę między czystością a wstrzemięźliwością. Ta druga postawa to stan człowieka powstrzymującego własne popędy seksualne, a więc takiego, któ- 7 TEMAT NUMERU A natomia i seksualność w zasadniczy sposób determinują ludzką tożsamość. Jednak nie mogą być oderwane od duchowości człowieka. Św. Augustyn, wielki Ojciec Kościoła, miał duże problemy z pożądliwością. Prosił ciągle Boga: „Panie, uczyń mnie czystym, ale jeszcze nie teraz”. Miał nieślubnego syna, a życie spędzał na rozkoszach, gdyż nie poustawiał sobie spraw związanych z seksualnością. Na czym polega życie w czystości i czy celibat jest w ogóle możliwy? Z seksualności płynie wielka energia. Musi być ona gdzieś „rozładowana”. Tak już zostaliśmy stworzeni. Dojrzały mężczyzna wie, że pochodzi ona od Boga i stara się ją kontrolować zgodnie z Jego zamysłem. Dzięki temu seksualność staje się wiernym sługą człowieka, a nie wymagającym panem. Nie będę w tym miejscu udowadniał, że „seks jest boski” (słynna teza o. Ksawerego Knotza) albo tłumaczył jego roli w życiu małżeńskim. Domyślam się też, że Czytelnik zaprasza Jezusa do swojego życia. Zatem zapraszasz Go także do swojej seksualności. Jeśli nie pozwalasz panować Chrystusowi nad twoją seksualnością, przestań udawać, że jest twoim Panem. On chce być Zbawicielem całego twojego życia. fot. Kl. Kamil Falkowski TEMAT NUMERU 8 ry nie podejmuje aktów masturbacji i nie współżyje seksualnie z drugą osobą. Przedstawia zatem aspekt negatywny problemu, wyrażający się tylko w zakazie. Natomiast czystość ma aspekt pozytywny. To wewnętrzna dyspozycja, która sprawia, że osoba dąży do uregulowania własnej seksualności w sposób przynoszący wolność. Nie zaprzecza swojej seksualności, gdyż jako taka jest ważna dla każdego stanu życia (niezależnie czy mówimy o małżonku, duchownym czy osobie konsekrowanej). Wysiłek stawania się coraz bardziej czystym polega na takim wykorzystaniu seksualności, aby zwiększać zdolność budowania autentycznych relacji międzyludzkich. Wiąże się to z wypracowywaniem umiejętności wyrażania uczuć i wydostawaniu się poza swoją osobowość narcystyczną, w której się rodzimy. Jakie znaczenie ma czystość dla celibatariuszy? Trzeba chyba zacząć od tego, że aktywność seksualna nie jest niezbędna dla człowieczego spełnienia. Kilkadziesiąt lat temu Abraham Maslow, przedstawiciel myśli psychologii humanistycznej, przeprowadził badania nad spełnieniem ludzkim. Doszedł do ciekawych wniosków dotyczących badanej grupy, wśród której były osoby żyjące w celibacie. „Wiemy dziś, że jest wiele przypadków, w których celibat nie powoduje żadnych skutków psychopatologicznych. Jednak w wielu innych przypadkach celibat niesie ze sobą negatywne konsekwencje. Jakie czynniki wpływają na rezultat? Kliniczne badania przeprowadzone na nie-neurotycznych pa- cjentach dają wyraźną odpowiedź, że seksualna deprywacja staje się poważnie patologiczna tylko wtedy, gdy jednostka odczuwa tę sytuację jako odrzucenie przez płeć przeciwną, niższość, brak wartości, izolację czy innego rodzaju pozbawienie podstawowych potrzeb. Jednostki, dla których seksualna wstrzemięźliwość nie ma takiego znaczenia, mogą znosić ją we względnie łatwy sposób” (F.G. Goble, The Third Force: The Psychology of Abraham Maslow, 1970, s. 78). Znaczenie, motywacja, intencja mojej abstynencji seksualnej – to czynniki decydujące o tym, czy będzie to problem czy naturalny sposób przeżywania seksualności. Mój psycho-duchowy rozwój nie ucierpi, jeśli ja z własnej woli postanawiam powstrzymywać się od seksu z powodów, które są dla mnie ważne. Jeśli natomiast unikam współżycia przez strach, wstyd albo gniew – moja abstynencja staje się powoli zaburzeniem. Prowadzi dalej do nieprawidłowego funkcjonowania nie tylko z innymi ludźmi, ale też w relacji do samego siebie. W dobrym kierunku T woje życie – życie każdego faceta – wykracza poza sferę czynności seksualnych. Dąży przede wszystkim do konstruktywnego wykorzystania energii, która w tobie drzemie. Jak? Kierując ją chociażby w stronę miłości i kreatywnych działań. Niezależnie od tego, czy mówimy o małżeństwie czy kapłaństwie, liczy się miłość, a nie seks! Od tego, czy jestem w stanie znaleźć miłość w moim wiedza do zdobycia, świat do odkrycia oraz przeszkody, które należy pokonać w drodze do gwiazd. Żądza mniej uciążliwa W życiu faceta żądza chce wypełnić jego pustkę. Niektórzy mówią, że są samotni i dlatego próbują zagłuszyć samotność fantazjami erotycznymi. A tak naprawdę pustkę samotności może wypełnić tylko Chrystus. Dzięki sile modlitwy można żyć w czystości. Jeśli modlisz się bez większego zaangażowania, nie dziw się, że wciąż doskwiera ci samotność. Zakosztowanie Boga, poczucie bezpieczeństwa, które z tego wypływa, sprawia, że odrzucam to, co bezwartościowe. Dlatego warto Go zapraszać do intymnych zakamarków swojego życia. Cóż jest bardziej intymnego w życiu mężczyzny niż jego seksualność? Poukładanie tych spraw z Jezusem zapewnia trwałe szczęście, a nie chwilową przyjemność. Ciekawy wydaje mi się przykład św. Ignacego Loyoli, który udowadnia, jak bardzo Chrystus jest wystarczająco silny, by pokonać nasze żądze. Jak przystało na żołnierza, założyciel jezuitów był bardzo pożądliwy, aż do pewnego dnia, kiedy ranny trafił do szpitala. Nie było tam nic do czytania poza Żywotami świętych. Zaczął wtedy rozmyślać, że jeśli ci wszyscy świeci z pomocą łaski Bożej potrafią sobie narzucić wewnętrzną dyscyplinę prowadzącą do heroiczności – on też może. „Zawsze, kiedy dopuszczam do siebie nieczyste myśli, odczuwam intensywną przyjemność, ale zaraz potem uczucie to zanika, pozosta- 9 9 TEMAT NUMERU TEMAT NUMERU życiu, zależy czy umiem poczuć satysfakcję i spełnienie – niezależnie od tego, czy jestem aktywny seksualnie. Istnieje stereotyp, że nie ma przyjaźni między facetem a kobietą – tym bardziej, jeśli ów facet jest księdzem. Moim zdaniem, to nieprawda. Relacja taka, podobnie jak inne kontakty, wymaga roztropności. Przede wszystkim należy stawać w prawdzie w ocenie relacji z kobietą. Nie ma nic gorszego niż udawanie, że czułe słowa i gesty nie mają żadnego znaczenia (zwłaszcza, że te drugie angażują o wiele bardziej). Nadmierna roztropność jest bezpieczniejsza niż bezbłędna naiwność. Kształtowanie przyjaźni między mężczyzną (w tym przypadku celibatariuszem) a kobietą, wymaga realizmu, światłego spojrzenia, wyjścia poza samego siebie i wezwania Pana Boga. Można rozwijać głębokie relacje łączące obie płcie, jeśli zachowa się w nich właściwy dystans i czystość motywacji. Bliska przyjaźń jest więzią uczuciową opartą na sympatii, która prowadzi do wspólnoty poglądów i uczuć. Przyjaciel jest przedmiotem mojej specjalnej uwagi, a siła popędu (nawet, gdy człowiek nad nim panuje) nie przestaje być obecna. Potrzeba roztropności, aby w takiej przyjaźni nie korzystać z przyjemności zarezerwowanych dla związku małżeńskiego. Intensywne przyjaźnie mogą natomiast łączyć się z wyzwalającym procesem dojrzewania osobowości księdza. Każdy zdrowy facet widzi, że w życiu jest jeszcze coś więcej niż seks: rodzina do zaopiekowania się, dom do zadbania, praca do wykonania, cele do osiągnięcia, wiając mnie pustym. Gdy zaś myślę o Jezusie, odczuwam pokój, który mnie nie opuszcza”. Przyjaciel/ doradca/ kierownik duchowy (niepotrzebne skreślić) to ktoś, kto zna mnie. Wie, o aktualnych zmaganiach, poznał historię moich potknięć i stawania o własnych siłach. Pamiętam, jak mój Grunt to towarzystwo spowiednik ni stąd, ni zowąd mówił: „już ak czytamy na poprzedw Księdz e niej spowiedzi Procesy psychologiczne towarzyszące Przysłów, „Żewiedziałem, że wstrzemięźliwości z tym do mnie lazo szlifuje się przyj dziesz”, żelazem, a człoSpontaniczna erotyzacja ciała. Wyróżniamy a n a s tę pn i e wiek doskonali przyjemności niegenitalne, w których przenoszę prowokował się w zetknięwątki erotyczne na inne dziedziny, i genitalne, ciu z drugim do odpowiedzi, czyli polucje nocne. człowiekiem” jak sobie z tym Tłumienie. Popęd seksualny próbuję za wszelką (27,17). Ludzie radzę. cenę ukryć wewnątrz siebie. potrzebują się Rozregulowanie fizjologiczne. Moje ciało jest nawzaj em – już tak sfiksowane, że trudno mi wyznaczyć Mój skarb służymy sobie granicę między podświadomym działaniem poradą i wsparostawa pędu, a dobrowolnym przyzwoleniem ze strony ciem, mimo że służby jest rozumu. sprzymierzeńciągle ścieramy Odreagowanie. Pozornie uciekam od myśli sekcem w walce się jeden z drusualnych (w aluzjach, żartach, dwuznacznych tekstach), ale tak naprawdę nie jestem od nich z żądzą. W ten gim. Dobrze wolny. jest mieć grosposób nie skuIdealizacja. Zmienia się obiekt seksualny, ale no przyjaciół, piamy się na popęd wciąż pozostaje. Np. nadmierna uwaga na z którymi nie sobie, ale staraeleganckim wyglądzie (dziedzina nieseksualna) tylko od czasu my się uczynić może nabrać znaczenia seksualnego. Typowe zjado czasu warto nasze życie dawisko u młodych w okresie adolescencji. wyskoczyć na rem dla innych. Sublimacja. Zmienia się charakter celu, a nie piwo. To musi Jeśli w miniotylko zaangażowanie w inny przedmiot (deseknym dniu nie być ktoś zaufasualizacja celu). W ten sposób energię seksualną uczyniłem ny i po prostu wykorzystuję w innych działaniach życiowych. żadnego nied obr y. Dz iś egoistycznego modne stało się określenie „nietoksyczny”, czyli taki, czynu – dzień był zmarnowany. Prawkto zmotywuje cię do działania i roznieci dziwa miłość i żądza mają ze sobą jedną cechę wspólną: natychmiastow tobie wszystkie pokłady dobra. Jeśli wość. Żądza chce być natychmiast z kimś wspólnie grzeszysz, nie możesz zaspokojona, a w miłości nie da się się łudzić, że razem z nim możesz wzrastać ku świętości. zwlekać. J TEMAT NUMERU 10 P dzić swojej żony i zostawić domu. Jeśli zatem życie kapłańskie jest odpowiedzią na Boże powołanie do służby w Kościele Chrystusa, czy jest coś więcej, coś piękniejszego, co mogę Mu ofiarować niż moje bezżeństwo? Kl. Kamil Falkowski Kleryk V roku seminarium duchownego w Warszawie. Pisze pracę magisterską z teologii moralnej. Ciekawi go, na ile warto łączyć psychologię z wiarą. Lubi wędrówki górskie i włoską kuchnię. Zatrzymał się na zeszłorocznym Przystanku Jezus. Prowadzi bloga: kamfal.blog.deon.pl 11 TEMAT NUMERU Wielu ludzi dzisiaj nie jest w stanie zrozumieć sensu celibatu i realności życia w czystości. Nie chcę w tym miejscu sypać z rękawa argumentami na to, że celibat – ustanowiony przez Chrystusa i podtrzymywany od wieków w Kościele – ma sens. Chciałbym iść tropem za jedną intuicją. Wzięcie ślubu z kobietą, z którą będzie się miało dwójkę dzieci, i z którą zamieszka się choćby w małej chatce na skraju lasu jest przepięknym scenariuszem na życie. Któż się z tym nie zgodzi? I chociaż do tego dochodzi zmienianie pampersów, spłacanie kredytu za samochód i użeranie się z teściową – to wciąż jest rzeczywistość, o której marzy każdy facet. Z założenia też nie chce on zdra- FORTEPIAN MIŁOŚCI O dźwiękach, które składają się na harmonijny utwór grany przez małżonków z O. Ksawerym Knotzem OFMCap. rozmawia Dorota Zańko. TEMAT NUMERU 12 D.Z. Dlaczego o problemach seksualności trzeba mówić z ambony? K.K. Dlatego, że w tym rozseksualizowanym świecie potrzebny jest głos Kościoła. Katolicy mają prawo do mówienie o niej na swój sposób, z własną wrażliwością, swoim językiem. Propozycja Kościoła jest dla ludzi atrakcyjna. Katolicy nie muszą mieć kompleksów i wycofywać się z życia społecznego. Pan Bóg daje odpowiedź na problemy współczesnego świata. Poza tym jest to sfera bardzo połączona z Bogiem i duchowością, z czego nie zdajemy sobie sprawy. Zakonnikowi żyjącemu w czystości i celibacie łatwo jest dotykać takich tematów? Tak, bo małżonkowie nie widzą we mnie strony sporu, jaki rozgrywa się między nimi. Jako zakonnik jestem neutralny, tak jak dobry terapeuta, który choć aktywny nie bierze bezpośredniego udziału w sporze małżonków. Ludzie mnie słuchają, ale nie porównują się ze mną – moje życie jest dla nich obce, a zasłyszane treści zastosowują do własnego życia. A gdy wyrażają agresję do mnie, to często jest to tylko maska jakichś ich problemów. Niektóre trudne sprawy łatwiej poruszać mi niż małżonkom, bo im ciężko abstrahować od własnego życia; czasami mogą być postrzegani jako obnażający się ze swoją intymnością. Ja natomiast mówię z pozycji eksperta, a nie świadka. Nie spotka się Ojciec z zarzutami, że jest niekompetentny, bo wybrał zupełnie inną drogę i na polu seksualności nie ma osobistych doświadczeń? Spotykam i to dość często. Ale problem z tym mają najczęściej ludzie, którzy definiują seks jako technikę szukania doznań. Wówczas wiadomo, że ja nie mam doświadczenia w pieszczotach, w grach miłosnych itd. Ale mi ta wiedza jest kompletnie niepotrzebna, bo jako człowiek, jako kapłan kocham ludzi, bo na szczęście jestem zdolny do miłości. Życie seksualne, to nie jest tylko czysta fizjologia, ale przede wszystkim bogata więź i relacja. Co sprawiło, że zainteresował się Ojciec sferą seksualną człowieka? Mam to szczęście, że rozmawiam z małżonkami poza konfesjonałem. Wtedy ich opowieści są bogatsze i dokładniejsze. Widzę w nich cały kontekst ich życia i wtedy jestem w stanie im pomóc, poprowadzić w jakimś kierunku. Zobaczyłem też, że nie rozwiąże się ludzkich problemów dając tylko proste brakuje duchowości. Poza tym trudno znaleźć małżeństwo, które nie miałoby w tej sferze trudności. Skąd biorą się problemy małżonków związane z seksualnością? Człowiek jest słaby, grzeszny. Często nie rozumie siebie. To objawia się bardzo różnymi problemami, także seksualnymi. Seksualność jest dobrym barometrem podejścia ludzi do życia, dojrzałości psychicznej, może też pokazywać jakieś duchowe trudności. Seksualność wiąże się nierozerwalnie z pytaniem o jej granice. Będąc ze sobą w intymny sposób, mężczyzna i kobieta mogą wyrazić bardzo głęboką miłość. Jaki typ relacji i podejścia do własnego ciała, do przeżywanych doznań jest wyrazem głębszego odniesienia ludzi, którzy troszczą się o siebie, kochają i są za siebie odpowiedzialni? Na pewno nie jest tak, że każda pieszczota wyraża to samo, ale nie można koncentrować się tylko na fizyczności – trzeba cały czas pytać o serce, co się w nim dzieje. Są tam i piękne natchnienia stworzone pod wpływem Pana Boga, i różne prymitywne poruszenia. Trzeba się zatem nauczyć klasyfikować to, co się w sercu dzieje, bo inaczej wpadniemy w techniczność i matematyczność opisu ludzkich zachowań. Czy problemy związane z seksualnością biorące się z serca, o których Ojciec wspominał, mogą być związane z brakiem umiejętności przebaczania? Bardzo często spotykam ludzi, którzy wielu osobom nie przebaczyli. Potem to w tych ludziach gnije i przeszkadza tworzyć otwarte relacje z ludźmi czy współmałżonkiem. Nie jest łatwo przebaczać, ale trzeba się nauczyć – tu jest miejsce 13 TEMAT NUMERU wskazania typu „nie stosujcie antykoncepcji”. To jeszcze nie zakłada, że ci ludzie będą umieli się kochać i będą mieli szczęśliwe życie seksualne. Znam taką parę, która już przed ślubem poznała metody naturalne i miała nawet teologiczne wykształcenie. Byli dwa lata po ślubie i jeszcze nie współżyli. Wiedzę mieli, zgadzali się z nauką Kościoła, ale pojawiły się różne blokady, zahamowania osobowościowe. Świadomość co jest złem, nie uczyniła ich życia seksualnego szczęśliwym. Zupełnie inny efekt pojawia się, gdy umie się przeżywać odkryte dobro, tworzyć najbardziej intymną relację. Jak współbracia traktują Ojca duszpasterstwo? Naturalnie i ze spokojem. Nie dziwią się, nie szokuje to ich. Cieszą się, że takie duszpasterstwo podejmuję, widzą jego sens, potrzebę. Dzięki przychylności przełożonych czuję się bezpiecznie i mogę robić swoje. Ojca publikacje, spotkania cieszą się dużą popularnością. Skąd ona się bierze? Doktryna Kościoła jest ciągle ta sama, ale zmieniłem sposób mówienia na temat seksualności. Ciągle zresztą szlifuję język, żeby był jasny dla małżonków. Dzięki niemu dostrzegają w nauce katolickiej dobro dla ich małżeństwa, możliwe do zrealizowania i warte wysiłku. Często spotyka się Ojciec z małżeństwami, które mają problemy dotyczące współżycia seksualnego? Wiele małżeństw chce trochę podszlifować relacje i przypatrzyć się swojemu życiu seksualnemu. Generalnie jest ono uporządkowane, małżeństwa katolickie mają wiedzę techniczną, ale na ogół TEMAT NUMERU 14 fot. Archiwum prywatne na odkrywanie granic między własną niemożnością a łaską Bożą, która wlewa pokój i uzdrawia naszą relację. Jakie grzechy serca ma Ojciec na myśli? Bardzo różne, bo w naszym sercu może być na przykład przemoc, poniżanie ludzi, traktowanie ich jak przedmioty, aby służyli tylko naszemu egoizmowi; możemy też ich okłamywać dla swoich celów; możemy być zazdrośni, manipulować, dominować , zawłaszczać drugiego człowieka. Seks wiąże się z doznaniem przyjemności. Czy to jest godne chrześcijanina? Już w latach pięćdziesiątych papież Pius XII bardzo wyraźnie powiedział, że małżonkowie mogą szukać i używać przyjemności. I argument za tym dał ostateczny, czyli odwołał się do Boga Stwórcy, który stworzył ludzkie ciało i psychikę, gdzie bardzo silnie zakorzenione jest pragnienie przyjemności. Chodzi nie tylko o przyjemność seksualną, ale też psychiczne zadowolenie czy duchowe szczęście. To wszystko jest wymyślone przez Pana Boga. Chodzi jednak o to, żeby nie przeżywać tylko samej przyjemności, ale komponować ją w głęboką więź możliwą w małżeństwie. Ojciec często używa porównania relacji damsko-męskich do klawiatury fortepianu, gdzie każdy dźwięk stanowi inny element budujący więź małżeńską. Jakie znaczenie ma klawisz z napisem „czułość”? Ten dźwięk w ludzkiej miłości jest bardzo ważny i potrzebny. Łączy duchowość ze zmysłowością. Jak brakuje czułości, to ciężko jest przeżywać zmysłowość jako głębszy wyraz ludzkiej relacji. Nie umiemy też wtedy połączyć życia seksualnego z Panem Bogiem, z głębszymi odniesieniami naszego serca. Współżycie seksualne określa Ojciec mianem KOMUNII, a współżycie seksualne w małżeństwie KOMUNIĄ SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA. Każdy sakrament ma swoje szczególne momenty, gdzie w sposób wyraźny się objawia. Więź małżeńska ma swoją wyjątkowość, bo w niej obecny jest Pan Bóg. Na określenie tej więzi mamy piękne słowo – KOMUNIA. Zjednoczenie małżonków przeżywane jest w szczególny sposób, gdy małżonkowie się kochają, właśnie w akcie seksualnym. Wtedy to zjednoczenie nie jest tylko biologicznym spotkaniem się ludzi, ale daje poczucie głębokiej jedności z drugą osobą. KOMUNIA ma taką wyjątkowość, bo jest związana tylko z tym dwojgiem ludzi, z małżonkami. Rozmawiała Dorota Zańko GOTOWE NA WSZYSTKO Małgorzata Janiec Z Niego P rzed konsekracją, czyli publicznym poświęceniem się na wyłączność Bogu, które może przeprowadzić tylko i wyłącznie biskup, kandydatki na dziewice konsekrowane mają kilka lat na zastanowienie się i dokładne przemyślenie sprawy. Zaczynają nie od tego, jak będą funkcjonować na co dzień, lecz od odkrycia Kto stoi za ich pragnieniem i Kto konsekruje życie według tego pragnienia. Tożsamość osób konsekrowanych przejawia się bardziej w tym, kim są, niż w tym, co i w jakiej formie robią. Istotą powołania do życia konsekrowanego nie jest podejmowana aktywność, lecz właśnie tożsamość osoby konsekrowanej. To wezwanie do wyjątkowej więzi z Chrystusem. To On nawiązuje ją z człowiekiem pierwszy i to On do trwania w niej inspiruje. Więź ta tworzy się i umacnia poprzez naśladowanie Go w najbardziej radykalny sposób, jaki jest osiągalny dla ludzi tu, na ziemi. Osoba konsekrowana, w odpowiedzi na wezwanie na drogę powołania, może „zainwestować” całe serce i cały entuzjazm w tych, za których się modli czy do których jest posłana w ramach otrzymanego charyzmatu. Tym samym złożenie ślubów – ubóstwa, czystości i posłuszeństwa – staje się wyborem osobistym, ale jednocześnie ma też znaczenie wspólnotowe. Dlatego, jeśli podejmuję osobistą decyzję, że będę żył w ubóstwie, to ubóstwo musi służyć komunii. Jeżeli wybie- 15 TEMAT NUMERU D la ludzi to najczęściej stara panna, lub singielka – z wyboru lub musu. Ale Bóg zawsze widzi i wie więcej niż człowiek. Dziewica konsekrowana jest zaślubiona właśnie Jemu. Z poświęcenia się Bogu na wyłączność czerpie łaskę, siłę i chęć, by z taką decyzją pozostawać w świecie i „od środka” sączyć w niego miłość swojego Oblubieńca. Nie tylko dziewice konsekrowane wybierają stuprocentowe życie dla Boga. Są przecież zakonnicy, zakonnice, pustelnicy, członkowie instytutów świeckich, wdowy konsekrowane – form życia konsekrowanego w Kościele nie brakuje. Wszystkie te osoby i podjęte formy łączy profesja rad ewangelicznych – ubóstwa, czystości i posłuszeństwa – oraz decyzja serca. Bo w życiu konsekrowanym chodzi zawsze o serce. Boskie i ludzkie, serce jednostki i wspólnoty. Bijące na dowód, że Bogu i człowiekowi dobrze jest być razem. Gwarantujące, że „z Niego, przez Niego i dla Niego jest wszystko”. I gotowe na wszystko, co od Boga pochodzi. ram czystość, to po to, by służyła miłości wobec Boga i człowieka. Jeśli stawiam na posłuszeństwo, to realizuję je ze względu na troskę o Kościół. Przez Niego J TEMAT NUMERU 16 eśli istotnie dziewica konsekrowana wybiera życie z Bogiem, przez Jego łaskę gotowa jest podjąć radykalny sposób życia, na wzór Chrystusa – ubogiego, posłusznego i czystego. Przez Jego życie według rad ewangelicznych, odkrywa sens i wartość swojego życia. Przez Niego dąży do właściwego rozumienia podejmowanej drogi. Konkretyzując życie w ubóstwie, dziewica uczy się, że to, co jej zostaje, nie jest tylko jej własnością – należy do wspólnoty, do całego Kościoła. I dlatego oprócz pracy zawodowej podejmuje również dobrowolną działalność na rzecz parafii czy diecezji, z którą jest związana. W ten sposób dzieli się ze wspólnotą Kościoła swoimi umiejętnościami, talentem, pomysłami i po prostu – swoim czasem. To z kolei odsyła do drugiej rady ewangelicznej – posłuszeństwa – stanowiącego wyraz miłości i władzy sprawowanej z pozycji braterstwa, czyli wspólnych prób i starań zrozumienia, czego oczekuje od człowieka Bóg. Czystość w życiu konsekrowanym to nie pozory ani też osobiste zobowiązanie. Nie ma ona również wymiaru wyłącznie fizycznego. Nie są wcale pomocne stwierdzenia, że „dziewice są znakiem sprzeciwu w świecie, w którym wartości znikają pod pokusą hedonizmu i konsumpcjonizmu”; nie jest również istotą tej życiowej drogi pokazanie, że można nie prowadzić aktywnego życia seksu- fot. xxknightwolf – Fotolia alnego. Wybór dziewicy konsekrowanej przypomina, że światu w ogóle potrzebne są relacje czystości, polegające na właściwym pojmowaniu swojej seksualności, będącej przecież bardzo istotnym elementem człowieczeństwa. Ważny jest szacunek, umiar, zdrowe granice, tak, by jeden człowiek nie wykorzystywał drugiego i nie traktował go przedmiotowo. By dbał o czystość myśli, słów, działań, zachowań, reakcji. By niczego – ani przed Bogiem, ani przed sobą – nie udawał. No i na pohybel powszechnym opiniom – właściwe pojmowanie czystości nie polega na rezygnujowaniu z czegoś. Kluczem do zrozumienia sprawy jest to, co taka osoba – przez Chrystusa – wybiera. Bo czystość w pełnym sensie to nie ograniczenia, lecz możliwości. J …jest wszystko D ednym z ważnych sprawdzianów dojziewice konsekrowane wybierarzałości dziewicy konsekrowanej jest ją Boga, bo naprawdę można się świadomość tego, że droga, którą Bóg w Nim zakochać. Bo naprawdę można jej zaproponował, nie oznacza autochcieć, by był On dla człowieka najbliżmatycznie osiągnięcia jakiejś „wyższej” szą Osobą już tutaj, na ziemi, by był po formy doskonałości, ani nie upoważprostu „wszystkim”. Tym bardziej, że nia do zajęcia jakiegoś wygodniejszego jest to przecież związek na dłużej, bo miejsca w niebie w nagrodę za bycie – na wieczność. Dziewice żyjące w Polsce wspomnianym wcześniej – „znakiem dzisiaj – prawniczki, lekarki, katechetsprzeciwu”. To odkrycie, że Bóg daje ki, informatyczki – wcale nie są tylko doświadczenie szczęścia, którego szudrogocennym spadkiem po pierwszych ka świat i nie znajduje wiekach chrześcijaństwa Więcej na temat stanu nigdzie indziej, jak w rozalbo bohaterkami pobożdziewic konsekrowapoznawaniu i realizowaniu nych fraz „o oddaniu się nych – m.in. literaturę, Jego woli, czyli w życiu dla sprawom Królestwa”, tym Niego. Czasem ludzie py- forum dyskusyjne i infor- bardziej, że mają do zaofemacje o dniach skupietają, czy warto wybierać rowania światu sporo, nie nia – znajdziesz na taki sposób życia, skoro tylko w dziedzinie teologii. jest tyle pilnych potrzeb www.konsekrowane.org Są gotowe na wszystko dla w zakresie troski o ubogich Boga, który jest dla nich i w dziele nowej ewangelizacji, których wszystkim. Spotykane na przystanwypełnienie nie wymaga składania śluku autobusowym, w drodze do pracy, bów zakonnych ani życia według rad w tłumie na ulicy – takie jak inne kobieewangelicznych. A przecież logika każty – bez aureolki, nawet bez habitu – wcadego powołania wynika z Bożej logiki le nie chcą być traktowane jak chodzące daru. Osoby konsekrowane są świadkaświętości. Oczywiście – pilnują tego, mi tego, że człowiek został rzeczywiście by codziennie uczestniczyć we Mszy stworzony na obraz i podobieństwo świętej, odmawiać z brewiarza Jutrznię Stwórcy i że ostatecznym sensem jego i Nieszpory. Dbają o życie duchowe. istnienia wcale nie jest skuteczność dziaAle także jak wszyscy pracują, prowałania, lecz bezinteresowna (a więc prawdzą dom, spotykają się z przyjaciółmi dziwa i odważna) miłość. Absurd? Bynaji robią wszystko to, co setki innych lumniej. Jak mówi Ewangelia: „Kto może dzi. Z tą różnicą, że wszystko to robią pojąć, niech pojmuje” (Mt 19, 12b). I nie w Bogu. W konsekrowanej codziennochodzi tu wcale o bystrość umysłu, ale ści pokazują, że Jemu podoba się żyć tu o „pojemność” ludzkiego wnętrza. Bo i teraz, w całej zwyczajności i normalnodo, wydawałoby się, niemożliwych praści naszego świata. I że jaki by ten świat gnień, trzeba przede wszystkim wielkiego nie był, zawsze jest w nim miejsce na serca. świętość. 17 TEMAT NUMERU Dla Niego… fot. Archiwum Zakonu Pijarów TEMAT NUMERU 18 WYPŁYWAĆ NA GŁĘBIĘ O wypływaniu na ocean czystości, o sztormach na morzach seksualności i portach schronienia z Dominikiem, Michałem, Radosławem i Andrzejem (na zdjęciu od lewej), klerykami V roku pijarskiego seminarium rozmawia Przemysław Radzyński. TEMAT NUMERU 19 TEMAT NUMERU 20 Czym jest seksualność? Jak ją rozumiecie? Dominik: Seksualność to dar. Bardzo trudny, ale też i piękny. Niesłusznie spotykamy się często z podejściem do seksualności jako zła zakazanego. Obraz seksualności bardzo mocno wypaczają media. Gdy patrzymy na nasze zakonne przeżywanie czystości, to odkrywamy, że seksualność dotyczy nie tylko ciała, czyli wymiaru fizycznego, ale przede wszystkim duchowego i psychicznego. Opiera się też na różnicach między kobietą a mężczyzną, między ich myśleniem, czuciem, życiem. Dzięki tym różnicom daru płciowości istnieje wzajemne oddziaływanie, dopełnianie się a także poznawanie siebie i świata w inny sposób. Mężczyźni patrzą na świat bardziej rozumowo, kobiety – sercem. Mężczyźni mają większą potrzebę kierowania, przewodzenia, bycia tymi, którzy są oparciem. Natomiast kobiety szukają poczucia bezpieczeństwa, potrzebują być dostrzeżone. Mężczyźni wolą konkretny sposób rozwiązywania problemu, natomiast kobiety preferują bycie wysłuchaną. Ze względu na te różne spojrzenia, seksualność jest trudnym zadaniem. Ten Boży dar nazywam często „energią atomową”, która może służyć do bardzo dobrych rzeczy, ale też do destrukcyjnych. Jak można tę energię dobrze spożytkować? Dominik: Akt seksualny wyraża przede wszystkim miłość Chrystusa do Kościoła. Po ludzku, może to być trudne do zrozumienia. Ale kiedy zaangażuje się w niego wszystkie sfery: duchową, psychiczną i fizyczną, wówczas dopiero w pełni rozumiemy jego sens i jest on dobrze przeżywany. Natomiast, kiedy go spłycamy tylko do doznań czy przyjemności, to mamy tylko fragment – patrzenie na ciało. Brakuje odniesienia duchowego, pragnienia dobra dla drugiej osoby. Bo celem seksualności jest po prostu miłość, czyli pragnienie dobra drugiego człowieka. Michał: Seksualność jest pewną tożsamością, którą uzyskujemy przez świadomość swojej płci – słowo „seksualność” pochodzi od angielskiego „sex” – „płeć”. Jeżeli uświadamiam sobie własną tożsamość, to wiem, w jaki sposób mam wchodzić w relacje z ludźmi. Jestem pewny osobowości, która się buduje na tej bazie. Dzisiejsza kultura próbuje to zachwiać i sprawę płci pozostawia własnemu wyborowi. Andrzej: Kiedy myślę o seksualności i realizowaniu jej przez mężczyzn, przychodzi mi na myśl ojcostwo. My jako zakonnicy, jako klerycy też z tego nie rezygnujemy. Realizujemy ojcostwo nie w wymiarze biologicznym, ale religijnym. Dzięki temu, że decydujemy się w naszym życiu pójść za Jezusem i za Jego przykładem, stajemy się ojcami dla wielu innych ludzi. Radosław: Przez trzy lata studiowałem w Rzymie. Jeździłem co tydzień do domu dziecka, prowadzonego przez siostry kalasantynki. One bardzo mocno naciskały na obecność kleryków, mężczyzn w tym gronie, gdyż dzieci przez całe 24 godziny obracały się w towarzystwie sióstr i wychowawczyń. Patrząc na te dzieci widziałem ich wielką potrzebę mojej obecności czy innego faceta. To było bardzo wartościowe dla formowania seksualności tych dzieci. rozmawiać na te tematy i dlatego, jako wychowawcy, powinniśmy spróbować wyprzedzić te wszystkie dzieci i młodzież, które informują swoich rówieśników o seksualności w często prymitywny czy wulgarny sposób. Istnieją chociażby chrześcijańskie książki, które podnoszą te tematy. Sam w młodości otrzymałem od rodziców książkę. „Seks i moje nowe ja”. Bardzo dobrze wyjaśniała wiele problemów. Z tej książki często korzystałem na katechezie. Jak już odkryjemy seksualność, to jak ją przeżywać? Michał: Radośnie! Natomiast czymś innym jest manifestowanie jej na zewnątrz. Żeby to dobrze robić, muszę wiedzieć, kim jestem, jakie jest moje przeznaczenie jako człowieka, w jakim zachowaniu najpełniej rozwinie się moje człowieczeństwo. W każdym wypadku ważny będzie szacunek dla własnego i czyjegoś ciała. Andrzej: Zdefiniowaliśmy seksualność jako dar, ale nie możemy zapominać o zadaniu. Jednym z nich jest radosne życie. W przygotowaniu do dojrzałego przeżywania swojej seksualności, ważne są dwa czynniki – ludzki i duchowy. Od strony ludzkiej trzeba poznać siebie, swoje pragnienia, potrzeby, zrozumieć świat wartości, którymi się kieruję. Natomiast z drugiej strony trzeba przyjąć dar od Pana Boga, być wdzięcznym za to, że jestem mężczyzną; starać się odkryć plan, który Bóg ma wobec mnie, dając mi taką a nie inną seksualność. Jak mężczyzna powinien realizować swoją seksualność? Andrzej: Zwróciłem już uwagę na wymiar ojcostwa. To jest klucz do rozumie- 21 TEMAT NUMERU W naszym życiu musimy najpierw odkryć i zaakceptować seksualność. Po profesji zakonnej wcale nie stajemy się aseksualni i ten dar Pana Boga mamy nadal wykorzystywać. Dlatego, jeżeli sprowadzimy seksualność tylko do aktów płciowych, to rzeczywiście moglibyśmy powiedzieć, że przestaje ona nas dotyczyć, ale to nieprawda. Jak odkryć swoją seksualność? Radosław: Najwłaściwszym do tego miejscem jest środowisko rodzinne. Życzeniem każdego byłaby właściwa postawa ojca i matki. Wiemy, że nie zawsze to jest możliwe. Bez tej bliskości rodziców będzie to pewnie trudniejsze, bo dziecko potrzebuje ich obydwojga. Przyglądając się im, widzi różnice (oby były klarowne) i zaczyna siebie postrzegać jako kobietę albo mężczyznę. Andrzej: Myślę, że właściwiej byłoby mówić o umacnianiu się we własnej seksualności, niż o jej odkrywaniu. Rodzimy się albo jako mężczyzna, albo jako kobieta. Pod względem anatomicznym, biologicznym nie ma tu żadnych wątpliwości – chociażby procentowy udział tkanki tłuszczowej jest większy u kobiet, niż u mężczyzn, gdzie przeważa tkanka mięśniowa. Dziecko po narodzeniu instynktownie wyczuwa tę „miękkość” matki, jej wrażliwość, delikatność i czuje się bezpieczne. Jest to bardzo ważne z biologicznego punktu widzenia. Istotne jest to, żebyśmy realizowali swoje powołanie w oparciu o tę seksualność, czyli bycie ojcem lub matką, także pod względem duchowym. Dominik: Najlepszym środowiskiem do poznawania seksualności jest rodzina, ale wiemy, że w domu bardzo trudno TEMAT NUMERU 22 nia mężczyzny. On dba o bezpieczeństwo, o byt dla swojej rodziny. Staje się ojcem i podporą dla swojej żony, dla swoich dzieci. Rozumiem, że potrzebę bycia ojcem trzeba odkryć, realizować niezależnie od tego, jaką funkcję w życiu się spełnia? Zarówno mąż, jak i zakonnik, kapłan czy singiel – każdy z nich ma być w jakiś sposób ojcem? Dominik: Tak. Często mówi się, że do zakonu najczęściej idą osoby, które prawdopodobnie byłyby też dobrymi ojcami, założyłyby rodzinę. To że do nas zakonników zwraca się właśnie per „ojciec”, ma jakiś głębszy sens i wymiar. Przede wszystkim chodzi tutaj o ojcostwo duchowe, o prowadzenie człowieka do zbawienia. Ale także o ojcostwo emocjonalne, czyli obecność, bycie przy drugim człowieku, przy tym dziecku, które bardzo potrzebuje ojca. Radosław: Trzeba unikać skrajności. To, co powinno charakteryzować mężczyznę, to wrażliwość, ale nie delikatność. Więc z jednej strony nie możemy powiedzieć, że kobieta ma być czuła i wrażliwa, a mężczyzna ma taki nie być. Jak przeżywa się swoją seksualność z perspektywy życia w seminarium, przygotowywania się do kapłaństwa? Andrzej: My jako klerycy, zakonnicy zdecydowaliśmy się pójść za Jezusem. I w tym naszym wyborze postanowiliśmy naśladować Chrystusa czystego, ubogiego, posłusznego. A w naszym pijarskim zakonie jeszcze jako ci, którzy szczególnie chcą się poświęcić wychowaniu i kształceniu dzieci i młodzieży. Nieodłącznie z zakonnym życiem związana jest rada ewangeliczna czystości. Nasza sytu- acja po przyjściu z domów rodzinnych do seminarium dużo się nie zmieniła, bo tam żyliśmy w samotności i związanej z tym czystości. W swoim przypadku dostrzegam różnicę, gdy widzę, że moi rówieśnicy wchodzą w związki małżeńskie, z których rodzą się dzieci. Wtedy bardziej uświadamiam sobie rezygnację z założenia własnej rodziny. To wymaga szczególnego przygotowania i nauczenia się zaspakajania pragnień i potrzeb w inny sposób – zgodny z naszym powołaniem. Zdecydowaliśmy się pójść za Jezusem i przyjąć Jego sposób życia. On jest dla nas kimś wiarygodnym, wiemy, że nie daje nam takich rzeczy, które byłyby niemożliwe do zrealizowania. Skoro sam zaproponował taki sposób życia, to wiemy, że jest on możliwy. Czym różni się ta czystość, którą realizowaliście w domu, wynikająca z szóstego przykazania, od tej, którą ślubujecie w zakonie? Michał: Użyję żeglarskiego porównania, bo mam takie hobby. Czystość jest wypłynięciem na szersze wody. Szóste przykazanie sformułowane jest w sposób negatywny: „Nie cudzołóż”. Dla większości ludzi jest pewnym zakazem, ograniczeniem wolności. Ja zaczynałem swoją karierę żeglarską na wodach śródlądowych i wtedy szczytem moich marzeń było wypłynięcie na Mazury. Czystość jest dla pewnych ludzi, jest darem przyjmowanym w wolności. Chcąc zobaczyć coś dalej, musimy wypłynąć na głębszą wodę. Mazury są piękne, ale morze ma też swój urok, jest po prostu inne. Na Bałtyku są z pewnością też większe fale niż nawet na największych mazurskich jeziorach. bezpieczeństwo w zakonie, mogę źle wykorzystywać swoją wolność. Żeby tak się nie działo, trzeba codziennie pytać się, na modlitwie, po co ja zdobyłem wolność, jak mam ją spożytkować – a idąc dalej – kim jestem? I po co jestem? Radosław: Żeglarz przygotowuje się do burz i sztormów, ale nauczy się sobie z nimi radzić, gdy ich rzeczywiście doświadczy. W naszym życiu, oprócz pomocy Pana Boga w przeżywaniu czystości, trzeba sobie jasno uświadomić pewną stratę. Mam na myśli samotność, którą należy odróżnić od osamotnienia. Teraz, w seminarium, jeszcze do końca nie wiem czym ona jest, jakoś się do niej przygotowuję, ale w pełni będę ją przeżywał, kiedy instynkty ojcowskie się rozbudzą, gdy pojawią się inne pragnienia. Dominik: Czystość nie jest tylko dla wybranych – to głębszy, pozytywny sposób przeżywania szóstego przykazania dla wszystkich ludzi, tylko na różnych poziomach. To sposób odkrycia seksualności jako daru, a nie jako pewnego trudu czy czegoś, czego mam się bać, od czego uciekać. Andrzej: Seminarium to nie tylko czas formacji teoretycznej – my już tutaj żyjemy radami ewangelicznymi, jako czyści, ubodzy i posłuszni. Doświadczamy w tym czasie różnych pokus, ale one mają pomagać nam stawać się coraz bardziej dojrzałymi do definitywnej decyzji, którą potwierdzimy ślubami uroczystymi. Jak młodzi ludzie mają przeżywać swoją seksualność? Jak to się robi w seminarium? Michał: Myślę, że trzeba patrzeć szeroko na ten problem. Bo często walczy się bardzo selektywnie o swoją czystość – 23 TEMAT NUMERU Michał: Dobry żeglarz potrafi przewidzieć, co się będzie działo na niebie i na wodzie. Zna porty schronienia. Staramy się być świadomi tego, co może nas spotkać. Andrzej: Do tego przygotowuje nas formacja. Czystość rozumiemy bardzo szeroko, jako służenie Jezusowi niepodzielnym sercem. W tym sercu nie ma być miłości wyłącznie do jednej osoby, kasy czy innych rzeczy, które mogą nas zniewolić. Ma to być miłość do Boga. W tej czystości zawiera się też seksualność – decydujemy się całkowicie poświęcić swoje życie Jezusowi. Dominik: Powiedzieliśmy, że poniekąd my narażamy się w jakiś sposób, ale z drugiej strony mamy też większe możliwości realizacji czystości, ponieważ jest więcej środków umożliwiających nam głębsze wejście w nią. Michał użył porównania do głębokiej wody. Dzięki temu nasz statek może być też większy. Dla mnie osobiście czystość jest sposobem przeżywania codziennej rzeczywistości. Wszystko staram się widzieć przez pryzmat Chrystusa. Nasze Konstytucje mówią także o patrzeniu na Maryję, która jest źródłem czystości. Jako pokorna, bardzo skromna osoba pokazuje, jak dzisiaj przeżywać czystość. Michał: Kiedy wydostaniemy się Odrą przez Zalew Szczeciński i wypłyniemy ze Świnoujścia, jesteśmy na szerokich wodach i mamy obrany port docelowy. Tym naszym celem powinien być Pan Bóg. Ale my czasami obieramy port, którego On dla nas nie chce. Takim niebezpieczeństwem w naszym życiu wydaje mi się, tworzenie enklaw dla samych siebie. Będąc singlem czy zapewniając sobie TEMAT NUMERU 24 np. próbuje się nie popełniać samogwałtu, albo nie pójść do łóżka z przypadkowo spotkaną osobą. Czystość powinna być przeżywana radośnie, a to powinno się przekładać na relacje z innymi ludźmi. Ksiądz Pawlukiewicz mówił, że osoby, które przeżywają trudności w tej sferze są często zamknięte, ponure. Życie w sposób nieczysty mocno zaniża poczucie własnej wartości i negatywnie wpływa na relacje z innymi ludźmi. Dlatego musimy dbać o kształt naszych międzyludzkich kontaktów. Wprawdzie osamotnienie też jest potrzebne, choćby po to, żeby dokonać jakiejś refleksji. Nie pomijałbym też ćwiczeń fizycznych, bo nadmiar energii w ciele trzeba jakoś rozładować. Chociaż nasze ciało jest tak skonstruowane, że organizm sam sobie radzi z napięciem seksualnym. Mówiłeś o tym, że ważne jest wchodzenie w relacje. Jak to się dzieje w seminarium, które jest raczej czasem odosobnienia? Michał: Nasze reguły i konstytucja mówią o tym, żeby czystość była ukierunkowana na dobre przeżywanie braterskiego życia. W relacjach z współbraćmi również odkrywamy samych siebie. Ale nie jesteśmy całkiem odcięci od świata – my z Andrzejem studiujemy także na świeckich uczelniach. Nota bene na moim roku jestem jedynym chłopakiem w grupie. Wypłynąłeś na ocean? Michał: Nie wiem czy to nie jest już przestrzeń kosmiczna (śmiech). Dominik: Podkreśliłbym tu jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze nie demonizować sfery seksualności. Jest to dar Boga, a za dar trzeba być wdzięcznym. Wtedy też pojawia się radość i odpowiedzialność. Kolejna rzecz to miłość, którą obdarzamy drugą osobę. Seksualność jest otwarciem się na drugiego. My jako zakonnicy szczególnie zdecydowaliśmy się poświęcić wychowaniu i kształceniu dzieci i młodzieży. Także w czasie formacji seminaryjnej podejmujemy już różne apostolstwa – pracujemy w świetlicach, prowadzimy kółka gitarowe, schole i ministrantów. W tej działalności oddajemy się dzieciom. Czynimy z siebie dar dla innych. Michał: Kultura, w której żyjemy nie sprzyja czystości, bo jest nastawiona na to, żeby jak najwięcej konsumować. Ja dość późno wstąpiłem do seminarium, miałem 32 lata. Długo żyłem w świecie i kiedy przyszedłem do zakonu miałem rzeczywiście mocne wrażenie wyrwania się z kultury konsumpcjonizmu. Nie pracowałem fizycznie, ale jako projektant w branży energetycznej. Co ciekawe, jadłem ze trzy razy więcej niż później w seminarium. Myślę, że ludzie współcześni potrzebują świadomości, że ilość energii w organizmie możemy regulować. Dominik: Michał wspominał o sporcie, który pozbawia człowieka nadmiaru energii i pozwala mu się zrekreować. Rozszerzyłbym to na wszelką aktywność, zaangażowanie i twórczość, które pozwalają człowiekowi się rozwijać, a nie stać w miejscu. Po drugie, ważne jest nawiązywanie relacji i to nie tylko takich powierzchownych. Posiadanie przynajmniej jednego przyjaciela jest czymś bardzo ważnym. Jest wtedy ktoś, komu mogę powiedzieć o wielu sprawach. A często samo powiedzenie problemu powoduje, że on się zmniejsza, albo w ogóle przestaje istnieć. Jeszcze jedną ważną kwestią jest strach przed na- poczuciem winy, potępiamy się, ale równocześnie nie potrafimy przyznać się do błędu i spróbować iść dalej z pomocą Ducha Świętego. Narastające poczucie winy powoduje jeszcze większe napięcia. To błędne koło może przerwać otwarcie się na łaskę i pokorne przyjęcie swojej słabości. Radosław: Konkretna rada – nie dyskutujemy ze złem. Nie sprawdzamy swoich sił w walce ze Złym. Nie chcę pokazywać nikomu jaki jestem silny, po prostu rezygnuję. Michał: Kultura, w której żyjemy bombarduje nas seksualnością. Dojrzałość polega również na filtrowaniu informacji, które do nas docierają. Dlatego istotne jest podjęcie decyzji względem samego siebie, postawienie sobie pewnych granic. Trudno sobie wyobrazić, że formator mówi do mnie, trzydziestoparoletniego kleryka, żebym nie oglądał telewizji po godzinie dwudziestej drugiej. Ale sam muszę sobie odpowiedzieć, czy to mi służy. Pornografia to równia pochyła dla naszego człowieczeństwa, dla budowania stabilnych związków. Więc jeżeli wystawiam się na takie pokusy, to nie walczę o czystość. Andrzej: Dla nas chrześcijan bardzo ważna jest tutaj pokora. W naszych Konstytucjach czytamy: „nie ufając zbytnio we własne siły, całkowicie powierzamy się opiece Panu Bogu, Jemu wierząc, że On nam da siłę”. Ta świadomość bardzo pomaga przeżywać seksualność. Wiemy, że mamy po swojej stronie Boga, ale oczywiście robimy też wszystko, co jest możliwe z naszej strony. Rozmawiał Przemysław Radzyński 25 TEMAT NUMERU szą seksualnością, boimy się myśli na ten temat. A przecież one sama nie są jeszcze grzechem. Dopiero podejmowanie ich, głębsze i dłuższe wchodzenie w nie staje się problemem moralnym. Większość młodych podchodzi do każdej myśli dotyczącej seksualności z wielką powagą. A wiemy, że mistrzem powagi jest Szatan. Tutaj ważne jest, żeby nawiązać do cnoty radości, czyli umieć uśmiechnąć się i zdystansować do tych myśli. Czasami trzeba też po prostu odpocząć, zostawić na chwilę jakiś problem. Brak snu jest jedną z podstawowych przyczyn napięć i problemów związanych z seksualnością. Sen pozbawia nas nadmiaru negatywnych emocji, stresu i rozgoryczeń. Radosław: Nasz Święty Ojciec – Józef Kalasancjusz – przebywał w Walencji na studiach i tam poznał pewną kobietę. Nie znamy dokładnych szczegółów. Wiemy, że była dla niego pewną pokusą w sferze czystości. Jego działanie polegało na tym, że w pewnym momencie podjął decyzję o opuszczeniu Walencji. To jest ważna wskazówka dla nas. Z jednej strony potrzebna jest nam łaska Pana Boga, a z drugiej musimy mieć świadomość naszej słabości. Dobrze ukształtowane sumienie w pewnym momencie daje nam znak, że pojawia się niebezpieczna sytuacja. Jeżeli czystość jest dla mnie ważną wartością, to dla niej będę w stanie zrezygnować z czegoś innego. Mimo przyjemności płynących z seksu jestem w stanie podjąć konkretną decyzję i zrezygnować z nich dla Pana Boga. Dominik: Radek zwrócił uwagę na bardzo ważną rzecz – konieczność zrozumienia własnej słabości. Bo często przeżywamy swoje upadki z wielkim HOMOSEKSUALIZM A POWOŁANIE Krzysztof Kościółek TEMAT NUMERU 26 Moda na „homoseksualizm” D Czym jest tzw. homoseksualizm? Z zisiaj wiele mówi się na temat astosujmy tu pewne rozróżnienie. homoseksualizmu. WypowiadaJak już wspomniałem kwestia hoją się zarówno politycy, celebryci, jak moseksualizmu w dzisiejszym klimacie i naukowcy. I o ile ich głos wpisuje się „poprawności politycznej” jest ogromnie w szeroko pojęty mainnapięta i drażliwa, ale nie stream wszystko jest w poodzwierciedla to całości Potrzebne informacje na temat homoseksualizmu rządku. Problem zaczyna problemu. Dlatego rozróżoraz możliwość uzyskania pojawiać się wówczas, jeśli nijmy zjawisko społeczne pomocy dostępne pod głosi się tezy „niepoprawod indywidualnej sytuacji adresem: ne politycznie”. Jak zatem danej osoby. Fundacja rozpoznać się w tym naO homoseksualizmie „Światło-Życie” w wymiarze społecznym tłoku informacji czy dezośrodek ODWAGA możemy mówić, zresztą informacji? Kto ma rację? w Lublinie widzimy przetaczającą się Jak przetworzyć te wszystul. Ks.F.Blachnickiego 8 20-806 LUBLIN kie informacje? Gdzie jest dyskusję, a może raczej brak www.odwaga.oaza.pl prawda i czy ona w ogóle dyskusji tylko „pressing” [email protected] określonego lobby. Nasza istnieje? tel. 509 830 622 wiedza na ten temat jest Ot i z tak „prostego” zagadnienia zrobił się taka, jak informacje krążące problem natury filozoficznej. W gruncie w mediach. Potwierdzają to moje własne rzeczy to nawet dobrze, bo żeby coś poobserwacje, które w pewnym sensie możwiedzieć w tej sprawie, musimy sięgnąć na nazwać eksperymentami. Od czasu do do filozofii, a zwłaszcza do antropoloczasu prowadzę zajęcia na temat pomocy gii, czyli nauki, która na gruncie filozofii osobom, które określają siebie jako hopróbuje zgłębić człowieka od strony jego moseksualne. Na początku zajęć proszę istnienia, prawdy o nim, która patrzy na uczestników o burzę mózgów na temat to, co jest ważne dla człowieka poza sprapojęcia homoseksualizm i za każdym razem wychodzi tak samo – niezależnie od wami „jedzeniowo-rozrywkowymi”. Homoseksualizm w wymiarze osobistym Z upełnie inaczej ma się kwestia z homoseksualizmem w wymiarze indywidualnym. I tu znowu trzeba wprowadzić rozróżnienie na co najmniej dwa typy, czy raczej sposoby przeżywania. Osoby, które akceptują siebie i określają się jako posiadające orientację homo- czy biseksualną i nie przeżywają w związku z tym konfliktów wewnętrznych1 oraz osoby, które w związku z tym cierpią – i tą grupą chciałbym się zająć szerzej. Musimy zacząć od tego, że wbrew temu, co słyszymy, nie ma czegoś takiego jak homoseksualizm jako taki czy osoba homoseksualna. Zawsze jest konkret1 Te osoby przeważnie w sprawach związanych z orientacją nie sięgają po pomoc, nie widzą takiej potrzeby. Uważają, że skoro posiadają takie odczucia to albo takimi się urodziły albo chcą tak żyć jak odczuwają. Często propagują szeroko pojętą kulturę gejowsko-lesbijską. Bywa, że zamykają się w obrębie ludzi o tych samych lub podobnych przekonaniach. ny człowiek, często przeżywający różne dramaty. Już od czasów Boecjusza – bo to on sformułował definicję – istnieje konkretna, jedyna i niepowtarzalna OSOBA. To „ja” i „ty” zostaliśmy obdarzeni istnieniem, różnymi zdolnościami, predyspozycjami, talentami. Mówiąc językiem biblijnym zostaliśmy stworzeni i obdarzeni konkretnym powołaniem. To jest podstawowa sprawa i pewna prawda. Nie została ona wynaleziona, ale odkryta – „zaobserwowana” w świecie już przez starożytnych. Każda jednostka dysponuje różnymi potencjalnościami – możliwościami, niektórych nawet nie zdążymy odkryć, albo nie będziemy chcieli. Te potencjalności same w sobie nie są wartością. Zaczynają nią być wtedy, kiedy każdy z nas odkrywa je, czasami musi w to włożyć trochę wysiłku. Wtedy zaczynają się aktualizować, czyli „stawać się” częścią naszego życia, zaczynają być różnymi narzędziami, którymi chcemy lub nie, posługiwać się dla naszego rozwoju. O naszych możliwościach, talentach możemy mówić jak o pewnych przypadłościach. Homoseksualizm a rozwój N iekiedy zdarza się, że mamy sporo różnych wad, niedoskonałości, doświadczyliśmy w życiu wielu trudnych sytuacji. Z niektórymi jesteśmy sobie w stanie poradzić. Ale czasami bywa tak, że pozostaje w nas wiele zranień, których zabliźnienie wymaga interwencji z zewnątrz, a są i rany pozostawiające trwałe, negatywne skutki. Dysponujemy więc pewnym uposażeniem z natury, ale również nabywamy, przede wszystkim w trakcie rozwoju i wychowania, 27 TEMAT NUMERU tego, czy słuchaczami są księża czy osoby świeckie – wiedza typowo medialna. Czyli takie skojarzenia jak: parady, marsze równości, ataki na tradycyjne wartości, atak na instytucję rodziny, czyli doświadczenie kontaktu z tzw. agresywnym homoseksualizmem. Nie trzeba być psychologiem, żeby stwierdzić, jakie odczucia wytwarzane są w interakcji z agresją, nawet podaną w białych rękawiczkach, co z kolei jest wodą na młyn. Krótko mówiąc, to wszystko co przeważnie kojarzy się nam z pojęciem homoseksualizmu jest spojrzeniem na problem zjawiska społecznego. fot. Fotolia TEMAT NUMERU 28 różne doświadczenia, także te bolesne i wywołujące niepożądane skutki. Na ten temat najwięcej ma do powiedzenia psychologia rozwojowa, która opisuje, co i jak na nas wpływa, jak rodzi się w nas osobowość, jak uzyskujemy dojrzałość, ale również jak szkodzą nam różne zachowania nasze i innych (deficyty i problemy powstają najczęściej, gdy zostanie zakłócony nasz prawidłowy rozwój). Zatem homoseksualizm nie jest specjalnym uposażeniem, z którym się rodzimy, nie dotyczy specjalnej kategorii osób, ale może być skutkiem różnych zakłóceń zaistniałych w trakcie rozwoju. Żadne z dotychczasowych badań naukowo udowodnionych w sposób pełny i wyczerpujący na dzień dzisiejszy nie opisuje i nie potwierdza, jakoby mielibyśmy rodzić się „homoseksualni”. Natomiast wiele teorii i badań pokazuje związki osób przeżywających skłonności homosek- sualne z trudnymi doświadczeniami ich życia. Niejako na drugim biegunie sytuują się teorie „gender”, które mówią, że nie rodzimy się płciowi, tylko w trakcie życia możemy sobie wybrać płeć, tożsamość, orientację, że jest to kwestia ról społecznych2. Jak rozumieć homoseksualizm? P odsumowując: nie rodzimy się homoseksualni. Rodzimy się jako osoby, które są indywidualne. Wychowanie, a konkretnie nasze doświadczenia, mają na nas wpływ. Możemy w życiu dorosłym coś zmieniać, wybierać, ale na bazie już 2 Wybieranie według swoich odczuć, na które nie mamy wpływu, może wiązać się z podążaniem za uczuciami, które mogą wynikać (być skutkiem) z różnych niekorzystnych doświadczeń nabytych (przeżytych) w trakcie rozwoju. Jak pomóc? K ażda sytuacja związana z występowaniem różnych objawów przeżywanych przez pacjenta jako uciążliwe i niechciane, wymaga interwencji klinicznej, czyli rzetelnej i profesjonalnej pomocy, zwłaszcza w tak delikatnej i skomplikowanej materii, jaką jest zdrowie psychiczne. Bardzo często zdarza się, że młody człowiek posiada lęki homoseksualne, bo wydawało mu się, że zaczyna interesować się osobami tej samej płci. Przeżywa napięcia i lęki twierdząc, że jest gejem. Należy podejść do tego z ogromnym wyczuciem i zrozumieniem, gdyż może to po prostu być naturalna faza rozwoju psychoseksualnego (między 14 a 16 rokiem życia, a zdarza się że i później) związana z naturalnym zainteresowaniem własnym ciałem czy ciałem rówieśników i nie ma to nic wspólnego z orientacją homoseksualną. Warto podkreślić pewne rozróżnienie, żebyśmy nie mylili pojęć. Gej to ktoś, kto „wybrał” i świadomie realizuje swoją orientację homoseksualną. Natomiast homoseksualista nie musi być gejem, jeśli nie chce rozwijać i „wybierać” swojej skłonności; nie musi wchodzić w kulturę gejowsko-lesbijską, jeśli nie chce utożsamiać się ze swoją skłonnością, która może być wynikiem doświadczonych zranień. Osoby posiadające niechciane myśli, odczucia, określane jako homoseksualne, przeżywają ogromne trudności, lęki czy nawet zespoły obsesyjno-kompulsyjne. Można nawet powiedzieć, że wokół ich odczuć organizują się różne zespoły objawów a nawet zaburzeń psychicznych. Takie osoby bardzo często wymagają interwencji specjalistów – psychiatry, psy- 29 TEMAT NUMERU istniejących naturalnych predyspozycji płciowo-biologicznych. Emocjonalnie i psychologicznie sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Niektórych odczuć nie jesteśmy w stanie odróżnić od naturalnych pragnień i potrzeb, bo mogą powstawać wskutek życiowych doświadczeń, które mogły w istotny sposób zakłócić i wpłynąć na prawidłową zdolność poznawczą. Niekiedy negatywne bodźce układają się w pewną tendencję, która sama w sobie nie jest chorobą, ale wyrasta ze złych doświadczeń i powoduje zaburzenie prawidłowego oceniania rzeczywistości. Homoseksualizm nie jest chorobą ani zaburzeniem (od 1973 r. w klasyfikacji DSM, a od 1992 r. w klasyfikacji ICD), ale może być tendencją/skutkiem doświadczonym w czasie rozwoju prowadzącym do występowania odczuć, z którymi się nie utożsamiamy, a na które nie mamy żadnego wpływu, bo powstają poza naszą wolą i świadomością. Te same odczucia mogą się nam podobać i jeżeli zechcemy je rozwijać mogą zaowocować postawą homoseksualną – skłonnością homoseksualną, która naturalnie może prowadzić do utożsamienia się i propagowania kultury gejowsko-lesbijskiej. Jeśli nie identyfikujemy się z naszymi odczuciami i nie chcemy ich pogłębiać, to mamy do czynienia z tzw. niechcianymi odczuciami lub orientacją seksualną niezgodną z ego – przeżywamy wewnętrzne rozdarcie. Powinniśmy wtedy sięgnąć po pomoc zewnętrzną, bo bardzo często taka postawa wiąże się z głębokim, nierozumianym cierpieniem psychicznym i może powodować izolację, depresję, anhedonię, zaburzenia osobowości i inne problemy emocjonalno-psychiczne. TEMAT NUMERU 30 choterapeuty czy psychologa klinicznego, a nawet hospitalizacji w ostrzejszych stanach. Przy łagodniejszych objawach z reguły wystarcza psychoterapia, a nawet w niektórych sytuacjach wystarcza mądre kierownictwo duchowe czy dobra relacja przyjacielska oparta na zaufaniu. Moje doświadczenie pokazuje, że zawsze lepiej rozmawiać o tym z kimś zewnętrznym, jeśli jest taka możliwość, bo trzymanie tego w sobie, w osamotnieniu prędzej czy później doprowadza do zaostrzenia objawów i ujawnieniu się ich w najmniej odpowiednim momencie. Po co to robić, jeśli jest wokół możliwość uzyskania profesjonalnej pomocy, wsparcia i zrozumienia dla siebie i swoich problemów. Orientacja a powołanie M yślę, że po takim pogłębieniu problematyki homoseksualnej zupełnie innego znaczenie nabiera pytanie czy osoba homoseksualne może realizować różne powołania. Myślenie o kimś przez pryzmat występowania różnych problemów czy objawów jest ogromnym redukcjonizmem. Powinniśmy się zająć pytaniem o dojrzałość, gotowość do przyjęcia odpowiedzialności i konsekwencji wynikających z podjęcia roli, możliwości i zasobów wewnętrznych danej osoby. Tzn. jeśli przeżywam konflikty wewnętrzne, to nie uciekam od nich, staję w prawdzie, szukam pomocy, staram się wyjść ze swojej bezradności, a nie zamiatam pod dywan i ukrywam się czy to w zakonie, czy seminarium duchownym, czy w małżeństwie. Takie rozwiązanie jest bardzo niegodziwe i szkodliwe zarówno dla tej osoby, jak i innych w jej otoczeniu; może byś objawem głębokich zaburzeń (w tym zaburzeń osobowości). Natomiast stawanie oko w oko z problemem, oswajanie go, szukanie zrozumienia prowadzi do uzyskania większej dojrzałości a podejmowane wybory są odpowiedzialne i nie sprzeciwiają się żadnej roli społecznej. Bo praca z problemem pozwala uzyskać odpowiednie światło i rozeznanie moich możliwości: czy chcę i nadaję się do podjęcia danego powołania. To jest o wiele bardziej wartościowe niż wszystkie terapie robione na przymus czy na pokaz, bo to jest życie w prawdzie, w zgodzie ze sobą i Bogiem. I w takich przypadkach nie ma najmniejszego znaczenia czy ktoś posiada taką, a nie inną orientację, bo to nie ona decyduje, ale świadomość, zdolność i chęć do życia w prawdzie i dojrzałości. Myślę, że przy takim podejściu do tego zagadnienia wystarczająco jasno nasuwa się odpowiedź. Tym, co decyduje o wyborze powołania powinna być wewnętrzna postawa dojrzałości czy chęci do pracy nad sobą, czyli aktualizowania i odkrywania naszych zdolności i talentów – darów Stwórcy, a nie lęk czy ucieczka, które są bardzo łatwymi wyjściami, ale zupełnie nie realizują naszego człowieczeństwa. Krzysztof Kościółek Filozof, psychoterapeuta. Prowadzi praktykę psychoterapeutyczną w Lublinie i Warszawie oraz grupy terapeutyczne. Założyciel i współwłaściciel Psychodynamicznego Centrum Terapeutyczno-Szkoleniowego (www.pcts.pl). Współpracuje ze Studium Teologiczno-Pastoralnym przy KUL-u oraz z ośrodkiem „Odwaga” w Lublinie. CZY OSOBA HOMOSEKSUALNA MOŻE BYĆ KSIĘDZEM? Ks. dr Bogusław Mielec C hyba większość z nas woli jasny i wyraźny przekaz od zagmatwanego i niejasnego. Zwłaszcza, gdy dotyczy on ważnych spraw. Jedną z nich jest powołanie do kapłaństwa w Kościele katolickim. Mniej więcej wiemy, o co w nim chodzi. Ale są też pewne niejasności, gdyż świat, w którym żyjemy, wysyła nam, zwłaszcza przez media, niejednoznaczne, chaotyczne komunikaty w tej sprawie. Nic więc dziwnego, że mogą pojawić się pewne wątpliwości dotyczące np. osób homoseksualnych w kontekście powołania do kapłaństwa. Dlatego w listopadzie 2005 r. watykańska Kongregacja ds. Wychowania Katolickiego wydała Instrukcję dotyczącą rozeznawania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń. Jak widać ma ona bardzo długi tytuł, ale jednocześnie krótką, zwięzłą treść. Zawiera „wstęp”, trzy punkty i zakończenie. Moż- na ją łatwo znaleźć w Internecie, a przy okazji przeczytać bardziej lub mniej trafne komentarze. Dlatego pozwalam sobie zaproponować swój i poddać pod rozwagę parę uwag. Może przydadzą się zainteresowanym tą problematyką? 1. Już we wstępie Instrukcji znajdujemy ważną wskazówkę: jej treść należy czytać i rozumieć w kontekście całego nauczania Kościoła o kapłaństwie, a zwłaszcza o formacji przygotowującej do jego przyjęcia. Podsumowaniem i dopełnieniem tego nauczania jest adhortacja Jana Pawła II Pastores dabo vobis (dam wam pasterzy według mego serca) – „o formacji kapłanów we współczesnym świecie”. Najkrócej można ją określić jako odpowiedź na pytanie: co to znaczy być księdzem i jak się do tego przygotować? Czymś niezmiernie fascynującym i twórczym jest porównanie własnych wyobrażeń i możliwości z nauczaniem Kościoła o kapłaństwie. Dopiero wtedy, zauważa nasz dokument, można właściwie odczytać zawarty w nim przekaz. A mianowicie „normy dotyczące konkretnej kwestii, która pod wpływem obecnej sytuacji stała się bardziej nagląca, to znaczy: czy przyjmować do seminarium i dopuszczać do święceń kandydatów wykazujących głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne”. 31 TEMAT NUMERU Komentarz do Instrukcji dotyczącej rozeznawania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń watykańskiej Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego. fot. Alexey Klementiev – Fotolia TEMAT NUMERU 32 Proponuję komentarz do dwóch określeń. Pierwszym jest obecna nagląca sytuacja. Wszyscy mniej czy więcej ją znamy. Na fali dokonującej się od kilkudziesięciu lat tzw. rewolucji seksualnej odrzuca się bowiem moralne nauczanie Kościoła dotyczące ludzkiej seksualności. W tym negatywną, moralną ocenę homoseksualizmu z równoczesnym poszanowaniem osób homoseksualnych. W tym odrzucaniu niewiele jest dialogu, sporu, dyskusji na argumenty. Więcej natomiast różnego rodzaju propagandy i manipulacji, w których nie chodzi o siłę argumentów, ale o argument siły, a nawet przemocy. Nie tylko intelektualnej, o czym przekonujemy się coraz bardziej także w polskich warunkach. Wszyscy żyjemy w takim medialnym szumie, nic więc dziwnego, że także wielu katolików może mu ulegać. Skutkiem czego może być przekonanie, że i homoseksualni mężczyźni mają prawo być księżmi. Kościół odpowiada na to zamieszanie konkretnymi normami dotyczącymi kandydatów do święceń, wykazujących „głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne”. Jakie one są? 2. W punkcie pierwszym i drugim naszej Instrukcji znajdujemy ich katalog. Najpierw te najważniejsze: kandydat na księdza musi być ochrzczonym mężczyzną, na tyle dojrzałym, aby potrafił wejść w ścisłą relację z Jezusem Chrystusem. W końcu księdzem się jest przez autentyczne naśladowanie Jedynego Kapłana. Służy temu formacja ludzka, duchowa, intelektualna i duszpasterska, która zaczyna się w seminarium, a następnie trwa przez całe życie księdza. Jej celem jest taka dojrzałość ludzka i chrześcijańska księdza, aby umiał nawiązywać braterskie i ojcowskie relacje z kobietami i mężczyznami, którzy tworzą Kościół. 33 TEMAT NUMERU Homoseksualizm jest jedną z przeWażne jest wyszczególnienie tych szkód w dochodzeniu do takiej dojrzatrzech sytuacji. Gdyż mogą one, ale nie łości. Oznacza wyłączną lub dominumuszą, występować łącznie w życiu osojącą tendencję do nawiązywania relacji by homoseksualnej. Wydaje się, że najseksualnych z osobami tej samej płci. bardziej trudne do odpowiedzialnego rozeznania są „głęboko zakorzenione Tendencje trudno ogólnie oceniać jako winę moralną konkretnych osób. Trzeba tendencje homoseksualne”. Trzeba więc więc rozeznać moralną odpowiedzialność pomocy specjalistów: naukowców, teradanej osoby w sposób inpeutów, doświadczonych spowiedników i wychodywidualny. Natomiast Całą Instrukcję wawców. Oni pomagaakty homoseksualne Koprzeczytasz na ją danemu kandydatowi ściół ocenia jako grzechy www.mojepowolanie.pl ciężkie, gdyż sprzeczne oraz Kościołowi odróżnić z prawem naturalnym „głęboko zakorzenione i objawionym, na co wskazuje Pismo tendencje homoseksualne” od przejścioŚwięte (Rdz 19, 1–29; Kpł 18, 22; Rz 1, wych, które mogą i powinny być „wyraź24–27, 1 Kor 6, 9–10; 1 Tm 1, 10). A przenie przezwyciężone przynajmniej trzy cież „miłość względem Boga polega na lata przed święceniami diakonatu”. spełnianiu Jego przykazań” (1 J 5, 3). 3. Kościół stawia więc sprawę powoDoświadczenie wskazuje, że u pewłania do kapłaństwa w sposób jasny i jednej liczby mężczyzn i kobiet skłonności noznaczny. Określa różne warunki, jakie homoseksualne są głęboko osadzone. winien spełnić kandydat na księdza. Jest Zawsze jednak moralną powinnością to zgodne zarówno z katolicką koncepcją chrześcijanina jest szacunek, współżycia jako daru i zadania, jak również z doczucie i delikatność wobec osób, które świadczeniem. Przecież tak samo jest w insą poddane tak trudnej próbie. Jednak nych dziedzinach życia. Można się z tym z równoczesną jasną oceną czynów zgadzać lub nie, ale nie można docenić odhomoseksualnych. wagi każdego, kto nie „ściemnia”, wysyłając W związku z tym nasz dokument jasny komunikat do zainteresowanych. stwierdza: „Kościół, głęboko szanując Taka jest bowiem autentyczna miłość osoby, których dotyczy ten problem, do Boga i człowieka, która potrzebuje nie może dopuszczać do seminarium uczciwości, przejrzystości i odwagi. Bez tych postaw moralnych niemożliwe jest ani do święceń osób, które praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zastopniowe dojrzewanie. Czyli to, czego najkorzenione tendencje homoseksualne bardziej potrzebujemy dla siebie i innych. lub wspierają tak zwaną „kulturę gejowKs. dr Bogusław Mielec ską”. W ten sposób na nowo potwierdza Adiunkt Katedry Teologii Moralnej Ogólnej się praktykę, która zawsze obowiązywała Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Kościele, choć możliwe były i są błędy w Krakowie. Konsultor Komisji Duchowieńw rozpoznaniu tych symptomów u postwa Konferencji Episkopatu Polski. szczególnych osób. KAŻDY KOMUŚ SŁUŻY Zespół „Matula” ŚWIADECTWO 34 Mary Pawlina Wielu młodych ludzi, moich rówieśników, którzy nie dotrzymują czystości gubią się w dzisiejszym świecie. Mylą pojęcie szczęścia z przyjemnością. Myślą, że czystość jest nieatrakcyjna. A skoro seks jest wyrazem najgłębszej bliskości dwojga ludzi, to jak bardzo bolesne musi być rozstanie młodych, którzy przed ślubem zdecydowali się współżyć. Qba Sendler Kiedy partner seksualny traktowany jest instrumentalnie, ta bliska relacja z drugą osobą sprowadzona jest tylko do fizyczności, a pozbawiona chociażby mentalnej jedności, to po pierwszym razie – który może być jeszcze fascynujący – zaczyna czegoś brakować. Gdy seks nie jest elementem prawdziwej miłości, to w pewnym momencie przestaje wystarczać; zaczyna szukać się nowych doznań, kolejnych partnerów. Gosia Grudzień Jako żona wiem, co konkretnie dawała nam czystość przed ślubem, ale i co sprawia w małżeństwie. Daje świadomość wierności bez dopytywania i zapewniania. Jestem pewna stałości miłości mojego męża, jestem też pewna swojej decyzji, że będę z nim do końca życia. Wszelkie możliwości, które świat dzisiaj dopuszcza jako normalne – np. przygodne miłostki, nie wchodzą w grę, nie dlatego, że nie ma dookoła nas innych atrakcyjnych kobiet czy mężczyzn. Po prostu – jestem dla niego do końca życia, a on dla mnie. *** W małżeństwie czystość nie polega na braku współżycia, ale na pewnym uporządkowaniu seksualności. Chodzi o dawanie sobie bliskości. Fizyczne zespolenie małżonków jest zwieńczeniem wcześniej zbudowanej jedności duchowej, psychicznej, emocjonalnej, społecznej. Seks dopełnia tę wspólnotę. Dziecko poczęte w takim środowisku ma szansę do pełnego rozwoju, otrzymania pełnej tożsamości. Piotr Strzępek Seksualność jest najbardziej intymną sferą człowieka. Każdy ma takie przestrzenie, do których w różnym stopniu dopuszcza się innych. Obcemu nie pozwala się zbliżyć za bardzo, bo się go nie zna, nie ma się do niego zaufania. Jeżeli dwoje ludzi łączy seks, to jest to najbliższe zespolenie. Ja otwieram swoją intymność na drugą osobę, ale przyjmuję też jej intymność. Współżycie wiąże się z olbrzy- Zespół „MATULA” działa przy parafii Matki Bożej Saletyńskiej w Krakowie. Sześć lat temu założyli go członkowie Domowego Kościoła. Koncertuje i muzycznie oprawia Msze św. W 2012 roku wydał płytę „Każdy komuś służy”. Tytuł pochodzi od utworu napisanego przez ks. Dariusza Rozuma MS – duchowego opiekuna zespołu, do którego muzykę skomponowała Maria Pawlina. Wśród dziewięciu nagrań znajdują się autorskie kompozycje Matuli, ale także inne znane utwory religijne (np. „Pustynia jest łaską”) – wszystkie zaaranżował krakowski Zespół. Na płycie znajduje się także „Orędzie Matki Bożej z La Salette” czytane przez Annę Dymną, a także film „Piękna Pani. Prawdziwa historia”. Płyta powstała przy udziale Funduszu Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. Matki Bożej z La Salette. *** Jeżeli relacja mężczyzny i kobiety opiera się tylko na seksie, nic ich więcej nie łączy, to trudno sobie wyobrazić, by byli w stanie przyjąć odpowiedzialność wychowania młodego człowieka. Ks. Dariusz Rozum MS Czystość przedmałżeńska nie jest wymysłem Kościoła. Ona istnieje we wszystkich szanujących się kulturach na świecie. Kościół tylko błogosławi wypracowane przez ludzi sensowne zjawiska, które są za życiem. Dlatego popiera takie rzeczywistości jak czystość przedmałżeńska, narzeczeństwo, zawarcie związku małżeńskiego wobec społeczności oraz wierność małżeńską. *** Rewolucja seksualna zaczęła oddzielać przyjemność seksualną od odpowiedzialności. Są środowiska, które do dzisiaj podtrzymują młodych w przekonaniu, że seks to jest dobra zabawa. A jeżeli jest przeżywany poza przyjaźnią, poczuciem bliskości, to rozczarowuje, ludzie spodziewają się po nim zbyt wiele. *** Seksu nie można przeżywać w oderwaniu od jego naturalnych skutków, a przecież jednym z nich jest poczęcie nowego życia! Świat ludzki jest tak kapitalnie urządzony, że istnienie dziecka zawiązuje się właśnie wtedy, gdy ludzie się kochają, gdy są tak blisko. Aneta Pawlina Czystość jest filtrem autentycznego uczucia ze strony chłopaka do dziewczyny. Jeżeli mężczyzny nie interesuje rozmowa, spacer, kino, ale od razu intymność i zmysłowość, to znaczy, że traktuje kobietę instrumentalnie. Czystość jest gwarancją zainteresowania drugą osobą a nie tylko jej ciałem. 35 ŚWIADECTWO mim zaufaniem tych dwojga do siebie oraz z szacunkiem dla ich intymności. *** Seks w małżeństwie jest przedłużeniem wcześniejszej czystości, która właśnie przez wstrzemięźliwość wyraża poszanowanie drugiej osoby; wstrzemięźliwość jest też swoistą własną formacją, przygotowaniem do małżeństwa. TALITHA KUM Marycha i wygranej wojny z nałogiem, jest jeszcze bardzo daleko. Przynajmniej ja tak myślę. Nie wiem, co myśli Bóg, który jest moim DOBRYM TATĄ. Ja, jak to się mówi, światełka w tym ciemnym tunelu jeszcze nie widzę... A jeśli coś w ogóle widzę, to naprawdę malutką iskierkę, która ledwie się tli. ŚWIADECTWO 36 P rzyznam szczerze, że ten tekst, to jeden z najtrudniejszych, jakie było mi dane pisać w życiu (a napisałam ich już sporo). Pewnie dlatego, że jest on bardziej osobisty niż pozostałe. Długo też się zbierałam, żeby go z mojej głowy przelać na papier i z tej myślowej plątaniny ułożyć jakąś spójną całość. Tak między nami, to też gdzieś w środku boję się go pisać, ale jakoś im bardziej od niego uciekam, tym mocniej mnie Jezus zmusza, żebym wreszcie usiadła na czterech literach i pisała, a On dobrze wie, jakie słowa mi podsuwać. Większość świadectw na temat onanizmu, pornografii i wszystkiego, co związane z nieczystością, jakie ciągle wpadają mi w ręce – ma tzw. happy end. U mnie (na tym etapie, na którym teraz jestem) do szczęśliwego zakończenia Szybko i cicho Z niewolenie pojawiło się w moim życiu dość wcześnie, bo już w drugiej klasie podstawówki. Teraz, gdy patrzę na to z perspektywy czasu, to myślę sobie, że diabeł doskonale wiedział kiedy zaatakować. Wyobraź sobie czyste, niewinne dziecko, zaraz po przyjęciu I Komunii Świętej – przecież to wspaniały moment, żeby zacząć wprowadzać do jego serca zamęt i realizować swój powolny plan niszczenia jego duszy aż do duchowej śmierć. Dobre, nie? Na początku było, nazwijmy to, „niewinne dotykanie”. Najczęściej pojawiało się to w nocy, czasem w półśnie. Kiedy odkryłam, że sprawia mi to przyjemność, zaczęłam robić to też w ciągu dnia. Mały dzieciak, nie ma jeszcze dobrze rozwiniętej świadomości grzechu i ja też nie czułam, że robię coś nie tak. Nie Pozwól się kochać T ak sobie mijały miesiące i lata, a ja coraz głębiej wchodziłam w to bagno. Zdjęcia, pornosy, czaty, kamerki... – wszystko co się dało! Byle tylko było ostrzej i bardziej podniecało, bo dzięki temu doznania były mocniejsze... i nie ma co ukrywać, że są nadal. Tak, ciągle jeszcze siedzę w tym gównie (bo tak to trzeba nazwać), śmierdzi i niszczy okropnie, ale jakoś głupia nadal w tym siedzę... Cztery miesiące temu, Jezus – mój STARSZY BRAT powiedział do mnie: „Marycha, dość! Koniec z tym! Wiem, że już wiele razy próbowałaś się od tego uwolnić, wiem też ile razy Mi obiecywałaś, że do tego nie wrócisz – wszystko to wiem. Ale teraz błagam cię, żebyś dała mi rękę i pozwoliła się wyciągnąć. Obiecuję, że nie będzie już żadnych terapii i tego typu rzeczy. Tylko chcę od ciebie jednego, zaufaj mi i pozwól się kochać”. Ja, jak to ja, oczywiście nie chciałam i bałam się. Wiedziałam, że to łatwe na stówę nie będzie, ale Jezus postawił na swoim. Dziwne to było. BRAT, postawił na mojej drodze cudownego kapłana, który jednocześnie stał się moim duchowym tatą. Teraz, jakoś we trójkę i z tabunem świętych w niebie, udaje nam się wyciągać mnie z nałogu – chociaż jeszcze tkwię w nim głęboko, a mam już 22 lata. Nie chcę tutaj opowiadać ci całej mojej historii, bo z tego mogłaby spokojnie powstać książka. Piszę to po to, żebyś miał/miała ciągle nadzieję. Widzisz, ja bardzo często nazywam siebie szmatą i nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Pewnie też tak masz, bo pornografia niesamowicie niszczy... Często też zdarzało mi się (teraz już rzadko, dlatego piszę w czasie przeszłym), że potrafiłam masturbować się prawie 24 godziny na dobę przez 14 dni. Grubo, nie? Kiedy skończył się ciąg ciachałam sobie ręce żyletką, żeby bolało i żeby zapomnieć o duchowym bólu, przez który chciało mi się dosłownie wyć! Wielu ludzi mówiło mi, że tylko psycholog i terapia mogą mi pomóc. Odwiedziłam w swoim życiu kilku 37 ŚWIADECTWO traktowałam tego jako zła, bo przecież było to dobre. Dawało mi przyjemność... i tak Zły się tą moją nieświadomością bawił... Jak większość nastolatków, wychowałam się na szmelcowatych gazetach typu Bravo, Popcorn itp. Znasz to dobrze, więc wiesz o czym mówię – jednym słowem, samo badziewie. Wiek dojrzewanie to strasznie ciężki czas. Hormony robią co chcą, wszystko właściwie kojarzy się z jednym, a myśli jak oszalałe krążą wokół seksu. I tu diabeł przywalił ze zdwojoną siłą. W tych wyżej wymienionych gazetach, można znaleźć mnóstwo „ciekawych” rzeczy, które szybko rozbudzały i sprawiały, że musiałam się rozładować. Problem pojawił się kiedy już sumienie zapaliło czerwoną lampkę i wiedziałam, że łamię szóste przykazanie. Długo bałam się wyznawać ten grzech na spowiedzi, a jeśli już to robiłam, to wymieniałam go jako ostatni, szybko i cicho. Okropny to był czas! Robiłam sobie ciągle wyrzuty, że tak naprawdę każda spowiedź, to jedna wielka ściema, że jestem do kitu. ŚWIADECTWO 38 psychologów i trafiałam na różne terapie, to pomogło mi tylko w części, bo uświadomiło mi pewne mechanizmy. Nikt jednak nie potrafił mi dać prawdziwej, bezinteresownej i czystej miłości. Dostałam ją od mojego STARSZEGO BRATA – JEZUSA, z resztą najlepszego brata na świecie! I mimo, że często się przeciw tej Jego miłości buntuję i uciekam, to jednak w serduchu mam poczucie i świadomość tego, że On ciągle przy mnie jest i obroni mnie przed każdym złem. Wojna o czystość i wolność to heroiczna walka! Za każdym razem kiedy spadam na glebę z wielkim hukiem, w głowie mam słowa piosenki zespołu Love Story: „Talitha Kum, mówię ci dziewczynko wstań! Ona nie umarła lecz śpi – jeszcze życie wyjdzie ci!” Poobijana, obolała, zaryczana – wstaję, podnoszę głowę do góry i walczę dalej! Bo wiem, że kiedyś tę wojnę o moje życie wygram! Będzie to piękny dzień... Nie wiem, jak masz na imię, ale Ty też się nie poddawaj! Miej nadzieję i uwierz w to, że Jezus Cię z tego Twojego bagna wyciągnie – powaga! Może Bóg kazał mi napisać ten tekst właśnie dla Ciebie... Proszę Cię jeszcze o jedno, módl się za mnie. Maria Faustyna Galik Młodsza siostra Jezusa. Zakochana po uszy w św. Franciszku z Asyżu. Zakręcona 22-latka. Pasjonatka pisania, czytanie i dobrej muzyki. Więcej znajdziesz w sieci, na: www. galik.blog.deon.pl N asz pierwszy raz był poprzedzony przez dwa inne… podejścia. Spokojnie, wszystko odbyło się po ślubie, a żadne z nas nie jest wdową czy wdowcem. Myślę, że w historii naszego pierwszego razu odbija się nasze podejście także do innych sprawach. Ale po kolei. Razem z narzeczoną kochaliśmy się bardzo, ale postanowiliśmy by nie współżyć przed ślubem. Powód był prosty – wierzymy, że Bóg ma więcej rozumu od nas i nie rzucił przykazań jako kłód pod nogi, ale postawił jako znaki, by omijać to, co – niewłaściwie używane – może zrobić krzywdę. Poza tym znaliśmy wiele osób z naszego środowiska, które seks traktowały jako oczywisty element związku, natomiast nie było widać dobrych owoców wzajemnego dopasowywania się. Wszyscy się rozstali – nie dopasowali się, a cnota nie wróci już… Nasze postanowienie było wystawiane na ciężkie próby. Bóg obdarzył moją wybrankę, oprócz wysokiego IQ, błyskotliwości i ciętej riposty, także urodą i wdziękiem, a ja jako facet nie jestem z kamienia i na wdzięki wrażliwy. Staraliśmy się twórczo spędzać czas, nie szukać okazji do złamania zobowiązania i mieliśmy nadzieję… że ślub nadejdzie szybko. A jak to było z tym pierwszym razem? Przeżyliśmy go w pełni w trzy miesiące po ślubie. Nie, nie pojechaliśmy osobno na trzymiesięczny miodowy miesiąc. Spędziliśmy ten czas razem, pokonując trudności, których się nie spodziewaliśmy. Pełne przeżycie bliskości blokował strach przed bólem tego „pierwszego NASZ PIERWSZY RAZ Piotrek, mąż Karoliny ŚWIADECTWO 39 razu”. Naprawdę, nie ma się z czego śmiać. Gdybyśmy się prawdziwie nie kochali, to pewnie mielibyśmy dylemat – jak to, nie mogę teraz współżyć z tobą? Dlaczego? Przecież chcę, już mogę, więc TRZEBA skonsumować. Tyle lat postu a teraz problem? Ale my się kochaliśmy i miłość trwa nadal. Potraktowaliśmy to jako wyzwanie, które nas spotkało i należy przez nie przejść razem. Wspierałem Żonę, cieszyliśmy się sobą i pracowaliśmy nad tym, by komfortowo przeżyć ten ważny dla nas moment. Dobra porada lekarza, że tak po prostu musi być – musi trochę boleć, poskutkowała tym, że podjęliśmy kolejną próbę. Tym razem zakończoną sukcesem. Tak, wytrwaliśmy w miłości – nie zniechęciliśmy się, nie „wypróbowaliśmy się”, nie postawiliśmy na pierwszym miejscu swojego ego, ale współmałżonka. Od tego momentu wszystko jest w porządku, a seks dopełnia nasze kochanie się. nic nie odłączy cię od miłości Droga s. Katarzyno! LISTY O POWOŁANIU 40 Piszę do siostry z prośbą o pomoc i radę, bo nie wiem, co mam robić. Pochodzę z katolickiej, głęboko wierzącej i praktykującej rodziny. Moi rodzice zawsze starali się wychowywać mnie i moje rodzeństwo w wierze i pobożności. Tak, jak moi rodzice, angażowałam się w życie parafii. Dobrze się tam czułam, pośród przyjaciół i znajomych, z którymi łączyła mnie miłość do Jezusa i zapał, by o Nim świadczyć w naszym życiu. Jedna z moich koleżanek zdradziła mi kiedyś, że chciałaby zostać siostrą zakonną. Dużo o tym rozmawiałyśmy i w jakimś momencie także we mnie zrodziło się to pragnienie. Byłam wtedy w drugiej klasie liceum. Przed maturą ta myśl nadal we mnie była i napełniała mnie radością, więc powiedziałam o tym rodzicom. Zgodzili się pod warunkiem, że najpierw skończę studia. Przekonana, że wytrwam, przystałam na ten układ. Sytuacja zmieniła się jednak, gdy wyjechałam. Nowi ludzie, nie zawsze tak pobożnie wychowani jak ja, nie zawsze blisko Kościoła, a często na Kościół zbuntowani. Był wśród nich pewien chłopak, który od początku bardzo mi się podobał. Wygadany, inteligentny, przystojny… Nigdy nie przypuszczałam, że taka szara mysz jak ja może zwrócić jego uwagę. A jednak. Szybko okazało się, że i on mnie zauważył. Zaczęliśmy się spotykać, a ja cały czas zastanawiałam się, czy nie zdradzam w ten sposób mojego powołania zakonnego. Pomyślałam jednak, że może jest to czas szukania i potwierdzania swej drogi. Więc nadal się z nim spotykałam. Przekonana, że to, co nas łączy jest wyjątkowe i piękne – angażowałam się coraz bardziej. Aż pewnego dnia doszło między nami do współżycia. Nie wiem czy przestraszyłam się tego, co zrobiłam, czy po prostu zrozumiałam, że choć schlebiało mi zainteresowanie tego chłopaka, to jednak taki związek nie był spełnieniem moich marzeń. Chciałam należeć do Jezusa. Nie rozumiem, co się działo ze mną przez ten czas. Dlaczego tak łatwo zapomniałam o moich pragnieniach? Czy droga życia zakonnego jest już dla mnie zamknięta, bo nie jestem dziewicą? Jeśli siostra może mi jakoś pomóc – proszę o odpowiedź. Monika Szczęść Boże Moniko! Dziękuję Ci za zaufanie, jakim mnie obdarzasz, tak szczerze opisując swoją sytuację i przeżycia. Postaram się wskazać kilka spraw, na które powinnaś zwrócić uwagę. Martwisz się, że utrata dziewictwa może zamknąć przed Tobą drogę życia zakonnego. Jednak historia Kościoła, historia życia wielu świętych pokazuje, że żaden grzech, o ile go żałujemy, nie przekreśla człowieka i nie zamyka przed nim jego drogi do Boga, ponieważ „we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co Dobrze jednak by było zastanowić się nad ich znaczeniem. Potrafiłaś wejść w relację z chłopakiem na tyle bliską, że oddałaś mu wszystko, także swoje ciało. Czy kierowała Tobą ciekawość? Czy zawrócił Ci w głowie podziw ze strony tego chłopaka? Może tylko chciałaś udowodnić sobie samej, że potrafisz być piękna? Z jakiego powodu nie potrafiłaś wytrwać w czystości? To są pytania, na które musisz poznać odpowiedź, zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję. Rozumiejąc dlaczego podjęłaś współżycie z chłopakiem, będziesz mogła łatwiej kierować swoimi działaniami w przyszłości i, jeśli zajdzie taka potrzeba, zapobiec takim lub podobnym sytuacjom. Co więcej, odpowiedź na te pytania może Ci pomóc utwierdzić się w powołaniu. Już wiesz, że podejmując życie zakonne zrezygnujesz z czegoś, co jest (jak sama piszesz) wyjątkowe i piękne. Czy Twoja miłość do Jezusa jest wystarczająco silna, wyjątkowa i piękna, by dla niej zostawić wszystko inne? Kolejna sprawa to akceptacja tego, co się wydarzyło. Być może słyszałaś już kiedyś historię pewnej licealistki, która postanowiła żyć w czystości i była z tego powodu przedmiotem kpin ze strony koleżanek. Zmęczona ich docinkami, pewnego dnia odpowiedziała na zaczepki: „ja zawsze mogę stać się taka jak wy, ale wy już nigdy nie będziecie takie jak ja”. Myślę, że to, czego doświadczasz zawiera się w tym jednym zdaniu. Wiesz, że dokonało się w Tobie coś nieodwracalnego. Teraz musisz nauczyć się z tym żyć – przebaczyć sobie, prosić o przebaczenie Boga i przyjąć konsekwencje swej decyzji. Musisz liczyć się z tym, że pewne obrazy czy odczucia, których doświadczyłaś, mogą do ciebie powrócić w chwili, gdy się tego najmniej będziesz spodziewała. 41 LISTY O POWOŁANIU wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 37–38). Na tym polega Boże miłosierdzie wobec nas, grzeszników powołanych do świętości. Wydaje mi się jednak, że Ty niedostatecznie rozeznałaś swoje powołanie. Czy potrafisz odpowiedzieć sobie samej, dlaczego tak naprawdę chcesz zostać siostrą zakonną? Młodość to czas, gdy szczególnie intensywnie szukamy, czego pragnie dla nas Pan Bóg. Wiem, że zazwyczaj mówi się o tym czego Bóg od nas chce, jestem jednak głęboko przekonana, że wola Boża nie tyle od nas wymaga, co raczej chce dać nam to, co dla nas najlepsze. Bóg niczym nas nie obarcza. On nas pragnie uszczęśliwiać – taka jest Jego wola. Zatem szukanie tego, czego pragnie Bóg, jest szukaniem tego, co dla nas dobre, co jest drogą naszego zbawienia. Czy Bóg rzeczywiście pragnie dla Ciebie życia zakonnego? Czy ofiarowuje Ci tę drogę jako łaskę Jego miłości? Jeśli tylko masz możliwość, odpowiadając na te pytania postaraj się korzystać z pomocy osoby doświadczonej duchowo – spowiednika, siostry zakonnej. Kierownictwo duchowe jest ogromnym wsparciem na drodze rozeznawania powołania. Przede wszystkim jednak nie zaniedbuj modlitwy, czytaj i rozważaj Pismo Święte, przystępuj do sakramentów. Tylko wtedy, gdy Twoja więź z Jezusem będzie głęboka i zażyła, On objawi Ci swoje pragnienia, a Ty łatwiej rozpoznasz Jego głos. Nie jest możliwa realizacja powołania, które jest darem Boga, bez Jego pomocy i wsparcia. Moniko, Twoje doświadczenia wcale nie muszą przekreślać powołania zakonnego. Może to być trudne, zwłaszcza w życiu zakonnym, jeśli zdecydujesz się je podjąć. Ufam, że moje słowa rozwiały Twoje wątpliwości i okażą się pomocne na drodze rozeznawania powołania. Pamiętaj, nikt i nic nie jest w stanie odłączyć Cię od miłości Jezusa. Jeśli życie z Nim i dla Niego jest LISTY O POWOŁANIU 42 jedynym sensownym wyborem – nie bój się go podjąć. Zaufaj Jezusowi bardziej niż sobie. On jeszcze nigdy nikogo nie zawiódł. Z darem modlitwy. s. Katarzyna Śledź SP [email protected] miłości nie do pogodzenia Szczęść Boże! Mam na imię Radek, zdałem do klasy maturalnej i stoję przed wyborem drogi życiowej. Pojawił się problem w moim życiu. Mam nadzieję, że Ojciec w jakiś sposób mi pomoże. Od ponad roku mam dziewczynę. To naprawdę cudowna, wartościowa kobieta. Miła, opiekuńcza i bez nałogów. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że poczułem Boże wezwanie. „Pójdź za mną” – te słowa tkwią w mej głowie, bardzo często je słyszę. Czuję powołanie. Jestem bardzo religijną i wierzącą osobą. Większość swojego wolnego czasu spędzam w kościele, jako szef ministrantów formując młodych chłopców i należąc do duszpasterstwa młodzieży […] Ale na mojej drodze stoi Jola. Nikt nigdy tyle nie znaczył dla mnie, co ona; nikt tyle dla mnie nie robił i nikt nie darzył mnie taką miłością, jak ona. Świata poza mną nie widzi. Powiedziałem jej ostatnio o tym, co czuję. Stwierdziła, że mnie rozumie, że chce dla mnie jak najlepiej i nie będzie przeszkodą w wyborze drogi powołania. Ale wiem, że bardzo ją ranię i cierpi. Powiedziała mi dziś, że modli się do Boga, aby mnie jej nie zabierał. Marzy byśmy stworzyli rodzinę. Nie wyobraża sobie życia beze mnie. Nie wiem co mam robić. Pogubiłem się […]. Liczę też na pomoc Ojca, na jakąś radę. Czekam na odpowiedź. Radek Witaj Radku, szczęść Boże! Piszesz mi o swojej sytuacji, która jest – powiedzmy to tak – delikatnie skomplikowana. I wcale Ci się nie dziwię, że czujesz się pogubiony, bo doświad- czasz dobra i miłości z dwóch różnych stron, z dwóch odmiennych „źródeł”, które darzysz też swoją miłością. Ktoś powiedziałby, że skoro tyle tej miłości w Twoim życiu, to powinno być samo szczęście, a tu jednak... w stosunku do każdego, czyli właśnie Wasze powołanie. Te powyższe myśli o sensie powołania i o wizji człowieka w oczach Boga są – jak sądzę, Radku – fundamentalne w takich momentach, w jakim się znajdujesz. Możesz przeczytać ten tekst i powiedzieć mi: „Ale co mam robić konkretnie? Co jest moim powołaniem?” Ja tego nie wiem, Radku, i nie mam żadnego prawa, by Ci powiedzieć: „Tak, rób właśnie tak”, albo – „Tego absolutnie nie próbuj”. Nie mogę, bowiem, jak Ci napisałem, powołanie to TWOJE zadanie i TWOJA odpowiedzialność życiowa. To, co dla mnie jest pewne w tej sytuacji, to fakt, że Bóg chce Cię zachęcić do wielkiego dobra i dlatego stawia Ci trudne pytania. To co wiem i przeczuwam w Twoim postępowaniu, to działanie Ducha Świętego. Widzę, że podążasz za Nim, chcesz być przejrzysty, uczciwy w stosunku do siebie i do Joli. To normalne, że jest do Ciebie przywiązana i że zależy jej na Tobie. Także jej modlitwa, o której wspominasz, wydaje się w takich momentach naturalna, ale – i to potrzeba również podkreślić – bardzo emocjonalna, naznaczona afektywnością i poczuciem zagrożenia […]. Sam, Radku, również nie ustawaj w modlitwie za siebie i za swych bliskich! Szukaj w życiu jasnych znaków od Boga, bo On sam Cię będzie prowadził, jak zapewnia psalmistę w Psalmie 23 – nawet przez ciemną dolinę... Trzym się więc Boga! Alleluja i do przodu! o. Grzegorz Misiura SP [email protected] 43 LISTY O POWOŁANIU Okazuje się bowiem, że są pewne miłości, których nie można ze sobą pogodzić, że są pewne przestrzenie życia, które zawsze pozostaną w pełni, bez reszty, do końca poświęcone tylko jednej Osobie, bo inaczej byłoby nieuczciwie. I tak ma się rzecz, Radku, z powołaniem. Jeśli w Tobie Bóg zasiał ziarno kapłana lub zakonnika, jeśli w Jego planach Twoją misją jest posługa duchowa, to potrzeba, byś przyjmował to z totalnym zaufaniem, że nie ma lepszej drogi życiowej dla Ciebie. I nawet, jeśli obok jest ktoś tak wyjątkowy jak Jola, to jednak jej miłość (nawet największa i najbardziej oddana) nie zaspokoi Twego pragnienia miłości realizowanej w specyficznym powołaniu zakonnym czy kapłańskim. Musimy być realistami: jeśli miłość w życiu człowieka nie zostaje zaspokojona do końca, to potem zaczynają się zdrady, niewierności... Dlatego podstawą naszego życia musi być Miłość pełna, którą całkowicie poznamy, przyjmiemy, na którą odpowiemy z odpowiedzialnością i w wolności! Dlaczego taka Miłość musi być tak ekstremalna? Ja, Ty, Jola, Wasi przyjaciele, każdy jest odpowiedzialny za dar swojego powołania. I tu nie ma mniejszej lub większej odpowiedzialności. Za powołanie każdy sam odpowiada przed Bogiem w stu procentach. Jeśli czujesz, że małżeństwo, kapłaństwo czy zakon jest Twoim powołaniem, to właśnie z niego zdasz przed Bogiem sprawę, jak mówi Jezus. Jesteś w wieku, podobnie jak i Twoja Jola, w którym odkrywacie siebie samych, poznajecie swe talenty, cechy, wartości. A wśród tego wszystkiego odkrywacie zamysł Boga, który On ma PAMIĘĆ OCALONA Z PIEKŁA Ewelina Gładysz SYLWETKA 44 T rauma. Można ją wygrzebać, wytargać lub wyszarpać z pokładów własnej pamięci. Tylko po co, skoro nic już nie można ocalić? Ania Golędzinowska myśli inaczej. Myśli i pisze. Pisze i opowiada. Opowiada i nadaje sens. Nadaje sens i ocala. Przede wszystkim siebie. Swoje życie – pragnienie czystego serca. Ocala przed zgnilizną otchłani nienawiści i braku przebaczenia. Jest mnóstwo dobrych, reportażowych, i co ważne polskich książek, w których głównym bohaterem jest trauma. Taką mamy tradycję, nie tylko literacką. Czy jest nam potrzebna kolejna? I jak dużo można jeszcze napisać o cierpieniu? Ci, którzy doświadczają traumy, radzą sobie z jej przeżywaniem na wiele sposobów. Wypierają. Bywa, że do granic zaniku pamięci. Milczą. Codziennie przeżywając w głowie i zazwyczaj w sercu, i w duszy, wszystko jeszcze raz. Krzyczą. Wtedy nienawiść i zemsta nadają ton ich życiu. I są też tacy, którzy zaczynają szukać narracji dla tego, co się wydarzyło. Z tą narracją przychodzi zrozumienie. Bywają też cuda – i z tą samą narracją przychodzi też przebaczenie. Ocalenie. Traumy, których doświadczyła Ania Golędzinowska, pozostaną nieoswojone. Na zawsze. Polska modelka, aktorka, fot. Edycja św. Pawła Dolce vita? U rodziła się i wychowała na warszawskim Żoliborzu, we Włoszech mieszka od 1999 roku. Padła ofiarą oszustwa i zmuszano ją do pracy w nocnym klubie. Historię swoich początków pracy we Włoszech opowiedziała w 2008 roku w programie „Rozmowy w toku” w odcinku pt. „Handel żywym towarem”. Karierę modelki rozpoczęła w Mediolanie: uczestniczyła w pokazach mody , wygrała casting i dostała się do finału włoskiej edycji reality show „Uomini e donne” w Canale 5. Jest prezenterką telewizyjną. Zagrała w filmach i włoskim serialu „Love Bugs 2”. Wystąpiła też w tamtejszej edycji programu „Taniec z gwiazdami”. W 2008 roku gazety rozpisywały się o romansie modelki z księciem Wenecji i Piemontu Emanuelem Filibertem. W lutym 2011 roku we Włoszech wyszła jej książka Con occhi di bambina; polskie tłumaczenie Ocalona z piekła ukazało się w 2012 roku nakładem wydawnictwa Edycja Świętego Pawła. Będąc w związku z Paolo Enrico Beretta (siostrzeńcem Sylvia Berlusconiego), pewnego dnia zostawiła swoje dotychczasowe życie i przeprowadziła się do zakonu w Medjugorje. To tyle. W internecie są jeszcze zdjęcia. Ania w dwóch kucykach, z krzyżem na szyi. Ania roznegliżowana w stylu ohydnych kalendarzy, które zazwyczaj zdobią ściany w męskich i prymitywnych miejscach pracy. Ania w za dużym, wełnianym sweterku udziela wywiadu jakiemuś zakonnikowi. Ania w pięknej i zapewne drogiej sukni uśmiecha się wśród włoskiej śmietanki towarzyskiej. Internet podaje Anię na wiele sposobów. Słodki Jezus! P oza tym są jeszcze nagrania programów, w których Ania wystąpiła w ostatnim czasie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to, o czym opowiada, brzmi nieprawdopodobnie. Miła, uśmiechnięta blondynka. Wygląda trochę naiwnie. To, co mówi, jest podejrzanie dobre. Padają piękne i wielkie słowa: nawrócenie, przebaczenie, miłość, Bóg. I w tych samych rozmowach padają też inne, wielkie słowa: gwałt, strach, odrzucenie, samotność. Wypowiada je nadal ta trochę naiwnie wyglądająca dziewczyna. Ale jej siła nie tkwi w niekwestionowanej urodzie. Tkwi w mocy serca, które uniosło straszną życiową historię i każdego kolejnego dnia przemienia ją w piękne świadectwo o ocalonej czystości serca – jego wyjątkowych pragnieniach i tęsknotach. To dla nich warto przeczytać Ocaloną. Nie dla kolejnej opowieści o traumie i niewyobrażalnym cierpieniu, ale dla narracji, której tak bardzo dziś brakuje we współczesnym świecie: narracji, która umacnia, buduje, przywraca nadzieję. Okazało się bowiem, po raz kolejny w dziejach świata, że tam, gdzie Boga nie ma, tam Jego miłosierdzie może zdziałać potężne cuda. 45 SYLWETKA prezenterka telewizyjna, która pracuje i mieszka we Włoszech. Jej historia zaczyna się jak w porządnym tabloidzie, i tak też się kończy. Oszukana, przetrzymywana, uzależniona od narkotyków. „Tej przeklętej nocy, miałam wtedy siedemnaście lat, zostałam zgwałcona” – na każdej ze stron autobiograficznej opowieści Ani Ocalona z piekła, język faktu zmaga się z językiem emocji. CZYSTOŚĆ W CZASACH POPKULTURY Przemysław Radzyński SYLWETKA 46 M a 24 lata. Studiuje filologię polską na Uniwersytecie Śląskim. Normalna dziewczyna – przeżywająca radości i problemy właściwe dla jej wieku. A jednak niezwykła, bo śpiewająca o „czystości w czasach popkultury”. Magda Frączek jest wokalistką i pianistką zespołu Love Story. Ich debiutancki krążek „Talitha kum” został okrzyknięty Debiutem Roku przez Listę Przebojów Muzyczne Dary Darka Ciszewskiego i Janusza ‘Yaniny’ Iwańskiego. 8 marca wypuścili singiel „Effatha” promujący nowy album, który jest zapowiedzią powiewu świeżego tekstu i pięknej muzyki, otwierającej na świat kobiety, współczesnej, niepoprawnej, pozornie zamkniętej, z ogromną nadzieją na Miłość. Miłowany od dziecięcych lat fot. Paulina Miichalak M uzyka towarzyszy Magdzie właściwie odkąd pamięta. To zasługa domu, w którym dostrzeżono jej i rodzeństwa predyspozycje muzyczne i postanowiono edukować ich w tym kierunku. Magda śpiewa, gra na pianinie, aranżuje utwory. Joanna gra na skrzypcach a Ignacy na gitarach. Tato Ryszard jest menagerem Zespołu, a mama Janina wspiera córkę od momentu, gdy zrodził się pomysł powołania do życia Love Story. Dom, to jednak coś więcej niż tylko zapewnienie wykształcenia dzieci a później wspieranie ich życiowych wyborów. Magda jest przekonana, że relacje rodzinne mają kluczowy wpływ na jej twórczość. Zaznacza też, że to o czym i jak śpiewa wynika zarówno z darów, które otrzymała od rodziny, ale także z braków, jakie jej towarzyszyły. Talent i ciężka praca przerodziły się w pasję. Ale trzeba ją odróżnić od zwyczajnego zamiłowania do robienia czegoś. Magda mówi, że zespół Love Story zrodził się w jej sercu. To było duchowe przynaglenie, które usłyszała w czasie rekolekcji dla muzyków w Gródku nad Dunajcem w 2006 roku. Mayday D omeną Zespołu miał być dobry tekst o miłości. Debiutancka płyta „Talitha kum” wydaje się spełniać to kryterium. Autorką wszystkich tekstów jest Magda. „Dobry tekst o miłości bierze się z przeżycia miłości i otwarcia się na nią. Miłość przychodzi osobiście” – mówi. Miłością dla niej jest Jezus Chrystus. Przy Nim można zachować absolutną wolność. Wokalistka Moc w słabości 47 SYLWETKA Każda piosenka Magdy Frączek to świadectwo jej życia, to opowieść o tym, co dla niej ważne. Trafnie zauważa, że w słabości jest źródło naszego zwycięstwa. Czystość to jej spojrzenie na świat, tak zwariowany i wyuzdany. Czystość to wolność. Magda w czasie koncertów pozwala „przemówić” samemu Bogu, zwłaszcza, gdy śpiewa parafrazę o wskrzeszeniu córki Jaira. Dla Jezusa śmierć fizyczna to tylko sen, prawdziwie umierają ci, którzy oddalają się od Boga, popadają w grzech. Jednak Jezus mówi: „nie bój się, wstań, nawróć się, zmień swoje życie”. Bóg zawsze czeka na nasze nawrócenie, czeka aż porzucimy grzech. Radek Boże dźwięki powstawania Muzyka z płyty Magdy Frączek to przeważnie łagodne brzmienia. W pierwszym kontakcie dotknie słuchacza zwłaszcza linia melodyczna instrumentów klawiszowych oraz głębia gitary basowej, za pomocą których autorka łagodnie odsłania nasze zranienia, trudy i bóle życia. Nie brak jednak tu zwrotów, zaskoczenia rytmem, a nawet chwilą rapowania czy szczerości tekstu aż do bólu, jednak bez wulgaryzmów czy charakterystycznego dla dzisiejszych czasów wyuzdania artystycznego. Słychać przejęcie normalnymi codziennymi sprawami – zagubieniem w namiętności i fizyczności, przeżyciami młodych ludzi, zwłaszcza w kontekście rodziny, poszukiwania swojej wartości i prawdziwego odzwierciedlenia miłości, które są zdeformowane przez dzisiejszy „normalny” świat. Odbiorca nie pozostaje jednak z wielkimi znakami zapytania oplecionymi w miraże nut. Odpowiedzą na pytania postawione w tekstach utworów jest pryzmat Boga, tej Prawdziwej Miłości, a tytułowa piosenka pokazuje pierwszy krok na drodze przetrwania, niezrozumiałych czasem dla nas, ścieżek życia, na który wskazuje sam Jezus: „Talitha kum, mówię Ci wstań (…) jeszcze życie wyjdzie Ci…” Łukasz Kaczyński SYLWETKA 48 przekazuje w utworach własne doświadczenie tego Spotkania. Na koncertach słychać to jeszcze bardziej, ponieważ niektóre rzeczy są bardzo osobiste – zbyt intymne – żeby opowiadać o nich w mediach. „Do tej pory muzykę chrześcijańską uważałem za muzykę niedojrzałych panienek, które nie mają powodzenia u chłopaków. Do czasu, aż usłyszałem Waszą muzę – dojrzałą, piękną, poruszającą i porywającą” – dzieli się na forum jeden z fanów Zespołu. Prawda przekazu Magdy przynosi wiele przemian w sercach ludzi, którzy jej słuchają. Jest to zarówno młodzież, jej rówieśnicy, jak też małżeństwa z wieloletnim stażem. Są przypadki, gdy po wysłuchanym koncercie dziewczyny kończą bolesne relacje ze swoimi chłopakami. „Dzięki piosence „Talitha kum” poszedłem dzisiaj do spowiedzi” – napisał Maciek po koncercie na Jerychu Młodych w Pratulinie. Gdy czyta się świadectwa tych osób, można pomyśleć, że trzeba mieć sporo odwagi, żeby wybrać się na taki koncert, bo może sporo namieszać w życiu. Tak naprawdę jest to najlepsza wizytówka zespołu – muzyka, która nie tylko jest pięknie zagrana, ale poruszająca. Reakcje słuchaczy są też jedną z głównych motywacji, dla których Love Story istnieje, tworzy, nagrywa płyty i jeździ po Polsce. To także ciężar odpowiedzialności, który równocześnie wpływa na osobiste wybory Magdy. Wokalistka ma świadomość, że bycie przekonującym artystą łączy się nierozerwalnie ze spójnością tego, o czym śpiewa, z tym, kim jest i jak żyje. Mówi, że to często ratowało ją w trudnych sytuacjach. W czym upatruje siłę tego przekazu? „W swojej bezsilności. Jestem takim samym człowiekiem, jak każdy, kto przychodzi na koncert. Największa siła tkwi w prawdzie o sobie” – mówi z przekonaniem. Nie czuje się wieszczem czy prorokiem. Niech się stanie czystość L ove Story śpiewa o miłości. Wywiady, których udzieliła frontmenka Zespołu, spotkania na jakie jest zapraszana, kontekst w jakim najczęściej pojawia się jej twórczość sprawiają, że kojarzona jest z czystością. Nie ucieka od tej „łatki”. Jest przekonana, że mogłaby śpiewać o wielu innych sprawach, ale Panu Bogu zależy właśnie na tej jednej. Sama Magda akcentuje, że wciąż rozwija się jej perspektywa patrzenia i wrażliwość. W tytułowej piosence z debiutanckiego krążka opowiada prawdziwą historię młodej dziewczyny i chłopaka. Zmagają się, ponieważ ich życie wydaje się stracone. Refren – zaczerpnięty z ewangelicznej opowieści o wskrzeszeniu córki Jaira – przynosi wiele nadziei: Talitha kum Mówię ci dziewczynko wstań Ona nie umarła lecz śpi Jeszcze życie wyjdzie ci Magda jest przekonana, że czystość jest darem, którego nie da się wyczerpać. To nie samo dziewictwo, coś co przeżywa się na poziomie biologicznym, ale poczucie własnej nieprzemijającej godności. Sposobem wokalistki na życie w czystości w dzisiejszym rozseksualizowanym świecie jest poczucie humoru i dystans do siebie. „Tylko Bóg może naprawić to, co wydaje się być stracone” – mówi z przekonaniem. „Długo modliłam się o tę łaskę. Jest ona dostępna na wyciągnięcie ręki” – wyznaje. STWORZENI ABY KOCHAĆ... S. M. Judyta Pudełko PDDM Człowiek ma żyć w relacji K sięga Rodzaju zawiera dwa opisy stworzenia człowieka. Pierwszy z nich ukazuje człowieka, który jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga (Rdz 1,27). Człowiek różni się od wszystkich pozostałych stworzeń. Jest nie tylko dziełem Boga, które nosi w sobie pierwiastek życia, ale także odzwierciedlającym Jego tajemnicę. Jaką? Jest to na pewno odniesienie do rozumności i wol- ności człowieka, które zasadniczo odróżniają go od innych stworzeń. Ale nie bez znaczenia jest fakt, iż autor natchniony od początku podkreśla rozróżnienie płci. Człowiek jest zatem podobny do Boga również w tym, że jest stworzony do relacji z drugim, podobnie jak Bóg, który jest Relacją. Pierwsze polecenie, które Bóg kieruje do ludzi dotyczy daru przekazywania życia: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28). Bóg w niezwykły sposób podzielił się z człowiekiem swoją stwórczą mocą. Dar płodności to uczestnictwo w mocy życia samego Boga. Płodność ta pozostaje wpisana w naturę człowieka, bez względu na to czy realizuje ją w wymiarze naturalnym, czy w inny sposób. Bóg stwarza nas ze zdolnością do kochania, a przez to do przekazywania życia, zarówno w porządku naturalnym jak i duchowym. Jako mężczyzna i kobieta D rugi opis stworzenia człowieka (Rdz 2,4b–25) zawiera wiele interesujących szczegółów, które poprzez język symboli objawiają wiele z tajemnicy ukrytej w człowieku. Bóg „lepi” mężczyznę z prochu ziemi i obdarowuje go tchnieniem życia. W taki sposób autor 49 POWOŁANIE W ŚWIETLE BIBLII O bjawienie Boże zawarte w Piśmie Świętym wiele mówi nam o tajemnicy człowieka. Nie sposób przecież mówiąc o Bogu, zapominać o człowieku. Autorzy biblijni zadawali sobie pytanie o to, kim jest człowiek, co było pierwotnym darem Boga, a następnie jak ten dar został zniekształcony. Bóg odbudowuje człowieka, dając mu jeszcze więcej niż utracił. To, co znajdujemy w barwnych opisach Księgi Rodzaju, to nie legenda czy fantazyjna opowieść. Pod obecnymi tam symbolami kryją się najgłębsze paradygmaty, które po dzień dzisiejszy są obecne w naszym życiu. Poznając je otwieramy się na przedziwny zamysł Stwórcy i z radością stwierdzamy – jakie to piękne, że potrafimy kochać… POWOŁANIE W ŚWIETLE BIBLII 50 biblijny chciał ukazać związek człowieka z ziemią, jego cielesną naturę, a jednocześnie podkreślić obecność siły duchowej pochodzącej od Boga, dawcy życia. Mężczyzna otrzymuje od Boga piękny świat, ale Bóg wie, że to mu nie wystarczy. Bóg stworzył człowieka z zakorzenionym w nim pragnieniu relacji, dlatego nie chce pozostawić go w samotności (Rdz 2,18). Pojawiają się więc wokół mężczyzny różne stworzenia żywe, ale w nich nie znajduje on pomocy. O jaką pomoc tu chodzi? Nie chodzi tu w żadnym razie o kogoś, kto stoi niżej czy wypełnia tylko określone posługi. Użyte tu hebrajskie słowo ʻēzer („pomoc”) bardzo często odnosi się do samego Boga (np.: Pwt 33,7; 33,29; 1 Sm 7,12; Ps 22,12; 30,11; 124,8; Iz 41,10.13). W Biblii pomaga ten, kto jest silniejszy, kto ma „przewagę”. Chodzi tu o pomoc absolutnie konieczną, taką, która ocala życie. Mężczyzna nadał imiona zwierzętom, objawił swoją dominację nad nimi, ale nie znalazł pomocy na swoim poziomie. Ten moment braku jest bardzo cenny. Zapowiada, że pojawi się relacja, która dla mężczyzny będzie zupełnie inna niż cały wcześniejszy kontakt ze stworzeniem. Barwny opis stworzenia kobiety również posiada symboliczny charakter. Mężczyzna pogrąża się w śnie, co staje się symbolem „śmierci dla siebie”, koniecznej, aby otworzyć się na drugiego człowieka. Bóg w tym momencie już nie „lepi”, ale „buduje” kobietę z żebra mężczyzny. Symbolizuje to jedność natury, bliskość oraz wskazanie na pozycję kobiety, która powinna być „jak żebro” – blisko serca mężczyzny; jak żebro to serce „chronić”. Kochać go i być przez niego kochaną. Kobieta w tym opisie jest ostatnim, najdoskonalszym dziełem Boga. Ona się staje „pomocą” dla mężczyzny, kimś, kto poprzez niezwykłą wrażliwość i delikatność, ma wskazywać mu drogę do Boga. Sednem relacji mężczyzny i kobiety jest miłość. To jest najsilniejsza więź, do której człowiek jest zdolny. Zarówno w odniesieniu do człowieka, jak i do Boga. Relacja, która czyni go szczęśliwym. Jest to zaproszenie do przyjmowania daru drugiej osoby i otwierania się na ten dar. Wzajemność. Przekroczenie siebie. To znów cechy, dzięki którym człowiek może objawiać swoje podobieństwo do Boga. Kolejne cenne informacje przekazuje nam opis pierwszego spotkania mężczyzny i kobiety. Mężczyzna na widok kobiety doznaje zachwytu, odkrywa w niej kogoś równego sobie, kogoś na tym samym poziomie („kość z moich kości i ciało z mojego ciała”, Rdz 2,23). Jeszcze nie zna kobiety, ale to pierwsze spotkanie wyraża wszystko. Dopiero na widok kobiety mężczyzna zaczyna mówić i komunikować swoje emocje. Wcześniej jedynie „nazywał” zwierzęta. Teraz doświadcza nowości, która porusza całą jego osobę. I wyraża to. Z drugiej strony, kobieta staje się adresatką radości mężczyzny. Poznaje przez to samą siebie. Odkrywa siebie, jako osobę godną miłości. Podobnie i mężczyzna, w konfrontacji z kobietą odkrywa nieznane dotąd wymiary swojej osoby, poznaje swoje serce, siłę miłości, która w nim drzemie. Relacja mężczyzny i kobiety charakteryzuje się przejrzystością. Wyraża to stwierdzenie o nagości, która nie powoduje wstydu (Rdz 2,25). Oznacza to, że nie ma pomiędzy nimi, Rana grzechu C hciałoby się powiedzieć, gdzie istnieje dziś taka szczęśliwość? Relacje międzyludzkie okazują się być o wiele bardziej skomplikowane, by nie rzec bolesne. Dlaczego? Na to pytanie odpowiada kolejne opowiadanie Księgi Rodzaju (Rdz 3). Na czym polega istota grzechu? To utrata zaufania do Boga, postrzeganie Go jako kogoś, kto zagraża, zabiera wolność. A w konsekwencji wiąże się to z szukaniem szczęścia na własną rękę. Poza Bogiem i wbrew Niemu. Człowiek sam chce decydować o tym, co jest dobre, co złe. To się ukrywa pod symbolem drzewa poznania dobra i zła. Zaskakujące, że w biblijnym opisie atak kusiciela uderzył najpierw w Ewę? Dlatego, że była słabsza? Właśnie odwrotnie. Ona stanowiła „łącznik” między Adamem a Bogiem. Wolna decyzja kobiety wskazuje, iż nie uległa ona presji ze strony mężczyzny. Obydwoje ulegli pokusie i odwrócili się od Boga. Natychmiast pojawiają się konsekwencje. Pojawia się wstyd wobec siebie nawzajem. Jest to pierwszy znak zerwanej komunii. Oddalając się od Boga, mężczyzna i kobieta stają się dla siebie nawzajem zagrożeniem. Zaczynają chronić i ukrywać siebie, jedno przed drugim. Również przed Bogiem. Grzech sprawił, że zaczyna się wspólne oskarżanie się, szukanie winy. Wszystko od tej pory staje się trudne. Mężczyzna zaczyna doświadczać ciężaru pracy, codziennego znoju, który będzie odtąd koncentrował jego siły. To będzie cierpieniem również dla kobiety. Trudzący się w pocie czoła mężczyzna nie będzie już w pełni zwrócony na nią, oczekującą na jego miłość. Do tego dochodzą bóle rodzenia, dominacja mężczyzny. Czy tak już będzie na zawsze? Zwycięstwo miłości C hoć pierwsze rozdziały Biblii ukazują nam Boży zamysł wobec człowieka oraz ranę grzechu, która w ten zamysł uderza, to przecież dzieje człowieka przenika wciąż ogromna tęsknota za doskonałą miłością, za spełnieniem. Biblia ukazuje nam piękne pary małżeńskie będące 51 POWOŁANIE W ŚWIETLE BIBLII żadnych barier, wstydu, lęku czy poczucia zagrożenia. Nie mają wobec siebie nic do ukrycia, pełne zaufanie, pełna miłość. Ciało staje się jasnym komunikatorem miłości. Relacje płciowe w Biblii oddaje się za pomocą czasownika „poznać”. Jest to jednak nie tylko poznanie ciała, ale całego piękna i daru drugiej osoby. POWOŁANIE W ŚWIETLE BIBLII 52 wzorem miłości: Abraham i Sara, Izaak i Rebeka, Jakub i Rachela. Ich miłość była jednak przeniknięta ludzką słabością, pojawiały się momenty napięć i nieporozumień. Lęk Abrahama o siebie i oddanie żony na dwór faraona (Rdz 12,10nn), ich napięcie związane z Hagar (Rdz 16,1nn; 21,9-13), przechytrzenie Izaaka przez Rebekę (Rdz 27) i zdobycie błogosławieństwa dla Jakuba, zazdrość Racheli o Jakuba (Rdz 30). Nie zatrzymuje to jednak zapisanego przez Stwórcę pragnienia, by kochać, by dążyć do pełni. Najpiękniejszym wyrazem tego pragnienia jest poetycki utwór wchodzący w skład Starego Testamentu, Pieśń nad Pieśniami. Starożytne pieśni weselne tworzą tu wzruszającą historię miłości dwojga, którzy doświadczają szczęścia wzajemności i udręki braku. Poematy w kunsztowny sposób opiewają piękno ludzkiego ciała – komunikatora miłości. Pojawia się tu, można by rzec, kontynuacja pierwszej pieśni zachwytu Adama z ogrodu Eden. Tutaj ta pieśń zachwytu rozbrzmiewa z obu stron: „O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak piękna, oczy twe jak gołębice! Zaiste piękny jesteś, miły mój, o jakże uroczy! Łoże nasze z zieleni.” (Pnp 1,15-16). Tu kobieta i mężczyzna rozkoszują się łączącą ich miłością oraz wyrażają zachwyt wobec siebie nawzajem. Mężczyzna zachwyca się pięknem ciała kobiety, a kobieta wychwala piękno i siłę mężczyzny. Subtelność i pomysłowość porównań świadczy tu o wielkim zaangażowaniu, o zachwycie, który prowadzi do kontemplacji. Nie jest to oczywiście jedyny wymiar ich miłości. Więź przechodzi przez wiele kryzysów, nieporozumień, momentów utraty drugiej osoby. Tęsknota objawia głębię miłości, która nie lęka się trudu poszukiwania. Tradycja żydowska widziała w tych obrazach alegorię najdoskonalszej miłości Boga do Izraela i nieco mniej doskonałą odpowiedź narodu wybranego na Bożą miłość. W podobny sposób interpretuje Pieśń nad pieśniami tradycja chrześcijańska, widząc tu obraz miłości Boga i Kościoła czy też poszczególnych osób. W miłości ludzkiej, pomiędzy mężczyzną i kobietą dochodzi do tak wielkiej eksplozji uczuć, wzajemnego oddania się i czułości, że miłość ta staje się znakiem nieskończonej miłości Boga do człowieka. Przyjdźcie na gody Baranka… B iblia rozpoczyna się od przedziwnego zamysłu Boga wobec człowieka. Stworzony i powołany do miłości, czego wyrazem jest obraz miłości pierwszej pary ludzi. I kończy się podobnie (Ap 21,9nn). Życie wieczne to też zaślubiny, to też miłość oblubieńcza. Chrystus objawia się jako Oblubieniec ludzkości. Jego doskonałe człowieczeństwo, troska o człowieka, miłość do grzeszników, odzwierciedla pełnię Bożej miłości. Jest to miłość, która oddaje się dla dobra ukochanej osoby. Zaślubiny, to ofiara krzyża, skąd wyrasta nowe przymierze. Chrystus, doskonała miłość, staje się odtąd źródłem i wzorem każdej ludzkiej miłości. I tej małżeńskiej i rodzinnej, przyjacielskiej i tej, która wyraża się w różnych formach bezżenności. Miłość wyraża się w darze z siebie, co człowiek komunikuje również przez towość w uczestniczeniu w wiecznym weselu zbawionych. Zbawionych przez miłość. S. dr Judyta Pudełko PDDM Siostra ze Zgromadzenia Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza. Absolwentka Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (2006) i Studium Biblicum Franciscanum w Jerozolimie (2010). Wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie. Zaangażowana w duszpasterstwo biblijne i popularyzowanie Lectio divina. Członkini zwyczajna Stowarzyszenia Biblistów Polskich i przewodnik grup pielgrzymkowych w Ziemi Świętej. 53 POWOŁANIE W ŚWIETLE BIBLII swoje ciało. Sfera seksualna jest jednym z możliwych języków miłości, ale nie jedynym. Bo miłość ta, podobnie jak to było w życiu Chrystusa, nie musi realizować się wyłącznie w małżeństwie i rodzinie. Człowiek żyjący samotnie, w celibacie, w ślubie czystości, powinien tym bardziej być czytelnym znakiem obecności Boga, który jest miłością. Nasze ziemskie życie jest przygotowaniem do wiecznej radości, którą będzie miłość. Zaproszenie do miłości otrzymał każdy, wychodząc z rąk Stwórcy, zostało to zapisane w naszej naturze. Kochając w zgodności z naszym powołaniem życiowym przyczyniamy się do pomnażania życia w jego różnorodnych wymiarach. W ten sposób wyrażamy nasze pragnienie i go- BOŻE TCHNIENIE ZAPISANE W CZŁOWIEKU O. Robert Wawrzeniecki OMI DZIEŃ DLA JEZUSA 54 Modlitwa N Medytacja T a początku, zanim zatrzymasz się reścią medytacji są słowa biblijne, nad zaproponowanym tekstem wsparte pięknymi freskami Michała i obrazem, skorzystaj z jednego lub kilku Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej. Można fragmentów spojrzeć na „«Uczynił Bóg człowieka na swój obraz i podobieństwo, Tr y p t y k u ilustracje, ale mężczyzną i niewiastą stworzył ich – Rzy mskiemożna też i widział Bóg, że było bardzo dobre, go bł. Jana wirtualnie oboje zaś byli nadzy i nie doznawali wstydu». Paw ł a I I . przenieść się Czy to możliwe? Możesz też Współczesnych o to nie pytaj, lecz pytaj Michała Anioła, do Kaplicy odnaleźć, jeSykstyńskiej (a może także współczesnych!?). śli posiadasz w internecie Pytaj Sykstyny. Jak wiele tu powiedziane na tych ścianach!” w d o mu , i odszukać płytę z Trypte obrazy na tykiem Rzymskim w wykonaniu Stanisuficie kaplicy, przy zaproponowanej sława Soyki (szczególnie: cz. I: Strumień: muzyce: http://www.vatican.va/various/ „Strumień”; cz. II: Medytacje nad Księcappelle/sistina_vr/, by medytować nad gą Rodzaju na progu Kaplicy Sykstyńnimi, jakby w samej kaplicy. skiej: „Uczynił Bóg…”, „Prasakrament” Spójrz na ilustrację przedstawiająi „Omnia nuda et perta”). Warto sięgnąć cą stworzenie człowieka. Wpatrując się do dwóch oratoriów Piotra Rubika: Golw nią przeczytaj też tekst biblijny. gota Świętokrzyska (szczególnie: InwokaSpójrz na drugą ilustrację przedcja – „Zdumienie” oraz Część I: Krzyż: stawiającą stworzenie Ewy, także i tym „Powstał człek”, część IV: Krzyż A.D. razem – wpatrując się w ilustrację, prze2000: „Golgota Świętokrzyska”) oraz czytaj dalszą część tekstu biblijnego. Tu Es Petrus (szczególnie: cz. I: „Pater noster – Ojcze nasz”: „Ludzie to Adam Rozważania i Ewa”, „Zdumienie”) odnajdując na płypróbuj znaleźć siebie, swoją relację cie odpowiednie fragmenty, nawiązujące do obrazów i tekstów biblijnych podo tekstu papieskiego, wsłuchaj się w ich chylając się nad zaproponowanym słotreść. S „Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta». Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 21–24). „Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił”. (…) (Rdz 2, 7–8). DZIEŃ DLA JEZUSA 55 DZIEŃ DLA JEZUSA 56 wem rozważania do powyższych tekstów i obrazów biblijnych. Freski w Kaplicy Sykstyńskiej zostały namalowane przez, chyba najbardziej znanego artystę, Michała Anioła, który tworzył je na zlecenie papieża Juliusza II w latach 1508–1512. W tym czasie, sięgając do historii biblijnych, zamalował 800 m2 ścian i sufitu. Interesujące nas dwa malowidła znajdujemy w środkowej części sufitu, obok siebie. To arcydzieło podziwiają co roku ci, którzy wchodzą do kaplicy, a w czasie każdorazowego wyboru papieża, te refleksje związane z tekstem biblijnym, towarzyszą kardynałom. W centrum obrazów na suficie znajduje się fresk „Stworzenie Adama”. W prawej części malowidła widać Boga Ojca – otoczonego przez aniołów, okrytego lekką zwiewną tuniką, dającą poczucie powiewającego wiatru. Bóg przedstawiony jest jako mocno zbudowany starszy mężczyzna, z siwą brodą. Osoba Boga, niejako w ruchu, oznacza życie, jakie On ze sobą niesie, a ułożenie płaszcza przypomina wygląd mózgu. Spod obłoku, na którym spoczywa Bóg, widać wydobywający się lekki powiew nawiązujący do sfery duchowej, wznoszącej się ponad materią i nadającej jej sens. W osobach, które otaczają Boga, pod jego obejmującą lewą ręką, widać jakąś kobiecą postać – może to być już zapowiedź Ewy, której istnienie przez Boga jest zaplanowane. Widoczne w tle obrazy stwarzają wrażenie jeszcze niedokończonych, wskazując, że Boże dzieło stworzenia nie znalazło jeszcze swego dopełnienia. Bóg swoje spojrzenie skupia na osobie Adama. On jest nagi, wspiera się na prawym ramieniu, w lewej części na ziemi. Adam odwzajemnia spojrzenie Stwórcy, spoglądając na Niego z nadzieją i z utęsknieniem czekając na Boży dar życia. Postać Adama jest młoda, pięknie zbudowana, lekko unosząca się w kierunku Boga, jakby przyciągana magnesem. Gest Boga, który w kierunku Adama wyciąga rękę, spotyka się z odpowiedzią. Obie dłonie spotykają się pomiędzy niebem i ziemią. Bóg, Pan nieba i ziemi, przekazuje swojemu stworzeniu „tchnienie życia”, czyniąc Go podobnym do siebie. Pomiędzy postaciami panuje pewnego rodzaju równowaga, nie widać dominacji żadnej z nich. Ułożenie twarzy oraz nóg wskazuje na podobieństwo człowieka do Boga oraz dar przyjaźni, jaki został ofiarowany człowiekowi, a co za tym idzie, wzajemna relacja, którą obrazują stykające się dłonie. W ten sposób człowiek staje się wiernym obrazem Boga, nie tyle sługą, ale wywyższonym nad wszystko inne, gdyż ziemia, niebo czy nawet aniołowie znajdują się w zupełnie innej perspektywie. Artysta wskazał w ten sposób szczególne miejsce człowieka we Wszechświecie i w relacji z Bogiem. Powyżej fresku o stworzeniu Adama, znajduje się, może trochę mniej zwracający uwagę, obraz „Stworzenie Ewy”. Świat w tle staje się bardziej wyrazisty – stworzenie dobiegło już kresu. Widać ukształtowane niebo, oddzielone wody morskie, zieloną żyzną ziemię uprawną i górski krajobraz, gdzie rozgrywa się ta scena. swoją godność. W znaczeniu duszy ludzkiej i sumienia, w którym Bóg do mnie przemawia. Można widzieć tu też dar życia wiecznego, prawdziwego szczęścia, do którego jesteśmy powołani, by żyjąc w przyjaźni z Bogiem ostatecznie być w Jego szczęściu na zawsze. Czy wreszcie można dostrzec tutaj dar Ducha Świętego, gdyż „tchnienie”, „duch” czy „siła życiowa” często są określane jednym słowem „ruah”. To Boże tchnienie, trochę na zasadzie wdmuchnięcia, jak czynimy to pompując balonik, stanowi wezwanie i zadanie, by wykorzystać znajdujący się w nas potencjał świętości. To tchnienie jest też, jak wskazują targumy aramejskie, związane z darem mowy i ustami, czyli udzieleniem ducha mówiącego i komunikującego się, wchodzącego w relację z Bogiem i drugim człowiekiem. To zapowiedź tego, co stanie się po Zesłaniu Ducha Świętego, że głoszone Słowo Boże stanie się dla wielu, którzy uwierzyli w Jezusa, Słowem Życia. Wpatrując się w te obrazy i sięgając do tekstów biblijnych widzimy, że wszystko wcześniej „Bóg uczynił”, a w wypadku człowieka „tchnął” w niego życie, mocą stwórczą. To rozróżnienie wskazuje z jednej strony na to, by człowiek odkrywał swój prawdziwy sens życia w Bogu, a nie jedynie w świecie stworzonym, by w Bogu szukał także swojej godności i by u Niego znajdował radość z płciowości, jaką został obdarowany. Człowiek dopiero wtedy jest w stanie odkryć samego siebie, odkryć to, że jest inny od otaczających go stworzeń, gdyż należy także do świata ducha. 57 DZIEŃ DLA JEZUSA Po lewej stronie obrazu leży pod drzewem, nieopodal kamienia, śpiący nagi Adam, który nie jest świadomy tego, co w tym czasie dzieje się wokół niego. Można nawet stwierdzić, że ta scena jest mniej ważna w całej kompozycji Michała Anioła. Tymczasem jest ona kontynuacją sceny stworzenia Adama i stanowi wraz z nią pewną nierozdzielną całość. Centrum sceny to spotkanie Ewy z Bogiem, a właściwie jej powołanie do życia. Ewa wychodzi jakby zza Adama, powoli podnosząc się ku Bogu i prostując swoje ciało. Kieruje swoje złożone ręce, jakby w geście modlitwy, w kierunku stojącego Boga, jej Stwórcy. Także i tym razem postać Boga pokazana jest jako starszego mężczyzny, z brodą. Jednak w odróżnieniu od pierwszego fresku nie jest już On tak dynamiczny, ale bardziej wskazuje na konsekwentne dalsze działanie, realizację planu, który został powzięty. Podobnie jak w wypadku Adama, Bóg wpatruje się w oczy Ewy. Ręką daje znak, by powstała, bo znów chce przekazać jej „tchnienie życia”. Patrząc na gest ręki skierowanej ku niebu, można odnieść wrażenie, że Bóg wskazuje na powołanie do życia, na wzór Adama, stworzenia na obraz i podobieństwo Boże. W opisie biblijnym, oprócz elementu materialnego w postaci „prochu ziemi”, z którego Bóg „ulepił mężczyznę” i „żebra”, z którego Bóg „uczynił kobietę”, znajdujemy przede wszystkim to, co najważniejsze – „tchnienie życia”. Można je rozumieć w wielu aspektach. Jako możliwość fizycznego życia i przeżywania go jako osoba, która ma DZIEŃ DLA JEZUSA 58 To tchnienie jest wciąż obecne w działaniu Boga w historii zbawienia. Tchnienie z Księgi Rodzaju, powtarza się, kiedy Jezus po zmartwychwstaniu wysyła swoich uczniów z misją głoszenia Ewangelii, umacniania wiary i odpuszczania grzechów (por. J 20, 22–23), w czasie Zesłania Ducha Świętego (por. Dz 2, 2), a w liturgii Kościoła znajduje swój wyraz w Wielki Czwartek, kiedy biskup święci oleje w katedrze, wtedy też dokonuje tchnienia nad nimi. Tchnienie Boga domaga się od nas wyłapania zamysłu, jaki Bóg ma ku nam, a tym samym odczytaniu piękna ludzkiego ciała w jego różnorodności damskiej i męskiej. Jednak stanie się to tylko wtedy, kiedy będziemy w stanie odbierać to Boże tchnienie na odpowiedniej, Bożej częstotliwości. Warunkiem podstawowym i niezbędnym, aby to zrozumieć, jest akceptacja własnego ciała i związanych z tym faktem możliwości. Patrząc na dwa obrazy z Kaplicy Sykstyńskiej można śmiało zauważyć, że ludzkie ciało stało się w pewien sposób mieszkaniem „tchnienia życia”, a właściwie – jak zauważył to św. Paweł – ciało stało się świątynią tego „tchnienia życia” (por. 1 Kor 6, 19-20). Ta cielesność, obdarzona „tchnieniem życia” objawia się w dwóch postaciach: kobiety i mężczyzny, gdyż taki był zamysł Boga, który w ten sposób wprowadził równowagę w świat stworzony. To „tchnienie życia”, złożone w nas, jak zaczyn do ciasta (drożdże), mamy w sobie rozwijać, niosąc je w naczyniu glinianym, jakim jest ludzkie ciało, jeszcze mocniej ukazujące moc Boga i Jego łaski (por. 2 Kor 4, 7; Rz 8, 11). Nasze ciało, obdarowane „tchnieniem życia” staje się okazją poznania siebie, określenia swojej własnej tożsamości, jako mężczyzny i kobiety, nie gorszej ani nie lepszej. Wraz z tym możliwe jest odkrycie całego bogactwa odmienności fizycznych i psychicznych jakie są między nimi. Dalej prowadzi ono do odkrycia Boga w życiu swoim i drugiej osoby, by na Jego wzór stawać się wzajemnym darem „dla” drugiej osoby. We współczesnym świecie, który nas otacza, kiedy cielesność i seksualność człowieka traktowana jest jak rzecz, którą można zmienić a słowo miłość najczęściej spłaszczane jest do seksualnego współżycia, trudno tę tajemnicę wynikającą z tekstów biblijnych uchwycić. Biblia zachęca natomiast do odkrycia własnej wartości, zachwycenia się nią, by tym samym dostrzec Boga i drugiego człowieka. Przyjęcie Bożej wizji człowieka skutkuje bowiem codziennymi konsekwencjami w spojrzeniu na drugiego człowieka, jak na osobę a nie rzecz. Droga dobrego wykorzystania życia, by na jego końcu nie mieć poczucia jego zmarnowania, wiedzie przez poznanie siebie, świata, drugiego człowieka a wreszcie przez poznanie Boga, który tym „tchnieniem życia” wycisnął na nas swoje niezatarte piętno. Jednocześnie, dla ludzi wierzących, tym nieustannym odnawianiem w nas „tchnienia życia”, jest korzystanie z sakramentów, które pomagają nam odkryć obecność Boga, odkryć siebie z całym bogactwem własnej płciowości (wraz z możliwością przekazania nowego ży- bo oboje pochodzą od Boga. Powołani są też do wyłącznych relacji między sobą w małżeństwie, by uczestniczyć w dziele stworzenia poprzez przekazanie nowego życia. Powołani są do trwania w przyjaźni z Bogiem. To zaś wszystko sprawia, że to odbicie „tchnienia życia” znajduje swój oddźwięk w naszym życiu, kiedy stajemy się w pełni człowiekiem Bożym i uczestniczymy w Bożym planie zbawienia jako osoby, obdarzeni wyjątkową godnością, wraz z odmiennością płci. Modlitwa na koniec medytacji P owtarzaj poniższe słowa z Księgi Psalmów, uczyń je swoją modlitwą na zakończenie medytacji. „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha. Nie odrzucaj mnie od swego oblicza i nie odbieraj mi świętego ducha swego” (Ps 50,12–13). O. Robert Wawrzeniecki OMI Misjonarz Oblat Maryi Niepokalanej. Kapłan z 13-letnim stażem. Misjonarz i rekolekcjonista w Domu Prowincjalnym w Poznaniu. Zbiera znaczki pocztowe z całego świata z bł. Janem Pawłem II. Zafascynowany historią najnowszą i górami. 59 DZIEŃ DLA JEZUSA cia), świat, drugiego człowieka, a przede wszystkim nie zatracić tego „Bożego tchnienia” w nas. „Tchnienie życia”, które otrzymaliśmy uzdalnia z jednej strony do relacji z Bogiem i innymi, a jednocześnie czyni nas zdolnymi do bezinteresownej miłości oraz odpowiedzialności za swoje działanie i czyni, by w sposób rozsądny korzystać z wolnej woli, która jest nam dana. To także uzmysłowienie sobie, że jesteśmy stworzeniami Bożymi przez „tchnienie życia”, a świadomymi dziećmi Bożymi stajemy się przez „tchnienie wiary”, przez zaufanie do Boga. Widać tu wyraźnie, że opis stworzenia człowieka: mężczyzny i kobiety, wskazują dobitnie, że jesteśmy zależni od Boga. Dotyczy to zarówno tego „prochu ziemi”, przypominającego o nietrwałości, śmiertelności oraz cielesności każdego z nas a także „tchnienia życia”, które staje się podstawą naszego funkcjonowania na płaszczyźnie fizycznej i duchowej. Widać też wyraźnie, że dar płciowości oraz wynikająca z niego różnorodność jest dla człowieka tajemnicą, której nie tworzymy ludzkim wysiłkiem ale odkrywamy, stając wobec tej tajemnicy jak Adam, który nie był bezpośrednio świadkiem stworzenia Ewy, mimo swojej fizycznej obecności. Zresztą, to „żebro” to nic innego, jak symbol życia. Bóg wziął coś z życia mężczyzny i nie potrzebował już bezpośrednio „tchnienia życia”. Bóg bowiem chciał pokazać w ten sposób, że mężczyzna i kobieta dzielą ze sobą tę samą naturę, gdyż jedność rodzaju ludzkiego realizuje się mimo różnorodności płci, piękno jest czyste Małgorzata Janiec ŚWIĘTY O POWOŁANIU 60 B łogosławiona Karolina Kózkówna żyła zaledwie 16 lat. Pod koniec życia wykazała się odwagą większą niż niejeden dorosły. I choć najmocniej dowiodła przyszłej świętości ponosząc męczeńską śmierć, każdy jej dzień był dowodem na to, że od początku liczył się dla Niej tylko Bóg. Zwyczajne życie K arolina przyszła na świat 2 sierpnia 1898 roku w miejscowości Wał-Ruda (dziś Zabawa, diecezja tarnowska) w ubogiej rolniczej rodzinie Jana Kózki i Marii z domu Borzęckiej. Była czwartym z jedenaściorga rodzeństwa. Została ochrzczona w pięć dni po urodzeniu w kościele parafialnym w Redłowie. To rodzice byli dla Karoliny pierwszymi świadkami głębokiej wiary. W rodzinie pielęgnowano tradycje religijne i obyczajowe. Dzieci wraz z rodzicami uczęszczały regularnie w niedziele i święta do kościoła na Mszę św. oraz dość często przystępowały do sakramentów. Codziennie odmawiano wspólną modlitwę, śpiewano Godzinki o Najświętszej Maryi Pannie. Ponieważ państwo Kózkowie mieli daleko do kościoła i nie zawsze mogli się do niego udać, w niedziele Wielkiego Postu odprawiano u nich w domu nabożeństwo Gorzkich Żali, w którym uczestniczyli sąsiedzi. Z kolei w okresie Bożego Narodzenia ojciec przygotowywał szopkę, przy której każdego wieczoru śpiewano kolędy i pastorałki. W domu Karoliny często czytano i słuchano treści religijnych czasopism, żywotów świętych i Pisma Świętego. Wielkim poważaniem wśród mieszkańców wsi cieszył się wuj Karoliny – Franciszek Borzęcki, który w parafii propagował kult Najświętszego Serca Pana Jezusa, przewodniczył wiejskim nabożeństwom majowym i październikowym, zachęcał do czytelnictwa katolickiego. Sam zorganizował niewielką wypożyczalnię książek, z której też korzystała i pomagała w jej prowadzeniu Karolina. Zresztą od dziecięcych lat dziewczyna ciężko pracowała, pomagając matce w zajęciach domowych, na roli. Przy każdej nadarzającej się okazji chętnie pracowała we dworze lub w innych gospodarstwach, aby materialnie wspomóc swoich rodziców. Podobno kiedyś odmówiła przyjęcia należnej dniówki, bo uznała, że swojej pracy nie wykonała dość dobrze. W latach 1906–1912 ukończyła miejscową szkołę podstawową, potem przez rok uczestniczyła w dodatkowych kursach, które poszerzały jej wiedzę. Mając 16 lat przyjęła sakrament bierzmowania w kościele parafialnym w Zabawie, do Męczeńska śmierć W sierpniu 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa. Mieszkańcy Wał-Rudy poznali okropność wojny, żyli w niepewności o swój dalszy los. Dramat wydarzył się rano, 18 listopada 1914 roku, gdy żołnierz rosyjski z bronią w ręku wtargnął do domu rodziny Kózków. Pod pozorem nakazu wstawienia się do komendanta, kazał Karolinie i jej ojcu wyjść z domu. Przemocą skierował ich do lasu. Grożąc śmiercią ojcu zmusił go, by się oddalił. Zrozpaczony ojciec błagał go, by zabił jego zamiast córki, aż w końcu przerażony pobiegł do domostwa wujka Karoliny, by u niego szukać pomocy. Ona sama też próbowała uciec. Była sprytna, uciekała przez bagna tymi miejscami, gdzie żołnierz pod własnym ciężarem się zapadał. A uciekła tak daleko, że długo szukano jej ciała. Zwłoki Karoliny znalazł jeden z mieszkańców wsi dopiero 4 grudnia, a więc dwa tygodnie po tragedii. Miała rany kłute i cięte, znaki wzbraniania się przed gwałtem. Karolina obroniła czystość i swą godność dziecka Bożego. Wybrała śmierć, by pozostać nietknięta, cała dla Boga. Pogrzeb dziewczyny odbył się 6 grudnia 1914 roku i przerodził się w wielką manifestację. Ludzie widzieli w niej świętą, dziewicę i męczennicę. Proszono ją o wstawiennictwo u Boga. 10 czerwca 1987 roku podczas Mszy św. na tarnowskich Błoniach, bł. Jan Paweł II ogłosił Karolinę Kózkówną – błogosławioną. Inna niż wszystkie N iesłusznie kojarzy się Karolinę ze świętą „jednego wydarzenia”. Choć bohaterska obrona swojej godności i czystości aż do śmierci jest znaczącym faktem w drodze na ołtarze, to nie tylko dlatego Karolina tam trafiła. Owszem, potwierdziła swą misję głoszenia Ewangelii przez śmierć męczeńską. Ale słowo martyr w języku greckim znaczy świadek. A ona tym świadkiem była nie tylko tam, w lesie. Świadczyła od początku i nie jeden cud w życiu tej dziewczyny jest istotny. Gdyby żyła inaczej, nie wybierała Boga każdego dnia, nie promieniowała tak pozytywnie na otoczenie, czy miałaby odwagę i siłę bronić się przed atakiem rosyjskiego żołnierza? Czy byłaby w stanie dokonać tak ostatecznego wyboru, by oddać życie za czystość? Czy potrafiłaby pozostać nietknięta dla Boga? Czy rozumiałaby czym dla Boga jest jej ciało? Bez pięknego wnętrza i skutecznej współpracy z łaską, tak głębokie przeżywanie wiary i miłości Bożej nie byłoby możliwe. 61 ŚWIĘTY O POWOŁANIU którego przyłączono jej wieś rodzinną. Potem jeszcze mocniej angażowała się w życie parafialne. Należała do Apostolstwa Modlitwy, była zelatorką Koła Żywego Różańca, katechizowała dzieci i młodzież. Zawsze i wszędzie widziała sens dzielenia się swoją wiarą. Choć życie Karoliny przebiegało prosto i zwyczajnie, podobnie jak życie wielu jej wiejskich koleżanek, była zupełnie inna niż one. Wybrała Boga. Ten wybór kształtował jej codzienność, gotowość do posług, uświęcał podejmowane zadania i prace, otwierał jej serce i oczy na potrzeby duchowe i materialne innych ludzi. I ten wybór kosztował ją życie na ziemi. Ale ten wybór zapewnił jej też to, co cenniejsze – życie, które się nie kończy. RECENZJE 62 mapa zagrożeń duchowych Kuszenie dotyczy każdego to wywiad-rzeka Grzegorza Górnego z ks. Aleksandrem Posackim SI, znawcą nowych ruchów religijnych i sekt oraz demonologii. Lekki styl swobodnej rozmowy nie koliduje z rzetelnym przekazem merytorycznej wiedzy związanej z fałszywymi cudownościami, opętaniami i egzorcyzmami w Polsce, bioenergoterapią i okultyzmem. Nakreślając mapę duchowych zagrożeń, o. Posacki zwraca uwagę na dzisiejsze pomieszanie pojęć związanych z medytacją chrześcijańską. Redukcjonizm antropologiczno-duchowy prowadzi do lekceważenia szkodliwości praktyk takich jak reklamowanie metod superlearningu, stosowanie homeopatii, czytanie horoskopów, noszenie amuletów czy wprowadzania do szkół kinezjologii edukacyjnej. Jak puentują autorzy, demonologia jest wiedzą bardzo praktyczną, przydatną w walce duchowej, która jest udziałem i przeznaczeniem każdego człowieka. Polecam każdemu! Kl. Kamil Falkowski Ks. dr. hab. Aleksander Posacki, Grzegorz Górny, Kuszenie dotyczy każdego, Polwen 2012 prawdziwa miłość Prawdziwa miłość to stawianie szczęścia i dobra drugiej osoby na równi z naszym własnym szczęściem i dobrem. Prawdziwa miłość to kochanie drugiej osoby tak, jak kocha nas Bóg. Każdy, kto wykorzystuje miłość jako przepustkę do seksu poza ramami małżeństwa, wcale nie kieruje się prawdziwą miłością. Autorzy książek z „prawdziwą miłością” w tytule przytaczają całą gamę argumentów przeciw przedmałżeńskim stosunkom seksualnym – od zdrowotnych, przez społeczne do emocjonalnych i duchowych. Wielkim atutem publikacji są zatrważające statystyki i liczby (np. dotyczące zachorowalności na schorzenie weneryczne) a także przykłady – najczęściej pochodzące z nadesłanych do autorów listów, albo przekazane w bezpośrednich spotkaniach przez młodych ludzi. McDowell to autor ponad stu książek i podręczników o łącznym nakładzie przekraczającym na świecie 30 milionów. W każdej z nich porusza tematy wiary, moralności i mówi o własnym świadectwie życia. Josh jest także wędrownym kaznodzieją, podróżującym po całym świecie i mówiącym o współczesnych problemach ludzkości, zwłaszcza młodzieży. Przemawiał do ponad siedmiu milionów młodych ludzi w 107 krajach. Obok takich liczb trudno przejść obojętnie. Janusz Dobry Josh McDowell, Ralph Woodworth, Ponieważ prawdziwa miłość czeka, Vocatio 2010 Josh McDowell, Ed Stewart, Jak poznać prawdziwą miłość, Vocatio 2010 Konkurs Wszystkie recenzowane tytuły można wygrać w naszym konkursie. Wystarczy przysłać list – mailowy lub tradycyjny (adresy w stopce) z rozważaniami na temat „Powołanie a seks”. Na listy czekamy do końca czerwca 2013 r. O. Józef Augustyn SJ w miłości nie ma lęku. medytacje Ks. Michał Olszewski SCJ egzorcyzm. posługa miłości Ksiądz Michał Olszewski, opierając się na swym doświadczeniu w walce z mocami ciemności, przedstawia istotę i przebieg rytuału egzorcyzmu. Podkreśla, że jest on przede wszystkim wyrazem miłości Boga i Kościoła do cierpiących na skutek zniewolenia duchowego. Jego opowieść zaś przeniknięta jest autentyczną radością z doświadczania Bożego działania podczas tej posługi. Pojawiają się w niej mrożące krew w żyłach nadnaturalne fenomeny, których doświadczył autor, jednak ukazane są one zawsze w perspektywie objawiania niezwykłej mocy Bożej, która przewyższa nieskończenie wszelkie sztuczki demonów. Ks. Marek Dziewiecki od urwisa do bohatera. wychowanie duchowe, moralne i religijne chłopców U założeń tej książki leży przekonanie, że wychowanie urwisa na bohatera będzie możliwe wtedy, gdy jego rodzice i opiekunowie położą szczególny nacisk na jego rozwój duchowy, moralny i religijny. Wiele „nowoczesnych” nurtów wychowania te sfery traktuje jako niepotrzebne, staroświeckie czy wręcz „opresyjne”, co skutkuje kształtowaniem mężczyzn niedojrzałych, nieodpowiedzialnych, skupionych na własnych przyjemnościach. Z kolei tym rodzicom i pedagogom, którzy rozumieją znaczenie duchowości, moralności i religijności w wychowaniu chłopców, często brakuje wiedzy potrzebnej, by formować dojrzałe postawy swoich podopiecznych w tym zakresie. Od urwisa do bohatera ma być pomocą dla takich właśnie wychowawców w kształtowaniu dojrzałych duchowo ludzi sumienia, potrafiących realistycznie myśleć, solidnie pracować i odpowiedzialnie kochać. 63 NOWOŚCI WYDAWNICZE eSPe Człowiek bez miłości nie może być szczęśliwy – to prawda, z którą zgodziłaby się zapewne większość ludzi. Jednak miłością nazywa się często uczucia czy postawy, które tak naprawdę nie mają z nią wiele wspólnego. Konsumpcyjne trendy cywilizacyjne z upodobaniem podsuwają nam podróbki, które wielu cierpiących z powodu braku miłości myli niestety z oryginałem i tylko pogłębia swój ból. Dlatego konieczne jest ciągłe uczenie się prawdziwej miłości, która wiąże się z wysiłkiem i trudem, ale też pozwala doświadczyć rzeczywistego, niezafałszowanego szczęścia. W książce W miłości nie ma lęku o. Augustyn z właściwą sobie wnikliwością daje wskazówki, jak praktykować taką właśnie miłość: mądrą, dojrzałą, bezinteresowną, wolną i odważną. Temat następnego numeru: Zapraszamy do współtworzenia kwartalnika eSPe – czekamy na artykuły, zdjęcia, świadectwa i pytania dotyczące powołania. Prenumerata Opłata za roczną prenumeratę (cztery numery) wynosi 28 zł – koszty przesyłki ponosi wydawca. Formularz zamówienia znajduje się na następnej stronie. Numery archiwalne Istnieje możliwość zamówienia egzemplarzy archiwalnych następujących numerów: 90 Wspólnota i samotność 91 W habicie czy bez? 92 Być wolnym dla Jezusa 93 Posłuszeństwo 94 Modlitwa o rozeznanie 95 Pozytywnie zbuntowani 96 Być kobietą, być mężczyzną 97 Chrześcijański singiel? 98 Nowe wspólnoty 99 RodziMY powołanych 100 Z pasją powołani Wersja elektroniczna dostępna na platformie bezkartek.pl: Zapraszamy do księgarni internetowej Wydawnictwa eSPe pod adresem: www.boskieksiazki.pl Adres i siedziba redakcji: ul. Mirosława Dzielskiego 1 31-465 Kraków tel.: 795 418 333 e-mail: [email protected] www.espe.pl Wydawca: Polska Prowincja Zakonu Pijarów ul. Pijarska 2 31-015 Kraków tel.: (12) 422 17 24 www.pijarzy.pl Zespół redakcyjny: Przemysław Radzyński (redaktor naczelny) O. Tomasz Abramowicz SP (asystent kościelny) Ewelina Gładysz, Magorzata Janiec, o. Grzegorz Misiura SP, Aldona Szałajko, s. Katarzyna Śledź SP DTP i opracowanie graficzne: Tomasz Pasteczka Druk i oprawa: Drukarnia Ekodruk www.ekodruk.eu Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam. 65 STOPKA REDAKCYJNA „MISJA: MISJE” Lato 2013 (lipiec – wrzesień) ODCINEK DLA POCZTY PROSZĘ WYPEŁNIĆ DRUKOWANYMI LITERAMI zł gr słownie: Wpłacający: IMIĘ, NAZWISKO/NAZWA FIRMY ulica miasto kod Podejmuję prenumeratę roczną od numeru... Wydawnictwo eSPe, ul. Meissnera 20, 31-457 Kraków PKO S.A. III o/KRAKÓW NR 51 1240 2294 1111 0000 3723 3754 stempel: podpis: pobrano opłatę ODCINEK DLA WPŁACAJĄCEGO PROSZĘ WYPEŁNIĆ DRUKOWANYMI LITERAMI zł gr słownie: Wpłacający: IMIĘ, NAZWISKO/NAZWA FIRMY ulica miasto kod Podejmuję prenumeratę roczną od numeru... Wydawnictwo eSPe, ul. Meissnera 20, 31-457 Kraków PKO S.A. III o/KRAKÓW NR 51 1240 2294 1111 0000 3723 3754 stempel: podpis: pobrano opłatę